Skip to main content

Full text of "Dyaryusz wojny moskiewskiej 1633 roku"

See other formats


This is a digital copy of a book that was preserved for generations on library shelves before it was carefully scanned by Google as part of a project 
to make the world's books discoverable online. 

It has survived long enough for the copyright to expire and the book to enter the public domain. A public domain book is one that was never subject 
to copyright or whose legał copyright term has expired. Whether a book is in the public domain may vary country to country. Public domain books 
are our gateways to the past, representing a wealth of history, culture and knowledge that's often difficult to discover. 

Marks, notations and other marginalia present in the original volume will appear in this file - a reminder of this book's long journey from the 
publisher to a library and finally to you. 

Usage guidelines 

Google is proud to partner with libraries to digitize public domain materials and make them widely accessible. Public domain books belong to the 
public and we are merely their custodians. Nevertheless, this work is expensive, so in order to keep providing this resource, we have taken steps to 
prevent abuse by commercial parties, including placing technical restrictions on automated ąuerying. 

We also ask that you: 

+ Make non-commercial use of the file s We designed Google Book Search for use by individuals, and we reąuest that you use these files for 
personal, non-commercial purposes. 

+ Refrainfrom automated ąuerying Do not send automated ąueries of any sort to Google's system: If you are conducting research on machinę 
translation, optical character recognition or other areas where access to a large amount of text is helpful, please contact us. We encourage the 
use of public domain materials for these purposes and may be able to help. 

+ Maintain attribution The Google "watermark" you see on each file is essential for informing people about this project and helping them find 
additional materials through Google Book Search. Please do not remove it. 

+ Keep it legał Whatever your use, remember that you are responsible for ensuring that what you are doing is legał. Do not assume that just 
because we believe a book is in the public domain for users in the United States, that the work is also in the public domain for users in other 
countries. Whether a book is still in copyright varies from country to country, and we can't offer guidance on whether any specific use of 
any specific book is allowed. Please do not assume that a book's appearance in Google Book Search means it can be used in any manner 
any where in the world. Copyright infringement liability can be ąuite severe. 

About Google Book Search 

Google's mission is to organize the world's Information and to make it universally accessible and useful. Google Book Search helps readers 
discover the world's books while helping authors and publishers reach new audiences. You can search through the fuli text of this book on the web 



at |http : //books . google . com/ 




Jest to cyfrowa wersja książki, która przez pokolenia przechowywana była na bibliotecznych pólkach, zanim została troskliwie zeska- 
nowana przez Google w ramach projektu światowej biblioteki sieciowej. 

Prawa autorskie do niej zdążyły już wygasnąć i książka stalą się częścią powszechnego dziedzictwa. Książka należąca do powszechnego 
dziedzictwa to książka nigdy nie objęta prawami autorskimi lub do której prawa te wygasły. Zaliczenie książki do powszechnego 
dziedzictwa zależy od kraju. Książki należące do powszechnego dziedzictwa to nasze wrota do przeszłości. Stanowią nieoceniony 
dorobek historyczny i kulturowy oraz źródło cennej wiedzy. 

Uwagi, notatki i inne zapisy na marginesach, obecne w oryginalnym wolumenie, znajdują się również w tym pliku - przypominając 
długą podróż tej książki od wydawcy do biblioteki, a wreszcie do Ciebie. 

Zasady użytkowania 

Google szczyci się współpracą z bibliotekami w ramach projektu digitalizacji materiałów będących powszechnym dziedzictwem oraz ich 
upubliczniania. Książki będące takim dziedzictwem stanowią własność publiczną, a my po prostu staramy się je zachować dla przyszłych 
pokoleń. Niemniej jednak, prace takie są kosztowne. W związku z tym, aby nadal móc dostarczać te materiały, podjęliśmy środki, 
takie jak np. ograniczenia techniczne zapobiegające automatyzacji zapytań po to, aby zapobiegać nadużyciom ze strony podmiotów 
komercyjnych. 

Prosimy również o: 

• Wykorzystywanie tych plików jedynie w celach niekomercyjnych 

Google Book Search to usługa przeznaczona dla osób prywatnych, prosimy o korzystanie z tych plików jedynie w niekomercyjnych 
celach prywatnych. 

• Nieautomatyzowanie zapytań 

Prosimy o niewysyłanie zautomatyzowanych zapytań jakiegokolwiek rodzaju do systemu Google. W przypadku prowadzenia 
badań nad tłumaczeniami maszynowymi, optycznym rozpoznawaniem znaków łub innymi dziedzinami, w których przydatny jest 
dostęp do dużych ilości tekstu, prosimy o kontakt z nami. Zachęcamy do korzystania z materiałów będących powszechnym 
dziedzictwem do takich celów. Możemy być w tym pomocni. 

• Zachowywanie przypisań 

Znak wodny "Google w każdym pliku jest niezbędny do informowania o tym projekcie i ułatwiania znajdowania dodatkowych 
materiałów za pośrednictwem Google Book Search. Prosimy go nie usuwać. 

• Przestrzeganie prawa 

W każdym przypadku użytkownik ponosi odpowiedzialność za zgodność swoich działań z prawem. Nie wolno przyjmować, że 
skoro dana książka została uznana za część powszechnego dziedzictwa w Stanach Zjednoczonych, to dzieło to jest w ten sam 
sposób traktowane w innych krajach. Ochrona praw autorskich do danej książki zależy od przepisów poszczególnych krajów, a 
my nie możemy ręczyć, czy dany sposób użytkowania którejkolwiek książki jest dozwolony. Prosimy nie przyjmować, że dostępność 
jakiejkolwiek książki w Google Book Search oznacza, że można jej używać w dowolny sposób, w każdym miejscu świata. Kary za 
naruszenie praw autorskich mogą być bardzo dotkliwe. 

Informacje o usłudze Google Book Search 

Misją Google jest uporządkowanie światowych zasobów informacji, aby stały się powszechnie dostępne i użyteczne. Google Book 
Search ułatwia czytelnikom znajdowanie książek z całego świata, a autorom i wydawcom dotarcie do nowych czytelników. Cały tekst 



tej książki można przeszukiwać w Internecie pod adresem http : //books . google . com/ 



5/ SM S'S/5>-'^ 




HARVARD 
COLLEGE 
LIBRARY 



1 




%J 



% 






ORDTNACYI KRASIŃSKICH 



MUZEUM 



KONSTANTEGO ŚWIDZIMIEGO 



TOM TRZYNASTY 



WARSZAWA 

NAKŁADEM ŚWIDZIŃSKIGH 



1@93 



DYARYUSZ 



WOJNY MOSKIEWSKIEJ 



1633 roku 



z rękopisu -wydał i przedmową zaopatrzył 



AŁEXANDER REMBOWSKI 



z TRZEMA PLANAMI 



WARSZAWA 

Druk X. Rubiesze^nrskiego i K. 'WroŁnowskiego, Nowy-Ś^triat 34 

1895 



/^ 






Ao3BOJi«HO UeH3ypoio. 
Bapiuasa, 29 Mafl 1896 ro.ia. 



/1Tarvard\ 
univer5ity 

I 2 JUL197W 



PRZEDMOWA. 



W tomie niniejszym wydawnictwa Biblioteki Ordynacyi hrabiów 
Krasińskich wydrukowaay został manuskrypt, stanowiący własność tej- 
że Biblioteki, a noszący tytuł „Dyaryusz wojny moskiewskiej zr. l633^. 
Dyar yusz p owyższy możnaby śmiało nazwać Dyaryuszenb Moskorzow- 
skiągoJaiiat-^aJbowiem prócz dokumentów urzędowych, powtórzo- 
nych w innych relacyach z tejże wyprawy, zawiera w formie listów 
(dą^brata Andrzeja), szczegółowy a bardzo dokładny opis odsieczy 
Smoleńska i osaczenia wojska moskiewskiego, dowodzonego przez Śzei- 
na, sErestoiiy przez Jana Moskorzowskiego, oficera i zarazem sekre- 
tarza przy boku Krzysztofa Radziwiłła, hetmana polnego litewskiego. 

Wojna z i633 — 34 roku, zakończona pokojem Polano wskim, 
należała niewątpliwie do rzędu najświetniejszych czynów, jakie zdo- 
biły przeszłość bojową dawnej Rzeczypospolitej Polskiej. Zarówno 
oporność załogi Smoleńska, jak i wytrwałość w osaczeniu przemożne- 
go wojska nieprzyjacielskiego, zasobnego w wyjątkowo silną artyleryę 
i ufortyfikowanego, jak na owe czasy, w imponująco umiejętny spo- 
sób, zasługiwały na wysokie i szczere uznanie. 

Odsiecz Smoleńska, jak wiadomo, zakończyła się względną kapi- 
tulacyą armii Szeina. Bogata artylerya nieprzyjacielska, obliczana 
przez Moskorzowskiego na trzysta tysięcy talarów wartości, wraz 
z amunicyą i muszkietami dostała się wojskom Królewskim w zdoby- 
czy. Tak pomyślny rezultat wyprawy nie mógł przejść bez śladów 
w literaturze polskiej. Mimowoli nasuwało się pióro do ręki tym, 
którzy sami brali udział w owych zapasach, jak i tym którzy się tyl- 
ko nasłuchali opowiadań od weteranów tej długiej i krwawej wojny. 

1* 



1 



Dyaryusz Moskorzowskiego nie może też rościć' pretensy i do te- 
go, aby był najpierwej wydanem źródłem, odnoszącem się do wojny 
z i633 — 34 roku. Sądzę jednak, że w każdym razie zasłuży na na- 
zwę najobszerniejszego i najbogatszego w szczegóły z dotąd wydruko- 
wanych, i to był właśnie główny powód, dla którego uważałem za 
stosowne uprzystępnić go wszystkim. Ponieważ domniemany autor 
Dyaryusza, Jan Moskorzowski, nie zajmował w wojsku królewskiem 
zbyt wybitnego stanowiska i tylko zbliżeniu się do osoby hetmana 
polnego litewskiego, Krzysztofa Radziwiłła, zawdzięczał dokładne wie- 
ści o działaniach wojennych pod Smoleńskiem, przeto należy przy- 
puszczać, że jego Dyaryusz musiałby ustąpić pierwszeństwa Dya- 
ryuszowi Krzysztofa Radziwiłła, który należał niewątpliwie do naj- 
znaczniejszych postaci wojennych w ówczesnej Rzeczypospolitej 
Polskiej. Tymczasem w pracy p. Kotłubaja p. t. ^Odsiecz Smo- 
leńska i pokój Polanowski** ^) znajdujemy w odsyłaczu następu- 
jącą wzmiankę : ^Ustęp ten historyczny jest fragmentem z obszerniej- 
szego dzieła pod tytułem ^Dzieje wojenne Polski*', nad którem pracu- 
jemy. Prawie cały ułożony on jest z autentycznego Dyaryusza ks. 
Krzysztofa Radziwiłła, hetmana polnego litewskiego, wyprawy Smo- 
leńskiej, dotąd nieznanego. Bogactwo i obfitość szczegółów podają 
mi otuchę, że praca ta z przychylnością przez znawców dziejów oj- 
czystych przyjętą będzie". 

Mamy więc wszelkie prawo mniemać, że Dyaryusz Krzysztofa 
Radziwiłła istnieje, ale pozostał on dotychczas nieznanym literaturze 
polskiej historycznej, gdyż p. Kotłubaj napisał jedynie rozprawę, 
opartą na rzeczonym dokumencie, czem bynajmniej zapoznania się 
z tekstem samego Dyaryusza nie zastąpił. Dopóki też Dyaryusz 
Krzysztofa Radziwiłła odszukanym i wydrukowanym nie zostanie, 
zachowa pamiętnik Jana Moskorzowskiego pierwszorzędną wartość. 
Nie tylko że znajdujemy w nim daleko więcej szczegółów ważnych 
i pouczających, niż w ^Odsieczy Smoleńska" p. Kotłubaja, ale nadto 
w przedstawieniu działań militarnych jest często Moskorzowski wzo- 
rowo dokładnym, w opisie plastycznym i przejętym na wskroś marso- 
wym duchem, jaki ożywiał Króla i jego waleczne rycerstwo. 

Drugim ważnym dokumentem dziejowym, odnoszącym się do 
wojny z i633 — 34 roku, są prace słynnego Hondiusa. ^Włady- 
sław rV, pisze Loski *), pragnąc zajaśnieć sławą, postanowił wydać 

O Czas. Dodatek miesięczny, Kraków. 1858. Str. 91 i dalsze. 
2) Wilhelm Hondius nadworny rytownik dwóch królów polskich. Biblioteka Warszaw* 
ska. 1882. Tom I. Str. 352 i dalsze. 



111 



dzieło strategiczne, któreby rozgłosiło jego czyny wojenne w Euro- 
pie. W tym celu wykonane na miejscu przez inżyniera Tomasza 
Plejtnera plany odsieczy Smoleńska powierzone zostały sprowadzo- 
nemu z HoUandyi Hondiusowi, jako bardzo biegłemu w rytowaniu 
kart geograficznych. Wspaniałe to dzieło, do którego potrzebnych 
objaśnień miał artyście dostarczyć znany niemiecki poeta Marcin 
Opitz, sekretarz i historyograf Władysława IV-go, zajęło mu blizko 
dwa lata pracy i wyszło w Gdańsku w r. i636. Obejmuje ono na 
i6-tu arkuszach szczegółowy plan Smoleńska z olcolicami ożywione- 
mi wojskami i utarczkami, co niewątpliwie jest układu i pomysłu 
Hondiusa. Na 9-ym arkuszu przedstawiony jest a vol doiseau 
uwieczniony medalem epizod, który zakończył tę kampaniję.'' 

^Plany powyższe Smoleńska noszą tytuł: ,,Smolcnscum urbs ope 
divina Yladislai IV, Poloniae, Sueciaeque Regis invictissimi Principis 
virtute liberatum, obsessi obsessores Moscovitae et auxiliarii, victi ar- 
mis, hostes fortitudine vita donati clementia inusitata an.: 1634. U do- 
łu arkusza napis: Per S^e R-ae jj^j-tis Architectum militarem Joan- 
nem Pleitnerum in ipso loco Delineatum, Mensuratum, ac Designa- 
tum. Anno 1684 et per S-*^ R-ae Majestatis Chalcoglytem Icono- 
graphum et perspectivarum Delineatorum Privilegiatum Guilielmum 
Hondum in aes incisum Gedani Anno i636. Znajdują się one (pla- 
ny) w zbiorach książąt Czartoryskich, gdzie na egzemplarzu próbnym 
(epreuve) Hondius na brzegu blachy przedstawiającej portret Włady- 
sława IV, nasztychował drobny szkic (griffonage) przedstawiający 
człowieka ubranego w gałązki i trzymającego w ręku papier". 

Miał słuszność Loski utrzymując, że istnieją nowe odbicia 
wzmiankowanych planów, albowiem taki nowy egzemplarz posiada 
między innemi i Biblioteka Ordynacyi hr. Krasińskich. Niewątpliwie 
zawierają owe plany niezmierną doniosłość dla specyalnego history- 
ka wojennego, nie tylko bowiem miejscowość sama i rozkład obu 
wojsk, ale wszelkie rodzaje ówczesnych fortyfikacyi i uzbrojenia na- 
rysowane są z w/orową dokładnością i niezaprzeczonym artyzmem. 
Na 16-tu wielkich kartach przedstawiających odsiecz Smoleńska, spo- 
tykamy także przy ważniejszych pozycyach numera (jest ich 216), 
pozwalające się domyślać, że istniały objaśnienia uzupełniające ry- 
sownicze dzieło Hondiusa. Wprawdzie bibliografia polska ^) nie po- 
twierdzała podobnych domysłów, ale w monografii p. Pisarewa p. t. 



1) Estrcjcher. Bibliografia polska i Finkel. Bibliografia historyi polskiej. 



IV 



„Smoleńsk i jego historya** znalazłem wzmiankę przekonywającą, 
że podobne objaśnienia wyszły i że ukazały się w tłomaczeniu ru- 
skiem w roku 1847 w Petersburgu p. t. „Wyobrażenie ataku i obro- 
ny Smoleńska przez Wilhelma Hondiusa w r. 1687^. 

Gdy poszukiwania na drodze antykwarsko-księgarskiej w celu 
zdobycia tłomaczonej pracy Hondiusa okazały się daremnemi, otrzy- 
małem dzięki łaskawej uczynności prof. Wierzbowskiego odpis jej 
z muzeum Smoleńskiego. W szczupłej książeczce Hondiusa w ru- 
skiem tłomaczeniu znajduje się 216-cie objaśnień odnośnych na pla- 
nach cyfr, w których wyrażono, jakiego np. rodzaju były pod danym 
numerem fortyfikacye, ile miały dział, jakiego kalibru, ile na danej 
pozycyi znajdowało się wojska i przez kogo były komenderowane; 
jedne m słowem dla specyalisty wojskowego stanowiły owe objaśnie- 
nia cenny i ważny materyał ; w końcu zaś tłomaczonej książeczki 
znajdował się ustęp powyższego brzmienia: „Jak tylko się wszystko 
stosownie do zlecenia J. Oś\yieconego Pana (widocznie Krzysztofa Ra- 
dziwiłła) wykona, wydrukowanemi będą objaśnienia w czterech języ- 
kach; najprzód w łacińskim i polskim, a następnie niemieckim i fran- 
cuskim. Opis ten tak czyniłem, aby stosownie do zlecenia J. Oświe- 
conego Pana, można było odpowiednie braki wypełnić. 10 grudnia 
1637 r. J. Oświeconego Pana Wilhelm Hondius.^ 

Z odpisu przesłanego z Smoleńska wyrozumieć nawet było tru- 
dno, z jakiego właściwie języka nastąpił przekład ruski; jedno tylko 
ważne objaśnienie dawał rzeczony odpis, a mianowicie to, że praca 
Hondiusa w tej redakcyi, w jakiej przetłomaczoną została na język 
ruski, była jedynie przygotowawczą i że Krzysztof Radziwiłł miał ją 
dopiero wypełnić swemi uwagami. Czy zapowiedziane a uzupełnio- 
ne objaśnienia Hondiusa wyszły w druku w językach: łacińskim, 
polskim i francuskim, nie zdołałem powziąść żadnej wiadomości. 
Zaledwie przekonałem się, że tłomaczenie niemieckie zostało wyda- 
nem w Gdańsku w roku 1640, choć oryginalnego egzemplarza 
i tego tłomaczenia nie widziałem na oczy. 

W czasopiśmie książkowem niemieckiem p. t. „Preussische Pro- 
vinzialblatter, herausgegeben von dem Yereine zur Rettung verwahr- 
loseter Kinder zu Kónigsberg. Zum bfesten der Anstalt" ^), znajduje 



1) Tom II Królewiec 1829 r. Str. 38 — 54, Fortsetzung str. 235 — 252, Fortsetzung 
str- 324 — 341, Fortsetzung str. 454— 4Ó9. 



f*' 



się artykuł napisany przez pana Justiz-Commisarius'a Schmidt'a zu 
Heilsberg, pod tytułem „Nachriclit von einem merkwiirdigen alten 
Kupferstiche''. Schmidt przypadkowo odszukał w jakiejś starej zbro- 
jowni równie starego zamczyska uszkodzony nieco egzemplarz pla- 
nów odsieczy Smoleńska z taką samą intytulacyą, jaką podał Loski 
w egzemplarzu ks. Czartoryskich, tylko że w końcu był wymieniony rok 
1640, a nie i636, jako chwila wykonania całego dzieła. 

Na brzegach planów w dwóch szpaltach znajdował się opis po- 
zycyi i główniejszych wydarzeń w języku niemieckim, a jaką owe 
objaśnienia wraz z planami stanowiły pouczającą i harmonijną całość, 
najlepiej przekona zdanie Schmidta, które pozwolę sobie przytoczyć 
w oryginalnem brzmieniu. ^Die Abbildung der Schlacht bei Smoleńsk 
und die Entsetzung dieser von den Moscovitern belagerten Stadt 
durch Vladislav IV in den Jahren 1682 — 84 betreffend, der so einzig 
in seiner Yeranlassung ais in seiner Ausfiihrung ist, indem er nicht 
bios eine topographisch-strategische Zeichnung der ganzen Belagerung 
und Entsetzung sondern auch eine anschaulichę Darstellung dersel- 
ben, der militarischen Anziige und Gebraiiche jener Zeit, und am Ran- 
de in zwei Spalten, eine in teutscher Sprache mitgetheilte Besprechung 
der Stellungen und YorfSlle enthSlt, so dass dieses Blatt auf einen 
Blick AUes in sich fasst, was in spSterer Zeit voluminose Werke und 
Planzeichnungen dem Leser nurunvollkommen darstellen.^ 

Prócz tego Schmidt podaje wiadomości dość ciekawe o egzempla- 
rzu planów Hondiusa, znajdującym się w bibliotece cesarskiej w Pe- 
tersbugu. Czerpie zaś je z ^AUgemeine preussische Staatszeitung'', 
która w 189-ym numerze z dnia 20 listopada 1821 roku, donosiła, 
że przy porządkowaniu cesarskiej biblioteki w Petersburgu, odnale- 
ziono kilka płyt tych ciekawych topograficzno-strategicznych rysun- 
ków, które zdają się być najwcześniejszymi ze wszy^stkich dotąd zna- 
nych i dotąd nieodbitymi wcale. Pruska „Staatszeitung" wyraża 
również zdanie, że dzieło Hondiusa odnalezione w Petersburgu jest 
nadzwyczaj pouczającem dla historyi wojen północnych, a prócz tego 
donosi, że plany powyższe dostały się bezwątpienia (ohnc Zweifel) tą 
drogą do Petersburga, że je Piotr I razem z całą biblioteką książąt 
Radziwiłłów zabrał ze Słucka. 

Widocznie jednak po r. 1821 odbito w Petersburgu plany Hon- 
diusa. Zdaje się, że egzemplarz posiadany przez bibliotekę Ordyna- 
cyi hr. Krasińskich jest właśnie takim nowo odbitym. Nosi on datę 



VI 



i636 roku, a więc objaśnień, które dopiero w r. 1687 przygotowaw- 
czo wydrukowano dla Krzysztofa Radziwiłła, po bokacti kart w dwócli 
szpaltach mieć nie mógł. Egzemplarz więc planów Hondiusa, opisa- 
ny przez Schmidta z pełnymi objaśnieniami w języku niemieckim, 
a wydany w Gdańsku roku 1640-go, stanowi dzieło wykończone w zu- 
pełności i bodaj czy nie jedynie znane, dotąd bowiem trudno się do- 
szukać jakiejkolwiek wzmianki o wydaniu łacińskiem i polskiem, któ- 
re miały poprzedzić druk egzemplarza z objaśnieniami niemieckiemi. 

Porównywając treść książeczki muzeum Smoleńskiego z uwaga- 
mi Hondiusa i Radziwiłła, podanemi przez Schmidta, łatwo przyjść do 
przekonania, że te ostatnie zawierają pełniejszy materyał, na który 
się przedewszystkiem złożyły uzupełnienia Krzysztofa Radziwiłła. 
To już nie zwykłe objaśnienia pozycyi, jakie odnajdujemy w „Wyo- 
brażeniu ataku i obrony Smoleńska", ale sprawozdania z ważniejszych 
wydarzeń, czyli treściwy a pewną i umiejętną ręką napisany szkic 
dyaryusza wojennego. Władysław IV odmalowany został w tych 
zwięzłych opisach wyrazami jędrnemi, w stylu iście marcyalnym bez 
żadnej domieszki panegirycznego kolorytu lub szumnej frazeologii. 
Dowiadujemy się przytem, że w d. 20 stycznia i634 roku, gdy się 
toczyły układy z Szeinem o względną kapitulacyę wojsk nieprzyja- 
cielskich: „rittcn J. K. Majestat selbst in eigener Person ais ein Ritt- 
meister der die Compagnie fiihrte, mit auf die Tractaten und discu- 
rirten unbekannter Weise lange mit des Feindes Offizieren". 

Uzupełnienia Krzysztofa Radziwiłła dają nam również pojęcie 
o niezmiernej sile, jaką przedstawiała artylerya w obozie nieprzyja- 
cielskim. Świadczą one, że baterye złożone z olbrzymiego kalibru 
dział i moździerzy dawały dziennie od 5oo — 600 strzałów, że wiel- 
kie kule nawiedzały namioty królewskie, a gdy Królewicz Kazimierz 
z trzema Radziwiłłami pojechał do obozu nieprzyjacielskiego, aby 
obejrzeć artyleryę, która miała być Władysławowi IV oddaną, zna- 
leźli ją wszyscy we wzorowym porządku : ^welche wahrhaftig also 
beschaffen gewesen, dass Sie bei einigen Potentaten in der Welt, nie- 
mals in dem Felde schóner gesehen worden''. Na karcie L planów 
Hondiusa znajduje się narysowany człowiek w krzak przeistoczony. 
Uzupełnienia Radziwiłła tłomaczą nam znaczenie tego rysunku i opi- 
sują fakt przekradania się walecznego żołnierza do osaczonego Smo- 
leńska, który dla osiągnięcia celu musiał się przystroić w oryginalny 
roślinny kostium, aby zmylić czujność nieprzyjaciela, co mu się też 



VII 



w zupełności udało. Męztwu nieprzyjaciela oddawał Radziwiłł nie- 
dwuznaczne pochwały. Opisując naprzykład napaść wojsk nieprzy-. 
jacielskich na górę Skowronkową, przyznawał, że okazały lwią 
odwagę i że można było ich żołnierzy uważać za wcielonych szatanów. 
O Szeinie zachował Radziwiłł bardzo korzystne wrażenie, utrzymując, 
że do ostatniej chwili pragnął się przebić przez wojska królewskie, 
ale mu officerowie właśni odmówili poparcia, a tern samem i posłu- 
szeństwa. 

Opis wydarzeń, zamieszczony na planach Hondiusa wydanych 
w roku 1640, nazwałem szkicem Dyaryusza wojennego, a to z po- 
wodu niezmiernej treściwości i zwięzłości, jakie w nim panu- 
ją. Dokładność opisu wszakże, zdradzająca wyborną znajomość stra- 
tegicznych zamiarów i ruchów obu wojsk oraz przebiegu każdej bi- 
twy, daje nam pewność, że autorem owych uzupełnień był niepospo- 
lity wódz, podtrzymujący w znacznym stopniu ducha wojsk królew- 
skich, Krzysztof Radziwiłł. Przeznaczał on jednak swój opis głównie 
dla specyalistów wojskowych, którym za źródło światła miały słu- 
żyć również plany Hondiusa, a, jak między innemi i zdanie Schmidta 
przekonywa, połączone prace tych dwóch mężów osiągnęły w zu- 
pełności cel, do którego dążyły. 

Nie sądzę jednak, aby opis Radziwiłła mógł być owym Radzi- 
wiłłowskim dyaryuszem, z którego czerpał p. Kotłubaj ; mniemam ra- 
czej, że z obszerniejszego, a dotąd nieznanego nam pamiętnika, o któ- 
rym p. Kotłubaj wspomina, wpisał Krzysztof Radziwiłł do swego 
sprawozdania tylko ważniejsze fakta, które miały przedewszystkiem 
dla wojskowych znaczenie. Mimo więc całej doniosłości i znaczenia 
sprawozdań Radziwiłłowskich dyaryusz Moskorzowskiego nie prze- 
stanie być cennem źródłem do dziejów wojny z l632 — 84 roku. Da- 
je on nam poznać dokładniej przymioty obu wojsk, dokuczliwości 
srogiej kampanii i roztacza przed nami tak barwny i ciekawy obraz 
życia obozowego, że uzupełnia te niedostatki, które w czysto woj- 
skowym opisie Radziwiłła czuć się dawały. Przytem zaznaczyć na- 
leży, że i sprawozdań Radziwiłłowskich nie posiadamy w polskim ję- 
zyku, asprawozdanie Schmidta było wydrukowanem w r. 1829 w cza- 
sopiśmie niemieckiem i to takiem, któreby się prawdopodobnie w ża- 
dnej bibliotece naszej odszukać nie dało. 

Literatura polska posiada jednakże już drukowane Dyaryusze 
wojny moskiewskiej z 1682 — 84 roku. W wydanych w r. 1842 we 



vin 



Lwowie przez Stanisława Frzyłęckiego -Pamiętnikach o Koniecpol- 
skich'' znajduje się na str. 435 i dalszych rozdział zatytułowany 
, Sprawy dzieł rycerskich wojska i Dyaryusz z obozu z pod Smoleń- 
ska d. 2 października i633 r.* Z treści rzeczonego Dyaryusza prze- 
konać się łatwo, że był pisany przez uczestnika w wyprawie, który 
jednak zaczął notować swe spostrzeżenia dopiero wtedy, gdy już , by- 
ła uprzątniona jedna strona, że wolny (stał się) przejazd do Smoleń- 
ska*'. Chociaż Dyaryusz powyższy obejmuje zaledwie dziesięć stron 
drukowanych, jednakże zawiera niejedno ciekawe spostrzeżenie, świad- 
czące jak zasobną była armia moskiewska w potężną artyleryę i w do- 
świadczone siły inżynierskie. „Z dział trzynastu mury (Smoleńska) 
psowano, między któremi dwie, co kule niosą funtów 65, koni sto je 
ciągnęło i 3oo chłopów z ziemie zwieść trudno*', a na innem miejscu 
znajdujemy znów wiadomość, że „jest kilka takich dział, do których 
każdego potrzeba mało nie sto koni i looo człowieka*. Prócz tego 
nieprzyjaciel wystawił „kilka dwadzieścia szańców eximio operę et 
contentione, jakoby perfectiores rei in medio Belgico Hollandi wysta- 
wić nie mogli*. 

Opis działań wojennych jest w tym skromnym Dyaryusżu także 
krótki, ale nosi charakter nawskroś marsowy i nie znajdujemy 
w niem ani cienia samochwalstwa* Dla odwagi nieprzyjaciela znaj- 
duje autor Dyaryusza słowa odpowiedniego uznania, a w pochwałach 
dla polskich hetmanów trzyma się ściśle na wodzy. Nawet uwielbie- 
nie dla króla jest surowem i pozbawionem retorycznych frazesów. 
Gdy król pod Skowronkową górą stał w ogniu działowym, zaznaczo- 
no jedynie, że „gdzie król J. M. był, nieprzyjaciel z dział do karety 
wymierzał i kule bardzo blisko latały i drugie przenosiły^. Na innem 
miejscu znów pochwałę lakonicznie wyrażono, że „już zewsząd Król 
JMość tak osadził obóz jego (Szeina) że już nie może z nizkąd wykraść". 

W roku i868 w Bibliotece Ossolińskich *) napisał ś. p. Liske stu- 
dyump. t. „Przyczynki dohistoryi wojny moskiewskiej z łat i633 — 34 
wraz z planem oblężenia Smoleńska, a w rzeczonej rozprawie wydru- 
kował l) Relacye agenta elektora brandeburskiego Weinbeera i 2) 
Wyimki z opisu podróży Adama Oleariusa. Wydawnictwa swe po- 
przedził ś. p. Liske zaznaczeniem, ^że jakkolwiek oblężenie Smoleńska 
stanowi jedną z najświetniejszych chwil w dziejach naszych, to je- 



Tora u str. 1—^65. 



IX 



dnakże doba ta historyczna nie jest jeszcze wcale wyjaśniona". Gło- 
wnem bowiem źródłem, z którego historycy nasi czerpali, był Was- 
senberg (Gestorum gloriosissimi ac invictissimi Yladislai IV partis se- 
cundae liber primus), którego dobrej wiary nikt nie zbadał, nie spraw- 
dzał krytycznie, chociaż sama forma przesadzona w wyrażeniach i na 
wskroś panegiryczna powinna była wzbudzić uzasadnione podejrzenia. 
Zdaniem ś. p. Liskego, Wassenberg korzystał nie tylko z samych opo- 
wiadań, ale z piśmiennych notatek, z dyaryusza, wprawdzie niekom- 
pletnego, ale w każdym razie z pokaźnych jego urywków. Zapiski 
powyższe, których Wassenberg stał się autorem, były albo niedokładne, 
albo je kronikarz mimo chęci i wiedzy przeinaczył, bo nieraz dowieść 
można, że fakta lub chronologia podane u niego są fałszywe. i 

O pamiętnikach Albrechta Stanisława Radziwiłła wyraża się 
ś. p, Liske w następujący sposób: „ Wpodaniu wiadomości o oblężeniu 
Smoleńska jest Radziwiłł bardzo sumienny, kopiuje on bowiem po 
prostu, prawie bez wszelkich swoich dodatków, dyaryusze nadsyłane 
mu z pola walki. Gdy mu zaś dyaryusza nie nadesłano i wskutek 
tego był zmuszony zapisywać do pamiętnika swego wiadomości, z po- 
słuchu powzięte, wyraźnie i otwarcie to wypowiadał". Ostatecznie 
też ś. p. Liske przyszedł do przekonania, że Dyaryusz, którego Ra- 
dziwiłł używał, zawierał po większej części bardzo wiarogodne, choć 
nieraz zbyt szczupłe wiadomości. Prócz tego poświęcił jeszcze ś. p. 
Liske uwagę Przyłęckiego ,,Pamiętnikom o Koniecpolskich*^, Pia- 
seckiego Kronice (Chronica gestorum in Europa singularium) oraz 
„Aktom zebranym w bibliotekach i archiwach rossyjskiej imperii'^ 
(Petersburg i836, po rusku) i wyraził słusznie przekonanie, że w obec 
tak niedostatecznego stanu źródeł ogłoszone przezeń z archiwum 
Królewieckiego pomniki będą miały niezaprzeczoną wartość. 

W samej istocie relacye agenta brandeburskiego Weinbeera 
przedstawiają się bardzo poważnie. Agent zdradza umysł spostrze- 
gawczy i sąd trafny, niezamącony uprzedzeniem lub sympat3''ą do 
którejkolwiek ze stron wojujących. Podług Weinbeera jeńcy oce- 
niali wojsko moskiewskie pod Smoleńskiem na 60,000 ludzi, gdy 
tymczasem wojsko królewskie liczyć miało zaledwie 16,000 rycer- 
stwa, choć spodziewało się jeszcze posiłków konnych i pieszych. Męz- 
twu obu wojsk walczących wystawia agent elektorski chlubne świa- 
dectwo, nie skrywając bynajmniej błędów strategicznych, jakie po- 
pełniono z polskiej lub moskiewskiej strony. Postać Władysława IV 



wychodzi z rzeczonego Dyaryusza, ręką obcą pisanego, jaknaj korzy- 
stniej. Weinbeer prostemi słowy, bez żadnej affektacyi lub sztucznie 
podnieconego nastroju, stwarza z Króla Polskiego istotnego wodza, 
który swego marsowego ducha potrafił udzielić szczupłej drużynie wo- 
jennej i skłonić ją do zdumiewającego zaparcia się, oraz do wytrwa- 
łości w zdążaniu do wytkniętego celu. 

Weinbeer ukazuje nam często Władysława IV, dowodzącego oso- 
biście wojskami i to w najgorętszym ogniu działowym. Tam, gdzie 
największa przewaga wojsk nieprzyjacielskich, jak np. l6 października 
i633 r., u stóp góry Skowronkowej, widzimy króla pieszo, wydają- 
cego rozkazy i zachęcającego rycerstwo do boju, gdy zaś szeregi 
chwiać sią poczęły, posłał wnet Królewicza Kazimierza i Krzysztofa 
Radziwiłła na zagrożone miejsce i przytomnością swego spokojnego 
umysłu przechylił szalę zwycięstwa. Kule działowe ciągle się przy- 
glądały z bliska jego marsowemu obliczu i to nie tylko w boju, ale 
nawet w namiotach królewskich, w których druzgotały zapory i je- 
dynie szczęśliwym a osobliwym trafem nie szkodziły ludziom. Czem 
zaś był król dla wojska dążącego Smoleńskowi z odsieczą, najlepiej 
wykazuje Weinbeer temi krótkiemi słowy : ^potrzeba też jego (króla) 
obecności, bo w przeciwnym razie rozproszyłaby się armja, która 
cierpi wielki niedostatek żywności i pieniędzy''. 

Wyborne przymioty artyleryi moskiewskiej zyskały uznanie, 
a nawet do pewnego stopnia budziły podziw Weinbeera. Zaznacza 
on zgodnie z wiadomościami, podanemi przcz Krzysztofa Radziwiłła, 
ze nieprzyjaciel z dział, ciskających kule 68 funtowe z żelaza, bił po 
5oo a nawet po 700 razy dziennie. Skutek tak imponującego na 
owe czasy ognia działowego był też nielada. Strzały bowiem w Smo- 
leńsku obaliły dwie piękne wieże i cały mur między niemi, trzecią 
wieżę wysadzono przez minę i* tylko z wielkim trudem udało się oblę- 
żonym zapełnić wyłom ziemią. Celność strzałów działowych budziła 
również podziw. Nie dość, że podług sprawozdań Weinbeera kule 
podczas boju przelatywały gęsto po nad głowami króla, królewicza 
Kazimierza i hetmanów, nie dość, że nawiedzały często namioty kró- 
lewskie oraz znakomitszych panów, ale nie oszczędziły nawet karety 
pana Kanclerza koronnego, druzgocząc ją doszczętnie nieopodal jego 
namiotu. Ale i o przymiotach artyleryi polskiej nie przepomniano 
w relacyi Weinbeera, zwłaszcza gdy przybyła artylerya pułkownika 
Platera, której puszkarze złożyli świetny popis przy tej sposobności, 



XI 



gdy w krótkim czasie tak zdemontowali bateryę nieprzyjacielską, że 
musiała zaprzestać zwykłej swej kanonady. Co się wreszcie tyczy 
fortyfikacyi nieprzyjacielskich, to Weinbeer oświadcza, że prowadzo- 
ne były na sposób holenderski. 

Podobnie jak Krzysztof Radziwiłł jest Weinbeer zdania, że Szein 
był przymuszony do względnego poddania się przez swych oficerów, ale 
przypisuje głównie winę niemcom, którzy nie chcieli dłużej pozostać 
w obozie Szeina i dali mu do wyboru albo bój rozpaczliwy w celu 
przerżnięcia się przez wojsko królewskie, albo poddanie się. Przy- 
tem stwierdza Weinbeer, że komisarze wyznaczeni do odebrania 
uzbrojenia nieprzyjacielskiego, gdy przejrzeli artyleryę, to choć znaj- 
dowali się w ich gronie oficerowie, którzy bywali w obcych arsena- 
łach, jednozgodnie wszyscy przyznali, że nigdy nie widzieji od razu tak 
wielkich zapasów przyrządów wojennych; wszystko bowiem, co 
tylko potrzebnem być mogło do dalszego prowadzenia wojny posia- 
dano aż do zbytku. 

Armja Szeina, która podług Krzysztofa Radziwiłła przenosiła 
z górą cyfrę 100,000 żołnierzy, opuszczając obóz," zdaniem Weinbe- 
era, nie wynosiło więcej nad 12 — i3,ooo ludzi. Dowiedziano się pó- 
źniej; jak też same relacye donoszą, że dowódcy moskiewscy nie 
w wielkim strachu maszerowali do stolicy, bo się międey sobą połą- 
czyli i sprzysięgli. Generał Szein odpowiedział komuś, który do nie- 
go mówił, że car będzie bardzo rozgniewany i że kapitulacyę może 
głową będą musieli przypłacić: „Wiele to głów najprzód spadnie, za- 
nim ja moją postradam.** W tym samym sensie odzywał się także 
Prozorowski. 

Drugi dokument wydany przez ś. p. Liskego jest wyimkiem 
z dzieła „Offt begehrte Beschreibung der Newen Orientalischen Reise, 
so durch Gelegenheit einer Holsteinischen Legation an den Koenig in 
Persien geschehen durch M. Adamum Olearium^, które wyszło w Szle- 
zwiku w r. 1647. Dzieło powyższe nie było bynajmniej pisanem 
przez uczestnika Smoleńskiej kampanii. 

W pierwszym wyimku z Oleariusa znajdujemy wiadomości na- 
stępujące: armja Szeina wynosić miała w roku i632 około 100.000 
ludzi, między którymi było 6000 niemców i wiele pułków rossyjskich, 
wyćwiczonych wedle taktyki niemieckiej. Ich pułkownicy i niżsi 
oficerowie byli prawie sami Niemcy i Szkoci. Generałem zaś był 
Herman Szein, z urodzenia polak, który dopiero przed parą laty przy- 



XII 



jął był religię prawosławną i udał się był na mieszkanie do Moskwy. 
Wojsko jego zaopatrzone zostało w piękną artyleryę, wynoszącą do 
3oo dział (darunter viel Doppelcarthaunen und Maurenbrecher), a tak 
ogromna armja mogła z łatwością zdobyć Smoleńsk, zwłaszcza że za 
obronę miastu służył tylko gruby mur bez rowu. 

Gdy jednak za radą pułkowników niemieckich w krótkim czasie 
zrobiono wielki wyłom w murze, nie pozwolił generał przypuścić 
szturmu, twierdząc, że małyby to był honor dla wielkiego księcia, 
gdyby tak prędko miasto mieli zdobyć i gdyby tak wielkie wojsko, 
z takim kosztem i mozołem zebrane, w tak krótkim czasie znów roz- 
puszczonem być miało. Niemieccy pułkownicy zaś, widząc dla sie- 
bie i wielkiego księcia w tern wielką hańbę, gdyby z tak ogromnem 
wojskiem przed taką nędzną fortecą mieli bezskutecznie przez długi 
czas leżeć i sposobność wzięcia jej w tak nikczemny sposób z ręki 
wypuścić, postanowili niespodzianie przypuścić szturm do wyłomu. 
Ale, gdy go już rozpoczęli i miasto już prawie w rękach mieli, kazał 
generał skierować działa na nich i odpędzić ich od szturmu. Gdy zaś 
pułkownicy przy tym i innych podejrzanych wypadkach skarżyli się 
i sprzeciwiać się mu chcieli, groził im batami. Leżeli więc przez dłu- 
gi czas spokojnie, nie przypuszczając wcale szturmów i pozwolili, że 
nieprzyjaciel • wszystko na nowo pozyskał. Oprócz owej legendy 
o działalności Szeina, znajdujemy jeszcze w pierwszym wyimku z Olea- 
riusa fantastyczną wieść o smutnym losie Szeina, Jctóry, jak wiadomo, 
został ściętym z rozkazu swego panującego. Zarówno jednak tę wiado- 
mość, jak również opowieść o przybyciu do Moskwy polskiego po- 
selstwa, stanowiącą treść drugiego wyimku, można zupełnie opuścić, 
jako nie pozostające z dziejami wyprawy Smoleńskiej w bezpośrednim 
stosunku. 

Niewątpliwie ogłoszeiliem relacyi Weinbeera przysłużył się ś. p. 
Liske literaturze naszej historycznej; wyimki bowiem z Oleariusa 
w porównaniu z niemi zaledwie drobne mogą mieć znaczenie. Mimo 
jednak niepośledniej doniosłości, jaką owe relacye mieć będą dla hi- 
storyka, jako cenne źródło dziejowe, nie mogą być porównanemi 
•z dyaryuszem Jana Moskorzowskiego. Przede wszystkiem Weinbeer 
doprowadził swe relacye tylko do względnej kapitulacyi armii Szei- 
na pod Smoleńskiem, gdy tymczasem Moskorzowski obejmuje ca- 
łą wojnę aż do zakończenia jej pokojem Polanowskim. Następnie 
pomimo bardzo bystrych obserwacyi i trafnego sądu znać, że Weinbeer 



xin 



nie był fachowym wojskowym i że od narad wojennych w obozie 
polskim trzymano go zdała. Tego zaś o Moskorzowskim powiedzieć 
nie można i, charakteryzując poniżej w krótkim zarysie jego dyaryusz, 
mam nadzieję przekonania czytelnika o tem, że Moskorzowski 
posiadał wykształcenie wojskowe, które mu pozwoliło dokładniej 
i ściślej przedstawić przebieg akcyi wojennej w kampanii i633 — 3ą 
roku, oraz że Krzysztof Radziwiłł, darząc go zaufaniem jako swego se- 
kretarza, otworzył mu przystęp do wielu tajemnic, będących owocem 
narad wojennych w polskim obozie. 

Ruska historyczna Biblioteka, wydawana przez archeologiczną 
komissyę w Petersburgu, zamieściła w tomie pierwszym (1872 r.) pa- 
miętniki odnoszące się do ^smutnych czasów**, które się w rękopisach 
znajdowały w Cesarskiej bibliotece publicznej oraz głównego sztabu. 
Między innemi znajdujemy w tomie pierwszym urywki z dyaryusza 
wojny, prowadzonej między Carem Michałem Teodoro wiczem a pol- 
skim królem Władysławem IV w r. 1682 — 84, wydrukowane 
w dwóch językach ruskim i polskim (str. 721 — 774). Urywki z po- 
wyższego dyaryusza rozpoczynają się od dnia 14 października 1682 r. 
i zawierają nieco ciekawych wiadomości, które dopomogą historykowi 
do rozświetlenia owej długiej i uporczywej kampanii. 

Niewiadomy autor owych urywków zaznacza, że wojsko Szeina 
przy początku kampanii wynosiło sto kilkanaście tysięcy żołnierza, 
że artylerya nieprzyjacielska była potężna i po 600 abo więcej razy 
dziennie strzelała z dział burzących do dwóch baszt w Smoleńsku. 
Czwartego czerwca r. 1682 „Moskwa szturm uczyniła do obudwu 
dziur wybitych y trzech baszt stłuczonych o godzinie 12-ej z pułnocy 
a trwał aszdo pułnocka drugiego, jednak bez efektu za łaską Bożą. Jusz 
były opanowane dwie baszcie, z których, jednych ręczną bronią, a dru- 
gich strzelbą nasi wyparli^'. Od chwili jednak, gdy wojska królew- 
skie przybyły z odsieczą pod Smoleńsk, urywki z dyaryusza skąpią 
im uwagi i, choć znajdujemy w nich list króla do prymasa z obozu 
na Pokrowskiej górze, jednakże w nim bardzo jest mało treści, rozja- 
śniającej przebieg samej akcyi militarnej. 

Również list Radziwiłła do Szeina nie posiada zbyt wielkiej do- 
niosłości, a w opisie wyjścia armii Szeina z obozu ten jeden szczegół 
wart jest przytoczenia, że, gdy wojska nieprzyjacielskie miały defilo- 
wać przed królem, „Sarles oberster supplikował o pocałowanie ręki 
J. Kr. Mości y otrzymał". Nastąpił zatem Fuxow regiment y poło- 



XIV 



żywszy sześć chorągwi pod nogi J. Kr. Mości uprosił ręki pocałowa- 
nie. Po tych Matyzon z regimentu swego oddał chorągwi 8, który 
pospołu z Waldonem niski pokłon uczyniwszy, przypuszczeni do po- 
całowania ręki królewskiej. Nastąpił zatem regiment oberstera Da- 
ma, pokłon niski uczyniwszy, położył chorągwi ośm y całował rękę 
J. Kr. Mości. Po tych nastąpił oberster Kith y z regimentu swego 
ośm chorągwi położywszy y nizki pokłon oddawszy całował rękę 
J. Kr. Mości. • Nastąpił po tym oberster Lesie z reginąentami dwiema 
y nizki pokłon uczyniwszy, z jednego położył chorągwi 8, z drugie- 
go także 8, całował rękę J. Kr. Mości. Wszystkiego wojska wypro- \ 
wadziła Moskwa 700 jezdnych, ą pieszych pod 5ooo. \ 

Urywki z powyższego dyaryusza nie kończą się jednak wraz | 

z kapitulacyą Szeina, lecz opisują marsz wojska królewskiego oraz I 

niefortunne oblężenie zamku Bialskiego. Pod Białą ,Król J.Mość sam 
rychtował działa do przyszłego szturmu walnego", ale cóż ztąd kie- 
dy strzały ogniste, granaty lubo nie małe „incendye*' czyniły, ugasza- 
ła je jednak Moskwa, a miny okazały się ^niedosadzone^ i szkodziły ' 
więcej polskiej piechocie aniżeli nieprzyjacielowi. Nie będę tracił cza- 
su na porównywanie powyższych urywków z dyaryuszem Jana Mosko- 
rzowskiego, pozostawiając ocenę samemu czytelnikowi, zwrócę uwagę ; 
jedynie na wydawnictwo ruskie p. t. ^Akty moskiewskiego państwa*', , 
wydawane przez Cesarską Akademię nauk w Petersburgu, które 
w tomie pierwszym (1890 r.) zawierają nieco dokumeptów, odnoszą- i 
cych się do wojny moskiewskiej z r. i632 — 84. Na str. 58 1 tomu 
pierwszego znajdujemy np. szczegół dość ciekawy, że Prozorowski 
chciał artyleryę moskiewską i zapasy prochu zniszczyć zupełnie. Oparł 
się jednak temu Szein i jemu głównie zawdzięczała armia królewska 
tak piękny i bogaty łup. Prawdopodobnie nie jedna jeszcze wiado- 
mość dałaby się odszukać w aktach powyżej przytoczonych, obejmu- 
jących wieści o polskiem wojsku, przejęte po większej części od jeń- 
ców. Z tem wszystkiem jednak żniwo, z tego źródła zebrane, nie mo- 
że się odznaczac bogactwem i jedynie jako uzupełnienie dyaryuszów 
może mieć dla historyka pewną wartość. 

Na tem się kończy liczba bezpośrednich źródeł do wojny i632 — 
34 r., jakie odszukać zdołałem. Po nich idą niewątpliwie pamiętniki 
Albrechta Radziwiłła, opisujące między innemi całą wojnę moskiew- 
ską podług nadesłanych autorowi dyaryuszów. Jakkolwiek pamię- 
tniki powyższe mają dla historyka niezaprzeczoną wartość, ze wzglę- 
du jednakże, że Albrecht Radziwiłł nie był uczestnikiem wyprawy, lecz 



XV 



skrupulatnie notował wiadomości z cudzych relacyi, przeto jako po- 
średnie źródło pamiętniki jego pominę i to samo uczynię z resztą kro- 
nik, do tejże samej kategoryi dokumentów się zaliczających. Winie- 
nem jednak zaznaczyć, że prace ruskich historyków, jako oparte na 
źródłach bezpośrednich, nam nieznanych, posiadają dla naszych bada- 
czów niepoślednią, uzupełniającą wartość. Dość przytoczyć np. Soło- 
wjewa Historyę Rossyi, która w tomie 9-ym, począwszy od strony 
201 *) podaje ciekawy przebieg kampanii w i632 — 84 r., a prócz tego 
odsłania nam tajemnice narad wojennych w obozie moskiewskim. 
Nawet w historycznym zarysie Smoleńska, jaki bezimiennie ukazał 
się w Petersburgu w r. 1894-ym odnaleźć można cokolwiek cieka- 
wych szczegółów informujących o wielkości wojsk Szeina i o bogac- 
twie artyleryi, w jaką była zaopatrzona. 

W obeć powyżej wykazanego stanu źródeł dziejowych, dotyczą- 
cych wojny moskiewskiej z i632 — 84 r., zdaje się że wydrukowanie 
dyary usza Moskorzowskiego nie będzie zbytecznem. Zaopatrzony wśród 
zbioru manuskryptów biblioteki Ordynacyi hr. Krasińskich Jfs 709, 
był on napisany w całości jedną ręką. Poprawki jedynie zamieszcza- 
ne przeważnie na marginesach pozostawiały w rękopisie ślady wyra- 
źne drugiej ręki. Ze względu jednak, że planik osaczenia Smoleńska, 
przesłany ^rudi minerya*' w liście Andrzejowi Moskorzowskiemu przez 
brata Jana, znajdował się w oryginale wlepiony w manuskrypt, a pi- 
smo w rzeczonym liście przypominało zupełnie rękę czyniąt:ą popra- 
wki i zamieszczającą pod niektóremi Ustami wzmianki „mendacium^ 
lub ^mendacium crassisimum"^, przeto wolno przypuszczać, że podług 
otrzymywanych listów i dokumentów układał Andrzej Moskorzowski 
niniejszy dyaryusz, brat Jan zaś go później poprawiał i stosowne 
objaśnienia oraz przypiski na marginesie czynił. Że zaś właściwy 
dyaryusz wojny i633 r. przesłany był Andrzejowi z placu boju pra- 
wie w całości przez Jana, dla tego, bez względu na to, że znajdują się 
w nim listy innych osób, oraz niektóre dokumenta urzędowe, pozwo- 
liłem sobie nazwać wydrukowane źródło dziejowe dyaryuszem Jana 
Moskorzowskiego. 

Dyaryusz powyższy rozpoczyna opowieść spraw wojennych z dniem 
1 stycznia i633 r. i od razu przykuwa uwagę czytelnika swą zwię- 
złością i dokładnością opisu. Znajomość terenu, strategicznych pła- 



1) Wyd. 1875. 



XVI 

nów Krzysztofa Radziwiłła, przymiotów wojsk walczących widnieje 
już na pierwszych stronnicach i nie opuszcza Moskorzowskiego aż do 
końca dyaryusza. Przytem szczerość i naturahiość żołnierska panują 
w całym toku opowieści. W imię owej szczerości, zahartowanej 
w licznych bojach, Moskorzowski nie umie skrywać prawdy, choćby 
ona dlań gorzką była i wytyka błędy wodzów, niesubordynacyę lub 
niedbalstwo podwładnych z tą samą otwartością, z jaką opisuje wa- 
leczność nieprzyjaciół i ich dzielną obronę zamku Bialskiego. Styl 
dyaryusza pozbawiony wszelkich ozdób, a tem bardziej wszelakiej na- 
puszystości, nosi na sobie wyraziste piętno twardego obozowego ży- 
wota. Tak samo^ jak z pola bitwy kreśli Jan swemu bratu plany 
oblężenia ^rudi minerra*', w taki sam sposób pisze doń listy. Chodzi 
Moskorzowskiemu głównie o dokładność opisu i o zrozumiałe wytło- 
maczenie strategicznych zamiarów wodzów. Oba cele osiągnął on 
w sposób doskonalszy i więcej pouczający, niż się to udało autorom 
dyary uszów, dawniej już wydrukowanych. 

Opisy bitew, znajdujące się w dyaryuszu Moskorzowskiego, od- 
znaczają się wzorową ścisłością i nie przepominają nawet o najdro- 
bniejszych szczegółach. Uwzględniono przytem warunki terenu, czem 
dano możność ocenienia, który gatunek broni dźwigał na sobie naj- 
większe brzemię walki. Przewodnia myśl strategiczna wodzów wy- 
łożoną została również jasno i wyraziście. Dopóki Krzysztof Radzi- 
wiłł musiał na czele szczupłego oddziału borykać się z przemożnym 
nieprzyjacielem, chodziło mu głównie o to, aby podjazdową walką 
urywać wroga, a Smoleńsk zasilić prochem i żołnierzem. Później, 
gdy za przybyciem wojska królewskiego i kozaków Zaporożskich, 
szanse się nieco zrównoważyły, pierwotne plany odsieczy Smoleń- 
ska rozwinęły się w zamiar osaczenia obozu Szeina i wszelkie przed- 
sięwzięcia, dążące do tak wielkiego celu, zostały wyłożone przez Mo- 
skorzowskiego z ścisłością wzorową. 

Bez wyraźnego zamiaru krytykowania króla, hetmanów^ pułko- 
wników lub wojska, Moskorzowski mimowoli drobiazgową dokładno- 
ścią opisu daje samemu czytelnikowi pewne kryteryum do ocenienia 
ludzi i faktów. Postać Władysława IV zarówno, jak u innych, tak 
i u niego przybiera marsowo-posągowe kształty. Króla widzimy 
wszędzie, gdzie tylko fortuna zaczyna okazywać nieprzychylne obli- 
cze rycerstwu polskiemu. Czy dla ufortyfikowania góry trzeba po 
uporczywej bitwie stać całą noc na słocie i dżdżu, czy wypada do 



XVII 



boju zachęcać chwiejące się szeregi, czy kierować armatą, aby gra- 
natami zarzucić zamek Bialski, wszędzie spotykamy Władysława IV. 
On przykładem i zaparciem się własnem skłania wynędzniałe, scho- 
rzałe, a nadewszystko niepłatne rycerstwo do poświęcenia się i wywo- 
łuje u Moskorzowskiego jedyny może w całym dyaryuszu wylew go- 
rętszego uznania w krótkich słowach: „Pan, którego jurę nazwać 
możesz delicias generis poloni". 

Z hetmanów Krzysztof Radziwiłł zasłużył sobie na większe 
uznanie Moskorzowskiego, nie koniecznie męztwem, bo i odwadze Ka- 
zanowskiego wystawia chlubne świadectwo, ale zdolnością strategiczną 
i przymiotami, które ujawnił, jako wódz, trzymający w większym ry- 
gorze swe wojsko. Radziwiłłowskie zdanie na radzie wojennej zwykł 
był Król Jego Mość aprobować, a przytem, jak się zdaje, większą po- 
kładał ufność w niezwykłej energii i wypróbowanym charakterze 
swego litewskiego hetmana. Ze smutkiem zaznacza Moskorzowski, że 
współzawodnictwo między hetmanami dużo złego w polskim obozie 
narobiło. Notuje nawet charakterystyczny wypadek, że się hetmani 
wyzwali pewnego razu na pojedynek i dopiero staraniem kanclerza 
koronnego udało się załagodzić między nimi te przykre niesnaski. 

Naturę rycerstwa polskiego i przymioty różnych gatunków 
broni pozwala nam Moskorzowski przejrzeć prawie nawskróś. Pie- 
chota zachowuje się w ciągu całej kampanii mężnie, chociaż Mosko- 
rzowski zauważył, że ten rodzaj broni nie odpowiada należycie uspo- 
sobieniu polskiemu. Ze względu jednak na położenie górzyste, liczną 
i doborową artylerję, wyborne fortyfikacje oraz na dobrze zorganizo- 
waną piechotę nieprzyjaciela, przyznać trzeba, że sprawowanie się 
ogólne piechoty królewskiej było wzorowe i że zarówno w ataku 
zapał, jak i w odporze wytrwałość przejawiała w należytym stopniu. 

Hussarja podtrzymywała z godnością poprzednio zdobytą sławę. 
Wj)rowadzona na teren zupełnie nieodpowiedni, gdy przyszło ratować 
jej piechotę, pędziła mężnie w ogień, jakiego najstarsi żołnierze nie 
pamiętali, i bez względu na dotkliwe straty kilkakrotnie powracała do 
boju. Artylerja działała również w ciągu kampanii skutecznie i z wi- 
doczną znajomością rzeczy; jedynie inżynierja pod zamkiem Bialskim 
wystawiła sobie sromotne świadectwo. Miny bowiem, przez nią pro- 
wadzone, poraziły własną piechotę i przyprawiły wojsko polskie 
o poważne straty. Zaporożskim kozakom oddaje również Moskorzow- 
ski szczerb pochwały. Licho uzbrojeni nie mogli w otwartem polu 

3* 



XVIII ■ 

dotrzymać nieprzyjacielowi kroku, ale w podjazdowej walce, na cza- 
tach i gdy szło o dostanie języka, oddawali królowi znakomite usługi,' 
Przymioty bojowe wojska nieprzyjacielskiego ocenił Moskorzowski 
sprawiedliwie a dokładnie. Artylerja i fortyfikacje moskiewskie wzbu- 
dzały w nim podziw rzetelny, a i piechocie oddawał niejednokrotnie 
szczere pochwały. 

Ograniczam się na tych ogólnych uwagach, polecających czytel- 
nikowi tekst poniżej wydrukowanego dokumentu. Dodać jedynie wi- 
nienem, że miałem zamiar poprzedzić go rozprawą -pana pułkownika 
Konstantego Górskiego, wykazującą doniosłość powyższego dyaryusza 
dla militarnej nauki. Słabe zdrowie zasłużonego historyka wojennego 
stanęło zamiarowi na przeszkodzie, nie pozostaje mi więc nic innego, 
jak podziękować mu za zwrócenie mej uwagi na powyższy dyaryusz, 
zarówno jak i p. Zygmuntowi Wolskiemu, który przy drukowaniu 
tekstu użyczał mi stale swej pomocy. 

A. (Rembowski. 

Mircec, 1895 r. 



DYARYUSZ 

WOJNY MOSKIEWSKIEJ 

Roku 1633. 



1 



Summariusz krótki Gestorum w Ekspedycyej Mo- 
skiewskiej w Roku 1633 -iudie. JL Janyarii zaczętej, 
gdy Je» Mść Pan wieński Hetman Polny W». X*. 
Litt^ w pole z ludźnfii in Janvario pod Nieprzyja- 
ciela się podemknął. 



Po skończeniu przeszłej Króla Je° Mści teraźniejszego Pana naszego Ele- 
ctiej, z tą się był intentią Xiążę Je° Mść z "Warszawy do majętności swoich po- 
dlaskich wrócił, że na Sejm szczęśliwy K. J. M. koronatiej do Krakowa na dzień 
naznaczony stawić się miał. Jakoż już był myślić o tej drodze serio począł jako 
, dla spólnej w sprawach i swobodach szlacheckich naprawy, tak mianowicie, że 
go kilkokrotne Króla J. M. tak ustne, jako i przez list zaszło rozkazanie, aby 
koronatiej nie omieszkawał. Lecz kiedy XJM o tym pewną wziął wiadomość 
(która lubo była na Electią przyszła, wierzyć jej nie chciano, dla tego że ma- 
levoli wmawiali to w ludzie, jakoby XJM. te wieści dla tego rozsiewać kazał, 
aby wojsku przezeń zaciągnionemu z Skarbu zapłacono) tedy miłością ku Ojczy- 
źnie i Sławie Narodów naszych zdjęty zarazem o tym myślić począł, aby raczej 
ku granicy na trudy i prace dla dania odwetu nieprzyjacielowi, we krwi braciej 
na pograniczu mieszkającej brodzącemu, się pośpieszył, niż na fest koronatiej 
jechał. Do tego siła miał Xiąże Je° Mść impedimentów. Bo wojsku, które 
był zaciągnął, płacić zasłużonego z skarbu, za niektórych sławie Xięcia Je^ Mści 
zajrzących sprawą, et sfibdolis machinationibus, nie chciano, i pod jego urzę- 
dem hetmańskim chcąc niektórzy od Regimentu wojskowego Xcia Je® Mści 
odetrzeć fraudulentis artibus dołki kopali, do tego szczupłość wojska (którego nie 
było nad 2,000), a wielkość potęgi nieprzyjacielskiej (o którym certo constabat, że 
60,000 miał pod Smoleńskiem) potym loci distantia (bo namniej mil 150 iść było 
z wojskiem na pogranic2x trzeba) i sama czasu do wojowania (bo w ten czas 



— 4 — 

wojsko XJM. z stanowiska się ku granicy ruszyło, kiedy najwiętsze pluty z przy- 
mrozkami, a zatym najwiętsza lądem łamanina, a na rzekach woda ścinać się 
i kry iść poczynały) niesposobność wielką była do przedsięwzięcia Xcia Je° Mści 
przeszkodą. Lecz miłość ku Panu i Ojczyźnie wszytkie te dilTicultates superavit. 
Zaczym zarazem XJM. dla spólnej z Je° Mścią Panem Wojewodą Wileńskim 
i z Je® Mścią P. Podskarbim W®. X* . Litt**. w tak nagłym na Ojczyznę niebez- 
pieczeństwie dla namowy do Wilna jechał, i lubo listy przypowiedne za nie- 
rychłym ich po Electiej do rąk Xcia Je° M. przysłaniem jeszcze były Rotmi- 
strzom nie rozdane, a zatym i pieniądze z skarbu nie były wydane, jednak do 
chorągwi uniwersały rozesłał, aby się koniecznie do Orszy sub flnem Decem- 
bris albo in principio Janvarii stawiły. W Wilnie przez Święta Narodzenia Bo- 
żego zmieszkawszy, prosto ztamtąd do Orsze za chorągwiami jechał i die 18 
Janvarii w Orszy stanął, gdzie przez dni 5 dla ścłągnienia chorągwi zmieszka- 
wszy, 34 (!) Janvarii do Bajowa z wojskiem wyszedł. Tam się był Pan Woje- 
woda Smoleński, wziąwszy o pośpiechu Xcia JeP. M. do Orszy wiadomość, z kilką 
chorągwi z Orszy pomknął i łaską Bożą samą (gdyż i miejsce samo dla lasów 
wielkich, które zewsząd Bajów otoczyły, bardzo było do stanowiska chorągwiom 
niebezpieczne i łacno by był nieprzyjaciel na nie napadszy, z lasów ich wystrze- 
lał) to się stało, że wszyscy mamie nie poginęli. Tamże die (?) Janvarii staną- 
wszy, a dla popisu chorągwi przez (?) dzień zmieszkawszy, ruszył się die 1 Febru- 
arii na Krasne. Tamże zarazem (ponieważ res erat periculi plena w mil tylko 
8 małych od nieprzyjaciela tak wielką potęgę mającego w takiej szczupłości woj- 
ska naszego, o czym wyższej, leżeć) koło tego się XJM. post habitas super ea re 
deiiberationes et calculationes zawinął (lubo i w tym sieła się rad takich najdo- 
wało, które to impedire chciały), aby ostrożek koło obozu stanął. Interim tak 
obecnemi czatami nieprzyjaciela trapił, że przez czas bardzo krótki, a fine Ianva- 
rii ad flnem Martii trzydzieści kilka czat się odprawiło i tak z łaski Bożej szczę- 
śliwie, \ż we wszytkich nie zginęło naszych tylko czterej, a z nieprzyjacielskiej 
strony w każdej po kilkadziesiąt, w drugich i po kilkuset trupa legło. Więźniów 
do czterech set i chorągwi do dziesiątka już ma XJM. Między więźniami samych 
Bojar ludzi zacnych jest więcej sta, a między tymi kilka Rotmistrzów i Pułkowni- 
ków. Inter caeteros pojmany i Lepunow, synowiec rodzony onego Lepunowa, 
który za pierwszej expediciej moskiewskiej naszych na stolicy będących ze 
1(X),(XX) Moskwy obiegł, a potym za zdradą od Duńskich (!) kozaków jest na 
szablach rozniesiony. A iż najwięcej prawie natym należało, aby się Smoleńsk 
ludźmi prędko posilić mógł, tedy XJM. po wielu różnych przeszkodach i impedi- 
mentach (które pochodziły częścią z szczupłości wojska, częścią z niedostatku 
koni pod piechotę, częścią z samego dla srogich śniegów i śronów niesposobnego 
czasu, częścią nieprzyjacielskiej potęgi i fortelów, częścią, iż wojsku zdała się 



zwłaszcza za poduszczenłem invidorum i regimentu pragnących to rzecz niesłu- 
szna i nie powinna jezdą zamek posiłkować, częścią, iż się nasialo było w wojsku 
rozmaitych głosów, odwodząc ich od tego i złe ku XJM. serce czyniących, 
częścią, iż się nie zaraz z wojskiem o kondicie umówić mogło) tandem do tego 
XJM. rzeczy przywiódł, że z każdego Usarskiego i Kozackiego pocztu po jednemu 
koniu, tak jako służyć powinni, przebrawszy przytym 260 Dragonów na wybór 
w mury posłał. Weszło z tych ludzi circiter 400 do zamku, drudzy, niewiedzieć 
quo casu od pierwszych, którzy przededniem w zamek weszli, pozostawszy od 
drugich obłąkali ^ę i taki je błąd opanował, że godzin ze dwie na dzień kręcili 
się po chrostach miedzy obozami nieprzyjacielskimi, nie mogąc już i nazad trafić. 
Zaczym postrzegszy ich nieprzyjaciel rozgromił, ale tylko trzydziestu kilku ubił, 
nie bez swojej jednak szkody. Wziął i żywcem coś, ale wiele wiedzieć trudno, 
bo i do obozu więcej niż sto naszych się wróciło i na Witepsk i na Mścisław nie 
mało ich potym obóz minąwszy poszło. A nie posłało się ich było tylko coś 
nad 700. Wziąwszy potym prędko po odjeździe Wojewody Smoleńskiego 
z obozu XJM. wiadomość, że nieprzyjaciel za przyściem dział burzących do muru 
bez przestanku bije, tedy i drugą rażą 600 piechoty na zamek wyprawił. Co się 
•barzo szczęśliwie nadało, bo też był XJM. czas upatrzył barzo dobry w same 
święta Wielkonocne i w rostocz, kiedy Moskwa ani myśliła o naszych i przez 
Dniepr wojsk swoich wcześnie przeprawować nie mogła. I tak wprzód naszy 
straż nieprzyjacielską pod ich obozem, której było 500 koni samych Bojar 
i Dworu Carskiego, znieśli. A potym śród biała dnia z rozpostartemi chorągwiami, 
z bębnami i inszą muzyką w oczach wszytkiego wojska nieprzyjacielskiego 
wprowadzili 600 piechoty i prochów (Prochami było nawjuczonych koni 16, 17*^ 
i 18 był z knotami. A każdy pieszy nadto niósł na sobie 4 funty prochu i kopę 
kul muszkietowych) i kul (kul gotowych muszkietowych było 13,000 oprócz tych 
co u piechoty) niemało do zamku, a z swoich z łaski Bożej żadnego nie stracili. 
A in conspectu 100,000 wojska nieprzyjacielskiego (bo się tak teraz rachuje) cum 
obsessis dowoli się namówiwszy, nazad wcale z wojskiem naszy powrócili. Pod- 
chodził i sam Xźe JM. raz ze wszytkim wojskiem, a Pan Wojewodzie Smoleń- 
ski drugi raz pod ostrożki nieprzyjacielskie tak blisko, że naszy straż placową 
znosili i Rotmistrze z placowej straży brali, ale żadną miarą wywabić z ostroż- 
ków nieprzyjaciela nie mogli. Nigdy też w tak bliskim sąsiedztwie będąc o nas 
się nieprzyjaciel nie kusił. Nawet jako prędko XJM. z obozem w polu stanął, 
tak zarazem ustały wszystkie incursie nieprzyjacielskie w granice nasze, także 
i koło obozu swego w tę stronę ku nam nie zaciągają ż3^wności, ale aż tam z sty- 
łu, zza Dniepra teraz dla roztoczej srogiej i rozlania wód nic się tak znacznego 
robić nie może, ale byle trochę wody opadły a suszej było, nie zaniecha Xźe JM. 
za Bożą pomocą i dalej tego nieprzyjaciela infestować, a za przyściem posiłków 



— 6 — 

o to się starać, aby odsiecz Smoleńskowi dana prędko być mogła. To tak o po- 
lowych rzeczach. Ale Smoleńsk we złych teraz barzo terminach, bo go nieprzy- 
jaciel 9 ostrożków (jeden Ostrożek u Ducha, drugi za Dnieprem przeciw Du- 
chowi, trzeci na Dziewiczej górze, czwarty na Obozisku Królewskim, piąty 
nad Jasienną rzeką, szósty na Pokrowskiej górze. A Niemcy z żołdakami ruski- 
mi trybem niemieckim ćwiczonymi pod samymi murami Smoleńskiemi począwszy 
od Dniepru aż ku Małachowskiej bramie z tę stronę ku Duchowi trzema obozami 
leży, bo ich jest sine additione 8 regimentów a w regimencie po 1,200) potężnie 
ufortyfikowanych obiegł. 2) Iż się barzo pod ściany zamkowe podszańcowali i ze 
20 kilku dział burzących ustawicznie potężnie biją tak, że już dwie wieże i trzecią 
wieżyczkę między Małachowską a Jelińską bramą już równo z murem zbili 
i żabce na murach tamże pozbijali. 3) Iż, jako sami oblężeńcy piszą, wielkie się 
defekty w zamku najdująiwrządzie i w ż3wności, i w prochach, czego, obojga już, 
za incurią tych, którym zamek Smoleński od Rzptej jest cale polecony, niestaje, 
pieniędzy też, choć je z skarbu dano omal, bo ich wcześnie nie wprowadzono. 
Wał w przełomie, który w murze, gdy król nieboszczyk sławnej pamięci Smoleń- 
ska dobywał, naszy uczynili, barzo źle zrobiony, że choć i z muszkietu do niego 
nie strzelono, sam się wali i już go w tych dniach na sążni 12 upadło, a piszą 
oblężeńcy, że się boją, aby za tą rostoczą do końca się nie obalił. Co postrzegszy 
nieprzyjaciel, snadż zamyśla i tam szańc rzucić i działa zatoczyć. Ówa zgoła 
przez te lat 14 trzeba było pilniej o Smoleńsku radzić i myślić tym, którzy się 
proventami Siewierskiemi opiekali. Bo teraz co za podobieństwo z 3,000 dać 
odsiecz Zamkowi od 100,000 oblężonemu i zewsząd potężnymi taborami i szań- 
cami obstawionemu, z których nieprzyjaciel etiam lacessitus nie chce się i razu 
w pole ukazać. Niech Bóg odpuści tym, którym intererat, jeśli tak zacny klejnot 
incuria eorum zginie, jako i drugie zamki niemal wszystkie Siewierskie i Smoleń- 
skie sromotnie poginęły. A wojsko polowe, którego nigdy nad 4,000 nie było 
i z tego się to Smoleńskowi ludzi dodało, kto słusznie winować może, że cudów 
żadnych nie czyni, kiedy to i z Hetmanem swym czyni, co siły, co możność, co 
rozum każe i podobieństwo dopuszcza. Przyniesiono potym Xciu Je° M. z oblę- 
żenia Smoleńskiego 25 Aprilis listy, w których iż Xciu Je® Mści tym PP. oblężeń- 
cy znać dają, że prochu tylko mają cetnarów 50, w tąż ołowu, żywności tak 
mało, że wątpią, żeby do Świątek stać jej mogło, knotów tylko buntów 40; sta- 
rał się omnimode, aby Smoleńsk prochami i pieniędzmi mógł posilić, gwoli czemu 
zrobił Xże Je® M. za dzień i za noc most na Dnieprze, chcąc tamtą stroną przebie- 
rać się do zamku, ale rzeki drobniejsze, których tam jest nie mało, co w Dniepr 
wpadają, tak srodze wylały i tąk są nie przebyte, że przedsięwzięcia swego żadną 
miarą do skutku przywieść nie mógł, zaczym przyszło mu drugą radę wziąć 
przed się. Wyprawił tedy oraz dwie czaty tą stroną Dniepra różnemi drogami ku 



— 1 - 

taborom nieprzyjacielskim, z których jednej nie zdarzyło się nigdziej zetrzeć 
z nieprzyjacielem, druga zaś, nad którą był przełożonym Pan Pawłowicz, Rot- 
mistrz Je® Kr. Mści, podkała się z czatą nieprzyjacielską we trzecłi tylko mil od 
icłi taborów, gdzie tak fortunnie za łaską Bożą a szczęściem Je® K. M. starli się 
naszy z nimi, iż ich paenitus znieśli tak, iż noga ich nie uszła i żaden żyw nie 
został okrom więźniów, których mu 70 ludzi dość grzecznych a miedzy nimi 
trzech Rotmistrzów przywiedziono. Było ich {}Qko powiadają do 500 [Już to ad- 
ditament wedle tego, jako się miedzy ludzie podaje, ale właśnie ich było 250, jako 
i więźniowie zeznawali, bo to ochotnik był poszedł] ale samych Bojar i Duńskich 
na wybór kozaków) 250, z naszych tylko kilka postrzelonych a pięć zabitych, to 
jest : pan Owerkiewicz, Rotmistrz kozacki, człowiek pewnie rycerski, drugi towa- 
rzysz jego zabity i trzej pacholikowie, nadto z łaski Bożej nie było nic więcej 
szkody okrom koni, których potrosze nastrzelano, bo się pieszo na błocie potężnie 
bronili. Z tych prz3^wiedzionych języków dowiedział się Xże Je® M., że nieprzy- 
jaciel prze? ten czas, jako strzelać do zamku przestał, pilno koło podkopów robił 
i do piątkowej albo sobotniej nocy, która święta ruskie poprzedziła, która incidit in 
diem 29 Aprilis, do effektu chce je przywodzić i do zamku szturmować; zarazem 
wszytkie respekty szczupłości i niedostatków wojskowych na stronę XJM. odło- 
żywszy, wsiadł na koń i wszytkiego wojska krew (byle był Pan Bóg okkazią 
zdarzył) consecrować na usługę sławie Je® Król. M. i całości miłej Ojczyzny 
i chcąc wszelakim sposobem nieprzyjaciela od zamysłów jego avocować i szturm 
retardować; jakoż z łaski Bożej dokazał tego, bo przez obie te nocy podpadali lu- 
dzie naszy pod obozy ich, że też z pistoletów w obozy strzelali, ale Moskwa lubo 
gotowiusieńka jako do szturmu była, w pole jednak żadnym sposobem ukazać się 
nie chciała. Potym, gdy mu z obozu dano znać, że nieprzyjaciel drugą stroną 
wjT^rawił potężną czatę ku obozowi naszemu, która szmat czeladzi, co po żywność 
byli jechali, poszarpała, przyszło się mu do obozu wrócić, gdzie chwała Bogu cało 
i zdrowo ze wszystkimi przyszedszy, myślił o tym i starał się pilno, aby się je- 
szcze Smoleńsk prochami i inszemi potrzebami posilić mógł, jeśli jeno powodzi 
dopuszczą, a most pod zamkiem, o którym więźniowie powiedają, żeby go Mo- 
skwa nadpalić miała, będzie cały. Gwoli czemu zaraz przyjechawszy wyprawił 
czatę, aby się języka i wiadomości wziąć mogło, co się z obojgiem tym dzieje. 



Continuatio a die 3 Maj usque ad finem Junij. 



Wróciwszy się Xiąże Je® M. Pan Hetman z pod Smoleńska z wojskiem do 
obozu, zaraz zachorzał, species paralisis rękę i nogę prawą odjęła, bo inter tot stu- 
pendas curas et labores, gdy wszytko z nieprzyjacielem, abo też cum defectu 
wszytkich wojennych reąuisitów i szczupłością wojska biedzić się Hetman musi, 
choć i najduższe zdrowie szwankować by musiało. Jednak z swej czułości nihil 
remittendo, wyprawił 40 beczek prochu z półtrzecią tysięcy człeka do Smoleńska, 
tusząc, źe, przez lasy i starzyny głuche przedobyć się i pod zamek podszedszy, 
prochów dodać mieli; ale Pan Bóg chciał wojsko od klęski i Smoleńsk od utraty 
uchować, że tej garstce naszych ludzi nie dał onych błot przebyć, bo nieprzyja- 
ciel od chłopstwa Smoleńskiego (które wojsku Je® Kp. Mści barzo nie życzliwe) 
ostrzeżony czekał na onym placu we trzydziestu tysięcy człeka, dobrze się na na- 
szych nagotowawszy i zasadzki poczyniwszy, czego się potym z języków w utar- 
czkach doszło. Zaczym, strzeż Boże, kiedy by im byli naszy w ręce wpadli in 
conspectu Smoleńska, nieledajakoby to było obleżeńców terruisset; ale impossibi- 
litas przeprawy saluti była wojsku naszemu, wrócili się re infecta, wielką w ko- 
niech stratę odniosszy, bo pod samymi Hetmanów obu chorągwiami do półtoruset 
szkap w onych niecnotliwych przeprawach okaleczało. 

Die 18 Maj, wziąwszy Hetman wiadomości, iż Szehin część wojska swego po- 
słał ku Mścisławowi, aby incursią w Litwę czynili, ostrzegł pp. obywatelów Mści- 
sławskich, a z obozu swego posłał P. Tomasza Sapiehę, Wojewodzica Nowogródz- 
kiego, z kilką chorągwi, aby Moskwie w tył zachodził. Tam zdarzył Pan Bóg, że 
pp. objrwatele z jedne, wojsko z drugą stronę napędzając sobie nieprzyjaciela, do 
szczętu go zbili nad rzeką Sożą, pod siedmset trupa legło, inszy w rzece potonęłi, 
już chłopi naszy więcej sta człeka dla łupu z rzeki wywlekli i jeszcze drugich do- 
bywają, kilka chorągwi moskiewskich wzięto. W tychże dniach, to jest 21 Maij 
w drugą stronę wyprawił Xże Je® Mść pod nieprzyjaciela kilkudziesiąt chłopów do- 
brych i odważnych strzelców. Ci loco opportuno zapadszy przydybali podjazd nie- 
przyjacielski, który szedł ku naszemu obozowi w liczbie wprawdzie nie wielkiej, 
ale ludzie byli przebrani i Bojarowie znaczni. Iż miejsce było po naszych, stłukli 
Moskwę i wzięto Ż3rwcem kilku Bojar, miedzy nimi jest synowiec rodzony Artemia 
Ismaila, spółtowarzysza Szehinowego i nad wszytkim wojskiem CoUegi. 

A to tymi i tym podobnymi przemysłami i utarczkami rwą się siły nieprzyja- 
cielskie. Zaczym też w Moskiewskim wojsku już niektórzy serce tracić poczynają. 
Teraz sto Duńskich Kozaków przedało się od Szehina do wojska JKM. i nadzieja w Pa- 
nu Bogu, że po chwili tego będzie przybywało. Nihilominus Szehin, vir acer et ani- 



- 9 - 

mosus, sroźy się na Smoleńsk, potężnie strzela, podkopy czyni, do szturmu 
wszytko praeparuje, a obozy swoje, choć już dosyć przedtym były ufortyfikowane, 
tedy teraz świeżo od Dniepru do Dniepru kobylinami obstawił i zewsząd przeście 
do zamku odjął, tak iż nie tylko wojsku, ale też pieszemu człeku ukradkiem prze- 
drzeć się niepodobno. 

Wszyscy językowie zgadzają się na tOj że Moskwy do boju jest w obozie 
więcej 50,000, okrom tych, co mogą arma ferre, ale w kompucie non censentur, 
a osobno Maystruk od stolice 20,000 świeżego wojska prowadzi. A u nas posta- 
remu nie słychać o posiłkach, teraz nas nie masz ledwie 3,000. 

Dnia 24 Maja Xiąże Pan Hetman, poprawy żadnej na zdrowiu nie czując, ex 
consilio medyków i za prośbą i persvazią wszytkiego wojska wyjechał z obozu 
do Kopysi, rediturus byle zdrowia poratował. W wojsku zostawił na swym miej- 
scu P. Jakóba Madalańskiego, wojskiego Mścisławskiego, człeka rycerskiego 

i odważnego a t Regimentarzowi wojskowemu przydał w niebytności 

swej Pana Jana Moskorzowskiego, przez którego szły wszystkie instruktie woj- 
skowe, consilia hetmańskie, ten sejmom wszytkim i rebus gerendis intererat. 
Wiadomości dzienne Kiążęciu Je^ Mści listami odm...nemi i racz... przesyłając, a w 
dalszym progressie wojennym od Xiążęcia Je^ Mści Pana Hetmana grontowny in 
absentia jego rady zasięgając co raz . 

Po wielu różnych przeszkodach i impedimentach, które pochodziły częścią 
z szczupłości wojska, częścią z niedostatku koni pod piechotę, częścią z samego 
teraźniejszego niesposobnego czasu, częścią z nieprzyjacielskiej potęgi i fortelów, 
częścią iż wojsku zdała się to rzecz niesłuszna i niepowinna jezdą zamek posiłko- 
wać, częścią iż niewiedzieć skąd sieła się było nasiało w wojsku rozmaitych gło- 
sów, odwodzących ich od tego i złe im serce czyniących, częścią iż się nie zaraz 
z wojskiem o conditie umówić mogło, tandem superatis his omnibus na tym sta- 
nęło, że wziąwszy Xże Je^ Mść z każdego usarskiego i kozackiego pocztu po je- 
dnemu koniu tak jako służyć powinni, przebrawszy pr2ytym 200 dragonów na 
wybór, co wszystko uczyniło 750 człowieka, przydawszy im za głowę P. Jurzyca 
Rotmistrza, Pana Jerzego Wysockiego Towarzysza z pod chorągwi, Pana Komo- 
rowskiego, ludzi rycerskich i dzieła tego wiadomych, a przytym dwóch Capitanów 
Kr. Je^ M., Pana Morego i P. Marwica, ruszył się z nimi w imię Boże ku Smoleń- 
skowi tym sposobem. 

We wtorek die 1 Martij na zmroku puścił te ludzie przed sobą do Zamówki 
mil ztąd trzy od obozu, aby tam i sobie i koniom wytchnęli, bo im trzeba było iść 
na koło, a sam nazajutrz raniusieńko ruszył się ze wszytkim wojskiem (jeśli się 
tak mała garść ludzi wojskiem nazwać może) za niemi. Z Zamówki tedy powró- 
cili oni z dobrymi kałauzami, których im przydał Xże Je® Mść za Dniepr, a sam 
prostym gościńcem poszedł ku Smoleńskowi, postanowiwszy z nimi, że miał pod- 

2 



- 10 - 

stąpić pod tabory moskiewskie z nimi o północy, albo z północy zaraz i zatrzy- 
mać ich na sobie, żeby się bawiąc nimi, im prześcia nie bronili, a oni żeby tym 
czasem o tejże godzinie miejscami pewnemi, które się najsposobniejsze i najbez- 
pieczniejsze zdały, przechodzili ku zamkowi; i tak się stało, że XJM. na czasie na- 
znaczonym podstąpił pod tabory Kniazia Prozorowskiego i Nahiego, który był na 
najwiętszej przeszkodzie, tym porządkiem. 

Wyprawił przed sobą Pana Wojewodzica Smoleńskiego z pierwszym puł- 
kiem, przydawszy mu. ostatek z drugich chorągwi kozackich i dragońską jedne, 
a on miał w swym pułku dwie rajtarskie, trzy kozackie chorągwie i jedne dragoń- 
ską, a sam z usarskiemi chorągwiami tylko, których liczba 7, ale pod nimi wzglę- 
dem ludzi na Smoleńsk wydanych i pocztów rotmistrzowskich ledwie było 500 
koni, stanął mu w posiłku w półku jednym, nad które tam inszego nie było, tuż 
niedaleko, piechotę zaś z działkami zasadził u jednej przeprawy dla retirady, jeśli- 
by wszytką nawalnością na nas nastąpili. Ale Pan Bóg tak nam z łaski swej 
favebat, że nieprzyjaciołom serce odjął, bo Pan Wojewodzie, ledwie co od Xcia 
Je^ Mści odszedszy, zaraz napadł na straż ich placową, która tak blisko taboru 
stała, że naszym słyszeć było głos, kiedy się Moskwa do gotowości pobudzała, 
w której było cztery chorągwie, zniósł ich. Rotmistrza jednego i kilku Bojar żyw- 
cem wziął, a naszych tylko dwu postrzelono, i wjechał na nich w samy niemal 
tabor, choć barzo trudna przez rzeczkę Jesienną przeprawa była i to przecie Mo- 
skwy nie pobudziło, żeby w pole wyszli, tylko w taborze sroga trwoga była. Po- 
tym kazał XJM. kilkakroć pod same ostrożki podpadać, jakoż czynili to ochotnie 
ludzie naszy, podpadali, strzelali, wywabiali, ale się i pies nie ukazał. Trwało to 
tak aż do samego świtania i dotąd aż nam z zamku hasło dano, które był XJM. 
P. Jurzycowi naznaczył, że ludzie weszli, to jest puszczono na powietrze strzał 
kilka z łuku z racami, umyślnie nato od Xcia Je*^ Mści Panu Jurzycowi danych, 
z kilku dział wystrzelono i ogień z wieże wystawiono. Co gdy naszy postrzegli 
i powiedzieli Xciu JM., toż odstąpił, nie mając tam już na co więcej czekać. 

Dopiero kiedychmy odchodzili i już rozdniewać poczęło, ukazało się kilkadzie- 
siąt koni nazierkiem za nami, ale skoro się nieco naszych raz i drugi ku nim odwró- 
ciło, za tym tył podali i wrócili się do taboru, wyprawili też byli kilkk chorągwi (ro- 
zumiejąc, że czata), w t}^ł nam chcąc zachodzić, alei ci, skoro zdaleka postrzegli pie- 
chotę i czeladź loźną przy niej pod chorągiewkami stojącą, której był Xże Je** M. 
niemały hufiec zebrał, zaraz jak im w gębę dał odwrót uczynili i pobiegli na 
ciemne lasy. Interim P. Jurzyć i z tymi ludźmi miał czas barzo dobry i pogodny 
do wykonania wszytkiego, co mu się poleciło, bo i noc nierówno od inszych cie- 
plejsza była i, choć to świeżo po pełni, dosyć było ciemno dla mgły, która przez 
całą- noc trwała, i nieprzyjaciel tak był ubezpieczony, że nie tylko w taborze, ale 
i ci, co na straży, na obie uszy (jako mówią) spali, ale się kęs spóźnił, nie wie- 



— 11 — 

dzieć, czy dla distantiej więtszej drogi, czy dla tego, że celikami iść musiał, a śniegi, 
śron srodze wielki tak, że i najduższe konie jezdne walać się w nim musiały, 
czy dla jakiej inszej przyczyny, bo mia^o tego, co miał o północy stanąć pod 
murami, to aż przededniem stanął. W czym Pan Bóg wszechmogący jako z jednej 
miary wielką swą łaskę ukazał, że P. Jurzyc i z drugiemł starszymi wszedł do mu- 
ru, że 500 circiter człeka usarzów, kozaków, dragonów, tak, jako powiadają, że 
im i włos z głowy nie spadł, i niewiedzieć, jeśli ich nieprzyjaciel i postrzegł, tak 
z drugiej strony nie chciał nam Pan Bóg dać doskonałej pociechy, bo ci drudzy, 
co pozad szli, niewiedzieć quo fato vel infortunio pozostali od nich, i taki je błąd 
opanował, że się błąkali po lasach, po polach od taboru do taboru moskiewskiego 
aż godzin półtory, jeśli nie więcej na dzień, a do zamku trafić nie mogli i za- 
szli aż niemal za tabor Szehinów i za drugi, co na Dziewiczej górze stoi, a potym 
ich taka desperatia, jako powiadają, napadła, że mogąc nazad wrócić się cało, nie 
chcieli, choć ich snadż niektórzy, mianowicie kapitan Marwic, upominali, ale się 
resolvowali przebijać do zamku i tak wprzód natrafili na straż, którą znieśli, ale 
potym, gdy nawalność nastąpiła, nie mogąc impetu strzymać, zstarszy się z nimi 
jednak dobrze i nie mało ich i kogoś zacnego (bo w sobolach z złocistym buzdy- 
ganem na koniu dobrym siedział) położywszy, poszli w rozsypkę, jakoż ich tu 
już do kilku dziesiąt przybiegło i coraz drudzy przyjeżdżają. 

A ku Orszy jadących podkano też ze 30 człowieka naszyńców i niemców, 
a drudzy snadż ku Witepskowi Kaspelskim gościńcem poszli, zaczym rozumiemy, 
że ich nie wiele zginęło, o kilku tylko towarzyszach powiadają, że zginęli. A P. Mar- 
wica Kapitana snadż samego żywcem wzięto i o ostatku kompaniej jego udają, jakoby 
za okrążeniem od Moskwy i obiecaniem z sobą dobrego obeścia mieli się zdać, lecz 
i tych już przyszło kilku, a drudzy snadż i obóz minęli; wszakże o tym wszystkim 
po dniu ł drugim będzie pewniejsza wiadomość, kiedy się ich więcej zbierze, kiedy się 
inąuisitia odprawi, którą XJM. dziś zaczął z tymi, co się już wrócili, kiedy się da Bóg 
języków z wojska nieprzyjacielskiego zaciągnie, dla których i dziś wyprawił XJM. 
i jutro da Bóg w drugą stronę wyprawi, kiedy Xiążęciu Je^M.Pan Jurzyć da znać 
z zamku, jako wszedł do zamku i jako się tam co działo, czego się prędko pewnie 
spodziewa XJe®M., bo ma przy sobie kilka takich przydanych sobie odXcia Je" Mści, 
co i krom tego podjęli się przynieść Xciu Je" Mści z zamku wiadomość. 

A teraz godziło się i to oznajmić, co prima fama attulit, ale to jednak nieo- 
mylna, że P. Jurzyć pewnie wszedł do zamku z tymi ludźmi, jako się wyższej pomie- 
niło,bo to i ci twierdzą, co z tamtąd uszli, i lyznicy, których Xże Je" M. nazierkiem 
za nimi wyprawił, toż powiadają i sama rzecz świadczy, bo nam hasło z zamku 
dano, a u tych, co się tu wracają, wielki opyt czyni Xże Je" M., żeby impune nie 
poszło temu, kto się w tym winny najdzie, że nam tak dobre i dobrze napięte rze- 
czy popsował. Lecz i za to chwała Bogu, że się i tą kilką set ludzi Smoleńsk 



— 12 — 

posilił. Bez pochyby, kiedy by to w cudzych krajach ludziom w dziele rycerskim 
biegłym powiedziano, iż fortecy od 60000 wojska oblężonej drugie wojsko, nie ma- 
jąc w sobie nad 3000 ludzi, dodało 500 człowieka z tak małą iakturą swoich 
(i to nie za dzielnością, ani ostrożnością nieprzyjacielską, ale za nieszczęściem 
i errorem jakimsi, który snadź ten był, że po koniu celikiem lasami idąc usnął 
ktoś w nocy i zatrzymał drugich, że ci pierwszy uszli od nich, a owi zaś trafić 
za niemi nie mogli), tedy(by) temu albo nie wierzono, albo się srodze dziwowano. 
Ale i to każdy baczny i affektu niechętnego próżny człowiek bez pochyby 
przyzna, iż się wielkiej rzeczy dokazało. Ą że się ten error stał, za którym nie 
wszyscy, którzy na to destinowani byli weszli, tego i najwiętsza zazdrość i złość 
ludzka nie może Hetmanowi imputować, który dosyć z siebie czynił, że spo- 
sób obmyślił, że miejsce do prześcia sposobne wynalazł, że czas do wykonania 
zręczny upatrzył, że kałauzy dobre dał, że nieprzyjaciela od tamtej strony na 
się odwrócił i zatrzymał od wszelakiej przeszkody, że dał tym ludziom, którzy 
przechodzić mieli dobrą ordinatią, że nie odstąpił od taborów nieprzyjacielskich, 
aż mu hasło umówione z zamku dano, iż ludzie do zamku weszli. A że to 
wszytko było, skutek świadczy, bo wszyscy, którzy się ordynatiej XJM. trzy- 
mali, a to z łaski Bożej cało i dobrze weszli. A że drudzy czy z głupstwa, czy 
z niedbalstwa, czy ze złości, jeszcze nie możemy doskonale wiedzieć, pobłądzili 
i ordynacyej XJe®M. uchybili, któż w tym winiea^ Chybaby kto tak szalony się 
znalazł, coby Boga chciał winować, iż taka wola Jego, ale temu trudno rzec, 
czemu tak? 



Copia z listu cyframi pisanego z oblężenia Snfioleń- 
skiego de data 7 Martii, a przyniesionego 20 Martii 

do Krasnego. 



Z panem Jurzycem posiłków do muru nie weszło więcej, jeno kozaków 
141, usarzów 53, dragonów 100, wszytkiego człeka 294. Drudzy, jeśli nazad 
uszli, albo się nieprzyjacielowi w ręce dostali, nie wiemy. Koło muru w górę 
Dnieprem obóz Szehinów ostrogiem wyniosłym warowany na miejscu podniosłym 
rowami zewsząd obeszłym. Naprzeciwko tego obozu za Dnieprem ostrożek 
Dunców na Dziewiczej górze, straż na rzeczce Wiazownie, druga na Pokrowskiej 
górze. Obóz Prozorowskiego z Nagim niżej Dniepra u Trojce ostrogiem waro- 
wany stojącym prosto, jako i Szehinów, nad nim na murze u Spasa cerkwi 



- 13 — 

bramy nad rowem. I mścisławskim gościńcem blokaus z koszów wystawiony, 
tam konna i piesza straż stawa. Nad tymże rowem, gdzie cegielnia bywała, 
AIexandra Lesia obóz w górę Dniepru od Szehinowego obozu szańcem kopany 
i blokauzami obwiedziony. Sam dwa regimenty ma niemieckie i moskiewskie. 
Moskiewskich dwa jeszcze z nim drugich. Miedzy Leślowym obozem a murem kosze 
wielkie rzędem przez cztery kwatery postawiono, wieżyc dwie wieńcem wywie- 
dziono, ostatek zakolono kolanem. Jedne kosze ziemią nasypano, drugie jeszcze 
coraz pomykają, umykają jako kiedy ku Dnieprowi, za tym już rowem, co Lesiel 
leży, obóz Szarłów Niemiecki, za nim Hendrików Moskiewskie dwa regimenty, 
w regimencie po ośmiu chorągwi, pod chorągwiami nierówno. Moskwy we 
wszytkich chorągwiach połowa spisnika, a niemcy wszyscy muszkietyrze. I ten 
Szarłów obóz okopany blokauzami, a od Dniepru od góry do góry ostrożek i wię- 
zną brana. Nad Jesienną z śniegu czynili okop, potem sosiennikiem, telnikiem, 
brzeznikiem założyli te miejsca, na kształt zasieki dla impedinfientu naszym po- 
posiłkom. Koszów też coś powieziono po drodze w koło zamku. Posłuchów 
po dwa konnych, jeden drugiego widząc, stawa i dzień i noc na przemiany. 
Dział burzących jeszcze dotychczas nie mieli, z sześciofuntowych strzelają gęsto 
zrazu, a nikogo za łaską Bożą nie obrażono, oprócz konia Panu Indilgejowi zabito, 
O podkopach nieprzyjacielskich pewnej wiadomości nie mamy. Nasze posłuchy, 
dwa sążnie za mur wywiedzione, dwóch kwater całych fundamentów strzegą, 
indziej tylko okna za mur posłuchowe. Insze kopają pod murami z wierzchu do 
fundamentu dla wszytkiego. Parkan też miejscem rzucony przed murem, żeby 
się zasłonić jakokolwiek mogło w nagłym razie. Pospólstwa głodnego sieła, chleba 
omal mającemu, (!) zwłaszcza chłopiąt i niewiast, których in praedam nieprzyjacie- 
lowi podawać nie godzi się. Kozaków włocznych trzecia część niemal chleba niema, 
prochu, ołowu wszyscy i kupić nie mają za co, a nie dostanie w kramach. Szlachty 
chudej sieła chleba na wątku, prochu, ołowu wtąż. Piechota ani chleba, ani pie- 
niędzy nie mająca, zdradzać poczyna. 

Szlachta dla siebie swoje zboże chowa względem nagłej inkursyej. Gospo- 
darzom szlacheckim termin expirował od zaczętej służby pół roku, zaczym kwater 
siedm gołych zostać by musiało, z osobna kwater dwie, co sami Ich Mść PP. Oby- 
watele z dobrej woli swojej trzymają sami ciężko bardzo dla różnych defektów 
swoich utyskują w tym oblężeniu. Inszych wielkie niedostatki różne trapią, bronić 
muszą ludzi, a nie mamy, a zgoła i nie ufamy na noc za mur wysyłać. Suden 
znaku nie masz, jeśli most nieprzyjficiel spali, trudna przeprawa pod murem będzie. 



14 — 



Summariusz prowiantu zamkowego. 



Żyta było w prowiancie beczek 1501 V2'» wydano już z tego beczek 1224,74* 
nie zostaje więcej tylko 276V4. 

Pszenice jako wiele było w prowiancie beczek 243 ta wcale. 
Jęczmienia było beczek 479^4 , wydano beczek 249, zostaje beczek 23072- 
Owsa było beczek 233672, wydano 1117'/4 zostaje, beczek 1218*/4. 
Gryki było beczek 268, wydano 15572, 250staje beczek 112V2- 
Grochu było beczek 29, wydano beczek 5, zostaje beczek 24. 
A co w prowiancie szlacheckim jest zboże, którego różnego jest beczek 
z tysiąc i to za kluczem Pana Budowniczego, tedy to sama szlachta rozbierać chce 
bo ich nędza przyciska. 

Prochu, ołowu, kul i knotów barzo o małe, bo tego za częstym strzelaniem sieła 
ubyło, tym nas trzeba posiłkować. 
Pieniędzy dano było złotych 10000, tych nic nie stało. 



Copia listu z oblężenia Smoleńskiego de data 5 Aprilis. 



Tejże nocy przybycia pod mur, wału z przywałkiem szmat wielki na sążni 
12 obaliło i jeszcze nie mało narysowało się bez żadnegonapędu,a po wejściu tejże 
nocy baszt dwie z fasowaniem izbic naszych upaść musiało przed potężną barzo 
armatą, której sztuk pięć po 60 funtów, a trochę mniejszych kilkanaście, polnych 
nie licząc, potym ustawicznie bijąc baszteczkę mniejszą między tymi basztami 
stłuczono, około niej zubce z izbicami pozbijano aż do schodów i gotowy przy- 
stęp do szturmu, rum sam rozwalonych baszt mając na pomocy. Huic mało pro viri- 
bus nostris et assiduo labore i gotowymi ad resistendum piersiami obviamus, ale 
P. Bóg świadkiem, iż tak gwałtownej mocy ludzkie siły wystarczyć nie będą mo- 
gły, do roboty dzień i noc trzysta mieszczan a dawnych Smolan tylko mając, 
a z nowotnych sedicij, tumultów jeno a zniewagi przełożeństwa doznawają, ale 
tempori serviendo kondescendować się musiało szczęśliwszej godzinie i rozsądko- 
wi W. X. M. P. M. M. Pieniędzy nic zgoła na tak gwałtowne potrzeby nie ma- 
jąc, a te same nervus belli, zaczym sieła się na sedicye zanosi, uchowaj Boże 
dalej czego gorszego, a zwłaszcza świeżo przybyło tu sobie pieniądze uka- 



- 15 — 

zane twierdzą. (!) Chorych pełno, a od czasu więcej przybywa. Knoty, któreś W.X. 
Mść posłać raczył, potonęły z końmi. W tym miejscu, gdzie mur najsłabszy w je- 
sieni robiony i węższy, jako wiadomy Szehin ledwo niejako grochowiny przebija. 
Kule w domach rażą. W prowiancie już zboża nie stało, ledwie na kredyt za- 
sięgało się ostatku. Do wału szanc zaczęto. Słoma, chrost przygotowano na 
przymiot. Na Pokrowskiej górze straż potężna, kołat siekier słychać, ledwie nie 
stawią ostrożku. To wszystko W. X. M. Panu swemu Mściwemu, któremu magis 
interest, donoszę szczyrze, a bez wszelkiej exaggeracyi oznajmiwszy, pilno i uniżenie 
prosimy, jeśliby gruntownego ratunku być nie mogło zaraz, przynajmniej zbliże- 
niem się na kark, a z tyłu następowaniem respiracia nam jaka, zatym i do zabudo- 
wania okazia użyczona być może odrywaniem a conatu nieprzyjacielskiej potęgi. 



Z listu drugiego de data 7 Aprilis. 



Po wyprawieniu tamtych posłańców tak barzo z dział nie tylko we dnie, 
ale i w nocy strzelali, lubo nie tak często, jako we dnie, że wybili dziurę wielką, 
iż się mur w tym miejscu rozwalił, że i bez drabin może mieć przystęp do sztur- 
mu, na których pilno w tych dniach się gotuje, co i przedańczykowie twierdzą, 
których dwóch się przedało i jednego confessata, rozumiejąc być prawdziwsze, 
niż drugiego na prędce spisane, bo był podpiły, posyłam. Pana Boga wziąwszy 
na pomoc, staramy się i zarabianiem pilnym warunku przeciwko tej dziury i stra- 
żą potężną, jakoby nieprzyjaciel w zamysłach swych pociechy nie odniósł, to 
jeno najcięższa, iż te defecta mię trapią barzo, o których się już nieraz W.X.M. 
znać dało, że i w prowiancie ż5rwności nie masz i pieniędzy tymbarziej, że i na 
credit żadną miarą ich ni ukogo (!) dostać się nie może, na który tymi czasy 
dostało się było cokolwiek. Dalej przykrzyć się W. X. Mści Panu M. M. nie 
śmiem, jedno proszę uniżenie o prędki ratunek, bo to tylko samo racz W. Xca 
Mść uważyć, w jakim utrapieniu jestem i względem niedostatku i względem nie- 
posłuszeństwa. * 

Przy tym liście przysłano confessata Lorensa Kawalera z pułku Szarlowego 
z kompaniej Meszterota chorągwi, te po pianu powiedał. 

W tym pułku 400, chorych sieła i umarłych pod tą chorągwią ich 100. To naj- 
potężniejsza. Szedł do mostu z siekierą bez szpady i udał, jakoby po drwa, i tak go 
przepuściła straż. Pobił się z szynkarzem i dał mu w nos, aż krew poszła, że mu 
przymawiano ora pro nobis, i stąd przedał się. Gdy chorągwie nasze wynieśli, te- 
dy zaraz rzekli, mają wolą dobrze się bronić i posiłku się spodziewają. Gdy posi- 



- 16 ^ 

łek szedł, byli w wielkiej trwodze i rzekł to Szehin: „Dałbym beczkę złota, żeby 
byli nie puścili tego posiłku." Dział dwie wielkich naruszyło się i dla tego z nicłi 
nie strzelają. Prochu u żołdatów bardzo mało, ledwie trzy razy strzelić. Na tamtej 
stronie pieszych z każdego korporalstwa po dwa człeka posyłają na straż na Po- 
krowską górę, teraz promy ma i podejmuje po sześciu koni, we środę mają się 
pokusić szturmem potężnym i, jeśliby nie wskórali, tedy chcą do Dorohobuża za- 
się wrócić zaraz. A Lesia sam do tych dziur chce iść ze swym regimentem. 
O tego co się wprzód przedał, tedy onłm nic nie dbają, bo był błaznem i kradał mię- 
dzy kompanią, był krawiec i, gdzie się obróci, takimże będzie. 



Copia listu J. M. Pana Jana Moskorzowskiego do rodzo- 
nego swego Je" Mści Pana Andrzeja Moskorzowskiego. 



Miłościwy Panie Bracie. 
Sama loci distantia, a ztąd płynąca raritas et incertitudo occasionum, łacno 
mi u wm. mego kochanego wymówić w tym będzie mogła, jeśljż nie tak często, 
jakobym i ja pragnął i wmć sobie życzysz, wmci o mnie wiadomości dochodzą. Bo 
za mil dwieście, jeśli nie dalą, a patriis laribus będącemu, co za dziw, że się nie tak 
częste do pisania trafiają, jako przed tym, okazye. Atoli jednak, ile się mi jedno poda- 
wało sposobnych do przesyłania listów okkazyi, żadnejęm darmo nie puścił. Toż 
i na potym, jeśli mię Pan mój zdrowo zachowa, kontynuować będę. Summa- 
riuszu Gestorum ad octavam Septembris wmci posyłam rapturę, bo dl)a festiriaciej 
posłańca, a moich też jakichkolwiek zabaw, do przepisania czasu nie było. Z tego 
wmć wyrozumiesz, co się tu dzieje. Czemuby zaś tak oporem rzeczy na tej expedy- 
ciej szły, a lubo to już 14000 wojska w polu mamy, wprawdzieć wmść ztamtądże 
konjekturować możesz, ale ja zretelnie wmci wypisać muszę. Za przyściem Króla 
Je® Mści z Panem Hetmanem Koronnym nastąpiły dwie nie cnotliwe rzeczy, któ- 
re nam infeliciufti tej wojny successum, metum niemały incutiunt. Nastąpiły na- 
przód miedzy hetmany, naszym i koronnym emulacye, jeden przed drugim supe- 
rioritatem i prerogatywę łapa. Koronny chciał primo ingressu, w półmilu 
z Królem Je® Mścią od obozu naszego stanąwszy, do tego rzeczy przywieść, 
aby seorsiva castra były, z których, aby w jednych Król Je® Mść z wojskiem 
koronnym i hetman był; drugie aby pod naszego Pana regimentem były. Co iż 
im nie poszło, ale iż Król od obozu naszego litewskiego ze wszytkim wojskiem 
się przeniósł, dla tegoż ich to obejść musiało. 



- 17 — 

Skąd taki srogi w obozie naszym nierząd, że to cud. Nic przez te niedziel 
dwie, jako Król przyszedł, nie robimy, tylko z rana ad recognoscenda loca castris 
idonea jeździmy i nieprzyjacielowi ukazujemy, skąd się nas strzec ma (bo w ta- 
kiej dystancyej od siebie leżymy, że za pół godziny możem na rozmowę z nimi 
przyjechać) i gdzie ma blokauz rzucić. Wróciwszy się to konsultujemy. A z tej 
konsultacyej nie wylęgnie się nic tylko znowu wyjazd na obejrzenie miejsca dla 
obozu. I tak ode dnia do dnia ruszamy się dalej pod nieprzyjaciela, przecie na 
miejscu stoim. Dotąd obozu ufundowanego nie mamy i niwco (!) się nie fun- 
dujemy, ani w siano, ani w żyto, bośmy są dojutraszkowie tu. Ztąd i to pochodzi, 
że i nieporządnie barzo po żywność czeladź obozowa jeździ i sieła ich też w więzie- 
nie biorą. Wczora do dwóch set czeladzi z końmi, z wozami, a snadź i królewskich 
kilka cugów nieprzyjaciel zagarnął, a przedtym zawsze chorągwie chodziły dla 
żywności, które,, w gotowości stojąc, zasłaniały tych, co jej zasięgali. Druga rzecz 
jest wielki już w naszym obozie głód, który z tych dwóch źródeł pochodzi : jedna, 
że kupiec, pewnego miejsca obozowi nie wiedząc, nie śmie się z towarami i z ży- 
wnością z miast pierwej wychylić, aż gdzie fixo loco obóz stanie; druga, że mamy 
wojska w piechocie, która, żadnych wozów, żadnych z włości (jako przecie konne 
cłiorągwie mieć muszą) zapasów z sobą nie mając, ale z bazaru żyjąc, gdy na 
rynku chleba nie masz, głód cierpieć musi. I ztąd pochodzi, że, świeżo do obozu 
przyszedszy i miesiąca tu nie przetrwawszy, jedni zdechłą szkapinę za najwię- 
tszą zwierzynę (a to sub conscientia, słowa nie przydając, piszę) jedzą, drudzy 
tajemnie się do nieprzyjaciela przedają, jako i wczora 17 ich z żonami się prze- 
dało. Konne też chorągwie, zwłaszcza dawnego zaciągu, jeszcze interregnowe 
zeszły na koniech, przez powietrze pozdychałych, i koło nich wielki już defekt 
i poprostu służyć nie chcą. W armacie takiż porządek. Dział mamy po do- 
statku, a nie strzelawszy jeszcze z nich na nieprzyjaciela, już nam kul do niektó- 
rych nie stało. I nie insza była przyczyna zejścia naszego z Pokrowskiej góry 
(o czym w summaryuszu gestorum na osobnej karcie) po oczyszczeniu tamtej 
strony od nieprzyjaciela, jeno żeśmy i na łokieć knotów dla piechoty nie mieli, 
bośmy ea intentione tam byli poszli, aby, wygnawszy ztamtąd nieprzyjaciela, obo- 
zem się położyć. Ale nieporządne nasze wybranie nazad się wrócić invitis 
kazało, a nieprzyjaciela do fortyfikowania się z tamtej strony pobudziło. Nasze 
podatki, wie go P. Bóg, gdzie się podziały. A to jednemu tylko regimentowi syna 
pańskiego zapłacono, a drugim i szeląga nie dano, hawet i lauffgieltu, nierzkąc 
miesięcznych pieniędzy, a już pieniędzy nie masz. Biedna piechota lenungami 
tylko tylko się żywi i to, kiedyby ich dochodziły co tydzień, byłoby dobrze. 

To tak o naszym porządku. Nieprzyjaciel zaś srodze się ufortyfikował i co- 
raz to się bardziej fortyfikuje, samych blokauzów koło Smoleńska ma szestnaście, 
oprócz ostrogów i ostrożków, których jest pod sześć, jeśli nie więcej. A bloka- 



— 18 - 

uzy takie, że z nich wszędzie nam aditum do zamku intercluserunt tak, że żadnego 
dobyć bez dużej dziury i krwie rozlania nie możemy. Dział 200, kul, prochów, 
knotów i wszytkich aparatów wojennych dosyć i nad to mają. W żywność tak 
się fundują, że ich i za lat kilka nie wygłodzimy. Pola żadną miarą stawić nie 
chcą i nie myślą. Ale tylko pod armatą przy fortelach swoich stoją, a wyciągnąć 
się dalej nie dadzą, jeno póki ich armata zasłania; zgoła z nimi trzeba po inder- 
lancku wojować i approsze robić, i kopać, i ryć, jako Gustaw czynił. A my, 
jakośmy do tego dispositi, chocieśmy taki koszt na tę piechotę polsko-niemiecką 
ważyli, chyba ten nie wie, który naszych krajów nie wiadomy. Odstąpić też od 
zamku nie myślą, ale nas lekceważą barzo, jako przedawczykowie powiadają. 
Xiąże Je^ Mść nasz, że Wojewodą Wileńskim został i jakim sposobem, tuszę, 
że to wmć. wiesz. A to dano to było Panu Wojewodzie Trockiemu Skuminowi, 
ale go z tego pięknie wysadzono, że unius diei Palatinatum Yilnensem objął był 
i tegoż dnia go utciwie (!) złożył, za co mu Król stare myta litewskie konferował. 
Hetmaństwo wielkie jeszcze wakuje. Umyślnie Xiąże Je® Mść o nie nie prosi, 
eąndem mając in defectu Hetmana Wielkiego potestatem, jako gdyby wielką bu- 
ławę miał, aby polnej nie dano, praeter mentem.— Hactenus de publicis. 



Copia listu Je^ M. Pana Samuela Przypkowskiego 
do Je^ Mści Pana Andrzeja Moskorzowskiego. 



Mściwy Panie Moskorzowski 
Mnie wielce Mściwy Panie i Bracie. 
Wyzwolił mię z prącej dłuższego pisania do wmci M°M^ Pana Je** Mść P. brat 
wmci, który dyaryusz rerum gestorum posyła, na który ja się cale referując, po- 
winności jednak i obietnicy swojej deesse nie chcę, abym się choć kilką słów wmci 
memu Mściwemu Panu ozwać nie miał. Jam dopiero 1 1 7-bris w obozie stanął, kilka 
dni po potrzebie, którą naszy z Moskwą pod miastem 6 7-bris varia fortuna mieli. 
A to Pan Bóg zasromał tych, którzy existimacyej Xcia Je® M. naszego uwło- 
czyli, że z garścią ludzi nie kusił się o niepodobne rzeczy, bo tym, którzy, con- 
temptu hostis z jednej strony, z drugiej aemulatione impulsi, nieobyczajnie nań na- 
tarli, dano taką chłostę, że się nierychło ta rana w wojsku naszym zagoi, bo nad 
60 samego towarzystwa zgubili, a piechoty samego P. Arciszewskiego, który się 



— 19 — 

tam pod ich regiment, nie wiem, jako był dostał, na placu 75 legło; pojmano 
do 20, rannych do 50. Cóż gdzieindziej? pod samym konia zabito, ledwo rąk nie- 
przyjacielskich uszedł. Z drugiej strony XJM., nie straciwszy więcej 20 ludzi 
wszytkich, miedzy którymi Pan Szmeling Rotmistrz i jeden towarzysz, w oczach 
JKM. porąbawszy kobyliny^ któremi się był nieprzyjaciel obstawił, spędził go 
z Pokrowskiej góry i szańce, przystępu do mostu broniące, wespół z armatą nie- . 
przyjacielską, erumpentibus opportune obsessis, okkupował, dział kilka moskiew- 
skich przytem posiłek nasz, knotów, prochów, pieniędzy i cały pułk Królewica 
Kazimierza 12-set człowieka wprowadził tak, iż jednej imprezy temeritas suc- 
cessu i felicitate drugiej się zasłoniła. Dziś się Zaporowskiego wojska spodzie- 
wamy, jes2x:ze też jest na zadzie kilka naszych regimentów i chorągwi nie mało. 
Erecti sumus in bonam spem, zwłaszcza, iż częste perfugia cudzoziemców do 
nas, tylko żeśmy w głodnym, lubo obronnym teraz obozie. 

Ale się codzień spodziewamy ruszyć. Dziwna rzecz, że temu nieprzyja- 
cielowi nietylko Szwedowie, Niemcy, Belgae, Szoci, Anglikowie, Fracuzowie, 
ale i Włoszy militant, których się wczora trzej przedało do nas. Ale się w par- 
tykularne relacye wdawać czasu nie staje, a rozumiem że Je*' M. P. brat dosta 
tęcznie o wszytkim oznajmił, któremum wszytkiego tego, coś mi wmć strony 

strony jego samego poruczyć raczył, insynuować nie zaniechał. 

Oddaję się zatym w łaskę wmści MM. Pana. W Hłuszycy 
17 7-bris 1633. 



Copia listu JM. Pana Samuela Przypkowskiego do 
Pana Ruara z obozu pod Smoleńskiem. 



Salutem a Domino Jesu. 
Nolim expectes a me literas accurate aut fuse scriptas, ąuorum neutrum 
permittit seu temporis inopia, seu castrensium interpellationum ratio. Paucis 
igitur accipe me 4 Idus Septembris venisse in castra nostra dimidio circiter miliari 
a castris hostilibus distantia, loco satis opportuno propter ripam Borysthenis sita 
in conspectu ipsius arcis Smolenscensis, quae tamen aliąuot millibus passuum 
a nobis abest. Paulo antę quam venirem, nOstri hostem sanguinolenta ac perien- 
losa oppugnatione adorti sunt, non irrito ąuidem successu, sed qui longe felicior 
futurus erat, si nonnuUi duces demandatae sibi provinciae limitem egressi non 
ftiissent. Cincta est urbs (quid enim arcem appellem, quae magnitudine Craco- 



— 20 — 

viam propemodum aeąuat, 48 turribus, grandi inter singulas muri spatio inter- 
iecto, distincta), cincta est, inquatn, undiąue fere castellis aut stativis hostium. Cite- 
rior Borysthenis ripa, in qua et urbs et castra nostra sita sunt, validissimis Prozo- 
rovii et externi militis praesidiis insidetur. Decem omnino extemorum legiones 
hostium stipendia merent, quorum plerique Sveci, Scoti, Angli, Galii, Germani sub 
praecipuo militiae Duce Alexandro Leslaeo, cuius in oppugnatione urbis admo- 
vendis machynis atąue id genus molitionibus bellicis, ąuarum nostra aetas prae 
antiąuis feracior est, praecipua est opera atąue auctoritas. Parte altera ripae, 
quae ponte urbi iungitur, non desunt valida castra et castella hostium; et, si bene 
situm obsidionis novus hospes percepi, ipsum copiarum moschicarum robur sub eo, 
qui summae rerum praeest Palatino Sehinio ibidem collocatum est, stratum utrin- 
que tribus pontibus flumen, mutuis sibi subsidiis pervium fecerunt; quorum duos 
supra urbem Sehinius, unum infra Prozorovius extruxit, collocatis ad oras praesi- 
diis ac propugnaculis munitos. Postquam Rex in castra venit cum dimidia parte 
exercitus (qui 14 millium numerum non excedit, lices 16 numerentur, sed magna 
pars copiarum nondum advenit), prima ducibus cura fiiit, urgente Regę, ut urbi 
rerum ad defensionem necessariarum inopia laboranti subveniretur. Dispertitis 
itaque inter duces rerum gerendarum vicibus, ac divisis copiis pridie nonas Sep- 
tembris modico in castris praesidio relicto uterque ducum una cum Regę (Borys- 
thene per pontem traiecto) per noctem longo propter paludes et invio circuitu nonis 
ipsis Septembribus successerunt urbi ac praesidiis hostibus. Montem (Pokrowska 
góra) e regione urbis, qui ad pontem usque pertinet, per quem in urbem subsidia 
introduci oportuit, firmatum hostili praesidio munitoque ad latus propugnaculo 
aditu difficilem Dux noster Radivilius cum ea parte copiarum, in qua Rex ipse 
cum Principe Casimiro fuit, adortus est. Huic loco ad opem ferendam proxima 
fuere stativa Prozorovii, nisi quod flumine dirimentur, quod tamen ponte stratum 
securum et facilem Moschis transitum praebebat. Eo copiarum polonicarum 
Dux Campestris Casanovius cum Smolenscensi Palatino profectus est magis, ut 
hostem a ferenda suis ope averteret, et, si forte eruptio tentaretur, prohiberet, 
quam spe expugnandi loci, non modo situ et natura, sed manu ac miiłe artibus 
inexpugnabilis, quippe trans flumen, quo nostri processerant, propugnaculum ad 
oram pontis firmissimum valido praesidio tenebatur. Accesserunt binae valles 
ponendis insidiis opportunae, in quibus ingehs sclopetariorum manus delitescebat, 
quarum utraque munitionitus hostilibus praetensa, firmitatem loci multum adiu- 
vabat. Praeterea hostis praemonitus ac paratus ad omnia et intentus, nuUum 
nostrorum consilio locum reliquerat,si quod forte difflcultates nobis obiectas supe- 
rare posset Super omnia plurimus in adversa ripa tormentorum et sclopeta- 
riorum numerus in ea fluminis non multum a suis fontibus digressi angustia, 
nullam nostris intra teli iactum accedendi copiam faciebat. Non igitur plus 



- 21 - 

ffis, qui aitic missi fiierunt łn communi ducum consilio miunctum ftierat, quam ut 
eraptkMies hostis observarent atque inhiberent et, si forte extra sua praesłdia egre- 
derentur, occasionem navandae operae non omitterent. Qui tamen sive glorłae 
cupidłne, sive aemulatione incensi, sive caeca spe rei bene gerandae fascinati, 
rem aggressi sunt factu impossibilem, exercitui damnosam et quae plurimnm de 
fructu victoriae, quam nobis illa dłes attulit, decerpsit. Etenim stolido impetu, 
quamvis dispositas per valles insidias non modo moniti praesentirent, sed ipsis 
ocutis conspicerent, impulerunt In tót difflcultates florentissimam aciem, quae ab ho- 
stibus, quorum ex vicinis Gallorum, Anglorum et Germanorum praesidiis łngens 
manus confluxerat, ea dexteritate excepta est, ut non antę insidiae consurgerent, 
quam nostri prima valle superata alteram ingredi inciperent. Tunc undique ex 
condicto globorum omnis generis grandine obruta acies per aliquot horas cum 
arduae oppugnationis difficułtatibus luctata est, quorum a fronte immanibus tor- 
mentorum pilis incesseretur, a latere vero coorti ex insidiis alterius valiis sclope- 
tarii non tam comimis invaderent, quam turbarent eminus ordines, denique quam 
a tergo rełictae valłis insidiae in ipso temporis articulo infesta omnia facerent. 
Exitus pugnae is fuit^ quem meruit temeritas ducum. Rediit infectis rebus lacera 
et accepta clade vulneribusque difformis acies, quae non incruentum quidem, ma- 
gnum tamen hosti gaudium reliquit, captivis etiam nonnuUis desertis. Nescio, 
quod malum fatum Arcissevii nostri legionem illius aciei ordinibus assignaverat, 
e qua una ultra 75 caesi occubuere, capti aliquot, circa 50 saucii, ipse sufToso 
equo paulum abfuit, quin venivet in manus hostium. Sic accepti nostri, 
cessim ad aliam partem exercitus, in qua Rex et noster princeps fuit, non exiguo 
tamen circuitu rediere, quae ut consilio, ita fortuna meliori usa iam victrix de im- 
pulso ac superato hoste triumphabat. Etenim montem illum, quem supra memo- 
ravi ponti contiguum, per quem ad urbem unicus patebat aditus, valida manus 
hostis occupaverat, copiasque suas a fronte ac tergo et lateribus septo (kobyliny) 
ex transversis trabibus russico morę compacto cinxerat, ut non modo circumve- 
niendi, sed ne adoriendi quidem eius copia fieret. Accedebat in declivi montis illius 
constructum castellum, quod istis copiis quasi praesidio erat, quum nostros et eminus 
tormentis et de propinquo sclopetis impeteret, nec deerant aliae munitiones, quae 
nostris ad urbem aditum intercludebant. Has tamen difRcultates, quia non erant 
omnino insuperabiles, virtus militum et ducis sollertia et ipsius Regis praesentis 
fortuna satis prospere eluctata est. Praemissa enim expedita manu eorum, qui 
capitales culpas insigni aliquo ac periculoso facłnore delendas susceperant, septum 
primum a fronte hostis positum disturbatur. Inde promota in acclive acies territos 
iam nostrorum ausu et successu hostes non magno negotio profligavit. Eodem 
impetu occupata, quae aditum ad urbem impediebant munimenta, et statim diruta, 
capta aliquot tormenta et ab erumpentłbus opportune obsessis abducta. Introdu- 



— 22 — 

eta in urbem Principis Casimiri integra legło, nostrisąue in urbem et praesidiariis 
ad nostros adeo patuit aditus, ut noster etiam Moscorovius intra moenia penetrarit, 
iterumąue impune ad exercitum reversus sit. Immissa simul in urbem pulveris, 
pyrii ac rerum necessariarum magna vis adeo, ut etiam quod in praesentem pu- 
gnae usum earum rerum (pulveris praecipue ac funiculorum) adductum fuerat, 
imperio Regis in urbem deferretur. Eo factum, ut sub noctem magna ex parte 
exercitus ac praecipue peditatus noster omnibus pene pugnandi et iaculandi 
instrumentis exarmaretur. Quae a castris longo ob invia et paludes circuitu 
adeundis petere serum erat. Neque enim hunc rerum successum adeo faciiem 
duces animis praeceperant. Itaąue nox illa prope victoriae locum sine impedi- 
mentis traducta est, recepta in medium illa exercitus parte, quae małe rem gesscrat. 
Postridie ad castra reditum, in quibus adhuc haerentes partim adventantes auxi- 
liatrices copias, quas inter Zaporoviorum exercitus iam castris imminet, partim 
rerum gerendarum occasiones praestolamur. Haec ad te praeter opinionem, quia 
tempus permisit, fusius scripsi. Tu maculas et festinationem boni consule, et si 
quid incomptius excidit, laborem autem hunc meum pari opera remunerare, quaeso, 
scripta epistoła bene longa, quae curiositatem (quid enim vitium animi mei dissi- 
mulem?) meam explere possit. Interea vale et me tuis precibus quam commenda- 
tissimum habeto, de quo me dubitare non sinit tua in me pristina benevolentia. 
Datum in castris ad Borysthenem postridie Idus Septembris 1633. 

Tui observantissimus amicus et frater 
et tres humble serviter. (!) S. P. 



Tychże nowin continuatio od 24 Maji aż ad nonam 
Septembris dostateczniej pierwszych wypisanych. 



Po odjeździe Xcia Je® Mści Pana Hetmana Polnego W. X* Litt. z obozu, 
różne czaty Pan Wojski Mścisławski, Regimentarz wojskowy od Xcia Je® M. zo- 
stawiony, pod nieprzyjaciela wyprawował, częścią dla rozeznania imprez nie- 
przyjacielskich, które koło czynienia szturmu do zamku miewał, częścią dla do- 
dania wiadomości obleżeńcom o nas, które często tym nieprzyjaciel, jako z języ- 
ków constabat, trwożył, że Turek i Szwed nas wojuje i bellum z sobą proseąui 
nie dopuszcza, częścią, abyśmy i my o zamysłach nieprzyjacielskich wie- 
dzieli. Jakoż za łaską Bożą częstośmy nieprzyjaciela, już do szturmu idącego, na 



- 23 — 

się obrócili, często obleżeńców podpadaniem pod same mury roztrzeźwiali i do 
persewerancyej w wierze ku Królowi Je^ Mści i Rzptej przychęcali, często nie- 
przyjacielskich więźniów zacnych dostawali. Jakoż P. Samuel Komorowski, 
Rotmistrz usarski, na czatę z ochotnikiem, którego się było pod 2000 zebrało, die 
4 Junii wysłany, w tył taboru Szehinowego po za Sozu zaszedszy, pięć taborów 
i zasieków nieprzyjacielskich po różnych koło Sozy rzeki miejscach wysiekł, cho- 
rągiew nieprzyjacielską wziął, więźniów niemało przywiódł, bydłem i końmi 
wojsko nadgłodniałe nie ledajako posilił. 

Prędko potym, to jest dnia 10 Czerwca, znowu P. Smolski Rotmistrz, ze trzema 
chorągwiami kozackiemi za Jesienną rzeką na straż nieprzyjacielską trafiwszy aż 
w ostrożek Prozorowskiego onę wpędziwszy, jeżyków kilkunastu przywiódł, 
i bachmatów sześciudziesiąt pobrał. Z więźniów tych powieści, gdy się Pan 
Regimentarz dowiedział, że na tych dniach kilku potężny ze wszech stron szturm 
do zamku być miał, zarazem w poniedziałkowy dzień, który incidit in diem 13 
Junii, ze wszytkim wojskiem pod Smoleńsk dla impedyowania tego szturmu iść 
miał, ale iż Je^ Mść Pan Jan Fredro, Podkomorzy przemyski, poseł Króla Je® 
Mści do wojska o swoim przyjeździe dał znać, dla tegoż impreza ta do dnia na- 
stępującego odłożona. Jakoż nazajutrz zarazem po przystojnym przyjęciu posła, 
wojsko wszytko ruszyło się do Żarnówki. A tam przenocowawszy pułk Pana 
Szmelingów na Łubną poszedł przodem dla zabieżenia języka, po którym na- 
stąpił pułk Pana Wojewodzica smoleńskiego. Tamże, gdy o godzinie szóstej po- 
rannej pułki te z sobą się złączyły, dostał języka Smolski Rotmistrz, z którego 
wziąwszy wiadomość, że nieprzyjaciel we wszelakiej nas czeka gotowości, 
o wyściu naszym od szpiegów przestrzeżony będąc, i z tę stronę Jesiennej straż 
ma, nastąpiliśmy o godzinie dziewiątej ku Jesiennej. Tamże zaraz, napadszy na 
dwie chorągwie straży, uderzyli się naszy o nie i tak się za nią zagnali, że we 
wrotach prawie ostrożku jednego Prozorowskiego piechota, z ostrożka wypadszy, 
jednego towarzysza z pod chorągwie Pana Kleczkowskiego na imię Pana Pal- 
czewskiego z muszkietu ubiła. Przez godzin potj^m cztery aperto marte ścierali 
się naszy z nieprzyjacielem z wielką w nim szkodą. Legło na polu trupa nie- 
przyjacielskiego (jako to potym z języków constitit) do czterech set, a w więzie- 
nie wzięto 8 bojarów przednich i dworzan carskich, miedzy nimi dwóch rodzo- 
nych braciej Kołtowskich, z których domu za Iwanem Tyrannem, Carem Mos- 
kiewskim, bliska siostra była, trzeciego Piastowa, który jeden był z liczby dwu- 
nastu deputatów od Cara wojewodzie Nagiemu za konsyliarze podanych, bez 
których rady nic Nagi poczynać in rebus bellicis nie mógł. Tenże i general- 
nym był Strażnikiem u Prozorowskiego; z naszej zaś strony kilku tylko zabito 
i rannych było do dziesiątka. Po zwróceniu się z czaty nazajutrz, to jest die 20 
Junii, uderzono do koła generalnego, w którym poselstwa Króla Je*^ Mści wojsko 



- 24 - 

słuchało. Tego punkta te były. 1. Ofiarowanie łaski Króla Je^ M. wojsku za 
podjęte trudy i prace. 2. Adhortacya do persewerancyej z upewnieniem nagrody 
i prędkiego na posiłek przybycia samego Je® Królewskiej Mści. 3. Podziwienie 
się temu, źe ćwierć wszytkiemu ekspiruje pro die 17 Junii, ponieważ jedne cłio- 
rągwie później przychodziły, niż drugie. 4. Co się koni na mur danych tycze, 
tych odpłata nie może być aż z sejmu. 5. O stacye pieniężne i krzywdy po- 
czynione, że przy płacy ma być za nie ukrzywdzonym satisfactia. 6. Strony 
tego, że rajtarscy rotmistrze wytrącają sobie płacą na koni 12 rotmistrzowskicłi, 
co jeśli być ma, ponieważ Arintgielt biorą, odkłada to sobie KJM. do przyścia 
swego do wojska. 7. Powtórzenie ofiarowania łaski z admonicyą do perse- 
werancyej. 

Na to poselstwo respons imieniem wojska uczynił Pan Regimentarz, dzię- 
kując Je® K. Mści, że o tym wojsku wie i że baczenia pańskiego nad nim uży- 
wać chce. Za co rycerstwo krew swoje na usługę Rptej odważyć obiecuje, 
a w inszych punktach respons do zniesienia się z sobą odkłada. Odprowadzono 
zatym Pana Posła, a wojsko, w swoich pułkach z sobą się namawiając, na posłów 
wyprawienie do Je® Kr. Mści się zgodziło. Tym instructia napisana, której 
summa ta, aby przy przypomnieniu koronowania i trudów tego wojska niedo- 
statki jego wielkie przełożyli i Króla Je® Mści tak o zapłatę koni na mur danycłi, 
jako ukazanie chleba prosili z ofiarowaniem stateczności w służbie Je® Kr. Mści 
i Rptej. 

Die 4 Julii. Listy z Smoleńska przyszły, gdzie o wielkich swoich niedostat- 
kach piszą i prędkiego ratunku proszą. 

Die 5 Julii Pan Kleczkowski na czatę wyprawiony trzy podjazdy nie- 
przyjacielskie po różnych gościńcach rozgromiwszy i sześciu bojar dobrych 
więźniów przywiódł. 

Die 13 ejusdem. Naszych za Dnieprem za nierządem rozgromiono i do 
czterdziestu człeka żywcem załapiono, chorągwi dwie wzięto i przez mil sześć 
za naszymi się uganiano. W tenczas Pułkawskiego Rotmistrza z synem pospołu 
wzięto. Prędko potym zaraza na konie w obozie srodze panować poczęła, dnia 
nie było, któregoby kilkudziesiąt, kilkunastu nie padło, tak, że za niedziel kilka 
pod dziewięć set samych jezdnych, oprócz podjezdków i wozowych zdechło. 

Gwoli czemu mianowicie ruszył się dnia 28 eiusdem obóz za mil półtory 
z Krasnego i stanął nad rzeką Wsciosną, gdzie lubo nie tak gęsto, jak na Krasnym, 
zdychać jednak po trosze konie nie przestały. 

Z tego obozu d. 8 Augusti wychodziło wojsko pod Prozorowskiego 
ostrożek, gwoli dodaniu listów i wiadomości obleżeńcom, a stanąwszy skoro 
świt nazajutrz nad Jesienną, na gotowegośmy nieprzyjaciela trafili i, strzelawszy 



— 25 — . 

się z nim godzin cztery, widząc być rzeczą niepodobną, aby listy przeszły, ode- 
szliśmy nazad. A na Łubnej przez kilka godzin stanąwszy, hasłośmy obleżeńcom 
z dział o swoim podchodzie dali. Wzięto wtenczas więźniów kilka, a miedzy 
nimi jednego znacznego Kniazia Mesczerskiego. 

Przyjechał d. 17 eiusdem Xiąże Je^ Mść Pan Hetman do obozu z wielkim 
weselem i tryumfem wojska wszytkiego. Potykało go wszytko wojsko na milę, 
a niektóre chorągwie i na dwie od obozu. Gdzie go przyprowadziwszy, z dział 
bito i przez godzinę dobrą strzelano. Przy którym Je® Mść Pan Kamieniecki 
z wojskiem kwarcianym (a tego było pod 2000) przybył i obok obozu naszego 
stanął. Zaczym Xiąże Je® Mść zarazem się obozem ztamtąd d. 22 ruszył i w mil 
trzech na Wihinią rzeką nocował. Tam dla nierychłego ściągnienia się wozów, 
z których niektóre aż nazajutrz poprzychodziły, przez dzień wypocząwszy, d. 24 
na Czerkiewisku stanął, gdzie przez dni dwa dla różnych P. Kamienieckiego pre- 
tensyj i jakichsi prerogatyw uzurpacyj zabawiwszy się i one przez ukazanie ich 
niesłuszności zniósszy, 27 resolwował się zemknąć się dalej pod Smoleńsk. 
Jakoż tegoż dnia na Hłuszycy w półmiłu tylko lekkim od taborów nieprzyjaciel- 
■ skich in conspectu Smoleńska stanęliśmy i obozem się tamże w oczach obleżeń- 
ców położyli. Tamże zarazem blokauz za Dnieprem i most budować poczęto, 
jakoż za dwa dni to oboje stanęło. 

Die 29 wyjeżdżał Xiąże Je® Mść dla rekognoskowania przepraw na rzece 
Jesiennej, a upatrzywszy kiełka (!) miejsc do przeprawienia wojska sposobnych, 
nazad się wracając, nieszczęsnego casum za łaską Bożą uszedł, bo Pan Wojski 
Mścisławski, za nim jadąc a Panu Wapowskiemu nakręconą ruszniczkę krótką 
ukazując, nieobyczajnie cyngla ruszył, zaczym bez przyłożenia kurka ruszniczka 
wypaliła i przez wierzch kapelusza na palec od głowy Xcia Je" Mści kula prze- 
szła. Nazajutrz Xiąże Je® Mść z Panem Kamienieckim ze wszytkim wojskiem 
podchodził pod sam Prozorowskiego ostrożek, a nieprzyjacielskie wojsko wszytko 
we wszelakiej gotowości i w sprawie stojące zastawszy, nastąpić chorągwiam (!) 
rozkazał, sam one przywodził, ścierać się zatym z nieprzyjaclem poczęły i przez 
godzin pięć kiełka (!) chorągwi kozackich wszytkę (!) molem wojska moskiewskiego 
na sobie trzymając, gdy żadnym sposobem od fortelów swoich i rowów w pole 
odciągnąć się nie dało, ale pod armatą swoją stojąc, ne latijm ąuidem unguem 
od niej odstąpić nie chciało, nielza było inaczej, jeno się retirować, jakoż Xiąże 
Je® Mść trąbić na odwrót kazał i chorągwiom z placu schodzić, które tak się były 
rozochociły, że ledwo się z pola zwabić dały, tak że też aż chorążych za wodze 
z pola zwodzono, a nieprzyjaciel, nadchodzące widząc, ani nazierkiem za nimi 
nie poszedł. Legło tam nieprzyjaciela na placu nie mało, z naszej zaś strony 
trzej w utarczce zabici, a pacholików kilka z działa.. 



— 26 — 

Dnia 1 Sept. Nieprzyjaciel, pod obóz nasz podpadszy, kilku koni i czeladzi 
trochę porwał. Za nim naszy^ w pogonią poszedszy, część koni odgromili, a ich 
samych nie bez szkody w nich aż do samych ostroźków zapędzili. Interim Ust 
od KJM. do XJM. przyszedł, w którym tego potrzebował, aby był XJM. dn)gc 
mu do Żamówki zajecłiał, zaczym zarazem XJM. do JKM. jechał, a nazajutrz na 
Łubną Króla Je^ Mści przyprowadziwszy, nazad się do obozu wrócił. Potym 
Król Ję9 Mść, z kilką tysięcy wojska die 3 eiusdem na Łubną przyszedszy, frustra 
dissuadentibus his, którzy, aby do obozu Xięcia Je® M. wszedł, nie życzyli, et 
aliud mordicus urgentibus do obozu XJM. na Hłuszycę wszedł i w nim stanął. 

Dnia 3 to jest 6 eiusdem po przyjściu swoim, na dwoje wojsko podzieliwszy, 
część jego przy Je® Mści Panu Hetmanie Koronnym i Panu Wojewodzie Smoleń- 
skim, który ultro się do koronnego wojska. Senatorem, Pisarzem Polnym i obywate- 
lem X* Litt® będąc, contra iura et consuetudines patrias przeniósł et in aliena castra 
transfugit, naprzeciw ostrożkowi Prozorowskiego posłał eo fine, aby przeciw mo- 
stowi jego laufifgrafiF jaki.... bronili tego, żeby żadne od niego posiłki przysłane być 
nie mogły ku tym ostrożkom, które na Pokrowskiej górze były. Drugą część przy 
sobie i Xciu Je® Mści, Panu Hetmanie Litewskim, zostawił ea intentione, 
aby, nieprzyjaciela z Pokrowskiej góry spędziwszy, Smoleńsk prochem, kulami, 
knotami, ludźmi i pieniądzmi (!) posilił. Jakoż zdarzył to Bóg, że we środę, to jest 
7 Septembris, podstąpiwszy pod nieprzyjaciela i zastaw*szy go we wszelakiej goto- 
wości za kobylinami i przy inszych fortelach nas w sprawie czekającego, za- 
razem Xiąże Je® Mść nań nastąpił. A za mężną odwagą i prz3f^wodzeniem cho- 
rągwi wprzód go od kobylin odparszy, a potym i z pola precz do ostroga spę- 
dziwszy, kilka szańców (sam piechotę przywodząc) nieprzyjacielskich wysiekł, 
dział kiełka (!) tam będących opanowano, ludźmi, pieniądzmi (!) et necessariis bel- 
licis zamek sufflcienter opati-zono i tak stronę tę od nieprzyjaciela oczyścił był, 
że tutissime kto chciał do zamku i z zamku przechodzić mógł. Co widząc nie- 
przjaciel, z szańczyków swoich niektórych ultro się tam do więtszych ostrogów 
retirował. Król Je® Mść zatym, z wojskiem tamże securissime bez wszelkiego 
od nieprzyjaciela strachem zjętego przenagabania przenocowawszy, nazajutrz 
rano do obozu się wrócił, nie straciwszy nad kilkanaście człeka i to vilioris 
farinae, oprócz Pana Szmelinga, człeka w dziele rycerskim dobrze ćwiczonego 
i w różnych okazyach odważnego męża, zabitego, a P. Pawłowicza postrzelo- 
nego, ale ten żyw i zdrów będzie. Nie taka była przy drugiej części wojska for- 
tuna, bo nietylko mostu nieprzyjacielskiego nie ubieżeli, ale tak nieostrożnie 
wojsko na zasadzki przywiedzione było, że do kilkuset człeka zginęło tak za- 
bitych, jako i żywcem wziętych, między nimi samego towarzystwa do sześciu- 
dziesiąt ludzi zacnych i żołnierzów dawnych. I tak in summa confusione do 
wojska JKM. przy XJM. będącego retirować się musieli, takiego erroru się do- 



— 27 — 

puściwszy, że i dział im mało nie ubieżano i municyą wszytkę (!), którą przy 
sobie mieli, nie wiem, czy errore aliąuo, czy też incuria nie do wojska z sobą 
wzięli, ale do obozu nazad odesłali, co wielką było Królowi Je® Mści remorą do 
wielu prosperos successos, które był przedsięwziąć raczył i które czyniły dobrą 
nadzieję szczęśliwego sukcesu. Po zwróceniu się do obozu, posyłał X. Je® Mść 
dla odyskania trupów do nieprzyjaciela, który praeter naturam et consuetudinem 
suam humanissime się z nami obszedł i saepius inculcabat negotium pacis, skąd 
znać, że już viribus suis diffidere poczyna. A wszytkę przyczynę tej teraźniej- 
szej wojny i tragedyej walił na P. Wojewodę Smoleńskiego dosyć ignominiosis 
verbis subinde go perstringendo. Teraz deliberatur o dalszym imprez i ratowaniu 
Smoleńska procesie i reliąuiae exercitus, których jeszcze kilka tysięcy po zadzie, 
expectantur. Oczekiwa K. Je® M. i na kozaki Zaporowskie, o których w kilku 
tylko mil ztąd powiedają, którzy skoro nadejdą, tedy quid solidius Król Je® Mść 
tentaturus est. 



Z obozu na Hłuszczy d. 10 Septembris tychże nowin 
przez kogo inszego wypisania 



Die 2 Septembris stanęliśmy obozem na Łubnej w mili (od) hetmańskiego 
obozu. Eodem die przyprowadzono więźniów N. 4, jednego Francuza, trzech Mo- 
skwycinów. Francuz powiedał o wielkiej gotowości i potędze Moskwy. Moskwa 
zaś, singuli seorsive przez Je® Mści Pana Wojewodę Smoleńskiego egzami- 
nowani, unanimiter zeznali, że nędza wielka i Tatarowie bardzo ich pustoszą 
i świeżo dwaj carzykowie w ziemię ich wpadli i wielkie szkody im czynią tak 
dalece, że co z nimi czynić. 

Die 3 Septembris jeździł KJM. z Królewicem Je® Mścią 1 z Ich Mściami 
Pany Hetmany na oglądanie miejsca sposobnego położenia się obozem blizko 
ostrożka nieprzyjacielskiego na gościńcu Smoleńskim przez Moskwę zbudowa- 
nego, w którym Prozorowski Moskwycin potężnie się ufortyfikował. Situm łoci 
oglądawszy^ wrócił się wieczorem nazad i, zasiadszy z Ich Mściami Pany Sena- 
torami na radzie tajemnej, stanęło na tym, aby złączył obóz i lud swój JKM. 
Z dawniejszym obozem. Nazajutrz tedy.... 4 Septembris ruszyliśmy się z pod 
Łubnej i stanęliśmy z dawniejszym obozem na Hłuszycy. Tegoż dnia pułk 
usarski Je® Mści Pana Zienowica poszedł był z pieszymi na sypanie szańców 



— 28 — 

na górze ex opposito tegoż ostrożku nieprzyjacielskiego będącej, lecz im nie- 
przyjaciel przeszkadzał i, gdyby ich piechota nie wsparła, actum esset de 
illis. Xiąże Je® Mść Pan Hetman w niezgodzie z Panem Wojewodą Smoleńskim, 
a discordia takich ludzi wątpię, aby co dobrego sprawić miała. 

Die 6 Semptembris. Pan Spondowski wyprawiony od P. Wojewody Smoleń- 
skiego z listami do Smoleńska wrócił się, więc gdy w drodze był, lubo się tylko 
czołgając po ziemi, jako wąż, postrzegła go jednak Moskwa, co i on bacząc po- 
dług informacyej listy, do krzaka uciekszy zakopał, a vitae suae udaniem się do 
rzeki Niepru (!) consuluit. Do Smoleńska przyszedszy, i tam minus securus vitae 
był, rozumieli obleżeńcy, że szpieg, mało' go nie wzięli ńa examen. Gdy się 
jednak dowodnie wywiódł, byli mu obleżeńcy barzo radzi, a do końca mu nie 
ufając, przydali mu redfeunti P. Kaleczyckiego, obadwa wrócili się zdrowo do 
KJM., powiedzieli, że głód wielki w Smoleńsku, kobelinę (!) jedzą, chleba jakąż- 
kolwiek sufficientiam mają ; prochu im nie stało, berdyszami Moskwę tłuką i po- 
wiedają to Moskwa, gdyby wszytko wojsko tak potężne i serdeczne Króla 
naszego być miało, tedyby źle koło nas było. Sieła(!) obleżeńcom serca przybyło, 
gdy ich wiadomość o prezencyej blizkiej KJM., doszła, jakoby im sto tysięcy na 
posiłek przybyło. Posłańcy sami ukontentowani od KJMści. 

Tegoż dnia Moskwa w kilku tysięcy jechali pod Lubno, gdzieśmy przed- 
tym obozem stali. Nie możemy języka zasiąc, dla czego jedni powiedają, że da- 
wny swój ostrożek, którego na wysokiej górze są dobre znaki, chcą de novo po- 
stawić. Drudzy powiedają, że dla języka i dla łupu. Nie schodzi, jako baczymy, 
na powinnej czułości i odwadze nieprzyjacielowi, a miedzy naszymi discordia 
et invidia tylko panuje. Atoli jednak dla dania wstrętu nieprzyjacielowi temu je- 
chał P. Madaleński i P. Tomasz Sapieha, Wojewodzie Nowogrodzki, wziąwszy 
z sobą kilkanaście chorągwi, a ku wieczorowi wrócili się, nic nie sprawiwszy. 
A naszym Moskwa w miasteczku, w Żarnowce, wielkie szkody niemal ad inter 
ritum poczyniła, pacholików kilkadziesiąt z żywnością jadących uchwyciła. 
Die 7 Septembris. Król Je® Mść po kilku tajemnych odprawionych radach ze 
wszytkim wojskiem, którego komput jeszcze niepewny, plus minus dwadzie- 
ścia tysięcy, samym wieczorem ruszył się na dobywanie blokauzu blizko Smo- 
leńska od Moskwy zbudowanego, z którego prześcia do Smoleńska bronili. 
A Je® Mść Pana Hetmana Polnego Koronnego i Pana Wojewodę Smoleńskiego 
posłał na (Jobywanie ostrożka Prozorowskiego, w którym się kilka tysięcy woj- 
ska zawarło. Ochota niezwyczajna naszych do tego przywiodła, że, nie cze- 
kając armaty, która' na zadzie była, poczęli dobywać ostrożku, gdzie tak pie- 
szych, jako i konnych barzo naraziła Moskwa. Pana Szmelinga Pułkownika i Sze- 
meta, młodzika grzecznego i serdecznego, zabito, P. Pawła Sapiehę w rękę postrze- 
lono. Pana Wojninę chorągiew wzięto, Panu Ogińskiemu 18 towarzystwa zabito, 



a Panu Wojewodzie Smoleńskiemu do trzydziestu, rannych barzo wiele. Naszy 
dobyli byli blokauzu, ale ich Moskwa znowu wybiła. Górę Pokrowską, która 
wiele naszym na przeszkodzie była, opanowali. Nadzieja w Panu Bogu, że Pro- 
zorowskiego zniosą, zaczym wolny im aditus do Smoleńska będzie. Pana Arci- 
szewskiego piechoty zbrojnej coś utrącono, ale się potężnie z nieprzyjacielem po- 
tykała. Most Moskiewski opanowawszy, subsidium Smoleńszczanom od KJM. 
dane. Prochu beczek i pułk piechoty Królewica Je^ Mści na zamek 1200 po- 
słano, troje działa przy nich. Kule, prochy odjęto Moskwie. 

Die 8 Septembris. Wrócił się nazad KJM. z wojskiem do obozu na Hłuszczycę, 
częścią dla tego, że wojsko nasze i głodem, i niewczasami zfatygowane było, czę- 
ścią, że wiadomości o świeżym i nowym wojsku, które na posiłek Moskwy cinowi 
przyszło, zasiągł. 'Tu czekać na kozaki i na ostatek wojska, które niedaleko już 
jest podobno, będziemy. 

Die 10 Septembris. Sądzić raczył JKM. z inkwizycyej sprawę o pobicie 
żołnierzów w Mohilowie, a mianowicie o zabicie niewinne Pana Szemeta, i 3 
mieszczan ściąć kazano, a jednemu samotrzeciemu odprzysiąc się. Tegoż 
dnia ciało P. Szemeta wyprowadzono cum pompa militari z herbami i bębnami. 

Die 1 1 Septembris. Panowie Hetmani jeździli rekognoskować miejsca na 
obóz i, wróciwszy się ku wieczorowi, Król Je® M. tak z nimi, jako i z drugimi 
Pany Senatorami miał consilium niemal do północy. Tegoż dnia ciało niebo- 
szczyka Pana Szmelinga Oberstera jest od nieprzyjaciela przystojnie ubrane 
w trunnie (!) suknem obitej wydane. 

Die 12 Sept. Posłani z listami niektórzy do Smoleńska, aby się znowu 
z nimi przekradali, których także, jako i pierwszych, Panu Czernickiemu Rotmi- 
strzowi i inszym odprowadzić na miejsce pewne ukazano. P. Budzieło Indzi- 
gnier (!) dla obejrzenia i pomierzenia miejsca na obóz, przez PP. Hetmany upa- 
trzonego. (!) O południu dwaj językowie z obozu nieprzyjacielskiego od ludzi Pana . 
Kamienieckiego przywiedzeni. 

Die 13 Sept. Tajemna rada odprawowała się, po której zaraz miejsce 
pewne w obozie miedzy Dnieprem a Głuszycą fortyfikować i ostrożyć poczęto. 
A iż językowie pridie przyprowadzeni miedzy inszymi konfesatami tak strony 
piechoty nieprzyjacielskiej, kładąc ją na 10000, jako i strony podkopów, o któ- 
rych powiedzieli, iż dwa prowadzą i za sześć dni najdalej skończyć i do szturmu 
przypuścić mają, i to powiedzieli, że naszych więźniów tego dnia do stolice do 
20 wprowadzić mieli Drohobuskim gościńcem, dla tego naznaczono była pewna 
warta dla przejmowania i odbicia ich przez Je° Mści Pana Wojewodę Podolskiego. 
A iż z kałauzów litewskich w nocy żadnego mieć i dostać nie mogli dla prze- 
prowadzenia tych ludzi, dla tego, lubo się już byli za most przeprawili, nazad 
wrócić się musieli. 



— 30 — 

Die ł4 Sept. Ci, co z listami do Smoleńska przechodzić mieli, wrócili się, ża- 
dną miarą prześć (!) nie mogąc, ponieważ znowu nieprzyjaciel pilną barzo strażą 
wszytkie miejsca osadził. Tegoż dnia ciało P. Wilczyńskiego, Sędziego Smo- 
leńskiego, w wodzie znalezio(ło, które Dnieprem przypłynęło do mostu barzo 
zmęczone i pokatowane, z którego i serce wyjęte. Król Je® Mść jeździł to miej- 
sce widzieć, które w tym teraźniejszym obozie okopują i fortyiikują. Rota raj- 
tarska P. Tylenhauza prezentowała się. Ku wieczorowi z listami z Smoleńska 
kałauzowie przyszli, prosząc per viscera misericordiae o sukurs, deklarując, że 
już żywności prawie nie mają, i co jeszcze na dłuższy czas mieć jej mogli, to im 
ta piechota wprowadzona onę strawiła. Knotów prawie nic, a prochów barzo 
mało, a nadto drew na opał, dla tego ta piechota nieod^iana musi zdychać. Ciż 
to przynieśli, że obleżeńcy tegoż dnia, którego KJM. z Pokrowskiej góry się ru- 
szył, wracając się do obozu, spodziewając się, że naszy znowu odwrót czynić 
mieli, wycieczkę uczynili i potężnie się z nieprzyjacielem ścierali. Jednak, nie 
mając posiłku, do 50 swoich stracili, w której imprezie i P. Wojewódzki w ramię 
postrzelony. Tegoż dnia dwaj językowie przyprowadzeni, oba Francuzowie, 
którzy także, jako i drudzy, o podkopach powiedali, że ich już kończy nieprzy- 
jaciel i że już u nich drogość wielka chleba, i siana dla koni nie mają. 

Die 15 Sept. Rota usarska P. Płazy prezentowała się, ale samego nie było. 
Trzech Włochów przedało się do nas, którzy także o skończonych minach, o dro- 
gości chleba i żywności, i siana powiedali. Piechoty nieprzyjacielskiej kładą 
na 10000, to przydając, że dla tego przedają się, że gdy o licencyą proszą, to ich aż 
za Moskwę zasyłają^ a do tego, że ustawicznie straż i we dnie, i w nocy odpra- 
wować muszą, bo ustawiczna u nieprzyjaciela trwoga od naszych. Pieniądze 
miesiączne (!) dają im, ale muszą wszytko drogo z kazni (!) carskiej kupować. 
Ciż powiedali, że P. Milanowski, towarzysz P. Wojewody Smoleńskiego, w oko- 
wach z drugim pacholikiem okowany, uciekł do Smoleńska, którego barzo ża- 
łowali i profosa za to obiesili. Ciało Pana Gniewosza pomęczone także i popa- 
lone do mostu przypłynęło. Ciż powiedzieli, że naszych do stolice 30 posłano. 

Die 16 Sept. Znowu z Francuzów przedało się dla ustawicznej straży i dro- 
gości dwa, z których żaden służyć nie chciał, i ukontentowani są od KJMści. 
Włoszy jednak przyjęli służbę u Pana Rożna. Ci powiedali, że naszy nie prze- 
dają się do nieprzyjaciela, tylko jeden Sędzian, a drugi Niemiec z żoną. 

Posłowie od kozaków przyjeżdżali, prosząc o informacyą, co im KJM. 
czynić każe, którzy mil półtory od obozu naszego stanęli obozem. Do których 
napisano, aby Hetman ich Starszyna do KJM. przyjechał dla wzięcia rezolucyej. 
Więcej ich jednak nie może być, ile się z tych posłów zrozumieć mogło, nad 
15000, 



- 31 - 

Die 17 Sept. Hetman Zaporowski (!^ z Azaułami i Setnikami witał KJM., 
ofiarując się tam iść z mołojcami, gdzie będzie rozkazanie JKM., któremu jutro ka- 
zano po dalszą rezolucyę JKM. posłać 2 pułkowników, gotować się jednak iść ta- 
borem, gdzie będzie rozkazanie Je° K. M. 



Z Hstu Je® Mści Księdza Kołudzkiego de data 
27 Septembris 1633. 



Już trzeci dzień nie rozbierając się sub dio sine castris zostajemy, zostawiw- 
szy wozy w pierwszym obozie, to tylko przydaję. O kozakach może się napisać: 
Vidi turbam magnam, quam nemo dinumerare poterat; cały dzień, kiedy przychodzili 
do obozu, wlekli się po kilkunastu chorągwi w kupie sine legę et ordine, w tym tylko 
wszytek porządek, źe chorągwie podle siebie pospołu, nec in bellis reputanda turba, 
raczej na satyrów, niż na cultos homines poszli, chłopi podobni wszyscy, cinericio ha- 
bitu, rzadki w modrzy albo w czerwieni, skóra na ich ciele jak kork na drzewie, Con- 
temptus vitae maximus, maior cura cremati, quam vitae; owo zgoła jest co widzieć. 
Działek 10 przywieźli z sobą, zaraz podchodzili pod nieprzyjaciela i dostali trzech 
przednich offlcirów (!), przywiedli ich pod ręce do Króla Je^ Mści ; oracyi nie było, 
tylko: „Korolu, oś majesz Niemców (a Francuzowie byli)." Dano im dwa cebry 
młodu i 20 talerów twardych, kontentowdli się. Potym, kiedy się już miał Król Je^ Mść 
ruszyć pod same mury, rozdzielono ich na troje, jedni w starym obozie zo- 
stali, drudzy z Panem Hetmanem Litewskim poszli pod ostróg Prozorowskiego, 
a trzeci z Królem Je® Mścią. Na wszytkich trzech miejscach satisfaciunt ex- 
pectationi suae. Odwagi, które uczynili przy Xiąźęciu Radziwile, że nago ro- 
zebrawszy się przepłynęli kilkadziesięt ich na drugą stronę Dniepra z gołemi 
szableni do szańców nieprzyjacielskich, nasiekli sieła (!) Moskwy ; jeden także 
z nich taką odwagę uczynił, że, gdy trzeba było na drugiej stronie dostać języka, 
puścił się wpław przez rzekę i leżał w wodzie przy brzegu, aż przyjdzie do wody 
jeden Moskwycin, alić go on za włosy porwał i wrzucił w wodę i tak z nim 
przepłynął nazad, śmiesznie bardzo powiedał tę tragedyą ten kozak Królowi Je° Mści, 
jako nań czuwał i jako z nim płynął ; kontentował go za pracą (!) kilką ortów. 
Zaprawdę nie każdemu się chce o tym czasie kąpać, jako tym dobrym ludziom. 
Barzo im Król Je® Mść rad. Nie barzo na czoło nacierają, bo też goły lud ; ale 
2 rowów, chrostów często się Moskwie przykrzą i mają też swój szanc przeciwko 



- 32 - 

Moskwie, t któremi się barzo potężnie strzelają; gdzie i kilka działek swoich za- 
sadzili. Skoro się obóz postanowi, nie będą próżnować, pójdą w ziemię nieprzy- 
jacielską, od których się spodziewamy zaciągać żywności, jakoż i teraz rzadka go- 
dzina, żeby czego do obozu nie przypędzili. Są też politycy z nich, przednich 
panów zdobyczą kontentują, osobliwie bydłem, luboby co więcej było pisać, 
gdyż więcej się w nich znajduje, niżeliśmy się spodziewali. Jeszcze wszytko 
wojsko z łaski Bożej ochotne, lubo bez pieniędzy. Oberszterowie wszyscy na 
piechocie już zchodzą, nie mało ich w tych utarczkach naginęło, barzo się do- 
brze stawiają wszyscy: Roszeń, Buthler, Arciszowski, Wolson. Królewica Je^ Mści 
piechota w zamku jest, dopiero dzisia w ogień ma przyść (!), ale, lubo kilka razików 
omieszkał, będzie tego w inszych okazyach wetował. Dwóch jeszcze regimen- 
tów Xięcia Je® Mści Kawalera i Płatera nie dostaje, także rajtarów kilkaset. 
Pan Giza, nasz młody sekretarz, jest chorążym u Pana Rożna, barzo się dobrze 
stawia, pewnieby ten godzien sine contradictione nobilitacyej, bo supra vires et 
aetatem animosior, mało ma sobie równych officierów (!), którzyby tak w kroku 
stali, jako on ; dostało mu się po boku kulą z działa, ale zdrów już, w teraźniej- 
szych znacznych utarczkach nikogo nie obrażono, krom P. Kazanowskiego mło- 
dego, stryjecznego PP. Kazanowskich, postrzelono. W piechocie tylko najwiętsza 
szkoda, bo i officierów (!) kilku z różnych regimentów zabito, a nie dziw, bo na je- 
dnego z piechoty wyszło kul muszkietowych namniej 6000, jako mi ten powia- 
dał, który nimi zawiaduje. Prochy także po kilkakroć się naszym zapaliły, gdy 
się strzelali i od prochów sieła (!) piechoty naszej poginęło. 

W Smoleńsku tak offlciosi przeciwko naszym, że ich tam częstują dobrze wi- 
nem, piwem, miodem niebardzo drogo, najwięcej żywności nam dodają, gdyżeśmy 
się lekko wybrali. Zamek ten jest srodze wielki, wewnątrz tylko chaty a pustynie tak, 
że nietylko ogrody, ale i oziminę mogliby tam intra moenia siać. My tak na górze 
Pokrowskiej stojemy (!)^ że wszytko intra widzimy i mało mi tam samemu nie przyj- 
dzie dziś być, tylko chcielibyśmy wprzód pontificialiter Te Deum laudamus tam za- 
śpiewać. To praeludium odprawiwszy, będzie się już przemyślało o Szehinowj^^m 
i Prozorowskim obozie, które są najpotężniejsze. Boże daj to, żebyśmy codzień 
wmci feliciora oznajmowali. Z działa kula lokaja pod samym namiotem Królew- 
skim obraziła. Yictoriam cano ; pobłogosławić raczył Pan Bóg conatus Króla Je® Mści 
i wojska wszytkiego, żeśmy już wrota do Smoleńska otworzyli, nostro parvo 
impendio, hostium vero magna strage. Z obozu tego, gdzieśmy stali półtory 
mile od Smoleńska dwie niedzieli i kilka dni, wyszedł w wilią Ś. Mateusza na 
całą noc z wojskiem wszytkim (bo trzeba było dobre trzy mile obchodzić) 
Król Je® Mść, wpół drogi dobrze poszedł Xiąże Radziwił z wojskiem litewskim 
i z częścią kozaków Zaporowskich, którzy barzo opportune przybyli pod ostróg 
Prozorowskiego, gdzie jest wielka potęga nieprzyjacielska, a sam Król Je® Mść 



- ;^^ - 

Z koronnym wojskiem i z częścią także kozaków Zaporowskich poszedł na górę 
Pokrowską, gdzie też pierwej także chodził, jako się w przeszłych listach oznaj- 
miło. Przyszliśmy o dziewiątej godzinie w dzień Ś. Mateusza na to miejsce, 
a wprzód Król Je® Mść w pół milu, wysłuchawszy mszy ś. pod drzewem w lesie, 
uszykował wojsko ; tak Pan Bóg pobłogosławił, że, skoro na tę górę nastąpili, za 
pół godziny Moskwę wszytkę spędzili. A że ostróg moskiewski wielki zaległ od 
mostu, który Smoleńszczanie mają przez Dniepr, przyszło się ważyć oń, bronili 
się barzo potężnie za przyściem moskiewskich posiłków, gdzie się naszym przy- 
szło z nimi w oczach naszych na dwu miejscach potykać, a to za łaską Bożą 
tego dnia i jezdę (!) wszytkę wsparto, że aż do Sehinowego obozu ustąpili, i pie- 
cliotę wsparto do ostrogu. Wzięto tego dnia chorągiew moskiewską i officierów (!) 
przednich cudzoziemskich nazabijano i kilku pojmano, w piechocie też naszej 
musiała być jakażkolwiek szkoda, bo się cały dzień strzelali. Drugiego także 
dnia poczęli strzelać z ostrogu naszy na górze samej, usypawszy szańce, dopiero 
też do nich bezpiecznie parzyli. (!) Chciał sam Szehin tego dnia dać odsiecz, ale, 
obaczywszy naszych ostrożnych, nie ważyli się. Ścierali się tedy cały dzień na 
dwu miejscach, tak pod Szehinowym, jako i Prozorowskiego ostrogiem. Za czym, 
obaczywszy Moskwa, że im odsiecz nie mogła przyść, nie doczekali trzeciego 
dnia, uciekli nocą z ostrogu, odbieżawszy żywności wszytkiej. Naszy zaraz 
i pierwszego, i drugiego dnia do Smoleńska chodzili. W obozie pod Smoleń- 
skiem 27 Sept. 1633. 



Copia listu JMP. Jana Moskorzowskiego do 

rodzonego swego Jego Mości Pana Andrzeja 

Moskorzowskiego. 



Miłościwy Panie Bracie ! 
Pisałem do wm. mego kochanego brata nie barzo dawno, to jest 16 Septem- 
bris, dosyć fuse tak de publicis, jako i de nostris privatis znać dając, który list na 
Orle dyrygowałem, tej będąc nadzieje, że wmci prędko dojdzie. Co się potym 
u nas w obozie stało do dnia dzisiejszego, teraz krótko wypiszę. Po onej nie- 
ostrożnej nad wolą i mentem Jego Król. Mości niektórych wodzów na obóz Pro- 
zorowskiego imprezie, która intra diem 6 et 7 Septembris odprawowaną po wiel- 
kiej części (jako się to w pierwszych wmci posłanych nowinach wyraziło) fructum 



- 34 - 

. victoriae na Pokrowskiej górze otrzymanej corrupit. Skoro się Król Jego Mość, po- 
siliwszy ludźmi i potrzebami wojennymi Smoleńsk, nazad z wojskiem do obozu 
wrócił, różne były różnych ludzi in eius consilio sententiae. Jedni rozumieli, że 
z tej strony Dniepra, na której Smoleńsk leży, lepiej szczęścia kusić i albo na 
obóz Prozorowskiego resolute natrzeć, albo mimo blokauzy nieprzyjacielskie do 
Małachowskiej bramy przystęp sobie czynić. Drudzy, rozdzieliwszy wojsko, ze- 
wsząd nieprzyjacielowi passy i drogi zastąpić i żywność odjąć radzili. Ale JKM. 
na środek od X. Jego M. Pana Wojewody Wileńskiego podany przypaść 
raczył, któremu się zdało od Pokrowskiej góry. iż przez nię toties fortunnie posiłki 
nasze do zamku przywodził, i teraz nastąpić. Widział to i sam nieprzyjaciel, że 
najsnadniejszy od tej strony access do miasta i dla tego na tej górze loco op- 
portunissimo potężny blokauz postawił, który trzema tysięcy przebranej cudzo- 
ziemskiej piechoty i dobrą armatą osadziwszy, a ostatek góry aż na dół i do 
samej rzeki mimo cerkiew Ś. Piotra i Pawła kobylinami in ąuadrum mocno 
obstawiwszy in super dołem góry, jako się długo ciągnie naprzeciwko miastu, 
rów rzucił, przy którym i od obu końców i we środku trzy małe blokauzy posa- 
dził. Mimo to straż po wszytkiej górze i pieszą i konną zawiódł, przed którą 
się za pierwszym JKM. podstąpieniem jako i przez kobyliny, i przez rów pomie- 
niony trzema blokauzami obwarowany przebijać było przyszło. Ale jako był 
JKM. odstąpił, kobyliny in opportuniorem locum pod strzelbą blokauzowę 
przymkniono, i cerkiew Ś° Piotra Pawła i szańcem, i potężnym praesidium opa- 
trzono tak, iż się przez tę cerkiew, od której nie daleko bród przez Dniepr byli 
wynaleźli, municye i praesidia nieprzyjacielskie przy Pokrowskiej górze będące 
z zarzecznymi blokauzami i stanowiskami ich i samym obozem Prozorowskiego 
stykały. Był i inszy dawny do Pokrowskich szańców od obozu tegoż choć 
dalszy przez most Prozorow-skiego brzegiem Dniepru pod górami przystęp. Na 
której (!) iż na nim sieła należało, naszy byli 6 7-bra nieobyczajnie natarli. I od tej 
obojej strony najprędszych i najpotężniejszych propter locorum oportunitatem 
(która się naszym świeżo tak dobrze znać dała) posiłków Pokrowscy praesidiarii 
spodziewać się mogli. Bo drugą stronę od Szehinowego obozu, iż opodal stoi, 
przez most daleki circuitus do blokauzu Matissonowego na Pokrowskiej górze 
będącego, wszakże i ztamtąd nieprzyjacielskim drogę zagrodzić potrzeba było 
posiłkom, kto chciał być silen blokauzowi Matissonowemu i szanc Pokrowskiej 
góry perrumpere. Przeto, kiedy się już Jego Kr. Mość od pomienionej góry 
przystąpić resolwował, tak miedzy hetmany podzielić officia, że Koronnemu od 
lewej strony Szehinowskie subsidia odpierać. Hetmanowi zaś W** X* Litt. od pra- 
wej Prozorowskiego posiłkom zastąpić rozkazał, podzieliwszy miedzy nie Zapo- 
rowskie wojsko. A sam z ostatkiem ludzi tak, jako i przedtym, spędziwszy straż 
Pokrowskiej góry, w tył blokauzowi Matyssonowemu stanąć umyślił. 



- 35 — 

Wyprawił tedy 20 Septembris wprzód Jego Mości P. Hetmana Koronnego, 
któremu najdalej, to jest od Szehinowego stanowiska zachodzić przychodziło, i sdhi 
w też tropy za nim nocą kommunnikiem poszedł, zostawiwszy pozad XJM. Pana 
Wojewodę Wileńskiego, który tejże nocy, obóz na Hłuszczy i blokauzy mostowe 
(lx) tam był przed przyściem JKM. dwa mosty na Dnieprze rzucił) idoneo pł-aesłdio 
opatrzywszy, ostatek wojska bez wozów przeprawił i z nim rano KJM. wpół drogi 
dogonił. Tam XJM. z wojskiem W^ X* Litt. i częścią kozaków diverso itinere 
od Króla JM. ku obozowi Prozorowskiego w prawo się obrócił. A ponieważ 
mu difficillima sors dla szczupłości wojska W. X. Lttt. i miejsc, które miał po 
sobie nieprzyjaciel, obtigerat, aby na toż, co i inszy przed nim inconveniens woj- 
ska swego nie naraził, zdało się mu non vi neque impetu, sed consilio uti. Wy- 
prawił tedy wprzód P. Madaleńskiego z częścią wojska, aby się o cerkiew 
Ś** Piotra Pawła, jeśliby się zręcznie zdarzyło, pokusił i tam albo sam, albo con- 
iunctis viribus z wojskiem JKM., które tamże blizko tendebat, co dobrego spra- 
wił, a przynamniej ludzi, jako najwięcej od Prozorowskiego obozu na posiłek 
swoim wywabił, a sam, inszą drogą bipartito agmine idąc, na dwóch miejscach 
insidias zasadził. 

Część wojska Zaporowskiego na Łysej górze miedzy lasy i nad rzeką 
Serebrną przeciw obozowi Prozorowskiego położył. Swój pułk niedaleko ku 
Prozorowskiej górze, na dolinie przy rzece Szklanej, przez którą moskiewskie 
subsidia przechodzić miały, zakrył utrumąue eo consilio, aby tę nieprzyjacielską 
manum auxiliatncem przy Szklanej inopinato przywitawszy z drugiej strony 
z tyłu wojskiem Zaporowskim ogarnął ; lecz, iż Prozorowski prędzej wojsko 
kozackie postrzegł, niż albo Król Jego Mość, albo Pan Madaliński na nieprzyja- 
ciela natarli, nie ku Pokrowskiej górze, ale prosto ku kozakom wielką potęgą 
nastąpić kazał, mając nie tylko cudzoziemskiej piechoty z potrzebę, ale i wszytkie, 
które był świeżo przywiódł Charles, Dlubert (!), dragony, i prawie brant 
wszytkiego wojska. Był ten impet tak potężny, że go wojsko Zaporowskie strzy- 
mać nie mogło, aż go XJM. półtora tysięcy człowieka z swego pułku posilił, 
dopiero nieprzyjaciela wielką mocą odpędzono i onegdajszą klęskę sowicie oddano. 
Wszakże XJM. i swoich, i Zaporowskich, lubo victores ze wszelakim usiłowaniem 
trzymał na wodzy, aby się z miejsca okupowanego i mężnie dotrzymanego nie 
pomykali, częścią dla zasadzek, częścią, aby był Moskwę ku Szklanej mógł jako 
w>^vabić. Lecz, iż się im dała znać tego dnia przez te miejsca przeprawa, nie 
śmieli już przez most blizko nich nacierać, ale mając wyższej (!) niedaleko cer- 
kwie Ś^ Piotra Pawła bród, o którym się już wyższej (!) powiedziało, dawszy 
pokój mostowi, tamtędy sukurs Pokrowskiej górze, jeśliby co ingrueret, dać umy- 
ślili. Tym czasem harcami i skradając się wzajem na się z kozaki zabawiali 
się. Interim z rozkazania XJM. Pan Madaleński, pod cerkiew pomiefiioną 



- 36 - 

postępując, spędził straż nad rzeczką Horodzienką i pod same cerkiewne szańce 
harcem podpadać począł. Nastąpił i KJM. na Pokrowską górę i, odtarszy straż 
pó górze passini rozsadzoną, stanął sam w tył szańcowi Matyssonowemu tuż 
za pagórkiem, a bokiem góry dla strzelby od blokauzu gęstej kazał pułkowi Pana 
Arciszowskiego nastąpić Panu Madaleńskiemu na pomoc, który P. Arciszowski, 
kobyliny porąbawszy i za rów odważnie nastąpiwszy, lubo od blokauzu Matysso- 
nowego potężny wstręt mieli, wielki jednak strach nieprzyjacielowi puścili w oczy. 
Tam dopiero Moskwa z Zarzecza, obaczywszy periculum ludzi swoich w cerkwi 
i blokauzie Matyssonowym będących, poczęli się magno numero przez bród ku 
cerkwi przeprawiać, ratując swoich, i już się byli z Dniepru na nasze stronę 
w przestroną równią barzo gęsto wysypali, kiedy XJM. na nich z boku niespodzie- 
wanie z zasadzki od Szklanej rajtarskie Pana Wojewodzica Smoleńskiego cho- 
rągwie wypuścił, którzy ich wespół z usarzami pułku P. Madaleńskiego z P. Ko- 
morowskiego chorągwią na łeb do Dniepru praecipites wparli, laetissimum oble- 
żeńcom sprawiwszy spectaculum, co na tę tragedyą z muru najlepiej patrzali, co 
im też tymbarziej serca dodało do wycieczek, którymi tego dnia nieprzyjaciela 
infestować strenue pomogli, bo i pod ten czas właśnie, skradając się przez równi- 
nę porzeczną wysokim chwastem (z którego miejscem i chłopa na koniu nie wi- 
dać) zarosłą, posiłki od blokauzu Matysonowego ku cerkwi idące spierali i, mało 
potym z tyłu na nieprzyjaciela od Szehinowego taboru następującego natarszy, 
egregiam operam navarunt. Widząc bowiem nieprzyjaciel, że już obkupowanej 
od naszych góry z Prozorowskiego strony posiłkować nie może, iż go był 
XJM. bez wielkiej w ludziach swoich szkody znacznie uskromił, z drugiej 
strony od Szehinowego taboru i Dziewiczej góry chciał sobie wolny do bla- 
kauzu Matyssonowego przystęp zatrzymać, do czego mu nie ledajako pomo- 
gło, iż nie wiem, quo errore Jego. Mość P. Hetman Koronny jeszcze był 
passów od Szehinowego obozu nie zastąpił, ale się z wojskiem JKM. złą- 
czył, przyszło tedy JKM. samemu, aby sensim przystęp od lewej strony wiel- 
kiemu blokauzowi, o który najwięcej szło odejmował, pomknąć p. Butlera z pie- 
chotą, a potym w posiłku Pana Rożna i P Krzica w bok pomienionego fortu za 
głęboki padół, na którego nieprzyjaciel z piechotą cudzoziemską przez rowy, aż 
z inszej strony z jezdą następować począł, i zaprawdę blizko było tego, że ta pie- 
chota tak wielkiemu nastąpieniu wydzierżeć nie miała, bo się im był proch zapa- 
lił, że po długim strzelaniu ledwie nie inermes zostali, Ale za szczęściem JKM., 
który opportune Pana (?) i niektóre chorągwie koronne przy ochotniku na jezdę, 
tamtą stroną następującą, posłał w posiłku, wsparty nieprzyjaciel, i wycieczka 
Smoleńska z tyłu piechotę nieprzyjacielską od Butlerowego szańcu, który tam już 
był od lewej strony wielkiego fortu rzucać począł, wtrąciła. I tak iż tamtej dru- 
giej strony odpędzony nieprzyjaciel zostawił nas przy dobrej nadziei wzięcia obe- 



— 37 - 

gnanego zewsząd blokazu, bo i z góry i z prawego boku szańce i kosze nasze 
zbliżały się i Piotra Pawła cerkiew, aczby się była mogła non difficili impressione 
tegoż dnia dobyć, nie zdało się jednak XJM. tego krwią kupować, co mógł mieć 
poczekawszy darmo, i dla tego przed samym wieczorem do niej z dział bić począł, 
którycłi się tak nieprzyjaciel uląkł, że zaraz w nocy z niej ustąpił, żywności i nie- 
. którycłi rzeczy, których zabrać nie mógł, na prędce odbiegszy. Nazajutrz, to jest 22 
7-bra XJM. przededniem w też tropy za nieprzyjacielem z cerkwie ucłiodzącym pie- 
ctiotę swoje w odbieżane w nocy szańce wprowadził i zaraz przez P. Wojewodzica 
Smoleńskiego rów, na którym trzy małe wyższej pomienione blokauziki szły dołem 
ad radices Pokrowskiej góry , okkupował i osadził tak, iż już blokauz wielki, od na- 
szycłi ze wszytkich stron opasany, jeno mimo szańce Butłilerowe i to nie bez 
odwagi wolne miał do swoich przeście. Interim Prozorowski, nie mogąc inaczej 
swoim subvenire, strzelbą tylko na naszych passim ex adversa ripa fulminował, 
ale z więtszą od naszych dział szkodą, bo XJM. ze dwu jego blokauzów wszyt- 
kich prawie (oprócz, co się za brustwerki skryć mogli) wystrzelał. A iż już mo- 
stu Prozorowskiego pilnować, okkupowawszy blizkie przystępy, było supervaca- 
neum, tenże P. Hetman kozaki Zaporowskie od Serebrnej rzeki bliżej nad Szklaną 
przymknął, którzy w infestowaniu nieprzyjaciela egregiam operam praestiterunt. 
Miedzy inszymi ich dziełami i to było memorabile, że budynek pewny moskiew- 
ski na zasłonę muszkietyrów sklecony, za Dnieprem ku taborowi ich przybliżony, 
nastąpiwszy z góry i z brzegu potężną strzelbą, naprzód praesidio exuerunt, 
a potym pod tąż strzelbą niemało mołojców nago wpław na drugą stronę puścili, 
którzy z szablami tylko tak jako płynęli nago wypadszy, jeszcze dalej nieprzyjaciela 
poparli i wielu rannych podobijali, a on budynek z gruntu rozrzucili. 

Niemając nieprzyjaciel nadzieje, aby mógł z tej strony, której litewskie woj- 
sko pilnowało do swoich się przedrzeć, skradł się od Szeliinowego taboru z potę- 
żnym regimentem ognistego i z inszych regimentów przebranego ludu do koronnej . 
strony i tak w bok Butlerowego blokauzu przez Pieczurską górę do swoich oble- 
żeńców przebyć usiłował i już był piechotę Smoleńską z tego szańcu, w którym 
strzegli wyparł, kiedy go XJM. Pan Hetman Litewski, będąc na ten czas miejsca tego 
nie daleko, postrzegł, a nie mogąc tak prędko piechoty na piechotę zemknąć, sam 
usarskie chorągwie Pana Wojewodzica Nowogrodzkiego i Pana Madaleńskiego nań 
przywiódł, które, lubo na doły i chrosty i miejsca nierówne trafiły, jednak nieprzy- 
jaciela primo impetu starły i onę dolinę trupy napełniły. (Legło tych na placu excon- 
fessione samych nieprzyjacielskich języków 400 człeka), bo się za nimi naszy ku 
Dziewiczej górze byli zagnali i aż in conspectum jezdy nieprzyjacielskiej, która 
się jednak o usarza naszego kusić nie śmiała, przyszli. Nie zostałby był 
i nuncius cladis, gdyby się byli PP. Koronni miejscu temu, które na ich skrzydle 
było przyleglejsze, do tego pogromu przyłożyli. Ta dopiero clades i ochotę po- 



- 38 - 

siłkowania z Zadnieprza nieprzyjacielowi odjęła i obsessorum w blokauzie animos 
fregit tak, iż się zaraz w nocy, porzuciwszy niemało żywności i czego z sobą za- 
garnąć na prędce nie mogli, z onego wielkiego fortu, który już nam od miasta 
sam jeden zastępował, wykradli, do którego przededniem ludzi P. Woje- 
wodzica Smoleńskiego z tyłu, a z przodu piechotę z regimentu Pana Rożno- 
wego wprowadzono. I tak za szczęściem JKM. i błogosławieństwem Bożym 
za półtora dnia prawie, jakośmy przyszli, wojsko tylko komunikiem przywie- 
dzione ledwie nie zupełną odsiecz da!'o miastu temu, pod którym nieprzyjaciel, 
więcej niż trzy ćwierci roku leżąc z wielkim wojskiem i armatą, per otium obronne 
gniazda i jamy swoje był ufortyfikował. Za takim naszych imprez poszańco- 
waniem Król JM. wozom z Hłuszyce na Pokrowską górę 24 7-bra ruszyć się 
i obóz stanowić rozkazał, które wszytkie (wyjąwszy sta na samym zadzie idą- 
cych, a miedzy nimi najwięcej piechotnych było, które od nieprzyjaciela rozszar- 
pane) cało na Pokrowską górę przyszedszy do zawarcia obozu nie ladajako 
nam pomogły. To widząc cudzoziemcy dużo się do nas przedawać poczęli, że 
w tych dwóch niedzielach do kilkuset ich częścią do Smoleńska, częścią do na- 
szego obozu przyszło. 

Skoro tedy za szczęściem Jego KM. nieprzyjaciel od tej strony miasta, gdzie 
jest most i Pokrowską góra, odgromiony już o tym, aby się na drugiej stronie 
w szańcach i blokauzach swoich osiedzieć mógł, począł tracić nadzieję. Na tym 
był Xiąźe Jego Mość, aby urgendo successum nieprzyjaciela z zadnieprowych 
szańców wypłoszonego i w inszych jego gniazdach macać. Czyniła mu dobrą 
otuchę fortunnej imprezy trwoga i konstemacya jego, iż nietylko z Dziewiczej góry 
wozy i impedimenta wywoził, ale i z szańców za Dnieprem Prozorowskiemu 
przyległych, a zwłaszcza z Damowego i rajtarskiego stanowiska widomie się spro- 
wadził, w których obudwu blokazach (!) od naszych dział (jako się wyższej na- 
pisało) locis aliąuot opportunis od XJM. zwiedzionych wielką szkodę odnosił. 
Non abhorrebant ab hoc consilio wszyscy, ale iż niektórych cieszyła na- 
dzieja, że nieprzyjaciel sine sanguine samym strachem wypędzony miał z swoich 
fortów ustąpić, dało mu się frysztu dni kilka aż do dnia 28 7-bra, za którym tak się 
rekoligował i serce brać począł, że nietylko o dalszym ustępowaniu myślić przestał, 
ale znowu do pomienionych blokauzów impedimenta swoje wprowadził i one, przez 
dwie albo trzy nocy wałów przyczyniając w mięzsz (!), dla zasłony od strzelby 
naszej ufortyfikował i ludźmi majori niżeli przedtym numero osadził. Były ma- 
gni momenti te municye, bo nad samym prawie brodem przeprawy wojsku na- 
szemu na tamte stronę Dniepru, gdzie miasto leży, bronili, z drugiej też strony 
do blokauzu Charlowego, powyższej (!) mostu będącego, skąd przedtym jednym 
tylko działkiem do mostu strzelano, dziesięć dział zaprowadzono, z których acz 
z przodku tylko do naszej armaty, którą był z rozkazania KJM. przy górze za rzeką 



- 39 - 

XJM. Pan Hetman zasadził, strzelano, wszakże successu temporis przeprawa, przez 
most periclitabatur,aby tak gęstą strzelbą nie była impediowana, coby było wojsku 
naszemu po wielkiej części z miastem commercium ©djęło. Z tycłi przyczyn 
JKM. do zdania XJM. skłonić się raczył i onemu curam tej imprezy polecił, 
gwoli czemu XJM. die 27 Septembris położeniu miejsca i municyom nieprzyja- 
cielskim zblizka dobrze się przypatrzył, bo się był tak blizko pod nie podszańco- 
wał, rzuciwszy passim na potrzebnych miejscach laufifgraby i strzelbę tak ręczną 
jako 1 więtszą zasadziwszy^ że się we dnie i jednemu z szańców nieprzyjacielskich 
wychylić i w rowy przyległe, których alias dosyć było, zakraść nie było jako. 

Seąuenti nocte, iż wojsko litewskie dawnym borowaniem znacznie zmniejszone 
ad exiguum numerum było redactum, kazał JKM. kilkom (!) chorągwiom usar- 
skim i kozackim z wojska koronnego, przy których i chorągiew Jego Mości 
Pana Wojewody Smoleńskiego i piechota Rożnowa bj^a, przeprawić się przez 
most, aby przez miasto braną (!) w pole przededniem w>^szedszy na lewym 
skrzydle w^ojska litewskiego pod strzelbą murową stanęli, a wojska liteu^skiego 
jako i Zaporowskiego część przez most zwłaszcza piechotę, część przez bród 
XJM. przeprawił, mając tę intencyą, aby blokauzy miedzy murem a Prozorow- 
skiego obozem będące okkupował a zatym successive Prozorowskiemu do swoich 
drogę mógł zagrodzić; co aby było tym snadniej skutek wzięło, Hetmanowi 
Zaporowskiemu poruczył, aby, cerkiew pustą Ś^ Michała i rowy przyległe mie- 
dzy blokauzem Damowym a rajtarskim stanowiskiem kozaki swymi osadziw- 
szy, sam z inszymi na blokauz Damów od tamtej strony nastąpił, któremu na 
posiłek w tył tejże cerkwie kilka chorągwi usarskich i rajtarskich przez bród 
przeprawionych przy błoniu postawił, miedzy któremi dwie, to jest Pana Staro- 
sty Brzezińskiego i Pana Tyzenhauzowa z w-ojska koronnego były. Z drugiej 
strony niedaleko pod samym blokauzem Damowym swoje chorągwie usarskie 
w dole zasadził, jeśliby była albo na piechotę, albo na tamtych jaka nawal- 
ność nastąpiła, aby ich posiłkowali, A blizko nich w górze i w dolinie insze 
ad incertos casus, żeby je był mógł obrócić tam, skądby nieprzyjaciel na pie- 
chotę do blokauzów szturmującą nastąpił. Sam ze trzema regimenty piechoty 
od miasta wedle muru przez dolinę i lauffgrabę nieprzyjacielską przeszedszy, blo- 
kauzik na brzegu góry, na którym batteria przeciwko murowi urobiona była, 
okkupował i ztamtąd wprzód regimentowi Xcia Pana Podkomorzego Litt^, 
syna swego, a potym Panu Wojewodzicowi Smoleńskiemu na blokauz Damów 
wielki następować kazał. A kozacy^ jako się wyższej (!) napisało, z drugiej strony 
od cerkwie Ś^ Michała rowem ku temuż blokauzowi iść mieli. 

Tak zordynowane wojsko die 28 Septembris w wilią S® Michała na świ- 
taniu pod pomienionym blokauzem stanęło. I lubo w tak blizkiej przyległości 
na ostrzeżonego nieprzyjaciela trafiło, wzięłoby było jednak pożądany skutek 



1 



-- 4Ó -- 

przedsięwzięcie nasze, gdyby było od ordynacyej hetmańskiej nie odstępowano. 
Bo naprzód do cerkwie Ś^ Michała, na której siła należało (aby były tamtędy po- 
siłki nieprzyjacielskie do fclokauzu nie przystępowały) mołojcy naszy nie poszli, 
a zatym ani rowu, od którego wedle ordynacyej hetmańskiej tamtą stroną nastę- 
pować mieli, ale się wszyscy na tę stronę, od której usarskie chorągwie stały, 
zgarnęli. Za czym i one chorągwie przy błoniu postawione nazad się przez 
rzekę, żadnego na się gwałtu nie mając, mimo hetmańską wolą retirowały, z tej 
(jako dawali sprawę) przyczyny, iż nieprzyjaciel, pomienioną cerkiew i rów przy 
niej okkupowawszy, strzelbą ich szkodliwie razić począł, co i posiłkom do bloka- 
uzu wolny przystęp uczyniło, i jako mołojcom i piechocie szturmującej siła ochoty 
ujęło, tak nieprzyjacielowi w szańcach posilonemu stateczności i serca dodało. 
Przystąpiło i to, że chorągwie, które na lewym skrzydle wojska litewskiego stać 
i ono posiłkować miały, contra mentum JKM. jedne nazbyt zdaleka pod murami 
stały, drugie, choć bliżej były w ten czas, kiedy najpilniej było ratunku Qako się 
niżej powie), z miejsca się nie pomknęły. Z wielu tedy przyczyn rajtarom 
i wojsku Prozorowskiego tak wiele śmiałości przybyło, że spreta paucitate woj- 
ska naszego, które było przy Hetmanie Litewskim zostało, o to się kusić poczęli, 
aby byli regimenty i kozaki szturmujące, wielkim impetem nastąpiwszy, od onego 
blokauzu odtarli i znieśli. Bo XJM. interim supra dictis casibus nihil territus 
acerrimam oppugnationem przez kilka godzin aż ku południowi kontynuował, po- 
siliwszy piechotę swoje i Pana Wojewodzicowę Pana Wajerowym regimentem, 
który się tego dnia, lubo postrzelony, odważnie i mężnie popisał. Iż tedy Prozo- 
rowski vyidział dobrze, że dołem od rzeki chorągwie od XJM. postawione z miej- 
sca się nie ruszyły, nie śmiejąc z tamtej strony fortunam proseąui, wolał przez 
górę, gdzie tylko dwie chorągwie usarskie Pana Morskiego i Pana Sapie- 
żyna a dwie rajtarskie Pana Wojewodzica Smoleńskiego i Pana Szmelingowa pie- 
chocie szturmującej grzbiet trzymały, nastąpić. Skoro się tedy nieprzyjaciel, za- 
sadziwszy passim po rowach, piechotę na górze z rajtary ukazał, poczęli się 
z nimi leviter kozacy Moczarskłego ścierać, od których zasłoniony P. Rożen 
z częścią piechoty swojej chciał przez pole przestrone ku blohauzowi do szturmu 
naszym na posiłek przebyć i już się był głęboko w pole zapuścił, kiedy go kozacy 
Moczarskiego na muszkietyry naprowadzeni nagle ustąpiwszy odsłonili. Tam już 
sama necessitas one cztery chorągwie dopiero wspomniane do potkania popchnęła, 
że się o czoło wojska nieprzyjacielskiego w nierównym pocztcie (!) uderzyć odwa- 
żyły, aby były w oczach swych piechoty Pana Rożnowej iniąuissimo loco na impet 
kawaleryej nieprzyjacielskiej nie wydawały. Potkały się mężnie (lubo na wszyt- 
kie rajtary, których pod 1300 liczono pod 14 kornecików, i inszą potęgę nieprzy- 
jacielską bez posiłku wytknione nietylko z czoła, ale i z boku na impressyą korne- 
tów rajtarskich się rzuciły) i za pomocą dział zamkowych, które od wału zamko- 



■3. 



_ 41 _ 

wego głębsze nieprzyjacielskie szyki chorągwie mieszały nietylko nieprzyjacielowi 
wytrzymały, ale go precz ku zasadzkom jego poparły, gdzie niemałą szkodę od 
muszkietyrów w rowach zasadzonych w postrzelaniu koni odniosły. Wszakże nad 
dziesięć towarzystwa z naszych, wyjąwszy ranne i postrzelane, na placu nie zostało, 
po wielkiej części tych, których były kornety z boku przypadające od chorągwi 
ogarnęły. Padło na tym placu nieprzyjacielskiego trupa kilkadziesiąt. 

Tamże i więźniów naszy rajtarskich nie podłych dostali. Aleby się była daleko 
znaczniejsza otrzymała victoria, gdyby były chorągwie lewemu skrzydłu naznaczo- 
ne, których część pod murem, część w polu przy Moczarskim stała, przybyć naszym 
na posiłek chciały. Tak odparty od naszej piechoty nieprzyjaciel na onym placu nie- 
długo się murowej armacie nadstawiał, ale pokrywszy chorągwie swe przy piecho- 
cie u rowu czekał exitu szturmu naszego, który był jeszcze końca swego nie wziął, 
lubo już XJM. nie chcąc ludzi tracić, kazał się był wszytkiej infanteryej i kozakom 
zlekka retirować i wnet sam około południa porządnie i nie dawszy nieprzyjacie- 
lowi inszej pociechy, oprócz że się w wielkim blokauzie aegre otrzymał, wojsko 
swoje odwiódł, bo acz piechoty naszej w szturmie zginęło pod dwieście, ale i nie- 
przyjaciel nie bez szkody, wszakże okkupowaną batteryą i lauffgrab z góry aż do 
Dniepru rzucony ludźmi osadził i tuż w dole tak piesze, jako i jezdne chorągwie 
do samej nocy trzymał, co nieprzyjacielowi wszytkę nadzieję odzierżenia tych pla- 
ców odjęło ; czuł to bowiem dobrze, że do zniesienia wojska jego nie było pewniej- 
szego compendium nad to, gdyby było Prozorowskiego obóz od inszych odgar- 
niono. Widział i to, że to consilłum lubo dla pomienionych errorów niedobrze było 
tego dnia exeqvutioni mandatum ; snadnie jednak potym za lepszym przygotowa- 
niem i obróceniem wszytkich sił naszych skutek swój wziąć mogło. Na ostatek 
i w tym wątpić nie mógł, żeśmy już tego zamysłu odstąpić woli nie mieli, zosta- 
wiwszy część wojska na miejscach opanowanych aż do samej nocy. Przeto zaraz 
z wieczora taki go strach ogarnął, że raptim co lepsze rzeczy uwodząc z siedmi 
oraz potężnych blokauzów a z ósmego obozu Prozorowskiego ustępować począł, 
porzuciwszy dział dwie Amsterodamskich, jedno sąestnaście funtowe, a drugie 
dwudziestofuntowe, trzecie małe trzyfuntowe, nadto kul i inszych municyi dostatek. 
Prowiantu passim i żywności po wszytkich szułatach tak wiele, że się nią i obóz 
nasz i miasto nieledajako opatrzyło. Cały dzień nazajutrz 29 Septembris w dzień 
Ś^ Michała przededniem począwszy tak z kozaków Zaporowskich taboru, jako 
z miasta i obozów naszych kilkanaście tysięcy (a to sine omni fuco aut additamento 
pura mente piszę) człeka, jedni wozami, drudzy końmi nawjuczonymi bez prze- 
stanku wożąc, wywieźć jej nie mogli. Samego siana, śmiele rzec mogę, dziesięć 
tysięcy namniej wozów wywieziono, tak się byli na zimę opatrzyli. Zbrój, spisów, 
muszkietów srogą moc i rozmaitą wojenną i obozową supellectilem naj dowali 
naszy. Prochy nieprzyjaciel sam uszedszy część drogi, w cerkwi S. Trojce, którą 



^ 42 - 

był obozem zajął Prozorowski, nadedniem zapalił i prochami ją wysadził. Skąd 
wielkie incendium pusty obóz ogarnęło. Zapalił ł, niektóre insze szańce, ale te 
wszytkie ognie deszcz oportune przypadszy ugasił. Zostało i cłiorycłi odbieżanych 
kilka i nasz jeden w okowach do słupa pi"zywiązany w łeb cięty z pod Moczar- 
skiego chorągwie. I tak nam za błogosławieństwem Bożym cudownym prawie, 
czoła mało co zapociwszy solo terrore perculsus, żadnego na się tak dalece jeszcze 
gwałtu nie mając nieprzyjaciel i drugiego brzegu ustępować począł, zostawiwszy 
nam port z tyłu od Litwy i przystęp do miasta już i tamtą stroną aż do Małachow- 
skiej brany (!) uwolniony, wszytkę swoje potęgę do Szehina w kupę prowadzi, dwa 
tylko jeszcze blohauzy przed batteryą swoją. Nieprzyjaciel tam, gdzie działa 
i armaty lepsza część była i insze szańce aż do Szarletowego na dół zatrzymał 
niżej zasadziwszy tam ledwie nie wszytkę cudzoziemską piechotę barziej dla 
tego, aby tymczasem wielkie działa do Szehinowego obozu uwodzono, niż aby 
się w nich miał wolą bronić. 

Tegoż dnia, przed którym w nocy ustąpił nieprzyjaciel XJM. wojsko WXL^ 
w pole za nim wywiódł i z nim (osadziwszy wprzód infanteryą odbieżane blohauzy) 
aż pod ostatnie nieprzyjacielskie szańce podstąpił, czekając aż do nocy samej aż 
aby nieprzyjaciel paucitate ludzi naszych uwiedziony szczęścia był chciał pokusić. 
Ale się nikt od armaty i szańców wywabić nie dał, z dział tylko od wielkiej batte- 
ryej bez szkody w naszych strzelano. Nazajutrz działa od Prozorowskiego porzu- 
cone JKM. do Smoleńska przywieść kazał, a z nich jedno Panu naszemu na pa- 
miątkę konferował. 

Dnia 29 i 30 7-bra więtsze działa, w których kula pod 70 funtów; waży, po 
kielkuset ludzi do każdego obróciwszy, aby zgiełku i wołania na szkapy nie po- 
trzeba było, do wielkiego Szehinowego taboru z wielką biedą nieprzyjaciel w nocy 
prowadził. Jakoż jedno działo Wołk nazwane (jako nam więźniowie referowali) 
dwa tysiąca ludzi na wybór samotuhem ledwo a ledwo odwleczono. 

Dnia 3 8-bra w nocy ostatek wojska nieprzyjecielskiego, to jest Leszel z cu- 
dzoziemską piechotą, (bo on nad cudzoziemcy generalissimus) piąci bloka- 
uzów i batteryej wielkiej odbiegli, zapaliwszy stanowiska swoje, i znieśli się 
wszyscy do obozu Szehinowego. 

Nazajutrz die 4 ejusdem JKM. jako dziury i przełomy w murze ab extra 
poczynione, które snadny i połogi przystęp szturmującemu nieprzyjacielowi mając, 
widome periculum miasta, w którym był, pokazowały, tak odbieżane szańce i bat- 
terye nieprzyjacielskie stupendi operis od Małachoskiej brany aż do wielkiego 
rowu rozciągnione oglądywał. Godne podziwienia były batterye ledwo nie 
równe z murem na kształt wież wysoko ziemią podniesione tak, że capacitas 
i firmitudo i artificium szańców immenso labore przez długi przeciąg miejsca 
rzuconych, w których tak się byli pobudowali i ufortyfikowali, że ledwie nie 



~ 43 - 

tak długo musielibyśmy byli ich tam dobywać, jako oni Smoleńska, albo jeśli- 
byśmy byli chcieli accelerare, tedybyśmy musieli byli wszytko wojsko na to ważyć. 
Że nie wspomnię vestigia srogich ich apparatów, kul żelaznych i kamiennych 
immanis magnitudinis et ponderis, z których niektóre nie w każdy ceber by się 
zmieściły były sani pod działa wielkie z obłych całych kłód i drzew nowym 
kształtem urobionych, drabin szturmowych i inszych rzeczy wojennych appa- 
ratów. Czego wszytkiego że nieprzyjaciel żadnego na się gwałtu (excepto blo- 
kauzu Damowego, o któryśmy się frustra kusili^ ut supra) nie mając i dobytej 
prawie na się szable naszej nie widząc, solo perculsus mętu odbiegł, rozumiem 
i nie zawiodę się na tym, że to może inter miracula stupenda huius saeculi po 
czytać i jest to dowodem dotkliwym, że Pan Najwyższy chce teraźniejszego Pana 
naszego palpabiliter błogosławić i wynieść. Bo to jest infallibile, żebyśmy pe- 
wnie rok musieli nieprzyjaciela dobywać w jego szańcach, które byli tak mocno 
ufortyfikowali i tak się commeatem (!) i ż)rwnością wszelaką zewsząd opatrzyli, 
żeby się cały rok mogli trzymać, ile w takim naszym nierządzie i emulacyach, 
jakie się miedzy hetmany zawijają, które się tak zawzięły, że jeden drugiego radby 
na taki raz naraził, żeby go i o sławę i o żywot oraz przyprawić mógł. 

Tak tedy miasto mając ze wszech stron uwolnione, to było in consultatione, 
coby dalej czynić. Dnia wczorajszego secretius było consilium. Widssę, że się 
na to zanosi, że część wojska przy Smoleńsku omnibus reąułsitis bellicis suffi- 
cienter opatrzonym w polu zostać ma przy jakim Pułkowniku. Wojsko Zapo- 
rowskie ku Rosławiowi ziemią nieprzyjacielską pójdzie, a Król Jego M. z Het- 
many z kilkunastą tysięcy pod Drohobuż nakieruje. W tym tegodniu (!) exe- 
qvutio (!) tego wszytkiego być ma, a dziś blokauzy wszytkie, których jest kilka- 
naście, solo aequantur. Dla zrozumienia lepszego wszytkiego tego, co się pisało, 
posyłam wmci mappę obsidionis, rudi^minerva uczynioną, ale przecie taką, która 
situm locorum może wmci ob oculos nie ledajako położyć. Jutro, da Bóg, ru- 
szamy się ku Dorohobużowi, daj Boże, szczęśliwie, (obok tych wyrajów dopi- 
sek na boku: „vide" przed dyaruszem tymże.... położonym, co... z nim a zro- 
zumiesz i recreujesz się"). 



44 — 



Uniwersał KJMści. 

Władisław Czwarty z Łaski Bożej Król Polski, Wielkie liąże 
Litewskie, Ruskie, Pruskie, Mazowieckie, Żmudzkie, Inflanckie, 
i Szwecki, Gotski, Wandalski dziedziczny Król, Obrany Wielki 

Car Moskiewski etc, etc. 



Wszem wobec i każdemu z osobna PP. Senatorom tak duchownym jako 
i świeckim, i wszytkim innym stanu rycerskiego ludziom, obywatelom koron- 
nym, uprzejmie i wiernie nam miłym, łaskę nasze Królewską. 

Uprzejmie i wiernie nam mili. Z sejmu szczęśliwej koronacyej naszej za 
konsensem i uchwałą Rptej wojny przeciwko Moskiewskiemu, który, nie czekając 
terminu wyszcia (!) przymierza, a przysięgę złamawszy, na państwa Rptej z ró- 
żnych miejsc z wojski nastąpił, ale mianowicie Smoleńsk ściśle szańcami potę- 
żnemi ostrożkami osadziwszy obiegł, ruszyliśmy się tak jako jeno było podo- 
bieństwo wojska cokolwiek zgromadzić do W. X. Litt., a potym (chcąc ruszeniem 
naszym chorągwie zaciągnione do pośpiechu pobudzić i nadzieję dania obleżeńcom 
prędkiego ratunku uczynić), wziąwszy Pana Boga na pomoc, stanęliśmy nad Dnie- 
prem na Głuszycy obozem, a złącz)rwszy się z wojskiem W. X. Litt. primis diebus 
Septembris, poszliśmy dnia siódmego tegoż miesiąca z wojskiem bez wszytkicti 
wozów ku Pokrowskiej górze na ratunek Smoleńskowi, gdzie nieprzyjaciela 
z pola do fortów jego spędziwszy, kusić się przychodziło o szanc tamże potężnie 
postawiony, obwarowawszy częścią wojska prawą stronę, żeby posiłki z Prozo- 
rowskiego ostrożka potężnego przez most i brody nie przybywały, gdzie rycerstwo 
na sobie stosy nieprzyjacielskie odważnie i mężnie nie bez rozlania krwie trzymało. 
Po nastąpieniu tedy na pomieniony szanc z strzelbą i ludźmi mocno opatrzony 
z dobywaniem dalszym, żeby żołnierza nie tracić, zatrzymać się przyszło, a do 
obozu, posiliwszy w oczach nieprzyjacielskich zamek regimentem jednym Króle- 
wica Jego Mości Kazimierza piechoty, prochami, kulami i pieniądzmi, drugiego 
dnia powrócić, a potym przygotowawszy się za obezreniem miejsc położenia 
i fortów nieprzyjacielskich, znowu potężniej tąż stroną brać się ku Smoleńskowi. 
Jakoż dwudziestego pierwszego września, ruszywszy wojsko, przyszliśmy na Po- 
krowską górę, a jak przedtym, tak i tegoż dnia z pola nieprzyjaciela prędko spę- 
dziwszy i prawą stronę od szańcu opanowawszy, a potym posiłki nieprzyja- 



— 45 — 

cielskie z lewej strony potężnie ku temuż szańcowi następujące strzelbą się 
z nimi przez cały dzień prawie strzelając, czego i Smoleńszczanie, z zamku wy- 
padaiąc, ochotnie pomagali, odciąwszy i szańcami się naszymi zbliżywszy, przy- 
cisnęliśmy do tego tych, co szanc trzymali, że go w noc ciemną, rowami się prze- 
brawszy, opuścili i prochów, knotów i innej municyi niemało odbieżeli; 
zaczym Smoleńsk z tę stronę uwolniony został i my z obozem zbliżyli się ku Smo- 
leńskowi. 

W dzień zaś S® Wacława szliśmy na szanc Oberstera Dama z drugą 
stronę Dniepru dobrze w piechotę cudzoziemską i moskiewską, i co jedno do 
obrony należało opatrzony, a blizko posiłki mający nastąpić, gdzie lubo zrazu 
pożądanego effektu intentia nasza nie wzięła, spędzona jednak z pola jezda nie- 
przyjacielska na posiłek temuż szańcowi idąca, od kilku chorągwi naszych i zo- 
stawione kilka chorągwi piechoty naszej w pobliższym szańcu tak nieprzyjaciela 
strwoĄ^li, że, nie czekając dnia jasnego, nie tylko z pomienionego szańcu, ale 
i z wielkiego ostrożka i wszytkich wespół ośmi szańców potężnych, zapaliwszy 
w dzień Ś** Michała nadedniem sromotnie dział dwie wielkich, knotów, kul 
i wiele commeatus różnego odbieżawszy, do Szehinowego obozu ustąpił i Smo- 
leńsk ze dwu stron uwolnił. 

Zostawała czwarta strona, gdzie działa wielkie burzące na Butheni ufor- 
tyfikowanej stały, a przy nich szańców sześć dobrze zmocnionych, na których 
cudzoziemska wszytka niemal była piechota, o której, gdy przemyślawamy, aż 
w dzień Ś^ Franciszka, nie czekając nastąpienia wojska naszego i z tych fortów 
tak potężnych działa z wielką pracą w nocy sprowadziwszy, ustąpił do Szehi- 
nowego obozu nieprzyjaciel i Smoleńsk zewsząd od oblężenia ścisłego wolnym 
został. Lubo to nieprzyjaciel w potędze swojej trudny do zniesienia w pół mili 
od niego stanął. Który progress nasz przeciwko temu nieprzyjacielowi jako łasce 
Bożej i miłosierdziu Jego Świętemu przypisujemy, i że to dzieło Jego ręki potężnej, 
którą nam i wojskom naszym widzimy cudownie być przytomną, przypisujemy, tak 
obwieszczając o tym wszytkie Stany Rptej pobudzamy, do tegoż osobliwie ducho- 
wieństwo, aby za tak wysokie dobrodziejstwo winne dzięki oddawszy Majesta- 
towi Jego Świętemu, prosić o dalsze gorąco nie ustawali, a zwłaszcza, że my też 
dalej przeciwko temu nieprzyjacielowi postępujemy, abyśmy go i od Smoleńska 
wyparli i do słusznych jakich pokoju kondycyi, (co na osobliwym mamy bacze- 
niu) przycisnąć mogli. Nic w tym nie wątpiemy, o co pilnie żądamy, że uprzej- 
me i wierne WW. uważając, jako ciężka i trudna z tym nieprzyjacielem, woj- 
skiem cudzoziemskim wspartym, wojna, więc i odwagę zdrowia naszego dla 
dobra Rptej, a do tego ze szczęśliwego tej wojny skończenia pokój Rptej z innych 
stron zawisł, przyczyniać się do tego zechcą, żeby nam na tym co do posilenia 
i zatrzymania wojsk naszych należy, nie schodziło i żeby in medio cursu ustać 



— 46. — 

nie przyszło. -Który uniwersał nasz, aby wszytkich wiadomości doszedł, rożka* 
żujemy urzędom naszym grodzkim, aby go na miejscach zwykłych obwołać 
i publikować kazali, inaczej nie czyniąc dla łaski naszej i z powinności urzędu 
swego. Dan w obozie pod Smoleńskiem dnia Vin miesiąca Octobra roku Pań- 
skiego MDCXXXIII, panowania królestw naszych pierwszego. Petrus Gębicki 
secretarius MR. 

Yladislaus Rex. 



Copia iistu do pewnej osoby pisanego. 



List odemnie posłany de data d. 15 Octobris mam za to, że już doszedł do 
rąk wm. mego Mściwego Pana, w którym o progressie wojny samecznej (!) wypi- 
sałem dostateczniej. Teraz jednak krótko wm. memu Mściwemu Panu oznaj- 
muję o powodzeniu Króla Jego Mości Pana naszego Miłościwego. Naprzód 
ruszył się Król Jego Mość obozem d. 15 przed wieczorem z góry Pokrowskiej i, ob- 
szedszy mil cztery nieprzyjacielowi w oczy na górę nazwaną Bogdanowa okolica 
od Smoleńska mila, tam stanowił obóz d. 16, 17, 18 Octobris, a dzieliła ten obóz 
nasz z ostrogiem nieprzyjacielskim góra jedna, którą zową Skowronkowska góra 
którą nieprzyjaciel ludźmi swymi i armatą dla bronienia ostrogu swego po- 
tężnie osadził. Zasiągszy nieprzyjaciel języka o zamysłach Króla Jego Mości, 
że o tę górę miał wolą potężnie przemyślać, nieprzyjaciel ze wszytką potęgą 
wywarł się z swoich szańców, z swego Ostrogu nocnym obyczajem ze wtorku 
na środę nim się jeszcze obóz nasz umocnił, uszykowawszy wojsko swoje na 
trzy pułki. Pierwszy pułk potężny, który na posłuchy wprzód iść miał, śrzedni 
pułk także potężny, który się miał uderzyć o obóz Króla Jego Mości, trzeci pułk 
słabszy, który się miał uderzyć o obóz litewski. Wojsko nasze tejże nocy całą 
noc w sprawie stało, straże potężne na wsz3^kie części wojska zawiodszy, mając 
o tych zamysłach nieprzyjacielskich przestrogę z języków. Pomylił Pan Bóg 
wszechmogący szyki temu nieprzyjacielowi, że te pułki pierwszy i średni nie do- 
szły wojska,, a on trzeci poprzedził i miasto obozu litewskiego napadł na straż 
obozu Króla Jego Mości i tam zaraz na głowę starty ten pułk i tym drugim zna- 
cznie się dostało, bo legło trupa na placu siedm tysięcy krom tych, co potonęło, na 
mosty przez Dniepr uchodząc, załomali sobą mosty na sudnach pobudowane. 
Naszych też niemało poginęło, samego towarzystwa legło na placu więcej, niżeli 
sto, krom postrzelonych, rotmistrzów zabito kilkunastu. Pana Sienkiewicza, 



r 



- 4? - 

Panów Śteckiewiczów, postrzelonych Pan Butler pułkownik pieszy, Pan Paweł 
Czarnecki, Pan Sierakowski, Pan Madaleński. Atoli za pomocą Bożą górę tę Sko- 
wronkowską naszy opanowali i rano we środę na tęż górę dział 37 zaprowa- 
dziwszy bez przestanku godzin 4 nieprzyjaciela w okopie jego mieszano. We 
czwartek rano przysłał nieprzyjaciel, przymierza prosząc, ale Król Jego Mość 
i Icłi Mść PP. Hetmani do uszu swycli tego nie dopuszczają, przez szablę 
sobie raczej życząc uspokoić tego nieprzyjaciela. Data w obozie pod Smoleń- 
skiem die ultima octobris 1633. (Cały powyśssy rosdsiał w rękopisie prse- 
kreślony, a na boku dwukrotny dopisek „mendacium"). 



Paragraf z listu Pana Kuroszowego do Jego M. Pana 
Andrzeja Moskorzowskiego de data.... Decembris 

pisanego. 



Nowin za sobą co godzina wyglądamy, 'a co mi na wyjezdnym z domu pi- 
sano, krótki wmci oznajmuję. Po wyparciu nieprzyjaciela ze wszytkich jego 
ostrogów nad ostanim potężnym Szehinowym obozem niedziel kilka zabawki 
miał KJM. z wielką stratą naszych i siła ucedzeniem krwie, dobywając go. 
I opanowawszy jedne górę nad samym jego obozem Skowronkowską nazwaną, 
już mu pulsów tego (!) macać poczęto. Zwątpiwszy Szehin o swej fortecy, a na- 
szych rezolucyą widząc, wyszedł ze wszytkiem wojskiem w pole do bitwy z na- 
szymi. Nad wszytkę nadzieję naszych z łaski Bożej zrażony na głowę sam 
Szehin ledwie samoczwart uszedł, obozu i armaty odbieżał, więźniów moc 
wielką nabrano, zacnych wojewodów, drudzy wojewodowie nie chcąc się pod- 
dać, woleli się dać pozabijać. Część wojska posłał KJM. za Szehinem i w Mo- 
skwę głęboko. (Cały ponsyyśssy rosdaiał w rękopisie kilkakrotnie przekre- 
ślony, a u góry i ku środkowi ma na boku dopisek „mendacium crapissi- 
mum"). 



- 48 



Dyaryusz tego, co w liście pisze w tym na przodku. 

Jego Mość Pan Jan Moskorzowski do Pana rodzonego 

swego, ale jako dyaryusz dokładniejszy niż list 



Die 4 Septembris. Król Jego Mość złączył się z naszym wojskiem 
i w jednym obozie na Hłuszycy stanął. Naszy utarczkę z nieprzyjacielem mieli 
pod ostrożkami Prozorowskiego, piechota z piechotą się nad Dnieprem na zasadce 
zwarła. Nasza nieprzyjacielską wystrzelała tak, że kłosem (!) ku swoim uciekać 
musiała, z naszych jeden zabity, a dwaj postrzeleni. 

Die 5 Septembris. Wrócił się Spendowski, czeladnik Pana Wojewódz- 
kiego, z Smoleńska, który był do obleżeńców z listy wyprawiony. Ten bywszy 
w Smoleńsku nazad się wrócił zdrowo i listy do Xięcia Jego Mości przyniósł. 

Die 6, 7 et 8 Septembris. Król Jego Mość, na dwoje wojsko podzieliwszy, 
część jego przy Jegomości Panu Hetmanie Koronnym i Panu Wojewodzie Smo- 
leńskim (który się ultro do koronnego wojska przeniósł) naprzeciw ostrożkowi 
Prozorowskiego posłał eo fine, aby, przeciw mostowi Jego lauffgraffy rzuciwszy 
bronili, żeby żadne od niego posiłki ku tym ostrożkom, które na Pokrowskiej gó- 
rze były, przesyłane być nie mogły. Drugą część wojska przy sobie i Xiążęciu 
Jego Mości Panu Hetmanie Litewskim zostawił ea intentione, aby, nieprzyjaciela 
z Pokrowskiej góry spędziwszy, Smoleńsk prochami, kulami i pieniędzmi po- 
silił. Jakoż zdarzył to Bóg, że die 7 Septembris, podstąpiwszy pod nieprzyjaciela 
i zastawszy go we wszelakiej gotowości za kobylinami przy inszych fortelach 
nas w sprawie czekającego, zarazem Xiąże Jego Mość nań nastąpił, a za mężną 
odwagą i przywodzeniem chorągwi, wprzód go od kobylin odparszy, potym 
i z pola precz do ostroga spędziwszy, kilka szańców (sam piechotę przywodząc) 
nieprzyjacielskich wysieczono, dział kilka tam będących opanowano, kilkąnastą 
set człeka pieniądzmi et aliis reąuisitis zamek sufficienter opatrzono i tak tę stronę 
Smoleńska od nieprzyjaciela oczyszczono było, że tutissime kto chciał do zamku 
i z zamku przechodzić do nas mógł. To widząc nieprzyjaciel z szańczyków swoich 
niektórych ultro się sam do więtszych ostrogów retirował. Król Jego Mość zatym 
securissime bez wszelkiego od nieprzyjaciela przenagabania tamże przenoco- 
wawszy, nazajutrz rano do obozu się wrócił, nie straciwszy nad kilkanaście 
człeka i to vilioris farinae, wyjąwszy Pana Szmelinga Pułkownika i Rotmistrza 



r^" 



- 49 - 

rajtarskiego, człeka w dziele rycerskim dobrze biegłego, który zapędziwszy się 
za nieprzyjacielem zabity jest, i P. Pawłowicza Rotmistrza kozackiego, który 
w nogę, ale nie śmiertelnie postrzelony. 

Nie taka była przy drugiej części wojska fortuna, bo nie tylko imprezy swojej 
do skutku nie przywiedli, ale tak nieostrożnie na zasadzki przywiedzione było, że 
do kilkuset człeka zginęło tak zabitycłi, jako żywcem wziętych, których 160 
w więzieniu miedzy nimi samego towarzystwa do sześciudziesiąt ludzi zacnych 
i źołnierzów dawnych legło. Jako Pan Szemet, zacny i starożytnej familiej mło- 
dzieniec. Pan Wilczyński, Sędzia Ziemski Smoleński, i inszych wiele, i tak in sum- 
ma confusione do wojska Króla Jego Mości przy Xiążeciu Jego Mości będącego 
retirować się musieli, takiego się erroru dopuściwszy, że i dział nieprzyjaciel mało 
im nie ubieżał i municyą wszytkę, którą przy sobie mieli nie wiem, czy errore 
aliąuo, czy incuria nie do wojska z sobą, ale do obozu nazad odesłali. Co wielką 
Królowi JMości było remorą (!) do wielu propositów i zamysłów, które był przed- 
sięwziąć raczył, i które czyniły dobrą nadzieję szczęśliwego sukcesu. 

(Odtąd jest wszytko de verbo ad verbum w liście przeszłym wyższym.) 



Odpędzony od miasta nieprzyjaciel, widząc, żeby był za dalszym swoim nazad 
ustąpieniem strwożonego wojska w kupie zatrzymać nie mógł, owszem by był woj- 
sko Jego K. Mości in viscera państw moskiewskich na sobie nieomylnie przywiódł, 
wszytkie swoje siły na jedno miejsce zgarnął i tam, gdzie był Szełiin* tabor swój 
postawił, zawarszy się defensivum tylko bellum trahere do zimy i przyścia dalszych 
posiłków umyślił. Przystawiwszy tedy do wielkiego taboru wojska te, które były 
od miasta odstąpiły, i Dziewiczą górę summo praesidio opatrzywszy i działa na 
miejsce sposobne zawiodszy, żywność i wszytkie potrzeby do zimowania sposabiać 
począł. Przygotował był w Drohobużu skład prowiantu i inszych potrzeb wo- 
jennych, które ztamtąd wodą nadół do swoich taborów miał wolą spuścić. Był 
głos i o tym, że mu pieniądze na zapłatę wojsku wieziono, która wieść lubo praw- 
dziwa, lubo umyślnie dla zatrzymania utęsknionego wojska zmyślona była, zdało 
się Jego K. Mości, potężną czatę wtył nieprzyjacielowi puściwszy, szczęścia pokusić. 
Wyprawił tedy Jego Mości Pana Kamienieckiego z kilką tysięcy człeka, przydawszy 
mu pułk jeden z wojska Zaporowskiego, który 7 8-bris, wieczorem z obozu wyszed- 
szy, tejże nocy ośm mil ubiegł i, na kilku miejscach ludzi moskiewskich pogro- 
miwszy plonu i więźniów nabrawszy, podpadł pod Dorohobuż, gdzie był skład 
i szpiżarnia żywności i innych apparatow moskiewskich. Wpędziwszy tedy ludzi, 
co byli wypadli, nazad do zamku, okkupowano osadę onę dostatkami i potrzebami 
wojennymi naspiżowaną. . Ale iż żołnierz chciwie padł na łupie, bojąc się Jego 
Mość Pan Kamieniecki, aby do jakiego inconveniens nie przyszło, zapalić ją kazał. 



— 50 — 

sam wyprawiwszy dalej Starca (!) z pułkiem Zaporowskim pod Wiazmę, aby Moskwa 
i zasłoną wojska Szełiinowego mieczem i ogniem pustoszona bdli mała skoszto- 
wała, ostentując obsidionem', doczekał go na miejscu i ztamtąd nazad z wiśniami 
i korzyścią powróciwszy, dłe 16 8-bris podkał się z Jego K. Mością, który się był już 
z obozem tego dnia ku okolicy Bogdanowe} ruszył. Tym czasem bowiem, póki Jego 
Mość Pan Kamieniecki z czaty się nie wrócił, o tym deliberowano, którą stroną Dnie- 
pru na nieprzyjaciela nastąpić. Byli ci, którzy wojsko pod miastem przeprawić i tamtą 
stroną na Wysokiem mil 3 od Smoleńska stanąć radzili; ale ciż którzy, i przedtym 
K. Jego M. przez Pokrowską górę miastu dać odsiecz non sine prospero eventu 
auctores byli, i to nie bez usiłowania obtinuerunt, aby tą stroną szczęścia pokusić, 
upatrując w tym nie tylko więtszą głodnemu wojsku swojemu w zasiąganiu ży- 
wności wygodę, ale i snadniejsze środki do zniesienia nieprzyjaciela. Summa 
consiiii ich była, aby, część wojska pod murem zostawiwszy, część z kozaki tamtą 
stroną puściwszy, na Bogdanowej okolicy robur wojska postawić. A most na 
łodziach, które na wozach pogotowiu były, jako najprędzej przez Dniepr rzuciwszy, 
obóz swój z wojskiem Zaporowskim i zarzecznymi posiłkami złączyć. A potym 
dla wolniejszego do Smoleńska przejazdu z jednej strony Dziewiczą górę, z drugie 
wielki tabor ostrożkami ścisnąć i tak ze wszytkich stron nieprzyjacielowi i passy 
i rzekę częścią zalegszy, częścią odjąwszy, insuper z Zaworonkowej góry onego 
w jego własnych sałaszach i stanowiskach macać. 

W tym tylko najwiętsza zdała się wątpliwość, jeśli się wojsko nasze na Bogda- 
nowej okolicy commode stanowić i ostać mogło, w czym Jego K. Mość, nie spusz- 
czając się in re tantae importantiae, lubo na wiadomych kałauzow relacye, wyprawł, 
die 14 8-bris obudwu hetmanów, aby się położeniu miejsca tamecznego przypatrzyli, 
którzy, wziąwszy z sobą propter subitos casus kilka chorągwi, obeszli Dziewiczą 
górę, i przeszedszy trudną na rzeczce Wiezownie przeprawę, potem Stobną i Kołodną 
rzeczkę przez lasy i miejsca nieprzystępne wtył wszytkich taborów moskiewskich 
stanęli. Nie była absque periculo ta odwaga Jch Mości dla miejsc i przepraw 
ciasnych, które nieprzyjacielowi favebant, gdyby był postrzegszy paucitatem 
naszych na nich tak daleko ab omni subsidio oddalonych nastąpił, ale to discri- 
men nagrodziło się upatrzeniem miejsca obozowi sposobnego i inwencyą środ- 
ków do infestowania nieprzyjaciela snadnych. Bo obaczywszy położenie miej- 
sca. Jego Mość Pan Hetman Koronny subscripsit sententiae X. Jego Mości Pana 
Hetmana Litewskiego, że niskąd barziej nieprzyjacielowi szkodzić się nie mogło, 
jako od Zaworonkowej góry, ktorey panem być mógł, ktoby był Bogdanową 
okolicę okupował. A choć na ostrożności wodzów nie zeszło, tak blizki podjazd 
pod nieprzyjaciela nie mógł być utajony, bo ci, których in subsidio PP. Hetmani 
opodal od siebie byli postawili, postrzeżeni i lacessiti od nieprzyjaciela harcem 
go zajeżdżać poczęli, jakoż więźniów i języków po różnych miejscach (żadnego 



- 51 - 

z swych nie straciwszy) nabrali, od których miedzy inszymi i o czacie naszej Do- 
rohobuskiej, która była jeszcze nie przyszła, wiadomość się wzięła. Wrócili 
się potym PP. Hetmani wieczorem prostszą drogą mimo Dziewiczą górę, zostawiw- 
S25y na odwodzie Pana Madaleńskiego, i Królowi Jego Mości tejże nocy o wszyt- 
kiem oznajmili, który na podany od PP. Hetmanów środek, do którego się już 
był schylać począł, tym chętniej przypadł, iż pod niebytność ich tegoż dnia od 
praedawczyków wziął sprawę, że się od tamtej góry najbarziej nieprzyjacie- 
lowi szkodzić mogło. A iż nieprzyjaciela a fronte et a tergo oraz cohibere expe- 
diebat, dwa pułki pod murem zostawiono, jeden z koronnego, drugi z lit. wojska 
pod rządem Pana Chorążego Trockiego, aby, znosząc się z Wojewodą Smoleń- 
skim, od tamtej strony miał oko na nieprzyjacielskie zamysły. 

Pierwszy nocleg wojsko nad rzeczką Wiezowną, drugi w poniedziałek 1 7 
8-bris nad Kołodną miało, którego dnia iż przodkiem chodzić altemana na koronne 
wojsko była, a zatym pozad idące wozy wojska lit. trudnoby były tego dnia na 
miejscu stanąć mogły, kazał Xiąże Jego Mość Pan Hetman piechocie swej nową 
poboczną drogę przez lasy przerąbać i przeprawy przerobić, tak iż impedimenta 
wojska wszytkiego tegoż dnia na miejsce naznaczone przyszły. Trzeciego dnia 18 
8-bris we wtorek, że przodek wojsku litewskiemu puszczono, taż praca na nic in 
expediendo difficiilimo itinere przypadła. Ale iż tylko jedna droga i ta nader zła 
patebat, wojsko bez wozów tego dnia komunnikiem na miejscu, do którego tende- 
bat, stanęło, przed którym Jego K. M. chorągiew Pana Sierakowskiego dla przed- 
niej straży wyprawić był rozkazał, która w Kołodnej stanęła. A za nią w też 
tropy z rozkazania Jego K. M. Xiąże Jego Mość Pan Hetman Litewski, woj- 
sko swoje przez rzeczkę Kołodną * przeprawiwszy, dolinę i planitiem mie- 
dzy Bohdanową a Zaworonkową górą począł okkupować. 

Ukazało się 2^raz niemal wpół równiny onęj jazdy nieprzyjacielskiej kilka 
chorągwi i przed nimi na zasadzce u przeprawy przez błoto nieco muszkietyrów, 
przed którymi harcownik nawodząc naszych na strzelbę wypadł, ale Xiąże Pan 
Hetman in stricta acie lewym skrzydłem podle Kołodnej dwiema regimentom 
X. Jego M. Pana Kawalera i Jego Mości P. Wojewodzica Smoleńskiego, a podle nich 
w pośrodku usarskim chorągwiom swoim a prawym skrzydłem dołem góry przy 
lesie regimentowi Xięcia Pana Podkomorzego następować kazał, puściwszy wprzód 
harcownika, który bez wszelkiej szkody przed sobą nieprzyjaciela pędził, gdyż pie- 
chota zasadzona, obaczywszy w szyku następujące chorągwie i regimenty, zaraz 
ustąpiła i za sobą kaweleryą moskiewską dołem Zaworonkowej góry ku ostro- 
gom swoim pociągnęła. Zaczym Xiąże Pan Hetman, którenlu o ubieżenie po- 
mienionej góry najwięcej szło, małoco in media planicie wojsko potrzymawszy, 
bojąc się w lesiech na tej górze zasadzek, puścił wprzód regiment Jego M. Pana 
Podkomorzego Lit., któremu od prawego skrzydła najbliżg było w górę; a po- 



— 52 - 

tym od lewego skrzydła przez błonie dwiema mianowanym regimentom za nimi 
w posiłku następować kazał i tak ona góra bez wszelkiej szkody w ludziach 
okkupowana i trzema regimentami płeclioty naszej osadzona została. Interim 
też Jego K. M. z wojskiem i z regimentami przy boku swym idącymi onę ró- 
wninę wtył Zaworonkowej góry będącą in conspectu nieprzyjacielskicłi obozów 
ogromnym szykiem napełnił. A drugą stroną przez górę Jego Mość Pan Het- 
man Koronny z pułkiem swym na Bohdanową okolicę, gdzie obóz miał być, na 
widoku od nieprzyjaciela stanął, tak iż nieprzyjaciel tego dnia inopinata re per- 
culsus, a snadź i dla dźdźa, który opportune przypadł i trwał aż do północy, nic 
przeciwko nam nie śmiał tentare. Z dział tylko z góry za Dnieprem przyległej 
gęsto strzelano, z którycłi podczas kule blisko miejsca, gdzie był stanął Jego K. M., 
padały, który całą noc na dżdżu ad radices tejże góry trwał. Dopiero nazajutrz 
Jego K. Mości, przypatrującemu się położeniu miejsca i barzo blizkiej przyległo- 
ści taborów moskiewskich, patuerunt errores nieprzyjacielskich wodzów, którzy, 
obrawszy sobie miejsce wielkiego ostrogu do obrony i przezimowania i naprze- 
ciwko trochę dalej Dziewiczą górę opanowawszy, tak opportunum zamysłom 
naszym locum ufortyfikować zaniechali. Interim którym porządkiem wojsko we 
wtorek na to miejsce przyszło było, wtymże stało nazajutrz aż do południa przy- 
mknąwszy trochę chorągwi do góry, aby nie były tak barzo działom nieprzyja- 
cielskim (które było na blizką bateryą podemkniono) odkryte. Zatym we środę 
rano 19 Octobra obóz przybliżać się począł, któremu pobudowawszy mosty na 
przeprawach Xiąże Jego Mość P. Hetman Litewski przez górę prostą drogę prze- 
rąbać kazał. Ten, aby był w lepszej od strzelby nieprzyjacielskiej zasłonie, nie 
w równi, ale w bok ad radices Bohdanowej góry w dolinie za rzeką Kołodną po 
uboczach dwu pagórków w bezpiecznym miejscu zatoczono. Skoro się obóz 
stanowić począł, wojsko, przy Jego K. Mości będące, plutą i głodem i niewczasem 
strudzone do stanowisk swoich przez błonie i przeprawę na Kołodnej trudną 
o południu zjechało. A już i litewskie chorągwie były na tym, aby z czoła, na 
którym za porządkiem wczorajszej altematy stały, zwiedzione były. 

W ten czas nieprzyjaciel, który erroru swego serąm paenitentiam agere cae- 
perąt, obaczywszy, iż się tak jezda, jako i piechota nasza (oprócz onych trzech 
na górze postawionych regimentów i P. Krejcowych i P. Diiplessego ludzi) od tej 
góry, o którą mu szło, za trudną przeprawą odemknęła była, wziął otuchę i fidu- 
ciam opanowania jej i dlatego się wielką mocą przez most i łodziami już z połu- 
dnia przeprawowąć począł. Była pod ostatnim brzegiem Zaworonkowej góry, 
gdzie naszy bateryą przeciw Szehinowemu taborowi postawić mjrślili, miedzy 
Dziewiczą górą a ostrogiem i mostem nieprzyjacielskim przestronna równina, którą 
wpółbrzeżysta rzeczka Stobna dzieliła. Ta planicies naprzeciwko krajowi wschod- 
niemu taboru Szehinowego (pod którym był Prozorowski stanął) stykała się ciasną 



r 



- 53 — 

szyją z tą równiną, którą byli naszy dnia wczorajszego okkupowali. A ten ciasny 
plac z jednej strony przykry i gęstym chróstem zarosły bok Zaworonkowej góry, 
z drugiej od Dniepru i obozów moskiewskich chrósty i błota ściskały, tak iż ledwie 
się w nim wszerz dwie chorągwie zmieścić i minąć z sobą mogły, ale wzdłuż w tej 
ciasności ciągnął się opodal aż dotąd, gdzie się ku Bohdanowej okolicy przestrzeń- 
śza równia otwierała. Gdy się tedy nieprzyjaciel niespodziewanie na drugą stronę 
mostu ku nam sypać począł, trafiło się na szczęście, że Xiąże Pan Hetman W. X. 
UL ostatni brzeg tej góry, na którym najszkodliwsza nieprzyjacielowi baterya 
postawiona być miała, oględował, z którego iż blizki do mostu prospekt, nietrudno 
było imprezę nieprzyjacielską postrzec i zamysł divinować. Z trzaskiem tedy do 
chorągwi swych posłał, aby się zatrzymały, oraz i Króla Jego Mości i Pana Het- 
mana Koronnego o nieprzyjacielskim następowaniu wiadomym uczynił. Trafił ten 
casus na naszych nazbyt niegotowych, bo wojsko, w niepogodne czasy przez dwa 
dni pracą i plutą i głodem zmorzone za nieprzybyciem więtszej części wozów, które 
się niedaleko za przeprawą bawiły, skoro go jedno z pola zwiedziono, dum quis- 
que ąd sua impedimenta convertitur, rozsypało się było' tak, iż za niespodziewaną 
tnvogął aegre połowicę towarzystwa nagle rozwinione chorągwie zebrać mogły, 
•którym znowu na przeprawie przez Kołodną z ciężką biedą sięnazad dobywać przy- 
szło. Interea nieprzyjaciel wszytko robur konnego i pieszego wojska swego przepra- 
wił i nim z obudwu brzegów rzeczki Stobnej wszytkę przyległą równinę late napełnił. 
A ztamtąd wprzód prawą stroną przez chrósty regimenty swoje, a potym 
lewą od drogi jezdę w tył naszej piechocie ku górze puściwszy, wielką potęgą na 
naszych nie do końca gotowych i od wszelkiego posiłku oddalonych następował. . 
Nie zaniecłiawszy i tam (lubo certamen pod blizką armatą i strzelbą jego być 
miało) fortelów swoich in omnem casum piechotę w brzegach nie tylko Dniepru, 
ale rzeczki Stobnej i chróstach przyległych gęsto zasadził i one jezdą swoją 
zakrył. Constat miedzy tymi, którzy wszytkich przypadków ostatniej wojny tej 
wiadomi, że i razu jednego jeszcze ten nieprzyjaciel z takim impetem i z taką rezo- 
lucyą i potęgą na wojsko Jego K. Mości nie natarł, jako na ten czas, skąd snąć, 
że mu szło o wielką. Takowemu impetowi Xiąże Jego Mość Pan Kawaler i inni 
pułkownicy pomienionych regimentów na górze będących, aby byli tym snadniej 
wytrzymać mogli, przebrawszy expe«Utam manum colepszych muszkietyrów, 
kazawszy im odstrzeliwając się polekku ku sobie następować, sami loco oppor- 
tuno w wierzchu góry stanęli, aby był na nich integros et recentes nieprzyjaciel 
zmordowaniem i impetem ku górze wysilony trafił, a oraz aby nie tak ictibus jego 
z dołu aequo loco congressi paterent. Wspierał nieprzyjaciel te muszkietyry dosyć 
długo i daleko w górę, aż go zasadzone regimenty ogromną salwą przywitały. 
Dopiero porównana bitwa mało co in ambiguo trwała, deteriori jednak conditione 
hostium, którzy prędko ustępować poczęli. A pogotowiu kiedy Butlerów pułk 



- 54 — 

Xiąże Jego Mość per compendia viarum in ipsum certeuninis locum opportune 
obrócił, nieprzyjaciel sprośnie na dół uchodził. Ale iż góra niemała, po której się 
uchodząc odstrzeliwali, interim jezda nieprzyjacielska piechocie swojej chcąc sub- 
venire wtył regimentom naszym zajeżdżać poczęła. Na co Xiąże Jego Mość (Jako 
ten, który, ztamtąd dopiero przyjechawszy, wiedział, do czego zmierzał nieprzyja- 
ciel) mając pilne oko już był rajtary pana Seiowe z Jego Mością Panem Starostą 
Kościerzyńskim in absentia pułkownika ich (za którymi i sam prędko pułkownik 
przyszedł) tamtą stroną góry obviam hosti posłał jako i Jego Mość Pan Hetman 
Koronny chorągwie Pana Wojny i Pana Moczarskiego i inszych kilka kozackich 
petichorskich, którzy tempestive prz3rpadszy nieprzyjacielowi wstręt uczynili ; ale 
iż numero et viribus byli impares, w równią nieprzyjacielską jezdą i piechotą napeł- 
nioną nie wpuszczali się. 

Zaczym Moskwa od drugiej strony piechotę swoje nowymi coraz posił- 
kami podsycała i jezda na piechotę nasze z góry za nieprzyjacielem zapędzoną 
nacierając nadzieję opanowania góry wielkim oporem i odwagą zatrzymy- 
wała. Już był i pułk Króle wica Jego Mości per compendia ścieżek od Xię- 
cia Jego Mości in locum pugnae obrócony nasze regimenty nieledajako po- 
silił. Kiedy sensłm prochu naszym na górze nie stawać poczęło, zaczym coraz 
rzedsza (!) strzelba od naszych i nieprzyjaciel znowu serce i górę brać począł. 
Ale interea jezda nasza od przestronnej równi ku onej ciasnej szyi pod górą 
Zaworonkową, skąd najsnadniejszy i nieprzyjaciel wstręt i piechota nasza posiłek 
mieć mogła, z lekku przystępować poczęła. I tam był nieprzyjaciel przedniejsze 
fortele swoje i siły obrócił, wyiychtowawszy w przeciwnej górze na kilku bate- 
ryach przeciwko tej ciasnej szyi działa, skąd gęstą i straszliwą strzelbę bez 
przestanku puszczano, a w bok tego ciasnego placu pod brzegiem Dnieprowym 
za błotem muszkietyrów blizko potężny regiment zasadzono. Tę zasadzkę 
przeczuwając, Xiąże Jego Mość nie dopuścił chorągwiom swoim (które jako we 
wtorek czoło trzymały, tak i wtenczas nie będąc zwiedzione przodkowały), na- 
stępować dalej, aż regiment Pana Wajerów przybył, który w lewo ad excipien- 
das a fronte et a latere insidias obrócił. Przy nim dopiero z lekka przez onę 
długą a ciasną szyję chorągwie nasze postępowały, które się zmykać temere 
na nieprzyjaciela przy zasadzkach i fortelach swoich będącego obiema Hetmanom 
bez gwałtownej potrzeby nie zdało. Interim Pan Wajer na s^sadzki i z czoła 
i z boku trafiwszy, wszytkie nieprzyjacielskie ictus na się i na Hetmany, którzy 
tuż obok z nim abo za nim, jako się trafiło, stali, i na pobliższe chorągwie obrócił. 
Tam dopiero straszliwa z dział i z ręcznej strzelby igraszka powstała, kiedy nie- 
przyjaciel, aby nas był z onej szyi wyparł, gęste z przyległej góry w jedno a cia- 
sne miejsce ciskał pioruny; i kiedy do onego jednego celu wypuszczone ze trzech 
stron razy się roiły, bo i z lewej od Dniepru i z prawej strony do góry i od czoła. 



- 55 - 

gdzie się ona przestrona (pełna pułków moskiewskich zasadzkami obstawionych) 
równia otwierała, kule jako grad leciały, ogromne ze wszytkich stron trzaskania 
imperia ducum zagłuszały; a prospekt gęstym dymem i kurzawę odjęty same 
tylko prawie nie ustawające ognie czyniły. Tego jeszcze niedostawało, aby było 
piechocie naszej na górze i na lewej ręce przy nas strzelającej prochu i kul nie 
stało o zachodzie słońca, która acz ile w tym niespodziewanym razie porzą- 
dnie nimi była opatrzona, wszakże dla gęstej bardzo strzelby i nad nadzieję 
dłużej przez kilka godzin trwającej schodzić im na prochach poczęło, które 
aźe był Król Jego Mość jeszcze za dnia wyprawił, ale iż przeprawa trudna, 
prędkiemu suppeditowaniu była na przeszkodzie, przyszło do tego, że oraz i na 
górze z wielkim dodaniem serca nieprzyjacielowi strzelba rarescebat i pułk Pana 
Wajerów od kul i prochów exarmowany lewego boku naszego odstępować począł. 
Wszakże sam Pan Wajer, wybrawszy do 20 muszkietyrów, którzy jeszcze 
po razu albo kilka wystrzelić mogli, tam z nimi przed regimentem skoczył i na 
sobie nieprzyjaciela trzymał. Dopiero Xiąże Jego Mość, widząc, że już góry 
sama piechota dłużej trzymać nie może, konnym chorągwiom' na nieprzyjaciela 
miejscom i fortelom swoim dufającego, resolute następować kazał. A Jego 
Mość Pan Hetman Koronny z kilką chorągwi swoich w posiłku stanął, przed któ- 
remi wprzód Jego Mość Pan Kamieniecki z swoją chorągwią odważnie i resolute 
skoczył, pod którym dwóch koni jednego po drugim postrzelono. Tego cztery 
usarskich chorągwi wojska litewskiego jedna po drugiej posiłkowały, spędziły 
precz od góry jezdę nieprzyjacielską, ale od piechoty przy ostrogu i zasadzkach 
i fortelach szkodliwą salwą przywitane, odwrót uczynić musiały, wszakże po 
kilkakroć się potym do nieprzyjaciela redintegrato impetu za przywodzeniem 
hetmańskim obracały. Już też i od Jego K. Mości prochy piechocie samym 
zmierzkiem (!) na koniech przyniesione były i noc sama onę tak długą bitwę roz- 
wodziła, kiedy ostatek nieprzyjacielskiej jezdy i piechoty z pola uchodzić poczęło, 
ale z zasadzek i od Dniepru szkodliwe upominki bez przestanku latały. Zaczym 
Xiężęciu Panu Hetmanowi poszarpane chorągwie swoje polekku z pola zwodzić 
przyszło, dotrzymawszy placu i góry, której się nieprzyjaciel tak uporczywie na- 
pierał. A interim Pan Stogniew z chorągwią Króla Jego Mości na odwodzie zo- 
stał. Niewiele konnych naszych, więcej pieszych i koni samych na placu zo- 
stało, ale postrzelonych ludzi bardzo wiele, a jeszcze nierówno więcej koni się 
nalazło. W nieprzyjacielu wielka dziura, bo się dwóch tysięcy ludzi dorachować 
nie mogą, jako więźniowie i przedawszczycy świadczą, miedzy którymi ludzi przed- 
nich zabitych i postrzelonych barzo wiele kładą. Trwała bowiem ta łaźnia cir- 
citer przez 4 godziny do głębokiego mroku, a była tak gorąca, że się w niej 
i wodzom samym z inszymi równo pocić przyszło. Bo Xiążęciu ląamemu Panu 
Hetmanowi Litewskiemu, któremu i przedtym przez wszytek czas i potym, przy- 



. - 66 - 

wodząc i odwodząc swoje chorągwie' przy czele stać przyszło, tak dogrzewano, 
że z towarzystwa, które boku jego pilnowało, ledwie który albo saip w sobie, 
albo w koniu postrzału nie odniósł, Simile periculum i Jego Mości Pana Het- 
mana Koronnego było. Dodzierżawszy tak statecznie za łaską Bożą i szczęściem 
Jego K. Mości placu tego, na którym tak wiele należało, reliąua cura była redu- 
tami i municyami obwarować i piechotą i prochem i kulami porządnie opatrzyć, 
około czego z rozkazania Króla Jego Mości Xiąźe Pan Hetman tejże nocy mo- 
cno się zawinął. Sam osobą swą o północy prochy i insze reąuisita wojenne 
na górę wprowadziwszy, aby się był z pułkownikami około obwarowania miej- 
sca tamtego zniósł. Jakoż tamże zaraz Jego Mości Panu Wojewodzicowi Smo- 
leńskiemu curam jako artilleryi (!) tak munitii poruczył, zostawiwszy przy nim 
Jngeniora (!) Jego K. Mości. 

Nazajutrz d. 20 octobris we czwartek cicho z obudwu stron było, bo 
się oboja strona budowaniem bateryi i sypaniem szańców zabawiała. Trze- 
ciego dnia, 21 8-bris, nieprzyjaciel, czego dotąd nie czynił, o rozgowor pro- 
sić począł. Spy tarty trębacz, do kogoby był posłany, powiedział : „Do Het- 
mana"; kiedy pytano do którego, czy Koronnego, czy Litewskiego? Rzekł: 
„Do Radziwiła". Co skoro się Jego K- Mości doniosło, Jego Mości Panu Ka- 
mienieckiemu i Jego Mości Panu Wojewodzicowi Smoleńskiemu wyrozumieć 
poruczył, po co przyjechał. Strony pobrania trupów i odmiany więźniów 
to poselstwo było, bo sieła officierów (!) znacznych poginęło, a po trupy die 22 
8-bris w sobotę przyjechano, a tymczasem baterye pogotowano i działa zawie- 
dziono, z których się dopiero w niedzielę, do nieprzyjaciela bić poczęło nie bez 
znacznej, ile się baczyć i od więźniów i od przedawczyków wyrozumieć mogło, 
szkody w jego obozie, gdyż żadna kula nasza darmo upaść nie mogła. Zrana 
w niedzielę, kiedy najwiętszy był nacisk na cerkiew z działa uderzono, z której 
się zaraz gromada wielka ludzi wytoczyła. Odstrzeliwał potężnie nieprzyjaciel, 
ale bez szkody w naszych. Nasza strzelba ze dwóch bateryi strychuje nieprzy- 
jacielskie tabory. Jedna z nich jest na brzegu góry^ skąd Jego Mość Pan Woje- 
wodzie Smoleński, druga w pośrodku skąd Xiąże Jego Mość Pan Kawaler strzela. 

Dnia 24 Octobr. Jego K. Mość sam osobą swoją robocie mostowej na Dnie- 
prze w wielkim alias niedostatku gvastatorów i potrzeb do tego należących przy- 
naglał, nie leniąc się i sam exemplo suo dworowi i towarzystwu, której byli prae- 
sentes, ochoty dodawać, toż i 25 i 26 Octobris impigre czynić raczył, co tym 
więtszą i necessłtatem w obecnych doglądaniu i facilitatem w wykonaniu woli 
Jego K. Mości Xiążęciu Jego Mości Panu Hetmanowi W. X. Lit., który przy ro- 
bocie był assiduus, przyniosło. Tak, iż pierwszego dnia zaraz most jeden ledwie 
nie igrzyskiem stanął, a drugiego dobrze nadrobiono i wnet na drugiej stronie 
Dniepru za nim redukt potężny postawiono, on którym prędko potym pułk Pana 



r 



- 57 - 

Arciszewskiego, który on ostroźek sztakrotem w kilka dni obstawił, pro custo- 
dia pontis postawiono. W tak bowiem wielkiej blizkości nieprzyjaciela, który 
był panem tamtego brzegu, trzeba było użyć summam celeritatem, która się też 
tak szczęśliwie nadała, że, nim się nieprzyjaciel postrzegł, i most i blokauz stanął. 
Ażeby się był pierwszego dnia zaraz postrzec nie mógł, kazał Xiąże Jego Mość 
kilkomdziesiąt przebranego towarzystwa z kozackich rot swoich wpław prze- 
prawić, których z Rotmistrzem Panem Ślepowrońskim wyprawił, aby nie dra- 
żniąc nieprzyjaciela, tylko posłuchom i exploratorom jego do tego miejsca, gdzie 
nasza robota była, alioąui pagórkami i lasy zakrytego, zdaleka przystępu i na- 
glądania bronili. Zaczym i nazajutrz 25 Octobris drugi most bez nagabania i na- 
padnienia nieprzyjacielskiego stanął i onych reduktów znacznie przyczyniono na 
drugiej stronie. Interea Moskwa wielką w taborach swoich od naszych artyleryj 
szkodę odnosząc, jeszcze w poniedziałek poczęła o ąuartir (!) do traktatów prosić, 
którym nazajutrz czas naznaczono. Ten kiedy przyszedł, wymawiając się opoz- 
dzeniem(!) czasu do jutra odłożyć chcieli. Ale naszy widząc, że tergiversatia dzieje 
się tylko na zwłokę czasu, tejże godziny do nich z dział bić poczęli; znowu się 
nieprzyjaciel ąuartiru przez trębacza napierał, ale J. K. M. na dalszą zwłokę nie 
pozwolił. 

26 Octobris wejśrodę (!) wojsko Zaporowskie tamtą stroną od Smoleńska 
z częścią wojska JKM., które było pod miastem zostało, ku mostowi naszemu 
przychodziło, które, gdy się o tabory moskiewskie ocierało, wypadł nieprzyjaciel, 
ale bez szkody naszej snadnie odgromiony puścił mołojcom snadne przeście do 
nas, którzy się trochę powyższej mostu naszego w obronnym miejscu położyli. 

27 Octobris znowu o ąuartir pod pretekstem więźniów odmiany prosili. 
I tak nieprzyjaciel rzekę i brzegi jej zdołu i zgóry straciwszy, naszymi wojski 
zawarty, nie tylko w samym gniaździe swoim spokojnego wyspania niema, ale 
i wszytkie gościńce zajechane mając, za pobudowaniem locis opportunis ostroż- 
ków, którego cieśniej codzień ściskać będą, po chwili i swobodnego wyścia nie 
najdzie. 

Bywały potym usque ad 18 Novembris traktaty więcej niż 10 razy o od- 
mianę więźniów, których ten exitus, że się ta odmiana stała, ale J. K. Mość nad 
zamiar kilkadziesiąt więźniów, którzy na ten czas w obozie byli, nad liczbę na- 
szych, którzy u nich byli, darował im. 

Initio Novembris J. K. M. ostroźek w półmilu od mostu naszego w tył tabo- 
rom moskiewskim Zaporożcom opodal od taboru ich postawić kazał, który pie- 
chotą z regimentu Platerowego osadzono. A przy nim tuż kilkaset ludzi Pana 
Wojewodzica Ruskiego postawiono, który się tamże okopał. ' 

Prędko potym JKM. drugi ostroźek Panu Wojewodzie Smoleńskiemu pół 
mile od Smoleńska na miejscu sposobnym także w tył taborom moskiewskim jako 



n 



- 58 - 

i pierwszy na tamtej stronie Dniepru postawić kazał. Tymi ostroźkami odjęły 
się nieprzyjacielskie sposoby do zasięgania żywności od tamtej strony Dniepru, 
tak iż od wszytkiego, ale mianowicie od koni znacznie odpadać poczęli. 

Tegoż czasu JKM. dwa blokauzy na górze Żaworonkowej robić rozkazał. 
Jeden nad bateryą i redutą X. J. M. P. Kawalera, drugi przy bateryej i stanowi- 
skach Pana Wojewodzica Smoleńskiego, które aż trzy niedziele po tym stanęły, 
przeto iż grunt był kamienisty i twardy do kopania. 

Dnia 16 Novembris K. Jego M. redutę w równi pod Żaworonkową górę nie- 
dalego ostrożka nieprzyjacielskiego nad mostem będącego postawić kazał i onę 
piechotą osadził; przeciwko której Moskwa w nocy od swego ostrogu retran- 
chement. rzucać poczęła, którym on ostróg swój obtoczyli. 



Copia listu JM. Pana Jana Moskorzowskiego do ro- 
dzonego swego JM. Pana Andrzeja Moskorzowskiego. 



Miłościwy Panie Bracie ! 
Samo to żadnej okazyej do pisania nieupuszczanie, jużby mi penitus ma- 
teriam listów do wm. subtraheret, by jej soUicitudo do oświadczenia mojej brater- 
skiej ku wm. memu kochanemu bratu chęci coraz nie suppeditowała. Zaczym 
i za podaniem okazyej przez posłańca Orleńskiego nawiedzam wm., pragnąc 
serdecznie i wyglądając teskliwie, rychło li mię też wesoła o zdrowiu i powodze- 
niu wm. nowina dojdzie. Toć jest moja jakakolwiek przy tych fatygach i nie- 
wczasiech żołnierskich ochłoda, ta w obecnym wyglądaniu śmierci i codzien- 
nych zdrowia niebezpieczeństwach refocillacya, gdy o wmściów domowych, 
a zwłaszcza od wmci, który teraz patris matrisque vices względem mnie subiisti 
avizy jako najczęstsze miewać mogą, których, że mi wmć dotąd umykasz (bom 
po sejmie dwoje tylko od wm. miał pisanie) nie może mię to, jeno barzo suszyć. 
Ja jednak, lubo mi nie do tego, a to i teraz oblatam occasionem arripio. O sobie 
oznajmuję, żem jeszcze żyw i zdrów. Teraz mię Pan Najwyższy z miłosierdzia 
Swego Ś® w ogniu przez godzin prawie cztery przy Panu równo z drugimi na 
czele będącego (co wmć z avizów tych, które posyłam zrozumiesz) wszalakiego 
szwanku uchował, lubo to konie, to ludzie podle mnie gęsto na ziemię lecieli. 
Bo tak gęsta to strzelba była, że wszyscy starzy żołnierze unanimiter twierdzą, 
że w różnych utarczkach będąc, i w Prusiech, i w Inflanciech, i w Moskwie, jesz- 



— 59 — 

cze w takim ogniu nie byli. Z samych dział nieprzyjaciel przez te godzin kilka 
namniej razy sto uderzył, bo ze trzech beteryj bez przestanku bito, a razem cza- 
sem z dziesiąciu dział. A z muszkietów tak barzo, że właśnie zdało się, że się 
piekło otworzyło. Na same nasze piechotę (której od KJM. prochów i kul submi- 
nistrują według zwyczaju) wydano kul muszkietowych gotowych siedmdziesiąt 
tysięcy, których tak nie stało, że konni i usarze (gdy piechota propter defectum 
prochu i kul, nim je przywieziono znowu, strzelać przestała) aby jej nie stracili, 
w ono piekło wskoczyć musieli. A przecie, quod mirandum, w tak potężnej strzel- 
bie tylko nam towarzystwa ze czterech na placu zostało, postrzelonych barzo siła, 
a koni pewnie z kilka set. Lecz to wmć szyrzej (!) z tego summaryusza nowin zro- 
zumiesz, w którym iż toties naszego Pana fit mentio, nie sprawuje tego żadna 
ku Panu adulacya, ale że naszego zawsze zemkną, gdzie najgorzej. Ztąd i to po- 
szło, że tak wojsko nasze litewskie zmniejszone, że od 3000 nie zostaje nam tylko 
900 konnych, a pieszych z kilka set. In summa wsz3^kiego nie zbierze 1500. 
In genere zaś do wszytkiego naszego wojska mówiąc, wielki się u nas disordo 
dzieje, bo naprzód commeatus nulla habetur cura, ztąd naszy pacholikowie 
wojskowi żywności zasięgając (gdyżeśmy w głodny barzo kraj przyszli, a co za 
dziw ; gdzie 60000 i dalej wojska przez rok leży nieprzyjacielskiego, trudno musi 
być o żywność) ex insidiis często opprimuntur i giną partim od szysów, partim 
od czat nieprzyjacielskich, czegoby nie było, gdyby praesidiarii locis oportu- 
nis od naszych hetmanów dispositi byli, albo gdyby chorągwiami żywności zasią- 
gano. 2. Pieniędzy srogi defekt. Wojsko na borg służy. Piechocie i regimen- 
tom tylko za jeden miesiąc dotąd, jak w zaciągu są, zapłacono. Ztąd srogi mie- 
dzy nią głód, którego nie mogą znieść, już się wszytka prawie rozwinęła, jedni 
nazad do ojczyzny, drudzy do nieprzyjaciela pozuciekali (!) tak, iż teraz z onych 
regimentów sławnych ledwie pod drugim po 100 po 200 człeka, ale i na tych już 
krank poczyna. Ztąd i na nas barzo ciężko. O siano tak barzo trudno, że nasze konie 
wrzosem a chrostem karmimy, a owies srodze drogo płacimy. Pan Bóg wie, jeśli 
nie przyjdzie piechotą z tej wojny się wrócić. Ztąd żołnierz niszczeje i curazie (!) 
do bicia się stracił. 3. Divisa są imperia i siła ich rządzi, ztąd długie in rebus 
agendis deliberacye, lenta consilia, które tarde barzo exeqvutione mandantur, inter- 
dum po czasie, a bella momentis constant. Ztąd miedzy hetmany i wojski czę- 
ste koncertacye, emulacye, poswarki, które tak invaluerunt, iż ex viii occasione 
do tego było przyszło, że sobie hetmani . . . byli na pojedynek dali, i w tym ro- 
sole przez niedziel kilka trwając, ledwie za włożeniem się Księdza Kanclerza Ko- 
ronnego in amicitiam redierunt. 4. Languor jakiś occupavit animos ducum, że 
jeden na drugiego patrząc, uterąue nic nie robi i wojsko leżeniem tylko ginie. 
Ztąd occasiones rei gerendae upływają i czas nihil agendo teritur. 5. Straże barzó 
ledająko się odprawują. Teraz niedawno kilka bojarów z Moskwy, nie wiedząc 



n 



— 60 — 

jeszcze o naszym tu w tyle nieprzyjaciela obozie, w nocy do swego ostrogu 
jadąc, przez nasz obóz cały przejechali mimo budę królewską i by byli forte fortuna 
na Budziszewskiego Rotmistrza nie trafili, przejechaliby byli tutissime do swoich. 
6. Dum ancillantur Regi i hoc unicum spectant, aby daninkę porwać, negligitur res 
bellica, a nasz obóz obraca się w dwór, gdzie nihil agitur, jeno jeden drugiego przez 
nogę rzuca, ą raczej czym inszym, niż cnotą i prawdą pożywić się chce. Ztąd 
pochodzi, że lubośmy nieprzyjaciela undiąue tak ścisnęli, że mu z ostroga i po 
dru^a trudno się wychylić, lubo go i z dział tak w jego legowisku macamy, że 
się dużo z celów zmykać dalej począł, przecie więcejbyśmy za Bożą pomocą byli 
dawno dokazać mogli, by trochę więtsza była ochota. Aleć non est meum ałie- 
nos erores taxare, dosyć ich było do wm. attingere, abyś wiedział, co się intus 
u nas et cxtra dzieje. Wmć. zdrów na długie lata żyj, a o mnie wiedz, żem wmci 
serdecznie miłował i z tym do grobu mego, jeśli Bóg mój to naznaczył, wstępuję. 
O rzeczkach dowiesz się wmć od Zalskiego. Za tym się łasce wmci z posługami 
mcmi oddaję. 

Dal. w obozie na Bogdanowej okolicy, 31 Octobris 1633. 



Copia listu JM. Pana Samuela Przypkowskiego do JMci 
Pana Andrzeja Moskorzowskiego. 



Mnie wielce Miłościwy Panie Bracie! 

Wb chcę wmci M. M. P. bawić avizami, które od JM, Pana brata swego 
i często i dokładnie, jako zawsze, tak i teraz miewać raczysz. To tylko o tej 
wojnie in genere piszę, że Pan Bóg prowidencyą Swoją tak z obu stron nasze 
i nieprzyjacielskie sukcesy temperuje, że jako onych (lubo z przodku radą, potęgą 
i gotowością wszelaką i stupendis circa obsidionem operibus zdali się być blizcy 
tego) wzięciem Smoleńskiej fortece napoły już dobytej, nie chciał pocieszyć tak 
i nas, lubo victores, i nie tylko numero, ale i sukcesami dotąd pomyślnymi (uno 
atque altaro casu exceptis) superiores, in medio cursu victoriae hamuje i dotąd 
jeszcze zupełnego zwycięztwa nie daje. 

Co dalej będzie, nie wiem, de praesenti statu loąuor. Nie możemy jeno cu- 
downej łasce Jego przyznać przeszłe sukcesy swoje, ale iż On przecie i cuda przez 
środki robi, upatruję to, że Pan Bóg te dwa narody z sobą spusczone tak po- 
dzielił, że my quoad summam rei mieliśmy dotąd salubriora i meliora, niż hostis 
consilia, ale w ich egzekucyej dla różnych nierządów i niegotowości naszej wiel- 



- 61 ~ 

kie się zawsze mankamenty najdowały i najdują. E contra hostis, lubo ob deteriora 
consilia (mówię de rebus in praesentia nostra gestis) zawsze ustępować musiał 
wszakże in executione ich dla rządu, sforności, przygotowania porządnego, wszyt- 
kie nasze szczęścia i że tak rzekę, avantaggia (!) kształtnie eludebat i eludit. Co się 
nas tknie w tym non inutiliter opera nostra consumpta est, że na złość owym, 
którzy udawają, że na nas Pan patrzyć nie może, nie tylko łaskawie patrzy, ale 
i przed wielą inszych, kiedy się trafi non dubia favoris i łaski swej argumenta et 
obviam prawie humanitatem znacznie nam pokazuje. Więc i to, że przecie nie- 
tylko prace i harowania, ale często i pericula nasze dla siebie i ojczyzny podjęte 
widzi. Dał nam P. Bóg prawie w oczach jego w ostatniej bitwie pod Żaworon- 
kową górą edere specimen tego, że nie tylko równo z inszymi, ale i na czele 
przed inszymi in praesentissimis pro patria discriminibus pociągać i wytrwać 
umiemy. Jest za co P. Bogu dziękować, że nas w tak srogim opale i w tak stra- 
szliwych ogniach nie jedne ani dwie godzinie, ale prawie od wtórej z południa 
aż barzo nierychło po zachodzie słońca trwających możną ręką Swoją incolumes 
zachował. Nie przyszło nam było niektórym, aż i samemu Xiążęciu do zbroje, 
acz i tych, co we zbrojach byli, postrzelano, a nam z łaski Bożej nic, tylko konia 
pode mną postrzelono i to nie szkodliwie, bo mi godzinę potym służył na samym 
pobojowisku. A potym, kiedy dotrzymawszy placu, o który szło, Xiąże Jego 
Mość już wieczorem posłał mię do KJM. opowiadając, że konnych dla strzelby 
w nocy ile z dział nieustawającej z pola zwieść przyjdzie i piechocie, prochów do- 
dać, odprawiłem na nimże, chocia ochromionym. W obozie na Bogdanowej gó- 
rze, d. 20 9-bris 1633. 



Copia listu JM. Pana Jana Moskorzowskiego do 

rodzonego swego Jego Mości Pana Andrzeja 

Moskorzowskiego. 



Mściwy Panie Bracie ! 
Przed niedziel kilką wypisałem wm. memu kochanemu bratu wszytko tó, 
co się interius et exterius w wojskach naszych dzieje, który list de data 30 Octo- 
bris dyrygowałem na Orle przez Bojarzyna. Teraz przez Jego Mości Pana Bu- 
czyńskiego po dwa razy jeden list (bo mu na wyjeznym (!) przy inszych rzeczach 
i listy moje ukradziono) do wmci piszę, w którym to naprzód oznajmuję, że wielki 



- 62 - 

koło nas defekt w żywności na konie tak, że chrostem już tylko żywe. Owsa 
^ solanka albo śledziówka po złotych czterech i piąciu. Na piechotę wielki głód. 
Druga, choroby jakieś i gorączki zaraźliwe zawijać się dużo miedzy wojskiem 
poczęły tak, że barzo gęsto na nie umierają. Co się zaś exteriora tycze, dotąd 
nic tak znacznego się ab utrinąue nie stało. Ostrożkami tylko zewsząd nieprzy- 
I jaciel od naszych ściśniony wolnego passu i po drwa nie ma. Ztądże srogi głód 
względem koni cierpią, tak iż od nich znacznie odpadli, gwoli czemu wyprawili 
byli do Cara jednego Lejtenanta na imię Peter Hennemana Gdańszczanina z listy, 
oznajmując o swoich niedostatkach i wielkim ściśnieniu (przy którym było inszych 
listów wiele do różnych bojar moskiewskich), przydawszy mu koni 40. Ci, nie 
mogąc inszą drogą się przekraść, poszli tą stroną mimo Dziewiczą górę ku Białej. 
Ale dwóch z nich 7-Novembris przywiedziono z fascykułem listów, którzy naprzód 
w konfessatach swoich o niedostatkach obozu swego, a mianowicie względem 
konnych, potym o wyprawieniu tego Hennemana powiedzieli. Tego aby się prze- 
jąć mogło, obesłano zarazem uniwersałem wszytkłch, którzy po derewniach na 
przystastwie byli, aby pilne oko nań mieli. 

Jakoż nazajutrz, to jest 8 Novembris wpadł w ręce nasze. Ten miedzy 
inszymi konfessatami o znacznym ściśnieniu wojska nieprzyjacielskiego po- 
wiedział. Gdyż oprócz chleba, którego jeszcze na niedziel cztery spodzie- 
wają się mieć, na wszytkim zeszli. Mięsa nie pytaj. Lada jałowicę po 30 
. talarów twardych przed niedziel kilką kupowano, teraz i sierci bydlęcia nie do- 
' stanie. Siana i owsa i gorzałek i piw nic nie masz. Soli o małe. Choroby 
też jakieś zaraźliwe i puchliny zagęściły się, rzadko który dzień, żeby kilku 
nie pochowano. Powiedział, że i o odsieczy się spodziewa nieprzyjaciel Maj- 
struka ze 20000 dworu carskiego. I już snadź 4000 ludzi jest w Dorohobużu, 
którzy na drugich oczekiwają. Przy których to ludziech twierdził być jednego 
Angielczyka, który rozumiejąc, że jeszcze obóz moskiewski jest pod Smoleńskiem, 
narobił był kilkaset trąbek z blachy, którymi dymy jakieś zaraźliwe ludzi zabija- 
jące puszczać miał. Tych i teraz przeciw nam chce zażywać. O tymże kuglarzu 
trefną prawił narracyą, twierdząc, że sam na to patrzył. Domagał się (powiadał) 
u Cara w stolicy, aby mu obersterstwo konferowała obiecując prędko regiment ze- 
brać. Gdy mu tego Car odmówił, począł o tę repulsę expostulować, chlu- 
biąc się, że taką sztukę umie, jakiejby żaden z dawnych obersterów dokazać nie 
mógł. Co gdy Cara doszło, rozkazał Iwanu Mikityczowi, stryjowi swemu, 
aby się kunsztowi temu przypatrzył. Zawołany od Mikitycza Angielczyk 
i do izby wprowadzony, o woli carskiej wiadomość od niego wziąwszy, spy- 
tał, jakichby Carowi ludzi potrzeba by ło ? Odpowie Mikitycz: „Rajtarów." Zarazem 
tedy Angielczyk do swojej kaletki ; dobędzie z niej drewienka na kształt myszki, 
wrzuci to drewienko pod piec w dziurę, zakołatawszy w piec palcatem, zawoła : 



1 



-- 63 - 

,,Hcraus!" Aliści rajtar na koniu w zupełnym kirysie wyjedzie. Pyta Mikitycza, 
jeśliby więcej potrzeba. I to annuente, znowu zakołace, „heraus" wołając. Aliści 
się kilkanaście rajtarów z onej dziury wysypie. Poczną po onej izbie się uwijać, 
a Mikitycz w nogi. Dopiero poszle do onego kuglarza, żeby swoim rajtarom wy- 
jechać z izby kazał, lecz on nie chciał, ażby ich pierwej Mikitycz poczęstował. 
Przyniesiono zatym flaszkę gorzałki wielką, którą on z swymi junakami wypiw- 
szy, nazad im do dziury kazał. Oni dieto paruerunt, a on swego z niej drewienka 
dobywszy do kaletki go schował. Słabe subsidium wojsku pod Smoleńskiem 
będącemu z tych rajtarów Car być rozumiał, dla tegoż onego kuglarza błazeń- 
stwem odprawił, a miasto obersterstwa, ledwo mu w wojsku swoim być pozwolił. 
Połapano subseąuentibus diebus i drugich posłańców, którzy unanimiter o wiel- 
kim w obozie niedostatku twierdzą. Ciż o ześciu z tego świata Patryarchy Fila- 
reta, ojca carowego, powiedają i motus aliquos w państwie moskiewskim oba- 
wiają się, bo hactenus wszytkie rzeczy głową i auspiciis tego Patryarchy w pań- 
stwie tym odprawowały się, gdyż pan syn wielkie dumiszcze. A die 9 Novem- 
bris adhuncusque nic notabile się nie stało. Palą tylko z dział z obudwu stron, 
a naszy już kopać wał koło swego obozu poczęli. Wczora też (po odmianie 
więźniów, która się d. 19 stała) przysyłał nieprzyjaciel trębacza i oto prosząc Króla 
Jego Mości, aby dwom bojarom z listy do stolice salvum conductum dał, a w tych 
liśdech ofiarują się Cara do tego przywieść, żeby pokój zawarł, lecz to denega- 
tum. Ale particulariora o wojennych sprawach hauries etiam ex relatione JMPana 
Buczyńskiego etc. Oddaję się zatym z posługami memi miłości i łasce brater- 
skiej wm. mego kochanego brata. Daj, Panie Boże, obyśmy się w dobrym 
zdrowiu prędko oglądali i z sobą przy chwale Bożej czas jeszcze jaki pożyli. 
Jeśli też P. Bóg co inszego w radzie swej o mnie zawarł, fiat voluntas Eius. 
A ja z tym żywe i umieram, żem Deo teste wmci zawsze szczerze miłował 
i z tym do grobu mego wstąpię, gdy wola Jego będzie. A wmć mój kochany 
pamiętaj na czeladź moje, aby żaden na mnie nie płakał, a zwłaszcza Żulski,. 
który mi tak dawno służy etc. Dat. w obozie na Bogdanowej okolicy, 22 No- 
vembris 1633. 



84 - 



Copia listu JMści Pana Samuela Przypkowskiego do 
Jego Mści Pana Kurosza de data 3 Decembris z obozu. 



Nasz polski starodawny nierząd, sroga na wszytko niegotowość, wodzów 
jednych ignorantia, drugich discordia, mogę rzec niektórych, a zwłaszcza młodszych 
timiditas, więc niedostatek pieniędzy i potrzeb wojennych i żywności wszelakiej 
(bo wojsko dotychczas niepłacone), to wszytko w kupę złożywszy, od przyja- 
zdu JKM. aż do tej godziny zarabiała na to, abyśmy nietylko w oczach swoich 
miasto strictissime oblężone i prawie napoły dobyte (bo po ruinach mógł i na 
koniu wyjechać) sromotnie stracili, ale i srogą klęskę, od nieprzyjaciela dobrze 
na wszytko przygotowanego i wielką potęgą i mądrą radą wojującego odnieśli. 
Pan Bóg sam jako dawniejszy początek panowania JKM. tak i tę pierwszą ekspe- 
dycyą tak pofortunił, że się Smoleńskowi zupełna odsiecz dała i nieprzyjacielowi ro- 
gów utarto, i teraz wojsko jego oblężone et in magnas angustias coniectum w wiel- 
kim jest strachu ; wszakże, gdyby nie pomienione impedimenta, mogłaby się 
była illustrissima victoria otrzymać i teraz znowu, kiedy już afflictae i attritae 
vires hostis wielkim nierządem i srogą konfuzyą naszą, takeśmy wzajem nasze 
siły wyniszczyli, że ledwie nie cudowniejszej Bożej łaski trzeba (niżeliśmy jej 
doznali, kiedy florebant res hostium), abyśmy te reliąuias eorum profligare mogli. 
Ma nad nas nieprzyjaciel nie tylko rządem i gotowością wszelaką, ale i miejscem, 
idque non tantum ob munitiones, którymi się obwarował, sed et ob naturam lo- 
corum w owym kącie, bo sam tylko góry a gęste lasy i miejscem błota, nikędy 
pola, gdzieby się kawalerya nasza rozwieść mogła, nie masz. A nieprzyjaciel 
piechotę i lepszą, niż my, i dwa razy więcej ma. Jużci to one sławne regi- 
menty nasze do tego przyszły^ że ledwie po stu, po półtorasta pod niektó- 
rymi, co było po 12(X). Przyczyna głód, niepłacenie, srogie uciekanie i timiti- 
das naszych polaczków, acz i z koronnego wojska pacholików więtsza poło- 
wica pouciekało. Chorągwie kuse, szkapy u nas wszytkich pomarniały, głód, 
niedostatek, praca, niewczas, pluty, a teraz już śniegi i mrozy srodze nam w polu 
dokuczają. W ostatniej bitwie pod górą Zaworonkową, gdzie Xiąże Jego Mość 
na ten czas na czele stał, chorągwie swoje przywodząc, konia pode mną postrze- 
lono wronego. Trwała ta bitwa od wtorej po południu aż godzina po zachodzie 
słońca w tak gęstej i od dział i od muszkietów strzelbie, że słusznie Król J. 
Mość do Królewny Jej Mości napisał, iż starszy pułkownicy powiedają, że nigdy 
w więtszym i dłużej trwającym ogniu nie byli. Przyszło nam z Xiążęciem na 



j 



- 65 - 

najgorszych raziech ł na samych, i od dział i od muszkietów celach z go- 
łemł piersiami (bo i jemu do zbroje nie przyszło, abo raczej z nią się był 
skrył jeden młodzik, nie śmiejąc na ten* ogień, w którymeśmy byli, nacierać) przez 
te kilka godzin, odważywszy się na wszytkie species ran i śmierci, któreśmy 
około siebie zewsząd miserando spectaculo widzieli, dotrwać do samego głębo- 
kiego mroku, dotrzymawszy z więtszą jednak koni, niżeli ludzi szkodą góry tej, 
której się nieprzyjaciel napierał. Do kilkuset koni postrzelonych, zabitych 
i z piechotą tylko kilkadziesiąt, ale postrzelonych sroga rzecz. Podle Xiążęcia Jego 
Mości Pana Rabieja, Pana Kopcia i niektórych inszych tuż podle boku postrze- 
lono, drugim konie tylko. Pana Madaleńskiego, Pana Sienkiewicza Porucznika 
naszego. Pana Marcinkiewicza, Sędziego wojskowego, i inszych wielu postrzelono. 



Copia listu JM. Pana Jana Moskorzowskiego do 

rodzonego swego Jego Mości Pana Andrzeja 

Moskorzowskiego. 



Miłościwy Panie Bracie ! 

Po wyjeździe JM. Pana Buczyńskiego, przez któregom list do wm. de data 
19 Novembris pisał, doszło mię pisanie wm. z przywilejami i intromisyą w Czar- 
kowy dnia 24 Novembris przez umyślnego posłańca Jego M. Pana Kuroszowego, 
z którego żem wyrozumiał, że wm. tylko dwoje pisania moje z Głuszyce 16 
Septembris pisane doszły, nie mogę jeno wielce się temu dziwować, bo potym 
kilka razy do wm. za każdą okazyą się pisało. Pisałem z obozu na Pokrowskiej 
górze d. 8 Octobris i oznajmiłem, jakośmy Smoleńsk ab obsidione uwolnili i po- 
słałem przy tym mappę obsidionis, pisałem drugi raz z obozu na Bogdanowej 
okolicy kontynuując nowiny ad ultimam Octobris, pisałem trzeci przez Pana Bu- 
czyńskiego także z summaryuszem nowin ad 18 Novembris. 

Czwarte to pisanie moje przez JM. Pana Brata do wmci d3ayguję, prosząc, 
abyś mi za okazyą oznajmił, jeśliż wyliczone listy ręku wmci doszły. A nim na 
list wm. świeżo mi przyniesiony punctatim odpiszę, praemittam wprzód konty- 
nuacyą dyaryusza wojny tej teraźniejszej. Przy tych odmianie więźniów (o któ- 
rej się w pierwszych listach pisało) traktatach z nieprzyjacielem, poczęło się było 
zanosić na rozmowy miedzy officyrami obojego wojska strony traktatów o pokój. 



1 



- 66 - 

Lecz się to prędko rozchwiało najwięcej dlatego, iż Szehin ani jąknąć (?), ani bąk- 
nąć nic nie śmie bez wyraźnej na to woli i rozkazania carskiego, którego im teraz 
zasiąc nie łza, i tak woli widomie ginąć i tak ciężkie cierpieć oblężenie, niż pru- 
denti hoc consilio reliąuias exercitus z sobą wespół zachować. Ci więźniowie na- 
szy, których Moskwa nam na fiymark 72 oddała, jednostajnie twierdzą: 1, że 
głód u nieprzyjaciela poczyna być, mianowicie względem koni, których we wszyt- 
kim wojsku swoim (jako się i języki zgadzają na toż) więcej 800 nie mają; 2, że 
im działa nasze wielką czynią szkodę; 3, że nie tylko cudzoziemcy, ale i sama 
Moskwa odbiegliby byli dawno Szehina, by im było passów zewsząd nie załeżono; 
4, że Szehin upija (!) się na to, że mu prędko Maystruk na odsiecz od Dorohobuża 
przyjdzie ze 20000 wojska. Circa 20 Novembris Król Jego Mość rozkazał, aby 
wojsko wszytko około obozu okop rzuciło, co też prędko potym według indzie- 
nirskiej (!) dimensyej skutek brać swój poczęło. 

22 Novembris od swej redukty wyższej (!) mianowanej urobiła Moskwa 
przez noc homwerck, zbliżając się ku naszej redukcie. Zaczym nazajutrz 23 No- 
yembris Jego K. Mość rozkazał, aby przeciwko ich robocie od naszej redukty dwie 
linie nakształt nożyc, a na końcu każdej liniej reduktę urobiono, co się też bez 
wszelkiej od nieprzyjaciela szkody nocą stało. I tak już nieprzyjaciel poprzestał 
już swej kopaniny obaczywszy, że eo genere certandi nie może nas przekabacić. 
Których werków formam obaczysz wmc. z tej mappy, którą posyłam, a ta jest 
supplementem owej pierwszej wmci 8 Octob. posłanej. Tegoż dnia przededniem 
Moskwa z niemałą częścią wojska z obozu swego wyszła ku Smoleńskowi. Gdy 
o tym Króla Jego M. wiadomość doszła, zaraz na wszytkie strony praesidia 
disponowawszy, kazał się Panu Hetmanowi Litewskiemu przez most nasz prze- 
prawić z częścią wojska. Nieprzyjaciel, obaczywszy nasze kurstanie (!), pędem 
do obozu retulit, kilkunastą języków z wojska pod smoleńskimi murami będącego 
porwawszy. Zaczym też Pan Hetman nazad wojsku retirować się kazał, a sam, 
w kilkudziesiąt koni pod obóz niemiecki podpadszy i języka wziąwszy, wrócił się 
nazad do obozu. Tegoż dnia w tył góry Dziewiczej, na której jeszcze nieprzyja- 
cielski ostroźek, Król Jego Mość ostróg stawić rozkazał, a to dla tego, aby Dzie- 
wiczą górę ścisnął i ostatek passów, którymi się jeszcze nieprzyjaciel mógł prze- 
kradać, onemu odjął. A nie tylko ostroźek tam postawiono, ale też zasieki od 
Zaworonkowej góry do rzeki Stobnej i dalej porobiono. 

Dnia 24 Novembris wiadomość od Jego Mości Pana Hetmana Koronnego 
Wielkiego Królowi Jego Mości przyszła, że z Pogany re prospere gęsta przymusił 
ich ad honestam et perpetuam pacem. 

Przetoż ze dnia 25 na dzień 26 Novembris w nocy tryumf ogromną i długo 
trwającą strzelbą w obozie i na murach smoleńskich był odprawowany z niema- 



W 



— 67 — 

łym podziwłeniem i postrachem nieprzyjacielskim, który tego strzelania przyczyny 
nie wiedział. 

Dnia 27 Novembris nieprzyjaciel, chcąc wiedzieć przyczynę naszego 
tryumfu, wyprawił dwa podjazdy. Jeden pod wojsko pod murami będące, gdzie 
towarzyszów trzech i pacholików kilku porwał, drugi pieszy ku Kozakom 
Zaporowskim. Ci pieszy napadli na zasadzkę Pana Wojewodzica Ruskiego, 
którą in spem tego podjazdu w nocy był pod obóz moskiewski uczynił. Pobił 
ich wszystkich i 18 dobrych więźniów wziął, partim Niemców, partim inszej na- 
cyej ludzi, których było sześciudziesiąt wyprawiono, jako to znać z kobył, abo 
z muszkietów, których Wojewodzie 62 przy dwóch szefelinach po tym pobojo- 
wisku wziął. 

Dnia 29 (bo 28 nil notabile) tenże Pan Wojewodzie Ruski znowu miał z nie- 
przyjacielem utarczkę z tej okazyej. Na posłuchy jego nie chcąc Moskwa, która 
była na gościńcu Smoleńskim chciała co porwać, nabrnęła. Co gdy dano znać 
do chorągwi, wypadło kilkadziesiąt koni ochotnika, który kilku dwudziestu tru- 
pem położywszy sześciu żywcem pojmał. Naszy rozochociwszy się zagnali się 
za rozgromionym pod szanc niemiecki. Tam od gęstej strzelby wsparci nazad 
ustąpić, straciwszy towarzysza dobrego Sczukę, musieli. 

Dnia 30 w rynku obozowym w namiotach ad hunc solum actum rozbitych 
Król Jego Mość słuchał legacyi posła od Cara Tatarskiego przysłanego. Puncta 
legacyi były: 1. Pytał się po winszowaniu zdrowia JKM. imieniem swego Cara, 
czemuby JKM. tak długo posła ich pierwszego do Krakowa jeszcze dyrygowanego 
zatrzymał. 2. Przyjaźń sąmsiedzką Cara swego JKM. ofiarował, gwoli której 
okazaniu dwa razy tego lata ludzie swoje w ziemię moskiewską posyłał, którzy 
distractum nieprzyjaciela JKM. czyniły i awersyą virium od Smoleńska. Toż i na 
po^mi czynić chce, jeśli JKM. potrzebuje. In summa przyjacielem przyjaciołom, 
a nieprzyjacielem KJM. nieprzyjaciołom być chce. Po tej oracyej listy od Cara 
i inszych w różne kitajki uwinione oddał do rąk Ks. Kanclerza. Responsum przez 
Księdza Kanclerza Koronnego dawnym trybem, że to wdzięcznie KJM. przyjmuje, 
cokolwiek Car ich testificandae amicitiae causa czynił gwoli JKM. a o przyjaźni 
swojej wzamian upewnia. Poseł pierwszy dla tego był zatrzymany, że wieść była 
przjrszła, jakoby ich Car w państwa JKM. wpaść zamyślał, która, gdy ucichła, 
zarazem go odprawiono i już dotąd jest na miejscu. Prosi przytym Jego K. Mość 
Cara,. aby inkursyi w ziemię moskiewską czynić nie ustał. A na listy, skoro prze- 
tłumaczone będą, odpisać nie zaniecha. Po tych oracyach KJM. do stanowiska 
swego odszedł, a poseł także. 

Die 1 Decembris rozgowor z Moskwą znowu o zamianę więźniów, których 
z obudwu stron po kilkudziesiąt na regestrze podano. 



\ 



— 68 — 

Dnia 2, Hetman Koronny z Wojewodą Smoleńskim po długich in consilio 
Panów Senatorów przy boku KJM. będących o to koncertącyach i zobopólnych 
(bo XJM. diversum sentiebat i nie radził divisionem virium) kontrowersyach, a to 
tandem do tego rzeczy przywiedli, że ich z ośmią tysięcy wojska wysłano ku Do- 
rohobuźowi. Summa tej imprezy, że między Dorohobużem a Wiazmą obozem 
stanąwszy mają się pilno osłuchywać, jeśliby jaki z Moskwy posiłek tutecznym 
obleżeńcom szedł, i mają go za Bożą pomocą podkawszy gromić. Czaty też jako 
najgłębiej w ziemię zapuszczać i nieprzyjaciela distractum reddere. 

Dnia 3 wyszedł Hetman z tym wojskiem w imię Boże. 

Dnia 4 Piotrowski z lit. wojska na czacie będąc w mil tylko dwóch od Białej 
napadszy na kilkaset ludzi tak konnych, jako i pieszych, którzy z Białej dla języka 
wyszli byli, rozgromił ich, pieszych wszytkich wysiekł (bo się mu w polu dopaść 
ich zdarzyło), konni częścią pojmani i przywiedziono ich szesnaście, częścią pou- 
ciekali. Tegoż dnia posła tatarskiego w tychże namiotach odprawiono, respon- 
sum do Cara jemu dawszy. 

Od dnia 5 aż do 11 nic tak znacznego się nie stało, ordynacye tylko różne 
to ostrożków, to szańców, to Smoleńska Xiąże Pan mój (który wszytek rząd tu- 
tecznego wojska przy K. J. Mości pozostałego objął) odprawował. 

Dnia 12 XJM. w kilkunastu chorągwi rano przez Dniepr przeszedszy 25a- 
sadzki w ćwierci mili od obozu poczynił na tych, którzy z obozu nieprzyjaciel- 
skiego w kilkuset człeka lignatum (pogromieni będąc przedtym od Wojewodzica 
Ruskiego w małej potędze) wychodzili; która impreza tak się nam z łaski Bożej 
szczęśliwie nadała, żeśmy skoro godzina na dzień z onych zasadzek namniej pięć- 
set człeka zagarnęli jak w matnią. Jednych, którzy się bronić poczęli, wysieczono 
i gęsty bardzo trup padł, a drugich, którzy ąuartiru (!) prosili, żywcem wzięto, 
miedzy którymi jest piechoty niemieckiej 1 16 osób, a moskiewskiej piechoty ćwi- 
czonej 37, która victoria tak z naszej strony incruenta była, że tylko jeden towa- 
rzysz szefelinem przebity nazajutrz umarł, drugiego in posteriora strzałą zajęto 
nieszkodliwie ; koni czterech obrażono : dwóch na tym pobojowisku w lesie, 
dwóch na harcu, bo Moskwa za swój szanc niemiecki trochę się była ukazała 
i harcem na sztych na zasadzkę nawodzić poczęła, którą gdy Xże Jego Mość 
z Panem Kamienieckim, któryż nami był i galante stanął, postrzegli, retirować się 
chorągwiom, zrobiwszy co trzeba, kazali. Takie to bydło jest ta Moskwa, że pod 
ich szańcami przywodzono te więźnie pobrane do Pana i w oczach ich oddawano 
je. Bawiliśmy się namniej godzin ze dwie w dzień, a przecie żeby to wypaść, abo 
nas zagabać nietylko • trochę harcownik wypadał, ale jak kto z naszych skoczył, 
to w nogi. 

Dnia 13 przedał się do naszych obozu Angielczyk jeden. Ten powieda, 
że pod ten właśnie czas, gdy naszy tych lignantes gromili, rozruch był wielki 



r 





i y 






:^. 



.•« 






— 69 — 

w Paborze moskiewskim. Leśle Pułkownik z drugim Pułkownikiem Sandersonem 
powadzili się. Tamże Leśle w łeb Sandersona tak dobrze z pistoletu uderzył, że 
z dymem padł o ziemię, zaraz ad arma utriusąue adhaerentes zawołali i w spra- 
wie utraąue factio stała. A on interim umknął. Non constat tedy ąuorsum erup- 
tura sint te ich odia. To tak publica łiactenus. Quoad privata, wolę punctatim we- 
dług tego, jakoś do mnie pisał, odpisać. A naprzód, co się przesyłania nowin 
tycze, nie moja w tym wina, że nierychło dochodzą, bo ja w ten czas je wmci 
wypisuję, gdy mi się occurrent(!) trafi do Orla. Alias tu żadnej pewniejszej nie masz 
okazyej. Wolałcibym ja, żeby tejże godziny do wmci doszło i żebyś wmć antę 
omnes miał tych rzeczy tutejszych notitiam, ale iż inaczej listów przesyłać nie 
mogę, a druga, że lubo to poprzedzają tempore drugich nowiny, pójdę jednak 
o sztukę z każdym, jeśliż albo dostateczniej, albo prawdziwiej miewa rei gestae 
seriem nad wmci. Atoź mora compensabitur zawsze rei veritate, wszakże możesz 
się wmć też P. Aleksandra spytać, ten wmci powie, jakie jest fallo (!) w drugich 
dyaiyuszach etc. Dat. na Bogdanowej okolicy 14 Decembris 1633. 



Copia listu JM. Pana Jana Moskorzowskiego do 

rodzonego swego Jego Mości Pana Andrzeja 

Moskorzowskiego. 



Już to trzeci raz w jednym prawie miesiącu do wmci przez JMPana Samuela 
naszego, z wielką moją żałością od kompaniej obozowej się odrywającego, piszę. 
A zawżdy wmć kiedykolwiek tot incitatus meae sedulitatis exemplis, będziesz mi 
chciał rependere vicem, o co ja proszę, bo to jest refrigerium moje w tutecznych 
jakichkolwiek i niewczasach i fatygach, gdy od wmci jakie mię dojdą pisania. 
Może tedy solito wprzód od tego pocznę, co się publice w obozie dzieje. O czym 
in genere to napiszę. Boże się pożal sławy narodu naszego, że tak misere pro- 
stituitur. Jeszcze to podobno vix in historia nostrae nationis extat, aby Król Polski 
cum robore exercitus pod tak błazeńskim ostrogiem, w którym ł głód, i choroby 
różne połowicę wojska (a nie masz go nad 10000 wszytkiego) nieprzyjacielskiego 
ad arma tractanda inhabilem uczyniły, tak długo kiedy leżeć miał. Żadnych mu- 
nicyi oprócz tych biednych kijów koło Szehinowego stanowiska nie masz, a my 
przecie wolemy tego czekać, aż oni ultro nos invadent kiedy, a nie uważając, że 



- 70 — 

confectum esset bellum i otwarta do stolice droga, gdybyśmy tych tu znieśli, wo- 
limy sami nihil agendo ginąć, niż nieprzyjaciela w jego legowisku atakować. Ale 
invidiosum est nostros errores per tot spatia terrarum na karcie posyłać, która tot 
casibus exposita. Przetoż ad specialiora (których możesz się wm. od tych, którzy 
ztąd przyjeżdżają, dowiedzieć) non descendam, lecz dyaryusz od tego dnia konty- 
nuować będę, na którymem w poślednim liście przestał. A lubo Jego M. Pan 
Aleksander nie wyjechał aż 18 Decembris (jako to u naszego Dworu te odprawy 
de die in diem transferuntur i vuIgo dicitur, że kto kijem ma od naszego Pana 
wziąć, trzeba i na to kilka niedziel czekać) i był przy kilku dni gestach; jednak 
non peccabo, że i to się wm. znowu wypisze, co wiesz, eo fine, aby ta continuata 
rerum senes wmci non lateat. Ta tedy wszytka dotąd była nasza impreza abyśmy 
nieprzyjacielowi drew zabronili i wychodzącego na nie ex insidiis napadszy gro- 
mili. Zaczym i dnia 14 Decembris (bo poty, ni fallor, dyaryusz wmci się posłał) 
z drugiej strony Dniepru około Dziewiczej góry kazał Król Jego Mość szczęścia 
spróbować na tych, którzy tam lignatum wchodzili. W nocy tedy wyszliśmy 
z kilką chorągwi z obozu, a zaszedszy za górę Zaworonkową zaraz Xiąże Jego 
Mość rozporządził, która chorągiew czego pilnować miała. 

Zasadził tedy od Zaworonkowej góry idąc nad rzeczką Stobną za ostrożkiem 
naszym w tył Dziewiczej góry postawionym P. Tyzenhauza z rajtarami ; dalej idąc 
piechoty 200 z kozacką chorągwią; dalej idąc sam został z usarzami, a w prawą 
rękę dalej puścił Pana Kamienieckiego. Ordynacya była taka, że się żaden ex insidiis 
ruszać nie miał, aż by było z Zaworonkowej góry (z której jak na dłoni widać, gdy 
kto z ostrogu Szehinowego się ruszy) hasło przez strzelenie z dział trzykroć dano. 
Ale casus intervenit, który tę ordynacya pomieszał. Rzecz się tak prowadziła. 
Szehin dnia wczorajszego przez dwóch szpiegów zasiągł listów i wiadomości 
z stolice, w których to mu obiecowano, że na dzień S^ Mikuły, który incidit in 16 
Decembris, miał mieć po Bielskiej drodze subsidia i odsiecz. Tej tedy nadzieje 
pełen, wysłał w nocy na gościniec Smoleński rajtarów 150 i strzelców kilkadzie- 
siąt, aby z naszych języków mógł się dowiedzieć, dalekoli jeszcze ci ludzie, którzy 
na odsiecz mieli mu przybyć. Skoro się zorze zajmować poczęły, dwaj pacholi- 
kowie naszy z pod chorągwi na zasadce będący, rozumiejąc, że za zasłoną woj- 
ska in insidiis będącego tuto do Smoleńska przejadą, wyrwawszy się, jechali ku 
zamkowi. 

Moskwa ex insidiis porwie ich, pyta skąd jadą, oni fatentur, quod res 
est. Moskwa w nogi cicho. Nabrną jakoś na P. Kamienieckiego. Nielza było jedno 
ku nim skoczyć, krzyk, hałas. Naszy w drugich zasadzkach będący na hasło się 
upiwszy, nie wiedzą, co się dzieje i gdzie się obrócić. Ale geminatum clamorem 
et continuatum, a do tego strzelbę słysząc, na on huk bieżeli. Obaczą a Moskwa 
z góry per praecipitia uciekając szyje łamie. Trudno było w oczy im zabieżeć, 



- 71 - 

bo takie tu góry i padoły, że wierzę, iź się tu dyabli kiedyś lęgli, za czym gdzie 
kto mógł sparsim carpebat icłi. Wzięto 12 więźniów dobrych, trupa teź ze 30, 
którycłiem ja widział w rowie 'wysieczony eh, padło. Mogło i po chróstach być 
tego więcej. Z naszych dwu towarzyszów z wojska koronnego ubito. Dnia 14 
Decembris znowu na drwach czterech pojmanych przywiedziono. 

Dnia 17 Decembris ćwierć druga borgowa wojsku lit. ekspirowała, które 
iż rok cały w polu leżąc barzo i w konie i w dostatki podupadło, a pieniądze za- 
ledwie za jedne ćwierć wystarczyć mogły, sieła hałasu, który dni kilka trwał, za- 
żyć Hetman musiał, nim ich w służbie dalszej zatrzymał i do brania pieniędzy za 
ćwierć jedne przywiódł. 

18 Decembris kozacy Zaporowscy pod samym ostrogiem nieprzyjaciel- 
skich dwóch doboszów porwawszy przywiedli. Ci o niedostatku żywności u nie- 
przyjaciela i o powietrzu u nich powiedzielL 

19 Decembris jeden ąię offlcier od nich przedał do nas. 

20 et 21 Decembris na traktaty z obu stron strony odmiany więźniów wy- 
jeżdźaiuV-któredląJLegOHwe "dochodziły, że Moskwa czując się być impares nu- 
mero, nie chcieli głowę na głowę mieniąc, ale za kilkadziesiąt naszych, chcieli 
wszytkich swoich, których kilkaset, odyskać. 

22 Decembris Pan Wojewodzić Ruski na drwach kilkudziesiąt zaskoczyw- 
szy pobił, a 16 żywcem wziął. Tegoż dnia poseł od Xiążęcia Siedmigrodzkiego 
Rakocego do Xiążęcia naszego przyjecłiał. Summa legationis była, że Rakocy, 
uspokoiwszy się z cesarzem Jego Mością, chce faedera antiqua państwa swego 
renovare z Królem Jego Mością i Królestwem Polskim. Do czego, aby mu Xiąże, 
jako wielki senator pomocny być chciał, prosił. Responsum morę solito od XJM. 
cum gratiarum actione, że go do tego zażywa, a ofiarując swoje usługę. Odpi- 
sano potym i munera posłom dano. Był to brat nasz jeden z tych posłów grzeczny 
człowiek. 

23 Decembris znowu wyjazd na traktaty atrony-odrnkrny więźniów. 

24 eiusdem continuantur traktaty o odmianę i interim naszy na drwach, 
kilka trupa ubiwszy, 8 żywcem wzięli. 

25 et 26 Decembris święta. 

27 Decembris Pan Wojewodzie Ruski z rana na drwach kilkudziesiąt tru- 
pem położywszy, 12 więźniów przywiódł. Ku wieczorowi tegoż szczęścia chcąc 
zażyć, trochę jest przetrzepany, że uchodzić kłosem z ćwierć mile musiał. Na 
który huk wypadł Xiąże, ale nikogo nie zastawszy pod sam tabor podjeżdżał, 
A gdy się żaden nie ukazował, retirował się nazad. 

28, 29 et 30 nil notabile, oprócz że się dwaj od nieprzyjaciela przedali, a on 
H^nneman (co z listy pojmany o kuglarzu onym narracyjkę referował), że cłiciał 
nazad do nieprzyjaciela uciec, ścięty, a głowa na pal wetkniona. 



- 72 - 

31 Decembris iż nieprzyjaciel od tamtej strony taborów swoich, gdzie 
onegdajsza utarczka była, daleko się był za naszymi z wielką potęgą zagnał, była 
nadzieja, że i znowu lacessitus mógł być od swych fortelów tak daleko wywie- 
dziony, żeby naszy eąuestri praelio z nim decemere mogli. Przeto Xiąźę nie małą 
część wojska przededniem z obozu wywiódł ku ostrożkowi Pana Wojewodzica 
Ruskiego. Skąd potym na troje poddzieliwszy chorągwie. Jego Mości Pana Kamie- 
nieckiego z kilką chorągwi w lewym skrzydle, a P. Madaleńskiego z prawej strony 
w zasadce zakrył, sam we środku zasadziwszy w lesie chorągwie i piechotę przy 
nich, wyprawił P. Wojewodzica Ruskiego z jego chorągwią, aby nieprzyjaciela na 
tę zasadzkę, która we środku stała miedzy zasadzki od obu boków postawione 
wywabił i nawłódł. 

Nieprzyjaciel też lubo przestrzeżony, lubo spodziewając się zwykłych 
od ostrożków Wojewodzica Ruskiego gości, już był piechotę swoje oportunis 
locis przy konnych zasadził i prawie na to czekał. Natarł P. Wojewodzie 
z swoimi ludźmi i z ochotnikiem rzeźko i potym nazad nieprzyjaciela na śre- 
dnią zasadzkę nawodząc ustępował. Ale moskiewska jezda, czy pobocznych zasa- 
dzek postrzegszy, czyli swojej piechoty daleko odbiegać nie chcąc, nie dała się do 
średniey zasadzki wyciągnąć, wszakże tego nie uszła, żeby się była zasadce 
JMP. Kamienieckiego z lewego skrzydła nadstawić nie miała, który ex insidiis 
wypadszy, wsiadł na nieprzyjaciela mężnie et cum magna strage na nim aż do 
piechoty jego jechał. Co widząc Królewic Kazimierz, który tamże był, widząc 
i Hetman, iż jezda nasza od piechoty moskiewskiej w gęstwie zasadzonej pono- 
sieła szkodę, z jednej strony piechocie swojej lasem od prawego boku, z drugiej 
konnym chorągwiom, które w średniej zasadzce stały, w oczy nieprzyjacielowi 
nastąpić kazał. Non deerat sibi hostis, bo i od muszkietyrów i działek przybliżo- 
nych, których w batalii całe regimenty stały i z inszego szańcu blizkiego gęste 
do nas kule latały ; ale za łaską Bożą a szczęściem JKM. odgromiona od bliższej 
swej piechoty jezda moskiewska ze trzy tropy piechoty swej (a w tropie po 24 
piechoty) na mięsne jatki wydała. A iż nieprzyjacielski harcownik ustawicznie 
podpadał, chcąc naszych na piechotę nawieść, zaczym w ustawicznej z obu stron 
wrzawie wojsko było, nie bawili się naszy więźniami, ale co się nawinęło, to 
w pień siekli. Trwało to igrzysko więcej niż godzin trzy, bo i na fortele swoje 
naszych i naszy nieprzyjaciela na piechotę i zasadzki wzajemnym tańcem na- 
wodzili. 

Tym czasem P. Hetman, P. Barona Siewka (!), P. Przypkowskiego, P. Ert- 
mana, P. Sołtyka i mnie wyprawił w tył ostrogowi Szehinowemu dla rekogno- 
skowania pewnych miejsc, przydawszy nam pro praesidio chorągiew tatarską jedne. 
Podjeżdżaliśmy na strzelenie muszkietowe pod ich obóz i dosyć długośmy reko- 
gnoskowali, hoste interim insidias metuente in nos invechi non auso. Interim na- 



r 



— 73 — 

szy się tam harcem zabawiali, ażeśmy się nazad do Hetmana wrócili. Po zwró- 
ceniu naszym, widząc Hetman, źe nieprzyjaciel w pole nie chce od swego 
ostrożka, wojsku się retirować kazał. Wieszała się jezda nieprzyjacielska trochę 
nad retiradą naszą, ale skoro się naszy trochę do nich posunęli, to oni w nogę (1), 
aż tandem i wieszać się przestali. Padło trupa potrosze^ ale i więźniów 15 wzięto. 
Z naszych dwóch towarzyszów ubito, rannych i postrzelanych kilka, miedzy nimi 
Jego Mość Pan Kamieniecki i Pan Wojewodzie Ruski, przez zbroję obadwaj leviter 
za zmoźeniem się kule saucii. Pan Podkomorzy Podolski Kalinowski w nogę 
szkodliwie postrzelon, źe i dotąd się liże. I tak ten przeszły rok skończył się oto 
szczęśliwie za łaską Bożą. 

Przepomniałerti dołożyć o gońcu moskiewskim, którego nasza czata z listy \^ 

do SzehiriaTsekretnemi (!) w bot zaszytemi (!) od T3arV pod zasłoną listów, które 
od więźniów naszych w stolicy będących propter casum pojmania miał do Xiążę- 
cia, jadącego za Wiazmą pojmała. Tego listu sekretnego punkta te były, że się 
Szehinowi Car o to starać każe, aby na traktatach o więźniów odmianę umyślnie 
wzmiankę pokoju uczynić kazał. Do którego, jeśliby inclinatos nostrorum widział 
animos, daje mu facultatem zawarcia inducyi do lat 5, in quorum decursu, jeśliby- 
śmy o wiecznym traktować chcieli, żeby się z obu stron Litwa z Królem obwie- 
ścili. Jfikiemiby kondycyami stanąć te pacta miały, wypisuję: Praecipuum to jest, 
aby zupełny tytuł carski.położono, czego jeślibyśmy my uczynić nie chcieli, tedy 
proseąui bellum każev^2. Aby zamki pobrane pod czas tej wojny przy nim zostawały. 
Są i insze kondycye, ale minoris momenti. Skoro tedy ten goniec pojmany, przy- 
wiedziono go jako więźnia do Wojewody Smoleńskiego, który z Hetmanem Koron- 
nym, jako wmć. wiesz ex praecedentibus literis leży pod Wiaźmą. A ponieważ 
jeszcze ta wieść do stolice była nie przyszła, żeby naszy za Drohobuż poszli, dla 
tego temu gońcowi dopiero w Drohobużu kazał był Car, wziąwszy którego z na- 
szych więźnia, jechać do obozu naszego, a to eo fine, żeby tuto przy tym naszyńcu 
przyjechać mógł. Gąsiewski po tych listach, które przyniósł, zrozumiawszy, że 
on gońcem, kazał mu wszytko powracać i humanissime go traktował i sieła z nim 
konferował (czego wszytkiego kopije są przy mnie, ale sub fide silentii od XJMości 
powierzone, bo o tych rzeczach nikt nie wie oprócz senatorów kilku, a przy Xią- 
źęciu Pan Samuel i ja. I ja uniżenie proszę, abyś wmć. nikomu (adiuro te per 
amorem fraternum) tego nie powierzał, aż czas sam objawi, ąuorsum evasura sint 
nostra consilia). A zrozumiawszy mentem prawie wszytkę carską, która jest tak 
ad pacem inclinata, że też gotów summa taką wielką pokój okupić (a to ztąd, że 
jest ine£tissimus sam, a konsyliarza jego, to jest Patryarchy Filareta, ojca jego, już 
w żywocie nie stało), rzucił zaraz z tymi listami i ze wszytkim tym do K. J. M., 
prosząc o rezolucyą prędką, co chce dalej czynić i tego gońca jak odprawić. 

Rad był Król Jego Mość tej nowinie i zarazem consilium secretum było, quid facto 

10 



- 74 - 

opus sit. Post aliąuot sessiones stanęło tandem to, aby nasz goniec do stolice 
wyprawiony był z tym wespół, który tu do nas od Cara był posłany. Poselstwa 
okazya i summa ta: że dostawszy listów i sekretnych i publicznych carskich, 
w których propensum animum do pokoju na oko pokazuje, nie jest i Król Jego 
Mość od zastanowienia jego, choć nie his condicionibus, które Car w liście podaje. 
Jeśli tedy nunc placet o pokoju traktować, aby czas, osoby i miejsce namówione 
były, interim aby żadna cessatio ab armis nie była. Posłany tedy Pan Woronicz, 
Pisarz Smoleński, zaraz po święciech Nativitatis. Jako maniy wiadomość, jiiż prze- 
szedł Wiazmę, Możajsk et reliąua loca, w siedmi tylko mil od stolice zatrzymany. 
Te rzeczy tak się sub rosa dzieją, że, jakom pisał wyższej, oprócz senatorów nulli 
patet, co i w listach gońców tych ab utrinąue było i jeśli kto od nas jechał do 
stolice. Causa secreti jest ta, ne hoc emanet, póki się fructus jaki z tego po- 
każe. I ja iterum atque iterum obtestor, abyś to miał in silentio i nie wokował 
in dubium fidem meam u Pana, któregoby to obchodzić musiało, gdyby to ema- 
nare miało, co on secretum voluit cum Regę. Co dalej będzie oznajmić wmci nie 
zaniecham. 

Continuando zaś Diarium, niebędę wmci gęsta dierum w roku 1634 mensis 
praesentis wypisował, bo nic się znacznego nie stało. Summa wszytkiego, że co 
dzień kilku więźniów przywiodą, codzień się kto przeda. Ci wszyscy _o_ wielkich 
chorobach i powietrzu w taborze moskiewskim powiedają. Dnia niemasZj_żeby_ 
20 nie schowano. Chleb jeszcze mają, praetereaąue nihil. Trzymać się mogą do 
Maślnicy. Potym, jeśli im odsiecz nie przyjdzie, przebijać się chcą. My intennT 
czatami się bawimy. Chodzą nasze czaty z tamtego wojska z pod Wiaźmy za 
Możajsk, a z tego wojska pod Rzow za . . . Zdobyczy wielkie mają. Tamto wojsko 
za Wiaźmą miedzy Możajskiem a Wiaźmą ostrożek postawiło, a nasze pod Białą 
dla bezpieczniejszego zasięgania żywności i dla retirady propter omnem casum 
czat naszych. Ostrożki piechotą i jezdą na rezydencyej tam będącą obwarowane. 
Pojmała nasza czata z tamtego wojska za Możajskiem znowu dwóch gońców 
z listy do Szehina idących, ale nie wiemy jeszcze, quid contineatur intus. W na- 
szym obozie trochę przycięższym o siano. Owies barzo drogo kupujemy, konia 
już jednego, mego konia, zjadło rosłego, drugie jak haby chude. Febres pestilentia- 
les dużo się zawijają, w obozie porwały nam kilku dobrych ludzi, miedzy inszymi 
księdza Wołuckiego, który pieczęć u księdza Kanclerza w ręku swych miał, mego 
wielkiego przyjaciela i, mogę rzec, konfidenta. Jeśli nas ta wiosna zastanie, boję 
się, że powietrze dużo się zawinie miedzy nas. Król Jego Mość perseveranter 
z nami iniurias caeli perfert i odjechać nie myśli antę belli exitum. Pan, którego 
iure nazwać możesz delicias generis poloni, tak affabilis, tak skłonny, tak nieradby, 
aby kto z smętną od niego odszedł twarzą. Przy nim zaś będący regimen sobie 
uzurpują i fortunas omnium in dispositione et manu sua mieć. — Choć co Król da, 



J 



— 75 — 

to Gasztult(!) odejmuje per denegationem sigilli. Dano Panu Rejowi Libuszą staro- 
stwo, videbantur iniuria affecti, że heretykowi dano. Tak długo koło tego cho- 
dzili, że mu nanieśli jurgieltników na nię. Jakoż ledwo 2000 intraty z niej wypła- 
ciwszy jurgielty, mieć będzie. Jakich koło tego sztuk zażywano, jako dissidentes 
inter se committere chciano, periculosum est per tot locorum intervalla chartae com- 
mittere. Obaczysz się wmć z panem Samuelem, tuszę, wrychle, dowiesz się wmć, 
jako nam trudno emergere, nie względem dominantis, ale dla tych collaterales. 
Ale wmć, jako mądry, domyślisz się, o czym rzecz. Zatym się łasce wmci 
mego kochanego brata oddaję. Datum w obozie na Bogdanowej okolicy 22 Janu- 
ąruA6^. 

Copia listu Ich Mści Panów Senatorów, przy boku KJM. 

w obozie na Bogdanowej okolicy będących, do dumnych 

Bojar, w stolicy przy Caru będących, 

posłany przez Pana Woronicza przy Artemiju Moskwidnie ode- 
mnie Jakuba Zadzika Biskupa Chermliiskiego i Kan- 

I ćlerza Koronnego, Krzysztofa Radziwiła liąźęcia na Bierzach 
i Dubinkach, Wojewody Wileńskiego, Hetmana Polnego W° X* 
Litt° , Starosty Żyźmorskiego, Bystrzyckiego, Szeweńskiego i Bo- 
szyzYńńskiego, Marcina Kazanowskiego, Wojewody Podolskiego, 

Hetmana Polnego Koronnego Tłumackiego Starosty, 

AIexandra Korwina Gąsiewskiego, Wojewody Smoleńskiego, 
Pisarza Polnego W° X* Litt" , Kuprskiego, Punskiego Starosty, 
Alexandra Ludwika Radziwiła Xiążccia na Ołyce i Nieświeżu, 
Wojewody Brzeskiego, Starosty Upitskiego, AIexandra Piase- 
czyńskiego Castellana Kamienieckiego, Starosty Iwanowskiego, 
Moskiewskiemu Wielkiemu Hospodarstwu, Bojarom Dumnym, 
Iwanu Mikityczu Romanowiczu, Kniaziu Iwanu Borysewiczu Cer- 
kaskiemu. Kniaziu Iwanu Iwanowiczu Szujskiemu, Fiedorowi Iwa- 
nowiczu Szeremietowij^ Kniaziu Borysu Michałowiczu Łyckowu 
Obolinskiemu, Kniaziu Aleksieju Jarosławskiemu z Towarzyszami. 

Braciej waszej. 
Wiadomo jest wam samym, nietylko wszj^kieftiu Hospodarstwu Moskiew- 
skiemu, ale wszytkim przyległym wielkim królestwom krześcijańskim i bisurmań- 
skim, jakoście ze wszytkim Moskiewskim Hospodarstwem wybrali na Moskiew- 



— le- 
skie Ho^KKlarstu-o Wielkiego Hospodara w on czas Kroleuica Uladistawa 
Zygmuntowicza, a teraźniejszego Króla i Hospodara naszego miłościwego, i cało- 
waliście krest pańskiemu Wielkiemu Hospodaru su-ojemu i jego łiospodarskii!) 
dzieciom, którycłi by jemu Hospodaru B<>g u-przód dał, być w poddaństwie i słu- 
żyć prawdą i wiarą, a oprócz Wielkiego jego Hospodara nikogo insz^o z moskiew- 
skiego narodu i z inszej ziemi na hospodarstwo nie wybierać i nie mieć, i stało się 
to było z łaski Wszecłimocnego Boga z wielką radością naszego, waszego i wszyt- 
kicłi krześcijańskich hospodarstw, a z postrachem wielkim bisurmańskich nanxiów. 
Boby się zatym ręka krześcijańskamocniła a bisurmańska słabiała ikrewbykrześci- 
jańska miedzy waszym i naszym przesławnymi i wielkimi narodami nie lałaby się, 
a my byśmy na obłe strony żyli w pokoju, w uciszeniu i w miłości, kiedyby się 
spólnymi grzechami naszymi i waszymi to tak świątobliwe, wielkie, sławne i do- 
bre dzieło nie zatrudniło. 

A jako my według istnej prawdy widzimy, stało się to umyśleniem Filareta 
Mikitycza, że on będąc w poselstwie, nie czynił według zlecenia Bojar i wsz>lkich 
stanów ludzi Moskiewskiego Hospodarstwa, a życzył hospodarstwa s>'Tiowi swemu 
Michału Fiedorowiczu, azatym krów krześciańska przez kilka lat lałasię i potym zmi- 
łości Bożej naszym i waszym z obu stron senatorskim pieczołowaniem i zsyłaniem 
do pewnych lat stanął pokój i krew krześciańska lać się przestała. Pismem ikresnym 
całowaniem naszych i wielkich posłów umocniła się. A w tych przymiemych hra- 
motach napisano, żeby wam w te przymieme lata Bojarom Moskiew^skiego Hospo- 
darstwa z Pany Radami Korony Polskiej i W** X* Lit*** a nam Panom Radom z wami 
Bojarami, bracią swoją, zsyłać się i mówić o dawno zaszłych dziełach, o krzyw- 
dach, o miłości, o bractwie i wiecznym pokoju ; i my z naszej strony, sprawmjąc 
się według przymiemych hramot i kresnego całowania naszych i waszych wiel- 
kich posłów, posyłali my do was o tym dobrym dziele posłańców swoich nie po- 
jedenkroć, a nadto Najaśniejszy Cesarz Jego Mość Rzymski, rodzony waij K. J. M. 
Hospodara naszego, jako jest najprzedniejszy i najwiętszy Hospodar w Krześci- 
aństwie, żądając pokoju i uciszenia miedzy hospodarstwy krześciańskiemi, 
a zgody i zjednoczenia przeciwko narodom bisurmańskim, jako nieprzyjaciołom 
Krzyża Ś^, posyłał do teraźniejszego Hospodara waszego posła s\yegOr'- — ale-M^y, 
Bojarowie, nie tylkoście posłańców naszych do siebie nie puścili, także Hospodar 
wasz posła cesarskiego i zesłaniem do dobrego dzieła naszego braterskim pogar- 
dzili, ale dowiedziawszy się, zezwoli Bożej Hospodara naszego ś. p. Najaśniejszego 
Króla Zigmunta w żywocie nie stało, wziął Bóg jego hospodarską duszę z ziem- 
skiego do niebieskiego królestwa, a my w sieroctwie bez Hospodara zostali, i tera- 
źniejszy Hospodar wasz Michał Fiedorowicz, niedotrzymaniem czasu w przymier- 
nym postanowieniu opisanego i bez żadnej słusznej przyczyny poruszywszy kre- 
sne pocałowanie, w przymieme lata wojsko swoje wojennym sposobem nie odpo- 



- 77 - 

więdnie i bez wiadomości w Hospodarstwo Rzpltej wesłał i wiele zamków, kró- 
lewskiego dostojeństwa pokojem i kresnym całowaniem waszym ubezpieczonych 
i jako podczas pokoju ludźmi nie osadzonych, pobrał i Smoleńsk zdawna wieczny 
zamek Hospodarów naszych Królów oblegszy, wicią szturmów dobywał i krew 
krześcijańska wielka za kresnym całowaniem przelała się. Ale w tym miłością 
i błogosławieństwem wszechmocnego Boga wszytkie Hospodarstwa i Stany Ko- 
rony Polskiej i W** X* Litt*" według zdawna wiecznych praw i wolności naszych 
dobrowolnie i zgodnie teraźniejszego prześwietnego Hospodara naszego Bogiem 
ulubionego i Bogiem ozdobionego, mądrego i dobrotliwego Hospodara na Koronę 
Polską i W® X® Litt^ i na insze wszytkie hospodarstwa do nich należące 
wybrał i królewską koronę według zwyczaju przez wielebnego w Bodze Xiędza 
Jana Wężyka, Arcybiskupa Gnieźnieńskiego Prymasa i najprzedniejszego Xiążę- 
cia Koronnego koronował i on Hospodar nasz, prosząc u Boga miłości, a wsiadszy 
na swój hospodarski koń z swoim hospodarskim wojskiem wielkim przyszedł pod 
Smoleńsk i pomocą Bożą wiele ludzi waszych pobił i szańce, tabory zniesiono, 
i Smoleńsk od oblężenia uwolniwszy, wojsko moskiewskie w więtszym obozie 
ze wszytkich stron obiegł i osadził, a insze wielkie wojska posłał głębiej w Mos- 
kiewskie Hospodarstwo z mieczem i ogniem, oddając wzajem jako z waszej stro- 
ny w zamkach i posadach i włościach JKM. w przymierne lata i krestne całowa- 
nie poczyniono. I jako z pod Dorohobuża chodził pułk ludzi pod Wiaźmę wten- 
czas miedzy inszymi więźniami wzięli Artemia Agibułowa, który się nabywał 
gońcem, jakoby to on był posłany do Szehina dla rozmiany więźniów, a wieru- 
szczej żadnej hramoty ani od waszych Wojewod (!) do nas Hetmanów, ani od 
was Bojar do nas PP^ Rad nie miał u siebie, i wiadomości do Hetmana i wojska 
JKM., które stoi pod Drohobużem, żadnej przedtym od waszych Wojewód z Wiąż- 
my nie dano, i jako temu było wierzyć, że on goniec albo posłannik? Poznano, 
że on szpieg prawdziwie, i ledwo go w tenczas nie zabito, a wziętego słusznie 
było jako szpiega według zwyczaju wojennego na garle karać, bo znaleziono 
przy nim i tajne hramoty w botach zaszyte i to go najbarziej wytknęło, że on 
nie goniec, ale szpieg, i te tajne hramoty nalazł i w nie przymierne hramoty z Mos- 
kwy do Szehina posłane, które my przeczytawszy i wyrozumiawszy barzośmy się 
temu zadziwili. Naprzód, że Szehin pisał do teraźniejszego Hospodara- waszego, 
jakoby Pułkownik Pan Mikołaj Abramowicz z towarzyszami na zjeździe strony 
zamiany więźniów mieli mówić dworzanom moskiewskim Fiedoru Suchatynu 
i z towarzyszami, żeby przymierze uczynili do dnia S. Trojce i Królewskiemu do- 
stojeństwu i Hospodaru naszemu odejść do Polski i Litwy, a Michaiłowi Szehino- 
wi ze wszytkimi ludźmi i z armatą odejść z pod Smoleńska do inszych zamków 
moskiewskich; i my Senatorowie pilną około tego czyniliśmy inkwizycyą i poka- 
zało się, że P. Mikołaj Abramowicz Pułkownik z towarzyszami, który na tym 



- 78 - 

zjeździe byli, nie mówili tego, ani w myśli swej nie mieli, żeby JKMści Hospodaru 
naszemu według jego Hospodarskiej prawdy za pomocą Bożą i miłosierdziem Bo- 
żym, nie skończywszy więtszego dzieła, do Polski i Litwy odejść. A mówili na 
zjeździe waszy dworzanie Fiedor Sucłiatyn i z towarzyszami Panu Mikołaju Abra- 
mowiczu Pułkownikowi i z towarzyszami jego, żeby krew krześcijańską ująć 
i pokój uczynić, ażeby J. K. M. Hospodar nasz pozwolił im gońca do Moskwy 

tym posłać, i P. Abramowicz Pułkownik z towarzyszami nam PP. radom Ko- 
ronnym i W" X* Litt" przy boku J. K. M. Hospodara naszego będącym donosił 
i my nie donosząc tego do J. K. M. nakazywali przez nich do Michaiła Szehina 
z towarzyszami jego, jakimby sposobem to dzieło miało być i w jakimby utwier- 
dzeniu temu gońcu ich do Moskwy jechać, a namówiwszy się z nim, chcieliśmy P. P. 
Rada Koronna i W. X. Litt** tu na ten czas przy boku J. K. M. będący dla ujęcia 
krwie chrześciańskiej bić czołem Królewskiemu dostojeństwu, żeby swoje Kró- 
lewskie na to dał pozwolenie. I gdy naszy ludzie P. Abramowicz Pułkownik z to- 
warzyszami o tym mówili, oni odpowiedzieli, że już o tym dziele posłali do Mos- 
kwy Oduna (!) Bochlemiszona (!) [Beklemiszewa?] i spodziewając się prędkiego 
responsu do siebie i w ten czas będą o tym dobrym dziele zsyłać się i mówić, i na 
tym u nas stanęło, a więcej koło tego żadnej inszej mowy nie było. 

A w tych tajnych hramotach insze rzeczy nieprzystojne popisane, których nie- 
tyle pisać ale i mówić wstyd, żeby Królewskiemu dostojeństwu z drogi Moskiewskiej 
zchodzić na insze miejsce żadnego postanowienia o więtszym dziele nie uczyniwszy. 

1 to grubo napisano, żeby J. K. M. na zjazd i na kresne całowanie tych, kogo wy 
z nas PP. Rad zechcecie, a nie tych, na których JKM. będzie pozwolenie. I kto 
jemu usłuży Hospodarstw i Poseł . . waszych moskiewskich wiadom. Bo 
i wszytko, co w tych tajnych hramotach napisano, nie ująć tym sposobem krwie 
krześciańskiej, ale jakoby więtsza krew znowu zaczyna się i chociaby się nam 
nie zeszło Artemija Argibułowa jako szpiega do was odpuszczać, a nadto i listów 
od siebie do was pisać, ale jakośmy nie początkiem wojny i życzyliśmy zgody, 
pokoju, uciszenia miedzy naszym i waszym narodem, a krwie przelania nie za- 
dali, tak i teraz, żebyśmy to przed Miłościwym Bogiem i przed wszystkim 
światem pokazali, że nie z naszej strony, ale z waszej nieprawda i krew krześci- 
ańska przelewa się, a do dobrego dzieła i ujęcia krwie krześciańskiej zawsze 
z nas była skłonność, my PP. Rada Korony Polskiej i W** X* Litt** teraz przy bo- 
ku JKM. będący biliśmy czołem Królewskiemu Dostojeństwu, Hospodarowi na- 
szemu, aby nam o tym dobrym dziele z wami się znieść pozwolił, co JKM. na 
czołobitne nasze uczynił i my tego człowieka Artemia Argibułowa do was cało 
i zdrowo odpuszczamy i ten nasz list piszemy. Jeśli tedy wam potrzebne dobre 
dzieło i zechcecie prawdą a nieoszukaniem krew krześciańską ująć, pokój i uci- 
szenie na obie stronie uczynić, i wy posyłajcie swoich posłów trzech abo czterech^ 



r 



-- 79 — 

l^jbo piąciUr- Aha jako się wam będzie widziało, z wieruszną hramotą i z dosko- 1 
nałą łnstrukcyą na granice miedzy Drohobuż a Wiaźmę na rze czkę Pohtn owke, 
gdzie odpuszczano Filareta Miky tycza i gdzie była odmiana więźniów, a potym .' 
był^^azd poselski. A my PP. Rada Korony Polskiej i W* X* Litt® będziem bić czo- 
łem Królewskiemu dostojeństwu Hospodaru naszemu Miłościwemu, że nam po- 
zwoli także na zjazd. A tym wielkim posłom zesłać się i umocnić kresnym cało- 
waniem, żeby im samym zjeżdżać się i rozjeżdżać bezpiecznie było, a wojennym 
ludziom tym nie zagabać i tego miejsca, na którym się zjeżdżać będą, a insze 
wojenne sprawy pójdą swym zwyczajem, chocia oni dobre dzieło postanowią, 
abo nie postanowią. A zjechawszy się im mówić o dobrym dziele i o tytułach ho- 
spodarskich i o dawno zaszłych krzywdach, o miłości w braterstwie i o wiecznym 
pokoju, jakimby to sposobem przywieść do dobrego końca pokoju i uciszenia 
narodom krześciańskim uczynić i jakimby to umocnić, żeby nienaruszo- 
ne były i bez oszukania nie tak, jako po te czasy z waszej strony działo się. 

A co w tej tajnej hramocie napisano i kazano nam grozić kniaziem waszym Mni- 
strukowiczem(!) OdojowskimKurakinem i wojski waszymi, i to niewinnie bez potrze- 
by napisano i niedorzeczy, groźby wasze nam niestraszne. Królewskie Dostojeństwo 
Hospodar nasz Miłościwy nie na to z swoimi wielkimi wojski przyszedł, aby się 
miał ustraszyć, ale prosząc u Boga miłości, pomstę uczynił za przestąpienie 
krestnego całowania, za krew i jawne krzywdy, które się stały ludziom J. K. M. 
z waszej strony. A tak Hospodar nasz, z wielkimi wojski swemi ludzie wasze do 
jednego obozu zgromadzone ze wszystkich stron oblegszy i mocno osadziwszy, 
odprawił mnie Hetmana Polnego Koronnego, Wojewodę Podolskiego i mnie Wo- 
jewodę Smoleńskiego też z drugiem wojskiem swoim hospodarskim wielkim prze- 
ciwko waszych ludzi. I my, da Pan Bóg, o baczymy się z sobą prędko i spodziewa- 
my się za łaską Bożą, że wam w tak jawnym krestwa przestąpieniu nie pomoże, 
a nam da Swoje Boską pomoc. A która więtsza krew krześcikńska jeszcze się 
przeleje, tę krew Pan Bóg zyszcze na was i na wszytkim Hospodarstwie Mos- 
kiewskim. A KIM. Hospodar nasz Miłościwy i wszytka R. P. od tej krwie wol- 
na zostawa. My wam, braciej naszej, nie grozimy, a wszytkie nasze nadzieje po- 
kładamy w Bogu i w naszej prawdzie, a rozumiem, że i to wam samym wiado- 
mo, jako Jaśnie Wielmożny JMP. Stanisław Koniecpolski Kasztelan Krakowski, 
Hetman Wielki Koronny, rozprawiwszy się za łaską Bożą szczęśliwie z wojski 
tureckimi i potym pogodziwszy się i umocniwszy prawdą i zapisami, sam ze 
wszystkimi wielkimi wojski powrócił w Moskiewskie Hospodarstwo, tak też i nie- 
wielkie wojska, które już blizko są oboje Królewskie Dostojeństwa, do tego wie- 
le województw i powiatów W® X* Litt® ruszyło się rycerstwo pospolitym rusze- 
niem na pomoc JK. Mości, Hospodaru swemu. Dla których przycz3ni 

inszego z wami, bracią naszą, zsyłamy się, a posyłamy do was z swoim listem 



— 80 — 

gońca, szlachcica uczciwego, Pana Woronicza Pisarza Ziemskiego Smoleńskiego 
i wy, bracia nasza, jego cale i zdrowo prędko bez zatrzymania do nas odpuścicie 
i odpiszecie. Pisano w obozie na Bogdanowej okolicy roku od narodzenia Jezu- 
sa Chrystusa Pana i Zbawiciela naszego 1634 mca stycznia 4 die. 



Copia listu Jego Mości Pana Jana IVIoskorzowskiego do 

rodzonego swego Jego Mości Pana Andrzeja Mosko- 

rzowskiego de data z obozu 21 Februarii 1634. 



Coby się u nas działo, posłałem wm.ci przez Pana Samuela aż ad initium 
mensis Januarii anni praesentis. Teraz posyłam ad initium Februarii każdodzien- 
ny dyaryusz. A summatim czasu nie mając, opiszę aż do dnia dzisiejszego gę- 
sta. Mógłcibym ja mniej pracy podejmując, notabiliora tylko summatim zebra- 
wszy, wmci posyłać i ponoby ładniej to szło, ale wolę tak cuiusąue diei acta po- 
syłać, abyś wmć sufficientissimum miał diarium. A wmć w komunikowaniu 
nowin tutejszych to proszę racz obserwować, abyś ich tak crude ludziom nie po- 
dawał, którzy takie kawałki czytając mogą rozumieć o mnie, że non sum tanti, 
abym decentibus verbis mógł opisać tego, co się dzieje. Lecz tym wmci dłużej 
nie bawiąc, to co się in Februario odprawowało wypiszę, w którym praecipuum 
to jest, traktaty, które się z nieprzyjacielem odprawowały z tej okazy ej. Po daniu 
sobie onych 23 die 29 Januarii kondycyj, nieprzyjaciel kilka dni na ich uważeniu 
strawiwszy i respons dosyć hardy na nie die 8 Februarii ex occasione traktatów 
o zamianę więźniów prosić naszych o przyczynę do Króla Jego Mości, aby się 
chciał do moderacyej kondycyj proponowanych skłonić. Powtórzył tęż prośbę 
i drugiego dnia. Gdy tedy Król Jego Mość na moderacyą kondycyj pozwolił, 
a umówione miejsce i czas do umawiania się o nich. Czas aby dłużej czterech 
dni nie trwał, to jest initio facto a die 12 Februarii ad 16 eiusdem; miejsce w na- 
szym obozie w stanowisku Xiążęcia Jego Mości Kawalera Moltańskiego (!) na Za- 
woronkowej górze; numerus, aby po siedmiu z obojej strony komisarzów zasia- 
dało, a oprócz tych po dwu sekretarzach commisionis, którzyby notowali, gdy co 
stanie. Czeladzi aby Moskwa nie brała nad piąci, którzyby koni potrzymali. 
Imiona komisarzów obojej strony przeczytasz wmc przy kondycyach (które na 
osobnej karcie posyłam) położone. Sekretarze byli : z strony Króla Jego Mości 
Pan Strachocki Ruski Pisarz, a z strony Xiążęcia Jego Mości naszego ja. Kon- 



-- 81 - 

dycye te pod imieniem hetmańskim odprawowały się. Natrudniejsza była na 
nieprzyjaciela przysięga i koło niej swary najwięcej nam czasfa wzięły, tak że się 
te traktaty przewlec aż do poniedziałku wczorajszego musiały. Jakie były ab 
utrinąue rationes, czasu wolniejszego wypisawszy poszlę, jako i ten cały Akt 
commissionis. A teraz posyłam te które stanęły były kondycye, na których rap- 
turę już się był z naszej strony Pan Rej, a z ich Leszel podpisał. Intytulacya 
w dzień poniedziałkowy wszytko rozerwała. W niedzielę, to jest 19 Februarii, tak 
było stanęło, że się intytulacya miała napisać sine praeiudicio tak Króla Jego Mo- 
ści, jako i tego Caryka ich w ten sposób: 



Artykuły abo kondycye dane wojsku moskiewskiemu / 
pod Smoleńskiem die . . . Anno ... 



Nazajutrz, to jest 20 Februarii, tylko się na to zjechać mieli, aby kondycye 
namówione poprzysięgli i podpisali. Pernoctata wszytko rosproła. Z tym do nas 
posłali, żeby w tytule dołożono ich Cara z tytułem zupełnym. Responsum, że to 
nie będzie. Instant oni prosząc. Naszy szlą do Króla Jego Mości. Król respons 
taki daje, że się on bije i bić chce o tytuł z ich Carykiem, Zaczym nie myśli 
o tym, aby go tytułować nim miał, i niech sobie jadą nazad, a napotym niech 
wiedzą, że im cale klamka łaski i miłosierdzia zapadła. Trębacza więcej niech nie 
wysyłają, bo do niego strzelać każę. Co gdy Moskwie doniesiono, wróciła się 
smutno, a naszy z dział do nich bić poczęli gęsto. Teraz wszytkich sposobów 
zażywać chce Król Jego Mość, aby ich zewsząd łupić, a choćby się nabarziej 
prosili, nie pozwalać nigdy na tak lekkie kondycye, jako teraz uczynił. Posyłam 
wmci regestr artyleryej moskiewskiej, którą tu w obozie mają i która się nam ma 
za Bożą pomocą dostać. Już też i Woronicz, goniec nasz, z Moskwy się nazad 
wrócił, a z nim dwaj posłannikowie moskiewscy, których dziś albo jutro tu się 
spodziewamy, bo już po nie posłano do wojska koronnego pod Możajskiem obo- 
zem leżącego. Ten o wielkim poszanowaniu swoim w stolicy plenis buccis po- 
wiedał i o wielkiej skłonności bojarów moskiewskich (bo do nich od naszych 
senatorów, nie do Cara był posłany) do pokoju. Czego te signa pokazali. 1) Po- 
tkano go nie jak gońca, ale jako posła wielkiego na pół mile przed stolicą. 2. Da- 
wano mu taki dostatek, że aż prosił, aby naprasno tak wiele nie noszono win, 

małmazyj, miodów różnych, zwierzyn etc. i woźnicom jego abunde dostało się. 

11 



l 



1 



- 82 - 

3. Siedząc legacyą odprawować mu Bojarowie kazali. 4. Gdy się z nimi pożegnał 
i wyjeżdżać do nas miał, przysłali mu sorok soboli cudnych cum his formałibus: -Pro- 
szą Bojarowie Dumni, abyś to za wdzięczne przyjął, a PP"" Senatorów, Braci naszej, 
prosił, aby Króla swego wiedli do pokoju. Niech przeklęty będzie, kto pragnie ^ 
krwie rozlania. A nie tylko my pragniem pokoju, ale i Car nasz. JBo nie nim si^ 
ta wojna zaczęła, ale jego ojcem. Sam Car, gdy wojsko miało wychodzić z stoli- 
'^ce w Litwę, chodził do ojca swego Filareta, prosząc i do nóg mu padając, aby 
poczekał_wyścia przymierza z naszymi, tę przyczynę dając, że Bóg wam(!) lepiej 
pomoże, gdy kresnego całowania nie poruszym. Filaret go laską pchnął od sie- 
bie, że się potoczył, aż go Bojarowie uchwycili, mówiąc: „Błaźnie, ty nie wiesz, co 
tobie zdrowo." Zaczym Car, co musiał, to uczynił. Ale teraz, kiedy patryarcha 
umarł, że Car jest absolutus Dominus, tedy pragnie pokoju etc. etc." 

Pan Woronicz podziękował za podarek i obiecał to referować naszym, wsiadł 
za tym na sanie, prowadzili go kilka Bojarów, podwód ze czterdzieści ze wszelakimi 
dostatkami wina, miodów, owsów etc. aż do obozu Hetmana Koronnego, który nie 
bawiąc się nigdziej dobywaniem zamków miedzy Wiaźmą a Moźajskiem obozem 
leży, a czatami obegnał stolicę, broniąc, aby się ludzie nigdziej nie kupili gwoli 
odsieczy Szehinowi. Jakoż prócz Możajska (gdzie o 5000 człeka powiedają przy 
Mastruku) a stolice, gdzie dwór carski się zjeżdża, ludzi nigdziej w kupie nie 
masz. Naszy srodze plondrują, palą, ścinają, gdzie się jeno obrócą. Xiąże też 
Wiśniowieckie z kilką tysięcy wojska z Ukrainy tamtą granicą w Moskwę 
wszedł, pod Putywlem leży i zameczku dobywa. Kozaków Zaporowskich Sta- 
rzynnych z korzenia ruszyło się 10000. Byli posłowie ich u Króla, gdzie im iść 
każe. Kazano im tu pod Rosław. My też tu za Bożą pomocą myślić będziemy 
o tych tu naszych. Jakoż nadzieja w Bogu, że niedługo munsztuk im przybie- 
rzemy, bo i sami obersterowie nam powiedali na traktatach, że nędza koło nich. 
Wmć módlcie się za nami i Królem Panem naszym, bo pono jak Polska Polską, 
nie miała tak dobrego, tak skłonnego, tak roztropnego Pana, jako to jest. Tak 
unicuiąue obvius, wesołe oko pokazuje każdemu, tak nieradby nikogo z zasmu- 
coną twarzą od siebie puścił, że go może słusznie nazwać delicium generis polo- 
ni. Zatym łasce wmci braterskiej pilno się oddaję. Dat. w obozie-na Bogdanowej 
okolicy 21 Febr. 1634. 



83 — 



Paragraf z ceduły Jego Mości Pana Jana Mosko- 
rzowsklego przy tym jego liście. 



Skoro się naszy rozjechali z tych traktatów, z dział bić dużo poczęto. W nocy 
naszy pod ostróg Szehinów podpadszy, sto piechoty niemieckiej, która zwyczajnie 
w cerkwi u Ducha (która na dwoje z łuku strzelenie od obozu Szehinowego stoi) 
bywa w dzień i noc, wysiekli w pień i zagnali się naszy za konnymi (których 
nieprzyjaciel in subsidium swoim posyłał) aż do samych wrót ostrożkowych ; 
interim z dział okrutnie bito od nas, oni też choć nie tak gęsto, ale przecie odzy- 
wali się. Przez moje stajnią nade łbem końskim kula z działa nieprzyjacielskiego 
przeszła, ale strzechę popsowawszy nie uczyniła szkody z łaski Bożej. Gońcowie 
ci moskiewscy jadą z tym, aby czas, osoby i miejsce do generalnych traktatów 
namówili. 



Continuatio dyaryuszu a die 1 Janvarii 1634. 



Po tej, która ultima Decembris z nieprzyjacielem pod jego szańcami w lesie 
była, utarczce, widząc Xiąże Jego Mość Pan Hetman Lit, że żadnym sposobem 
nieprzyjaciel trybu swego wojowania teraźniejszego nie odstępując, od swoich 
szańców i fortelów w pole wyciągnąć się nie da, ani wstępnym bojem szczęścia 
spróbować chce, do takich się sposobów rzucić musiał, aby się nieprzyjaciela 
częstym pod jego szańce podpadaniem inkwietować i gdzie się jeno pokaże szarpać 
mogło. Zaraz tedy ze dnia 3 Janvarii na dzień 4 eiusdem o północy posłał Pana 
Smolskiego Rotmistrza z chorągwią jego, aby pod szańce niemieckie podpadszy 
trwogę uczynił i oraz pewnie się dowiedział, jeśliż z tego szańcu, który gwoli 
bezpieczniejszemu drew zasięganiu w lesie postawiony, nieprzyjaciel (bo tak nie- 
którzy więźniowie udawali) do więtszego taboru swego ustąpił. Podpadł Pan 
Smolski dość resolute, trwogę w nieprzyjacielskim obozie wielką uczynił, a zastaw- 
szy gęste w pomienionym szańcu szylwachty nazad się do Hetmiana z pewną wia- 
domością retirował. 

Dnia 5 Janvarii ośmiu więźniów pod Drohobużem wziętych do obozu przy- 
wiedli ludzie od Xiążęcia Jego Mości Pana Hetmana posłani. Ci o 2000 człeka słu- 
żałego dawniejszego na zamku Drohobuskim, a o 2000 świeżo z Majsrukowym (!) 
przybyłych^ którzy w osobnym ostrożku do ściany zamkowej przytknionym stoją, 



— 84 — 

powiedzieli ci, co z Majsrukowym przybyli, powiętszej części z chłopów datecznych 
z różnych manasterów zebrani. Powiedzieli i o posiłkach, które się w Możajsku dla 
dania odsieczy Szehinowi zbierają. Ciź o przybyciu Buturlina z Putywla do 
stolice, o bytności Pożarskiego i Łykowa w stolicy, o posłańcu Odojewskiego na 
Białą, a Kurakina na Kaługę wiadomość przynieśli. Tegoż dnia traktaty z nieprzy- 
jacielem continuantur. 

Dnia 6 Janvarii przedawczyk jeden do nas przybiegł, a od naszych więzień 
jeden pojmany. Ci o niedostatku żywności w taborze nieprzyjacielskim i o choro- 
bach wielkich zgodnie twierdzili. 

Dnia 7 Janvarii nieprzyjaciel czy od naszych posłuchów lacessitus, czy też 
od tych, którzy się od nas do niego przedali, vana spe małości wojska (którego 
wszytko robur pod Drohobużem być miało) przy KJM. w obozie zostawionego 
(bo utrunąue przedawczycy i więźniowie twierdzą) opojony, nim się rozedniało, 
wojsko swoje z ostrogu wywiódł i regimenty piesze po rowach nad Dnieprem roz- 
sadziwszy, niektórym z góry ku Dnieprowi w sprawie rozkazał następować. . Co 
gdy P. Hetmana od straży wiedzieć doszło, zarazem chorągwiom na koń wsiadać 
kazał. Sam interim do KJM. pobieżał, aby quid in eo passu rozkaże, wywiedział 
się. To było Jego K. Mości rozkazanie, aby wojska extra vallum nie wywodzono, 
lecz aby chorągwie na miejscach do wypadania sposobnych wszytkie stały, 
a p. Hetman aby na nieprzyjaciela oko miał, coby za intencya jego dalsza była. 
Stało się w tym wolej Jego Kr. Mości dosyć. Stanęły wszytkie chorągwie. Pan 
Madaliński z kilką chorągwi za Dniepr mimo ostrożek P. Arciszewskiego wypra- 
wiony, aby z tyłu zaszedszy jezdę nieprzyjacielską od ich fortelów odgarnąć jako 
mógł. A Xiąźe Jego Mość sam do Dniepru się udał, aby intencya nieprzyjacielską 
zrozumiał. Obaczywszy, że piechota nieprzyjacielska nad dnieprowy brzeg się 
spuściwszy moras nectit, kazał swojej nastąpić. Ta gdy nadeszła nuUo negotio 
nieprzyjacielską od brzegów w górę wpędziła. Jezda też po drugiej stronie Dniepru 
na kozaków Zaporowskich, którzy nad zakaz hetmański z obozu swego po kilku 
się wyrywając nieporządnie barziej dla łupu wyszli, na zad ustępujących wsiadszy, 
za nastąpieniem chorągwi przy panu Madalińskim będących retirować się musiała 
nie bez szkody swojej, bo z dział naszych i od jezdy (jako nam potym wzięci 
z ich wojska więźniowie powiedali) nieriiało ich poginęło. Z naszych z łaski 
Bożej jeden tylko żywcem wzięty, drugi zabity, kilka rannych. Potym, gdy nieprzy- 
jaciel uętąpił sromotnie, ucichła ta z obu stron burda. 

Nazajutrz, to jest 8 Janvarii, jednego, a 9 kilku więźniów pod obozem nie- 
przyjacielskim naszy wzięli. Ci o sobotniej alarmie pytani jednostajnie, że z na- 
szej się wszczęła przyczyny, twierdzili. Kilka naszych, za Dniepr przejechawszy, 
posłuchy nieprzyjacielskie spędzili, którym, gdy subsidia submissa, naszy ustępo- 
wać poczęli i tak ab utrinque ad arma conclamatum. Ciż więźniowie o niedostatku 



- 85 - 

żywności w nieprzyjacielskim obozie toż co i pierwszy ponowili, przydając, że 
cynga i różne choroby tak górę wzięły, że dzień żaden nie minie, żeby 30, czasem 
50 trupa nie schowano. Dla czego takie już w wojsku ich powstają mowy, któ- 
re dismembrationem sapiunt, bo Ismaiło, a przy nim wielka część wojska do 
Moskwy się przebijać, Szehin zaś z swoimi także adhaerentami przy działach 
głowę położyć chcą. To gdy Króla Jego Mości wiedzieć doszło, rozkazał Panu 
Hetmanowi Litewskiemu, aby listy tak do Szehina, jako i do cudzoziemskich 
obersterów napisać kazał, upominając ich serio, aby w takich swoich niedostat- 
kach i w srogich, które nam dobrze wiadome, defektach, raczej się ad clementiam 
Króla Jego Mości udali i miłosierdzia prosili, aniż extrema quaeque cierpieli, po- 
mniąc, że taki, który przy uporze, lubo na oko widzi, że zdzierżeć nie może, zo- 
stawa, ąuartiru nie miewa. 

Z temi listami wyprawił Xiąże Jego Mość do nich Pana Platera Oberstera 
Jego K. Mości i Pana Przypkowskiego. Ci przez trębacza osobie nieprzyjacielowi 
znać dawszy, sami oretenus wysłanym do siebie Bojarom powiedzieli, że o do- 
brym dziele chcą z nimi traktować i niektóre rzeczy na skrypcie podać od Xiążę- 
cia Jego Mości z tą jednak kondycyą. 1. Jeśli Szehin obiecuje respons na ten 
skrypt dać, który jeśliby według ich zwyczaju dany być nie miał, wolą z niczym 
się wrócić i rozmów tych nie zaczynać. 2. Druga. (\) Aby który z obersterów cu- 
dzoziemskich, bo do nich także listy od Hetmana mają, wyjechał. Bez tych 
dwóch kondycyj ani listów nie oddadzą, ani do żadnych traktatów nie przystąpią. 
Prosiła zatym Moskwa naszych, aby to ich poselstwo Szehinowi odnieść mogli. 
Od niego co za respons odniosą, niemieszkanie naszym oznajmią. Czego gdy 
naszy pozwolili, w godzinę potym, albo i dalej przyjechano od Szehina, którego 
imieniem na proponowane kondycye taki respons dano. Co się pierwszej doty- 
czę, gotów bojarzyn na wszytko replikować, byle tam nic takiego nie było, coby 
honor Cara jego zachodziło. Na wtorą powiedziano, że cudzoziemców do takich 
traktatów nie potrzeba, gdzie sprawa zachodzi Moskiewski naród i Litewski. Dru- 
ga, już się spóźniło, a cudzoziemcy opodal od ostrogu Szehinowego stoją i, nimby 
oni przyjechali, zmrok zajdzie. Lecz gdy naszy listów oddać bez przybycia cudzo- 
ziemców nie chcieli, res do jutra odłożona. 

Nazajutrz, to jest 9 Janvarii, po południu skoro się naszy z Moskwą zjechali, 
a cudzoziemca żadnego nie obaczyli, deklarowali się, żeby nic ze wszytkiego być 
nie miało, bez cudzoziemców listów nie oddadzą. A też takie rzeczy w listach 
continentur, które barziej ich, niż nas zachodzą. Odpowie Moskwa: „Cudzoziemcy 
nie należą do traktatów, bo to carowi słudzy za jego pieniądze zaciągnieni." 

2. Przywodzili przykład naszych cudzoziemców, których my ad similes 
actus nie wzywamy, ale do wojennych tylko dzieł za nasze pieniądze zaciągamy. 
Lecz gdy naszy longe aliam esse naszych cudzoziemców od ich rationem w tym 



- 86 - 

\ 

: być ukazali, że naszy pod hetmańskie rozkazanie podlegli, jemu parent i od niego 

i We wszjrtkim dependent, a ich cudzoziemcy Szehinowi non subiacent, quod pa- 

' tet exemplo Leselii, który impune Sandersona zabił i Szehinowi sądzić się oto nie 

* dał. Gdy finaliter z tym się deklarowali, że listów nie oddadzą, póki oberster 
i który nie wyjedzie, tandem ledwo nie ledwo Roswornia Oberstera wysłano, 
J któremu list niemiecki, a Suchatinowi do Szehina po moskiewsku pisany odda- 
} wszy, rozjechali się. 

I Dnia 10 Janvarii znowu P. Smolski Rotmistrz nieprzyjaciela i pod Dziewiczą 

* górą gromił, i dwunastu więźniów częścią z niemieckiej, częścią z moskiewskiej 
i piechoty do obozu przywiódł. 

I Dnia 11 Janvarii nieprzyjaciel listy posłane dnia onegdajszego przeczy- 

? tawszy, dziś rano (jako nam z języków constat) consilium z pułkownikami cu- 

I dzoziemskimi i inszą starszyną wojskową miawszy, żadnego naszym responsu 



na piśmie nie dał, listy tylko od nas posłane nazad wracał, powiedając imieniem 
^ Szehinowym, że nie dobrze napisane. Naszy listów nazad brać nie chcieli, a Mos- 

kwa, tym się zasłaniając, że mu z nimi bojarzyn wracać się nie kazał, na ziemię 
je upuściła. 

Dnia 12 Janvarii angielczycy trzej Sandersonowego pułku do nas się prze- 

dali. Trzej pod Dorohobużem od ludzi od XJM. na czatę posłanych wzięci 

do obozu przjrwiedzieni, którzy iż o tym, jakoby się we Rżowie ludzie na 

odsiecz Szehinowi zbierać mieli, wiadomość przynieśli, dla tego Xiąże P. Het- 

' man, chcąc co pewnego o tym wiedzieć, wysłał P. Komorowskiego, Rotmistrza 

/ Usarskiego, z kilkaset człeka, aby mimo Białą przeszedszy o jakie się dobre 

języki postarał. Możeli też przytym co znacznego sprawić, aby wszelkiej pilności 
' przyłożył. 

Dnia 14 Janvarii nieprzyjaciel na gościniec Smoleński pewną liczbę ludzi 
wysłał, aby ex insidiis naszych do Smoleńska i z Smoleńska jadących napadli. 
Jakoż nadało się mu to poniekąd, bo naszy ... na pewne dni rozłożonych 
nie czekając posiłku z obozu się wyrywając, hosti praeda fuere. Załapil nieprzyja- 
ciel kilkanaście podwód z chłopy i czeladzią wojskową, ale nikogo znacznego. 
Naszy też za Dziewiczą górą na drwa rąbających 16 eiusdem napadli i więźniów 
kilku pojmali, a trzej niemcy do nas się przedali. Nieprzyjaciel, widząc, że mu 
onegdajsza zasadzka impune poszła, znowu die 17 Janvarii na tenże gościniec 
wysłał. Zarwał także nieco naszych, a między nimi Pana Wołowłcza, który pod 
chorągwią usarską Króla Jego Mości służył. Na tych wypadszy z ostroźka P. 
Makarski, Rotmistrz Kozacki, drugich rozpędziwszy i nieco pobiwszy i swoich 
z wozami odgromiwszy, jednego z nich pojmał. Tymi czasy kazał Król Jego Mość 
dział sześć z Smoleńska prz)rwiózszy na górę Zaworonkową zaprowadzić, aby 



n 



- 87 - 



nieprzyjaciela we wszjrtkich jego legowiskach z nich macano. Jakoż za zapro- 
wadzeniem ich poczęli naszy wielką szkodę w nieprzyjacielu czynić, jako to 
z przj^wiedzionych 19 Janvarii więźniów i przedawczyków powieści constat, Któ- 
rzy jednostajnie to twierdzą, że od tego czasu, jako te działa tam zaprowadzono, 
dnia niemasz, aby kilku na dzień ludzi, koni nie wspominając, nie ubito. Ciż 
o poszanowaniu wielkim Pana Wołowicza powiedali, a strony żywności, chorób 
i inszych defektów toż co i inszy twierdzili. 

Interim P. Komorowski Rotmistrz pod Białą podszedszy więźnia z tych, co 
ich pod zamkiem pojmał jednego die 20 Janvarii przysłał, a sam dalej z wojskiem 
w ziemię nieprzyjacielską poszedł. Ten de praesidio na Białej powiedział, że nad 
1000 człeka do obrony nie masz. Item, że żywności i prochów mają dostatek. Bo 
500 podwód, które w jesieni municyą do obozu Szehinowego wiozły a dla na- 
szego w tył obozowi Szehinowemu zaścia przejść nie mogły, tam się zostać mu- 
siały. Tenże o zbieraniu się ludzi tych, co od Szehina pouciekali, pode Rzowem 
powiedział. Tegoż dnia na drwach naszy siedmiu więźniów wzięli. Toż się 
i dnia 21 i 22 stało, kilku także w lesie pojmano, kilka się ich do nas przedało. 

Dnia 23 Janvarii Xiąże Jego Mość, chcąc tego na gościniec smoleński wy- 
padania nieprzyjacielowi zabronić, wyjechał na rekognoskowanie miejsc tych, 
którymi nieprzyjaciel ekskursye czyni. A to eo fine, aby loco oportuno ostrożek 
tam postawiony być mógł. Upatrzywszy miejsce sposobne ostrożkowi niedale- 
ko ostrożka P. Dawiego, nazad się już wracał. Pogoni go interim Kapitan Daniel 
z Smoleńska ze czterma przedawczykami, którzy się rano do Smoleńska z regi- 
mentu Fuksowego przedali. Ci iż Xiążęcia Jego Mości ostrzegli, że na każdy dzień 
po kilkudziesiąt koni z obozu nieprzyjacielskiego samym mrokiem wypada eo 
fine, aby cokolwiek żywności na gościńcu porwać mogiła zarazem Xiąźe Jego 
Mość chorągiew kozacką P. Ślepowrońskiego zostawił, aby na tych grassatores 
poczekali. W godzinę potym, aż nieprzyjaciel zwyczajnym swym tropem wypa- 
da, którego naszy aż w ostrożek szablami zapędziwszy więźniów nieco porwali. 
Nieprzyjaciel, więtsze coraz defekty swoje widząc i plagę chorób różnych szyrzą- 
cą się in dies barziej czując, ex occasione traktatów o więźnie dnia 24 Janvarii 
umyślnie ultró sam mentionem tractatuum de pace uczynił i naszych o podobanie 
sposobu do otrzymania łaski i miłosierdzia u K. Jego M. prosił. Naszy odpowie- 
dzieli, że żadnego inszego wyścia ich ztąd wcale nie widzą sposobu, jedno żeby 
się przez Xiążęcia Jego Mości Pana Hetmana Litewskiego i insze Senatory Królo- 
wi Jego Mości upokorzywszy, miłosierdzia u Jego Królewskiej Mości żebrali, a we 
wszytkim puścili się na łaskę i wolą J. K. Mości, pewni tego będąc, że Król Pan 
nasz, jako Pan krześcijański, taką im łaskę pokaże, jaką Panu pobożnemu i łaska- 
wemu ludziom rycerskim in tali casu pokazać się godzi. 



- 88 - 

Wdzięcznie nieprzyjaciel taką od naszych deklaracyą przyjąwszy, pilno 
prosił, aby to, co oretenus słyszeli, na piśmie mieć mogli. Co gdy naszy obiecali, 
rozjechali się. Nazajutrz, to jest 25 Janvarii, za powtórzeniem prośby od nieprzy- 
jaciela posłał Xiąźe Pan Hetman przez PP. Komisarzów kilka egzemplarzów po 
rusku i po niemiecku popisanych, którego skryptu tenor taki. 



Od Krzysztofa Radziwiła Xiążęcia na Bierzach i Dubin- 

kach, Wojewody Wileńskiego, Het. W. X. Litt. etc. etc. 

Mikołaju Borysewiczu Szehinu, Bojarzynowi Dumnemu 

i Wojewodzie z Towarzyszami swymi. 



Ponieważ na różnych rozmowach o zamianie więźniów za powodem wa- 
szym wzmianka dobrego dzieła była, żeby jako w listach swoich ja Jaśnie Wiel- 
możny Wojewoda Wileński, Hetman Polny W. X. Litt. podałem wam, że będzie- 
cieli wcześnie (niżeli trudniejsze czasy jakie na wasze stronę przypadną) starać 
się o łaskę JKM. o zjednanie JKM. Pana krześciańskiego i łaskawości pełnego 
miało się przyczynić. Toż teraz życząc ujęcia krwie krześciańskiej gotowem uczynić 
z PP. Senatorami przy boku J. K. M. będącymi, jeżeli cale spuścicie się na łaskę 
J.^. M. i dobrotliwość z nadzieją dobrą, że taką uznacie jako Panu krześciań- 
skiemu pobożnemu i łaskawemu sposobem innych PP. krześciańskich w potocz- 
nych razach ludzi rycerskich pokazać należy. Dan w obozie die 25 mca stycznia 
roku 1634. 

Ten skrypt nieprzyjaciel przyjąwszy rozjechał się z naszymi. 

Dnia 26 Janvarii nieprzyjaciel, nie kontentując się tym skryptem tak ogólnym, 
prosił, aby mu inspecie sposób wolnego passuikondycye (bez któiych J.K.M. wró- 
cenia się do Moskwy wojsku w ostrogu nieprzyjacielskim będącemu nie pozwala) 
od naszych podane były. Co naszy dołożywszy się J. K. M. non gravatim obiecali. 
A iż nieprzyjaciel podczas tych traktatów necessitatibus suis providere chciał i na 
drwa coraz swoich wysyłał, kazał Xiąże Pan Hetman Panu Smolskiemu, aby na 
tych popilnował, którzy za zasłoną traktatów we drwa się opatrzyć chcą. Wziął 
Smolski kilkadziesiąt koni z chorągwi swojej, a pozoczywszy nieprzyjaciela drwa 
rąbiącego, uderzył nań. Uszli niektórzy, drudzy zabici, a 18 więźniów tak cu- 
dzoziemców jako i Moskwy do obozu przywiedziono. Tegoż dnia pięć cudzo- 
ziemców do nas się przedało. 



- 89 - 

Dnia 27 Janvarii Pan Komorowski Rotmistrz, bywszy pod Białą, a ztamtąd 
pod Wołoczkiem, Rżowem, Terepcem, języków dobrych przy pogromieniu nie- 
przyjaciela, gdzie się jeno nawinął, pojmał. Interim wszędzie derewnie wokoło 
zamków tycti palił i szable na tych, którzy tam mieszkali nie żałował, mianowicie 
włości Szehinowe, w polu Białej leżące, wszytkie w popiół obrócił. In reditu 
ostroźek na Ciapołowie niedaleko od Białej dla ekskursyi nieprzyjacielskich z roz- 
kazania XJM. postawił, który piechotą i jezdą z ordynacyej Xiążęcia JM. sufflcien- 
ter opatrzony. Więźnie od niego przywiedzieni o żadnych posiłkach, któreby się 
Szehinowi na odsiecz gotowały, ani słyszeli; de praesidiariis tylko na Białej, na 
Rżowie, na Terepcu i opatrzeniu zamków dostateczną uczynili relacyą. Tegoż 
dnia z nieprzyjacielskiego taboru trzej cudzoziemców do nas się przedało. Ci 
o wielkiej radości w obozie nieprzyjacielskim powiedzieli, która ztąd urosła, iż 
rumor przyszedł, że Król Jego Mość skłania się do miłosierdzia i na traktaty de 
libero ipsorum in Moscoviam reditu pozwala. 

Dnia 28 Janvarii naszy piąciu za Dziewiczą górą pojmali na drwach. 

Kondycye za naleganiem nieprzyjacielskim miały być im podane. Ale gdy 
nieprzyjaciel, aby hardość swoje pokazał, chciał też swoje wzajem podawać, 
naszy, indignitate rei moti i nieprzyjaciela sfukawszy, nazad do obozu pojechali. 

Nieprzyjaciel, widząc, z kim sprawę ma, i że nie trafił na takich, jako rozu- 
miał, die 29 Janvarii rano posyła trębacza, prosząc, aby naszy na rozgowor 
wyjechali. Odpowiedziano mu, że o żadnym rozgoworze naszy nie myślą, chyba 
jeśli nieprzyjaciel nasze kondycye, które mu proponowane będą, gotów przyjąć. 
Na co gdy Szehin pozwolił, znowu naszy replikują, że niedosyć na tym, ale' tego 
jeszcze trzeba, aby, nasze kondycye przyjąwszy, swoich ani wzmianki nie czynili, 
ani ich ukazowali, alias ze wszytkiego nic nie będzie. I na to gdy Szehin 
pozwolił, dopieroż naszy na rozgowor pozwolili i po obiedzie' godzinę naznaczyli, 
która skoro przyszła, bez wszelkich ceremonij i mów długich oddano Deputatom 
moskiewskim kondycye, które oni wdzięcznie przyjęli, które te są : 

1. Aby wprzód wszytkich zdrajców i przedawczyków dawniejszych i świe- 
żych wszytkich wydali. 

2. Więźniów, którychkolwiek i jakiejkolwiek kondycyej z wojska naszego 
i z zamku Smoleńskiego u siebie natenczas w taborach mają, aby zaraz wolno 
puścili. 

3. Cudzoziemcom wszytkim od najwyższych do najniższych officierom 
i zołdatom pospolitym wolno ma być lubo służbę w wojsku KJM. przyjąć, lubo 
do ojczyzny ich odejść, którym aby Pułkownicy i Kapitani ich paszportu nie bronili. 

4. Ludziom narodu Moskiewskiego wyższej i niższej kondycyi tak jezdnym 
jako i pieszym aby wolno było zostać na stronie KJM. i służyć w wojsku JKM. 
bez wszelkiej przekazy. 

12 



" 90 - 

5. Aby cudzoziemcy wszyscy przysięgli napotym nie służyć, ani broni swej 
podnosić przeciw KIM. i wojskom jego, ani żadnych rad i pomocy żadnym sposo- 
bem nie dawać, ani państwom JKM. wszystkim sami przez się i drugich jawnie, 
ani tajemnie żadnej szkody nie czynić. 

6. Ludzie narodu Moskiewskiego wszyscy aby też przysięgę wykonali, 
póki ta ekspedycya trwać będzie, nie podnosić broni swej przeciw JKMości. 

7. Aby wszytkie chorągwie jezdne i piesze, cudzoziemskie i moskiewskie 
zupełna oddali przez Hetmana JKM. z taką, jaką się godzi, rewerencyą. 

8. Armatę wszystką z tym, co do niej należy, z municyą, spiżą wszelaką, 
niczego nie ukrywając, aby zupełnie JKM. zostawili, nie czyniąc w niej namniej- 
szej szkody. 

9. Oręża wszelakie, to jest muszkiety i inszą strzelbę ognistą oprócz ręcznej 
broni, aby złożyli i cało JKM. oddali. 

10. Cokolwiek kaźni jakokolwiek nazwanej znaleźć się w obozach ich 
może aby zupełnie oddana była. 

11. Ludziom cudzoziemskim, którzy na sławę się JKM. przedali, aby spra- 
wiedliwie wrócono to, cokolwiek w obozach ich zostało. 

12. Przed wyściem ich z taborów na kilka dni, aby tam Komisarze 
JKM. mogli bezpiecznie jechać dla spisowania armaty, kaźni, municyej, oręża 
i wszelkiego apparatu wojennego, dla czego mają dać do obozu JKM. w za- 
kładzie pewne i znaczne obojga narodu osoby, i straż JKM. żeby do tego 
wsz3rtkiego przystawiona była, tak i do wsz3rtkich broni, obozów, szańców 
i ostrożków ich. 

13. Jeśliby który z nich z apparatu wojennego bądź cokolwiek inszego nad 
to, co się im pozwoli, ważył się wynieść, lubo potajemnie wyprowadzić, tedy 
wszystko ma tracić. 

14. Termin do (o)dejścia ich na miejsca te na Wołoczek, na Kaługę i na Relsk 
użycza się im dni czternaście od tego dnia, którego się z taborów swych ruszą. 

15. Aby włościom JKM., kędy przechodzić będą, lżej było i oni sami aby 
wcześniej prześć mogli, mają się na kilka części rozdzielić i kilką dróg sobie na- 
znaczonych iść do miejsc pomienionych. 

16. Chłopów ile mają w taborach swych z włości JKM. powinni wszytkich 
z ich żonami, dziećmi i majętnością wszelaką wypuścić i oddać Komisarzom 
JKMości. 

17. Po zawarciu tych punktów do wyścia swego z taborów, aby się dla 
uwarowania rozmaitych tumultów i przypadków nigdziej nie wychylali, aż się 
porządnie w drogę wybiorą, 

18. Odchodząc aby tabory i szańce, i ostrożki swoje wcale zostawili, 
żadnym ani potajemnym sposobem onych nie psując, ani paląc. 



— 91 — 

19. Idąc w drogę swoje do miejsc naznaczonych, póki z państw 
JKM. nie wynidą, aby żadnych krz3rwd, szkód i bezprawia poddanym i wło- 
ściom JKM. nie czynili, ani z drogi nie wybaczali, pogotowiu aby w zamki JKMości 
nie wchodzili. 

20. Póki się t3rm kondycyom wszytkim z ich strony dosyć nie stanie, mają 
być pewne i niepodłe osoby z wojska ich obojga narodu w zakładzie w obozie 
JKM. aż do czasu naznaczonego. 

21. Dla zawarcia tych punktów mają deputatów swoich tak Cudzoziem- 
skiego jako Moskiewskiego narodu do obozu JKMości przysłać. 

22. Te wszytkie punkta dla lepszej pewności utwierdzić mają wszyscy 
starszy ich tak Moskiewskiego jako i Cudzoziemskiego narodu nie tylko pismem, 
ale i przysięgą. 

23. OfiRcierom cudzoziemskim także i innym wszjrtkim zołdatom, którzyby 
się chcieli do ojczyzny swej wrócić albo się udać na służbę JKM., aby reszty, co 
im przychodzi za ich zasługi, tu zaraz, nim wynidą z taborów, były wszytki popła- 
cone. Także żony i dzieci ich, i rzeczy, jeżeliby który z nich miał gdzie na 
Moskwie, aby im były odesłane na termin umówiony. A to wszytko, co tu 
mają w taborze, aby im było wolno z sobą wziąć. 

A iż i inszy cudzoziemcy o egzemplarze ich prosili, rozdać ich kilka Xiąże 
Pan Hetman mied^ nie kazał. 

Po rozmowie tej posłał Szehin, prosząc JKM., aby z dział strzelać nie kazał, 
żeby mógł sine uUa turbatione podane uważyć kondycye; ale Król Jego Mość 
per ludibrium to jego petitum odprawił, mówiąc: „Wszak waszy pułkownicy udają, 
że z dział naszych żadnej w obozie waszym szkody niemasz". A potym, skoro 
odjechali z placu Komisarze, z dział uderzono. Tegoż dnia na drwach za Dzie- 
wiczą górą nieprzyjaciela gromiono, sześciu żywcem przywiedziono. 

Ich Mość Panowie Obywatele Województwa Połockiego także z utarczki, 
którą z czatą nieprzyjacielską w mil kilku od Połocka mieli, więźniów co przed- 
niejszych ze sta, których pojmali, wybrawszy czterech, do obozu cum solenni 
legatione wprzód KJM., a potym Xiążęciu Panu Hetmanowi prezentowali. 

Dnia 30 stycznia trzej pod taborem nieprzyjacielskim pojmani, a czterej 
angielczykowie do nas się przedali. Po południu nieprzyjaciel przez trębacza 
prosił, aby naszy za złe nie mieli, że na podane dnia wczorajszego od nas kondy- 
cye responsu tak prędko dać nie może; a to czyni dla tego, że musi się trochę 
nad uważeniem ich zabawić. 

Dnia 31 kilka więźniów tak pod Dorohobużem, jako i pod Dziewiczą 
górą pojmano. 

Tegoż dnia Król Jego Mość kazał z dział do obozu nieprzyjacielskiego 
potężnie bić, tak iż koło razy 200 z nich uderzono. 



— 92 — 

Dnia 1 Februarii z dział potężnie z rana strzelano. Po południu nieprzy- 
jaciel deklaracyą naszym strony podanycłi kondycyj uczynił, że na nie zezwo- 
lić żadną miarą nie może, ale czekać cłice sukkursu, albo okazyej takiej, któ- 
rejby na nas zażyć mógł. Tegoż dnia więźniów czterech naszy pod szańcami 
nieprzyjacielskimi wzięli, którzy na to się zgadzali, że się nieprzyjaciel w drogę 
gotuje i przebijać się k Moskwie chce, dla tegoż Xiąźe Pan Hetman zasieki 
potężne wszędzie wkrąg taboru nieprzyjacielskiego rzucić kazał, a czterech 
towarzyszów na to odstawił, aby obecnie dwaj od Zaworonkowej góry po- 
cząwszy aż do mostu smoleńskiego z jednej, a drudzy dwaj od ostroźka 
P. Arciszewskiego aż ku Małachowskiej branie z drugiej taboru nieprzyjacielskiego 
strony co dzień objeżdżali i pilno doglądali, aby obecne podjazdy z ostrożków na- 
szych koło zasiek czynione były, upatrując, aby się żaden z taboru nieprzyjaciel- 
skiego nigdziej przekraść nie mógł. 

Dnia 2 Februarii Xiąże Pan Hetman, chcąc nieprzyjaciela w pole wywabić, 
podpaść pod sam ostróg Szehiiiów kazał, tej będąc nadzieje, że na harcowniku 
w pole wypadszy, pugnae copiam faciet, gwoli czemu oportunis locis wszędy 
ich zasadził. Ale gdy nieprzyjaciel żadną miarą wywabić się z swoich lochów 
nie dał, naszy, kilka na dzień godzin w polu stawszy, wrócić się re infecta musieli. 
A iż w nieprzyjacielskim obozie sroga mieszanina i concursus ad arma począł 
być, kazał XJM. potężnie z dział bić, tego będąc rozumienia, że gdy w swoich 
altarmplacach(!) nieprzyjaciel stanie, magis kulom naszym patebit. Jakoż nie zawiódł 
się Xże JM. nic na tym, bo prędko po tej alarmie dwaj, którzy się do nas przedali, 
a trzeci pojmany na to się zgadzali, że tego dnia do kilkudziesiąt człeka, co oni 
widzieć mogli, z dział ubitych legło. A co po jamach poginęło, non constat. 

Dnia 3, 4, 5 i 6 nic tak znacznego się nie stało, oprócz że się kilkanaście 
z nieprzyjacielskiego taboru do nas przedało, a kilka pojmano. 

Dnia 7 nieprzyjaciel trębacza wysłał, prosząc, aby naszy na rozgowor wyje- 
chali. Summa rozgoworu tego była, aby więźniów w zamianę oddano. Ale pod tym 
płaszczykiem latebat to, że się nieprzyjacielowi bardzo defekty jego i coraz bar- 
ziej szyrzące się choroby przykrzyły, i dla tego radby był od naszych jakie 
słówko uchwycił, z któregoby był okkazyą uczciwie wziąć mógł do traktatów 
o umoderowanie podanych sobie 29 Janvarii kondycyj; a nie mogąc nic takiego 
od naszych się doczekać, lubo dnia 8 Februarii, gdy się znowu z naszymi na tęż 
koło zamiany więźniów rozmowę zjeżdżając, pilno na toż czyhał, dopiero 
9 Februarii z fortelu się swego ultro wydał i aperte Komisarzów naszych o to 
prosił, aby się intercesyą swoją do JKM. włożyć chcieli, aby Jego Kr. Mość, jako 
Pan krzesciański i kawalerów dobrych patron, chciał się po krześcijańsku z nimi 
obejść, a ostatniej ich zguby nie pragnąc, do umoderowania kondycyj podanych 
skłonić się raczył. 



■f^ 



- 93 — 

Naszy, dobrą im o dobrotliwości Jego Kr. Mości nadzieję uczyniwszy, do 
jutra tę sprawę odłożyli Tegoż dnia trębacz Oberstera Lesia kochany, a po nim 
dwaj Bojarowie moskiewscy na sławę Króla Jego Mości z obozu swego do 
naszego przejechali. Jego Mość też Pan Wojewodzie Ruski, pod szańcem niemiec- 
kim kilkanaście piechoty niemieckiej zaskoczywszy, sześciu żjrwcem wziął, osta- 
tek rozgromił. Z pod Wiążmy także Kozacy Zaporowscy 14 Bojarów, a miedzy 
nimi trzech Kniaziów i Rotmistrza na utarczce (którą pod Rżowem, na koni 150 je- -i.f 

zdy nieprzyjacielskiej, na czatę pod wojsko nasze wyprawioną, napadszy, mieli, I 

i wszytkich znieśli) wziętych do KJM. przysłali. . | 

Dnia 10 Februarii, gdy Jego K. Mość za doniesieniem affektacyej nieprzy- | 

jasielskiej na moderacyą kondycyj pozwolić raczył, a nieprzyjaciel o tym usłyszał, i 

zarazem konferować z naszymi o miejscu począł. Naznaczone miejsce w naszym [ 

obozie, w budzie Xiążęcia Jego Mości Zygmunta Karola Radziwiła, Kawalera [' 

Multańskiego (!), Krajczego W. X. Litt, na górze Zaworonkowej; czas — dzień jj 

jutrzejszy. | 

Tegoż dnia sześciu więźniów pod obozem nieprzyjacielskim wzięto. A mie- I 

dzy inszymi o defektach w obozie nieprzyjacielskim, o chorobach, strażach et id | 

genus powieściach referowali, jako Leszel wielce jest po przejechaniu na nasze j 

stronę trębacza swego frasowliwy, nietylko względem tego, iż wszytkiego się mu f 

powierzał i wszytkiego, co się w obozie nieprzyjacielskim dzieje, dobrze wiadomy, f. 

ale też, że taka nań u wojska moskiewskiego padła suspicya, jakoby go umyślnie ; 

wprzód do nas wyprawia, a potym i sam za nim in nostras partes transire miał. u 

Dnia 1 1 Februarii, iż się naszy z trąbieniem spóźnili, de numero tylko com- 
misariorum actum. Stanęło, aby sześć osób do traktatów należących, a siódmy . 

pisarz albo diak z moskiewskiej z kilką, coby konie trzymali czelada, a z naszej 
totidem strony o pierwszej z południa w niedzielę na miejsce naznaczone 
przyjechało. 

Po rozjechaniu się z traktatów z dział naszych uderzono. A kapitan Szlejer, 
samotrzeć straż nieprzyjacielską i kobyliny około Ducha świeże pominąwszy, pod 
sam Szehinów obóz podpadł, dwóch popów ruskich, zołdata trzeciego, od pogrzebu 
się wracających, zabił, a potym do swoich, których kilkanaście do obozu z Smo- 
leńska jadących było, zdrowo się retirował. 

Dnia 12 Februarii o godzinie wtorej z południa zjechali się naznaczeni do 
budy Xiążęcia Jego Mości Pana Kawalera Komisarze, mianowicie z naszej strony 
Pan Andrzej Rey, Sekretarz i Dworzanin Pokojowy KJMości, P. Mikołaj Abramo- 
wicz, Wojewodzie Smoleński, Pułkownik cudzoziemskiej piechoty P. Mikołaj Korff, 
P. Rożen Oberster, P, Buthler Oberster i Pan Charliński; z moskiewskiej strony 
cudzoziemscy obersterowie Leszel i Jakub Szarles, Bojarowie Suchatyn, Ozierin- 
ski, Laryszkin, Iwan Poddiaczy albo Pisarz i Hans Angler, Inflantczyk w Moskwie 



- 94 - 

urodzony i osiadłość mający, miasto tłumacza. Skoro tedy spoinie zasiedli, uczynili 
propozycyą naszy, zew tych dwu punktach wczorajsza z Moskwą stanęła konkluzya: 

1. Że te o kondycyach proponowanych umowy dalej dnia czwartkowego 
pociągać się nie będą. 

2. Że pod czas tych traktatów ąuartir nie ma się dalej nad ten okrąg, 
który miedzy naszą Żaworonkową a ich ostrogiem i Dziewiczą górą leży, rozcią- 
gać, ultra hunc ambitum wolno tak nam, jako im, zażywać swych fortelów postronie. 
Ną co gdy Moskwa zezwalała, ad conditiones ventum, z których pierwsza : 

1. Aby antę omnia zdrajców i przedawczyków dawniejszych i świeższych 
wszytkich wydali. 

Na tę Moskwa zrazu trochę się ociągała, racyą dając, że to rzecz niezwy- 
czajna, nigdziej tego nie bywało, i za pierwszych wojen moskiewskich nie upo- 
minano się tego. Responsum od naszych : Primum to jest u wszytkich wojenni- 
ków, gdy z sobą akkordują, że się wydania zdrajców domagają, 2. Co może 
być słuszniejszego, jako że Król Jego Mość potrzebuje swoich własnych podda- 
nych, którzy miasto tego, coby Królowi Jego Mości assistere i zdrowie swoje za 
dostojeństwo JKM. i całość ojczyzny ważyć mieli, to oni szablę swą przeciw 
własnemu Panu i ojczyźnie podnoszą.^ 

Replikuje Moskwa : Wydajcie i wy nam tych, którzy od nas na wasze stronę 
przebiegli, bo to są zdrajcy Cara naszego, Hosudara swego. Responsum: To 
nie są zdrajcy, którzy, upamiętawszy się, wracają się na służbę tego, któremu krest 
całowali; choćby całe wojsko moskiewskie przeszło na służbę JKM. żadenby ich 
za zdrajców słusznie poczytać nie mógł. Czemu? Bo KJM. wszytka Moskwa 
przysięgała i za Cara sobie pierwej obrała, niż tego teraźniejszego Państw Mos- 
kiewskich uzurpatora. Z tego dyskursu delapsi sunt in disputationes de iure Króla 
Jego Mości, które ma do Carstwa Moskiewskiego, ale że ta kwestya do generalnych 
traktatów należy, prędko o niej dysputacya ustała. A kondycya ta dilata ad cras- 
tinum do zniesienia się z Szehinem. 

Postąpiono zatym do drugiej kondycyej, która ta jest : 

2. Więźniów, którychkolwiek i jakiejkolwiek kondycyej z wojska naszego 
i z zamku Smoleńskiego u siebie na ten czas w taborach mają, aby znowu wolno 
puścili. 

Odpowiedziała Moskwa: Oddajcie i wy nam nasze więźnie wzajem. Res- 
pondent naszy: Byśmy nie byli sobie we wszytkim pares, słuszniebyście się mogli 
domawiać wzajemnej więźniów waszych od nas restytucyej; ale że Pan Bóg za 
wasze nieprawdę i periurium tak was pokarał, że was w ręce Królowi Jego Mości 
Panu naszemu podał i podać widomie do końca chce, trudno kontraktem więźnie 
swoje na nas wytargować macie. Dopraszać się tego trzeba, bo inaczej pewnie 
z tego nic nie będzie. Jeśli per submissionem pójdziecie, jeśli o to prosić JKM. 



- 95 - 

będziecie, tedy my bierzemy to na się i to u JKM. otrzymamy, aby waszych wię- 
źniów wzajem odpuścił. A pewnie więcej przez taki sposób łaski JKM. poznacie, niż 
gdyby per contractum rzeczy te iść miały; bo ex contractu nie powinnibyśmy ani 
więcej, ani więtszej kondycyej więźniów wam oddać, jeno jak wiele i jakiej kondy- 
cyej naszycli u siebie macie, przez prośbę zaś mogą być wszyscy ich captivi wolno 
z łaski Jego Kr. Mości wypuszczeni. Przypadł tandem nieprzyjaciel na to medium 
i prosił PP. Komisarzów naszych, aby się do Jego K. Mości uniżoną włożyli pro- 
śbą, aby Jego Kr. Mość więźniów ich wolno wzajem wypuścić raczył. Co gdy 
naszy przyobiecali, koncypowano tę kondycyją w te słowa: Wszytkich więźniów, 
którzykolwiek z obozu J. K. M. i z zamku Smoleńskiego wzięci są, mają wolnych 
jakiejkolwiek kondycyej byli wypuścić. A względem ich więźniów, w obozie JKM. 
i w Smoleńsku będących, o tych przyobiecują Komisarze prosić KJM., aby nie 
względem jakiego kontraktu i umowy, ale z samej dobrotliwości JKMości wypu- 
szczeni byli. Toż się ma rozumieć i o inszych wszytkich więźniach, gdziekolwiek 
wziętych, a tu w taborze moskiewskim będących, że mają wolno być wypuszczeni. 

Wieczór nastąpił, dla tegoż do jutra ostatek odłożono. Tegoż dnia do obozu 
naszego dwaj się anglików pułku Leślowego przedało. 

Dnia 13 Februarii, ponieważ dnia wczorajszego nie takim, jako się godziło, 
porządkiem naszy w konferowaniu z nieprzyjacielem postępowali i barziej digres- 
sionibus i wrywaniem się jeden drugiemu w rzecz czas trawili, aniżeli rationibus 
z nim się rozpierali, dla tegoż Xiąże Pan Hetman z rozkazania JKM. spisał 
PP. Komisarzom krótko memoryał, jako która kondycya moderowana i jakimi 
racyami wsparta być może. Gdy się zjechali ab utrinąue Komisarze, upominali 
się naszy na wczorajszy z strony wydania zdrajców punkt, do Szehina wzięty, od 
nieprzyjaciela rezolucyej. Nieprzyjaciel negatj^wą chciał wszytkiego uniknąć, tejże, 
co i wczora, racyej zażj^wając, że to nigdy nie bj^wało. Respondent nostri: Po 
wszytkłm krześcijaństwie zwyczajna to we wszytkich z nieprzyjacielem akkordach, 
że się naprzód zdrajców upominają, ale i w Moskwie to nie nowa; gdy 
P. Chodkiewicz Drohobuża dobywał i przez akkord zamek wziął, wszytkich 
wprawdzie wolno puścił, ale francuza Fiutenę, który kapitana swego Kontesa 
zabił, a do zamku się był przedał, ex contractu od nieprzyjaciela wydanego wziąw- 
szy, na pal wbić kazał. 2. Azaż i wy sami, gdyście tak rok Drohobuż przez akkord 
wzięli, inszych wypuszczając, nie brali tych, którycheście za zmienniki Hosudara 
waszego poczytali. Co tedy wam licuit, nam czemu tego denegujecie. Instant 
Moskwa: Nie możemy na taki generał pozwolić, abyśmy wszytkich zdrajców 
waszych wydali; lecz podajcie ich imiona na regestrze, a Szehin, obaczywszy, 
co za ludzie, resolwować się (ma) na tę, abo owę stronę. 

2. Co za pożytek, co za sława ztąd Królowi Polskiemu, że tych zdrajców 
się domaga? Niejest to rzecz tanti, abyśmy dla niej czas tracić mieli. Replicant 



m 



■4 



% 



- 96 - 

naszy: Co się regestru podania tycze, to nie potrzebna. Czemu? Bo się wam ta 
kondycya dosyć elucidowała. 1. Że JKM. nie potrzebuje od was tylko wła- 
snych poddanych swoich. 2. Nie potrzebuje JKM. dawniejszych zmienników 
swoich, ani tych co się z państw JKM. dawno do ich Osudara przedali, ale 
o tych tylko KIM. poddanych rozumieć się to ma, którzy pod teraźniejszą ekspe- 
dycyą z zamku Smoleńskiego abo z obozu naszego do was świeżo się przedali 
i są w obozie waszym praesentes. 3. W to się nie inkludują poddani JKM., któ- 
rych obersterowie i officyrowie na shiżbę moskiewską zaciągnęli, bo tym simpliciter 
JKM. kondonować raczy, jako uwiedzionym i oszukanym, byle ab hinc wię- 
ł cej przeciwko KIM. i Rptej broni nie podnosili ; ale tych tylko się domagamy, 

którzy propter patratum w obozie naszym scelus impunitatem ąuaerentes do 
I was przebiegli. Pożytek tego domagania się ten, iż Xiąże Pan Hetman i źa- 

* den cnotliwy z szelmami sprawy mieć nie chce, ale z ludźmi poczciwymi, i nie 

I dopuścimy, aby zdrajca zarówno z poczciwym na wolność wyniść miał. Lecz 

I gdy Moskwa mordicus regestru się upominała, wzięli to naszy ad deliberan- 

I dum do jutra, chcąc się wprzód KJM. w tym dołożyć. Przystąpiono zatym do 

i* 2 kondycyej, którą tak, jako się wczora koncypowała, przeczytano i podpisano 

z obu stron. 
\ Postąpiono i do 3 strony wolności cudzoziemców, na którą barzo wsparznęli 

f obersterowie cudzoziemscy, nie chcąc na to pozwolić, aby ich żołdatom optia ta 

I i wolność bądź się na służbę JKM. się zaciągnienia, bądź do ojczyzny ich nazad 

\ wrócenia dana była. Racye ich te były: 1. Idzie im o honor i reputacyą, którejby 

t multum decedere przez to musiało, gdyby superioritas ich w czym labefactari 

I miała; a labefactareur nieladajako, gdyby przez spary na to patrząc mieli, kiedy 

i żołdacy przysięgę oddaną ich chorągwiom łamaćby mieli. 2. Jest to contra con- 

j scientiam, bo przysięgli Carowi wiernie i cnotliwie służyć, a nie służyliby, gdyby 

; na to pozwolić mieli, aby ich żołdacy mieli swoje(j) przeciw Carowi, który ich na 

i służbę zaciągnął, impune ręki podnosić i z jego służby się wyłamywać. 3. Co- 

j byśmy za podziękowanie od Cara mieli, gdybyśmy bez żołdatów do niego przyszli. 

I Respondent nostri : Jeśli wam miła wasza reputacyą, co rozumiecie o Królu Jego 

1 Mości? Czy niepodobniejsza jemu reputacyej swojej ochraniać, niżli na wasze 

"^ respektować; a nie ochroniłby jej pewnie, gdyby, wszytkich na wolność wypuszcza- 

jąc, wszytkim żywoty i zdrowie darując, na to miał przez spary patrzyć, gdybyście 
wy swoich żołdatów, którzy się do Moskwy wracać nie myszlą, gwałtem mieli do 
służby przymuszać? Instat nieprzyjaciel: Podamy my tedy sposób, którym ta 
kondycya moderowana być może, a ten jest clementia Regis, której niech Król 
Jego Mość zażyje, a na nas nie wymaga tego, co nas pessumdat. Odpowiedają 
nsiszy: Nie na tośmy się tu zjechali, abyśmy propositas vobis mieli wymazować 
conditiones, ale na to, żeby te, które się trochę cięższe zdadzą, polekczyć się mogły. 



- 97 — 



-^a^X 



A wy przez podany środek nie moderować, ale wymazać tę kondycyą usiłujecie, 
na co my, choćbyście nie wiem jak wiele nanieśli racyi, nie pozwolimy. Po dłu- 
gich kontrowersyach koncypowany ten punkt w te słowa : Którybykolwiek z offi- 
cierów i zołdatów tak cudzoziemców jako i z narodu moskiewskiego chciał jechać 
na służbę JKM., all)0 się do ojczyzny wrócić, ma się opowiedzieć Panom Komisa- 
sarzom JKM, przy wyszciu z obozu, co im niema być broniono. PP. Komisarzom 
także też bronić tego nie mają, że im będzie wolno przed wyściem ich napomnieć. 

Tegoż dnia przedało się do nas cudzoziemskiej piechoty z Szarlowego regi- 
mentu pięć. 

Dnia 14Februarii przystąpili PP. Komisarze do pozad idącej kondycy ej, która 
tego potrzebuje, aby moskiewskiego narodu tak jezdnym jako pieszym cuiuscunąue 
conditionis ludziom, także jako i cudzoziemcom wolno było transire in partes no- 
stras bez wszelkiej przekazy. 

Na tę Moskwa replikę taką uczyniła, że my bronić żadnemu nie możemy, 
ani będziemy tego i pozwalamy każdemu, kto chce zmiennikiem być, aby to na 
swój karb czynił ; ale żeby ta nasza deklaracya na piśmie być miała, żadną miarą 
uczynić tego nie możem. Szyja nasza i wszytko, co mamy, w tym. I jednako 
nam tu pomrzeć, jako i na Moskwie, gdziebyśmy pewnie abo palu, abo szubienice 
nie uszli, gdyby Car nasz przeczytał, żeśmy na to pozwolili, aby jego poddani 
i chłopi z jego się poddaństwa wyłamywać i inszemu Hosudaru służyć mieli. 

Respondent naszy: Czego słowy pozwalacie, czemu tego pismem zawrzeć 
nie chcecie? Azażby nie toż, gdyby się ich wasz Hosudar dowiedział, was karanie, 
co i o pismo potkało, bo cóż inszego jest pismo, jeno słowa, które mówimy, dla 
pamięci na papierze stermłnowane? I my kontentowalibyśmy się słowną waszą 
deklaracya, gdybyście umieli słowa dotrzymywać; aleśmy doznali, że nietylko 
słowa trzymać nie umiecie, aleście się nauczyli i przysięgi łamać. Surdo narraba- 
tur fabuła, bo oni toties quoties eandem cantilenam recinebant. Na ostatek wzięli 
ten punkt ad deliberandum do zniesienia się z Szehinem. 

Postąpiono zatym do kondycyej 5 i 6, która ta jest: Aby cudzoziemcy 
wszyscy przysięgli napotym nie służyć przeciwko Królowi Jego Mości i woj- 
skom JKM. i aby nic nieprzyjacielsko przeciwko państwom JKM. ani jawnie, 
ani tajemnie nie poczynali; ludzie też moskiewscy aby przysięgę wykonali, 
póki ta wojna trwać będzie, broni swej nie podnosić przeciw wojskom Jego 
Królewskiej Mości. Obie te kondycye dwa dni czasu wzięły, bo i cudzo- 
ziemcy, i Moskwa dużo się tej przysięgi zbraniali, z tym się opowiedając, że 
nie tylko na to, aby nigdy przeciw wojskom JKM. broni nie podnosili, przy- 
siąc nie mogą, ale i na namniejszy czas. Cudzoziemcy pro sua parte te 
przynosili racye: 1. Że to jest contra conscientiam, gdyby, przysiągszy raz 
Carowi Moskiewskiemu wiernie służyć, teraz mieli contrario pierwszemu iura- 

X3 



- 98 - 

mentu obUgarl 2. Jednakie ich ztąd peiiculuin manet, gdyby przysi^t, jako, 
gdyby nie przysięgli, bo jeśli przysięgą, a z tym do Moskwy się wrócą, miasto 
zafdaty swoich reszt i zashiźonęgo pewnie ich Car potopić każe. Wolą tedy, na 
wolą Bożą się puściwszy, ddcretu Jego tu w obozie czekać i poczciwie pomrzeć, 
niż poprzysiężoną raz Carowi wiarę złamać. 3. Żadnego ztąd pożytku Król JM. 
mieć nie będzie, chyba ten, że salvare chcąc per obliquum ich pogubi. Respondent 
nostri: Nie tyka się to nic konsciencyej, że sługa, przysiągszy panu wiernie słutyć, 
a potym od niego będąc derelictus, a necessitate, która i prawsi łamie, adactus zno- 
wu przysięże, że do pewnego czasu stnymywać się od jego posługi będzie. 2. To- 
by to wam periculum jakie o-eare mogło, abo conscientiam wasze laedere, gdybyś- 
my to na was wymagali, abyście służyli przeciw Moskwie, któiymeśde raz wiarę 
poprzysięgli; lecz my tylko nasze securitatem od was warujemy i t^o strzeżemy, 
abyśmy węża na głowę swoje nie wypuszczali. 3. Ordinata charitas incipit a se. 
Barziej nam t^o upatrować trzeba, żebyśmy za wypuszczeniem tych, których 
nam Bóg w ręce nasze podał, w więtsze się niebezpieczeństwo nie podali, niż tego, 
aby oni reszt swoich albo za^użonego doszli, albo gniewu carski^o uszli. 
4. Azaż to mały pożytek KJM., gdy tę część wojska, której za łaską Bożą już jest 
silen i ma ją w rękach, przez wykonanie przysięgi odetnie od inszych wojsk nie- 
przyjacielskich i postrzeże tego, aby się z drugiemi nie złączyła i szkodzić woj- 
skom JKM. nie mogła. 5. Gdyby się Hetman czego po was nowego domagał, 
valerent wasze excusationes ; ale to po wszytkim świecie usitatissimum, że gdy 
wojsko przez akkord z drugim o ąuatir traktuje, to prima bywa kondycya, 
aby przysięgło, że do pewnego czasu nihil hostile przeciwko niemu poczynać nie 
będzie. A żaden monarcha, żaden cesarz, żaden król o to się na żołnierza nie 
gniewa, kiedy on inaczej żywot swój salwować nie mógł. 

Instat nieprzyjaciel, diversam conditionem inszych państw od Moskiewskiego 
ukazując, diversum regimen diversas occasiones pretendując, bo \y Moskwie inszego 
prawa oprócz samej woli carskiej nie masz, co się onemu podoba, to prawem być musi. 
2. Wielka jest dłfferentia miedzy tym wojskiem, które jest zbite, a tym, które się je- 
szcze bronić może. My nie czujem się jeszcze tak być ściśnieni, abyśmy się dużo 
jeszcze bronić nie mogli, Responsum od naszych: Co się Moskiewskiego państwa ije- 
gq rządów tycze, na to trudno nam respektować. A któż w tym winien, że oni na 
tak niedyskretnego pana służbę się zaprzedali, który ich i opuścił, i o to się gnie- 
wać będzie, gdyby suae securitati consulere chcieli. 2. Co się dyflferencyej was 
od pobitych wojsk tycze, tej my nie widzimy, bo co za różnica wojska rozgro- 
mionego od tego, które tak jest ze\ysząd ściśnione, że się mu z szańcu wychylić 
nie wolno? A jeśli się mogą tak barzo bronić, jako mówią, czemuż szczęścia nie 
próbują? Czemu w pole nie wynidą? Po długich koncertacyach, tandem ober- 
sterowie cudzoziemscy do prośby się udali, prosząc naszych, aby tę ich uniżoną 



- $9 - 






prośbę KIM. donieśli, aby tej przysięgi na nich nie wyciągał i takiej widomej ich 
zguby nie pragnął. Co naszy obiecawszy, do Moskwy się obrócili i tęż kondycyą 
proponowali cum hac tamen limitatione, aby przysięgli nie służyć przeciw KJM., 
póki ta ekspedycya trwać będzie. Moskwa simplici impossibilitate się zasłoniła; 
przyczyna, żeśmy są chłopi carowi i zarazby nas Car powiesić kazał, gdybyśmy 
taką przysięgą się obowiązali nie służyć, gdy jego rozkazanie zajdzie. Prosili 
zatym, aby JKM. tego grzechu krzjrwoprz3^ięstwa na nich nie przywodził, bo to 
impossibile, aby jej dosyć uczynić mogli. Odłożone tedy te obie kondycye do 
dnia jutrzejszego. 

Tegoż dnia dwaj się niemców pułku oberstera Szarlesa do naszego obozu 
przedało. 

Dzień 15 Februarii na tejże strony przysięgi cudzoziemców i Moskwy swa- 
rach zginął. 

Tegoż dnia dwóch z Fuxowego regimentu niemców pod samym szańcem 
nieprzyjacielskim naszy pojmali. 

Dies 16 Februarii od kontrowersyi strony tejże przysięgi zaczęty. A iż 
dzień tylko dzisiejszy do traktatów zostawał, strictim przebieżane kondycye wszy- 
Ikie i ultima w nich JKM. rezolucya nieprzyjacielowi powiedziana eo ordine, jakim 
kondycye te idą. 

Pierwsze trzy o przedawczyki, o więźnie, o wolności cudzoziemców zgodnie 
stanęły. Na 4 strony wolności służenia Moskiewskiego narodu ludziom w woj- 
skach KJM. to medium podane: Ponieważ Moskwa tego się boi, aby od Osu- 
dara swego kłopotu nie mieli, gdy scripti tenus to koncypowano będzie, na có 
iistnie pozwalają, tedy kondycyą ta w ich egzemplarzu, który z naszym podpisem 
im dany będzie, non extabit, które medium do zniesienia się z Szehineni odłożyli. 

W 5 i 6 kondycyej, ponieważ o przysięgę zgodzić się z nieprzyjacielem nie 
mogą, potrzebowali naszy, aby nam od nich asekuracya była, dana że intra decur- 
sum trium mensium nihil hostile przeciwko wojskom KIM. tentabunt. 

7 conditio triplici ratione moderata. 1. Albo żeby Moskwa swoje chorągwie 
wszytkie oddała, a cudzoziemcy żeby przy swoich zostawali dla tego, że oni cho- 
rągwiom przysięgają, Moskwa non item. 2. Albo żeby te tylko chorągwie przy 
nieprzyjacielu zostały, których officyrowie żywię, a te żeby KFM. oddano, pod 
którymi ofRcyrowie pomarli. 3. Albo żeby z wszytkiemi chorągwiami tak jezd- 
nymi jako i pieszemi zwinionemi chorążowie z ostroga, a piechota z pogaszonymi 
knotami wyszedszy, na ziemię pod nogi KIM. (który ad hunc actum przy wyszciu 
ich na pewnym miejscu będzie) położywszy i kroki trzy w zad ustąpiwszy, cze- 
kali rozkazania JKM., aby je podnieśli i knoty zapalili, i dalej poszli. Ten ostatni 
sposób jest taki, którego nie odstąpimy, choćby ze wszytkiego nie miało być nic. 
Prosił nieprzyjaciel, aby i ten sposób trochę jeszcze się polekczył ; ale, gdy naszy 






— 100 — 

impossibUitate się wymówili dlatego, że w tym vertitur honor KJM., o który się 
my bijemy, wziął to sobie ad masticandum do jutra. 

8. Armaty wielkiej wszytkiej ustępował ultro nieprzyjaciel, przy regimento- 
wych działkach nieco sporku było, bo on wszytkich a wszytkich potrzebował, na- 
szy zaś i regimentowych się domagali cum hac limitatione, że 12 im pozwalają 
z sobą wziąć, ostatek żeby tu zostało. A co się municyi i prochów tycze, z tych 
na dziesiąć razy nabicia do działek, a na 20 do muszkietów, kul i knotów propor- 
tionaliter postępowali. Durum to videbatur nieprzyjacielowi, prosił o meliora- 
cyą, na którą gdy naszy nie zezwalali, wziął to do jutra. 

In conditione 9 strony oręża pozwolono, aby z orężem wyszli, którzy zdrowi 
i którzy pod chorągwiami służyli. Po zmarłych i pobitych pozostałe oręże wsze- 
lakie, także i kupców i loznych arma aby tu zostawały. 

Kondycya 10 wymazana o kaźni, bo jej niemasz. 

W kondycya 1 1 strony oddania rzeczy i zasłużonego tym, co się na sławę 
JKM. przedali, to medium od naszych podane, aby deputaci czterej z obojej strony 
na to wysadzeni zasiedli ad diiudicandum, co komu słusznie należy. To medium 
do Jutra odłożone. 

Condłtio 12 strony zjechania Komisarzów tak umoderowana, aby dzień przed 
wyściem ich to się stało. Interim sam nieprzyjaciel bona fide podać regestr arma- 
ty wszytkiej obiecał. 

Na 13 kondycya strony niebrania im potajemnie z apparatu wojennego zgoda. 

Conditio 14 strony czasu wyścia ztąd do namówienia się z Szehinem 
odłożona. 

Kondycya 15 na prośbę nieprzyjacielską tak stanęła, że w kupie prostym 
gościńcem do Drohobuża iść mają. 

Kondycya 16 o wydanie chłopów włości JKM. zgodnie zawarta. 

Na kondycya 17 i 18 zgoda. 

Kondycya 19 strony nieczynienia szkód w ciągnieniu poddanym KJM. zgo- 
dnie stanęła. O to prosił nieprzyjaciel, aby za pieniądze mogli siano w ciągnieniu 
kupować; pozwolono im tego cum hac conditione, aby się to za wiadomością 
działo starszego nad , który im z łaski KJM. dany będzie. 

Kondycya 20 tak moderowana, że miasto osób w zakładzie dwóch szańców, 
to jest jednego pod lasem, a drugiego na Dziewiczej górze, ustąpić zaraz po przy- 
siężeniu tych artykułów ma nieprzyjaciel ludziom KJM. 

Kondycya 21, co się płacy tycze tym, którzy się przedali na sławę JKM., 
ta się do generalnych traktatów, jeśli do nich przyjdzie, odkłada. 

Kondycye 22 i 23 zgodnie stanęły. Tego się nieprzyjaciel domawiał, aby 
się to abutrinąue stało. Naszy wzajem, aby przy Komisarzach z ich strony 
i Szehin, i Wojewodowie, jego towarzysze, przysięgali. Przeczył temu nieprzyjaciel, 



- 101 - 



dopiero na to chcąc pozwolić, jeśli i nasz Hetman wzajem kondycye poprzysięże. 
Replikują naszy: Niesłuszna, aby Hetman nasz przysięgał. Czemu? Bo nasz 
naród umie i bez przysięgi dotrzymywać tego nieprzyjacielowi, co przyrzecze, 
i niemasz przykładu, aby miał kiedy przysięgę złamać; a wasz Szehin już jest 
periurus. Przysiągł KJM., Panu naszemu, nie podnosić broni przeciwko niemu, 
nie dotrzymał. A nie tylko Szehin, ale wszytko Carstwo Moskiewskie przysięgło 
KJM. wiarę, przysięgło inducias na lat 15, a przecie w obojgu tym przysięgę 
wzruszyło. Trzeba tedy, aby Bojarzyn i Wojewodowie kondycye przysięgli, alias 
ze wszytkiego nie będzie nic. Po alterkacyach długich tandem wzięli to Komisarze 
moskiewscy do Bojarzyna, a iż wieczór nastąpił, rozjechać się musieli, to posta- 
nowiwszy, aby dzień jutrzejszy bez wszelkich alterkacyjna zawarciu pismem tych 
kondycyj był strawiony. 

Tegoż dnia wrócił się nazad Pan. Wi)romeG-(WQrQnicz)^-który był do 
Bojar moskiewskich od Ich Mościów Panów Senatorów naszych wysłany. 
Ten ~ o wielkim w stolicy i wszędzie poszanowaniu swoim i skłonności do 
pokoju referował. Czego te documenta powiedał ; 1 J Że legacyą siedząc odpra- 
wował, co jest inusitatum w Moskwie gońcom. \ 2. Xaki mu dostatek zwierzyn, 
ryb, win, miodów i wszelakiej żywności dawano, że sam prosił, aby modus w tej 
mierze adłiibeatur., 3. Na rozjezdnym posłali mu Bojarowie upominek przez 
przystawów, prosząc, aby go wdzięcznie przyjął, a PP. Senatorom naszym powie- 
dział to, że przeklęty, który pokoju nie pragnie. Proszą zatym, aby i oni Króla 
Jego Mości wiedli do pokoju, gdyż i ich Car per vim od ojca swego, nieboszczyka 
Filareta Patryarchy, do tej wojny był przymuszony. Bo czka przedtym, nim 
wojsko ku naszym granicom wyniść z stolice miało, z kilką Bojarów chodził do 
niego, prosząc, aby wyścia przymierza poczekać, a poprzysiężonych pakt nie 
łamać. Na co od Patryarchy taki respons odniósł, że go kosturkiem popchnął, aż 
aę potoc;;cył na ziemię, mówiąc: ^Nie wiesz, coć zdrowo.** Teraz tedy, gdy 
Patryarcha umarł, a Car ich sui iuris został, do tego się przyłożyć chce, aby krew, 
która się leje, na duszy Ojca jego nie padła. Powiedział i to, co od Moskwy 
w stolicy słyszał, że w rok potym tegoż dnia, którego wojsko moskiewskie w gra- 
nice nasze weszło, Patryarchy w żywocie nie stało. 

Tegoż dnia dwóch z Fuxowego regimentu do nas się przedało. 

Dnia 17. Na wczorajszych pięć punktów Komisarze moskiewscy rezolucye 
swoje przynieśli, mianowicie w 1 strony determinowania czasu, przez który nie 
mają nic nieprzyjacielsko przeciw wojskom JKM. i tu, i w Państwie Moskiewskim 
już będących poczynać, prosili, aby naszy na dwóch miesięcy przestali. Gdy tego 
odmówiono, stanęło na trzech miesiącach. 2. Strony połażenia chorągwi pod 
nogi JKM. prosił nieprzyjaciel, aby się to takim sposobem działo, żeby chorągwie 
trzymając w rękach chorążowie końcem ich ziemie się dotykali, a nie cale je na 



■ f- 



\>4 



I": 



— 102 — 

ziemię kładli. Gdy i tego otrzymać nie mogli, non tam libenter, quam reverenter 
na to pozwolili, żeby chorągwie, na miejsce, gdzie JKM. będzie, przyszedszy, gdy 
im osoba JKM. pokazana będzie, na ziemi pod nogi JKM. podrzucono a chorążowie 
aby od nich trzy kroki nazad odstąpiwszy, czekali rozkazania JKM. przez Het- 
mana, aby je podnieśli, rozwinęli, knoty zapalili, w bębny uderzywszy, szli 
w drogę. 

4. Strony wrócenia rzeczy tym, którzy się do nas z ich obozu przedali, std- 
nęło, aby po dwu deputatów z obojej strony naznaczono na uznanie tego, co 
komu słusznie należy. 

5. Na ustąpienie szańców dwóch, to jest pod lasem jednego, a naDziewiczg 
górze drugiego, w zakładzie pozwolili. 

Tegoż dnia z Szarlowego Pułku dwaj niemcy do nas się przedalL 

Dnia 18 Februarii kondycyewszytkie, które dotąd namawiane, koncypowane. 

Dnia 19 kondycye wczora koncypowane czytano et in levioribus po- 
prawowano. 

Controversiam movit nieprzyjaciel strony przysięgi Szehina, ukazując iniąui- 
tatem rei. Ale gdy się naszy przy niej zasadzili, ustąpić swego nieprzyjaciel i na 
nię pozwolić musiał. 

Namówiony tytuł, albo inskrypcya tymże kondycyom sine utriusque partis 
praeiudicio w ten sposób: 

Artykuły abo kondycye wojsku moskiewskiemu pod Smoleń- 
skiem dane dnia 19 Februarii roku 1634. 

Stanęło naostatek, że dnia jutrzejszego podpisane i poprzysiężone być miały. 

Tegoż dnia kilka się ich z obozu nieprzyjacielskiego do nas przedało. 

Dnia 20 Februarii nieprzyjaciel, na górę nie wjeżdżając, prosił imieniem 
Szehinowym, aby w intytulacyej dołożono imienia icłi Cara ze wszytkimi jego ty- 
tułami. Na co gdy naszy słowa rzec nie dali, a nieprzyjaciel, że tego odstąpić nie 
może, deklarował się, rozerwały się te traktaty. Z dział zatym uderzono. Za 
pierwszym wypaleniem zabito Rotmistrza rajtarskiego i • Chorążego, jako to nam 
z powieści trzech przedawczyków z pułku Leslowego, którzy tegoż wieczora do 
nas przeszli, constitit, którzy o wielkim hałasie w taborze swym i o znieważeniu 
Szehina od Bojar, przyczynę niedościa traktatów z nami nań walących, o rozerwa- 
niu wielkim wojska twierdzili. 

Ze dnia 20 na dzień 21 Februarii Pan Wojewodzie Ruski z kilką chorągwi 
z rozkazania XJM. podpadł na świtaniu pod obóz nieprzyjacielski, straż, która 
w cerkwi u Ducha S^ obecnie dotąd stawała, wysiekł i w same wrota 
ostrogu Szehinowego nieprzyjacielską jezdę po kilka razy wpędzał, wielka 



- 103 — 

była w ten c2as w obozie nieprzyjacielskim trwoga. Do więcej godzin dwóch ta 
utarczka z nimi trwała, a z naszych dział potężnie barzo strzelano i wielką szkodę 
w ludziach, którzy z swoich jam wylazszy w ostrogu się mieszali, czyniono. 

Tegoż dnia żołdat ruski Tobiaszowego pułku, a po nim Quartirmeister pułku 
rajtarskiego do nas się przedali. Ci o tejże wojska nieprzyjacielskiego dysmem- 
bracyej i niezgodzie twierdzili i o tym, że Szehina mało Bojarowie nie rozstrzelali. 
A na Szarles Haberta, rajtarskiego Pułkownika, czyhają, aby go zabić, tych dwóch 
autorami rozerwanych z nami traktatów kładąc. 

Dnia 22 Februąrii znowu naszy z północy w nieprzyjacielskim obozie 
trwogę wielką czynili. 

Trzej niemców Fuxowego regimentu, a miedzy nimi jeden puszkarz i feier- 
werkier na nasze stronę przeszło. Nieprzyjaciel, widząc, że żadną miarą długo 
strzymać naszym nie może, znowu trębacza posyła. Naszy do niego strzelają, 
znowu drugiego i trzeciego z Bojarzynem jednym, i tego naszy nie przypuścili. 
Czwartego ledwo przypuścili, który imieniem Leslowym i Szarlesowym prosił, aby 
P. Wojewodzie Smoleński z nimi się widzieć mógł. Ten z rozkazania JKM. z taką 
XJM. do nich informacyą wyprawiony. 1. Aby się nie ruszał z góry, aż pomie- 
nieni Obersterowie cudzoziemscy aż do naszej redukty wyjadą. 2. Żeby im 
ukazał rei indignitatem i jako KIM., XJM. P. Hetman i wszyscy Panowie Senato- 
rowie ich tak lekkomyślnym postępkiem urażeni, i że albo nulla, albo parva spes 
superest, aby te traktaty znowu się skliić mogły. 3. Aby słuchał tylko, a w ^dne 
się z nimi dyskursy nie wdawał. 

Gdy się zjechali z nieprzyjacielem, obaczywszy, że Moskwa z Obersterami 
wyjechała, rzekł, aby Moskwa precz odjechała, bo tego niegodni, aby poczciwy 
człowiek z nimi sprawę miał, alias i z Obersterami mówić nie będzie i do nich 
strzelać każe. Co gdy Moskwa, retirowawszy sie nazad do ostrogu, uczy- 
niła, dopieroż Obersterowie bliżej Pana Wojewodzica przyjechali. Uczynili 
przedmowę, ukazując, że nie w nich przyczyna rozerwania traktatów, ale że 
naszy pospieszyli się z odjazdem. Przepraszali tedy i Pana Wojewodzica, i prze- 
zeń KJM. i XJM. i wszytkich, prosząc, aby tego przed się nie brali, a tak 
dobrej rzeczy zaczętej odbiegać nie chcieli. A oni nie swarząc się o tytuł, ani się 
w żadne insze kontrowersye nie wdawając, kończyć chcą zaczętą sprawę. Pan 
Wojewodzie tę ich ekskuzę do KJM. wziął, replikę na nię dnia jutrzejszego obie- 
cując. Interim po rozjechaniu się ich z dział naszych potężnie strzelono. A w no- 
cy kozacy Zaporowscy trwogę wielką w obozie nieprzyjacielskim całą noc czynili. 

Dnia 24 Pan Wojewodzie Smoleński zjechał się z Obersterami, imieniem JKM. 
opowiedając, że lubo na to zasłużyli, aby na żadne traktaty nie pozwalano, atoli 
jednak z dobrotliwej natury swej JKM. pozwalać raczy, aby koniec zaczęta praca 
wziąć mogła, z tą jednak deklaracyą, aby sine altercationibus ullis i dyskursów 



— 104 — 

namówione kondycye spisowane były. Nieprzyjaciel, za wdzięczne to przyjąwszy, 
antę omnia więźniów wszytkich naszych wolno bez wszelkiej zamiany, na łaskę 
i dyskrecyą JKM. się spuszczając, wypuścił. Potym na Górę Komisarze obojej 
strony się zjechali i kondycye koncypowali, w czym żadnej nie było tak dalece 
trudności. We dwóch tylko punktach trochę się zasadzili i do dnia jutrzejszego 
to ad deliberandum wzięli : 1. Termin do odeścia i nie podnoszenia ich broni prze- 
ciwko naszym wojskom, który był przedtym na trzy miesiące, aby na cztery mie- 
siące był pomkniony, naszy się domagali względem tego, że oni przyczyną roze- 
rwania traktatów byli. 2. Domagali się naszy, aby wszyscy Obersterowie cudzo- 
ziemscy kondycye namówione poprzysięgli. Czego gdy się komisarze moskiew- 
scy zbraniali podane im to medium: albo żeby plenipotencyą przynieśli od 
drugich Obersterów na zawarcie i poprzysięźenie kondycyi, albo żeby Leszel uka- 
zał, że on jest Generałem wojska cudzoziemskiego. 

Dnia 25 ostatek kondycyi pozostałych umówiono i podpisano. Po pod- 
pisie od Komisarzów moskiewskich przysięgę z rozkazania JKM. Xże JM. Pan 
Hetman Litewski odbierał ; po których i naszy Komisarze przysięgali. A podpisy 
Szehina i inszych Wojewodów z przysięgami ich z odebraniem szańców odłożone 
do jutra. Kondycye te poprzysiężone niżej są położone. 



Artykuły abo kondycye wojsku moskiewskiemu pod 
Smoleńskiem dane dnia 19 Februarii roku 1634. 



1. Żeby Officirom tak wyższym i niższym, jako i żołdatom Moskwie i cu- 
dzoziemcom wolno było udać się na służbę JKMci lub też do ojczyzny swej 
wrócić, czego im żaden publice i privatim bronić nie ma. A to im przed wyściem 
i przy wyściu z obozów ma być opowiedziano przez osoby na to naznaczone. 

2. Żeby armatę wszytkę z municyą wszelaką, z spiżą i ze wszytkiem, co do 
niej należy, jakimkolwiek nazwiskiem nazywano bywa, oddali, nic nie ukrywając. 
Pułkowych jednak działek dwanaście pozwala im z osobliwej łaski swej JKM. 
z sobą wziąć, do których prochu na dziesięć nabicia, a do muszkietów na dwa- 
dzieścia razy strzelenia także i kul wziąć mają. 

3. Dwa dni przed wyściem ich z ostrogu Pułkownicy Króla Jego Mości na 
to deputowani bezpiecznie do ich obozu dla spisowania armaty i municyi mają 
przyjechać, gwoli których bezpieczeństwu mają ludzie moskiewscy w zakładzie 
dwu szańców, to jest Dziewiczej góry i szańcu pod lasem, ludziom Króla Jego 
Mości ustąpić. 



— 105 — 

4. Jeśliby który z nich ważył się co kryjomo z aparatu wojennego uwieść, 
taki wszytkie swoje rzeczy traci. 

5. Wszelakie oręże tak górne, jako i ck)lne po zmarłych, pobitych i tych, co 
ich zażj^ać nie mogą, to jest zbroje, pilic (!), muszkiety, pistolety i jakimkolwiek 
imieniem nazwane po pieszych i jezdnych pozostałe, w taborze zostawić mają. 
A żaden tak z kupców, jako i z loźnych ludzi, którzy z początku pod chorągwiami 
nie służyli, nie ma się ważyć przy teraźniejszym wyściu z taboru z orężem wycho- 
dzić. Pozwala jednak. . . KJM., aby przy zdrowych i służałych, którzy z taboru 
wycłKKizić będą, ludziach oręże górne i dolne zostało. Pozwala i tego, aby chorzy 
(którzy tu w ich taborze zostają, a potym ozdrowiawszy do Moskwy odchodzić 
za pozwoleniem JKM. będą) z takiem orężem, z jakim który służył, do Moskwy 
się wrócił. Bojarowie jednak, którzy konno służyli, lubo pieszą pójdą, muszkietów 
na się brać nie mają, tylko swoje zwyczajne bronie. 

6. Ludziom cudzoziemskim i moskiewskim, którzy się na sławę Króla Jego 
Mości przedali i przedawać będą, sprawiedliwie wrócono być ma to, cokolwiek 
w obozach moskiewskich zostawili. Gwoli czemu deputaci z obojej strony wysa- 
dzeni będą na uznanie tego, co komu słusznie należy. 

7. Przedawczyków i zdrajców wszytkich wydać mają, którzy się w ich 
obozie i wojsku według podanego regestru najdą. 

8. Więźniów tak z obozu JKM. jako z Smoleńska i gdziekolwiek pojmanych 
oddać mają wszytkteh, którzy tu są w ich ostrogu. 

9. Chłopów, ilekolwlek mają w taborach swoich z włości Jego Królewskiej 
Mości, powinni tu wszytkich z ich żonami, dziećmi, z majętnością wszelaką 
wypuścić i oddać Komisarzom Króla Jego Mości. 

10. Terminu do odeścia im wszytkim w kupie do stolice na Drohobuż, 
Wiaźmę i Możajsk prostym gościńcem pozwala się im czasu trzy miesiące, jeśliby 
jednak prędzej tam przybyć mogli, to przy ich woli zostawa. 

11. Lubo J. K. M. miał słuszną przyczynę, aby to wojsko bez przysięgi nie 
służyć już więcej przeciwko Jego K. Mości nie wychodziło, jednakże na czołobicie 
i suplikę respektując, z tej przysięgi ich wyzwoliwszy, na t3mi przestawa, aby 
wojsko to wyzwolone nigdziej ludźmi swymi zamków i ostrogów moskiewskich 
nie osadzało, ani się z wojski żadnemi moskiewskiemi nigdziej niełączyło, ani nic 
nieprzyjacielskiego nie zaczynało aż do wyścia trzech miesięcy od dnia wyścia ich 
przeciwko wojskom Króla Jego Mości gdziekolwiek w Moskwie będącym. Wszak- 
że ten ma się inkludować w generalną przysięgę, która ma na te wszytkie punkta 
wykonana być od Hetmana, Wojewodów, Komisarzów i Obersterów wszytkich 
tak za się, jako i za wszytko wojsko. 

12. Bojarzyn Michajło Borysowicz Szehin z towarzyszami swymi, to jest 
z Kniaziem Siemionem Wasilewiczem Prozorowskim, Artemijem Wasilewiczem 

14 



— 106 — 

Izmajłowym, Kniaziem Michaiłem Wasilewiczem Białosielskim, a przytym z Ober- 
sterami, Pułkownikami, Diakami, Popami i inszymi swoimi ludźmi, do tego z obra- 
zami, księgami i wszelakim pismem i ze wszytkiemi ich rzeczami przy wyściu 
i po wyściu swoim z ostroga bezpieczeństwo wszelakie aż do przybycia swego 
do Moskwy z łaski Jego Król. Mości mieć będzie. 

13. Wychodzić z ostrogu swego mają z zwinionymi chorągwiami, z poga- 
szonymi knotami, krom piąciu gorających pod każdą kompanią dla zapalenia, 
k temu cicho bez bębnów i inszej muzyki wojskowej iść mają do naznaczonego 
miejsca, gdzie stanąwszy pod nogi Jego Kroi. Mości na ziemi chorągwie położą, 
a chorążowie, trzy ki*oki wzad ustąpiwszy, czekać mają rozkazania Jego Mości 
Pana Hetmana imieniem Króla Jego Mości, aby je podnieśli^ rozwinęli, a knoty 
zapaliwszy, w trąby i bębny uderzywszy, z nimi dalej poszli, mając przy sobie 
działek 12. 

14. Przy położeniu tych chorągwi pod nogi Króla Jego Mości wszyscy ich 
obojga narodu tak wyższy, jako i niższy, jakimkolwiek porządkiem pójdą, mijając 
Króla Jego Mości nizki pokłon Jego Królewskiej Mości uczynią. Toż i konni 
officirowie, z koni zsiadszy, uczynią. Także i sam Szehin z Wojewodami swymi 
i Obersterami, skoro osoby JKMości postrzegą, albo im ukazana będzie, z koni 
pozsiadawszy, nizki pokłon Jego Kroi. Mości oddadzą. 

15. Odchodząc, tabory, szańce i ostrożki swoje wcale zostawić mają, ża- 
dnym i najtajemniejszym sposobem onych nie psując, ani paląc. 

16. Po zawarciu tych artykułów do wyścia swego z taborów nie mają się 
dla uwarowania tumultów i rozmaitych przypadków nigdziej wychylać, aż się 
porządnie w drogę wybiorą. 

17. Idąc w drogę swoje do miejsc naznaczonych, póki z państw Jego 
KMości nie wynidą, żadnych krzywd i szkód, i bezprawia poddanym i włościom 
JKMości czynić nie mają, ani z drogi wybaczać, pogotowiu w zamki Jego 
KMości nie wchodzić. Siana i słomy zasięgać sami nie mają, chyba za ordyna- 
cyą tego, który konwojem im będzie dany, zawiadować będzie. (!) 

18. Pozwala przytym Jego Mość Pan Hetman za pozwoleniem Jego Kró- 
lewskiej Mości temu wojsku wyzwolonemu, aby prowiantu dla siebie w drogę 
według potrzeby wzięli i dla chorych, tu w obozie ich zostających, aby tyle zostawi- 
li, ile potrzeba ukaże, którym securitas wszelaka aż do ozdrowłenia ich będzie dana. 

19. Officirom cudzoziemskim także i inszym zołdatom, którzy się na służbę 
JKM. udali, abo udawać zechcą, albo też do ojczyzny swej wrócić, mają być 
żony i dzieci i wszytkie ich rzeczy, któreby tu w obozie ich były ex nunc wydane. 
A co się zapłaty ich zasłużonego tycze, ta się do generalnych traktatów, jeśli 

do przyjdzie, odkłada. Przy których żony i dzieci ich, któreby na 

Moskwie były, wrócone być mają. 



- 107 — 

20. Na te punkta wszytkie mają się z obojej strony Komisarze podpisać, 
i w poniedziałek poprzysiąc. A po przysiędze oba szańce, to jest Dziewicza góra 
i ten, który pod lasem postawiony, mają być od Moskwy ludziom JKM. postąpione, 
a potym i rewizya artyleryi zacząć się ma. 

21. Te wszytkie artykuły dla lepszej pewności utwierdzić mają wszyscy 

starszy icli tak cudzoziemskiego, jako i moskiewskiego narodu z Szehi- 

nem, Wojewodami, towarzyszami utwierdzić mają nie jedno pismem, ale i przy- 
sięgą; którą wykonać mają w cerkwi Komisarze obojej strony. A przytym dla 
lepszej pewności podpisane są ręką Xiążęcia Pana Hetmana W. X. Litt. i Komi- 
sarzów, od niego za wolą i wiadomością JKMości na te traktaty wysadzonych, 
i od Komisarzów, od nich do tejże transakcyej deputowanych ; a z strony Mo- 
skwy od Szehina Bojarzyna i Wojewody i od towarzyszów jego. 

Dnia 26 według zabopolnego postanowienia Komisarzów posłał za wiado- 
mością Jego Król. Mości Xiąże Jego Mość Pan Hetman Litt. na odebranie przysięgi 
i podpisów od Szełiina i towarzyszów jego do ostrogu nieprzyjacielskiego pewne 
osoby. Do wysłuchania przysięgi Xiążęcia Jego Mości Pana Janusza Radziwiła, 
Podkomorzego Litt., Starostę Poskirwintskiego, Jego Mości Pana Adama Kazanow- 

skiego, Stolnika Koronnego, Jego Mości Pana Daniłowicza, Wojewodzica 

Ruskiego; do odebrania podpisów Komisarzów, którzy traktaty zawierali; do 
odbierania szańcu pod lasem Jego Mości PanaPieczychojskiego, Dworzanina JKM. 
z chorągwie P. Walickiego, P. Makarskiego Kozackich, a Tomasza Divuy Kapitana 
z jego chorągwią pieszą niemiecką. Do odbierania Dziewiczej góry JMP. Toma- 
sza Sapiehę, Wojewodzica Nowogródzkiego, Rotmistrza Usarskiego z chorągwią 
z regimentu Xiążęcia Jego Mości Pana Podkomorzego Litt. i P. Morego także pie- 
szą chorągwią. Do spisowania armaty Jego M. Pana Mikołaja Abramowicza 
i JM. Pana Platera, Obersterów i artyleryi Magistrów JKM., do których z Xiążęcia 
JMP. Hetmana strony przydani byli P. Jan Sosnowski, P. Jan Moskorzowski. 
Skoro tedy hasło z odebranych szańców naszy dali, zarazem XJM. Pan Podko- 
morzy z PP. Komisarzami i Deputaty do ostroga jechał. Przysięgę od Szehina, 
Prozorowskiego i Izmajłowa w ich sądowej izbie, którą rozradem nazywają, ode- 
brał, a do Białosielskiego chorego dla odbierania jej Pana Reja posłał, której to 
przysięgi ta jest forma: 

Michał Borysowicz Szehin, Bojarzyn Dumny i Wojewoda, Siemion Wasile- 
wicz Prozorowski, Okolniczy i Wojewoda, Artemij Wasilewicz Izmajłow, Michał 
Wasilewicz Białosielski, Aleksander Lesie, Jakub Szarle, Obersterowie, Fiedor 
Ochrimowicz Suchatyn, Bohdan Ozierzynski, Iwan Lochwieniow, Komisarzowie 
wojska moskiewskiego, swoim. Bojar, Pułkowników, Rotmistrzów, Kapitanów, 
ludzi wojennych i wszytkiego pospólstwa moskiewskiego i cudzoziemskiego 



- 108 - 

narodu, w wojsku na ten czas z nami będącego, imieniem. Przysięgamy Panu 
Bogu Wszechmogącemu w Trójcy Ś. Jedynemu, Przeczystej Bogarodzicy i wszy- 
tkim ŚŚ., iż my, będąc od wojsk Jego Kro: Mości oblężeni, przyjęliśmy pewne 
kondycye, nam za wolą i wiadomością JKMości przez Jaśnie Wielmożnego Xiąźę- 
cia Krzysztofo Radziwiła, Wojewodę Wileńskiego, Hetmana W. X. Litt., podane 
podług umowy naszej z Komisarzami, od tegoż wyżej pomienion^o Xiąźęcia 
Radziwiła, Wojewody Wileńskiego, Hetmana W® X* Litt. na to wysadzonymi. 
Które to kondycye, przez nas oboje) strony Komisarze i rękami naszemi podpisane 
i zapieczętowane, strzymać, spełnić, według nich post^ować powinni będziemy 
i we wszytkim tak ogółem, jako po części zachować i wykonać obiecujemy dobrą 
chrześcijańską wiarą. Czego jeślibyśmy nie zdzierżeii Jego K. Mości i wojsku 
Jego K. Mości, dzierźeć też nam kondycyj namówionych nie będą powinni. Na 
co, jako sprawiedliwie przysięgamy, tak nam Panie Boże dopomóż, a jeśli niespra- 
wiedliwie. Panie Boże, na ciele i na duszy ubij nas. 

Po przysiędze prosił Szehin z towarzyszami swymi, aby się im wolno było 
z XJM. Panem Hetmanem, który szańce odebrane od nieprzyjaciela pod ten czas 
aktu tego objeżdżał, przywitać. Czego gdy im dozwolono, jechali zarazem wszy- 
scy trzej Wojewodowie pod Dziewiczą górę, a tam, zastawszy XJM., po przywita- 
niu solenniter za to mu dziękowali, że się do Króla Jego Mości przyczynił za 
nimi, że a to żywo ich ztąd do Moskwy puszcza. Interim armata wszytka przez 
wzwyż pomienionych Deputatów rewidowana i spisowana. 

Regestr armaty moskiewskiej, mozdzerzów (!) i dział; 

Możdżerów (!) dwa, po sześciu kamieni kula, a w kamieniu funtów 48. 

Możdżerów cztery, po cztery kamienie kula. 

Możdżer jeden, dwa kamienie kula. 

Działo Jednorożec, kula kamień i funtów 30. 

Działo Pasynek, kula kamień i funtów 15. 

Działo Wołk, kula kamień. 

Działo Kreczet, kula funtów 30. 

Działo Achilles, kula funtów 23. 

Działo Granowite, kula funtów 16. 

Działo Kowal, kula funtów 14. . 

Dział cztery hałanskich(!) i działo gładkie, kula funtów 13. 

Działo Strzała, działo Wieprz i działo gładkie Kasprowego lania po funtów 12. 

Działo gładkie, kula funtów 10. 

Działo hałańskie, kula funtów 8. 

Dział dwie połutornych, to jest po półtora sążnia długie, kula funtów 6. 



r 



— 109 — 



Pięć dział długich całych i działo Peduła, kula po funt. 4. 

Sześć dział długich, po funtów 3 kula. 

Dział pięćdziesiąt dwie krótkich, kula po funtów 4. 

Dziewiętnaście dział krótkich, po 3 funty kula. 

Działo pułkowe, w funt kula. 

Tegoż dnia gońcy moskiewscy, mianowicie Garychwostow i Piaty, do obozu 
naszego od Bojar moskiewskich do Ich Mości Panów Senatorów z stolice wysłani, 
za pozwoleniem JKM. do obozu przyjechali. 

Dnia 27 i 28 Februarii działa i prochy z taborów nieprzyjacielskich wywo- 
żono i pod górą przeciw Ś» Duchowi porządkiem stawiano. 

Przez też dni Szehin z Wojewodami swymi po kilka razy XJM. Pana Het- 
msuia do KJM. o przyczynę prosił, aby po tamtej stronie Dniepra Jelińskim gościń- 
cem ku Dorohobuźowi wyniść z wojskiem swoim mógł. Trochę się na to JKM. 
zrazu ociągał, tandem pozwolił, aby tą drogą, która od ich obozu miedzy ostro- 
żek P, Arciszewskiego, Oberstera JKM., nad Dnieprem będący, a tabor Kozaków 
Zaporowskich idzie, w swoje ku Moskwie się drogę puścił. 

Dnia 1 marca wojsko nasze ogromnym szykiem we dwa rzędy, to jest część 
pod taborem kozackim, a część nad brzegiem Dnieprowym stanęło. Nad brze- 
giem Dnieprowym, to jest po lewej nieprzyjacielowi, miedzy wojska nasze wcho- 
dzącemu, stronie stał Jego K. Mość z Królewicem JM. Kazimierzem miedzy 
dwiema swoimi usarskiemi chorągwiami, a przy nim Ich Mość Panowie Senato- 
rowie. Pod którego nogi nieprzyjaciel wszytkie swoje chorągwie cum debita 
reverentia i ukłonem mimo przechodząc podrzucał takim porządkiem : 

Naprzód Kniaź Prozorowski Okolnfczy i Wojewoda, przyjechawszy i z ko- 
nia zsiadszy z pułku swego, który przodkiem szedł z chorągwiami na przybycie 
Szehtna i Izm^łowa, iBiałosielskiego, Wojewodów towarzyszów swoich oczekiwał. 
Potym następował Szarle Hubert, Pułkownik rajtarski. Ten 15 kornetów raj- 
tajskich z czołobiciem swoim pod nogi JKM. podrzucił, które, gdy czas niejaki 
na ziemi leżały, a z rozkazania JKM. podniesione były, przystąpili bliżej Szehin, 
Prozorowski, Izmajłow, Wojewodowie, i czołem bili Królowi Jego Mości, a Bia- 
łosiekki chory na saniach leżący toż czynił. Po tych nastąpił Oberster Fux 
z swoim pułkiem, którego Oberster lentenant (bo sam chory) z przystojnym ukło- 
nem chorągwi sześć. Po nim Oberster lentenant Oberstera Tobiesu zmarłego 
pułku swego chorągwi ośm. Po nim następujący pułk Szehinów bojarski cho- 
rągwi ośm. Po nim Duncow chorągwi trzy, a kozacka jedna. Po tych Strzelecki 
pułk chorągwi sześć. Po nim pułku Oberstera Gergyi Matyssona chorągwi ośm. 
Po nim Oberstera Roztorma chorągwi ośm. Po nim oberstera Szarlesa Jakuba 
chorągwi ośm. Po nim pułku nieboszczyka Sandersona, Oberstera od Lesia 
zabitego^ chorągwi ośm. Po nim Kieta Oberstera pułku chorągwi ośm. Po nim 



~ 110 - 

Oberstera Leśla pułku niemieckiego chorągwi siedm. A ruskich źołdatów chorą- 
gwi ośm pod nogami JKM. na ziemi leżały. Claudebat agmen chorągiew bojar- 
ska konna, nad którą głową Lepiana, a kozacka jedna. I te debita reverentia KJM. 
pod nogi JKM. podrzucone. Po odprawieniu tej ceremonii poszli wszyscy w dro- 
gę swoje cicho. Nocowali ćwierć mile za taborem Kozaków Zaporowskich, 
a wojsko nasze godzina w noc do obozu nazad się wróciło. 

Dnia 2 marca z rana z rozkazania JKM. Xiąże Pan Hetman konwojować 
wojsko moskiewskie wyzwolone Panu Moczarskiemu, Panu Piotrowskiemu z cho- 
rągwiami ich kozackiemi i Panu Seiowi z rajtarami konwojować kazał, nad któ- 
rymi starszeństwo Panu Moczarskiemu dał z memoryałem, do tego konwoju 
służącym. 

Konwojować ich tym chorągwiom kazał aż do wojska koronnego, które za 
Wiaźmą przy P. Wojewodzie Podolskim, Hetmanie Polnym Koronnym, a ztamtąd 
insze chorągwie aż do stolice ich prowadzić będą. 

Po obiedzie na nieszporze był KJM. Tam praeeunte Cancellario Regni Te 
Deum laudamus klęcząc magna turba wojska śpiewała. Po oddaniu czci Bogti 
Najwyższemu, dziękował imieniem Jego K. Mości publice Jego Mość X. Kanclerz 
wszytkiemu rycerstwu wobec, a in specie Xiążęciu Jego Mości Panu Hetmanowi, 
jako wodzowi, a przy nim JMP. Kamienieckiemu spółrobotnikowi za podjęte 
przy JKM. prace i odwagi, które przy łasce Bożej a szczęściu JKM. to spra- 
wiły, że ten hardy nieprzyjaciel upokorzyć się i krwią swoją immortalitati nomen 
musiał consecrare, dziękował z ofiarowaniem łaski JKM. w podawających się 
okazyach a prośbą, aby to cne rycerstwo w dalszej służbie nie tęskniło. 

Na co Xiąże Jego Mość imieniem wojska całego competentissime odpowie- 
dział z ofiarowaniem statecznych usług wojskowych i w dalszą, byle JKM. na 
żołnierza respektować chciał. Interim z dział na tryumf potężnie strzelano, 
a KJM. z szopy do swojej poszedł izby. 



Copia listu JMP. Jana Moskorzowskiego przy tym dya- 

ryuszu pisanego do JMP. Andrzeja Moskorzowskiego 

z obozu na Bogdanowej okolicy 3 Martii roku 1634. 



Raptim przychodzi mi pisać do wmci i wielą trudności rozerwanemu. Jednak 
i z tej raptury zrozumiesz wmć, co Pan Bóg z nami robi. A to Sam właśnie za 
nas wojował i cudów czynić za wieków naszych nie przestawa. Ledwo to 



j 



- 111 — 

bowiem słyszana kiedy, aby nieprzyjaciel, we stu dwudziestu czterech tysięcy 
i piąciset wojska przebranego zamek oblegszy i pod nim się przez trzy ćwierci 
roku bez wszelkiej przekazy szańcami, fortami, ostrogami ufortyfikowawszy, tak 
wiele municyi, armaty, prowiantu nagromadziwszy, w sześciu miesięcy nietylko 
od zamku ustąpić, ale i tak sromotne kondycye na się przyjąć miał. Posłałem był 
wmci kondycye, od nas nieprzyjacielowi przed tym podane i które już były na 
poły stanęły. Z tych kondycyj podanych żadnej nie ustąpiono, owszem w tej, aby 
nieprzyjaciel broni swej przeciwko wojskom naszym nie podnosił, czasu na miesięcy 
cztery dalej pomkniono i te działek 12, przedtym nieprzyjacielowi pozwolone, na 
nich wytargowano tak, że nic z sobą armaty oprócz dolnej i górnej nie wzięli. 
W przeszłą środę z ostrogów swych wyszli i sto dwadzieścia i dwie chorągwi 
pod nogi Królowi Jego Mości podrzucili. Piękneż to było spectaculum, gdy wy- 
bornego wojska nieprzyjacielskiego ośm tysięcy, w pojśrodek naszego w ogromnym 
szyku po obu stronach stojącego wszedszy, bez bębnów, bez muzyki, z pogaszo- 
nymi knotami ozdobne chorągwie swoje pod nogi victoris miotali, tak długo na 
nie na ziemi leżące patrząc, póki rozkazanie KJM., aby je podnieśli, nie nastąpiło. 
Wdzięcznaż to była obozowa zabawa nasza, gdy oni szedziwi starcowie 
Szehln, Prozorowski, Izmajłow, Białosielski z Pułkownikami, Obersterami i ze 
wszytką starszyną wojskową, z koni pozsiadawszy ł przed KJM. (który na koniu 
dzielnym i świetno przybranym siedział) przyszedszy, w samą ziemię czołem bili. 
Strzymać się człowiek od łez nie mógł, patrząc na taką vicissitudinem rerum, gdy 
to wojsko, które niedawno wszytkiemu Xięztwu Litewskiemu straszne było, mie- 
dzy hufcami nieprzyjaciół swoich tak cicho, tak smutno, że żaden z nich i bąknąć 
nie śmiał, iść musiało. A co jest wielka, tak sroga victoria tam parvo nobis cons- 
titit. Porachowali to Hetmani nasi, ale i my, obecnymi przez całą tę ekspedycyą 
będąc, wiemy to, że we wszytkich potrzebach z naszych nad cztery tysiące nie 
zginęło więcej, wyjąwszy tych, którzy chorobami pomarli, abo przed wyściem 
w pole wojska naszego w więzienie są zabrani. A ze stu dwudziestu czterech 
tysięcy i piąciset wojska nieprzyjacielskiego nie wróciło się nazad do Moskwy 
dwudziestu tysięcy na głowę rachując. Armaty samych dział sto i dziesięć 
oddał nieprzyjaciel KJM., mozdzerzów siedm, muszkietów z szpadami na ośm 
tysięcy człowieka. Prochu rozmaitego tak dzielnego, jako i muszkietowego fas 
ośmdziesiąt, z których w każdej pięćset funtów. Dzielnych kul pospolitych fas 
takichże szesnaście. Kul do półkartonów fas dwie, dupelkartonowych fas dwie, 
tego, co po stronach kupami leży, nie rachując. Ołowu, żelaza sztabowego okrutna 
moc. Kół pod działa, kołów żelaznych do łamania murów i inszych drobiazgów 
tak wiele, że dotąd tego zwieźć do zamku nie mogą. Armatę same, to jest dział 
z mozdzerzami i z inszą strzelbą celniejszą artyleryej mistrzowie na trzykroć sto 
tysięcy twardych talerów szacują oprócz prochów i rzeczy inszych. In summa 



- 112 - 

dostało się pewnie KJM; na milion. Te dwanaście działek potnych, przedtym 
nieprzyjacielowi pozwolonych, SzehinXiąźęciu Jego Mości darował za to, że uKJM. 
wymógł, że go wolno puścić Król Jego Mość kazał. Wczora po tryumfie Te 
Detitn laudamus śpiewano. Potym od KJMości rycerstwu Xiądz Kanclerz 
dziękował. Od rycerstwa Xiąże Jego Mość odpowiedział. Obozy nasze ztąd się 
w ziemie ruszą najdalej o wtorku. Miedzy Rżowem a Starzycą stać będziemy 
mil od Smoleńska czterdzieści. Posłannikowie moskiewscy są już w obozie na- 
szym. Czas do generalnych traktatów strony pokoju wiecznego na Wielką noc 
naznaczony. Miejsce tam, gdzie KJM. będzie leżeć z wojskiem. Komisarze 
do traktatów deputowani Xiąże Jego Mość Pan Herman Litewski, X. Kanclerz 
Koronny, Podolski, Smoleński Wojewodowie i Xiądz Referendarz Litewski. Tuszę, 
że koło Świętego Jana, da Pan Bóg, ta się wojna traktatami skończy. 



Copia listu J. M. Pana Samuela Przypkowskiego do Pana 

Jana Stoińskiego. 



Salutem ą Domino Jesu. 
Longior, mi Stoini, quam initio speraveram, in expeditione Moschica commo- 
ratio mea, simul incommoda atque discrimina castrensia non tantum mihi dome- 
stici otii fecerat desiderium, quin sub tristi ac pęne invito animo paulo antę Calend. 
Februarias castris excedentem(!). Ink^uum mihi visum est^ superatis łaborum et 
periculorum arduŁs et abruptis, quum iam per piana et molliora ad plenae victorke 
fructum vadendum esset, subito ab- exploratae spei laetitia abstrahi. Sed me dome- 
stici officii necessitas a publicis discriminibus ad privati luctus, certę non plus 
aequo formidatum periculum revocavit Quo necdum piane defunctus agendis 
Deo immortali gratiis anxias admisceo preces, et te pro eximiae in me voluntatis 
fiducia in supplicationum societatem voco. Etenim difficile puerperium, ex quo 
filiola aucti sumus, ipsis Calendis Febr. eluctata coniunx, cum lenta etiam nunc 
febricula et contractu antę partum valetudinis 'Mi^Ąlą conflictatur. Spero tamen 
in dies meliora, eodemque solatio soUicitam socrum demulceo. Verum tabellarium 
hunc iam antę decem dies expedivissem, nisi melioris sensim spei certitudinem 
praestolari visum fuisset. Incommode accidit, quod literae vestrae diverso itinere 
occursum meum vitaverint, necdum ad me ex castris remissae sint. ,Quas inter 
& D. Błonscii epistolam fuisse inteUexi, quo maior me eius cogitationis cura remor- 
det, quid isthic in negotio, quod mihi cum illo est, adhuc gestum sit. Ego enim 



j 



r 



— 113 — 

satis fieri homini, ąuantum rationes meae ferre possent, mandaveram ; quod nisi 
factum est (et fieri vereor ut potuerit), ąuestuum et expostulationum plena plaustra 
iam animo praecipio. Dabitur tamen a me opera, quod de me ąueratur, brevi 
nihil ut habere possit. 

Quo in statu res in bello nostras reliąuerim, vel in ipso epistolae meae limine 
prompta tibi non deerit coniectura. Est enim profecto, quod Deo O. M. summi 
beneficii nomine patria nostra debeat, qui hostem numero poUentem, viribus vali- 
dum, nec indigum consilii, omnis generis apparatu instructum et gravem, praeterea 
loco, tempore, peditatu et infinitis opportunitatibus potiorem, ab imparatis nobis, 
nec uno nomine infirmioribus non modo prospere reprimi, sed pene gloriose oppri- 
mi fecerit. Adeo, ut quam prope is nuper ad spem eripiendae nobis urbis, pro qua 
pugnatum est, accesserat, tam prope nunc nos a conficiendi belli gloria absimus. 
Sanę id quidem non sine occulto invidorum stomacho, qui optimi Regis gloria et 
felicitate anxii spem rerum małe gerendarum ex maligno tanti belli apparatu con- 
ceptam intercidisse in arcano maerent. 

Quid post abitum meum gestum sit, nondum et ipse certior sum factus. 
Sed antę discessum castellis undique et praesidiis nostris cinctus hostis ad sum- 
mam commeatus et omnium rerum necessariarum penuriam erat redactus. Quippe 
ipsa lignatio multo ipsi subinde sanguine constabat, sed praecipue exeunte Janva- 
rio (adeo sera et tarda esse solet nostrorum in praeparandis rebus belli necessariis 
cura) postquam globorum ac pulveris nitrati magna vis advecta est; subductis in 
coUem Alaudarum, secundo nostrorum proelio nobilem (alias goraZaworonkowa), 
grandioribus tormentis castra hostilia, nimis ictibus nostris exposita atque obnoxia, 
tam infesta verberatione pulsata sunt, ut hostis de superbia (cuius hucusque reti- 
nentior fuit, quam in adversis par erat) multum remittens, łctuum saevitiam depre- 
catus et breves inducias pactus ad deditionis conditiones descendere coeperit. 
Quanta ipsum necessitas urgeat, et in quas spes S. R. Maiestatem successus ipse 
erexerit, ex conditionibus istis, quas mitto, hosti pauilo antę Calendas Februarias 
propositis cognosces, in quas licet hostis nondum, quod sciam, consenserit ac ne 
consentire quidem meo iudicio potuerit; tamen ex iis, quid nostris aut hosti animi 
atque fiduciae sit, non obscure deprehendi potest. Recepit enim se deliberaturum 
de conditionibus Caudinae pactioni simillimis, qui non ita quidem honestissimas 
compellationes responso non dignatus, literas nostrorum Ducum, quamvis lectas et 
per triduum examinatas, stolida iuxta et arroganti vanitate remiserat. Et profecto 
non uno huius ipsius belli experimento compertum est, quod privatim quisque in 
sua vita agnoscimus, etiam publice principes ac populos, quemadmodum iniurias 
damnis, ita superbiam luere contumeliis. Nec enim aliam reperio causam, quae 
hostem, quamvis initio raro Numinis in nos favore a moenibus semirutae urbis 
repulsum, sed viribus ac numero nobis adhuc parem, peditatu et rerum omnium 

15 



- 114 - 

copia, ipsaąue adeo locorum opportunitate (in ąułbus vix reperias, ubi equestre 
agmen explicari possit) superiorem, in eas praecipitaverit angustias, praeter nimiam 
ex suarum panter et nostrarum virium constantia fiduciam sui, nostriąue contem- 
ptum et intempestivam apud Principem suum vanitatem, Nempe ab omnibus rebus 
imparatissimi ad belium hoc non tam accessimus, quam accurrimus, cum pericli- 
tantis urbis periculum, omnes apparatuum moras et rerum necessariarum partim 
acąuisitionem, partim subvectionem excluderet. Hinc factum, ut pecunia, comme- 
atu et rei tormentariae idonea copia initio statim destitueremur. 

Quae ąuidem egestas ad mensis fere Janvarii exitum (licet non eodem semper 
gradu) duravit. Adde tyronem peditatum, in quo maxima rei gerendae spes iilis locis 
esse debuerat; magnis itineribus ad vera statim pericula atque certamina abreptum, 
quem pro eo ac debuit exerceri, temporis angustia et festinatio non permisit, quum ne 
spatii quidem satis habuerit, ut sibi in vastas annui belli iniuriis regiones venturus 
de sufficienti victu prospiceret. Factum inde, ut cum veterano atque exercitato milite 
obiectus esset, aliquot (ut fieri necesse erat) cladibus perculsus, animis piane con- 
cideret et partim mętu discriminum, partim commeatus inopia frequens a signis 
dilaberetur. 

Quae animorum consternatio iam inde ab initio ob unum atque alterum 
inprosperum successum gliscens, ad ipsos etiam equites permanaverat, prae- 
sertim cum sibi belli cum eo hoste faciem, quam antę viginti annos viderant, etiam 
num domi fingerent; mox quoties ad manus ventum est, acerrima globorum gran- 
dine excepti, illinc etiam Gustavianam belli rationem caedibus ac vulneribus suis 
experirentur. Frangi inde animis et frequens miles missionem petere ; ^uidam 
etiam sine missione a signis dilabi, pertaesi sterilis et periculosae militiae. Nec 
obtentus deerat in regione inopi atque vasta ad Janvarium usque mensem, non 
repraesentata stipendia. Hinc itinera versus Lithuaniam revertentium aut ftigien- 
tium referta. Crebra et ad hostem transfugia; quem idcirco nihil nostrarum rerum 
aut rationum fugiebat adeoque transfugis paucitatem atque inopłam nostram, ut 
moris est, in maius eflferentibus, sibi insuper incommoda nostra maiora viro (!) fingebat, 
nec adduci poterat, ut crederet Regem post partum praeter opinionem solutae 
obsidionis decus, tot imminentibus aerumnis, praecipiti iam in autumnum adeoque 
in hiemem locis illis merito formidabilem, anno non modo dignitatem, sed vitam 
quoque suam in castris praesentissimo periculo fuisse obiecturum. Cuius discessu 
copias nostras magis etiam imminutum iri, multumque sibi ad summam belli acces- 
surum esse non stulte providebat. Quamobrem, cum alioqui immanis magnitudi- 
nis ac ponderis tormenta ea praesertim anni tempestate secum asportare non pos- 
set, nisi diffungerentur(!), facile in eamsententiam descendit, ut damni huius evitandi 
ergo, in vestigio suo maneret locorum opportunitate et commeatus abundantia 
fretus, quem in casum capiendae urbis (secuturam statim a nobis obsidionem au- 



r 



~ 115 - 

guratus) iam olim provido consilio annuum pro praesidiariis praeparaverat. Nec 
vana fiiit huius annonae fiducia ąułppe his alimentis obsessi, cincti undiąue et inter- 
ceptis itłneribus ab omni pabulatione exclusi tot mensium inopiam tolerarunt. Sed, 
ut dicere occoepł, nunąuam ipsis venit in mentem exercitum nostrum, primo statim 
adventu, magnis difflcultatibus conflictantem, tam constanter in lenta obsidione 
fuisse duraturum. 

Itaąue cum sub ipsum adventus nostri in postrema castra exordium, post ad- 
versum ad collem Alaudarum conflictum, humandis suorum corporibus unius diei 
inducias a nobis exorassent, eaque occasione de permutandis captivis verba utrin- 
que commutata essent (quae coUoąuiapostea freąuentissime repetita sunt), ausi sunt 
ad Principem suum literas dare vanitatis atąue iactantiae plenas, ąuibus, ut solutae 
obsidionis et tot acceptorum detrimentorum infamiam eluerent, in eas a se angustias 
coniectos nostros gloriati sunt, ut pacem non modo occulto voto suspirarent, sed 
apertis precibus orarent. Quae literae nondum undiąue circumseptis a nobis. itineri- 
bus ad Mag. Moschoviae Ducem tuto pervenerunt. Is non multum perse consilio pol- 
lens,patris etiam recens defuncti prudentia et auctoritate orbatus,remissiori(!) animo 
nuntium tam laetum accepit, quam Sehinii atque exercitus sui periculum exposcebat. 

Lentius inde de ministrandis belli subsidiis, quam pacis conditionibus propo- 
nendis cogitari coeptum. Pronis enim studiis mentio induciarum arrepta est. Datae 
igitur ad Sehinium occultae literae, quibus accurate instruebatur, quo artificio lucu- 
lentas pro parte sua conditiones a nobis extorqueret, ubi multa ex formuła pene pue- 
riiiter iniungebantur; sed conditiones eiusmodipraescriptae sunt, quibus nostri acquie- 
scere non possent. Interea temporis dum literae ultro citroque commeant, iam nostri 
circumiectos agros non tantum casteliis atque praesidiis, sed pabulatoribus quoque su- 
łs occupaverant. Itaquearcana epistoła scipioniincludłtur et Moscho cuidam agricolae 
perito locorum deferenda traditur, qui, cum nostreupraesidia fallere non posset, infec- 
tis rebus rediit. Cum hac non succederet, alia transferendae epistolae ratio inita est 

Commutationis captivorum non modo mentio iniecta, sed negotium promoveri 
coeptum erat. Subornantur igitur captivi nostrates, qui in ipsa Moschoviae metro- 
poli detinebantur, ut MagnoDuci de permutationis(!) sui supplicarent Placide (ut in 
instructa re) a M. Duce accepta est supplicatio, quaesita etiam in specie clementiae 
fama, permissum ipsis, ut ad suos scriberent. Datus et nuntius, vir prudens nec igno- 
bilis, cui nomen Artemio Agibali, qui non eorum modo literas ad nostros Duces, sed 
ipsius Magni Ducis epistolam ad Sehinium deferret, in qua erant vulgaria de permu- 
tandis captivis mandata, sed additae fuerant cum occultis mandatis clandestinae, de 
quibus diximus, literae soleis calceamenti insutae. Hic recta Drohobusum petere at- 
que inde literas fiduciarias, et insignem aliquem e captivis, qui illic erant, accipere ius- 
sus est, cuius duetu et praesidio in castra nostra perveniret. Inde cum literis illis ad 
Sehinium, tanquam communis boni pa(ctor) et minister, bona fide deduci, ut poterat, 



— 116 — 

datum erat in mandatis. Propitio S. R. M. fato factum est, ut is internuntius in 
manus nostrorum łncideret, priusąuam aut ipse a nobis literas salvi conductus 
accipere, aut nos de adventu eius certiores fieri possemus. Vix dum enim ex prima- 
ria Moschoviae urbe pędem extulerat, quum S. R. M. alterum e ducibus cum parte 
copiarum in hosticum immisit, qui partim agminis sui obiectu auxilia hostium, 
si quae adventarent, distineret, partim populatiohibus terrorem sui late circumferret. 
Hi ultra Drohobusum, imo ultra Yiasimam pene ad 18 ab urbe lapidem effusi, dum 
passim ferro et igne grassantur, inter caeteros captivos nuncium hlinc nondum 
legationis iure tutum interceperunt. Is dum morem gentium causatur, neąue dum 
ullas idoneas literas impositi sibi muneris testes producere poterat, pro exploratore 
habitus, facile fraudis suscipionem intendit. 

Dum spoliatur, dum in omnia, quae penes illum erant, curiosius inquiritur, non 
modo illae, quas in promptu habuit, sed et occultiores literae e latebris suis eruuntur. 
Quod ipsum nostratibus plenius ius adversus ipsum praebuit, ne pro legato habere- 
tur. Resignatis literis doli atque artes hostium patuere. Et quoniam isthic iniquiores 
conditiones proponebantur, quam ut illis accedere possemus, nec Sehinio integrum 
erat de praescripta sibi formuła vel minimum remittere: placuit obsessos Duces at- 
que exercitum hostilem penitus earum rerum ignaros atque expertes relinqui, ne pa- 
cis negotiationem subodorati, tanto patientius et pervicatius obsidionis mała tolera- 
rent. Verum tamen cum ab honesta pace animus S. R. M. non abhorreret, perspectis 
simul M. Ducis et Procerum Moschorum ad eandem studiis et inclinata voluntate, 
multisquealiis rebus, quas ex captivo internuncio expiscari non erat difficile, cognitis, 
illa sententia obtinuit, ut quoniam hostis in occultis literis suis prior pacis conditio- 
nes proposuit, Proceres nostri, qui in castris S. R. Maiestati aderant, suo nomine ad 
Moschos Proceres de hoc negotio darent literas, quarum exemplar ad D. Moscoro- 
vium et D. Goslavium mitto. Nuntius, qui eas perferret, D. Voronitius, missus 
est addito intineris duce, captivo internuncio Artemio. Yoronitius aliquantum sub- 
sistere iussus est. Inclinato demum Ianvario missis obviam, qui solenniter dedu- 
cerent non sine insigni benevolentiae significatione Yoronitium ad primariam urbem 
perrexisse, quum iam in itinere essem, accepi. Maxima omnium expectatio erat, 
exoptatum pacis negotium honestissimis et fructuossimis patriae nostrae conditio- 
nibus transactum iri, in quam spem tanto magis erigor, quod iam Sehinii exerci- 
tum morbis, famę, frigore confectum, nec ullam alibi idoneam manum, quae copiis 
nostris opponi posset, dum adhuc łn castris essem, prospicere potuerim. 

Potuit interea (quod inbellis rarum non est) repentinus aliquis casus faciem re- 
rum invertere. Sed me e castris digrediente laetissima spes S. R. Mtis successus 
afilayerat; nec ad id temporis, quo scribo, sinistro ullo nuntio corrupta est; quamvis 
mirari satis nequeam, quod, postquam domesticos lares attigi, nihildum e castris no- 
vi acceperim, nam sparsos antea de adversis S. R. M. rebus rumores malevolorum 



J 



r 



— 117 — 

iniąuitas excogitaverat Verum ego narrandi studio abreptus modum epistolae 
excessi. Itaąue caetera summłs labris delibabo. Incredibile dictu est, ąuanta 
sit Regis nostri ergo omnes humanitas et aeąuitas, ne iis ąuidem exceptis, quos 
acerba suorum popularium odia circumstant. Quae res ipsi apud plerosąue invi- 
diam in praesens, forsan et in futurum (quod Deus omen avertat) periculum con- 
siliare potuerit. Nos ąuidem de odio eius, aut fastidio nostri, quod nonnulli ma- 
lignę iactabant, nihil est, quod suspicemur. Alte imbibisse videtur illud poetae: 
Sua cuique exorsa laborem 
Fortunamque ferent. Rex lupiter omnibus idem. 
Quam obrem : 

Quae cuique est fortuna hodie, quam quisque secat spem, 

Tros Rutulusve fuat, nuUo discrimine habetur(!). (ob. Verg. Aen. x, 107— n i). 

Quamdiu in castris fui, cepi ingentem offlcii vestri fructum, quod fusis pro 

nobis precibus amanter exhibitum gratissimi animi nunquam intermoritura memo- 

ria prosequar. Adeó prospera semper valetudine et fortuna usus sum , ut me non 

multum laborum et periculorum paeniteat. Si in gratiam discriminum, inter quae 

viximus, in eam pro nobis soUicitudinem excubuistis, meminisse vos velim vitam 

nostram perpetuam militiam esse: imo, (quae nostri certaminis ratio est) saepe nos 

domi, quam militiae praesentiori periculo dimicare. Nolim igitur vos de ea, quam 

maximo meo commodo sensi, cura nostri quicquam remittere. Adeoque ipse 

supplici (!) Patrem Domini Nostri lesu Christi veneror, ut nobis omnibus vocatus 

atque non vocatus adesse, votisque atque suppliciis nostris propitiam aurem ad- 

vertere dignetur. Coniunx mea pro literis, quibus eam consolatus es, maximam 

se habere gratiam profitetur. Yale et me amare porro perge. 

Datum Dvilidae 6 Martii 1634. 

Tui observantiss. frater et servitor. Samuel Przypkowski 

mppa. 



Copia listu Je" Mści Pana Jana Moskorzowskiego 

do rodzonego swego Je" Mści Pana Andrzeja 

Moskorzowskiego. 



Mściwy Panie Bracie. 
Prywatom dawszy pokój, przystępuję ad publica, o których summatim (bo 
z dyaryuszu wmć sigillatim wszytko zrozumiesz) to piszę. Po onej szczęśliwej 
i na wszytek świat sławnej rozprawie naszej z Szehinem (której akt posłałem 



- 118 - 

przez czeladnika Je** Mści Paria Franciszka Dembińskiego na samym ruszeniu się 
z obozu z Bogdanowej okolice) ruszyliśmy się dalej. Przyszedszy pod Białą, 
wszytka nasza sława tanąuam ad scopulum haesit. Już to niedziel ośm będzie, 
jako tu leżymy o głodzie i o chłodzie. Przez niedziel cztery sub dio, bud nie ma- 
jąc, co godzina się odejść spodziewając, w srogie zimna, które z śniegiem ł z mro- 
zem aż do Przewodnej niedziele continue trwały, horowacieśmy tu musieli, nie 
rozbierając się, aż dopiero od niedziel trzech. Od którego nłewczasu tak też pie- 
chota i wojsko wszytko znędzniało, że wszytkiej piechoty 2000 niemasz, a konpi 
tak od koni odpadli, że po 40, po 50 ledwo pod chorągwiami; i to, gdyby się 
ruszyć przyszło, połowęby koni w wozy wprzężono. Bo srodze tu głodny kraj. 
Żywność wszytka w zamek wprowadzona; chrostem konie karmiemy dotąd, 
a młotem (?), które miasto obroku, gdy go dostanie, bo tu trawa dotąd ledwo się 
puszcza. Na stole też pańskim, ba i KJM. sztuka mięsa za wielką zwierzynę. 
Owo zgoła taka tu nędza na nas, że radzibyśpy się stąd utciwie(!) wyprosili 
i dużo o tym myślimy, jeno nam o reputacyą idzie- Tak lignamus et lłgnavimus 
koło tego zamku, że to cud. Komisarze naszy 29 Aprilis na traktatach zasiedli. 
Teraz materyą de iure Regiae Mtis i tytule traktują, a oraz i de conditionibus 
aetemae pacis. Moskwa, jeśli wieczny pokój się zawrze, nie ustępuje naszym 
tylko tych zamków, które teraz są in nostra ipanu, jako Smoleńska etc. ażeby 
się Król JM. cale zrzekł tytułu; jeśliż do pewnego czasu stanie pokój, tedy postę- 
pują wszytkich zamków w tej wojnie pobranych. Co za decyzya w tym, jeszcze 
nam nie pisano. 

Król Je" Mość armatę od Moskwy pobraną do Grodna sprowadza wodą, 
to jest Dnieprem od Smoleńska, a potym Niemnem aż do Grodna, gdzie zamek 
restaurować i armamentarium założyć postanowił. W ostrogu zaś Szehinowym, 
we dworze samego Szehina trupy tych, którzy po odeściu jego umarli, na jedne 
kupę zwłócząc, kurhan albo kopiec wysoki sypać kazał, na którym murowany 
słup z napisem na znak tej wiktoryej postawić każe na pamiątkę gestorum suo- 
rum pod Smoleńskiem. To tak o Moskwie krótko, bo wmć wszytko szyrze} zro- 
zumiesz z dyaryusza, który posyłam od tego czasu, jakom go wm. posłał. 

Szwedów co się tycze, miał Xże JM. świeżo od Kurfirsta Je® Mści Brande- 
burskiego pisanie de data Coloniae ad Spream 8 mensis Martii anni currentis, 
w którym się referuje na list do JKM. w tej materyej pisany, którego kopią XJM. 
miał. Wtym dawszy KJM. o tym znać, jako pokilkakroć i przez list i oretenus 
z Oxenstemem, cuius (formalia to listu) potissima in hoc negotio authoritas, 
i z inszemi szwedzkimi konsyliarzami strony pokoju z nami konferując, generale 
tylko responsum, że nie są od pokoju alłeni, odnosił. Tandem pisze w te słowa : 
Cum autem indignum nobis videretur post tot solennes ordinum Reipublicae invi- 
tationes et magnam de nostra mediatione conceptam expectationem SRMV-ae 



- 119 - 

generale tantum responsum referre, novam iterum nacti occasionem in nupero 
congressu cum cancellario svetico Stendaliae, idem urgere non destiturus, usque 
dum (postąuam prolixe tum SRMV-ae, tum RP. ad aeąuos tractatus propensum 
animum, ubi parem et svetica parte viderint, testati fuissemus) id obtinuimus, 
ut nobis statuum quoque Sveciae animum aperiret, has nempe proximis mensibus 
Maio et lunio generalia regni comitia habituros, ibidemąue de loco et tempore 
praedictorum tractatuum certi quid constituturos ac de deputatione commisario- 
rum authoritate comitiorum acturos. 

Et cum ultra insisteremus, promisit quoque peneque de successu nos certos 
esse iussit se partes suas serio interpositurum, ne praedicti tractatus ultra proxi- 
mos menses Julii et Augusti diflferantur. Pro loco autem ex mente SRMV-ae et 
Reipublicae Prussia eligatur, Commissariique circa id tempus cum plenissima fa- 
cultate super pace perpetua longioribus induciis, aut pro rogatione praesentium 
concludendi se sistant. Atque hoc tanto certius nobis polliceri audemus, quod 
Rex Christianissimus super ea re aliquoties a nobis requisitus se brevi promovendo 
huic negotio Legatum extraordinarium in Sveciam ablegaturum spoponderit. Cui 
et Serenissimus Magnae Britanniae Rex subsidiario adesse velit, ipsius regiam di- 
gnitatem per literas officiose compellavimus. Nostro quoque loco sive per inter- 
nuntium, sive per literas, quacunque poterimus meliore via modoque, maturando 
negotio operam nostram cum ipsis neutiquam neglecturi sumus. Hactenus ille. 

O sejmie pro die 20 lulii złożonym tuszę, że wmć już wiesz. Na ten Król 
Jego M. a przy nim XJM., utcunque rzeczy tu padną, bądź pokój stanie, bądź 
dalsza wojna będzie, ztąd ultimis diebus Maii wyjeżdża. Interim pono ku Wiaźmie 
się pomkniemy dla skończenia prędszego traktatów. Circa 20 lunii w Wilnie 
będziemy z KJM. na weselu Pana Stolnika Koronnego. Tam się z tydzień (jeśli 
żywi będziemy) zabawiwszy, prosto jedziem do Warszawy. 

W obozie pod Białą d. 14 Maii 1634. 

O śmierci syna Pana Samuela Gołeckiego, pięknego młodzieńca, daje znać, 
który w Smoleńsku gorączką umarł, statecznie się nabożeństwa trzymając i ono 
wyznawszy in agone. Służył z Xiążęciem JM. Panem Hetmanem Litewskim. 



Kontynuacya Dyaryusza od dnia 3 marca 1634. 



Dnia 3 marca Król Jego Mość jeździł oględować działa od nieprzyjaciela 
wzięte, które z ostrogów Szehinowych na jedno miejsce przeciw cerkwi Ś. Ducha 
pod górę ku Smoleńskowi zwożono. 

Otrąbiono w obozie ruszenie wojsku na wtorek przyszły. 



- 120 ^ 

Dnia 6 (bo w drugie nic notabile nie działo się) posłowie moskiewscy nazad 
odprawieni. Przez tych oznajmiono Bojarom moskiewskim o czasie traktatom, 
o miejscu i o osobacłi. Czas naznaczony die 5 Aprilis, miejsce Polanowka, 
uroczyscze, gdzie i pierwej traktowano, osoby z naszej strony X. Kanclerz, 
Xiąźe Pan Wojewoda Wileński, Hetman Polny W. X, Lit., Pan Wojewoda Podol- 
ski, Hetman Polny Koronny, Pan Wojewoda Miński, P. Wojewoda Smoleński, Pan 
Kamieniecki, X. Referendarz W. X. Lit, Pan Rey, P. Chorąży/ Lubelski, Pan Ogiń- 
ski; z ich strony K. Szeremiechow(!), K. Lwów, przedniejszy, drugich nam jeszcze 
nie podali. 

Dnia 8 po tej tak szczęśliwej z Szehinem na Bogdanowej okolicy rozprawie 
KJM. insistendo victoriae, sporządziwszy praesidia na zamku Smoleńskim i z ra- 
mienia swego dla lepszego rządu na zamku zostawiwszy P. Niewiarowskiego, 
a dla zwożenia armaty i municyj, i apparatów wszytkich po nieprzyjacielu pozosta- 
łych zostawiwszy P. Jana Platera, Oberstera i artyleryi Magistra, poruczywszy na 
ostatek i w dozór podawszy P. Zaruckiemu, Rotmistrzowi pieszemu, chore w ostro- 
gu Szehinowym pozostałe, s&m, dalej w ziemię się puszczając, na troje wojsko 
podzielił. Pierwszemu pułkowi, tak z konnych chorągwi usarskich, rajtarskich, 
kozackich, jako i drugich regimentów pieszych zebranemu, iść kazał ku Dorohobu- 
żowi przy Jego Mości Piaseczyńskim, Kasztelanie Kamienieckim, jako Regimentarzu. 

Dzień 9 marca in silentio a w gotowaniu się w drogę strawiony. 

Dnia 10 marca drugie pułki się ruszały, tym iść ku Białej lewym skrzydłem 
kazano. Starszym nad tymi ludźmi uczyniony Jego M. Pan Mikołaj Abramowicz, 
Wojewodzie Smoleński. 

Dnia 1 1 marca z ostatkiem wojska ruszył się (utinam feliciter) Król Jego 
Mość sam pod Białą, na trzy pułki ludzi przy sobie będące rozdzieliwszy. Pierw- 
szy pułk był hetmański Xiążęcia Jego Mości Pana Wojewody Wileńskiego ; ten 
przodkiem szedł. Za nim Króla Jego Mości pułk szedł, a przy nim armata z mu- 
nicyą, przy których dwa regimenty piesze: P. Platerów i Wojewodzica Chełmiń- 
skiego P. Waiera. Na ostatku szedł pułk P. Madalińskiego, Wojskiego Mścisław- 
skiego. Te tedy wszytkie trzy pułki wyszły jednegoż dnia z Bogdanowej okolice 
i nocowały takim sposobem : pułk hetmański w derewni Seredzniowie mil 5, Króla 
Jego Mości pułk w Daniłowie mil 4, pułk P. Madalińskiego przed Daniłowem 
w mil 2 od Bogdanowej okolice. 

Dnia 12 marca, iż się wozy dla złej drogi na nocleg nie ściągnęły, przyszło 
w tychże derewniach przez dzień zostać i tamże nocować. Te derewnie leżą nad 
rzeką Mościną. 

Dnia 13 marca ruszyły się pułki dalej. Xiążęcia Jego M. Pana Hetmana 
pułk nocował w miasteczku, nazwanym Słoboda Duchowska, mil 4 od noclegu, 
a chorągwie jego po derewniach pobliższych. Pułk Króla Jego Mości w derewni 



r 



- 121 - 

Borsukowie mil półtrzeci od noclegu, przechodziliśmy rzeczkę Chmosc, Madaliński 
zawsze pozad w mili od KJMości. 

Dnia 14 marca, idąc dalej wojsko, pułk Kiążęcia Jego M. nocował w derewni 
Kapiszynie mil 4, Król Jego Mość w siele Fiedorowie mil 3. 

Przechodziliśmy rzekę Carowicę bystrą. 

Dnia 15, postępując dalej, Xiąże Jego Mość w derewni Horodzieju nocował 
mil 5 z pułkiem. Król Jego Mość z pułkiem w Horodnie mil 4. Przechodziliś- 
my rzekę Otrę. 

Dnia 16 dla złej drogi wojsko stało tamże. 

Dnia 17, ruszywszy się wojsko dalej, pułk hetmański nocował w derewni 
Siemionowie mU 4, pułk Króla Jego Mości w Horodzieju w mili od pierwszego 
noclegu. Przechodziliśmy rzekę Osotnią, na której most długi Szehinowej roboty, 
przez który działa pod Smoleńsk prowadzono. Drugą rzekę Kołosz przeszliśmy. 

Dnia 18 Xiąźe Jego Mość Pan Hetman z swoim pułkiem nocował w derewni 
Blinowie w półmilu od Archanioła cerkwi za mil 4 od noclegu. Tu była nazbyt 
zła droga i dlategoż Xiąże Jego Mość chciał tamże i przez dzień 19 odpoczynąć, 
ale iż Król Jego Mość sam wlekce przyjechał, dlategoż Xiąże Jego Mość, miaw- 
szy go u siebie na wieczerzy, ustąpił na drugą stronę rzeki Naczy, pół mile od 
Blinowa do Popowego Dworu, pod samą Archanielską cerkwią stojącego, a cho- 
rągwie po derewniach rozłożył. 

Dnia 20, iż się wozy wojskowe dla złej barzo w Starzynach drogi nie ścią- 
gnęły, dlategoż wojsko ruszyć się dalej nie mogło. 

Dnia 21 cf dla nieściągnienia armaty wozowej i przez on dzień ruszyć się 
wojsko dalej nie mogło. 

Dnia 22 Król Jego Mość na rekognoskowanie zamku Białej, mil półtory od 
Archanioła leżącego, z Xiążęciem Jego M. Panem Hetmanem jeździł, wziąwszy 
z sobą chorągiew P. Kleczkowskiego i P. Jurzyca kozackie propter omnem 
eventum. Pod Białą podszedszy ochotnik skoczył pod zamek, przeciwko któremu 
wypadło z zamku Bojar kilkadziesiąt. Harcami się bawili naszy godzin ze dwie 
albo trzy, Regia Majestate interim cum duce Radivilio situm loci considerante. Po 
harcu rozmawiali Bojarowie z naszymi o poddaniu się Szehinowym, o podaniu 
zamku et his similibus. Skoro się ku wieczorowi nachyliło, wróciliśmy się nazad 
do stanowiska. 

Dnia 23 chorągiew kozacka Pana Pawłowicza Rotmistrza, pod Białą na za- 
sadzkę wyprawiona, wójta włosnego (!) pod samym zamkiem nazad się z lasu 
wracającego załapiwszy przywiodła. Ten o chorobach w zamku panujących 
a o 1000 tylko ludzi do obrony na zamku powiedział. 

Dnia 24 ta była nadzieja wszytkich nas opanowała i tę nam czynili otuchę 
więźniowie i inszy, że Wojewoda na Białej będący, Fiedor Wołkonski, miał zamek 

16 



- 122 - 

poddać (wiedząc o Szehinie, że naszemu wojsku nie strzymał), gdyby był wojsko 
nasze pod zamkiem obaczył i certo o Królu Jego Mości się dowiedział, że tu pod- 
szedł, bo temuWołkonski dotąd nie wierzył. Zaczym to było intentum i JKMości, 
wojsko wszytko tak konne, jako i piesze, pod zamkiem w szyku ukazawszy, nazad 
się do stanowiska wrócić, a jaki pułk ludzi pod Białą zostawiwszy, iść w głąb 
w ziemię nieprzyjacielską z ostatkiem wojska, przebierając się ku Zabcowu i ku 
Robevilej nad Wołgę rzekę, gdzie o żyznym kraju i obfitości żywności powiedano. 
Dlategoż zarazem wysłał Pana Hrehorego Mirskiego, Strażnika na ten czas woj- 
ska lit., z P. Pawło wieżową, Pana Walickiego, Pana Łowczy ckiego cłiorągwiami 
kozackimi, aby, ku tym miejscom poszedszy, sposobne gdzie i Jego K. Mości, 
i wojsku wszytkiemu upatrzyli stanowisko, któreby i wyżywić wojsko mogło 
i niedalekie było od miejsce traktatom o pokój z Moskwą naznaczonego. Pan 
Mirski tedy poszedł na czatę, a Król Jego Mość ze wszytkim wojskiem pod Białą, 
gdzie podszedszy, ze wszytkich stron konne chorągwie zamek obstąpili na strzele- 
nie z działa, a piechota po miejscach sposobnych pod ścianę podwiedziona. Wy- 
padł był nieprzyjaciel, zrazu tej nadzieje będąc, że to czata podchodzi, ale nastę- 
pujące obaczywszy pułki nazad w zamek ustąpił, browary przed braną będące 
zapalił, a brane zafasował. 

Król Jego Mość interim (chcąc tylko situm Białej i miejsce na ostrożki lu- 
dziom, których miał pod Białą dla ściśnienia zamku i bezpieczniejszego z Smoleń- 
ska za wojskiem przejazdu zostawić, upatrzyć), obaczywszy wielką commoditatem 
do oblężenia zamku i approstowania się do niego, do tego nie rozumiejąc, aby 
praesidium na nim być miało sufficiens, a przytym od indzinirów (!), miedzy któ- 
rymi był jeden, co ten zamek, póki w ręku naszych był, fortyfikował, upewniony, 
że najdalej za dni pięć albo sześć miał arce potiri, jako pan sławy chciwy ochotnie 
intentum swoje odmienił i resolwował się przez tydzień tu z wojskiem zostać, 
a koło zamku kazał się P. Hetmanowi i indzinirom zachodzić. Stawszy tedy 
wojsko konne przez dzień cały w szyku, samym zmierzkiem (!) do stanowisk po 
derewniach rozeszło się, a z regimentami pieszymi XJM. pod zamkiem został. 

Dnia 25, 26, 27, gdy taka JKM. nad wszytkich nadzieję nastąpiła rezolucya, 
zarazem XJM. Pan Hetman regimentom koło zamku wkoło szańcować się kazał. 
Począwszy tedy od przychodu naszego naprzeciwko branie zamkowej ku cerkwi, 
nad Wojszą rzeką stojącej, na starym okopisku postawił regiment Królewica Jego 
Mości i Jego M. P. Wojewodzica Smoleńskiego. Od tego idąc wprawo, trocłię 
jakoby w tył zamkowi Bielskiemu, na przykrej górze stojącemu, stanął regiment 
XJM. Pana Janusza Radziwiła, Podkomorzego W^ X. Lit z regimentem Oberstera 
Kreuta i dwiema Tomasa Duvi i Daniela Sleiera Kapitanów chorągwiami. Idąc 
dalej wokoło, w bok jakoby zamku przeciw ścienie miejsckiej (!) ku Wieliskiej ba- 
szcie, stanął regiment XJM. Zygmunta Karola Radziwiła, Kawalera Multańskiego(I), 



— 123 — 

Krajczego W. X. Lit., niedaleko od niego ku narożnej baszcie od przychodu na- 
szego stanął regiment P. Waiera, Wojewodzica Chełmińskiego, z regimentem 
P. Morego Oberstera ; za tymi za jeziorem stanął Pan Rożen z pułkiem K. Jego M. 
Które to pułki tak rozsadzone zarazem się szańcować i approstować ku zamkowi 
poczęły. Baterye też u P. Wojewodzica Smoleńskiego, XJM. Pana Podkomorzego, 
XJM. Pana Krajczego, P. Waiera, P. Rożna przy ąuartirach (!) każdego regimentu 
robić poczęto, z których na krzyż zamek strychowano(?). Zarazem i do podkopów 
się rzucono. Jeden zaczęty u Xiążęcia Jego Mości P. Podkomorzego przez 
P. Pleytnera indzienira(!), drugi u P. Waiera przez Henryka Majera pułku p. Mo- 
rego. Owo zgoła fervebat opus około koszów, lauffgrabów i inszych ad cingen- 
dam obsidione arcem necessariis procurandis. A Xiąże Jego Mość z swoim dwo- 
rem stanął niedaleko jakoby w tył regimentowi Xiążęcia P. Kawalera. 

Die 28 pergitur in praeparatoriis. Granatów kilka przy Królu Jego Mości 
puszczano, wszytkie trzy nullo efifectu; jeden na powietrzu się roztrząsł, dwa 
w rów przed zamek wpadły. 

Casus foremny sie trafił. Uderzyła kula z działa nieprzyjacielskiego w na- 
szego działa dziurę i zapaliła nasze działo, że obie kule razem w zamek wpadły. 

Die 29 P. Morski z czaty przysłał więźniów kilku, z których wziąwszy wia- 
domość o spustoszeniu i popaleniu Seredy, Żubrowa, Rżowa i wszytkich prawie 
po tę stronę Wołgi leżących włości, poszedł dalej nad Wołgą ku Bolszowu. 

Die 30 cztery chorągwie regimentu P. Platera Oberstera przyszły, które 
postawiono przy Xiążęciu Kawalerze. 

Die 31 od Xiążęcia Jego Mości Pana Hetmana stanowiska na strzelenie 
z pistoletu idąc do ąuartiru Xiążęcia Jego Mości P. Kawalera robić zaczęto 
bateryą. A iż niektórzy z naszych, którzy przed tym na Białej byli, dali sprawę 
o tym, że studnie dwie miejskie wodę mają z stawu i z jeziorka rurami idącą, 
dlategoż i staw, i jeziorko przekopywać Xiążę Pan Hetman kazał, co w tych dniach 
zarazem zaczęto. 

Mensis Aprilis tamże pod Białą. 

Die 1 et 2 nil notabile, roboty tylko continuantur, a ponieważ na ten wto- 
rek indzienirowie upewniali o dokończeniu min obu, słał Jego Mość Pan Het- 
man upominając się słowa, lecz oni konsciencyą się obowiązali, że w piąciu 
dniach miały efekt uczynić, a zatym i zamek się poddać, albo gwałtem być wzięty. 

Die 3 nieprzyjaciel o ranym obiedzie wycieczkę uczynił na ąuartyr XJM. 
P. Podkomorzego Lit. rowem, który jest miedzy zamkiem, a górą, na której lauf- 
graby. Skradszy się ku minie, porwał żołdata z pułku Oberstera Kreuca przy 
minie na szylwachcie stojącego ; przytym jednego zabił, dwóch ranił. Co gdy się 
Hetmanowi doniosło, in instanti inkwizycyą uczyniwszy, Sarpianta, że od straży 



— 124 — 

odszedł, a za tym odeściem ostrożności nie było takiej, jakiej było potrzeba, na 
gardło osądził. Działa dwanaściefuntowe przyszły i insze sześćfuntowe. Trzy 12-fun- 
towe postawiono na bateryej hetmańskiej, drugie po inszych fcateryach ; uderzo- 
no pokilka razy ze wszytkich. 

Casus notabilis tegoż dnia się stał. Pod bytność Króla Jego M. i Xiążęcia 
P. Hetmana (bo niemal na każdy dzień dla przejażdżki i przypatrzenia się robocie 
nadjeżdżał i czasem wieczerzał u P. Hetmana) strzelono z działa 3-funtowego 
z zamku. Kula pochopem poszedszy przez sałasz P. Jana Moskorzowskiego 
i piwniczego książęcego namniej przez sążni cztery, kożuch turecki, na którym 
czeladnik, pod głowy go w kilkoro zwinąwszy i podłożywszy, spał, we troje prze- 
rwała, w drugim kącie chłopcowi śpiącemu nad głową poszła, że od samego 
szumu się porwał, rozumiejąc, że mu kto w łeb dał. W budzie piwniczego Xiążę- 
cia P. Hetmana kredencyrzowi rękaw u kożucha, który miał na sobie przedarła. 
To wszytko bez szkody w ludziach ; wydarszy się dopiero z sałaszów, chłopu 
nogę pod kolanem złamała, drugiemu wierzch nogi zerwała. Potjrm pochop 
wziąwszy, korporała jednego z rajtarskiej kompaniej Króla Jego Mości mimo 
lotem albo duchem w lewe ramię tak ogłuszyła, że z konia zleciał, a na ciele rany 
nie było tylko czerwono ; od tego poszedszy ku b^uzarowi, chłopcowi na koniu 
stojącemu pół szable utrąciła, a samemu i koniowi nic. 

Die 4 z dział potężnie od nas strzelano z rana. Po obiedzie posłał Xiążę 
P. Hetman pod zamek P. Wojewodzica Smoleńskiego, żeby, nie czekając extrema, 
miłosierdzia u Króla Jego Mości szukali, a widząc, że zdzierżeć naszej potędze 
nie mogą, zamek poddali, albo, jeśli chcą sami na zamku pomrzeć, aby niewinne 
dusze, to jest białegłowy i dzieci, wypuścili, a ich krwie na swą duszę nie brali. 
Lecz nieprzyjaciel superbe, aby naszy precz odjechali, odpowiedział. 

Die 5 Aprilis nil notabile. 

Die 6 nieprzyjaciel o ranym obiedzie wycieczkę na szańce P. Wajera 
i P. Morego uczyniwszy, a naszych w lauflFgrabach (bo się byli pp. offlcyrowie 
śniadać sfatygowani do bud z warty rozeszli) prócz szylwachtu nie zastawszy, 
przez P. Morego straż przeszli i chorągwi ośm, to jest P. Morego cztery, P. Wa- 
iera totidem, u wału postawione porwali. LauflFgraby pominąwszy, do ąuartiru (!) 
i budy wpadli P. Waierowej, wierzchnią jego suknią albo katankę rysią wzięli, 
a P. Moremu szpadę, wzięli żywcem P. Waierowego kapitana, gefrejtera i zołdata 
i kilku ranili, jednego ubili. To zrobiwszy, nazad się wrócili, kilku też straciwszy. 

Die 7 żałosny to był nam wszytkim casus, ile że tak marnie chorągwie te 
pobrano, ale factum infectum reddere nie podobna była. Nil tedy restabat aliud, 
jeno aby nocentes pokarani naprzykład drugim wystawieni byli. Sądzono tedy 
zarazem tę sprawę. Sprawował się P. Waier, Pan Mory z swoimi officyrami. 
Inquisitia, jako się co stało, odprawiona, z której iż constitit, że P. Weier swoje 




— 125 - 

kwaterę porządnie strażą opatrzył i nie przezeń, ale przez P. Morego nieostrożną 
straż lauffgraby opanował; do tego, że P. Waier Sargianta i chorążego swego, 
którzy na warcie byli, zarazem w areszt wziął. A oberster Morę nie opatrzył 
qvartery swojej (bo miasto 30 człeka ledwie kilka było na straży) i nie doj- 
zrzał straży, a kapitan jego, który kommendował warcie z obersterem (z warty 
zszedszy) częstował się, a interim nieprzyjaciel napadł, przetoż ex communi con- 
sensu PP. obersterów i pułkowników, a za dekretem hetmańskim P. Morę od 
obersterstwa odstawiony i abdankowany, ci zaś trzej: Sargiant, chorąży i kapitan 
na gardło osądzeni dla tego, że pod ich kommendą ten żałosny casus się stał. 

Die 8 pergitur w robotach koło zamku. Staw spuszczano dla odjęcia wody 
oblężeńcom. Co nieprzyjaciel widząc, po dwa razy kusił się przez wycieczkę 
robotę przerwać, ale fortirer od naszych repulsus nic nie wskórał. 

Die 9 znowu nieprzyjaciel w obiedne godziny wycieczkę uczynił na quar- 
tyr Pana Podkomorzego Lit., lecz postrzegli się prędko naszy, odstrzelali ich, 
czterej na placu zostało, oni jednego z naszych zarwali. 

Die 10 wycieczkę znowu nieprzyjaciel czynił na P. Wolfa, Obersterlejtenanta 
P. Platerowego, qvartyr, ale postrzegszy, że naszy w gotowości, nazad się reti- 
rował. Tegoż dnia Jego M. Xiądz Biskup Chełmiński Kanclerz Koronny, Jego 
Mość P. Andrzej Rej, P. Gniewosz, Chorąży Lubelski, kommissarze, na traktaty 
generalne o pokój z Moskwą wyjechali (bo dla pewnych aspektów odłożone były 
ad diem 16 praesentis), których konwojowała chorągiew P. Jerzego Tyzemhau- 
za rajtarska, P. Jurzycowa, P. Walickiego, P. Łowczyckiego, kozackie. 

Die 1 1 cicho z obu stron. 

Die 12 wycieczkę nieprzyjaciel czynił, ale postrzegszy, że naszy ostrożni, 
leżawszy z godzinę pod sztukietem, wrócił się potem do swej jamy, nic nie spra- 
wiwszy. 

Die 13, 14, 15 nil notabile, w prowadzeniu tylko min perrectum. 

Die 16 Wielkanoc. 

Mina, którą przy ąuartyrze P. Waiera Oberstera robił Hornik, porzucona 
dla tego, że źle była zaczęta i walić się poczęła, i nie wiedział, jako ją dalej pro- 
wadzić, zaczym ex consilio super ea re habłto z PP. Pułkownikami a za zdaniem 
KJM. nową minę zaczęto ku narożnej baszcie od qvartyru P. Waiera, idąc ku 
jezioru. 

Die 17 et 18 nil notabile. 

Die 19 przedał się do nas z zamku Wołkonskiego Wojewody czeladnik, 
który nam potrzebne rzeczy do wiadomości przyniósł. 

Tegoż dnia naszy rozgowor mieli z obleżeńcami ratione permutandorum 
captivorum, chcieli ich na rozmowę strony poddania zamku wywabić, ale gdy się 
na to wyciągnąć nie dali i poprostu naszych prosili, aby ich hoc in passu zanie- 



- 126 - 

chali, dając przyczynę, że siedli na śmierć. Naszy zaniechawszy tej materyej, 
podali regestr więźniów moskiewskich, a oni wzajem podali imiona tych, których 
w turmie u siebie mają. 

W nocy wycieczka była z zamku, ale, gdy naszych w gotowości zastał nie- 
przyjaciel, retirował się nazad. 

Die 20 ze wszytkich chorągwi po koni dziesiąciu (!) Towarzystwa z poczta- 
mi a loznych, co kto mógł posłać, zebrawszy, Xiąże P. Hetman posłał na czatę dla 
żywności zasiężenia ku Toropcowi przy chorągwi P. Kleczkowskiego, który nad 
czatą tą starszym uczyniony. Tym ludziom przydano piechoty z kożdego regi- 
mentu, z dziesiątka po jednemu knechtowi wybrawszy. 

Die 21 i 22 nil notabile. Die 23 nic tak znacznego, baterya tylko Wenclowa 
nowa miedzy XJM. P. Hetmana bateryą a stanowiskiem XJM. P. Podkomorzego 
Ut» postawiona, na którą 2 działa zatoczone. 

Die 24 o godzinie trzeciej z południa rzucano od nas ogniste kule i granaty 
w miasto. Zapaliło się było miasto po dwa razy dobrze, ale prędko ugaszono. 
Co gdy naszy obaczyli, z dział i muszkietów potężnie strzelali, broniąc, aby nie- 
przyjaciel nie gasił. 

Die 25 nil notabile. 

Die 26 nic tak znacznego się nie stało, niemiec tylko jeden z pułku P. Wa- 
iera Oberstera upiwszy się, poszedł aż pod samą ścianę zamkową i począł ją 
szpadą siec w dzień. Nieprzyjaciel nierychło się postrzegszy krzyknie: „Litwa, 
Litwa/' On nieborak usłyszawszy krzyk nazad ustępować począł, a w tym go 
postrzelono w rękę. 

Die 27 nil notabile. 

Die 28 w nocy ognistemi przyprawami sztakietu zamkowego i kobylin 
koło zamku będących duży szmat naszy spalili, a z dział potężnie strzelano. To 
mianowicie dla tej przyczyny się działo, aby nieprzyjaciel, ku ogniowi z potęgą 
się obróciwszy, prowadzenia galeryej od ąuartyru P. Waierowego nie impe- 
dyował. 

Tegoż dnia Kozaków Zaporowskich posłowie więźniów jedenastu przywiedli 
wziętych w bitwie, którą mieli z nieprzyjacielem od Meskwiska w mil czterech 
wyszło było Bojarów, Kozaków Jeickich i Duńskich 6000 z Kozielska na tabory 
Zaporowców, których też część z taborów wyszła była pod Kozielsk na czatę, 
w drodze jakoś pominęli się z nieprzyjacielem. Wziąwszy potym w drodze o wy- 
ściu Moskwy z Kozielska na swoje tabory wiadomość, wskok się nazad wrócili. 
Zastali iMoskwę do obozu swego szturmującą, okrzyk uczynią z tyłu, owym też, 
co w taborze, serca przybędzie. Moskwa ustępować pocznie, owi instant i tak 
nieprzyjaciela znieśli, że ledwie nuncius cladis został. Na mil kilka trup leżał, cho- 
rągwi 14, więźniów 300 naszy wzięli, z których liczby tych jedenastu prze- 



- 127 - 

brawszy, wprzód Królowi Jego Mości, a potym Xiążęciu Panu Hetmanowi pre- 
zentowali. 

Die 29 cicho z obu stron. Naszy w robieniu miny pergunt. 

Die 30 przed południem nieprzyjaciel, czas sposobny, gdy się wszyscy na- 
bożeństwem zabawiali, upatrzywszy, potężną we 200 człeka wycieczkę na szańce 
P. Waiera Oberstera uczynił, stu człeka rozkazawszy, aby na galeryą uderzyli 
i onę rozrzucali, a stu drugiemu, aby z naszymi się zabawiał, póki ci pierwszy 
galeryą rozrzucą. Niebarzo się ta nieprzyjacielowi impreza nadała, bo, na naszych 
ostrożnych trafiwszy, kilka swoich stracili, którzy na placu zostali, kilku postrze- 
lonych z sobą powiedli, żadnego języka od nas nie dostawszy, a naszy jednego 
żywcem wzięli, którego sobie tak nieprzyjaciel szacował, że tegoż dnia sam, na- 
szych na rozmowę wyciągnąwszy, dawał za niego Kapitana Pana Waierowego, 
którego ma w więzieniu^ i niemca drugiego na odmianę i pieniędzy według umo- 
wy z nami chciał przydać. Z naszej strony 5 albo 6 rannych, a kilka zabitych 
zostało, a galeryą kęs barzo nadpsowano, co się zaraz naprawiło. 

Mensis Maius. 

Die 1 et 2 naszy galeryej poprawowali i minę kontynuowali. 

Die 3 nieprzyjaciel, na brzuchu pełznąc, w tył ukradkiem szylwachtowi, na 
straży przed szańcem P. Wojewodzica Smoleńskiego Oberstera stojącemu, zaszed- 
szy, porwał go i do zamku odwiódł, nim się naszy postrzegli. 

Die 4 znowu nieprzyjaciel na ąuartyr P. Wajera Oberstera wypadł, ale 
nie bez szkody, bo ich prędko naszy w zamek wpędzili, a dwóch ubili. Drudzy, 
co byli w rowach się zataili przed granatami^ nie bez szkody w sobie uciekać 
musieli. 

Die 5 podjazd ku Rzowu wyprawiono z tej okazyej, że Jego M. P. Hetman 
Koronny dał znać Panu Moczarskiemu Rotmistrzowi, jakoby kilka tysięcy człeka 
z wojska Majstrukowego na Rzow pójść miało. 

Die 6 naszy w robotach pergunt. 

Die 7 granaty w nocy do zamku puszczano, z dział potężnie strzelano. 
Minę u stanowiska P. Waierowego (bo druga u Xiążęcia Jego M. P. Podkomorzego 
Lit. od dni sześciu gotowa była) szpuntowano. 

Die 8 z dział potężnie strzelano. Ordynacye do szturmu Xiąże Jego M. Pan 
Hetman dawał. W nocy granaty w zamek puszczano, sztakiet palono. 

Die 9 Maii pod Białą, skoro zorza się zajęła, uderzono ze wszytkich dział. 
Miny potym zapalono, lecz nie wiedzieć quo fato, albo raczej incuria tych, co 
robili, nie tak się nam, jakośmy sobie życzyli i nadzieję mieli, nadały, bo z tych 
jedna od P. Waierowego stanowiska ku narożnej baszcie wiedziona per impruden- 



^ 



— 128 - 

tiam et pertinatiam indzienira(!) Hornka (który, i od XJM., i od drugich, na tych 
się rzeczach znających, i od samego Króla Jego M. o niedowiedzeniu zupełnym 
miny pod basztę upomniony, przeprzeć się żadną miarą nie dał) na P. Waierowe 
stanowisko impet swój wszytek obróciła, a baszty nic nie ruszywszy magno stre- 
pitu erumpens do 200 częścią z jezdy, która z ochoty swej z koni zsiadła, częścią 
piechoty naszej, w szańcach pogotowiu do szturmu stojącej, jednych brełami ziemie 
z ogniem zmieszanemi potłukła, drugich poopalała, trzecim nogi, ręce połamała, 
a wszytkich tam będących ziemią tak przysypała, że się ledwo z niej wygrzebli. 
Muszkiety zołdatów naszych, w lauflfgrabach stojących, za zapaleniem się samych od 
prochu i impetu obróciwszy się naszych strzelały i kilku zabiły. Ta zaś mina, od 
ąuartyru Xiążęcia JMP. Podkomorzego prowadzona pod zamek, uczyniłać 
wprawdzie eflfekt i róg baszty wywaliła, ale iż ziemie ledwie co ruszyła, a dyle 
i drzewa wszytko ku nam obaliła i transitum penitus zawaliła. Do tego nieprzy- 
jaciel o prowadzeniu jej od przedawczyków i więźniów dawno przestrzeżony ab- 
sznejdunk wewnątrz zrobił i teraz ziemią nasypany postawił, trudno było co 
począć, by byli PP. indzienirowie chcieli rady hetmańskiej posłuchać, a sążeń 
jeszcze jeden i drugi wyrobili, byłby był i ten absznejdunk u biesa, mielibyśmy 
taki introit do zamku, jak do domu. 

Die 10 Pan Kleczkowski z czaty się wrócił, pod samym Tropcem utarczkę 
z nieprzyjacielem miawszy i mil ztamtąd dwie koszem się położywszy, dworów 
bojarskich 500, chłopskich chałup nie licząc, w popiół koło Toropca popalił, ludzi 
loźnych i chłopów, dla pachania gruntów z zamku wypuszczonych, do tysiąca 
posiekł, żywności wielką moc przyprowadził i więźniów kilka z samego Toropca 
przywiódł. 

Dnia 1 1 wycieczkę nieprzyjaciel uczyni! na ąuartyr Xiążecia Pana Podko- 
morzego Lit., a na niegotowych naszych trafiwszy siedmiu żywcem wziął, a kil- 
kunastu jednych posiekł, drugich pozabijał, gdzie abutrinąue nie bez szkody było. 

Die 12 ostrożki stawiać a bateryą u XJMości P. Podkomorzego Lit. zaczęto. 

Die 13 et 14 ti © nil notabile. 

Die 15 listy od PP. Komisarzów naszych przyszły, w których sollicite 
JKMości proszą, aby się dłużej pod Białą nie bawił, ale się ku nim podemknął, ho- 
nestissimum odeścia jego od Białej praetextum ten ukazują, że Komisarze moskiew- 
scy do nich przysłali, aby się do KJMości przyczyniali, żeby KJMość, nie łakomiąc 
się na tę garść ludzi na Białej będących, nie chciał jej więcej infestować, a oni wie- 
cznymi czasy przez traktaty zamku tego JKMości i Rzeczypospolitej ustępują i dla 
tego list do P. Wojewody na Białej będącego pisać chcą, że na prośbę ich KJMość 
od Białej odstępuje. Zaczym aby oni ab omni hostilitate abstineant i ludziom 
KJMości przyczyny żadnej do poswarków albo zwady nie dawali. Takową tedy 
wziąwszy wiadomość, Jego K. Mość z pod Białej wojska ruszyć myślić począł. 



— 129 - 

Die 16 cf conclusum ruszyć się z pod Białej, zostawiwszy człeka z ośmset 
w ostrogu pod Białą, a do obieżeńców posłać, żeby, w pokoju siedząc według 
nakazu Komisarzów moskiewskich, nie zagabali ludzi KJMości. Po południu 
posłał JKMość do obieżeńców z tym, że na prośbę Komisarzów moskiewskich jako 
pan chrześciański czyni to, że, nie pragnąc krwie ich, odstępuje od Białej, zosta- 
wiwszy tu pewną część wojska. Zaczym niechaj obleżeńcy w pokoju sobie sie- 
dzą i naszym przyczyny do zwad nie dają. Obleżeńcy wprzód rzekli: „Niechajże 
Niemcy ustąpią z szańców." Potym wziął to sobie ad deliberandum na go- 
dzinę, po której wyściu, gdy naszy znowu podjechali i responsu się upominali, 
contemptim odprawieni od Moskwy, która taki respons dała, że jeszcze się nie 
rozmówili z sobą. Jutro niech naszy przyjadą, jeśli chcą upominać się responsu. 

Die 17 § zrana naznaczono zostawić chorągiew Pana Jurzycowę, P. Pio- 
trowskiego, P. Walickiego^ Ławczyckiego Kozackie, a pieszy pułk P. Krejców 
i Finasa Divi Kapitana, którzy ludzie w ostrożku pod Białą leżeć mieli ; lecz nie- 
wiedzieć zkąd taka się metamorphosis stała, że KJMość do Xiążęcia JMści Pana 
Hetmana po kilka razy posłał z tym, że nie chce, aby która chorągiew pod Białą 
zostawała. Zaczym XJMość (!), wolej JKMości dosyć czyniąc, ordynacyą odnowić 
przyszło, a chorągwie te, które zostać miały, działa i mozdzerze (czego było 
sztuk 11) podjęły się odprowadzić swymi końmi do Osowa. 

W nocy tedy i KJMość i wojsko wszytko cicho ruszył się z pod Białej, 
a czterem chorągwiom na straży być kazano przez noc aż ku południowi dnia 
18 maja, aby impedimenta i chorzy pozad idący tutum mieli transitum. Nocował 
tedy KJMość w mil półtory od Białej w derewni Orłowie, a Xiąże Jego Mość pod 
Archaniołem. 

Die 18 31 z pod Białej obóz się rusza; idąc dalej ku Polanowce miejscu, 
gdzie się traktaty o pokój z Moskwą odprawują, nocował XJMość z pułkiem swoim 
od Archanioła w pół milu, a KJMość w ćwierci mili. 

Die 19 § nocowały pułki pod Libertową derewnią mil półtory od noclegu. 
Listy od PP. Komisarzów naszych przyszły, przy których list od Komisarzów 
moskiewskich do Wojewody na Białej pisany przysłany w te słowa: ^Przesła- 
wnego Hospodara Cara Michaiła Fiedorowicza etc. (tu tytuł cesarski) Dumy i wiel- 
kie Posły, Bojarzyn i Namiestnik Pskowski Fiedor Iwanowicz Szeremetów, Okolni- 
czy Kniaź 01exiey Lwów, Dworzanin Stefan Proteszczow, Diak Hrehory Nieza- 
iow, Wasil Prokopieiow, na Białej Carskiego Wieliczestwa Stolniku i Wojewodzie 
Kniaziu Fiedoru Wołkowskiemu dajem wiadomość. Zjeżdżamy się Carskiego 
Wieliczestwa Bojary i Wielkie Posły z Jego Mością Xiędzem Biskupem Chełmiń- 
skim Kanclerzem Koronnym etc. (Tu imiona naszych PP. Komisarzów) Panów 
Rad Korony Polskiej i W. X. Lit. z Wielkimi Posły o mirnym dogoworze i o uję- 
tej krwi cłirześciańskiej i o wszelakich dobrych dziełach na naznaczonym miejscu 

17 



— 130 - 

na rzece Polanowce, i na zjeździe mówili nam Korony Polskiej i W. X. Lit. 
Wielki Poseł Jego Mość X. Kanclerz, co gdzie ich Władysław Król stoi pod Białą 
i dostupa Białej wojennym obyczajem. A on Jego Mość X. Kanclerz, żałując 
rozlania krwie krześciańskiej, odpisał k swojemu Osuderu (!) Królu, aby ich Król 
Władisław wojsku swemu Białej wojennym obyczajem dostupać nie krużlił, pokuł 
miedzy z obojej strony posłami o mirnym dogoworze zjazdy nasze stoją i dobro 
się zdzieła. A namby Carskiego Wieliczestwa Bojarom Wielkim Posłom k tobie 
odpisać także na Białą, coby tobie osudarowycli ratnych ludzi z Białej na królew- 
skich ludzi nie wysyłać i boju i zaderów czynić nie welił, pokuł miedzy nami 
z obu stron poselstwo stoi i o dobrych dziełach zgoda uczyni się. I tak k tobie 
nasz list przyszłą od Władisława, Króla Polskiego,, i ratni ludzie będą k Biełej (!) 
przystęp czynić i nad Biełą(!) wojennym obyczajem przemyślać nie staną i tobie 
z Biełej (!) osudarowych ratnych ludzi na królewskie wojsko nie wysyłać i bojów 
i zaderów nie czynić nie weli, pokuł z obojej strony wielkich posłów w dobrych 
radach zjazdy stoją z mirnym dogoworem uczyni się, coby wtenczas krew chrze- 
ściańska naprasno nie lała się. A grodaby Białej i osudarowych ratnych łudzi 
ostrzegać tobie po pierwemu ; a będzie co Władisław Król wojenne ludzie do 
Białej k pristupu przypuszczał, albo jakim sposobem wojennym obyczajem prze- 
myślać i tobieby nad Królewskimi ludźmi także przemyślać, jak tobie Bóg dopo- 
maga. Pisano z jezdzego (!) miejsca u rzeczki, u Polanowki roku 7142 Maja 
6 dnia. 

Die 20 21 z tym listem wyprawiono P. Marcinkiewicza, Sędziego Wojska 
Lit. z kilkunastą duń. (!) kozaków nazad do Białej, a wojsko dalej idąc puszczą 
przeszło i w mil 5 nocowało. 

Die 21 © przeszedszy puszczą, przechodziliśmy wbród Dniepr w mil pół- 
tory za puszczą. Tamże na strzelenie z łuku przeszliśmy i Wiazmę rzekę także 
wbród, obie rzeki ledwie za kolana koniom były. Miejsce to zowią Uście, gdzie 
Wiazma schodzi się z Dnieprem, za tą przeprawą wpół milu dobrym nocowało 
wojsko. P. Ślepowroński przysłał więźniów trzech pod Wiazmą wziętych. 

Die 22 znowu od noclegu wpół milu przechodziliśmy Wiazmę, nocujemy 
w mil półtrzeciu. 

Die 23 c? nocujemy pod Hrehorową cerkwią, okrutnie złą w puszczy drogę 
przez milę przeszedszy mil cztery od noclegu. 

Die 24 C nocujemy na Ostaszkowie mil 1 %. Więźnie z Wiążmy wzięto. 

Xiąże Jego Mość na rekognoskowanie miejsca na obóz sposobnego pod 
Piątnicę i nad Berezniki jeździł. Tamże Ich Mość PP. Komisarze naszy na 
KJMości oczekiwali. 



- 131 - 

Die 25 Ą przyszliśmy pod Piątnicę Szerezańską i stanęliśmy po tej stro- 
nie rzeki Wiazmy. Obóz się tam był fundować począł. 

Die 26 $ na komisyą KJM. i XJM. przybyliśmy o trzeciej z południa na 
półzegarzu na miejsce komisyej destłnowane, przebrawszy ośm cłiorągwi co- 
celniejszych dla asystencyej. Po sesyej nocował KJM. w obozie Pana Kamienie- 
ckiego pół mile od Polanowki. 

Die 27 ti po południu zjechali się Ich Mość Panowie Komisarze. Po przy- 
krych przymówkach i porywaniu się w drogę tandem (daj Boże szczęśliwie) 
pokój wieczny z Moskwą stanął, jakiemi kondycyami i jakim sposobem, niżej 
z listu przymiemego (!) patet. Król Jego Mość z XJMością nocował na Szemło- 
wie w obozie Hetmana Polnego Koronnego. 

Die 28 ® kazał się KJMość z pod Piątnice ruszyć obozowi i stanąć w mil 
półtory przed Szemlowem pod derewnią Protasowem nad rzeczką. 



Paragraf z listu PP. Komisarzów de data 10 maja. 



Po napisaniu tego listu mieliśmy wczora sesyą z Komisarzami moskiew- 
skimi i dziś znowu do nas słali Gorychfosta(!), jako WXM. z listu od nas do JKM. 
zrozumiesz, bośmy umyślnie towarzystwo z pod chorągwie P. Podolskiego za- 
trzymali dla tego, żebyśmy przez nich ultimam resolutionem posłali, o co proszę, 
żeby nie byli winowani. Już tedy WXM. ujźrzysz i uważysz, że sam bytność 
KJM. także i WXM. barzo potrzebna. Ażeby Biała nie była na przeszkodzie, 
samiż Komisarze moskiewscy napiszą do tych, co tam są in praesidio, że to przez 
nas sprawili, aby ich dalej Król Jego Mość nie infestował dla skończenia i zawar- 
cia pokoju, gwoli któremu nam ustępują i Białej i inszych zamków. Nas też serio 
wczora i dziś przez Gorychwosta prosili, aby i w tym KJM. clementiam swoje 
oświadczył, że nie pragnie garście krwie tych ludzi, co są na Białej, ponieważ jej 
KJM. i Rptej ultro ustąpić chcą wiecznymi czasy. Cóż tedy za ucciwszy pretekst 
może być, jako jej tak odstąpić, zostawiwszy przecie ludzi nieco w szańcach, 
a sam się do nas z wojskiem podemknąc i kończyć traktaty, ponieważ od Pogan, 
Prus periculum instat. Dla Boga proszę i sam W. X. M. do tego dopomóż, bo 
alias albo się traktaty te rozerwą, albo się ladajako zawrą. 



- 132 - 



Kondycye pokoju wiecznego z Moskwą zawarte 
dnia 13 czerwca roku 1634. 



Zjechawszy się Komisarze Korony Polskiej i W. X. Lit. z Komisarzami 
moskiewskimi nad rzeką Polanówką, takie miedzy sobą wiecznego pokoju obojga 
narodów ustanowienie uczynili. 

Naprzód, cokolwiek wojen przez te czasy miedzy Koroną Polską i W. X, Lit. 
a Narodem Moskiewskim było, cokolwiek krzywd, szkód i złego nastąpiło było, 
to wszytko umorzono i w niepamięć wieczną puszczono, a od tego czasu będzie 
miedzy Pany naszymi i państwy icli miłość, przyjaźń, braterstwo szczjtc i state- 
teczne, za którym ma jeden drugiemu dobrze chcieć, życzyć i nieprzyjaciela jeden 
drugiego za nieprzyjaciela mieć i poczytać. Tytuły przystojne mają sobie dawać 
wedle teraźniejszego postanowienia. 

A iź"Ńajaśniejszy~kJMość Polski Władisław Czwarty wedle 
postanowienia Pana Stanisława Żółkiewskiego, Wojewody Kijowskiego, Hetmana 
Polnego Koronnego od wszytkich Stanów Ziemie Moskiewskiej był na Carstwo 
Moskiewskie, Królewiczem na ten czas będąc Polskim i Szwedzkim, obrany z od- 
daniem przysięgi ł państwa tego dochodził, na którym teraźniejszy Car Moskiew- 
ski Michaiło Fiedorowicz za obraniem Ziemie Moskiewskiej nastąpił, o co się 
wojna prowadziła, którą ujmując Panowie Rady Korony Polskiej i W. X. Lit. za 
ś. pamięci KJM. Zigmunta III z przymierzem lat 14 postanowili, przed których 
wyściem wojna się znowu zaczęła i zamki niektóre podczas lat przymiernych (!) 
przez Moskwę pobrane, przeto Komisarze obojej strony mocą plenipotencyj 
swoich, zabiegając, aby się krew chrześciańska dalej nie lała i pokój wieczny, 
który od dawnych czasów był zaniechany, z tym państwem był teraz postanowio- 
ny, tak z sobą namówili, że KJM. dla uspokojenia państw i zahamowania dal- 
szego krwie rozlewania ma prawa swego teraźniejszego Hospodarowi Moskiew- 
skiemu ustąpić, ziemię wszytkę Moskiewską od przysięgi uwolnić i więcej prawa 
i tytułu Carstwa Moskiewskiego ani przez się, ani przez braciej swych i Rptą, ani 
przez potomstwo, któreby mu Pan Bóg dał, nie dochodzić i pismo od Ziemie Mo- 
skiewskiej dane ma powrócić. A Hospodar Moskiewski względem tego prawa 
ustąpienia tytułu, przyznania i pokoju państw postępuje jako samemu KJM., tak 
i Koronie Polskiej i W, X. L. niżej pomienione zamki, tak te, które teraz w rękach 
JKMości były, jako i te, które są przez Moskwę pobrane, prawa i pretensyj wsze- 
lakich, któreby sobie do tych zamków Hospodarowie Moskiewscy czynili, żarze- 



- 133 — 

kając się na wieki i żednego sobie przystępu nijakim sposobem nie czyniąc. Za- 
mek Smoleński ze wszytkimi powiatami i włościami, zamek Czemiechowski ze 
wszytkimi powiatami i włościami, zamek Nowogródek Siewierski ze wszytkimi 
powiatami i włościami, Drohobuż zamek. Biała zamek, Rosław zamek, Starodub 
zamek, Poczopow zamek, Trupiesk, Nowel, Siebież, Krasne, Murowisk, Wieli- 
ska włość. Popowa góra, zamki z powiatami i włościami do nich należącymi, 
obiecując za się i za potomki swoje, że nijakim sposobem, prawa i pretensyej 
jakiejkolwiek prz5^własczać sobie do tego nie ma. Które zamki, a zwłaszcza te, 
które w rękacłi moskiewskich były, mają być oddane za dwie niedziele od daty 
listu do rąk tych, których KJMość naznaczy, ze wszytką armatą i rzeczami do niej 
należącymi, nic i)ie wynosząc. Na co z obu stron Dworzanie mają być depu- 
towani. Ludzi żadnych z tych zamków i włości nie wyprowadzać. Wolno 
jednak duchownym ludziom także i kupcom wyjechać gdzie indziej, jeśli będą 
chcieli. Ludziom służebnym wojennym z rzeczami ich ma być wolne i bezpie- 
czne odeście i nie mają być zatrzymani. A iż się przed tym pisywał Hospodar 
Moskiewski Kniaziem Smoleńskim i Czerniechowskim^ tedy zatym postanowie- 
niem^me ma się więcej tym pisać ani żadnego pretekstu do tych zamków, które 
są JKMości i Koronie Polskiej i W. X. Lit. puszczone, sobie nie zostawować i ten 
tytuł wszytkiej Rusi Car nie ma się pociągać nijakim sposobem na zamki, włości 
i ziemie ruskie, które trzyma KJM. Polski, jako też tytuł KJMości Polskiego Xią- 
żęcia Ruskiego nie ma się także ściągać do zamków, włości ziem polskich (!), do 
Hospodarstwa Moskiewskiego należących, i nie ma przytym Hospodar Moskiew- 
ski prawa sobie żadnego przywłaszczać do Inflant, Kurlandyej, Estoniej, ani ich 
wojować i zaczepiać, i ludzi przez ziemie swoje na wojowanie nie przepuszczać. 
Także Król Polski Nowogroda Wielkiego, Psko>ya, Owczki i inszych zamków 
moskiewskich ani zaczepiać, ani wojować, ani żadnego prawa sobie przywłaszczać 
do nich nie ma i ludzi na wojowanie nie przepuszczać. 

Na wygraniczenie tych pomienionych zamków, powiatów i włości mają być 
naznaczeni trzej Komisarze z każdej strony, którzy, zjechawszy się pro prima 
Octobris w roku teraźniejszym na miejsce opisane i przysięgę na prawdziwy roz- 
sądek uczyniwszy, wszytkie różnice za dokumentami i świadectwy starych ludzi 
uspokoić i znaki, którymi granice iść mają, dostatecznie opisać mają i do zamków 
te decreta swoje oddać. 

Kupcy z obudwu państw mają wolno z towarami wszędzie przeje- 
żdżać, wyjąwszy stołeczne miasta Kraków i Wilno, a w Moskiewskiej stronie 
stolicę i Moskwę (!), i nigdziej nie mają być zahamowani, ani towary im za- 
bierane, ani przykrość, ani iniustum jakie uczynione, ani cła niezwyczajne nie 
wyciągane, ale równe na obiedwie stronie w obudwu państwach od kup' i towa- 
rów brane. 



- 134 — 

Sprawiedliwość ukrzywdzonym pograniczni Wojewodowie i Starostowie 
bez zwłoki czynić mają, a gdzieby co więtszego nastąpiło, mają być z obudwu 
stron sędziowie przysięgli zesłani, którzyby nieodwłocznie sprawiedliwość uczynili. 

Więźniowie wszyscy obojej płci, którzyby się w państwach z obudwu stron 
znajdowali, mają być szczerze i prawdziwie wydani, z pobliższych zamków za 
dwie niedzieli, z dalszych na Boże Narodzenie, z drugich odleglejszych na Wielką 
noc, wszytkich za rok zupełnie na granice odwieść, których nie ma nikt zatrzy- 
mawać. 

Kto Królowi Polskiemu nieprzyjacielem jest i będzie, temu Car Moskiewski 
nie ma ani pieniędzy, ani żywności, ani ludu dodawać, ani jego przez swą ziemię 
ku jego szkodzie przepuszczać ; co także Król Polski ma Carowi Moskiewskiemu 
pokazywać. 

Wyście wojsk polskich i litewskich, niemieckich i kozackich z ziemie Mo- 
skiewskiej ma być jako naprędzej, a wychodząc nie mają wsi palić, ludzi zabijać, 
ani u plon(!) brać. Ludzie także moskiewscy pomienionym ludziom nie mają 
żadnej przykrości czynić, ani zabijać, ani imać, i owszem ludzkość im pokazywać. 

A iż przysięgą mają to postanowienie potwierdzić obojga państw Panowie, 
tedy Posłów swoich wielkich wyszlą do siebie, którzy, stawiwszy się pro 20 Fe- 
bruarii Króla Polskiego w stolicy, a Cara Moskiewskiego w Warszawie, odbiorą 
przysięgę i listy z pieczęciami utwierdzające to wszytko przyniosą. A Posłowi 
moskiewskiemu ma być oddane pismo, od ziemie Moskiewskiej KJMości dane. 

Oznajmić także mają tak Król Polski, jako i Hospodar Moskiewski Panom 
Krześciańskim i Pogańskim o tym zawartym miedzy państwy wiecznym pokoju 
i o tej zgodzie, która nastąpiła. 

Posłowie i Posłańcy z obudwu stron mają bezpiecznie przejeżdżać i bez 
wszelkiego hamowania odprawowani być mają najdalej przez dwa miesiące i dłu- 
żej żadnym pretekstem nie mają być zatrzymawani. 

Z Posłem Wielkim niema więcej bywać tylko sto osób, a koni sto pięćdzie- 
siąt, z Posłanikiem osób trzydzieści, a koni pięćdziesiąt, z Gońcem osób sześć, 
a koni dziesięć, którzy wszyscy wedle zwyczaju mają mieć poszanowanie wszelkie 
i żywność. 



r 



SPISY. 



I 



SPIS NAZWISK. 



Abramowicz Mikołaj, wojewodzie smo- 
leński, pułkownik, oberster i artyle- 
lyi magister, 5, 10, 23, 36, 37, 38, 
39, 40, 51, 56, 58, 77, 78, 93, 103, 
107, 120, 122, 123, 124, 127. 

Achilles, nazwa działa, 108. 

Agibali Artemius, nuntius — ob. Argi- 
bułow (Agibułow?). 

Alaudarum coUis — ob. Żaworonkowa 
góra. 

Aleksander, znajomy Moskorzowskich, 
(Buczyński ?), 69, 70. 

Aleksy Michajłowicz, Car moskiewski, 
Hosudar— ob. Car moskiewski. 

AUgemeine preussische Staatszeitung 
(czasopismo), V. 

Amsterodamskie działa, 41. 

Angielczyk, 62, 68, 86, 91. 

Angli, 20, 21. 

Anglicy, 95. 

Anglikowie, 19. 

Angler Hans, Inflantczyk, 93, 94. 

Archanioł (= cerkiew Archanioła (Mi- 
chała), 121, 129. 

Arciszewski (Arciszowski) , oberster 
JKMci, 18, 21, 29, 32, 36, 56, 57, 
84, 92, 109. 



Argibułow Artemij (Agibułow?), 75, 

77,78, 115, 116. 
Artemij Moskwicin — ob. Argibułow. 

Bajów (Bajowa), 4. 

Beklemiszew (Odun (!) Bochlemi- 

szun (!)), 78. 
Belgae, 19. 

Bialski zamek — ob. Biała. 
Biała, zamek, XIV, XVI, XVn, 62, 68, 

74, 84, 86, 87,89, 118, 119, 120, 

121, 122, 123, 127, 128, 129, 130, 

131, 133. 
Białosielski Michał Wasilowicz, kniaź, 

106, 107, 109, Ul. 
Biblioteka Ordynacyi Krasińskich, I, 

ffl, V, XV. 
Biblioteka Cesarska w Petersburgu, 

V, xin. 

Biblioteka Ossolińskich (czasopismo), 

vin. 

Biblioteka Warszawska (czasopismo), II. 

Bielska droga, 70. 

Bielski zamek — ob. Biała. 

Bieła — ob. Biała. 

Blinów, derewnia, 121. 

18 



1 



138 



Błoński (Błonscius), 112. 
Bohdanowa (góra), 51, 52. 
Bohdanowa okolica, 46, 50, 53, 60, 

61, 63, 65, 69, 75, 80, 82, 110, 
118, 120. 

Bolszow, 123. 

Borsuków, derewnia, 121. 

Borysthenes — ob. Dniepr. 

Brandeburski kurfirst, 118. 

Britannia Magna, 119. 

Buczyński, 61, 63, 65. 

(Budowniczy w zamku, 14.) 

Budziszewski, rotmistrz, 60. 

Budzieło, indzignier (!), 29. 

Butheni (?) (stały na Butheni), 45. 

Butler (Buthler, Buttler) Jakób, ober- 
ster, pułkownik pieszy, 32, 36, 37, 
47, 53, 93. 

Buturlin Fedor Matwiejewicz, wojewo- 
da, 84. 

Car moskiewski (caryk), XI, XIII, 23, 

62, 63, 73, 74, 75, 76, 81, 82, 85, 
94, 96, 97,98,99, 101, 102, 129, 
130, 132, 133, 134. 

Car tatarski, 67, 68. 

Carowica (Cerewlca), miasteczko, rze- 
ka, 121. 

Caryk — ob. Car. 

Casanovius, dux campester — ob. Ka- 
zanowski Marcin. 

Casimirus Princeps, ob. Jan Kazimierz. 

Caudina pactio, 113. 

Cerkiew Św. Ducha, 83, 93, 102, 109, 
119. 

Cerkiew Św. Piotra Pawła, 35, 37. 

Cesarz (niemiecki), 71. 

Cesarz rzymski, wuj J. K. M., 76. 

Charles — ob. Szarles. 

Charliński, 93. 

Chmosc (!), rzeczka, 121. 

Chodkiewicz, 95. 

Ciapołów, 89. 

Colonia ad Spream, 118. 

Cracovia — ob. Kraków. 



(Cudzoziemski naród), 91. 

Czarkowa, 65. 

Czarnecki Paweł, 47. 

Czartoryscy książęta, III, V. 

Czas (czasopismo), II. 

Czerkaski Dymitr Mamstriukowicz , 

kniaź, generał rosyjski, 9, 62, 66, 

82,83,84,127. 
Czerkaski Iwan Borysowicz, kniaź, 75. 
Czerkiewisko, 25. 
Czernicki, rotmistrz, 29. 
Czerniechowski kniaź, 133. 
Czerniechowski zamek, 133. 

Dam (Damij, Damm, van Dam), ober- 
ster, XIV, 38, 39, 43, 45. 

Daniel, kapitan, 87. 

Daniłowicz, wojewodzie ruski, 57, 67, 
68,71,72,73,93, 102, 107. 

Daniłów, 120. 

Dawi, 87. 

Dembiński Franciszek, 118. 

Diebert Samoiło Szarł, dowódzca raj- 
tarów, 35. 

Divuy Tomasz, kapitan, 107, 122, 129. 

Dlubert (!)— ob. Diebert Samoiło Szarł. 

Dniepr, 5, 6, 9, 12, 13, 22, 24, 25, 28, 
29, 30, 31, 33, 34, 35, 36, 38, 41, 
44, 45, 46, 48, 50, 52, 53, 54, 55, 
56, 58, 68, 70, 84, 109, 118, 130. 

Dorohobuż, 16, 29, 43, 49, 51, 62, 66, 
68, 73, 77, 79, 83, 84, 86, 91, 95, 
100, 105, 109, 115, 116, 120, 133. 

Drohobussus— ob. Dorohobuż. 

Drohobuż — ob. Dorohobuż. 

Duch Św. — ob. Cerkiew Św. Ducha. 

Duch Św. — ob. Ostrożek Św. Ducha. 

Duplessi (Duplessego ludzie), 52. 

Divi Finas (!), kapitan — ob. Divuy. 

Duvi Tomasz, kapitan — ob. Divuy. 

Dvilidae, 117. 

Dziewicza góra, 6, U, 12, 36, 37, 38, 
39, 50, 51, 52, 62, 66, 70, 86, 89, 
91, 94, 100, 102, 104, 107, 108. 



- 139 — 



Ertman, 72. 
Estonia, 133. 
Estreicher Karol Dr., III. 
Europa, III. 

Fiedorów, sieło, 121. 

Filaret Mikytycz, patryarcha, ojciec ca- 
rów, 63, 73, 76, 79, 82, 101. 

Finkel Ludwik Dr., Ul. 

Fiutene, francuz, 95. 

Franciszka Św. dzień, 45. 

Francuz, 27. 

Francuzowie (Francuzy), 19, 20, 21, 
30,31. 

Fredro Jan, podkomorzy przemyski, 
poseł od króla do wojska, 23, 24. 

Fuks (Fuchs, Fux, Foks), oberster, 109. 

Fuxow, Fuksowy regiment, XIII, 87, 
99, 101, 103. 

Galii— ob. Francuzowie. 

Gasztult (!) (Gasztold), 75. 

Gąsiewski — ob. Gosiewski. 

Gdańsk, IH, IV, VL 

Germani — ob. Niemcy. 

Gębicki Piotr, 46. 

Giza, sekretarz ks. Radziwiłła, chorą- 
ży u Rożna, 32. 

Głuszyca — ob. Hłuszyca. 

Gniewosz, chorąży lubecki, 30, 120, 
125. 

Gołecki Samuel, 119. 

Gorychwostow (Gorychwost , Gary- 
chwostow, Horichwostow) Hrehory, 
goniec moskiewski, 109, 131. 

Gosiewski Aleksander Korwin, woje- 
woda smoleński, senator, obywatel 
W.Ks. Lit., pisarz polny W. Ks.Lit., 
kurpski, puński starosta, 4, 5, 26, 
27, 28, 29, 30, 39, 48, 51, 57, 68, 
73,75,79, 112, 120. 

Goslavius (Gosławski), 1 16, 

Górski Konstanty, pułkownik, XVIII. 

Granowite, nazwa działa, 108. 

Grodno, 118, 



Gustaw, 18. 

Gustavianam rationem belli, 114. 

Hanneman, 71. 

Hanneman Peter, gdańszczanin, lejte- 

nant, 62. 
Heilsberg, V. 
Hendrików obóz, 13. 
Hłuszyca (Głuszyca), 19, 25, 26, 27, 

29, 35 (Hłuszcza? 35), 44, 48, 65. 
HoUandi, VIII. 
HoUandya, III. 
Hondius Wilhelm, nadworny rytownik 

dwóch królów polskich, II, III, IV, 

V, VI, VII. 

Hornik (Hornk), 125, 128. 
Horodno(-a), 121. 
Horodziej, derewnia, 121. 
Horodzienka, rzeczka, 36. 
Hrehorowa cerkiew, 130. 

Indilgej, 13. 

Inflanty, 58, 133. 

Ismaił — ob. Izmajłow. 

Iwan Mikitycz Romanowicz, stryj cara, 

62, 63; 75. 
Iwan, poddiaczy albo pisarz, 93. 
Iwan Tyrann, car moskiewski, 23. 
Izmajło — ob. Izmajłow. 
Izmajłow Artemij Wasilewicz, spółto- 

warzysz SzeWnów, 8, 85, 105, 106, 

107, 109, Ul. 

Jan Kazimierz (królewicz Kazimierz), 

VI, X, 19, 20, 22, 27, 29, 32, 44, 
54, 109, 122. 

Jarosławski Aleksiej, kniaź, 75. 

Jasienna, rzeka, 6. 

Jednorożec, nazwa działa, 108. 

Jelińska brama, 6. 

Jeliński gościniec, 109. 

Jesienna, rzeka (po ros. Jesianaja), 6, 

10, 13, 23, 24, 25. 
Jupiter, 117. 
Jurzyc (Jurzyć (!), rotmistrz, 9, 10, 1 1, 

12, 121, 125, 129. 



— 140 



Kaleczycki, 28. 

Kalinowski, podkomorzy podolski, 73. 
131. 

Kaługa, 84, 90. 

Kapiszyn, derewnia, 121. 

Kaspelski gościniec, U. 

Kasper, 108. 

Kazanowski Adam, stolnik koronny, 
107. 

Kazanowski Marcin, wojewoda podol- 
ski, hetman polny koronny, tłu- 
macki starosta, XVII, 6, 16, 18, 20, 
26, 28, 29, 34, 35, 36, 48, 50, 52, 
53, 54, 55, 56, 66, 68, 73, 75, 79, 
82,98, 110, 112, 120, 127, 131. 

Kazanowski młody, starosta bogusław- 
ski, 32. 

Kazimierz królewicz — ob. Jan Kazi- 
mierz. 

Kiet (?) (Klette), oberster, 109. 

Kith (Kitti), oberster — ob. Kiet. 

Kleczkowski, 23, 24, 121, 126, 128. 

Konigsberg, IV. 

Kołodna, rzeczka, 50, 51, 52, 53. 

Kołosz, rzeka, 121. 

Kołtowscy bracia, 123. 

Kołudzki ksiądz, 31. 

Komorowski Samuel, rotmistrz usar- 
ski, 9, 23, 36, 86, 87, 89. 

Koniecpolscy, VIII, IX. 

Koniecpolski Stanisław, kasztelan kra- 
kowski, hetman wielki kor., 18, 79. 

Kontes, kapitan, 95. 

Kopeć, 65. 

Kopysia, 9. 

Korff Mikołaj, pułkownik cudzoziem- 
skiej piechoty, 93. 

Koronne wojsko, 39, 51, 64. 
Koronni panowie, 37. 
Kościerzyński starosta, 54. 
Kotłubaj Edward, U, VII. 
Kowal, nazwa działa, 108. 
Kozacy (kozaki), 30, 31, 35, 39, 40, 
41, 50. 



Kozacy dońskie (Duńcy, kozacy duń- 
scy), 109, 126. 

Kozacy jeiccy, 126. 

Kozacy Zaporowscy, XVI, XVII, 27, 32, 
33, 34, 35, 37, 39, 41, 43, 49, 50, 
57, 67, 71, 82, 84, 93, 103, 109, 
110, 126. 

Kozacka chorągiew, 70. 

Kozackie chorągwie, 39. 

Kozackie petihorskie chorągwie, 54. 

Kozackie roty, 57. 

Kozackie wojsko, 35. 

Kozielsk, 126. 

Kraków,3, 19,20,67, 133. 

Krasne (Krasno), 4, 12, 24, 133. 

Kreczet, nazwa działa, 108. 

Krejców pułk,* 129. 

Krejcowe regimenty, 52. 

Kreut (!), oberster, 122. 

Kreuc, oberster, 123. 

Królewieckie archiwum, IX. 

Król (Władysław IV),Król JM., JKMość, 
Król Polski, Rex, Król i Hospodar, 

n, III, V, VI, vni, IX, x, xm, xiv, 

XVI, XVII, 3, 16, 17, 18, 20, 21, 
22, 23, 24, 26, 27, 28, 29, 30, 31, 
32, 33, 34, 35, 36, 38, 40, 42, 43, 
44, 46, 47, 48, 49, 50, 51, 52, 53, 
55, 56, 57, 58, 59, 60, 61, 63, 64, 
66, 67, 68, 69, 70, 71, 72, 73, 74, 
75, 76, 78, 79, 80, 81, 82, 84, 85, 86, 
87, 88, 89, 90, 91, 93, 94, 95, 96, 
97, 99, 100, 101, 102, 103, 104, 
105, 106, 107, 108, 109, 110, 111, 
112, 113, 114, 116, 117, 118, 119, 
120, 121, 122, 123, 124, 125, 127, 
128, 129, 130, 131, 132, 133, 134. 

Królestwo Polskie, 71. 

Krzic (?), nazwisko, 36. 

Kurakin, wojewoda Kaługi, Odojowski 
Mnistrukowicz (!) (właściwie trzy 
różne osoby), 79, 84. 

Kurlandya, 133. 

Kurosz, 47, 64. 



- 141 — 



Laryszkin (?), bojarzyn, 93. 

Lepiana, głowa (=wódz), 1 10. 

Lepunow, 4. 

Lesie (Lesel, Leselius, Lesiel, Leslaeus, 
Lesli, Leslye, Leszel) Aleksander, 
oberster(oberster cudzoziemski, puł- 
kownik, dux, generalissimus nad cu- 
dzoziemcy, generał wojska cudzo- 
ziemskiego), XIV, 13, 16, 20, 42, 69, 
81, 86, 93, 95, 102, 103, 104, 107, 
109,110. 

Lesel — ob. Lesie. 

Leselius — ob. Lesie. 

Lesiel — ob. Lesie. 

Leslaeus — ob. Lesie. 

Lesli (y) — ob. Lesie. 

Leslye— ob. Lesie. 

Leszel — ob. Lesie. 

Libertowa, derewnia, 129. 

Libusza, starostwo, 75. 

Liske Ksawery Dr., VIII, IX. XI, XII. 

Lithuania — ob. Litwa. 

Litwa (Lithuania, W. Ks. Lit.), 8, 35, 
42, 44, 73, 77, 78, 82, 111, 114, 
126, 129, 130, 132, 133. 

Litewskie cłiorągwie, 52. 

Litewskie wojsko, 35, 37, 39, 40, 42, 
51, 55, 59, 68. 

Litewski naród, 85. 

Lochwieniow (Lugwinów) Iwan De- 
mentew, komisarz wojska moskiew- 
skiego, 107. 

Lorens, kawaler z pułku Szarlowego 
z kompaniej Maszterota chorągwi, 1 5. 

Lwów K., 120. 

Lwów 01exiey (Aleksiej) Iwanowicz, 
kniaź, okolniczy i namiestnik su- 
zdalski, 129. 

Lwów (miasto), VIII. 

Loski Józef, H, III, V. 
Łowczy cki, 122, 125, 129. 
Lubna, 23, 25, 26, 27, 28. 
Łyków, Łyckow (!), Borys Michajło- 
wicz, kniaź Oboleński, 75, 84. 



Łysa góra, 35. 

Madaliński (Madalański, Madaleński) 

Jakób, wojski mścisławski, 9, 28, 35, 

36,37,47,51,65,72,84,120,121. 
Majer Henryk, 123. 
Majstruk, Majstrukow, Mastruk, May- 

struk— ob. Czerkaski Dymitr Mam- 

striukowicz. 
Majstrukow — ob. Czerkaski Dymitr. 
Makarski, rotmistrz kozacki, 86, 107. 
Małachowska (Małachowskiego) brama 

(brana) (po ros. Mołochowskija wo- 

rota), 6, 34, 42, 92. 
Marcinkiewicz, sędzia wojska litew- 
skiego, 65, 130. 
Marwic, kapitan JKM., 9. 
Mastruk — ob. Czerkaski Dymitr. 
Maszterot, 15. 
Mateusz Św., 32, 33. 
Matysson (Mathison, Matisson, Majte- 

son) Jerzy (Gergyi !), oberster, XIV, 

34, 36, 109. 
Matyzon — ob. Matysson. 
Meskwiska, 126. 
Meszczerski kniaź, 25. 
Michała Św. cerkiew, 39, 40. 
Michała Św. dzień, 41, 45, 70. 
Michała Św. willa, 39. 
Mikuły Św. dzień — ob. Michała Św. 

dzień. 
Michał (Michajłó) Fiedorowicz (Teodo- 

rowicz), przesławny Hospodar, Car 

moskiewski, XIII, 76, 129, 132. 
Mikitycz Filaret— ob. Filaret Mikitycz. 
Milanowski, towarzysz p. wojewody 

smoleńskiego, 30. 
Mirski Hrehory, strażnik wojska lit.,1 22. 
Mnistrukowicz Odojowski Kurakin — 

ob. Kurakin. 
Moczarski, rotmistrz, 40, 41, 42, 54, 

110,127. 
Mohilow, 29. 
Morę (Mory), kapitan JKMci (oberster, 

pułkownik), 9, 107, 123, 124, 



142 



Morski, 40, 123. 

Mory — ob. Morę. 

Moschi, 20, 116. 

Moschica expeditio, 112. 

Moschovłae Magnus Dux, 115. 

Moschoviae primaria urbs, 116. 

Moschovia metropolis, 1 15. 

Moschus, 115. 

Moscovła (kraj), 89. 

Moscovitae (Moscoviter), III, V. 

Moskiewscy bojarzy, 120. 

Moskiewscy posłowie, 120. 

Moskiewskie subsidia, 35. 

Moskiewskie tabory, 57. 
. Moskiewski goniec, 73. 

Moskiewski tabor, 74. 

Moscorovius—ob. Moskorzowski. 

Moskorzowski, 22, 115. 

Moskorzowski Andrzej, I, XV, 16, 18, 
33, 47, 58, 60, 61, 65, 69, 80, 110, 
117. 

Moskorzowski Jan, rodzony brat An- 
drzeja, oficer i sekretarz przy boku 
Krzysztofa Radziwiłła, hetmana pol- 
nego Utewskiego, I, E, VII, XII, XIII, 
XIV, XV, XVI, XVII, XVIII, 9, 16, 
33, 48, 58, 61, 65, 69, 80, 83, 107, 
110, 116, 124. 

Moskwa (kraj, lud, miasto, naród, pań- 
stwo, stolica, wojsko), XII, XIII, XIV, 
27, 28, 29, 30, 31, 32, 33, 35, 36, 
47, 50, 54, 58, 59, 66, 67, 68, 70, 
71, 77, 78, 80, 81, 82, 84, 85, 86, 
88, 91, 92, 94, 95, 96, 97, 98, 99, 
101, 103, 104, 105, 106, 107, 108, 
109, 111, 118, 122, 125, 126, 129, 
131, 132, 133. 

Moskiewska droga, 78. 

Moskiewska jezda, 72. 

Moskiewska piectiota, 68, 72, 86. 

Moskiewska ziemia, 67, 132, 134. 

Moskiewski naród (car?), 144. 

Moskiewski Hospodar — ob. Car mo- 
skiewski. 

Moskiewski most, 29, 



Moskiewski naród, 85, 89, 90, 91, 97, 

99, 132. 
Moskiewski obóz, 62, 67. 
Moskiewski tabor, 69, 95. 
Moskiewskie carstwo, 94, 101, 132. 
Moskiewskie tiospodarstwo, 76, 77, 

79, 133. 
Moskiewskie wielkie hospodarstwo, 75. 
Moskiewskie obozy, 53. 
Moskiewskie państwo, 63, 94, 98, 101. 
Moskwycin, 27, 29, 31. 
Mościna rzeka, 120. 
Możajsk, 74, 81, 82,.84, 105. 
Mścisław, 5, 8, 
Mścisławski gościniec, 13. 
Murowisk, 133. 

Nacza, rzeka, 121. 

Nagi, wojewoda, 10, 12, 23. 

Nahi — ob. Nagi. 

Niemcy, XI, 19, 20, 21, 31, 67, 86, 

99, 102, 103, 129. 
Niemiec, 30. 

Niemiecka piechota, 68, 83, 86, 93. 
Niemieckie szańce, 83. 
Niemiecki szaniec (szanc), 67, 93. 
Niemen, 118. 
Niepr — ob. Dniepr. 
Niewiarowski, 120. 
Niezaiow (!) Hrehory, diak, 129. 
Nowel (Newel), zamek, 133. 
Nowogród Wielki, 133. 
Nowogródek Siewierski, 133. 

Obozisko królewskie, 6. 

Odojewski, wojewoda Rżewa— ob. Ku- 

rakin. 
Odojowski — ob. Kurakin. 
Odun (!) Bochlemiszon (!) — ob. Bekle- 

miszew. 
Ogiński Aleksander, kniaź, chorąży 

trockie 28, 51, 120. 
Olearius Adam, VIII, XI, XII 
Opitz Marcin, sekretarz i historyograf 

Władysława IV-go, III, 



- 143 — 



Orleński, posłaniec, 58. 

Orłów, derewnia, 129. 

Orzeł (na Orle), 33, 61, 69 (do Orła). 

Orsza, 4, U. 

Osotnia, rzeka, 121. 

Osow, 129. 

Ostaszków, 130. 

Ostroźek Św. Ducha, 6. 

Otrą, rzeka, 121. 

Owczka (!), zamek, 133. 

Owerkowicz, rotmistrz kozacki, 7. 

Oxenstem, 118. 

Ozierinski, bojarzyn, 93. 

Ozierzynski (Ozerecki) Bohdan Elizare- 
wicz, komisarz wojska moskiew- 
skiego, 107. 

Pac Stefan, podskarbi W. Ks. Lit., 14. 

Palczewski, 23. 

Pasynek, nazwa działa, 108. 

Pawłowicz, rotmistrz JKMci (kozacki), 
7, 26, 49, 121, 122 (Pawłowiczowa 
chorągiew kozacka). 

Peduła, działo, 109. 

Persien (=Persya), XI. 

Petersburg, IV, V, IX, Xin, XIV, XV. 

Petihorskie chorągwie (kozackie), 54. 

Piaseczyński Aleksander , kasztelan 
(pan) kamieniecki, starosta ułanow- 
ski, regimentarz, 25, 29, 49, 50, 55, 
56, 68, 70, 72, 73, 75, 110, 120, 131. 

Piastów, generalny strażnik u Prozo- 
rowskiego, jeden z dwunastu depu- 
tatów, danych wojewodzie Nagie- 
mu, 23. 

Piątnica, 130. 

Piątnica Szerezańska, 131. 

Piaty (Piatoj) Spirydonow, goniec mo- 
skiewski, 109. 

Pieczurska góra, 34. 

Pieczychojski, dworzanin JKM., 107. 

Piotr Św. i Paweł (cerkiew Św. Piotra 
i Pawła), 34. 

Piotr I, V. 

Piotrowski, 68, 110, 129. 



Pisarew S. P., IV. 

Plater Jan, oberster i artyleryi magister 
JKM., 32, 85, 107, 120. 

Plater, pułkownik, X. 

Platerów oberster lejtnant, 125. 

Platerów regiment, 57, 120. 

Plejtner (Pleytner, Pleitner) Tomasz, 
inżynier, III, 123. 

Płaza (Płazy rota), 30. 

Poczopow, zamek, 133. 

Poganie, 66, 131 (Turcy ?). 

Pokrowscy praesidiarii, 34. 

Pokrowska góra, XIII, 6, 12, 15, 16, 
17, 19, 20, 26, 29, 30, 32, 33, 34, 
35, 36, 38, 44, 46, 48, 50, 65. 

Pokrowskie szańce, 34. 

Polanowka (Polanówka), rzeka, 79, 
120, 129; 130, 131, 132. 

Polanowski pokój. I, U, Xn. 

Polska (Korona Polska, Respublica (po- 
lona), Rzplita Polska, Rzplita), I, II, 
77, 78,82,96, 119, 129, 130, 131, 
132, 133. 

Połock, 91. 

Połockie województwo, 91. 

Popowa góra, 133. 

Popowy Dwór, 121. 

Pożarski Dymitr Michałowicz, kniaź, 
generał rosyjski, 84. 

Preussische Provizialblatter (czasopi- 
smo), IV. 

Prokopieiow Wasil, 129. 

Protasow, derewnia, 131. 

Proteszczow Stefan, dworzanin, 129. 

Prozorovius — ob. Prozorowski. 

Prozorowska góra, 35. 

Prozorowski Siemion Wasilewicz , 
kniaź, okolniczy i wojewoda, XI, 
XIV, 10, 12, 20, 23, 27, 29, 35, 36, 
37,39,40,42,52,105,107, 109,111. 

Prozorowski szaniec, 38. 

Prozorowskiego most, 34, 37. 

Prozorowskiego obóz, 32, 33, 34, 35, 
39, 41, 

Prozorowskiego ostróg, 31, 33. 



— 144 



Prozorowskłego ostroźek, 24, 25, 26, 

28, 44, 48. 
Prozozowskiego piechota, 23. 
Prozorowskiego posiłki. 34. 
Prozorowskiego wojsko, 40. 
Prusy, 58, 131- 
Prussia, 119. 

Przyłęcki Stanisław, VIII, IX. 
Przypkowski Samuel, 18, 19, 22, 60, 

64, 69, 72, 73, 75, 80, 85, 112, 117. 
Psków, 133. 

Pułkawski, rotmistrz, 24. 
Putywl, 82, 84. 

Rabiej (!), 65. 

Radivilius— ob. Radziwiłł. 

Radziwiłł Albrecłit Stanisław, autor 
pamiętników, IX, XIV. 

Radziwiłł Aleksander Ludwik, książę 
na Ołyce i Nieświeżu, wojewoda 
brzeski, starosta upicki, 75. 

Radziwiłł Janusz, książę podkomorzy 
litewski, starosta poskirwintski, 39, 
51, 107, 122, 123, 125, 126, 127, 
128. 

Radziwił Krzysztof, książę na Bierżacłi 
i Dubinkach, wojewoda (pan) wileń- 
ski, hetman polny W. X. Lit., starosta 
żyżmorski , bystrzycki , szeweński 
i bożyzwiński (Radivilius dux natus, 
pan, pan nasz, princeps noster, xią- 
że). I, II, IV, VI, VII, XI, XIII, XV, 
XVII, 3,4,5,6,7,8,9, 10, 11, 12, 
14, 15, 16, 18, 19, 20, 21, 22, 25, 
26, 27, 28, 31, 32, 34, 35, 36, 37, 
38, 39, 40, 41, 42, 43 (?), 48. 49, 
50, 51, 52, 53, 54, 55, 56, 57, 58, 
59, 61, 64, 65, 66, 68, 70, 71, 72, 
73, 74, 75, 80, 83, 84, 85, 86, 87, 
88, 89, 90, 91, 92, 95, 101, 102, 
103, 104, 106, 107, 108, 109, 110, 
112, 118, 119, 120, 121, 122, 123, 
124, 126, 127, 128, 129, 130. 

Radziwiłł Zygmunt Karol, książę, ka- 



waler maltański, krajczy W. X. Lit. 

32, 53, 56, 58, 80, 93, 122, 123, 124. 
Radziwiłł, xiąże, syn hetmana, 17. 
Radziwiłła Zygmunta chorągiew, 51. 
Radziwiłłowie, VI. 
Radziwiłłów książąt biblioteka, V. 
Rakoczy, xiąże siedmiogrodzki, 71. 
Rebevilia (?), 122. 
Regimentarz (?), 23. 
Rej, 75,81, 107, 120. 
Rey Andrzej, sekretarz i dworzanin 

pokojowy KJMości, 93, 125. 
Relsk(Rylsk?), 90. 
Rembowski Aleksander Dr., XVIII. 
Rosław (Rosławl), zamek, 43, 82, 133. 
Rozwom (Roztorm, Rusdorf (?), 86, 109. 
Rożen (Rosen) — ob. Rożen. 
Rożen Reinhold, oberster, 30, 32, 36, 

40, 93, 123. 
Rożnowa piechota, 39, 40. 
Rożnowy regiment, 38. 
Ruar, 19. 
Ruś, 133. 
Rutulus, 117. 

Rzeczpospolita Polska— ob. Polska. 
Rżow (Rżów), 74, 86, 87, 89, 93, 1 12, 

123, 127. 

Samuel (Przypkowski), 69, 73, 75, 80. 

Sanderson, oberster (pułkownik), 69, 
86, 109. 

Sandersonowy pułk, 86. 

Sapieha Paweł, 28. 

Sapieha Tomasz, wojewodzie nowo- 
gródzki, rotmistrz usarski, 8, 28, 37, 
97, 107. 

Sapieżyna chorągiew, 40. 

Sargiant (Sarpiant), 123, 125. 

Sarles, oberster— ob. Szarles. 

Schmidt, Justiz-Gommisarius zu Heils- 
berg, V, VI, VU. 

Scoti— ob. Szkoci. 

Sehinius palatinus — ob. Szein. 

Sehin — ob. Szein. 

Sełiinowy obóz, 33. 



r 



- 145 — 



Sej, 110. 

Sejowe rajtary, 54. 

Serebma, rzeka, 35, 37. 

Sereda, 123. 

Seredzniów, derewnia, 120. 

Sędzian (= Rzędzian?), 30. 

Siebież, 133. 

Siemionów, derewnia, 121. 

Sienkiewicz, rotmistrz, 46. 

Sienkiewicz, porucznik, 65. 

Siewek, baron, 72. 

Sierakowski, 47. 

Sierakowskiego chorągiew, 51. 

Siewierskie prowenty, 6. 

Skowronkowa góra — ob. Żaworonko- 
wa góra. 

Skowronkowska góra — ob. Żaworon- 
kowa góra. 

Skumin (Tyszkiewicz Janusz), woje- 
woda trocki, 18. 

Sleier Daniel, kapitan, 122. 

Słoboda Duchnowska, miasteczko, 120. 

Słuck, V. 

Słuszka Aleksander, wojewoda miński, 
120. 

Smolanie (=Smoleńszczanie), 14. 

Smolenscensis arx — ob. Smoleńsk. 

Smolenscum urbs— ob. Smoleńsk. 

Smoleńsk, zamek, I, II, III, IV, V, VI, 
Vffl, IX, X, XII, XIII, XV, XVI, 3, 
4,6,7,8,9, 10,11, 17, 19, 23,24, 
25, 26, 27, 28, 29, 30, 32, 33, 34, 
36, 38, 42, 43, 44, 45, 46, 47, 48, 
49, 50, 57, 62, 63, 64, 65, 66, 67, 
68, 70, 77, 81, 86, 87, 89, 93, 94, 
95, 102, 104, 105, 112, 118, 119, 
120, 121, 122, 133. 

Smoleńska forteca, 60. 

Smoleńska kompania, XI. 

Smoleńska odsiecz, II, III, XII. 

Smoleńska piechota, 37. 

Smoleńska wyprawa, II. 

Smoleńskie mury, 6. 

Smoleńskie muzeum, IV, VI. 

Smoleńskie oblężenie, 12, 14. 



Smoleński gościniec, 70, 86, 87. 

Smoleński kniaź, 133. 

Smoleński most, 92. 

Smoleński zamek — ob. Smoleńsk. 

Smoleńszczanie, 14, 29, 33, 45. 

Smolski, rotmistrz, 23, 83, 86, 88. 

Sołowjow, historyk rosyjski, XV. 

Sołtyk, 72. 

Sosnowski Jan, 107. 

Soza (=Soża), rzeka, 8, 23. 

Spendowski, czeladnik p. Wojewódz- 
kiego, 48. 

Spondowski, 28. 

Sprea, 118. 

Starodub, zamek, 133. 

Starzyca, 112. 

Starzy ny, miejscowość, 121. 

Steckiewiczowie, rotmistrze, 47. 

Stendalia, 119. 

Stobna, rzeczka, iSO, 52, 53, 66, 70. 

Stogniew, 55. 

Stoinius— ob. Stoiński. 

Stoiński Jan, 112. 

Strachocki, ruski pisarz, 80. 

Strzała, nazwa działa, 108. 

Suchatin (Suchatyn, Suchotin) Fiedor 
Ochrimowicz, bojarzyn, komisarz 
wojsk moskiewskich, 77, 78, 86, 
93, 107. 

Sueci, 20. 

Suecia, 1 19 

Szarle (Szarles, Szarło) Hubert, pułko- 
wnik rajtarski, 103, 109. 

Szarles (Szarle) Jakub, oberster cudzo- 
ziemski, 93, 107, 109. 

Szarlesowe imię, 103. 

Szarlesowy szańc, 42. 

Szarlowy pułk, 15, 102. 

Szarlowy regiment, 97. 

Szarłów obóz, 13. 

Szczuka, 67. 

Szein(Sehin, Sehinius) Michaił (Michaj- 
ło, Mikołaj (?)) Borysowicz, bojarzyn 
dumny i wojewoda, 8, 15, 16, 20, 33, 
42, 47, 49, 66, 70, 73, 74, 77, 78, 

19 



- 14(5 - 



82, 84, 85, 86, 88, 80, 91, 94, 95, 
97, 99, 100, 101, 102, 103, 104, 105, 
106, 107, 108, 109, Ul, 112, 115, 
116, 117, 118, 120,122. 

Szehinowa robota, 121. 

Szehinowe imię, 86, 102. 

Szehinowe poddanie się, 121. 

Szehinowe stanowisko, 35, 69. 

Szehinowe włości, 89. 

Szehinowe wojsko, 50. 

Szehinów obóz, 12, 13, 32; 34, 36, 42, 
45, 47, 83, 87, 93. 

Szehinów ostróg, 33, 70, 72, 83, 85, 
92, 102, 118, 119, 120. 

Szehinów tabor, 11, 23, 36, 37, 42, 52. 

Szehinowy pułk, 109. 

Szehinowskie subsidia, 34. 

Szemet, 28, 29, 49. 

Szemłów, 131. 

Szeremetów (!) (Szeremietow (!)), wła- 
ściwie Szeremietijew Fiedor Iwano- 
wicz, bojarzyn i namiestnik pskow- 
ski, 129. 

Szeremiechow (!) K., 120. 

Szklana, rzeka, 35, 36, 37. 

Szkoci, 19, 20. 

Szlejer, kapitan, 93. 

Szmeling, rotmistrz, 19, 26. 

Szmeling, pułkownik, 28. 

Szmeling, oberster, 29. 

Szmeling, pułkownik i rotmistrz raj- 
tarski, 48, 49. 

Szmelingowa chorągiew, 40. 

Szmelingów pułk, 23. 

Szoci — ob. Szkoci. 

Szujski Iwan Iwanowicz, kniaź, 75. 

Szwed, 22. 

Szwedowie (Szwedzi), 19, 118. 

Ślepowroński, rotmistrz, 57, 87, LSO. 

Tatarowie, 27. 
Tatarska chorągiew, 72. 
Tatarski poseł, 68. 
Terepec — ob. Toropiec. 



Tobiasz, oberster, pułkownik, 109. 

Tobiaszowy pułk, 103. 

Tobiesu (!) — ob. Tobiasz. 

Toropiec, 89, 126, 128. 

Trójca Św. (cerkiew Św. Trójce (!)), 12, 
41. 

Tropiec — ob. Toropiec. 

Tryzna Marcyan, referendarz, pisarz 
litewski, a potym podkanclerzy, in- 
fułat gieranoński, 112, 120. 

Turek, 22. 

Tylenhaus (!), 30. 

Tyszkiewicz Janusz — ob. Skumin, 
wojewoda trocki. 

Tyzenhauz, 70. 

Tyzenhauza Jerzego chorągiew rajtar- 
ska, 120. 

Tyzenhauzowa chorągiew, 39. 

Ukraina, 82. 
Uście, 130. 

Yergilius Publius Maro. 117. 
Yiasima — ob. Wiaźma. 
Yladislaus I\' Rex — ob. Król. 
Yoronitius — ob. Woronicz. 

Wacława Św. dzień, 45. 

Wajer (Waier), 54, 55, 124. 

Wajer, wojewodzie chełmiński, 120, 

123. 
Wajer, oberster, 125, 126, 127. 
YYajerowe stanowisko, 128. 
Wajerów pułk, 55. 
Wajerów regiment, 40, 54. 
Waldon, XIY. 

Walickiego chorągiew, 107, 129. 
Walickiego chorągiew kozacka, 122, 

125. . . 

Wapowski, 25. 
Wassenberg, IX. 
Warszawa, 3, 119, 134. 
Weinbeer, agent elektora brandebur- 

skiego, YIII, IX, X, XI, XII. 
Wenclowa baterya, 126. 



- 147 -- 



Wężyk Jan, arcybiskup gnieźnieński, 
prymas, 77. 

Wiązowna, rzeczka, 12. 

Wiezowna, rzeczka, 50, 51. 

Wiazma (ros. Wiaźma), 50, 68, 73, 74, 
77,79,82,93, 105, HO, 119. 

Wiazma (Wiaźma), rzeczka, 130, 131. 

Wieliska baszta, 123. 

Wieliska włość, 133. 

Wieprz, nazwa działa, 108. 

Wierzbowski Teodor Dr., profesor, IV. 

Wihinia (!), rzeka, 25. 

Wilczyński, sędzia ziemski smoleński, 
30, 49. 

Wilno, 4, 19, 133. 

Witepsk, 5, 11. 

Władysław Czwarty — ob. Król. 

Władysław (Władisław) Zygmunto- 
wicz, Królewicz, 76. 

Włochy, 130. 

Włoszy, 19, 30. 

Wojewódzki, 30, 48. 

Wojna (Wojnina chorągiew), 28, 54. 

Wojrza, rzeka, 122. 

Wolf, obersterlejtenant Platera, 125. 

Wolski Zygmunt, XVIII. 

Wołkoński ( Wołkowski (!) ) F^iedor , 
kniaź, na Białej Carskiego Wielicze- 
stwa stolnik i wojewoda, okolniczy, 
121, 122, 125, 129. 

Wolson, oberster, 32. 

Wołga, rzeka, 122, 123. 

Wołk (=wilk), nazwa działa, 42, 108. 

Wołoczek, 89, 90. 

Wołowicz, 86, 87. 

Wołucki, ksiądz, 74. 

Woronicz, pisarz ziemski smoleński, 
74, 75,80,81,82, 101, 116. 



Woroniec — ob. Woronicz. 
Woronieckie książę, 82. 
Wsciosna, rzeka, 24. 
Wysocki Jerzy, 9. 

Zabcow, 122. 

Zadnieprze, 38. 

Zadzik Jakub, biskup chełmiński, kan- 
clerz koronny, wielki poseł polski 
i W. Ks. Lit., X, XVII, 59, 67, 74, 
75, 110, 112, 120, 125, 129, 130. 

Zalski, 60. 

Zaporoviorum exercitus — ob. Kozacy 
Zaporowscy. 

Zaporowscy żołnierze, ludzie— ob. Ko- 
zacy Zaporowscy. 

Zaporowscy kozacy — ob. Kozacy Za- 
porowscy. 

Zaporowski pułk — ob. Kozacy Zapo- 
rowscy. 

Zaporowskie wojsko — ob. Kozacy Za- 
porowscy. 

Zaporożcy — ob. Kozacy Zaporowscy. 

Zarucki, rotmistrz pieszy, 120. 

Zarzecze, 36. 

Zienowic, 27. 

Zubrcow (!)=Zubcow (?), 123. 

Zygmunt Król, Hospodar nasz, 76. 

Zygmunt III, 132. 

Zarnowka = Żarnówka, 9, 23, 26, 28. 

Żaworonkowa góra (mons alaudarum, 
Skowronkowa albo Skowronkowska 
góra), VII. VIII, X, 46, 47, 50, 51, 
52, 53. 54, 58, 61, 64, 66, 70, 80, 
86,92,93,94, 112, 115. 

Żółkiewski Stanisław, wojewoda ki- 
jowski, hetman polny koronny, 132. 

Żulski, 63. 



1 



SPIS URZĘDÓW. 



Car moskiewski — ob. Car (w spisie 

nazwisk). 
Chorąży lubelski — ob. Gniewosz. 
Chorąży trocki — ob. Ogiński kniaź 

Aleksander. 

Hetman polny koronny — ob. Każa- 
nowski Marcin. 

Hetman litewski— ob. Radziwiłł książę 
Krzysztof. 

Hetman wielki koronny — ob. Koniec- 
polski Stanisław. 

Hetman polny W. Ks. Lit., wojewoda 
wileński— ob. Radziwiłł książę Krzy- 
sztof. 

Hetman kozacki (starszyna), 30. 

Hetman Zaporowski, 31, 39. 

Hospodar moskiewski = Car moskiew- 
ski. 

Hospodfar nasz = Król polski. 

Hospodar Wielki = Król polski. 

Hosudar — ob. Car moskiewski. 

Hosudar moskiewski — ob. Car mo- 
skiewski. 

Kasztelan kamieniecki (pan kamieniec- 
ki) — ob. Piaseczyński Aleksander. 

Kanclerz koronny, ksiądz — ob. Zadzik 
Jakub, biskup chełmiński. 



Kasztelan krakowski — ob. Koniecpol- 
ski Stanisław. 

Kawaler Książe J. Mść — ob. Radziwiłł 
książę Zygmunt Karol. 

Krajczy W. Ks. Lit. — ob. Radziwiłł 
książę Zygmunt Karol. 

Król polski. Król — ob. Król (w spisie 
nazwisk). 

Królewicz — ob. Władysław Zygmun- 
towicz i Jan Kazimierz. 

Królewicz Kazimierz — ob. Jan Kazi- 
mierz. 

Królewna, 64. 

Ksiądz referendarz litewski — ob. Try- 
zna Marcyan, infułat gieranoński, 
pisarz litewski. 

Ksiądz biskup chełmiński, kanclerz ko- 
ronny — ob. Zadzik Jakób. 

Ksiądz kanclerz wielki, poseł koronny 
polski i W. Ks. Lit. — ob. Kanclerz 
koronny. 

Książe JM. kawaler (maltański) — ob. 
Radziwiłł Zygmunt Karol. 

Książe pan Hetman — ob. Radziwiłł 
Krzysztof. 

Książe podkomorzy litewski — ob. Ra- 
dziwiłł Janusz. 

Książe Radziwiłł, hetman litewski, 



— 149 



(Xiąże J. Mść.)-ob. Radziwiłł Krzy- 
sztof. 

Książe wojewoda wileński — ob. Ra- 
dziwiłł Krzysztof. 

Książe ruski, 133. 

Osudar — ob. Car moskiewski. 

Palatinus smolenscensis, 20, ob. także 
Gosiewski Aleksander Korwin. 

Pan podolski, 131, ob. także Kazano w- 
ski Marcin. 

Pan wileński — ob. Radziwiłł książę 
Krzysztof. 

Patryarcha — ob. Filaret Mikytycz. 

Pisarz ruski — ob. Stracłiowski. 

Pisarz ziemski smoleński — ob. Woro- 
nicz. 

Podkomorzy Lit. książę— » ob. Radziwiłł 
Janusz. 

Podkomorzy podolski— ob. Kalinowski. 

Podskarbi W. Ks. Lit. — ob. Pac Stefan. 

Poseł od Króla do wojska— ob. Fredro 
Jan. 

Posłowie wielcy Carskiego włelicze- 
stwa, bojarowie, 130. 



Referendarz W. Ks. Lit. — ob. Tryzna 

Marcyan. 
Regia majestas — ob. Król (w spisie 

nazwisk). 
Regimentarz, 23. 

Rex -;- ob. Król (w spisie nazwisk). 
Rex christianissimus, 119. 

Starosta brzeziński, 39. 
Stolnik koronny, 119. 

Wojewoda miński — ob. Słuszka Ale- 
ksander. 

Wojewoda podolski— ob. Kazanowski 
Marcin. 

Wojewoda smoleński, senator, pisarz 
polny, obywatel W. Ks. Lit. — ob. 
Gosiewski Aleksander Korwin. 

Wojewoda trocki — ob. Skumin. 

Wojewoda wileński — ob. Radziwiłł 
Krzys2lof. 

Wojewodzie nowogrodzki— ob. Sapie- 
ha Tomasz. 

Wojewodzie ruski — ob. Daniłowicz. 

Wojewodzie smoleński — ob. Abramo- 
wicz Mikołaj. 

Wojski mścisławski, regimentarz, 22 
25. 



SŁOWNICZEK WYRAZÓW, 

NIE ZNAJDUJĄCYCH SIĘ W SŁOWNIKU LINDEGO. 



Absznejdunk, 128 = odcięcie, w razie 
zrobienia wyłomu dalsza obrona za 
pomocą nowego wału z fosą przed 
nim. 

Allarmplace, 92 = miejsca na zgroma- 
dzanie się wojska podczas trwogi. 

Approstowanie się, 122, 123, zapewne 
zamiast approszowanie się = zbliża- 
nie się za pomocą przykopów. 

Aringelt, 24= zapłata żołnierzom. 

Awersya, 67 = dywersya. 

Berezniki, 130=laski brzozowe, gaiki. 
Brustwerk, 37 = przedpiersień, wał, 

służący do oclirony żołnierza. 
Brzeznik, 1 3 = drzewa, gałęzi brzozowe. 

Celikiem iść, 12 = iść bez drogi, na 
przełaj. Dziś na Litwie mówią : cel- 
nikiem. 

Cynga, 85 = szkorbut (z ross.). 

Czołobicie, 105 = czołobitność, bła- 
ganie. 

Daninka, 60 = podarunek. 

Dateczny chłop, 84= rekrut z chłopów. 

Divinovvać, 53 = odgadnąć. 



Dojutraszkowie, 17=dojutrkowie, od- 
kładający do jutra, na później. 

Dupelkartonowa kula, Ul = kula do 
działa dupelkartanowego, czyli wiel- 
kiego murołomowego ; patrz u Lin- 
dego pod wyrazem : kartan. 

Dyzmembracya, 1 03 = rozrzucenie, roz- 
proszenie. 

Exarmowany, 55 = rozbrojony. 
Explorator, 57 = szpieg. 

Fasowanie, 14 = napełnianie; patrz 
u Lindego : fasować. 

Fortele, 18, 48 (szańce i fortele), 83 
= fortyfikacye, zasadzki. 

Fulminować, 37= piorunować = strze- 
lać, razić. 

Gvastator, 56= kopacz szańców (z wło- 
skiego guastatore). 

Haby, 74 = chabety, same kości. 
Hałanski, 108 = holenderski (z ross.). 
Hornwerk, 66= rodzaj fortyfikacyi ob- 
lężniczej. 



r 



- 151 - 



Igraszka (straszliwa igraszka z dział 
i ręcznej broni), 54 = granie, strze- 
lanina. 

Igrzysko, 56=zabawka, łatwa robota. 

Imputować, 1 1 = zarzucać. 

Inderlancku (po), 1 8 =po niderlandzka, 
holendersku. 

Infestować, 36, 128 = napadać, atako- 
wać, zaczepiać. 

Infestowanie, 37, 50 = atak, zaczepka. 

Inkwietować, 83 = niepokoić. 

Jąknąć, 66 = pisnąć, odezwać się. 
Jactura, 12 = ofiara, strata. 
Język, 29, 50 = jeniec, dostarczający 
języka czyli wiadomości. 

Kaznia (z kazni), 30, 90= skarb, kasa 

(z ross.). 
Krank, 59 = choroba. 
Kresne całowanie, 76 = całowanie 

krzyża. 
Krest, 76 = krzyż (z ross.). 
Krest całować, 94 = składać przysięgę, 

przysięgać. 
Krestwo, 79 = przysięga. 
Kurstanie, 66 = krzątanie się, ruch. 

Laufifgielt, 17= płaca wydawana przy 

opuszczaniu szeregów. 
Lauffgrab (lauffgraby, lauffgraffy), 39, 

41, 48, 123, 128 = przykop. 
Lenung, 17 = płaca żołnierska. 
Lyznicy, 11 = prawdopodobnie leźni- 

cy = szpiegi. 

Maślnica, 74 = zapusty (z ross.). 
Młoto, 118 = słodziny. 
Modrza, 31 = modra barwa. 
Mur (na mur dane konie), 24 = konie 
dane do zamku. 

Nawjuczony, 41 = najuczony. 
Obersterstwo, 62 =pułkownikowstwo. 



Obkupowany, 36 = okkupowany. 
Optia, 96 = opcya, wolność wyboru. 
Ostentować, 50= symulować, udawać. 

Paść na łupie, 49 = rzucić się na łup. 

Pernoctata, 81 = noc, przeciąg jednej 
nocy. 

Persewerancya, 23 = wytrwanie. 

Pieczołowanie, 76 = opiekowanie się; 
patrz u Lindego : pieczołować. 

Pilic, 105 = ? 

Połutornyj, 108: „dział dwie połutor- 
nych, to jest po półtora sążnie dłu- 
gie." 

Posłuchowe okno, 13 = okno obser- 
wacyjne w forty fikacy ach. 

Poszańcowanie, 38 = poszansowanie, 
udanie się, powodzenie; patrz u Lin- 
dego : poszańcować się. 

Półkarton, 111= rodzaj działa; patrz 
u Lindego: półkartauna i kartauna. 

Prowidencya, 60 = opatrzność. 

Przedańczyk, 15, albo przedawczyk, 
18, 55, 84 = zbieg, zdrajca. 

Przedawczyk — ob. Przedańczyk. 

Przenagabanie, 26, 48= zaczepka, nie- 
pokojenie; patrz u Lindego: prze- 
nagabać. 

Przestrzeńszy, 53 = przestronniejszy; 
patrz u Lindego :' przestronny. 

Quartir, 57, 85, 94, 123 = przebacze- 
nie, pardon (z francuskiego przez 
niemieckie : ąuartier). 

Redukt, 56, 57= reduta (fortyfikacyjna). 

Refocilacya, 58 = pociecha, osłoda. 

Recreować się, 43 = rekreować się, 
ucieszyć się; patrz u Lindego: re- 
kreować. 

Remora, 49 = przeszkoda (z łacińsk.). 

Repulsa, 62 = odmowa (z łacińsk.). 

Retirada, 74 = rejterada, odwrót. 

Retirować, 126 = rejterować, czynić 
odwrót. 



— 152 - 



Retirować się, 49= rejterować się, co- 
fać się. 

Sameczny, 46 = sam. 

Samotuhem, 48 = rękami ludzkiemi, 
bez koni (niby samociągiem. Na 
Litwie mówią o gospodarstwie sa- 
motużnym, t. j. takim, gdzie gospo- 
darz własnemi rękami, bez parob- 
ków, wszystko robi). 

Sieła, 13, 14 i sieło, 121 = siła, wiele. 

Sosiennik, 13 = sosniak, borek so- 
snowy. 

Suppeditowanie, 55 = posiłkowanie, 
pomoc. 

Szys, 59 = strzał. 

Szułaty, 41 = ? 

Spaś, 12=Zbawiciel, Chrystus (z ross.). 

Sporek, 100 = spór, sprzeczka. 

Starzec (wj^jrawiwszy starca), 50, 
może to imię własne. Starcem w mo- 
nasteracłi prawosławnych nazywa- 
no ihumena; może to o takim mowa? 

Szanc, 31 = szaniec, okop. 



Sztakrot, 57 = ostrożek. 
Subministrować, 59 = dostarczać. 
Suppeditować, 58 = dostarczać. 
Tergiversatia, 57 = wykręty. 
Telnik, 13 = tylnik albo tynnik, ga- 
łęzie, chróst. 
Tropy (piechoty), 72 = oddziały. 

Uroczyszcze, 1 20 = uroczysko, miej- 
sce naznaczone. 

Wsparznąć, 96 = wsparnąć u Linde- 
go = żachnąć się, oburzyć się. 

Włosny wójt, 121 = włościowy, wójt 
gminy (z ross.). 

Współbrzeżysta rzeczka, 52= rzeczka 
o dość wyniosłych brzegach. 

Zsyłać się, 76, 78= porozumiewać się. 
Zsyłanie, 76 = porozumiewanie się. 
Zafasować (brane), 122 = zasypać zie- 
mią, zatarasować. 
Zubiec, 14 = rozsocha, kolec. 
Zretelnie, 16 = rzetelnie. 



r 



SPIS RZECZY. 



Str. 

Przedmowa przez D-ra Aleksandra Rembowskiego I— XVIII 

Dyaryusz wojny moskiewskiej roku 1633 1 

Summariusz krótki gestorum w ekspedycyej moskiewskiej w roku 1633 

a die 1 Januarii zaczętej, gdy Jego Mść Pan Wileński Hetman Polny 

W. K.Lit. w pole z ludźmi in Januario pod nieprzyjaciela się podemknął 3 

Continuatio a die 3 Maji usque ad finem Junii 8 

Copia z listu cyframi pisanego z oblężenia Smoleńskiego de data 7 Martii 

a przyniesionego 20 Martii do Krasnego 12 

Summaryusz prowiantu zamkowego 14 

Copia listu z oblężenia Smoleńskiego de data 5 Aprilis 14 

Z listu drugiego de data 7 Aprilis 15 

Copia listu J. M. Pana Jana Moskorzowskiego do rodzonego swego Jego 

Mści Pana Andrzeja Moskorzowskiego 16 

Copia listu Jego M. Pana Samuela Przypkowskiego do Jego Mści Pana 

Andrzeja Moskorzowskiego 18 

Copia listu JM. Pana Samuela Przypkowskiego do Pana Ruara z obozu pod 

Smoleńskiem 19 

Tychże nowin continuatio ad 24 Maji aż ad nonam Septembris dostateczniej 

pierwszych wypisanych 22 

Z obozu na Hłuszczy d. 10 Septembris tychże nowin przez kogo inszego 

wypisanie 27 

Z listu Jego Mści Księdza Kołudzkiego de data 27 Septembris 1633 ... 31 
Copia listu JMP. Jana Moskorzowskiego do rodzonego swego Jego Mości 

Pana Andrzeja Moskorzowskiego 33 

Uniwersał KJMści 44 

Copia listu do pewnej osoby pisanego 46 

20 



- 154 - 

Str. 

Paragraf z listu Pana Kuroszowego do Jego M. Pana Andrzeja Moskoteow- 

skiego de data . . . Decembris pisanego 47 

Dyar3njsz tego, co w liście pisze w tym na przodku Jego Mość Pan Jan Mo- 
skorzowski do Pana rodzonego swego, ale jako dyaryusz dokładniej- 
szy niż list 48 

Copia listu JM. Pana Jana Moskorzowskiego do rodzonego swego JM. Pana 

Andrzeja Moskorzowskiego 58 

Copia listu JM. Pana Samuela Przypkowskiego do JMci Pana Andrzeja Mo- 
skorzowskiego 60 

Copia listu JM. Pana Jana Moskorzowskiego do rodzonego swego Jego 

Mości Pana Andrzeja Moskorzowskiego 61 

Copia listu JMści Pana Samuela Przypkowskiego do Jego Mści Pana Kuro- 

sza de data 3 Decembris z obozu 64 

Copia listu JM Pana Jana Moskorzowskiego do rodzonego swego Jego Mo- 
ści Pana Andrzeja Moskorzowskiego 65 

Toż (inny list) 69 

Copia listu ich Mści Panów Senatorów, przy boku KJM. w obozie na Bo- 
gdanowej okolicy będących, do dumnych Bojar, w stolicy przy Caru 
będących 75 

Copia listu Jego Mości Pana Jana Moskorzowskiego do rodzonego swego 
Jego Mości Pana Andrzeja Moskorzowskiego de data z obozu 21 Fe- 
bruarii 1634 80 

Artykuły abo kondycye dane wojsku moskiewskiemu pod Smoleńskiem 

die . . . Anno 81 

Paragraf z ceduły Jego Mości Pana Jana Moskorzowskiego przy tym jego 

liście 83 

Continuatio dyaryuszu a die 1 Januarii 1634 83 

Od Krzysztofa Radziwiłła Xiążęcia na Bierzach i Dubinkach Wojewody 
Wileńskiego, Hetmana W. X. LiL etc. etc. Mikołaju (!) Borysowiczu 
Szehinu, Bojarzynowi Dumnemu i Wojewodzie z Towarzyszami swymi 88 

Artykuły abo kondycye wojsku moskiewskiemu pod Smoleńskiem dane 

dnia 19 Februarii roku 1634 104 

Regestr armaty moskiewskiej, mozdzerzów (!) i dział 108 

Copia listu JMP. Jana Moskorzowskiego przy tym dyaryuszu pisanego do 
JMP. Andrzeja Moskorzowskiego z obozu na Bogdanowej okolicy 
3 Martii roku 1634 110 

Copia listu JM. Pana Samuela Przypkowskiego do Pana Jana Stoińskiego 

(po łacinie) 112 

Copia listu Jego Mści Pana Jana Moskorzowskiego do rodzonego swego 

Jego Mści Pana Andrzeja Moskorzowskiego 117 

Kontynuacya Dyaryuszu od dnia 3 marca 1634 119 

Mensis Aprilis tamże pod Białą 123 

Mensis Maius ' 127 

Paragraf, z listu PP. Komisaraów de data 10 maja 131 

Kondycye pokoju wiecznego z Moskwą zawarte dnia 13 czerwca roku 1634 132 



r 



— 155 — 

Str. 

Spisy ułożone przez Zygmunta Wolskiego 134 

Spis nazwisk 136 

Spis urzędów 148 

Słowniczek wyrazów, nie znajdujących się w słowniku Lindego .... 150 
Plany i mappa jako KJM. obiegł Szehina pod Smoleńskiem — między str. 66 i 67 

Plan większy między str. 126 i 127 

Plan duży w końcu dzieła. 

- Plany rysował na kalce z oryginałów P. Andrzej Życliowski, odbite w zakładzie litogra- 
ficznym Władysława Główczewskiego w Warszawie, Chmielna i8. 




3 2044 036 445 476 



THE BORROWER WILL BE CHARGED 
AN OVERDUE FEE IF THIS BOOK IS 
NOT RETURNED TO THE LIBRARY ON 
OR BEFORE THE LAST DATĘ STAMPED 
BELOW. NON-RECEIPT OF OVERDUE 
NOTrCES DOES NOT EXEMPT THE 
BORROWER FROM OVERDUE FEES. 

Harvard College Widener Library 
Cambridge, MA 021 38 (617)495-2413 






^^/\^^>