ifo^^
DZIEJE
SŁOWIAŃSZCZYZNY
PÓŁNOCNO-ZACHODNIEJ
DO PO-tOWY XIII W.
WILHELMA BOGUSŁAWSKIEGO.
DZIEŁU UWIEŃCZONE NA KONKURSIE
TOWARZYSTWA PRZYJACIÓŁ NAUK W POZNANIU.
Nagroda pieniężna wyznaczona z funduszu ś, p. Bretkrajcza.
TOM III.
(Z mapą,)
«
^■j I-II i^Hąll^
POZNAŃ.
Z DRUKARNI DZIENNIKA POZNAŃSKIEGO.
.i^
MICROFILMED BY
UNIYERSITY OF TORONTO
I T''^'"5 Anv/- . J' /^^ r^r^ J *>
^i^
/V7
3
(^V/
t
TREŚĆ.
KSIĘGA III.
SŁOWIAŃSZCZYZNA PÓŁNOCNO-ZACHODNIA
od VI do połowy XIII wieku.
DZIAŁ I.
Dzieje polityczne i stosunki zewnętrzne
od początku VI w. aż do upadku Wielkiej Morawy r. 907.
§ 29.
Słowiańszczyzna Pomorska.
Strona
1. Wycieczki morskie. Osady słowiańskie na ziemiach Jutów i
2. Sagi północne o zajściach pomiędzy Danami a Słowianami 4
3. Podania pol-^kie 9
4. Osady Weletów w Bntanii i Batawii • u
5. Napór Saksów. Wywyższenie Wągrów. Przewaga Obodrytów .... 15
^ 30.
Słowiańszczyzna nad-dunajska w VI — VIII w.
1. Stan kraju w VI w. Najazdy Lougobardów i Awarów x6
2. Zmowa Alboina z Bajanem przeciw Słowakom. Wyjście Longobardów
do Italii (r. 568) . , 10
3. Zwierzchnictwo Awarów w Slowiańszczyinie. Powstanie Słowian. Samo
kłól słowiański (t, 627) 20
4. Walka Słowian z Frankami (r. 630). Derwan serbski. Radulf wielko-
rzt-idzca Turyngii sprzymierza się ze Słowianami (r. 64 1 j. Zgon Samona
i upadek jego państwa (r. 662). Przesvaga Franków 21
IV
§ 31.
Zagrożenie niepodległości Słowian przez Karola W. ^^^^^^
1. Najazdy Karola W. na ziemie słowiańskie nad Łabą r. 780. Napad Ser-
bów na Turyngiję r. 782. Wyprawa Karola W. przeciw Weletom r. 789.
AVyprawa Obodrytów przeciw Nordludom r. 798 27
2. Podniesienie idei cesarstwa rzymskiego. Związek Karola W. z papieżem.
Drażko król Obodrytów otrzymuje od Karola W. Nordalbingiję r. 804 , . 32
3. Wyprawy Franków przeciw Czechom i Serbom (805 — 806). Obwarowanie
Czartowa i Halle. Umocowanie granicy Franków ze Słowianami ... 33
§ 32.
Polityka Karola W. względem Danów i Słowian.
1. Napad Di.nów wspólnie z AYeletami na ziemie Obodrytów. Wahanie się
Karola W. Drażko obodrycki godzi się z Danami i wojuje z Weletami. 37
2. Założenie przez Karola W. Hamburga i Ezesfeldu r. 810. Umocowanie
granicy Nordalbingii i przyłączenie jej do cesarstwa 4fi
3. Wyprawa Franków przeciw Linianom i Byteńcom. Odbudowanie twierdzy
Hochbuki nad Łabą i ostateczne ujarzmienie Słowian lewego brzegu Łaby
w r. 811. Założenie Starej Marki 42
Waśnie pomiędzy książętami słowiańskimi ułatwiają cesarstwu
zhołdowanie Słowiańszczyzny zaodrzańskiej.
1. Zwierchniclwo Ludwika Pobożnego nad Słowianami dolnej Laby i Ser-
bami 45
2. Książęta Obodrytów Sławomir i Czedrag sami wywołują wmieszanie się
Ludwika Pobożnego w ich sprawy 46
3. Książęta Weletów Miłogost i Czeledrag, tudzież Czedrag Obodrycki i Tungło
serbski na dworze cesarskim załatwiaju sprawy domowe, Demoralizacya
książąt 40
§ 34.
Osłabienie przewagi cesarstwa nad Słowianami.
1. Niepowodzenie Franków w bojach z Chorwatami zniewala Ludwika Pobo-
żnego do oględnego postępowania z Serbami, Czechami, Obodrytami i We-
letami - ,
al
2. Założenie biskupstwa Hamburgskiego r, 834. Ansgar apostoł Pólnccy . . 52
3. Nienawiść do chcześciaństwa sprzymierza pogan północnych ze Słowianami
przeciw cesarswu. Opamiętanie Słowian 53
§ 35.
Słowianie nie korzystają z rozpadnięcia cesarstwa.
Strona
Zaburzenie w Niemczech po śmierci Ludwika Pobożnego. Odpadniecie
Niemiec od cesarstwa r. 843 55
2. Słowianie nie korzystają z rozdarcia cesarstwa. Obodryci burzą Hamburg, 57
3, Bezskuteczna wyprawa Ludwika Niemieckiego przeciw Obodrytom r. 844.
Hamburg powtórnie zniszczony r. 8)5. Metropolia z Hamburga do Bremy
przeniesiona r. 847 59
^ 36.
Usiłowania Ludwika Niemieckiego do panowania nad Słowianami.
1. Wzrost potęgi Moimorowlczów w Morawach, Wygnany z kraju Prybina
przyjmuje chrzest u Franków i za dozwoleniem króla Ludwika zakłada
księstsvo Blatneńskie r. 840 . . . , 61
2. Wyprawa króla Ludwika przeciw Morawianom r, 848, Niepomyślny po-
wrót jego przez Czechy, Powtórna wojna Ludwika z Czechami i Serbami.
Zwyciezlwo Czechów r, 850 63
3. Walka" króla Ludwika z Rościslawem r. 855. Slawitah pan na Witoraźu
podaje powód do zatargów Rościslawa z Ludwikiem i Serbami r, 856.
Takulf przedłuża najazdy na Serbów • . . 66
§ 37.
Wojny Ludwika Niemieckiego ze Słowianami p. 858—869.
1. Słowianie nadłabscy wspólnie z Normanami działają. Walka po całej
wschodniej granicy Niemiec 858 — 860. Śmierć Pribiny r. 860. Wojna
króla Ludwika z Obodrytami r. 862 67
2. Syn Ludwika Karloman wchodzi w zmowę z Rościsławem. Ludwik za-
wiera przymierze z Bółgarami r. 864. rzuca się na Morawy. Kocieł książę
w związku z Niemcami , /u
3. Rościsław z Morawianami i Czechami na Bawaryę napada. Ludwik, pogo-
dziwszy się z synami, przyciska Morawy r, 869. Niepomyślny koniec
wyprawy 72
^ 38.
Apostolstwo śś. Cyryla i Metodego (r. 863 — 870).
1. Niechęć Słowian do chrześciaństwa przez Niemców opowiadanego ... 73
2. Przybycie apostołów do Morawii (r, 863). Powodzenie ich i podróż do
Rzymu (r. 867), Pobyt w Rzymie. Zgon Cyryla r. 869 7'-
3. Papież Adryan II mianuje Metodego arcybiskupem paonońskim r. 869.
Oburzenie biskupów bawarskich. Sąd nad Melodym i uwięzienie go w Szwa-
bach (870—873) ,...,., 94
VI
§ 39.
Walka Morawianów za niepodległość, a Metodego w obronie
kościoła narodowego (870—882).
strona
1, Upadek Rcścislawa. Świętopełk do Bawaryi uprowadzony. Powstanie Mo-
rawianów pod Sławomirem. Świętopełk, wyzwoliwszy się z niewoli, zwy-
cięża wrogów. Przymierze w Forhejmie r. 874 loi
2, Metody w więzieniu niemieckiem. Papież Jan VIII broni go i wyzwala.
Błogie skutki nauki apostoła słowiańskiego. Ochrzczenie księcia Borzywoja
i żony jego Ludmiły 107
3, Intrygi przeciw Metodemu i powtórne wezwanie go do Rzymu r. 879.
Usprawiedliwienie. Wiching, biskup nitrański, fałszuje pismo Jana VIII.
List papiezki r. 881 wykrywa zbrodnię. Śmierć Jana VIII r. 882. Me-
tody karci Wichinga 115
§ 40.
Państwo Wielkiej Morawii i los kościoła słowiańskiego
w latach 882-894.
1. Wpływ potęgi morawskiej na losy Słowian nadłabskich, pomorskich i cze-
skich 122
2. Napad Świętopełka na Markę Wschodnia r. 882. Wojna jego z Arnulfem
r. 884. Przymierze w Konigstetten i przyłączenie Pannonii do Morawii
r. 884. Wygnanie z Wiślicy księcia Wyszewita (884 — 5). Wzrost pań-
stwa „Wielkiej Morawy" • 124
3. Ostatnie lata pasterstwa Metodego. Śmierć jego r. 885. Wiching intryguje
znowu. Papież Stefan VI zabrania liturgiję słowiańską. Upadek obrzędu
słowiańskiego 129
4. Arnulf w zgodzie z Świętopełkiem. Wyprawa Arnulfa przeciw Obodry-
ton^ r. 889. Zjazd w Omuntesburgu r. 890. Arnulf wzywa na pomoc Wę-
grów, — wojuje ze Świętopełkiem r. 892—894. Wiching ucieka z Morawii
r. 893. Zgon Świętopełka i^r
§ 41.
Upadek państwa Morawskiego (894—907).
1. Synowie Świętopełka. Pokój z Niemcami r. 894. Najazd Węgrów r. 894.
Oderwanie się Czechów r. 895. Zwada pomiędzy Moimirem II a Święto-
pełkiem młodszym. Odpadnięcie Słowian nadłabskich. Intrygi Arnulfa.
Najazd Niemców i Czechów na Morawy r. 897—899. Węgry w Pannonii
r. 900. Pokój z Niemcami w Regensburgu r. 901 1^3
2. Papież Jan IX wznawia udzielno.ść kościoła morawsldego. Oburzenie z tego
powodu duchowieństwa niemieckiego r, 900 i,,n
VII
strona
3. Przymierze Moimira II z Niemcami w Regensburgu r. 901. Naja/.dy Wę-
grów w r. 902 i 903. Zamordowanie posłów węgierskich przez Niemców
r. 904 .............. 157
§ 42.
Wpływ apostolstwa śś. Cyryla i Metodego na oywilizaoyję Słowian.
1. Pogląd ogólny 163
2. Grafika starożytna 167
3. Pismo głosowe I74
4. O języku ksiąg liturgicznych słowiańskich ' ... 188
DZIAŁ II.
Dzieje polityczne i stosunki zewnętrzne w X w.
§ 43.
Zmiany polityczne i etnograficzne w początku X w.
1. Osiedlenie sie Madjarów nad Dunajem 193
2. Usposobienie Słowian naddunajskich w początku X w 200
3. Zgoda ze Słowianami ułatwia Madjarom najazdy na Niemce 203
4. Wpływ Madjarów na przyszłość Słowiańszczyzny 209
§
44.
Państwo Czeskie.
1. Stan Czech po upadku Wielkiej Morawii. Polityka książąt. Zaburzenia . . 217
2. Podwyższenie władzy książęcej 225
3. Stosunki kościelne 229
§ 45.
Upadek Serbów i Hobolanów 928—936.
1. Stan Słowian nadlabskich w początku X w 235
2. Przygotowania Henryka Ptasznika do walki ze Słowianami 238
3. Napady Henryka Ptasznika. Zdobycie Branibora r. 928. Ujarzmienie Ser-
ów r. 928. Bitwa pod Lączynem r. 929. Walka z Madjarami r. 933 . . 240
twierdzenie sie Niemców w Serbii miedzy Solawą a Łabą 246
46.
Ujarzmienie Weletów i Obodrytów przez króla Ottona I (936—951).
1. Założenie w Magdeburgu rezydencyi królewskiej 248
2. Pograniczne legacyje Hermana Billinga i Gerona 250
VIII
strona
3. Wojna Ottona I z Czechami. Najazdy Madjarów na Saksonije (r. 937—938)-
Powstanie Słowian r. 939 252
§ 47.
Zaburzenia w krajach Obodrytów 1 Lutyków (r. 954-960).
1. Powstanie Wkranów r. 954. Najazd Billinga na Obodrytów r. 954, w od-
wet za najazd na Saksonije. Powstanie Słowian r, 955, klęska ich . . . 256
2. Powstanie Ratarów (957 — 960) 261
§ 4S.
Początek monarchii polskiej,
1, Czasy przedhistoryczne 263
2. Dynastyja Piastów , 268
3 ■ Rządy Mieszka I (960 — 962). Starcie się z Wichmaneni. Gero ujarzmia
Lużyczanów (963). Mieszko wassal cesarstwa 271
4. Usunięcie sie od rządów Gerona (r. 963). Podział wielkorządztwa jego na
marlci. Zelibor wagrslii kłóci się z Mściwojem obodryckim, Wichman po-
większa zaburzenie, Ucieka, podburza Wolinianów przeciw Mieszkowi, gi-
nie r, 967 276
§ 49-
Wprowadzenie chrześciaństwa obrzędu rzymskiego.
1. Ustanowienie biskupstw: Hawelbergskiego (r. 946) i BrandenburgskicJO
(r. 94^^) j 281
2. Ustanowienie metropolii Magdeburgskiej. Biskupstwa: Merzeburgskie, Ży-
czańskie i Misznieńskie (r. 968). Biskupstwo Aldenburgskie 286
3. Zadanie urządzonego dla Słowian kościoła. Marne sliutki usiłowań jego. 292
4. Organizacya kościoła w Czechach, Bisliupstwo Prażskie (r. 973). Granice
jego. Stosunek liościelny Morawii do Czech. Pierwsi biskupi .... 295
5. Wprowadzenie chrześciaństwa w Polsce, Początek organizacyi kościelnej. 306
§ 50.
Stosunek Mieszka I do cesarstwa i sąsiadów.
1. Przezorność w polityce Mieszka I 31^
2. Bitwa Mieszka I pr/.y Cednie (r, 972), Zjazd w Kwedlinburgu (r. 973). 317
3. Zachowanie się Mieszka za panowania Ottona II (973 — 983) ..... 320
§ 51.
Powstanie Słowian zaodrzańskich w r. 983. Niepodlegt^ość.
I, Wielkorządzcy Słowian nadłabskich (980 — 982), Sprawa Iłłskupa Wagona
z księciem Mściwojem obodrycldm 322
IX
strona
2. Powstanie Słowian w r. 983 325
3. Bitwa nad r. Tongerą (983) i skutki jej 328
§ 52.
Obodryci i Lutycy bronią niepodległości swej do końca w. X.
Niemcy trzymają się w Misznie.
1. Usiłowania Niemców do odzyskania straconśj Słowiańszczyzny. Zdobycie
przez Czechów Miszna (r. 985) i ustąpienie go Niemcom 33^
2. Zwada pomiędzy książętami Bolesławem II a Mieszkiem I r. 990. Tymcza-
sem Niemcy ujarzmiają Milczanów • • 333
3. Walka o Branibor (991—993}. Wyprawy Ottona III (995—997)- Sło-
wianie w odwet do Saksonii wpadają (998 — 1000) 337
§ 53-
Ostatnie wysiłki Serbów w obronie niepodległości swej.
1. Odzyskanie swobody (r, 983). Strata jej (985) 34^
2. Legendy o bojach Milczanów z Niemcami. Zwierzchnik Krescencius. Osta-
tnia stolica zwierzchników milczańskich. Ostatni przytułek ich w błotach
dolnej Sprewi ' 3ł3
DZIAŁ III.
Czasy przewagi polskiej w Słowiańszczy źnie
Pótnocno-Zachodniej (999 —1034).
§ 54.
Zmiana stosunku Polski do Niemiec, Czech i Słowian zaodrzańskich.
1. Stan Słowiańszczyzny północno-zachodniej w końcu X w. Polska przygo-
towuje się do obrony Zaodrzańców 347
2. Podróż Ottona III do Polski. Umowa jego z Bolesławem Chrobrym r. looo.
Niezależność kościoła polskiego. Arcybiskupstwo Gnieźnieńskie z trzema
suffraganiami 352
3. Bolesław Chrobry najeżdża Łużyce i zrywa stosunki z Henryl^iem II
r. 1002 355
4. Zaburzenie w Czechach: książęta Bolesław Rudy i Władybój. Bolesław
Chrobry zajmuje Czechy (1003) 35^
5. Przeniewierstwo Lutyków względem reszty Słowian. Henryk II, zawarłszy
z nimi przymierze, śmielej przeciw Bolesławowi występuje 361
X
§ 55.
Pierwsza wojna Bolesława Chrobrego z Niemcami (1003—1005). ^^^^^^
I. Henryk II ściga stronników Bolesława w Niemczech. Bolesław opanowuje
Miszno (1003) i do Bawaryi wpada (1004); Henryk II zagraża Milsliu. 363
3. Najazd Henryka II na Czechy. Bolesław opuszcza Pragę (r. 1004). Szturm
Budyszyna z którego załoga polska ustępuje * 3^5
3. Wyprawa Henryka II do Polski, Lutycy posiłkują Niemców. Henryk
w Międzyrzeczu. Pokój poznański r, lonj , 3^9
§ 56.
Druga wojna Bolesława Chrobrego z Niemcami (1007 — 1013).
1. Henryk II przygotowuje nową wyprawę do Polski. Bolesław, uprzedzając
go, gwałtownie rzuca się za Odrę, aż pod Magdeburg; odzyskuje Luźyce
i Milsko roku 1007. Zamiast Guncelina margrafem misznieńskim zostaje
Herman 372
2. Nowa wyprawa Henryka II r. 1010. Choroba i powrót z Jaryna. Niemcy
z Jaromirem posuwają się pod Głogów bezskutecznie. Przymierze merze-
burgskie loio, Henryk II obwarowuje Lubuszę (lOu), zamyśla nową wy-
prawę. Bolesław burzy Lubuszę r. 1012 37^
3. Zamieszanie w C/echach i łatwowierność Lutyków Henryk II wyzyskuje
na swą korzyść (1012), Bolesław i Henryk traktują o pokój. Zjazd w Mer-
zeburgu. Drugi pokój merzeburgski r, 1013 383
§ 57.
Trzecia wojna Bolesława Chrobrego z Niemcami (r. 1015 — 1018).
1. Pokój merzeburgski nie zadowalnia przeciwników, Bolesław wzywa do
awiązku Czechów i podburza przeciw Henrykowi II Włochów (1014). OI-
drzyk więzi Mieszka. Czesi i Lutycy stają po stronie Henryka, Bolesław
gotuje się do wojny (1015) 389
2. Nowa wyprawa Henryka I[ do Polski (r, 1015). Klęska w ziemi Diedo-
szów. Henryk II ucieka do Merzeburga. Mieszko w ślad za nim napada
Miszno. Zawieszenie broni , ^QA
3. Ostatnia wyprawa Henryka II do Polski r; 1017, Szturm Niemczy. Po-
lacy gromią Niemców, Czechów i Lutyków. Pokój budyszyński r. 1018, 402
4. Pogląd na rządy Bolesława Chr. za Odrą. Zarząd duchowny i świecki.
Dyecezyje. Grody warowne. Urzędnicy. Załogi wojskowe 412
§ 58.
Upadek przewagi polskiej w Słowiańszczyżnie północno-zachodniej.
I. Koronacyja Mieczysława II oburza Niemców. Zmowa przeciw niemu. Mie-
czysław II pustoszy pograniczną Saksoniję (1028). ■ Wyprawa Konrada II
do Węgier i Polski (1029). Odwet Mieczysława II z Lutykami (1030). 418
I
XI
strona
2. Oderwanie od Polski Morawii (r. I029) i Słowaczyzny. Najazd Brze-
tyslawa wspólnie z Konradem II na Węgry (1030). Emeryk ksiaże Ruzii
(-}- 1031). Jarosław zabiera grody czerwieńskie (1031). Konrad II wkra-
cza do Lużyc. Mieczysław II ustępuje Łużyce Ditrychowi (1031) . . . 437
3. Napad Bezbraima (1031). Ustąpienie z kraju Mieczysława II. Zaburzenie.
Ucieczka Ryksy. Zamordowanie Bezbraima (1032). Nowe ustępstwa ce-
sarzowi. Śmierć Mieczysława II (1034). Oderwanie Łużyc i Milska od
Polsłci 432
4. Wygnanie z Polski i Kazimirza (1036). Bezkrólewie. Zaburzenie. Masław
wojewoda , 436
§ 59.
Obodryci i Lutycy w epoce rządów polskich między Odrą a Łabą
(1002—1034).
1. Zachowanie się Lutyków i Obodrytów względem Bolesława Chrobrego
w r. 1003 438
2. Stosunki Obodrytów do Niemców i Lutyków . 440
3. Zatargi Lutyków z Niemcami (1029 — 1036) 446
DZIAŁ IV.
Dzieje polityczne i stosunki zewnętrzne od po-
łowy XI w. aż do upadku niepodległości Słowian
zaodrzańskich (1036 — 1171).
§. 60.
Spółzawodnictwo Polski z Czechami w XI w.
1. Brak między Sławianami jedności i zgody -. 450
2. Najazd Brzetysława I na Polskę (r. 1038 — 1039). Interwencya Henryka III
na korzyść Kazimirza I. Powrót Kazimirza I do Polski (1039). Brzety-
slaw upokorzony, lennilc cesarski 453
3. Zaburzenie w Węgrzech. Kazimirz I przywraca pokój w Polsce (1040 do
1047). Sprawy węgierslcie różnią Kazimirza I z Henrykiem III i Brzety-
sławem I. Sląslt powraca do Polski (1054). Seniorat w Czechach usta-
nowiony (r. 1053). Zgon Brzetysława I r. 1055, Kazimirza I r. 1058 . . 459
4. Bolesław Śmiały podnosi potęgę Polski; wprowadza Bele do Węgier (1061).
Wratystaw II z Niemcami popiera w Węgrzech Salomona, Bolesław sy-
nów Beli (1063 — 4). Zatargi Bolesława z Wratyslawem II (1068). Hen-
ryk IV wzywa ich do Miszna r. 107 1. Bolesław nie przyjmuje pośre-
dnictwa 464
5. Henryk IV zamierza wojnę z Bolesławem (r. 1073). W Węgrzech Hen-
ryk pomaga Salomonowi, Bolesław Gejzie. Salomon wygnahy. Gejza królem
(1073). Henryk ustępuje Wratyslawowi Łużyce (1075). Bolesław porożu-
Strona
miewa sie z Sasami przeciw Henrykowi, wojuje z Czechami, przy posiłkach
ruskich (1076), tworzy koalicyę, koronuje się (r. 1076), przywraca Izaslawa
do władzy (1077) 471
6. Powikłanie stosunków międzynarodowych (1077—1080). Upadek Bole-
sława Śmiałego (r, 1080). Wywyższenie Wratysława II. Niedołężność po-
lityki polskiej i czeskiej w końcu XI w. Zatargi książąt czeskich pomię-
dzy sobą. Zniszczenie senioratu w Czechach 480
7. Bolesław Krzywousty zawiera przymierze z Kolomanem węgierskim (r 1 107)
przeciw Henrykowi V i Czechom. Wojna r. 1 108. Wymordowanie Wrszow-
ców (1108). Wyprawa Henryka V ze Świętopełkiem do Polski. Zamor-
dowanie Świętopełka, klęska Henryka V r. 1109. Wyprawy Bolesława do
Czech r. ino. Zgoda z książętami czeskimi r. 1115 493
§ 61.
Słowiańszczyzna bałwochwalcza po upadku władzy polskiej nad
Ł.abą aż do nawrócenia Pomorza przez Bolesława Krzywoustego
(r. 1034-1127).
1. Rozosobnienie ludów zaodrzańskich i pomorskich 5*^^!
2. Obodryci. Napady Danów (1043 — 1044). Gotszalk wprowadza chrze-
ściaństwo; zabiły r. 1066. Powstanie poganów. Błus zamordowany (1066).
Kruk księciem. Budy wój zamordowany (1071) Kruk także (i 105). Henryk
syn Gotszalka królem 5^4
3. Lutycy bija Niemców pod Przecławą (r. 1056J. Wojna domowa (1037
do 1060). Zburzenie świątyni Radogosta (1069). Czrezpienianie i Chy-
źanie poddają się Gotszalkowi. Niemoc podczas wojny domowej w Niem-
czech (1073 — 1075). Brandenburg zdobywają Niemcy r. iioi i wnet tracą
(i 106). Henryk Gotszalkowicz podbija Brzeżanów r. 1107 5'7
4. Powstanie poganów nad Labą i Solawą (r. Ilio). Henryk obodrycki
wdziera się na wyspę Ranę (r. 1 113). Zaburzenia w Niemczech (r. 1115).
Walka Niemców z poganami serbskimi (1115 — 1118). Henryk wojuje z Da-
nami o spadek po matce 5-4
5. Pomorze między Wisłą a Odrą w XI w. Zależność od Polski. Bole-
sław Krzywousty sprzymierza się z Nielsem, zdobywa Szczecin r. 1121.
Lotar wojuje Lutyków 1121. Niels zbliżył się pod Wolin 1121. Bolesław
zabiera Lutyków do r. Pieny i Moryclłiego jeziora 5^9
6. Wprowadzenie chrześciaństwa na Pomorzu. Apostolstwo ś. Ottona (1124
do 1125), Biskupstwo Pomorskie. Reakcyja pogańska fi 126 — 1127). Po-
wtórne apostolstwo ś. Ottona (1127) 536
§ 62.
Wdzieranie się Danów i Niemców do Słowiańszczyzny zaodrzańskiej
i obrona Pomorza przez Bolesława Krzywoustego.
I. Rozprzężenie państwa Henrylia Gotszalkowicza (■\- 1126) i wygaśnienie
rodu jego (1127 — 1129). Kanut Laward (f 1131). Przybysław i Niklot
książęta. Sasi budują warownie Sigeberg ..,,.,,,,,,. 55 1
Xlii
Stosunek Niemiec, Danii i Polbki do Słowian ^aodrzańskich. Ąlbrecłit
Niedźwiedź wojuje Brzeżanów i Hawelberg zdobywa (1134). Bolesław Krzy-
wousty składa Lotarowi liold z Pomorza (r. 1135). Ratibor pomorski zdo-
bywa Kongłiele (1135). ź^gon Wartyslawa (1136), Bolesława Krzywo-
ustego (1138) 558
Walka Albrechta Niedźwiedzia z Henrykiem Pysznym o księstwo Saskie
(i 138 — 1139). Przybysław wagrski burzy Sigeberg 1138. Holzaci zdoby-
wają ziemie Wągrów (1139). Graf Adolf sprowadza kolonistów i buduje
Lubekę (1143). Słowianie na brzeg morza wyparci 568
li 4.
§ 63.
Wyprawa krzyżowa na Pomorze zaodrzańskie (r. 1147).
Zamysł wyprawy przeciw Słowianom pomorskim. Papież Eugeniusz III
dozwrda ją warunkowo. Sasi gotują sie do wyprawy wspólnie z Danami 572
Niktot, uprzedzając wrogów, zbroi sie, pali okręty niemieckie w Lubece,
niszczy kolonistów w ziemi Wągrów 576
Najazd krzyżowców na Lutyków i Obodrytów (r. 1147). Oblężenie Dą-
bina i Dymina. Klęska Danów. Napad na Szczecin. Niefortunny koniec
wyprawy 579
Po wojnie. Nędza i głód w ziemi Wągrów, Kanut duński zburzył Sige-
berg. Wznowienie biskupstw : Starogardzkiego, Raciborskiego i Meklen-
burgskiego (1148). Niezgoda grafa Adolfa z biskupem Wicelinem. Nikłot
musi ulegać księciu saskiemu 585
§ 64.
Polska i Czechy podczas upadku Słowian zaodrzańskich
1139- 1172.
Stan Polski i Czech go śmierci Bolesława Krzywoustego (f 1138) i Sobie-
sława I (•{• 1 140), Wyprawa Niemców z Czechami do Polski r. 1146.
Zamachy Albrechta Niedźwiedzia 588
Zabiegi Albrechta Niedźwiedzia o zdobycze w Słowiańszczyźnie. Opano-
wanie Brandenburga (11 51). Jaksa kopanicki odbiera Brandenburi:
Albrecht wypędza go (1157) i zakłada Markę Brandenburgską 592
Niesworność książąt czeskich wywołuje wmieszanie się Fryderyka I w ich
sprawy. Zatargi książąt niemieckich o Bawaryję. Podniesienie Austryi na
księstwo dziedziczne (1156). Przymierze Czechów z Niemcami przeciw Pol-
sce. Wyprawa do Polski (1157). Pokój kryszkowski ,..»... 598
Podniesienie Władysława czeskiego na króla (1158). Zasługiwanie się jego
cesarzowi. Niewdzięczność Fryderyka I. Pozbawienie Władysława tytułu
królewskiego (u 74) . ; Chi;
Niemoc Polski po r. 1157. Wydzielenie Śląska synom Władysława IF
(1163). Wyprawa Bolesława Kędzierzawef^o do l^rus (i 167}. Niedolcztwr'
rządów jego 613
Xiv
§65.
Upadek Obodrytów.
1. Nikłot w zależności od Niemców. Zdzierstwa Henryka Lwa i margrabiego
Adolfa. Piraci słowiańscy. Henryk Lew biskupów stanowi. Proskrypcyja
Słowian. Wojna. Śmierć Nikłota (1160). Danowie pomagają Niemcom 618
2. W zdobytym kraju Henryk Lew osadza różnych grafów i wyznacza udziały
synom Nikłota (1160). Nowe rządy. AVojna r. 1163. Uwięzienie Warty-
sława. Powstanie Słowian r, 1 164. Zniszczenie kolonistów. Oblężenie Dy-
mina. Upadek Przybysława 630
3. Wojna książąt niemieckich z Henrykiem Lwem. Przybyslaw odzyskuje
kraj Obodrytów (1167), staje sie lennikiem cesarskim, wchodzi do składu
rzeszy Niemieckiej r. 1170 640
§ 66.
Upadek Ranów.
1. Zatargi Ranów z Danami. Wyprawy Waldemara przeciw Ranom r, 1159,
1 160, 1 165 i na Pomorze r. 1162, 1166 643
2. Oblężenie Arkony, kapitulacyja jej. Poddanie sie Korenicy. Waldemar
opanowuje całą Ranę, wprowadza chrześciaństwo (^1168). Niezadowolnienie
książąt pomorskich 65 1
3. Zatargi o posiadanie Rany (1169). Wojna Henryka Lwa z Waldemarem
(1170 — 1 171). Przymierze między nimi. Rana posiadłością duńską zostaje 657
Zakończenie 662
Wskaźnik abecadłowy.
I. Imiona i nazwy osób, ludów, plemion i bóstw mitycznych 665
IL Nazwy miejscowe, podziałów politycznych, administracyjnych i kościelnych,
klasztorów chrześciańskich, świątyń pogańskich, grodów, zamków, waro-
wni, gór, rzek, jezior i t. d 677
III. Rzeczy 688
Omyłki 690
Mapa Słowiańszczyzny Północno-Zachodnićj w XI w.
tj w a g a. Dodatki do tomu III dołączotie będą do tomu IV.
KSIĘGA III.
Słowiańszczyzna Północno -Zacliodnia
od TT do potowy XnT w.
DZIAŁ I.
Dzieje polityczne i stosunki -ze w^nętrzne
od początku VI w. aż do upadku Wielkiej Morawy r. coy.
§ 29.
Słowiańszczyzna Pomorska.
I. Wycieczki morskie. Osady słowiańskie na ziemiach Jutów.
Słowianie, osiadłszy na Pomorzu baltyckiem, gdzie uprawa
roli na nizinach, w starożytności bardziej niż teraz podmokłych,
nie zapewniała dostatku, zmuszeni byli korzystać z darów przy-
rody, bawić sie rybołówstwem, myśliwstwem, pasterstwem, stać
się przemysłowcami, żeglarzami, do czego miejscowość nadzwy-
czaj sprzyjała. Trzy wielkie rzeki słowiańskie: Łaba, Odra i Wi-
sła ściągały do brzegów morskich wszystko, co tylko ówczesny
przemysł mógł wytworzyć na obszernej lechickiej równinie. Kora-
bie słowiańskie już w I w, przed Chr. po morzu Baltyckiem krą-
żyły.'; Za imperatora Augusta flota rzymska r. 5. zawinęła do
') o Wiiulach, burzą z morza Wjndskicjio na brzegi (icrmanii wyrzncnnycli,
wzmiankuje Knrnclius Ncpos. Wyżćj, t. II. s. 3.
Tom III. I
ujścia Łaby, g"dzie się połączyła z siłami Tiberiusza.-) W kilka
lat później, z polecenia tegoż Augusta, okręty rzymskie, opłynąw-
szy półwysep Cymbryjski, zwiedzały pobrzeża morza Windskiego
(Bałtyckiego), przed r. 14.'') — Inni żeglarze spieszyli poznać
bliżej mieszkańców wzmiankowanych pobrzeży,^) Pomorzanie,
korzystając z odwiedzin cudzoziemców, znajomili się z cywilizo-
wanym światem a do śmiałycłi przedsięwzięć nie lorakow^ało im
ducłia. Ujście Łaby otwierało Słowianom drogę na morze Pół-
nocne, do Hollandyi, Gallii, Brytanii, ale swobodę w tym kie-
runku żeglugi poczęli już w II w. ścieśniać Saksoni/') Za to uj-
ścia wpadającycti do morza Bałtyckiego rzek : Wisły, Łeby, Gra-
bowy, Parsanty, Regi, Odry, Rokitnicy, Warnawy, Trawny,
Swantiny, Szlei z przyległemi wyspami Słowianie w swej władzy
wyłącznie utrzymywali. Szczególną dogodnością celowało ujście
Odry. Potężna rzeką, zacłiwyciwszy po drodze od Karpatów do
Bałtyku massę silnycti dopływów, przed samem ujściem formo-
wała duży zalew, do którego dostęp z morza zamykały dwie wy-
spy : Uznoim i Wolin, a za niemi, dalej na zacliód, wielkie ostro-
wisko, poprzedzielane przesmykami, tworzyło archipelag wysp,
pomiędzy któremi królowała Rana. Brzegi Rany, jej półwyspów,
sąsiednich wysp i lądu, oraz brzegi ujść Odry i pobrzeży na za-
chód aż do ujścia Szlei, napełnione massa zalewów morskich,
przesmyków, odnóg i załomów, przedstawiały miejscowość wy-
borną do pierwotnej żeglugi na małych statkach, do rybołówstwa
i •my śliwstwa wodnego, do kupiectwa i schronienia od burzy, lub
napadu piratów, których w dawne wieki nigdzie nie brakowało.
Z przytoczonych powodów ujścia Odry, archipelag Rany i na
zachód od niego całe pobrzeże bałtyckie aż do r. Szlei były za-
'^) Wyżej, tom I. s. 194.
^) Plinius. Historia Naturalis II. 67.; Lelewel. Narody na ziemiach sło-
wiańskich III, 3., IV. 2.
*) O zwiedzeniu Rany i ujścia Odry przez Etika Istrijanina (r. 500), wyżej
tom II. sr. 933.
■"■') Porów, ro jiowicdziano o zajęciu przez Saksów krainy Hadeln. Wyżej,
tom I. s. i8r).
ludnione 7a czasów Chrystusa, a pewno i wcześniej, jednym
i tymże ludem słowiańskim, który na tych brzegach mnożył się,
wzrastał w siłę i dostatek, rozwinął wcześnie ochotę do żeglugi, .
do wypraw morskich, w których spotykając się z Danami, Sa-
ksami i Skandynawami, zaprawiał się do boju, do grabieży mor-
skich i śmiało po zdobycz na cudze brzegi się wdzierał.
Do takich wdzierstw prawdopodobnie należy odnieść osie-
dlenie Słowian w ziemi Jutów, na samej północy Cymbryjskiego
półwyspu, w starożytności zwanej W a e n d 1 e s y s a e 1 , teraz
Wendsysel, t. j. osiadłości Wendów.") W tej ziemi leżały
osady : Waendelfolkhaeret i Winaebiorghaeret,
mieszkańcy których zwali sięWendelboer, u łacińskich pi-
sarzy Wandali. A że osady słowiańskie leżały po samym
brzegu morskim, aż do najbardziej wysuniętego na północ przy-
lądka Cymbryjskiego, ztąd, u islandskich poetów, zachodnia
strona tego przylądka zwala sią V e n d i 1 - S c a g a.") Do ja-
kiego by czasu odnieść wypadało osiedlenie Słowian w ziemi Ju-
tów, — nie wiemy, trudno jednak dopuścić, aby Słowianie, po-
siadający własnej ziemi podostatek, zechcieli siedlić się pod wła-
dzą Danów. Czy nie wypada raczej zgodzić się na to, że Sło-
wianie wdarli się mocą do mało zaludnionej krainy Jutów wprzód,
nim Dani wzmogli się w siły dla zdobycia Jutlandyi i ujarzmie-
nia osiadłych w Wendsysel Słowian ? Sagi duńskie, jak zobaczy-
my niżej, zdają się potwierdzać powyższe przypuszczenie. Wresz-
cie Słowianie, w późniejszym nawet czasie, kiedy Dania była już
królewstwem chrześciańskiem, w epoce X — XII, wdzierali się na
•*) Sysie vel Sysel signińcat parłem regionis. In Jutis tam meridionali, quam
septemtrionali erant 15 Sysler. Waendlesysel hodie Wendsysel, unde incola Wen-
delboer. i, e. habitatores Yendiliae. Langebek. Script. rerum danicarum. T. Ylf.
P. 554-
•) A. Thiodolfo, poeta Norwego seculi IX vocatur Yendli, et ab aiuiquis
Islandis YcndiI -Scaga, qund nomen pcrciirialitcr promoiilorio comperit. Langebck.
VII. 554.
I*
— 4 —
mniejsze wyspy duńskie i tam ślady długiego pobytu w nazwach
miejscowych zostawili.*^)
Rozwój teutońskiego szczepu ze Skandynawii ku południowi
już w pierwszych wiekach naszej ery zatargnał Słowian. Ró-
żnoplemienne ludy nie mogły pogodzić się na wspólnem mo-
rzu, spotykały sie po nieprzyjacielsku, a kto był w^dziercą do
cudzycli posiadłości, możemy to dopatrywać tylko w podaniach,
bo historyja milczy aż do końca VIII wieku.
2. Sagi północne o zajściach pomiędzy Danami a Słowianami.
Sagi północne, pokaleczone późniejszemi przeróbkami, zaclio-
wały jednak massę dawnych podań o stosunkach Danów ze Sło-
wianami. Według tych sag, jednocześnie prawie z przybyciem
Odina i Assów do Skandynawii,^) kiedy jeszcze żył znakomity
w mitologii skandynawskiej Balder syn Odina, słowiański król
(rex) Skalk wojował z morskim królem Danów Helgo, który zwy-
ciężywszy w pojedynku przeciwnika, nałożył daninę na Słow^ian.^^)
Była inna większa wojna, o której sagi rozpowiadają w nastę-
pny sposób. Kiedy po śmierci potężnego króla duńskiego Ho-
tera, dannicy jego Szwedzi i Kuroni stali się niepodległymi, Sło-
wianie także zamyślili oswobodzić się od Danów. Wtedy król
Rórik, zebrawszy ze swego państwa wojowników, zachęcał ich
do męztwa i odznaczenia się świetnością czynów. Słowianie, po-
jąwszy, że nie wypada wojować bez wodza, wybrali sobie króla,
któryby kierował ich działaniem. Sformowawszy w otwartem
polu część wojska, Słowianie postawili w zasadzce dwa oddziały
«) Na wyspie Laland: Heritz, Binitz, Tilitze, Naskow, Windebye,
na wyspie Falster: Koselize; na wyspie Aroe: Oldau, AYindebale.
") Mit o przybyciu Odina i Assów do Skandynawii badacze znajdują w związ-
ku z rzeczywistością i nawet mniemają, że to mogło stać sie około II w. po Chry-
stusie. Szafarzyk. Star, SI. § 8, ii. str. I62; Hilferding. IIcTop. Baji. Ciannin.. 56.
Geyer w tłómaczeniu francuzkiem: Histoire de Suede. 1839. p. 13; Antiquites Russes.
T. I. p. 244—8.
'*•) Saso Grammaticns Historine Dnnicae libri XVr. ed. 164^. lib. II. p. 28;
Langebek. Scriptores rerum danicarum medii aevi. T. I. p. 80.
wojowników, lecz im nie udało sie oszukać nieprzyjaciół, a przeci-
wnie sami wpadli w sidła, albowiem Dani, okrążywszy tych co byli
w zasadzce, wymordowali ich, a ci Słowianie, którzy stali w otwar-
tem polu, nie wiedząc nic o tem co zaszło z ich towarzyszami,
bili sie długo — aż do upadku sił. Wtedy jeden z nich, wy-
szedłszy naprzód, wzywał Danów na pojedynek. Był to kapłan,
czy czarownik (magus), odznaczający sie wzrostem i budowa
ciała. Na pojedynek zgodzono się z warunkiem, że za zwycie-
ztwo Słowianina — nastąpi oswobodzenie Słowian od daniny,
a za porażkę — danina po dawnemu. Na spotkanie Słowianina
wyskoczył młodzieniec mężny, lecz nie silny. Słowianin jednym
ciosem zabił go. Radość wielka między Słowianami zapanowała,
lecz gdy warunki pokoju nie były dopełnione, zwycięzca zjawił się
następnego dnia, znowu wzywając do boju. Był on przepełniony
nadzieja, a Rorik strachem i zwątpieniem, patrząc jak Słowianie
z pogarda spozierali na tych, których dawniej słuchali — i nie
widząc między Danami nikogo, ktoby mógł dorównać w boju
Słowianinowi. Nakoniec wystąpił Ubbo silnej budowy i znający
czary. Na brzegu morza, w obec króla siedzącego na okręcie,
odmierzono miejsce, które okrążył tłum widzów. Wśród głuchego
szmeru głosów i zaciekawionej uwagi tłumu, bojownicy rzucili
się do walki. Oba silni, zadali jeden drugiemu takie ciosy, że
wnet oba padli trupem. To podziałało na Słowian tak mocno,
że postanowili pojednać się z Rorikiem i po dawnemu płacić
daninę. ^^)
W innym czasie zjawił się u Danów jeden z najdzielniej-
szych królów Froto. Podczas gdy on zwyciężał Norwegów, Sło-
wianie na siedmiu okrętach napadli na Daniję, lecz wysłany
przez Frotona Erik, wszystkich pobił, oprócz 40, do niewoli upro-
wadzonych. Poczem Froto zebrawszy ogromne wojsko, szedł na
Słowian, poruczając Erikowi prowadzić wojsko do Słowiańszczyzny
przez Jutlandiję. Główne siły przeprawiały się przez morze na
'*) Saxo lib. 111. [!. 40 — 47.
okrętach, których było takie mnóstwo, że w portach pomieścić
sie nie mogły, lądowe zaś wojsko tak liczne wystąpiło, że nie
mieszcząc sie po drogach, znosiło góry, zasypywało błota, budo-
wało olbrzymie mosty. Król słowiański Strumiko, w zaszłym boju
padł z najlepszymi wojownikami.'-) Słowianie poddali sie Da-
nom. Potem Froto zamierzając oczyścić kraj słowiański od złych
ludzi ogłosił, że ci wszyscy, którzy rozbijali i grabili, otrzymają
od niego nagrodę. Mnóstwo ludzi wystąpiło naprzód. Wtedy
Froto oznajmił Słowianom, że wypada pozbyć się zepsutej tłuszczy
i l<:azał ich wszystkich powiesić. Tym sposobem, wedle podania
sagi, Froto wyniszczył znaczną część Słowian, a innych tak do
siebie przywiązał, że nie jako poddani, lecz jako sprzymierzeńcy
pomagali mu przeciw wszystkim nieprzyjaciołom. '=') W później-
szym czasie był inny król, wnuk wzmiankowanego Frotona, także
Froto. Z nim połączył się przesławny bohatyr duński Straketer,
który świetnością czynów nie ustępował Herkulesowi, a żył nie-
'zmiernie długo. Bohatyr ten wojował ze wszystkiemi wschod-
nimi ludami: Kuronami, Sembami (Prusami) i innymi, a wszę-
dzie mu pomagał słowiański król Wind.^^) Wracając z dalekich
stron, Straketer przybył do Polski i w pojedynku zwyciężył olbrzy-
ma, którego Dani zwali Walce, a Teutoni, przez zmianę wyma-
wiania, Wilze.'-^)
W jakimby czasie podobne zajścia między Słowianami a Da-
nami mogły mieć miejsce, nawet przez przybliżenie określić nie
'-) Według Suhma Sagenchionologie opartej, na domysłach, bez podstawy,
miało to zajść r. 569 podczas panowania PYoto VIII, Barthold. Gesch. Riig, uud
Pom. I. 20 !.
1'') Langebek. Scrip. rer. danie. I. 87.
") Straketerus cum Wino (Windo?) princeps Sclavorum mittitur a Frothonę
contra orientales populos... Petri Olai Chroń. Danorum, apiid Langeb. Scrip, rer.
Dan. I. 92; Saxo Gramm. lib. IV. p. 105.
^'>) Strakatherns Poloniae partes aggressus, athletam, quem nostri Walce,
Teutones vero diverso literarum schemate, Wilze nominant, duelli certamine supera-
vjt. Saxo Gramm. 1. VI. p. 105.
można. Sa to wspomnienia bardzo dawnych podań, ^*') wskazu-
jące, że od niepamiętnych wieków południowy brzeg morza Bał-
tyckiego osiedlony był przez Słowian, których posady w głąb
Cymbryjskiego półwyspu sięgały i że wojowniczy DaTii wdzie-
rali sie do posiadłości słowiańskich. Być może nawet imiona
królów są wymysłem fantazyi, jak postać Straketera oczywiście
jest utworem poetycznej wyobraźni sag, jak imię króla Wind jest
uosobieniem całego ludu słowiańskiego, Windów, jak imię olbrzy-
ma Wilce jest uosobieniem całego ludu Wilków.
Pewniejsze są nieco podania o wyprawach króla Haralda
Hildetanda przeciw Słowianom, których on miał nawet zwycię-
żyć, ale szanując męztwo królów słowiańskich Duki i Dala, nie
chciał ich pozbawić życia, trzymał tylko w niewoli, a potem do
orszaku swych wojowników przyjął. Harald był znakomitym kró-
lem. Do swego państwa, złożonego z wysp, przyłączył Jutlan-
dyję, gdzie, według sag, miał założyć sławne królewstwo Reidgo-
tiję '') i podbił niektóre ludy słowiańskie, lecz pod koniec pano-
'") Jeśliby było prawda, że Słowianie dopiero w VI wieku osiedli Pomo-
rze Bałtyckie, w takim razie wypadałoby podania duńskie odnieść do VI i VII w.,
ale to niemożebne, ponieważ o zajściacli ze Słowianami sagi duńskie poczynają mó-
wić od czasu Odina, przybycie którego do Skandynawii erudyci dopuszczają nie
później, jak w II w., a zatem podania o słowianach sa wcześniejsze niż z VI wieku.
^') Gdzie była Reidgotija? Najprzód wypisujemy wzmianki dawnycli podań.
Tunc temporis Reidgothia appellata fuit, nunc Jociji dicuntur (Antiquites Russes I.
68), Reidgotland omnes insulae Eygotoland dicebantur, quod nunc (w XIII w,)
imperium Danorum et Suionum vocatur (Antiq, Rus. I. 64). Vinlandia quae prOxi-
ma Reidgothim jacet (Hervarsagaj w Antiq. Rus. 174). Reidgothia et Hunnia ho-
die Germania appelari dicuntur (Antiq. Rus. 208). Reidgothia Połoniae ab oriente
adjacens occurit. — Reidgothia vero contines Daniae sive Jotia (Jótland) significata
sit (Scrip historica Islandorum. Tom XII. str 488). Ztąd badacze Reidgotiję upa-
trują w Jutlandyi, mniemając, że tam niegdyś siedzieli Goty, od których nazwa kraju
została. Barthold nazwę Reidgotji widzi w Reith-Gothland, co oznaczało stały lad,
w odróżnienie od wysp pobrzeży skandynawskich i z czasem przez Normanów prze-
niesione zostało na Jutlandyję (Gesch. Riigen u. Pommern I, 198). Depping znaj-
duje Reidgotiję przy ujściu Wisły (Histoire des expeditions maritimes des Nor-
mandes 32). Szajnocha, przypomniawszy pieśń podróżnika anglosaskiego, gdzie mowa
o lired-Gotach nad Wisłą, mniema „iż okolice przy ujściu Wisły i dalej na wschód
leżące, miały niegdyś nazwę Rgidgothyi," Nazwa Reidgothia, złożona je»t z na/-\vy
wania poniósł straszna kieskę w bitwie przy Brilwale ze Szwedami
i Norwegami. Słowianie pomagali Danom. Dziewica słowiańska
Wisna, surowa i przyzwyczajona do wojny, prowadziła cały pólk
Słowian, odróżniającycłi sie od reszty wojska zbroją i orężem.
Słowianie mieli tarcze miedzianej barwy i długie miecze. Wal-
cząc, zarzucali tarcze na plecy, albo oddawali je pacłiołkom i z od-
krytemi piersiami rzucali sie na wrogów, wystawując na ciosy
obnażone ciało. Słowianie bili sie zapamiętale, Wisna niosła cho-
rągiew wojska duńskiego, bitwa była mordercza, lecz w końcu
nieprzyjaciel zwyciężył i Harald poległ (około r. 715).^^) Wkrótce
potem poczęła się wojna Danów ze Słowianami, którzy po dro-
bnych utarczkach, przedsięwzięli wielką wyprawę do Jutlandyi,
lecz bez jednego ogólnego wodza, bez spoistości działań, niczego
dopiąć nie mogli. Doświadczenie zniewoliło ich wybrać sobie
wodza i wtedy dopiero nastąpiło ogromne powodzenie. Odtąd
nic już nie mogło wstrzymać potoku sił słowiańskich. W Jut-
Golów używanej wielokrotnie o Danach i przymiotnika celer, vclox = szybki, rączy,
w północnych narzeczach reid, albo hred. Był to ulubiony przydomek ludzi bzla-
chctnych i walecznych. Ztąd pod Reidgothia rozumie sie niejako druga Dania, czyli
kraj szybkich Danów, Hread-Gotów przy ujściu Wisły (Lechicki początek rolski.
Część druga III. str. 139, 140 Tomu IV). Ililferding Reidgosti szukał w Rado-
goszczu głównym grodzie Lutyków, mniemając, że mógł być czas liróllciego pano-
wania Danów nad Słowianami, a kiedy Słowianie zostali niepodległymi, zapomniano
o panowaniu Danów i o tern co się zwało Reidgotią, „lecz pamiętając, że Jutlan-
dyja należała do Danii, nazwę Reidgotii na nią przeniesiono i dopiero poczęto wspo-
minać Gotów, których w Jutlandyi nigdy nie było (IIcT. EaJl. Cjiau. 60, 61). Że
nazwa Radogoszcza w mowie sliandynawskićj mogła się zmienić w Reidgotią, to
możebne, ale żeby Dani panowali w Radogoszczu i to jeszcze w VII[ w., pozoru
na to niema. Bitwa Briiwalska (około r. 715) zaszła wtedy, kiedy Lutycy byli silni
i bezwątpienia nie pozwolilil:)y Danom wśród liłot, jeziorni lasów dojść aż do świę-
tego grodu Radogos/.c/a.
^^) O bitwie Briiwalskiej, oprócz Sa.\ona Gramm. lib. VIII. p. 143, podania
w Antiquites Russes I. yi- — 83.
O czasie zajścia tej bitwy różne były zdania. Powszechnie naznaczano r. 735
(Barlhold. Gesch. Rug. u, Pom. I. 203), ale według uwagi Krusego, w takim razie
Harald Hiłdetand podczas Briiwalskiej bitwy miałby 135 lat. Kruse mniema, że
rok tej bitwy nic może być późniejszym nad r. 715. Yerbesserungen zu der Stamm-
taffel des Russischen Grossfiirsten Rurik, w Memoire de la societe royale des anti-
<iuaires du Nonl 1845 — 1849. Copenhague, p. 79.
landyi Dani' pobici, ciaśnina Beltu nie wstrzymała zapędu rozju-
szonych tłumów. Słowianie wpadłszy na wyspę Fijonije, gromili
Danów. Syn Siwarda Jarmerilś: ujęty w niewole króla Słowian
Ismara. Dani zmuszeni zostali do płacenia Słowianom^ daniny.
Ale Jarmerik, zdrada zabiwszy Ismara (Wyszemira?), uciekł do
swej ojczyzny i oswobodził ja.'"-')
3. Podania polskie.
O wielkim napadzie Słowian na Danije podania wiadome
były i polskim kronikarzom. Przyjmując polskich lechów za je-
dno z lechami pomorskimi, mistrz Wincenty o świetnych czy-
nach przodków swych wyraził sie następnie: „W poczet swycli
zwycieztw zaliczyli także kraje zamorskich narodów. Nie tylko
bowiem wszystkie z tej strony morza mieszkające ludy, lecz także
duńskie wyspy pod swoje panowanie podbili; potężne ich woj-
ska najprzód w morskich potyczkach zniszczyli, potem wdarłszy
się na wyspy nad wszystkimi rozpostarli władzę i króla ich Ka-
nuta do więzienia wtrącili. Pokonanym dano do wyboru, albo
żeby na zawsze zobowiązali się daninę płacić, albo strój niewieści
przybrali, obyczajem niewiast włosy zapuścili, na znak ich nie-
wieściego niedołęstwa." -f*) Mamy więc dwóch narodów podania,
od których odrzuciwszy ubarwienia kronikarskie i króla Kanuta,
zostanie fakt niezaprzeczony zwycięzkiej wyprawy Słowian po-
morskich przeciw Danom.-'j Nastąpiło to prawdopodobnie po
'9) Saxo Gram. lib. VIII. 154; JarmeridLs filius Sivardi, qui Ismarum regem
Slavorum interfecit et terram vastavit. Petri Olai Chronica, apud Langeb. Scrip.
rer. dan. I. I03.
-**) Hi etiam transhnitimorum fines suae titulis victoriae asculpserunt. Non
solum enim cismarinas undiąue nationes sed eciam Danoraarchiacas insulas suae
conjecerant ditioni. Quarum non invalidas legiones prius navalibus fudere proeliis,
deinde intimis insularum praecordiis infusi omnem clientulorum subiiciunt natio-
nem. lege quoque ipsorum Canuto in vincula conjecto. . . . Mistrz. Wincenty I. 2,
Bielowskiego M. P. II. 252—253.
2') Jeszcze w r. 1809 Lelewel zauważał, źe to podanie jest powieścią po-
morską i 2e „chyba Pomorzanie Lachowie z Danami walczyli i to nit- z Kanutem,
lO
bitwie Brawalskiej (około r, 715) t. j. w począlku VIII w,, bo
wkrótce potem około połowy VIII w. według sag, znakomity
król duński Ragnar Lodbrok przywrócił swa władze nad Sło-
wianami i miał nawet panować nad Reidgotija i Windlandija.--)
Ale takie podanie sag nie znajduje poparcia w dziejach, J\Iogłi
Dani pograniczne z nimi okolice słowiańskie zmusić do płacenia
daniny, mogły zajść boje, w którycti Ragnar Lodbrok trymfował
nad Słowianami, ale do panowania jego nad Słowiańszczyzna nie
przyszło. Pograniczni z Danami Słowianie (Wągry) w połowie
VIII w. należeli do związku Obodrytów, którzy w tym czasie
występują, jako lud niepodległy, silny, mający liczne wojsko wy-
ćwiczone w bojacli z Danami i Saksami, a zatem o panowaniu
Danów w VIII w^ nad Słowianami, zamieszkałymi na południe
od r. Szlei, mowy być nie może.-'^)
a z Sywardem i synem jego Jarmerykiem (Pol. W. Sr. I. II. i6 str. 184). Pó-
źniej Bielowski zauważał, że imię Kanuta jest wtrętem XIV w., ale że pierwotnie
było imię Aminty II, króla macedońskiego. Mon. Pol. I[. str. 253.
-'^) Podanie to niepewne, według uwagi Hilferdinga, może l^yć prędzej po-
wtórzeniem sag o Haraldzie Hildetandzie, aniżeli rzeczy wistem podaniem ludowem
(IIcT. BujI. CjIUB. 64). Tymczasem niektórzy dziejopisowie chcieliby coś na tern
podaniu fundować. Tak Szajnocha mniemał, że jeden ze zdobywców skandyna-
wskicli, jak znakomity Ragnar Lodbrok, około połowy VIII w. panował od zatoki
Finlandzkiej, wzdłuż całego Bałtyku, aż po Jutlandyję (Lechicki początek Polski
w dziełach Szajnochy T. IV. s. 139). Podobne przypuszczenie żadnego poparcia
w dziejacla nie znajduje, bo między Odra a Labą w VIII w. Dani najpewniej nie
panowali.
"•'') Co do panowania Danów w Reidgotii, litórej niewiadomo gdzie szukać,
można zrobić następną uwagę. Podboje królów szwedzkich i duńskich skierowane
były na zachód, ale Harald Hildetand i Ragnar Lodbrok czynili zabory w pań-
stwie wschodnim (Osterwiig albo Osterrike), co w owe wieki oznaczało kraje leżące
za morzem Baltyckiem. Saga Ynglinga przypominała Skandynawom kraj im niegdyś
wiadomy, z którego wyszedł Odin. To dało powód wychodźstwa do kraju Wannów,
z czasem i Rurika do Nowgorodu. Geyer. Histoire de Suede, przekład francuzki,
1839, s. 16, 17. Nie czyniąc dalszych wniosliów, zaznaczam, że w XIII w. Now-
gorod Wielki zawierał traktaty „z Rigoju i Gotskim beregom." A jakby oddawna
brzegi bałtyckie koło Rygi zwały się gotskimi, objaśnienia nie znajduję. Niekonie-
cznie więc Reidgotia była w Jutłandyi na zachód od Danii, mogła być i na wscho-
dzie. Podobne przypuszczenie zdaje się potwierdzać podanie wieków średnich: „ab
orientali Poloniae parte Reidgotia et Hunnia." Annotations Geographiąues, tirees
du livre de Hauk Erlendson. w Antiquites Russes, Tom II. 1852. p. 438.
1 1
4. Osady Wefetów w Brytanii i Batawii.
Podczas, gdy Dani napierali na Słowian pomorskich z pół-
nocy, Saksy wyrządzali im psoty przy ujściach Laby.-*) Ale żą-
dza grabieży pociągała Saksów dalej na zachód, bo tam można
było więcej zdobyć łupów niż w ubogiej Słowiańszczyznie. Aż
nareszcie, upatrzywszy dogodną porę do grabieży pięknie przez
Rzymian zagospodarowanej Brytanii, Saksy z Anglami, pod wo-
dzą Hengista i Horsy przedsięwzięli wyprawę do tej krainy
(449 — 455). Zachowało się podanie, że wspólnie z Saksami i An-
glami,* w wyprawie do Brytanii uczestniczyli i Welety,-'^) pobyt
których w południowej części wzmiankowanej krainy, poświad-
czają nazwy Wiitsaeten, później hrabstwo Wiltunschi-
re, tudzież miasta Wiltun, teraz Wilton, mieszkańcy którego
zwali się W i 1 1 u n i , W i 1 1 u n i c i.-") Wreszcie w dawnej mo-
wie anglo- saskiej plątały się wyrazy słowiańskie, wskazujące, że
w mieszaninie różnoplemiennej ludności Anglii, nie brakowało
i słowiańskiego żywiołu.-")
Pewniejsze wiadomości znajdujemy o Weletach w Batawii
osiadłych. Tam, według zapewnienia Bedy (735), na urządzenie
biskupiej stolicy, mianowanemu w r. 6g6 arcybiskupem Fryzów
Wilibrordowi, Pepin Heristalski przeznaczył „swój sławny zamek,
który u tych ludów po dawnemu zwie się W i 1 1 a b u r g , t. j.
I
-*) o Przybyciu Saksów do krainy Hadeln, porów, wyżej t. I. s. i8l.
-'') Chronica de Trajecto et ejus episcopat-i, in Matthaei. Yeteris aevi ana-
lecta, ed. 1738 tom V p. 305, ed. 1709 tom IX. Obszerniej o tej kronice powiem
niżej.
2*') Według wzmiankowanej wyżej kroniki utrechtskiej (Traiecto), z XV w.
Juliusz Cezar wojował z Weletami - Słowianami w Brytanii i zabił ich wodza Bra-
bana. Potem imperator Klaudiusz wojował „cum Slavis" et Wilten, aż nareszcie ci
Wilty napadli na Batawije i, opanowawszy ja w I w., zbudowali castellum Wilten-
burch. Czerpiąc w XV w. z podań ludowych, a zapewno i z jakichś zapisków, kro-
nikarz naplótł tyle bajek, że z opowiadania jego nic wiarogodnego o osiedleniu AVe-
letów w Batawii wyciągnąć nie możemy. Badacze mniemają, że prędzej Welcty
mogli dostać sie z Batawii do Brytanii, niż na odwrót.
-') Szafarzyk. Staroż. Słowniań. § 44 s, 593.
12
grodem W i 1 1 ó w, a w mowie gallskiej Traiectum.''-*) A cho-
ciaż Beda pomieszał dwa różne miasta, bo Wiltaburg leżał po
lewej stronie Renu w oddaleniu od Traiectum, z prawej strony
rzeki tej położonego,-'-') podana jednak przez niego wiadomość
o Weletacli osiadły cli nad Renem nie ulega wątpliwości.^'') W ja-
kim że czasie staćby się to mogło? Jeśliby dać wiarę kronikarzowi
utrecłitskiemu, wypadałoby osiedlenie Weletów w Batawii od-
nieść do I w. naszej ery, ale ten kronikarz opowiadanie swe w tak
wątpliwej formie przedstawił, że wszystko, co o Weletach po-
wiedział podobne raczej do bajki, niż do prawdy.^') Według
niego, Słowianie Welety byli bardzo mężni, żyli jednak w zgo-
dzie z sąsiednimi Fryzami i Saksami, wspólnie z nimi wybierali
wodza, stanowiąc związek, centrem którego był Wiltaburg już
w III w. Później te trzy ludy współnie walczyły przeciw królom
Franków Klotaryuszowi i Dagobertowi, aż do podbicia icłi
przez ostatniego. A gdy już Fryzia i Slawia stały sie Francyą,
Oryentalna, arcybiskup Wilibrord, za czasów Pepina, poświecił
kościół w starożytnym grodzie Slawenburgu, później prze-
zwanym VI a erd i n ge n.'^-) Mamy wiec jeszcze drugi staroży-
*•*) In castello suo illustri, quod aiitiquo gentium vocabulo Yiltaburg, id fbt
oppidum Wiltorum, lingua autem gallica Traiectum vocatur. Beda Yenerabilis. Hi-
storia ecclesiastica gentis Anglorum. ed. 1644. lib. V cap. 12 p. 410,
^^) Omyłkę Bedy dawno już zauważano; położenie Wiltaburga dokładnie
oznaczono na mapacłi Hollandyi, w Altinga, Descriptio agri Batavi et Frisii. 1697,
^^) Przynależność batawskicłi Weletów do Słowian, próbował zaprzeczyć
w XVII w. Alting, w Descriptio agri Batavi 1697, p. 205 — 207, ale rozumowanie
jego odparł już zwyciezko Seger w Acta Societatis Jablonovianae. 1772, s. 170 — 2.
*^) An. 65. Slavi et Vilti Anthonłam vastaverant. ; an, 86 congregati sunt
Vilti hoc est, illi de aąuilonari Hollandia et Slavi potenti raanu, et obsiderunt Au-
honiam et vastaveraut eam, et construxerunt ibidem... castellum . . . Yiltenbiirch, et
habitaverant ibi, w Matthaei. Yeteris aevi analecta. 1738. Y p. 305. Według
kroniki Gerarda Lacerv'a (Gouda 1478), rzymski rycerz Antonius w r. 65, zbudował
miasto Utrecli, które Wilty zdobywszy Wiltenburgłem nazwali. Yan-Kampen.
Geschichte der Niederlande. Hamburg 1831, tom I. sl 58.
^^) Yilibrordus dedicavit ecclesiam apud antiąuam Slavenburch, quae
nunc Yleerdingen est; in Matthaei. Yet. aevi anal. Y 310. Do tego Yan-Kampen
zrobił uwagę: die Sagę, dass das alte Ylaardingen an der Miindung der Maas von
Slaven erbaut sein und den Namen Slavenburg gefiihrt haben soli, "kómmt uns sehr
yerdiichtig vor, Das jedoch ein Slavischer Stamm die Wilten oder Wiltzen in Siid-
— 13 —
tny gród słowiański w Hollandyi, gdy tymczasem o grodach Fry-
zów i Saksów nad dolnym Renem w VII w. nigdzie ani wzmianki.
I nic w tem dziwnego nie ma, albowiem za czasów pogaństwa
Teutoni własnych miast nie mieli, a Słowńanie zawsze byli budo-
wniczymi gordów, bez których żadne społeczno-polityczne zje-
dnoczenie obejść sie nie mogło. Jakby na ukończenie sprawy
o Weletech w Hollandyi, kronikarz utrechtski pod r. 752 zapisał, że
Św. Bonifacy apostoł Niemiec, posłał 30 missionarzy do S 1 a w i i
(we Fryzyi) i sam dla nawrócenia niewiernych pospieszył, lecz
ci go zamordowali. Inne źródła zamordowanie św. Bonifacego
przypisują Fryzom. Któż błąd popełnił, czy latopisiec utrechtski,
czy inni pisarze pomieszawszy Słowian z Fryzami? Dla nas zo-
staje fakt o kilkuwiekowym pobycie w Hollandyi Słowian Wele-
tów, jako osobnej od Fryzów narodowości, co poświadczają nazwy
miejscowe,^"^) jak równie w dawnej, holenderskiej mowie wy-
razy słowiańskie.^^)
Osiedlenie Weletów w Batawii, według mniemania badaczy,
mogło stać sie w IV lub V w., posunięciem się ich od dolnej
Ł^by na zachód,-'^) albo wyprawą morską ku ujściom Renu,
gdzie w celach kupieckich zbudowali Wiltenburg i w nim osie-
dli.-"*) Nie mając do objaśnienia w tej kestyi żadnych wskazówek.
hoUand oder Utrecht gewohnt liabe, beruht auf mehreren Zeugnissen und Ortsnamen.
Man hat noch ein W i 1 t s w e e n in der Prowinz Holland .... Gescliichte der
Niederlande I s. 58.
*'') W objaśnieniach do kroniki ulrechtskiej. wydawca przytoczył dokument
r. 1 169, z którego dowiadujemy sie, że obok Wiltenburga leżały w ów czas osady:
W o d e n i e c i L e p i c a. (Matthaei Vetr. aevi anal. V 307). W dokumencie
1144 r. wzmiankują się Wiltsween, Wilta, "W a 1 s u m u Dinstlacena; w in-
nych źródłach: Slota w pobliżu Amsterdamu nad zatoką, "W i s p e i Hudna
nad Wechtem, Horna na północ od Amsterdamu, przy zatoce; Nardina na
wschód od Amsterdamu przy zatoce; wyspa Witle raczej Wilta przy ujściu Mo-
zeli (Alting. Descriptio agri Balavi 307); Seger przytacza jeszcze nazwy, jalco sło-
wiańskie: Sueta, Zwoła, Horsta, Hun na, Wał eh aria, W e n d e 1-
d yk i t. d. Acta Socict. Jablonov. 1772 p. 172.
^*) Szafarzyk. Star. Slow. § 44 s. 592.
■'•'^) Tamże. 593.
««j Hilferding. IIcT. Ea.T. C.i;iB. 68.
— 14 —
przytaczamy następna konjekture. Na niewielkiej przestrzeni
między dolnym Renem a Wezerą, znajdujemy w kilku miejscach
ślady pobytu Słowian. Naprzód w Batawii Weletów, o których
rzecz idzie, potem okolicę, słowiańską przy m. Paderborn, mie-
szkańcy której dotąd zowią się U e k e r - W a 1 e n , dalej po dro-
dze z Limburga do Siegen okolicę Hiekengrund, mieszkańcy
której używają dotąd niezrozumiałej Niemcom mowy, nakoniec
w księstwie Lipę, nad rzeką Bega, miasta L e m g o całkiem nie-
gdyś przez Słowian zamieszkałe.-'') Wreszcie nazwy miejscowe
w tej stronie'*'^) wyraźnie wskazują, że między Wezerą a dolnym
Renem, żywioł słowiański szerzył się w starożytności. Ale tam
już za czasów Chrystusa siedzieli Teutoni! Gdy jednak przypo-
mnimy to, co powiedzieliśmy wyżej o ciągłym napływie Teuto-
nów ze Skandynawii do Germanii"^) wypadnie przyznać, że albo
Słowianie wcześniej je.szcze siedlili się w tych stronach, albo że
w niezaludnionym kraju było dość miejsca dla osadnictwa dwóch
narodów, pierwotne stosunki których między sobą głęboka taje-
mnica pokrywa. A gdy, ze wzrostem monarchii Franków w VI
w., Saksy nie mogli już szerzyć swych zdobyczy nad Renem, żą-
dza grabieży podniecała ich do wdzierstw na ziemie słowiańskie
nad dolną Łabą. Sprzymierzywszy się więc z Frankami w r. 530
Saksy zniszczyli państwo Durzyńców i zabrali ich ziemie aż do
'') O tych miejscowościach powiedziano wyżej, tom II s. 568.
^*) Rzeka W a r m e nowa stanowiła południowa granica „Starożytnej ziemi
Saksów," (wyżej, tom II s. 270). — Do Renu, wpadające rzeki: Weschniz, Lahn
(dawniej Loyna), z dopływami Biber i Wiera; Wipper (Wiepr), Lippe (Li-
pia). Do Fuldy Eder, dawniej Adorna. Do Molianu: Nida z poboczną Nid-
der, Kinzig: z dopływami Salzaha, Steinaha. Brachtaha, Orbaha i t. d.
(wyżej tom II 160, 168). Oprócz tego: Wilcesburg r. 782 w Kasselskim obwo-
dzie (Wenk, Hessische Landesgescli, N 9) i za Renem: Wilcenburg w Trewir-
skim obwodzie i Wilzenberg pod Birkenfeld. Według niemiecliich badaczy Wil-
cesburg r. 782 poprawniej ma być Wilbberg i pochodzić albo od walde, silva, vildi
silvaticus, albo od imienia osoby (Arnold. Ansiedelungen. 334). Etymologia wido-
cznie naciągnięta. Być może powyższe Wilcesburgi VIII w., kiedy u Niemców
miast jeszcze nie było, okażą się słowiańskimi grodami, ale obecnie, nie mając pe-
wnych dowodów, twierdzić tego nie mamy podstawy.
•'") Szcy.ególy, wyżćj lom I s. 176 — 182.
__ 15 _
rzek Unstruty i Ory, przez co wzmocnili swe stanowisko na za-
chód od ujścia Łaby.^") Zostawało im dokonać to samo z pół-
nocnej strony tej rzeki.
5. Napór Saksów. Wywyższenie Wągrów. Przewaga Obodrytów.
Kraj położony miedzy dolną Łabą a Szleją później Nordal-
bingią zwany, najwięcej był wystawiony na napady nieprzyjaciół.
Saksy starali się coraz więcej ziemi zachwycić: Słowianie swej
własności bronili. Wojna podjazdowa, grabież, uprowadzenie lu-
dzi w niewolę, wreszcie nałożenie daniny na pokonanego, zapa-
lały oba narody do nowych przedsięwzięć, do odwetu. Adam
Bremeński w XI w. opisując dawną granicę Nordalbingów od
Słowian, zatrzymał uwagę nad jeziorkiem Agrimisvindil, teraz
Stoeksee. Przy tem jeziorku, powiada Adam, bił się niegdyś
Burwido ze Słowianinem, w pojedynku zabił go i na tem miej-
scu położono kamień na pamiątkę.^') Takich zajść między
Słowianami i Saksami musiało być dużo, jak podobnie bywa
u ludów żyjących w pierwotnej prostocie. Ztąd rosły podania
i bohatyrowie, którzy naśladowców znajdywali, krew bowiem
w obronie ojczystej ziemi przelana wywoływała u Słowian zawsze
i wszędzie nowe poświęcenie się, podniecała nowe pokolenia do
odwetu za krzywdy praojców.
Wysunięci najwięcej na zachód Wągry musieli dźwigać
cały ciężar wojny z Saksami i Danami. Opanowanie przez Sak-
sów ujścia Łaby, a przez Danów okolic r. Szlei wskazuje, że
w pierwsze czasy starcia się z nieprzyjaciółmi, Wągry nie umieli
bronić się i to potwierdzają sagi, mówiąc, że Słowianie walczyli
■bez naczelników i bez związku ich działań. Długa wojna i kie-
pski nauczyły Wągrów, jak wojnę prowadzić wypadało. Poczęli,
[według sag, wybierać sobie wodzów i wtedy dopiero lepiej po-
40j Wyżćj, tom I. s. 231.
^') Adam II, 15. Aj^rimessindil . . . ubi et Biirvi(lo fecit diiellum contra
campionem Sclarorum interfec^tcine enm et laj is in eodem loco positus cst iii me-
moriam.
— i6 —
szło. A że tak było w istocie, świadczą następne słowa Hel-
molda. ,.Kraj Wągrów był niegdyś zamieszkały przez najdziel-
niejszycłi mężów, znajdując się bowiem na przodzie całej Sło-
wiańszczyzny, miał za sąsiedztwo duńskie lub saskie ludy i wszyst-
kie wojenne napady lub sam najprzód czynił, lab od innych je
wytrzymywać musiał.""*-) Wojna więc rozbudziła życie u Wą-
grów, natclmęła koniecznością ustanowienia władzy i ..tacy by-
wali u nicli niekiedy królowie, że panowali nad całym krajem
Obodrytów, Chyżanów i nawet tycli Słowian, którzy jeszcze bar-
dziej odległymi byli."^^) Musiało to być jednak bardzo dawno,
albowiem w VIII w. Obodryci nie tylko nie zależeli od Wągrów,
lecz owszem sami, stanąwszy na czele związku łudów, rządzili
i krainą Wągrów, o których dzieje milczą aż do XII w. Jakim
sposobem Obodryci wzięli przewagę nad Wągrami — wiadomo-
ści znikąd niema, lecz zapewno nie obeszło się bez przemocy orę-
żnej, bez wpływu stronnictwa księcia, który w YIII w. występuje
jako przewódzca sił związku obodryckiego i wcześnie wchodzi
w przyjazne stosunki z Frankami.
§ 30.
Słowiańszczyzna nad-dunajska w VI — VIII w.
I. Stan kraju w VI w. Najazdy Longobardów i Awarów.
Po upadku władzy rzymskiej i opanowaniu przez Niemców
bogatych miast rzymskich w Noryku i nad górnym Dunajem aż
do Pasowa, w końcu V w., a wkrótce potem, po podbiciu Durzyń-
ców przez Franków i Saksów r. 531, Słowiańszczyzna straciła
obszerną terrytoryję, na której teraz mieszczą się Bawarya i Tu-
ryngia, Królowie Franków, umocowawszy się nad Menem i Win-
dą (Unstrutem), podbijali powoli drobnych książąt niemieckich
nad górnym Dunajem i Renem, szerząc tym sposobem panowa-
<■-) Ilclmoia, I, 12.
■•■') Ibid.
— 17 —
nie swoje na ziemiach słowiańskich, aż do Czeskiego lasu i wierz-
chowin Sola wy.
Nad środkowym Dunajem od czasu Atyli nie było spokoju.
Rzadko znajdywał sie gdziekolwiek kraj tak mocno opustoszony
jak Pannonija, w której Goty, trzymając stanowiska, łupieżyli są-
siadów, aż nim nie przyszło im do głowy opuścić zniszczona
Pannonije i wynieść sie do Italii (r. 486). Lecz na ich miejsce
zjawili zie Longobardy. Wałęsając sie długi czas po niewiado-
mych szlakach, Longobardy w końcu V wieku ukazali sie nad
Dunajem, gdzie pobiwszy Herulów (r. 497), osiedli r. 526 na zie-
miach Rakusów, w tak zwanym Rugilandzie,^) przez namowę
imperatora Justiniana,-') dla powściągania Słowaków, których
wzrastająca od czasów Atyli potęga, zagrażała granicom cesar-
stwa Wschodniego. Nad Słowakami (Gepidami),-'') po śmierci
Turizenda, panował Kunimund,*) pałający żądzą odwetu Longo-
bardom za doznane od nich krzywdy. Wódz Longobardów Al-
boin, także nienawidząc Kunimunda, szukał zręczności do napadu
na niego, ale Słowacy byli silni, zaczepiać ich było niebezpie-
cznie. Alboin szukał sprzymierzeńców.
Tymczasem, w podbitej przez Franków i Saksów, Słowian-
szczyźnie działy sie okropne rzeczy. Saksy mordowali lechów,
ujarzmiali ludinów (litów), wyzuwali ludność miejscową z posia-
dłości ziemskiej. Franki nie mieli wprawdzie potrzeby chwytać
się podobnych środków, bo ziemi dla osiedlenia się znajdowali
podostatek w Gallii, a w ludziach swego rodu czuli potrzebę
dla wzmocnienia swych stanowisk nad Renem. Nie było więc
') O pochodzeniu Longobardów wyżej i< 8, VI. O Rugilandzie Ł; 8, III, ą,
f także tom II, s. 104.
^) An. 549 Justinianus urbem Noricum ac Pannoniae munitiones alicjiie loca
;Longobardis donavit. Procop de bello Goth . . . u Striltera. Dacica § 21.
') Zamiast nazwy Gepidów, używam; Słowaków. Porów, dzieła tego Tom
^11, s. 92.
■*) Niekoniecznie Kunimund ma być imieniem nicmiecliiem, jak sie wiciu
zdaje. U Litwinów: Narymund, Skirmund. Jamnnd, Alimund i wiele innych podo-
bnych imion wiatlomc Ijyly od dawna.
Tom m. 2
powodu Frankom rugować ludność miejscową ż ziemi, lub mof'
dować ją, ale pozbawienie praw obywatelskich, poddanie ludu
miejscowego pod absolutne rządy grafów, były następstwem pod-
boju, w skutek którego tylko zwycięzcy liczyli się pełnoprawymi
obywatelami kraju, a zwyciężeni zostawali na łasce zwycięzcy. Mu-
sieli jednak Durzyńcy, w dzielnicy frankskiej, czuć mocno utratę
niepodległości, gdy podczas powstania Saksów przeciw Klota-
riuszowi (r. 555), ludini (liti), nie zważając na nienawiść do Sa-
ksów, przyjęli udział w powstaniu, za co Klotariusz spustoszył
Durzyńsko.'"') Później Saksy, odmówiwszy Klotariuszowi trybutu,
wywołali nową wojnę z rożnem szczęściem prowadzoną i aż do
Renu szerzyli łupieże,") ale wrogami Słowian być nie przestali.
Był to czas bardzo nieszczęśliwy dla Słowian zachodnich.
Durzyńcy stękali pod przemocą i uciskiem Saksów. Słowianie
z nad Menu i wierzchowin Dunaju musieli znosić absolutne rządy
grafów frankskich i drobnych książąt niemieckich. Słowianie
w Noryku i Recyi byli gnieceni nawałą Niemców, którym za-
chciało się moczary i piaski północnej Germanii zamienić na
siedliska w Alpach, a tu jeszcze włóczęgi I.ongobardy spokój
W Rakusach zakłócili. Nie dość tego! Horda Awarów z 20,000
złożona, uchodząc od tureckiego pogromu, ze wschodu na zie-
mie słowiańskie przybyła około r. 530. Łupieżąc w okolicach
Karpatów, Awarowie po niewiadomych drogach dobiegli daleko
na. zachód i w r. 561, po śmierci Klotariusza, napadli na Turyn-
giję, którą Lotariusz ledwo co przed tern, jako buntowniczy kraj
spustoszył. Następca Klotariusza Sigbert, według zapewnienia
•^) Saxonum et Francorum amicitia post obitum Thiedorici (Tierrego) forte
non diuturna fuit, si quidem jam anno 556 lites in bello erupere, cui etiarti non
sine insigni clade immitisti Thuringi, Aimoinus, II, 27. O temże Marcellinus Co-
mes r. 556 pisał pod r. 553: Hlolarius ipse Saxones rebellantes juxta Yeseram flu-
vium magna cedae domuit et Thuringiam pervasam devastavit. Chronić.
Gregorius Turonensis 1. IV, c. 10 także świadczy, że Klotariusz, idąc na
poskromienie Saksów, spustoszył Turyngiję za pomoc okazaną Saksom, ale o litach
nie Wzmiankuje. Zdarzenie to wydawcy Grzegorza odnoszą do r. 555«
"^ Gregor. Tur. IV, c. 14, 16. Marcellinus Comes. Chronić, pod r. 555, 556.
— 19 —
kronikarzy, pobił Awarów nad Łabą r. 562,") ale cóż znaczy wy-
maganie Bajana, aby Sigbert dostarczył żywności Awarom, po
otrzymaniu której dopiero Bajan ustąpił.^) W kilka lat- później
Awarowie znowu napadli na Turyngije, pobili i do niewoli ujęli
Sigberta (r. 567), którego Bajan uwolnił po otrzymaniu znacznego
wykupu. Poczem Bajan i Sigbert żyli w zgodzie.^)
2. Zmowa Alboina z Bajanem przeciw Słowakom. Wyjście Longobardów
do Italii (r. 568).
Świetne powodzenie Bajana stawiło go wysoko w oczach
takiegoż jak on łupieżnika Alboina. Dwaj włóczęgi, szukający
łupów, przytułku i sławy, prędko się porozumieli i weszli w zmo-
wę przeciw Słowakom, z tem, że w razie pokonania Słowaków
(Gepidów), Alboin połowę zdobyczy i cały kraj słowacki ustąpi
Bajanowi. Przerażony tą zmową Kunimund szukał wsparcia
u imperatora wschodniego, obiecując ustąpić mu Śrem (Syrmiję),
i cały kraj na południe od Drawy,'**) lecz gdy ten ociągał sie
z nadesłaniem posiłków, Alboin napadł na Kunimunda, zabił go,
z czaszki jego kazał zrobić sobie czaszę do napoju, a pozostałą
po nim córkę jedynaczkę Rozamundę za małżonkę pojął. ^') Ta-
kim sposobem państwo Słowaków (Gepidów), wzniesione usiło-
waniem Ardaryka w r. 454, padło w r. 568 i odtąd Słowacy nie
mieli już swych królów. Awary zajęli Pocisie t. j. porzecze Cissy
od Karpat do Śremu.
Zagrzany powodzeniem Alboin umyślił zrobić wyprawę do
Italii, aby tam panowanie swoje założyć. Ustąpił więc Awarom
Pannoniję, w której Longobardy 42 lat siedzieli, z warunkiem,
') Gregor. Turonen. IV. 23, jako dziejopis Franków może i ubarwił zwy-
cieztwo niepewne.
"1 Menander, excerpta. 23.
") Gregor. Turon. IV. 29.
'*) Menander, excerpta. 24, 25, 26.
") Chronicon Gothanum, w Origo gentis Longobardorum. U Pertza. Mon.
Ger. T. IV. p. 644.
3*
20
Że jeśliby kiedy Longobardom wypadło powrócić, Awarowie
ustąpią im ten kraj bez boju.^-) Los sprzyjał Alboinowi w Italii,
umocował się tam i zawsze zostawał w przyjacielskich stosun-
kach z Bajanem, wspólnie trzymając się przeciw cesarstwu Wscho-
dniemu i Frankom.
3. Zwierzchnictwo Awarów w Słowiańszczyżnie. Powstanie Słowian.
Samo. król słowiański (r. 627).
Zająwszy Pannoniję, Awarowie trzymali w swych rękach
Dunaj od granic bawarskich aż do Śremu (Syrmi), a umoco-
wawszy się w swych obozach, hringach, nad Dunajem, rozkazy-
wali ludom na południe od Karpatów zamieszkałym. Z tych obo-
zów trzęśli oni potęgą cesarstwa Wschodniego i mocno napierali
na Turyngiję, do której wodzowie Bajana skuteczne przedsiębrali
wyprawy i jeszcze w r. 596 otrzymali opłatę od Franków.^'')
Oczywiście garstka Awarów nie mogłaby nigdy nic podobnego
dokonać, gdyby nie znajdywała poparcia w ludności miejscowej,
gdyby Słowianie nie stawali ochoczo do ich szeregów. Łatwy
wzrost potęgi awarskiej tłómaczy się spokojnem względem nich
zachowaniem się Słowian, zagrożonych wdzierstwami Franków
i Niemców. Los ujarzmionych Durzyńców, naddunajskich Ku-
banów i innych w Bawarii ludów słowiańskich, nie mógł być
obojętny Serbom, Czechom, Morawjanom, Rakusom. Przebiegi
Awarów, wymożenie daniny, nawet złupieżenie okolicy niczem
były w porównaniu z jarzmem franko-niemieckiem, z pozbawie-
niem krajowców własności ziemskiej, a niekiedy i osobistej wol-
ności. W obec tego Słowianie godzili się z A warami i do ich
szeregów stawali. Upojeni wyższością wojenną nad Słowianami,
Awarowie do boju stawiali ich w przednich szeregach, przez szy-
derstwo nazywając ludem dwojego wsparcia (befulci), dla tego
*2) Chronicoii Gothanum jak wyżej. M. G. IV. p. 644.
'■') Pauli Warnefridi, diaconi. De Geslis Longobardorum. ed. Hamburgi
161 1, lib. IV. cap. 12.
21
niby, że ci Słowianie nie mogli zejść z placu, mając w tyle Awa-
rów, którzy w razie niepowodzenia, w ostatniej potrzebie pomoc
nieśli. Zarozumiałość Awarów i gwałty przez nich czynione żo-
nom i córkom słowiańskim, nieprzyjaźnie usposabiały ku nim
ludność miejscową. Według powieści współczesnego mniclia Fre-
degara, synowie Awarów z niewiast słowiańskicli zrodzeni, nie
mogąc znieść uciążliwego postępowania xA.warów, odmówili im
posłuszeństwa i rozpoczęli powstanie. Przybyły w tym czasie do
kraju Słow^ian, w celach handlowych kupiec Samo z towarzy-
szami,^*) przyłączył się do powstańców, walecznością swą wzbu-
dził ogólne podziwienie i pomógł do zwyciężenia Awarów. Sło-
wianie przez wdzięczność wybrali go swym królem ^^) r. 627.
4. Walka Słowian z Frankami (r. 630). Derwan serbski. Radulf wiel-
korządca Turyngii sprzymierza się ze Słowianami (r. 641). Zgon Samona
i upadek jego państwa (r. 662). Przewaga Franków.
Dzieje nie wspominają gdzie było ognisko państwa Samo-
wego, domysłowo tylko, z niektórych napomknień wnieść można,
że Morawy i Czechy były jądrem jego królestwa,*^) atoli rzecz
pewna, że jak Morawianie, Czechowie, tak równie i Słowianie
illyryjscy. Łużyczanie, Slęzanie, Serby, Pomohanie, Poradnicza-
nie, prawdopodobnie aż do Durzyńskiego lasu ze swoimi lechami
i zwierzchnikami w krótkim czasie weszli do składu nowo za-
wiązanego państwa. Ale państwo to, w kolebce swej miało już
gotowego wroga we Frankach, którzy, jak się zdaje, szukali
powodu do wojny. Powód podali sami Słowianie ograbiwszy
^^) z Sennonagus pagus, który według objaśnienia Dom-Ruinarta, w wie-
kach średnich zwał sie Sonegi, Sennonegia. Ślady tej nazwy przechowują sie dotąd
w nazwie lasu Soigne i miasta Soignies 015 kilometrów na północ-zachód od Mons
w Belgii. Chronique de Fredegaire, przekład Gizot'a r. 1861. T. II. str. 471. Pe-
wniej jednak, według uwagi Palackifigo, Samo pochodził z Weletów, w Batawii za-
mieszkałych.
''•) Fredegar. Chronicon 48; Lelewel. Narody YIII, 27.
'«) Bielowski. Wstęp krytyczny do dziejów Pol. r. 1850, str. 470. — S/a-
farzyk. St. Sł. § 39. 2.
22
i pozabijawszy kupców frankskich. Poseł Dagoberta, króla Au-
strazyi, Sichar długo nie mogąc zyskać posłuchania u Samona,
przebrał się w strój narodowy słowiański i niespodzianie przed
nim stanął. Na zaniesiona przez niego skargę Samo .oświadczył,
że gotów jest wymierzyć sprawiedliwość, atoli wprzód chce wie-
dzieć, jak dalece w zajściach z Frankami wina była po stronie
Słowian, lub Franków? Sichar poczytując to za obrazę swego
monarchy, zawołał: ,,i ziemia ta i lud ten poddane być winny
panu memu." Z godnością- rzekł Samo: „ziemia ta i lud ten
uznawać może pana twego o tyle, o ileby go przyjaźń ze mn^
łączyła." Ale Sichar z zapalczywością rzekł: „Niepodobieństwo,
aby chrześcianie i słudzy boży w przyjaźń z psami wchodzili."
„Jeśli jesteście sługami bożymi, a my psami bożemi, zawołał Sa-
mo, wolno nam jest kąsać was, ilekroć przeciw woli bożej dzia-
łacie," — poczem wypędził posła. Dowiedziawszy się o tem, Da-
gobert uniósł się dumą i powołał całą Austrazyję przeciw Sa-
monowi i Słowianom. Wojsko Franków trzema kolumnami cią-
gnęło do krajów słowiańskich. Longobardy także na wezwanie
wystąpili ze swych stanowisk w Italii, lecz Słowianie gotowali
się do statecznego oporu. Jakiś oddział Alemannów, pod wodzą
Kradoberta odniósł zwycięztwo, Longobardy także zwycięzko po-
stępowali i mnóstwo jeńców chwytali, ale Austrazyanie okrąży-
wszy Wogastisburg, ^ '^) gdzie w znacznej liczbie zamknęli się naj-
waleczniejsi Słowianie, po trzydniowym boju zupełnie rozbici
zostali; niedobitki ich ratowały się ucieczką, rzuciwszy obóz
i rynsztunki wojenne r. 630, W pogoni za Frankami, Słowianie
zniszczywszy mnogie okolice w Turyngii i sąsiednich krajach,
wpadli do państwa Franków. Wtedy Derwan zwierzchnik Ser-
bów, niegdyś podległych Frankom, z ludem swym poddał się
pod władzę Samona. ^^)
W dziejach nie objaśniono gdzieby mianowicie były posady
*") Gdzie dziś Domażilice w Czechach, a według innych nad Dunajem w Ba-
■waryi niedaleko Ingolstadu, patrz mapę w dziele Szembery. Zapadni Slovane.
^*) Fredegar. Chroń 68.
— 23 —
Serbów, którym Derwan przewodził. Badacze, nie mając innych
w tym względzie świadectw, szukają wsparcia u pisarza VI wieku
Yibiusa Seąuestra, według którego Łaba dzieliła Swewów od
Serbów, *'*) Z tego badacze wnioskują, że niegdyś Swewy mie-
szkali na zachód od Laby, a na wschód o tej rzeki Serby i że
z ustąpieniem w V wieku Swewów na zachód, Serby napłynęli
do krainy miedzy Labą a Solawą.-")
My tego domysłu przyjąć nie możemy, przesiedlania się
Swewów i Serbów niedopuszczamy, będąc przekonani, że już za
czasów Strabona i Tacyta, Serby między Solawą a Labą, dali się
poznać pod nazwiskami drobnych plemion: Mogilanów i Sibinów —
(Serbinów? ). Yibiusowi wdzięczni jesteśmy za wczesne wymówienie
nazwy Serbów nadłabskich (Cervetiis), ale na zapisku jego nic
opierać nie ważymy się.
Serby byli częścią Swewów, do których mnóstwo innych
ludów, aż do morza Bałtyckiego i Wisły należało, a z któregoby
brzegu Laby Serby siedzieli, Vibius niepowiedział i dla tego z za-
pisku jego nic wyciągnąć nie możemy."-') Późniejsze wiadomo-
ści wskazują na krainę między Labą i Solawą, jako na ojczyznę
Serbów, tak zwane Serbsko i niema wątpliwości, że z tej wła-
śnie krainy, pogranicznej z Frankami (w Turyngii), Derwan hołd
Samonowi złożył. ^^)
Ledwo rok upłynął po bitwie Domażlickiej (Wogastisburg),
a już Słowianie powtórnie łupieżyli w Durzyńsku (632) i dla ich
I
'*') Albis Germaniae Suevos a Servitus (w innych Cervetiis) dłvidit, mergitur
in Oceanum.
*0) Szafarzyk. Star. Słów. § 9, 4, {5 43, 3.
2') Zapisek Yibiusa Sequestra, przez niego dla syna przeznaczony, nie celuje
znajomością geografii. Łatanina na jaką zdobywali sie ludzie starożytni, pozbawieni
możności zebrania pewnych wiadomości geograficznych, czyż może służyć za podsta-
wę badań. Niektórzy (Lelewel) myślą, że Yibius pisał w III w.
--) Powątpiewając, aby u Słowian istniało imię Derwan, Szafarzyk domyśla
ie, że może nazwa ta omyłkowo napisana, zamiast książę Drewanow, gałęzi Serbów
ałabskich; podobnie jak u Chorwatów był Chorwat, u Lechów Lech, u Czediów
Czech. § 43, 3. Ależ Fredegar wyraźnie powiada: Dervanus dux gcntium Surbio-
rum, qui ex gencre Sclavotum erant. Jasno i bez komentarza!
— 24 —
powściągTiienia, Dagobert, zebrawszy wojsko w Mecu, sam sta-
nął na czele, przez Ardeny spieszył nad Ren, by dokonać prze-
prawę pod Moguncyą. Wyborowi wojownicy Neustryi i Bur-
gundyi ze swymi grafami, połączyli sie z posiłkami od Saksów,
którzy za przyrzeczenie walczyć energicznie ze Słowianami, oswo-
bodzeni zostali od corocznej daniny władzcom Franków 500 krów,
do czego zobowiązani byli jeszcze za Klotariusza. Z niewiado-
mych jednak powodów wyprawa ta niedoszła do skutku, a w na-
stępnym r. 633 Słowianie, pod przewodnictwem Samona, opa-
nowawszy całe Durzyńsko, ogromne spustoszenie w państwie
Franków sprawili. Dagobert zamiast spiesznego pochodu dla
wstrzymania nieprzyjaciela, wrócił do Mecu, gdzie za poradą bi-
skupów, syna swego Sigberta mianował królem Austrazyi, ale
wkrótce potem wielkorządzcą Durzyńska naznaczył Radulfa. Ten
dał odpór Słowianom, lecz późnićj porozumiawszy się z nimi, po-
wstał przeciw Sigbertowi, wojska jego pokonał i w taką wzbił się
pychę, że się królem Turyngii uważał, a dla utrzymania zajętego
stanowiska zawarł związek ze Słowianami^'') r. 641.
Związane naprędce potężną wolą i genialną przezornością
Samona, państwo słowiańskie ze śmiercią swego twórcy r. 662
rozpadło się.-'*) Czechowie, Morawianie, Serby, Milczanie i inni
"'') Fredegar. Chroń. 74. 87.
-*) Chociaż, według Fredegara, Samo był natione Francus, ale badacze /.wa-
żając na jego imię słowiańskie, mniemają, że mógł być Słowianinem, z towarzyszami
zbiegłym z Itrajów zostających pod panowaniem Franków, dla niesienia pomocy spół-
rodaliom w powstaniu przeciw Awarom. Palacki mniemał, że Samo pochodził ze
słowiańskicli Weletów w Batawii, którzy długo opierając się Frankom i Fryzom'
za Dagoberta poddać się musieli. Szafarzyli zauważał, że w dawne wieki tak zwani
goście, kupcy, razem bywali i bojownikami, a w czasie wojny często całym pół-
kom przewodniczyli. Szafarzyk, przyjmując na uwagę przyjazne przez Słowian
przyjęcie Samona, jego nienawiść względem Franków, widzi w nim Słowianina,
przybyłego z pod władania Franków, nad Labą. Szafarzyk. Star. Słów. § 39. j.
s. 435.
Niektórzy badacze, niezrozumiawszy Fredegara, mylnie twierdzili, jakoby Samo
był poddanym Dagoberta. Leutsch. Margraf Gero. 222.
Wszakże Fredegar nigdzie nie powiedział o tern, a wyrażenie jego natione
Francus, wypada tłómaczyć, według pojęć VII w., że Samo pochodził z państwa
— 25 —
okoliczni Słowianie wrócili do swej dawnej udzielności, Z wiel-
kiego dzieła Samowego śladu nie zost^o. Oczywiście ludy sło-
wiańskie w owej epoce nie dorosły jeszcze do pojęcia konie-
czności wyrzeczenia sie swej udzielności plemiennej na korzyść
państwa. W innym czasie i miejscu powolne rozwijanie sie lu-
dów, na zasadzie ich rodowego bytu, mogło było przygotować
żywioły dla stworzenia silnej społeczności, ale tu niebezpiecznie
było zostawać dalej w plemiennym bycie, bo za Solawą stały zor-
ganizowane siły Franków, gotowe do najazdów i zaborów. Z lu-
dów niemieckich: Fryzy, ^Alemanny i Szwaby stali już pod roz-
kazami królów Franków, a ich duki z drużynami orężników, opa-
nowawszy słowiańskie ziemie w Durzyńsku, Bawaryi i Rakusach,
przez związki pokrewieństwa i jedność religijną z Frankami, po-
czuwali sie do solidarności w obec szeroko rozsiadłych ludów
słowiańskich. Wreszcie energia królów Franków, wspierana
wpływem duchowieństwa i ideą monarchii, mającej zastąpić da-
wne cesarstwo Rzymskie, przygotowywały wzrost potęgi, z którą
Słowianom liczyć się wypadało. Z ludów niemieckich jedni Saksy
zostawali jeszcze w plemiennym bycie i niepodległości, ale nowy
porządek rzeczy, który owionął zachodnią Europę, niedługo po-
zwolił Saksom używać dawnej swobody. Niepojmowali tego Sło-
wianie i wyżej stawiać swe pograniczne spory z Saksami, niż
ogólne niebezpieczeństwo, sami pomagali do ich ujarzmienia.
W dziejach zapisano, że gdy major domus Pepin Krótki, ciągnął
przez Durzy ńsko w okolice Mansfeldu dla poskromienia swego
brata Gryfa, który będąc niezadowolonym z wyznaczonej mu
dzielnicy, poruszył przeciw Pepinowi Saksów, na spotkanie wojsk
Pepina wyszli zwierzchnicy surowych ludów słowiańskich, gotowi
mu pomagać ze stutysiącami wojowników. Zagrożeni potęgą Fran-
ków i Słowian, Saksy prosili o pokój i upokorzyli się przed Pepi-
Franków, w którym oprócz Franków i Niemców, pełno było Słowian w Turyngii,
nad Menem, górnym Dunajem i w Batawii przy ujściacli Renu. Nazwa Samo, jak
uważa Szafarzyk (Star. Słów. § 39 s. 436) właściwa Słowianom. Dodamy, że i te-
raz u Rusinów, często się zdarzają nazwiska: Samuś, Samson.
— 20 —
nem^*^) r. 748, Byli to bezwątpienia Obodryci i pograniczni Ser-
bowie, którzy w tym czasie stanowili związek z Polanami przeciw
Czechom i ich przyjaciołom Lutykom
Odwieczne spory graniczne miedzy Obodrytami i Weletami
pobudzały ich do szukania postronnej pomocy. Czesi oświadczyli
się przyjaciółmi Weletów i wspólnie z nimi trzymali. Serbowie
trzymali stronę Obodrytów i zgodnie z ich widokami działali,
wzmagając swa siłę związkiem z Łużyczanami i Polanami. Duch
niezgody, powaśniwszy północno-zachodnie Słowiany, ustępy wał
czasem pod wpływem okoliczności, ale w gruncie przetrwał długo
i dawał się czuć jeszcze w XI wieku.
Między Serbami i Saksami toczyły się drobne, pograniczne
spory, na większe jednak między nimi zajścia dzieje nie wskazują.
Saksy mieli więcój do czynienia ze Słowianami dolnej Laby, Obo-
drytami i ich sąsiadami ; przytem niebezpieczeństwo groziło im
ciągle ze strony Franków, tam więc swą baczność zwracać mu-
sieli. Frankowie zaś, zajęci organizacyą ogromnego państwa z ró-
żnych burzliwych żywiołów złożonego, nie mieli potrzeby i ochoty
zaczepiać Słowian, w których nawet sprzymierzeńców przeciw
Saksom znajdywali. Od ostatnich więc rozpraw z Frankami za
Samona w VII wieku, lat sto z górą używali Słowianie pokoju
i aż do końca prawie VIII wieku utrzymali się w posadach, ja-
kie po podbiciu Durzyńców r. 531 w ich mocy zostały. Ale oto
pod koniec VIII wieku kończą się czasy pomyślne. Burza nad-
ciągająca z Zachodu, zastała ludy słowiańskie poróżnione między
sobą, nie mające ani centru, ani władzy, około których mogłyby
się skupić ogromne ich siły, dla wspólnej obrony. Było ludu
mężnego i gotowego do wszelkich ofiar wiele, było. środków ma-
teryalnych podostatek, była umiejętność prowadzenia wojny, ale
-^) Annales Mettenses s. a. 748. — Eginhard annales a. 748 nie wspomina
o przybyciu zwierzchników słowiańskich, a tylko wzmiankuje, że Grifon z Saksona-
mi obozował nad r. Oker w Orheim, a Pepin Krótki, idąc przeciw niemu z Turyngii,
zatrzymał się nad r, Meissaha (teraz Meissau) w miejscu Skahningen, teraz Schoningen
w Brunświckicm, niedaleko granicy Altmark.
— 27 —
brakowało wodza wyższego umysłu, któryby na wzór Samona
umiał połączyć tłumy, ująć je w karby posłuszeństwa i dać do
pojęcia, że sprawa narodowa, była wyższą nad wszelkie spory
plemienne.
Wśród takiego położenia nadłabskiej Słowiańszczyzny, roz-
poczęła sie 33letnia wojna (772 — 804) Karola W. z Saksami,
w celu ich ochrzczenia i wcielenia do cesarstwa. Wojna ta mo-
gła oświecić nadłabskie Słowiany, że najazd Franków nie ogra-
niczał się czemkolwiek, a dążył do zupełnego podboju tych
ziem, które mu się po drodze nawinęły, że wobec groźnej potęgi
•Karola W., ich domowe waśnie mogły podać powód wtrące-
nia się do ich spraw wewnętrznych, lecz Słowianie nie pojmując
tego, podnosili swe spory domowe wyżej nad ogólne niebezpie-
czeństwo. To też kiedy hufce Karola W. w zaborczym zapędzie
dotarły do Łaby, Słowianie zamiast połączenia się dla wspólnej
obrony, niezaprzestali swych sporów; Obodryci nawet oświadczy-
wszy się z przyjaźnią dla Franków, drogę Karolowi W. na Po-
morze wskazali,
§ 31.
Zagrożenie niepodległości Słowian przez Karola W.
I. Najazdy Karola W. na ziemie słowiańskie nad Łabę r. 780. Napad
Serbów na Turyngiję r. 782. Wyprawa Karola W. przeciw Weletom
r. 789. Wyprawa Obodrytów przeciw Nordludom r. 798.
Ścigając niepokornych Saksów, wojsko Karola W. dotarło
do rzeki Owakry (Oker)'), nad którą łeżały siedziby wschodnich
Saksów, potem posunęło się ku Łabie i tam, przy ujściu r. Ory,
Karol W., rozwinąwszy swój obóz, regulował sprawy Saksów
z nad r. Owakry ze Słowianami z nad Łaby r. 780.-') Były to
^^^ pierwsze odwiedziny ziemi słowiańskiej przez Karola W. i pier-
I^Bwsze wdanie się w sprawy Słowian, widocznie spokojne, ale o co
^^K *) Wpadająca z lewej strony do r. Aller.
^^H ^) Eginhard, Annales. a, 780. U poety Saxona rzeka nazywa sie Hora,
I
— 28 —
by tu chodziło nie wiemy. Domyślać sie tylko możemy, że nie-
porozumienia miedzy Obodrytami i Weletami podały powód Icró-
lowi Franlców do podtrzymywania swych przyjaciół Obodrytów,
przeciw Weletom przyjaciołom Saksów.
Dwóch lat nie upłynęło jeszcze po odejściu Karola W, z nad
Łaby, a już dochodziły do niego wieści o napadzie Serbów na
Durzyńsko i na pograniczną Saksonię, gdzie ogromne spustosze-
nie sprawili.*^) Rozkazał on Frankom wschodnim i Saksom po-
skromić łupieżników, ale niespodziewane powstanie Witykinda,
zmusiło Franków zwrócić oręż przeciw zbuntowanym Saksom,
którzy okropną klęskę Frankom zadali. Zniewolony był więc
Karol W. osobiście spie.'zyć dla poskromienia Saksów, a dowie-
dziawszy się, że sprawca powstania Witykind uciekł do Norma-
nów, postanowił surowo ukarać buntowników i dla tego 4500
Saksów, oskarżonych o udział w buncie, kazał stracić w Werden
nad r. AUer. Potem ścigał Saksów niepokornych, mordował
tysiącami i w ciągu dwóch łat (783 — 784) siedziby ich niszczył,
palił i zdobył Szeningen,*) w kraju wschodnich Saksów. Z tego
powodu zamierzona przeciw Serbom wyprawa spełzła na niczem.
Tymczasem Welety, odwieczni nieprzyjaciele Franków,
o czem wiedziano na dworze Karola W., dopuszczali się gwałtów
przeciw wszystkim sąsiadom, którzy tylko byli przyjaciółmi
Franków, szczególnie przeciw Obodrytom, tak że i napomnienia
królewskie w tej mierze do niczego nie posłużyły.^)
Postanowiwszy więc powściągnąć Weletów, Karol W. przy-
prowadził wojsko nad Łabę i na niej dwa mosty zbudował.
Z nich jeden, obwarowawszy okopami, osadził załogą i dopiero
potem szedł do kraju Weletów r. 789,**) połączywszy się w dro-
•'') Eginhard wyraźnie mówi, że napadli Serby z kraju między Labą i Solawą,
a później dodaje, że byli sąsiadami Saksów. Annales. a. 782.
*) Schoningen 2 mile połud. od Helmszted w Brunświckiem na wschód
od r. Oker.
») Eginhard, Vita Caroli Magni XII.
"*) Eginhard. Annal. a. 789; Annal. Petaviani a. 789.
— 29 —
dze z Obodrytami pod wodza Wilczana.") W jakim by miejscu
odbyła sie przeprawa Franków — nie wiadomo, ale najpewniej
że gdzieś nad dolna Łaba, w sąsiedztwie Obodrytów, aby mieć
pod ręka pomoc swych sprzymierzeńców, co łatwo wnioskować
można z ostrożności, jakie przedsiębrał Karol W. dla zapewnie-
nia odwrotu.
Welety stawili nadzwyczaj mężny opór, wyprowadzili w pole
liczne wojsko,^) lecz nie mogli wstrzymać naporu wojsk króle-
wskicłi, które wdarłszy sie w sam środek kraju, aż do r. Pieny^),
zbliżały sie do stolicy Dragowita, ze znakomitości pochodzenia
i podeszłego wieku używającego największej powagi miedzy wo-
dzami Weletów. Dragowit, niechcąc dalej prowadzić w-ojny, wy-
szedł ze swym synem i przybocznymi na spotkanie Karola W.,
dał zakładników^ i przysięgą zobowiązał sie do posłuszeństwa
królowi Franków. Inni książęta i wodzowie Weletów, idąc za
przykładem Dragowita, także poddali sie, poczem Karol W, po-
powracał ku Łabie po tej samej drodze, po której przyszedł, prze-
był rzekę po moście, a urządziwszy sprawy Saksów, powrócił do
Francy i r. 789.^")
W kilka lat później Saksy, tyle razy poskromieni, znowu
okazali nieposłuszeństwo Frankom, a załabscy Saksy, zwani Nord-
albingami i Nordludami, słyszeć nawet nie chcieli o jakiej bądź
zależności od Franków. Rozpoczęła sie wiec nowa przeciw Sak-
som wyprawa, pod wodzą samego Karola W., którego wojska
doszły aż do Bardengau,^^) niedaleko Łaby. Tam w Bardewik
Karol W. oczekiwał przybycia posiłków od Obodrytów, których
książę Wilczan spieszył na połączenie się z Frankami, lecz na
^ '■j Chronić. Moissiacensis, w Pertz'a Monum. Germ. I. 302.
*) Annal. Fuldenses. M. G. I. 350 magnis eos proeliis domuit.
*) Annal. Chesnii M. G. I 34 et fuit usque ad Panam fluvium. — Plena,
przechodząc przez środek ziemi Weletów, wpada do morza niedaleko miasta Wolgast.
^<>) Carolus rex iterum per Sa\oniam pervenłt usque ad t;clavos qui dicuntur
Willi, et venerunt reges terrae illius cum rege eorum Tragovito. Annal. Laurisheim.
a. 789. Także Eginhard, Annal. a. 789 i poeta Saxo w Annales. Caroli Magni.
") We wschodniej części królewstwa Haiinowerskiego.
— ^ó —
przeprawie pfzez Łabę, wpadłszy w zasadzkę przez KordludóvV
postawioną, zginął r. 795.^-) Śmierć tego wassala Franlców*'*)
i sprzymierzeńca Karola W., napełniła ostatniego żalem i we-
dług wyrażenia sie spółczesnego pisarza, dodała mu energii do
ukarania Saksów, lewego brzegu Łaby, za icłi zmowę z Nordlu-
dami. Ponawiane pustoszenie siedlisk Saksów lat kilka ciągnęło
się, lecz Nordludów ukarać jeszcze nie było możności. Na ten
raz dość było roboty z lewej strony Łaby, gdzie po trzyletniem
mordowaniu i uprowadzaniu z kraju ludności, udało się spokój
przywrócić. Ze zniszczeniem do szczętu prawie kraju między
Wezerą a Łabą, nietrudno było zaglądnąć Frankom do kraju
Nordludów, ale Karol W. postępował nadzwyczaj ostrożnie i za-
miast zbrojnej wyprawy, umyślił drogą układów skłonić Nord-
ludów do uległości i cłirześciaństwa. Nordludy jednak posłów
pozabijali, innycli uwięzili, domagając się wykupu, nawet po-
wracającego z Danii posła Franków Godszalka zamordowali.
Karol W. zbierał ogromne siły nad Wezerą, przy Minden, lecz
i tym razem nie poszedł za Łabę, ukaranie zaś Nordludów po-
ruczył swym wiernym sprzymierzeńcom Obodrytom, do którycti
wyprawił posłów z poruczeniem poruszyć wszystkie siły słowiań-
skie.^*) Nim wyprawa przygotowywała się, Karol W. zbliżył się
do granic Słowian i w miejscu Bardenwik (Partunwicłi) sądził
icłi sprawy. '^^)
Po zgonie Wilczana, w ziemi Obodrytów najwyższą władzę
objął Drażko, zapewno nie bez wpływu Karola W. Posłuszny
rozkazom królewskim Drażko wnet wystąpił z całą swą siłą prze-
^-) Eginhard. Annal. a. 795,
i») Wassum domini regis "Wizzin regem Abotridarum. Annal. Laurisheim.
Mo. Ger. I. 36. Wigger. Meklenburgische Annalen. s. 4.
^*) Eginh. Annal. a. 796.
>*) W Annales Geulferbytani (Mo. Ger. s. 45) pod r. 798 zapisano: perre-
xit in antea in Saxonia usque in Partunwich, inde in linem Winidis, et ibi plaidavit,
sicut ipse voluit; et tulit obsides multos de Saxones, et pervenit ad Aquas. Sądzę,
i.e Partunwich jest uszkodzoną nazwą Bardenwik. Toż samo w Chronicon Moissia-
censis. a. 798.
ciw Kordludom, którzy na spotkanie jego dążyli. Oba wojska
zeszły sie w miejscu Swentana (Swinden)^'^), na pograniczu po-
siadłości dwóch spierających się narodów. Drażko osobiście ob-
jął główne dowództwo, a prawe skrzydło prowadził do boju przy-
słany przez Karola W. wódz Eberwin. Bitwa zaszła bardzo za-
cięta. Słowianie odnieśli zupełne zwycięztwo, o czem Eberwin
donosząc swemu monarsze, dodał, że w boju 4000 Saksów legło,
a w pogoni za uciekającymi mnóstwo wybito, inni do domu ode-
szli w opłakanym stanie.^') Drażko ze znakomitszymi wodzami
pospieszył oświadczyć Karolowi W. swój hołd w Turyngii, gdzie
był przyjmowany t nadzwyczajnemi honorami.^**)
Będąc zajęty ważniejszemi sprawami państwa, Karol W.
polecił synowi swemu Karolowi udać się nad Labę dla załatwie-
nia spraw miejscowych. Na wieść o zbliżaniu się królewicza,
Welety i Obodryci pospieszyli do niego, jako do sędziego, dla
rozstrzygnienia ich sporów. Królewicz wysłuchiwał skargi, sta-
nowił wyroki, a tymczasem wszedł w stosunki z Nordalbingami,
którzy pod wrażeniem niedawnej klęski w miejscu Swentana po-
niesionej, oświadczyli się z uległością r. 799.'**)
Takimi sposobami, z pomocą Słowian, Karol W. przełamał
opór Nordalbingów i trzymał w posłuszeństwie Saksów lewego
brzegu Łaby, przygotowując zupełne ich wcielenie do cesarstwa.
Z innej strony Saksy służyli Karolowi W. doskonałym środ-
kiem do powściągania pogranicznych Słowian, ilekroć zechcieliby
przeczyć woli królewskiej. Nadzwyczaj zręczna polityka Ka-
rola W. oddawała w jego ręce obszerne kraje nad Łabą, bez
'*} Teraz Bornhowed na potud.- zachód od jeziora PłuńskiegO. U poety
Saxona pisze się Swentana. Niektórzy rozumieją pod tern „Święte pole."
*") Eginh. Annal. a. 798; Annal. Laurisheim. a. 798 (M. G. I. 37) liczy po-
ległych Saksów 2901. Chronić. Moissiacen. liczy 2800 (M. G. I. 303).
'*) Annal. Laurisheim. a. 798 „et in Norlh-Thuringas ibi pervenerunt ipsi
Sclavi ad dominum regem, et honora\it eos dominu* rex, ut digni erant riiirińce,"
**) Eginhard. Annal. a. 799.
— 32 —
szczególnego wysilenia. Tymczasem na zachodzie Europy goto-
wały sie wypadki, wpływ których miał niebawem dosięgnąć
i nad Łabę.
2. Podniesienie idei cesarstwa rzymskiego. Związek Karola W. z papie-
żem. Drażko król Obodrytów otrzymuje od Karola W. Nordalbingiję
r. 804.
W dzień Bożego Nai^odzenia r. 8oo papież Leon w bazy-
lice Św. Piotra włożył na głowę Karola W. koronę cesarską,
a lud rzymski okrzyknął go Augustem, imperatorem Rzymian.-*^)
Papież tym sposobem zaskarbił przyjaźń i współdziałanie wido-
kom kościoła najpotężniejszego w tym czasie monarchy. Po-
mazaniec papieski rozumiał, że podejmując tytuł cesarski, przy-
chodzi panować światu w imię praw należących niegdyś Rzy-
mowi. Poszli wiec naprzód: jeden z krzyżem, drugi z mie-
czem. Co kościół podbił nauką Chrystusa, to cesarz zaraz przy-
łączył pod swoje panowanie, co cesarz zawojował mieczem, to
papież zaraz przyciągnął pod władze kościoła. Cesarz widział
w religii środek do połączenia podbitych narodów w karby po-
słuszeństwa cesarskiej woli, — papież miał nadzieję panować
światu przez oręż cesarski. Bałwochwalcza Słowiańszczyzna przed-
stawiała wyborne pole dla celów cesarza i kościoła; dość było
ludu do przysporzenia trzody kościelnej, dość ziemi do powię-
kszenia majestatu cesarskiego. Ale pogańskie bóstwa i dawna
swoboda znajdywały u Słowian zamiłowanie bez granic: misyo-
narze kościoła rzymskiego nie śmieli zaglądać za Solawe i Ła-
bę, — oręż cesarski miał otworzyć im drogę.
Podjęcie tytułu cesarskiego otoczyło świetnością majestat
Karola W., wsławionego już ujarzmieniem tylu krajów i ludów.
Przybywające do niego w r. 802 poselstwa od imperatorowej
wschodniej Ireny, króla perskiego z bogatemi darami, miast wło-
skich z oświadczeniem hołdu zatrzymywały cesarza w Akwisgra-
^; 1-ginhard. Annal. a. 8oi.
nie, xkąd dla rozrywki niekiedy wyjeżdżał w góry Ardeńskie na
polowanie, a tymczasem wodzowie jego niszczyli kraj Transal-
bingów. W następnym roku cesarz przesiadywał w zamku Seltz*^)
niedaleko Solawy, gdzie regulował sprawy pogranicznych kra-
jów, a na zimę wracał do Akwisgranu. Dopiero na wiosnę
r. 803 prowadził wojsko do Wigmodii,--) zkąd ludność saską
przesiedlał do Francyi, rozstrzygał spory międz}^ książętami sło-
wiańskimi, a Drażkę, wiernego sługę, wywyższył nad innycli
zwierzcłiników obodryckich, mianując go, według wyrażenia Egin-
łiarda, królem, poczem kazał ludność Nordalbingów z żonami
i dziećmi wysiedlić w głąb państwa, a kraj ich, zachodnią część
teraźniejszej Holsztynii, oddał swym wiernym sługom Obodry-
tom.'-") Czynem tym cesarz osięgnął podwójny rezultat: zapewnił
północną granicę przeciw napadom Danów i Weletów, albowiem
Obodryci jeszcze więcej zainteresowani zostali w utrzymaniu
spraw in statu quo i oprócz tego ostatecznie poróżnił ludy sło-
wiańskie między sobą. Teraz więc mógł on śmiało obrócić oręż
przeciw niepokornym Serbom i Czechom, do czego powodów
nie brakowało.
3. Wyprawy Franków przeciw Czechom i Serbom (805—806). Obwa-
rowanie Czartowa i Halle. Umocowanie granicy Franków ze Słowianami.
Chagan awarski, dociskany przez Słowian, ochrzcił się, przy-
jął imię Teodora i oddał się pod opiekę Karola W., z woli któ-
rego zajął stanowisko nad Dunajem między grodami Sarwar
-•) Teraz Konigshofen.
--) Kraina między Bremą a Łabą. Eginh. Annal. a. 804.
■-■*) Saxones trans.ilbinos cum mulieribus et infantibus transtulit in Franciam,
et p.-igos transalbinos Abodritis dedit. Eginhard. a. 804.
Missisąue inde exercitibus suis per dłversas partes Saxoiiiae, tam pertidos illos
ad quos ultra Albiam transierat. quam illos qui in Yłgmoti manebant et frequenti-
bus maleficiis populum .Saxonum a via veritatis averterant, cum mulieribus et infan-
tibus, Deo auxiliante, sapientissima dispositione de Saxonia per diversas vias diri-
gens, funditus exterminavit, et per Gallias caeterasąue regiones regni sui sine uUa lae-
sione exercilus sui dispersit. Pagos transalbinos Abodritis dedit. Annal. LaurLsheim.
a. 804. M. G. I. 191, W Translatio S. Alexandri wzmiankuje się, że Karol AV.
z obu brzegów Łaby io.ckk) Saksów z żonami i dziećmi do Germanii i Galii wy-
siedlił. Wigger. Mekl. Annal. s. 6.
Tom ra. ^
— 34 —
i Haimburg.^*) Sąsiedni Słowianie, pod wodzą Lecha,-"^) zniszczyli
terrytoriję Awarów i tern podali powód cesarzowi do wojny.
W r. 805 cesarzewicz Karol prowadził trzy wojska. Z nich
jedno, okrążywszy góry Harcu, przez Solawe wpadło do kraju
Głomaczów, zwierzchnika których Semila upokorzywszy, wtar-
gnęło z północy do Czech, gdzie połączywszy się z innemi woj-
skami Franków, grasowało w krajach Litomierzyckim, Zateckim
i Rakownickim. Czechowie w otwartem polu wystąpić z całą
siłą nie ważyli się, — wojna toczyła się podjazdowa i w jednój
potyczce padł znakomity Lech. Franki szturmowali do grodu
Kadane (Kanburg) napróżno i niczego nie dopiąwszy ustąpili po
40 dniach łupieżenia.'-") Inny oddział Franków zajął z pod Ma-
gdeburga okolicę Genewara, zapewno dla tego, aby posiłków od
Weletów nie dopuścić.-') Niepomyślność wyprawy r. 805 na-
tchnęła Karola W. myślą przedsięwziąć środki dla pewniejszego
pokonania Słowian. Zabronił więc swym kupcom sprzedawać
Słowianom, nie wyłączywszy nawet Obodrytów, oręż i broń pod
karą konfiskaty zabronionego towaru. ^^) Tymczasem wojsko ścią-
gi) Boczek. Codcx diplomat. Moraviae N. 7 „inter Sabariam et Carnuntum."
Pawar przy zbiegu rzek Guntz i Raab w węgierskim komitacie Eisenberg, a Haim-
burg 9 mil na zachód od Wiednia.
-'>) Rękopism Eginharda X wieku ma „Bechonem" i w klamry ujęty wa-
riant „Lechonem", a że ostatni jest prawdziwym, wskazują na to roczniki: Meteński
„ducem eorum Lechonem," ale u Pertza M. G. „Bechonem." W annal. Fuld. także
czytamy : regem eorum nomine Lechonem occidit. Wszystko to, jak zauważał Ma-
ciejowski, przekonywa, że czytanie Lechonem jest starsze od Bechonem. Ob. Ro-
czniki i Kroniki r. 1850, s. 71, 72. Szafarzyk utrzymał nazwę Bech. Star. SI.
§ 39, 4. Tomek wyraża się: lech czeski imieniem Hech. Deje kralowstwi (jeskeho.
1850, s. 26. Wigger także czyta Lechonem. Meklenb. Annal, 7.
26) Eginh. Annal. a. 805. Chr. Moissiacen. a. 805 (Semela) Annal. Fuld.
a. 805. Wigger. Mekl. Annal. 7.
-') Położenie miejscowości Genewara niewiadome, ale pewno, że z prawej
strony Łaby szukać wypada. Szafarzyk. Star. Sł. § 43, 4.
-*) Capitulare Caroli Magni a. 805. De negotiatoribus qui partibus Sclavo-
rum et Ayarorum pergunt et ut arma et brunias non ducant ad venundandum.
Quod si inventi fuerint portantes, omnis subatanlia eorum auferatur ab eis, dimi-
dia ąuidem pars partibus palatii, alia vero medietas inter missum et inventorem divi-
dalur. Erben. Kegesta 1-iohemiae. 7. Tu broń, wyraz słowiański, a według nie-
którycli badaczy gotslci, użyty zamiast lorica.
— 35 —
g-nięte przy Waldaha w Turyngii,-") rozdzieliwszy sie na trzy
korpusy, ruszyło do kraju Słowian. Jeden korpus przy ujściu-
Solawy przebył Łabę, drugi pod wod/a cesarzewicza Karola
wpadł do serbskiej ziemi nad Łabą, niszczył ja mieczem i głow-
nią, stoczył morderczą bitwę z potężnym i wyniosłym (super-
bus) władzcą serbskim Miliduchem w miejscu Hwernafeldo,''''')
gdzie Miliduch po zaciętej obronie zginął r. 806/'^) Po czem
wojsko cesarskie, oświecając drogę najazdu szeroką łuną palą-
cych się osad serbskich, przeszło Łabę, wpadło do państwa Mi-
liduchowego i do szczętu zburzyło odwieczny gród milczański na
grodziszczu niedaleko Żidowa. Ziemie po obu stronach Łaby
uległy ogromnemu zniszczeniu, najsławniejszy i najpotężniejszy
zwierzchnik padł w obronie ojczyzny, a inni zwierzchnicy, sprzy-
mierzeńcy Miliducha, musieli się upokorzyć i wydać swych sy-
nów, jako zakładników niezłomnego posłuszeństwa bogobojnemu
imperatorowi."^) W dziejach nie zapisano jakby się zwał gród
-") Chroń. Moissiac. Super Duringam, qui Yocatur „Walacla." Pertz upa-
trywał: Yalada prope Scheningen, co odrzucił Luden. Gescliichte, V. 519, nota 22.
Łedebur (Archiw VII. 39) przyjmował za Waldase, Icoło Bernburga nad Solawą.
'<*) Gdzie było Hwernafełdo i jalc sie po Słowiańsku zwało — niewiadomo.
Ledebur szulcał go nad r. Werra w Turyngii (Archiw VI, 35, 39). Ale temu
przeczy Chroń. Moissiac, litóra opiewa: Carolus movit exercitum suum ultra Salam su-
per Guerchaueldo. Et tunc fuit interfectus Misito (Milito) rex superbus, qui regnabat in
Suirbis. Et postea remeavit Albiam et vastaavit regiones illas. Et caeteri regis isto-
rum venerunt ad eum, et promiserunt se servituros pi o imperator i. s. a. 806 M. (J.
I, 308, II, 258. Zatem Hwernafełdo niezawodnie leżało miedzy Soławą i 'Lahą,
w Serłisku, a najprawdopodobniejszy domysł Jencza, że pod tem nazwiskiem wy-
pada rozumieć okolice teraźniejszego miasta Gera nad Halsztrowem, w X. Reuss-
Szleitz. Pow. o Serb. królach, w Cz. Ma. Ser. 1849 — 50, I, s. 32.
•■") Carolus iunior cum e.\ercitu a patre missus in Sorabos super Albim
fłuviam habitantes, depopulata Słavorum terra, ducem eorum Moliduch interfecit.
Annal. Fuld. M. G. I, 3, także Eginhard Annal. a. 806. Nazwy Miliduch i Mil-
sko mają jeden korzeń, lecz wzajemnego ich stosunku wjtłómaczyć nie umiem. Pe-
wno jednak, że nazwa kraju Milsko nie poszła od imienia zwierzchnika, prędzej
ostatni nosił imię kraj przypominające. Tego zwierzchnika Naruszewicz zwał Mity-
duch (Hist, Nar. Pol. III, 41), ale sądzę, że wypada trzymać się brzmienia mowy
serłiskiej i zgodnie z nią pisać Miliduch.
''") Wyrażenie kronikarskie „pio imperatnri", w Cbmn. M(ii>>. poniw. wy-
żej w przypisku 30.
3*
- 36 -
przez Franków zburzony, ale sterczące przez kilka wieków ruiny,
niedaleko Żidowa, przedmieścia Budy szyna, wskazują, że gród
ten leżał w kraju ludu, przez starożytnych zwanego Batiny t. j.
Budyszanie.'^'^) Możemy wiec domyślać się, że zamiast zniszczo-
nego przez Franków starego Budyszyna, Milczanie później wznie-
śli nowy gród nad Sprewją — teraźniejszy Budyszyn/'^)
Gdy się to działo w Serbsku i Milsku, korpus wojsk
z Franków, Alemannów i Burgundów złożony, wpadłszy do Czecli,
wielką część kraju zniszczył, ale nic ważnego nie dopiął i ledwo
ujść zdołał,^'"') Niepowodzenie w Czechacti i zacięty opór Ser-
bÓAV przekonały Karola W., że tu trudniejsza była sprawa, niż
na Pomorzu, bo tu Słowianie wspólnie stawali przeciw nieprzy-
ciołom. a nie pomagali im przeciw pobratymcom, jak się to
działo między Obodrytami i Weletami. Zrozumiał to Karol W.
i dla bezpieczeństwa cesarstwa granice jego umacniał. Naj-
przód, z jego rozkazu, zbudowano dwie twierdze: jedne nad Łabą
w Czartowie przeciw Dziewina (Magdeburga), drugą nad Sola-
wą w Dobroliorze, nazwaną Halle,^") poczem dopiero cesarzewicz
Karol rozpoczął odwrót do Francii''') r. 806. Dwie twierdze wy-
dały się jednak cesarzowi niedostateczne dla wstrzymania napadu
masy ludów między Łabą a Wisłą, wzburzonycłi jego wdzier-
stwami na Pomorze, do Serbska i Czecli. Postanowił więc urzą-
dzić pogranicza wojenne (marki) t, j. osady wojenne, najwięcej
przez Saksów osiedlone i pod rozkazy markgrafa postawione,
'») Ob. wyżej tom I. s. 58.
«4j Według Jencza Budyszyn ma być założony po zniszczeniu dawnego
grodu niedaleko Żidowa (Pow. o Serb. król. C. M. S. 1840 — 50, I, 33). Ale już
w II wieku Ptolemeusz znał Batinów, w tem właśnie miejscu, gdzie teraz Budy-
szyn, — najprawdopodobniej więc, że u tych Batinów już w II wieku byl gród
Budyszyn, bo u Słowian żaden lud nie mógł obejść sie bez grodu.
*'■') Według wyrażenia się Eginharda: „wojsko ustąpiło bez znacznej straty."
Annal. a. 806.
"'"j I\!andavit rex Carolus aedificare civitates duas, unam ad aquilonem partem
Albiae contra Magadaburg, alteram vero in orientalem partem Sala, ad locum, qui
Yocatur Halla. Deinde reversus est in Francia. Chr. Moissiac. M. (5. I. 308.
*') Eginhard. Annal. s. a. 806.
rSm '
ó7
1 obowiązkiem być na pogotowiu do wystąpienia w pole ilekroć
niebezpieczeństwo państwa tego wymagać będzie. Prawo z r. 807
stanowiło, że w razie napadu ze strony Czechów dwie trzecie wo-
jowników powinni wystąpić w pole, a w razie napadu ze jitrony
Serbów — wszyscy ogólnie.'^**)
§32.
Polityka Karola W. względem Danów i Słowian.
I. Najazd Danów wspólnie z Weletami na ziemie Obodrytów. Wahanie
się Karola W. Drażko obodrycki godzi się z Danami i wojuje z We-
letami.
Od dawnego już czasu niemile patrzyli Duńczycy na ugnie-
cenie przez Karola W. ich pobratymców Saksów. Królowie
duńscy Sigfryd i Gotfryd podtrzymywali ducha niepodległości
w Saksach, dawali przytułek ich zbiegom i sam nawet prze-
wódzca powstańców Witykind znajdywał w Danii gościnne przy-
jęcie, Duńczycy gotowi byli orężem wesprzeć Saksów, ale urok
potęgi cesarskiej wstrzymywał ich od nieprzyjaznych kroków
nie tylko przeciw Frankom, lecz nawet przeciw ich sprzymie-
rzeńcom Obodrytom. Wszakże wypędzenie Saksów od ujścia
Łaby i oddania ich siedlisk Obodrytom, wywołały takie oburze-
nie w Danii, że hamowana dotąd nieprzyjaźń do cesarstwa stała
się jawną. Król Gotfryd, nie zdoławszy drogą układów z Ka-
rolem W. załatwić sprawę Saksów, zryzykował się mieczem zgru-
chotać przynajmniej panowanie Obodrytów przy ujściu Łaby. Nie
trudno mu było znaleźć sprzymierzeńców w Weletach, nie dla
tego, aby byli przyjaciółmi Danów, lecz w skutek odwiecznej
nienawiści do Obodrytów. Udało się także Gotfrydowi do związ-
ku wciągnąć obodryckie ludy Smolanów i Linianów, którym nie
podobało się zostawać pod zwierzchnictwem Drążki, przez Ka-
•^®) Capitulare. a. 807. Si partibus Beheim fuerit necesse solatium ferre, duo
tertium praeparent. Si vero circa Sorab;s patria (lefen<lcncla necessitas fuerit, tunc
omnes (de Saxonibus) generaliter veniant. Erben. Reg. lioh. 7.
- 38 -
rola W, wywyższonego nad innych zwierzchników związku obo-
dryckiego.
Po dokonaniu zmowy, Gotfryd z flota swa popłynął do
brzegów obodryckich r. 808. Welety, ruszywszy na jego spot-
kanie, połączyli sie z Danami i wspólnie z nimi kilka grodów
nieprzyjacielskich opanowali. Gotfryd zdobył ważny port, przez
Danów zwany Rerik, który po słowiańsku prawdopodobnie zwać
sie musiał Rarog,^) Port ten leżał, jak sie zdaje, niedaleko te-
raźniejszego Wismaru. Zagrożony nie tylko zewnątrz, ale i do-
mowymi wrogami, Drażko w początku wOjny znikł, zapewno do
Franków zemknął, a brat jego Godolub ujęty w niewolę, powie-
szony został. Wśród takich nieszczęśliwych okoliczności Obo-
dryci nie upadli na duchu: walczyli zapamiętale, przyczyniwszy
wrogom ogromne w wojownikach straty. Brat Gotfryda Rein-
gold, przy wzięciu jakiegoś grodu, poległ z wielu towarzyszami,
(jodfryd zdobył i do płacenia daniny zmusił dwie trzecie kraju,
ale ciężkie straty pozbawiły go możności dalszago prowadzenia
wojny. Tymczasem Karol W. nie spieszył z odsieczą Obodry-
tom. Posłał on wprawdzie wojsko złożone z Franków i Saksów
pod wodzą syna swego Karola, któremu poruczył siłą odeprzeć
Gotfryda, jeśliby zamierzał na Saksoniję napaść,-) ale o swych
wiernych sługach Obodrytach ani wspomniał. Przybywszy nad
Łabę, cesarzewicz kazał rzucić przez tę rzekę most, po którym
przeprowadziwszy wojska do kraju Linianów i Smolanów,-') znisz-
czył go zupełnie, ale poniósłszy ogromne straty, spiesznie napo-
wrót uchodzić musiał."*) Gotfryd po ogromnych wysileniach, nie
^) Wyżej w tomie U, ij 15, wskazałem, że Obodryci zwali sie także Raro-
gami. Gród zdobyty przez Ciodfryda, według Eginliarda „lingua Danorum Reric
dicebatur," i jeśli ta nazwa nie jest omyłkową, w takim razie nie inaczej jak Ra-
róg wytłómaczyć ją wypada.
-) Eginh. annal. a. 808.
^) U Eginharda Linones et Smeldingos, są to Linianie przez niektórych
Glinianami zwani, drudzy Smolanie. O ich posadach wyżćj w tomie II, § 15, s. 37.
*) Carolus, filius imperatoris Caroli, perrexit cum exercitu Francorum in Vi-
nidos, ultra llumen Albia, sed tamen eo tempore non prosperatus est transitus eius,
sed et plurimi Francorum occisi sunt. Annal. Laurisheim. a. 808. M. G. I, 121.
— 39 —
mogąc pokonać Obodrytów, także był zmuszony opuścić ich zie-
mie. Przed odejściem zburzył on port liandlowy Rerik, nie zwa-
żając na korzyść, jaką miał skarb duński z docłiodów od handlu
z tym portem, a zachwyciwszy wszystkich zostających tam kup-
ców, wsadził ich na okręty i odpłynął do Szleztorp. Prawdopo-
dobnie, że uwięzieni z Reriku kupcy osiedleni zostali w Szleztorp,
dla rozwinięcia handlu w tej miejscowości na niekorzyść Sło-
wian. Dla zabezpieczenia się ze strony Nordalbingii kazał Got-
fryd okopami okrążyć granice swego państwa ze strony Sakso-
nii w taki sposób, ażeby od morza Wschodniego, Ostarsalt, aż
do Zachodniego, północny brzeg r. Ejder był oprowadzony wa-
łem z jedną tylko bramą. -^j Około tego czasu dawna wieś Szlej-
ska (Szleztorp) zamieniła sie w miasto Szlez-wik.
W ciągu tych wypadków czynność Karola W. ograniczyła
sie tem, że kazał nad Łabą zbudować jeszcze dwie warownie
dla powstrzymania napadów Słowian. Gotfryd jednak zmiarko-
wawszy, że jego wdzierstwa nie podobały się cesarzowi, starał
się usprawiedliwić swe postępowanie, całą winę na Obodrytów
zwalając, a dla załatwienia sprawy, prosił, aby cesarz zgodził się
na zjazd delegacyi obojga stron nad granicą duńską. Jakoż za
zgodą Karola W. rozpoczęły się układy w Badenflut, które
wreszcie do niczego nie doprowadziły. Tymczasem Drażko wró-
ciwszy do kraju i myśląc więcej o odwecie Weletom, niż o nie-
podległości ojczyzny, oddał Gotfrydowi syna swego jako zakład-
nika, byleby zabezpieczyć sobie pokój ze strony Danii, dla zwró-
cenia sił swych przeciw Weletom. Wezwał on na pomoc Saksów
i wspólnie z nimi plądrował po ziemi Weletów, a powróciwszy
do domu ze znacznymi łupami, wezwał jeszcze większe posiłki
Saksów, z którymi obiegł warowną stolicę Smolanów, zdobył ją
i z ziemią zrównał. **) Gród ten współcześni Niemcy zwali Conno-
«) Eginh. an. 808,
") Eginhard nie podaje nazwiska lego grodu. Annal. a. 81)9. W Chronić.
Moissiacen. pod r. 809 zapisano: „Saxones yencrunt ultra Albiam et fregerunt iinam
civitatem que appellatur Semeldinc-connoburg." Eckhard sądził (De rebus
— 40 —
burg, a teraźniejsi uczeni znajdują w nazwie wsi Konow blisko
miasta Domitz, w południowej części Meklenburgii, Prawdopo-
dobnie słowiańską nazwę Koniew Niemcy przekręcili w Con-
noburg,
Zwycięztwo nad Smolanami przywróciło zwierzchnictwo
Drążki nad ludami do związku obodryckiego należącymi, ale
Opatrzność niedługo pozwoliła mu cieszyć się z upokorzenia wro-
gów: podesłani przez Gotfryda zabójcy zdradą pozbawili go ży-
cia r. 809/) wybawiwszy tym sposobem od znoszenia większych
nad wszystko goryczy, jakie mu gotowała niewdzięczność Ka-
rola W.
2. Założenie przez Karola W. Hamburga i Ezesfeldu r. 810. Umoco-
wanie granicy Nordalbingii i przyłączenie jej do cesarstwa.
Poniżenie Obodrytów przez Gotfryda i obawa dalszych
wdzierstw jego, podniecały Karola W. do umocowania stanowi-
ska na północnym brzegu Łaby. Z jego rozkazu założoną zo-
stała nad Labą twierdza, nazwiska której nie podali kronikarze,
ale z okoliczności i późniejszych źródeł przekonywamy się, że tą
warownią był Hamburg. Około r. 810 Karol W. wezwał bi-
skupa z Triru do założenia biskupstwa za Łabą w celu nawró-
cenia Duńczyków i Słowian,**) lecz wśród wrzawy wojennej do-
konać się to nie dało i dopiero później stolicą biskupstwa stał
się Hamburg. Na ten raz nagliła potrzeba organizacyi wojen-
nych stanowisk. W tym celu zebrane w Gallii i Germanii woj-
sko, opatrzone we wszelkie rynsztunki i zasoby niezbędne dla
nowej osady, z Flandrii na okrętach przeprawiło się do ujścia
Łaby. Naczelnik wyprawy graf Ekbert, stosownie do wskaza-
nego mu planu, z grafami saskimi w Marcu r. 810 przystąpił do
Fr. II, 53), że wypada czytać Camoburg, dawne nazwisko Hamburga, Lecz grodu
rzeczonego wypada szukać dalej na wschód w Meklenburgii, gdzie Gross- Schmolen
i Klein -Schmolen dotąd Smolno przypominają.
') Eginhard. Annal. a. 809.
*) Widać to z dyplomatu Ludwika Pobożnego 15 Maja 834 r., danego ko-
ściołowi Hamburgskiemu. Hasselbach, Codex Pomeraniae, dyplomat N. 2.
— 41 —
założenia nad r. Styr (Stiiria, Stor) wpadającej do Łaby przy
samem jej ujściu, twierdzy Esesfeld,**! teraz Itzehoe. Ta franko-
saska osada wzmacniała sie ludnością Saksów, którzy po zg^nie-
ceniu ich niepodległości, prędko pogodzili sie z Frankami. Wę-
zły pokrewieństwa przemówiły do uczucia głębiej, niż dawne
stosunki polityczne. Bratali się u"ięc miejscowi Saksy z przyby-
szami Frankami, wzrastali w siły pod opieka wojennej organi-
zacyi cesarstwa i śmielej, niż dawniej, mogli występywać prze-
ciw Słowianom. Takim sposobem Saksy, pozbawieni ujścia Łaby
w r. 804, stali się zupełnymi panami tej miejscowości w r. 810,
z ta tylko różnicą, że zamiast dawnego rozdrobienia w plemien-
nym bycie, teraz pod rządem grafów naznaczanycli z woli cesar-
skiej, z organizacyą wojskową, pod opieką twierdz i siły całego
cesarstwa, stali się groźną potęgą dla Słowian, marniejących
w domowych sporach i rozdrobieniu.
Osadzenie garnizonów cesarskich w Nordalbingii nie podo-
bało się Gotfrydowi, czyhającemu na zdobycie tej krainy. Prze-
chwalał się on, że w otwartem polu potrafi dać bój Karolowi W,,
a tymczasem przygotowywał wyprawę morską skrycie, tak że
o przybyciu do brzegów Fryzyi dwóchset statków Normanów,
Karol W. dowiedział się wtedy dopiero, gdy nieprzyjaciel, po-
konawszy Fryzów, kraj ich pustoszył i daninę wybierał. Zamie-
rzając odwet Gotfrydowi, Karol W. ściągnął silne wojsko przy
Werden, niedaleko ujścia r. Aller do Wezery. Tam do niego
przybyli posłowie obodryccy z prośbą o potwierdzenie nowego
księcia, zamiast Drążki, Słowomira,^"; wyniesionego na tę god-
ność pomimo Czedraga syna Drążki. Cesarz potwierdził wy-
bór księcia") r. 810, ale z wyprawą nie spieszył, albowiem
I
•) Eginhard. Annal. 8io.
'**) Widać to z roczników Eginharda, któty pod r. 817 zapisał: regiam po-
testatem, quam Sclaomir eatenus post mortem Thrasconi^ śolns >uper Abodritos te-
nebat. Eginhard. Annal. a. 817.
*•) Carolus imperator cum esercitu Francorum perrexu in Saxonia, et ibi
placitum habuit in Fereda, et ibi Venedi venerunt, et dedit illis regem. Annal.
St. Amandi, a. 810.
— 42 —
układy z cesarstwem Wschodniem i kalifatem arabskim w Hi-
szpanii uwagę jego w inne strony zwracały. Sprzymierzeńcy je-
dnak Gotfryda Welety, nie tracąc czasu, zdobyli nad Łabą wa-
rownie Hochbuki,^-) która miała załogę saską pod wodzą cesar-
skiego porucznika Odona. Zdawało sie, że Karol W, nie prze-
puści tej swawoli Weletów i wojna rozpali sie na prawdę, lecz
nieprzewidziana śmierć Gotfryda, zabitego przez własnego żołnie-
rza, zmieniła stan rzeczy. Następca jego Hemming, porozumiawszy
się z Karolem W., wyjednał zjazd delegowanych, po 12 mężów
z obojga stron, nad r. Egdorą, gdzie ułożono warunki pokoju,
przyjętego przez cesarza.^'*) Warunki tego pokoju do nas nie
doszły, ale niezawodnie musiano traktować szeroko o Słowia-
nach, ziemie których były głównym powodem do nieporozumień
miedzy Frankami i Duńczykami. Z późniejszych tylko wypad-
ków dostrzegamy, że Nordalbingija została przy cesarstwie i że
Słowianie pomagający Duńczykom nic nie wskórali, równie jak
i Obodryci, o których Karol W. nie troszczył się zupełnie. Przy-
mierze z Duńczykami rozwiązało mu ręce i dozwoliło całą swą
siłę zwrócić przeciw tym Słowianom, którzy się przed nim upo-
korzyć nie chcieli.
3. Wyprawa Franków przeciw Linianom i Byteńcom. Odbudowanie twier-
dzy Hochbuki nad Łabą i ostateczne ujarzmienie Słowian lewego brzegu
Łaby w r. 811. Założenie Starej Marki.
Na wiosnę r. 811, gdy już drogi oschły, wojsko Karola W.
poszło nad Dunaj dlazałatwienia zajść między Słowianami i Awa-
rami, którzy będąc już ochrzceni znajdywali u Franków opiekę
przeciw wzmagającym się Słowianom, Inne wojsko, zdążywszy
nad Łabę, odbudowało Hochbuki w roku przeszłym przez We-
letów zniszczone, a także zajęło się spustoszeniem krajów Łinia-
^-) Hobek blisko (iartowa, według innych Boberg nad r. Biele, wpadającą
do Łaby z północy niżej Hamburga,
^"j Eginhard. Annal, a. 8io,
— 43 —
nów^*) i Byteńców ^*) za ich wspólne działanie z Weletami, któ-
rych na nowo zobowiązano do uległości cesarstvvu. W roku na-
stępnym 812 powtórzono przeciw nim wyprawę i wzięto za-
kładników.'*)
Tu sie kończą dzieje niepodległości Słowian lewego brzegu
Solawy i Łaby. Przypomnijmy sobie, jak Saksy w zmowie z Fran-
kami podbili Durzyńców w r, 531 i wtedy posady swe rozsze-
rzyli z północy aż do r. Unstruty i na wschód nad rzekami Oker
i A ller, ale do rzeki Łaby dosięgnąć nie zdołali Z lewej strony
tej rzeki bytowali swobodnie Drewanie, Chełmianie, Łączanie
i Brdanie, aż do Karola W, Pierwsze uderzenie na nich, gdy
Karol W. obozował przy ujściu rzeki Ory do Łaby r. 780, nie
wywracało jeszcze ich niepodległości. W następne lata, w miarę
podboju Saksów, znikała niepodległość załabskich Słowian, ale
ostateczny cios zadany im został w r. 811. Odtąd ludy te już
nie powstały i dla Słowiańszczyzny przepadły na zawsze.
Wypadki r. 808 i 809 przekonały Karola W., że Słowianie
należący do związku Weletów, mianowicie Smolanie, Linianie, By-
teńcy gotowi byli w każdej porze walczyć o niepodległość. Przyłą-
czając wiec do cesarstwa ziemie aż do Łaby, cesarz dla ich utrzy-
mania w spokoju i dla powstrzymania napadów z przeciwnego
brzegu tej rzeki, kazał zbudować warownie Hochbuki nad Łabą
przeciw grodu Łączyna (Łenzen) w ziemi Smolanów. Gród ten,
jak wspohmieliśmy wyżej, zniszczony przez Weletów w r. 810
i odbudowany w r. 811, stał sie najpółnocniejszym punktem po-
granicza wojennego, osadzonego przez Saksów, wiadomego pod
^^1 Eginhard. Annal. a. 8ll, nie mówi za co burzono osady Linianów, ale
wiemy, że sprzymierzywszy się z Weletami, działali przeciw Obodrytom, do związku
których należeli. Annal. Fuld. a. 811. M. 6. I, 355.
15) Missit Carolus imperator exercitum Francorum et Sasonorum ultra Albiam
ad illos Sclavos, qui nominantur Linai et Bethenzer, et vastaverunt regiones illas et
aedificaverunt castellum in loco qui dicitur Abochi (Hochbuki). Chroń. Moissiacen.
a, 811. — O Byteńcach patrz wyżej tom II w dziale Etnograficznym § 15, I.
'•*) Vilti dextras dederunt et obsides obtulerunt et promiserunt se dare par-
tibus impcratoris. Chroń. Moissiacen. an. 812. Eginhard. Annal. a. 812.
— 44 —
nazwą Starej Marki (Alt-Mark), z której wyłoniło sie później za-
borcze państwo Brandenburgskie.
Stara ]\Iarka, jak ją na dawnych krajobrazach widzimy,''')
rozległa sie na ziemiach Słowiańskich, które uniknąwszy podboju
Franków i Saksów r. 531, straciły niepodległość dopiero za Ka-
rola W. Patrząc wiec na położenie Starej Marki, zyskujemy wy-
obrażenie w jakiem położeniu zostawały granice załabskich Sło-
wian do r, 810, Od południa marka ta przytykała do księstwa
Magdeburskiego, powstałego z zaboru ziem słowiańskich r. 806.
Stara Marka, w połączeniu z księstwem Magdeburskiem, otrzy-
mawszy kolonizacye niemiecką i opierając sie z północy na wa-
rownię Hochbuki, a z południa na Magdeburg i grafstwo Mans-
feldskie, zdaje się jeszcze w r. 531 zdobyte przez Saksów, służyły
nie tylko do powstrzymywania napadów Słowian z prawego
brzegu Łaby na ziemie cesarskie, lecz i zupełnie odcinały Durzyń-
ców i Serbów od ich pobratymców Drewianów, Chełmianów, Łą-
czanów i Brdanów. Cztery ostatnie ludy, straciwszy niepodległość
r. 811, weszły do składu księstwa Luneburgskiego i etnograficznie
przetrwały aż do XVIII wieku, gdy tymczasem sąsiedzi i pobra-
tymcy ich przy ujściu Ory i nad Łabą aż do ujścia Solawy, pod-
padłszy pod zarząd wojskowy Marki, ustanowionej w r. 807, przy-
gnieceni osadami napływających Saksów, wcześnie zniknęli etno-
graficznie, tylko liczne w tej stronie nazwy słowiańskie poświad-
czają dotąd ich pobytJ**)
^') Według dawnych krajobra/ów, Stara Marka z zachodu oddzielała sie r.
Ora od dawnych posiadłości Saskich, a ze wschodu r. Łabą od Słowian niepodle-
głych. Z północy sucha granica szła od wierzchowin r. Ory, aź do Laby, tak że
Wustrów (Ostrów) leżał po za północną granicą marki, w ziemi Drewianów, Z po-
łudnia sucha granica, od powrotu ku wschodowi r. Ory, zwracała jeszcze bardziej ku
wschodowi dobiegając Laby przy ujściu r. Alajid. Kraj po nad dolną Ora wszedł
do księstwa Magdeburgskiego prawdopodobnie r. 806, w czasie założenia warowni
w Magdeburgu i Czartowie, bo gdy w r, 780 Karol W. obozował przy ujściu Ory,
kraj ten należał jeszcze do Słowian.
'**) W Starej Marce na zachód od Laby dotąd zachowała sie masa nazw
miejscowych słowiańskich, wymownie świadczących, że kraj ten całkiem byt przez
Słowian zasiedlony.
— 45 —
§ 33.
Waśnie pomiędzy książętami słowiańskimi ułatwiają
cesarstwu zhołdowanie Słowiańszczyzny zaodrzań-
skiej.
I. Zwierzchnictwo Ludwika Pobożnego nad Słowianami dolnej Łaby
i Serbami.
Ludwik, Pobożnym zwany (814 — 843), nie posiadając ani ener-
gii, ani organizacyjnych zdolności ojca swego Karola W., nie
zdołał w uległości utrzymać różne w państwie jego burzliwe ży-
wioły. W samym początku panowania nabawiły go kłopotu
napady Normanów na pobrzeża Niemiec i Francyi, oraz sprawy
duńskie, wynikłe ze sporu dwócli gałęzi królewskiego domu
o tron po zmarłym (r. 813) Hemmingu, przyjacielu Franków.
Synowie dawniejszego króla Gotfrj^da Oław i Eryk, wypędzili
z kraju braci Hemminga, z których starszy Harald umknął do
Obodrytów, a potem do cesarza.^) Z rozkazu Ludwika Saksy
i Obodryci przeszedłszy pograniczną rzekę Egdore, wstąpili do
Sinlandyi, południowej części Jutlandyi i dotarli do pobrzeży bał-
tyckich. Flota duńska z 200 okrętów stała niedaleko przy ja-
kiejś wyspie (Aland?) i panowała na morzu. Lądowe wojsko
Słowian i Niemców, nie mogąc nic przedsięwziąć, pustoszyło
tylko okolicę i bez skutku z Haraldem powróciło do domu. Lud-
wik przyjmował w Paderborn Haralda i posłów słowiańskich,
ale będąc zajęty ważniejszemi sprawami w Italii, dalszego popie-
rania sprawy Haralda, na ten raz, zaniechał.-)
W następnym r. 816 Saksy i Franki posłani zostali przeciw
Serbom, którzy posłuszeństwa cesarzowi odmówili. Wyprawa
trwała krótko i, według dziejopisa cesarskiego, bez szczególnych
wypadków skończyła się powściągnieniem niepokornych.-') Zdaje
') Eginhard. Annal. a. 815.
-) Eginhard. Annal. a. 815.
^) Eginhard. Annal. a. 816.
— 46 —
się jednak, że do skończenia, raczej przerwania zajścia z Serba-
mi, posłużyły wypadki gotujące sie u Obodrytów,
2. Książęta Obodrytów Sławomir i Czedrag sami wywołują wmieszanie
się Ludwika Pobożnego w ich spory.
Iskra wojny domowej u Obodrytów trwała oddawna między
stronnikami Sławomira i synem Drążka, Czedragiem, pozbawio-
nym władzy po ojcu na korzyść Sławomira. Dopóki silna pra-
wica Karola W. trzymała ster państwa, domowym waśniom nie
było miejsca, ale po jego śmierci, pretendenci do tronu duńskie-
go, synowie Gotfryda, podburzali Obodrytów przeciw Ludwikowi.
Ten przyjmował posłów obodryckich w Compiegne i tam, jak się
zdaje, postanowił, aby Sławomir władzę podzielił z Czedragiem.
Wyrok cesarski wywołał otwarte wystąpienie stronnictw, Sła-
womir zaklinał się, że nie przekroczy więcej Łaby i nigdy nie
zjawi się na dworze cesarskim, a uważając siebie za uwolnionego
od dawnych hołdowniczycli stosunków, począł otwarcie działać
przeciw cesarstwu. Obodryci niegdyś najwierniejsi słudzy cesar-
stwa i zacięci nieprzyjaciele Duńczyków, teraz łączą się z nimi
przeciw cesarstwu i wspólnie wyprawę przygotowują. I gdy siły
Obodrytów rzuciły się na główną warownię Franko - Saksów —
Ezesfeld, synowie Gotryda jednocześnie z flotą zawinąwszy do
ujścia Łaby, spustoszyli osady saskie nad r. Styr, ale Glumi,
graf marki Północnej, spiesząc z wojskiem na pomoc oblężonym,
przybył w tym samym czasie, kiedy Obodryci okrążyli mury
zamku. Cesarscy stawili mocny opór, wskutek którego Obodryci
zmuszeni byli od oblężenia Ezesfeldu. odstąpić r. 817*). Powsta-
nie w Italii króla Berenharda, różne zamieszki, a potem sąd nad
Berenhardem, przeszkadzały Ludwikowi przedsięwziąć kroki prze-
ciw Sławomirowi, który wtedy sam jeden w kraju władał. Do-
piero w rok z górą później (r. 819) wojsko z Franków i Saksów
ruszyło nad Łabę, pod wodzą przełożonycłi nad marką saską, dla
ukarania przeniewierstwa Sławomira. B\ła to więcej pogoń za
*] Eginhard. Annal. a. 817.
— 47 —
opuszczonym od swoich Sławomirem, niż wojna. Schwytany i do
Akwisgranu odprowadzony, Sławomir stanął przed sądem, na
którym rodacy jego, przybywszy na rozkaz Niemców, zarzucali
mu różne winy. Z uczynionych zarzutów Sławomir, według wy-
rażenia sie dziejopisarza ,.nie był w stanie usprawiedliwić się ro-
zumnemi dowodami." Sąd skazał Sławomira na wygnanie,
a władztwo nad Obodrytami oddano Czedragowi, którego współ-
cześni królem zwali.'"') Mógł cesarz spodziewać sie, że Czedrag
będzie mu wiernym tak, jak niegdyś ojciec jego Drażko wiernym
był Karolowi W. Czedrag także mógł życzyć sobie najlepszych
stosunków z cesarzem, ale zmieniły się czasy: otoczenie jego nie-
pozwalało na to.
Dopóki Saksy używając niepodległości, toczyli pograniczne
boje z Obodrytami, dopóty ci ostatni szukali przymierza z Fran-
kami przeciw Saksom i ich przyjaciołom Duńczykom, ale po wcie-
leniu Saksów do cesarstwa, Obodryci nie mogli zostawać dalej
przyjaciółmi Franków, bo w takim razie musieliby żyć w zgodzie
ż Saksami, którzy korzystając z sympatyi ku nim Franków, sta-
wali się groźniejszymi niż dawniej wrogami Słowian. Zrozumia-
wszy to Obodryci, zwrócili uwagę na Daniję, jako na natural-
nego ich sprzymierzeńca przeciw zamachom cesarstwa. Czedrag
musiał uledz wpływowi okoliczności i na wzór Sławomira wejść
w porozumienie z synami Gotfryda. Z tego powodu cesarz pozwolił
Sławomirowi powrócić do kraju, lecz w podróży Sławomir, przyją-
wszy chrzest, umarł r. 821.''*) Czedrag pozbył się niebezpiecznego
rywala, a lud obodrycki nowego zniszczenia i wojny domowej.
Cesarz Ludwik, będąc zajęty ciężką wojną z Ludewitem
Chorwackim, która się już trzy lata toczyła (819 — 822), nie mógł
zwrócić całej swej siły przeciw Czedragowi; rozkazał jednak Sak-
som zbudować zamek nad r. Delbądą (w Lauenburgu) i wypędzi-
wszy z tej miejscowości Słowian, załogą swoją osadzić, dla wstrzy-
mania napadu nieprzyjaciół. Wszakże to nie przeszkodziło po-
'') Eginhard. Annal. a. 8iq.
*) Eginhard. Annal. a. 821.
_ 48 -
słom obodryckim zjawić się przed cesarzem we Frankfurcie, dokąd
także przybyli posłowie: Serbów, Weletów, Czecłiów, Morawów
i od południowycli Obodrytów.") Był to zjazd posłów wszystkicłi
pogranicznycli z cesarstwem ludów słowiańskich, z którycli ka-
żdy miał swe szczególne sprawy do załatwienia.
Nie doszły do nas wiadomości czego mianowicie dobijali się
u cesarza posłowie słowiańscy, ale zważając na wypadki przed-
stawiamy sobie następne. Obodryci i Walety (Lutyki) szukali
rozstrzygnienia, każdy na swą korzyść dawnycli sporów, dając
tym sposobem cesarzowi powód mieszać się do ich spraw domo-
wych, waśnić ich między sobą jeszcze więcćj, aby potem łatwiej
jednych i drugich do uległości zmusić. Serbowie nadłabscy mieli
pograniczne zajścia z markgrafami i zapewno zażalenie z powodu
niedawnego (r. 820) napadu Franków, przeciw którym walczył
Ludewit, jak niektórzy mniemają, król dolnołużycki.^) Obodryci
Wschodni, sąsiedzi Serbów, z nad r. Timoku mogli mieć sprawę
z cesarstwem z powodu Ludewita chorwackiego, który po niefor-
tunnym trzyletnim boju z Frankami, znalazł u Serbów przytułek.
Czesi z Morawianami składali cesarzowi podarki, a chociaż cel ich
poselstw niewiadomy, nieomylimy się jednak dopuszczając niezado-
wolenie ich z pogranicznych grafów, a może już i z biskupów
bawarskich, wcześnie bardzo zamyślających wybieranie dziesię-
ciny z Czech i Morawy.
Ludwik Pobożny, jak utrzymują dziejopisarze, nie lubiący
wojny, a w rzeczywistości będąc w trudnych okolicznościach dla
utrzymania tego, co mu się dostało po ojcu, nie mógł przedsię-
brać' dalszych zaborów. Naturalnym więc celem jego polityki
'^) U Eginharda pod r. 822 nazwani: „Praedenecenti". — Abodriti, qui vulgo
Praedenecenti vocatur et contermini Eulgaris Daciam Danubio adjacentem incolunt
(Eginh. an. 824). U geografa Bawarskiego nazwani Osterabtrezi = Wschodni Obo-
dryci, przedzieleni od niższej Morawy Timoczanami z nad r. Timok. Lelewel, Na-
rody vni, 20.
**) Exercitum suum misit (I^udovicus imp.) adversus orientales Sclavos, quo-
rum dux nominabatur Liduit, quem in fuga verterunt et terram illam vastaverunt.
Tbegan)us sub an. 820 apud Pertz. \I. G. II 596. O Ludewicie w Cz, Ma. Serb.
1849—50. s. 34.
i
— 49 —
było stanąć jako sędzia i rozjemca sporów nietylko cesarstwa
z pogranicznymi ludami, ale nawet i wewnętrznych pomiędzy osta-
tnimi rozterek. Świetność majestatu cesarskiego wsławionego po-
wodzeniem oręża i wspieranego powaga kościoła, jakże w^ysoko
panowała nad umysłami masy ludów słowiańskich, bytujących
według dawnego obyczaju w prostocie pogaństwa, a co więcej
powaśnionych między sobą i wyrzekających się zlania w większe
ciała społeczne, z obawy stracema swobody plemiennej. Blask
tronu cesarskiego pociągał Słowian na zjazdy w nadziei uzyskania
czegoś, — w rzeczywistości odchodzili zaplątanymi w sidła poli-
tyki. Nad Łabą trwał spokój, wojna na lat kilka ustała. Słowia-
nie odpoczywali, a Franki zajęci powstaniem Chorwatów pod
wodzą Ludewita (819 — 822) i w obec gotującego się jeszcze sil-
niejszego powstania nad Drawą i Sawą,'*) zniewoleni byli zosta-
wać w zgodzie z nadłabskimi Słowianami.
3. Książęta Weletów Miłogost i Czeledrag, tudzież Czedrag obodrycki
i Tungło serbski na dworze cesarskim załatwiają sprawy domowe.
Demoralizaoya książąt.
Spokojni ze strony cesarstwa, Słowianie zyskali czas do urzą-
dzenia się w domu, ale ich przedewszystkiem zajmywały zamieszki
wewnętrzne. W pierwszej ćwierci IX w. u Weletów panował Luba
razem z braćmi, ale że był starszym, przy nim według obyczaju,
ze stawała i władza najwyższa. W zaszłej między Obodryta-
mi a Weletami wojnie Luba poległ, zostawiwszy dwóch synów:
Miłogosta i Czeledraga. Walety wybrali na ..króla" starszego
brata ^lilogosta, ale przekonawszy się, że on nie był godzien
tego dostojeństwa, stosownie do obyczaju, wypędzili go z kraju
a młodszego brata ogłosili królem. W Maju r. 823 bracia Mi-
łogost i Czeledrag, zjawiwszy się we Frankfurcie, przedstawili
sprawę swą na rozstrzygnienie Ludwikowi. Nie zaniedbał on
•) o siedmioletniej walce Chorwatów z Frankami (825 — 830) za panowania
księcia Poriny, w skutek której Chorwaci wybili się na wolność i zupełną nie-
podległość zyskali, niżej § 34.
Tom Ul. 4
skorzystać z tak doskonałej okoliczności, dla utwierdzenia swego
wpływu nad Słowianami i dla tego rozkazał dowiedzieć się:
któremu mianowicie z braci lud daje pierwszeństwo, a otrzyma-
wszy zapewnienie, że lud stoi po stronie Czeledraga, mianował
go księciem, ale i Miłogosta skrzywdzić nie chciał. Obdarzył
więc cesarz obu braci i od obydwóch otrzymał przysięgę wier-
ności.^^) Na tymże sejmie oskarżonym został książę Obodrytów
Czedrag, zapewno przez pogranicznych grafów saskich, jakoby
przeniewierzywszy się Frankom, uciekał się do różnych wykrętów
długi czas, aby się nie zjawić na dworze cesarskim. Ludwik po-
słał komisarzy do Czedraga, który odprawiając ich napowrót, po-
słał z nimi kilku dostojniejszych mężów dla zapewnienia cesarza,
że jeszcze przed nastąpieniem zimy on osobiście przed cesarzem
stanie. Spełniając przyrzeczenie, Czedrag jeszcze w tymże roku,
w towarzystwie obodryckich dostojników, przybył do Compiegne
i w sposób zadowalniający wytłómaczył powody, które mu prze-
szkadzały być u cesarza „a chociaż w niektórych razach zdawał
się być winnym, ze względu jednak na zasługi przodków wszy-
stko mu przebaczono, pozwolono wrócić do swego państwa, przy-
czem i obdarzono go jeszcze" r. 823.^^)
W Październiku r, 826 na sejm w Ingelheimie zjawili się: Cze-
drag książę Obodrytów i Tungło zwierzchnik czy książę Serbów,
oskarżeni o zdradę. Cesarz wziąwszy w zakładniki synów Tungła,
pozwolił mu wrócić do domu, a Czedraga zatrzymał, wyprawiw-
szy tymczasem posłów do kraju Obodrytów dla zbadania opinii
narodowej. Po powrocie posłów, doniesiono cesarzowi, że chociaż
między Obodrytami niema jednomyślności, ale możni zgadzają się
przyjąć księcia swego. Wtedy Ludwik rozkazał wziąć od Obodry-
tów zalcladników, a Czedragowi powrócić władzę.^")
Dopuszczamy, że obawa o utratę władzy, a może i niepod-
ległości kraju, zmuszały książąt słowiańskich korzyć się przed
^0) Eginhard. Annales, 823.
^1) Eginhard. Annal. a. 823,
^2) Eginhard. Annal. a, 826,
_ 51 —
cesarzem, przesiadywać na jego dworze, dobijać sie zaufania,
ale jakże wytłómaczyć możnowładców obodiyckich, którzy
udali sie do cesarza ze skargą na księcia Czedraga? Cóż pobu-
dzało serbskich dostojników, niezadowolnionych ze swego księcia
Tungła, podobnie postąpić? Widocznie demoralizacyj a, pod wpły-
wem cudzoziemskim, wkradła sie głęboko w społeczność ów^czes-
nycłi Słowian nad Łabą i podzieliła ją na stronnictwa. Stron-
nictwa te musiały być dość silne, jeśli książęta nie mogąc podo-
łać im, spieszą dla usprawiedliwienia się przed cesarzem. O ileż
w pojęciu Słowian cesarz stał wyżej od icłi własnycłi książąt?
§ 34
Osłabienie przewagi cesarstwa nad Słowianami.
i. Niepowodzenie Franków w bojach z Chorwatami zniewala Ludwika
Pobożnego do oględnego postępowania z Serbami, Czechami, Obodryta-
mi i Weletami.
Podczas gdy Ludwik Pobożny na dworze swym w Com-
piegne, Ingolsztadzie i Frankfurcie przyjmywał książąt i posłów
słowiańskich, rozsądzał ich sprawy, karcił i nagradzał, nad Dra;-
wą i Sawa kipiała straszna, barbarzyńska wojna Franków z Chor-
watami. W ciągu siedmiu lat (825 — 830 r.) Chorwaci morze
krwi własnej przelawszy, stargali wszelkie usiłowania Franków
i zmusili cesarza do uznania ich niepodległości. Wiedział cesarz
jak liczne jego wojska, z Francyi różnemi drogami doszedłszy
nad Drawę, już więcej nie wracały, wiedział jak wódz jego Ko-
cilin (Gosselin?) nie szczędził płci, wieku i mienia,^) a jednak
wszystko napróżno. Kocilin uciekł,-) wojska jego wyginęły,
przewódzca Chorwatów Porina tryumfował, przyjął chrzest, zy-
skawszy przez to silnego zastępcę w papieżu, Niedziw więc, że
^) Constan Porphi. de Administ. Imp. cap. 30. „Tanta in eos crudelitate
utebantur Franci, ut lactentes adhuc eorum pueros occidentes canibus objicerent.
2) Kocilin nie byl zubity, jak utrzymuje Purpurorodny, gdyż później jeszcze
w r. 834 zjawił sie. Szafarzyk. Star. Slow. § 33 str. 302.
4*
- 52 —
pobożny cesarz okazywał się pov^'oInym względem Słowiańszczyzny
nadłabskiej, przysłuchiwał się opinii ludowej i przyj mywał stronę
tego księcia, za którego stał lud. Cesarz starał się nieobrażać
uczuć narodowych, a jego margrafy wstrzymali swe zapędy do
zaboru ziem słowiańskich. Trwał więc pokój stały z Czechami,
Serbami i Pomorzanami. Wszakże wypadki u Słowian chorwa-
ckich niezostały bez wpływu i na Słowiany nad Łabą. Książęta
Obodrytów niegdyś tak posłuszni Karolowi W,, teraz unikają
odwiedzin cesarskiego dworu, porozumiewają się z Duńczykami.
Welety wyłamali się zupełnie od wszelkich obowiązków wzglę-
dem cesarstwa, tak że spółcześni pisarze nie znajdywali nic go-
dnego zapisać o nich. Czechowie i Morawjanie cieszyli się zupełną
niepodległością, a Serby i Łużyczanie, nie chcąc wiedzieć nawet
o jakiej bądź zależności od cesarstwa, przyjaźń dlań księcia swego
Tungla za zdradę poczytali. Sławiańszczyzna ożywiła się myślą
swobody narodowej i wyłamawszy się powoli z pod jarzma wło-
żonego na nią przez Karola W., gotowała się porwać ostatnie
stosunki przyjaźni z cesarstwem.
2. Założenie biskupstwa Hamburgskiego r. 834. Anskar apostoł Północy.
Wśród niepowodzeń oręża cesarz Ludwik oddawał się spra-
wom pobożnym, zamierzając winnicę Chrystusa zasadzić na da-
lekiej północy, co posłużyło by razem i do powiększenia maje-
statu cesarskiego, przez podciągnienie pod jego władzę ochrzco-
nych ludów. W roku 823, arcybiskup reimski Ebbo, z polece-
nia cesarza i upoważnienia stolicy apostolskiej, udawszy się do
Danii dla opowiadania ewangelii, wielu ludzi nawrócił.^) Cesarz
darował mu majętność Wełna, albo Welnau w Nordalbingii, te-
raz Miinsterdorf, niedaleko Esesfeldburga, gdzieby mógł mieć
przytułek i stanowisko dla stosunków z ludami Północy.*) W tymże
czasie udało się cesarzowi skłonić pretendenta duńskiego Ha-
") Eginhard. Annal. a 823.
*} Rimberti. Vita S. Anskarii 13. 14. Pertz M. G. II
— 53
ralda do przyjęcia chrześciaństwa, z towarzyszami swymi w Mo-
guncyi r. 826.^) Z powracającym do Danii Haraldem, cesarz posłał
mnicha korbejskiego') Anskara dla apostołki na Północy. Szedł
Anskar do Szwecyi, znalazł tam prozelitów i w nagrodę miano-
wany został arcybiskupem północnych krajów (r. 831), Wtedy
Ludwik zamierzając uskutecznić zamiary ojca, ustanowił arcybis-
kupstwo nad Łabą w Hamburgu (r. 834). Była to metropofia pół-
nocna do nawracania, według dokumentu r. 835, Danów, Szwedów,
Norwegów, Farejców, Grenlandów, Islandów, Finnów i Słowian')
Anskar został prymasem ludów północy i wschodu, zajął się wy-
łącznie Skandynawami, a do Słowian niezaglądał nawet. Kupo-
wał on wreszcie chłopców słowiańskich, i na naukę oddawał ich
do klasztoru Turholt we Flandryi,^) podarowanego arcybiskupowi
hamburgskiemu dla zwiększenia jego dochodów. Z tego można
Wnioskować jak mało miał Anskar nadziei na powodzenie chrze-
ściaństwa wśród Pomorzanów i uzyskania od nich daniny na
utrzymanie arcy biskupstwa. Z czasem gdy klasztor Turholt od-
padł od biskupstwa hamburgskiego, opat tameczny uczniów swych
w poddanych obrócił.
3. Nienawiść do chrześciaństwa sprzymierza pogan północnych ze Sło-
wianami przeciw cesarstwu. Opamiętanie Słowian.
Założenie metropolii chrześciańskiej w Hamburgu trwogą
napełniło sąsiednie słowiańskie ludy o cześć swych bogów, ró-
wnie jak i Skandynawów o cześć Odina i Walhali. Zrozumieli
poganie, że chrześciaństwo przynoszone przez Niemców, zwia-
stuje nowy porządek rzeczy, niezgodny z ich wyobrażeniami
6) Eginhard. Annal. a. 826.
*) Klasztor Corbie nad r. Somme, w pobliżu Amien, później przez Ludwika
Pobożnego przeniesiony, pod nazwa Nowo - Korbejskiego, do kraju Saksów, nad
Wezer.
') Hasselbach. Codex Pomeraniae, dyplomat pod Nr. 3. ma być zmyślonym
przez mnichów korbejskich, ale w każdym razie jest bardzo ważnym dokumentem
we względzie geografii Pomorza,
8) Rimberti. Vita S. Anskarii Pertz. M. G. IJ. Porów. Ranmer. Regesta s. 21];
Barihold (Jeseh. v. Riigen und Pommern. I s. 220; Wiger. Mekl. Annalen s. 14, 131.
— 54 —
i swobodą. Hamburg stanął solą w oku zarówno Słowianom,
jal< i Skandynawom. Odtąd dawne boje miedzy Słowianami
a Skandynawami ustają. Północni poganie bratają się przeciw
wspólnemu nieprzyjacielowi — clirześciaństwu, reprezentowanemu
w icłi oczach przez Niemców. Odtąd Wikingi normańscy nie
łupieżą wiecój słowiańskicli grodów pomorskicli,'') a całą swą
energia zwracają na pobrzeża krajów clirześciańskich. Obodryci
zerwali stosunki z Frankami i pierwszy raz wspólnie z Weletami
występywali w latacłi 835 i 836 przeciw wojskom cesarskim,
wyprawionym dla zmuszenia icłi do uległości. ^^) Napad ten za-
drasnął króla duńskiego Erika, który zaraz począł sie domagać,
aby Ludwik zrzekł się władzy nad Obodrytami i takową, razem
z krainą Fryzów, oddał Danom.") Ludwik odrzucił takowe do-
maganie się: wojna ze Słowianami ciągnęła się bez skutku, cłio-
ciaż wodzowie cesarscy, wróciwszy do domu chwalili się z upoko-
rzenia Słowian (r. 838). Kłamstwem to jednak było, ponieważ
Słowianie jeszcze później, wspólnie z Duńczykami łupieży li po-
granicza cesarstwa i oprócz Obodrytów z Weletami, do boju wy-
stępywali Chełmianie i Serbowie. Wysłane przez Ludwika
wojsko saskie przeciw Koledyczam w okolicy Lipska bytującym,
wpadło do tej krainy i stoczyło z Serbami pod grodem, przez
Niemców Kiesigesburg, albo Kozin esburg zwanym ^^) zaciętą bi-
twę, w której zwierzchnik serbski Czemisław poległ, a gród jego,
9) Napad duńskich "Wikingów na jakieś miasto słowiańskie (jak domyślają
się niektórzy Wolin) i zlupieżenie go około r. 836, 837, było czynem hulaszczej
drużyny, ale systematycznych napadów, jak dawniej, w IX, w. już nie było.
'") Adalgarius et Egilo comes ad Abodritos et Wilzos a fide deficientes du-
dum directi, reversi sunt, adductis securse obsidibus imperatori deinceps subditos
fore nunciantes. Prudentii Trecensis an. 838. M. G. I.
*') An. 838. „Missi Horich . , . . piratarum in nostros fmes dudum irruen-
tium maximos a se ob imperatoris fidelitatem captos atque interfici iussos retulerunt,
petentes insuper sibi dari Frisianos atque Abodritos. Cujus petitio, quanto impera-
tori indecens sive incongrua visa est, lanto vilius spreta et pro nihilo ducta est. Pru-
ducentii Trecensis an, 838.
^2) Według niektórych pisarzów ma być Ouetz, według Jencza Kothen. Po-
wieść o Serb. kr. C. M. S. 1849 — 50. I, 35. Może po stowiańsku zwał sie Kozi-
gród, Kozin?
— 55 —
tudzież jedynaście zamków zwycięzcy opanowali r. 839 J") Korzyści
jednak z tego zwycięstwa cesarstwo nieotrzymało. Późniejsze wy-
padki dowodzą, że Serbowie zachowali niepodległość, równie jak
i sprzymierzeńcy ich Obodryci, Welety i Chełmianie.^^) By 6 może
przypadła w tym czasie śmierć Ludwika Pobożnego r. 840 od-
wróciła ciosy wymierzone przeciw Słowianom, w każdym razie
ze zgonem cesarza Solawa i Łaba, tak samo jak i podczas zgonu
Karola W., dzieliły Niemców od Słowian, z tą tylko różnicą, że
Słowianie w r. 814, przygnieceni moralnie, starali się o względy
cesarskie, poniekąd byli nawet w zależności i między sobą wa-
śnili się, a teraz nabrawszy odwagi i rzuciwszy domowe zatargi,
razem stawali do odporu nieprzyjaciela, z którym nigdy już wię-
cej godzić się nie zamierzali. Powrót pojęć i usposobień doko-
nywał się powoli, po ciężkich stratach i doświadczeniach, — co-
kolwiek zapóźno, bo dał Niemcom czas utwierdzić się nad Łabą,
ale za to był stanowczy i na dwa wieki przedłużył niepodległość
Słowian prawego brzegu Łaby.
§ 35.
Słowianie nie korzystają z rozpadnięcia cesarstwa.
I. Zaburzenie w Niemczech po śmierci Ludwika Pobożnego. Odpadnię-
cie Niemiec od cesarstwa r. 843.
Trzej synowie Ludwika Pobożnego, nie mogąc pogodzić
się w odziedziczeniu spadku po ojcu, chwycili za oręż, aż naresz-
t
^') Saxones contra Sorabos, qni Colodici vocantur apud Kesigesburch dimi-
cantes, victoriam adepti sunt. regeque ipsorura Cimusclo interfecto eandem urbem
;et undecem castella ceperunt. Prudent. Trecen. an, 839. M. G. I 436.
t ^*) W tomie I[ s. 144 — 5 niniejszego dzieła powiedziałem, że pod nazwa
Hluni, Linones, Linai wypada pójmy wać Chlumian, Chelmian,
którzy po lewym brzegu Łaby bytowali. Dla dokładniejszego zaś zrozumienia polo-
ani geograficznego i nazwy wzmiankowanego ludu, daje tu następne objaśnienie.
Wyprawy Karola W., Ludwika Pobożnego i Ludwika Niemieckiego dotlcneły
niejednokrotnie ludek zwany Hluni, Linones, Linai. I tak: R. 795.
usque ad fluvium Albim pervenit (rex) ad lo;um qui dicitur Hliuni (Eginhard);
- 56 -
cie starszy z nich Lotar, rozbity przez młodszych braci, jał sie
ostatecznych środków.
W Saksonii znajdywało się podówczas mnóstwo burzliwych
żywiołów, gotowych do rokoszu i przywrócenia porządku takiego,
jaki istniał przed reformami Karola W., a początkiem swym sięgał
odległycli czasów. Wiadomo, że Saksy byli przybyszami ze Skan-
dynawii, osiadłymi powiększę] części na ziemiach słowiańskich przy
ujściach Łaby i Wezery w niepamiętne wieki. Wiadomo także,
jak w połączeniu z Frankami Saksy, rozbiwszy r. 531 Durzyńców,
ziemie ich opanowali, dawnych mieszkańców pozbawiwszy własno-
ści, częścią wymordowali, tych zaś, którzy przy życiu zostali, utrzy-
mali jako robotników na ziemiach zdobytych. Lud ten służebny
zwał się łasi,') w ciągu trzech wieków mieszając się z Niem-
cemi, zniemczał, ale szczególnej przyjaźni dla Saksów szlachetnych
(edelingów) i właścicieli ziemskich (frilingów), "żywić nie mógł.
R. 808 Karolus Albiam ponte junxit, et CKercituai cui praeerat in L i n o n e s et
Smeldingos. (Eginhard), R. 808 in Saksonia ultra Albiam ad illos Sclavos,
qui Yocantur L i n ai. (Chr. Moissiac). R. 811. Missit imperator exercitum ultra Al-
biam ad illos Sclavos, qui nominantur Lanai et Bethenzer. (Chr. Moissiac),
R. 839. Contra Abodritorum et qui dicuntur L i n o n e s. (Prudentii. Trecens.).
R. 858 in Abodritos et L i n o n e s. (Rudolfii. Fuld. annal.). R. 877 Sclavi, qui
yocantur Linones et Siusli, eorumque vicini defectionem molientes solitum
dare censum renuunt. (Annal. Fuld.), Z tego widać, że wzmiankowany ludek mie-
szkał po lewym brzegu Laby, w sąsiedztwie Smolanów i Byteńców, jak na mapie
do tomu IT, oznaczono. A co sie tyczy nazwy, to wyrażenie kronikarza r. 795
„locum H 1 i u n i" oznacza c h 1 u m y, c h e 1 m y, od których powziął lud nazwę
Chlumian, Chełmian, przekręconych przez kronikarzy w Linonów, Linów. OJ nich
wypada odróżniać Lino w, (Lini), którzy mieszkając po prawej stronie Łaby, wśród
blót i lasów, kolo jeziora Moryckiego, składali małą włość, nie posiadającą ani siły
ani możności z przyczyny oddalenia od Laby, stawać na linii bojowej nad Łabą do
walki z Niemcami. Podobna cześć należy Chelmianom (I^inonom), ujarzmionym za
Karola W., a później na wolność wybijacącym się. Tem się daje usprawiedliwić wy-
rażenie kronikarskie, że w r. 877 L i n o n y (Cbełmianie) S u s ł y i inni sąsiedzi
odmówili płacenia daniny, (solitum dare censum renuunt). To do Chlumian tylko za-
stosowane być może, bo Liny, z okolicy jeziora Maryckiego, do boju z Niemcami
w IX wieku nie występywali, a przeto i do płacenia im daniny zobowiązywani być
nie mogli.
') Nidhard opisując urządzenia Saksonii przez Karola W., rozpowiada o po-
dziale ludu na: edhilingi, sunt qui frilingi, sunt qui lazzi illorum lingua dicentes,
latina vero lingua hoc sunt: nobiles, ingenuiles alque servlles. Historiarum liber IV
Pertz. Mon, Ger. II 667—668.
I
- 57 -
choćby z ekonomicznych przyczyn, nie mówiąc o tradycyi, która
im lepsze czasy przypominała. Lotar wezwał do oręża niższa
klasę ludu, do której i łasi należeli, obiecując im majątek klas
wyższych, powrócenie pogaństwa i dawnego porządku rzeczy.
Lud powstawszy masami, biegł pod sztandary Lotara, gromadził
sie pod nazwą S t e 1 li n g a, opanował majątki z których edelingi
uciekali.-) Spodziewano sie, że i Słowianie połączywszy sie ze
Stellingami, pomogą do wywrócenia porządku przez Karola W.
zaprowadzonego; — wezwano i Duńczyków, obiecując im ustą-
pić jakiś kraj, zapewne Nordalbingije. Ale Lotar nieumiał prze-
prowadzić ruchu, przez niego wywołanego. Udało się wiec
Ludwikowi, bez szczególnych wysileń, przełamać opór Stellingi
i powstańcze tłumy poddać pod surowe ustawy, spychające ro-
botników do stanu niewolników^) r, 842.
Po trzyletniem zaburzeniu stanęła miedzy braćmi umowa
w Verdun r. 843, w skutek której Niemcy ostatecznie oddzieliły
sie od cesarstwa, a pierwszym królem Niemiec został syn Lu-
dwika Pobożnego, Ludwik Niemiecki.
Odtąd Słowianie pozbyli sie na zawsze niebezpiecznych od-
wiedzin Franków, ale za to znaleźli się w obec Niemców spojonych
prawicą. Karola W. w jedno państwo. Nowy sąsiad gorszy był
od poprzedniego: więcej dziki i bardziej nienawistny Słowianom.
2. Słowianie nie korzystają z rozdarcia cesarstwa. Obodryci burzą
Hamburg.
Trzyletnie zaburzenie w Niemczech podawało Słowianom
dogodną zręczność upomnić się za swych braci załabskich, jeszcze
*) Hinc eliam in Saxoniam missit, frilingis lazzibusque, quorum infinita mul-
ttudo est, promittens.. si secum sentirent, ut legem quam antecessores suł, tempore
quo idolorum cultores eranl, habuerant, eamdem illis deinceps habendam concederet.
Qua supra modum cupidi, nomen novum sibi, id est Stellinga, imposuerunt, et in
unum conglobati, dominis a regno pene pulsis, morę antiąuo qua qoisque volebat
legę vivebat. Nitbardi. Histor. lib. IV M. G. II 669.
^) Porów. Maciejowskiego. Histor. prawod. slow. T. I § 535. Roczniki
Kromki str. 97. Dopełnienia doHist. praw. slow. sir. 50. Wigger. Mekl. Annal s. 16.
- 58 -
przez Karola W. ujarzmionych, dla czego wypadało wspólnemi si-
łami zdobyć stanowiska saskie w Magdeburgu, Czartowie, Hoch-
bukach, Hamburgu i Ezesfeldzie, przywrócić panowanie swoje
w Nordalbingii, jak było między 804 — 810 r. i opanować ujście
Łaby, do czego wielka pomoc Słowianie znajdywali we flocie
duńskiej, gotowej w każdej chwili do działania przeciw Karlo-
wingom. Ale Słowianie w tym czasie nie dojrzeli jeszcze do
pojmowania interesu narodowego, a tem bardziśj dalecy byli od
przejrzenia w przyszłość. Byli gotowi bronić do upadłego swe
siedziby, każdy z osobna, łączyć się nawet niekiedy do wspólnej
obrony, ale do działania wstępnym bojem przeciw nieprzyjacie-
lowi wtedy gdy ten nie napadał na nich, — nie łatwo im było.
Jedni Obodryci, zaprawieni w długich walkach z Saksami, Duń-
czykami i Frankami, nauczyli się prowadzić wojnę zaczepna
i korzystać z dogodnej pory. Oni jedni ze Słowian, wśród zabu-
rzeń 841 — 842 r., ruszyli się przeciw cesarstwu i wspólnie z Nor-
manami napadli na Hamburg. Napad był tak gwałtowny, że
nawet okoliczni mieszkańcy nie zdążyli na pomoc miastu. Arcy-
biskup Anskar zamierzał z mieszczanami i przedmieściem Ham-
vik bronić się, ale nacisk nieprzyjaciół zmusił go do ucieczki tak
spiesznćj, iż ledwo zachwycił z sobą relikwie świętych, płaszcza
jednak unieść nie zdążył. Poganie opanowawszy miasto, łupie-
żyli kilka dni, a potem zapaliwszy domy odeszli r. 842.'') Anskar
*) Zkąd przybyli ci rozbójnicy, kto byli, a nawet w którym roku na Ham-
burg napadli — niewiadomo, Adam Bremeński wypadek ten stosował do r. 840,
ale wcześniejszy Nithard o zburzeniu Hamwiku wspomina między wypadkami r. 842.
Nithard pod r. 842 mówi: Per idem tempus Nortmanni Contwig depraedati sunt
inibiąue niare trajecto Hamwig et Novdhumwig similiter depopulati sunt. Historia-
rum lib. IV. M. Ger. II, 669. Późniejsze legendy wspominają o jakimś księciu
słowiańskim Borucie, który wladal na pograniczu z Niemcami i jako poganin napa-
dał na chrześcian. (Legenda de ss. martyribus interfectis in Hamburgh, w Leib-
nica Scriptores rerum Brunsvicen. I, 184). Przypomnić wypada, iż w owym czasie
Słowianie pomorscy wspólnie ze Skandynawami działali przeciw Karlowingom, a za-
tem nic dziwnego, jeśli pod nazwą Normanów, skrywa się w tym czasie nazwa Sło-
wian, zapewne Obodrytów, którzy łupieżyli Hamburg, tę metropoliję chrześciań-
Stwa, zarówno nienawistną dla Słowian jak i dla Skandynawów.
r
— 59 —
przesiadując na przeciwnym brzegu Łaby, zwiedzał pogorzelisko;
wystawiony jego staraniem kościół „przedziwnej roboty" znikł
w płomieniacli, a niespokojne czasy nie dozwalały myślić nawet
o wznowieniu metropolii.
3. Bezskuteczna wyprawa Ludwika Niemieckiego przeciw Obodrytom
r. 844. Hamburg powtórnie zniszczony r. 845. Metropolia z Hamburga
do Bremy przeniesiona r. 847.
Tymczasem Ludwik Niemiecki, uśmierzywszy powstanie
w Saksonii, przedsięwziął w roku 844 wyprawę przeciw Obo-
drytom za icli napady, jak mówią kronikarze, na Niemcy.
W zaszłym boju książę obodrycki Gostomysł poległ, a inni
zwierzclinicy z ludem musieli się upokorzyć,^) co wszakże nie
przeszkodziło im wojować znowu w roku 845 i razem z Duń-
czykami odbyć wyprawę nad dolną Łabą przeciw Niemcom.
Flota Normanów, w liczbie 600 okrętów przez króla duńskiego
Erika wystawionych, zawinąwszy do ujścia Łaby, napadła na
Hamburg, warownia którego była już wzmocniona, lecz to nie
przeszkodziło do zlupieżenia miasta,^) w czem prawdopodobnie
przyjmowali udział i Słowianie. Ludwik pospieszył z wojskiem,
pobił Normanów i w powrocie potłukłszy Słowian, zajął jakiś
gród ich r. 845.^ Dla traktowania o pokój posłowie Erika udali
^) Rudolfi. Annal. Fuld. an. 844, Hludovicus Abodritos defectionem molien-
tes bello perdomuit, occiso rege eorum Gotzo niuzli, terramąue illorum et populum
sibi divinitus subiugatum per duces ordinavit. Podobne przechwałki w Annales
Bertinian. i Annales Xantes s, a. 844.
8) Nordmanni castellum etiam in Saxonia quod vocatur Hammaburg popu-
lati, nec inulti reversi sunt. Rudolfi. Fuld. Annal. 845.
') Nortmannorum rex Oricus sexcentas naves per Albim fluvium in Germa-
niam adversus Hludowicum dirigit; quibus Saxones occurrentes, commisso proelio,
domini nostri Jesu Christi auxilio victores efficiuntur. Unde digressi Sclavorum
ąuamdam impetu et capiunt civitatem. Prudentii Trecen. an. %5.
Ludewicus rex congregato exercitu magno iter iniit ad Yinodos Ouod gentiles
cum cognovissent, e contra legatos direserunt in Saxoniam et miserunt ei munera et
obsides et petierunt pacem. At ille, concessa pace, rcversus est de Saxonia,
Annal, Xantes a. 845.
— 6o —
sie na sejm do Paderbornu, dokąd i Słowianie przybyli. Wojna
z Obodrytami skończyła się niczem.^) Ludwik mimo największej
chęci ujarzmienia Obodrytów, dopiąć tego nie mógł, albowiem
spieszyć musiał nad Dunaj, gdzie mu groziło daleko większe nie-
bezpieczeństwo ze strony tamecznych Słowian. **)
Ciągły niepokój nad dolną Łabą i przewidywanie nowych
wojen między Słowianami a Niemcami, przeszkadzały do wzno-
wienia arcybiskupstwa Hamburgskiego. Król Ludwik naznaczył
Anskara biskupem bremeńskim r. 847 i tym sposobem dwa bi-
skupstwa złączyły się w jedno. Arcybiskup północny Anskar
miał swą stolicę w Bremen, gdzie przebywał do śmierci r. 865.
Podróżował do Danii, ale o Słowianach ani on, ani jego następcy
nie myśleli, zapewno i nie mogli, bo stosunek Niemców do Sło-
wian pomorskich w IX wieku był jeden: wojna nieubłagana
w celu opanowania ziem słowiańskich. Nie przeszkadzało to du-
chowieństwu niemieckiemu granice biskupstwa hamburgo-bre-
meńskiego rozciągać aż do r. Pieny,^*') choć tam noga żadnego
apostoła jeszcze nie postała.
*) Niektórzy pisarze dają tej wojnie szerokie znaczenie, upatrują nawet zu-
pełne poniżenie Obodrytów przez zniesienie u nich z woli Ludwika władzy wiel-
kiego księcia i postawienie kraju w hołdownictwo królowi niemieckiemu. Tak utrzy-
muje i p. Pawiński (IIoJia6cKie CjiaMmie s. 51). Porównawszy jednak świadectwa
annalistów, — na podobny wniosek zgodzić się nie możemy; późniejsze wypadki obja-
śniają zupełna niepodległość Obodrytów.
*) Porów, niżej, na stronicy 63, wojna Ludwika z Morawianami r. 846.
^*) Sfałszowany przez mnichów korbejskich dolcument pod r. 786 (Hasselbach.
Codex Pomeraniae pod N. i) wykazuje pretensyje Niemców na ziemie słowiańskie.
Głosi ten dokument: terminos autem ejus (diocesis) circumscribi precepimus; id
est . . . . Liam fluvium (teraz Liihe), qui absorbetur ab Albia fluvio, de hinc trans
Albiam, ubi Bilena mergitur in Albiam, dehinc in ortum Bilene (teraz Bille), inde
ubi Trauena absorbetur a mari, deinde usque quo perveniatur, ubi Pene fluvius currit
in marę barbarum. Inde in ortum eiusdem fluminis. Hinc in Eldam. Dehinc in
Albiam. Inde in rivum Alend (Aland?), wpadająca do Laby z lewej strony blizko
Sznakenburga i t. d.
— 6i —
^H Usiłowania Ludwika Niemieckiego do panowania nad
^H Słowianami.
^m bil
^^ ja
S 36.
I. Wzrost potęgi Moimipowiczów w Morawach. Wygnany z kraju Pry-
bina przyjmuje chrzest u Franków i za dozwoleniem króla Ludwika za-
kłada księstwo Błatneńskie r. 840.
Po rozpadnięciu sie państwa Samona r. 662, nic w dzie-
jach nie słychać półtora wieku o tern, coby się nad r. Morawa
działo. Tylko z okolicznych zdarzeń możemy wnioskować, że
w ciągu tego czasu Morawy tworzyły osobne państwo pod rzą-
dem własnego rodu książąt, którzy bez wątpienia w bojach Fran-
ków z A warami (791 — 803") przewodniczyli Morawianom.^) Zajęcie
przez Franków stanowiska nad Dunajem, po wywróceniu przez
nich panowania Awarów, zbliżyło granice cesarstwa aż do posad
Morawianów, którzy dla uniknienia wojny z potęgą Karola W.
oświadczyli mu się z uległością, może i daninę płacili, ale przez to
niepodległości nie stracili. Żaden urzędnik cesarski nie gospodaro-
wał u nich.-) Książęta morawscy byli zupełnymi władcami w swym
kraju i zapewne nie z innego powodu, jak z przywiązania ludu,
panowali jeden po drugim, jakby w monarchii dynastycznej, co
się nie zgadzało z obyczajem słowiańskim.^) Częste boje z A wa-
rami, trzymającymi stanowiska w Rakusach, były dla Morawian
szkołą ćwiczenia się w sztuce wojennej i to się im później wielce
przydało.
') Porównać dzieła tego tom II s. 82.
-) Histor}cy mniemają, źe Morawianie będąc postawieni miedzy Awarami
a Frankami i znalazłszy się w konieczności rozprawiać się orężem z jednymi lub
drugimi, udali się pod ochronę Karola W. w r. 8l i i że od r. 817 zostali danni-
kami cesarstwa (Dudik. Mahrens Geschichte I, s. 109). Szafarzyk także twierdzi
o zwierzchnictwie Franków nad Morawianami, mniemając, że w skutek tego Mora-
wianie nie przyjęli udziału w wojnie Ludewita chorwackiego z Frankami r, 818 — 822
i nie mieszali się do zatargów Franków z Bólgarami r. 817 — 829 (Star. Slow, § 41, 3,
str. 475). Rozpatrywanie lej kwestyi należy do specyalnej historyi morawskiej. Tu
tylko wspomnimy, źe zależność od Franków mogła być chyba nominalną, bo w rze-
czywistości Franki nie wdawali się w sprawy Morawianów.
i*} Dudik. Mahrens Geschichte I, s. 121, 123.
— 62 —
Nazwa Morawianów zjawia się wdziejach we właściwej for-
mie^) pierwszy raz w r, 822, gdy posłowie icli razem z posłami
innycli ludów^) przybyli do Franl<furtu z darami, dla okazania
tem przyjaźni Frankom i życzenia żyć z nimi w zgodzie. W ośm
lat później zjawia się pierwszy po imieniu wiadomy władzca
morawski Moimir, zamierzający połączyć drobne ludy słowiań-
skie między górami Czeskiemi, Karpatami i jeziorem Błatnem
bytujące, aby powstrzymać szerzące się zabory Franków, którzy
już od r, 803 Morawy zaliczywszy do dyecezyi Passawskiej, sze-
rzyli clirześciaństwo i wpływ cesarstwa aż do Karpatów.") Moi-
mir zrozumiawszy swe położenie, ocłirzcił się i przez to wyrwał
sąsiednim margrafom powód do najazdów na Morawy.
Władający pod ówczas w Nitrze, głównym grodzie Sło-
waków, książę Pribina, poganin, wdawszy się z niewiadomycli
powodów w wojnę z Moimirem i wygnany przez niego z kraju
r. 830, znalazł przytułek u margrafa Rad bodą. Potem za wsta-
wieniem się Radboda, cesarz Ludwik Pobożny przyjąwszy ła-
skawie Pribinę, polecił ochrzcić go biskupowi salcburgskiemu,
przez co Pribina zyskał względy cesarskie i z pomocą margrafa
*) Dawniej Morawianie słynęli pod nazwa Markomanów, których przez nie-
obaczność za Niemców poczytano.
*) Eginhard. Annal. a, 822 Morvanorum .... legationes audivit.
8) Pograniczne z Bawarya kraje słowiańskie Karol W. zdobywszy na A wa-
rach, poddał pod władzę dwóch sąsiednich biskupów: sałcburgsliiego i passawskiego,
w ten sposób iż Pannonia przypadła salcburgskiemu, a Rakusy passawskiemu bisku-
powi. Początek taldego podziału prawdopodobnie sięga r. 803, kiedy Karol W. do
Bawaryi zdążywszy, urządzał tam sprawy Pannonii. (Eginhard. Annales a. 803). Po-
siadłości tych biskupów ciągnęły się do r. Raby, ale dopiero w r. 829 dokładniej
oznaczone zostały. W dokumencie z dnia 18 Listopada 829 r. czytamy: „ut Re-
ginharius, episcopus (Passaviensis) habeat ad diocesim suam de ista occidentali
parte fluvii, qui vocatur Spraza, ubi ipsa exoritur et in ałiam Sprazam cadit, et ipsa in
Rapam fluit; Adalramus vero Archiepiscopus ex occidentali ripa supradictarum aqua-
rum in orientali et australi parte ad diocesim Juvavensem, et ita in antea, sicut Arno
antecessor eius habuit, pleniter habeat." Erben, Regesta diplomatica. T. I, N. 23.
W innych odpisach tego dokumentu rzeki są nazwane Spiraza i Aribone; w Boczka,
Cobex dipl. I, N. 22. Jakaby rzeka kryła się pod nazwą Spraza, czy Spiraza —
dotąd nie wyjaśniono i to przeszkadza historykom do wykreślenia granic rzeczonych
biskupstw.
- 63 -
Radboda powrócił do Nitry, zajął sie szerzeniem chrześciań-
stwa, wystawił kościół św. Emmerama, przez biskupa salcburg-
skiego Adalramma jeszcze przed r. 836 poświęcony. Przyjaźń
z Radbodem trwała niedługo: Pribina z synem swoim Kociełem
zemknął do Bółgarów, a potem do Cliorwatów, którzy pod księ-
ciem Ratimirem gotowali się do walki z Frankami roku 838.
Po niefortunnej dla Chorwatów wojnie, Pribina udał się do grafa
Krainy Salacłia, za jego wdaniem się, pogodził się z Radbodem
i od Ludwika otrzymał około r. 840 w len krainę nad jeziorem
Błatneńskiem, gdzie założywszy gród Błatno (Mosburg) przy uj-
ściu r. Sali do jeziora, pracował nad rozszerzeniem cłirześciań-
stwa, jak niegdyś w Nitrańsku. Zbudował w swem księstwie
32 kościoły i aż do końca życia był przyjacielem Franków, ale
z jMoimirem pogodzić się nie mógł.') Tymczasem Nitrańska kraina
została pod władzą Moimira, który wzrósł w taką potęgę, jakiój
pod ówczas w zacliodniej Słowiańszczyźnie nie było, bo od gra-
nic bawarskicli aż do źródeł Odry i Wisły, a za Karpatami aż
do rzek Hronu i Dunaju wszystkie mu ludy podlegały.
2. Wyprawa króla Ludwika przeciw Morawianom r. 846. Niepomyślny
powrót jego przez Czechy. Powtórna wojna Ludwika z Czecłiami i Ser-
bami. Zwycięztwc Czechów r. 850.
Wzrost potęgi morawskiej nie podobał się królowi Ludwi-
kowi Niemieckiemu, który w imię idei wszecliwładztwa, przysłu-
gującej niegdyś Karolowi W. jako cesarzowi rzymskiemu, uwa-
żał siebie za spadkobiercę tej idei względem sąsiadów państwa
Niemieckiego — Słowian i do panowania nad nimi dążył. Moimir
nie cłiciał być pokornym sługą niemieckim, przez co ściągnął
na się gniew Ludwika, który wpadłszy do Morawy w Sierpniu
r. 846, synowca Moimira Rościł awa, przez Franków Rasticem
') De conversione Baiovariouin et Carantanorum libellus. Pertz. M. Germ.
XI, p, II. Jest to główne źródło wiadomości o Pribłaie. Diimmler. Geschichte der
Ostfriinkischen Reichs. II, s. 174.
- 64 —
zwanego, ustanowił księciem morawskim,**) a co sie z Moimirem
stało — nie wiadomo.
Dumny z powodzenia król Ludwik taką się zarozumiałością
uniósł, że powracając do domu przez Czechy nie zapytał nawet
o pozwolenie, jak gdyby Czecliy do niego należały. Rozjątrzeni
tem Czecłiowie rzucili się na wojsko królewskie i zadali mu taką
klęskę, że sam Ludwik o mało co nie został schwytanym.") Obra-
żony na Czechów Ludwik postanowił odwetować swą porażkę.
Czechowie przepraszać go nie myśleli. Rościsław morawski, po-
dobnie jak i Moimir, nie chciał być pokornym sługą niemieckim,
ze strony zaś Serbów dawne pograniczne spory z Niemcami — nie
ustawały. Gotowała się tym sposobem wielka wojna między
Niemcami a Słowianami.
Jeszcze za Ludwika Pobożnego, dla trzymania w uległości
Czechów i Serbów, ustanowione zostały dwie Marki turyngskie:
Południowa i Północna, w których główne stanowiska były w Er-
furcie na północ i w Hallsztadzie na południe od turyngskiego
lasu. To kraiszcze serbskie od r. 805 początek wiodące, zostawało
najprzód pod zarządem margrafa Madalgauda. Przeciw Czechom
stanowiska wojskowe Niemców były w Forheimie, Brembergu
i Regensburgu, nad którymi początkowo przełożonym był Au-
dulf.^") Gotując- się do wojny, Ludvvik w margraistwie turyng-
skiem osadził Takulfa księcia sorabskiej granicy „dux sorabici
limitis", a pograniczem przeciw Czechom zarządzał wtedy graf
®) Aniial. Fuld. a. 846, gdzie Rastiz nazwany nepotem Moimari, co
według badaczy najprawdopodobniej oznacza synowca.
") Annal. Fuld. a. 846, Inde per Boemanos cum magna difficultate et grandi
damno exercitus sui reversus est.
Annal. Prudentii Trecen. a. 846. Hludovicus, rex Germanorum, adversus Scla-
vos profectus, tam intestino suorum conflictu, quam hostium victoria conterritus, re-
versus est. Annal. Xantes. a. 846. Ipse vero cum exercitu suo contra Boemanos
perexit . , . sed periculose valde.
10) Kapitularz Karola W. r. 805: Ad Forcheim, et ad Breemberga, et ad
Regenisburg praevideat Audulfus. Erben Regesta str. 7. Ten Adolf byt markgra-
fem 805—819; później Ernest 829—861.
— 65 -
Ernest. W tymże czasie, jakby dla zapewnienia przyjaźni może
i pomocy Pribiny, Ludwik ustąpił mu na własność księstwo
Błatneńskie r. 848.^^) A gdy już wszystko do wojny gotowe było,
wojsko niemieckie pod wodzą księcia Ernesta i grafa Takulfa,
przez Cheb uderzyło na Czechy. Cłicąc sprawę załatwić poko-
jem, Czecłiowłe wysłali posłów, lecz nie do najwyższego wodza
Ernesta, a do Takulfa, mającego wielką wziętość u Słowian, za
to, że znał ich zwyczaje i mowc.^-) Rozpoczęła się krwawa,
czteroletnia wojna, w której Serbowie pomagali Czechom. Król
Ludwik sam wojsko prowadził w głąb kraju serbskiego, niszcząc
wszystko po drodze, ale Czechowie wpadłszy do kraju nieprzyja-
cielskiego, sławnem zwycięztwem upokorzyli dumę Ludwika, zmu-
sili go prosić o pokój i wydać liczne rynsztunki wojenne r. 850.^=^)
Zwycięztwo Czechów natchnęło sąsiednie Słowiany nadzieją uwol-
nienia się od wdzierstw niemieckich. Serbowie w r. 851 wal-
czyli jeszcze, lecz niepomyślnie, a Takulf, dla rozszerzenia swego
władztwa usiłował zhołdować kraje między Solawą a Modłą '*)
'^) De conversione Baioar. Pertz. M. G. Xr, p, 13. Actum in loco publico
in Regenespurc anno Domini 848, indictione XI sub die 4 Idus Octob., także Mo-
nnmenta Boica XI, 119.
**) Boemanni per legatos ad Thaculfum directos, cui prae ceteris credebant
quasi scienti leges et consuetudines Sclavicae gentis, erat ąuippe ,.dux sorabici li-
mitis". Annal. Fuld. an. 849. Urodzony w okolicy Fuldy, zapewno z rodziców
słowiańskich, Takulf miał dobra w prowincyi „juxta Bohsmiam, Sarowe (Serbsko)
nuncupatam", był jednym z głośniejszych mężów swego czasu i miał jeszcze tytuł :
„de Bohemia comes". Raumer. Regesta, an. 873; Miilverstedt. Regesta Archi-
episcopatus Magdeburgensis. T. I, p. 12. Ten Takulf urząd księcia „sorabici limi-
tłs" sprawował od r, 848 do r. 873, po nim Ratolf r. 874 — 880, Poppo r. 880 — 892;
Konrad 892, a po nim Burchard do r. 908. O Takulfie szczegóły w Knochenbauera
Geschichte Thiiringens. 1863. s. 23 — 27.
>») Annal. Fuld. Rudolft. Pertz. M. G. I, 366—367; Prudent. Trecen, M.
G. I, 444. Annal. Xantes. Pertz. II, 229. Szafarzyk. Star. Sław. § 39, 5, s. 445
§ 43» 5. s. 540; Palacki. Dejiny, I, ks. II, r. IV, s. 132.
") Annal. Fuld. an. 851. Pertz, I, 367; Annal. Xantes an. 851. Pertz,
II, 229, Scheltz. Geschichte der Lausitz, s. 18. Teraz Mulda; w dokumentach Milda
według K. Polana, ma sie zwać Modła. Lużica r. 1890. X. 5, s, 40,
Tom III
— 66 —
3. Walka króla Ludwika z Rościsławem r. 855. Slawitah pan na Wi-
toraziu podaje powód do zatargów Rościsława z Ludwikiem I Serbami
r. 856. Takulf przedłuża najazdy na Serbów.
Tymczasem w Morawii Rościsław obmyślał środki dla uzy-
skania zupełnej niezależności od Ludwika. Próbował on droga
układów osiegnąć zamierzonego celu, słał do Moguncyi posel-
stwo w r. 852, jednocześnie z poselstwem Bółgarów,^'') którycli
starał się na swą stronę przyciągnąć, a może i przymierze z nimi
zawarł.'^)
Gdy układy nie doprowadziły do zgody, Ludwik wypra-
wił się w r. 855 przeciw Rościsławowi i obiegł go w warownem
stanowisku, lecz doświadczywszy mężnego oporu, musiał ustępy-
wać po lewym brzegu Dunaju, będąc ściganym przez Rościsła-
wa J'^) Kronikarze niemieccy nie zapisali szczegółów niepomyśl-
nego dla nicli zdarzenia i dla tego rezultatów wojny nie znamy,
ale z ogólnego biegu zdarzeń możemy wnioskować, że Ludwik
był pobity, '*') a Rościsław uważał się za swobodnego od wszel-
kicłi zobowiązań, daninę przestał płacić i zbiegów królewskicłi
przyj my wał do siebie.
W tymże czasie dwaj synowie Witorada, czeskiego pana na
Witoraziu, kłócili się o dziedzictwo po ojcu.'''') Jeden z nich Sla-
witah, wygnany przez wojska bawarskie z swych posiadłości,
szukał u Rościsława pomocy. Król Ludwik stanął po stronie
drugiego brata, wspieranego przez serbskiego zwierzchnika Cze-
ścibora (r. 856), mianował wygnanego Czecha panem na Wito-
^5) Annal. Fuld. Pertz. I, 367, in cWitate Mogontia . . . legatiooes Bulgaro-
rum Slavorumque audivit et absolvit. Że tu pód nazwa Słowian tnają sie rozuńiieć
'Morawianie, to z tekstu kronikarza, wypada.
'<^) Annal., Pruden. Trecen. Pertz. I, s. 448, Bulgari, sociatis sibi Sclayis,;et,
ut feitur, a nostris muneribus inyitati, adve|^us Hludovicum, GennanJae regem, arci-
ter promoventur, sed domino pugnante vincuntur.
i'^) Annal. Fuld. an. 855.' Prud. Tieceną. an. 855.
'**) Dudik. Mahrens Geschichte. I, s. 133.
'") Putri wyżej § 20, tom II, sir. 386.
I
— 67 —
raziu i słał wojsko przeciw Rościsławowi, ale ten dzielnie wsparł
Slawitaha i najecliał wschodnicli Serbów, co sprawiło wielkie
rozdrażnienie między Serbami tak, że zwierzchnika swego Cześci-
bora, przycłiylnego niemieckim zamiarom, zamordowali r. 858.-^)
Kronikarze nie oznaczyli jakiej potęgi i gdzie było państwo
Cześcibora, wspominają tylko, że w Landskronie, koło Zgorzelca
miał swój gród i był względny dla swych nieprzyjaciół. Bada-
nia historyczne udowodniają, że władztwo Cześcibora rozciągało
się na milczańską i łużycką ziemie.-^)
Kiedy król Ludwik działał przeciw Morawianom, książę
serbskiej granicy Takulf wojował z silnym serbskim ludem Gło-
maczami (r, 856), a dwa lata później, z polecenia Ludwika, wy-
konał nową wyprawę przeciw Serbom, lecz musiał poprzestać na
korzyściach, jakie między Solawą a Modłą osięgnął.--) Później-
sze wypadki i to mu wydarły.
§37.
Wojny Ludwika Niemieckiego ze Słowianami
r. 858—869.
I. Słowianie nadłabscy wspólnie z Normanami działają. Walka po całej
wschodniej granicy Niemiec. 858 — 860. Śmierć Pribiny r. 860. Wojna
króla Ludwika z Obodrytami r. 862.
Ledwo król Ludwik skończył wojnę z Morawianami i po-
zbył się kłopotu w sprawie Cześcibora (856 — 858), a już musiał
spieszyć do obrony północnych granic państwa, zagrożonych
przez Normanów i Słowian. Nie obeszło się w " tym razie bez
podżegania króla Lotaryngii Lotara przeciw bratu Ludwikowi
20) Annal. Fuld. an. 858. Nuntiatum est ei (Ludovici), in oriente rempu-
blicam Sorabici limitis esse turbatum eo quod Sorabi duce eius Zistiboro nomine
sibi fidelissimo insidiose perempto defectionem meditarentur, Palacki. Dejiny, I, IT,
4. s. 134-
2') Jencz. Powieść o serb. kroi. C. M. S. 1849 — 50.
") Anna). Fuld. an. 856, 858.
5*
— 68 —
Wikingów normańskich i książąt słowiańskich. Znakomity Wi-
king Rorik, usadowiwszy się przy ujściu r. Ejdory w zachodnim
Szlezwiku r. 857,') trzymał w strachu Nordalbingię i prawdopo-
dobnie poduszczał Słowian do wspólnego przeciw Niemcom dzia-
1) Harald królewicz duński ochrzczony i obdarzony posiadłością we Fran-
cyi, podejrzany później o stosunki z piratami, został przez Franków zamordowa-
nym. Brat jego Rorik, pałając żądzą odwetu za brata i za osobiste krzywdy od
Franków, którzy go więzili, zebrał piratów i opanował cześć Fłandryi przy ujściu
Renu r. 850. Potem zrobił najazd na Jutlandyę, w której stanowisko zajął przy
ujściu r. Ejder i za zgodą króla Erika tam osiadł r, 857. Annal. Fuld. an. 850,
857. Depping. Histoire des expeditioDS maritimes des Normandes, lib. II, eh. III,
pag. 97.
Kruze, przyjąwszy na uwagę roczniki Rudolfa fuldeńskiego i Hinkmara, tu-
dzież Adama bremeńskiego, przyszedł do przekonania, iż wzmiankowany wyżej Ro-
rik jest tym samym Rurykiem, który państwo ruskie w Nowogrodzie założył. "We-
dług Kruzego, Rorik chrzest przyjął pierwszy raz w r. 826, ale w r. 841 połączywszy
się z poganami napadł na chrześcian, a w r. 850 powtórnie chrzest przyjął, co mu
jednak nie przeszkadzało z przyjacielem swym Baldwinem grafem Fłandryi, porozu-
miewać się z rozbójnikami normańskimi. — ' W r. 855, za zgodą cesarza Lotara II
i króla duńskiego Erika II, Rorik całą Jutlandyję posiadł. Wkrótce potem zda-
rzyła się wyprawa Waragów na Słowian północnych, według Nestora w r. 859; a czy
w tej wyprawie uczestniczył Rorik — nie wiadomo. Niewątpliwie jednak, iż w r 861,
dnia I Septembra, kiedy jedni z Normanów przyjęli służbę u Franków, drudzy
u Brytów przeciw Frankom, a inni w domu pozostali, o Róriku w Germanii nie
słychać. Ale w tym właśnie czasie, według Nestora, Rurik przybył do Słowian.
Z tego Kruze wnioskuje, że Rorik w r. 861 z Frislandyi, lub Jutlandyi udał się do
Słowian, a w r. 863 powrócił do Frislandyi, otrzymał napowrót władztwo swe Do-
rostat i królowi Karolowi przysięgę na wierność złożył. Wygnany z Frislandyi
przed r. 867, jak raz w tym samym czasie, kiedy według Nikonowskiego kodeksu
latopisu Nestora, Rorik ostatecznie objął rządy w Nowogrodzie, w skutek czego
masa Nowogrodzianów do Kijowa umknęła. — W latach 870 — 879 wzmianki o Ru-
riku w kronikach ruskich nie ma, a tymczasem w Lotaryngii i Francyi zjawia się
znowu Rorik, który w r. 870 zawarł z Karolem Łysym umowę w Niemwegen,
a w r. 872 przyjmy wał go Karol po przyjacielsku, jako wassala swego. W r. 873
Rorik poddał się pod władzę króla Ludwika. Według Nestora Rurik umarł r. 879,
a śrnierć Rorika w kronikach niemieckich nie zanotowana, lecz niewątpliwie w r. 882
on już nie żył. — W r. 1837 w północnej Jutlandyi odkryto kamień, z napisem
runiczym, w mowie skandynawskiej, z wyrazami: Ruricus sponsae (uxori) Ingridae,
co według zdania Kruzego i Finn Magnussena, wskazuje żonę Rurika, który w r. 862,
jako pan Jutlandyi żonie swej pomnik zrobić rozkazał. Syn Rurika ruskiego Igor,
• u Byzantyńców lyyotp (Ingor) ma imię jednakowego z nazwą Ingirdy brzmienia, co
zdaje się potwierdzać identyczność Rorika z Rurykiem. Schmaler. Jahrbiicher fiir
Slawische Literatur, 1852, .=. 70 — 71. Sioegren. Bericht iiber das Werk des Finn-
Magiiusen Runamo og-Runerne. Petersburg, 1842.
— 69 —
łania. Obodryci i Chełmianie ciągłemi wycieczkami dokuczali po-
granicznym Saksom, a Serbowie ucierali sie z margrafem Ta-
kulfem.
W r. 858 Ludwik wyprawił jedno wojsko, pod wodza syna
swego Ludwika, przeciw Obodrytom i Cliełmianom, drugie prze-
ciw Serbom nadłabskim, trzecie przeciw Rościsławowi morawskie-
mu,-) a sam wystąpił przeciw bratu Karolowi, królowi Francu-
zów. Tymczasem Normani, prawdopodobnie drużyna Wikinga R6-
rika, napadli na Nordalbingię i chociaż Niemcy chwalili się, że
ich przepędzili,^) ale wyprawa przeciw Obodrytom nie udała się.
Jeszcze gorzej powodziło się Niemcom z Serbami, powstałymi z po-
wodu sprawy Cześcibora. Poruszenie się ich takie groźne rozmiary
przyjęło, że Ludwik znalazł się zmuszonym opuścić wojsko wy-
prawione przeciw Francyi i spieszyć na wschód r. 859.*) Zapewno
z powodu ogólnego niepowodzenia oręża wstrzymaną została wy-
prawa zamierzona przeciw Morawianom, a być może Ludwik po-
kłóciwszy się z synem swym Karlomanem, wielkorządzcą Ka-
ryntyi (Chorutanów), nie śmiał w^ystąpić przeciw Rościsławowi,
z którym Karloman wszedł w przymierze. Nieczynność Ludwika
zgubiła wiernego jego sprzymierzeńca Prybinę. Korzystając z do-
godnej pory, Morawianie, dawno już czyhający na ich wroga
Prybinę, razem z Karlomanem napadli na jego państwo i same-
go Prybinę zabili r. 860. Syn zabitego Kocieł objął władzę
w księstwie Błatneńskiem.'^) Ludwik nie mógł temu zapobiedz,
I
2) Rudolfi Fuld. an. 858. Rex decrevit tres exercitus in diversos regni sui
terminos esse mittendos: unum quidem — in Sclavos Marahenses — alterum vero per
Hludovicum filium suum minorem, in Abodritos et Linones, tertium autem in Sora-
bos. W Annal, Fuld. a. 858 — tertium per Thachulfum in Sorabos, a o Linonach
nie wspomniano. Pertz. I, 371. — Zamiast Linonów, pisze tu Chelmian, o czem patrz
wyżćj str. 55, 56.
"'') Annal. Bertinian. a. 858.
*) Annal. Fuld, a. 858, 859.
^) De conversione Bogoar. Pertz, XI, I4. Anno 865 venerabilis arohi-
episcopus Juvavensium Adalvinus nativitatem Christi celebravit in castio Chesilonis
(znaczy 25 grudnia 864 r.) noviter Mosapurc vocato, quod illi sucessit moriente pa-
tro suo Privina, quem Moravi occiderunt. Z dokumentu pod r. 860 w Monumenta
— 70 —
bo właśnie w tym czasie musiał bronić północne granice. W ro-
ku 862 sam on prowadził wojsko przeciw księciu Obodrytów Do-
bomyslowi, ale powiodło mu się nieszczęśliwie: wielu znakomi-
tych wojowników zginęło, — król musiał ustępywać, zadowol-
niwszy się tem, że mu dano jakichś zakładników.")
2. Syn Ludwika Karloman wchodzi w zmowę z Rościsławem. Ludwik
zawiera przymierze z Bółgarami r. 864, rzuca się na Morawy. Kocieł
książę błatneński w związku z Niemcami.
Nie pora była dłużej u Obodrytów bawić. Sprzymierzenie
się Karlomana z Rościsławem ciągnęło króla do Bawaryi, dla
urządzenia spraw Karyntyi, którą synowi odjąć postanowił, oraz
przygotować się do wojny z Rościsławem, dla czego zdążywszy
do Bawaryi,') wszedł w zmowę z Bółgarami i z ich posłami za-
warł w Tulln przymierze r. 864,^) stale dochowywane aż do
końca wieku, Poczem dopiero Ludwik przebywszy Dunaj z li-
Boica XI, 119 widać, że wtedy Pribina żyl: jeszcze, ale w r 861 występuje już
Kocieł na sejmie w Regensburgu. O księstwie Prybiny rozprawa w „Svetozorze" za
rok 1859, N. 16 i następ.
") W rocznikach fuldeńskich wyprawa ta zapisana pod r. 862 w sposób
przyjazny Ludwikowi, głosząc, źe: „Rex ducto in Abodritos exercitu, ducem eorum
Tabomiuzlem rebeliantem dieto obedire et fllium suum cum aliis obsidibus dare
coegit. Tymczasem roczniki Bertiniańskie, pisane we Francy] przez Hinkmara, bi-
skupa reimskiego, pod rokiem 862 opiewają, że król Ludwik, gotując się do wojny
ze Słowianami, prosił o pomoc swego krewnego Lotara, króla Lotaryngii, ale ten
chociaż obiecał, lecz później nię przybył. Hludovicus autem, relicto in patria filio
Carolo, Hludowicum fiłium suum secum ducens aggreditur Winidos; unde amissis
quibusdam primoribus et nihil prospere gestis, sub obtentu obsidum ad Francofurd
revertitur. Podobnież w Annales Xantes, pisanych w Lotaryngii pod r. 863. Lu-
dovicus rex primum conventum habuit Yangioma et post hac Mogontia, ibiąue venit
ad eum Lotharius, hostem machinantes in Sclavos, quod et postea fecerant, sed non
profuit. A zatem już w IX wieku łatopiscy niemieccy puszczali się na tendencyjne
drogi, nie zważając na prawdę, byle wysławić czyny swych wojowników,
"*) Ludovicus vfiro totum pene annum morabatur in Beioaria; caute agens
contra Margos rebelles et contra fiłium, Annal, Xantes an. 864.
*) Quoniam nuntias, quod fldelis rex (Ludovicus) dipositum habeat venire
Tullinam, et deinde pacem cum rege Yulgarorum confirmare, et Rastitium, aut vol-
lcndo ąut nojlęndo sibi pbedięntem facere, Erben, Regesta I, i^^.
— 71 —
I^Pcznem wojskiem, nagle rzucił sie na Morawy i Rościsława w gro-
dzie Dziewinie • obiegł.**) Rościsław widział się zmuszonym wejść
w układy z Ludwikiem, wydał zakładników i przysiągł na wier-
ność.^**) Niedługo jednak wypadło mu znosić tę. upokorzającą
umowę. Młodszy syn królewski, Ludwik, powstał przeciw ojcu
i za przykładem Karlomana, udał się do Rościsława o pomoc,
sam przybył do Morawy i zachęcał do odzyskania, niepodległości
r. 866, a tymczasem agentów swych słał do Turyngii i Sakso-
nii, pobudzając do powstania. ^^) Sprawy tak się składały, że
wojna między Ludwikiem a Rościsławem stała się konieczną.
Jakoż w r. 868 dwaj przeciwnicy walczyli, bez skutku, szukając
sprzymierzeńców. Ludwik pogodził się z synaini, wciągnął do
swej polityki Bółgarów, na żądanie których niedawno, roku 866
w Regensburgu przez poselstwo objawione, wysłał im księży ła-
cińskich dla umocowania w chrześciaństwie króla Borysa z czę-
ścią ludu nawróconych. '2) Rozścisław mógł liczyć tylko na Cze-
chów i Serbów, bo sąsiedni książę błatneński Kocieł trzymał się
polityki ojca swego i żył w zgodzie z Niemcami, chociaż władz-
two jego uszczupliło się przez odjęcie na pograniczu Karyntyi,
krainy Dudleipa zwanej.^-')
i
9) Annal. Fuld. an. 864; Annal. Hildesheim. an. 864. — Dziewin niedaleko
teraźniejszego Hradiszcza, podobno Deben, pewniej Podiwin.
10) Annal. Fuld. a. 864. Rastiz . . . . cum universis optimatibus suis fidem
se cunctis diebus regi servaturum esse, juramento firmavit, licet illud minime ser-
vaverit.
") Annal. Fuld. a. 864. Nuntiis per universain Thuringiam et Saxoniara
missis . contra regem rebellare disposuit. . . .
12) Annal. Fuld. a. 866 ., . Hincmar Remen. an, 866. Ermanrich biskup
passawski z księżmi i diakonami przybywszy do Bólgaryi, znalazł tam księży łaciń-
skich, wcześniej przez papieża Mikołaja I wysłanych. Musiał wiec Ermanrich po-
wrócić bez spełnienia swej missyi.
»») Szafarzyk. Star. Sł. § 42, 2. s. 514, Żupa Dudleipa = Dulęby leżała
w stolicy Saladskićj, na porzeczu Kaniży (Knesaha). Ostatecznie jednak położenie
tej żupy jeszcze nie wyjaśnione.
— 72 —
3. Rościsław z Morawianami i Czechami na Bawaryę napada. Ludwik,
pogodziwszy się z synami, przyciska Morawy r. 869. Niepomyślny ko-
niec wyprawy.
Z nastąpieniem r. 869 Rościsław postanowił wstępnym bo-
jem w kraju nieprzyjacielskim odwrócić przeciw niemu wymie-
rzone zamachy Ludwika. Czechowie wpadłszy do Bawaryi, a Ser-
by do Turyngii, pustoszyli ogołocone z wojska kraje.'*) Synowiec
Rościsława Świętopełk, wtedy już ksiaże nitrański, połączył się
z Morawianami.'^) Król Ludwik, stosując się do działań nie-
przyjacielskich, podzielił swoje wojska na trzy części. Z nich je-
dno prowadził królewicz Ludwik przeciw Serbom i Susłom, zmu-
sił ich w sierpniu roku 869 do odwrotu i miał nawet zniewolić
mieszkańców jakiejś okolicy do uznania swego zwierzchnictwa.'*)
Królewicz Karloman prowadził Bawarów przeciw Świętopełkowi,
a trzecie wojsko z Franków i Szwabów sam król zamierzał pro-
wadzić przeciw Rościsławowi, lecz zachorowawszy, powierzył je
najmłodszemu synowi Karolowi, który wtargnąwszy z Rakus do
Morawy, palił osady, lecz głównego grodu AYelihradu,") dosko-
nale obwarowanego, zdobyć nie mógł. Tymczasem Karloman
z Pannonii wtargnąwszy do Nitrańska, spalił okolicę i pobił za-
stęp Morawianów, zostający pod wodzą Hundakara, który prze-
niewierzywszy się suzerenowi swemu Karlomanowi, wcześniej
jeszcze przeszedł do Morawianów,'^) lecz w pierwszej potyczce
z Karlomanem, poległ. Radość z tego powodu była tak wielka,
^•') Annal. Fuld. a. 869. Sorabi et Siusli, junctis Bohemis et ceteris vicinis,
antiąuos terminos Thuriwgorum transgredientes (Solawę) devastant.
^'^) Ze Świętopełk w r. 869 władał już księstwem Nitrańskiem, to można
uważać z annalisty fuldeńskiego pod r. 870, patrz niżej § 39 cyt. i.
") Annal. Fuld. a. 869.
") W dokumencie r. 1030. Yieligrad ad flumenta fluv. Moravae. Boczek.
Codex Diplom. I, 113. Stary Wielehrad zburzony podczas napadu Węgrów, Z ruin
powstało teraźniejsze Hradisztć r. 1258. Szafarzyk. Star. Sł. § 41, 4, s. 479.
^*) Morę Catilino dimicare volens, powiedziano w Annal. Fuld. a. 869. Pertz,
I, 381.
— 7?, —
źe król Ludwik rozkazał we wszystkich kościołach regensburg-
skich bić we dzwony. — Po tern Karloman połączył się z bratem
Karolem, z czego bracia wielce radowali się i winszowali so-
bie zwycięztwa.^*) Taki opis wyprawy tej podali Niemcy, tym-
czasem według Hinkmara, biskupa reimskiego, bracia królewi-
cze, poniósłszy wielkie straty, wracali do domu, a o żadnem
zwycięztwie ani słychać. 2*') Przewaga okazała się na stronie
Rościsława. Ludwik nie mógł dotrzymać mu pola i widział się
zmuszonym do zawarcia pokoju nie zupełnie dlań dogodnego.^')
§38.
Apostolstwo śś. Cyryla i Metodego (r. 863 — 870).
I. Niechęć Słowian do chrześciaństwa przez Niemców opowiadanego.
Oręż cesarski, łamiąc granice Słowiańszczyzny zachodniej,
otwierał misyonarzom niemieckim drogę do apostolstwa wśród
Słowian. Biskupstwa Salcburgskie, Passawskie i Regensburg-
skie, rozszerzając swe dyecezye, od czasów Karola W., na zie-
miach słowiańskich,^) starały się o ubespieczenie władzy swej,
urządzały hierarchiję duchowną, wznosiły kościoły, hojnie w do-
bra ziemskie uposażone, ^j dyecezye jednak nie były rozgrani-
19) Annal. Fuld. a. 869. Pertz. I, 381.
20) Hincmar Remen. an. 869. mówi: Królewicze aut nihil, aut parum utili-
tatis egerunt, sed damnum masimum retulerunt.
2*) Hincmar Remen. an. 869. Hludovicus pacem cum quadam conditione
apud Yinidos obtinere procuravit.
1) Wyżćj § 36, cyt. 6.
') Nawet kościoły w Bawaryi położone freizyngeński i dolno- altaheński
miały uposażenie na ziemiach słowiańskich. (Erben. Regesta NN. 24 i 29). Mię-
dzy rzekami Aista a Nardina z północy do Dunaju wpadajacemi, leżały posiadłości
regensburgskiego kościoła. (Erben. Regesta N. 27). Klasztor S. Emmerama w Re-
gensburgu posiadał dobra w Pannonii. (Erben, Reg. N. 34). Benedyktyni Krems-
miinsterscy posiadali dobra w Grunzviti pagus w Marce Wschodniej (Austryi),
nad r. Treismą, w pobliżu granicy morawskiej. (Erben. Regesta N. 22). Islad taż
rzeka leżały dobra arcybiskupa salcburgskiego.
— 74 —
czone ściśle. Każdy z biskupów chciał co największy obszar za-
garnąć. Wszczęły się pomiędz^y nimi intrygi i kłótnie, które
wreszcie cesarz Ludwik Pobożny rozstrzygnął w Regensburg-u-
(r. 829) w ten sposób, że ziemie połóżoTife na wscłiód.od Łysej-
góry (Kałileriberg), a rozdzielone rzekami Sprazą i Rabą, mają
należy ć północną i wschodnią częścią do Passawskiego, a pofu-
dniową i zachodnią do Salcburgskiego biskupstwa.^) W skutek
tego Morawia zaliczoną została do biskupstwa Passawskiego,
a w południowych od Dunaju krajach, równie jak- w księstwie
Nitrańskiem szerzyła się władza arcybiskupa salcburgskiego, sta-
raniem którego wiele kościołów w księstwie Błatneńskiem i w Ni-
trawie wzniesiono około r. 836."') Czechy zostawały jeszcze w po-
gaństwie i niezależności od cesarstwa, ale chrzest 1 4 panów cze-
skich z ich czeladzią w Regensburgu (r. 845),^) podawał bisku-
pom regensburgskim powód do rozciągania swej władzy i na
Czechy, co aż do ustanowienia biskupstwa Prażskiego (r. 973)
trwało.
Wszakże usiłowania biskupów niemieckich do rozszerzenia
chrześciaństwa u Słowian, nie osiągały pożądanych skutków. Po-
ganie, patrząc na bezustanne napady pogranicznych grafów, gra-
bieże i zniszczenie ojczystych posad przez Niemców, nie mogli
spotykać przyjaźnie ich misyonarzy i wierzyć temu, co ci opo-
wiadali o cnotach i miłości bliźniego. Wreszcie wymaganie dzie-
sięciny i odprawianie nabożeństwa w języku łacińskim nie uspo-
sobiały bynajmniej ludu słowiańskiego do przyjmowania nauki
obcej wyobrażeniom jego i niezrozumiałej. Nie dziw więc, że
rozwój nauki Chrystusa w Czecliach, Morawii i Pannonii był
bardzo ograniczony, chociaż książę Moimir wyznawał chrze-
") Wyżej § 36, cyt. 6, s. 62. O waśniach pomiędzy biskupami. Szafarzyk.
St. Słów. § 41, s. 486—8.
'») Wyżej § 36, s. 63.
'') Annal. Fuld. an. 845. Hludovicus quatuordeciin ęx ducibus BoemaniO-
rum cum" hominibus suis christiaiiam religionem desiderantes suscepit, ei i.n o.ćtayis
Theophaniae baptisari iussit. Pertz. M, G. I, 364.
— 75 —
ściaństwo, a ksiaże Rościsław troszczył się o wytępienie po-
gaństwa.**)
Z większem powodzeniem nieco zaprowadzał w księstwie
Błatneńskiem chrześciaństwo Pribina, wznosząc liczne kościoły
i pomagając do ustanowienia hierarchii duchownej od arcybiskupa
salcburgskiego zależnej. Zależność ta, datująca się od czasów Ka-
rola W., miała na celu wznieść powagę arcybiskupa i dla tego
ustanowione zostały przepisy, aby żaden ksiądz postronny, bez
dozwolenia zwierzchności duchownej, nie mógł dłużej nad trzy
miesiące swych obowiązków sprawować.') Że arcybiskupi salc-
burgscy rościli sobie prawo do zarządu duchownego w Pannonii
i byli do tego upoważnieni przez cesarza Ludwika, to niewątpli-
wie, ale ze strony stolicy apostolskiej potwierdzenia podobnego
prawa nie posiadali, a to właśnie stało się później, jak zobaczy-
my, przyczyną nadzwyczaj przykrych wypadków.
Nie śmiemy twierdzić, aby już wtedy biskupi niemieccy
upatrywali w religii środek do wynarodowienia Słowian, ale że
dążyli do zespolenia ich przez kościół z cesarstwem, to wypływało
z pojęcia o uniwersalnej władzy cesarza rzymskiego. Wszak od
czasów Karola W. wyrabiało się przekonanie powszechne, że jak
cesarz jest najwyższym władzcą wszystkich ludów, tak papież jest
najwyższą głową kościoła, — że jak cesarzowi i władzom przez nie-
*) Quod populus suus (Rastici) ab idolorum ąuidam cultura recesserat, et
christianam legem observare desiderabat. — Legenda Italica, tak zwane Translatio
S. Clementis, cap. 7.
') W zapisku duchowieństwa salcburgskiego: de conversione Bagoariorum et
Carantanorum, czytamy, że jes2xze za Karola W. ustanowiono : quod nullus episco-
pus alicubi veniens, potestatem habuit ecclesiasticam in illo confinio nisi Salzburgen-
ses rectorcs, neque presbyter aliunde veniens plus tribus mensibus ibi suum ausas
est colle officium, priusquam suam dimissoriam episcopo presentavit epistolam. A da-
lej w tymże zapisku dodano: hoc enim ibi observatum fuit usque dum nova orta
est doctrina Methodii philosophi. Pertz. M. G. I, cap. 10. Gdy jednak memoryał
ten przeznaczony był prawdopodobnie dla królu Ludwika Niemieckiego, aby mu do-
wieść prawa biskupa salcburgskiego na rozszerzenie jego juryzdykcyi w Pannonii,
nie możemy go brać na uwagę inaczej jak w porównaniu, z tem co wypowiedział
papież Jan VIII względem usunięcia praw arcybiskupa salcburgskiego na Panno-
niję, o częm niiej powiemy.
— ye —
go ustanowionym należy sie posłuszeństwo, tak papieżowi i usta-
nowionym przez niego biskupom należy sie cześć duchowna. Ko-
ściół miał pojednać poganów z chrześciaństwem, zespolić Słowian
z cesarstwem, przez załączenie ich do biskupstw niemieckich,
zlać z Niemcami w jeden naród. Jeżeli gmin słowiański nie ro-
zumiał tego, niepodobne, aby książęta słowiańscy i możniejsi oby-
watele, znając jak ich pobratymcy w Bawaryi i Turyngii z przy-
jęciem chrześciaństwa wynarodowiali sie, nie pojmywali do czego
prowadziły usiłowania biskupów niemieckich. Wreszcie przyłą-
czenie Morawii do biskupstwa Passawskiego ubliżało powadze
księcia Rościsława.
Będąc od urodzenia chrześcianinem i mając przed oczami
ustrój państw chrześciańskich, Rościsław zrozumiał ogromne zna-
czenie chrześciaństwa w organizacyi państwowej. Miał on do
porównania z jednej strony ludy słowiańskie, zostające w pogań-
skiej ciemnocie, bez oświaty, bez wszelkich sposobów do zorga-
nizowania się, — z drugiej monarchię Franków, zawdzięczającą
swą potęgę, oświatę i znaczenie — jedynie chrześciaństwu. —
Aby uchronić niezależność Słowian wypadało koniecznie połą-
czyć ich z chrześciaństwem, lecz przy takich okolicznościach,
w jakich Morawia za czasów Rościsława zostawała, chrzest ludu
przez misyonarzy niemieckich był niebezpieczny, pociągał bowiem
księcia do zależności od hierarchii duchownej niemieckiej, a przez
to samo i do niejakiej zależności od cesarstwa. Unikając podo-
bnego wypadku i życząc mieć własny kościół, odpowiadający po-
trzebom ludu, broniący interesów narodowych, Rościsław spo-
dziewał się kościół taki ustanowić z pomocą księży wschodnich
do czego ówczesne okoliczności sprzyjały.
2. Przybycie apostołów do Morawii (r. 863). Powodzenie ich i podróż
do Rzymu (r. 767). Pobyt w Rzymie. Zgon Cyryla r. 869.
Kiedy książę Rościsław zamierzał w państwie swem usta-
nowić kościół narodowy i na ten cel wezwać księży ze Wschodu,
w Bółgaryi i cesarstwie AYschodniem gotowały się wypadki,
— 11 —
mające wywrzeć wpływ ogromny na przyszłość całej Słowiań-
szczyzny.
W nadmorskiem, handlowem i bogatem mieście Tesalonice,
po słowiańsku Soluń zwanem, synowie zamożnśj rodziny grec-
kiej,*) starszy Metody, Młodszy Konstanty, później Cyrylem
mianowany, otrzymawszy staranne wychowanie, od młodości go-
towali sie do* stanu duchownego. Spokojny, łagodny, zatopiony
w rozmyślaniu o wielkości Boga, Metody wcześnie udał się do
klasztoru na górze Olympie, nie tej, która niegdyś słynęła jako
siedlisko bogów greckich, a na półwyspie Chalcydyjskim, teraz
Athos zwanym.*) Tam on przyjął święcenie kapłańskie. Kon-
stanty wcale innego był usposobienia. Nadzwyczaj żywej wyo-
braźni, gorącego serca, rozległych pomysłów i niepospolitej ener-
gii do śmiałych przedsięwzięć, Konstanty oddawszy się nau-
kom, znalazł przyjęcie na dworze cesarskim w Konstantynopolu
i taką mądrością zasłynął, że go powszechnie filozofem zwano.
Otwierała się mu droga do najwyższych w państwie godności,
ale dusza jego napełniona pobożnością pragnęła trudów, poświę-
cenia się w imię chrześcieństwa i dobra ludów. Okolice Salonik
zasiedlone były masą Słowian w pogańskiej ciemnocie zostają-
cych. Konstanty myślał przedsięwziąć kroki do ich oświaty
z pomocą chrześciaństwa, a znając dokładnie język słowiański,
starał się poznać, zbadać i przysposobić alfabet pisma słowiań-
skiego. Wymagało to czasu i spokoju do pracy. Tymczasem
Konstanty zamierzał, udać się do brata Metodego na górze
Olimpu i zapewno zająć się nawróceniem okolicznych Słowian,'**)
®) Dawniej profesor moskiewski Pogodin i inni, a w nowsze czasy profesor ode-
ski Uspienski Fjodor utrzymywali, że śś. Cyryl i Metody byli Słowianami. IIsBtCTia
CiaBflHCKaro E-iaroTBopHTeJŁHoro 06mecTBa. Petersburg, r. 1885. Kwiecień, s. 231.
") Dawniej wszystkie trzy przylądki półwyspu Chalcydyjskiego, przy zatoce
Thermejskićj, zwały się górami Olympijskiemi, później przylądek wschodni nazwano
Athos, a nareszcie wszystkie trzy przylądki otrzymały ogólną nazwę góry Athos
(Afon). Bilbasow. Kiipij.Łit 11 MeoG^iii II s. 38.
^*>} W legendzie soluńskiej czytamy: Bulgares magna me laetitia receptura
Ravenium in urbem prope Bregalnitzam flumen duxcrunt. Ego illis conscripsi litte-
ras quinque et triginta, Culgares autem, quamquam ipse eos pauca docui, tamen
— 78 —
niespodziewana jednak okoliczność rzuciła go w inną zupełnie
stronę.
Chazary zażądali od dworu Konstantynopolskiego przysłania
im nauczycieli, dla oznajomienia ich z chrześciaństwem. Wypadało
posłać ludzi biegłych w naukach, krasomówców, a przytem nie-
ustraszonych i gotowych na wszelkie niebezpieństwa w tak odle-
głej i trudnój podróży. Wybór imperatora Michała III padł na
Konstantego, który najprzód sam, a potem około r. 858 razem
z bratem Metodym odbył poselstwo do Chazarów. Będąc w Cher-
sonesie tauryckim Konstanty pobudził miejscowego biskupa do
odszukania na wyspie morskiej, w ruinach kościoła, zwłok św.
Klemensa papieża, zesłanego z Rzym.u na wygnanie do Cherso-
nesu, a później z rozkazu imperatora Trajana, za szerzenie chrze-
ściaństwa w Taurydzie, wrzuconego do morza, za szyję do ko-
twicy przywiązanego, około r. 102. Odkrycie zwłok tego mę-
czennika, około r. 861, otworzyło braciom drogę do najświetniej-
szych czynów.^')
multa didicerunt; deus eos fidem Christianam docuit jamque fides orthodoxa susci-
piunt deoquc, quae ejus sunt, trib\itum. — Podobnie w Obdormito ś. Kyrilli: Post
Bregalnitzam profeelus Sclavonios nonnullos jam baptizatos invenit. Reliąuos autem
postquam baptizavit, ad verum fidem duxit librosque litteris Sclavicis scriptis: sunt
autem facti per eum christiani quatuor milia et quinquaginta.
1') Głownem źródłem do historyi pochodzenia, początków życia, poselstwa do
Chazarów, wynalezienia relikwii ś. Klemensa, troskliwego ich zachowania i przeniesienia
do Rzymu, jak równie apostolstwa u Słowian braci Konstantego i Metodego, — są ży-
woty ich, pospolicie legendami zwane, stosownie do miejscowości, na których spi-
sane zostały.
Legendy z dodatkiem urywków z ksiąg- kościelnych, najczęściej w języku
słowiańskim przechowanych, — . w połączeniu z dokumentami stanowią ogromny ma-
teryał do historyi apostolstwa u Słowian braci Konstantego i Metodego. — Kozbiór
maleryalu tego, dotąd jeszcze nie zbadanego krytycznie, — należy do prac specyal-
nych. Wszakże, dla dogodności czytelników, dokumenty przytoczymy w końcu tej
księgi, a w tem miejscu uczynimy krótką wzmiankę o starożytnych legendach, we-
dług następnego porządku. "^ '\''" '
I. Ż y w o t y K o n s t a n t e g 6" "i' ."M e t o d e g o pannońslcimi zwane, dla
tego, że w Pannonii zapewne były riapisanć, ' w "końcu IX w. po słowiańska. Da-
wniej stawiono je w szeregu legend, lecz óbfecnie, po sprawdzeniu wiarogodności
wypadków w tych żywt tach zapisanych, zaliczamy je do ważniejszych źródeł:
Żywot Konstantego według rękopiśmu monasteru Rylskiego r. 1479,
zatytułowany : Pa mięt' i żytje błażennaho uczitela naszeho Kon-
ip-
79
Pracując oddawna nad ułożeniem pisma słowiańskiego, Kon-
stanty filozof, po odbyciu poselstwa do Chazarów, doskonalił pi-
stantinaFiłosofa pr b w awohonastawnikaslowjeńskujeziku,
wydal Szafarzyk w dziele Pamatky drewniho piseninicvi Jihoslovanow 185 r. .Potem
Miklosicz w Chrestomatia Palaeoslovenica. Wiedeń 1861. Bodjanski, według rę-
kopismu moskiewskiego, w Cztjeniach Obszczestwa istorii i drewnostjej rossijskich r.
1863 ks. ir. Później z tlómaczeniem lacińskiem i objaśnieniami wydali Diin;mler
i Miklosicz w Denkschriften der Academie der Wissenschaften. r. 1870, tom XIX
s. 203 — 246.
Ż y w o t Metodego zatytułowany : Parnie t' i żytje blażennaho
otca naszeho i uczitela Mefodija archiepiskopa morawbska,
pierwszy raz ogłoszony w „Moskwitjaninia" N. 6 r. 1843, potem z rękopismu XIV"
w. z Moskwy dostarczonego, wydal Szafarzyk w dziele Pamatky drewniho pisemnictvi
Jihoslowanow r. 1851. Wyciąg Z tego Żywota zamieszczony byl po polsku w Dzien-
niku literackim Lwowskim r. 1852. Nr, 52, i po niemiecku przetlómaczony w Smo-
lera Jahrbiich fur Slayischeer Literatur, Kunst \ind AVissenschaften 1852 s. 89—94.
Z tego wydania tekst, po łacinie przez Mikloszicza przetlómaczony, Diimmler, ze
swemł uwagami, wydał w Archiv fiir Kunde Oesterreicliischer Geschichts-Ouellen
r. 1854, tom XIII pod tytułem: Die Pannonische Legendę von heiligen Methodius.
Powtórnie tekst łaciński wydrukował Ginzel, w Geschichte der Slavenapostel Cyryli
und Method. r. 1857, Później Bielowski, uzupełniając Szafarzykowe wydanie nota-
tkami otrzymanemi od moskiewskiego profesora Bodjańskiego, według rękopismu
XII w., wydał Żywot Metodego w Monumenra Poloniae historica. Tom I r. 1864
po słowiańsku, z przekładem polskim Wagilewicza. AV następnym r. 1865 Żywot
Metodego, według Kodeksu XII w., wydal w Moskwie Bodjanski w Cztjenijach
Obszczestwa istorii i drewnostiej, ks. I s. 1—96, Jest to najdokładniejszy tekst Ży-
wota Metodego, przedrukowany w Ęilbasowa: Kiryłl i Mefodij r. 1871 s. 249 — 273.
II. Żywot s. Klemensa biskupa W i el i cy, ucznia śś. Konstan-
tego i Metodego, po grecku.napisany. w pierwszej połowie X w. Wiadomy byt już
w XVII w. Wydał go Mikloszicz: Vitta S. Clementis episcopi Bulgarorum. Edi-
dit F. Miklosich. Yindobonae 1^7. Z tekstu Mikloszicza wydany z tlómaczeniem
rosyjskiem w Moskwie, w dziele: Maiepis-ibi xm HCTopiii niiCbMCUT. (Materyały
dla historii pismien.) 1855. U Ginzgla po łacinie 7 pierwszych rozdziałów r. 1857.
Nareszcie w Bilbasowa Kiryłli Mefodij r. i87r. Do tej kategoryi wypada odnieść
„Uśniecie s Cyryla (Obdormito S. Kyrilli), z rękopismu serbskiego, nabytego przez
Hilferdinga w Macedonii w r. 1857, wydane w Izwiestijach Akademii Nauk w Pe-
tersburgu r. 1858 s. 38 1 -—386, później w Bilbasowa Kirył i Mefodij 1871. Chociaż
tękopism pochodzi z XV lub początku XVI w., — dawnośc tego pomnika niewąt-
pliwa a wyrażenia, zgodne z tekstem Żywota ś. Konstantego, utwierdzają badacza
tej sprawy Bilbasowa w przekonaniu, że „Uśniecie służyło osnową do napisania
Żywota". Bilbasow. 1. c. s. 60 61
III. Legendy 6 przeniesieniu zwłok ś. Klemensa. Z nich
Legenda Italie ai, sive Vita cum translatiohe S. Clementis
pa pae et m a r t y r i s, przez biskupa z Veletri Gauderyka, dedykowana papieżowi
Janowi VIII (r. 872— 8Ś2}, znajdująca sfę w nieco uszkodzonej kopii w klasztorze
Monte -Cassino, drukowana przez Bb^a-idystów w Acta Sanctorura r. 1668, Marlii
— 8o —
smo i tłómaczył księgi duchowne na język słowiański,^^) Metody
piastował godność archimandryty monasteru Polichron, nad mo-
rzem Marmora, w pobliżu miasta Cyziku, w Azyi mniejszej.'^)
tom II. Jest to bezwatpienia jeden z najdawniejszych i najwiarogodniejszych pomni-
ków o czynach braci soluńskich. — Legendę tę przedrukował Ginzel w Gesch, d.
SIavenapostel, Cyrill i Method und der Slavischen Liturgie r. l86i, — Pogodin
w Kiryłło-Mefodijewskim Sborniku r. 1865, s. 327 — 340; Bilbasow, w dziele Kirylt
i Mefodij, r. 1871, s. 220—227.
Druga Legenda poczynająca sie : W t o i d i e ń (23 Januarii), słowo na
priniesenje moszczej Preslawnaho Klimentija, z kodeksu mo-
skiewskiej biblioteki synodalnej, wydana w Pogodina: Kiryllo-Mefodiewskij Sbor-
nik r. 1865, s. 3r9 — 326, a według Wiktorowa, w tymże sborniku, legenda ta napi-
saną być miała przez samego ś. Konstantego po grecku, potem dopiero po slowiau-
sku przetłómaczona. Podobne przypuszczenie za śmiałe i nieudowodnione.
IV. Legendy późni ej sze. Legenda Serbie a, ałbo serbskoje
żytje śś. Kirylla i Mefodij a, z prologu pisanego po słowiańsku nie później
jak w XIII w., wydane przez Kałajdowcza, w dziele: Joann Ekzarch bołgarskij.
Moskwa. 1824. s. 90. Dobro wsky Mahrische Legendę, von Cyrill und Method.
1826. Bilbasow, Kiryłł i Mefodiu po zapadnym legendam z przekładem łacińskim.
1871. s. 264 — 275.
Legenda Bohemica de s. LudmHa z końca XIII w. i Legenda
iMoravica z końca XIV w., wydane przez J. Dobrowskiego, Szafarzyka. Ginzela,
a nareszcie Bilbasowa w dziele Kirylt i Metody 187 1. CyryllietMetudii
legenda Cracoviensis z końca XIII lub początku XIV w., wzięta jest
z Translatio s. Clementis przez Gauderika pisanćj (jak wzmiankowano wyżćj), wy-
dana po raz pierwszy przez ks. Ignacego Polkowskiego, w dziele: Cze-ć śś. Cyrylla
i Metodego w Polsce. Kraków 1885.
Legenda grecka, albo Ochrydska o ś. Klemensie, znaleziona przez
Wikt. Grygorowicza w Ochrydzie (1844 — 5) w grecktm rekopiśmie i wydana w Zur-
nalu ministerstwa oświaty w Petersburgu r. 1847. Tom LIII. Z innego tekstu, po-
danego przez profesora Kurciusa w Pradze, Szafarzyk wydał legendę te z tłómacze-
niem łacińskiem w: Pamatky hlaholskeho pisemnictvi r. 1853. s, LVII, Z tekstu
Szafarzykowego przedrukował Bilbasow w dziele: Kiryłł i Metodiu r. 1871, s. 128,
301 — 306. Legenda Soluńska, czyli Słowo Kiryła słowenca so-
lunskaho, fiłosofa bugarskaho, prawdopodobnie tłómaczenie serbskie
z dawniejszego greckiego, lub łacińskiego tekstu. Wydana w czasopiśmie: H ł a-
snik druźstwa srbske słowesnosti r. 1856 zesz. VIII. Wiadomy do-
tąd jedyny tej legendy rękopism, zawiera wierszy drukowanych 28. Z tłómaczeniem
łacińskiem przedrukował Bilbasow w dziele: Kiryłł i Mefodij r. 1871. s. 217 — 219.
Legenda Macedońska, grecka, czyli Żywot ś. Nauma, ucznia śś. Kon-
stantego i Metodego, wydana przez Hilferdinga w czasopiśmie moskiewskiem Ru-
skaja Biesieda r. 1859 księga XlV s. 127 z rekopismu polowy XVIII w. przedru-
kowana w Bilbasowa Kiryłł i Mefodij r. 1871 s. 307 — 310 po greckn.
V. Do starożytnych pomników słowiańskich o iś. Konstantym i Metodym,
wypada dodać:
Tymczasem Rościsław, porozumiawszy sie z knęziami moraw^
skimi i Świętopełkiem księciem nitrańskim,^*) wyprawił do ce-
sarza Michała III poselstwo, o przysłanie mu księży, znających
język słowiański, — Postępkiem tym nadzwyczaj w polityce zrę-
i) Czernoryzca Chrabra. O pismeniech. Tekst Chrabra po
slowiańsku wydal Kalajdowicz w dziele: Joann Ekzarch bolgarskij, Moskwa, 1824.
s. 189 — 192. Szafarzyk. O Pismenech slovanskych. Praga 1851. Nowsze wydanie
z tJómaczeniem niemieckiem J. Hanusza, w Archiw fiir Kunde Oesterreichischer Ge-
schichts-Quellen XXIII r. 1860 s. 3 — 101.
2) Urywki z Żywotów śś. Kiryla i Metodego w wielu dawnych kode-
ksach znajdujące się, tudzież modlitwy, tak zwane troparyikondaki, w któ-
rych rozsiane są \yiadomości takie same, jakie w Żywotach i legendach znajdujemy. —
Spis tego rodzaju pomników, z ksiąg kościoła prawosławnego podał J. Tok mak o w
Bi!6.iiorpa<i)ii«iecKiii yKaaaie.ib. .IiiTepaiypa o cb. KiipiLLit 11 Meoojit, ci. npii.10-
jKeiiieMT, nepeHHH ncTopiiMecKjiX'L Maiepia.ioBT.. xpaHaimixcii bt. IIpaBiiTcibCTBen
iiuxT, II OóiiiecTBenHiJX'b ApxiiBaxT> II Eii6.iioTeKax'L. Moskwa. 1886 stronnic 28»
VI. Nowsze opracowania przedmiotu, w osobnych książ-
kach. Oprócz prac autorów przestarzałych, czeskich: Stredowskiego, Dobnera
i Bobrowskiego, tudzież niektórych rosyjskich, wzmiankowanych w Tokmakowa
Bibliograficznym Wskaźniku, wyliczymy nowsze:
Szafarzyk. Pamatky drevniho pisemnictvi Jihoslovauov r. 1S51, powtór-
nie w r. 1873; Pamatky hlaholskeho pisemnictvi 1853. Ueber den Ursprung und
die Heimath des Glagolitismus. 1 858. Inne prace w ogólnem wydaniu mniejszych
prac Szafarzyka. Rozprawy z oboru ved slowanskych 1865.
Sztulc prałat. Wypsani żiyota svatych brati Cyrilla a Metkoda. Praga.
1847. Żivot swatych Cyrilla a Methodia. Praga 1857.
Biły. Dejiny svatych Cyrilla a Methodia apostolov slowanskych, w Praze
1863, przetlómaczona po niemiecku w 1863.
Raczki prałat. Viek i djelovanie sv. Cyrilla i Methoda. Zagreb 1859.
Ginzel J. A. Geschichte der Slawenapostel Cyrill und Method, und de-
slavischen Liturgie. Pierwsze wydanie r. 1857, drugie 1861.
F i 1 a r e t biskup ryźski. Kiipii.i.n, u Meoojiii ciaBaiiCKie npocBtTiiTe.lil.
Moskwa r. 1846, przedrukowano w Pogodina sborniku 1865. (Niżej.)
Ł a w r o w s k i. Kupuj.n, 11 Meoojiii Kaio. npaBoe.iaBiiue nponoBtjiiiiKii y
3anajiiuX'i> CiaBaiiTi. Charków 1863.
Pogodin M. liiip.i.io-MeoojieBCKiii cóopiiiiKij bt. naMHTb o coBepmiiB-
lueMca TUca»ie.itTiii c.iaBaiicKori nncbMeniiocTii 11 xpiiCTiaHCTBa b1) Pocciii. Moskwa
1865. W nim pomieszczone są prace: Górskiego, Filareta, PogoJina, Hilferdinga, Gry-
gorowicza, Kazańskiego, Wiklorowa, Bezsonowa, Busłajewa, Aksakowa i Arsenijewa.
Bodjanskij O. Kiipii.T.rL ii Mooojiii. Coópaiiie naMaTniiKOBi. jo jtarcib-
nocTM CB. nepBoyiiiTe.itii n npotBtTiiTe.icii c.iaBaHCKiiXT. n.ieMcin. oTHocauuixca. Z nich
Żywot Konstantego w Cztjenijach Obszczestwa Istorii i Drewnostjej 1863 i 1864.
Żywot Metodego, tamże r. 1865. „Pochwalnoje słowo Kirylu i ^lefodiju"', tamże r.
1865-^1866. Żywot Konstantego z innych kodeksów, także w Cztjenijach r. 1873.
B i I b 3 s o w W. A. liiipiu.rb II Meoojiii no aohyMeiiTa.ibiiUMb iicTo-imiKaMb-.
Tom lii. 5
— 82 —
cznym, Rościsław nietylko usuwał wpływ nieprzyjaznego mu du-
chowieństwa niemieckiego, lecz jeszcze jednał sobie przyjaźń ce-
Monumenta diplomatica r. 1868. Kiipii/i.rb 11 Meoo;tiii no aanajiibiMT. JiereiuaM-b.
Codex Legendarnm 1871.
W o r o n o w A. TiiaBHtiimie ncTO'imiKii i.ifl iiCTopin Kiipii.ua 11 Meoojifl.
Kijów 1876.
Perwolf. CjiOBtHCKiii H3I.1KT. H ero cyjŁCbi y napojom. c.iobhhckhxt..
Warszawa 1 885. M e 0 o ,x i e B c ic i ii 10 6 n j1 e ii n u ii C 6 o p u n k t. , wydany przy
uniwersytecie warszawskim, pod redakcyą Budylowicza 1885.
J a g i c z. J. W. BonpocT. o Kupn^-ifc 11 Meoojit bt, CjiaBHHCKoii <i>H.iOjiori».
Petersburg 1885, jako dodatek do tomu LI zapisek Akademii Nauk.
Inne mniejsze praee, wzmiankuje Wskaźnik Tokmakowa, także w Jagicza:
Bonpoci. o KiipiLMl; u Meoojiu 1885.
Rettel Leonard. Cyryl i Metody. Streszczenie najnowszych poszukiwań.
Paryż 1871 s. 216 i 8 minori,
Gromnicki Tadeusz. Święci Cyryl i Metody; w rozprawach wydziału
historyczno -filozoficznego Akademii Umiejętności, w Krakowie r. 1879 — 1880. Tomy
X, XI, XII.
Zieliński Wlad. Apostolstwo śś. Cyryla i Metodego, oraz początki chrze-
ściaństwa w Polsce. — Wenecya 1882 s, 79.
C Kotkowski. Żywot śś. Cyryla i Metodego Apostołów słowiańskich.
Kraków 1 885 s. 80.
Kantecki Antoni. ŚŚ. Cyryl i Metody. Apostołowie Słowiańszczyzny.
Poznań 1885 s. 65. Wydanie popularne z powodu Encykliki Leona XIII z dnia 13
Września 1880 r.
P o 1 k o w s Ic i Ignacy, kanonik. Cześć śś. Cyrylla i Metodego w Polsce^
według ksiąg liturgicznych od Icońca XIII w. Kraków 1885 str. 64. Praca źródłowa.
Pruszyński Ludomir. Apostołowie Słowian śś. Metodyusz i Cyryl. War-
szawa 1885 str, 81. Wykład popularny i dla tego pożyteczny do rozszerzenia w Polsce
czci śś. Cyrylla i Metodego.
Crncić Iwan. Rimslco-slovinska służba sv. Kurillu i Metudu, w XIV księdze
„Starine", s. 210 — 220.
L e g e r Louis. Etude historique sur la conversion des Slaves au chri&tia-
nisme. Paris 1868 in 8 227.
Martinof, w Revue des Questions historiąues, 71 livraison. Juillet. Paris
1884, wydał ,La legendę italique de SS. Cyrille et Methode", s. iio — 166, gdzie
wysoko podniósł znaczenie Legendy Italica, jako jednego z najdawniejszych pomni-
ków o śś. Cyrylu i Metodym.
We włoskiej literaturze wiadoma praca Bartholini Dominika. Memorie
storicho critiche archeologiche dei sancti Cirillo et Methodio. Rzym 188 1. s. 254.
O niej sprawozdanie w „Atheneum". Warszawa 1882, zesz. VIII 378 — 383.
Króllii ten wykaz źródeł i opracowań wslcazuje jalt jest bogatą liberatura o apo-
stołach słowiańskich. Podaję wykaz ten dla ułatwienia oryentowania się w cytatach,
nie zaś jako pracę bibliograficzną, nie Avchodzącą w zakres niniejszego dzieła. Do-
kumenty podam w osobnym D o d a t k t u w końcu tej księgi. Inne źródła wskażę
we właściwem miejscu.
- s
Ó
sarza wschodniego dla zrównoważenia polityki króla Ludwika
Niemieckiego, który w celu zhołdowania Morawii, starał się po-
granicznych z nią Bółgarów wciągnąć do związku przeciw Ro-
ścisławowi. Tym sposobem formowały się ligi: morawsko - byzan-
tyńska, przeciw niemiecko - bółgarskiej, balansujące ówczesna po-
litykę w nad - dunajskich krajach.
Cesarz Michał uprzejmie przyjął poselstwo morawskie, a zna-
jąc biegłość braci soluńskich w sprawach religijnych i w piśmie
slowiańskiem,^^) przeznaczył ich na apostołów w Morawii, jeśliby
jednak dać wiarę legendzie, prawie współczesnej, wypadałoby
wyprawienie Konstantego do Morawii, przypisać domaganiu się
Rościława, który, dowiedziawszy się o sławnych czynach Kon-
stantego w poselstwie do Chazarów, życzył, aby ten mianowicie
apostoł do Morawii przybył.^")
Bracia, zabrawszy z sobą księgi dnchowne wcześniej już
przetłómaczone po słowiańsku,'') tudzież relikwije ś. Klemensa,'*)
puścili się w podróż. Matka ich, przeprowadzając ukochanych
synów, ze łzami błagała, aby w razie śmierci jednego z nich, po-
^-) Szczegóły niżej § 42.
1'^ In Polichronio, quod est in Sigriana. Vita s. Theophanis, in Ada Snn-
ctorum, XII Mart. T. II 13, p. 220. — Est autem Sigriana regio montuosa prope
Cyzicum in Asia Minori et Propontidis littora, ab Olympena Rhyndaco tluvio divisa.
Ibid. p. 213.
") W Żywocie Metodego czytamy: „Rostisław knież slowenieskt s Swiato-
polkom poslasta iz Morawy k' carju Michaiłu," (rozd. 5), ale w równie dawnym,
a może i starszym Żywocie Konstantego powiedziano tylko: „Rastislaw bo, mora-
wbskyi kneź, sTjWJet sTitwori s knezi swoimi i s Morawlijany-' (rozd. 14), a o ^'wię-
topelku ani wzmianki. Diłmmler, w Denkschriften der Akademie der Wissenschaf-
ten XIX r. 1870.
'*) Skłaniając braci do apostolstwa cesarz mówi! do nich: „wy bo jesta se-
lunijanina, da seluuijanie wsie czisto slowieński besiedujut." Pannoński Żywot Me-
todego rozd. 5.
'*) Philosopho autem reverso Constantinopolim, audiens Rostislaus princeps
Moraviae, quod factum fuerat a Philosopho in provincia Cazarorum, ipsae quoque
genti suae consulens, ad praedictum imperatbrem nuntios missit. Legenda Italica. c. 7.
Podobnie w legendach Morawskiej, cap. 4 i Krakowskiej cap. 4. Polkowski. Cześć
śś. Cyrylla i Metodego, s. 15.
'") Żywot Metodego 5.
**) Niżej cytata 40.
6*
^ 84 -
zostały przy życiu przywiózł do niej ciało zmarłego.^") Bracia,
dawszy słowo dotrzymać świecie prośbę matlci, pożegnali sie
z nią ostatni raz, ruszyli w podróż do Rościsława i do stolicy
jego Welegradu w czerwcu r, 863 przybyli.-") Atoli do wiellciego
dzieła wnet przystąpić nie mogli. Był to bowiem czas burzliwy,
czas gotowania sie do wojny z Niemcami. — Bracia, osiadłszy
w Welegradzie,-') pracowali nad wykształceniem poruczonycłi
im przez Rościsława uczniów.--) Niemiłem olciem patrzyło na to
ducliowieństwo niemieckie. A gdy, po niepomyślnej dla Mora-
wian wojnie r. 864, biskupi niemieccy groźnie przemawiać po-
częli, apostołowie Konstanty i Metody, pojmując grożące im nie-
bezpieczeństwo, unikali miejsc burzliwy cli, "a przechodząc z kraju
do kraju po grodach i osadach wiejskich, -•'; opowiadali ludom
słowiańskim słowo boże w zrozumiałej im mowie, starając się wy-
korzenić sprośne obrzędy pogańskie i wielożeństwo.-^)
Jednocześnie z apostolstwem u Słowian morawskich, przy-
padło wprowadzenie chrześciaństwa w Bółgaryi. Wiemy, że
wcześniej jeszcze Konstanty filozof pracował nad rozszerzeniem
1") Legenda Italica cap. II.
20) Muralt w dziele: Essai de Chronographie byzantine p. 439 pisze: Ra-
stislaf avait resiste a Louis dans Devina en 864, aupres duquel Methode et Cyrille
se trouvaient depuis Juin 863. Opierając sie na tern historycy czas przybycia aposto-
łów do Morawii zwyczajnie w Czerwcu naznac/.ają. Dudik. Gesch. Miihrens I. s.
159, Inni przyjmując na uwagę, że według legendy italskiej, bracia „mansuerunt
ergo in Moravia per annos quatuor et dimidium" (cap. 7) i zważając, że bracia
do Ezymu przybyli w końcu r. 867, obliczają, że bracia do Morawii przybyli na
wiosnę r. 863. Bilbasow. Kirylł i Mefodij s. 30.
-^) R. 1030, książę Brzetysław pisał: juxta Yueligrad, ubi caepit christiani-
tas. Erben Regesta Bohemica p. 40.
22) DostLdbszu że jemu Morawy s welikoju czbstiu prijet jeho Ratislaw
i uczeniky sobrawb wdast ich ucziti. Żywot ś. Konstantego, rozd. XV. Denkschrif-
ten der Academie der Wisscnschaften', T. XIX p. 226.
23) Quotidie (Constantinus) cum fratre suo Methodio perlustrabat civitates,
vicos et oppida. Leg. Moravica. c. 5.
2^) Można to uważać z listu pai)ieża Jana VI [I do Kocieła: Eos qui uxo-
res suas dimiserunt, vel illis ab alias viventibus migraverunl nuptias, tam diu cum
consentaneis eorum excommunicamus, quousque posterioribus remotis, priores poeni-
tendo receperint. Praecipue cum haec pessima consvetudo ex paganornm morę re-
manserit. Erben s. 15 miedzy r. 873 a 882.
— 85 —
nauki Chrystusa, a może i nawracał Słowian macedońskich w oko-
licach Tesaloniki, na porzeczu Bregalnicy.^^) Ale w którym mia-
nowicie roku i przez kogo ochrzconym został car bółgarski Borys,
to zagadką zostaje. Niewątpliwie wszakże wypadek ten stał sie
około początków apostolstwa braci soluńskich w Morawii t. j.
miedzy r. 86i a 864,-") a według nowszych badań car Borys
prawdopodobnie ochrzczonym został w r. 864 przez ś. Metodego,
który z Morawii do Bółgaryi w tym celu zdążył, gdy tymczasem
brat jego Konstanty szerzył chrześciaństwo w Morawii.-')
Cztery i pół lata (863 — 867) Konstanty i Metody apostoło-
wali w Morawii i sąsiednich krajach, opowiadając słowo boże
Morawianom, Czechom, Słowakom, Polakom, ^'^) Łużyczanom,
zakładając kościoły i kaplice.-'') — Zachowało sie podanie, że
I
25j Wyżej cyt. 10.
-^) Według legendy [Morawskiej Konstanty z bratem Metodem, dążąc do
Morawii, po drodze zaszedł do Bólgarów „quos divina- cooperatrice gratia sua prae-
dicatione convertit ad lidem (cap. 4). Być może Konstanty po drodze i rozszerzał
chrześciaństwo w Bółgaryi (r- 863), ale kiedyż był ochrzczony sam car Borys? Opie-
rając się na historykach byzantyńskich, dawniej mniemano, że to dokonał Metody
w r. 861 — 862. (Pałauzow, BliKT. Co.irapcKoro uapa CiiMoona 1852 str. 22.
-") Wypada uwagę zwrócić na Żywot ś. Klemensa, biskupa Wielickiego,
autor którego, ze znajomością rzeczy, opowiada szczegółowo, że Metody, w czasie
pobytu w Morawii, starał się skłonić do chrześciaństwa książąt Kocieła i Borysa,
„którego oczarował swem krasomówstem w mowie ojczystej", dodawszy, że nawró-
cenie Bółgarów przypadło w r. 6377 t. 3. 869 (Vita s. Clementis, po grecku, cap. 4)
według kodeksu wydanego przez Miklosicza 1847 i przedrukowanego w Moskwie
f- 1^55' — ^ innym Żywocie ś, Klemensa, przez Szafarzyka wydanym w r. 1853,
Metody wzmiankuje sie także jako główny oświeciciel Bółgarów i cara Borysa (cap.
11), ale czasu nawrócenia Bólgarów nie oznaczono. Rok zaś 8^9 podany przez
Łtarożytny Żywot ś. K.lemensa, nie może być przyjęty dla tego, że w tym roku Me-
tody był w Rzymie, a z porównania zdarzeń wypada przyznać, że chrzest Borysa
przez Metodego mógł być dokonany przed zawarciem przymierza Niemców z Bół-
garami w Tulln r. 864. Po zawarciu tego przymierza Niemcy niedopuściliby chrztu
Borysa przez księży słowiańskich.
-**) Poświadcza to wyprawa Morawianów przeciw pogańskiemu księciu Wi-
ślicy, który „się urągał chrzcścianom" (o czem niżej ł^cdzie), tudzież chronograf mo-
skiewski XV w, według którego lilo/of Konstanty nauczał Morawianów, Lechów,
( zechów i inne narody. Bielowski, M. P. I 90.
-") W S p i c k a c h (Speitsch) niedaleko Kelcz, okręg ołomuniecki; w P r z y-
b i c a c h niedaleko Hustopcow ( Auspitz) ; w Ż a r o s i c a c h ; w U h r i c i c a c h
blizko Damborzyc: w S w i t a w i e, okręgu Brncńskiego. Tudzież pod wezwaniem
— 86 —
w okolice Zgorzelca przychodził sam apostoł Konstanty, że był
na górach: Królewskim gaju (Konigshain) i Jaworniku, i że tam,
gdzie teraz IJainwald, na miejscu chramu pogańskiego zbudował
kościół.*^") Podanie to nie mogło bez powodu powstać i choć
w części potwierdza się dotąd istniejącym obyczajem. Od nie-
pamiętnych czasów bowiem na górze Jawornickiój stoi krzyż,
do którego w dzień ś. Wacława, króla czeskiego, wnuka Borzy-
woja i Ludmiły, ochrzczonych przez Metodego (około r. 878),
wędrowali pobożni pielgrzymi z dalekich krajów, najwięcej z Czech.
Nawet po przyjęciu nauki Lutra, Jaworzanie protestanci spoty-
kali pielgrzymów katolickich z chorągwiami i uczestniczyli w pro-
cesyach katolickich. Nabożeństwo odbywało się koło krzyża,
a wszyscy] przytomni, klęcząc, śpiewali modlitwę „Hospodynie
pomiłuj ny", tę samą, która do teraźniejszego czasu u Czechów,
Morawian i Słowaków pod nazwą modlitwy ś. Wojciecha prze-
chowała się.''^)
I radzi byli Słowianie słuchać nauki o wielkości Boga,
ś. Klemensa, kaplice: koło Oswetimanow, okręgu Hradisztskiego, w której ko-
ście świętego leżał}', podobnie i w Lipowce okręgu Brneńskiego, Dudik. Gesch.
Mahrens I. 170. Do tego dodamy jeszcze kaplice ku czci ś. Klemensa poświęcona
w starożytnym grodzie R a k u s y (castrum Rakouz) teraz Raabs u wierzchowin
r. Dyi. Przy tej kaplicy, według podania, mieszkał apostoł Metody, dążąc do Czech.
Szembera. Zapadni Slovane; Pfidavky s. I. Wreszcie w Ołomucu kościół ś. Pio-
tra, o którym dawno zapisano: an. 863 Rastiz dux tradidit in die consecrationis
ecclesiae sancti Petri in Olomutici per venerabilem fratrem Kyrillum omnes homines
castelli et civitatis (Olomucense), ad ripam usque Moraue fluvii, Eerben. Regesta, s. 14.
Niezaprzeczając samego nadania kościołowi Ołomuckiemu, nie mamy wszakże udo-
wodnienia, że to nastąpiło w 863 a nie w innym roku.
"**) Czas pobytu ś. Konstantego w okolicy Zgorzelca tylko przez prawdopo-
dobieństwo określić by można. I tak: Apostolstwo jego w stronach podkarpackieh
ciągnęło się od lata r. 863 aż do jesieni r. 867, t. j. do podróży do Rzymu, zkąd
on już nie wrócił. Przed odejściem do Rzymu bawił on u księcia Kociela w Bla-
tnie, nie wcześniej jak w r. 867, a zatem pobyt jego na Ślązku mógł przypaść
w latach 864—866.
'') O wzmiankowanej ceremonii pisał G. Burghardi. Iter Sabaticum.
Lipsk, r. 1736. Dzieła tego nigdzie znaleźć nie mogłem. Inne szczegóły w pracy
Izmaela Srezniewskiego, w Żurnale ministerstwa oświaty, Petersburg. 1844. cześć
XLIII, Maj,
I
— 87 —
we własnej mowie!^^) ale nie radzi z tego byli biskupi niemieccy,
szczególnie salcburgski i passawski, którzy z rozwojem nauki
braci soluńskich, tracili trzodę słowiańska, a z nia dziesięciny,
dobra ziemskie i wpływ polityczny. Posądzali biskupi nowych
apostołów o szerzenie schyzmy, o chęć oderwania Słowian od
papieża, znajdując we współczesnych wypadkach niejakie uspra-
wiedliwienie potwarzy, miotanych na apostołów słowiańskich.
W tym samym bowiem czasie, kiedy bracia pracowali nad zasa-
dzeniem winnicy Chrystusa w stronach przykarpackich, w Kon-
stantynopolu spory duchowieństwa z kościołem rzymskim tak się
zaostrzyły, że patryarcha Fociusz poważył się papieża Mikołaja I
za kacerza ogłosić i od kościoła odłączyć (r. 867). A ponieważ
Konstanty filozof od młodości zostawał w przyjaznych stosunkach
z Fociuszem, przeto podejrzliwość biskupów niemieckich mogła
się w oczach papieża wydawać nie bez podstawy. Skargi więc
biskupów w Rzymie na apostołów słowiańskich, że pod pozorem
nabożeństwa słowiańskiego wprowadzają herezyę, nie mogły
bez skutku pozostać. Zapobiedz złym skutkom walki dwóch ob-
rządków w jednym kościele, wyrozumieć zasady apostołów sło-
wiańskich, wreszcie uspokoić ludy powaśnione intrygą biskupów
niemieckich, do stolicy papieskiej należało. Pojmując to wszy-
stko papież Mikołaj wezwał braci apostołów do Rzymu.**')
Chociaż hierarchicznie bracia apostołowie zależeli od patryar-
chatu Konstantynopolitańskiego, ale na głos papieża spieszyli
stawić się w Rzymie. Zabrawszy więc z sobą relikwije ś. Kle-
mensa, aby je miastu Rzymowi, jako ciało papieża zwrócić, bra-
cia przez Pannonię do Rzymu dążyli. Po drodze odwiedzili księ-
'-) Cognoscentes loci indigenae (Morawianie) adventum illorum, valde gavisi
sunt; quia et relicjuias b. Clementis secum ferre audierant, et Evangelium in eorum
linguam a philosopho praedicto trauslatum. Exeuntes igitur extra civitatem obviam,
honorifice, et cum ingenti lactitia receperunt eos . . . mówi współczesny biskap Gau-
derik. Legenda Italica, cap. 7,
"'') His omnibus auditis, papa gloriosissimus Nicolaus, valde laetus super his
quae sibi ex hoc relata fuerant redditus, mandavit et ad se venire illos litteris Apo-
śtolicis invitavit. Legenda Italica. 8.
cia Kocieła, który nie zadlugo przed tern był przyjacielem arcybi-
skupa salcburgskiego Adalwina i z nim wspólnie obchodził Boże
narodzenie, w Błatnie r. 864, ■'^) a teraz wzniósłszy sie nad oso-
biste widoki, przystąpił do nauki apostołów, uczył sie u nicli pi-
sma słowiańskiego i do takiejże nauki 50 mężów przeznaczył,^^)
Cticiał on braci apostołów zatrzymać u siebie i na icłi żądanie,
według legend, miał nawet oswobodzić wielu cłirześcian z nie-
woli,^*') lecz bracia, czując konieczność stawienia sie w Rzymie,
puścili sie w podróż, niosąc z sobą relikwije ś. Klemensa. W We-
necyi księża łacińscy, podszczuwani przez arcybiskupa salcburg-
skiego, rzucili się na apostołów slowiańskicłi ,.jak kruki na
s około w,"-^") a urągając im wołali: „jakie to stworzyli-
ście Słowianom księgi i nauczacie icłi; przecież mowy icłi
nikt wprzódy nie obrał, ani apostołowie, ani papież rzymski, ani
teolog Grzegorz, ani Hieronim, ani Augustyn." — „Bóg", powia-
dali, „trzy tylko wybrał języki: łiebrajski, grecki i łaciński. "^^)
Z godnością odparłszy zarzuty i urągania, wykonawcy wielkiego
dzieła pokornie szli do Rzymu, do którego wiedli z sobą miliony
Wj Wyżej na s. 69, z Conversione Bajovariorum.
^•') „Koci.l kneź panońskyi . . . wzlubl welmi slowjeńsky knigy, naucziti se
im, i wda do H (50) uczenik ucziti se im". . . Żywot ś. Konstantego rozd. 14.
Denkschrift der Akademie der Wissenschaft. 1870. Tom XIX sir. 226. Atąue in
Pannoniam profectus a Cozelo Lecliorum prin cipę bene exceptus est et
pobtea quinqaginta ibi viros lidem v<.ram literastpie slavinicas docuit. Obdormitio s.
Kyrilli. W teksie słowiańskim czytamy: „priet jeho (Konstantego) K H e 3 l> A i, m K Li ii
i potom priejet 50 uczenik i naucziw icli prawoslawniei witrie i słoweńskim Icni-
gam." ycnenie CB, KiipiLLia.w Bilbasowa. Kirylł i Mefodij. s. 244
^*^) W Żywocie s. Cyryla wzmiankuje się, że na jego prośbę książęta Rości-
slaw i Kociel oswobodzili 900 niewolników w r. 867: I ne wzet że ni ot Rastisława,
ni od Koćly ni zlata ni srebra, ni inoje weszczi ... nb tbcziju plenbnik isproszi, ot
oboju f{ stb (nonagenlos) otpusti ich" (rozd. 14). Denkschriften d. Akademie s. 226.
W Obdormitio s. Cyrilli czytamy: „Philosophus a principe nonaginta christia-
nos captos petit et liberavit." Zważając, że wzmianka ta jest powtórzeniem tego
co legendy mówią, o pomyślnem zakończeniu missyi Konstantego do Cbazarów, mia-
nowicie o oswobodzeniu przez hagana chazarskiego w skutek prośby Konstantego,
z niewoli chrześcian, badacze mniemają, że wiadomość o oswobodzeniu przez Ko-
cieła 900 niewolników wypada odrzucić.
'''') „Sbrasze se nań jepiskupi i popowe i czrnorizci, jako i wrani na so-
kola " Żywot" Konstantyna rozd. 16. Denkschrift d. Akademie XIX, s. 227.
■''*) Żywot Konstantyna, rozd. 16. Denkschrift der Akad. s. 227.
- 89 —
ochrzczonych i mających być ochrzczonymi Słowian. Pojmy-
wała to stolica apostolska i następca Mikołaja I, Adryan H,-^")
sam wyszedł za miasto na spotkanie relikwii ś. Klemensa i apo-
stołów słowiańskich,^") w uroczystem ubraniu, okrążony ducho-
wieństwem i tłumami ludu, z zapalonemi w rękach świcami.^*)
Wśród śpiewów pobożnych tłumów, z największą uroczystością
relikwije ś. Klemensa złożono w kościele, pod jego wezwaniem
zbudowanym w Rzymie oddawna.*^) Powrót cudowny wysoko
czczonych relikwii męczennika papieża napełnił serdca Rzymian
nieopisaną radcścią, zainteresowaniem się apostołami słowiański-
mi, którym należała cześć, za wyświadczenie ówczesnemu światu
chrześciańskiemu takiej usługi nieocenionej.
Niebrakowało jednak w samym Rzymie zgorszenia, z po-
wodu wprowadzenia języka słowiańskiego do ksiąg liturgicznych.
„Nie godzi się, powtarzano, używać innych oprócz wiadomych
trzech języków, innego jeszcze do służby bożej języka," ^•^) Wszak-
że papież Adryan II, wysłuchawszy apostołów słowiańskich, po-
^9) Mikołaj I umarł 13 Novembra 867. Acta SS. 55; Adryan II został pa-
pieżem 14 grudnia r. 867.
^*>) Adrianus audiens quod . . . philosophus corpus b. Clementis, quod stu-
dio suo repererat, secum deferret, valde nirais ehilaratus est, et extra urbem cum
clero et populo procedens obviam illis, honorifice satis eos recepit. Leg. Ital, 9.
Żywot Konstantego lozd. 17. Denkscłirift. der Akad. XIX. s, 228.
*') Leg. Ital. 9.
*') Sepelierunt autem corpus Sancti in ecclesia, quae in ejus nomine diu
antea fuerat constructa. Leg. Moravica. 6. Corpus sancti Clementis in sua ecclesia,
quae sibi antea multa tempora fuit fabricata, collocavit, et honorofice sepelivit. Leg.
Cracoviensis. cap. 6.
*') „Było zaś wielu ludzi, którzy ganili księgi słowiańskie, mówiąc: „nie-
godzi sie żadnemu narodowi mieć pisma swego, prócz Hebrejów, Greków i Łacinni-
ków, według słów Piłata, które na krzyżu pańskim napisał. Tych apostolik piła-
towcami i trójjezycznikami nazwawszy wyklął." Żywot Metodego cap. 6. W le-
gendach Morawskiej (cap. 7) i Czeskiej (cap. 4.) wzmiankuje sie tylko o tłómacze-
niu sie Konstantego przed stolicą apostolską, o konieczności używania jeżyka sło-
wiańskiego w nabożeństwie dla Słowian, „At illi haec audientes et admirantcs tanti
viri industriam et fidem, studiosa deliberatione praehabila, statuerunt supradirto ser-
monejn illis parlibus, quas b. Cyrillus Deo acquisierat, et sicut statuerat, cano-
nicas horas cum missarum solemniis ita debere deinceps celebrari (Leg. Mor. 7). Do-
bitniej pojaśnia to legenda krakowska: et confirmaverunt fclauonica lingua in par-
tibus illis missarum solempnia cttcrasque canonicas horas decantare, quod usquc
-- 90 —
chwalił ich pracę i jakby w oznakę przyznania liturgii w języku
słowiańskim, księgi duchowne, napisane przez braci Konstantego
i Metodego, poświęcił i złożył na ołtarzu w kościele ś. Piotra,**)
Potem polecił biskupom Formozowi i Gauderikowi wyświęcić
uczniów słowiańskich na presbyterów, diakonów i lektorów.*^)
braci zaś Konstantego i Metodego do godności biskupiej podniósł.***)
Tym sposobem wytwarzał się zawiązek hierarchii słowiańskiego
kościoła, pierwszymi presby terami i diakonami którego zostali:
ad haec tempora in partibus Sclavonicis observatur. Leg,
Cracovien. cap. 6. Polkowski s. 17. 53.
**) Według Żywota Metodego, papież ewangeliję słowiańska położył na oł-
tarzu ś. Piotra (rozd, 6), a według Żywota Konstantego, rozd. 17, (Denksclirift
XIX 228), na ołtarzu ś. Maryi, w innych legendacli wzmianki o tern nie znajduje-
my. Porów. Vita s. Clementis (Bułgarica) cap. 3,
**) Papa jubente nonnulli pliilosoplii discipuli Moravienses ae Pannonici
a Formoso et Gendricho episcopis ritu sołemni in ordinem clericorum recepti sunt.
Obdormitio s. Kyrilli. Biłbasow II 245. Według Żywota Metodego, wyświęcono
trzecli kapłanów, a dwócli anagostów, i. j. lektorów (rozd. 6); według innych legend
liczba kapłanów i diakonów wyświęconych talcźe jest pięć, jalc zobaczymy niżej.
■*") Wiadomości w tym względzie są sprzeczne. W Żywocie Metodego nie
oznaczono kiedy on mianowicie został biskupem. W legendach Morawskiej i Cze-
sliiej o mianowaniu Konstantego i Metodego biskupami nie wzmianlcuje się. Le-
genda Krakowska wie, że Konstanty w Rzymie zrzekł się godności biskupiej, zo-
stał mnichem, a na jego miejscu w Welegradzie nastąpił Metody. Legenda Bółgar-
ska (Vita s. Clementis) stawi na pierwszem miejscu mianowanie „wielkiego Meto-
dego biskupem Morawii Pannońskićj", a o Konstantym wyraża się nie jasno, podno-
sząc jego zasługi i wysoką cześć, okazaną mu przez papieża (rozd. 3). Jedna tylko
legenda Itałica (cap. 3) stanowczo wyraża się: „multis itaque gratiarum accionibus
praefato philosopho pro tanto beneficio redditus, consecraverunt ipsum et Methodium
in Episcopos, nec non et ceteros eorum discipulos in praesbyteros et diaconos."
Jakże nie wierzyć autorowi tej legendy Gauderykowi, który sam był obecny i razem
z biskupem Formozem wyświęcał księży słowiańskich. O tym przedmiocie szeroko
rozprawiali Ginzel i Dudilc. Pierwszy w Gesch. der Slawenapostel edit 1861 s.
46 — 47, drugi w Gesch. Mahrens I 182 — 4. Tymczasem Jagicz mniema, że Kon-
stanty był tylko nauczycielem Słowian, a nie biskupem. Bonpocb o KnpiUJlt H
Meoojit 1855 s 55 cyt. 92. Inne zdania w Pogodina Kiipujuo-MeeoAieucKifł
CóopilliKT. 1865. Ale najdokładniej sprawę tę, zgodnie z legendą Italską, objaśnił
Gromnicki, w Rozprawach Alcademii Umiejętności Krakowskiej r. 1879 T. XI
s. 135. A że Metody już w r. 869 mianowany był arcybiskupem, poświadcza to
li.st papieża Jana VIII r. 879 do Świętopełka. Metliodius vester archiepiscopus ab
antecessorenostro Adrian o, scilicet papa [-{- 872) o r d i n a t u s, Erben.
N. 39 i 41.
— 91 —
Gorazd Morawianin, Klemens, Naum, Angelar i Sabba Bółgaro-
wie, czy Słoweńcy/')
Zostawało wprowadzić nabożeństwo słowiańskie uroczyście,
aby świat cały wiedział, że w powszechnym kościele chrześciań-
skim, obok liturgii łacińskiej i greckiej, zajęła jeszcze miejsce
liturgija w mowie najliczniejszego w Europie narodu, który miał
cliwałę bożą po niezmierzonych przestrzeniach rozszerzyć. Poj-
mując to, stolica apostolska stosowne rozporządzenia uczyniła.
Trzy dni odbywało się nabożeństwo i śpiewy słowiańskie.
Najprzód w kościele apostołów śś. Piotra i Pawła, następnego dnia
w kościele ś. Petronelli i u ś. Andrzeja, nakoniec z nadzwyczajną
uroczystością u grobu ś. Pawła, ^^) przy uczestnictwie biskupa
Arseniusa i bibliotekarza rzymskiego Anastazego.*^) Takim spo-
sobem u grobu pierwszych apostołów chrześciaństwa dokony-
wało się zjednoczenie ludów w imię wspólnej idei religijnej, bez
różnicy narodowości i mowy.
Rok z górą ciągnął się pobyt apostołów słowiańskich w Rzy-
mie. Stolica apostolska znajomiła się z zasadami i charakterem
osobistym nowych apostołów. Na to potrzebny był czas. Star-
szego z braci, Metodego, papież przeznaczył na metropolitę ko-
ścioła słowiańskiego, młodszy. Konstanty, miał być biskupem
i pomocnikiem brata. Ale Konstanty zapadł na zdrowiu, a prze-
czuwając zbliżający się koniec żywota, wstąpił do zakonu, przy-
brawszy imię Cyryla. Osłabiony na siłach mąż święty, mówił
do Metodego: ,,oto bracie byliśmy sprzężajem, jedną brózdę ora-
I
*') Imiona ich wzmiankują Obdormitio s. Kyrilli (YcneHie CB. Klipu.I.ia) i Vila
s. Clementis episcopi (bulgarica), z ta tylko różnicą, że w ostatniej zamiast Sabby,
wzmiankuje się Laurenly (rozd. ii). Do porównania slu/,y legenda Macedońska
o Żywocie ś. Nauma.
**) „Abie piesze liturgiju w cbrkwi swetaho apostola Petra sloweńskyim je-
żykom i w druhji djeń piesze w ctrkwi swetyje Petronily, i w iretij djeń piesze
w Cbrkwi swetaho Andreje i ottudu w welikaho uczitela wselienskaho Pawia apo-
stola." Żywot Konstantyna (rozdz. 17). Denkschrift der Akademie der Wissęn-
schaften, XIX, s. 22S.
*») Ibid. rozdz. 17, s. 238.
— 92 —
cym, ja padam na lesze i kończę dni moje, a ty bardzo miłujesz
górę,'^") ale nie chciej dla góry rzucać apostolstwa, wszakże przez
nie możesz być zbawionym."*^') Nakoniec, po 50 dniach choro-
by, mąż święty umarł w Rzymie 14 Lutego r, 869, •'^^) mając
lat 42 wieku.
•'**') Jest to reminisccncya klasztoru na górze Olympie, który Metody, jako
miejsce spędzenia mJodoici swiij. gorąco miłował.
^^) Żywot ś. Metodego, rozdz. 7.
^-) Constantin est mort h Romę sous le nom de moine Cyrille 868 le 13
fevrier ou le 14. Muralt. Essai de Chronograph. p, 449. Niektórzy badacze chcie-
liby sie na to zgodzić. Sprawa ta jednak mocno zawiła i dotąd należycie nie obja-
śniona. Z dawnych pomników tylko Żywot Konstantyna (rozdz. 18) i Obdormitio
S. Cyrilli zgodnie podają datę śmierci ś. Cyrylla 14 Februarii r. 6377, ^- J- ^'^9-
W legendzie Italica, najwięcej na uwagę zasługującej, data oznaczona: 16 kalendas
Martias, co według ówczesnego sposobu liczenia czasu, oznaczało, źe do nastąpienia
kalendy, t. j. I Marca, nie dostawało jeszcze 16 dni (licząc i i Marca), a zatem
data śmierci przypadła 14 Februarii. W kalendarzu Ostromira pod dniem I4 Fe-
bruarii zapisano: pamieti, ... Konstantina filo.sofa, naieczena w czrńczestwie imenem
Kiryłla. (Kopitar, LXVI), Ale ani legenda Italica, ani kalendarz Ostromira, ani
inne pomniki roku nie oznaczają. Z tego powodu ani dzień 4 Lutego, przyjęty
przez Ginzcla, ReUla, Gromnickiego, Polkowskiego i innych, ani rok 868, przyjęty
przez Ginzela, nie znajdują wiarogodnej podstawy. A\^zględem roku, nastręcza się
następna uwaga. Bracia apostołowie do Rzymu przybyli po 14 Grudnia r. 867,
t. j. wtedy, kiedy już papieżem został Adryan II. Kilka dni trwała uroczystość zło-
żenia relikwii ś. Klemensa, potem wyświęcenie księży słowiańskich, a „po wielu
dniach", jak wzmiankuje legenda, ś. Cyryl, czując sie chorym, wstąpił do zakonu,
i po 50 dniach choroby umarł. Oczywiście, że wszystko nie mogło stać się w ciągu
niespełna dwóch miesięcy, a zatem żadnego prawdopodobieństwa nie ma, aby śmierć
ś. Cyrylla mogła zajść w Lutym r. 868, Tymczasem Ginzel, mniemając, że konse-
kracya księży słowiańskich nastąpiła wnet po przybyciu ich do Rzymu w r. 867,
wyobraził sobie, iż w tymże czasie zachorował i wstąpił do zalfonu, a wkrótce po
tem mianowicie 4 Februarii 868 ś. Cyryl umarł. Gesch. der Slawenapostel, s. 49.
Za Ginzelem, idąc w ślad inni, wprowadzili do nauki błąd, który spostrzegłszy
Diimmler, wyrzekł, iż wypada przyjąć r, 869, a nie 868 „troz den schwachen Ein-
wendungen Ginzels." (Denkschriftcn der Akademie d. Wissenschaft, XIX, s. 212),
Podobne zarzuty Ginzelowi uczynił i Dudik w Miihrensgeschite r. 1860, tom I,
s. 182 — 184. W literaturze polskiej przedmiot ten oględnie objaśnił Gromnicki (Roz-
prawy Akademii, X, s. 129). Szkoda tylko, że poglądy tych dziejopisów nie wszyst-
kim pisarzom są znane i że dotąd nie usunięto wątpliwości daty śmierci pierwszego
nauczyciela Słowian, która oczywiście przypadła 14 Februarii r. 869 jak o tem wy-
raźnie mówi współczesny prawic autor Żywota Konstantyna (rozdz, 18) w Denk-
schriftcn d. Akademie, XIX, s. 229, i niemniej starożytny autor Uśnięcia (Obdor-
mitio) ś. Cyryla. Datte te przyjęto także w Encyklice papieża Leona XIII z dnia
30 Września r. 1880,
— 93 -*
Po śmierci brata, któremu papież, kazał wyprawić pogrzeb,
z taką okazałością jaka tylko samemu papieżowi należała. Me-
tody mówił do papieża: „Ojcze święty! Gdyśmy opuszczali ro-
dzinną ziemie, aby się poświęcić dziełu, któreśmy z pomocii bo-
ską dokonali, matka nasza zalewając się łzami, błagała, aby w razie
śmierci jednego z nas na obczyźnie, pozostały przy życiu, przy-
wiózłby ciało zmarłego do klasztoru, dla przyzwoitego tam po-
grzebania go. Niechże wńęc Twoja świątobliwość pozwoli mnie
wypełnić mój obowiązek, aby się nie wydało, że się sprzeciwiam
błaganiu i zaklinaniu matki !"^=') Poruszony taką prośbą i ba-
cząc na doniosłość znaczenia jej, papież Adryan II zapytał o radę
kardynałów, biskupów i najdostojniejszych! mężów. Ducłiowień-
stwo jednak i nobile rzymscy przekładali papieżowi, iż niegodzi
się pozbawiać Rzymu i kościoła relikwii tak znakomitego męża,
a należy z wysoką czcią pogrześć go Rzymie. Przychylając się
do życzenia obywateli rzymskich, papież polecił zwłoki ś. Cyryla
pochować w kościele ś. Piotra, w przygotowanym dla siebie grobie.
Ale iSIetody prosił, aby złożono je w kościele ś. Klemensa, relikwije
którego ś. Cyryl z wielką troskliwością do Rzymu przyniósł.
Skłoniwszy się do prośby IMetodego papież polecił zw^łoki ś. Cy-
ryla, spoczywające już w marmurowym grobie, pochować w ko-
ściele ś. Klemensa, po prawej stronie ołtarza.^*) Pogrzeb odbył
się w asystencyi duchowieństwa rzymskiego i greckiego ze śpie-
wem psalmów i hymnów, z zapalonemi świcami, kadzielnicami
i w ogóle z taką wspaniałą uroczystością, jaka samemu tylko
papieżowi należała.'')
^^) Legenda Ilalica, cap. Ii.
^*) Annuit hujusmodi petilioni Praesul sanctissimus, et cOncurente cleri aC
populi maxima freąuentia, cum ingenti laetitia et reverentia multa, simul cum locello
marmoreo, in quo pridem illum praedictus Papa condiderat, possuerunt in monumento
ad id praeparato in basilica ś. Clementis ad desteram partem altaris ipsius, cum
hymnis et laudibus, masimas gratis agentes Deo. Leg. Italica, cap. 12. Podobnie
i Żywot Konstantego (rozdz. i8) Denkschriften der Akademie der Wissenschaft,
XIX, s. 229.
^^) Praecepit autem sanctus Aposlolicus, ut omnes tara Graeci quam Ro-
mnni cletici a.l exeqiiia< cjus accurrerent cum psalmis et canticis. cum cereis et thu-
— 94 —
Odtąd przybrane w zakonie imię Cyryla rozpowszechniło
się po świecie i pod tern imieniem wiekopomny wynalazca pi-
sma słowiańskiego Konstanty po całej Słowiańszczyźnie słynie.
3. Papież Adryan ii mianuje Metodego arcybiskupem pannońskim r. 869.
Oburzenie biskupów bawarskich. Sąd nad Metodym i uwięzienie go
w Szwabach (870—873).
Po śmierci pierwszego nauczyciela Słowian, ś. Cyryla, Me-
tody sam jeden musiał dźwigać ciężar rozpoczętego wspólnie
z bratem wielkiego dzieła. Pobyt jego w Rzymie zaciągnął się
długo. Morawianie, zajęci ciężką wojną z Niemcami (868 — 86g),
wytężali siły Icu obronie ojczyzny, a o clirześciaństwie i nauce
nie pora była myślić, kiedy wróg siedziby icłi palił.
W lepszycli warunkacli zostający błatneński książę Kocieł
udał się do papieża z prośbą o pr/,ysłanie mu Metodego. ,,Nie
tobie jednemu tylko, rzekł papież Adryan II, ale wraz wszyst-
kim krajom słowiańskim szlę go, jako nauczyciela od Boga i od
świętego apostoła Piotra." — I posłał do Rościsława, Święto-
pełka i Kocieła list następny. „Doszły do wiadomości naszej ta-
kie względem wiary wasze postępki, którycłi po was z upragnie-
niem i modlitwą wyglądaliśmy, gwoli waszego zbawienia. Na-
tclinął Bóg serdca wasze, że go szukacie i pokazał wam, że nie-
tylko wiarą, ale i dobrymi uczynkami służyć Bogu należy. Wiara
bowiem bez uczynków jest martwą i odtrąca Bóg tycłi, którzy
Go słowami wyznają, a uczynkami zapierają się. Prosiliście
o nauczyciela nietylko u tej biskupiej stolicy, ale także u prawo-
wiernego cesarza Micłiała. Owóż posłał wam błogosławionego
filozofa Konstantego z bratem, zanim my mogliśniy to uczynić.
Oni zaś, dowiedziawszy się, że kraje wasze do stolicy apostolskiej
należą, nie chcieli nic przeciw kanonom czynić, lecz przyszli do
nas, niosąc relikwije ś. Klemensa. My tedy troistą radością prze-
jęci, postanowiliśmy, zbadawszy Metodego, wyświęcić go wraz
ris odoribus, et non. aliter ei. quam ipsi quoque Apostolico, funeris honorem impen-
derent. Leg. Ilalica, c. lo.
wP
— 9S ^
z uczniami, jako syna naszego i posiać w kraje wasze, albowiem
jest to maż rozumny, doskonały i prawowierny, aby was nau-
czał, jakoście prosili, układając księgi w języku waszym do wszel-
kiego obrządku kościelnego w zupełności, do mszy czyli siużby
bożej i chrztu, jako zaczął już był filozof Konstantyn za łaską
boską i ś. Klemensa modlitwą. Jeśliby zaś i kto inny mógł was na-
leżycie i praw-o wiernie nauczać, niecliaj będzie świętą i błogosła-
wioną jego nauka przez Boga i przez nas i przez wszystek ka-
tolicki i apostolski kościół; abyście z łatwością do przykazań
bożych nawykli. Ten zaś jedyny zachowajcie zwyczaj, niechaj
na mszy pierwej czytają apostoł i ewangeliję po łacinie, a po-
tem po słowiańsku. Tak się spełnią słowa Pisma świętego:
„chwalcie Pana wszyscy narodowie," a w innem miejscu: „wszyscy
poczęli mówić wielmożne sprawy boże rozlicznemi języki, jako
im Duch święty wymawiać dawał." Jeśliby zaś kto z przyby-
łych do was nauczycieli lub ich uczniów od prawdy odwracając
się, a wiodąc w błędy, poważył się bałamucić was inaczej ucząc,
ganiąc księgi w waszym języku, niech będzie wyłączon i oddany
pod sąd kościoła, dopóki się nie poprawi. Tacy bowiem są nie
owce, ale wilcy: z owoców ich poznacie je i strzeżcie się ich.
Wy zaś, kochane dzieci, poznajcie naukę bożą i przykazań ko-
ścielnych nie odrzucajcie, abyście się stali prawdziwymi czci-
cielami bożymi, Ojca naszego niebieskiego i w^szystkich świę-
tych." 5«)
Listem tym Adryan II, przypominając, że kraje słowiańskie
Pannonia i Morawia „do stolicy apostolski ej nale żą."
H
5*) List ten wyjęty z Pannońskiego Żywota Metodego, ogłoszony w Moskwi-
tjaninie r. 1843, tom VI, przedrukowany przez Szafarzyka w Pamatky drevniho
pisem. 1 85 1, tudzież w Erbena Regestrach 1855 P*^ słowiańsku z łacińskim prze-
kładem, potem w Bielowskiego Monum. Pol. I, r. 1864 po słowiańsku z tlómaćze-
tliem polskiem; w Bilbasowa Kiipii.Ln> li Meoojiił r. 1871 z tłómaczeniem rosyj-
skiem. Faksymile listu tego podług kodeksu słowiańskiego z XII w., podał w wy-
jątkach Bodianski w „CnHMKaxx", dołączonych do dzieła jego O BpeMeHH nponcxo;K-
jenia c.iaBHHCKHNTj nHCtMemi. a całkowity list umieścił w wydanym przez niego
Żywocie Molodego w Cztienijach Obszczeslwa istorii i drewno.' tiej r. 1865.
— 06 —
Unieważniał pretensye biskupów salcburgskiego i passawskiegfo,
którzy, korzystając z pogromu Awarów przez Karola W. w r, 796,
rościli sobie prawo przyłączenia do swych dyecezyi ziem słowiań-
skich, jedynie na mocy zezwolenia cesarskiego,'''') lecz bez zgo-
dy na to stolicy apostolskiej. Mogli wiec, w skutek wzmianko-
wanego listu, książęta morawski i blatneński legalnie urządzać
w swych dzielnicach hierarchije słowiańskiego obrządku, nie
zważając na wdzierstwa biskupów bawarskich. Rościsław jednak
całkiem zajęty walką z Niemcami w r. 868 — 86g. nie był w sta-
nie skorzystać wnet z usposobienia papieża, ale Kocieł nie omie-
szkał zaprosić do siebie Metodego.
Powracając do Morawii, Metody musiał podróż nie inną
drogą, jak przez Pannoniję odbywać, tern bardziej, że miał tam
zwolennika w osobie Kocieła. Dla tego podanie o przyjęciu Me-
todego z wielką czcią przez Kocieła, ^^) wypada uważać za wia-
domość prawdziwą, ale żeby apostoł długo bawił w Pannonii,
to wątpliwe. Zwycięzkie ukończenie wojny w r. 869 uwolniło Ro-
ścisława od wszelkiej zależności od cesarstwa. Mógł on odtąd
swobodnie wykonywać dawniejsze zamiary ustanowienia kościoła
narodowego, nie zważając na to, co powiedzą biskupi bawarscy.
Otwierało się więc i Metodemu daleko obszerniejsze pole działa-
nia w swobodnej Morawii, niż w Pannonii zależnej od Niemców,
a we względzie hierarchii duchownej, podlegającej wdzierstwom
arcybiskupa salcburgskiego, z ręki którego prezbyter Rychbald
mieszkał w Pannonii i zarządzał tamecznym kościołem aż do po-
wrotu Metodego. ^'')
6") Wyżej na str. 62, cyt, 6.
<**) Przyjął go (Metodego) Kociel z wielka czcią i znowu posiał do Aposto-
lica z 20 mężami zacnymi, aby mu go wyświęcił na biskupstwo w Pannonii, na sto-
licę ś. Andronika apostoła jednego z siedmiudziesięciu. Żywot Metodego, rozdz. 8.
O wyprawieniu przez Kociela Metodego do Rzymu z 20 uczniami, jak równie i o pro-
śbie wyświęcenia go na biskupa, — wiadomość nie ma podstawy, albowiem Metody
już byt przed tem mianowany biskupem i do Rzymu w r. 869 nie powracał.
^^) Adalvinus . . . Richbaldum constituit archipresbyterum, qui multum tem-
pore ibi commoratus est, exercens suum potestati%'e ofticium . . . usque dum quidam
Graecus, Methodius. . . . De Conver. Baioar. Pertz. M. S. XI, p. 14.
— 97 —
Jako arcybiskup morawsko -pannoński Metody, z polecenia
Adryana II, przybywał w naddunajskie kraje dla wznowienia
od dawna upadłej starożytnej metropolii Sremskiej (syrmijskiej),
na której, według podania, zasiadał jeden z siedmiudziesięciu apo-
stołów ś. Andronik."'') Podobne biskupstwo, pod rządem pogań-
skim Rzymian, mogło być tylko potajemne, poważane przez chrze-
ścian, ale urzędowie — nie wiadome. Dopiero po wprowadze-
niu chrześciaństwa w cesarstwie Rzymskiem w IV w. jako religii
państwowej, zjawia sie w Syrmii biskupstwo i na soborze w tem
mieście odbytym r. 357, w liczbie innych zasiadał biskup syr-
mijski Germanius. Potem biskup syrmijski Anemius zasiadał na
soborze akwilejskim.^^) Podczas podziału cesarstwa za impera-
tora Teodozego r. 595, Syrmium słynęło jako stolica dyecezyi
Illyryjskiej, do cesarstwa Zachodniego należącej. Po upadku ce-
sarstwa Zachodniego r. 476, władza papiezka rozciągała się na
ziemie, które do tego cesarstwa przedtem należały, a dalej ku
wschodowi położone kraje podlegały patryarchatowi Konstanty-
nopolitańskiemu. Zdobycze imperatorów wschodnich nati Duna-
jem podawały powód do zaliczenia dyecezyi Syrmijskiej do pa-
tryarchatu Konstantynopolitańskiego, ale od najazdu Awarów
i oblężenia r. 567, a nareszcie zburzenia Syrmii przez chagana
awarskiego r. 582, biskupstwo Sremskie upadło. I nie wcześniej
aż po rozgromieniu Awarów r. 796, Pepin, syn Karola W. obie
Pannonije poddał pod władzę arcybiskupa salcburgskiego, a w ro-
ku 803 postanowił, aby Pannonija Niższa do Salcburgskiego, Wyż-
**<*) Według Żywota Metodego (rozdz. 8) Kociel prosił papieża o mianowa-
nie Metodego biskupem „w Pannonii na stolicę ś. Andronika apostoła." — Nestor
wiedzłał takie o ustanowieniu przez Kocieła Metodego biskupem w Pannonii na
stolicy ś. Andronika apostoła i objaśnił, „że Andronik apostoł jest nauczycielem na-
rodu słowiańskiego, bo do Morawii chodził, i że Paweł apostoł zostawił po sobie
biskupem i następcą Andronika słowiańskiemu narodowi." Latopis, w Bielowokiego
M. P, I, 570 — 57r. Źródłem tych podań zdaje się być biskup Salony, Hesychius,
w V w., autor Żywota ś. Klemensa. Farlati. Illyricum Sacrum, II, 83.
*") Episcopus Sirmii Germanius. Sozea-.eni Salaminii. Histor Ecclcs. lib. IV,
cap. 14. — Na soborze akwilejskim r. 381 zasiadał Anemius Sirminsosi-s. Acta Cou-
cilior. I, p. 854.
Tom III. 7
- 98 -
sza zaś do Passawskieg"o biskupstwa należały.**-) Tym sposobem
dawne biskupstwo Syrmijskie podlegało administracyi biskupów
bawarskicli w ciągu lat 75, ale stolica apostolska, zważając, że
prawa kościoła, przez najazd poganów wstrzymane, nie ulegały
przedawnieniu, oczekiwała zręczności do faktycznego wznowienia
ich. Wyprawiając wiec Metodego do Morawii, Adryan II przy-
pomniał o starodawnem biskupstwie ś. Andronika w mieście
Syrmii, do Pannonii należącem, ale że to miasto w skutek no-
wych podziałów Słowiańszczyzny i zamiarów Metodego, nie mo-
gło być stolicą biskupią, Adryan II, mianując Metodego arcy-
biskupem morawsko -pannońskim, nie oznaczył bliżej w jakiem
mianowicie miejscu miała być stolica wskrzeszonego biskupstwa.
Zwycięzkie stanowisko Rościsława w r. 86g i widoki na jego
szczerą pomoc do rozszerzenia chrześciaństwa w Morawii, bez-
wątpienia pobudzały Metodego pospieszyć do Welegradu. Le-
dwo jednak rozpoczął swą pracę, nowe, niespodziewane wypadki
pokój zakłóciły. Uprowadzenie Rościsława do Bawaryi, najazd
na Morawiję grafów Engelszalka i Wilheln^a r. 870, powstanie
Sławomira, zaburzenie w Morawii, wojna, o czem niżej powiemy
(§ 39), nie sprzyjały zamiarom Metodego. Musiał więc on udać
się do Kocieła, a osiadłszy w zamku salawarskim,*-^) nauczał lud
w zrozumiałej mu mowie. Tłumy gromadziły się na nabożeństwo
słowiańskie, a kościoły łacińskie pustką zostały. Przerażony świe-
tnem powodzeniem Metodego, a niemniej o dochody się trwo-
żąc, opat salawarski, arcyprezbiter Rychbald pospieszył do arcy-
biskupa Adalwina ze skargą, ,,że jakiś grek Metody" zbuntował
mu owieczki i wzbudził w nich wstręt do mszy łacińskiej.**^)
®2) Wyżej na str. 62, cyt. 6.
^^) Przy ujściu r. Sali do jeziora Blatno opactwo, a na samym brzegu je-
ziora wieś Sala-war, t. j, gród nad Sala, także Blatnem, lub Mosburgiem zwany.
Porów, wyżej str. 63.
'*'^) Quidam Graecus Methodius nomine noviter inventis Sclavinis litteris lin-
guam latinam doctrinamąue romanam atque litteras auctorales latinas philosophicae
superducens vilescere fecit cuncto populo ex parte, missas et evangelia ecclesiasti-
cumque ofticium illarum qui hoc latine celebraverunt. De Conversione Baioar. M. G.
XI, p. 14.
— 99 —
Adalwin wnet zaniósł do króla Ludwika zaskarżenie o znieważe-
nie praw arcybiskupich, dowodząc, że w ciag-u 75 lat biskupi salc-
burgscy niezaprzeczenie wykonywali, nadane im przez monar-
chów, prawa w Karyntyi i Pannonii, a teraz te prawa narusza
jakiś grek Metody, wynalazca pisma słowiańskiego, które rozsze-
rza miedzy ludem i w nabożeństwie, zamiast jeżyka łacińskiego
i nauki rzymskiej, używa. Skarga ta, wymierzona nie tyle prze-
ciw Metodemu, ile przeciw rozporządzeniom stolicy apostolskiej,
jasno wskazuje, że Adalwinowi głównie szło o granice dyecezyi
jego. Ale z papieżem duchowieństwo bawarskie \valczyć otwar-
cie nie śmiało, a Metodego koniecznie usunąć z Pannonii żądało.
Powołując sie więc na prawa kościelne, według których nie
wolno było żadnemu kapłanowi sprawować w cudzej dyecezyi
obrzędów duchownych, nie złożywszy wprzód miejscowemu bi-
skupowi pisma rekomendacyjnego od swego biskupa, lub przy-
najmniej uwolnienia od obowiązków swej dyecezyi, duchowień-
stwo bawarskie uważało Metodego jako wdziercę do praw dye-
cezyi Salcburgskiej, udając, że nic nie wie o mianowaniu go przez
Adryana II arcybiskupem morawsko -pannońskim.
Najwięcej ze wszystkich biskupów zainteresowany, arcybi-
skup salcburgski Adalwin zwołał synod, żeby zaś nadać większą
powagę synodowi i mieć wnet wykonawcę wyroku, zaprosił króla
Ludwika Niemieckiego, który w Październiku r. 87 1 z Frankfurtu
do Bawaryi przybył. °^)
Nie wiemy, jakim sposobem Metody stanął przed synodem:
dobrowolnie czy gwałtem dostawiony został, postępowanie bo-
wiem tego synodu, jak zobaczymy niżój, pozwala robić najgorsze
przypuszczenia. Nie wiemy także w jakiem mianowicie miejscu
synod się odbywał. Celem synodu było rozpoznanie czynności Me-
todego, oskarżonego o nielegalne nauczanie w dyecezyi Salcburg-
skiej, a za powód do powołania go przed synod, służyły zarzuty
wyłożone, przez anonymnego pisarza, w memoryale „de conver-
*) Annal. Fuld. an. 871. Dudik. Miihr. Gesch. I, 215.
7*
— lOO —
?ione Bajoariorum et Carantanorum." Zebrani w przytomności
króla: arcybiskup salcburgski Adalwin, biskupi: Hermarik pas-
sawski i Anno frei/ingeński *"*) pytali Metodego: „dla czego
w naszym udziale nau.czasz?" Na to im odpowiedział: „gdy-
bym wiedział, że to wasz udział, obchodziłbym go zdaleka, ależ
on jest udziałem Piotra świętego. Zaprawdę, jeśli wy dumą i ła-
komstwem powodowani, wbrew kanonom podziały stare prze-
kraczacie, nauce bożej przeszkadzając, strzeżcie się, iżbyście ja-
koby żelazną górę, czaszką kościaną przebić usiłując, mózgu wa-
szego nie wylali." Rzekli więc Niemcy: „źle mówisz, na złe ci
to wyjdzie." A Metody na to: „prawdę mówić i przed cesarzami
nie.wzdrygam się, a wy róbcie ze mną co się wam podoba, nie
jestem bowiem lepszym od tych, którzy prawdę mówiąc różnemi
mękami żywot zakończyli." Takiemi słowami żywociaż Metode-
go maluje dysputę synodu, dodawszy, że gdy się w długą roz-
mowę zapuścili, a odpowiedziom jego sprostać nie mogli, rzekł
król z nienacka:"') ,, Nie trudźcie mego Metodego, bo się już jak
przy piecu upocił." „Tak jest władzco, odpowiedział Metody,
iilozofa spoconego spotkawszy raz ludzie zapytali: „czego się po-
cisz? On im na to: z grubijanami spierałem się." Sędziowie, po-
*"') „Potem zaś stary wróg, zawistnik dobra, a przeciwnik prawdy (Adalwin?),
rozjątrzył nań serdce wroga morawskiego, króla (Ludwika), ze wszystkimi bisku-
pami." Żywot Metodego, rozdz. 9.
"') W Żywocie Metodego powiedziano: pe'ie Kopo.ib iisTj nima. W Bie-
lowskiego wydaniu tego Żywota, w Monumenta Poloniae, I, s. 106, mylnie przetló-
maczono: rzekł Karol łagodnie. Wyoliraziwszy sobie, że wyraz słowiański
król, ko roi pochodzi od imienia Karol i usiłując dowieść to (na str. Il6),
Bielowski tak się zaplątał, że i w innem miejscu tekst Żywota zanięcił, mianowicie:
ccp;me upara MopaBbCKaro, ko p o jia, przetlómaczył: serce wroga
morawskiego, k a r o 1 a. (na str. 105, rozdz. 9), gdy tymczasem wypadało po-
wiedzieć: „serdce wroga morawskiego, króla,..," (podrozumiewa sie Ludwika Nie-
mieckiego). Wyrażenie ii 3 1 HHUa, nie pojął także Bilbasow i przetłómaczył :
KOCKCHHO, patrz: KiipHJi-O. u Meoojiiii II, 187 1, str. 264. — Według prawdzi-
wego zaś znaczenia tekstu: peHC K O p O .a h 113 1) II HU a, wypada tłómaczyć:
rzekł król z nienacka, a po rosyjsku: iioB3iia'iaii, iieOKH^ano.
Za Bielowskim ks. Gromnicki .wskazane wyżej omyłki powtórzył. Rozprawy
Akad. Umiej. XI, 148.
lOI —
jawszy sens tych wyrazów, osadzili Metodego na wygnanie. „I był
zesłany w Szwaby, gdzie go trzymano półtrzecia roku."***)
Sąd nad ^letodym i uwięzienie go przypadły w tym cza-
sie, kiedy książę Rościsław zdradą uprowadzony do Bawaryi,
dogorywał w więzieniu, a książę Świętopełk, obałamucony przez
Niemców, bawił u nicłi jako zdrajca ojczyzny. Tymczasem w Rzy-
mie i Morawii gotowały się wypadki, które miały na celu wy-
s- wobodzić Metodego z więzienia. — Przerywając więc dalsze opo-
wiadanie dziejów apostolstwa ^Metodego, zwrócimy uwagę na to,
co sie w Morawii działo.
§ 39.
Walka Morawianów za niepodległość, a Metodego
w obronie kościoła narodowego (870 — 882).
I. Upadek Rościsława. Świętopełk do Bawaryi uprowadzony. Powstanie
Morawianów pod Sławomirem. Świętopełk, wyzwoliwszy się z niewoli,
zwycięża wrogów. Przymierze w Forhejmie r. 874.
Po skończeniu pomyślnem wojny z Niemcami w r. 869, po-
tęga Rościsława i rozwój obrządku słowiańskiego w państwie Mo-
ra wskiem zdawały się być zapewnione. Ale wrogi Rościsława
i Metodego nie zostawali bezczynni. Z niepojęty cli przyczyn Cze-
cliowie, oderwawszy się od związku z Rościsławem, porozumie-
wali się z królewiczem Karlomanem, a za ich przykładem książę
*®) Żywot Metod, rozdz. 9. Im Herbst des Jahres 871 fand nur eine Synod
der bairschen Geistlichkeit in der Angelegenheit des Methodius statt, von welcher
uns unsere Legendę anschlłesslich Kunde giebt. Diimmler. Archiv fiir Kunde
Oesterreichischer Geschichts-Quellen, 1854, T. XIII, 190. Nowszy badacz Bilba-
sow, w zbytecznym pessymizmie, odrzuca wiarogodność legendy i twierdzi, że bi-
skupi bawarscy nie mieli prawa sądzić Metodego, że o sądzie w żadnym dokumen-
cie wzmianki nie ma i tak dalej idąc, powiada: cyjb óaBapcKoro cmioja u aaToneiiie
Meoojia, — mu np»3naerb aa .lereiuapiiuft BUMbice.rb . . . Kitpii.n, 11 Meoojifi.
T. II, r. 1871, s. 95 — 96. A jednak w dziewięć lat później znalezione zostały w Bry-
tańskiem Muzeum dokumenty poświadczaiące, że Metody rzeczywiście b\l nicczony
w wiezieniu niemieckiem. O tem niżej %v ^ 39.
I02
nitrański, Świętopełk, poddał się Isarlomanowi (r. 870.') Zdrada
synowca tak mocno oburzyła Rościsława, że dla uratowania pań-
stwa Morawskiego od rozdwojenia, postanowił zabić Świętopełka,
poleciwszy siepaczom dokonać to podczas uczty. Mając się jednak
na baczności, Świętopełk umknął z grona biesiadników a zmyśliw-
szy łowy z sokołami uszedł w głąb lasów. Rościsław puścił się
za nim w pogoń, lecz Świętopełk scłiwytał go i okutego w kaj-
dany wydał Karlomanowi. Znakomity władzca morawski, sta-
wiony przed sąd, złożony z Franków, Bawarów i Słowian w Re-
gensburgu, w przytomności króla Ludwika, skazany został na
karę śmierci. Król łagodząc niby wyrok sądu, kazał go oślepić
i do jakiegoś klasztoru wtrącić.-) Odtąd nic więcej o nieszczęśli-
wym księciu nie wiadomo.
Wydawszy Karlomanowi stryja, Świętopełk, b ezwątpienia,
spodziewał się zostać władzca Morawii, lecz mocno się omylił.
Morawianie, czując odrazę do oliydnego czynu, nie uznali Świę-
topełka swym księciem i zdradą wydali go Karlomanowi. Do
zostającej bez władzy Morawii Karloman w'stąpił z wojskiem ;
osadził po grodach swycłi urzędników, a poruczywszy zarząd
kraju grafom Engelszalkowi i Willielmowi, ze złupionemi skarba-
mi Rościsława radośnie do Karyntyi wracał.^) Świętopełk, zosta-
wiony w swem księstwie nitrańskiem, niedługo cieszył się przy-
jaźnią Niemców. Posądzony o zdradę i nieżyczliwość nowym wiel-
korządzcom, został schwytany i jako buntownik do Bawaryi za-
prowadzony wiosną r. 871. Niemcom zdawało się, że są zupeł-
nymi gospodarzami kraju. Omylili się!
^) Annal. Fuld. a. 870. Zuentibald, nepos Rastizi, propriis utilitatibus con-
sulens, se Carlomanno una cum regno, quod tenebat, tradidit.
2) Annal. Bertin. a. 870. Rasticium, Winidorum regulum, a Carlomanno
per dolum nepotis ipsiis Rasticii captum et aliąuandiu in custodia detentum, post
judicium mortis excaecari et in monasterium mitti praecepit. Hincmar. annal. Pertz,
I, 490. Annal. Xantes a, (871. Rasticius rex Margorum a Carlomanno captus et in
Franciam patri directus ibique postea luminibus privatus est. Regino. Pertz, I, 570.
Boczek. Codex Moraviae, N. 48.
') Annal. Fuldens. a. 870; Hincmari annal. a. 870; Szafarzyk Staroż. Slow,
§ 41, str. 480,
p
— 103 —
Lud morawski pamiętał jeszcze czyny bohatyrskie Rościsła-
wa, pod wodza którego uczył się zwyciężać wrogów, rozumiał, że
z najściem niemieckiego duchowieństwa miało zniknąć nabożeń-
stwo narodowe, przez apostołów słowiańskich zaprowadzone, że
zamiast ojcowskiej władzy rodzinnego księcia i kapłanów słowiań-
skich, nastawała władza upodlenia i zdzierstwa. — Dusza narodu
młodzieńczego nie mogła wytrzymać podobnych katuszy. Wywle-
czony z klasztoru, krewny książąt morawskich, mnich Sławomir,
groźbą przez Morawianów zm.uszony stanąć na czele powstania,
rozpoczął wojnę Niemcami. Niepowodzenie najeźdźców zmusiły
Karlomana użyć więzionego w Bawaryi Świętopełka za narzędzie
do poskromienia Sławomira. Podobne podstępy udawały się już
nieraz Niemcom w różnych stronach Słowiańszczyzny; czemużby
i tym razem udać się nie miały? Uznany za niewinnego, Święto-
pełk na czele wojska niemieckiego miał poskromić własnych bra-
ci, Sławomira zwyciężyć, a potem .... zostać sługą wrogów^)
i lada chwila oczekiwap takiego losu, jaki spotkał Rościsława.
Nie potrzeba było wielkiej przezorności aby zrozumieć do
czego prowadziła obłuda ówczesnych sterników polityki niemie-
ckiej. Świętopełk zrozumiał swych wrogów i obłudą także ode-
mścić im zamierzył. Z wojskiem bawarskiem wkroczył on do ]\Io-
rawii latem r. 871, parł powstańców Sławomira w głąb kraju, aż
do ich stolicy, którą opasał, a udając, że drogą układów łatwiej
zniewolić oblężonych do poddania się, wjechał do ich grodu.
Tam, porozumiawszy się z oblężonymi, odkrył im swoje zamiary
zdradzić Niemców, wzbudził ku sobie zaufanie i naznaczył czas,
w którym oblężeni mieli wycieczkę uczynić. — Niespodziewając
się zaczepki ze strony Morawianów, wojsko niemieckie spokoj-
nie pod oblężonym grodem leżało. — Natarczywe uderzenie Mo-
rawianów, na nieprzygotowanych do boju Niemców, straszny
w nich popłoch sprawiło. Mnóstwo rycerzy legło na placu, in-
*) Annalista fuldeński mówi: quasi Sclagamarum expugnanturus, sic enim
per dolum Carlomanno promiserat, si ei ad patrłam reditus concederetur, Ad,
an, 871.
— I04 —
nych do niewoli zabrano, straty były ogromne. „Nie wiele ro-
dzin w Bawaryi, Rakusach i Karyntii zostało, któreby nie opła-
kiwały swych krewnych. Radość Noryków (Bawarów) z powodu
odniesionych dawniej zwycięztw, — teraz w smutek i zgryzotę
zamieniły się."^) Przerażony wieścią o tej kiesce, Karloman roz-
kazał zebrać wszystkich jeńców i zakładników morawskich i wy-
dać ich Świętopełkowi, lecz znalazł ich zaledwie tyle, że mógł
z Morawii wydobyć jednego tylko rycerza Radboda i to na pół
żywego. — O Sławomirze, w dalszym ciągu dziejów, nie zacho-
wało sie wzmianki.
Świetne zwycieztwo nad Niemcami Świętopełka jednało mu
przyjaciół i sprzymierzeńców. Czechowie nad którymi wówczas
panował Borzywoj z żona Ludmiłą, pośpieszyli wejść z Mora-
wianami w bliższe stosunki. Świętopełk pojął w jesieni r. 871
za żonę siostrę Borzywoja Ludomirę i zawarł z nim, na przypa-
dek wojny z Niemcami, przymierze. — Bacząc na to, co się
w Morawii działo, Niemcy podstępem zamierzyli zamącić weselne
gody. Kiedy bowiem orszak swadziebny wracał z Czech do Mo-
rawii, tłum Niemców, pod wodzą grafa Rudolfa i biskupa Arnta
z Wircburga, napadł na niego. Nie mając dostatecznej siły do
odporu, Morawianie umykali, a Niemcy ich ścigali. Aby więc
wstrzymać pogoń, Morawianie zostawili w pewnym wąwozie 644
koni i zbroje,**) licząc na to, że zostawionej zdobyczy wystarczy
**) Omnisąue Noricorum laetitia de roultis retro victoriis conversa est in luc-
tum et lamentationem. Annal. Fulden. an. 871. Pod tymże rokiem Hinkmar zapi-
sał: maximum damnum a nepote Rasticii, qui principatum Yinidorum post eum sus-
ceperat, habuit (Ludoyicus) in tantum, ut markiones cum plurima turba suorum
perdiderit et terram, quam in praeteritis annis obtinuerat perniciose amiserit.
•*) Powieść Ann. Fuld. an. 871, „S]avi Marahenses nuptias faciunt ducentes
cujusdam ducis filiam de Bohemis", nie wspomina ani Borzywoja, ani Świętopełka,
ale świetność orszaku weselnego, oraz przyjazne stosunki pomiędzy wzmiankowa-
nymi książętami, zniewalają do mniemania, że tu mowa idzie o książęcej swadźbie.
Palacki Dejiny, I, s. 150, przyp. 17. Wąwóz, o którym mowa, według Ireczka, ma
być ścieżka bezimienna, w miejscu zetknięcia się granicy czeskiej, rakuskićj i mo-
rawskiej. Pograniczni Niemcy, wyszedłszy z grodu Rakous (Raabs nad Dyja) na-
padli na orszak. Słowian. Prawo, I, str. 13. "Według Dudika wąwozem tym może
być ścieżka pod Wejtra, przy samej granicy rakuskiej. Mahrens Gęsch. I, s. 205.
I
— 105 —
do zaspokojenia chciwych napastników. — I nie omylili się. —
Póki Niemcy podzielili się zdobyczą, orszak swadziebny znikł im
z oczów.
Przystąpienie Borzywoja do związku ze Świętopełkiem mo-
cno rozjątrzyło króla Ludwika Niemieckiego, roszczącego so-
bie prawo do zwierzchnictwa nad Czechami i Morawianami.
Wojna była nieuniknioną. Jakoż przewidując niezwłoczny napad
Niemców, ludy słowiańskie po granicy z cesarstwem w początku
r. 872 gotowały się do walki. W maju Saksy i Turyngi uczy-
nili napad na ziemie Słowian nadłabskich, lecz tak niepomyślnie,
że gdy w nieładzie wracać do domu zmuszeni zostali, kobiety
słowiańskie ściągały z koni rycerzy i biły ich pałkami.') Inne
wojsko, pod wodzą arcybiskupa mogunckiego Luitberta,^) wtar-
gnąwszy do Czech, gromiło wojowników czeskich, sprawowanych
przez pięciu Lechów : Swiatosława, Witysława, Hermana, Spity-
mira i Moisława, którzy częścią w nurtach Włtawy śmierć zna-
leźli, częścią skryli się do miejsc warownych i ocaleli, ponieważ
Niemcy w owym czasie nie umieli jeszcze zdobywać twierdz,
a zwyczajnie bawili się łupieżeniem i zniszczeniem zajętego kraju.'**)
Przeciw Świętopełkowi wystąpił sam królewicz Karloman,
lecz pierwsze zetknięcie się jego z Morawianami nie powiodło
się. W popłochu Niemców kobiety słowiańskie z ożogami rzu-
cały się między szeregi i z koni jeźdźców strącały. Karloman
tymczasem, dla zapewnienia odwrotu, ściągnął na Dunaju flotę,
a dla odwrócenia uwagi Świętopełka, posłał pod wodzą Arnta
biskupa i Sigharda opata fuldeńskiego wojsko w głąb kraju.
Lecz Świętopełic, przewidując zamiary przeciwnika, ruszył silny
oddział swych wojowników przeciw Bawarom, którzy strzegli
flotę, pobił ich, flotę zabrał, i tern odwrót nieprzyjacielskim siłom
odciął. Teraz dopiero Niemcy zmuszeni byli do rozpaczliwej
') Annal. Fuld. an. 872. Dudik, I, 208.
*) Luitpertus archiepiscopus in hac expeditione primatum tenuit, Annal,
Fuld. 1. c.
») Szczegóły w Palackiego Dejiny I, s. 150,
— io6 —
walki z Morawianami, od nalarci:ywości których ledwo niedobi-
tki ich z trudnością uciec zdołały.^") — W następnym roku 873,
Świętopełk wstępnym bojem przebył Dunaj, opanował Markę
Wschodnią (Oriens) i tak mocno napierał na Karlomana, że tylko
spieszna pomoc od króla Ludwika mogła go uratować od osta-
tecznej klęski.^')
W tymże czasie sprzymierzeńcy Świętopełka, Serbowie nad-
łabscy, korzystając ze śmierci grafa Takulfa, książęcia serbskiej
granicy", rozpoczęli w sierpniu r. 873 pograniczną walkę, która
aż do r. 874 ciągnęła sięj^)
Znużony niepowodzeniami, wiekiem, intrygami w państwie,
król Ludwik Niemiecki przybył do Regensburga i uznał, potrzebę
skończenia wojny, nie rokującej mu żadnych korzyści, Święto-
pełk także rad był dać swemu ludowi odpoczynek. Posłowie
Świętopełka, przybywszy wiosną r. 874 do Forhejmu,^'^) zawarli
pokój, mocą którego uregulowane zostały stosunki Morawii do
państwa niemieckiego we względzie politycznym i kościelnym.
W imieniu Świętopełka poseł jego Jan, z Wenecyi, według an-
nalisty fuldeńskiego, zobowiązał się do daniny i wierności kró-
lowi Ludwikowi,^"*) ale według innych wiarogodnych wiadomości,
król Ludwik zawarł ze Słowianami przymierze takie, jakie się uda-
ło. ^^) Wreszcie późniejsze stosunki polityczne i kościelne wska-
zują, że to co na dworze Ludwika prawiono o dannictwie Świę-
'<>) Annal. Fuld. an. 872.
1') Annal. Hincmari an. 873.
12) Według annal. Fuld. Serbowie zostali poskromieni w Styczniu r. 873
przez Luitberta arcybiskupa mogunckiego i grafa Ratolfa, następcę Takulfa. Porów.
Dudik. Mahr. Gesch. I, 210.
'"•) Zamelc Forhejm w teraźniejszej BaAvaryi nad r. Radnicą, wpadającą do
r, Mohanu, patrz mapę w tomie II.
'*) Według Annal. Fuld. Poseł Świętopełka. lohannes presbiter de Ve-
netiis, ut ei rex omni ambiguitate remota crederet, quicquid verbis dicebat, sacra-
mento firmabat, videlicet ut Zventibald regi fidelis permaneret cunctis diebus vitae
suae, et censum a rege constitutum per annos singulos solveret, si ei tantum modo
quiete agere et pacifice vivere concederetur. Annal.- Fuld. an, 874.
'^) Według Hincmara: per missos suos Yinidos sub diversis princibus eon-
Stitutos modo quo potuit sibi reconciliavit (Ludovicus) An. 873,
— I07 —
topełka poprostu jest wymysłem,'"; któremu dotąd jeszcze wie-
rzą uczeni niemieccy.^") — W tymże czasie zawarli z Niemcami
przymierze nadłabscy Serbowie i inne ludy słowiańskie, działa-
jące w związku ze Świętopełkiem.'*) — Błogie skutki pokoju
forłieimskiego uwydatniły się najbardziej w niezależności ko-
ścioła morawskiego/*) jak obaczymy niżej.
2. Metody w więzieniu niemieckiem. Papież Jan VIII broni go i wy-
zwala. Błogie skutki nauki apostoła słowiańskiego. Ochrzczenie księcia
Borzywoja i żony jego Ludmiły.
Wśród wrzawy wojennej, zniszczenia i powszechnego zamie-
szania nad środkowym Dunajem, w latacli 871 — 873, apostoł Me-
tody, gwałtem przez biskupów niemieckicli wieziony w Bawaryi,
w nędzy i okowacli pędził dni, pełne moralnych i cielesnych
udręczeń. Tymczasem naprowadzeni do Morawii i Pannonii
księża niemieccy zniewalali lud do chrześciaństwa w obrządku
łacińskim, do uległości biskupom intruzom, do płacenia daniny
księżom, których lud słowiański nie rozumiał i nie cierpiał,
W księstwie Błatneńskiem książę Kocieł, hołdownik Karlo-
mana, władzcy Karyntyi, nie mógł przeszkadzać zamiarom bi-
skupów niemieckich. W Morawii co innego. Powstanie pod
Sławomirem i zwycięztwa Świętopełka ożywiły lud nadzieją swo-
body politycznej i religijnej. „Morawianie, poznawszy księży nie-
mieckich, którzy między nimi żyjąc, niesprzyjali im, lecz tylko
zdradę knowali, wygnali wszystkich i posłali do papieża mówiąc:
jak niegdyś ojcowie nasi przyjęli chrzest od ś. Piotra, tak też
daj nam i dziś Metodego na arcybiskupa i nauczyciela.-**) W Rzy-
^*) Jak juz zauważył Szafarzyli : Star. Słów. § 41, 5, s. 48 1.
1') Duramler, starając sie pogodzić sprzeczność annalistów, mniema, że pokój
forhejmski, cłiociaż zobowiązywał Świętopełka do płacenia daniny, ale za to zape-
wniał mu niepodległość. Geschichte des Ostfrankischen Reichs, tom II, s, 813. Mo-
rawski dziejopis Dudik, nie wierząc, aby Świętopełk zobowiązał sie do uległości
i daniny z Morawy, domyśla sie, że daninę mógł płacić z Czech, korę w pewnem
zobowiązaniu do cesarstwa zostawały. Mahr. Gesch. I, s, 21 1.
^*) Annal. Fulden. a. 874.
^®) Palacki, Dejiny, I, przypisek 90,
**) Żywot ś. Metodego, lo.
— io8 —
mie chociaż i wiedziano o uprowadzeniu Metodego do Bawaryi,
ale o okrutnem obchodzeniu się z nim głuche tylko dochodziły
wieści, albowiem biskupi niemieccy zbrodnie swe przed światem
ukrywali zręcznie. A gdy bawiącego w Rzymie biskupa freizin-
geńskiego, Annona, zapytano o sprawie Metodego, Anno, kła-
mliwie zaparł się, że go nie zna, gdy tymczasem wszelkich udrę-
czeń, jakich względem Metodego dopuścili się biskupi niemiec-
cy, sam Anno był podżegaczem, instygatorem, a nawet i spra-
wcą." 21)
Barbarzyńskie obchodzenie się z arcybiskupem Metodym,
tudzież przywłaszczenie przez biskupów bawarskich praw na dye-
cezyę Pannońską, jedynie stolicy apostolskiej przysługujących,
wymagały energicznego wdania się papieża. Na szczęście Sło-
wian, po Adryanie II, zmarłym w listopadzie r. 872, stolicę apo-
stolską zaj^ł archidiakon jego, zręczny polityk, Jan VIII, dzie-
sięcioletnie rządy którego stanowią w dziejach Słowiańszczyzny
nadzwyczaj ważną epokę. 2'^)
**) List papieża Jana VIII do biskupa Annona 14 Septembra 873 r. Patrz
dodatek I, N. 6.
22) Do poznania stosunków stolicy apostolskiej w początku papieztwa Jana
VIII, t. j. w latach 873 — 876 z biskupami bawarskimi, w sprawie Metodego i w ogóle
dyecezyi pannońskićj, — brakowało odnośnych dokumentów, a przez to niejedno-
krotnie twierdzono, że to co , Żywot ś, Metodego" rozpowiada o energicznem wsta-
wieniu się Jana VIII za ś. Metodego, aż do rzucenia klątwy na biskupów bawar-
skich, jest wymysłem legendowym i że dla tego „Żywot ś. Metodego" nie może być
uważany jako źródło historyczne. Tymczasem przed r. 1880 w Muzeum Brytań-
skiem Ednmnd Bishop znalazł kodeks in quarto z końca XII w., zawierający zbiór
listów papiezkich od V do XI w., mianowicie: Gelaziusza I (492 — 496); Pelagiu-
sza I (555 — 560); Pelagiusza II (578—590); Leona IV (847—855); Jana VIII
(872—882); Stefana VI (885—891); Aleksandra II (1061— 1073) i Urbana II
(1088 — 1099), Listy te Bishop przesłał do wydawnictwa Monumenta Germaniae,
rozpoczętego niegdyś przez Pertza, a dalej prowadzonego przez Ewalda. Oceniając
ważność listów, Ewald podał o nich wiadomość w Neues Archiv. der Gesellschaft
fiir altere Geschichtskunde Bd. V. Hamburg 1880, pod tytułem: Die Papstbriefe
der brittischen Sammlung. — Z tego czasopisma Ireczek podał w czeskiem czasopi-
śmie Swetozor 1880 r. wiadomość, pracą Bronisława Grabowskiego po polsku wy-
daną w „Bibliotece Warszawskiej" r. 1881, tom I, str. 411 — 416. — Oprócz tego
pp. Ewald i Wattenbach, na żądanie profesora wiedeńskiego Miklosicza, udzielili mu ze
wzmiankowanych dokumentów kopiję, z której korzystając wiadomy chorwacki uczony
Jj^nonik Fr. Rączki, ..mieścił w czusopiśmię „Starinc", i88o, księga XII, str. 206 do
— 109 —
W kilka miesięcy po zajęciu stolicy apostolskiej (14 grudnia
872 r.), Jan VIII napomniał arcybiskupa salcburgskiego Adal-
wina, aby, nieprawnie odjętą Metodemu stolicę biskupią przywró-
cił mu.-^j Wnet potem Jan VIII, w skutek uporu biskupów
bawarskicłi, zdobył się na taki energiczny postępek, jakiego, za-
pewne, biskupi ci nie spodziewali się.
Latem r. 873 Jan VIII, wyprawMając biskupa ankońskiego
Pawła, z charakterem legata, do króla Ludwika, Świętopełka
i biskupów bawarskich, polecił mu udać się najprzód na dwór
króla Ludwika i domagać się przywrócenia papieżowi dyecezyi
Pannońskiej, która w skutek wojen, na czas jakiś od administra-
cyi rzymskiej oderw^aną została. A gdyby zaszła kwestya o prze-
dawnieniu praw stolicy apostolskiej, legat miał objaśnić, że tam,
gdzie wściekłość poganów jest przyczyną, wszelki czas ubiegły
nie może. jeszcze odsądzać praw kościelnych. — Do arcybiskupa
Adalwina i biskupa passawskiego Hermanryka legat miał prze-
mówić o konieczności powrócenia Metodego do dyecezyi, przez
trzy lata pozbawionój swego pasterza. Gdyby, jednak, biskupi
stawili opór, legat miał powiedzieć: ,. Wyście bez wyroku kano-
nicznego potępili biskupa, posianego od stolicy apostolskiej, wtrą-
U
223, sprawozdanie po chorwacku, tudzież łaciński tekst listów papieży: Jana VIII,
Stefana VI i Aleksandra II, rzucające na dzieje słowiańskie niespodziewanie nowe
światio. Okazało się bowiem, że wszystko, co „Żywot ś. Metodego" opowiada o bar-
barzyiiskiem obchodzeniu sie biskupów bawarskich z Metodym, o rzuceniu nawet
przez Jana VIII klątwy i t. d., jest czystą prawdą, że wymysły pisarzy niemieckich
o niedorzeczności tego „Żywota" są całkiem bezzasadne, jeśli nie tendencyjne, i że,
nakoniec, „Żywot ś. Metodego" niesprawiedliwie nazwany „legendą", jest bez wąt-
pienia źródłem historycznem, stokroć wiarogodniejszem od wielu annalistów, na któ-
rych zwyczajnie powołują się historycy. — Korzystając z pracy akademistów Fr. Mi-
klosicza i Fr. Raczki, umieszczonej, jak wyżej wzmiankowano, w „Starinie" r. 1880,
tekst łaciński będę cytować według podanego przez zasłużonych akademików, a w tłó-
maczeniu polskiem uwzględnię pięl<ną pracj uczonego rodaka Bronisława Grabow-
skiego, (Biblioteka Warszawska 1 881) z niewielkiemi odmianami.
■*') l^c mireris. quia diximus, te agćnte sedem a fratre nostro Methodio re-
cipieqdam, • quia profecto dignum est, ut tu, qui fuisti ejus auctor, sis oflicii com*
missi causa receptionis. Starine kniga XI[, str, 213. Neues Archiv, V, s. 301 — 2.
Dat.T listu tego niewiadoma, ale, zważając, że arcybiskup Adalwin „obiit anno 873,
14 Maii," wypada, że list ten pisany był wcześniej. Dodatek I. N. 3.
■ — IlO -^
ciliście go do wiezienia, bili po twarzy, od świętych obowiązków
oderwali, ze stolicy przed trzema laty wypędzili, tak, iż on wciągu
trzech lat przez liczne posły i listy do stolicy apostolkiej o obronę
wołał. Wy nie jesteście godni przystępować do sadu, przed
którym ciągle wymknąć usiłowaliście, a teraz bez sadu u stolicy
apostolskiej, obłudne zanosicie skargi. Jam jest posłań aby was
od służby bożej na tak długo odsunąć, jak długo tego czcigodnego
człowieka zmuszaliście zaniedbać obowiązki święte, a on aby przez
tyleż czasu powierzonego mu urzędu biskupiego używał bez prze-
szkody i zawady, przez ile, jak się okazało, z łaski waszej tako-
wego był pozbawiony. Potem dopiero, jeśli macie co przeciw
niemu, przyjdźcie, a przed stolicą apostolską obie strony -wysłu-
chane i sądzone będą. Jest to bowiem spór pomiędzy arcybi-
skupami i nie przyzwoitą byłoby rzeczą, gdyby nad nimi kto-
kolwiek inny, a nie papież był sędzią."^*)
List ten, zdaje się nie zastał już arcybiskupa Adalwina przy
życiu i, być może, z tego powodu nie znajdujemy osobnego
do Adalwina listu, podobnie do listów, osobno pisanych do
biskupów: Hermanryka passawskiego i Hannona frejsingeń-
skiego, które podajemy niżej. Do Hermanryka Jan VIII przed
wrześniem 873 r. pisał: „Sądzimy, że na opłakanie złości
twych wystarczyłby chyba potok łez proroka Jeremiasza. Zu-
chwalstwo twe przewyższyło nie snadź zaciekłość jakiegoś bi-
skupa, ale tyrana świeckiego, nawet wściekłość zwierzęcą, gdyś
brata i współbiskupa swego Metodego, trapił więzieniem, pod
otwartem niebem przez długi czas dręczył na najstraszniejszem
zimnie i przykrym śniegu, a nadto, oderwawszy go od rzą-
dów w powierzonym mu kościele, do tego stopnia popuściłeś
wodzów wściekłości, że gdy (Metody) zawleczony został przed
zebranie biskupów, końskim biczem chciałeś go bić, ale inni do
tego nie dopuścili. Czy to są czyny godne biskupa?" — Do tych
wymówek surowych, Jan "VIII dodał, że Hermanryka pozbawia
-*) Tekst łaciński w dodat, i, N. 4.
— 111 —
prawa odprawiania służby bożej i wyłącza go od obcowania z du-
chownymi.*^)
Do Annona, przed 14 września 873 Jan VIII pisał: ^Zu-
chwalstwo twe i śmiałość nietylko obłoki, ale niebiosa same prze-
bija. Przyswoiłeś sobie prawa stolicy apostolskiej i jak gdybyś
był jakimś patryarchą, przywłaszczyłeś sobie moc sądu nad arcy-
biskupem, a co gorzej jeszcze z bratem swym arcybiskupem IMe-
todym, który w poselstwie od stolicy apostolskiej miedzy poga-
nami pracował, obchodziłeś sie więcej po tyrańsku niż po kano-
nicznemu. Gdy on, zaiste, według świętych kanonów domagał
się tego, aby stawiony był przed sąd stolicy rzymskiej, tyś mu
tego bynajmniej niedopuścił, ale razem z poplecznikami i współ-
towarzyszami swymi wydał nań wyrok, Avykluczył od służby bo-
żej i do wiezienia wtrącił. Nadto jeszcze, nazywając się człowie-
kiem, poddanym ś. Piotrowi w rządach kościoła w Germanii,
o uwięzieniu i udręczeniu rzeczonego brata i wpółbiskupa, co
więcej posła naszego, nad którym mieliśmy niezwykłą pieczę,
żadnej nie dałeś nam wiadomości; ale jeszcze gdyś w Rzymie
od naszych był o to pytany, kłamliwie zaparłeś się, żeś go nie
znał, gdy tymczasem wszelkich udręczeń, jakich wasi dopuścili
się względem niego, sam byłeś podżegaczem, instygatorem, że po-
wiem, nawet sprawcą." Przytem papież dodał, że jeśli Anno nie
przybędzie do Rzymu, po upływie miesiąca Września na tak długo
zostanie wykluczonym od komunii, jak długo trwać będzie w upo-
rze i nieposłuszeństwie papieżowi. -'')
Misya legata Pawła przypadła właśnie w tym czasie kiedy
Świętopełk stał na szczycie swych zwycięztw, a Morawianie po-
wypędzałi księży niemieckich. Stosownie do tych okoliczności,
Jan VIII polecił Pawłowi, aby razem z Metodym udał się do
Świętopełka,-') a nie do Kocieła, jak mylnie podanie głosi. ^'^) —
25) Patrz dodatek I, N. 5.
2«) Patrz w dodatku I, N. 6.
2") Patrz w Dodatku I, N. 4.
-*) Żywot ś. Metodego, 10,
112
Kiedy miahowicie Metody wypuszczony został z więzienia, — nie
wiemy, ale godzi sie mniemać, że przy zawarciu przymierza
w Forhejmie na wiosnę r. 874, nie mogło obejść się bez uwzglę-
dnienia misyi legata Pawła. — Jeżeli, więc nie wcześniej, to w po-
czątku r. 874 Metody, zdążywszy do Morawii, zasiadł na arcybi-
skupiej stolicy w Welehradzie, i „od tego czasu bardzo szerzyć się
poczęła nauka boża, postrzyżeńców^®) mnożyło się we wszystkich
grodach, a poganie wierzyć poczęli w prawdziwego Boga, błędów
swoich wyrzekając się. Państwo Morawskie zaczęło się na wszystkie
strony rozszerzać i bez grzechu zwyciężać wrogów swoich.''")"
Tymczasem w księstwie Błatneńskiem, od uprowadzenia ś.
Metodego do Bawaryi w r. 871, arcybiskup salcburgski rozpo-
rządzał nauką chrześciańską, według swego upodobania, mnie-
mając, że Pannonia do jego dyecezyi należeć powinna. Książę
Kocieł, nie śmiejąc stawić oporu władzom niemieckim, żył z nimi
w zgodzie i zręczną polityką podtrzymywał niepodległość ludu,
swego, chociaż sam był hołdownikiem Karlomana. Skoro jednak
Kocieł zmarł (r. 874),^^), nie zostawiwszy potomstwa, Karlomana,
na mocy praw suzerena, zajął posiadłość lennika swego, część
zachodnią przyłączył do Karyntyi i oddał naturalnemu synowi
swemu Amulfowi,^^) a inna część nad rzeką Kaniżą, do Drawy
wpadającą, oddana była dawnićj już Gozwinowi, jako hrabstwo
Dudlebskie. Papież tymczasem dobijał się usunięcia pretensyi
biskupów niemieckich do dyecezyi Panońskiej. W tym celu Jan
VIII, w liście do legata Pawła w r. 874^^) powtarzał to, co już
mu pisał w r. 873 o nieprzedawnieniu praw stolicy apostolskiej
29) Pod nazwa postrzyżeńców wypada pojmywać ludzi poświęcających sie
stanowi duchownemu,
^<') Żywot ś. Metodego, lO.
•■") Data śmierci Kociela niepewna. Podaje ja wediug Dudika, Miihrens
Gesch. I, 224, cyt. i.
"-) W dokumencie r. 879 Arnulf, będąc już wielkorządzcą Pannonii, na-
zwany „filius regalis", ale jeszcze nie „dux". Boczek, Cod. Mor. 1, 38. Dudik,
Miihrens Gesch. I, ?.2|, cyt. i.
3') Patrz Dodatek I, N. 9.
I
fta dyecezyę, w ciągu wojen oderwaną od jej zarządu^^), a w tymże
r. 874 Jan VIII pisał do króla Ludwika, że tylko zaburzenia wo-
jenne przeszkodziły stolicy apostolskiej mianować biskupów dyece-
zyi Pannoriskiej, co dało powód do wątpliwości praw papieża, lecz
praw tycli ani czas, ani podziały państw ścieśnić nie mogą, same
nawet prawa rzymskie, w sprawach kościelnycłi dopuszczają prze-
dawnienie nie inaczej jak po upływie lat stu.'^'') Wkrótce potem,
mianowicie w r. 875^ Jan YIII stanowczo przemawiał do Karlo-
mana, syna Ludwika: „zwróć nam, raczej bratu naszemu Metodemu
biskupstwo Pannońskie, w którem on przez stolice apostolską, we--
dług dawnego zwyczaju, jest naznaczony. "•^'^) Z tego wnioskować
możemy, że już wtedy nastąpiła zgoda króla Ludwika na przyzna-
nie papieżowi prawa rozporządzać dyecezyą Pannońską. Natar-
czywość, z jaką Jan YIII dobijał sie prędszego przyznania praw
papieża na wzmiankowaną dyecezyę, możemy wytłómaczyć raz nie-
życzeniem jego wzmacniać potęgę biskupów bawarskich i bez
tego już zanadto zarozumiałych, a powtóre, co ważniejsze, zamia-
rem utworzenia pod zarządem Metodego metropolii Słowian nad-
dunajskich, w nadziei, że Serbowie i Bółgarowie, do tej metro-
polii przyłączą się i przez nią na nowo w związek z Rzymem
wejdą. Objaśniają to listy Jana VIII do najw^yższego żupana
serbskiego Muntimira r. 872, aby strzegł s'ę księży włóczęgów,
rozsiewających błędy przeciw kanonom i Bogu,^'j a także r. 875,
aby idąc w ślady ojców swoich, Muntimir wrócił się pod dyece-
zyę Pannońską i zarząd pasterza jej Metodego.^^^) W tym celu
poszukiwano pilnie w Rzymie, jakie były niegdyś od południa
granice dyecezyi Syrmijskiej i naznaczono je do rzek Bosny
i Kolubaru.^^)
Zaszłe w tym czasie wypadki w rodzie Karlowingów : śmierć
34)
Porów, wyżej str. 109.
36)
Patrz Dodatek I, N. 8.
30)
W Dodatku I, N. 10,
373
W Dodatku I, N. 2.
38\
W Dodatku I, N. u.
30)
Reltel. Cyryl i Metody, 187 1,
, str. 116,
Tom III.
— 114 —
Cesarza Ludwika II (875), tudzież króla Ludwika niemieckiego
(r. 876), podział państwa pomiędzy synami ostaniego: Karloma-
nem, Ludwikiem Młodszym i Karolem Otyłym w r. 876, śmierć
brata Ludwika Niemieckiego, Karola Łysego (877), pokrzyżowały
współczesne sprawy i nadzwyczaj sprzyjały widokom papieża
Jana VIII, tudzież niepodległości Morawii, jak w politycznem tak
i w religijnem znaczeniu. — Sprawa arcybiskupstwa Pannoń-
skiego rozwiązała sie na korzyść papieża, co uważać możemy
z okazanycli arcybiskupowi salcburskiemu Teotmarowi przez pa-
pieża względów, mianując go „wiernym i posłusznym synem ko-
ścioła rzymskiego" ^^) (w Listopadzie r. 877), czegoby, bez wąt-
pienia nie uczynił papież, gdyby arcybiskup nie zrzekł się pre-
tensyi do dyecezyi Pannońskiej. — Przyłączenie Pannonli do ar-
cybiskupstwa Morawskiego, rozszerzyło wpływ nauki Metodego.
Głos arcybiskupa słowiańskiego z Welegradu rozlegając się
szeroko po ziemiach, słowiańskich, jednał zwolenników chrze-
ściaństwa, łączył ludy w jedne wielką społeczność, interesów któ-
rej broniły oręż Świętopełka i nauka Metodego. — Sąsiedni z Mo-
rawią książęta słowiańscy nie mogli dłużej zostawać w pogań-
stwie. Sprawy polityczne pobudzały szczególnie książąt czeskich
łączyć się z potężnym Świętopełkiem, który już od r. 871 wszedł
w stosunki pokrewieństwa z księciem Borzywojem, pojąwszy za
żonę siostrę jego Ludomirę. Powodzenie Świętopełka i Metodego
jeszcze bardziej pociągało ku chrześciaństwu poganów. Książę
Borzy wój i żona jego Ludmiła przyjęli od Metodego chrzest w We-
legradzie.^^) Za księciem poszli lechi i lud, przygotowany od-
*o) Uspienski. IlepBua CjiaBflHCKifl Mouapxiu na ctBeposanajt, 1872, s 70.
*^) Według kronikarza Kozmy: Gostivit genuit Boriwoj, qui priinus dux
baptizatus est a venerabili Methodio episcopo in Moravia, Fontes rerum Bohemi-
carum, tom II, s. 18. W innem miejscu powiedziano: an, 894 Boriwoj baptisatus
est primus dux sanctae iidei catholicus. Cosma, Fontes rerum Bohemicarum, II,
s. 27. W którymże mianowicie roku? Bobrowski chrzest Borzywoja oznaczał pod
r. 870—880; Szafarzyk pod r, 871 (Star. St. § 39, s. 448); Tomek pod r. 873
(Deje KraloYst. Cesk. s. 38), ale to nie podobne do prawdy, bo Metody aż do
roku 874 zostawał w więzieniu niemieckiem w Szwabach. Zatem podobniejsze do
to
— 115 —
dawna do chrześciaństwa przez misyonarzy rzymsko - niemieckich,
a nareszcie przez apostołów słowiańskich, którzy po przybyciu
do Morawii w r, 863, roszerzyli swą naukę i w Czechach. Świadczą
o tern kaplica ś. Klemensa, w uczczenie męczennika papieża tegoż
imienia, zbudowana w Lutomyślu,'*-) tudzież kościoły pod wezwa-
niem ś. Klemensa w Lewym-Hradcu, na Wyszogrodzie i w sie-
dle książęcem na lewym brzegu Włtawy, za najstarszy w Cze-
chach kościół uważany. *■')
3. Intrygi przeciw Metodemu i powtórne Wezwanie go do Rzymu I*.
879. Usprawiedliwienie. Wiching biskup nitrański fałszuje pismo Jana
VIII. List papiezki r. 881 wykrywa zbrodnię. Śmierć Jana VIII r. 882.
Metody karci Wichinga.
Przyznanie przez arcybiskupa salcburgskiego prawa papieża
na dyecezyą Pannońską, nie zobowiązywało jeszcze biskupów pas-
sawskiego i regensburgskiego do zrzeczenia się swych praw,
pierwszego na dyecezyę Morawską, drugiego na dyecezyę Cze-
ską. — Metody więc, pozbywszy się kłopotu ze strony ducho-
wieństwa salcburgskiego, nie uniknął zatargów z duchowieństwem
passawskiem i regensburgskiem. Powodzenie Metodego zależało
nietylko od papieża, ale bardziej jeszcze od życzliwości księcia
Świętopełka. Lecz książę ten, dbając więcej o swą władzę i in-
teresy osobiste, niż o sprawę narodu, nie troszczył się o utwier-
dzenie w państwie Morawskiem obrządku słowiańskiego i obez-
pieczenie przez to ludu swego od wdzierstw duchowieństwa nie-
mieckiego. W tym w^zględzie Świętopełk stał niżej od poprze-
dnika swego księcia Rościslawa, który całą duszą przylgnąwszy
do kościoła narodowego, wspierał go w sposób najszlachetniej-
szy.^^) Korzystając z usposobienia Świętopełka, księża niemieccy
prawdy zdanie hibtoryków, utrzymujących, że chrzest Borzym* oja odbył sie w latach
878 — 880, może nawet później. Dudik, Mahrens Gesch. I, str. 230.
•»2) W kaplicy lutomyślskićj miały być złożone relikwije ś. Klemensa. (Sza-
farzyk, Star. Sł. § 39, s, 449). Wyżej wskazaliśmy, że według podania, relikwije
ś. Klemensa czasowo także spoczywały w kaplicy w Oswetimanach, w Morawii.
■•*) Szafarzyk. Star. Slow. § 39, s. 449.
^*) Palacki. Dejiny, tom I, s. 152. '.'■
8*
— it6 —
potrafili zaskarbić jego względy, a znalazłszy na dworze jego
przyjęcie, rozpoczęli intrygę przeciw Metodemu.'''^) — Potakując
słabostkom Świętopełka, grubijanina i do rozpusty skłonnego,
księża niemieccy podstępnym sposobem i ciągiem pochlebstwem
podszczuwali go przeciw Metodemu/") Niedość tego, aby jeszcze
więcej Metodego w oczach księcia i papieża poniżyć, księża nie-
mieccy upewniali Świętopełka jakoby Metody szerzył schyzmę
i rozpuszczali wieści, że niby papież odjął Metodemu zarząd ko-
ścioła, poruczając władzę duchowieństwu niemieckiemu.'''') Na-
koniec biskupi niemieccy skarżyli się, że w nabożeństwie i nau-
czaniu Metody umyślnie używa barbarzyńskiego Słowian języka
dla tego, aby tem łatwiej mógł rozszerzać błędy, któremi wię-
ksza część Greków zarażoną była, a szczególnie co do pochodze-
nia Ducha Świętego i że śpiewając Credo nie dodaje „filioąue,"
jak to czyniono zwykle w kościele niemieckim.'*^)
Wobec podobnych intryg, Świętopełk zachwiawszy się
w zaufaniu do prawowierności Metodego, posłał księdza Jana, Sło-
wianina z Wenecyi, tego samego, który używany był przez Świę-
topełka przy zawarciu przymierza w Forhejmie, aby u Jana VIII
wyjednał rozpoznanie sprawy.
Chociaż papież Jan VIII osobiście znał Metodego i nie wąt-
pił w jego prawowierność, ale uwzględniając skargę duchowień-
stwa niemieckiego i życzenie księcia Świętopełka, wezwał arcy-
*s) żywot Metodego,, rozdz. I2. Legenda i\Ioravica, cap. lo.
^*') ,.Oni (książęta niemieccy}, pochlebstwem oszukując Świętopełka, barba-
rzyńcę, nienawidzącego cnoty, uczynili go zwolennikiem własnych poglądów. On
(Świętopełk), niewolnik rozkoszy żeńskich, tonący- w błocie postępków gnuśnych,
czyż mógł nie oddać się im raczej, otwierającym drogę do wszelkich namiętności,
aniżeli Metodemu, który karcił wszelkie rozkosze, szkodliwe duszy. . . Taldm sposo-
bem zepsuty przez nich Świętopełk, nie zwracał uwagi na przestrogi Metodego,
względem którego jako wróg postępował. . ." Legenda Eółgarska, o życiu ś. Kle-
mensa, biskupa bółgarskiego, caput 5.
*~) Nam papież władzę dał, a tego każe wygnać precz z jego nauką. Żywot
Metodego, 12.
*^) O powyższem oskarżeniu Metodego przez biskupów niemieckich dowia-
dujemy się z listu Jana VIII do Metodego pisanego 18 Czerwca r 879. Doda-
tek I, N. 13.
— 117 -
biskupa morawskiego, aby, dla usprawiedliwienia się z potwa-
rzy na niego miotanych, stawił sie niezwłocznie w Rzymie,***)
a Świętopełkowi odpisał, aby trzymał się zasad wiary według
tego, jak kościół rzymski ustanowił. Względem zaś nauczania Me-
todego w inny sposób, aniżeli przy wyświęceniu na biskupa, on
złożył ustne i piśmienne przed stolicą, apostolska zobowiązanie, Jan
VIII wyiaziwtzy zdziwienie (valde miratur), oświadczył, że wezwie
Metodego do Rzymu, dla wytłómaczenia się z uczynionycłi mu
zarzutów,^")
Posłuszny rozkazom stolicy apostolskiej, Metody, w towa-
rzystwie dodanego mu urzędnika księcia morawskiego Szyszmana
(Semisisna) udał się do Rzymu, w końcu r. 879. Tam przed sy-
nodem, z biskupów złożonym, arcybiskup morawski wyznał, iż
wierzy mocno w pocłiodzenie Ducłia świętego od Ojca i Syna,
ale że symbol wiary tak przy mszy śpiewa, jak go podał sobór
Nicejski, nie czyniąc najmniejszej odmiany.'') Względem za-
i
*s) w liście 18 Czerwca papież w końcu dodał: „dowiadujemy sie, że mszę
śpiewasz w barbarzyńskiej mowie słowiańskiej, lecz przez biskupa ankonitańskiego,
Pawia zabroniliśmy celebrować we wzmiankowanej mowie mszę święta, która tylko
po łacinie lub po grecku śpiewać dozwala się. — Kazanie zaś i nauczanie ludu od
ciebie zależą zupełnie." Patrz Dodatek I, N. 13. Erben N. 42. Wzmiankowanego
wyżej listu papiezkiego, przez Pawła biskupa posłanego Metoderau, dotąd nie zna-
leziono i w jakim czasie mógł być posłany, niewiadomo. A jednak na tej luźnej
wzmiance niektórzy badacze opierają się, twierdząc, że Jan VIII zabronił Metodemu
odprawiać nabożeństwo po slowiańsku, na co jednak Metody nie zważał. Być może,
że pod naciskiem ciężkich bardzo okoliczności, w jakich Jan VIII często znajdyAvat
się, był on zmuszony do stawienia pozornych przeszkód odpiawiania mszy w mowie
słowiańskiej, lecz czyny jego pontyfikatu, i każdy raz usprawiedliwienie zasad Me-
todego wskazują, że w gruncie on był przychylnym słowiańskiej liturgii i skutecznie
jej bronił przeciw natarczywości wrogów.
*<•) List 18 czerwca 879 r.; patrz Dodatek I, N. 13.
*') Credo począł śpiewać przy mszy kościół grecki od początku VI wieku.
[W lat kilka potem przyjął je kościół hiszpański, jako protestacyę przeciw panują-
ym na ów czas w tym kraju Wissygotom, a koncylium Toledańskie w r. 589 dołc-
żyło wyraz „filioque", który wkrótce cała Francya i Niemcy przyjęły. We Włoszech
Credo w IX w. przy mszy nic było jeszcze śpiewane. Aby dać dowód, jak w tym
względzie stolica apostolska była pobłażającą, przypomnimy, iż w r. 1595 papież
Klemens VIII pozwolił rusko-polskiemu kościołowi, przystępującemu do unii, opusz-
czać we mszy wyrażenia „i od syna", byle tylko wierzyli w pochodzenie Ducha
Świętego, jak wierzy kościół katolicki. — Rettcl. Cyryl i Metody, str. 118.
— ii8 —
rzutu Niemców o używanie w służbie Bożej barbarzyńskiego ję-
zyka Słowian, Metody opierając się na powadze brata swego
ś. Cyryla, pamięć którego wysoko szanowano w Rzymie, tłó-
maczył się przed synodem, że pismo słowiańskie wynalezione
i kształcone przez tak świętego męża przestało być barbarzyń-
skiem, że używanie ksiąg ducłiownycłi, jak równie przy mszy
świętej, nie sprzeciwia się Pismu świętemu, że w kościele wscłio-
dnim Ormianie, Chaldeje, Kopty używają własnej mowy, co nie
przeszkodziło im wydać z pośród siebie wielkicli świętych, i że,
nakoniec, lud słowiański, od lat dziesięciu przyzwyczaiwszy się
do nabożeństwa we własnym języku, nie odstąpiłby go bez żalu.
Tak mocne argumenty, oraz wzgląd na współczesne wyłamywa-
nie się z pod władzy papiezkiej Bółgarów i Serbów, pobudziły sy-
nod biskupów do zupełnego usprawiedliwienia Metodego. W sku-
tek tego papież Jan VIII w Czerwcu r. 880 pisał do Świętopeł-
ka: „Arcybiskupa waszego Metodego przed zebranymi bisku-
pami rozpytywaliśmy się: czy prawowierny symbol wiary tak
wyznaje i przy mszy świętej tak śpiewa, jak święty kościół
rzymski ustanowił? A ponieważ we wszystkicli kościelnych nau-
kach i zasadach uznaliśmy go prawowiernym, odsyłamy go wam
dla rządzenia powierzonym mu przez Boga kościołem i rozkazu-
jemy, abyście go, jako własnego pasterza, z należytą czcią, usza-
nowaniem i uprzejmością przyjęli, ponieważ mocą naszej władzy
apostolskiej, arcybiskupią godność jego potwierdzamy. Rozka-
zujemy, aby wszyscy kapłani, diakoni i wszelkiego stopnia du-
chowni Słowianie, czy też jakiegokolwiek bądź pochodzenia, któ-
rzy się w granicach państwa twego znajdywać mogą, byli we
wszystkiem posłuszni i poddani bratu naszemu, arcybiskupowi
waszemu. Pismo słowiańskie, wynalezione niegdyś przez ś Kon-
stantego filozofa, polecamy do chwalenia Boga i w tymże języku
niech będą opowiadane modlitwy i dzieła Chrystusa, ponieważ
nie tylko w trzech, lecz we wszystkich językach chwalić Pana
Pismo święte naucza. Nie sprzeciwia się bynajmniej ani praw-
dziwej wierze, ani nauce kościoła, aby msza święta w języku sło-
I
— 119 . —
wiańskim była śpiewana, aby w tym języku była czytana ewan-
gelia, dobrze tłómaczona i inne ustępy z Pisma świętego Starego
i Nowego Testamentu, tudzież wszelkie godziny śpiewane: po-
nieważ Ten, który stworzył trzy główne języki: łiebrajski, grecki
i łaciński, stworzył i wszystkie inne na cześć i cliwałę Jego.
Rozkazujemy także, ażeby we wszystkich kościołacli ziemi wa-
szej, dla większego uczczenia, ewangelia najpierw czytana była po
łacinie, potem po słowiańsku, głośno w obec ludu, wyrazy zaś
łacińskie niezrozumiałe objaśniać jak w którym kościele wypa-
dnie. A jeśli się tobie (Świętopełkowi), lub przybocznym twoim
więcej podobała msza łacińska, polecamy, aby msza łacińska
dla ciebie solennie była odprawiana." '^^) List ten, mając głó-
wnie na celu usprawiedliwienie nauki Metodego, zawiera także
postanowienie papiezkie o naznaczeniu w pomoc Metodemu no-
womianowanego biskupa nitrańskiego Wichinga, któremu papież
rozkazuje być we wszystkiem posłusznym swemu arcybiskupo-
wi.^^) Naznaczenie Wicłiinga, rodem Szwaba, przyjaciela osobi-
stego wielkorządzcy Karyntii Arnulfa, poplecznika biskupów nie-
mieckicli i samego Świętopełka, który nie lubił Metodego, —
trudne jest do wytłómaczenia.^"*) Rozległość arcybiskupstwa Mo-
rawsko - Pannońskiego, według powszecłinego mniemania, ma
usprawiedliwiać dodanie w pomoc Metodemu dwócli sufraganów,
z którycli jeden był biskup Nitry, Wiching, a wybór drugiego
miał później nastąpić. Ale Jan VIII mógł wiedzieć dokładnie, że
naznaczenie do kraju słowiańskiego na biskupa Wicliinga, było
to samo, co wilka do owczarni wpuszczać. Wypada jednak zwa-
żać na trudne okoliczności, w jakicłi znajdował się wówczas
Jan VIII, aby pojąć, że broniąc Metodego całą potęgą swej wła-
dzy, Jan VIII musiał uwzględniać i wrogów jego. Prawdopodo-
52) W Dodatku I, N. 14.
5*) Tam/.e.
''*) W tem upatrują niektórzy pisarze widoki polityczne Jana VIII i ustęp-
stwo na korzyść Niemców, nie troszcząc sie bynajmniej o Metodego i kościół sło-
wiański. Lawrowskij. KiipHJijiT, H Meoo,;ift, Kam, npaBOCJiaBnuc nponontjiiiiKii
y aanajHbiyii c^aBflin.. Charków, 1883.
I20 —
bnie wiec, że naznaczenie Wichinga było ustępstwem Niemcom
i samemu Świętopełkowi. Wreszcie o zamiarach papiezkich do-
kumenty milczą, a podania słowiańskie w naj wdzięczniejszy spo-
sób przechowały pamięć o czynach papieży na korzyść słowiań-
skiego kościoła i pasterza jego ś. Metodego.^'') Bądź co bądź
powracał Metody do Morawy jako najprzewielebniejszy arcybi-
skup świętego kościoła morawskiego,'^'') który w ciągu i6 lat
(863—880) pozbawiony był organizacyi duchownej. Teraz do-
piero otwierały się widoki ustanowienia hierarchii słowiańskiej
i utwierdzenia obrządku słowiańskiego w związku z kościołem
rzymskim, a przez to usunięcia wpływu niemieckiego na rozwój
cywilizacyi Słowian. Niemcy dopuścić tego nie życzyli. Wi-
ching nie wahał się nawet jąć się zbrodni, byle nie dopuścić po-
jednania Świętopełka z Metodym. Knując więc zamachy prze-
ciw Metodemu, Wiching urządził tak, aby wzmiankowany wyżej
list papiezki, który miał być przez Szyszmana wręczony Święto-
pełkowi, nie doszedł do niego. Natomiast księciu wręczony zo-
stał zupełnie odmiennej treści list, przez samego Wichinga sfał-
szowany. Falsyfikat ten nie zachował się do naszych czasów, ale
zbrodnicze Wichinga zamiary poniżenia arcybiskupa Metodego
w oczach Świętopełka i ludu morawskiego odkrywają się z pó-
^^) Profesor kijowski Woronow, dzieło którego o źródłach do historyi śś. Cy-
ryla i Metodego, wysokie uznanie w Rosyi zyskało, tak się wyraża: „KpHTHKa He
o6paTn.ia BiiHManiaa iia caMoe nanaioe oócTaHie-iLCTBO, na rojiocb cjiaBiiHCKaro
npc;iaHi« ... Bt. o6oiix'l np o cip a 11 huki, -/KUTiaNT. c.iaBiiiicKiix'L anocTOJioBT. u bo
BctoT. ;ipyriiX'L cjiaBHncKnxT. iicTOMHiiKaxT, OTHomenia nam. kt. Kiipiujiy h Me-
ooAiH) npe;icTaBJiiiioTCii BT. Bbicmcfi CTeneiiH coHyBeTBeimuMii; nariu yS-iaiKaioTCfl
Kam. Bucoide noicpoBiiTejm cbjitux7. nepBoyHiiTejieił h BecbMa CHJibHO BbiciaB-iH-
eTca 11X1. coHyBCTBie u aamiiia cjaBHiiCKaro CorodyłKenia. Ho bcŁmi. dthmt.
iicTOMUHKaMT. naua o^o6pH0T'b ncpcBojT. CBflui;eiiiibix'L Kimn., ocBflniaen. ciaBan-
cKia Kinini, pasptuiaeTb cjiaBHiiCKyio cjyacóy, jocTofino MecTByen. cb. nepBoyin-
Tejieii aa 11x1. nojBiirii mu cjiaBflucTBa, CTanoBHTOi na 11x1. CTopony npoTHBT.
nH.iaTUHKOBT. II npoKJiHiiaeTT. noc.iŁ,Tniixi.. Hciio, hto bt. c.iaBaiicKiiXT. npe;taiii-
jixtj nancTBo ;iaBflJiocb GcaynpcJiiUMT. bt. oTiiomeiiiii kt. cManaiicKoił uepKBii
H ocTaBHJio noCwit ce6fl joopyio, CBti.iyio nasiaib. A. Woronow. TjiaBHfefiiuie
iiCTOMiiiiKH .wa HCTopiH CB. Knpiijiia 11 Meoojia." Kijów r. 1877 str. 269.
^^) Reverendissimus episcopus sanctae ecclesiae moraviensis.
121
iniejszej korespondencyi, o której wnet powiemy. Zbałamucony
tym falsyfikatem Świętopełk, czyż mógł nie zacłiwiać się w pra-
wowierności Metodego i nie podejrzywać go w łierezyi, czytając
pismo doręczone mu od samego niby papieża? Stronnictwo nie-
mieckie w Morawii tryumfowało. Metody poniżony, przeczuwał
jakieś podejście, mógł nawet stolicę apostolska o nieszczerość
posądzać i, dla wyjaśnienia swego położenia, wszedł w bezpośre-
dnią korespondencyę z papieżem. Tu dopiero odkrył się bezecny
podstęp Wichinga. Na pisma Metodego, Jan VIII listem dnia
23 Marca r. 881, pocieszając go i dziękując mu za zacłiowanie
prawowierności, zapewnił o wysokim dlań szacunku, a wyraża-
jąc swoje współczucie cierpieniom jego, zapewniał, że oprócz
wiadomości listu do księcia Świętopełka posłanego, żadnego in-
nego listu ani do Świętopełka, ani do tego biskupa jawnie lub
sekretnie nie pisał, a tem mniej zasługuje na wiarę, jakoby te-
mu biskupowi dane były jakiekolwiek polecenia. Przytem
Jan VIII dodał, że wszystko, co wzmiankowany biskup
przeciw swemu zwierzchnikowi uczynił, będzie w obecności pa-
pieża prawnie rozpoznane, a upór jego (biskupa) powściągnąć
wyrokiem sądu nie omieszka.^") Mowa o wzmiankowanym wy-
żej biskupie tyczy się niezawodnie Wichinga, bo innego pod
zwierzchnictwem Metodego, oprócz biskupa Nitry, nie było. Nie
spieszył on jednak do Rzymu, gdzie go czekał sąd i bez wąt-
pienia wyrok potępiający. — Tymczasem zaszłe w Italii zaburzenia,
napad straszny Saracenów, a nareszcie zamordowanie Jana VIII
w Grudniu r. 882,^^) wybawiły Wichinga z kłopotu, a Metodego
pozbawiły gorącego obrońcy. Będąc jednakże przekonanym, że
u stolicy apostolskiej posiada zupełne zaufanie i że energiczne
wystąpienie przeciw knowaniom Wichinga stawało się koniecz-
nem dla utrzymania powagi arcybiskupiej i dobra kościoła sło-
wiańskiego, Metody ujął w karby posłuszeństwa Wichinga, rzu-
6') w dodatku I, N. 15.
68) Dudik, Miihr. Gesch. I, 2i|,
122
cił na niego klatwe tern łatwiej, że Swietopsłk, gotując się do
wojny z Arnulfem, nie był w stanie bronić poplecznika Arnulfo-
wego Wichinga.^") Znikł on z Morawii na czas wojny i aź do
śmierci Metodego nie powracał. Metody zyskał cliwilc swobo-
dną do dalszej pracy w powierzonej mu przez Boga i stolicę apo-
stolską metropolii.
§ 40.
Państwo Wielkiej Morawii i los kościoła słowiań-
skiego w latach 882 — 894.
I, Wpływ potęgi morawskiej na losy Słowian nadłabskicłi, pomorskicłi
i czeskich.
Od zawarcia traktatu w Forheimie (r. 874) Ludwik Niemie-
cki nie mógł już przedsiębrać wypraw wojennych w celu ujarz-
mienia Słowian nadłabskicłi i pomorskicłi. Siły państwa niemie-
ckiego, wyniszczone w niepomyślnycli wyprawacłi przeciw Świę-
topełkowi i sprzymierzonym z nim Słowianom, nie wystarczały
nawet do utrzymania porządku w państwie Niemieckiem, targanem
wewnętrznemi zamieszkami nietylko możniejszycli książąt, ale, co
gorsze, w samej rodzinie królewslciej, aż do buntów przeciw Lu-
dwikowi własnycłi jego synów. Po granicy ze Słowianami toczyły
się wprawdzie drobne utarczki. Następca „księcia serbskiej gra-
nicy" Takulfa, markgraf Ratulf wdzierał się do serbskicli ziem
nad Solawą, zdołał nawet upokorzyć Serbów i Susłów w r. 874,
ale to do niczego nie doprowadziło.^) Życie całe król Ludwik
^^) Legenda Bólgarska. Vita s. Clemenlis, cap. 7 wzmiankuje. Br/'Axov, . . ,
TMpó. Tou Me>9odćou Tw Tou dnai^^ś/j-azoc Earw^ą -apadori'^Ta ... a Melhodio ana-
themati satanae traditum. — Bilbasow, KiipimiT. 11 Meoojiii. II, s. 283, Według
legendy Morawskiej, cap, II, Metody wyklal nawet Świętopełka z jego satelitami,
Bilbasow. I[, s. 235.
^) A, 874, Sorabi et Siusli vicini Tliachulfo defuncte defecerunt, quorum au-
daciam Ratolfus, Tliachulfi successor, ultra Salam fluvium mensę Januario profectus
praedis et incendiis sine bcUo compresscrunt et eos sub servitium redegerunt. Annal.
Fulii. aput!. linumer. Regesta p. 23. Ale w r. 877 Liuones et Siusli trybutu od-
mówili, za co Ludwik II musiał ich znowu do uległości zmuszać Ibid. p. 23.
I
I
— 123 -—
Niemiecki pracował nad ujarzmieniem Słowian orężem, polityka
i przez kościół, a nakoniec po 36 latach panowania, zniewolony
był patrzyć na upadek powagi swej między Słowianami. Tak
się okoliczności zmieniły! Następca jego Ludwik III (876-882)
próbował serbskie plemię Susłów i nadłabskicłi Cłiełmianów (Li-
nones) zmusić do płacenia daniny (r, 877) ale daninę Serbowie
składali wtedy już Morawianom.-) Słowianie dolnej Łaby, pojąwszy
zamiary Niemców i korzystając z icli osłabienia, porozumieli się
z Normanami i podczas napadu ostatnicłi na Nordalbingiję, pomogli
im do odniesienia nad Saksami niedaleko Łaby, 2 Lutego r. 880,
ogromnego zwycięztwa, o którem kilka wieków wspominano.^) —
Wnet po tej klęsce Saksów, Czechowie, Serby i Głomacze wspól-
nemi siłami uderzyli na Turyngiję, markgraf l<;tórej Popp bronił
stanowiskswych nad Solawą r. 880,^) Inne ludy słowiańskie, dalej
od granic niemieckich bytujące, jak Lutyki, Milczanie, Łużyczanie,
pod zasłoną potężnego państwa Morawskiego i oręża Obod rytów
zupełnego pokoju używały. Najwięcej jednak ze zwycięztw Świę-
topełka skorzystali Czechowie. Podzieleni na małe plemiona, po-
waśnione między sobą, Czechowie nie uniknęliby, zapewno, roz-
szarpania ich ziemi częściami, podobnie do tego jak już półno-
cno-zachodni zakątek ich kraju, Wunsidelsko, przez „księcia
serbskiej granicy", Takulfa zabrany został. Z tego powodu Ta-
kulf mianował się „de Bohemia comes" t. j. tej części Bohemii,
którą opanował (849 — 873).'^) — Zwycięztwa Świętopełka i pokój
2; Thietmar, pisząc o kraju w którym mieszkał, t. j , o tak zwanej Marchii
Turyngskiej, wyrażał sie: Boemi, regnante Zuetepulco duce, quondam fuere principes
nostri. Huic a nostris parentibus ąuotanis solvitur census et episcopos in sua regione
Marierun dicta habuit. Chronić lib. VI, cap 60.
^) W tej bitwie ze strony Niemców, w liczbie sześciu poległych biskupów
i 12 grafów, Marąuardus episcopus . . . occisus est a Slavis, Annal. Hildesheim. M.
G. IX, 831. Annal. Fuld. an. 880. — Porów, Wigger, Meklenb. Annal. str. 20.
*) A, 8?o, Sclawi, cjui vocantur Dalmatii (Dalemińcy), et Bohemi atque Sorabi
ceteriąue circumcirca vicini Turingios invadere nitunlur et in Sclavis circa Salam
fluvium Thuringiis fidelibus incendia exercent. Quibus Poppo, comes et dux S o r a-
bici limitis, occurrit et ita prostravit, ut nullus de tanta multitudine remaneret.
Annal Fuld. an 880; Regino M. O. I. 605. Kaumer, Regesta, p. 24.
'">) O Wunsidelsku patrz tom II s. 214, O Takulfie wyżej § 36 s. 65,
224
W Forhejmie (874) wstrzymały parcie sie Niemców do Czech,
a związek małżeński Świętopełka z siostrą Borzywoja jeszcze wię-
cej zbliżył Czechów do Morawianów. Ale najwiekszem dobrodziej-
stwem dla Czechów było wprowadzenie przez apostołów słowiań-
skich chrześciaństwa, przez to bowiem, nietylko usuwał się wpływ
misyonarzy niemieckich, lecz i wytwarzało się zbliżenie pobra-
tymczych ludów, w imię wspólnej idei religijnej i obrony naro-
dowej. Świętopełk, jako zręczny polityk i zwycięzca, a przytem
z przodków już chrześcianin, stanął na czele związku, do którego
najbliższy sąsiad Borzywoj nie mógł nie przystąpić bez ubliżenia
własnym i narodu swego interesom. Tym sposobem wytwarzała
się pierwsza w Słowiańszczyźnie monarchija chrześciańska, z or-
ganizacyą państwową i kościołem narodowym, sięgająca grani-
cami aż pod Magdeburg, do Odry i źródeł Wisły. A coby się
działo dalej nad Wisłą i Wartą, — dzieje o tern milczą, bo osia-
dłe tam ludy, niedotknięte jeszcze napadami Niemców, nie czuły
potrzeby organizowania się w związki państwowe.
2. Napad Świętopełka na Markę Wschodnią r. 882. Wojna jego z Ar-
nulfem r. 884. Przymierze w Kónigstetten i przyłączenie Pannonii do
Morawii 884. Wygnanie z Wiślicy księcia Wyszewita (884 — 5). —
Wzrost państwa ..Wielkiej Morawy".
Osiem lat już z górą Morawianie cieszyli się spokojem (874
do 882). Świętopełk organizował państwo Morawskie, a Metody
szerzył chrześciaństwo i cywilizacyę, zaprowadzając pismo sło-
wiańskie. Pokój zdawał się być trwałym. Zakłóciły go niespo-
dziewanie wypadki, zaszłe w Niemczech po śmierci króla Lu-
dwika III (r. 882).
Nowoobrany cesarz, Karol Otyły (882—887), nielubiony po-
wszechnie w Niemczech, szczególnie nienawidzony był przez wiel-
korządzcę Karyntyi i Pannonii Arnulfa, który sam marzył o ko-
ronie cesarskiej. Będąc w duszy wrogiem Świętopełka, Arnulf
mienił się być jego przyjacielem, w nadziei, że potęga Święto-
pełka, może być mu pomocą w zamiarach przeciw Karolowi Oty-
I
I
— 125 —
łemu, dla mocniejszego zaś utrwalenia przyjaźni, wezwał on Świę-
topełka w kumy i syna swrgo, przez podclilebstwo, ..Zuentibol-
dem" ochrzcił.") Na pozór zgoda i przyjaźń między sąsiednimi
władzcami trwała, a jednak Świętopełk upominał Arnulfa, że ,.je-
śli nie wyda mu wrogów jego, przyjaźń między nimi niemożebną
będzie." — Jacyż to byli wrogi? Przypomnijmy sobie grafów
marki Wscliodniej Engelszalka i Wilhelma, którzy podczas naja-
zdu Karlomana na Morawiję w r. 870 gnębili Morawianów, a po-
tem, w czasie povvstania ich pod Świętopełkiem, zginęli, prawdo-
podobnie w bitwie pod Weligradem. — Synowie tych grafów,
zazdroszcząc markgrafowi Aribo powierzonej mu marki Wscho-
dniej, postanowili orężem dochodzić posiadania jej jako posiadło-
ści, na którą rościli prawo, tytułem spadku po ojcach. Z pomocą
Bawarów grafowie ci wygnali Aribo z marki, lecz z rozkazu ce-
sarza Karola Otyłego, Aribo został przywrócony na wielkorządz-
two. Nie ufając jednak w dalszą pomoc cesarza, szukał on wspar-
cia u Świętopełka i dał mu w zakładniki syna swego Izanrika.
A gdy się okazało, że wzmiankowani grafowie, ukrywający się
u Arnulfa, na życie Świętopełka zamachy knuH, Świętopełk przez
poselstwo, wysłane do Arnulfa, domagał się, aby wrogów jego
oddalił. Arnulf uczynić tego nie chciał Nie zwlekając więc spra-
wy, Świętopełk napadł na północnym brzegu Dunaju na przeci-
wników, pobił ich, schwytał jednego z synów Engelszalka Werin-
hara i krewniaka jego Wezilo, poczem oddział wojska za Dunaj
przeprowadziwszy, posiadłości wzmiankowanych grafów spusto-
szył (883\ Potomkowie Engelszalka i Wilhelma udali się do
Arnulfa z prośbą o pomoc. Świętopełk zaś, przypominając Ar-
nulfowi wrogie zamiary jego podwładnych przeciw państwu Mo-
rawskiemu i zdradzieckie porozumienia z Bółgarami,^) wzywał
go, aby niewinność swą w tych sprawach przysięgą oczyścił.^) —
*) Szafarzyk. Star- Slow. § 41. str. 482. Annal. Fuld. an. 884.
') Wdzieranie się Bólgarów do posiadłości morawskich odnosi się do r,
52 — Dudik I 256.
8; Annal Fuld. an. 882.
^'— I2Ó — ^
^Domniemana przyjaźń pękła. Świętopełk w tymże jeszcze roku
napadł na Pannoniję i górna część jej spustoszył. W następnym
r. 884, Świętopełk, otrzymawszy posiłki wojenne od Braczysława,
księcia władającego między rzekami Sawa i Drawą, wyprowa-
dził w pole tak liczne wojsko, że według wyrażenia latopisca,
przecłiód wojska przez jedno miejsce ciągnął się od rana aż do
nocy.**) — Dwanaście dni Świętopełk pustoszył kraj między rze-
kami Rabą a Innem, i dopiero w odwrocie wojsk jego Niemcy
nacierać zaczęli, ale w bitwie, zaszłej nad r. Rabą, w Pannonii
Niższej, Świętopełk odniósł stanowcze zwycięztwo: dwaj margra-
bięta, Megingosz i Pabo utonęli w rzece Rabie, mnóstwo dostoj-
ników Arnulfa do niewoli zabrano, a innych pokaleczonych pu-
szczono swobodnie, — Dowiedziawszy się o tem cesarz Karol
Otyły przybył do marki Wschodniej i zwołał zjazd w Konigsted-
ten,^") dla układów o warunki pokoju. — Świętopełk przybył
otoczony świetnym orszakiem i łaskawie od cesarza został przy-
jęty. Przybył także książę Brac/.ysław, ale o uczestnictwie Ar-
nulfa w układach o warunki pokoju wiadomości nie znajdujemy.
Zważając jednak na nieprzyjaźń do niego Karola Otyłego, mo-
żemy przypuścić, że od traktowania o pokój Arnulf całkiem
usunięty został. — Okazawszy się powolnym życzeniom Święto-
pełka, Karol Otyły zgodził się na ustąpienie mu Pannonii Niż-
szej, między rzekami Rabą a Innem, za wyjątkiem hrabstwa Du-
dlejpa,^^) za co Świętopełk zobowiązał się w ciągu całego życia
*) Tanta enim multitudine in isto itinere pollebat, ut in uno loco ab ortu
usque ad vesperam lucis exercitus eius praeteriie cernitur, Aunal Fuld. an. 884,
^"l W teraźniejszej Austryi Niższej, niedaleko m. Tuln i r. Kuby (Kambe),
w tem samem miejscu, gdzie w oszańcowanym obozie Awarowie stawili mocny opór
Karolowi W. w r. 791 (Eginhard an. 790). Według Pertza Konigstadten, leży
w miejscu starożytnego Comagenum, 4 mile od Wiednia. Les Oeuvres d'Eginhard.
Paris. 1856 s. 95.
^^) Że hrabstwo Ludlejpa, raczej żupa Dudlebska nad r, Kaniża, wpadającą
do r. Mury, należała do Arnulfa, wskazuje to późniejsze nadanie przez niego arcybi-
skupowi salcburgskiemu Ditmarowi, w r. 891 władzy in partibus sclaviensibus vero,
in coraitatu Dudlejpa vocato, in Eugiuesfeld, słcut Cliocil dux quondam inibi
KarolaOtyłego nigdy zbrojna siła do posiadłości jego nie wkra,*
czać. '■-) W marce Wschodniej (Austryi) utrzymał się sprzymie-
rzeniec Świętopełka, Aribo, a w Karyntyi po dawnemu rządził
Arnulf, wielce niezadowolony z umowy w Konigstedten, którą
dopiero w następnym r, 885 dotrzymać zaprzysiągł.^^) Około
tego czasu i prawdopodobnie po zawarcin pokoju w Konigstedten
(884), wszczęła się wojna Świętopełka z potężnym księciem Wi-
ślickim. Według żywociarza ś. Metodego, apostoł słowiańsk',
przewidując wojnę z bardzo potężnym poganinem księciem Wiślicy,
który urągał chrześcianom i czynił im psoty, upominał go przez
posłów aby się oclirzcił dobrowolnie na swojej ziemi, bo inaczej
będzie do niewoli wzięty i zmuszony zostanie przyjąć cłirzest na
obcej ziemi. „Tak też się stało."''*)
Dla objaśnienia tego lakonicznego zapisku przybywa na po-
moc pisarz z połowy X w. Konstanty Purpurorodny, według
wiadom.ości, którego z „nieclirzczonycti mieszkańców z nad Wisły,
ad opus suum habere v;sus est. Kleimayrn. Iuvavia. Anhang. p. Ii6... Tu-
dzież annaluta fuldeński, podający do wiadomości, że w r. 892 posłowie od Arnulfa
do Bółgarów, aby soli Morawianom nie sprzedawali, nie śmiejąc przechodzić przez
ziemie do Świętopełka należące, musieli z kraju Braczyslawa dążyć po rzekach Odrze,
Kulpie i Sawie. Wissi autem propter insidias Zuentibaldi ducis, terrestre iter non
valentes habere, de regno Brazlavonis per fluvium Odagra, usque ad Culpam, dein per
fluente Save fluminis navigio in Bułgaria perducti. Annal. Fuldens. an. 892. —
Porów Dudik. I. 260.
'■) Zentibaldus dux cum principibus suis, sicut mos est, per manus impera-
toris efticitur, contestatus illis fidelitatem juramento et, usąue dum Karolus vixisset
nunquam in regnum suum hostili exercitu esset venturus, Anna). Fuld an. 884.
Z tego chciano uważać, że Pannonia ustąpiona była Świętopełkowi na prawie len-
nem. Szafarzyk. Star. Slow. § 41 s. 482 cyt. 49. Ale Świętopełk jako zwycięzca
i zdobywca Pannonii , nie miał konieczności zobowiązywać sie służebnością lennika.
„Warunki pokoju dyktował zwycięzca." Uspienski: IlepBbia CiaBHHCKia MOHapxiiI
s. 82. Dodamy, że wyrażenie kronikarsliie. o zachowaniu przez Świętopełka wier-
ności, ograniczone warunkiem nie wkraczać za życia cesarza Karola Otyłego zbrojnie
do posiadłości jego, nie oznacza jeszcze przyjęcie od cesarza Pannonii na prawie len-
nem, wieczyście.
*') An. 885. Pace in oriente inler Arr.olfo et Zutntibaluo . . . jusjurando
constatere firmatur. Annal Fuld. an. 885,
") Cytatę patrz w tomie II dzieła tego f. 119. — Pannoński Żywot ś, Me-
todego. Rozdz. II według lvodeUsu moskiewskiego.
— 128 —
raczej z nad r. Nidzicy, przybyło i osiadło nad rzeką Zachlumą
pokolenie Wyszewita, syn którego Michał był prokonsulem i pa-
tryciuszem."^^) — Porównywając czas wygnania przez Morawia-
nów poganina księcia Wiślicy (r. 884 — 885) z wiadomością Kon-
stantego, zapisaną około r. 950, badacze zgadzają sie, że oclirzczony
Michał Zachlumski prawdopodobnie był synem pogańskiego księ-
cia Wiślicy, Wyszewita.^")
Po wygnaniu księcia Wiślicy, obszerne jego posiadłości po
stokach Karpatów, tak zwane ziemie Chrobackie, rozszerzyły
panowanie Świętopełka ku północy do niewiadomej nam granicy,
a ku wschodowi jeśli i nie do rzeki Styru, to przynajmniej do r.
Stryja.'') W połączeniu zaś nabytku tego ze zdobyczą Panno-
nii w roku 881, sięgającej aż do r. Drawy,'^) państwo Święto-
pełka powiększyło się we dwoje. Niewielkie księstwo Morawskie,
^*) Wiedzieć należy, źe pokolenie prokonsula i patrycyusza Michała, syna
BouffSiSouT^rj, archonta Zachlumian, przeszło od niechrzczeńców mieszkających nad
]}i<T?.ac, nazywającą się JiZ^iy.rj i osiadło nad rzeką nazwiskiem Zachlumą. Const.
Porphirog. De administrando imperii. cap. 33.
'^) Nazwa Dicyke, bezwątpienia użyta zamiast Nidzica, nad którą leży
gród starożytny Wiślica. Co sie tyczy imienia li(iutT^,3ouT^rj, to według Bielowskiego
wypadałoby czytać Wysławić lub Wysław. (Monumen. Pol. I s. 38), a we-
dług Lelewela W y s z e w i t. Narody na ziemiach słowiańskich VIII 27 30 s. 686
i 663. — Erat temporibus illis urbs famosissima in regno Lechilarum, murorum al-
titudine circumspecta, nomine Wyslicia, cujus olim princeps, tempore paganismi
luerat W y s 1 a u s decorus, qui et ipse de stirpe regis Pompilii duxerat originem.
Boguchwał. Chronić, cap. 20, w Bielowskiego M. Pol. II. s. 510.
^'') Dyplom Henryka IV r. 1086, oznaczający granice i posiadłości biskup-
stwa Prażskiego, do którego niegdyś nietylko Czechy, lecz i Morawia należały, wy-
licza różne plemiona i naznacza granice: ab oriente hos fluvias habet terminos: Bug,
scilicet Z tir cum Krakowa civitate provinciaque, cui Wag nomen est, cum
omnibus regionibus ad praedictam urbem pertinentibus, quae Krakowa est. Dyplom
ten, zapisany w kronice Kozmy, ma być potwierdzeniem dyplomu Ottona II przy
ustanowieniu biskupstwa Prażskiego r. 973 wydanego. (Erben. Regesta, s. 73).
Opierając sie na tym dyplomie, dziejopisowie mniemają, że granice państwa Mora-
skiego sięgały aż do granic biskupstwa morawsko -czeskiego, t. j. aż do r, Styru,
a na południe od Karpatów, do r. Torysy. Szafarzyk nazwę Z tir wykłada: Stryj.
Staroż. Slow. § 41, 5, przypisek 46.
1') Konstanty Purpurorodny oznacza Syrmium, teraz Mitrowica, jako pogra-
niczny z Morawiją punkt. — De Administrando. cap. 40.
129 ~^
nawet w połączeniu z księstwem Nitrauskiem (Slowaczyzna), skła-
dało ledwo czwartą cześć posiadłości Świętopełka w r. 884. Cu-
dzoziemcy, ze zdziwieniem patrząc na wzrost państwa Morawskie-
go, które się mogło z królestwem Niemieckiem mierzyć, utytuło-
wali Świętopełka królem,*^) a państwo jego „Wielką Morawą"
nazwali.-**)
Związkowi z Morawią Czecliowie i Serbowie nadłabscy cie-
sząc się spokojem, odetclinęli troclię po dawniejszych zniszczeniacli
icli krajów przez pogranicznycłi markgrafów. Nawet nie nale-
żący do związku Morawskiego Obodryci, korzystając z odcią-
gnięcia sił niemieckicłi przez Świętopełka w inną stronę, niepod-
ległość zyskali.-^)
3. Ostatnie lata pasterstwa Metodego. Śmierć jego r. 885. Wiching
intryguje znowu. Papież Stefan VI zabrania liturgiję słowiańską. Upa-
dek obrządku słowiańskiego.
Zerwanie pomiędzy Świętopełkiem a Arnulfem przyjaźni
w r. 882, tudzież ustąpienie z Morawii Wicłiinga, a z nim i zmniej-
szenie nieprzyjaznego kościołowi słowiańskiemu wpływu niemie-
ckiego, podawały ^Metodemu zręczność do spokojniejszej pracy
w powierzonej pieczy jego metropolii. — Do zrobienia zostawało
bardzo dużo! Pomagać mu należało przedewszystkiem do Święto-
pełka, ale książę ten, nieprzyjaźnie usposobiony jak do Metodego,
tak i do obrządku słowiańskiego, milczał i cierpiał Metodego
tylko dla tego, że go wygnać z kraju nie śmiał. Nie upadał je-
dnak Metody na ducłiu. Ostatnie lata ż)cia swego poświęcił on
na dokończenie przekładu ksiąg ducłiownycli na język słowiań-
'") Porównaj dzieła tego tom II s. 463.
"'''j ::'/'/'«''■'? M"pa,3ta." Konstanty Porphiiog. De Adrainistrando. cap. 40.
= ') Od napada Obodrytów, wspólnie z Normanami na Nordalbingie i pobi-
cia Niemców r. 880 (wyżej cytata 3) aż do r. S89 o wyprawach przeciw Obodrytom
nie słychać Ale i wyprawa 689 r. była tylko zamaskowaniem innych zamiarów
Arnulfa, o czem ni/ćj, porów, cytaty 47, 48.
Tom III.
— 130 —
Ski,^2) nauczał lud, poświęcał kościoły,^'^) przygotowywał księży
i nauczycieli. Jest nawet podanie, że do Konstantynopola po-
dróżował.^^j A gdy skołatany wiekiem i pracą zbliżał się do
zgonu, mąż święty patrzał spokojnie na dojrzewające owoce dwu-
dziesto kilko letniej pracy, którą liczny zastęp uczniów jego miał
dalej prowadzić, rozszerzać, utwierdzać po wszecli ziemiach sło-
wiańskicłi. Gdy go pytano: „ojcze i nauczycielu zacny! którego
z uczniów swoicli uznajesz być godnym następstwa po sobie," —
Wskazał na Gorazda, mówiąc: ,.on wasz ziomek, maż swobo-
dny, w piśmie łacińskiem dobrze wyćwiczony, prawowierny,
niecił więc z nim będzie wola Boża i wasza miłość, tak, jak jest
moja." — W niedzielę kwietną (wierzbną), gdy się lud wszystek
zebrał, wszedł do kościoła chory już, kazał błogosławiąc cesarza,
księcia, kler i lud wszystek.... I rzekł: ,.strzeżcie mnie, dzieci,
do dnia trzeciego." 2^) A gdy zawitał trzeci dzień na rękach ka-
22) Według „Żywota ś. Metodego" rozdz. 15. Wybrał (on) z pomiędzy
swych uczniów dwóch księ/.y, biegłych w szybkiem pisaniu, i przeloiył wszelkie
księgi (Pisma ś), prócz Machabeuszów, z greckiego na język słowiański... Pierwej
bowiem z tiłozofem przełożył był tylko psałterz i ewangeliję z apostołem i wybra-
nemi mszami Icościelnemi, wtedy zaś przełożył i nomokanon czyli prawidła zakonu
i księgi ojców. Szczegółowy rozbiór prac ś. Metodego nad przekładem Icsiąg du-
chownych podany w Pogodina. KHpn.oo-McoojieBCidii cóopniiifL, 1865. przez arcy-
biskupa Filareta czernihowskiego, str. 60 i następ.
°^) W liczbie innych, Metody poświęcił 29 Czerwca r. 884 kościół śś. Piotra
i Pawła w Brnie. Erben Regesta, N. 45.
^*) W „Żywocie ś. Metodego" czytamy, że cesarz (Wschodni) dla upewnie-
nia się w prawowierności Metodego, zaprosił go do siebie. „Poszedł i przyjął go
cesarz z wielka czcią i radością, podobała się mu jego nauka, zatrzymał z uczniów
jego lvsiędza i dyakona z księgami. Wszystkie zaś żądania wypełnił, jako chciał, ni-
czego nie odmawiając, uścisnął go, obdarzył hojnie i odesłał ze czcią do swojćj sto-
licy. Tak też i patryarcha." Bielowski. M. P. I, s. 109 Wiarogodności podania
o podróży Metodego do Konstantynopola niemieccy i niektórzy słowiaiiscy pisarze
zaprzeczają. Porów. Górskiego. W Kiipii.MO-MeooJiieBCKiii c6opiiHK'b, 1865, s. 38
Bilbasowa, KiipiiJiAl, 11 Meo., str. 102. Inni mniemają, że to mogło się stać pod-
czas walki Świętopełka z Arnulfem (882—8841 Uspienski, IlepBbm C^aBaiiCKla
Monapx, 89.
25) Według „Żywota ś. Metodego" rozdz. 17. Przepowiednię o śmierci po
upływie trzech dni potwierdza i „Bólgarska Legenda". „Żywot ś, Klemensa" roz-
dział VI.
płanów spoczął w Bogu, dnia 6 kwietnia, indykta 3, r. 6393 od
stworzenia świata, t. j. r. 885.-?) — Nabożeństwo żałobne odpra-
wiono w trzech językacli: słowiańskim, łacińskim i greckim. „Nie-
zliczone tłumy ludu" przeprowadzały z płaczem zwłoki paste-
rza,-^ które pogrzebiono w sobornej cerkwi po lewój stronie,
w ścianie za ołtarzem Bogarodzicy,-^) bezwątpienia, w Welegra-
dzie,-®) w którym, jako w stolicy państwa i metropolii, najwłaści-
wiój katedrę i rezydencyję stałą arcybiskupa upatrywać.
Śmierć Metodego odkryła szeroką drogę intrygom w Rzy-
mie i na Świętopełka dworze przeciw kościołowi słowiańskiemu
w Morawii. Polecony przez Metodego na biskupa Gorazd, nie
był jeszcze konsekrowanym, innego biskupa w Morawii nie było;
zostawał tylko, błąkając się za granicą swej dyecezyi, biskup Ni-
try, Wiching. Korzystając z pogodzenia się Świętopełka z Arnul-
-*') O czasie śmierci Metodego długo i szeroko rozprawiano, ale w drugiej
polowie bieżącego wieku zgodzono się, że wypadek ten nastąpił rzeczywiście 6 Kwie-
tnia r, 885. Na tej podstawie jubileusz tysiąco-letniej rocznicy śmierci ś. Metodego
obchodzono z niezwykłą uroczystością w Morawii, na ruinach Welehradu, jak ró-
wnież i we wszystkich ziemiach słowiańskich, 6 Kwietnia r. 1885. W pamięć tej
znakomitej uroczystości, napisano mnóstwo pięknych monografii o śś. Cyrylu i Me*
todym w różnych językach słowiańskich, tudzież na nowo rozważono wiadomości ty-
czące się daty śmierci ś. Metodego. Po głębokiem zastanowieniu przekonano się, że
wszystko, co o tym wypadku powiada „Żywot ś. Metodego", jest nlepbdlegającą za-
przeczeniu prawda. Wszystkie pomniki potwierdzają chronologiczny rachunek pisa-
rza „Żywota ś. Metodego", albowiem rok 6393, to jest 885 byt 3-cim indyktem.
Zmartwychwstanie Pańskie przypadało w tym roku na- 11 Kwietnia, zatem kwietna
niedziela na 4 Kwietnia, a trzeci dzień po tej niedzieli był wtorek na Wielkim ty-
godniu, t. j. 6 Kwietnia 885 r, Jagicz, BonpocT. o Eiipii.ufc u Meoojiii btj c.ia-
BancKofi <i)n.io.Toriii, mowa jego 5 Kwietnia r. 1885, w dodatku do tomu 51 za-
pisek cesarskiej Akademii Nauk w Petersburgu r. 1885. W uwadze 4 do tego do-
datku przytoczone są szczegóły ze wszystkich pomników słowiańskich, potwierdza-
jące wiarogodność daty 6 Kwietnia r. 885.
2') Żywot ś, Metodego, 17.
2*) Połozisza w sŁbornieji cerŁkwi (Żywot ś. Metogo, 17). Leźit ze w weliciej
cerkowi Morawstjej ot lewuju slranu, w stienje za ołtarem swietyje Bohorodice, Le-
genda Serbska, czyli „Żywot śś. Cyryla i Metodego", Kałajdowicz. loailllT) ;)K3apX'L
6ojirap, s. 90.
2") Nazwa grodu w legendach nie wzmiankuje się; innych wiadomości nie
mamy, i tylko przez prawdopodobieństwo uważamy dzisiejsze Hradiszcze na zwali-
skach dawnego Welegradn, za miejsce, w którem pogrzebane były zwłoki ś. Me-
todego.
9*
— 132 —
fem, który, zamierzając strącić z tronu Karola Otyłego, szukał
w potężnym księciu morawskim sprzymierzeńca, Wiching intry-
gował w Rzymie na własną rękę, a nowoobrany papież, Stefan
VI (S85 — 891), wcale różnycłi od Adryana II i Jana VIII uspo-
sobień, przecliylając się do życzenia Wicliinga zająć godność
arcybiskupa morawsko - pannońskiego, dał się wprowadzić, może
i bezwiednie, w błąd, względem prawowierności nauki Metodego.
W skutek zabiegów Wicliinga Stefan VI w liście do Święto-
pełka pisanym w r. 885, "'"j objaśniając dogmat o pochodzeniu
Ducha świętego, zawiadamiał, że „w poznaniu tego świętego
dogmatu mocnym uznaje Wichinga, przewielebnego biskupa i naj-
milszego brata swego, którego posłał do was (Świętopełka) dla
zarządu powierzonego mu kościoła, ponieważ dowiedzieliśmy się
o waszej wzajemnej przyjaźni i twojej pieczy o nim. Przyjm go
szczerze i bądź z nim jak z ojcem duchownym i pasterzem, oka-
zując mu cześć i szacunek . . . Przyjmie on na siebie pieczę o spra-
wach i osobach duchownych, mając przed oczami strach Boży,
będzie ich dyspensować." Zatem papież pisał. „Dziwimy się mo-
cno, dowiedziawszy się, że Metody trwa w błędach, nie buduje,
lecz niezgodę rozsiewa, i jeżeli to prawda, potępiamy jego błędy.
Klątwa zaś ze zniewagą wiary katolickiej wyrzeczona niech spa-
dnie na głowę tego, kto ją wyrzekł. Ty zaś (książę) i lud twój
w obec sądu Ducha świętego, — niewinni jesteście, jeśli wiarę
według przepisów kościoła rzymskiego zachowujecie stale. A że
tenże Metody umyślił obrzędy święte, sakramenty
i mszę odprawiać w mowie słowiańskiej... to
m y boską i naszą apostolską władzą, pod karą anatemy,
zabraniamy, za wyjątkiem jeśliby prostemu ludowi wypa-
dało dać naukę, ewangeliję lub skład apostolski w mowie jego
ogłosić. "^^)
*^) Stefan VI wstąpił na stolice apostolską w polowie r. 885 i zapewno nie
wiedział jeszcze o śmierci Metodego, pisząc list do Świętopełka.
"') List ten w Erbena Regestach pod N. 49 oznaczony circa an, 890 (patrz
w Dodatku I, N. 19). Widocznie jednak, że datowany byl wcześniej, pr/.ed wy-
sianiem (887 — 8) legatów do Świętopełka.
r
0 0
I
List ten, z- powodu jego sprzeczności z listami i postępowa-
niem poprzednich papieży, Adryana II i Jana VIII poczytywano
za podrobiony,^-) obecnie jednak autentyczność jego udowo-
dnioną została znalezionym niedawno w kodeksie Muzeum Bry-
tańskiego, innym listem papieża Stefana VI, tak zwanem c o m.-
m onitorium. Jest to instrukcya papiezka biskupowi Domi-
nikowi, tudzież księżom Janowi i Stefanowi, legatem do „Słowian",
wyprawionym w podróż do Świętopełka w r. 887 — 888. — W owem
commonitoriura oprócz przestrzegania zasad wiary i postów, Ste-
fana VI stawi na uwagę misyi, że ,.msza i przenajświętsze służby
Boże, które Metody w języku słowiańskim celebrować (odpra-
wiać) przedsięwziął, cłiociaż i były w swym czasie przez poprze-
dniego papieża Jana VIII dozAvolone, dalej jednak władzą apo-
stolską pod żadnym względem dopuszczane być nie mogą i za-
braniają się Gdyby jednak znalazł się ksiądz słowiański tak
uczony, iżby po przeczytaniu przenajświętszej ewangelii, mógł
ją wyjaśnić dla nauki tych, którzy po łacinie nie rozumieją, to
się dopuszcza i dozwala."
Nakoniec Stefan VI, zdaje się mając na uwadze Gorazda,
w commonitorium owem wyraził życzenie, aby następca, którego
sobie Metody, wbrew prawidłom ojców świętych, ustanowił,
urzędu bi^^kupiego nie sp^-awował, dopóki nie stawi się przed
papieżem i ustnie sprawy swej nie wyłoży." ^•^)
W obec podobnego usposobienia Stefana VI i podstępów
Wichinga, los kościoła słowiańskiego i przyszłej cywilizacyi Sło-
wian, zależała od Swiętopjłka. Ale on, w tym czasie, łudząc się
przyjaźnią podstępnego Arnulfa i nie sprzyjając obrzędom sło-
wiańskim, pozwolił Niemcom gospodarować w kośńele moraw-
skim według swej woli: „Rzekli więc Niemcy: pozbądźmy się
3*) Takiego zdania byli: Erben, Regesta Boh. s. 2i; Ginzel, Geschichte der
Slawenapostel, s. 9; Dudik, Mjihr. Gesch. I, 282—3; Diimmler, Gesch. d. Ostfrank.
Reichs, II. Ale w tak zawanem commonitorium Stefana VI, o czem niżej powie-
my, w punkcie Xin jest wzmianka o powołaniu się papieża na list poprzedni: ,,si-
cut decrevit epistoła." Patrz w Dodatku I, N. 17.
") Patrz w Dodatku I, N. 17. Starine ks. XII, s. 220, N. 14.
— 134 —
Gorazda, aby w nim Metody nie ożyl",^*) a korzystając z powol-
ności Świętopełka, na arcybiskupstwo morawskie Wichinga wy-
nieśli.^•'^} W obronie zasad Metodego stawali przed Świętopeł-
kiem Gorazd i Klemens, przekładali mu wyznanie swe o pocho-
dzeniu Ducha świętego niezgodne z pojmowaniem dogmatu tego
przez Niemców; głównie jednak Niemcom chodziło o utrzymanie
władzy i łacińskiego języka w liturgii, A gdy księża słowiańscy
na to zgodzić się nie chcieli, Świętopełk, dogadzając Niemcom,
postanowił, że ,.kto się będzie sprzeciwiał nauce duchowieństwa
niemieckiego, ten pozbawiony zostanie opiekł prawa." *^^) Niemcy
rozpoczęli prześladowanie księży słowiańskich, których do 200
liczono, wzięli ich, bili, młodszych sprzedawali żydom,^'^) a nau-
czycieli: Gorazda, Klemensa, Laurentego, Nauma, Angelara i wielu
innych, w kajdany okutych do więzienia wtrącili. ^^) Wszystko
to działo się podczas nieobecności Świętopełka, z czego korzy-
stając Niemcy, rozkazali żołnierzom grubianom, „ponieważ ci
także byli Niemcy, z natury swej skłonni do zwierzęcości," —
wygnać księży słowiańskich za granicę kraju. •'^) Obdarci, gło-
dni, ścigani przez wrogów księża słowiańscy, dla uniknienia prze-
śladowania, zmuszeni rozłączyć się z sobą, dążyli manowcami,
dokąd oczy prowadziły. Klemens z Naumem i Angelarem, prze-
prawiwszy się przez Dunaj pod Biełgradem, dostali się do Bółga-
ryi, gdzie przez cara Borysa z szacunkiem przyjęci, przyłożyli
się do rozpowszechnienia chrześciaństwa i pisma słowiańskiego.
Klemens zbudował sławny klasztor w Ochry dzie, potem został
pierwszym bółgarskim biskupem z rezydencyą w Wielicy,^") w po-
łudniowej części Macedonii, w krainie Dragowiczów, pogrzebiony
3^) Legenda Bólgarska, Vita s. Clementis, cap. 7.
'5) Ibidem,
"") Rzekł książę: jeżeli komukolwiek udowodniono będzie, że wierzy nie
według nauki Franków (Niemców), takowy ma być im wydany, a oni mogą uczynić
z nim, co zechcą. Vita s. Clementis^ c. 7.
•■'') Ibidem cap 11,
'*) Ibid. cap. 12.
•'9) Ibid. cap. 13.
■*o) Ibid. 14, 15, 16, 20, 23.
— 135 —
w Ochrydzie. Naum, wierny towarzysz Klemensa i pisarz du-
chowny nauczał w Diowalu,*^) tamże pogrzebiony. Gorazd, Sabba
i Luarenty, udawszy sie inną drogą do Macedonii, również zano-
sili tam oświatę, wyległą na ziemi Morawskiej. Z nich Gorazd,
mianowany arcybiskupem, wielce przyczynił się do rozszerzenia
kościoła słowiańskiego w Bółgaryi, i obsadzenia miejsc ducho-
wnych rodowitymi Słowianami zamiast Greków. Zwłoki jego spo-
czywają w klasztorze przy mieście Berat w Albanii.*^) — Cóż
się stało z resztą księży słowiańskich, których w Morawii do
200 liczono? — Dzieje o nich milczą. Tylko domyślać się może-
my, że z nich jedni przed zaciętością hierarchii niemieckiej, pod
zarządem Wichinga, skrywać się musieli, inni uciekali za granicę,
roznosząc do braci Słowian naukę i pismo słowiańskie. Niemcy
pragnęli zarodek kościoła słowiańskiego w Morawii, jak pszczoły
w ulu zniszczyć, a tymczasem wygnanie z Morawii uczniów Me-
todego przyspieszyło rozszerzenie tego kościoła na ogromnej
przestrzeni Słowiańszczyzny. Dziwne, zaiste, losy. Wiching do-
bijał się, aby zostać arcybiskupem morawskim, omylił się je-
dnak, albowiem biskupi salcburgski i passawski nie dla tego do-
bijali się usunięcia Metodego i nauki jego, aby nową dyecezyę
stworzyć, lecz jedynie w celu przyłączenia ziem morawskich do
własnych dyecezyj.
4. Arnulf w zgodzie ze Świętopełkiem. Wyprawa Arnulfa przeciw Obo-
drytom r. 889. Zjazd w Omuntesburgu r. 890. Arnulf wzywa na pomoc
Węgrów, — wojuje ze Świętopełkiem r. 892—894. Wiching ucieka z Mo-
rawii r. 893. Zgon Świętopełka.
W tym czasie, kiedy Metody zstąpił do grobu, państwo Mo-
rawskie doszło do najwyższego stopnia potęgi, z którą sąsiadom
liczyć się wypadało. Pojmując to, książę Karyntyi Arnulf, wnet
po zawarciu umowy w Kónigstedten, szukał przyjaźni Swięto-
^') Legenda Macedońska. Żywot ś. Nauma. — Diówal, lub Diowia w ból-
garskiej części Macedonii na polndnie od jeziora Ochrydskiego.
*^) Dudik. Mahr. Gesch. I, 284.
— 136 —
pelka, w nadziei z jego pomocą strącić z tronu stryja swego
Karola Otyłego i samemu cesarzem zostać. Świętopełk także
okazał sie powolnym dla Arnulfa, pozwolił Wichingowi zająć
mifjsce arcybiskupa morawskiego, gnębić obrządek słowiański,
a w jakim celu wszystko to czynił, — z dziejów nie dostrzegamy.
Wszakże dwaj tacy przebiegli, podstępni, nie pogardzający ża-
dnemi środkami dla dopięcia zamiaru władzcy, bezwątpienia, dar-
mo niczego zrobić nie myśleli. Zwróćmy uwagę na wypadki.
W r. 887, Arnulf, powstawszy przeciw clioremu i do rzą-
dów niezdatnemu Karolowi Otyłemu, ruszył z wojskiem Nory-
ków i Słowian ^=^) na Tribur (Trir), gdzie się cesarz znajdywał,
strącił go z tronu i już w początku r. 888 przyznany będąc kró-
lem niemieckim, liołd stanów w Regensburgu odbierał. Zkądże
się wzięło u niego wojsko słowiańskie? Według zdania liistory-
ków, Arnulf za okazaną mu pomoc ustąpił Świętopełkowi Cze-
chy, na które Niemcy od dawna rościli sobie prawo.^^) Przeciw
podobnemu zdaniu powstawał Szafa rzyk, twierdząc, że już od
r. 871 Czecłiy stały pod rozkazami Świętopełka i że Arnulf nie
mógł mu ustąpić tego, czego sam nie posiadał.^^) Nowsi liisto-
rycy usiłują pogodzić nieporozumienie w ten sposób, że Arnulf
zrzekł się na korzyść Świętopełka daniny, którą na Czechów Ka-
rol W. nałożył, i że z ustąpieniem rocznego trybutu 500 marek
srebra i 120 tucznych wołów, Arnulf zrzekł się razem na korzyść
Świętopełka władzy najwyższej w Czechach, ^^) spodziewając się
^•^) Annal. Fuld. an. 887.
^*) Zwyczajnie historycy powołują sie na Regino, który zapisał: Anno 890
Arnulfus rex concessit Zuentibaldo, Marohensium Sclavorum regi, ducatura Behemen-
sium, qui hactenus principem suae cognationis ac gentis super se habuenint, Fran-
corum regibus fidelitatem premissam. — Za Niemcami poszedł p. Grot, upewnia-
jąc, że „Arnulf otrzymał od Świętopełka pomoc za ustąpienie mu najwyższej władzy
w Czecliach. MopaBJH u Ma^BApu, 1881, s. 136.
■*s) Szczegółowe objaśnienie poglądu na tę sprawę porlal Szafarzyk w Star.
Slow. § 39, 8, str. 452.
4") Dudik. Mahr. Gescli. I, 291. Najdokładniej sprawę tę rozpatrzywszy
ITermanegild Ireczek, zgadza się z wiadomością, zapisaną przez Kegino pod r. 890,
i objaśnienie swe wypowiada w te słowa: „rokem 890 końce se prvni doba pomeru
— ij/ —
za to zyskać powolność jego w zajściach Niemców z Normanami
i Obodrytami. Sprawy ówczesne Europy środkowej tak się po-
krzyżowały, że obrót polityki zależał od tego, co powiedzą Ar-
nulf i Świętopełk. Musieli więc, pomimo głębokiej nienawiści
udawać przyjaciół i dla rozstrzygnienia spraw ważniejszycli po-
rozumiewać się między ?obą. Dla uregulowania spraw państwa
Niemieckiego Arnulf naznaczył zjazd w Forłiejmie, dokąd przy-
byli posłowie słowiańscy, prawdopodobnie od Świętopełka. Na
tym zjeździe umówioną została wyprawa przeciw Obodrytom/')
dla zamaskowania zamiarów Arnulfa, — utwierdzić powagę swą
w Saksonii z pomocą zorganizowanej w niej siły zbrojnej. Wy-
prawa z ogromnemi siłami skończyła się niepomyślnie.*®) Ar-
nulf, mając potężne siły, nie próbował uŻ3^cia ich przeciw Obo-
drytom, a przeciwnie, pozwoli! wojsku rozejść się, sam zaś spie-
sznie do Frankfurtu zdążył (r. 889),^^) bo właśnie w tym czasie
knuł przeciw Świętopełkowi zmowę z Ból garami, ^•^) Braczysła-
wem, księciem między Sawą i Drawą, ^') wreszcie ze zbliżającymi
się ze wschodu Węgrami.
Cech k riśi franske. Slovanske pravo. 1863, I, s. 232." Ale o ustąpieniu Czech
w r. 890 tnógl pisać tylko c/.lowiek, mało obznajomiony z ówczesnemi sprawami,
jakim byl Regino. Uspienski. IlepDUa CiauflHChia Monapxin, s. 84, przypisek 4.
*') An. 889. Exeunte mensę Majo rex (Arnulfi apud vil]am, quae dicitur
Forahhejm generałem conventum habuit. Advenientibus etiam ibidem undique na-
tionum legatis, Nortmannorum scilicet ab Aąuilone, Sclavanorum, pacifica optentes;
quos rex audivit et sine mora absohit. Inde itaque edictum est in exercitum ire ab
Obodritos, sed antę placitum curte regia habere cum Francis regi complacuit. Per-
ventum est igitur, sicut antea dispositum erat, ab Obodritos cum maximo exer-
citu. Sed tamen ibi parumper rebus prospere gestis rex, data esercitui licentia, ad
Francofurt celeri feslinatione reversus est. Annal. Fuld. an. 889.
**) Magna contra Abodritos expedicio ab eo, sed parvo effectu mota est He-
(lan. Auginensis, an. 889. Pertz. M. G. VII, 1 10.
*») Porów, cytatę 47.
*") Ze od umowy w Tuln r. 864 królowie niemieccy ciągle mieli na uwa-
dze Bólgarów przeciw Morawianom podburzać, wskazuje to poselstwo r. 892, patrz
niżej przypisek 60.
*') AVedlu^ niektórych dziejopisów, byl on synem Kociela i już wcześniej
poddał s:c Karolowi Otytemu An. Fuld. an. 884, Wladal kr.ijem od r. Kulpy do
Karyntyi.
- 138 -
Świętopełk w tym czasie doszedł już do ogromnego znacze-
nia i wpływu na stosunki polityczne Niemiec. Po całej granicy
z Obodrytami, Serbami nadłabskimi i Czechami trwał pokój
z Niemcami, nie ważącymi się niczego przedsiębrać, coby mogło
nie zadowolnić Świętopełka. Sam papież Stefan VI udał się do
niego w r, 890 z proźbą, aby pobudził Arnulfa pospieszyć do
Italii z pomocą przeciw niedobrym clirześcianom i zagrażającym
poganom.*^) Był to ważny powód do porozumienia się Święto-
pełka z Arnulfem, a oprócz tego zbliżenie się Węgrów do gra-
nic słowiańskicłi, podnosiło nowe pytanie w polityce o przy-
szłycli z nim stosunkacli. Bądź co bądź, dwaj przeciwnicy, na
pozór przyjaciele, zjecliali się w Omuntesburgu nad Dunajem,
w marce Wscłiodniej (r. 8go). Szczegółów tego zjazdu nie zna-
my, ale że międzynarodowe sprawy na tym zjeździe nie były
jeszcze załatwione, wskazuje to wysłanie przez Arnulfa już w r. 891
poselstwa do Świętopełka,'*-'') dla porozumienia się względem spraw
bieżącycłi, pomiędzy któremi najdraźliwszą była sprawa Braczy-
sława, pod zwierzcłinictwem cesarza zostającego. Przebiegły Ar-
nulf łudził Świętopełka układami, a tymczasem, zwróciwszy wszyst-
kie siły" swe na Normanów, zadał im straszną klęskę przy Lo-
wen, nad r. Dyle 891 r,, poczem mógł już swobodnie knuć zmowę
przeciw Świętopełkowi, którego wezwał do marki Wscliodniej dla
porozumienia się. Świętopełk obiecywał przybyć do Arnulfa,
lecz gdy obietnicy nie spełnił, Niemcy policzyli to za nadzwy-
czajną zucliwałość'"'^) i o zemście myśleć poczęli (892). Arnulf,
mając na zawołanie gotowego sprzymierzeńca w księciu Braczy-
sławie, wszedł w układy z Węgrami, którzy wsławiwszy się w nie-
dawno przedtem zaszłej wojnie icli z Bółgarami, zyskali szeroki
6^) Erben. Regesta N. 48.
^^) Rex legatos suos pro renovanda pace ad Morawos transmissit. Annal.
Fuld. a. 891.
^') An. 892. Rex Ulmae . , , natalem Domini celebrayit. Inde orientem pro-
ficiscitur sperans ibi Zuentibaldum ducem obviam habere, sed ille morę solito ad
regem venire rcnuit, fidem et omnia antea promissa mentibus est. Annal, Fuld.
an. 892,
— 139 —
rozgłos w Europie, tak że odtąd już latopiscy o nich wzmianko-
wać poczeli.'^'^) Węgry, według mniemania Arnulfa, mogli mu
ważną pomoc przeciw Morawianom okazać, a co z tego mogło
później wyniknąćj Arnulf mimo swej przebiegłości nie przewi-
dział.5«)
Plan wojny ze Świętopełkiem Arnulf przygotował zawczasu,
bo cłiociaż wojna wypowiedzianą została w r. 892, a jednak już
w Lipcu roku tego trzy armie z różnycli stron uderzyły na Mo-
rawie, co w owym czasie, przy niedostatku dróg bitych i bez na-
leżytej organizacyi wojennej, niemożebnem było wykonać nie-
zwłocznie, tem bardziej, że przeciw takiemu, jak Świętopełk zna-
komitemu wojownikowi, wypadało prowadzić wojsko liczne i do-
brze wyćwiczone. Arnulf to wszystko przewidział i wtedy, gdy
jeszcze udawał przyjaciela Świętopełka, opasał go kołem nieprzy-
jaciół. Sam on prowadził od granic Bawaryi ponad Dunajem
Franków, Alemannów i Bawarów; jednocześnie Braczysław dzia-
łał z południa, a Węgry zagrozili ze Wschodu. Dla przeszkodzenia
zaś Czechom połączyć się ze Świętopełkiem, Arnulf polecił bie-
głemu w sztuce wojennej biskupowi wircburgskiemu Arntowi
wkroczyć z północy do Czech. Ze wszystkich stron napadnięty
Świętopełk, przedsięwziął taki sposób prowadzenia wojny, jakiego
właśnie Arnulf nie życzył sobie. Zamiast wystąpienia w otwarte
pole, Świętopełk z siłami swemi zamknął się w grodach waro-
wnych, zostawiając nieprzyjaciołom kraj cały otworem. Cztery
tygodnie wojska nieprzyjacielskie łupieżyły ziemie morawskie,
a że to było w roku nieurodzajnym, doczekały się głodu i bez
krwń rozlewu do odwrotu zmuszone zostały. ''j Biskup Arnt po-
ciągnął z Czech do Serbska, w okolice Miszna, lecz niedaleko
*s) Annal. Fuld. an. 892.
^*) Arnulfus interea . . . Hungariorum gentem in auxilium convocat, mówi
Widukind, lib. I, cap. 13, a potem dodaje: Imperante autem Aroulfo destructum est
opus et via eis (Węgrom) nocendi patefacta, eo quod iratus est imperator Centu-
pulcho regi Maroorum. Lib. I, cap. 19.
5') Annal. Fuld. an. 892; Regino an, 890—892. Palacki. D^/ny I, 165.
• — 140 —
r. Kamienicy zamordowanym został/''^) jak mniemano wówczas
przez zdradę markgrafa Poppo.'''^)
Niezadowolony takim rezultatem wojny, Arnulf postanowił
wznowić ją, a dla pewniejszego zwalczenia przeciwnika, wypra-
wi! do Bółgarów poselstwo, domagając sie, chociaż bezskutecznie,
odnowienia przymierza zawartego w Tuln jeszcze w r. 864, aby
przeciąć dowóz z ich kraju do Morawii soli.
Posłowie Arnulfa, zmuszeni będąc obchodzić kraje Święto-
pełka, aby nie wpaść w jego ręce, podróż do Bółgaryi odbywali
po rzece Sawie, przez kraje, należące do księcia Braczy sława."")
Sam zaś Arnulf wkroczywszy do Morawii, wpadł w zasadzkę,
przez Świętopełka uczynioną i ledwo z wielką trudnością do Ba-
waryi się wycofał."') Jedno tylko, co mu się w tej wyprawie
udało, to wyswobodzenie Węgrów, otoczonych przez Morawia-
nów."-) Jeśli przyjąć na uwagę oddalenie dążących z Bawaryi do
Morawii sił Arnulfa od nadciągających ze wschodu Węgrów,
to niepojętem się staje, jakimby sposobem Arnulf mógł wyswo-
bodzić Węgrów? Czy nie wypada przypuścić, że poselstwo nie-
mieckie pobudziło Bółgarów podać pomoc Węgrom? Dzieje o tern
milczą, a jednak podobny wypadek możebnym się zdaje."-^)
Pomyślny dla Świętopełka bieg wypadków wojny jednał
mu stronników w obozie Arnulfa. Graf Engelszalk, ścigany przez
•**) Thietmar. Chroń. lib. I, cap. 3.
^^) Annal. Alamanici. 892. Regino an. 892. Boppo dux Thuringorum digni-
tatibus exspo]iatur. Annal. Fuld. a. 892; Poppo dux Thuringorum honoribus pri-
vatus est.
"Oj Annal. Fuld, a. 892. Ne salem Moravanis vendant. Porów, 'wyżej,
przypisek 11.
^') Annal. Fuld. a, 893. Arrepto itaque rex itinere, iterum regnum Zuenti-
baldi ducis ingreditur cum exercitu, maxima parte illius regni expoliata, propter
insidias positas magna cum difficultate itineris in Bavariam ad regiam curtem
Otingen reversus est.
^^) Annal. Sangal. maj. a. 893. Arnulfus contra Moravenses pergebat et Aga-
renos (Madjarów), ubi reclusł erant, dimisit.
"'') Porów. Sasinek. Dejiny drievnych narodov na użemi tevajśicho Uhorska.
1878. 175 — 176.
— 141 —
|b Arnulfa za uwiedzenie naturalnej córki jego, uciekł do Morawia-
nów, lecz później prz)- wrócony do laski cesarskiej, grubijańskimi
postępkami tak oburzył Bawarów, że ci go oślepili. Brat jego
Wilhelm, obawiając sie o życie swe, wszedł w stosunki ze Świę-
topełkiem, za co stracony został. Ale z jakiego powodu brat
Wilhelma, graf karyntyjski Rudpert, szukający przytułku u Świę-
topełka, z jego rozkazu zamordowanym został ze wszystkimi swy-
mi towarzyszami?^^) Oczywiście w tym razie Świętopełk karał
zdradę, prawdopodobnie za wiadomością Wichinga, a być może
i przy uczestnictwie jego prowadzoną. Jako wierny przyjaciel
Arnulfa, Wiching knuł w tymże czasie jakieś przeciw Święto-
pełkowi zamachy, lecz skoro wpadł w podejrzenie u księcia, wnet
spieszną ucieczką do Arnulfa ratował się od zemsty Świętopeł-
ka.*'"^) Wynagradzając wierność Wichinga, Arnulf mianował go
kanclerzem państwa Niemieckiego (893).^") Teraz dopiero mógł
Świętopełk przekonać się, jakich miał przyjaciół w Arnulfie, Wi-
chingu i innych w Morawii Niemcach, którzy go przeciw Meto-
demu i obrzędom słowiańskim podburzali.
Znudzony niepowodzenim w walce ze Świętopełkiem, Ar-
nulf w jesieni r. 893 udał się do Regensburga, zimę całą w Ba-
waryi przepędził, a w Styczniu r. 894 doczekał się pośrednictwa
®*) Annal. Fuld. t.n. 893. P'rater quoque ejus (Wilhelmi) cum Maravanis
exul delitescens, insidioso consilio ducis cum aliis quara plurimis interfectus est
^^) Zamordowanie Rudperta z towarzyszami, z rozlcazu Świętopełka, histo-
ryk morawski Dudiit stara sic objaśnić różnemi kombinacyami ze stosunków Arnulfa
do Świętopełka. (Malir. Gesch. T, 304). Nie tajno mu, że „Wichingus in ducis
suspicionem veniens, fortasse propter bellum contra Francos susceptum, ab eo... ad
Arnulfum transfugit." (Wattenbach Beitragen), dopus/.cza nawet, że podejrzenie Świę-
topełka względem wspólnictwa z Rudpertem Wichinga pobudziło go do ucieczki,
lecz związać te dwa fakty w jedno waha się. Mahr. Gesch. I, 306. Mnie się
zdaje, że ten, kto się nie wzdrygal doręczyć księciu Świętopełkowi od papieża listy
podrobione, łgać, oszukiwać i mienić się przyjacielem Świętopełka, a tymcąpsem być
powiernikiem Arnulfa, gotów był na wszelkie machinacye, a zatem wzmianlię lato-
pisa o spiesznej ucieczce do Arnulfa Wichinga „in ducis suspicionem veniens for-
tasse propter bellum contra Francos susceptum", wypada posiawić w związku z za-
mordowaniem Rudperta.
""j Najpierwszy dokument przez Wichinga, jako kanclerza, podpisany, nosi
datę 2 Seplemhra r. S93. Monum. Boica. XI, p. 436. Dudik_ I, 305 — 306,
: t42 —
papieża Formoza w celu zawieszenia wojny przez wojujące stro-
ny,^') aby tern ułatwić Arnulfowi możność pospieszenia z pomocą
papieżowi. Arnulf, nie będąc w stanie opuścić Bawaryi, posiał
syna swego Zwentibalda do Italii, a sam zdążył do Alzacyi
i w Wormsie zasiadał na sejmie, w Czerwcu r. 894. Ostatnią
połowę roku 894 Arnulf przesiadywał w Bawaryi i tam doszła do
niego wiadomość, że książę Świętopełk w jesieni (Wrześniu)
roku 894 życie skończył. Kiedy mianowicie i jak się skoń-
czyła wojna Morawianów z Arnulfem, wiadomości nie posiada-
my. Niemcy ani jednem zwycięztwem nie pochwalili się, a w ro-
cznikach fuldeńskieh, pod r. 894 zapisano krótko: „pokój pomię-
dzy Bawarami a Morawianami zawarty został w jesieni." ^^)
Zapisując śmierć Świętopełka współcześni mu kronikarze,
wyrażali rozmaite o nim zdania. Jedni w złośliwych wyrazach
miotali na niego potwarze najdziwaczniejsze,"^) Inni nazywali go
mężem nadzwyczajnego rozumu i przebiegłości."'') W oddalonym
nawet Byzancie wspominano, że Świętopełk był mężnym i swym
sąsiadom strasznym."^) Rzeczywiście, 24-letnie rządy dowiodły
niepospolite w nim zdolności wojenne, energię, wytrwałość. Gdy
jednak wspomnimy stosunek jego do ś. Metodego i kościoła sło-
wiańskiego, pomimo woli staje nam przed oczami biograf ś. Kle-
mensa, wyrzucający Świętopełkowi jego grubijaństwo, dzikość
postępowania z księżmi słowiańskimi, wreszcie zupełne oddanie
się pochlebiającym mu Niemcom.'^-) Staje więc przed potomno-
"") Annal. Fuld, an. 894.
8*) Annal. Fuld. an. 894. pax tempore auctumni inter Boioarios et Morawos
compacta est.
**9) Annal. Fuld. an. 894. Zuentibaldus, dux Moravorum et vagina totius
perfidie cum omnes regiones sibi affines, dolo et astutia perturbando hunianum san-
guinem «itiens, circumiret ultimum hortando suos, ne pacis amatores, sed potius
inimici domcsticis persisterent diem ultimum clausit in feliciter, — tamże: immani-
tur ac cruenter morę łupi mactat, igne et fero maximam partem devastat. . .
"*') Regino an 894. Zuentibolh rex Marahensium . . . vir inter suos prudcn-
tissimus et ingenio calidissimus.
'•) Conatanlin Porphirogenttus. De Administrando, cap. 41.
72} Vita s. Clementis. Legenda Bulgarica, cap. 5, 10.
i
— U.1 —
ścią Świętopełk jako bohater, obrońca niepodległości narodowej,
pierwszy monarcha, ciążący do zebrania plemion słowiańskich
w jedno państwo chrześciańskie, zorganizowane na wzór monar-
chii Franków. Miał on za sobą wszelkie przymioty wielkiego
wodza i monarchy, nie dostawało tylko zamiłowania własnej na-
rodowości.
Upadek państwa Morawskiego (894 — 907).
I. Synowie Świętopełka. Pokój z Niemcami r. 894. Najazd Węgrów
r. 894. Oderwanie się Czechów r. 895. Zwada pomiędzy Moimirem II
a Świętopełkiem młodszym. Odpadnięcie Słowian nadłabskicli. Intrygi
Arnulfa. Najazd Niemców i Czecliów na Morawy r. 897 — 899. Węgry
w Pannonii r. 900. Pokój z Niemcami w Regensburgu p. 901.
Świętopełk, za życia jeszcze, podzielił kraj swój pomiędzy
trzech synów, z których pierworodny Moimir II miał być wiel-
kim księciem, a dwaj inni, Świętopełk i trzeci niewiadomego
imienia,') mieli pod zwierzchnictwem Moimira zostawać. Bracia,
po śmierci ojca, w jesieni (we Wrześniu) przypadłej, prawdopo-
dobnie musieli dokończyć układy o pokój z cesarzem Arnulfem,
bo tejże jesieni r. 894 pokój zawarty został. Warunków pokoju
nie dochowały nam dzieje, ale czyż można wątpić, aby Arnulf
nie skorzystał z dogodnych dla niego okoliczności? Władza ksią-
żęca, podzielona między trzech braci, bezwątpienia osłabła, nad-
zwyczajnej energii i wytrwałości Świętopełka nie stało, a tym-
czasem na horyzoncie politycznym straszne chmury zawisły.
W jesieni r. 894 Węgry, przeprawiwszy się przez Dunaj, całą
') Konstanty Purpurorodny, w dziele De Administrando imperii, cap. 41,
wzmiankuje o trzech synach, nie nazwawszy ich po imieniu. W kronikach nie-
mieckich wzmiankują sie tylko dwaj synowie Świętopełka: Moimir i Świętopełk.
(Annales Fuld. an. 898). Trzeci syn, według Dubraviusa, pisarza XVIII w., zwal
się Światobój a według dawniejszego, anonimnego żywociarza króla Belli, — Subor.
W przeszłym wieku Dobner (Annales, III, 305), zważając, że w kronice Dandolo,
książę ten nazwany „dux Gotfridus", n^niemat, że to jest tłómaczeniem imienia Świa-
tobój. Dudik, Mahr. Gesch. I, 319 — 320.
— 144 —
Pannoniję okropnie zniszczyli, i to mogło być powodem do przy-
spieszenia zawarcia między Bawarami a Morawianami pokoju.-)
Żelazną wolą Świętopełka utrzymywany związek ludów słowiań-
skich rozwolnił sie. Synowie księcia czeskiego Borzywoja (-{-894)/')
Spitygniew i Wratysław, nie życząc być w związku z synami
Świętopełka i podszczuwani przez Niemców cło oderwania się od
Wielkiej Morawii, udali się z panami swymi do Regensburga na
sejm i dobrowolnie oddali się pod zwierzchnictwo rzeszy nie-
mieckiej r. 895.^) Tymczasem synowie Świętopełka, nie bacząc
na zaleconą im przez ojca konieczność chronienia się od niezgody
pomiędzy sobą, ledwo rok jeden zostawali w zgodzie, poczem
wszczęła się między nimi zwada, nareszcie wojna domowa.'') Z ja-
kiegoby powodu kłótnia między braćmi zaszła, dzieje milczą. Zwa-
żając jednalc, że w wojnie domowej występują tylko dwaj bracia
Moimir II i Świętopełk młodszy, a o trzecim bracie nigdzie ani
°) Avari qui dicuntur Ungari, in his temporibus ullra Danubium pernfjran-
tes... totam Pannoniam uscjue ad internectionem delevcnint Pax tempore aiictumni
inter Baioarios et Morawos compacta est. Annal. Fuld. an. 891.
') Kozma chrzest Borzywoja oznaczył r. 894, co, jak wiemy, 1 rzypadlo
wcześniej. Szafarzyk, zważając, że jak wtedy, tak i później królowie i książęta
zwyczajnie, przed zbliżeniem się śmierci, powtórnie chrzest przyjmywali, jak na przy-
kład Spitygniew r. 921, przyszedł do przekonania, że Kozma zamiast roku śmierci
Borzywoja, mylnie rok chrztu jego w Morawii ozn;iczyl. W r. 805 Rorzywoj już
nie żył. Star. Słów. i; 39, 8, s. 453.
•*) Annales Fulden. an. 895. Omnes duces Boemaniorum ... ad regem ve-
nientes . . . per manus, prout mos est, regiae potestati reconciliatos se subdiderunt.
^) Według powieści Konstantego Purpurorodnego Świętopełk, związawszy
trzy laski, dat je pierworodnemu synowi, aby je złamał. Gdy zaś ten dokazać tego
nie mógł, dał je drugiemu, a następnie trzeciemu. Potem rozjąl trzy laslti i dał ka-
żdemu po jednej. Ci zaś złamali je natychmiast. Upominając synów tym przykładem,
Świętopełk mówił: jeżeli trwać będziecie w jednomyślności i miłości nierozerwani,
będziecie niezwyciężonymi i niezłomnymi dla nieprzyjaciół. Jeżeli zaś między wami
znajdzie się zwada i kłótnia i podzielicie się na trzy władze, nie podlegając bratu
starszemu, osłabicie się jeden przez drugiego i zgładzą was do szczętu sąsiedzi, nie-
przyjaciele wasi. De Administrando, cap. 41. Jest to starożytna anegdota o królu
leżącym na śmiertelnej pościeli i dającym synom swym pęk strzał do złamania,
z nauką, że, jeśli pozostaną w zgodzie i jedności, żadna siła nie przemoże ich. Ce-
sarz zastosowawszy tę anegdotę do synów Świętopellia, objaśnił, że gdy się między
nimi wszczęła wojna domowa, przyszli Turcy (Węgry), znieśli ich do szczętu i opa-
nowali ich kraj. De Administr. 41.
— 145 —
słowa, _ prawdopodobny jest domysł dziejopisa słowackiego, że
kłótnia, a potem wojna pomiędzy dwoma braćmi zaszła o spadek
po trzecim, zmarłym bracie/') W każdym razie, wojna domowa
otworzyła szeroka drogę do intryg w Morawii wrogom jej»^ a tu
jeszcze nikczemny postępek książąt czeskicłi podał sygnał do ro-
zerwania związku łudów słowńańskicli, z Morawią połączonycłi.
Po całej więc granicy Słowian z Niemcami od Szlezwiku aż do
Karyntyi poczyna się ruch na korzyść Niemców. Najprzód Obo-
dr3xi, przez posłów wyprawionj-cli z darami do Arnulfa, starali
się wyjednać przedłużenie rozejmu, któr)^ w r. 895 upływał, Ar-
nulf podane warunki przyjął niezwłocznie.') Podróż jego do Rzy-
mu, gdzie papież Formoz koronował go na cesarza w Kwietniu
r. 896, i ciężka cłioroba od trucizny, jalc utrzymywali współcze-
śni, nie przeszkodziła mu w tymże roku zająć Pannoniję, prze-
siadywać w Błatnie (r, 896), aby sprzymierzeńca swego Braczy-
sława do wspólnego działania przeciw Morawianom nakłonić,
i w tym celu poruczyć mu obronę Pannonii Niższej.*^) Starając
się odciągnąć nadłabskich Słowian od związku z Morawią, Arnulf
mienił się być przyjacielem Serbów, załatwił pograniczne spory
ich z Niemcami, za co mu Serbowie podziękowanie i dary w Sa-
licach (Salz) złożyli r. 897,^)
Słowem wojna domo\va w jMorawii podsuwała cesarzowi
ciągle nowe kombinacye do ujarzmienia Słowian. Najbliższym
wykonawcą jego zamiarów nie mógł być nikt inny jak Aribo,
graf Marki Wschodniej. Ale Aribo zostawał dawniej w przyjaciel-
^) Sasinek. Dejiny drievnych narodov na uzemi terajsieho Uhorska, 1878,
str. 178.
") An. 895. Legati Obodritorum curte regia Salz raunera secum deferentes
regem pacifica optanles pervenerunt, quos rex ut audivit, sine mora postulała an-
ens, et abire permisit. AnnaL Fuld. an. 895.
*) Annal. Fuld. an. 896. Stipantibus vero isdem in partibus inter se con-
tibus, imperator Pannoniam cum urbe Paludaram tuendam Brazlavoni, duci suo,
"In id tempus commendavit. — Szczegóły w Diimmlera Geschichte d. Ostfrankischen
Reichs, II, s. 412 — 42.'.
•' Annal. FuKl. an. 897. Regino an. 897. Szafarzyk, Star. Sl^w. 5^ 43,
str. 541.
Tom III. 10
— 146 —
skich stosunkach z Świętopełkiem i mógł porozumieć się z jego
synem. Zdaje się, że Arnult mając te właśnie okoliczności na
względzie, wielkorządztwo Marki Wscliodniej powierzył krewne-
mu swemu po kądzieli markgrafowi bawarskiemu Luitpoldowi,
księciu Karyntyi, oddając pod jego zwierzchnictwo Czechy, Markę
Wschodnią z przyległemi okolicami na porzeczu Aniży (Enns),
Brat zaś jego, Aribo zostawał w Marce Wschodniej, jako graf
i pomocnik I>uitpolda. '•^) Życzeniem cesarza było, aby ci dwaj
powiernicy jego wspierali w Morawii stronnictwo Świętopełka
młodszego przeciw Moimirowi II. Jurgieltnicy ich zapewno roz-
poczęli robotę, ponieważ w Grudniu r. 8g6 Moimir, przez posel-
stwo wyprawione do Arnulfa, bawiącego w Ottingen, domagał
się, aby zbiegom jego cesarz nie udzielał przytułku u siebie. Ar-
nulfowi nie podobało się podobne żądanie.") Sługi jego nie dla
tego zasiewali intrygi, aby cesarz sam miał je niszczyć. Owszem
obowiązkiem ich było zrobić wszystko, co tylko możebnem było
dla wsparcia Świętopełka i poniżenia stronnictwa Moimira. Mo-
żemy więc sobie wyobrazić, jaka to radość na dworze cesarskim
zapanowała, gdy w Styczniu r. 897 posłowie czescy przybywszy
do Regensburga, błagali Arnulfa, aby im pomoc przeciw Mora-
wianom udzielił. Nie zwlekając więc Arnulf w końcu tegoż mie-
siąca Stycznia wyprawił wojsko po brzegu północnym Dunaju
i Rzeźny (Regen), aby, stosownie do okoliczności, uderzyło na
Morawiję, lub Czechy zajęło.^-) Sprawy jednak cesarstwa z Ból-
gararai i Włochami zatrzymały rozpoczęcie wojny aż do końca
roku 897.
Uderzenie na Morawiję Niemców i Czechów wśród wojny
domowej stronnictw Moimira i Świętopełka młodszego, mogło
'0) A. 898. in orientalibus partibus . . . ubi Aribo terminalis comes. Erben,
Regesta, N. 53. Fratres marchiones suos Luitpoldum et Aribonem. Hormayr, Her-
zog Luitpold, Anmerk. s. 2.
") Caesar advcnientibus ad eum Moravorum missis, qui pro pace consti-
tuendo, ne exules eorum profugi reciperentur, ab imperatore flagitabant, ut audivit,
absohit et hine mora abire perniis.t. Ainial. Fuld. an. 897.
>-) Annal. Fuld. an. 897.
— 147 —
dać przewagę stronnictwu niemieckiemu, na czele którego stał
Świętopełk. Ale tu zdarzyły się niespodziewane wypadki, Aribo,
syn którego Izanryk dawniej już znajdywał przytułek i pomoc
u nieboszczyka księcia Świętopełka, porozumiawszy się z możnym
panem bawarskim grafem Erimbertem, działał tak dwuznacznie,
że Arnulf w Sierpniu r. 898 usunął Aribo od urzędu, a Erim-
berta na więzienie skazał. Izanryk zaś zemknąwszy, podniósł
bunt. Niemcy mieczem i głownią pustoszyli ^lorawiję, ale stron-
nictwo Moimira trzymało się mocno i tak Świętopełka ścisnęło,
że ten w pewnym grodzie zamknąć się musiał, ze stronnikami
swymi. Dopiero (w początku r. 899) wojsko Arnulfa, zdążywszy
pod wzmiankowany gród, oswobodziło Świętopełka, gród spaliło
i do Niemiec odprowadziło księcia. ^•^) Odtąd o Świętopełku młod-
szym w dziejacłi wzmianki nie znajdujemy.
Przytoczone wyżej wypadki wymownie świadczą, że poło-
żenie Moimira II, w ciągu wojny domowej i najazdu Niemców
z Czechami, było dość mocne. Przypuszczenie podobne uwy-
datni się jeszcze bardziej, przyjąwszy na uwagę, że już w r. 898
Moimir II udawał się do papieża Jana IX, który na stolicy apo-
stolskiej zasiadał od połowy Czerwca r. 898 do połowy Lipca
r. 899, z proźbą o ustanowienie w Morawii hierarchii ducho-
wnej, niezależnej od biskupów niemieckich. W razie niepowo-
dzenia Moimir nie mógłby o tem myślić, a tem bardziej przyjąć
trzech dygnitarzy duchownych, przez Jana IX wysłanych. ^^)
Tymczasem Arnulf oburzony postępkiem Izanryka i nie do-
wierzając swoim grafom, choć już chory mocno, osobiście po Du-
naju wyprawił się z wojskiem, dla ukarania Izanryka. Obiegł
buntownika w twierdzy Mautern, którą po uporczywej walce
lobył i samego Izanryka z całą jego rodziną w niewolę ujął,
iecz w drodze do Regensburga, Izanryk zemknął, a dostawszy
ię do Moimira z pomocą jego znowu udział swój, mianowicie
'■') Annal. Fuld. an. 899,
") Szczegóły niżej str. i^'.
— 148 —
część Marki Wschodniej, odzyskał. ^^) Niepowodzenie w walce
z Moimirem, a przytem sprawy włoskie mocno jątrzyły chorego
Arnulfa. Umyślił on po raz drugi za narzędzie polityki swej
użyć Węgrów, którzy na jego wezwanie, w Sierpniu r. 899 z nad
Dunaju pociągnęli po nad Sawą do Włoch, a rozbiwszy na gło-
wę króla włoskiego Berengera nad r. Brentą, łupieżyli Lombar-
dyję. W tymże czasie wojska bawarskie do Morawii wkro-
czyły, gdzie połączywszy się z Czechami, trzy tygodnie kraj nisz-
czyły.^")
Sprawy międzynarodowe wikłały się nadzwyczaj. Do wojny
Arnulfa z Moimirem II, przymięszało się oburzenie biskupów ba-
warskich nietylko przeciw Moimirowi, ale nawet przeciw samemu
papieżowi za oderwanie z pod ich zarządu ziem morawskich.'')
Węgry łupieżyli w dolinie r. Padu, a toczony za życia straszli-
wem robactwem Arnulf skonał 8 Grudnia r. 899. Na wieść o tem,
Węgry, przypomniawszy sobie nieotrzymanie od Arnulfa obie-
canych im darów, '^) opu.ścili Włochy (r. 900) i po tej samej dro-
dze, po której przyszli do Włoch, powrócili do Pannonii,''') zkąd
wyprawili poselstwo do Bawarów, niby dla traktowania o pokój,
a w gruncie rzeczy dla poznania kraju,-*') który zlupieżyć zamie-
rzali. Następca Arnulfa Ludwik Dziecię nie zadowolnił żądania
Węgrów, a ci, nie zwlekając, nagłym napadem przebiegłszy Markę
Wschodnią, przeprawili się przez r. Aniżę (Enns) i najpiękniejszą
część Bawaryi (Traungau) okropnie zniszczyli; poczem spiesznie
do swych stanowisk w Pannonii powrócili.-') Inny zagon Wę-
1^) Antial. Fuld. an. 899.
16) Szafarzyk, Star. Slow. § 39, s. 453.
1^) Szczegóły ni/.ej s 151 i dalej.
i») Quod Ungaris, ut in Italiam transirent, pecuniam dedissent. Boczek. Co-
dex, I, N. 62.
19) Annal Fuld. an. 900. Ipsi namque eadem via qua intraverunt, Panno-
niam ex mafime porte devastantes, regressi sunt.
20^ Annal. Fuld. an. 900. Missios illorum sub dolo ad Baioaiios pacem
optendo, regionem illam ad explorandaiTi transmiserunt.
"') Annal. Fuld. an. qoo. Ungari... redierunt, unde venernnt ad suam in
Pannoniam.
— 149 —
grów, plądrując, w t}mże czasie, na prawem porzeczu Dunaju,
roztrącony przez markgrafa Lułtpolda, stracił 1200 ludzi, którzy
w Dunaju utonęli.--) Pierwsze to, wypadkowe zwycieztwo nad
Wggrami, przepełniło Niemców radością i dodało im energii do
spiesznego zbudowania nad r, Enns pogranicznej warowni Enns-
burga, w pobliżu starożytnego Lauriakum.-^)
Najazdy Węgrów opamiętały nakoniec Niemców i umiar-
kowały zapalczywość ich przeciw Morawianom. Wojna pomię-
dzy tymi narodami sama sie przez sie przerwała. Wypadało
myślić o zawarciu przymierza i wspólnej obronie przeciw gro-
źniejszemu nieprzyjacielowi.
2. Papież Jan IX wznawia udzielność kościoła morawskiego. Oburzenie
z tego powodu duchowieństwa niemieckiego r. 900.
Siedem lat rządów Wicłiinga (885 — 892), poświeconycłi
zniszczeniu wielkiego dzieła ś. Metodego, sprowadziły rozstrój
w hierarcliii kościoła morawskiego. Nauka religijna w jeżyku
słowiańskim wywrócona, a nauka w językacłi łacińskim i nie-
mieckim nie przyjmywała sie, cłiociaż papież Stefan VI protego-
wał Wicliinga i niemczyznę. Wicłiingowi zaś przedewszystkiem
szło o to, aby zostać arcybiskupem moraw.skim, ale to sprzeci-
wiało sie zamiarom biskupów passawskiego i sałcburgskiego,
którzy nie wyrzekali sie pretensyi do rozporządzania sprawami
kościoła na ziemiacli morawskicłi. Ucieczka Wicłiinga z Mora-
wii, jak wspomnieliśmy wyżej, tudzież mianowanie go kanclerzem
cesarza Arnulfa, nie rozwiązywały spraw kościoła morawskiego,
bo dopóki Wicliing nie zrzekł się katedry biskupiej, nikt inny
zająć jej nie mógł. Dopóki wiec Wicliing liczył sie biskupem
morawskim ani papież, ani Moimir II niczego nie przedsiębrali.
--) Annal. Fuld. an. 900; Herimani Augiensis an. 900; Annal. Alaman.
an. 900.
^^) Annal. Fuld. an. gCK'. Urbem in littore .^nesi fluminis muro obpo-
suerunt.
— 150 —
A gdy po śmierci biskupa passa wskiego Engilmarka 31 Grudnia
r. 8g8 Arnulf na te godność wyniósł Wichinga, otwierały sie mu
widoki połączenia dyecezyi Passawskiej i Morawskiej w swych
rekacłi, co zdawało sie być zgodnem z życzeniem duchowieństwa
niemieckiego, aby udzielności kościoła w Morawii nie dopusz-
czać. Lecz wyniesienie Wichinga na biskupstwo Passawskie, bez
kanonicznego wyboru, tak mocno rozdrażniło biskupów bawar-
skich, że na zwołanym przez arcybiskupa salcburgskiego zjeździe,
Wiching zmuszony został złożyć godność biskupa passawskiego,
a na to miejsce wybrany został Richar.-*) Wiching znikł w dzie-
jach. Teraz dopiero odkrywała się możność Moimirowi II z je-
dnej, a papieżowi z drugiej strony przedsięwziąć kroki do obsa-
dzenia wakujących katedr biskupich w Morawii.
Jakim sposobem odbywało się porozumienie księcia moraw-
skiego ze stolicą apostolską, wiadomości nie posiadamy. Wszakże
wiemy, że na żądanie Moimira II, papież Jan IX, w połowie r.
899 posłał do Morawii trzech dygnitarzy duchownych, mianowi-
cie: arcybiskupa Jana, biskupów Benedykta i Daniela, dla roz-
poznania na miejscu spraw kościoła i porozumienia się z Moimi-
rem. — Nie mając pewnych wiadomości o czynności legatów pa-
piezkich, przez konjektury tylko przychodzimy do wniosku, że
zadaniem ich było ustanowienie trzech sufraganii pod zarządem
arcybiskupa. Są nawet domysły, że Jan był tym samym Janem
z Wenecyi, który urząd posła Świętopełka w r. 874 sprawował-'')
i że on zajął stolicę biskupią w Welegradzie, że Benedykt zo-
stał biskupem w Nitrze, a Daniel w Krakowie lub Wiślicy, gdzie
już od czasu wygnania Wyszewita chrześciaństwo kwitnęło.^**) —
Łatwo domyślić się jak mocno oburzyli się biskupi niemieccy
'*) Annal. Fuld. an. 899. Engilmarus Passaviensis episcopus obiit in cujus
locum Yichingus, Alemannus quidem, contra institutu patrum, primum Moravensis
ab aposlolico destinatus episcopus, rege concedente successit, sed non multo post
a Deotmaio archiepiscopo ceterisąue suffraganełs suiis, contra voluntatem regis, ca-
nonicali iudicio abiectus est.
2^) Maciejowski. Pamiętniki, I, s. loo.
■2*') Bielowski. Wstęp krytyczny do dziejów polskich, s. 499 — 500,
Wl
— 151 —
a wieść o przybyciu do Morawii legatów papieżkich, z polece-
niem ustanowienia odrębnej hierarchii duchownej w państwie
Moimira II. Xa zgromadzeniu duchowieństwa bawarskiego, pra-
wdopodobnie w Risbach, biskup salcburgski Teotmor, z jego suf-
fraganami, Waldo freizingeńskim, Erchenbaldem eichsztadskim,'-')
Zachariaszem sebeńskim,-^) Tuto regensburgskim i Richarem
passawskim biskupami, „w imieniu całego duchowieństwa i ludu
całego Noryku" zanieśli skargę, wyłożona w liście pisanym w po-
łowie r. 900 do papieża Jana IX ... W liście tym biskupi uda-
ją, iż niewierza temu, aby święta stolica apostolska, matka ka-
płaństwa i źródło wiary, mogła coś niezgodnego z przepisami
i nauką kościoła postanowić, „a tymczasem przybyli, jik sami
twierdzą, z polecenia waszego Jan arcybiskup, Benedykt i Daniel
biskupi, do ziemi Słowian, zwanych Morowianami podległej, ze
wszystkiemi jej mieszkańcami, królom naszym i narodowi na-
szemu, jak we względzie kościelnym, tak i we względzie po-
datków świeckich, ponieważ my nawróciliśmy ich, i z poganów
chrześcianami uczynili. Z tego powodu biskup passawski, do
dyecezyi którego należy lud tej ziemi, od samego począ.tku
nawrócenia go, kiedy okoliczności wymagały, zjeżdżał tam bez
wszelkiej przeszkody, zwoływał niejednokrotnie synody ze swego
i miejscowego duchowieństwa i wszystko, co uczynić wypa-
dało, mocą swej władzy wykonywał, a nikt sie mu nie sprze-
ciwiał. Margrabiowie nasi pograniczni odbywali w tej ziemi
narady, wymierzali sprawiedliwość, pobierali podatki, niespo-
tykając także żadnego oporu. I trwało tak długo, aż (Morawia-
nie) porzuciwszy chrześciaństwo, i poniewierając wszelką, spra-
wiedliwość, wszczęli walkę i taki opór stawili, iż biskupowi i ka-
lodziejom zamknęli dostęp do nich, sami zaś robili co chcieli.
A, co najbardziej jest boleśnem i nieprawdopodobnem, ku wię-
kszej obeldze naszej, przechwalają się jeszcze, że za pomocą zna-
*") Biskupstwo Eichsztadskie, w północno-zachodniej stronie od Regens-
burga, dawniej do arcybiskupstwa Mogunckiego należało.
-*; Biskupstwo Sebeńskie w Tyrolu, do Brixen przeniesione zostało w X wieku.
— 152 —
cznej summy pieniężnej wyjednali, że w biskupstwie (passawskim)
stało się to, o czem nigdy od stolicy apostolskiej niesłyszano
i czego żadne kanoniczne ustawy niedopuszczaja: dopuszczona
schizma w jednym kościele. I oto z jednego biskupstwa po-
wstało pięć, ponieważ przybyli biskupi, w imieniu waszem, usta-
nowili w jednym i tymże biskupstwie arcybiskupa, (jeżeli oprócz
istniejącego arcybiskupa może istnieć drugi), i trzecli sufFraga-
nów, bez wiadomości arcybiskupa i zgody biskupa, w dyecezyi
którego oni się znajdywali. Przedmiestnik wasz, stosownie do
życzenia księcia Świętopełka, wyświęcił na biskupa Wichinga,
lecz on nie poruczał mu starożytnej dyecezyi Passawskiej, a po-
słał go do ludu nowonawróconego, podbitego przez wzmianko-
wanego księcia, i przez niego z pogaństwa na wiarę clirześciań-
ską nawróconego. A gdy legaci wasi pozwolili Słowianom wejść
z nimi w bliższe stosunki, to ci oskarżali nas i potwarzali kłamli-
wymi wyrazami, ponieważ nie było komu powiedzieć im pra-
wdę, — wyrzekali, że my także z Frankami i Alemannami mieli
zwady i kłótnie, gdy tymczasem oni są najlepszymi naszymi przy-
jaciółmi i pomocnikami. Oskarżali jeszcze nas (Słowianie), że
w stosunku do nicłi jesteśmy nieprzejednani, czego nieodrzucamy,
lecz w tem nie nasza wina, a icli własne zepsucie, ponieważ gdy
poczęli oni lekceważyć chrześciaństwo, przestali płacić naszym
królom i urzędnikom podatki, za oręż chwycili i lud nasz krzy-
wdzić poczęli, wtedy u nich wybuchnął bunt. A ponieważ
tamci (Niemcy) zwyciężyli ich orężem i znowu uja-
rzmili, to oczywiście, na mocy prawa wojen-
nego, powinni byli mieć ich swymi poddanymi
i w każdym razie czy chcą czyniechcą państwu
naszemu podlegać muszą. W skutek tego wam wypada
postępywać ostrożnie, przedsiębrać środki umiarkowane, aby gor-
sza strona nie wzmagała się, a lepsza nieosłabła. Przodkowie
najjaśniejszego monarchy naszego Ludwika, imperatowie i króle
pochodzą z najbardziej chrześciańskiego ludu Franków, Moimi-
rowi zaś Słowianie pochodzą z poganów nikczemnych, — Tamci
— ^53 —
'- V^^^S^ cesarską respublike Rzymską bronili, ci zaś łupieżyli ją;
tamci świat cały napełnili sławą, a ci w kryjówkach i za murami
grodów skrywali sie. Nad wszystko, nasz młodocianny, w niczem
nieustępujący swym przodkom król, stosownie do udzielonej mu
od Boga cnoty, życzy ze wszystkimi książętami państwa, być
stałym obrońcą świętego, rzymskiego kościoła i najwyższego
jego pasterza. Wszelkie usiłowania jego zmierzają do tego,
aby przez powierzoną mu władzę służyć Bogu i namiestnikowi
jego, dla tego on tak wysoko szanuje pokój i zgodę, a tuląc się
do was, jakby do ojca, pociechę znajduje. Co się tyczy oskar-
żenia nas przez Słowian, jakobyśmy z Węgrami obrazili wiarę
katolicką, zawarli z nimi przymierze, zaklinając się na psa, wilka,
lub inne obrzydliwe przedmioty pogańskie,-^) i jakbyśmy dali im
(Węgrom) pieniądze, ażeby na Włochy uderzyli, to kłamstwo
wszystkiego tego wnet by się wykryło, a nasza niewinność byłaby
stwierdzoną, jeżeliby sprawa nasza rozważoną została przed obli-
czem wszechwiedzącego Boga i jego namiestnika apostolskiego.
Wszakże gdy oni ciągle grozili naszym i oddalonym od nas
chrześcianom, tudzież ciemiężyli ich prześladowaniem srogim,
to my rzeczywiście dali im, lecz nie pieniężne podarki, a naszą
odzież lnianą, ażeby choć cokolwiek dzikość ich zmiękczyć. I tak,
wszystko wzmiankowane wyżej, wymyśUli ci (Słowianie) ze zło-
ści serdca swego i biskupów waszych podniecili do niesprawie-
dliwego z nami postępowania do takiego stopnia, że w liście do
nas posłanym, jakby od stolicy apostolskiej, winę całą na nas
zwalili i jeszcze twierdzili, że zasłużyliśmy aby miecz boży (wy-
klęcie) spadł na nas. Stało się z nami także to, co pewien mę-
^H drzeć powiedział : na sprawiedliwym cięży wina zbrodniarza.
IH Tymczasem zbrodnie, która nam przypisują, oni sami oddawna,
■^■^^^ 2»j Przy zawarciu umów chrzescian z poganami, zwyczajnie chrzescianie mu-
^^^B sieli spełniać obrzędy pogańskie. Przy zawarciu przymierza imperatora Leona Ar-
mianina z Bólgarami, Grecy musieli się stosować do obrzędów i obyczajów pogań-
skich. Theophan. Contin. lib. I, cap. 20, p. 31.
— 154 —
grów, stosownie do ich obyczaju ogolili głowy swym chrześcia-
nom fałszywym i nietylko poduszczali icli (Węgrów) na nas clirze-
ścian, lecz i sami z nimi sie połączyli: jednych uprowadzili w nie-
wole, innych pozabijali, innych głodem i pragnieniem w więzie-
niach zamęczyli, niezliczone mnóstwo pogrążyli w nędze, mężów
szlachetnych i kobiet uczciwych w niewolę zabrali, kościoły boże
spalili i budowle wszystkie zburzyli, tak, że w całej Pannonii,
najobszerniejszej prowincyi naszej, nie widać prawie żadnego ko-
ścioła, o czem mogliby rozpowiadzieć, naznaczeni przez Was bi-
skupi, jeżeliby zechcieli zeznać ile dni przepędzili w podróży
i w jakim stanie kraj spustoszonym znaleźli. A gdy dowiedzie-
liśmy się o wtargnięciu Węgrów do Italii, — to Bóg świadkiem,
że chcieliśmy ze Słowianami pojednać się i obiecaliśmy przeba-
czyć im, przez wzgląd na Boga, wszystko co złego nam i naszym
uczynili, zwrócić im wszystko, coby się u nas mogło z ich ma-
jątku okazać, ażebyśmy byli w bezpieczeństwie z ich strony, przy-
najmniej dopóty, aż odbylibyśmy wyprawę do Lombardy i, w celu
bronić posiadłości ś. Piotra i oswobodzić lud chrześciański z po-
mocą boską. I po tylu zbrodniach mają beneficye i występują
jeszcze fałszywymi oskarżycielami ci, którzy zawsze byli prześlado-
wcami chrześcian. Jeżeli się znajdzie ktokolwiek na świecie, aby
nam udowodnić postępki niesprawiedliwe, niech zjawi się, a Wy
przekonacie się, że on się oszuka, a my z tej sprawy czyści wyj-
dziemy, I tak my wszyscy błagamy Was nie dawać wiary niczyim
przeciw nam podszeptom, dopóki nie zdarzy się okoliczność
i w tej sprawie nie będzie wyprawiony Wasz poseł do nas, albo
na odwrót od nas do Was. W ogóle żal i ból powszechny prze-
pełniły mieszkańców Germanii i Noryku, że jedność kościoła na-
ruszona, ponieważ jedno biskupstwo, jak powiedzieliśmy, na pięć
rozdzielone zostało, •^^) Jeżeli zatem oszukaństwo podstępem Sło-
^^) Dla czego biskupi, mówiąc o dyecezyi Passawskiej, milczą o prawach
dyecezyi Salcburgskiej na Pannoniję, o czem prowadzili spory z papieżem Ja-
nem VIII? Czy w r. 900 arcybiskup salcburgski odzyskał już swe prawa i kościo-
łem w Pannonii zarządzał? — Być może! Tak myśli Wattenbach. Beitrage zur Gesch.
d, Cliristl. Kirche in Bohmen und Mahren, Wien, 1840, s. 32.
wian przyniosło jaka badi szkodę, — niech to sprawiedliwość
naprawi.-' =^^)
List ten pod wszelkiemi względami doskonale maluje sto-
sunki i ludzi z końca IX w. Duchowieństwo niemieckie, powodu-
jąc się głównie korzyścią materyalną, nie może się pogodzić
z myślą aby od biskupstwa Passawskiego odjęta została Morawia
i z naciskiem wyrzeka, iż biskupstwo to na pięć rozdzielone zo-
stało wbrew ustawom kanonicznym, zamilczając przytem, że już
w r. 869 papież Jan VIII uznał odrębność morawskiego ko-
ścioła, zarząd którego ś. Metodemu powierzył. Poczucie przewagi
chrześciańskiej Germanii nad Słowianami, poganami, chociaż już
byli ochrzczeni, napełnia umysł biskupów zarozumiałością, posu-
niętą do bezczelności i kłamstwa. Według ich pojęcia lud sło-
wiański zawsze był podległym cesarzowi i narodowi niemieckie-
mu, pod względem duchownym i świeckim, że duchowieństwo
i urzędnicy niemieccy rządzili w kraju słowiańskim jak chcieli,
a Słowianie płacili podatki, dopóki djabeł ich nie opętał, lecz czy
chcą, czy nie chcą muszą być poddanymi Niemców. — Nie tają
się biskupi z nienawiścią do Słowian, nie uznają w nich ludzi so-
bie równych, a tylko gorszych, niekrępują się przyzwoitością wy-
rażeń, a pretensyje swe do zarządu duchownego w dyecezyi mo-
rawskiej opierają na prawie oręża i wyższości Niemców, jakby
od samego Boga przeznaczonych do panowania nad Słowianami.
Wyrzekając się wszelkich stosunków tajnych z Węgrami, prze-
kupstwa ich pieniędzmi aby na Włochy uderzyli, tudzież najcięż-
szego oskarżenia, że przy zawarciu umowy zaklinali się pogań-
skim sposobem, z obrazą wiary chrześciańskiej, jak głosili Sło-
wianie, biskupi przyznają się jednak, że Węgrom Niemcy tylko
odzież lnianą dawali, (co w gruncie było przekupstwem), i Bo-
giem się świadczą że jedynie niezgoda z Morawianami przeszko-
dziła im zdążyć na pomoc Włochom przeciw Węgrom. Kłam-
'') Tekst u Erbena, N. 54. Dodatek, I, N. 20, cokolwiek różniący się
opuszczeniem niektórych, nie mających znaczenia szczegółów, w innych wydaniach
pomieszczonych. *
— 156 —
stwo to jednak wierutne, bo w tym samym czasie kiedy Węgry
grasowali w dolinie Padu, Bawary łupieżyli IMorawie, a zatem
nie Morawianie przeszkadzali Niemcom do Włoch z pomocą po-
spieszyć.
Dla usprawiedliwienia siebie biskupi zarzucali Słowianom,
że sie sami przyjaźnili z Węgrami, siedlili ich u siebie i głowy
na wzór Węgrów golili. — Są to wiadomości prawdopodobne,
dające się łatwo wytłómaszyć ówczesnym stanem polit3'cznym
państwa Morawskiego. Przyciśnieni ze wszech stron i przez
Czechów zdradzeni, Morawianie musieli szukać zbliżenia się z Wę-
grami, przyjmywać ich dla osiedlenia w swym kraju, a bezwąt-
pienia byli między nimi i tacy, którym podobały się wspólne
z Węgrami na Niemców wyprawy. Oczywiście, że stając do
szeregów z Węgrami, Morawianie niechcieli się od nich różnić
i dla tego głowy sposobem węgierskim golili. — Nie ścieśniając
się żadnymi argumentami, dla usposobienia papieża na korzyść
Niemców, biskupi nie wahali się rzucić podejrzenie na legatów
papiezkich wprost o przekupstwo. Tu chyba tylko zupełne nie-
pojmowanie tradycyjnej polityki papieżów i dyscypliny rzymskiej,
aby dopuszczać, iż legaci mogli cokolwiek uczynić, na co by nie
mieli upoważnienia od stolicy apostolskiej. Jan IX, idąc w ślady
Adryana II i Jana VIII i mając na uwadze, że autonomia kościoła
morawskiego była już faktem dokonanym, nie mógł legatom
swym wskazywać innego postępowania, jak urządzenie hierarchii
i obsadzenie wakujących katedr biskupich, na co najmocniej bi-
skupi bawarscy uderzali.
Rozdrażnienie przeciw papieżowi biskupów bawarskich po-
dzielał także spółczesny arcybiskup moguncki Hatto, który na
prośbę wzmiankowanych biskupów, odezwał się w Uście do pa-
pieża w r. 900 pisanym, niemniej bezczelnie jak jego bawarscy
koledzy. Twierdził on, że buntownicy przeciw Frankom Morawia-
nie nigdy własnych metropolitów i biskupów nie mieli, że wpro-
wadzenie tej nowości pobudziło Morawian do zuchwalstwa, że
jeśli napomnienie papiezkie ich nie poprawi: czy chcą, czy
— 157 —
Ik nie chcą książętom niemieckim karku ugiąć mu-
szą, że to wszystko do rozlewu krwi doprowadzić musi. •'^-) Czy
podobno dopuścić, aby arcybiskup moguncki, twierdząc że Mo-
rawianie własnych biskupów nie mieli, nic nie wiedział o Meto-
dym, czy też w zaślepieniu i nienawiści do Morawianów, igno-
rował nawet dekrety papieży Adryana II i Jana VIII, aby bez-
czelnym fałszem poprzeć skargę biskupów bawarskich?
List biskupów bawarskich odesłany został do Rzymu w je-
sieni r. goG, a zatem już po śmierci Jana IX, zmarłego w Lipcu
tegoż roku.-'^) Co w skutek tego listu przedsięwziął następca
Jana IX, — niewiadomo. IS'iewątpliwie jednak, iż krok uczyniony
przez Jana IX w sprawie autonomii kościoła morawskiego, osta-
tecznie zniweczył pretensye biskupa passawskiego na poddanie
pod jego władzę terrytoryi morawskiej. Dalszy los arcybiskupa
Jana i biskupów Benedykta i Daniela — także niewiadomy. Wy-
padki dziejowe, szybko następujące po sobie, sprowadziły burzę,
o której wnet powiemy.
3. Przymierze Moimira II z Niemcami w Regensburgu r. 901. Najazdy
Węgrów w r. 902 i 903. Zamordowanie posłów węgierskich przez
Niemców 904.
Osiedlenie się Węgrów w Pannonii, około jeziora Błatna,
w r. 900, zagrażając zarówno Słowianom i Niemcom, zmusiło oba
narody przerwać wojnę i zawrzeć pokój, w Regensburgu, r, 901.
Warunki tego pokoju nam niewiadome, ale dla Moimira II mu-
siały być dogodne, w przeciwnym bowiem razie niemieccy kro-
nikarze nie zaniedbaliby zapisać je dla potomności. Tymczasem
z annałów fuldeńskich dowiadujemy się to tylko, że Niemcy nie
zadowalniając się zawarciem pokoju w Regensburgu, rozumie się
s^) Erben, Regesta, N, 55, patrz Dodatek I, N. 2\.
'") Wyrażenie w liście „ąuia dei gratia liberta est Italia (od Węgrów)"
dawno już, zwróciło uwagę badaczy, że list ten napisany został jnż po śmierci
Jana IX. Diimmler, Gescb. d. Ostfrankischen Reicbs, III, s. 514.
- 158 -
przez posłów morawskich, \vysłali jeszcze do Morawii biskupa
passawskiego Richara i grafa szwabskiego Udalrika, przed któ-
rymi Moimir z panami swymi przysięga zobowiązali się dotrzy-
mać warunki pokoju. ^^) Wymaganie podobnej ratyfikacyi trak-
tatu wskazuje jak wielką wagę do zachowania go przywiązywali
Niemcy, Zważając na okoliczność, nie omylimy się zapewno
przypuszczając, że tu szło Niemcom o zapewnienie sojuszu z Mo-
rawianami przeciw nastającym już z bliska Węgrom. ^^') Podo-
bne przypuszczenie znajduje poparcie w postępowaniu Węgrów,
którzy w latach goi i 902 po trzy kroć na Morawiję uderzyli,'"')
^^) Annal. Fukl. an. 901. Generale placitum Radisbona civitatu habitum
est; ibi inter alia niissi Moravorum pacem optantes pervenerunt. Quo(l niox ut pe-
cierunt et juramento firmatum est. Inde ab hac ipsum Richarius episcopus et Udal-
ricus comes Marahaha missi sunt, qui eodem tempore, ut in Bawaria firmatum fuit,
ipsum ducem et omnes primates eius eandem pacem se servaturos juramento con-
strinxerunt. Podobnie Herimann Augiensis an. 901. eodem anno Moymirius dux Ma-
rahensium . . , cum Ludvico rege pacificati sunt.
■'"^) Historyk morawski Dudik mniema, że wyprawienie w poselstwie biskupa
Richara byto nie bez celu i zapewno dla wyjaśnienia stosunków kościelnych
szczegóły których nie mogły być umówione w Regensburgu, bez zgody Moimira
Gesch. Miihrens, I, 346^ Na to odpowiem. Wyprawianie biskupów w poselstwach
w X w., było rzeczą zwyczajna, bo ci byli więcej od innych dygnitarzy oświeco
nymi, biegłymi w piśmie i dyplomacyi. Richar miał pretensye na dyecezyę mo
rawską, ale czyż Moimir mógł mu pomódz, w obec stanowczego rozporządzenia pa
pieża Jana IX i legatów jego: arcybiskupa Jana, biskupów Benedykta i Daniela,
którzy bezwątpienia dobrowolnie nie odstąpiliby od danej przez papieża instrukcyi
a przytem czyż mógł Moimir II własnemi rękami niszczyć to, czego się usilnie do
bijał? "Wreszcie nie pora była traktować o mniejszej wagi kwestyach hierarchii ko
ścielnej, kiedy nad głowami Niemców i Morawianów zawisł miecz węgierski. Pra
wdopodobnie przysięga Moimira i panów morawskich potrzebniejszą była dla zape
wnienia, że w chwili krytycznej nie będą Węgrom pomagać. Jeżeli podobny warunek
był przedmiotem traktowania, to mógł być tylko konfidencyalny, współczesnym la-
topiscom nieznany i dla tego przez nich nie zapisany.
^'*) Krótkie, urywkowe zapiski kronikarskie z tego czasu nie dają możności
pochwycić wątek stosunków międzynarodowych. I tak: Annal. Fuld. an. 901. In-
terdum vero Ungari australem partem regni illorum (Morawian) Carantanum devas-
tando invaserunt. Ale Karyntyja w r. 901 do Morawian nie należała, zostaje więc
wyrażenie kronikarskie ciemne. Badacze myślą, że być może przed wyrazem „Ca-
rantanum" opuszczone słowo juxta. W takim razie możebnem byłoby wyrażenie
kronikarskie pojmować w ten s^rosóh, że Węgry w r. 901 zniszczyli południową
część Morawii, \ o granicy jej z Kar\ niyją. Dalej Herimann Augiensis an. 902. Un-
— 159 —
a w następnym r. 903 napadli na Niemców.^'^ Tymczasem Mo-
rawianie zostają z Niemcami w zgodzie. Oczywiście, że dla Wę-
grów jedni i drudzy nieprzyjaciółmi byli, a zatem Niemcy i Mo-
rawianie musieli wprzód jeszcze porozumieć się między sobą.
Zaniepokojeni osiedleniem się Węgrów w Pannonii, Bawary
przemyśliwali jakimby sposobem odwrócić burzę, gotującą się
ze strony nowoprzybyłych sąsiadów. Sojusz z Morawianami na-
pełniał Bawarów nadzieją pomocy przeciw Węgrom, siły któ-
rych Bawary oczywiście nie pojmywali, gdy razu jednego, zapro-
siwszy na ucztę wodzó\v węgierskich, zdradą głównego wodza
Chussala z orszakiem jego zamordowali (904).''^) Według pojęć
Niemców X w., godziło się z poganami, jak z psami postępy-
wać. Zwabić podstępem, a potem zniszczyć przeciwnika zdawało
się mądrością polityczną, której Niemcy ściśle trzymali się w zaj-
ściach ze Słowianami. -^^j Mniemali, że podobny fortel uda się
i z Węgrami, tem bardziej, że ci nie spieszyli z odwetem i na-
wet po upływie roku od czasu dokonania zdrady, niczego prze-
ciw Bawarom nie przedsiębrali.
Pokój nad środkowym Dunajem w r. 904 zdawał się zapo-
wiadać trwałość swą w następne lata. Po Dunaju korabie ku-
pieckie krążyły swobodnie, ożywiając stosunki Słowian z Bawa-
rami. Skarb cesarski napełniał się dochodami pobieranemi z kup-
ców do Bawaryi po Dunaju przybywających. Skargi duchowień-
stwa bawarskiego i grafów na nadużycia przy pobieraniu cła,
gari Marahenses petunt pugnaąue vicli terga verterunt. Annal. Alamann. 902. hel-
ium in Maraha cum Ungaris et patria victa. Cóż: czy w tej wojnie i Niemcy przyj-
my wali udział, że ich ojczyzna klęskę poniosła?
^') Annal. Alamann. an. 903. Bellum Bauguariorum cum Ungaris.
'*) Annal. Alamann. an. 904. Ungari in dolo ad convłvium a Baugauriis
cati; Chussal dux eorum suiąue sequaces occisi sunt. Wypadek ten w innych
analach zapisany pod r. 902. I tak: w Annal. Sangallenses Major. an. 902. Aga-
reni (id est Ungari) a Baioariis ad brandium vocati, ubi rex eorum Chussal occisus
est, et alii quam plurimi cum eo.
'*) Przykłady: Moimir i Rościslaw Morawscy. Później przez Gerona zamor-
dowanie 30 zwierzchników słowiańskich, o czem powiem ni/ćj i t. d.
— i6o —
wymagały uregulowania taryfy celnej. Z rozkazu króla Ludwika
Dziecięcia, polecono zostało margrafowi wscliodniemu Aribo z jego
urzędnikami, w przytomności arcybiskupa salcburgskiego Teo-
tmara, biskupa passawskiego Burharda i grafa Ottokara, zje-
chawszy się w R a f f e Isz t e d t e n/") określić stałe cło od to-
warów, które po Dunaju z Czecli i Rakus do Bawaryi przyby-
wały, szczególnie soli, aby ułatwić zbyt jej z miejscowej w Traun-
gau produkcyi.*') W którym mianowicie roku zjazd ten przy-
padł, z pewnością nie wiemy, ale zważając na wypadki i osoby
uczestniczące w zjeździe, wypada czas zawarcia umowy odnieść
nie wcześniej jak do r. 904 i nie późniśj jak do r. goó.''-)
Zawarcie umowy w Raffelsztedten świadczy, że do r. goó
na brzegacłi środkowego Dunaju spokój panował, ale wnet po
tem zaszła jakaś straszna katastrofa, wśród którój znikło państwo
Morawskie tak bystro i tak tajemnie, że nikt ze współczesnych
rocznikarzy o tym ogromnym wypadku ani wspomniał. Dopiero
w pół wieku późniój imperator Konstanty Purpurorodny zapi-
sał, „że po śmierci Świętopełka synowie jego żyli w pokoju z so-
bą przez rok jeden; kiedy zaś zwada i zatargi pomiędzy nimi
wszczęły się, przyszli Turcy, znieśli ich do szczętu i opanowali
kraj ich, w którym i obecnie (r. 950) mieszkają. A niedobitki
ludu rozproszyły się, uciekając do narodów ościennych, Bółga-
rów, Turków, Chrobatów i innych narodów." *^)
Jak kolwiek bądź państwo Morawskie wojnami i zdradą Cze-
chów było już osłabione, miało jednak tyle jeszcze sił, że w mo-
■•o) Miejsce nad Dunajem, pomiędzy rzekami Aniźą (Enus), a Trawna (Traun).
*^) O umowie w Raffelsztedten wzmiankowano w tomie II, str. lor, 421,
586, 599, 611, 613. Dokument ważny dla historyi stosunków handlowych i społe-
cznych, patrz Erbena Regesta, N. 58, an. 906.
*-) Figurujący przy zawarciu umowy biskup passawski Burhard nastąpił po
Richarze dopiero w końcu r. 902. Zatem umowa nastąpiła później. Zamordowanie
wodzów węgierskich przez Niemców nastąpiło w r. 904, a wkrótce po tem zemsta
ich, prawdopodobnie w r. 906. Zatem umowa musiała mieć miejsce między r. 904
a 906, dla tego, wydawcy kodeksów dyplomatycznych, datnją ją: circa an. 906.
*■') De Administrando. cap. 41.
— I o 1 —
cnych grodacli.j^a€l Morawą i Dyja, tudzież w górzystych miej-
scowościach Karpatów mogło stawić mocny opór konnym hor-
dom Węgrów, nieiizdolnionym do walki pieszo, a tern bardziej
do szturmu grodów warownych. A jeśli przypomnimy, że na-
wet organizowanym wojskom niemieckim nie ziwsze udawało
się zdobywać grody morawskie, to łatwo zrozumimy niepodo-
bieństwo do prawdy, aby konna dzicz mogła opanować obronne
stanowiska ^lorawianów i to jeszcze tak bystro i tak łatwo, że nikt
o tem nie zapisał ani słowa. Musiało tu zajść jakieś nadzwy-
czajne zdarzenie, o tyle przykre Niemcom, że nikt z ich roczni-
karzy nie życzył zapisać tego. co zaszło. Nie mając więc świa-
dectw historycznych, zniewoleni jesteśmy, dla objaśnienia tego
ogromnego zdarzenia, udać się konjektury.
Od zawarcia pokoju w Regensburgu r. 901 Morawianie żyli
w zgodzie z Niemcami, ale odwieczna między nimi nienawiść nie
ugasła, z czego wcześniej jeszcze korzystali Węgry, gdy w r. goo
biskupi bawarscy skarżyli się papieżowi, że do napadu na chrze-
ścian Morawianie razem z Węgrami do szeregów stawali. Na-
ciskani z dwóch stron przez Niemców i Węgrów, Morawianie
widocznie znośniejszymi uważali ostatnich. Węgry zaś, zamie-
rzając odemścić Niemcom za wiarołomne morderstwo swych wo-
dzów, musieli dbać o to, aby Niemców wszelkiej pomocy od Mo-
rawian pozbawić. Dwóch sprzymierzeńców na raz — za wiele.
Słabszego i mniej zaciętego wroga wypadało nagłym najazdem
obezwładnić, a potem dopiero z mocniejszym się rozprawić. Tak
sprawy stały, jak się zdaje według logicznego porządku. A jak
rzeczywiście stało się — nie wiemy. Gdy jednak w r. 906 na
wezwanie Głomaczów, Węgrzy pospieszywszy z pomocą im do
Turyngii wpadli, ^^) toć nie inaczej, jak przez Morawy i Czechy
**) Książe saski Otto staczał pograniczne boje z Glomaczami, a gdy w r, 906
Sial pizeciw nim syna swego Henryka (Ptasznika), Glomacze wezwali na pomoc
Węgrów. Widukind, I, 17, 20. W zapędzie Węgry aż do Saksonii wpadli. Annal.
Corbejens. 906. Ungari in Saxoniam yenerunt; podobnie Annal. Hildesheimens. 906;
Annal. Ottenburani 906; Annal. Saxo 906; Annal Palidenses 906 ; Lamberti Her-
Tom Ul. 1 1
102
zdążyć mo^li w te stronę. Jakoż znajdujemy kronikarf^ką wzmian-
kę, pod r.. Qo6, o jakiejś porażce Węgrów przez Morawianów/'')
zapewne jakiejś hordy łupieżącej w Morawii w czasie upadku jej
niepodległości.
Po zniszczeniu Morawii przyszła kolej i na Niemców, któ-
rzy, przewidując grożącą im zemstę, zawczasu gotowali się nale-
życie, a zebrawszy znaczne siły w Czerwcu r, 907 ruszyli naprzód,
łudząc się nadzieją zniszczenia w jednej bitwie dziczy węgier-
skiej i odrzucenia jej ku wscliodowi na zawsze. Stało się ina-
czej. W zaszłej bitwie gdzieś na wscliodniej granicy posiadłości
bawarskich, prawdopodobnie w okolicy Presburga,"*") w Lipcu
r. Q07 całe wojsko niemieckie na głowę rozbite zostało. Mark-
graf Luitpold, arcybiskup salcburgski Teotmar, biskupi Uto frei-
zingeński, Zachariasz sebeński i mnóstwo innych dygnitarzy nie-
mieckich padli w boju, a król Ludwik ucieczką ledwo się urato-
wał.^") Węgry zapędzili się aż do r. Innu, marka Wschodnia
rdden. 906. (Porów. Raumer, Regesta, N. 109. MuWerstedt, Regesta Magdeburg,
N. 54). Ale historycy, zważając na inne świadectwa pod r. 908 zapisane, mnie-
mają, że Węgry, na wezwanie Glomaczów, wpadli do Turyngii w r. 908. I tak:
Cont. Reginona a. 908. Ungari interum terminos transgressi Saxoniam et Turin-
giam vastaverunt. Z tego powodu turyngski historyk Knochćnbauer napad Węgrów
na Turyngiję odnosi do r. 908, a o napadzie r. 906 nie wspomina. (Porów. Kno-
chćnbauer, Gesch. Thiiringens, s. 48). Prawdopodobnie, że to były dwa różne na-
jazdy Węgrów, którzy po rozbiciu Niemców, gdzieś ,w okolicy Presburga w r. goy.
co rok wznawiali najazdy swe na Germaniję, jak zobaczymy niżej,
*'^) Szafarzyk powołując się na annalistę saskiego: Ungarii a Marahis ce-
duntur, mniema, że jeszcze w r. 906 Moimir II napady Węgrów walecznie odpie-
rał. Star. Slow. § 41, cyt 63, s. 485. Dudik mniema, że w r. 906" nastąpił upa-
dek Morawii, i że wtedy już Czechy w niejakiej zależności od Węgrów zostawały,
a zatem Węgry do Glomaczów zdążyli wprost przez Czechy. Miihr. Gesch. I, s. 352.
•*<*) O miejscu, w którem zaszła bitwa Niemców z Węgrami w Lipcu r. 907,
zachowała się wzmianka w martyrologii freizingeńskiej X w.: III. Non. (lul.) Ijellum
Baioariorum cum Ungaris in Oriente t. j. gdzieś na wschodniem pograniczu władz-
twa Bawarów, raczej marki Wschodniej, na wschód od Widnia. (Porów. Kaemeł.
Die Anfange deutschen Lebens in Oesterreich, 1879, s. 301. Diimmler, Geschiclite
d. Ostfriink. Reichs, III, s. 548. AYedług słowiańsldch historyków, bitwa zaszła
w okolicy Brzetyslawy t. j. Presburga. Szafarzyk, Star. Słów. § 41, s. 485. Sa-
sinelc. iSi.
*") Annal. Corbei, 907. Baioariorum gens ab Ungaris pene dełela est. Aonal.
Alam, 907. Bełlum Baugauriorum cum Ungaris inauperabile, atque Luitbaldus dux
— 103 —
znikła, a jej wielkorzadzca Arłbo w Bawaryi szukał przytułku.
Całowiekowa robota niemiecka przepadła od razu. Cóż sie z Moi-
mirem stało? Czy walczył z Niemcami razem i poległ, czy pozo-
stał? Milczą o tem kronikarze współcześni, przerażeni okropnem
spustoszeniem całej Germanii w następne po tej bitwie lata. Prze-
rażenie powszecłine było tak mocne, że o takiem ogromnem zda-
rzeniu, jak upadek państwa Wielkiej Morawii, nikt ani słowa nie
zapisał. Dopiero w kilkadziesiąt lat później, Konstanty Purpu-
rorodny zauważał, że po opanowaniu Morawii przez Węgrów,
„niedobitki Morawłanów uciekły do Bółgarów, Turków i Cłiro-
batów." W rzeczywistości upadek Morawii ciągnął się lat kilka.
Po odpadnięciu Czechów r. 895, Pannonii r. 899 — 900, osłabiona
Morawija nie mogła utrzymać Cłirobatów, zwyciężonych, przed
kilkunastu laty przez Świętopełka. Stronnictwo wygnanego księ-
cia Wyszewita bezwątpienia skorzystało z najazdu Węgrów, a gdy
księcia Moimira II nie stało, Chrobacya niezależność zyskała.
§42.
Wpływ apostolstwa śś. Cyryla i Metodego na cywi-
lizacyję Słowian.
I. Pogląd ogólny.
W polowie IX w., kiedy śś. Cyryl i Metody przystąpili
do szerzenia pomiędzy Słowianami chrześciaństwa, Słowianie za-
chodni tworzyli osobne księstwa, które oczekiwały podniesienia
oświaty, aby się zlewać w większe organizmy państwowe. Nim
jednak to nastąpić mogło drogą powolnego rozwoju, nacisk sze-
r/.oiioiio przez Niemców chrześciaństwa, tudzież kultury zacho.l-
H eorum supersticiosa superbia occisa, paucique christianonim evasevunt, interemptis
}tis episcopis comitibusąue. Auct. Garst. 907. Dietmarus salzburgensis archi-
Bcopus occiditur ab Ungaris cum Utonę et Zacharia episcopis. Wiele innych po-
dobnych wspomnień w Diimmlera Geschichte des Ostfriink. Reichs, III, str. 548,
przypisek I. /
n* /
/
/
/
— IÓ4 — ■
niej, zagrażały wynarodowieniem Słowian naddunajskich aż do
Karpatów, a na południu aż do ujścia r. Drawy.
Cóż mogli Słowianie Icu obronie własnej narodowości po-
stawić? Wyobrażenia pogańslcie, wypływające z .kultu przyrody
i ubóstwienia przodków, w zasadzie piękne, wysoko uduchow-
nione, nie mogły atoli równać sie z wyższemi zasadami Chry-
stusa. Uroczystości i obrzędy pogańskie, obcłiodzone z prostotą
ludu rolniczego, jakże skromnie wyglądały w obec nabożeństwa
i obrzędów clirześciańskicłi przez misyonarzy' niemieckich z całą
okazałością kościoła rzymskiego odbywanych? Misyonarze ci
w oczach Słowian zdawali się być czemś wyższem od nich, a gó-
rując wykształceniem rzymskiem, zniewalali Słowian poważać
obyczaje, mowę i pismo cudzoziemskie. W obec takiego poło-
żenia rzeczy, oświata Słowian z ich własnych żywiołów rozwinąć
się nie mogła, a tymczasem napływ kolonistów do dóbr bisku-
pów i klasztorów bawarskich w Pannonii i Morawii, tudzież róż-
nych rzemieślników i przemysłowców, zagrażał ekonomicznem
zniszczeniem. Mniej oświeceni od cudzoziemców Słowianie łatwo
mogli byli zepchnięci być na podrzędne stanowisko, podobnie do
tego jak się stało ze Słowianami w Bawaryi pozostałymi. Ażeby
zapobiedz nieszczęściu, Słowianom wypadało starać się o podnie-
sienie oświaty rodzimej, z pomocą nauczycieli i księży własnego
rodu. Lecz zkąd ich wziąć, jak zaszczepić oświatę, kiedy pi-
sma, zastosowanego do dźwięków mowy słowiańskiej, nie znano
wcale ?
Zdawałoby się, że przy podobnym stanie rzeczy, przewaga
łacińsko - niemieckiej cywilizacyi powinna była strawić mniej
ukształcone żywioły, a w skutek tego nastąpić wynarodowienie
Słowian, z utratą niepodległości. Zdaje się, że książę Rościslaw
pojmywał to wszystko, udając się do cesarza wschodniego z pro-
źbą o przysłanie mu księży biegłych w mowie słowiańskiej. Ce-
sarz mógł mu posłać zwyczajnych księży greckich, którzy, mie-
szkając między Słowianami, mogli znać ich mowę i przydać się
do nauczania zasad chrześciaństwa, podobnie jak nauczali księża
— 1 6;;
łacińsiko-nrernieccy. Tego jednak byłoby niedostatecznie. Aż^by
Słowianie byli w stanie wytworzyć własną C} wilizacye i zacho-
wać niepodległość, musieli spieszyć z podniesieniem oświaty wła-
snej, na równi z oświatą sąsiednicłi Niemców, musieli rrrieć pi-
smo, zastosowane do mowy słowiańskiej, a bez tego wszelkie usi-
łowania księży greckich spełzłyby na niczem. Tym sposobem
pismo słowiańskie w połowie IX wieku stało się kwestyją, od
rozstrzygnienia której los Słowiańszczyzny zależał. Następywała
w dziejach Słowiańszczyzny najważniejsza chwila: być albo nie
być?
Na szczęście Słowian Opatrzność posłała im nauczycieli
wysoko uduchownionych w osobach apostołów Cyryla i Me-
todego!
W bogobojnem natchnieniu, nie powodowani żadną poli-
tyką światową, apostołowie opowiadali Słowianom zasady nauki
Chrystusa szczerze, w najczystszej treści, bez domieszek wido-
ków osobistych; pracowali nad oświeceniem ludu z największą
gorliwością i zupełnem poświęceniem się sprawie, którą za po-
słannictwo, od Boga im przeznaczone, uważali.
Znosząc cierpliwie urągania i prześladowania nieprzyjaciół
obrzędu słowiańskiego, apostołowie nasi podawali piękny przy-
kład poświęcenia się dla idei duchowego odrodzenia narodu,
a życiem swem stwierdzali cnoty, o których według nauki Chry-
stusa głosili. Rzecz jasna, iż, przyzwyczajeni do błędów pogań-
skicli, Słowianie nie mogli się od razu nakłonić do wyrzeczenia
się zemsty, wielożeństwa, utrzymywania w niewoli jeńców, nie
mówiąc już o sprośnych obyczajach i wielu innych przywarach
moralnych, ale apostołowie nasi wykupując z niewoli jeńców,^)
pr/^-strzegając miłość między małżonkami,'-) konieczność jedno-
W^niianka w Żywocie ś, Cyryla o wstawieniu się jego do księcia Ko-
oc) jeńców oswobodził, chociażby nie była faktem, a tylko leminiscen-
cyą oswobodzenia przez hagana chazarskiego, na proźbe ś. Cyryla, z niewoli chize-
ścian, w każdym razie świadczy o s/lai^hctncui u-ilowaniu apostola przywrócić
niewolnikom swobodę. Porów. wy/..
— i66 —
żeństwa, zawieranie małżeństw bez kazirodztwa,"') pouczając o mi-
łości bliźniego, torowali drogę przyszłym pokoleniom do życia
moralnego, stosownie do zasad chrześciaństwa: kochajcie bliźnie-
go, nawet nieprzyjaciół waszych. Tego samego wprawdzie nau-
czało i duchowieństwo rzymskie, ale na nieszczęście Słowian, do
nich przybywali księża najczęściej niemieccy, zarażeni polityką
swych cesarzów, dla których religia była środkiem do ujarzmie-
nia Słowian. Tacy księża nie zyskiwali u Słowian zaufania.
Słuchając we własnej mowie nauki religijnej, lud słowiański
ochoczo garnął się do swych nauczycieli, pojmywał ich szczerość
i wysokie zasady udzielanej mu nauki, poznawał cnoty i poży-
tek oświaty. Mowa słowiańska, kształcona w naukach i kaza-
niach kościelnych, tudzież w piśmie, podnosiła w ludzie poczucie
godności narodowej. Tego właśnie brakowało w nauce księży
łacińsko-niemieckich, przez co lud słowiański czuł się poniżo-
nym i dla tego nie lubił ich. Dopiero od rozpoczęcia apostol-
stwa śś. Cyryla i Metodego lud słowiański przekonywał się, że
mowa jego nie jest „barbarzyńską", za jaką ogłosili ją wrogi,
nabierał świadomości o uzdolnieniu własnem do przyjęcia oświaty,
do zrównania się z cudzoziemcami, a przytem i do zachowania
niepodległości od Boga mu danej.
Schodząc ze świata apostołowie Cyryl i Metody zostawili
Słowianom wiekopomny owoc swej pracy, — księgi liturgiczne
na język słowiański przez nich przetłómaczone i pismo zastoso-
wane do potrzeb mowy słowiańskiej, przez co otworzyli milio-
nom Słowian drogę do wytworzenia własnej cywilizacyi narodo-
wej i do zajęcia poważnego stanowiska w szeregu najwyżej ucy-
wilizowanych narodów. Ażeby dostatecznie ocenić zasługi nie-
śmiertelne apostołów naszych, zwrócimy uwagę na stan pisma
u Słowian, w epoce wprowadzenia u nich chrześciaństwa.
^) Według Żywota Metodego „pewien mąż bardzo bogaty i rad/.ca ożenił bie
był z swoją clirzestną córlcą, czyłi Icmotrą. Tych srodze sliarciwszy (Metody), nat\-
czal i upominał..." Żywot, rozdz. n.
— i67 —
2. Grafika starożytna.
U Słowian, podobnie jak u innych ludów, wynalazek pisma
poprzedzały rzeźba i malarstwo.*; Człowiek rzeźbiąc i malując
na drzewie, kamieniu, kości, glinie, metalu figury roślin, ptaków,
płazów, zwierząt, wreszcie zjawisk przyrody, uczył sie wyobra-
żenia swe przedstawiać zewnętrznymi znakami, nadawać im sym-
boliczne znaczenie, stosownie do usposobień kultu, który zawsze
i wszędzie był głównem źródłem pomysłów sztuki. •'^) Ale tysiące
znaków symbolicznycli nie wystarczały do wyrażenia różnoro-
dnych wyobrażeń i zwrotów myśli. Potrzeba wskazywała ko-
nieczność wynalezienia znaków uogólniających pojęcia. U nie-
których ludów zjawiły się monogramy w kształcie run, które
w jednej wykreślonej postaci zawńerały całe wyrazy. Było to
już pismo ideograficzne, ślady którego znajdujemy w hieroglifach
egipskich. U innych ludów, jak n. p. u Chińczyków, wytworzyło
się pismo sylabiczne,^) które w cesarstwie Chińskiem do tej pory
niezmiernie utrudnia naukę pisania, odejmując możność dosko-
nalenia pisma. '^
Szczęśliwszemi były ludy, którym udało się pojąć, że gra-
fikę najlepiej zastosować do głosów mowy, że dość jest każdy
pojedynczy głos oznaczyć pewną, pod zmysły podpadającą po-
stacią, aby z niewielkiej ilości znaków głosowych utworzyć pi-
smo, przydatne do wyrażenia wszelkich objawów myśli. Nie bę-
dziemy dochodzić, gdzie się najprzód zjawiło pismo głosowe (fo-
netyczne), a poprzestaniemy na powszechnie przyjetem zdaniu,
^) w staroslowiańskiem pljsati, teiaz pisutb, pisać oziiaczulu: ma-
ło wul.
•'') Porów., co powiedziano w tomie II, b. 927, 928, o znakach i ozdobach
na urnach słowiańskich. Inne dowody czerpiemy z wykopalisk przedhistorycznych.
•*) Do porównania znaków symbolicznych pisma, monogram i run u roz-
tych ludów, wzory przedstawione sa w dziele Faulmanna, Gcschichle der Schrift.
Srifisysteme aller Vólker der Erde, r. 1880.
■) Lekoy de la Marchc. L'art d'ecrirc et les calligraphes, w Hevue des
^ueslions hisloriijues, Paris. 1884. tom 35. s, 16S.
— i68 —
że już za czasów króla Kadma Grecy używali podobnego pisma,
od. Fenicyan powziętego. Rzymianie, udoskonaliwszy pismo gło-
sowe, rozpowszechnili je po świecie, a tymczasem na Wschodzie
Ormianie, Arabowie, Hebraje i inne ludy kształcili każdy po
swojemu pismo głosowe, nadając literom formy szczególnycli
typów,
Z tegoż samego, co greckie pismo, źródła, w głębokiej sta-
rożytności powstawały keltyckie, skandynawskie i słowiańskie
runy, wynalazek których młodzieńcza wyobraźnia ludów samym
bogom przypisywała. Mieszkańcy Islandyi dotąd runy nazywają
pismem Odina.*^) Runy skandynawskie, pierwotnie służące do
oznaczenia pewnych przedmiotów, używane były także jako znaki
tajemnicze do odpowiedzi kapłanów, do wróżby i czarów,^) wre-
szcie do napisów na grobowcacli i skałach, aż nim pod rylcem
poetów islandskich wykształciły sie i do szerszych potrzeb jako
osobny alfabet, futork,'") zastosowane zostały.
W jakimże czasie i w jakiej mianowicie postaci znaki pi-
śmienne zjawiły się u Słowian? Odpowiedzi na to szukamy we
wzmiankach historycznych o cywiłizacyi starożytnej Słowian.
Wszal<' według podań skandynawskicli Wanowie, t. j. Windy, ra-
czej Słowianie słynęli od dawna jako lud w naukach biegły. Do
*) Siogren. Ueber das Werk des Finn-Magnusen, 1842, s. 51, przyp. i.
^) Urspiunglich bedeutete das altnordische Wort run, im plur. r u n a r,
W o r t e und R e d e n, besonders g e li e i m e oder flusternde, von welcher
Bedeutung, bei iihnlichen Wortern sich Spuren in vielen alten Europiiischen Spra-
chen und namentlich den Gotisch-Germanischen, Keltischen und Finnischen finden.
Mit der Zeit ward jene Benennung natiirlich auf die stummen Schriftzeichen ange-
wendet. Siogren, jak wyżej, s. 47 — 9. Wyraz runa pierwotnie oznaczał czary, szepty,
mowę, sad, wyrok, opowiadanie, powieść, Kraszewski. Sztuka u Słowian, 255. — Der
Name run ist yerwandt mit ryna ,.verborgene Dinge ergriinden", run, runa
„die vertraute Ratligeberin", — runi „der vertraute Rathgeber", ryndr „kundig,
Zauberer", im Gothischen bedeutet runa „Geheimnis", Berathung, Rathschluss, im
Ahhochdeutschen runa „Gemurmel, Rath", — runs „Springąuell" (Ursprung) i t. d.
Faulmann, Illustrirte Gesch. d. Schrift, 34,
10) Jak alfabet i azbuka M'zięly początkowo nazwę swą od pierwszych liter
greckich i słowiańskich, tak i runy skandynawskie otrzymały nazwę Futhork od swych
pierwszych liter: fe, ur, thurs, os, reid, kaun. Faulmann, s, 42.
— 169 —
Warrahermu, to jest do ojczyzny Windów, posyłali Normano-
wie swych bogów i znakomitych mężów dla poznania mądrości
nauk/^) pomiędzy któremi słynęły pismo i śpiew, według island-
skich wspomnień Venda = Runir zwane.'-) Do tego wy-
pada dodać dawne świadectwa historyczne: Konstantego Pur-
purorodnego o stwierdzeniu przez Chorwatów własnem pismem
przysięgi, którą ś. Piotrowi przy ochrzczeniu ich złożyli (r. 640)/"^)
Thietmara o napisach na posągach bogów w chramie Rado-
goszcza,'*) Saksona Grammatyka o spisie 300 wojowników Swan-
tewita arkońskiego,'^; arabskich pisarzy o piśmie u Słowian ru-
skich w X w.'*') Zkądże jednak pewność, że Słowianie pomor-
scy, chorwaccy, ruscy używali rodzimego, a nie łacińskiego, grec-
kiego, lub innego cudzoziemskiego pisma? Pomników rytych na
głazach, lub pisanych na innych przedmiotach nie pozostało wcale,
a znajdywane okruchy urn,'") kamieni,'^) lub wreszcie bożki me-
11) Vani sapientes, Edda Saemundar, I, 22 — 23, 76 — 77, 205 — 206. Szafa-
rzyk, I, 158.
^*) Ausser dem Dithmar kannten auch die Islaudischen Schriftsteller die
Wendischen Runen (Winda-Runir). Thunmanns Unłersuchung iiber die alte Ge-
schichte ein nord Yólker, 1772, s. 283. Szafarzyk, II, 737.
'") „Chirographis propriis datis Sancto Petro jusserunt." Const. Proph. de
Administrando . . . cap. 31.
**) Interius dii stant nianu facti, singulis nominibus insculptis. Chr. lib. VI,
cap. 17, w Bielowskiego M. P. I, 278.
1*) Bóg Ranów Swantewit miał: trecentos equos descriptos, Saxo Gram,
Historia, lib. XIV, p, 158 na odwrocie.
^*) Ibn-Fozlan około r. 920 opowiada, jak po spaleniu ciała pewnego zmar-
łego Rusa, na grobie jego postawiono drzewo duże, na którera przytomni napisali
jego imię, tudzież imię cara ruskiego. Harkawi, CKasaHia Mycy.ibMancKiiNTj njicaTC-
jieft o C.iaBaiiaXTj ii PyccKliM., 1870. s. 101. Ibn-an-Nadin, r. 987, wspomina, że
Russy mieli własne pismo, które na drzewie wyrzynali. Harkawi, jak wyżej, s. 2;o.
^') Wykopana w pierwszej połowie b. w. w okolicy Neue Kobelitz, w ob-
wodzie Starogardskim, w księstwie Meklenburg - Strelitz, urna gliniana, z napisami
runicznymi podała powód do podniesienia pytania o grafice słowiańskiej. A ponie-
waż w ileklenburgu nie znalazło sie nikogo, ktoby mógł napisy na urnie przec/.y-
tać, odesłano ją, około r. 1848, do Pragi, gdzie po zbadaniu przez Szafarzyka,
Hankę, Erbena, Hauusza i AVocela, napisy na urnie za słowiańskie uznane zostały.
Napis przedstawia kreski proste, czasem ukośnie postawione, niektóre z widłami do
góry, lub odrostkami w dół. Uczeni czescy zawyrokowali, że znaki te mają podo.
— 1 70 —
taliczne z napisami, jak mniemajci nitktórzy, runic/.nymi, dotąd
stanowią kwestye sporna i Bóg wie czy kiedykolwiek nastąpić
może jej rozwiązanie, '**) Cóż, przy trzeiwem zapatrywaniu si§
bieństwo do napisów na posążkach prilwickich i wynaleźli klucz do przeczytania
wyrazów : eba gamna ksansoa, t. j. hoc sepultrum principis (sacerdotis).
Rozważając wyrazy te archeologowie przyznali, że eba w słowiańskim znaczy to
samo co ewa, gamna = jamna, jama, grób, ksansoa od wyrazu k n a n z,
kneż, knez, kneź. Wszystko razem ma znaczyć: oto grób księcia (czy
księdza?). Porów. Memoires des Antiquaires du Nord, 1848 — 9, s. 353 — 7. Tamże
i faksymile napisu na urnie.
•*) Znalezione w okolicy Mikorzyna, powiatu Ostrzeszowskiego, w Księstwie
Poznańskiem (r. 1856), dwa grobowe kamienie, z runicznymi napisami, podały po-
wód do nieporozumienia między archeologami: Siedmiu badaczy polskich rozmaicie
wyczytali napisy, jeden z nich ma znaczyć: smir kmet Prowe, a drugi smir
woin Bogdan z Lenawoje, ale każdy z badaczy znajdywał różne warjanty,
niezgodne z czytaniem innych. Porów, Przezdziecki. O kamieniach mikorzyńskich
sprawozdanie, Kraków, r. 1872, s. 47, z wizerunkami. — Kazimirz Szulc. Auten-
tyczność kamieni mikorzyńskich zbadana na miejscu, przez Dr. K. Szulca, Poznań,
1876, stronic 151. Po rozważeniu kwestyi o tych kamieniach profesor Jagicz zwąt-
pił o ich autentyczności i mniema, że u Słowian run nie znano wcale. Archiw fur
slavische Philologie. T. IV, r. 1880, s. 388.
•8) Przypadkowe odkrycie w Prilwitz, niedaleko Stargardu meklenburgskiego,
bronzowych posążków bóstw pogańskich, w latach 1687 — 1697, a więcej jeszcze
w końcu XVIII w. wywołało pytanie o znaczeniu napisów na tych posążkach znaj-
dujących się. Zdania badaczy podzieliły się. Jedni utrzymywali, że posążki są po-
zostałością po Obodrytach, inni za fałszywe je ogłosili. Według zwolenników auten-
tyczności posążków, runiczne na nich napisy mają niejakie podobieństwo do skan-
dynawskich, lecz w gruncie o wiele różne, albowiem alfabet słowiański pokazuje
najmniej 18 osobnych postaci liter, a skandynawski miał ich tylko 15, chociaż we-
dług znawców dawnego języka, potrzebował przeszło dwudziestu. (Surowiecki. O cha-
rakterze pisma runicznego u dawnych barbarzyńców europejskich. Sprawozdanie
r. 1822, według wydania Turowskiego r. 1861, s. 533). Napisy greckie na posąż-
kach prilwickich badacze przypisują wpływowi artystów greckich, którzy Słowań-
szczyznę zwiedzali. Oprócz tego alfabet prilwicki różni się od skandynawskiego kształ-
tem liter, szczególnie B i E, podobnych do glagolickich '& \ E, Pisma o wzmian-
kowanych posążkach stworzyły osobną literaturę, rozważanie której nie wchodzi
w zakres niniejszej pracy. Do porównania służą: Masch i Wege. Die Gottesdienst-
lichen Alterthiimer der Obodriten aus dem Tempeł zu Rethra, 1771; Rethra und
dessen Gotzen, 1773. Masch. Beitriige zur Erliiuterung der Obotritischen Alterthii-
mer, 1774. (irimm. Ueber Deutsche Runen, 1821. Legis. Die Runen und ihre
Denkmaler, 1829. Grimm. Abhandlung zur Litteratur der Runen, in Wiener Jahr-
biicher der Litteratur, 1828. L. Giesebrecht. Wendische Runen, in Baltischen Stu-
dien, VI, i Heft. Leyser. Ueber die prilwitzer Gótzenbilder. Bericht der deut-
gchcił Gesęllschaft zu Leipzig, J844, Łcwczow. Ueber die Aechlbeit des sogenann-
— i7i —
na ten przedmiot, powiedzieć można? Bez wątpienia, zaprzeczać
istnieniu u Słowian w starożytności ideografiki nie mamy pra-
wa. Brak pogańskich pomników nie dowodzi jeszcze, aby Sło-
wianie nie używali znaków piśmiennycli, albowiem wiadomo, jak
żarliwie misyonarze chrześciańscy, tępiąc bałwochwalstwo, nisz-
czyli razem ślady starożytnego kultu, nie szczędząc i napisów ru-
nicznych, jako pogańskich. Nawet w prawach norwegskich uży-
wanie run potępiano zarówno jak czary i wygnaniem a zabra-
niem majętności za podobne winy karano.-'^) Dalej, zaprzeczenie
istnienia u Słowian ideografiki sprzeciwiałoby się nie tylko przy-
toczonym wyżej świadectwom historycznym, ale i naturalnemu
rozwojowi cywilizacyi słowiańskiej, która mogła postępy wać nie
inaczej, jak u innych pierwotnych ludów, a wiadomo, że nawet
niższe rasy ludzkie posiadają znaki piśmienne własnego utworu.-^)
Wreszcie takie wiarogodne świadectwo, jakie złożył mnich Chrabr
w końcu IX, lub początku X wieku, o używaniu przez Słowian
kresek i rzez (czrty i riezy), które służyły do liczenia i wróż-
by,"-) usuwa wszelką wątpliwość o posiadaniu przez Słowian wła-
snej grafiki w przedchrześciańskie czasy. Jakażby to mogła być
grafika? Chrabr objaśnił, że to były czrty i rezy, a mowa
słowiańska dostarcza jeszcze wyrazu: meta (nota), z którego
powstały : ruskie m e t e 1 n i k (notariusz) i nowsze; m i e t k a,
ten obotritischen Runen-Denkmaler zu Neustrelitz, in Abhandlung der Wissenschaften
/.n Berlin, 1826. Jean Potocki. Yoyage dans quelques parties de la Bas-Saxe, pour
la recberche des antiquites slave, fait en 1794, edit. 1795 w Hamburgu. Jencz. Sta-
wizny, w Casopis. Mać. Serbs. 1849. Lelewel. Polska wieków średnich, tom I,
III, 35, z wizerunkami posążków bóstw pogańskich. Kraszewski. Sztuka u Sło-
wian, 1860 s. 287 — 309, podał dokładny opis przebiegu sprawy o autentyczności
posążków prilwickich. Hilferding. IIcTOpia Ba.l. C.iaB., 1855, s. 236. Dalej poró-
wnaj to, co powiedziałem w tomie II, s. 944,
^^) Si quis vaticinationibus, runis, incantamentis, maleficiis, etc , deditus fue-
rit. — exul erit. Kraszewski. Sztuka u Słowian, s. 274.
-1) Porównaj wyżej przytoczone Faulmanna Gesch. d. Schrift.
") IIpteMe oygo c.ioBtHe neiiMbxs; KHiin., hx. Hpi>TaMi! 11 pfcaaMu 'ihTl.\,>;
H raTaax;K, norana c;Kme, Według wyd. Szafarzyk^ r. 1851,
1/2
nota, znaczek, pomięta (sig-natura), primii-Ui, (A'XA\a, iJizy-
miot.--'')
Czrty i rezy w teraźniejszej mowie kreski, karby,
oznaczają to samo co iinije, rysy, a przez analogiję i pi-
smo.^*) Kreski, karby, wyrzynane na drzewie lub innych przed-
miotach, służyły za czasów pogańskich do obrzędów kultu, co
poświadczają znaki w różne figury na popielnicach wyryte. ^•^)
Tajemnicze sprawowanie przez kapłanów pogańskich obrzędów
kultu nadawało znakom ideograficznym przymioty gusł i czarów.
Trzymając lud prosty w nieświadomości, kapłani bez wątpienia
byli głównymi znawcami i nauczycielami grafiki, którą wreszcie
mogła posługiwać się i władza świecka, rozumie się w najbar-
dziej pierwotnej formie.-*') A że rycie czert na twardych przed-
miotach: drzewie, glinie, metalach, kości i t. d. stanowiło w sta-
rożytności przemysł rzemieślniczy, poświadczają to osady z na-
zwą Czertoryje.-')
*•'') Szczegółowe objaśnienie tych wyrazów i zgodność ich z grecUiem y póapo)
i lacińskiem scribo podał Szafarzyk, w dziele: Pamatky hlaholskeho pisemnictvi,
1853, s. 3.
-*) Czrta jest to czara, a czary oznaczają nie tylko Iinije, lecz i gu-
sła, czarodziejstwa. Re z a odpowiada polskiemu wrąb, staroczeskiemu v r ć z,
serbsli. porez, poreza = dań, a staroruskie r ć z oznaczało procent. Perwolf,
w Jelinka Slovansky Sbornik, 1885, s. 117.
-^) Na popielnicy znalezionej przy Holeszowicach w Czechach, znak na kształt
krzyża |xi ma być wyobrażeniem boga gromów i błyskawic (Peruna?). I. Hanusz.
Das Scliriftwesen und Schriftthum, 1867, s. 7. Wreszcie porównaj to, co powie-
dziano w I[ tomie niniejszego dzielą, s. 928.
-") W połowie bieżącego wieku używano na liusi, częścią w Polsce, nawet
i teraz w niektórych miejscowościach, jak na przykład w Szczawrach powiatu Sieńskit-
go, gubernii Mohilewskiej, majątku Juliusza Łoś Roszkowskiego używają się jeszcze
karby, t. j. długi kawałek drzewa, jakby laska, na Białorusi zwana birka, roz-
pilowany Avzdłuż na dwoje. Dla oznaczenia dni odbytej robocizny (dawniej pań-
szczyzny) składano obie części karbu razem i narzynano nożem, lub pilą tyle kresek
(rzez) ile dni odrobiono. Poczem jedna część karbu zostawała u pana. druga u ro-
botnika, który chociaż nie znał pisma, mógł jednalc łatwo policzyć dni ciężko odro-
bionej pańszczyzn)'. Czyż nie przypomina to słów Chrabra o kresach i rezach, za
pomocą Ictórych Słowianie liczyli i wróżyli?
2") Czertoryje 1234 ubi taberna eccłesiae Olomuc. Erben, Regesta,
S, 389; C zer toma ry 1223 w Czechach. Erben, 722. A są dotąd: Czarto-
/ J
2r-te^, co wyżej powiedziano, okazuje sie, że u Słowian
znaki graficzne były w używaniu jeszcze przed wprowadzeniem
chrześciaństwa, a czy wychodziły po za obręb ideografiki i choć
w części zbliżały sie do pisma głosowego, to zostaje dotąd nie-
rozstrzygnięte. Próby uporządkowania znaków graficznych, niby
run słowiańskich,-^) oczekują jeszcze gruntowniejszego badania
chyba z wykopalisk, bo innego materyału z epoki przedchrze-
ściańskiej, nie posiadamy. Z mowy słowiańskiej dowiadujemy sie
jednak, że do wyrzynania znaków graficznych praojce nasi uży-
wali najczęściej deski bukowe. Ztąd alfabet słowiański w staro-
żytności zwał się buk w i c ą. Ale w jakimże stosunku do b u k-
wicy zostaje buk w ar (elementarz?). Według niektórych ba-
daczy b u k a r, b u k w a r oznacza w ogóle alfabet słowiański,
tak ^amo jak b u k wm c a u Chorwatów oznacza alfabet głago-
licki. Obie nazwy pochodzą od pierwiastku buk, raczej od
desek bukowych, w skutek czego buk w a to samo, co
i deska znaczy."^^)
Wczesne poznajomienie się Słowian południowych i zacho-
dnich, ze światem cywilizowanym, dostarczyło im możność uży-
wania lepszych, od desek bukowych, materyałów do pisania. De-
ryja w TaMnJiJi>i>k, Czartery ja w Brzeżańsk; Czartoryja w Bukowinie.
Nazwa rodu książąt Czarloryjskicli bezwątpienia od osady Czertoryjów pochodzi.
-*) Porównaj Surowieckiego, O charakterze pism? runicznego. Dzieła wyd.
.C.W., A' końcu tablica porównawcza run sł )'.viań«kich, hiszpańskich, germańskich
i normańskich.
20j Wyraz bukwica Miklosicz wywodzi z niemieckiego bucha, Buche,
podobnie jak Szafarzyk staroslow. buk arb, grammaticus porównywał z gotskim
bokareis, librarius. Jednakże nieraiec. Buche nie jest specyalnie niemieckiera,
indo-europejskiem (fagus). Z jakiegoź powodu slowiańs. buk ma być pozba-
*ne swego pochodzenia, na wyłączną korzyść niemieckiego Buche? Wie man
f^in deutschen Buche, Buchenstab mit run-stab, skand, riinastafr, ags. run-staef,
ron-tafel mit einander yermittelt (Grimm. Runen, 6i, 71 — 72) und auch die be-
kannte Stelle bei Yenatius Fortunatus in dessen Briefe an F]avus (6 Jahrhundert)
„barbara fraxineis pingatur runa tabellis' hinweisset: ebenso konnte man in sla-
vischen b u k y, buk wy n.łt dem r.achgewiesenen d e s k y, Tafe'n vermitteln, die
immerhin von Bnchhok ge' - ■ -"■• konnten. Hanusz. Das Schriftwesei, ?, 14.
— 174 —
ski znikły,^*') ale że niegdyś do pisania służyły, przypominają to
deski Nowogrodu Wielkiego (r. 1207), pod nazwą którycli poj-
mywano w XIII w. wszelkie pismo, nie koniecznie na deskach
drewnianych, lecz i na innych materyałach pisane.'^')
3. Pismo głosowe.
Z doszłych do nas pomników starożytnych dowiadujemy sie,
że w Słowiańszczyznie od niepamiętnych czasów do pisania uży-
wano dwóch alfabetów głosowych : g ł a g o 1 i c y, zwanej także
buk wic a, dotąd utrzymającej sie w księgach duchownych vSło-
wian katolickiego obrządku, w Dalmacyi, i k i r y I i c y rozpo-
wszechnionej u Słowian wschodniego obrządku. Zachodzi zatem
pytanie: którymże z tych alfabetów posługiwali się Cyryl i Me-
tody podczas apostolstwa u Słowian?
Nie ulega wątpliwości, iż przystępując do tłómaczenia ksiąg
duchownych z greckiego na słowiański język, ś. Cyryl musiał
mieć pismo, zastosowane do dźwięków mowy słowiańskiój. Lecz
podobne pismo nie mogło być stworzone momentalnie: na to
potrzebny był czas dłuższy, — praca nie jednego zapewne poko-
lenia. Dla tego, wszystko to, co starożytne pomniki mówią o wy-
nalezieniu przez ś. Cyryla pisma słowiańskiego, wypada pojmy-
wać w ten sposób, że ś. Cyryl uporządkował i udoskonalił pismo
słowiańskie, początek którego bezwątpienia dawniej już kiełko-
wać musiał.
^0) Dawniej powoływano się na wzmiankowane w pieśni o Sądzie Lubus/.y,
„deski prawodatne", ale pieśń ta ma być sfałszowaną. Jednalcże w Czechacli i Mora-
wacli lisiegi dóbr ziemskich (die Hof- und Lelinen-Tafeln) dotąd nazywają d e s k y,
przez slcrócenie d s li y, Landtafeln. Hanusz... jak wyżej, s. 12.
•'") W r. 1208 mieszczanie Nowogrodu W., wzburzywszy się przeciw posa-
dnikowi swemu Dymitrowi Miroszlcinowi, dom jego zniszczyli i spalili, majątek i cze-
ladź rozprzedali, rzeczy rucliome rozebrali, o czem wzmiankując latopiscy, dodali:
a MTO „H a AtiUi'Kax'Ł, to khasio ociaBuma . . . /l,auia a Tj m k w Ąmhtpobbi
CBflTOOjaBy, a dmas, na vMXh Sesi, Miie.ia." W latopisach Woskreseńsldm, Ro-
stowskim i innych objaśniono „a MTO Ha /iO(;Kaxi> BT> niicbint ociajocb...
TO KHa3K)." Karamzyn. Hist. t. III, przypisek 128, — Szafarzyk zauważał, że już
w IX w. w Nowgorodzie W. pisano ewangelije i Ruską Prawdę na pargaminie ,
— 175 —
MniemanTfi nasze potwierdza jeden z najstarszych pisarzy
słowiańskich czarnoryziec Chrabr,"^-) który pisząc w początku X
w., 7. wielkiom zamiłowaniem własnej narodowości, powiada, że
Słowianie, przyjąwszy chrzest, zniewoleni byli używać pisma grec-
kiego i łacińskiego „bez ustrojenia", bo jakże „można było litera-
mi greckiemi pisać dokładnie bóg, żywot, z j e ł o, c r -l k o w
c z a j a n i e, s z y r o t a, i t. d." ? I tak się długo ciągnęło. Ale
Bóg zlitował sie, i zesłał Konstantego filozofa, który stworzył
38 liter, z nich 24 litery według porządku liter greckich, a inne
14 według mowy słowiańskiej.^'')
Nie posiadając dzieła Chrabra w oryginale, a tylko w ko-
piach niewcześniejszych nad w. XIV, nie możemy nic wyrzec
o postaci liter, wprowadzonych przez ś Cyryla do pisma słowiań-
skiego, ani nawet o tern, jakimi literami sam Chrabr pisał. —
Tymczasem, w żywocie ś. Klemensa biskupa wielickiego, w Bół-
garyi, pisanym, w pierwszej połowie X w., znajdujemy wzmiankę,
że ten święty, uczeń apostołów Cyryla i Metodego „wynalazł inne
a zatem w XIII w. tern bardziej nie pisano na drzewie, nazwa zaś desek pozostała
z dawniejszych czasów. Star. Slow. II, s. 743.
*-) Słowo czarnoryzca Chrabra „o piśmienach słowieńskich-' doszło do nas
w 12 rekopismach, a najdawniej drukowane zostało przy katechizmie ruslclm, bez
oznaczenia miejsca i roliu, lecz według mniemania znakomitego lingwisty Dobrow-
skiego, najpewniej w "Wilnie między r. 1575 a 1580. Późniejsze wydania: W Wil-
nie przy gramatyce r. 1624 i w Moskwie przy Azbuce (elementarzu) u Burcowa r.
1637. (Bodiański. O BpeMeiiii npoiicxo>Kjeiiia e.iaR}iHCKii.\T> niiChMenT. r. 1855 s.
187 i 343). — W bieżącym wieku pracę Chrabra wydali: Kalajdowicz, w dziele
loaHHTj DKCapNT. óo.irapcKiii r. 1824 s. 189. Szafarzyk ,.0 pismenach slosanskych
V Praze r. 1851, wszystkiego stronic 5; Hanusz w Archiw fiir Kunde oesterreichi-
scher Geschichts-Quellen tom XXIII. r. 1860, s. 3 — 101, tekst słowiański z tlóma-
czeniem niemieckiem i objaśnieniami.
'*) i stwori im pismena tri desęte i osmb, owa oubo po c z i n o u gn>czb-
skych pismen, owa że po slowjeństjei rjeczi^ . , — Wyraz po c z i n u nie oznacza
tn formy, lub postaci liter, jak się niektórym wydało, a tylko porządek, bo wyraz
(Czin w starej Słowiańszczyznie ma jedno znaczenie: porządek, ordo; czini-
;ti, ordinare, czinienie, ordinatio; czinownik, taktikos po gre-
[Cku, princeps po łacinie (Miklosicz, Lexicon s. iq6).
Dalej Chrabr powiada: Se że sąt' pismena słowjeńska, sice a podobajet' pisati
H glagolati: a, ó, u, r, i proczaja daże do A (jęs) i ot sich sąt cz-etyre meżdou desętb-
ma podobna grl^rzLskyrn pismenem. a, H, r, Jl, o, 3, i 1. il., a czelyri na desęlL po
>łowjeńskou językou, i/e sąt sna ó, >K, 3, u, M, in, W, !>, U, b, "Ł, », ^, /!V.
— T76 —
pismo, doskonalsze od tego, które mądry Cyryl wymyślił."^*)
Okazuje sie, że już w X w, wiedziano o dwóch alfabetach sło-
wiańskich, a jakie to były alfabety postaramy się objaśnić w na-
stępny sposób.
Od XVI w. pisarze słowiańscy starali się objaśnić pochodze-
nie dwóch alfabetów słowiańskich. Mniemano, że głagolica jest
dziełem ś. Hieronima (346 — 420) i dla tego zwano ja pismem
hieronimowskiem, niekiedy b u k w i c a.-'"') Drugi alfabet sło-
'") Excogilavit etiam alias litteiaium fonnas, qaae praebereiit majorem per-
spicuitatem, quam quas sapiens Cyrillus invenerat, et per illas formas universam
scripturam a deo inspiratam et panegyrkos sermones martyrumąue et sanctorum di-
yiuorum vitas et carmina sacra tradidit. Grecka legenda o ś. Klemensie, według
wyd. Szafarzyka, w Pamłitky lilaholskeho pisemnictvi 1853, s. 59 caput 14. Prze-
drukowana co do słowa w Bilbasowa Kiipii.i.n. 11 Meoo;iiii r, 1871 pod nazwą le-
genda Ochridica caput 14 s. 305. — "Wcześniej jednak wydal ja "Wiktor Grygoro-
wicz w Żurnalu Ministerstwa oświaty, Petersburg. 1847, tom LIII s. i — 24, z ręko-
pismu XIII w., odkrytego przez niego w Ochrydzie, jak mówi w dziele: OnepKli
nyieiuecTnifl no EuponeficKoii Typuiii. 1848. s. 118. 123,
^''') Słoweński gramatyk XVI w. Adam Bohoricz i biskup olomuniecki Du-
brawski (1553) szerzyli wiadomość, że głagolica przez ś, Hieronima wynalezioną zo-
stała. W tym kierunku pisali Czesi: Weleslawin (f 1599) i Amos Komenski (f 1670),
tudzież chorwacki uczony, franciszkanin, Rafał Lewakowicz ("j" około r. 1650) i Dal-
matyniec Jakób Karaman (f 1771). Tymczasem Dalmatyniec Pastricz (f 1708) mnie-
mał, że głagolica rozwinęła się z kirylicy, a rektor seminaryi dubrawnickićj, lirabia
Klemens Grubiszyc (f 1766) utrzymywał, że głagolica starszą jest od ś. Hieronima
i do czasów starożytnych Getów, według niego Słowian, odnosił ją. — Łużyczanin
Abraham Brancel (Francel f 1740) i Morawianin Jan Strzedowski (f 1715) prze-
konani byli, że ś. Hieronim pisał głagolica. Podobne przekonanie, jak mniemają
uczeni, powstało jeszcze w XIII w., kiedy Filip biskup seński uprosił papieża In-
nocentego IV, aby zalecił do służby bożej język słowiański, a papież usłuchawszy
biskupa, dał mu pismo (r. 1248), w klórem wzmiankował, że w Chorwacyi jest oso-
bne pismo, wynalezione przez ś. Hieronima i przez niego do odprawiania nabożeń-
stwa używało się. Niebrakowało wszakże innych oryginalniejszych pomysłów. Frisch
w Origo characteri slavonici vulgo Cyrillici et Glagolitici.. Berlin 1727 wywodził
glagolicę z kirylicy, jako zepsutą przez kopiistów ; Durich w Dissertatio de Slavo-
Bohemica Codicis versione. Praga. 1777, szukał źródła głagolicy w runach i oskij-
skich pismach; Linhard w Versuch einer Geschichte v. Krain, Laibach. 1788, wy-
wodził glagolicę z greckiego, a Ałter (1778) wywodził ją z łaciny i t. d. Do po-
jaśrrienia szczegółów służą: Szafarzyk, Pamatky, hlaliolskeho Pisemnictvi. 1853. Te-
goż autora. Ueber der Ursprong und Heim.ith des Glagolitismus. Praga, 1858.
"Wenelin. IIcTopiiKO-KpimiMecKifl lisucKaiiifl, t. II 1841. Bojdański. O BpeMemi
nponcxo}kjenifl CMaBfliiCKiix'L niiCbsieH^L. Moskwa 1855. Rauki. Fr. Pismo słovjen-
sko, Zagreb. 186 1. — — Rettel. Cyryl i Metody. Paryż 1871. Jagicz. BonpoCL
wlański, uźyu'any u Słowian wscbodnieg"© obrządku, dopiero
w XVI w, w Tubingen, przy wydawaniu ksiąg religijnych dla
Słowian południowych, w celu szerzenia pomiędzy nimi reformy
religijnej, nazwano ki ryli ca. W Polsce alfabet ruski, w XVI
w., zwano hł a h o 1 i cą.^^') Wreszcie aż do końca prawie XVIII
w. nic gruntownego nigdzie nie powiedziano. Dopiero, gdy cze-
ski historyk Gelazyusz Dobner, uwagami swemi o starszeństwie
głagolicy od kirylicy-^"), wywołał głębsze zastanowienie się nad
tą kwestyą słynnego filologa Józefa Bobrowskiego, — rozpoczęły
się poszukiwania dawnych pomników pisma słowiańskiego i kry-
tyczne nad nimi zastanowienie się.
W końcu XVIII w. znano jeden tylko starożytny pomnik
głagolicki, mianowicie psałterz, pisany przez mnicha Mikołaja
r. 1222, na przyległej Dalmacyi wyspie Rabie (Arbę), ze starszego
psałterza. Bobrowski, odrzuciwszy stanowczo mniemanie Bobnera
o starszeństwie głagolicy od kirylicy, wyobraził sobie, że chorwa-
0 KiipiLUfc II Mooojiii 131) c.iauaiiCKoii <i)iLio.ioriii 1885. Tegoż autora, ^leibipe
KpiiTiiKO-na.ieorpa<Dii'/ecKia CTarbii r. 1884. — Broz Iwan. Crtice iz brayatske knji-
żevnosti. 1888.
"*) Kronikarz Stryjkowski r. 1586 pisał: Cesarz Michał Kuropalates wszyst-
kir.-. Bułgarom i Slawakom posiał za upominełc litery Hlaholskie: Az, A, Bu-
ki, Wiedzi, etc, które na ten czas z grecliich nowo były wymyślone i wynalezione
gwoli Slawakom. Tych liter, jako pospolicie bywa rzecz każda nowa wdzięczniej-
sza, zaraz sie chwycili Bulgarowie, Serbowie, Dalmatowie, Karwaci i Russacy i tymi
literami sprawy swoje i kroniki dopiero pisać poczęli, nietylko tych spraw porządełi
w łisięgi znosząc, które się na tenczas u nich i przez nich działy, ale też i cny rze-
czy, i dzieje, które od starodawnych przodków swoich mieli, hlaholskim pismem
ku wiecznej pamiątce w księgi swoje spisowali. Kronika t. I. s. 89. Stryjkowski,
jak wiadomo, czerpał wiadomości przeważnie z kronik rusliich na Litwie. A ponie-
waż w XVI w. na Eusi nie innerai, jak tylko cerkiewno- sio wiańskiemi (kiryłickie-
mi) literami pisano, oczywiście więc, że zwyczajne kirylickie pismo, za czasów Stryj-
kowskiego, h ł a h o 1 i c ą zwano.
^"). Najprzód w uwagach do kroniki ITajka, w latach 1761 — 1772, później
w odpowiedzi na zarzuty Dobrowskiego, napisał w Abhandlungen der Bohmischen
Gesellscliaft der AVissenschaften (1785) rozprawę: ob das heut zu Tage so gnannte
Cyrillische Alphabet fiir eine wahre Erfindung des heiligen slavischen Apostels
Cyrills zu halten sey. s, 101 — 139. Dobnera poparł jeden tylko Anton Łużyczanin
w dziele : Yersuch iiber die alten Slaven. l^ipsk. 1783 — 89, twierdząc, że głagolica
starsza jest nie tylko od grecko -słowiańskiego pisma, lecz i od samego ś, Hieio-
ouna.
Tom UJ. 12
ckim i dalmackim Słowianom dopiero w XIII w. zachciało się mieć
nabożeństwo we własnym ję7,yl<u, ale że nie mogli przejść naobrzą-
delc greclci, wymyślili więc litery głagoliclcie, a przetłómaczywszy
mszę z języT<a łacińskiego na słowiański, literami głagolickiemi,
puścili pogłosl<ę, że jalc litery, tak i msza niemi napisana, sa dzie-
łem ś. Hieronima ze Strydonu, aby pod zasłoną tak znakomitego
ojca kościoła, łatwiej U7,yskać od papieża pozwolenie. Olśniony
tak wysokim autorytetem, Innocenty IV pozwolił w r, 1248 na
odbywanie nabożeństwa w języku słowiańskim i używanie liter
głagolickicli. — Było to więc według Bobrowskiego po prostu
oszustwem. Dla mocniejszego poparcia swego urojenia, Bobro-
wski znalazł i oszusta. — Ofiarą padł poczciwy Mikołaj z Raby,^**)
a Bobrowski nie przestawał twierdzić, że głagolica nie jest star-
szą od mnicłia z Raby.*'^'*) Z drugiej strony zaświadczenie w bulli
Jana YIII r. 880,'^") tudzież legend i innycli pomników staroży-
tnycli, że ś. Konstanty (Cyryl) był wynalazcą pisma słowiańskie-
go, zdawało się niezbitym dowodem starszeństwa kirylicy.
Tymczasem Słoweniec Kopitar, zbadawszy w paryzkiej bi-
bliotece (r. 181 5) rękopism alfabetu głagolickiego, tak zwane
Abecenarium Bulgaricum, przez filologów francuzkicli
"^) Rękopism Mikołaja z Raby dziś już stracony, ale polegając na świadectwach
takich uczonych jak Lewakowicz, Assemani i Karaman, możemy być pewni, że
wszystko, co dawniej o tym rekopiśmie mówiono, jest prawda. Otóż ów Mikołaj sam
objaśnił, że paslterz skopijowal (i222 r.) z daleko starszego rękopismu, sporządzo-
nego na rozkaz Teodora, ostatniego tego imienia arcybiskupa salonijskiego. — Do-
browski, mając na względzie, że Salona zburzona przez Chorwatów w polowie VII
w,, że ostatnim jćj arcybiskupem był Teodor III i że Słowianie, będąc wtedy po-
ganami i burząc kościoły, niepotrzebowali l<siąg chrześciańskich, z oburzeniem na-
zwał Mikołaja z Raby kłamcą, oszustem. Bzecz jednak w tem, że po zburzeniu
Salony w drugiej połowie VII w., arcybiskupstwo przeniesione zostało do Spalatro,
ale nieprzestawało zwać się Salońskiem. Arcybiskupem salońskim w Spalatro rzeczy-
wiście byt Teodor 880 — 890, a był ostatnim tego imienia aż do Xin w , kiedy pi-
sał Mikołaj z Raby. — O tera poucza Farlati. Illyricum Sacrum r75i, 181 7 I s. 8.
•'"') Najprzód w dodatku do^ artykułu: Ueber das Alter der bohmischen Bi-
beliibersetzung, w Abhandlungen einer Privatgesellscliaft. B. V 1782 s. 318 — 322,
później w innych pismach. Porów. Jagicz. IJoni)OC'L o KiipiiJi.rl; 11 Meoo^iii s. 41.
^'^) A, 880 Literas deniąue sclavinscas, a Constantino ąuondam phjlosopho
repertas . . . Erben. Regesta, s. 18,
— 179 —
odnoszone do XI w."^^j nabrał przekonania o mylności poglądów
Dobrouskiego i o tem go otwarcie zawiadomił. Dobrowski od-
powiedział, iż niewierzy temu, aby głagolica istniała już w XI w,
i z takiem przekonaniem pozostał aż do śmierci (r. 1829 ;. Wszakże
poruszenie kwestyi o pochodzeniu głagolicy wywołało nowe poszu-
kiwania w Pradze, Moskwie, Petersburgu, Warszawie i w innycli
miejscach Słowiańszczyzny. Szafarzyk, podobnie jak Dobrowski nie-
podzieiał zdania Kopitara o starszeństwie głagolicy, ale i niewidząc
możności podtrzymywania uporczywego zapatrywania się na jej
pochodzenie Dobrowskiego, wymyślił całkiem nową liipoteze o usi-
łowaniu jakiegoś Dalmatyńca, w r. 1064, do wynalezienia na korzy śj
adeptów kościoła Zachodniego, nowego alfabetu, różnego od kiry-
licy, aby wyjątki z ksiąg cyrylskich snadniej było skryć, dla łatwiej-
szego zaś rozszerzenia alfabetu tego, Dalmatyniec puścił pogło-
skę, jakoby wzmiankowany alfabet został wynaleziony przez ś.
Hieronima. Dalej Szafarzyk puścił się na domysł, jakoby z po-
mocą nowego alfabetu spodziewali się (papieże??) przyciągnąć do
siebie Słowian greckiego obrządku, zostawić im liturgiję słowiań-
ską, lecz za pom.ocą nowych liter (głagolickich) wprowadzić ob-
rządek kościoła Zachodniego.^-;
Przypadkowe odkrycie w bibliotece hrabiego Cloz'a w Try-
A,iir't^. rękopismu głagolskiego w r. i>^3o, usunHo wszelką wąt-
' '■ i Porównanie tego abecai.Ua z kodeksami hrabiego CioUa i Watykańskim
podał Kopitar w dziele Glagolita Clozianus, o którem wnet powiemy. Faksymile
tegoż Abecenarium znajdujemy w dziele Martinowa. Les manuscrits Slaves de la
bibliotheque imperiale de Paris. 1858.
'•-) Geschichte der Slavischen Sprache und Literatur nach alicn Mundarten
r. 1826 s, 239 — 241. Powstając przeciw hipotezie Szafarzyka współczesny mu pi-
sarz moskiewski Jurij AVentiin, zawołał: „kłamstwo! Na soborze saloaskim r. 1060
duchowieństwo łacińskie nietylko nie tolerowało alfabetu głagolickiego, lecz owszem
rzuciło nań anatemę"' A dalej wykazuj.-ic niedorzeczność wywodów Szafarzyka, nie-
potrzebne insynuacyje, płonne domysły, Wenelin dodał, że we wszystkich „niezbitych"
dowodach Szafarzyka „iiŁtTj iie To.ibKo ecTecTBennocTn, 110 11 aapauoro CMUCia"
(nie ma nietylko naturalności lecz i zdrowego rozsądku). Przy tem Wenelin do-
dawszy i Dobcowskicmu za mnich.i arbejskiego (z Raby), stanowczo twierdził, że
głagolica starszą jest od kirylicy, IIcTopiiKO-KpilTli4eciciJl U3UCKaili)l, r. 1841 tom
U s. 177.
12*
— i8o —
pliwość względem starożytności glagolicy. Dobrowski już nie
żył, a Kopitar, zbadawszy znak ziony poninik, w) dal go pcd
tytułem Glagolita Clozianus w r. 1836. — Bystry umysł badacza
oceni! od razu znaczenie i doniosłość odkrytego rękopismu, oświe-
cił go swemi uwagami i tern starożytność pisma głagolickiego
zapewnił.^"') Odtąd niepodobna już było czemkolwiek zbywać
■ kwestyje o pocliodzeniu glagolicy. Dwa typy pisma słowiań-
skiego widocznie świadczyły o ich starożytności. Wypadało wy-
rzec: które z nicłi starsze i które pierwotnie użyte zostało przez
śś. Cyryla i Metodego do spisania ksiąg ducTiownycVi słowiań-
skicłi? Niepewność ogarnęła badaczy. Zgodnie z Kopitarem Mi-
chał Wiszniewski wyrzekł, iż pismo głagolskie, czyli bu kwa,
dawniejsza jest od kirylicy^^). Podobne zdanie oświadczył Wenelin,
a serbski uczony Drogosawlewicz^*'') starał się udowodnić, że gła-
golica starszą jest od ś. Hieronima. Znaleźli sie i przeciwnicy
Kopitara, nieprze. tający twierdzić o starszeństwie kirylicy od gła-
golicy,^") ale w najkrytyczniejszem położeniu znalazł się Szafarzyk.
Niezadługo przedtem (w r. 1826) rzucił on podejrzenie na sobór
saloński r. 1060, jakoby w skutek życzenia tego soboru wymy-
ślono pismo głagolickie i zwalił na jakiegoś Dalmatyńca winę a te-
raz, w obec świetnych dowodów Kopitara o starożytności głago-
łicy, przekonał się o złudzeniu, które go na drogę błędnych do-
mysłów popchnęło. Wypadało przyznać się do omyłki, lecz i tu
Szafarzyk wahał się. Tymczasem podróże po Turcyi, odbyte przez
■*^) Glagolita Clozianus, id est codicls glagolitici inter suos facile antiquissi-
mi, olim, dum integer erat Veglae in thesauro Frangepaniano, habiti pro s. Hieio-
uymi bibliis Croaticis, supparisque adminimum Cyrilliano Obtrom'ri Novograden^i>,
leipsanon foliorum XI[ etc. eddidit Bartholomeus Copitar. Yindobonae 1836 in fol.
^*) Historya literatury polskiej. Kraków, 1840. tom I s. 167 — 172.
^''j Identyiikując nazwy glagolicy z nazwą pisma gotskiego, Wenelin zacie-
mnił sprawę starszeństwa glagolicy od kirylicy. IIcTopin{0-KluiTii»JecKifl ]i3biCKailia.
Tom II s. i8a — 204. nocTaiiaif^ C.iaBciiCKH ciona luii niicMeiiocTb, KaKBa e n
KaKua Tpe6a, na. e y Ccp6cK0MX iiatiKy, oxh A.TaMa /J,paj'ocaR.tł.RiiTa. Y lJeorpa,xy
1840, in 12-0 str. 140. Bodianski. O lipeMcnii npo]icxoaaciiia cvian/iiicKiiXl. nucij-
MeiiT. s. 296.
*^j Maciejowski Waclnw, podobnie jak Szafarzyk, glagolicę uważał za wy-
nalazek XI w. — Pamiętniki, r, 1839, tom I s. 75, tom II s. u.
— l8i —
profesora Gryg-orowicza w r. 1844 — 5*') i archimandrytę Porfirego
Uspieńskiego w r, 1845 — 6, tudzież zebrane przez nich pomniki
głagolickie, wybornie stwierdzały zdanie Kopitara.
Gryg-orowirz, niezwaźając na sprzeczne z nim zdania rosyj-
skich slawistów,*^) już w r. 18,51 wyrzekł, iż z dwóch alfabetów
słowiańskich, jeden musiał zjawić sie wcześniej niż w IX w. a ta-
kim alfabetem jest głagolica, która być może początkiem swym
sięga w bardzo odległe wieki.***) Zdanie swe Grygorowicz po-
powtórzył i w późniejsze lata.'^*')
Pod ciężarem nowoodkrytych przez Grygorowicza i Uspień-
skiego pomników głagolicy, Szafarzyk ujrzał się zniewolonym
dawniejsze swe przekonania zmienić nieco na korzyść głagolicy.
Dopuszczając możność zjawienia się jej w tym czasie, kiedy wy-
gnani z Morawii uczniowie Metodego, do Bółgaryi przybyli, Sza-
farzyk mniemał, że jeden z nich, najpewniej ś, Klemens, biskup
Wielicy (887 — 916), jak wzmiankują legendy, wynalazł inne od
kirylicy pismo, mianowicie głagolicę.-^^) Popierając zdanie swe
i
*') OwpK^ nyieiuecTBia no EsponeilcKoii Typaiii. Kazań 1848 in 8, stro-
nica 214. — Na jednym egzemplarzu, tego wielce ciekawego dzieta, ofiarowanego
autorowi niniejszej pracy w r. 1862, Wiktor Grygorowicz podówczas profesor uni-
wersytetu kazańskiego, napisał na okładce, po polsku, objaśnienie trudnych okoli-
czności, w jakich sie on podczas wydania swej pracy znajdywał.
^*) Najprzód Preisa, prof. uniwersytetu petersburgskiego, potem Izmaela Srez-
niewskiego, który zająwszy w Petersburgu katedrę po zmarłym Preisie, odrzucał
domysły Grygorowicza o głagolicy, Jagicz. Kitpiu.ni li Meoojiii. 1888 s, 53.
^^) Rozważając rękopismy greckie i cyrylskie Grygorowicz znalazł w nich
wtręty i przypiski głagolickie, poświadczające, że w wielkiej części Słowiańszczyzny
głagolica używała się jako zwyczajne pismo. A dalej rzekł : BOOoiue fl3ŁiKi> r.iaro-
.lUTU jpeBntiimiii. Cb. liiipiu.n. iiauie.n. r.iaro.iiiTy, a Mooo.uii (bmŁctI; ci. Kii-
piu-iOMij) noc.rfe oópaTii.ri) ee 11 rpciocKiii a.i<i>aBiiTii b7> jpyryio c.iaBaiiCKyio aa-
yKy (KiipiMimy). O siiaMeniii I^epKOBiio-CiaBaiiCKaro JlabiKa. I85I. s, 57—67,
^^) W artykule „O .ipoBiieii niiCLMeiiiiocTil Cjiauain." Grygorowicz z ogro-
nym zapasem erudycyi zbijając swych przeciwników, dowodzi, źe ś. Cyryl używał
do pisania głagolicy, która mógł znaleźć i w Chersonesie Tauryckiem, jak wzmian-
kuje pannoński żywot Cyryla. CTUTbii Kacaiomiaca ,ipoBiiaro c.iaitaiir-Karo jr.ii.iha
Kazań, 1852, str, 69,
'^^] Prvovek hlaholskeho pisemaictvi. Cas. C. M. 1852. powtór-sone w III
-— l»2 —
nowym opracowaniem kwestyi o głagoHcy i będąc już mocno
zachwiany w dawniejszem przekonaniu, Szafarzyk w r. 1853 wy-
rzekł, iż domniemanie o pochodzeniu pisma słowiańskiego jest
jeszcze w zawieszeniu i oczekuje w przyszłości dopiero sprawie-
dliwego rozpoznania/'^-) Gdy jednak w r. 1855 doktor Hofler
w Pradze znalazł, wklejone w okładzce bardzo ozdobnego ręko-
pismu łacińskiego z w. XI, dwie pargaminowe karty głagolickie,"'^^)
Szafarzyk przekonał się nareszcie, iż wszelkie jego usiłowania do
podtrzymania starszeństwa kirylicy w niwecz się obracają. — Zba-
dawszy z całą usilnością nowoodkryte karty, zastanawiając się
nad kształtem liter, pisownią, punktuacyą i atramentem, Szafarzyk
wyrzekł, iż rękopism ten musi sięgać przynajmniej pierwszej po-
łowy X w., że zwroty mowy w nim są słowiańsko - morawskie
i że zatem powstał w tej miejscowości, w której ś. Metody nau-
czał. — Takim sposobem, po trzydziestoletniem prawie obstawa-
niu za kirylicą, Szafarzyk w r. 1858 znalazł się w konieczności
zgodzić się z przeciwnikami swymi i przyznyć starszeiistwo gła-
golicy.'"'*)
Wygłoszenie zdania takiej naukowej powagi, jaką się szczy-
ci! w owym czasie Szafarzyk, wywołało żywe zainteresowanie
się badaczy rzeczy słowiańskich. I gdy jedni, trzymając się
uporczywie dawniejszych poglądów, obstawali za starszeństwem
kirylicy,'^'') inni w myśl Szafarzyka, rozwijali wypowiedziane
tomie dziel Szafarzyka, wyd. 1865 str. 211 i następne, Względem wynalezienia przez
ś. Klemensa innego pisma, niż te jakie ś. Cyryl wymyślił, patrz wyżej cytatę 34.
'■'"j Pamatky hlaholskeho pi.semnictvi. 1853 s. VI punkt 8, — tudzież str.
xLvr.
'^^) Fakssmile łych kart ogłoszone zostały w Abliandlung der K. Bóhmi-
schen Gesellschaft der Wissenscliaft tom X. Praga 1857. Jest to dziesięć krótkich
hymnów, czyli Swetiln z objaśnieniami Szafarzyka. Osobna odbitka z tego wy-
dania, pod tytułem: Glagolische Fragmente herausgegeben von Hofler und P. J. Sa-
farik. Praga 1857 in 4° str. 6r. V tablic.
5^) Ueber den Ursprung und die Heimath des Glagolitismus 1858. — O po-
szukiwaniach szafarzyka ogłosił Ginzel, w dodatku do Geschiclite der Slavenapostel.
1 86 1 str. 107 — 1 7.0, — Porów. Jagicz. BonpocL O Kiipiu.Tt 11 MeooAiH. s. 5g.
•'''') Izbera. Kiryl i Method nepsali nigdy hlaholski neż kirylski r. 1858 —
- i83 -
przez niego zdanie.'*'"; Ruch literacki najbardziej wzmói^ł się
w IMoskwie. Tam Bodjański, pogrążony całkiem w badania sta-
rożytnych pomników podobnie jak Grygorowicz w Kazaniu, już
w 1855 r. wypowiedział swe przekonanie, że chociaż nie może
jeszcze zgodzić się na starszeństAvo głagolicy, lecz opierając się
na najnowsze dane, chętnie udziela jej miejsce w jednym z kiry-
licą wieku, lub wnet później.'^") Chomiakow dowodził, że głago-
lica jest starożytnym pomnikiem wznowienia rzez (p'Ł3Tj) mni-
cha Chrabra, i że szerzyła się na Zachodzie, a kirylica na Wscho-
dzie,^^) Pogodin (-J- 1876) skłaniał się do przyjęcia zdania Sza-
farzykowego o starożytności głagolicy „którą znał już ś. Cy-
ryl."'^'-') — Słowem ruch w opracowaniu podjęty kwestyi szerzył
się T)o całej Słowian szczyznie, liczba dzieł powiększyła się do ta-
kiego stopnia, że z nich osobna literatura powstała. Zwróćmy
nwagę na ważniejsze prace.
Słynny profesor uniwersytetu zagrzebskiego kanonik Raczki,
wydawca znakomitego kodeksu watykańskiego, głagolicą pisa-s
nego w początkach krzewienia chrześciaństwa u Słowian, zba-
dawszy cechy lingwistyczne w-zmiankowanego kodeksu, przyszedł
do przekonania o głębokiej starożytności głagolicy. Według nie-
go, największy rozkwit piśmienictwa w Bółgaryi przypada na
czasy cara Symeona (r. 893 — 927). Najstarsze pomniki pisane
są głagolicą okrągłą, potem grecko-słowiańskiem pismem. Z po-
czątku głagolicą i kirylica walczą o pierwszeństwo, ale później,
jak wskazują palimpsety, powierzch głagolicy pisane kirylica.
Kil. f^
W Moskwie Wiktorów i Hilferding mocno obstawali za starszeństwem kirylicy. Po-
godin. CóopiiliKT} r865. s. 172 — 192. Szczególnie przeciw Szafarzykowi powstawał Hil-
ferding.
**) Hanusz. Swaty Kiryl nepsal kyrylsky neż hlaholsky. 1857. Odbitka
z Pojednani Kral. Cesk. spolecnosti nauk. Później. Das Schriftwesen und Schrit-
thum der bóhmisch-slavischen \ ólkerstamme. Praga 1867.
tS') Bodjaiiskij. O BpeMCHii npo«cxoH.-jeHia C.iaBaHCKiix'b nucŁMeiit, str,
17-8.
»•) PyccKaa Bectja r. 1859, t. V, s. 1—12.
^^) Knpu.uo-Meo(u. CoopiiuKi,, 1865, s. 126.
— i84 —
a pod koniec XII w. głagolica w Bółgaryi znikła/^) Miklosicz,
oświadczywszy się od dawna za starszeństwem głagolicy,*^) zau-
ważył, że różnicę pisma głagolickiego od cyrylickiego stanowią,
nie tylko formy pisma, lecz i sam język pomników i że najdaw-
niejsze pomniki głagolickie pisane były w mowie słoweńskiej."-)
Nowsi badacze Tajlor i Geitler, porównywając najstarsze litery
głagolickie z literami innycłi alfabetów, wypowiedzieli różne zda-
nia. Pierwszy z nicłi twierdził, że najstarsze litery głagolickie
są, jednakowe z greckiemi minuskulnemi literami,""') Geitler w al-
fabecie głagolickim upatruje wpływ nie tylko greckicli uncial-
nych i rzymskicli liter, lecz nawet i albańskiego alfabetu. We-
dług jego hypotezy, u Słowian w Bółgaryi i na południe od niej
używano greckiego uncialnego pisma, a u Słowian w Macedonii
są.siednicli albańskich liter, z czego powstał zarodek głagolicy."^)
Zbijając zwycięzko hypotezę Geitlera profesor Jagicz powiada,
60^ Priekonania swe Raczki wypowiedział najprzód w dziele: Pismo slovjen-
sko, 1861, później w dziele: Assemanov iii Yatikanski Evangelistar, 1865, s. CXIX.
Później w czasopiśmie „Rad jugoslavenskie Akademije", tom II, 36. Riedko slo-
vensko pismo u vatikanskom rukopisu.
«') Artykuł „Glagolitisch", w Encyklopedyi Ersch. Grubera, 1859, s. 403 do
422. Patrz Jagicz, BonpocŁ o Klip. u Meo., s. 52.
'^^) Die pannonischen Denkmaler zerfallen nach dem Alphabete in dem sie
geschrieben sind, in glagolitische und in Cyrillische, ein Unterschied der nicht nur
die Schrift, sondern auch das Alter trift, indem einige der glagolitischen Quellen zu
den alleraltesten Denkmalern der Altslovenischen, ja der Slavischen Sprache iiber-
haupt gehoren. Miklosich. Altslovenischen Formenlehre in Paradigmen, 1874. Ein-
leitung, s. XIII.
8') Najpierw w Archiv fiir Slavische Philologie, V, s. 191, powtórnie w dziele
jego: The Alphabet an account of the Origin and Development of Lettres, by Isaac
Taylor. Vol, II, 195 — 207. Jagicz w sprawozdaniu, wzmiankowanem w następnym
przypisku s. 185.
^'') W recenzyi licznych prac archimandryty Amfilochia i Wsiewoloda Miil-
lera. Ki) Bonpocy o daBAHCKofi aafiyid;, w Żurnale Minis. Ośw. 1884, profes. Ja-
gicz bierze pod rozwagę prace Leopolda Geitlera. Die Albanesischen und Slavi-
schen Schriften, mit 25 phototypischen Tafeln. Wien,' 1883. Nie ograniczając się
krytyką hypotezy Geitlera, posuniętą aż do szczegółowego rozpatrzenia liter głago-
lickich, każdej z osobna, Jagicz wypowiada stanowczo swe zdanie, przez co recen-
zya ta nabiera znaczenia liadania wielce pouczającego. Praca Jagicza, jako osobny
dodatek umieszczona w Sborniku Akademii Nauk Petersburg., wydziału języka i lite-
ratury rosyjs. Tom 33, r. 1884. Orueib o npiicy;K,i:eHiii .loMOuocoBCKoii itpeMiii.
- i85 -
źe wtedy, kiedy się u Słowian wytwarzało pismo, alfabet albań-
ski nie istniał jeszcze. Na półwyspie Bałkańskim Słowianie, pod
wływem cywilizacyi byzantyńskiej i kultury greckiej, używali
greckiego pisma uncialnego i minuskulnego (kursywy), jak po-
wiada Chrabr „bez ustrojenia". Konstanty nietylko uporządko-
wał pismo, lecz był reformatorem pisma greckiego na korzyść
słowiańskiego. Rozbiór krytyczny starożytnycli pomników i pa-
leograficzny cliarakter obu alfabetów wskazuje, że kwestya star-
szeństwa jednego z tych alfabetów najłatwiej sie rozstrzyga na
korzyść glagolicy."'^) Car bółgarski Symeon i jego przyboczni,
poczuwając jaką przeszkodę stawiała im głagolica do zbliżenia
się z cywilizacyą byzantyńską, starali się, zamiast alfabetu gła-
golickiego, który się równał pismu greckiemu minuskulnemu,
wprowadzić cliarakter odpowiedni greckiemu uncialnemu (lite-
rackiemu) pismu. To właśnie stanowi kirylicę. Przewaga jej stała
się nie w skutek tego, aby alfabet cyrylski wytworzył się drogą
łiistorycznego rozwoju, lecz z powodu umienia zastosować ją do
pisma greckiego. Ostatecznie zaś zwycięztwo kirylicy zapewniło
przyjęcie cłirześciaństwa przez Słowian ruskicłi.^*')
Powaga tylu znakomitych badaczy zapewnia głagolicy zna-
czenie pierwotnego pisma Słowian, ale nie usuwa ostatecznie
powątpiewań o jej pochodzeniu.*^') Kwestya ta bezwątpienia
będzie kiedyś rozstrzygnioną, a tymczasem zostajemy w upewnie-
niu, że apostołowie nasi Cyryl i Metody używali pisma głago-
*') Jagicz, jak wyżej str. i86 — i8S.
^^) Załączone przy pracy prof. Jagicza tablice pisma starożytnego, naocznie
zdają sie przekonywać, jak najdawniejsze z IX i X w, litery głagolickie i cyry-
Hckie zbliżają sie do współczesnych liter greckich minuskulnych i uncialnych, oprócz
głosek nosowych, których u Greków nie było, Zkądże się wzięły w alfabecie sło-
wiańskim? Jagicz nie objaśnił tego!
®^) Oprócz Geitlera i innych badaczy sprzecznego zdania z Taylorem i Ja-
giczem, odrzucającymi wpływ albańskiego i innych, oprócz greckiego, alfabetów,
nowszy pisarz M, Filipow mniema, że głagolica wynaleziona przez Słowian dal-
mackich wcześnićj, niż się zjawiła kirylica, i prawdopodobnie powstała pod napły-
wem rozmaitych żywiołów, częścią w przedchrześciańskie czasy, częścią od Greków,
Rzymian, a być może i narodów wschodnich. XopnaTl.i if 6opi>6a IIX'I> ri. Aufi-
piefl. PetrohraJ. i!i<) >, s. u 2.
— i8ó —
lickiego i że takowe szerzyło się w IX i X w. nie tylko u Sło-
wian południowycli, w Pannonii, Morawii, Slo\vaczyźnie i Cze-
cłiacli, lecz także i w południowej części Polski, Clirobacyą zwa-
nej. Zrozumimy to łatwo, porównywając wypadki liistoryczne.
I tak, Iciedy w IX w. apostołowie nasi krzewili clirześciaństwo
nad Dunajem, Słowiańszczyzna lecliicka aż do Łaby swobodną,
jeszcze była od władzy niemieckiej i wpływu kościoła łacińskiego.
Książęta Obodrytów, Lutyków, Serbów nadłabskich, uczęszcza-
jąc na dwory cesarskie, być może znajomili się z łaciną, ale nad
Wartą i dolną Wisłą nic jeszcze ani o cywilizacyi zacliodniej,
ani o piśmie głosowem nie słyszano. A gdy w skutek urągania
cłirześciaństwu księcia wiślickiego poganina, władztwo jego pod-
padło pod panowanie Morawianów (około r. 880), używane w Mo-
ra wii pismo liturgiczne, słowiańskie, nie spotykając przeszkody
ze strony pisma łacińskiego, sw-obodnie szerzyć się mogło, jeśli
nie w całej Polsce, to przynajmniej w południowej jej części,
dokąd nauka apostołów słowiańskich sięgała. Będąc poganami
przodkowie nasi mogli nie znać pisma, stawszy się clirześcianami
obejść się bez niego nie mogli. A ponieważ w metropolii sło-
wiańskiej Welegradzie używano głagolicy, oczywiście więc, iż
misyonarze tej metropolii musieli używać nie innego pisma, jak
tylko głagolickiego w IX wieku, aż nim łacina wzięła w służbie
bożej przewagę w X może nawet w XI wieku. *'^) Niezrozumiałą,
ludowi łacinę znali wszakże tylko księża, którzy dla oświecenia
®*) Najdawniejszy pomnik języka polskiego, tak zwany „Psałterz Małgo-
rzaty", przepisany prawdopodobnie przez Niemca, literami łacińskiemi ze starszego
rękopismu, zawiera (w drugiej, starszej części) ślady pisma głagolickiego, dla ozna-
czenia dźwięków nosowych. Zkąd to pochodzi? Wydawca Psałterza tego, senator
K. Małkowski mniema, że to sie da wyrozumieć, kiedy przypuścimy, źe Psałterz
wprzód był tłómaczony nim poznano pisma cerkiewne nietylko kirylicę, lecz i gła-
golicę. (Przegląd najdawniejszych pomników języka polskiego, r. i8/2, s, 29, 44).
Mnie się zdaje, że kwestyę tę chyba paleografia ostatecznie rozstrzygnąć zdoła, ale
zjawienie się śladów głagolicy w pomniku polskim przypomina to, co Wiktor Gry-
gorowicz znalazł (w r. 1845) na niektórych pomnikach słowiańskich w Bółgaryi,
mianowicie wtręty i dopiski glagolickie, co właśnie dowodzi powszechna niegdyś
znajomość ostatniego pisma. Wyżej cyt, 49.
- 18; -
ludu musieli Używać języka miejscowego i długi czas pisać alfa-
betem słowiańskim, ale którym mianowicie? Według niewielkiej
ilości starożytnych pomników zdawałoby się, że już od czasów
Bolesława Cłirobrego w Polsce szerzyła się kiry lica, ^*) z któr^
Polacy łatwo zapoznać się mogli podczas wypraw Bolesława Chro-
brego na Ruś i do Kijowa, gdzie wówczas kirylica z Bółgaryi
szerzyła się i długo, jak wiadomo, walczyła ze starszą głagolicą.''"^)
Czy nie było coś podobnego i w Polsce? Twierdzić o tern nie
możemy, ale wypada zwrócić uwagę na Czechy, z których pier-
wotnie wiara i oświata do Polski płynęły. Wszak wiadomo, z jaką
gorliwością opat klasztoru Sazawskiego Prokop i następca jego
Wit szerzyli w XI w. nabożeństwo słowiańskie w Czechach. Be-
nedyktyni wzmiankowanego klasztoru zbierali i przepisywali rę-
kopismy głagolickie, do użytku w nabożeństwie słowiańskiera.
Siady tego przechow^ały się w znalezionych przez Hoflera w Pra-
dze (r. 1855) ułamkach głagolickich z X w.'^^) Stosunki polity-
czne i religijne Polski z Czechami w XI w. były nadzwyczaj
ożywione. Morawija lat dwadzieścia z górą, a Słowaczyzna dłu-
żej do Polski należały.'-) Czy podobno dopuścić, aby Polacy
^®) Xa dowód tego badacze przytaczają: pieniądz Bolesława Chrobrego z na-
pisem cyrylickim, i kronikę Jarosława kanonika katedry płockiej obrządku łaciń-
skiego, pisaną przez niego kirylica w r. 1219. Xa te kronikę powoływał sie nie-
gdyś Chrystyan biskup pruski, a dziś w archiwum królewieckiem wyśledzono ją.
Były jeszcze starsze książki polskie kreślone' temże pismem, a przez Niesieckiego
i innych wiarogodnych świadków wspomniane. Używano więc niegdyś w Polsce
powszechnie kirylicy, a spisane przez Metodego i następców jego księgi cerkiewne
były wzorem, według którego tak my, jak i inni Słowianie pierwszy piśmienny nasz
język urabiali, nim takowy około wieku XIV uległ przeważnie wpływowi czeszczy-
zny. Bielowski, we wstępie do drugiego wydania Słownika Lindego, r. 1854, str. II.
"♦>) Pop Upir Lichy, przepisując dla księcia Włodzimirza Jarosławowicza
w r. 1047 księgi proroków pismem grecko-słowiańskiem, wyraził się: napis a i 2
kfirłlowice, czem dał do pojęcia, że przepisywał z manuskryptu innym charakte-
rem pisanego, mianowicie głagolicą, którą on nazwał pismem kirylowem. Hanusz
Ign. Der bulgarische Monch Chrabr, w Archiv. f. Kunde Oesterr.-Geschichts-Quel-
len, 1860, tom XXIir. s. 45. Szafarzyk. Pohled na prvovek hlahdskeho pisemnictvi.
Dzieła. I FI. 211.
'') Wyżej, cyt. 53.
"2) Dzieła i^.^o lom II, s. 96, lu5.
nie korzystali z pisma głagolickiego, przynajmniej w dyecezyach
Krakowskiej i Wrocławskiej, choć w części, obok pisma kiry-
lickiego? Ślady glagoHcy w Psałterzu Małgorzaty, tudzież utrzy-
mywanie sie w pamięci Polaków nazwy pisma „hłaholskiego",''")
chociaż nie rozstrzygają kwestyi, o której mówimy, ale podaja
powód do mniemania, że i u nas podobnie jak na Rusi ki-
rylica, jako doskonalsze pismo, wzięła przewagę nad głagolica
W XI wieku /^}
4. O języku ksiąg liturgicznych słowiańskich.
Jeszcze przed rozpcczęciem apostolstwa w Morawi (r. 863),
bracia Ivonstanty i Metody, jak wzmiankowaliśmy wyżej, praco-
w^ali nad przekładem z języka greckiego na słowiański ksiąg
liturgicznych. Później, po czterech i pół latach pobytu w Mo-
rawii, bracia apostołowie zanieśli do Rzymu przetłómaczone przez
nich księgi, które przez stolicę apostolską aprobowane zostały.'"'^)
A że w owym czasie mowa słowiańska rozpadała się już na kilka
osobnycli narzeczy, zachodzi zatem pytanie: w jakiem mianowi-
cie narzeczu apostołowie nasi dokonali przekładu ksiąg litur-
gicznych?
Kwesty a ta, zajmując około stu lat umysł celniejszych ba-
daczy, nie uzyskała dotąd należytego rozwiązania. Postaramy
się przynajmniej objaśnić przebieg usiłowań w tym celu.
W pierwszej połowie bieżącego wieku, w obec powsze-
chnego przekonania o starszeństwie Icirylicy od głagolicy, księgi
duchowne, kirylicą pisane, uważano jako główne źródło do po-
znania pisma i mowy pierwotnych nauczycieli Słowian. A po-
'•'') Wyżej, cyt. 26.
"') Z pisarzy ojczystych za starszeństwem głagolicy w Polsce oświadczyli
się: Bartoszewicz Julian w Historyi pierwotnej Polski, r. 1865, wyd. 1878, I, s, 94, 95
i w Historyi literatury polskiej, r. 1877, I, 24; Leonard Rettel w dziele SS. Cyryl
i Metody, r. 1871; Konstanty Małkowski w „Przeglądzie pomników języka polskie-
go" r. 1872; Tadeusz Gromnicki w „Rozprawach Akad. Umiej.", 1879, tom XI;
ks. T. Dąbrowski, w broszurze: Języki liturgiczne słowiański, rumuński i ormiański
w obrębie monar. austryac. Stanisławów, r. 1 882. Pawiński. Serbia, r. 1874. s. 106.
'5) Wyżej § 38, str. 83.
— t89 —
niewaź księgi le doszły do nas nie w or} g-Inalach, lecz w pó-
źniejszych, pod -wpływem czasu i miejscowości, mocno zmienio-
nych redakcyach, zostawało więc dla domysłów i przypuszc^e^
obszerne pole.
Znakomici badacze rzeczy słowiańskich: Józef Dobrowski,
Szlecer, Wostokow, Kałajdowicz i inni, zważając na wielki roz-
wój literatury bólgarskiej za cara Symeona (r. 890—92 7), "**) oraz
przyjmując na uwagę język najstarszych ksiąg kirylicą pisanych,
mniemali, że do przekładu ksiąg liturgiczn^-ch Konstanty i Me-
tody używali narzecza bółgarsko-słowiańskiego, które im, jako
urodzonym "w Macedonii, dokładnie było znajome. Podzielając
podobne przekonanie, Szafarzyk objaśnił swe myśli w następny
sposób. W IMorawii i Słowaczyznie panowało w IX w. narze-
rze, do teraźniejszego zbliżone, a od cyrylskiego wcale różne.
>\Iogli jednak apostołowie słowiańscy i pomocnicy ich, z ksiąg,
w narzeczu bólgarskiem pisanych, odprawiać służbę bożą, mogli
z uczniami swymi przedłużać tlómaczenie ksiąg greckich na miej-
scowe narzecza, bo różnica Slowiańszcz)^zny morawskiej od me-
zyjskiej (bółgarskiej; nie była tak wybitną, jak teraz. W zadu-
najskiej Morawii, raczej Pannonii, Konstanty i Metody nie mie-
szkali i nad przekładem ksiąg tam nie pracowali. W tej części
Morawii bytujący Słowianie jednego z Morawianami i Słowakami
pochodzenia, jednakowej z nimi używali mowy. Dalej na zachód
panowało narzecze chorutańskle, które, jak widać z ułamków
'*^) Mnóstwo pisarzy słowiańskich, którzy wnet po śmierci .Metodego, po czę-
ści przed upadkiem rzeszy morawskiej (qo'>), po części później, zwłaszcza w X
i XI w. zjawili sią w Ból_;aryi, są dowodem, że piśmienictwo słowiańskie w tvm
kraju o wiele wcześniej, niż po upadku Morawii poczęło się. Uczony car bólgar-
ski Symeon sam księgi greckie na język słowiański tlómaczył, za co go współcze-
śni zwali knigolubcem izwykszim czesti wsja k n i g i. (Kałajdowicz,
loailT. 3K3. u0.ir. 15). Biskup Welicy ś. Klemens, po powrocie z Morawii do Ma-
cedonii, wiele ksiąg napis.!, r. 885—9:6. (Legenda Ochridica, c. 8, 14,- Legenda
Bulgarica c. 22; Grygorowicz, O-it-pKl) nyicmeCTBia no Typuiii, ątr, 122). Toż
.-amo czynili: ekzarch I ólgarski Jan (890 — 916), biskup Konstanty (90C), mnich
Orzegorz, mnich TcOi^ i r\l:Mv,. '' r\ Ls (907) i i T .lajdowicz, jak Avyżej,
M. 15. 99.
— igo —
freizingeńskich,'''') już około r. 950 i wcześniej z układu swego
podobne było do teraźniejszego i do mowy illyryjskiej należy.
Przeciwnie od Pestu i góry Matry na południe i wschód, na ca-
łem porzeczu Cisy panowało wtedy narzecze bółgarsko-słowiań-
skie, które w przekładach pisma ś. znajdujemy.'^)
Tymczasem Kopitar, odkrywszy jeden z najstarszycli pom-
ników słowiańskicli głagolica pisanycli i to w narzeczu choru-
tańskiem (sloweńsl<iem), twierdził, że do przekładu ksiąg rełigij-
nycli apostołowie słowiańscy używali mowy Słoweńców, którzy
przed najazdem Węgrów (r. 9o6\ szerzyli swe posady aż do Du-
naju.'^") Hypoteza ta znalazła poparcie ze strony Miklosicza,
który, opierając się na filologicznych! cecłiacłi pomników słowiań-
skicli, przyszedł do przekonania, iż większość z nich należy do
narzecza słoweńskiego, wcale różnego od teraźniejszego moraw-
skiego. W skutek tego Miklosicz twierdził, że w starożytności
Słoweńcy po obu brzegach Dunaju mieszkali.^") Podzielając po-
dobne przekonanie, Dummler jął się dowodzić, że teraźniejsze za-
ludnienie Morawii powstało dopiero po upadku rzeszy moraw-
"') Wydal je najprzód Keppen: Coopaiiie c.iaBfliiCKiixi. iiaMflTiiiiKOin.. Pe-
tersburg, 1827, z facsimile i komentarzem Wostokowa; potem Kopitar w Glagolita
Clozianus, r. 1836, i K. Małkowski w Przeglądzie najdawniejszych pomników ję-
zyka polskiego, r. 1872, s. 81.
"*) Tak pisał Szafarzyk w Starożytn. Słowiańskich, i; 41, s. 504—506, kiedy
jeszcze nie przypuszczano nawet, aby pomniki glagolickie mogły być slarszemi od
cy tylicki eh.
'^) Zdanie swe Kopitar wypowiedział najprzód w Glagolita Clozianus, r. 1836,
pag. IX, XXXIIT, seqq., potem w Ursprung der slavisch. Liturgie in Pannonien,
w Chmel'a Oesterreichischer Geschichtsforscher, I, 3, p. 508; w Hesychii glosso-
graphi epilogistis Russus, p, 48, tudzież w recenzyi Bobrowskiego Instituiiones lin-
guae slavicae. Wiener Jahrbuch, XVir, s. 69, nakoniec w Prolegomena hislorica
do ewangelii rejmskiej. Porów. Diimler, Excurs iiber die Nationalitat der alten
Mabrer, w Archiv fiir Oesterreichische Geschichts-Quellen, 1854, tom XIir, p. 169.
80) Ich bin namlich jetzt der Ansicht, das slovenische Yolkerstamm nicht
nur auf dem rechten, sondern auch auf dem linken Ufer der Donau wohnte, freilieh
ohne iiber den Umfang seiner Wohnsitze im Norden der Donau auch nur eine Ver-
mutung aussprechen zu konnen. Altslowenische Formenlehre in Paradigmen, 1874.
Einleitung, s. III — IV, a dalćj porównać to, co powiedziano wyżej, w przypi-
5ku 62,
i
— 191 —
skic^ r. 7-0\ aTclawniej po obu brzegach Dunaju panowało ple-
mię słoweńskie, w narzeczu którego spisane zostały najdawniejsze
księgi religijne Słowian.^') Tym sposobem zjawiła się, niespo-
dziewanie, hypoteza o pannoniźmie ksiąg słowiańskich.
Nowsze odkrycia zabytków piśmiennictwa słowiańskiego
wywołały inne poglądy. Gdy bowiem przekonano się że najda-
wniejsze pomniki głagolickie: fragmenty prażskie i kijowskie^-)
noszą ślady narzecza grupy czecho - morawo-słowackiej^^), hypo-
teza o pannoniźmie ksiąg słowiańskich upadła. Natomiast ba-
dania pomników pisma słowiańskiego w ciągu kilkunastu lat
ostatnich, jeśli i nierozstrzygnęły dotąd kwestyi o której mówimy,
to przynajmniej dają możność przypuszczenia, że pierwotne księgi
religijne Słowian napisane były w języku, który w IX i X w.,
szeroko rozlegał się nad dolnym Dunajem, a teraz już nie istnieje.
W tym to staro2:ytnym języku napisane przez naszych aposto-
łów i uczniów ich księgi duchowne łatwo mogły zrozumiane być
jak nad dolnym, tak i nad środkowym Dunajem. Przepisując
księgi te, pisarze słowiańscy w Morawii i innych krajach sło-
wiańskich pozwalali sobie robić zmiany fonetyczne i gramatyczne,
wprowadzając nowe formy językowe i zamieniając litery orygi-
nałów innemi literami, aby się przybliżyć do narzecza tej miej-
scowości, w której przepisywano księgi. ^"') Z tego powodu po-
*') Diimmler w Archiv, jak wzmiankowano w przypisku 79, s. 169— 178,
w innem zaś miejscu powiada: es haben damals diesseits wie jenseits der Donau die
Altslowenische Sprache geherrscht und sei von den Mahren nicht minder ais von
den griechischen Slaven geredet worden. — Geschichte der Ostfrankischen Reichs,
1877, tom II, s. 1 85.
*^) O fragmentach praAskich wyżej w przypisku 55. O fragmentach kiiow-
ikich „Missurum liber glagoliticus", z X w., w dziele J. Srezniewskiego: CBtjctuiH
Ma40ii3BtcTiiijX'L H HeiiSBtcTHHNi naMaTmiKaX'Ł, tom II. N. LXXVII; później
Jagicza: Specimina Linguae Pa)aeoslovenicae. Oopasuu fl3UKa uepKOBHGC.iaBanCKaro
O jpeBiitłiiiiHMTj uaMaTiuiKaMi. r.iaro.uiHccKott 11 Kiipiu-ioBCKoft niicbMeiiHOCTii.
882. Szczegóły niżej,
**) Srezniewski. rcz; atr/.ywszy w r. 1876 fragmenty kijovskie, zauważał, że
aroslowiański jeżyk tych fragmentów, obok ścisłego zachowywania używania dźwc-
ów nosowych i prawidłowego odróżnienia twardych i miękich wyrazów, przedstawia
regularne używanie staruż)tDych form, chociaż z niektóremi osobliwościami, charak-
— ł02 -—
wstały rozmaite ksiągf slowiańskikjh redakcye, zbliżające język
tych ksiąg do późniejszych narzeczy: bólgarskiego, serbskiego,
słoweńskiego, morawsko -słowackiego, c^.eskiego, nareszcie ru-
skiego/^'*)
Dalsze prace teraźniejszych, znakomitj^ch lingwistów sło-
wiańskich, bezwątpienia, kwestyje o języku ksiąg, napisanych
przez apostołów na^^zych i uczniów ich, doprowadzą do pomyśl-
nych rezultatów.
teryżującemi mowę czeska. Cuiafciiia o Majlon3liLcTiii>ixi> iiaMaTiiiiKaX'l>. II s. 544.
Do tego Jagicz dodał: fragmenty, przywiezione ze AVschodu, należą bezspornie do
najdawniejszych pomników pisma glagollckiego. Siady wpływu czeskiego na narze-
cze cerkiewne, które zachowało wreszcie cechy rozmaite najbardziej starożytnego języka,
wskazują na pannońsko- morawskie strony, jako miejsce pochodzenia tego pomnika,
prawidłowe zaś używanie głosek i spółgłosek nosowyeli i t. d., zniewala do mnie-
mania, źe pomnik ten albo oryginał jego napisany został bardzo dawno, prawdopo-
dobnie w X w., kiedy jeszcze nabożeństwo słowiańskie istniało. (Specimina s. 33).
W innem miejscu Jagicz powiada, że napisane okrągłym charakterem fragmentj' ki-
jowskie zajmują, być może, pierwsze miejsce w szeregu doszlych do nas pomników
glagolickich. (Quatuor evangeliorum versionis Palaeoslovenicae. Codes Marianus.
1883 s. 416). W iunem znowu miejscu Jagicz tak sie wyraża: w sjeregu pomników
cerkiewno -słowiańskiego piśmiennictwa, są dwa glagolickie (fragmenty prażskie
i kijowskie), przynależność których, w teraźniejszym ich stanie, do narzeczy grupy
czecho-morawo- słowackiej nie ulega wątpliwości. On nie twierdzi, aby język
kijowskich fragmentów byl żywym językiem Morawii lub Fannonii północnej w X
■w., lecz we fragmentach tych, jak w zwierciadle, odbijają sie jasne ślady ich zależ-
ności historycznej od teraźniejszego, żyjącego języka Morawii, OTHeiTj o npiicysc-
Aeiiiii JiOMOHOcoBCKoii npeMiti 3a 1883 r, str, 120, 138. Jest to Dodatek do Sbor-
nika Akademii Nauk za 1884 r. tom LXXIII.
^■*) Dla przykładu przytaczamy zauważane przez s. p. Srezniewskiego w ki-
jowskich fragmentach glagolickich z X w. odstąpienia od starosłowiańskiego języl^a,
i tak: 3 używa się zamiast jkj, h zamiast lUT, jak w czeskim: no^iasi., Aaat, on^^aBb,
O TOM-L 36, TaK0C3e, orpAASiUt, oótiftimt, npiieM-iisiue; zamiast ut=CK używa sie
Wi: sainillTH, OTlimMCHiit; głoski CK zmiękczają się w cit a nie w ct: HOÓe/:bUtn;
dźwięk 3 przed Ji i 11 przechodzi w }K: BT.>K.llo8.ieilU, Bl.;K0.1o6.ieJinil i t. d. Porów.
CBliAŁiiifl o Ma.iioii3Bl;cTnwxx uaMaTHiiKaxi> t. II. LXXyiI s. 544.
*^) O różnicy rozmaitych narzeczy słowiańskich od języka starosłowiańskiego,
Perwolf w piśmie zbiorowem: McGOjloBCKiii io6]i.ieiiHuii c6opniiKl>, 1885 s. 27.
DZIAŁ II.
Dzieje polityczne i stosunki ze^wnętrzne w X w.
§43.
Zmiany polityczne i etnograficzne w początku X w.
I. Osiedlenie się Madjarów nad Dunajem.
Rozważając sprawy ludów naddunajskich, wzmiankowaliśmy
o Madjarach pobieżnie, o ile, dla obja.śnienia udziału ich w zbu-
rzeniu państwa Morawskiego, konieczność wskazywała. Gdy je-
dnak, po kieskach zadanych Słowianom i Niemcom, Madjary
w końcu IX i w początku X w. osiedli na zawsze w samym
środku wSłowiańszczyzny Zachodniej i dotąd nie przestaje wywierać
wpływ na los ludów, w państwie Wegierskiem zamieszkałych,
dokładność dziejów wymaga, abyśmy bliżej przypatrzyli sie fiziog-
nomii tych przybyszów z dalekiego Wschodu.
Według nowych badań etnografów i lingwistów, Madjary
stanowią wschodnia gałęź grupy fińskich ludów i najbliższych
krewnych znajdują w Wogułach i Ostjakach, a potem dopiero
w Permjakach, Wotjakach, Zyrjanach, Mordwinach i Czuwa-
szach. Pierwotnie Madjary bytowali po obu stronach gór Ural-
skich, miedzy rzekami Wołgą,, Kamą, Tobołem i górna częścią
r. Uralu. Około r. 884, część Madjarów, dociskanych przez Pie-
czyniegów, opuściła strony ojczyste i pod władzą. Almuca ko-
czowała w sąsiedztwie Chazarów, w krainie Lebedyi, tak nazwa-
nćj od wodza Lebediasa, który prawdopodobnie był następcą,
Almuca. Unikając nowych uciemieżeń od Pieczyniegów, Madjary
Tom UL 13
ustępy wali dalej na Zachód, a koizystając z wezwania Greków
na pomoc przeciw Bółgarom, zajęli stanowisko w krainie, przez
greckich pisarzy zwanej Atelkuzu, najpewniej przy ujściu rzek:
Dniestru, Prutu, Dunaju.^)
Po krwawych bojach z Bółgarami, Madjary taki rozgłos ze
swej waleczności zyskali, że cesarz Arnulf wezwał ich na pomoc
przeciw Morawianom, w r. ,892. Gdtad staja się oni wiadomi
pod swą własna nazwa Madjarów,^) zwanych także Węgrami.^)
1) Konstanty Ptirpurorodny, w dziele dc Administrando inieperii, wzmian-
kuje raz ATsXxorjO"; (cap. }8), w innem miejscu: -ora/jj/ij 'Erkk Kuu!^ou (cap, 40) Z róż-
nych objaśnień najprawdopodobniej się zdaje pod Atelkuzu pojmywać między-
rzecze od Dniestru do Dunaju. Szczegóły podają: Czoernig. Ethnographie der
'Oesterreićhischen Monarchie. 1855. T. II 53 — 4; Sayous. Les origines de repocjue
paienne de i'histoire des Hongrois. 1874. s. 14; Hunfalvy. Ethnographie von Ungarn
1877; Chwolson. HacfccTia II6iix-,?I,acTa 1869. s. 118; Grot. Mopania 256 do 260.
-Niektórzy niemieccy pisarze pod Atelkuzu pojmują kraj od r. Bohu aż do Transyl-
wanii. Stacke. Deutsche Geschichte, 1880. T. I. mapa.
2j Konstanty Purpurorodny (de Administrando c. 40) Madjarów ciągle na-
. żywa Turkami i wie o jednem tylko plemieniu ich, zwanem Msyiprj, Najdawniejszy
pisarz węgierski, notaryusz króla Beli, powiada że Madjary się zowią M o g e r,
a u cudzoziemców słyną Hungary (per idioma alienigenorum Hungarii lingua pro-
pria Mogeri YoeaDtur). Endlicher. Monumenta Arpadiana. s, 2. Arabscy pisarze
wieków średnich zamiast Madjar pisali M a d ż g a r, niekiedy Chungar, najczę-
ściej jedmak zwali ich Baszkirami : Bad zgar, Basztżard, Baszkird,
Basztżard, Bas z gard. Z tego powodu już Klaprot wnioskował o wspólnem
pochodzeniu Madjarów z Baszkirami. (Tableau historiques de TAsie, Paryż. 1826.
s. 275). W nowsze czasy Fessler i inni pisarze węgierscy trzymali się podobnego
zdania, a Chwolson twierdzi, źe Madjary byli nie tylko jednego z Baszkirami ple-
mienia, lecz Tiawet składali część tego narodu, w skutek czego podróżnicy XIII w.
.język baszkirski za identyczny z madjarskim uznawali, i dla tego kraj Baszkirów
wprost Wielką Węgryją (major Hungaria) nazywali, W r. 1253 flaraand Ruys-
brock, Rubriąuis przejeżdżał krainę baszkirską i znalazł, że: ydioma Pascatur et
.Ungarorum idem est, przy czem dodał: terra Pascaver, que est major Hungaria, —
pianę C^rpini trzy razy kraj baszkirski nazywa: Magna Hungaria, a Benedykt Po-
lak twierezi: Bascurdes, qui sunt antiąui Hungari. (Recueil de Voyage, pars IV). Po-
rów- Chwolson. IIsBŁcTia II6in,-iIaeTa. 102, tudzież Lelewela. Narody, III. 17.
s. 128. O pochodzeniu z języka fińskiego i znaczeniu nazwy Moger szeroko roz-
prawiali: Roesler w Albanesischen Studien ; Hunfalvy w Etnographie; Wilhelm Obor-
miiller w Zur Abstammung des Magyaren; Sayous w Les origines .paienne .. .j^ Grot
w MopaBia . . . i wielu innych, ale według Kunika nazwa ta chociaż pochodzi zmo-
wy feńskiej, była jednak nazwą dynastyczną.
"'') Nad fińskiego pochodzenia Madjarami panowała dynastya turkska. Dy-
naści wciągnąwszy w siebie wiele żywiołów irańskich, zwali się Onogorami
— ^95 — .
Chci\V;a zdobyczy horda koczofwmków, okrążywszy połu-
dniowe stoki Karpatów, przedzierając się po górskich dolinach,
w pobliżu tak zwanej „Żelaznej bramy" na Dunaju, pomiędzy
Banatem a Serbiją, wkroczyła na obszerną dolinę nad r, Cisą>*)
i pierwszy raz pokazała się nad brzegami środkowego Dunaju
w r. 892. Jakby długo horda w tej miejscowości zostawała — nię
wiemy, ale prawdopodobnie niedługo, albowiem podczas nieprzy-
tomności jśj w Atelkuzu, zostawione w tej krainie żony i. dzieci
wojowników, tudzież dla ich obrony straże, przez Pieczyniegów
i Bółgarów wymordowane zostały. Zamierzając odwetować swym
wrogom, Madjary ruszyli przeciw Pieczyniegom i Bółgąrorriy lecz
sami pobici zostali.^) Wypadek ten zmusił Madjarów zająć ostar
tecznie stanowiska nad dolną Cisą (r. 895).
Pod koniec IX w. porzecze Cisy aż do Karpatów, rpwnie
jak i Zalesie (Transy lvania),*) należały do państwa Bółgarskie^
ijO-^oywjpoi), z czego później powstało Ungari, cerkiewno- słowiańskie -r s^r p H.
Pod przewodnictwem Turków Madjary stali sie narodem konnym, do cąego żadne
inne plemię feńskie nie doszto. Kunik. A.ióeKpii. s. lOg. . ' ' '
*) Według Nestora, szli Węgry mimo Kijowa górą, która zowie ' się dziś
(w XII w.) ;Kroi)BCKOie, przeszedłszy zaś Dniepr rozbili namioty, przyszedłszy
od Wsehodu, przeprawili się przez góry wielkie, które przezwano Węgierskiemi i po-
częli wojować z żyjącymi tu Wołochami i Słowianami. Nestor pod r. 64o6==898l
Bielowski. M. P. I 568. Później w KII, czy w początku XIII w. kronikarze' wę.-
gierscy dowiedzieli się, z niewiadomych nam źródeł, że przodko\yie ich dostali się
do Węgier przez góry Karpackie: consilio et ausilio Ruthenorum Galiciae sunt egressi
in teram Pannoniae. Annonymi Bellae regis notarii. De gestis Hungaroruni, w End-
,lichera Monumenla Arpadiana 1849 ca. XII p. 14. Długi czas wierzono temu, ale
po zbadaniu źródeł wiarogodnych, przekonano się, iż wędrówka Węgrów z Galicyi
przez góry Karpackie jest wymysłem, niemającym podstawy. Natomiast wiemy z pą-
w^nością, że Madjary z Atelkuzu wygnani przez fieczyniegów i Bółgarów, dostali
się do ujścia Cisy, w pobliżu Serbii. W Chroń. Aquiłejensis zapisano: Iste (Frie-
dericus patriarcha) mirabiliter ecclesiam gubernavit 888 — 897. Hujus tempore Hun-
garorum gens a Servia egressa in Pannoniam (Saviamj quae adiungitur rinibus eccle-
siae Aquiliensis venit. Czoernig. Ethnographie, II s. 55.
^) Konstanty Purp. de Administrando c. 40.
") Trans ilvania wprost jest średniowiekowem tlómaczeuiem nazNvy: zale-
sie, pod którem podrozumiewano krainę za lasami położoną. Madjary kraj ten na-
'zwali: Erdely, Erdeły o rs zag = leśna strona, a później Niemcy Siebenbiir-
gen, od Cibinburg, na rzece Cibin. Z tego Słowianie fałszywie wykręcili: Sie-
dmiogród. Cibin, albo Sibrn teraz Hermanstadt. Porów, Hunfahy. Ethnnographie
von Ungarn. 1877 s. 201, 228, 294.
Ii'
— 196 —
go, Sfowaczyzna należała jeszcze do Morawii, nad Drawa wła-
dał książę Braczysław, wassal niemiecki, a w Pannonii gospoda-
rowali już margrabiowie wschodni. Zaludnienie tych krajów po
wickszój części składali Słowianie, ale obok nich wiadomi już
byli Wołochy w Zalesiu, szczątki Awarów pomiędzy Dunajem
a Cisą i koloniści niemieccy w Pannonii. Madjary, zająwszy zie-
mie bółgarskie, ściągnęli na się gniew cara Symeona, a jako
sprzymierzeńcy Arnulfa, w walce z Morawianami, mieli w Sło-
wianach niebezpiecznych wrogów. Pomnąc na nieszczęście, jakie
ich spotkało w Atelkuzu i zważając na swe położenie w kraju
zupełnie nie znajomym, wśród ludów różnych szczepów, nieprzy-
jaźnie do przybyszów usposobionych, Madjarzy od razu pojęli
konieczność ostrożności i umiarkowania. Jak sobie, w pierwszej
chwili osiedlenia nad Cisą Madjary radzili, wiadomości pewnych
nie posiadamy. Ale z podań XII i XIII w. dochodzą do nas
wiadomości, że Madjary nie tyle orężem ile przebiegłością, chy-
trością i zręcznymi układami z miejscowymi władzcami zdołali
utwierdzić się na porzeczu Cisy i zchołdować sobie, bytujące w tej
miejscowości ludy. Szczęście im nadzwyczaj sprzyjało. Car Sy-
tneon, zajęty walką z Grekami, nie mógł a m.oże i nie chciał pro-
wadzić wojnę z Madjarami za posiadanie krainy odległej i mało
zaludnionej, Arnulf ich wspierał i bezwątpienia płacił za pomoc
przeciw Morawianom, Chrobaci, jak zobaczymy niżej, zostawali
z nimi w przyjaznych stosunkach, a szczątki Awarów nietrudno
było wcielić do pokrewnej im poniekąd hordy madjarskiej. Gdzie
zaś nie udały się układy, oręż zapewniał panowanie,')
') Nieposiadając pewniejszych źródeł, przytoczymy wiadomości z podań XII
i XII[ w. I tak, według notaryusza króla Beli, na porzeczu Cisy, w końcu IX w.
rządzili namiestnicy cara Symeona, jakby udzielni książęta; Salan w krainie Titel-
skiej, gdzie teraz Peszt, Kolocza, Segedin i Titel; Menumorut w krainie Biharskiej,
gdzie teraz Debrzeczin i Wielki Waradin; Gład w Banacie. Na żądanie Madjarów
Salan dal sic nakłonić do ustąpienia im najprzód okolicy do r. Sajo, potem do r.
Zad'wy, lecz zauważywszy wzmagające się siły przybyszów i obawiając sie, aby go
zupełnie z posiadłości nie wyzuli, postanowił orężem ich odeprzeć. Nim jednak
przyszło do wojny, jeden z wodzów madjarskich Tugut, z rozkazu księcia Arpada,
wkroczył do Transylwanii, wladzcę Wołochów Geloja pokonał i zabił w boju
— 197 -
Przykoczowawszy nad dolną Cisę, horda madjarska składała
sie z siedmiu plemion, któremi rządzili osobni dynaści. Okolicz-
ności wskazywały konieczność ustanowienia sprężystego rządu.
Pojmując to, Madjary zebrali się nad brzegiem Cisy, między
Czongradem a Segedynem, w miejscu Puszta -Szer. (Pustocha)
i na walnem wiecu, przyjąwszy ustawę federacyjną, zapewniającą
wszystkim plemionom równy udział w zdobyczach, na wodza naj-
wyższego wyniosły księcia Arpada, syna Almuca, potomkowie
którego mieli panować według następstwa. Władzę jednak wo-
dza najwyższego podzielali naczelnicy plemion i oprócz nich dwaj
wysocy dostojnicy Gylas i Karhan, którzy sprawując urząd sę-
dziów, nosili nazwy te od urzędu, a nie od imienia.^) — Arpad
i wszyscy mężowie szlachetni osiedli na wyspie Czepel, na rzece
Danaju. Tam oni, według podań, mieszkali od Kwietnia do Pa-
ździernika, tam ucztowali z sąsiednimi narodami, które przycho-
dziły do Arpada służyć mu wiernie. Goście stawali się domo-
wnikami.®)
Do siedmiu plemion madjarskich przyłączyło się jeszcze na
Czarnomorskich stepach plemię chazarskie Kawary, którzy mowy
swej nauczyli Madjarów.^'*) Tym sposobem na równiny Cisy
i Dunaju przybyły w końcu IX w. osiem plemion koczowników,
a ile by wszystkie razem głów wynosiły, o tem wiadomości pew-
„a mieszkańcy z wyciągniętemi do Tuguta rekami, obrali go swym wladzcą." Ród
Tuguta panowsl w Transylwanii, bez przeszkody, aż do r. 1003. Tymczasem na-
miestnik biharski Menumorut, na wszelkie domagania sie Madjarow, odpowiadał nad-
zwyczaj hardo i ziemi im odstąpić nie chciał. Zajście jednak z nim załatwiono w ten
sposób, że Menumorut, nie mając syna, zgod7it sie córkę swą wydać za Arpadowego
syna Sottana, sam dożywotnio zostawał władzcą krainy Biharskiej, a po jego śmierci
kraina ta, jako spadek na córkę, przypadła Madjarom. Annonymi Belae regis no-
tarii, de gestis Hungarorum. cap. 14, 16,19, 20, 25, 26, 27, 30, 38, 51. Porów. End-
licher. Monumenta Arpadiana.
*) Konstanty Purp. de Administrando. c. 40,
*) Annonymus. De gest. Hangar, c. 43, 44.
10) Konstanty Purpur, mówi: „Kawary z pokolenia Chazarów podnieśli rokosz
przeciw swej władzy, lecz pobici uciekli do Turków na ziemi Pieczyniegów, zaprzy-
jaźnilł się z nimi i mowy chazarskićj nauczyli Turków, którćj aż do dzisiejszego
dnia używają." De Administ. c. 39,
— 198 —
nyćh nie posiaćlarriy. Ale według węgierskich pisarzy, horda
madjarska dochodziła niby do miliona ludzi,") Gdyby jednak
Ma(3jary byli tak liczni, nie mieliby potrzeby od Pieczyniegów
ućiekać^^), ahi zachowywać się na porzeczu Cisy z taka ostro-
żnością'z jaką postępywali względem nielicznej ludności miejsco-
wej. Poprzednicy, a poniekąd i pokrewni Madjarom, Awarowie
dwa Wieki z górą panowali na tej samej przestrzeni, która się
później Madjarom dostała, gromili nieraz Franków i niełatwo
d^H się upakorzyć Karolowi W., a przecież horda awarska nie
przenosiła 20,000 ludzi. ^^) — Wreszcie świadectwa arabskich pi-
sarzy pobudzają nas do mniemania, że horda madjarska wcale
nieliczną była,^*) i że podnosić liczbę jej do miliona głów wprost
jest niedorzecznością.**) Zniszczenia, towarzyszące wyprawom
Madjarów w r. 894 do Pannonii, w r. 899 do Italii,'") później nie-
je^irrokrotnie do Germanii, roznosząc trwogę o okrucieństwach
barbarzyńców, niezmiernie podnosiły ich liczbę. W rzeczywisto-
ści jednak powodzenie i zwycięztwa swe Madjary zawdzięczali
nie tyle mnogości ich, ile sposobom prowadzenia wojny, nadzwy-
czajnej dyscyplinie wojskowej, tudzież przymiotem ludu dzikiego,
6 którym w Europie zachodniej dziwne wieści krążyły.
Niezgrabni, brzydkiej twarzy, z ogoloną głową, w skóry na
") Według węgierskich kronikarzy: Szymona Kezy (Endlicher Monum, Ar-
padiana 102) i Turoczy (II. 21.) Madjary podszas wyjścia z ojczyzny swćj, dzielili
się na siedem plemion, a każde plemię liczyło 30,000 wojowników, oprócz naczelni-
ków różnych stopni. Z tego węgierscy historycy wyliczyli, że samych wojowników
musiało być 216,000, a ludu całego, w ogóle do miliona. Przeciw temu zarzuty
w Ełagina. MtcTo BenrpoBT,, cpe^H HapoAOBT. EBponu. PyccKaa Bectja. 1858.
księga IX s. 140, tudzież Grota Mopania. s. 311.
^^) Konstanty Pur. De Administrando c. 37, 38.
") Wyżej s. 18, 20.
^*) Ibn-Dasta, około r. 913 pisał: Madjary plemię turkskie. Wódz ich wy-
chodzi na wyprawy z 20,000 jeźdźców i nazywa się Kenedeh. Chwolson, HsBliCTlfl
II6H-/I,acTa. 1869. s. 25.
'*) Narody koczujące na koniach i wozach, żywiące się ze swych stad
i pozbawione płodów rolnictwa, nigdzie w historyi nie okazują się w poważnej ilo-
ści. Jakież to stada potrzebaby było przepędzać, aby milion ludzi żywić? Czy za-
stanowili się nad tem ci, którzy liczbę Madjarów do miliona ppdnosili?
lej Wyżej s. 140, 143, 148. . (^v
i
— 199 —
pół odziani, na małych l^oniacłi, nadzwyczaj celni strzelcy z łulcu,
nieubłagani w boju, cliciwi grabieży i mordów, Madjary stali się
postrachem ludów, o posady których się, otarli. Niezdolni do
szturmowania grodów warownych, ucielcali się do różnych forte-
lów, oblężeniem i głodem zmuszali mieszkańców do poddania się.
Za to w otwartem polu, dzieląc się na mnogie zagony i niespo-
dziewanie skupiając się, umieli zbić z tropu nieprzyjaciół, fałszy-
wym odwrotem wprowadzić w zasadzkę, napaść w całym pędzie
koni z nadzwyczajną natarczywością, przeciągnąć bitwę aż nie-
przyjaciel wszystkie siły wprowadzi do boju, a wtedy nagłem
uderzeniem rezerwy, którą zawsze zachowywali, zadać mu osta-
teczną klęskę, W pogoni na rączych koniach nadzwyczaj wy-
trwali, ścigali nieprzyjaciół bez miłosierdzia, jeńców mało brali,
częściej zabijali, tylko kobiety i dzieci chwytali w niewolę. Celem
wypraw Madjarów zawsze były łupy, bo nieznając wcale rolnic-
twa, żywili się rybą, mięsem koni i trzód swych, a resztę w gra-
bieży dostatków cudzych znajdywali. — Ślepe posłuszeństwo na-
czelnikom było pierwszym obowiązkiem każdego Madjara; . nie-
posłuszeństwo najsrożej karano.^ ^) .
Takim to przybyszom los przeznaczył opanować piękną ró-
wninę naddunajską, władać ludami wyższej od nich kultury, za-
trząść potęgą cesarstwa Rzymsko - Niemieckiego i w samym
środku Europy zmienić stosunki polityczno - etnograficzne. Wszy-
stko to horda dzikich wojowników dokonywa szybko. W parę
lat opanowuje całe porzecze Cisy aż do podgórzy karpackich,
przeprawia się pod Budinem przez Dunaj do Pannonii, ztąd robi
wycieczki do Włoch i Bawaryi, ściąga ogromne łupy w ludziach
stadach bydła do swych stanowisk w około jeziora Błatna, roz-
*') Wiadomości powyższe czerpiemy w skróceniu z dziel; imperatora Lwa
iladrego. Tactica cap. 18; annalisty Regino, który w opisie Madjarów naśladował
Justyna opis Scytów. Niektóre szczegóły znajdujemy w annałach fuldeńskich pod
r. 894, w Liutpranda Antopodósis lib. II. 2, 3, 7, w Jana Diakona, Chro. Vene-
tum et Gradense z X w., i w Ottona freizingeńskiego de gestis Friderici (1156) lib.
I. c. XXXI, który o Madjarach mówi: si guando vero exercitum rex ducere Yolue*
rit, cuncti sine contradictione quasi in unum corpus aducantur.
200
bija na głowę całe wojsko niemieckie (r. 907) i wnet organizuje
się w udzielne państwo na ogromnej przestrzeni od Transylwanii
aż do granic Bawaryi. A ludy słowiańskie, pod władzę Madja-
rów podpadłe, godzą się ze swym losem i nie okazują, przeciw nim
oburzenia, jakby się spodziewać wypadało! Musiały więc być
przyczyny, które Madjarom ułatwiły zdobycze.
2. Usposobienie Słowian naddunajskich w początku X w.
Roztrząsając dzieje morawskie zauważyliśmy, iż dopóki nau-
ka apostołów Cyryla i Metodego ożywiała rzeszę słowiańską, do-
póty ludy zostające w związku z Morawianami skutecznie od-
pierały wdzierstwa niemieckie.^^) Nabożeństwo, kazania i nauki,
w zrozumiałej ludowi mowie, podnosiły uczucie godności naro-
dowej, zaszczepiały w sercach i umysłacłi ludów pojęcie o jed-
ności słowiańskiej, łączyły Morawianów, Czechów, Słowaków,
Chrobatów i Łużyczanów w jedno ciało polityczne, do którego
tulili się nawet w pogaństwie trwający Serbowie nadłabscy i Obo-
dryci. Gdy jednak po śmierci Metodego (r. 885) udało się Niem-
com wyrugować z Morawii księży słowiańskich^ pozbawić lud
nauczycieli własnego rodu i narzucić mu księży łacińsko-nie-
mieckich, czerw zniszczenia począł toczyć organizm słowiański.
Pozostała bez księży i nauczycieli narodowych masa ludu, nie
mając nikogo, ktoby w krytycznych razach zachęcał ją do wy-
trwałości w obronie narodowój, stawała się łupem księży łaciń-
sko-niemieckich, nauka których wprost do wyziębienia ducha na-
rodowego prowadziła.
Wynikłe wnet po śmierci Świętopełka (r. 894) zaburzenia
w państwie Morawskiem: walka pomiędzy jego synami z udzia-
łem stronnictwa niemieckiego i oderwanie się Czechów od zwią-
zku morawskiego (r. 895), czyżby miały miejsce, gdyby z Wele-
gradu rozlegał się po dawnemu głos arcybiskupa słowiańskiego?
Bezwątpienia nic podobnego nie nastąpiłoby, bo najprzód bez
J8j Wyżej § 40.
201 —
księży niemieckich nie byłoby komu intrygę wśród ludu słowiań-
skiego prowadzić, a powtóre księża słowiańscy liierarcłiicznie
związani ze stolicą arcybiskupią welegradską, zanadto wyraźnie
uczucia swe narodowe wyrażali, abyśmy choć na chwilę mogli
zwątpić o gotowości ich poświęcenia się dla utrzymania jedności
narodowej w imię jedności religijnej. Wrogowie Słowian do-
skonale pójmy wali sprawę, gdy wszelkich sposobów używali,
z dopuszczeniem się nawet zbrodni,^'') aby Słowian pozbawić
księży i nauczycieli narodowych.
Wygnami księża słowiańscy, których do 200 liczono, ustę-
pywali na wschód. Niektórzy z nich zdążyli do Bółgaryi, Serbii,
Chorwacyi,-") a gdzie się reszta podziała nie wiemy. Część ich
zapewno została w domu, razem z uczniami, których przecie
z Morawii nie wygnano. Obok stronnictwa trzymającego się
księży niemieckich, istniało stronnictwo słowiańskiego obrzędu.
A gdy się Madjary o granice morawskie, w końcu IX w. otarli,
w Morawii znaleźli się ludzie, którzy osadników ich przyjmywali,
głowy zwyczajem madjarskim golili i do szeregów Madjarów
przeciw Niemcom stawali.-^) Rozdwojenie umysłów i zachowa-
nie się w Morawii przyjaznego Madjarom stronnictwa oczywi-
ste.^^) Wiadomości o tem przechowały także podania madjar-
skie, wzmiankujące o wiernych i niewiernych Mora-
wianach, o dobrowolnem poddaniu się Arpadowi mieszkańców
H
*8) Sfałszowanie przez Wichinga listu papieża Jana VIII do Świętopełka
(wyżśj s. 120), okrutne obejście się z księżmi słowiańskimi i sprzedaż ich Żydom
(wyżej s. 134).
20) O przybyciu do Chorwacyi i Serbii księży słowiańskich, z Morawii wy-
gnanych, wzmiankuje Ivan Broz, Crtice iz hrvatske knjiżewnosti. s. 43.
*') W skardze biskupa salcburgskiego i jego suffraganów papieżowi Ja-
nowi IX r. 900 na Morawianów, czytamy : ipsi (Maravi) multitudinem Ungarorum
non modicam ad se sumserunt et morę eorum capita suorum pseudochristianorum
penitus detonderunt, et super nos cliristianos immiserunt, atcjue ipsi supervenerunt.
Erben. Regesta N. 54. Porów, wyżćj s. 153 — 4.
2-) Na przyjazne stosunki pomiędzy Morawianami a Węgrami pierwszy
uwagę zwrócił Bielowski, (Wstęp krytyczny do dziej. Pols. 1850, s. 500); późnićj
Ełagin, MŁcTO BeiirpoBT., w PyccKaa Bec^&/^a, 1858, IX, s. 117 — 168,
202
pogranicznej morawskiej okolicy nad rzeką Ipolą,^-') o usiłowa-
niach jego zhołdować drogą układów mieszkańców innych oko-
lic morawskich, o ucztach przez niego wyprawianych, dla przy-
wiązania do siebie związkowych ludów. A gdy mieszkańcy z nad
rzek Hronu i Wagu nie chcieli dobrowolnie poddać się Madja-
rom i gdy po zdobyciu Nitry szturmem, okutych w kajdany
niewierny eh Morawianów przed Arpadem stawiono, to i w tym
razie on okazał się wielce względnym, albowiem, po złożeniu
przez niewiernych przysięgi, osiedlił ich w oddaleniu od
Nitry, ażeby oni nie szkodzili wiernym mu mieszkańcom Ni-
try.2^)
Nie polegając bynajmniej na wiarogodności podań madjar-
skich, z XII i XIII w. o tem co się działo przed trzema wie-
kami, nie możemy jednak odrzucić je całkiem. Ciągłe w nici
powtarzanie o przyjaźni pomiędzy zwycięzcami a podbitymi lu-
dami, o wspólnych ich ucztach i troskliwości Arpada o zhołdo-
waniu Słowian bez krwi rozlewu, mimowoli uderza w obec zu-
pełnego zamilczenia o jakichbądź nieposłuszeństwach podbitych
ludów, a tem bardziej o gwałtownych środkach do utrzymania
ich w zależności. A gdy na uwagę weźmiemy, że należący do
związku morawskiego Chrobaci zostawali w przyjaznych stosun-
kach z Madjarami,^^) że Czechowie nie przeszkadzali im w r. 906
^') Gdy wodzowie Arpada rozbili namioty nad r. Ipolą, okoliczni miesz-
kańcy „se «ua libera sponte subjugaverunt eis . . . et serviebant eis, ac si olim do-
mini eorum fuissent." Annonym. c. 33. Monumenta Arpadina, s, 29.
"*) Po dobrowolnem poddaniu sie mieszkańców porzecza Ipoli, wodzowie
madjarscy posunęli sie nad rzeki Hron i Wag aż do Nitry, której bronił ksiaże Zo-
bor. Gdy po zdobyciu Nitry Zobor z wielu wojownikami ujęci zostali, wszyscy no-
bile i lud poddali się Madjarom aż do r. Wagu, „et omni infideles terrae, fer-
reis catenis ligatos secum duxerunt. Dux Arpad . . , accepto juramentum infide-
lium, terras in diversos locis praedictis infidelibus de partibus Nitrie ductis, ut
ne aliąuando infideliores facti, repatriando nocerent, sibi fidelibus in confinio Nitrie
habitantibus," Annonym. c. 37. Endlicher. Monum. Arpad. s. 32.
^^) Według Konstantego Purp. „Bialochrobaty, mając własnego księcia, pod-
władni Ottonowi, wielkiemu królowi Frangii i Saksonii, są poganie, a przyjaźnią
się z Turkami" aurj.Tts^dspstae; /isra rou> To6p-/.o>j^ xac aydzac 'iyovrs^. De Ad-
ministrando. c. 30. Bielpwski, M. P. 1, s, 24,
Pl
— 203 —
przez swe ziemie do Głomaczów przechodzić, żfe książęta madjar-
scy brali za żony słowian ki, ^•') tedy jasno przed oczy nam
staje ogólne usposobienie ludów słowiańskich po stokach Kav-
patów do porozumienia sie z Madjarami przeciw Niemcom. Po-
legając na podobnem usposobieniu Słowian, Madjary łatwo mogli
z pomocą swych stronników obezwładnić przeciwne stronnictwa
w Morawii i wszystkie swe siły skupić do skruszenia potęgi
niemieckiej, w jednej stanowczej bitwie (r. 907).
3. Zgoda ze Słowianami ułatwia Madjarom najazdy na Niemce.
Rzadko w dziejach ludzkości zdarza się spotkać wypadek
tak ważny w skutkach jak bitwa Czerwcowa r. 907. Horda ko-
czownicza jednem zwycieztwem zapewniła swą niepodległość, usu-
nęła kwestyje o posiadaniu kraju mieczem przez nią zdobytego,
odrzuciła Niemców daleko na zachód, a sama opanowała te wła-
śnie kraje, do ujarzmienia których Niemcy, w ciągu całego wie-
ku, wszelkich sposobów używali. Horda poczyna organizować
się w osobny naród, któremu ludy europejskie nazwę Węgrów
nadają. W szeregu państw chrześciańskich, wychowanych w tra-
dycyjach starożytnej cywilizacyi rzymskiej, zjawia się państwo
Węgierskie bałwochwalcze, bez tradycyi miejscowych, nic wspól-
nego z cywilizacyą europejską nie mające. Polityka tego pań-
stwa nie zna wykrętów dyplomatycznych, nie powołuje się na
żadne prawa, nie ulega wpływom papieża i dworu cesarskiego,
nie dba o interesy sąsiednich dynastów, nie szanuje żadnych
granic, umów, traktatów, bo to wszystko dla niej obce. Nowe
państwo, wyrósłszy z podboju, polega tylko na swą siłę, którą
organizuje zręcznie: ledwo się zjawiło, a już przed niem drżą
Niemcy i bledną Włochy!
28) W początku XII w. autor kroniki Węgiersko-Polskiej, pomieszawszy
Węgrów z Hunnami, a Arpada z Atylą, powiada, że Atyla „accepit a principe
Sclavoruin filiam de tribu eadeni, et copulavit sibi eam ia uxorem: similiter et
exercitus ejus de eadem tribu uxoribus copulatus est. Chronica Ungarorum, według
wydania Bielowskiego, w M, P. I, 497. Porów, uwagę Bielowskiego na s. 402.
— 204 -—
w ustroju wewnętrznym państwo Węgierskie polega na
federacyi plemion madjarskich, pod najwyższa władzg. dynastyi
Arpada (f 907), następca którego Sołtan obejmuje obszerne kraje
od Zalesia (Transylwanii), aż do r. Aniży (Ennz), jednocząc tym
sposobem dawniejsze posiadłości bółgarskie nad Cisą,, Pannoniję
i ziemie morawskie w monarchiję dynastyczną, która ma się do-
piero cywilizować na sposób europejski. Ale nim to nastą;pi
plemię zdobywców obozem stoi w namiotach, całkiem zajęte my-
ślą skupienia sił do dalszych grabieży zamożnych sąsiadów Niem-
ców i Włochów, zostawiając miejscowej ludności słowiańskiej
gospodarstwo rolnicze i przemysł krajowy, bo sami Madjary na
rolnictwie się nie znali, a bez pożywienia i środków materyal-
nych do najazdu na sąsiadów, obejść się nie mogli. Dzicz ma-
djarska pochopna do grabieży i chwytania ludzi w niewolę, poj-
muje jednak konieczność umiarkowanego postępowania z podbi-
tym ludem. Madjarowie chwytają słowianek za żony,'^') wyma-
gają podatków i służby osobistej, ale nie odmawiają Słowianom
praw ludzkich: zostawiają ich przy dziedzicznych ziemiach, jako
swobodnych rolników, na równi z gośćmi cudziemskimi.*^^)
Nie mając pojęcia ani o administracyi krajowej, ani o sto-
sunkach kościoła do państwa, ani o urządzeniach ziemskich,
Madjarowie mimowoli zostawiają dawniejsze podziały terytoryal-
ne: żupy, grody, osady wiejskie, a gdy wypadało osiąść w gro-
dach nadają im nazwy słowiańskie: Czongrad, Nowograd, Biało-
grad i inne, przyswajają sobie powoli kulturę miejscową, nie in-
teresują się wcale jaką wiarę wyznają podbite ludy i nie pojmują
*') Już w r. 894 annalista fuldeński zapisał, że „Ungarł . . . multa miserabi-
lia perpetravere, nam homines et vetulas matronas penitus occidendo juvenculas tan-
tum ut jumenta pro libidine exercenda secum trahentes." Wiemy jednak, że nie
dla zabawy Madjary kobiet chwytali, a w skutek pozbawienia takowych przez Pie-
czyniegów i Bółgarów. Porów, wyżej s. 195.
"*) W prawach króla Kolomana, Słowianie porównywają sie z gośćmi
pełnoprawnymi. Liberi quique ac hospites, sicut Sclavi vel ceteri sunt
extranei, qui in terris laborant aliorum, pro libertate tantum denarios dent. Endli-
cher, Monum. Arpadiana, s. 370. Porów. Huafalvy. Ethnograpie, s. 432.
k
I
— 205 —
nawet, aby moina było komu narzucać swój jeżyk, lub zabraniać
używania mowy od Boga danej. To dopiero nowszej cywiliza-
cyi wymysł! Słowianie zaś gotowi byli znieść wszelkie dolegli-
wości materyalne, byle sumienia ich nie obrażano. Wymaganie
podatków, chwilowe grabieże, bezwątpienia niemiłe były Słowia-
nom, ale nie podrywały całkiem ich bytu ekonomicznego, bo
Madjary nie rugowali ich z ziemi, nie zabraniali nabywać posia-
dłość ziemską, nie nasyłali kolonistów i przemysłowców, czyhają-
cych na %vydarcie rolnikowi mienia.
Swoboda, wolność, niepodległość w X w. wcale inaczej niż
teraz pojmywane były. Ludy słowiańskie nie pojmywały jeszcze
jedności narodowej. Każde plemię dbało o swą udzielność i go-
towe było przyznać każdego władzcf, któryby nie naruszał spo-
koju domowego i nie obrażał sumienia ludzkiego. Dynastyja
bółgarska obca zupełnie Słowianom z pochodzenia, mowy i oby-
czaju, pobratała się z Słowianami nad dolnym Dunajem, stała
sie przewodnikiem jedności i oświaty narodowej. Dynastyja wa-
regska to samo uczyniła na Rusi. Czemużby podobne stosunki
nie mogły zajść pomiędzy Słowianami bytującymi nad środko-
wym Dunajem a dynastyja Arpada ? Wszak to, co miało na-
stąpić później, nie wiadome było, a stosunki Madjarów do Sło-
wian w początku X w. były znośne. Wsławieni zwycięztwami
potomkowie Arpada zaćmili sławę Moimirowiczów, trzęśli potęgą
Niemiec, szczycili się z bogatych wojennych zdobyczy, wypra-
wiali głośne uczty, na które zapraszali przedstawicieli związko-
wych, raczej podbitych ludów. Wszystko to podnosiło wysoko
w oczach Słowian urok pierwszych monarchów węgierskich, je-
dnało z nimi ludy słowiańskie, wdzięczność których za swobodę
religijną przechowały wiarogodne pomniki słowiańskie^^) z X w.
*9) w pannońskłm żywocie Metodego czytamy: „Gdy król węgierski przybył
w kraje naddunajskie i chciał widzieć Metodego, poszedł on do niego, chociaż nie-
którzy mniemali i w glos to powtarzali, że bez mąk nie puści go od siebie. Przyjął
go jednak, jak na władzcę przystoi, ze czcią, sławą i radością, a rozmówiwszy sie
z nim, jak przyzwoicie jest meźom dostojnym, rozstał sie z nim uprzejmie, całując
— 206 — ^
'Niektóre z tych pomników w Węgrzech pisane w X— Xl w.
wskazują, że Madjary bynajmniej nie przeszkadzali Słowianom
swobodnego odbywania nabożeństwa w jeżyku narodowym,^^)
Towarzysze i uczniowie ś. Metodego na obszernej terrytoryi wę-
gierskiej pisali po słowiańsku, bez obawy kaźni lub wygnania.
Ci to właśnie uczniowie Metodego i współwyznawcy ich, według
naszego przekonania, godzili się z Madjarami, widzieli w nich
zbawienie od utrapień niemieckich, szli razem z nimi na wyprawy
przeciw Niemcom i dla tego zapewno w podaniach madjarskich
miano wiernych zyskali.
Polegając na swych wiernych sprzymierzeńcach we-
wnątrz kraju i zostając w przyjaznych stosunkach z sąsiednimi
ludami: Chrobatami, Czechami, Głomaczami, żądni grabieży i woj-
ny Madjarowie korzystali z osłabienia i przerażania Niemców po
bitwie Czerwcowej r. 907, wyprawiając corocznie swych wojo-
wników w głąb Germanii. Strach poprzedzający zagony ma-
djarskie, szybkość obrotów i niepohamowane męztwo zapewniały
Madjarom powodzenie i bogate łupy. W r. 908 Madjary zni-
szczyli Saksoniję i Turyngiję,^') w r. 909 splądrowali Aleman-
niję (Szwabiję):''-) w r. 910 pobili na głowę we Frankonii Bawarów
i wodza ich Gozperta zabiU.'^-') W r. 911 umarł król I.udwik
go, hojnie obdarzając i rzeki mu: ,.pamiętaj zacny ojcze wspominać mnje zawsze
w swoich świętych modlitwach." Żywot, rozdz. l6. Legenda ta bezwątpienia uro-
sła w późniejszym czasie, kiedy Madjary panowali już na teraźniejszej, terrytoryi,
a jednak jasno wyraża zapatrywanie się Słowian owego czasu na stosunki ich do
Madjarów. Metody umarł w r. 885, a Madjary pokazali się w Pannonii nie wcze-
śniej, jak w r. "892. Oczywiście, że o podróży Metodego do króla węgierskiego ;,nfe
może być mowy.
^^) Dwa panaońskie żywoty, tudzież kodeks Supr^ślski.
^') Wyżćj str. lOi przypisek 44.
3*) Annal. Augiens. a. C09 Ungari Alemanniam ingressi sunt, Anna:!. HildesH.
a. 909. Burghard dux Thuringorum occisus est ab Ungariis; Annal. Alaman. a.
909 Ungari in Alemanniam et cum innumerabili predia animaliumque reversi sunt.
'^) Annal. Alaman. a. 910 Ungari in Alamanniam bello insperato mułtos oc-
.ciderunt et Gospertus comes occisus est; Annal. Augien. a. 910 Franci ab Ungari-
bus aut occisi aut fugati sunt; Annal. Hersfeld. a. 910 Ludovicus rex pugnasit cum
Ungariis et victus est.
— io7 -^-
Dziecłę, a obrany po nim na króla Konrad I (911—919) nie mógł
przeszkodzić Madjarom złupić w r. 912 powtórnie Frankonije
i Turyngije,^*) w r. 913 spustoszyć Szwabiję,^*) a chociaż Bawa-
rowie z Alemannami pobili ich nad r. Innem, ^*') nie przeszkodziło
to im jednak w r. 915 „ogniem i mieczem*' zniszczyć Alemanniję,
plądrować po Saksonii i Turyngii,"^") aż do klasztoru Fuldy,^®)
a w r. 916 zniszczyć okolice Bremy, mordować i zabijać przy
ołtarzach księży. ■^'') Przerażenie Niemców nie znało granic. Kro-
nikarze w tym czasie nic więcej prawie nie wzmiankowali, jak
tylko o najazdach Madjarów i wewnętrznych zaburzeniach, a tu
jeszcze na dobitek klęsk, książę bawarski Arnulf podniósł prze-
ciw Konradowi I rokosz (916).^") Korzystając z tego Madjary roz-
puścili swe zagony wiatach 916 i 917 aż do Alzacyi, Lotaryngii,
Szwajcaryi.*') — W r. 919 na tron niemiecki wstąpił Henryk
Ptasznik, rządny i przedsiębiorczy, lecz to Madjarów nie obcho-
dziło wcale. Puścili po dawnemu zagony swe w r. 919 do Sa-
ksonii, Italii i Francyi, w r. 922 znowu do Italii, w r. 924 przez
Italiję, Francyję aż do Renu i niezależnie od tego plądrowali po
'*) Cont. Reginon. a. 912 Ungari iterum, nuUo resistetente, Franciam et Thu-
ringiam vastaverunt.
'») Annal. Augien. a. 913 Ungari partem Alamanniae vastaverunt.
'^) Annal. Sangal. mai. 913. Agarem Alamanniam intraverunt. Erchanger
et Perholt .... totum esercitum eorum juxta Ine fluvium penitus occiderunt nisi
XXX viros; Annal. Augien, 913. Ungari partem Alemanniae vastaverunt et juxta:
In fluvium a Bavariis et Alemanis occisi sunt.
*") Annal Augien, 915. Ungari totam Alemanniam igne et gladio vasta-
verunt.
38^ Annal. Saxo 915, Ungari Thuringiam et Saxoniam pervaserunt et usque
Fuldam pen'enerunt; Contin. Regino 915. Ungari totam Alemanniam igne et gla-
dio vastaverunt, sed totam Thuringiam et Saxoniam pervaserunt et usque ad Fuldam
pervenerunt.
'9) Adam Bremeński okoto r. 915 mówi; in illis diebus immanissima perse-
cutio Sasoniam oppressit, cum hinc Dani et Sclavi, inde Bohemi et Ungari lanie-
rent ecclesias. Tunc parochia Hammeburgensis a Sclayis et Bremensis Ungarorum
impetu demolita est. I. 51, a dalej: Ungaros incensis ecclesiis sacerdotes antę pltaria
trucidasse. I, 55-
*0) Cont. Reginon. Pertz. M. G. I. 614.
*^) Annal. Augien. 917. Ungari per Alemanniam in Alsatia usque ad fines
Lotharii regni venerunt.
208
Saksonii!,*-) w r. 926 łupieżyli nad Renem, w Alzacyi i Szwajca-
ryi, a w r. 933 w Turyngii i Saksonii.*^ Europa środkowa jak-
by osłupiała ze strachu. „Niemcy obawiali sie Madjarów gorzej
niż szatanów i uciekali od nich jak niegdyś Goty od Hunów."
Po kościołach, w litaniach proszono Boga, aby od wściekłości
madjarskiej zachował. „A furorum Hungarorum libera nos Do-
mine." Nawet osobne modlitwy w tym celu układano.*^)
Rozszalała horda madjarska, złupieżywszy do szczętu Ger-
maniję, pędzi w dalekie strony Włoch, Francyi i znowu do Ger-
manii wraca, a nabrawszy nowego kierunku, pędem błyskawicy
w r. 934 aż do Grecy i dobiega; w r. 935 łupieży północne Wło-
chy i Burgundy ę, w r. 937 dociera do Kapui i Benewentu, w r.
938 znowu Saksonję odwiedza, w r. 940 łupieży Bawaryję i Ka-
ryntyję, w r. 947 ponawia napady na Włochy, a w r, 951 przez
Włochy wpada do Francyi. — Niespostrzegli się atoli Madjaro-
wie, że marnując swe siły w najazdach na Włochy, Francyję
Grecyję, dali Niemcom czas ochłonąć z przerażenia i przygoto-
wać środki obrony. Jakoż najechawszy Bawaryję w r. 955, Mad-
jary spotkali nad Lechem, w pobliżu Augsburga, połączone całej
Germanii siły, pod wodzą króla Ottona I, któremu posiłki wo-
jenne przysłał wassal jego, książę czeski Bolesław I. — W za-
ciętej bitwie wojsko madjarskie poniosło ogromną klęskę: Mad-
jary odsunęli się trochę na wschód od r. Aniży (Ennz{, może aż
do r. Orlawy (Erlaf), lecz Niemcy nawet pomyśleć nie mogli
o wyrugowaniu ich z Pannonii.^^)
Klęska nad Lechem opamiętała Madjarów. Dalsze najazdy
*2) o napadzie na Saksoniję w r, 924 szczegóły niżej § 45.
*') O wyprawie do Saksonii w r. 933 szczegóły niżej § 45.
**) W X w. we Włoszech powszechnie znana była modlitwa: Nunc te ro-
gamus, licet servi pessimi. Ab Ungarorum nons defendas iaculis! Ljubicz. Ugri v
Mletaclcoj. Starine 1869. Kniga I s. 211.
*5) Porów. Czoernig. Ethnographie. T. I s, 98. Rzeka Erłaf, po slowiaiisku
Orlawa, wpada do Dunaju z południowej strony, na zachód od AVidnia. W tomie
II niniejszego dzieła, na str. 105, wyrażenie: Madjary... w r. 984 ustąpili do r.
Innu, wypada poprawić ustąpili do r, Orlawy (Erlaf).
209 —
na Germanije wstrzymane zostały. Wreszcie i niepotrzebne były,
bo zdobycze Arpada (j goj) syn jego Sołtan dostatecznie utwier-
dził orężem. Następcom Soltana zostawało organizować państwo.*")
^ladjary poczynają prowadzić żywot osiadły, znajomią się z oby-
czajami Słowian, uczą sie icłi mowy i mnóstwo wyrazów słowiań-
skicłi do swego jeżyka wprowadzają. Książęta icłi chcą na-
śladować sąsiednich monarchów, nie gardzą chrześciaństwem^"),
a gdy Geiza przyjął chrzest (około r. 973) i pojął za żonę Ade-
laidę, siostrę Mieszka polskiego, państwo Węgierskie stanęło jako
nowa potęga, którą monarchowie europejscy uszanować musieli.
4. Wpływ Madjarów na przyszłość Słowiańszczyzny.
Wzywając Madjarów do Pannonii, cesarz Arnułf bezwąt-
pienia nie przewidywał, że wymierzone przeciw Słowianom ciosy
mogą się wkrótce i na Niemców zwrócić. Wypadki następo-
wały po sobie szybko, a skutki ich okazały się wxale inne, niż
się x\rnulf spodziewał. Śmierć Świętopełka I, wojna domowa
Av Morawii, odpadnięcie od związku morawskiego Czechów, wre-
szcie przewaga duchowieństwa łacińsko- niemieckiego w państwie
JNIorawskiem tak daleko posunęły rozstrój wewnętrzny J^Iorawii,
że pod koniec IX w, osłabione państwo Morawskie niczem nie
groziło Niemcom, którzy mogli obejść się wcale bez pomocy mad-
jarskiej. Raz jednak wpuściwszy Madjarów do Pannonii, nie
było już możności pozbyć się ich. ^ladjary twardo jak kamień
osiedli na samej granicy marki Wschodniej, a po bitwie Czer-
wcowej r. 907 posunęli swe panowanie aż do granic Bawaryi,
wznawiając tym sposobem dawne granice Awarów.
**) Genealogia książąt madjarskich bardzo niepewna. Najlepiej obeznany ze
prawami Madjarów Konstanty Purpurorodny, pisząc w r. 949 — 950 dc Admini-
trando imperii, powiada, że wtedy syn Arpada Soltan już nie żył, panował zaś Fa-
ias syn brata Soltanowego Jutokasa i że u Soltana był syn żyjący Toz, czy Tok-
snn. (de Adminis. cap. 40). Ten Toksun, urodzony około r. 930, był później pa-
nującym księciem i miał syna Geize, który panował od r. 972 — 997.
■*") Są wzmianki, że około r. 948 dwaj książęta madjarscy przyjęli chrzest
w Konstantynopolu. Młodszy syn Toksuna, brat Geizy, nosił chrześciańskie imię
Michała.
Tom III. 14
2IO
Pisarze X w., zaprzątnięci całkiem strasznymi rozbojam^
Madjarów w Europie, nie zdawali sobie sprawy o wpływie tych
barbarzyńców na przyszłe losy Słowian i Niemców. Chrzest
Madjirów, potem świetny udział państwa Węgierskiego w spra-
wach Europy, zatarły gorzkie wspomnienia o rozbojach madjar-
skich w X w., dochodzenie zaś wpływu osiedlenia Madjarów nad
Dunajem na losy reszty Europy, — nikogo nie obchodziło. Dopiero
teraz, gdy już od przybycia Madjarów nad Dunaj tysiąc lat upły-
wa, historycy słowiańscy i niemieccy, rozważając wypadki dziejo-
we, z goryczą o fatalnem przybyciu Madjarów do środka Euro-
py przemawiać zaczęli.
Szafarzy k jeden z pierwszych wyrzekł, że uderzenie Madja-
rów na Morawiję „ugodziło w samo serdce Słowiańszczyznę."**)
Współczesny mu, sławny historyograf czeski Franciszek Palacki,
ubolewając nad fatalnem przybyciem Madjarów nad Dunaj, mnie-
mał, że nigdy los nie ugodził srożej w Słowiańszczyznę, jak w końcu
IX w., gdy w środku licznych, chociaż i niepołączonych plemion
słowiańskich, rękami Rościsława i Świętopełka posiane ziarno obie-
cywało wydać pyszny plon oświaty chrześciańskiój i narodowej, rę-
kojmią czego służyły przyjazne stosunki, łączące Słowian z Rzy-
mem i Carogrodem. Z czasem do tego ziarna przyłączyłyby się,
z wewnętrznych pobudek, inne plemiona słowiańskie, otrzymałyby
od niego razem z chrześciaństwem, jeżeli nie nowy ustrój polityczny,
to przynajmniej oświatę nową — europejską, narodową, uzdolnienie
do życia przemysłowego, jedność języka, pisma i literatury. I jak
na Zachodzie, pod wpływem Rzymu, powstało państwo Franków,
tak na Wschodzie nie bez wpływu Byzantu, powstałoby wielkie
państwo słowiańskie, a Europa wschodnia, przed tysiącem laty,
przyjęłaby ustrój wcale inny od tego, jaki się stał. Lecz Mad-
jarowie, wtargnąwszy do samego serdca rodzącego się organi-
zmu, zabili serdce i nazawsze podobne nadzieje zniszczyli. Członki
ogromnego organizmu, nie zdążywszy zróść się, rozpadły się
*) „Raz ten uhodil do srdce Slovanstva." Staroż. Słowiańs. § 41. s. 485.
211
W skutek zakrzewienia się pomiędzy nimi obcego żywiołu ...'*'')
Rozwijając dalej ideę Palackiego, Hilferding twierdził, że na ró-
wninach po nad środkowym Dunajem, gdzie osady bółgaro - sło-
wiańskie i serbo- chorwackie stykały się z osadami Słowian za-
karpackich, mogło zajść połączenie północno - zachodniej grupy
słowiańskiej, która wtedy zaj mywała przestrzeń od Łaby do
Wisły i dalej do Litwy, z grupą Słowian południowo- zacho-
dnich, która się opierała o morza Czarne i Adryatyckie. W tej
połowie Słowiańszczyzny zachodniej, która się od Danii do Gre-
cyi szerzy, mogło rozwinąć się to samo, co później rozwinęło się
w połowie wschodniej, mianowicie na Rusi: jedność narodowa,
mocna organizacyja społeczna i państwowa. Osiedlenie się nad
środkowym Dunajem, zupełnie obcego Słowianom plemienia ma-
djarskiego, rozdarło Słowiańszczyznę zachodnią na dwie części:
północną i południową, nie zostawiwszy między niemi żadnego
punktu styczności. Skutki tego były okropne dla całej połowy
Słowiańszczyzny, tudzież dla Europy środkowej od Łaby do Nie-
mna i od morza Czarnego do Adryatyckiego.^^j Takie i tym
podobne zdania, chociaż w różnych nieco formach, powtarzali
i dotąd powtarzają inni dziejopisowie, zwalając całą biedę nai
Madjarów za to, że zniszczywszy państwo Morawskie, rozdarli
Słowiańszczyznę na dwoje i tem przeszkodzili Słowianom do po-
łączenia się w ogromne państwo.*')
*9) Palacki. Dejiny narodu ceskeho. T. I wyd. 1848 str. 225 — 6-
^) Hilferding. Benrpiff 11 CjiaBflHe, w Sobranii soczinenij. T. II s. 113 do
124, tudzież: Bopb6a C.iaBHHT. cl HtMuaMii s. 80, weszła jako dodatek do Hi-
storyi Słowian bałtyckich, w Sobranii soczinenij tom IV.
*') Krek. w Einleitung in die Slavische Literaturgeschichte r. 1887 s. 342
344, podzielając zupełnie zdanie Palackiego i przecząc poglądom Grota na skutki
osiedlenia się Madjarów nad Dunajem, powiada, że refieksyje Grota nie są w sta-
nie zbić zdania Palackiego. Krek powołuje sie na zdanie Wendta (Die Germani-
sirung der Lander oestlich der Elbę r. 1884), który powiada, że wdarcie się Mad-
jarów pomiędzy Słowian, stało się korzystnem dla Niemców, ponieważ połączenie
wszystkich Słowian w jedno państwo, w skutek geograficznego rozdarcia ich, niemo-
żebnem będzie tak długo, jak długo naród madjarski ekzystować będzie." Dalej,
powoływanie się Kreks na annały fuldeńskie r. 894 o barbarzyństwie Madjarów, tu-
dzież na pisarza arabskiego z X w. Ibn-Dasta o chwytaniu i sprzedawaniu Sio-
14*
212
Wszakże w drugiej polowie bieżącego wieku zjawiły się
mne, więcej objektywne poglądy na kwestyję, o której mowa/*-)
Pisarze, niezadowalając się poznaniem szkody przez Madjarów
wyrządzonej Słowianom, usiłują zbadać skutki osiedlenia Madja-
rów nad Dunajem, nietylko bezwględnie w stosunku do Słowian,
lecz i uwzględniając zachowanie się Niemców podczas upadku
Morawii, tudzież następstwa dla Niemców progromu ich przez
Madjarów w r. 907. Pisarze tej kategoryi nie odrzucają tego,
że Madjary, wparłszy się klinem w sam środek Słowiańszczyzny,
rozdarli ją na dwoje i uniemożebnili zlewanie się plemion sło-
wiańskich w jedno państwo, przez co zadali straszny cios naro-
dowości słowiańskiej, lecz nie spuszczają z uwagi i tego, że Ma-
■wian przez Madjarów wtedy, gdy ostatni koczowali jeszcze na stepach czarnomor-
skich, nie możemy za stosowni uważać, albowiem tu nie o przymioty duchowne
i moralne Madjarów chodzi, ale o to: jakie znaczenie ma osiedlenie sic Madjarów
nad Dunajem nie tylko dla Słowian, lecz równie dla Niemców i innych ludów Eu-
ropy środkowej. Na to Krek nie daje odpowiedzi.
Z nowszych pisarzy polskich, możemy wskazać na M. Kobrzyńskiego, według
którego „dzikie hordy węgierskie rzuciły się na Słowian, zniszczyły z pomocą za-
wsze do tego dzieła gotowych Niemców, państwo Wielko -Morawskie, wyrwały świeżo
zaszczepione chrześciaństwo i cywilizacyę, a osiedliwszy się nad środkowym Dunajem,
w Pannonii, rozdarły Słowiańszczyznę na zachodnia i południową, przecięły zba-
wienne związki Słowian morawskich i czeskich z Carogrodem i oddały ludy te wyłą-
cznie wpływowi Niemców." Dzieje Polski, wyd. drugie r, l88o. T. I s. 75. Do
tego zniewolony jestem dodać: chrześciaństwa Madjary zupełnie nie ruszali, a tem
bardziej nie wyrywali, cywilizacyi słowiańskiej nie zniszyli, bo jej nawet nie poj-
mywali, a jeżeli zniszczyli kulturę niemiecką, to tem tylko obronili Słowian od ry-
chłego wynarodowienia. — Względniej nieco skutki osiedlenia Madjarów w Panno-
nii przedstawił J. Bartoszewicz, ale i on, idąc w ślad za Palackim, widzi tylko wiel-
kie nieszczęścia dla Słowian, nie biorąc na uwagę tego, co Niemcy stracili. Hłsto-
rya Pierwotna Polski. T. I s. 261 — 264.
•"■>-) Już w r. 1860 historyk morawski Dudik, w Mahrens Geschichte tom I
s. 244 — 5, zwrócił uwagę na to, że zwyczajne objaśnienie upadku Morawii niezgodą
w rodzinie lvsiażęcej i najazdem Madjarów, nie M'yczerpuje kwestyi. Mniema on, że
najazd Madjarów był skutkiem wcześniejszego osłabienia i rozstroju państwa Moraw-
sidego przez chytrą politykę niemiecką. — Wcześniej jeszcze, bo w r. 1858 Ełagin,
zajrzawszy głębiej w dzieje upadku Morawii, przyszedł do przekonania, że już przed
najazdem Madjarów, Morawija przez Wichinga zabitą została, że przypisywać wypa-
dek ten jedynie Madjarom jest niedorzecznością i sprzeciwia się faktom historycznym.
Według niego Morawianie godzili się z Madjarami dla odporu gorszego wroga, —
Niemców. PyccKaa Eecfe^ia. 1858. Cześć I.
21
djary stworzyli Słowianom mocna przeciw. Niemcom oporę. ^^')
Podnosząc kurtynę sceny, na której rozegrał się straszny dramat
upadku Morawii, w r. 906, pisarze pojąć nie mogą, kto mianowi-
cie w samo serdce ^Morawiję uderzył: Madjary, czy Niemcy?
Który z tycłi narodów więcej zła przyczynił Słowianom i nie-
bezpieczniejszym był w przyszłości? — Wreszcie pisarze podno-
szą kwestyję: czy w stanie byli Morawijanie własnemi siłami ode-
przeć Niemców, którzy usilnie, w ciągu stu lat, dobijali się i do-
bijać się nieprzestawali ujarzmienia Morawii.''*) — Pytania te wiel-
kiej wagi postaramy się objaśnić stósowaie do tego, jak się nam
przedstawiają według faktów liistorycznych.
Wspominaliśmy niejednokrotnie, że w IX w. Niemcy, nie
gardząc żadnymi środkami, dobijali się opanowania porzecza środ-
kowego Dunaju, zasiewali intrygi, prowadzili zacięte wojny, łu-
pieżyli i niszczyli kraje słowiańskie, a nakoniec wezwali do po-
mocy Madjarów i podnieśli w Morawii wojnę domową. Walka
długa wyczerpywała siły, a intrygi wyziębiały duclia narodowego.
Rozprzężenie rzeszy morawskiej, w skutek oderwania się Czecliów
i zdrady księcia pannońskiego Braczyslawa, ułatwiało Niemcom
opanowanie w końcu IX w. Pannonii. !Morawija ścieśniona z je-
dnej strony przez Niemców, z drugiej przez Czecliów, którzy ra-
zem z Niemcami łupieżyli ją (r. 897 — 900), a przytem wewnątrz
*') Profesor petersburgski p. W. Łamański powiada: „prawda, że w X — XI
w. osiedlenie się Węgrów, czyli Madjarów na równinie Ciso-dunajskiej i utworze-
nie, na gruzach państwa Morawskiego Świętopełka, państwa Węgro- słowiańskiego
Arpada, na długi czas wparły lvlin obcego szczepu w ciało słowiańskie, a jednak
niewątpliwie wytworzyły Słowianom mocną przeciw Germanii oporę." OóT, ucTopil-
MccKOMT, ii3yyeHiii rpeKO-CiauflucKaro siipa. 1871. t. 17.
^) Rozważając domniemanie Palackjego, że gdyby nie najście Madjarów,
Słowianie mogliby się zlać w państwo (wyżćj przypiselc 49), węgierski profesor Pa-
weł Hunfalyy, przypominając podstępne zamachy księży niemieckich przeciw Słowia-
nom, powiada „und es bekannt ist mit welch' andauernden Erfolge die Deutsclien
die Slawen an der Elbę und an der Ostsee ausrotteten, so last sich billig anneh-
men, das ohne die Hierherkunft der Magyaren, welche fiir ein halbes Jahrhundert
die Aufmerksamkeit der Deutschen nach einer andercn Richtung lenliten, vielleicht
auch die Czechen gleich ibrer anderen slawischen Briider untergegangen wiiren und
Palacky ware auch kein Geschichtschrełber der Czechen geworden.** Ethnographie
s. 299 — 300.
— 214 —
przez stronnictwa religijne rozdzierana, jakże długo bronić mo-
gła swej niepodległości? Oczywiście Niemcom, dla dopięcia ich
zamiarów, wypadało .przedłużać dawniejszą politykę, różnić po-
między sobą ludy słowiańskie, aby się wzajemnie niszczyły
i nie miały siły do stawienia oporu zamachom cesarskim, a tym-
czasem pod opieką kościoła łacińsko - niemieckiego, posuwać
kolonistów i przemysłowców w celu ekonomicznego opanowa-
nia kraju. Jakoż, w rzeczywistości widzimy, że w początku
X w. dobra niemieckich magnatów duchownych i świeckich, tu-
dzież posiadłości kolonistów posuwały się od Zachodu na Wschód
aż do r. Raby i dokoła jeziora Błatna.^^) Wyższość kultury za-
chodniej zapewniała Frankom i Niemcom ekonomiczne powodze-
nie, a Słowianom groziła zubożeniem, zależnością ekonomiczną,
wreszcie niewolą osobistą. Cóż przeciw temu mogli postawić
Słowianie? Dzieje nas uczą, iż rozprawy orężem z Niemcami wy-
padały niejednokrotnie na korzyść Słowian, ale przeciw przemy-
słowcom i kolonistom niemieckim, wytrwałym, przebiegłym i ego-
istycznym, dobroduszna i niezaradna natura słowiańska zawsze
prowadziła do strat ekonomicznych, w skutek których Słowianie
wyzuwali się z posiadłości dziedzicznych na korzyść Niemców.
O ileż walka ekonomiczna trudniejszą była Słowianom wtedy
gdy zostawali pod władzą niemiecką, o tem zdaje się i mówić
nie ma potrzeby. Kilkowiekowa walka Słowian z Niemcami na
polu ekonomicznem daje liczne przykłady najpodstępniejszych
środków przeciw ziemianom słowiańskim używanych, aby ich wy-
^^) Koloniści posuwali sie najwięcej po południowym brzegu Dunaju ku
wschodowi, aż do ujścia r. Raby, ztąd w górę po Rabie i Sali aż do ich wierzcho-
win i w koto jeziora Błatna. Panowie niemieccy w dobrach swych posiadali pod-
danych (servi), zakładali folwarki, mierzyli pola na łany, urządzali gospodarstwo na
sposób bawarski. Księża niemieccy siedlili przy kościołach kolonistów swego rodu.
Napływający z Bawaryi rzemieślnicy siedlili się po miastach. W dokumentach IX
i X w. wzmiankują się liczne osady z nazwami niemieckiemi. Wylicza je Kaemell.
Die Anfiinge das deutschen Lebens in Oesterreich. 269 — 296. Zauważyć jadnak
wypada, iż pod rubryką nazw niemieckich i kelto- romańskich Kaemell zamieszcza
mnóstwo nazw słowiańskich, zapewne przez nieznajomość mowy słowiańskiej. Wresz-
cie porów. s. 73, przyp. 2.
— 215 —
rugować z posiadłości, aż do wygnania z domów własnych dla
osiedlenia kolonistów.'^) Biorąc na uwagę wszystko, co wyżej
powiedziano, tudzież natarczywość duchowieństwa niemieckiego
w rozszerzaniu władzy swej na Pannoniję i Morawiję,-^') niemoc
Słowiańszczyzny zachodniej w X w. i wzrost potęgi niemieckiej
za panowania cesarzów z dynastyi saskiej (r. 919 — 1002), nie wąt-
pimy, że jeśliby Opatrzność nie zesłała szarańczy madjarskiej ze
Wschodu, cała Pannonija, Morawija, a zapewno i Czechy po-
kryte by zostały gąsienicą niemiecką z Zachodu.
Dla ocalenia Słowiańszczyzny od naporu niemieckiego w-X
w. potrzebna była Słowianom albo genialna osobistość wodza, jaka
się zjawiła w postaci Balesława Chrobrego w XI w., albo dzika nie-
pohamowana siła jaka się znalazła w szalonej hordzie madjarskiej.
Nim jednak Słowianie doczekaliby się Bolesława Chrobrego, Niemcy,
w ciągu stu lat, dość mieli czasu do przeprowadzenia swych zamia-
rów ujarzmienia Słowiańszczyzny, mianowicie za czasów^ Henryka
Ptasznika i Ottona I, jeśliby na powściągnienie zamachów niemie-
ckich nie zjawili się Madjary. Jeżeli tego nie poj mywano dawniej,
to obecnie sami Niemcy, lepiej od Słowian pojmują gorzkie dla nich
skutki wmieszania się Madjarów w sprawy ludów naddunajskich
w końcu IX w. Nowsi uczeni niemieccy, rozważając skutki osie-
dlenia się Madjarów nad Dunajem i ubolewając nad zniszczeniem
przez nich kultury niemieckiej, przychodzą do przekonania, że to
było bardziej dla kultury w ogóle dotkliwe, aniżeli rozdarcie Słowian
^) w drugiej polowie XII i w XIII w. Niemcy osiedlali kolonistów w Serb-
sku pomiędzy Solawą a Labą, tudzież na ziemiach Obodrytów i Lutyków zwyczaji
nie w ten sposób, że osady dziedziczne Słowian zabierali koloniści, a wyrugowani
z nich Słowianie budowali sobie nowo osady. Ztąd powstały wsie: Wielkie i Małe,
Stare i Nowe, Niemieckie i Słowiańskie. Często spychano Słowian na mpczarj-
i pustkowia, gdzie nędzny żywot prowadząc w chatkach rybackich, chyżach, wymie-
rali. O tem szczegóły podane będą w t. IV niniejszej pracy.
*") W liście arcybiskupa salcburgskiego z jego sufruganami do papieża Jana
IX w r. 900 duchowieństwo nienaiemieckie, skarżąc się na oderwanie Pannonii i Mo-
rawłi od arcybiskupstwa salcburgskiego powiada, że przez to dopuszczona została
w kościele schyzma, że Niemcy na mocy prawa wojennego, powinni mieć Słowian
swymi poddanymi i że Słowianie czy chcą, czy nie chcą, w każdym razie państwu
Niemieckiemu podlegać muszą. Porów, wyżej s. 152.
2l6 —
na dwoje, jak historyk czeski (Palacki) utrzymuje. ^^) Dobitniej
i z niezaprzeczona gruntownością objaśnia te sprawę nowszy pi-
sarz austryacki, w te słowa: „Niepodobno znaleźć w dziejach
starożytnych Niemiec innego wypadku, któryby mógł ze swych
okropnych skutków porównać się z bitwa Czerwcową r. 907.
Pierwszorzędne stanowisko, jakie Ba wary zaj mywali w państwie
Wschodnio -,Frankskiem, na zawsze znikło. Wszystko, co w ciągu
stu lat dla ojczyzny niemieckiej zdobyły miecz i pług bawarskiego
plemienia stracone zostało, jak równie marka Wschodnia i Panno-
nija. Panowanie niemieckie odrzucone aż do' r. Aniży (Ennz),
Karyntyja w ciągłej trwodze, nawet właściwa ojczyzna Niemców
wystawiona na łup hord barbarzyńskich. Stosunki polityczne
i kościelne z kulturą niemiecką, zaszczepione na wschód od r.
Aniży, zerwane, a sama kultura zniszczona i na zupełną zagładę
jej skazaną została. Straty te już nigdy więcej nie były powe-
towane. Mała tylko część ziem straconych powróconą została
w X i XI w., lecz nigdy, od czasu zjawienia się państwa Wę-
gierskiego, nie udało się powrócić Pannonii do rąk władzy i na-
rodowości niemieckiej. Małemi tylko kolonijami, w późniejszym
czasie, Niemcy zdążyli w te strony. Jeżeliby nie wmieszanie się
Węgrów i nie bitwa r. 907, to według wszelkiego prawdopodo-
bieństwa i racliunku ludzkiego, granica czysto niemieckiej terry-
toryi byłoby teraz nie nad górną Rabą, ale nad dolną Sawą."^^)
Pogląd ten podzielają inni pisarze,**") a według naszego przeko-
nania jest on nader umiarkowany, bo jeżeliby Niemcy opanowali
w początku X w. Pannoniję i Morawiję, to oczywiście rozpiera-
liby się na północ i południe, a w takim razie ani Czechowie,
ani Chorwaci nie obroniliby się od nich.
"*) Roesler. Romanische Studien. 187 1 s, 170.
59) Kaemell. Die Anfange deutschen Lebens in Oesterreich, 301 — 2.
«o) Grot. Mopasia. 415 — 423.
Uwaga. Czytelnik raczy mieć na uwadze, że wszystko co wyżej powiedziano
o stosunku Madjarów do Słowian i na odwrót, tyczy się wypadków X w., kiedy,
jeszcze niewiadomo było, jakie między tymi narodami mogą być zajścia w przyszłości
— 217 —
§ «•
Państwo Czeskie.
I. Stan Czech po upadku Wielkiej Morawii. Polityka książąt, zabu-
rzenia.
Do najważniejszych następstw przewagi Madjarów nad Niem-
cami w r. 907 i w następne lata, bezwatpienia odnieść należy
wzrost państwa Czeskiego. — Po wygasłych Moimirowicach spu-
ściznę biorą Przemysłowcy czescy. Centr oświaty chrześciańskiej
z Welegradu przenosi się do Pragi. Zamiast upadłej monarchii
Morawskiej powstaje nowa monarchia Czeska, książęta której
zajmują pierwsze miejsce w Słowiańszczyznie północno-zachodniej.
Odtąd oni biorą na się przewodnictwo cywilizacyi słowiańskiej
w ciągu całego X w., aż nim się zjawi trzecia monarchia sło-
wiańska — Piastów w Polsce.
Ażeby stanąć w szeregu ówczesnych państw Europy środ-
kowej, książętom czeskim wypadało utwierdzić w swym kraju
chrześciaństwo i podnieść znaczenie władzy książąt z rodu Prze-
mysłowców, wyżej nad dynastów plemion czeskich. Niełatwa to
sprawa. Drobni dynaści w ciągu IX w. starali się o powiększe-
nie udziałów swych przez związki familijne, albo drogą pod-
bojów. Jedni dynaści padali, inni wywyższali się.^) Szczęście
najbardziej sprzyjało Przemysłowcom prażskim, którzy panując
nad licznem i bitnem plemieniem Czechów, wcześniej od innych
książąt wzmocnili swą władzę i taką potęgą słynęli, że już w IX
wygórowali nad innych, jakby wielcy książęta całej ziemi czeskiej,
którym, w sprawach dotyczących całego kraju, dynaści plemienni
ulegać winni byli. Wszakże dynaści nie myśleli zrzekać się do-
browolnie władzy swej na korzyść Przemysłowców. Ztąd za-
targi i boje, ztąd udawanie się niektórych możnowładzców o po-
moc do Niemców i mieszanie się ostatnich w sprawy wewnętrzne
•) Porów, dzieła tego t. II s. 386 — 7.
— 2l8 —
"Czechów.^) ztąd niemoc książąt prażskich w drugiej połowie
IX w., kiedy w sąsiedniój Morawii dzielny ród Moimirowiczów
świetnem powodzeniem oręża i rozumną polityką w sprawach
wiary narodowej, podniósł władzę książęcą na stopień władzy
monarcliicznej i z jej to pomocą gromadził siły narodowe do
obrony niepodległości kraju. — Przypatrzmy się postępywaniu
książąt czeskich.
Chrzest księcia Borzywoja i żony jego Ludmiły przez ś. Me-
todego (około r. 880), łączył Czechy z Morawami moralnie,
a przewaga oręża Świętopełka w bojach z Niemcami, dawała mu
naczelne zwierzchnictwo w związku morawskim, do którego i Cze-
chy należały. Ale po śmierci Świętopełka (r. 894), synowie Bo-
rzywoja Spitygniew i Wratyslaw, nie chcąc uznawać zwierzchni-
ctwa Moimira II, dobrowolnie poddali się cesarzowi Arnulfowi
w Regensburgu (895).**) Nieszczęśliwy ten postępek wplątał ksią-
żąt czeskich w sidła polityki niemieckiej i wywarł w przyszłości
najgorszy wpływ na rozwój państwa Czeskiego.
Raz stanąwszy po stronie Niemców, Spitygniew i Wratysław
trzymali się ich polityki, wspólnie z nimi łupieży li Morawy (r.
897 — 900) i uskarżali się jeszcze na jakieś krzywdy ze strony Mo-
rawianów. Bratobójcza wojna dwóch sąsiednich ludów do ta-
kiego stopnia zaślepiła książąt czeskich, że w chwili upadku pań-
stwa Morawskiego, nietylko nie podali mu żadnej pomocy, lecz
owszem pozwolili przez swój kraj Madjarom do Głomaczów prze-
chodzić (r. 906). Okoliczności te, a także milczenie dziejów o ja-
kim bądź zatargu Czechów z Mad jarami, budzą przekonanie, że
podczas upadku państwa Morawskiego, książęta czescy w przy-
jaznych stosunkach z Madjarami zostawali.
Brak źródeł dziejowych skrywa przed nami uczestnictwo
książąt czeskich w rozszarpaniu państwa Morawskiego, ale ów-
2) Przypomnijmy Witorada pana na Witoraziu, który wywołał w r, 857
wmieszanie się Niemców w sprawy czeskie. Wyżej. T. II, s, 386 i w bieżącym
tomie s. 66.
') Wyżej s. 144.
219 —
czesne okoliczności, oraz podania madjarskie wskazują, że korzy-
stając ze zgody z Madjarami, Czechowie opanowali właściwe zie-
mie morawskie nad rzekami Dyja i Morawą,*} część SIązka,
a może i górzystą część Słowaczyzny.^) W każdym razie z upadku
Morawii Czechowie skorzystali niemało. Wcielając do Czech
terrytoryję morawską, pozbawioną książąt własnych, książęta
czescy władali nią bez wszelkich ograniczeń, a rozporządzając
się na prawach zdobywców, mogli ciągnąć z niej środki do po-
mnożenia potęgi swej.
Tymczasem walna porażka Niemców przez Madjarów w ro-
ku 907 i wnet potem szalone najazdy madjarskie na Germaniję
podawały Czechom możność używania zupełnej niepodległości,
nie zważając na zobowiązania się książąt ich w r. 895. A gdy po
śmierci ostatniego z Karlowingów, Ludwika Dziecięcia (r. 911)
na tron niemiecki wstąpił Konrad I (911 — 919), książęta czescy'
mogli uważać się za moralnie uwolnionych od zobowiązań wy-
gasłej dynastyi złożonych. Jak postępywał w tej sprawie książę
Spitygniew wiadomości nie posiadamy,*^) ale następca jego Wra-
*) Zulta ('Soltan) ... ex parte vero Boemiorum hxit metas usque ad fluvium
Moroua, sub tali conditione, ut dux eorum annuatim tributa persoheret duci Hunga-
riae et eodem modo ex parte Polonorum usque ad montem Tatur. Anonym, nota-
rius Beli cap. 57. Pisząc w XIII w. o sprawach X. w, notaryusz Beli zakreśli!
granice Węgier do Tatrów i ujścia r. Morawy, jak było rzeczywiście w XIII w.
ale jeśli przechwala! się, że trybut Węgrom nietylko Czesi, lecz i Polacy płacili,
to czyżby zaniedbał zdobycze Madjarów rozszerzyć i na zachód od r. Morawy,
gdyby choć jalsiekolwiek tradycyje to przypominały?
'') ^ połowie X w. Słowiańszczyzna była w ręku książąt czeskich. Kiedyż
ją zdobyli? Czy po bitwie nad Lechem r. 955 i zwycięzlwie Czechów nad Węgrami
na granicy czeskiej w tymże roku, czy jeszcze wcześniej w r. 907? Odpowiedzi w dzie-
jach nie znajdujemy. Podania madjarskie wzmiankują wprawdzie o zdobyciu Nitry
przez wodzów Arpada, ale czy jazda madjarska mogła opanować górzystą część Slo-
aczyzny? — Wątpliwe.
•) Data śmierci Spity gniewa i wstąpienia na tron Wratysława I niepewna.
Dawniej oznaczano ją r. 912. (Szafarzyk, Star. Słów. § 39, s. 453, tudzież Kriżek,
Dejiny Naród. Slov. s, 18). Tomek, mając na względzie, że według legend, syn
Wratysława Wacław, urodzony wtedy, gdy już Wratysław panował, liczył podczas
śmierci ojca lat 18, obliczył, że Wratysław (■{• 921) począł panować w r. 903. Apo-
logie der altesten Geschichte Bohmens, w Abhandlungen der k. bombchen Gesell-
2 20 —
tysław i" nie składał hołdu królowi niemieckiemu i o swa nie-
podległość obawiać się nie miał powodu, albowiem ówczesny
rozstrój Germanii, coroczne pożogi i mordy po całej Germanii
przez Madjarów szerzone, wreszcie rebelia przeciw królowi potę-
żnego księcia bawarskiego i markgrafa karyntyjskiego Arnulfa,
nie dozwalały królowi Konradowi I niczego przeciw Wratysła-
wowi I przedsiębrać. Czechowie, korzystając ze zgody z Madja-
rami, używali zupełnej niepodległości i wspólnie z Madjarami
w r. 915 Saksoniję łupieżyli.') Tak ciągnęło się aż do wstąpie-
nia na tron niemiecki Henryka I Ptasznika (gig— 936), który,
pogodziwszy się z księciem bawarskim Arnulfem i uśmierzywszy
wewnętrzne w Germanii rozruchy, czuł się w stanie bardziej
energiczną względem Czechów politykę rozpocząć. Nim jednak
Henryk I zebrał się z siłami, książę bawarski Arnulf napadł na
Czechy w r. g2 2. Krótka o ten wzmianka kronikarska nie obja-
śnia wcale powodów zajścia pomiędzy Arnulfem a Czechami. '')
Tylko przez konjektury przychodzimy do wniosku, że być może
sprawy pokrewnego Arnulfowi potężnego rodu Sławników, łub
niesforność innych dynastów, albo wreszcie pretensyje biskupa
regensburgskiego do przyłączenia Czech pod jego zarząd,") po-
dały Niemcom powód do wmieszania się w sprawy wewnętrzne
czeskie, jak się niejednokrotnie dawniej zdarzało. Skutków tej
wyprawy nie dostrzegamy. Wratyslaw I aż do zgonu niepodle-
głość zachował, co zdaje się potwierdzają podania narodowe,
które wspominają o nim, że był „wielkim sławą" ^°) i „niezli-
schaft der Wissenschaften, 1865, tom XIII, fiinfter Folger, s. 65. Gdy jednak śmierć
Wratyslawa zwyczajnie oznaceaja rokiem 926, wypada, że on począł panować około
r. 908? jeśli legendy nie mylą się.
') Porów, wyżej cytatę z Adama Bremeńskiego. § 43, przyp. 39 na s. 207.
*j Auctarium Garstense. a, 922. Arnoldus dux Bavariae in Boemiam cum
exercitu prońciscitur. (Pertz. M. G. XI, 565). Annales Salisburgenses, a. 922. Ar-
noldus dux Bavariae in Boemiam cum exercitu vadit. Pertz. M. G. XI, 771.
**) Takiego zdania jest Tomek. Apologie, s. 65. Niżej przypisek 47.
^<') W cyrylskim Żywocie ś. Wacława, zapisano : „bje że knjaż w e 1 i k i Sła-
woju czesten w Czechach żiwyj, imenjem Worotislaw." Fontes rerum boliemi-
carum. T. I, s. 135.
221
ą moc wrogów zwyciężył''^'), Jest jeszcze domniemanie, że
zdobywszy cześć Śląska, zapewno po r. 907, Wratysław zbudo-
wał na wyspie r. Odry gród, który od jego imienia nazwę Wra-
tysław, teraz "Wrocław, otrzymał.^-)
Rządy małoletniego syna Wratysławowego Wacława, pod
opieką matki jego Draliomiry, otworzyły możno władzcom cze-
skim szerokie pole do intryg i zaburzeń. Intryga zwróciła sie
najprzód przeciw wdowie po Borzywoju Ludmile, którą posą-
dzano o zamiary rozporządzania sprawami kraju. Ludmiła usu-
nęła się z Pragi do Tetina, lecz to ją od zamactiu wrogów nie
obroniło. Zbójc}^ pod przewodnictwem Tumana i Kowana, napadł-
szy na zamek tetiński, staruszkę Ludmiłę zamordowali 15 Sier-
pnia r. 927.^'^) Podejrzy wano wdowę po Wratysławie I Draho-
mirę, jakoby ona, zostając poganką, nieprzyjainie patrzała na
Ludmiłę, opiekującą się wycliowaniem w ducliu cłirześciańskim
Wacława. Lecz jeśli na uwagę weźmiemy, że jeden z hersztów
merderstwa Tuman z całym swym rodem ratował się ucieczką,
a Kowan scłiwytany z całym rodem zginął,") tedy musimy przy-
znać, że w tej sprawie całej winy na jedną Drałiomirę zwalać
niepodobno.*) Na miejscu dokonania zbrodni, Draliomira rozka-
zała zbudować kościół ^Michała Archanioła, a męczenniczkę Lud-
miłę naród czeski za świętą policzył.
n) Ouodam igitur tempore Braceslaus quidam regali insigniter potiens po-
tcsiale eam (Pragam) residens principatus sui strenuissime curam gerebat... pene
innumerorum hostium triumphator. Passio S. Yenceslai, według be-
nedykt3nia Wawrzyńca. Fontes rer. boh. I, s. 170.
'-) Kunik. A.TÓeKpii, s. 89, tudzież Palacki. Dejiny. T. I. .. :;;.
*•■') W cyrylskim Żywocie Ludmiły: „tohda nacza mysliti raati Wjaczeslawa
i swiekrowb swoju Ludmilu zlo i wsjaczeski iskasze pogubili ju." Fontes, I, 123.
Według Passio S. Ludmilae Tuman i Kowan, powróciwszy do Draho-
1.%. .jpiywali w bogactwa i poniewierali równymi sobie, lecz zazdrość i kłótnia
pomiędzy nimi a Drahomirą, doprowadziły do tego, że Drahomira postanowiła
sprzątnąć ich. Wtedy jeden z rodem swym uciekł, a drugi zginął. Fontes rer. boh.
I, 140—2.
*; Hynek Krch twierdzi, że' zabójstwo Ludmiły było skutkiem złości mo-
żnowładzców przeciw Przemysłowcom. Kriticke uvahy, II. Na obranu kneżny Dra-
honiiry. V Pi-erove. 1883. s. i, 49.
222
Zamordowanie Ludmiły było tylko wstępem do dalszych in-
tryg, zaburzeń i morderstw sprawionych przez możnowładzców,
dobijających się na dworze książęcym znaczenia, a bezwątpienia
i korzyści materyalnych. Wichrzyciele postarali się poróżnić Dra-
homirę z synem jśj Wacławem, a gdy się to im poniekąd udało,
postanowili poróżnić jeszcze Wacława z młodszym bratem jego
Bolesławem, który miał udział w krainie Pszowjan i tam gród
Bolesław' zbudował. Intryga udała się. Wacław zmusił Draho-
mirę ustąpić do Budecza, lecz wkrótce spostrzegłszy błąd swój,
powrócił ją ze czcią do Pragi i odtąd był dla niej najczulszym
synem. ^^)
W tymże czasie jeden z dynastów czeskich, przodek sła-
wnego później rodu Sławników, Radysław Zlicki ośmielił się
podnieść przeciw Wacławowi otwarty rokosz i w okolicy staro-
żytnego grodu Żytomirza zgromadził swych wojowników. Wa-
cław, nie chcąc napróżno krwi niewinnych ludzi przejewać, wy-
zwał Radysława na pojedynek. Upokorzony w pojedynku Ra-
dysław pogodził się z Wacławem i przy swych posiadłościach
utrzymał się.**) Zkądże taka powolność, by nie wyrzec niedo-
łężność Wacława? Zrozumimy to zajrzawszy głębiej w sprawy
ówczesne. I tak. W r. 928 król Henryk Ptasznik, ujarzmiając
Serbów nadłabskich i Stodoranów, tudzież czując się obrażonym
przez Czechów, prawdopodobnie za okazanie Drahomirą pomocy
swym ziomkom Stodoranom, wpadł niespodziewanie do Czech
i do Pragi dążył. W pomoc mu pospieszył książę bawarski
Arftulf i obaj wspólnie obiegli Pragę. Wacław, nie widząc mo-
żności stawienia oporu przemagającym siłom wrogów, zmuszony
został upokorzyć się, zobowiązując się do płacenia corocznie try-
butu królowi niemieckiemu 500 marek i 120 wołów,*') co, jak
*s) Panowie czescy mówili Wacławowi: „choczet tja ubiti z bratoma; tja bo
preżdje ubiła jestb i babu twoju Ludmiłu. I otogna matjer swoju w Budec . . ."
Żywot ś. Wacława. Fontes rer. boh. I, s. 125.
*^) O pojedynku Wacława z Radystawem, patrz dzieła tego T. II, s. 382.
'') Continuat. Reginon. a. 928. Heinricus rex Boemos hostiliter invasit, et
praestante Deo fortiter superavit. Do tego Widukind lib. I, cap. 35. Heinricus
— 223 —
orycy utrzymują, ustanowione być miało jeszcze za czasów
Karola W.'^)
Czegóż sie dobijał ten sam Arnulf, który już w r. 922 na
Czechy napadał? Odpowiedzi na to prawdopodobnie w pokre-
wieństwie Arnulfa z Radysławem Zlickim szukać wypada.^*)
Rzecz jasna, iż Wacław, mając wewnątrz kraju mocnego wroga,^
któremu pomoc w każdej chwili gotowi byli podać Niemcy, mu-
siał wroga tego oszczędzać, a gdy Niemcy napadli na Czechy
w r. 928, Wacław, z powodu tegoż wroga, krewnego Niemców,
nie mógł połączyć wszystkich sił czeskich do energicznej obrony-
kraju, jak bywało w IX w., podczas najazdów Karola W. i jego
następców.-*')
Zawarłszy przymierze z Henrykiem Ptasznikiem, Wacław
zostawał w przyjaznych z nim stosunkach, ze szczególną troskli-
wością krzewił chrześciaństwo, wznosił kościoły, protegował du-
rex et Arnoldus dux Boemos vincunt. A dalej Kozma o podatku, jak w następ-
nym przypisku.
'*) Opierając się na wyrażeniu Eginharda: an. 805 omnes barbaras ac feras
nationes, quae inter Renum et Visulam fluvios, oceanumque ac Danubium positae . . .
ita perdomuit (Carolus) ut eas tributarios efticeret. Inter quas fere praecipuae sunt
Weletabi, Sorabi, Boemani, cum his namque balio conflisit . . . historycy twierdzą,
że już od Karola "\V. Czechowie obowiązani byli płacić roczny trybut cesarzowi.
To się wydało tern bardziej niewątpliwem, że już Kozma prawił: „Tales nobis legem
constituit Pippinus Magni Karoli regis filius ut annuatim imperatorura successoribus
CXX boves electos et D Marcas soWamus, marcam nostrae monetae 200 nummos di-
cimus. Hoc testatur nostrarum aetas in aetatem." Fontes rtr. boh. II, s. 80. Gdy
jednak w źródłach IX w. nigdzie podobnego trybutu nie znajdujemy, możemy więc
przypuścić, że Kozma zobowiązanie się Wacława r. 928, przez nieświadomość po-
liczył za zobowiązanie z czasów Karola W.
*") W tomie II dzieła tego s. 382, przyp. 249, objaśniłem, że córka księcia
bawarskiego Arnulfa, niewiadoma po imieniu, była matką Sławnika. Do tego do-
dać wypada, że według Passio S. Adalberti, ten Adalbert, t. j. ś. Wojciech, pocho-
dził z ojca Sławnika i matki Adalberty. Ale według roczników czeskich (Pertz.
M. G. III, 119) i polskich, tudzież Kozmy, matka ś. Wojciecha zwała się Strzeźy-
sława. Jakże to pogodzić? Z Brunnona Vita S. Adalberti rozdz. I dowiadujemy sie,
że brat jego (ś. Wojciecha) po ojcu był Gaudencius (Radym) „ex parte patris caro
et frater suus," czem Brunno daje do pojęcia, że Radym był z innej matki, niż
Wojciech. Otóż prawdopodobnie, że ś. Wojciech był synem Niemki Adilbury,
a inni bracia jego synami Słowianki Strzeżysławy. Porów. Bielowski M. P. II, s. 153..
20) Wyżej s. 34, 36, 64.
224
chowieństwo łacińsko- niemieckie, lecz ówcześni możnowładzcy
czescy, niedawno ochrzczeni, pamiętając wprowadzenie za księcia
Borzywoja obrzędu słowiańskiego, niemiłem okiem na wzma-
gające się ducliowieństwo niemieckie patrzyli. Przeciw Wacła-
wowi zrodziła się nieclięć możnowładzców. Wrogie mu stron-
nictwo znalazło wspólnika w bracie jego Bolesławie, który sam
chcąc władać krajem, na czele spiskowców stanął. ^^) Zamach
na życie Wacława naznaczono spełnić w dniu 27 Września
roku 935, albowiem w ten dzień miało się odbyć poświęcenie
kościoła śś. Kozmy i Damiana w grodzie Bolesławiu, a ponieważ
Wacław na podobnych uroczystościach zawsze był przytomnym,
konspiratorowie pewni byli, iż nie ujdzie ich ręki. Po mszy
Wacław zamierzał powrócić do Pragi, lecz Bolesław ze łzami
go upraszał, aby przenocował. Nazajutrz rano 28 Września, gdy
Wacław wchodził do kościoła, zbrodnia dokonaną została.--) Do-
wiedziawszy się o tem Drahomira pospieszyła do grodu Bolesła-
wa i na trupa syna padła, lecz gdy ją przestrzeżono, że śmierci
nie ujdzie, uciekła do Chorwat. Trup Wacława leżał na podwó-
rzu kościoła niepogrzebiony, aż ksiądz jeden, zlitowawszy się, po-
chował go w kościele. Dopiero we cztery lata później Bolesław
kazał zwłoki Wacława przenieść do Pragi i pochować w kościele
ś, Wita, który Wacław zbudował.-^)
Męczeństwo Wacława, a także życie jego pobożne, pełne
miłosierdzia chrześciańskiego, głęboko wryły się w uczucia na-
rodu czeskiego, który obok wspomnień o ś. Ludmile, przechował
-1) „Rozbujasze że mużje czachowskyja (yaxoBbCKŁis;) i wstasza na sja.
Knjaź że im bjasze jeszcze mlad. let. i8. A kohda umrę otjec jego, da jegda wzrastet...
tohda djawol... wnide w serdca złych sowjetnikow jego, Ti że naczasze posrekati
Bolesława na zło rjesza: clioszczet tja ubiti Wjaczeslaw Iłnjaź, swjeszczawsja s ma-
terju swojeju i z miiżi swoimi . . . wsieją djawoł . . , Bolesławu łukawaja w serdce
jego i nausti jego na brata swojego." Żywot ś. Wacława, Fontes rerum boli. I,
129 — 130.
--) Według obu redakcyi Żywota ś. Wacława, krótszej i dłuższej, w Fontes
rer. boh. I, 125, 131.
^^) Cyrylskie przeniesienie zwłok ś. Wacława, w Fontes rer. boh. I, s, 135,
także i u Kozmy pod r. 932, Fontes rer. I10I1. II, s. 31.
— ' 225 —
pamięć o jej wnuku Wacławie świętym, patronie ziemi czeskiej,
W wyobraźni ludu ś. Wacław pozostał jako mężny obrońca kraju,
na koniu, w zupełnym rynsztunku wojennym.
2. Podwyższenie władzy książęco].
Ze zbroczonemi krwią bratnią rękami, zasiadł Bolesław I
na książęcym stolcu. Stronnicy jego spodziewali się znaleźć go
przychylnym widokom swym, nie pojmując, że ten, który nie
wzdrygnął się własną ręką zabić najuczciwszego brata, pewno
nie zawaha się wspólników zbrodni swej mordować. Niesforni
możnowładzcy nie przewidywali, że Bolesław postara się jak naj-
rychlej pozbyć się świadków bratobójstwa i niepokornych mu
zmusić srogiemi środkami do posłuszeństwa. Możnowładzcy zrazu
myśleli opór Bolesławowi stawić, a jeden z żupanów (subregulus)
poddał się Niemcom. Bolesław rozpoczął przeciw niemu wojenną
wyprawę.-^) Na pomoc buntownikowi Niemcy wysłali z Turyn-
gii i Saksonii dwa hufce wojowników, lecz Bolesław hufce te
pojedynczo zniósł, grody buntownika zdobył, a stolicę jego zbu-
rzył (936 — 940). Niemcy na tem nie poprzestali. Rozpoczęła się
czternastoletnia, z rożnem szczęściem prowadzona wojna. Lecz
kronikarze, zajęci zaciętą walką w tymże czasie króla Ottona I
ze Słowianami nadłabskimi, mało uwagi na wojnę z Czechami
zwracali i dla tego o niej urywkowe tylko posiadamy wiadomo-
ści.-'^) Bolesław żądał pokoju, traktował o warunki i w tym
celu posłał zakładników, których Otton I z wielką radością po-
kazywał ludowi (946). 2*) Przymierze trwało niedługo, albowiem
już w r. 950 Otton I, wkroczywszy z silnem wojskiem do Czech,
obiegł Pragę, której bronił syn Bolesława, po imieniu także Bo-
**) Widukind, II, 3, timens sibi vicinum subregulum, eo quod paruisset im-
perii Saxonum, indixit ei bellum.
2») Widukind, lib. II, c. 4, u, 20, 30; Thietmar, lib. II, cap. i. O wysia-
niu Azika z dwoma legionami łotrów r. 936, w pomoc buntownikom, patrz niżej
§ 45 przypisek 43 na s. 246.
*•) Widukind, II, c. 40. Obsides Bolizlavi ibi vidimus, quos populo rex
praesentari jussit, satis super eis laetatus.
Tom m. jr
220
lesław. A gdy w Lipcu tegoż roku Nowy gród (teraz stary)
przez Niemców zdobyty został, Bolesław, trzymający się jeszcze
na prawej stronie r. Włtawy, uznał za niemożebne mierzyć się
z liczniejszym nieprzyjacielem.-') Udał się więc do obozu Otto-
na I, „a stanąwszy pod jego chorągwiami, króla słuchał, odpo-
wiedzi mu dawał, i na przebaczenie zasłużył." ^^) Poczem zawarł
z Ottonem I pokój, zobowiązawszy się do płacenia daniny, jaką
płacił Wacław Henrykowi I Ptasznikowi. -*') Nadzór nad Cze-
chami Otton I poruczył krewnemu swemu Henrykowi księciu
bawarskiemu,"'") ale ta ostrożność była zbyteczną, bo taki książę,
który dbał więcej o swą władzę, aniżeli o uczciwe imię, nie mógł
być strasznym dla Niemiec wrogiem.
Uniżywszy się przed Ottonem I, Bolesław wiernie służył
Niemcom, przez co stanął w nieprzyjazne stosunki z Madjarami,
którzy od r. 907, powtarzając straszne najazdy na Germaniję, ani
razu nie zagabnęli Czechów. W r. 955 Madjary w znacznej licz-
bie wpadli do Bawaryi, a stanąwszy obozem nad r. Lechem,
w pobliżu Augsburga, puścili swe zagony do Szwabii. Z połą-
czonemi siłami Germanii, Otton I spiesząc przeciw Madjarom,
otrzymał od Bolesława I posiłek z 1000 dobrze uzbrojonych wo-
jowników.-'^) W bitwie, zaszłej 10 Sierpnia roku 955 wojownicy
ci, stojąc na prawem skrzydle, byli rozbici a obóz ich dostał
2') Włdukind, III, c. 8; Continu. Regino, a. 950, eodem anno Boemiorum
princeps Boleslav regi rebellat, quem rex validissima manu adibat suaeąue per omnia
ditioni subdebat,
-**) Widukind III. 8. Bolizlav urbe egressus, maluit tantae majestat! subici,
quam ultimam perniciem pati; sub signisque stans, et regem audiens responsaque
reddens, veniam tandem promuerit.
2") Ze trybut był jeszcze w innej formie, hiż się zobowiązał Wacław płacić
"W r. 928, wslcazuje to nadanie Ottona II kościołowi merzeburgsljiemu i Maja r, 991:
„tertiam partem census . . . qui regio fisco per singulos annos persolvi debet de tota
Boliemia in qualicunque re sit, sive in auro, sive argento, sive pecoribus, aut in
aliis aliquibus rebus magnis sive parvis. Erben. Regesta, N. 76.
=50) Tliietmar, II, c. i.
■■'1) O uczestnictwie osobistem Bolesława I w bitwie nad Lechem wzmian-
kuje tylko Flodoard pod r. 955 (Pertz. M. G. III). Pewniej jednak, że Bolesław,
przewidując m.ożebność napadu Madjarów, pilnował bezpieczeństwa Czech.
22/
się Madjarom, lecz gdy los bitwy przechylił sie na korzyść
Niemców, jeńcy czescy i obóz ich z rąk Madjarów oswodzeni
zostali.
Przegrawszy bitwę nad Lechem, Madjary mieli jeszcze gro-
źne siły. Niemcy ścigać ich na wschód od r. Aniży (Ennz) nie
śmieli. A że IMadjary nie ponieśli tak stanowczej klęski, jak się
ówczesnym Niemcom wydało,^-) wskazuje to napad Madjarów
na Czechy, zapewne w celu odwetowania Bolesławowi I, za po-
słane Ottonowi I posiłki. Ale Bolesław I, przewidując może-
bność podobnego napadu, stał na granicy kraju w gotowości do
boju. Nie powiodło się i tu Madjarom. Wódz ich LeheP^) do-
stał się do niewoli, wojsko jego rozbite zostało, a Bolesław I zyskał
zręczność do rozszerzenia granic państwa swego. Od tej chwili
władanie Czechów Slowaczyzną na południe aż do Dunaju, a na
wschód aż do Krakowa nie ulega wątpliwości.-^*)
ZOi
i
■'■-) Według Widekunda, lir, 44 i Thietmara, II, 4, Madjary nad Lechem
zupełnie zniszczeni zostali. Ale według innych źródeł, Madjary po niefortunnej dla
nich bitwie, mieli dość jeszcze siły, aby niepowodzenie swe nad Lechem powetować
na Czechach. W annales S. Galenses maior (Pertz. I, an. 956): „Otto rex cum Aga-
renis pugnabat . . . eosque Deo auxiliante devicit. Et aliud bellum cum eis gereba-
tur a Boemanis, ubi comprehensus est rex illorum nomine Lele, extincto exercitu
ejus." Do tego możnaby dodać żywociarza ś. Ulrycha (Pertz. IV, p. 402), który
o Madj arach mówi: tantus taroen ad huc exercitus eorum remanebat, ut . . . non pu-
gna lacessitos eos redire aestimaverint.
"•■*) Według padań, wodzowie Madjarów Lehel i Bulk kwitnęli za czasów
Arpada (-|- 907) i oni to urządzili rozprawę z Niemcami w Czerwcu r. 907. Ale
jakże z tern pogodzić zjawienie się ich w pół wieku później, gdy według jednych
podań Lehel i Bulk po bitwie nad Lechem r. 955 z mnóstwem jeńców powieszeni
zostali (Kezai. Chr. II, c. l), według innych powieszono ich w Ratysbonie, gdy
zez Dunaj chcieli umknąć, a według innych, Lehel wpadł w ręce Czechów?
ycus. Les origines et Tepoąne paienne de Thistoire des Hongrois, s. 92, 107.
»*) Nie mając świadectw współczesnych o zaborach czeskich w polowie
z późniejszych tylko wypadków sądzić o tem możemy. I tak, w dyplomie
fundacyi biskupstwa Praźskiego w r. 973 (patrz wyżej str. 128, przyp. 17), wzmian-
kuje się „p r o V i n c i a cui Wag nomen est, cum omnibus regionibus, ad praedictum
urbem pertinentibus, quae Krakowa est." — Kiedyż prowincya Wag, raczej Słowa-
czyzna mogła dostać się Czechom, jeżeli nie w r. 955? Do tegoż, jeżeli nie do
wcześniejszego czasu odnieść wypada zdobycie Krakowa, bo już podczas przejazdu
Izraelity Ibraima-ibn-Jakóba z Pragi do Krakowa, przed r, 965, Kraków do Czech
15*
— 228 —
Prowadząc długoletnią wojnę z Niemcami, Bolesław mógł
przekonać się, że w obec zcentralizowanej władzy króla niemiec-
kiego, dawny ustrój Czecli, oparty na samorządzie udzielnycłi
prawie książąt i żup, nie wystarczał do skutecznój obrony kraju,
nie dawał bowiem księciu możności rozporządzać wszystkiemi
siłami czeskiemi, dla utworzenia mocnego wojska i zaopatrzenia
go w potrzebne rynsztunki, a kraju w niezbędne warownie. Prze-
łamać jednak obyczaj starożytny, przekonać Czechów o konie-
czności uznawania najwyższej władzy w osobie księcia, o wyż-
szości interesów państwa nad interesami prywatnycłi, cłioćby naj-
wyższycłi osób, niełatwą było rzeczą. Zastarzałe przesądy, dumę,
egoizm złamać m.ożna było tylko siłą, w użyciu której Bolesław
nie waliał się nigdy. Raz, uznawszy potrzebę obwarowania gro-
du Bolesławia, kazał on ludowi zgromadzić się nad Łabą i do
zgromadzonycłi przemówił o konieczności opasania grodu Bole-
sławia murowanymi, na sposób rzymski kręgami i o wykonaniu
silami kraju potrzebnycli robót.^^) Ale starostowie, nie pojmu-
jąc, aby podobne roboty mogły leżeć na obowiązku ludu, uwa-
żali to za wymysł księcia, niezgodny z dawnym obyczajem i tak
do niego mówili: „my starostowie ludu musimy ci powiedzieć,
że ani umiemy, ani cłicemy robić czego żądasz; nasi ojcowie nic
podobnego nie robili." Schwyciwszy jednego z przytomnych za
czuprynę i skręciwszy mu głowę jak makówkę, powiada Kozma,
Bolesław jak szalony rzucił się na tłum, który z przerażenia bła-
gał księcia o miłosierdzie, przyrzekając wykonać czego żądał.
Oczywiście przesądy i ciemnotę ludu czeskiego można było mniej
gwałtownymi środkami przełamać, ale w owym barbarzyńskim
wieku o środki nie pytano, a grubą siłę szanowano wysoko. To
też gdy księciu czeskiemu udało się srogimi środkami stosunki
należał, o czem podróżnik mówi wyraźnie, a jak utrzymuje Kunłk, nie bez za-
miaru nazywa Bolesława I księciem Pragi i Krakowa. Porów. Kunik. AjóeKpH,
s. 48, 90.
^'') Według Kozmy Bolesław mówił; „volo et jubeo, ut mihi operę Romano
aedificetis murum urbis nimis alterum per gyrum."
229
wewnętrzne kraju zmienić na korzyść władzy monarcliicznej, zna-
czenie jego nie tylko w Czechach, lecz i za granica kraju nad-
zwyczaj wzrosło. Flodoard i Widukind nazywali Bolesława I
królem, sąsiedni książę Mieszko polski pojął za żonę córkę Bo-
lesława Dubrawkę, ale potomni, przypominając jego okrucień-
stwa, przezwali go: okrutnym.^^)
Pod koniec panowania Bolesława I (936 — 967), drobni dy-
naści czescy znikli zupełnie, snadź ich wymordowano, pozostał
jeden tylko udzielnie władający ród Sławników, do którego wię-
ksza połowa ziemi czeskiej należała,^') Ród ten spokrewniony
z książętami bawarskimi, zostając w przyjaznych stosunkach jak
z Bolesławem I, tak i z jego następcą, kwitnął aż do r. 996,
w którym nareszcie i on padł ofiarą zakorzenionych od dawna
zaburzeń.
O rządach następców Bolesława I powiemy niżej, we wła-
ściwem miejscu.
3. Stosunki kościelne.
Po upadku arcybiskupstwa słowiańskiego w Welegradzie
(r. 885), do którego i Czechy należały, zarząd spraw duchownych
w Czechach zależał od usposobienia książąt. Niezadługo przed tern
ochrzczeni książę Borzywoj i żona jego Ludmiła (około r. 880),
tudzież część narodu, nie składali jeszcze tak licznej trzody, aby
chrześciaństwo w Czechach można było uważać za powszechnie
ugruntowane. Pogaństwo kwitnęło w całej mocy, a większość
ludu wiejskiego nawet parę wieków później w błędach pogań-
'*) Erat accerimus consilio, mówi o Bolesławie Widukind, ale daleko go-
rzej odzywa sie o nim Kozma. Zamordowanie ś. Wacława tkwi ciągle w pamięci
Kozmy. Nie szczędzi on słów potępienia bratobójcy, a wymaganie od ludu posłu-
szeństwa uważa za gwałt i uciemiężenie. Fuit iste dux Bolezlaus, si dicendus est
dux, qui fuit impius, atque tyrannus saevior Herodote. trunculentior Nerone, Decium
superans scelerum immanitate, Diocletianum crudelitate, unde sibi agnomen ascivit
saevus Bolezlaus ut diceretur. Fontes rer. boh, II, s. 3t.
»') Dzieła tego T. II, s. 381—2.
— 23© —
skich trwała. ^'^) Wszakże biskupi regensburgscy od dawna do-
magali sie przyłączenia do ich dyecezyi Czech, chociaż tam
ani chrześcian, ani kościołów, aż do zjawienia sie apostołów
Konstantago i Metodego, nie było wcale. ^") Nawet po przy-
jęciu chrztu przez księcia Borzywoja kościoły były wielką rzad-
kością, a jak mało sami książęta, w głębi duszy, byli chrze-
ścianami, wskazuje to ożenienie się księcia jWratysława I z Dra-
homirą, córką pogańskiego księcia Stodoranów.*)
Chociaż biskupi regensburgscy, jako najbliżsi do Czech, sta-
rali się w IX w. kraj ten do swej dyecezyi przyłączyć, ale po-
dobne usiłowanie, bez zgody stolicy apostolskiej, żadnego znacze-
5*') Porówn. dzieła tego T. II, s. 8ii przyp. 410, str. 847 przyp. 556. 557,
tudzież Żywot ś, Wacława, przez Gumpolda, litóry w rozdziale 7 mówi, że gdy we-
dług dawnego obyczaju najdostojniejsi mężowie czescy schodzili się i na cześć
bogów cudzych godowali, zapraszając na podobne uczty Wacława, on uni-
kał ich, verum etiara profana convirorum sordibus daemoniacis inquinatorum quam
strenue aufugit consortia. Fontes rer. boh. I, 151,
■■''•) Oprócz ochrzczonych w r. 845 w Regensburgu 14 lechów, czy żupanów
(wyżej s. 74 przyp. 5), o innych chrześcianach w Czechach wzmianlci nie znajdu-
jemy. Ci lechi, przyjmując dobrowolnie chrześciaństwo u Niemców, podczas gdy
książęta czescy poganami zostawali i wojny z Niemcami prowadzili, oczywiście byli
albo wygnańcami, albo buntownikami i w żadnym razie ani szerzyć chrześclaństwa
■w Czechach, ani podawać powodu do przyłączenia Czech do dyecezyi Regens-
burgskiej nie mogli. Na czemże mogła zasadzać się pretensyja biskupów regens-
burgskich? Sprawa to ciemna! Pisarze powołują się na Gumpolda, Vita S. Yenzeslai,
cap, 15, i Otholona, Vita S. Wolfgangi, cap. 29. Pierwszy z nich, mianowicie Gum-
pold wyraził się: Tutonem episcopum (Ratisbonensem) cujus diocesi tota subcluditur
Boemia. (Fontes rer. boh. I, 157; Pertz, IV, p. 2.19). Ale pisząc to w r. 981
Gumpold oczywiście zapomniał, że Czechy miały już od r. 973 biskupstwo Prażskie,
zaliczone do arcybiskupstwa Mogunckiego. Co się tyczy wzmianki Otholona: „Boe-
mia provincia sub Ratisponensis ecclesiae parochia esstitit" (Pertz, IV, 538), to za-
uważymy, że biskup Wolfgang umarł r. 994 a Otholon pisał później w lat 50, a za-
tem w czasie, kiedy biskupstwo Prażskie od dawna istniało, a krótko trwałe związki
z biskupstwem Regensburgskiem w X w. (o czem objaśnione będzie niżej), poszły
w zapomnienie. Otóż przytoczone świadectwa wzmiankują tylko o krótko trwałych
stosunkach kościoła czeskiego z biskupstwem Regensburgskiem w X w., ale zkąd
się wziął początek tych stosunków żadnej wiadomości nie znajdujemy. Porów. Du-
dik. Mahrens Gesch. I, s. 274.
*) Według nowszych badaczy, Drahomira, zostawszy księżną czeską, wyzna-
wała chrześciaństwo słowiańskiego obrzędu. Krch. Kriticke uvahy. Na obranu kneźny
Drahomiry. 1883.
— 231 —
nia mieć nie mogło. Zdaje się więc, że pierwszy powód do roz-
ciągania władzy biskupów regensburgskich na Czechy, podali
książęta Spitygniew i Wratysław dobrowolnem poddaniem się
cesarzowi Arnulfowi w r. 895, albowiem w owym czasie od za-
leżności politycznej nie odróżniano i zależności religijnej.
Razem z poddaniem się Arnulfowi w r. 895 Spitygniew
i Wratysław, zamiast wyznawanego przed tem obrzędu słowiań-
skiego, musieli przyjąć obrzęd kościoła łacińskiego. Zbudowanie
przez Spitygniewa w Budecu kościoła ś. Piotra udowadnia, że,.
z przejściem na obrzęd łaciński, on zastosował się do obyczaju
rzymskiego i pierwszy w swym kraju kościół łaciński poświęcił
ku czci apostoła Piotra."***) Ale w Czechach wcześniej, bo jesz-
cze za czasów ś. Metodego były kościoły obrzędu słowiańskiego,^
z których najstarszy, pod wezwaniem ś. Klemensa, zbudowany
był w Lewym hradcu.*^) Tym sposobem w początku X wieku
chrześciaństwo w Czechach rozwijało się w Budecu rzymskiego,
a w Lewym hradcu słowiańskiego obrzędu. Stosownie do tego
książę Wratysław I, nauczywszy syna swego Wacława najprzód
po słowiańsku, posłał go do Budeca, „gdzie dziecię poczęło się
uczyć z ksiąg łacińskich, a Bóg taką mu łaskę udzielił, że się
nauczył ksiąg łacińskich, jakby dobry biskup lub pop, a umiał
równie księgi greckie, czyli słowiańskie czytać bez błędu." •*-)
Dopóki polityka czeska wiązała się z polityką niemiecka
przeciw Morawianom, książęta Spitygniew i Wratysław musieli
•^O) "W żywocie ś. Ludmiły i ś. Wacława z XV w. zapisano, że Wratysław
posłał syna swego in cłvitatem, quae Budec vocabatur, ubi ab antecedente fratra
suo Spitygneo in honore principis apostolorum S. Petri consecrata inerat et inest
ecclesia. Fontes rer, boh. I, 205,
^1) Wyżćj, ś. 115.
*^) W najstarszym cyrylslcim Żywocie ś. Wacława czytamy: „I wda jego
(Wjaczesława) baba swoja Ludmiła ucziti Icnigam słoweńsliym; posleduja swojemu
uczitelu dobrje i nawycze razum wsjemu dobrje. Otsadiże i linjaż Worotisław w Bu-
dicz i nacza otrolc ucziti sje Icnigam łatyńsliym i nauczi sje dobrje. I wozlożi (bog)
błahodatb taltu na Wjaczesława linjazia i nacza umjeti Icnigam łatyńslcym ili jalso
że epislcop iii pop, da aszcze wzjasze graczeslcija knigy iii słoweńsliyja, proczi-
tasze ja wnje sobie sobłazna radi." Fontes rer. boh. I, 128. O wysłuniu Wacława
do Budeca wzmiankuje także Gumpolda Passio S. Wenzeslai. Fontes rer. boh. I, 149.
— 232 —
być powolnymi względem pretensyi biskupów regensburgskich,
którzy na Czechy jak na swa parafiję patrzyli.*^) Ale po upadku
Morawii i pogromie Niemców w r. 907 sprawy kościoła czeskie-
go w innym obrazie zarysowały się. Centr oświaty i cywiliza-
cyi clirześciańskiej z Welegradu przeniósł się do Pragi. Prze-
mysłowcy, po wygaśnieniu Moimirowiczów, byli najpierwszymi
ze swej potęgi i cywilizacyi książętami w całej Słowiańszczyźnie
zacliodniej. Dwór icli stał się przytułkiem wszystkiego, co po
zburzeniu państwa Morawskiego ratowało się ucieczką do Czecli.
Przemysłowcom otwierały się obszerne widoki skorzystania z oko-
liczności i ustanowienia w swem państwie kościoła niezależnego
od biskupstwa Regensburgskiego. I jeżeli książę Spitygniew,
pozostając wiernym Niemcom, nie kusił się o to, to książę Wra-
tysław I, dobijając się niepodległości politycznej, musiał dbać
i o niezależność kościoła czeskiego. Miał on na swym dworze
księży łacińskicli i słowiańskich, a gdy syn jego Wacław pod-
rósł tak, że włosy dziecięcia można było ująć ręką, Wratysław
sprawił starym obyczajem postrzyżyny syna, a spełnienie tego
obrzędu polecił jakiemuś biskupowi.^*) Zkądże się wziął biskup
w Czechach? Odpowiedzi na to źródła historyczne nie dają, ale
*') Porów, wyżej w przypisku 39 wyrażenie Otliolona: Boemia provincia
Eub Ratisbonensis ecclesiae parochia exstitit.
**) W najstarszym Żywocie ś. Wacława z pierwszej połowy X w., a według
tekstu moskiewskich Czeti Minei, czytamy: „prizwaw Wratislaw knęże (kh/AsA),
iże bje togda w swojei obłasŁi i episliopy i weś priczet cerkownyj. Dobryj że
i blagowjernyj episltop i Notarij so wsjem klirosom, otpiewsze swjatuju liturgiju
w cerkwi preswjatyja.., Marii i wzwedsze otroka, postawisza na stepeni pred ołta-
rem i błogosławi jego episkop." — Ale w innym tekście, według rękopismu Ru-
mjancowskiego, powiedziano, że gdy dziecię urosło tale, że ręką można było ująć jego
włosy, „prizwa Wratisław knjaż episkopa eter a (jakiegoś?) so wsjem Idirosom . . .
i postrigosza Icnjazi ini." Fontes rer. boh. I, 127 — 8. W tłómaczeniu tego Żywota
przez Hankę, znajdujemy: dobry pak a bIahoverny biskup Notaf s celem ducho-
venstvem, odspivaśa svatu liturgiju v chrame... Bohorodicky, . . Marie, pozdwih chłopce,
postavil na stupne pfed oltafem, a blahoslavil. Fontes, I, 128). Tu zachodzi mię-
dzy tekstami wątpliwość tyllco co do nazwy biskupa: czy mu było imię Notar, czy
zamiast tćj nazwy napisano mylnie eter? W każdym razie był to bisliup nie ła-
cińsko-niemiecki, bo taki zapewno nie zechciałby dopełniać obrzędu słowiańskiego
z pogańslcich czasów.
— 233 --
skoro mówią wyraźnie, że wzmiankowany obrzęd dokonany zo-
stał przez biskupa, tedy zaprzeczać temu nie mamy powodu.
Wypada więc przypuścić, że tym biskupem mógł być jeden
z księży morawskicli,*') którzy, po zburzeniu państwa Morawskie-
go, musieli szukać przytułku naj właściwi ej w Czecliach, bo w obec
nienawiści do duchowieństwa słowiańskiego biskupów niemiec-
kich, pewno, że w Niemczech nie byliby przyjęci gościnnie."*®)
Otóż najprawdopodobniej, że Wratysław I, dobijając się niepod-
ległości politycznej, zamierzał ustanowić w Czechach kościół od-
rębny, co rozumie się mocno obrażało biskupa regensburgskie-
go, a zwierzchnika jego księcia bawarskiego Arnulfa mogło, ra-
zem z innymi powodami, pobudzić do napadu na Czechy w roku
922,*")
Śmierć przedwczesna Wratysława I zmieniła bieg spraw
kościelnych na korzyść Niemców. Małoletni syn jego Wacław,
pod wpływem księży łacińsko- niemieckich i stosunków polity-
cznych, stał się prozelitą kościoła rzymskiego, tolerując wszakże
i obrząd słowiański. Doświadczywszy niepowodzenia w walce
z Niemcami w r. 928, dociskany intrygami i zaburzeniami w^e-
wnątrz kraju, Wacław zmuszony był w sprawach kościelnych
stosować się do życzenia Niemców. Biskup regensburgski po-
czął jurysdykcyję swą i na Czechy rozciągać, a Wacław nie mo-
gąc się od opieki niemieckiej uwolnić, całkiem oddał się pobo-
żności i uczynkom chrześciańskim. Wznosił on liczne kościoły,
dbał aby nabożeństwo w nich odbywało się codzień, jak u „wiel-
kich ludów", opiekował się wdowami i sierotami, wykupywał lu-
dzi z nieAYoli, szczególnie z duchownego stanu, poznosił szubie-
i
*s) Wyżej, str. 150, wzmiankowano o wysłaniu przez papieża Jana IX
r. 899 do Morawii trzech biskupów. Jeżeli nie jeden z nich, to być może wy-
święcony przez nich na biskupa inny ksiądz, mógł być ta osobą, która w Żywocie
ś. Wacława, wzmiankuje sie pod nazwą: Notar?
**) Porów, wyżej s. 151 i następne.
*") Takiego zdania jest zasłużony profesor Tomek. Apologie der iiltesten
Geschichte Bohmens, w Abhandlungen d. k. bomisch. Gesel. der Wissenschaften,
1865. Tom XIII, fiinfter Folgę, s. 67.
— 234 —
nice w wielu miejscach powystawiane, rozkazawszy, aby za jego
życia nie stawiano ich więcój/^) Wszystko to odpowiadało wi-
dokom biskupa regensburgskiego, który osobiście poświęcił zbu-
dowany przez Wacława kościół ś. Wita.^^) Nie przeszkadzało
to jednak wyznawcom obrzędu słowiańskiego używać zupełnej
swobody religijnej, aż do końca panowania Wacława. Dopiero
po zamordowaniu go, rozpoczęło się prześladowanie księży sło-
wiańskich, których nareszcie wygnano z kraju '^*') i tem ułatwiono
duchowieństwu łacińsko -niemieckiemu dalsze tępienie w Cze-
chach obrzędu słowiańskiego. Czy to się działo według życze-
nia Bolesława I — nie wiemy. Książe ten, związawszy politykę
swą z polityką niemiecką, nie mógł obrażać Niemców przeci-
wnymi ich zamiarom uczynkami, a o niezależności kościoła cze-
skiego pomyślić nawet nie śmiał. Kwestyję tę podniósł dopiero
syn jego Bolesław II, o czem powiemy we właściwem miejscu.
^*) O zniesieniu szubienic i milosierdnych uczynkach Wacława rozpowiedział
Gumpold, tudzież inni autorowie Żywotów ś. Wacława. Fontes rer. boh. I, s. 129 — 130,
149—152.
4oj Według Gumpolda Passio S. Venzeslavi, kościół ś. Wita poświecił bi-
skup regensburgski Tuto. f Fontes rer. boh. I, 157). Ale, według Kozmy, kościół
ten począł budować ś. Wacław, a doliończyt budowę Bolesław I, konsekracyję zaś
dokonał następca Tutona biskup Michał (od r. 941 do 968). Z Auctarium Gar-
stense widać jednak, że po Tutonie (f 930) biskupem regensburgskim był Insigri-
nus (Pertz, XI, p. 566). Pewniej więc, że kościół ś. Wita konsekrował Insigrin. — ^
Dudik myśli, że tej konsekracyi Insigrin dokonał w r. 939 (Mahr. Gesch. II, s. il).
Tomek nie wzmiankuje o Insigrinie, a mówi tylko, że konsekracyję wzmiankowanego
kościoła dokonał następca Tutona za Bolesława I. Dejepis Mesta Prahy, 1855,
tom I, s. 8.
^^) Najdawniejszy Żywot ś. Wacława, rozpowiedziawszy o zamordowaniu go
w Bolesławie, dodaje: „ubisze że w tom gradi s nim Mstinu i Ellinu a na inyja
mużi idosze proczie, owy izbisza a drugija razbjegosza sja po zemljara; a mładjenca
izbisza jego radi; a bożija raby i niszczich pograbisze i wygnasze ich z zemli, a żeny
ich za muż dasza, oni że i' si neprijazneni, ubiwsze gospodina swojego." Fontes
rer. boh. I, 132. U Szafarzyka trochę inaczej: Mladence jeho zbili, a bozi sluhy
zloupili, vyhnavse je z mesta, a żeny ich za jine muźe vdali i vsecku vrażdlnou
żadnost vykonali, zabivse kniżete sveho. Star. Słov. II, § 39, s. 451, przyp. 65.
235
§ 45.
Upadek Serbów i Hobolanów 928—936.
I. Stan Słowian nadłabskich w początku X w.
Długa i uporczywa walka królów niemieckich z Morawia-
"nami w drugiej połowie IX w,, tudzież pogrom Niemców przez.
Madjarów w r. 907 i następne najazdy ostatnich na Germanie,
w ciągu panowania Ludwika Dziecięcia i Konrada I, pozbawiły
Niemców możności opanowania dolnej Łaby, do czego od czasów
Karola W. nieustannie dążyli. Polityka niemiecka, zwróciwszy
uwagę swą w inną stronę, mało się zajmywała sprawami Sło-
wian nadłabskich, dając czas im do umocowania się i przygoto-
wania obrony na przyszłość. Słowianie łatwo pojąć mogli, że
nieczynność Niemców pochodziła w skutek ich osłabienia, a nie
z powodu, aby swych dawnych zamiarów mieli się wyrzec. Wiel-
kie wypadki w Morawii, za czasów apostolstwa śś. Konstantego
i Metodego, tudzież przystąpienie do związku morawskiego są-
siednich ludów słowiańskich stawiały przed oczy Obodrytom,
Weletom i Serbom korzyść łączenia się drobnych ludów w związki
państwowe z silną władzą i oświatą chrześciańską. Ludy te je-
dnak, stojąc twardo przy swych dawnych bogach, przy zamiło-
waniu swobody plemiennej i starożytnych obyczajów, nie życzyły
wyrzec się ustroju plemiennego na korzyść ustroju państwowego,
bez którego nie było dla nich zbawienia, w obec mocno zorga-
nizowanego i zaborczego państwa niemieckiego. Tworząc osobne
grupy plemienne, Serbowie, Obodryci, Welety dzielili się jeszcze
na mniejsze ziemstwa, z których każde osobną politykę prowa-
dziło, tak że gdy jedne ludy wojowały z Niemcami, inne zosta-
wały z nimi w zgodzie, radzi będąc, że ich Niemcy nie zagabali.
Historya tych ludów gubi się w drobnych starciach z Niemcami
i nie daje się ująć w ramy obrazu większych rozmiarów. Brak
ogólnego kierunku w sprawach tych ludów, zmusza nas patrzyć
na każdą grupę plemion z osobna.
— 236 —
Serbowie, jak w początku IX w., tak samo i w początku
X w., marniejąc w plemiennym ustroju, ledwo gdzie niegdzie, jak
na przykład u Głomaczów, tworzyli związek z kilku żup, pod
władzą księcia. Inne drobne żupy zdaje się nie miały nawet
książąt, przynajmniej wzmianki o nich w dziejach nie znajdujemy,
a jednak żupy te prowadzą pograniczne boje z Niemcami. — Do-
póki państwo Morawskie stało na straży Słowiańszczyzny pół-
nocno - zachodniój, Niemcy oględnie z Serbami postępy wali. Ce-
sarz Arnulf mienił się być przyjacielem Serbów, załatwiał spory
ich pograniczne z Niemcami, za co mu poselstwo serbskie po-
dziękowanie i dary w Salicach składało (897).^) Ale w kilka
lat później książę saski Otton staczał z niemi pograniczne boje,
a w r. 906 wyprawił syna swego Henryka, późniój nazwanego
Ptasznikiem, przeciw Głomaczom,'-) którzy na pomoc Madjarów
wezwali i z nimi wspólnie do Saksonii wpadli. Madjary złupie-
iywszy Saksoniję, powrócili do Głomaczów i prawdopodobnie,
że w r. 908 powtórny najazd na Saksoniję i Turyngiję uczynili.^)
Wojując z Głomaczami, Henryk musiał przechodzić przez ziemie
innych plemion serbskich, ale o ich udziale w walce Głomaczów
z Niemcami, wzmianki nie ma. Wszędzie tylko jedni Głomacze
występują, a Susły, Koledycze i inni, z którymi Niemcy walczyli
w IX w.*), nie podają pomocy. Czy już ręka żelazna stróża po-
granicza Turyngskiego, księcia saskiego Ottona,**) tak ich przyci-
snęła, że się ruszyć nie śmieli?
W e 1 e t y podzieleni na mnóstwo ziem w IX w. takiż podział
zachowali i w X w. We względzie politycznym, południowe po-
1) Wyżej s, 145 przypisek 9.
*) Widukind I 17. Pater autem videns prudentiam adolescentis et consilii
■magnitudinem, reliąuit ei exercituin et militiam adversus' Dalamantiam, contra quos
<liu ipse militavit. Thietmar I, 2. Isque (Henricusj a patre suo in provintiam, quam
nos theutonice Daleminci vocamus, Sclavi autem Glomaci appellant, cum magno exer-
citu missus, devastata eadem multum atque incensa, victor rediit.
3) Wyżej s. 1 61. przyp. 44.
•») Wyżej s. 54, 72.
^) Annalista Saxo pod r, 908: Otto dux, jam scilicet Thuringii limitis c ust os.
— 237 —
nad r. Hobolą plemiona Stodoranów miały swych miejscowych
książąt i odrębnie stały od związku właściwycłi Lutyków: Kata-
rów, Doleńców, Cłiyżanów i Czrezpienianów, którzy wiec powsze-
chny w chramie Radogoszcza, w X w. wynieśli wyżej nad władzę
książąt. Co by sie u tych plemion działo w pierwszej połowie X
w., dla braku źródeł historycznych nie wiemy, a jednak z tego, że
ich Niemcy nie zagabali, możemy wnioskować, że marnieli w nie-
czynności, radzi będąc, że nikt ich spokoju nie naruszał.
Obodryci więcej od Weletów okazali zmysłu polity-
cznego. Połączywszy bowiem drobne ziemie pod władzą książęcą
wyżej od ludowych wieców stojącą, weszli w porozumienie z ta-
kimiż jak sami poganami Duńczykami, którzy wtedy już byli
zaciętymi wrogami Niemców. Wspólnie z Duńczyka.mi, odniósł-
szy świetne zwycięztwo nad Niemcami w r. 880^), walecznie
bronili niepodległości swej przeciw zamachom księcia saskiego
Ottona, który po bracie Brunonie, poległym we wzmiankowanej
porażce r. 880, będąc mianowany księciem saskim i stróżem po-
granicza nad Łabą , słynął z energicznego czuwania nad bezpie-
czeństwem Niemiec. Wyprawa cesarza Arnulfa przeciw Obo-
drytom w r. 899 nie powiodła się"). Później dzieje milczą aż do
r. go2, pod którym znajdujemy krótką wzmiankę o spustoszeniu
Saksonii przez Słowian, lecz jacy to byli Słowianie annaliści nie
zauważyli.^) Prawpopodobnie jednak, że wzmianka ta Obodry-
tów tyczy się. A gdy wskutek wojny domowój syna księcia
Ottona, Henryka (Ptasznika) z Konradem I (r. 915) w Germanii
wszczęły się zaburzenia, a Madjary pustosząc Niemce, aż pod Bremę
zapędzili się, Obodryci z Danami napadli na Nordalbingiję i okolicę
Hamburga spustoszyli,^) później zaś korzystając z najazdu Danów
na Nordalbingiję w r. 919, Obodryci przez Łabę wtargnęli da
8) Wyżej. s. 123.
') Wyżej s. 137 cyt. 47, 48.
*) Anual. Hildesheim et Lamberti, a. 902, Slavi vastaverunt Sa.\oniam»
Porów. Wigger, Meklen. Annal. 22.
») Wyżej § 43. cyt 39. 207.
— 238 —
Saksonii, którą okropnie spustoszyli.^**) Ale to byl koniec tryum-
fów Danów i Obodrytów. Po słabym Konradzie I, (i* 919) na tron
niemiecki wstąpił rywal jego Henryk I Ptasznik, przedsiębierczy,
energiczny, nie gardzący żadnymi środkami dla dopięcia celu,
a przytem nieubłagany wróg Słowian, którzy marniejąc w rozoso-
bnieniu i waśniach domowych, doczekali sie aż w Germanii na-
stąpił spokój, podający Niemcom możność prowadzenia dalój, roz-
poczętego oddawna ujarzmienia Słowiańszczyzny nadłabskiej. Od-
tąd poczyna się zwrot w dziejach Niemiec ku wielkiej potędze
i świetności ich, a dla Słowian poniżenia i niewoli!
«
2. Przygotowania Henryka Ptasznika do walki ze Słowianami.
Wnet po wstąpieniu na tron (r. 919), Henryk I przedsię-
brał przeciw Słowianom wyprawę, która skończyła się niepomyśl-
nie (r. 921),^^) a we trzy lata później musiał odpierać najazd
Madjarów (r. 924), dla których równiny Turyngii, pozbawione
wszelkich warowni, wyborną do grabieży miejscowość przedsta-
wiały.^2) Z Madjarami Henryk nie mógł mierzyć się w otwartem
polu, musiał płacić coroczną daninę i był wystawiony na większe
jeszcze klęski, lecz szczęście pomogło mu do ocalenia Saksonii
od zniszczenia, albowiem Madjary, za oswobodzenie jednego z ich
książąt, ujętego do niewoli niemieckiej, zgodzili się na dziewię-
cioletni rozejmJ^) Wypadek ten pobudził Henryka do przyspie-
szenia organizacyi wojennćj pograniczy Saksonii i Turyngii, aby
ńa wypadek najazdu Madjarów lub Słowian, gotową mieć do od-
poru siłę.
10) Adam Bremen. I, 57. Dani quoque Sclavos auxilium habentes
primo Transalbianos Saxones, deinde cis Albim magno Saxoniam terrore quassabant.
11) Continuat. Reginon. a. 921. Henricus rex stabiliende paci et reprimendae
Sclavorum saeviciae fortiter insistit.
1^) Liutprand, opisując napad Madjarów, powiada: Saxonum ac Thuringorum
terra facile depopulatur, quae nec inontibus adiuta nec firmissimis oppidis est munita.
Antapodosis. II, 24.
i») Widukind. I, 35.
— 239 —
Według dawnego obyczaju, każdy Saks obowiązany był
pełnić służbę wojskową i na wezwanie stawać pod chorągwią
grafa swej ziemi (gau), ale sztuki wojskowej nie znał, a kraj
pogranicznych warowni ani innej obrony nie posiadał. Dawniej-
sze przepisy Karola W. o pogranicznej obronie*^) poszły w nie-
pamięć, a tymczasem rozdrażnieni wdzierstwami Niemców, Sło-
wianie mogli byli całą massa rzucić się do Saksonii i Turyngii.
Henryk, zamierzając zapobiedz złym skutkom podobnej bezbron-
ności pograniczy, rozpoczął organizacyę ich w następny sposób.
Grody słowiańskie w Turyngii, na porzeczu Solawy, Hen-
ryk obwarował i w twierdze zamienił. Merzeburg, Kwedlin-
burg*^) i wiele innych miast w Turyngii i Saksonii otoczył mu-
rem^^) a wszystkie warownie połączył linijami obrony, aby w ra-
zie napadu nieprzyjaciół, obrońcy mogli się zebrać, bez obawy
ujęcia znienacka w niewolę.^') Wznawiając ustawę Karola W.
o ziemskiej obronie, tudzież w celu zaludnienia grodów, Henryk
udzielił wszystkim złodziejom i rozbójnikom przytułek na przed-
mieściach Merzeburga, uwalniał ich od zasłużonej kary, osiedlał
na ziemiach pod grodem i uzbrajał z obowiązkiem, aby w każdej
chwili gotowi byli do najzuchwalszych wypraw przeciw „barba-
rzyńcom",^^) t. j. przeciw Słowianom. Osiedleńcy, podzieleni na
dziewiątki, obowiązani byli wybrać z dziewięciu jednego dla za-
mieszkania w grodzie, a ośmiu, pozostałych na źrebiach (w dzia-
łach) wojskowych, zbudować dla niego mieszkanie w grodzie,
dostarczyć trzecią część wszystkich urodzajów, źrebię jego upra-
wiać i plony zbierać, dopóki on zostawać będzie na służbie w gro-
I
li) Wyżej. s. 37 cyt. 38.
15) Dawniej Quitilinga-burg. Patrz dzieła tego T. II s. 304.
!•*) Thietemar I, 10.
*') Gebhardi Algemeine Welthistorie. 1793. Tom 52, s. 294.
1*) Widukind II, 3. Rex qułppe Heinricus cum esset satis severus extra-
neis, in omnibus causis erat clemens civibus ; unde quemcumque videbat furum aut
latronum, manu fortem, et bellis aptum, a debita poena ei parcebat, coUocans iu
suburbano Mesaburiorum, dat is agris atque armis, iussit civibus quidem parcere, in
barbaros autem, in quantum auderent latrocinia exercerent.
— 240 —
dzie. Wszelkie miejsca zgromadzeń ludowych, targowisk i za-
baw Henryk rozkazał umocować, dzień i noc ludziom ćwiczyć
się w tem, co w potrzebie przeciw nieprzyjaciołom czynić wy-
padało. — Po za obrębem grodu domów ani żadnych innych za-
budowań nie wolno było wznosić. ^^) Oprócz tego wassale króle-
wscy zobowiązani byli, w razie potrzeby wojennej, wystepywać
konno w zupełnej zbroi. Przepis ten, nadzwyczaj ważny^ wpły-
nął znakomicie na udoskonalenie sposobu prowadzenia wojny.*®)
3. Napady Henryka Ptasznika. Zdobycie Branibora, r. 928. Ujarzmienie
Serbów, r. 928. Bitwa pod Łąozynem r. 929. Walka z Madjarami, r. 933.
Wyćwiczywszy „legiony łotrów", Henryk Ptasznik rozpo-
czął wyprawę przeciw Stodoranom (928), staczał z nimi krwawe
boje, i na zamarzniętych rozlewach r. Hoboli oblegał główny ich
gród Branibor, który głodem, mieczem i chłodem zdobył, księ-
cia Tugomira ujął w niewolę, a lud jego do płacenia daniny
zmusił.-') Ztąd, zwróciwszy na południe, Henryk wpadł do kraju
Głomaczów, a zdobywszy po dwudziestu dniach oblężenia, gród
ich Gronę, wydał go na łup żołnierzy; wszyscy dorośli mieszkańcy
^9) Widukind. I, 35. Heinricus rex accepta pace ab Ungariis ad nonem
annos, quanta prudentła vigilaverit in munienda patria . . .. Et primum ąuidem ex
agris militibus nonum quemque eligens, in urbibus habitare fecit, ut caeteris con-
familiaribus suis octo habitacula exstrueret, frugum omnium tertiam partem exciperet
servaretque, ceteri vero octo seminarent et meterent, frugesque collłgerent nono, et
suis eas locis reconderent. Consilia et onines cenventus atque convivia in urbibus
Yoluit celebrari, in quibus extruendis die noctuque operara dabant, quatenus in pace
discerent, quid contra hostes in necessitate facere debuissent . . . Porównywając wia-
domość tę z ustawą Edwarda króla angielskiego, historycy mniemają, że Henryk Pta-
sznik czerpał swe przepisy z ustawy Edwarda, co udowadniają stówa Widukinda
żywcem z ustawy Edwarda wzięte. Giesebrecht. Geschichte der deutschen Kaiser-
zeit. I, s. 233—4...
20] Giesebrecht. Gesch. d. d. Kaiserzeit I, 123.
*i) Widukind I, 33. Tali legę ac disciplina cum cives assuefaceret, repente
irruit super Slavos, qui dicunlur Hevelli, et multis eos praeliis fatigans, demum
hieme asperrima castris super glaciem positis cepit urbera que dicitur Brennaborg
famę, ferro, frigore.
— 241 —
ordowani zostali, chłopcy i dziewczęta poszli w nie^^4ole.--j
Dalej burząc grody i wyrzynając osady Henryk wpadł do
Czecli, zmusił Icsiecia Wacława do płacenia mu daniny,-^) poczem
z tryumfem do Saksonii wrócił.-*)
Tymczasem legat królewski Bernliard „któremu podlegać
miała prowincya Ratarów", wymaganiem trybutu tak rozdrażnił
Weletów, że ci porwali się do oręża i wspólnie z sąsiadami, na-
padłszy na Walislewo-^) twierdzę zburzyli, załogę wycięli, a mia-
sto z dymem puścili.-*') Wypadek ten poruszył innych Sło-
wian do powstania.-') Wysłani przeciw nim graf Bernhard
z kolegą Tietmarem obiegli warownię słowiańską Łączyn nad
Łabą-*). Słowianie, zgromadzeni w poważnych masach nieda-
leko Łączy na, zamierzali na piąty dzień uderzyć na Saksów,
lecz ogromna ulewa deszczu przeszkodziła im napaść na obóz
nieprzyjacielski. Bernhard sam się zrezykował rozpocząć walkę
i ze wschodem słońca Saksy ruszyli naprzód. Przy pierwszem
starciu się walczących, Bernhard zamierzał już cofnąć się, lecz
zauważywszy iż u Słowian jazdy nie więcej niż u niego, i że
piechota słowiańska, chociaż liczbą przemagająca , lecz nocną
ulewą i rozmokłemi błotami w tak trudnem położeniu posta-
wioną była, że się ruszyć z miejsca nie mogła, — dał znak do
•*) "Widukind. I, 35. Cumąue illa urbe (Brennaburg) potius omnem regio-
nem, signa vertit contra Dalamantiam. adversus ouam jam olim reliąuit ei pater mili-
tiam et obsidens urbem, quae dicitur Gana, vicisima tandem die cepit eam, Praedia
urbis militibus tradita puberes onines interfecit, pueri ac puellae captivitati servatae.
Pod nazwą Gana niektórzy szukają grodu Jana, inni podrozumicwają gród Grone
i to zdaje sie właściwsze. Scheltz. Gesch. d. Lausitz. 22.
-') Szczegółowo wyżej § 44 str. 222.
2*) Widukind I, 35.
^•^) Teraz Walsleben w Altmark, z lewej strony Łaby, miedzy Werben
[i Arneburg.
=8) Widukind I 36.
2') Widukind I 36. Quo factu omnes barbarae nationes erectae, iterum re-
bellare ausae sunt.
-*•) Widukind I 36. Ad (juarum ferocitatem reprimendam traditur exercitus
cum praesidio militari Bernhardo, cui ipsa Redariorum provincia erat
sublegata, additurąue legato collega Thietmarus, et jubentur urbem obsidere,
quae dicitur Lunkini.
Tom III. j(^
— 242 —
Walki i cala masę Saksów pchnął do boju. .Słowianie w gęstych
kolumnach stali tak mocno, że ich rozerwać nie udawało się.
Poległych z obu stron liczono już wielu, lecz gdy jazda saska,
pod AYodzą Tietmara, uderzyła z boku, Słowianie, nie wytrzy-
mawszy z tej strony niespodziewanego ataku, cofnęli się, zamie-
rzając schronić się w Łączynie, ale Tietmar, zająwszy wszystkie
drogi do Łączyna, zmusił Słowian rzucić się na drogę prowa-
dzącą do jeziora, w którem mnóstwo ich utonęło. Piechota sło-
wiańska całkiem prawie zginęła; tylko część jazdy ratowała się
ucieczką. Tym sposobem bitwa 4 Września 929 r. skończyła
się zupełną klęską Słowian. Nazajutrz załoga Łączyna poddała
się z warunkiem zachowania życia mieszkańcom, którym rozka-
zano wyjść bez broni. Wiarołomni Niemcy zgwałcili jednak
umowę: kobiety, dzieci, sługi i cały majątek obywateli grodu
stały się łupem zwycięzców, a wszyscy wojownicy skazani na
śmierć, straceni zostali.-"*)
Klęska pod Łączynem ugodziła głównie w związek Wele-
tów. Obodryci zdaje się nie przyjmywali uczestnictwa w walce
pod Łączynem, lecz weszli w porozumienie z Danami, którzy na-
pad na Saksonię przedsięwzięli. Henrykowi jednak udało się
najprzód Obodrytów powściągnąć, ^ potem udzielnego królika duń-
skiego Knubę pobić (r. 931),^") a nareszcie „królów duńskiego
i obodryckiego" skłonić do przyjęcia chrześciaństwa.*'^) Jak się
^^) W relacyjach o bitwie pod Łączynem, annaliści nie znali miary prze*
chwałek. Według annal. Corbejens poległo Słowian 120,000, a do niewoli ujęto
tylko 800. "Według Widukinda „fuere qui dicerent, barbarorum ducenta milia
caesa', (lib. I c. 36.) Powtórzył to Siegebert Gemblacensis. Porów. Wigger
Meklen. Annal. s. 26. Ostróżniejszy Thietmar ograniczył sie wzmianką, że mała
tylko garstka Słowian uszła z pogromu. (Chro. I c. 6.)
^^) Annal. Augiens. a. 931 i objaśnienie do tego Wigger Mek. Anm. 27.
Thietmar I 9.
'^) Annal. Augiens. a. 931, Heinricus rex reges Abodritorum et Nordmanno-
rum efńcit christianos; Continu, Regino, a. 931, Henricus rex regem Abotridorum
et regem Dannorum efficit christianos. Tak samo i w innych annałach. Porów.
Wigger Mek. Annal- s, 26*
— 243 —
zwal „król" Obodrytów, o tem źródła historyczne nie wzmian-
kują. ^2)
Tryumf wodzów królewskich ze zwycieztw nad Weletami
i Obodrytami podniecał Henryka Ptasznika do nowych zaborów
w Słowiańszczyznie. W tym bowiem czasie, założywszy na gó-
rze nad Łabą, twierdze w pobliżu strumienia Miszno^^) (r. 931),
Henryk posunął swój oręż na wschód od Łaby przeciw Łuży-
czanom, gród których Lubuszę niedaleko Czarnego Halsztrowa,^*)
obiegł. Załoga grodu dociskana długiem oblężeniem, opuściwszy
gród, zamknęła się w małej warowni dolnej, a nareszcie pod-
dała się zwycięzcy. Gród, rzucony na pastwę płomieni, — bez-
ludnym został (r. 932). Zwiastując o tej nowej zdobyczy Hen-
ryka króla, dziejopłs Titmar dodał: „niech mu Bóg przebaczy
co nieprawnie za panowania swego na własność zagrabił." ^■')
Tymczasem dziewięcioletni rozejm z Madjarami zbliżał się
do końca. Zamiast rocznej daniny Henryk posłał im psa. Obra-
żeni tem Madjary wpadli do posiadłości królewskich między So-
lawą a Łabą, gdzie przez Serbów z darami przyjmywani byli.
Głomacze, dawni przyjaciele Madjarów, ofiarowali im pieniądze
i pomoc.'''^) Jeden korpus madjarski obiegł miasto, o którem krą-
żyły wieści, że w niem ogromne skarby schowane siostry kró-
lewskiej,'^") a drugi wpadł do Turyngii, zniszczył Hassegau
^-) Badacze niemieccy w XVIII w. wynaleźli, że niby według Helmolda
księgi I § 8, król Obodrytów przez Henryka Ptasznika ochrzczony zwal sie M i-
cisla, ale u Helmolda podobnej wzmianki nie ma, co już zauważył Wigger, Mekl.
Annal. s. 27.
3') Thietmar I 9. Patrz niżej cyt 44.
''*) Lubusza teraz Leubus w Hercbergskim okręgu, różna wcale od Lubusza
ad Odrą. Porów, dzieła tego T. II s. 61. O tćj Lubuszy będziemy mieli zrę-
zność mówić w dziale o zdobyciu jej przez Bolesława Chr.
'■^) Thietmar I 9.
^"j Giesebrecht, Wendische Gesch. I 23 1; Staacke, Deutsche Gesch. II Ab-
theilung s. 241,
'') Widukind I 38. Ungari Saxoniam intrare volentes, iter agunt per Da-
leminciam Sclavorum et divisis sociis alii urbem Widoni Thuringo opugnare ten-
tant, alii fines Thuringorum intrant. . . Badacze, szukając tego grodu, mniemali, że
może być Życz (Zeitz), lub Wittenberg nad Laba (Scheltz. Gesch. d. Lausitz. s.
16*
— 244 —
i Saksonii zagroził. Grafowie sascy Zigfryd i Herman, połączy-
wszy się z Turyngami, wstrzymywali Madjarów, a tymczasem
król Henryk zbierał wojsko w miejscu Radi, w Heilan- lub
Wittin-gau. Gdy się o tern dowiedzieli Madjary ci, którzy oble-
gali miasto, rzucili oblężenie i przez Nordturyngiję spiesząc
przeciw Henrykowi, zdążyli aż do granic Białej Ziemi. Doświad-
czywszy jednak w tern miejscu niepowodzenia, Madjary z mnó-
stwem łupów w bydle, kobietacli i dziewicach, zwrócili się na po-
łudnie do Szwabengau, w kącie miedzy rzekami Solawą a Bodą,
dążąc na połączenie z pierwszym swym korpusem. '^^) Działo się
to w późnej już jesieni. Henryk, nie życząc rozpoczynać walkę,
rozlokował wojsko swe na zimowe leże (r. 932), a Madjary tym-
czasem całą Serbiję aż do Solawy w swem ręku trzymali. Do-
piero w Marcu r. 933 Henryk dowiedziawszy się, że Madjary
zamierzają do Saksonii wtargnąć, zgromadził wojska swe
w Hassegau. Bitwa pomiędzy Korbeją a Merzeburgiem trwała
dzień cały i dopiero w nocy Madjary, po ogromnej stracie co-
fnęli się.^^) Henryk zwyciężył, ale tern wojna nie skończyła się,
bo nieprzyjaciół wypadało wyprzeć jeszcze z Serbii. Henryk
ścigał Madjarów ostrożnie, a gdy raz z siłami nierównemi na
nich uderzył, został zwyciężony i przed pogonią madjarską le-
dwo zdołał uciec do grodu Bichni, gdzie znalazł ocalenie od nie-
wątpliwej zguby.*'*) Dalszych szczegółów wojny tej nie posia-
22. — Wyrażenie Widukinda Widoni Thuringo zdaje sie wskazywać, że
gród Widona (męża siostry Henryka) już na ziemi turyngskiej leżał. Tak pojmując
rzecz tę i nowszy historyk turyngski Knochenbauer, mówi: „die Stadt Widos lag
warscheinlich noch rechts der Unstrut, innerhalb Thiiringens; eine auf den ersten
Anblick ansprechende Yermuthung, es sei Wittenberg, stimmt mit der Richtung
des feindlichen Einfals nicht iiberein." Geschichte Thiiringens 1863 s. 95.
^^) Wzmiankowane wyżej gau, na zachód od Laby i Solawy, czytelnik dla
łatwiejszego zorientowania się w obrotach stron wojujących, raczy na mapie roz-
poznać.
''^) Źródła odnośne do wojny z Madjarami podał Raumer: Regesta historiae
Brandenburgensia, pod r, 932 i 933.
*•') Thiótmar I 8, Rex autem Avares sepenumero insurgentes, expulit. Et
cum in uno dierum hos impari congressu ledere temptaret victus in urbem, quae
— 245 —
damy, ale w rezultacie okazało sie, że IMadjary ustąpili z Serbii,
Henryk oswobodził sie od płacenia im trybutu, a Serbowie mie-
dzy Solawą a Łabą ostatecznie ujarzmieni zostali.
Dla wyrozumienia ówczesnych stosunków międzynarodo-
wych, ciekawe byłoby objaśnienie pytania: przez jakie kraje
Madjary dostali się do Głomaczów i którędy do domu wracali?
Z ruchów stron wojujących widać, że Madjary mogli przybyć
do Głomaczów albo z południa przez Czechy, albo ze wschodu
przez Chrobacyję. Ostatnia droga byłaby dalsza i przez góry
trudniejsza. Zatem najprawdopodobniej, że Madjary przez Cze-
chy dążyli. Ale tu znowu pytanie: jakimże sposobem, zostający
od r. 928 w przyjaznych stosunkach z Henrykiem Ptasznikiem
książę czeski Wacław pozwoliłby wrogom cesarza przez Czechy
do Głomaczów przechodzić i nazad wracać? Sprawa ta ciemna,
a jednak z niej uważać możemy, że czy przez Czechy, czy przez
Chrobacyję Madjary przechodzili, w każdym razie drogę po
ziemiach słowiańskich odbywali i nigdzie nie zachowało się
wzmianki, ani podania o uciemiężeniu przez nich ludności miej-
scowej w X w., co zdaje się poświadczać przyjazne usposobie-
nie, w owym czasie, do Madjarów Słowian.
Ostatnią, o ile nam wiadomo, wyprawą Henryka Ptasznika
przeciw Słowianom, był najazd na Wkranów, których on danni-
kami swymi uczynił w r. 934,* ^ Jeżeli wiadomość ta nie jest
£ i c h n i vocatur, fugit ; ibique mortis periculum evadens. Badaczep od Bichni pod-
rozumiewają Pichen lub Piichen nad Modlą (Muldą) miedzy Wurzen i Eilenburg,
*•) Contin. Reginon. a. 934. Henricus re.\ eodena anno Sclavos, qui U u-
c r a n i vocantur, hostiliter invasit et vicit sibique tributarios fecit. Pawiński, biorąc
na uwagę ówczesne wypadki, mniema, że pod nazwą Yucrani wypada podrozumie-
wać nie Wkranów, a Wągrów. (no.ia6cKie CiaBane. 72). Przeczą temu jednak formy
nazwy ludu, o którym mowa. Itak: Annal. Saxo: Rex Henricus U era nos Slavos
hostiliter invasit et vicit; Annal. Hildesheim : Henricus rex in Wroconin cum
exercitu fuit; Chr. Quedlinburg: rex Henricus in U c ronin profectus est, subijci-
ens eos sibi. (Porów. Raumer. Regesta s, a. 934.) Wszędzie nazwa Wkranów
wyraźnie zapisana i dla tego słusznie zauważył Raumer: dies ist die erste Erwah-
nung der Uckermark. Dla wykrojenia zaś z Yucrani, Ukrani, Wągrów nie ma
sposobu.
— 246 —
mylną, w takim razie przyznaćby wypadało, że i bliżej do Odry
mieszkające ludy słowiańskie narażone już były na grabieże
i zdzierstwa wiekopomnego mordercy Słowian, króla Henryka I.
4. Utwierdzenie się Niemców w Serbii, między Solawą a Łabą.
Z podbojów dokonanych w Słowiańszczyznie przez Henryka
Ptasznika, jedna tylko kraina serbska uległa zupełnemu ujarz-
mieniu i wcieleniu do państwa Niemieckiego nazawsze. Inne
części Słowiańszczyzny czasowo zhołdowane, do płacenia ro-
cznego trybutu zobowiązane zostawały, ale wcielać je do pań-
stwa Niemieckiego i urządzać na sposób saski zawcześnie było.
Rozumieli to zdobywcy i dla tego usilność swą zwrócili wyłą-
cznie do przerobienia Serbii w prowincyję niemiecką.
Rezydencyja królewska Merzeburg stał się razem siedli-
skiem władz, które miały rządzić zdobytą krainą między Solawą
a Łabą.. Wielkorządzcą tej krainy, Henryk Ptasznik ustanowił
przyjaciela swego Zigfryda z tytułem legata. Zigfryd, mieszkając
w Merzeburgu, sprawował w podbitym kraju najwyższą władzę
wojskową, sądową i administracyjną. ^''') — Ten komes Mersebur-
giorum, jak go Widukind nazywa, miał pod swą władzą dwócłi
naczelników wojskowycli : w Merzeburgu Azika, komendanta ta-
mecznego „legionu łotrów" *'^) i w Misznie komendanta twierdzy,
niewiadomego nazwiska. Ten ostatni, siedząc nad Łabą, miał
czuwać nad Milczanami i Łużyczanami, pobierać od nich try-
but**) i ziemie ich zabierać. Rzeka Mulda (Modła) dzieląca kra-
inę Serbską na dwie połowy, stanowiła granicę władzy komen-
dantów. Azik rządził częścią zachodnią od Merzeburga do
*-) Knochenbauer. Gesch, Tliiiringens, str. 88, 89; Posse. Codex Saxoniae
str. 5.
•**) Widukind II, 3. Mittitur ei (buntownikowi czeskiemu) Asie cum legione
Mesaburiorum et valida manu Hassiganorum, additurąue ei exercitus Tliuringorum.
**) Thietmar I, 9. Henricus... urbem faciens,... nomen eidem Miśni imposuit;
quam ut hodie in usu liabetur, praesidiis et imposicionibus caeteris munit. Ex ea
Milzęnos suae subactos dicioni, censum persolvere coegit.
I
— 247 —
Muldy"), a jego kolega niewiadomego nazwiska, siedzący w Mi-
sznie, rządził częścią wschodnią od Muldy do Łaby i dalej ku
wschodowi, jak daleko wedrzyć sie udawało. Z tej wschodniej
części powstała później Ostmark.
Podziały terrytoryalne Serbii, składającej się z małych żup,
zdobywcy utrzymali i skorzystali z nich dla swych celów. Wła-
dze ludowe w żupach i grodach, od chwili podboju podlegały
urzędnikom królewskim gau-grafom, w grodach większych
burg-grafom, a w mniejszych, t. j. w burgwardach b u r g-
wójtom (Burgvoigt.) Wszyscy ci grafy byli naczelnikami
przeznaczonych do pilnowania zamków i bram miejskich oręż-
ników, zwanych strażami, kukesburger.^^)
Grody słowiańskie, stając się fundamentem miast niemiec-
kich, formujących się ledwo co na sposób frankski, przybierały
kształty cudzoziemskie. Zwyczajnie w zamku lub warowni, na
wyższem miejscu zbudowanej, osadzano komendanta ze strażą,
a na podgrodziu mieściła się ludność kupiecka i rzemieślnicza,
z Niemiec przybywająca. Z tej ludności, obowiązanej bronić mia-
sta swego, zwyczajnie otoczonego, jeśli nie murem, to przynaj-
mniej częstokołem, tworzyły się kompanije wojowników, które,
w razie potrzeby, obowiązane były wyruszać w pole, jeśli od
tego ludność miejska nie była szczególnym przywilejem uwol-
nioną.^')
Według zwyczajów X w. prawa zdobywcy niczem nie były
ograniczone. Mógł on bezkarnie ludzi zabijać, osady palić, ko-
biety i dzieci w niewolę zabierać, ludność z ojczyzny wysiedlać,
sprzedawać żydom, którzy w tym czasie prowadzili już znaczny
*^) Późniejszy comes merzeburgski Eziko zmart w Liubizici nad Mulda
^Thietmar VI, 12). Wypadek ten badacze uważają za wskazówkę, że grafstwo mer»
zeburgskie aż do Muldy sięgało. Knochenbauer, Gesch. Thiiringens 89, cyt. I.
*") O kukesburgerach, których Thietmar zowie Satelitcs, slavonłci
m i 1 i t e s powiemy obszerniej w dziale o napadzie Bolesława Chr. na Miszno.
■") Gebhardi, Algemeine Weltgćschichte. T. 52, str. 302.
— 248 —
handel niewolnikami słowiańskimi. ^*') Z bezprawia tego korzy-
stał Henryk Ptasznik w szerokicłi rozmiarach, a jeśli nie wyrżnął
wszystkich Serbów, to tylko z rachunku, bo któż by podatki
płacił, ziemie uprawiał, sług i robotników dostarczał? Owszem,
ludność słowiańska, zostawiona w swych osadach, miała służyć
królom niemieckim i sługom ich środkiem do wzbogacenia sie
i dalszych zaborów na Wschodzie; krótki przeciąg czasu od
ujarzmienia Serbów do śmierci króla Henryka (929—936), nie
pozwolił mu zająć sie uposażeniem swych grafów w zdobytym
kraju, ani szerzeniem chrześciaństwa żelazem i pożogą. Doko-
naniem tego wsławił sie dopiero syn jego Otton I, u Niemców
Wielkim zwany.
§46.
Ujarzmienie Weletów i Obodrytów przez króla
Ottona I (936 — 951.)
I. Założenie w Magdeburgu rezydencyi królewskiej.
Rozpoczęte przez Henryka Ptasznika ujarzmienie Słowiań-
szczyzny nadlabskiej przedłużał syn jego Otton I, nie szczędząc,
w ciągu długiego panowania swego (936 — 977), praCy, krwi
i kosztów dla dopięcia odwiecznego celu polityki niemieckiej:
Drang nach Osten.
Granicę państwa Niemieckiego nad Łabą znalazł Otton I
dostatecznie przez ojca jego umocowaną, ale ze zmianą stosun-
ków politycznych po ujarzmieniu Serbów, zjawiły się potrzeby
wymagające innych strategicznych punktów. Merzeburg, jako
rezydencyja królewska, nie odpowiadał wymaganiom polityki,
zamierzającej zwrócić czynność swą głównie przeciw Słowianom
dolnej Łaby. Zanadto na południe posunięty Merzeburg nie
mógł być ani podstawą do wypraw nad dolną Łabę, ani punk-
*«) Szajnocha. Słowianie w Andaluzyi, patrz pismo zbiorowe, Jozafata
Ohryzko, 1859.
— 249 —
tern obserwacyjnym do czuwania nad Weletami i Obodrytami,
chociaż zniewolonymi już do składania trybutu królowi niemiec-
kiemu, lecz zawsze do energicznego odporu gotowymi. Otton I
postanowił przenieść rezydencye sw^ do stosów niej szego miej-
sca, i na ten cel wybrał starożytny gród słowiański nad Labą
Dziewin, od czasów Karola W. Magdeburgiem zwany. Wnet
wiec, po wstąpieniu na tron, Otton I przeniósł rezydencyję swą
do Magdeburga, gdzie miasto zbudował „w celu pozyskania na-
grody wiekuistej i dobra ojczyzny własnej".^) Odtąd Magdeburg
stał się nie tylko pierwszym placem broni, zbiorem przedniej-
szego rycerstwa, ale i głównem miejscem zarządu wojennego sił
przeznaczonycli do działania przeciw Słowianom. Dla załatwie-
nia spraw państwa, Otton 1 wyjeżdya często nad Ren, do
Włocli i Bawaryi, ale, jak tylko możność pozwala, wraCa do
Magdeburga, „gdzie ^^^ pragnął znaleźć spoczynek dla zwłok
swycli po zgonie".-)
Wszakże nie dla przyjemności życia, którycli w Magde-
burgu nie było wcale, lecz inne ważniejsze pobudki pociągały
Ottona I do pustycli i napół dzikicłi jeszcze nadłabskicłi po-
brzeży. Tradycyjna polityka „posuwania się na wscłiód" pod-
niecała go przesiadywać nad Łabą, zkąd oczom jego odkrywała
srie niezmierzona równina słowiańska, pełna ludu tęgiego i bo-
gatycli zasobów miejscowycli bez końca. Na tej równinie Niemcy
spodziewali się znaleźć dla siebie i swycli potomków bogactwa,
sławę, wzmocnienie sił państwowych, ale nie tajno im było iż
dla osiągnienia podobnych nadziei, wypadało w pocie czoła pra-
cować wieki, morze całe krwi przelać, ludy wyplenić, świat
zbrodniami zadziwić! Nie troszczyli się wszakże Niemcy X w.
o to, co potomność o ich czynach powie: ziemia słowiańska za-
nadto była ponętną, aby jakie bądź względy humanitarne mogły
powściągnąć chciwość teutońską.
1) Tliictmar II, 2.
-} Thietmar II, 5.
— 250 —
w Magdeburgu, jako najdogodniejszym punkcie do wyko-
nania ogromnej wagi zadania, Otton I najczęściej przesiadując,
naradzał sie z margrafami o potrzebach wojennych. Tu się knuły
zamachy w celu ujarzmienia Słowian, tu, na rachunek zdziera-
nego z nich trybutu, wznosiły się pyszne kościoły, tu zebrane
„legiony łotrów", gotowe były, na skinienie królewskie, rzucić
się albo na północ ku Pomorzu, albo na południe ku Czechom.
Z Magdeburga wyjdą później missionarze niemieccy, aby przez
kościół ludy słowiańskie w poddaństwo niemieckie zaprządz. Ale
nim to nastąpi , gruba siła ma ułatwić ujarzmienie Słowiań-
szczyzny !
2. Pograniczne legacyje Hermana Billinga i Gerona.
Podczas wstąpienia na tron Ottona I, komes merzeburgski
Zigfryd, o którym wspomnieliśmy wyżej, mieszkając w Merze-
burgu, był stróżem pogranicza wschodniego, z tytułem prokura-
tora, i jako krewny królewski bezwątpienia obszerną władzę po-
siadał. — Dziedzicznym księciem saskim Otton I ustanowił Her-
mana Billinga, jednego ze znakomitszych panów saskich.^) W rok
później, po zmarłym Zigfrydzie (r. 937), król Otton mianował
komesa Gerona legatem pogranicza serbskiego^), zajmującego
przestrzeń od gór Harcu do Solawy i od tej rzeki na wschód
do r. Mćdły^); a dalej na wschód do legacyi Gerona miało
należyć wszystko to, co oręż niemiecki zdobywał. — Tym spo-
^) Widukind II, 4. Placuit igitur novo regi novum principetn militiae con-
stituere ; elegitque ad hoc officium virum nobilem et industrinm satisque prudentem
nomine Hćrimannum.
*) Widukind II, 9 an. 937, defunctus est Sigfridus comes. cujus legationem
cum sibi vendicasset Thancmarus, — et regali dono cessisset Geroni comiti, aflictus
est Thancmarus tristitia magna.
^) Granice niepewne, ale pierwotnie Marka Wschodnia obejmowała z lewej
strony Solawy: Szwaben-gau. Hasse-gau, Frisenfeld z Gernrode, Walbek i Mansfed,
a z prawej strony Solawy serbską krainę do r. Muldy. Worbs. Was heist die Ost-
Mark, w Neue-Archiv r. 1804 cze. I s. 191; Hoffmann. Script rer. lusat. T. IV ex-
ccrpta ex ąnnalibus Gerenrodensłbus s. 145.
1^
!5i
sobem powstały dwie legacyje: północna Billinga i wschodnia
Gerona, rozszerzające się w miarę zaborów. Był to początek
przyszłych marek: Północnej i Wschodniej.
W samym początku panowania Ottona I zaszły nieporozu-
mienia z Ratarami''), którzy obrazili posłów Tankmara, starszego
brata króla Ottona, lecz z innej matki urodzonego.') Herman
Billing, jako pograniczny legat, walczył w przytomności króla
Ottona z Katarami, którzy do uległości zmuszeni zostali (25 wrze-
śnia 936).^) Odtąd poczyna się długa karyera rodu Billingów.
Wielkorządztwo Hermana rozciągało się na tę właśnie miejsco-
wość, gdzie leżały ogromne dobra Billingów. Zainteresowany po-
większeniem swego majątku, a przy tem nienawidząc Słowian,
Herman wszelkiemi siłami starał się zaokrąglić swe posiadłośsi
kosztem sąsiednich Słowian. Miasto Łuneburg, od czasów Ka-
rola W. słynne jako punkt handlowy ze Słowianami, stało się
siedliskiem Hermana Billinga, głównym zborem jego wojowni-
ków. Tu, na pograniczu z Obodrytami i Lutykami, Herman roz-
począł długą pracę ku ujarzmieniu sąsiadów, nie szczędząc po-
dejść, oszukaństwa i zdrady. Nieprzebłagana nienawiść do Sło-
wian, z gotowością do najokropniejszych przeciw nim środków
**) Widukind II, 4 a. 936, Rex (Otto) cum omni excrcitu intrat terminos
barbarorum ad referendam illorum saevitiara. Datum ąuippe erat illis et aii-
tea a patre suo bellum, eo quod violassent legałoś Thancmari, filii sui. A ponieważ
w poprzednim rozdziale Widukind mówi o Czecłiach, z tego wnioskowano, że wy-
raz powyższy barbarorum tyczy sie Czechów, lecz niewłaściwość podobnego
mniemania dawno już objaśniono. (Porów. Palacki. Dejiny naród Ceskeho I, s.
233 przypisek 215.) Natomiast badacze biorąc na uwagę, że we dwa tygodnie po
odbyciu wyprawy przeciw Słowianom, król Otton, czyniąc w Magdeburgu nadanie
klasztorowi Fuldeńskiemu, wyrazi! sie: quando de provincia Slavorum, qui vocatur
Riadere, in pace venimus ad Magathaburg I4 Octobris an. 936 (Raumer. Kegesta
N. 128; Klempin Pommersche Urkundenbuch N. 9), — zauważyli, że wyprawa, za
pokrzywdzenie posłów Tankmara, odbyła się przeciw Eatarom.
') Pierwszą żoną Henryka Ptasznika była Hateburda, córka Erwina, do któ-
rego należała część Merzeburga, Starem miastem zwana. Z tej żony Henryk miał
syna Tamo, czyli Tankmara, potem porzuciwszy ją, w małżeństwo pojął Matyldę,
która wydała mu trzech synów: Ottona, Henryka i Brunona. Thietmar I, 4, 6,
») Widukind II, c. 4.
— 252
cechowały Hermana Billinga i w spadku przelały sie na ród
jego, który w ciągu dwócli wieków pracując nad wykonaniem
zadania, przez przodka podanego, dręczył Słowian niepomier-
nem zdzierstwem.
Mianowanie Gerona legatem pogranicza Wscliodniego mo-
cno oburzyło królewicza Tankmara, który sam dobijał się tej
godności.") Porozumiawszy sig wiec z innymi malkontentami,
Tankmar podniósł rokosz przeciw królowi Ottonowi I, i rozpo-
czął wojnę domową, lecz pobity szukał scłironienia w Eresbergu
i tam w kościele przy ołtarzu poległ r. 938.*")
3. Wojna Ottona I z Czechami. Najazdy Madjarów na Saksoniję
(r. 937—938). Powstanie Słowian r. 939.
Walka Ottona z Katarami w pierwszym roku panowania
jego, było tylko wstępem do dalszych zamiarów przeciw Słowia-
nom, z którymi on się obchodził, jakby ze swymi poddanymi.
Gdy bowiem w Czechach Bolesław I, dla powściągnienia buntu
pewnego możnowładzcy, rozpoczął przeciw niemu wyprawę zbroj-
ną, (r. 936), na pomoc buntownikowi zjawiły się dwa legiony
niemieckie, z których jednym dowodził komendant łotrów mer-
zeburgskich Azik.'^) Oczywiście, że bez rozkazu króla Ottona
ani Azik, ani zwierzchnik jego prokurator Zigfryd nie ośmieliliby
się wtargnięciem do Czech rozpocząć wojnę, która się lat 14
ciągnęła!'^) (936—951).
Wojna z Czechami, zaburzenia w Saksonii z powodu buntu
królewicza Tankmara, a przytem rozdrażnienie Słowian zdzier-
stwem urzędników niemieckich, podawały Madjarom zręczność
do nowego złupieżenia Saksonii. ^^) Wyprawa ich w r. 937, skie-
*) Porów. wyź6j cyt. 4.
^0) Widukind II, 11; Thietmar If, 1.
") Porów, wyżej § 44, przyp. 25 i § 45 przyp. 43 s. 225, 246.
^*) Wyżej § 44 str. 225. Do tego Sigebert Gemblacensis: longa inter eos
concertatio per 14 annos protracta.
^"j Annal. Quedlinburg a. 937. Everhardus dux Francorum et Wigmanus Saxo-
nicus, atque improbus Thancmer, inani consensu, conspiraverunt in regem..In eadem
tcmpćstate yenientes Ungari vastaverunt Thuringiam, deinde in Saxoniam, M. G. T.V s.56.
— 253 —
rowana przez Frankonije do Saksonii, nie udała sie. Otton zmu-
sił Madjarów z Frankonii cofnąć się do domuJ*) Ale wyprawa
r. 938 powiodła się pomyślniej. Dobrawszy się do Saksonii, Ma-
djary rozłożyli się obozem nad r. Boda, łupieżyli sąsiednie oko-
lice i próbowali nawet szturmować warowne grody Stediren-
burg, Werle, Hebesheim, a jeden hufiec ich, przez Nordturyn-
giję dobiegł do granic Białej Ziemi, lecz zdrada jakiegoś Sło-
wianina zaprowadzony w błotnista miejscowość Dremblik, zgi-
nął. ^^) A chociaż współcześni Niemcy przechwalali się ze swych
sukcessów nad Madjarami, widocznie jednak, że Madjary połu-
pieżywszy ile się im podobało Saksoniję, zwyczajem swym co-
fnęli się ze zdobyczą do domu.^*)
Najazdy Madjarów w latach 937 i 938, bunt Tankmara, tu-
dzież wojna Niemców z Czechami podawały Słowianom nadłab-
skim nadzieję wydobycia się z pod przemocy wrogów. A gdy
jeszcze młodszy brat króla Ottona Henryk podniósł przeciw
niemu rokosz, Słowianom wydało się, że nadeszła nareszcie do
powstania pora.*') Nauczeni niepowodzeniami dawniejszej walki
z Niemcami pojedynczych plemion, Słowianie porozumieli się do
wspólnego, wszystkiemi siłami działania. Powstanie rozpoczęli
1*) Widukind II, 5 an. 937. Antiąui hostes Hungari venerunt virtutem pro-
bare novi regis. Intrantes autem Franciam, statuerunt, si possent ab occidentale
plaga invadere Saxoniam. Rex autem audiens nihil moralus, cum exercitu valido
ocurrit illis, fugavitqne et terminis suis abegit. Thietmar II, I. Avares quoque patri
suimet ąuondam contrarii, sed diu pacificati, iterum insurgunt, celeriterąue fugati
redeunt (a. 937 )
i5j Widukind II, 14 a. 938 antiqui hostes nostri Ungarii subito irruunt in
Saxoniam, et castris super litus Bodae fluminis collocatis inde in omnem regionem
diffunduntur, circa urbem, quae dicitur Stiedereburg, Exercitus arte cujusdam Slavi
in locum, qui dicitur Thrimmining, deductus difficultate locorum ac manu circumfu-
sus armatorum periit. Do tego szczegóły w Chroń. Corbejens i Annal. Saxo, Porów.
Raumer. Regesta, s. a. 938.
»») Widocznie porażka Madjarów w pobliżu Mcrzeburga 933 r. nie była
tak straszną, jeśli we cztery lata później ośmielili sie te same miejscowość najechać
i grabić.
1") Widukind II, 20. Barbari labore nostro (Emporung Heinrichs gegen
Otto), elatł, nusquam ab incendio, caede ac depopulalione vacabant, Geronemque,
quem sibi rex praefecerat, cum dolo perimere cogitant.
— 254 —
Obodryci zniszczeniem wojska niemieckiego i zabiciem wodza
jego Hajki albo Hiki (r. 939). Za ich przykładem inni Słowia-
nie mieli napaść na Gerona, lecz ten, przewidując wymierzone
przeciw niemu ciosy, udał, że o niczćm nie wie i pod pozorem
przyjaźni, zaprosił do siebie na ucztę trzydziestu okolicznych
książąt (żupanów) słowiańskich, których po uczcie kazał wy-
mordować.*®)
Rozgłos o takim postępku bezecnym i naruszeniu wysoko /
u Słowian szanowanej gościnności, wywołał straszne oburzenie.
Walka na śmierć z Niemcami poruszyła do oręża wszystkie nad-
łabskie ludy. Geron, party przez Słowian, wzywał pomocy od
króla, lecz ten, w obec wojny domowej z młodszym bratem swym
Henrykiem, sam był w położeniu nadzwyczaj przykrem. Walka
przybierała charakter morderczy. Słowianom dostawało się nie-
raz okropnie, „lecz niezważajac na wszelkie niepowodzenia, prze-
kładali oni wojnę nad pokój, gotowi będąc raczej znosić wszel-
kie klęski wojny, aniżeli stracić swobodę najmilszą." — „Byli to
ludzie mocni, w pracy wytrwali, przyzwyczajeni byle czem za-
dawalniać się, a co dla naszych (Saksów) byłoby nadzwyczaj
trudnym czynem, to Słowianie z przyjemnością znoszą.* ^")
Rozbity przez Słowian Gero uciekł za Łabę, ale nie upadł
na duchu, knuje on powtórnie zdradę. Pieniędzmi i obietnicami
skłania uprowadzonego jeszcze przez Henryka Ptasznika i ba-
wiącego u Niemców księcia Hobolanów Tugomira, już ochrzco-
nego,^") aby mu zdradą kraj ojczysty poddał. Tugomir, uciekł-
szy niby od Niemców, przybył do Branibora. Tam od swoich
18) widukind II, 20.
'^) Widukind II, 20. Uli vero nihilominus belluni quam pacem elegerunt,
omnem miseriam carae libertati postponentes. Est naraque hujuscemodi genus ho-
minum durum et laboris patiens, victu levissimo assuetum; et quod nostris gravi
oneri esse solet, Slavi pro quandam voluptate ducunt.
'^) W nekrologii klasztoru Molenbekskiego zapisano; VIII kal. Jun. Tugu-
mir dux (obiit.) Raumer. Regesta, pod r. 940, Z tego historycy wnioskują, że
Tugomir miał być już ochrzczonym.
— 255 —
poznany i za władzcę przyjęty, zawezwał do siebie synowca, je-
dynego ze wszystkich tej ziemi książąt, ocalałego podczas zabu-
rzeń ówczesnych,-') podstępem zabił go, a kraj swój Geronowi
poddał, (r. 939.) Osłupieni podobnym postępkiem Tugomira,
Słowianie aż po Odrę wojować przestali i zgodzili sie trybut
królowi płacić.--)
Podwójną zdridą poskromiwszy Słowian, Gero nieprze-
stawał dobijać się opanowania sąsiednich krajów słowiańskich
niby dla króla, lecz w gruncie rzeczy dla utworzenia udzielnego
władztwa synowi swemu Zigfrydowi. Nie przestawał więc wdzie-
rać się do sąsiednich okolic i obdzierać Słowian. Żołnierze jego
uczęszczając ,.expedycyje" swe po trybut, przy wybieraniu któ-
rego dopuszczali się nadużyć, tak dokuczyli Słowianom, że ci
znienawidziwszy Gerona, chwytali za oręż i zabijali jego pobor-
ców.-*') Tymczasem zaburzenia w Niemczech, nieporozumienia
z Francyją, sprawy włoskie, wojna z Czechami, a wreszcie bunty
najbliższych krewnych Ottona I, zmusiły go spuścić z uwagi
Słowian i na lat dziesięć (941 — 951) zostawić ich w pokoju. Gero,
zmuszony nieść pomoc królowi, nie mógł niczego nowego przed-
sięwziąć na wschód od Łaby, a król potrzebując pomocy, nie
baczył na jego zdzierstwa.-^) — Była to chwila w dziejach Sło-
wiańszczyzny zaodrzańskiej nie już szczęśliwego odpoczynku, lecz
ocierania łez na zgliszczach i trupach braci, chwila oczekiwania
-') Widukind II, 21 mówi, że przybywszy do Branibora, Tugomłr, qui iure
gentis paterna successione dominus esset eornm, qui dicuntur Heveldi,
wezwał nepotem suum, qui ex omnibus principibus gentis supererat Z tego wypada,
że księciem ziemi byl Tugomir a nie jego synowiec, który chociaż także byl księ-
ciem, ale nie paterna successione.
'-) Widukind II, 21. Ouo facto omnes barbarae nationes usque in Oderam
fluvium simili modo tributis regalibus se snbjugarunt.
*') Widukind II, 30. Eo tempore barbarorum bellum fervebat. Et cum mi-
lites ad manum Geronis praesidis conscripti crebra expeditione attenuaren-
tur etdonativis vel tributariis praemiis minus adjuvari possent, eo
quod tributa passim negarentur, seditioso odio in Geronem exacuuntur.
**) Widukind II, 30, w dodatek do tekstu powyższej cytaty, zapisał: res
vero ad communes utilitates reipublicae Geroni semper juxta erat
— 256 —
większych jeszcze nieszczęść, które spaść miały w przyszłości.
Pojmując doskonale ówczesne stosunki pomiędzy Słowianami
a Niemcami, naoczny świadek walki sąsiednich narodów AVidu-
kind powiada: ,,i długo jeszcze doświadczać będziemy zmienne
powodzenia wojny, walcząc za sławę i szerokie panowanie, a oni
za swobodę i wyzwolenie się z niewolniczej podległości." -^)
§ 47.
Zaburzenia w krajach Obodrytów i Lutyków
(954—960.)
I, Powstanie Wkranów r. 954. Najazd BIMinga na Obodrytów r. 954, w od-
wet za najazd na Saksoniję. Powstanie Słowian r. 955, klęska ich.
Zaprowadzane przez Niemców porządki nieznośnemi wydały
się Słowianom. Wkranie, czując się na siłach, niestarganych
jeszcze w walkach z Niemcami, stawiali im opór. Margraf Ge-
ron zamierzył zmusić Wkranów do posłuszeństwa i w tym celu
przedsięwziął wyprawę, w towarzystwie zięcia króla Ottona, Kon-
rada Lotaryńgskiego, który heroicznym czynem postanowił
stwierdzić przymierze z teściem, po przerwaniu wspólnie z in-
nymi rokoszanami przeciw niemu walki. Dwaj wodzowie ude-
rzyli na Wkranów, pobili ich i ogromne łupy zabrali,^) r. 954.
Czyn ten opromienił nowym blaskiem sławy Gerona, którego
i przedtem szanowano w Niemczech, jako znakomitego wodza,
ale po zwycięztwie nad Wkranami po całych Niemczech uwa-
żano go za wielkiego i sławnego męża.^) Spokój trwał jednak
26) Widukind II, 20, Transeunt sanę dies plurimi, his pro gloria et pro
magno latoque imperio, illis pro libertate ac ultima servitute varie certantibus.
1) Widukind III, 42 a. 954. Eo anno Slavi, qui dicuntur Uchri a Gerone
cum magna gloria devicti, cum ei praesidio esset dux Conradus a rege missus.
Praeda inde ingens ducta; Saxoniae laetitia magna exorta.
2) Widukind III, 54, Gero olim licet multis gestis insigniis clarus habere-
tur, jam tamen magnus ac celebris ubique praedicebatur, eo quod Slavos. qui di-
cuntur Uchri cum magna gloria cepisset.
— 257 —
długo, bo w nieszczęśliwej Słowiańszczyznie wszelkie intrygi
wrogów, znajdywały dla swej czynności obszerne i nadzwyczaj
dogodne miejsce.
Powód do zaburzeń podał wycliowaniec króla Ottona I
Wichman, który, czując sie obrażonym przez krewnego swego
Hermana Billinga ograbieniem go z majątku, zmówił sie z bra-
tem swym Egbertem i wspólnie z nim rozpoczął w Saksonii
wojnę domową. Billing powściągnął jednak wicłirzycieli, a król
Otton I, rozsądziwszy sprawę, uwolnił braci od kary, ale Wicli-
mana kazał pod strażą trzymać. Wkrótce potem Ottonowi I wy-
padło do Bawaryi udać się. Wicłiman, udawszy cłiorego, pozo-
stał w Saksonii, wszedł znowu w zmowę z Egbertem, lecz nie
będąc w siłach walczyć z Billingiem, bracia uciekli do Nakuna
1 Stojgniewa,'') książąt obodryckicli"'), (r. 954), którzy, jak po-
wiada Widukind, zawsze byli gotowi do wojny z Saksami.
Ruszył Billing z wojskiem do kraju nieprzyjaciół, podstąpił
pod gród Swietły kraniec,'^) w którym zamknęli się krewni jego
'} Widukind III, 29, 30, 31 ; Thietmar II, 6 ex parte Slavorum bellum in-
gruit horridum, hortatu Yigmanni comitis et Egbehrti, ducatu autem Nacconis et Stoin-
negui fratris ejus; Widukind III, 50 sociaverunt sibi duos subregulos barbarorum,
Saxonibus jam olim infestos, Naconem et fratrem ejus. Zwyczajnie braci tych histo-
rycy zowią Nakonem i Stojgniewem, ale już Kunik zauważył, że w języku sło-
wiańskim suffiks un właściwy jest w nazwach rzeczowych, a także i w imionach
własnych: Bogun, Radun, Jarun, i że w dokumentach meklenburgskich forma Na-
con używała sie zamiast słowiańskiej Nakun, czego ślad jest w nazwach miej-
scowych: 1 23 1 Nacunstorp etc, — twierdzi, że właściwą formą jest Nakun.
A-IóeKpu, 103.
"*) Nakuna i Stojgniewa zwyczajnie za książąt obodryckich uważano, lecz
Pawiński (IIojaóCKie CiaBane 81), mniema, że ich za książąt Weletów policzyć wy-
pada. Sprzeciwia się temu świadectwo Ibraima-ibn-Jakób, który wyraźnie mówi,
że kraina Nakuna leżąca na samym kresie zachodu, graniczy z Saksoniją, poczęści
z Germaniją, co mianowicie położeniu ziemi Obodrytów odpowiada. Przy tem
Ibraim-ibn-Jakób powiada, że Nakun posiada gród, który się zowie Wielka
twierdza, badacze zaś przyznali, że twierdzą tą jest Weligard. — Oprócz tego
w liczbie ludów słowiańskich, które przeciw Niemcom walczyły, Widukind na
pierwszem miejscu stawia Obodrytów, co zdaje się także wskazywać, że główna
rola w wojnie książętom obodryckim przypadła. Kunik. A.ióeKpil 47, 48, 102,
tudzież dzieła tego T. II s. 3CX).
^) Widukind III, 51 a. 955. Ductus excrcitus a duce, reperti sunt in urbe
Tom III. T-
- 258 -
Wichman i Egbert, lecz zmuszony z niczem do domu powrócić,
udał się do króla Ottona o rychła pomoc/) ale ten oblegając
w Regensburgu zbuntowanych wasalów i gotując się do sta-
nowczej walki z Madjarami, sam ściągał z całej Germanii wo-
jenne posiłki. Tymczasem Słowianie, pod wodzą Wicłimana,
wpadłszy do Saksonii w Kwietniu r. 955, tak przycisnęli Bil-
linga, że on nie przewidując możności stawienia im oporu, roz-
kazał wojsku i mieszkańcom, zgromadzonym pod warownią
K o k a r e s c e m ,'') poddać się nieprzyjaciołom na wszelkich,
jakicli wymagać będą, warunkach. Za zbliżeniem się Słowian,
oblężeni, nie stawiając oporu, zyskali pozwolenie opuścić miasto
z żonami i dziećmi, z warunkiem aby niewolnicy, półswobodni
i własność nieruchoma stały się zdobyczą zwycięzców. Gdy
wreszcie Słowianie zabierali miasto, jeden z nich, poznawszjf
w żonie saskiego wojownika dawniejszą niewolnicę swą, zapo-
trzebował ją sobie, lecz jakoś przypadkiem padł od noża Saksa.
Uważając to za pogwałcenie warunków kapitulacyi, Słowianie
wyrżnęli Saksów, oszczędzając wreszcie kobiet i dzieci, które
w niewolę poszły.^) Dla powetowania tej straty Herman Bil-
ling nie miał siły, tylko przełożony nad wojskiem Tiadryk, na-
padłszy na jakiś gród słowiański, spalił przedmieścia jego, lecz
quae dicitur S u i t h 1 e i s c r a n n e. Historycy nażwę tę czytali: S w i e 1 1 a s t r a-
n a (Szafaizyk Star. Slow. § 43, 6, s. 546). PaM'iński myśli, że właściwiej czytać:
S w i e 1 1 y kraniec, U.0Jia6. CjaBHHe 81.
") Thietmar II, 6. Quos Herimannus dux superare diffidentes, regis petivit
auxilium.
') "Widukind III, 52. Cives Cocarescemiorum. O położeniu
miasta tego nie wiemy. Pertz, poznawszy w nazwie jego brzmienie słowiańskie,
wnioskował, że leżało gdzieś blisko Elby, niedaleko Magdeburga, gdzie, jak wy-
rzekł, wiele jest osad, mających z tą nazwą niejakie podobieństwo. Bielowski, M.
P. I, s. 186; Szafarzyk domyślał się, że być może nazwa Cocarescem przekręcona
z Cukesburger t. j. Burgwiichter, słowiańscy Wietnicy. Star. Slow. § 43 6, s, 546.
Inni szukali tego miasta nad Labą w Gresse albo Gartze, w pobliżu Bleckede.
Bartliold. Gesch. v. Pommern u. -Riigen I, 276.
s) Widukind III, 52.
IP
— 259 —
przyparty między palącym się grodem a błotem, ze strata ledwo
ujść zdołał.**)
Tymczasem król Otton I, po walnem zwycięztwie nad JSIa-
djarami 10 Kwietnia r. 955 nad Lechem, powróciwszy do Sa-
ksonii, Wicłimana i Egberta za zdrajców kraju ogłosił, a przy-
jawszy posłów słowiańskich, którzy przyrzekali mu płacić dani-
nę, byle nie mieszano się w ich sprawy domowe, wyrzucał im
wiarołomstwo Słowian przy zajęciu miasta Kokarescem, doma-
gając się ukarania winowajców. Słowianie jednak winy na się
nie przyjęli,^") oświadczywszy, że nad haniebny pokój przenoszą
wojnę i z orężem w ręku staną w obronie swobody ojczystej. ^^)
Otton I podobnych warunków nie przyjął. Gotowała się wojna.
Xa ten raz Obodryci, Welety, Czrezpienianie, Doleńcy
i wszyscy inni Słowianie aż do Odry stanęli do wspólnej obrony
posad ojczystych.'-) Jedni tylko Rany, nie doświadczywszy je-
szcze w swem ustroniu na wyspie, gwałtów niemieckich, i nie
zapominając jakichś nieporozumień z Lutykami, nie przyłączyli
się do ogólnego związku.
Wyprawę przedsięwziął sam król Otton I, ale duszą całego
przedsięwzięcia był margraf Geron. Zawdzięczając jego zabie-
gom, Rany przystąpili do związku z Niemcami przeciw swym
'^) Widukiiid III, 45 a. 955, pugnatutn est a praeside Thiadrico
uhersus barbaros. Cum jam incendio extincto reverteretur, et paludem, quae erat
urbi adjacens, medietas miłitum transisset, Słavi videntes nostros in arto sitos ob
difficultatem loci, nec copiam habere pugnandi nec locum adeo fugiendi, inseąueban-
tur a tergo revertentes clamore magno. Pereraerunt ex eis ad quinquaginta viros,
foeda fuga nostrorum facta.
'Oj Widukind III, 53.
") Widukind III, 53. Adeiat ex legatio barbarorum, tributa ^ . ., . „
lex morę velle persolvere nuntiaiites , caeterum dominationem
regionis velle tenere; hoc pacto pacem velle, alioquin pro libertate
ar mis certare.
*2) Annal. Sangallen. maj. an. 955. Otto rex et tilius ejus Liutolf in festi-
vitate sancti Galii pugnaverunt cum Abatarenis et Vulcis, et Zcirizspanis et Tolon-
senis, et victoriam in eis sumpsit, occiso ducem illorum nomine Ztoignavo, Annal.
Hildosheim, a. 955 rex Otto periculosissime contra Abotritos coiTflixit.
— 26o —
braciom Lutykom, podobnie jak za Karola W,, przeciw tymże
Lutykom występowali Obodryci z powodu nieporozumień po-
graniczny cl:i. 1 gdy wojsko niemieckie postepywało z południa,
Rany uderzyli z północy. Naciskani z dwóch stron Słowianie
zmuszeni byli prowadzić wojnę odporną, zajmując stanowisko
pomiędzy błotami i moczarami, któremi Pomorze zawsze słynęło.
Wojsko królewskie,- któremu towarzyszył książę czeski Bole-
sław I,^^) połączywszy się z Geronem doszło do r. Raksy, ^^)
przez którą przeprawy bronili Słowianie. Położenie Niemców,
wycieńczonycłi głodem i chorobami; wśród dzikiej okolicy i śmia-
łych wrogów, było nieznośne. Otwartą siłą niczego oni przed-
sięwziąć nie mogli: zostawała tylko nadzieja na przytomność
i przebiegłość margrafa. Z rozkazu króla Ottona, Geron wypra-
wił się do księcia Stojgniewa, powitał go przez bagnisko, wy-
rażał podziwienie, że Słowianie zamierzają walczyć z samym
królem i wzywał: ^dajcie nam przejść rzekę, albo sami przejdź-
cie, aby waleczność okazała się w czystem polu." Stojgniew,
pojmując krytyczne położenie Niemców, z szyderstwen^ odrzucił
wezwanie. Zostawało działać siłą. Otton gromadził wojsko niby
do przebycia rzeki, a tymczasem Geron z Ranami, opuściwszy
obóz, cichaczem zbudowali, w pewnćj odległości, trzy mo3ty na
'^) Flodoard. a. 955 pugnavit rex Otto cum duobus Sarmatarum regibus; et
suffragante sibi Burislao rege, quem dudum sibi subdiderat. — Dawniej histc^rycy
mniemali, że Burislav byt księciem Ranów, którzy pomagali Niemcom przt^ciw
swym braciom (Barthold. Gesch. v. Pommern u. Riigen I, 277) ale, porównywajac
wypadki, możemy zauważyć, że wyrażenie Flodoarda: Burislav rege, quem dudu'"
sibi subdiderat (Otto), stosuje sie naj właściwiej do księcia czeskiego Bolesława l.»
który w r, 951 przyrzekł posłuszefistwo Ottonowi i odtąd będąc jego hołdowni"
kiem, dawał posiłki na wojnę z Madjarami, Porów, wyżej § 44 s. 226.
'^) Widukind III, 53 super Raxam fluvium. Annal. Saxo zowią tę rzekę
Taksa. Szafarzyk myślał, że tą rzeką może być Dosza, dopływ Laby (Star. Sło.
§ 43, s. 546.) Pertz, Waitz i Giesebrecht (Wend. Gesch. I, 182) upatrywali ją
w Reknicy, w Meklenburgskiem. Podobnie Bielowski (M. P. I, 137) i Kunik
(A.ióeKpH s. 102); inni domyślają się, że Raksa poprostu oznacza rzekę, a miejsce
pobojowiska upatrują w okolicy jeziora Moryckiego, w pobliżu Malchowa, gdzie są
dotąd ślady okopów słowiańskich. Lisch, Jahrbiicher d. Yereins f. Meklen. Gesch.
XXXII.
L
201 —
rzece i niespodziewanym napadem ze skrzydła tak zmieszali Sło-
wian, że ci, nie wytrzymawszy naporu, pierzchneli i kieskę po-
nieśli. Stojgniew z wielu towarzyszami poległ, rzeź trwała do
nocy, jeńców zabrano wielu. ^■') Działo sie to 16 Października r.
955.'^) Nazajutrz głowę Stojgniewa wystawiono na pokaz, ^')
i około niej 700 jeńców zamordowano. Doradzcy książęcemu
wyłupiono oczy, wyrżnięto język, poczem ciało jego do kupy
trupów wrzucono. Wichman i Egbert do Francyi uciekli.^*)
2. Powstanie Ratarów (957—960).
Zdawałoby się, że straszna klęska, poniesiona przez Słowian
w r. 955 nad Raksą, powinna była wstrzymać ich na długo od
wszelkiego oporu ciemięzcom, a jednak okazało się, że Słowianie,
nie zrażając się żadnemi niepowodzeniami, zanic ceniąc pożogi
i mordy, gotowi byli przy każdej zręczności ginąć tysiącami,
w obronie najmilszej im swobody od ucisku i zdzierstwa urzę-
dników królewskicli. Nie upłynęło bowiem i dwócli lat od bitwy
nad Raksą, a już koło jeziora Doleńskiego Ratary wzięli się do
oręża (r. 957). Co ich pobudziło rozpocząć wojnę, o tem wiado-
mości nie znajdujemy, ale raz powstawszy, Ratary podnoszą wy-
soko sztandar narodowy i na długi czas przyjmują na się prze-
wodnictwo w zaciętój walce z Niemcami.
Na wieść o powstaniu Ratarów, tułający się we Francyi Wich-
man pospieszył do nich i nienawiść przeciw Niemcom podsy-
cał.'**) Król Otton I, zatrudniony najprzód rokoszem syna swego
to
15) Widukind III, 54, 55.
^®) Annal. Sangall. maj. a. 955 in testivitate Sancti Galii (wyżej cyt. 12)
co odpowiada 16 Października.
^") Thietmar II, 6 powiada, że Otton I, pojmawszy Stojgniewa, ściąć go
rozkazał, ale żyjący pod ówczas Widukind, mówi, że Stojgniew zginął od miecza
a viro militari. cujus Yocabulum^erat Hosed. .. Ex hoc Hosed clarus et insignis ha-
bitus ; merces tam famosi gesti donativum imperiale cum reditu viginti mansuum,
(III, 55^.
^8) Widukind III, 55.
'^) Widukind III. 59. Eodem tempore (a. 957) Wichmanns sciens Saxoniam
bellatoribus vacuam, a Gallia profectus, Saxoniam occulte intravit, domum conjugem-
que revisit, inde se iterum alienigenis inmersit.
— 202
Luitolfa, (r. 956), potem sprawami włoskiem! i zamiarem zdoby-
cia korony cesarskiej, bawił w Lombardyi i nie mógł osobiście
przeciw Ratarom wojsko prowadzić. Zastąpił go markgraf Ge-
ron, któremu już po trzeci raz wypadło przeciw Wichmanowi
walczyć.-") Ratary stawili sie mężnie, walka z nimi toczyła sie
uporczywa tak, iż sam Otton musiał na teatr wojny pospieszyć,^*)
lecz gdy tam przybył doszły go listy z Włoch, donoszące o śmierci
syna jego Luitolfa (r. 957).^-) Odbyte w latach 958 i 959 wy-
prawy, pod dowództwem samego króla, nie złamały Ratarów,-^)
a jednak boje musiały być zażarte, gdyż ze strony Niemców
wódz Titmar poległ (r. 959).^*) W r. 960 król Otto znowu wy-
prawę przeciw Ratarom odbył,-^) lecz zamilczenie ówczesnych
pisarzy o jakiem bądź powodzeniu jego, wskazuje, że i w tym ra-
zie niczego nie osiągnął, a tymczasem sprawy włoskie i zamiary
otrzymania korony cesarskiej w Rzymie, znagliły go do odja-
zdu,-") Dalsze powodzenie walki z Ratarami pozostało w ręku
Gerona.
Jeszcze przed odjazdem do Włoch króla Ottona, Wichman,
znudziwszy sobie pobyt u Ratarów, umyślił oszukaniem Ge-
rona los swój poprawić. Udał się więc do łaski królewskiej,
z prośbą o przebaczenie mu dawnych występków. Gero, wziąw-
szy go na porękę, wyjednał mu u króla przebaczenie,-') a Wich-
20) Pierwszą wyprawę przeciw niemu zrobił Herman r. 955, (wyżej na s. 258.
cyt. 5), drugą sam król Otto, w tymże roku (wyżej cyt. 10), trzecią Geron r. 959.
patrz Widukind III. 60. Ductus exercitus contra Wichman num tertia vice vix obtinuit.
2^) Cont. Regino, a. 957. Rex iterum Sclavos invasit. Liutolfus in Italia obiit.
22) Ibidem, a. 957. Litterae autem obitus ejus (Liudolfi 6 Sept. 95f) allatae
sunt imperatori cum esset in militia, qua militavit contra Redarios.
23) Flodoard. a. 958. Otto rex bellum adversus Samatas*habuit.
2*) Cont. Regino, a. 959. Rex iterum Sclavos invasit, ubł Thietmarus oc-
ciditur.
25) Cont. R.egino, a. 960. Eodem anno rex iterum pergit in Sclavos.
2^) Annal. Saxo 960; Otto Frisng. a. 960, dum rex rursum contra Sclavos
procinctum moveret, Johannes diac. et Aso scrin. ab apostolica sede missi ad regem
veniunt, de tyrannide Berengarii ąuerimoniam facientes. Porów. Wigger. Mek.
Annal. 35.
2') Pośrednictwo Gerona w sprawie Wichmana łatwo sie tern objaśnia, że
syn Gerona Zigfryd już przed tem lat kilka ożeniony był z Hathuwi siostrą Wich-
— 203 —
man dał klątwę, źe nigdy więcej ani słowem, ani czynem przeciw
królowi działać nie będzie.-*^) Wkrótce jednak Wichman
uciekł do króla duńskiego, zamierzając pobudzić go do wojny
z Niemcami, lecz gdy to się nie udało, wrócił do Saksonii i rozbo-
jami się bawił, a unikijąc wyroku Gero na, który go na śmierć
^kazał,-^) puścił si^ na tułactwo i znowu zdążywszy do Słowian
nadodrzańskicli, wplata ł icli w wojnę z Polan ami, którzy odtąd zja-
wiają się na teatrze walki Słowian nadodrzańskicli z Niemcami.
§ ^•
Początek monarcłiii polskiej.
I. Czasy przedhistoryczne.
Naród polski w dziejach Europy zasłynął dopiero w po-
czątku drugiej połowy X. w., kiedy orężne liufce Polanów losem
zdarzeń zjawiły się na teatrze wojny Słowian zaodrzańskicli
z Niemcami (r. 962). Odtąd dopiero poczyna się wiarogodna
historya narodu polskiego, a o dawniejszych losach jego dowia-
dujemy się tylko z podań, powstałych ze zmieszania do kupy po-
wieści różnych plemion słowiańskich i oprócz fantazyi ludowej,
ubarwionych wymysłami dawnych pisarzy. Z podobnego rodzaju
źródła nie możemy wprawdzie wydobyć faktów wiarogodnych^
ale przy oględnem porównaniu wypadków, tyczących się całego
szczepu słowiańskiego, podania starożytne mogą nam pomódz
do pochwycenia przynajmniej ogólnego pojęcia o czynach i lo-
sach przodków naszych w przedhistoryczne czasy.
Najdawniejsze podania polskie o Kraku założycielu Krakowa,
o zabiciu przez niego strasznego potwora na Wawelu, o brato-
mana, (według Thietmara YII. 4., który sprawę te nie jasno przedstawił). Porów.
Zeissberg. Miseco I der erste christliche Beherrscher des Polens, w Archiv fiir
Oesterreichłsche Geschichte. T. 38 r. 1867, s. 39.
-8) Widukind, III, 60 (an. 959).
-*♦) Widukind, III, 64. Interea ab emptore praetereunte latrocinia ejus pro-
duntur, sociorumque aliqui comprehensi, et tamquam contra publicam rem agentes,
a duce dampnati, strangulo vitam perdiderunt; ipse autem cum fratre vix evasit.
2 04 —
bójstwie pomiędzy synami Kraka, o jedynaczce córce jego Wan-
dzie, którą naród, w uczczenie zasług ojca jej, mianował królową,
wreszcie o wojnach Polaków z Aleksandrem W., wojska którego
miały zdobyć krakowską i sieradzką ziemię,') bezwątpienia są
plątaniną illiryjskicłi, czeskich, pomorskich i w ogóle zachodnio-
słowiańskich podań, powstałych poczęści z wyobrażeń mity-
cznych, które młodzieńcza fantazyja ludów starała się uosobić
w postacie istot żyjących,-) a erudycyja kronikarska ubarwiła je
świetnymi czynami, ze starożytnych pisarzy czerpanemi.*^) O wy-
tłómaczenie tych podań kusili się niejednokrotnie ojczyści bada-
cze*^), lecz zdania całkiem różne wypowiedzieli/'') Wszakże dziś nikt
już nie wątpi, że wzmiankowane wyżej podania polskie wyłącznie
') \Ve<lhi^' Bielowskiego, podania te zapisał około r. 1050 kronikarz Mierz-
wa, Mon. Pol. ii, s. 166 — 175. Wszak/.e istnienie tego kronilcarza w XI w. za-
przec/ają nitktót/,y bailacze. Bartoszewicz. Historya literatury polskiej. T. I s. 57.
^■) Podania o Krakusie i Wandzie korespondujące z podaniami czeskiemi
o Kraku i Lubuszy, powtarzają się i u innych pobratymców. I tak, w Lublanie
i całej Illyryi krążą podania o Kraku ze smokiem; Lubiana ma za herb smoka,
asą tam: Kraków przedmieście lublańskie, Kraków wielka dąbrowa, w pobliżu sta-
rożytnego Noviodunum, Kraków w górnej Styryi. Oprócz tego wiadomy był Kra-
ków obok Wendy na wyspie Ranie; obok Kraka Dziewa w Magdeburgu, Krak ze
smokiem w Regensburgu. Zatem podania o Kraku, Wandzie, smoku nie są wymy-
słem kronikarzy polskich, lecz pochodzą z podań głębokiej starożytności. Szulc Kaz.
Mythologia słowiańska; s. 28, 41. — Podania o smoku, wspólne ludom aryjskim,
różnie są wykładane. Szulc, Mythologia. 47, 184. Szczegóły w niniejszem dziele
s. 718, 780-3, 785, 808, 854-
3) Gallus w początlai XII w., po nim Alateusz, potem mistrz Wincenty
w początku XIII w., Boguchwał w połowie XIII w., komentator kroniki Win-
centego Jan Dąbrówka około r. 144O, Długosz w drugiej połowie XV w., na-
reszcie kronikarze XVI w.
^) Joachim Lelewel w uwagach nad Mateuszem herbu cholewa dziejopi-
sem XII w. (Pols. wiek. śred. T. I), tudzież w Ostatnich Pójrzeniach (Pols. wiek_
śred. IV, s. 479—481); J. M. Ossoliński, Historyczno -krytyczny przyczynek do
literatury słowiańskiej, wydany przez Samuela Bogumiła Lindego, w Warszawie r.
1822; Roeppel. Dzieje polslde. T. I; W. A. Maciejowski. Pierwotne Dzieje
Polski i Litwy r. 1846, tudzież Roczniki i kroniki polskie i litewskie r. 1850;
A. Bielowski. Wstęp krytyczny do dziejów polsldch r. 1850, tudzież w Monu-
mentach Poloniae historica. T. II; Szajnocha. Lechicld początek Polski w r. 1858;
Bartoszewicz. Historja pierwotnej Polski, 1865 wydana r. 1878. T.I; Kaź. Romer.
Podania o Kraku i Wandzie, w Bibhotece Warszawskiej r. 1872. T. III; K Saski,
■w rozbiorze krytycznym podań o Leszkach, w Przeglądzie Etnograficznym i lierac-
kim r. 1875. N. 5, IV; porów. Sieniawskiego. Pogląd na dzieje Słowian zacho-
— 205 —
ńo Chrobacyi należą, a do podań wielkopolskich tylko przez kro-
nikarzy przyplątane zostały, w celu zaokrąglenia podań polskich.")
Osobny cykl podań, że tak nazwiemy wielkopolskich, sta-
nowią podania lechickie, na czele których stoi Lech praszczur
narodu. Aby połączyć Lecha z podaniami chrobackiemi, kroni-
karze dopatrzyli, że on był oswobodzicielem narodu od najazdu
Aleksandra W. i zmarł bezpotomnie. Po nim Polska długo kró-
lów nie miała, ale później znaleźli się Leszki, z których trzeci
tego imienia zwyciężył potrzykroć Juliusza Cezara, a zawarłszy
z nim przymierze, pojął za żonę siostrę jego Juliję, i w posagu
za nią Bawaryję otrzymał. Julija była założycielką miast L u-
busza i Lubina, o czem rozpowiadano w Polsce już w X w.')
Po Leszku III nastąpił pierworodny syn jego Popiel (Pompilius),
któremu podlegali dwudziestu młodszych jego braci, z innych żon
Leszka III urodzonych.*) Popiel panował świetnie nie tylko nad
Słowianami lecz i nad ościennymi narodami.^) Bracia zawsze mu
byli posłuszni, a cześć ich ku niemu doszła do takiego stopnia,
linio -północnych, r. 1881, s. 422. — Szczegółowiej od innych Kaz. Szulc, Mytho-
logia Słowiańska r. 1880.
•'') Naruszewicz mniemał, że podania polsliie pochodzą od Scytów i Sarmatów
(Hist. Narodu Pols. I. 38), Maciejowsłii i Bielowslii początelc podań polslcich upa-
trywali w Icrajach południowych i do powieści Dako - illirslcicli odnosili; Szajnocha
przeciwnie szukał ich początku w Skandynawii; Lelewel i inni odmówili im podsta-
wy historycznej, uważając je za utwór poezyi ludowej.
<*) Szulc Mythologia s. 30.
") Thietmar I, 2, VI, 39, podanie o zakładaniu grodów na ziemiach słowiań-
skich odnosił do Merzeburga i do Lubusza. Mieszkańcy Wolina odnosili je do
swego grodu (Ebbo. Vita, s. Ottonis III c. I); Mierzwa i Wincenty (I. 17) rozAvo-
dzili się szeroko z tera podaniem, a ich odpisywacze, obdarzają zaszczytem tym nie-
tylko Lubusz i Wolin, ale i Lubin wielkopolski i Lublin małopolski, w miarę jak
którego z nich obchodziła bliżej jedna lub druga z tych miejscowości. Bielowski
M. P. II, s, 49 przyp. 2.
*) Najdawniejsi kronikarze, wzmiankując o 20 synach Leszka III, którzy mieli
udziały swe, jak by księstwa, nie nazwali ich po imionach, ani udziałów ich nie
-oinaczyli. Dopiero w XIII w. Boguchwał dowiedział się w jakich mianowicie
udziałach od Wisły na zachód aż do Westfalii panowali Popielowicy, których on
po imionach wyliczył. Chroń, w Bielowskiego M. P. II, s. 477.
*) Succedens huic Lestkoni Pompilius, ejus ńlius non Sclaviae duntaxat mo-
narchiae, sed etiam finitimorum gubernatorum sumit imperia. Bielowski. M. P. II, 180.
— 266 —
że po jego śmierci, uznali niezwłocznie królem nieletniego syna
jego Popielowica (Pompiliusa). Lecz ten, doszedłszy do pełnole-
tności, odpłacił im nienawiścią, zdradą, krwi rozlewem. Małżonka
jego podszeptami uzbrajała go przeciw stryjom, twierdząc, że sa-
morząd icli władze jego ogranicza, że mu należy wybierać po-
między uległością a panowaniem, że mu si albo panować, albo słu-
chać innycli. Podobne namowy tak mocno wpłynęły na Popie-
lowica, że postanowił pozbyć się stryjów trucizną, a gdy doko-
nał to, panował niedołężnie i we wszystkich sprawach był nik-
czemnym. Za to spotkała kara boża. Z niepogrzebanych tru-
pów stryjów powstała niezliczona ilość myszów, które ścigały
wszędzie Popielowica, a dopadłszy go w schronieniu na wysokiej
wieży, zjadły go z żoną i dwoma synami.*^)
Odrzucając ubarwienia fantazyi ludowej i dodatki kronikar-
skie a biorąc na uwagę tło podań lechickich, możemy z nich
zauważyć uświadomienie praojców naszych o wspólnem pocho-
dzeniu i jednakowym ustroju rodu naszego na obszarach od Wi-
sły na zachód aż za Labę. Dokładniej uprzytomni to następne
objaśnienie.
Zaludnienie ziem Słowiańszczyzny północno - zachodniej
w przedhistoryczne czasy, jak powiedzieliśmy wyżej, ^^) składało
się ze wspólnowładnych dziedziców i lęchów indywidualnych wła-
ścicieli ziemskich. Dostojniejszych i zamożniejszych lęchów zwano
k n ę z i a m i. W każdej żupie lub ziemi musiał być choć jeden
knęź, w osobie żupana albo starosty; w niektórych było ich po
kilku. ^^) Roiło się przez to w Słowiańszczyznie mnóswo knęziów,
a jeszcze więcćj lęchów, którzy składając drużyny wojenne dla
obrony kraju, stawali do szeregów zamożniejszych knęziów. A jeśli
któremu z knęziów udało się zdobyć władzę zwierzchnika całego
^^) Mierzwa, Gallus. Wincenty nie wzmiankują gdzieby stalą wieża, w któ-
rej myszy zjadły Popiela, ale w XIII w. Boguchwał już twierdził, że to się stało
w Kruszwicy. Bielowski. M. P. II, 478. O znaczeniu podania o myszach, porów,
niniejszego dzieła T. II, 593 — 4, 868.
^1) Niniejszego dzieła T. II, s. 394, 405, 427.
12) Niniejszego dzieła T. II, s. 450.
— 207 —
plemienia, składającego się z kilku żup lub ziem, wtedy stawał
się on dynastą, a ród jego panującym sukcesyjnie (paterna suc-
cessione). Takimi dynastami, według podań, byli dwudziestu
synów Leszka III, nad którymi miał zwierzchnictwo pierworodny
syn jego, Popiel. Takimiż dynastami byli, według innych po-
dań, bohatyrowie bajeczni, książęta z rodu Popielowiców Wal-
gierz w Tyńcu i Wisław w Wiślicy,'^) z których ostatni, walcząc
z Walgierzem, został przez niego zabitym. Z rodu Popielowi-
ców bezwątpienia był także historyczny książę wiślicki, przez
Morawianów około r. 884 wygnany z kraju. ^*) Wszystkich
podobnych dynastów zwano knięziami, książętami, a nazwa ta
w Polsce i u innych ludów lechickich stała się synonimem panu-
jącego monarchy. ^^) Później dopiero w Polsce dynastów wyłą-
cznie zwano knięziami, książętami, a innym dostojnikom miano
pan przysługiwało. U Pomarzanów jednak nazwa k n ę ź utrzy-
mywała się długo, jako miano stanu szlacheckiego tak, że aż do
XVI w. siedzącą kupami po wsiach na wyspie Ranie, niezamożną
szlachtę zwano knieżycami.^") Z tego możemy wnioskować
jak na obszarach Słowiańszczyzny północno-zachodniej licznym
był niegdyś stan lęchów, miano których posłużyło do nadania
całemu narodowi nazwy Lachów, Lechów, Lechitów. Rzecz na-
turalna, że rozgłos w świecie zyskuje ten tylko przy kim pano-
wanie i sława: niewolnicy historyi nie mają. Lechi zawsze sły-
nęli świetnością czynów rycerskich. Tradycyje, przechowywane
w rodach lechickich, napawały ich dumą, wyróżniały od gminu,
W
'^) Erat urbs . . , in regno Lechitarum . . . Wyslicia, cujus olim princeps fue-
rat Wyslaus decorus, qui et ipse de stirpe regis Pompilii duxerat origi-
nem. Hunc quidem comes, etiam stirpis ejusdem, ut fertur, fortis vinbus, no-
mine Walterus robustus, qui in polonico vocabatur W daty Walter, habens
castrum Tynecz, prope Cracowiam, Boguchwał. Chroń. 29. Bielowski. M. P. II, S'^-
") AVyżej s. 127, 128-
^'') Za wyjątkiem Serbów łużyckich, rozwój których w duchu narodowym
wcześnie przez najazd Niemców wstrzymany, skonsolidował sie i dotąd według da-
wniejszego zwyczaju, każdy człowiek dostojniejszy zwie się knjeź, a każdy książę
wjerch. Dzieła tego T. II, s. 436 — 438.
**) O knieżycach szczegółowo rozpowiem w Tomie IV.
2Ó8
który według- podań, był czemś niższem od lechówj') Lechi
tworzyli zastępy orężne, budowali grody, posiadali niewolników
i stali się stanem panującym w narodzie. Nie dziw więc, że da-
wne powieści polskie formuję cały cykl podań lechickich, które
dobiegają aż do drugiej połowy IX w. t. j. do czasu, kiedy sztur-
my niemieckie do Słowiańszczyzny zaniepokoiły nadwiślańskie
ludy. Z innej strony apostolstwo śś. Cyryla i Metodego w Mo-
rawii, budząc nowe ideje religijne i społeczne, szerzyło usposo-
bienie do zmiany dawnych obyczajów i przyjęcia cywilizacyi
chrześciańskiój. Stojący na czele Lechów Popielowicy nie pojęli
ducha czasu, trzymali się dawnych porządków, zgnuśnieli, dyna-
styja a z nią przewaga lechów runęła, powieść lechicka skończyła
się.^*) Nowe prądy wzywały do życia inne z łona narodu siły.
Zaznaczają to wyraźnie podania o wyniesieniu na tron książęcy
dynastyi Piastów.
2. Dynastyja Piastów.
Według dawnych podań, zdarzyło się w Gnieźnie,^") że je-
dnocześnie odprawiali, zwyczajem pogańskim, postrzyżyny synów
swoich Popiel, książę, i ubogi robotnik Piast z żoną swą Rzep-
ką.-*^) Przybyli zaś pod ów czas, z tajnego wyroku boskiego,
do Gniezna dwaj pielgrzymi nie tylko, że nie byli na dworze
dumnego Popiela przyjęci, lecz nawet przy wejściu do bramy
grodu sromotnie odparci. Pielgrzymi udali się do Piasta, który
ich przyjął gościnnie, a oni wywdzięczając się zrobili cud, po-
^") Nawet Ziemowit był humillimi agricolae filius, porów, niżej cyt. 20.
**) Wielkopolska dynastyja Popiela upadla około r. 862. AVkrótce potem
chrobacka dynastya, także lechicka, wygnana z AViślicy około r. 884. Odtąd poda-
nia chrobackie {przerwały sie, a nad Gopłem snuły sie podania o Piaście.
'") Mierzwa i Wincenty nie oznaczają miejsca, Gallus mówi, że w Gnieźnie,
a Boguchwał, że w Kruszwicy.
2*>) Humillimi agricolae filius Semovit. (Mierzwa c. iq, Wincenty lib. II
c. 3}. Gallus powiada, źe odparci od grodu Popiela pielgrzymi udali sie do le-
pianki domunculam aratoris praedicti ducis (cap. i), w innem miejscu
■mówi, że Piazt był rusticus pauper, a w innem, żeagricola Pazt..-
209 —
mnażając posiłek i napoje tak obficie, że on postanowił sprawić
postrzyżyny syna swego i na ucztę księcia Popiela zaprosił.
Pielgrzymi postrzygli chłopca, a w znak przepowiedni na przy-
szłość imię Ziemowita mu nadali. A gdy Ziemowit wzrósł w siły
i z dzielności zasłynął „król nad króle a książę nad książętami,
głosy jednomyślnemi postanowił go księciem Polski, Popiela zaś,
razem z potomstwem jego, do szczętu z państwa wykorzenił".-^)
Przyzwany takim sposobem do steru państwa Ziemowit nie tra-
wił młodości swej na rozkoszacti i gnuśności, ale w pracy, ry-
cerskości i z dzielnego ramienia czynów sławy dostąpił, a gra-
nice państwa swojego dalej niż kto inny przedtem rozszerzył.--)
Panowanie Ziemowita (86 1 — 892) -■') przypada na czasy apo-
stolstwa śś. Cyryla i Metodego w podkarpackich stronach, za-
^
neque rustico suo dux invitatus condescendere dedignatur (cap. 2\ Prof. Pieko-
siński pod nazwa arator ducis upatruje urzędnika nadwornego Popielowiców,
głównego rataja, który miał pod swoję władze oddanych ratajów (aratores), ludność
wieśniaczą, przeznaczoną do uprawy roli na potrzeby dworu i że z tego powodu
ród Piasta musiał do rodów dynastycznych należeć. (O powstaniu społeczeństwa
polskiego, w Rozprawach Akademii Umiejet. 1881 T. XIV s. 170). Przeczą temu
jednak myśl i słowa kronikarzy, według których Piast był nietylko arator du-
cis, lecz humillimus agricola, rustłcus paaper, a mieszkał w le-
piance (domunculam). Czyżby sie tak o nim wyrażali kronikarze, gdyby był dyna-
sta, a przynajmniej urzędnikiem dworu książęcego? Nawet we XIII w. Boguchwał
wiedział jeszcze że Piast był infimus genere. Bielowski M. P. II, 479.
Co znaczy nazwa Piast? Według Boguchwała dictus est Pasth, quia erat
statura brevis, sed robustus corpore et decorus aspectu. (M. P. II, 479). — Ro-
zumi sie, że podobne tłómaczenie nazwy nic nie objaśnia. Później, gdy się dowie-
dziano, że Piast był kołodziejem, nazwę jego tłómaczono jako pochodzącą od pia-
sty, stanowiącej centralną część koła, z której, wedle wyobrażeń starożytnych, ogień
słoneczny się wylewał i z której w swastice, na cześć bóstwa Słońca ogień doby-
wano, a która zatem przedewszystkiem słońce przedstawiała. „Otóż kruszwicki ko-
łodziej Piast, zdaje się przedstawia bóstwo słońca". Szulc, Mytbologia 96.
21) Eotenus quod rex regum et dux ducum eum (Past) Poloniae ducem con-
corditer ordinavit, et de regno Pumpil cum sobole radicitus extirpavit. Gallus,
lib. I, c. 3.
*2) Semoyit principatum adeptus . . . usu laboris et militiae, probitatis famam
et honoris gloriam acquisivit, atque sui principatus ńnes ulterius quam aliquis antea
dilatavit. Gallus I, c. 3.
'■'') Czas panowania Ziemowita podany tu według wiadomości bardzo nie-
pewnych w rocznikach Sommersberga I s. 300, Porów. Bielowski, Wstęp krytyczny,
str. 496.
— 270 —
ciętej walki książąt morawskich Rościsława i Świętopełka z Niem-
cami, szerzenia chrześciaństwa nad górną Wisłą i wygnania
z Wiślicy dumnego księcia, poganina Wyszewita (r. 884). Wy-
padki te, zaszłe na samej granicy ówczesnej Polski, nie mogły
nie wywrzeć głębokiego wrażenia na umyśle nadodrzańskich
i nadwarteńskich ludów. Polanie, ocknąwszy się z długiego
uśpienia, w swej niedostępnej, lesistej krainie, strącili dumną,
lecz zgnuśniałą dynastyję lechicką Popielowiców, a na jej miej-
sce wynieśli z łona ludu dynastyję Piasta, zadaniem, której było:
dawniejsze nadużycia Lectiów powściągnąć, siły narodowe ku
skutecznej obronie państwa organizować, ład zaprowadzić i wła-
dzę książęcą wzmocnić. Pierwszy przedstawiciel dynastyi tej
Ziemowit, stanąwszy u steru rządu, podczas nadzwyczaj ważnych
wypadków w sąsiednich krajach, musiał postępywać ostrożnie,
aby go nie spotkał los wygnanego z Wiślicy Wyszewita, lub
najazd Niemców, a w domu mieć się na baczności, bo stronnic-
two Popielowiców miało jeszcze dość siły w dynastach rodów
lechickich.
Z upadkiem Popielowiców starożytna ich stolica nad Go-
płem Kruszwica (vetus regia), tracąc znaczenie grodu stołeczne-
go, słynęła jeszcze mnogością ludu i zamożnością z handlu i że-
glugi pochodzącą. ^^) Nowa dynastyja na rezydencyę swą obrała
Kniezno, które odtąd stało się centrem Polanów na całe lat sto.
Panujący w Knieznie Ziemowit, syn jego Leszek (892 — 913) i wnuk
Ziemiomysł (913 — 960)^^) łączyli z Polanami Kujawianów, Ma-
zowszanów, Łęczycanów, Slęzanów i aż za Wisłę szerząc ku
wschodowi panowanie swe, zbliżali się do r. Buga. A chociaż
oręż Waregów gromił już w tym czasie Drewlanów, nie dosię-
gał jednak Bugu, bo na porzeczu jego pierwsi trzej Piastowie
'-^) Dzieła tego T. II s. 594.
-■'') Zemislaus Lestkoni ąuarto succedit in regno Poloniae, ąuorum utrum-
que animi generositas, robur corporis, felłces ad omnia successus adeo reddigerunt
insignes, ut omnium pene regum virtutes suis antecesserint virtutibus. Annales Bene-
dictini, Bielowski. "Wstęp krytyczny, s. 534.
— 2/1 —
Z nikim się. nie zetknęli. Pobratymcze gminy, w ustroju pier-
wotnym bytowały tu spokojnie, granic państwowych w tej stro-
nie nie znano jeszcze, ogromne lasy i moczary po obu stronach
Buga krępowały rozwój towarzyski. Mogli więc Piastowicy swo-
bodnie posuwać się w głąb puszcz n adbużańskich aż do posad
Jadźwingów nad środkowym Bugiem, a w Czerwieńsku, nad
górnym Bugiem, wznosić grody warowne, osadzać je załogą
swoją-*^j aż do granic morawskich, które aż do końca IX w.
Chrobacyę obejmy wały.-')
Rządy Ziemowita, Leszka i Ziemomysła uważać wypada
jako przełom stanowczy w ustroju narodu polskiego. Wynikając
z woli ludu książęta ci śmiało podnosili władzę monarchiczną,
nie zważając na opór ze strony drobnych dynastów lechickich.
Łamali ostatnie wysiłki stronnictwa Popielowiców,-^) do utrzy-
mania dawnego ustroju wiecowego, niezaradnego i niebezpie-
cznego w X w., kiedy oręż niemiecki, uderzając o dolną Odrę,
przypominał Polanom, że burza wkrótce i do nich nadciągnie.
Nie próżnowali więc Piastowicy, a sto lat usilnej ich pracy (86 1
do 960) wydały owoce, z których miał skorzystać prawnuk Zie-
mowita Mieszko I, na pożytek swojego narodu i ocalenia Sło-
wiańszczyzny północno-zachodniej od niewoli niemieckiej.
3. Rządy Mieszka I (960 — 962.) Starcie się z Wichmanem. Gero
ujarzmia Łużyczanów (963.) Mieszko wasal cesarstwa.
Ziemomysł miał trzech synów: Mieszka, Cudobora i trze-
■-'') o grodach czerwieńskich i posiadaniu onych przez pierwszych trzech
Piastowiców, obszernie rozprawia Bartoszewicz, Historya Pier. Polski. T. I, i68 do
171. 317—320.
-') Po upadku W. Morawy r. go6, Chrobocya cieszyła sie swobodą, a pó-
niej ulegała władzy Bolesława I księcia czeskiego. Porów, wyżej s. 227.
**) AYedług Boguchwała, walka Piastowiców z Popielowcami ciągnęła się
aż do Bolesława Chrobrego „Non tamen illorom principum toxio nefarie interemp-
orum ńlios et nepotes (Ziemowit) ad sui obedientiam, bellicosis insultibus, minis sen
donariis, flectere potuit, quin semper sibi et suis successoribus usque ad tempora
illius Magni Boleslai pro posse resistebant. Chro. c. 8. Bielowski, M. P. II 479,
tak/.e "Wstęp krytyczny, ?. 168.
— 272 —
ciego nieznanego nam po imieniu. Według dawnego obyczaju
słowiańskiego, bracia mogliby panować w swycli udziałach,
przez ojca wyznaczonych, uznając starszeństwo pierworodnego
brata. Czy synowie Ziemomysła trzymali się podobnego oby-
czaju, wzmianki o tem w dziejach nie znajdujemy,'^) ale pewno,
że i niesnasko w pomiędzy nimi nie było, Mieszko ukazuje się
jako prawdziwy monarcha, rządzi sam jeden, bracia mu poma-
gają szczerze i giną wkrótce, walcząc za ojczyznę. Zgoda po-
między braćmi była prawdziwem błogosławieństwem bożem rodu
Piastów, bo właśnie początek panowania ]\Iieszka był najniebez-
pieczniejszy. Oręż niemiecki co chwila miał już o Polanów
uderzyć.
Przewidując nadciągającą burzę, Mieszko spieszył z przy-
gotowaniem się do obrony. Państwo jego rozciągało się od
środkowej Odry aż do Prusów '^^) i porzecza Bugu; z północy
błota Noteci oddzielały je od Pomorzanów, a na południe gra-
nice jego posuwały się na prawy brzeg Pilicy, do nieznanej
nam mety.^') Za Odrą władał on ziemią Lubuszską i miał sprzy-
mierzeńców w Łużyczanach, którzy z Polanami zostawali w związ-
ku.'^-) Na wypadek wojny, zwyczajem owego wieku, książę po-
woływał cały lud do oręża, lecz Mieszko pojmując, że niesforne
i do boju niewprawne tłumy niewiele przynieść mogą pożytku,
wcześnie starał się zorganizować wojsko stałe i na swym żołdzie
utrzymywał 3000 dzielnych wojów. "'^j Siła ta w teraźniejsze
29) Bielowski mniemał, że młodszy brat Mieszka Cydybor panował w Kra-
kowie. Wstęp krytyczny 520. Ale w tym czasie Kraków do Czech należał, jak
widać z zapisku Ibraima-ibn Jalióba. Porów, wyżej § 44, przyp. 34 str. 227.
^'^) Kunik, AjioeKpH 51, 87.
3^) Zważając na topograficzne położenie kraju, możnaby wnioskować, że
granica państwa Mieszka na południe od Pilicy szerzyła sie do gór świetokrzyzkich.
Puszcze na południe od Pilicy stanowiły naturalne granice, które w X w. znaków
granicznych nie miały.
^-) Lausitzer lebten noch bis 95q von den Deutschen unabhangig und in
Yerbindung mit Polen. Worbs, Neues Archiv 1804, T. I s. 224; podo-
bnie i Scheltz, Gesch. d. Lausitz, s. 25.
''^j Kunik, AjióeKpn 50. Porów, dzieła tego T. II, s. 678.
I
czasy byłaby zbyt niepokaźhą, ale w X w. znaczyła dużo, albo-
wiem była podporą, władzy monarcłiicznej i w każdej cliwili go-
towym do odporu wrogów zastępem. Około tej zorganizowanej
siły mogło i pospolite ruszenie do boju się wprawiać i potęgę
wojenną kraju wzmocnić. Do tego właśnie dążąc, Mieszko nad-
zwyczaj ostrożnie postępy wał względem Niemców, którycłi prze-
dnie czaty już na dolnej Odrze stały.
Państwo Mieszka obfite w zboże wszelkiego rodzaju, mię-
siwa, miody, konie, oręże i lud silny ^*), wynosiło przestrzeni około
3000 mil [n, a zatem przewyższało we dwoje przynajmniej obszar
państwa księcia Bolesława I czeskiego. Słynęło ono za najwięk-
sze pomiędzy państwami Słowiańszczyzny północno-zachodniej,
a sam Mieszko, w oczach cudzoziemców, był mocarzem nielada,
kiedy go królem północy zwali. ^•^) Pójmy wał jednak Mie-
szko, że państwo jego dla zorganizowania się , w duchu oświaty
europejskiej, wymagało spokoju i nie mogło mierzyć się z po-
tęgą cesarstwa Rzymsko-niemieckiego. Unikał więc powodów
starcia się z Niemcami. Nieprzewidziany atoli wypadek zniewo-
lił Mieszka orężem odpierać wdzierstwa do swych posiadłości
łupieżników niemieckich.
Awanturnik Wichman, o którym niejednokrotnie wzmian-
kowaliśmy, tułając się po świecie, powrócił około r. 960 do Sło-
wian nadodrzańskich i prawdopodobnie porozumiewał się z Ge-
ronem do podburzenia ich przeciw Polanom. A stanąwszy na
czele jakichś Słowian, prawdopodobnie z Ratarów zebranych,
Wichman napadł na władzcę Lechitów (Licikawików) Mieszka,
dwa razy przemógł go w boju, brata jego zabił i łupy wielkie
uwiódł.'^") Rok zdarzenia tego dokładnie nie wiadomy, ale zdaje
*') Kunik, s. 50.
'•■>} Wiadomość tę podał podróżnik Ibraim-ibn-Jakób, przed r. 965. Ku-
nik, A.i6eKpH s. 47, 50.
'*) Widukind III, 66. Gero igitur comes non inmemor iuramenti, cum
Wichmannum accusari vidisset reumque cognovisset, barbaris, a quibus eura assum-
psit, restituit. Ab eis libenter susceptus, longius degentes barbaros crebris proeliis
Tom ra. 18
— 274 —
się, że to zajść mogło w r. 962. — Było to pierwsze spotkanie się
przewodzonych przez Niemców Słowian nadodrzańskich z Pola-
nami, u kronikarzy Lechitami zwanych; spotkanie się dorywcze,
jakby dla zwiadów, dla przekonania się o siłach Mieszka, a bar-
dziej w celu powaśnienia, przez intrygę Gerona, Słowian między
sobą, aby uwagę Polanów w inną odwrócić stronę, w tym wła-
śnie czasie, kiedy markgraf zamierzał uderzyć na Łużyczanów.
Jakoż rzeczywiście około tego czasu Gero przygotowywał wy-
prawę przeciw Łużyczanom, którzy zostając w związku z Pola-
nami, trzymali się wspólnej z nimi polityki i z tej przyczyny
nie mieszali się wcale do wojen przez Wichmana na Pomorzu
zaodrzańskiem wywołanych. Nie zważając na to, Gero napadł
na Łużyczanów, którym na pomoc Mieszko pospieszył, pogro-
mił ich i samego Mieszka pod zwierzchnictwo imperatorskie
podciągnął.^') (r. 963).
contrivit, Misacam regem, cujus potestates erant Slavi qui dicuntur Licicaviki, dua-
bus yicibus superavit, fratremąue ipsius interfecit, praedam magnam ab eo extorsit.
Z tego niektórzy pisarze wnoszą, że Wichman pobił Mieszka i wypadek ten odno-
szą do r. 963 (Wigger, Meklen, Annai. 36, także Pawiński, IIo.iaóCKie CjiaBflue
80.) Ale z przytoczonego tekstu Widukinda można wnioskować, że głównym akto-
rem pobicia Mieszka byl Gero, któremu pokrewny Wichman za narzędzie tylko
służył. Tak myślą i niektórzy historycy niemieccy. Z nich Scheltz powiada: „Marck-
graf Gero , . . bekriegte und Unterwarf im Jahre 963 die Lausitz, wozu er sich ei-
nes grafen Wichmann, der friiherhin es mit den Slawen gehalten hatte, bediente.
Er sendete ihn, der ehemals dem Kaiser untreue geworden war und jezt zur V6r-
sohnung gelangen woUte, zu den Slawen, Diese nahm ihn gem auf, da er so lange
unter ihnen gelebt und sie in so manchen Kampf begleitet hatte, Unter ihnen
wirkte er nun den Absichten Gero's, entweder, indem er sie zur Unterwerfung be-
wog, oder das er die verschiedenen Stamme, Misstrauen und Eifersucht erregend,
aus einandert hielt, So iiberwand er zweimal den Konig Misca . . . Geschichte d.
Lausitz, s. 25. — Wypada jednak zauważyć, że w powieści o napadzie Wichmana,
Widukind mówi tylko o Mieszku władzcy Licikawików, ale żeby to był nieodzo-
wnie Mieszko król Lechitów, na to dowodów nie ma. Cała sprawa polega na kon-
jekturach, przez historyków polskich przyjętych. Nie mając podstawy do zaprze-
czenia, że Widukindowy Mieszko nie jest Mieszkiem polskim, powtarzam to, co
inni mówili, za nieomylność tego jednak nie ręczę.
•■'') Widukind III, 67, Eo quoque tompore Gero praeses Slavos, qui di-
cuntur Lusiki potentissime vicit et ad ultimam servitutem coegit. Do tego Thiet-
mar II, 9, Gero, orientalium marchio Lusizi et Selpuli, Miseconem quoque cum sibi
subjectis imperiali subdidit dicioni. Wypadek ten mnich Albrecht, kontinuator Regi-
— 275 —
Takim sposobem najazd niemiecki z nad Odry pomyślnie
na Polskę uderzył, ale tu koniec zaborom. U progu Polski po
raz pierwszy zatrzymała się potęga cesarska i niezwyciężone do-
tąd „legiony łotrów" zmuszone będą z wyszczerbioną bronią
i podartemi cłiorągwiami uciekać do twierdz nad Łabą. Ale
tego, co miało później nastąpić, Otton I nie przewidywał. Mie-
szko stał się jego wasalem, z obowiązkiem płacenia daniny po
Wartę,^*) Łużyczanie ujarzmieni, a icli sąsiedzi Lutycy obdzie-
H
nona, odniósł do r. 963. Badacze, biorąc na uwagę, że według "Widukinda Łuży-
czanie: pogromieni zostali eo quoque tempore, jak i zwycieztwo Wichmana
nad Mieszkiem, przj-jmują dwa te zdarzem'a za jedna wojnę, prowadzoną w r, 963,
w którjm Mieszko ukazuje sie w dziejach niby po raz pierwszy. Tak mniemał
Rbeppel i zarzucając Dónnigesowi, który przypuszczał, iż napad Wichmana na Po-
laków z północy spożytkowany został przez Gerona i że Niemcom udało sie tyl-
ko tym podwójnym napadem zwalczyć księcia polskiego, — twierdził, że obie
wzmiankowane wyprawy miały miejsce jednocześnie, (Dzieje Polski. Dodatek III.).
Podobnie postąpił i Wigger, który na str. 3, Meklenburgischen Annalen, zamieści-
wszy pod r. 963 tekst Widukinda III c. 66 o pobiciu Mieszka przez Wichmana,
zrobił uwagę: Die "Worte: eo quoque tempore Gero praeses Slavo3 qui dicuntur
Lusiki ad ultimam servitutem coegit, was nach dem Cont. Regino 963 geschali,
geben die Zeitbestimmung. Wszakże z tekstu Widukinda można zauważyć, że
w pewnych razach on używał wyrażenie eo anno, któremu widocznie inne niż
eo tempore nadawał znaczenie, a zatem wyrażenie eo tempore nie wypada
bezwzględnie za e o anno przyjmy wać. A ponieważ pobicie przez Gerona Łuży-
czauów i podciągnienie Mieszka pod zwierzchnictwo cesarskie, według kontinuatora
Reginy, przypada na r. 963, co według Widukinda stało się w tymże czasie (eo
tempore), a nie w tymże roku (eo anno) jak i pobicie Mieszka przez Wichmana,
możemy więc z niejaką pewnością przypuścić, że ostatni wypadek zaszedł w r. 962,
a ujarzmienie Lużyczanów i podciągnienie Mieszka pod zwierzchnictwo cesarskie
stało się w r. 963. Tu na przeszkodzie mogłoby stanąć nadanie przez Ottona I ko-
ściołowi ś. Maurycego w r. 961 decima in terra Lusici, Selpuli, Chozimi. Ale ten
dokument już Raumer podejrzywał jako sfałszowany. (Regesta Brandenburg N. 186.)
W nowszem zaś wydaniu tego dokumentu (w Posse. Codex Sasoniae,) wzmiankowa-
nego wyrażenia o dziesięcinie w Łużycach i Selpuli nie ma. (Posse, Codex, 239.)
A to wskazuje, że w r. 961 Lużyce do Niemców jeszcze nie należały.
Uwaga. Thietmar, wzmiankując o podciągnieniu Mieszka pod zwierzch-
nictwo imperatorskie, nic nie mówi o pobiciu go przez Gerona. Z jakiegoż powodu
nowszy historyk polski p. Bobrzyński, przekręca tekst Thietmara i twierdzi, „że
Mieczysław przy pierwszem starciu się z Niemcami w r. 963, przez Markgrafa Ge-
rona na głowę pobity." Dzieje Polski, wydanie drugie, T. L s. 95.
**) Thietmar II 19 imperatori fidelis tributumque usque in Vurta fluvium
solvens. — Lelewel mniemał, że w tym razie u s q u e znaczy tyle co circa. Pol-
ska wiek. śred. T. II. VI 7. Nowsi historycy polscy tekst Thietmara zwyczajnie wykła-
18*
— 276 —
rani przez Hermana Billinga, co chwila oczekiwali nowych ku
ich ujarzmieniu wysileń ze strony Niemców. Tymczasem Otto I,
przywdziawszy koronę cesarska w Rzymie (r. 962) i mając
w księciu czeskim Bolesławie I wiernego wasala, otoczył się
blaskiem majestatu cesarskiego, jakiego od czasów Karola W.
nie było, a tu jeszcze niespodziewanie przybył mu nowy wasal
Mieszko, potężny „król północy," — Ale ten Mieszko był czło-
wiekiem niepospolitym i takim zręcznym dyplomata, jakiego
w nim cesarz nie przewidywał. Pojawszy bowiem stanowisko
swe, Mieszko wszedł w blizkie stosunki z czeskim księciem Bo-
lesławem I, siostrę którego Dubrawkę za żonę pojął (r. 965)
i z jej pomocą zaprowadził w Polsce chrześciaństwo (r. 966),
przez co nietylko narodowi swemu otworzył drogę do oświaty,
ale i sam stanął w obec rzeszy niemieckiej, jako książę chrze-
ściański, narówni z innymi książętami panującymi Europy
środkowej.
4. Usunięcie się od rządów Gerona (r. 963). Podział wlelkorządztwa
jego na marki. Żelibor wagrski kłóci się z Mściwojem obodryckim.
Wichman powiększa zaburzenie, ucieka, podburza Wolinianów przeciw
Mieszkowi, ginie r. 967.
Zdobyte kraje Łużyczanów Otton I oddał pod zarząd mark-
grafa Gerona, wielkorządztwo którego rozciągało się teraz od
Turyngii i gór Czeskich aż do granic polskich, ale co mu po
tern? Przez całe życie mordował on Słowian i zabierał ich zie-
mie w celu utworzenia udzielnego władztwa synowi swemu Zyg-
daja w ten sposób, że Mieszko zobowiązał sie do daniny z krainy po Warte. Wy-
rażenie ciemne, nic nie objaśnia, jak równie i objaśnienie Zeissberga, który mniema
podobnie jak Barthold, że Mieszko mógt zobowiązać sie do płacenia trybutu tylko
z lewej strony Warty, bo prawy brzeg byl niepewną posiadłością , (Archiv fiir
Oesterreichische Gesch. T. 38, s. 69.) Ależ Warta płynęła przez sam środek po-
siadłości Mieszka i tylko mała jćj cząstka od Odry do ujścia Noteci mogła być
niepewną. Objaśnienie więc Zeissberga nie wytrzymuje krytyki. — Nasuwa sie
jeszcze uwaga. Mieszko władał za Odrą lirainą Lubuszską, przeciw ujścia Warty
położoną. Czy nie z tej tylko krainy zobowiązał się do trybutu, aby ją przy sobie
utrzymać ?
— 277 —
frydowi, lecz ten przy pierwszem spotkaniu sie z Polanami, padł
w boju, — drugiego syna nie było. ]Vrart\vił sie \vięc Geron,
że trzydzieści kilka lat marzenia, dla którego wszystko poświę-
cił, spełzły na niczem; marności światowe nie mogły już rozwe-
selić duszy jego strapionej; porzuca więc wielkorządztwo mark-
grafstwa Wscliodniego, pielgrzymuje do Rzymu (r. 963), gdzie
,.u ołtarza ksiażęcia apostołów, składa zbroję zwycięzką i z ca-
łem swem mieniem do Boga się ucieka", a otrzymawszy od
papieża ramię św. Cyriaka, udaje się do Saksonii i tam na gó-
rze niedaleko Kwedlinburga, buduje wspaniały klasztor, który
od swego imienia Gernrode nazywa. Dwudziestoletnia wdowa
po Zygfrydzie Hatuja, blizka krewna Matyldy matki cesarskiej,
ze smutku po mężu wstąpiła do zakonu. Za wstawieniem się
Gerona , biskup łialberstadski mianował ją ksienią klasztoru,
który Gero hojnie uposażył, bo ..był mężem pobożnym, szczo-
drym, a co najwięcej znaczy, dla chwały bożej wylanym".^")
Wkrótce potem Gero markgraf z „łaski boskiej", jak sam sie-
bie nazywał, przeniósł się do wieczności (r. 965).^**)
Ze stratą Gerona odpadło Ottonowi I najsilniejsze ramię.
Ogromna połać ujarzmionych ludów, co chwila gotowych do po-
wstania, wymagała nietylko gotowości do poskromienia orężem
rozruchów, ale i przezornej polityki, aby nie wywołać ogólnego
w całej Słowiańszczyzn ie zaodrzańskiej powstania, do którego
'^1 Thietmar II, 13. O fundacyi klasztoru w Gernrode, z dozwolenia papieża
Leona VIII, wyjątki z dokumentów przytoczone są w Raumera Regestach pod
r. 963, 964, 965. Dokumenty r. 963 o poddaniu klasztoru Gernrodeńskiego
stolicy apostolskiej i 964 o uposażeniu klasztoru tego przez Gerona, wydane są
w Hoffmanna Scrłptor. Rer. Lusaticar, T. IV s. 149, w Heinemanna Codex Anhal-
tinus I s. 26, 27. O śmierci syna Geronowego Zygfrjda wzmiankują Annały Gern-
rodeńskie, opisując zwycięztwo Gerona nad Łużyczanami, przy ozem dodają: tamen
haec victoiia parata est non sine suo discrimine ac periculo vitae. Nam in eo
proelio Sifridus filius Geronjs et multi in Saxonia praeclari viri . . . occubuerunt.
Gero victor etiam graviter vulneratur in brachio fuit. Excerpta ex Andreae Hop-
penrodensi Annalibus Gernrodensis, w Hoffmanna Scrip. rer. lusati IV 148.
*') Contłn. Regino, a. 965. Gero, marchionum nostri temporis optimus et
praecipuus, obiit. Inne świadectwa w Wiggera, Meklenburg, Annalen 36.
— 278 —
łatwo przyłączyć sie mogły Polska i Czecliy. Wprawdzie Sło-
wian pomorskich dozorował nieubłagany wróg icli, książę saski
Herman Billing, ale ten ze zdolności wielkich nie słynął i żadną
miarą nie mógł zastąpić Gerona. Inni podrzędni grafowie, spra-
wując pod zwierzchnictwem Gerona zarząd różnych prowincyi,
niczem szczególnem nie odznaczyli się. Zrozumiawszy to wszyst-
ko, Otton I podzielił wielkorządztwo Gerona (Marchia Orienta-
lis) na sześć marek, pod zarządem osobnych grafów: i. Thia-
dricha, który zarządzając częścią Nordturyngii, miał legacyję
dozorować Hobolanów i Ratarów. 2, Hodona, który rezydując
w południowej części Nordturyngii, dozorował żupy Żytyców,
Niżyców, Serbiszcze i cały kraj aż do Warty. 3. Thietmara,
który rezydując w Schwabengau, zarządzał żupami: Żyrmunów,
Koledyczów, Suslów, Niżanów i sąsiedniemi okolicami. 4, 5 i 6
marki, tak zwane południowo - turyngskie, wiadome są tylko
z imion grafów: Guntera, Wikberta i Wiggera, ale podział za-
rządzanych przez nich terrytoryi nie jest nam znany. '*^) Ze
wzmiankowanych markgrafów najznakomitszym był Titmar, syn
siostry Gerona Hiddy, który aż do r. 978 figurował jakby za-
stępca Gerona.
Podczas, gdy nowi markgrafowie urządzali się w dzielni-
cach po Geronie otrzymanych, w Słowiańszczyznie zostającej pod
*^) Szczegóły podaje Zeissberg w Archiv. fiir Oesterreich. Gesch. T. 38 s. 47.
Wypada' jednak zrobić uwagę, że podziały terrytoryi słowiańskiej na marki, za cza-
sów Ottona I, dotąd nie są objaśnione należycie. Prace historyków niemieckich
w tym względzie nie uwieńczyły się pomyślnością, Schóttgen, w przeszłym wieku,
liczył 5 marek: i) Turyngską, 2) markę pomiędzy Solawą a Labą, 3) Misznieńską
od r. Muldy do granic Milczanów. 4) Milczańską, 5) Wschodnią albo Łużycką.
Ale już Gebhardi zauważył, że te marki trwały niedługo, (Algemeine Welthistorie
T. 52 s. 304,) Scheltz liczył siedem marek: Północna, Wschodnia albo Anhalt-
ska, Wittenbergska , Łużycka, Życzańska, Merzeburgska i Misznieńską, (Gesch. d,
Lausitz 27,) Zeissberg zaś, stosownie do nowszych badań, znajduje sześć tylko ma-
rek. Byt tych marek był nietrwały, bo w miarę zaborów, zmieniały się widoki ad-
ministracyi niemieckiej , a ztąd i nowe podziały. Dopiero pod koniec X w, ze
wzmiankowanych sześciu marek, wytworzyły się: l) Północna, później Altmark
za Łabą, 2) Łużycka, i 3) M i s z ni e ń s k a w r. 982 ze wschodnio-turyng-
skich marek. Zeissberg w Archiv f, Oester, Gesch T, 38 s, 48.
■
— 279 —
dozorem Hermana Billinga zaszły zaburzenia z następnego po-
wodu. Dwaj książęta pomorscy Żelibor wagrski i ^Iściwój obo-
drycki, odziedziczywszy po ojcach nienawiść wzajemna, kłócili
się i wojowali. Wezwany na sędziego Billing przyjął stronę
Mściwoja, a Zelibora skazał na zapłacenie cesarzowi 15 marek
srebra kary za naruszenie spokoju. Żelibor postanowił docho-
dzić sprawiedliwości orężem. W tern, jakby szatan czyhający
na zręczność, aby zamieszanie sprawić, zjawił się Wichman i do
Zelibora przystał. Tego było dosyć, aby pobudzić Billinga do
wyprawy wojennej przeciw Wagróm. Żelibor i Wichman zam-
knęli się w warowni, lecz w obec gotującego się oblężenia,
Wichman zemknął do Danii, a Żelibor po krótkiej obronie, mu-
siał poddać gród, wyrzec się władzy na korzyść syna, który
jako zakładnik u Billinga zostawał.*-) Z tego wypadku możemy
uważać jak głęboka nienawiść rodowa pomiędzy dynastami le-
chickimi trwała w tym nawet czasie, kiedy już Niemcy na karku
Słowian pomorskich usiedli.
Zdawałoby się, że Słowianie, doznawszy tyle już nieszczęść
z powodu mieszania się do spraw ich Wichmana, powinni byli
stracić zaufanie do niego. Ale nienawiść do Niemców, szczegól-
nie do Hermanna Billinga, śmiertelnym wrogiem którego był
Wichman, głuszyła rozwagę i ułatwiała do intryg wśród Sło-
wian drogę, takiemu nawet jawnemu jak Wichman awanturni-
kowi. Nieobaczni Wolinianie przyjęli do siebie Wichmana, któ-
remu zdaje się już dokoła zabrakło przytułku. Awanturnik po-
czął podburzać lud przeciw Mieszkowi polskiemu, który będąc
już chrześcianinem i przyjacielem cesarskim*''}, stawał się przez to
*-) "Widukind III 68. — Wypadek ten stal sie jui po ujarzmieniu Łuży-
czan (963), ale w jakim mianowicie roku — nie wiadomo. Zdaje się jednak, iż
nie wcześniej jak w r. 966, a może trochę później. Wigger Meklenb. Annal. sto-
suje wypadek ten do r. 966 — 967.
*') Widukind III 69. Wichmannus ... ad orientem versus iterum se paga-
nis immersit, egitąue cum Slavis qui dicuntur Yuloini, ąuomodo Misacam, amicura
imperatoris, bello lacesserent. — U Annalisty Saxona Yilini. Byli to obywatele
wyspy Wolina. Szafarzyk, Star Slow. § 44, 6, s. 596.
__ 28o —
nienawistnym w oczach zaodrzańskich poganów. Oświadomiony
o zamiarach wrogów, Mieszko wezwał sprzymierzeńca swego
księcia czeskiego Bolesława I o posiłki, a otrzymawszy dwa
pułki jazdy, we Wrześniu r. 967 ruszył przeciw nieprzyjaciołom.
Gdy się wojska nieprzyjacielskie ukazały, Mieszko, udając, że się
cofa, zwabił je w zasadzkę: piechota spotkała następujących nie-
przyjaciół, a tymczasem jazda na tył ich uderzyła. Wichman
cały dzień walczył piechotą ; w nocy zemknął z obozu, lecz w dro-
dze ścigany ledwo uciekł do jakiejś zagrody. Tu, otoczony przez
polskich wojowników, oświadczył, że oręż złoży tylko przed samym
księciem. Wyprawiono posłańców z zapytaniem do Mieszka,
lecz nim odpowiedź nadeszła, tłum niecierpliwy uderzył na
Wichmana, który mężnie się bronił, a gdy został raniony oddał
oręż najmężniejszemu z nieprzyjaciół, mówiąc: weź ten oręż i od-
nieś go swemu panu na znak zwycięztwa, niech go odeszle ce-
sarzowi, przyjacielowi swemu, aby się z śmierci nieprzyjaciela
natrząsał, lub nad powinowatym zapłakał. Wschodziło słońce.
Wichman, obróciwszy się ku niemu, z ostatniem wysileniem mo-
dlił się i duszę grzeszną wyzionął,^'*) 22 Września r. 967.^^)
Rozpoczęta przez Wichmana z Wolinianami wojna, poru-
szyła do powstania przeciw Niemcom Ratarów i dla nich oka-
zała się najszkodliwszą. Gromił ich markgraf Tiadryk, a ba-
wiający we Włoszech cesarz pisał z pod Kapui 15 Lutego 9Ó8
r. do księcia Hermana Billinga, markgrafa Tiadryka i wszyst-
kich wodzów, aby Ratarom nie dawać pokoju, jako naruszycie-
lom wierności i szkody przyczyniającym. „Użyjcie wszelkich
sposobów, pisał Otto I, aby Ratarów ujarzmić i sprawę z nimi
skończyć, a jeśliby wam sił zabrakło, sam na pomoc pośpieszę."
41) Widukind III 69.
*^) W nekrologii luneburgskiej pod d, 22 Września zapisano: Wichmannus
comes, et multi alii occisi, et Hoico occisus. Bielowski M. P. I 142. Co do roku,
to Raiimer napad Wichmana na Mieszka odniósł do r. 967. (Regesta Brand. s. 48),
ale Wigger, porównywając wypadki, nie znajduje podstawy dla oznaczenia roku,
w którym mianowicie zaszło pobicie przez Mieszka Wichmana w 967 czy 968 ?
Meklenb, Annal 37.
— 28l —
List ten odczytany na zgromadzeniu w Werle, miał posłużyć do
zerwania rozejmu z Katarami zawartego, ale gotująca się Avojna
z Danami, wstrzymała od tego zamiaru Niemców.*^) — Ratary
ocaleli !
§49.
Wprowadzenie cłirześciaństwa obrzędu rzymskiego.
I. Ustanowienie bisi<upstw: Hawelbergskiego (r. 946) i Brandenburg-
skiego (p. 949).
Wiek cały upływał od śmierci cesarza Ludwika Pobożnego
(-J- 843), który zamierzając uskutecznić myśl ojca swego Karola
W., ustanowił (r. 834) arcy biskupstwo Hamburgskie dla ludów
Północy, a w liczbie ich i dla Słowian,^) żaden jednak z missio-
narzy łacińskich nie poszedł na apostolstwo do Słowian, sumie-
nie których oburzało się na samo wspomnienie chrześciaństwa
przez Niemców opowiadanego. Hamburg ze stolicą arcybiskupia
stał się solą w oku Słowian, którzy wspólnie z Normanami zburzyli
go (r. 842). Usiłow'ania następcy Ludwika Pobożnego, króla Lu-
dwika Niemieckiego do wznowienia upadłej metropolii hamburg-
skiej nie osiągnęły pożądanego skutku. Metropoliję z Hamburga
przeniesiono do Bremy (r. 847),-) a nad dolną Łabą pogaństwo
w połowie X w. kwitnęło tak samo, jak przed stu laty, z coraz mo-
cniejszem wreszcie przekonaniem Słowian, że chrześciaństwo przez
Niemców podawane oznaczało to samo, co ujarzmienie. Zrozu-
miawszy to Niemcy oczekiwali pory, aż oręż otworzy missiona-
rzom ich drogę do Słowiańszczyzny, chociaż uskutecznienie podo-
bnego zamiaru wymagało długiego czasu, wielkich wytężeń
i cierpliwości. Ujarzmienie Serbów (r. 928) otworzyło wreszcie
Niemcom możność do nawracania Słowian pomiędzy Solawą.
Łabą przemocą, ale na wschód od Łaby dopiero
<8) Widukind III 70.
1) Wyżej s. 53.
2) Wyżej s. 58, 60.
— 282 —
Otton I, po walnych rozprawach orężem, umyślił przekonać
„barbarzyńców" o korzyści dla nich nauki Chrystusa, Barba-
rzyńcy tego niepoj mywali, nie chcieli zrozumieć, że regularne wy-
płacanie trybutu królowi i dziesięciny kościołowi, obok uległości
władzom świeckim i duchownym, miało zapewnić im łaskę ma-
jestatu królewskiego i zbawienie duszy po śmierci. Nie zważał
na to Otton I i, w miarę ujarzmienia ludów, fundował biskupstwa,
które później dopiero miały zająć się nawracaniem powierzonej
im trzody pogańskiej, a na razie miały służyć środkiem do wy-
wrócenia czci bałwochwalskiej, demoralizacyi Słowian i wyzię-
bienia w nich ducha wojowniczego.
W tym celu Otton I zwrócił najpierw uwagę na starożytne
grody słowiańskie nad r. Hobolą, słynne z kilku pierwszorzędnych
bóstw pogańskich wojowniczego charakteru: Hobolin z chramem
Jarowita i Brandenburg z chramem Trygława. Dopóki chramy
te istniały, kapłani pogańscy, zagorzali wrogowie chrześciaństwa
w każdćj chwili mogli w imię swych bogów poruszyć ludność
do powstania przeciw Niemcom. Zburzyć więc świątynie Jaro-
wita i Trygława, w interesach władzy niemieckiej, wypadało ko-
niecznie, ale i zostawić lud bez świątyń i kapłanów niepodobień-
stwem było. Oprócz tego, według zwyczaju słowiańskiego,
w chramach odbywały się wiece i narady ludowe, a około nich
targi, zbiorowiska ludu i różne uroczystości. Opanowawszy Ho-
bolin i Brandenburg, w których leżało samo serdce Słowiańszczy-
zny nadhobolskiej, Otton I, jako mądry rządzca, pojął, że dla
ujarzmienia i łatwiejszego zespolenia Słowian z Niemcami, wy-
padało działać z pomocą kościoła, ustanowionego w centrach
kultu pogańskiego. Inne miasta, jak Merzeburg i Magdeburg,
osiedlone już przez Niemców, mogły poczekać na katedry bisku-
pie, ale Hawelberg i Brandenburg zwłoki niedopuszczały.^)
3) Według Thietmara II, roz. 5. Otton I zamierzał ustanowić biskupstwo
najprzód w Magdeburgu, lecz opór biskupa halbersztadskiego Bernarda, do którego
dyecezyi miasto Magdburg należało,^ był tak stały, że aż po kres żywota biskupa,
Otton nie mógł tego dokonać.
- 283 -
Ustanawiając biskupstwa wśród pogan, od których kościół
dług"i czas nie mógł spodziewać sie żadnej pomocy materjalnej,
Otton I dbał szczególnie o uposażenie duchowieństwa. Świeżo
podbite kraje, pełne ludu pracowitego i zasobów miejscowych,
nienależących jeszcze do żadnego z panów niemieckich, pozwalały
królowi hojna ręka rozdawać swobodnie biskupom i kościołom
liczne osady, zamki, grody, łany, lasy, dziesi eciny i różne dochody.
Z aktu założenia biskupstwa Hawelbergskiego r. 946,*) do-
wiadujemy sie, że katedrze hawelbergskiej i przełożonemu nad
nia Udonowi, król Otton I nadał połowę zamku i miasta Hawelberga
z połowa wszystkich do tego miasta należących osad w ziemi
Nieletycze-^) i w tejże ziemi miasto Nizow ze wszystkimi docho-
dami.*) W ziemi Ziemczycy dwie osady Banię i Drago wicy
w okręgu Malińskim, tudzież połowę lasu Borki') z uprawio-
nemi i osiedlonemi w nim sadybami. W ziemi Leszycy za-
mek Marienburg, (nazywany Kobylice) z przyległemi osadami:
Precepiny, Rozmok, Kotiny, Wierchokrajcy, Niekuriny, Milkuny,
Malicy, Rabuny, Podesal, Ludiny.^) W osadzie zwanej Robole
sześć łanów.^) W ziemi Moryce całe miasto Błoto z burgwar-
dem. W ziemi Doszany miasto Wysokie z burgwardem, miasto
*) Akt fundacyi r. 946 podają: Hasselbach Codex Pomeraniae Nr. 6; Kłem-
pin. Pommersche Urkundenbuch N. lo, w skróceniu; Rłedel. Cod. diplomat.
Brandenburgensis. T. I. 2. s. 435; Meklenburgische Urkundenbuch. T. I. ^i. 14;
Kauraer. Regesta Brandenburg. N. 155; Wigger. Meklenburg. Annalen s. 31; po-
prawny tekst w Heinemanna Codex diplomat. Anhaltinus N, 18, — Dokument ten
przytoczony w dzieła niniejszego T. II, s. 352, przyp. 148.
') Medietatem castri et ciyitatis Havelberg et medietatem omniura villarura
illuc attinentium. Et castrum et civitas sita est in provincia Nieletizi . . ,
*) In eadem provincia Niżem civitatem, cum omnibus utilitatibus suis. — Ni-
żem teraz Nitzow, przy ujściu r. Hoboli.
') In provincia Zemzici duas villas in Malinga Buni et Orogavitz et dimi-
dium silve, que dicłtur Porci. Dawniej czytano Porei (Borki). O tem szczegółowo
objaśniłem w tomie II, s. 52 przyp. 51; s. 287 przyp. 71.
*) Do tych nazw odnośne cytaty w T. II, s. 286 — 289.
») AV T. II. s. 289 cyt. 98.
— 284 —
Podleszcz z burgwardem/^) dziesięcinę z Ratarów/^) dziesięcinę,
należąca do skarbu królewskiego z marki Dolnej^-). Oprócz tego
Otton I przeznaczył wzmiankowanej stolicy biskupiej dziesięciny
(dla parafii?), z prowincyi, mających granice określone: Ziem-
czycy, Leszycy, Nieletycy, Doszany, I^iny, Morycy, Doleńcy,
Błoto, Mieżyrecz, Grozwin, Wanclow, Wostroże.^^) — Wszystkie
wzmiankowane miejscowości położone są pomiędzy Łabą a Odrą,
lecz Otton I dodał jeszcze z lewej strony Łaby, w prowincyi
Mintga, 30 łanów we czterecłi osadach.*^)
Granice biskupstwa Hawelbergskiego Otton I ustanowił:
od źródeł r. Pieny na wscłiód aż do ujścia jej do morza, od źró-
deł zaś r. Eldeny (Jedlny?) na zachód aż do miejsca, gdzie rzeka
ta do Łaby wpada; na północ do morza Kańskiego (Rugiano-
rum) a na południe do r, Struminy.^^)
Biskupstwu Brandenburgskiemu, według dyplomu d. loOkto-
bra r. 949,'") Otton I, nadał połowę północną miasta Branden-
burga z połową wyspy, na której wzmiankowane miasto leżało,
połowę wszystkich osad wiejskich do miasta należących, tudzież
miasta Pricerwy i Jeziory z ich przynależnościami,'') dziesięciny
z parafij położonych w prowincyach : Moraczanie, Serbiszcze, Błonie,
Sprewianie, Hobolanie, Wkranie, Rieczanie, Ziemczycy, Doszanie,
ip) w T. II, s. 286, cyt. 58 S.333. cyt, 39.
11) Decimam tributi que soUitur nobis de Radewer, omyłkowo, zamiast Re-
dari, t. j. Ratary.
12) Decimam tributi que nobis debetur de inferiori Marchia. Gdzieby
ta marchia leżała, nie wiadomo.
1*) O tych prowiacyach i ziemiacli szczegółowo w T. II, s. 352 — 362,
") W T. II, s. 149, 352.
1^) Na mapie, dołączonej do Fidicina Die territoriuen der Mark Branden-
burg, T. III, bieg r. Struminy oznaczony od zachodu ku wschodowi do r. Hoboli,
do l<tórej wpada z lewej strony przeciw Prebenitz, niżej od Pricerwi
1**) Dyplom ten zwyczajnie datowany r. 949 podają: Riedel,Codexdipl. Brand. I,
8 s. 91 ; Raumer. Regesta N. 160 w skróceniu; Hasselbach. Cod, pomer. N 7;
Klempin. Pommersch, Urkundenbuch N. II w skróceniu; Wigger. Meklenb. An-
nalen s. 32 w skróceniu; Melclenb. Urkundenbuch T. I., N. 15: Heinemann. Cod.
Anhaltinus N. 22 stawi r. 048 (949).
1^) Pricerwi na prawem brzegu Hoboli, patrz mapę Fidicina Mark Brandenb.
T. III. Położenie Jeziory nie wiadome.
— 285 —
Łużyc)r,^^) oprócz miast: Bodrycy, Gatimiry, Piechowo, ^lokra-
nicy, Burg, Grabów, Czartowo i osad do tych miast należących,
które oddane były już przedtem kościołom śś. Maurycego i In-
nocentego w Magdeburgu, samemu zaś biskupowi brandenburg-
skiemu Titmarowi Otton I nadał prawo pobierania z trzech
miejsc Bodryczów, Burga i Mokranic po trzy medony i po dwie
miary piwa, po sześć miar pszenicy, po dwa wieprze, po dwie
gęsi, po dziesięć kur, pastwiska dla koni i t. d.^®)
Granice biskupstwa Brandenburgskiego Otton I zakreślił:
na wschód do r, Odry, na zachód do Łaby, na północ aż do
prowincyi: Wkranie, Rieczanie i Doszanie, od południa zaś,
w akcie fundacyjnym, granic nie oznaczono -*•), zapewne dla tego,
że podczas założenia biskupstwa, władza niemiecka między Łaba
a Odrą nie była jeszcze tak ugruntowaną, aby granice jej okre-
ślić się dały.
Nie wiemy azali nowozałożone biskupstwa in partibus
infidelium starały się o zbudowanie kościołów dla nabożeństwa
w zrozumiałej ludnowi słowiańskiemu mowie, ale nie wątpimy,
że korzystały z nadanych im dóbr i dochodów. Zdzierstwa po-
borców świeckich, jak wzmiankowaliśmy wyżej, ^^) oburzały lud,
który zabijał ich. Z ustanowieniem biskupstw przybywały jesz-
cze dziesięciny i różne dla kościoła powinności, a jeśli wspomni-
my, że oprócz podatków rządowych i kościelnych, lud słowiań-
ski, według własnego prawa, obowiązany był do ponoszenia ró-
żnych ciężarów publicznych, tedy pojmiemy z jaką nienawiścią
musiał lud ten patrzyć na poborców duchownych, przychodzą-
cej Położenie ziem tych objaśnione w T. II, s. 48 — 52, 358 — 360.
'*) In tribus vero locis, Bidrici, Burg scilicet et Mokranici in unaquoque
eorum tres medones diiasque cerevisas, sex modios tritici. duos porcellos, duas an-
seres, decem gallinas, sex quoque frisingos et sex carradas annone pastui equorum.
20) Zauważyć wypada, iż nadane w r. 946 biskupstwu Hawelbergskiemu dwie
prowincye: Zemzici i Desseri wzmiankują sie i w nadaniu r, 949 Zamcici Dassia,
z czego wnioskować można, że te prowincye Otton I, odjąwszy od biskupstwa Ha-
welbergskiego, przyłączył do biskupstwa Brandenburgskiego.
2') Wyżej, § 46, cyt. 23.
— 286 —
cych zabierać dziesięciny z urodzaju i dochodów. Podobny stan
rzeczy nie zapowiadał ani religii chrześciańskiej pomyślnego roz-
woju, ani władzom niemieckim spokoju.
2. Ustanowienie metropolii Magdeburgskiej. Biskupstwa: Merzeburg-
skie, Zyozańskie i Misznieńkie (r. 968). Biskupstwo Aldenburgskie.
Założenie biskupstw Hawelbergskiego i Brandenburgskiego
było tylko wstępem do szerszych pomysłów Ottona I o ustano-
wieniu w Magdeburgu metropolii kościoła słowiańskiego między
Łaba a Odrą. Wszakże zacięte wojny ze Słowianami dolnej
Łaby, potem czterolenia wojna z Katarami (956 — 960), usku-
tecznienie zamiarów cesarza niepodobnem czyniły. Gdy, nako-
nieć, znękani Ratary zgodzili się płacić trybut i rozejm z Niem-
cami zawarli,'-') a inni Słowianie zaodrzańscy byli już mocno
przez pogranicznych markgrafów przyciśnieni, Otton umyślił
przyspieszyć organizacyję metropolii Magdeburgskiej i stosowne
do tego kroki czynił w Rzymie. Skłoniając się do jego życze-
nia, papież Jan XII bullą wydaną 12 Lutego r. 962, oznajmił,
iż podnosi kościół ś. Maurycego w Magdeburgu na stopień sto-
licy arcybiskupiej, a kościół merzeburgski na stopień stolicy bisku-
piej, mającej podlegać arcybiskupowi magdeburgskiemu,-^)
Tym sposobem, obok pięciu arcybiskupstw niemieckich^*)
miało się ukazać szóste Magdeburgskie, wyłącznie dla Słowian
przeznaczone, ale według prawa kanonicznego potrzebna była
na to zgoda biskupa halbersztadskiego, do dyecezyi którego Ma-
22) Wyżej. s. 261,
2*) Yolumus et jubemus, ut Magdaburgense monasterium in regno Saxonum,
juxta Albiam constructum . . . in archiepiscopalem transferatur sedem . . . Yolumus et
jubemus, ut Merseburgense monasterium in episcopalem debeatur sedem, quae Magda-
burgensi sit subdita sedi. i^osse, Codex Saxoniae I, s. 240.
2^) Yolumus et precipimus, ut Moguntiensis, Treverensis, Coloniensis, Salsa-
burgensis, Hamaburgensis aecclesiae archipraesules Magdaburgensis monasterii in ar-
chiepiscopalem et Merseburgensis in episcopalem translationis sedem totis cordis
corporisque viribus consentanei fautoresque persistant, tamże s, 240,
I
— 287 —
gdeburg i Merzeburg należały. Tymczasem biskup halbersztad-
ski Bernhard, zważając, że z ustanowieniem biskupstw w Ma-
gdeburgu i Merseburgu, dyecezyja jego, mieniąca się być przednim
posterunkiem oświaty niemieckiej, poniesie znaczne straty terryto-
rialne, nie przychylał się do żądania Ottona.-^) Sprawa na lat kilka
zaciągnęła się. Ale Otton, przybywszy do Włoch r. 966, przed-
łożył zwołanemu do Rawenny w r. 9Ó7 synodowi, konieczność
okazania mu pomocy duchownej do nawrócenia Słowian. Zgro-
madzeni na synodzie biskupi, wziąwszy na uwagę położenie geo-
graficzne i etnograficzne Słowian i Niemców, zgodzili się na usta-
nowienie nowych biskupstw, a Magdeburg powtórnie przyznali
za najodpowiedniejsze miejsce metropolii kościoła dla Słowian.
Metropolii tej podlegać miały pięć suifraganii, z których dwie
już istniały w Hawelbergu i Brandenburgu, a trzy miały być
ustanowione: w Merzeburgu, Życzu i Misznie.-*^)
Gdy jednak przeszkody ze strony biskupa halbersztadskiego
nie dawały się usunąć, Otton zamierzył ustanowić tymczasem bi-
skupstwo Misznieńskie na ziemiach do biskupa halbersztadskiego
nie należących. Wszakże przypadła w tym czasie śmierć biskupa
halbersztadskiego Bernharda w Lutym, tudzież arcybiskupa mo-
gunckiego Wilhelma w Marcu r. 968, rozwiązała cesarzowi ręce.
Wezwawszy do Włoch nowoobranego biskupa halbersztadskiego
Hilliwarda i arcybiskupa mogunckiego Hattona, Otton porozumiał
się z nimi o wynagrodzenie biskupa Hilliwarda za straty terryto-
ryalne, jakie miał ponieść z powodu ustąpienia części swej
dyecezyi i wyjednał zgodę ich na ustanowienie w Magdeburgu
arcybiskupstwa, a w ^Merzeburgu biskupstwa, które on jeszcze przed
") Thietmar Chr, II, 4.
*•) Suffraganeos vero eidem metropolii omnes unanimiter preordinavimus
randenburgensem episcopum et Hauelbergensem, his cunctis, quibuscunque impe-
rator Yoluerit, in urbe Magdaburch archiepiscopus consecretur. Postea vero idem
archiepiscopus et successores ejus habeant potestatem per congrua loca, ubi per illo-
rum predicationem christianitas creverit, episcopos ordinare, nominative nunc et pre-
sentaliter Merseburc, Cici et Miśni. Bulla Jana XIII 20 Aprila r. 967. Posse, Co-
dcx str. 242.
— 288 —
bitwą z Węgrami nad Lechem w r. 955, ślubował Bogu zało-
żyć.")
Sprawa postępowała szybko, gdy już w Październiku r. 968
na godność arcybiskupa magdeburgskiego wyniesionym został
mnich z Trewiru Adalbert, słynny z podróży na Ruś, dokąd,
przez fałszywe poselstwo wezwany był na apostołkę^^) i chociaż
ztamtąd uciekać musiał, miał jednak zręczność obznajomienia się
z mową i charakterem Słowian, na pasterza których przezna-
czonym został.
Wybory biskupów merzeburgskiego, życzaiiskiego i mi-
sznieńskiego miały odbyć się w przytomności legata papiezkie-
go. Otton, zwoławszy znakomitszych panów saskich (omnes me-
liores) na wybory podczas Bożego Narodzenia, oświadczył, że
ponieważ czcigodny Bożo zasługi wielkie w celu nawrócenia Sło-
2') Thietmar II, 4.
28) Oznajmiając o wyniesieniu Adalberta na arcybiskupa magdeburgskiego
Otton I, w liście pisanym w Październiku r. 968 wyraził sie: virum venerabilem
Adalbertum episcopum Rugis olim praedicatorem. Posse, Codex s. 249. — Ażeby
zrozumieć co znaczy „Rugis," przytaczam wzmianki kronilcarzy X w. I tak: Continuator
Reginon. a. 959. Legati Helenae (Olgi) reginae Rugorum, quae sub Romano impe-
ratore Constantinopolitano, Constantinopoli baptisata est, ficte, ut post claruit,
ad regem venłentes, episcopum et presbyteros eidem genti ordinari petebant. (Pertz,
M. G. I, 624.) Annales Hildesheim a. 960: Yenerunt legati Rusciae gentis ad regem
Ottonem, et deprecati sunt eum, ut aliquem suorum episcoporum transmitteret, qui
eis ostenderet viam veritatis; et professi sunt se velle recedere a paganico ritu, et
accipere religionem christianitatis. Et ille consensit deprecationi eorum, et trans-
missit Adalbertum episcopum fide catholicum, łlliąue per omnia mentiti sunt, sicut
postea eventus rei probavit „quia nec" (zamiast vix) ille praedictus episcopus evasit
lethale periculum ab insidiis eorum, dodaje rocznikarz kwedlinburgski, (Bielowski
M. P. II, s. 760.) W annałach Lamberti a. 960 i u Cośmy także a. 960 venerunt
legati Rusciae gentis. Zdaje sie, że powątpiewania tu o jakim narodzie rzecz idzie,
być nie powinno. Tymc-;asem wyrażenie kontynuatora Reginy „regina Rugorum"
podało powód niemieckim pisarzom do domysłu, że Adalbert opowiadał niegdyś
ewangelije na wyspie Rugii, i tak dotąd Niemcy mniemają. (Porów. Miilverstedt.
Regesta archiepisc. magdeburg. I, s. 95 N. 219.) Tymczasem rzecz jasna, że do-
mniemani posłowie, poprostu oszuści, należeli do takich Waragów, którzy niejedno-
krotnie przyjmywali chrzest, dla tego tylko, aby otrzymać dary. We wzmiankowa-
nym zaś razie, żądając otrzymać od bogobojnego cesarza lepsze przyjęcie i dary,
oszuści oświadczyli, że przybywają od Heleny (Olgil księżny ruskiej, prosząc o wy-
sianie biskupa i księży. Sołowjew, IIcTopia Poccin I, s 329 przypisek 217.
— 289 —
wian położył, przeto należy mu prawo wybrać sobie jedna
z dwóch dyecezyi: merzeburgska lub życzańską.'-^) Na zjeździe
wybrani zostali biskupi : Bożo merzeburgskim , Burhard mi-
sznieńskim, Hugo życzańskim; biskupi: brandenburgski Titmar
i hawelbergski Tudon do podległości arcybiskupowi magdeburg-
skiemu zobowiązani zostali. ^^) Tym sposobem, w końcu r. 968,
nastąpiło urządzenie hierarchii kościoła słowiańskiego.
Zostawało rozgraniczyć dyecezyje. Biskup Hilliward odstą-
pił kościołowi ś. Maurycego część swego biskupstwa, zawartą
pomiędzy rzekami: Ora, Łabą, Solawą i Bodą , a nadto tak
zwaną drogę frydrychowską ,-^^) do czego później dodał parafije,
położone między rzekami: Wildbach, Salcą, Solawą, Unstrutą,
Helmaną i rowem pod Waleshuzen.^-) Z tej więc strony kwestyja
graniczna załatwioną została. Biskupstwa Hawelbergskie i Bran-
denburgskie miały granice, oznaczone przez Ottona I jeszcze w r.
948, za wyjątkiem południowej granicy ostatniego biskupstwa
od strony Łużyc, które aż do r. 963 do Ottona nie należały.
Trudniej daleko wskazać granice biskupstw Merzeburgskiego,
Zyczańskiego i Misznieńskiego. Oryginalnych dokumentów do
rozpoznania tej kwestyi nie posiadamy, a opis granic biskup-
stwa Misznieńskiego w transumpcie z późniejszych wieków, jest
falsyfikatem, na którym polegać nie możemy.^^) Jedno tylko
-*) Posse Codex s. 249.
'<>) Domini episcopi Dudo et Dodelinus in archiepiscopi nostri electione vo-
lumus, ut subscribant et lidem subjectionemąue illi promittant. Ibid.
'^) O tej drodze w dokumencie 9 Lipca r. 965 czytamy: Otto teloneum in-
fra confinium aąuarum, quae vocantur Orae et Bodę, usque ad terminura, qui no-
minantur via Friderici, S. Mauricio offert. Raumer. Regesta N. 209.
|i| »«) Thietmar II, 14.
^K ") Według zmyślonego w XI lub XII vr. dokumentu niby cesarza Ottona
^B r. 948, tudzież konfirmacyi papieża Jana XIII niby r. q68, także zrayślonćj w XII
Bir. , granice biskupstwa Misznieńskiego miały sie poczynać u źródeł r. Odry, zkąd
Bfer prostym kierunku dążyły do źródeł r. Łaby i dalej do miejsca, gdzie się stykały
Czechy i żupa Nizin. Tu granica przerzuciwszy sie przez Labę, biegła w kierunku
gór czeskich aż do źródeł r. Muldy, ztąd zwróciwszy ku północy, dobiegała ujścia
Muldy do Łaby, przez którą przerzuciwszy się znowu na jćj brzeg prawy, w żupie
Niżanie. dążyła w kierunku ku wschodowi, zachwytując żupy Łużyce i Selpuli, aż
Tom III. iq
— 290 —
z niejaką pewnością daje się dostrzedz, że granica zachodnia bi-
skupstwa Misznieńskiego opierała się o źródła r. Modły (Muldy),
a wschodnia o krainę Milczanów, która w r, 968 do cesarstwa
jeszcze nie należała.^*) Arcy biskupstwo Magdeburgskie obejmy-
wało ziemie po obu brzegach Łaby, między Halbersztadskiem
a Brandenburgskiem biskupstwami, szerząc się w górę po Ła-
bie, ważkim pasem aż do kresów żupy Niżanów, która do niego
należała. Na południe od tego arcybiskupstwa leżało biskupstwo
Merzeburgskie po obu brzegach środkowego biegu Solawy i Mul-
dy, a na południe od niego, między Solawą a górną Muldą, bi-
skupstwo Życzańskie, aż do granicy Czech.'''')
Dbając o jak najbogatsze uposażenie arcybiskupstwa Magde-
burgskiego i nadając mu rozmaite beneficye, Otton I troszczył się
szczególnie o podwyższenie znaczenia arcybiskupa, któremu w r.
965 zapewnił jurysdykcyę nad żydami i innymi magdeburgskimi
kupcami, tak że tylko od przedstawiciela kościoła mogli oni
oczekiwać wyroków i sprawiedliwości, a żaden graf, wikary, sę-
dzia, trybun lub poborca podatków (exactor) do spraw tych mie-
szać się nie mógł.^")
Ustanawiając metropoliję magdeburgską z pięciu sufFraga-
nijami dla Serbów, Lutyków, Łużyczanów, Otton I nie zapomniał
i o Obodrytdch, dla których w. Starogardzie wagrskim założył
szóste biskupstwo Aldenburgskie, zamierzając poddać
je także pod władzę arcybiskupa magdeburgskiego, lecz arcybi-
skup hamburgski Adeldag, powołując się na granice swego ko-
do miejsca Sulpice i tu dobiegłszy do r. Odry, korytem jej -w górę ciągnęła się aż
do źródła tej rzeld. Cel sfałszowania tych dokumentów zamierzał udowodnić, źe
biskupstwo Misznieńskie starsze jest od Magdeburgskiego i że Łużyce i Selpuli od
samego początku do dyecezyi misznieńskiej należały. Posse, Codex s. 170 uwaga 7
i s. 188 uwaga 135.
**) Posse, Codex s. 174.
's) Posiadłości biskupstw Merzeburgskiego i Zyczańskiego dają się wyrozu-
mieć z nadań Ottona I, Ottona II i Ottona III, tudzież z wiadomości przez Thiet-
mara podanych. — Załączona przy kodeksie Posse'go, tom I mapa uprzytomnia po-
łożenie arcybiskupstwa magdeburgskiego i pięciu jego suffraganii.
**) MuWerstedt Regesta s. 70.
i
— 291 —
ścioła, dawnymi przywilejami opisane, uniemożebnił spełnienie
zamiarów cesarza.^')
Dokumentów, tyczących się fiindacyi biskupstwa Aldenburg-
skiego nie posiadamy,^*) a główne źródła do pierwotnycli dzie-
jów tego biskupstwa Adam Bremeński i Helmold, nie celując
w tym razie ścisłością, są nawet w sprzeczności pomiędzy sobą.
Ody bowiem, według Helmolda, pierwszym biskupem aldenburg-
skim był Mark on, a drugim Egward,^^j Adam Bremeński, nie
wzmiankując wcale o Markonie, szereg pasterzy aldenburgskich
od Egwarda poczyna.*'^) Sprzeczność ta nie dozwala oznaczyć
czasu założenia wzmiankowanego biskupstwa, ale zważając na
wypadki i świadectwa łiistoryczne, wypada przyjąć rok góy lub
968, t. j. epokę ustanowienia arcybiskupstwa Magdeburgskiego.^^)
<
Posiadłości biskupstwa Aldenburgskiego obejmywały cały
kraj Obodrytów, tudzież ziemie Chyżanów i Czrezpienianów,
które do związku Lutyków należały. Rzeka Piena i miasto Dy-
min stanowiły wschodnią granicę biskupstwa, a Łaba południo-
wą. Przestrzeń między Łabą a Piena znaczyły granice biskup-
stwa Hawelbergskiego» z północnej zaś strony r. Egdora, dzieląc
posiadłości Danów od Słowian i Saksów, zakreślała razem i gra-
nice kościoła aldenburgskiego.*^
„Kościół aldenburgski poświęcony został na cześć ś. Jana
Chrzciciela, jaśniał przed innymi, był bowiem kościołem metro-
»') Helmold I,-li.
*®) Według domniemania badaczy, wszystkie dokumenty podczas zburzenia
biskupstwa Hamburgskiego w r. 990 uległy zniszczeniu. Wigger, Meklenb. An. 133.
'*) Ouatuor pontifices antę escidium Aldenburgensis ecclesiae extitisse com-
erimus videlicet Marconem, Egwardum, Wagonem, Ezicum. Helmold I, 14.
***) In Aldenborg ordinavit archiepiscopus (sc. Adeldag) primo Egwardum,
1 Evargum, deinde Wagonem, post Eziconem. Adam Br. H, 24.
*') Dass die Stiftung Oldenburgs im Jahr 967 oder 968 falle, vertragt sich
3ie Angabe des Chronicon Rittagesuhs das die Kirche zu Mecklenburg 969 gegriin-
det sei, recht wohl. Wigger, Mekl. An. 134.
*-) Haec (dyocesia Hammaburgensis) clauditur ab occidenteo cceano Britannico,
a meridie Albia flumine, ab oriente Pene fluvio ... ab aąuilone vero Egdore fluvio,
qui Danos dirimit a Sasonibus. Adam Br. II, 15. — An. 1060. Omnes populi
19*
— 292 —
politalnym. Biskupi aldenburgscy przez ksią,żąt słowiańskich bar-
dzo poważani, ze szczodrobliwości cesarza Ottona obficie darami
doczesnymi obdarowani, mogli hojnie szafować i przychylność
ludu jednać sobie. Składano zaś biskupowi z całej ziemi Wągrów
i Obodrytów roczna daninę, która miejsce dziesięciny zastepy-
wała, a mianowicie od każdego pługa miarę zboża, czterdzieści
motków lnu i dwanaście sztuk pieniędzy czystego srebra. Oprócz
tego jeden pieniądz, jako nagrodę dla tego, kto tę daninę po-
bierał. Słowiański zaś pług oznaczał to, co para wołów lub je-
den koń,^^)
3. Zadanie urządzonego dla Słowian kościoła. Marne skutki usiłowań jego.
Według myśli cesarza Ottona I, arcybiskupstwo Magde-
burgskie i sześć biskupstw, na niezbyt obszernej terrytoryi od
Łaby i Solawy do Odry, miały pracować w celu połączenia
przez kościół Słowian z Niemcami. W owe wieki, gdy ludność
dzieliła się głównie według wiary, a narodowości klasyfikowały
się według państw, zamiary Ottona mogły mieć praktyczne re-
zultaty, mianowicie: nawrócenie najpierw Słowian do chrześciań-
stwa, potem germanizacyję i assymiliacyję ich z Niemcami
w jeden naród. Podobnym sposobem dokonywała się powoli,
bez krwi rozlewu i zaburzeń, assymiliacyja Słowian z Niemcami
na zachód od Łaby i Solawy w głębi Germanii zamieszkałych.
Cesarz o tem wiedział. Czemużby udać się nie miało przepro-
wadzenie podobnej assymiliacyi i na wschód od Łaby ? Ażeby
jednak pożądany skutek osiągnąć, jeśli to z natury rzeczy było
możebne, duchowieństwu niemieckiemu wypadało pracować w du-
chu prawdziwie chrześciańskim, w poganach miłować bliźnich,
Sclavorum, qui ad Hammaburgensem respiciunt dyocesim, . . . hoc est Waigri, Obo-
driti vel Reregi, vel Polabingi, item Linoges, Warnabi, Chizzini et Circipani usąue
ad Panem fluvium. Adam Br. III, 19. — Est autem Panis fluvius, in cujus ostio
sita est civitas Dimine. Illuc quondam portendebatur limes Aldenburgensis paro-
chiae. Helmold I c. 20.
*») Helmold I, 12.
li
— 293 —
oświecać ich szczerze, bez urągania, bez widoków materyalnych,
a przedewszystkiem do ludu słowiańskiego przemawiać w zro-
zumiałej mu mowie. Pojmując to cesarz Otton starał sie o przy-
gotowanie misyonarzy niemieckich, którzy by byli obeznani
z mowa słowiańska i w tym celu założył w Magdeburgu kla-
sztor, w którym mnichy uczyli sie po słowiańsku,^*) poczem
dopiero na walkę z bóstwami pogan wychodzić mieli. — Miano-
wanie zaś obznajomionego z mową i charakterem Słowian Adal-
berta metropolitą kościoła wskazuje, że cesarz dobrze rozumiał
jakim sposobem duchowieństwu działać wypadało. Wreszcie do-
świadczenie wykazywało cesarzowi, że dwuwiekowe zwycięztwa
Niemców nie zapewniały im panowania nad Słowianami, że je-
dynym środkiem do zespolenia ich z państwem Niemieckiem
było chrześciaństwo. Nawracanie poganów siłą nie przyniosło
pożądanych skutków. Mądry cesarz pojął, że wypadało działać
na przekonanie, przemawiać do ludu w zrozumiałej mu mowie,
przykładem zachęcać do życia cnotliwego i obowiązków chrze-
ściańskich, — pobudzał do tego biskupów i misyonarzy, sam
nawet uczył sie jeżyka słowiańskiego,^^) zapewno nie przez za-
miłowanie go, lecz z potrzeby wynikającej z natury rzeczy. Ro-
bota jednak szła tępo!.. Zarozumiałość ówczesnych sług kościoła
o wyższości ich nad poganami, wstręt do mowy „barbarzyńców",
a przytem nienawiść plemienna Saksów do Słowian wyziębiały
ducha religijnego misyonarzy niemieckich, którzy zamiast apo-
stołów Słowiańszczyzny, stawali sie narzędziem polityki świato-
wej. Katedry biskupie, napełnione Niemcami, stały jakby oazy
śród pustyni słowiańskiej, w głąb której misyonarze niemieccy
**) w tym klasztorze uczył się przyszły apostoł Polski ś. Wojciech, biograf
którego ś. Bruno opisując szkołę powiada: Dicunt etiam tribus liuguis (łacińskim,
niemieckim i słowiańskim) pro una locutum . . . Auditoribus enim usus erat latiali-
ter fari, nec ausus est quisquam coram magistio lingua barbara loqui. Unde admo-
tis urentibus virgis, primum mi d o m i n e garrit^ jam cum in crescit dolor qui le-
gem non habet, eodem verbo nunc Saxo, nunc Sclavus misericordiam clamat. Bie-
lowski, M. P. I, s. 192.
**) Widukind, lib. I. Romana lingiia slavonicaque sciebat.
— 294 —
zajrzeć nie mieli ochoty, może i nie śmieli nie znając mowy miej-
scowej. Wreszcie i nie mieli potrzeby, bo kościołów parafijal-
nych jeszcze nie było, ludność praktyk kościelnych nie rozu-
miała i nie potrzebowała, a zdzierstwa poborców podatków, na
rzecz kościoła, w pieniądzach i dziesięciny w naturze z produk-
tów rolniczych wrogo do nowej wiary ludność usposobiały.
Tylko wysoko uduchownione i bardziej napełnione zasa-
dami miłości bliźniego osobistości gotowe były wyłączyć się
z tłumu ordynaryjnego duchowieństwa niemieckiego, zniżyć sie
do poznania mowy i obyczaju Słowian, pracować nad oświece-
niem ich w duchu chrześciańskim. Pierwszy biskup merzeburg-
Bozo „mąż wielkiego światła" przykładał się pilnie do poznania
języka okolicznych Słowian i nawet słowa serbskie zapisywał
łacińskiemi literami, by dokładniej mógł wykładać Serbom na-
ukę Chrystusa. Ale jakiż to był wykład? Późniejszy biskup
merzeburgski Titmar powiada, że Bożo uczył Serbów śpiewać
Kyrie-eleyson, przekładając pożytek podobnego śpiewa-
nia, ale Serbowie, nie pojmując wzmiankowanych wyrazów
i strojąc sobie z nich żarty, śpiewali: ukri volsa, t. j. w krju
(kjerku) wólsza, czyli: w krzaku olszyny, prawiąc, że tak ich
Bożo nauczył.**) Do tego Ernest Brotuf mieszczanin i kroni-
karz merzeburgski dodaje, że Bożo zniechęcony szyderstwem
Serbów, opuścił biskupstwo i udał się do swej ojczystej bawar-
skiej ziemi, gdzie przeniósł się do wieczności w r. 970.*') Trzeci
biskup merzeburgski Wikbert nauczał po słowiańsku w okoli-
cach Merzeburga, tudzież na porzeczach Halsztrowa i Plisy, gdzie
wiele ludu nawrócił.^^) Są jeszcze inne wzmianki o kapłanach,
**) Thietmar II, 23. Przy tern dodaje, że za pracę w nawracaniu Słowian,
cesarz darował Bozonowi kilka wiosek do Merzeburga należących i grodek w ziemi
Chutyczów zwany Medebure, dający się (według Thietmara) tłómaczyć: miodu-
b r o ń, teraz Magdeborn, w okolicy Lipska, nad r. Retą. Czy nie właściwiej M e-
d e b u r tłómaczyć Miodobór?
*^) Jencz, Stawizny, w Cz. Mac. Serb. 1849.
**) Thietmar, VI Predicatione assidua commissos a vana superstitione erroris
reduxit, lucumąue Zutibure dictum, ab accolis ut Deum in omnibus honoratum et ab
aevo antiquo numquam violatum, radicitus eruens . .
I
I
— 295 —
którzy dla pouczania ludu, starali się zapisywać literami łaciń-
skiemi wyrazy słowiańskie, a naukę Chrystusa z pomocą tłóma-
czów opowiadali. Wszakże wzmianki o tem w kronikach, jako
o czemś nadzwyczajnem, jasno wskazują jak podobne wypadki
zdarzały się rzadko i jak misyonarze niemieccy mało dbali
o oświecenie Słowian. Wychwalał wprawdzie Helmold pierw-
szego biskupa aldenburgskiego Markona i następcę jego Egwar-
da, którzy mieli ..zdrojem chrztu świętego obmyć Wągrów i Obo-
drytów", prawi o napełnieniu ziem Wągrów, Obodrytów i Chy-
żanów kościołami, kapłanami, zakonnikami, poświęconemi Bogu
dziewicami/^) ale żeby to miało stać się, jak utrzymuje Helmold,
za panowania Ottona I i jego następcy, w to uwierzyć trudno.
Helmold, patrząc na to, co się działo we wzmiankowanych kra-
jach, za jego czasów t. j. w drugiej połowie XTI w., wyobraził
sobie, że tak było i przed dwustu laty. Wiadomo jednak, że na
całem Pomorzu pogaństwo w X w. z cała siła kwitło i że usi-
łowania duchowieństwa niemieckiego do nawrócenia Słowian,
żadnego powodzenia nie miały.
Tymczasem chciwość duchowieństwa i zdzierstwa margra-
fów^") przekonywały lud słowiański, że wygłaszane przez misyo-
narzy niemieckich zasady nowej wiary niezgodne były z ich po-
stępkami, nacechowanymi obłudą i widokami polityki świato-
wej. Z nienawiścią do sług kościoła lud słowiański łączył nie-
nawiść do chrześciaństwa, gotując w głębi duszy swej zemstę
przeciw tym, którzy niszcząc bogów pogańskich, nie zdołali po-
szanowania do chrześciaństwa wzbudzić.
4. Organizacya kościoła w Czechach. Biskupstwo Praźskie (r. 973.) Gra-
nice jego. Stosunek kościelny Morawii do Czech. Pierwsi biskupi.
Domagania się biskupów regensburgskich prawa rozporzą-
dzania Czechami jakby parafiją swą, chociaż nie miały żadnej
*«> Helmold I, 12.
^) Helmold I, 13 wspomina o zdzierstwach Bennona, syna Hermana Bil-
linga, księcia saskiego.
— 296 —
podstawy,^ ^) wszelako wstrzymywały uporządkowanie spraw ko-
ścioła czeskiego. Zobowiązane do hołdu i trybutu królowi nie-
mieckiemu, a w stosunkach kościelnych skrępowane przez bi-
skupów regensburgskich, Czechy czuły sie przykutemi do Nie-
miec. Ażeby choć cokolwiek zwolnić węzły krepujące rozwój
narodowy, wypadało dobijać się niezależności w sprawach ko-
ścielnych. Ale książę Bolesław I, prowadząc wojnę z Ottonem I
lat czternaście (r. 936 — 950), potem posiłkując go przeciw Ma-
djarom (r. 955), a nareszcie całkiem pochłonięty podwyższeniem
władzy monarchłcznej w państwie swem, nie mógł aż do końca
panowania swego na korzyść kościoła czeskiego niczego przed-
sięwziąć. Dopiero syn jego Bolesław II, Pobożny, korzystając
z okoliczności wywołanych ustanowieniem metropolii magde-
burgskiej z pięciu sufraganijami, tudzież zachęcony powodzeniem
księcia Mieszka I w sprawie założenia biskupstwa Poznańskie-
go, postanowił dobijać się usilnie ustanowienia w Czechacli od-
rębnego kościoła, do czego pomocną mu była bawiąca w Rzy-
mie od r. 955 ^^) siostra jego księżna Młada. Na jej wstawienie
się, papież Jan XIII oznajmił księciu Bolesławowi 11^^) zezwole-
nie swe na założenie przy kościele ś. Wita i Wacława w Pra-
dze biskupstwa, a przy kościele ś. Jerzego tamże klasztoru re-
guły ś. Benedykta, przełożoną którego mianował księżnę Mładę,
w zakonie Maryją nazwaną. Przy tem Jan XIII, podobnie jak
^^) Wyżej na str. 230 przypisek 39 objaśniłem nicość pretensyi biskupów
regensburgskich do rozciągania władzy swćj na Czechy, a tu dodam, że mniemanie
o zależności Czech od dyecezyi regensburgskiej, z powodu ochrzczenia I4 Czechów
w r, 845, powstało dopiero w XVI w. Porów. Ireczeli Slov. Pravo I, 119.
^2) Księżniczka Młada, przybywszy do Rzymu jeszcze za życia ojca jej Bo-
lesława I, prawdopodobnie w r. 965, kształciła sie najprzód w klasztorze reguły ś.
Benedykta, potem została mniszlia pod imieniem Maryi, a nareszcie przez papieża
Jana XIII mianowana przełożona klasztoru, klóry miał dopiero później powstać
w Pradze na Hradczinie, przy kościele ś. Jerzego, założonym przez księcia Wraty-
sława I.
5*) List Jana XIII do Bolesława II bez daty, Erben oznaczył rokiem 971.
(Regesta N, 67), lecz inni mniemają, że list ten mógł być napisany w jesieni r. 967.
Dudik, Mahrens Gesch. II, s. 35 — 37.
— 297 —
poprzednicy jego, zważając, że obok obrzędu łacińskiego w Cze-
chach istniał jeszcze obrzęd słowiański, zastrzegł aby nabożeń-
stwo w dyecezyi prażskiej odbywało się nie w słowiańskim ję-
zyku, lecz według ustaw i dekretów stolicy apostolskiej, a biskup
wybrany został dokładnie wyćwiczony w języku łacińskim.^*)
Ustanowienie biskupstwa Praźskiego stało się według ży-
czenia cesarza Ottona I. Krępował on już Słowiańszczyznę pół-
nocno-zachodnia założeniem metropolii magdeburgskiej z pięciu
sufraganiami, tudzież biskupstwa Aldenburgskiego, poddanego
pod zarząd metropolii hamburgskiej, wreszcie przyłączeniem bi-
skupstwa Poznańskiego do metropolii magdeburgskiej: zostawało
jeszcze założyć biskupstwo Prażskie, aby tym sposobem Słowian
mocniej połączyć w związek z Niemcami, przeciw wzmagającemu
się państwu Węgierskiemu, które, trzymając jeszcze dawniejsze
posiadłości markgrafów wschodnich aż do r. Aniży (Ennz) i oka-
zując usposobienie do przyjęcia chrześciaństwa, stanowiło groźną
dla cesarstwa potęgę. Ale, jak biskup halberstadski Bernhard
nie chciał ustąpić części swej dyecezyi dla założenia biskupstw
w Magdeburgu i Merzeburgu, tak równie biskup regensburgski
Michał, nie życząc wyrzec się swych pretensyi do Czech, na za-
łożenie w nich osobnego biskupstwa zgody nie udzielał. Z tego
powodu mianowanie biskupa praźskiego przeciągnęło się aż do
śmierci biskupa Michała (r. 972), następca którego ś. Wolfgang,
apostoł Węgier, nie zważając na opór kapituły regensburgskiej,
zgodził się na założenie biskupstwa Praźskiego. Za taką powol-
ność pasterza, biskupstwo Regensburgskie otrzymało obszerne
dobra ziemskie w Czechach, mianowicie w krainie Chebskiej.^^)
**) A. 971... Verum tamen non secundum ritus aut sectam Bulgariae gen-
tis vel Ruziae, aut Sclavonicae linguae, sed magis seąuens instituta et decreta apo-
stolica, unum potiorem totius ecclesiae eligas in hoc opus clericum, latinis ad prime
literis eruditum. Erben, Regesta N. 67,
") Prawdopodobnie z tego powodu kraina Chebska do biskupstwa Regens-
burgskiego należała, gdy tymczasem okoliczne ziemie innych biskupstw posiadłość
stanowiły. Palacki, Dejiny I, s. 257, przypis. 247.
— 298 —
Wszakże ostateczne urządzenie biskupstwa Prażskiego nastąpiło
dopiero w r. 973, na zjeździe podczas świąt wielkanocnych
w Kwedlinburgu,*^**) dokąd, oprócz wielu książąt i dostojników
cesarstwa, przybyli książęta: czeski Bolesław II i polski Mie-
szko I, tudzież ś. Wolfgang."^')
Pierwszym biskupem prażskim, przez księcia Bolesława II
i lud jego, wybranym został mnich klasztoru ś. Jana w Magde-
burgu Detmar"^*) (973 — 982), biegły w mowie słowiańskiej i od-
powiedni zamiarom Ottona I, aby kościół czeski od samego po-
czątku barwą niemiecką przyozdobić. Poddanie zaś biskupstwa
Prażskiego pod władzę arcybiskupa mogunckiego z góry zapo-
wiadało Czechom, że oprócz zależności politycznej od cesarza
niemieckiego, mają jeszcze w zależności religijnej od kościoła
niemieckiego zostawać.
Prostota ówczesnych stosunków ekonomicznych w Czechach
nie dozwalała jeszcze, przy uposażeniu biskupa prażskiego,
przeznaczyć mu dziesięcinę, jak się działo zwyczajnie u sąsied-
nich Niemców, przeznaczono więc mu po dwie kopy zboża róż-
nego gatunku od każdego pługa, licząc w kopie po 50 sno-
pów.^®)
Nie ulega wątpliwości, że przy założeniu biskupstwa Praż-
skiego granice jego całe Czechy obej mywały, ale oryginalnego
aktu fundacyi biskupstwa tego nie posiadamy, a tymczasem
inne świadectwa historyczne rozszerzają zakres dyecezyi Praż-
**) Słuszna tę uwagę zrobił Palacki.
*') Annal. Hildesheim an. 973; Annal, Altahenses an. 973; Thietmar II, 20.
*®) Detmarum dux per suos legatos advocat, . .. . atque suis precibiis et monitis
efńcit, et eum sibi in episcopum omnes communi assensu eligant Postera die ut
duci placuit, favorali acclamatione ab omnibus in episcopum Detmarus elegitur.
Cosmas. Chronić. 49.
^*) Primo episcopo Detmaro constitutum erat, pro decimatione duos messis
acervos dabant episcopo (de qualibet aratura) ; dicimus enim acervum quinquaginta
manipulos habentem, Cosmas 85. — Rozważając przytoczony tekst kroniki Kozmy,
Dudik zauważył, że pod wyrazem mes sis wypada pojmywać różne gatunki zboża,
które miały być biskupowi składane. Mahrens Gescłi, II, s, 39.
— 299 —
skiej daleko po za granice Czech właściwych. Ztad wynikają za-
wikłania, krępujące dotąd poznanie rzeczywistego stanu rzeczy.
Zwyczajnie dziejopisowie czescy i niektórzy niemieccy, tu-
dzież słowiańscy powołują się na zachowane w kronice Kozmy
potwierdzenie przez cesarza Henryka IV w r. 1086 fundacyi
biskupstwa Prażskiego w r. 973, z oznaczeniem granic onego.
Według tego domniemanego dokumentu, granice biskupstwa
Prażskiego, oprócz właściwych Czech, obej mywały w r. 973
jeszcze: Śląsk, Chrobacyję do rzek Bugu i Styru, tudzież Mora-
wiję ze Słowiańszczyzną aż do Dunaju.®^) Ale dokument pod r.
1086 oczywiście jest sfałszowany przez zabiegi brata księcia
Wratysława II, Jaromira-Gebharda biskupa prażskiego (r. 1068
do 1090), nie bez wiadomości samego księcia i zapewno kance-
laryi cesarskiej.*^) Powodem do wyjednania tego dokumentu
^) Pragensis episcopus Gebhardus saepe confratribus suis et coepiscopis ce-
terisąue principibus nostris, ac novissime nobis coaąuestus est, quod Pragensis
episcopatus, qui ab initio per totum Boemiae ac Moraviae ducatum unus et integer
constitutus .... Termini autem ejus (Pragensis sedis) occidentera versus hii sunt :
Tugozc, quae tendit ad medium fluminis Chub, Zedlicane, Lucsane,
Daciane, Lutomirici, Lemuzi usąue ad raediam silvam, qua Bohemia li-
mitatur. Deinde ad aquilonalem hii sunt termini : Psouane, Crouati et altera
Chrouati, Zlasane, Trebouane, Boborane, Dedosesi usque ad
mediam sylvam qua Milcianorum occurrunt termini. Inde ad orientem hos
fluvios habet terminos: Bug scilicet et Ztir cum Krakova civitate, piovin-
ciaque, cui Wag nomen est. Inde Ungarorum limitibus additis, usqae ad montes,
quibus nomen est T a t r i , dilatata procedit. Deinde in ea parte, quae meridiem
respicit, addita regione M o r a v i a usque ad fluvium, cui nomen est Wag, et ad me-
diam sylvam, cui nomen est Muore, et ejusdem montis, eadem parochia tendit,
qua Bavaria limitatur. — Erben Regesta N. 167.
•') Już Bandkie, w Dziejach narodu pols. (wydanie r. 1835 T. I s, 123 — 7),
wyrzekt, że przywilej Henryka IV r. 1086 dowodzi tylko sprzyjanie marnym pre-
tensyjom Czech do Śląska i Chrobacyi i że chociaż mógł być rzeczywistym, atoli
treść jego nie jest wyjętą z żadnego dawniejszego pisma, lecz wprost jest zmyśloną
na korzyść Czech. Przychylając się do tego zdania Roepj>el w Dziejach Polski
(T. II Dodatek 4 wyda. polski s. 187) powiada, że zważając na przyjaźń Wratysława
II z Henrykiem IV, że brat Wratysława Jaromir czas niejakiś był kanclerzem tego
cesarza a sam książę w r. 1086 został przez cesarza wyniesiony na króla czeskiego,
przychodzi do przekonania, że cesarz Henryk IV, przy wydawaniu wzmiankowanego
przywileju, więcej kierował się swymi względami na Czechy, niż treścią dawniejszego
przywileju, który wznawiał. Wiec dokument len, jak mniemał Zeissberg (w Miseco I,
— 300 —
posłużyła, jak zobaczymy niżej, sprawa o stosunek kościelny Mo-
raw ii do Czech.
Rozważając stosunki kościelne w Słowiańszczyznie zaclio-
dniój w IX w. , wzmiankowaliśmy niejednokrotnie o domaganiu
się biskupów passawskicłi, aby Morawija, wbrew woli stolicy
apostolskiej, pod icłi władzę poddaną została. A gdy nie zwa-
żając na podobne pretensyje, papież Jan IX w r. 899 posłał do
Morawii arcybiskupa Jana z biskupami Benedyktem i Danielem,
biskupi bawarscy, w icli liczbie i biskup passawski Richar, za-
nieśli w r. 900 do papieża skargę, że w kościele dopuszczona
schyzma, albowiem przybyli do Morawii biskupi ustanowili w je-
dnem i temże biskupstwie arcybiskupa i trzech suffraganów, bez
zgody biskupa (passawskiego) w dyecezyi którego oni się znaj-
dywali."^) W kilka lat później upadek państwa Morawskiego
(r. 906), straszny pogrom Niemców przez Madjarów (r. 907) i na-
stępujące zaburzenia w państwie Niemieckiem, tudzież szalone
najazdy na Germaniję Madjarów, skryły przed nami stosunki
kościelne w Morawii tak, że aż do drugiój połowy X w. nigdzie
wzmianki o nich nie znajdujemy. Pewno jednak biskupi pas-
sawscy pretensyi swych do Morawii nie zrzekli się, a bez tego
biskupstwo Prażskie nie mogło, według ustaw kanonicznych,
władzy swej na Morawiję rozciągać. Otóż, nie posiadając pe-
wnych w tym względzie wskazówek, nie mamy podstawy do
w Archiv f. Oester. Gesch. T. 38 s. 80) wprost sfałszowany w celu poparcia
pretensyi do Polski Wratysława II, któremu w ów czas nadano tytuł króla
polskiego. Z innej strony, historycy czescy Szafarzyk i Palacki przywilej r, 1086
przyjmowali za autentyczny; Ireczek wyraził sie o nim wątpliwie (Codex. juris bohem.
I, s. 21); a z niemieckich pisarzy przywilej ten za fałszywy uznali: Giesebrecht,
Gesch. d. Kaiserzeit I 838 — 9; Biidinger, Oester. Gesch. I 314; Anmerk 4, tudzież
Diimmler w dziele Piligrira von Passau s. 174. Ten Piligrimus biskup passawski
w drugiej połowie X w. był znakomitym fałszerzem dokumentów. Porów. Biidin-
ger, Oester. Gesch. Excurs 4 s. 492; Pritz Gesch. des Landes od der Enns, Linz
1846 s. 130 — 142. Nowsi historycy polscy: Szujski w Historyi Polski ksiąg XII
(s. 17) tudzież Abraham, Organizacya kościoła w Polsce (s. 115) przywilej r. 1086
także za fałszywy uznali.
«2) Wyżej s, 151 — 2.
— 301 —
mniemania, aby przy założeniu biskupstwa Prażskiego w r. 973,
do niego i Morawija ze Słowaczyzna należały, jak wyrażono
w sfałszowanym dokumencie r. 1086.
W Morawii byli jednak w X w. chrześcianie. Któż ko-
ściołem ich rozporządzał? Kozma, zwracając na to uwagę, wy-
rzekł, że przed Sewerem, który został biskupem prażskim w r,
1030, w Morawii był własny biskup Wracen.*^) Moglibyśmy
i nie powierzyć temu, ale z innej strony przybywa nam wiaro-
godne świadectwo, że w r. 976 w Moguncyi, obok arcybiskupa
Willegeziusza zasiadali w radzie biskupi: prażski i morawski.**)
Nie ma więc wątpliwości, że w X w., już po założeniu
biskupstwa Prażskiego, Morawija miała osobnycłi biskupów, a za-
tem nie mogła być częścią dyecezyi prażskiej, jak wzmianko-
wano w sfałszowanym dokumencie r. 1086. — Godne uwagi i to,
że chociaż ^lorawija należała do książąt czeskich, a jednak Ko-
zma zowie ją r e g n u m,^') czy nie dla tego, że własnych bisku-
pów posiadała? Być może, iż w szeregu biskupów morawskich
zaszła jakaś przerwa, ale pamięć o biskupstwie iMorawskiem
trwała mocno i to właśnie pobudziło Wratysława II do wzno-
wienia w r. 1062 biskupstwa w Ołomuńcu, wbrew życzeniu ów-
czesnego biskupa prażskiego Jaromira Gebharda, który dla unie-
możebnienia zamiarów księcia, postarał się, aby w dokumencie,
wydanym przez Henryka IV w r. 1086, wyszczególnione zostało,
że i Morawija do biskupstwa Prażskiego należy."*)
t nil
pKrai
"j Fertur quod fuisset in Moravia antę tempora Severi quidara episcopus,
ut reor, nomine Wracen. Imienia tego żadne inne pomniki historyczne i kościelne
nie wzmiankują. Dudik, Mahr. Gesch. II, 46 — 47.
•*) An. 976. Willegisus Moguntiacensis episcopus, auctoritate Ottonis impe-
itoris, astipulantibus quoque assesoribus suis, venerabilibus episcopis: Spirensi,
Wormatiensi, Pragensi, Moraviensi, pro manifesto parricidio Gozmarum ab
officio et beneficio deponit, et tonsoratum coenobio, quod est Nuenstadt, ad poeni-
tentiam transmittit. Erbeo, Regesta N. 72.
*^) Opisując granice państwa Libickiego Slawników, Kozma mówi: Item
solis ab ortum contra Moraviae regnum, castrum sub silva situm nomine
Luthomisl .... Oczywiście, że mówiąc w XII w. o państwie Slawników w X w.,
kiedy już państwo Morawskie dawno zniszczone zostało (906}, Kozma nie mógł
— 302 —
Mianowanie pierwszym biskupem prażskim Detmara kładło
podwalinę osobnego kościoła czeskiego, chociaż w zależności od
arcybiskupa mogunckiego, ale posiadającego już możność rozwi-
jać swą organizacyję, wymagającą pracy i czasu wiele.
Biskup Detmar, słynny z pobożności, nauczył sie mowy cze-
skiej, kościoły w Czechacli budował, obrzęd łaciński wprowa-
dzał,"') gorliwie brał się do szerzenia nauki Cłirystusa, ale w Cze-
chach trwał jeszcze mocno zakorzeniony obrzęd słowiański, znaj-
dujący gorliwych wyznawców nietylko w prostym ludzie, lecz
nawet w możnowładzcach. Wytępić ten obrzęd, dać przewagę
łacińskiemu kościołowi, stosownie do listu Jana XIII, aby na-
bożeństwo w dyecezyi prażskiej odbywało się nie w słow^iańskim
lecz w łacińskim języku, pierwszy obowiązek biskupa stanowiło.
Detmar, w ciągu krótkiego, bo tylko dziewięcioletniego paster-
stwa, dokonać tego nie mógł, albowiem nie mniej ważnem za-
daniem jego było: wprowadzić ład w kościele, karność w du-
chowieństwie, nabożeństwo i obrzędy religijne w ludzie, a przy-
tem powściągnąć rozpustę i sprośne obyczaje, które w owym
czasie nietylko w prostym ludzie, lecz i w duchowieństwie szka-
radne formy przybierały. Zadanie biskupa było nadzwyczaj tru-
dne. Wszyscy to pojmywali, a gdy zmarł Detmar (r. 982) wy-
bór następcy po nim stał się kwestyją nadzwyczaj ważną. Opi-
nija publiczna przychyliła się na korzyść młodego księdza Woj-
ciecha, syna możnowładzcy Sławnika i pierwszej żony jego księ-
żniczki bawarskiej.**^) Na sejmie w Lewym Hradcu Wojciech
wyra?enia „Moraviae regnum" stosować do tego, co było dawniej, przed r. 906,
a zastosował je do późniejszych czasów, uważając Morawije za osobne od Czech
regnum.
**) Jaromir przez cały ciąg pasterstwa swego (r. 1068 — 1090) walczył o pod-
danie Morawii pod zarząd biskupstwa Prażslńego, a gdy Wratysław II, nie zważa-
jąc na dokument r. 1086, kapelana swego Wecela wyniósł w r. 1090 na biskup-
stwo Morawskie, przewrotny i zapalczywy Jaromir puścił się w podróż do Rzymu,
lecz w drodze umarł i tem spór o biskupstwo Morawskie na zawsze się skończył,
Ireczek, Slovan. Pravo II, 167.
«^) Palacki, Dejiny I, 256—258.
***) Wyżej, str. 223, przypisek 19.
ó^o
n.
wybrany został na biskupa w r. 982, ale poświecenie go przez
arcybiskupa mogunckiego Willegiza nastąpiło dopiero w r. 983.
"Wysoko uduchowniony, wykształcony, cnotliwy, pełen poświęce-
nia sie dla chrześciaństwa, Wojciech pod wpływem długiego po-
bytu na naukacli w szkole magdeburgskiej, a zapewno i pod
wpływem matki Niemki, pomimo woli przesiąkł wyobrażeniami
łacińsko-niemieckiego duchowieństwa, nieprzyjaźnie na obrzęd
słowiański zapatrującego się. Lud czeski z radością witał paste-
rza rodaka, a pasterz, kochając lud swój, gotów był dla niego
wszystko uczynić, nawet życie ponieść w ofiarze. Wyrzekł się
on uciech światowych, dochody swe przeznaczył na ubogich
księży, kościoły, wykup niewolników, szczególnie z rąk żydów, ^^)
nauczał okoliczne ludy, w Ostryhomiu ochrzcił syna Gejzy Waj-
ca imieniem Stefana, zwiedził podobno i Kraków. Gdy jednak
w ciągu pięcioletniej pracy Wojciech przekonał się, że wszelkie
usiłowania jego w celu powściągnienia niesforności i rozpusty
duchowieństwa, zaprowadzenia ładu w nabożeństwie, zmiękcze-
nia grubych obyczyjów i umoralnienia ludu, nie osięgały pożą-
danych skutków, postanowił złożyć urząd biskupa, na miejsce
swe wynieść mnicha klasztoru ś. Emmerama Strachwasa, w za-
konie pod imieniem Chrystyjana znanego, spodziewając się, że
on jako brat księcia Bolesława II większą pomoc do sprawowa-
nia władzy swej u księcia uzyszcze. W tym celu Wojciech udał
się do Rzymu i pielgrzymkę do Ziemi .Świętej zamierzył, lecz
okoliczności tak się w Rzymie złożyły, że zaniechawszy zamie-
rzonej pielgrzymki, wstąpił do klasztoru ś. Bonifacego i Alek-
sego na górze Awentyńskiej (r, 990),
Tymczasem, sprawujący obowiązek biskupa prażskiego, bi-
up misznieński Wolkold nie mógł dać rady z rozpuszczonem
duchowieństwem, Książe Bolesław II udał się do arcybiskupa
mogunckiego Willegiza, aby przedsięwziął środki do zaprowa-
**) Wyżej T. II s. 422, cytata 104 z Kanaparza Żywota ś. Wojciecha. To
^amo w Bielowskiego M. P. I s. 169 cap. 12,
— 304 —
dzenia ładu w kościele i powściągnienia niemoralności ludu.
Znowu więc oczy na Wojciecha zwrócono. Strachkwas i dawny
nauczyciel Wojciecha Radło, na czele poselstwa, udali sie do
Rzymu, gdzie przyrzekłszy Wojciechowi poprawę duchowień-
stwa i ludu, wymogli, że się zgodził do Pragi powrócić. Książe
Bolesław II przyjął go życzliwie i na jego żądanie założył nie-
daleko Pragi, w Brzewnowie klasztor, który mnichami reguły
ś. Benedykta, z Włoch przez Wojciecha sprowadzonymi, obsa-
dził (r. 993). ^«)
Gorliwy o uporządkowanie kościoła i umoralnienie ludu,
Wojciech chciał żelazną ręką zgładzić szorstkość duchowieństwa,
przesądy i sprośne obyczaje pogańskie wyniszczyć, szczątki na-
bożeństwa słowiańskiego usunąć, nieprzewidując, że tępiąc prze-
sądy pogańskie uderzył w obyczaj narodowy, który niełatwo
wykorzenić się daje, że usuwając nabożeństwo słowiańskie, obu-
rzał wielu możnych, do których i Wrszowcy należeli.
Tlejąca oddawna nienawiść rodowa pomiędzy Sławnikami
a Wrszowcami, podsycana nienawiścią narodu czeskiego do
Niemców, przygotowywała burzę. Wojciech zamierzył godzić
stronnictwa, skłaniać naród do posłuszeństwa hierarchii kościoła
rzymskiego, chciał kościół czeski pojednać z kościołem niemiec-
kim, wreszcie usunąć wstręt Czechów do Niemców. Wychowa-
niec szkoły magdeburgskiej szukał ojczyzny nie w łonie własne-
go narodu, lecz w powszechnym kościele. Naród czeski tego
nie rozumiał. Krzywdy doznane od Niemców zanadto wsiąkły
w umysł Czechów, aby mogli się pozbyć wstrętu do Niemców
i spokojnie patrzyć na zaprowadzane przez nich porządki w ko-
ściele czeskim. Wojciech stał się nienawistny Prażanom, a gdy
pomiędzy Sławnikami a Wrszowcami wybuchnęła wojna, Woj-
ciech zmuszony został powtórnie opuścić Pragę i konno do Rzy-
mu uciekł (r. 995). Tam cesarz Otton III, poznawszy Wojcie-
™) Akt fundacyi klasztoru Brzewnowskiego 15 Januarył r. 993 w Erbena
Regestach N. 78.
cha, polubił go i wspólnie z papieżem radził mu powrócić do
Pragi. Tymczasem w Czecliach zaszły smutne wypadki. Bole-
sław II śmiertelnie chory, nie mógł sprawować władzy swej,
a najstarszy syn jego Bolesław (Rudy), przyjaciel Wrszowców,
podburzał ich przeciw Sławnikóm. Z braci Wojciecha najmłod-
szy Radym zawsze był przy nim, a najstarszy Sobiebor przyjął
służbę u Bolesława Chrobrego. To podało powód Wrszowcóm
do oskarżenia Sławników o zdradę ojczyzny. Rozpoczęła się
wojna. Przy pomocy Bolesława Rudego, Wrszowcy zdobywszy
Libicę, stolicę Sławników, czterech braci Wojciecha zamordowali
(r. 996), a majątki ich pomiędzy sobą rozdzielili. — Wypadek
ten uniemożebnił powrót Wojciecha do Pragi. Gorąca dusza jego
pragnęła trudów w imię nauki Chrystusa. Papież Grzegorz V
mianował go arcybiskupem missyonarzem (archiepiscopus regio-
narius), zostawiając do jego woli udać się dokąd zechce. Woj-
ciech udał się do Bolesława Chrobrego, kilka miesięcy bawił
w Polsce, wiosną r. 997 przedsięwziął apostolstwo wśród dzikich
Prusów i na brzegach Sambii śmierć męczeńską poniósł.'') Imię
jego szeroki rozgłos w całem chrześciaństwie zyskało. Kościół
rzymski uznał go świętym, a Polska patronem swoim!
Po Wojciechu biskupem prażskim niedługo był Strachkwas
(i" 997). po "ini Tiddag niewiele miał czasu do uporządkowania
dyecezyi swej, albowiem koniec wieku X był dla Czech niepo-
myślnym. Zaburzenia rozerwały państwo Czeskie, z czego skorzy-
stał Bolesław Chrobry. Na czele Słowiańszczyzny Zachodniej
stanęła Polska.
to
'^) Królki ten rzut oka na czyny ś. Wojciecha wypada uważać nie jako
życiorys jego, choćby najkrótszy, lecz wprost jako objaśnienie charakterystyki sto-
sunków kościelnych i społecznych w Czechach, za czasów pasterstwa ś. Wojciecha.
Zakres i cel niniejszej pracy nie pozwala wchodzić w bliższą ocenę stosunku ś.
Wojciecha do kościoła słowiańskiego obrzędu, ani wdawać sie w rozbiór krytyczny
zdań autorów o czynach i znaczeniu w dziejach ś. Wojciecha. Muszę jednak zro-
bić uwagę, że dla sprawiedliwej oceny stosunku ś, Wojciecha do Niemców i wła-
snego narodu, tudzież do słowiańskiego obrzędu, wypada nadzwyczaj ostrożnie ko-
rzystać ze źródeł, bo jeśli słowiańskie wzbudzają rozdrażnienie i niekiedy marne
insynuacye, tacińsko-niemieckie radeby wiele rzeczy milczeniem pokryć.
Tom UL 20
J-0
6. Wprowadzenie chrzesciaństwa w Polsce. Początek organizacyl
kościelnej.
Od dawnego czasu historycy polscy przyznają, że na długi
czas przed nawróceniem sie Mieszka I, chrześciaństwo krzewiło
się w Polsce, mając skrytych wyznawców swoich, a znacznej
części narodu nieobcem było, w skutek zawiązanych i utrzymy-
wanych stosunków z sąsiednimi Słowianami chrześcianami.''*) Po-
dobne przekonanie opierało się dawniej na niepewnych wzmian-
kach historycznych i podaniach, dopuszczających domysłów wiele.
Rozwój nauki, w drugiej połowie bieżącego wieku, pozwala przed-
miot ten przedstawić na mocniej ugruntowanych podstawach.
"Wiadomo, że usiłowania cesarzy z domu Karlowingów do
zasadzenia winnicy Chrystusa u Słowian zaodrzańskich nie do-
tknęły Polski. Missyonarze niemieccy nie pospieszyli do sąsie-
dnich im Obodrytów, Lutyków, Serbów, a cóż mówić o oddalo-
nej krainie, wśród nieprzebytych puszcz i moczarów pomiędzy
Odra a Wisła położonej. To też możemy być pewni, że w IX
w. żaden missyonarz łacińsko-niemiecki nie zaglądał do Polski,
i że od zachodu chrześciaństwo żadnego wpływu na Polskę nie
wywierało.
Inaczej ma się rzecz z apostolstwem słowiańskiem. W parę
lat po przybyciu braci soluńskich do Morawii, jeden z nich, mia-
nowicie Konstanty opowiadał słowo boże w okolicach Zgorzelca
i według wiarogodnego podania, na górze Jawornickiej miała
być postawiona wtedy pierwsza świątynia chrześciańska (około
r. 865.)''^) W kilkanaście lat później ksiaże czeski Borzywoj
'-) Naruszewicz, Hist, narodu polskiego I, ks. I rozd, XIII, tudzież
ks. III rozd. XVII, przypisek i na sir. 296; Lelewel, Pol. Wiek, Śred, T. I,
wyd. 1846 s. 285; Band kie Jerzy Samuel, Dzieje królest. pols. wyd. 1820 T, I;
Roeppel, Dzieje Polski, wyd. polskie r. 1879 T. II, Dodatek 4 s. .164;
Bartoszewicz, Historyja Pierw. Polski, wyd. 1878 T. I str. 335; Koryt-
kowski Jan ks. Arcybiskui>i gnieźnieńscy T. I r. 1887 s. i; Abraham WJad.
Organizacya kościoła w Polsce r. 1890 s. i.
"} Wyżej str. 86.
I
— 30; —
i żona jego Ludmiła ochrzczeni przez ś. Metodego (około r. 880)
szerzyli clirześclaństwo w Czecliacli, do Ictórycli później Slaslc
przyłączony został. Tym sposobem clirześciaństwo słowiańskiego
obrzędu dotknęło granice polslcie z zacliodniej strony już w końcu
IX i początku X w. Około tego czasu, po wygnaniu pogań-
skiego księcia z Wiślicy (około r. 884), obrzęd słowiański za-
krzewił sie nad górna Wisła. '^) Trochę później papież Jan IX
wysłał z Rzymu do Morawii w r. 899 arcybiskupa Jana z bi-
skupami Benedyktem i Danielem w celu zorganizowania kościoła
w Morawii, do której rtależała wtedy Chrobacya z Krakowem.
A chociaż o czynności wzmiankowanych biskupów wiadomości
nie posiadamy, nie możemy jednak odrzucić bezwarunkowo po-
dań, według których jeden z tych bisliupów, mianowicie Daniel
miał zostać biskupem w Krakowie lub Wiślicy."^) Najazd Mad-
jarów (r. 906), zgruchotawszy biskupie stolice w Nitrze i Wele*
gradzie, Krakowa nie dotknął; Chrobaci zostawali z Madja-
rami w przyjaznych stosunkach. Późniejsza zależność Chro-
bacyi od Czech nietylko nie przeszkadzała, lecz owszem
sprzyjała dalszemu rozwojowi chrześciaństwa w tym kraju, albo-
wiem książęta czescy w X w. byli gorliwymi wyznawcami nauki
Chrystusa. Zniszczone nad górną Wisła pogaństwo więcej już
nie powstało, a zaprowadzone w Krakowie i Wiślicy chrześciań-
stwo nie ugasło. Któż stał na jego czele? Podania wzmiankują
o biskupach , niewia.domo jakiego obrzędu : słowiańskiego, czy
łacińskiego? Może ci biskupi byli tylko missyonarzami, bez dye-
cezyj, ale w każdym razie w Krakowie musieli być przełożeni
kościoła miejscowego, wypadało to bowtem z naturalnego stanu
rzeczy.'^) — Tym sposobem chrześciaństwo słowiańskiego i ła-
%-^
■ "*) Wyżej str. 127.
■ 75j "Wyżej str. 150.
'*) AV roczniku Traski zapisano: A. 970 Prohortus primus episcopus Kra-
koviae ordinatur; an. 986 Proculfus in episcopum Cracoviae assumitur, secundus.
W roczniku Sędziwoja: an. 986 Proculphus in episcopum Cracoviensem consecratur
mortuo Prolhoro (Bielowski M. P. II, 828, 872). Według katalogów biskupów
i roczników polskich, szereg biskupów krakowskich w X w. tak sie przedstawia:
20*
xo9, —
o
cińskiego obrzędów, szerząc sie po całej granicy państwa Mie-
szka I, od Lużyc przez Śląsk aż do środkowej Wisły, wcześnie
musiało wpływ swój wywierać na Polanów, znajomić ich z ob-
rzędami chrześciańskimi i powoli przygotowywać do bliższego
obeznania się z zasadami nauki Chrystusa. Tem tylko możemy
wytłómaczyć spokojne zachowanie się Polanów pod czas wpro-
wadzenia przez Mieszka nowćj wiary, tak że o jakim bądź opo-
rze, a tem bardzićj o męczennikach żadnej wzmianki, ani poda-
nia nie zostało wcale.
Według mniemania historyków, pierwszymi missyonarzami
chrześciaństwa w Polsce musieli być księża z dyecezyi Regens-
burgskiej, choćby nawet z Czech, ale Niemcy, bo księży czeskich,
uzdolnionych do podobnych czynów, niby jeszcze nie było.'') My
podobnego zdania podzielać nie możemy z powodu następnych
okoliczności.
Podczas prześladowania obrzędu słowiańskiego w Morawii
po śmierci ś. Metodego (r. 885) liczono do 200 księży słowiań-
skich, oprócz uczniów ich.'^) Niektórzy z tych księży udali się
do Słowian południowych, ale więcej bezwątpienia schroniło się
do pobliźszych im Czechów i Chrobatów, szczególnie podczas
upadku Morawii r. 906. Z tych to zapewne księży znalazł się
w Czechach biskup, który dokonał obrzędu postrzyżyn Wacława
syna księcia Wraty sława I.'*) Z nich zapewno byli i pierwsi
nauczyciele w szkole słowiańskiej w Lewym Hradcu. W tymże
czasie istniała szkoła łacińska w Budcu, w której młodzież cze-
ska przygotowywała się do posług religijnych. Kilkadziesiąt lat
Prohoriusz -970 f 986, Prcculf 986 f 995, Lambert 995 f 1014, ] ostacie których
nie są źródłami udowodnione. Piekosiński, Kod. dyp. katedry krakowskiej str. i.
Ale brak źródeł nie jest dowodem, że biskupów nie było wcale. Wątpliwość za-
chodzi tylko co do szeregu i dat ich następstwa, tudzieł obrzędu.
■") Według Abrahama ,.0 tem aby w Czechach istniało już (za czasów Du-
brawki) duchowieństwo czeskie do missyi zdolne, nie może być mowy." Organiza-
cya kościoła w Polsce, s. 15.
78j Wyżej str. 134.
'») Wyżej str. 231—233.
— 3<^9 —
nauczania w tych szkołach, ożywianych przykładem jednego
z uczniów ich ś. Wacława, dostateczne było aby w duchowień-
stwie Cześkiem rozwinąć sie mogła niezbędna dla kapłanów
oświata i uzdolnienie do wywierania wpływu na mniej oświeco-
nych pobratymców. Była wiec możność wykształcenia się w Cze-
chach missyonarzy słowiańskiego rodu, uzdolnionych do opowia-
dania Polanom ewangelii, bez pomocy Niemców. Z nich zape-
wno pierwsi missyonarze przybyli do Polski, na co wprawdzie
tylko podania wskazują, gdy tymczasem na dowód przypuszcze-
nia, że pierwszymi missyonarzami w Polsce byli Niemcy, nawet
i podań nie posiadamy.^**) Jeżeli przytem na uwagę weźmiemy,
że dla powodzenia missyonarzy niezbędną była znajomość grun-
towna mowy słowiańskiej, tedy przyznać wypadnie, że do Pola-
nów przybywali pierwotnie księża słowiańscy z Czech, może na-
wet Ślązacy i Chrobaci. Nie wyda się więc przesadną wiado-
mość dawniejszych historyków o przybyciu z Dubrawką do Pol-
ski księży czeskiego rodu.
Biorąc za żonę Dubrawkę (r. 965), a w rok później za jej
poradą przyjmując chrzest (r. 966),*^) Mieszko nie miał potrzeby
zapytywać na to dozwolenia ani cesarza Ottona I, ani żadnego
^) Według profesora Abrahama „cTirześciaństwo mogło być przeniesione do
nas tylko przez Niemców" (s. 15). „Missyonarzom, którzy z poręki Gerona do Pol-
ski przybyli, pomocni byli kapelani Dubrawki" (s, 29). Radzibyśmy poznać źródło
z którego zaczerpnięta wiadomość o missyonarzach z poręki Gerona do Polski przy-
byłych? Byłoby to bardzo ciekawe, bo świadczyłoby o początkach chrześciaństwa
w Polsce już w r. 963, wiadomo bowiem, że w tym roku Gero opuścił markgraf-
stwo i udał się do Rzymu, a w r. 965 umarł. Niestety! Gero podobnemi sprawami
nie zajmywał się: od Mieszka wymagał trybutu i hołdu cesarzowi, umarł wcześnićj
niż się Mieszko ochrzcił. Jakimże sposobem mógł on być pośrednikiem przy wy
prawieniu missyonarzów do Polski?
*') Data przybycia do Polski Dubrawki i chrztu Mieszka w rocznikach kra-
kowskich oznaczona: an. 965 Dobrowka ad Mesconem venit; an. 966 Mesco dux
Polonorum baptisatur. Tak samo i w rocznikach wielkopolskich (Bielowski M, P.
II. str. 792). W innych rocznikach daty trochę się różnią, porównywajac jednak
daty i wypadki historycy zgadzają się, że dla ożenienia się Mieszka z Dubrawką
wypada przyjąć rok 965, a dla chrztu Mieszka r. 966. — Porów. Roeppel, Dzieje
Polski II, Dodatek 4; Korytkowski, Arcybiskupi Gnieźnieńscy T. I, s. 3; Abraham,
Organizacya kościoła w Polsce s. 15.
— 3TfO —
biskupa, mógł użyć księży z jakiej chciał narodowości i nikt mu
icli narzucić nie mógł. A ponieważ do opowiadania słowa bo-
żego ludowi polskiemu przydatni mogli być tylko księża znający
mowę i obyczaje słowiańskie, nie wahamy się twierdzić, że do
missyonarstwa w Polsce Mieszko posługiwał się księżmi czeskimi
bądź z orszaku Dubrawki, bądź później sprowadzonymi.
Wypadek tak wielkiej wagi, jak przyjęcie chrztu przez księ-
cia polskiego i naród jego, nie mógł być tajnym ani cesarzowi
Ottonowi I, ani w Rzymie, gdzie już od r. 965 bawiła córka Bo-
lesława I księżna Młada, zakonnica, wkrótce potem przełożona
klasztoru. ^^) Nie możebnem się zdaje przypuścić, aby pomiędzy
przepełnionemi gorliwością o rozwój chrześciaństwa księżniczkami
Dubrawka a Młada, nie było stosunków i porozumienia co do
ułatwienia Mieszkowi ustanowienia kościoła polskiego. Są nawet
wzmianki kronikarskie o zabiegach Mieszka w Rzymie,**^) cho-
ciaż i niepotwierdzone innemi świadectwami, ale są, gdy tym-
czasem o tem, aby się Mieszko udawał do cesarza o pomoc mu
przy ustanowieniu kościoła w Polsce nigdzie żadnej wzmianki
nie ma.**) Dopiero w parę lat później, gdy już w Polsce chrze-
ściaństwo urzędowie wprowadzone zostało, w Niemczech posta-
rano się, aby kościół polski przyłączyć do niemieckiego kościoła.
Wiadomość o tem, wcześniej od innych, zapisał w początku XI
w. Titmar, w tych słowach: „za przykładem Mieszki ogół na-
82) Wyźć], przypisek 52,
**) W kronice Węgiersko - Polskićj zapisano: Mescho Polonorum dux chri-
stianam roborare cum suis amplesatus fidem, missis ad romanae sedis antistitem
Leonem nomine (Leon VII[ q63 — 965) nuntiis, apostolica fulciri benedictione ac
regio postulaverat diademate coronari. Bielowski M. P. I s. 500. Jeżeliby rzeczy-
wiście Mieszko posylaJ do papieża Leona VIII posłów, lo by to wskazywało, że on
już w r. 965 był chrześcianinem,
**) Prof. Abraham, twierdząc, że o sprowadzenie do Polski biskupa uda-
wano się do Ottona I, powiada, że „tak jak się do niego często udawano z Danii
i nawet z dalekiej Rusi". Organizacya sir. 33. — Tu muszę zrobić uwagę, że na
podobne przykłady powoływać się nie można. Pokrewieństwo Danów z Niemcami
zbliżało ich apostolstwo do siebie, a proźba delegatów z Rusi, aby Otton I wysłał
missyonarzy, była oszukaństwem ze strony AVaragów, w nadziei otrzymania hojnych
darów. Porów, wyźćj przypisek 28.
— 311 —
rodu stał sie zwolennikiem Chrystusa, Jordan pierwszy ich bi-
skup pracował niezmiernie słowem i czynem do uprawienia win-
nicy Pańskiej." **) W innem miejscu tenże Titmar zapisał, „że po
ustanowieniu przez Ottona I metropolii magdeburgskiej w r. 968,
w poczet pasterzy tej metropolii wszedł Jordan pierwszy biskup
poznański"*®) Lakoniczna wzmianka ta nie objaśnia ani powodu,
ani czasu w którym mianowicie stało się przyłączenie biskup-
stwa Poznańskiego do metropolii magdeburgskiej,'^") ani tego
zkąd się wziął w Polsce biskup Jordan i do jakiej narodowości
należał. ^^) Zostaje zatem dla domysłów obszerne pole.
Że przyłączenie biskupstwa Poznańskiego do metropolii ma-
gdeburgskiej stało się według żądania Ottona I o tem nie wąt-
pimy, albowiem udzielność kościoła polskiego poprowadziłaby
w przyszłości do zrównania księcia polskiego z chrześciańskimi
monarchami Europy; mogłaby powstać niepodległa monarchija
słowiańska, pociągająca do siebie sąsiednie ludy pobratymcze
ze szkodą Niemiec. Zapobiedz temu ze strony Ottona I wypa-
dało koniecznie. Przyłączenie dyecezyi poznańskiej do najbliż-
szego mu arcybiskupstwa Magdeburgskiego , tamując rozwój
i
") Thietmar IV, 35.
8"*) Thietmar II, 14. Additus est his confratribus Brandeburgensis eccle-
siae primus pastor Thietmarus antę hoc unctus, et Jordan episcopus Posnaniensis
primus.
*') Prałat Korytkowski utrzymuje, że w Magdeburgu pomiędzy biskupami,
składającymi hołd nowemu swemu metropolicie „znajdywał sie także pierwszy bi-
skup poznański Jordan, jak z podania Dytmara wnosić należy, zwłaszcza, że Bogu-
chwał dobrze poinformowany o początkach biskupstwa swego poznańskiego, stanow-
czo podaje, że w r. 968 zostało ustanowione." (Arcyb. Gnieźnieńscy I, s. Ii). Ale
Titmar, wzmiankując o przyłączeniu biskupstwa Jordana do metropolii magdeburg-
skiej, nie mówi wcale, aby Jordan obecnym był w Magdeburgu i nie objaśnia czy
to sie stało jednocześnie z poddaniem innych biskupów pod władze metropolity
magdeburgskiego (r. 968) czy później. Co sie tyczy Boguchwała, to czy w drugiej
połowie XIII w. posiadano dokumentalne wiadomości o roku założenia biskupstwa
poznańskiego, t. j. po upływie około 300 lat, wątpić się godzi.
**) Według Naruszewicza i dawniejszych pisarzy Jordan mógł przybyć
z Włoch (Hisl. Mar. Pol. T. I ks. I rozd, XVIII przyp, i). — Według Abrahama
Jordan mó^ł przybj'ć z zachoJnicł) Nicnjiec, Francyt lub Wtocł). Organizacya s. 34,
— 312 —
swobody kościoła polskiego, poddawało najważniejsze sprawy
narodu polskiego pod kontrole Niemców. Ale czy to odpowia-
dało widokom stolicy apostolskiej i księcia Mieszka? Porówna-
nie faktów łiistorycznycli pozwala dać następne objaśnienie. Ze
słów Titmara widać, że Jordan był już biskupem wcześniej nim
wszedł w poczet dostojników metropolii magdeburgskiej,^"; że
mianowany został biskupem nie przez cesarza lecz przez inna
władze, najpewniej wprost przez stolicę apostolską, albowiem
przed ustanowieniem dyecezyi poznańskiej on był tylko bisku-
pem missyonarzem (episcopus regionarius), mającym stworzyć
sobie trzodę wiernych. Takicli biskupów, oprócz stolicy apostol-
skiej, mogli wprawdzie mianować metropolici, ale z pięciu arcy-
biskupów niemieckich, któryżby mógł posłać Jordana do Polski?
Każdy z nich przed ustanowieniem arcybiskupa magdeburgskie-
go, (968), miał obszerne pole do działania w granicach swej me-
tropolii. Arcybiskup salcburgski miał na celu nawrócenie Mad-
jarów, arcybiskup moguncki miał jeszcze massę nieochrzczonych
Słowian wewnątrz Germanii po nad Menem i w Turyngii,"")
arcybiskup hamburgski nie mógł dać rady z sąsiednimi Obodry-
tami i Lutykami poganami, a arcybiskupi koloński i spirski za-
nadto oddaleni od Polski, aby do niej missyonarzy posyłać mo-
gli. Prawdopodobnie Mieszko, za pośrednictwem księcia czeskie-
go, lub księżniczki Młady, albo inną drogą, starał się wyjednać
u stolicy apostolskiej przysłanie mu biskupa, unikając w tćj spra-
wie pośrednictwa Niemców. Stosownie do jego żądania przy-
słany został Jordan, który początkowo był biskupem w ogóle
polskim, a dopiero później, po ustanowieniu metropolii raagde-
burgskiej w r. 968, w skutek żądania Ottona I Mieszko musiał
się zgodzić, aby Jordan uległ zwierzchnictwu arcybiskupa mag-
*") Źe Jordan przed intronizacy.a pierwszego arcybiskupa magdeburgskiego
byl już wyświęcony na biskupa potwierdza to annalista Saxo: his confratribus (t. j.
biskupom) cooptavit imperator tres prius consecratos, hoc est Dudonem
havelbergensem Dudelinem brandenburgensem et Jordanum posnanensem,
^O) O tern szczegóły beda w Tomie lYJTniniejszego dzielą.
deburgskiego. ',') Rzecz naturalna, że Mieszko wolałby mieć kościół
polski niezależny od Niemców, ale będąc hołdownikiem Ottona I,
musiał się do jego woli zastosować.
Wprowadzając chrzęści ań stwo Mieszko zbudował pierwszy
prawdopodobnie kościół w stolicy swej Gnieźnie, w r. 965 *^) i to,
według tradycyi miejscowej, na fundamentacli zburzonej świą-
tyni pogańskiej, gdzie się dziś wznosi kolegiata ś. Jerzego, ale
ustanowić biskupstwo w Gnieźnie zakazywała mu roztropność,
„gdyż tam był na ówczas stek pogaństwa, ogarniający jeszcze
czoło narodu, którego nie cliciał drażnić, a duchowieństwo wy-
stawiać na prześladowanie."*") Założył więc biskupstwo w Po-
znaniu i dla tego Jordan od czasu przyłączenia biskupstwa tego
do metropolii Magdeburgskiej, mianował się biskupem poznań-
skim, chociaż w rzeczywistości był biskupem całej Polski, aż do
śmierci,®*) jak równie i następca jego Unger aż do ustanowienia
arcy biskupstwa Gnieźnieńskiego w r. 1000. Do czasów Mieszka
historycy odnoszą założenie w r. 966 klasztoru w Trzemesznie,
obsadzonego wtedy przybyłymi z Werony kanonikami regular-
nymi laterańskimi."') Klasztor ten stał się najpierwszym przy-
tułkiem cywilizacyi zachodniej w Polsce.
Dalszy rozwój organizacyi kościoła w Polsce prowadził ener-
gicznie Bolesław Chrobry, który wyzwoliwszy kościół polski od
zależności cudzoziemskiej (r. 1000), wyjednał zgodę Stolicy apo-
stolskiej i cesarza Ottona III na ustanowienie metropolii Gnie-
^') Według pr. Wojciechowskiego katedra poznańska prawdopodobnie ai do
r. 973 stała pod władzą metropolitalną arcybiskupa mogunckiego. — O rocznikach
polskich. Pamiętnik Akad. Umiejęt. r, 1880. T. IV. s. 210.
*-) O zbudowaniu kościoła w (jnieźnie przez Mieszka wzmiankuje bezimienny
autor Passio S. Adalberti martyris, w początku XI w. Bielowski, M. P. I, s. 153.
'■') Korytkowski. Arcybis. Gniezn, I, s. 20. — Uwagę o tem, że Mieszko
założył pierwsze biskupstwo w Poznaniu, dla tego, że nie chciał wywoływać roz-
drażnienia pogaństwa scentralizowanego w Gnieźnie, »robił dawno Stenzel, co po-
I wtórzył Zeissberg, w Miseco I, w Archiv f. Oesterr. Gesch. T. 38, s. 77.
**) Rok śmierci Jordana nie jest nam znany. Pochowany on, według Dłu-
gosza, w katedrze brandenburgskiej.
^') Łukowski, prałat kapituły gnieźnieńskiej, w dziele: Archiwum Trzeme-
— 314 —
źnieńskiej, z trzema suffraganiami, przez co narodowi swemu
otworzył drogę do oświaty chrześciańskiej w duchu narodowym,
Rozpowiemy o tem we właściwem miejscu.
§ 50.
Stosunek Mieszka I do cesarstwa i sąsiadów.
I. Przezorność w polityce Mieszka I.
Upokorzywszy się przed cesarzem Ottonem I, składając mu
hołd i daninę, nie będąc do tego zmuszony ostatecznością, Mie-
szko dokonał czyn nadzwyczaj doniosły w dziejach Słowiańszczy-
zny nadodrzańskiej. Ledwo przemożony w boju przez Gerona,
Mieszko mógł cofnąć się nad Odrę, bronić przeprawy Niemcom
na prawy brzeg tej rzeki, a w razie niepowodzenia mógł ustępy-
wać w głąb kraju daleko ku wschodowi przez Poznań ku Wiśle,
albo przez Kalisz i Łęczycę ku Pilicy i granicom Rusi. Na tej
obszernej przestrzeni bez dróg, bez stałego podwozu żywności,
nigdyby Niemcy nie byli w stanie ścigać Mieszka, ani nawet w głó-
wnych jego grodach Gnieźnie i Poznaniu utrzymać załogę, pod
obawą stracenia jej przy lada poruszeniu się Słowian zaodrzań-
skich. Jeżeli dla przytłumienia powstań Obodrytów i Lutyków,
Niemcy zmuszeni byli ściągać ogromne siły, jeżeli z jednymi Ra-
tarami kilka lat wojując bez przerwy (956—960), nie dopięli
celu,^) o ileż trudniej byłoby im prowadzić wojnę na wschód
od Odry, w kraju zupełnie nieznajomym, porosłym lasami, peł-
nym bagnisk i trudnych do przeprawy brodów, a przytem na-
pełnionym ludem bitnym, mającym pewną organizacyą wojenną,
z energicznym na czele księciem, woli którego wszyscy posłuszni
byli. Położenie Mieszka wcale nie było tak niebezpieczne, aby
po jednej potyczce z markgrafem Geronem, mógł obawiać się
o utratę kraju lub niepodległości. Jesteśmy skłonni wierzyć, że
1} Wyżej § 47, s. 25 1, 262,
— 3^5 —
przy życzeniu mógł ją zachować do śmierci. Inne jednak były
zamiary Mieszka. Oprócz zbrojnego ludu, utrzymywał on 3000
stałych wojów, „setnia których wystarczała za dziesięć secin in-
nych,"-) ale w spotkaniu się z Niemocami, przekonał się, że jego
bitne rycerstwo, które troskliwie pielęgnował, nie wystarczało do
mierzenia się w otwartem polu z ogromnemi siłami Niemców, po-
siadających organizacyę wojskową, od czasów Karola W. usta-
nowioną, a później przez Henryka Ptasznika udoskonaloną.'^) Po-
jął Mieszko wyższość organizacyi nieprzyjacielskiej od własnej,
nie chciał narażać ojczystego kraju na zniszczenie, jakiemu ulegli
Zaodrzańcy, z niewyczerpanemi siłami jeszcze upokorzył się przed
cesarzem i w samą porę przyjął chrześciaństwo. Jakaż to ra-
dość zapanowała na dworze Ottona I w Magdeburgu na wieść,
że „król północy Mieszko" *) stał się hołdownikiem cesarza, chrze-
ścianinem, a przez to członkiem cesarstwa i sprzymierzeńcem
Niemców. Zobowiązał się on płacić daninę nie z całego kraju,
a tylko z krainy po Wartę, co rozumieć wypada, z krainy, którą
podczas najazdu Gerona na Łużyce (r. 963), zatrzymał z lewej
strony Odry, poza granicami dziedzicznego państwa swego, a mo-
że i z prawej strony Odry, na północ od Warty, bo w tę wła-
śnie stronę parł się Mieszko, w zamiarze zbliżenia się do ujścia
rzeki tej do morza. ^)
Zostawszy chrześcianinem Mieszko wyrwał sąsiednim mark-
grafom powód do najeżdżania na ziemie jego, uzyskiwał na ró-
wni z nimi nietylko udział w sprawach cesarstwa, ale i prawo
podbijania ludów pogańskich, czego markgrafy, pomimo gorącej
chęci, zabronić mu nie mogli. W oczach Niemców posiadał on
I
-) Według ówczesnego podróżnika Ibraima-ibn-Jakóba. Porów, dzieła lego
T. II str. 678.
') Wyżej s. 239.
*) Wyżej s. 273, przyp. 35.
■^) Oprócz objaśnień w § 48 przypisek 38, na str. 276 na dowód, że Mie-
szko władał częścią Łużyc, możnaby przytoczyć, że gdy w r. 990 ksiaźe czeski Bo-
lesław II napadł na Łużyce, Czesi po nieprzyjacielsku krainę nad r. Stupią niszczyli,
gród Niemcze nad r, Nisa spalili, a Mieszko ustąpić nie chci»l. Tbietmar. IV, 9,
- 316 -
wszystkie atrybuty władzy i godności markgrafów, ale w rze-
czywistości daleko wyższym był od nich. Cesarz mógł nazna-
czać i zrzucać markgrafów, a on, Mieszko był „królem półno-
cy", niezależnie od woli cesarskiej. Rozumiał Otto I o ile Mie-
szko wyższym był od wszystkicli członków cesarstwa, traktował
go nie jako komesa lub markgrafa, lecz jako możnego władzcę,
którego mianem przyjaciela swego zaszczycił. Wywiązując się
z przyjętycli zobowiązań, członek cesarstwa, amicus imperato-
ris,") Mieszko sprowadza jednak ducłiowieństwo łacińskie nie
z Niemiec, ale z Czech i Włoch, na biskupstwo Poznańskie przyj-
muje Jordana, zgadza sie na przyłączenie biskupstwa Poznań-
skiego do metropolii Magdeburgskićj, ale wpływów niemieckich
u siebie szerzyć nie pozwala, klasztor w Trzemesznie obsadza
mnichami nie z Niemiec, ale z Werony. Szerzy chrześciaństwo,
ale i poganów nie oburza. Z bałwochwalczymi Madjarami przez
siostrę swą Adelaidę, żonę księcia Gejzy,') utrzymuje związek
pożyteczny dla powściągnienia dumy niemieckiej, a w razie po-
trzeby i przeciw Waragom, wzmagającym się na Rusi, przy-
datny. Obowiązek względem cesarza zachowuje ściśle, daniny
nie odmawia, z markgrafami stara się żyć w zgodzie, ale kraje
z prawej strony dolnej Odry uważa za swą posiadłość, posuwa
się ku morzu. Sam chrześcianin i przyjaciel gorliwego chrze-
ścianina Haralda króla duńskiego, z Jomsburgskimi jednak poga-
nami Wikingami, nieprzyjaciółmi Haralda, zachowuje przyjazne
stosunki,^) mogli się bowiem przydać w nieprzewidzianych zaj-
®) Według wyrażenia Widukinda, III, cap. 69.
') Jesse . . accepit uxorem de legione Polonia, de civitate Cracovia, sororem
Meschonis ducis, nomine Athleitam (Kronika węgiersko-polska cap. 3). Ten książę
niadjarski Jesse u Thietmara zowie sie Dewiuks, a w rzeczywistości zwano go Geizą.
Zona jego, siostra Mieszka, według Thietmara, zwala sie Bieleknegini, „prze-
bierała miarę w napoju zabójczym, a odbywając podróż konno, sposobem rycerskim,
raz w gniewie zapalczywym pewnego męża z ręki swej trupem położyła." (Thiet-
mar. VIII, 3). O t6j pani dzieje mówią, że męża krótko trzymała i państwem rzą-
dziła. Bielowski. M. P. I, str. 211, 313, 498 — 500.
^) Twierdzę Jomsburg nad r. Świną, rozdzielającą wyspę Uznoim od wyspy
Wolina, zbudował król duński Harald Blaatand w drugiej połowię IX w„ wedjug
- 317 -
ściach nad dolną Odrą. Największą zażyłość podtrzymuje z Cze-
chami, brata się z nimi serdecznie, ale szczególne względy grze-
czności okazuje markgrafowi wschodniemu Hodonowi, „w przy-
tomności którego nie śmiał w kierei wejść do domu, w którym
się on znajdywał, ani dosiedzieć na miejscu, ilekroć on z miejsca
powstawał," *) ale niechno pójdzie o godność ojczyzny, o interes
narodowy, wszelkie względy na stronę, hart duszy wystąpi, za-
grzeje do stanowczych czynów.
2. Bitwa Mieszka z Niemcami przy Cednie (r. 972). Zjazd w Kwedlin-
burgu (r. 973).
Podczas nieobecności cesarza Ottona I w Magdeburgu, raark-
graf „przezacny" Hodo, z nieobjaśnionego przez ówczesnych dzie-
j opisów powodu, zmówiwszy się z Zygfrydem grafem na Wal-
beku, wspólnemi siłami przeciw Mieszkowi ruszyli. Bitwa zaszła
w dzień ś, Jana (24 Czerwca r. 972) w miejscu Cidini (Cedno)
zwanem.^'*) Zrazu Niemcy mieli przewagę, ale za nadejściem
posiłków pod wodzą Cydebura (Czudobora), brata Mieszki, Po-
lacy stanowcze zwycięztwo odnieśli. Wszyscy najlepsi rycerze
niemieccy padli na pobojowisku, udało się tylko dwóm wodzom,
Hodonowi i Zygfrydowi z podartemi chorągwiami ujść z placu
boju. „Upokorzona duma niemiecka o ziemię runęła."^') Dla
niektórych historyków, między 935 a 966 r. Jcmsburg leżał o trzy mile niemieckie
od miasta Wolina, ale śladów jego nie zostało. Osiadlszy w Jomsburgu normańscy
Wikingi, uAywali zupełnej prawie niepodległości, i jako poganie stali sie wrogami
króla Haralda, gdy ten wprowadzał chrześciaństwo w Danii. Barthold, Gesch. von
Riigen u. Pommern, I, s. 303 — 4 i następne, tudzież rozprawa Granowskiego : Julin,
Wolin, Jomsburg w polskiem tlómaczeniu, przy wydaniu Papłońskiego kroniki Hel-
molda r. 1862.
») Thietmar. V, 6.
^^) Teraz Zehden z prawej strony Odry.
I^Ht ") Actum est bellum cum Polanis, dux eorum Misico arte vicit, humiliata
F^^*Theutonum magnanimitas terram lambit, Hodo pugnax marchio laceris vexillis terga
vertit. Bruno. Vita S. Adalbert!, w Bielowskiego M. P. I, s. 194; Thietmar
I", 19.
i
- 3i« -
wyrozumienia zajścia tego, wydobywamy ze spraw ówczesnych
następne objaśnienie.
Granice marki Wschodniej, pod zarządem Hodona, który
dozorował caJy kraj od Nordturyngii na wschód aż do Warty,
sa niepewne. Nie wiemy nawet czy dotykały gdziekolwiek do
r. Odry,'^j ale pewno, że na prawy brzeg jej nie rozszerzały sie.
Mieszko, korzystając z bezpieczeństwa, jakie mu przyjaźń cesar-
ska zapewniała, przeprowadzał do skutku dawniejsze zamiary
połączenia pod władza swą drobnych ludów Pomorza. W tym
celu wojował on, jeszcze przed r. 965, jakiś lud pomorski, pra-
wdopodobnie Kaszubów,'^) w tymże celu zostawał w dobrych
stosunkach z Wikingami Sigwaldem i Sweinem, którzy osiadłszy
w twierdzy Jomsburgu, przy ujściu Odry, ujście to w swych re-
kach trzymali. Ci Wikingi byli zagorzałymi poganami, co je-
dnak nie przeszkadzało Mieszkowi wydać za nich swe córki,
zrodzone zapewno z żon poganek, jeszcze przed ożenieniem się jego
z Dubrawką.^*) Podobne powinowactwo ułatwiło Mieszkowi zbli-
żenie się do ujścia Odry, a przynajmniej swobodną po niej że-
glugę, aż do morza, co dla powstającego państwa Polskiego nad-
zwyczaj ważne miało znaczenie. Dla zapewnienia swobodnej po
Odrze drogi, wypadało Mieszkowi najprzód drobne ludy z pra-
^-) Wyżej, § 48, przyp. 41, s. 278.
isj Wydawcy pism araba Al-bekri, pod nazwą Awbaba podrozumiewają
Kaszubów. Kunik. A.i6eKpii, s. 75.
'*) Według sagi iślandskiej Swein królewicz duński i Sigwaldi żonaci byli
z rodzonemi siostrami, córkami Buryslawa (t. j. Młesika I). Sigwaldi miał za
żonę Astryde, siedział w Jomsburgu jeszcze w r. 980, a w końcu X w. znowu
dowodził Jomsburgskimi Wikingami. (Granowski, o Winecle i Jomsburgu, roz-
prawa przy wydaniu Papłońskiego tłómaczenia kroniki Helmolda, str. 286, 294,
321). Że pod Buryslawem wypada pojmywać Mieszka, którego sagi pomieszały
z Bolesławem Chr., to widać z Thietmara (VII, 28), który mówi, źe Swein miał za
żonę córkę Mieszka I, siostrę Bolesława, a z niej dwóch synów: Haralda i Kanuta.
Niewiadoma ta córka po imieniu, zwała się Sigirdą, którą po śmierci Eryka
króla szwedzkiego pojął Swein. (Szajnocha. Lechicki początek Polski, w zbiorze
dziel jego. T. IV, s. 115), a według Geyer'a, Sigirda, pierwsza żona Eryka, ko-
bieta dumna, porzucona przez męża, utrzymała znaczenie swe i wyszła za Sweina,
Histoite de Suede, 1839, s. 52.
■^ 319 -^
wej strony rzeki tej pod w)adze swą ująć, ale w owym czasie
najsłabsze nawet ludy słowiańskie, przenosząc pierwotną swo-
bodę nad wszystko, nie cłiciały łączyć sie w większe organizmy
państwowe. Orężem wiec wypadało Mieszkowi otworzyć sobie
do ujścia Odry drogę i być może, że z tego powodu Woli nianie,
z Wichmanem na czele, przeciw niemu w r. 967 wystepywali.
Toż samo zapewne było powodem do zawiści i gniewu mark-
grafa Hodona. Nie Mieszko wojnę rozpoczął, lecz Hodo, który
sie oparł u Cedna, co wskazuje, że wprzód musiał przebyć Odrę
i wtargnąć do kraju nie należącego do markgrafstwa Wscłio-
dniego. Mieszko oczekiwał go u Cedna, broniąc swej posiadło-
ści, której, mu nikt później nie zaprzeczał. Jeżeliby Mieszko
wtargnął do posiadłości markgrafa, narobiłoby to krzyku takie-
go pomiędzy Niemcami, że nie zaniedbaliby o tern zapisać. Tym-
czasem świadek współczesny Titmar w^yraźnie powiada, że na-
jazd począł ^przezacny" Hodo, a zatem łatwo pojąć, że przebywszy
Odrę, naruszył cudze granice i tem obraził Mieszka, rozciągają-
cego widoki swe na cały prawy brzeg Odry aż do morza.
Bawiący podówczas we Włoszecli, Otto I ze smutkiem przy-
jął wiadomość o zajściu pomiędzy Mieszkiem a Hodonem. Wnet
wysłał do Saksonii gońców, rozkazując, aby obaj przeciwnicy,
pod utratą laski cesarskiej, wstrzymali sie od wszelkicli nieprzy-
jacielskicli kroków aż do jego przybycia, albowiem cłiciał spór
między nimi osobiście rozstrzygnąć. Przeciwnicy zachowali się
spokojnie. ^^) W r. 973 Otto I powrócił do Magdeburga, gdzie
przepędziwszy święta wielkanocne, udał się do Kwedlinburga.
Tam na jego wezwanie przybyli: Mieszko polski, Bolesław II
czeski, posłowie greccy, bółgarscy, węgierscy, duńscy i słowiań-
scy, a niezawodnie musiał być i markgraf Hodo. Mieszko obda-
rowany i wesoły wrócił do ojczyzny,^*') z czego wnieść wypada,
że sprawę z Hodonem cesarz rozstrzygnął na korzyść Mieszka.
^*) Thietmar, II, 19.
>") Thietmar, II, 20. Podobnie i Annal. Hildesheimens, s. a. 973. Pertz,
G. V, 62.
— 3źO —
Tym sposobem prawy brzeg Odry został obroniony od wdzierst\V
markgrafów i aż do śmierci Mieszka, żaden z nich nie śmiał po-
kusić sie nawet na przebycie' Odry. Młodzieńcze ludy prawego
brzegu rzeki tej uzyskały czas do spokojnego rozwijania się i zle-
wania w jedno ciało społeczne, które pod nazwa Polski na świat
występowało. Ogromna ta zasługa Mieszki była skutkiem roz-
ważnój polityki jego.
3. Zachowanie się Mieszka za panowania Ottona II (973 — 983).
W parę tygodni po odjeździe Mieszka z Kwedlinburga, ce-
sarz Otto I życie skończył w Meminlewie^') (7 Maja r. 973). Na-
stępca jego Otto II, za życia ojca wybrany i namaszczony, mło-
dzieniec płocliy i swawolny, ożeniony z greczynka Teofaniją, nie
wzbudzał ku sobie zaufania publicznego. Znaleźli się stronnicy
Henryka kłótliwego, księcia bawarskiego, którego na tron wy-
nieść usiłowali. Bolesław czeski i Mieszko polski oświadczyli się
za Henrykiem., a gdy się za nim oświadczył jeszcze król duński
Harald Blaatand, Otto II znalazł się w konieczności prowadzić
wojnę jednoczasowo z Danija, Czecłiami i stronnictwem Henryka
w Germanii. Harald, posiłkowany przez silna flotę Hakona jarła
norwegskiego, wpadł na pogranicze niemieckie ze Szlezwikiem,
niszczył miejsca warowne, lecz gdy wodzom niemieckim udało
się pograniczne warownie duńskie i pograniczne przekopy znisz-
czyć,'^) z pomocą Słowian,'**) Harald zmuszony został do zawar-
li) Pogrzebiony w Magdeburgu. Thietmar, II, 27.
'*) Thietmar, III, 4. Wzmiankowane przekopy są późniejsze Danewirke.
*9) W północnych sagach zachowało się podanie, że podczas wojny Haralda
z Ottonem II, ostatniemu, przy zdobyciu pogranicznych warowni duńskich, pomagali
Słowianie, pod wodzą króla Buryslawa. (Wigger. Mekl. Annal. s. 40), Któż jest
ten Burysław? Historyk duński Suhm (III, s. 172, 188) domyślał sie, że podania
pomieszały Mieszka polskiego z Bolesławem Chr. i że wzmiankowany Burysław może
być Mieszkiem. Podobne zdanie podzielał Barthold (Gesch. v. Rugen, t. I, s. 292),
po części i Szajnocha (Lechicki początek Polski, w ogólnym zbiorze dziel jego,
r. IV, s, 189). Giesebrecht (Wend. Gesch. I, 213) odrzuciał zupełnie Buryslawa,
jako osobistość wymyśloną. Pawiński (JIo-iaóCKie Cjiasaue, s. 102) przypuszcza, że
■Z2 1
cia pokoju i skłonił się do szerzenia chrześciaństwa w swym
kraju-*') (975). Trudniej szła sprawa z Henrykiem bawarskim,
który, umknąwszy z pod mocnej straży (r. 976), znalazł obrońcę
w księciu czeskim Bolesławie IT.-') Ścigając Henryka, Otto II
wpadł do Czech, niszczył kraj, lecz gdy nadciągające mu posiłki
bawarskie Czecliowie w pień wycieli pod Pilznem, Otton II spie-
sznie cofnął sie do Bawaryi niższej--) i dopiero w następnym
roku udało mu się schwytać Henryka w Pasowie.--') Wojna
z Czechami tem się jednak nie skończyła. Otton II powtórnie
napadł na Czechy (r. 977)-^) i dopiero w r. 978 nastąpiło między
nim a Bolesławem II pojednanie.--^)
W ciągu tej długiej sprawy Mieszko nie występuje otwar-
cie: działa on tylko przez swych sprzymierzeńców. Dla niego
wreszcie było obojętne kto zostanie cesarzem: Henryk czy Otto II,
bo obaj byli Niemcy, Słowianom nie życzliwi. AYażniejsze było
zaburzenie pomiędzy Niemcami, bo to przeszkadzało im szkodzić
Słowianom. Mieszko korzystał z położenia swego i jako członek
cesarstwa wystawił kandydata, który mu się zdawał być lepszym,
a gdy się kandydat ten nie utrzymał, miał możność na równi
z innymi członkami cesarstwa złożyć hołd Ottonowi II, łaski któ-
ten Buryslaw mógł być królem Rano w, którzy jeszcze za Ottona I byli sprzymie-
rzeńcami Niemców.
-") Dahlman. Gescb. von Danemark, s. 83.
-1) A. 976 Heinricus dux Bawariorum, honore et communione privatus, Boe-
miam fugit. Thietmar, III, 5. — W Annal. Hildesh, a. 976 Heinricus dux Baiowa-
riorum, sua potestate depositus et excommunicatus, degit cum Sclavis. — Wtedy od
Bawaryi oderwana została Karyntyja, która odtąd stanowiła osobne księstwo choru-
tańskie (karyntyjskie), a uszczuplona i osłabiona Bawarya oddana została Ottonowi
szwabskiemu.
22) Thietmar, III, 3, 5. Annal. Weisenburg. a. 975 imperator Bekeimos
vastavit et concremavit. Pertz. V. 63.
-^) Thietmar, tamże.
-■*■) Annal. Lambertii. a. 977 Otto imperator cum magno esercitu perrexit ad
Beheim et raaximam partem de terrae illius concremavit. Pertz, V, 63.
25) Annal. Lambertii, a. 978 ad imperatorem Ottonem venit in pascha Bo-
Iłzlawo, qui honorifice susceptus magnisque muneribus ab imperatora oneratus rediit
domum. Pertz. V. 63.
Tom III. 2t
— 322 —
tego nie stracił. Zostawał na stronie, oczekując wypadków,
w które tak obfite było krótkie panowanie Ottona II. Ledwo sie
bowiem sprawił Otto II ze stronnictwem Henryka bawarskiego,
a już musiał spieszyć na wyprawę do Francyi, stolicę której Pa-
ryż oblegał w r, 978. Wkrótce potem, zajęty myślą podniesienia
świetności dworu cesarskiego, na wzór dawnych imperatorów
rzymskicłi, Otto II przejąwszy się ideami rzymskiemi i zamierza-
jąc całą politykę skoncentrować w Rzymie, udał się w r. 980 do
Włocli i więcej już do ojczystej Saksonii nie wrócił. Sprawy
słowiańskie tak pilnie strzeżone przez Ottona I, szły teraz w za-
pomnienie. Sprawy te cesarz zostawił markgrafom i biskupom,
którzy według własnej woli poczęli Słowiańszczyzną rozrządzać.
Mieszko stał w odwodzie.
§ 51.
Powstanie Słowian zaodrzańskicli w r. 983.
Niepodległość.
I. Wielkorządcy Słowian nadłabsicich (980—982). Sprawa biskupa
Wagona z księciem Mściwojem obodryckim.
Słynny niszczyciel Słowian dolnej Łaby, książę saski Her-
man Billing, na kilka tygodni przed śmiercią cesarza Ottona I,
umarł i Kwietnia r. 973, w klątwie biskupa werdeńskiego da-
wniej rzuconej.^) Po nim nastąpił syn jego Benno, niepo-
mierny zdzierca Słowian,^) Był to mąż, według zdania Niem-
ców, dobry, silny, wyjąwszy tylko, że wyrodziwszy się od ojca,
dręczył lud swój zdzierstwami.^) Sąsiad jego markgraf pół-
nocny Tiadryk słynął z niepomiernej dumy, zdzierstw i okru-
cieństw.^) Trzeci kolega icli, markgraf wschodni „czcigodny"
1) Thietmar, II, 20.
2) Według Thietmara (II. 20) synem Hermana Billinga byt Bernard, a we-
dług Helmolda (f. 13) Benno, synem którego był Bernard I. 16,
»; Helmold, I, 13.
*) Thietmar, III, 10; Helmold, I, 16.
— ^2
ó^^ó
Hodo, wiadomy już ze sprawy z księciem Mieszkiem, nie mniej
od innych chciwy zdobyczy i bogactwa. Pasterzem metropolii
Magdeburgskiej, po arcybiskupie Adalbercie (f 981), został Gizi-
ler, podejściem i oszukaństwem dobiwszy się wysokiej godności.
Znany on w dziejach ze zniszczenia biskupstwa Merzeburgskiego
(r. 981), przez chciwość zabrania dóbr onego na własne rozporzą-
dzenie;-^) nabyciem dochodów z kupców i obrzezańców żydów,
tudzież faciendą tych dochodów na inne pożytki dla siebie.**)
Tacy to wielkorządcy mieli nawracać i cywilizować podbitych
poganów. Nieobecność Ottona II w Germanii, podniosła władzę
ich na stopień udzielnych panów, absolutnie rządzących w powie-
rzonych im krajach, bez najmniejszego ograniczenia namiętności
i nałogów swych.
Biskupem starogardzkim po Egwardzie został Wago, ma-
jący j.piękną" siostrę, której książę obodrycki Mściwoj, Billugiem
przezwany,') w cześć ojca chrzestnego Hermana Billinga, zażądał
W" zamęście. Przyjaciele biskupa radzili mu, że nie warto tak
piękną pannę wydawać za nieokrzesanego i dzikiego człowieka.
Mściwoj zaś, nie zważając na obelgi, nie przestawał proźb swoich
ponawiać, a biskup, obawiając się, ażeby ztąd jaka szkoda dla
kościoła nie wynikła, siostrę mu sw^oją oddał w zamęście (r. 973).
Z małżeństwa tego zrodzoną Hodikę wuj biskup oddał do kla-
sztoru, a gdy tam wyćwiczyła sie w piśmie świętem, uczynił ją
ksienią klasztoru panien w ^likilinburgu, chociaż na to lat po-
trzebnych nie miała. Brat jej starszy Mieczysław, z innej matki,
chociaż pozornie chrześcianin, ale w duszy poganin, z przykro-
ścią patrząc na to, obwiniał ojca, że za nowostkami się uganiał
i nie bojąc się praw ojczystych odstępy wać, najprzód ożenił się
z Niemką, a potem jeszcze córkę do klasztornej klauzury oddał.
6) Thietmar, III, q.
«) Thietmar, VI, I2.
*) Helmold nazywa go Billugiem, nie wymieniając imienia, ale u Widukinda
(lir, c. 68), pod r. 966 wzmiankuje sie ksiaże obodrycki Mściwoj, który nie innym
iak tym samym Billugiem być musi.
— 324 -
Często drażniony przez syna, Mściwoj chwiać się począł i zamy-
ślał o odepchnięciu pojętej małżonki, ale z obawy Sasów, zwle-
l<ał swój zamiar. Raz gdy bislcup, zwiedzając swą dyecezyę,
przyjechał do Mikilinburga, książę, udając dla Wagona wielką
przyjaźń, dziękował mu za dobrodziejstwa i pośrednictwo u ksią-
żąt saskich, prosił jednak, aby należny biskupowi podatek w ziemi
Obodrytów,*j pozwolił wybierać na utrzymanie siostrzenicy bi-
skupiej Hodłki. Lecz żeby biskup nie poniósł przez to straty,
prosił go książę wybrać sobie włości oprócz tych, które z nada-
nia cesarskiego, w ziemi Obodrytów posiadał. Biskup, nie spo-
strzegając podstępu, który ten „najchytrzejszy człowiek" pięknemi
słowami osłonił, bez zwłoki na proźbę przystał. Wybrał sobie
najobszerniejsze wsie, rozdał osadnikom ziemie do uprawy i po-
wrócił do ziemi Wągrów, gdzie miał dwa dwory: jeden w Bo-
żowie,^) drugi nad r. Trawną w miejscu Nezenna,^") z kaplicą
i domem murowanym. Tymczasem Mściwoj z synem podstępne
zamiary poczęli do skutku przyprowadzać. Mściwoj podsyłał sługi
swoje kraść konie i tajemnemi rozbojami niszczyć mienie osa-
dników, przez co zamierzał pozbawić biskupa praw i do dzie-
sięciny i do posiadłości, a uszczuplając dochody jego, przyprowa-
dzić kościół do upadku. Biskup, przybywszy do ziemi Obodry-
tów, z przerażeniem dowiedział się o wszystkiem. Starał się
zmiękczyć szwagra swego podchlebstwami, dodając, że jeśli się
nie opamięta, ściągnie na siebie gniew nie tylko boży, ale i ma-
jestatu cesarskiego. Mściwoj obłudnie zarzuty odpierał, składa-
jąc całą winę na łotrów, którzy przychodząc z ziemi Ranów, lub
Weletów, nawet jego posiadłości nie oszczędzali, dla powstrzy-
8) Od każdego pługa, t. j. od dwóeli wołów lub jednego konia, miarę zboża,
40 motków lnu i 12 sztuk pieniędzy drobnej monety, oprócz tego jeden pieniądz
należał się temu, kto podatek wybierał. Helmold, I, 14.
9) B u z u wieś w Holsztynie, nad jeziorem Btońskiem (Plona) i dziś jeszcze
nazywa się Bozow, w słowiańskiej formie Bożo w. W tej wsi przy kościele ś. Pio-
tra, kronikarz Helmold w XII w, proboszczem był.
lOj U Helmolda N e z e n n a , dziś G n i s a u. Widocznie w tekście opusz-
czona głoska G, z dodatkiem której otr/.ymalibyśmy: Gnezenna = Gniezno.
— 325 —
mania zaś ich obiecał dać pomoc i rade. Gdy zaś biskup odje-
chał w przekonaniu, że spór załatwił, po włościach jego rozpo-
częły sie pożary, a osadnikom pogrożono śmiercią, jeśliby jak
najspieszniej siedlisk swych nie opuścili. Zamieniwszy tym spo-
sobem włości biskupie w pustynie, Mściwoj odpędził od siebie
siostrę biskupa, nie obawiając się zemsty Sasów, zaprzątniętych
całkiem sprawami Ottona II we Włoszech i nic przeciw Słowia-
nom nie mogącym przedsięwziąć. Jeden tylko książę saski
Benno^^) zachował ,.słaby cień władzy" nad Słowianami.
Zwrot polityki książąt obodryckich do dawniejszego po-
rządku rzeczy podnosił stronnictwo ludowe, pogańskie. Mściwoj
Billug, choć żył jeszcze, stracił znaczenie: synowie jego Mieczy-
sław^-) i Mściwoj syn przewodniczyli ludowi. Po niejakim cza-
sie Mściwoj syn, idąc za przykładem ojca, zażądał dla siebie ręki
Niemki, synowicy księcia saskiego Bernarda, a dla okazania się
godnym jej, udał się z księciem do Włoch z tysiącem wojo-
wników.^^) Wiodąc rodaków swych ginąć za obcą sprawę w da-
lekich krajach, Mściwoj nie podejrzywał, że czynił to w wigiliją
prawie narodowego powstania.
2. Powstanie Słowian w r. 983.
Ucisk, okrucieństwa i zdzierstwa markgrafa Tiadryka
i księcia saskiego Bernarda, a przytem nierozsądek obu, przymu-
siły Słowian do powstania. ^*) A gdy Bernard z wojskiem wypra-
wił się do Włoch, Słowianie jednomyślnie postanowili wziąć się
do oręża. W tem dochodzi do nich wieść o poniesionej przez
Ottona II strasznej klęsce pod Basentelo w Kalabryi (13 Lipca
r. 982). Zginął tam cały kwiat rycerstwa niemieckiego i „nie-
wypowiedziane mnóstwo komesów, których imiona Bogu są tyl-
ko znane." Tysiąc wojowników słowiańskich Mściwoja, także
'j Helmold I. 14.
2) Według Helmolda (I, 16) Mizzudrag.
») Helmold, I, 16,
1) Thietmar, III, 10; Helmold I. 16.
— 326 —
polegli. Sam cesarz Otton II dostał sie do niewoli kupcom grec-
kim i zawdzięczając jedynie poświeceniu sie żołnierza słowiań-
skiego Żelenty, nie został jeńcem cesarza wschodniego.^^)
Wieść o tej klgsce dodała Słowianom nadziei do uwolnienia
sie z pod przemocy niemieckiej. „Zbrodnicza sprawa w dniu
29 Czerwca r. 983 poczęła się od wycięcia załogi w Hawelbergu
i zburzenia tamże stolicy biskupiej. W trzy dni potem, o go-
dzinie porannej, gdy na prymaryję dzwoniono, uderzył spikniony
tłum Słowian na biskupstwo Brandenburgskie, przed którym
trzeci z rzędu biskup tej katedry Wolkmer wcześniej, obrońca
zaś jego Tiadryk z rycerstwem, w dniu napadu, spieszna rato-
wali się ucieczka. Kler cały pojmany został a Dodilo, tejże sto-
licy pasterz z rzędu drugi od swych poddanych zaduszony i od
trzech lat złożony w grobie, dobyty z trumny i z szat kapłań-
skich, przez psy zajadłe odarty, poczem do grobu ciśnięty na po-
wrót; cały skarbiec kościelny poszedł na pastwę rabusiów i krew
wielu niewinnych polała się okrutnie. W miejsce Chrystusa ry-
bitwy czcigodnego Piotra, znowu rozliczne bożyszcza z diabel-
skiem odszczepieństwem czczone być poczęły, a przewrót ten
opłakany nietylko wśród pogan, lecz i w chrześcianach znalazł
poparcie." ^")
Powstanie rozlało się szerokim potokiem od Laby do, Odry.
Powrócił i Mściwoj syn z Włoch, lecz synowicy Bernarda nie
dostał. ^'^) Sprawa narodowa trafiła do przekonania jego: stanął
!■■>) Thietmar, III, 12, powiada, że żołnierz ten zwal sie Henrykiem, a po
slowiańsku Zolunta.
i'>) Thietmar, III, 10.
'') Według Helmolda, Mściwoj powróciwszy z Włocli, żądał pielcnej Icsie-
żniczki stosownie do obietnicy, ale markgraf Tiadrylc udaremnił ten zamiar, mówiąc,
że polcrewna księcia za psa wydaną być nie może. Potem opamiętawszy się marlc-
graf posłał za Mściwojem posłów, aby zawarł małżeństwo, łecz ten niby odpowie-
dział: „Wiellfiej wdzięczności za nasze usługi doznaliśmy, że już nas nie za ludzi,
lecz za psów uważają. A jeżeli pies jest silny, to i ukąszenia jego będą bolesne."
Potem ISIściwój udawszy się do Ratary, oznajmił Słowianom o doznanej zniewadze
i powiedział, że Słowianie w języku Sasów psami się nazywają. A oni rzekli:
„według zasług swoich cierpisz, gardząc bowiem swymi współplemiennikami, umiło-
— 327 —
na czele powstania. Tłum Słowian pomorslcicti, ciągnąc ku Sta-
rogardowi (w Wagryi), mordował cłirześcian, z ziemią równał
kościoły. Obodryci, zająwszy Starogard, sześćdziesięciu księży
wymordowali i na widok publiczny wystawili. Innych wielu
chrześcian (Niemców), jak bydło pomordowano. Rozszalały tłum
nie znał granic: palił, niszczył wszystko, co było clirześciańskie,
niemieckie, zburzył wszystkie co do jednego kościoły, księży
i sługi kościelne wymordował,^**) A gdy na ziemi ojczystej wro-
gów nie stało, tłum rzucił się na Nordalbingije, którą spusto-
szywszy mieczem i ogniem, pod wodzą Mściwoja napadł na Ham-
burg.'^) Tymczasem brat Mściwoja Mieczysław Bogu poświęconą
siostrę swą Hodikę porwał z klasztoru panien w Mikilinburgu
i „wszetecznym związkiem małżeńskim" połączył ją z niejakim
Bolesławem. Inne dziewice, które tamże znalazł, albo za żołnie-
rzy swoich powydawał, albo do ziemi Lutyków lub Ranów roze-
słał. Klasztor Mikilinburgski pustką pozostał.-*^) Na wschód od
Łaby chrześciaństwa śladu nie zostało.
Trwoga krwawego powstania Słowian przeraża Niemców
i zwiększa się jeszcze napadem Czechów, pod wodzą grafa sa-
skiego Dedi z Wetinu do Serbska, pomiędzy Solawą a Modłą
(Muldą) r. 983. Powstanie wybuchneło na zachód od Łaby i aż
do Turyngii sięgnęło. Markgraf misznieński Rikdag uciekł, wła-
%\ aleś ród Sasów wiarołomny i chciwy. Przysiąż nam, że ich opuścisz, a my z tobą
staniemy. I przysiąg! im. Poczem Słowianie powstali. — Legenda ta we dwa wieki
prawie po zaszłych wypadkach, opowiedziana przez Helroolda, tchnie więcej poe-
zyją, aniżeli rzeczywistością. Mściwoj książę obodrycki idzie do Lutyków i w Ka-
tarze skarży się na wyrządzoną mu zniewagę. Czemuż nie udał się wprost do swego
kraju, gdzie brat jego Mieczysław, zapalony poganin, mógł go wesprzyć? Czy pra
wdopodobnie, aby Lutycy rozpoczęli wojnę w celu pomszczenia zniewagi księcia
obodryckiego, w obec odwiecznej nienawiści między rodzinami książąt lutyckich
a obodryckich. Ubarwienie w poetyczne formy sprawy tej, widoczne. A jednak nie-
którzy dziejopisowie powieść Helmolda przyjmują za czystą prawdę.
1^) Helmold, I, 16.
") Według Helmolda napad na Hamburg uczynił Mściwoj, a według Thiet-
mara (IH, 11) Mestwin wódz Obodrytów.
- TlelKold, I, 15.
— 328 —
dze rządowe i kościelne wymordowane. Pogaństwo z cala mocą
odżywszy, szczekiem oręża napełniło brzegi Solawy, która już od
kilkudziesięciu lat osadzona przez niemieckie warownie, załogi
i kościoły, zdawała sie płynąć wśród spokojnego kraju niemiec-
kiego. Okazało się jednak, że i tam duch zemsty głęboko w ma-
sacli ludności miejscowej nurtował. Wnet stolica biskupstwa Ży-
czańskiego złupiona, pierwszy biskup tego kościoła Hugo szukał
ocalenia w ucieczce, klasztory i kościoły z ziemią zrównane. Po-
wstańcy gnali Niemców przed sobą „jak płoche jelenie roz-
pierzchłe", a wpadłszy do Kalwe nad Solawą, splądrowali tam
słynny klasztor ś. Wawrzyńca,-^) w którym znajdowała się córka
markgrafa Tiadryka Oda, później żona księcia polskiego Mie-
szka 1.-^) Panowanie Niemców upadło i z lewej strony Łaby,
aż do Solawy.
3. Bitwa nad r. Tongerą (983) i skutki jej.
Gdy nareszcie wszystko, co było niemieckie zburzone zo-
stało, a szał pierwotny przeszedł, miejscowe powstania Słowian
zlewają się w jedną masę, organizują się do walki z siłami ce-
sarstwa, zgromadzonemi w Saksonii. Słowianie teraz nie cze-
kają, jak dawniej, nim Niemcy zbiorą się z siłami i do ich ziemi
wkroczą, lecz zgromadziwszy więcej 30 legijonów pieszych i kon-
nych wojów, składających z górą sześćdziesiąt tysięcy ludzi, pod
21) Thietmar, III, ii.
22j Czy w tym czasie porwana była z klasztoru Oda i do Polski zawieziona
na żonę Mieszkowi I, jak mniema Bartoszewicz (Hist. Pierwotna Polski, I, 364), czy
później — nie wiadomo. Thietmar, wzmiankując o pojęciu przez Mieszka Ody „bez
udzielenia sobie kanonicznego na to zezwolenia", zamilczą jakim sposobem z kla-
sztoru wydobył Mieszko Odę. „Wielka jćj była złość przenosząc rycerskiego męża
nad oblubieńca niebieskiego, nie podobało się to wszystkim zwierzchnikom ko-
ścioła... Ale przez wzgląd na dobro ojczyzny i niezamącenie pokoju
upragnionego, nie przyszło z tego powodu do zerwania z księciem
polskim, posłużyło raczej do utwierdzenia z nim na nowo pod ten czas zachwia-
nych stosunków. Przez Odę bowiem zwiększył się poczet zwolenników wiary Chry-
stusa, mnóstwo jeńców wojennych do ojczyzny wróciło, spadły pęta z nóg wię-
źniów",.. (Thietmar, IV, 36).
— 329 —
przewodnictwem swych bożków i grajków, śmiało ciągną do
kraju Sasów, przy odgłosie trąb przechodzą Łabę i po lewej
stronie jej, w pobliżu r. Tongery, gotują sie do boju. Opodal
Niemcy zgromadzili wojska pod wodzą arcybiskupa magdeburg-
skiego Gizilera, biskupa halbersztadzkiego Hilliwarda, markgrafa
Tiadryka, komesów Rikdaga, Hodona, Binizona, Fryderyka, Du-
dona, Zygfryda ojca kronikarza Titmara i wielu innych. Z roz-
świtem dnia sobotniego, Niemcy wysłuchawszy mszy świętej
i pokrzepiwszy dusze niebiańskim sakramentem, ruszyli na wro-
gów przeciw nim postępującym. Szczegółów bitwy Niemcy nie
opisali, ograniczając się wzmianką, że „tylko garstce Słowian do-
zwolili schronić się na poblizką wyżynę," -*) ale ich nie ścigali,
a za nadejściem nocy Niemcy „opodal od nich położyli się obo-
zem." Nazajutrz wojsko niemieckie odeszło do domu „z wyjąt-
kiem trzech tylko brakujących do liczby." -*) Widocznie, że bi-
twa była nierozstrzygnioną, a niemieccy pisarze woleli zamilczyć
o tem. Słowianie wprawdzie nie zdołali opanować niemieckich
warowni nad Labą, ale widocznie mieli w boju powodzenie, bo
Niemcy ścigać ich nie śmieli, ani przejść za Łabę, coby nieza-
wodnie nastąpiło, gdyby Niemcy odnieśli zwycięztwo. Wszak
zdziercy Słowian Tiadrykowi i kolegom jego markgrafom: Ho-
donowi wschodniemu i Rikdagowi misznieńskiemu chciałoby się
prędzej wrócić do władzy i dóbr swoich, a jednak o tem po bi-
twie nad Tongerą pomyślić nawet nie śmieli. Panowanie nie-
mieckie w Słowiańszczyźnie pomiędzy Łabą a Odrą runęło, chrze-
ściaństwo znikło, cześć dawnych bogów odżyła z taką mocą, że
nawet sam Mściwoj obodrycki zmuszony został uciec do Niemców
za Łabę.-'^)
pO!
1
-^) Thietraar, III, u. Annal. Saxo s. a. 983 in loco qui Belxem dicitur,
porów.: Raumer, Regesta, s. 61; Wigger, Meklem. Annalen, s. 42. Pod nazwa
elxa wypada podrozumiewać: Białą ziemię. AVyżej. T. II, s. 148, 176.
") Thietmar, in, u.
**) Adam Bremeński. II, 31. Helmold I, 16. Uciekł do Bardów, t. j. do
rdengau.
Wiedzieli współcześni Niemcy, że jak książę saski Bernard,
tak równie i markgraf Tiadryk, odznaczając się niepomierną
chciwością, dręczyli Słowian zdzierstwem i różnemi okrucieństwa-
mi,"**) a jednak dopiero w skutek powstania Słowian (r. 983) ce-
sarz Otto II pozbawił markgrafa godności i całego dziedzictwa.
Cesarz zamierzał poprawić stan rzeczy, zwołał sejm w Weronie,
na którym Henryk bawarski uwolniony z więzienia i do rządów
Bawaryi przywrócony został. Na tymże sejmie cesarz wymógł,
że syna jego małoletniego Ottona III na przyszłego cesarza wy-
brano, ale więcej niczego zrobić nie mógł. Zmarł on w Rzymie
7 Grudnia r. 983 właśnie w tym samym czasie, gdy Słowiań-
szczyznę stracił. W jednem tylko Misznie załoga niemiecka bro-
niła się jeszcze. Pozbawiony godności i dochodów markgraf Tia-
dryk, został prebendarzem w Magdeburgu i tam wkrótce potem
umarł, złą śmiercią (r. 985), jak na to zasłużył.-')
§52.
Obodryci i Lutycy bronią niepodległości swej do
końca w. X. Niemcy trzymają się w Misznie.
I. Usiłowania Niemców do odzyskania straconej Słowiańszczyzny. Zdo-
bycie przez Czechów Miszna (r. 985) i ustąpienie go Niemcom.
Dwa wieki Niemcy wytężali siły swe w celu opanowania
ziem słowiańskich pomiędzy Łabą a Odrą; misyonarze niemiecko-
łacińscy nie szczędzili pracy ku zespoleniu Słowian przez kościół
z cesarstwem; zdawało się nawet, że już utrwalili chrześciaństwo
i ustanowili kościół, sługi którego liczyli z pomiędzy siebie tylu
28) Thietmar, III, lo; Helmold, I, i6.
-') Theodericus dux et marchio dignitatem perdidit, sucedente sibi Lothario,
parte Werinliarii, postąuam Slavi ecclesias in Branneburch et Havelbergam destru-
xerunt et relapsi sunt deauo ad paganismum. Annal. Saxo.
Theodericus marchio Slavorum depulsus ab honore et hereditate prebenda-
rius apud Magdeburg mała morte, ut dignus fuit, vitam finivit. Adam Brem. II, 31
Helmold, I, 16. Data śmierci Tiadryka w annałach kwedlinburgskich i t. d, zapi-
sana pod r. 985. Raumer, Regesta, s. 63.
— 33^ —
już męczenników, że według słów kronikarzy, na spisanie icli
ledwoby cała księga wystarczyła; ^) cesarze i papieże pozatwier-
dzali niemało biskupstw, pobudowali wiele klasztorów, hojnie
opatrzonych w dochody i wygody życia, lecz wszystko to za je-
dnem poruszeniem się ludów słowiańskich w r. 983 znikło, jakby
sen. Dawna cześć bogów i swoboda gminna zakwitły znowu od
Solawy aż do Odry. Czyż cesarz i kościół mogli na to oboję-
tnie patrzyć? Godność ich cierpiała na tern wiele, ale stracenie
daniny, kontyngensów wojennych, licznych dóbr duchownych
i świeckich, rozmaitych podatków i poborów w pieniędzach
i w naturze stokroć boleśniejsze były. Niechby wreszcie biskup-
stwa założone dla Słowian i nie istniały czas jakiś, byłoby to
jeszcze znośne, lecz arcybiskupstwa Magdeburgskie i Hamburg-
skie bez środków, które na ich utrzymanie dostarczali Słowia-
nie, istnieć nie mogły. Niepodobieństwem było dla cesarstwa
i administracyi kościelnej wyrzec się tego, co im z rak wypadło.
Przemyśli wali więc Niemcy nad odzyskaniem straty: czas jednak
nie był dogodny ku temu.
Następca Ottona II, małoletni Otton III, zostawał pod opieka
Henryka księcia bawarskiego, który zamierzając sam usiąść na
tronie, robił sobie stronników. Wsparł go dawny przyjaciel książę
czeski Bolesław II, a Mieszko polski, życząc sobie zachować z cesa-
rzem dobre stosunki, przychylał się do wyniesienia na tron Hen-
ryka, tem bardziej, że ostatni mając przeciw sobie silne stronni-
ctwo Ottona III, musiał dla Słowian być powolnym. Na zjeździe
w Kwedlinburgu r. 984, podczas świąt wielkanocnych książęta
Mieszko, Bolesław II i Mściwoj obodrycki wspólnie z innymi du-
kami państwa Niemieckiego, złożyli Henrykowi przysięgę wier-
ności.-) Tymczasem stronnictwo Ottona III pod przewodnictwem
księcia saskiego Bernarda i markgrafa Tiadryka, domagając się
>) Helmold, I, 16.
-) An, 984. Heinricus pascha Quidilingeburg festivis peregit gaudiis . . . Hue
Miseco et Mistui et Bolizlovo duces cum caeteris ineftabilibus confluebant, auxilium
sibi deinceps ut regi et domino cum juramentis affirmantes. Thietmar, IV, 2,
wydania mu małoletniego Ottona 111, przycisnęło Henryka tak,
że on musiał ratować się ucieczką do sprzymierzeńca swego Bo-
lesława II. Z Czech, pod zasłoną wojska danego przez Bolesła-
wa II, Henryk przez krainy Niżanów i Głomaczów przeprowa-
dzony został do Mogilna, zkąd z przybyłymi do niego Niemcami
pociągnął dalej do Magdeburga. Rycerz bolesławowski Wagio,
który przeprowadzał Henryka, wracając do Czecłi, stanął pod
Misznem, a porozumiawszy sie z mieszkańcami, wezwał Fryde-
ryka wassala markgrafa Rikdaga, który wówczas sprawował
rządy w Magdeburgu, aby dla porozumienia się wyszedł do ko-
ścioła za miastem położonego. Wyszedł z miasta burggraf Rik-
dag,^) „rycerz wyborny", lecz zdradziecko przez Czecliów schwy-
tany u rzeki Trłebaczy, ufność swą zbytnią życiem przypłacił.
Miszno przez załogę czeską zajęte, stało się posiadłością i miej-
scem pobytu Bolesława 11^) (r. 985). Oswobodziwszy się od Niem-
ców Misznianie wygnali od siebie miejscowego biskupa Wolkol-
da, który w Moguncyi szukał przytułku,^) a potem czas niejakiś
sprawował w Pradze urząd biskupa, zamiast Wojciecha, gdy ten
do Rzymu odjechał.^)
Opanowanie przez Henryka kłótliwego władzy najwyższej
w Germanii było na rękę Słowianom, lecz Henryk niedługo cie-
szył się tą władzą. Stronnictwo małoletniego Ottona III wzięło
przewagę. Matka jego Teofanija energiczna i stanowcza, rządy
państwa w imieniu czteroletniego syna objęła. Książętom sło-
wiańskim wypadało zmienić politykę. Jakoż na święta wielka-
nocne w r. 985 do Kwedlinburga z dworami swymi przybyli Bo-
lesław II i Mieszko, a po odbyciu całego obchodu, według da-
*) Wezwany byl Fryderyk, a zabity Rigdag; widocznie jakieś pomieszanie
imion u Thietmara (IV, 4). Komentatorowie jego zauważali, że było dwóch Rikda-
gów, jeden: marchio in Merseburg commorans, drugi civitatis
Miśni custos. Porów, kronika Titmara, przekład polski Komarnickiego. Zy-
tomirz, 1861, s. 98.
*) Thietmar, IV, 4.
B) Thietmar, IV, 5.
«} Wyżćj s, 303.
'ł -ł -ł
nego przepisu, hojnie obdarowani do domu wrócili. „W dniach
onych, Mieszko składając hołd uległości Ottonowi III, podarował
mu wielbłąda," ") poczem dwie wyprawy pod jego rozkazami od-
był,^) przeciw Słowianom ,.zamieszkałym na wschodzie," ^) t. j.
Lutykom, sąsiadom państwa Mieszka w latach 986 i 987.*")
Pojednawszy sie z Ottonem III, książę czeski Bolesław II
w Kwedlinburgu (985), musiał opuścić niezadługo przedtem zdo-
byty gród Miszno. Urząd markgrafa misznieńskiego, z powodu
śmierci Rikdaga, zajął Ekhard (r. 985). Wkrótce potem i wy-
gnany z Miszna Wolkold powrócił do swej dyecezyi.")
2. Zwada pomiędzy książętami Bolesławem II, a Mieszkiem I r. 990.
Tymczasem Niemcy ujarzmiają Milczanów.
Do zjazdu w Kwedlinburgu r. 985 Mieszko i Bolesław II,
wspierając stronnictwo Henryka bawarskiego, trzymali sie jedna-
kowej polityki i żyli z sobą w zgodzie. Później poczyna sie po-
między nimi nieporozumienie, którego powodów bliżej nie zna-
my. Być może Mieszko, biorąc udział w wyprawach Ottona III
w roku 986 i 987 przeciw Lutykom, którzy od dawna zostawali
z Czechami w przyjaznych stosunkach, obraził tem Bolesława,
być może widoki obu książąt na rozszerzenie swej władzy w Slą-
') Thietmar, IV, 7, AYedlug uwagi Lelewela, Mieszko podarował Otto-
nowi III wielbłąda dopiero w r, 986. Polska wiek. średn. T. II, VI, 9. Porów,
niżej cytatę 9.
8) Thietmar, IV, 7.
®) Ibid. IV, 8. Annal. Quedlinb. a. 985. Sasones Sclaviam invaserunt, qui-
bus ad supplementum Misaco cum magno exercitu venit. An. 986. Otto rex cum
magno exercitu Saxonum perre.\it in Sclaviam, ibiąue ad eum venit Misaco cum mul-
titudine nimia, obtulitque ei unum camelum et alia xenia multa, se ipsum etiara subdit
potestati illius. — Wzmianki o Mieszku powtarzają sie dosłownie w Annales Hildes-
heimens. s, a. 986. Pertz, M. G. V, 67.
1") Annal. Quedlinb. a. 987. Saxones Sclaviam iterum invaserent et ad ulti-
mum ipsi Slavi regis ditioni subduntur, et castella juxta Albiam fiumen denuo re-
staurata sunt. Różnice dat dwóch wypraw Mieszka przeciw Lutykom pogodzić tru-
dno. Zdaje sie, że odbyły sie w latach 986 i 987.
1') Thietmar, IV, 5. Hok śmierci Rikdaga 985 oznaczają annały kwedlin-
burgskie, Saxo i nekrolog fuldeński. Wigger, Mekl. Annal. 43.
— 334 —
sku i Łużycach postawiły ich przeciw sobie tak, że z przyjaciół
wrogami się stali. Bądź co bądź zwadę rozpoczął Bolesław II,
najecliawszy należące do Mieszka kraje na pograniczu Śląska
i Łużyc. Oba przeciwnicy szukali sprzymierzeńców. Bolesław
łatwo ich znalazł w Lutykach, a Mieszko u cesarzowej Teofanii,
z rozkazu której arcybiskup magdeburgski Giziler, wziąwszy z so-
bą ledwo cztery chorągwie wojowników, pośpieszył do kraju Słu-
pianów ^*) i stanął obozem nad rozlewem wód, przez który most
długi prowadził. Ze świtem dnia następnego (13 Lipca r. ggo)
Niemcy, oświadomieni o zbliżeniu się Czechów, ruszyli naprzód.
Wkrótce potem ukazał się i Bolesław, który rotę za rotą wypro-
wadzał w pole; poczem obie strony wyprawiły posłów na zwiady.
Wojownicy czescy nalegali na Bolesława, aby żywej nodze Niem-
ców ujść nie pozwolił, ale wysłany na zwiady rycerz Slopan po-
wściągał ich, mówiąc, że chociaż wojsko niemieckie nieliczne,
ale siła jego wielka, albowiem od stóp do głowy w żelazo za-
kute. Potykać się z niem wolno księciu, lecz choćby i odnieść
zwycięztwo, zawsze byłoby to klęską, ponieważ siła czeska osłabi
się, a wtedy ścigającemu Mieszkowi trudno się będzie opierać,
a może i nie uda się umknąć. Sasi w każdym razie staliby się
nieprzyjaciółmi, a jeśli Czesi przegrają bitwę, na ówczas księciu
i państwu jego grozi biada, nie zostanie nadziei oparcia się nie-
pr?yjacielowi nawet na własnej ziemi, którą on wałem dokoła
opasze. Na takie słowa nie znalazło się odpowiedzi. Bolesław
pragnął pogodzić się z Mieszkiem, za pośrednictwem wcdzów
niemieckich, żądając, aby mu pomagali drogą układów odzyskać
utracone kraje. Niemcy pochwalili ten zamiar, poczem arcybi-
skup Giziler, tudzież komesowie: Ekhard, Eziko i Binizo udali
się do Bolesława na układy, odprawiwszy swe wojskc. Nastąpił
zmrok wieczorny, Bolesław polecił przybyłym oddać broń i roz-
kazał nie zwracać jej, póki nie stwierdzą przysięgą zawartej
1-) Thietmar, IV, 9, krainę tę zwie Selpuli. Porównaj dzieła tego T. II,
s. 59. 343.
umowy. Przybywszy razem z pośrednikami nad Odrę, Bolesław
posłał do Mieszka z oznajmieniem, iż pomocnicy, na których ra-
cliował, w jego znajdują się rękach. Jeżeli więc zwróci krainę,
którą zabrał Czechom, bez sz^yanku odejdą, w przeciwnym razie
będą zgubieni. Zastraszenie to jednak do niczego nie posłużyło.
Mieszko rozumiał dobrze położenie swe i słabość sił księcia cze-
skiego, dla czego dał mu odpowiedź, że jeśli król (Otto III) ze-
chce jeńców swych wyzwolić, lub za zabitych się pomścić, uczyni
to pewno, lecz gdyby tego i nie uczynił, nie wypada ztąd, aby
on, Mieszko, miał kraje swe tracić dobrowolnie. ^'') Stateczna od-
powiedź Mieszka przekonała księcia czeskiego, że z nim nie da
sobie rady, nawet przy pomocy Niemców. Puścił więc Bole-
sław^ II na wolność arcybiskupa i komesów, a sam z nad r. Słu-
piej ustępując na południe, ku granicom czeskim, pustoszył oko-
licę, widocznie dla tego, iż nie miał nadziei zatrzymać ją dla sie-
bie. Po drodze zajął jakiś gród,*^) bez oporu ze strony m.ie-
^') Thietmar, IV, 9.
^*) W kronice Thietmara zostawione jest próżne miejsce, na którem miało
być napisane nazwisko jakiegoś grodu polskiego, który Bolesław II dostał w moc
swoją r. 990. Komentatorowie kroniki Thietmara mniemają, źe miastem, którego
nazwa opuszczona jest. ma być Niemcza na Śląsku. Bezimienny mnich sazawski po-
wiada pod r. 990: Eodem anno Nemci perdita est. Pertz, M. G. IX, s. 149. Porów.
Bielowski, M. P. I, s. 256. Ale oprócz Niemczy na Śląsku jest jeszcze inna
Niemcza w Łużycach nad r. Nisą. Otton III, czyniąc w r. lOOO nadanie kościo-
łowi Nienburgskiemu nad Solawą dóbr różnych, dodał: dedimus civitatem Niempsi
dictam, in comitatu Geronis marchionis in ripa fluminis Niza nominati sitara. Atque
illud burgwardium cum omnibus villulis ad illud pertinentibus Pozdietin, Gotheiuua,
Bezdiez, Gozeuua, Zepi, Tamarini. Heinemann'a Codex Anhaltinus, T. I, Nr. 90.
Jeżeli więc Bolesław II zdobył rzeczywiście Niemczę, to prawdopodobniej, że Niem-
czę nad Nisą. położoną w pobliżu Ifrainy Słupianów, w której obozowali Niemcy
i Czesi w r. 990, niż oddaloną bardzo od tego miejsca Niemczę na Śląsku, nad
r. Ślęzą (dziś Lohe), która za czasów Bolesława Chr. do Polski należała (Thietmar,
VII, 44). Tymczasem Niemcza nad Nisą pozostała w reku Niemców. Jakim spo-
sobem to stać się mogło? Panowanie Mieszka rozciągało się na południe do Wro-
cławia, a na zachód do Bobry i Kwiazi. Dalej były już Łużyce, ujarzmione przez
Gerona w r. 963. Od tego czasu i Mieszko został wassalem cesarstwa, ale to nie
przeszkadzało mu zdobywać sąsiednie kraje pogańskie, do cesarstwa nie należące.
Przypomnijmy ogólne powstanie Słowian między Łabą a Odrą w r. 983 i wygnanie
Niemców za Łabę, a znajdziemy czas, w którym Mieszko mógł zająć Niemczę nad
Nisą, później zdobytą przez Bolesława II w r. 990 i dla Mieczysława straconą, je-
- 336 -
szkańców, a jednak rządcę grodu tego, ująwszy w moc swoją, od-
dał sprzymierzeńcom swym Lutykom, „z którego oni niezwło-
cznie ofiarę bogom swym opiekuńczym uczynili." Przewidując,
że Lutycy nie dozwolą Niemcom swobodnego powrotu do Ma-;
gdeburga, Bolesław upominał icłi, aby się zachowali spokojnie,
grożąc, że się pomści, jeśliby jaką krzywdę uczynili Niemcom,
którycłi pod swoją ocłironę przyjął. ,.Znam ja dobrze, mówił do
Lutyków Bolesław, że między wami a nimi wielka nieprzyjaźń
panuje, lecz dla wywarcia zemsty stosowniejsza od teraźniejszej
znajdzie się pora." Nie zważając na taką przestrogę, Lutycy oka-
zywali chęć do napadu na Niemców, co pobudziło Bolesława po-
wrót ich na dwa dni wstrzymać. Dopiero po wzajemnych zape-
wnieniach życzliwości i odnowieniu dawnego przymierza odejść
im pozwolił. Znalazło się jednak 200 jeźdźców, którzy puścili się
w pogoń za Niemcami, lecz ci ostrzeżeni przez pewnego lennika
komesa Hodona, w największym pośpiechu ruszyli dalej i pomi-
mo pędzących za nimi wrogów, pomyślnie do Magdeburga przy-
byli, co niezmiernie cesarzowę Teofaniję uradowało. ^^)
Zwada pomiędzy Bolesławem II a Mieszkiem posłużyła tylko
na korzyść Niemcom. Jakoż markgraf misznieński Ekhard, roz-
począwszy rządy swe w r. 985, skorzystał z nierozwagi książąt
słowiańskich i swobodnych dotąd Milczanów^") ujarzmił (r. 990).'')
Podczas tejże zwady Saksonowie rozpoczęli wojnę z Obod ryta-
mi, dwa razy kraj ich pustoszyli i ze zwycięztwa się chwalili
żeli przywilej klasztorowi Nienburgskiemu pisany rzeczywiście w tym roku (looo),
a nie w XII w., jak się domyślał Ledebur.
Jeżeliby zaś przypuścić, że Niemcza, którą zdobył Bolesław II w r. 990, jest
Niemczą śląską nad r. Ślęzą, w takim razie wypadałoby przyznać, że granice pań-
stwa Mieszka posuwały się na południe w Śl.ąsku aż za Wrocław, co byłoby sprze-
czne z wiadomościami, według których Śląsk do Polski przyłączony został dopiero
za Bolesława Chr. w r. 999.
i"') Thietmar, IV, 9, 10.
!•*) Im Jahre 968 waren die Milzener der deutschen Herrschaft noch gar
nicht einverleibt. Posse. Codex Saxoniae. T. I, s. 174.
1') Thietmar, V, 5. Milzientos a libertate inolita servitutis jugo
constrinxit.
OJ/
I
(r. 990) J'^) Gotował się przeciw Słow^ianom szereg wypraw Niem-
ców, którzy przypuścić nawet nie chcieli, aby Słowiańszczyzna
mogła być dla nich straconą, Słowianie zac przenosząc swobodę
nad wszystko, gotowi byli dla jej obrony na wszelkie ofiary.
3. Walka o Branibor (991—993). Wyprawy Ottona Mi (995—997).
Słowianie w odwet do Saksonii wpadają (998—1000).
Jeszcze za rządów markgrafa Tiadryka, złożonego z urzędu
przez Ottona II w r. 983, w okolicy Magdeburga był rycerz „zna-
komity" Kizo, który, czując się obrażonym przez markgrafa i nie
znajdując sposobu zemścić się nad nim, poszedł do Słowian, zje-
dnał ich sobie i taką ufność pozyskał, że mu powierzyli Brani-
bor, aby z dogodnego stanowiska mógł szkodzić Niemcom. Po
upływie lat kilku Kizo, poddawszy się namowom Niem.ców, po-
wierzony mu gród w moc królewską wydał. Lutycy, oburzeni
tym postępkiem do wściekłości, ze wszystkiemi siłami, jakie na
prędce zebrali, uderzyli na Branibor. Na wieść o tem bawiący
w Magdeburgu małoletni cesarz Otton III kazał wysłać posiłki
dla Kizy. Ruszyli więc na wyprawę: markgraf misznieński Ek-
hard, trzej wujowie kronikarza Titmarara, grafy: Henryk, Udo,
Zygfryd, tudzież stryj jego Luitariusz i komes palatyna Fryde-
ryk. A gdy prowadzone przez nich wojska zbliżały się do Bra-
nibora, Słowianie porzuciwszy oblężenie grodu, z taką natarczy-
wością uderzyli na Niemców, że tylko część ich zdołała wtargnąć
do Branibora, a inni po znacznej stracie ustąpili na powrót. ^^)
Na pomoc Ottonowi III pospieszył Mieszko polski (r. 991), ale
czy uczestniczył w napadzie na Branibor wiadomości nie posia-
damy.-*') W następnym r. 992 Otton III sam prowadził wojsko
1'') Annal. Hildesheim. an. 990. Sasones Abotritos bis grandi irruptione va-
stabant. Multi quoque illorum et penitus nominatissimi interempti sunt, alii in flu-
mine necati. Saxones Dei gratia cum pace et victoria redierunt. Misacho et Bolizlavo,
duces Sclavorum, gravibus inimiciis inter se conflixerant.
i»j Thietmar, IV, 15.
20) Annal. Hildesh. a. 991. Otto rex cum magno esercitu Saxonum ac sup*
plemento Misaconis Brennaburg obsedit et vicit.
Tom III. , 22
przeciw Braniborzanom, z posiłkami bawarskiemi i czeskiemi pod
wodza książąt Henryka Kłótliwego i Bolesława II. Polski zaś
ksiaże Bolesław, syn Mieszka, w rozporządzenie króla kontyn-
gens wojenny dostarczył,-^) Słowianie mocno już dociskali za-
łogę niemiecką w Braniborze, ale na widok zbliżającego się woj-
ska królewskiego pierzchnęli. Dopiero po odstąpieniu Słowian,
oblężeni w Braniborze Niemcy, wyśpiewując radośnie kyrie-elei-
son, wybiegli na spotkanie odsieczy, która im takąż pieśnią je-
dnogłośnie odpow^iedziała. Zająwszy gród Otton III osadził go
swoją załogą, a Kizo rządził grodem.-'-) Później Kizo, udawszy
się do Magdeburga, żonę swą i czeladź powierzył opiece jedne-
go z rycerzy swoicli Bolibuta,-^) ale ten widocznie zbieg sło-
wiański w służbie niemieckiej, mając przed oczami przewrotność
Kiza i sam pragnąc spróbować szczęścia, władzę nad grodem
przy sobie zatrzymał. Pobiegł „niepośledni rycerz" Kizo pod
Branibor, ocalił żonę z czeladzią, ale gdy tajemne jego zabiegi do
opanowania Branibora, spełzły na niczem, stoczył bitwę i poległ.-*)
Braniborzanie zacłiowali niepodległość jeszcze na półtora wieku.
Wypadki w Braniborze zapalały Słowian i Niemców do
wznowienia pogranicznej walki. Wojna podjazdowa toczyła się
w różnycli miejscowościach, bez szczególnycli rezultatów, a la-
topiscy urywkowo tylko zapisywali głośniejsze wypadki. Tak
w roku 992 Saksonowie dwa razy bili się gdzieś ze Słowianami
i dwóch chorążych stracili: Tietharda diakona werdeńskiego
i Halegreda prezbitera bremeńskiego.-^) W r. 993 Saksonowie
trzy zwycięzkie wyprawy do Słowiańszczyzny odbyli, a Słowia-
21) Annal. Hildesh. a. 992. Otto rex cum valida suorum manu iterum Bren-
nabuig adiit, venitque ad eum Heinricus, dux Baiariorum, et Bolizlao Boemanorum
princeps cum ingenti multitudine in auxilium regi. Bolizlao vero Misachonis filius —
suos sibi satis fideliter milites in ministerium regis direxerat.
22) Thietmar, IV, 15.
23) W słowiańskiej formie może być Boliwid. Porów, Wigger, Meklemb.
Annal. 50.
«*) Thietmar, IV, 15.
fio) Ann. Saxo. a. 992, Pertz, M. G. VIII, 638.
'' ^ o —
nie częstemi najazdami niepokoili Saksoniję.-^) Aż nakoniec roz-
paliła sie walka powszechna wzdłuż dolnej Łaby. W r, 994,
z wyjątkiem Serbów, wszyscy Słowianie, mszczcząc się za dawne
krzywdy, zrzucili jarzmo niemieckie, i sami poczęli Saksoniję
f niszczyć.-^ Wtedy król Otton III, opierając się na posiłkach,
przyprowadzonych mu przez Bolesława syna Mieszka i Bolesława
czeskiego, wtargnął w roku 995 do ziemi Obodrytów, niszczył
wszystko aż do r. Pieny i krainy Dołeńców,-^) zkąd przez zie-
mie Lutyków do Saksonii powrócił.-^) Wyprawy te tylko roz-
drażniły Słowian, którzy w ślad za ustępującym królem brzegi
Łaby opanowali, a opierając się na ludności słowiańskiej lewego
brzegu rzeki tej, puścili swe zagony w głąb Saksonii,^'') aż do
Hildesheimu, tak że dla obrony dyecezyi swej biskup hildesheim-
ski Bernard zmuszony był przy zbiegu rzek AUer i Owakry
(Oker) twierdzę Mundborg założyć. ^^) Niepowodzenia, a przy-
tem zamiar rychlej szego do Rzymu na koronacyję odjazdu, znie-
I
■-8J Annal. Hildesh. a. 993. eo anno Saxones tribus vicibus expeditionem
paraverunt in Sclavos, et nihil profecerunt; e contra Sclavi crebris latroci-
n ii s Saxoniam fatigabant.
2') Annal. Quedlinb. a. 994. Sclavi insuper omnes, exceptis Sorabis, a Sa-
xonibus defecerunt. — Annal. Sangall. maj. a. 995. Saxones et Sclavi qui dicuntur
Weletabi mutua se caede et incendio mactantes totam Germaniam inter Danubium
et oceanum sitam maxime inąuietabant.
-*) Annal. Hildesh. a. 995. Rex Abotritos vastavit, arbes et oppida disje-
cit; occuritque in auxilium Bolislau filius Misaco cum magno exercitu, nec non Boe-
mani cum filio alterius Bolislau venerunt. Recepitąue se rex in Saxoniam cum
exercitu incolumi. Sclavi frequenti irruptione Saxoniam vastant. Że Otton III byl
w ziemi Doleńców, widać to z wydanego przez niego dokumentu r. 995: actum in
pago Tholensani. Raumer, Regesta, N. 334.
29) Annal. Quedl. a. 995. Rex . . Otto cum magno exercitu Apodritos et
ąuasdam Wlotaborum terras invadens incendiis et depraedationibus plurimus vastavit,
licet motum eorum nullo modo compresserit. Reversus deniąue ab illa expeditione in
Quedlinburg . . suscipitur. Annal. Saxo. a, 995. Annal. Ottenb. a. 995, Porów.
Włgger, Meklenb. Annal. s. 50.
^0) Annal. Quedl. a. 995. Wigger, s. 50.
3>) Bernvardus hildesheimensis Ep. dicens sibi a . . tertio Ottone. Imp, ius
speciale castrum aedificandi, quod Mundburg vocatur, in ripa AUerae fluminis per-
missum fuisse, ad munitionem et tuitionem contra perfidorura incursionem et vasta-
tionem Sclavorum. Raumer, Regesta, N. 421.
22*
— 340 —
woliły Ottona III do rozejmu ze Słowianami w r. 996, zadowal-
niając się zape.wno przyrzeczeniem z ich strony daniny, za co im
zupełna niepodległość przyznaną została.^-) Wszakże to nie uspo-
koiło umysłów powaśnionycli ludów, albowiem w następnym ro-
ku 997 znowu widzimy Słowian dolnej Laby w walce z Niemca-
mi, którzy nie wdając się w stanowcze bitwy, tylko okolice pu-
stoszą. Wreszcie sam cesarz Otton III odbywa wyprawę przeciw
Hobolanom, ale wnet z niczem do Magdeburga powraca, ^^) a tym-
czasem Lutycy, w znacznej sile przebywszy Łabę, do Saksonii
wpadają. W Bardengau przyszło do boju, w którym biskup
mindeński Ramward, z krzyżem w ręku poprzedzając wojowni-
ków tak, iż cliorąźowie dopiero zdążali za nim, wielce się do po-
gromu nieprzyjaciół przyczynił. Słowian poległo mnóstwo, reszta
w popłocłiu odbiegła zdobyczy, ^■') bez wątpienia w Saksonii złu-
pieżonej. Był to jedyny tryumf Niemców, którzy cłiociaż się
przecliwalali ze zwycięztwa, ale nieprzyjaciół nie ścigali, owszem
niebezpieczeństwo ze strony Słowian musiało być groźne, kiedy
„dU obrony kraju" cesarz pośpieszył obwarować Harnaburg, te-
raz Arneburg nad Łabą,^""*) powierzając warownię tę arcybisku-
powi magdeburgskiemu Gizilerowi. Słowianie postanowili po-
dejściem ją zdobyć. Arcybiskup, zaproszony przez Słowian na
obrady, w małym poczcie wybrał się za miasto. Nagle jeden
"2) An. Quedl. cont. a. 996. Vernal' tempore — rex Otto compacta inter
Saxones et Sclavos pace, Italiani perrexit,
"•'•) Annal. Quedlinb. a. 997. Sclavi innata sibi perfidia tacti pacis fregerunt
pactum terminosąue latrociniis corroserunt furtivis. Quos contra commotus impera-
tor Ztodoraniam, quam vulgo Heweldum vocant, egregiam inter Sclavanicas terrara,
magno' invasit exercitu, vicit, praedavit, victorque in Magadeburch gloriosae sub-
intravit.
'*) Annal. Qued, a. 997. inteterim autem, dum imperator Hevaldum devastando
percurrit, congregati Wlotabi Berdango provinciam improvisi rapinis multis aggressi
sunt et incendiis. Quod videntes Westfali, quos praefatus imperator in expeditio-
nem pergens ad custodiendam reliąuerat provinciam, celeriter Luticos fortiter exci-
piunt, ipsique cum pauci essent; innumeram paganorum multiludinem tanta caede
prosternunt tantaraque ab iis praedam diripiunt, ut nec caedis illius nec praedare
numerus uUo modo humano positi explicari sermone. — Thietmar, IV, 20.
3^) Między Tangermunde a Werben.
— 341 —
z towarzyszy wskazał mu na nieprzyjaciół pomykających sie od
lasu. Arcybiskup, zeskoczywszy z wozu, dosiadł lotnego ruma-
ka, któremu winien ocalenie swe, gdy mało kto z jego orszaku
pomyślnie uszedł. Zdobycz po poległycłi Słowianie bez oporu
zabrali. Wkrótce potem arcybiskup zdał gród markgrafowi Lui-
tarowi, lecz gdy ten zbliżał sie do grodu, ujrzał go w płomieniu,
opuścił wiec „pogorzelisko bezbronne i otworem dla nieprzyja-
ciela stojące." ^^) Działo się to z lewej strony Łaby, w Starej
marce, gdzie od czasów Karola W. pełno było twierdz i kolonii
niemieckich, a zatem łatwo pojąć, jak panowanie Niemców nad
Łabą w owym czasie było jeszcze słabe. Zdawałoby sie, że wła-
t
dza cesarska nie ścierpi, aby łotrostwa Słowian działy się na za-
chód od Łaby, niedaleko ^Magdeburga i odwetuje Słowianom
za napady ich na Saksoniję. Stało się jednak inaczej. Cesarz
Otton III całkiem zajęty sprawami włoskiemi, przesiadywał
w Rzymie, dokąd mu Niemcy posiłki wojenne słali, w Saksonii
zaś daje się czuć jakieś zniemożenie i niechęć do prowadzenia
bez końca wojny ze Słowianami. Słowianie inaczej myśleli. W cią-
gu dwóch wieków przyzwyczaiwszy się do wojny, pierwotnie dla
obrony własnych siedlisk, z czasem nabrali wprawy i ochoty do
wojaczki. Ze spokojnych i łagodnych rolników, stali się podo-
bnymi do Niemców wojownikami i gdy wśród ich zrujnowanych
siedzib nie było wojny, w wyprawach do Saksonii szukali zdo-
byczy. W r. 998 Niemcy nie napadali, Słowianie więc sami zro-
bili do Saksonii wyprawę.^") Cokolwiek później Mściwoj obo-
drycki rzucił się na klasztor Hilleslewe,'^^) zakonnice uprowadził,
a klasztor spalił (r. 1000).^^) A chociaż ówcześni rocznikarze nie-
i
3«) Thietmar, IV, 25.
'') Annal. Corbej. a. 998. Bellura inter Saxones et Sclavos . . . sed Deo
auxiliante Saxones yictores effecti sunt.
**) Teraz Hillersleben miedzy Magdeburgiem a Halbersztadem.
^'■') Tempore caesaris (Ottonis III) monasterium in Hillcslevo a Sclavis com-
bustum est, ediictis sanctimonialibus, et eodem die multi ex nostris sunt interfecti.
Thietmar, IV, 32. W kronice klasztoru Hilleslewe (Riedel, Diplomat. Beitrage zur
Gesch. der Mark Brandenburg, 1858, I, p. 8), zapisano: Anno M. regnante Ottone III
- 342 —
mieccy, zapisując wypadki, dodawali często, że „z bożą pomocą"
Słowianie pobici zostali, lecz rzecz widoczna, że Niemcy nie byli
w stanie przeszkodzić Słowianom łupieżyć i pustoszyć niemieckie
posiadłości z lewej strony Łaby aż do r. Ilmenawy, a nawet i głę-
biej do Saksonii wpadać. Szesnastoletnie usiłowania Ottona III
do odzyskania tego, co Niemcy, w skutek powstania Słowian
w r. 983, stracili w Słowiańszczyźnie, przywiodły do utwierdzenia
władzy niemieckiej w Serbsku, pomiędzy Solawą a Łabą, tudzież
do ujarzmienia Milczanów, ale Słowiańszczyzna nad Hobolą i dolną
Łabą została w r. 1000 w takich samych granicach, jakie ustano-
wione były za Karola W. (r. 8 1 1 ), z tą tylko różnicą, że przed
200 laty Łaba służyła Niemcom do napadów na Słowian roz-
osobnionych, powaśnionych, niezdolnych do śmiałych wypraw
w oddalone strony, a w r. 1000 taż sama Łaba, osadzona po obu
brzegach ludem słowiańskim, znajduje się w ręku Słowian, umie-
jących, w razie potrzeby, łączyć siły swe do jednoczesnego na-
padu na Saksoniję. Dawniejsza, przez wieki trwająca nienawiść
pomiędzy Obodrytami a Luty kami, pod naciskiem doświadczo-
nych w ciągu dwóch wieków nieszczęść, ugasła. Zostav/ało im
jeszcze jeden krok zrobić, aby się zlać w związek państwowy
i ocalić narodowość swą, ale dla tego wypadało wyrzec się da-
wnych bogów i razem z chrześciaństwem przyjąć cywilizacyę
zachodnią. To jednak okazało się trudniejszem dla Słowian, niż
walka z Niemcami.
§53.
Ostatnie wysiłki Serbów w obronie niepodległości
swej.
I. Odzyskanie swobody (r. 983). Strata jej (985).
Ujarzmieni przez Henryka Ptasznika w roku 928 Serbowie
między Solawą a Łabą,^) przez cały ciąg panowania cesarzów
Mistuuitz, dux Obutriorum scilicet Slavorum, combussit monasterium . . . in Hildes-
leue, . . . Porów. Wigger, Mekl, Annal. s. 54.
1) Wyżej s. 240.
Ottona I i Ottona II musieli znosić zdzierstwa i rozboje niemiec-
kie, nie śmiejąc nawet pomyślić o zrzuceniu łańcuchów niewoli.
Gdy jednak duch ogólnego powstania owionął zaodrzańskich
Słowian w r. 983, a Czechowie wtargnęli do krainy pomiędzy
Solawa a Modłą (]VIuldą), poruszenie się Serbów było tak gwał-
towne, iż załogi, kościoły, władze, zamki i wszystko co było nie-
mieckie znikło od razu, a swoboda i starożytne bogi zakwitły
na nowo. 2) Wtedy i najważniejsza warownia niemiecka nad Ła-
bą, Miszno, wpadła w moc Bolesława II, księcia czeskiego. Ale
na zjeździe w Kwedlinburgu Bolesław II musiał zrzec się Misz-
na,^) Czechowie wyprowadzili załogi swe z Serbii (roku 985),
a Niemcy na nowo podbiwszy Serbów, tak ich srogo ścisnęli,
że w późniejszej walce powszechnej Słowian z Niemcami w ro-
ku 994, Serbowie nie mogli już uczestnictwa przyjąć.*) Duch
jednak narodowy tak mocno ożywiał jeszcze ludność serbską, iż
nie zważając na ucisk i przewagę wojenną Niemców, urządzenia
gminne i bóstwa pogańskie przetrwały aż do XII w.'^)
2. Legendy o bojach Milczanów z Niemcami. Zwierzchnik Kresoencius.
Ostatnia stolica zwierzchników milczańskich. Ostatni przytułek ich w bło-
tach dolnej Sprewi.
Bytujący na wschód od Łaby Milczanie, jak wzmiankowa-
liśmy wyżej, podbici zostali przez markgrafa misznieńskiego Ek-
harda w r. 990,^) zawdzięczając rozterkom pomiędzy Bolesławem
czeskim a Mieszkiem polskim, książętami. Że jednak musiały
być przed tem krwawe boje Milczanów z Niemcami, możemy
wnioskować o tem z podań ludowych, dotąd zachowujących się
w okolicach Budyszyna. Według tych podań, na górze Lubin,
-) Porów, wyżej § 51, s. 328.
3) Wyżej § 52, s. 338.
*) Annal. Quedlinburg. a. 994. Sclavi insuper omnes, exceptis Sora-
b i s , a Saxonibus defecenint
*) Szczegóły podam w tomie IV dzieła niniejszego.
«) Wyżej s. 339.
— 344 —
niedaleko Budy szyna położonej, raz zgromadzili sie siedmiu kró-
lów serbskich na radę, jakby najskuteczniej mogli dać odpór
wdzierającym się Niemcom. Uradzili wojnę i rozpoczęli walkę,
lecz w boju wszyscy przez Niemców zabici zostali, Serbowie po-
grzebali ich z wielką czcią na górze Lubin, każdego w złotej ko-
ronie, pod jednym wielkim kamieniem, gdzie aż dotąd korony
leżą, oczekując lepszych czasów, swobody ludu serbskiego.') Że
podania ludowe o złotych koronach dawnych królów nie były
płonne, udowodniły to wykopaliska w okolicy, między Wojere-
cami a Złym Komorowem, w pobliżu góry Koszińskiej, tudzież
w lasach wsi Ptaczce, złotych diadem królewskich i wielu innych
rzeczy. Wykopaliska te, według pisarzy serbskich, wskazują
miejscowości, gdzie zaszły zapewno ostatnie, zacięte bitwy z Niem-
cami, podczas najazdu markgrafa Ekharda.^)
Oprócz podań ludowych o walce ostatnich królów serbskich
z Niemcami, mamy jeszcze kronikarskie wzmianki o zjawieniu
się w dziejach serbskich zwierzchnika Krescenciusem zwanego.
Miał on gród na górze Limaszowej, niedaleko góry Królewski-
gaj (Konigshain), był zatem królem Milczanów, albo przynaj-
mniej zwierzchnikiem jednego z plemion milczańskich. Według
powieści cesarz niemiecki, rozgniewawszy się na Krescenciusa
za jego nieprzyjazne postępki, posłał wojsko, które po krwawej
rzezi gród na Limaszu zdobyło a Krescencius z niewielu towa-
rzyszami umknął z wału, otaczającego północną część grodu, lecz
później przez cesarskich wojaków zamordowany został.") Inna,
stara powieść serbska, przechowująca się u ludu mieszkającego
') Czas. Mac. Serb. 1849 — 50, s. 23; Haupt, Sagenbuch der Lausitz, 1863,
tom II, s. 14; J. Cziszinslci, w poemacie „Lubin — Wutroba", tak się wyraża:
„Sydom kralow z rowa wstauje, — a do ruki hrabnje mjecz,"
„Hdyż so skonczi Serbów spanje, — a krej w ziłach pocznie rżeć."
W miesięczniku „Lużica", 1889, N. 6, s. 41.
s) „Łużica", 1888, N. 4, s. 27.
'■>) Szczegóły, dopełnione wymysłami nowszych bezw.atpienia czasów, podaje
Haupt, Sagenbuch, II, s. 92, 93. Krócłej i treściwiej Jencz, w Cz. Ma. Serb.
1849—50, s, 36.
— 345 —
w błotach dolno-łużyckich, podaje, że niegdyś jeden serbski król,
zmuszony przez wojnę uciekać z górnych Łużyc, na małem czół-
nie dostał sie do błot dolnej Sprewii i tam, w pobliżu wsi Bor-
kowej, nowy gród założył, w którym jeszcze długo panował. Inna
znowu powieść ludowa podaje, że jeden krćl serbski, który miał
stolice w grodziszczu niedaleko Borkowej, uciekając przed Niem-
cami, kazał podkowy koniom swoim poprzybijać na opak, ażeby
pogoń wrogów nie mogta dociec miejsca jego schronienia. Po-
równywając podania te pomiędzy sobą, dziejopisowie łużyccy
mniemają, że Krescencius nie zginął na Limaszu, lecz przedarł
się do swoich, którzy obozowali na wschód od wojereckiej drogi,
siadł do czółna w pobliżu wsi Wujezda i do błot dolnej Sprewii
sie dostał. Lecz i tam w niedostępnych bagniskach, zemsta wro-
gów nie przestawała go trwożyć, fortelem więc starał się omylić
pogoń. ^*')
Krescencius bezwątpienia nosił imię słowiańskie, które gust
kronikarski wolał po łacinie przetłómaczyć. Prawdopodobnie zwał
się on Przybysławem, lub Rościsławem.^^) Podania o nim są
tak nieokreślone, że nie możemy pomiarkować, w jakimby cza-
sie on żyć mógł. Zważając jednak, że Milczanie podbici zostali
dopiero przez markgrafa Ekharda około r. 990, możemy przy-
puścić, że około tego czasu Krescencius zmuszony został opuścić
gród swój na Limaszu. Wcześniej zwierzchnik milczański nie
miałby potrzeby opuszczać kraju swego, później, jak się zdaje,
zwierzchników ludowych nie było już w kraju. Milczanów. Ale
być może, że najazd na stolicę Krescenciusa przedsiębrali Niemcy
z Lużyc, po ujarzmieniu ich przez Gerona w r. 963 ?
Nie wiemy z pewnością, czy Przybysław, lub inny jaki
zwierzchnik milczański uciekł w błota nad dolną Sprewiją i tam
I
i
10) Jencz, Powieść o Serbskich królach. C. M. S. 1849 — 1850, I, 36,
11) Słowo crescere = róść, przybywać, widocznie służyło kronikarzow
do sformowania imienia łacińskiego, odpowiadającego najbliżej imieniu słowiańskie-
mu. Zatem Krescencius może być wprost tłómaczeniem imienia Przybysław, lub
Rościsław.
— 346 —
się osiedlił, rzecz jednak niewątpliwa, że podobny wypadek mu-
siał się zdarzyć, potwierdzają to bowiem wszystkie podania.
Oprócz tego największe w Słowiańszczyznie grodzisko, dotąd
grodem zwane, bezwątpienia było ostatnim przytułkiem swo-
bodnycli Słowian, po zajęciu ojczyzny icli przez Niemców. Ja-
kicli to silnycli pobudek potrzeba było do naniesienia zdaleka
ziemi na trzęsawiska i usypania, w kształcie pięciopromiennej
gwiazdy, wzgórza tak rozległego, że na niem duża osada pomie-
ścić się mogła. Tylko rozpacz mogła pobudzić ludzi do wyko-
nania podobnego dzieła. Do dzisiejszego dnia ludność dolno-łu-
życka przypomina, że tam była ostatnia królów icłi stolica, a wy-
kopywane tamże często szczątki zbroi, złotycli i różnych metalo-
wych sprzętów,'^) dokładnie potwierdzają podanie ludowe. Długo
jeszcze po ujarzmieniu Łużyc, potomkowie dawnych zwierzchni-
ków przechowywali niepodległość swą, pod ochroną tej nieprzy-
stępnej miejscowości;^^) długo jeszcze misyonarze łacińsko-nie-
mieccy nie mogli wykorzenić w tej miejscowości czci dawnych
bogów słowiańskich, i tak przetrwało aż do odebrania Niemcom
Łużyc przez Bolesława Chrobrego, o czem niżej rozpowiemy.
/
*-) We wsi Bórkowćj wykopana została złota korona królewska. Haupt, Sa-
genbuch. T. II, N. 22. Anmerkung, s. i6.
1") W zniemczonej prawie zupełnie wsi Kamjenkach (Kaminchen), niedaleko
błot położonćj, maja się dotąd, w żeńskiej linii, znajdywać potomkowie dawnych
serbskich królów. Smolar, Piesniuki bornych a delnych Lużiskich Serbów. Gryma,
1844, II, 274. Baśń o potomkach królów, w Haupta Sagenbuchj II, N. 22.
DZIAŁ III.
Czasy prze^A7agi polskiej w Sło^A^iańszczyżnie Pół-
nocno-Zaehodniej (999—1034).
II
I
§54.
Zmiana stosunku Polski do Niemiec, Czech i Słowian
zaodrzańskich.
I. Stan Słowiańszczyzny północno-zachodniej w końcu X w. Polska
przygotowuje się do obrony Zaodrzańców.
Pod koniec w. X Słowiańszczyzna północno-zachodnia przed-
stawia obraz nadzwyczaj posępny. Po ciężkich bojach z Niem-
cami, Obodryci i Lutycy, nie zdążywszy zaleczyć rany swe, mu-
sieli gotować się do nowej walki, która lada chwila mogła zagrozić
niepodległości ich. Trzymali się oni mężnie, nie szczędzili wiel-
kich ofiar dla zajęcia mocnego stanowiska nad Łaba, ale prowa-
dzić długa walkę z przemagajacymi liczbą, środkami i organiza-
cya Niemcami, bez pomocy reszty Słowian nie byli w stanie.
Tymczasem z upadkiem Łużyczanów (r. 963), południowa gra-
nica Lutyków otworem stała dla wdzierających się z Magde-
burga Niemców. Dawniej Lutycy mogli liczyć na wsparcie swych
przyjaciół Czechów, ale okoliczności zmieniły się. Książe czeski
Bolesław II, zamiast pomocy Lutykom, musiał przeciw nim pro-
wadzić posiłki Ottonowi III pod Branibór, aby gród ten dla
Niemców zdobyć. Możeby Bolesław II znalazł sposób dla uni-
knienia podobnej wyprawy haniebnej, ale poróżniwszy się z Mie-
szkiem polskim, nie śmiał obrażać cesarza, który w każdej chwili
— 348 —
mógł z Bawaryi i Miszna uderzyć na hołdownika swego i do
koalicyi przeciw niemu wezwać księcia polskiego. Były to skutki
nieszczęśliwej zwady pomiędzy Bolesławem II a Mieszkiem, (r. 990).
Zneutralizowanie sił czeskicli i polskicłi na korzyść Niemców,
ułatwiło markgrafowi Ekhardowi ujarzmienie Milczanów i znie-
woliło obu książąt słać Ottonowi III posiłki przeciw nadliobol-
skim Słowianom. Mieszko, równie jak i Bolesław II musiał oso-
biście obozować pod Braniborem, gdzie zmarł 16 Maja r, 992.^)
Syn jego Bolesław Cłirobry, stosownie do zobowiązań ojca swego,
musiał także słać cesarzowi przeciw Zaodrzańcom posiłki i, jako
łiołdownik Ottona III, nie miał prawa mięszać sie w sprawy
ujarzmionycli przez Niemców ludów. Wśród takicłi okoliczności,
Serbowie załabscy. Łużyczanie i Milczanie pozbawieni wszelkiej
nadziei odzyskania swobody, z rezygnacya musieli znosić nie-
szczęścia, jakie na nicłi spadły w końcu X w. Niemcy, odzy-
skawszy w krajacli ludów tycłi dawniejsze stanowiska (985 — 990),
a nawet rozszerzywszy władzę swa aż do r. Nisy łużyckiej, po-
częli gospodarować na wscłiód od Laby, jakby w ojczyźnie swej.
Uległe zniszczeniu, podczas powstania Słowian (r. 983) biskup-
stwa Życzańskie i Misznieńskie znowu się podniosły, napełniały
kraj kościołami, mnichami, zakonnicami, za którymi z Niemiec
ciągnęły roje sług kościelnych, zbrojne tłumy Sasów, koloniści,
poborcy podatków i dziesięciny, nauka o posłuszeństwie cesa-
rzowi zarówno jak i kościołowi, a dalej następywało pozbawie-
nie Słowian własności ziemskiej, sądy doraźne, szpiegi i szubie-
nica.-) Jakże okropnie wydawać się musieli Słowianom kapłani
^) Annal. Ilildesheimen. a. 992. Misaco obłit, succcsitque ei filius Bo]izlavo.
Zgodnie z tern w nekrologii fuldeńskiej zapisano pod r. 992, IV Idus Maii Misi-
cho marchio (comes et secularis). Bielowski. M. P. II, 762, — Objaśnienia, co do
daty śmierci Mieszka I, podaje Abraham, Organizacya kościoła, s, 27. Historycy
polscy przyjmują za datę dzień 16 Maja r. 992. Szujski, Histor, Pol. ksiąg XII,
str, 21.
-) Razu jednego cesarz Otton II, przybywszy do Merzeburga, zawiadomiony
został przez szpiega, łe Słowianie w Zwence zostający, pod zwierzchnictwem wielce
upodobanego sobie przewódzcy Suchawika, przechowywali zbroje księcia Frankonii
349
z krzyżem na czele szeregów zbrojnych, misyonarze obok katów
i szpiegów, nauka o miłości bliźniego obok zdzierstw poborców
duchownych i świeckich? Jedyną radą zostawało Słowianom uni-
kać przybyszów, siedlić się w oddaleniu od grodów, przez Niem-
ców zajętych, uciekać od nich dalej w niedostępne miejscowości,
wśród bagnisk porzecza Sprewi i tam dogodnej do powstania
pory oczekiwać.
Tymczasem pomoc uciśnionym ludom gotowała się nad
Wartą.
Trzydzieści lat zostając hołdownikiem i sprzymierzeńcem ce-
sarzów Ottona I, Ottona II i Ottona III, Mieszko I nie przesta-
wał dokładać starania do umocowania się wewnątrz kraju: za
pomocą kościoła szerzył oświatę zachodnią, organizował siłę wo-
jenną, urządzał państwo na wzór europejski, powiększał je przy-
łączeniem sąsiednich plemion pobratymczych, a dla handlu i zbytu
produktów rolniczych dobijał się otworzenia swobodnej przez
Gdańsk do morza żeglugi/^) Wszystko to wymagało długiego
czasu i stałego pokoju. To też Mieszko, pojmując głęboko po-
trzeby narodu swego, zachowywał stale przyjaźń z cesarstwem
I
wschodniej Konrada, poległego w boju z Madjaramł nad Lechem (r. 955^- Za po-
średnictwem tegoż Suchawika cesarz przywiódł obwinionych do rozprawy w poje-
dynku sądowym: pokonanych kazał bez wyjątku powiesić, a zdobycz będącą w ich
ręku odzyskał. „Nie wiem wreszcie tego dokładnie, powiada Thietmar, czy posia-
dacze zbroi rzeczonej, byłi rzeczywiście zbójcami Konrada, lub niewinni wcale śmierci
jego, przypadkiem jakim ją dostali, gdy przecież ukrywali ją u siebie, zdaniem mem
sprawiedliwie życiem zapłacili za swe przewinienie." Thietmar, 11, 24. — Nigdy
Słowianie nie zabijali Konrada, ani winni byli w zagrabieniu jego zbroi, a jeśli ją
posiadali, to tem jeszcze nie obrażali praw boskich i ludzkich, aby gardłem za to
zapłacić. Lecz w pojęciu ówczesnych Niemców i samego biskupa Titmara, samo
przechowywanie zbroi przez Słowian liczyło się zbrodnią, zasługującą na szubienicę.
Z tego można powziąć pojęcie o wymiarze sprawiedliwości przez sądy land- i burg-
grafów w ujarzmionej Słowiańszczyźnie.
") .,Kraj Mieszka największy ze wszystkich krajów słowiańskich; obfity
w zboże, mięso, miody i rolnictwo. Podatki pobiera Mieszko w bizantyńskich mit-
kalach (monetach), z których utrzymuje wojsko, a każdy wojak co miesiąc otrzy-
muje oznaczoną ilość pieniędzy (mitkalów). Wojuje Mieszko z ludem pomorskim
Awbaba", w którym badac«e Kaszubów podrozumiewają. Kunik, A.lScKpH, 50, 51.
— 350 —
i tern zapewniał w domu spokój, wśród którego ludy władzy je-
go poddane, zlewały sie w jeden naród, wzrastały moralnie i to-
warzysko. A gdy zmarł, następca jego Bolesław znalazł pań-
stwo tak już zamożne w środki materyalne i społeczność na tyle
uorganizowaną, że jakby cudem jakim rozwinął ogromne siły
i stał się od razu potężnym monarclią. Wszystko to było skut-
kiem długoletniej, przetrudnej pracy Mieszka. Syn zawdzięczał
swą wielkość przezorności i zmysłowi politycznemu ojca, a idąc
w ślady jego, panowanie swe rozpoczął od łączenia pobratym-
czych pomorskicli i cłirobackicłi ludów w jeden wielki naród
polski. Czyżby o Łużyczanacli zapomniał? Wszak to nie jakiś
oddalony pobratymiec, a latorośl jednego z Polanami plemienia
lecłiickiego, jednakowych obyczajów i mowy,"*) przedłużenie tego
samego ludu, który się rozrodził na szerokich łęgach od Wisły
do Łaby, żył z Polanami w zgodzie i tylko przemocą w r. 963
od nich oderwanym został. Nie mógł Bolesław nie czuć, ile mu
krzywdy czyniło zabranie przez Niemców Łużyc, a przez to i wa-
żnych stanowisk nad Łabą, zkąd widokom jego odkrywała się
najdogodniejsza podstawa do działania na Czechy i pomorskie
Słowiany. Jeżeli gdzie mógł Bolesław znaleźć wiernych sprzy-
mierzeńców, to najpewniśj nad Sprewją i w Serbsku, bo tam
ucisk niemiecki, obrażając uczucie narodowe, rozdmuchiwał zem-
stę, gotową, przy lada pomocy, krwawym płomieniem ochwycić
ciemiężców. Ale Bolesław był wassalem i sprzymierzeńcem Otto-
na III, z którym nie wypadało mu zrywać przyjaznych stosun-
ków. Wyczekiwał więc okoliczności, a tymczasem robił co mógł
dla ugruntowania władzy monarchicznój i podniesienia państwa
Poiskiego. Nie bez powodów zapewno wygnał macochę Odę
z jej synami Mieczysławem i Lambertem, i wydziedziczył Ody-
lena i Pribuwoja,^) dzielnicowych prawdopodobnie dynastów,
*) To sie stosuje do X i dawniejszych wieków, a nie do teraźniejszej mowy,
pomieszanej z narzeczem serbskiem i zepsutej pod wpływem niemczyzny.
^) Thietraar, IV, 37. Bolizlavus noverca et fratribus expulsa, excecatisque
familiaribus suis Odilieno atque Pribuvoio, vulpina calliditate contraxit in unum.
00
I —
a gdy spokój u siebie w domu zapewnił, dobijał sie w myśl ojca
swego, przyłączenia do Polski Pomorza. W tym celu zdobył on
Gdańsk (r. 994), wspólnie z Ottonem III odbywał wyprawę prze-
ciw Obodrytom (r. 995),*) i wtedy już, zdaje sie, Pomorze wscłio-
dnie całkiem opanował.') Starając sie zjednać sobie stronnictwo
w Gzecliacłi, Bolesław Chrobry pozyskał przyjaźń możnego rodu
Sławników, z którycłi najstarszy brat Sobiebor przyjął u niego
służbę i dowództwo wojskowe podczas wyprawy, wspólnie z Otto-
nem III, w r. 995 przeciw Obodrytom.^) Los mu posłał jeszcze
drugiego z rodu Sławników, arcybiskupa Wojciecha, który dowie-
dziawszy się w Moguncyi o wymordowaniu swych braci w Li-
bicy, nie wrócił już więcej do Czech, lecz udał się do Krakowa,
zkąd, po krótkim pobycie, na początku jesieni r. 996 przeniósł
się na dwór Bolesława w Gnieźnie. Ztąd wybrał się w końcu
Marca r. 997, w towarzystwie brata Radyma i Benedykta na
apostolstwo do Prus i tam na brzegach Sambii w dniu 2^ Kwie-
tnia śmierć męczeńską poniósł.^)
Wysłanie ś. Wojciecha na apostolstwo do Prus, wykupienie
zwłok jego i pyszne przewiezienie ich do Gniezna zjednały Bo-
lesławowi Chrobremu w świecie chrześciańskim imię gorliwego
obrońcy wiary, a gdy podczas zaszłych w Czechach rozruchów
po śmierci księcia Bolesława II, Bolesław polski opanował Kra-
I
z dokumentu „Darowizna Gniezna" dowiadujemy sie, ie uczynili to Dagon judex,
Oda senatris et filii eorum Misica et Lamberlus. (Bielowski, M. P. I, 148)
®) Anal. Hildesh. cont. a. 995. Rex Abodritos vastavit, urbes et oppida
disjecit; occurritque in auxilium Bolizlau filius Misaco cum magno exercitu, nec non
Boemani cum filio altenus fiolizlau venerunt
') Helmold. I, 15. Eodem quoque tempore Bolizlaus, Polonorum christia-
nissimus rex, confoederatus cum Ottone III, omnem Slaviam, quae est ultra Odoram,
tributis subjecit.
*) Kanaparza, Żywot ś, Wojciecha: Unus ex suis (Adalbertis) fratribus . . .
cum Bolizlavo Palaniorum duce foras in expeditione imperatoris erat. (M. P. I,
s. 179). Do tego Brunnonis Vita S. Adalbertis: Major frater in servitium impera-
toris profectus paganornm expugnationes adiuvit, ubi et cum Bolizlavo Polanorum
duce gratiam amicitiae promeruit. Bielowski, M. P. I, s. 208.
') Korytko wski, Arcybiskupi Gniezn. I, s. 17.
- 352 -
ków, Śląsk i zakarpacka Słowiańszczyznę aż do Dunaju (r. 999),
imię jego stało się w Europie głośnem, a sam on jako monarcłia
potężny i bogobojny zasłynął. Teraz dopiero Bolesław począł
się starać, aby stosunek swój do cesarstwa zmienić i zamiast lioł-
downika stać się sprzymierzeńcem Ottona III.
2. Podróż Ottona III do Polski. Umowa jego z Bolesławem Chr. r. 1000.
Niezależność kościoła polskiego. Arcybiskupstwo Gnieźnieńskie z trzema
suffraganiami.
Zamiary oswobodzenia Polski od zobowiązań względem Nie-
miec, Bolesław Cłirobry rozpoczął podniesieniem w Rzymie kwe-
styi organizacyi kościoła polskiego. Papież Sylwester II, mając
nadzieję zyskać w nim dzielnego pomocnika przeciw wzmagają-
cej się potędze Niemców, dla Włocłi i stolicy apostolskiej nie-
bezpiecznycli, chętnie przychylił się do jego życzenia, a „korzy-
stając ze stosunków ścisłej z cesarzem Ottonem III przyjaźni, jego
wielkiej czci ku ś. Wojciechowi i przychylności dla Bolesława,
wylconał dzieło dla Polski pod względem kościelnym i państwo-
wym wielkiej doniosłości, przeprowadzenie którego na miejscu,
u grobu ś. męczennika, przy pomocy pełnomocnika swego, po-
ruczył potężnemu wszechwładzcy Niemiec." ^") Z swojej strony
Otton III, powodowany wielką czcią ku ś. Wojciechowi i zacie-
kawiony poznaniem na miejscu tego, co słyszał o nadzwyczajnej
potędze Bolesława Chrobrego, przedsięwziął pielgrzymkę do Pol-
ski (r. 1000). W nadzwyczaj świetnem otoczeniu panów świec-
kich i duchownych, w liczbie których znajdywał się prawdopo-
dobnie i Radym,") brat ś. Wojciecha, cesarz z Rzymu przez
^^) Korytkowski, Arcyb. Gniezn. I, 21.
'^) W dokumencie dla klasztoru Farfy z dnia 2 Grudnia r. 999 Podpis Ra-
dyma (Gaudentego) brzmi: Gaudentius archiepiscopus S. Adalberti martyris interfui
et subscripsi. (Mabillon, Annales Ordini S. Benedicti, 1739, T. IV, s. 119). W pod-
pisie tym należy dodać przed słowem: „S. Adalberti..." słowo „ecclesiac", a nie,
jak proponuje Zeissberg, sJowo: „germanus". Abraham, Organizacya kościoła w Pol-
sce, s. 53. W rocznikach kapituły krakowskiej pod r. 999: Ordinacio Gaudencii in
episcopum. Bielowski, M. P. II, 793.
35 ^
Ratysbonc, Życz, Miszno i krainę Milczanów dążył do ziemi
Diedoszów, która już do Polski należała. A gdy sie do granicy
polskiej zbliżył, wybiegł na jego spotkanie Bolesław i prowadził
do miejsca zwanego IlwaJ-) Ztąd prowadził dalej aż do Gnie-
zna, podejmując go z taką wspaniałością, że według współcze-
snego świadka „nie jest to ani do wysłowienia, ani do uwierze-
nia prawie." ^^) Zbliżając się do celu pielgrzymki swej, Otton III
z pokorą szedł pieszo i boso, a biskup miejscowy Unger, spot-
kawszy cesarza, wprowadził go do kościoła.'^) Uderzony prze-
pychem dworu Bolesława, świetnością rycerstwa polskiego i bla-
skiem otoczenia całego, Otton III zaklął sie na swą koronę, „że
co widzi jest większe nad to, o czem słyszał*', a naradziwszy się
z dostojnikami swymi, wyznał, „że nie godzi się takiego męża,
jakby jakiego z książąt (niemieckich) dukiem łub komesem mia-
nować, ale na tron królewski chwalebnie podniesionego koroną
uświetnić." A zdjąwszy ze swej głowy koronę cesarską, na głowę
Bolesława w zakład przyjaźni ją włożył, za chorągiew zaś tryum-
falną dał mu w upominku gwoźdź z krzyża pańskiego, wraz
z włócznią ś. Maurycego, za co go nawzajem Bolesław rarnłe-
niem ś. Wojciecha obdarował. I takiem zamiłowaniem wzajem-
nem się zjednoczyli, iż cesarz mianował go bratem i sprzymie-
rzeńcem cesarstwa, a ludu rzymskiego przyjacielem i towarzy-
szem postanowił. Nadto, cokolwiek z nadawnictw kościelnych
do cesarstwa należało, czy to w Icraju polskim, czy w podbitych
przezeń lub mających być podbitemi ziemiach „barbarzyńskich",
jemu i władzy jego następcom ustąpił. Umowę tę papież Syl-
I
^^) Ilwa, teraz Halbau nad r. Czernicą, wpadającą do r. Bobry z lewej strony,
w ziemi Diedoszanów.
i») Thietmar, IV, 28.
'^) Wzmiankując o tem Thietmar (IV, 28), nie wspomina miejsca, w którem
Unger spotkał Ottona III. Wiadomo jednak, że cesarz, dążąc z Włoch do Polski,
nie zajeżdża! ani do Magdeburga, ani do Poznania, aby uniknąć przeszkód ze strony
arcybiskupa magdeburgskiego Gizilera i suffragana jego biskupa poznańskiego Un-
gera do ustanowienia nowej organizacyi ko;^cic1nej w Polsce. Gdzież więc Unger
spotkał Otttona? Zapewne u grobu ś. Wojciecha w Gnieźnie.
Tom III. 23
33[ "~
wester II prz} wilejem zatwierdził. — Taki opis pobytu Ottona III
w Polsce, podał Gallus,^'*) w sto lat po zajściu tego wypadku.
Dopełniając opis ten wiadomościami z innych źródeł czer-
panemi, przekonywamy się, że najważniejszym skutkiem zjazdu
gnieźnieńskiego r. looo, były: uwolnienie Bolesława Chrobrego
od wszelkich zobow-iązań względem Niemców, ^*') tudzież przepro-
wadzenie na miejscu, stosownie do życzenia Bolesława, organi-
zacyi kościoła polskiego, według projektu ułożonego za zgodą
papieża Sylwestra II w Rzymie, jeszcze przed odjazdem Otto-
na III do Polski.'^ Ustanowienie metropolii Gnieźnieńskiej i pod-
niesienie do godne ści arcybiskupa gnieźnieńskiego brata ś. Woj-
ciecha Radyma, któremu podlegać mieli nowo ustanowieni bi-
skupi: Poppo dla dyecezyi Krakowskiej, Jan dla Wrocławskiej
i niemiec z okolic Merzeburga Reinbern dla Kołobrzegskiej,'^)
świadczyły o przyznaniu przez stolicę apostolską i cesarza Otto-
na III niezależności kościoła polskiego od żadnej innśj metro-
polii, z własną hierarchiją, podlegającą odtąd jedynie stolicy apo-
stolskiej i monarsze polskiemu. Po za obrębem tej hierarchii
pozostał tylko biskup poznański Unger, który nie życząc zgo-
dzić się na uszczuplenie praw swych, wolał podlegać nadal me-
**) Gallus, I, 6; Lelewel, Związki z Niemcami. Polska wieków średn.
II, VI, II.
^*) Włożenie na głowę Bolesława przez Ottona III korony, jak upewnia
Gallus, bez dopełnienia obrzędów religijnych, może być uważane jako udzielenie
Bolesławowi godności monarchy niepodległego, a nie koronacyi, jak niektórym dzie-
jopisom wydało się. Wreszcie po cóżby Bolesław koronował się powtórnie w ro-
ku 1025?
^") Według uwagi prof. Abrahama, na jednym z synodów rzymskich, być
może na tym samym, który zasuspendował Gizilera, uchwalono założyć nową metro-
poliję i przyjęto plan Bolesława podziału kraju na dyecezyje. (W końcu Kwietnia
r. 999). Abraham, Organizacya, s. 53.
^^) Thietmar, IV, 28. Nec mora, fecit ibi archiepiscopatum, . . commitens
eundem praedicli martyris fratri Radimo. eidemque subiciens Reinbernum Salsae
Cholbergiensis aeclesiae episcopum, Popponem Cracuaensem, lohannem Wrotizlaen-
sem, Ungero Posnaniensi excepto. Podobnie w Annal. Magdeburg. (Pertz. M. G.
XVI, 159). Eique tres alios episcopos in tribus locis id est Salzolberch, Cracowe,
Wratizla ordinatos subiecit.
— jo:) —
tropolii Magdeburgskiej.^'"*) W każdym razie Polska, zawdzięcza-
jąc roztropności Bolesława Chrobrego i przezorności Sylwestra II,
otrzymała w r. looo zapewnienie szerzenia chrześciaństwa i roz-
wijania oświaty zachodniej w duchu narodowym, a przez to
i niezależność polityczną, krepowaną przedtem podległością ko-
ścioła polskiego metropolicie magdeburgskiemu.
W parę lat po zjeździe gnieźnieńskim przypadła śmierć
Ottona III, otrutego przez kochankę, męża której, za szerzenie
rozruchów we Włoszech, kazał powiesić,-^) tudzież zamordowa-
nie markgrafa misznieńskiego Ekharda,-') z którym Bolesław
zostawał w zgodzie, oswobodziły Bolesława od wszelkich stosun-
ków przyjaźni z Niemcami i pozwoliły mu postępywać tak, jak
mu dyktował interes narodowy.
3. Bolesław Chrobry najeżdża Łużyce i zrywa stosunki z Henrykiem II
roku 1002.
Mieniąc się być przyjacielem nowo obwołanego królem Hen-
ryka II, Bolesław najechał łużycką i milczańską ziemie, zdobył
Budyszyn, dotarł do Łaby, zabrał Strelę i obiegł Miszno, a nie
mogąc zdobyć je siłą otwartą, robił w niem stronników sobie
pieniędzmi i namową. Serbskiego rodu wietnicy, przez Niem-
ców Kukesburger zwani,--) mając powierzoną sobie obronę bra-
I
1*) „Prawdopodobnie kilku następców Ungera, "Włochów, którym obojętne
były wewnętrzne sprawy polskie, podtrzymywali stosunki z Magdeburgiem, ze szkoda
kościoła i narodu. Dopiero biskup polsl^i Wawrzyniec, rządząc sie względami na-
rodowymi, zerwał stosunki z zagraniczna metropoliją i dobrowolnie poddał się pod
jurysdykcyję arcybiskupa gnieźnieńslciego, około r. I io6. Korytkowski, Arcybi-
skupi, I, 28.
*") Otton III um^rł w Paterno, w pobliżu Citta-Castellana, 24 Stycznia
r. 1002. Thietmar, IV, 30,
21) Elchard I podczas podróży zamordowany w Palithi (Pólden) 30 Kwie-
tnia V. 1002. Thietmar. V, 4.
^-) Thietmar, V, 6. Satelites... dicti slavonice Yethenici, Cukesburgiensi.
W objaśnienie znaczenia ludzi tej nazwy, Gebhardi przytacza z dyplomu Ottona C.
de Brene, an. 1288. Advocatus castellani et cuslodes turrium, qui vulgariter Hufslude,
et Janitores qui teułonice dicuntur Dorwerderc. Alłgemeinc Welthistcrię. T. 52,
s. 30:, przypisek a.
23*
— 356 —
my wschodniej, porozumiawszy sie z Polakami, otwarty rokosz
podnieśli. A położywszy trupem jednego z dowódzców swych
Bekcejona, stanęli zbrojno przed kamienatem,^^) ciskali kamie-
niami w okna, z wrzaskiem domagając sie wydania sobie bur-
grafa Ocerusa, któremu śmierć zapowiadali. Udało sie jednak
innemu naczelnikowi Titmarowi załogę wyprowadzić spokojnie.
Wtedy wietnicy, przez orędowników swych porozumiawszy się
z Bolesławem, w bramach otwartych na oścież przyjęli go rado-
śnie. Uniesiony pomyślnością Bolesław posunął sie dalej na za-
chód w głąb Serbska, opanował cały kraj aż do Białego Hal-
sztrowa (Elster) i załogi swoje rozstawił. Wojsko saskie zbierało
sif wyruszyć przeciw Bolesławowi, ale ten „chytrości niezwykłej
człowiek" upewniał, że wszystko czyni za wiedza i przyzwole-
niem Henryka bawarskiego, a skoro ten przy posiadłości pań-
stwa umocni się, do jego woli zastosuje się zupełnie.^*)
W Czerwcu roku 1002 Henryk wybrany został na króla,
a 25 Lipca przyjmy wał w Merzeburgu hołd Sasów. Bolesław,
udawszy się na zjazd merzeburgski, przyjęty był jako sprzymie-
rzeniec Niemców. Usiłował on zdobyte kraje zatrzymać, nie
szczędząc kosztów dla zrobienia sobie stronników wśród dworzan
królewskich. Zaledwie wyjednał, że Miszno przyrodniemu bratu
jego Guncelinowi wypuszczone zostało, sam zaś utrzymał się przy
posiadaniu ziem Milczanów i Łużyczanów, (25 Lipca r. 1002).^^)
Nabytek ten znakomicie podniósł potęgę i urok Bolesława Chro-
brego w Slowiańszczyźnie. Nie dozwolili mu wprawdzie Niemcy
utwierdzić się na Labie, ale w Misznie osiadł krewny i przyja-
ciel jego Guncelin, z którym poradzić nietrudno było.
Zdawało się, że zajście między Bolesławem a Niemcami,
skończone kompromisem, będzie trwałe, ale zdarzył się niespo-
23) U Thietmaia : C a m i n a t a oznacza, domus, palatium, choćby z drzewa
zbudowany, ale z kominem.
2<) Thietmar, V, 6.
*^) Thietmar, V, 9, 10. O braterstwie Guncdina z Bolesławem, niżej § 55,
pr-sypisck 2, s. 363.
— ^S7 —
dziewanie wypadek, który kompromis poderwał, W ostatnich
chwilach pobytu w Merzeburgu, kiedy Bolesław pożegnawszy się
z Henrykiem II, miał wracać do kraju, weszli na podwórze zam-
kowe Polacy z orszaku Bolesława, nie wiadomo dla jakiego celu.
A gdy na wezwanie odejść nie chcieli, wszczęła się z Niemcami
rozprawa orężem, wśród której Bolesław wyszedł z zamku. Tłum
Niemców rzucił się na niego tak natarczywie, że przeprowadza-
jący go komes Henryk, z narażeniem własnego życia, ledwo
uprowadzić zdołał znakomitego gościa, ale rycerzy polskich tłum
docisnąwszy, jednych obdarł, innych pokaleczył. Jeżeli król Hen-
ryk nie miał żadnego udziału w tej sprawie, czemu dajemy wiarę,
w każdym razie za taką obrazę króla niepodległego państwa
i sprzymierzeńca, powinnyby ze strony Henryka nastąpić prze-
prosiny, ukaranie winowajców, a jednak naoczny świadek Tit-
mar milczy o tem, czem daje do mniemania powód, że serde-
cznego pojednania się między królami nie nastąpiło. A jakby na
potwierdzenie tego Titmar powiada, że Bolesław „zasmucił się
mocno, podejrzy wając, iż zamach na niego nastąpił w skutek
poprzedniego planu i podstępu, posądzając o to króla niesłu-
sznie."
Bolesław przybywszy do Streli nad Łabą, mnóstwo ziemian
z okolicy grodu tego uprowadził, gród spalił i wstecz za sobą
puścił orędowników z poleceniem odciągania kogo tylko można
od stronnictwa Henryka. Xa wieść o tem Henryk błagał swoich
przyjaciół, „aby tajemne praktyki Słowian starali się wykrywać
i przewiadywaczów ich wedle możności imać."-^) Odtąd Bole-
sław niczem już nie był krępowany. Sąsiedzkie stosunki z Niem-
cami pogorszyły się, przyjaźń z królem niemieckim runęła, — sta-
nął oddzielnie jako monarcha, gotowy bronić godności własnej
i narodu swego, działać według woli swej. Sprawy czeskie naj-
przód uwagę jego na się zwróciły.
'*') Thietmar, V, lo.
- 358 -
4. Zaburzenia w Czechach: książęta Bolesław Rudy i Władybój.
Bolesław Chrobry zajmuje Czechy (1003).
Po Bolesławie II, Pobożnym, (-j- 9 Lutego 999) zostało trzecli
synów. Z nicłi starszy Bolesław Ryszawy (Rudy), okrutnego
cliarakteru, skąpy, dziki, mściwy, otrzymał, na mocy prawa cze-
skiego, władzę książęcą, a młodszym braciom Jaromirowi i Ol-
drzykowi niewielkie udziały wyznaczył. Wkrótce jednak poża-
łowawszy tego co dał braciom, postanowił zgubić ich. Jaromira
kazał otrzebić, a Oldrzyka zamierzył zabić w łaźni, lecz gdy sie
to nie udało, wygnał braci z matką za granicę kraju, a sam po-
czął po tyrańsku rządzić, lud strasznie ciemiężyć, „na wzór bazy-
liszka panując sam jeden w pustyni."^") Jaromir i Oldrzyk zna-
leźli scłironienie u księcia bawarskiego Henryka, który cokolwiek
później został królem niemieckim.
Dawny przyjaciel Slawników Bolesław Chrobry, nie mogąc
przebaczyć Rudemu uczestnictwa w zniszczeniu przez Wrszow-
ców rodu Sławników i wymordowaniu braci ś. Wojciecha (r. 996),
w pierwszym roku panowania swego odjął mu Śląsk, Chroba-
cyję, Morawy i zakarpacką Słowaczyznę (r. 999). W Czechach
począł się niepokój. Na czele buntu stanęli Wrszowcy, ci sami,
którzy byli przyjaciółmi Bolesława Rudego, a potem najwięcej
od niego cierpieli.^^) Rudy musiał uciekać z Czech do Niemiec,
a na miejsce tego „gadu jadowitego", naród czeski wezwał brata
młodszego Bolesława Chrobrego Władyboja, syna Dubrawki,
a przez to należącego po kądzieli do rodu Przemysłowców, i za
swego przez Czechów uważanego. Władybój nieczynny, pijak,
chcąc zasłonić się od stronnictwa Jaromira i Oldrzyka, pośpie-
szył do króla Henryka II, w Ratysbonie hołd mu złożył, a Cze-
chy w lenność od niego otrzymał.-^) — Tymczasem Bolesław
Rudy tułając się w Niemczech, szukał u Bolesława Chrobrego
2") Thictmar, V, 15.
-") Palacki. Dejiny, I, 279.
-'•») Tbistmar, V, 15.
- 359 —
przytułku, w tym samym prawie czasie, kiedy po kilkumiesic-
cznem panowaniu Władybój umarł, w początku r. 1003. „Na-
stał sądny rok w dziejacłi czeskich." ^^) Jaromir i Oldrzyk wró-
cili do Czech, ale wnet i Bolesław Chrobry wtargnął tamże, pro-
wadząc z sobą Bolesława Rudego do Pragi, a obsadziwszy grody
czeskie załogą swoją, usunął sie z Czech. Bolesław Rudy, osią-
gnąwszy władzę, do takiego stopnia rozkiełzał namiętność swą,
„iż kazawszy stanąć przed sobą przedniejszym panom, jednego
z nich rozcięciem głowy mieczem życia pozbawił, za nim innych
pomordował, a dokonał tego, dyszący krwią i podstępem czło-
wiek, niegodny dożyć i połowy tych dni, które przeżył." ^^) Prze-
straszeni tem Czechowie, wyprawili tajemnie posłów do Bolesła-
wa Chrobrego z proźbą o uwolnienie ich od tyrana. Chrobry,
przychylając się do proźby poselstwa, zaprosił Rudego na roz-
mowę do pogranicznego zamku, a gdy ten przybył, kazał go
oślepić, a sam pośpieszywszy co żywo do Pragi, wprowadzony
do niej (w Marcu 1003) przez mieszkańców i jednomyślnie za
pana Czech okrzyknięty został.''-)
Zwracając uwagę na mapę posiadłości Bolesława Chrobrego
w początku roku 1003, nie trudno dostrzedz, że dla zaokrąglenia
zdobyczy jego za Karpatami aż do Dunaju i Rakus, a na zacho-
dzie aż do Miszna brakowało tylko Czech i że zdobycie Czech
ułatwiało mu możność opanowania Serbii, między Solawą i La-
bą, a przez to posunięcia granicy niepodległej Słowiańszczyzny
do naturalnych kresów Bawaryi i Turyngii. Wypadki składały
się dla niego najpomyślniej. Przenosząc stolicę z ubogiego Gnie-
zna do oddawna upragnionej, murowanej, bogatej •"■^) i rozko-
sznej Pragi, -'^j Bolesław zdobywał dla całej Słowiańszczyzny pół-
r
'">) Palacki. Dejiny, I, 281.
«i) Thietmar, V, 18.
•«) Ibidem.
^•^) Niżej cytata 35.
'*) Adalbold, in vita S, Heinrici II imperatoris, powiada: Tandem Bulizla-
vus Mcsec on;s filius jucunditatem Pragaeęt amoenilatem Boe-
— 3^0 —
nocno-zachodnićj prawdziwą, stolicę, z której dawniejsza od pol-
skiój c) wilizacya czeska miała roznieść po szerokich przestrzeniach
oświatę, handel i przemysł, •^'^) niezbędne podwaliny wielkiego
państwa. Z swojej strony Bolesław niósł Czechom porządek, po-
tęgę wojenna, niezależność od Niemców, a przytem łagodność
rządów i dbałość o dobroliyt kraju, czego właśnie nie mogła im
dać zdemoralizowana dynastya Przemysłowców. Ogłoszenie Bo-
lesława królem czeskim było najważniejszym aktem w historyi
słowiańskiej, bo zapowiadało połączenie wszystkich ludów od
granic bawarskich, Solawy i Łaby aż do Dniepru, i od morza
Bałtyckiego aż do Dunaju, w jedno państwo, potężniejsze od ce-
sarstwa Rzymsko-Niemieckiego, a że to państwo mogło być uor-
ganizowane należycie, za to ręczyły genialne zdolności i niepo-
spolity charakter Chrobrego. Zostawało tylko samym Czechom
zrozumieć doniosłość rezydencyi króla polskiego w ich stolicy,
tudzież zajęcia grodów ich przez rycerstwo polskie i urzędników
królewskich.'^")
m i a e praeponit amicitiae et ut nepote suo (Bolesława III) qualibet racione ejecto,
tante terre principatu potiri pośsit, fraudum suarum intima scrutatur.. . Pertz, M. G.
VI, 69^.
"■') Według świadectwa Ibraima-ibn-Jakóba, który zwiedził Pragę pized ro-
kiem 965, Praga była murowana i najbogatszą z miast handlowych, miała fabryki
siodeł, uździenic, tarcz, tkanin. Do niej przybywali kupcy z Krakowa, Rusy, Sło-
wianie z krajów tureckich (madjarskich), Żydzi i Madjary, wywożąc wiele mąki,
cyny, futer. Kraj czeski jest najbogatszym z krajów Północy, Kunik, AjÓeKpil, 40.
Wreszcie, porównać dzieła tego T. II, s. 612 i następne,
^^) Chroni. Polonorum I, 6. Numquid non ipse (Boles]avus) Moraviam et
Bohemiam subjugavit et in Praga ducalem sedem obtinuit suisąue eam suffraganeis
deputavit. Ze namiestnicy Bolesławowi musieli być w grodach czeskich, to niewąt-
pliwe, ale jak ich po imieniu zwano nie wiemy. Tymczasem w wykopalisku jaro-
cińskiem r. 1876 (w W. Ks. Poznańskiem), pomiędzy monetami Bolesława II c.eskiego
znalazł sie obol, z napisem na stronie głównćj wyraźnie wybitym: Otto D u x.
Archeolog berliński Menandier, idąc za przytoczoną wy/.ćj wskazówką Chronica Po-
lonorum, mniemał, że moneta wybita była przez Ottona czyli Bczbraima starszego
syna Bolesława Chrolnego, którego on podczas okupacyi Pragi osadził tamże jałco
namiestnika swego. Zapiski Archeologiczne poznańskie, pod redakcyją W. Jaż-
dżewskiego i Boi. Erzepkiego, r. 1889, zeszyt V, s. 50, — Trudno temu powierzyć,
bo Btzbraim i Otto są dwie różne osoby. Pierwszy był najstarszym, a drugi naj-
młodszym synem Chrobrego, urodzony około r. 1000. Porów. Lewicki, Mieszko II,
w Rozprawach Akadem, Umiejet. Kraków. 1876. Tom V, s. 115. _^
- 301 —
5. Przeniewierstwo Lutyków względem reszty Słowian. Henryk II za-
warłszy z nimi przymierze, śmielej przeciw Bolesławowi występuje.
Zajęcie Czech przez Bolesława Cłirobrego mocno ubodlo
króla Henryka II. Zniósł on wszystko cierpliwym umysłem,
przypisując grzechom swoim to, co dla państwa jego dolegliwem
sie stało; okazywał spokój, przejeżdżał się z miasta do miasta,
święta Wielkanocne obchodził w Kwedlinburgu (28 Marca ro-
ku 1003),^') Zielone święta w Halbersztadzie,^^) a tymczasem ści-
gał sprzymierzeńców Chrobrego w samych Niemczech i starał
się zapewnić pokój ze strony Słowian nadbałtyckich. Posłowie
Ratarów i w ogóle Lutyków, przybywszy do Kwedlinburga pod-
czas świąt Wielkanocnych, łaskawie przyjęci zostali przez króla
Henryka, który podarkami i obietnicami starał się ich zjednać
sobie i tyle dokazał, że „z buntowników" i nieprzyjaciół „naj-
zaufańszymi sobie ich uczynił." ^^) Ten postępek Lutyków, sprze-
czny z wnękową tradycyą ich, najzgubniejszym się okazał jak dla
nich samych, tak i dla reszty Słowian nadlabskich. Nie tajne
było Lutykóm opanowanie przez Bolesława Łużyc, Milska i Czech,
jego potęga wojenna i łaskawe obchodzenie się z ludami władzy
jego podległymi. Przystąpienie do związku z nim mogło zape-
wnić im niepodległość, za którą dwa wieki zacięcie z Niem-
cami walczyli. Ale nienawiść do chrześciaństwa, a szczególnie
przeciw Bolesławowi, który zmuszony był dawniejszemi zobowią-
zaniami ojca swego dawać posiłki w'ojenne Ottonowi 111 przeciw
Lutykóm, tudzież zamiłowanie swobody plemiennej odwróciły
umysł ich od Bolesława i usposobiły do przymierza z Niemcami,
a raz wszedłszy na tę drogę, opętani podstępami i złudnemi obie-
tnicami niemieckiemi, zejść z niej już nie mogli. Przeniewier-
stwo Lutyków ogólnej sprawie słowiańskiej obezwładniło Obo-
drytów, przez samo geograficzne położenie postawionych w nie-
3') Thietmai-, V, 19; Annal. Quedlinb. a. 1003.
•■»») Thietmar, V, 20.
3«j Thietmar, V,. 19.
— 302 —
moźebności połączenia się z Polakami. Łaskając Lutyków i ma-
miąc ich obietnicami Henryk II nadzwyczaj zręczny krok poli-
tyczny wykonał. Pojmywał on, że w razie przystąpienia Luty-
ków do związku polsko-czeskiego, pociągnęliby do tegoż związku
nietylko Obodryci i Serby do Solawy, ale i Słowianie lewego
brzegu Laby w Drewlanach, Białej Ziemi, wscłiodniej Turyngii
i u wierzchowin Molianu, tudzież nad Radnicą, gdzie lud sło-
wiański, w pogaństwie trwający aż do końca XI w.,"*") główną
massę osiedlenia stanowił. Odrywając zaś od wzmiankowanego
związku Lutyków, Henryk II zapewnił sobie bezpieczeństwo nad
dolną Łabą, a przez to śmielej mógł przeciw Bolesławowi wystąpić.
Wygrawszy bez boju kampaniję z Lutykami, Henryk. II
przestał udawać, że nie pojmuje o co Bolesławowi idzie, wypra-
wił do niego posłów, z oświadczeniem, „że jeśli świeżo zajętą
przez siebie krainę, jak to odwieczne prawo nakazuje, zecłice ż je-
go łaski nadal trzymać i z niej służyć mu wiernie, przychyli się
do jego życzenia, w przeciwny.a razie ma się spodziewać od-
poru zbrojnego."^') — Przy ustąpieniu ziem F^użyczanów i Mil-
czanów, Henryk II nie wymagał od Bolesława żadnych służe-
bności, według starego prawa, bo kraje te nie ochrzczone jesz-
cze, mogły być za „barbarzyńskie"' uważane, t. j. za takie, jakie
umowa gnieźnieńska (r. looo) dozwalała obu stronom zabierać
i do swych posiadłości wcielać, lecz Czechy nie były już krajem
„barbarzyńskim"; Henryk prawnie miał słuszność, żądając od zdo-
bywcy wypełnienia obowiązków hołdu, od dawna składanego mu
przez książąt czeskich, ale wymaganie jego, aby Bolesław przy-
jął Czechy w lenność z łask*, królewskiej, tchnęło zarozumiałością
i dziką pretensyją do rozporządzania niepodłem państwem Cze-
śkiem, jal<.by prowincyą niemiecką. Bolesław „z oburzeniem od-
prawił poselstwo,"*^) i przyjął wojnę.
•*<*) Szczegóły w tomie IV niniejszego dzieła.
■*!) Thietmar, V, 19.
*") Rozpowiedziawszy o zaproponowanych Bolesławowi warunkacli trzyma-
nia C/ech z laski królewskiej, Thietmar (V, 19) dodał: „Jakkołsviek słuszne to prze-
— 3^3 —
§55.
Pierwsza wojna Bolesława Chrobrego z Niemcami
(1003 — 1005).
[ Henryk II ściga stronników Bolesława w Niemczech. Bolesław opa-
nowuje Miszno (1003) 1 do Bawaryi wpada (1004). Henryk II za-
graża Milsku.
Przed rozpoczęciem wojny z Bolesławem, Henryk II zamie-
rzył najprzód zniszczyć sprzymierzeńców Bolesławowych w sa-
mych Niemczech. W tym celu Henryk II, po Zielonych świę-
tach (r. 1003) ruszył do Bawaryi, a najechawszy posiadłości ko-
mesa Henryka szweinfurtskiego, spustoszył je, zamek Amerthal
zburzył, a przysłanych przez Bolesława na pomoc komesowi wo-
jowników polskich ujął i do swych szeregów wcielił. Potem
obiegł gród Kruszno,^) którego bronił brat komesa Henryka
Buko; pojmał w tym grodzie Ernesta markgrafa austryackiego,
a gród po kilku szturmach zburzony dostał się zwycięzcy.
Kiedy się król niemiecki bawił koło Kruszna, Bolesław,
zgromadziwszy tajemnie wojsko, uderzył na Miszno, którem rzą-
dził przyjaciel i brat jego Guncelin.-) Nalegał na niego Bole-
sław, aby stosownie do poprzednich zobowiązań, bramę otworzył
i miasto Polakom poddał. Guncelin tłómaczył się królowi, że na
wszystkie usługi dla niego jest gotów, ale w obec postawionych
w grodzie wojowników Henryka II, żądania jego spełnić nie
może, bo wojownicy królewscy nie przystaliby na to, „a gdy się
cięż i w l.ik przyzwoity sposób wyrażone poselstwo, odprawił Bolesław z obu-
rzeniem."
*) U Thietmara, V, 21. Crusni, — teraz Creussen poniżej Bałreuth, w Bawaryi.
*) Stopień pokrewieństwa Bolesława z Guncelinem jest zagadką, wzbudzającą
wiele domysłów. Thietmar zowie go poprostu bratem Bolesława: (fratri suo Gun-
celino, V, lo). Szczegóły różnych objaśnień zebrał Komarnicki, w polskim prze-
kładzie kroniki Thietmara, s. 192. Prawdopodobnie, że druga żona markgrafa Giin-
thera (•}• 965), matka Guncelina, wyszła za Mieszka, ojca Chrobrego, i że dopiero
po jej śmierci Mieszko Dubrawkę pojął. Tym sposobem Guncelin byl przyrodnym
bratem Bolesława. Posse. Codex Saxoniae, T. I, s. 30, przypisek 180.
- 3^4 —
zmowy nasze rozgłoszą, życie moje i wszystko co mam w nie-
bezpieczeństwie." Wysianych przez Guncelina orędowników, Bo-
lesław kazał zatrzymać pod strażą, wojsko swe posunął ku Łabie,
nad rankiem przebył ją i dał znać przyjaznemu sobie miastu
Streli,**) aby się niczego nie obawiano i sąsiednich osad o nadej-
ściu Polaków nie zawiadomiano. Następnie, podzieliwszy wojsko
swe na cztery części, Bolesław rozkazał, aby wieczorem zgro-
madzili się wszyscy pod grodem Cyrynem.^) Dwa oddziały ru-
szyły naprzód, ażeby mieć baczność na Guncelina, któremu Bo-
lesław nie dowierzał. Natenczas cala ziemia Głomaczów, naj-
lepiej uprawna, w jednym dniu ogniem i mieczem, tudzież upro-
wadzeniem mieszkańców w niewolę do szczętu spustoszoną została.
Jeden oddział Polaków napadł na Mogilno,'^) ale mieszkańcy
grodu tego oświadczeniem przyjaźni i gotowością z rodzinami
i dobytkiem w ślad za Polakami udać się, odwrócili grożące im
niebezpieczeństwo. Nazajutrz o wschodzie słońca Polacy upro-
wadzili zdobycz niezliczoną, część ich, w przeprawie przez Łabę
wpław, utonęła, reszta szczęśliwie wróciwszy do domu, dzielili się
zdobyczą, odłożywszy dla króla co najlepsze. Jeńców uprowa-
dzono więcej 3000 do Polski.")
Tymczasem król Henryk całe lato ścigał w Bawaryi stron-
ników Bolesławowych, niszczył nad Menem posiadłości komesa
') Thietmar (V, 22). „Civitalem Strelam, quia dos suae erat filii." Ale
w r. 1002, gdy z układów merzeburgskich Bolesław nie utrzymał się przy Streli, ka-
zał ja spalić; oczywiście więc, ie wtedy Strela nie mogła być jeszcze „posagowem
miastem córki jego." Kiedyż się to stać mogło? Bezw.itpienia później, kiedy jedna
z Bolesławówien, nie wymieniona po imieniu u Thiethmara (IV, 37), wyszta za Her-
mana, już po śmierci ojca jego markgrafa Ekharda. Przyjazne stosunki Bolesława
do Streli w r. 1003, ostrzeżenie jej, aby nie obawiała się wyprawy łupieżniczej, wska-
zują, że wkrótce po zjeździe merzeburgskim Herman ożenił się z Bolesławówną, imię
której wzmiankuje nekrologia naumburgska: „Hermannus marchio, Regelindis mar-
chionisa." Posse. Codex Sasoniae, I, s. 32, przypisek 193.
*) U Tliietmara: Cirin castellum; u Annal. Saxo. Zirin, teraz Z e h r e n,
niedaleko Laby, na północ od Miszna.
^) U Tliietmara: Mogilna urbs, teraz M ii g e 1 n, koło Hubertsburga, mię-
dzy Misznem a Lipskiem.
®) Tliietmar, V, 22.
— 3Ó5 —
Henryka, gród którego Szweinfurt kazał do szczętu zburzyć.
Komes Henryk z bratem Brunonem i innymi stronnikami mu-
sieli u Bolesława szukać schronienia. W Bambergu król Hen-
ryk obchodził uroczyście narodzenie Maryi Panny, bawił sie ło-
wami, a powróciwszy do Saksonii, zapowiedział z upływem zimy
wyprawę przeciw Milczanóm.'') Nim jednak to nastąpić miało
Henryk II, zdążywszy do Magdeburga, zajął się sprawami ko-
ścielnemi: na arcybiskupa po zmarłym Gizilerze, wyniósł Tagi-
nona, rozgrabioną w roku q8i dyecezyję Merzeburgską wznowił
i wszystko, co dawniej „niesłusznie odjęte było, dyecezyi tej
zwrócił." ^)
Uprzedzając zamiary wojenne Henryka II, Bolesław częścią
za popędem „wściekłości własnej", częścią za namową komesa
Henryka szweinfurtskiego, wpadł do Bawaryi i wielkie gwałty
mieszkańcom czynił (r. 1004). W odwet Henryk II pośpieszył
z wyprawą do Milska i gdyby „nie zbyteczna rozciecz śniegów,
pochód wojska tamująca, cała ta kraina dokoła spustoszona, by-
łaby z mieszkańców ogołoconą." ^) Wyprawa jednak skończyła
się niczem. Król Henryk „chcąc nie chcąc" zmuszony był do
odwrotu, całą korzyść w tern mając, że „wsparł załogę Guncelina
i innych obrońców ojczyzny."
2. Najazd Henryka II na Czechy. Bolesław opuszcza Pragę (r. 1004).
Szturm Budyszyna, z którego załoga polska ustępuje.
Niespodziewane wypadki w Lombardyi zniewoliły Henry-
ka II wstrzymać zamierzoną przeciw Polakom wyprawę i w Marcu
r. 1004 udać się za Alpy, gdzie mu wypadało rozruchy uśmie-
rzyć i papieża wesprzyć, a tymczasem Bolesław dociskał Niem-
') Thietmar, V, 23. Adelboldus a. 1004: Heinricus Poledae nativitatem Do-
mini celebravit et Thoringis et Saxonibus in Milzaviam expeditionem futuram indixit.
Podobnie Annal. Saxo. Porów. Baumer, Regsta, Nr. 377.
*; Tłiietmar, V, 25, VI, i.
»; Ibid. VI, 2.
— 366 --
ców. Opuściwszy więc Włochy, Henryk II powrócił do Sakso-
nii, ściągnął w polowie Sierpnia r. 1004 wojsko pod Merzebur-
giem, głosząc, że wyprawę do Polski zamierza, dla czego kazał
przysposobić łodzie, do przeprawy przez Labę w Boruzie i w żupie
Niżanów, jak gdyby Niemcy mieli posunąć się na wschód od
Łaby, lecz ku powszechnemu zdziwieniu, Henryk II, zwróciwszy
nagle ku południowi, mimo deszczów i wezbrania rzek, pomknął
się szybko do Czech, gdzie Niemcy zdołali już ukuć intrygę, za
pośrednictwem bawiących u nich książąt Jaromira i Oldrzyka.
Uderzenie Niemców na Czechy było bard"zo dotkliwe dla
Bolesława, bo właśnie w tym czasie robił on przygotowania do
spotkania nieprzyjaciół w Łużycach. Lecz w tej to niefortunnej
okoliczności okazała się wielkość jego umysłu i nadzwyczajnej
energii. Szybkimi obrotami wojsk swoich ku Czechom, zwinął
się on tak gwałtownie, że następującym Niemcom, według Tit-
mara, wydał się „lwem ryczącym" (leo rugiens), pośpieszającym
wzbronić Henrykowi II przystępu do granic czeskich. Lasy
i przesmyki gór Mirkwidi,^") dzielące plemiona serbskie Szku-
dyczów i Niżanów od Czechów, Bolesław wcześnie obsadził łu-
cznikami, ale Henryk II pokryjomu wysławszy oddział swych
wyborowycli kiryśników, przebojem otworzył wojsku swemu dro-
gę do Czech, nie budząc baczności Bolesława, w Pradze bezpie-
cznie ucztującego. Raz podczas uczty przybiegł do Bolesława
Niemiec, kapelan biskupa (kołobrzegskiego) Reinberna, prze-
strzegając o nadciąganiu wojsk niemieckich. Bolesław nie wie-
rzył, czy nie dosłyszał i zapytał kapelana, co mówi, a gdy ten
powtórzył złą nowinę, król z pogardą rzekł: „toć gdyby leźli jak
żaby, stanąćby tu nareszcie już mogli." Jaromir z przyjaciołami
swymi ułatwiał królowi niemieckiemu drogę, rozdwojeniem opi-
nii narodowej i odciąganiem od Bolesława stronników rodu Prze-
to) Thietmar, VI, 8, silva, quae Miriąuidui dicitur. Dobner, a za nim
Naruszewicz nazwę tę wyprowadzali od Mira las i Kidę zarosłe. Hist. Nar.
Pol, I, 128. Według Bielowskiego ma znac/.yć czarny las; przesmyk w rudnych
górach, zwanych po niemiecku Erzgebirge. M. P. I. 275.
— 36; —
mysłowców. Z orszakiem swym szedł w przedzie wojska Hen-
ryka II, który zdążywszy pod gród Zatec, po wycięciu przez
mieszkańców załogi polskiej, gród ten zdobył.^') Było jednakże
w Czechach i przeciwne stronnictwo, przenoszące Bolesława nad
Jaromira i Oldrzyka, ale, według Titmara, byli to ludzie „gorsi
obyczajem od dzikich zwierząt." Kiedy się wreszcie Niemcy
zbliżali do Pragi, Jaromir wszedł z mieszkańcami jej w zmowę,
pomknął się tajemnie w nocy pod Pragę, aby z rozświtem na
załogę polską uderzyć, a Bolesława „węża jadowitego" pojmać,
albo zabić.'-) Ale Bolesław miał także swych jurgieltników
w obozie niemieckim i między Czechami licznych stronników;
wiedział o wszystkich zamachach nieprzyjaciół. Obie strony knuły
swe zamiary skrycie. I gdy stronnicy Jaromira mieli, na odgłos
trąby pasterskiej i uderzenia w dzwony na Wyszegradzie, na-
paść na Polaków, Bolesław, uprzedzając ich, w nocy małymi od-
działami, wyprowadził wojsko swe z Pragi. Nieprzyjaciele rzu-
cili się za nim w pogoń, ale go nie dościgli; tylko brat starszy
ś. Wojciecha Sobiebor, przewodzący oddziałem Polaków, zosta-
wionym na moście, dla zapewnienia odwrotu, mężnie walcząc po-
legł,'^) we Wrześniu r. 1004.
Zagrożony nie orężem niemieckim, lecz wojną narodową,
rozdmuchiwaną przez stronnictwo Przemysłowców, a przytem.
11) Thietmar, YI, 8.
1-) Thietmar, VI, 9, mówi, że do Pragi zdążył Jaromir, aby Bolesława poj-
mać lub zabić. Inne źródła: Kozma i Dalimil wzmiankują, że Oldrzyk z niewielu
towarzyszami podkradał się pod Pragę i zaczaił się w Strachowie. A gdy przyjazny
mu pastuch zatrąbił w róg i w tymże czasie otworzono bramę miejską, Oldrzyk
wpadł do Pragi. . . Trzymam się tu podanej przez Thietmara wiadomości, który
jako współczesny świadek i dokładnie obeznany z wypadkami w Czechach r. 1004,
zasługuje na wiarę więcej, niż późniejsi pisarze,
1*) Thietmar, YF, 9, brata ś. Wojciecha zwie Sobiesławem i wyraża się
o nim tak niejasno, że pojąć trudno, po czyjej stronie walcząc on zginął? Wszakże,
zważając na dawną przyjaźń Sławników z Bolesławem, na długą, bo od roku 995,
służbę wojskową Sobiebora u Bolesława, nie możemy przypuścić, aby Sobiebor
miał zdradzić Bolesława i zginąć w pogoni za nim, a nie w obronie tylnej jego
straży. — Tak mniema i Szajnocha. Bolesław Ch. 125.
- 368 -
obawiając sie napadu Sasów na Łuźyce, Bolesław opuścił Cze-
chy, utrzymawszy niektóre zamki koło gór.'*)
Nazajutrz, po ustąpieniu z Pragi Bolesława, przybył Jaro-
mir, a za nim król Henryk II, powitany przez biskupa Tiddaga
i księcia Jaromira, poczem do kościoła ś. Jerzego wprowadzony.
Niezwłocznie, w obec wszelkiego stanu krajowców na ten cel
zebranych, Henryk ogłosił Jaromira przywróconym do wszelkich
godności, jakie nań z ojca spadały, — bawił w Pradze jakby we
własnej stolicy, uroczystość narodzenia Maryi Panny obchodził
na Wyszegradzie, poleciwszy biskupowi freizingeńskiemu God-
szalkowi kazać do ludu, pouczając o posłuszeństwie Bogu i szano-
waniu władz zwierzchnich.^'"*) Później, odprawiwszy Bawarów do
domu, Henryk II w towarzystwie księcia Jaromira, po nadzwy-
czaj trudnych drogach, pociągnął do ziemi Milczanów i główny
jej gród Budyszyn obiegł. Polacy z łatwością odpierali szturmy,
do których sam Henryk wojowników swych zachęcał, a jeden
z łuczników polskich, stojąc na wale, wymierzył do niego, i o
mało, że go nie zabił: padł tylko stojący obok niego rycerz,
sam zaś Henryk z podniesionemi rękami modlił się do Boga,
Budyszyn miał być spalony „gdyby nie rozkaz nieszczęsny, wy-
dany przez margrafa Guncelina nie przeszkodził temu." Krwawe
boje pod Budyszynem ciągnęły się dalej z wielk%- stratą ludzi
szlachetnego rodu ; nie jednego rycerza niemieckiego pochłonęła
Sprewja, do której spadali wojownicy wdzierający się do grodu.
Nareszcie, wskutek rozkazów od Bolesława przybyłych, załoga
polska opuściła Budyszyn. Henryk II obsadził gród swojem ry-
cerstwem, lecz dalej ruszyć się nie mógł. Wojsko jego znużone
pochodami, głodem i szturmami potrzebowało odpoczynku.^*)
Odłożono więc wyprawę do Polski na rok następny. — Tem
się zakończyła wojna r. 1004.
**) Naruszewicz, powołując sie na Kromera, H!st. Nar. Pols. T. I pod r.
1004; Lelewel Pol. Wiek. Śred. T. IF, Zdobycze VII 9, s. 137.
») Thietmar VI, 9, 10.
"^ Thietmar VI, 11.
109 —
3. Wyprawa Henryka II do Polski, Lutycy posiłkują Niemców. Henryk
w Międzyrzeczu. Pokój poznański r. 1005.
Po zajęciu Budyszyna król Henryk II dziesięć miesięcy
niczego przeciw Bolesławowi Chrobremu nie przedsiębrał i do-
piero latem r. 1005 rozkazał po wszystkich grafstwach państwa
Niemieckiego, pod karą gardła na niestawiących się, obwołać
walną wyprawę do Polski, wyznaczając Liszkę na miejsce ze-
brania. A gdy się wojsko zgromadziło, stosownie do rozkazu,
w dniu 15 Sierpnia w oznaczonem miejscu, król w towarzystwie
królowej wsiadł w Magdeburgu do łodzi, przebył Łabę, a spra-
wiwszy swe półki w należyty porządek, ruszył po prawym
brzegu Łaby do Łużyc, dotarł szczęśliwie do Dobroługa, gdzie
mocno ucieszył się na widok nadciągających z posiłkami ksią-
żąt: Henryka bawarskiego i Jaromira czeskiego. Dla wypo-
czynku wojsko niemieckie rozłożyło się obozem nad Sprewją,
około której nieprzyjaciel już zbliska dokuczał, szczególnie przez
swych łuczników. Wojna podjazdowa toczyła się na porzeczu
dolnej Sprewi, w okolicach Lubina, Gubina, Bieskowa i Storko-
wa. Przewodnicy, podkupieni przez wrogów i od własnych sie-
dzib usiłujący odwrócić zniszczenie, prowadzili wojsko niemie-
ckie manowcami przez lasy i po moczarach Sprewi, czem wiel-
kie szkody przyczynili wojsku. W żupie Nizowców, gdzie woj-
sko stanęło obozem nad Sprewją, nieprzyjaciel tak się rozloko-
wał, aby mógł Niemcom z ubocza szkodzić. Wtedy rycerz ,. wy-
borny" Thiebern, dobrawszy sobie walecznych garstkę, umyślił
fortelem podejść nieprzyjaciół, lecz ci otoczyli się zasiekami
z powalonych drzew i następujących Niemców przyjęli strzałami,
od których zginęli sam Thiebern i biskupa Arnulfa wassale Ber-
nard, Izon, Benon z wielu towarzyszami w d. 6 Września, co
Niemców pogrążyło w smutek. Uradowali się przecież, gdy przed
dojściem do Odry zbliżyły się dawno oczekiwane drużyny Lu-
tyków, przybywające pod przewodnictwem kapłanów swych, nic-
iom UL 24
j/
sacych posągi bożków, z świątyni pogańskiej.'') StaJy sie
nie do uwierzenia rzeczy: krzyż, godło chrześciaństwa, symbol
władzy kościelnej i królewskiej stawał do szeregu z bałwanami
pogańskimi. Pobożny król Henryk z biskupami, w obec niena-
wiści do Bolesława Cłirobrego, zapominając odwieczny wstręt
ku poganom, bratał sie z nimi, pochlebstwem i darami jednał
ich sobie do pomocy przeciw monarsze chrześciańskiemu, pro-
wadził poganów niszczyć chrześcianów polskich. Sami Niemcy
współcześni ze wstrętem mówili o sprzymierzeniu się ich z Lu-
tykami,^*) i brataniu się z nimi króla Henryka.^")
Po uciążliwych marszach zdążyło wojsko niemieckie ku
Odrze i rozbiło namioty swe po nad r. Bobra, brzegi której Bo-
lesław umocnił, stanąwszy obozem u Krosna, przy ujściu Bobry
do Odry i żadną miarą nie dopuszczał przeprawy. Siedem dni
stracili Niemcy szukając brodu, sposobi ąc łodzie i promy, aż
nakoniec znaleziono bród, przez który sześć hufców jazdy o świ-
cie porannym przebyły rzekę. Bolesław, dowiedziawszy się o tern,
nie wzbraniał dalszego posuwania się nieprzyjaciół, a zwinąwszy
się zręcznie pociągnął w głąb kraju. Jakaż to radość opanowała
Niemców, gdy po tylu trudach, dotarli nakoniec do właściwej
Polski. Posuwali się jednak nadzwyczaj ostrożnie, oczekując Lu-
tyków zwolna nadciągających i nie wcześniej, aż po ich przy-
byciu król Henryk zdecydował się przebyć rzekę, '^"j śpiewając
1') Thietmar VI, 14, 16.
'*) Thietmar VI, 16. Quamvis aułem de hiis (Luitizii) aliquid dicere per-
horrescam.
1*) S. Bruno w liście do Henryka II pisanym około r. 1008, wysławiając
Bolesława jako dobrego chrzęści anłna, ubolewa, źe Bolesław nie może nawracać
Lutyków, będąc przez Henryka zniewolony do prowadzenia z nimi wojny; zaklina
Henryka aby przywrócił pokój chrześcianom dla walczenia z poganami i opamie-
tywa go lemi słowy: Czyż nie obawiasz się królu o wiarę? Czyż człowiek, pojmu-
jący jakie ztąd zło idzie, pocznie działać w związku z poganami? „Non est quod
timeat rex, ne religionis homo, memor malorum, jungat se pagauis." Bielowski
M. P, I s. 228.
20) Przez jaką rzekę Thietmar nie objaśnił. Lelewel, Roeppel, Szajnocha
myśleli 2e jprzez Odrę; Scheltz i Bartoszewicz, że przez Bobrę. Może być, że Niem-
— 371 —
wespół z duchowieństwem dziękczynne Zbawcy pienia. Wojsko
niemieckie pognało wprawdzie „raźnie" za uchodzącymi Pola-
kami, ale nigdzie dosięgnąć ich nie zdołało, uchodzili bowiem
szybko ,.jak spłoszone stado jeleni*'.-^) Nie spotykając więc prze-
szkody, posunął się Henryk II w głąb królestwa Bolesławowego.
W Międzyrzeckiem opactwie, opuszczonem przez mnichów, za-
pewno z rozkazu Bolesława, obchodził uroczystość ś. Maurycego
(d, 2 2 Września r. 1005), dokładając usilności, aby ani klaszto-
rowi, ani mieszkańcom, żadnego uszczerbku żołnierze nie przy-
czynili. Po czem, paląc i niszcząc przyległe okolice, posuwał się
dalej , lecz na proźbę panów swych zatrzymał wojsko o dwie
mile od Poznania, Bolesław bitwy nie dawał, ale wychylające się
z obozu niemieckiego oddziały za żywnością ,. wielkiego szwanku
doznawały od nieprzyjaciół w zasadzkach ukrytych."
Kto pierwszy począł traktować o pokój, — nie wiemy. Tit-
mar mówi, że Bolesław prosił króla Henryka o łaskę i że na
jego usilne żądanie, arcybiskup Tagino z innymi poufałymi króla
udał się do Poznania i pokój z Bolesławem, stwierdzony przy-
sięgą, z zastrzeżeniem wynagrodzeń stosownych, zawarł.^^) Ale
samo zawarcie pokoju nie w obozie królewskim, a w Poznaniu
wskazuje, że nie Bolesław dobijał się prędszego skończenia wojny
a Niemcy. Dalekie i trudne do przebycia drogi, głód z nędzą
i srogością wojny złączony, wycieńczyły już mocno siły wojsk
niemieckich, gdy się oparły w kraju nieznajomym, pełnym ukry-
tych zasadzek, pozbawiających wrogów dowozu żywności. Z ra-
dością więc Niemcy odchodzili napo wrót. -•^)
Warunki zawartego w Poznaniu pokoju nie są oznaczone
szczegółowiej przez ówczesnych pisarzy, być może dla tego, że
cy przebywali najprzód Bobrę, w bród, aby Krosno ubiedz, lub odciąć, a dopiero
później, gdy sie Bolesław oddalił, przeprawiali sie zwolna przez Odrę, na łodziach
i promach, bo na spławnej i bystrej Odrze trudno przypuścić aby były brody,
2») Thietraar VI, 19.
-■) Thietmar VI, 20.
*') Thietmar VI, 20, Laeti tunc revertuntur nostri, quia itineris longitudine
et nimia famę cum intermixta belli asperitate magnum suilerebant laborem.
24*
— 372 —
dla króla Henryka II były „nie dobre". Rozpoczawszy bowiem
wyprawę, w celu pomszczenia krzywdy cesarstwu przez Bole-
sława uczynionej, Henryk II powracać musiał z wojskiem w o-
płakanym stanie, • uprowadzając z sobą zwłoki poległycłi ryce-
rzy.^*) Bolesława także niezadowalnialy warunki pokoju, bo cłio-
ciażby niezobowiezywały go do zrzeczenia się zdobyczy za Odrą,
faktycznie jednak ziemie Łużyczanów zostały w posiadaniu Hen-
ryka IL^'"^)
§ 56.
r Druga wojna Bolesława Clirobrego z Niemcami
(1007—1013).
I. Henryk li przygotowuje nową wyprawę do Polski. Bolesław uprze-
dzając go, gwałtownie rzuca się za Odrę, aż pod Magdeburg; odzyskuje
Łużyce i Milsko r. 1007. Zamiast Gunceijna margrafem misznieńskim
zostaje Herman.
Myśl opanowania Słowiańszczyzny do Laby i połączenia
wszystkicłi krajów, niegdyś należącycli do Wielkiej Morawy,
**) Anoal. Quedlinb. an. 1005, Rex vero, quamvis dolens, assumpta non
bona pace, cum lachrimabiH revertilur exercitu, portans secum corpora mortuorum.
Według niemieckich badaczy, annały kwedlinburgskie sa nieprzyjazne Henrykowi II,
i dla tego przytoczona wiadomość może być niepewna. Posse. Cod. Sasoniae I 35.
^^) Niepewność warunków pokoju poznańskiego spowodowała zamęt w po-,
jeciach dziejopisów. Lelewel, pilnie rozważywszy ówczesne sprawy, wyraził się, że
Bolegław odstąpił Luzików, bo gdy na początku tej wojny Niemcy przez Luzików
szli- jak przez kraj nieprzyjacielski, w parę lat potem Bolesław kraj ten na Niem-
cach zdobywał. Pol. Wiek. Śred. T. II, Zdobycze VII 10, Przeciwnie Bartosze-
wicz mniemał, że Bolesław nic nie ustąpił i że w Poznaniu dwaj królowie obiecali
nie wojować z sobą, a na poparcie mniemania swego dodaje, „że Naruszewicz roz-
sądnie tu milczy, toż i Szajnocha. Moraczewski odstępuje wszelkich zdobyczy
a Bogusławski tylko Lużyc". Porów. Historyja Pierwotnej Polski. T. II, s. 127.
Gdybyśmy nie mieli innych dowodów, że Lużyce i Milsko zostawały od r. 1005
do 1007 w faktycznem posiadaniu Niemców, to sam bieg wojny r. 1007 i wygna-
nie przez Bolesława Niemców z Budyszyna dokładnie to wsłcazuje. Porów, niżśj
s. 376. Co sie tyczy przypuszczenia, że traktatem poznańskim Bolesław musiał przy-
znać Jaromira księciem czeskim, jak utrzymują : Wawrowski, De bellis inter Bole-
slaum I, 1858 i Kętrzyński, De bello a Bolcskay magno cum Henrico rege a. 1002
do 1005, — Dissert. 18C6. (Porów. Posse. Cod. Saxoniae I, 36), to, na poparcie
tego, w źródłach faktów nie znajdujemy.
— ?>73 —
w jedno potężne państwo, nie opuszczała Bolesława ani na
chwilę. Czasowa utrata Łużyc i ziemi Milczanów jątrzyła go
mocno; postanowił odzyskać je, nie zrażając się niepomyślnością
wojny w latach 1004 i 1005. Owszem trudność walki z potę-
żnem państwem Niemieckiem i głębokie poczucie konieczności
położyć tamę zaborom nieprzyjacielskim w Słowiańszczyznie, na-
tchnęły umysł wielkiego króla niezłomnym zamiarem i doda-
wały mu jeszcze większej energii do stanowczego rozprawienia
się z Niemcami. Rozsyła więc powierników swych do Czech
i Słowian dolnej Łaby, namawiając wszystkich do wspólnego
działania, wszędzie knuje skrycie zmowy przeciw państwu Nie-
mieckiemu i tak się stara postawić rzeczy, aby nie on, lecz
Niemcy zaczepne kroki przedsięwziąć musieli.
Cóż robi Henryk II? Czy się spodziewa, że pokój poznań-
ski trwać będzie długo i że Bolesław poprzestanie na nim? By-
najmniej ! Wróciwszy z Polski Henryk II zaraz wziął się „w naj-
gorliwszy sposób do wykorzenienia sprawców wszelkiej niego-
dziwości"; Brunciona, jednego ze znaczniejszych swych rycerzy
w Merzeburgu, tudzież dwóch przedniejszych Słowian Borysa
i Niezamysła z innymi ich wspólnikami w Wereslewie skazał
na powieszenie. Czemże przewinili? Ówczesny dziejopis i świa-
dek Titmar milczy, a jednak z opowieści jego czuć się daje, że
to były skutki wyprawy odbytej do Polski. Obok takiego spo-
sobu pozbycia się ludzi niebezpiecznych, Henryk II pochlebia
Słowianom dolnej Łaby, wzywając Lutyków na częste obrady
w Wierzbnie nad Łabą, a co się mu wydawało potrzebnem usi-
łował przyprowadzić do skutku, nie zważając czyliby się to im
podobało lub niepodobało. Arnaburg z lewej strony Łaby, zbu-
rzony przez Słowian w r. 997, kazał na nowo odbudować „w celu
zwiększenia miejsc obronnych dla swej ojczyzny," ^) rozumi się
nie przeciw komu innemu, jak tylko przeciw sprzymierzeńcom
swym Lutykom. — Nie spuszczał Henryk z uwagi i Bolesława,
1) Thietmar VI, 21.
— 374 —
starając się przez swych powierników i szpiegów przeciąć mu
drogę do stosunków nie tylko w Niemczech, lecz nawet z Rzy-
mem, aby polityczne znaczenie i wpływy króla polskiego w Euro-
pie, o ile można było, osłabić.^) Z swojej strony Bolesław nie-
zaniedbywał sposobów odpłacić Henrykowi II podobną monetą,
korzystając zaś z przyjaznych okoliczności, jakie mu nastręczyła
zacięta i długa wojna Henryka II z Baldwinem, księciem Fian-
dryi, Bolesław wyprawił tajnych orędowników do Słowian nad-
łabskich i do Czech, namową i pieniędzmi zachęcając do wspól-
nej walki z Niemcami.
Przepędzając święta Wielkanocne w Ratysbonie (r. 1007),
król Henryk otrzymał z trzech różnych miejsc ostrzeżenia o no-
wych zamysłach przeciw niemu Bolesława Chrobrego. Wysłańcy
od zaprzedanego Niemcom Jaromira, księcia czeskiego, od Lu-
tyków i od wielkiego miasta Liubini^) donieśli królowi, że
Bolesław namową i pieniędzmi usiłuje wciągnąć ich w niebez-
pieczną przeciw niemu zmowę. Lutycy, w zaślepieniu swem, po-
sunęli się do otwartego wyznania przed Henrykiem II, że jeśli
') Po zjeździe gnieźnieńskim r. looo, Bolesław stawszy sie niepodległym
monarchą, zamierzył koronę swego państwa powagą stolicy apostolskiej otrzymać.
Zamysł ten nie byt tajemnicą Henrykowi II, który wszystkie drogi strażą obsadził,
aby posłowie Bolesława do Rzymu, jeśliby wyprawieni byli, w ręce cesarskie wpa-
dli. Przewidując to Bolesław, zamiast posłów, wyprawił (1008) prostego mnicha
ze szkoły ś. Romualda do Rzymu z listami i pieniędzmi na opłatę świętopietrza. —
Schwytany w drodze mnich, mox carcerali cuslodiae mancipalus, laską boską do-
stał się do Rzymu, lecz bez listów i pieniędzy, — Porów. Lelewel Pol. W. Śred.
T. II str 75 — 77. Damiani Żywot ś. Romualda, Bielowski M. P. I s. 330. O za-
sadzkach Henryka na poselstwo Bolesława w i, 1013 niżej str. 389.
') Thietmar VI 24. Civitas magna Liubini, niektórzy czytają Liulini.
Naruszewicz i Roeppel niemogą wyrozumieć, do jakiego miasta nazwa ta siosuje się;
Worbs w Neue Archiv I s. 245, Scheltz w Gesch. d. Lausitz s. 50, Bartold w Gesch.
V. Riigen I s. 346, Lelewel Pol. W. Śred. II, VII, 10, także Moraczewski i Bar-
toszewicz w Hist. Pier. Pol. II, 133, pod Luibini podrozumiewają Liibben= Lubin
nad Sprewją w doln. Łużycach; ależ to civitas magna, jakich w Luźycach nie było,
Szajnocha w dziele Bolesław Chr. mniemał, że tem miastem może l)yć Lubeka, ale
P.awiński, w dziele IIoJiaCCKie Cjiasfliie s. 119, czyta Liuini, i wnioskuje, że naj-
prawdopodobnićj pod tą nazwą skrywa się Julin, czyli Wolin, — Prawdopodobnie,
bo gdzież była civitasmagna?
— 375 —
dłużej zostawi Bolesława w pokoju i przy łasce swej, nie może
nigdy rachować na doprowadzenie icli do należytej służebności
sobie. Rozważywszy to, co od posłańców słyszał, Henryk II,
naradziwszy sie z panami swoimi, wyprawił do Bolesława zięcia
jego markgrafa Hermana z wypowiedzeniem zawartego nieda-
wno pokoju. Ostrzeżony przez orędowników swych o poselstwie
wzmiankowanego komesa, Bolesław przyjął go niechętnie, uspra-
wiedliwiał się z zarzutów, w końcu wyrzekł: ^^widzi Chrystus,
świadek najlepszy wszystkiego^ że tego, co odtąd porobię, dopełnię
nierad bynajmniej"" *).
Jakoż, nie zwlekając dłużśj, Bolesław gwałtownie rzucił się
za Odrę i aż pod Magdeburgiem się oparł, pustosząc ziemię Mo-
raczanów^) do samej Łaby. Ztamtąd, uprowadziwszy znakomi-
tych rycerzy saskich Luidolfa, Tadila i Tadi do niewoli uję-
tych,*) zwrócił do grodu Serbiszcze, mieszkańców którego z sobą
uprowadził (r. 1007), nie spotykając nigdzie poważnego oporu.
Arcybiskup magdeburgski Tagino dopiero po odejściu Bolesława
począł ściągać wojska, które doszły do Jutroboga, ale wodzowie,
w liczbie których znajdywał się dziejopis, biskup merzeburgski
Titmar, rozważywszy, że nie wypada z małemi siłami puszczać
się za nieprzyjacielem, do domu wrócili.
Nieprzygotowanie do wojny Niemców, znienacka przez Bo-
lesława zaskoczonych, ułatwiło mu wykonanie zręcznego i nad-
*) Thietmar VI, 24.
^) Żupa Moraczanów przyległa częścią do Magdeburga zabrana byta przez
Karola W,, a wschodnia jej cześć przez Henryka Ptasznika w r. 928 i odtąd cią-
gle w ręku Nieńiców zostawała.
") Annal. Saxo, a. 1007, tudzież Chroń. Saxo: Boleslaus prope Parthenopo-
lim pergens, omnem Sc]avoniae eo loci proyinciam devastat, donec ripam Albiae flu-
minis attigit. — Chroń. Quedlinburg., ducens secura in vinculis fortes viros Saxonum,
Ludolfuni, Tadilan et Tadi etc. rex hortatur suos, ne id inultum ferrent, sed nullus se-
ąuitur, effectus. Raumer, Regesta Brandenb. N. 390 Do tego: Magdeburg. Schop-
penchronik: Dies Jahr (1007) zog Bolesław mit den Polen ins Sachsenland bei
Magdeburg; er verbrannte und verheerte die Dorfer und fiihrte gute Helden mit
sich aus Sachsen ais Gefangene iiber die Elbę. Er sprach spcittisch gegen den
helig. Mauritius, das karn an der Kónig und argerte ihn sehr. Miilverstedt. Rege-
sta Archiepisc. Magdeb. I, s. 218.
— 11^ —
zwyczaj śmiałego zamiaru zniszczenia załóg niemieckich po gro-
dach słowiańskich, wprzód nimby się połączyć mogły. A gdy
mu się udało tym sposobem sparaliżować siły i środki nieprzy-
jacielskie, mógł swobodnie po prawym brzegu środkowej Łaby
gospodarować, przywracając pod władzę swa ziemie Słupianów,
Żarowianów, Łużyczanów i Milczanów, stolicę których Budyszyn
załoga komesa Hermana trzymała. Bolesław obiegł Budyszyn.
Załoga prosiła o siedem dni rozejmu i wyprawiła do Hermana
posła z oświadczeniem, że po upływie rozejmu, drugie jeszcze
siedem dni bronić się może. Herman błagał w Magdeburgu
o pomoc, dodawał otuchy załodze swej, ale Bolesław nieustan-
nymi szturmami tak ją znękał, że wymówiwszy sobie swobodne
z całem swem mieniem wyjście, zasmucona, piechotą do domu
pociągnęła.')
Powróciwszy do władania ziemią Milczanów i Łużycami
Bolesław usiadł w nich, jak we własnym domu, a mając dokoła
ludność najszczerzćj mu oddaną, pomnażał swe siły i przygoto-
wywał podstawę do dalszego działania nad Łabą.
Tymczasem markgraf Herman, wygnany przez teścia z Bu-
dy szyna, władał jeszcze Misznem i trzymał Strelę, miasto posa-
gowe Bolesławówny. — Dawmiejszy markgraf misznieński Gun-
celin, chociaż zbudował sobie zamek nad r. Solawą, murami
i załogą wzmocniony, a w niezliczone dobra i zapasy zaopa-
trzony, wszakże pokusił się o zdobycie Streli, przez wojska Her-
mana bronionej, a gdy niczego dokonać nie mógł, miasto Ro-
chlice nad Modlą (Muldą), nie opatrzone warownią, w perzynę
obrócił. Za to Herman ze współbratem Ekhardem, zamek Gun-
celina nad Solawą znienacka zdobywszy, wszystko w nim znale-
zione po bratersku między sobą rozdzielili, a sam zamek spalili.
Gdy te łotrostwa doszły do wiadomości króla Henryka II, we-
zwał on komesów przed siebie do Merzeburga, a rozpoznawszy
sprawę, całą winę przypisał Guncelinowi, że nie czekał sprawie-
') Thietmar VI, 24.
— in —
dliwości z królewskiej reki, dodając, że Guncelin rodziny wielu
swych poddanych (Słowian?) żydom zaprzedawał i na rozkazy
królewskie puszczenia ich na wolność, nie dbał, — rozbojom, ja-
kie się działy za jego zezwoleniem, nawet w jego imieniu, nie
starał się kresu położyć, z bratem swym Bolesławem w bliższych
stosunkach poufałości zostawał, niż przyzwoitość pozwalała, albo
królowi podobać się mogło. Ostatni zarzut, uważany za najwa-
żniejszy, był głównym powodem do oddania przyjaciela Bolesła-
wowego Guncelina pod straż i pozbawienia Miszna, które Hen-
ryk II czasowo powierzył komesowi Frydrykowi, następującego,
zaś żniwa, za wstawieniem się królowej i arcybiskupa Tagino
markę Misznieńską powierzył Hermanowi,^) nieprzyjaznemu już
w tym czasie teściowi swemu Bolesławowi*) (r. loog).
Dwa lata siedząc spokojnie w Budyszynie, Bolesław miał
baczność na wszystko, co się dokoła działo, oczekiwał zdarzeń,
z których mógłby skorzystać, i zdawało się, że był zupełnie nie
czynnym. Aż oto, na jeden dzień przed przybyciem markgrafa
Hermana do Miszna, (w Listopadzie r. loog) znaczna liczba Po-
laków, przeprawiwszy się przez Łabę, o brzasku dziennym „po-
demknęła się cichaczem do bramy obiecanego sobie miasta".
Ułatwić wejście do Miszna obiecali dwaj wiednicy; '^^) lecz w sku-
tek jakiejś przeszkody, nie' mogli przyrzeczenia dotrzymać. Zmiar-
kowawszy to Polacy, cichaczem, przez załogę niemiecką nie na-
pastowani, odeszli na powrót do Budyszyna, a odkryci wiednicy
przez Niemców straceni zostali. Później dopiero margraf Her-
man, wprowadzony został na miejsce przez wysłańca królewskie-
go, przyrzekając wszystko odpuścić winowajcom swoim, w czem
kolwiek przeciw niemu wykroczyli, a przyrzeczenie swe poda-
8) Thietmar VI, 36.
®) Raz z powodu zabrania przez Bolesława Budyszyna, a powtóre przez
zmianę stosunków familijnych, bo prawdopodobnie żona Hermana, córka Bolesława
Rogelinda zmarła przed r. icoy, poczem Herman ożenił się z Godilą wdową po
Wernerze. Posse. Codex. Saxoniae I, s. 32 przyp. 193, s. 36 przyp. 223.
1") Thietmar VI, 37. Huius rei ductores erant duo Wethenici ex suburbio...
- 378 -
niem prawicy zatwierdził. Jacy to byli winowajcy: osobiści Her-
mana, czy polityczni, tego jedyny, ówczesny dziejopis Titmar
nie objaśnił.
2. Nowa wyprawa Henryka II r. 1010. Choroba i powrót z Jaryna. Niem-
cy z Jaromirem posuwają się pod Głogów bezskutecznie. Przymierze
merzeburgskie 1010. Henryk II obwarowuje Lubuszę (lOll), zamyśla nową
wyprawę. Bolesław burzy Lubuszę r. 1012.
Długo rozmyślał król Henryk „nad pomszczeniem szkody
i liańby przez Bolesława sobie przyczynionej", aż nareszcie rozka-
zał gotować sie przeciw niemu na wyprawę po Wielkiejnocy
(r. loio) wszystkiemi siłami. Miejscem zebrania król naznaczył
Białogórę nad Łabą, w majętności margrafa Gerona, dokąd przy-
był książę czeski Jaromir, wierny sprzymierzeniec Niemców, tu-
dzież książę saski Bernard, margrabiowie Herman i Gero, kilku
biskupów i sam nawet arcybiskup Tagino. Zebrani wojownicy
w Białogórze, „niewyłączając zgoła nikogo, zamiast przyjaciół,
postąpili jak nieprzyjaciele, niszcząc i paląc majątek cały, z wy-
jątkiem jedynie poddańczych ludzi; a król nietylko nie karcił
tego, ale się nawet nie sprzeciwiał." '^) Trudnoby temu powie-
rzyć, jeśliby o tern wiadomość podał kto inny, a nie naoczny
świadek i uczestniczący w wyprawie biskup Titmar. Można więc
sobie wyobrazić, co się działo w krajacłi słowiańskicli, do któ-
rycli Niemcy po nieprzyjacielsku wkraczali?
Zdawałoby się, że obudziwszy czujność Bolesława, Niemcom
wypadało niezwłocznie uderzyć na niego, ale w obozie niemiec-
kim poczęto deliberować, czy nie udałoby się drogą układów
skłonić Bolesława do ustąpienia posiadanycli przez niego nad
Łabą krajów. Wysłani w tym celu książę Bernard i proboszcz
Walter do Bolesława spotkali go, „lecz niezdoławszy zmienić jego
zdania, z niczem wrócili".'^] Rozpoczęli nareszcie Niemcy wy-
") Thictmar VI, 38.
^2) Dawniejsi wydawcy czytali odnośny ustęp kroniki Dytniara (VI 38) „ac
in Libiz quod sibi placeret invenientes", zamiast „ac nil ibi quod sibi placeret in-
— 379 -
prawe wtargnieniem w okolicę miasta Jaryna,^^) gdzie schwyta-
wszy dwóch braci Słowian z Branibora, posadzonych o tajemne
stosunki z Bolesławem, pomimo że bracia nic nie wyznali, oby-
dwóch powiesili. Na tem skończyła się pierwsza połowa wypra-
wy. Król Henryk i ulubieniec jego Tagino obłożnie zachorowali
mnóstwo wojowników także zapadło na zdrowiu, uchwalono więc
aby król z niektórymi biskupami i częścią wojska bardziej scho
rzałego, wrócili do domu. Biskupi zaś Arnulf halbersztadski
i Meinwerk paderborneński z księciem Jaromirem, margrafami
Geronem i Hermanem pociągnęli dalej „na spostoszenie ziem
Slęzanów i Diedoszanów.^*) Doszli do Głogowa, z murów któ-
rego Bolesław patrzał na obóz niemiecki, wstrzymywał zapal-
czywość żołnierzy swych i odwrotu nieprzyjaciołom nie wzbra-
niał Połupieżywszy dowoli i zniszczywszy okolice wodzowie nie-
mieccy z łupami śpieszyli do domu. Jaromir wrócił do Czech,
a Niemcy przez kraj Milczanów zdążyli nad Łabę, szląc do ba-
wiącego w Merzeburgu króla Henryka poselstwo z zawiadomie-
niem „o swym powrocie szczęśliwym," (w jesieni r. loio).^^)
Dalekie zapędzenie się Niemców, aż pod Głogów Titmar
opisuje ozięble, jakby nie wiele znaczące, nie wzmiankuje wcale
ani o bojach, ani o zdobyciu grodów nieprzyjacielskich, nie wie-
I
venientes". Z tego „Libiz" pisarze tworzyli różne grody na domysł, jak słusznie
zauważał Callier w pracy: Wojny Bolesława Chr. z Henrykiem II, Poznań, 1888
str. 14.
^^) Thietmar VI, 38. Inde ad Luzici pagum, in cujus fronte urbs ąuaedam
Jarina stat, a Gerone dicta marchione, qui magnus fuit et sic nuncupabatur. Praw-
dopodobnie jest to teraźniejsza wieś Gahren, na pograniczu obwodu Łukowskiego
i dolnych Łużyc, Co sie tyczy nazwy Jarina, pochodzącej niby od Gerona, to wi-
docznie Thietmar przypomniał sobie 54 rozdział z dziejów saskich Widukinda,
o wznoszeniu i obwarowaniu grodów w zdobytych krajach.
") Thietmar VI, 38. Cilensi et Diedesi. Dawniejsi pisarze szukali „Cilen-
sów" miedzy Odra a Warta, dla czego zmuszeni byli prowadzić Niemców przez
Odrę, w głąb Polski, aż do Sulęcina, a potem zwracać ich łukiem pod Głogów.
Obecnie nikt już nie wątpi, że pod ^Cilensi" Titmar podrozumiewał Ślęzan, sąsia-
dów Diedoszanów (Diedsów) między Kwiażia a dolną Bol)ra. Szczegóły \y Cajlier'a
^Wojny Bolesława Chr. s. 16.
i"*) Thietmar VI, 38.
— 3^0 -
my nawet, kto Budyszynem władał: załoga polska, czy Niemcy?
Musiało być jednak bardzo niedobrze, kiedy Niemcy ani pomy-
ślili o szturmie Głogowa, kiedy „gęste dżdżu ulewy" przeszko-
dziły wojskom królewskim do odniesienia zwycicztwa. Atoli
sposób prowadzenia i skutki wojny tej pozwalają nam spójrzyć
na nią inacztj. Oszczędzając własne rycerstwo, Bolesław pojmy-
wał, że mu trudniej byłoby niż Henrykowi II stworzyć nowe
wojsko, że niewarto marnować sił w otwartem polu, kiedy sama
natura teatru wojny posłużyć może do zniszczenia nieprzyjaciół.
Nie stawiał więc oporu Niemcom w Łużycach: niecli grzęzną
i toną w trzęsawiskacli ponad dolną Sprewją, niech łby tłuką
o nieprzebyte lasy w krainie Diedoszów, niech połowę sił star-
gają nim dojdą nad Odrę i po drugi raz łbami tłuc muszą o mo-
cne warownie Głogowa. A jeśli szturm się nie uda i Niemcy,
rozbici nad Odrą, zmuszeni będą uciekać do domu, wtedy załoga
polska w Budyszynie przetnie im jedyną suchą drogę ze Śląska
przez Budyszyn, Woj erce do Miszna. A że Budy szyn musiał
być zaopatrzony mocną załogą polską, poświadcza to powrót
Niemców przez kraj Milczanów do Miszna, bez zatrzymania przy
sobie tej głównej warowni Milczanów, czegoby zapewno nie uczy-
nili, jeśliby Budyszyn przez Polaków opuszczony został. W ka-
żdym razie sami Niemcy przyznali, że skutki, przedsięwziętej
w szerokich rozmiarach wyprawy, były niepomyślne, że jedyną
pociechę w łupach znajdywali.^*) Zamiar wypędzenia Bolesława
z Milska i Łużyc spełzł na niczem, a siły królewskie zmarno-
wane; w gruncie rzeczy była to klęska, pod ciężarem której Hen-
ryk II pośpieszył zawrzeć w Merzeburgu pięcioletnie przymierze
w końcu Grudnia r. loio,^') nie dla tego, aby miało trwać tak
'*) Annal, Quedlinb. a. loio. Eodem anno rex in expeditionem suas con-
rabens copias, Poloniam Sclavoniae quaesiturus, sed quo velle ducebat, minime per-
venturus, cum paucis media revertitur via, gravi ingruente aegritudine; caeteris, ut
erant bello parati, plurima devastantibus loca muUamque praedam secum reportanti-
bus. Pertz. M. G. III, 80.
") Thietmar, VI, 39.
- 38i -
długo, lecz że obie strony potrzebowały.^^) Henryk II miał na-
dzieje nowa wyprawa powetować klęskę, a Bolesław potrzebo-
wał czasu, aby się umocować w nadłabskicli posiadłościach.
Wnet po zawarciu przymierza w Merzeburgu, Henryk II,
idąc za rada przybocznych panów, miasto Lubuszę^^) odbudować
i warowniami wojennemi umocnić zalecił. Potrzeba musiała być
naglącą, kiedy już w końcu Stycznia r. loii wzięto się pośpie-
sznie do roboty i w ciągu 14 dni wykonano polecone dzieło.
Nowa warownia, obsadzona załogą królewską, miała służyć za
obronę państwa Niemieckiego od strony Łużyc. Stała pustką od
czasów Henryka Ptasznika. Podniesiono ją z gruzów, ale jedno-
cześnie krążyły złe wróżby, że jeszcze w roku loii w opłakany
sposób runąć miała. ^^) Cokolwiek później Henryk II z książę-
tami państwa począł narady odbywać „jakby na Bolesława ude-
rzyć mieli" i nie zważając na pięcioletni rozejm, wyprawił nowo-
obranego, na miejsce zmarłego Tagina, arcybiskupa Walterda
do Bolesława w zamiarze zawarcia pokoju. Walterd, przybywszy
do S c i c i a n i,-^) podejmowany był przez Bolesława wspaniale,
i
^*J Lelewel, Związki z Niemcami. Pol. Wiek. Śred. T. II, VII, II.
'•) Thietmar, VI, 39. Urbem Liubusuam dictam edificare et confirmare
precepit. Dawniejsi badacze pod wzmiankowaną nazwą podrozumiewali Lubusz nad
Odrą, stolice biskupstwa Lubuszskiego. Obecnie wszyscy prawie badacze zgadzają
sie, że gród, o którym mowa, przypomina teraźniejszy Leubus, niedaleko Laby,
w Hercbergskim obwodzie. Tu była granica posiadłości Bolesława Chr. z Niem-
cami, tu najwłaściwiej było Niemcom zbudować pograniczną warownię. Szczegóły
dotyczące badań o Lubuszy zebrał E. Callier, w rozprawie: Wojny Bolesława Chr.,
s. 29—38.
*») Thietmar, VI, 39.
**) Thietmar, VI, 44, 45. Sciciani mylnie przez ojczystych badaczy od-
szukiwane w Polsce. Lelewel upatrywał miejsce to w Ciesańcu, wsi wielkopolskiej
(Pol. Wiek. Śred. II, VII, 11 j, Szajnocha gdzieś pod Głogowem, u Komarnickiego,
w przekładzie kroniki Titmara, ma być Sathayn albo Seitsch na Śląsku niedaleko
Wschowy czy Głogowa, podobnie i u Bielowskiego (M. P. I, s. 288). Nie zwra-
cano uwagi, że Bolesław obozował nie na Śląsku, ale w Lużycach i że tam jego
główna kwatera być musiała, bliżej do granicy niemieckiej. Stosowniej postepywali
pisarze zagraniczni, szukając Sciciani między Sprewją a Czarnym Halsztrowem,
dotąd jednak porozumienie w lej sprawie nie nast.ąpilo, bo gdy jedni Titmarowe
Sciciani upatiują w Syneńcach (Zinnitz) w dolnych Lużycach, między Ka-
— 382 —
ale po dwóch nocach pobytu w oznaczonem miejscu, powrócił,
nie doprowadziwszy zamiaru do skutku, „chociaż sowicie obda-
rzon był od przeciwnika." Znowu wiec król Henryk rozpoczął
wyprawę 24 Lipca r. 1012, powierzywszy naczelne dowództwo
arcybiskupowi Walterdowi. Wojsko zebrane w Zribenz^-)
doszło do Białogóry. Tu „zdało sie książętom rzeczą bezpie-
czniejszą w dalszą nie puszczać się drogę, a zaopatrzyć tylko
markę (misznieńską) załogami doborowemi." Walterd zachoro-
wał i nie dojechawszy do Merzeburga, w drodze umarł (12 Sier-
pnia r. 1012). Przed samym jego zgonem zjawił się wygnany
z Czech przez Oldrzyka książę Jaromir, zamierzając procić umie-
rającego pasterza o wstawienie się za sobą do króla Henryka,
lecz gdy się przekonał, że w chorym siły żywotne ustawały pro-
sił przynajmniej, zalewając się rzewnemi łzami, ażeby mu prawą
rękę podał i przez tę oznakę życzliwości zalecił go wiernej po-
mocy obecnych. Nieszczęsny! I to się mu nie udało I
Śmierć arcybiskupa Walterda, który, podczas nieobecności
króla Henryka, kierował głównie sprawą w zajściu z Bolesławem,
a także wielkie wezbranie wody na Łabie, przeszkadzające Niem-
com podać rychłą pomoc swym załogom -^) na pograniczu wscho-
dniem, nastręczyły Bolesławowi dogodną porę do zaczepnych
kroków. Postanowił więc zniszczyć, zbudowaną przed półtora
rokiem, na granicy jego posiadłości, warownię Lubuszę.-^) Za-
łoga jej nie przenosiła tysiąca ludzi, kiedy, wedle uwagi Titmara,
lawa a Łukowem, inni miejsce to znajdują we wsi Ź i c z e ń (Seitschan) w obwo-
dzie Budyszyńskim, w górnych Lużycach, w pobliżu r. Pólcznicy, inni znowu
w Sćeńcu (Stenz), obwodu Kamienieckiego, a nawet w Swinjanach (Schweinitz),
w pobliżu Czarnego Halsztrowa. Objaśnienie dodam niżćj, gdzie będzie mowa o Tit-
marowem: Ciani, Cziczani.
22) Thietmar, VI, 45, Zribenz, teraz Schrenz pod Zórbig, w żupie Nielety-
cza, na zachód od r. Muldy.
2») Thietmar, VI, 48.
2*) Annal. Quedlinb. a. 1012. Post eius (Waldhaidi) mortem Bolizlawo, mul-
tis milibus suorum contractis, Dalmanciae terminos occupavit, urbem Coloci (zamiast
eo loći), noviter instauratam, dolose expugnat, et utrinąue magna strage peracta, cum
captivi$ nostris domi reversu$ est.
— 3^3 ~
w stosunku do rozległości twierdzy, trzy razy tyle zaledwie wy-
starczało. Wojsko polskie poszło do szturmu śmiało, obrońcy
zaś twierdzy słaby opór stawili. Bolesław siedząc przy uczcie,
patrzał radośnie na ludzi swycłi, zwycięzko wkraczających do
miasta. Rozwarła się brama i popłynęła krew obficie. W liczbie
przedniejszych obywateli miasta dostali się do niewoli Guncelin
i Wiso, tudzież komendant miasta, mocno poraniony Scih (Tzyk),
którego los zawsze prześladował, tracił bowiem, nie dla braku
odwagi, każdy gród mu powierzony. Jeńców, na rozkaz „du-
mnego zwycięzcy" pod ścisła straż wzięto. Polaków niemniej
500 na placu boju legło. Zwycięzcy, podzieliwszy s'ę zdobyczą
i zapaliwszy miasto, z wodzem swym wesoło pociągnęli do do-
mu, w dniu 20 Sierpnia r. 1012. Lubusza znowu ruiną została.
Zniszczenie niedawno zbudowanej dla obrony państwa twier-
dzy, ogromne wrażenie wywarło na królowę Kunegundę, ba-
wiącą w Merzeburgu. Rozkazała, aby całego ziemstwa towarzysze
rozłożyli się obozem nad Muldą i wszystko mieli w gotowości
aż do przybycia króla. -^) Obawiano się nowego napadu Bolesła-
wa, ale on spokojnie w swych posiadłościach zostawał. Tym-
czasem król Henryk nie śpieszył z odwetem za zburzenie Lubu-
szy. Napady korsarzy na brzegi Germanii, wielkie nieszczęścia
z powodu wezbrania wód na Dunaju i Renie, wybór arcybiskupa
na miejsce zmarłego Walterda, tudzież inne sprawy państwa
i zaburzenie w Czechach zniewoliły go obojętnie znieść psotę
przez Bolesława wyrządzoną.
3. Zamieszanie w Czechach i łatwowierność Lutyków Henryk II wyzy-
skuje na swą korzyść (1012). Bolesław i Henryk II traktują o pokój.
Zjazd w Merzeburgu. Drugi pokój merzeburgski r. 1013.
Od czasu ustąpienia Bolesława Chrobrego z Prag^i (r. 1004),
władał Czechami Jaromir dobroduszny, nieudolny, ciężkiem ka-
lectwem na ciele pozbawiony energii, wierny sprzymierzeniec
I
«») Thietniar, VI, 49.
— 384 —
Henryka II, na rozkazy którego, jakby komes niemiecki, zawsze
był gotów prowadzić posiłki czeskie przeciw Bolesławowi. Usil-
ność przysługiwania się królowi Henrykowi Jaromir posunął do
takiego stopnia, że gdy raz udało sie mu pojmać posłów tajem-
nycłi Henryka księcia bawarskiego do Bolesława, najokrutniej-
szym sposobem kazał icli pomordować. Niegodziwy ten postę-
pek obraził Bolesława a Henrykowi II posłużył za pozór do od-
mówienia łaski swej Jaromirowi, aby tem pozyskać sobie Bole-
sława, z którym pokoju pragnął. Tymczasem stosunki wewnętrzne
czesikie zawikłały się z powodów nie objaśnionycli dot^d należy-
cie. Młodszy brat Jaromira Oldrzyk, uwięziony przez króla Hen-
ryka jeszcze w roku 1003, po dzłesięcoletniem zniknieniu z dzie-
jów,^^) zjawia się jako pretendent do korony czeskićj. Według
niektórych pisarzy, Oldrzyk, na żądanie Bolesława, odesłany był
z Niemiec do Polski, gdzie po krótkiej pod strażą bytności, wy-
słał go Bolesław do Czecli, opatrzywszy we wszelkie potrzeby.^')
W biała sobotę r. 1012 Oldrzyk wypędził z Czecli Jaromira, który
nie wiedząc dokąd się udać, szukał najpi'zód u Jiolesława,^^) po-
tem u Henryka II przytułku. W drodze do Merzeburga, bła-
gał, jak wzmiankowaliśmy wyżój, umierającego arcybiskupa Wal-
2") Według niektórych dziejopisów Oldrzyk pomagał Jaromirowi do opano*
Wania Pragi w roku 1004, a po ustąpieniu z Czech Bolesława, gdy Jaromir został
księciem czeskim, Oldrzyk odzyskał dawną, przez ojca nadaną mu dzielnicę i wła-
dał nią. (Palacki. Dejiny, I, 287; Tomek, Deje kralovstvi ceskeho, s. 61 — 3).
Wszakże spółczesny Titmar o uczęstnictwie Oldrzyka podczas powrotu Jaromira do
Czech w r. 1004 nie wzmiankuje wcale. Gdzieby zaś Oldrzyk siedział aż do roku
1012, wielka w tem zachodzi niepewność. Że go cesarz trzymał w więzieniu, zga-
dzają się na to pisarze czescy, podając, że on uwolniwszy się, błędne i ukryte ży-
cie prowadził, póki Pragi nie odzyskał. Nie chcą jednak tego przyznać, źe go ce-
sarz wydał Polakom. Wszelako podobniejsze do prawdy, że go Bolesławowi oddał
po dziewięcioletniem więzieniu. Trzymał go cesarz długo, dla upewnienia sobie po-
sług Jaromira przez bojaźń rywala. Wypuścił go jednak potem, bądź na proźbę
Bolesława, od którego w tym czasie zatrudniony wojną pod Metzem, pokoju potrze-
bował, bądź za pobite swoje Bawarczyki, ohydził sobie Jaromira." Naruszewicz,
H. N. P. I, pod r, 1012 — 1013, przyp. 3,
2") Naruszewicz, powołując się na Kromera. H. N. P. I. jak wyżej.
«6^ Tbietmar, VI, 45.
- 3^5 -'
terda, aby mu rękę pomocy podał, a w Merzebufgu prosił o ła-
skę królewska, ,.lecz zamiast miłosierdzia i przywrócenia do wła-
dzy, spotkało go wygnanie i straż więzienna u Adelboda biskupa
utrecłitskiego, w odwet za rzeź okrutna na Bawaracli popełnioną,
tudzież za zniszczenie wojsk sobie powierzonycli." Poczem Ol-
drzyk, na wezwanie królewskie stanąwszy w Merzeburgu, „w darze
dobrowolnym otrzymał królesłzao, które nieprawnie przedtem przy-
właszczył sobie. '"'• -'') Obawiał się on brata Jaromira, wszelkiemi
siłami starał się zapobiedz, ażeby ten nigdy nie zbliżył się do
niego, a powziąwszy od fałszywycli donosicieli wiadomość, jako-
by znakomity rycerz jego Bożan z wielu innymi trzymali tajem-
nie stronę wygnanego brata, kazał icli pozabijać, „ażeby tym
krwawym wyrokiem, dać innym naukę, czego na przyszłość wy-
strzegać się mieli." ^") Wszystko to odpowiadało jak najlepićj
widokom Henryka II, który, osadziwszy Jaromira w więzieniu,
trzymał w ciągłej obawie Oldrzyka, aby w razie narażenia się
jego królowi niemieckiemu, Jaromir nie został do władzy przy-
wróconym. Zapalczywy i niezależności pragnący Oldrzyk, po-
mimo gorącej chęci panować samowładnie, musiał być pokor-
nym sługą niemieckim, postępywać według woli Henryka II,
przysługiwać się mu ze szkodą własnego narodu. Z charakteru
różny całkiem od brata Jaromira, Oldrzyk postępywać będzie tak
sanjo, jak Jaromir. Nie pożałuje on krwi czeskiej na żądanie
króla niemieckiego, poprowadzi niejednokrotnie Czechów przeciw
Polakom w imię przewagi niemieckiej nad Słowianami, rozerwie
ostatnie węzły łączności Czechów z Polakami i pogrąży nakoniec
Czechy w przepaść polityki niemieckiej.
Zyskawszy w Oldrzyku pewne narzędzie przeciw Bolesła-
wowi Chrobremu, Henryk II usiłował w takież same przeciw nie-
mu narzędzie obrócić Lutyków. Opuściwszy więc Merzeburg
w jesieni r. 1012, król Henryk popłynął po Łabie do Arnebur-
29) Thietmar, VI, 50,
30) Thietmar, VI, 60.
Tora III. j
ga, dawniój już obwarowanego, jako twierdzy pogranicznej ze Sło-
wianami. Tam, po długich naradach z mnóstwem napływających
z różnych stron Słowian, zawarł z nimi pokój. ^^) W jakim celu
zawarty był pokój z Luty kami, stałymi od r. 1005 sprzymierzeń-
cami Henryka II, spółczesny dziejopis Titmar zamilczał, a jednak
nietrudno pojąć, że był przeciw Bolesławowi wymierzony. Sprzy-
mierzeńcy króla Henryka Lutycy, w ciągu długiej walki Bole-
sława z Niemcami od r. 1007 aż do 1013, ani razu nie zjawiają
się w obozie niemieckim, siedzą spokojnie, jak gdyby sie opa-
miętali i zwrot polityki swej obmyślali. Schwytanie przez Niem-
ców dwóch braci z Branibora i powieszenie ich w Jutrobogu
(r. 1 010) za stosunki z Bolesławem, wskazuje zachwjanie się Sło-
wian nadhobolskich w przyjaźni dla Henryka II. Powodzenie
oręża Bolesława mogło natchnąć ich nadzieją oswobodzenia się
od Niemców. Zwalczyć więc wszelką myśl pojednania się Słowian
nadłabskicli z Bolesławem było najważniejszem zadaniem Hen-
ryka. Nie zważał przeto na radę, podawaną przez ś. Brunona,
aby się nie sprzymierzał z poganami przeciw chrześciańskiemu
Bolesławowi,^-) a odłożywszy skrupuły pobożności swej na stro-
nę, Henryk usiłował zjednać sobie możnowładców lutyckich nie
bez powodzenia, jak zobaczymy niżej.
Stworzywszy koalicyą Czechów i Lutyków z Niemcami,
Henryk II gotował się do odwetu Bolesławowi zagrożeniem po-
zycyom jego po całym froncie państwa Polskiego od ujścia Odry
aż do Dunaju, ale w końcu r. 1012 czas nie sprzyjał zamiarom
króla niemieckiego. Sprawy włoskie, tudzież chęć rychlejszego
przywdziania korony cesarskiej w Rzymie, wymagały odjazdu
Henryka II na zachód, Bolesława sprawy pomorskie i ruskie
w inną ciągnęły stronę, a tymczasem pięcioletnie przymierze
merzeburgskie, w końcu r. loio zawarte, było już nadwerężone.
Przeciwnicy poczęli o pokój traktować.
^^) Thietmar, VI, 5 1. Rex a Merseburg discendens, navigio ad Harneburg
venit. Ibi cum Sclavis confluenlibus plurima discuciens, pace vero ibi firmata, rediit.
33) Wyżśj s. 370.
— 3^7 —
Na Trzy Króle roku 1013 posłowie polscy, przybywszy do
Altsztad, oświadczyli Henrykowi II, że w celu zawarcia pokoju
królewicz Mieszko stawić się nie zaniedba. Henryk II udał się
do Merzeburga, dokąd wkrótce potem przybył syn Bolesława
Mieszko z wielkimi darami. Henryk II pasował go na rycerza
i odprawił z czcią wielka, zaclięcając do no wy cli odwiedzin. Pra-
wdopodobnie Mieszko powiózł do ojca ułożone w Magdeburgu
warunki pokoju na zatwierdzenie. Ale w tymże czasie dowie-
dział się król Henryk, że komes Werinhar z Ekliardem, bratem
margrafa Hermana, znosili się z Bolesławem, układali z nim ja-
kieś zamiary królowi przeciwne i nawzajem od Bolesława po-
słów tajemnycli u siebie często przyjmywali. Król Henryk ka-
zał obu stanąć przed sobą. Gdy tego jednak wypełnić nie śmieli,
majątki icli wzięto w sekwestr, a icli samych, jako opornycli
władzy królewskiej, za winnycli obrazy majestatu ogłoszono.
Wszakże wina wzmiankowanycłi komesów nie musiała być zbyt
ciężką, ponieważ Werinłiar po niejakim czasie, a Ekłiard później
do łaski królewskiej przywróceni zostali. '^^) W wigiliję Zielonycli
świąt przybył do Merzeburga Bolesław, ubezpieczywszy się pier-
wej przez danycli z niemieckiej strony zakładników, których
u siebie w domu zostawił. Przyjęty przez Henryka II jak naj-
lepiej, Bolesław w niedzielę świąteczną uczyniony był rycerzem
królewskim, a utwierdziwszy następnie ślub swój przysięgą, spra-
wował urząd miecznika przy królu, w czasie uroczystego pocho-
du jego do kościoła, W poniedziałek następny starał się wiel-
kimi darami, w imieniu własnem i małżonki swój złożonymi,
przejednać dla siebie króla Henryka, który, zawdzięczając niby
za grzeczność, wdzięcznością płacił, obdarzając Bolesława dobro-
dziejstwem, którego pożądał od dawna," ^*) raczej ustępywał mu
posiadane przez niego fakty czni&"'kraje, których sam Henryk orę-
żem nie był w stanie odzyskać. Pokój zawarty został w Merze-
»•'') Thietmar, VI. 54.
**) Thietmar, VI, 55, cum benefitio diu desiderato.
— 3^S —
burgu 25 Maja r. 1013. Bolesław zwrócił zakładników, otrzymał
od króla Henryka posiłki wojenne na wyprawę ruską ^^) i takież
posiłki obiecał dać Henrykowi na wyprawę włoską.^") Ale wa-
runki pokoju nie zadowalniały Niemców, którzy narzekali, że
Henryk Bolesława nie bez szkody pań swa swego od-
puścił/^') Szkodę tę stanowiły kraje od dawnej granicy Pol-
ski aż do Czarnego Halsztrowa, ustąpione Bolesławowi bezwa-
runkowo,^^) bez wymagania od niego trybutu, lub służebności,
którychby on, czując się zwycięzcą, nie przyjął.^")
»6) Thietmar, YI, 55,
^^) Thietmar, VI, 56, użala się, że wezwany do posiłkowania Henryka w wy-
prawie włoskiej, Bolesław o dopełnieniu tego nie myślał bynajmniej. Ad supple-
mentum hujus itineris Bolizlavus antea invitatus nil asspiravit, et in bene promissis
morę solito mendax apparuit.
^') Annal. Quedlinb. a, 1013: quem (Bolesława) benigne suscipiens, . , . non
ta?/ien sine siii regnl detrimento, fermtsił remeare.
3S) Lelewel, Pols. Wiek. Śred. II, VII, 12 ; Szajnocha, Bolesław Chr. 150.
'"') Inaczej na warunki pokoju merzeburgskiego spojrzeli historycy niemieccy,
przyjmując wyrażenia Thietmara dosłownie: in die sancto manibus applicatis miles efft-
citur, et post sacramenta regi ad ecclesiam ornato incedenti armiger habetur (VI, 55).
Z tego AY^ilhelm Giesebrccht upatrzył, że mężny Polak, który tyle razy w różnych
stronach gromił wrogów swych, niósł teraz miecz przed królem niemieckim podczas
uroczystej procesyi, i tym sposobem przyznał siebie przed całym światem wassalem
jego . . . złożył on królowi bogate dary, lecz hojniej jeszcze obdarzon przez niego,
otrzymał w lenność kraje, do posiadania których tak długo się dobijał, mianowicie
Lużyce i ziemię Milczanów. (^Geschichte der Kałserzeit, II, s. 115). Znany histo-
ryk łużycki, pastor Scheltz, powiada, że Bolesław, podczas bytności w Merzeburgu,
erhilt er vom Konige die Belehnung, leistete den Wassalen-Eid und begleitete den Ko-
nig auf dem Gange zur Kirche, indem er ihm das Schwert vortrug. Dass er nun bei
dieser Gelegenheit die Liinder zwischen Elbę und Oder ais Reichsleh.en aufgetragen
erhielt, also namentlich unsere Lausitz, unterliegt wohl keinem Zweifel. (Gesch. d.
Lausitz, s. 54)< Pasowanie na rycerza nigdzie nie miało tego znaczenia, aby factus
miles, pasowany na rycerza, miał z ziemią swoją i posiadłościami być pasującemu
obowiązany. Pasowanie to było ceremonią rzymsko - religijną. . . Starszy wiekiem,
dostojnością wyższy pasował młodszego w dowód z duszy wynikającego rycerskiego
szacunku . . . niechże nikt w tem lennictwa nie upatruje. (Lelewel, Pol. Wiek. Sr.
II, s. 41). Bolesław obowiązat się dać posiłki Henrykowi II na wyprawę włoską,
z swojej strony Henryk dat Bolesławowi własne posiłki na wyprawę ruską. Zby-
tecznie więc byłoby dowodzić, że podobne zobowiązania wojenne nie mogły być wy-
nikiem wassalnej zależności z jednej strony i praw zwierzchnich z drugiej. Uspien-
ski, IlepBUfl CjiaBAHCKia MOHapxiH, s, 242.
389
§57.
Trzecia wojna Bolesława Chrobrego z Niemcami
(r. 1015 — 1018).
r Pokój merzebupgski nie zadowalnia przeciwników. Bolesław wzywa
do związku Czechów i podburza przeciw Henrykowi II Włochów (1014).
Oldrzyk więzi Mieszka, Czesi i Lutycy stają po stronie Henryka- Bo-
lesław gotuje się do wojny (1015).
Niepodobnem do prawdy wydawało się Niemcom, aby naj-
potężniejszy wówczas mocarz w Europie Henryk II zmuszonym
był ustąpić część państwa swego obcemu księciu i to jeszcze
Słowianinowi, niegdyś hołdownikowi króla niemieckiego. Pokój
merzeburgski, „ze szkoda państwa zawarty", nie dawał im spo-
czynku. Bolesławowi trudno było rozstać się z myślą połączenia
ludów słowiańskich w jedno państwo aż do Łaby i Dunaju. Gra-
nica po Czarny Halsztrow nie zadowalniała go. Okazało się, że
wymożony okolicznościami pokój merzeburgski r. 1013 nietylko
nie rozstrzygał kwestyi o granice między sąsiedniemi państwami,
lecz nawet nie złagodził wzajemnego pomiędzy przeciwnikami
rozdrażnienia. Niemcy skarżyli się, że Bolesław, stosownie do
zobowiązań w Merzeburgu, nie dostarczył im posiłków na wy-
prawę włoską, nazywali go wiarołomcą. Bolesław, listem wysła-
nym do papieża, uskarżał się, że z powodu kryjomycli zasadzek,
przez Henryka II poczynionych, nie mógł przyrzeczonej daniny
świętopietrza ^) uskutecznić, a tymczasem przez rozesłanych taje-^
1) Thietmar, VI, 56, Bolizlavus . . . insuper antea domno papae ąuestus est
per epistolae portitorem, ut non liceret sibi propter latentes regis insidias, promissum
principł apostolorum Petro persolvere censum. Mamy więc niezawodne świadectwo, że
daninę z Polski uważano w Rzymie już w początku XI w. jako podatek świętemu
Piotrowi. W Polsce być może danina ta późnićj dopiero tytuł świętopietrza przy-
brała, później rozmiary jej określone zostały, ale początek jćj, zdaje się wypada od-
nieść do czasu darowizny Gniezna na rzecz stolicy apostolskiej, przez. Odę i synów
jej przed r. 996 uczynionej. O szczegółach dotyczących świętopietrza, porów. Abra-
rhama. Organizacya kościoła w Polsce, s, 180 i następne.
I
— 390 —
mnie orędowników po Włoszech, dowiadywał sie, jak ida spra-
wy Henryka II i kogo mógł tylko usiłował odwrócić od niego.-)
„Na tysiączne sposoby w cłiytrości swej wyćwiczony", Bolesław
wyprawił syna swego Mieszka do księcia Oldrzyka z upomnie-
niem, „aby pamiętni na związek pokrewieństwa, który ich łączy,
podali sobie ręce do zgody, złączyli się w celu wspólnego działa-
nia przeciw wszelkim nieprzyjaciołom, mianowicie przeciw kró-
lowi niemieckiemu." Był to krok stanowczy, doniosłość którego
zrozumieć łatwo. Bolesław żądał związku z Czechami, pojmując,
iż w podobnym razie cała Słowiańszczyzna północno-zachodnia
do Łaby, Solawy i Dunaju zlałaby się w jedną, groźną dla ce-
sarstwa rzymsko-niemieckiegó potęgę. Oldrzyk pojmywał donio-
słość przełożeń Bolesławowych, ale „zaufani doradzcy przestrze-
gali go, że cały ów układ pozorny, ma jego zgubę na celu."
Poddawszy się namowie doradców, Oldrzyk dopuścił się zbro-
dni: przedniejszych z orszaku królewicza kazał pozabijać, a sa-
mego Mieszka z resztą jego przybocznych, uprowadziwszy do
Czech, do więzienia wtrącił (roku 1014).*^) Był to także stano-
wczy krok ze strony Czechów. Postąpiwszy w tak haniebny
sposób z synem i poselstwem jedynego podówczas obrońcy Sło-
wian od Niemców, Czechowie wyosobniali się od reszty Słowian
i chcąc nie chcąc stać się musieli pokornymi sługami tychże
Niemców. Poprawić to później nie było już możności, albowiem
po długich bojach następywała chwila stanowczego starcia się
Bolesława z Henrykiem II.
Uwięzienie Mieszka przez Oldrzyka zaszło podczas odjazdu
Henryka II do Włoch. Ukoronowany w Rzymie koroną cesar-
ską w dniu 14 Lutego r. 1014, Henryk dopiero w końcu roku
tego do Germanii powrócił i wtedy zapewno dowiedziawszy się
o postępku Oldrzyka, wysłał do niego komesa Teodoryka, z roz-
2) Thietmar, YI, 56.
") Thietmar, VII, 7, nie oznaczył bliżej czasu uwięzienia Mieszka. Annały
liwedlinburgskie, podają pod r. 1014. Sed et Misico, Bolizlavi filius, ab Othelrico
Boliemico capitur, dolo caesis eius comitibus.
I
— 391 —
kazem wydania sobie rycerza swego, na którego życie, jeśli dba
o łaskę cesarską, targnąć się nie powinien. Oldrzyk nie chciał
królewicza z rąk swoich wypuścić. Dopiero za powtórnem nale-
ganiem cesarza, chcąc nie chcąc wydał mu Mieszka. Bolesław
wnet wyprawił posłów do cesarza z podziękowaniem i proźbą
odesłania mu syn, oświadczając, że to go zobowiąże do wdzię-
czności. Cesarz ociągał się z wydaniem Mieszka Bolesławowi,
przyrzekając zadość uczynić żądaniu jego, jeśli na Wielkanoc
(r. 1015) do Merzeburga przybędzie. Bolesław jednak częstemi
poselstwy nie przestawał nalegać o wydanie mu syna jak naj-
prędzej.*)
W pierwszych dniach Kwietnia (r. 1015) cesarz Henryk
przybywszy do Merzeburga, w otoczeniu swych dostojników
i księcia Oldrzyka, święta Wielkanocne wesoło obchodził. Py-
tał, o radę w sprawie Mieszka. Arcybiskup magdeburgslci Gero
ostrzegał cesarza o niebezpieczeństwie, jakie dla państwa, z po-
wodu niesłusznego zatrzymania Mieszka, wyniknąć mogło i ra-
dził zwrócić go ojcu, wziąwszy zakładników, lub inną rękojmię.
Tłum obecnych dostojników odezwał się podobnież, część tylko,
ujętych złotem Bolesława, wyrzekła, iż taki postępek na rachu-
nek dobrej sławy bynajmniej poczytany być nie może. „Ponad
zdrową radę wzięły górę pieniądze, a stronnictwo rzeczone, do-
stawszy na swą porękę Mieszka, dla przypodobania się Bolesła-
wowi, za uzyskaniem jedynie przyrzeczenia wierności", odprowa-
dziło go z orszakiem do domu, upominając Bolesława i syna jego,
aby pamiętni na przysięgę cesarzowi uczynioną, przeciw niemu
nic sobie nie pozwalali, ani się starali odwodzić od niego przy-
jaciół.^)
<) Thietmar, VII, 7, ,
^) Thietmar, VII, 8, nie oznacza bliżej czasu, w którym obradowano o spra-
wie Mieszka i kiedy mianowicie zwrócono go ojcu. Dawniejsi badacze niemieccy
wypadek ten odnosili do końca r, 1014 lub początku r. 1015. Teraźniejsi uczeni,
po pilnem porównaniu źródeł historycznych, mniemają, że wzmiankowane wypadki
zaszły podczas świąt Wielkanocnych r. 1015. Fortinskij. TllTMapt MepseóyprCKitt
H ero xpoHUKa. Petersburg, 1872, s. 136,
— 392 —
W tymże czasie oczekiwano powrotu do Merzeburga mark-
grafa Hermana, który u teścia swego Bolesława święta Wielka-
nocne przepędzał. Tymczasem cesarz Henryk narzekał na nie-
wierność Bolesława, przypominał niepodanie przez niego obiecanej
pomocy, a nareszcie domagał się u swych dostojników, aby je-
dnomyślnie wezwali Bolesława do usprawiedliwienia się, albo na-
prawy swej winy/) jak gdyby król polski był jakimś komesem,
lub wassalem cesarskim. Przybył nakoniec Herman a z nim po-
seł polski Stojgniew, ten sam, który dawniej już posyłany był
do Henryka II, podczas pobytu jego w Lotaryngi (r, 1012),')
i wtedy okazał się kłamc^;, ponieważ co innego, a nie to, co od
cesarza miał polecone, donosił Bolesławowi, teraz zaś wyprawiony
został przez niego, aby stanął przed obliczem cesarza i jego ksią-
żąX, jako „zdradziecki podszczuwacz i burzyciel". . . Oczywiście
Stojgniew był zręcznym dyplomatą., bronił interesów monarchy
swego, winę na się przyjmywał, był kozłem ofiarnym, co pojmy-
wali Niemcy, będąc przekonani, że on wyprawiony był do cesa-
rza, „od słynnego ze zmienności pana swego", bardziej w celu
podburzań i zamieszek skrytych, aniżeli zawarcia pokoju, jak
utrzymywał. Cesarz powtórnie wezwał Bolesława do usprawie-
dliwienia się, lub za nieposłuszeństwo „dania stosownej naprawy."
Zdawałoby się, że Bolesław z pogardą odrzuci nacechowane za-
rozumiałością wezwanie cesarskie, ale on, kierując się więcej ro-
zumem politycznym, niż uniesieniem się chwilowem, postanowił
skorzystać ze zręczności i domagał się, aby sprawa jego z cesa-
rzem Henrykiem rozważoną została na ogólnem zgromadzeniu
naczelników państwa. Stawiał on tym sposobem cesarza w za-
leżność od wyroku książąt i hrabiów, między którymi liczył wielu
przyjaciół i jurgieltników, a zapewne musiał czuć i sprawiedli-
«) Thietmar, VII, 6.
') Thietmar, VII, 6, wzmiankuje wprzód o przybyciu Stojgniewa, a potem
dopiero wraca do opowiadania dawniejszego zdarzenia z Mieszkiem w Czechach, tu-
dzież o zwróceniu go Bolesławowi, co wszystko stało się wcześniej od przybycia do
Merzeburga Stojgniewa.
— 393 —
dliwość po swej stronie. Tu mógłby dziejopis Henryka II Tit-
mar powiedzieć: chytrzyli oba, ale przechytrzył „najchy trzej szy
z ludzi" Bolesław. Cesarz, rozumi się, nie życzył godności swej
narażać na niepewny wyrok dostojników swych: trybunału nie
zwołał. Bolesławowi zostawało inną drogą, powściągnąć zarozu-
miałość cesarską, zmusić Henryka II do szanowania zobowiązań
i przyzwoitości w stosunkach z niepodległym monarchą.
Latem roku 1015 obie strony traktowały niby o zgodę,
a w rzeczywistości gotowały się do wojny, która była niechy-
bną. Cesarz wezwał wszystkich sprzymierzeńców swych do wy-
stąpienia w pole. "Wyprawę przygotowywano należycie: pilniej,
jak kiedykolwiek. Tłumy wojsk niemieckich ściągały się koło
Magdeburga, Lutycy razem z Niemcami gdzieś na północy, Cze-
chowie' na pograniczu Śląska, a na południe od Morawii, w mar-
grafstwie austryackiem zbierali się Bawary. Cesarz postanowił
ze wszystkich stron razem uderzyć na Polskę, a dla większego
rozerwania sił Bolesława, wszedł w porozumienie z księciem ki-
jowskim Jarosławem.®)
Opasana łańcuchem koalicyi Niemców, Lutyków, Czechów,
Bawarów i Waragów, Polska wystawioną była na ciężką próbę
sił jćj młodzieńczych, użycie których zależało od zdolności wo-
dza. Następywała chwila stanowcza, w której Polska, w razie
przegranej wojny, byłaby niezawodnie jeśli nie rozszarpaną cał-
kowicie, to przynajmniej odartą ze swych posiadłości nad Odrą
i górną Wisłą, poniżoną moralnie w oczach Słowian i zmuszoną
do ustąpienia Niemcom gospodarowania w całej Słowiańszczyźnie
północno-zachodniej, tak, jak już w Czechach gospodarowali. Ale
w tej chwili krytycznej sercem i umysłem ludów polskich wła-
dał Bolesław, zdolnościami i charakterem przewyższający cesarza
Henryka i wszystkich jego sprzymierzeńców. Pojmywał on do-
^ kładnie stan rzeczy i należycie przygotowywał obronę kraju,
(szczególnie po granicy od zachodu. Obrawszy Odrę jako liniję
•) Solowjew. IIcTopifl Pocciii. T. I, s. 201.
— 394 —
obrony, Bolesław opatrzył ją licznemi warowniami, osadzonemi
mocną, załogą. Położone na wielkiej drodze z Łużyc do Pozna-
nia Krosno, dawniej już obwarowane, jako jeden znajważniej-
szych punktów strategicznych, Bolesław powierzył ulubionemu
synowi swemu Mieszkowi, dzielnemu młodzieńcowi, a sam stał
w odwodzie, aby stosownie do napadu nieprzyjaciół, rzucić się
tam, gdzie potrzeba wskaże. Wystawione na pierwsze uderzenie
wrogów Łużyce, z położenia swego geograficznego, nie przedsta-
wiające linii obrony, miały inną, topograficzną dogodność. Po-
zamykawszy główne przejścia pomiędzy błotami i uzbroiwszy
przyjazną sobie ludność miejscową, Bolesław nie miał potrzeby
tracić sił w otwartem polu dla obrony podmokłych i lesistych
przestrzeni. Dogodniej mu było oczekiwać, aż najazd wrogów,
straciwszy zapęd pierwotny w trudnych przeprawach wśród ba-
gnisk, najeżonych strzałami ludności miejscowej, zmuszony będzie
otwierać sobie drogę przebojem, starga siły swe w bezowocnych
zapasach z naturą. A gdy zwalczywszy przeszkody miejscowe,
najazd pomknie się ku Odrze, zmarnuje niemało czasu, ludzi, za-
pasów wojennych, natknie się na mocne warownie nad Odrą,
a z tyłu zagrożony będzie mocną załogą polską w Budyszynie
zostawioną.") Obliczając siły swe w stosunku do sił koalicyi nie-
przyjacielskiej, i położenie geograficzne teatru wojny, Bolesław
przyjął plan wojny odpornej, zamierzając, w razie pomyślnych
okoliczności, przejść niezwłocznie do kroków zaczepnych.
2. Nowa wyprawa Henryka II do Polski (r. 1015). Klęska w ziemi Die-
doszów Henryk II ucieka do Merzeburga. Mieszko w ślad za nim
napada Miszno. Zawieszenie broni.
Uprzedając wyprawę wojska niemieckiego z pod Magde-
burga, Bolesław, zapewno dla zabrania łupów i potargania sił
^) Chociaż o załodze polskiej w Budyszynie, podczas wojny r. 1015 w źró-
dłach wiadomości nie ma, ale to nie podlega wątpliwości, albowiem w przeciwnym
razie Niemcy nie omieszkaliby gród ten, mocno obwarowany, zatrzymać, czego je-
dnak nie uczynili.
— 395 —
nieprzyjacielskich, najechał jakąś część posiadłości cesarskich.
Obrażony tem do żywego Henryk II wyprawił posłów do Bole-
sława, żądając, aby zwrócił kraj, który zagarnął, lecz ten hardo
odpowiedział: „nietylko nie oddam tego, co zdobyłem, ale więcej
jeszcze zdobędę." ^^) Cesarz ujrzał się zmuszonym przyspieszyć
wyprawę, sposobił się do niej w Magdeburgu, błagając niebo, za
wstawieniem się ś. Maurycego, aby mu dopomogło do pokona-
nia „zaciętego wroga jego Bolesława." ^^)
AVojsko niemieckie, pod wodzą samego cesarza Henryka,
wyruszywszy z pod Magdeburga dnia 8 Lipca r. 1015, ciągnęło
przez dobra margrafa Gerona do Sklancisworde,'^) niszcząc i łu-
pieżąc mieszkańców, jakby w kraju nieprzyjacielskim. Po przej-
ściu Łaby, Niemcy wtargnąwszy do Łuźyc, napadnięci byli od
załogi miasta Ciani,^^) która wycieczkę przeciw nim uczyniła,
lecz Niemcy mnóstwo z niej położyli trupem i pojmali Eryka Py-
sznego, który z powodu popełnionego zabójstwa, szukał w tem
^^) Annal. Quedl. a. 1015, Addidit etiam imperator legationem mittere ad
Bolizlavum pro restituendis regionibus, quas abstulerat. Ille, ut solebat, superbe
respondit, se non solum propria relinere velle, quin potius non sua diripere maile.
Porów. Chronograph. Saxo. a. 1015.
1') Thietmar, VII, u.
1-) Według domysłu badaczy ma być teraźniejsze Kunzwerda, na południe
od Torgau nad Łabą.
'•^) Thietmar, VII, 1 1, Nostri autem ut ad pagum Luzici dictum venerunt, a pree-
sidio ex Ciani urbe egresso temptantur. .. Ponieważ Ci ani było miastem (urbs)
i miało załogę, widocznie więc była to warownia z kasztelaniją (burgward), poło-
żoną w dolnycłi Lużycacli, niedaleko granicy niemieckiej, bo Niemcy, po przej-
ściu Łaby, wtargnąwszy w pagus Luzici, napadnięci zostali przez załogę tego
grodu. Czy Ciani jest tem samem miejscem, o którem Titmar wzmiankuje pod
r. 1018, Cziczani, do którego przyprowadzono Odę, po zawarciu pokoju w Budy-
szynie? — Wątpliwe! Oprócz różnicy w formie samej nazwy, następne okoliczności
budzą jeszcze wątpliwość. Badacze znajdują Ciani w miejscu teraźniejszej wsi
Zieniz (Syneńce), w dolnych Lużycach, między Łukowem a Kalawą. Położenie
takie oznacza na mapie Posse. Codex Saxoniae. T. I. Zachodzi pytanie: z jakiejby
racyi, Oda, spiesząc do Bolesława przesiadującego w Budyszynie, miała podróż od-
bywać naprzód do położonego w stronie od wielkiej drogi Ciani w dolnych Lu-
życach, a potem dopiero zwrócić na południe do Cziczani w górnych Lużycach?
Wypadki i położenie geograficzne przemawiają za tem, że Ciani jest innem niż
Cziczani miejscem.
— 396 —
miejscu schronienia, a zakuwszy go w kajdany, do cesarza przy-
wiedli. Ztamtad zmierzając ku Odrze, wysłał cesarz do Mieszka,
obozującego w Krośnie z licznemi roty, panów swych najprze-
dniejszych z upomnieniem, aby mu wierność dotrzymał, oraz
z proźbą, aby tych, na których wstawienie się wolność od cesa-
rza uzyskał, na utratę dóbr swoich teraz nie narażał, lecz gdy
ten oświadczył, że „ojczyzny napadniętej aż do przybycia ojca,
wszelkiem.i siłami bronić będzie, a potem postara się nakłonić go
do zgody z cesarzem", nadzieja na zdobycie Krosna znikła. Tym-
czasem książę saski Bernard z biskupami, komesami i tłumem
sprzymierzonych Lutyków nadciągał z północy przeciw Bolesła-
wowi, z którym spotkał się nad Odrą, znalazłszy „pobrzeża jej
ze wszech stron w warownie opatrzone." ^*) Trzeciego Sierpnia
(r. 1015) cesarz próbował przejść Odrę i stoczył bitwę z Pola-
kami, których nie mniej 600 padło. Ze strony Niemców, w licz-
bie kilku młodzieńców zginął Hodo, obwiniony dawnićj o zbyt
przyjazne stosunki z Bolesławem. Mieszko, poznawszy ciało po-
przedniego swego towarzysza i stróża, zapłakał rzewnie, poczem
opatrzywszy je starannie, do obozu niemieckiego odesłał. Bole-
sław, broniąc w innem miejscu przystępu do Polski, chciałby
pobiedz synowi na pomoc, ale nie mógł opuścić stanowiska nad
Odrą, którą nieprzyjaciel przebyć usiłował. Gdzie się tylko Niemcy
pokazali na łodziach, Bolesław z jazdą pędził na ich spotkanie,
aż nareszcie Niemcy, rozwinąwszy żagle, płynęli pośpiesznie dzień
cały, póki już niedoścignieni przez Bolesława, bez przeszkody
w pożądanem miejscu wylądowali. A jednak Bolesław zwinnymi
obrotami nad Odrą, zdołał odciąć od południa księcia Bernarda,
który „przez kryjomo wyprawionych pieszych posłańców", doniósł
cesarzowi o niewypełnieniu zleceń mu danych, a poprzestał tylko
na zniszczeniu okolicy i do domu zwrócił. Podobnież i Oldrzyk
z Czechami i Bawarami, mając połączyć się z cesarzem i na pra-
wem skrzydle armii stanąć, zaniechać tego musiał „dla różnych
") Thietmar, VII, 11, huuc presentem, munita undiquessecus Ociera, habuit.
-— 397 —
przyczyn". Pomoc jego cesarzowi ograniczyła się zdobyciem
wielkiego miasta Busink/^) w którem pojmał tysiąc jeńców,
oprócz kobiet i dzieci, miasto spalił i „zwyciezko do domu wró-
cił." Czwarty wódz wielkiej armii cesarskiej margraf austryacki
Henryk, mający z Bawarami w Morawii działać, zaledwie zdołał
dać odpór, łupieżacym na pograniczu, wojownikom Bolesławo-
wym, których do 800 trupem położył i zdobycz, przez nich za-
garniętą, odzyskał.^**)
Opisując przytoczone wypadki ówczesny dziejopis Titmar
nie domawia wielu rzeczy, a jednak jasno, że plan cesarski skon-
centrowania nad Odra wszystkich sił, jakie powinni byli przy-
prowadzić książę Bernard, książę Oldrzyk i margraf Henryk, ru-
nął przed walecznością wojsk Bolesławowych. Cesarz znalazł się
w nader przykrem położeniu i nie bez troski o siebie „jako nie-
liczne wojsko mający", ściągał w kupę siły swe i wziął się do
odwrotu,^') lecz nie po tej drodze, po której przyszedł i wszyst-
ko zniszczył, ale przez krainę Diedoszów, gdzie zniewolony
z obozem w ciasnem miejscu zawrzeć się, pozostał w samotności
zupełnej, albowiem jedyny właściciel pasieki, który tam mie-
szkał, natenczas był zamordowany. Bolesław, niepewnym będąc
dokąd się cesarz zwrócił, umocowywał brzegi Odry, ale skoro
15] Thietmar, VII, 12, Othelricus ąuandam urbem magnam, Bu sine dictano,
petiit. Gdzież ten Busink? Komentatorowie Thietmara szukali grodu tego w Beuthen
(Bytom) nad Odra, inni w Bautzen (Budyszyn). Szafarzyk dostrzegł go na prawym
brzegu Odry, ale nie mówi gdzie. (Star. Słów. § 38, 6). Lelewel znajdywał w Bunz-
lau, t. j. Bolesławku nad Bobra (P. W. Śr. T. II, YII, 12). Szajnocha w Budy-
szynie (Bolesław, 159). Sclieltz w Beuthen nad Odrą, Moraczewski nawet w Zbą-
szyniu (w Poznańskiem). Wątpliwe, aby Oldrzyk mógł dojść do Bytomia niżćj
Głogowa, bo w takim razie byłby się połączył z Henrykiem II, niedaleko ztąd pod
Krosnem obozującym. Zatem nie ma co mówić o Bytomiu, a tern bardzićj o Zbą-
szynie, bo ostatnie przypuszczenie jest wprost niedorzecznością. Budyszyn dobrze
byt znajomy Niemcom. Thietmar, wspominając go pięć razy, pisze zawsze Budisin.
Omyłki tu dopuścić niepodobno. Prawdopodobniejszy domysł Lelewelowski, źe Bu-
sink jest Bunclau, Bolesławek, nie wiemy jednak, czy gród ten istniał już w roku
1015? — Inną konjekturę w tym wyględzie podam niżej w bieżącym §, gdzie będzie
inowa o grodzie Przybuziu na s. 416, przyp. 55.
i») Thietmar, VII, 12.
^') Annal. Quedlinb. a. 1015. coUectis copiis exercitum jubet redire.
_. 398 —
do niego doszła wiadomość o odwrocie cesarza, natychmiast
przeszedł do kroków zaczepnych i dla ścigania ustępujących nie-
przyjaciół, wysłał liczny oddział piechoty, z rozkazem, aby przy
sposobności, część przynajmniej wojska niemieckiego starano się
zniszczyć. Przy tern Bolesław wyprawił do cesarza opata Tuni,
niby dla traktowania o pokój, w rzeczywistości zaś na zwiady,
ale w obozie cesarskim poznano się na nim i zatrzymano go, aż
nim całe wojsko nie zdołano uprowadzić w nocy, po rzuconych
mostach, za bagniska dokoła rozpostarte. Wtenczas dopiero
puszczono owego „mnicha z habitu, a w samej rzeczy lisa szczwa-
nego" do swego pana, którego dla tych przymiotów właśnie był
ulubieńcem.
Wydobywszy się z błot cesarz Henryk odjechał, powie-
rzywszy wojsko arcybiskupowi Geronowi, margrafowi Geronowi
i komesowi Burhardowi z upomnieniem, aby się na szczególnej ba-
czności mieli. Jakoż w istocie po straszliwym trzykrotnym okrzy-
ku, poruszył się nagle rój łuczników polskich, w lesie ukrytych
i strzałami nieprzyjaciół zasypał. Niemcy oparli się pierwszemu
i drugiemu natarciu, gdy jednak niektórzy z nich uciekać po-
częli, wojownicy polscy skupiwszy się hurmem, po trzeci raz
uderzyli, a rozpędziwszy nieprzyjaciół, samopas błąkających się
zabijali. Wiadomość o tej klęsce zanieśli cesarzowi arcybiskup
Gero i komes Burhard, raniony, sami tylko zdoławszy zaledwie
ujść z pogromu. Młody komes Ludolf z niewielu towarzyszami
dostał się do niewoli, komesowie zaś Gero i Folkmar z 200 naj-
przedniejszymi rycerzami zabici i złupieni.^^) Wspomnienie o tej
strasznej klęsce tak żywo zachowało się w pamięci Niemców, że
kalendarz merzeburgski dzień i Września (r. 1015), jako dzień
żałoby po poległych w krainie D i e d s i (Diedoszanów) wy-
szczególnił.^®)
'-8) Thietmar, VII, 13.
19) Kalend. Septemb. Gero et Wolkmar comites cum sociis suimet 200 per-
empti sunt. Kalendarz Merseburgski. Porów. Lelewel. P. W. S. T. II, s. 200. —
Szajnocha. Bolesław. 116,
— 399 -
Ubolewał pobożny cesarz Henryk nad strata tylu znakomi-
tych rycerzy, troszczył się bardzo, aby 'im wyprawiono pogrzeb
po chrześciańsku, w rozpaczy chciał nawet wrócić na pobojowi-
sko, ale przychylając się do rady przybocznych panów, wysłał
tylko biskupa misznieńskiego Ejda, aby w^ybłagal u „nieszczęsne-
go Bolesława" zwrócenie zwłok margrafa Gerona i dozwolenie
pogrześć poległych. -0) Był ten Ejd człowiekiem osobliwej po-
bożności. Wielki swój majętek rozdał na ubogich, konno jeździł
mało, więcej piechotą chodził i to boso, koszuli ani nogawic nie
nosił, chyba przy mszy, na chłód się wystawiał, głodem morzył,
oczy wypłakał, a jadł tak mało, że z oszczędności około 200 ła-
nów kościołowi swemu przykupił.-') Zalewał się pobożny biskup
łzami na widok okropnej rzezi i trupów, przez żołnierzy polskich
odzieranych, padł na kolana i modlić się począł. Żołnierze jęli
się od niego uciekać, jakby na widok upiora, lecz gdy się zbliżył,
powitali go uprzejmie i bez wstrętu pozwolili mu iść dalej. Bo-
lesław, nie umiejący ukryć radości swej z powodu zguby nie-
przyjaciół, pozwolił na wypełnienie celu poselstwa Ejda. Żołnie-
rze polscy pomagali mu grześć poległych. Dokonawszy ostatnią
posługę rodakom swym poległym, Ejd prowadził do Miszna
zwłoki margrafa Gerona i towarzysza jego Widreda.--)
Korzystając ze zwycięztwa, odniesionego w dniu i Wrze-
śnia (r. 1015), Bolesław, rozkazał wojownikom swym ścigać na-
tarczywie niedobitki niemieckie, ustępujące najpewniej przez oko-
lice, gdzie dziś położone są Żarów, Mużaków, Wojerecy. Ce-
sarz Henryk, ścigany przez królewicza Mieszka, ustępywał ku
Streli, pełen obawy, aby Miszno nie wpadło w ręce nieprzyja-
ciół, dla czego rozkazał margrafowi Hermanowi utwierdzić się
i bronić się w Misznie, a sam do Merzeburga dążył. Mieszko,
mając wskazany sobie „od ojca niegodziwca" kierunek, pędził za
uciekającymi wrogami tak spiesznie, że już o świcie 13 Września
20) Thietmar, VII, 14.
8>) Thietmrfr, VII, 18.
'sj Thietmar, VII, 14.
— 400 —
z siedmiu półkami jazdy przebył Łabę. Można więc sobie wyo-
brazić, w jakim nieładzie i biedzie zostawali Niemcy, zmuszeni
będąc w ciągu dni dziesięciu przebyć więcćj trzydziestu mil
drogi po manowcach wśród błot i lasów, nim się do Łaby do-
brali. Niewiele ich zapewne ocalało, bo nie ośmielili się bronić
przez Łabę przeprawy Mieszkowi, który jednej części wojska
swego rozkazał okolice pustoszyć, a drugiej na Miszno uderzyć,
"Wiednicy, zwątpiwszy o możności stawienia Polakom czoła, schro-
nili się do zamku, górującego nad miastem, a całe swe mienie
na łup zwycięzcom zostawili. Uradowani tem Polacy zapalili
przedmieścia i uderzyli na zamek. Przestraszony margraf Her-
man krzyżem w kościele leżał, błagając o miłosierdzie Chrystusa
i męczennika jego Donata, błagał także Niemki o pobudzenie
mężów do dzielnćj obrony. Walka była straszna. Niemki ci-
skały ogromne kamienie na szturmujących, gasiły podłożony
ogień, a gdy brakło wody, użyły młodu do zalewania pożaru.
Mieszko, przypatrując się temu wszystkiemu z przyległej góry,
oczekiwał na przybycie grasujących w okolicy Polaków, lecz ci,
zapuściwszy się aż do rzeki Jany, dopiero wieczorem powrócili
na zmęczonych koniach. Szturm odłożono na dzień następny.
W nocy woda na Łabie mocno przybywać poczęła. Niebezpie-
czeństwo pobudziło Mieszka spiesznie na prawy brzeg rzeki,
z wielkimi łupami ustąpić. Cesarz tymczasem, mając na celu ra-
tunek ulubionego sobie margrafa, z największym pośpiechem po-
słał mu na pomoc wojowników, ile tylko na prędce zgromadzić
zdołał. Mieszko więcej już pod Miszno nie wrócił. Wnet Niemcy
wzięli się do odbudowania zniszczonego miasta i przy nadzwy-
czajnej usilności, w ciągu dni 14 przywrócili Miszno do dawnego
stanu. ^^)
Opanowawszy napowrót Łużyce, Bolesław nie poszedł dalej,
a tylko umocowywał się-*) w odzyskanych posiadłościach. Ce-
«») Thietmar, VII, 15.
") Thietmar, YII, 21.
— 40^ —
sarz Henryk, powierzywszy sw-ym wodzom komendę nad woj-
skiem, udał sie na zachód dla załatwienia spraw państAva Nie-
mieckiego. Odwiedził ulubiony Bamberg, potem zdążył do Bur-
gundyi, dla powściągnienia komesa Wilhelma, który samowolnie
rozporządzał się w tym kraju i w miastach warownych stawił
cesarzowi opór. Henryk, przekonaw^szy się, że małą siłą nie jest
w stanie pokusić się o zdobycie miast warownych, wracał ze
smutkiem, że ani tam, „ani na krańcu w\schodnim żadnej znaczą-
cej szkody nieprzyjaciołom swoim wyrządzić nie zdołał." -^) W tem
otwartem przyznaniu się kronikarskiem, daje się czuć bolesna
niemoc cesarstwa przeciw potędze Bolesława. Cesarz robił co
mógł: stworzył koalicyję, poruszył siły całego cesarstwa, nie ża-
łował własnych trudów, ani przedniejszych rycerzy swych; do-
stojnicy państwa i najwyżsi dygnitarze duchowni nie szczędzili
żywota swego, byle zgnieść największego wroga państwa —
i wszystko to na nic. Oręż niemiecki okazał się niezdolnym nie
już do pokonania Bolesława, ale nawet do przeszkodzenia mu
władać Lużycami. Zostawało upokorzyć się i wejść z nim w ukła-
dy, dopóki nie szkodził, „a tylko umacniał się w domu." Rok
cały rozmyślał cesarz, jak ma postąpić, a tymczasem wojujące
strony niczego nie przedsiębrały. Było to swego rodzaju zawie-
szenie broni. Nareszcie gdy cesarz Henryk w Styczniu r. 1017
przybył do Altsztadt, Bolesław zrobił mu jakieś przedstawienia,
do których przychylając się cesarz polecił mu oświadczyć, że
jeśli co słusznego żądać będzie, chętnie mu w tem, po naradzie
z naczelnikami państwa, zadość uczynić starać się będzie. Z obu
stron poselstwa do układów wf prawiono i zawieszenie broni po-
stanowiono.-*')
Dla ułatwienia układów, cesarz udał się do Merzeburga
i wnet z obozu wojsk cesarskich, nad r. Muldą obozujących pod
wodzą arcybiskupów Erkinbalda mogunckiego i Gerona magde-
25) Thietmar, VII, 20.
26) Thietmar, VII, 35.
Tom ni. 26
— 4^2 —
burgskiego, biskupa Arnulfa halbersztadzkiego, tudzież komesów
Zygfryda, Bernarda i innych panów, przez orędowników wezwa-
no Bolesława do przybycia nad Łabę dla układów. Ale on zo-
stając w Sciciani,^') oznajmił „bez ogródki, iż nie odważy się
tam przybyć, wprost nie dowierzając swym nieprzyjaciołom." —
„A gdyby się nasi zbliżyli do Czarnego Halsztrowa?" zapytali
posłowie. „Ani przez most ten nie przejdą.", odpowiedział Bo-
lesław. Zebrani przy cesarzu komesowie i biskupi, „zasępieni
uczuciem zniewagi doznanej od mamiącego icli pozorami Bole-
sława", podniecali cesarza do wojny. Rozesłano odezwę do
wszystkich tronowi wiernych, aby się zbroili; wyszedł nawet wy-
raźny od cesarza zakaz wchodzenia w jakie bądź stosunki i przyj-
mywania poselstw od Bolesława „jawnie okazującego się nie-
przyjacielem publicznym." -^)
3. Ostatnia wyprawa Henryka II do Polski roku 1017. Szturm Niem-
czy. Polacy gromią Niemców, Czechów i Lutyków. Pokój budyszyński
roku 1018.
Pomimo zapowiedzianej w początku r. 1017 konieczności
gotowania się do wojny, cesarz ociągał się z wyprawą do Pol-
ski, tak że w Czerwcu nie myślał jeszcze występywać w pole.
Wznawiał tylko rozkazy, aby „w zagrożonem na ówczas poło-
żeniu ojczyzny", wszytko było gotowe do wojny, ale przejść do
kroków zaczepnych nie śpieszył. W tym razie uprzedził go Bo-
"') Thietmar, VII, 36. Sciciani, jak widać, z objaśnienia o tem miejscu
Titmara, leżało w pobliżu Czarnego Halsztrowa, ale nie nad saraą rzel^a tą. Bada-
cze mniemają, że Sciciani jest to samo, co Ciani i Cziczani i że ró-
żnice formy nazw tych pochodzą w skutek kreślenia piórem niemieckiem nazw sło-
wiańskich (E. Callier. Wojny Bolesława Chr., s, 44). Wątpliwość o identyczności
miejsc Ciani i Cziczani objaśniłem wyżej w bieżącym § przypisek 13 i obja-
śnię niżej w przypisku 39. Co sie zaś tyczy Sciciani, w którem Bolesław
przyjmywal posłów niemieckich, raz w r. 1012, a drugi raz w r. 1017, to z wiado-
mości przez Titmara podanych, nie można wyprowadzić wniosku, do której nazwy:
Ciani, czy Cziczani możnaby bliżej zastosować nazwę Sciciani.
2«) Thietmar, VII, 36.
I
— 403 —
leslaw. Morawscy jego wojownicy, otoczywszy fortelem wielki
huf Bawarów, w pień ich wysiekli i tern odwetowali za szkody
przez nich poczynione. Nareszcie cesarz Henryk, przeprawiw-
szy sie przez Łabę, przybył do wsi Liszki (8 Lipca 1017), gdzie
zaczekawszy dwa dni na nadciągające wojska, sam na czele ca-
łej siły zbrojnej dalej ruszył. Wszakże po dwa kroć jeszcze, przez
poselstwa próbował cesarz porozumieć sie z Bolesławem,-^) cho-
ciaż tem sam łamał wydany przez sie rozkaz „nieprzyjmywania
posłów od „publicznego nieprzyjaciela" Bolesława. Cesarz wahał
sie, przyjmywał posłów od przeciwnika swego, nic nie wskórał
i, pomimo wielkiej niechęci, musiał iść naprzód. Położenie w tej
chwili cesarza Henryka zaiste było nadzwyczaj dramatyczne. Do-
świadczenie wskazywało mu niemożebność pomyślnego walcze-
nia z Bolesławem, mógł on nawet przewidywać nowa klęskę,
gotów byłby wyrzec się wojny, ale godność państwa, hardość
Bolesława, wreszcie opinija publiczna Europy nie pozwalały mu
uniżyć się. Szedł więc naprzód.
Tymczasem królewicz Mieszko, z dziesięciu rotami waleczni-
ków, wpadł do Czech, dwa dni broił bezkarnie i z mnóstwem jeń-
ców powrócił do ojca. Cesarz zaś przyłącz wszy do swego woj-
ska liczna gromadę Czechów i Lutyków, pustosząc wszystko po
drodze, „pełen troski i niepewności", w dniu 9 Sierpnia stanął
pod Głogowem, gdzie już Bolesław na przybycie jego oczekiwał,
i przez swych łuczników, po zasadzkach rozstawionych, do walki
nieprzyjaciół wzywał. Tu cesarz, w obec groźnego wroga, stra-
cił głowę. Zabronił swym wojownikom występywać na harce
z nieprzyjaciółmi, przeciw Głogowu niczego nie przedsiębrał,
ostrożnie koło tej twierdzy przesunął się, zmienił plan wojny
i sam siebie osłabiając, wysłał 12 rot wyborczych z wojska swe-
go daleko na południe przeciw lichej mieścinie Niemczy,^") z po-
«9) Thietmar, VII, 42.
"0; Thietmar, VII, 44. Urbs N e m z i . . in pago Silensi, wzięło nazwę swą
ztąd, że przez Niemców było zbudowane. Inaczej rozumują nowsi badacze nie-
mieccy. Według nłcłł Niemcza na Śląsku jest zabytkiem ludów niemieckich, które
26*
— 404 —
leceniem śpieszyć co najprędzej, aby Polacy nie ubiegli miasta.
Zdążyli wprawdzie wojownicy cesarscy pod Niemczę, zaledwie
jednak wytknęli obóz, gruchnęła wieść o zbliżającym się nieprzy-
jacielu. Noc była ciemna, deszcz ulewny, Polacy parli się do
miasta, a Niemcy tylko patrzyć na to musieli. Wtedy cesarz,
opuściwszy stanowisko pod Głogowem, „z potężnem wojskiem"
nadciągnął pod Niemczę i dokoła nićj obozem się rozłożył. Na
co Henrykowi II potrzebna była Niemcza, — przetrudne to do
pojęcia! A jednak dla zdobycia tej lichej mieściny, nie mającej
żadnego znaczenia strategicznego, on dobrowolnie rzucił drogę
komunikacyjną z jego państwem, ściągnął siły swe w zakątek,
z którego trudno już było odzyskać stracone komunikacyje z Ma-
gdeburgiem i rozpoczął oblężenie Niemczy. Trzy tygodnie Niem-
cy z Czechami i Lutykami przyrządzali machiny, szturmowali do
miasta, lecz oblężeni stateczny odpór dawali, podobne jak u Niem-
ców machiny wystawiali, a od strony obozujących Lutyków,
krzyż święty zatknęli wysoko. „Jeśli coś pomyślnego im się wy-
darzyło, nigdy okrzyków radości nie wydawali, w przeciwności,
smutku swego nie wyjawiali."
Gdy tak cesarz targał siły swe w celu zdobycia Niemczy,
Bolesław, siedząc we Wrocławiu, rozpoczął wojnę podjazdową.
Półki jazdy polskiej, okoliwszy nieprzyjaciela, ze zwykłą chyżo-
ścią biegną na zachód, przecinają drogi komunikacyjne i za-
grażają posiadłościom wrogów. Morawscy wojownicy Bolesława,
wpadłszy do Czech, zdobyli jakieś miasto i bez przeszkody z łu-
pem niezmiernym wrócili. Później dopiero margraf bawarski
Henryk doścignął ich, tysiąc ludzi zabił, a jeńców, przez nich
tam przed najściem Słowian siedziały. A na poparcie tego przytaczają wiele osad
w Czechach, które będąc zbudowane przez Niemców, otrzymały od nich swe nazwy
„Nemcice". . . Platner. Uber Spuren Deutsche Bevollcerung, w Forschungen zur
Deutsche Geschichte, 1877, s. ,430. Chyba nie wiedzą Niemcy, źe osady z nazwą
„Niemcze", mogły powstać tyłlco z ust Słowian, którzy siedląc jeńców niemieckicli,
wyróżniali osady ich, stosownie do narodowości, nazwą : Niemcy — podobnie jak
nazywali osady z jeńców innych narodowości: Prusy, Jadźwingi, Połówce, Pomo-
rzany, Tatary i t. d.
— 405 —
prowadzonych, uwolnił, rozwiązawszy pęta. Inny oddział wojo-
wników Bolesławowych szturmował Białogórę nad Łabą (15 Sier-
pnia), a inny gdzieś w północnej stronie gromił wielką zgraję
Lutyków, którzy wybrawszy się za późno na wojnę, obiegli pe-
wien gród polski, lecz straciwszy, w spotkaniu się z Polakami,
więcej stu ludzi, zemknęli do domu, łupieżąc po granicy państwa
Bolesławowego. Inny znowu oddział pieszy, z 600 ludzi złożony,
wpadł w góry czeskie, lecz mu się nie powiodło. Wojna rozpa-
liła się na wszystkie strony. Cesarz tymczasem szturmował
Niemczę. Po przyrządzeniu machin, cesarz rozkazał przypuścić
szturm, lecz machiny te od ognia, z przednich warowni na nie
rzuconego, szybko zgorzały. Po Niemcach, Oldrzyk z Czechami
poszedł na szturm, lecz bezskutecznie. Po nim na szturm odwa-
żyli się Lutycy, lecz i tych zrzucono. Cesarz, widząc nakoniec,
że wojsko jego, chorobami dojęte, o wzięcie Niemczy ubiega się
napróżno, rzucił oblężenie i rozpoczął odwrót, lecz nie po tej dro-
dze, po której przyszedł, bo ta już była w rękach Bolesława, ale
do Czech. ^^) Bolesław, siedząc w Wrocławiu, na wszytko miał
baczność, a skoro spostrzegł cofanie się nieprzyjaciół z pod Niem-
czy ku granicy czeskiej, puścił lekkie oddziały wojowników, aby
ze wszech stron wrogów szarpały. Tu dopiero nieszczęścia jak
grad na cesarza posypały się. Nie dość, że przegrał wojnę
sromotnie, że mu drogę do Czech starały się przeciąć oddziały
wojowników polskich, z których jeden, złożony z 600 ludzi pie-
szych, wdarł się w góry czeskie, aby przechód przez górskie
przesmyki nieprzyjaciołom utrudnić, że choroby i nędza doku-
czały wojsku jego, lecz stokroć boleśniejsze mu było schronienie
w Czechach, u „nieprawego księcia tej krainy" Oldrzyka, pozo-
stawanie na łasce wasala, który, chociaż uczcił cesarza „przy-
zwoitemi darami", ale jako pan zwierzchni Czech, przytomnością
swą przypominał cesarzowi, że na jego łasce zostaje. Duma po-
bożnego cesarza mocno upokorzona, „wejście do Czech zdawało
'1) Thietmar, YII, 44, 46.
— 4^6 —
się niepodobnem, ale gorszem daleko było z nich wyjście." ^^)
Przyczyny tego nie objaśnił Titmar, ale ze słów jego należy wnio-
skować, że musiały zajść jakieś nieporozumienia Niemców z Cze-
chami, tak dla cesarza nieprzyjemne, że współczesny biograf jego
wolał o tem zamilczyć.
W odwrocie z pod Niemczy nie obeszło się bez zwady po-
między sprzymierzeńcami. Jeden z wyrostków oddziału margrafa
Hermana, kamieniem z ręki rzuconym, przebił na wylot chorą-
giew Lutyków, na której bogini ich wyobrażona była. Lutycy
policzyli to za zniewagę i tak się mocno zagniewali, że kapłani
bogini uskarżali się samemu cesarzowi, za uczyniona krzywdę.
Zaspokojono ich wypłaceniem 12 grzywien. Jaką drogą powra-
cali do domu Lutycy, nie wiemy, ale zważając, że z pod Niem-
czy musieli iść razem z wojskiem cesarskiem do Czech, wnio-
skować wypada, że dopiero z Czech weszli do posiadłości cesar-
skich między Łabą, a Muldą, albowiem przechodząc przez ostatnią
rzekę pod Wurcinami, w nurtach wezbranej Muldy boginię swą
^ drużyną 50 ludzi stracili. Tąż samą drogą ustępy wali zape-
wno z Czech i Niemcy, albowiem drogi z prawej strony Łaby
na północ od granicy czeskiej mocno zagrożone były przez pod-
jazdy polskie. Jakoż około tego czasu, mianowicie 19 Wrze-
śnia (roku IGI 7) oddział Polaków, wpadłszy do krainy między
Łabą a Muldą, szeroką łuną pożarów oświecając swą drogę, wię-
cej tysiąca jeńców pomyślnie do domu uprowadził. ^'^)
Wyprawa cesarza Henryka II do Polski w r. 1017 dwa
miesiące tylko ciągnęła się, była zatem od poprzednich krótszą,
lecz bardziój jeszcze nieszczęśliwą. W Niemczech nie miano
32) Thietraar, VII, 47. Inexsuperabilis Boemiae regionis introitus sed multo
deterior ejusdem fuit exitus.
■'''') Thietmar, VII, 47, Defleam" quoque, quod Bolizlavi satellites inter Al-
bim et Mildam facinus perpetrabant. Namąue hii iussu senioris sui velociter egressi
13 Kalendas Octobris (znaczy i Września) plus quam mille mancipia in hiis par-
tibus sumpserunt, plurimaque incendio late consumentes, prospero itinere rever-
tuntur.
— 407 —
o tern dokładnego wyobrażenia. Myślano, że choroby i pomór
wielki w wojsku zniewoliły cesarza powrócić do domu, bez skut-
ków przedsięwziętej wyprawy. ^^) — Wyrazistszemi barwy obraz
kieski maluje Titmar. Płacze i lamentuje on nad nieszczęściem
Niemców, przypisując wszystko ich winom, a nareszcie woła:
„któż zdoła kiedy trudy i klęski tej wyprawy należycie opi-
sać?" ^s).
Kilkonastoletnie wytężenie polityki i wszystkich sił cesar-
skich przekonały nareszcie Henryka II, że potęga jego nie zdolna
była pokonać Bolesława. Ciągłe niepowodzenia, dotkliwe straty,
upokorzenie, głęboko zasmuciły pobożną duszę Henryka i jego
przybocznych, usposobiły ich do szukania pokoju szczerze. Otrzy-
mana zaś przez Henryka w Merzeburgu wiadomość, że wezwany
przez niego Jarosław książę ruski, obiecawszy wspólnie działać,
rozpoczął był kroki nieprzyjacielskie przeciw Bolesławowi, oble-
gał nawet Brześć, lecz nic nie wskórał ^^) i zaniechał wyprawę,
skłoniła ostatecznie cesarza do traktowania o pokój. Bolesław
także potrzebował pokoju, bo ważne sprawy ciągnęły go na
Ruś, a jako zręczny polityk pojął, że dla pogodzenia stron wo-
jujących pierwszy krok wypadało zrobić zwycięzcy. Wyprawił
więc, w początku Października, posła do Merzeburga z obietnicą
zwrócenia trzymanego u niego w niewoli młodego komesa Lu-
dolfa, jeśli Niemcy zechcą mu zwrócić jeńców polskich. Cesarz,
za usilnem przedstawieniem książąt swych, przyzwolił na rozpo-
częcie układów z Bolesławem, poruczając to najwyższym dostoj-
nikom państwa, a sam z Magdeburga, w głąb Niemiec od-
jechał.^')
"*) Annal. Quedlłnb. a, 1017, hoc anno (Heinricus) iterum castra movit con-
tra Bolizlavum, sed nimia pestilentia et mortalitate populi obstante, sine belli effectu
rediit in patriam. Pertz, M, G. III, p. 84.
36) Thietmar VII, 47.
3«) Thietmar VII, 48; Solowjew, HcTop Poccia I, 30i; Uspienski, IlepBHa
^CjiaB. MoHapxiii, 251.
3') Thietmar VII, 48.
— ĄOS —
Układy Niemców z Bolesławem o pokój ciągnęły się dłu-
go, bo trzy miesięcy z górą, Szczegółów icli nie znamy. Trakto-
wano najpewniej w miejscu rezydencyi Bolesława, w Budyszy-
nie. Nareszcie na rozkaz cesarski i w skutek usilnego nalegania
Bolesława, Gero, arcybiskup magdeburgski, Arnulf, biskup hal-
bersztadski, Herman, margraf misznieński i Tiadryk, komes
z Ilburga, jako też Fryderyk szatny, nadworny Henryka II, w d-
30 Stycznia r. 1018, w mieście Budyszynie zaprzysięgli pokój,
warunki którego były nie takie, jakie się godzi-
ło, ale jakie w onym czasie uzyskać było może-
bne,^^) po wzięciu zaś zakładników wybranych, wzmiankowani
panowie do cesarza wrócili. W cztery dni potem przybyła do
C z i c z a n i ^'') Oda, córka byłego margrafa misznieńskiego Ek-
harda, dawno pożądana przez Bolesława, a teraz przywiedziona
mu przez syna jego Ottona. A że to się działo w noc późną
przy rozpalonych pochodniach, na spotkanie jej wyszło mnóstwo
ludzi. Ślub jej z Bolesławem, w post wielki, już zaczęty, bez ka-
'**) Thietmar VIII, I. Fa\ sacramenlis firraata est... non ut decuit, sed
sicut tunc fieri potuit; Annal. Quedlin, a. ioi8. Hoc anno Bolizlavo, per nuncios
leconciliata pace, imperatoris gratiam recepit.
^"j Thietmar VII, i. Oda... Cziczani venit. — Ponieważ Oda przybyła
do Cziczani we cztery dni po zawarciu pokoju w Budyszynie, musiała więc być
gdzieś niedaleko granicy posiadłości Bolesława, a jako siostra margrafa Hermana,
mogła przy nim mieszkać w Misznie, oddalonem od Budyszyna około 15 mil. Uczc-
stniczac przy zawarciu pokoju, Herman musiał zawczasu postarać się, aby siostra
jego była jak najbliżej, w przyzwoitem otoczeniu i miejscu. Takiem miejscem mogło być
Miszno, z którego prowadzili ja Niemcy do granicy, może cokolwiek dalej do
Cziczani, zkąd prowadził ja syn Bolesława Otton najpewniej do Budyszyna,
głównej rezydencyi Bolesława, któremu godność nakazywała oczekiwać wypełnienia
warunków traktatu w Budyszynie, a nie na pograniczu. W dokumencie roku 109 1
znajdujemy: in regione Milce in burgwardo S chi z ani, który, według Posse, wy-
dawcy Kodeksu Saxonii N. 116, ma być teraźniejsza wsią, obwodu Budyszyńskiego,
Seitschen, po serbsku Żiczeń, niedaleko r. Połcznicy, dopływu Czarnego
Halsztrowa. Jeżeliby przypuścić, ze S c h i z a n i jest to samo, co Titmarowe Czi-
czani, odpowiadałoby to najstosowniej okolicznościom sprowadzenia Ody do Bu-
dyszyna, ale w takim razie wypadałoby przyznać, źe Cziczani, jest innym gro-
dem, niż Ci ani, położone w dolnych Lużycach.
— 409 —
nonicznego zezwolenia, odbył sig,*") prawdopodobnie w Budy-
szynie.*^)
O warunkach pokoju budyszyńskiego zamilczał Titmar, bo
„były nie takie, jak się godziło", ale bacząc na skutki z pe-
wnością możemy powiedzieć, że oprócz pojednania stron przeci-
wnych, cesarstwo zmuszone zostało zrzec się ostatecznie preten-
syi swych do posiadanych przez Bolesława, na zachód od Odry,
krajów: Słupianów, Żarowianów, Łużyczanów i Milczanów, aż do
Czarnego Halsztrowa, z dopływem jego Półcznic%, bez żadnych
zobowiązań względem cesarstwa. Oprócz tego Bolesław otrzymał
300 zbrojnych Niemców na wyprawę przeciw księciu kijowskie-
mu Jarosławowi,*^) cesarskiemu powiernikowi.*^)
Tak się skończyła pamiętna w dziejach kilkonastoletnia
wojna Bolesława z Niemcami, w celu oswobodzenia Słowiań-
szczyzny północno-zachodniej od Niemców. Pójmy wał on, że
Słowianie tylko połączonemi siłami mogli stawić opór królom
niemieckim, do których należała i cesarska korona, a przez to
wpływ i potęga w całej Europie środkowej. Po kilkakroć wzy-
wał Bolesław Czechów i Lutyków w imię wspólnego pochodze-
nia łączyć się z Polanami, tłómacząc im, że tym tylko sposobem
uniknąć mogą niewoli niemieckiej. — Ludy słowiańskie gotowe
były usłuchać głosu jego. Milczanie i Łużyczanie służyli mu
wiernie i ani razu nie odstąpili go; Serbowie załabscy wyciągali
*o) Thietmar VIII, i.
*i) Niepodobne przypuścić, aby ślub z Oda Bolesław odbywał w pograni-
cznym grodzie, a nie w Budyszynie, głównej jego rezydencyi, gdzie musiał być przy-
zwoity kościół i niezawodnie otoczenie lepsze, niż w Cziczani.
*"^) Thietmar VIII, 16. Fuerant in auxilio predicti ducis (Bolizlavi) ex parte
nostra trecenti , , . viri.
^^) Thietmar VIII, 16. Nec tacendum est, quod in Ruscia contigit lugubre
damnum. Bolizlavus namque eam grandi exercitu peciit, multumąue' ei n ostro
f a minę nocuit. Źle się cesarzowi sprawił jego powiernik famen (Jarosław), za
co mu wnet odpłacił cesarz, dając Bolesławowi oddział zbrojny przeciw suo la-
minę. Był do tego zniewolony warunkiem od Bolesława przypisanym. Lelewel,
Zdobycze P. W. S. II, s. 203,
— 4IO —
do niego ręce, błagając o wybawienie ich z pod ucisku grafów
niemieckich, a choć oddawna przygnieceni nawałą wrogów, go-
towi jednak pomagać Polanom, przy każdym zagonie ich za Ła-
bą. Czechowie, okrzyknąwszy Bolesława królem, wyrazili tem
samem solidarność swą z Polanami, gotowi byli stanąć do sze-
regu z innymi braćmi pod wodzą bohatyra słowiańskiego. Mo-
rawianie, najwierniejsi mu zawsze, nie odstępywali go, nawet po
oderwaniu sie Czechów. Obodryci, najdalsi od Polanów, nie pod-
dawszy się namowom cesarskim, ani razu nie dali Niemcom po-
siłków przeciw Bolesławowi; nie mogli z nim się łączyć, bo ich
kraina, otoczona Niemcami i Lu tykami, nie posiadała żadnej
swobodnej drogi do Bolesława. Nawet zagorzali poganie Lutycy
chwiali się w polityce, niezawsze będąc przekonani w słuszności
postępywania swego. — Na nieszczęście mizerna polityka książąt
czeskich i egoizm możno władzców lutyckich sprawiły rozdwoje-
nie, zabójcze dla ogólnej sprawy słowiańskiej, a niemniej dla sa-
mychże Czechów i Lutyków. Jaromir i Oldrzyk, dbając więcćj
o swe osobiste interesy, niż o dobro narodu, uniżali się przed
Niemcami, woleli być wasalami króla Henryka II, niż sprzymie-
rzeńcami Bolesława, słali posiłki czeskie niemieckim wodzom,
Oldrzyk osobiście uczestniczył w wyprawach przeciw Bolesławo-
wi, prowadził nawet Czechów na sztum Niemczy. Dawni przy-
jaciele Czechów Lutycy poduszczani przez Niemców, którzy im
złote góry obiecywali, w prostocie swej zapatrywali się na Cze-
chów, ich rady słuchali i za przykładem ich łączyli się z Niem-
cami. Jeśli możnowładztwo lutyckie, durzone przez książąt sas-
kich, samo nie wiedziało co robiło, i może znaleźć przed sądem
historyi niejaką pobłażkę, to postępy wanie Oldrzyka i stronni-
ctwa jego niczem się usprawiedliwić nie daje. Czechowie stali
na wyższej stopie cywilizacyi, niż inni Słowianie, dwa wieki
krzywdy od Niemców cierpieli, oddawna byli chrześcianami, mieli
swych apostołów i nauczycieli, którzy im drogę rozwoju narodo-
wego wskazywali nie między Niemcami, lecz w Słowiańszczyznie,
mogli jaśniej niż inni pobratymcy pojąć, co się dokoła nich
I
— 411 —
działo. Mizerna polityka książąt czeskich dla nich samych i na-
rodu czeskiego stalą się najszkodliwszą. Bolesław, spotkawszy
opór ze strony Czechów, nie zdołał wprawdzie zlać całą Słowiań-
szczyznę północno-zachodnią w jedno wielkie państwo, zawsze
jednak, połączywszy pod swą władzą większą połowę Słowian
północno-zachodnich, stworzył potęgę, która wstrzymała rozlew
powodzi niemieckiej i rozbudziła żywioł narodowy na Pomorzu,
do takiego przynajmniej stopnia, że upadające ludy pomorskie
poczuły się na siłach odpierać Niemców jeszcze półtora wieku.
Poza obrębem państwa Bolesławowego pozostali Czechowie, bez
Morawian, bez sympatyi w Słowiańszczyznie, narzędzie pokorne
królów niemieckich. Był to skutek polityki Oldrzyka i jego
stronnictwa.
Przerzucenie się Czechów i Lutyków na stronę Niemców,
zniewoliło Bolesława wyrzec się zdobycia krainy Serbów mię-
dzy Solawą a Łabą. Z tego powodu, w ostatnich zapasach
z Niemcami, Bolesław ogranicza się obroną stanowisk nad Czar-
nym Halsztrowem i nie rzuca się, jak w początku wojen, pod
sam Magdeburg i nad Solawę, albowiem Czechowie i Lutycy, dzia-
łając na skrzydłach wojsk Bolesławowych, mogliby je odciąć od
Polski i klęskę im przygotować. Nie znajdując możności wyrwać
krainę Serbską z rąk wrogów, Bolesław uprowadzał ludność ty-
siącami do Polski, przyczyniając tym sposobem niepowetowane
szkody panom niemieckim: tracili bowiem robotników, podda-
nych i dochody, o co właśnie najwięcej zdobywcom chodziło.
Traktat budyszyński r. 1018 zamknął ostatni akt ogromnej
walki za niepodległość Słowiańszczyzny. Dopiero od tego trak-
tatu ustanowione zostały granice między Niemcami a Polską,
do składu której weszły, na mocy wzmiankowanego traktatu,
kraje położone na zachód od Odry i Bobry aż do Czarnego Hal-
sztrowa i Półcznicy. Odtąd Lubuszanie, Słupianie, Łużyczanie,
Milczanie, podobnie jak Ślęzanie, Pomorzanie, Mazowszanie zle-
wają się z Polanami, Chrobatami, Morawianami, w jeden wielki
naród Słowiański.
— 412
4. Pogląd na rządy Bolesława Chr. za Odrą. Zarząd duchowny i świecki.
Dyecezye. Grody warowne. Urzędnicy. Załogi wojskowe.
Nie zważając na pokój budyszyński (r. 1018), zapewniający
Polsce posiadanie wieczyste krajów opanowanych przez Bole-
sława Chrobrego między Odra a Łabą, historycy niemieccy epokę
rządów polskich w tych krajach uważają jako przechodnią i na-
zywają bezkrólewiem polskiem (polnische Interregnum).**) Śmie-
szna to doprawdy pretensya nicować wypadki w dziejach dokła-
dnie znane. Musimy więc przypomnieć, że traktatem budyszyń-
skim Niemcy ustąpili nie własne, ojczyste a wydarte Słowianom
kraje, których zrzekli się w skutek długiej z Bolesławem wojny.
Zrzeczenie to potwierdzili przysięgą pierwsi dostojnicy państwa
Niemieckiego, a zawarty przez nich z Bolesławem traktat, cesarz,
Henryk II ratyfikował, w znak czego dał Bolesławowi 300 wojo-
wników na wyprawę do Kijowa. Zatem traktat budyszyński
wszedł w moc obowiązującą, a Bolesław posiadł kraje zaodrzań-
skie prawnie, władał nimi faktycznie i synowi swemu w spadku
jako jeden dział wielkiego państwa Polskiego, zostawił.
Obejmując w posiadanie kraje zaodrzańskie (r. 1002), Bole-
sław znalazł w nich zarząd duchowny i świecki przez cesarzów,
w miarę podbojów ustanowiony. Ujarzmione w r. 962 Łużyce
wcielone były do margrafstwa Wschodniego, a ujarzmiona przez
Ekharda II w r. 985—990 ziemia Milczanów zostawała pod wła-
dzą margrafa misznieńskiego. Stosownie do tego dwa niemiec-
kie biskupstwa szerzyły administracyę swą : Brandenburgskie
w Łużycach, Misznieńskie w Milsku.*^) Lasy i błota w kierunku
**) Scheltz, Geschichte der Lausitz I, 65.
*■'') Według dyplomu Ottona I r. 949, do biskupstwa Brandenburgskiego na-
leżąca prowincya Lu sic i miała granice: orientem versus ad flumen Odera. W do-
tyczących fundacyi biskupstwa Misznieńskiego: bulli Jana XIII r. 967 i dyplomie
Ottona I r. 968 granice biskupstwa tego nieoznaczone. Possc, Codex Saxoniae NN.
6 i II. Dopiero w dokumencie Ottona I r. 970: concessimus tributi pars decima...
in quinque provinciis, hoc est Dalaminza, Nisane, Diedsa et Milz-
sane et Lusiza, Posse, Codex N. 13. Ale ten dokument, jak równie dwa inne
— 4^3 -
od Śląska na zachód znaczyły pomiędzy temi biskupstwami gra-
nice, która szła południowiej od Mużakowa i Gródka (Sprem-
bergu), potem północnie] od "Wojereców (Hoyerswerda) po doli-
nach Czarnego-Halsztrowa do Złego-komorowa (SenfŁenberg).*^)
Oprócz tego, zdobycze Bolesława na zachód od Odry wkraczały
w granice biskupst\va Prażskiego, do którego należała kraina,
na południe od lasu milczańskiego, po Granicy z Czechami po-
łożona, później żupą Zagost zwana."*')
Po przejściu wzmiankowanych krajów pod władze Bolesła-
wa, dawniejsze w nich stosunki polityczne i kościelne wielkim
zmianom uledz musiały. Nie trudno było, zamiast wygnanych
urzędników niemieckich, posadzić władze z ramienia króla pol-
skiego, ale nie tale łatwo było zaopatrzyć kraj w warownie,
uzbroić miejscowe załogi, wprowadzić ład i porządek w admini-
stracyi wewnętrznej, a trudniej jeszcze było urządzić stosunki
I
pod r. 968: jeden papieża Jana XIII określający granice biskupstwa misznieńskiego
aż do źródeł Odry i Laby, drugi Ottona I, potwierdzający granice i dochody bi-
skupstwa tego, są transuraptem XIH w., z dokumentów wcześniej sfałszowanych,
w celu udowodnienia praw biskupa misznieńskiego na Diedoszów i Łużyce, które
prawnie nigdy do niego nie należały. Posse, Codex str. 188, tudzież NN. 7, 9. 13.
Później dopiero w XH w. Lusizi et Selpoli rzeczywiście do biskupstwa Mi-
sznieńskiego należały. Posse, Codex 188.
<«) Posse, Cod. Sax. s. 195.
*•) W przywileju Henryka IV r. 1086, w liczbie posiadłości biskupstwa
Prażskiego, wzmiankowane są: Zlasane, Trebouane, Boborane, Dedo-
s e s i , usque ad mediam sylvam, qua Milcianorum occurrunt termini. Erben, Re-
gesta s. 73. Przywilej ten, jak powiedziano wyżej (str, 299), sfałszowany na żąda-
nie biskupa Jaromira-Gebharda, wyraża pretensyje jego na ziemie Slęzanów, Dre-
bowianów. Bobrzanów i Diedoszanów, w których być może kościół prażski admi-
nistrował w X w., ale z ustanowieniem biskupstwa Wrocławskiego w r, looo, kiedy
Śląsk już do Polski należał, pod władzą biskupa prażskiego mogła zostać tylko
kraina usque ad mediam sylvam, qua Milcianorum occurrunt termini. Jest to żupa
Zagost, położona w górach czeskich, gdzie teraz Żytawa, aż do r. Kwiazi, która
stanowiła granice ze Śląskiem. Nazwa Zagost zjawia sie pierwszy raz w doku-
mencie r, 1 144, ale nie ulega wątpliwości, że dawniej istniała. W'orbs, Neue Ar-
chiv II, 317. — Wzmiankowani w przywileju r. 1086 Dedosesi są ci sami,
o którjch wzmiankuje, przytoczony wyżej, w przypisku 45 dokument r. 970, pod
nazwą D i e d s a. Czyżby mogli jednocześnie do dwóch biskupstw należyć? Oczy-
wiście, że od założenia biskupstwa Wrocławskiego pretensyje innych biskupów do
ziem śląskich nie mogły mieć podstawy.
— 414 —
kościelne i połączona z nimi oświatę chrześciańską. Kilkunasto-
letnia wojna, z niedługiemi przerwami, nie sprzyjała urządzeniu
w należyty sposób zaodrzańskicłi krajów. Znając jednak energiczny
cliarakter króla polskiego i wolę jego niezłomną, nie możemy
przypuścić, aby on choć na cliwilę nieczynnym zostawał. Prze-
szkody nietylko że go nie pozbawiały energii, ale owszem po-
budzały do nowycli usiłowań, aby dojść do zamierzonego celu.
Najważniejszą potrzebę krajów między Odrą a Labą stano-
wiło przygotowanie obrony ich od zagrażających Niemców, ale
niemniej ważną rzeczą było ludy tych krajów wprowadzić do
rodziny ludów państwo Polskie składających. Pochodzenie ple-
mienne nie stawiało temu przeszkody. Lubuszanie i Łużyczanie
byli tym samym co i nadwarteńscy Polanie ludem; Milczanie
i nadłabscy Serbowie nie więcej się różnili od Polanów, jak ci
od Kaszubów i Pomorzanów. Obyczaje wszędzie były jednako-
we; mowa z jednego źródła płynąca, cieniowała się według miej-
scowości i otoczenia wskutek wypadków dziejowych; nienawiści
plemiennej pomiędzy wzmiankowanymi ludami a Polanami nie-
znano nigdy; owszem kojarzenie się ich w związek polityczny
daje się dostrzegać od początku panowania Mieszka I.***) Miał
więc twórca państwa Polskiego Bolesław gotowe materjały do
ugruntowania potęgi swej nad Czarnym Halsztrowem. Zostawało
mu użyć te materjały czynnie, okrzesać, związać.
Rozpocząwszy rządy polskie od wygnania załóg i urzędni-
ków niemieckich, Bolesław ustanowił w grodach starostów i ka-
sztelanów,***) jako naczelników siły zbrojnej i administratorów
poruczonych im okręgów. Do załatwienia spraw rządu w sto-
**) Wyżej str. 272 przyp. 32.
*») W Polsce za Bolesława Chr. o kasztelanach jeszcze nie słychać. W Cze-
chach castellani wzmiankują się w dokumentach od r. 1029 (Erben, Regesta s. 40.)
U Słowian zaodrzańskich Niemcy po grodach i żupach osadzali burg i gau-grafów
wnet po ujarzmieniu ludów, Bolesław wygnawszy grafów, osadzał w grodach sta-
rostów, lecz jakby ich urzędowie zwano: prefektami lub kasztelanami, — nie wia-
domo. Późnićj miano kasztelanów utrwaliło się w Budyszynie: r. 1156 Tidericus
castellanus de Budesin. Knothe, Rechtsgeschichte d. Oberlausitz 1877, s, 8.
— 415 —
sunkach z ludnością wiejską, oprócz żupanów.^") musieli być inni
jeszcze urzędnicy, bez których obejść sie nie mogło, a zatem
przypuścić wypada, że jak u Polanów, tak samo w Łużycach
i w Milsku do posług zarządu krajowego używani byli włodarze
i namiestnicy,^^) z jurysdykcyją, jaka im według prawa polskiego
należała. Co sie tyczy stosunków rodzinnych i towarzyskich po-
między ludnością miejscową, to Bolesław i władze jego ani mo-
gli, ani mieli potrzebę mieszać sie do spraw ludu, żyjącego ,. we-
dług praw i obyczajów narodowych*'/^-) Wszystko w tym wzglę-
dzie zostawało po dawnemu. Zgromadzenia ludowe, wiece, star-
szyzna wiejska-^^) załatwiały sprawy gminne według obyczajów,
które jednakowe były nad Łabą i Wartą. Bolesławowi zosta-
wało tylko kierować postępywaniem urzędów ludowych po dro-
dze oświaty chrześciańskiej , łagodzić surowość obyczajów, roz-
wijać pojęcie o godności narodowej, albowiem przychodził nad
Łabę nie ludy obce zdobywać, lecz łączyć braci do braci.
Zarządzając krajem nad Sprewją i Czarnym Halsztrowem
podczas kilkonastoletniej wojny, Bolesław szczególną baczność
na obronę granic i uzbrojenie ludności miejscowej zwracał. Ob-
warowywał stare grody i zamki, wznosił nowe.^*) Główną oporę
obrony kraju miał on w licznych twierdzach wzdłuż Odry poło-
żonych, ale przednie jego czaty wysunięte, nad Czarny Halsztrow
i Łabę, opierały się na pograniczne, mocno obwarowane grody,
I
I
^) Starożytne znaczenie żupanów w Łużycach i Milsku, pod władza nie-
miecka upadło tak, że oni na podrzędne stanowisko zeszli. Porów, dzieła niniejszego
T, II, s. 434 i następne.
**) Gallus I, 15. Yillici ac vicedomines.
M) "W żupie Orli, u wierzchowin Solawy stosunki ekonomiczne i prawne
w drugiej połowie XI w. regulowały się jeszcze „secundum legem et ritum gentis
illius." Ob. dzieła niniejsz. T. II s, 176, przyp. 170.
*3) Przypomnijmy, co powiedział Thietmar o Słowianach w Zwence, którzy
zostawali pod zwierzchnością „upodobanego sobie przewódzcy Suchawika," Wyżej
str. 438 przyp. 2.
") Porów. Gallus I, 15 de dispositione castrorum et civitatum sui regni per
Boleslaum. Długosz: plures arces in con&nibus regni fabńcat, eosque valido praesi-
dio militum firmat.
— 4^6 —
z których znane są: Budyszyn, niejednokrotnie przez Niem-
ców oblegany i szturmowany; C i a n i , zkąd załoga polska napa-
dała na Niemców; B u z i n k zdobyty przez Czechów; Niemcza
nad Nisą łużycką, szturmowana przez Czechów r. 990 i druga
Niemcza w Śląsku, o zdobycie której kusił sie Henryk II r.
1017. Inne grody: Dobryług, Ilwa, Cziczani wzmian-
kują się jako stanowiska Polaków. A ileż to w niepamięć po-
szło grodów, ślady których dotąd znaczą szczątki wałów, nawet
tak obszernych, jak ruiny dawnej warowni Przybuzia, nad Nisą
łużycką. ^'^) Rozmieszczoną po grodach załogę polską posiłkowały
oddziały z ludności miejscowej formowane. Niemcy, w waro-
wniach nad Łabą, obronę przedmieść i straż bram poruczali wo-
jownikom rodu serbskiego, których kukesburgerami, wiednikami
zwali. Czemużby Bolesław nie miał korzystać z takichże zaciąż-
f**) Według obznajomionego dokładnie z miejscowością pogranicza Śląska
i Lużyc badacza Worbsa, wszystkie dawne zamki panów niemieckich w Lużycach
są małe, inaczej zbudowane, niż baszty i wały byłego niegdyś zamku w Przybuziu.
Ze ruiny zamliu tego muszą być dziełem jalciegoś mocarza, a nie pana zwyczajnego,
to nie ulega wątpliwości. Takiego mocarza Niemcy oddawna upatrywali w osobach
Bolesława Chrobrego i Bolesława Krzywoustego, ale ostatni obwarowywał granice
przeciw Czechom i cesarzowi, a z margrafami misznieńskimi żył w zgodzie i budo-
wać warownię w Przybuziu nie miał potrzeby. Przeciw Czechom warownia w tern
miejscu nie miałaby znaczenia. Zatem nikt inny jalv tylko Bolesław Chr. mógł zbu-
dować zamek w Przybuziu, na granicy Śląska i Łużyc, zkąd rozstajne drogi prowa-
dziły, jedna do Krosna, druga do Zagania. Worbs, Neue Archiv I, s. 251 — 2. Gra-
nica posiadłości Bolesława w r. looo dochodziła do Ił wy, gdzie on spotkał Ot-
tona III. Od Ilwy kilka mil na zachód leży Przybuź nad Nisą, która biorąc po-
czątek w głębi Czech, płynie pod Żytawą, Zgorzelcem, Rotenburgiem nim pod
Przybuź zdąży. Była ta więc rzelca jedną z rzadkicli komunikacyi wodnych Czech
ze Śląskiem i Lużycami. Z biegiem jej, niżej gór Czeskich, mogli Czechowie posu-
wać się i korzystać ze spławu po niej, w czasie wojen z Bolesławem Chrobrym.
Wypadało zatem zamknąć po niej drogę mocną warownią i być może w tym celu
zbudowany został Przybuź. — W tejże stronie szukamy zdobytego przez Ołdrzyka
w r. 1015 grodu Busink, który według Thictmara (VII 12) był wielkiem mia-
stem i miał tak liczna załogę polską, że Oldrzyli tysiąc jeńców uprowadził. Czy
nie właściwiej- byłoby Busink upatrywać w Przybuziu, niż w Bunclau (Bolesław-
ku), o którym nie wiemy kiedy zbudowany został. — Gród zwany po łużycku Przy-
buź, w r. 1311 Prebus, po polsku Przewóz, po niemiecku Priebus aż do
r. 1429 należał do Lużyc, teraz do okręgu Lignickiego przyłączony. Knie, Ueber-
sicht d. Schlesien s. 899.
— 417 —
ników? Niemcy, niedowierzając swym wiednikom, trzymali w zam-
kach załogę własnego rodu. Bolesław, posiadając zupełne zaufa-
nie i miłość ludności słowiańskiej nad Łabą, nie robił różnicy
pomiędzy przyprowadzonymi z nad AVarty i sformowanymi nad
Sprewją wojownikami. Wszyscy mu byli najmilszymi sługami
i towarzyszami. Zwycieztwa swe zawdzięczał on nietylko meztwu
żołnierzy polskich, lecz i nieustraszonej odwadze miejscowych
wićaziów,^^) bez pomocy których niepodobnoby było prow^adzić
długą wojnę w kraju, mnóstwem błot i lasów' napełnionym. Bez-
pieczeństwo posiadłości nad Czarnym Halsztrowem mocno go
zajmywało. I gdy, podczas pokoju, zdawało się, że jest zupełnie
nieczynnym, on tymczasem „umocowywał się w swych posia-
dłościach.^^
O usiłowaniach Bolesława ku rozszerzeniu u Słowian za-
odrzańskich oświaty chrześciańskiej wiadomości nie posiadamy^
Naprężone stosunki z Niemcami w ciągu lat szesnastu nie poda-
wały możności regulowania spraw kościelnych, na terrytoryi do
biskupstw Brandenburgskiego i Misznieńskiego należącej, a bez
współdziałania wzmiankowanych biskupstw postęp chrześciań-
stwa w zawieszeniu zostawał. Bezwątpienia przytomność dworu
Bolesława, urzędników i wojska polskiego w krajach zaodrzań-
skich sama przez się była mocną propagandą chrześciaństwa,
ale dla otrzymania błogich skutków konieczne było spokojne
nauczanie ludu, a tymczasem ciągłe gotowanie się do wojny, na-
jazdy nieprzyjaciół, grabieże, zniszczenie trwogą kraj cały, od
Łaby do Odry, napełniały. Nie na dobie więc było myślić o chrze-
ściaństwie i oświacie, kiedy z nad Łaby ciągle groziły napady,
i uprowadzenie ludzi w niewolę. Wojna tylko i wojna mogła
zbawić ludy. Pojmywali to głęboko Serbowie, Milczanie i Łuży-
czanie, chętnie do szeregów Bolesławowych stawali, wspólnie
z Polakami podzielali trudy wojenne i nigdy, wśród najniepo-
^) Porów, dzieła niniejszego T. II, s. 672 — 3.
*") Thietmar VII, 2i. Hostis autem noster Bolizlavus inter haec nil nostra
lesit, sed sua munit. '
Tom UL 27
— 410 —
myślniejszych nawet okoliczności, wodza swego nie odstępy-
wali. Wynagradzając zasługi najwierniejszych sobie wojowników
miejscowego rodu, wielki monarcha rozdawał im bogate szaty,
zbroje i konie, a pamięć o nagrodach od króla, za zasługi wo-
jenne otrzymanych, tak głęboko wsiąkła w umysł nadłabskich
Słowian, że o tych zdarzeniach radosnych pieśń serbska dotąd
sie w okolicach Budyszyna przechowała.^^)
§58.
Upadek przewagi polskiej w Słowiańszczyznie
północno-zachodniej.
I, Koronacyja Mieczysława II oburza Niemców. Zmowa przeciw niemu.
Mieczysław II pustoszy pograniczną Saksoniję (1028). Wyprawa Konrada II
do Węgier i Polski (1029). Odwet Mieczysława II z Lutykami (1030).
Zapewniony traktatem budyszyńskim r. ioi8 pokój między
Polską a Niemcami trwał aż do śmierci cesarza Henryka II
(3 Lipca r. 1024), z którym wiązały Bolesława Chrobrego umo-
wy, przeszkadzające, być może, do uroczystej koronacyi króla
polskiego. Zgon Henryka II usuwał zobowiązania i przeszkody.
Bolesław, nie zapytując upoważnienia stolicy apostolskiej, kazał
się koronować i przez krajowych biskupów pomazanym został.^)
Podniesienie znamion królewskich i namaszczenie Słowianina na
króla do żywego obraziło Konrada II i jego przybocznych, któ-
rzy poczytując podobny postępek za zuchwałe przywłaszczenie
i zniewagę cesarza, pojąć nie mogli, aby w Słowiańszczyznie
^^) Tekst pieśni „Serbów dobycza" podany przez Jana Woka z Kocziny
(Kotten) wsi katolickiej, parafii Kulowskiej, w pobliżu Czarnego Halsztrowa, umie-
ścił Jan Ernest Smoler w swym znakomitym zbiorze „Piesnićki Hornych a Del-
nych Łużiskich Serbów" 1844. Objaśnienie tej pieśni, patrz w Dodatku IIT.
^) Czas koronacyi Bolesława przypada miedzy Wrześniem r. 1024 a Kwie-
tniem r. 1025. A że zapiski kronikarskie naznaczają r. 1025, zdaniem więc Lele-
wela, koronacya mogła najprędzej przypaść na Boże Narodzenie, 25 Grudnia r. 1024.
— Polska Wieków Średnich II, s. 80.
— 419 —
mógł być król godnością swą równy królowi niemieckiemu.^)
Za taką obrazę wypadałoby wnet wypowiedzieć wojnę, lecz do-
póki żył Bolesław nie śmiano przeciw niemu wystąpić otwarcie.
Kieski doznane w poprzednich z nim wojnach, do milczenia wro-
gów jego zmuszały. Ale gdy Mieczysław II, podobnie ojcu, uro-
czyście włożył na swą głowę koroną królewską, zarozumiałość
niemiecka upatrywała w tera, że jest „dumny i równy ojcu bun-
townik".^)
Obok Polski wzrastało państwo Węgierskie sprzymierzone
z Polską. Potęga tych dwóch państw zagrażała uzurpacyom ce-
sarzów rzymsko-niemieckich w Europie. Cesarz Konrad II, za-
mierzając osłabić oba wzmiankowane państwa, szukał sprzymie-
rzeńców. Czesi i Lutycy byli na jego zawołanie, ale doświad-
czenie nauczało, że z ich pomocą nie mógł Henryk II podołać
jednej Polsce, a cóż dopiero przeciw dwóm takim potężnym kró-
lom, jakimi byli Mieczysław II i Stefan I węgierski? Tu po-
trzebna była silniejsza koalicya. Usiłował więc Konrad II wcią-
gnąć do niej potężnego króla duńskiego Kanuta, z którym już
w r. 1025 zawarł przedwstępną ugodę,*) a także cesarza bizan-
tyńskiego Konstantego VIII, ofiarując mu przymierze. Gdy je-
dnak wyprawione do Konstantynopola poselstwo niemieckie speł-
zło na niczem, po stronie Konrada II został tylko król duński,
pożądliwie spoglądający na sąsiednią markę Szlezwikską nad r.
■I
i
*) Annal. Quedlinburg, a. 1025. Bolizlawo dux Poloniae, obitu Heinrici im-
peratoris augusti comperto, elatus animo viscere tenus superbiae venano perfunditur,
ade ut uncto etiam sibi imponi coronam temere sit usurpatus. Quam animi sui prae-
sumptionis audaciam divina mox subsecuta est ultio. In brevi namąue tristem mor-
tłs sentenliam compulsus subit. Później w lat 20 pisał Vippo, Vita Conradi Salici,
cap. 9: Bolizlavus Sclavigena dux Bolanorum insignia regalia et regium nomen, in
injuriam regis Chuonradi sibi aptavit, cuius temeritatem cita mors exinanivit.
') Annal. Quedlinburg, a. 1025 dodaje: post hunc filins ejus Misuka, natu
major, haud dissimili superbia tumens, virus arrogantiae longe lateąue difFundit. Bie-
lowski M. P. II, s. 772. Vippo : Filius Roleslai Misico similiter rebellis. Pertz
M. G. XI, 264.
*) Adam. Bremens II cap. 54. Cum rege Danorum słve Anglorum mediante
cbiepiscopo fecit pacem. Porów. Giesebrecht, Wend. Gesch. II, 63,
27*
— 420 —
Egdorą , obiecaną mu przez Konrada II, zapewno w nadziei wy-
nagrodzenia straty, lepsza w innej stronie zdobyczą.
Jakkolwiek zbierająca sie przeciw Polsce koalicya była gro-
źną, bo oprócz króla duńskiego, mogli do niej przystać jeszcze
książęta ruscy, ale stokroć groźniejszemi były rozterki w rodzi-
nie króla polskiego. Wiadomo bowiem, że Mieczysław II w nie-
dobrych stosunkach z żoną swą Ryksą zostawał,**) starszy zaś
brat jego Bezprym, czyli Bezbraira, porozumiawszy się z bratową
i młodszym bratem Ottonem, bunt przeciw Mieczysławowi II
podniecał, sam pragnął osiąść na tronie, rachując na pomoc nie-
miecką, do czego świeży przykład miał w książętach czeskich
Jaromirze i Oldrzyku, którzy powodzenie swe i panowanie jedy-
nie cesarzowi Henrykowi II zawdzięczali. Mieczysław II, zmu-
szonym będąc poskromić braci, wygnał ich z kraju.**) Bezbraim
szukał przytułku na dworze wuja swego, króla węgierskiego Ste-
fana, pędził żywot tułaczy i nic nie wskórawszy w Węgrzech,
porozumiewał się z innymi wrogami Mieczysława II, mianowicie
z Konradem II') i Brzetysławem czeskim.
f') Powodem niezgody między Mieczysławem II a Ryksa, według mnicha
brunwilerskiego, była nałożnica „per odium et instigationem cujusdam suae pellicis.
(Bielowski M. P. I, s. 346). O nałożnicy wzmiankuje także mistrz Wincenty, Cłiron.
cap. 14. Bielowski M. P. II, 283.
•*) Vippo, cap. 9, w Pertza M. G. XI, s. 264: Misico... fratrem suum Otto-
nem, ąuoniam regis partibus favebat, in Ruzziam provinciam pepulit, a na str. 269,
Misico dum fratrem suum Ottonem persequeretur, expulerat eum in Ruzziam. W innem
znowu miejscu Wippo brata Mieczysława II Ottonem zowie. Tymczasem rocznikarz
hildeslieimski, wszędzie tego Ottona Bezbraimem nazywa. (Porów, niżej przypiski:
40, 41). Ztad zamęt i niepewność, którego mianowicie brata wygnał Mieczysław II
z kraju. Może obu ? Ale pewno, że głównym buntownikiem był Bezbraim.
Niepewność także zachodzi względem tego, co mamy rozumieć pod wzmian-
kowana przez Wippona, prowincyją Ruzzia? Według Bielowskiego i innych pisa-
rzy pod Ruzzia, Ruhija wypada pójmy wać prowincyję po lewym brzegu Dunaju,
raczćj Słowaczyznę, aż dO r. Hronu. (Porów, niniejszego dzieła T. II, s. 104).
A według nowszego badacza Anatola Lewickiego, wyrażenie Wippona „in Ruzziam
provinciam pepulit", wypada rozumieć w ten sposób, że Mieczysław II wygnał brata
na Ruś. Rozprawy Akademii Umiejęt. T. V r. 1876, s. 189.
') Wippo. c. 29. Dum illuc aliąuantum tempus miserabiliter viveret, coepit
rogare gratiam imperatoris Chuonradi, ut ipso imperante et iuvanle restitueretur pa-
— 42 1 —
Nim sie jednak cesarz zorientował jak ma najkorzystniej
zużytkować zręczność doskonała do poniżenia króla polskiego,
zaszłe nad Łaba wypadki pokój zakłóciły.
Potomkowie margrafów misznieńskieg-o i wschodniego, bo-
lejąc nad utratą, ustąpionych Bolesławowi Chrobremu, traktatem
budyszyńskim r. 1018, posiadłości przodków ich, mianowicie Łu-
życ i ziemi Milczanów, rozpoczęli intrygi w celu powrócenia ziem
tych pod swą władzę, robili sobie w posiadłościach polskich
stronników i skłaniali pogranicznych starostów do wydania po-
wierzonych im zamków,'') działając najpewniej nie bez tajnego
porozumienia się z Konradem II.**) Uprzedzając zamachy wro-
gów, Mieczysław II z potężnem wojskiem najechał wschodnią
część Saksonii, palił i łupieży ł, żołnierze jego „towarzysze same-
go diabła, w kraju chrześciańskim srożylł się z dzikiem okru-
cieństwem; mężczyźni pozabijani, niewiasty uprowadzone w nie-
wolę, mnóstwo dzieci pozbawionych w tej wojnie rodziców, życie
straciły".^") (1028). Wszakże, ze słów ówczesnych dziej opisów
uważać można, że Mieczysław II nie miał na celu nowych zdoby-
czy, a tylko ukaranie podżegaczów, co jednak wywołało w Niem-
czech oburzenie i skargi cesarzowi na króla polskiego.
Pałając niechęcią do Mieczysława II za przywłaszczenie so-
bie tytułu królewskiego, który, według pojęć niemieckich, obok
władzy cesarskiej prawnie istnieć nie mógł, tudzież za przyjaźń
I
triae suae. Quod dum imperator facere vellet, decrevit, ut ipse cum copiis ex una
parte, ex altera frater Otto, Misiconera aggrederenlur. Pertz XI, 269.
8) Boguchwał Chr. c 12. Castra fortissima, per Boleslaum patrem suum, ut
praedictum est, in extremitatibus regni, et praecipue in Albea constructa, praefecti-
eorundem usurpaverunt, sibi et suis posteris ipsa perpetuo relinquentes. Bielo wski
M. P. II, s, 484.
*) Porów, wyżej przypisek 7.
***) Annales Hildesheim, a. 1028. Misaco.., orientales partes Saxoniae cum va-
lido suorum exercitu violenter invasit, et incendiis ac depraedationibus peractis. viros
quosque trucidavit, mulietes plurimas captivavit, parvulorum innumerabilem prorsus
raultitudinem miserabili inauditaque mortificatione eruenavit, et per semet ipsum
suosque, immo diaboli satellites, nimiam crudelitatis sevitiam in christiaaorum finibus
Dec inspiciente exercuit.
422
jego z Węgrami i szkody uczynione Niemcom nad Labą, Kon-
rad II zamierzał wyprawę do Polski przedsięwziąć i w tym
celu porozumiewał się z Lutykami. Jakoż, podczas pobytu cesa-
rza na synodzie w Paliti w końcu r, 1028, zjawili się przed nim
jacyś posłowie Lutyków ze skargą na okrucieństwa Męska, przy-
rzekając cesarzowi uznanie władzy jego nad sobą, jeśliby icli od
tyranii oswobodzić raczył.") Na jakiego mianowicie tyrana Me-
skę skarżyli się domniemani posłowie i o ile obłuda ich wpłynąć
mogła na przyśpieszenie wyprawy do. Polski, tego nie objaśnio-
no należycie. Bądź co bądź, cesarz trwając w zamiarach swych,
postanowił niespodziewanym na Węgry napadem, oderwać od
króla polskiego sprzymierzeńca jego króla Stefana I, a potem
dopiero na Polskę uderzyć. Na wiosnę więc r. 1029, wtargną-
wszy do Węgier, Konrad II na samem pograniczu spotkał nie-
słychane przeszkody: rozlewy wód, a w lasach zasieki. Wywarłszy
więc złość swą na ubogich osadach ponad r. Wyszawą (Fischą)
^•) Annal. Hildesheim, a. 1029 Legati Liutiziorum Palithi ad impera-
torem venientes, eius iuvamen contra Misaconem tirannum petierunt, seque ei fideli-
ter servituros promiserunt. Et mentita est iniquitassibi. Tu zachodzi
dwojaka wątpliwość: i*'. Zkad przybyli ci posłowie? Roeppel, Dzieje Pol. I, 162,
Scheltz, Gesch. d. Lausitz. 68, Bartoszewicz, Hist. Pier. Pol. II, 301, Posse, Codex
Saxoniae i, s. 50 mniemają, że z Lużyc, w których pozostałym Niemcom panowa-
nie Mieczysława II wydało się tyranią. Przeciwnie, Barthold, Gesch. Riigen und
Pommern I, s. 359, Moraczewski, Hist. Pols., Bielowski, Synowie Chrobrego, Pa-
wiński, no.ia6cKie CjiaBfliie 136, Lewicki, Mieszko II, mniemają, że to byli posło-
wie Lutyków. 2>o . Na jakiego Męska skarżyli się posłowie Konradowi 115" W an-
nałach hildesheimskich wzmiankuje się pod r. 1029 tyran Misaco, bez objaśnienia
kim on był. Jeżeliby to miał być król polski, to dla czego Lutycy (czy Niemcy
z Łużyc) nie wystąpili razem z Konradem II na wyprawę do Polski w r. 1029,
a przyrzeczenia ich okazały się obłudne: et mentita est iniąuitas sibi? Że tu jest
jakaś niedorzeczność na to uwagę zwrócił już Naruszewicz, mniemając, że wzmian-
kowany wyżej Misaco mógł być księciem Obodrytów, na którego oburzeni Lutycy,
za nieokazanie im pomocy podczas expedycyi cesarskićj (r. 1017), napadli i zmusili
do ucieczki z kraju r. 1018 (Thietmar VIII, 4). Ten Mistizlaus (według Szafarzyka
Mieczysław), zmarł podobno około r. 1025 w Bardengau. Naruszewicz H. N. P.
T. I pod r. 1028 — 9, Ale na synodzie w Palithi r. 1028 niemogliby skarżyć się
posłowie na Mieszka zmarłego przed tem, chyba że data śmierci jego niepewna,
albo że rocznik hildesheimski nie do właściwego czasu odniósł poselstwo. W każ-
dym razie na udowodnienie tego, że wzmiankow^any Misaco ma być Mieczysławem
II, źródła nie podają podstawy.
— 423 —
ogniem i grabieżą, Konrad z niczem do domu powrócił'^) i wnet po-
tem gotować się począł do wyprawy przeciw Mieczysławowi II.
Latem r. 1029 liczne wojska z Saksonii i Turyngii ściągały się do
Liszki, pod którą Niemcy i w poprzednie do Polski wyprawy
obozowali. W jesieni sam Konrad II stanął na czele wojska,
które do Polski prowadził, lecz jak dawniej za Henryka II, tak
i teraz niepewność ruchów cechuje zamiary wojska niemieckie-
go. Cesarz zamierzał iść w jedną, a zaszedł w inną stronę, za-
błąkał się w lesistych trzęsawiskach Łużyc na bezdroża, wojsko
utrudził i dalej iść nie mógł. Tymczasem cesarzowa Gizela w Mer-
zeburgu pomyślnych wieści oczekiwała. Wstyd było Konradowi
wracać z niczem, poszedł za radą przybocznych, zwrócił w bok
i niespodziewanie obiegł Budy szyn ,.niegdyś miasto królewskie."
Ale tu wszystko było już przygotowane do dzielnego oporu.
Niemcy przypuścili szturm, Polacy bronili się mężnie. Z obu
stron padło wieUi ludzi bezskutecznie. Cesarz, przekonawszy się
o niemożebności pokonać nieprzyjaciół, odłożył wyprawę na rok
następny i do Saksonii wrócił (r. io29).^-^)
Zniszczenie Łużyc, szturm Budyszyna, intrygi pogranicznych
grafów w celu opanowania posiadłości polskich nad Czarnym
Halsztrowem, a bezwątpienia i protekcyja okazywana przez ce-
sarza Bezbraimowi, mocno dotknęły Mieczysława II. Zostawał on
jeszcze w przyjaznych stosunkach ze Stefanem I i Oldrzykiem
czeskim, ale polityka cesarska starała się i tych od niego odcią-
gnąć, Polskę dokoła wrogami otoczyć, mając nadzieję, że i książę
kijowski Jarosław da się nakłonić do przyjęcia uczestnictwa w ko-
alicyi przez cesarza zawiązanej. Uprzedzić zbierającą się burzę,
zniszczyć rozbójnicze gniazda grafów niemieckich na ziemiach
^-) Annal. Saxo, a. 1029, Imperator Conradus Stephanum Pannoniae regem
cum exercitu petit, difficili et laborioso itinere regionem ejus invadens. Tak samo
i Saxo Chronograf. Dalsze szczegóły w Pertza M. G. I, 83 XI.
1') Annal. Saxo. a. 1029, w Pertza M. G. VI, 677; Chronograf Saxo
w Leibnitza Access, histor. pod r. 1029. Bielowski M. P. II, 764. Inne źródła
podaje Wigger, Meklenb. Annalen s. 66,
— 424 —
słowiańskich nad Łaba, odwetować cesarzowi za politykę jego
wypadało koniecznie. Mieczysław poj mywał to, ale żeby skute-
cznie zniszczyć wrogów w ich gniazdach miedzy Solawą a Łabą,
wyprawa musiała być spieszną,, niespodziewana. Czy nie możnaby
znaleźć sprzymierzeńców? Można! pomyślał Mieczysław, wypada
tylko nie krępować się względami sentymentalnymi, postępy wać
tak, jak postępywał cesarz Henryk Święty, prowadząc po trzy-
kroć tłumy poganów na Polskę. Resztę zemsta, za krzywdy od
Niemców doznane, podpowiedziała. Lutycy chętnie po stronie
polskiej stanęli. Był to krok z ich strony stanowczy, bo zrywał
przymierze z cesarstwem, a ze strony Mieczysława II ryzyko-
wny, bo obrażał duchowieństwo, które poganów do diabłów
przyrównywało.
Przypadła w d. lo Stycznia r. 1030 śmierć margrafa wscho-
dniego Titmara,^*) głównego podżegacza zaburzeń nad Łabą, na-
nastręczyła Mieczysławowi II dogodną chwilę do spełnienia za-
miarów jego. Syn Titmara Hodo, chociaż małoletni, uważany
był jednak przez Niemców za prawego następcę władzy w kra-
jach, które ojciec jego od Polski oderwać usiłował. Ale niespo-
dziewanie zjawił się pretendent utrzymujący, że ma większe, niż
Titmar i Hodo prawa do margrafstwa Wschodniego, Był to
Zygfryd, syn Hodona I margrafa jeszcze za panowania cesarzów
Ottona I i Ottona II, w młodości oddany do klasztoru w Nien-
burgu, gdzie pomimo niechęci do stanu duchownego, zostawał
aż do śmierci ojca swego. Potem, porzuciwszy habit, a jak gło-
szono i wiarę, tułał się po świecie ^^) pełen gniewu i nienawiści
1*) Annal. Saxo. a. 1030. Miseco dux Polanorum, qui contra Romanum im-
perium regale sibi nomen usurpavit, conperto obitu Thietmari marchionis, clam
assumptis satellitibus diaboli Sigefrido aliisąue sceleratis, e.\ercitum paganorum in
sanctam duxit ecclesiam. Tak samo i chronograf Saxo. s. a. 1030.
'*) Annal. Saxo. a. 1030. I.ste est Sigefridus, avunculus Esici comitis de
Ballenstide, filius Odonis incliti marchionis, qui sub tertio Oltone defunctus et in
Nienburch sepultus fuerat. In quo monasterio iste Sigifridus diu inter monachos
in eodem habitu conversatus est; sed post obitum patris habitum cum religione pro-
iciens, apostata factus est.
i
— 425 —
do szczęśliwszych od niego krewnych, którzy chociaż cząstka mar-
grafstwa, do Polski nienależą.cą, władali. Na proźby jego cesarz
uwagi nie zwracał, tułactwo dokuczało, nienawiść przeciw cesa-
rzowi i krewnym paliła żądza zemsty. Gdzie do niej zręczność
znaleźć? Najprędzej u Lutyków, bo ci niegdyś Wichmanowi
przytułku i szerokie pole do zemsty przeciw krewnym jego udzie-
lili.^^) Udał sie więc Zygfryd do Lutyków, a chociaż był już
starcem, chętnie stanął na ich czele, prowadził półki poganów
z bożkami ich przeciw cesarzowi, tak samo jak przed niewielu
laty margraf Herman i książę saski Bernard, pod najwyższą wo-
dzą Henryka Świętego, prowadzili tychże Lutyków do Polski.
W końcu Stycznia r. 1030 Mieczysław II i Lutycy byli już
w samem gniaździe wrogów między Solawą a Łabą, gdzie zdo-
bywszy kilka zamków osadzili je własną załogą, przeszło sto
osad z dymem puścili, mnóstwo mnichów i zakonnic zabrali
w niewolę, nawet biskup Lewizo, do dyecezyi którego Lutycy
należeli, pojmany i jako prosty jeniec był traktowany. Nadcią-
gnął z wojskiem graf Ditrych z Wettina, przyszło do rozlewu
krwi, ale najezdników nieposkromiono. Rzeź trwała okrutna, po-
ganie niszczyli ołtarze, zabijali ciężarne kobiety i dzieci, wszystko
pustoszyli, lud zdrowy zabierali do niewoli, przeszło gooo męż-
czyzn i kobiet, a w ich liczbie 65 znakomitych osób, do Polski
uprowadzono. Przeszkodzić temu graf Ditrych nie zdołał, ledwo
trochę jeńców odbić się mu udało. ^') Wyprawa ta była krótką,
lecz krwawszą od innych, jakie kiedykolwiek Polacy przeciw
Niemcom podejmywali. Rycerstwo polskie, chrześciańskie bra-
tało się z poganami Lutykami, nie przeszkadzało im burzyć ko-
ścioły i mordować księży. Sam król Mieczysław II pozwolił
sprzymierzeńcom swym odwetować wrogom w najokropniejszy
sposób za doznane krzywdy, a przecież król ten był gorliwym
'^) Porów, wyżej s, 261, 263.
*■') Annal. Saxo. a. 1030. Pertz, M. G. VI, 678; Annal. Magdeb. a. 1030,
M. G. XVI, 169.
— 426 —
chrześcianinem, budował w Polsce mnóstwo kościołów na podziw
Niemcom,'^) założył biskupstwo w Kruszwicy dla oświecenia Po-
morzanów,**) szczodrym był nawet dla zagranicznych klaszto-
rów,'^*') z jakiegoż powodu pozwolił Lu tykom rzeź okrutną chrze-
ścian wyprawić? Ażeby to pojąć, wypada pamiętać, że Niemcy
chrześcianie nie lepiej postępy wali z poganami Słowianami, że
Lutyków można było zjednać nie inaczej, jak udzieleniem im zu-
pełnej swobody rozprawienia się z odwiecznymi wrogami, że
w trudnych okolicznościach niepora była deliberować nad łago-
dnym sposobem prowadzenia wojny, kiedy zwyczajem owego
barbarzyńskiego wieku, wojna niepodlegała żadnym ogranicze-
niom: zwycięzca mógł podbitą ludność całkiem wytępić, co też
Niemcy od czasów Henryka Ptasznika niejednokrotnie praktyko-
wali. Lecz gdy sprzymierzeńcy Mieczysława Lutycy rzeź nad
Łabą sprawili, w Niemczech nie szczędzono najobelżywszych słów
królowi polskiemu, nazywając go ludobójcą, zdrajcą, odszcze-
pieńcem i t. d. „Cóż ci po szatach królewskich, woła rozjuszony
kronikarz, po koronie i włóczni pozłacanej, krwawa potworo!
Cóż za nadętość szaleństwa przywiodła cię podnieść zapamiętale
oręż przeciw rzymskićj cnoty cesarstwa? Jak to niebezpieczną
jest rzeczą dowiesz się niezbyt późno, gdy twoje tłumne mnogo-
ścią, niezdolne do boju zgraje pogromione zostaną, jak się go-
dzi przez nasze nawykłe do wojowania i zwyciężania zastępy". '^^)
^*) List Matyldy do brata Mieczysława II około r. 1027: Quis enim prae-
decessorum tuorum tantas erexit aeclesias? Quis in laudem dei totidem coadunavit
linguas? cum in propria et in latina deum digne venerari posses, in hoc tibi non
satis, graecam superaddere maluisti... Bielowski \L P. I, s. 323.
19) Boguchwał Chr. cap. 11. Kujaviensem vero (cathedralera ecclesiam) filius
ejus post eum Myesco nomine, quae Vladislaviensis nuncupatur, fundavit. M. P. II,
str. 482.
20) W nekrologii barabergskiej zapisano: Mesico dux Polonorum, frater no-
ster. Hic dedit nobis pallium et sex cappas puerorum, et plurimum pecuniae, unde
facta sunt viginti quatuor statuae quae circa chorum sunt locatae. Bielowski, Syno-
wie Chrobrego, w Piśmie Zbiorowem Jozafata Ohryzki s. 14.
21) Saxo Chronograph, a. 1030. Bielowski, M. P, II, 765.
— 427
2. Oderwanie od Polski Morawii (roku 1029) i Słowaczyzny. Najazd
Brzetysława wspólnie z Konradem II na Węgry (1030). Emeryk księże
Ruzii (-]- 1031). Jarosław zabiera grody Czerwieńskie (1031). Konrad II
wkracza do Łużyc. Mieczysław II ustępuje Łużyce Ditrychowi (1031).
Od samego początku zdobycia Morawii przez Bolesława
Chrobrego (r. 1003), Morawianie, z mowy i obyczajów najbliżej
do Polaków podobni, najwierniej mu służyli, granice kraju swego
od Bawarów i Czechów bronili statecznie i nie raz Bawarów do
ucieczki zmuszali, a gdy ksiaże czeski Oldrzyk, w zmowie z Niem-
cami, napadł na Polskę i Niemczę szturmował (r. 1017), Mora-
wianie wtargnięciem do Czech ^-) pożyteczną dla Bolesława dy-
wersyję uczynili. Po śmierci Bolesława (r. 1025) Morawianie
trzymali się następcy jego Mieczysława II, władza którego sze-
rzyła się pod ówczas na zachód aż do granicy z margrafstwem
Austryackiem ponad r. Kubą i do Dunaju, od ujścia Kuby aż
do r. Granu, obejmując tym sposobem nie tylko właściwą Mo-
rawiję, ale i Słowaczyznę.-^)
Polegając na wierności Morawłanów i przyjaznych z księ-
ciem czeskim Oldrzykiem stosunkach,-^) Mieczysław II mógł być
pewnym, że Morawii żadne niebezpieczeństwo ze strony Czech
nie grozi. Stało się jednak inaczej. Morawija została przez syna
Oldrzykowego Brzetysława zdobytą, ale jakim sposobem i w któ-
rym mianowicie roku, tego dla braku źródeł historycznych, do-
tąd nie objaśniono należycie.^^) Możemy więc o tym wypadku
prawdopodobną tylko kolej zdarzeń przedstawić.
^) Wyżej str. 404.
") Niniejszego dzieła T. II, s. 105 — 107.
24) Według Adama Bremeńskiego : Conradus Polanos et regem eorum Mi-
sungura magna virtute perdormuit, et auxiliatores eorum Bohemos caete-
rosque Slavorum populos sub tributum misit.
^•^) O zagarnięciu Morawii przez Brzetysława, Kozma po dwakroć wzmianku-
jąc wyraża sie ciemno. Najprzód, opowiedziawszy o porwaniu i uwięzieniu przez
Brzetysława z klasztoru w Schweinfurcie Judyty, ciągnie powieść dalej: antea (t. j.
przed porwaniem Judyty), pater sibi totam illam terram (i. e. Moraviam) tradiderat
in potestatem, fugatis cunctis de civitatibus Poloniis, ex quibus multos comprehensos
— 428 —
Kiedy cesarz Konrad II, po niefortunnej wyprawie do Wę-
gier r. 1029, przygotowywał latem wyprawę do Polski, a w je-
sieni roku tego wtargnął do Łużyc i Budyszyn szturmował,
Mieczysław II, pewnym będąc spokojnego zacłiowania się księ-
cia czeskiego, ściągnął siły swe dla obrony Łużyc, a w Morawii
nieliczne załogi zostawił. Korzystając z zaprzątnienia uwagi
Mieczysława wojną z Niemcami i zostając w porozumieniu z księ-
ciem polskim, zapewne Bezbraimem,-*) Brzetysław napadł nie-
spodziewanie na Mora wiję, załogi polskie zniszczył, jeńców pol-
skicłi secinami do Węgier sprzedawał,^') starożytne grody mo-
rawskie odbudowywał i nawet na czysto polskiej ziemi Gradec
nad r. Opawą wystawił.^^) Mieczysław zajęty będąc w końcu r.
1029 obroną Łużyc, a w początku r. 1030 wyprawą wspólnie
z Lutykami za Łabę , nie mógł sił swycli rozrywać, aby Mora-
centenos et centenos ordinatim catenatos veiidi jusserat in Ungariam et ultra; quia re-
vera post obitum secundi Bolezlai scicut urbem Pragam ita totam Moraviam vi obtinuerant
Polonii. (Fontes rer. boh. II, s. 63). W innem miejscu tenże Kozma prawi: a. 1 110.
Bracizlaus ... eam (Nforaviam) primus dominio suo subjugavit. Kiedyż się to stato?
Kiedyż Judyta do Czech przybyła? Ponieważ, według Kozmy, Judyta, powiła syna
Spitygniewa w r. 1031, wypada, że z klasztoru musiała być porwana w r. 1029.
Rok ten, a nawet r. 1028 historycy czescy przyjmują jako czas zdobycia Morawii,
powołując sie na dokumenty z r. 1028 i 1029. — Pierwszym z nich Brzetysław na-
dał posiadłości kościołowi ołomunieckiemu w przytomności duce de Polonia,
(Erben Regesta s. 39), w drugim wzmiankuje sie Zuest comes castellanus
Olomunecensis, nadający temuż kościołowi „quicquid na Uishoue
servitio contra Polonos promueram diligenti apud Olderik.
(Erben. Reg. s. 40), Ale te dokumenty, z kodeksu Monse wyjęte, nie mają daty,
a dorobione do nich przez nowszych pisarzy daty, czyi są niewątpliwe? Zauważyli
to już Roeppel (Dzie. Pol. roz. VI), i Bielowski (Synowie Chrobr.), oba jednak
zmieszali dwie osobne wyprawy Brzetysława w jedną, t, j. wyprawę do Morawii
r. 1029 i do Węgier r. 1030, które rozdzielić wypada.
28) Jakiż inny dux de Polonia mógł być przytomny w Ołomuńcu, przy
wydaniu dokumentu w r. 1028 (wyżej przyp. 25), jeśli nie jeden ze zbuntowanych
przeciw Mieczysławowi II braci? Wreszcie na skargę księcia polskiego: Imperator
decrevit ut ipse cum copiis ex una parten ex altera frater Otto Misiconem aggrede-
rentur. Wippo. Pertz XI, 269.
2') Kozma, porów, wyżej przyp. 25.
28) An. 103 1 Castrum Gradez in terminis Polonorum muro forti construxe-
ram. Erben. Eeg. N. 98.
— 429 —
wijf odzyskać,-^) tem bardziej, że od wschodu przeciw niemu
posuwał się książę kijowski Jarosław, który w tymże roku 1030
Bełz opanował.^**) Tymczasem Brzetysław, stosując się do woli
cesarskiej, przedsięwziął wyprawę do Węgier i gdy wojska ce-
sarskie posuwały się po prawym brzegu Dunaju, Brzetysław
z Morawii wtargnął do Słowaczyzny, zwycięzko dotarł aż do
Ostryliomia,^') lecz tem nie pomógł Konradowi II, który spot-
kawszy nad r. Rabą jakieś niepodobne do zwalczenia przeszko-
dy, sromotnie cofnąć się miusiał. Nie znajdując w dziejacłi obja-
śnienia tego wypadku, liistorycy podejrzywają o zdradę księcia
Oldrzyka, który zostając tajnie sprzymierzeńcem Mieczysława II,
wrogiem był cesarza i że z jego zapewne namowy, Brzetysław
pośpieszywszy odwrotem do domu, naraził na niebezpieczeństwo
lewe skrzydło wojska niemieckiego. "^-j W każdym razie wyprawa
Brzetysława do Słowaczyzny (roku 1030), oczywiście w celu
zdobycia jej, nie uwieńczyła się pomyślnym skutkiem. Wrócił
z niczem, a w Słowaczyznie rządził syn Stefana I Emeryk,
książę Ruzzii.
Jakimże sposobem Słowaczyzna od Polski odpadła? Dzieje
o tem milczą. A ponieważ pomiędzy Mieczysławem II a Stefa-
nem I żadnej wojny nie było, ustąpienie więc przez Polskę Sło-
waczyzny mogło nastąpić tylko w skutek umowy pomiędzy kró-
lami. Biorąc zaś na uwagę trudne położenie Mieczysława II
•^) Długosz powiada, że Mieczysław II, mszcząc kieskę wyrządzoną mu
w yorawii, wpadł do niej, pustoszył, mnóstwo ludzi i zdobyczy uprowadził. WszystliO
to być może prawdą zupełną, ale i to pewne, że Mieczysław Morawii nie odzyskał.
**>) W leto 6538 (1030), Jarosław Bełz wziął. Nestor M. P. I, s. 697.
") A. 1030 Dux Brazislaus magna caede prostravit Ungaros et terram eo-
rum usque ad urbem Strigoniam devastavit. Cosma, podobnie i Annal. Saxo, Pertz
VI, s. 678.
'*) W Niemczech niepomyślność wyprawy przypisywano Oldrzykowi, zwa-
biono go w r. 1032 do Werbna, zatrzymano, zdradę przed dwoma laty przypisy-
wano i na wygnanie go skazano. Annal. Hildesbeim. a. 1032 Imperator... Wirbeni
(Oudalricum) ad se venientem et etiam ratione convictum de i n s i d i i s quoque, quas
ipsi imperatori fecit, antę biennium confessum, in exilium transmisit. Pertz
III, s. 98.
— 430 —
w obec gotującej się przeciw niemu koalicyi, możnaby z nieja-
kiem prawdopodobieństwem wnioskować, że dla zapewnienia
przymierza z Węgrami, Mieczysław II starał się zjednać sobie Ste-
fana I, córkę swą wydał za syna Stefanowego Emeryka, a z nią
i krainę zakarpacką (Ruziję) oddał Emerikowi jako osobne księ-
stwo, co wskazuje tytuł jego: dux Ruizorum. Że przyjaźń po-
między królami trwała w tym czasie, wskazuje to gościnne przy-
jęcie na dworze Mieczysława II Emeryka, który na łowach w Pol-
sce, będąc skaleczonym przez dzika, przedwcześnie umarł (1031).^^)
Nie zważając na podstępy wrogów, Mieczysław II trzymał
się mocno, licząc zapewno na dawnego sprzymierzeńca swego
Stefana I. Ale polityka cesarska dokładała usiłowania, aby zwią-
zek między polskim i węgierskim królami rozerwać. Podjął się
do tego syn Konrada II Henryk, mieszkający w Bawaryi, pod
opieką biskupa freizingeńskiego Egilberta. Młodzieniec lekko-
myślny, żądający grać rolę udzielnego władzcy, poszedł za radą
przybocznycli i przyjął poselstwo od króla Stefana, żądającego
załatwić pokojem krzywdy przyczynione mu napadem cesarza na
"Węgry w r, 1030. Henryk, bez zapytania ojca, zawarł ze Stefa-
nem umowę, którą obie strony przysięgą potwierdziły (1031).^*)
Dla Polski był to cios bolesny, bo pozbawiał ją pomocy potęż-
nego sąsiada, w najkrytyczniejszym czasie.
Latem r. 1031 Mieczysław II ujrzał się ze wszech stron za-
grożonym. Jarosław, wezwawszy na pomoc dzielnego wojownika,
") Annal. Hildesh. a. 103 1. Heinricus, Stephani regis filłus, dux Ruizorum,
in venatione ab apro discissus, periit flebiliter mortuus, Pertz III, 98. Polskie roczniki
na Łysej czyli Swietokrzyzkiej górze spisywane podają nawet miejsce polowania
i niektóre inne, dość ciekawe o tym księciu szczegóły. Iste vero (Stephanus) genuit
fiiium, dictum Emirich, El post decem annos contraxit amicitias cum Mescone rege
Polonorum. Ita que Emrichus duxit filiam Mesconis quasi compulsus vi per patrem
et per nobiles terrae Qui veniens Gneznam et Poznaniam cum uxore virgine, virgo
mansuit usque ad mortem per votum per ipsos emissum; tandem eundo de Polonia
Ungariam e converso cum rege Mescone venerunt in Kelciam causa venationis
cervorum, itd. Bielowski M. P. I, 508.
**) Annal. Hildesheim, a, 103 1, imperatoris filius Heinricus rćx et ipse dux
Baioariae, et Stephanus rex Ungaricus, cum iuramento invicem firmaverunt pacem.
— 431 —
brata swego Mścisława tmutorańskiego, najechał wschodnia cześć
Polski, grody Czerwieńskie zdobywał, jeńców polskich dla osie-
dlenia nad r. Rosia^') uprowadzał.'**') Sprzymierzeniec cesarski
Brzetysław zagrażał południowym granicom Polski; Kanut duń-
ski, zawładnąwszy już przedtem Sambiją i pobrzeżem baltyc-
kiem,^^ przy lada okoliczności mógł w głąb Pomorza polskiego
wedrzeć się, Oldrzyk, w duszy wróg cesarza, poróżniwszy się
z Brzetysławem, przyjacielem cesarskim, zachowywał się ostro-
żnie ; król Stefan, skrępowany umową z Niemcami, pomagać
Mieczysławowi nie mógł, może i nie chciał, albowiem osłabienie
Polski zapewniało mu spokojne władanie Słowaczyzną, osiero-
coną w tymże czasie przez jej księcia Emeryka. A tymczasem
wewnątrz Polski wspólnicy Bezbraima bunt podniecali.
Podminowawszy ze wszech stron potęgę Mieczysława, Kon-
rad II W' jesieni r. 103 1 wtargnął do Łużyc. Mieczysław zewsząd
zagrożony, nie mógł mocnego oporu cesarzowi stawić, nie dla
tego aby mu brakowało męztwa, lecz wprost z obawy aby nie
wywołać zaburzenia w kraju. Pośpieszył więc upokorzyć sie przed
Konradem II i zawarł z nim pokój (1031), mocą którego zrzekł
się Łużyc na korzyść ciotecznego brata Ditrycha, zwrócił zabrane
w r. 1030 zamki nad Łabą i łupy,^*) ale tem bezpieczeństwa so-
bie nie zapewnił. Gotowała się straszna dla niego i dla całej
Polski kieska.
I
^^} Rzeka Roś w gubernii kijowskiej wpada do Dniepru.
'*) "W leto 6539 (1031) Jarosław i Mstislaw sbrasta woja, ranogy, idosta
w Lachy, i zajasta grady czroweńskija opiat', i powojewasza Ijadskąja zemlię
i mnogy Lachy priwedosta i razdielista je, i posadi Jarosław swoje po Rsi i sąt'
do sieho dnie. Nestor.
") Gallus I, c. 17. Hic vero Mescho miles probus fuit, multaąue gęsta mili-
taria, quae longum est dicere, perpetravit. M. P. I, s. 414. O zdobyciu Sambii ni-
żej § 61, przyp. I.
'*) Annal. Hildesheim. a. 103 1. Imperator cum parvo Sasonum exercitu
Sclavos autumnali tempore invasit, et Mysachonem diu sibi resistentem regionem Lu-
sizi cum aliquod urbibus et praeda, quae prioribus annis in Sasonia facta est, re-
stituere pacemąue iuramento firmare coegit.
— 432 -
3. Napad Bezbraima (1031). Ustąpienie z kraju Mieczysława II. Zabu-
rzenie. Ucieczka Ryksy. Zamordowanie Bezbraima (1032). Nowe ustęp-
stwa cesarzowi. Śmierć Mieczysława II (1034). Oderwanie Łużyc i Milska
od Polski.
Nie upłynął miesiąc od zawarcia umowy przez Mieczysława
II z cesarzem Konradem II, a już Polska na nową kieskę wy-
stawioną została. Protegowany przez cesarza i Brzety sława Bez-
braim wtargnął do Polski ze swoimi stronnikami,^^) sprawił rzeź
i zaburzenie, którego Mieczysław poskromić nie zdołał. — Ale
w tej nieszczęśliwej chwili Mieczysław nie upadł na ducliu. Wy-
gnany z kraju musiał uciekać dokąd oczy poniosą, bo przyjaciół
na około nie miał, nawet Stefan I opuścił go. Mógł udać sie do
cesarza, z którym przed miesiącem pokój zawarł, lecz to mogło-
by zmusić go do nowych ustępstw i poniżenia Wolał więc szu-
kać przytułku u niepewnego sąsiada Oldrzyka czeskiego.*") Ryksa
w tymże czasie wybrała się do Niemiec, wioząc Konradowi II
koronę męża i swoją, stosownie do życzenia Bezbraima, który
przez posłów swych (może przez Ryksę?) wyrażał cesarzowi po-
korne przyrzeczenie posłuszeństwa i wierności.*') — Cesarz przy-
jął królewskie korony, pozwolił jednak Ryksie używać tytułu
królowej, jakby we własnym kraju.*^) Na tronie polskim osiadł
^^) Zkad mianowicie wtargnął Bezbraim do Poiski, o tem nigdzie wzmianki
niema. D]a tego przypuszczenie Lewickiego i niektórych niemieckich badaczy, źe
niby bracia Mieczysława uprosili sobie pomoc u książąt ruskich i z tą pomocą do
Polski wkroczyli, — nie ma żadnej podstawy. Porów. Lewickiego Mieszko II, w Roz-
prawach Akademii Umiejęt. T. V r. 1876, s. 172,
*'^) Annal. Hildesheim a. 103 1. Qui Mysecho post mensis tantum spatium
a fratre suo Bezbriemo subita invasione proturbatus, et ad Oudalricum in Beheim
fugere est conpulsus. — Według Wippo'na Mieczysław uciekł w skutek napadu
Ottona, ale widocznie Wippo Bezbraima mylnie Ottonem nazywa. Porów. Vita
Chuonradi cap. 29.
*i) Annal. Hildesheim, a. 103 1. Sed idem Bezbrimo imperatori coronam cum
aliis regalibus, quae sibi frater ejus injusle usurpaverat, transmissit, ac semet humili
mandamine per legatos suos imperatori subditurum promisit. M. P. II, 766.
*-) Mnich brunwilerski: I^ycheza regina... venit ad imperatorem Conradum in
Saxoniam, a quo et venerabiliter ipsa suscepta est... Acepit namąue ab ipsa duarum
ipsius regisque sui conjugis coronarum insignia, concessitque ei eadem in suo, sicut
Bezbraim, przez cesarza chętnie uznany, bo miał panować nie
jako król polski, lecz jako książę ulegający zwierzchnictwu ce-
sarskiemu. Niedługo jednak wdzierca cieszył się władzą. Stron-
nictwo wygnanego króla było w kraju jeszcze silne. Otton za-
wiedziony w swych nadziejach , przerzucił się na stronę brata
Mieczysława, którego dotąd był wrogiem. Bezbraim, czując że
mu ziemia z pod nóg uchodzi, postrachem i srogością władzę swą
utwierdzić zamierzał. To przyśpieszyło mu zgubę. Zamordowali go,
zapewno ci, którym zagrażał, a jak głoszono pod ówczas, „nie
bez tajnego z braćmi jego porozumienia".^-^)
Mieczysław II, po kilkumiesięcznym pobycie za granicą, po-
wrócił do kraju.**) Młodszy brat Otton połączył się z nim, ale
nieprzyjazna mu Ryksa w Niemczech została. Polska, skołatana
anarchiją, wymagała uspokojenia wzburzonych namijętności, a tym-
czasem wrogi dokoła czyhali, aby ją rozszarpać. Najważniejszem
było uregulowanie stosunków z Konradem II, który, trzymając
w rękach swych kłębek intryg przeciw Polsce skierowanych, źle
był przeciw Mieczysławowi II usposobionym *^) i na wieść o po-
wrocie jego do Polski, spiesznie z nad Renu ruszył ku granicom
II
in regno proprio, quoad viveret auctoritaie potiri semper eademąue gloria. Bielow-
ski, M. P. I, 346.
*') Annal. Hildesheim, a. 1032. Bezbriem ob inmanissimam tirannidis suae
sevitiara a suis, et etiara non sine fratrum suorum machinatione, interfectus est.
Annal. Saxo. a. 1032, interfectus est machinatione fratrum suorum, sicut po-
puli sermo est. Pertz VI, 679. — Yippo c. 29. Otto (Bezbraim) restitutus patriae,
et dux factus est a cesare, dum post aliquot terapus minus caute ageret, a quondam
familiari suo clam interfectus est.
**) Pokój z cesarzem Mieczysław II zawarł w Październiku 103 1, w Listo-
padzie został wygnany z kraju, a wiosną roku 1032 powrócił do Polski, starał się
o pozwolenie mu przybycia do cesarza i 7 Lipca był już przyjęty. Wypada wiec
że Bezbraim został zamordowanym na początku wiosny r. 1032 i że panował mniej
niż pół roku. O powrocie Mieczysława Ann. Hildesh. pod r. 1032 mówi: Miseco
statim domum rediit.
•'') Zapewno z powodu zatargów Mieczysława z Ryksą i porozumiewania
SIC /. uldrzykiem, który, chcąc przysłużyć sie cesarzowi, ofiarował się wydać mu
Mieczysława, lecz Konrad II miał mu odpowiedzieć: „nie chcę wroga kupować od
wroga" (Se nolle inimicum emere ab inimico. Wippo c. 29,)
Tom UL 28
~ 434 —
polskim, grożąc nowym najazdem.^*') Mieczysław wyprawił do
Konrada II poselstwo i za wstawieniem sie cesarzowej Gizeli tu-
dzież książąt, cesarz pozwolił mu d. 7. Lipca (1032) przed sobą
w Merzeburgu stanąć, dokąd wezwał także Oldrzyka. Mieczy-
sław zdał się na łaskę cesarską i według wyrażenia rocznikarza
niemieckiego „zapomniał o koronie i ozdobacli królewskich". Ce-
sarz, przyjąwszy go „nadspodziewanie uprzejmie", zawarł z nim
umowę, na mocy której Mieczysław II zobowiązał sie oddać
bratu swemu ciotecznemu Dy trykowi Łużyce,*') a z reszty Polski
dwóm tetrarcliom wyznaczyć udziały.**^) Gdy jednak o tych te-
trarchach pisarze XI w. nie podali bliższych wiadomości, mo-
żemy wiec przez przypuszczenie tylko wnioskować, że jednym
z nich był brat zmarłego margrafa misznieńskiego Hermana, zię-
cia Bolesława Chrobrego,***) markgraf misznieński Ekhard II,
który w kilka lat później władał ziemią Milczanów.^") Co zaś
*") Annal. Sangall. major, a 1032. Regę Kudolfo defuncto, Uoto. , regnum
Burgundionum. . aflectavit, ... imperator per idem lempus Pulanis Sclavis bello insi-
stente. (Pertz I, 83.) Herman. Conlract. a. 1032 imperatoreque ipsis diebus contra
Misiconem Sclavorum, qui Boloni voi;antur, regem esercitum ductante, Odo... regnum
Burgundiae invasit.
*") Annal. Hildesh. a, 1032. Miseko, .. postmodura imperatore consentiente
Merseburg venit, et semet Non. Julii in imperatoriam potestatera, coronae scilicet ac
totius regalis ornamenli oblitus, humiliter dedit. Quem imperator clementius, quam
ipse opinaretur, suscepit, eique et ejus patrueli cuidam Tiedrico reg-
num, quod ipse solus antea possederat, divisit; quod ipse ta-
men postea solus iterum sibi usurpavit, Dietrich von Eilenburg
kann insofern patruclis des Polenherzogs genannt werden, ais er von Dedo ab-
stammte, zu dessen Familie auch Oda die Gemahlin Bolesław gehorte. Posse, Cod.
Saxo. I, s. 52—3, przyp. 322.
**) Vippo, c, 29. Cesar misericordia motus, dedit sibi veniam, et divisa pro-
vincia Bolanorum in tres partes, Miseconem fecit tetrarcha m, reliqas
duas duobus alii commendavit; sic imminuta potestate, minor facta est
temeritas. Pertz XI, 269.
*") Porów, wyżej s, 364, pfzyp. 3.
^") Annalista Hildesheimski pod r. 103 2 (wyżej prżyp. 47) powiada, że Mie-
czysław zobowiązany został ustąpić tylko Lużyce Ditrykowi, a resztą Polski sam
miał władać. Wippo zaś twierdzi, że Mieczysław miał zostać na czwartym dziale
tetrarchą, a trzy inlie działy wyznaczone były innym tetrarchom. Ażeby pogodzić
różnice pomiędzy wzmiankowanymi pisarzami, wypada uważać, że Cesarz Konrad II
mógł mieć prctensyje do powrócenia Niemcom dwóch tylko, zabranych przez Bole-
— 435 —
do ostatniego "tetrarchy, to takim najprędzej mógłby być chyba
brat Mieczysława II Otton, na udziale w zakarpackiej krainie
Ruzią zwanej. ^^) W jakimby stosunku wyznaczone trzem tetrar-
chom udziały do Polski zostawały, wiadomości nie posiadamy, ale
z wyrażeń kronikarskich możemy wnioskować, źe Mieczysław II
utrzymywał nad nimi zwierzchnictwo aż do śmierci (1034),^-) i że
dopiero później, pod czas zaburzeń, Łużyce i ziemia Milczanów
ostatecznie od Polski oderwane zostały.
sława Chrobrego prowincji : Lużyc i Milska. Pierwsze ustąpione zostały Ditrykowi :
0 drugiej prowincyi annalista hildesheimski zamilczał, bo w roku 1032 jeszcze przy
Polsce zostawała; Wippo zaś, pisząc później, gdy po śmierci Mieczysława 11 (roku
1034), ziemia Milczanów już od Polski odpadła i dostała sie Ekhardowi II, przed-
stawił sprawę tak, jak gdyby już w r. 1032 Mieczysław ustąpił Milsko i trzej te-
trarchowie uzyskali niezależność od Polski. Ale żeby ziemia Milczanów oderwaną
została od Polski już w r. 1032, wiadomości o tern nie posiadamy.
^') "Według Boguchwała, król polski Kazimirz I duxit usorem, filiam Ro-
raani principis Russiae, filii Odonis, nomine Dobronegam, alias dictam Maria. Bie-
lowski, M. P. II, s. 485. Jakkolwiek wiadomość ta bałamutna, bo Kazimirz I
ożeniony był z księżniczką ruską Maryją, nazwaną Dobrogniewą, siostrą Jarosława
1 i na Rusi żadnego Romana Otonowicza nie było, wszakże imion Romana i Ot-
tona nie mógł Boguchwał wymyślić. A jeśli przypomnimy, że według niemieckich
rocznikarzy syn Stefana I Emeryk był „dux Ruizorum" (wyżej cyt. 33), że Ruzią
nazywano krainę Słowacką po nad Dunajem, że ta kraina dopiero w latach 1028
do 1030 dostała sie pod zwierzchnictwo węgierskie, być może nawet razem z córką
Mieczysława II, wydaną za Emeryka (wyżej przyp, 33), że po śmierci Emeryka r.
103 1, Ruzia bez księcia została, tedy nie wyda sie nieprawdopodobnem przypusz-
czenie, że przy zawarciu uraowy w Merzeburgu 7 Lipca r. 1032, Konrad II mógł
wymódz od Mieczysława II zrzeczenia sie Ruzii na korzyść brata jego Ottona, cho-
ciażby pod zwierzchnictwem króla węgierskiego zostającej. Że Polsce przysługiwały
jakie6 prawa na Słowaczyznę długo po śmierci Mieczysława, o tem pamiętano
za Bolesława Śmiałego, który posiłkując Bele w r. 1 06 1 i później po wyprawie ki-
jowskiej „Hungariam adiit, volens metas regni Polouiae in Danubio, Czys3ava et
Morawa fluvios habere. Boguchwał, Chr. M. P. II, 486.
*-) Wyrażenie Annal. Hildesh. r. 1032, jak wzmiankowano wyżej (przyp.
47), qaod rpse (Miseko) tamen postea solus iterum sibi usurpavit, zdaje się wska-
zywać na utrzymanie zwierzchnictwa Mieczysława nad tetrarchami.
i«^
- Ą^6 —
4. Wygnanie z Polski Ryksy i Kazimirza (1036). Bezkrólewie. Zabu-
rzenie. Masław wojewoda.
Jednoczesny prawie zgon księcia Ottona (r. 1033),^^) i króla
Mieczysława II (r. 1034), tudzież niepewność kto miał panować:
czy Kazimirz zostający w klasztorze, czy starszy brat jego Bole-
sław z nałożnicy podobno zrodzony, otworzyły Ryksie drogę do
władzy. Rządziła „w miarę niewieścieli zdolności",'^*) ale samo
panowanie kobiety, niezgodne z duchem narodu, ^^) wstręt jej do
„barbarzyńskich" obyczajów polskich,^") wywyższanie każdego
przybłędy niemieckiego, choćby nawet kucharza, nad dostojni-
ków kraj owych, •^^) wreszcie uwięzienie przez nia i wydanie Kon-
radowi II koron i znamion królewskich, nieprzyjaźnie ku niój
naród usposobiały. — Korzystając z tego, znienawidzony przez
Ryksę Bolesław wygnał ja z Polski. Kazimirz, dopóki był w kla-
sztorze, nie mógł mu przeszkadzać, ale gdy staranie Ryksy
w Rzymie o dyspensę dla Kazimirza, zagroziło Bolesławowi ze
strony brata, zmusił go ustąpić do Węgier (1036). Tam Stefan I
przyjął łaskawie i aż do swej śmierci (1038) zatrzymał królewi-
cza polskiego.^*)
**) Rocznik kapituły krakowskićj, r. 1033. Otto clux obiit, M. P. II, s. 794.
«>*) Gallus I, 18.
^*) Mierzwa, cap. 9. NuUus ergo miretur, quod mulier Polonis imperavit,...
licet enim bonis videatur moribus dissonum feminam principibus imperare. M. P.
II, 170— 171.
^^) Mnich brunwilerski, cap. 16. Richeza . . , paucis se fugam clancula agen-
tem adiuvantibus, utpote fastus eius intolerabiles simul et barbaros Sclavorum per-
tacsa ritus. M. P. I, 346.
^') Dopełniacz Mierzwy: Uxor ejus (Mesconis) aequo violenlior visa est,
immo etiam patriae nobilibus, quam libet primis Teutonorum lixas seu coąuinarios
praeponere coepit, a civibus profligata in exilio consenuit. M. P. II, 283.
^*) Gallus I, 18 powiada, że Ryksa przez zdrajców (traditores) z królestwa
wyrzuconą została i że syn jej małoletni Kazimirz, jakoby dla pokrywki zwodni-
czej, przez tycliże zatrzymany był w kraju. Po dojściu do dojrzałości i objęciu steru
państwa Kazimirz, przez niechętnych mu i lękających się, aby za krzywdę matki sie
nie zemścił, zmuszony został ustąpić do Węgier. — M. P. I, s. 414. Wszakże nie-
dokładność Galusa względem powyższych wiadomości, zauważał już dawno Bielow-
bki, i do szeregu królów polskich wprowadził Bolesława II, lecz mylnie go policzył
I
- 437 —
Ustąpienie z Polski Kazimirza i wnet potem zniknięcie Bo-
lesława II sprowadziło zamieszanie. Naród, czując sie poniżonym
przez własną królowę, pozbawionym prawego monarchy, bezpie-
czeństwa ze strony sąsiadów, spokoju w domu, nie wiedział czego
ma czekać nazajutrz, co począć i gdzie szukać ratunku ! Zaszłe,
w ciągu ostatnich kilku lat, groźne wypadki, wywołane napadem
Bezbraima, stanęły wszystkim przed oczy. Rzeź, gwałty, mor-
derstwa tyrana, zamordowanie jego samego, oderwanie Morawii,
Łużyc, Milska, śmierć króla, wygnanie Ryksy, wreszcie nieład
po ustąpieniu Kazimirza za granicę, do rozpaczy doprowadzały
naród: cierpliwość pękła. Nurtujące w kraju namijętności reli-
gijne, społeczne i polityczne potęgowały się w olbrzymią siłę
zniszczenia, która po całej Polsce rozlała się wulkanicznym wy-
buchem. Nienawiść pomiędzy sobą stanów, wyznań, położenia
towarzyskiego srożyła się mocno. — Nastał czas i dla reakcyi
pogańskiej,**) czas odwetu chrześcianom za powalone bożyszcza,
za zniszczenie starożytnych obrzędów i obyczajów, poniekąd dzi-
kich a jednak narodowi miłych, jako ojczyste, nie cudzoziemsko-
chrześciańskie, nie związane z organizacyą państwową, ograni-
czającą swobodę wieców i swawolę gminną, wymagającą posłu-
szeństwa urzędnikom królewskim, podatków duchownych i świe-
ckich, spełniania przepisów kościelnych, niezgodnych z wyobra-
żeniami niewygasłemi jeszcze z pogańskich czasów. „Słudzy po-
za syna, kiedy w rzeczywistości on byl wnukiem Bolesława Chrobrego. Porów. Sy-
nowie Chrobrego, w Piśmie Zbiorowem Jozafata Ohryzko 1859, s. 20 — 29. Grunto-
wniej kwestyję tę przedstawił Wojciechowski, według objaśnienia którego, Mieczy-
sław II naznaczył następcą po sobie starszego syna swego Bolesława II, a młod-
szemu Kazimirzowi, chcąc zapewnić wysoką godność duchowną, oddał go w dzie-
ciństwie do klasztoru, w Polsce. Ztąd powieść o mnichostwie Kazimirza. Bolesław
II umarł czy zginął nie później jak w r. 1038, t. j. przed napadem Czechów, bo
inaczej byłoby coś wiadomo o jakimś oporze jego Czechom. Pamiętnik Akademii
Umiejętn. Kraków, T. V 1885, s. 17—18.
*^) Annal. Hildesheim, a. 1034. Misacho Polianorum dux immatura morte
interiit et cristianitas ibidem a suis prioribus bene inchoata et a se melius robo-
rata, flebiliter proh dolor! disperiit.
Nestor: I byst' mjateż wełyk w zemli lad'stje; wstawsze ludije izbisza epi-
skopy, i popy i boljary swoja, i byst' w nich mjateż. M. P. I, s. 697 — 8.
- 43« —
wstali przeciw panom, wyzwoleńcy przeciw szlachetnie urodzonym,
zabierając ich mienie i żony. — Pastwiono się szczeg*ólnie nad du-
chowieństwem łacińskiem, zabijano biskupów i księży : jedni z nich,
dla wyróżnienia godności, ginęli od miecza, innych dla większej
zniewagi, kamienowano".***) Wszystko, co stało na przeszkodzie
tłumom szalejącym, ustąpić musiało. Kto mógł ratował się ucie-
czką poza Wisłę, na Mazowsze, gdzie do władzy przyszedł Ma-
sław, dawniej podczaszy i dworzanin Mieczysława II, a teraz
przez lud wyniesiony na wojewodę i chorążego,"*) silną ręką
porządek utrzymywał. — Na dobitek nieszczęść, dawny wróg
Mieczysława II Bretysław czeski zamierzył państwo jego roz
szarpać.
§59.
Obodryci i Lutycy w epoce rządów polskich między
Odrą a Łabą (1002 — 1034).
I. Zachowanie się Lutyków i Obodrytów względem Bolesława Chrobrego
w roku 1003.
Pod koniec X w. Obodryci i Lutycy, po krwawych bojach
z Niemcami za panowania cesarza Ottona III, zyskali zupełną
niepodległość, czuli się nawet na siłach sami na Saksoniję napa-
dać.*) Sąsiedzi ich, najdalej na północ wysunięci mieszkańcy
wyspy Rany, morzem oddzieleni od Polaków i Niemców, używali
dawnej swobody, czasami tylko niepokojeni od Danów, może
i sąsiednich Wikingów jomsburgskich, trzymali się zdała od ów-
czesnych wypadków w Słowiańszczyźnie zaodrzańskićj, tak da-
lece, że o tem, cóby się wtedy u Ranów działo, żadnych wiado-
mości nie posiadamy. W ogóle rok 1000 po Chrystusie zastał
«o) Gallus I, 19.
•*) Gallus I, 20. Erat namąue ąuidam Meczzlaus nomine, pincerna patris
sui Meschonis et minister; post mortem ipsius Mazoviae gentis sua persuasione
princeps existebat et signifer. — M. P. I, s. 417.
1) Wyżej, str. 341.
— 439 —
pogaństwo pomorskie w pełnej sile rozwoju narodowego i reli-
gijnego. Zaprowadzone przez Niemców w X w. gwałtem chrze-
ściaństwo u Obodrytów i Lutyków upadło zupełnie; kościoły
w popiele leżały, księża wygnani, dobra kościelne rozcłiwytane.
Cześć dawnym bogom i swoboda plemienna zagrzewały pomor-
skicli lecliitów do wytrwałości, a nienawiść powszecłina do Niem-
ców jednoczyła umysły tak dalece, że odwieczni między sob%
nieprzyjaciele Obodryci i Lutycy porozumieli się i przeciw Sa-
som wspólnie występy wali. W tern niespodziewany najazd Bo-
lesława Chrobrego (r. 1002) na ziemie do państwa Niemieckiego
należące nad Łabą, pokrzyżowawszy wszelkie zamiary nadłabskicli
Słowian i Niemców, podawał jednym i drugim nieznane dotąd
kombinacyje polityczne. Ludy zaodrzańskie ze zdumieniem pa-
trzyły na zagon pod sam Magdeburg Słowianina, odważającego
się, jak nikt dotąd, wtargnąć do królewskicli posiadłości z po-
rządnie zorganizowaną siłą zbrojną, powyganiać margrafów, po-
zabierać grody i zamki nad Łabą, przejść Łabę, wkroczyć do
marki Turyngskiej, gospodarować nad Białym Halsztrowem jak
we własnym domu, na krzyki Niemców uwagi nie zwracać,
a przeciw samego króla Henryka II hardo się stawić. Słowianie
nie wiedzieli co począć. A gdy Bolesław zajął Czechy i królem
w Pradze ogłoszony został, wtedy wyjaśniły się zamiary jego
utworzenia wielkiego państwa Słowiańskiego, przez połączenie
pod swą władzą ludów słowiańskich, aż do Łaby, Solawy i gra-
nic Bawaryi zamieszkałych. Przeszkodzić podobnym zamiarom
król Henryk II musiał koniecznie, a dla osiągnięcia pożądanego
skutku gotów był na wszelkie ofiary, nie gardząc żadnymi środ-
kami. Pojmując doskonale, że jeżeli Słowianie dolnej Łaby po-
łączą się z Bolesławem, potęga jego tak wzrośnie, że jej Niemcy
nie podołają, Henryk II postanowił odwrócić od króla polskiego,
jeśli nie wszystkich nadłabskich Słowian, to przynajmniej Luty-
ków, bo inni słyszeć o tem nawet nie chcieli. Serbowie i Łuży-
czanie z radością spotykali Bolesława jako zbawcę od niewoli
cudzoziemskiej, Obodryci przyzwyczajeni do poważania władzy
— 440 —
ksiażęcój i ulegania księciu saskiemu, który ich bez miłosierdzia
obdzierał, gotowi byli połączyć się z królem polskim, Lutycy zaś
wahali sie. Zagorzali poganie, drzac o swą niepodległość gminną,
gotowi byli bronić jej nietylko od Niemców, lecz i od Bolesława.
Nastepywała w dziejach Słowiańszczyzny zaodrzańskiej nadzwy-
czaj ważna chwila. Wypadki tak się składały, że od postępo-
wania Lutyków zależała przyszłość całego narodu słowiańskiego.
Niechby tylko Lutycy połączyli się z Bolesławem, wnet to samo
uczyniliby Obodryci i w jednym momencie stanęłoby ogromne
państwo lechickie od Karpatów i Dunaju do morza Bałtyckiego,
a na zachód rozpierające się aż do Szlezwiku i Hamburga, bro-
nione od Niemców mocną pozycyją nad Łabą, może i aż nad So-
lawą. Przyłączenie się do Bolesława kilkudziesięciu tysięcy za-
prawionych w bojach z Niemcami Lutyków i Obodrytów^j, po-
większyłoby siły jego więcej niż we dwoje, a Lutykóm zapewni-
łoby niezależność od Niemców. Lutycy wahali się i na żądanie
króla Henryka wyprawili do Kwedlinburga posłów, których
Henryk traktując nie po dawnemu, z góry, jako buntowników,
lecz jako przyjaciół, durzył ich bogatymi darami i złudnemi obie-
tnicami, aż nakoniec „z nieprzyjaciół, najzaufaszyńszymi ich sobie
uczynił" (1003).^) Stało się! Lutycy zobowiązali się służyć Niem-
com przeciw Bolesławowi, nie przewidując zapewno, że to był
jedyny moment zachowania własnój narodowości od zagłady.
2. Stosunki Obodrytów do Niemców i Lutyków.
Odcięci zewsząd krajem Lutyków od posiadłości Bolesława
Chrobrego, Obodryci nie mogli wspólnie z nim do działania prze-
*) w wyprawach przeciw Niemcom w X w. Lutycy po kilkadziesiąt tysięcy
zbrojnego ludu wyprowadzali. Obodryci mniejszemi siłami działali. Zważając jednak
na siły, jakiemi oba ludy w X, XI i XII w. rozporządzały, prawdopodobnie lu-
dność ich wynosiła więcej miliona głów.
•'') Thietmar, V, 19. Ibi (Quidlinburg) nuntios quoque Rederariorum et ho-
rum, qui Liutici dicuntur, misericorditer suscepit, hactenusque rebelles m u n e r u m
dulcedine promissionumque jocunditate sedavit et de i n i m i-
cis familia risissim os effecit.
— 441 —
ciw Niemcom wystąpić. Coby sie u nich działo w początku
XI w. o tern wiadomości nie posiadamy, ale sprzymierzenie Lu-
tyków z Niemcami w r. 1003, bez wątpienia pomagało księciu sa-
skiemu Bernardowi I z rodu Billungów wywierać wpływ swój
na obodryckicti książąt i powoli niepodległość ich ścieśniać. Na-
stępca Bernarda I syn jego Bernard II (1014 — 1063), ten sam,
który z Lutykami odbywał wyprawę do Polski (r. 1015), mając
powierzony sobie dozór nad Lutykami i Obodrytami, nie miał
powodu mieszać się w sprawy obodryckie, albowiem książę ta-
meczny Mieczysław ^) zachowywał się spokojnie. Zadowalniał się
więc książę Bernard zdzieraniem z Obodrytów daniny sobie i ko-
ściołowi aldenburgskiemu, chociaż ten dawno w ruinach leżąc,
pozbawiony był księży i żadnej czynności nie wywierał, Nieprzy-
jaźnie patrząc na wzrastające znaczenie i siłę, wiernych tronowi
biskupów saskich, Bernard stał się wrogiem duchowieństwa,
„uciemiężył i niepokojem napełnił wszystkie w Saksonii kościo-
ły." ^) Można więc sobie wyobrazić, ile Obodryci mieli kłopotów
z tak niespokojnym i chciwym nadzorcą?
Głuche milczenie dziejów o sprawach Obodrytów przery-
wają nareszcie Lutycy, mocno zagniewani na księcia Mieczysła-
wa za to, że podczas wyprawy ich do Polski w r. 1017 nie po-
dał im pomocy. Przypisując klęski swe nieobecności posiłków
obodryckich i podszczuwani przez starszyznę swą egoistyczną
w duchu niemieckim działającą, Lutyty rzucili się jak szaleni
na Mieczysława, podburzając przeciw niemu lud, który go nie-
nawidział za przyjęcie i pociąganie innych do chrześciaństwa.
W Lutym r. 1019 cały kraj obodrycki został spustoszony, żona
i synowa księcia, obie chrześcianki, wygnane, a sam książę „z wy-
bornymi wojownikami" zamknął się w mocno obwarowanym Zwie-
rzynie. A że to było w miesiącu Lutym, „który poganie zwali
*) Według Thietmara (VIII, 4) Mistizlavus; według Helmolda (I, i6j
Mistivoi. O Mieczysławie patrz str. 445, przypisek 1 5.
•'•) Adam. Bremensis, II, 46. Dux Bernardus Hćinrico imperalori ausus rę-
bellare (r. 1020), terruit ac turbavit omnes ecclesias Saxomac.
— 442 —
oczyszczalnym, bo największe w nim składali ofiary bogom
i sam miesiąc brał swe miano od bożka piekielnego,"^) tern bar-
dziej rozszalało się pogaństwo. Do Lutyków łączyły sie tłumy
Obodrytów i Wągrów, ścinając krzyże, paląc kościoły i podno-
sząc bożków pogańskich. Mieczysław zaledwie ujść zdołał za
Łabę do ziemi Bardów, pod opiekę Niemców, ze zgrozą patrzą-
cyćli na obalenie cłirześciaństwa, a z niem wpływu niemieckie-
go i władzy cesarskiej. Tam Mieczysław aż do końca żywota
pozostał. ')
Wypadki te w ziemi Obodrytów zaszły w tym właśnie cza-
sie, kiedy książę saski Bernard bunt podniósł przeciw Henry-
kowi II i srogo ciemiężył wierne cesarzowi kościoły. Dumną
i gwałtowną naturę księcia potrafił zjednać sobie arcybiskup
hamburgski Unwan tak, że sam książę, zniewolony mądrością
biskupa, począł znowu sprzyjać kościołowi, którego wprzód był
przeciwnikiem. Za poradą Unwana zbuntowany książę złagodniał
na umyśle, z pokorą podał rękę zgody cesarzowi Henrykowi
i wnet potem, obłożywszy Słowian daniną, w Nordalbingii po-
kój przywrócił. Unwan niezwłocznie przystąpił do odbudowania
zniszczonej przez Słowian^) w r. 983 metropolii Hamburgskiej,
a na biskupa starogardskiego (aldenburgskiego) przeznaczył Ben-
nona, który dla odbudowania swej stolicy w ruinach leżącej, za-
czął poszukiwać posiadłości i dochodów, według nadań Ottona I
do biskupstwa należących, a wśród zaburzeń poszłych w zapom-
nienie i przemocy Słowian uległych. Uskarżał się on, w przy-
tomności księcia Bernarda, że Wągry, Obodryci i inne ludy sło-
wiańskie odmawiały mu należnej daniny. Przywołani do księcia
i zapytani dla czegoby biskupowi odmawiali prawnej dziesięciny,
książęta słowiańscy wyliczyli różne ciężary podatków i oświad-
czyli, „że wolą raczej ziemię opuścić, niż się do płacenia większej
*) Te wyrazy Thietmara przytaczam, aby pojęcia jego uwzględnić, nie zaś
jako wiarogodne.
') Helmold, I, 16.
*) Adam. Bremeń. II, 46, 47; Helmold, I, 16.
■— 443 —
jeszcze daniny zobowiązywać." Zważając, że wymagania biskupa,
według dawnych przepisów Ottona I załatwić się nie dadzą, Ber-
nard uprosił książąt, aby przynajmniej z każdego domu bogate-
go, czy ubogiego, w całej ziemi Obodrytów płacono po dwa fe-
nigi (nummi) na docłiód biskupa. Zwrócono mu przytem dwie
wsie Bożow i Nizin, tudzież inne posiadłości w kraju Wągrów,
dla zaludnienia icli. Innych zaś, w dalszej Słowiańszczyźnie po-
łożonych osad: Deryczewo, Morycy, Kucyna z przyległościami,
które według dawnych podań do biskupstwa Aldenburgskiego
należały, biskup Benno w żaden sposób od księcia Bernarda
otrzymać nie mógł.**) Niezadowolony postępowaniem księcia sa-
skiego, Bennon udał się ze skargą na niego do cesarza Henry-
ka II, który właśnie w tym czasie (r. 1022) zwołał w Wierzbnie,
nad Labą, zjazd powszechny Słowian, dla załatwienia stosunków
wzajennych. Książęta Obodrytów, zostając w niejakiej zależności
od księcia saskiego, a tern samem i od cesarza, nie śmieli sprze-
ciwiać się woli jego i zaprzeczać biskupowi prawa na darowane
przez Ottona I kościołowi aldenburgskiemu posiadłości. Obc-
dryci. Wągry, Połabianie, Chyżanie i inne ludy słowiańskie, któ-
rych ziemie w granicach dyecezyi Aldenburgskiej leżały, obie-
cali płacić całkowity czynsz, jaki zamiast dziesięciny Otton I na
dochód kościoła przeznaczył. Ta wszakże obietnica nie była
szczerą. Słowianie spełnić ją zaniedbali, albowiem książę Ber-
nard, całkiem chciwością przejęty, takimi podatkami obciążył zo-
stających pod władzą jego Słowian, że ci nie pamiętali ani o Bo-
gu, ani o jego kapłanach. Benno przekonawszy się, że książęta
nietylko nie dopomagają do spełnienia obowiązków jego, lecz
owszem krępują go, znękany nadaremną pracą ,,i nie znajdując
miejsca, gdzieby nogi jego spoczęły", udał się do Berenwarda
biskupa hildeshęimskiego i tam aż do śmierci pozostał.**^) Za-
^) Helmold, I, 18, curtes Buzu et Necenna... Ilia vero praedia, que fuerunt
in remotiori Slavia, ut est Derithsewe, Morize, Cuzin cum attinentiis suis, episcopus
Benno nullatenus per ducem obtineie potuit...
'*') Helmold, I, i8, Benno umarł 13 Sierpnia r, 1023.
— 444 —
przestawszy krzewić chrzęści aństwo, w skutek nieotrzymania po-
żądanćj dziesięciny, Benno oczywiście należał do szeregu ducho-
wnych dygnitarzy, którzy wzbogaciwszy się, przy rozrzutnym na
korzyść kościoła lienryku II, przekładali żywot świecki, wygo-
dny, nad pracę missyonarska, połączona z niepokojem i pozba-
wieniem dostatku.'^)
Kiedy po śmierci cesarza Henryka II, na tron niemiecki
wstąpił Konrad II (r. 1024) „trwały pokój panował w ziemi sło-
wiańskiej", „ale religia chrześciańska nie doznała wielkiego przy-
rostu, bo temu stała na przeszkodzie chciwość księcia Bernarda
i Sasów, którzy wszystko zagarnąwszy, nic nie pozostawili ani
dla kościołów, ani dla księży." ^^) Nie zważając na takie zdzier-
stwa, Konrad II zapotrzebował od Obodrytów złożenia mu try-
butu i takowy do skarbu jego wniesiony zostałJ") Sprzeciwiać
się woli cesarskiej Obodryci nie śmieli, zachowywali się spokoj-
nie, bo w razie najmniejszego nieposłuszeństwa, książę Bernard
miał na zawołanie swe Lutyków, którzy trwając jeszcze w przy-
mierzu z Niemcami, niepomiernie swobodę polityki książąt obo-
dryckich ścieśniali. Ale nieszczere między odwiecznymi wrogami
przymierze długo trwać nie mogło. Obodryci to pojmywali
i z nadzwyczajną ostrożnością względem Niemców zachowywali
się. Lutycy zaś, poznawszy obłudne obietnice i zgubną dla nich
politykę Henryka II, chwiali się, jeszcze podczas wojen z Bole-
sławem Chrobrym, w dotrzymaniu przymierza, a później opa-
miętawszy się gotowi byli w dogodnej chwili zerwać je. Chwila
pożądana dla nich nareszcie zbliżyła się. W r. 1030 na wezwa-
nie króla Mieczysława II Lutycy razem z nim wpadli do posia-
") Porów. Pawiński, Jlo-iaCcKie CjiaBHHC, 126.
12) Hślmold, I, 19.
1^) A. 1025, rex... a barbaris qui Saxoniam attingunt tributa exigens, omne
debitum fiscale recepit. "Wippo, 6; "Wigger, Meklenb. Annal. 64. Chociaż Wippo
nie objaśnił od jakich mianowicie Słowian król Konrad II trybutu wymagał, lecz
jasno, że tu o Obodrytach jest mowa, bo byli najbliżsi do Saksonii, Lutycy jako
sprzymierzeńcy podatku nie płacili, a I^użyczanie w roku 1025 należeli jeszcze do
Polski,
— 445 —
dłości niemieckich za Łaba, sprawili rzeź okrutną, zniszczyli
wszystko co było niemieckie i stolicę biskupstwa Brandenburg--
skiego wywrócili.^*) A jak w r. 1003 „z buntowników stali się
najzaufańszymi sprzymierzeńcami cesarza", tak w r. 1030 ze sprzy-
mierzeńców cesarza stali się najzaciętszymi jego wrogami.
Po tym dopiero wypadku, Obodryci czując się bezpiecznymi
ze strony Lutyków, zmienili politykę postępywania z Niemcami.
Władali pod ówczas w ziemiach obodryckich książęta: Ono-
drag. Gniewosz, poganie i Przybigniew, Udonem zwany.^^) Przy-
bigniew był chrześcianinem, lecz jakiś zbieg saski zdradą go za-
mordował (r. 1 03 i). Syn jego, urodzony z księżniczki duńskiej,
Gotszalk, zostający na naukach w klasztorze niemieckim w Lu-
neburgu, postanowił zemścić się za śmierć ojca, rzucił nauki
i chrześciaństwo, a przepłynąwszy Łabę, dostał się do ojczystego
kraju. Tu, zebrawszy tłum ochotników, spustoszył, dla pomszcze-
nia ojca, cały kraj Nordalbingów i tyle klęsk zadał ludowi chrze-
ściańskiemu, „że okrucieństwa jego wszelką miarę przeszły."
W ręku Niemców dwie tylko zostały warownie: Itzehoe i Bo-
keldenburg, do których schronili się wojownicy sascy z żonami
i dziećmi. Po niejakim czasie Gotszalk, schwytany przez Niem-
") o tem wyżej § 58, str. 425.
15) Adam. Br. II, 64. Principes eorum (Winulorum) Gneus et Anatrog pa-
gani erant; tercius vero Uto, (ilius Mistivoi, małe christianus. — Helmold,
powtarzając Adama, mówi: Principes Slavorum Anadrag, Gneus et tercius Udo, małe
christianus. (Chr. I, 19). Przeciwnie Saxo Grammatyk, zważając, że Pribi-
gniew oddal syna na wychowanie do klasztoru, mniemał, że przez to' samo on
nie mógł być złym chrześcianinem. Saxo Gram. Historia Danica, lib. X. U Wig-
gera, Mekł. Annałen str. 68. Co sie tyczy pytania: czyim był Przybigniew synem,
to chociaż Adam Bremeński wyraźnie mówi, że Uto fiłius Mistivoi, ałe jakiego
mianowicie Mściwoja? Czy tego. który, przyjąwszy chrzest, nazwał się Billugiem
około r. 966 (wyżej s. 323), czy tego, którego Thietmar nazywa Mistizlavus (wyżej
przypisek 4), wygnanego z kraju podczas napadu Lutyków w roku 1019, a u Hel-
mołda (I cap. 16) słynącego pod imieniem Mizzudrag? U pisarzy wieków śre-
dnich i nowszych genealogia w wziankowanych książąt mocno zaplątana. Być może,
Przybigniew był synem Mieczysława, a wnukiem Mściwoja Billuga. Porów. Szafa-
farzyk. Star. Słów. § 43, przyp. 139 na str. 552. Boli, w Meklenburg. Jahrbiicher,
1853, s. 160 — 176, twierdzi, że Mstiwoj-Billug (967 — 1002) miał syna Mieczysława
(i(X>2 — 1018), ktirejo n:lodszym bratem l>ył Udo (Przybigniew), do r. 1032.
-^ 446 -
ców i jako „przewódzca zbójców" w kajdany zakuty, znalazł się
w mocy księcia saskiego Bernarda, który, uważając Gotszalka
„za silnego i do broni dzielnego męża", w nadziei, że mu użyte-
cznym będzie, zawarł z nim przymierze i odejść pozwolił. Got-
szalk udał sie do króla duńskiego Kanuta i zostając u niego lat
wiele, zdobył sobie sławę w wyprawacli do krajów Normanów
i Anglów, za co reke córki królewskiej w nagrodę otrzymał.^**)
Powstanie Obodrytów (1031 — 1032) nie wywołało ze strony
Niemców odwetu, albowiem przypadło w tym czasie, kiedy ce-
sarz Konrad II zatrudniony był sprawami polskiemi, a Lutycy,
po zniszczeniu marki Turygskiej (r. 103 1), stali zwycięzko w od-
zyskanycłi stanowiskacłi w Braniborzu, gotowi do walki. Obo-
dryci zostawali w spokoju. Zamiast zabitego Udona, zjawia się
książę Ratibor, obok znajomycli już nam książąt Onodraga i Gnie-
wosza.-^") Książęta, zjechawszy się z księciem saskim Bernar-
dem w Hamburgu, przyrzekli płacić mu trybut i pomagać bisku-
powi (1036). W Nordalbingii zapanował pokój. Uwaga Niem-
ców musiała być zwróconą w inne strony, albowiem zaburzenie
wielkie w Polsce wymagało baczności cesarskiej, a z Lutykami
trudno było poradzić.
3. Zatargi Lutyków 2 Niemcami (1029—1036).
Zerwawszy przymierze z Niemcami i wszelkie z chrześciań-
stwem stosunki, Lutycy podnieśli cześć starożytnym bogom i po
dawnemu rozpoczęli pograniczne boje z Niemcami. Pośpieszył do
"Wierzbna cesarz Konrad II, ażeby pokój z Lutykami przywró-
cić (r. 1032), nie osiągnął jednak celu.'^) W następnym r. 1033
**) Helmold, I, 19; Saxo Gram. lib. X. Porów. Wigger, Mekl. Annalen,
str. 68.
*') Oprócz wzmiankowanych książąt Adam Bremeński wspomina jeszcze o Se-
deriku, około roku 1024 — 1029, Unvanus archiepiscopus . . . vixit in Hammaburg . . .
invilans ad colloquiura Sclavorumque satrapas Utonem et Sedericum. Adam
Br. II, 58.
^*) Annal. Hildesheim. a. 1032. Imperator... Wirbeni... contra Liatizio9
pacificandi regni gratia consedit. Pertz, M. G, V, 98^
— 447 —
Lutycy zwrócili usilność swa do zdobycia Wierzbna.**) Boje pod
ta warownia bywały częste, Niemców wielu poległo i skaleczono.
Cesarz zamierzał powściągnąć nieprzyjaciół, lecz zbliżywszy sie
do nicli, zatrzymał sie, niespodziewanie zmienił zamiar i zamiast
uderzenia na wrogów, wziął na się rolę rozjemcy stron wojują-
cych. Jakby nie wiedząc, że sami Sasi dali powód do napadu
Lutyków na Wierzbno, cesarz pytał: która strona uczyniła pierw-
sza zaczepkę i zerwała pokój ? Lutycy powiedzieli, że Sasi i do-
wieść to gotowi byli pojedynkiem; Sasi zaprzeczyli temu, a clio-
ciaż sami czuli niesłuszność swą, na pojedynek jednak zgodzili
się. Po naradzie cesarza z przybocznymi panami, zgodzono się,
aby prawdziwość zeznań pojedynek rozstrzygnął. Dwaj zapa-
śnicy, od przeciwników wybrani, wysunęli się naprzód. Sas,
ufny w swą chrzęści ańską wyższość, z pogardą patrzył na pół-
poganłna. Słowianin, przeświadczony słusznością sprawy narodu
swego, odpierał dzielnie przeciwnika i takie mu potężne zadał
rany, że ten padł trupem. Na widok zwycięztwa Słowianina,
Lutycy takiem się zapalili zuchwalstwem, że gdyby cesarz nie
użył swej powagi, rzuciliby się na chrześcian. Tem się skoń-
czyła, zamierzona ku poskromieniu Lutyków wyprawa. Cesarz,
przekonawszy się naocznie o groźnej sile nieprzyjaciół, rozkazał,
dla powstrzymania napadów ich, zbudować w Wierzbnie mocną
twierdzę, obsadził ją liczną załogą i wezwał książąt saskich pod
przysięgą, aby jednomyślnie opór poganom stawili.-^) (1034). Na
nic się jednak usiłowania cesarskie nie przydały, ledwo bowiem
poczęła się wiosna r. 1035, Lutycy uderzyli na twierdzę w Wierz-
bnie, zdobyli ją, całą załogę, pod wodzą grafa Dedi zostającą,
'») Annal. Hild. 1033. Ad castellum Wirbine Liudgerus comes et Thiedof
et Woheradus cum aliis 40 occisi sunt. (M. G. V, 99); — an. 1034. Plura et in-
solita bella inter Luitizios et nostrates ad oppidum Wirbini exorta sunt, in quibus
de nostris ąuidam interfecti sunt et plerique sauciati (M. G. V, 99). — Heriman.
Augi. a. 1034. Pagani Sclavi, Leulizi dicti, Saatoniae lerminos infestant. M. G.
VI r, 122.
««; Wippo, 3i. w. G. XILU 271,
częścią wycięli, a resztę do niewoli uprowadzili.-') Poruszyło to
mocno Konrada II, który w tym czasie święta Wielkanocne
w Babenburgu obchodził. Poczynił wnet rozporządzenia do wy-
prawy, sam na czele wojska stanął i latem nad Łabę się zbliżył.
Lutycy bronili przez rzekę przeprawy, lecz cesarzowi udało się
część wojska cichaczem przeprowadzić w stronę, gdzie wymi-
nąwszy straże nieprzyjacielskie, wojsko przebywszy rzekę, całe-
mu obozowi przeprawę ułatwiło. Teraz dopiero wojsko cesarskie
poczęło palić i niszczyć wszystko, co spotykało po drodze, z wy-
jątkiem miejsc niezdobytych, w których Lutycy trzymali się mę-
żnie. Sam cesarz Konrad II podejmywał trudy niezmierne, zaw-
sze na przodzie, wzniecał zapał swych wojowników, brnąc po
pas w wodę, słowem i czynem zachęcał ich do zwyciężenia prze-
szkód w błotnistej miejscowości. Niestety, wszelkie usiłowania
do niczego nie posłużyły. Cesarz zniszczył tylko bezbronne oko-
lice, ale ani jednego grodu nie zdobył i z niczem do domu od-
szedł.--) Z tego powodu godność cesarska i potęga państwa
Niemieckiego mocno ucierpiały. Niepomyślność wyprawy roku
1035 wypadło koniecznie naprawić. Cesarz znowu przygotowy-
wał się rok cały do wojny i latem r. 1036 ruszył do kraju Luty-
ków. Ale i w tym razie powodzenie miał niewielkie, bo o ża-
dnem zwycięztwie, ani o zdobyciu grodu warownego kronikarze
ówcześni nie wzmiankują wcale. Cesarzowi udało się tylko „z ła-
ski boskiej" otrzymać zakładników, dużo pieniędzy i w pokoju
do domu wrócić. 2^) Obie strony, znudzone wojną kilkuletnią, za-
2^) Annal. Hildesh. a. 1035. Tempore quadragesimali urbs Wiibini a Liu-
tiziis capitur, et praesidium Daedi comitis captivum deducitur. Imperator — pente-
costen Bavenberg egit. Unde expeditionem suam in Liutizios serio mandavit. M. G.
V, 100.
22) Annal. Hildesh. a. 1035. Imperator cum validissimo exercitu regionem
Liutiziorum intravit; quam longe lateąue incendiis et populationibus devastavit. (M. G.
V, 100). Heriman. Augiens. 1035. Imperator vi transilo Albiae flumine provinciam
eorum (i. e. Luitiziorum) ingrediens late vaslat. (M. G.jVII, I22). Szczegółowo o tej
•wyprawie Wippo, 33. M. G. XIII, 271.
-^) Annal. Hildesh. a. 1036. Aestivo tempore imperator regionem Liutizio-
rum cum esercilu intravit. Sed Dei gratia omnibus pro suo velle dispositis, acceptis
— 449 —
dowolniły się zapewnieniem rozejmu, potrzebnego cesarzowi dla
zachowania jego powagi, a Lutykóm dla odpoczynku i zebrania
się z siłami do dalszego oporu, albowiem Słowianie doskonale
wiedzieli, że Niemcy nie przestaną wdzierać się do Słowiańszczy-
zny, jeśli nie spotkają takiej przeszkody, którejby pokonać nie
byli w stanie.
Takim sposobem w r. 1036, kiedy w Polsce, po ustąpieniu
królowej Ryxy i syna jej Kazimirza I za granicę, wszczęło się
straszne zaburzenie, u Słowian zaodrzańskich nastąpił spokój, go-
towanie się do ciężkiej walki, której w niedalekiej przyszłości, jak
Lutykóm, tak Obodrytóm i sąsiadom ich Ranom spodziewać się
wypadało.
obsidibus et innumerabili pecunia, in pace remeavit. (M. G. V, loo). — Heriman.
Augien. a. 1036. Leutizi Sclavi imperatori vectigales facti. (M. G. VII, 122).
Ul. 2rj
DZIAŁ IV.
Dzieje polityczne i stosunki ze\A^nętrzne od poło-
^wy XI w. aż do upadku niepodległości Sło^vian
zaodrzańskieh (1036—1171).
§60.
Spółzawodnictwo Polski z Czechami w XI w.
I. Brak między Słowianami jedności i zgody.
Rozważając dzieje Słowian północno-zachodnich w XI w.,
uderza brak pomiędzy nimi porozumienia do wspólnego oporu
Niemcom, którzy w tym czasie nie skrywali bynajmniej zamiaru
ujarzmienia Słowian zaodrzańskieh, zhołdowania Czech i zepchnię-
cia Polski na podrzędne stanowisko. Tymczasem Słowianie, jak-
by nie pojmując zamiaru wrogów, spierają, się i walczą pomię-
dzy sobą, a nawet stają po stronie Niemców przeciw własnym
braciom. "Wypadki bolesne, zgubne • dla całej Słowiańszczyzny,
może i niejasno pojmywane były w XI w., kiedy interesy dy-
nastyczne i religijne stawiano wyżej nad przyszłość narodów. Dziś,
po upływie ośmiu wieków, patrząc na czyny przodków naszych
spokojnie, winniśmy rozważyć bezstronnie stosunki Słowian wza-
jemne, a szczególnie Polaków z Czechami, tudzież zachowanie się
dwóch ostatnich ludów względem Niemców, bo od tego los reszty
pobratymców zależał.
Po upadku władzy polskiej między Odrą a Łabą (1032 — 1036),
Słowiańszczyzna północno-zachodnia znalazła się w takich samych
i
— 451 —
stosunkach terrytoryalnych i politycznych do Niemiec, w jakich
była w początku XI w,, t. j. przed wyprawą Bolesława Chro-
brego nad Łabę w r. 1002. Obodryci i Lutycy wytrwale bronili
ziem swych od napadów Niemców; Łużyczanie i Milczanie, pod
zarządem margrafów misznieńskiego i wschodniego, weszli do
składu państwa Niemieckiego; Rany i Pomorzanie, zawdzięcza-
jąc nieprzystępnej, w oddaleniu od Niemców położonej miejsco-
wości, cieszyli się pokojem; Czechy po dawnemu hołdując kró-
lowi niemieckiemu, posiadały niezależność wewnętrzną i wzmo-
cniły się przyłączeniem Morawii (roku 1029); Polska od nikogo
niezależna, utrzymała za Odrą dawniejszą posiadłość swą ziemię
Lubuszką; Niemcy zaś, posiadłszy Łużyce i ^lilsko, nic nie stra-
cili i nie zyskali nad to, czem do roku 1002 władali. Na pozór
wszystko wracało do dawnego stanu, jak było przed wojną z Bo-
lesławem Chrobrym. W gruncie rzeczy zaszły jednak ogromne
zmiany.
Bolesław, spotkawszy ze strony Czechów i Lutyków prze-
szkody do połączenia Słowian północno-zachodnich w jedno po-
tężne państwo Słowiańskie, zdołał jednak połączyć z Polską Śląsk,
Chrobacyę, Pomorze wschodnie i ^Mazowsze, zlać jednoplemienne
ludy w jeden naród, zorganizować wreszcie państwo tak potężne,
że nawet po oderwaniu od niego Morawii, Słowaczyzny, Łużyc,
ziemi Milczanów i grodów Czerwieńskich, państwo to, posiadające
obszaru 4000 mil kwadr, z górą, przewyższało we troje obszar
Czech z Morawami. !Mocna organizacya wojenna i administra-
cyjna, tudzież dbałość i sprawiedliwość Bolesława łączyły ludy
jego nierozerwanym węzłem w jeden wielki naród, któremu mą-
dre rządy wiekopomnego króla, zapewniały postęp po drodze cy-
wilizacyi zachodniej. Świat o tern wiedział. Polska od razu zajęła
stanowisko poważne w szeregu państw chrześciańskich : słynęła
wysoką czcią męczennika ś. Wojciecha, gorliwością w szerzeniu
chrześciaństwa, bogactwem kraju, świetnością dworu panującego
monarchy, bitnem rycerstwem i sławnemi zwycięztwami podczas
uporczywej walki z cesarstwem. Wreszcie, miała duchowną hie-
29*
— 452 —
rarchiję niezależną od niemieckiej, nie płaciła daniny cesarstwu
i nigdy do żadnej lenności nikomu nie poczuwała sie. Cłiwilowe
osłabienie Polski za Mieczysława II podawało nieprzyjaciołom jej
możność oderwania pogranicznych ziem, podnosić krzyki z po-
wodu koronacyi Mieczysława II, utyskiwać, że podobny czyn jest
pokrzywdzeniem cesarstwa, napadać i łupieżyć Polskę, ale roz-
walić ją nie było sposobu. Pojmując to cesarz Konrad II zado-
wolnił się oderwaniem od Polski ziem, posiadanycli nigdyś przez
margrafów, ale o zdobycie innych posiadłości polskich nie po-
kusił się nawet. Polska w osłabieniu była jeszcze państwem wiel-
kiem, posiadającem lud bitny, duże zasoby materyalne, oczeku-
jące, aby je silna ręka użyła na korzyść cywilizacyi i potęgi
państwa, niezależność zaś polityczna zapewniała rozwój w duchu
narodowym, tudzież możność łączenia pod rządem Piastów po-
krewnych ludów.
Szybki wzrost Polski spychał Czechy na podrzędne miejsce.
Rola panujących książąt zmieniła się. Przemysłowcy, straciwszy
pierwszorzędne stanowisko, jakie w X wieku zajmywali w Sło-
wiańszczyźnie, czuli się poniżonymi, trzymali się polityki cesar-
skiej, lecz przez to ani od trybutu królowi niemieckiemu nie wy-
zwolili się, ani hierarchii duchownej od zależności niemieckiej nie
wyswobodzili, a raz stanąwszy wrogo przeciw Polakom, musieli
trzymać się dalej polityki niemieckiej, w nadziei, że może się^
uda im z czasem część zdobyczy Bolesława Chrobrego odebrać..
Piastowicze zaś, przypominając nieprzyjazne usposobienie ku nim
książąt czeskich, wspólne ich z Niemcami do Polski wyprawy^
oderwanie Morawii, intrygi księcia Brzetysława w buncie Bez-
braima, nie mogli żywić dla nich przyjaźni. Dwie dynastyje sło-
wiańskie stanęły przeciw siebie. Przyszłość pokrewnych ludów
zachmurzyła się!
— 453 —
2. Napad Brzetysława I na Polskę (r. 1038—1039). Interwencya Hen-
ryka III na korzyść Kazimirza I. Powrót Kazimirza I do Polski (1039).
Brzetysław upokorzony, lennik cesarski.
Kiedy podstępem uwięziony, przez cesarza Konrada II w ro-
ku 1032 Oldrzyk zostawał w niewoli niemieckiej,^) Czechami rzą-
dził syn jego Brzetysław. Wkrótce jednak Oldrzyk został uwol-
niony (14 Kwietnia 1034) z obowiązaniem, aby władzę swą po-
dzielił z Jaromirem, zwolennikiem cesarza. Lecz Oldrzyk, nie
myśląc spełniać zobowiązania wymożonego przymusem, kazał
Jaromira oślepić, a stronnika czeskiego Brzetysława wygnał
z kraju.-) Konrad II, zajęty wojną burgundzką, nie miał czasu
w sprawy czeskie wdawać się, lecz syn jego Henryk, ten sam,
który wciągnął Brzetysława w sidła polityki niemieckiej, ujrzawszy
go na wygnaniu, zapalił się żądzą okazać pomoc prozelicie swe-
mu, wyprawił się niezwłocznie z wojskiem do Czech i wracają-
cemu z Burgundy i ojcu chwalił się, że w dwóch bitwach pokonał
Oldrzyka z jego stronnikami. =^) Ile w tej przechwałce było pra-
wdy nie wiemy, ale niewątpliwie, że około tego czasu Brzety-
sław pogodził się z ojcem i był mu wiernym aż do śmierci jego
(1037). Trochę później, gdy książę Jaromir był zamordowany
przez Kochana starostę Wrszowców, z rodu Przemysłowców po-
został jedyny mąż rycerski Brzetysław, bo syn jego Spitygniew
ledwo kilka lat życia liczył. Wypadki te zaszły w tym samym
czasie, kiedy po ustąpieniu królewicza Kazimirza do Węgier
(1036), w Polsce srożyło się straszne zaburzenie. Brzetysław za-
mierzał skorzystać z tego i kolo Czech grupować ludy sło-
wiańskie. Zamiar był dobry, dla Słowiańszczyzny zbawienny
1) Wyżej, s. 429 przypisek 32.
*) Annal. Hildesh. a. 1034. I^ pascali festhitate Oudalricus Boemiorum dux,
optentu imperatricis et principum, in gratia de exilio domum redire promeruit, et du-
catus sui medietatem, sui fratre Germiro medietatem retinente, suscepit... Praedictus
Oudalrichus Boemicus dux, post reversionem fratre caecato ftlio fugato, item sacramenta
refringens infidelitati institit. Pertz, III, 99.
3) Vippo 33, w Pertza, XIII, 271,
^ 454 —
i do wykonania w owym czasie być może nawet możebny, bo
pogrążone w anarchije ludy polskie gotowe były przyjąć wszel-
kiego monarchę, któryby im porządek i spokój zapewnił. A jak
niegdyś Bolesław Chrobry obwołany był królem czeskim w Pra-
dze, tak, być może, udałoby się Brzetysławowi królem polskim
w Gnieźnie obwołanym zostać. Ale dla dopięcia podobnego za-
miaru, oprócz zdolności i energii, potrzeba było jeszcze mieć
myśl uczciwą i ludy bratnie miłować tak, jak je kochał Bolesław
Chrobry. Brzetysław inaczej postąpił.
Achilles czeski, jak go historycy zowią, znany już z zu-
chwałego porwania mniszki Judyty z klasztoru szweinfurtskiego,
wsławiony oderwaniem Morawii od Polski i napadem na Wę-
gry (1030), dowiódł czynami niepospolitej energii i zręczności
jak w polityce, tak i we władaniu orężem. A gdy zasiadł na
tronie czeskim (r. 1038) i zamierzył na Polskę napaść, na pierw-
szym wstępie dzikość swą pokazał. Gdy bowiem, według staro-
żytnego obyczaju, wzywając lud na wojnę książęta czescy roz-
kazywali obnosić po kraju miecz, z oznajmieniem, że kto nie
stanie na rozkaz książęcy, ten mieczem karany będzie, Brzety-
sław, zamiast miecza, kazał powróz obnosić po kraju.**)
W wiekach średnich wojna bywała dwojakiego rodzaju:
wypowiedziana i taka tylko mogła być zaszczytną, gdy przeci-
wnie wojnę niewypowiedzianą, potępiano, jako rodzaj rozboju.*)
Zwyczaj ten zapewno nie był Brzetysławowi I nie znany, ale
żeby on Polsce wojnę wypowiedział, tego nie dostrzegamy. Prze-
ciwnie, jak niegdyś na Morawiję i Węgry, tak w r. 1038 napad
na Polskę był rozbójniczy (bellum furtivum) i niespodziewany.
„Na kształt wściekłej burzy", powiada Kozma, „wkroczył książę
czeski do Polski, niszcząc, paląc wszystko, pustosząc aż do Kra-
kowa, który niespodziewanie ubiegł, zabrał nagromadzone tam
*) Cosma, w Fontes rerum bohemicarum, II, s. 70. Obacz niniejsz. pracy
T. II, s, 697, przyp. 226.
^) Wojna wypowiedziana bellum guerratum, czyli guerra guerrata, jak pod-
ówczas nazywano; wojnę niewypowiedziana zwano bellum furtivum. M. P. I, 321.
— 455 —
przez Bolesława Chrobrego skarby złota i srebra, a sam gród
spalił. W następnym roku 1039, "i® spotykając nigdzie oporu^
Brzetysław posuwał sie dalej, niszczył gród po grodzie, a gdy sie
zbliżył do Gdecza, w którym zgromadziła sie okoliczna ludność
z dobytkiem, unikając zagonów czeskich, przedniejsi obywatele
wyszli przeciw księciu czeskiemu ze złotą gałązką w ręku, pro-
sząc, aby ich oszczędził. Brzetysław kazał wszystkich do Czech
przesiedlić. W Gnieźnie żołnierze czescy rzucili się do rabunku
kościołów. Brzetysław i przy boku jego zostający biskup praż-
ski Sewer, woleli skarby zabrać na korzyść księcia i duchowień-
stwa; umyślili więc grabieży nadać pozór pobożnego uczynku.
Największą świętością i ozdobą gnieźnieńskiego kościoła, były
zwłoki ś. Wojciecha, które z widoków politycznych Brzetysław
zabrać i do Czech wywieźć postanowił. Książe i biskup pościli,
modlili się, katechizowali swych wojowników, stanowili przepisy
o obchodzeniu dni świątecznych, o zachowaniu przepisów żywota
chrześciańskiego i t. d.*') Po takich dopiero ceremonijach, roze-
brali grób, zabrali zwłoki męczennika dla odwiezienia do Pragi,
ale przytem nie zaniedbali zabrać wszystko, co znaleźli w ko-
ściele i w grobach.*' ,.Książe i biskup wyklinali zbrodniarzy, ale
sami się skalali naj obrzydli wszą, bo świętokradzką zbrodnią.** '^)
Zasiedziawszy się długo w Gnieźnie, bo aż do polowy lata
(1039), Brzetysław ruszył do domu, nadając powrotowi pozór
wyprawy świętej. Pod koniec Sierpnia, zastępy czeskie stanęły
pod Pragą, i nad r. Rokitnicą, między Libinią, Wysoczanami
i Hlopetynem rozłożyły się obozem, mając dopiero nazajutrz
wchodzić do miasta (24 Sierpnia). Naprzeciw wyroiło się mnó-
stwo ludu i duchowieństwo stolicy. Na czele pochodu postępywali
sam książę Brzetysław i biskup Sewer, niosąc szczątki ś. Woj-
ciecha, za nimi opaci ze świętemi kośćmi pięciu braci męczenni-
ków, pozabijanych w puszczy bieniszewskiej (r. 1003), za nimi
«) Cosma, w P'ontes rer. boh. II, także w Ireczka, Codex juris, I.
") Bartoszewicz, Hist. Pierw. Polski. T. II, 3, 332.
— 456 —
arcypresbiter ze zwłokami biskupa Radyma, potem dwunastu
księży dźwigali wielki krzyż zloty, podarowany przez Bolesła-
wa Chrobrego, trzej inni kapłani dźwigali złote, drogimi kamie-
niami wysadzane tablice kościelne, za które Bolesław dał 300 fun-
tów złota, a na stu z góra wozach wieziono dzwony, ozdoby ko-
ścielne i różne inne łupy, nawet ubiory kapłańskie. Nakoniec
prowadzono zastęp więźniów z pętami na rękach, najwięcej sa-
mych Gdeczan, pomiędzy którymi był pradziad kronikarza Kozmy,
kapłan.*)
Po odejściu Brzetyslawa, zburzone przez niego Poznań
i Gniezno w gruzach leżały; mieszkańcy pouciekali do Masława
za Wisłę, a grody długo pustkami stały, tak że w kościołach
ś. Wojciecha męczennika i ś. Piotra apostoła ,.dziki zwierz po-
słał legowiska swoje".*)
Znacząc ślady pobytu w Polsce pożogą, grabieżą i święto-
kradztwem, Brzetysław dowiódł, że nie o podniesienie idei Bole-
sławowej połączenia Słowian, lecz wprost o grabieży myślał. Po-
wrócił do Czech wzbogacony niezmiernemi łupami, zatrzymał
Ślask, a resztę odartej Polski rzucił, bo poznał, że siłami swemi
nie zdoła jej utrzymać, a na dobrowolne pod jego władza połą-
czenie ludów polskich łupieżca i burzyciel rozliczać nie mógł.
Zrabowawszy Polskę nieubłagany wróg Piastowiczów, Brze-
tysław począł ścigać królewicza Kazimirza, może przez nienawiść
do ojca jego Mieczysława II, lub pewniej w celach politycznych,
żeby usunąć od tronu polskiego ostatniego z rodu Piastów.
Zażądał więc od następcy Stefana I króla Piotra Weneta, aby
mu Kazimirza wydał, lecz Piotr z oburzeniem odrzucił podobne
*) Osiedlając Gdeczanów w Czechach r. 1039, książę Brzetysław: dat eis
partem silvae, que vocatur Cirnin, non modicam, constituens eis unum ex ipsis prae-
fectum et judicem, et decernit, ut sub legę, quatn in Polonia habuerant, tam ipsi,
quam eorum posteri in sempiternum vivant. Cosma. — Ślad pobytu owych Gdecza-
nów pozostał dotąd we wsiach Hedczany i Hedeczko, należących do państwa Chrzyc-
kiego, w obwodzie Rakownickim. Porów. Erben. Regesta, s, 42.
^) Gallus I, c. 19.
- 457 —
wymaganie,^) Kazimirz jednak, obawiając sie zasadzki wroga,
opuścił Węgry i udał się do Niemiec (1039), gdzie matka jego
Ryksa posiadała obszerne dobra w okolicach Koburga i Salfel-
du, w żupie Orlej u wierzchowin rzeki Solawy, tudzież nad rzeką
Mozelą.^o)
Skargi Ryksy i Kazimirza na postępki Brzetysława w Pol-
sce, wywołały zgorszenie w świecie chrześciańskim. Protektor
jego Konrad II już nie żył (-{- 1039), ^ nowy cesarz Henryk III,
patrząc na księcia czeskiego jak na lennika swego, poczytał mu
za winę, że bez pozwolenia cesarskiego, po zbójecku na Polskę
napadł. Silniejszą jeszcze pobudką do gniewu cesarza posłużyły
skarby, którymi się Brzetysław z grabieży polskich wzbogacił
i przez osłabienie Polski w potęgę wzrastał, a tymczasem poli-
tyka cesarska nie dopuszczała wzmocnienia jednego państwa
słowiańskiego z osłabieniem drugiego, lecz dążyła do tego, aby
je różnić i w niemocy trzymać.'^) W tym najbardziej celu Hen-
ryk III, posunąwszy wojsko swe do granic czeskich, kiedy Brze-
tysław łupieży ł jeszcze w Polsce, zażądał od niego, aby mu od-
dał w rękojmię syna swego Spitygniewa i po dawnemu płacił
trybut roczny 500 marek i 120 wołów. ^-) Brzetysław zgodził się
na to, ale gdy mu cesarz kazał zwrócić ziemie polskie i łupy,
o których krążące w Niemczech wieści powszechną zazdrość
wzbudzały, Brzetysław wykręcał się, a w końcu, przewidując
wojnę, wszedł w umowę z królem węgierskim Piotrem, ^^) prze-
ciw któremu gotowało się do powstania stronnictwo narodowe
madjarskie. Cesarz z dwóch stron postanowił na Czechy ude-
rzyć. Sam, na czele Bawarów, przedzierał się przez Szumawy,
a z północy margraf misznieński Ekhard II, przez góry Krusz-
cowe, po drodze Jaromirowej do Czech dążył (1040). Wyprawa
9) Gallus I, c. 18. Si lex antiąua diffinierit, quod Ungarorum rex Bohemo-
rum ducis carcerarius fuerit, faciam, quae rogatis, odpowiedział Piotr.
'<*) Mnich brunwilerski, cap, 2i. M. P. I. s. 351 — 2.
1') Sołowjew, IIcTopia Pocciii. I, s. 209.
>2) Wyżej, str. 351.
18) Palacki, Dejeny I, 307.
— 458 —
nie udała si§. Henryk III, zamierzając powetować straty, starał
się aby Brzety sława ze strony Polski przycisnąć, a ponieważ
królewicz Kazimirz rwał się do ojczyzny, cesarz przyrzekł mu,
że dopóty wojnę z Brzetysławem prowadzić będzie, dopóki łu-
pieżca nie zwróci co do jednego obola, z tego co w Polsce za-
grabił ;^^) dał Kazimirzowi 500 ludzi zbrojnych i do Polski wy-
prawił^*) (1039).
W następnym roku 1041 Henryk III powtórnie napadł na
Brzetysława, palił i niszczył kraj czeski aż do Pragi, którą ob-
iegł. Czechowie bronili się mężnie, lecz przeciw przemagającym
siłom niemieckim, stolicy obronić nie mogli. Pojąwszy to biskup
Sewer, zapozwany już przez zwierzchnika swego arcybiskupa
mogunckiego przed sąd za złupieźenie kościołów w Polsce^'*)
i obawiając się stracić biskupstwo, uciekł pokryjomu z Pragi do
obozu Henryka III, przebłaga.! go i do łatwiejszego opanowania
stolicy podawał rady.^') Brzety sław, zdradzony przez poufnego
doradzcę biskupa, udał się do misznieńskiego margrafa Ekharda
II i za jego pośrednictwem uzyskał pokój, zobowiązawszy się
wypłacić cesarzowi trybut zaległy od trzech lat,'^) ulegać mu
i zrzec się zdobyczy polskich. Zmuszony uznać się pokornym
sługą cesarskim, ^^) Brzety sław I wszedł w poczet elektorów nie-
^*) Cosmas. Mandans per ąuestionarios, ut argentem, quod in Polonia rapue-
rant, nisi infra statutum terminum, usque ad unum obolum sibi raitlant, minatur bellum.
^5) Gallus I, c. 19; Annalista Saxo. a. 1039: his temporibus Kazimer filius
Miseconis ducis Polanorum reversus in patriam a Polanis libenter suscipitiir. —
Porów. Wojciechowskiego o Kazimirzu jSInichu. Pamiętnik Akad. Umiejętności,
Kraków 1885 T. V, s. 2.
16) Dudik, Mahrens Gesch. II, 208.
1') Annal. Saxo. a. 1041. Pertz VI, 685. Annal. Altahens, pod r. 1042
powiada, że Sewer obiecywał nawet Henrykowi III wydać Brzetysława, lecz wiado-
mość ta, według historyków, nie zasługuje na zaufanie.
1*) Dux namąue Boemicus ąuantocius se fidei marchionis Eckihardi commi-
tens, humillima satisfactione venit ad regem, offerens censum Boemice terre cum
maxima honorificentia regalium donorum, Posse. Cod. Sax. s. 59 przyp. 368. —
Cosma, ad. a. 1042. Insuper ei promittit mille et quingentas marcas denariorum,
quod erat tributum trium annorum jam praeteritorum.
1^) W połowie Oktobra r. 104 1 Brzetysław, udawszy sie do Regensburga,
na kolanach błagał u cesarza Henryka III przebaczenia, zwrócił mu książęca cho-
— 459 —
mieckich, uczęszczał na sejmy razem z innymi książętami rzeszy,
wciągnął Czechy w sferę polityki niemieckiej, a w wynagrodze-
nie miał chyba tę pociechę, że Śląska i łupów polskich Kazimi-
rzowi nie zwracał.
3. Zaburzenia w Węgrzech. Kazimirz I przywraca pokój w Polsce (1040
do 1047). Sprawy węgierskie różnią Kazimirza I z Henrykiem Mi i Brze-
tysławem I. Śląsk powraca do Polski (1054). Seniorat w Czechach usta-
nowiony (r. 1055). Zgon Brzetysława r. 1055. Kazimirza I r. 1058.
Jednocześnie prawie ze skończeniem wojny Brzetysława I
z Henrykiem III, (1041), w Węgrzech poczęły się zaburzenia,
mające na długi czas poróżnić politykę Polski i Czech, gdy bo-
wiem w sprawach węgierskich królowie polscy mogli postępy-
wać niezależnie od nikogo i działać stosownie do interesów na-
rodu swego, książęta czescy, zostawszy sprzymierzeńcami i wa-
salami królów niemieckich, musieli stać po ich stronie, pomagać
do wzrostu ich potęgi, ze szkodą reszty Słowiańszczyzny. — -Przy-
patrzmy się tym stosunkom bliżej.
Panujący w Węgrzech po Stefanie I król Piotr Wenecya-
nin, (1039 — 1046) w duszy Niemiec, tyranizował naród. Syno-
wie Stefana I Le wenta, Bela i Andrzej'-®) schronili się w Polsce,
a tymczasem mąż siostry Stefana I Sarolty Aba, stanąwszy na
czele stronnictwa narodowego, wojnę z Piotrem rozpoczął, (1041)^
Wygnany z Węgier Piotr szukał pomocy u Henryka III, który
ragiew czeską i według Kozmy, zawołał: „O Panie! czegóż więcej od nas żądasz?
Wszak ziemia nasza jest twoją ziemią i my twoimi jesteśmy" (Nostra terra tua est camera^
nosque tui sumus et tui esse cupimus). Cesarz okazał sie łaskawszym niż sie spodziewali
przytomni panowie. Zwrócił Brzetysławowi nie tylko Czechy i Morawy, lecz według
AnnaL Altahens. puścił mu Śląsk na prawie lennem. Mylność podobnej wiadomości da-
wno już postrzeżono. Nie mógł cesarz dawać tego, czego sam nie posiadał. Wreszcie,
Brzetystaw później sam zwrócił Kazimirzowi Śląsk za roczną opłatą, czegoby zape-
wne nie zrobił, gdyby miał ten kraj jako lenność posiadać.
20) Keza i Turocz pomiędzy synami Stefanowymi wymieniają Andrzeja. Tym-
czasem kronika Węgiersko-Polska zamiast Andrzeja wzmiankuje Piotra, a Lambert
heresfeldski (u Pertza V, s. 161) nazywa Belę krewnym tylko Andrzeja, nie bratem.
Bielowski, M. P. I, s, 511. Zatrzymujemy tu imię Andrzeja, jako przez historyków
powszechnie przyjęte.
— 460 —
■wyprawiwszy się do Węgier w r, 1042, pobił na granicy woj-
ska Aby i dalej posuwał się po prawej stronie Dunaju, lecz
-wielkie rozlewy wód postęp jego wstrzymywały. Sprzymierze-
niec Henryka III, Brzetysław I, szedł tymczasem po lewej stro-
nie Dunaju, przez górzyste miejscowości, w którycłi jazda mad-
jarska nie mogła być straszną.*^)
W początku Września (1042), wojska cesarskie spaliły
Haimburg i Presburg; Aba dwa razy pobity pod Granem, cała
część zachodnia Węgier u stóp cesarskicli, Aba umknął za Ci-
sę; Piotr do władzy wrócił. Ale stronnictwo narodowe madjar-
skie, zamierzając podnieść pogaństwo i cudzoziemców z kraju
-wygnać, bunt podniosło. Piotr utrzymać się nie mógł. Aba
chciał się koronować na króla, lecz biskup ksanadzki Gerard
złorzeczył mu i koronacyi odmówił. Henryk III wspierając Pio-
tra, wyprawił się w łodziach po Dunaju,--) doszedł do Rabnicy,
która pod miastem Raab do Dunaju wpada. -^) Aba upokorzył się,
przyrzekł zachodnią część państwa swego od r. Wyszawy (Fischi)
aż do Morawy i Litawy, którą Stefan I odjął Niemcom za cesa-
rza Henryka II, zwrócić, szkody wynagrodzić, więźniów oswobodzić,
prawa Gizeli wdowy po Stefanie I uszanować, znaczną summę za-
płacić, nawet lud swój cesarzowi poddać, prosząc o jedno tylko,
aby osobiście nie był zmuszony przed cesarzem stanąć,-*) bo to
by poderwało ku niemu zaufanie ludu (1043). Pokój z obu stron
przysięgą potwierdzony, cesarz powrócił do domu, lecz Aba
przyrzeczeń nie spełnił i w początku r. 1044, nową wojnę rozpo-
czął. Henryk III pośpieszył z niewielkiem wojskiem^^) na po-
moc Piotrowi, doszedł do Rabnicy jak w poprzednim roku, zwy-
2') Aventini, Annales Bojoruni, edit. Basileae 1580, lib. V, p. 412.
^-) Annal. Sangal, major, ad a. 1043. Pertz I, 84.
2*) Awentin w Annales Bojorum, s. 412, rzekę tę nazywa „Rabinissa".
-^) "Wszystko według Awentina Annal. Bojorum, lib. V s. 413.
-^) Annal. Hildesheim, a. 1044. Pertz III, 104. Eodulfi Historia, lib. 5,
Pertz VII, 70 ,,non erant in exercitu illius (Heinrici) plus quam sex millia viro-
rum,"
— 4*5 ^^ —
ciężko dotarł do Białogrodu (Sthulweisenburga), oddał Węgry
w dożywotnia lenność Piotrowi, jakby niemiecką krainę.-^) Aba
uciekł za Cisę, lecz scłiwytany i przed Piotra stawiony, ścięty
został.-') Niemcy tryumfowali. Wkrótce potem posłowie Piotra
donieśli Henrykowi III, że Piotr nie tylko nie posiada zaufania
w narodzie, lecz że naród wpadł w bałwocliwalstwo. Henryk III po-
.śpieszył do Węgier, Piotr go spotkał w Granie, razem objecliali
główne miasta. Piotr wręczył uroczyście Henrykowi dzidę swą.
złotą i otrzymał ją napowrót w dożywocie, jako lenność niemie-
cką.-^) Zostawało jeszcze jeden krok zrobić, aby Węgry w ce-
sarskie dobra zamienić. Madjary złością przeciw Niemcom za-
wrzeli (r. 1046). Zjawił się Andrzej i Le wenta z Polski przy-
biegł. Bela w Polsce pozostał.'-^) Piotr tyranizował, wieszał, ośle-
piał, wzburzenie rozżarzał, nakoniec ratował się ucieczką , lecz
pojmany, oślepiony i otrzebiony,^'*) w głąb Węgier z żoną wy-
słany, żył jeszcze rok. Lewenta wkrótce po upadku Piotra umarł
(1047), panował Andrzej, któremu za warunek postawiono, aby
cześć dawnym bogom przywrócił, „Poczęto golić głowy, zosta-
wując po bokach zwyczajem pogańskim kosy, żywić się mięsem
końskiem, cześć demonom oddawać i różne obrzydliwości wy-
rządzać"."'^) Kościoły zburzono, księży i innych chrześcian zabi-
jano, biskup Gerard włócznią przebity i ze skały w przepaść
strącony,^'-) pogaństwo zagroziło zniszczeniem początków cywili-
zacyi chrześciańskiej. Król Andrzej pojął, że tak zostać nie mo-
że, wyprawił do Henryka III poselstwo, przyrzekając mu trybut
roczny i posłuszeństwo, jeśli uzna go królem. Cesarz Henryk III
-®) Heriman. Augien. a. 1044. Pert^ V, 124. Annal. Sangal. major, a, 1044
Pertz I, 85,
^') Aventiai, Annal. Bojorum, lit. V p. 416.
2») Ibidem, p. 418.
29) Kronika Węgiersko-Polska. Bielowski, Mon. Pol. I, 513.
^0) Aventini, Annal. Bojor. s. 420. Petrus... ad Albam regiam traductus,
oculos, genitalia ferro amisit: ex vulnereque et plaga obiit.^
'^) Mailath, Geschichte der Magyaren I, 61.
'*) Aventini, Annal. Bojorum, p. 420.
— 4^2 —
w tym czasie śpieszył do Rzymu na koronacyję (1047); sprawa
miedzy nim i Andrzejem zaciągnęła sie aż do r. 1050.
W ciągu tych zaburzeń wegierskicłi (1041 — 1047), Polska
na uboczu stała. Kazimirz I zajęty przywróceniem porządku, po
^niszczeniacłi dokonanych przez Brzetysława (1039), walką z Ma-
sławem i Pomorzanami aż do roku 1047, nie mógł mięszać sif
w sprawy węgierskie. Udzielenie jednak przytułku w Polsce
synom Stefana I niepodobało się Henrykowi III i sprzymierzeń-
cowi jego Brzety sławo wi I. A gdy w r. 1050 Niemcy rozpoczęli
nową wojnę z Węgrami, podejrzywano w zmowie z nimi Kazi-
mirza I, który pojąwszy za żonę siostrę księcia kijowskiego Ja-
rosława I, „księżniczkę arcyposaźną",^'*) czuł się bezpiecznym ze
strony Rusi i o powrócenie Polsce Śląska zamyślał, tem bar-
dziej, że mógł liczyć na poparcie króla Andrzeja, z którym w po-
krewieństwie zostawał. Obawiając się o utratę Śląska, Brzety-
sław trzymał się mocno cesarza, a ten, broniąc swego wasala,
zagroził wojną Kazimirzowi. Musiał więc Kazimirz przez posel-
stwo do cesarza wyprawione usprawiedliwić się •^*) i posiłki na
wojnę węgierską przyobiecać. Jakoż, gdy się rozpoczęła wojna
z Węgrami (1051) i Brzetysław z wojskiem pod Presburg ru-
szył, w obozie cesarskim znalazły się polskie posiłki, =''^) którym
-wypadło trudną przeprawę przez Rabnicę zdobywać. ^^) Posiłki
te były konieczną ze strony Kazimirza ofiarą, dla zapewnienia
Polsce pokoju i odzyskania Śląska, którego Brzetysław I zwró-
cić nie chciał.
'■■') Gallus s. I 19 „cum magnis divitiis."
^*) Aventini, An. Bojor, 423: Rumor erat Cathomarum Polonorum regulum
Silesiam, ab Augusto Boiemio praesidi datam, armis affectare, Cathomarus ubi ist
haec accepit, ad imperatorem venit, rumorem de se temere natum coarguit. Caesar
excusatum eum habuit, domumque redire iussit.
•'") Aventin. 1. c, 423. Imperator cum valida Francorum, Gallorum, Polo-
norum, Longobardorum, Yenedorum, Suevorum, Saxonum manu, Pannoniam austra-
Jem Ungariae partem, terrestri itinere, absque carurcis,... inuaudit.
'") Aventin. 1. c. 424. Ubi ad Rabinisae fluminis pontem . . . peruentum est,
hostes trajectu amnis nostros arcent. Quidam Burgundionum, Saxonum et Polono-
rum flumen non sine periculo tranant. . .
— 463 —
Później dopiero Brzetysław, czując się ociężałym i obawia-
jąc się o przyszłość państwa Czeskiego, tudzież potomstwa swe-
go, ujrzał się zmuszonym stosunki złe z Polską załatwić. Zje-
cłiał się on z Kazimirzem w Kwedlinburgu (1054), gdzie cesarz
Henryk III godził książąt nieprzyjaciół. •'^') W tymże czasie, we-
dług Kozmy, nastąpiło zwrócenie Polsce Śląska, z warunkiem
opłaty księciu czeskiemu i jego następcom rocznie 500 marek
srebra i 30 marek złota/^^) Czy nastąpiła zgoda na to Kazimi-
rza, z pewnością nie wiemy, ^^) ale sam fakt podobnej propozycyi
w niekorzystnem świetle przedstawia księcia czeskiego. Zamiast
złagodzenia stosunków z ograbionym przez siebie, trzy razy po-
tężniejszym sąsiadem, Brzetysław zamierzał zobowiązać sąsiada
tego do wieczystego liaraczu, czem jasno dowiódł nadzwyczajną
cłiciwość, ale przytem i brak zmysłu politycznego. Nie dziw
więc, że stosunki Polski do Czech, po zwróceniu Śląska (r. 1054)
były mocno napięte, w późniejszym zaś czasie wywołały szereg
wojen pomiędzy bratnimi narodami, ze szkodą reszty Słowian.
Załatwiwszy sprawę o Śląsk, Brzetysław czując się bezpie-
cznym ze strony Polski, zamierzał przedsięwziąć trzecią wypra-
wę do Węgier, gdzie rozdrażnienie między stronnictwami wrzało
jeszcze. Pośpieszył więc z Kwedlinburga do Morawii, lecz w Cłiru-
dimie mocno zachorował,^") (w końcu r. 1054). Przewidując zbli-
*") Aventin. lib. V, p. 426: Caesar . . . quinquagenalia Quintlenburgii cele-
brat, ubi Boiemum ac Polonicum ducem, veteres invicem inimicos, in gratiam redi-
git, reconciliatosąue domum dimittit.
9**) Cosma, s. a. 1054: Urbs Yratislai et aliae civitates a duce Bretislao red-
ditae sunt Polonis ea conditione, ut quain sibi, tam suis successoribus quinquagea-
tas marcas argenti et XXX auri annuatim solverent,
•'"') Za Kozmą powyższą wiadomość powtórzyli późniejsi pisarze, ale w nie-
mieckich i polskich źródłach wzmianki o trybucie nie ma. Wszakże, przy pomyślnej
okoliczności książęta czescy przypominali, że im trybut należy, mianowicie w roku
1093, 1099, mo ^ i^S^ chociaż nie zawsze z pożądanym skutkiem. Powiemy o tem
e właściwem miejscu.
*") Kozma, wzmiankując o zamiarze napadu Brzetyslawa na Węgry, przed
śmiercią r. 1055, powiada: bis victor iam tertia vice proposuerat invadere Panno-
^^ niam, dumquae praecedens suum. expectat exercitum, Chrudim in urbe acri pulsa-
^|BiT aegritndine, quam ut sensit magis magisąue ingravescere,
I
— ' 464 —
żający się koniec żywota, Brzetysław I postanowił uporządkować
następstwo tronu czeskiego i w tym celu ustanowił seniorat.
Starszy z rodu Przemysłowców miał być księ-
ciem Czeskim, a inni mieli mu podlega ć.*^) Stoso-
wnie do tego, starszy syn Brzetysława I, po jego śmierci (r. 1055),
Spitygniew II, został księciem czeskim, a młodsi bracia na utrzy-
manie swe mieli wyznaczone w Morawii udziały: Wratysław
w Ołomuńcu, Konrad w Znoimie, a Otto w Brnie. Od tycli sto-
lic książęta przybierali tytuły, które w niczem nie miały uszczu-
plać powagi księcia czeskiego. Piąty syn Brzetysława Jaromir,
przeznaczony do stanu duchownego, aby po Sewerze zajął bi-
skupstwo prażskie, nie otrzymał udziału.
W ciągu kilku następnycłi lat głównie interesujące nas
osoby zeszły ze świata: cesarz Henryk III -f 1056, Kazimirz I
-{- 1058, Spitygniew II -j- 1061. Na tron niemiecki wstąpił mało-
letni Henryk IV; w Polsce Bolesław Śmiały, w Czecłiach Wra-
tysław II. Ze zmianą monarchów zmieniły się i stosunki po-
lityczne.
4. Bolesław Śmiały podnosi potęgę Polski; wprowadza Belę do Węgier
(1061). Wratysław II z Niemcami popiera w Węgrzech Salomona, Bole-
sław synów Beli (1063 — 4). Zatargi Bolesława z Wratysławem II (1068).
Henryk IV wzywa ich do Miszna roku 1071, Bolesław nie przyjmuje po-
średnictwa.
Uporządkowana przez Kazimirza I Polska, pod rządem syna
jego Bolesława Śmiałego (1058 — 1080), powraca na dawniejsze
poważne w świecie stanowisko. Młodzieniec rycerskiego ducha,
energiczny, odważny aż do zuchwałości, zamierzając iść w ślady
pradziada Chrobrego, przedsięwziął godność królewską podnieść,
dawne posiadłości przodków odzyskać, orężem zmusić sąsiadów
*'-) Cosma, a. 1055. Qua de re rogo vos per Dominum et obtestor fidei ve-
strae per sacramentum, ąuatenus inter meos natos sive nepotes sem-
per major natusummum jusetsolium obtineatinprincipatu;
omnescjuefratres sui sive qui sunt ortiherilidetribu, sint
sub ejus dominatu.
— 465 -
do szanowania granic państwa Polskiego. A że za panowania
jego przypadły nieskończone zamieszki pomiędzy książętami
w Węgrzech i na Rusi, musiał więc Bolesław, w obronie wła-
snych interesów, wdawać się w sprawy ruskie, węgierskie i po-
wikłane z niemi sprawy czeskie, nie spuszczając z uwagi polityki
niemieckiej, 'która starała się szkodzić mu w Węgrzech i różnić
z nim Czechów.
Z Węgrami Polska od dawna w przyjaznych stosunkach
zostawała, — z Czechami przeciwnie. Opętani polityka niemiecką
książęta czescy jak w początku, tak i w drugiej połowie XI w.
pokładali nadzieję w cesarzach niemieckich, stosowali się do ich
polityki, przez co nie mogli być w zgodzie z Polską, która za-
wsze przeciw Niemcom stawiła się ostro. Wspomnienie zaś gra-
bieży Brzetysława I (1038 — 9), wymaganie daniny za zwrócenie
Śląska, tudzież popieranie przez Wratysława II polityki nie-
mieckiej w Węgrzech, nieprzyjaźnie przeciw niemu usposobiały
Bolesława Śmiałego. Dwa najsilniejsze w XI w. państwa sło-
wiańskie Polska i Czechy, paraliżując politykę swą wzajemnie,
ułatwiały Niemcom gnębienie Słowian zaodrzańskich. Zwróćmy
uwagę na wypadki ówczesne.
W r. 1057 na sejmie w Regensburgu Spitygniew II otrzy-
mał cesarskie potwierdzenie na księcia czeskiego, odbył introni-
zacyę swą w Pradze i tegoż dnia wydał edykt zobowiązujący
wszystkich Niemców bogatych i biednych, miejscowych i cudzo-
ziemców opuścić w ciągu trzech dni Czechy, nie wyłączając na-
wet matki swej Judyty Niemki.^-) Judyta wyjechała do Węgier,
Wratyslaw także do Węgier uciekł, a bracia księcia Otto i Kon-
rad wezwani do Pragi, otrzymali urzędy: pierwszy wielkiego
łowczego, drugi wielkiego kuchmistrza. Morawija utonęła w worku
Spitygniewa II. Bawiąc w Węgrzech, Wratysław po śmierci
pierwszej żony swej ożenił się z Adelaidą, córką króla Andrzeja,
pogodził się z Spitygniewem II i otrzymał udział w Morawii. Ale
Cosma, lib, II. a. 1055. M. G. IX. 76.
30
— 4^6 —
wprzód jeszcze Henryk III, przed swą śmiercią (1056), porozu-
miewał sie z królem Andrzejem o wydanie jednej ze swych có-
rek za następcę tronu węgierskiego Salomona. Stronnictwo mad-
jarskie uważało to za zamiar poddania Węgier pod władzę nie-
miecką i poróżniło cliorego Andrzeja z bratem jego Belą. An-
drzój pośpieszył z wyznaczeniem bratu osobnego księstwa, mniemał,
że niebezpieczeństwo usunął, syna swego Salomona, dziecko jesz-
cze, ukoronował (r. 1057)^^) i dalsze układy o małżeństwo syna
z córką cesarską prowadził. W r. 1058 matka i opiekunka ma-
łoletniego cesarza Henryka IV, Agnesa, zbliżywszy się do gra-
nic węgierskicłi, zawarła z Andrzejem formalną umowę o wyda-
nie swej córki '^*) za Salomona. ^•'^) Tym sposobem Wratysław II
wszedł w pokrewieństwo z Henrykiem IV.
Umowa o związek małżeński króla Salomona z siostrą
cesarza Henryka IV, wzburzyła Madjarów, którzy na Belę oczy
zwrócili. Andrzej zamierzył złamać opozycyję. Bela z dziećmi
powtórnie uciekł do Polski, znalazł u Bolesława Śmiałego łaska-
we przyjęcie i pomoc. Andrzej, przewidując burzę, wyprawił
żonę swą, syna i skarby do margrafa austryackiego Ernesta (r.
1060). Agnesa obiecała mu pomoc i do wyprawy w r. 1061 we-
zwała margrafów Wilłielma turyngskiego i Ernesta austryackie-
go, biskupa życzańskiego i księcia Spitygniewa 11,*^) lecz ostatni
*^) Chronicon Posoniens, ad. a, 1057, Keza, Gęsta Hunnorum et Hungaro-
rum, w Endlichera Monum. Arpadiana, s. 116.
**) Jak się narzeczona Salomona zwała po imieniu? Keza, w Endlichera
Mon. Arpad, 115, Turocz II, 44 p. 135; Bertholdi Annales a. 1059 w Pertza VII. 271,
narzeczone Salomona zowią Judyta, a tymczasem u annalistów węgierskich i niektó-
rych niemieckich pisarzy słynie ona Zofią. Tak Aventinus, Annal. Bojor. lib. V, s. 430
powiada: Caesar . . . pace et affinitate confecta (nempe sororem suam Sophiam So-
loiT.oni Andreae filio despondit) cum matre Augusta, et Ugris ad fines Ungariae
transitum facit. . . Alteram sororem Juditham Polono duci nuptum collocat. Gdy
jednak wiadomo, że król Władysław Herman, po śmierci (f 1085) pierwszej żony
swej Judyty, córki Wratysława II, ożenił się powtórnie (r. 1088) z wdową po Sa-
lomonie, siostrą Henryka IV Judytą, wypada, że właściwie narzeczoną Salomona
była nie Zofija, lecz Judyta.
■"•'') Aventini, An, Bojor. porów. poyvyższy przypisek.
^«) Lambeini, Annal. a. 1061. Pcrtz VII, i6i.
— 467 —
zmarł 28 Stycznia r. 1061. Następca jego Wratyslaw II, oba-
wiając się napadu protektora Beli Bolesława Śmiałego, musiał
swych granic pilnować, tern bardziej, że w tym właśnie czasia
uciekł do Bolesława brat księcia czeskiego Jaromir, który, po-
czuwając się zdolniejszym do rycerskicłi czynów niż do stanu
ducliownego, żądał wyznaczenia mu dzielnicy. Dwaj znakomici
zbiegi na dworze króla polskiego podali Bolesławowi zręczność
do energicznego wmieszania się w sprawy sąsiadów. Z jego
posiłkami Bela wszedł do Węgier, nad Cisą pobił na głowę An-
drzeja z niemieckimi sojusznikami i opanował tron. Andrzej
w ucieczce rozdeptany,*') a tymczasem Bolesław napadłszy na
IMorawy, przeszedł r. Opawę, obiegł pograniczny zamek Gradec,
lecz Wratysław przygotowaną zasadzką, zmusił młodzieńca króla
do odwrotu.*^) — Jak się dalej toczyła wojna, — niewiadomo, ale
pewno, że musiała skończyć się w r. 1062 lub na początku r. 1063,
ponieważ w owym czasie Wratysław II pojął za małżonkę sio-
strę Bolesława Swatawę."'^) Jaromir został w Polsce, a dwaj inni
bracia Wratysława otrzymali udziały w Morawii: Otton wsclio-
dnią część, dogodną dla polowania i wypasów, Konrad zaś, dla
tego, że po niemiecku rozumiał, otrzymał część zacłiodnią, na-
pełnioną Niemcami.^*')
W Węgrzech Bela rządził rozumnie, z wielką pomyślnością
dla narodu, lecz po dwóch latach panowania zginął od przydu-
szenia upadłym budynkiem {-f 1063), podobno w skutek podstę-
pu.''^) Zgon jego nowe zaburzenie wywołał. Henryk IV i Wra-
tysław II popierali stronnictwo Salomona. Syn Beli Gejza przez
stronnictwo oświadczył cesarzowi zgodę swą na ustąpienie tronu
*') Turocz Chroń Hungarorum II, c. 44.
**) Gallus I, c. 23, splątawszy wojny Bolesława Śmiałego z Czechami i Po-
morzanami, tak niejasno wyraził sie o Gradcu, że niektórzy pisarze szukali go na
Pomorzu. "Wszakże dawno już objaśniono, że tym grodem jest teraźniejszy Gratz
loło Opawy.
^9) Cosma II. ad. a. 1062. M. G. IX. 8u.
«>) Ibid.
»'} Thurocz, Chr. Hiing. U, 46.
30*.
— 468 —
Salomonowi, jeśli ten da mu lenność, dostateczną dla książęcego
utrzymania się. ^-) Lecz Henryk IV, nie życząc jakiemi bądź zo-
bowiązaniami krepować Salomona, we Wrześniu r, 1063 przed-
sięwziął razem z Czechami wyprawę do Węgier. W jego przy-
tomności Salomon powtórnie ukoronowany został w Białogro-
dzie, ożenił się z Judytą, a w Październiku cała sprawa była już
skończona. Gejza i Władysław znowu umknęli do Polski.'^-'') Bo-
lesław Śmiały i w tym razie nie odmówił im pomocy. Z jego
posiłkami królewicze wtargnęli do Węgier, znaleźli poparcie na-
rodu; Salomon zagrożony szukał pojednania z nimi. Stanęła na-
reszcie umowa, mocą której Salomon utrzymał się przy władzy,
a Gejza i Władysław otrzymali posiadłoście nad Cisą/'*)
Powodzenie Bolesława w Węgrzech drażniło mocno opie-
kunów Henryka IV i sprzymierzeńca jego Wratysława II. Na
pograniczu Polski, Czech i Węgier ciągłe ubijatyki trwały. To
nie wojna narodu z narodem lub państwa z państwem, lecz łu-
pieżniczych band pograniczne najazdy. Trenczyn ze strony Wę-
gier i Gradec ze strony Polski często bywały placem podobnych
zatargów. Tak się ciągnęło aż do śmierci biskupa prażskiego
Sewera, 9 Grudnia 1067, po którym biskupem, stosownie do
woli Brzetyslawa I, miał zostać Jaromir. Starostowie czescy we-
zwali Jaromira z Polski. Ale Wratysław, obawiając się popę-
dliwego charakteru brata, zamierzał na biskupa wynieść Niemca
Lanca, — a ponieważ w tym czasie wojsko czeskie, ściągnięte
na wyprawę do Polski, pod Dobeninem obozem leżało, Wraty-
^^) Lamberti Annal. a, 1063. Pertz VII, 166.
^^) Aventini, Annal. Bojor. V, 435, Caesar cum Solomone intima Ungariae
peicurrit. Bela inter haec exhalat aniniam. Filii ejus Geizo et Ladislaus fugam
capessunt: ex Ungaria in Sarmatiam profugiunt. Caeteri certatim se Caesari dedunt,
(Geizo et Ladislaus), in verba Solomonis jurant, quem caesar Albam regiam dedu-
cit, regemąue morę gentis salutari jubet. Restituto itaque in regno Solomone, pacta-
que Ungaria in Boiariam revertitur. Keza, Chroń. c. 4. w Endlichera M Arp. I. 117.
^*) Aventini, Annal. Bojo. 444. Ungariam in tres partiuntur partes, Una
Geizo et Ladislaus potiuntur, magniąue praefecti atąue duces nuncupantur, reliąuas
rex Salomon rctinuit. Turocz. Chr II. 47.
— Ąóg —
bław n rozkazał aby wybory biskupa odbyły sie w obozie. Na
wieść o zamiarze księcia wynieść na biskupa cudzoziemca, w obo-
zie zaburzenie tak silne powstało, że Wratysław musiał do Pragi
uciec, a biskupem obrany został Jaromir (io68).^-^) Z jakiego
powodu Wratysław przygotowywał wyprawę do Polski, dzieje
o tem milczą, ale być może Jaromir, podczas siedmioletniego po-
bytu w Polsce, uczynił Bolesławowi Śmiałemu niejakie przyrze-
czenia, albo, co prawdopodobne, książę czeski chciał skorzystać
z zajęcia uwagi i sił króla polskiego sprawami Rusi. Wiadomo
bowiem, że po przybyciu do Polski wygnanego z Kijowa w r.
1068 księcia Izasława, Bolesław, przyjąwszy go radośnie, nie od-
mówił mu, podobnie jak przed kilku laty książętom węgierskim,
pomocy, wiosną r. 1069 poprowadził Izasława do Kijowa, gdzie
aż do Marca r. 1070 pozostał.^") — Zaburzenie podczas elekcyi
Jaromira na biskupa prażskiego (r. 1068) wstrzymało na pewien
czas Wratysława od nieprzyjaznych przeciw Bolesławowi kro-
ków. Wszakże wkrótce potem rozpoczęły się pograniczne na-
pady i bójki, a w latach 1070 — 107 1 przyszło do większej walki
Czechów z Polakami. Do tego zdaje się czasu odnieść wypada
walkę Wratysława II z Bolesławem, o której Gallus w następny
sposób opowiada. Książe czeski z całą swą siłą wojenną przez
pograniczne leśne gęstwiny wtargnął do Polski i na płaszczyźnie
sposobnej do boju obozem stanął. Bolesław pośpieszywszy na
spotkanie wroga, oskrzydlił go i dokoła otoczył. Że już dzień
miał się ku schyłkowi, a wojsko było znużone, Bolesław przez
wysłańców oznajmił Czechom ażeby nazajutrz do rozprawy z nim
byli gotowi. — „Szczwany przecież w chytrości książę czeski"
I
''''') O burzliwych wyborach Jaromira na biskupa, objaśniono szczegółowo
wy2ej, w T. II, str. 504 — 506.
^^) Nestor pod r. 6577 (1069). Siadł Izaslaw na stolcu swoim miesiąca Maja
dnia 2. I rozłożył Polalców po leżach; zabijano Polaków tajemnie, i wrócił Bole-
sław do Polski, w ziemię swoją. — Gallus I, 23. Ipse quoque, sicut primus Bo-
lezlavus magnus, Ruthenorum Regni caput, urbem Kyyewo praecipuam hostiliter
intravit, ictumąue sui ensis in porta auerea signum memoriae dereliquit. Ibi etiam
quendam sui generis Ruthenum, cui pertinebat regnum, in sede regali constituit.
— 470 —
dał mu zwodnicza odpowiedź, „że jeśli chce sie okazać istnym
synem Kazimirza, niech gotów będzie dnia jutrzejszego na służbę
ze strony Czechów zaczekać". — Bolesław, niepodejrzewajac wy-
biegu, oczekiwał do połowy dnia następnego, aż nareszcie wia-
domość po obozie gruchnęła, że nieprzyjaciele nocy poprzedniej
ratowali się ucieczką. Bolesław natychmiast puścił się w pogoń
za uciekającymi Czechami do Morawii, lecz nie zyskawszy nic
więcej nad pochwycenie jeńców lub pogrom rozproszeńców, wró-
cił złorzecząc swój nieoględnoścl.^')
Pograniczne boje Polaków z Czechami w r. 1070 — 107 1 po-
budziły cesarza Henryka IV wziąć na się rolę rozjemcy stron
wojujących, aby sprzymierzeńcowi swemu Wratysławowi II roz-
wiązać ręce do działania przeciw wrogom cesarskim w Niem-
czech. Wezwał więc w roku 1071 Bolesława i Wratysława do
Miszna, zagroziwszy, że tego z nich, kto pierwszy oręż na prze-
ciwnika podniesie, za nieprzyjaciela swego uważać będzie. '^^) Zna-
jąc nieugięty charakter i żelazną wolę Bolesława Śmiałego, mo-
żemy pojąć, jak nieprzyjemnie na niego podziałać musiało pośre-
dnictwo cesarskie na korzyść Wratysława. Bolesław prawdopo-
dobnie widział się z Henr3'kiem IV w Misznie r. 1071,^*^) ale do
polityki jego nakłonić się nie dał. Bystry umysł króla polskiego
zwrócił baczność na zatargi panów saskich z Henrykiem, zamie-
rzył skorzystać z nich, aby stracone za Odrą zdobycze Bolesława
«") Gallus I, 24,
68) Lamberti Annales, a. 107 1. Inter duceni Polenorum et duceni Beheimo'
rum infestissima dissensio erat. Propter quod eos rex (Henricus) in civilatera Misene
autumnali tempore evocatos, durius corripuit, et ut deinceps suis singuli terminis
contenti essent nec se vicjssim temerariis incursionibus lacesserent
sub obtentu regiae majestatis praecepit; aleoąuin se hostem et vindicem experturus
foret, qui prłor alteri arma intulisset. Pertz VII, 187.
5**) W umowie biskupa misznieńskiego Bennona ze szlachetnym Słowianinem
Borem, o zamianie dóbr, zawartej w r. 107 1 w przytomności Henryka IV, w sze-
regu wielu przytomnych świadków, wzmiankują sie Wratysław czeski i „Bolezlaw
Poloniorum dus". Dokument ten, w dwóch odpisach, nieco różnych pomiędzy sobą,
przechowany dotąd w archiwum miejskiem w Dreźnie i w kapitule misznieńskiej
(Meissen), zdaje sie być niesfalszowanym. Porów. Posse, Codex Saxoniae N. 142,
— 471 —
Chrobrego odzyskać. ''*^') Odtąd nieprzyjazne usposobienie króla
polskiego do cesa;-za i sprzymierzeńca jego księcia czeskiego
wyraźniej występuje.
5. Henryk IV zamierza wojnę z Bolesławem (r. 1073). W Węgrzech
Henryk pomaga Salomonowi, Bolesław Gejzie. Salomon wygnany. Gejza
królem (1075). Henryk ustępuje Wratysławowi Łużyce (1075). Bolesław
porozumiewa się z Sasami przeciw Henrykowi, wojuje z Czechami,
przy posiłkach ruskich (1076), tworzy koalicyę, koronuje się (1076),
przywraca Izasława do władzy (1077).
Henryk IV, będąc rozgniewanym na Bolesława Śmiałego
za mieszanie sie jego do spraw węgierskich, tudzież za napady
na Wratysława,"^) zamierzał w r. 1073 wyprawę do Polski, lecz
*♦•) Wedłiig średnio wiekowych, niemieckich dziejopisów, w r. 107 1 stanęła
ugoda, czytana przez radzców cesarskich w kościele misznieńskim, mocą której dolne
Łuźyce miały zostać przy Bolesławie, a ziemia Milczanów (górne Łuźyce) przy
Wratyslawie II. A consiliariis Henrici IV imp. in templo Misnensi recitata compo-
sitio Inter Boleslaum Audacem Poloniae regem, et Wratislaum Boheraiae ducem inde-
que superior haec regio ad Bohemos rediit (a. 1071). Christof. Manlius gorlicensis Pa-
tricius, apud Hoffmann. Scriptores rerum lusaticarum T. I p. 179. Z tych słów Man-
liusza wnieśćby należało, że cała „Luzacya" (tj. dolne i górne Łużyce) należała do
Polski przed r. 1071, o czem on prawi szeroko, powołując sie na Kureusza (De
nominibus Silesiacis), patrz Hoffmanna Scriptores T. I p, 226 — 230. — Przeczą temu
jednak wypadki, albowiem po ustąpieniu zdobyczy Bolesława za Odrą, przez Mie-
czysława II w r. 1032 — 1034, Polska w takiem osłabieniu zostawała, że aż do Bo-
lesława Śmiałego o odzyskaniu dawnych posiadłości za Odrą ani myślić mogła.
Dopiero Bolesław Śmiały, poskromiwszy zewnętrznych wrogów, mógł wznowić
prawa swe do Łużyc, zostających w posiadaniu margrafów, I tak: Łuźyce, ustą-
pione krewnemu Mieczysława U Ditrykowi, zamordowanemu 14 Novembra 1034
przez zbójców podesłanych od margrafa misznieńskiego Ekharda II, przeszły pod
zarząd Ditrylcowego syna margrafa Dedi, który zbuntowawszy sie przeciw Henry-
kowi IV, osadzony był w więzieniu (r, 1069), oswobodzony, znowu buntownik, lecz
w r. 1074 pojednał się z cesarzem ostatecznie. — Co do ziemi Milczańskiej, oder-
wanej od Polski w r. 1034 — "OS^, to ta zostawała pod rządem margrafa misznień-
skiego Ekharda II, aż do zamordowania go w r. 1046. Po nim rządził Wilhelm
z domu Weimar-Orlamiinde 1046— 1062, brat jego Otto 1062 — 1067, potem z domu
Brunświkskiego Ekbert I 1067 — 1068, po nim syn jego Ekbert II, młodzieniec do
oręża niezdolny r. 1068, złożony r. 1088, potem z domu Wettińskiego Henryk
z Ilburga 1088 — 1103. — Porów. Stammtafel, w Posse. Codex. Sas. I, s. 83 i 164.
'*^) Można to uważać z wyrażenia Lamberta H,ersfeldskiego, według którego
Henryk IV, ogłaszając w r. 1073 wyprawę przeciw Polakom, bral za powód uzbrojenie
— 472 —
zamiar ten niepodobny był do wykonania w obec jawnego oporu
Sasów, z którymi Bolesław porozumiewał sie przeciw cesarzowi.
Sasi żądali od cesarza, aby icli uwolnił koniecznie od wyprawy
przeciw Polakom, powołując sie na to, że oni już mocno zmę-
czeni ciagłemi wyprawami przeciw Lutykom, którzy zmuszają
icli stać dniem i nocą pod bronią, i że nierozsądnie byłoby wy-
prawiać się przeciw odległemu narodowi, kiedy od sąsiednich Lu-
ty ków niebezpieczeństwo co dzień zagraża.''^) Bunt panów sa-
skicłi wstrzymał zamiary Henryka przeciw Bolesławowi, który
w r. 1073 zajęty był sprawami Rusi,**^) a w następnym r. 1074
musiał uwagę zwrócić na zaburzenia w Węgrzecli, wynikłe po-
Sasów „id causae praetendens, quod Boemos contra vetitum suum bello impetis-
sent et fines eorum ferro et igne infestassent." M. G, VII, s. 195. Porów. Roeppel,
Dz. Pol., rozdział YIII, s. 190
"-) Annal. Lamberti. a. 1073 powiada, że panowie niemieccy prosili Hen-
ryka IV „ut expedicio, quam in Polenos instituerat, sibi remitteretur; se adversum
acerrimos hostes Luticios die ac iiocte in procinctu alque in acie stare et si paullu-
lum manus remittant, illico finibus suis insulantes adversarios et omnia caede atque
incendio depopulantes aspicere; ad horum viin arcendam vix sibi satis copiarum Csse,
slultum fore, ut exteris ac longe positis gentibus arma inferant, qui domesticis ac
pene intestinis sine intermissione bellis quatiantur." Pertz. Monumenta Germaniae,
T. VII, s. 196.
rt3j Przywrócony przez Bolesława Śmiałego w r. 1069 na księstwo Kijowskie
Izasław, powtórnie przez braci z Kijowa wygnany, w początku r. 1073 udał sie do
Polski, z ogromnemi skarbami złota, głosz.ic, że „za złoto znajdę wojsko". Ale gdy
przybył do Przemyśla, ulubionej siedziby Bolesława, przekonał się, że za złoto wo-
jowników znaleźć nie mógł. Bolesław przyjął go niechętnie i poszedł sam zabierać
grody wołyńskie (1074), a Izasław z dwoma synami udał się do Niemiec, gdzie za
poradą margrafa wschodniego Dedi, stanął przed cesarzem Henrykiem IV w Mo-
guncyi, złożył mu bogate dary w złocie, srebrze, drogich futrach, pysznych naczy-
niach i obiecywał podobno hołd złożyć, jeśli go na tron kijowski przywróci. Hen-
ryk IV, sam liędąc w liłopotach, nie mógł myślić nawet, aby pomoc orężem podać
Izasławowi, ale dla uspokojenia go wyprawił księdza Burharda w poselstwie do
braci Izasława, a samego księcia oddał pod straż margrafowi Dedi. Burhard po-
wrócił z bogatemi darami, na widok których Niemcy nie mogli wyjść z podziwie-
nia. „Tyle złota, tyle złota! wolał annalista Lambert, tyle sukien drogich, że nikt
nie mógł sobie przypomnić, aby kiedykolwiek widział coś podobnego w Niemczech."
Podkupiony podarkami od braci Izasława Henryk IV przestał już o sprawie jego
myślić, kazał go wypuścić z 'pod straży, obrawszy wprzód ze wszystkiego. Tym
sposobem Henryk iV zaspokoił swą chciwość, ograbiwszy oszustwem książąt ruskich.
— 473 —
miedzy królem Salomonem, a synami Beli Gejza i Władysławem.
Książęta ci czując sie zagrożonymi przez stronnictwo niemieckie
króla Salomona, uciekli do Bolesława, który i w tym razie po-
mocy im nie odmówił. Przerażony wypadkiem tym Salomon
udał się o pomoc do Henryka IV, obiecując ustąpić mu część
Węgier.^*) Bolesław, zajęty sprawami Rusi, nie mógł osobiście
prowadzić do Węgier Gejzę, ale z jego pobudki książę morawski
Otton, ożeniony z młodszą siostrą Bolesława Eufemiją, podał po-
moc Gejzie, który pobił i z kraju wygnał Salomona, a sam na
tronie osiadł (1075).*'''^) Salomon uciekł do cesarza, lecz pomocy
nie uzyskał, tułał się po świecie lat 20 z górą, nim przepadł bez
wieści. ^^)
Tryumf Gejzy był razem tryumfem polityki Bolesława, wielce
nieprzyjemny Henrykowi IV. Miał on już mnóstwo kłopotów
ze zbuntowanymi panami saskimi, na stolicy apostolskiej, pod
imieniem Grzegorza VII zasiadł arcłiidyakon Hildebrand, który
już przed tem dat się poznać z niezłomnej woli do reformy ko-
ścioła i stosunków władzy duchownej do świeckiej, a tu jeszcze
przybywał nowy wróg w osobie króla polskiego. Czując się za-
grożonym, Henryk pośpieszył zawrzeć z rokoszanami umowę
w Gerstungen (1074), pojednać się z margrafem wschodnim
Dedi, który odtąd zostawał wiernym mu aż do swej śmierci
(1075),**") i przyrzec Wratysławowi II margrafstwo Misznień-
I
I
'") Laraberti Annal. a. 1074. Pe.rtz, VII, 216.
^^) Turocz, w Endlichera Monum. Arpadiana, Chr. II, cap. 151, 154, 155; Gal-
lus, I, 27: Tpse quoque (Bolezlayus) Salomonem regem de Ungaria suis viribus effu-
gavit et in sede Wladislaum (mylnie zamiast Geizam) collocavit.
®*) Za spiski w Węgrzech, król Władysław osadził Salomona w wiezieniu
r. 1082, lecz wkrótce wypuścił. Salomon udał się do Kumano w (w Mołdawii), bu-
rząc ich przeciw Władysławowi. Pobity r. 1085 uciekł i niewiadomo gdzie się po-
dział. Mówią niektórzy, że w Polo, w Istryi, na pokucie nieznajomy umarł. An-
nalista Saxo kładzie śmierć jego pod rokiem 1087, jak gdyby od swoich zabitym
został.
*') Lamberti Annal. a. 1075 et ipse marchio (Dedi) post recuperatam pacem
in Gerstingun intemeratam semper erga regem rem quepublicam fidem servasset.
M, G. VII, s. 233.
— 474 —
skie.^^) A otrzymawszy posiłki czeskie, Henryk wtargnął do ziem
misznieńskicłi, dobra tamecznego biskupa Bennona strasznie splą-
drował, pomyślnie wojował w Saksonii, lecz zniecierpliwiony dłu-
go ciągnąca się walką, udał sie do Czecłi, aby z przygotowa-
nemi przez Wratysława siłami znowu na rokoszanów uderzyć,
w wynagrodzenie zaś kosztów wojennych przyrzekł Wratysławowi,
oprócz ziem misznieńskicłi, ustąpić jeszcze Łużyce, osierocone
przez margrafa Dedi w Październiku r. 1075."")
Bolesław Śmiały, mając za złe Henrykowi IV, że się mie-
szał w sprawy węgierskie i króla Gejzę uciskał, że się wdał
w sprawy książąt ruskicłi i obdarł icli, że dla przyjaźni z Wra-
tysławem gotował się do Wojny z Polską (r. 1073), że nakoniec
kraje należące niegdyś do Polski, przyrzekł ustąpić Wratysła-
wowi, — wszedł w porozumienie z panami saskimi i wyprawił
do nicłi poselstwo (r. 1075), ofiarując posiłki polskie razem z Lu-
tykami przeciw cesarzowi i Duńczykom, jeśliby, jak wieść nio-
sła, namówieni przez cesarza do ziemi saskiej wtargnąć mieli,'")
Z Wratysławem zaś Bolesław postanowił niezwłocznie rozprawić
się orężem i w tym celu wezwał do pomocy książąt ruskicli.
Przerażony tem Wratysław wysłał do Bolesława poselstwo z pro-
źbą o pokój i takowy za 1000 grzywien srebra wyjednał, ale to
nie zobowiązywało książąt ruskicli Olega i Włodzimirza, który
pomimo życzenia Bolesława, aby szli wojować pogan Prusów,
odpowiedzieli, że przyszli wrogami Czechów a nie Prusów i że
nie wypada im wracać do domu nic nie zrobiwszy. Poczęli więc
^®) Bruno. De bello Saxon. c. 36 a. 1074. Duci Boemorum Wrotizlao Misnam
civitatem cum omnibus ad eam pertinentibus promisit, et sic eum, ut suis
partibus adjutor esset, ascivit. M. G. VII, 341.
*") Lamberti Annal. a. 1075. Cumque sub idem fere tempus Dedi marchio
longa aegritudine absumptus decessisset. marcham ejus Boemici duci in praemiuui
exactae militiae dedit. M. G. VII, 233.
'^) Lamberti Annal. a. 1075. Superveniunt etiam hinc Luticiorum, hinc Po-
lenorum nuncii, suam utrique operam... pollicentes, et quod parali sint, die, quem
Saxones designaverint, armatorum copias quam rinaximas in Saxoniam mittere, vel si
hoc malint, contra Danos et alias gentes, quas vulgatum erat ad irruptionem Saxo-
niae a rege sollicitatas esse, M. G. VII, 224 — 5.
— 475 —
„brać swa cześć" zdobyczy, szli za Głogów i góry czeskie, naje-
chali żupę Kładzką, cztery miesiące chodzili po ziemi czeskiej,
palili i łupieżyli. Znękany do ostatka Wratysław posłał do nich
biskupa Jaromira i gdy ten napastnikom także tysiąc grzywien
srebra zapłacił, książęta przez Polskę nad Dniepr powrócili (ro-
ku 1076).'^)
Tymczasem Henryk, z siłami przez Wratysława przygoto-
wanemi, wyprawiwszy się z Czech do kraju misznieńskiego, zo-
stał przez rokoszanów nad Muldą tak ściśnięty, że co prędzej do
Czech uciekać musiał. Wtedy rokoszanie, zdobywszy obsadzone
załogą czeską grody misznieńskie, Ekberta II do władzy w mar-
grafstwie Misznieńskiem przywrócili (1076).^^) W krytycznych
okolicznościach Henryk IV powtórnie przyrzeka Wratysławowi
ustąpić margrafstwa Misznieńskie i Wschodnie, a Ekberta II
i następcę Dedi, margrafa Henryka z llburga ogłasza za odpad-
łych od władzy i na nowo rozpoczyna wojnę. Wiemy jego sprzy-
mierzeniec Wratysław, dobijając się orężem ustąpionych mu przez
cesarza krajów, zbudował w pobliżu Miszna gród Gwozdek (ro-
ku 1077),'^) opanował część ziemi milczańskiej, z grodami Boni-
nem, Budy szy nem i Zgorzelcem, lecz innych przyrzeczonych mu
ziem posiąść nie zdołał. ^^)
Wśród zaciętej walki Henryka IV z Sasami (1075 — 1076),
rozpalały się zatargi jego z papieżem Grzegorzem VII o reformy
'») Solowjew, IIcTopia Pocciii, II, 21 — 22,
'2) Lamberti Annal. a. 1076. Et quoniam digrediens duci Boemico raarcham
Islisiiiensem, tam spectatae in arduis rebus fidei praemiura, dederat, Ecbertus marchio,
cujus eadem marcha erat, filius patnielis regis, puer longe adhuc infra militares an-
nos, ubi primum decrescentibus aquis fluvius factus est transmeabilis, adjunctis sibi
Saxonibus, Misinen perresit, omniaque castella, ąuibus dux Boemicus praesidiura
imposuerat, admota militari manu recepit, suosąue milites, qui deinceps contra omnem
hostium irruptionem łndefessi escubarent, imposuit. M. G. VII, 250.
Cosma s. a. 1087. Rex Wratislaus collecto exercitu intrat Z r i b i a m
(Sciuuiu I, .juam olim imperator Henricus in perpetuum sibi habendam tradiderat. et
dum ouoddam castrum, nomine Guozdek prope urbem Missen reaedificat. M. G. IX. 93.
"*) Palacki, Bóhm. Geschichte, II, abt. I, s. 6 — 9; Scheitz, Gesch. d. Lau-
śiłz, 79.
— 47Ó —
kościelne, a szczególnie o inwestytury. Pojmując szkody wyni-
kające w kościele z powodu przywłaszczania sobie przez cesa-
rzów niemieckich prawa rozdawania wyższych godności ducho-
wnych i koron monarchom świeckim, tudzież wdzierania się ce-
sarzów do panowania w Rzymie, Grzegorz VII podnosił zasadę
niepodległości królowi niemieckiemu sąsiednich państw słowiań-
skich. "W zatargach Wratysława II z Jaromirem o dobra bisku-
pie, Grzegorz VII siał legatów swych do Czech, pozwolił Wra-
tysławowi używania mitry książęcej, odzywał się do niego w naj-
przyjaźniejszy sposób (1074). Przybyli w tymże czasie legaci
papiezcy do Polski dla naprawy stosunków kościelnych, wrę-
czyli Bolesławowi Śmiałemu list z d. 25 Kwietnia 1075 r., w któ-
rym Grzegorz VII podając królowi duchowne rady, upomina,
ażeby zwrócił „królowi Russów" pieniądze, które u niego po-
przednio zabrał. — Do Gejzy zaś papież pisał, „że królestwo Wę-
gierskie, równie jak i inne szlachetne królestwa, powinno być
wolne i niepodlegać żadnemu cudzemu panowaniu, oprócz świę-
tej i powszechnej matki kościoła rzymskiego, który nie ma pod-
danych za sługi, ale za synów ukochanych. Ponieważ twój kre-
wny (Salomon) od króla niemieckiego, lecz nie od rzymskiego
pasterza prz6z nadużycie brał władze, wnosimy, że panowanie
jego sam sąd boży wywrócił." '^) Nie wątpimy, że legaci stolicy
apostolskiej (r. 1075), takież same zasady i przed Bolesławem
Śmiałym wygłaszać nie zaniedbali. Bolesław za nadto hardy,
aby z autokraty stać się miał komukolwiek, choćby stolicy ś. Pio-
tra, podległym, tem bardziej hardo był usposobionym przeciw za-
rozumiałemu i nikogo nie szanującemu cesarzowi Henrykowi IV
i jego sprzymierzeńcowi Wratysławowł. Dał on już poczuć księ-
ciu czeskiemu usposobienie swe, nasławszy na niego książąt ru-
skich, a teraz zamierzał stanąć, jako monarcha niezależny, na
czele koalicyi przeciw cesarzowi i sprzymierzeńcom jego wymie-
rzonej. Rozporządzając siłami Polski, Węgier i sąsiednich ksią-
^^) Bartoszewicz, Hist. Pierwotna Polski, II, 47C.
— 477 —
żat ruskich, mając po swej stronie Lutyków, tudzież panów i bi-
skupów saskich, Bolesław zamyślał iść w ślady pradziada Chro-
brego, połączonemi siłami Słowian i Węgrów, z pomocą stolicy
apostolskiej położyć tamę pretensyjom odwiecznym królów nie-
mieckich do rozporządzania ludami i koronami. Stanął więc po
stronie papieża, nie żeby narzędzie polityki rzymskiej, lecz jako
obrońca ludów i kościoła, dopóty tylko, dopóki stosunki z Rzy-
mem i duchowieństwem w niczem nie ubliżały autokracyi jego.
Nie zważając na życzenie papieża, aby pieniądze zwrócił Jaro-
sławowi, Bolesław tego nie uczynił i z przywróceniem go na
księstwo kijowskie nie śpieszył. Ważniejszem było, korzystając
z dogodnej pory, zaimponować stronnikom władzy cesarskiej
uroczystem podniesieniem znamion królewskich. Nie zapytując
więc nikogo o pozwolenie, Bolesław Śmiały, na wzór Chrobrego,
kazał się koronować na króla. Że jednak koronacyja musiała się
odbyć za błogosławieństwem papieża, wskazuje to asystencyja
przy niej piętnastu biskupów, kiedy Polska nie miała ich więcej
nad pięciu, lub sześciu. """j Inni przybyli zapewno z Węgier od
Bolesławowego przyjaciela Gejzy, lub od przyjaznych mu także
książąt ruskich."'') Koronacyja z nadzwyczajną okazałością do-
pełniona w dzień Bożego Narodzenia, 25 Grudnia r. 1076,*) była
naturalnem następstwem władzy królewskiej, powtórzeniem tego,
co już czynili poprzedni królowie polscy, a jednak wydała się
Niemcom taką obelgą i zgrozą, że bez boleści i wrzasku wspom-
nieć o niej nie mogli. I jak przed pięćdziesięciu laty z powodu
'^) W r. 1000 miała Polska arcybiskupa gnieźnieńskiego i czterech bisku-
pów. Za Mieczysława II założone zostało bisliupstwo Kujawsłcie. (Wyżej s, 426).
Wiec za Bolesława Śmiałego mogłoby być sześciu biskupów, ale ponieważ biskup-
stwo Kolobrzegslde, fundowane w r. 1000, wcześnie upadło, zatem przy koronacyi
Bolesława Śmiałego mogło być pięciu tylko biskupów polskich.
") Lelewel, Pol. Wiek. Śred. II, 88.
*) Lamberti Annales ad. a, 1077, M. G. VII, 255, koronacye Bolesława
zapisały pod r. 1077 w dzień Bożego Narodzenia, jak wtedy rok sie poczynał, ale
według teraźniejszego rachunku lat, uroczystość ta przydadla 25 Grudnia roku 1076.
Lelewel, Polska Wicków Śred. II, 88.
— 478 -
koronacyi Mieczysława II (r. 1025), tak i w tym razie zarozu-
miałość niemiecka upatrzyła, że „książę polski, który przez wiele
lat był Niemców dannikiem, nagle wzbiwszy się w durne, „kró-
lew^ską dostojność i królewskie imię sobie przywłaszczył, koronę
włożył, i w sam dzień Bożego Narodzenia, od 15 biskupów na
króla poświęconym został," '^) Pod ciężarem tego wypadku, roczni-
karz nadreński z goryczą wyraża się, „że gdy Niemcy wewnątrz
się rozdzierają, potęgę barbarzyńców do tego stopnia podsycają,
że książę czeski trzeci raz już państwo Niemieckie żelazem
i ogniem spustoszył, a książę polski, na zniewagę państwa Nie-
mieckiego przeciw prawom i zaręczeniom przodków, imię i ko-
ronę królewską bezczelnie przyswaja." '")
Koronacyja Bolesława Śmiałego przypadła- w tym w^laśnie
czasie, kiedy Henryk IV wyklęty i w Niemczech upokorzony,
przedzierał się z kilku ludźmi przez Alpy, dążąc do Kanosy, aby
u wrót tamecznego zamku na mrozie błagać przebaczenia u Grze-
gorza VII.^") Bolesław, stanąwszy na szczycie potęgi, mógł zwró-
cić czynność swą na zachód, aby zdobycze Bolesława Chrobrego
odzyskać. Nieprzywidziane wypadki pociągnęły go w inną stronę.
W kilka dni po koronacyi zmarł książę kijowski Swiętosław^')
(27 Grudnia 1076). Stosunki z Rusią mogły się zmienić. Wy-
"*) Lamberti Annales a. 1077. Boleslavus ... in superbiam elatus, regiam
dignitatem, regiumąue nomen sibi usurpavit, diadema imposuit, atque ipse die na-
talis domini, a ąuindecim episcopis in regem est consecratus, M. G. VII, s. 255. Kro-
nika książąt pol-skich w Mon. Pol. III, s. 450. Boleslaus in tantam superbiam est
errectus et propter rerum habundanciam et terrarum, quod noUet imperio subiacere
sed a se ipso ab omnibus rex vocari.
■0) Lamb. Annal. M. G. VII, s. 255, porów. Lelewel. Pol. W. Ś. II, s. 89.
^^) Według annałów Lamberta heresfeldskiego, pod r. 1076, Henryk IV
z żoną i synem, jeszcze dziecięciem, przed Bożem Narodzeniem r. 1076, z jednym
tylko Niemcem i z nadzwyczaj ograniczonemi środlcami, ruszył do Włoch, aby wy-
jednać u papieża zdjęcie z niego Iclątwy; pod r. 1077: Henrylc IV przepędził Boże
Narodzenie w Bezansonie, dokąd zdążył unikając zasadzeli po drodze przeciw nie-
mu uczynionych. Ztąd po świętach, przez miasto Mont-Senis, wśród strasznych mro-
zów i tysiącznych niebezpieczeństw, przez góry i przepaście, przebierał się potaje-
mnie, z podejrzanymi przewodnikami, opłacając icli nadzwyczaj drogo, aż do Kanosy.
*') Nestor, pod r. 6584 (1076), dzień śmierci Świętopełka Idad/.ie w dniu
27 Grudnia. M. P. I, s. 748.
— 479 —
padało działać niezwłocznie. Bolesław, w myśl napomnienia
Grzegorza YII, poprowadził do Kijowa Izasława i powtórnie do
władzy przywrócił (r. 1077).''-) Pobyt na Rusi nie przeszkadzał
mu jednak wywierać przeważny wpływ na sprawy węgierskie.
Gdy bowiem, po śmierci króla Gejzy, w T^Iaju r. 1077, stronni-
ctwo niemieckie dobijało sie przywrócenia na tron wygnanego
króla Salomona, biskupi i magnaci zgodnie z życzeniem Bolesła-
wa, wychowańca jego Władysława, brata Gejzy, na króla obrali.*^)
**-) Nestor, pod r. 1077: Poszedł Iznslaw z Polakami... i siadł w Kijowie
15 Lipca. O osobistym pobycie Bolesława w Kijowie nie wzmiankują ani Nestor,
ani Gallus. Prawdopodobnie siedział on w Przemyślu.
*3) Że AYladysław obrany był królem z woli Bolesława, poświadcza to Gal-
lus (I, cap. 28): Bolezlavus WladislaYum suum regem appellabat, WIadislavus se
per eum regem cognoscebat.
O wyborze na króla Władysława, kronika Węgiersko-Polska opowiada w na-
stępny sposób: Hunc (Ladislavum) autem dux Rusiae Miscizlaus de civitate Galicz
in adoptivura filium accepit, et ei cum filia sua, eo quod unicam haberet et filio ca-
reret, Galiciae regnum perpetuo possidendum tradidit, et iuramento corroboravit, , , .
Remansit autem dux Ladislaus in Galicia; Habito vero consilio episcopi cum prin-
cipibus Dei disponente clementia, Rusiae civitatem Galiciam properaverunt, et bea-
tum piincipem Ladislaum in regem Ungariae acceperunt. Uderza tu pytanie: jaki to
ksiaże Miscizlav dux Rusiae, panował w Galiczu, gdzie leżał ten Galicz i Galiciae
regnum? Bielowski objaśnia, źe ten Miscizla%- w żaden sposób nie może być Mści-
sław, syn Izasława kijowskiego, bo ten umarł już w r. 1069, zostawiwszy syna Ro-
ścisława. Według wszelkiego podobieństwa Miscizlavus być może jednym z owycb
książąt polskich, którzy na Słowaczyźnie czyli Rusi węgierskiej panując, zwani byli
niekiedy książętami ruskimi, jak Otton syn i Roman wnuk Bolesława Chrobrego.
Miasto Galicz, według Bielowskiego, teraźniejszy Halics czyli Gacs, nad
r. Tugar, w północnej stronie Węgier, która to okolica stanowiła niegdyś cześć Pol-
ski. Geograf Edrgsi, piszący około połowy XII wieku, zna w Polsce dwa Halicze,
które głoską początkową rozróżnia, pisząc jeden G h a i n drugi przez Gin. Ten
ostatni ze swoją krainą leży według niego gdzieś w okolicach dzisiejszych Węgier,
bo zaraz obok niego wspomina on Cisę, jako rzekę pograniczną Polski, a wie, że
owym ziemiom, aczkolwiek część Polski stanowiącym, także nazwę Rusi dawano.
Ów Halicz przeszedł potem do rąk "Węgrów i od niego to poczęli królowie ich przy-
bierać do swoich tytułów: rex Galiciae. Świadczy Boguchwał, że jeszcze Bolesław
Krzywousty, córkę swoją (Judytę) za królewicza węgierskiego wydawszy, dał jej
Iw posagu ziemię Spiżską, a małżonek jej mianowany został królem Halicyi... Działo
Isię to wtedy, kiedy jeszcze o naszym naddniestrań.skim Haliczu^ jako stolicy księ-
|8twa, zgoła nie słychać. Bielowski, M. P. I, s. 514.
Jakkolwiek kronika Węgiersko-Polska jest bałamutną kompilacyją, lecz autor
hej spółczesny Gallusowi, pi>ząc prawdo- odobnie w początku XII w., t. j. w nie-
— 480 —
Wyniesienie na tron węgierski takiego znakomitego człowieka,
jakim był Władysław, '^^) uwieńczyło długoletnia politykę Bole-
sława Śmiałego w Węgrzecli i do wysokiego stopnia podnosiło
potęgę polsko-węgierskiej koalicyi, której ówczesne wypadki
w Niemczech zdawały się świetna przyszłość zapowiadać.
6. Powikłanie stosunków międzynarodowych (1077—1080). Upadek Bo-
lesława Śmiałego (r. 1080). Wywyższenie Wratysława II. Niedołęźność
polityki polskiej i czeskiej w końcu XI w. Zatargi książąt czeskich
pomiędzy sobą. Zniszczenie senioratu w Czechach.
W tym samym czasie, kiedy Henryk IV, przebłagawszy
Grzegorza VII w Kanosie (25—28 Stycznia r. 1077), w kilka dni
potem knut już z panami włoskimi nowa przeciw papieżowi zmo-
wę, Gregorianie, zgromadziwszy się na sejm w Forheimie, przy
ujściu Wizynty do Radnicy w Bawaryi, na króla niemieckiego
wynieśli księcia szwabskiego Rudolfa, którego arcybiskup mo-
guncki Sygfryd pośpieszył ukoronować 26 Marca roku 1077.^^)
Wypadek ten wstrzymał na kilka miesięcy powrót Henryka do
Niemiec. Ledwo w Czerwcu z Werony, przez Karyntyję zdążył
do Regensburga, gdzie się z przyjaciółmi swymi połączył. W sze-
regu najwierniejszych mu sprzymierzeńców znaleźli się biskup
długim czasie po śmierci króla Władysława Ś. (1095), znal bezwątpienia szczegóły
dotyczące jego osobistości. A ponieważ twierdzi, źe Władysław mieszlcał w Gali-
czu, to bezwątpienia źe w Galiczu węgiersliim, bo zostając w przyjaźni z bratem
Gejzą, nie miał potrzeby tułać się za granicą Węgier, a powtóre dla tego, że ten
Galicz z przyległą krainą wydzielony był wcześniej jakiemuś Miscizlawowi, o któ-
rym chociaż pewnych wiadomości nie mamy, ale do książąt ruskich załączyć go nie
możemy. Co sie tyczy mniemania Bielowskiego, że pod nazwą Rusi Słowaczyzne
pojmowano, to zauważyć wypada, że \od Ruzią, Riihiją nie całą Słowaczyzne,
ale tylko zachodnią cześć jej podrozumiewano. Nazwa ta wzięła początek od imienia
Rakusów, l;tórycli w wiekach średnich Rugami zwano. Porównaj wyżej T. II,
s. 96 — 107.
**) Gallus, I, c. 27. Wladislaus ab infantia nutrilus in Polonia fuerat, et
quasi moribus et vita Polonus factus fuerat. Dicunt talem nunąuam regem
Ungaria habuissć, neque terram iam post eum fructuosam
sic fuisse.
85j Lamberti Annal, a, 1077. M. G. VII, 262. Bruno, de bello Saxonico, M. G.
vn, 365.
— 48i —
prażski Jaromir i książę Wratysław II. Dwaj bracia, zawzięci
pomiędzy sobą nieprzyjaciele, stanęli mocno przy Henryku, jako
przeciwnicy Gregorianów. Jaromir zajął urząd kanclerza, za-
miast odpadłego od Henryka arcybiskupa Sygfryda; Wratysław
przyprowadził mu 12,000 wojowników, bez których Henryk nie
mógłby się długo utrzymać,*^) Dwaj królowie w Niemczech go-
towali się do wojny. Wratysław całemi siłami państwa swego
wspierał Henryka, walczył w Austryi, Bawaryi, Saksonii w cią-
gu roku 1078^'^ i w następne lata. Zniszczenia i mordy nie do-
prawadzały jednak do żadnych rezultatów. Dopiero gdy anti-
król Rudolf pobił króla Henryka pod Flarheimem, gdzie mnóstwo
Czechów- zginęło^*) (27 Stycznia 1080), Grzegorz VII powtórnie
Henryka w^yklął, a Rudolfowi koronę przysłał. W odwet papie-
żowi, Henryk wezwawszy na synod w Moguncyi biskupów
w końcu ^laja r. 1080, wyjednał, że synod ogłosił Grzegorza za
strąconego ze stolicy apostolskiej, a na jego miejsce wyniósł ar-
cybiskupa raweńskiego Wiberta, pod imieniem Klemensa III.
Z swojej strony Grzegorz VII, zawarłszy umowę z księciem
Apulii Robertem Gwńzkardem, zyskał w nim dzielnego sprzy-
mierzeńca.
Wzmiankowane wyżej wypadki otwierały Bolesławowi Śmia-
łemu zręczność do czynnego wmieszania się w sprawy niemiec-
kie i wyzyskania ich na własną korzyść. Trzęsąc Rusią i ma-
jąc najwierniejszego sobie sprzymierzeńca w królu węgierskim
Władysławie, który wszedłszy w porozumienie z margrafem au-
stryackim Leopoldem,*^) stanął po stronie Gregorianów, — mógł
Bolesław, bez wszelkiej obawy, sięgnąć do odzyskania Łużyc
i zhołdowania Lutyków, którzy domowemi rozterkami i napa-
dami Sasów tak mocno byli znękani, że po upadku świątyni Ra-
*") Bertholdi Annal, a. 1077. Pertz, VII, 294.
*') Bertholdi Annal. a. 1078. Pertz, VII, 313.
**) Bruno, de bello Sasoni, a. 1080. Pertz, VII, 377.
*») Bertholdi Annal. a. 1079. Pertz, VII, 319,
Tom Uf. 7£
ąS2
dogosta (r. 1069),^^) zachowywali niepodległość jedynie w sku-
tek zaburzeń niemieckich. — Wszakże Bolesław, przesiadując na
Rusi, jakby o swych przeciwnikach Niemcach i Czechach zapo-
mniał. Objaśnienia podobnej nieczynności w dziejach nie znaj-
dujemy. Prawdopodobnie jednak, że wewnętrzne w Polsce sto-
sunki krepowały swobodę zagranicznej polityki króla. Bezustanne
wyprawy na Ruś, do Węgier, Czech i na Pomorze dokuczyły
narodowi. Przesiadywanie króla całemi latami za granicą, psuło
sprężystość rządu i wymiar sprawiedliwości w kraju. Niechęć
do króla powstała w rycerstwie narażonem na koszty i szkody
w domu, tudzież w ziemianach obowiązanych ponosić różne cię-
żary wojenne, w owym wieku nadzwyczaj uciążliwe. Oprócz te-
go przedzierające się z Niemiec do Polski pojęcia społeczne na-
pawały przekonaniem rycerstwo, że ono jest czemś wyższem od
kmieci. Z swojej strony kmiecie, pomni starożytnych obyczajów,
poniżenia scierpieć nie mogli. Ścieranie się dwóch stanów po-
budzało duchowieństwo do wystąpienia jako trzeci stan w naro-
dzie. Od króla zależało utrzymać równowagę pomiędzy stanami,
a tymczasem Bolesław, przesiadując za granicą, mało uwagi zwra-
cał na to, co się w kraju działo. Przestrzegając niezmiernie do-
stojność swą, Bolesław „kazał wszystkim królem się nazywać",
ale nie posiadał zdolności pradziada Chrobrego, aby do godności
królewskiej wzbudzić szacunek i posłuszeństwo całego narodu.
A gdy zniecierpliwiony naród wołał króla, aby do kraju powra-
cał, Bolesław, pośpieszywszy z Rusi do Polski, srogiemi karami
porządek przywrócić zamierzał. Ale zemsta i zastraszenie nigdy
i nigdzie nie przywracały sprawiedliwości, bez której prawidłowy
rozwój narodu funkcyonować nie może. Bolesław stawał w obro-
nie gminu kmiecego, karał nadużycia rycerstwa, powściągał wy-
łamywanie się z pod władzy duchowieństwa, lecz żeby umiarko-
waniem zdołał sprawiedliwość wszystkim wymierzyć, tego nie
dostrzegamy. Być może duchowieństwo polskie, składające .się
") O tern będzie w następnym § 61.
— 483 -
w znacznej części z cudzoziemców, dążyło do wprowadzenia
w czyn zasady Grzegorza VII o wyższości władzy duchownej nad
świecką i tern oburzyło króla, być może wymagania reformy
majątkowych stosunków kościoła do państwa nie zgadzały się
z usposobieniem autokraty i zamiast spokojnego regulowania
spraw kościelnych, pobudziły go do g^yałtownych kroków. Za-
targi z duchowieństwem ciągnęły się długo, aż nareszcie biskup
krakowski Stanisław ze Szczepanowa otwarcie przeciw królowi
wy stępy wać począł. Co mianowicie biskup zarzucał królowi, o tem
współczesny Gallus zamilczał, a późniejszym z XII w. pisarzom
wiary dawać nie możemy. AYszakże godne uwagi to, że zatargi
króla z biskupem starał się łagodzić książę Wratysław II, skła-
niając Bolesława do zgody z biskupem. ^^) Zgoda jednak nie na-
stąpiła. Bolesław gniew swój wywarł zabiciem biskupa, przy
ołtarzu, w kościele ś. ^lichała, w Krakowie na Skałce, 8 Maja
r. 1079, a znający dobrze ówczesne sprawy Gallus, z powodu wy-
padku tego, powiada: ^ani biskupa zdrajcy nie uniewinniamy,
ani zalecamy króla mszczącego się tak haniebnie." ^-) Zemsta
nie doprowadziła do celu. Rozdrażnione duchowieństwo z po-
mocą możnowładzców stawiło opór królowi, który czując się za-
grożonym przez spikniętych magnatów, ustąpił z dwónasto-letnim
synem Mieczysławem do Węgier,^^) zamierzając zapewno z po-
mocą króla Władysława powrócić do Polski. ^^) Liczył wtedy Bo-
lesław lat 36 życia, stał na szczycie potęgi wojennej i politycznej,
^^) Bielowski, M. P. I, s. 365 — 366. List Wratysława do Bolesława śmia-
łego około r. 1074.
*-) Gallus, I, c. 27. Neque enim traditorem episcopum exaisamus, neque
legem vindicantem sic se turpiter commendamus.
^*) In continenti nobiles terre congregati in ununa, ipsum detinere voIuerunt,
ipse vero periculum mortis timens fugam dedit in Hungariam. Rocznik Święto-
krzyski. M. P. III, 67.
^^) Chociaż spólczesny Gallus nie wzmiankuje o zamiarze Bolesława powró-
|Cić do Polski, ale znając jego charakter, nie można przypuścić, aby on, ustępując
mz Polski, zrzekł się powrotu z pomocą węgierską, do czego mu rękojmią przyjaźń
frWladyslawa służyła. Jeżeli przedwczesna śmierć przeszkodziła mu do powrotu, to
rmyśl jego o powrocie syna dopełnił król Władysław.
31*
— 484 —
mógł według prawdopodobieństwa długo jeszcze panować, a to
poprowadziłoby zapewno do wall<i jego z Henrykiem IV, bo
przyciśnięty przez ostatniego w latach 1081 — 1083 Grzegorz VII
postarałby się użyć wszelkich sposobów, aby sprzymierzona po-
tęgę Polski i Węgier obrócić przeciw Henrykowi i tym sposo-
bem odciągnąć go od oblężenia Rzymu. Zabicie biskupa Stani-
sława wszystko przewróciło. Później nieco przypadła na ziemi
węgierskiej śmierć Bolesława Śmiałego w r, 1082,"'') zwichnęła
w podwalinie koalicyę polsko-węgierską i Rzym o klęski przy-
prawiła.
Ażeby dokładnie ocenić wynikłe z upadku Bolesława Śmia-
łego stosunki międzynarodowe, porównajmy zaszłe w tym czasie
wypadki.
Henryk IV, pobity przez anti-króla Rudolfa, jak powiedzie-
liśmy wyżej, pod Flarheimem w roku 1080 i w kilka miesięcy
później pobity znowu przez Rudolfa nad Białym Halsztrowem
(Elster), w pobliżu Merzeburga 15 Października r. 1080, znajdy-
wał się w nader trudnem położeniu, lecz zaszła wkrótce potem
śmierć króla Rudolfa, w skutek ran w ostatniej bitwie otrzyma-
nych,^") znakomicie sprawę Henryka podniosła. Przeciwnik zgi-
nął, sprzym.ierzeńcy mnożyli się, Wratysław nowe posiłki goto-
wał, zamierzył więc Henryk ruszyć do Włoch, aby Grzegorza VII
z Rzymu wygnać. Poszedł do Rzymu w roku 1081, mając przy
sobie 300 wojowników czeskich z synem Wratysława Bożywo-
jem, pod komendą nadzwyczaj odważnego komesa Wiprechta
z Groicz.**"')
*'■'•) Wedtug Rocznika Świętokrzyskiego dawnego: a. 1082 Bolezlaus secun-
dus rex obiit. M. P. II, 773. A. według Rocznika kapitulnego i innych śmierć Bole-
sława przypadła r. 1081.
"•*) Aventini, Annal. Boiorum,,V, 461.
"') W nagrodę zasług wojennych przy szturmie Rzymu, Wiprecht udaro-
wany został od Henryka IV obszernemi dobrami, od arcybiskupa mogunckiego otrzy-
mał 1300 talentów, od arcybiskupa kolońskiego żupę Orlę, a u Wratysława II taka
przychylność sobie zjednał,. że tćn dat mu za żonę córkę swą Judytę, a z nią w posagu
kraj Budyszyński i żupę Nizin. Ten Wiprecht, według dawnych powieści, miał
dziada Wilka księcia słowiańskiego, który osiadłszy w Białćj Ziemi, na lewym
- 485 —
Wszystko to działo sie podczas ustąpienia Bolesława Śmia-
łego do Węgier. Cześć Niemców i Włochów, tudzież Wraty-
slaw czeski uznali papieżem Klemensa III. W Polsce następca
Bolesława brat jego Władysław Herman, człowiek niedołężny,
obawiający się powrotu z Węgier Bolesława i zostający w przy-
jaznych stosunkach z Wratysławem, przystał do stronnictwa
Henryk owego i anti-papieża Klemensa uznał. Koalicya, stwo-
rzona przez Bolesława Śmiałego, rozprzęgła się. Henryk IV
tryumfował.
Powodzenie Henryka IV podnosiło znaczenie sprzymierzeńca
jego Wratysława, któremu on podarował margrafstwo Austryac-
kie z poleceniem, aby z niego margrafa Leopolda wypędził. Wra-
tysław z Bawarami, napadłszy na Leopolda pod Mailbergiem
o dwie mile od granicy morawskiej na południe, 12 Maja r. 1082
na głowę go pobił, mnóstwo łupów zabrał,"^) wzbił się w sławę,
a wydawszy córkę swą, z Adelaidy węgierskiej, Judytę za Wła-
dysława Hermana (r. 1083) więcej jeszcze powolnym uczynił go
sobie. Dawniejsza przewaga Polski nad Czechami znikła.
Panem ówczesnej polityki czesko-polskiej w stosunku do
Niemiec i papieża stał się Wratysław II. Pojmując wagę zasług
okazanych Henrykowi IV, dobijał się on przyznania mu przez
Henryka tytułu królewskiego, a tymczasem Władysław Herman
człowiek chory i niedołężny, nie tylko że korony królewskiej
nie przywdział, lecz i nie baczył na szkody, jakie mu mogły przy-
czynić zamiary, wielce przez niego miłowanego Wratysława. Zo-
stał więc księciem i to nie całej Polski, albowiem w Węgrzech
podrastał syn Bolesława Śmiałego Mieczysław, którego sprzymie-
rzeniec Gregorianów król Władysław zamierzał na tronie pol-
1
I
brzegu Łaby miał swe księstwo. Szczegóły są zebrane w Vita Yiperti, w Hoff-
manna Scriptores rer. lusaticarum. T. I. s, 7 — 28,
88) Aventin. Annales Boiorum, Y, s. 462. Conradus frater Yratislai Boie-
morom reguli cum Boiorum, Yenedorum viribus Austriam depopulatur, Murbergii
Luitpoldum magna clade afńcit, ąuarto idus Maii: Austriam Oricntalem regni Boia-
riae limitem ab imperatorc in tutelam accipit.
— 486 —
skim osadzić. A gdy Mieczysław z Węgrami wtargnął do Pol-
ski i Kraków obiegł, Władysław Herman zmuszonym został
ustąpić mu dzielnicę krakowska"") (r. 1086), na której Mieczy-
sław, młodzieniec piękny cli przymiotów, powszecłinie przez lud
polski miłowany, z żoną rusinka Eudoksija Rościsławówną. wła-
dał do śmierci r. 1089.^***^) Zgon jego, prawdopodobnie od truci-
zny, nieukojony żal w narodzie na długo wywołał. ^'*^)
Tymczasem Wratysław, nie krępując się przyjaźnią Włady-
sława Hermana, szczególnie gdy ze śmiercią żony księcia pol-
skiego Judyty (25 Grudnia roku 1085), stosunki pokrewieństwa
osłabły, umyślił do tytułu króla czeskiego jeszcze i tytuł króla
polskiego dodać. Uwzględniając podobne życzenie Henryk IV
na sejmie w Moguncyi, pod koniec Kwietnia r. 1086, Wraty-
sława II królem czeskim i polskim ogłosił, własnemi rękami ko-
ronę na głowę jego włożył, polecając arcybiskupowi trewirskie-
mu, aby Wratysława w jego stolicy Pradze na królestwo poma-
zał.^°-) Ambicya Wratysława zaspokojoną została. Ukoronowany,
"") Gallus I, 29, wychwalając przymioty Mieszka, tak sic ciemno o przywró-
ceniu go do Polski wyraża, źe według niego sam niby Władysław Herman spro-
wadził Mieszka z Węgier do Polski. Podobnie i Boguchwał mówi: filius quoque
ejus (Boleslai) unicus, Męsko nornine, post hoc perpatruos ad propria revoca-
tus. Wszakże kronikarz węgierski Turocz powiada, źe król Władysław oblegał
Kraków, zdobył go i zawarł z Polakami pokój według swego życzenia. Z jakiego
powodu i w którym roku to sie stało, kronikarz nie wzmiankuje. A jednak pó-
iniejsi pisarze wyprawę Węgrów na Kraków stawiają w związku z powrotem Mieszka
do Polski i przyjmują czas podany przez Rocznik, kap. krakowski krótki: an. 1086
Mesco dux de Hungaria rediit. Porów. Roeppel, Dzieje Pol. rozd. IX, 202; Szuj-
ski, Histor. Pols. wyd. 1889, s. 26; Bobrzyński, Dzieje Polskie r. 1880 T. I, s, 125,
-**'*) Gallus I, 29 powiada, że Mieszko ożeniony był z księżniczką ruską, nie
wzmiankując jej po imieniu. Dopiero Długosz rozpowiedzial, że to była Eudoksija,
córka Izasława. Pewniejsze jednak domniemanie, że liyła córką Rościsława. Obacz
Bielowski, M. P. I, s. 424. Śmierć Mieszka roczniki polskie podają pod r. 1089.
101) Gallus I, 29.
lO^) Cosma, II. a. 1086. In quo conventu caesar omnibus sui regni oplimatibus,
ducibus, marchionibus, satrapis et episcopis assentientibus, et collaudantibus, ducem
Boemorum Wratizlaum tam Boemiae quam Poloniae praefecit, et imponens capiti
ejus manu sua regalem circulum, jussit archiepiscopum Treveriensem, ut eum in
sede sua metropoli Praga in regem ungat et diadema capiti ejus imponat, M. G. IX. 91.
- 487 -
z żona swa polską królewną Swantawą, w kościele ś. Wita,
przez arcybiskupa Egilberta 15 Czerwca r. 1086, Wratysław po-
trzykroć obwołany był królem czeskim i polskim z łaski Boga. "*")
Ale tytuł ten cesarz dał tylko osobie Wratysława, bez przelania
na potomstwo i nierozciągając na ziemie czeską. Cesarz nie wy-
jednał nawet na utytułowanie Wratysława królem zgody sprzy-
mierzeńca swego anty-papieża Klemensa III, który, równie jak
i następni papieże Wiktor III i Urban II, mianowali Wratysła-
wa księciem. — Cóż więc Czechy wygrały? Wprawdzie płacona
dawniej królom niemieckim danina^*^*) odtąd znikła, ale za to
Wratysław zobowiązał się dawać cesarzowi na każdą wyprawę
do Rzymu po 300 jeźdźców zbrojnych, co aż do XIII wieku
trwało. 1^5)
Postępek Henryka IV, przywłaszczającego sobie prawo roz-
porządzania tytułem króla polskiego, jak równie Wratysława II
przyjmującego ten tytuł, był wprost poniewieraniem Polski i księ-
cia jej, a jednak niedołężny Władysław Herman nie tylko że się
tem nie obraził, lecz i nadal w ścisłych stosunkach zostawał
z Wratysławem, tak że ten śmiał go nawet upominać, aby z Sa-
sami nie wchodził w porozumienie przeciw cesarzowi. ^°®) Dla
zbliżenia się zaś z Henrykiem IV Władysław Herman, za po-
radą bawiącego w Polsce księdza Ottona, później biskupa bam-
bergskiego, pojął za żonę mieszkającą w Regensburgu córkę
Henryka III Judytę (r. 1088) wdowę po Salomonie, strąconym
V
I
los^ Cosma. II. ad. a. 1086, Egilbertus... inter sacra missarum sollempnia
regalibus fascibus łndutum unxit in regem Wratizlauin, et imposuit diadema super
caput tam ipsius quam ejus conjugis Zuatauae, ciclade regia amictae, clericis ac uni-
versis satrapis ter acclaraationibus : Yratizlao regi tam Boemico tam Polonico,
magnifico et pacifico, a Deo coronato, vita, salus et victoria! M. G. IX. 93.
lOłj "Wyżej s. 222, 223, 226.
ic5^ W r. 1 212 cesarz Fryderyk III zostawił do woli króla Ottokara, za-
miast 300 wojowników konnych na wyprawę do Rzymu, płacić 300 grzywien, Ire-
czek, Slovanske Pravo v Cechach a na Morave II, 165. Erben. Regesta. N. 531.
1*^*) Erben, Regesta N. 169. List Wratysława króla do Władysława Her-
mana około roku 1086, aby cesarzowi zachował wierność, a biskupom saskim nie
wierzył.
— 488 —
królu węgierskim.'"') Wypadek ten ostatecznie przykuł księcia
polskiego do cesarza Henryka, a Sasów wszelkiej nadziei na po-
moc Polski pozbawił.
Dopóki Wratysław rządził Czechami, pokój miedzy pań-
stwem jego a Polska panował; o pogranicznych napadach nie
słychać, ale gdy zeszedł ze świata (roku 1092), zatargi Czechów
z Polakami wszczęły się po dawnemu.
Jeszcze przed swą śmiercią Wratysław II starszego syna
swego Brzetysława za bunty i nieposłuszeństwo od następstwa
tronu oddalił, a brata swego Konrada, księcia morawskiego, na-
stępcą po sobie naznaczył. Zgon Konrada, po ośmiumiesięcznem
panowaniu, otworzył drogę do tronu czeskiego Brzetysławowi II,
młodzieńcowi niespokojnemu, żądnemu odznaczenia się czemkol-
wiek, byle coś zdobyć. Upatrzywszy więc dogodną porę do na-
jazdu na Polskę, gdy Władysław Herman zajęty był wyprawą
przeciw Pomorzanom i Prusom, Brzetysław, pod. pozorem niewy-
płacenia mu od Polski za dwa lata należnej daniny,'"^) wpadł na
Śląsk rozbójniczym sposobem, palił i łupieżył, ludzi i bydło do
niewoli uprowadzał i cały kraj aż po Odrę tak zniszczył, że
oprócz miasta Niemczy, śladu ludzi i bydła nie zostało (r. 1093).*****)
Z rozkazu księcia Władysława, wojewoda Sieciech ze zbrojnym
ludem pośpieszył na obronę Śląska, a nie znalazłszy już tam
Brzetysława, wpadł do Morawy, pustosząc kraj podobnym jak
książę czeski sposobem. ^^") Znowu więc poczęły się między Pol-
ską a Czechami pograniczne boje, wycieńczające ludy sąsiednie,
107^ Wyżej w bieżącym § przyp- 66 s. 473.
^^^) O domaganiu się przez Brzetysława I trybutu za powrócenie Polsce
Śląska w r. 1054, patrz wyżej w bieżącym § przyp. 39. — Później, gdy oręż Bo-
lesława Śmiałego gromił sąsiadów, nie pora była odzywać się z żądaniem trybutu.
Przypomniał o nim dopiero Brzetysław II w r. 1093, jak mówi Kozma: Praeteriti
et praesentis anni tributum, M. G. IX. 102.
^^'•') Cosma III. s. a. 1093. Poloniam... ita crebris incursionibus demolitus est,
ut ex ista parte fluminis Odrae a castro Recen (Hradec) usque ad urbem Glogov (mały
Głogów), praeter solum Nemci oppidum, nullus liabitaret hominum. M. G. IX. 102.
"0) Gallus II, 10.
— 489 —
bez żadnej korzyści. Brzetysław zbierał koło siebie różnych
awanturników i zbiegów z Polski, wszedł w porozumienie z po-
bocznym synem Władysława Hermana Zbigniewem i „z uciecha
siał między Polakami niezgodę''.^") Z jego namowy zbiegi pol-
scy poprowadzili Zbigniewa do Wrocławia, którym rządził ka-
sztelan Magnus, nieprzyjaciel Sieciecha. Magnus przyjął Zbignie-
wa, lecz gdy Sieciech z woli księcia Władysława Hermana ru-
szył z wojskiem na Wrocław, Zbigniew do Kruszwicy uciekł, ^^-)
a tymczasem młodszy syn księcia polskiego, Bolesław Krzywo-
usty, osadzony został w żupie Kładzkiej (r. 1095),'^^) zdaje się
dla tego, aby miał baczność na stronników Zbigniewa i sprzy-
mierzeńców jego w Czechach. — Około tegoż czasu Brzetysław,
pod pozorem zapewnienia Zbigniewowi udziału w Polsce, wtar-
gnął na Śląsk, zburzył zamek Brdo, teraz Warta, nad Nisą,
i nieco niżej po rzece tej zbudował na skale zamek Kamieniec ^^*)
(1096). Dalsze łupieże na Śląsku Brzetysław II zmuszony był
przerwać, aby pospieszyć do Pragi, przez którą przechodzący
Niemcy na wyprawę krzyżową wielkie zamieszanie, zmuszaniem
żydów gwałtem do przyjmy wania chrześciaństwa, uczynili. Ze
I
^'1) Gallus II, 4. Et hoc toŁum dux Bohemicus suggerebat, qui libenter dis-
cordiain iatcr Polonos seminabat.
"•^) Gallus II, 4.
^") Rok osadzenia Bolesława Krzywoustego w Kladzku dokładnie nie wia-
domy; Kozma opowiada o tern wypadku w dziwny sposób pod r. 1093: dux Vła-
dislaus in circuitu civitates, quae pertinet ad proviuciam Kladzko nomine dictaim
tradens filio suo Boleslao, committit eum per manus traditionem et fidei sponsionem
duci Bretislao, quatenus obseąuendo suo avunculo a parte sibi creditam cum pace
possideret provinciam. Z jakiegoby powodu Bolesław miał przyrzekać wierność Brze-
tysławowi? Mylność poglądu Kozmy zauważał już Naruszewicz, jak równie i mylne
podciągnienie wypadku tego pod r. 1093. Porów. H. N. F. II pod r. 1096 wyda-
nia Turowskiego s. 69.
^'^) Cosraa, ni. an. 1096. Castro Polonorum destructo noraine Brido,
według badaczy teraźniejsze miasto Wartha, w przesmyku miedzy Śląskiem a hrab-
stwem Kładzkiem. Porów. Grunhagen, Regesten zur Schlesisch. Gesch. I, s. 17.
Chronica Principum Poloniae: Circa annum 1096. Briszizlaus, dux Bohemie, cum toto
suo esercitu Poloniam veniens super ripam fluminis Nisse castro Birde alias Bardo
destructo, longe inferius super altum scopulum edificavit aliud castrum fortissimum,
Camenecz nominatum- M. P. III, s. 457.
— 490 —
strony księcia polskiego wypadało odwetować Brzetysławowi
najazdem na ziemie czeskie, ale Władysław Herman zakłopotany
buntem Zbigniewa, któremu na pomoc Pomorzanie do Kruszwicy
pośpieszyli , musiał siły swe zwrócić przeciw Kruszwicy, pod
która pobiwszy buntowników, Zbigniewa osadził w wiezieniu, ^^'^)
a Brzetysławowi mógł tem tylko odpłacić, że wygnanycli przez
niego z Czecłi dwócli Wrszowców Mutine i Bożeja przyjął i do-
brami ziemskiemi uposażył (logó).^^**)
Starość i cłioroba Władysława Hermana, napady Pomorza-
nów i niepokoje ze strony Rusi pobudziły go do zupełnego za-
ufania wojewodzie Sieciecliowi, przeciw samowładnym rządom
którego obaj królewicze stanęli. Wszczęła się wojna domowa,
w której Sieciecłi i sam Władysław Herman przez synów jego
zostali pokonani; Sieciecłi wygnany z kraju ^''^) na Rusi szukał
przytułku, a rządy Polski przeszły do rak Bolesława Krzywo-
ustego i Zbigniewa. Ostatni rozgniewany na brata, że mu ojciec
pierwszeństwo do tronu przeznaczył, knuł zmowy przeciw Bole-
sławowi, który tymczasem, zaprawiając się w walkacłi z Pomo-
rzanami do większycłi czynów, słynął z nadzwyczajnej odwagi
i roztropności. Brzetysław II zbliżył się do niego i zaprosiwszy
na ucztę do Żatca (r. 1099) pasował go na rycerza, przyczem,
według zapewnienia Kozmy, podarował mu część daniny, którą,
księciu czeskiemu corocznie za Śląsk przez księcia polskiego
składać należałoj^**)
Przyjaźniąc się z następcą tronu polskiego, Brzetysław II
pragnął mieć pokój stały ze strony Polski, aby mógł zapewnić
po sobie następstwo tronu czeskiego bratu swemu Borzywojowi,
wbrew ustawie Brzetysława I z r. 1055, według którćj, po Brze-
*'^) Gallus II, 4, 5 powiada, że oprócz poganów, siedem półków samych
Kruszwiczaji pomagały Zbigniewowi w bitwie pod Kruszwicą, i że Kruszwica opły-
wająca przedtem w bogactwa i lud rycerski, odtąd w głuche pustkowie się obróciła,
"8) Cosma, III, s. a. iog6. M. G. IX. 105.
"') Gallus II, 16.
11^) Cosmas, III. s. a, 1099. M, G. IX. 105.
I
— 491 —
tysławie II powinien był nastąpić Oldrzyk, syn Konrada, ksiaże
brneński, jako najstarszy w rodzie Przemysłowców. Dla dopięcia
nieprawnego zamiaru swego, Brzetysław II udał si§-do cesarza
Henryka IV z proźbą, aby Czechy oddał w lenna posiadłość Bo-
rzywojowi, jak gdyby Czecliy były prowincya cesarstwa. Hen-
ryk IV, rozumi sie, z radością spełnił żądanie księcia czeskiego
(r. 1099), a ten, opierając sie na zgodzie z cesarzem, wyprawił
się do Morawii, zdobył Brno i Oldrzyka z kraju wypędził. Zni-
weczenie tym sposobem ustawy r. 1055 o następstwie tronu cze-
skiego, otworzyło na przyszłość drogę do intryg i zaburzeń w ro-
dzie Przemysłowców, a Niemcom nowy powód do mieszania się
w sprawy czeskie podało. Brzetysław II o to nie dbał, ale wrogi
jego nie zasypiali. Raz gdy wracał z łowów w lasacłi pod gro-
dem Zbecznem, wyskoczył jeździec z lasu i oszczepem go prze-
bił (i 100). Pogoń za zbójca znalazła go już przebitego własnym
jego mieczem. Nazywał się Lorek, a jak mniemano, podkupiony
był przez Mutinę i Bożeja Wrszowców, którycli Władysław Her-
man dawniej już przyjął i dobrami uposażył. Teraz Mutina i Bo-
żej do Czecłi powrócili. ^*^)
Po Brzetysławie II władzę w Czechach objął brat jego Bo-
rzywoj II, ale wygnany z Morawii Oldrzyk, wróciwszy do księ-
stwa Brneński ego, dobijał się tronu czeskiego, a idąc za przy-
kładem podanym przez Brzetysława II, udał się do cesarza Hen-
ryka IV z proźbą, aby mu Czechy w lenność oddał. Henryk,
przyją.wszy z przyjemnością bogate dary, oddał Czechy w lenność
Oldrzykowi z tem, aby wlasnemi siłami praw swych dochodził.
Zebrawszy więc najemników niemieckich w Rakusach, Oldrzyk
stanął w pobliżu Kutnej Hory, przy Malinie, oczekując na połą.-
czenie się z nim Czechów. Czechowie jednak trzymali się Bo-
rzywoja II, a Oldrzyk musiał ustąpić, rad będąc, że mu księstwo
Bmeńskie zostawiono (r. iioi).^-''; Pozbywszy się księcia brneń-
"») Cosma, III, s. a. 1100. uui. M, G. IX, iuj — 9.
^-'') Ibidem.
— 492 —
skiego, Borzywoj II miał jeszcze innego, gorszego wroga w księ-
ciu ołomunieckim Świętopełku, synu Ottona. Nie zadowalniajac
sie dzielnica sw^, Świętopełk zamierzył wygnać z Czech Borzy-
woja II, knuł przeciw niemu zmowy, oczekując zręczności, aby
otwarcie wystąpić. Tymczasem zgon Władysława Hermana (ro-
ku 1 102) podał powód Zbigniewowi szukać pomocy u Borzywoja,
który z początku cłiciał go popierać, lecz wyrozumiawszy spra-
wę pomiędzy braćmi, pogodził się z Bolesławem Krzywoustym
(1103).'^') Inaczej postąpił Świętopełk. Nie bacząc na obowią-
zek posłuszeństwa księciu czeskiemu, napadł na Śląsk, pustoszył
pogranicze i tem wywołał odwet ze strony Polaków pod wodzą
Żelisława, napadem na Morawy, i krwawą rozprawą, w której
obie strony znaczne poniosły straty (1104).^''-) Na poparcie Żeli-
sława puścił się sam Bolesław do Moraw, lecz nieprzyjaciele, zam-
knąwszy się w grodach, do walki nie występywali, zniszczywszy
więc okolice, powrócił do Polski, spiesząc na wyprawę pomor-
ską.'-'') Borzywoj ustąpił Bolesławowi Kamieniec nad r. Nisą,'"^)
szukał spokoju, nie przewidując zamachów Świętopełka, który
niespodziewanie z wojskiem pod Pragą stanął (r. 1105).'-^) Zdrada
nie udała się, lecz chytry Świętopełk zamiaru swego nie wyrzekł
sią. Intrygami skłonił on możniejszych ludzi i dzielnicznych ksią-
żąt morawskich na swą stronę, a gdy na dworze Borzywoja II
zdrada dojrzała, powtórnie do Czech wkroczył. Opuszczony od
przyjaciół Borzywoj II musiał do Polski uciekać (iio7),i2*) wre-
szcie udał się o pomoc do Henryka V, który, za otrzymane pie-
niądze, wezwał przed siebie Świętopełka, grożąc mu za niepo-
słuseństwo wojną. Ten obawiając się gniewu cesarza, pośpie-
szył do niego, powierzywszy władzę w Czechach bratu swemu
121) Cosma, III, a. 1103; Gallus, II, 24.
122) Gallus, II, 25; Wincenty, Chr. 24, M. P. II, s. 313.1
i^-i) Gallus, ir, 26, 27.
121) Giiinhagen, Regesten, pod r. 1104.
125) Cosma, III, a. 1106. M. G. IX, iio.
128) Cosma, III, a. noy. 1. c.
I
— 493 —
Ottonowi Czarnemu. Henryk V bez ceremonii kazał Świętopełka
do więzienia wtrącić. Borzywoj puścił się do Czech, lecz na gra-
nicy w górach Kruszcowych Otton Czarny odparł go. Wtedy
Świętopełk przyrzekłszy cesarzowi wierność i złożywszy znaczną
summę, przebłagał go,^-") a Henryk V, nie pomny na to, że już
przed tern wziął pieniądze od Borzywoja, rad był, że mu się
drugi pretendent do tronu czeskiego okupił. Wdarłszy się na
tron Świętopełk musiał trzymać się Henryka V, albowiem w Pol-
sce znaleźli przytułek wrogi jego: Borzywoj z bratem Sobiesła-
wem i wielu możnymi panami czeskimi.'-^) Gotowała się nowa
burza, o której niżej powiemy.
7. Bolesław Krzywousty zawiera przymierze z Kolomanem węgierskim
(r. 1107) przeciw Henrykowi V i Czecłiom. Wojna r. 1108. Wymordo-
wanie Wrszowców (1108). Wyprawa Henryka V ze Świętopełkiem do
Polski. Zamordowanie Świętopełka, klęska Henryka V r. 1109. Wyprawy
Bolesława do Czech r. INO. Zgoda z książętami czeskimi r. 1115.
Oprócz dwóch książąt czeskich na dworze Bolesława Krzy-
woustego znalazł się jeszcze trzeci znakomity zbieg, Almuc, brat
króla węgierskiego Kolomana. Polityka Polski i Węgier, w obec
wrogiego do nich usposobienia Świętopełka czeskiego i Henry-
ka V, wymagała porozumienia się Bolesława z Kolomanem. Ko-
loman, obawiając się zasadzki w Polsce, z powodu Almuca, zwle-
kał zjazd z Bolesławem, lecz później, przez wzajemne poselstwa,
obaj monarchowie zjechawszy się w Spiżu,^-^) zawarli umowę, iż
1-') Dudik, Miihr. Gesch. II, 533.
'-*) Cosma, III, a, 1 107. Multi ex comitibus, quos ipse Boriwoj de proselitis
fecerat 'comites, commitabantur eum et secum in Poloniarn proficiscuntur. M. G.
IX, s. III.
>29) Gallus, II, 29 i 46; Mistrz Wincenty i dopełniacz Mierzwy pod r. 1108
(M. P. II, 332}, tudzież Chr, Princ. Polon. 15 (M. P. III, 459) nie wzmiankują
gdzie się odbył zjazd Bolesława z Kolomanem. Dopiero Długosz pod r. 1108 mówi:
Colomanus Hungariae rex filio suo natu majori Stephano hliara Juditham Boleslał
Polonorum ducis desponsat uxorem, provinciam Scepusiensem, quae tnnc juris Po-
lonorum fuerat, et pars ejus non modica in terra Cracosiensi consistebat, Boleslaas
filiae in dot-m consignat. Ab eo quoquc tempore sequcstrata a Po-
— 494 —
na wypadek zaczepienia któregokolwiek z nich przez cesarza,
drugi mający ręce swobodne do działania, natychmiast do Czech
wkroczy ^^") (r. 1108). Rycerstwo Bolesława w tym czasie, bro-
niąc granice Polski od Morawii, tylko co pod Raciborzem roz-
gromiło Morawianów, a gdy niebawem potem cesarz Henryk V
napadł na Węgry, z hołdownikiem swym Świętopełkiem, Bole-
sław, stosownie do umowy z Kolomanem, przedarłszy się przez
lasy, wpadł do Czech, wojsko czeskie pod wodzą Mutiny i Wacka
pobił, pięć dni łupieżył, trzy kasztelanije wypalił, i chociaż w sku-
tek otrzymanych wiadomości o buncie Pomorzanów, spiesznie
opuścił Czechy, '^^) jednak cel wyprawy został osiągnięty: Świę-
topełk oświadczył Henrykowi V, że musi do Czech powracać,
a Henryk, pozbawiony pomocy Czechów, ujrzał się zmuszonym
rzucić oblężenie Presburga i co prędzej do Niemiec wracać, za-
kląwszy się, że się zemści na Bolesławie za siebie i Czechów.^''")
Pobity przez Polaków wojewoda Wacek tłómaczył się przed
księciem Świętopełkiem, że nieszczęście na Czechy spadło niby
w skutek porozumienia się Mutiny z Polakami. Świętopełk za
radą Henryka V, zamierzył cały ród Wrszowców wytępić.'"*")
Wezwawszy więc do siebie Mutinę z kilku innymi krewnymi,
kazał ich zamordować, a rycerzom swym oznajmił, że należące
do Wrszowców grody i ziemie każdy z nich może na własność
lonia in proprietatem et ditionem Hungarorum transiit.
Szczegóły w Naruszewicza H. N. P, II, pod r. 1108, s. 140 — i. — Znane sa dzieje
starostwa Spiżskiego, zagrabionego przez Węgrów podczas pierwszego rozbioru Pol-
ski w r. 1772. Dotąd jednak lud Spiża pamięta, że „sprawiedliwa granica Polski
jest u Gencińskich mostów", trzy mile za Koszycami, a od wsi Leśniczy, na gra-
nicy Galicyi, piętnaście mil. Porów. Kaz, Lapczyński. Lato pod Pieninami. Tygo-
dnik Illustrowany r. 1862. Tom IV, s. 147.
»80) Gallus, II, 46,
^^') Ibidem.
^*-) Cosma, ad. a. 1108. Quibus auditis rex Henricus fertur dixisse compa-
trł Zuatopluk: Nisi tuas injurias in Poloniis ulciscar, projecta vilior semper habear.
M. G. IX, s. 113.
i33j Vita Yiperti, a. iiio. Rex autem Zuetipolco consuluit, ut omnes pri-
mates qui Worswice dicebantur, decollaret, illeąue paruit. Hoffmann, Ser. rcr. lusati.,
I, p, 23. Także Annal. Pegavienses, M. G. XVI, 250.
— 495 —
zająć. Podane w tak haniebny sposób hasło do niesłychanego
w dziejach rozboju, wywołało straszna rzeź nietylko dorosłych
mężów, lecz i kobiet, dzieci, niemowląt. Wymordowano w naj-
okrutniejszy sposób około 3000 osób.'-^^) Takim sposobem jeden
ze starożytnych i najsilniejszych rodów czeskich, który z pod-
niety jednego tyrana w końcu X w. wymordował nie mniej zna-
komity ród Sławników^'"'*) i dobra ich zagrabił, — przez zapalczy-
wość innego tyrana w r. iio8 sam zniszczony został. Niedobitki
Wrszowców, podobnie jak niegdyś Sławników, znaleźli w Polsce
przytułek, uposażeni od Bolesława obszernemi dobrami i pod
nazwiskiem Rawitów stali sie zacnymi obywatelami polskimi.'"*')
Rozgniewany na Bolesława Krzywoustego Henryk V goto-
wał przeciw niemu wyprawę i gdy Bolesław prowadził uporczy-
wą wojnę z Pomorzanami (r. 1109), Henryk V zażądał od niego,
aby połowę państwa ustąpił Zbigniewowi i aby płacił cesarzowi
300 marek rocznie, albo dostarczał mu tyleż ludzi zbrojnych na
wyprawę rzymską, ^^^ podobnie do zobowiązań hołdowniczych
książąt czeskich. ''^^) Bolesław wymagania cesarskie odrzucił. Hen-
ryk, ufając obietnicom Zbigniewa i Świętopełka, że byleby do
Polski wkroczył, większa część Polaków opuści Bolesława, po-
śpieszył z potężnem wojskiem niemieckiem i czeskiem pod By-
tom nad Odrą, w dolnym Śląsku, '•^^) aby gród ten ubiedz wprzód
1") Cosma, III, ad a. 1108. M. 6. IX, 113 — 14; Annal. Disibodi, ad a. 1108.
M. G. XVII, 20.
135J Wyżej s. 305.
^^'*) Rava, Ex Bohemica gente, qui illic Ursovicze nominantur, ducens ge-
nas a Bohemie ducibus, ob perfidie scelus, cum omni eorum cognatione exterminati,
preter paucos, qui in Poloniam fugientes, in notabilem crevere familiam. Seueri,
audaces, et cnideles viri; nonnuUi eciam sanguinarii, periculorum contemptores. Dłu-
gosz, Insignia seu Clenodia regni Poloniae, Wydanie Muczkowskiego. Kraków,
1851, s. 05.
i»") Gallus, III, 2.
j3Sj Wyżej s. 222, 223, 226, 487.
*^*) Chronica prin. polon, objaśnia, ie Bytom nie ten, quod consistit versus
lCracoviam, sed prope majorem Glogo\iam ... et Glogovia, sicut credo, ex alia parte
)dere versus Poloniam tunc temporis fuit sita. M. P. III, 466.
— 496 —
nim Bolesław z Pomorza nadciągnie. Gdy jednak załoga Byto-
mia na zbliżających się Niemców z taką natarczywością uderzyła,
że sam Henryk podziwiał mcztwo na wpół nagicłi ludzi w poró-
wnaniu z jego pancernymi rycerzami, wtedy on przekonał się
o niedorzeczności twierdzeń Zbigniewa i Świętopełka, a nie wi-
dząc możności zdobycia Bytomia, pociągnął pod Głogów, Bole-
sław z nielicznym oddziałem wojowników w pobliżu Głogowa, robił
rozporządzenia do opierania się nieprzyjaciołom na przeprawacli
przez Odrę, a tymczasem ściągał siły z oddalonych części kraju.
Cesarz, przebywszy Odrę pod Głogowem, przystąpił do oblężenia
tej warowni, przygotowywał machiny do szturmu, Głogowianie
gotowali się do obrony, poprawiając warownie, znosząc na wały'
stosy kamieni młyńskich, i kotły z wodą wrzącą. Popchnąwszy
wojska do szturmu, cesarz rozkazał zakładników i syna kaszte-
lana grodu uwiązać do machin, mniemając, że oblężeni na widok
swych przyjaciół i krewnych, na nieuchronną zgubę narażonych,
otworzą bramy. Okrutny pomysł nie przyniósł cesarzowi żadnej
korzyści: wszystkie szturmy Niemców i Czechów Głogowianie
mężnie odpierali, a tymczasem Bolesław prowadząc wojnę pod-
jazdową, niszczył drobne oddziały niemieckie, wysyłane z obozu
po żywność w okolicy, często nawet napadami nocnymi na obóz
trwogę w nim szerzył, stawiał zasadzki po drogach, lekkie zaś
hufce jego dokoła obóz nieprzyjacielski otaczały. Niemcy za-
przestawszy szturm.u, stali w obozie, jakby oblężeni, nie śmiejąc
na krok z obozu wychylić się. Strach paniczny ogarnął wojska
cesarskie tak, że nawet Czesi, „choć to zawołani łupieżnicy, wo-
leli nie jeść i nie pić, byle pogromu uniknąć" i z obozu nie wy-
chodzili. Zbliżała się klęska. Cesarz zadumany nie wiedział co
począć, gdy do słuchu jego dolatywały odgłosy pieśni na cześć
Bolesława w obozie niemieckim śpiewanych, gniewał się mocno,
wzbraniał śpiewać, lecz zakazem swym do głośniejszego jeszcze
śpiewania znużonych śpiewaków pobudzał. Zamyślał o odwro-
cie, udając, że niby na Kraków uderzyć zamierzał. Wysłał więc
do Bolesława przez orędowników list, wymagając wypłacenia
— 497 —
mu jednorazowo 300 grzywien, a o dostarczeniu żołnierzy nie
czynił już wzmianki. Bolesław odpowiedział, że ani licłiego obola
nie zapłaci. — Cesarz umyślił Czechów posłać na Wrocław, ale
gdy jeden oddział czeski pobity został, cesarz wezwał do siebie
a naradę Świętopełka, który cały dzień 21 Września zabawił
u niego. Wieczorem, gdy Świętopełk wracał do obozu, z lasu
jakiś nieznajomy jeździec zbliżył sie do orszaku księcia i z taka
siła cisnął swój oszczep w Świętopełka, że ten padł na miejscu
martwy.^"*") Wśród nocnej ciemności i zamieszania jeździec znikł,
a imię jego tajemnica pokryła. Podejrzywano Jana Wrszowca
syna Tystowego, że on niby podesłał zbójcę, mszcząc się za wy-
mordowanie rodu swego, ale nikt nic pewnego nie odkrył. '^^)
Popłocli nadzwyczajny w obozie czeskim, z obawy napadu
Bolesława, powstał. Czesi stali pod bronią, spierali się, kto ma
zostać księciem. Wiprecht z Groicz podniósł głos za Borzywo-
jem, ale w obozie żądano wolnej elekcyi i nie uznawano praw
następstwa. Na proźbę Wacka, przyjaciela zabitego Świętopeł-
ka, wojsko wybrało Ottona, brata zabitego księcia. Cesarz wnet
potwierdził go, aby utrzymać Czechów w "obozie, ale oni rwali
się do ojczyzny, przewidując nowe burze w domu. Z nimi uciekł
i Zbigniew, Jeden tylko Wiprecht z 2000 dzielnych Misznia-
nów, ustępując życzeniu cesarza, pozostał w obozie, w nadziei,
że mu wynagrodzoną będzie usługa w krytycznym czasie cesa-
rzowi okazana.^"*"-)
Z osłabionem i zdemoralizowanem wojskiem Henryk V ru-
szył pod Wrocław, rozpuściwszy wieść, że ciągnie do Krakowa.
Zbliżył się nareszcie do Wrocławia i stanął, bo dalej iść nie
mógł. Zasobów dla pożywienia ludzi i koni nie było, wysyłać
z obozu oddziały dla łupieżenia okolicy ani myślić, bo ruszeni
"''j Gallus, III, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, II, 12, 13, 14, 16, Chr. prin. pol.
M. P. III, 466—470.
^*') Cosma, III, a. 1109; Yita Yiperti, apud Hoffmann, Ser. rerum lusat.
h P- 23-
^*^) Cosma, Iir. a. iick); Yita Yiperti, 1. c.
Tom UL 32
— 498 —
przez Bolesława kmiecie śląscy dokoła obóz niemiecki opasali,
a on sam coraz czestszemi podjazdami niezmiernie targał siły
wrogów. Nędza, głód, zaraza trzebiły szeregi niemieckie, a ce-
sarz codzień nie doliczał sie mnóstwa swych żołnierzy.
Nalegali na Bolesława rycerze polscy, aby walną bitwą skoń-
czyć rozprawę z napastnikami, ale on szczędząc rycerstwo na
przyszłość potrzebne, wolał nieprzyjaciół nękać nieustannymi pod-
jazdami i głodem, ścieśniał obóz cesarski zwartymi coraz bardziej
szeregami kmieci, z różnycłi stron Polski przybywających. Hen-
ryk V ujrzał się w oblężeniu, zamyślał odwrót, lecz rejterować
się porządnie ze szczątkami zdemoralizowanego wojska nie było
już możności. Zrzuciwszy więc z siebie szaty królewskie, cesarz
pod opieką mężnego grafa Wiprechta Groickiego uciekł, a za
nim jego wojownicy, jak się komu udało. Z potężnego wojska
cesarskiego na polu wrocławskiem tylko trupy zostały.'^*') Pa-
mięć o tej strasznej klęsce Niemców (r. 1109), przechodząc z po-
kolenia do pokolenia, przeistoczyła się w legendę o p s i e m
polu, według której psy, zbiegając się zewsząd na pole wro-
cławskie, pożerały ciała niemieckich rycerzy i z tego powodu
niby pozostała nazwa: psie pole (Hundsfeld).
Wnet potem Bolesław Krzywousty ruszył do Czech, aby
Borzywoja na tron wprowadzić, lecz tam stronnictwo młodszego
brata Borzywojowego Władysława, popieranego przez Henryka
V, obwołało go królem. Bolesław zamierzał do Pragi dążyć, ale
gdy się dowiedział, że syn Wiprechta Groickiego Wiprecht II,
z Misznianami wprowadził Borzywoja do Wyszegradu i obwołał
go księciem, uważał sprawę Borzywoja za ukończoną pomyśl-
nie,^^^) powrócił do Polski i tejże zimy wojsko swe na Pomorze
prowadził. Nie przewidywał atoli Bolesław, że mu wkrótce wy-
i*"") Gallus, III, .15. Jak pisarze niemieccy dawnych wieków przewrotnie
o klęsce Henryka V pod Wrocławiem wiadomości zapisywali, za przykład posłużyć
może Abbat Urspergensis: Henricus ad Foloniam gentem longinquam ni0vit exer-
citum, multoąue ibi atąue diutino desudans labore, diu negatum a terra illa tributi
esegit debilum. I na tem koniec. Chronić, edit. 1569, p. 253.
'■*^j Gallus in. 17; Vita Yiperli, aped Hoffmann. Sc. re. lus I, 23,
— 499 —
padnie znowu z Czechami orężem się rozprawić. Albowiem w ty-
dzień po obwołaniu Borzywoja księciem, Henryk V pośpieszył
z wojskiem do Czech, wezwał przed siebie do Rokiczan obu pre-
tendentów do tronu, Borzywoja kazał okuć w kajdany i uwięzić
w Hamersztejnie nad Renem, a Władysława ksiieciem potwier-
dził, (w Styczniu r. iiio). Skutki zmiany rządu w Czechach
dały sie wnet poczuć Polsce dotkliwie. Zbigniew z Czechafni po-
czął napadać na Śląsk/ ^'^j a książę Władysław ścigał stronni-
ków Borzywoja i księcia morawskiego Ottona uwięził. ^**^)
Interesy państwa Polskiego niepozw-alały Bolesławowi Krzy-
woustemu obojętnie patrzeć na to, co się w Czechach działo.
Ściągnąwszy więc wojsko swe z Pomorza, i mając przy sobie
księcia Sobiesława, Bolesław z potężną i dobrze uorganizowaną
siłą, przedzierając się przez najwyższe szczyty gór pogranicznych
i gęstwiny leśne, niezwykłemi drogami, wtargnął do Czech we
Wrześniu r. iiio, doszedł do r. Cydłiny, po drugiej stronie któ-
rej stał ze swem wojskiem książę Władysław. Kilka dni wojsko
polskie ruszało się w różnych kierunkach nad Cydlłną, szukając
zręcznej chwili do przejścia rzeki, a gdy Bolesław przeszedł na-
koniec Cydlinę aby przeciwników do boju zmusić, Czechowie,
unikając bitwy, przeszli w nocy na inny brzeg rzeki. Brak ży-
wności zmusił Bolesława rozpocząć odwrót ku granicom swym.
Czechowie szli za nim. U podnóża gór Śnieżnych wojsko pol-
nie stanęło obozem. Czechowie napadli na oddział wojewody
karbimira, lasem od głównych sił polskich oddzielony, a inne
hufce przeciw Bolesławowi postawili. Ten, uszykowawszy półk
gnieźnieński ś. Wojciecha, część pólku wojewodzińskiego i inne
hufce wyborowego rycerstwa, krzyknął: „Wjara", — „my pier-
wsi bój poczniem i my go skończym." Wnet cała jazda rzuci-
wszy się na wrogów i ..bój od skruszenia . kopij zagaiwszy, mie-
J*V Gallus III, 19.
"^'; Cosma 111,34 ad. a. 1 1 10 wzmiankuje, że Władysław, skazawszy OUoua
jrawskiego na więzienie, izekl: ut sui posteri dłscant, quod terra Moravia et ejus
3inatores semper Boemorum principis sint sab potestate. M. G. IX. 119.
— 500 —
czem dalszej roboty dokonała." Pierwszy legł pomostem szyk
błyszczących czeskicłi i niemieckich kiryśników, potem inny
kwiat czeskich rycerzy, reszta nieprzyjaciół w rozsypkę lub nie-
wole poszła. Pogrom wojsk księcia Władysława w pobliżu Tru-
tnowa był zupełny. Zbigniew, przytomny w obozie czeskim, ra-
tował sie ucieczką*-*') (8 Października, r. iiio).
Świetne zwycięztwo otwierało Bolesławowi swobodną do
Pragi drogę. Lecz pocóżby tam poszedł? Wszak przyjaciela
jego Borzywoja Henryk V trzymał w więzieniu, a tymczasem
straszne powstanie pogaństwa między Łabą a Odrą (iiio), tu-
dzież sprawy pomorskie wymagały baczności. Wszedł więc Bo-
lesław w porozumienie z Władysławem i w tymże jeszcze roku
IIIO pojął za żonę Salomee, córkę hrabiego Henryka z Bergu,
siostra którego Ryxa przedtem już została małżonką księcia
Władysława.**^) W tymże czasie Bolesław skłonił Władysława
do wydzielenia Sobiesławowi Zatca z okolicą na utrzymanie'*")
i utrwalił zgodę z Czechami na długie lata. Wprawdzie Sobie-
sław, w skutek nowych zatargów z bratem w r. 1113 znowu do
Polski uciekł, lecz to nie naruszyło dobrych stosunków z Cze-
chami. Bolesław starał się pogodzić braci. W Lipcu r. 1115
książęta: Władysław, Sobiesław i Bolesław Krzywousty zjechali
się nad brzegiem Nisy śląskiej, dokąd przybył tamże Otton mo-
rawski, zaprzysięgli sobie wzajemną zgodę i udarowawszy się
wzajemnie bogatymi podarkami, wrócili do domu, ciesząc się za-
pewnieniem pokoju. '•^<')
'^') Gallus III, 21, 22, 23; Cosma III, a. iiio, 35, 36. Palacky. Dejiny.
Dii. I. kniha III. s. 391. O miejscu bitwy w pobliżu Śnieżnie, niedaleko Trutnowa,
Tomek: Deje kral. Cesk. s, 90. Pamatky Archeol. Dii II, s. 165.
***) Pierwsza żona Bolesława Krzywoustego Zbysława, córka księcia kijow-
skiego i halickiego Świętopełka, poślubiona w r. I103, umarła w r. 1108. Druga
żoną, według Ortłieba Zwifaltensis była Salomeą, filia Heinrici comitis de Berge.
Translatio Manus S. Stephani, wBielowskiego M. P. II, s. 3. — Tamże Bertboldi de con-
structione monasterii Zwifaltensis str. 6 wzmiankuje i o Ryksie, żonie Władysława.
i'») Gallus III, 25. Cosma III, 34.
^50) Cosma III, 40, 41. an. u 14, 1115. W. G, iX. 122. Palacky. Dejiny.
Dii. I. kn, III. s. 394.
(01
§61.
Słowiańszczyzna bałwochwalcza po upadku władzy
polskiej nad Łabą aż do nawrócenia Pomorza przez
Bolesława Krzywoustego (r. 1034 — 1127).
I. Rozosobnienie ludów zaodrzańskich i pomorskich.
W ciągu kilkuwiekowej walki o niepodległość, ludy za-
odrzańskie i pomorskie wytworzyły o własnych siłach każdemu
/ nich właściwy ustrój wewnętrzny i stosunki polityczne. Obo-
dryci, Lutycy, Ranowie i Pomorzanie składali osobne związki,
jakby państwa udzielne, prowadzące na własną rękę politykę ze-
wnętrzną, nie zważając na to, co sąsiedzi robili. Rozosobnienie
z biegiem czasu doprowadziło do tak różnego ustroju polity-
cznego, że jednakowego pochodzenia i obyczaju ludy, w XI w.
miały kształty państwowe całkiem już odmienne.
Obodryci najbardziej na zachód wysunięci, musieli w obec
pogranicznych napadów Sasów i Danów, wcześnie połączyć swe
siły w ręku książąt, którzy im w bojach przewodniczyli. Ciągłe
walki z nieprzyjaciółmi, klęski, zniszczenia kraju zniewoliły lud
obodrycki do uległości książętom, do słuchania ich rozkazów, bo
doświadczenie nauczyło, że bez silnej władzy niepodobieństwem
było skutecznie wrogów odpierać. Książęta, czuwając nad bez-
pieczeństwem kraju, zyskiwali poważanie: lud przyzwyczajał się
do szanowania władzy. Milczą więc dzieje o zgromadzeniach lu-
dowych, wiecach, a wzmiankują tylko o książętach, koło któ-
rych obracały się dzieje i losy Obodrytów.
Lutycy mniej od Obodrytów narażeni na napady nieprzy-
jaciół, bardziej nieprzystępni w swych moczarami i lasami po-
krytych miejscowościach, a przytem zagorzali poganie, nie czuli
potrzeby podniesienia władzy książęcej. Gmin kmiecy huczał na
wiecach, podtrzymywał usilnie samorząd drobnych krajów, ziem,
niby udzielnych państewek, wreszcie starł książąt już w X wieku
I
— 502 —
tak, że w XI w. wzmianki o nich nie znajdujemy. Sprawy wa-
żniejsze, dotyczące związku ludów lutyckich, jak wojna i pokój,
łączyły drobne ludy na wiecach w. świątyni Radogosta. Nie
cały gmin wszakże, a tylko przedniejsi obywatele mogli się zbie-
rać na sejm, którym kierowali możnowładzcy z pomocą pogań-
skich kapłanów. Ci właśnie możnowładzcy, dla utrzymania zna-
czenia swego, odwrócili ludy lutyckie od związku z Bolesławem
Chrobrym i sprzymierzyli się z Niemcami.
Dwa bratnie ludy, posiadające dawniej jednakowy ustrój
polityczny i społeczny, Obodryci i Lutycy w XI w. tak się już
odróżnili, że u Obodrytów dostrzegamy zawiązek państwa mo-
narchicznego, a u Lutyków federacyję gmin kmiecych, najwyż-
szą władzę, której sprawował sejm z teokratyczno-szlacheckich
żywiołów złożony.
Rany, należąc do związku Lutyków, stanowili osobne
państwo teokratyczno-monarchiczne, w którem władza arcyka-
płana stała wyżej od władzy królewskiej. Odosobnienie ich do-
szło już w X w. do takiego stopnia, że nie wahali się sprzymie-
rzać się z Niemcami i razem z nimi walczyć przeciw najbliższym
swym braciom Lu tykom.
Pomorzanie zachodni, zamieszkali po obu brzegach dol-
nej Odry z wyspami przy ujściu jej Uznoimem i Wolinem, a na
wschód aż do r. Parsanty, bronili swej niepodległości przeciw
naciskającym na nich Danóm i Polakom. Mniej od 'Lutyków
i Ranów napastowani przez nieprzyjaciół, a przytem posiadając
obszerną terytoryję, niedostępną prawie przez odwieczne puszcze
i błota, mocniej od innych braci trzymali się starożytnego oby-
czaju, według którego książęta podzielali swą władzę z wiecami
i moźniejszymi obywatelami kraju.
Cztery wzmiankowane ludy, trzymając się dawnej wiary
i prastarych obyczajów, składały w XI w. osobną grupę ludów
słowiańskich, nieprzyjaźnie usposobionych do chrześciańskiej Pol-
ski. Pozostawieni samym sobie Obodryci, Lutycy, Rany i Po-
i
— o^ó —
morzanie w zajściach z Niemcami, Danami i Normanami walczyli
każdy z osobna, częstokroć nawet z powodzeniem. Oczywiście,
że wojny ich z cudzoziemcami wcale inaczej kończyłyby sie, gdy-
by połączywszy się pod jedną władze, wszyscy działali wspól-
nemi siłami. Z połączenia tych czterech ludów mogłoby się na
Pomorzu baltyckiem utworzyć państwo silniejsze nietylko od ka-
żdego z sąsiednich markgrafów i księcia saskiego, ale i od króla
duńskiego, bo posiadałoby obszerniejszą terytoryję, zamieszkałą
przez liczne i nadzwyczaj bitne ludy. Prąd wypadków wskazy-
wał tym ludom konieczność iść za postępem czasu, wyrzec się
-wobody gminnej i czci dawnym bogom na korzyść ustroju pań-
stwowego i cywilizacyi chrześciańskiej. Polska przykładem im
świeciła! ICsiążęta słowiańscy pójmy wali, że Niemcy gotują im
zniszczenie i śmierć, że wyprawy niemieckie pod pozorem sze-
rzenia chrześciaństwa, były obłudą, maską dla pokrycia chciwo-
ści i grabieży. Ludy słowiańskie gotowe były do walki na
śmierć, do poświęcenia się i ofiary bez granic, brakowało im je-
dnak zmysłu politycznego. Interesy dynastów, odwieczne zatargi
pomiędzy książętami, z pokolenia do pokolenia przechodzące, in-
trygi wrogów, egoizm możnowładzców i kapłanów^ wreszcie cie-
mnota pogańska podtrzymywały rozosobnienie, usuwały myśl or-
ganizacyi państwowej. Klęski i utrapienia ojczyzny podnosiły
czasem do władzy Icsiążąt śmielszej natury i hartownego charak-
teru, gotowych iść za postępem wieku, los jednak odmówił po-
morskim Słowianom wybitniejszych osobistości, uzdolnionych wyż-
szymi przymiotami rozumu i serca, aby łączyć i prowadzić bratnie
ludy po drodze oświaty chrześciańskiej, rozwijać siły narodowe
dla wstrzymania naporu wzmagających się państw zaborczych:
Niemiec i Danii. Rzecz jasna, że z biegiem czasu Słowianie
nadbałtyccy opamiętaliby się i stworzyliby osobne państwo, na
kształt Czech i Polski, ale wrogi śpieszyli, aby ich nie dopuścić
do tego. Napady, wojny, zabory pogranicznych ziem niewoliły
Słowian zaodrzańskich i pomorskich stać ciągle pod bronią,
walczyć jak kto umiał. Ztąd i dzieje ludów tych nie dają się
— 504 —
ująć w ramy szerszego obrazu, a rozpraszają sie w wewnętrznych
zaburzeniach i wojnach z cudzoziemcami. Zostaje wiec dzieje Sło-
wian bałwochwalczych w XI wieku wziąć pod rozwagę poje-
dynczo każdego ludu.
2. O bod ryci. Napady Danów (1043—1044). Gotszalk wprowadza
chrześciaństwo; zabity r, 1066. Powstanie poganów. Błus zamordowany
(1066). Kruk księciem. Budywoj zamordowany (1071), Kruk także (1105).
Henryk syn Gotszalka królem.
Od niepamiętnych czasów Danowie wdzierali się na po-
brzeża bałtyckie w celu zdobycia łupów i stanowisk od Jutlandyi
i Szlezwiku aż do Prusów,^) Kurów,-) ujścia Dźwiny i dalej aż
do zatoki Fińskiej.^) Z Danami łączyły się rozbójnicze tłumy
skandynawskich piratów i wspólnie pod nazwą Normanów i Wa-
ragów głośne na cały świat przedsiębrały wyprawy. Z takich
rozbójniczych tłumów sformowało się towarzystwo wikingów
jomsburgskich w X wieku, o których wzmiankowaliśmy wyżej.'*)
Przewódzcy tych wikingów, spokrewniwszy się z Mieszkiem I i Bo-
lesławem Chrobrym, trzymali się mocno w swej warowni o trzy
mile niemieckie od Wolina położonej i nie zważając na pokre-
wieństwo z królami duńskimi, chrześcłanami, władzy ich uznawać
nie chcieli, z Wolinianami jednak, takimiż jak oni poganami, zo-
stawali w zgodzie, a przeciąg stu lat pobytu wikingów na ziemi
słowiańskiej dostateczny był dla assymilacyi ich poniekąd z lu-
dnością miejscową.^) Z swojej strony Danowie, uważając Joms-
^) 1027 — 1030. Kanutus senex, Svenoni iilius — Sclaviam cum Sambia
sibi subjugavit. Svenonis histor, regn, Dann,, w Langebeka Scripto. rer. danica-
rum, I, 54.
2) Już za czasów ś. Ansgara (820 — 830) Danowie opanowali brzegi Kur-
landyi i jak się z żywota ś. Ansgara dowiadujemy, zmuszeni zostali opuścić krainę
zbuntowanych Kurów, Szajnocha. Lechicki początek Polski, Dzieta. T, IV, s, 180,
^) Wiadomo, że w r, 859 Słowianie nowgorodzcy wygnali swoich Waragów
„za morze."
*} Wyżej, s. 316, 318.
^) O stosunkach Wolina do Jomsburga w X w. nie posiadamy wiadomości,
ale gdy ta warownia od duńskich konungów odpadła, Wolinianie stali się sprzy-
mierzeńcami jonsburgskich wikingów i razem z nimi robili wyprawy morskie. (Gie-
— 505 —
burg za posiadłość duńska, pragnęli warownie te zagarnąć razem
z Wolinem, który słynął z handlu i nadzwyczajnych bogactw/)
a przytem służył przytułkiem dla wszystkich wygnańców i awan-
turników duńskich i norwegskich,'^ którzy razem ze Słowianami
rabowali po brzegach morza Bałtyckiego. Wzrost ogromnej po-
tęgi Kanuta W. zniewolił mieszkańców Jomsburga do uznawania
władzy jego, ale gdy po śmierci Kanuta (r. 1035) Dani je opano-
wał król węgierski Magnus Dobry, syn Olafa ś., jomsburgscy
wikingi odmówili mu posłuszeństwa. Magnus z liczną flotą ude-
rzył na Jomsburg, warownię zburzył, chram pogański spalił, po-
tem obiegł Wolin (1043), okolice którego wypalił i srogo złupie-
żył;^) część Słowian poddała się królowi, inni rozbiegli się w ró-
żne strony.^)
Nad Obodrytami w tym czasie panował mąż dzielny Ratibor,
chrześcianin, lecz i u poganów zaufanie posiadający. Miał on
ośmiu synów, którzy byli książętami, zapewno plemion obodryc-
kich, władzy Ratibora podległych. Z niewiadomego powodu Da-
nowie zabili Ratibora,'**) prawdopodobnie jednak, że za pomoc
I
sebreeht. "VVend. Gesch I, 250). Wikingi do Jomsburga bez kobiet przybywali. Czy
nie wypada przypuścić, że jak wodzowie brali za żony córki Mieszka I, tak towa-
rzysze niższych stopni pojmywali za żony slowianki, bo innej narodowości kobiet
w okolicy Jomsburga nie było. Snoro Sturlson nawet mieszkańców Jomsburga
Wendami nazywa: Yendas Jomsburgum habitantes. Saga of Magnusi Goda c. 25.
*} Dzieła niniejszego T. II, s. 607.
') Julinum certissimum Danorum profugium proscriptorum. Saxo Grammati-
cus. Historia Danica, lib. XII, p. 604, edit. Havniae, 1839.
®) A. 1043. Magnus autem rex posteaquam in Yindłandiam venit, Jomsbur-
gum agressus, oppidi munimentis mox espugnatis, incolarum plurimos occidit, oppi-
dum ipsum subjecto igne cremavit, ruraąue late vicina incendiis vastavit, maxima
belli foeditate grassatus, Snori Sturlson, Saga of Magnusi Goda c. 25. Wigger,
Mek, Annal. 73.
®) Multi Yindlandiae incolae obseąuium łidemąue Magno regi addixere : atta-
men longe pluras erant, qui elapsi fuga laleąue sparsi sunt. Snori Sturlson, 1. c.
cap. 25. Porów. Dahlman. Gesch. v. Danemarck, I2I. Barthold. Gesch. v. Riigen
u. Pommem, I, 383.
^*>) A. 1043 — 4. Ratibor dux Sclavorum interfectus est a Danis. Ratibor
iste christianus erat, vir magnae potestatis inter barbaros Habuit enim filios octo,
principes Sclavorum, qui omnes occisi sunt a Danis, dum patrem ulcisci quesierunt,
Adam. Bremens. II, 75,
— 5o6 —
udzieloną Wolinianom. Synowie jego, mszcząc sie za śmierć
ojca, rozpoczęli z Danami na ładzie i morzu wojnę, w której
uczestnictwo i Ranowie przyjęli. A chociaż w bojach wszyscy
synowie Ratibora padli, nie wyziębiło to zapału Słowian, Ictórzy
wtargnąwszy massa do Szlezwilcu, niszczyli posiadłości duńslcie
aż do Icończyn Jutlandyi. Gdy jednak do domu zwycięzko wra-
cali, nie przewidując niebezpieczeństwa, Magnus, porozumiawszy
sie z zięciem swym Ordulfem, synem księcia saskiego Bernhar-
da, wylądował niepostrzeżony na brzegach Szlei, napadł na Sło-
wian w nocy, okropną rzeź sprawił, a przy pomocy nadbiegłycli
od Ordulfa posiłków, zadał im taką klęskę, że według ówcze-
snych pisarzy, 15,000 Słowian w boju zginęło, 29 Września roku
1044.'^)
W czasie tych wypadków zjawił się Gotszalk, który jedy-
naście lat przepędziwszy u cudzoziemców, uczestniczył w wypra-
wie króla Kanuta do Anglii, a po jego śmierci (1035) bawił na
dworze duńskim, pozyskał przyjaźń krewnego Kanuta Swena
i rękę siostry jego Syryty. Z pomocą duńslcą Gotszalk, powró-
ciwszy do kraju, „znalazł dziedzictwo swoje w ręku jakichś władz-
ców, z którymi walczyć musiał, nim posiadłość swoją i władzę
odzyskał." ^-) Wychowany w clirześciaństwie i ocierając się po
świecie Gotszalk pojął potrzeby ojczyzny. Wrócił on do kraju
z pomocą duńską, ale niepodległość jego usilnie bronić zamierzył.
Pierwszym do tego środkiem miało służyć rychłe wprowadzenie
chrześciaństwa, bo to pozbawiało Niemców i Danów powodów
^*) A, 1044. Ad cujus mortem ulciscendum jam tunc cum exercitu Winuli
venientes usque ad Ripam vastandam progressi sunt. Et forte Magnus rex tunc a Noid-
mannia rediens Heidibam appulit. Qui mox Danorum copiis undiąue colleclis egre-
dientes a Dania paganos in campestribus Heidibae cxcepit. Quindecim milia ferun-
tur ibi occis2. Adam, Brem. II, 75. O bitwie tej szeroko rozpowiadają sagi pół-
nocne. Z nich dowiadujemy sie o pomocy podanej przez Ordulfa Magnusowi, o czem
ani Adam Bremeński, ani Saxo (irammatyk nie wzmiankują; z nich dowiadujemy się
także, że bitwa zaszła w dzieii ś. Michała. Ale we względzie miejsca bitwy sagi
podają wiadomości niezgodne pomiędzy sobą. Porów. Scripta historica Islandorum.
T. VII, p. 353 sequ. T. XII, p. 555 secpi."
12) Adam. Br. II, 75. Helmold, I, 20,
— 507 —
do napadów w imię relig-ii na Słowian. Niełatwo mu było dojść
do zamierzonego celu. Obodryci niejednokrotnie do.świadczywszy
zdzierstw sług kościoła, z obrzydzeniem patrzyli na chrześciań-
stwo, jak na naukę niemiecką, nie ufali Gotszalkowi, w dawnym
pogańskim obyczaju trwali ^■^) i tylko przez wzgląd na dawniejsze
jego czyny, uznawali go księciem.
Ówczesny arcybiskup bremeński Adalbert (1045 — 1072), gorli-
wy o rozszerzenie chrześciaństwa w północnych stronach, a jeszcze
więcej o wywyższenie swej metropolii, wszedł w blizkie stosunki
z Gotszalkiem, który sta wszy się zwolennikiem arcybiskupa, czę-
sto odwiedzał Hamburg, ryzydencyję Adalberta, budował męzkie
i żeńskie klasztory, napełniał kraj kościołami, nauczał nowej wiary
ten sam lud, który przed kilkunastu laty sam podburzał do znisz-
czenia chrześciaństwa. Gorliwość swą posunął on do takiego
stopnia, że sam częstokroć w kościołach miewał kazania, aby
w zrozumiałej mowie wyłożyć ludowi znaczenie tajemnic wiary,
których kapłani cudzoziemscy, nieświadomi mowy słowiańskiej,
wytłómaczyć nie umieli.''') Lat dwadzieścia z górą pracował Got-
szalk, w dobrej wierze, że wszystko dla ludu czynił, nie podej-
rzywając zapewno, że działał według woli Adalberta na korzyść
Niemców. Dla ludu potrzebne były kościoły wiejskie, z kapła-
nami słowiańskimi, którzyby posiadali zaufanie słuchaczy, a on
książę zbudował najwięcej klasztorów w miastach: Starogardzie,
Raciborzu, Łączynie, a w Mikilinburgu (Welegardzie) aż trzy
razem, '■^) napełnione mnichami i zakonnicami z Niemiec sprowa-
•') Adam. Br. II, 75. Godescalcus, rediens ab Anglia contra Sclavoniam
yenit infestus, omnes impugnans, magnumque paganis terrorem incutiens.
^*) Adam. Br. III, 19. Princeps Godescalcus, dicitur tanto reli^ionis arsisse
studio, ut oblilus ordinis sui freąuenter in ecclesia sermonem exhortacionis ad po-
pulum fecerit, ea, que mystice ab episcopis dicebantur vel presbyteris, ipse cu-
piens Sclavanicis verbis reddere planiora. Tak samo powtórzył Helmold, I, 20. —
Użyte przez Adama wyrażenie: mystice zwyczajnie pisarze tlómaczą: mistycznych
słów ewangelii, albo niezrozumiałych wyrażeń. (Bartoszewicz. Hist Pierw. Pol.
II, 374), a według Pawińskiego mystice oznacza nie słowa niezrozumiale, a ta-
jemnice wiary, my ster i a, które Godszalk objaśniał ludowi. IIo.iaCcKie C.iaBHiie. 133.
i'^) Adam, Br. III, 19.
- 5o8 -
dzonymi, obcych ludowi z obyczaju i mowy, a wrogich z pocho-
dzenia. Nie dziw wiec, że pomimo największej pracy Gotszalka
on „tylko trzecią cześć nawrócił tych, którzy za dziada jego Mści-
woja do bałwochwalstwa odpadli."^**) Ale i tej „trzeciej części"
nawrócenie nie było szczere, płynęło nie z głębokiego przeko-
nania, a raczej z przymusu, bo wkrótce się okaże, że zabiegi
Gotszalka nie trafiły do przekonania ludu. Nie tak było w Mo-
rawii i w Polsce, gdzie lud słuchając słowa bożego w mowie oj-
czystej, przenikał się ideą chrześciaństwa i zostawał przy niem
na zawsze. Ale tu, u Obodrytów, książę niegdyś renegat, potem
wychowaniec duński i apostoł z ręki Adalberta, czyż mógł mieć
powodzenie u ludu zdradzonego już niejednokrotnie? Co ludowi
słowiańskiemu potem, że arcybiskup z księciem wznowili biskup-
stwo Starogardzkie, na którem osadzono Niemca Ezona, a w no-
wo ufundowanych biskupstwach: Raciborskiem zasiadł jakiś Ari-
ston, przybyły z Jerozolimy, w Mikilenburgskiem zaś przybyły
ze Szkocyi Jan,") który z amatorstwa do podróży, opuścił Szko-
cyę i do Saksonii przybył,^*^) potem, będąc wysłanym do ziemi
słowiańskiej, bawił czas niejakiś u Gotszalka i „wiele tysięcy po-
gan, jak powiadają, ochrzcił."' ^^') Korzystał z tego wszystkiego
jeden Adalbert, który nie zadowalniając się przyjaźnią papieża
Leona i tytułem legata apostolskiego, zamarzył w granicach swej
dyecezyi ustanowić dwanaście biskupstw i tym sposobem stwo-
rzyć niezależny od Rzymu patryarchat.'") Trzy biskupstwa na
ziemi słowiańskiej powiększyły sławę Adalberta, wielkim zwa-
nego; mogło być biskupstw i więcej, lecz los nieprzyjazny jego
18) Helmold. I, 20.
1") Adam. Br. III, 20.
'*) Johannes iste peregrinationis amore Scotiam egressus venit in Sasoniam,
et clementer ut omnes a nostro susceptus archiepiscopo, non mullo post in.Sclava-
niam ab eo directus est ad principem Godescalcum. Schola 81, ad Adam. III, 50.
Porów. Wigger. Mek. Annal. s. 85.
^^) Apud quem (Godescalcum) illis diebus commoratus, multa paganorum
milia baptizasse narratur. Schola 81, ad Adam. III, 50. Wigger. s. 85. Wia-
domość o tym Janie, dosłownie' powtórzy! Helmold. I, 32.
20) Helmold. I, 22.
— 509 —
i Gotszalka zamiarom, zrządził inaczej. Arcybiskup Adalbert, za
intrygi na dworze małoletniego cesarza Henryka IV, zmuszony
był opuścić swą metropolije r. 1066,-') a wkrótce po nim i książę
Gotszalk zeszedł ze sceny dziejowej.
Około tego czasu zmarł (roku 1059) książę saski Bernłiard,
który z urzędu sprawował nadzór za pogranicznymi Słowianami,
a z Obodrytów' daninę pobierał. Zarząd księstwa i nadzór za
Słowianami objął starszy syn jego Ordulf,--) który „dzielnością,
doś\<-iadczeniem i szczęściem daleko niżej stał od ojca swego." -^)
Tymcaasem u sąsiednich Lutyków wszczęły się zaburzenia, wojna
domowa, rozerwanie związku czterecli ludów^ lutyckicłi i dobro-
wolne poddanie się księciu Gotszalkowi Czrezpienianów.-^) Wzbu-
rzenie namiętności pogańskich Lutyków, znalazło współczucie
i u Obodrytów, którzy, w ciągu dwudziestoletniego apostolstwa
Gotszalka i Adalberta, nie przestawali pałać nienawiścią do
Niemców i chrześciaństwa z ich ręki. Powstanie w'ybuchnęło
pod przewodnictwem Błusa,-'*) który miał za żonę siostrę Got-
szalka. Pierwszą ofiarą zaburzenia padł książę Gotszalk, zamor-
dowany w mieście Łączynie, u stóp ołtarza, razem z księdzem
-*) Adam. Br. IIT, 46 — 48, o usunięciu od arcybiskupstwa Adalberta opo-
wiada pod rokiem 1066, że zmuszony byl w nocy ratować się ucieczką do Goslaru,
w okolicach którego mieszkał pól roku, a tymczasem dobra jego przez nieprzyjaciół
rozgrabione zostały. Adalbert umarł w r. 1072 Porównania chronologiczne dodał
Wigger. Mek. Ann. s. 79, 85.
--) Annal. Saso. a. 1059. Bernhardus junior dux de Luniburh obiit; cujus
ducatum Ordulfus, fiłius ejus, obtinuit. Pertz. M. G. VIII, s. 692.
23) Helmold. I, 22.
*^) O tern szczegóły niżej w bieżącym § s. 520.
-■') U Adama Bremeńskiego i Helmolda: Blusso. Badacze, dla objaśnie-
nia tej nazwy, różne objaśnienia robili. Według domysłu Suryna (w Tygodniku
Illustrowanym z r. 1879, s. 167), Blusso jest przekręceniem spieszczonej formy Bo-
leś, Boluś, a domysł ten wydał się Stanisł. Marońskiemu trafnym. (Słowianie ile-
klemburgscy, w Bibiotece Warszawskiej z r. 1881. Sierpień, s. 204). — W latopisie
Wołyńskim pod r. 1279 .wzmiankuje się Błus sługa AVasiłka księcia Słonimskiego,
podczas utarczki pod Sochaczewem (Karamzyn. Istoria Gosud. Rossijs. IV, przyp.
175). Obecnie znaną jest w Polsce nazwa rodzinna Błuś. Inżynier przy kolei
Warszawsko-Petersburgsiej Błuś, rodem z Warszawy, kwitnął około r. 1870. Są-
dzę, ŻŁ bez domysłów, można zostawić nazwę Błus, tc:az zmiękczoną w Błuś.
— 5io —
Epponem, tudzież innemi duchownemi i świeckiemi osobami,
7 Lipca r. 1066. Rozszalały tłum rzucił sie na Racibórz, gdzie
15 Lipca opat Answer i osiemnastu mnicłiów ukamienowani zo-
stali.-**) Biskup mikilinburgski Jan, oprowadzany najprzód po
grodacli, bity i wyszydzany, zamordowany w Ratarze, a głowę
jego poganie włócznia przebiwszy, Bogu swemu Radogostowi
w znak zwycięztwa ofiarowali. W Meklenburgu żona księżna
Gotszalka, córka króla duńskiego, razem z innemi cudzoziemkami
wygnaną została.^') — Rozprawiwszy się z Niemcami wewnątrz
kraju, tłumy poganów rzuciły się na przyległy kraj Sasów, zbu-
rzyły Hamburg, mordowały okolicznycli Stormarsów, ludność do
niewoli uprowadzały. Bogate i ludne miasto Szlezwik znienacka
napadnięto i do gruntu zburzono.-^) Z dwóch synów Gotszalka,
Henryk razem z matka uciekł do Danii, a inny, ze Słowianki
zrodzony Budy woj (Butue)^") w Barden-gau się scłironił. Nako-
niec, wśród zaburzenia, sprawca nieszczęścia Blus został zamor-
dowany (r. io66).-^") Takim sposobem Obodryci znowu do bał-
wocłiwalstw^a wrócili, a zniszczona stolica biskupia Aldenburg-
ska znowu przez lat 84 nieobsadzona zostawała."')
Synowie Gotszalka Budywoj i Henryk, według Adama Bre-
meńskiego ,.na wielka zgubę ojczyzny swej zrodzeni," "-) wyra-
-**) Adam. Br. III, 49; Helmold. I, 22; Acta S. Ansveri, w Langebeka
Sciip. Dan. III, 585 — 592.
-') Adam. Br. III, 50; Helmold. I, 23. Ani Adam, ani Helmold nie wzmian-
kują imienia księżniczki duńskiej, żony Gotszalka, lecz według innych dawnych wia-
domości miała sie zwać: Ingiridis. Wigger. Mek. Annal. s. 86.
2«) Helmold, I, 24.
-") U Adama i Helmolda: Buthue. Już w początku XVIII w. uczony
Serbolużyczanin Brancel (Frencelius) w Etymolog. Vandal. apud Weslphalen. Monu.
inedita II, 401 1, pisał: Butue i. q. Budivojus. Historycy polscy piszą Budziwoj.
Sądzę, że w XI w. u Obodrytów nie zmiękczano głoski d i mówiono Budywoj.
W) Adam. Br. IH. 50. Helmold. I, 24.
3ij Helmold, I, 24.
'-) Adam. Br. III, 50. Na tern przerywa się ważne dla historyi słowiań-
skiej źródło, Adam Bremeński, pisarz sumienny i przezorny. Dalej, wśród zamętu
i nieJokladno.ści źródeł, przyświecać nam będzie Helmold.
— $11 —
towawszy się ucieczką do wrogów własnego narodu, nie zrze-
kali się praw swych do dziedzictwa po ojcu. Według Helmolda
„księstwo Gotszalka spadkiem dziedzicznym przeszło na syna
jego Butuego" (Budy woja). Lecz ci, którzy ojca jego zabili, oba-
wiając-się, aby syn nie zemścił się za śmierć ojca, mówili: „Nie
ten nam będzie panował, ale Kruk, syn Gryna, — Budywoj bo-
wiem przychyliwszy się do Sasów, w nowe kraj nasz wplącze
nieszczęścia." W3mieśli więc na księcia Kruka, poganina, męża
dzielnego. Ale Budywoj, bawiąc u Sasów, z ich pomocą, po
wielu uciążliwych bitwach, na tron wyniesiony został. Położe-
nie wszakże Budywoja było niepewne, on bowiem z ojca chrze-
ścianina zrodzony i przyjaciel książąt saskich, „u narodu swego
za zdrajcę wolności był poczytywany." Pomni na zdzierstwa Sa-
sów, Słowianie z taką zaciętością bronili swej wolności, że ra-
czej woleli umrzeć, niż znowu do chrześciaństwa się nawrócić,
lub daninę księciu saskiemu opłacać. Napróżno Ordulf wznawiał
przeciw Obodrytom wyprawy. IMusiał on za winy Sasów odpo-
kutować; ..opuszczony od Boga, w ciągu całego życia, od śmierci
ojca swego, żadnego nad Słowianami nie mógł odnieść zwycię-
ztwa." Ztąd też poszło, że synowie Gotszalka, pokładając w księ-
ciu nadzieję, „oparli się na nim, jak na kiju ze trzciny i przy-
tem połamanym." ^'^) Dwanaście lat Ordulf Saksoniją zarządzał
(r. 1059— 1072) i tyle razy pobity był przez poganów, ,,że na-
wet przez swoich został wyśmiany." ^^) Kruk wygnał Budywoja
z kraju, warownie jego zburzył i sam dzielnie stanął na czele
Obodrytów. Budywoj wybłagał jednak w Liineburgu u księcia
saskiego^') pomoc i z nią wtargnąwszy do ziemi Wągrów, zajął
33) Helmold, I, 25.
•i^ Helmold, I, 24.
■'; Według Helmolda, I, 25. Budywoj uciekłszy do Luneburga już po
śmierci księcia Ordulfa, wybłagał u syna jego Magnusa pomoc, z którą wkroczył do
, ziemi Wągrów roku 1071. Gdy jednak wiadomo, że ksi.jże Ordulf umarł dopiero
[28 Marca 1072 r., zatem Helmold widocznie się myli co do czasu śmierci Ordulfa
fi wypadków, które zaszły nie przy Magnusie, a jeszcze za życia oj .a je^o. Porów.
[Raumer, l>.egesta N. 601.
— 512 —
bez boju warownie Błonie, •''•*) otworem stojąca. Tego tylko ocze-
kiwali Słowianie i wnet tak ścisnęli warownie, że ratować sie
z niej ucieczką nie było sposobu. Budywoj zmuszony głodem do
poddania sie, stanął z towarzyszami przed obliczem Kruka, lecz
tłum Słowian, podburzony przez jakąś kobietę z warowni, obra-
żoną za zniewagę jej uczynioną przez Budywoja i jeg-o towarzy-
szy, rzucił się na Budywoja i zamordował go „z całym kwiatem
Bardów" 8 Sierpnia r. 1071.-^'') Teraz dopiero Słowianie posta-
nowili odwetować Sasom za ich wtrącanie się do spraw słowiań-
skich. Wtargnąwszy więc do Nordalbingii niszczyli siedziby Holza-
tów, Stormarsów i Tetmarsów, ujarzmili ich i do płacenia daniny
zmusili. „Spotężniał Krulc i dzieło rąk jego poszło szczęśliwie;
otrzymał władzę nad całą ziemią słowiańską, a siły Sasów starte
zostały." Odtąd Nordalbingija „przez cały czas rządów Kruka
najsroższe jarzmo poddaństwa znosiła." Unikając prześladowania
Słowian, 600 z górą rodzin Holzatów opuściły Nordalbingije, do-
szły do gór Harcu i tam na zawsze osiadły. "**)
Zwycięztwo nad Sasami i ujarzmienie Nordalbingii wysoko
podniosło sławę i potęgę Kruka, tem bardziej, że mu sprzyjali
i pomagać gotowi byli najzagorzalsi bałwochwalcy Rany."") Naj-
^'^) u Helmolda: Plunę, Castrum Plunense. Historycy czytają różnie: je-
dni : Pluną, inni Btoń, Błonia i to zdaje się być zgodnem z duchem mowy sło-
wiańskiej.
■'") Helmold, I, 25. Szczegółowo opisuje zasadlcę uczynion.n przez Słowian,
aby Budywoja pojmać w warowni Blońslciej, tudzież o zdradzie wysłańca Sasów,
Ictóry zgodził sie za 20 marelc oszulcać Budywoja i sprzedać go Kruliowi.
3«) Helmold, I, 26.
^^) Helmofd. I, 25. Cruco, tilius Grini, nie objaśniając zlcąd on byl rodem.
Barthold mniemał, że Kruk z Icsiążąt rańskicl) pochodził. (Gesch. v, Riigen und
Pom. s. 387). Przeciw Bartholdowi oświadczył się Dahlman (Gesch. v. Danem. I,
s. 190), twierdząc, że Kruk nie mógł pochodzić z wyspy Rany, a był Obodrytą. —
Pawiński (IlOwiaó. C.iaB. 145) Kruka zowie Krutem i sądzi, że on z wyspy Rany
pochodził ; — podobnie i Szafarzyli (Staroż. Slow. § 43, przyp. 151) wyprowadza
Krulca z lisiążąt rańskich. Zkądby jednakże pochodził książę ten, nazwa jego po-
świadczona przez pisarzy XII w. Cruco i raz tylko (omyłkowo?) C r i t o, nic
powinnaby wzbudzać wątpliwości i dawać powód do przerabiania Kruka na Kru-
tego, a nawet według inuych na Krzesia i Krzesława. (Maroński, w Bibliot. Warsz.
— 5U —
bliżsi sąsiedzi i współzawodnicy niegdyś Obodrytów Lutycy,
w skutek rozerwania ich związku i upadku świątyni Radogosta,
osłabieni na siłach, nie mogli już w niczem Obodrytóm prze-
szkadzać. W Niemczech wojna domowa Henryka IV z Sasami,
anty królem Rudolfem (f 1080) i Gregorianami, zaprzątnęła cał-
kiem umysły i nikt aż do końca XI w. nie mógł wtrącać się
w sprawy Obodrytów. Nawet książę saski Magnus, do którego
z urzędu należał nadzór za Obodrytami, nie czuł sie na siłach,
aby przeszkodzić Krukowi opanowanie Nordalbingii. Niebezpie-
czeństwo mogło grozić tylko ze strony Danii, dokąd schronił się
Henryk Gotszalkowicz z matką. Ale przypadłe w r. 1066 naj-
ście Normanów na Angliję, do której już oddawna wdzierali się
Danowie, zmusiło królów duńskich zwrócić uwagę swą na An-
gliję, potem walka Henryka IV z Gregorianami i Sasami odwra-
cała politykę duńską w inną stronę; do mieszania się w sprawcy
obodryckie czas nie był dogodny. Korzystając z tak pomyśl-
nych okoliczności i posiadając zaufanie ludu, Kruk panował lat 30
sławnie,^**) Obodryci odetchęli w pokoju, pogaństwo ożyło z całą
mocą, chrześciaństwo znikło.
Na nieszczęście Obodrytów zamieszkały w Danii syn Got-
szalka Henryk nie wyrzekł się praw swych do dziedzictwa po
ojcu, oczekując przez lat wiele dogodnej dla powrotu do ojczy-
zny pory. Ale życzenie jego spełnić się mogło dopiero w końcu
XI w., gdy rozboje piratów słowiańskich wrogo usposobiły króla
Erika Ejegoda przeciw Krukowi i Wolinianom, za udzielenie
przytułku zbiegom duńskim ^^) i za ograbienie przez piratów wo-
lińskich jakiegoś Duńczyka, który z Zelandyi do wyspy Falster
1881, Sierpień, s. 205). U Obodrytów było plemię Warnów, Wranów = Kruków,
czemużby nie miało być imienia osobowego Kruka? W Polsce sa Krukowscy, zape-
wnn nie od kogo innego, jak od Kruka pochodzący, a byl nawet generał Kruk!
1") Helmold, I, 2ó.
*') Stało się to za panowania Erika Ejegoda. który wstąpił na tron roku
O przytnlku awanturników duńskich w Wolinie, wy/ej na str. 505, przy-'
'pisek 7.
Tom III. 33
— 5H —
żaglował. Z rozkazu króla Erika flota duńska obiegłszy Wolin,
zmusiła mieszkańców złożyć okup i zagrabiona zdobycz zwrócić
(r. 1098).^-) W tymże czavSie Henryk, z pomocą duńskich i sło-
wiańskicli okrętów, napadł na ^Starogard, złupił go i dalej po
brzegacłi obodryckicli prowadził rozboje, polegając na współdzia-
łaniu księcia Magnusa, który już grody słowiańskie zdobywał. ''•^)
Kruk, nie przewidując możności powstrzymania napadów kraj nisz-
czących, wszedł w porozumienie z Henrykiem i ustąpił mu pewne
posiadłości, z zamiarem pokonać młodego księcia podstępem, Ale
żona Kruka, Sławina, zbrzydziwszy starego męża, oświadomiła
Henryka o zasadzce na niego. Za jej poradą, Henryk zaprosił
Kruka na ucztę i gdy ten upiwszy się z domu wychodził, sługa
Duńczyk jednem uderzeniem siekierą głowę mu odciął (r. 1105),'''^)
Henryk ożenił się ze Sławina, a dla powściągnienia ludu, niena-
widzącego książąt chrześcian, wszedł w porozumienie z księciem
saskim Magnusem, któremu Nordalbingiję ustąpił i przysięgę na
wierność złożył.^-^) Podobnego poniżenia Słowianie znieść nie
mogli. Na wieść, że Henryk zobowiązał się prawom chrześciań-
skim podlegać i daninę książętom saskim opłacać, ludy do zwią-
zku obodryckiego należące, „jedną chęcią i jedną myślą kiero-
wane," ze strasznem oburzeniem powstały przeciw Henrykowi
i zewsząd zbrojno ściągały się do ziemi Połabian, na miejsce
i^miłowem polem zwane. ■^*') Na pomoc Henrykowi biegli przy-
*-) Rok lego zdarzenia doldadnie niewiadomy. Barthold kładzie r. Iioci,
Dalilman zaś, opierając sie na Hamsfortii Chronolo. w Langebeka, Scriptores re-
rum danicarum, I, 271, naznacza r. 1098. Gesch. v. Danem. 207.
*") Annal. Saxo, s. a. 1093. Magnus dux Saxonum Sclavos rebellantes,
XIV urbibus captis, subegit. Pertz, M. G. Yllf, 728. Ale Helmold o tern nie
wzmiankuje i według niego Kruk, aż do napadów Henryka z Dinami, panował tak
mocno, że bez wallii nie pozwoliłby księciu saskiemu 14 grodów zabrać. Zatem
napad Magnusa musiał mieć miejsce później, jednociŁeśnie z napadem Henryka w la-
tach 1098 — 1100.
") Helmold, I, 34.
*•>) Tamże.
^'*) Helmold, I, 34, według edycyi 1581, s. 30. Et progressi sunt in ter-
ram l'olaborum in campum, quł dicitur Zenilowe. Ale juz w XVI w. Krantz pi-
— 515 —
jaciele jego Nordalbingi i sam ksiaże Magnus ze wszystkiemi ja-
kie miał siłami. Bitwa toczyła się dzień cały. Magnus, oczeku-
jąc posiłków, zwodził Słowian przez pojednawców, starając się
niby zgodą przerwać walkę, a tymczasem wygrywał czas i gdy
[ku wieczorowi posiłki przybyły, Magnus z Henrykiem całą siłą
uderzyli i straszną klęskę Słowianom zadali (1105).^') Henr\'k
tryumfował, INIagnus rad był, że mu danina zapewniona, Sasi
wracali do domu, upojeni zwycięztwem nad poganami, Słowianie
mruczeli, złorzecząc księciu i chrześciaństwu, a po całym kraju
gwarzono o nowym odwecie za obrazę czci dawnycłi bogów.
Wnet po zwycięztwie nad Słowianami umarł książę Ma-
gnus (iro6), nie zostawiwszy po sobie następcy. Był to ostatni
po mieczu potomek rodu Hermana Billinga. Księciem saskim
został graf Lotar, który władał także Nordalbingiją,^^) zarządzaną
przez grafa Gotfryda i miał nadzór nad Obodrytami.
Rozjątrzone powodzeniem clirześcian pogaństwo burzyło się
po krajacli podległych księciu Henrykowi, który wdawszy się
w spór z wujem swym, królem duńskim Nielsem, o spadek po
matce, wywołał wojnę r. 1106. Utarczki pograniczne z Danami
wycieńczały napróżno siły, a tymczasem rozboje po granicy Nord-
albingii i w okolicach Hamburga nie dawały spokoju Gotfry-
dowi. Raz gdy się on puścił w pogoń za rozbójnikami, Słowia-
nie uczyniwszy zasadzkę, Gotfryda z tow^arzyszami zabili. Wtedy
sal: in campum, qui dicitur Sm i Iow. Wandalia, ed. 1580, p. 66. Der Ort soli
nicht jetzt Smilower Heide heissen. Barthold, I, 443. Nazywają także Schmilau.
*~) Roku bitwy tej nie oznaczył Helmold, ale wszyscy celniejsi dziejopiso-
wie zgadzają sie na r. 1105. Pawiński jednak, zważając, jak Giesebrecht, że pod
r. 1093 Annalista Saxo zapisał: Magnus dux Saxonum Sclavos rebellantes, 14 urbi-
bus caplis, subegit, mniema, że bitwa na Smilowem polu zaszła właśnie w r. 1093.
(Ilo.iaó. C.iaBaiie. 148). Ale to być nie mogło, raz z powodów objaśnionych wyżej
^w przypisku 43, a powtóre dla tego, że w obec zebranych tłumów Słowian na Smi-
jiowem polu, Magnus śpieszył co tchu na pomoc Henrykowi i nie byt tak dziecin-
lym, aby bawił się zdobywaniem 14 grodów, kiedy rozstrzygnienie losu Henryka
ależalo od rezultatów jednej wielkiej bitwy.
**) Helmold, I, 35, nie oznacza roku wypadków, lecz mianowanie Lotara
inni 's-.ly.inn .ir^M^nU,-, vi r lli^f^ l?i,.mor T? .» .n^t , V l\ni
— 5i6 —
książę Lotar zarząd Nordalbingii poruczyl Adolfowi ze Skowen-
burga, zostającemu z księciem Henrykiem w przyjaznych sto-
sunkach.
Książe Henryk, mając na każde zawołanie pomoc Sasów
zapewnioną, mienił się być bezpiecznym, ale stronnictwo pogań-
skie znajdywało współczucie i opiekę w królewskim rodzie pa-
nującym na wyspie Ranie. Ród ten, stojący na straży osta-
tniego przytułku czci pogańskiej w Arkonie, gotował zemstę
mordercy Kruka i przeniewiercy ojczystym bogom. I gdy raz
Henryk bawił w Lubece, Rano wie, podburzeni prawdopodobnie
przez Danów, znienacka podpłynąwszy na korabiach po rzece
Trawnie, obiegli miasto. Henryk, umknąwszy w nocy, udał się
do Holzatów i z ich posiłkami powrócił pod Lubekę, prowa-
dząc wojsko swe tajemną drogą, ponad morzem, do uj.ścia
Trawny, gdzie jazda rańska przechodzić miała. Ranowie, spo-
strzegłszy ludzi spuszczających się szlakiem od strony morza, są-
dzili, że to ich konnica i zeszli z okrętów, lecz wojsko Henryka,
napadłszy nagle na nieprzyjaciół, przerażonych niespodziewanym
wypadkiem, pędziło uciekających do okrętów, wielu z nich tru-
pem położyło, a nie mniej w wodzie utonęło. Na tem miejscu
usypano mogiłę, w którą wrzucono ciała poległych, a na pa-
miątkę zwycięztwa mogiłę tę Raniberg nazwano. Odtąd i Ra-
nowie zmuszeni zostali płacić daninę Henrykowi, jak mu już ta-
kową płacili Warny, Połabianie, Chyżanłe, Czrezpienianie, Lu-
ty cy, Pomorzanie i wszystkie ludy słowiańskie pomiędzy dolną
Łabą i dolną Odrą, aż do ziemi Polan, ^"j Nad wszystkimi tymi
■*") Helmold, I, 36. Servieiuntque Ranorum populi lleiirico sub tributo,
quemadmodum Wagiri, Polabi, Obotriti, Kycini, Circipani, Lutici, Pomerani et uni-
versae Slauorum nationes que sunt inter Albiam et marę Balticum, et longissimo
tractu portenduntur usąue ad terram Polonorum. Wiadomość ta nie jest dokładną.
Henryk nie wladal księstwem Pomorskiem ze stolica Szczecinem, gdzie byl miej-
scowy książę Wartyslaw, jeszcze niepodległy wtedy Polsce, a zatem władztwo Hen-
ryka nie mogło sięgać do granic Polski. Chyba, że Helmold do początku panowa-
nia Henryka r. 1105—6, stosuje późniejsze wypadki, gdy po zdobyciu przez Bole-
sława Krzywoustego Szczecina r. 1 121, władztwo polskie rzeczywiście sięgnęło aż do
ziem Lutyków.
— 517 —
ludami panował Henryk, a w całym kraju Słowian i Nordalbin-
gów królem go zwano. ^^'j Zamyślał on połączyć pod sw^ wła-
dze jeszcze Brzeżanów i Stodoranów, aby wszystkie ludy sło-
wiańskie pomiędzy dolną Labą a Odrą zlać w jedno państwo,
a jakim sposobem zamiar swój przeprowadzić usiłował, o tern
powiemy niżej. Tymczasem zwróćmy uwagę na stan Lutyków
w XI w.
3. Lutyoy biją Niemców pod Przecławą (r. 1056), Wojna domowa
(r. 1057—1060). Zburzenie świątyni Radogosta (1069). Czrezpienianie
i Chyźanie poddają się Gotszalkowi. Niemoc podczas wojny domowej
w Niemczech (1073—1075). Brandenburg zdobywają Niemcy roku MOI
i wnet tracą (r. 1106). Henryk Gotszalkowic podbija Brzeżanów r. 1107.
Po upadku panowania polskiego nad Łabą, Niemcy, jak
powiedzieliśmy wyżej,^') wdzierali się do kraju Lutyków, wyma-
gając daniny i łiołdu. Niepowodzenia cesarza Konrada II, za-
mierzał poprawić cesarz Henryk III, przedsiębrał nawet w r. 1045
wyprawę w celu wybrania daniny,-^-) ale sprawy włoskie znie-
woliły go pośpieszyć na zachód. Korzystając z jego nieobecno-
ści nad Łabą, Lutycy napadali na granice niemieckie, tłukli i do
niewoli uprowadzali Sasów%'^^) W zamiarze odwetu, wielkorządzca
Starej marki, margraf Wilhelm wyprawił się w r. 1056 na Lu-
tyków, lecz ci okrążywszy go w błotach, przy ujściu Hoboli do
Łaby, niedaleko warowni Przecławy, straszną klęskę zadali wro-
gom. Margraf Wilhelm i graf Ditrych polegli w boju, o któ-
•^) Helmold, I, 36, nie określa czasu porażki Ranów. Inne źródła niepewne
daty podają. Według Dahlmana porażkę Ranów wypada odnieść do r. u lo, może
nawet do 11 12. Gesch. v. Daneroark, s. 216.
5«} Wyżej § 59. 3. 446.
''- Heriniann Augiensis. a. 1045. Sclavi qui Liutici dicuntur, Saxoniae ter-
niinos łnquietantes regi illo cum copiis militum venienti se tradunt, et solitum cen-
sum promitlunt. M. G. VII, 125.
**} Sigebert, Gembl. an. 1055. Imperatora in Italia constituto, milites
s Sclavis et Lutitianis bello congressi, multi capiuntur aut perimuntur. M. G.
vm, 360.
I
— 5i8 -
rym długo pamiętano w Niemczech,''') a znajdywane dotąd na
pobojowisku kości ludzi i koni, miecze, pancerze i inne rzeczy
poświadczają o zaszłem niegdyś w tern miejscu ogromnem znisz-
czeniu.^^) Przypadła w tym czasie śmierć cesarza Henryka III
(roku 1056) uniemożebniła odwet Lu tykom ze strony cesarstwa.
Tylko pograniczni Sasi, zebrawszy się w r. 1057, napadli na Lu-
tyków, kraj ich zniszczyli, wymogli daninę i zakładników, po-
czem do domu wrócili.-^*') Luźny ten napad pograniczny, dopusz-
czamy, że nawet pomyślny dla Saksów, położenia rzeczy nie
zmienił. Porażka wojska niemieckiego na głowę pod Przecławą
(1056), niepokoje zaszłe po śmierci Henryka III, rozterki w Niem-
czech w pierwsze lata panowania małoletniego Henryka IV, po-
zwalały Lutykóm używać niezależności i zachować ją na dłuższy
czas. Na nieszczęście rozterki pomiędzy ludami związku Luty-
ków o pierwszeństwo, okazały się zgubniejszemi od pogranicznych
napadów Sasów,
Ratary, szczycąc się ze starożytności swego grodu i sławnej
świątyni Radogosta, do której schodziły się okoliczne ludy dla
składania bóstwu ofiary i usłuchania od niego wyroków, uroili
sobie, że oni są najpierwszym ludem w związku i że im należy
prawo przewodniczenia nad innymi. W gruncie rzeczy podobne
urojenie Ratarów było zwichnięciem dawnego porządku równo-
ści gmin i praw ich do rozstrzygania, na sejmie w świątyni Ra-
dogosta, spraw ogólnych całego związku. Że podobna zachcian-
ka nie obeszła się bez wpływu kapłanów i możnowładzców, to
^*) Ann. Saxo a. 1056. Magna cedes a barbaris qui Liutici dicuiitur in
christianos facta est, quorum quidam ^ladio, quidani fugientes in aqua perierunt, inter
quos Willehelmus aquilonalis marchyo occiditur, non procul a castro quod Prizlava
dicitur, quod situm est in littore Albis fluvii, in ostio, ubi in se recipit Habolam flu-
vium. Pertz, M. G. VIII, 690. Wiele innych świadectw zebrane sa w Raumcra Re-
gestach i AViggera Mek. Annal. pod r. 1056.
^^) Barthold, Gesch. Rugen, I, 379.
^*') Ekkehardi. Chroń. Wirzibur. a. 1057. Saxones iteruni congregato e.\ercitu
gentem efferam Luiticiorum hostiliter invaserunt diversisque malis eam affligentes
Romanae dłtioni subdiderunt, acceptis obsidibus et tributis, atque ad propria cum
pace redieniut. M. G, VIII, 31. Inne źródła w Wiggera Meld. Annal. 82.
— 519 —
widoczne, bo lud kmiecy nie mógł mieć żadnego interesu w tern,
aby jego naczelnicy i kapłani panowali nad sąsiadami. U Lu-
ty kó w od X w. nie było już książąt, wszakże na wojnie mu-
sieli być wodzowie orężnych hufców, Byli niezawodnie, a w ich
liczbie i kapłani niepoślednie zajmywali miejsce, albowiem oni
byli tłómaczami woli bogów i sam Radogost nie mógłby wy-
powiedzieć wojny sąsiadom, jeśliby to nie podobało się ka-
płanom. Kapłani musieli schlebiać możnym, aby mieć swych
stronników i na odwrót możni, dla dopięcia swych osobistych
celów, jak na całym świecie, tak i u Ratarów musieli szukać
wsparcia u duchowieństwa. Sa to nasze przypuszczenia, nie za-
pisane w dziejach, ale przebijające się z ogólnego ustroju Luty-
ków, u których możnowładztwo (szlachta) było już w XI wieku
w^ rozwoju.
W zajściu o pierwszeństwo po stronie Ratarów stanęli Do-
leńcy i Chyżanie, ale Czrezpienianie nie życzyli ulegać woli prze-
ciwników; owszem praw swych orężem bronić postanowili."'')
Zaburzenie doprowadziło do boju, w którym Ratary i Doleńcy
z posiłkami Chyżanów pokonani zostali. '^'^) Po raz drugi i trzeci
wznawiano wojnę, wiele ludzi poległo i zawsze Czrezpienianie
zwycięzcami zostawali. • Wtedy pokonani, zasmuceni wstydem.
w szale zapamiętałości udali się ,o pomoc do księcia Gotszalka
obodryckiego, księcia saskiego Bernarda'^") i króla duńskiego,
ułatwiając tym sposobem wrogom drogę do mieszania się w spra-
wy własne. Tłumy nieprzyjacielskie pośpieszyły na pomoc Ra-
taróm, którzy własnym kosztem, w ciągu siedmiu tygodni, utrzy-
mywać je musieli. Wszczęła się ,.wielka wojna" przeciw Czrez-
*") Adam. Br. III, 22. Cumque iis perveniret ad belluni, Tholosantea et
Retheri, quamvis auxilio Chizzinos haberent, nihilominus victi sunt a Circipanis. We.
dług Helmolda zaś Chiżanie stali po stronie Czrezpienianów. Trzymamy sie tekstu
współczesnego Adama, a nie późniejszego o lat sto Helmolda.
**) Adam. Br. III, 22. Iterum instauratum est praelium, et contriti sunt Re-
Bri. Temptatum est tertio, et Circipani victores abierunL
^^) Książe Bernard umarł r. 1059, a więc wojita toczyła sie nie później, jak
r. 1059.
— 520 —
pienianom, którzy poniósłszy porażkę, straciwszy wielu ludzi do
niewoli uprowadzonych i nie czując się na siłach do odparcia
napadających tłumów, kupili sobie pokój za 15,000 marek. Niemcy
z tryumfem wracali, pieniądze pomiędzy sob% rozdzielili, „a o chrze-
ściaństwie nawet mowy nie było." ^°) Opisując zdarzenia te ka-
nonik bremeński Adam powiada, że lud słowiański bezwątpienia
możnaby było dawno na chrześciaństwo nawrócić, jeśliby na
przeszkodzie nie stała nienasycona chciwość Sasów.*")
Wojna domowa do gruntu zburzyła związek Lutyków. Czrez-
pienianie wystąpili ze związku i dobrowolnie poddali się księciu
Obodrytów Gotszalkowi. To samo uczynili i Chyżanie."-) Od-
tąd świątynia Radogosta traci swą wziętość; pogaństwo zwraca
swe umysły ku Arkonie, gdzie cześć dawnym bogom, nieska-
lana jeszcze przenie wierzeniem się starożytnym obyczajom, stała
na straży narodowości.
Rozprzężenie związku Lutyków mocno osłabiło Ratarów,
którzy aż dotąd naj waleczniej bronili kraju. Teraz Sasi, po-
znawszy drogi i słabość poróżnionych ludów, oczekiwali tylko
pory dogodnej do złupieźcnia Ratarów i ich sąsiadów. Przypa-
dłe w kilka lat później powstanie poganów w ziemiach obo-
dryckich, śmierć Gotszalka, zamordowanie Błusa i zaburzenie
(r. 1066) podały Sasom zręczność do wyprawy na Lutyków. Bi-
**f) Adam. Br. III, 22. Nostri cum triumpho redierunt, de christianitale
nullus sermo: victores tantmn praedae intcnti.
"') Adam. Br. III, 22. Audivi etiam . . . populos Sclavorum jamduddum pro-
cul dubio facile converti posse ad christianitatem, nisi obstitisset avaricia Saxonum,
„quibus, inąuit (rex Danorum), mens pronior est ad pensionem vectigalium ijuam ad
conversionem gentilium" i t. d. Podobnie i Helmold, I, 21.
''^j Ze oprócz Czrezpienianów poddali się księciu obodrycluemu i Chyżanie,
widać to ze słów Helmolda, przytoczonych wyżej w przypisku 49, gdzie w szeregu
podległych Henrykowi ludów, wzmiankuje się: Kycini, Circipani. Nie możemy
wszakże na pewno twierdzić, że Czrezpienianie i Chyżanie poddali się Gotszalkowi
wnet po rozerwaniu związku Lutyków r. 1060, a nie później, może nawet księciu
Krukowi, po zburzeniu chramu Radogosta (1069). Szafarzyk mniema, że Chyża-
nie połączyli się z Ranami w r. 1066, a później od 1 105 do 11 26 z Bodryczami
zostawali w związku. Starcz. Słów. § 44, s. 600.
— 521 —
skup halbersztadzki Burkhard, z grafami saskimi, wtargnął w głąb
kraju Lutyków, wszystko po drodze spalił i dotarłszy pomyślnie
aż do. Doleńskiego jeziora, zdobył gród Radogosta, gdzie prze-
sławna świątynie i metropolije pogaństwa, ze wszystkiemi tro-
feami wojennemi Lutyków zburzył (r. 1069). Zachowało sie po-
danie, że do domu Burkliard wracał na zdobytym w chramie
Radogosta świętym koniu, u którego poganie o wyroki bóstwa
pytali, "^^^j
Zburzenie świątyni Radogosta ostatecznie rozbiło związek
Lutyków, poderwało nadzieje poganów, nie znajdujących punktu
moralnego oporu. Korzystając z ich niemocy, cesarz Henryk IV
zamierzał wyprawę w celu ujarzmienia Lutyków, ale rokosz Sa-
sów sprowadził straszne zaburzenie i wojnę domowa w Niem-
czech. Wtedy Henryk IV, zamiast ujarzmienia Lutyków, zamie-
rzał użyć ich przeciw zbuntowanym Sasom i w tym celu wypra-
wił do nich poselstwo (roku 1073), obiecując zapłacić znaczną
summę, byleby rozpoczęli wnet wojnę z Sasami. Dowiedziawszy
sie o tem Sasi wysiali od siebie poselstwo do Lutyków, obiecu-
jąc im jeszcze więcej pieniędzy zapłacić, żeby tylko siedzieli spo-
kojnie i nie trwożyli ich w tym czasie, oświadczając przytem,
że w przeciwnym razie Sasi zmuszeni będą koniecznością wal-
czyć przeciw cesarzowi i Lu tykom."'*) Zamiast porozumienia się
do działania w tak ważnej chwili, Lutycy poczęli się kłócić: je-
dni chcieli pomagać cesarzowi, inni Sasom, wadzili się między
sobą długo, a nakoniec orężem spory rozstrzygali."^) Henryk
*'^j Siegebert Gemblac. a. io6q, Fluminibus glaciali rigore consirictis, imp.
Ilenricus terrara Lutitinianorum ingressus, eos nimia caede prosternit et terram ni-
mium depopulatur. M. G. VIII, s. 362. — Magn. Chr. Belg. a. 1069. Henricus brumali
tempore Sclavo3 expugnare decrevit... Chroń. Augusten. a. 1068. Burcardus hal-
berstadensis episcopus Luiticiorum provinciam ingressus incendit, vastavit avaectoque
equo, ąuem pro Deo in Rheda colebant, super eum sedens in Saxoniam rediit. Rau-
mer, Regesta, s. a. 1068, 1069. — Wzmiankowane zapiski kronikarzy bezwątpienia
tyczą sie jednćj i tejże wyprawy. Porów. Barthold, Gesch. Riigen c. I, s. 388.
•") Annal. Lamberti a. 1073. Pertz, M. G. VII, s. 196. Brunno. De bello
Saxon. Porów. Raumer, Regesta, s. a. 1073; Barthold, Gesch. I, 389.
"^) Annal. Lamberti a. 1073. Pertz, M. G. VII, s. 203.
— 522 —
zagrożony mocno przez zbuntowanych Sasów, powtórnie wzywał
na pomoc Lutyków, dozwalał im łupieży ć kraj Sasów i zająć na
własność ziemie, jakieby na Sasacli zdobyli. Lutycy znowu na
nic nie mogli się zdecydować i oświadczyli cesarzowi, że onj
myślą o tem tylko, jakby własne posiadłości w pokoju zacłio-
wać."") Niektórzy jednak z Lutyków oświadczyli sie gotowymi
jednocześnie z Polakami ruszyć na pomoc Sasom przeciw cesa-
rzow, albo przeciw Danom, jeśliby namówieni przez cesarza, do
saskiej ziemi wtargnąć mieli."') (r. 1075), Tymczasem Henryk,
zwyciężywszy Sasów przy Gotenburgu nad r. Unstrutą (r. 1075),
nie potrzebował już pomocy Lutyków.
Źródła historyczne, wzmiankując o wszystkich Lutykach
w ogóle, nie wymieniają nazwisk drobnych ludów lutyckich, które
się oświadczyły za cesarzem, lub za Sasami i Polską. Wszakże
uważać wypada, że gdy Czrezpienianie i Chyżanie z Obodrytami
się połączyli, a Ratary i Doleńcy wycieńczeni wojną domową
i napadem biskupa Burkharda (1069) nie przedstawiali poważnej
siły, zostawały jeszcze drobne żupy lutyckie ponad Hobolą i Ła-
bą, znane w XI w. pod ogólnemi nazwami: Brzeżanów nad Łabą
i Stodoranów nad r. Hobolą. Głównymi grodami były: u pierw-
szych Hawelberg, u drugich Brandenburg. Te właśnie ludy, ja-
ko pograniczne z Sasami i nie biorące udziału w wojnie domo-
wej, a posiadające liczne warownie i bitnych wojowników, zwy-
cięzców pod Przecławą (r. 1056), Henryk IV usiłował do swych
widoków nakłonić, — a Sasi na swoją stronę przyciągnąć. Brze-
żanie i Stodoranie woleli nie wtrącać się do spraw niemieckich
i korzystać ze spokoju, jaki im walka Henryka IV z Sasami za-
pewniała. Jeden tylko margraf północny Udo przedsiębrał wy-
prawę na Brandenburg w roku loSo,'^"*) ale dopiero synowi jego
także Udonowi, margrafowi północnemu udało się opanować
•*") Brunno. De bello Saxonico, ad a. 1074. M, G. VII, 341.
''') Annal. Lamberti a. 1075; wjżej § 60, przypisek 70, s. 474.
''^) Annonyni. Saxo. a. 1080, Eodem tempore Udo marchio a Sclayis Bran-
denburch obtinuit. Raumer, Reg. N. 632.
Brandenburg w r. iioi*^") i utrzymać najdalej do śmierci jego
w r. iioó.'*') Tymczasem Henryk obodrycki, dążąc do panowa-
nia nad wszystkimi ludami między dolna Laba a Odrą, zamie-
rzył, za zgodą książąt saskich, podbić Brzeżanów i Stodoranów,
..aby przez zuchwalstwo dwóch ludów cały wschód buntem sie
nie zapalił." W r. 1 107 z „najulubieńszem sobie wojskiem Nord-
albingów", Henryk przedzierał sie przez kraje słowiańskie, „z wiel-
kiem niebezpieczeństwem przybył pod Hawelberg i wojskiem go
otoczył," Polecił także Obodrytom śpieszyć do oblegania mia-
sta, co się przez dni i miesiące przeciągało. W tymże czasie
syn Henryka Mściwoj, dowiedziawszy się, że w pobliżu Hawel-
berga mieszka lud Linami zwany, obfitujący w dostatki i spo-
kojny, wziął z sobą 200 Sasów i 300 Słowian doborowych, nic
ojcu nie powiedziawszy, przedzierał się przez lasy, trudne do
przebycia brody i bagna straszliwe i po dwudniowej podróży na-
padł na mieszkańców, wcale nie spodziewających się napadu,
zabrał łupy i ludzi do niewoli, lecz gdy wracał obciążony zdo-
byczą przez bagna, okoliczni mieszkańcy rzucili się na nie-
go, w celu oswobodzenia jeńców. Towarzy.sze jednak Mściwoja
ostrzem miecza wytępili nieprzyjaciół, księcia ich schwytali i do
Henryka, zajętego oblężeniem Hawelberga, ze zdobyczą powró-
cili. W kilka dni potem Brzeżanie i inni powstańcy zażądali po-
koju i dali zakładników, poczem Henryk do domu wrócił.'^) —
Zależność Brzeżanów, a zapewno i Stodoranów od księcia obo-
dryckiego ograniczała się bezwątpienia trybutem corocznym, bo,
jak zobaczymy niżej, w Hawelbergu i Brandenburgu byli ksią-
żęta własnego rodu.
''^) Ann. Saxo. a. iioi. Udo marchio et alii complures Saxonum barbaros,
qui Liutici dicuntur, invasit et de ipsis honoritice triumphans, urbem Brandeburch
per quatuor menses obsedit et cepit. — Pulkawa Chr. : Dum adhuc gens illa (Bran-
denb.) Slavonica et Saxonica cuUibus insisteret ydolatrum. Udo marchio antique Mar-
chie cis Albeam cum aliis Saxonibus barbaricis, qui Liuthici dicebantur, Branden-
burg invadentes castrum ibidem potenter ceperunt. Raumer, Reg. N. 667.
'") Klóden. Uber die Entstehung Berlin und Kolln. 1839, s. 316.
"*) Helmold, I, 37. Do tego: Chroń, Riddagshus. a. 1107. Henricus prin-
ceps Slavoium obsedit Havelberg. Raumer, Regesta, N. 694.
524
4. Powstanie poganów nad Łaba i Solawą (r. IIIO). Henryk obodryoki
wdziera się na wyspę Ranę (r. 1113). Zaburzenia w Niemczech (r 1115).
Walka Niemców z poganami serbskimi (1115— 1118). Henryk wojuje z Da-
nami o spadek po matce.
Niefortunna wyprawa cesarza Henryka V do Polski w ro-
ku iiog ożywiła nadzieja Słowian zaodrzańskich odzyskania swo-
body. W r. IIIO Słowianie, zapewno nadliobolscy, napadli na
niemieckie posiadłości nad Łabą, w skutek czego książę saski
Lotar „splądrował ziemię słowiańską, dziewięć grodów waro-
wnych zburzył, zakładników wziął i zwycięzko powrócił." ''-)
Wszystko to być może prawdą, ale z innej strony dochodzą do
nas wieści o strasznem powstaniu nad Łabą poganów i okropnem
przez nich udręczeniu chrześcian. Ubolewając nad tern arcybi-
skup magdeburgski Adelgot, godził powaśnionych pomiędzy so-
bą panów niemieckich, wzywając biskupów, książąt, grafów, ry-
cerzy, całe duchowieństwo i wszystkich w ogólności chrześcian,
aby śpieszyli na ratunek Niemcom, uciśnionym przez poganów,
wyznających cześć demonom i znęcających się nad chrześcia-
nami. Arcybiskup wzywał także Sasów^^ Franków, Lotaryngów
i Flandrów, aby się gromadzili w okolicy Merzeburga, zachęca-
jąc ich do zabierania posiadanej przez poganów nadzwyczaj uro-
dzajnej ziemi. '^'^) Jaki skutek miało wezwanie arcybiskupa, dla
braku wiadomości powiedzieć nie możemy, ale wiadomo, że przy-
'2) Annal. Saxo, a. ino. SIavi regionem Albianorum irrumpunt multisque
occisis et captis redeunt. Inde dux Lotharius permotus tcrram Slavorum hostiliter
invadit, . . . nonem urbes munitiores capit, obsidibusque ab ipsis acceptis viclor re-
dit. M. G. VIII, 748.
'*) Cientiles isti pessimi sunt, sed terra eorum optima carne, melle, farina...
avibus, et si excolatur, omnium de terrae ubertate proventuum referta, ita ut nuUa ci
possit comparari . . . Quapropter o Saxones, Franci, Lutharingi, Flandrigenae fa-
mosissimi et domitores mundi, hic poteritis et animas vestras salvifacere et, si ita pla-
cet, optimam terram ad inhabitandum aquirere. — Codex Anhal-
tinus. T. I, p. 138, sub a. I107— 8. Ale w Miilverstedta Regestach Archiepiscop.
Magdeburg, oznaczony r. Ilio. — Dokument przez Lepsiusa zapodejrzany. Gersdorf.
(Cod. Sasoniae) i inni za wiarogodny uznali.
— 525 —
padłe w tym czasie zatargi panów saskich z Henrykiem V unie-
możebniły niezwłoczną wyprawę przeciw Słowianom.
Około tego czasu jeden z synów Henryka obodryckiego
Waldemar został przez Ranów zabity. Henryk, zamierzywszy
odemścić Ranom, wezwał Słowian, Holzatów i Sturmarów około
1600 ludzi, a zgromadziwszy wojska mnogość niezliczoną, ,.jak
piasku w morzu", przez ziemie Połabian i Obodrytów przybył
nad r. Pienę, ztąd do grodu Wolegoszcza, gdzie zebrawszy lud
swój na wńec, zachęcał do męztwa i wytrwałości, prowadził woj-
sko nad brzeg morza, a mając na przodzie Sasów, przez cały
dzień po lodzie i głębokim śniegu szedł aż do wyspy Rany, któ-
rej pobrzeżne osady wnet spalone zostały. Przerażeni tern Ra-
nowie wysłali kapłana dla układów o pokój, ofiarując najprzód
400, potem 800 marek. Henryk żądał więcej. Nakoniec otrzy-
mawszy zakładników i zgodę Ranów na zapłacenie mu 4400 ma-
rek, odszedł do domu. Wysłani po pieniądze gońcy Henryka
wystawili wagę największego ciężaru. Ranowie, wyczerpawszy
skarb publiczny, i wszystkie złoto i srebro, jakie tylko u pry-
watnych osób znaleźli, wypłacili ledwo połowę summy, ,,na wa-
dze bowiem oszukani byli", powiada Helmold (r. 11 13). Sam
urządziwszy oszustwo, Henryk gniewał się jeszcze, że mu nie-
całą summę wypłacono, przygotowywał nową wyprawę z po-
mocą księcia Lotara i następnej zimy wszedł do ziemi Ranów.
Zaledwie jednak trzy dni tam zabawił, zima łagodnieć a lody
puszczać poczęły (r. 11 14). Zniewoleni więc byli napastnicy ustą-
pić coprędzej. Sasi odtąd nie wchodzili już nigdy do kraju Ra-
nów,'^) Henrykowi także nie udało się więcej obdzierać ich,
albowiem powstanie przeciw niemu w roku 11 14 Lutyków, pod
wodzą Domamira, tudzież wojna z królem duńskim Nielsem,
o spadek po matce Henryka, o czem niżej powiemy, wyma-
gały wytężenia nietylko własnych sił obodryąkich, ale i po-
'*) Helmold, I. 38.
— 526 —
mocy księcia Lotara/'"') który sam zaplątawszy sie w walkę z Hen-
rykiem V, nie mógł być pomocnym przyjacielowi swemu księciu
obodryckiemu.
Następywały czasy nadzwyczaj burzliwe. Zatargi cesarza
Henryka V z papieżem Paschalisem II, gwałty uczynione w Rzy-
mie przez żołnierzy cesarskicłi nad duchowieństwem i ludem,
potem straszne morderstwa Henryka V w Rzymie, uprowadze-
nie do niewoli papieża i kardynałów, z postronkami na szyi
i ze zwiazanemi w tył rekami (r. iiii), wywołały straszne obu-
rzenie w świecie chrześciańskim. Synod rzymski, ze 120 bisku-
pów złożony, wyklął Henryka V. W Niemczech powstał bunt:
cała Saksonia porwała się do oręża przeciw wyklętemu i znie-
nawidzonemu Henrykowi, a ten, wywierając zemstę nad przeci-
wnikami swymi, pozabijał wielu książąt, innych uwięził, straszną
kieskę całemu krajowi zadał.'**) W ówczas książę saski Lotar
z biskupem halbersztadskim i wielu panami, w liczbie których
był Wipreclit Groicki syn, połączywszy siły swe, zabiegli Hen-
rykowi V drogę pod Welfesholtz, w hrabstwie Mansfeldskiem
i na głowę wojsko cesarskie pobili (r. 1115). W bitwie tej sła-
wą się okrył Wiprecht Groicz syn, ojca którego Henryk V,
wypędziwszy z Łużyc roku 11 12, należące do niego Budyszyn
z okolicą i żupę Nizin oddał Hojerowi z Mansfeldu, a samego
Wiprfechta ojca do więzienia wtrącił. Teraz syn, mszcząc się za
ojca, wodza wojsk cesarskich Hojera własną ręką zabił.^") Po-
bity i wyklęty Henryk V opuścił Saksoniję i do papieża Pa-
schalisa wyprawił posłów, z proźbą o odwołanie wyklęcia.
Wśród wzmiankowanych zaburzeń niemieckich, wybuchnęło
"'') Dux Liutgerus in expeditione ad interiores Slavos habens in auxilio Mar-
chionem Henricum Stadensium, qui contraxerat secum multitudinem Slavorum; —
a Marchione subacli — haec provinciola est trium — in tres — divisa Rugiacensibus
ac Havelbergeiisi episcopie interjacet. Fasti novi Corbejens. Wypadek ten odnosi
się do r. 1114. Raumer, Regesta, N. 738.
^«) Helmold, I, 39—40.
") Vita Yipeiti. HofTraaun. Sciip. rer. lusat. I, p. 23. Tamż.e, Miri. De re-
bus Lusatorum, II, p. 2S5.
— 52/ —
nad Solawą i środkową Łabą powstanie poganów, podniecone
bezwątpienia przez Henryka V, przeciw niepokornym mu pa-,
nom saskim."-) Wojna domowa wyniszczyła już mocno środ-
kowe Niemcy, a powstanie Serbów i Łużyczanów rozszerzało
przestrzeń zniszczenia. Burzono zamki, kościoły i grody, nisz-
czono pola, nie przepuszczano żebrakom i pielgrzymom, „oby-
czajem pogańskimi" obchodząc się z nimi. Mnichy, tłumami
uciekając w głąb Niemiec, roznosili straszne wieści o okropnem
wzburzeniu poganów, o czci ich demonom, o wymordowanych
sługach kościoła i wszelkich nieszczęściach chrześcian."") Wpra-
wdzie graf Otto z Ballensztadu uganiał się za Słowianami i w oko-
licy Kodnia klęskę im zadał (r. 1115),^*') ale bóstwa pogańskie,
odzyskawszy dawną moc rządzenia sprawami ludu,'^) podżegały
jego zapamiętałość przeciw panom swym chrześcianom. Pogań-
stwo około trzech lat szalało. Dopiero w r. 11 18 Sasi pod wo-
dzą księcia Lotara, arcybiskupa Adelgota i Wiprechta syna, t. j.
stronnictwo wrogie Henrykowi V, zdołało powściągnąć poga-
nów, bożyszcza ich powywracać^-) w krajach podległych wła-
to
"*) Barthold, Gesch. v. Riigen u. Pommern. I, s. 449.
"") Abbat. Urspergensis, edit 1569, s. 260.
'^"') Annal. Saxo, a. 1 115. Interea Otto comes de Ballenstide cum 60 de Teu-
tonicis vicit duo raillia et octingentos de SIavis in loco, qui Cothene dicitur, ex qiii-
bus corruerunt mille VCC et amplius. M. G. VIII, s. 751. Chroń. Saxo. Raumer,
Regesta, N. 743; Annal. Palidens. in M, G. XVI, 76. Mulverstedt. Reg. Magde-
burg, I, N. 912. Cothene teraz Cothen po lewej stronie Łaby, stolica księstwa
Anhalt-Cothen.
*i) Chr. Boton. ad a. 1116. De Wende de treden echt van dem geloven,
unde satten wedder upp oren olden Affgot de het Flyns, wentę he stod upp eynem
flynssteyne, was wan gestalt alse eyn dode mit einen langen mantel, unde hadde in
der haut eynen staff mit eynen barnen blase, unde upp der luchtern schulderen
eynen upgerichten lauwe, de se vorwecken scholde wann se storven. Dar toch
Hertoghe Luder unde Bischopp Adolgotus to MeyJeborch, unde vorstorden den Aff-
got uppet nyge in dem lande to Lusitze dat to ydel Wenden weren. Leibnitz,
Script. rer. brunsvicens. T. III, p. 336. Wyobrażenie wymyślonego przez Niemców
bożka Flynsa, znajduje sie w Hoffmanna Scrip. rer. lusalicar. T. II, s. 62. Według
objaśnienia Zurychskiego professora Etmiillera w Lausit. Magazin, XXII, s. 190 — 201,
Flyns ma być przerobione z P li w n i k = Czernoboh. Scheltz, 87.
^-) Kronikarze wieków średnich, natworzywszy mnóstwo bajek o bożkach
słowiańskich, zapis.ili, że bałwan Flyns stal na skale, n.id ?^prewją, pod Rudyszy-
- 528 —
dzom niemieckim, ale w krajach Lutyków, niezależnych jeszcze
od Niemców, podniesiona cześć dawnym bogom zagrzewała do
dalszej walki z Niemcami,
Wzmiankowane wyżej zaburzenia w -Niemczech rozwiązały
Henrykowi obodryckiemu ręce do ugruntowania władzy swej
w całej zaodrzańskiej Słowiańszczyźnie i stworzenia państwa hoł-
downiczego cesarzowi, na wzór Czecłiów, lecz niezależnego od
markgrafów. Ale książę ten, napół zniemczony, napół zduńszczo-
ny, ceniąc więcej pieniądze niż interes ludu, którym rządził, wdał
•się w spór z przywłaszczycielem tronu duńskiego Nielsem (Mi-
kołajem) o spadek po matce swej Syrycie, siostrze króla duń-
skiego Eryka Najlepszego. Ostatni, wyprawiając sie do Ziemi S.,
poruczyl Nielsowi zarząd państwa i opiekę nad małoletnim sy-
nem Kanutem, lecz gdy zmarł na wyspie Cyprze r. 1103, Niels
przywłaszczył sobie władzę, nie zważając na prawa Kanuta i nie
oddawał spadku Henrykowi. *^=') Rozpoczęła się wojna (r. 1106).
Henryk na lądzie i na morzu zwyciężał Danów. Rozboje w za-
roślach pomiędzy rzekami Egdorą a Szleją mocno dokuczały Da-
nom ; bogate i handlowe miasto Szlezwik ograbione i zniszczone
zostało. Na pomoc ojczyźnie nadbiegł Kanut z Niemiec, gdzie
się w rzemiośle wojennem ćwiczył, objął zarząd zagrożonego
przez wrogów Szlezwiku (r. 11 15^ opatrzył ujście r. Szlei dwie-
ma warowniami, ścigał rozbójników między Egdorą a Szleją,
zbudował nareszcie twierdzę KiP^) i tak się mocno postawił, że
już Henryk poczuł się zagrożonym we własnych granicach. Wy-
padało skończyć kilkunastoletnią wojnę. Henryk nie dbając o los
Słowian i własnych dwóch synów, obiecał ustąpić, po swej śmierci,
Kanutowi prawo do państwa swego, wziął za spadek po matce
nem i wywrócony został okoto r. u 18. Szczegóły w Hoffmanna Scip. rer. lusat.
II. s. 80 i 220. Miejsce, gdzie stał Flyns, podróżni i teraz zwiedzają.
*') Helmold, I, 49. Historia S. Canuti, auctore Anonymo, w Langebeka
Script. rer. danica. IV, s. 232.
*') Vita S. Canuti, auctore Roberto episcopo Elgensis. Chilanam vel
Yersunt castrum extruxit propter pirata s ad marę orientale. Langebek, Scriptores
rerum danicarum. T, IV, p. 259.
— 529 —
pieniądze,'''') ale przegrał daleko ważniejsza sprawę, bo przy-
szłość ludu, nad którym panował. W tym bowiem czasie, kiedy
on targował sie i wojował z Danami, ze wschodu posuwał sie
do Odry Bolesław Krzywousty. Państwa chrześciańskie: Polska,
Danija i Niemcy porozumiewały się do obalenia pogaństwa mię-
dzy Odra a Łabą i rozpoczęły najazdy na ziemie Lutyków.
5. Pomorze między Wisłą a Odrą w XI w. Zależność od Polski. Bo-
lesław Krzywousty sprzymierza się z Nielsem. zdobywa Szczecin r. 1121.
Lotar wojuje Lutyków 1121. Niels zbliżył się pod Wolin 1121. Bolesław
zabiera Lutyków do r. Pieny i Moryckiego jeziora.
Pomorze wscłiodnie, właściwie kraj Kaszubów, między rze-
kami Wisłą a Parsantą, podlegało Polsce już za Mieszka I, a gdy
Bolesław Cłirobry wyprawiał ś. Wojciecha na apostolstwo do
Prus w r. 997, apostoł odbywał podróż po Wiśle do Gdańska,
gdzie granice polskie docierały do morza.'**') Dla nawrócenia
Kaszubów Bolesław Chrobry założył biskupstwo w Kołobrzegu
r. I ODO, ślady którego zginęły podczas odpadnięcia Pomorzańów
od Polski i chrześciaństwa po śmierci Mieczysława II (r. 1034).
Wtedy Pomorzanie, z takimiż jak oni poganami Prusami, łupie-
żyli Polskę i przeciw- Kazimirzowi I walczyli aż do roku 1047.
Wszakże Bolesław Śmiały wchodził do Pomorza jak do swego
kraju, a gdy się razu jednego Pomorzanie zbuntowali, rozgromił
ich nad pewną rzeką i do uległości zmusił^') (r. 1075). Później,
dla powściągnienia pogranicznych ponad r. Notecią napadów Po-
morzańów, Władysław Herman przedsiębrał wyprawy, w któ-
rych dzieckiem jeszcze będąc Bolesław Krzywousty zaprawiał
się do rycerskich czynów. W pierwszej z tych wypraw r. I091
' 8SJ- Historia S. Canuti. Langebek, IV, 233—234.
^) Kanaparza, Vita S. Adalberti, cap. 27. Ipse vero adiit primo urbem
ddanyze, ąuam ducis latissima regna dirimentem maris cofinia tangunt. M. P. II,
I. O zależności Gdańska od Polski w X w., patrz wyżej s. 349. 351.
87) Gallus, I, 25.
Tom ni. 3_^
— S3Ó —
Polacy pomyślnie aż do brzegów morza doszli. Wojewoda Sie-
ciech objął rządy wschodniego Pomorza. ^^) Niesworność nad Odrą,
wywołała napad Polaków na Szczecin, po zdobyciu którego Po-
lacy wrócili z jeńcami do domu, ale Pomorzanie, napadłszy na
nich nad Notecią, stoczyli walną bitwę. Polacy utrzymali plac
boju Drżeń. W następnym roku walka ześrodkowała się koło
Nakla, głównej warowni Pomorzanów przeciw Polsce.*^")
Pomorze zachodnie od r. Parsanty do r. Odry, zamieszkałe
przez ludy nie posiadające innego jak tylko ogólne Pomorzanów
miano, podlegało Polsce od czasów Bolesława Chrobrego, który
prawdopodobnie zadowalniał sie daniną i osadzeniem w niektó-
rych grodach swych namiestników. Podczas zaburzeń w Polsce
(r. 1034— 1040) Pomorze zachodnie wyłamało sie z pod zwierzch-
nictwa polskiego. Rządzili tam drobni dynaści, władzę których
ograniczały ludowe wiece. Żadnego jednak z książąt pomor-
skich po imieniu w XI w. nie znamy. Dopiero w początku
XII w. zjawia sie w Szczecinie książę Wartysław I, syn podo-
bno Swantobora, v/łada obszerną krainą po obu brzegach Odry,
rozciąga władzę swą nad W kranami, tudzież nad wyspami Uzno-
imską i Wolińską. Jak się to stało i kiedy, dzieje o tem mil-
czą, prawdopodobnie jednak, że pobite na Śmiłowem polu (ro-
ku 1 105) pogaństwo, znienawidziwszy Henryka obodryckiego,
szukało ocalenia w sojuszu z sąsiednimi poganami, Pomorzanami.
Nie brakuje nawet przypuszczenia, że ród Warty sława pochodził
z Lutyków, być może z okolic Szczecina, który z powodu tego
stał się rezydencyją książęcą i stolicą Pomorza."^) Stać się to
mogło tem bardziej, że starożytna stolica Białogard nad Par-
sant^ą, dwa razy zdobyta przez Bolesława Krzywoustego, jak zo-
baczymy niżej, nie posiadała takich, jak oddalony od Polski
Szczecin, miejscowych dla dzielnej obrony warunków.
8**) Gallus, II, I.
«») Gallus, II, 2.
"^j Barthold, Gesch, v. Riigen u, Pommern, I, 46"5.
Głęboko poczuwając konieczność posunięcia granicy pol-
skiej aż do morza, bez którego wielkie państwo wzrastać i pra-
widłowo rozwijać sie nie mogło, Bolesław od początku panowa-
nia swego (1102) zamierzył Pomorze połączyć z Polską. Nietajne
mu były zamiary Niemców i Danów opanowania ujść Odry
i brzegów sąsiednich; pójmy wał on, że Pomorzanie trwając w po-
gaństwie i samym sobie zostawieni, muszą z czasem uledz prze-
mocy Niemców, którzy ciągle parli sie ku wscłiodowi. Uprze-
dzić wiec zamachy wrogów, nie dopuścić ich do opanowania
Pomorza i zagrożenia Polsce z północy, było najważniejszą ko-
niecznością. Wszystko to doskonale pojmując Bolesław Krzy-
wousty życzył z pomocą chrześciaństwa podnieść cywilizacyję
Pomorzanów i zapewnić im rozwój w połączeniu z Polską. Za-
gorzali poganie nie pojmywali jednak ani zamiarów króla pol-
skiego, ani położenia swego, ani siły Niemców i Danów. Bole-
sławowi pozostał ostateczny środek, orężem zmusić poganów do
uległości i chrześciaństwa, bo tym tylko sposobem można było
wstrzymać napady Niemców na Pomorze, pod pozorem szerze-
nia chrześciaństw^a przedsiębrane.
Dorywcze wyprawy "Władysława Hermana na Pomorze w la-
tach 1 09 1 i 1092 nie powstrzymały pogranicznych napadów ze
strony Pomorza. Młodziutki Bolesław, jeszcze za życia ojca, śpie-
szył pod Międzyrzecz pomorski i Santok, aby napastników od-
pierać,*^) a po wstąpieniu na tron (r. 1102) pierwszym głośnym
czynem jego było zdobycie Białogardu nad Parsantą, stolicy Po-
morza.®-) W kilka lat później, zebrawszy wojsko pod Głogo-
wem, Bolesław z wyborową jazdą, nie biorąc wcale piechoty,
ruszył na Pomorze, pięć dni i nocy przedzierał się przez lasy
i błota po bezdrożach, niespodziewanie stanął pod Kołobrzegiem,
po zaciętej obronie gród zdobył i tem straszny popłoch na po-
»') Gallus, II, 14. 15, 17. M. P. T. I, s. 430—439. Mistrz Wincenty Chr.
. P. II, 311.
B2) Gallus, II, 22.
34*
— 532 —
ganów rzucił. ^^) Potem, wygnanego przez burzycieli władzcę,
krewnego swego Swantybora, „który nigdy wierności władzom
polskim nie dochował", Bolesław do władzy przywrócił. ■*^) Tym-
czasem wojewoda .Skarbimir podbijał wscliodnie Pomorze i gród
Bytom zdobył."'')
Powtarzające sie na Pomorzu bunty podały Zbigniewowi
zamysł podburzyć przeciw bratu Bolesławowi Pomorzanów, a ci,
mniemając, że przy pomocy Czecłiów i Niemców zdołają zwal-
czyć Bolesława, bunt przeciw niemu podnieśli. W skutek tego
Bolesław powtórnie zdobył Białogard i Kołobrzeg, kraj spusto-
szył,''") Czarnkowian zbuntowanycłi tak przycisnął, że niepodle-
gły książę pomorski czołem mu uderzył i clirzest przyjął, lecz
później zdradził i „wart był miecza katowskiego." ■*'^) W Ujściu
siedziała załoga polska, lecz Gniewomir rozgłosiwszy, że Bole-
sław, pokonany przez Czechów, Niemcom wydany został, oszu-
kał załogę, która mu gród wydała. Bolesław z odległej granicy
czeskiej przybiegł z jazdą, Ujście odzyskał bez szkody,^*^) ruszył
pod Wolin, po długich szturmach gród ten ważny zdobył i swą
załogą osadził."") W następnym roku (h,q8?) przedsięwziął Bo-
lesław wyprawę na Nakło, sam dowodził jednym hufcem, Skar-
bimir drugim. Pomorzanie zebrawszy poważne siły, śpieszyli na
pomoc oblężonym. Uprzedzając zbliżenie się ich do Nakła, Bo-
lesław uderzył na nich Pomorzanie utkwili włócznie w ziemię
i jakby płotem się ogrodzili. Nie pomogło. Z 40 tysięcy Pomo-
rzanów ledwo czwarta część uszła z pogromu. Według zeznań
samych Pomorzanów strata ich wynosiła 27,000 ludzi. Nakło
i s?eść innych grodów poddały się zwycięzcy. ^''^)
93\
Gallus, II,
28.
94)
Gallus, II,
29.
;):>)
Gallus, II,
31.
'.)ii\
Gallus, II,
36, 39.
'•*' 1
Gallus, II,
44-
y»\
Gallus, II,
47.
89)
Gallus, II,
48.
lOOj
Gallus III,
I.
— 533 —
Wszystkie wzmiankowane wyprawy odbyte zostały jeszcze
przed wojna Bolesława Krzywoustego z Henrykiem V w r. 1109.
O napadacli Pomorzanów w głąb Polski i niejednokrotnem po-
skromieniu przez starostów polskich band łupieżniczych, nie ma-
my potrzeby rozpowiadać, albowiem i bez tego jasno, że walka
z obu stron była zapalczywa i ciągnęła sie bez przerwy.
Straszna kieska pod Nakłem nie oziębiła zapału Pomorza-
nów i gdy sie dowiedzieli o napadzie Henryka V z Czechami na
Polskę w r. 1 109, bunt znowu podnieśli, lecz Bolesław tegoż roku
jeszcze, zimą ruszył na Pomorze, trzy zamki zburzył, jeńców upro-
wadził, a następnej zimy, po zamarzniętych jeziorach i bagnach,
przedarł się do zamieszkałej krainy Prusów, sprzymierzeńców
Pomorzanów, jeńców uprowadził,'"') by tym sposobem zabezpie-
czyć sobie swobodę działania przeciw burzycielom pokoju nad
dolną Wisłą. Jakoż wkrótce potem wyłamującego się z pod wła-
dzy polskiej księcia Świętopełka obiegł w Nakle i trzymał go
w oblężeniu od ś. Michała (29 Września) aż do Bożego Narodze-
nia.'"-) Nieprzystępne miejscowości dokoła Nakła przeszkadzały
Bolesławowi do przybliżenia oblężniczych machin pod samą wa-
rownię, Świętopełk bronił się wytrwale, prosił o pokój, dał syna
na zakład wierności, Bolesław odstąpił od Nakła, lecz w następ-
nym roku, przekonawszy się o wiarołomstwie Świętopełka, zdo-
był najprzód Wyszegard nad Wisłą i kilka innych zamków, na-
leżących do Świętopełka, a nareszcie po strasznych szturmach,
zmusił do poddania się mu Nakło (r. iii3)."'-'j Coroczne wy-
prawy na Pomorze nie mogły atoli doprowadzić do pożądanych
przez Bolesława skutków, dopóki książęta zachodniego Pomorza,
tudzież książęta czescy i ruscy znajdywali możność podburzać
101) Gallus, III. 18, 24.
i*>*) Gallus, III, 26. Roeppel, zważając, że o tej wyprawie Gallus rozpo-
wieelzial w samym końcu kroniki swej, odniósł ja do r. ill8. Gizebrecht też samą
wojnę oznaczy! r. im — 1112, Bielowski dzićń wyprawy oznaczył 29 Września
II 1 1. M. P. I, 482 przypisek.
108) w rocznikach polskich zapisano: a. 1113. Boleslaus III Nakel et alia
castra obtinuit. M. P. II, 797, 832.
— 534 —
łatwowierną ludność pomorską, do buntów przeciw królowi pol-
skiemu. Usunąć intrygi sąsiadów na Pomorzu, było konieczno-
ścią, pograniczne jednak boje z Czechami ciągnęły sie aż do zja-
zdu Bolesława Krzywoustego z książętami czeskimi, nad r. Nisą
śląską w r. u 15, a powikłane sprawy miedzy książętami ruskimi
zmuszały Bolesława zwrócić uwagę swą w stronę Rusi. I nie
wcześniej aż w r. u 20 przy zawarciu pokoju z Rusinami, Bole-
sław zdołał wymodz od nich pod przysięgą zobowiązanie, że nie
będą pomagać Pomorzanom.^"')
Zapewniwszy pokój Polsce ze strony Czech i Rusi, Bolesław
postanowił działać stanowczo względem zachodniego Pomorza,
albowiem zaburzenia na Pomorzu nie ustawały. ^''^)
Z Ujścia nad Notecią Bolesław wtargnąwszy na Pomorze
z wielkiemi siłami, pobił gdzie spotkał nieprzyjaciół, których do
18,000 w bojach poległo, a 8000 uprowadzono do Polski na osie-
dlenie. ^''*') Zniszczenie kraju było ogromne. W kilka lat później
zburzone osady i kości poległych wskazywały pobojowiska. '"'')
Zbliżając sie do Szczecina, Bolesław wszedł w umowę z królem
duńskim Nielsem, synowi którego Magnusowi córkę swą przy-
rzekł i porozumiał się z księciem saskim Lotarem.- Sformowała
się koalicyja chrześciańska przeciw poganom, na czele których
'*•*) Herbord II, 4. Deinde ubi foedera niansurae pacis jurejurando lam rtx
quam oplimates Ruthenorum solidaverant, etiam hoc poUiceri fide firtuissinia rogali
sunt, ne Pomeranis ullra forent auxilio. Conlra illos enim totis viribus dux manum
levare cogitavit. M. P. II, 75.
i05j -yy rocznikach polskich zapisano: a. 11 19. Bolezlaus duos duces Pomo-
ranos devicit. M. P. II, 832, III, 152.
io«) Herbord, II, 5. M. P. II, 76.
^07) Herbord, II, 38. Transito flumine qui Clodonam praeterlabitur, civila-
tem quandam invenimus (1124), magnam ąuidem ambitu et spatiosam, sed raros in-
colas. Nam ferro et incendio se vastatam, adustionum signis et cacJaverum acervis
speclantibus indicabat. Ipsi autem incolae tenues illorum se fuisse clientulos, qui
a duce Poloniae illic interfecti erant et captivati, asserebant, et a facie gladii salva-
tos se fugae praesidio. Według badaczy zrujnowanym grodem ma być Naklo, w po-
bliżu Kołobrzega, jak upćwnia Herbord (II,' 5) przez Bolesława zburzone. M. P.
II, 98.
— 535 —
stali książę Wartysław i Henryk obodrycki, nieprzyjaciel Nielsa,
Między poganami zgody nie było. Lutycy, nienawidząc Henryka
obodryckiego jako chrześcianina i przyjaciela Sasów, oderwali
się od niego, a z Wartysławem połączyć się nie chcieli. Kiedy
więc koalicyja zamierzała z trzecli stron na poganów uderzyć,
książę Lotar, zapewne nie bez wiedzy Henryka V, wtargnął ro-
ku 1 121 do ziemi Lutyków, palił pogańskie bożnice, doszedł aż
do morza (słowiańskiego),'**^) zdobył gród mocny Cłiyżyn i obcią-
żony zdobyczą do domu wrócił.'"") Bolesław zbliżywszy się pod
Szczecin, okrążony niedostępną miejscowością, skorzystał z mro-
zów i po zamarzniętychi wodach, z wielkiem niebezpieczeństwem,
przeprowadził wojsko swe do Szczecina, gród opanował'^'') (i 121),
i wnet zabory swe posunął na zachód w głąb kraju Lutyków
aż do Moryckiego jeziora''') i r. Pieny, a na północ do brze-
gów morskich przy ujściu Odry. Tymczasem król Niels z silną
flotą zbliżył się do brzegów pomorskich, aby przyjąć narzeczoną
synowi jego córkę Bolesława, którą, według sag duńskich, Ryksą
zwano."-) Jako sprzymierzeniec Bolesława Niels obiegł Uznoim,
I
108) Morze miedzy Szlezwikiem a wyspa Rana w Xn i XIII w. zwano:
Sinus Slavicus. Mappa Regnum Daniae et Slaviae. Regno Waldemaro II. Lange-
bek, Script. rer. danicarum. T. VII, s. 317. Mappa urzędowa, z rozkazu Walde-
mara II r. 1 23 1 ułożona.
1'*'') Annal. Saxo, a. 1121, Dux Luiderus . . . collecto exercitu valido Scla-
viam invadit, terramcjue cujusdam Zuentubaldi usque ad marę praedabundus peram-
bulat, urbibusąue in deditionem acceptis, quarum una Kizun dłcebatur, obsidibus-
aque acceptis, cum pecunia non parva victor regreditur. Pertz, M. G. VIII, 756.
^'*') Herbord, II, 5. Civitatem Stetineusem, quae stagno et aquis undique
cincta, omni hosti inaccessibilis putabatur, quae etiam totius Pomeraniae metropolis
fuit, hiemali tempore strictam per glaciem, non sine periculo exercitum ducens, in-
opinata clade percussit.
m) Widać to z opisu Ebbona o powtórnej podróży na Pomorze ś. Ottona
r. 1127, gdy ten nad Moryckiem jeziorem spotkał w lasach biedaka, który uciekając
przed najazdem Krzywoustego, siedem lat już mieszkał w lepiance i tylko rybą się
żywił. M. P. II, s. 54.
^^^) Knytlinga Saga, według tłómaczenia Rafna r. 1829. Magnus Nicolaus-
ion aegtede Rikissa, en Datter af den vendiske Kong Burislef, Parthold. Gesch,
473.
zdarł z niego okup"-^) i popłynął pod Wolin, gdzie nad prze-
smykiem Diwenowem znalazł Bolesława z poteżnem wojskiem
obozującego. Wolin wkrótce poddał sie Bolesławowi, a Niels,
zabrawszy narzeczoną synowi jego, pożaglował napowrót. War-
tysław, dognawszy go w Strzale (Stralsund), prosił o rade, jak
ma w trudnycli okolicznościacli zachować sie względem króla
polskiego, a otrzymawszy ubezpieczenie słowem nietykalności
osoby jego, wstąpił na okręt. Wtedy Niels, za namową swycli
dworzan, kazał odbić od lądu i uprowadził księcia pomorskiego
do Ripen, gdzie syn jego Magnus na narzeczoną oczekiwał. Nic
się jednak złego z Wartysławem nie stało. Niels, zrozumiawszy
niewłaściwość postępku swego, wypuścił Warty sława na wol-
ność.^ ^'^j
6. Wprowadzenie chrześciaństwa na Pomorzu. Apostolstwo ś. Ottona
(1124— 1125). Biskupstwo Pomorskie. Reakcyja pogańska (1126— 1127).
Powtórne apostolstwo ś. Ottona (1127).
Stawszy się władzcą całego Pomorza, Bolesław Krzywousty
zamierzył nawrócić Pomorzanów na wiarę cłirześciańską i tym
sposobem połączyć ich z Polską węzłem nierozerwanym. Wy-
soko wykształcony król, w duszy wyznawca najczystszych zasad
Zbawiciela, a przytem mądry polityk, życzył, aby nawrócenie
odbyło się bez przymusu, drogą przekonania i oświecenia poga-
nów, bez obciążenia nowonawróconych daninami lub poborami
na rzecz kościoła i skarbu, jak czynili Niemcy. Wypadało zna-
leźć odpowiednich missyonarzy. Gdy jednak kapłani polscy, lę-
kając się okrutnego obchodzenia się Pomorzanów z chrześcia-
"^) Saxo Gram. lib. XIir, mówi o przybyciu Nielsa z flota pod gród Orna,
raczej Ośna t. j. Uznoim i o przyjaznych z nim stosunkach Bolesława, Obacz Bie-
lowskiego M. P. II, 507.
^^*) Saxo Gram. lib. XIir. Nicolaus urbem Osnam oppugnare adorsus, ob-
sidionem pactione redimere coegit. Inde Julinam navigans, Bogislavum magna manu
instructum obvium habuit. Cujus copiis auctus, celerem oppidi expugnationem per-
egit. Deinde relicto victoriae socio allatam fdio sponsam abducit... O zatrzymaniu
Wartyslawa na okręcie duńskim, patrz Historia S. Canuti, w Langebeka Script. rer.
dan. IV, 237.
— 537 —
nami, nie chcieli iść na apostolstwo do ludu, ze wstrętem patrzą-
cego na chrześciańskich kapłanów, znalazł sie Hiszpan Bernard,
pustelnik, w Rzymie na biskupa wyświęcony. Bolesław, przy-
jawszy go uprzejmie, nie taił przed nim trudności zadania i nie-
bezpieczeństwa. Bernard oświadczył, że gotów jest ponieść śmierć
męczeńską w imię nauki Chrystusa, a otrzymawszy od Bolesła-
wa tłómacza, przewodników i wszelkie dla podróży zaopatrzenie,
poszedł na Pomorze. Nawykły do twardego życia pustelniczego,
gardząc wygodami światowemi, a podnosząc nad wszystko ubó-
stwo i pokorę, Bernard myślał, że poganie pojmą jego wysokie
cnoty i zechcą zastosować się do nich. Przybywszy więc do
Wolina, szedł do zgromadzonego ludu boso, w lichem odzieniu
i gorąco przemawiał o swem posłannictwie. Zdziwieni Wolinia-
nie przytomnością obdartego missyonarza, z oburzeniem do nie-
go mówili: „jak to, taki nikczemnik, nędzarz, któremu na obówie
nie staje, miałżeby być apostołem? Idź precz żebraku, jeżeli ci
życie miłe, wracaj tam, zkąd przyszedłeś.'' Bernard chciał cu-
dem udowodnić posłannictwo swe. „Jeżeli mi nie wierzycie, mó-
wił, zapalcie jeden z niepotrzebnych domów, a ja przez płomienie
przejdę bez szwanku." Wolinianie wzięli to za podstęp. „Ten
żebrak, mówili, nie mając nic do stracenia, szuka śmierci i chce
się razem na nas zemścić, za nieprzyjęcie go. Sam zginie w ogniu,
lecz miasto nasze roznieconym pożarem w perzynę obróci." Na-
koniec Bernad, pałając śmierci męczeńskiej, schwycił siekierę
i począł rąbać stojący na placu słup bogom poświęcony. Wo-
linianie zbili go i wsadziwszy razem z przewodnikiem jego Pio-
trem do łodzi, puścili na morze. ^'^) Bernard wrócił do Polski,
opowiedział swoje przygody Bolesławowi, a ten rozważywszy
okoliczności, zastanowił się nad tem, komuby apostolstwo po-
wierzyć ? Nareszcie przypomniał lat dziecinnych nauczyciela swe-
go Ottona, a teraz już biskupa bambergskiego, słynnego z wy-
sokich cnót. Listem więc zaprosił go na apostoła Pomorza.
"5) Ebbo, II, I.
— 538 —
Otton chętnie sie zgodził. Kochał on naród polski i rodzinę Pia-
stów, którym wiele w młodości swej zawdzięczał, znał język pol-
ski i obyczaje narodowe, słowem był on taka osobistością, ja-
kiej właśnie potrzeba było dla pomyślnego zasadzenia na Pomorzu
winnicy Chrystusa. Za pozwoleniem cesarza Henryka V i bło-
gosławieństwem papieża Kaliksta II,"'') biskup Otton wyprawił
się z Bawaryi w towarzystwie kilku księży, przez Czechy do
Niemczy śląskiej, zkąd przez Wrocław i Poznań przybył do
Gniezna. Bolesław, otoczony świetnym orszakiem, wyszedł na
spotkanie biskupa boso, na dwieście kroków za miasto i prowa-
dził go tryumfalnie do grobu ś. Wojciecha. Po siedmiu dniach
pobytu Ottona w Gnieźnie, Bolesław zajął się wyprawą missyi,
do której dodał trzech kapelanów swoich: Wojciecha, Ictóry pó-
źniej został biskupem pomorskim, Leoparda rzeźbiarza biegłego
i trzeciego, nazwiska którego nie znamy. Zaopatrzył missyę we
wszelkie sprzęty kościelne i rzeczy do podróży potrzebne,'*') dla
bezpieczeństwa dał 60 wojowników, a nad całym orszakiem po-
stawił męża dzielnego, starostę santockiego Pawła, nadzwyczaj
wymownego i w każdej chwili umiejącego zastosować się do oko-
liczności."^)
Missya z Gniezna ruszyła do Ujścia nad Notecią, zkąd
27 Maja r. 1124 weszła w ogromną puszczę, przez którą niegdyś
przechodząc Bolesław na Pomorze, kazał na drzewach ponacinać
znaki, aby błądzącym wskazać kierunek podróży, bo drogi ni-
gdzie żadnej nie było. Wypadało przedzierać się przez głuche
lasy, gdzie tylko zwierze dzikie, a pod nogami węże i żmije spo-
tykano. A gdy po siedmiu dniach podróży, missya wyszła z pusz-
czy, spotkał ją nad brzegiem rzeczki, pod Starogardem książę
pomorski Wartysław na czele 500 jeźdźców, uścisnął biskupa ser-
*'^) Abbat. Urspergensis, edit. 1569, s. 270. Ebbo, II, 3.
"') Ebbo, II, 3, 4; Herbord, II, 8, 9; Mnich prieflingeński, II, I.
^^®) Ebbo zowie go Comes Paulus; u Herborda (II, 9) centurionem quen-
dam Paulicium, a mnich prieflingeński (II, 2) mianuje go „Paulus comes Zuto-
chanum."
— 539 —
decznie, bo sam on był już dawno chrześcianinem, dzieckiem bo-
wiem jeszcze ujęty przez Niemców, wychowywał sie w Merze-
burgu i tam sie zasad wiary nauczył, ale powróciwszy do ojczy-
zny kryć sie z tem musiał.*^*)
Z przewodnikami przez Wartysława danymi, missya zbliżyła
•sie do grodu Pirycu, gdzie sie zgromadził tłum ludu okoliczne-
go, dla obchodzenia jakiejś uroczystości pogańskiej. Nazajutrz
przewodnicy i starosta Paweł oznajmili ludowi, że z woli księcia
wypada biskupa przyjąć gościnnie, że on niczego nie potrze-
buje, bo sam bardzo bogaty i podarki rozdaje. Lud sie nie
sprzeciwiał. Kapłani siedem dni przemawiali do ludu, starali sie
zaimponować poganom świetnością obrzędów chrześciańskich.
Każdy nawracający się powinien był trzy dni pościć, wykąpać
się, przyzwoicie ubrać się, obok innych stanąć, mając na sobie
czystą odzież, a w ręku zapaloną świecę. Taktyczne i łagodne
postępy wanie missyonarzy uwieńczyło się pomyślnym skutkiem:
w ciągu trzech tygodni przyjęło chrzest 7000 ludzi. ^^")
Powodzenie w Pirycu zachęciło missyonarzy do dalszej
pracy. Zdążyli do Kamienia, stolicy książęcej. Tam, książę
Wartysław, ośmielony obecnością Ottona, postanowił prowadzić
żywot po chrześciańsku: odprawił 24 żony, pozostawszy przy je-
dnej, która dawno już była chrześcianką, a teraz szczególne
względy biskupowi okazywała. Wartysław kazał w Kamieniu
zbudować kościół. Za przykładem księcia nawrócił się jego or-
szak, w którym wielu przed tem już chrześciaństwo wyzna-
wali, ^^i^
Do Wolina zdążyli missyonarze 13 Sierpnia (1124), weszli
do grodu w nocy, będąc uprzedzeni o wrogiem ku nim usposo-
bieniu mieszkańców. Według starożytnego obyczaju na Pomo-
rzu dwory książęce poczytywano jako miejsca święte, nietykalne.
^i") Herbord, II, 11. Mnich prietiingeński, II, 3.
»«>) Ebbo, II, 5; Herbord, II, 12, 13, 14, 17.
">) Ebbo, II, 5, 6; Herbord, II, 19, 21, 23.
- 540 —
największy złoczyńca, znalazłszy w nich schronienie, nie mógł
być bez woli księcia imany. ^-'^) Nie zważając na taki obyczaj,
tłum rzucił się na dworzec księźęcy, w którym zatrzymali sie mis-
syonarze, śmiercią zagroził przybyszom. Paweł starał się uśmie-
rzyć wzburzenie, lecz wymógł zaledwie zgodę na wolność wyj-
ścia z miasta missyonarzom. Wychodząc z miasta Paweł pod
rękę prowadził biskupa, a kapłani postępy wali za nim, tłum je-
dnak ciskał kamieniami, a jakiś poganin tak silnie uderzył bi-
skupa kijem po ręku, że ten upadł, księży zaś bito kijami i włó-
czniami. Missya przeprawiwszy się przez Diwenów, dwa tygo-
dnie bawiła w okolicy, nie śmiejąc nic przedsięwziąć. Wszakże
możnowładzcy pośpieszyli uspokoić biskupa, przepraszając za
obelgi przez motłoch uliczny uczynione. Nakoniec Wolinianie,
gdy się dowiedzieli, że Bolesław nie puści im płazem zniewagi
wyrządzonej missyonarzom, oświadczyli biskupowi, że we wzglę-
dzie wiary zastosują się do tego, jak postąpi Szczecin, „macierz
grodów pomorskich." ^-'^)
Szczecinianie także nieżyczliwie missyonarzy przyjęli. „Wy
macie swoją luiare, mówili, a my z swojej zadoiooleni. U chrze-
ścian sq zbójcy i złodzieje^ ivieszaja za nogi, wyłiipiają oczy, %vszel-
kiego rodzaju męczarnie chrześcianie zadają chrześcianbm. Na co
nam taka wiara r'"'' Biskup starał się wpływać na przekonanie
możniejszych obywateli, a tymczasem starosta Paweł pojechał do
Bolesława, do którego także i Szczecinianie poselstwo wyprawili.
W liście napisanym do Szczecinian Bolesław, zalecając im biskupa
i cel missyi jego, przychylił się do żądania ludu o zmniejszenie
podatków i ciężarów wojennych, postanowiwszy, ^^aby kraj Po-
morzanóiu królowi polskiemu tylko 300 grzywien srebra wagi pu-
blicznej corocznie wypłacał. W razie wojny dzie%vieciu gospodarzy
opatrzą dziesiątego na wyprawę wojenną w rynsztunek i pieniądze,^
niepokornym zaś zagroził karą. I.ist ten, odczytany na targowi-
122) Herbord, II, 24. Cytatę patrz wyżej, dzieła niniejszego T. II, s. 448.
»23^ Ebbo, II, 7; Herbord, II, 24, 25.
- 541 —
sku szczecińskiem, wywarł niezmierne wrażenie. Z jednej strony
groźba króla, który nie lubił żartować, z drugiej ulgi w cięża-
rach i podatkacłi. Lud słucłiał rozkazów króla z uszanowaniem,
poddał się jego woli i nauce missyonarzów, Otton wstąpiwszy
na podwyższenie, gorąco przemawiał do zebranego ludu i żądał
zniszczenia bałwanów i bożnic. IMissyonarze poczęli burzyć po-
gańskie bożnice. Lud stał na uboczu, obawiając sie zemsty bo-
gów, lecz skoro się przekonał, że missyonarzom nic złego się nie
stało, mówił: y^jeśli bogowie nasi nie są iv stanie obrofiić sie sarni,
jakimże sposobem moglibyśmy ich obronić.''^ I rzekłszy to lud rzu-
cił się do niszczenia bożnic, a to tem snadniej, że każdemu wolno
było zabierać drzewo na swe potrzeby, do gotowania pokarmu
i pieczenia cłileba. Wnet wszystkie cztery szczecińskie bożnice
(kontyny), przedziwnej budowy, zniszczone zostały, posąg Try-
gława rozbity, trzy głowy tylko bożyszcza Otton zacłiował, dla
odesłania później papieżowi Honoriuszowi II, bogate zaś skarby
świątyni Trygława, złoto, srebro, drogie kamienie, ozdobne oręże,
rogi rzeźbione do picia i inne rzeczy, Otton poświęciwszy krzy-
żem i wodą, nic nie zatrzymując dla siebie, pozwolił ludowi roz-
dzielić pomiędzy sobą.^-^) Pogaństwo runęło, 900 ojców rodzin,
właściwie gospodarzy szczecińskicli, oświadczyli się za chrześciań-
stwem. Otton polecił w środku miasta na placu zbudować
pierwszy kościół (ś. Wojciecłia), a wybrawszy się w podróż do
Wolina, po drodze wstąpił do Gardca i Lubina, gdzie cłirześciań-
stwo zaprowadził, po czem, przez zatokę morską przeprawił się
na prawy brzeg Odry.'-'^)
"Wieść o tem, co zaszło w Szczecinie, poprzedziła przybycie
biskupa do Wolina. Teraz Wolinianie, uprzejmie przyjąwszy mis-
1") Ebbo, II, 8; Herbord, II, 26, 30, 31, 32; Mnich prieflingeński, II, 8,
10, II, 12.
i-'"^) Herbord, II, 34, 36. Mnich prieflingeński, dopełniając wiadomość Her-
borda, o założeniu w Szczecinie, na placu kościoła, powiada, że kościół zbudowany
był i przez Ottona konsekrowany, pod wezwaniem ś. Adalberta (Wojciecha), drugi
zaś kościół za miastem, pod wezwaniem apostołów Piotra i Pawła zbudowano. Lib,
n, c. 12. .M. P. II, s. 136.
- 042 -
syonarzy, przepraszali za uczynione im przedtem obelgi. Otton
pracował tu dwa miesiące, nauczał, prziekonywał, oświecał, a gdy
sie wyznawcy chrześciaństwa rozmnożyli, tak, że już ich 22,156
liczono, Otton rozpoczął budowę dwóch kościołów, jednego w sa-
mem mieście pod wezwaniem śś. Wojciecha i Wacława, i dru-
giego w pięknej miejscowości za miastem pod wezwaniem
ś. Piotra.^-"') Z Wolina missyonarze udali się do Kłodna,'-') nie
spotykając żadnej przeszkody do wprowadzenia chrześciaństwa.
Nawróciwszy wi^c mieszkańców tej lesistej miejscowości i ko-
rzystając z obfitości materyałów do budowli, Otton kazał w Kło-
dnie zbudować piękny kościół ś. Krzyża. Z Kłodna przez rzekę
missyonarze dostali się do jakiegoś miasta, prawdopodobnie do
zburzonego w ostatniej przez Polaków wojnie, Nakła,'-^) gdzie
mieszkańcy kryli się w nędznych chałupach wśród ruin naprędce
skleconych. W Kołobrzegu Otton nie zastał w domu większej
części mieszkańców, którzy zajęci byli w tym czasie spławem
drzewa za granicę, a pozostali oświadczyli, że za nieobecnością
swych współobywateli nie są w prawie niczego nowego wpro-
wadzać. Wytrwałością jednak udało się Ottonowi skłonić i tu
lud do chrześciaństwa, jak równie i w Białogardzie, o jeden dzień
drogi od Kołobrzegu oddalonym.^"**)
Nastąpiła zima. Otton zamierzał powrót do Bamberga, mie-
szkańcy którego prosili biskupa, aby nie pozbawiał ich obecno-
ści swej. Żal było Ottonowi nowonawróconych, których on po-
kochał jak najmilsze dzieci, poznał bowiem, że, pod zewnętrzną
srogością pogańską, w ludzie pomorskim skrywały się wielkie
i2ti) Ebbo, II, 15; Herbord, II, 37; Mnich prieflingeński, II, 16.
12") Herbord, II, 38. Moventes autem a Julina Clodonam, t. j. Kłodno, te-
raz Klotikau nad Regą. W dawniejszych wydaniach Żywota ś. Ottona, pod ty-
tułem Anonyma, zamiast Clodonam, wydrukowano Dodonam, Z tego powodn zja-
wiło się u historyków polskich: Roeppela, Bartoszewicza, a nawet Szujskiego (Hist.
Pol., wyd. 1889, s. 29) miasto Dodona, którego nigdy nie było.
i28j Wyżej przypisek 107.
i2»j Ebbo, II, 18; Herbord, II, 38, 39, 40; Mnich prlefl. II, 19.
— 54
I
cnoty w stosunkach rodzinnych i towarzyskich, a gościnność
mieszkańców i uprzejme ich obchodzenie się porywały nieraz za
duszę Ottona i towarzyszy jego. Raz jeszcze zimą, w początku
roku 1 125 Otton postanowił odwiedzić ważniejsze miejsca pracy
swej. Z Białogardu zwrócił się ku Odrze, poświęcał kościoły,
nauczał, umacniał w zasadach wiary, przebiegł Kłodno, Kamień,
Wolin, Szczecin, wszędzie z największą czułością żegnany. Na-
koniec powrócił do Polski 11 Lutego 1125 roku, z towarzyszami,
których Bolesław nie zapomniał we wszelkie potrzeby w podróży
i zim.ową odzież zaopatrzyć. '•^^)
Takim sposobem Pomorze mniej niż w rok, bez krwi roz-
lewu i gwałtów, nawrócone i uspokojone zostało. Coroczne wy-
prawy polskie z orężem na Pomorze już były niepotrzebne. Zo-
stawało jeszcze zająć się organizacyą kościoła w nowo nawróco-
nym kraju. Po naradzie Bolesława Krzywoustego z Ottonem
i księciem Wartysławem, na stolicę biskupią wybrano najbogat-
sze i najludniejsze z miast pomorskich, Wolin, '^') a na pierw-
szego biskupa przeznaczono nieodstępnego towarzysza Ottonowe-
go, Wojciecha,'^-) przy którym pozostać mieli dwaj kapelani
polscy: Leopard rzeźbiarz i drugi nieznanego nam nazwiska. '^•^)
Wszakże ustanowienie biskupstwa Pomorskiego nie mogło obejść
się bez zezwolenia stolicy apostolskiej, a na to potrzebny był
długi przeciąg czasu. Wojciech więc miał się zająć tymczasowo
urządzeniem spraw kościelnych, a potwierdzenie jego przez pa-
i»<^) Ebbo, II, 18; Herbord, II, 40, 41, 42; Mnich priell. II, 19, 20,
*■") Herbord, II, 37, o ustanowieniu biskupstwa w Wolinie powiada, że to
się stało za zgodą księcia Wartyslawa z dostojnikami kraju : dux Yartizlaus quam
principes terrae sedem episcopatus, illic constituendum fore censuerunt. M. P.
II, 97. Ważniejszą wszakże była wola Bolesława, bez dozwolenia krórego War-
tyslaw nieśmialby wtrącać się do organizacyi kościoła, bez jego uczestnictwa zapro-
wadzonego.
1^*) Herbord, II, 42. Ule (Bolezlaus) unum de capelłanis suis Albertum no-
mine, quem de latero suo cum aliis duobus sacerdotibus iu adiutorium concesserat
episcopo, praesulatus honore in gente illa sublimavit.
»") Bielowski, M. P. II, s. 26.
— 544 —
pieża Innocentego II biskupem pomorskim nastąpiło dopiefo
w r. 1 1 40.^"^*)
Bolesław najczulej pożegnawszy odjeżdżającego Ottona i to-
warzyszy jego, hojnie icli obdarował i dał im dla bezpieczeń-
stwa straż aż do granicy czeskiej. Otton przez Pragę powrócił
do Bambergu 28 Marca r. ii25J'''^)
Dokończenie wielkiego dzieła na Pomorzu, włożone na przy-
szłego biskupa Wojciecha i kapelanów jego, wymagało gorliwej
pracy i niezmordowanej czynności dla oświecenia i umoralnienia
ludu w duchu chrześciańskim. Z nauki missyonarzy nowona-
wróceni dowiedzieli się o bytności jedynego Boga na świecie,
o zasadach wiary Chrystusa, o przepisach kościoła, które w ży-
ciu rodzinnem i stosunkach towarzyskich zachowywać należało.
Wszystko to było dla nich nowe, niezgodne z dawniejszemi
wyobrażeniami kultu pogańskiego i obyczajami, które zawsze
i wszędzie najtrudniej poddają się reformie. Ochrzczeni przeko-
nywali się o nicości bogów pogańskich, dowiadywali się, co jest
grzechem, a co cnotą, ale w duszy i w pojęciach zostawali jesz-
cze takimiż, jak byli poganami. Dorywcze nauczanie zasad ewan-
gelii nie mogło wnet przynieść pożądanych skutków. Ci, co
z łatwością przyjęli chrzest, bez należytego przygotowania, łatwo
mogli, za lada powodem, do pogaństwa wrócić. Reakcyja w po-
dobnych sprawach jest rzeczą naturalną. Polska i Węgry, w kil-
kadziesiąt lat po wprowadzeniu chrześciaństwa, doświadczyły sil-
nej reakcyi pogańskiej. W Czechach, we dwieście lat, po wpro-
wadzeniu chrześciaństwa, obyczaje pogańskie nie dawały się wy-
korzenić.^^") Tern bardziej na Pomorzu, gdzie kult pogański
*^*) Bulla Innocentego II z d. I4 Października r. 1140 zatwierdzająca Woj-
ciecha biskupem pomorskim „ut łn civitate Yulinensi in ecclesia beati Alberti (ś. Woj-
ciecha) episcopalis sedes perpetuis temporibus habeatur." Hasselbach, Cod. Pomer,
N. 16.
135) Ebbo, III, I. M. P. II, s. 49.
136^ Brzetysław II wydal r. 1092 dekret zabraniający igrzyska na grobach
i różne obrzędy zwyczajem pogańskim odbywane. Obacz wyżej T. II, s. 811, przy-
pisek 408,
— 545 —
mocniej byl niż u innych Słowian rozwiniętym w massach ludu,
ze wstrętem patrzących na chrześciaństwo, jak na naukę nie-
miecką, lada okoliczność mogła podać myśl przywrócenia czci
dawnym bogom, a to tem snadniej, że wśród ludu zostawali jesz-
cze pogańscy kapłani, pozbawieni przez chrześciaństwo dawniej-
szego znaczenia i dochodów.
Kilku księży w Wolinie i Szczecinie mogli tylko nabożeń-
stwo odprawiać, ale ugruntowanie massy nowochrzczeńców w za-
sadach wiary przewyższało ich siły. To dopiero później nastąpić
miało, a tymczasem kapłani pogańscy wszelkich fortelów uży-
wali, aby nową wiarę podkopać. Podszepty i zabiegi czyż mo-
gły spotkać opór w ludzie wychowanym w przesądach i zabo-
bonach? W r. 1 126 zdarzyło się w Szczecinie i okolicy morowe
powietrze, w skutek któi^ego wielka śmiertelność powstała. Tłum
na targowisku szczecińskiem rozprawiał o klęsce i dopytywał
się o przyczynach jej. Kapłani pogańscy wytlómaczyli, że mo-
rowe powietrze jest karą bogów, rozgniewanych na lud za od-
padnięcie od starej wiary i że wszyscy wymrą, jeśli do niej nie
wrócą. Zatrwożone tem zbiorowisko, po krótkiej naradzie na
targowisku, uchwaliło przywrócić cześć dawnym bogom, a ko-
ścioły chrześciańskie zburzyć. Tłum rzucił się na kościół ś. Woj-
ciecha, przerobiony ze świątyni Trygława, zamierzając wyrzucić
ołtarz chrześciański, a dawnych bogów postawić. Strach jednak
ogarnął burzycieli, gdy się do ołtarza zbliżyli. Bóg chrześciań-
ski wydał się im mocniejszym od bogów pogańskich, ale i osta-
tnim ubliżyć nie śmieli. Uradzili więc zachować Boga chrześciań-
skiego, ale i starożytnych bogów podnieść i wszystkim jednakową
cześć oddawać. ^•■") Charakterystyczna cecha ta reakcyi pogań-
skiej wskazuje rozstrój duchowy w ludzie szczecińskim: stara
wiara zachwiana, a nowa się jeszcze nie ugruntowała. Za Szczeci-
nem poszły Wolin i inne grody. Kapłani pogaiiscy podże-
3') Ebbo, Iir, I ; ITerboul, III, 16; Muich prieflingetisti, III, 5. M. P.
rjo, 115, 141.
Tom III. 35
— 546 —
gali lud do zupełnego zniszczenia chrzęści aństwa. Wypadało
przeciw działać niezwłocznie. Ale biskup Wojciech nie zdołał
jeszcze usadowić sie w swej dyecezyi, a książę Warty sław, nie-
chętny królowi polskiemu, wypatrywał, czy nie możnaby z po-
mocą reakcyi pogańskiej wyłamać się z pod zwierzchnictwa pol-
skiego. Możnowładzcy zaś pomorscy poczęli gotować się do
wojny: odbudowywali zniszczone przez Polaków zamki i od-
mówili płacenia daniny zmniejszonej przez Bolesława Krzywo-
ustego. ^•'^^)
Na wieść o tem, Bolesław z mocnem wojskiem do granicy
pomorskiej zbliżył się,^*'") oczekując skutków powtórnej missyi
biskupa Ottona, który nie tracąc czasu, wyruszył z Bamberga
I Kwietnia 1127 wprost przez Saksoniję na Pomorze. W Halle
biskup zaopatrzył sie w bogate podarki, z Magdeburga po Łabie
dopłynął aż do Hawelberga, a dalej z różnemi rzeczami i podar-
kami na 50 wozach, po bezdrożach przez lasy, koło Moryckiego
jeziora, do Dymina zdążył (w Maju r. 1127), zamierzając rozpo-
cząć apostolstwo w okolicy Uznoima, gdzie przed tem nikt jesz-
cze nie pracował w tym celu. W Dyminie spotkał uprzejmie
biskupa książę Wartysław, prowadzący wówczas wojnę z Luty-
kami. Książe popłynął po rzece Pienie do Uznoimia, aby zwo-
łać lud na wiece, a biskup poszedł drogą lądową, nauczając
i chrzcząc ludność okoliczną. Na wiec do Uznoimia przybyli
możniejsi obywatele, starości grodowi i starcy, tudzież pogań-
scy kapłani. Książe zagaił wiec mową, wychwalając chrześciań-
stwo i biskupa, poczem wezwał zgromadzonych, aby zgodną
radą rozważyli własne dobro i jednomyślną uchwałą postano-
wili: czy przyjmują słowo boże i jego apostoła? Po wysłuchaniu
^3^) Herbord, III, lo. Nam Bolezlaus dux Poloniorum invictissiinus, in multa
fortitudine et copioso militum apparatu de terra sua veniens, iam in ipsis terminis
Pomeianiae castra metatus ferebatur, in furorę gravi terram ipsam ingressurus . . .
Insuper compertum habebat, quod civitates quae pridem conversae fuerant cum his
quae conversae nondum fuerant, remissi tributi veniam aspernati , , . etc,
i3») Ebbo, III, ł, 2, 3, 4, 5; Herbord, III, i.
— 547 —
przemowy księcia, dostojnicy i starsi prosili, ażeby inny czas dla
narady naznaczyć, a gdy się zeszli, długo rozprawiali: jedni
obstawali za przyjęciem nowej wiary, inni za utrzymaniem da-
wnej. Burzyli sie szczególnie pogańscy kapłani, ale przeciwne
zdanie przewagę wzięło; zgromadzeni jednomyślnie ucli walili: wy-
rzec się bałwocliwalstwa.^^")
Wieść o zapadłej w Uznoimie ucliwale rozeszła się by-
stro po całym kraju, budziła nieporozumienie i trwogę, szczegól-
nie wśród możniejszycłi obywateli, a tymczasem kapłani po-
gańscy podburzali lud. Zatrwożył się tem biskup Otton, ale
ksiaże Wartysław uspokajając go, mówił: y,bądń spokojny oj-
cze mój i panie, nikt nie posłaiui oporu tobie, ponieivaż starsi
i możnie jsi postanowili już przyj aj chrześciaństttw."' ^^^) Wszakże
uchwała starszych i możnych w Uznoimie, wydała się proste-
mu ludowi, który nie przyjmywał uczestnictwa na wiecu, nieobo-
wiązującą. Gdy bowiem wysłani przez Ottona dwaj kapłani do
Wolegoszcza zatrzymali się w domu naczelnika grodu, pogań-
stwo tak się rozsrożyło, że tłum rozjuszony domagał się w ciągu
trzech dni wydania mu przybyszów i tylko zawdzięczając nad-
zwyczajnej energii i słowiańskiej gościnności żony naczelnika gro-
du, poganki, udało się uratować kapłanów od niechybnej śmier-
ci.'^-) Pośpieszył Otton do Wolegoszcza, a uspokoiwszy, przy
obecności księcia Wartysława, wzburzenie poganów, wywrócił
kult Jarowita, zaszczepił chrześciaństwo, poczem udał się do są-
siedniego grodu Goztkowa, słynnego z nadzwyczaj pięknej świą-
tyni pogańskiej, na zbudowanie której mieszkańcy 300 talentów
wydali i usilnie prosili Ottona oszczędzić ten gmach jako ozdobę
miejsca, ofiarowali nawet znaczny okup pieniężny. Biskup je-
dnakże na to zgodzić się nie mógł, obawiając się posądzenia go
o chciwość. Niektórzy prosili, aby gmach ten na kościół prze-
to) Ebbo, III, 6; Herbord, III, 3.
1*') Herbord, III, 5.
"«) Ebbo, III, 8.
35^
- 548 -
robić, ale biskup i na to się nie zgodził, wymową zaś swoją do-
kazał tyle, że Goztkowjanie własnemi rękami zniszczyli świąty-
nię, a znajdujące się wewnątrz niej posągi bogów spalili.''''')
Tymczasem rozeszła się wieść, że Bolesław Krzywousty,
rozgniewany na Pomorzanów, z mocnem wojskiem już na ziemię
pomorską wstąpił. Zatrwożeni tem dostojnicy i możniejsi oby-
watele udali się do Ottona z proźbą, aby odwrócił grożące im
ciosy. Biskup, troszcząc się o swe owieczki, udał się niezwło-
cznie w poselstwie do Bolesława i ze łzami go prosił zaniecłiać
przedsięwziętej wyprawy, lecz ten oświadczył, że tego uczynić
nie może, albowiem Pomorzanie nietylko odpadają od wiary i po-
słuszeństwa, lecz po zbójecku napadając na Polskę, porujnowali
nawet groby przodków jego, z czaszek wyrywali zęby, a koście
po polacli rozrzucali.'"") Zaklinał więc biskup króla, aby srogo-
ścią wojny nie niszczył wzrostu ledwo co zasianej wiary chrze-
ściańskiej. Bolesław, narzekając na dzikość Pomorzanów, dziwił
się, że dotąd jeszcze sam biskup Otton nie zginął z icłi ręki, do-
dawszy przytem, że przed pierwszem przybyciem biskupa na
Pomorze, tam jednego z opowiadaczy słowa bożego, poganie roz-
pięciem na krzyżu umęczyli.'^'') Nareszcie, przycłiyliwszy się do
życzenia Ottona, Bolesław zgodził się wstrzymać wyprawę, z wa-
runkiem, aby sam książę Wartysław stanął przed nim i o łaskę
prosił.'^") Poczem wojsku, szemrzącemu za pozbawienie go na-
dziei.zdobycia łupów, do domu odejść rozkazał.
W kilka dni potem przybył do Bolesława Wartysław z po-
selstwem, wyjednał pokój i w oznakę pobożności swej złożył ka-
'■«•') Ebbo, III, 9; Ilerbord, III, 7.
'*■•) Ebbo, III, 13, dicens gentem illam beluinae ferocitatis immanitate terram
populumąue suum devastasse, adeo ut ctiam parentes suos e sepulchris protraheret,
et collisis capitibus dentes excuteret, ossaąue eorum per publicum aggerem disper-
geret. — Według uwagi Bielowskiego stać się to mogło w r. 1 1 26, lub na początku
1 1 27 zapewno w Płocku. M. P. II, 63.
"") Ebbo, III, 6, wzmiankuje o tem w mowie Wartysława na wiecu
w Uznoimie.
>*6) Ileibord. III. 10. M. P. II, s. III.
— 549 —
nonikom kościoła ś. Wojciecha męczennika (w Gnieźnie?) zna-
czna summc pieniężna'^') (w Lipcu r. 1127). Po powrocie Otto-
na z ksigciem do Uznoima, lud ze łzami radości dziękował mu
za przywrócenie pokoju i chętnie słuchał nauki jego.
Teraz Otton śmielej mógł udać się do Szczecina, gdzie lu-
dność podzieliła się na dwa stronnictwa. Jedno życzyło pozostać
wiernem chrześciaństwu, drugie groźnie stawiło się w obronie po-
gaństwa, a tymczasem pogańscy kapłani zażarcie przeciw chrze-
ścianom występywali. Z Uznoima w łodzi dopłynął apostoł do
Szczecina i tu przez stronników swych wprowadzony został do
miasta. Było to w niedzielę. Lud zebrany na targowisku, z włó-
czniami w^ ręku, słuchał pogańskiego kapłana, z mównicy na pod-
niesieniu Wysokiem urządzonej, przemawiającego zażarcie prze-
ciw chrześciaństwu i zwolennikom onego w Szczecinie. Lud był
mocno podburzony, niebezpieczeństwo wielkie groziło, ale biskup
Otton, w otoczeniu swych przyjaciół, z rozwagą przeszedł przez
tłum i wstąpił na podwyższenie. Wzruszenie było niezmierne.
Apostoł przemawiał do ludu w tak przekonywający sposób, że
wszelkie zabiegi kapłanów pogańskich nie mogły wrażenia w lu-
dzie usunąć. Tymczasem starsi i poważniejsi obywatele od rana
do północy obradowali o własnem i całego ludu zbawieniu, o po-
łożeniu kraju i ocaleniu ojczyzny, rozważając wszystko „wedle
mądrości tego świata i bardzo gruntownie." Nakoniec ^^wszyscy
zgodnie uchwalili: zuyrzec sie bahvocJnvalstwa i stanoivczo przyjąć
chrześciaństwo.'''- Lud był posłuszny, opór stawili tylko kapłani
pogańscy, lecz ich sami mieszkańcy wypędzili ze Szczecina. ^^^)
Książe Warty sław, zostający od niejakiego czasu w niepo-
rozumieniu ze Szczecinianami, bawił w Uznoimie. Otton, przy-
wróciwszy chrześciaństwo w Szczecinie, zamierzył udać się do
księcia. Wtedy Szczecinianie udali się do niego z proźbą, aby
Ik
i*^) Ebbo III, 13. Ipse quoque dux Pomeranorum in testimonium dero-
tionis suae magnam pecuniae quantitatem super altari beati Aclalberti martiris kano-
nicorum illic Deo servientiuni usibus profuturam obtiilit.
1'") ?:bbo, III, 15; Herbord, III, 20.
- 550 —
„nieporozumienie między nimi a księciem, przez samego djabła
sprawione", starał sie usunąć. Apostoł cłietnie przyjął na się
rolę pośrednika, mitygował obie strony, starał się zbliżyć je
przez poselstwa i skłonić do pojednania, a gdy stosunki księcia
ze Szczecinianami polepszyły się, apostoł udał się do ostatniego,
wielkiego przytułku pogaństwa — Wolina. Lecz w tym razie
Wolinianie, zważając na wszystko, co się dokoła nich stało, nie
sprzeciwiali się zburzeniu świątyń pogańskich i zaprowadzeniu
chrześciaństwa.^*")
Przychylenie się Szczecinianów do chrzęści aństwa oburzyło
Ranów, a szczególnie najwyższego ich kapłana, który uważał
Szczecinian za poddanych bożnicy arkońskiój, a teraz będąc po-
zbawiony od nich ofiar i dochodów, zabronił Ranom wchodzić
w stosunki handlowe ze Szczecinem i Pomorzem. Wojna roz-
poczęła się napadem Ranów na pobrzeża Odry. Szczecinianie
pod godłem ś. krzyża mężny odpór dawali. Otton, zachęcając do
wytrwałości nowonawróconych, zamierzał udać się do Ranów,
by ludy powaśnione pojednać. Ale obecni przy nim w Wolinie
szczecinianie przełożyli mu, że to jest niepodobieństwem, albo-
wiem Rany wszystkich chrześcian zabijają. Zważając przytem,
że Rana przez władze kościelne dawno już do arcybiskupstwa
Lundskiego zaliczona, Otton wyprawił księdza Iwana z listem do
Adcera arcybiskupa lundskiego. Adcer uprzejmie przyjął po-
słańca, ale oświadczył, że na żądanie Ottona iść na apostolstwo
do Ranów, odpowiedzi dać nie może, bez naradzenia się z ksią-
żętami i panami duńskimi. Odpowiedź przyszła dopiero po upły-
wie sześciu tygodni, pod koniec Października r. 1127, z oznaj-
mieniem, że dostojnicy i panowie chcą na przyszłość prawa na
Ranę zachować sobie. ^^") Tymczasem posłowie od cesarza Lo-
tara wzywali Ottona, aby do Bamberga powracał. Musiał więc
biskup zaniechać apostolstwo u Ranów i do domu śpieszyć.
"») Ebbo, III, 16, 20; Herbord, III, 24, 25.
J"0) Ebbo III, 23; Herbord III, 30.
I
li
— 551 —
Szczecinianie dziękowali mu serdecznie za pobłogosławienie icłi
oręża, l<tórym szczęśliwie zwalczyli Ranów. Powracając przez
Polskę Otton zabawił osiem dni w Gnieźnie, potem przez Łu-
życe, Pegawę, Lipsk, góry Turyngskie do Bamberga powrócił
(20 Grudnia r. 1127).^'^^)
Dokonane w krótkim czasie, bez gwałtów, nawrócenie Po-
morzanów, okazało sie trwałem i pouczajacem, że tam, gdzie
chrześciaństwo wprowadzano uczciwie, a nie w celach ujarzmie-
nia i zdzierstwa, Słowianie zasady nauki Cłirystusa łatwo przyj-
mywali.
§ G'2.
Wdzieranie się Danów i Niemców do Słowiańszczy-
zny zaodrzańskiej i obrona Pomorza przez Bolesława
Krzywoustego.
I. Rozprzężenie państwa Henryka Gotszalkowica (f 1126) i wygaśnienie
rodu jego (1127— 1129). Kanut Laward (f 1131). Przybysław i Nikłot
książęta. Sasi budują warownię Siegeberg.
Kiedy Bolesław Krzywousty, gromiąc pomorskich poganów
w r. 1 1 2 1 , zapędził się na zachód od Odry aż do granic państwa
Henryka Gotszalkowica nad r. Pieną, Słowiańszczyzna bałwo-
chwalcza znalazła się w mocy dwóch monarchów chrześciań-
skich, różnych wcale z usposobienia i czynów. Gdy bowiem Bo-
lesław, nie szczędząc pracy i środków materyalnych, wszystko
co mógł czynił, aby w łagodny sposób skłonić poganów do przy-
jęcia chrześciaństwa i cywilizacyi, a przez to zapewnić im roz-
wój w duchu narodowym i niepodległość cudzoziemcom, łrlenryk
mniemał, że chrześciaństwo można było utwierdzić z pomocą
niemieckiego oręża, a gdy mu poganie postawili niemożebny do
złamania opór, poprzestał na obdzieraniu swych poddanych i sa-
151) Ebbo III, 24; Herbord III, 31. O poselstwie do Adcera i odpowiedzi
jego Ottonowi, Dahlman, Gesch. v. Danemark, s. 241.
— 552 —
siadów Rano w, nie brzydząc sie nawet oszukaństwem przy wy-
bieraniu kontrybucyi (r. 1113)- Chciwość wplatała go w długa
wojnę z Danami o spadek po matce, a zdzierstwa wywoływały
powstania, do stłumienia którycli Henryk używał „najulubień-
szych sobie Sasów", od wieczny cli wrogów Słowian. Sprzymie-
rzenie się księcia słowiańskiego z Sasami przeciw swym podda-
nym, zraziło do niego ludy słowiańskie; demoralizacyja szerzyła
się, nieufność do księcia wzrastałći, wrogie mu pogaństwo opór
stawiło, lecz podkopane niepowodzeniami, niezdolne już było oży-
wić zbolałe umysły Słowian, w rozproszeniu szukającycli ratunku.
Kto mógł, wyłamywał się z pod władzy Henryka. Z Lutyków
tylko Czrezpienianie i Cłiyżanie władzy jego ulegali; Ratary
i Doleńcy jeśli nie wcześniej, to od najazdu Bolesława Krzywo-
ustego (r. 1121) do księstwa Pomorskiego należeli. Dymin nad
Piena był już w mocy Wartysława, z którego on do uległości
sobie Lutyków przyprowadzał. Brzeżanie i Stodoranie podczas
apostolstwa ś. Ottona na Pomorzu, mieli książąt własnego rodu.
Pod koniec panowania, w głębokiej starości Henryk pa-
trzał, jak przekraczające Odrę liufce Bolesława Krzywoustego
posuwały się w głąb kraju Lutyków i do brzegów morskicti do-
szły, jak dawniejsze zabory jego odpadały, a jak w początku, tak
i pod koniec panowania jego „wśród całego narodu Lu-
ty Ic ów, Obodrytów iWagrów nie było ani jedne-
go kościoła, ani jednego kapłana, z wyjatl<:iem
tylko miasta Lubeki."^) Teraz Henryk mógł przekonać
się, że dobrowolne ustąpienie Nordiilbingii Sasom i używanie icli
w pomoc przeciw Słowianom nie uszło mu bezkarnie. Zamor-
dowanie go 22 Marca r. 1126 tajemnica pokrywa.^)
1) Helmold, I, 41.
") Helmold, I, 46, o śmierci Henryka wyraża sie lakonicznie: Ilenricum
regem Slauorum praesenti vila decessisse. Tymczasem Chroń. S. Michael. Luneb.
podaje: Occisus est Henricus rex Slauorum, cujus corpus delatum Luneburg sepul-
tumquc iii ecclesia S. Michaelis. Dzień śmierci oznaczony w martyrologii luneburg-
skićj 22 Marca. Raumcr, Regesta, N. 800, s. a. 1 126.
— 553 —
Pozostali po Henryku synowie Swantopełk i Kanut kłócili
się o władze. Swantopełk, przez Holzatów posiłkowany, obiegł
Kanuta w zamku błońskim. Pogodzili sie wreszcie, lecz niedłu-
go potem Kanut został zabity w Lutyłenburgu r. 1127, a Swan-
topełk całe państwo zagarnąwszy, wezwał na pomoc lirabiego
Adolfa z Holzatami i Stormarsami, zamierzając odpadłe ludy siłą
pod swą władze podciągnąć. Napadł na Obodrytów, zdobył
mocny gród Worle, wtargnął do ziemi Cliyżanów, piec tygodni
gród ich Cłiyżyn oblegał, a wziąwszy zakładników, do Lubeki
powrócił.-') Nie pomogło to jednak, bo wojna domowa miedzy
braćmi doprowadziła do tego, że danina z krajów, które ojciec
icli meztwem i orężem zdobyć potrafił, straconą została." ■*) W tym-
że czasie Rany, napadłszy na Lubekę, miasto i zamek zburzyli
(i 128). W następnym r, 1129 Swantopełk podstępnie przez Da-
zona, zamożnego Holzata, zabity został, a niedługo potem i syn
jego Zwenko także padł od ręki zbójcy w Ertenburgu mieście
załabskiem."^) W tak nieszczęśliwy sposób wygasł ród Henry-
ka Gotszalkowicza. Bezkrólewie popcłinęło w przepaść obodryc-
kie ludy.
Do władzy książęcej u Obodrytów odezwał się krewny Hen-
ryka Gotszalkowicza Przybysław,**) ale większość ludu życzyła
mieć księciem Nikłota, jednego z książąt rodu panującego na
wyspie Ranie. Tymczasem wielkorządzca duński Szlezwiku, syn
•'') Helmold, I, 48.
■*) Helmold, I, 46, inteslinis bellis adeo perturbati sunt, ut tranąuilitatem
temporum et tributa regionum perderent, quae pater eorum armorum virtute con-
quisierat.
^) Helmold, I, 48, księcia tego zowie Z u i n i k e , bezwątpienia po slowiań-
sku Zwenko, spieszczone od imienia, być może, Swantosław.
*) Helmold, I, 49. Fratruelis Henrici Pribizlaus et major Obotritorum Niclo-
tus. Wiadomo, źe Gotszalk miał dwóch synów: Budy woja zamordowanego w roku
107 1 i Henryka obodryckiego. A ponieważ Helmold zowie Przybysława bratan-
kiem (fratruelis) Henryka, wypada więc, że Przybyslaw byl synem Budywoja. Na-
ruszewicz słusznie w Przybyslawie uznał syna Budywoja, ale niefortunnie zmieszał
go z innym wcale Przybyslawem, księciem braniborskim, II. N. P. II, pod r, 1163,
str. 309.
— 554 —
króla Eryka Ejegoda (najlepszego) Kanut, powołując sie na po-
krewieństwo z Henrykiem Gotszalkowiczem, wystąpił z preten-
syją do władzy nad Słowianami. Zapłacił on cesarzowi Lotarowi
ogromną summe za puszczenie mu we władanie ziemi, którą nie-
gdyś Henryk posiadał, a cesarz własnoręcznie włożył na głowę
jego koronę, na znak, że go królem Obodrytów czyni i uznał go
swoim wassalem. Wtedy Kanut, wezwawszy na pomoc Holza-
tów, wkroczył do ziemi Wągrów, na górze Alberg założył sie-
dzibę, pobił przeciwników, Przybysława i Nikłota wtrącił do
więzienia w Szlezwiku i dopóty trzymał icli zakutycłi w żelazne
pęta, póki nie złożyli okupu i nie uznali władzy jego.')
Razu jednego „król obodrycki Kanut" przybył do Szlezwika
na sejm ze swym stryjem królem Nielsem. Gdy się lud zebrał
i stary Niels zasiadł na tronie królewskim, Kanut usiadł naprze-
ciw niemu także w koronie królestwa Obodryckiego na głowie,
otoczony tłumem drabantów. Stary król, ujrzawszy synowca swe-
go w królewskim stroju i zauważywszy, że ten nie powstał i nie
pocałował go, jak było w zwyczaju, udał, że nie spostrzega znie-
wagi i przyszedł do niego, aby go pocałowaniem przywitać.
Kanut wyszedł przeciw niemu na środek i tym sposobem posta-
wił się na równi ze stryjem co do miejsca i co do godności
swojej. Postępkiem tym Kanut ściągnął na się śmiertelną nie-
nawiść Magnusa, syna Nielsa. Obecna przy tem matka Magnusa
rzekła do niego: „czy nie widzisz, że krewny twój wziąwszy
berło już panuje? Uważaj go więc za jawnego nieprzyjaciela, on
bowiem za życia jeszcze ojca twego już się nie uląkł przywłasz-
czyć sobie tytuł królewski. Jeżeli ty i dalej na to uwagi zwra-
cać nie będziesz i nie zabijesz go, wiedz, że on cię i życia i kró-
lestwa pozbawi." Magnus począł obmyślać sposoby, jakby Ka-
nuta zgładzić ze świata. Widząc to król Niels, wezwał wszyst-
kich książąt państwa, by poróżnionych młodzieńców pojednać.^)
') Helmold, I, 49.
^) Helmold, I, 50.
— 555 —
Zarzucał Magnus Kanutowi, że on, ze szkoda państwa duńskiego,
przyswoił sobie tytuł króla, lecz Kanut na to odpowiedział: „n i e
poczuwam sie do winy w przyswojeniu tytułu
królewskiego, albowiem w ziemi słowiańskiej
nigdy króla nie było, wreszcie zostający pod
moim rządem Słowianie nie nazywali mię kró-
lem. Według swego zwyczaju mianują oni każdą
poważną osobę kneziem, co znaczy tyle co pan.'"*)
Za wdaniem się starego króla spór załagodzono i przymierze
z obu stron zaprzysiężonem zostało. Umowę Kanut dotrzymy-
wał wiernie, Magnus zaś urządził przeciw niemu zasadzkę i gdy
raz w umówionem miejscu zeszli się i pocałowali się, skryci w za-
sadzce zbójcy rzucili się na Kanuta, zabili go, a rozczłonko-
wawszy ciało jego, pastwili się nad trupem ^°) (7 Stycznia ro-
ku 1131). Ten Kanut w dziejach znany jest pod nazwiskiem
Kanuta Lawarda. ^^)
Oburzony postępkiem Magnusa cesarz Lotar postanowił ode-
mścić śmierć Kanuta, najbardziej cesarstwu przyjaznego męża.
Ruszył więc z wojskiem ku granicom Szlezwika. Jednocześnie
brat zamordowanego Kanuta Eryk, z nałożnicy spłodzony, w celu
pomszczenia krwi bratniej zbliżył się z flotą także do Szlezwika.
Ale Magnus, utwierdziwszy się w warowni szlezwickiej, stawił
mocny opór, a nareszcie udał sie do Lotara, zapłacił mu 4000
marek srebra i hołd złożył (1131). Lotar zadowolniony trybutem
i uznaniem zwierzchności jego nad Daniją, powrócił do domu,^-)
SKl
") Nec Slavi me regem appellant, sed usuali vocabulo chnese, id est do-
minum seu herrum vocant, Annonymi. Historia S. Canuti, w Langebeka Ser. rer.
dan. IV, s. 241. O znaczeniu wyrazu kneź porównaj dzieła niniejszego T. II,
str. 439.
10) Helmold, I, 50.
11) Według anglo-saksońsliiego zwyczaju Hlasford (Lord) znaczyło tyle co
n. A ponieważ Kanut mówił, że go Słowianie panem (herrum) zwali, ztad w duń-
skiej mowie wytworzyło sie przezwisko Lawarda. Dahlman, Gesch. s. 220.
12) Helmold, I, 50. Annal. Saxo. a. 1131. Rex Saxoniam regressus Danos
ad deditionem coegit, simili modo super Slavos rebellantes irruit eo6que subjugavit,
W^
- 556 -
a Eryk pobity i do ucieczki zmuszony, przezwany został „noga
zajęcza" (Hazenvoth), z powodu ciągłej ucieczki. Walka jednak
tern się nie skończyła. Mieszkańcy Szlezwika, pamiętni dobra,
jakie im Kanut Laward wyświadczył, stanęli w obronie Eryka.
Niels z synem Magnusem długo oblegali Szlezwik, lecz Eryk
uciekłszy do Skanii, skarżył się wszędzie na zabójstwo niewin-
nego brata. Następnego lata Magnus z liczną flotą wyprawił się
do Skanii. Mieszkańcy stanąwszy w obronie Eryka, oparli się
Danóm, W zaszłej nakoniec wielkiej bitwie, Eryk na czele ja-
zdy uderzywszy niespodziewanie na piesze wojsko duńskie, zła-
mał je, Magnus i mnóstwo wojowników jego polegli (4 Czerwca
r. 1 134), a król Niels uciekł konno do okrętu, na którym przy-
był do Szlezwika, mieszkańcy którego dla przypodobania się
zwycięzcy Erykowi, przezwanemu teraz Emunem (t. j. godnym
pamięci), zabili Nielsa.*'^)
Zaburzenia duńskie pozwoliły książętom Przybysławowi i Ni-
kłotowi powrócić do władzy w udzialacłi swych. Były to we-
dług Helmolda „dwa straszliwe potwory, clirześcian prześlado-
wcy." ^^). W gruncie rzeczy byli to ludzie innego usposobienia,
niż się niemieckiemu dziejopisowi i kapłanowi wydało. Przyby-
sław, krewny chrześciańskiego rodu Gotszalka, idąc za popędem
ludu, nie śmiał bratać sie z Niemcami, jedynymi w ówczas wy-
znawcami chrześciaństwa w ziemiach słowiańskich nad Labą,
w przeciwnym bowiem razie ściągnąłby na siebie nienawiść pod-
danych. A jako książę z okoliczności, a nie z następstwa po
przodkach, musiał stosować się do skłonności ludu i we krwi
Nordalbingów zmywać krzywdy Obodrytom uczynione. Wdziera-
jąc się na ziemie słowiańskie Niemcy sami zmuszali Słowian do
Raumer, Regesta, N. 844. Przyciśnięty wojna domowa Magnus w r. 1 133 szukał
pomocy u Lotara i hołd mu w Halbersztadzie złożył. Porów, niżej przypisali 22,
na stron. 561.
1") Helmold, I, 51. Dahlman, Gesch. 232—237.
") Helmold, I, 52,
— 557 —
obrony, a gdy sie Słowianom udało pobić napastnilców i do ich
kraju wtargnąć, Niemcy podejmywali krzyk na barbarzyństwo
Słowian. W tym względzie pouczającem jest następne opowia-
danie Helmolda.
Raz gdy cesarz Lotar z małżonką Rykenzą bawili w Bar-
dewiku, stanął przed nimi kapłan Wicelin, przełożył o konie-
czności zbawienia dusz ludu słowiańskiego i doniósł, że w ziemi
Wągrów znajduje się góra dogodna dla zbudowania zamku kró-
lewskiego. Górę tę zajął był niegdyś Kanut król Obod rytów,
lecz zostawiona na niej załoga, została przez zbójców, w nocy wy-
puszczonych, do niewoli zabraną, a to w skutek podstępu hra-
biego Adolfa, który się bał, ażeby go Kanut, wzmocniwszy się
z czasem, nie uciemiężył. Cesarz, usłuchawszy rady kapłana, po-
słał zdolnych ludzi dla zbadania, czyby góra była dogodną do
zbudowania warowni, a upewniwszy się o tem od posłańców,
przebył rzekę (Łabę) i przyszedł do ziemi Słowian, w miejsce
oznaczone. Polecił zaraz Nordalbingóm, ażeby zajęli się zbudo-
waniem warowni. Książęta słowiańscy, nie śmiejąc sprzeciwiać
się woli cesarza, przyłożyli się także do tej budowli, lecz „z wiel-
kim smutkiem, czuli bowiem, że to się tajemnie
dla ich uciemiężenia gotuje." Jeden z książąt słowiań-
skich powiedział drugiemu: „czy widzisz tę mocną i wzniosłą
budowę ? Otóż przepowiadam ci, że twierdza ta będzie służyła
ku ujarzmieniu całego kraju naszego. Ztąd bowiem wychodząc
najprzód skruszą Plunę (Błonie), potem Aldenburg (Starogard)
i Lubekę, dalej przeszedłszy Trawnę, Racibor i całą ziemię Po-
labian opanują. Nawet kraj Obodrytów ręki ich nie ujdzie."
Ten zaś go zapytał: ..któż nam to nieszczęście zgotował, wy-
dawszy górę tę królowi?" A książę rzekł: „widzisz tego czło-
wieka łysego, stojącego przy królu? On to całe nieszczęście na
nas sprowadził." Tak zbudowaną została twierdza Sigeberg, ob-
sadzona liczną załogą, a naczelnikiem w niej uczynił król jedne-
go ze swych towarzyszów, Hermana. Oprócz tego polecił u stóp
góry tój zbudować kościół, któremu nadał sześć wsi, a zarząd
- 558 —
kościoła poruczył Wicelinowi. Tak samo postąpił i względem
kościoła w Lubece, poleciwszy Przybyslawowi, pod zagrożeniem
utraty łaski swej, ażeby okazywał szczególną życzliwość wzmian-
kowanemu kapłanowi. ^'^)
2. Stosunek Niemiec, Danii i Polski do Słowian zaodrzańskioh. Albrecht
Niedźwiedź wojuje Brzeżanów I Hawelberg zdobywa (1134). Bolesław
Krzywousty składa Lotarowi hołd z Pomorza (r. 1135). Ratibor pomorski
zdobywa Konghelę (1135). Zgon Wartysława (1136), Bolesława Krzy-
woustego (1138).
Po nawróceniu Pomorza na clirześciaństwo, Słowianie za-
odrzańscy znaleźli się w daleko gorszem niż przedtem położeniu.
Dawniój Obodryci, Lutycy, Ranowie, czując się bezpiecznymi
ze strony Pomorzanów, takichże jak oni poganów, mogli wszyst-
kie swe siły przeciw Niemcom i Danóm zwracać. Teraz Pomo-
rze, pod władzą monarcliy polskiego, stanęło po stronie clirze-
ścian. Rany i Tutycy znieść tego nie mogli i już podczas apo-
stolstwa ś. Ottona (i 127) ze Szczecinianami walczyli. Pokonani,
burzyli się, wznawiali powalone przez Niemców i Danów świą-
tynie pogańskie, pragnęli żyć według dawnego obyczaju, nie
zważając, że wzmagająca się dokoła nich cywilizacyja clirze-
ściańska, coraz mocniej podkopywała kult starożytny, zwężała
terrytoryję pogańską, zmniejszając przez to liczbę prozelitów sta-
rożytnego kultu. Pogaństwo dożywało swego wieku i nie czuło
się na siłacli ożywić moralnie osłabione ludy. Następywała de-
moralizacyja i rozprzężenie stosunków państwowycli. Słowiań-
szczyzna zaodrzańska stała otworem dla każdego lepszego zdo-
bywcy i jeśli po śmierci Kanuta Lawarda (1131) państwa chrze-
ściańskie nie rozebrały pogrążonycłi w anarchiję Zaodrzańców, to
tylko dla tego, że innemi sprawami były zajęte i nie mogły w te
strony czynności swej zwrócić. I tak: po śmierci cesarza Hen-
ryka V (roku 1 125) w Niemczech walka dynastyczna pomiędzy
»6) Helmold, I, 53,
— 559 —
szwabskimi Hohensztaufami i bawarskimi Welfami lat kilka kre-
powała wszelka inna czynność nowo obranego cesarza Lotara.
W Danii po śmierci Kanuta Lawarda(n3i) wszczęły sie wojny
domowe, w których zginęli król Niels i syn jego Magnus, a za-
burzenia ciągnęły się dalej. Ostatni sąsiad Zaodrzańców, Bole-
sław Krzywousty, po nawróceniu Pomorza, nie myśląc bynaj-
mniej spocząć na wawrzynach, gotował się do posunięcia podbo-
jów i chrześciaństwa dalej na zachód aż do Łaby, lecz wplątawszy
się w sprawę o następstwo tronu węgierskiego po Stefanie II
(•{- 1 131), i zmuszonym będąc z tego powodu walczyć z księciem
czeskim Sobiesławem, ożenionym z siostrą króla Beli Ślepego,
musiał zamiary swe odłożyć. ^'^)
Tymczasem nad środkową Łabą podrastała nowa potęga
w osobie Albrechta Niedźwiedzia. Ojciec jego Otto z Askanii,
albo z Ballensztadu, potomek po kądzieli znanego ujarzmiciela
Słowian, księcia saskiego Hermanna Billinga (f 983), władał
Salzwedelem z okolicą w marce Północnej i dał się poznać z ry-
cerskich czynów, gromiąc powstanie poganów nad Łabą (roku
1 1 18). Po jego śmierci (r. 1123) Albrecht Niedźwiedź, podobnie
ojcu, był przyjacielem księcia saskiego Lotara, a gdy ten zo-
stawszy cesarzem (r. 1125), przedsięwziął wyprawę do Czech,
aby zmusić księcia Sobiesława do wassalnej uległości cesarzowi,
Albrecht towarzyszył mu i w nieszczęśliwej dla Niemców bitwie
pod Chlumcem (r. 1126), ujęty został do niewoli, po zawarciu je-
dnak przymierza z Czechami, uzyskał swobodę'"') i znowu wier-
nie ceserzowi służył. Władał on już znacznemi posiadłościami
po prawym brzegu Łaby, zdobył dolne Łużyce, szerzył zabory
swe w żupie Serbiszcze, conad Łabą w dół aż pod Magdeburg
prawie; zainteresował się mocno missiją ś, Ottona na Pomorzu,
dostarczał mu z dóbr swoich wiktuały i różne inne rzeczy, czem
'«) Smolka. St. Mieszko Stary, s. 202.
^') Wiadomości z Ottona freizingeńskiego : Vita Fiiderici, Annalisty Saxo,
Chronografa Saxo, Alberta Stadeńskiego, Kontynuatora Kozmy i t. d,, patrz w Rau-
mera Regestach, N. 798, 799.
— 56o —
skarbił sobie przyjaźń ś. Ottona J^) Podczas wyprawy Lotara
do Włoch, Albrecht zasługami i posłuszeństwem tak go sobie
zjednał, że po śmierci margrafa północnego Konrada v. Plozke
(i 134), Lotar oddał mu markę Północna ze wszystkiemi pra-
wami na sąsiednich Słowian.^") Albrecht wnet z tego korzystać
postanowił. Zatargi ze Słowianami podały mu powód dwa razy
przechodzić Łabę, zagarnąć krainę Brzeżanów i stolicę ich ksią-
żąt Hawelberg zdobyć.-") Bolesław Krzywousty obojętnie na to
patrzyć nie mógł, ale sprawa o następstwo tronu węgierskiego
i napady na Śląsk Sobiesława w r. 1133 i 1134,-') nie pozwa-
lały mu wystąpić czynnie w obronie Słowian zaodrzańskich.
Wreszcie okoliczności nie sprzyjały podobnym zamiarom, albo-
wiem cesarz Lotar, uspokoiwszy Niemcy i opierając się na przy-
jaźni Sobiesława, zamierzył uregulowanie stosunków swych do
państw na wschód od Niemiec położonych. Z Węgrami był on
i'*) Ebbo, III, 10. Eo igitiir temporc, quo fana haec miramli operis in \irbe
Chozegowa destruebat, legati honorabilis marchionis Adalberti staUim eius curiose
investigantes, sed et nuntii de villis suis Mucchlin et Scidingen, juxta condictum
opportuna eł subsidia deferentes, supervenere. — Herbord, III, 8. Legati marchio-
nis Adalberti de Saxonia supervenere, opera et statum episcopi studiose inquiren-
tes. Marchio eteuim,... in gente barbara hunc periclitari metuebat, unde si opus ha-
beret, praesidium ei et opem ferre cupiebat.
'") An. Saxo. a. 1134 Marchiam Conradi videlicet Septentrionalem Adal-
berto pro studioso sibi exhibito obsetiuio in Romano ilinere concessit. Podobnie
Ann. Turing., Chroń. Luneburg. Eccardi, Albert Stadens, Chronog. Saxo, Raumer,
Regesta, N. 865. Chroń. Montis Sereni. a. 1134, w Hoffmanna Scrip. rer. lus.
IV, s. 35.
2") Chr. Montis Sereni. a. 1136, Havelberga capta est a filiis Widikindi et
ecclesia incensa. An. Saxo, a, 1136, Haweiberga capta est a filiis "Widikindi et
ecclesia destructa. Tak samo Chronogr. Saxo, tudzież Ann. Hildesheim. Jeżeli więc
synowie Widikinda odebrali Hawelberg w r, 1 136, to zdobycie go przez Albrechta
Niedźwiedzia mogło stać się wcześniej. Barthold mniema, że Albrecht już w roku
1 135 mocno utwierdził się w ziemi Brzeżanów, (Gesch. II, s. 109). Sieniawski
myśli, że już w r. 1134 Albrecht opanował Hawelberg. (Pogląd na dzieje Słowian,
s. 169). Prawdopodobnie, albowiem na zbudowanie kościoła, spalonego w r. 1136,
potrzebny był czas.
-') Annal. Gradicens. a. 1132. Inter princepes Boemie et Polonie fides sacra
et Concordia est violata. Pertz, M. G. XVII, 650. Contin. Cosm. a. 1 133. Pertz,
IX, 138. Szczegóły w Roepella Dzieje Polskie I, rozdział XII, s. 285.
— 5ÓI —
już w zgodzie, (czechów miał po sw«'tj stronic, Magnus duński
jeszcze przed tern hołd mu złożył w llalbersztadzie, dał zakła-
dników i przysięga zobowiązał sie postępywać w polityce zgo-
dnie z widokami cesarza.--) Zostawał tylko Bolesław, ufny w swe
siły, niepokorny, zawsze gotowy stawić czoło nieprzyjaciołom.
Niepowodzenia jego, w zajściach z Węgrami i Czechami, ośmie-
Lotara wezwać Bolesława, aby zaległy z Pomorza i Rany za
12 trybut, po 500 marek rocznie i hołd mu złożył. Groziła
wojna. A tu jeszcze margraf Albrecht wdzieraniem sie do ziemi
Brzeżanów, pokój między Łaba a Odrą zakłócił. Nie mając bliż-
szych szczegółów, twierdzić nie możemy, ale mniemać sie godzi,
że Bolesław nie spuszczał z uwagi zabiegów margrafa Albrechta
na Pomorzu, podczas apostolstwa ś. Ottona, a gdy margraf wdarł
się do ziemi Brzeżanów, Bolesław łatwo mógł pojąć dokąd on
dąży. Bądź co bądź Bolesław w tym razie okazał sie bardzo
rozważnym, na niepewną wojnę narażać się nie chciał, kiedy
i bez niej mógł Pomorze zatrzymać przy sobie, a z przyjaźni Lo-
tara korzystać nadal. Wyprawił więc do Magdeburga poselstwo
26 Maja r. 1135,-^) ale nic nie wskórawszy, musiał sam do Sar
ksonii dążyć. Na Wniebowzięcie 15 Sierpnia przybył do Mer-
zeburga, dokąd także przybyli Sobiesław czeski, posłowie wę-
gierscy, greccy i słowiańscy, Lotar pogodził Bolesława z Sobie-
sławem, a Bolesław trybut zapłacił, hołd złożył i w pochodzie
--) Annal. Hildesheim. a, I134. Luderus imp. Pascha HaUerstat peragit, Ibi
icx Danoram veniens sese in potestatem imperatoris tradidit, obsidesque dat, jura-
mentum facit, se successoresąue suos nonnisi permissu imperatoris siiccessorumque
suorum Regnum adepturum, et pulchro spectaculo, nullis retro temporihus audito,
ipse secundo die Paschae idem Kex Danorum regio morę coronatus coram coronato
de morę imperatora gladium ipsius portat. Porów. De fundatlone coenobii Bigaugiensis:
a. 1 134, Rcs in Halberstad Pentecosten celebravit, Ibi Magnus filius Nicolai regis Da-
nonim graliam invenit poenitens, et coronam regni suscepit ab imperatora. Sed red-
diens,... Magnus relinquitur solus in terra prostratus. Hoffmann, Ser, rer. lus. IV, 125.
1^') Cbr, ^Mont, Serani. a. 1135. Legati BoHzlai ducis Polonorum et Gode-
fridi ducis Lovaniae (Lotharingiae): Hungarorum etiam, et Dnnorum ncc non Scla-
vorum, cum principibns ilhic veni(.ntibus adfuernnt. Hoilmann, ly, 35. Także Annal.
Saxo. ad a, 1 135,
— 5^2 —
do kościoła, dawnym zwyczajem niósł miecz przed cesarzem,-*)
Z Merzeburga udał się Bolesław do grobu ś. Godeharda w Hil-
desheimie, a gdy w powrocie do domu, wjeżdżał do Magdebur-
ga, z rozkazu cesarza duchowieństwo wszystkicli kościołów w uro-
czystej processyi, przy biciu we wszystkie dzwony, wyszło przed
miasto na jego spotkanie. Takiego przyjęcia niekoronowanej
osoby nie zdarzyło się od półtora wieku, t. j. od czasu, kiedy
arcybiskup Adalbert podobnie przyjął księcia saskiego Hermana
Billinga i tern strasznie Ottona I oburzył. „A przecież, powiada
kronikarz niemiecki, książę saski osobistością swą stał wyżej,
aniżeli ów Słowianin i cudzoziemiec." -'')
Przyjąwszy od Bolesława Krzywoustego liołd nietylko z Po-
morza, lecz i z Rany, cesarz tem samem przyznał go prawnym
posiadaczem wzmiankowanych, krain i usuwał na przyszłość wszel-
kie pretensyje do nich, z czyjejby strony one nie były. Tak wypada
pojmywać faktyczną stronę wypadków, w rzeczywistości zaś ce-
sarz, wymagając od Bolesława hołdu z wyspy Rany, którą on
nigdy nie władał, stawił go w nieprzyjazne stosunki z Dana-
mi, zamierzającymi opanować wyspę tę, od dawna zaliczaną we
względzie kościelnym do arcybiskupstwa Lundskiego, Jak po-
stąpił Bolesław z prawem, przyznanem mu na Ranę — nie wie-
my. Być może sprawa ta poszła w zawieszenie z powodu za-
szłych w tym czasie na Pomorzu baltyckiem zaburzeń i ważnych
wypadków. I tak: kiedy Bolesław hołd składał w Magdebur-
gu, zięć jego i sprzymierzeniec Magnus już zginął na brzegach
Skanii, a ojciec ostatniego Niels zamordowany był w Szlezwi-
ki) Otto Frisingen. VII, ig. Inde (Bamberga) in Saxoniam diverten.s Po-
tonorum ducem cum multis muneribus obviam habuit, quem tameii non antę digna-
lus est suo conspectui praesentari, quam tributum XII annorum, hec est 500 libras
ad singulos annos persolveret, et de Pomeranis et Rugis hommagium sibi faceret
subjectionemque perpeluam sacramento coniiimaret. Do tego dodaje Annal Saxo,
s. a, 1 1 35: dux autem Polor-ae Bolezlaus in die sancto manibus applicatis miles
ejus eflkiuir et ad ecclesiam processuro gladuim ejus antę ipsum portavit.
-■■') Annal. Magdeburg, a. 1135, „licet ille majoiis reverentiae esset quam
Sclavus et alicnigena." AluWerstedt, Regesta arcliiep. magd. I, N. I098.
I
— 563 —
ku,^**) w Danii wrzała wojna domowa, a brat księcia Warty-
sława Ratibor, zebrawszy koło siebie poganów, krążył po wo-
dacłi Bałtyku, jakby „król morski'' i na czele floty, złożonej
z 500 korabi, na każdym po 44 ludzi i po 2 konie, przedsięwziął
wyprawę do bogatego miasta Konglieli na brzegach Szwecyi
położonego, w pobliżu teraźniejszego Gottenburga. Wyprawa
udała się pomyślnie: miasto szturmem zdobyto 10 Sierpnia ro-
ku 1 1 35; napastnicy wzbogaceni ogromną zdobyczą w rzeczacłi
i niewolnikacli, szczęśliwie do domu wrócili.-'^) Cokolwiek pó-
źniej książę Wartysław znikł, a zgon jego w końcu r. 1135 lub
na początku r. 1136,-*^) głęboka tajemnica okrywa, bo gdy ży-
jący w tym czasie Helmold wzmiankuje krótko, że Wartysław
został zabity w Stołpie nad r. Pieną,'-^) pisarz XVI w. Tomasz
Kancow rozpowiada, że na śpiącego w Stołpie Wartysława na-
padł jeden z możnych Lutyków i śmiertelnie go ranił, lecz wiel-
kiej siły Wartysław schwycił zabójcę tak mocno, że mu szczękę
wyrwał i razem go z sobą do grobu zabrał.^'') Władzę nad Po-
morzem objął Ratibor, ożeniony z córką Bolesława Przybysła-
I
26) Chroń. Montis Sereni. a. 1134. Magnus, qui in patriam reversus, a quo-
dam Henrico occisus est.,. Pater etiam ejusdem in civitate Nesvich antę ecclesiam
cum suis occisus est. Hoffmann. IV, 35; Ann. Bigaugiensis a. 1134. Nicolaus,
pater Magni, fugit, sed perimitur dolose. Hoffmann, IV, 125. Szczegóły podał Hel-
mold, I, 51.
-') Saxo Grammatyk mówi, że flota słowiańska składała się z iioo korabi,
ale podobne obliczenie historycy za niepewne uznają. Dahlman, Gesch. s. 247. Po-
danie Saxona o wyprawie do Kongeheli, osnute na sagach duńskich; szczegółowy
wykład podał Barthold, Gesch. II, s. 115. Według jego mniemania wyprawa ta
zaszła nie bez wiedzy Bolesława Krzywoustego.
28) Kanzow śmierć Wartysława podał pod r. II3S. Inni dawniejsi pisarze
oznaczali ją r. 1136. Z nowszych pisarzy Gebhardi, Naruszewicz, Krziżek, Sienia-
ski, przyjęli r. 1 136. Barthold koniec roku 1134 lub początek 1135. Tymczasem
Hasselbach i Kozegarten wypadek ten odnoszą do r. 1135. Codex Pomeran. s. 49.
2») Helmold, II, 4. Ulic, (Stolpć) Kazemarus et Bugezlavus jam olim fun-
daverant abbatiam in memoriam patris sui Vertizlavi, qui ibidem et occisus et se-
pultus est. W dyplomie biskupa pomorskiego Adalberta r. 11 53: in loco qui dici-
tur Ztulpii, ubi princeps Vartizlauus interfectus occubuit. Hasselbach, Codex N. 21.
30) Kanzow, Pomerania, według wydania r. 18 16, s. 129.
36*
- 5^4 —
wą/'') Z tej więc strony Bolesław był spokojnym, ale do speł-
nienia dalszycli jego zamiarów spotkał przeciwników w królu
duńskim Eryku Emunie i margrafie Albrechcie Niedźwiedziu.
Wkrótce bowiem po zburzeniu przez Ratibora Kongeheli, Eryk
Emun z ogromna flotą, wioząc pierwszy raz po 4 konie na
każdym korabiu, napadł niespodziewanie na wyspę Ranę, wylą-
dował w pobliżu Arkony, przekopami i wałami przeciął komu-
nikacyje między półwyspami Jasmundem i Witowem,^-) czem
pozbawił obrońców świątyni pomocy z wewnętrza kraju, żywno-
ści i wody. Znękani oblężeniem mieszkańcy Arkony zgodzili się
pozornie przyjąć clirześciaństwo, pośpieszyli do poblizkiego je-
ziora niby dla dopełnienia obrzędu oczyszczenia, a w rzeczy sa-
mej dla ugaszenia pragnienia wodą przaśną, przyjęli kapłana dla
umocowania ich w zasadach wiary, lecz po odejściu zwycięzkiego
króla, dawną cześć Swantewita przywrócili/'")
W tymże czasie margraf Albrecht Niedźwiedź, utwierdziwszy
się nad r. Hobolą, założył Priegnitz - mark, wszedł w przyjaźń
z księciem braniborskim Przybysławem, który na chrzcie przy-
jął imię Henryka, porozumiał się z żoną jego Petrusa, czy Pe-
^^) w dokumencie r. 1159: dominus Ratiboro cum pia conjuge sua Pri-
bizlava; w dokumencie r. 1 168: Ratiboro cum pia consorte sua Pribłzlaua. Hassel-
bach, Codex NN. 24, 26. Wahrscheinlich Tocliter Roleslaus III von Polen, tamże
str. 1064. Naruszewicz powołuje sie na Bangerta, wydawcę kroniki Helmolda.
H. N. Pol. pod r. 1 1 39, przyp. 4 na f5. 139. Ale już w XVI w. Kanzow twier-
dził, że Przy by sława by Ja córką Bolesława księcia polskiego. Pomerania, s, 137.
'"'") .Saxo. Gram. XIV, s. 661. Dani ad Rugiam appulsi, urbem Archon adver-
sum se valido praesidio iirmatam iuveniunt. Quam ne finitimoruni auxiliis juvari si-
nerent, tractum, qui Archonensium fines propemodum Rugia abscissos cum con-
tinentł commitit, legionibus concisum in vallum opacae adniodum altitudinis re-
degerunt.
''') Saxo, Gram. 1. c. Igitur Archonenses, cum nec vires conserendi belli
baberent, neque locum ad contrahenda auxilia suppetere cernerent, necessitate victi,
salutem et in Christiana sacra transitionem pacti, statua, quam venerabantur, re-
tenta, Danis se tradunt, ... Primum itaąue solenni ritu prolui jussi, stagnum majore
pellendae sitis quam initiandae religionis ardore petentes, sub specie sacrorum fessa
obsidione corpora refecerunt. Jeziora, o którem Saxo wzmiankuje, teraz ani śladu,
wiadomo bowiem, że brzegi Rany często się zmieniają. Barthold, Gesch. II, s. 126.
- 565 -
iribą, za wdaniem sie której, bezdzietny Przybysław zapisał sy-
nowi Albrechta Niedźwiedzia Ottonowi, jako wiązanie na chrzciny,
okolicę Suche (Zauche) (r. 1136).^*) Tern sie jednak nie zado-
wolnił margraf. Pomysły jego do pobrzeży bałtyckich sięgały,
a ponieważ nie czuł się jeszcze na siłach, aby orężem otworzyć
sobie do ujść Odry drogę, postanowił tymczasem zaznaczyć czyn-
ność swą jakimkolwiek faktem, któryby na przyszłość mógł być
powodem do rozszerzenia pretensyi na ziemie przy ujściach Odry
położone. Protektor jego cesarz Lotar, przeznaczając na korzyść
biskupstwa Bambergskiego, podatek z ziem nad r. Pieną poło-
żonych, jako wynagrodzenie kosztów podczas apostołki ś. Otto-
na, oświadczył, że czyni to za zgodą margrafa, granice posia-
dłości którego obejmują ziemie: Grozwin, Rochowe, Leszanie,
Międzyrzecz i t. d."'^) Dziwna to zaiste sprawa. Cesarz przyzna-
wał margrafowi posiadłość, którą żaden z nich nie władał, a czy-
nił to z ubliżeniem Bolesławowi, chyba dla tego tylko, aby go
postawić w nieprzyjazne stosunki z margrafem, podobnie, jak
wymagając od Bolesława hołdu z wyspy Rany, uzbroił już
przeciw niemu króla Eryka Emuna. Jeżeli przytoczone wyżej
fakty nie są mylne, to przyznaćby należało Lotarowi zręczne wy-
I
**) Fuit ąuidam Henricus rex, Przebislaus slayonice uorainatus, urbis Braa-
demburgensis et terrarum adjacentiura, sicttt Bramianburgensh łcsłaiur crotiica, ex suc-
cessione paterna oblinens principatum. Hic, dum adhuc gens esset ibł permista
Slavonica et Saxonica deserviens ritibus paganorum, et in urbe Brandemburgensi
ydolum tribus capitibus inhonestum ab incolis coleretur, jam cristianus effectus et
populi ydolatriara mentem illam summe detestans, dum heredem proximum non ha-
beret, nolens ydolatris post mortem suam dictum relinąuere principatum, Adalber-
tum dictunl Ursum, genitum ex Ottoue comite Ascharic... heredem instituit et natura
suum primogenitum Ottonem de sacro fonte lcvavit, totam Z u cham, videlicet me-
ridionalem O b u 1 e donans eidem. Pulcaya, Chroń, apud Riedel, Mark Branden-
burg, I, str. 270. Porównaj Forschungen zur Deutsche Geschichte, 1877. T. 17,
str. 515.
■) A. iij'. Adnitente et concedente de jurę suo iideli nostro marchioni
Adelberto, cujus marchiae terminus predictas includit provin-
cias, quarum ut certa habeatur notitia, nomina etiam subter annotari compla-
cuit: Crozwine, cum Rochowe, Lesane, Meserechs etSitne in-
super et Tribusses eidem dilectissirao nostro Ottoni et futuris babembergensis
ecclesiae episcopis tradidimus. Hasselbach, Codes Poraer, N. 14, s. 32.
- 566 —
zyskanie polityki niemieckiej, dążeniem której od IX w. było
zasiewać pomiędzy sąsiedniemi państwami niezgody, aby żadne
z nich nie mogło wzmódz się w siły, ze szkodą cesarstwa.
Niepodobno przypuścić, aby Bolesław nie wiedział, co się
ze szkodą jego działo, w pobliżu ówczesnej granicy polskiej,
Brandenburgu. Możeby on potrafił zapobiedz dalszym zamachom
Albrechta Niedźwiedzia na zaodrzańską Słowiańszczyznę, ale ko-
nieczność zmusiła go w tymże czasie (r. 1136) do wyprawy na
Ruś, w celu pomszczenia za rozbójniczy napad Rusinów na Wi-
ślicę, w której Bolesław udzielił przytułku królewiczowi węgier-
skiemu Borysowi, synowi Kolomana, a ten zdrajca, wszedłszy
w porozumienie z książętami ruskimi, za pieniądze poddał im za-
mek wiślicki i wszystkich z okolicy zebranych w zamku, bez-
bronnych obywateli, na rzeź nieprzyjaciołom wydał. ^") Jakoż Bo-
lesław, zebrawszy na wyprawę nietylko rycerstwo, lecz i gmin
kmiecy, spustoszył księstwo Włodzimirskie (r. 1136),'') ale żeby
mieć ręce swobodne do działania nad dolną Odrą, zostawało za-
łatwić stosunki z Czechami. Zjechawszy się więc w Kładzku
Bolesław z Sobiesławem, za pośrednictwem towarzyszących im
panów, zawarli wieczystą zgodę, mocą której Śląsk przy Polsce
pozostał. Na utwierdzenie zaś zgody i nierozerwanój odtąd przy-
jaźni, przytomny na zjeździe starszy syn Bolesława Władysław
trzymał do chrztu Wacława, syna księcia czeskiego •^^) (r. 1137).
Wkrótce potem nastąpiła całoroczna choroba, a 28 Października
36j Według Boguchwała napad na Wiślice księcia ruskiego przypadł 9 Lu-
tego r. 1135. Bielowski, M. P. II, s. 515. Mistrz Wincenty przy opisie tego wypadku
daty nie oznaczył. M. P. II, s. 355.
*') Kronikarze polscy roku wyprawy Bolesława na Ruś nie podają: Mistrz
Wincenty cap. 24, Boguchwał cap, 29. M. P. II, s. 357, 515. Zważając jednak,
że w pierwszej połowie roku u 35 Bolesław zajęty był poselstwem do Lotara,
a w Sierpniu sam do niego jeździł do Merzeburga, wypada mniemać, że wyprawę
na Ruś mógł przedsięwziąć nie wcześniej, jak w końcu r. 1135, a może, pewniej,
w r. 1 136. Naruszewicz, w niepewności dat wzmiankowanych wypadków, kładzie
je pod rokiem 1 135— 1 136. Porów. H. N. P. II. Wojna z Rusinami ciągnęła się
i później.
**) Continuator Cosmae, a. 1137.
— 5^7 —
r. 1 138 śmierć Bolesława Krzywoustego/^^) w pełni sił i wśród
troski o rozwiniecie wielkicłi jego pomysłów do ocalenia od
zguby Słowiańszczyzny zaodrzańskiej. Dzień śmierci bohatyra
polskiego był ostatnim dniem nadziei ocalenia zaodrzańskich braci
od rozszarpania ich przez cudzoziemców.
Jak w ciągu 36 -letniego panowania tak i przed śmiercią,
Bolesław Krzywousty troszczył sie, aby jedność i potęgę pań-
stwa Polskiego utrzymać nadal. Uprzedzając więc zamieszki po-
między synami swymi o spadelc po nim, Bolesław wyznaczył
książęce udziały: Bolesławowi Kędzierzawemu Mazowsze, Mie-
czysławowi (Staremu) Wielkopolskę, Henrykowi ziemie Sando-
mirską i Lubelską, najstarszemu zaś synowi Władysławowi naj-
ważniejszą stolicę Kraków z okolicznym krajem, Śląsk i ziemię
Lubuszską. Jemu powierzył najwyższą w państwie władzę, któ-
rej dzielnicowi książęta obowiązani byli podlegać. Do Włady-
sława, jako do najw-yższego pana kraju, należało zwierzclinictwo
nad Pomorzem. „IMłodsi książęta mieli ulegać starszemu bratu
Władysławowi, poważać go jako monarchę, żadnego ważniej-
szego kroku nie przedsiębrać bez jego zezwolenia, nie wdawać
się w wojny lub przymierza na swoją rękę, wszystkiemi siłami
pomagać mu na wojnie, słowem mieli być zależni od niego, jak
w zachodnich państwach wassale od suzerena." ■*") Na praktyce
okazało się inaczej.
Polska, rozdrobiona na cztery dzielnice, nie była już taką,
jak za Krzywoustego potęgą. Zwierzchni monarcha polski Wła-
dysław II przez cały ciąg panowania swego (11 38 — 1146) mu-
siał walczyć z braćmi w obronie praw monarszych od nadwe-
'^) w rocznikach polskich zapisano: A. 1138 dux Bolezlaus Ul obiit V ka-
lend. Noverabris. Potwierdzają to nekrologia ś. Michała bambergskiego i nekrologia
Zwifalteńska. Bielowski, M. P. II, 797. Według rachunku rzymskiego V kalend.
Noveiubris oznacza pięć dni do kalendy Novembra, włączając i ten dzień, a zatem
8 Października. W nowszej pracy Smolki Mieszko Stary, s. 205, śmierć Bolesława
Krzywoustego oznaczona 18 Października, zapewno przez omyłkę druku.
*'^) Smolka St. Mieszko Stary, s. 204; tegoż autora: Testament Bolesława
rzywoustego, w Rozprawach Akademii Umiejętności. T, XIir, r. 1881, s. 259 — 310,
— 568 —
rażenia ich na korzyść dzielnicowych książąt. A gdy został
przez braci zmu.szony do ustąpienia z kraju i szukania przytułku
na dworze króla Konrada III, los Słowiańszczyzny zaodrzańskiej
wpadł w ręce Niemców. Wielkie plany Bolesława Krzywo-
ustego w zapomnienie poszły.
3. Walka Albrechta Niedźwiedzia z Henrykiem Pysznym o księstwo Sa-
skie (1138— 1139. Przybysław wagrski burzy, Sigeberg (1138). Holzaci
zdobywają ziemię Wągrów (1139). Graf Adolf sprowadza kolonistów
i buduje Lubekę (1143). Słowianie na brzeg morza wyparci.
Na rok prawie przed śmiercią Bolesława Krzywoustego,
Albrecht Niedźwiedź, ufając w przyjaźń cesarza Lotara, szerzył
podboje w Słowiańszczyźnie zaodrzańskiej. Zimą r. 1137 — 1138
po zamarzniętych bagnach przedzierał się on do ziemi Wkrza-
nów i brzegów morskich,''^) lecz gdy się dowiedział o śmierci
Lotara (3 Grudnia r. 1137), odłożył zamierzone podboje na przy-
szłość, a tymczasem, pośpieszył do Saksonii, aby wygnać z niej
księcia bawarskiego Henryka Pysznego i samemu zostać księ-
ciem saskim, do którego należała Nordalbingia i dozór nad są-
siednimi Słowianami, Nowoobrany król Konrad III, uważając
za rzecz niesłuszną, aby jeden książę dwoma księstwami władał,
chciał na księstwie Saskiem Albrechta utwierdzić. Dwaj ksią-
żęta, z dwóch sióstr zrodzeni, rozpoczęli wojnę domową i całą
Saksoniję zakłócili, Albrecht zdobył twierdzę Luneburg, miasta
Bardewik i Bremę, całą Saksoniję i ziemię Nordalbingów, z któ-
rej grafa Adolfa wygnał. Na miejsce wygnanego grafa, stoso-
wnie do żądania Albrechta, wlazł Henryk z Badewide, któremu
także straż warowni Sigeberga poruczoną została,*-)
'ii) Annal, Saxo. a. 1137. Marchio Adalbertus collecta valida manu hye-
mali tempore terram Slavorura praedabundus perambulavit. Annal. Palidens. a. 1137:
Marchio Adalbertus collecta raiłitiim valida manu hiemali tempore terram Sclavorum
depredando perambulat. M. G. XVI, 79. — Dalsze objaśnienie w Raumera Re-
gesta N. 924.
") Helmold, I, 54.
— 5^9 -
Wojna domowa w Niemczech (1138 — 1139) podawała Pol-
sce doskonalą zręczność do zniszczenia zaborów Albrechta Nie-
dźwiedzia miedzy Odrą, a Łabą, i powstrzymania księcia Stodo-
ranii Przybysława od szkodliwych dla całej Słowiańszczyzny za-
chodniej stosunków jego z Albrechtem. Ale w tym czasie bohatyr
polski dogorywał na łożu boleści, a następca jego, wielki książę
krakowski Władysław II, zmuszony regulować stosunki sw^e do
dzielnicowych książąt polskich, nie mógł wdawać się w sprawy
zaodrzańskie. Najbardziej zainteresowany w obronie ujść Odry
od wdzierstw Albrechta, książę pomorski Ratibor, zostając w nie-
przyjaznych' stosunkach z pogańskimi Ranami i Lu ty kami, nic
przeciw wdzierającemu się do jego posiadłości margrafowi nie
przedsiębrał, a być może szybkie ustąpienie z nad Odry mar-
grafa do Saksonii, wstrzymało starcie się jego z księciem po-
morskim.
Tymczasem książę wagrski Przybysław, zważając na rozpa-
lającą się coraz mocniej walkę w Saksonii margrafa Albrechta
Niedźwiedzia z Henrykiem Pysznym, napadł na Sigeberg, twier-
dzę zburzył, a leżące dokoła niej osady Sasów zniszczył (1138).
W napadzie tym kapłan Folkier mieczem przebity został, inni
księża uciekli do Faldery, a księża mieszkający w Lubece, zosta-
wali pod opieką Przybysława, pełni o swe życie obawy. W od-
wet ze swej strony Henryk z Badewide z Holzatami i Sturma-
rami, niespodziewanie napadłszy na sąsiednich Słowian, straszną
klęskę im zadał i cały kraj Wągrów od r. Swale aż do morza
Bałtyckiego i Trawny, grabieżą i pożarem, oprócz grodów wa-
rownych, zniszczył. W tymże czasie książę rański Race z rodu
Kruka, sądząc, że nieprzyjaciela swego Przybysława zastanie
w Lubece, napadł na to miasto ze strony morza, warownie i przy-
legle budynki zburzył, ,.oba bowiem rody ^''j Kruka i Henryka
(Gotszalkowicza) spierały się z sobą o władzę'' i to w tym cza-
sie, kiedy Niemcy mocno dociskali już Słowian, gotując się do
*») Helmold I, 55.
— 570 —
ostatecznego ich ujarzmienia. Korzy.stajac z zamieszania, spra-
wionego napadem Ranów, Ilolzaci, zmówiwszy sie z sobą, już
bez hrabiego Henryka, napadli qa zamek błoński (Plunę), waro-
wnie jego, mocniejsza od innych, zdobyli i cały kraj zniszczyli
(i 139), ciesząc się, że wojna domowa w Saksonii dozwoliła im
pomścić sie nad Słowianami, bez żadnej przeszkody, książęta
bowiem zwykle ochraniali Słowian dla powię-
kszenia swych dochodów.''*)
Wdanie się cesarzowej Rychenzy, wdowy po Lotarze, w wal-
kę pomiędzy Albrechtem Niedźwiedziem a Henrykiem Pysznym,
szalę zwycięztwa na stronę ostatniego przechyliło. Henryk otrzy-
mał księstwo i Albrechta z Saksonii wyrugował. Hrabia Adolf
wrócił do Nordalbingii, a Henryk z Badewide, widząc, że się
utrzymać nie może, spalił warownię Sigeberg i mocny zamek
Hammenburg, który matka Adolfa, dla obrony miasta od napadu
barbarzyńców z muru wybudowała. Wkrótce potem Henryk Py-
szny zmarł (20 Października r. 1139), a księstwo Saskie objął
w posiadanie syn jego, małoletni Henryk Łew. Matka jego Ger-
truda, nienawidząc hrabiego Adolfa, oddała kraj Wągrów Henry-
kowi z Badewide, wziąwszy od niego pieniądze, lecz gdy wyszła
zamąż (r. 1142) za księcia Henryka austryackiego, i odwróciła
uwagę od spraw księstwa, hrabia Adolf, ofiarowaniem większej
summy pieniędzy zjednał sobie młodego księcia Henryka Lwa.
Niesnaski między Adolfem i Henrykiem załagodzone zostały w ten
sposób, że Adolf otrzymał Sigeberg i cały kraj Wągrów, Hen-
ryk zaś dostał, jako wynagrodzenie za swą stratę, Racibórz i zie-
mie Połabian.*^)
Po urządzeniu spraw w ten sposób, Adolf zaczął odbudo-
wywać zamek Sigeberg i murem go opasał. Że zaś kraj był spu-
stoszony, rozesłał więc gońców do Flandryi, HoUandyi, Utrechtu,
Westfalii i Fryzyi, wzywając wszystkich, którym ziemi brako-
wało, żeby przybywali ze swemi rodzinami, przyrzekając dać im
^*) Helmold, I, 56.
*») Helmold, I, 56,
— 571 —
ziemię wyborna, rozległa, urodzajna, obfitującą w ryby, mięso
i dogodne pastwiska. Holzatom zaś i Sturmarom powiedział:
„czyście to nie wy podbili ziemię Słowian i nie kupili jej krwią
braci i ojców waszych? Bądźcie więc pierwsi, przesiedlajcie się
do tej ziemi pożądanej, zamieszkajcie ją, używajcie jej rozkoszy,
wam bowiem należy się to, co w niej jest najlepszego, bo wy ją
wyrwaliście z rąk nieprzyjaciół." Na ten głos niezliczone tłumy
z różnych narodów, z rodzinami i dobytkiem przybyły do kraju
Wągrów, by objąć w posiadanie ziemie, które im hrabia Adolf
obiecał. Pierwsi zajęli siedziby Holzaci w miejscach najbezpie-
czniejszych na zachód od Sigeberga, około r. Trawny, pole Swan-
tynefeld i całą ziemię rozciągającą się od r. Swale do Agryme-
son i jeziora Błońskiego.^**) Ziemię Darguńską zamieszkali West-
fale, Utyńską Hollendry; Susie — Fryzy. Ziemia Błońska była
jeszcze niezamieszkałą. Starogard i Lutylenburg z okoliczną zie-
mią, do morza przytykającą, hrabia Adolf wyznaczył na mie-
szkanie Słowianom, których dannikami swymi uczynił.
Potem hrabia Adolf zwrócił uwagę na wały zburzonego
miasta Bukowa, które niegdyś zbudował książę Kruk, tudzież na
obszerną wyspę, opasaną dwiema rzekami: Trawną i Bagnicą,^')
z nieprzystępnymi bagnistymi brzegami. Położenie miejscowości
i wyborny port przy ujściu Trawny do morza podobały się
Adolfowi, zaczął więc budować miasto, które Lubeką*^) nazwał
r. 1 143.
**•) Helraold, I, 57, „quicquid a rivo Sualen usque Agrimeson et lacum Plu-
nensem estenditur." Agrimeson znaczy Agrów = Wągrów meźa, miedza, granica,
tak jak na wschodzie Po-mezanija była ziemia pograniczną, oddzielającą Pomo-
rze od Prus. Papłoński w przypisku do przekładu kroniki Helmolda, str. 136.
*') Helmold, I, 57. „Wochniza." Ale w XVI w. Nicolaus Marescalcus
w Annales Herulorum et Wandalorum, II, c. 2, nazywa ją Bagnisa. Porów. Pa-
ploński, jak wyżej.
**) Kiedy i przez kogo Lubeka założoną została, z pewnością niewiadomo.
Jedni założenie jej odnoszą do czasów Gotszalka (1043 — 1066), inni do wcześniej-
szego czasu, dziad bowiem Gotszalka Mściwoj juź w Lubece przebywał. Pierwotnie
Lubeka leżała nad r. Szwartawą przy jej ujściu do Trawny, później cokolwiek ni-
żej na dzisiejsze miejsce przeniesioną została, przez Adolfa I, grafa holsztyńskiego
i szauenburgskiego w, r. 1 143, « w r. 1167 miasto przeszło w posiadanie księcia
WL.
— 572 —
Odtąd //icniia Wągrów poczęła bie zaludniać przybyszami
zagranicznymi. Wicelin wrócił do posiadłości nadanych przez
cesarza Lotara, w okolicy Sigeberga, na wybudowanie klasztoru
i utrzymanie sług bożych. Wszakże z powodu niedogodności,
pochodzących od targów i hałasów obozowych, wydało mu się
właściwszem założyć klasztor w blizkiem mieście, które po slo-
wiańsku Kuzalina, po niemiecku Hagerstorp zwano.^")
§63.
Wyprawa krzyżowa na Pomorze zaodrzańskie
(roku 1147)-
I. Zamysł wyprawy przeciw Słowianom pomorskim. Papież Eugeniusz III
dozwala ją warunkowo. Sasi gotują się do wyprawy, wspólnie z Danami.
Na dopełnienie nieszczęść, jak grad sypiących sie na Sło-
wian zaodrzańskich, gotowała się jeszcze nowa klęska z takiej
strony, z jakiej żadnego niebezpieczeństwa nie można było przy-
puścić nawet.
Dochodzące do Europy z Palestyny wieści o niebezpiecznem
położeniu królestwa Jerozolimskiego, mocno przez sułtana turec-
kiego Nuradina dociskanego, zaniepokoiły chrześcian Europy za-
chodniej. Papież Eugeniusz III starał się pobudzić króla fran-
cuzkiego Ludwika VII i cesarza Konrada III do przedsięwzięcia
drugiej wyprawy krzyżowej do Palestyny. We Francyi zapał
religijny ogarnął tłumy, usposobił do ofiar dla obrony od niewier-
nych grobu Pańskiego. Niemcy, choć dawno już byli ochrzczeni,
szczególnej chęci do dalekiej na wschód wyprawy nie okazy-
wali. Sam nawet cesarz Konrad III ociągał się. Dla podniesie-
nia zapału religijnego między Niemcami, mnich Rudolf przebie-
saskiego Henryka Lwa. Miejsce, na którem stoi teraźniejsza Lubeka, zwało się. Bu-
kowem, lub Bukowcem. Papłoński, w przypisku str. 137.
«) Helmold, I, 57, 58.
573
gał miasta nadreńskie: Kolonije, Moguncyję, Worms, Spire,
vStrasburg i inne, głosząc konieczność walki z poganami, a naj-
przód nawrócenia Żydów gwałtem na wiarę chrześciańską. Sta-
rał sie go umitygować Bernard, opat klarewalski (z CIairvaux),
nauczając, że za zbrodnie Żydów, wypada nie zabijać ich, lecz
tylko po świecie rozpędzić,^) fanatycy jednak poczęli mordować
Żydów i obdzierać ich do szeląga. W !Moguncyi spalono tysiąc
kilkaset Żydów, w Wormsie Żydzi sami się zabijali, w Tre wirze
matki zabijały swe dzieci, aby je od chrztu uwolnić, w Ba wary i
padło ich do kilkunastu tysięcy.-) • Fanatyzm wzrastał, Niemcy
gromadzili się w tłumy, do których łącz3'li się złodzieje i roz-
bójnicy, także gotowi iść na wschód dla obrony grobu Chry-
stusa. Nakoniec Konrad III, zamierzywszy stanąć na czele krzy-
żowców, zwołał sejm we Frankfurcie w początku roku 1147
dla uregulowania spraw państwa. Wtedy książę saski Henryk
Lew, margraf Albrecht Niedźwiedź, książę Konrad z Zahringen
i wszyscy panowie sascy oświadczyli, że nie widzą potrzeby
iść na daleki wschód, bo w pobliżu Niemiec, na wschód od Ła-
by, jest dużo poganów, których albo wytępić, albo nawrócić wy-
pada.") Taka argumentacyja trafiła do przekonania opata Ber-
narda. Począł więc głosić konieczność wyprawy przeciw nie-
przyjaciołom Chrystusa Słowianom pomorskim. To się podobało
nietylko Sasom i Westfalom, lecz i Danom.^j
Pochwalając zamiar panów saskich, papież Eugeniusz III
listem z dnia 14 Kwietnia r. 1147 zapewnił wszystkim uczestni-
kom wyprawy przeciw Słowianom odpuszczenie grzechów, ta-
^) Otto Frisingens. De gestis impeiatori Friderłci ad anno 1156, lib. I,
c. 37, 38.
-) Maciejowski W. A. Żydzi w Polsce, s. 8.
'■') Otto Frisingen. De gestis. Friderici, T, c. 40. Albeiicus ad a. 1150. Dani
et Westphali ac Saxonum duces consenserunt in hoc, ut vicinam sibi Sclavorum
gentem paganam aut omnino delerent aut cogerent, Christianam tieri. Porów. Rau-
^er, Reg. X. 1092.
*) Oprócz powyższej cytaty, Auctar. Gemblaceus, ad a. 114S. Pertz, M. G.
192.
— 574 —
kież same, jak i tym, którzy sie do Palestyny wyprawiali, za-
strzegłszy jednak, aby nikt, pod karą odłączenia od kościoła,
nie przyjmywał od poganów pieniędzy, ani innego okupu, po-
nieważ to mogłoby ostudzić zapał religijny, a niewiernych w błę-
dach umocować.^) Praktyczny zmysł saski wnet pojął, że nie
ma po co chodzić na daleką i niebezpieczną wyprawę do ziemi
świętej, kiedy takież same dobrodziejstwa otrzymać można da-
leko łatwiej w pobliżu, a co się tyczy zabronienia brać od po-
ganów pieniądze, to względem tego można było jakoś poradzić.
Zastanawiając się nad zezwoleniem papieża na wyprawę
przeciw Słowianom w pogaństwie trwającym, spotykamy się
z drażliwą kwestyją historyczną. Czyżby stolicy apostolskiej nie-
wiadomo było, że tam, gdzie Słowianom łagodnie i bez widoków
egoistycznych opowiadano ewangeliję, jak w Morawie, Czechach,
Polsce, ludy chętnie przyjmowały chrzest, bez wszelkiego przy-
musu i że na chwilę przed zamierzoną wyprawą przeciw Słowia-
nom, Pomorzanie, pod łagodnym kierunkiem Bolesława Krzy-
woustego i w skutek szczerego poświęcenia się sprawie chrze-
ściaństwa ś. Ottona, nawróceni zostali bez krwi rozlewu i gwałtów?
Cóżby przeszkadzało Eugeniuszowi III zamiast wyprawy orężnej,
zalecić biskupom i panom saskim, wziąć za przykład ś. Ottona
i Bolesława Krzywoustego, zapewnić poganom spokój, bezpie-
czeństwo od zdzierstw i niewoli, łagodnie przytulić ich do łona
matki -kościoła, podobnie jak już w IX w. stolica apostolska mi-
liony Słowian morawskich, czeskich, pannońskich i chorwackich
przytuliła do siebie? Azaliż stolicy apostolskiej niewiadomo było.
5) A. 1 147 April. II, Quidam etiam ex vobis . . . contra Sclauos ceterosąue
paganos, habitantes versus aąuilonem, ire, et eos christianae religioni subjugare do-
mino auxiliante intendunt. Quorum nos devotionem attendentes, omnibus illis, qui
crucem eandem Iherosolimam non acceperunt, et contra Sclauos ire . . . illam remis-
sionem peccatorum . . . auctoritate nobis a deo concessa concedimus, eadem auctori-
tate sub excommunicatione proliibentes, ut nullus de paganis ipsis, quos
christianae fidei poterit subjugare, pecuniam vel aliam redemptionem
accipiat, ut eos in sua perfidia remanere permittat. Erben, Regesta, N, 270;
Klempin, Codex Pomeran. N. 32; Boczek, Cod, Moravi. mylnie pod r, 1146.
że niepowodzenie missyonarzy chrześciańskich u Lutyków i Obo-
drytów wypływało wprost z niepomiernej chciwości, zdzierstw
i rozbojów panów saskicłi, o czem sami Niemcy otwarcie pi-
sali, "^j Ale czasy i okoliczności zmieniły sie. Eugeniusz III my-
ślał inaczej, niż jego poprzednicy w IX w. Mikołaj I, Adryan II,
Jan VIII, dał się skłonić do egoistycznych widoków panów sa-
skich i dopuścił niesprawiedliwość, o której historyka zamilczyć
nie może. Błogosławiąc wyprawę i zapewniając krzyżowcom
odpuszczenie grzechów, Eugeniusz III nadawał wyprawie przeciw
Słowianom charakter wojny religijnej, otaczał ją aureolą sprawy
całego kościoła, autorytetem swym okrywał najbrzydsze instynkt}'
Sasów, szczególnie wodzów ich, tych samych, których łakomstwo,
zdzierstwa i wszelkiego rodzaju łotrostwa obrzydził}- w oczach
Słowian chrześciaństwo, zraziły ich do w iary chrześciańskiej i na-
pełniły przewrotnem przekonaniem, jakoby wiara ta pozwalała
kłamać, oszukiwać, kraść, grabić, dręczyć i ujarzmiać.") A prze-
cież łagodnem postępowaniem ś. Ottona podobne przekonanie na
Pomorzu dało się z łatwością usunąć i zatwardziałych bałwo-
chwalców na wieki przytulić do łona kościoła. Czyżby nie mo-
żna było takim samym sposobem przytulić Lutyków i Obodry-
tów? Ale o tem nikt kwestyi nie podejmywał, albowiem wy-
prawa krzyżowa przeciw Słowianom była wprost wykrętem
Adam Bremensis, III, c 22. Audivi etiam, cum veracissimus rex Dano-
ruiii .-iwein) sermocinando eadem replicaret, populos Sclavorum jamdudum procul
dubio facile converti posse ad christianitatem, nisi obstitisset avaricia Sasonum, „qui-
bus, inquit, mens pronior est ad pensionem vectigalium quam ad conversionem gen-
tilium." Nec attendunt miseri, quam magnum periculum suae cupiditatis luant, qui
christianitatem in Sclavania primo pro avariciam turbabant, deinde per crudelitatem
subjectas ad rebellandum coegerunt, et nunc salutem eorum qui vellent credere, pe-
cuniam solam ex.igendo contempnunt. — Thietmar, III, lo. Gentes, quae suscepta
chrislianitate regibus et inperatoribus trłbutarie serviebant, superbia Thiedrici ducis
aggravatae, presumpcione unanimi arma commoverant (r. 983). — Helmold, I, 16, 25
w wielu innych miejscach.
") Herbord, IL 26. Pomorzanie do ś, Ottona mówili: „contenti sumus re-
gione quam habemus. Apud christianos (ajunt) fures suut, latrones sunt, truncan-
r pedibus, privantur ocułis. et omnia genera scelcrum et poenaruni christianus
ercet in cbriatianum. Ab.-^it a nobis reli 'io talis?
— 576 —
panów saskich, aby sio nie puszczać w nieb jzpicczna podróż na
daleki wschód i korzystając z j)omocy kościoła, panowanie swe
nad Słowianami utwierdzić. Eugeniusz III widocznie przewidy-
wał to, zabraniając krzyżowcom brać od poganów pieniądze.
Rozpowszechniając list papiezki, w celu obudzenia zapału
religijnego do walki za wiarę chrześciańską, Bernard klarewal-
ski głosił, że wszyscy gotujący się na wyprawę przeciw Słowia-
nom mają się zebrać w Magdeburgu do dnia apostołów Piotra
i Pawia ^) (29 Czerwca r. 1147), i osobnym listem wzywał księ-
cia Władysława czeskiego do wyprawy na wschód.") Papież
nalegał, aby wyprawę do Ziemi świętej przyśpieszyć. We Fran-
cyi i w Niemczech poruszyły się tłumy i już w końcu Kwietnia
cesarz Konrad III zdążył do Regensburga, aby po Dunaju krzy-
żowców ku granicy węgierskiej wyprawić. W tymże czasie ksią-
żęta sascy, przygotowując wyprawę przeciw Słowianom, zliierali
krzyżowców w dwóch miejscach: w północnej Saksonii i w Ma-
gdeburgu.
2. Nikłot, uprzedzając wrogów, zbroi się, pali okręty niemieckie w Lu-
bece, niszczy kolonistów w ziemi Wągrów.
Opanowawszy ziemię Wągrów {r. 1143) łirabia Adolf wszedł
w przyjazne stosunki z Nikłotem, księciem Obodrytów, który
nie widząc możności orężem odpierać wdzierstwa niemieckie, sta-
rał się, zacliowaniem dobrych stosunków z Adolfem, ocalić od
zniszczenia kraj, nad którym panował. Zgoda trwała lat kil-
ka.^^) Gdy się jednak Nikłot dowiedział o zamierzonej wypra-
wie krzyżowej na Pomorze, zwołał lud Obodrytów i począł bu-
dować twierdzę Dąbin, dla schronienia się w razie potrzel")y.'^)
^) Erben, Regesta, 'x. 268.
^) Erben, Regesta, X. 269. Przy tym liście Bernard załączył exemptarz bxilli
papiezkiej ogłaszającej lirucyatę.
1") Helmold, I, 57,
^^) "Według now.-^zycłi p(i.';ziilci\vaii castnim Dubin (1147), Doł)in (1171) le-
żał pomiędzy północną częścią Zwierzyńslciego jeziora a jeziorem zwanem teraz
— 577 —
Wyprawił przytem posłów do Adolfa, przypominając zawarte
przymierze i prosił, aby mu dał możność rozmówienia sie z sobą.
Hrabia odmówił, tłómacząc sie, że byłoby z jego strony nierozwagą
obrażać książąt sasl<icłi. Nikłot pojął, że na Adolfa liczyć nie
może, próbował jednak, czy nie udałoby się cokolwiek wytargo-
wać, a wreszcie i zagrozić niepewnemu sąsiadowi, dla czego
przez posłów mu oświadczył: „postanowiłem być twojem okiem
i ucliem w ziemi słowiańskiej, w której mieszkać zacząłeś, żebyś
żadnycli przykrości nie doznawał od Słowian, którzy niegdyś
ziemię Wągrów posiadali i skarżą się, że icłi niesłusznie dzie-
dzictwa ojców ich pozbawiono. Za cóż więc opuszczasz przyja-
ciela w potrzebie? Dotąd powstrzymywałem rękę Słowian, by cię
nie krzywdzili, lecz teraz wolno mi rękę usunąć i ciebie samemu
tobie zostawić, wzgardziłeś bowiem swym przyjacielem, zapo-
mniałeś o przymierzu i odmówiłeś mi widzenia się z tobą w ra-
zie potrzeby." Posłowie zaś Adolfa przemawiali do Niklota: „pan
nasz tym razem z tobą nie mówi, bo mu przeszkadzają okoli-
czności, o którycli wiesz, lecz docłiowaj wiary i przymierza, z pa-
nem naszym zawartego i gdybyś uważał, że Słowianie tajemnie
przeciw niemu wojnę gotują, ostrzeż go." Nikłot obiecał, łira-
bia zaś oznajmił mieszkańcom swego kraju, aby strzegli bydła
i majątków swoicłi od złodziejów i zbójców, a co się tyczy bez-
pieczeństwa publicznego, to do niego należy zarządzić, aby na-
pad nieprzyjacielski nie zaskoczył icli niespodziewanie.'-)
Nikłot, widząc że zaprzysiężona wyprawa przeciw niemu
jest nieodwołalną i że hrabia Adolf połączy się z krzyżowcami,
postanowił uprzedzić wrogów i wstępnym bojem pozbawić ich
środków, jakieby do prowadzenia wojny, w kraju słowiańskim
znaleźć mogli. Przygotowawszy więc wojsko morskie, przepły-
nął zatokę, wszedł z okrętami do ujścia r. Trawny, zamierzając
I
de Dope, na którem jest wyspa dawniej Libiz a teraz Lieps zwana. Liscłi, Meklen-
burg. Jahrbiicher, V, 23 — 135. Okopy Dąbina, w kształcie podlugowatego koła, maja
długości 350 a szerokości 200 kroków. Lisch, VII, 174.
12) Helmold, I, 62.
Tom IH.
37
- 578 -
spustoszyć kraj Wągrów pierwej, nimby się wojsko saskie do
obrony zebrało. Posłał on gońca do Sigeberga, aby stosownie
do obietnicy ostrzedz lirabiego Adolfa, lecz napróżno, albowiem
hrabiego nie było w domu i czasu dla zebrania wojska nie wy-
starczało. Z brzaskiem dnia 26 Czerwca (1147) morskie siły Sło-
wian spuściły się ujściem Trawny do Lubeki, mieszkańcy której
usłyszawszy hałas wojska, posłali na rynek, by oznajmić o gro-
żacem niebezpieczeństwie. Lecz ludzie pijani nie dali się poru-
szyć z łóżek, dopóki nie zostali okrążeni przez nieprzyjaciół i nie
stracili naładowanych towarami okrętów, które spalone zostały.
W napadzie tym więcej trzechset Niemców poległo, a ci, co się
w zamku schronili, musieli straszne, dwudniowe oblężenie wy-
trzymać. Tymczasem dwa oddziały jazdy słowiańskiej, przebie-
gając ziemię Wągrów zburzyły wszystko, co tylko w mieście Si-
gebergu znalazły, ziemię Darguńską i całą krainę poniżej Trawny,
przez Westfalów, Hollendrów i innych przybyszów osiedloną,
z dymem puściły, sprzeciwiających się pozabijały, a żony ich i sy-
nów uprowadziły do niewoli. W ziemi Susie trzy tysiące Sło-
wian, zamierzywszy zniszczyć osadę Fryzów, składającą się z czte-
rystu mężczyzn, napadli na warownię, w której zacięcie broniło
się tylko stu Fryzów, bo inni udali się do ojczystego kraju, aby
więcej swoich do ziemi słowiańskiej sprowadzić. Oblężeni chcieli
się poddać, ale obecny tam ksiądz Gerlaw upominał ich, że pod-
daniem się nie Ocalą życia, albowiem ze wszystkich przybyszów
Słowianie żadnego w takiej nie mają nienawiści, jak Fryzów.
Gerlaw, straciwszy oko i z przebitym brzuchem, zachęcał do
wytrwałości. Słowianie odstąpili, Holzatów mieszkających za Tra-
wną na zachód od Sigeberga nie ruszyli i zatrzymali się na po-
lach Kuzaliny, dalej posuwać się nie mając zamiaru. Oprócz
tego Słowianie nie spustoszyli osad Swantofeldu i rozciągających
się od r. Swale do Agrymeson i Błońskiego jeziora. Rozpowia-
dano wówczas, że nieszczęście na kraj sprowadzili Holzaci z nie-
nawiści do przybyszów, których hrabia Adolf zdaleka sprowa-
dził dla zaludnienia kraju. Miasto Utina, zawdzięczając obron-
w
— 579 —
ności miejsca, ocalało. Szybko.ść ruchów słowiańskich hufców
nie dozwoliła hrabiemu ściągnąć wojsko do obrony kraju. Woj-
ska wiec Niklota nabroiwszy dowoli, bezkarnie wróciły na okręty
i odpłynęły, obciążone mnóstwem zdobyczy w rzeczach i ludziach
niewolę zabranych. ^^)
3. Najazd krzyżowców na Lutyków i Obodrytów (r. 1147). Oblężenie
Dąbina i Dymina. Klęska Danów. Napad na Szczecin. Niefortunny koniec
wyprawy.
Śmiałe rozpoczęcie przez Nikłota kroków nieprzyjacielskich
i powodzenie jego w ziemi Wągrów, obudziły krzyki w Niem-
czech, że Słowianie napadem swym pierwsi wojnę zaczęli i że
wypada wyprawę przyśpieszyć, aby nieprawość Słowian uka-
rać.^'*) Zbierały się dwa osobne wojska: jedno w północnej Sa-
ksonii przeciw Obodrytom, drugie w Magdeburgu przeciw Lu-
tykom i Pomorzanom. Dla odróżnienia się od jerozolimskich
krzyżowców, którzy mieli krzyże czerwone do odzieży przyszyte,
krzyżowcy sascy na znak, że Słowianie nietylko Chrystusowi,
ale i cesarzowi niemieckiemu podbici być mają, nosili na ramie-
niu krzyżyk czerwony w dodatku tylko nad kulą ziemską, go-
dłem panowania.^') Zebrani w Magdeburgu krzyżowcy, w liczbie
6o,ooo wojowników, pod wodzą margrafa północnego Albrechta
Niedźwiedzia, margrafa misznieńskiego Konrada wettińskiego,
pfalzgrafów Fryderyka i Hermana, arcybiskupa magdeburgskie-
go Fryderyka, biskupów: halbersztadskiego Rudolfa, monastyr-
skiego Wernera, merzeburgskiego Reinharda, brandenburgskiego
") Helmold, I, 63, 64.
J*) Helmold, I, 65.
'*} Otto Frisłngen. De gest. Frider. I, 40. Saxones vero, quia quasdara gen-
tes spurciliis idolorum deditas vicinam habent, ad Orientem prońcisci abeuntes, cru-
ces itidem easdem gentes bello attentaturi assumpserunt, in hoc distantes, quod non
simpliciter vestibus assutae, sed a rota supterposita in altum protendebantur. Do
tego Annal. Stadenses. an. 1147. Et bil tali se signabant contra Slavos Karactere J.
Pertz, M. G. XVI, 327. Auf die Weltkugel wuide das Kreuz gesetzt, es galt das
Reich (orbem rotundum) zu erweitern. Kaumer, Reg. N. 1096; Mulversledt, Re-
gesta, N. 12 1 9.
37*
n^
— 58o -
Wiggera i hawelbergskiego Anzelma, legata papiezkiego, prze-
bywszy Łabę pod Magdeburgiem w początku Lipca roku 1147
i połączywszy sie z Czechami pod wodza książąt morawskich
Ottona, Wratysława i Świętopełka, tudzież biskupa morawskiego
Henryka (Zdika), wkroczyli do kraju LutykówJ*^) Z wojskiem
tern szedł opat korbejski Wibald w nadziei skorzystania z oko-
liczności, by do swego klasztoru przyłączyć wyspę Ranę, na
którą mnichy korbejscy, na mocy urojonego przywileju Ka-
rola W., pretensyję rozciągali.^') Kraj cały stał otworem, mie-
szkańcy schronili się, wszędzie pustka ponura, nigdzie, choćby
dla rozrywki, jakiegoś oporu, tylko moczary i puszcze, przez które
przedzierając się zgłodniałe tłumy dotarły nareszcie do Małacho-
wa między jeziorami Małachowskiem i Komierowskiem, spaliły
gród i bożnicę pogańską, ^^) poczem do oblężenia Dymina nad
r. Pieną przystąpiły. Na połączenie z krzyżowcami dążył z nad
Odry z 20.000 wojowników książę wielkopolski Mieszko Stary,"*)
„który poprzyjaźniwszy się w roku poprzednim z książętami saski-
mi, żadnej sposobności nie zaniedbywał, żeby wzmacniać i utrzy-
***) Chro. Montis Sereni, a. 1147 w Hoffmana Ser. rer. lus. IV, 38; Annal.
Magdebur. a. 1147. Pertz, M. G. XVI, 188; Annal. Palidens. a. 1147, Pertz, M. G.
XVI, 82. Riedel, Cod. dip. bran. p. 277; Erben, Regesta, N. 272.
1") W liście do biskupa hildesheimskiego Bernarda w r. 1149 opat korbej-
ski Wibald pisał: Reversi ab expeditione Slavica . . . ad quam nos traxerat et chri-
stianae salutis intuitus et specialis monasterii nostri causa, pro recipienda videlicet
regione quadaiTi, quae a Theutonicis Ruiana, a Sclavis autem Rana dicitur, quae
Corbeiensi monasterio imperali dono coUata est a Lothario cesarae. Hasselbach, Co-
dex, N. 18, p. 42, — Prawo na posiadanie Rany klasztor korbejski wyprowadza!
z nadania cesarskiego r. 844, powołującego się na nadanie Karola W. Kwestyję te
rozważywszy badacze niemieccy mniemają, że pretensyję klasztoru do posiadania Rany
nie są zupełnie bezzasadne. Porów. Wiggera: Corwey und Rugen, w Meklenburg.
Annalen, s. 144.
i*j Annal. Magdeburg, a. 1147, fanum etiam cum idolis, quod erat antę
civitatem Malchon, cum ipsa civitate concremaverunt. Pertz, M. G. XVI, 188,
^"J Chr. Mon. Sereni. a. 1147. Frater etiam ducis Polonorum cum XX mi-
libus. Chronograf Saxo, mylnie pod r. 1148: Frater ducis Poloniae cum XX mili-
bus armatorum exiverat. Cujus etiam frater major cum infinito exercitu adversus
Pruscos crudelissimos barlaros vi'nit et diutius ibi moratus est.
- 58i -
mywać dobre z nimi stosunki.-*^') Tymczasem brat jego, wielki
ksiaże polski Bolesław Kędzierzawy, z ogromnem wojskiem od-
bywał wyprawę przeciw pogańskim Prusom i w kraju ich długo
zabawił.^')
Drugie wojsko krzyżowców, z 40,000 składające się, pod
wodz^ księcia saskiego Henryka Lwa, księcia Konrada z Zah-
ringen, arcybiskupa bremeńskiego Adalberta, biskupa werdeń-
skiego Ditmara, od stóp do głowy w żelazo okute, że aż ziemia
pod ich nogami drżała,^^) przeprawiwszy się przez Łabę, pra-
wdopodobnie pod Boitzenburgiem, wkroczyło do ziemi Obodry-
tów. I tu, jak po drodze z Magdeburga w głąb kraju Lutyków,
pustki i nędza świeciły; krzyżowcy, przedzierając się przez błota
i lasy,-^) znużeni głodem i chorobami, posuwali się do nieda-
wno przedtem zbudowanej twierdzy Dąbina, w pobliżu Zwie-
rzyńskiego jeziora. Na pomoc im śpieszyli królewicze duńscy
Kanut i Swen, prowadząc z sobą, jak głoszono wówczas, sto ty-
sięcy Fionów, Zelandów, HoUendrów i Skanów.-*) Tłumy tych
ludów północy, przypłynąwszy na flocie duńskiej, pod wodzą
Adcera, biskupa roskildskiego, wylądowały w zatoce Wyszomir-
skiej i wnet, z królewiczami swymi na czele, zdążyły pod Dąbin,
do oblężenia którego wspólnie z Sasami przystąpiły i ostatnią
**♦) Smolka, Mieszko Stary, s. 254.
2') Porów, powyższa cytatę 19.
22j Annal. Magdeburg, an. 1147, maxime apparatu et commeatu et mirabili
devotione in diversis partibus terram paganorum ingressi sunt, et tota terra a facie
eorum contremuit. Pertz, M. G. XVI.
2^) Chroń. Petershausen. s. a. 1147, invenerunt terram inviara et valde aquo-
sam paludibus plenam, habitatores non simul commorantes, sed dispersos, ut non
facile invenire possent. Raumer, N. 1108.
21) Quo factu utroąue regi Dubinum proficiscente, rex Kanutus cum sua
classe prior portum Yizmarensem attigit. Rex Swein cum Fionensibus, Seelanden-
sibus, Hallandensibus et Scaniensibus advenit. Scripta historica Islandorum. T. XI,
p. 318. — Saxo Grammat. lib. XIV, Canutus et Sueno . . . junctis viribus Sclaviam
petunt. — Chronogr. Saxo. Rex etiam Daciae cum episcopis terrae illius et cum
universo robore gentis suae maxima multitudine classium coUecta circiter centum mi-
libus exercitum paraverat. — Chr. Mont. Sereni. a. 1 147. Item rex Daciae, cum cen-
m suorum provincialium millibus.
■Htam su
r
— 582 —
drogę ocalenia oblężonym, to jest ucieczkę na morze, przecięły.
Położenie Nikłota w obec groźnych sił wrogów i zamknięcia mu
odwrotu w głąb kraju było rozpaczliwe. Nie upadł on jednak
na ducłiu, a polegając na mocno zbudowaną, w rozsądnie wy-
branej miejscowości twierdzę, postanowił bronić się do upadłego
i nie czekając aż wrogi wedrą się na wały, trapić icłi wyciecz-
kami i bić częściami, do czego otaczająca miejscowość sprzyjała.
Raz więc, gdy. się Danowie do twierdzy zbliżyli, Słowianie zro-
biwszy wycieczkę okropnie ich pobili i mnóstwo jeńców zabrali,
a Niemcy, przypatrując się klęsce sprzymierzeńców swych, nie
mogli im podać pomocy, szeroki bowiem rozlew wód rozdzielał
ich stanowiska od niefortunnych przyjaciół.^'*) Rozpowiadano
jednak w ówczas, że gdy przyszło do boju, Niemcy, otrzymawszy
od Słowian pieniądze, sprzedali Danów, usunęli się bowiem od
bitwy, a miecz słowiański zgładził wiele tysięcy napastników.-*)
Większą jeszcze klęskę ponieśli Danowie na morzu i w zatoce
Wyszomirskiej od Ranów, którzy posiłkując Nikłota, napadli na
okręty duńskie, słabą załogą obsadzone, zniszczyli je^') i tak
mocno przycisnęli wrogów, że Skany uciekli, a Jutlandy nieczyn-
nymi zostali, główny zaś wódz floty, biskup Adcer, ledwo na ku-
pieckim korabiu umknąć zdołał. 2^)
Od wojska przeznaczonego dla oblężenia Dymina, biskup
marawski Henryk, oddzieliwszy się z biskupami saskimi, zamie-
rzyli chrzcić Pomorzanów i na Szczecin uderzyli.-") Ale im przed
«) Helmold, I, 65.
*") Anselm. Gemblacens. ad a. 1148. Cum jam ad arma ex xitraque parte
ventum fuisset, Teutonici accepta pecunia vendiderunt Dacos captoque proelio se
subtrahentes multa millia Dacorum occidit .Sclavorum gladłus. > Raumer, Regesta,
N. 1 109; Helmold, I, 65.
^') Saxo Gram. 1. XIV, 676. Quorum (navigiorum) raritate cognita, Rugiani
primam obsessis opem inimicae classis opressione porrigere statuunt. . .
28) Dahlman, Gesch. von Danemark, s. 255.
29) Yincentius pragensis. Chr. ad a. 1 147, Henricus Moraviensis episcopus
pro nomine Christi cruce assumpta, cum plurimłs Saxonie episcopis et plurima
Saxonum militia, ad fidem christianam pro convertendis Pomeranis Pomeraniam adiii.
Verum ubi ad metropolim eorum Stetin nomine perveniunt, illud prout possunt, ar-
mata militia circumdant. Pertz, M. G. XVII, s. 663.
- 583 -
oczy bły.snał krzyż, który Szczecinianie na walach miasta wysta-
wili. Wysłany zaś w poselstwie do obozu krzyżowców biskup
Wojciech, ten sam, który wspólnie ze ś. Ottonem chrzcił Pomorze,
oświadczył im, że przybywając w celu nawracania Pomorzan, po-
mylili się, bo to kraj chrześciański, wyrzucał im gwałty i grabieże,
dodawszy, że jeśli dla nawracenia przyszli, to napróżno, bo nawra-
canie na wiarę jest sprawą biskupów i pokoju, a nie oręża i krwi
rozlewu."") — Opamiętane duchowieństwo morawo-saskie poczęło
z księciem Ratiborem i biskupem Wojciechem traktować o po-
kój, straciwszy wielu lu4zi, poczem napastnicy odeszli napowrót.
Okazało się, że krucyatę na Pomorze zamierzono dla podboju,
a nie dla krzewienia wiary chrześciańskiej. Taka wyprawa nie
mogła się udać, „albowiem trudno było pomyślnie zakończyć
sprawę, w której nie zważano na Boga." ^^)
O zajściach pod Dyminem szczegółów nie posiadamy. Wia-
domo tylko, że obecny w obozie pod tym grodem opat korbej-
ski Wibald, oczekujący sposobności, aby pod zarząd klasztoru
swego wyspę Ranę podciągnąć, nie ujrzał jej brzegów. Zanie-
pokojony o dobra klasztorne, które poprzedni opat najechał i roz-
grabił, Wibald opuścił Pomorze i już 8 Września (r. 1147) do
Korbei wrócił, przypominając później z radością szczęśliwe za-
chowanie życia wśród dniem i nocą grożących niebezpieczeństw
w kraju Lutyków.^^)
Trzymiesięczne oblężenie twierdz słowiańskich sprzykrzyło
się krzyżowcom. W obozie pod Dąbinem niewygody, ciągłe
czuwanie w obec gotowego co chwila do wycieczki Nikłota, znu-
•''•') Yincent. pragens. 1. c.
31) Yiencent. prag. ad an, 1 1 47: Sed quia Saxones potius pro auferenda eis
terra, quam pro fide Christiana confirmanda tantam moverant militiam, episcopi Sa-
xonie hoc audientes, cum Ratiboro principe, et cum Alberto terrae illius episcopo,
consilio de his, quae ad pacem sunt, habito, plurimis amissis militibus, una cum
principibus suis ad propria redeunt. Ubi etenim Deus non fuit in causa,
bono fine terminari difficillimum fuit. M. G. XVI.
'2) Hasselbach, Codex Pomer. na str. 43 przytacza wyjątek z listu Wibalda,
pisanego w r. 1148 do mnichów klasztoru Stabulo,
— 584 —
żyły Sasów. Wielu z nich cichaczem umykali z obozu, '^=^) a tym-
czasem wodzowie kłócili się o zdobycz, której nie posiadali jesz-
cze/^*) Demoralizacyja w wojsku doprowadziła do tego, że w obo-
zie wassale książąt poczęli rozprawiać: „czyż ziemia, którq. pu-
stoszymy, nie jest nasza? i lud, z którym walczymy, nie jestże
naszym ludem? Dla czegóż więc sami swymi nieprzyjaciółmi je-
steśmy i dochody nasze marnujemy? Czyż ta klęska nie spłynie
i na panów naszych? "^^) Ale ci panowie: Henryk Lew i Al-
brecht Niedźwiedź troszczyli się najbardziej o to, żeby jeden
z nich nie wziął przewagi nad drugim. Nie spieszyli więc z przy-
puszczeniem do Dębina szturmu, oblężenie zaciągało się, wojsko
traciło zapał, Słowianie trzymali się uporczywie i do przyjęcia
chrześciaństwa nie okazywali ochoty. Wypadało ich wytępić,
lecz w takim razie któżby podatki płacił? Rozwaga wzięła górę.
Wodzowie niemieccy pragnęli sprawę zakończyć pokojem, lecz
jakże im powrócić do domu z niczem? Na szczęście Nikłot, któ-
rego „nie męztwo nieprzyjaciół, lecz z boską pomocą własna
cnota nakłoniła do zgody,'"'") dowiedziawszy się o usposobieniu
wodzów niemieckich do pokoju, postarał się ułatwić im powrót
z honorem, byleby się pozbyć napastników i oświadczył im, że
Słowianie wiarę chrześciańską przyjmą i zabranych do niewoli
Danów wypuszczą.^') Zadowolniwszy się tern Sasi po trzymie-
sięcznej wyprawie do domu wrócili. =''^) „I tak na niczem spełzła
ta wielka i szumna wyprawa." ^'') Jak to? Mieliżby książęta
■■"') Annal. Palidens. a. 1147, res undiąue turbantes, ordine neglecto, tandem
aditis castriscjue reliclis, discesserunt omnes molimine. Pertz, M. G. XVI.
"*) Otto Frisingen. Vita Frider. I, 44. Qualiter Saxones vicinas gentes aggressi,
principibus inter se discortantibus, ad propria remeaverint. — Annal. Palid. a. 1147.
Sanę quid infausti contineat discordia, vel binc datur . . . quas necdum obtinuerant.
35) Helmold, I, 65.
^<') Annal. Palid. a. 1147. Operante Deo qui non fortitudine virorum sed
propria virtute subjugat adversarios. M. G. XVI, 82.
»") Helmold, I, 65.
38) Helmold, I, 65.
^") Helmold, I, 65. Taliter illa grandis expeditio cum modico emulomento
soluta est, — Aunal. Stadenses, a. 1147. Sic illa grandis expeditio est soluta.
- 585 -
sascy, zgodnie z poleceniem papieża Eugeniusza III, nie brać od
Słowian pieniędzy i do domu powrócić z próżnemi rękami? Zna-
jąc charakter wodzów saskich, nikt temu nie uwierzy. I jeżeli
przy zdjęciu oblężenia Dąbina, dla przyzwoitości nie wzmianko-
wano w warunkach umowy o zapłaceniu pewnej summy pienię-
dzy, to dostała się ona książętom saskim innym sposobem, o czem
współcześni pisarze nie zaniedbali zapisać. *'') Wreszcie zanie-
dbanie ze strony Sasów wszelkiej gwarancyi spełnienia Słowia-
nami warunków pokoju, dowodzi, że wodzowie sascy nie troszczyli
się wcale ani o chrześciaństwo, ani o jeńców duńskich, albowiem
po odejściu Sasów Słowianie chrześciaństwa nie przyjęli, jeńców
duńskich uwolnili tylko niedołężnych, zostawiwszy u siebie zda-
tnych do pracy. „Stali się jeszcze gorszymi, niż przedtem byli." *^)
4. Po wojnie. Nędza i głód w ziemi Wągrów. Kanut duński zburzył
Sigeberg. Wznowienie biskupstw: Starogardzkiego, Raciborskiego i Me-
klenburgskiego (1148). Niezgoda grafa Adolfa z biskupem Wicelinem.
Nikłot musi ulegać księciu saskiemu.
Dopiero po skończeniu wojny krzyżowej, w początku Pa-
ździernika r. 1 147, dał się poczuć skutek wyprawy Nikłota do
ziemi Wągrów, odbytej w Czerwcu tegoż roku. Zaprzatnieni
podniesieniem zrujnowanych osad koloniści niemieccy nie mogli
myślić o wyprawie wspólnie z krzyżowcami do ziemi słowiań-
skiej, ani. dostarczać im pożywienia, bo wszystko, co mieli, Sło-
wianie zniszczyli. Po zniszczeniu nastąpił głód. Przed drzwiami
klasztoru w Kuzalinie leżały tłumy nędzarzy, oczekujących jał-
mużny. Gospodarze zamykali na rygle drzwi od swych spichle-
rzy, by żywności nie rozchwytano. Wtedy pobożny kapłan Tet-
k
■'•*) Helmold, I, 68. In variis autem expe(litionibus, quas adhuc adolescens
(Henryk Lew) in Slauiam profectus exercuit, nulla de christianitate fuit
mentio, sed tantum de pecunia. Porów, także o sprzedaniu Danów przę^
Sasów, wyżćj cytatę 26,
*») Helmold, I, 65.
— 586 —
mar, gorliwy przyjaciel Wicelina, obchodząc spichlerze, wyszuki-
wał ze zmyślnością wejścia do nich, kradł żywność i rozdawał
ubogim, a wypróżnione spichlerze, z łaski bożej, jak upewnia
kronikarz, napełniały się na nowo/^) Zniszczenie i głód pobu-
dziły hrabiego Adolfa wznowić dawne, przyjazne stosunki z Ni-
kłotem, tern bardziej mu potrzebne, że Słowianie wielce się roz-
zuchwalili, a w Danii między królami Kanutem i Sweinem wszczęła
się wojna domowa. Adolf, przyjąwszy stronę Kanuta, oburzył
na się Sweina, który napadłszy ziemię Wągrów, spustoszył cały
brzeg morski, spalił Starogard i miasto Sigeberg w popiół obró-
cił.*^) Musiał więc Adolf mimowolnie podtrzymywać przyjazne
stosunki z Nikłotem, który po ustąpieniu z kraju jego krzyżow-
ców uzyskał prawie zupełną niepodległość, opłacając się tylko
nienasyconemu zdziercy Słowian księciu saskiemu Henrykowi
Lwu.**)
Po burzy w Słowiańszczyźnie. nadłabskiśj na chwilę nastą-
pił pokój. Korzystając z tego arcybiskup hamburgski Hartwig,
przedsięwziął odbudować stolice biskupie Aldenburgską, Raci-
borską i Mikilenburgską, „które wściekłość barbarzyńców nie-
gdyś zburzyła" (r, 1066).*^) Przywołał więc Wicelina i na bi-
skupa aldenburgskiego wyświęcił go (11 Października r. 11 49).
Później na biskupstwo Mikilenburgskie wyświęcił Emmeharda
i „wysłał ich do ziemi nędzy i głodu, gdzie było siedlisko sza-
tana i mieszkanie wszelkiego ducha nieczystego." Ale hrabia
Adolf rozgniewawszy się, że to stało się bez jego wiedzy, ścią-
gnął całoroczną dziesięcinę, jaka nowemu biskupowi przypadała,
nie pozostawiwszy z nićj ani cząstki. A gdy Wicelin upomniał
się o zwrócenie mu należności, hrabia zauważył, że biskup nie
otrzymał od niego inwestytury. Wicelin udał się o radę do bi-
skupa, lecz kapituła bremeńska uznała, że zaszczyt udzielania in-
*2) Helmold, I, 66.
*») Helmold, I, 67.
**) Helmold, I, 68.
*^) Wyżej, § 61, s. 510.
- 587 -
westytury jedynemu cesarzowi należy się. Usłuchawszy rady
bremeńskich kapłanów Wicelin cierpiał wiele od hrabiego przy-
krości, jednak nie przestawał pełnić swych obowiązków, poświę-
cał kościoły, zwiedził Aldenburg, mieszkańcy którego poganie
oddawali cześć bóstwu „Prowe", a flaminem ich był Mikę, książę
zaś kraju nazywał się Rochel, pochodził z rodu Kruka, bałwo-
chwalca i „wielki rozbójnik morski." Upominał pobożny Wi-
celin Słowian, aby się nawrócili, lecz niewiele z nich chrześciań-
stwo przyjęło, a na budowę kościoła musiał dać własne pienią-
dze cieślom. Kościół stanął w miejscu, gdzie okoliczna ludność
co niedzielę na targi zwykle się schodziła.*^) Odarty przez hra-
biego Adolfa z dochodów, Wicelin udał się do Luneburga i pro-
sił księcia Henryka Lwa o łaskawe względy dla swego biskup-
stwa, lecz książę przypominając, że cesarz ustąpił mu prawo
stanowienia biskupów w ziemi słowiańskiej, *') obojętnie przyjął
Wicelina i dopiero wtedy, gdy stosownie do życzenia księcia,
biskup zgodził się przyjąć pastorał z rąk jego, książę stał się
dla niego łaskawszym, dał mu wieś Bożowo, z należącą do niej
Dulkanicą i prosił hrabiego, by na to nadanie przyzwolenia swe-
go udzielił. Wtedy hrabia, spełniając wolę księcia, ustąpił jesz-
cze biskupowi połowę dziesięciny, „nie z obowiązku, lecz z jego
ku biskupowi szacunku, oświadczając przytem, że sprawy bisku-
pie jeszcze nie są urządzone."
Wybierając się z wojskiem do Bawaryi, dla odzyskania
księstwa, którem władał Henryk, brat króla Konrada III, książę
Henryk Lew poruczył hrabiemu Adolfowi straż ziemi słowiań-
skiej i Nordalbingów (w początku roku 1150). Hrabia, nad-
skakując w usługach księżnie Klemencyi, żonie Henryka Lwa,
w Luneburgu, uzyskał wysokie poważanie, a rada jego prze-
") Helmold, I, 69.
*') Chroń. Montis Sereni. ad a, 1159. Henricus dux propter christianitatis
religionem propagandam episcopos constituendi in Sclaviam et investiendi potestatem
ab imperatore accepit. Hoffmann, Ser. rer. lus. IV, 42.
- 588 -
wyższała nad inne. Z tego powodu książęta słowiańscy i królo-
wie duńscy, domowemi wojnami zajęci, na wyścigi starali sie
ująć sobie hrabiego Adolfa/^)
§64.
Polska i Czechy podczas upadku Słowian Zaodrzań-
skich 1139 — 1171.
I. Stan Polski i Czech po śmierci Bolesława Krzywoustego (f 1138)
i Sobiesława II (j 1140). Wyprawa Niemców z Czecłiami do Polski
r. 1146. Zamachy Albrechta Niedźwiedzia.
Jednoczesne prawie zejście ze świata Bolesława Krzywo-
ustego i Sobiesława II ^) podało powód do rozrucliów i osłabienia
władzy monarcliicznej w Polsce i Czechach. W obu państwach
liczni książęta dzielnicowi, w połączeniu z wyższem duchowień-
stwem i możnowładztwem, usiłowali władze monarchiczną ogra-
niczyć na własna korzyść. W Czechach, po Sobiesławie II, wy-
brany na księcia Władysław II, z pomocą cesarza Konrada III
odzyskał władze (1142), powypędzał (r. 1143) zbuntowanych prze-
ciw niemu książąt morawskich: Ottona ołomunieckiego, Wraty-
sława brneńskiego, Konrada znojemskiego i tym sposobem je-
dność państwa utrzymał.-) W Polsce przeciwnie. Wielki książę
Władysław II, spotkawszy w dzielnicach małoletnich braci swych:
Bolesława Kędzierzawego, Mieszka i Henryka stanowczy opór
ze strony duchowieństwa i możnowładzców, pobity najprzód nad
Pilicą, potem pod Poznaniem, wyklęty przez arcybiskupa po-
znańskiego Jakóba ze Żnina, pozbawiony pomocy od magnatów
krakowskich i śląskich, ustąpił z kraju, ^) spodziewając się zna-
*8) Helmold, I, 70.
') Bolesław Krzywousty umarł 28 Październnva rolni 1138. (Wyżej § 62,
przyp. 39). Sobiesław II umarł w r. 1140.
2) O zaburzeniu w Czecliach pod przewodnictwem Naczercda w r. H40
i 1 142 porów, w niniejszej pracy T. II, s. 507 — 515.
*) Rok wygnania z Polski Władysława II nie jest nam znany.
— 5^9 -
leźć pomoc u cesarza Konrada III. Nadzieja jego nie była płon-
ną, bo jeśli cesarz udzielił pomocy Władysławowi czeslciemu
i ujął sie za obcym sobie tułaczem, synem Kolomana węgier-
skiego Borysem, to jakże nie miałby sie ująć za księciem pol-
skim, ożenionym z Agnieszką, córką margrafa austryackiego
Leopolda, a siostrą przyrodnią cesarza Konrada III? Wreszcie
polityka cesarska, chętnie korzystając z zaburzeń w Słowiań-
szczyźnie, nigdy nie opuszczała zręczności do interwencyi na ko-
rzyść tego z książąt, który wydawał się bardziej powolnym za-
miarom niemieckim. Za pomocą podobnej polityki cesarze od
początku XI w. trzymali w łiołdowniczej zależności książąt cze-
skicli i zmuszali ich stać ciągle przy Niemcach, na szkodę Sło-
wiańszczyzny. Niezgoda pomiędzy synami Krzywoustego poda-
wała doskonałą zręczność do zastosowania takiejże polityki wzglę-
dem Polski. Przywrócenie Władysława II na tron krakowski
i uczynienie go jeśli nie hołdownikiem, to przynajmniej zależnym
od pewnych zobowiązań względem cesarza, mogło przynieść zna-
czną korzyść państwu Niemieckiemu i samemu cesarzowi, który
zawsze mógł z pomocą dzielnicowych książąt utrzymać wielkiego
księcia polskiego w powolności sobie, podobnie jak to cesarze
zwyczajnie w Czechach czynili, trzymając w ciągłej obawie ksią-
żąt czeskich przez ich współzawodników,^) aż nakoniec doszli
do tego, że ci książęta na zawołanie cesarzy szli na wyprawy
przeciw wszelkim nieprzyjaciołom cesarskim: Polakom, Węgrom,
Włochom, Niemcom, niejednokrotnie wbrew życzeniu i interesom
narodu czeskiego.
Na Wielkanoc dnia 31 Marca r. 11 46 książę polski Wła-
dysław II, zjawiwszy się na dworze szwagra swego Konrada III
w zamku Kaynie pod Altenburgiem, błagał go o pomoc. Kon-
rad nie wahał się w tej sprawie, lecz śmierć żony jego Gertrudy
I
*) Porów, wyżej o Jaromirze i Oldrzyku (s. 383 — 385), o zatargach w końai
XI i w początku XII w. między Borzywojem II a Oldrzykiem brneńskim i Świę-
topełkiem olomunieckim (s. 491— 403) wreszcie wyniesienie na tron Władysława II,
z pomocą Konrada III (s. 588).
— 590 —
i zamieszki w Niemczech przeszkadzały mu kilka miesięcy ująć
sie za pokrzywdzonego Władysława. Dopiero w Sierpniu (ro-
ku 1 146), Konrad, w towarzystwie księcia czeskiego Władysła-
wa II, przedsięwziął wyprawę^do Polski, lecz spotkawszy na po-
granicy Śląska z Niemcami mocno obwarowane zamki i obronne
zasieki, przebyć które bez znacznej straty ludzi niepodobień-
stwem było, a przy tem obawiając się, aby jesienne słoty nie
sprowadziły chorób w wojsku i klęski, podobnćj do doznanej
przez Henryka V pod Wrocławiem (roku 1109), cofnął się po-
mimo gorącej chęci przywrócenia do władzy księcia polskie-
go, "^j Przypadłe po tem nowe zamieszki w Niemczech i w Rzy-
mie, tudzież wyprawa do Ziemi świętej, pochłonęły całkiem uwa-
gę Konrada. Odłożywszy więc sprawę księcia polskiego na pó-
źniej, Konrad III na czele krzyżowców wyprawił się na wschód
w towarzystwie książąt czeskiego Władysława II i polskiego
także Władysława 11.^) Ostatni nie mając nic już do stracenia,
wolał w świętej walce dobyć „oręża stępionego w w^ojnach do-
mowych, niźli marnieć i gnuśnieć bezczynnie na zamku alten-
burgskim, gdzie żonę i dzieci zostawił." ')
Równocześnie z wyprawą krzyżową na wschód, odbyła się,
jak wzmiankowaliśmy wyżćj (§ 63), takaż wyprawa przeciw Sło-
wianom zaodrzańskim, w której uczestnictwo książęta czescy
i polscy przyjęli, z różnych wszakże pobudek. Bo gdy książęta
czescy, raczej morawscy Otton, Wratyslaw i Świętopełk, nie
mając żadnych powodów do posiłkowania Niemców, ani intere-
sów własnego kraju, szli z biskupem ołomunieckim Zdzikiem na
Pomorze i „pod pozorem szerzenia chrześciaństwa, pomagali
Niemcom gubić braci swych Słowian," ^) książęta polscy, wobec
*) Smolka, Mieszko Stary, 240 — 248,
®) Johan. Cinnamus. Epitome rerum, II, cap 18 powiada, że między krzy-
żowcami, którzy do Nicei przybyli, znajdywali sie wladzca Czechów, podniesiony
przez Konrada do godności królewskiej, tudzież władzca Polaków (Xś)(.ot) narodu
scytyjskiego.
'') Smolka, 252.
*J Tomek, Dejiny, 107.
— 591 —
nadciągającej z zachodu burzy, która miała o granice polskie
uderzyć, nie mogli zostać bezczynnie. Nie tajno im było, że pod
pozorem szerzenia chrześciaństwa Niemcy zamierzali rozszarpać
ziemie Słowian zaodrzańskich, a nawet pod swą władzę zagar-
nąć przed-odrzańskie Pomorze, władzca którego Ratibor, korzy-
jąc z rozterek pomiędzy synami Krzywoustego, wyłamywał się
z pod zwierzclinictwa polskiego. Uprzedzić więc zamiary Niem-
ców i osłabić szkodliwe z tycłi zamiarów skutki dla Polski stało
się koniecznością. Dla tego książętom polskim wypadało połą-
czonemi siłami wszystkich dzielnic ruszyć za Odrę, ale z synów
Krzywoustego jeden tylko Mieszko, najbardziej zainteresowany
w tej sprawie, albowiem granice wielkopolskich jego posiadłości
przytykały do krajów, po których toczył się najazd krzyżowców,
zrozumiał doniosłość współczesnych wypadków i z poważną siłą
20,000 wojów za Odrę ruszył. Brat zaś jego, książę krakowski
Bolesław Kędzierzawy, jakby nie pojmując o co rzecz idzie,
podjął przeciw Prusom wyprawę, którą można było na później
odłożyć.
Tymczasem bawiący w Niemczech wygnańcy, Władysław II
i żona jego Agnieszka, nie przestawali dobijać się powtórzenia
na ich korzyść wyprawy do Polski. Wprawdzie cesarz Kon-
rad III, odjeżdżając na wschód (r. 1147), nie mógł osobiście za-
grażać Polsce, ale na czas nieobecności jego, rządy państwa po-
ruczył on synowi swemu, królowi Henrykowi, który żywo in-
teresował się losem ciotki swej Agnieszki. Oprócz tego w obozie
krzyżowców nad Łabą znajdywali się krewni Agnieszki, Albrecht
Niedźwiedź margraf północny i Henryk Lew książę saski, któ-
rzy, przy pewnych okolicznościach, mogli byli coś i na korzyść
wygnańców przedsięwziąć. Interesy więc książąt polskich pobu-
dzały ich nie stawić przeszkód panom niemieckim, zwłaszcza
Albrechtowi Niedźwiedziowi, a nawet wejść z nim w bliższe sto-
sunki, które się na później przydać mogły. Co robił Mieszko,
stojąc nad Odrą z' poważną siłą, — dzieje o tem milczą. Nie
znajdujemy go ani przy oblężeniu twierdz Dąbina i Dymina, ani
— 592 —
pod Szczecinem; słowem bierne zachowanie sie jego podczas
wyprawy krzyżowej przeciw Słowianom, każe domyślać sif, że
mu głównie szło o nietykalność granic posiadłości jego, a przy-
tem i o zbliżenie sie z książętami niemieckimi w celu zapewnie-
nia sobie przyjaźni icli, a zwłaszcza Albrechta Niedźwiedzia, pod-
boje którego ku granicom polskim zmierzały. Z swojej strony
Albrecht, pragnąc opanować spadek po bezdzietnym księciu bra-
niborskim Przybysławie, przez Niemców królem Henrykiem zwa-
nym, starał się o względy książąt polskich, aby mu w dopięciu
zamiarów nie przeszkadzali. Interesy dynastyczne obu stron dały
się pogodzić przez związek małżeński syna Albrechtowego Ottona
z siostrą książąt polskich. Ugoda stanęła zapewno już podczas
wyprawy krzyżowej, albowiem we trzy miesiące później, zimą,
w^śród tęgich mrozów, Fryderyk arcybiskup magdeburgski i Al-
brecht Niedźwiedź z innymi książętami i rycerzami saskimi przy-
byli do Kruszwicy, gdzie z książętami polskimi Bolesławem Kę-
dzierzawym i Mieszkiem na Trzy Króle (6 Stycznia) roku 1148
zawarli sojusz,**) a na utwierdzenie przyjaźni dziesięcioletnia sio-
stra książąt polskich Judyta'^') oddaną została za żonę Otto-
nowi, synowi Niedźwiedzia. Skutki tego nieszczęsnego przymie-
rza ogromnym ciężarem zwaliły się na Słowian zaodrzańskich.
2. Zabiegi Albrechta Niedźwiedzia o zdobycze w Słowiańszczyźnie.
Opanowanie Brandenburga (1151). Jaksa kopanicki odbiera Brandenburg
(1156). Albrecht wypędza go (1157) i zakłada Markę Brandenburgską.
Złowiwszy książąt polskich w sidła polityki swej, Albrecht
Niedźwiedź usiłował sojusz zawarty z nimi wyzyskać na korzyść
rozpoczętych przez niego między Łabą a Odrą podbojów. Po-
^) Chr. Mont. Sereni. a. 1148; Annal. Magdeburg, a. 1148. M. G. XVI, 190.
^*') Źródła polskie nie wzmiankują imienia księżny tej, ale ze źródeł nie-
mieckich wiadomo, że żona Ottona, syna Albrechta Niedźwiedzia, zwała sie Judytą,
mylnie przez dawniejszych pisarzy niemieckich za córkę Mieszka Starego poczytana.
Porów. Raumer. Regesta, N. 1438 pod r. 1178.
— 593 —
siadał on już od r. 1136 podarowaną małoletniemu synowi jego
Ottonowi przez księcia Przybysława olcolicę Suclię,^') łupieżyl
ziemie lutyckie w r. 11 37 i 1147, władał dolnemi Łużycami, ury-
wał, gdzie mógł, po kawałku ziemię słowiańską, ale najbardziej
cliodziło mu o Branibor, stolicę całej nadłiobolskiej krainy. Był
on pewnym, że po śmierci Pi-zy by sława gród ten dostanie się
mu, bo m.ial w nim wiernego przyjaciela w żonie Przybysława
Petrusie i że spokrewnieni z nim książęta polscy nie postawią
mu przeszkody do dopięcia zamiaru. Nie tajno mu także było,
że cesarz Konrad III, nie zraziwszy się niepomyślną do Polski
wyprawą w r. 1146, nie zaniedba przy pierwszej zręczności po-
przeć wygnańca polskiego Władysława II, choćby dla tego tyl-
ko, aby siostrę swą Agnieszkę od tułactwa uwolnić. Ale nie-
tylko cesarz, lecz i syn jego Henryk, troszcząc się o los Agnieszki,
upraszał papieża Eugeniusza III, aby wpłynął na duchowieństwo
polskie w celu przywrócenia Władysława II do władzy.^-) Dla
Albrechta nie mogło to być przyjemnem, bo w razie przywróce-
nia na tron polski Władysława, na cóżby się przydało spokre-
wnienie z książętami polskimi? Tymczasem legat papier:ki kar-
dynał Gw'ido, przybywszy do Polski, zażądał, aby książęta polscy
wygnanemu bratu tron przywrócili, a gdy duchowieństwo pol-
skie opór mu postawiło, Gwido rzucił na przeciwników Włady-
sława II klątwę, kraj interdyktem obciążył, zabronił odbywania
nabożeństwa, obrzędów ślubnych, pogrzebowych i w gniewie
Polskę opuścił.^^) Papież zgromił duchowieństwo polskie za nie-
uznanie rzuconej przez Gwidona klątwy na książąt polskich. ^^)
Sprawa rozjątrzyła się: wygrana mogła przechylić się na stronę
Władysława II i Agnieszki, a w takim razie kombinacyje poli-
") Wyżej § 62, przyp. 34, s, 565.
^-) List Eugeniusza III, i Kwietnia r. 11 48 do króla Henryka, syna Kon-
rada III. M, P. II, s. 12.
^') List Gwidona do Konrada III w Styczniu r. ,1150, Al. P. II, s. 17.
*M List Eugeniusza III 23 Stycznia r. 11 50 do duchowieństwa polskiego.
•M. P. II, 17.
Tom UL Tg
— 594 —
tyczne margrafa Albrechta, osnute na spokrewnieniu sie z ksią-
żętami polskimi, w niweczby sie obrócić mogły. Niespodziewana
śmierć Agnieszki 25 Stycznia r. 1150,^'^) i cesarza Konrada III
15 Lutego r. 1152, nasunęły przemyślnemu margrafowi całkiem
nowe kombinacyje. Gdy bowiem następca Konrada Fryderyk I
Barbarossa, przychyliwszy się do żądania Władysława II, za-
mierzał, w widokach polityki swej, popierać sprawę księcia pol-
skiego, w razie konieczności nawet orężem, margraf Albrecht,
zaniepokoiwszy się mocno, postanowił ułowić w sidła swe Wła-
dysława II przez związek małżeński. Postarał, się więc o wyda-
nie córki swej za wdowca Władysława i tem zapewnił sobie
ze strony Polski powolność w każdym razie, bo syn jego Otton
był już szwagrem książąt polskich: Bolesława Kędzierzawego
i Mieszka, a w razie przywrócenia do władzy Władysława II,
miałby zięcia na tronie polskim.^'*)
Wśród tych okoliczności przypadł zgon księcia branibor-
skiego Przybysława (około r. 1151).^') Żona jego, trzy dni ukry-
wając śmierć księcia, wezwała margrafa Albrechta, aby do Bra-
nibora pośpieszył.^**) Kiedy i jakim sposobem opanował on gród
i władzę — nie wiadomo, ale utwierdzenie się jego w stolicy nad-
hobolskich Słowian mocno poruszyło nietylko okoliczne ludy sło-
^'>) Mosbach, Piotr syn Wlodzimirza, s, 132, przyp. 93,
^**) Smolka, Mieszko Stary, 267.
*") Annal. Palidenses, ad a. 1150. Henricus de Brandenburg obiit, cujus
heres factus est marchio Adelbertus. Pertz, M. G. XVI, 85. — Chroń. Lunebur.
Eccardi, ad a. 1149 vel 1 150: Tempgribus Episcopi Ewigern (Wigeri brandenburg.
ep.) fuit in Brandenburg quidam rex, qui slavice dicebatur Pribislaus, sad post con-
versionem accepto baptismo Henricus appellatus est, qui neque filios neque iilias habuit,
Marchionem, principem videlicet Ursum, in filii adoptionem optavit et in heredem sui
principatus instituit. W każdym razie śmierć Przybysława przypadła nie wcześniej,
jak w r. 1 150, a według niekrórych w r, 1151. Porów. Raumer, Regesta, N. 1001,
pod rokiem 1 141.
**) Demum idem princeps (Henricus) consecutus senio moritur et in Branden-
burg honorifice sepelitur. Uxor vero sua Petrussa prudenter agens viri corpus in-
humatum per triduum occultavit, mallens principatum (favere) Theotonicis cristianis
tradere, quam cultoribus ydolorum. Nunciavit igitur Alberto, ut veniat et principa-
tum Brandenburgensem assumat. Tulkawa, Chr, Raumer Regesta, N, looi.
— 595 —
wiańskie, lecz i sąsiedniego margrafa misznieńskiego Konrada
z Wettina i księcia saskiego Henryka Lwa, z którymi wojowni-
czego ducha Albrecht bił się przy lada okoliczności. Słowianie
porozumiewali się do wspólnej przeciw wdziercy obrony. Na
czele ich stanął siostrzeniec nieboszczyka Przy by sława książę ko-
panicki Jaksa, poganin, oburzony postępkiem wuja i żony jego.
Gromadząc potajemnie wojowników, Jaksa pieniędzmi robił so-
bie stronników między Słowianami i Sasami, którym margraf
Albrecht powierzył straż Brandenburga, a gdy zdrada w załodze
dojrzała, rzucił się z wielkiem wojskiem „polskiem" i gród ten
zdobył.'"') Przerażony tym wypadkiem margraf ściągał ze wsząd
wojowników, lecz siły jego za małe były, aby się mógł odważyć
samemu rzucić się na Brandenburg. Musiał więc oczekiwać na
posiłki innych panów niemieckich, którzy doskonale pojmywali,
że dla wzmocnienia potęgi ojczyzny ich, wypadało utrwalić zdo-
bycze swe na^ gruzach Słowiańszczyzny zaodrzańskiej. Pośpie-
szyli więc arcybiskup magdeburgski Wichman, różni książęta
i panowie sascy z dostarczeniem posiłków wojennych magrafowi,
a to tem bardziej, że w obec gotującej się w tymże czasie wy-
prawy cesarza Fryderyka I do Polski, wypadało koniecznie wypę-
dzić Jaksę z Brandenburga, aby mieć swobodną drogę do Pol-
ski. Z połączonemi siłami niemieckiemi ruszył Albrecht pod
Brandenburg, obiegł go z trzech stron na lądzie, a z czwartej na
korabiach po rozlewach r. Hoboli,-*^) lecz Jaksa ustąpić nie chciał.
^*) Według Pulkawy: Quod audiens Jacze dux Poloniae, avunculus regis
(Henrici) valido exercitu congregato castrum Brandemburg, cujus jam possessionem
Albertus tenuit et, expulsis inde ydolatris, viris commiserat bellicosis Sla%is pariter
et Saxonibus custodiendam, custodibus mercede corruptis obtinuit. Raumer, Re-
gesta, N. 1247. Ale według dawniejszej kroniki brandenburgskiej : verum tempore
brevi elapso, inhabitantibus urbem pecunia corruptis, proditam
ab eis (Jaczonis) nocturno silentio cum magno exercitu Polonorum . . . intravit. For-
schungen zur Deutschen Geschichte. 1877. T. 17, s. 515.
*0) Albertus vero Ursus "Wichmanni Magdeburgensis archiepiscopi et nobi-
lium aliorum fretus auxilio hujusraodi castrum vallans in tribus locis recuperavit, hoc
anno videlicct 1157, 3 Idus Junii. Pulkawa. Chroń. Forscbungen. 17. s. 515.
38*
— 596 —
albowiem gotująca się wojna Niemców z Polska, podawała na-
dzieję na pomoc ze strony Polski, skoro się tylko kroki nie-
przyjacielskie rozpoczną. Toczące się jednak między Frydery-
kiem I a książętami polskimi układy oddalały rozpoczęcie kroków
nieprzyjacielskich, a tymczasem Niemcy usilnie do Brandenburga
szturmowali na lądzie i na wodach, ponosząc wielkie straty w lu-
dziach, tak, że nawet graf Werner poległ.-^) Po długim nare-
szcie oporze Jaksa zmuszony został ustąpić, a Niemcy opanowali
gród II Czerwca r. 1157."") W tymże czasie arcybiskup Wich-
man gromił Słowian w okolicy Jutroboga,^-^) co wskazuje, że wy-
padki w Braniborze poruszyły nietylko Lutyków, lecz i Serbów
do powstania. Pogrom powstańców zapewniał Niemcom swo-
bodę posuwania się na wschód. Albrecht Niedźwiedź, posiada-
jąc Brandenburg, mienił się być władzcą okolicznych krajów,
ale mu na przeszkodzie stawał arcybiskup Wichman, który nie
szczędził zabiegów, aby się jemu Brandenburg dostał.^'*) Gotu-
jąca się przeciw Polsce wyprawa zniewoliła obu przeciwników
zadowolnić się tern, co faktycznie posiadali. Od tego czasu Al-
brecht tytułuje się stale margrafem brandenburgskim,-''') a zało-
-') Annonym. Saxo. a. 1157. Marchio Albertus Brandenborch a Slavis ob-
tinuit ibique comes Yernerus de Osterborch cum plurimis in ąuandam navi sub
gladio vitam finivit. Chr. Mont. Sereni. a. 1157. Brandenburg a Wichmanno ar-
chiepiscopo et Saxonibus obsidetur et capitur, ubi occisus est Wernherus comes ju-
nior de Weltheim. Podobnie Annales Palidenses a. 1157, w Pertza M. G. XVI, 90.
Inne źródła w Raumera Regestach N. 1250,
2^) Według dawnćj kroniki brandenburgskiej : Anno igitur 1 1 58, 3 Idus
lunii predictus marchio urbem Brandenburg victoriosissime recepit, Forschungen
zur Deutschen Gesch. Tom 17, s. 516, Rok 1158 podany mylnie zamiast r. 1157,
jak w powyiszym 21 przypisku objaśniono.
23) Chroń, pictur. Bothonis: Biscliopp Wichman de betwangk dat lant to
JuUerbock und sattede dar Bure unde he makede se tinshaftich dem Dome. Rau-
mer, Regesta, ad an. 1157, N. 1251.
2*) Chroń, pictur. Bothon. Porów. Miilverstedt. Regesta arch. magdeb. ad
an. 1157, N. 1355.
-5) Już w r. 115 1 Albrecht Niedźwiedź tytułował się: Adelbertus Maregra-
vius de Brandenburch (Raumer, N. 1163), zapewno wnet po śmierci księcia Przy-
byslawa.
— 597 —
żona przez nieg^o marka staje się wojenną koloniją niemiecką,
w celu z góry wytkniętego wyniszczenia Słowian między Łabą
a Odrą.
Cóż się stało z Jaksa? Dzieje o tern milczą, ale, według za-
chowującego się nad r. Hobolą podania, ostatni książę miejsco-
wy słowiański, walcząc z x\lbrechtem Niedźwiedziem, przegrał
bitwę pod Spandowem. Nie jest więc nieprawdopodobnem przy-
puszczenie, że Jaksa ustępując z Branibora, ścigany i pobity
przez margrafa nad Hobolą, znalazł się w krytycznem położeniu,
będąc do tej rzeki przypartym. Wtedy, według podania, zwy-
ciężony książę ślubował Bogu przyjąć chrzest, jeżeli uratuje
się od wrogów. Rzucił się więc w nurty Hoboli, a dostawszy
się pomyślnie na przeciwny brzeg tej rzeki, dziękował Bogu
chrześciańskiemu za ocalenie, którego nie podały mu staroży-
tne bogi. Że przytoczone podanie nie jest bezzasadne, wska-
zują to monety z napisem laczo de Copnic, albo Jakza Kopnik,
między któremi znajdują się i takie, na których Jaksa wyobra-
żony z krzyżem w ręku, co oznacza nawrócenie się jego.-^)
Niektórzy dziejopisowie mniemają, że Jaksa, stawszy się chrze-
ścianinem, udał się do Polski i tam pozostał.-") Bądź co bądź
I
"•*) Klóden, Uber die Entstehung Berlin u. Kolln, s. 149.
-') Dzieje Jaksy kopanickiego podają fragmenty czeskiego kronikarza Pul-
kawy z XIV w., który, według nowszych poszukiwań, korzystał z dawniejszej kro-
niki brandenburgskiej, skończonej r. 1267, a najpóźniej r, 1278. (Forschungen zur
Deutschen Gesch. T. 17, r. 1877, s. 510). — Jak według Pulkawy, tak i według
kroniki brandenburgskiej laczo był avunculus regis Henrici, a ponieważ w średnio-
wiekowej łacinie avuticulus oznacza nie wuja lecz siostrzeńca, zatem Jaksa był sio-
strzeńcem Przybyslawa, ochrzczonego imieniem Henryka.
W roku 1802 Jerzy. Samuel Bandkie (w Histor-criti- Analecten 230 — 234^
twierdził, że słynny w dziejach polskich Jaksa z Miechowa, książę serbski, zięć sta-
wnego Piotra Dunina, towarzysz księcia Henryka sandomirskiego w wyprawie do
Ziemi ś., był tym samym Jaksa, który Brandenburg zdobył. — Rozważając myśl te
Rabę, w dziele: Historische Forschungen v, Martin Friderik Rabę, 1856, twierdził,
że laczo von Kopnik, Eroberer der Feste Brandenburg, keine Slawenhaiiptling der
Mark Brandenburg, sondem ein polniscber Heerfdhrer, uprzedzając wyprawę cesa-
rza Fryderyka I do Polski, uchwaloną w początku Kwietnia (r. 1 157) na sejmie
Wormsie, opanował Branibor, będąc kasztelanem kopanickim, wnet po powrocie
— 598 —
dzierżawa jego Kopanica z okolica nie prędko dostała sie w ręce
niemieckie, ponieważ zabory Albrechta Niedźwiedzia sięgały nie
dalej, jak tylko do Berlina.-^)
3. Niesworność książąt czeskich wywołuje wmieszanie się Fryderyka I
w Ich sprawy. Zatargi książąt niemieckich o Bawaryję. Podniesienie
Austryi na księstwo dziedziczne (1156). Przymierze Czechów z Niemcami
przeciw Polsce. Wyprawa do Polski (1157). Pokój kryszkowski.
Kiedy książę czeski Władysław II odbywał z cesarzem
Konradem III wyprawę do Ziemi ś. (r. 1147), Czecliami rządził
brat jego Dypold, przeciw któremu powstał syn nieboszczyka So-
z podróży do Ziemi ś., odbytej w r. 1 156, i że on w Kopanicy nad r. Obra w Wiel-
kopolsce w powiecie Babimostskim, kazał bić brakteaty, mające na około napis:
laczo de Copnik i t. d. Czuwając na pograniczu Polski jako kasztelan laczo pierw-
szy dał hasło do boju i tern się tłómaczy okoliczność ta, że Albrecht po odebraniu
Brandenburga nie prowadził z nim wojny, którą musiałby koniecznie prowadzić, je-
śliby laczo byt udzielnym księciem. — Po ogłoszeniu pracy Rabego, Fidicin już
w r. 1157, podobnie jak wcześniej, bo jeszcze w r. 1139, K.loden utrzymywał, że
zdobywca Brandenburga, siostrzeniec Przybysława laczo był ein slawischer pom-
merscher Haiiplling. (Territorien d, Mark Brandenburg. T. I, s. l). Z ojczystych
pisarzy Bartoszewicz w Historyi Pierw. Pol. T. IV, s. 214 — 215 i August Mosbach
w pracy Piotr syn Wlodzimirza, 1865, s. 129, zauważywszy nietrafność poglądu Ra-
bego o kasztelanii w Kopanicy, gdzie nigdy nic podobnego nie było, słusznie wy-
rzekli, że nie widzą powodów, dla którychby Jaksa z Miechowa miał być tą samą
osobą co laczo de Copnic. Przytem Bartoszewicz wyraził przekonanie, że laczo,
uprzedzając wyprawę cesarską do Polski, uderzył na Brandenburg. — Nakoniec pro-
fesor Piekosiński, w Rozprawach wydziału historyczno-lilozoficznego Akademii Umie-
jętności r. 1883, T. XVI, s. 72 — 74, twierdzi, że Jaksa, dynasta zaodrzański, szukał
w Polsce schronienia i jest tym samym Jaksa, który się ożenił z córką Piotra Wło-
stowicza i umarł w r. 11 76.
Rozważając przytoczone zdanie badaczy, możemy dodać: Jaczo albo Jaksa
pochodzi od imienia Jakób, na co dowody przedstawił Mosbach (Piotr syn Wlo-
dzimirza, s. 129); był on księciem kopanickim, lecz nie tćj Kopanicy, którą wyna-
lazł Rabę, o 22 mile od Berlina położoną, ale Kopanicy nad Sprewją, prawie pod
samym Berlinem leżącej i dziś Kopnik zwanej. Ta Kopanica na pograniczu dwóch
margrafstw Brandenburgskiego i Wschodniego (Lużyc) długi czas była przedmiotem
zatargów między margrafami. W r. 1240 na zjeździe w Budyszynie arcybiskup ma-
gdeburgski Willibrand żądał przywrócenia mu Kopanicy i Chudowiny (Kopnik
i Mittenwalde), ale miasta te przy Brandenburgu zostały i długo jeszcze potem były
przedmiotem zażartych sporów. (Scheltz, Gesch. d. Lausitz, s. 156).
"*) Granice polskie na zachód od Odry aż do połowy XIII w. obejmowały
ziemie Lubuszską, której terytoryja szerzyła sie aż do brzegów dolnej Sprewi, pra-
— 599 —
biesława I, także Sobiesław, zamierzając opanować władze ksią-
żęca. Schwytany jednak i do wiezienia wtrącony, Sobiesław
dopiero po upływie dwóch lat zdołał umknąć do Niemiec (ro-
ku 1150).-''') Później brat jego Oldrzyk, tudzież Spitygniew Bo-
rzywojowic także do Niemiec zemknęli. Przyjęci uprzejmie na
dworze cesarza Fryderyka I (1154), książęta czescy błagali go
o pomoc; Oldrzyk obiecywał mu hołd, znaczną summę pienię-
żną, a nawet Czechy do cesarstwa wcielić, byle pomoc od niego
uzyskać. Mając na swym dworze, oprócz wygnańca polskiego
Władysława II, jeszcze i książąt czeskich, Fryderyk I mógł
swobodnie tworzyć rozmaite kombinacye do panowania w Sło-
wiańszczyźnie. Pragnąc nad całym światem panować ambitny
cesarz nie życzył z rąk swych wypuścić zdobyczy, które sami
książęta słowiańscy, z ujmą własnego honoru, błagalnie mu ofia-
rowali, Ale żeby rozpocząć dawno zamierzoną wyprawę do Pol-
ski i ująć się za książąt czeskich, cesarzowi wypadało załatwić
wprzód niemniej ważne sprawy włoskie i zamieszki w Niem-
czech, zwłaszcza zatargi księcia saskiego Henryka Lwa z mar-
grafem austryackim Henrykiem Jasomirgottem o księstwo Ba-
warskie.
Wiadomo, że cesarz Konrad III, obawiając się wzrastającej
potęgi naczelnika Gwelfów, Henryka Pysznego, z rodu książąt
bawarskich, uważał za rzecz niesłuszną, aby jaki książę dwoma
księstwami władał^") i dla tego księstwo Saskie chciał oddać
margrafowi Albrechtowi Niedźwiedziowi,^^) lecz gdy Henryk Py-
szny siłą oręża i wpływem na dworze cesarskim utrzymał się
przy księstwie Saskiem, Konrad III odjął mu księstwo Bawar-
wie pod sama Kopanice, ale do posiadłości Jaksy nie dotykała, albowiem od księ-
stwa Kopanickiego, inaczej ziemi Teltowskićj oddzielały ja: na północnym brzegu
Sprewi ziemia Barnimska, a na południowym Łużyce, Porów, mapę do r. 1150 — 1250
dziele Klćidena Uber die Entstehung Berlin und Kólln.
29) Yincentii Annal. a. 1150. Pertz, M. G, XVII, 664.
^0) Helmold, I, 54.
^5') Wyżej ^ 62, s, 568.
— 6oo —
skie i takowe podarował szwagrowi swemu margrafowi Henry-
kowi Jasomirgottowi. Syn Henryka Pysznego {-f 1139), Hen-
ryk Lew, odziedziczywszy po ojcu księstwo Saskie i po kądzieli
księstwo Bawarskie, rozpoczął z Jasomirgottem spór i wojnę
o księstwo ostatnie, Ztąd wynikły zaburzenia i wyprawa wo-
jenna Henryka Lwa do Bawaryi r. 1150.^-) Krewny i przyjaciel
jego Fryderyk I Barbarossa, wstąpiwszy na tron r. 1152, z ca-
łej duszy pragnął sprawę o Bawaryję rozstrzygnąć na korzyść
Llenryka Lwa, lecz i Henryka Jasomirgotta skrzywdzić nie ży-
czył. Sprawa na kilka lat zaciągnęła się. Nareszcie, załatwiwszy
zwycięzko sprawy włoskie, Fryderyk I zamyślał ukarać księcia
czeskiego Władysława II, który będąc obrażonym na cesarza za
protekcyję okazywaną zbiegłym książętom czeskim, nie dostar-
czył mu na wyprawę włoską, według dawnych zobowiązań, stu
wojowników i sam osobiście nie przybył. Ale Władysław, licząc
na sojusz z szwagrem swym Henrykiem Jasomirgottem, zostają-
cym w przyjaźni z Węgrami i Czechami, nie życzył upokorzyć
się przed cesarzem. Z swojej strony Jasomirgott, czując się bez-
piecznym ze strony Czech i Węgier, śmiało stawał w obronie
praw swych do Bawaryi. Bawiący w ówczas w Bawaryi Fry-
deryk I zbliżył się z wojskiem do granic czeskich (1155). Ol-
drzykowi otwierała się zręczność dobijania się tronu czeskiego,
lecz on zdaje się cokolwiek przed tem uciekł do Polski, ^=^) zosta-
jącej w nieprzyjaznych z cesarzem stosunkach. Ze wszech stron
zanosiło się na wojnę. Zręczny jednak" dyplomata Daniel, bi-
skup prażski, który już nie jedną sprawę księcia Władysława II
w Niemczech załatwił, przedsięwziął i w tym razie odwrócić
wojnę. Za jego namową książęta czescy zgodzili się układami
burzę zażegnać. Książęta niemieccy także się zgodzili sprawy
swe drogą pokojową załatwić. Cesarz zgodził się na układy i na
pośrednika naznaczył krewnego swego, biskupa freizingeńskiego
32) Helmold, I, 70.
''•■') Yincentii Annal. a. 1150. Oulricus , . . in Poloniara cum suis complici-
bus fugit. Peitz, M. G, XVII, 655.
— 6oi —
Ottona, znanego dziejopisa, książęta zaś czescy i Henryk Jaso-
mirgott z swej strony na pośrednika wybrali biskupa Daniela.
Po przeprowadzeniu przedwstępnych układów, zajęto sie
najprzód sprawą Henryka Lwa z Henrykiem Jasomirgottem, którą
na sejmie w Regensburgu 17 Września r. 1156 załatwiono w ten
sposób, że Bawaryja dostała się w lenną posiadłość Henrykowi
Lwu, a margraf Henryk Jasomirgott, za zrzeczenie się praw
swycłi do Bawaryi, uznany został dziedzicznym księciem mar-
grafstwa, powiększonego dodatkiem krainy nad r, Aniżą (Enns)
z tytułem księstwa Austryckiego. Ratyfikacyja umowy odbyła
się przy następnym ceremoniale. Stary Henryk Jasomirgott,
z rodu Babenbergów, zrzekł się księstwa Bawarskiego przez od-
danie siedmiu chorągwi, wyobrażających siedem bawarskich pro-
wincyi; chorągwie te wręczone zostały naczelnikowi Gwelfów,
Henrykowi Lwu, który dwie chorąg\vie, wyobrażające markę
Wschodnią (Austryją), do której od dawna należały dwa hrab-
stwa, zwrócił. Cesarz wnet markę z dwoma hrabstwami pod-
niósł do godności księstwa i takowe przez zwrócenie dwóch
chorągwi nadał Henrykowi Jasomirgottowi i jego żonie Teodorze
z Komnenów z potomstwem. Po dopełnieniu ceremonii książę
czeski Władysław II dekret cesarski uroczyście ogłosił. ^^) Tym
sposobem rodzina bawarska, podniesiona do godności dynastyi
Babenbergów, posiadła oddzielne w państwie Niemieckiem księ-
stwo, niepodległe sądom książąt rzeszy, zupełnie autonomiczne, ma-
jące otwartą drogę rozwijać się w wielkie ciało polityczne i wpływ
swój na losy sąsiednich Słowian wywierać. Odtąd Wideń, bio-
rąc przewagę nad dawniejszemi stoUcami margrafów Melk i Leo-
poldsberg, staje się stolicą Austryi.
Pracując nad urządzeniem losu szwagra swego Henryka
Jasomirgotta, Władysław II pracował razem i dla siebie. Długo
*^) Otto Frisingen. De Gestis Friderici II, 32, fol. 38; Annal. Paliden, ad
1 156; także Annal. Magdeburg. Pertz, M. G. XVII, 90 i 191; Abbat. Ursper-
Igens. Chr, s. 283. Palacki, Dejiny, T. I, część 2, s, 44; Erben, Regesta, N, 292,
602
toczące sie sekretnie układy jego z cesarzem wyjaśnUy się do-
piero później, gdy Władysław został zaproszony na ślub Fryde-
ryka I z Małgorzata burgundzką (3 Czerwca r. 1157). Wtedy
to dyplomaci czescy, biskup Daniel i kanclerz książęcy Gerwazy,
zawarli z cesarzem tajemnie przymierze, mocą którego książę
czeski zobowiązywał się stanąć osobiście na wyprawę włoską
i polską, co przysięgą stwierdził, cesarz zaś przyrzekł „ozdobić
go koroną królewską" i ku powiększeniu godności jego oddać
mu Budyszyn.'^^) Umowę tę obie strony trzymały w tajemnicy,,
życząc mieć wprzód rękojmię spełnienia jej. Cesarz, ujmując się
za bawiącego u niego Spitygniewa Borzywojowica, cliciał wy-
znaczeniem mu dzielnicy, los jego zapewnić. Władysław zaś
rozgniewany na księcia polskiego Bolesława Kędzierzawego za
udzielenie przytułku Oldrzykowi, cłiciał doczekać się wyprawy
do Polski, aby przy tej zręczności niebezpieczną sprawę z Ol-
drzykiem załatwić, dawny trybut polski 500 marek srebra i 30
marek złota do skarbu czeskiego windykować, tudzież jawne za-
miary podniesienia przeciw niemu w Czecliacli powstania usu-
nąć.''") Powodem więc przyśpieszenia wyprawy do Polski nie
tyle był wygnaniec polski Władysław II, ile książę czeski także
Władysław IT.^')
Mając już na usługi swe księcia czeskiego, Fryderyk I za-
mierzał jeszcze z księcia polskiego zrobić wassala, któryby na
jego wezwanie stawił się z wojskiem, gdzie wypadnie, w intere-
sach cesarstwa. Wygnaniec Władysław mógłby najprędzej stać
się podobnem narzędziem, ale dla tego wypadało wprzód zmusić
Bolesława Kędzierzawego, aby starszemu bratu władzę ustąpił.
Rokowania ciągnęły się długo. Kędzierzawy nie poddawał się
2^) Yincentii Annal. ad a. 1157. Pertz, M. G. XVII, 666. Palacki, Dejiny,
Dii I, castka 2, s. 44 — 5.
^^) Palacki, jak wyżej. ^5. Dudik, Miilir. Gesch. III, 304 — 305.
^") Mistrz Wincenty : At vero Wladislaus sui non immemor, quum sufficienlem
sese ulciscendi non haberet facultatem, regem Pragitarum uteumąue sibi conciliat, cu-
jus ope Rufi (Barbarossa) flammas draconis contra Boleslaum solicitat. M. P. II, 371.
— 6o3 —
żądaniom cesarskim, być może ośmielony będąc mężnym opo-
rem Jaksy w Braniborze, oblężenie którego ciągnęło się kilka
miesięcy. Cesarz wybierał się długo na wyprawę do Polski, lecz
w pierwszej połowie r. 1157 Niemcom nie wiodło się pod Bra-
niborem. I nie wcześniej aż po zdobyciu grodu tego 1 1 Czerwca
(1157),^^) panowie niemieccy zebrawszy się na sejm w Baben-
bergu, nadzwyczaj pośpiesznie, bo już i Lipca, uchwalili wypra-
wę do Polski. ^^) Siły niemieckie miały się zebrać w Halle już
w początku Sierpnia.
Posłowie polscy, przybywszy do Halle przed samem rozpo-
częciem wyprawy, spodziewali się, że z pomocą przyjaciół mię-
dzy Niemcami odwrócą wojnę, ale według wyrażenia samego
cesarza Fryderyka I „nie przywieźli z sobą nic takiego, coby go
od wojny mogło powstrzymać." ^^) Wyruszyły więc wojska nie-
mieckie z Halle 4 Sierpnia.
W obozie cesarskim zebrali się najwyżsi dostojnicy pań-
stwa; arcybiskupi magdeburgski Wichman i bremeński Hart-
wig, książę saski Henryk Lew, palatyn Otto z Witelsbachu,
margrabiowie: brandenburgski Albrecht Niedźwiedź i łużycki
Dytrych, tudzież wielu innych panów i komesów, słowem kwiat
niemieckiego rycerstwa. Od południa dążył na połączenie z ni-
mi Władysław czeski z bratem Dypoldem i morawskimi ksią-
żętami. Najwyższą komendę nad wojskiem objąwszy sam cesarz
Fryderyk rozkazał wojsku wprost do granicy polskiej dążyć.
Przewyższał on zdolnościami wszystkich poprzedników swoich,
którzy wojowali w Polsce, ale pamiętał nieszczęśliwe ich od-
'*) Wyżej w bieżącym § przyp. 22.
39j Fryderyk I w liście do Wibalda w Sierpniu r. 1 157 pisał: post curiam
Bavenbergensem ila vicinus et paratus nobis affuisti, ut, forte a maiestate nostra
Yocatus, sine cunctatione vel dilatione ad omnes jussiones nostras explendas devotus
occureres. M. P. II, 21. Czas wzmiankowanej narady Bielowski podaje i Lipca
(tamże s. 21). Wypada zauważyć, że w Bambergu odbywała się wtedy nie narada
zwyczajna, a sejm: in sollempni curia Babenbergensi in Kai. lulii celcbrata. Obacz
dokument 4 lulii 1157 r. w Monumenta Boica, 183 1, T. XXIX, s. 345.
*") List Fryderyka I do Wibalda w Sierpniu r. 1 157. M. P. II, s. 21.
k
— 6o4 —
wroty i nie skrywał trudności, jakie mu przezwyciężyć wypa-
dało. W liście do Wibalda, opata korbejskiego, pisał on: „Pol-
ska tak jest obwarowana przyrodzeniem i sztuką, że poprzednicy
nasi 'królowie i cesarze ledwie do brzegów Odry dochodzili."
I tym razem oczekiwał trudnycli do przebycia w lasacłi zasie-
ków, podziwiał sztukę i rozum obrony, przyznawał sie, że „tylko
pomoc boska widocznie mu przewodniczyła przebyć zasieki i wą-
wozy." Zbliżył sie nakoniec do Odry, „która opasywała Polskę
niby wałem, a wszystkich odstraszała głębokością swych nur-
tów."*^) Pod Głogowem Władysław czeski z wojskiem swem
połączył się z Niemcami i gdy ostatni wahali się rozpocząć przez
Odrę przeprawę, Czechowie pierwsi w głąb rzeki rzucili się i na
drugim brzegu stanęli^^) {22 Sierpnia 1157). Za nimi Niemcy
cisnęli się do łodzi, a niektórzy z nich, nie mogąc się doczekać
przeprawy, rzucali się z niecierpliwości do rzeki i tonęli. Polacy
z niepojętych przyczyn nie bronili przeprawy, a gdy się Niemcy
i Czesi rozleli po prawym brzegu Odry, Bolesław Kędzierzawy,
nie ważąc się bronić warowni Głogowa i Bytomia, kazał je spa-
lić, a sam w głąb kraju ustępywał. Miał on posiłki ruskie, po-
dobno nawet od Prusów i Jadźwingów, lecz w obec przemaga-
jących liczbą wojsk nieprzyjacielskich i znakomitego uzbrojenia
ich, niepodobieństwem było stawić opór w otwartem polu. Zo-
stawało uciec się do taktyki Bolesława Krzywoustego i jak on
niegdyś znękał wojska Henryka V (iiog), tak samo i teraz pod-
jazdami, nocnemi napadami, przecinaniem podwozu żywności,
skrytemi zasadzkami nękać nieprzyjaciół. Kędzierzawy rzeczy-
wiście przyjął taki sposób prowadzenia wojny. Po spaleniu
twierdz nad Odrą zniszczył i spalił wszystko, co tylko w okolicy
było, zostawiał za sobą pustynię, po której wojskom cesarskim
przechodzić wypadało. „Mąż przebiegły", odkładając z dnia na
dzień bitwę, walczył bez wojny, nękał nieprzyjaciół, odcinał ze
*i) List Fryderyka I do Wibalda w Sierpniu r. 1157. ^^' P- H* s. 21.
*2) Yincentii Annal. ad a. 1157. Pertz, M. G. XVII, 666.
— 6o5 —
wszech stron zasiłki żywności i tak ku Poznaniowi ustępy wał. *^)
Postępując za nim wojska niemieckie żelazem i ogniem do re-
szty kraj niszczyły, ale brak wygód, biegunki od wody polskiej,
wreszcie zaraza, mocno szeregi nieprzyjaciół trzebiły.**) Wszakże
nierówność sił walczących stron widocznie szalę zwycięztwa na
stronę cesarza przechylała. Kędzierzawy pomimo mężnego oporu
i rozsądnej taktyki, nie posiadał ani zdolności ojca swego, ani
potęgi ducha wielkiego pradziada Chrobrego. Zrozumiał, że nie
podoła Niemcom i Czechom, wolał upokorzyć się z zatajoną my-
ślą przyjąć wszelkie względem nieprzyjaciół zobowiązania, aby
je potem nie spełnić. Taki był bowiem zwyczaj owego wieku,
niejednokrotnie przez książąt czeskich w stosunkach z cesarzem
praktykowany. Mógłby wreszcie Kędzierzawy przeciągnąć woj-
nę, ustępując rla Mazowsze ku granicom Litwy lub Rusi, w na-
dziei, że jeśU w początku wojny Niemcy już ginęli od chorób
i wody, to w jesienne słoty ciężko uzbrojeni rycerze po bezdro-
żach, w lesistych i podmokłych miejscowościach mogli byli uledz
całkowitemu zniszczeniu, podobnie jak pod Wrocławiem r. 1109.
Ale w obozie niemieckim był wygnaniec polski Władysław II,
którego Niemcy, w razie zajęcia Poznania lub Krakowa, pe-
wnoby przywrócili do władzy i z nim, jako z księciem polskim,
traktowaliby o pokój. Tego właśnie najbardziej obawiał się Kę-
dzierzawy. Wolał więc poświęcić godność narodową i samemu
się uniżyć, byle obronić interes osobisty. Bądź co bądź on
pierwszy żądał pokoju. Na pojednawcę wybrany został książę
czeski Władysław II, szwagier wygnańca polskiego Władysła-
wa, ale gdy przyszło do warunków pokoju o Władysławie za-
pomniano. Ambitnemu cesarzowi wszystko jedno było, kto miał
w Polsce panować, byle hołd mu składał, służył wiernie i po-
siłki wojenne dostarczał. Stosownie do ówczesnego zwyczaju
*') Mistrz Wincenty, Kronika. Bielowski, M. P. II, 371.
**) Mistrz Wincenty we wskazanem miejscu, tudzież, Naruszewicz, H. N. P.
n, pod r. 1157, XXII[.
— 6o6 —
i życzenia cesarza książę polski stanął przed nim boso, z mie-
czem obnażonym nad głową, na znak, że życie jego od łaski ce-
sarskiej zawisło. W tak poniżającój postaci Bolesław Kędzierza-
wy przysiągł przed Fryderykiem I we wsi Kryszkowie *^) za
siebie i braci, że wygnanie Władysława nie miało na celu obra-
żenie państwa Niemieckiego, obowiązał się stanąć w Magde-
burgu na Boże Narodzenie (1157), aby przed trybunałem cesar-
skim odpowiedzić na skargę brata i przyrzekł, jako wierny
wassal cesarski stanąć na wyprawę włoską,^") za opieszałość zaś
i niestawienie się dla złożenia liołdu, Bolesław Kędzierzawy obo-
wiązał się zapłacić kary: cesarzowi 2000, książętom niemieckim
1000 i cesarzowej 20 grzywien złota, a dworowi cesarskiemu
200 grzywien srebra/'}
Tryumfował cesarz z upokorzenia księcia polskiego, prze-
chwalał się, że „łaską boską wtłoczył jarzmo na krnąbrne karki
polskie, wracał jako wielki zwycięzca", uprowadzając zakładników
polskicli, danych mu w rękojmię spełnienia warunków pokoju."*^)
A w Niemczech tymczasem pisarze i poeci głosili sławę i wiel-
kie czyny cesarza. W gruncie rzeczy zwycięztwo jego reduko-
wało się do osobistego upokorzenia Bolesława Kędzierzawego,
•*•'•) W liście do Wibalda Fryderyk I pisał : in territorio Crisgowe. — Ra-
dewik: circa partes Crisgoviae. — Długosz: apud villara Kryszgowe. Z tego Naru-
szewicz wyrozumiał, że wzmiankowanego miejsca szukać wypada w Kargowie, nie-
daleko Babimostu (w Poznańskiem), na granicy Śląslca. Za Naruszewiczem poszli inni.
Dopiero Roeppel, spolszczywszy łacińska nazwę, pisał Kryszkowo. Przezdziecki wy-
szukał aż dwie wsie Kryszkowo: jedną w parafii Cerkwickiej, drugą w Kwileckiej,
zawsze jednak w Wielkopolsce, ale według uwagi Bartoszewicza (Hist. Pier. Pol.
I^> 177) metryka tych wsi z r. 1676, dość późna. Wszakże jest i wcześniejsza, bo
według źródeł dziejowych XVI w., wtedy już istniało Krziszkowo parafii Cerlcwice.
(Pawiński, Polska XVI w. Wielkopolska. T. I, r. 1883, s. 9).
^'*) W liście Fryderyka I do Wibalda nie wzmiankuje się liczba wojów,
ale według Kontynuatora Kośmy, miało być ich 300. Pertz, M. G. IX, 164.
*") Szczegóły są wyjęte z listu Fryderyka I do Wibalda. Bielowski, M. P.
II, s. 22.
^^^j Wincentii Annal. ad a. 1158. Pertz, M. G. XVII, 667. Zakładników
przyprowadzono najprzód do Pragi, a potem dopiero cesarzowi dostawiono. Palacki,
Dejiny, Dii. I. castka 2, s, 46.
— 6o7 —
który bedac ,, pełen obłudy, zawierał przymierze, obmyśliwajac
zdradę." Uniżeniem się ułatwił on cesarzowi wycofanie się z prze-
trudnej wyprawy, zagrażającej w dalszym jej ciągn klęską od cho-
rób i głodu. A gdy cesarz opuścił Polskę, Bolesław warunków
pokoju spełnić nie myślał : do Magdeburga nie pojechał, posił-
ków na mediolańską wyprawę nie dostarczył, do uległości cesa-
rzowi nie przyznawał się/^) pozostał takim, jak był księciem
udzielnym. Cesarz na' to wszystko poradzić nie mógł, do Pol-
ski powtórnie iść nie życzył. Wygnaniec Władysław pozostał
w Niemczech, bez nadziei powrócenia kiedykohviek do Polski.
4. Podniesienie Władysława czeskiego na króla (1158). Zasługiwanie się
jego cesarzowi. Niewdzięczność Fryderyka I. Pozbawienie Władysława
tytułu królewskiego (1174).
Wierny sprzymierzeniec i sługa cesarza Władysław czeski
oczekiwał wynagrodzenia za swe zasługi Niemcom, a miał na to
prawo, bo bez jego uczestnictwa niemożebnem było cesarzowi
poradzić z książętami polskimi. Wszak on pobudził Fryderyka I
do wojny z Polską, on pierwszy przebył Odrę i tem ośmielił
Niemców do zagłębienia się w nieznanym kraju, on był poje-
dnawcą stron wojujących, on zakładników polskich prowadził do
Pragi, a potem dopiero przez biskupa Daniela przedstawił ich
cesarzowi w Wircburgu, on, według roczników prażskich, pod-
ciągnął Polskę pod władzę cesarską,'*') on i na przyszłość po-
trzebny był cesarzowi, dla wstrzymywania książąt polskich od
mieszania się w sprawy Słowian pomorskich i zaodrzańskich,
których w tym czasie ujarzmiali Henryk Lew i Albrecht Nie-
*^) Radewik. De gestis Friderici, cap. 5. Ipse tamen dux dolis plenus, et
acerbam dominationis cupidinem mente gerens, jamjara suis promissionibus, ul post-
modum pactuit, moliebatur insidias. Nam nec ad curiam venit, nec sufficientes pro se
procuratores missit, italicatn quoque espeditionem violato sacramento mentitus est. —
To samo potwierdza Gunter, czyli Ligurinus poeta ówczesny. Porów. Naruszewicz,
H. N. P, II, pod r. 1 1 57, rozdz. XXIV, s. 301. — Roeppel, Dzi. Pol. I, 348,
'j Annales Pragen^. ad a. 1157. Pertz, M. G. III. 120.
— 6o8 —
dźwiedź. Wynagrodzić wypadało koniecznie. Cesarz zrozumiał
to i gdy Władysław II zjawił się na sejm w Regensburgu, na
Trzy Króle roku 1158 w poczcie panów niemieckich, cesarz
podnosząc zasługi jego cesarstwu Rzymskiemu i narodowi nie-
mieckiemu, 1 1 Stycznia uroczyście oddał mu koronę i pierwszy
raz nazwał go królem. W tydzień potem, mianowicie 18 Sty-
cznia akt, podpisany przez książąt niemieckich i biskupa Da-
niela, głosił, że w odznaczenie zasług i wierności księcia Wła-
dysława i wszystkich Czechów, cesarz obdarza go z potomstwem
koroną królewską na wieczne czasy, oraz nadaje mu i potomkom
jego prawo pobierania z Polski trybutu, który przodkowie księ-
cia czeskiego dawniej pobierali.^') Tak więc korona królewska
dostała się państwu Czeskiemu nie jako oznaka godności i siły
narodu, lecz jako nagroda za wierność i zasługi państwu Nie-
mieckiemu, za krew czeską przelewaną w walkach za interesy
wrogów, na zgubę reszty Słowian. Większego poniżenia narodu
czeskiego być już nie mogło!
Nowy król czeski, czując się wdzięcznym cesarzowi, za na-
grodę, otrzymaną ,,za wierną służbę", postanowił wysługiwać
się mu, z większem jeszcze poświęceniem krwi własnego na-
rodu. I gdy go cesarz wezwał na wyprawę włoską, Władysław
zwołał sejm w Pradze, domagając się uchwały sejmowój o wy-
prawie Czechów w pomoc Fryderykowi I przeciw Mediola-
nowi, aby tym sposobem zamierzoną w jego osobistych wi-
dokach wyprawę okryć zgodnem życzeniem narodu. Wszakże
przedstawiciele narodu starostowie i żupani, rozważywszy donio-
słość ofiar i strat, jakie ponieść wypadało, dla dogodzenia pró-
żności króla, rzekli, że taka ważna sprawa, jak zagraniczna
wojna, nie może być bez zgody sejmu przedsiębraną, a ten, kto
doradził ją królowi, wart ukrzyżowania."^-) Słowa te wymierzone
^') Erben, Regesta, N. 295.
^^) Yiecentii Annal. ad a. 1158: vera dignutn cruce referunt. Pertz, M. P.
XVII, 668.
— 6og —
były przeciw biskupowi Danielowi, o którym wiedziano, że był
głównym doradzca królewskim. Król, stanąwszy w obronie bi-
skupa, zawołał: nie przez zła rade czyjąkolwiek, postanowiłem
nieść służbę wojenną cesarzowi, a z własnej pobudki. Kto ży-
czy dobrowolnie iść ze mną, tego przyjmę i służbę jego wyna-
grodzę uczciwie; oporni mogą, pozostawszy w domu, spać, lub
z kobietami się bawić. ^''') Zręczne przemówienie króla trafiło do
przekonania ludzi owego wieku, szukających po świecie z po-
mocą oręża zdobyczy i sławy. Gorące przemowy i pieśni wo-
jenne podnosiły ducha rycerskiego młodzieży, która, nie zważając
na przestrogi starszych, śpieszyła do Pragi. Zamiast 300 zbroj-
nych wojowników^ zebrało się 10,000, których król Władysław
w początku Czerwca r. 1158 prowadził do Włoch, przelewać za
cesarza krew czeską i ujarzmiać Włochów dla Niemców^ Była
to szczególnego rodzaju ,. wierna służba", nie zabraniająca wre-
szcie i polupieżyć na swój rachunek. Obdarłszy więc po drodze
Weronę, Władysław pociągnął pod Breszcziję, gdzie dwa tygo-
dnie na cesarza oczekując, spalił okolicę, potem w awangardzie
wojska niemieckiego, szturmem zdobywał mocne pozycyje, pro-
wadził do Mediolanu Czechów, którzy po krwawych bojach zdo-
bywszy przeprawę przez r. Adygę, pierAvsi pod Mediolanem sta-
nęli. Za nimi dopiero rozłożyło się sto tysięcy Niemców."*^) Po
sześciu tygodniach oblężenia Mediolan musiał się poddać cesa-
rzowi, mieszkańcy z procesyją i duchowieństwo w ornatach, a ma-
gistrat boso, wyszli przeciw cesarzowi, jeden zaś z członków magi-
stratu niósł miecz nad głową obnażony, który u stóp cesarskich
złożył. Zwycięzcy obchodzili tryumf swój uroczyście z nabożeń-
stwem, podczas którego królowie mieli w koronach stanąć, ale
że Władysław, posiadając praw'o wkładania korony tylko w dni
uroczyste, nie miał jej przy sobie, przeto cesarz własną koronę
I
*') Yincentii Annal. ad a. 1158: Qui vero negligens, mulierum ludis cou-
tentus et otio, mea pace securus propria sedeat in domo. Pertz, XVII, 668,
^) Wincenty tamże, s, 670. — Palacki, Dejiny, Dii, I, castka 2, s. 49
i dalsze.
Tom m. 35
— 6io —
na głowę jego włożył. Potem kazał wypłacić mu looo marelc,
jako dziesiątą część łupów, zdartycli z Mediolanu. We Wrze-
śniu r. 1 1 58 Władysław pełen sławy z tryumfem i niedobitkami
wrócił do Pragi, gotując się do nowych cesarzowi usług. Bi-
skup Daniel, jako powiernik Władysława, przy cesarzu pozostał.
Upokorzenie Mediolanu i innycli miast włoskicli podniosło
niepomiernie dumę Fryderyka I. Zamierzał on panować we Wło-
szecli jakby we własnym majątku. Despotyzm wojenny zaciężył
nad Włocłiami, a zarozumiały Barbarossa, nie zadawalniając się
już samowładztwem w zarządzie kraju, cliciał jeszcze i w spra-
wacli kościelnycłi kierować się własną wolą. Brutalstwo teutoń-
skie w samo serdce ubodło Włocliów: powstanie było niecliy-
bne. Mediolan pierwszy dał hasło, wygnawszy ze swych murów
Barbarossę z jego orszakiem (1159). Gniewny cesarz gromadził
siły z całego państwa swego, aby niepokorne miasto ukarać.
Król Władysław dostarczył mu posiłki, sam jednakże nie ruszył
się z miejsca: Dypold był jego zastępcą. Oblężenie Mediolanu
zaciągnęło się do dwóch lat. Cesarz musiał ciągle dopełniać
wojsko ginące pod murami walecznego miasta. W obozie jego
zebrał się kwiat niemieckiego rycerstwa, nawet wygnaniec pol-
ski Władysław, z starszym synem swym Bolesławem Wysokim,
pośpieszyli stanąć w orszaku cesarskim. Nie mogli oni przypro-
wadzić cesarzowi posiłków, ponieważ na wygnaniu sami z jego
łaski żyli, ale stawienie się ich w obozie pod Mediolanem doga-
dzało próżności Fryderyka I, bo podnosiło jego majestat. Głodem
zmuszone do poddania się miasto, doświadczyło strasznej klęski.
Despota, znęcający się nad mieszkańcami, pozwolił im w ciągu
ośmiu dni opuścić miasto i osiedlić się w innych miejscowo-
ściach, a Mediolan kazał zburzyć, zaorać i solą posypać (1162).
Tern jednak nie skończyły się utrapienia Włoch. Po upływie kilku
lat Barbarossa, otrzymawszy od Władysława posiłki, pod wodzą
Dypolda, ruszył znowu do Włoch (1166), zdobył i spalił Rzym,
trzymał w oblężeniu Ankonę, lecz morowe powietrze w Rzymie
tak gvvałtownie przetrzebiło szeregi niemieckie, że cesarz, stra-
— 6ii —
ciwszy 25,000 żołnierzy, pośpiesznie cofnął się na północ, a tym-
czasem pod Ankoną od morowej zarazy najprzód Dypold, potem
biskup Daniel zmarli (1167).'^'^)
Kiedy się Fryderyk I bawił ciemiężeniem Włocli, król cze-
ski Władysław II musiał mieć się na baczności przeciw zama-
cliom synów Sobiesława I, zostającym na dworze cesarskim.
Starszy z nicli Sobiesław już w r. 1161, niespodziewanie do Mora-
wii wpadłszy, zdobył Ołomuniec. Nie mogąc przeciwnika siłą po-
konać, Władysław zdradą zwabił go do siebie i do więzienia w^trą-
cił. Ale młodsi bracia Oldrzyk i Wacław bawili u cesarza, który
mając na swe zawołanie książąt czeskich, trzymał w ciągłej oba-
wie Władysława II. Niewdzięczność cesarza mocno bodła króla
czeskiego. Przekonał się on, że za wderną swą służbę, za krew
czeską, obficie w interesacTi niemieckicli przelaną, lada chwila
mógł doczekać się wyrzucenia go z kraju. Wspomniał wreszcie,
jak się cesarze z przodkami jego obchodzili i życząc zapewnić
następstwo po sobie synowi swemu Fryderykowi, zrzekł się wła-
dzy i na stolec książęcy wyniósł syna swego, a sam zamierzył
resztę życia w klasztorze premonstrantów Strachowskim, założo-
żonym w r. 1173, przepędzić. Zapomniał chyba nieszczęsny, że
zbytecznem wysługiwaniem się cesarzowi, stanął do niego w sto-
sunku jak wassal do suzerena, że sam sponiewierał godność księ-
cia czeskiego, przyjmując z rąk cesarza koronę królewską, za
zasługi krwią czeską znaczone w interesach niemieckich. Bar-
barossa nie odmawiał mu swej łaski, dopóki był potrzebny, ale
skoro zrzekł się tronu, stał się niepotrzebnym, a następstwo po
nim cesarz zamierzył stosownie do swych widoków regulować.
Wezwał więc przed siebie do Norymbergii Władysława z synem
Fryderykiem, tudzież Sobiesława, którego rozkazał wnet z wię-
zienia wypuścić. Spełniając rozkaz cesarski nowy książę czeski
Fryderyk oswobodził z więzienia Sobiesława, który po 13 latach
odłączenia od świata, przybył do Pragi, lecz dowiedziawszy się,
') Palacki, Dejiny, Dii. I, cząstka i, s. 61 — 62.
39*
— 6l2
źe mu oślepienie grozi, umknął do cesarza, przed którym wnet
Wład3'sław z Fryderykiem stanęli. Barbarossa gniewał się, że
zmiana władzcy Czech stała się bez jego zezwolenia i po nara-
dzie z panami czeskimi, księciem Czech mianował Sobiesława II
(1173),^^) przy czem oświadczył, że udzielona Władysławowi II
i następcom jego na wieczne czasy godność królewska odbiera
na powrót i że nadal władzcy Czech mają się tytułem książęcym
zadowolniać."'^) Barbarossa patrzał na Czechy jak na swą oso-
bistą własność, zmieniał książąt jakby ekonomów swych, wkła-
dając na nich pewne obowiązki, bo i Sobiesław II, za przyznanie
go księciem, obowiązany był wysłać cesarzowi do Włoch posiłki,
pod wodzą brata swego Oldrzyka.
Poniżenie godności książąt czeskich było skutkiem mizer-
nej polityki samychże książąt, w ciągu dwóch wieków szukają-
cych protekcyi u cesarzów niemieckich. Geograficzne położenie
Czech, jedność plemienna z Polakami, wspólność interesów obu
narodów w obronie Słowiańszczyzny od w'dzierajacych się Niem-
ców, nakazywały Przemysłowcom trzymać się jednakowej poli-
tyki z Piastowiczami, którzy wśród największych niepowodzeń,
unikali o ile mogli plątania się w interesy niemieckie i krwi
narodu swego za cesarskie interesy nie szafowali. Przeciwnie
książęta czescy, stawiając własne sprawy wyżej nad interesy na-
rodu swego, nie żałowali krwi czeskiój za cudze sprawy i wspól-
nie z Niemcami w ciągu półtora wieku najeżdżali i łupieżyli
Polskę, przeszkadzając jej tym sposobem do zebrania się z siłami
dla obrony zaodrzańskich Słowian. A gdy w połowie XII w.
osłabiona mocno Słowiańszczyzna zaodrzańska, najbardziój po-
mocy potrzebowała, książę czeski Władysław II, usilnie poma-
gając Barbarossie do poniżenia Polski w roku 1157, niemało
się przyczynił do ułatwienia Niemcom ujarzmienia zaodrzańskich
braci.
") Palacki, Dejiny, Dii, I, cząstka I, s. 70—72.
'} Tomek, Deje ktdlowstwi ceskeho, s. 113 — 114.
k
- 613 -
5. Niemoc Polski po r. 1157. Wydzielenie Śląska synom Władysława II
(1163). Wyprawa Bolesława Kędzierzawego do Prus (1167). Niedołęztwo
rządów jego.
Od zawarcia pokoju w Kryszkowie (r. 1157) Polska poni-
żona moralnie w osobie jej księcia, podzielona na trzy części,
dociskana intrygami Władysława II w Niemczech, a wewnątrz
pozbawiona silnego rządu, nie przedstawiała już takiej poważnej
siły, któraby na szali ówczesnej polityki przewagę mieć mogła.
Cudzoziemcy pojmywali to, a chociaż przyrzeczony przez Kę-
dzierzawego hołd cesarzowi spełzł na obietnicy i niczem się wię-
cej nie wyraził, wszelako cudzoziemcy poczytywali odtąd Polskę
za państwo hołdownicze Niemcom. Podobne przekonanie tak
się szerzyło, że nawet oględny autor kroniki słowiańskiej, Hel-
mold, pisał: Polska, wielki kraj słowiański, miała niegdyś kró-
lów, dziś rządzą nią książęta, a kraj ten, równie jak Czechy,
podlega władzy cesarskiej.'^^) Nie doszli wprawdzie synowie
Krzywoustego, aby na wzór książąt czeskich, prowadzić mieli
rycerstwo polskie na usługi cesarzowi, wszakże osłabiwszy wła-
dzę monarchiczną i siły państwa Polskiego wygnaniem Włady-
sława, tudzież czując się zagrożonymi ze strony ujmującego się
za nim cesarza, wysługiwali się książętom niemieckim, a szczegól-
nie Albrechtowi Niedźwiedziowi, z którym wszedłszy w^ przyja-
zne stosunki, zatwierdzone związkiem pokrewieństwa, przez to
samo przyznali zdobycze jego między Łabą a Odrą. Nad Sło-
wiańszczyzną zaodrzańską zawisła czarna chmura, w stronę Pol-
ski posuwająca się.
Tymczasem tułający się już kilkanaście lat za granicą Wła-
dysław II, nie zrażając się tem, że wyprawa Barbarossy do Pol-
ski w roku 1 157, nie doprowadziła do pożądanych skutków, nie
przestawał wysługiwać się cesarzowa, w nadziei zaskarbienia ła-
ski jego. Stawił się on z synem Bolesławem Wysokim w obo-
») Helmold, I, i.
— 6i4 —
zie cesarskim pod Mediolanem, podczas długiego oblężenia
wzmiankowanego miasta (r. 1161 — 1162), a miał przytem liczne
w Europie związki przez swą córkę Ryksę, żonę sławnego króla
kastylskiego Alfonsa VII, tudzież przez własne małżeństwo z cór-
ką Albrechta Niedźwiedzia. Barbarossa odznaczał ciągle Ryksę
wśród innycłi niewiast; dwór jego cześć jój należytą oddawał,^")
a sława i przymioty córki zawsze clioć troclię podnosiły znacze-
nie upadłego monarcliy. Wszystko to nieprzyjemne wrażenie
na książąt polskicłi wywierało, bo przekonywali się, że cesarz nie
opuszcza Władysława i może jeszcze raz na korzyść jego przed-
sięwziąć wyprawę. Wybawiła icli wreszcie z kłopotu śmierć
Władysława II,"'') bo cliociaż synowie jego mogli się upomnić
o spadek po ojcu, ale nie o władzę księcia polskiego, albowiem
ta według testamentu Krzywoustego, do najstarszego w rodzie
należała. Pojął to dumny zniszczyciel Mediolanu Fryderyk I
i wyprawiając do Polski starszego syna Władysławowego, Bole-
sława Wysokiego, „już nie groźbą, lecz proźbą, nie bronią, lecz
łagodnością wstawiał się za dziećmi Władysława i nie wymagał
dla nicłi osobnej dzielnicy, a tylko cząstkę jaką ziemi na utrzy-
manie.**^) Książęta polscy nie stawili oporu i dali synom Wła-
^^) Szczegóły dotyczące córki Władysława II, Ryksy, małżonki króla Al-
fonsa VII, dalszy los jej samćj i potomstwa jej, przedstawił Przezdziecki, w dziele ;
Ślady Bolesławów; za nim Bartoszewicz w Histor. Pierw. Pols. T. IV, i88.
*'*) Chociaż w rocznikach polskich zapisano: a. 1159 Vladislaus in exilio
obiit. (M. P. II, 798, 833, 875), wszakże, zważając, że nadanie Fryderyka I w Tu-
rynie, 18 Sierpnia r. 1162, księstwa Prowancyi Rajmundowi Berengariuszowi, za
którego wyjść miała młoda wdowa po królu Alfonsie VII, Ryksa, córka Włady-
sława II, podpisał w liczbie wielu innych osób i Wladislaus dux Poloniae, nie
ulega wątpliwości, że Władysław żył jeszcze w drugiej połowie r. 1162. A ponie-
waż wydzielenie synom jego Śląska nastąpiło w r, 1163, oczywiście wiec, że on
zmarł w końcu r, 1 162 lub na początku r. I163. — Przywilej z r. 1162 przytoczony
w Naruszemicza Hist. Nar. Pol. T. II, pod r, 1157, '^"z. XXV, s. 304. Porów.
Roeppel, Dz. Pol. księga II, rozdział I, str. 349; Bartoszewicz, Hist. Pier. Pol.
IV, 189.
**!) Mistrz Wincenty: Non parvi denique temporis interiectu exule ultimum
functo dieni non minis insistit imperator, sed precibus, non armis instat, sed gra-
tw: (M. P, II, 371 — 2). — Boguchwał: Qui defuncto imperator Boleslao non ar-
— 6i5 —
dysława Śląsk, nie cały wprawdzie, albowiem niektóre grody
zatrzymał Bolesław Kędzierzawy, jako zwierzclini książę kraju,
nie dowierzając zapęwno synowcom swym, wychowanym za gra-
nicą i wracającym do Polski, z wrogiem dla niej usposobieniem.
Tym sposobem Polska została znowu podzieloną na cztery czę-
ści, z których trzy zostały przy synach Krzywoustego, czwarta zaś,
Śląsk, dostawszy sie Bolesławowi Wysokiemu i Tslieczysławowi,
ponieważ trzeci brat ichJConrad zostawał do czasu w klaszto-
rze, — stanęła jako coś osobnego w państwie Polskiem, bo cho-
ciaż książęta ziemi tej byli takimiż jak inni dzielnicowi książęta
potomkami Krzywoustego, ale usposobienia ich ciążyły do Nie-
miec i do oderwania się od reszty kraju.
Jeżeli za życia Władysława II książęta polscy, obawiając
się w sprawie jego interwencyi cesarza, obojętnie zachowywali
sie względem rozbojów Henryka Lwa w kraju Obodrytów (roku
1160 — 1 162), to, po załatwieniu żądania cesarskiego wydzieleniem
Śląska synom Władysława, nie mieli już powodu lękać się gnie-
wu cesarza. Wojnę z Obodrytami prowadził Henryk Lew na
własną rękę, porozumiewał się z książętami pomorskimi i kłócił
się z królem duńskim Waldemarem, bez wiedzy cesarza. Do
spraw obodryckich cesarz nie wtrącał się, a w danym razie na-
wet nie mógł faktycznie niczego przedsięwziąć, albowiem spot-
kawszy mocny opór nietylko w miastach włoskich, lecz i w pa-
pieżu Aleksandrze III, zmuszony był w latach u 64 i 1166 pona-
wiać zbrojne do Włoch wyprawy, doświadczając niepowodzeń
i ogromnej straty wojska od zarazy (r. 1167), tudzież kłopotów
bez końca. Mieli więc książęta polscy swobodne ręce do dzia-
łania w tym właśnie czasie, kiedy Henryk Lew dobijał Obodry-
tów (i 164), a król Waldemar wdzierał się na wyspę Ranę i na
Pomorze (1164 — 1168); mogli byli znaleźć nawet sprzymierzeń-
ców bądź w Albrechcie Niedźwiedziu, bądź w innych książętach
mis sed precibus iostat, „ut orphanis Wladislai miseri dignetur, ipsos aliquali por-
ituncula terrarum consolando." M. P. II, 524.
1^
— 6i6 —
saskich, którzy nie cierpieli dumnego Henryka Lwa i niejedno-
krotnie z nim walczyli. Obowiązek zwierzchniego pana Polski
Bolesława Kędzierzawego, wymagał, aby praca Bolesława Krzy-
woustego zdobytych krajów nie najeżdżali cudzoziemcy bezkar-
nie, aby wdzierstwa Henryka Lwa i króla Waldemara nie zmu-
szały książą;t pomorskich Kazimirza i Bogusława wchodzić w po-
rozumienie z wrogami, aby nie dopuszczać cudzoziemców do
opanowania ujść Odry, nadzwyczaj ważnych dla prawidłowego
rozwoju państwa Polskiego. Z innej strony ksiaże wielkopol-
skiej dzielnicy, Mieszko Stary, czyż mógł obojętnym zostawać
w obec wojny wytępienia ludności słowiańskiej i zniszczenia,
o granice jego uderzające? Zdrowa polityka wskazywała obu
książętom wspólnemi siłami całej Polski bronić interesy państwo-
we nad Odrą, korzystać z zaburzenia i ze swem państwem po-
łączyć to, co się mogło ocalić od Sasów i Danów. Ale jakieś
zaćmienie umysłu trzymało książąt polskich w niepojętej, nawet
występnej bezczynności, bo wydającej na łup wrogom najżywo-
tniejsze interesy państwa Polskiego. Zamiast stać z gotowem
wojskiem nad Odrą, Kędzierzawy wolał rozprawiać się z Prusa-
mi, nie oddającymi należnego trybutu i opierającymi się chrze-
ściaństwu. Wyprawił się więc do ziemi Prusów i poniósł klę-
skę, w której brat jego Henryk, książę sandomirski, zginął.
Klęskę kronikarze przypisują zdradzie przewodników, którzy woj-
sko polskie wprowadzili w zasadzkę wśród błot i lasów. Wazka
ścieżka, po której przechodziło wojsko, nie pozwoliła rozwinąć
szyku bojowego, a gdy dzicz pogańska uderzyła, rycerze polscy,
zanim zdołali zebrać się do odporu, ginęli w trzęsawiskach pod
razami wrogów (r. 1167).^-) Podobny wypadek mógł się stać
*2j Mistrz Wincenty nie oznaczył roku wyprawy do Prus (M. P. II, 373 — 5).
Ztąd niepewność czasu wyprawy długo plątała wykład dziejów. Według jednego
dokumentu katedry krakowskiej z dnia 31 Grudnia r. 1166 śmierć Henrylca Sandomir-
skicgo miała już w tym rol^u nastąpić. Ale dokument ten, później spisany, mylnie
datowany został. Porów, objaśnienie Piekosińskiego w Kodeksre katedry krakow.
T, I, s. 2. Wypada zatem przyjąć zapisane w rocznikach polskich: a. 1167. Dux
Henricus inlerfectus est cum exercitu suo in bello in Prussia. M. P. II, s. 798, 834,
— 6i7 —
z niewielkim oddziałem wojowników, lecz nie z poważna siłą, bo
takiej ntemożebnie nawet na ważkiej ścieżce pomieścić. "=^) Wi-
docznie wiec wyprawa pomyślana i wykonana była niedołężnie,
ale stokroć większe niedołeztwo okazał Bolesław Kędzierzawy,
nie powetowawszy kieski, która podkopywała powagę monarcliii
i ośmielała wrogów jego do lekceważenia go samego.
Osieroconą po Henryku dzielnice sandomirską otrzymał
najmłodszy z synów Krzywoustego, Kazimirz. Miedzy trzema
braćmi panowała zgoda, ale Władysławowicze na Śląsku, poczęli
się ze swemi pretensyjami odzywać. Podzieliwszy się Śląskiem
w ten sposób, że Bolesław Wysoki otrzymał Śląsk średni ze sto-
licą Wrocławiem, Mieczysław stronę południową, górną z Opa-
wą i Cieszynem, a Konrad Koszlawy, czyli Plątonogi (loripedes)
część dolną z Bytomiem i Żaganiem, Władysławowicze poczęli
dowodzić, że dzielnice swe posiedli nie z łaski księcia polskiego,
ale jako prawni spadkobiercy i zażądali od stryja Kędzierza-
wego zwrotu zajętych przez niego grodów. A gdy ten żądania
icli nie spełnił, wojnę przeciw niemu podnieśli, opierając się
bezwątpienia na Barbarossie. Kędzierzawy nie potrafił, czy nie
cłiciał ująć synowców w karby posłuszeństwa. Naród był z te-
go niezadowolniony, krakowianie burzyli się, a Władysławowi-
cze, zważając, że występki icłi przeciw ojczyźnie uchodziły bez-
karnie, wezwali o pomoc cesarza, który się zbliżył z wojskiem
do granic Polski. Kędzierzawy przebłagał gniew cesarza, oku-
piwszy się 8000 grzywien***) (r. 1172). A stało się to w tym
I
*") Jedyny z owej epoki kronikarz Mistrz Wincenty, a za nim Boguchwał
powiadają, że Bolesław Kędzierzawy wyprawił się do Prus z ogromnem wojskiem
(innumera multitudine Polonorum). M. P. II, 374, 525. Ale w owe czasy o ści-
słość nie troszczono się. — Co się tyczy puszczy, w której Polacy kieskę ponieśli,
to według uwagi Bielowskiego, miała to być ta sama puszcza, przez którą ś. Otton
sześć dni przedzierał sie na Pomorze. M. P. II, s. 373. Podobne jednak obja-
śnienie nie wytrzymuje krytyki. Puszcza, dzieląca Polskę od Pomorza, leżała na
zachód od Wisły, nad Noteci.T, w kraju słowiańskim, a wyprawa Bolesława Kędzie-
rzawego skierowana była przeciw Prusom, na wschód od Wisły zamieszkałym. Tam
więc, a nie nad Notecią, wypada szukać miejsca klęski r. 1167,
"'>^) Smolka, Mieazko Stary, s. 273,
— 6i8 —
czasie, kiedy Niemcy i Dany, zgruchotawszy zaodrzańska Sło-
wiańszczyznę, wdzierali się na Pomorze, książęta którego Kazi-
mirz i Bogusław, pozbawieni pomocy ze strony Bolesława Kę-
dzierzawego, szukali względów Henryka Lwa i samego cesarza,
zrywając powoli stosunki z Polską.
Takim sposobem walka i niesworność pomiędzy potomkami
Bolesława Krzywoustego, uroniwszy powagę Polski w Europie
i osłabiwszy ją we wnątrz, sprowadziły, pod niedołężnym rządem
Bolesława Kędzierzawego (1146 — 1173), smutne na przyszłość
następstwa: oderwanie się od Polski Pomorza i Śląska, tu-
dzież ujarzmienie przez Niemców i Danów zaodrzańskiej Sło-
wiańszczy.
§65.
Upadek Obodrytów.
I. Nikłot w zależności od Niemców. Zdzierstwa Henryka Lwa i mar-
grabiego Adolfa. Piraci słowiańscy. Henryk Lew biskupów stanowi.
Proskrypcyja Słowian. Wojna. Śmierć Nikłota (1160). Danowie pama-
gają Niemcom.
Po wyprawie krzyżowej r. 1147, władza Henryka Lwa nad
Słowianami wzrastała: lirabiowie wagrski Adolf i połabski Hen-
ryk z Badewide w każdej chwili byli na jego zawołanie.^) Ni-
kłot zmuszony upokorzyć się przed księciem, przyjaznymi sto-
sunkami z hrabią Adolfem zachował cień niepodległości ludów
władzę jego uznających: Obodrytów, Chyżanów i Czrezpienia-
nów. Położenie jego było jednak nadzwyczaj trudne. Lud sło-
wiański wyniszczony długiemi wojnami, zubożały, zdemorali-
zowany, tracił wiarę w dawnych bogów' i zaufanie do swych
kapłanów, którzy nie posiadali już siły, aby wlać otuchę w umy-
sły zwątpieniem opanowane. Upadek był widoczny. Jedno chrze-
ściaństwo mogło jeszcze ożywić zbolałe umysły, natchnąć je na-
1) Wyżćj § 62, s. 570.
— 6ig —
dzieje lepszej przyszłości, ale na nieszczęście nie znalazło się tu
apostoła podobnego do ś. Ottona, któryby, nie powodując się
widokami polityki światowej, zechciał pracować nad oświeceniem
ludu, kapłani zaś niemieccy, nie znajdując najmniejszego zaufania
u Słowian, poświęcali swe usługi wyłącznie zagranicznym kolo-
nistom w ziemi Wągrów.
Pogrążeni w zwątpieniu i nędzy, Słowianie gotowi byli
znosić największą biedę, byle być wolnymi od Niemców, doku-
czających ciągłem wymaganiem podatków. Nikłot musiał na się
przyjąć niewdzięczny obowiązek poborcy podatków dla księcia.
Lud płacić nie chciał, bo już całkiem był obdarty. Książe saski
na to nie zważał i wymagał pieniędzy. Nikłot, stanąwszy przed
żoną Henryka Lwa, Klemencyją, w Luneburgu, oświadczył, że
Chyżanie i Czrezpienianie opierają się płaceniu zwyczajnej da-
niny (r. 1 151). Polecono więc hrabiemu Adolfowi z Holzatami
i Sturmarami podać pomoc Nikłotowi przeciw buntownikom.
Hrabia z dwoma tysiącami wyborowego wojska połączył się z Ni-
kłotem, który także zebrał wojsko z Obodrytów i razem oba
wtargnęli do ziem Chyżanów i Czrezpienianów, splądrowali je mie-
czem i ogniem, najsławniejszą świątynię, z bożyszczami i wszyst-
kiem co do niej należało, zburzyli. Mieszkańcy złożyli ogromną
summę okupu „i niedopłaconą daninę uzupełnili w nadmiarze."
Nikłot musiał dziękować hrabiemu za pomoc, wznowić dawniej-
sze przyjazne stosunki, schodząc się z nim często w Lubece
i Trawemiinde, dla naradzenia się o sprawach kraju; ^) głaskał
jak mógł podstępnego przyjaciela.
Henryk Lew, spotkawszy w Albrechcie Niedźwiedziu spół-
zawodnika do panowania w Słowiańszczyźnie, prowadził z nim
2) Helmold, I, 71, powiada, że Niklol, pobiwszy Chyżanów i Czrezpienia-
nów, cieszył się ze zwycieztwa i zlożyl hrabiemu serdeczne podziękowanie. Być
może Nikłot, powodując się względami polityki, okazywał zadowolnienie, że mógł
zmusić Słowian do wypłacenia trybutu księciu saskiemu, ale żeby się z tego cieszył
i ieszcze, serdecznie dziękował za zniszczenie przez Niemców poddanych jego, temu
nie możemy dać wiary.
020
zacięta wojnę o księstwo Saskie, które Albrecht chciał wydrzeć
Henrykowi.-') Niespodziewana śmierć cesarza Konrada 111 (15 Lu-
tego r. 1152) i wstąpienie na tron Fryderyka I Barbarossy, kre-
wnego i przyjaciela Henryka Lwa, przechyliła na stronę osta-
tniego szalę zwycięztwa. Cesarz pogodził go z Albrechtem,*) utrzy-
mał przy księstwie Saskiem i podał mu nadzieję otrzymania
jeszcze księstwa Bawarskiego. Wywdzięczając się cesarzowi, Hen-
ryk Lew ciągnął z nim na wyprawy do Włoch, dostarczał po-
siłki wojenne, a na to potrzebne były pieniądze. Skarb jego
mocno był wyczerpany domowemi wojnami w Saksonii, skąpy
porucznik jego hrabia Adolf dawał mu niewiele, a książę ciągle
wymagał pieniędzy. Cały więc ciężar padł na Słowian. W Wa-
gryi nie dość, że Słowian wyparto już z większej części kraju,
na morskie pobrzeża, ale i w tym błotnistym zakątku nie dano
im spokoju. Z swojej strony duchowieństwo niemieckie, zamie-
rzając przywrócić chrześciaństwo i odbudować kościoły, wyma-
gało także podatków. Dawniejszy książę wagrski Przybysław,
pozbawiony władzy, mieszkał pomiędzy Słowianami w okolicy
Starogardu, jako prywatny człowiek. Razu jednego biskup Ge-
rold z kapłanem Helmoldem dziejopisem, objeżdżając dyecezyję,
przybyli do Aldenburga (Starogardu), w r. 11 56. Znaleźli mia-
sto puste i tylko małą kaplicę, niegdyś przez Wicelina zbudo-
waną. Ze Słowian, oprócz miejscowego księcia Przybysława, ni-
kogo więcej nie było. Przybysław zaprosił duchownych do siebie,
przyjął grzecznie i ucztę wyprawił. Obecny przy tern Helmold
przyznał się, że nie ma ludu bardziej gościnnego jak Słowianie.
Potem Niemcy pojechali w gościnę do możnego pana Cieszymira,
który ich także gościnnie i z okazałością przyjął. W następną
niedzielę biskup udał się do Lubeki, aby mógł lud okoliczny, na
^) Chro. Mont, Sereni. a. 1153. Dux Henricus et Marchio Albeitus discor-
dantes incendiis Saxoniam turbaverunt.
*) Alb. Stadens. Rex (Fridericus I) "Wirzeburg conventum habuit ibique
Heinricum ducem et Albertum Marchionem discordantes pacificavit et principes ex-
peditipnem in Longobardiam jurąre fecit. Raumer, Regesta ad a, 1152, N. 1191.
021
targu zebrany, nauczać zasad wiary chrześciańskiej. Gdy skoń-
czył przemowę do ludu, książę Przybysław, za zgodą innych,
rzekł: słowa twoje, czcigodny biskupie, są słowa boże i prowa-
dzą nas do zbawienia, lecz jakże wstąpimy na tę drogę, gdy nas
tyle złego otacza? Jeżeli chcesz zrozumieć smutne położenie na-
sze, posłuchaj cierpliwie: lud bowiem, który tu widzisz, jest
twoim ludem, słuszną więc jest rzeczą, abyśmy ci nędzny stan
nasz objaśnili. Książęta ' sascy z taką surowością obchodzą się
z nami, że z powodu uciemiężeń podatkami i niewolą, śmierć
wolimy, niż takie życie. Oto, w tym roku, my mieszkańcy ma-
łego zakątka, zapłaciliśmy księciu saskiemu looo marek, hrabie-
mu holsztyńskiemu tyle to set i jeszcze nie dosyć; co dzień krzy-
wdzą nas i ciemiężą, aż do zupełnego zniszczenia. Czyż mogli-
byśmy się poświęcić nowej religii, budować kościoły i chrzest
przyjmywać, kiedy nam co dzień ucieczka przed oczami staje.
Gdybyśmy mieli przynajmniej dokąd uciekać. Przejdziemy za
Trawnę i tam podobne nieszczęście, pójdziemy nad Pienę, i tam
toż samo. Coż więc nam pozostaje, jeśli nie porzucić naszą zie-
mię, przenieść się nad morze i zamieszkać w chatkach rybac-
kich ? Alboż będzie to naszą winą, gdy wygnani z ojczyzny za-
niepokoimy morze i zabierzemy od Danów, lub kupców po mo-
rzu żaglujących, to, co nam dó utrzymania życia potrzebne? Nie
będzież to winą książąt, którzy nas do tego znaglają? Biskup
tłómaczył, że jeśli Iśsiąźęta z bałwochwalcami źle się obchodzą,
nic w tem dziwnego nie ma, albowiem nie uważają za grzech
takie postępowanie z poganami, lecz jeśli się Słowianie nawrócą,
mogą pędzić żywot spokojnie, tak samo jak Sasi. Wtedy Przy-
sław rzekł: jeśli książę i ty chcecie, abyśmy jedną z wami wy-
znawali wiarę, niechże nam dadzą prawa Sassów, co
do dóbr i podatków, a wtedy wszyscy chętnie
zostaniemy chrześcianami, pobudujemy ko-
ścioły i zapłacimy dziesięcinę.^*)
*; Helmold, I, 82, 83.
022
Słowa Przybysława doskonale malują rozpaczliwe położenie
Słowian. Wyparci z ojczystycłi siedzib dla oczyszczenia miejsca
kolonistom i zmuszeni na brzegacli morskicli, w błotnistej miej-
scowości nad r. Krępiną, prowadzić nędzny żywot w cliatkacłi
rybackicli, Słowianie ostatni ratunek w zdobyczacłi morskicłi
znajdywali. Na lądzie nic im nie zostawiono; morze obszerne,
przez wrogów nie dojrzane, wolne od straży, kolonistów i księży
niemieckich, otwierało Słowianom gościnne przyjęcie, swobodę
niekrępowaną dozorem księcia saskiego i margrabiego Adolfa.
Na morzu Słowianie od dawna już rozprawiali się z Danami,
którzy wdzierali się na brzegi słowiańskie i wchodzili w poro-
zumienie z Niemcami o panowanie nad Słowianami. A gdy
w ziemi ojczystej środków do życia zabrakło, Słowianom zosta-
wało szukać na morzu zdobyczy i Danów łupieżyć. W miarę
więc wypierania Słowian przez kolonistów z kraju,") mnożyły się
bandy piratów słowiańskich, od których żaglujące po morzu ko-
rabie duńskie dotkliwe ponosiły straty. A gdy^ zdobyczy na
morzu zabrakło, Słowianie poczęli brzegi duńskie łupieżyć. Da-
nia zadrżała ze strachu. Król Swein, zajęty wojną domową (ro-
ku 1 152), nie mógł oporu łupieżnikóm stawić.') Zbudował on
dwie warownie nad obydwoma brzegami ciaśniny Wielkim Beł-
tem zwanej, lecz obie warownie Słowianie zburzyli. Wtedy mie-
szkańcy miasta Roskilde założyli towarzystwo braci ros-
kildskich, w celu prowadzenia zaczepnój wojny morskiej
ze Słowianami, nie oczekując ich napadów. Bracia zobowiązali
się być gotowymi na śmierć, nie mieć przy sobie żadnych ła-
dunków, zadowalniać się skromnem pożywieniem, spoczywać na
prostych okrętowych ławkach, o każdym cudzym brzegu wprzód,
nim mu zaufać, dokładne zebrać wiadomości, w razie burzy mor-
skiej szukać bezpieczeństwa u brzegów wysp nie inaczej, jak
upewniwszy się wprzód, że tam nie ma floty nieprzyjacielskiej;
6) Helmokl, I, 83.
') Helmold, I, 70.
— Ó23 —
zdobyczą dzielić sie po równej części, a sternik miał dosta-
wać nie więcej, jak wioślarz. Wierni tej ustawie bracia ros-
kildscy nie mieli wszakże więcej nad 22 korabie i odbyli 82 mor-
skie wyprawy, niekiedy bez krwi rozlewu. Połowę zdobyczy
oddawano na umorzenie kosztów, potrzebnych na utrzymanie
floty kaperów. Powoli cała wyspa Zelandyja do towarzystwa
braci roskildskich przystała. Niewiele to pomogło. Cały kraj
duński wzdłuż bałtyckiego pobrzeża, od r. Szlei aż do Wends5'-s-
sel, na północy półwyspu Jutlandyi w ciągłej był obawie, tak że
w pobrzeżnycli wsiacłi nikt nie cliciał mieszkać i nikt żadnycłi
budynków nie stawiał. Na wyspie Zelandyi cała część połu-
dniowo-wscłiodnia w pustynię obróconą została i niewiele brako-
wało, aby główna siedziba braci, Roskilde, przemocy Słowian
uległa. Fionia po większej części była wyludnioną; wyspa La-
land daninę Słowianom płaciła, a mieszkańcy wyspy Falster wda-
wali się w tajne układy ze Słowianami. Nie pomagały wyso-
kie częstokoły, któremi otoczone były bardziej osiedlone zatoki
i porty. Znużony nareszcie piratstwem Słowian, król duński pła-
cił Henrykowi Lwu podatek roczny 1500 marek srebra, aby mu
pokój zapewnił. Książe brał pieniądze, ale czy nie cłiciał, czy
nie mógł, nic nie robił. ^) Jedno i drugie miał zapewno na uwa-
dze, bo zkądżeby Słowianie wzięli pieniądze na opłatę mu po-
datków ?
W roku 1 154 cesarz Fryderyk I udzielił księciu saskiemu
Henrykowi Lwu prawo inwestytury w trzech, na ziemiach obo-
dryckich, biskupstwach: Aldenburgskiem, Raceburgskiem i Me-
klenburgskiem, dawniej już ustanowionych.^) Ale Meklenburg
zostawał jeszcze w posiadaniu Nilcłota, a książę Henryk chciał
stolice biskupie mieć w kraju bezpośrednio od niego zależącym.
''j Dahlman. Gesch. 262 — 3; Sieniawski. Pogląd na dzieje slow. 187.
^) A. 1 154. Fridericus Roroanorum rex , . . dilecto nostro Heinrico duci Sa-
xoniae , . . ipsi et omnibus sibi in hac provincia successoris concedimus investituram
trinm episcopatuum Aldenburc, Michelinburc, Racezburc . . . Meklenburgisches Ur-
kundenbuch, I Bd. 1863, N. 56.
— 624 —
Za porozumieniem sie wiec z arcybiskupem hamburgskim Hart-
wikiem, Henryk I.ew, wznawiając dawniejsze biskupstwa, usta-
nowił w r. 1 1 54 stolice ich w Raciborzu, Lubece i Zwierzynie,
a na utrzymanie każdego biskupstwa po 300 łanów przezna-
czył.*^) Wszakże organizacyja wzmiankowanych biskupstw nie
rychło nastąpić mogła. Wypadało granice dyecezyi określić,
kościoły dobrami uposażyć, potwierdzenie stolicy apostolskiej
i cesarza, jak samej inauguracyi biskupstw, tak równie i przy-
wilejów różnych wyjednać, a tymczasem, panujące w posiadło-
ściach Nikłota, pogaństwo nie sprzyjało organizacyi kościelnej na
ziemiach obodryckich. Nad głową Nikłota zawisła burza.
Nikłot, pojmując, że dni jego są policzone, zachowywał sie
spokojnie, unikał zatargów z hrabią Adolfem, gotów był słuchać
rozkazów Henryka Lwa, bo pomocy znikąd spodziewać się nie
mógł. Kiedy więc książę Henryk wezwał książąt słowiańskich
na sejm, który się miał odbyć w Erteneburgu (Artlenburgu), Ni-
kłot stawńł się osobiście. Henryk Lew, za podnietą biskupa Ge-
rolda, przemawiał do Słowian o religii chrześciańskiej. Po wy-
słuchaniu mowy, Nikłot rzekł: „niech Bóg, który jest w niebie-
siech, będzie twoim Bogiem, a ty bądź naszym i dosyć nam
tego będzie, oddawaj ty cześć jemu, a my oddamy ją tobie."
Książe przerwał tę „bluźnierczą" mowę. Ale ta mowa cliarakte-
ryzuje gorzkie położenie księcia obodryckiego. Poganin, nie
znający zasad nauki Chrystusa, rozumiał, że Bóg dla wszystkich
jest miłosierdny, i że czciciele jego takimiż być muszą i dla pod-
władnych im. Na tymże sejmie traktowano wiele o religii i spra-
wach kościoła, nic wszakże nie zrobiono, albowiem książę Hen-
ryk Lew, tylko co z Włoch powróciwszy, „całkiem zajęty był
szukaniem pieniędzy, bo skarb zupełnie był próżny."**) Zda-
'^) A. 1 1 54. Heinricus dei gratia Bawarie et Saxonie clux . . . tres episco-
patus in Transalbina Slavia, Razeburgensem, Lubicensem, Zwrłnensem renovavim«s
et singulos eorum trecentis mansis do bonis imperii sub nno iure dotavimus . . ,
Mekl, Urkundenbuch, I, N. 57.
") Helmold, I, 83.
— 625 —
rzyła się jednak księciu zręczność cokolwiek zarobić, za po-
moc okazaną królowi duńskiemu Sweinowi, wygnanemu z Danii
przez królewiczów Kanuta i Waldemara. Swein obiecał księciu
saskiemu ogromną summę pieniędzy, a ten, zebrawszy liczne
wojsko, prowadził zimą Sweina do Danii, lecz wyprawa nie udała
się. Danowie nie chcieli przyjąć tyrana; powrócili więc sprzy-
mierzeńcy jego do Lubeki. Wtedy Swein postanowił użyć in-
nego sposobu i udał się do Nikłota z proźbą o pomoc. Z swojej
strony Henryk Lew rozkazał Słowianom starogardzkim i obo-
dryckim pomagać Sweinowi (r. 1156). Z pomocą Nikłota Swein
przybył na wyspę Laland, mieszkańcy której zawsze mu byli
wiernymi, zdobył Fioniję i inne wyspy, aż nareszcie niesnaski
duńskie załatwione zostały podziałem królestwa na trzy części:
Waldemar otrzymał Jutlandyję, Kanut Zelandyję, Swein Ska-
niję.'-) Zasługiwał się Nikłot księciu saskiemu jak mógł, ale tem
niebezpieczeństwa nie odwrócił od siebie.
Henryk Lew, wybierając się z cesarzem Fryderykiem I na
wyprawę włoską, cTiciał pogodzić niesnaski, jakicli miał dużo
z sąsiadami. Zaprosił do siebie króla Waldemara i zawarł z nim
związek przyjaźni. Król prosił księcia, aby mu zawarował po-
kój ze strony Słowian, którzy bez przerwy państwo jego pusto-
szyli i umówił się dać za to księciu przeszło tysiąc marek srebra.
Potrzebujący zawsze pieniędzy Henryk Lew ctiętnie korzystał
ze zręczności, przywołał do siebie Nikłota, zobowiązał go pole-
ceniem i przysięgą, aby Słowianie zacliowali pokój z Danami
i Sasami aż do jego powrotu. Na pewność zaś dotrzymania
przyrzeczeń rozkazał, aby wszystkie rozbójnicze okręty słowiań-
skie przyprowadzone zostały do Lubeki i tam posłowi jego oka-
zane. Lecz Słowianie, przewidując rycliły odjazd księcia z kraju,
przyprowadzili kilka tylko i to bardzo starycłi okrętów, te zaś,
które do wojny były przydatne, podstępnie ukryli. Co się tyczy
pokoju z Sasami, to lirabia Adolf, za pośednictwem starszycli
) Helmold, 1, 84.
40
— 626 —
ziemi Wągrów, Marcharda i Hornona, udał sie do Nikłota i po
przyjacielsku prosił go, by krajowi jego zachował pokój. Grze-
czność i proźba zawsze trafiają do serdca Słowianina. Na łago-
dne żądanie hrabiego, Nikłot obiecał nie trwożyć Sasów i do-
trzymał słowa.
Załatwiwszy sprawy krajowe, Henryk Lew udał się do Lom-
bardyi z tysiącem pancernych rycerzy, mając w swym orszaku
hrabiego Adolfa i wielu panów bawarskich i saskich. ^^) Cesarz
w tym czasie oblegał Kremone, mieszkańcy której w ciągu sie-
dmiu miesięcy bronili się dzielnie, aż nakoniec znękani, uzyskali,
za pośrednictwem Henryka Lwa, pozwolenie cesarskie wyjść
z miasta, wśród tęgich mrozów (26 Stycznia r. 1160).'*) Potem
cesarz ruszył na Mediolan, a Henryk Lew do domu powrócił.
Podczas nieobecności księcia Henryka i hrabiego Adolfa,
Słowianie ze Starogardu i Meklenburga naruszyli pokój w kraju
duńskim (1159). Rozgniewany tem król Waldemar, zagroził na-
jazdem na posiadłości Adolfa. Gniew króla starał się załagodzić
biskup Gerold i wyjednał zawieszenie broni do powrotu księcia.
Gdy więc książę i hrabia wrócili, zwołany został sejm krajowy
w Berenforde,''') dla wszystkich pogranicznych mieszkańców,
Niemców i Słowian. Przybył i król Waldemar, skarżąc się na
zło, które wyrządzili mu Słowianie, przestąpiwszy zakaz publi-
czny. Słowianie, czując swą winę, bali się stanąć przed obli-
czem księcia. Wyjął więc ich książę z pod prawa i rozkazał
swoim gotować się do wyprawy w czasie żniw.^**) Dziwne to
zaiste rozporządzenie księcia o proskrypcyi Słowian. Alboż mieli
jakie, zostawione im prawa? Wszak z ziemi dziedzicznej rugo-
13) Helmold, I, 86.
'*) Staake, Deutsche Gesch, Zweite Abtheilung, 442.
^'') Teraz Barforde w parafii Hittbergen. Papłoński, w obj. do Kron. Hel-
molda, 206.
1*) Helmold, I, 86. Et timuerunt Slavi venire in praesentiam ducis, eo quod
culpae suae essent conscii. Et dedit eos dux in proscriptionem, et fecit omnes suos
paratos esse ad expeditioneni tempore messis.
— 627 —
wano ich bez miloi<ierdzia i co do nitki obdzierano, życie zaś po-
ganina ceniło się nie więcej jak psa.
NikJot zrozumiał, że dumny ksiaże nie zadowalniał sie już
uległością mu Obodrytów, lecz zamierzał kraj ich w swą posia-
dłość obrócić. Postanowił więc samemu pójść przeciw nieprzy-
jacielowi i uprzedzić go napadem na Lubekę, przeciw której
synów swych wyprawił. Wyprawa nie udała się z nieprzewi-
dzianej przeszkody, albowiem hufce słowiańskie, śpieszące do za-
jęcia miasta, natrafiły na rów, który, zamieszkały przy moście
na r. Wochenicy, ksiądz Atelo kazał, dla sprowadzenia do ogrodu
wody, przekopać, przez co Słowianie zbłąkali się, szukając przej-
ścia. Tymczasem ludzie księdza, spostrzegłszy nieprzyjaciół, dali
mu znać, a on spuścił most z łańcuchów i tem przeszkodził nie-
przyjacielowi wkroczyć do miasta. Z swojej strony Henryk Lew
rozpoczął wnet wojnę, pustosząc kraj ogniem i żelazem.'") Ni-
kłot pojął, że się zbliża ostatnia chwila ekzystencyi państwa jego;
nie upadł jednak na duchu, postanowił raczej zginąć, niż się
poddać pod jarzmo wrogów. Dla skutecznej obrony, kazał spalić
wszystkie zamki: Iłowo, Weligard (Meklenburg), Zwierzyn i Dą-
bin, zachowując jedną tylko warownię Worle, nad r. Warnawą,
na pograniczu ziemi Chyżanów położoną. Tu zgromadziwszy
wszystkie siły swe, Nikłot robił wycieczki, rozsyłał podjazdy, dla
oświecenia się o ruchach nieprzyjaciół i zniszczenia tych, którzy
się na baczności nie mieli. Raz synowie Nikłota, Przybysław
i Wartysław, napadłszy na Niemców, szukających paszy dla koni
wojska pod Meklenburgiem zebranego, kilku z nich zabili, lecz
mężniejsi z pomiędzy Niemców, puściwszy się w pogoń za Sło-
wianami, wielu z nich schwytali, a tych książę saski kazał po-
wiesić. Synowie zaś Nikłota, porzuciwszy konie i dzielniejszych
wojowników, wrócili do ojca. Wtedy stary książę zawołał: ,.są-
dziłem, żem mężów dzielnych wychował, a oni są od bab pierz-
*') Chr. Mont. Sereni. a. 1 158 (mylnie zamiast ii6oj. Henricus diix cum
exercitu Sclaviam ingressus, teriam ferro et igue devastat. Podobnie Helmold, I, 87.
40*
— 628 —
chliwsi; wyjdę sam i spróbuje, czy nie dokażę większych rze-
czy." Wyszedł więc sam i porobił zasadzki. Z obozu nieprzy-
jacielskiego wyszli chłopcy szukający paszy i zbliżyli się do za-
sadzki. Za nimi pośpieszyli żołnierze pomieszani ze sługami,
w liczbie koło 60, a wszyscy mieli na sobie pod odzieżą pance-
rze. Nikłot na rączym koniu wpadł na nieprzyjaciół i chciał je-
dnego z nich kopją przeszyć, lecz kopja, oparłszy się o pan-
cerz Niemca, odskoczyła. Spostrzegłszy niebezpieczeństwo Nikłot
chciał się ucieczką ocalić, ale nim pomoc mu przybyła, został
nagle oskoczony i zabity, sam jeden, w oddaleniu od swoich.'^)
Zabójcy głowę jego obnosili po obozie, dziwiąc się, że taki czło-
wiek zginął sam jeden za swoich^'*) (1160). Był on bezwątpie-
nia największym bohatyrem Słowiańszczyzny zaodrzańskiej. Po-
ganin, szanujący obyczaje ludu własnego, nie zapominał, że jest
księciem kraju, obowiązanym stać wyżej od chwilowych usposo-
bień gminu. Nie przevśIadował więc chrześcian, a z cudzoziem-
cami, dopóki mu nie zagrażali, postępywał umiarkowanie. Zrę-
czny polityk i znakomity wódz, w innym czasie i przy. lepszych
okolicznościach, mógłby stać się ,zbawcą ludu, który go słuchał
i miłował. Na nieszczęście los mu przeznaczył panowanie nad
Obodrytami wtedy, gdy lud ten po kilkowiekowej walce, bę-
dąc już mocno wycieńczony i zdemoralizowany, nie mógł wy-
dobyć z siebie sił takich, jakie w dawniejsze wieki wypro-
wadzał w pole. Dziwnem zrządzeniem losu, po upływie siedmiu
wieków, pamięć Nikłota uczcili zniemczeni potomkowie jego
wzniesieniem w Zwierzynie (Schwerinie) posągu bohatyrowi te-
'*•) Annal. Palidens. a. 1160. Henricus dux terram Sclavorum hostiliter in-
travit, ferroque et igne totam devastavit, principem Niclot, qui et Nicolaus, trucida-
vit, ipsos rebelles sibi subjugavit. M. G. XVI, 92. Podobnie Annales Biemensis
a, 1160. M, G. XVII, 856, tudzież Chroń, Mont. Sereni. ad a. 1159 mylnie, za-
miast a. 1 1 60.
^^) Taki opis podał Ilelmold. Trudno jednak przypuścić, aby książę sam
jćden rzucił się na nieprzyjaciół i nikt nie pośpieszył za nim. Helmold otrzymał
niedokładna relacyję.
029 —
mu w postaci jeźdźca, wojewody, na frontonie nowego zamku
książęcego.-")
Synowie Nikłota, usłyszawszy o śmierci ojca, spalili Worle
i ukryli sie w lasach, rodziny zaś swoje wyprawili na okręty.
Tymczasem flota duńska, pod wodza samego króla Waldemara
i głośnego w dziejacli biskupa Absalona, śpiesząc na pomoc
księciu saskiemu, weszła do zatoki przy wyspie Poel (Pole).
Przy tej flocie znajdywał sie trzeci syn Nikłota, Przysław,-^)
który upodobawszy cudzoziemskie obyczaje i porzuciwszy wiarę
słowiańską, jeszcze za życia ojca wydalony z ojczyzny, udał sie
na dwór króla Waldemara, przyjął clirzest i tak sie waleczno-
ścią odznaczył, że mu Waldemar siostrę swoją za małżonkę od-
dał."^-) Wiadomość o śmierci ojca Przy sław podczas wieczerzy
otrzymał. Na cliwile zamyślił sie, lecz wnet odezwał sie spokoj-
nie: „tak ginąć powinien, kto Bogiem wzgardził" i dalej uczto-
wał. A gdy flota duńska weszła do r. Wamawy, Przysław to-
warzyszył wrogom jako najwierniejszy rycerz króla duńskiego.
Książe Przybysław, mniemając, że w serdcu brata znajdzie choć
iskrę uczucia rodzinnego, starał się skłonić Przysława, aby nie
przykładał ręki do mordowania braci i nie przystawał ze znaj-
dującym się na jednym z nim okręcie rycerzem Bernardem,
który miał być zabójcą ojca ich Nikłota.'-^) Lecz ten z szlache-
■^^ UUS!
-") Sieniawski, Pogląd na dzieje Słowian, 190.
21) Przysława Knytlinga Saga zowie Fridlejf. Z tego powodu niektórzy ba-
dacze niemieccy (jak Philiepsonn, Henrik de Lowe r. 1867) mylnie Przysława za
jedna osobę z Przybysławem uważają, opierając' się tylko na podobieństwie imion.
Niedokładność tę zauważał już Sieniawski, Pogląd, 191. — Szczegóły o Przysławie
niżej w bieżącym §.
22) Saxo Gram, lib. XIV, s. 760, Priszlavus quoque potentissimi Sclavo-
rum principis Nucleti filius, quem, quod Waldemari sororem in matrimonio haberet. . .
23) Saxo Gram. lib. XIV, s. 763. Eodem tempore Nucloti filius Pribislaus,
ripa altera superveniens, cum fratrem Priszlauum Bernardo, cuius mann Nucletum
occidisse fama fuerat, nauigio communicantem aspiceret, conuicio laccessiuit, impie-
tatem obiiciens, quod cum parentis sui interfectore amice conversari sustinuisset.
Contra Priszlauus, benc de se meruisse eum, per quem patrem sacrilego careat, affir-
mabat. Sed neque se eius filium censera vellet, quem masimi sceleris parentem ex-
titisse constaret.
— 630 —
tnej rodziny księ.żecej wyrodek grubijańsko odpowiedział: że
wzmiankowanego rycerza uważa za dobrodzieja, albowiem pozba-
wił go ojca bluźniercy. Przysław i nadal zaciętym był wrogiem
ojczyzny: przeprowadzał biskupa Absalona na rozmowę z Henry-
kiem Lwem, obawiając się bardziej o towarzyszy duńskich, niż
o własną osobę, pewnym był bowiem, że pochodzącemu z ta-
kiego, jak on znakomitego rodu, Słowianie ubliżać nie śmieją.
2. W zdobytym kraju Henryk Lew osadza różnych grafów i wyznacza
udziały synom Nikłota (1160). Nowe rządy. Wojna r. 1163. Uwięzienie
Wartysława. Powstanie Słowian r. 1164. Zniszczenie kolonistów. Oblę-
żenie Dymina. Upadek Przybysława.
Synowie Nikłota Przybysław i Wartysław, błąkając się
w lasach, uzyskali nareszcie łaskę zdobywcy. Henryk Lew od-
dał im w lenną posiadłość ziemię Chyżanów z grodem Worle,
tudzież ziemię Czrezpienianów. Resztę zdobyczy, t. j. cały kraj
Obodrytów, książę Henryk zatrzymał dla siebie, powierzywszy
wielkorządztwo Guncelinowi z Hagen, do którego należały grody
Iłowo i Zwierzyn. W zamku Kucynie osadził Ludolfa, burgrafa
brunświckiego, w Meklenburgu Henryka pana ze Skaten, w Ma-
łachowie Ludolfa z Painy.^*)
Nowe rządy poczynały się od uporządkowania kraju, stra-
sznie spustoszonego i wyludnionego. Zaradził temu Henryk ze
Skaten, sprowadziwszy z Flandryi mnóstwo ludzi, których w sa-
mym Meklenburgu i okolicy osadził. Kościół także uporządko-
wania wymagał. Henryk Lew, korzystając z udzielonego mu na
wyprawie włoskiej jeszcze w roku 11 54 prawa stanowienia bi-
skupstw w Słowiańszczyźnie,^-^) „którą sam, lub przodkowie jego
podbili orężem i prawem wojennem zdobyli", postanowił w ziemi
Obodrytów biskupem Bernona, który po zmarłym biskupie Eme-
hardzie (f 1155) zasiadł na stolicy meklenburgskiej. Na uposa-
24) Helmold, I, 87.
26) Dokumenty przytoczone w bieżącym g wyżej, przyp. 9, 10.
— 631 —
żenię zaś kościoła meklenburgskiego przeznaczył 300 łanów, jak
to przedtem (roku 1158) uczynił dla kościołów racesburgskiego
i aldenburgskiego. ■-") Potem przywołał biskupów: aldenburg-
skiego Gerolda, raceburgskiego Ewermoda i meklenburgskiego
Bernona, aby godności swe z rak jego przyjęli i złożyli mu przy-
sięgę, jako wassalowie, tak jak się to zwykle cesarzowi czyniło.
Biskupi nie śmieli się sprzeciwiać księciu, który w skutek zwy-
cięztw i powodzenia rósł w niepomierna dumę. Wynagradzając
pokorność biskupów, Henryk nadał im przywileje na posiadło-
ści i odbywanie sądów. Słowianom zaś, którzy pozostali w ziemi
Wągrów, Połabian, Obodrytów i Cłiyżanów, polecił, aby do-
cłiody biskupom wypłacali takie, jakie płacili Polacy i Pomo-
rzanie, a mianowicie, od każdego pługa trzy miary pszenicy
i dwanaście monet pieniędzy krajowycli. Miarą używaną u Sło-
wian był „korzec", a pług słowiański znaczył dwa woły i tyleż
koni. „I powiększyły się dziesięciny w ziemi słowiańskiej, z ra-
dością powiada Helmold, dla tego, że z krajów swoicłi zbiegać
się zaczęli Niemcy, by uprawiać ziemię rozległą, urodzajną w zbo-
że, dogodną z powodu obfitości pastwisk, bogatą w ryby, mięso
i dobra różnego rodzaju." Patrząc własnemi oczami na znisz-
czenie Słowian i rugowanie icli z ziemi zabieranej na korzyść
kolonistów niemieckicłi, Helmold zapomniał o wszystkiem i jako
szczery Niemiec, wychw^ala pod niebiosa Albreclita Niedźwiedzia,
najzawziętszego wroga pana swego Henryka Lwa, za pogrom Sło-
wian nad Łabą. Teraz zaś, powiada „gdy Bóg łiojnie księ-
cia naszego i innycli książąt zwycięztwami obdarzył, Słowianie
wszędzie zostali wytępieni lub wypędzeni, a od granic Oceanu
sprowadzone zostały ludy silne i niezliczone, które ziemię Sło-
wian posiadły, pobudowały miasta i kościoły i urosły w boga-
ctwa nad wszelką miarę." -')
■2") Helmold I, 87. O uposażeniu biskupstwa Raceburgskiego, nadanie Hen-
ryka Lwa r. 1 158, patrz w Meklenb. Urkund. I, N. 65.
") Helmold, I, 88.
— 632 —
Książęta Przybysław i Wartysław, bolejąc nad strata oj-
czystego kraju i nie czując się na siłach odzyskać ziemię Obo-
drytów, starali się upośledzenie i nędzę ludu swego osłodzić przy-
najmniej odwetem Danóm, którzy równie jak i Sasi, dażac do
zgnębienia Słowian, brzegi Rany łupieżyli. Waldemar wdzierał
się nawet na ląd stały, do Wolegoszcza, mieszkańcy którego we-
zwali księcia pomorskiego Bogusława na pomoc^^) (1162). Go-
towało się zaburzenie. Wtem wielkorządzca kraju Guncelin do-
niósł księciu saskiemu, że synowie Nikłota knują przeciw niemu
niebezpieczne zamiary. Książe, pałając gniewem, wśród zimy
wtargnął z wojskiem do ziemi słowiańskiej. Synowie Nikłota,
zamknąwszy się w Worle, wzmacniali zamek w obec gotującego
się oblężenia. Henryk Lew rozkazał Guncelinowi śpieszyć z woj-
skiem pod Worle, aby Słowianom nie dać czasu do umocowania
się, a sam za nim z potężną siłą dążył. Nareszcie Sasi obiegli
Worle, w którem zamknął się Wartysław z wielu przedniejszymi
obywatelami i tłumem ludu, a Przybysław z oddziałem jazdy sta-
nął w lasach, aby podjazdami trapić nieprzyjaciół. Henryk Lew,
ciesząc się, że Słowianie oczekiwali go w warowni, albowiem ta-
kim sposobem nadarzyła się mu łatwość ujęcia ich w moc swoją,
rzekł do swoich: „po cóż niepotrzebnie zbliżać się do grodu
i narażać się na niebezpieczeństwo? Takie utarczki są bezowo-
cne i zgubne. Zostańcie w waszych namiotach, gdzieby was
strzały nieprzyjaciół nie dosięgały, baczcie na oblężonych, by się
nikt nie wymknął, a naszem będzie staraniem, bez hałasu i straty,
gród opanować." Natychmiast rozkazał sprowadzić z lasu drze-
wo i przyrządzać machiny wojenne, jakie widział pod Kremoną
i Mediolanem. Z przygotowanych machin jedna była zbita pię-
trami do łamania murów, druga wyższa, w kształcie wieży, gór
rowała nad zamkiem i przeznaczoną była do puszczania strzał
i odpędzania tych, którzy na wałach stali. Od dnia, kiedy ma-
chiny te ustawiono, nikt ze Słowian nie śmiał wysunąć głowy,
*) Saxo Grammat. lib. XIV, s, 773.
- ^33 —
lub pokazywać sie na wałach. Wartysław został cieżlco strzała
raniony. Przybysław z jazdą ulcazał się w pobliżu obozu nie-
mieckiego. Przeciw niemu Henryk Lew wyprawił lirabiego
Adolfa z wyborowymi młodzieńcami, lecz ci przez cały dzień
błąkając się po lasach i błotach, nikogo nie znaleźli. Książe na-
kazał furażerom ostrożność. Niektórzy jednak z Holzatów wyszli
dla wyszukania paszy, Przybysław wpadł na niebacznych, do
stu ludzi trupem położył, inni do obozu uciekli. Wtedy książę
saski, zapaliwszy się gniewem, gorliwiej oblężenie prowadził; za-
trzęsły się warownie zamku, grożąc zawaleniem i rozpadnięciem
się w skutek podkopów. Wartysław stracił nadzieję, a otrzy-
mawszy pozwolenie wolnego przejścia, przybył do obozu hra-
biego Adolfa, prosić o radę. Hrabia oświadczył mu: „prócz pod-
dania się, nic ci nie zostaje." Wartysław zaś rzekł: „wstaw się
za nami do księcia, abyśmy do poddania się dopuszczeni byli
bez niebezpieczeństwa życia i uszkodzenia członków." Hrabia
udał się do przybocznych Henryka Lwa, a ci, zbadawszy wolę
księcia, zapewnili, że ktobykolwiek ze Słowian poddał się wła-
dzy jego, będzie miał zachowane życie i członki, pod tym wa-
runkiem, żeby i Przybysław broń złożył. Wtedy, pod przewo-
dnictwem hrabiego, wyszli z twierdzy Wartysław i wszyscy pa-
nowie słowiańscy, rzucili się do stóp księcia, a każdy miał miecz
na karku swoim. Henryk Lew kazał ich do więzienia wtrącić,
a uwięzionych w twierdzy Danów uwolnić. Wypuszczono ich
tłumy. Zamku zaś i ludu prostego kazał strzedz bratu Nikłota,
Lubomirowi, któremu polecił, by rządził krajem i sam w ule-
głości zostawał. Wartysława okutego w żelazne pęta odprowa-
dzono do Brunświku, innych po różnych więzieniach rozsadzono,
„dopókiby ostatniego grosza nie wypłacili." Przybysław, chcąc
pomódz bratu, traktował z księciem przez posłów o pokój, wstrzy-
mał się od wojny i trwał w Słowiańszczyźnie zaodrzańskiej po-
kój od Marca aż do i Lutego następnego (1164) roku.-^) Pra-
W
2*) Helmold, I, 92, nie oznaczając roku mówi tylko, że pokój trwał od
I Lutego roku następnego. W Chroń. Mont. Sereni zapisano pod ro.
— 634 —
wdopodobnie Przy by sław w tym już czasie oświadczył Henry-
kowi Lwu clięć przyjęcia clirześciaństwa i talcowe za porada
żony swej Icsiężniczki norwegskiej Wojsławy,^^*^) przyjął w Do-
braniu 29 Kwietnia r. u 63, gdzie na zwaliskach świątyni po-
gańskiej kaplicę zbudował.^^)
Kiedy się książę Wartysław męczył w więzieniu wrogów,
Przybysław, nie zdoławszy przez posłów pomódz bratu, przygo-
towywał siły do walki. Mnóstwo ludu słowiańskiego, wyrugo-
wanego przez kolonistów z swych dziedzin, pozbawionego mo-
żności spokojnej uprawy roli, pędziło żywot tułaczy, oczekując
dogodnej chwili do chwycenia za oręż, bo innego sposobu do
życia już nie było. Zgłodniałe tłumy rolnicze, przyzwyczajone
przez wrogów do walki i łupieży, zamieniły się powoli w zastępy
nieustraszonych wojowników. Przybysław, korzystając z nie-
obecności w Meklenburgu Henryka ze Skaten,' postanowił gród
ten zdobyć.^^) Zjawiwszy się więc z wojskiem pod Meklenbur-
kiem 1163: Henricus (lux castrum Sclavorum Werle obsidens, ad deditionem cocgit.
W Annal. Palidens, tudzież w Annal. Bremćnses zdobycie przez Henryka Worle
zapisano także pod r. 1163. (Porów. M. G. XVI, 92, XVII, 856). Wypada więc,
że wojna toczyła się w początku r. 1 163, a pokój trwał do i Lutego r. 1164.
'<') Lisch w Meklenburg. Jahrbiicher, 1854, utrzymywał, że Wojsława była
córka norwegskiego króla. Przeciwnie Wigger twierdzi, że była księżniczką ruską.
Meklenb. Jahrb. 1863, s, 139.
'1) Opierając się na kronice Kirchberga z XIV w. i chronologii klasztoru
dobrańskiego, badacze chrzest Przybysława oznaczali agTCwietnia r. 1164. Ale
ponieważ, według Helmolda pokój w Słowiańszczyźnie trwał od Marca r. 1163 do
I Lutego r. 1164, a potem wojna, zauważano, że niepodobieństwem byłoby Przyby-
slawowi wśród zaciętej wojny myślić o przyjęciu chrześciaństwa. Biorąc przy tern
na uwagę, że przy obraniu na biskupa Berno r. 1163, Przybysław figurował obok
dwóch książąt pomorskich (ob, dokument r. 1170 w Mekl. Urkund. N. 91), cze-
goby nie mogło być, jeśliby był poganinem, Wigger przyszedł do wniosku, że nie
podczas wojny r. 1 1 64 a wcześniej, mianowicie 29 Kwietnia 11 63 Przybysław był
ochrzczony. Są jednali przypuszczenia, że chrzest jego odbył się dopiero w r. 1167.
Porów. Schirmacher, Beitrage z Mekl. Gesch. II, s. 18 — 20.
*2) Helmold, jakby nie pojmując chęci Przybysława uwolnić z więzienia
brata Wartysława, przypisuje ostatniemu winę podburzenia brata do powstania,
czem stara się usprawiedliwić nikczemne obejście się Henryka Lwa z Wartyslawem.
Helmold wkłada w usta Wartysława gorące wezwanie do brata: „czyż nie pamię-
tasz, gdy ojciec nasz Niklot, w Luneburgu trzymany w więzieniu, nie mógł ani
- 635 -
giem, wezwał Flamandów, aby gród poddali, ofiarując im swo-
bodne z rodzinami i całym dobytkiem wyjście z kraju. Flaman-
dy zamiast odpowiedzi puścili strzały. Słowianie, po strasznej
walce gród zdobyli, wszystkich Flamandów w pień wycięli, żony
i dzieci ich do niewoli uprowadzili, a zamek spalili. Ztad Przy-
bysław ruszył na Iłowo, gdzie Guncelin zbierał wojsko dla sto-
czenia bitwy w otwartem polu, lecz gdy się przez szpiegów do-
wiedział, że załoga słowiańska gotowa była do zdrady, zwołał
Niemców i, w przytomności Słowian, rzekł do nich: ,. doszło do
mojej wiadomości, że zamieszkali w tym grodzie Słowianie obie-
cali Przybysławowi gród ten i nas wydać. Skoro więc dostrze-
żecie zdradę, zajmijcie bramy, podłóżcie ogień pod mury miasta
i spalcie wiarołomców tych z żonami i dziećmi. Niech umierają
razem z nami, żeby się kiedyś nie chełpili ze zguby naszej.*'
Przybysław, zdążywszy do Iłowa i rozważywszy straszne poło-
żenie zamieszkałych tam Słowian, tudzież mocne warownie, któ-
rych bez wielkich strat niepodobne było zdobyć, przed świtem
odstąpił, a Guncelin,' „jakby głownia z ognia wyrwana'', uciekł
do Zwierzyna.^^) Przybysław tymczasem poszedł pod Małachow
i Kucyn, wezwał osiadłych tam Niemców, aby mu zamki pod-
dali, przyrzekając im swobodne wyjście z kraju. Wojownicy
niemieccy, zważając, że walka z mocniejszymi nieprzyjaciółmi
była niepodobną, zażądali przeprowadzenia ich za Labę, co Przy-
bysław uczciwie dokonał.^^)
Zniszczywszy załogi niemieckie w głównych grodach obo-
dryckich i wygnawszy z kraju znaczną część kolonistów, bez ża-
dnych okrucieństw, Przybysław podejmywał wojnę nie przeciw
proźbą, ani pieniędzmi sie wykupić, a gdy porwaliśmy się do broni, roznieśliśmy
pożary i zniszczenie, czyż nie został uwolniony?' (Chr. II, 2). Ciekawą tu spoty-
kamy wzmiankę o uwięzieniu Niklota w Luneburj,u, o czem Helmold nie wspomniał
we właściwem miejscu.
■K ''») Helmold, II, 2.
H^K '*) Helmold, II, 3. Pribizlaus coUecta rursum Slavorum manu, venit Mala»
r
— 636 —
chrześcianom , lecz tylko przeciw ujarzmicielom ojczyzny swej.
Był on już przez biskupa Berno ochrzczonym razem z synem
uwiezionego Wartysława Nikłotem, wnukiem bohatyrskiego dzia-
da Nikłota, a czy chrzest jego odbył się w roku 1163, lub 1164,
w każdym razie czyn nadzwyczaj ważny dokonany został, albo-
wiem przyjęcie przez księcia słowiańskiego chrześciaństwa, wy-
rywało z r^k Niemców powód prowadzenia wojny, pod pozorem
szerzenia nauki Chrystusa. Musiał więc teraz Henryk Lew wy-
stąpić otwarcie z zamiarem ujarzmienia całego kraju aż do ujścia
Odry. Ale do zdobycia tych krajów dobijali się, oprócz niego,
król Waldemar i Albrecht Niedźwiedź, w obronie zaś Słowian
mogli stanąć książęta pomorscy, którzy pragnęli sami posiąść
ziemie na zachód od Odry, ponad r. Piena. Polityka sąsiadów
Przybysława skomplikowała się. Wojna przeciw niemu mogła
przyjąć szerokie rozmiary. Okoliczności te zmusiły Henryka Lwa
wezwać do wspólnego działania najzawziętszego wroga swego
Albrechta Niedźwiedzia, tudzież Waldemara. Zatem wezwawszy
najmężniejszych rycerzy z całej Saksonii, rozkazał hrabiemu Adol-
fowi z całym ludem Nordalbingów połączyć się z nim w pobliżu
Małachowa, a gdy się z ogromem wojskiem zbliżył do wzmianko-
wanego grodu, „nieszczęsnym pomysłem" rozkazał księcia Warty-
sława, tudzież dwóch panów słowiańskich Gammę i Przybora pod
Malachowem powiesić,^^) nie zważając, że książę niezadługo przed
tem przyjął już chrześciaństwo.^'') Potem rozkazał hrabiemu
3^) Rozbójniczy postępek Henryka Lwa Helmold tlómaczy tem, że „do
zguby Wartysława przyprowadził Przybysław, naruszył bowiem obietnice pokoju,
które dał przy zawarciu ugody." Ale czyż uwięziony, bez woli Przybysława, War-
tysław mógł odpowiadać za czyny brata? Że postępek Henryka Lwa nawet spól-
cześni Niemcy za nieuczciwy poczytywali, poświadcza to autor Annal. Palidens.
a. 1 164: Henricus dux... filium Nicloti christianum, quem apud se habebat, in-
fausto consilio suspendi jussit. Pertz, M. G. XVr, 93.
'") ITelmold nie wspomina ani o chrześciaństwie Wartysława, ani o powie-
szeniu innych Słowian pod Małachowem. Ale annalista Palicki wyraźnie powiada,
że Wartysław był już chrześcianinem. (Porów, powyższy przypisek 35), Co się ty-
czy Gammy i Przybora (Pritzbuera), to wiadomość o straceniu ich przez Henryka
Lwa podali śrędniowickowi pisarze. Porów, Barthold, Gesch. II, 166.
I
- ^^1 —
Adolfowi z Holzatami i Sturmarami, tudzież Guncelinowi rządzcy
Obodrytów, Reinholdowi hrabiemu Tetmarsów i Chrystianowi
hrabiemu aldenburgskiemu, w Ammerlandzie, ziemi Fryzów, iść
spiesznie aż do miejsca Wiruchne, w odległości dwóch mil
od Dymina i tam obozem stanąć. Okazało sie bowiem, że ksią-
żęta pomorscy Kazimirz i Bogusław nie odmÓAvili w tym razie
pomocy Przybysławowi i z połączonemi siłami zamknęli się w Dy-
minie. Słowianie przez posłów wyprawionych do hrabiego Adolfa
obiecali zapłacić trzy tysiące marek, byle uzyskać pokój, potem
przez innych posłów ofiarowali tylko dwa tysiące marek. Chci-
wy pieniędzy hrabia, mocno się tem obraził. Tymczasem zosta-
jący w szeregach jego Słowianie starogardcy, „pełni chytrości",
porozumiewali się ze szpiegami Przybysława. Przestrzegali o tem
naczelnicy niemieccy hrabiego, ale on uwagi na to nie zwracał.
Czujność w wojsku rozluzowała się, a gdy książę saski zwlekał
przybycie z głównemi siłami i zapasy wyczerpywały się, wy-
słano ciurów obozowych po żywność do księcia. Ciury cofnęli
się i wielkim krzykiem zbudzili śpiące wojsko. Biegli w sztuce
wojennej hrabiowie Adolf i Reinhold z Holzatami i Tetmarsami
spotkali na pochyłości góry oddział Słowian, których pokonali
i na bagna wpędzili. Lecz wnet inny hufiec Słowian spadł na
nich jak góra; Adolf i Reinhold ze wszystkimi rycerzami zgi-
nęli (6 Lipca r. 1164)."') Słowianie opanowali obóz Sasów i roz-
szarpali zdobycz. Inni wodzowie niemieccy Guncelin i Chrystian,
zebrawszy w kupę 300 wojewników, trzymali się na uboczu, nie
wiedząc co czynić. Straszne było bowiem potykanie się z nie-
przyjacielem, kiedy wszyscy towarzysze byli zabici, lub w ucieczce
szukali ocalenia. Opamiętali się nakoniec Sasi, a odzyskawszy
męztwo odparli Słowian, otóż odzyskali i klęskę im zadali. Na
widok zabitego Adolfa Henryk Lew zalewał się łzami, lecz bo-
leść jego złagodziło zwycięztwo i śmierć Słowian, których do
8') Oprócz Helmolda. świadczą o tem Annal. Palidens. a. 1 164. — M. G.
XVI, 93.
— 638 -
2500 poległo. Polecił książę ciało Adolfa pociąć na kavvałl<i,
ogniem zasuszyć i nabalsaraować, by go w grobie przodków po-
cłiować."^^)
Słowianie, powróciwszy do Dymina, warownię tę spalili
i w głąb kraju odeszli. Postępując w ślad za nimi, Henryk Lew
zajął Dymin, gdzie część wojska zostawił dla zburzenia i zró-
wnania z ziemią wału, a sam pociągnął na spotkanie króla Wal-
demara. Połączywszy się, oba razem doszli do miejsca zwanego
Slup.-^") Tu książę otrzymał wiadomość, że do Brunświku przybył
poseł grecki z wielką świtą, by się z nim rozmówić. Wyrzekł
się więc powodzenia na wojnie i opuścił wojsko. Wyprawa
r. 1164 żaonycTi korzyści księciu saskiemu nie przyniosła, tylko
kraj Obodrytów i przyległe okolice „w zupełną pustynię zamie-
nione zostały." Resztki Słowian z powodu braku żywności i spu-
stoszenia pól, tak mocno głodem dotknięte były, że tłumami
uciekały do Pomorzan i Danów, którzy bez żadnej litości sprze-
dawali icli Polakom, Serbom i Czechom.*")
Po odjeździe Henryka Lwa, Waldemar z posiłkami rań-
skiemi, przez księcia Tetisława przysłanemi, opanował Wole-
goszcz, mieszkańców z żonami i dziećmi wypędził, gród duńskimi
kolonistami obsadził i syna swego jedynego Krzysztofa zamie-
rzał tam osadzić, aby tym sposobem położyć trwały fundament
władztwu swemu na brzegach pomorskich. Lecz gdy przyszło
do umowy względem posiadłości wygnanego z kraju księcia
Przybysława, zgodzono się jedną część oddać księciu Tetisła-
wowi, wassalowi Waldemara, drugą księciu pomorskiemu Kazi-
mirzowi, trzecią przyjacielowi duńskiemu synowi Nikłota Przy-
sławowi, któremu dostał się Wolegoszcz z okolicą.*')
3») Helmold, II, 4,
**) Helmold, II, 4. Stolpe, gdzie zabity był w r. 1136 Wartyslaw, ojciec
Kazihiirza i Bogusława.
*®) Helmold, II, 5. O zniszczeniu Pomorza świadczy Chroń. Mont. Seren.
ad a. 1 165.
*^) Saxo Gram. XIV, 799. Quo (Henrico), se conditionibus ab eo factis liben-
ter usurum asseverante, pactum cum hostibus habuit, ut Walogosti dominio trifariam
-- 639 —
Przybysław zostawał w przyjaźni z książętami Kazimirzem
i Bogusławem i gród Dymin odbudowywał. Ale Rany wkrótce
zmuszeni byli opuścić wyznaczoną Tetisławowi dzielnice, a Dany
skarżyli się, że Henryk Lew tajemnie podburzał Ranów przeciw
Danii. Pokój został zerwany; Waldemar musiał dla opanowania
Rany nowe wyprawy przedsiębrać,^-) a tymczasem Przybysław
z warowni dymińskiej wpadając do ziemi Zwierzyńskiej i Raci-
borskiej, pustoszył kraj, uprowadzał wielką zdobycz w ludziach
i bydle. Guncelin i Bernard, czyniąc przeciw niemu zasadzki,
staczali częste boje, aż nakoniec Przybysław straciwszy najdziel-
niejszych ludzi i konie, nie mógł już dalej prowadzić wojny.
Książęta pomorscy mówili mu: ,.jeśli ci milo żyć z nami i na-
szem towarzystwem się cieszyć, strzeż się obrażać wassalów księ-
cia, inaczej z granic naszych cię wypędzimy." Przybysław za-
przestał najazdy, a Słowianie upokorzeni nie śmieli ruszyć się
z obawy przed księciem saskim *=') (1165). Nakoniec dla umowy
o sprawach słowiańskich Henryk Lew i król Waldemar zeszli
się nad r. Egdorą, czy w Lubece. Waldemar zapłacił księciu
znaczną summę pieniędzy za ubezpieczenie przez niego granic
duńskich od napadów Słowian, Od tego czasu wyspy duńskie
poczęły się zaludniać, znikli bowiem rozbójnicy morscy i okręty
ich zniszczone zostały. Król i książę zawarli przymierze, aby
nadal daniną od tych ludów, którychby na lądzie i morzu pod-
bili, wspólnie się dzielili. Książe saski urósł w potęgę więcej
niż wszyscy inni i stał się księciem książąt ziemskich. ,.Podeptał
karki buntowników i poburzył ich warownie, wytępił zbójców,
uczynił pokój na ziemi i pobudował najmocniejsze warownie." **)
Tak się obrazowały w umyśle ówczesnych pisarzy czyny księcia
sakiego Henryka Lwa. Historyja czyny jego inaczej ocenić musi.
diviso, pars una Tetiszlavo, reliąua Cazimaro, tertia Nucleti filio Priszlavo viadica-
retur, piratisąue praedara Danicam appetere solitis Peni fluminis ostia clauderentur.
**) O tem w następnym § 66.
*») Helmold, II, 6.
") Ibid.
640
3. Wojna książąt niemieckich z Henrykiem Lwem. Przybysław odzy-
skuje kraj Obodrytów (1167), staje się lennikiem cesarskim, wchodzi do
składu rzeszy Niemieckiej r. 1170.
Wzrastająca ciągle potęga Henryka Lwa niepokoiła ksią-
żąt niemieckich. Był on księciem bawarskim i saskim z woli
przyjaciela jego cesarza Fryderyka I, władał Nordalbingiją, opa-
nował ziemie Wągrów i Połabian, postawił w zależności od sie-
bie biskupów saskich i samego arcybiskupa bremeńskiego, któ-
rych, jakby król, lub cesarz traktował z góry, udzielając im na-
dania i przywileje. A gdy nakoniec udało mu się opanować
kraj Nikłota i pozawierać z królem Waldemarem przymierza,
duma jego podniosła się do nieopisanych rozmiarów. Nie mógł
stać się cesarzem, ale i nie życzył równać się z innymi książę-
tami. Był więc, według Helmolda, „księciem książąt". Pychy
i zarozumiałości jego książęta jednak znieść nie mogli. Na czele
przeciwnego mu stronnictwa stanęli zdolni, ambitni i potężni są-
siedzi: arcybiskup magdeburgski Wichman i margraf branden-
burgski Albrecht Niedźwiedź, a około nich grupowali się ró-
żni biskupi, grafy, nawet najpotężniejszy arcybiskup koloński
Reinold, kanclerz cesarstwa.^'^) Napróżno książę Henryk wysta-
wił w Brunświku posąg Lwa, w oznakę tego, że zdetermino-
wany był nie ustępy wać wrogom;*") wszyscy, których on wprzód
z góry traktował, przeciw niemu powstali. Wielkość jego padła
od razu, bo w rzeczywistości nie był on wielkim mężem. Zaro-
zumiały, sknera, zdzierca, wiarołomca, okrutnik, nie wzbudzał ku
sobie zaufania w takichże, jak on, po większej części panach nie-
mieckich. Wojna domowa poczęła się najpierw we wschodniej
Saksonii r. 1 1 66. Przyciśnięty z różnych stron Henryk szukał
sprzymierzeńców, lecz gdzie ich wziąć, kiedy go wszyscy odstą-
pili? W razie niepomyślności mógłby łatwo zdobycze w ziemi
*^) Helmold, II, 7; Chr. Mon. Ser, a. u 66; inne źródła zebrane w Rau-
mera Regestach, N. 1342.
*^) Pentz, Gesch, Meklenburg, 49.
— 641 —
słowiańskiej stracić. Sasom nie ufał, na Słowian rozliczał. Zwró-
cił uwagę na Przybysława, którego dzielność i wytrwałość w obro-
nie ojczy»ny uszanował nawet bezduszny Henryk. Porozumiał
się z nim i z wyjątkiem ziemi Zwierzyńskiej, pozostawionej Gun-
celinowi z Hagen, resztę dziedzictwa Przybysława oddał mu,
w nadziei wierności i pomocy*') (1167). W skutek tego zwo-
lennik duński Przysław wygnany został z Wolegoszcza i nie
wzmiankuje się już odtąd w dziejacli.^^) Przybysław odbudował
zamki Meklenburg, Iłowo, Roztoki, koło którycli zbierał i osa-
dzał rozproszonycłi Słowian.
Ubezpieczywszy się ze strony Słowian i mając wiernego
sprzymierzeńca w Przybysławie, który w każdej cłiwili mógł
uderzyć na posiadłości brandenburgskie Albrechta Niedźwiedzia,
Henryk Lew wtargnął do wschodniej Saksonii, wszystko zniszczył
aż do Magdeburga, potem zwróciwszy się ku północy, zdobył
i złupieżył Bremę, spustoszył Fryzyję i po całej Saksonii roz-
niósł zniszczenie, aż nakoniec za wdaniem się cesarza książęta
niemieccy pogodzili się z Henrykiem.*®)
Kiedy Henryk Lew zajęty był wojną domową, król Wal-
demar zhołdował wyspę Ranę (r. 1168). Po przywróceniu zaś
w Saksonii pokoju, Henryk przez poselstwo do Waldemara wy-
prawione, żądał wydania mu zakładników i połowy daniny, sto-
sownie do poprzednio zawartej umowy. Z tego powodu wyni-
kła z Danami wojna, w której Słowianie świetny udział przyj-
mywali. Szczegóły wyprawy opowiemy w następnym paragra-
fie, a tu zauważymy, że Przybysław po ojcowsku Opiekując się
losem zubożałej i mocno skołatanej ludności słowiańskiej, w ni-
czem nie przeczył księciu Henrykowi Lwu, a ten wysoko' ce-
") Helmold, II, 7.
**) Syn jego Kanut, zduńszczony, pozostał w Danii, celował więcej pobo-
żnością, niż znoszeniem trudów wojennych, cale swe dobra na wyspie Alsen zapisał
w r, 1183 kościołowi ś. Kanuta w Odense, gdzie życzył być pochowanym. Patrz
Meklenburg. Urkundenbuch, I, N. 137.
") Helmold, II, 8, 9, 10, 11,
Tom III. . j
— 642 —
4
niąc stateczne zachowanie się Przybysława, okazywał mu swe
względy. Przybysław gorliwie szerzył chrźeściaństwo, założył
i Marca r. 1171 bogato uposażone opactwo Cystersów w Do-
braniu,^") zbudował katedrę zwierzyńską i cłiociaż bezpośrednio
był wassalem Henryka Lwa, lecz w kraju swym był samowła-
dnym księciem słowiańskim, od nikogo więcej, oprócz Henryka
Lwa, niezależnym. Ale już od r. 1 1 70 stosunki polityczne księ-
cia słowiańskiego i ludu jego zmieniać się poczęty. Fryderyk I
bowiem, wydając biskupowi zwierzyńskierhu Berno przywilej na
dyecezyję, granice której sięgały poza kresy dzierżawy Przyby-
sławowej, zapewnił łaskę swą panom i ludziom ziemi słowiań-
skiej, a przyjąwszy wszystkich pod swą opiekę, zrównał ich
z rycerstwem niemieckiem.'^^) Odtąd Przybysław stał się księ-
ciem rzeszy niemieckiej, chociaż tytułu tego jeszcze nie posiadał,
ale rządzić się musiał prawem niemieckiem, jako lennik cesar-
ski, nad którym czas niejaki dozorował jeszcze książę saski Hen-
ryk Lew, nim z biegiem czasu książę słowiański (obodrycki)
całkiem wszedł w poczet książąt rzeszy.
Takim sposobem Obodryci pociągnięci zostali do jedności
państwowej i kościelnej z Niemcami, od których różniła ich jesz-
cze mowa i niepowstrzymany ból, na widok braci ujarzmionych
w Wagryi i księstwie Zwierzyńskiem. Słowianie niepokoili Niem-
ców, zamieszkałych w Zwierzynie i okolicy. Rozkazał przeto
swoim Guncelin rządzca zamku, aby skoro tylko spostrzegą ko-
gokolwiek ze Słowian idących bocznemi drogami bez usprawie-
dliwionćj przyczyny, żeby takich chwytali i natychmiast wie-
''^) Genealogia Doberan. ed. Lisch. Meklenb. Jahrb. XI. Obacz Mekl. Ur-
kundćnbuch. T. I, N. 98.
"**) A. 1 1 70, Principes terre illius cum omni populo in plenitudine gratie
et in defensione nostre maiestatis suscipimus, . . . Ipsos etiam principes et maiores
terre attentius monitos esse volumus, ut, quia in gratiam nostri et honorem princi-
pum terre nostre recepti sunt, ipsis inpares in cultu dei non existant, sed morę
omnium christianorum decimas suas, nuUo excepto, deo fideliter persolvant, rapinas
■et latrocinia prohibeant, pacem cum vicinis christianis teneant. Meklenb, Urkua-
•denbuch, I, N. 91.
— 643 —
szali. „Takim sposobem, powiada mnich bozowski, Słowianie
cokolwiek od kradzieży i rozbojów powstrzymani zostali," ^^) za-
pomniawszy chyba o tem, co sam wyrzekł o strasźnem znisz-
czeniu Słowian, rugowanych z dziedzin i dociskanych głodem
wśród ogólnego zrujnowania kraju.
§66.
Upadek Ranów.
I. Zatargi Ranów z Danami. Wyprawy Waldemara przeciw Ranom
r. 1159, 1160, 1165 i na Pomorze r. 1162, 1166.
Po zniszczeniu Lutyków, ostatnim przytułkiem starożytnego
•obyczaju i wiary słowiańskiej szczyciła się wyspa Rana. Cześć
Swantewita arkońskiego, zaćmiwszy dawniejsza sławę Radogosta
ratarskiego, taka wzietością słynęła, że nawet ujarzmieni przez
Kiemcó^y Wągry przysyłali corocznie do arkońskiej świątyni
daninę S wantę witowi, jako bogu bogów.') Kapłani pogańscy,
korzystając z łatwowierności ludu, podtrzymywali zabobony, sta-
rali się nawet wprowadzić ofiary krwawe Swantewitowi, byle cześć
jeszcze iDardziej podwyższyć. Powodzenie odważnych i przedsię-
bierczych Ranów na wojnie i w stosunkach towarzyskich, przy-
pisywane Swantewitowi, napawały ich zarozumiałością, o wła-
snej potędze. Świętej ich ziemi nie splugawiła noga żadnego
wroga, aż do króla obodryckiego Henryka (r. 1113), a chociaż
złupieżenie przez niego skarbów Swantewita i spalenie pobrze-
żnych osad mogło Ranów przekonać, że kraj ich nie jest tak
niedostępny, a potęga nie tak groźną, jak im się zdawało, ka-
płani jednak potrafili wytłomaczyć wolę Swantewita i takim fa-
natyzmem lud natchnąć, że gdy się Rany dowiedzieli o przyję-
ciu przez Pomorzanów chrześciaństwa, bez zapytania u nich na
»«) Helmold, II, 13.
i) Helmold, II, 12.
41'
— 644 —
to zgody, wojnę Szczecinianom wypowiedzieli (1127).^) Przyja-
źnią ich cieszyła się tylko dynastyja książąt obodryckich z rodu
Kruka. Węzły pokrewieństwa, kojarzone kultem pogańskim,,
a może i obawa wzrastającej potęgi księcia saskiego, pobudzały
Ranów do posiłkowania Nikłota podczas najazdu krzyżowców
(i 147), kiedy flota duńska została pobitą przez Ranów, później
zaś, gdy wyparci z dziedzin swycli Wągry i Obodryci grabili
okręty i brzegi duńskie, Ranowie ciągle ich wspierali. W od-
wet Danowie napadli na Arkonę w r. 11 50, lecz pobici sromo-
tnie odeszli, a Słowianie w ślad za nimi do Skanii wtargnęli.^)
Napróżno król Swein w następnym roku (1151) błagał cesarza
Konrada III o pomoc przeciw Słowianom,*) i wznosił twierdze
nad Bełtem, Rany rozdrażnieni napadem na Arkonę gromili
Danów i brzegi duńskie strasznie niszczyli.'*) Potęga rańska
szczyciła się taką wziętością, że król Swein, podczas wojny do-
mowój, nie zdoławszy, z pomocą Henryka Lwa, zatrzymać tron
duński przy sobie, udał się do Nikłota i z jego pomocą władzę
odzyskał (1156).*) Później, gdy przeciw Sweinowi uzbroili się
Kanut i Waldemar, Swein, życząc zaskarbić sobie przyjaźń Ra-
nów, ofiarował Swantewitowi arkońskiemu czaszę pysznego wy-
robu (i 157).') Były to wszakże ostatnie tryumfy chylącego się
do upadku pogaństwa, dokoła którego państwa chrześciańskie.
2) Wyżej s. 550.
•'') Annal. Colbazienses. a. 1 1 50, IX Kalendas lunii bellum fuit apud Arkun
in Slavia, feria IV. Slavi transierunt Scaniam. Pertz, M. G. XIX, 715. — Klempin,
Pom, Urk. I, N. 40.
*) A. 1 15 1. Valete et principes vestros ad Slavorum depressionem exci-
tate, et super his, quae digna videntur, rescribite. Mekl. Urk. I, N. 53.
6) Wyżej § 6s, s. 622, 623.
«) Helmold, I, 84. Porów, wyżej § 65, s. 625.
') Saxo Gramm. lib. XIV, s. 825—6. Hanc itaąue statuam, totius Sclia-
viae pensionibus cultam finitimi quoque reges non absąue sacrilegii respectu donis
proseąuebantur. Quam inter caeteros etiam rex Danorum Sveno propitiandi gratia
exquisiti cultus poculo veneratus est, alienigenae religionis studium domesticae prae-
ferando, cuius postmodum sacrilegii infelici nece poćnas persolvit. Do tego obja-
śnienie Dahlmana, Gesch. v. Danem. I, s. 268, o użyciu wyrazu nece zamiasti
c a r c e r e.
I
»
— 645 —
zaborcze, oczekiwały tylko dogodnej chwili do opanowania Ra-
ny, nie dzieląc się z sąsiadami zdobyczą.
Król duński Waldemar, posiadłszy Daniję sam jeden w ro-
ku 1 157, i mając znakomitego doradzcę w osobie wysoko ukształ-
conego biskupa roskildskiego Absalona, zamierzył skorzystać
z ówczesnego rozstroju Słowiańszczyzny zaodrzańskiśj i zhołdo-
wać sobie Ranę. Absalon, pochodzący z chłopów zelandzkich,
rozumem, nauką, przezornością i mocą charakteru, dobiwszy się
wysokiej godności duchownej, stanął przy Waldemarze jako mąż
stanu, nie gardzący wszakże i wojennem rzemiosłem, na czele
piratów.^) Z nim Waldemar organizował siłę wojenną, do walki
z Ranami, a przygotowawszy do wyprawy 260 korabi, wiosną
r. 1 159 żaglowali do brzegów Rany, zamierzając niespodziewanym
napadem przed świtem opanować Arkonę. Kiedy się flota duń-
ska do brzegów wyspy zbliżyła, słońce wschodziło, bydło pasło
się po brzegach morskich, co było wskazówką, że mieszkańcy
nie dojrzeli zbliżenia się nieprzyjaciół, lecz Waldemar nie zrezy-
kował się uderzyć na Arkonę, zmienił kierunek floty i zdążył
do brzegów pomorskich przy grodzie Bart, gdzie wojownicy
Waldemara sąsiednie osady złupieżyli i z dymem puścili.*) Tym-
czasem załoga duńska na flocie, spostrzegłszy zbliżającą się flotę
rańską, uciekła i w takie trudne położenie postawiła Walde-
mara, że ten z Absalonem musieli się ratować ucieczką, na sie-
dmiu niedojrzanych przez nieprzyjaciół korabiach. Niepowodzenie
nie zraziło króla i doradzcę jego. Znowu zorganizowali flotę
i w tymże jeszcze roku (1159) w jesieni Waldemar spustoszył
półwysep arkoński, ze zdobyczą do korabi wracał, i napadają-
cych na niego mieszkańców wyspy do ucieczki zmusił.'") W ro-
ku n6o flota duńska, posiłkując Sasów przeciw Nikłotowi, weszła
*) Non minus piratam se quam Pontificem gessit, Saxo Gramm. lib. XIV.
*) Okolica Bart, w kraju Czrezpienianów, prawdopodobnie należała do Ni-
klota, sprzymierzeńca Ranów. Ale i książęta pomorscy wdzierali się do tego
zakątka.
'O) Saxo Gramm. lib. XIV, 746 — 752.
— 646 —
do r. Warnawy. Sprzymierzeńcy Nikłota, Rany, wysłali do Wal-
demara w poselstwie Dambora, który za pośrednictwem Absalona-
prosił o pokój, ale gdy spostrzegł burzliwość wiatrów, brak ży-
wności i opieszałość na flocie duńskiej, zmienił ton mowy, a o za-
kładnikach i pienią^dzach słyszeć nawet nie chciał. Na zapyta-
nie zaś Absalona: jakoby mógł dać rękojmię w dotrzymaniu
umowy, Dambor rzekł, że gotów jest uroczyście rzucić kamień
do morza i zakląć sie, że „kto naruszy mir, niech jak ten ka-
mień zginie w otchłani morskiej." ") Absalon na to nie przy-
stał, ż^dał zakładników, poselstwo nie doprowadziło do porozu-
mienia się. Cokolwiek później, gdy już Nikłot walczył z Henry-
kiem Lwem, Rany wspólnie z pobrzeżnymi mieszkańcami usiłowali
odciąć flotę duńska od morza i zamknąć ją w rzece Warnawie,.
lecz gdy się to nie udało, Dambor znowu w poselstwie przybył
i według obyczaju słowiańskiego, nad brzegiem morskim roznie-
cił ogień, dając tem znać nieprzajaciolóm, że wysłuchanym być
żąda.'^) Ze strony Danów wypadało posłać łódź dla przeprawy
posła do królewskiego okrętu, lecz Waldemar nie posłał łodzie
aby nie pokazywać posłowi usposobienia do pokoju. Dambor
więc we własnej łodzi dopłynął do floty duńskiej i znowu tra-
ktował o warunkach pokoju. Rany zgodzili się płacić królowi
duńskiemu podatek i posiłki wojenne dostarczać ^^) (roku 11 60).
We dwa lata później Waldemar z rańskiemi posiłkami napadł
na Wolegoszcz i za pośrednictwem książąt pomorskich, otrzy-
mał zakładników w rękojmię zaprzestania rozbojów morskich ^*)
(i 162). Henryk Lew milczał, sam mając oczy na Ranę i dalćj
na wschód zwrócone, a Waldemar, nie ufając podstępnym ma-
^') Saxo Gramra. XIV, 755. A quo oblationem suam liqułda fide prosequi
rogatus, pignoris loco lapiłlum se aquae injecturum asseruit. Siqułdem icturis foe-
dus barbaris religłoni erat calculum in undas conjicere, seque, si pacto obviam issent^
mersi lapidis exemplo perituros orare.
12) Saxo Gramm. XIV, 764.
") Saxo, XIV, 767.
") Saxo, XIV, 773.
- 647 —
chinacyom niemieckim, wafownic duńską, na pograniczu Szlezr
wiku z Nordalbingiją, Danwirke, dotąd drewnianą, murem oto-
czył'5) (i 163).
Powstanie księcia Przybysława w r. 11 64 ożywiło Walde-
mara nadzieją nowej na Słowianacli zdobyczy. Wezwany przez
Henryka Lwa do wspólnego przeciw Obodrytom działania, Wal-
demar z potężną flotą i posiłkami rańskiego księcia Tetisława
opanował Wolegoszcz, mieszkańców wypędził, gród osadził własną
załogą i tak gorąco pragnął utwierdzić władzę swą na stałym
lądzie, że jedynego syna swego Krzysztofa zamierzał w Wole-
goszczu osadzić. A gdy się temu Absalon i panowie duńscy
sprzeciwili, Waldemar zawarł z sąsiednimi książętami umowę,
mocą której ziemie położone nad r. Pieną i morzem, mianowicie
kraj Czrezpienianów podzielono na trzy części, jedną Tetisła-
wowi, drugą pomorskiemu Kazimirzowi, trzecią z grodem Wole-
goszczem Przysławowi, synowi Nikłota.^*) Umowa ta nie podo-
bała się Henrykowi Lwu, gotów był ją wywrócić orężem, a Rany,
spodziewając się od niego pomocy, naruszyli przymierze z Ba-
nami. Wskutek tego Waldemar, w początku roku 1165 spusto-
szył półwysep Witów i posłał Absalona w głąb wyspy do Zu-
daru, aby spieszące do Arkony posiłki wojenne odciął. Absalon,
spustoszywszy Zudar, pociągnął do Gardu, rozpędził nieprzyja-
ciół, którzy mu opór stawili i ze zdobyczą do okrętów wrócił.
Król pustoszył brzegi i dopiero w jesieni, dla poprawienia okrę-
tów, do domu wrócił. Później, zważając, że Rany w Arkonie
mają jedną tylko bramę i w otwartem polu nie ważą się opie-
rać, Waldemar zostawił świątynię arkońską w pokoju, wylądo-
wał na półwyspie Jasmund, zkąd Absalon wtargnąwszy w głąb
kraju, przez trudne w górach przejścia, zdążył do Góry, na pół-
L
') Annales Danici, a. 1163. Waldemarus rex contra malitiatn Teutonico-
rum Danvirkae muro circumcinxit, quod prius de lignis erat. Langebek, Ser. rer.
dan. IV, p. 23.
) Cytatę patrz wyżej § 65, przyp. 41, str. 638.
— 648 —
wyspie Mnichowie i tak przeraził Ranów spustoszeniem kraju,
że ci, straciwszy nadzieje otrzymania od księcia saskiego pomocy,
dali Waldemarowi zakładników i pokój okupili w Strzale.^')
Powodzenie Waldemara na Ranie, rozdrażniło Henryka
Lwa. Nie wzbraniał więc Słowianom łupieżyć na morzu Da-
nów. Przyciśnięty tern Waldemar, zjechał się z Henrykiem na
granicy, nad r. Egdora i zawarł umowę, aby nadal daniną od
tych ludów, którychby na ladzie i morzu podbili, wspólnie się
dzielić. ^^)
Zapewniwszy się ze strony Henryka Lwa, Waldemar śmiało
przedsiębrał nowe wyprawy do brzegów słowiańskich. W po-
czątku r. 1 166 najechał okolicę Trzeboże, zniszczył ją aż do sa-
mego grodu tak, że w kilkadziesiąt lat późniój, za czasów dzie-
jopisa Saksona Grammatyka w XIII w., spalone osady pustką
stały. ^^) Latem tegoż roku Waldemar spieszył ukarać Wole-
goszczanów, którzy wypędziwszy załogę rańską, prowadzili roz-
boje morskie. Król, wtargnąwszy do ujścia Pieny, doszedł do
Ostrożny. ^*') Zatrwożeni tymi napadami książęta pomorscy, sta-
rali się postawić Pomorze pod ochronę Henryka Lwa, a ten
pomimo groźnych okoliczności, wśród wojny jego z książętami
Saksonii, przyjął pod swą ochronę Pomorze i oświadczył goto-
wość bronienia wassala swego księcia Bogusława. Nie zważając
•więc na zawarte z Henrykiem przymierze, Waldemar ujrzał się
między trzema wrogami: Słowianami pomorskimi, Sasami i Nor-
wegami, z którymi wtedy właśnie wojnę rozpoczął. Na szczęście
Waldemara, zamieszkały od dawna w Danii, słowiańskiego po-
chodzenia Gotszalk, używany za tłómacza w stosunkach z Luty-
kami, Obodrytami, Wągrami, Ranami i Pomorzanami, oświad-
*') Saxo, XIV, 804. Tunc se Rugiani contrahendi a Saxonibus auxilii spe
fraudatos experti, quatuor obsłdibus praebitis apud Strelam insulam pacem a rege
pecunia quesiverunt.
i**) Helmold, II, 6.
»») Saxo, XIV, 806.
*<>) Saxo, XIV, 807. Ad locum cui nomen Ostrożno.
— 649 —
czył Absalonowi, że on z łatwością przeciągnie Słowian na stronę
duńską, ponieważ, mówił, „u Słowian jest we zwyczaju
•daćsie uwieść przez lekkomyślność i wszyst-
ko pośpiesznie, aniżeli rozważnie wykonać."'')
Za zezwoleniem biskupa Gotszalk udał sie do Pomorzanów jako
przyjaciel i doradzca, oświadczając, że powodowany miłością do
Słowian przybył ostrzedz ich, aby nie popełnili głupstwa, lecz
rządzili się rozwagą. Wszak już poddali się dobrowolnie tym,
którzy pragną z ojczyzny ich wyprzeć. ,.W iadomo bowiem,
że Saksy nie zadowolniają się zdobyczą lub
sławą, a cokolwiek z ziemi słowiańskiej opa-
nują, zaraz biorą pod uprawę i osiedlają się,
gdyż, przez żądzę szerzenia panowania swego,
zwyciężony kraj biorą w wieczyste posiada-
nie. Z tych przyczyn Nikłot życiem, a Przybysław wygnaniem
z kraju przypłacili, grody zaś Racibórz, Iłowo, Zwierzyn Sasi
opasali wałem na zgubę całej Słowiańszczyzny. Tymczasem Dani
z innych wcale powodów wojnę prowadzą: nie pragną cudzśj
ziemi, lecz bardziej wolą własną bronić, niż cudzą zabierać. Dla
tego powinni Pomorzanie starać się o to, aby załogi saskie usu-
nąć, zawrzeć przymierze z Danami, których za nieprzyjaciół
Saksów uważać i tym tylko sposobem zapewnić ojczyźnie naj-
droższy skarb wiecznej wolności." Słowa obłudne Gotszalka po-
działały na Pomorzanów. Razem z wygnanym przez Niemców
Przybysławem uderzyli na załogi saskie w kraju Obodrytów
i warownię Iłowo zburzyli. Tego tylko oczekiwał Waldemar,
albowiem Henryk Lew, rozgniewany postępkiem Pomorzanów,
razem z Waldemarem uderzyli na nich. Saksy oblegali Dymin,
Waldemar pustoszył okolice Wolegoszcza, Uznoim w popiół obró-
cony, a Słowianie, aby się pozbyć najeźdźców, zapłacili im pie-
*') Saxo, XIV, 814. Quod studium maxime sibi gentis illius moribus per-
suaderi dicebat, que plerumque temeritate niti cunctaque pronius quam prudeniius
«xequi soleat.
— 650 —
nią.dze'^^) (1166). Zniszczenie było okropne. Kraj cały spalony
tak, że według Saksona Grammatyka, jaskółki, pozbawione za-
kątków domowych, lepiły swe gniazda po okrętach duńskich.
Dla pilnowania zaś trzód, wydartych mieszkańcom, Danowie
utrzymywali osobnych pastuchów.
Zaszłe w tym czasie zmiany w ziemiach nadbałtyckich,,
układały si§ w sposób niepomyślny dla Ranów. Przybysław
obodrycki, otrzymawszy od Henryka Lwa dziedziczne posiadło-
ści (r. 1 167), był mu wiernym wassalem, a jako chrześcianin nie
mógł wspierać poganów. Książęta pomorscy Kazimirz i Bogu-
sław, oddawszy Pomorze pod ochronę Henryka Lwa, nie mogli
przeczyć zamiarom jego, a on tymczasem wspierając za pienią-
dze Waldemara, sam myślał o panowaniu nad Raną. Ze wszech
stron zbierała się burza nad ostatnią warownią starożytnego
kultu słowiańskiego. Jedynym sposobem ocalenia Ranów od
żądnych zdobyczy zaborców, zostawało im przyjąć chrześciań-
stwo i wejść w związek z Pomorzanami, aby wspólnemi siłami
stawić opór Waldemarowi, usilnie dobijającemu się panowania
nad całym archipelagiem rańskim. Rany nie pojęli jednak nie-
bezpieczeństwa. Im się zdawało, że mocno obwarowana Arkona
nigdy nie może być zdobytą, a powiewająca na wieży jej cho-
rągiew Swantewita wieki jeszcze przypominać będzie dokoła
otaczającym wyspę chrześcianom, że pod opieką boga swego,
oni jedni cieszyć się mogą starożytnym obyczajem i nie do-
puszczać u siebie zmian, jakim uległy pokrewne ludy. Zaślepie-
nie, sprzeczne z duchem rozwoju ludzkości, i uporczywe odpy-
chanie od siebie cywilizacyi chrześciańskiej, nie mogły przynieść
zbawienia. Zasklepiwszy się w ciasnych obrębach starożytnego
kultu. Rany sami sobie upadek gotowali.
2) Saxo, XIV, 814— 817.
I
— 651 —
2. Oblężenie Arkony, kapitulacyja jej. Poddanie się Korenicy. Walde-
mar opanowuje całą Ranę, wprowadza chrześoiaństwo (1168). Niezado-
wolnienie książąt pomorskich.
Waldemar, ufając swym siłom, zamierzał całkiem opanować
Ranę, lecz gdy się wdał w wojnę z Norwegiją, Rany, postano-
wiwszy uwolnić się od zależności cudzoziemskiej, wznowili po
dawnemu morskie- grabieże, dające im ważne źródło dochodów,
bez którycłi obejść się nie mogli, straciwszy dużo pieniędzy na
opłacanie się Danom. Waldemar, zgromadziwszy takie ogromne
siły wojenne, jakich dotąd nie posiadała Danija i korzystając
z zaprzątnienia spółzawodnika jego Henryka Lwa wojną domo-
wą w Niemczech, rozpoczął w początku roku 1168 ósmą z kolei
wyprawę przeciw Ranom. Henryk Lew, nie mogąc osobiście
przyjąć w tej wyprawie uczestnictwa, polecił książętom pomor-
skim Kazimirzowi i Bogusławowi, księciu obodryckiemu Frzy-
bysławowi i biskupowi meklenburgskiemu Berno przyłączyć sie
do Danów,^^) w nadziei, że przy podziale zdobyczy jakaś część
i jemu przypadnie. Książęta spełnili żądanie swego suzerena,
ale gdzieby się połączyli z Danami, nie wiemy. To tylko pe-
wne, że przy oblężeniu Arkony dali się poznać Kazimirz i Bo-
gusław.
Połączone siły króla Waldemara i książąt słowiańskich ze-
brały się pod stolicą kraju Arkoną, położoną na półwyspie
Witowie, stanowiącym północną część wyspy Rany. Arkona
z północy, wschodu i południa oblana morzem, wznosiła się na
kredowej górze takiej wysokości, że puszczona z łuku strzała nie
mogła do wierzchołka góry dosięgnąć. Od strony lądu bronił
jej na pięćdziesiąt łokci długości wał, dolna część którego usy-
pana była z ziemi, a wyższa część składała się z balów drewnia-
nych i ziemi. W końcu wału znajdywał się obfity zdrój wody,
do którego ścieżka zakryta była mocnem obwarowaniem. Je-
k
Helmold, II, 12.
— 652 —
■dyna bramę Arkony mieszkańcy zatarasowali usypaniem pagór-
ka, w kształcie mogiły darnina pokrytój. Nad bramą, wznosiła
sie wieża drewniana, z której powiewające chorągwie święte da-
wały znać światu, że tu stolica kultu Swantewita.
Pojmując trudność zdobycia szturmem tak mocno obwaro-
wanego grodu, Waldemar rozpoczął na Zielone Święta (19 Maja)
oblężenie najprzód ze strony morza, przygotowywał materjały
drzewne i przyrządy do szturmu, starając się opanować w^zki
przesmyk, łączący Arkonę z wnętrzem wyspy, aby wszelkie sto-
sunki grodu z krajem uniemożebnić. Raz chłopcy z obozu duń-
skiego bawili się ciskaniem kamieni na oblężonych, którzy znaj-
dując to zabawnem, nie przeszkadzali im. Do chłopców przyłą-
czyli się podrostki, kamyków coraz więcej ciskano, na co oblężeni
podobnym sposobem poczęli odpowiadać. Tymczasem jeden z mło-
dzieńców, zauważywszy, że pagórek pod bramą poczyna się za-
padać i że przez to utworzyła się głęboka jama, o czem oblężeni
nie wiedzieli, spuścił się do jamy, kazał podać słomy, snopy
której podrzucano mu włócznią, a napełniwszy jamę słoma, za-
palił ją. i umknął. Pożar ogarnął wierzchnią część wieży, a mie-
szkańcy przerażeni niespodziewanym wypadkiem, nie wiedzieli,
•co począć: czy pożar gasić, czy się bronić przeciw napadającym
wrogom, których biskup Absalon w hełmie i puklerzu do boju
prowadził. Do gaszenia pożaru zabrakło wody, poczęto gasić
mlekiem, lecz wieża, a z nią. razem chorągwie rańskie i najwa-
żniejsza pomiędzy niemi chorągiew Swantewita, zwana „stani-
cą," 2*) spłonęły. Przerażenie opanowało obrońców Arkony, a tym-
czasem Waldemar wszystkiemi siłami przypuścił szturm, w któ-
rym Kazimirz i Bogusław odznaczyli się rycerskimi czynami.^^)
2*) Inter quas erat Stanitia magnitudine ac colore insignis, cui tantum vene-
rationis a populo Rugiano tributum est, quantum omnium pene deorum majestas
obtinuit. Saxo Gram. XIV, p. 830.
^^) Saxo, XIV, 833. Pomerani quoque sub Cazimaro et Bogiszlavo duci-
bus, spectante rege dimicari egregium rati, audacissima urbis oppugnatione singulare
virtutis specimen ediderunt.
— 653 —
Niektórzy z oblężonych, nie życząc przeżyć upadku ojczyzny^
rzucali sie w ogień, lecz inni, dzielnie się trzymając, mocny od-
pór dawali wrogom/ Nareszcie jeden z oblężonych zażądał gło-
śno rozmówienia się z Absalonem. Biskup wskazał dla zejścia,
się oddalone od bramy miejsce, zażądał, aby gaszenia pożaru
zaniechano i udał się do króla. Waldemar, zważywszy okoli-
czności i obawiając się, żeby ogień nie zniszczył zdobyczy i żeby
oblegający, oprócz sławy nie byli pozbawieni nagrody, polecił*
Absalonowi podać oblężonym następne warunki: wydać posąg
bożyszcza ze wszystkimi skarbami świątyni, uwolnić pojmanych
chrześcian bez wszelkiego wynagrodzenia, przyjąć wiarę chrze-
ściańską i uroczystości chrześciańskie obchodzić zwyczajem duń-
skim, role i posiadłości ziemskie świątyni pogańskiej przezna-
czyć na utrzymanie kapłanów chrześciańskich , dostarczać na
zapotrzebowanie Danów posiłki wojenne, płacić rocznie po 40 fe-
nigów srebrnych od każdego zaprzęgu wołów i dać tyleż zakła-
dników w rękojmię spełnienia warunków pokoju.^^) Przerwanie
szturmu sprawiło niezadowolenie w wojsku. W obozie szemra-
no, że za pracę i rany żołnierze pozbawieni będą zdobyczy i ża-
dnej nagrody nie otrzymają, a Rany, którzy tak długo grabili
Danów, unikną odwetu. Waldemar zważając,, że chciwe krwi
i łupów wojsko głośno przeciw Absalonowi szemrać poczęło,
zwołał na radę książąt i wodzów, do których przemawiał Absa-
lon, i dowiódł, że mieszkańcy Arkony nie zużyli jeszcze wszyst-
kich środków obrony, a szkody przez pożar uczynione naprawili
gliną i że gdyby Arkona, po krwawym boju i nie bez strat wiel-
kich, zdobytą została, inne grody rańskie przełożyłyby podobnie
walkę nad dobrowolne poddanie się. Rada uchwaliła przyjąć
umowę Absalona, a szemrzących Waldemar oddalił na nocleg.
Na zakładników Absalon wybrał dzieci. — W nocy zjawił się
do niego poważny obywatel miasta Korenicy i przez tłómacza,.
wzmiankowanego już wyżej Gotszalka, prosił, aby mu pozwolono*
t
8) Saxo, XIV, p. 834; Helmold, II, 12.
— 654 —
(powrócić do domu, ponieważ on przypadkowo tylko znajdywał
sie w Arkonie, za to obowiązuje się skłonić swycli rodaków do
poddania się i na trzeci dzień przybędzie w poselstwie. Nazy-
wał się on Granca, syn Litoga. Na przełożenie o tern Walde-
mar zgodził się z warunkiem, że poddanie się Korenicy powinno
nastąpić w ciągu trzech dni i że na spotkanie Absalona, który
przybędzie do Korenicy dnia następnego, wyjść mają obywatele
miasta, w przeciwnym zaś razie umowa upada.
Następnego dnia Danowie, zdjąwszy misternie zrobioną za-
słonę posągu Swantewita, zamierzali zwalić posąg i świątynię
zburzyć, lecz gdy nikt z tuziemców ręki do tego przyłożyć nie
•chciał, Danowie użyli jeńców i przybyszów, szukających w Ar-
konie zarobku. Ogromny posąg bożyszcza, zrąbany u kolan,
zwalił się na przyległą ścianę, ^'^ potem wleczony po ulicy, po-
wrozem za' szyję zaczepionym,-^) wzbudzał w jednych ze Słowian
żal, w innych śmiech i drwiny, a gdy porąbany na drwa zgorzał
pod kotłem wojska duńskiego, mieszkańcy Arkony pozbyli się
całkiem przekonania o potędze bóstwa ich. Tegoż dnia synowie
możniejszych rodzin, wybrani zostali na zakładników, dla ode-
słania do Danii.'^*) Na miejscu spalonej bożnicy Swantewita,
Waldemar rozkazał zbudować kościół. Rany niczemu nie prze-
czyli, chrzest przyjmywali bez oporu, lecz dla braku kapłanów,
Absalon opowiadanie zasad wiary nawracającym się, polecił pi-
sarzom.^**)
Załatwiwszy ważniejsze sprawy w Arkonie, Absalon z 30
okrętami pośpieszył do Korenicy, gdzie na umówionem miejscu
spotkał go Granca na koniu. Przybyli tam i królowie rańscy
Tetisław z bratem Jaromirem i ze wszystkimi możnymi panami.
Nadciągnął wreszcie i Waldemar z wojskiem, zatwierdził wa-
*') Opis posągu Swantewita, wyżćj w Tomie tl, s. 825, 942.
28) Helmold, II, 12.
28) Et accepit ftlios nobilium obsides et abduxit eos secum in terram suatn.
Helmold, II, 13.
80) Saxo Gram. XIV, 838.
— 655 —
Tunki ugody, poczem Absalon z biskupem arhuzskim Sweinem,
w towarzystwie Jaromira, udali się do Korenicy. Absalon miał
;z sobą 30 rycerzy, ale na przełożenie Jaromira większą część
icłi odprawił, z obawy, aby przy zetknięciu się z ludem nie za-
szło jakie zaburzenie. Zbliżywszy się do Korenicy Danowie do-
piero poznali, jakby im trudno było zdobyć gród ten, otoczony
zewsząd moczarami, przez które prowadziła jedna tylko ścieżka,
a po obu stronacli rozlegała się przepaść bezdenna. Ścieżka do-
prowadziła do bramy grodu, u której kończyły się błota. Na
powitanie biskupa i Jaromira, który zdaje się był starszym kró-
lem i arcykapłanem, wystąpili z Korenicy wojownicy w liczbie
'6000 ludzi, w osobnych oddziałacłi, a stanąwszy w bojowym
szyku, kopije swe do ziemi wetknęli. Na widok tego zatrzy-
mali się towarzysze Absalona, lecz biskup uspokoił ich obja-
śniwszy, że wojsko czyni to dla okazania szacunku przybywają-
cym. Jeszcze więcej zdziwili się cudzoziemcy, gdy zbliżając się
do bramy, ujrzeli wojsko rzucające się na ziemię, „jakby dla
uczczenia bogów, oddając im winne pokłony," poczem wojsko
powstawszy szło za nimi. Korenica tak mocno była przepeł-
niona budynkami, bydłem i ludźmi, że kamień rzucony przez wały
nie upadłby na gołą ziemię. Powietrze było nadzwyczaj smro-
dliwe; ludność z dobytkiem cisnęła się w ciasnocie. Absalon
wnet zajął się zniszczeniem bałwanów i bożnic Rugewita, Pore-
wita i Porenuta,^') do czego żaden z tuziemców nie chciał przy-
łożyć ręki. Tego dnia poświęcił trzy nowe cmentarze. Na-
stępnego dnia Absalon, dla nauczania ludu zasad wiary, prze-
znaczył pisarzy i kapelanów, poczem z Jaromirem udał się do
Waldemara.
Opanowawszy Ranę, Waldemar nie myślał dzielić się z kim-
kolwiek ze sprzymierzeńców zdobyczą, lecz zarząd jej powierzył
książętom Tetisławowi i Jaromirowi, jako wassalom swoim, a sam
z flotą udał się do sąsiedniej wyspy, gdzie posiłkowe oddziały
^*) O tych bóstwach wyźćj w Tomic II, s. 752.
— 656 —
pomorskie i obodryckie pożegnał, a otrzymawszy od poseltwa
rańskiego skarby świątyni Swantewita, w siedmiu wielkich skrzy-
niach napełnionych pieniędzmi, do Danii odpłynął.
Jako zwierzchni pan Rany, Waldemar przeznaczył część
floty swej dla strzeżenia brzegów rańskich od napadu rozbójni-
ków, ponieważ w tym czasie nadchodziła stosowna pora do po-
łowu śledzi u brzegów Rany, z czego korzystając rozbójnicy
morscy, grabili przemysłowców. Wprowadzeniem chrześciaństwa
u Ranów miał się zająć książę Jaromir, pod głównym kierun-
kiem biskupa Absalona. Pojmując doskonale nowy stan rzeczy,
Jaromir rozsądnie zastosował się do okoliczności, przyjął uro-
czyście chrześciaństwo,'*) przez co podwyższył swą godność
w oczach cudzoziemców i mógł władzę swą używać na pożytek
własnego ludu. Z swojej strony Absalon, powróciwszy do Da-
nii, starał się zamiast czasowo zostawionych pisarzy i kapela-
nów, przeznaczyć na missionarzy odpowiednich kapłanów, któ-
rych zaopatrzył we wszelkie potrzeby z własnych dochodów,
mądrze pojmując, że nowonawróconych nie wypadało obciążać
dziesięciną.-'^}
Jakże cała ta sprawa opanowania Rany różnie wygląda od
podbojów niemieckich w innych częściach Słowiańszczyzny? Wal-
demar zabrał wprawdzie skarby Swantewita, coby każdy zdo-
bywca nawet w bieżącym wieku uczynił, ale o ujarzmieniu ludu
rańskiego, obróceniem go w poddanych i robotników panów
duńskich, lub o rugowaniu Słowian z dziedzicznych osad, dla
osiedlenia kolonistów, ani pomyślał. Żądał posłuszeństwa, posił-
ków wojennych, podatku stale określonego i przyjęcia chrze-
"2) A 1170 Rugia ad fidem Christi conversa et XIII Kai. Julii baptizatus
est Jarimar cum ceteris Slavis. Langebek, Ser. rer. dan. III, 260. Dzień ten jest
dniem uroczystości ś. Wita, lecz rok wypada poprawić na 1168, zgodnie z Helmol-
dem, lib. II, c. 12: Erat autem tunc temporis princeps Rugianorum vir nobilis Ja-
remarus, qui audita vera Dei cultura et fide catholica, alacriter ad baptisma convo-
lavit, praecipiens etiam omnibus suis, secum sacro baptismate renovari.
»3) Saxo Gram. XIV, 845; Helmold, II, 12.
— 657 —
ściaństwa, nie naruszając ustroju społecznego i stosunków miej-
scowych, Absalon zaś umiarkowanem postępywaniem podczas
walki, później troskliwością o łagodnem zasadzeniu chrześciań-
stwa i usunięciu pozoru nawet zdzierstwa z nowona wrócony eh,
jakże rzadki przykład bezinteresowności przedstawia w owym
wieku, gdy wszelkie pomysły zdobywców na pier wszem miejscu
stawiły grabież i ujarzmienie.
Czynność Absalona nie przeszkadzała pracy missionarskiej
biskupa zwierzyńskiego Berno, który, trudniąc się nawracaniem
Ranów, starał się zapewnić stolicy swej pewne prawa na tój
wyspie, na przyszłość. Zachowało się podanie, że w okolicy wsi
Swantowa, o pół mili na południe od Korenicy, w pewnej sa-
dzawce Rany odbyli pierwszą kąpiel oczyszczenia od grzechu
pierworodnego.^*) Być może, Absalon odjeżdżając do Danii,
uprosił biskupa Bernona, aby się zajął chrztem okolicznych mie-
szkańców. W każdym razie nie ulega wątpliwości, że Berno ra-
zem z Absalonem pracował nad nawróceniem Ranów. ^■'^) Sku-
tkiem zaś umiarkowanego postępywania władz duchownych i gor-
liwości Jaromira, Rany, chociaż już wcześniej zachwiani byli
w wiarze pogańskiej, jak świadczy Sakso, przyjęli chrześciań-
stwo z łatwością i nigdy już więcej do czci dawnycli bogów nie
powracali.
3. Zatargi o posiadanie Rany (1169). Wojna Henryka Lwa z Walde-
marem (1170^1). Przymierze między nimi. Rana posiadłością duńską
zostaje.
Walcząc pod ścianami Arkony księżęta Kazimirz i Bogu-
sław spodziewali się, że po zdobyciu stolicy Ranów Waldemar
odejmie władzę książętom Tetisławowi i Jaromirowi, a Rana do
Pomorza przyłączoną zostanie. Gdy się jednak przekonali, że
Waldemar, nie myśląc z nikim dzielić się zdobyczą, Ranę dla
»^) BartholJ, Gescli. II, 196.
»••') Helmold, II, 12.
Tom UL Ą2
— 658 —
siebie zatrzymał, zasmucili się mocno i wnet z fiot^ swą do brze-
gów ojczystych odpłynęli. ^^) Teraz dopiero, rozważając straty
i bezowocne lieroiczne wysilenia się pod ścianami Arkony, ksią-
żęta pomorscy gniewem zawrzeli. Przyjaźń z Waldemarem zmie-
niła się w nienawiść, krwawe skutki której miały się dać poczuć
w niedalekiej przyszłości.
Tymczasem Waldemar, życząc zdobyte ziemie nierozerwa-
nym węzłem z Daniją połączyć, wyjednał u stolicy apostolskiej
zezwolenie na poddanie we względzie kościelnym wyspy Rany
pod zarząd biskupa roskildskiego Absalona. Ale papież Ale-
ksander III, udzielając powyższe zezwolenie, bullą z dnia 4 Li-
stopada r. 1169 zastrzegł wyraźnie prawa innycli kościołów, je-
śliby jakie do tej wyspy posiadały '^') i tym sposobem otworzył
biskupowi zwierzyńskiemu Berno drogę do szerzenia swój wła-
dzy na wyspę Ranę. Że tu się nie obeszło bez natarczywego
współubiegania się Niemców z Danami, wskazuje to przywilój
cesarza Fryderyka I, w parę miesięcy, mianowicie 2 Stycznia
roku 1 1 70, po wydaniu bulli papiezkiej, ogłoszony. Przywilejem
tym cesarz, poświadczając udział biskupa Berno w wyprawie
przeciw Ranom i pracę jego nad nawróceniem poganów, zakre-
ślił granice biskupstwa Zwierzyńskiego na wscłiód aż do brze-
gów morza i wyspy Rany tak daleko, jak władza Henryka Lwa
sięgała. ^^) Tym sposobem cesarz nietylko usuwał Ranę z pod
zależności kościelnej od biskupa roskildskiego, ale jeszcze przy-
znawał Henrykowi Lwu prawo władania ziemią tą. Co jednak
^^^j Saxo, XIV, 845, Quo tempore Pomeranorum duces, qui Tetislavum re-
gno exeundem seque Rugianae rei dominium in praemium młlitiae recepturos puta-
bant, postulała abeundi licentia, amicłtias hostilitate mutarunt. Quae res ipsis post-
modum ac Danis longam belli discordiam interjecit. Yespere portu solventes se ad
proximam coutinenti insulam appulerunt. Taka wyspa mogła być Kos, która rze-
czywiście tylko niegleboka morską ciaśniną oddziela sie od stałego lądu.
''^) A. 1 169 Novemb. 4 absque preiudito justicie aliarum ecclesiarum, si quam
in ipsa habent, auctoritate apostolica confirmamus. Hasselbach, Codex N. 27.
**) A. 1 170 Januar 2, Terram etiam Ruyanorum de dicione ducis Saxonie
tertninis episcopatus sui (Bcrnonis) adicimus, Hasselbach, Codex N. 28,
— 659 —
cesarz pod nazwa ,.ziemi Ranów" pojmywał, czy sama wyspę,
czy posiadłości rańskie na ladzie, w kraju Czrezpienianów, kolo
Wolegoszcza, niewiadomo. Dość, że kość niezgody między Wal-
demarem a Henrykiem Lwem rzucona została.
Dopóki wojna domowa w Niemczechi krępowała siły Hen-
ryka Lwa, musiał on w sprawacli rańskicli zacliowywać się
ostrożnie, ale gdy się, za wdaniem cesarza, pojednał z panami
saskimi, nie omieszkał upomnić się o zdobycz, jaka mu w sku-
tek podboju Ranów należała. Że przy tej zręczności książęta
pomorscy i biskup Berno nie zaniedbali pobudzać Henryka Lwa
przeciw Waldemarowi, pierwsi w nadziei opanowania Rany,
ostatni w celu powiększenia docłiodów swej^ dyecezyi, nietrudno
to zauważyć z całego przebiegu sprawy. Poczuwszy się więc
na siłacłi Henryk Lew wyprawił poselstwo do króla duńskiego,
żądając wydania mu zakładników i połowy daniny, którą opła-
cali Ranowie, albowiem według umowy, przysięgą stwierdzonej
(r. 1 165), jeśliby król duński chciał jakie ludy ujarzmić, książę
miał mu podać pomoc, a biorąc udział w trudacli, miał też i do
korzyści należyć. Gdy Waldemar odmówił i posłowie z niczem
powrócili, książę gniewem uniesiony, przywołał książąt słowiań-
skich: Przy by sława obodryckiego, Kazimirza i Bogusława po-
morskich i polecił im, by się na Danach zemścili. „Przywołani
odpowiedzieli: jesteśmy gotowi i z radością go usłuchali. Od-
prawił ich książę i wtedy upadły zapory i bramy, któremi
przed tem morza były zamknięte, wdarły się fale i zalały zie-
mię, roznosząc zgubę po wielu wyspach i pobrzeżach duńskich.
Narządzono okręty rozbójnicze. Słowianie zajęli w ziemi duń-
slciej wyspy bogate i po długim poście nasycili się bogactwem
Danów, utyli, stłuścieli, zgrubieli. W pewien dzień na targu
w Meklenburgu wystawiono 700 jeńców duńskich na sprze-
daż." ^''') Kiedy się okręty słowiańskie bawiły łupieżeniem brze-
gów duńskich, wojsko słowiańskie, prawdopodobnie z Wągrów
b
=»») Helmold, II, 13.
42*
— 66o —
składające sie, napadło na wyspę Alsen, zburzyło kościoły, ludzi
w niewolę zabrało, a tych, co się opierali, wymordowało.***)
Z innej strony książęta pomorscy, napadłszy na Arkonę, obiegli
ją, lecz pobici przez księcia Jaromira, rzucili zdobycz i umknęli
(i 169). Powtórnie jednak, napadłszy na Ranę, zburzyli Arkonę
i Korenicę.*^) W odwet król Waldemar z ogromną flotą, po-
śpieszył do brzegów pomorskicli i całą usilność swą do pomszcze-
nia krzywd swoicli na książętacli pomorskicłi wytężył. Z posił-
kami rańskiemi i w towarzystwie Absalona przełamał Waldemar
postawione przy ujściu Świny (odnogi Odry) zapory, spustoszył
okolice Wolina, żaglował po Diwenowie do urodzajnój wyspy
Kristów, wylądował w okolicy zamku Kamienia i cały ten kąt
Pomorza zniszczył. Przyciśnięty jednak przez Pomorzanów, za-
niecliał zdobycie Kamienia, zwrócił do Kristowa, łupieżył po
brzegach, ale gdy przysłani przez Henryka Lwa na pomoc księ-
ciu Kazimirzowi łucznicy przybyli,*-) a książę Bogusław z jazdą
pośpieszył, Pomorzanie zamknęli wyjście Danom do morza i tak
ich ścisnęli, że Kazimirz śmiało rozbiwszy swe namioty na brze-
gu Diwenowa, biesiadował z swymi rycerzami, popijając z czasz
złotych i srebrnych.**^) Waldemar wśród trudnych okoliczno-
ści i złorzeczących mu doradzców nie wiedział co począć,
lecz Absalon roztropnemi rozporządzeniami i osobistem męz-
twem, po nadzwyczajnych wysileniach, zdołał zapory nieprzy-
jacielskie przełamać i z niebezpieczeństwa wyprowadzić flotę
duńską, która w Listopadzie na zimowe leża do Danii wróciła
(r. 1 1 70). Atoli, w początku roku 1171 poboczny syn Walde-
mara Krzysztof z tysiącem pancernój jazdy i z posiłkami rań-
skiemi, wpadłszy na brzegi Wagryi, spustoszył okolice Starc-
zo) Helmold, II, 13.
*i) Kanzow, Pomerania, s. 176; Schwarz, Diplomatische Geschichte der
Pommersch-Riigischen Stadte. Greifswalde, 1755, s. 68?.
*^) Saxo, XIV, 861. Insignes ei sagittarii Konon et Cirinus fuere ab Hen*
rico in Sclavorum auxilium Danorum odio missi.
♦3) Saxo, XIV, 862.
— 66i —
gardu, *^) a Waldemar, połączywszy sie z Absalonem na mo-
rzu, na wysokości wyspy Falster, wylądowali w pobliżu Strzały,
zkąd przedzierając się przez lasy kraju Czrezpienianów, do Trze-
boża i dalej, doszli aż do grodu Cieszymira nad Teterowskiem
jeziorem. Załoga grodu wymordowana, kobiety uprowadzone
do niewoli, a sam Cieszymir ocalał, zapewno po przyrzecze-
niu przyjęcia clirześciaństwa.^^) Tymczasem Słowianie wagrscy,
w odwet za zniczczenie okolic Starogardu, napadali na po-
brzeża duńskie i „szkody swoje dziesięciokrotną pomstą wyna-
grodzili."*")
Znużenie i klęski Danów pobudziły Waldemara do szuka-
nia pokoju. Wyprawił więc do księcia Henryka Lwa poselstwo
z proźbą o przyjacielską rozmowę nad r. Egdorą. Książe przy-
był na umówione miejsce nad granicą, doszedł nie dalej, jak
tylko do połowy mostu i tu zawarł przymierze z Waldemarem,
który zobowiązał się połowę daniny i zakładników od Ranów
otrzymanycłi i połowę ze skarbca świątyni Swantewita oddać
księciu saskiemu. Wznowiona przjaźń Waldemara z Henrykiem
mocno zasmuciła Słowian, którym książę rozkazał, aby na Da-
nów nie napadali, do Ranów zaś wyprawił posłów, razem z po-
słami królewskimi, aby daninę księciu opłacali. Na utwierdzenie
zaś przymierza Henryk Lew zgodził się córkę swą, wdowę po
Fryderyku księciu z Radenburga, wydać za syna Waldema-
rowego, który był już na króla przeznaczony. Ztąd wielka ra-
dość u ludów północy nastała. — „Morskie niepokoje ustały
i gwałtowność burz ucicliła. Bezpieczną stała się droga z Da-
nii do krajów słowiańskicli: szły po niej kobiety i dzieci bez-
piecznie, usunięto bowiem przeszkody i znikli z dróg rozbójni-
k
**) Helmold, II, 13; Saxo, XIV, wyprawę tę nazywa espeditio adversus
Brammiseos, dla tego, że Starogard słynął u Danów pod nazwą Brandehuse. Porów.
Dahlman, Gesch. 300.
*5) Saxo, XIV, 881, władzce grodu zwie Otlmar, zamiast Chotimir, który
później w r. 1 172 założył klasztor w Darguniu.
*8) Helmold, II, 13.
— 662 —
cy."^") Odtąd królowie duńscy władali wyspą Raną bez za-
przeczenia ze strony księcia Henryka Lwa, Niepodległość Rany
upadła (r. 1171).
Dalszy los Ranów, aż do zupełnego wynarodowienia ich,
opowiemy w następnym tomie.
ZAKOŃCZENIE.
Z upadkiem niepodległości Obodrytów i Ranów (1160 — 1171)
zamyka się liistoryja Słowian zaodrzańskicli. Po za granicami
dwócli państw słowiańskicłi Polski i Czecłi zostawało wprawdzie
niepodbite przez cudzoziemców Pomorze nadbałtyckie, ale ksią-
żęta pomorscy, stawszy się już w końcu XII w. wassalami ce-
sarza niemieckiego, pociągnęli lud swój do jedności z Niemcami
tak usilnie, że już w początku XIII w. zacliodnie Pomorze dla
Słowiańszczyzny stracone zostało.
Z pozostałej między Odrą a Łabą ludności słowiańskiej po-
tworzyły się, w miarę podbojów, wassalne Niemcom i Danom
księstwa i lirabstwa. W niektórycłi z nicłi utrzymały się przy
władzy dawniejsze rody książąt słowiańskicłi, w innycłi opano-
wali władzę cudzoziemcy. Wszalcże książęta słowiańscy, upodo-
bawszy obyczaje i ustrój państwowy niemiecki, rychło wynaro-
dowiali się, przystawali całkiem do cudzoziemców, powiększając
tem znakomicie siły Niemców, których przednie czaty posunęły
się do granic Polski i Czech. Tym sposobem marzenia cesarzy
niemieckich IX i X w., aby szeroką równinę słowiańską połą-
czyć z cesarstwem, stały się faktem dokonanym. Serbowie, Łu-
życzanie, Lutycy, Obodryci, Rany po kolei stali się zdobyczą
wrogów. Czechy od początku XI w., sami zaprzągłszy się w służ-
bę niemiecką, uważały cesarza za najwyższego pana, który ksią-
żąt ich, według własnego upodobania, jak rękawiczki zmieniał.
Nareszcie i książętom pomorskim podobało się wstąpić na służbę
') Helmold, II, 13.
— 663 —
niemiecką i zostać książętami rzeszy. Z obszernej i ludnej Sło-
wiańszczyzny północno-zachodniej, w końcu XII w. jedna Pol-
ska została państwem niepodległem. Lecz żeby zachować nadal
niepodległość, Polska musi o własnych siłach wstrzymywać na-
pór całych Niemiec i połączonych z niemi Czechów, tudzież
wynarodowiających się pomorskich i zaodrzańskich Słowian.
Ogromne nieszczęście nad nią zawisło, w skutek egoistycznej
i niedołężnej polityki synów Bolesława Krzywoustego, ale także
i nie bez winy książąt czeskich, którzy prowadząc, w ciągu
dwóch wieków prawie, bitne zastępy Czechów razem z Niem-
cami przeciw Polsce, przyczynili się niemało do wzrostu potęgi
cesarstwa i osłabienia Polski na szkodę Słowian zaodrzańskich
i samychże Czechów.
Upadek Słowian zaodrzańskieh i oderwanie się od Polski
Pomorza w końcu XII w. stanowi nadzwyczaj ważną epokę
w dziejach Polski i całej Słowiańszczyzny zachodniej. Podjęte
przez Mieszka I i Bolesława Chrobrego a świetnie popierane
przez Bolesława Krzywoustego połączenie ludów od Karpatów
do morza Bałtyckiego w jedno wielkie państwo, obróciło się
w drugiej połowie XII w. w niwecz prawie. Skutki tego oka-
zały się przerażające. Ujście Odry stracone na zawsze, morze
odsunęło się, granice zwężone od zachodu i północy obsiadają
wrogi, gotowi przełamać stawione im zapory nad Odrą, rwać
polską ziemię po kawałku. A niedołężni potomkowie Krzywo-
ustego, marniejąc w dzielnicach swych, nie śmieją nawet pomy-
ślić o odzyskaniu strat. Nie zjawia się między nimi ani jednej
osobistości wyższej zdolnościami i charakterem: sama mierność
i niedołęztwo. Polska z obszernego i potężnego państwa, jakiem
była do śmierci Krzywoustego (r. 1138), schodzi na podrzędne
miejsce, z ograniczonemi widokami na przyszłość, bo ani pobra-
tymców pomorskich i zaodrzańskich połączyć z sobą nie ma już
nadziei, ani odzyskać stracone porty bałtyckie i pozycyje wo-
jenne za Odrą nie przewiduje możności. Epoka świetnych czy-
nów i wielkich pomysłów Bolesławów skończyła się. Idea je-
— 664 —
dności Słowian lecheckich runęła. Polslca, wyparta z dawniej-
szycli pozycyi na zachodzie, musi szulcać szczęścia na wscliodzie,
w bezowocnycłi walkacłi z Prusami i Jadźwingami, lub na Rusi,
a tymczasem najbliższy są.siad i Icrewny książąt polskich mar-
graf brand en burgski rwie jej posiadłości za Odrą, po kawałku,
już w XII w.
Ze strony Niemców podbój Słowiańszczyzny zaodrzańskiej
zamyka pierwszy akt wielkiego dramatu „dążenia na wschód"
(Drang nach Osten), rozpoczętego w przedchrześciańskie czasy,
a dotąd jeszcze nieskończonego. Czego dobijali się Niemcy i co
zyskali do końca XII w., o tem powiedzieliśmy w niniejszej księ-
dze. Dalszy ciąg usiłowań ich do zassymilowania podbitój ludno-
ści z własną narodowością, oraz dalsze posuwanie się na wschód
do Wisły i Niemna, postaramy się objaśnić w następnym tomie,
uwzględniając postępywanie książąt polskich i zachowanie się
Czechów, tudzież opór ludności słowiańskiej przeciw gwałtownym
środkom do wynarodowienia jej przedsiębranym.
KONIEC TOMU TRZECIEGO.
iJDOIP RZCJKojfg^
u^^sza{L'A'ska A"^
/
A<-
miktm ABECADŁOWY
OSÓB, LUDÓW, MIEJSC I RZECZY
w tomie Ill-cim wzmiankowanych.
I.
Imiona i nazwy osób, ludów, plemion i bóstw mitycznych.
SKRÓCENIA: ap. = apostoł; ar-bisk. = arcybiskup; bisk, = biskup; 6oi-
pog. = bożek pogański; br, = brat; ces. = cesarz; CÓfm =■ córka;
dyn. = dynastija; gr. = graf; kajt' = kapłan; kr, = król; ks, = ksiaże;
kina. = księżna; 1. = lud; inurg, = margraf; pap. = papież; pis. ^
pisarz; pi. = plemię; pos. = poseł; r. = ród; ryc. = rycerz; s. =
syn; św. = święty; woJ. ^ wojewoda; io* = żona.
r
Aba kr. 459 — 461.
Absalon bisk. 629, 630, 645 — 660.
Abraham pis. 308, 309 — 311, 354.
Adalbert ar. bisk. 288, 293.
Adalbert Wielki ar. bisk. 507 — 509, 581.
Adalwin bisk. 88, 99, 109.
Adalram bisk, 63.
Adam Bremeński pis. 291, 510, 520.
Adcer bisk. lundski 550.
Adcer bisk. roskilds. 581, 582.
Adelaida cór. Mieszka I 209.
Adelaida żo. Gejzy 316.
Adelaida żo. Wratysława II 465, 485.
Adelbot bisk. 385.
Adeldag ar. bisk. 290.)
Adelgot ar. bisk. 524, 527.
Adolf Skawenhagen gr. 516, 553, 568
do 571, 576—587, 618—626.
Adryan II pap. 89, 93, 97, 108, 575.
Agnesa matka Henryka IV 466.
Agnieszka żo. Władysława II pols. 589,
594-
Alboin wódz 17, 19.
Albrecht Niedźwiedź marg. 559,561 — 568,
573, 579—598, 631, 636, 640.
Aleksander Wielki kr. 264.
Aleksander III pap. 615.'
Allemani 1. 22, 25, 36, 139, 207,
Alfons VII kr. 614.
Almuc wódz 193.
Almuc br. Kolomana kr. 493.
Anastazy bibliotekarz 91.
Andronik św. 97.
Andrzej s. Stefana I wegier. 459, 461,
466 — 467.
Anemius bisk. 97.
Angelar kap. 91, 134.
Anglowie, Angli 1. 11, 446.
Anno bisk. lOO, 108,
Ansgar ap. 52, 58, 60, 504 przypisek,
666 —■
Answer opat 510.
Anzelm bisk. 580.
Arabowie 1. 168. .
Ardarik kr. 19.
Aribo marg. 125, 145, 160.
Ariston bisk. 508.
Arnulf ks. Karyntyi, ces. II2, 122, 125,
129, 135, 193, 209, 236.
Arnulf ks. bawar. 207, 220, 223.
Arnulf bisk. 379, 402, 408.
Arnt bisk. 104, 139.
Arpad kr. 195, 197, 204.
Arsenius bisk. 91.
Assy r. 4.
Astryda źo. Sigwaldi 318 przyp,
Atelo kap. 627.
Audulf marg. 64.
August ces. I.
Austrazijanie 1. 22.
Awary 1. 16, 18, 20, 42, 54, 61, 97,
126, 196. •
Awbaba = Kaszuby 1. 318, 349 przy-
piski.
Azik wódz łotrów 225 przy., 246, 252.
JBabenbergi dyn. 601.
Bajari wódz ig, 20.
Balder ist. mityczna 4.
Baldwin ks, 374.
Bandkie pis. 299 przyp.
Bardy pi. 442, 572.
Baszkiry 1. 193.
Bawary 1. 72, 139, 159, 207, 393, 396,
403. 485.
Bekcejon wódz 356.
Bela kr. 459, 461, 466 — 467.
Benedykt bisk. 150, 157, 307.
Benedykt towarzysz ś, Wojciecha 351.
Benno ks. sas. 322, 325.
Benno ryc. 369.
Bnnno bisk. aldenb. 442 — 443,
Benno bisk. miszn. 474.
Berengar kr. 148.
Berenhard ks. 46.
Bernard I ks. sas. 325, 331, 378, 397,
441.
Bernard II ks. sas. 441 — 446, 509.
Pejrnard ap. 537,
Bernard klarewalski 573, 576.
Bernard komes 402.
Bernard ryc. 629.
Bernhard legat 241.
Bernhard bisk. 287, 339.
Bernhard ryc. 369.
Berno bisk. 630, 642, 651 — 659.
Bezprym, Bezbraim ks. pols. 420 — 433.
Bialochrobaty pi. 202 przyp.
Bieleknegini = Adelaida 316 przyp.
Billing Herman ks. sas. 350, 257, 322,
562.
Billug, Mściwoj ks. 323,
Binizon gr. 329, 334.
Blus wódz 509, 510.
Bobrzanie pi. 413 przyp,
Bodjanskij pis, 183.
Boguchwał kronikarz 311 przyp.
Bogusław ks. 616, 632, 637, 650—652
do 660.
Bółgary 1. 63, 70, 83, 118, 125, 137, 163.
Bolesław Chrobry 187, 305, 313, 338
do 418.
Bolesław Śmiały 464, 467 — 484.
Bolesław Krzywousty 489, 500 — 567.
Bolesław Kędzierzawy 529 — 567, 581 do
502, 613—618.
Bolesław I Ukrutny 208, 224 — 234, 296.
Bolesław II Pobożny 296, 305, 321 — ^^2,
337—358.
Bolesław III Rudy 305, 358—359.
Bolesław s. Mieczysława II 436 — 7.
Bolesław "Wysoki ks. 610, 613, 615.
Bolibut ryc. 338.
Boruta ks. bajeczny 58.
Borys car 85.
Borys słowianin 370.
Borys s. Kolomana 566, 589.
Borzywoj I ks. 86, 104, 114, 144, 218.
Borzywoj s. "Wratysława II 484.
Borzywoj II 491—493, 497.
Bożo bisk. 288, 289, 292.
Bożan ryc. 385.
Bożej Wrszowiec 489.
Braczysław ks. pannoń. 126, 135, 137, 196.
Braniborzanie pi. 338.
Brdanie pi. 43.
— 66^ -^
Brotuf kronikarz 294.
Bruncion ryc. 373.
Bruno ks. 365.
Bruno św. 270 przyp., 386.
Brzetyslaw I ks. 420, 427, 453 — 464.
Brzetysław II ks. 488, 491.
Brzeżanie pi. 517, 523, 561.
Budyszanie pi. 36.
Budywoj s. Gotszalka 510 — 512.
Buko ryc. 363.
Bulk wódz 227 przyp,
Burghard bisk. 521.
Burgundy 1. 36.
Burhard bisk. passawski 160.
Burhard bisk. misznieński 289.
Burhard komes 398.
Buryslaw ks. 320 przyp.
Burwido sas. 15.
Byteńcy 1. 43.
Chaldeje 1. 118,
Chazary 1. 78, 193.
Chelmianie pi. 43, 53, 69, 123.
Chińczyki L 167.
Chomiakow pis, 183.
Chorwaci, Chrobaci 1, 49, 51, 63, 163,
202, 307,
Chrabr mnich 171, 175,
Chrystian gr, 637,
Chusal wódz 159,
Chyżanie pi, 16, 237, 443, 516, 519, 552,
630,
Cieszymir pan pomór. 661,
Cudobor, Cydebor ks, 271, 317.
Cyryl św, 73, patrz Konstanty.
Czarnkowianie 1. 532.
Czechowie 1. 20—24, 26, 34—37, 52,
63, 72, 85, loi, 122, 219, 343, 384,
396, 580,
Czedrag ks. 41, 46, 50.
Czeledrag ks, 49,
Czemisław ks, 54,
Czescibor ks. 67, 69,
Czrezpienianie pi, 237, 509 — 516, 519,
552, 647.
Czuwasze 1, 193.
Dagobert kr, 12, 22, 24,
Dal kr bajeczny 7.
Dambor pos. 645.
Daniel bisk. krakow. 150, 157, 307.
Daniel bisk. praźski 600, 602, 608, 611.
Danowie, Dani, Duńczyki 1. 3, 6, 8, 33,
37. 53. 237, 438, 504, 513, 582,
618, 633, 641 — 661.
Dazon holzat 53,
Dedi gr, z Wettina 327.
Dedi gr. saski 447,
Dedi marg. 471, 474.
Derwan ks. 22, 23,
Detmar bisk. praż, 298, 302.
Diedoszanie = Dedosesi pi, 398, 413
przypisek.
Ditmar bisk. werdeń. 581,
Ditrych z Wettina 425, 434, 471, 603.
Ditrych gr, 517,
Dobner Gelazy pis. 177,
Dobomysl ks 70,
Dobrowski Józef pis. 177, 179, 189.
Dodilo bisk, brand, 326,
Doleńcy pi. 237, 259, 389, 519, 552.
Domamłr ks. 525,
Dragoslawlewicz pis. 180.
Dragowit ks, 29.
Drahomira kżna, 221 — 224, 230,
Drażko ks. 30—33, 37, 39.
Dregowicze pi. macedońskie 134.
Drewanie pi, 43,
Dubrawka kźna 229, 270, 309.
Dudik pis. 212 przyp.
Dudo gr, 329,
Duka kr, bajecz. 7.
Diimler pis, 190.
Durzyńcy 1. 14, 18, 43, 56,
Dypolt ks, 598, 603, 611.
Ebbo ar-bisk. reimski 52,
Ebbo biograf ś, Ottona 538 — 551.
Eberwin wódz 31.
Egbert gr. 40.
Egbert krewny Ottona I ces. 257, 259,
261.
Egilbert ar-bisk. trewirski 487.
Egilbert bisk, freizingeń. 430.
Egward bisk. aldenburg, 291, 295, 323.
Ejd bisk, misznień, 399,
Ekbert I margr. miszn. 471 przyp.
— 668
Ekbert II margr. miszn. 471, 47^.
Ekhard I margr. miszn. 333, 336, 355,
Ekhard II margr. miszn. 433 przypisek,
457, 471.
Ekhard komes 387.
Elagin pis. 198 przyp.
Emeryk ks. Ruzii 439, 430, 431.
Emmehard bisk. meklenb. 586.
Engelszalk margr, austr. 98, 102, 125) "40-
Engilmark bisk. 150.
Eppo kapl. 51Ó.
Erchenbald bisk. eichstad. 151.
Erimbert gr. 147.
Ernest ks. 65,
Ernest margr. austr. 363, 366.
Erkinbald ar-bisk. mogunc. 401.
Eryk kr. bajecz. 5.
Eryk kr. duński 45, 54.
Eryk Pyszny ryc. 395.
Eryk Ejegod kr. 513, 528.
Eryk Hazenwot kr. 555, 564.
Eudoksia Rościslawówna żo. Mieszka sy-
na Bolesława Śmiałego 486.
Eufemia siostra Bolesława .*^miat. 473.
Eugeniusz III pap. 572—576, 585.
Ewermod bisk. raceburg. 631.
Eziko komes 334.
Ezon bisk, aldenburg. 508.
Farejcy 1. 53.
Finny 1. 53.
Fiony 1. 581.
Flamandy 1. 635.
Flandry 1. 524.
Flyns bajeczne bożyszcze 527 przypisek.
Fociusz patryarcha 87.
Folkier kap. 569.
Folkmar komes 398.
Formoz bisk. 90.
Formoz pap. 142, 145.
Franki 1. 17, 21, 25, 34, 36, 41, 45, 49,
72, 139, 524.
Fredegar kronikarz 23 przyp., 24 przyp.
Froto kr. bajeczny 5, 6.
Fryderyk gr. 329.
Fryderyk komes 337.
Fryderyk rzadzca roargrafstwa raisznień.
377.
Fryderyk szatuy Henryka II ces. 408.
Fryderyk pfalcgraf 579.
Fryderyk ar-bisk. magdeburg. 579, 593.
Fryderyk I Barbarossa 594 — 642.
Fryzy 1. 11, 25, 41, 54. 571. 578.
Gallus kronikarz 451, 469, 483.
Gamma pan. 636.
Gauderik bisk. 90.
Gdeczanie 1. 458.
Gejtler pis. 184.
Gejza kr. 209.
Gejza s. Beli 467, 463, 479.
Gerard bisk. ksanads. 460 — I.
Gerlaw kap. 578.
Germanius bisk. 97.
Gero margr. w X w. 250, 254, 259—277.
Gero margr. w XI w. 379, 398.
Gero ar-bisk. magdeburg. 391, 398, 40I»
408.
Gerold bisk. aldenburg. 620 — I, 624 — 6,
631.
Gertruda żo. Henryka Pysznego 570.
Gertruda żo. Konrada III ces. 589.
Gerwazy kanclerz 602.
Gizela żo. Konrada II ces. 423, 460.
Giziler ar-bisk. magdeburg. 323, 329,
33ł. 340.
Glomacze pi. 34, 123, 161, 236, 240,
243.
Glumi gr. 46.
Gniewomir ks. 532.
Gniewosz ks 445,
Godszalk bisk. freizingen. 368.
Godszalk pos. frankski 30.
Gorazd kap. 91, I31, 133— 4>
Gostomyst ks. 59.
Gotfryd kr. duń. 37, 45.
Gotfryd rzadzca Nordalbingii 515.
Gotszalk ks. obodryc. 445, 500—509.
Gotszalk tłómacz duński 648, 653.
Goty 1, 17.
Gozpert wódz 206.
Gozwin gr. 112.
Granca obywatel rańslii 654.
Grecy 1. 168.
Gregorianie = stronnicy Grzegorza VII
481, 485, 513.
— 669
Grenlandy 1, 53.
Grot pis. 211.
Gryń ks. S^-
Grygorowicz Wiktor pis. 181.
Grzegorz V pap. 305.
Grzegorz VII pap. 473, 475, 479, 485.
Guncelin brat Bolesława Chr. 356, 363,
377-
Guncelin obywatel 383.
Guncelin z Hagen gr. 630, 632, 635,
637. 639, 641.
Gunter gr. 278.
Gwelfy ród 599.
Gwido kardynał 593.
Gylas dostojnik madjar. I97.
Hajk albo Hika wódz 254.
Hakon jarl 320.
Halegred prezbiter 338.
Hanno bisk. freizing. no.
Hanusz pis. 183 przyp.
Harald Hildetand kr. 7, 8.
Harald królewicz 45, 52.
Harald Blaatand kr. 316, 320.
Hartwig ar-bisk. bremeń. 586, 603, 624.
Hatto ar-bisk. moguncki 156, 287.
Hatuja żo. Zigfryda s. Gerona 277.
Hebraje 1. 168.
Helena = Olga kżna. ruska 288 przyp.
Helmold pis. 291, 295, 511, 563, 520,
631, 643.
Helgo kr. 4.
Hemming kr. 42, 45.
Hengist wódz 11.
Henryk bisk. loo.
Henryk Ptasznik ces, 207, 222, 236,
238—248.
Henryk II ces. 356 — 418.
Henryk III ces. 439 — 453 — 464, 518.
Henryk IV ces. 299 — 491.
Henryk V ces. 492, 521 — 526.
Henryk ks, bawar. 226.
Henryk Kłótliwy ks. 320, 330.
Henryk gr. ojciec Titmara kronikarza
337-
Henryk komes 357.
Henryk Szweinfurtski ks. 363, 365.
Henryk margr austryac. 397.
Henryk z Ilburga margr. miszn. 471 prz}'-
pisek, 475.
Henryk Sandomirskł ks. 567. 588, 616.
Henryk Pyszny ks, bawar. 568, 570, 599.
Henryk Lew ks. sas. 570 — 581, 641 do
662.
Henryk z Badewide gr. 568 — 570, 618.
Henryk s. Konrada III ces. 591.
Henryk Jasomirgott margr. austr, 599 do
601.
Henryk ze Skaten gr. 630, 634.
Henryk s. Gotszalka ks. 510, 513, 517,
534? 551—552.
Henryk = Zdik bisk. moraw. 580, 582.
Herman komendant 557.
Herman pfalcgraf 579.
Herman pan czeski 105.
Herman gr. 244.
Herman margr. misznień. 375, 392, 408.
Hermanrik bisk, 109.
Herule 1. 17.
Hidda siostra margr. Gerona 278,
Hieronim św. 176.
Hilferding pis. 211.
Hilliward bisk. halbersztad. 287, 289, 329.
Hinkmar bisk. 72.
Hluni, Linai, Linones = Chelmianie 1. 55.
Hobolanie 1. 235, 340.
Hodika mniszka 323, 327,
Hodo I margr. wschód, w X w. 317,
319. 323. 329, 424-
Hodo II margr. wschód, w XI w, 424.
Hohensztaufy ród 559.
Hófler pis. 182, 187.
Hollendry 1. 571, 578, 581.
Holzaty pi. 512, 516, 525, 578, 632, 637.
Hojer z Mansfeldu komes 559.
Honoriusz II pap. 541.
Hornon starosta 626.
Horsa wódz li.
Hoter kr. 4.
Hugo bisk. życzań. 289, 328.
Hundakar wódz 72.
Hunfalvy pis. 213 przyp.
Jadźwingi 1. 271, 604.
Jagicz pis. 184, 192.
Jakób ze Żnina bisk. 588.
670
Jaksa kopanicki ks. 595 — 597, 603.
Jan VIII pap. 108, 1 10, 112, 116, 121,
575-
Jan z Wenecyi poseł 106. 116,
Jan IX pap. 147, 157, 300, 307.
Jan XII pap. 276.
Jan XIII pap. 296.
Jan ar-bisk. moraw. 150, 157, 307,
Jan bisk. wrocław. 354.
Jan Warszowice 497.
Jan Szkot bisk. meklenburg. 508, 510.
Jarmerik kr. bajecz. 9.
Jaromir ks. czes. 358, 367, 378, 384,
353.
Jaromir ks. rański 654 — 656 — 6óo.
Jaromir-Gebhard bisk. prażs. 299, 301,
413 przyp., 464, 468, 475.
Jarosław ks. kijowski 393, 409, 429,
430.
Jarowit istota mityczna 547.
Ibraim Ibn-Jakób podróżnik X w. 360
przyp.
Jesse = Dewiuks kr. węgier. 316 przyp.
Igor ks. ruski 68.
Ingirda żo. Rurika ks. ruskiego 68 przyp.
Innocenty II pap. 544.
Innocenty IV pap. 178.
Insigrinus bisk. regensb, 234.
Jordan bisk*. poznań. 311, 313.
Islandy 1. 168.
Ismar kr. bajecz. 9.
Judyta żo. Brzetyslawa I 427 — 8 przyp.,
454. 465.
Judyta żo. Salomona węgiers. potem
•^Vladyslawa Hermana polskiego 468,
487.
Judyta czeska żo. Władysława Hermana
485, 486.
Judyta córka Bolesława Krzywoustego
592-
Justynian ces. 17.
Jł^ty 1. 3.
Juliusz Cezar 265.
Iwan kap. 550.
Izanrik s. margr. Aribo 125, 147.
Izasław ks, kijowski 469, 472 przyp.
Izon ryc. 369.
Kaemell pis. 216.
Kalikst II pap. 538.
Kałajdowicz pis. 189.
Kanut kr. 419, 431, 446, 505, 644.
Kanut Laward kr. 528, 554 — 5.
Kanut s. Henryka Gotszalkowicza 553.
Kanut s. Przysława Nikłotowicza 641
przyp., 48.
Kanut królewicz duński 581, 586, 625.
Kanzow pis. 563.
Karhan dostojnik madjarski 197.
Karol W. ces. 27—32, 33, 36.
Karol cesarzewicz 31, 35, 36.
Karol Łysy kr. 68, 69.
Karol Otyty ces. 114, 124.
Karloman królewicz 69, 72, 10 1.
Kaszuby 1. 318, 414, 529.
Kawary pi. 197.
Kazimirz I Odnowiciel kr. 433, 436, 453,
462 — 464.
Kazimirz ks. pomorski 616, 637, 647,
650—660.
Kenedeh wódz 198 przyp.
Kizo ryc. 337, 338.
Klemens św. pap. 78, 83.
Klemens III anti pap. 485.
Klemens VIII pap. 117.
Klemens kap, 91.
Klemens uczeń ś. Metodego 134, 175.
Klemencyja żo. Henryka Lwa 287, 619.
Klotariusz kr. 12, 18.
Knuba kr. duński 242.
Kochan starosta Wrszowców 453.
Kociel ks. 63, 69, 71, 88, 94, 96, 107,
112.
Kocilin wódz 51.
Koledycze pi. 54, 236, 278.
Koloman kr. 493.
Konrad I ces. 207, 219.
Konrad II ces. 418 — 448, 453 — 457.
Konrad III ces. 568.
Konrad Lotaryngski ks. 256.
Konrad Znojemski ks. 464, 467, 488,
588.
Konrad v. Plotzke margr. 560.
Konrad z Zaringen ks. 573, 581,
Konrad Wettiński marg. 579, 595.
— Ó71
W
Konrad Plątonogi ks, śląski 617.
Konstanty = Cyryl św. 77, 83, 85, 90
do 92, 165, 175, 306.
Konstanty Purpurorodny ces. 163, 169.
Konstanty VIII ces. 419.
Kopitar pis. 178, 180. 190.
Kopty 1. 118.
orytkowski prałat 311 przypisek, 313,
355 przyp.
Kowan pan czes. 221.
Kozma kronikarz 301, 454, 459 przyp.
Kradobert wódz 22.
Krak. ks. chrobac. 263.
Krek pis. 21 przyp.
Krescencius ks. milczański 344,
Kruk ks. 511, 513, 569, 571.
Krzysztof s. Waldemara duńskiego 638.
647, 660.
Kubanie pi. 20.
Kujawianie pi. 270.
Kunegunda żo. Henryka II ces. 383.
Kunimund ks. 17, 19.
Kuroni, Kury 1, 4, 6, 504.
Lambert bisk. krakow. 308 pr^yp,
Lambert s. Mieszka I 350.
Lanca kap. 468.
Laurenty uczeń Metodego 134.
Lebedias wódz madjar. 193.
Lecb ks. polski 265.
Lechici = Licikawiki pi. 273 — 4.
Lech czeski 34.
Lehel wódz madjar. 227 przyp.
Leon Ormianin ces. 153 przyp.
Leopold margr. austryja. 481, 289.
Leopold kap. rzeźbiarz 538, 543.
Lewenta s. Stefana I kr. węg. 459, 461.
Lewizo bisk. brandenburg. 425.
Liny, Linianie pi. 37, 42, 56, 523.
Litog ojciec Grancy obywatela 654.
Longobardy 1. 17, 19.
Lotar kr. 56 — 7, 67.
Lotar ks. saski i cesarz 515, 524, 527,
534. 554—568.
Lotaryngi 1. 524.
Luba ks. 49.
Lubomir br. Niklota 633,
Lubuszanie 1. 40, 414.
Ludewit ks. łużycki 48.
Ludewit ks. chorwac. 47, 48.
Ludmiła kżna. 86, 104, 114, 2i8, 221.
Ludolf komes 398, 407.
Ludolf z Painy graf 630.
Ludolf burgraf brunświks. 630.
Ludomira kżna czes. 114.
Ludwik Pobożny ces. 45, 48, 51? 55-
Ludwik Niemiecki 57, 63, 65, 69, 99,
114.
Ludwik Dziecię kr. 148, 160, 162, 219.
Ludwik VIII kr. franc. 573.
Luitar margr. 341.
Luitariusz gr. 337.
Luitbert ar-bisk. 105.
Luitolf s. Ottona I ces. 262.
Luitolf ryc. 375.
Luitpold margr. 146, 148, 162.
Lutyki pi. 123, 237, 259, 336, 342, 361,
370, 393, 406, 425. 433, 502, 5>7i
552.
Łaczanie pi. 43.
Lamański Władimir pis. 213 przyp.
Łeczyczanie pi. 270.
Łukowski prałat 313 przyp.
Łużyczanie pi. 23, 26, 85, 123, 246, 272,
274. 409. 527.
JHadalgaud gr. 64.
Madjary 1. 193, 203, 226, 243, 253, 307,
466.
Magnus Dobry kr. norweg. 505.
Magnus ks. saski 513 — 515.
Magnus kasztelan 489.
Magnus s. Nielsa króla 534, 555, 562.
Małgorzata Burgundska źo. Barbarossy
602.
Marchard starosta ziemi Wągrów 626.
Markon bisk. aldenburg. 291, 295.
Masław woj. 438, 456, 462.
Matylda kżna 426 przyp.
Mazowszanie, Mazury pi. 270, 411.
Megingosz margr 126.
Meinwerk bisk. paderborn. 379.
Metody św. ar-blsk. morawski 73, 84,
90, 93, 99, 107, 131, 165, 308.
Michał III ces. 78, 81, 83.
Michał zachlumski ks. 128.
672 —
Michał bisk. regensburg. 297,
Mieszko I ks. pols. 229, 271 — 338, 350.
Mieczysław ks. obodrycki 323, 441 — 442.
Mieczysław s. Mieszka I 350.
Mieczysław II kr. 387, 390, 400, 418 do
436.
Mieczysław s. Bolesława Śmiałego 483,
485-6.
Mieczysław s. Władysława II ks. pols.
617.
Mieczysław Stary ks. 567, 580, 588, 592,
616.
Mikę kap. pogański 587.
Miklosicz pis. 184, 190.
Milcołaj I pap. 87, 575.
Mikołaj z Raby mnich 178
Milczanie pi. 24, 123, 246, 336, 343, 409.
Miliduch ks. 35.
Milogost ks. 49.
Mtada kźna. czeska 296, 310, 312.
Mogilanie pi. 23.
Moimir I ks. moraw. 62, 64.
Moimir II ks. 143, 146.
Moisław lech cieski 105.
Morawianie 1. 20, 21, 24, 52, 61, 69, 72,
85, 160, 201. 427.
Mordwini 1. 193.
Mscisław Tmutarakański ks. 431.
Mściwoj ks. obodr. 279, 325, 329, 341,
508.
Mściwoj s. Henryka Gotszalkowicza 523.
Muntimir żupan 113.
Mutina Wrszowiec 489, 494.
Nakun ks. obodryc. 257 przyp.
Naum kap. 91, 134.
Niels kr. duński 515, 525, 528, 634,
554—556, 562.
Niemcy 1. 16, 57, 64, 104, 133 i w wielu
innych miejscach.
Niezamysł słowianin 373.
Nikłot ks. obodr. 553, 556, 576—592,
618—628.
Nikłot wnuk poprzedniego 636.
Niżanie pi. 278.
Niżycy pi. 278.
Nordludy = Nordalbingi 29 — 33, 515,
517, 636.
Normany 1. 28, J59, C9, 123 — 128, 169,
446, 504.
Norwegi 1. 5, 8, 53, 648.
Noryki pi. = Bawary 104, 136.
Nuradin sułtan 572.
Obodryci 1. 10, 1 5, 26, 28, 30, 32, 37,
46, 55. 58, 69, 129, 145, 237, 292,
342, 410, 438, 502, 552, 631.
Obodryci AVschodni = Praedenecenti
pi. 48.
Ocerus burgraf 356, 367.
Oda żo. Mieszka I 328, 350.
Oda żo. Bolesława Chr. 408.
Odin ist. mityczna 4, 53, 168.
Odon wódz 42.
Odylen dyn. polski 350.
Oław kr. duńs. 45.
Oleg ks. ruski 474.
Oldrzyk ks. czeski 358, 382, 384, 390,
423. 432, 434. 453-
Oldrzyk ks. brneński 491.
Oldrzyk s. Sobiesława I ks. 5q9, 602,
611.
Onodrag ks. obodr. 445.
Ordulf ks. saski 506, 500, 511.
Ormianie 1. 118, >C8.
Ostjaki 1. 193.
Ottokar gr. 160.
Otton I ces. 208, 225, 248 — 280—320.
Otton II ces. 320—322—330.
Otton III ces. 304, 330, 337, 352. 355.
Otton br. Mieczysława II 420, 433 — 436.
Otton ks. lirneński 464, 467, 475.
Otton bisk. bamberg. 487, 538 — 544,
546—551.
Otton Czarny ks. czes. 493, 500.
Otton z Balesztadu gr, 527, 559*
Otton s. Albrechta Niedźwiedzia 565,
594-
Otton ks, Ołomuniecki 580, 588.
Otton z Witelsbachu palatyn 603.
Pabo margr. 126.
Palacki Franciszek pis. 21 1.
Paschalis II pap. 526'.
Paweł bisk. ankoński 109, iii,
Paweł starosta sautocki 538 — 540,
Pepin Herrstalski 11.
673 -
Pepin s. Karola W. 97.
Pepin Krótki 25.
Permiaki 1. 193.
Petrusa żo. Przybyslawa 564, 593.
Piast ks. 268.
Piasty ród 217, 268, 452, 456, 538, 612.
Pieczyniegi 1. 103, 195.
Piotr Weneta kr. 456.
Piotr towarzysz Bernarda missyonarza
537.
Pogodin pis. 183.
Polanie pi. 26, 263, 270, 308, 516
i w wielu innych miejscach.
Polacy w wielu miejscach,
Polabianie pi. 443, 516, 631.
Pomohanie pi. 21,
Pomorzanie pi. 411, 414, 451, 489. 502,
516, 529, 582.
Popiel ks. 265.
Popielowicze ród książęcy 266, 270,
Poppo margr. 123. 140.
Poppo bisk krakow. 354.
Poradniczanie pi. 21.
Porenut boź, pogan. 655,
Porewit boi. pogań. 655.
Porina ks. 51.
Pribina ks. 62, 65, 69, 75.
Pribuwoj dyn. 550.
Prokulfus bisk. krakows, 307 przyp.
Prohorlus bisk. krakows, 307 przyp.
Prokop opat sazawski 187.
Prowe boż. pogański 587,
Prusy 1. 474, 504, 529, 533, 581, 591,
604, 616,
Przemysłowcy ród książęcy 217, 232, 360,
452, 612.
Przybigniew = Udo ks. obodr. 445,
Przybór pan. 636.
Przybyslaw ks, wagrski 553, 569, 620 do
621.
Przybysław = Henryk ks, braniborski
564, 594.
Przybyslaw s, Niklota ks. 627— 630, 641.
Przybyslawa cór. Bolesława Krzywouste-«
go 563.
Pszyslaw s. Niklota 629—638, 641 — 647.
Pszowanie pi. 222.
Tob ul
Wojciecha 304.
169, 481, 502,
i23.
Race ks. rański 569.
Raczki pis. 183.
Radbod margr. 62.
Radbod ryc. 104.
Radio nauczyciel
Radogost ist. mitycz.
513, 518, 521, 643.
Radulf wódz 24.
Radym bisk. 305, 351, 354.
Radysław Zlicki pan czes. 222,
Ragnar Lodbrok kr. 10.
Rakusy pi. 20, 72,
Ramward bisk. raiindeńs. 340.
Rany, Ranowie pi. 259, 438, 451, 502,
512, 525, 550. 582, 639, 643—662.
Ratary pi. 237, 252, 261, 280, 518.
Ratibor ks. obodr. 446, 505.
Ratibor ks. pomors. 563, 569, 583, 591.
Ratimir ks. chorwacki 63.
Ratolf gr. 106, 122,
Rawici potomki Wrszowców 495.
Regelinda cór. Bolesława Chr. 364, 377
przyp.
Reinbern bisk. kolobrżegs. 357.
Reingold królewicz duńs. 38,
Reinhard bisk. merzeburg. 579,
Reinhold gr. Tetmaraów 637.
Reinold ar-bisk. kcloński 640.
Richar bisk. passaw. 151, 158, 300.
Rigdag margr. misznień. 327, 329. 333,
Roberd Gwizkard ks, Apulii 481.
Rochel kap. pogański 587,
Rorik kr. 4.
Rorik wiking 68, 69,
Rościslaw, Rastic ks. moraw, 63, 66, gg,
73, 76, 81, 94, 96—98, 102.
Rozamunda kżna. 19.
Rudolf gr. 104.
Rudolf anti król 480, 484,
Rudolf mnich 572.
Rudolf bisk. halbersztads.
Rudpert gr. 141,
Rugewit boż. słowiański 655.
Rurik kg. ruski 68,
Rusini 1. 534, 566.
Rychbald prezbiter 96, 98.
Rykenza żo. Lotara ces, 557, 570.
43
5>3.
579-
^M
kyiisa cór. Władysława II ks. pols. 614,
Ryksa żo. Mieczysława II pols. 420,
432, 437, 457-
Ryksa żo. Władysława czes. 500,
Ryksa cór. Bolesława Krzywoustego, żo-
na Magnusa ks. duńsk. 535'
Rzepicha, Rzepka żo. Piasta 268.
Rzymianie 1. 168.
Sabba kapł. 91, 135.
Saksoni, Sasi 1. 3, 11, 15, 17, 25, 37,
41. 45, IU5, 239,338, 472,488,515,
575, (>n-
Salach gr. 63.
Salomon kr. węgier. 466, 468 — 473, 479.
Salome żo. Bolesława Krzywoustego 500.
Samo kr. słowiański 21, 22, 24, 61.
Sarolta żo. Aby kr. węgier. 459.
Scih = I?o komendant 383.
Semby = Prusy 1. 6.
Semil ks. 34.
Serby \A. 20, 21, 23, 26, 28, 48, 52, 55,
64, 72, 122, 236, 245, 294, 342, 409,
527, 596.
Sewer bisk. prażs. 301. 455, 458, 468.
Sichar pos. 22.
Sieciech woj. 488 — 490, 530.
Sigbert kr. 18.
Sigfryd kr. duń. 37.
Sigfryd ar-bisk. mbguncki 480, 481,
Sighard opat 105.
Sigirda żo. Eryka kr. 318 przyp.
Sigwaldi wiking 318.
Siward kr. bajecz. 9.
Skalk kr. słowian, bajeczny 4,
Skandynawi 1, 3, 53,
Skany 1. 581, 582.
Skarbimir woj. 499, 532.
Sławina żo. Kruka ks. 514;
Slawitah dyn. 66.
Slawniki ród czes. 220, 229, 304, 358,
Sławomir ks. obodr. 41,
Sławomir ks. moraw. 95, 103, 104.
Śl^zanie pi. 23, 370, 309.
Slopan ryc. czes* 334.
Słowacy 1. 17, 85.
Słoweńcy 1, 184, 190, 191.
Słowianie I. w wielu miejscach.
Słupianie — Selpuli pi. 409, 41 j prży{J,
Smolanie pi. 37, 39, 40.
Sobiebor br. ś. Wojciecha 305, 351, 367.
Sobiesław ks. br. Borzywoja II 493, 499
do 500, 559, 561, 588.
Sobiesław II s. Sobiesława I 599, 61 r,
612.
Sołtan ks. niadjar. 204, 209,
Spitygniew lech czes. 105.
Spitygniew I ks. czes 144, 218, 219, 231.
Spitygniew II ks. czes. 453, 457, 464 do
'466.
Spitygniew s. Borzywoja 599, 602.
Srezniewski Izmael pis. 181, 191 przy-
piski.
Stanisław Szczepanowski bisk. 483.
Stefan VI pap. 132.
Stefan = Wajc kr. węgier. 302, 419, 422,
429, 432, 436.
Stefan II kr. węg. 559.
Stodoranie 1. 237, 240, 517, 523.
Stojgniew ks. lutycki 260 — 261.
Stojgniew pos. pols. 392,
Strachkwas mnich 303, iOj.
Straketer bohatyr mitycz. 6.
Strumiko kr. bajecz. 5.
Stryjkowski kronikarz 177 przyp.
Sturmary 1. 510, 512, 637.
Suchawik starosta słowian. 348 przyp.
Susły pi. 72, 122, 123, 278.
Swantawa żo. Wratystawa II czes. 467
487.
Swantewit ist. mitycz. 169, 546, 543—654.
Swantobor ks. pomór. 530, 532.
Swantopelk s. Henryka Gotszalkowicza
553.
Swein wiking 318.
Swein kr. duń. 581, 586, 622, 625, 644.
Swein bisk. arhuzski 655.
Swewy 1. 23.
Światosław lech czes. 105,
Swiatostaw ks. kijów. 478.
Swiatyboj ks. moraw. bajecz. 14 j przyp.
Świętopełk I ks. moraw. 72, 8r, 94, 102,
104, 106, 115, 129, 209.
Świętopełk II s. poprzedniego 144, 147.
Świętopełk ks. czes. 492, 493, 497.
675
Świętopełk ks. pomorski 533.
Świętopełk ks. moraw. 580.
Symeon car bółgar. 183, 185.
Sylwester II pap. 352, 354.
Syrita żo. Gotszalka ks. 506, 528.
Szafarzyk Paweł pis. 179—189, 210.
Szczecinianie pi. 540, 549, 583, 644.
Szlecer pis. 189.
Szwaby 1. 25, 72.
Szwedzi 1. 4, 8.
Szyszman = Semisisna pos. 117, 120.
Tadi ryc. 375.
Tadil ryc. 375.
Tagino ar-bisk. magdeburg. 375, 378, 381.
Tajlor pis. 184.
Takulf dux 64, 67, 106, 123.
Tankmar s. Ottona I ces. 251 — 252.
Teodor chagan awarski 33.
Teodora z Komnenów 601.
Teodoryk komes 390.
Teodozy II ces. 97.
Teofania żo. Ottona II ces. 332, 336.
Teotmar ar-bisk. salcburg. 114, 151, 160,
162.
Tetisław ks. rański 638, 639, 647, 654,
655.
Tetmar kap. 585.
Tetmarsy 1. 512.
Teutoni 1. 14 iw wielu innych miej-
scach.
Thiebern ryc. 369.
Tiadryk komes z Ilburga 408.
Tiadryk raagr. północny 258, 323, 329,
330.
Tiberius ces. rzymski 2.
Thiethard diakon 338.
Tiddag bisk. prażs. 305, 368.
Titmar wódz 241, 262.
Titmar margr. 278, 424.
Titmar bisk. brandenbur. 285, 289.
Titmar bisk. merzeburg. kronikarz 310,
319. 328, 349 przyP-. 375-
Titmar komendant misznień. 356.
Toksun ks. wegier. 209 przyp.
Trajan ces, 75.
Transalbingi = Nordalbingi 1. 33.
Trebowanie pi. 413 przyp.
■^
Trygław boż. pogański 541.
Tudon bisk. hawelberg. 289.
Tugomir ks. 240, 254.
Tumań pan czes. 221.
Tunglo ks. 50.
Tuni opat 398.
Turcy = Madjary 1. 160, 163.
Turizend ks. 17.
Turyngi 1. 105.
Tuto bisk. regensb. 151, 234 przyp.
Ubbo czarownik saski 5.
Udalryk gr. 158.
Udo bisk. hawelberg. 283.
Udo gr. 337.
Udo margr. północ. 522.
Udo s. poprzedniego 522 — 523.
Ueker -Waleń 1. 14.
Unger bisk. poznań. 313, 354 przyp.
Unwan ar-bisk, hamburg. 442.
Upir Lichy pop w XI w. 187 przyp.
Urban II pap. 487.
Uspieiiski Porfiry archimandryta 181.
Uto bisk. freizingeń. 162.
Wacek wódz czes. 494, 497.
Wacław Św. ks. czes. 221 — 225, 231, 233,
241, 308.
Wacław ks, czes. 566 — 611.
Wagio ryc. czes. 332.
Wago bisk. aldenburg. 323.
Wągry pi, 15, 16, 279, 292, 442, 552,
631, 643.
Walce = Wilze olbrzym 6.
Waldemar s. Henryka obodryckiego 525,
644.
Waldemar kr, duński 615, 625, 641.
Waldo bisk, freiżing. 151,
Walgierz bohatyr bajecz, 267.
Wanda kźna bajecz. 264.
Wandali 1. 3.
Wany = Windy, Słowianie 168.
Wartysław ks. pomór. 530, 534, 538 do
563.
Wartysław s. Nikłota 627 — 636.
Waragi 1. 270, 288 przyp.. 316, 393, 504.
Warny pi. 512 przyp,, 516.
Węgry 1. 137, 139, 143, 148, 153, 203,
422.
43*
6/6 -—
Welety 1. il — ij, 28—29, 37. 43, $2.
236, 241.
Wclfy lód bawar. 559.
Wendy 1. 3.
Wendelboer 1. 3.
Wenelin = Huca pis. 180.
Werinhar komes 387.
Werner bisk. monastyr. 579.
Werner gr. 596.
Westfale 1. 571, 578.
Wezilo kap. 125.
Wibald opat korbejski 580, 583, 603
przypisek, 604.
Wibert bisk. raweński = Klemens III
pap. 481.
Wicelin bisk. 557, 572, 587.
Wiching bisk. nilrański 119, 121, 132,
141, 150.
Wichman krewny Ottona I ces. 257, 261,
273-280.
Wichman ar-bisk. magdeburg. 595, 603,
640,
Widred komes 399.
Wigger gr. 278.
Wigger bisk. brandeburg. 580.
Wikbert gr. 278.
Wikbert bisk. merżeburg. 294.
Wikingi jomsburscy 316, 318.
Wiktor III pap. 487.
Wilczan ks. obodr. 29, 30.
Wilhelm ar-bisk mogunc. 287.
Wilhelm margr turyngs. 466.
Wilhelm z Weimar -Orlamiinde margr.
misznień. 471 przyp.
Wilhelm gr. austryacki 98, 102, 125, 141.
Wilhelm komes 401.
Wilhelm rządzca Starej Marki 517.
Wilibord ar-bisk. u.
Wilk ks. słowian. 484 przyp.
Wilki = Wilcy pi. 7.
Wiliegiziusz ar-bisk. mogunc. 301, 303.
Wiltuni, Wiltunici 1. 12.
Wincenty kronikarz pol. XIII w. 9.
Wind kr. bajecz. 6.
Windy 1. 7,
Wiprecht z Groicz komes 484, 497.
Wiprecht II s. poprzedniego 498, 526.
Wisław ks. 267.
Wisna bohatyrka 8.
Wiszniewski pis. 180.
Wit opat 187.
Witorad pan czes. 66.
Witykind wódz saski 28, 37.
Wityslaw lech czes. 105.
Wizo obywatel 383.
Wkrany pi. 245, 256, 530.
Wtadybój s. Dubrawki 358—359.
Władysław ś. kr. węgier. 468, 479.
Władysław Herman kr. pol. 485, 529.
Władysław I ks. czes. 498- 500, 576.
Władysław II kr. czes. 588, 590—62.
Władysław II ks. pols. wygnaniec 566,
569, 588—607, 610.
Władimir ks. ruski 474.
Woguły 1. 193.
Wojciech bisk. pomór. 538, 543, 546,
583.
Wojciech Św., aapostoł polski 302 — 305,
351. 456, 529-
Wojsława żo. Przybyslawa Nikłotowicza
634.
Wolfgang Św. bisk. regensb. 297, 298.
Wolinianie 1. 280, 504, 506, 537, 540,
549.
Wolkold bisk. misznień. 303, 333.
Wolkmar bisk. hawelberg. 326.
Wołochi 1. 193.
Wostokow pisarz. 189.
Wotjaki 1. 193.
Wracen bisk. moraw. 301.
Wratysław I ks. czes. 144, 218, 220,
230, 233.
Wratysław II 301, 464, 467—488.
Wratysław ks. brneński 580, 588.
Wrszowcy ród czes. 3o4, 358, 498.
Wyszewit ks. wiślicki 128, 163.
Vibius Sequester pisarz 23.
Zachariasz bisk. sebeński 151, 162.
Zbigniew brat Bolesława Krzywoustego
489—497, 500—532.
Zbysława kżna. ruska żo. Boleal. Krzy-
woustego 500 przyp.
Zelandy 1. 581.
Ziemowit ks. pol. 369.
^n
Ziemiomyst ks. pols. 271.
Zigfryd legct cesarski 244, 246, 250.
Zigfryd s. maigr. Gerona 255. 276.
Zigfryd gr. Waloeku 317.
Zigfryd ojciec kronikarza Titmara 329.
Zigfryd gr. wuj Titmara 337.
Zigfryd komes 402.
Zigfryd zaprzaniec 424 — 425.
Zuest kaszelan ces. 428 przyp.
Zwenko ks. obodr. 553.
Zwentibald s. Arnulfa cesarza l43.
Zyrjanie 1. 193.
Źarowianie I. 409.
Żelenta żołnierz 326.
Zelibor ks. wagrski 279,
Żelislaw wódz pols. 492.
Żydzi 1. 573.
Żyrmuny pi. 278.
Żytycy pi. 278,
IL
Nazwy miejscowe, podziałów politycznych, administracyjnych i kościel-
nych, klasztorów ohrześciańskich, świątyń pogańskich, grodów, zamków,
warowni, gór, rzek, jezior i t. d.
SKRÓCENIA: ar-bisk. = arcy biskupstwo; bis, = biskupstwo; b, = bioto;
d = dopływ; c/ł. =:■ chram pogański; gr, = gród; J. = jezioro; kr, =
kraj; ki, = klasztor; koś. = kościół; tn, = miasto; mor. = morze;
O. = osada; odn, = odnoga; okol, = okolica; prz, = przesmyk;
p, tv, = półwysep; r. = rzeka; st, = strumień; sc, = scićżka; u, =
uroczysko; w, = wyspa; Z, = zatoka; zattl. = zamek; i, = żupa.
Adorna = Eder d. Fuldy 14.
Adyga r, 609.
Agrimeson = Agrów, Wągrów miedza
571. 578.
Agrimisvindil = Stocksee j. 15.
Aista r. 73.
Akwisgran m. 32, 33, 47.
Alberg g. 554.
Aldenburg patrz Starogard wagrski.
Altenburg m. 589.
Alara = Aller r. 28, 41, 43, 339.
Alpy góry 365, 478.
Alemannia kr. 206.
Alsen w. 641 przyp.. 48.
Altsztad m. 387, 401.
Alzacyja kr. 142, 207.
Amerthal zam. 363.
Ammerland kr. 637.
Anglia kr. u, 506,^ 513.
Aniża = Enns r. 146, 149, 204, 208,
216, 227, 297.
Ankona m. 611.
Arbę = Raba w. 177, 178.
Arcybiskupstwo Słowiańskie 229 = to
samo co ar-bisk. Morawskie.
Ardeny góry 24, 33.
Aribone r, 62.
Arkona gr. 516, 520, 564, 644 — 660.
Arneburg w. patrz Harneburg.
Atelkuzu kr. 194, 195.
Athos = Cha!cedoński p. w. 77.
Augsburg m. 208.
Austrazija kr. 24.
Austryja kr. 126, 481, 601.
Awentyńska góra 303.
Babenberg = Bamberg m. 365, 401, 448,
542, 551.
Babimost = Bomst m. 606 przyp.
— 678
Badenflut miejsce 39.
Bagnica r. obodrycka 571.
Bałtyckie mor. i, 2, 28, 360, 505, 563,
569.
Bałkański p. w. 185.
Banat kr. 195.
Bania o. 283,
Bardengau okol. 29, 440, 510.
Bardenwik m. 30, 557, 568,
Bart gr. 645.
Basentelo m. 325.
Batawija kr. 12, 14.
Bawaryja kr. 16, 25, 170, 104, 206, 226,
■ 265, 322, 348, 480, 573. 600.
Boga r. 14.
Bełt prz. 9, 622, 644.
Belxa = Biała Ziemia okol. 329 przyp.
Bełz gr. 429.
Berat m. ałbańskie 135.
Bernforde m. 626.
Bezanson m. 478 przyp.
Biała Ziemia okoł. 244, 253, 362. 484
przyp.
Białogard gr. nad Parsanta 530, 532.
Białogóra gr. nad Łabą 378, 382, 405.
Białogród = Ałba-Regia m. węgiers.
204, 461, 468.
Biały Hałsztrow = f-lster r. 356, 484.
Biber d. Renu 14.
Biclini gr. 244.
Biełgrad m. serbslcie 134.
Bieskow gr. 369.
Biskupstwo Pannońskie 108, 113.
„ Krakowskie 150, 188, 354.
„ Wrocławskie 188, 35.
„ Kołobrzegskie 354, 477, 529.
„ Poznańskie 297, 311, 313,
354.
„ Misznieńskie 286, 289, 348.
„ Merzeburgskie 286, 289, 323,
365.
5, Życzańskie 287, 289, 328,
348-
„ Prażskie 74, 232—284, 296,
4I3-
„ Ołomunieckie 301.
f, Nitrańskie 119, 150.
Biskupbtwo Ałdcnburgskie 286, 290, 297,
586, 623.
„ Meklenburgsliie 586, 623,
„ Zwierzyńskie (Raceburgskie)
586, 623.
„ Brandenburgskie 285, 389,
4'2.
„ Kruszwiclcie 436 (Kujawskie)
477 przyp-
„ Wolińskie S43.
„ Hawełbergskie 283, 284.
Salcburgskie 62, 73, 74, 97,
154.
„ Regensburgskie 73, 230, 297.
„ Passawskie 73, 98, 154.
„ Ilłyryjskie 97.
Błatneńskie księstwo 65, 69, 74.
Błatno = Mosburg gr, 63, 98, 145.
Błatno j. 62, 88, 157, 199, 214.
Błoto gr. 283.
Błonie = Plunę gr. wagrski 512, 557,
570-
Błonie okol. 284.
Błońskie j. 571, 578.
Bobra r. 335, 353 przypiski, 370.
Boda r. 244, 253, 289.
Bodrycy o. 285.
Boicenburg gr. 581.
Bokeldenburg gr. 445.
Bolesław Stary gr. 222, 524, 228.
Bółgaryja kr. 85, 134.
Borki las 283.
Borkowa o. 345.
Boruz gr. 366.
Bosna r. 113.
Bożow o. 324, 443.
Brachtaha r. 14.
Branibor = Brandenburg gr. 240, 254,
282, 326, 337. 347. 445. 522, 593,
596, 603.
Brawale miejsce 8.
Bregalnica r. 85.
Brdo = Warta zam. 489.
Bremberg m. 64.
Bremen m. 60, 207, 281, 568, 641.
Brenta r. 148.
Bres?czia m. 609,
-^ ó;c) —
Ikl
firno m. 464, 4^1.
Brunświk m. 632, 638, 640.
Brytantja kr. 2, 11.
Brześć gr. nad Bugiem 407.
Brzetysława m. 162 przyp.
Brzewnow klasz, 304.
Budec gr. 231, 308,
Budin = Buda m. 199.
Budyszyn gr. 36, 343, 355, 368, 376,
380, 394, 408, 423, 428, 475, 525.
602.
Bug r. 128, 270, 272, 299.
Buków, Bukowiec = Lubeka m. 572
przyp.
Burg gr. 285.
Burgundija kr. 24, 40 r, 453.
Busink gr. 397, 416 przyp.
Bytom gr, dolno-śląski 495, 603, 617.
Bytom gr. pomorski 5 52.
Cedno = Cidini gr. 317, 319.
Cerkwicka parafija 605 przyp.
Cesarstwo Rzymsko-Niemieckie 360 i w
innych miejscach.
Cheb okol. 65, 297.
Chlumc m. 559.
Chersones taurycki m. 78, 181 przyp.
Ciani o.' 382 przyp,, 395, 416.
Citta-Castellana m. 353 przyp.
Chorutańskie księstwo 321 przyp.
Chorwaty kr. czes. 224.
Chrobackie ziemie 128.
Chrobacija kr, 186, 271, 299, 358.
Chrudim m. 463.
Chyżyn gr. 535, 553.
Cieszyn m. 617.
Cirnin sika o. polska w Czechach 456.
Cisa r. 190, 195, 461, 467, 468.
Compiegne zam, francuz. 46.
Connoburg = Konow gr. 39.
Cydlina r. 499. ' ,
Cymbryjski p. w. 3, 7.
Cypr w. 528.
Cyryn g. 364.
Cyzik m. 80.
Czarny Halsztrow r. 243, 388, 40,2, 409,
413.
artow gr. 36, 58, 285.
Czechy kr. 34— 37» 74. »86, 217, ig^,
302, 321, 385, 403, 423, 450, 494,
612.
Czepel w. 197,
Czernica r. 353 przyp.
Czertoryje o. 172.
Czerwińsk kr. 271.
Cziczani o. 408, 416.
Czongrad m. 197, 204.
Dąbin war. 576, 577 przyp., 581, 585,
627.
Dalmacija kr. 177.
Damborzyce o. 85.
Danewirke przekopy graniczne 320 przy-
pisek, 647.
Dania kr. 3, 9, 47, 320, 563, 586, 622,
645.
Darguńska ziemia 571, 578.
De-Dope miejsce 576 przyp.
Delbada r. 47.
Deryczewo o. 443.
Diedosze ż. 350, 397.
Diówal m. bólgar. 135.
Diwenow prz. 536.
Dniepr r. 360, 475,
Dniestr r. 194.
Dobenin o. 468.
Dobrań kia. 634, 642.
Dobrohora = Halle m. 36.
Dobroług gr. 369, 416.
Doleńskie jez. 261.
Domażilice o. 22.
Domitz o. 40.
Donin m. 475.
Dosza r. 260 przyp.
Doszany okol. 283.
Dragowicy o. 283.
Drawa r. 49, 126, 128.
Dremblik bioto 253.
Drewlany kr. 362.
Droga Jarorairowa 457.
Drżeń gr. 530.
Dudlebskie hrabstwo II2, I36,
Dudleipa kr. 71.
Dunaj r, 33, 63, 70, 105, 134, 1^9, I90,
»94> 295, 352, 358, 427, 460, 576.
Durzyńsko = Turyngija kn 23 — 25, 3^
^ 6So —
Dyja f. i6i, 219.
Dyle r. 138.
Dymin gr. 291, S46, 552, 580, 583, 637,
639, 649.
Dziewin gr. inoraw. 71.
Dźwina r. 504.
Egdora = Ejder r. 39, 42, 45, 68, 291,
420, 528, 639.
Eisenburgski komitat 34 przyp.
Eldena r. 284.
Enns r. patrz Ąniża.
Ennsburg m. 149
Eresburg m. 252.
Erfurt m. 64.
Ertenburg = Artlenburg m. 553, 624.
Europa 32, 352, 374, 403, 419, 572.
Ezesfeld = Itzehoe gr. 41, 46, 58.
Ezesesfcldburg o, 52.
Faldera m. 569.
Falster w. 513, 623.
Farfa kia. 352 przyp.
Fińska zat. 504.
Fionia w. 9, 623, 625.
Flandrija kr. 40, 53, 570, 630.
Flarheim m. 481.
Forheim m. 64, 106, 112, 137, 480.
Francija kr. 12, 33, 36, 51, 322, 572,
576.
Frankfurt m. 48, 62, 137, 573.
Frankonija kr. 206, 253, 348 przyp.
Frydrychowska droga 289.
Fryzija kr. 12, 41, 570, 637, 641.
Fulda r. 14.
Fulda ki. 206.
Galicz = Gacs m. węgiers. 479, 480
przyp.
Gallia kr. 2, 33 przyp., 40,
Gard gr. rańs. 647.
Gardc gr, pomór. 541.
Gątimiry o. 285.
Gdańsk gr. 351, 529.
Gdecz gr. 455.
Gencińskie mosty 494.
Genewara okol. 34.
Germanija kr. 33 przyp., 40, 11 1, 163,
206 i w wielu innych miejscach.
tSernrode ki, 277,
Gerstungen m. 473.
Głogów gr, 379, 403, 475, 496, 531, 603.
Głomacze ż. 332, 364.
Gniezno gr. 268, 270, 313, 351, 455,
538, 551.
Góra gr. 647.
Gotenburg m. 522, 563.
Gutzkow = Gucków gr. 547.
Grabów gr. 285,
Grabowa r. 2.
Gradec nad Opawą 428, 467, 468.
Gran m. patrz Ostryhom
Gród = grodziszcze łużyckie 346.
Grodek = Sprcmberg m. 413.
Grody Czerwieńskie 431, 451.
Grona gr, 240.
Grozwin okol. 284, 565.
Grunzviti pagus 73.
Gubin gr. 369,
Gunz r. 34 przyp.
Gwozdek gr. 475.
Haimburg m. 34, 460.
Hainwald o. 86.
Hamburg m. 40, 53, 57, 281, 327, 510,
570.
Halbersztad m. 556 przyp., 561.
Halle m. 36, 546, 603.
Halsztad m. 64.
Halsztrow = Elster r. 294.
Hanierstein zam. 499.
Harc == Smoliny góry 34, 250, 5 1 2.
Harnaburg = Arneburg war. 340, 373,
385.
Hassegau okol. 243, 244.
Hawelberg = Hobolin gr. 282, 326, 522,
S46, 560.
Hebesheim m. 253,
Hedczany, Hedeczko =^ Gdeczany o. cze-
ska 456.
Heilangau okol. 243,
Helmana r. 289.
Hiekengrund okol. 14.
Hildesbeim m. 339, 562,
Hilleslewe klasz. 341,
Hlopetyn o. 455,
Hobola = Hawel r, 237, 240, 342, 517,
56 J, 597-
68i —
Hobolany prowincija, ziemia 284.
Hochbuki gr. 42, 44, 57.
Hollandija kr. 2, 13. 570.
Holsztynija kr. 33.
Horna o. 13,
Horsta o. 13.
Hron = Gran r, 63, 202, 427.
Hudna o. 13.
Hunna o. 13.
Hustopce = Auspitz o. 85,
Hwernafeldo miejsce 35.
Jana r. 400.
Jaryn o. 379.
Jasmund p. w. 564, 647.
Jawornik góra śląska 86, 306.
Jerozolima m. 508.
Jerozolimskie królestwo 572.
Jeziory gr. 284.
Ilmenawa r. 342.
Ilwa = Halbau o. 353, 416.
Iłowo gr. 627, 635, 641, 649.
Inn r. 126, 162.
Imgelheim m. 50.
Ingolsztad m. 51.
Jomsburg warów. 316 przyp., 505.
Istryja kr. 473 przyp.
Italia kr. 17, 46.
Itzehoe gr. 445 patrz Ezesfeld.
Jutlandija kr. 5, 7, 68, 504, 507, 623,
625.
Jutrobóg gr. 375, 385, 596.
Kadane = Kanburg o. 34.
Kalabrija kr. 325.
Kalisz gr. 314.
Kalwe klasz. 328.
Kama r. 193.
Kamień gr. pomór. 539, 660.
Kamieniec zam. śląski 489, 492.
Kamienica r. serbs. 140.
Kamjenki o. 346.
Kaniźa = Knesaha r. 71, 112.
Kanosa zam. 478, 480,
Karpaty góry 2, 62, i6r, 165, 359.
Karyntija kr. 70,99, 104, 127,321 przy-
pisek, 480.
Kayna zam. 589.
Kazań m. 183.
Tom m.
Kijów m. 187, 4! 2, 479.
Kil m. 528.
Kinzig r. 14.
Kładzko ż. i m. 475, 489. 566.
Klodno gr. pomór. 542.
Koburg m. 457.
Kodeń := Kótten m. 572.
Kokarescem gr. 758.
Kolonia m. 573.
Kołobrzeg gr. 531, 532, 542.
Kolubar r. 113.
Komierowskie jez. 580.
Konghela m. 563.
Kniezno gr. patrz Gniezno.
Konigshain = Królewski gaj, góra 86,
344.
Konigstedten gr. 126.
Konstantynopol m. 419.
Konstantynopolitański patryarchat 97.
Kopnik = Kopanica gr. 597.
Korbeja m, 244.
Korenica gr. 653, 654, 655.
Kos w. 658 przyp. 36.
Koszińska góra 344.
Koszyce m. 494 przyp.
Kotiny o. 283.
Kozinesburg =s Kiezigesburg gr. 54.
Kraków gr. polski 128, 150, 263, 272
przypisek, 307, 351, 455, 486, 567,
605.
Kraków w różnych stron. gr. 264 przyp.
Kraina hrabstwo 63.
Krepina r. 622.
Kremona m. 626, 632.
Kristow w. 660.
Krosno gr. 370, 394, 396.
Kruszcowe góry 457, 493.
Kruszno gr. 363.
Kruszwica gr. 270, 426, 489, 490, 592.
Kryszkow o. 606, 613.
Kuba r. 126, 427.
Kucyn gr. 443, 630, 635.
Kulpa r. 127.
Kutna-Hora 491.
Kuzalina = Hagerstorp^ o. 572, 578, 585.
Kwedlinburg m. 230, 319, 331, 333, 343,
361, 440, 463.
43 a
— 682 —
Kwjaź = Queisse r. 335 przyp.
Kwilecka parafia 605 przyp.
Łahn r. 14.
Laland w. 623, 625.
Landskrona gr. 67.
Łeba r. 2.
Lebedia kr. 193.
Lech r. 208, 226, 348 przyp.
Lemgo m. 14.
Leopoldsberg m. 601.
Lepica o. 13.
Leśnicza o. 494 przyp.
Leszanie okol. 565.
Leszycy okol. 283.
Lewy-hradec gr. 115, 231, 302, 308.
Libica gr. 305.
Libinia r. 455-
Lieps dawniej Libiz w. 577 przyp.
Limburg m. 14.
Limanowa góra 344.
Liny okol. 284.
Lipę okol. 14.
Lippe r. 14.
Lipsk o. 54, 551.
Lipówka o. 85.
Liszka o. 369, 403, 443.
Litawa r. 460, 605.
Litomirzycki kraj 34.
Liubini civitas 374.
Lombardija kr. 148, 365.
Lotaryngija kr. 68, 207, 392.
Lowen m. 138.
Lubeka m. 516, 553, 557, 569, 571, 619,
624, 627.
Lubelska ziemia 567.
Lubin gr. 265, 369, 541.
Lubin góra 343.
Lubiana ra. 264 przyp.
Lubusz gr. 265.
Lubusza o. 243, 381, 383.
Lubuszska ziemia 272, 451, 567.
Ludiny o. 283.
Luneburg m. 251, 511, 568, 587, 619.
Lutomyśl gr. 1 15.
Lutylenburg gr. 553, 571.
Łaba r. i, 13, 15, 27, 28, 31, 43, 55,
243, 339. 375. 395. 580, 635.
Łączyn gr. 43, 241, 507, 509.
Łęczyca gr. 314.
Łużyce kr. 272, 285, 315 przyp., 334,
336, 372, 394» 474, 559-
Łużycka marka 278 przyp.
Łysa góra = Kahlenberg 74.
Macedonija kr. 134, 184.
Magdeburg gr. 36, 249, 293, 364, 395.
546, 561, 576, 607, 641.
Malachow gr. 580, Ó30, 636.
Małachowskie jez. 580.
Mailberg m. 485.
Malicy o. 243.
Malin o. 491.
Maliński okręg 283.
Mansfeld gr. 25, 44.
Marienburg = Kobylicy o. 283.
Marka Stara patrz Stara Marka.
Marka Południowa 64.
Marka Północna 64, 251, 278 przypisek,
557. 560.
Marka Wschodnia (Oriens) 106, 127, 138.
145, 162, 601.
Marka wschodnia (saska) 251.
Matra góra 190.
Mautern m. 147.
Mazowsze kr. 438, 45 r, 567.
Mec m. 24.
Mediolan m. 609, 610, 626, 632.
Meklenburg m. 323, 327, 507, 627, 634,
641.
Melk m. 601.
Meminlewo gr. 320.
Men = MohaTi r. 141, 312, 362.
Merzeburg m. 239, 244, 250, 380, 434,
561.
Metropolia Śremska 97, 98, 113.
„ Magdeburgska 286, 290, 313,
355.
„ Hamburgska 281.
„ Gnieźnieńska 313, 354.
„ Morawska 114, 119, 229.
„ Lundska 550, 562.
Międzyrzecz opactwo 371.
Międzyrzecz gr. pomorski 529.
Mieżyrecz = Międzyrzecz okol. za Odra
284, 565.
68.:; —
Milczań.ska /.iemia = Milsko 290, 35 5<
365, 376, 435. 475-
Milkuny o. 283.
Minden m. 30.
Mintga prowincija 284.
Mirkvidi silva = Erzgebirge 366.
Mittenwalde =: Chudowina gr. 598 przyp.
Missaha = Meissau r. 26.
Miszno gr. 139, 243, 330, 333—343, 348»
353. 355, 363, 400, 470.
Mnichów p, w. 647.
Modła = Mulda r. 65, 67, 246, 290,
327. 383, 406, 475-
Mogilno o. 332, 364.
Moguncija m. 24, 301, 351, 431, 486,
573.
Mokranicy gr. 285.
Moraczany ziemia 284, 374.
Morawa r. 161, 219, 400.
Morawija kr. 61, 71, 74, 85, 95, 106,
129, 186, 301, 358, 488.
Morycy o, 443.
Morycy okol. 283.
Moryckie jez. 535, 546.
Morze Marmora 80.
Morze Kańskie 284.
Moskwa m. 179, 183.
Mozel r. 457.
Mundborg warów. 339.
Miinsterdorf o. 52.
Muore silva 299 przyp.
Mura r. 126.
Mużako\y = Muskau m. 399, 413.
Ufakło gr. nad Notecią 530 — 533.
Nakło inne gr. pomorski 542.
Nardina o. 13.
Nardina r. 73.
Neustria kr. 24.
Nezenna o. 324
Nida r. 14.
Nidder dopływ 14.
Nidzica r. 128.
Niekuriny o. 283.
Nieletycy okol. 284.
Niemcy kr. 57, 59, 138 i w wielu in-
nych miejscach.
Niemcza gr. łużycki 315 przyp,, 335 przyp.
Niemcza gr. śląski 403—405, 416, 538.
Nisa r. łużycka 315 i 335 przypiski, 348,
416.
Nitra = Nitrawa gr. 62, 74, 202, 307.
Nitrańsko kr. 72, 74 129.
Niżany ź. 290, 332, 366.
Niżówce ż. 369.
Nizin o. 443.
Nizin ż. 526.
Nordalbingija kr. 41, 54, 57, 69, 237,
327, 445, 512, 516, 568, 647.
Nordturyngija kr. 244, 253, 318.
Norwegija kr. 651.
Noteć = Nieciecza r. 286 przyp,, 529,
530.
Nowograd m. wegier, 204.
Ochryda m. 134.
Ochrydzkie jez. 135.
Odense m. 641 przyp. 48.
Odra r. polska 2, 63, 124, 221, 254, 272,
314, 335, 370, 399, 470, 488, 530,
569, 591, 603, 616, 636.
Odra r. chorwacka 127.
Olimp góra 77.
Ołomuniec gr. 464, 611.
Omuntesburg m. 138.
Opawa r. 428, 467, 617.
Ora r. 15, 27, 43, 289,
Orbaha r, 14.
Orheim o. 26.
Orla ż 415 przyp., 457, 484 przyp.
Orlawa = Erlaf r. 208.
Ostarzalz = Morze Wschodnie, Bałtyc-
kie 39.
Ostrożna gr. 648.
Ostryhora = Gran ra. 303, 429, 461.
Oswetimany o. 86.
Ottingen m. 146.
Owakra = Oker r. 27, 43, 339.
Pad r. 148.
Paderborn m. 14, 45.
Palestyna kr. 572, 574.
Paliti = Polden m. 355 przyp., 422.
Pannonia kr. 17, 19, 72, 95, 97, 106,
127, 144, 186.
Parsanta r. 2, 502, 529.
Paryż m. 322.
43* a
684 —
Passow m. i6, 321.
Paterno o. 355 przyp.
Pegawa m. 551.
Peszt m. 190.
Petersburg m. 179.
Piechowo o. 285.
Piena r. 29, 60, 291, 339, 525, 535, 546,
636, 647, 648.
Pilica r. 272, 314.
Pilzno m. 321.
Piryc gr. 539.
Plisa r. 294.
Pluną patrz Błonia.
Pocisie kr. 19.
Podesal o. 283.
Podleszcz gr. 284.
Poel = Pole w. 629.
Polska kr. 6, 186, 263, 273, 306, 347,
351. 370, 450, 485. 597. 607.
Polichron monastyr 80.
Pólcznica d. Czarnego Halsztrowa 382
przyp., 409.
Pomorze bałtyckie kr. 295, 351, 451,
529, 562, 568, 618, 650.
Poznań m. 314, 371, 538, 605.
Praga m. 179, 182. 217, 222, 225, 305,
360, 367 przypisek, 455, 486, 606
przyp.
Precepiny o. 283.
Presburg m. 162, 460, 494.
Pricerwy o. 284.
Prignic-mark 564.
Prusy kr. 351, 529.
Przecława war. 517, 522.
Przybice o. 85.
Przybuź = Przewóz m. nad Nisa 416
i przyp.
Psie pole o. 498.
Ptacze o. 344.
Puszta -Szer = Pustocha 197.
CJueisse patrz Kwjaź.
Quetz = Kothen m. 54.
Raba r. 34, 62 przyp., 126, 429, 460.
Rabnica r. 74, 460, 462.
Rabuny o. 283.
Racibórz gr. śląski 492.
Racibórz gr. połabski 507, 510, 557, 624.
Radi miejsce 244.
Radnica r. 106, 363, 480.
Raffelsztedten m. 160.
Rakownicki kraj 34.
Raksa r. 260.
Rakusy = Raabs m. 86.
Rakusy kr, 17, 25, 61, 72, 104, 359,
491.
Rana = Riigen w. 2, 525, 562, 564,
641, 643 — 662.
Raniberg mogiła 516.
Rarog = Rerik m. 38, 39.
Ratara gr. 326 przyp., 510.
Rawenna m. 287.
Rega r. 2.
Regen = Rzeźna r. 146.
Regensburg = Ratysbona m. 64, 71, 74,
102, 105, 136, 157, 218, 353» 576,
601.
Reidgotia kr. 7, 10.
Ren r. 14.
Rieczany okol. 284,
Rippen m. 536.
Risbacli m. 151.
Robole o. 283.
Rochlice gr. 376.
Rochowe okol. 565.
Rokiczany m. 499.
Rokitnica r. 2, 455.
Roś r. 431.
Roskilde m. 622—623.
Rozmok o. 283.
Roztoki gr. 641.
Rugiland kr. 17 = Ruzia, Rugia 420
przyp., 435, 480 przyp.
Ruś kr. 187, 314, 435 przyp., 462, 465,
472, 479, 482, 534, 566.
Rzym m. 87, 89, 108, 117, 330, 341,
352, 476, 484, 526, 590, 611.
Saksonija kr. 71, 137, 206, 421, 568,
600, 641.
Sala r. pannońska 63, 98.
Sala o. 98.
Salawarski zam. 98.
Saka r. 289.
Salcburgskie ar-biskupstwo 62, 73, 74, 97,
, Salcwedel m. 559.
68s —
Salfeld m. 457.
Salzaha r. 14 przyp.
Sambia kr. 351, 431.
Sandomirska ziemia 567.
Santok gr. 531.
Sarwar gr. 33.
Sawa r. 49, 126, 127, 216.
Sazawski klasz. 187.
Sćeńc = Stenz o. 382 przyp.
Sciciani m. 381, 402.
Segedyn m. 197.
Selpuli i, 289 przyp.
Seltz m. 33.
Serbia nadlabska 16, 244, 246, 327, 343,
4U.
Serbiszcze ż. 284, 559.
Serbiszcze gr. 375.
Słgeberg warów. 557, 569, 570, 078,
586.
Sinlandija kr. 45.
Sinus Slavicus 535 przyp.
Skania kr. 556, 644.
Skahningen = Schoningen o. 26, 28.
Skandynawia kr. 4, 14.
Sklancisworde o. 295.
Śląsk kr. 221, 229, 334, 352, 358, 413,
451, 462, 488, 560, 568, 615, 617.
Slawenburg = Ylaerdingen m. 12.
Slawia kr. 12.
Slavia = Fryzija 13.
Ślęza r. 336 przyp.
Słowaczyzna kr. 186, 189, 219, 227, 358,
427, 480.
Słup gr. 638.
Słupia = Schlibe r. 315 przyp., 335.
.Smilowe pole 514, 530.
Śnieżne góry 499.
Sochaczew m. 511 przyp.
Solawa r. 33, 34, 55, 244, 289, 327, 425,
457-
Soluń = Tesalonika m. 77, 85,
Spandow = Spandau gr. 597.
Spira m. 573.
Spiż kr. 493, 494 przyp.
Spraza, Spiraza r. 62, 74.
Sprewja r. 345, 368.
Sprewjany ż. 284.
Stara Marka 44, 340.
Starogard gr. pomorski 538.
Starogard wagrski 327, 507, 514, 557,
571, 586, 620, 626, 660.
Stedirenburg ra. 253.
Steinaha r. 14.
Stodorany = Stodory kr. 569.
Stolp gr, nad Pieną 563.
Storków gr. 369.
Strachów o. 367 przyp., 611.
Strasburg m. 573.
Strela gr. 355, 357, 364, 376, 399.
Strumina r. 284.
Strydom m. 178.
Strj-j r. 128.
Strzała = Stralzund gr. 536, 648, b6o,
Styr = Sturia, Stor r. 41, 46.
Styr r. wołyńska 128, 299.
Sucha okol. 565, 593.
Sueta o. 13.
Susie okol. 571, 578.
Swale r. 569, 578.
Swantina r. 2.
Swantinefeld miejsce 571, 578.
Swantow o. 657.
Swentana = Swinden teraz Bornbówed
miejsce 31.
Swietły -kraniec war. 257.
Świna r. 316 przyp., 660.
Swiniany = Schweinitz o. 382 przyp.
Switawa o. 85.
Syrmia = Śrem m. = Mitro wica 97,
128.
Szczecin gr. 530, 540, 549.
Szkocija kr. 508.
Szkudycze ż. 366.
Szleja r. 2, 10, 15, 506, 528, 623.
Szleztorp = Szlejska osada 39, 510, 528.
Szlezwik kr. 68, 504, 506, 554.
Szlezwikska marka 420.
Szumawy góry 457.
Szwabia kr. 206.
Szwabengau okol. 244.
Szwajcarija kr* 207.
Szwartawa d. Trawny 571.
Szwecija kr. 53, 563.
Szweinfurt m, 365,
— 686
Tatri montes = góry Taliy 299 pi-^yp.
Tauryda kr. 78.
Tesalonika = Soluń ni. 77, 85.
Teterowskie jezioro 661.
Tetin gr. 221.
Timok r. 48,
Tobol r. 193.
Tongera r, 328.
Torysa r. 128.
Trajectum = Yiltaburg ni. 1 2.
Transilvania kr. 195 przyp., 2ou.
Traungau okol. 160.
Trawemiinde zatoka kolo Lubeki 619.
Trawna r. obodrycka 2, 324, 537, 569,
571, 577, 621.
Trawna = Traun r. w Austryi 160 przy-
pisek.
Treisma r. 73 przyp.
Trenczyn gr. 468.
Tribur = Trir m. 136, 288, 573.
Trutnow m. 500.
Trydent m. 179.
Trzeboże okol. 648, 661.
Trzemeszno = Strzemeszno ni. 313, 316.
Tubingen m. 177.
Tugar r. 479 przyp.
Tulln m. 70, 126.
Turcija kr. 180.
Turholt klasz. $3.
Turyngia kr. 18, 20, 71, 123, ibi, 206,
312, 327, 362, 443.
Turyngbka marka 64, 446.
Turyngskie góry 551.
Tyniec gr. 267.
Uhricice o. 85.
Ujście gr. 532, 534, 538.
Unstrut r. 15, 43, 289, 522.
Ural r. 193.
Utina gr. 578.
Utrecht = Traiectum m. 12, 570.
Utińska ziemia 571.
Uznoim w. 2, 316 przyp., 502, 530, 649.
Uznoim gr. 535, 546.
Waendelfolkhaeret o. 3.
Waendlesysael o. 3.
AVag r. 128, 202, 299 przyp.
Wag prowincia 299 przyp.
Wągrów ziemia 554, 569, 571, 576, 579,
620, 642.
Walcharia o. 13.
Waldaha o. 35.
Waleshuzen o. 289.
Walislewo m. 241.
Walsum o. 13 przyp.
Wanaheim = ojczyzna Windów 169.
Wanclow okol. 284.
Warmenawa r. 14.
Warnawa r. 2, 627, 629, 646.
Warszawa m. 179.
Warta r. 124, 186, 275, 276 i przyp.,
315.
Wawel góra 263.
Welfelsholz m. 526.
Weligard obodr. 257 przyp., 627.
Weligrad moraw. 72, 84, 98, ii4, 131,
186, 307.
Wełna, Welnau o. 52.
Wcndeldyk o. 13.
Wendil-Scaga przylądek 3.
Wendsysel o. 623.
Werden m. 28, 41, 57.
Werle m. 253, 281.
Werleslewo m. 373.
Werona m. 313, 316, 330, 480, 609.
Weschniz r. 14.
Westfalia kr. 570.
Wezera r. 30, 41.
Węgierskie państwo 279, 419, 422, 450
do 464, 484, 600.
Wideń ni. 601.
Wielica gr. 134, 181.
Wielka Morawa kr. 129, 144, 163, 372.
Wielkopolska kr. 567.
Wiera r. 14.
Wiercliokrajcy o. 283.
Wierzbno -• Werben gr. 373, 446.
Wigmodia kr. 33.
Wilcesburg m. 14.
Wiltaburg m. il, 12, 13.
Wilta = Witle w. 13.
Wiltsaeten kr. 11.
Wiltsween m. 13.
Wiltun kr. II.
Wiltunscliire kr, 11.
— 68; —
Wilzenburg m. 14.
Wilzenberg m. 14.
Winaebiorahaertt o. 322.
Winda = Unstnit r. 16.
Windlandia kr. 10.
Windskie mor. 2.
Wiper r. 14,
AVi»cburg m. 104, 6f>7.
Wismar o. 38.
AVisla r. I, 2, 23, 63, 124, i86, 307,
438, 529.
Wisły = Wiślica gr. 127, 128, 150, 267,
307, 566.
Wispe o. 13.
Witoraź gr. 67.
Witów p. w. 647, 651.
Wittingau okol 244.
Wkranów ziemia 284, 568.
Włochy kr. 148, 155, 325, 390. 484,
609.
Wlodzimirskie księstwo 566,
WJtawa r. 105, 115.
Wochenica r. 627.
Wodeniec o. 13.
Wogastisburg = Domażilice m. 22.
Wojerece = Hoyerswerda m. 344. 399,
403.
AVolegoszcz gr. 525, 547, 632, 638, 641,
646 — 649.
Wolin gr. 265 przyp , 505, 532. 537,
540.
Wolin w. 2, 502, 514, 530,
Wołga r. 193.
Worle gr. 553, 627, 62q, 632.
Wortns m. 142, 573.
Wostroże okol. 284.
Wrocław = Wratysław gr. 221, 405,
489, 497. 538.
Wujezd o. 345.
Wunsidelsko kr. 123.
Wurciny gr. 406.
. Wustrow = Ostrów, gr. 44 przyp.
I Wysoczany o. 455.
i Wysokie gr. 383.
Wyszawa == Fischa r. 422,
AVyszegrad czeski 115, 367, 498.
Wyszegrad nad Wisłą. 533.
Wyszomirska zat 582.
Wyszomir = Wismar gr. 38.
Vlaerdingen = Slavenburg gr. 12.
Zachluma r. 128.
; Zagost kr. 410.
Zalesie patrz Transilwania 105.
Zbeczno gr. 591.
Zelandija w. 513, 623, 625.
Zgorzelec gr. 67, 306, 419 przyp., 475.
1 Ziemczycy okol. 283.
Ziemia Święta 5go, 598.
Zły-Komorow = Senftenberg gr. 344, 413.
Znoim gr. 464.
' Zribenz = Schrenz o. 382.
Ztir = Styr r. wołyńska 128.
Zudar miejsce 647.
' Zwenka okol. 348 przyp.
Zwierzyn gr. 624, 627. 638, 642.
: Zwizrzyńskie jez. 576 przyp.
: Zwoła o. 13.
j Żagań gr. 416 przyp., 617.
j Żarosice o. 85.
1 Żarowjanów ziemia 376.
Żarów okol. 399.
I Żatec gr. 367, 490, 5f>o.
Zatecki kr. 34.
Żelazna brama na Dun.aju 195.
Żiczeń = Seitschen o. 382 przyp.
Żidow o. 35.
Życz = Zeitz gr. 353.
Żytawa gr, 416 przyp.
Żytomir gr. czeski 222.
688 —
III.
RZECZY.
Abecenarium Bulgaricum, reko-
pism w XI w. pisany 178.
Bellum gueratum = wojna wypo-
wiedziana 454.
Bellum furtivum = napad niespo-
dziewany 454.
Bukwa = deska do pisania 171.
B u k w a r, b u k w i c a = alfabet słowiań-
ski 171.
Caminata = domus, palatium, dom
z kominem 356 przypisek.
CommonJtorium = instrukcija papie-
ża Stefana YI posłowi do Niemiec
biskupowi Dominikowi, tudzież księ-
żom Janowi i Stefanowi, wyprawio-
nym do księcia morawskiego Świę-
topełka 133.
Credo = skład apostolski przy mszy
śpiewany 117.
Czrty i fezy = kreski i rzezy, starożyt-
ne znaki piśmienne słowiańskie 171,
Danina. Oswobodzenie przez króla Da-
goberta (r. 632) Sasów od daniny
królowi Franków 500 krów rocznie,
za przyrzeczenie mu pomocy prze-
ciw Słowianom 24.
Deski bukowe = do pisania 173 — 4.
Edelingi = szlachetnie urodzeni u Sak-
sonów 56.
Filioąue = dogmat do składu apostol-
skiego dodany w r. 589, s. 117.
Frilingi = właściciele ziemscy u Sak-
sonów 56,
Futork = alfabet runiczny 168.
Gau = włość, gmina, okolica 239.
Gau-grafy, burg-grafy, burg-woj-
ty = urzędnicy sascy w wiekach
średnich 247, 411 przyp.
Gtagolica = pismo słowiańskie 174,
176.
Glagolita Closianus = starożytny
rękopism glagolicki z biblioteki hra-
biego Cloza 180.
Grafika słowiańska, starożytna
167, 169.
Hring = obóz awarski 20.
Kasztelani = castellani w Czechach
i w Polsce 414 przyp.
Kirylica, Cyrylica, pismo słowiań-
skie 174, 177,
Knieżyce = synowie knieziów, pani-
cze na wyspie Ranie i przyleglem
Pomorzu 267.
K n ę z i e = ludzie godni, szlachta 266, 267.
Koncylium toledańskie roku 589,
s. 117.
Kukesburger = strażnicy bram i przed-
mieść grodów, wiednicy 247, 355,
377. 400.
Łasi = u Saksonów stan służebny 56.
Legendy = Żywoty śś. Cyryla i Me-
todego 78 — 80.
Legiony łotrów merzeburgskich
240, 246.
Liturgia słowiańska, wprowadzona
przez ś. Metodego, aprobowana przez
papieży Adryana II i Jana VIII
s, 89 — 121, zabroniona przez Stefa-
na VI 132.
Podania polskie o napadach na Da-
niję 9.
Pojedynek Słowian z Danami 5.
Pojedynki Słowian z Saksami 15,447.
Pokrewieństwo Bolesława Chrobrego
z Guncelłnem 363 przyp.
Psałterz Małgorzaty, starożytny po-
mnik języka polskiego 188,
Runy skandynawskie 168.
Seniorat w rodzie Przemysłowców 464,
490—491.
— bSg
Sól Morawianie od Bólgarów kapowali
127 — 1 40,
Stanica, chorągiew Swantewita arkoń-
skiego 652.
">tellinga = związek ludów pod sztan-
darami Lotara, brata króla Ludwika
Niemieckiego 57.
S trela, posagowe miasto Regelindy,
córki Bolesława Chrobrego 364 przy-
pisek.
Switopietrze =; danina przyrzeczona
przez Bolesława Chrobrego kościo-
łowi ś. Piotra w Rzymie 389 i przy-
pisek
ToM'arzystwo braci Roskildskich
622—623.
Trybut czeski królowi niemieckiemu
r. 928, s, 222 i przyp., s. 223, r. 950,
s. 226.
Trybut polski Czechom za Śląsk 463,
488, 490, 602, 608.
Wenda-Runir = pismo słowiańskie
169.
W i e d n i c y patrz Kukesburger.
Wierch = książę 267 przyp.
Wikingi Jomsburgscy = drużyna
normańska, osiadła w Jomsburgu w
pobliżu Wolina 54, 68, 316 i przy-
pisek, 338, 505.
Wykopalisko jarocińskie 360 przyp.
Z u pa ni w Łużycach 415.
-<«= — '^— as.>-
44
OMYŁKI.
w Tomie Il-gim.
Wytłoczono: Poprawić:
Stronica 105 wiersz 9 do r. Innu clo r. Orlawy (Erlaf).
180
do r.
2 od Białej Ziemi od Starej Marki
W Tomie Ill-cim.
Wytłoczono:
Poprawić:
Stronica
34
wiersz
3
przyp.
24
na zachód od W
lednia
na wschód od Wiednia
96
[377
2
!;8
lica • . • . f
lika
n
n
n
3
n
9
Rogelinda . .
Regelinda
i»
412
n
23
Ekharda II . .
Ekharda I
473
477
4
-10
66
Polo ....
Pola
n
« 9-
w
Jaro-slawowi .
Iza-sławowi.
n
505
»
8
król węgierski
król norwegski
n
588
n
7
Sobiesława II .
Sobiesława I
n
588
»
14
po Sobiesławie
II .
\o Sobiesławie I
n
672
47
1
3
Herrslalslii . .
. .
Heristalski
#
/
^' y^^
D
U7
B64^
t.3
Bogusławski, Wilhelm
Dzieje Słowiańszczyzny
północno-zachodniej do połowy
XIII w.
PLEASE DO NOT REMOYE
CARDS OR SLIPS FROM THIS POCKET
UNIYERSITY OF TORONTO LIBRARY