Google
This is adigiial copy of a bix>k thal was presen-cd for generał ions on library shekes before ii was carcfully scanncd by Google as parł of a projecl
to make the world's books discovcrable onlinc.
Ii has survived long enough for ilu- copyright lo expire and the book to enter the public domain. A public domain book is one ihal was never subjecl
Ui copyright or whose legał copyright term has e.\pired. Whelhcr a book is in the publik domain may vary couniry loeouniry. Public domain books
are our galeways lo the pasł. represenling a weallh of bisiory, cullure and knowledge lhat's oflen diflicull to discover.
Marks, notalions and olher marginalia presenl in the original volume will appear in this lile - a reminder of this book's long journey from the
publisher lo a library and linally to you.
Usage guidelines
Google is proud to partner willi libraries lo digili/e public domain malerials and make lnem widely accessible. Public domain books belong to the
public and we are merely their cuslodians. Neverlheless. this work is e\pensive. so in order lo keep providing this resource. we have laken steps lo
prevent abuse by commercial parlics. iiicliiJiiig placmg Icchnical reslriclions on aulomated querying.
We alsoasklhat you:
+ Make non -commercial u.se ofthc files We designed Google Book Search for use by individuals. and we reuuesl that you usc thesc files for
pcrsonal, non -commercial purposes.
+ Refrain from imtomuted t/ncrying Do not send automaled i.|ueries of any sorl to Google's system: If you are conducting research on machinę
translation. optical characler recognilion or olher areas where access to a large amount of te.\l is helpful. please conlact us. We encourage the
use of public domain malerials for thesc purposes and may be able to help.
+ Maintain attribution The Google "watermark" you sec on each lile is essenlial for informing people aboul this projecl and hclping them lind
additional malerials llirough Google Book Search. Please do not remove it.
+ Keep it legał Whatever your use. remember thal you are responsible for ensuring ihal whal you are doing is legał. Do not assume that just
bccausc we believe a book is in the public domain for users in the Uniied Staics. thal the work is also in ihc public domain for users in other
counlries. Whelher a book is slill in copyrighl varics from country lo country, and we can'l offer guidancc on whclhcr any specilic usc of
any specilic book is allowed. Please do nol assume ihal a book's appearance in Google Book Search means it can be used in any manner
anywhere in the worki. Copyrighl infringcmcnl liabilily can be quite severe.
About Google Book Search
Google 's mission is to organize the world's information and to make it universally accessible and useful. Google Book Search helps readers
discoYcr llie workfs books whilc liclpmg aulliors and publishcrs rcacli new audiences. You can search 1 1 inni, u li I lic luli lc\l of this book on I lic web
al |_-.:. :.-.-:: // books . google ■ com/|
Google
Jest to cyfrowa wersja książki, która przez pokolenia przechowywana była na bibliotecznych pólkach, zanim została troskliwie zeska-
nowana przez Google w ramach projektu światowej biblioteki sieciowej.
Prawa autorskie do niej zdążyły już wygasnąć i książka stalą sic częścią powszedniego dziedzictwa. Książka należąca do powszechnego
dziedzictwa to książka nigdy nie objęta, prawami autorskimi lub do której prawa, te wygasły. Zaliczenie książki do powszechnego
dziedzictwa zależy od kraju. Książki należące do powszechnego dziedzictwa to nasze wrota, do przeszłości. Stanowią nieoceniony
dorobek historyczny i kulturowy oraz źródło cennej wiedzy.
Uwagi, notatki i inne zapisy na marginesach, obecne w oryginalnym wolumenie, znajdują sic również w tym pliku - przypominając
długą podróż tej książki od wydawcy do biblioteki, a wreszcie do Ciebie.
Zasady użytkowania
Google szczyci sic współpracą z bibliotekami w ramach projektu digitalizacji materiałów będących powszechnym dziedzictwem oraz ich
upubliczniaińa. Książki będące takim dziedzictwem stanowią własność publiczną, a mv po prosili staramy sieje zachować dla przyszłych
pokoleń. Niemniej jednak, prace takie są kosztowne. W związku z tym, aby nadal móc dostarczać te materiały, podjęliśmy środki,
takie jak np. ograniczenia techniczne zapobiegające automatyzacji zapytań po to, aby zapobiegać nadużyciom ze strony podmiotów
komercyjnych.
Prosimy również o:
• Wykorzystywanie tych plików jedynie w celach niekomercyjnych
Google Book Seareh to usługa przeznaczona dla osób prywatnych, prosimy o korzystanie z tych plików jedynie w niekomercyjnych
celach prywatnych.
• Nie automatyzowanie zapytań
Prosimy o niewysyla.nie zautomatyzowanych zapytań jakiegokolwiek rodzaju do systemu Google. W przypadku prowadzenia
badań nad tłumaczeniami maszynowymi, optycznym rozpoznawaniem znaków lub innymi dziedzinami, w których przydatny jest
dosl.ęp do dużych ilości tekstu, prosimy o koniaki z nami. Zachęcamy do korzystania z materiałów będących powszechnym
dziedzictwem do takich celów-. Możemy być w tym pomocni.
• Zachowywanie przypisań
Znak wodny"Google w każdym pliku jest niezbędny do informowania o tym projekcie i ułatwiania znajdowania, dodatkowych
materiałów za pośrednictwem Google Book Seareh. Prosimy go nie usuwać.
łganie prawa
W każdym przypadku użytkownik ponosi odpowiedzialność za zgodność swoich działań z prawem. Nie wolno przyjmować, że
skoro dana książka została uznana za część powszedniego dziedzictwa w Stanach Zjednoczonych, to dzieło to jest w ten sam
sposób traktowano w innych krajach. Ochrona praw- autorskich do danej książki zależy od przepisów poszczególnych krajów, a
my nie możemy ręczyć, czy dany sposób użytkowania którejkolwiek książki jc-t dozwolony. Prosimy nit 1 przyjmować, że dostępność
jakiejkolwiek książki w Google Book Seareh ozna.cza. że można jej używać w dowolny sposób, w każdym miejscu świata. Kary za
naruszenie praw autorskich mogą być bardzo dotkliwe.
Informacje o usłudze Google Book Seareh
Misją Google jest uporządkowanie światowych zasobów informacji, aby stały się powszechnie dostępne i użyteczne. Google Book
Seareh ułatwia czytelnikom znajdowanie książek / całego świata, a autorom i wydawcom dotarcie do nowych czytelników. Cały tekst
tej książki można przeszukiwać w biternccic jod. ado -'■u Ti ttp ://books. google. comTl
< ?i *
^W*>
KOLUMB
Q
i
.■■■.. ■. ■ ■ .
■
Tom VII.
KOLUMB
c
Opisom podróży lądowych i morskich, naj-
nowszych odkryć jeogrąĄcznych, wiado-
mościom statystycznym, oraz z tętni w sty-
czności zostającym, poświęcony.
KOK DRUGI.. -
T 0M VIL
Lipiec, Sierpień, Wrzesień,
Ka poi Wolenie ni Cenzury Rzepów £y.
W WARSZAWIE
Nakładem Jłedakcyi.
W t)RtKARNI pod &em 476 Lin. D.
',--•364
^ v
Pamiętnik teir wychodzi co dni piętnaście, toiest 1 F
15 każdego miesiąca w objętości 3 1/2 do 4 arkuszy
w 8ce , z dołączeniem w miarę potrzeby rysunków,
mapp i U p. Cena prenumeraty kwartalnie w W a r-
ssawie złp. 9— naprowincyi złp. 12*
Główny Kantor Pamiętnika ab przyimowauia pre-
numeraty iest w handlu RUHNIG przy ulicyjSena-
torskiey w domu Petiscuda, gdzie oraz przyymuią
się z wdzięcznością Wsz>Mrid artykuły, zgodne z ce-
lem pisma zamierzonym , do umieszczenia nadsyła- .
ne, oraz fcorrespondencye franco pod adresem:
Do Redakcyi Pamiętnika Kolumb.
J^adto, przy jmuie się prenrimeta w Warszawie: w
Drukarni J, Węckjegd obok Ratusza Głównego oraz
w Xicgarkiach GLUCKSBERGA, przy ulicy Miodo-
wtfy — BRZEZINY tamie,— HUGUES i KERMEN,
tamże, ^ RECKIEGO, przy Ulicy Krakowskie
przedmieście w pałacu Potockich, — SZTEBLERA ,
w domu Towarzystwa Przyiacioł nauk — F. J. CIE-
CHANOWSKIEGO, przy Ulicy Podwal — tudzież*
w handA0MKELICHEN, na przeciw Arsenału. £*","/
Prowincyi składać raoina prenumeratę na war °* *
stkich pocztamtach i stacyach pocztowych Królestw!
Polskiego ; oraz wŁublinie w xięgarni Towa-
rzystwa przyiacioł nauk Lubelskiego — w Rado-
miu: w handlu SCH WARTŻ A. — w Ka 1 i s z u ^u W.
RUTKOWSKIEGO P. Pisarza S. P. P. Kai: — Za
granicą na pocztamtach — oraz w Krakowie
u A. GRABOWSKIEGO.— we Lwowie u PFAFFA.
KOLUMB
r * *"
PAMIĘTNIK. PODROŻY.
$*' 37.
z Pierwszey połowy Lipca 1829" r.
* i
JDZIENNIK PODROŻY Z TYFUS DO KONSTAN-
TYNOPOLA,— POMNIKI RODYISKIE, —Przypisa-
nej. KM* Królowi Niderlandzkiemu przez Pułko-
wnika Rottiers, Kawalera równych orderów , członka
Wielu towarzystw uczonych {Bruxella r. W2&.)'
Qe Dziennika Journal \t% Voyages.)
i. B
Autor tych dwóch dzieł walnych urodził s*e w An-
tir erpii. — ■ Okoliczności prywatne, przecież łączące
sicz wypadkami politycznemi na początku tego wieku,
zmusiły go szukać schronienia w obszernem pań-
stwie północy, ' dla siebie i swey rodziny, które-
go iak sam powiada nie byłby ąnalazł w innych
#
kraiach Europy. — Pan Rottiers tak tylko wykłada
powody które go zawiodły do Rossyi ; lecz Reda-
ktor tego rozbioru znaydui^c się niedawno razem 22
' -" i*
nim w podróly, dowiedział sig, iS był zatrzyma*
ny w Tempie razem z PP, Poljgnac, Cadeudal , RU
Tiere i innemi.
Wszedłszy w roku 1808 w słuzbg Cesarza Ale-
xandra, wysłanym był do Georgii na początki* 181 l*
iako SzeT Sztabu Generała Xiccią Orbelianow do-
wodzącego w tych okóJicach siłami Rossy iskie mi. —
Życzył on sobie tego, pragnąc zwiedzić te mało zna-
ne kraie. Zwyczaynem iego mieszkaniem by łon
Tyflis niegdyś stolica małego Królestwa ą dzisiay
pieknęy pr$wińcyi Georgii* W l^oku 1818 pułkom
wnik Rottiers prosił i otrzymał uwolnienie od słu-
żby i a wracając 4o Europy, postanowił udać się do
Konstantynopola przez Azyą mnieyszą. Powinien
był jechać pozez Nischett , Gori i Kotais ; wsiąśdś
na statek w Poti przy uyściu Fazu , popłynąć nad
brzegami około Trebizondu , Sinopy i t. d. i wylą*
dować nakoniec w parcie Byzatityńskim. Napoty-
kał ponad brzegiem ślady osad .Greckich, pałaców
Mitrydata , obozów Pompeia i warowni Cezarów.
Wykonanie tego zamiaru było powodem do- na-
pisania dziennika podrófcy który udzielamy czytelt
nikom. Podrozuiąc z przeia£dzką wodną Ariena w
ręku nasz autor zebrał objaśnienia i sprawdził wielo
rzeczy z których nie ieden Archeolog będzie mógł
korzystać; z resztą historyanatu rai ua , nauki, han.*
del , woyiia, nie uszły iego uwagi
Nasz autor poprzedził opisanp swey podróży z
Ty flis spostrzeżeniami dosyć szc^egółowemi nad sta-
• — --5 —
v
ro£ytnemi dziełami Georgii, nad dz^eiami czasów
nowożytnych* wprowadzeniem Chrystyanizmu , pano-
waniem Rossy iskipm iey urządzeniem wewnętrznym ,
i t. d. Znayduiemy w tych uwagach poprzedni-*
czy eh szczegóły równie nowe iak zaymuiące o na*
rodzie rnało znanym, o Lesghisach* — » Wypadki
woienne (mówi nasz autor) ułatwiły mi lastana-t
wianie się nad iemi na pół dzikiemi ludami, sta*
wiaiąc mię ^okolicznościach niebezpiecznych, któ-
rych inni wędrownicy ani spotkali ani pragnęli zna*
le£ć f Pod czas woyny tylko wykazuie się charakter
i istnienie Łesghisów. Niecbay wolno mi będzie
umieścić tu kilka szczegółów dalekich od megq
przedmiotu , przecie! tak ciekawych, ze na nich całość
moićy pracy nie straci ; mogę zaręczyć o ich praw-
dziwości; lecz day Bo2e aby nikt ich nie sprawdzał t
i aby podczas, istotne y woyny na wschodnie, nie wą*
dziano śrogieh Łesghisów Wychodzących ze swych
gór i lasów* Lesghistan zaymuie całe wschodnie
wybrz£z> Kaukazu i rozpoznano w Leftghisach po-
tomków tych sławnych Allanów którzy tak męinjc
ipieraiąc się Ppropeiuszowi , byli odparci , dziesią-
tkowani przez woyska Rzymskie, nigdy przecież*
pokonani zupełnie. Odtąd łączenie się ich szczepu
z osadpikami Arabskiemi powiększyło ieszcze ich nie-
n ciętość i wrodzoną miłość niepodległości.
„Rossyahie nie pobierają ładnego podetku z Le«-
ghistanu: ta posiadłość kosztuje ich nawet ; lecz spo-
dziewacie wprowadzić powoli Religią Cbrześcian*
\
— 6 —
s
ską pomiędzy lemi ludami, ogołocić Turków z ich
potęzney pomocy, i w równym stosunku powiek*
szyc swoię siłę woięnńą.
„Al dotąd Lesghisowie zwani od Georgia no w i-
mieniem Lekki, £y ią tylko z łupieztwa> czyli to wal-
czą ca własną sprawę, czyli też naymuiąsię cudzo-
ziemcom* W pierwszym razie gdy nikt nie Sąd a i
nie płaci ich usług, GeorgiV iest dla nich pewnym
rodsaiem własności w które y goszczą, corocznie. —
Z wiosną wychodząc ze swych niedobytych schro-
nień i gór pokrytych śniegiem, rzucaią się nay-
wiecey na Karthińią i piękny Powiat Kisichli.— Bou-
dbe. Zakładaią swoie lelyska przy brodach rze-
cznych, w lasach napełnionych wąwozami, pomię-
dzy gruzami dawnych klasztorów i tam oczekuią
pasterza i iego trzody, małey karawany ktfpca, a
nawet samotnego wędrowca. Często szukaią łupów
w wioskach a nawet w miastach, uprowadzą mie-
szkańców i albo wypuszczają za okupem, albo trzy-
mają w niewoli* Sposób iakim zapobiegają uciecz-
ce ieńców iest wynalazkiem nayprzemyślnieyszego
okrucieństwa. Strzegą ich pierwszych dni z po-
wierzchownem zaniedbaniem , i obchodzą się z nie*
ihi tak ostro u£ywaiąc ich do robót naycięlszych ,
Se większa część usiłuie uciec ; a ie nie zna miey-
scowoici łatwo ich schwytaią napo wrót; w tenczas
dla przeszkodzę uia powtórney ucieczce, Lesghis na-
rsyna swoiemu niewolnikowi piętę i wpuszcza w ra-
nę drobno pocięte włosie ; rana w krotce si ę goi ,
t asklepia to ciało obce , i zdaie się by«5 uleczoną
zapełnię; lecz nieszczęśliwy który uległ tema lo-
sowi • doświadcza bolesnego swędzenia ża kałdą rażą,
gdy chce się oprzeć na pięcie ; i przes resztę tycia
musi zawsze chodzić na palcach* *>Tak męczono
wielu ieńców i zbiegów Rossyyskich ; ponieważ w
całey Azyl i Turcy i gdzie ich iest tysiącami, te dwie
klassy lodzi zostaią w iednym stanie niewoli. Jakie o-
kropny instynkt czyni dzikich tak przemyślne mi w
okrucieństwie. — Lesghiso wie robią sami proch i leią
kule ; w iednynl ich mieście zwanem Akusha wyra-
biaią wszelkie rodzaie broni ; znaią wreście takty-
kę'! sztukę woyskową* A Lesghiso wie nie umieia,
czytać:
$ ,Cd do nayriiowahia $ię cudzoziemcom* , nay-
ctigtniey przyymuią słu£bę u Turków z k tor cmi maią
więcćy stosunków przez obyćzaie i spoistość wyzna-
nia, przecież cnó~c zachowuią ż wielką scisłescią wszy-
stkie przepisy Alkoranu: piiąwino i lubią namiętnie'
wódkę* Ten napóy iest dla nich tćm czem opium
dla Turków : środkiem nikczemnym dodania sobie
odwagi* W bitwie przy Manavi w 1812 r. , Les-
ghiso wie prawie wszyscg -byli w stanie zupełnego
odurzenia napoiem, niektórzy z nich wpadli na ba-
gnety rossy Iskie, legli na ziemianie zabici ale pozba-
wieni zmysłów z przyczyny piiaństwa*
,,Za każdą rażą gdy Turcy rozpoczynaią woynę ,
ogromna liczba Lesglkuów- zaciąga się pod ich cho-
rągwie. Przed wyyściem gór, pbieraią sobie "wo-
dzów zwanych Helladami; którym przysięgaią n
4
\
.V
t
wierność. Poczym udaią się W pochód dla przey-
ścia Georgii t małe mi oddziałami, każdy pod naczel-
nictwem swego wodza. Dążąc drogami ubbczheirti
ktere znaią lepimy niż sami kraiowcy, przepędzaj
noc,e W gęstych labach, strzegąc się wszelkiego na-
padu i uuikaiąc stararinie mieyse zamieszkałych. -=-
Przebywaią rzekę Kour fCyrus) tor miałkich miey-
scach, i staią nakohiec w u iii 6 wiońmy okolicy któfą
iest Kars albo Achalcyk. Tym sposobem dziesięć
lab dwadzieścia tysięcy ludzi przebywa niekiedy w
małych oddziałach, kray w którym każdy miesz-
kaniec iest. ich wrogiem śmiertelnym : — za nay-
innićyszym dostrzeleniem ich przeyśoia otoczyłoby
ich ogólne powstanie, i byliby wszyscy zamordowani.
^Lesghis słuSy dobrze kiedy mu płacą; żołnierzowi
konnemu trzeba dać flwanjascie franków na miesiąc i
ladło; lecz iego wierność $ a dnem nie zachwiana
nieszczęściem, nie wytrzyma niedostatku* Trzeoa
mu także dozwolić* łupieztwa i wszelkidfi nadużyć
Woieńnych : u Turków pod tyto 'względem maią
służbę wyborną. „Za to pobłażanie i wolność ihaią
z Lesgisów żołnierzy nieustraszonych, niezmor-
dowanych i mężnych aż do podziwienia. Szabla t
puginał i fuzya składa ich uzbroieńie. Można ich
uważać za riaylepszych strzelców ze wszystkich mie-
szkańców osiadłych pomiędzy dwoma morzami. • i — '
t,Każdy z wodzów zwanych Helladami dowodzi ok.oło
sfu ludźmi. Ma przy sobie bębem i dwa małe ko-
tły miedajane, zawieszone ti pawi na wzór Tui kóvt ,
I
ula dawania żiUków. Oddział składa ślę z ctzi&if?
JćJii mnieyszych podziałów. W środku kaidćfgo pod-»
działa , kołnierz uznany za naymęSniĆysjeego opa-
trzony iest oprócz fdzyi, małą chorągwią. Chorą-
gwie te są różne 1 y barwy iak bandery statków , aby
]Ea£dy Sołnierz mógł poznać swoię*. Głos wodza 4
albo nawet dźwięk dwóch małycb bębenków dosta-
tecznym iest do kierowania dziesięcioma działami /
które postępuią$ ćofaią się, zatrzymują krqk*zwra*
caią się na prawo i na lewo z porządkiem i dokła-
dnością zadziwiającą. /
„Taki to iest nieprzyjaciel z kłórym woysfea Ros-»
syiskie z Georgii ńliały do czynienia wr, 1812. EdJ
ropa zwracaiąć oczy na pole wypadków bliższe iey,
iiie wiedziała i zdaie się nie wiedzieć dotąd , £e w 7
teySe ćbwili niemiiiey świetna , Walka toczyła się; na
drugim ' koncit* Państwa Rosśyiskiego : bo zarówno*
koniecznem było dla Rossy i, i odeprzeć napad cy-
wilizowanego narodu, i zabezpieczyć się od barba*
£zyńcÓWi " ' ".
^Carewicz Aleiarićler, syii HćratliaSźd przed-:
ostatniego Król* Georgii, podniósł bant dtttarty prze-
ciw , władzy Cęsarskiiy \ Jskander ieden z wodzów
Lesghisów, starzec , wytrawionego męztwa przybył
z 19,000 ludźmi złączyć się z buntownikami.— -,,Dnia
21 Października 1812 r. oddział dowodzony przez?
Generała Orbeliftnów zawieraiący około 8,000 lu-
dzi , spotkał nieprzyjaciela W bliskości widski Mś*
\ i
— 10 —
imwi «w prowincy i Kacbet^i. (1) Buntowników w li-
ozj>ie 40,000 wkrótce odparto. Liczyli oni na bie-
głość wstrzelaniu swych sprzymierzeńców, którzy
za pierwszym strzafłemnie chybiali nigdy, mierząc
do wodzów nieprzyia cielsk ich. Lecz był rozkaz
.wydany aby nie okazywać zadney wy raźne y oznaki,
i wodzowie podzielali wszystkie niebezpieczeństwa
prostego iołnierza. yTym sposobem officerowie uni-
knęli losa który w poprzedniej kampanii zgładził
Xcia Anhak-Zerbst, krewnego Cesarzowey Katarzyny,
Generała Gouliakow i wielką liczbę innych wodzów.
Lecz wkrótce Lesghisowie maiąc na czele Jskanda
postanowili znowu natrzeć. Zawiesiwszy fuzye na
ramienia wpadli^ia kolumny Rossyiskie ze sztyle-
tami w ręku i okrzykiem tysiąc razy powtórzonym
^Allahl Zaledwie dobrze wymierzone strzały arty-
łeryi zdołały ich wstrzymać i skłonić do odwrotu.,,
Lecz z rozbioru podróży przeszliśmy prawie do
opowiadania bitwy. Zostawmy ie. politykom i bie-
głym w Strategii, a udaymy sig z nim z Tyflis do
Gori.
•
Pierwsze dni i ego poćtróly nastreczaią nrzedmiot
do badań zaymuiących. Jedno dotyczę się rze-
(1) Xiąze Orbelianów (Dimitri — Zacharih) iek potom-
kiem itarozy tnćy familii Georgiańskiey O r b e 1 i a n
t ze izlachty Georgiaóskićy przysłużyli s ięRoisyi, Bagra- ,
cyon, Arislol i t. a.
- » -
czy o którą sprzeczano się często , U zaś* iest nastę-
pująca: „Gdy niepodobna było w Gort dostać
powozów takich iakiemi odbywaliśmy podroż a& do*
tąd, przymuszeni by Uśmy przestać na kilka koniach
i mułach szczególnego rod za iu, których istnienia wie-
le 0'sb'b wierzyć ieszcze nie chce. Hebryd miesza*
mec z osła i bąwoliey iest bardzo pospolitym w pół-
ffcney Persy i. Widziałem wielką ich liczbę w Ge-
orgii. Jest on większym, , pięknie* yszym silniey-
szym i mnićy krnąbrnym, od osła i fewyczaynego
mała / ale bardzo mało podobnym do bawoli-
cy. -— Nie cha y przytaczają wszystko co może za-
przeczać n>of.i}qśc łączenia alf dwóch tak róSnych
rod za ió w zwierząt ssących , prce£uwaiącego ze zwie-
rzem maiącym ieden tyllu> żołądek, ieduokopytowe-
go z dwukopytowym ! ia v na to odpowiadam ie tak
iest i potwierdzam zdanie tyla wędrowników, spo-
dziewając się, $e moię Iwiadectwo przeważy szalę
na stronę prawdy,,,
Z Go vi, nąs^aątop z wrócił się kią granicom Jraera-
heiiskim. y9 bliskości Marani miasta niegdyś bar-
dzo ludnego, lecącego nad , Tsenisgali Cllippua sta-
rożytnych) napotkał młodego pasterza który jgo sie/
pytał czy chce kupić zaiąca; ten pasterz iednakfce
miał ręce próżne, a nasz wędrowiec rzecze imieiąc
się , ie zapewne i ego zaiąc biega iesrżcze. Nie ,
odpowiada wznosząc palec w górę , o to sęp lata a tam
niska iest zaiąc. Pasterz biegnie , zagłębia rękę w
norze wy robione y i| stop wzgórza i wyciąga z nióy
4Bf'
~ 18 —
i
, ta f lecz raz zapalony wydaie światło bardzo lasne )
gęsty dym. Mieszkańcy tego Powiatu a prawie wszy-
scy z pad brzegów morza Czarnego, palą oley skalny ,
w lampach , lub misach żelaznych t znaczney ob-
szerności, niezbyt głębokich, i napełnionych pia-
skiem prawje do brzegów. «— Tym płynem napu*
szczają także poszycia swoich mieszkań, aby deszcz
nie przeciekał przez nie ; a w lecie oblewają nim
bawoły dla oddalenia owadpw bardzo niebezpiecz-
nych w tych klimatach.
„Nie daleko z tamta/l*, u stóp wzgórza znayduj*
się źródła oleiu- białego. Przyymaie ogień łatwo i
pali się nawet na wodzie, Podczas pogody, krajowcy
ząbawiaiąsię w lewa i ąc kilka beczek w odnogę morza
Kaspiyskiego i podaiąc ognia pod wieczór* Łago-
dne kołysanie się bałwanów okrytych iak może o-
ko zasięgnąć płomieniem , przedstawią widok obszer-
nego morza ognistego. Nasze illuminacye i sztucząe
ognie są przy tóy prawie niczom.
»0 cztery wiorsty od źródeł oleiu skalnego, ićst
jnieysce nazwane Ateschjah albo mieszkanie ognia*
W miarę zbliżania się czuć odór siarczany, który
staie się wkrótce trudnym do zniesienia. Ten nie-
przyiemny wyziew trwa moie o wiorstę na około, a
w środku przestrzeni , gdy iest sucho , widać wzno-
szący się płomień długi, koloru blado-błękitnegp 9
którego blask i moc wzrasta podczas nocy. .
Niedaleko od ognia , lecz na wzgórzu siarczyste ra ,
Jiidyanie wyznania Gwebrpw czcicieli ognia , wy-
— 14 —
stawili małe domki kamienne. Ziemia zawarta po*
między ^murami, pokryta iest pokładem z gliny na
grubość iedtićy stopy , aby wyziew nie mógł prze-
chodzić, Lecz otwory zatkane czopem są zosta-
wione mićyscami. Gdy który z mieszkańców po-
trzebnie ognia $o, kuchni, odtyka ieden czop, przy-
kłada łuczywo zapalone do otworu, i ^płomień wznosi
się natychmiast : jatę wielkim iest otwór pło-
mień ma taką! samą obszernoóć , lecz iego wyso-
kość i moc powiększają się w miarę iak iest wie-
chy seisnjonym. Jeżeli trzyma kto, rękę naprzeciw
po wietrzą^ t( M' e 9 i$ wydobywa, gdy otwpr nie iest zam-
Icniętym , czu^e wielkie gorąco , skórą czerwjenieie ,
i wzdyma się ; doświadczą iednym słowem wszyst-
kich skutków kąpieli parno-słarcząnycłn \V nocy ,
chcąc otrzymać światło , któreby dochodziło wyso*
kości przedmiotów nad którenąi prąeuią, za nurza i ą
W. małych otworach wyrobionych y( ziemi pęki trzcin
11 y napoioney poprzednio wodą wapienną; tym
sposobem sprowadza ią na mieysee na które chcą.,
potok zapalonego powietrza , wydaiącego płomień
na sześć, stóp wysoki , maiący światło, żywe i zawsze
iednakowe.
» Ubodzy tkacze Jndyyscy zamieszkali w tey oko*
licy, oświecaią tym sposobem z ob ustroń „warsztaty
swoie ; nie potrzeb nią łoiyć' starania na utrzymanie
światła. Ka£dyv inny ogień iest dla nich bez a-
Sytka , ponieważ gorąco iest iak wielkie £e mu-
szą otwierać zawsze drzwi i okna. Byłoby nawet
« <
— 15 —
niebezpieczeństwem zapalać* w iakiem mieysca wiel-
ki ogień z drzewa; opłakane wypadki wynikły iut
przez nagły wybuch wyziewa. Ten gaz tnozna na-
wet przenosić: Gwebrdwie posyłają do odległych
prowincyi Perskich butelki nim napełnione, kędy
sostaiac nawet przez miesiąc nie traci swoiey pal-
ności. Mieszkańcy Atescbjah iiżywaiągó nie tylko do
potrzeb domowych t> lecz ieśzcze do ogrzewania wa-
p iennych pieców i palenia ciał, r
»Procz tego ognia który pali istotnie f znaydaie
się ieszcze w okolicach JBakou inny który zdaie się
bydź tylko próżnem zjawiskiem. Po ciepłych de-
szczach iesiehi w gorący wieczór Wszystkie okolicz-
ne pola, wydai| śi£ w płomieniach. Często ogień
toczy się wzdłuż gór w ogromnych massach s szyb-
kością nie do ii wierzenia* Niekiedy pozostaie niepo-
rnszońy* W Październiku i Listopadzie przy pięk-
nym blasku xię£yca płomień błękitny bardzo* iwie*
tny oświeca cały horyzont zachodni, ćżęsłó igorn
Soghtoka odziewa się podobnym ogniem ^ ale wten-
czas nie rozciąga się iuż na doliny; . Jeżeli zaś prze-
ciwnie noc iest ciemna, w tenczas niezliczone wytryski
płomieni często poiedyflcze, ozesto w massie, zalewa-
ią wszystkie mieysca nizkie iw tedczas góry pozosta-
ią W ciemności. Ten ogień nie pali t i ieżeli sig
znayduiemy śród niego nie' czujemy naymnieyszego
gorąca choo%fc zdaie się bydź chłonącym pożarem.
Siano nawet pozostaie nieuszkodzone. Uważałem ,
Se podczas tych fantastyczny en pożarów ,' rurka pro-
«* u - ■
Idi ihego barónietru okazała się W ogniu , do miu€
wiedzie do mniemania, Se to zjawisko idst iedyftie*
skutkiem elektryczności* ' -
»Teń mały powiat zddie się vt istocie przezna-
czonym na przytułek nieszczęśliwcy sekty Zoro-
aśtra : tam 9 człowiek' oświecony światłem natura!-*
nem , otoczony wspaniałemi widokami zdziałaneml
przez zjawiska ognia 9 stałby się Gwebrem s4m z sie-
bie gdyby sienie strzegł.)) Tak więc Wodór ód (siar-
czany wprawdzie) ten. gaż palący, którego Wy-
rabianie sztuczne i użytek rozszerza się coraz wię-
cey w Eiiropić, był od wieków dostarczany rękaj
przyrodzenia mieszkańcom tych okolić. Wędrow-
nicy byli świadkami tego zjawiska ; a iaderi nie po-
myślał, iS mole ie człowiek naśladować. Tak za-
pewne powiedzą ucźetii którzy maią się za wyna-
lazców. Jeżeli prawdę mówią, przyznać trzeba , ie
przyrodzenie daie W każdym rodzaiu nauki z któ<
rych ludzie zbyt powoli korzystają.
To iesżćze zadziwia , Se przemysł nie pomyślał d
"Wydobywaniu źródeł skalnego oleia tak dobrze opi-*
sany eh przez P. Bottiers.
Przybywszy do Poti , miasta przy uyściu faźu t
nasz podrólriy naiął statek, wypłynął na morze'
Czarne 1 wstąpił do Batoum, do Areka web do Wiize
f miasta lezącego nad rzeczką , która pewno iesfc
Pyxites starożytnych) do Atłnnen albcT^erc: »pó-
liieważ iak mówi nasz autor, podług Ar i en a są
także Ateny nad mdrzem Czarnym fPontus - EW-
\. v
— 17 —
9
ttilsj tak nazwane od świątyni Min er wy zbudowd-
iiey w porządku Greckim. Jest takie opuszczony
sfcatnek i port. — » pokazywano P. Rottiers mieysce
kędy była świątynia Pallady; lecz znalazł tylko sto*
gruzów. Kilka kolumn zagrzebanych oznaczały
oby ód zaokrąglony przyslonka :* a sądząc se szcżąU
ków stawiana; była w guście doryyskim.
Szóstego dnia po wypłynieniu^ nasz wędrownik
przybył do Trebiżondy i wysiadł na ląd. W to-
warzystwie P. Dupre , konsula Francuzkiego, prze*
biega, zwiedza starannie wszystkie okolice; Sądnego
trudu Uie szczędzi aby nadać cechę prawdy swynt
dostrzeżeniom. Dla tego chcąc poprawić niedokła-
dność popełniona prZeż Tourneforta w przekładzie
napisu który Cesarz Justynian kazał połoiyćna zam-
ku i nasz autor wchodzi jiod str*ych kupców owoców,
podnosi tylko wielką dachówkę aby go nie dostrze-
gli Turcy i pf żepisuie .charaktery iestfczę zupełnie
zachowane. O to iest cały napis i
»W Jmieńiu naszego Pana i^ Boga leżtiśd ĆhrystU-
»sa , Cesarz, Gezar-Flavius Justiniau , Allemański
» Gocki/ Frankońskie Germański, Partów, Alla-
„nów * Wandalów $ Afrykanów * nabożny , sżcześli-
„wy j zwycięzca , sławny f zawsze czczony , swie-
„tny , odbudował hoynością swoią gmachy publicz
„ne miasta za staraniem i pod opieką Ireneusza «
„świątobliwego Biskupa,r. po Jezusie Chrystusie 543.,,
Pułkownik miał do Baszy Treb'izondu zlecenie
dyplomatyczne o kilku uprowadzonych niewolników.
3.
— 18 —
Jaszą wówczas był Kozref - Mehemed który po drugi
raz, zayrauie urząd Kapifana-Baszy i dowodzi siłamr
Tureckiemi od strony Warny. Kozref wysłanym był
dla zaięcia mieysca Solimana z poleceniem by od-
bierając mu władzXodebrał razem izycle. Można li
spuścić się na człowieka który nawet z Smyrnen-
ikiego portu przywołał Mebmet Efendego wysła-
nego do Metelinu , kędy podle powiedziono go na
śmierć?
„Takim był człowiek, mówi P. R. przed któ-
rym mieliśmy bronić nie sprawy ludzkości, bo % nie
zrozumiałby nas > lecz przynayraniey sprawy władzy
Rossyyskiey, którą nie powinien był pogardzać. ~
Przybyliśmy pod wieczór, ubrani w paradnych su-
kniach maiąc ż sobą tłumaczów i liczny orszak. —
Wiadomo iak konieczną iest rzeczą na wschodzie o-
kaźywać tyle przepychu ile.dozwalaią okoliczności.
Kozref przyiął nas z nay większą okazałością. Śród
podwórza oświeconego pochodniami zgromadzili siew
wielkiey liczbie muzykanci graiący to co*Turcy na-
zywaią aryami, są to często powtarzane brzęki ra-
zów W/ metalowe struny, przy towarzyszeniu dwóch
albo trzech małych fletów , wszystkie bez miary i
zgody. Z tąd tó nasza muzyka zwana turecką, bie-
rze początek.
„Posadzono nas na sofach w obszernym salonie o-
świecenym kandelabrami srebrnemi. Kozref usiadł
wraz z nami :. był to człowiek mogący mieć około
50 lat 9 tłusty ^ i dość źle zbudowany; siedział nie-
V 1
1 f
— 19 — '
zgrabnie na ogromnych nogach które całkiem wsunął
pod ziębię : iego postać wystawiała przebiegłość po-
łączoną z oboiętnością. Przyniesiono nam kawę i
-wkrótce zaczęła się rozmowa. Po kilku słowach
wstępnych mówiłem nprzód w wyrazach ogólnych
o często wyrządzanych 'gwałtach w posiadłości ros-
syyskiey : na to nic nie odpowiedział. Nalegałem,,
sprawdzając czyn, i odpowiadając szczegóły nayścia
na Persat. Kozref odpowiedział oboiętnie , ze o
lem nie wie. -— Powtórzyłem .więc z żywością ,
Łe go uwiadamiam ia | w imieniu Cesarza mego Pa*
na i że wymagam prędkiego wynagrodzenia* Ge*
sarz twóy Pan, rzekł iest źle uwiadomionym. Te
słowa mnie dotknęły i krew uderzyła mi do głowy ;
powiedziałem mu, ie wiem' o tern ii przyiął do
siebie dziewczynę piętnastoletnią uprowadzoną z Per*
fiat ; przypomniałem iego obchodzenie się z, ieilca*
zni Rossyyskiemi ; wreszcie.. .... Lecz Turek zawsze
spokoyny , odpowiadał tylko : »Nie wiem p tein;
któż tego dowiedzie , zawsze poprzedzone kłę-
bem dyuu /ciągle albowiem palił ty tu u.) Jego po-
stać była iak ^dyby t marmuru, dostrzegałem ly\~
ko;, ie ściągał usta z irónicznein wyrażeniem. To
wystarczyło na ukojepie tey gwałtowności europey-
skićy niknącey przed cierpliwością muzułmanów.— •
Bie poszczęściło mi się dla tych samych przyczyn ,
które tak czysto niweczą naszą dyplomatykę w po*
d ob ny eh okolicznościach. Turek zawsze czyni po-
stanowienie naprzód, i przeciw twoim usiłowaniom
\>
~ 20 #• *
stawia oboiętność nieprzezwyciężoną. Poznałem t
Jo Koiref bronił się i ie miał moie wydane sobie.
rozkazy; i ieleli mi niekiedy odpowiedział czy-?
nił to przez resztę grzeczności i gościnności* — ■*
Wstrzymałem się przeto , spodziewaiąc się dokona
czyó tego intereśsu w Konstantynopolu ^ lub przy*
naymniey zdać go staraniom, Ąmbassacjora Rossyit
,, przyniesiono sorbęt i między mn^ ą Kozre-
fem toczyła się rozmowa o rzeczach oboiętnych. —w
przed odeyściem prosiłem, go o pozwolenie zwie-*
dzenią sławnych kopalni Gunieh-Kapeh lezących w
górach o siedmnaście mil od miasta* Zezwolił ną
moie żądanie i ofiarował nawet jednego z dworgan,
dla towarzyszenia mi w ćlrodze,
,,Przępcdziłern ieszcze kilka dni w Trebizondzię
po tern wid^eniii się ; zwiedziłem starannie wszyst-
kie ' pomniki , lecz znalazłem tylko ną pół starte na-
pisy ,. których umieszczenie tutay bez ładnego by-
łoby ulytku : , wszystkie były s czasów Ąlexego Ko-
mnena. Miałem porę przyyrzeć* się iaki stan zni-
szczenia uciskał to wielkie miasto od czasu podboiów
Machom^ta ligo. Nasi wędrownicy wypłynęli na
morse i przeciwne wiatry uniosły ich na kilka mil
od przylądku Postipei* „Oświadczyliśmy nieukon*
tentowanie Mochamedowi-Reis naszemu sternikowi
prsypisuiąc iego niezręczności ten wypadek: w i*
•locie gdyby był umiał rzucie w porę kotwicę, po-
postalibyśmy vf mieyscu spokoynem* Ta mała na?
— 21 —
•
gana była przyczyną wypadku którego rozwiązanie
mogło stać się dla nas smotoem. To zdarzenie
malaie lepiey njl wszystkie jakiekolwiek badani*,
charakter wielkiey Jiceby Turków klassy nitszey.
?f Przypominają sobie zapewne czytelnicy , ie w
Trebizondzie zmieniliśmy statek i sternika. Uło-
lylismy się z Mecbmedem*Reis , którego nam Pan
Pupre zalecił. Ąz dotąd człowiek ten okazywał się
być dobrym chociai nieokrzesanym : zaymował się
nami , strzegł <?d niebezpieczeństw, wskazując śro-
dki uchronienia się od nieb: prgyoayinnięy takie by-
}o iego postępowanie pnęed Laaelunąn*
„Odkąd zaś lekka sprzeczka o którey mówiłem
zaszła pomiędzy namiy uyrzeliśmy Se iego oczy Za-
jaśniały ogniem ponurym ; iego rysy zwykle nazna-
czone piętnem oboiętnosci ożywiły się nagle; na*
reszcie prawie odchodząc od siebie zawołał , ie AU
lab ukarze go zato , le wziął Dlaourow fniewier-
pych) na swóy statek; zę my sami ściągniemy bu-
rsę] Mówiąc to ciskał się po małym pokładzie iak-
by szalony. Nakoniec przydał, ze zginie , iezeli
tego będzie trzeba aby tylko zatopił nas rażeni z
sobą i uchwycił w obie ręce iedno s ogromnych
wioseł. Nie domyślając się iego zamiaru, oczeki-
waliśmy dosyć spokoynie końca tego uniesienia: lecz
njrrzeli Jmy ) ie nasz sternik podnosił prostopadle
wiosło , uderzał nim mocno w spod statku , wzy-
waiąc za kazdem nderzeniem Boga i iego proroka.-—
Musiałeo} rzucić się na niego dla wstrzymania go t
x < — p —
kilka leszcze takich uderzeń byłaby nas pogrążyły
»a dno. Z drugićy strony , £ona przelękniona za-
wołała: haman* haman, cfcndil Łaski, łaski,
panie! Syn móy uinieiąc po turecka czynił mu ty-
siąc obietnic; czyli to uspokoiło go , * czyli tcl
przeszło to uniesienie podobne do gorączki lub
^zburzenia nerwów t nie uczynił ładnego oporu i
tu powrót zabrał się spokoynie do steru.
„Wiatr stał się mniey gwałtownym. Rozwinął
żagiel i zbliżyliśmy sif do lądu. Jednak tenże sani
ogień błyszczał ieszcze w oczacb Mobamuda; napa-
dały go czasami wzruszenia konwulsyyne i chwytał
za puginał wznosząc oczy do nieba*. Naradzaliśmy
się między sobą nad środkami zabezpieczenia się
od iego wściekłości. Moi ludzie radzili mi po
prosta aby wpaść na sternika i iego czterech wio-
ślarzy , wrzucić ich w morze i płynąć iak będziemy
mogli na prawo ku Bosforowi; moia łona wstawiła
się prosząc nas ze łzami w oczach, aby 4 my przed-
sięwzięii łagodnieysse środki; podczas tegx> Maham-
tned patrzał na nią i iey łzy zdawały go się wzru-
szać, chociaż nie wiedział £e wstawiała się za nim.
' Wreście zgodzono się aby pięciu z pomiędzy nas
''stało zawsze obok pięciu Turków, każdy z wlepiz-
nemi oczyma na' swego; 'za pierwszym symptoma-
tern uniesienia podobnego temu , którego ledwie
tęśmy nie stali się ofiarami , miano sobie dać wza-
iemny znak i Muzułmanów rzucić w morze. Prze*
ciel nie było potrzeba tego ostrego środka który
\
- 53 —
wskazywało nam staranie o własną całość.'/
Za przybyciem do Sansoun, syn P. Rottiera o*
skarSył przed Musselimera postępowanie sternika*
Kąsał go wezwać przed siebie. Mohammed pocą*
łował kray szaty Musselima potem odstąpił , s^cu
cbał skromnie wyrzutów i zagrołeu wodza i prosił
o przebaczenie. Wyiecbawszy z tąd, i ul to postępu*
iąc brzegiem morza Czarnego, inSto wsiadając na
statek, lub zagłębiaiąc się we wnętrz krain aby wró-
' cić na morze , pułkownik Rołtiers zwiedził Bona , '
Oumeh , Sansoun; udał się al do Amazy i, oyc żyz-
ny wielkiego Mitry data, stamtąd do Tokat miasta li-
czącego 40,000 ludności ; do Maraevau , do Os-
man] o uk , do Kesil-Jrmank kędy znayduie się most
sięgający dawney starożytności* Postępował brze-
giem Delidewris , dostał się do Totia do Kastambo
i przybywał nad morze Gsarne w Sinope, które o-'
pisywał bardzo ciekawie, a tam wsiadł caowa na sta-
tek. Zwiedził A na as trę która podług niektórych
autorów miała być . rodzinnym miastem Homera , i
i Heraklią starożytną osadę Megareńczyków. W 1 tym
mieście nasz podróżny miał przygodę mogącą daćT
nową próbę obyczaiów Tureckich: o to są iego
słowa :
Przechodząc ciasna, u lic/kę tego smutnego miasta,
usłyszałem w pewnym domu, człowieka krsycsące
go całćm gardłem tak gdyby go zabiiano. Móy
przewodnik powiedział mi , że to iest Turek które*
ł
go Kady miestkaiący tam , kaSe bić $ za występek
o który oskarżyła go zona, i o co sędzia kilkakrtf-
tnie go napominał.- W podobnym przypadku oskar&y- \
cielka tak postępuie prosząc o sprawiedliwość. Staie
przed Kadym : tam skłoniwssy się w cichości z jpra-
wą ręką na piersiach, zdeymuie ( pantofle i kładzie
ie na ziemi przed Sę dzią $ piętami obrócona kii nie-
mu , po ćzem się podnosi powiadając pisaf tfowi imię
swego małżonka* Ten iest wezwanym , a Sędzia mó-
wi mo:^ Widzisz d co cięs oskarżała? — Weź te
pśntofle i zanieś* ie żonie: gdy to będzie ras iesz-
cze* wiesZ cóm ci przyobiecał! prec*.^,
Widać 9 ii ten Turek karany w obecności Pułko-
wnika R. # nie raz i uA dopuszczał się winy< Nasi
podróini opuścili Herakleę i nazaiutrz doszli az do
ujścia Bogazu. Tyle iuz iest opisów Konstantyno-
pola i Bosforu, 5e g tu zosta wiemy naszego autorami
prieydsiemy do waznieyszago ' dzieła które wydał
powróciwszy do Niderlandów,
Dziennik podróży ■ Ty flis do Konstantynopola ,
iest flziełent które można zalecić , pełne m użytecz-
nych widoków 9 ciekawych szczegółów i poszuki*
wań historycznych i handlowych wielkiey wagi. —
Autor sam w pewney części iest własnym krytykiem.
Mogłoby być zupełnieyszem i w większym ułożone
porządku. Kształt dziennika przeszkodził autorowi
umieścić uwagi swoie porządkiem przedmiotów.
Gdy wrócił do oycsyzny P. Rottiers , J. K. M.
Król Niderlandzki polecił mu w roku 1825 i 1826
— 25 • +*
forżedsięwziąć podróż w celu naukowym 3o wschodn.
Mało iest części Grecy i któreby nie miały swego
tnalarza lub Historyka, jedna* ai dotąd wyspa Ar-
ćhipelagu uniknęła ws zelkiegó rodzaiu poszukiwań.
'Wyspa Rodus nie iest ieszcże znan£ [dokładnie ; a ie-
dnak któryż kray iest bogatszy w wspocrinieńia histo-
ryczne , w podania ludu! Tę przerwę półkowuifc
Rottiers zapełnił.
Wyładował w Rodus w Stycznia 1826 r. w to-
Wtrzystwie ieduęgo ze swych synów i malarza £anA
jWitdoeck: Przedsiębrał pracę* razem trudną i hie-
beżpiećżiią; ponieważ* Turcy Rodylscy nie pozwo-
lili a£ dotąd nikomu przerysowywać pomników, a
szczególriiey wnętrza kościołów i zriacznićyśzych
gmachów. Kilka* lat tema , xiądz Desmazures le-
dwie nie stał się ofiarą swey ciekowości chcąc weysć
do kościoła Sgó Jana (wielkiego meczetu.) Ledwie
próg przestąpił, Muzułmanie rzucili ' się na
niego; i dosd był szczęśliwym, ze tylko utracił
kapelusz , który mii upadł w tćy rfagłey iićiSćzće;
je-ieli pułkownik Rottiers wskórał wiechy j winien
to szćzególnieyszemu wypadkowi którego Opowiada^
łiie żuayduie się w iego dziele.
Był on pierwszym,. ż chrźesciari, który więcey lak
pto trzech wiekach, wszedł do tey świątyni zakonu
Sgo Jana, zniewafconey od r. 1522 i przemieniorily
w (Vleczet. Sześć godzin siedział w niey zamknię-
ty : ten; czas był dostatecznym przy pomocy towa-
rzyszącego malarza do zmierzenia obwodu i odry-
" 4,
-/
\
/
— 26
sowania iey taką iaką iest dzisiay. Jest to nay wię* '
cey zaymuiący pomnik chrześciańśtwa ; choć mniey
znany od kościoła Stey Zoffi w Konstantynopolu j
groby Piotra Aubuston , Emeryka Amboise i Fabry-
cego Karretti uderzaią wzrok wchodzącego; nie ma
iui napisów na dwóch pierwszych od czasu lak Tur-'
cy niszczyli grobowce ; na trzecim napis iest zacho-
wanym całkowicie.
Jnne malowidła przypominała to Wszystko cokot*
wiek mole pociągnąć uwagę i zaiąć. seroe : sławna
cela Sgo Jana, klasztor kawalerów Rodyiskich, ie-
go drzwi sfarożytne* obwód, herby i t. d. ulica
zakonników rycerskich, taksą szanowane od czasu
i Turków, -iS zdaię się Se ieszcze owi ludzie poboS-
nosci oddani w nich mieszkaią^ zamek na którym
był sądzony Damoral ; kościół Stey Katarzyny kę-
dy złożono z okazałością zwłoki Maryi de fiauf żo-
ny Humberta Delfina ; zaiezdne domy dla Francu-
zów , Anglików, Włochów i innych ; grobowiec z
białego marmuru Roberta de Juljac wielkiego mi-,
strza zakonu, z którego płyną wodotryski teraz prze*
znaczone do urny wania rąk przed modlitwą; kasciół
Matki Bozey / z Filermu * o dwje mile ża miastem.
Dzieło rozpoczyna się ciekaWemi uwagami nad
kolosem Rodyiskim tak sławnym w starożytności.
Autor, wiedziony od Pliniusza* oświecony własne-
mi uwagami, doszedł do oznaczenia prawdziwego r
mieysca które zaymował ten cud świata. Az dotąd
mieszczono gó przy weyściu do portu; on wskazu-
ie fałszywwsć tego mniemania.
- 2 7 -
Lecz wędrownik opisujący przedmioty obudzaią*
ce tego ciekawość, w części tylko wykonywa swóy
zamiar; trzeba ieszcze aby przelał w czytelników wra-
żenie które na nim te przedmioty sprawiły w chwi-
li gdy na nie rzucił oczyma. P. Rottiers inaluiewy-
bornattiakie uczucie prz&ymowało iego serce na wi-
dok JlHu , tego mjeysca kędy pomiędzy szczątka-
mi ; trzech odmiennych cy wiiizacyi , zasiadło x dzi«
siay barbarzyństwo tureckie. Te rfczucia są wyda*
ne tern wierniey , ie autor kierowany samą prawdą
nadaie swemu dziełu kształt dramatyczny. Towa-
rzyszył mu w iego wyprawach pewien Rodyyczyk t
który dostarczał mu objaśnieni tak nad przedmiotami
ttaroiytności i średnich wieków, rak i nad późniey-
czerni. Te ożywione rozmowy, które przypominała
tyle wspomnień, nacechowane są barwą mieyscowości.
Mało w Europie iest domów starożytnych k torsy eh-
by świetne wypadki nie wiązały się z bistoryą Ro-
du . przez niektórych z ich członków. Pomniki Ro^-
du będą miały pociąg naywiększy dla tych rodzin.
Lecz nie iest to iedyna ich zaleta. Z resztą powin-»
jusray uczynić tę uwagę naszym czytelnikom , ze
dzieło to nie ma nic wspólnego z pismem P. Yille^
ncuye-Bargemont o W. Mistrzach Rodu.
Król Niderlandzki chętnie przyiął przypisane ąo-
ł>ie Pomniki Rodu. Ten władzca, oświecony opie-
kun sztuk i nank , zachęcał autora do prac dalszych.
Kawaler % Pdyaere, malarz i* K. M. .podjął słę
przey rżenia malowideł, rysunków i sztychów polftt
eony eh prócz tego pierwszym artystom Belgii,
Dzieło podzielone iest na 15 oddziałów (livra-
isons) z których ka idy {zawiera pięć rycin in folio,
podłużnych , a iedną , dwie , niekiedy trzy kartki
in 4to wyiaśniąiącego textu, bardzo starannie wydru-
kowane na pięknym welinciwym papierze ijjpwie-
rzone staraniom PP. Tence braci. Dzieło >flSregq
prawie połowa iui wyszła, w Jtilku miesiąeacli
skończpnem będzie.
ii.
OPIJANIE WYSPY BORNEO. — Padług doktora
Bromm.
.^Ł
(ttoraaczenie z Niemieckiego.) *
Borneo, nayobszernićysza z wysp Archipelagu;
Jndyiskiego (a wyiawszy nową Hollandya, nayroz-
lęgleysza" wyspa a całego globu ziemskiego ) leiy
pomiędzy 5o 1 O 1 szerokości południowcy, 7° 15' sze-"
rokości północney, a 125° 38 ? 136Q 40' długości
południka. Jest ona na wschód Sumatry, na północ
Jawy. Naywigksza iey długość rachuiąc od Tonjong-
S al a tan az* do przylądku Sampangmanschio zawie-
ra blisko 200 mil Niemieckich, naywigksza szero-
kość od Tonjong-Mora^ do Aert-Guissens-Hoeh mą
fło 145 mil ) a podług nayświezszych wyrachowali
■- 2? r-,
i^y powierzchnia wynosi do 11,205 mil kw;idratq~
wych.
Łańcuchy gór, na trzy , sześć aj do osmia tysię-
cy stop wysokie przerzynają wyspę wewnątrz, a ni.
akie okolice nadbrzeżne często woda zalewa. Nie-
kiedy cafe lasy są zatopione i tworzą gaje podwoc*-
ne tak, Se ostrzygł przyczepianą się do gałęzi drze w,
a gdy wodą opadnie mo&na je zbierać do pożywię-
nia iakby owoce.
Corneo , pbfituie w bielące wody i rzeki spfą-
wne , przepływaiące wyspę w rófcnych kierunkach.
Znacznieysze są Samb as ,, Lawą , Jo,nkenriwer w czę-
ści zachoduiey a Beniarriwer w południowcy, Tą
ostatnia rzeką wpływa w odnogę fienjar - Massin,
nayobszernieysza. i razem naypewnięyszą dla przy-
bywających statków , lecz węyicię do niey iest bar-
dzo niebezpiecznem z przyczyny ogromnych kora-
lowych krzewów zwalaiących lą w części. Jnne zna-
cznieysze odnogi są: Borneo ciągnącą się wewnątrz
lądu na 18 mil; Malvoodoo rozległa na sześć mil,
Sibohau, Barów i Tchiongbai w Królestwie Soo-
luh.
Znacznieysze przylądki zwane od krajowców o-
gól nem |i mieniem Tonjóngs są na północ, Tonjong
Jnaruntag i Sanpanmanschio , na zachód, DeuŁeco-
mes-Hoek , Lapar , Tampihsan i Guisscn-lloek na
południe, Tonjoung-Saban y Bawan , Ladi y Rato ,
Kinguelan i Mora.
Klimat tey wyspy le£ącćy pod równikiem iest
_ 30 —
gorący | iednakże wiatry morskie i obfite deszcze
zmnieyszają niekiedy przykry upał, Niebo często
pokrywa sie czaiuemi obłokami; z których na oko-
lice deszcz potokami spłyca. Pwie pory i e dynie ;
wiosna i lato nastepuią po sobie porządkiem; ie*
sieni zaś i zimy, iak zimna i śniegi; nie zjiaią mie-
szkańcy tey wyspy,* ' '
Wielka liczba pokoleń różniących sie między SQ-
h$ kolorem , mową, obyczaiami i ewycsaiami żale-*
ga obszerną wyspę; Borneo. Liczą na niey do pół*
czwarta miliona mieszkańców, v
Jglotomt cery < ciemno źółtey , ' * włosami weł-
niasto* kretemi # zamiesz.kuią góry wewnętrzne. Ten.
lud dziki żyie dotąd prawie zupełnie w stanie na*
fury , żywiąc się z polowania i płodów które nieu-
prawiaua przez nich ziemia wydaie. Eidachany
koloru brunatno żółtego ,i mniey ogorzali od Jgła-
łów zamieszkuią cześć* północną wyspy 3 są oni
wstrzemięźliwi, odważni i przemyślni lecz dzicy i
lerwi chciwi. Poświęcają ofiary z ludzi swym bó-
stwom i groźni są dla- sąsiadów* Strzały napusz-
czała trucizną wydobywaną z soku drzewa Jppuh ,
i są przekonani ii używanie takiey broni iest rze-
czą bardzo prawną i Se cudzoziemcy ich strzałami
zabici są godnetni dla ich Bogów ofiarami. Stroią
domy zębami i czaszkami zabitych , mniemaiąc
Se przez ich liczbę okażą dowód swey pobożności '
% naychwalebnieyszey gorliwości. Z resztą zapoy-
ftwo, cudzołóstwo, kradzież i przeniewierstwa, śmier-
— 31 —
fcią karzą. Bladjisowie i DayaksowU są (udami
iyiącemi szczególnie y z rybołóstwa. Podobieństwem
iest do prawdy , Se pochodzą z połączenia Malay-
tzyhów z Eldahansami i zamieszkują cały brzeg mor*
ski. Chaty ieh stoią zwykłe na palach, często wy-*
staiąc daleko na wodę. Dayaksowię są ludem nay-
przemyślnieyszym Wyspy , szczególniey ci którzy
mieszkaią na wschód, nazywani niekiedy imieniem
tktrati. Ci ostatni prowadzą 'na małych statkach
od 6 do 8 beczek mieszczących , handel ioś6 zna-
czny s okolicznemi wyspami i z Chinami, Przeda-
ią sól wygotowaną z wielu roślin morskich, ostrzygł,
muszle czarne i białe rolnego rodzaiu , skorupy
ślimaków bardzo poszukiwane a często drogo pła*
cone w Chinach ; BtatLjang> rodzay ciasta pożywne-
go, smacznego, które przyrządzają mięszaiąc mię-
so pewnego gatunku skorupiaków z korzeniami. —
Na północ Borneo mieszka pokolenie Tedong [Oran
Tedong) złoione ż okrutnych rozbóyników oskar-
żonych nawet o ludolerstwo. Okrucieństwa i ros-
boie uczyniły ich bardzo strasznemi dla wszystkich
narodów iegluiących w te strony. Żony Tendongów
trudnią się iedyriie urządzeniem kaszy z Sago, któ-
ra iest zwykłem po£ywieiiiem tego pokolenia, a proca
tego znakomitą częścią ich handlu. W północno*
sachodniey stronie wyspy, znaleść moi a ar wielką li-
czbę Chińczyków którzy tam zamieszkali od da-
wna, trudnią się uprawą pieprzu którego znaczne po-
siadała plantacye.
Maiayczykowie s wszyscy wyznania Machometa* j
ilaród cery $ółto miedżiańey , z włosami gładkie-
ini, kształtu wysmukłego i przyiemnego, pańuiąc nćra
większą częścią brzegów, przeszkadzają o ile mogą,
związkowi Ęuropeyczyków z kraiowcdmi wyspy. -"
Wodzowie i znakomitsi z Malayczyków , lubią zby-
tek i wystawność i &yią z pewnym rodzaiem prze-
pychu , oddaiąc się rozkoszom; kobiety który en ka£-
dy s nich mole tyle* posiadać ile, ni u pozwalaią oko-
liczności , s(ą w ogóle przystoyue"^ £ywe i czynne.-—
Wyspa Borneo, o ile mogliśmy dotąd ią poznać, rzą-
dzona iest przez dziesięciu Sułtanów 4 którzy maią]
pod sobą innych małych władzców; wszyscy są ż
rodu Arabskiego lub Malawskiego 4 lecz władza ich
iest nie iedtnakową. Naypotęinieyszym iest Sułtan!
Sooluh po nim Rządca Boneó, daley Sułtani Benjar
Mas sin , Sacadańa , Landak + Pońłiańah , Tirun j
Kori-Lanedy Sainbas i Hermałha. Brzegi zacho-
. dnie lepiey są znane od wschodnich * ponieważ wia-
tach 1815 i 1S18 nayćzęściey zwiedzali ie Europey-
czycy. »
Vasco de Gama pierwszy odkrył wyspę Borneo,
a niedługo potem Portugalczycy i Hiszpanie w ie*
dnym czasie chcieli ią zaiąć. Te dwa narody wy-
budowały warownie w okolicach Santang o dwa-
dzieścia mil wewnątrz kraiu k p6 nad brzegiem rze*
czki Pontianak. Wały uzbroione w żelazne ar ma-,
. ty/ miały bronie władzców tych nowych budowli, któ-
rzy sądzili się dosyć silnem! do uiarzmienia kra-
— 33 —
i«w«ów i rozciągnienia na sawsse twźy władsy. «*f
Lec* napotkali wiele trudności, a kraiowcy wkrótce
s rzucili obrzydłe iarzmo. Wyrżnięto załogi , s zie-
mią zrównano warownie i wszelkie przedmioty mo-
gące przypominać obecność cudzoziemców* RozrzuW
. cone gruzy, kilka starych zagwozdionyeh armat*
leżących na ziemi, na którey dzisiay rosną wspa«
niałe drzewa, kilka nakoniec rzadkich DLkatonów
f sztok monety srebrne y). chciwie poszukiwanych od
złotników z przyczyny czystości kruszcu j oto są
Jedyne pomniki napotykane ieszcze na posiadłości
łliszpańskićy i Portagalskiey. Podczas tego powsta-
nia cały brzeg zachodni oczyszczono z Europey-
czyków i ka£da prowincya wyspy starała się wszel-
Itiemi sposobami aby na przyszłość zabezpieczyć się*
od odwiedzin ludzi białych. Żaden naród prócz
Tfiderlandczjków nie kusił się więcey o zagarnięcie
łych brzegów , śz w roku 1816 Generał Daendels
stałością swych usiłowań i poświęceniem tysiąców lu-
dzi do9*edł do tego i& w Benjar - Mas sin zatknął
chorągiew holenderską. Wysłał z tąd pewną licz-
bę niespokoynych Dyahsów z okolic, dla powiększa-
nia woiennych sił Niderlandzkich na sąsiedniey wys*
pie Jawa, do których byli wcieleni* Próbowano wszel*
kich środków ustalenia się na bo w o w Menjar-flfat*
sin; kopano kanały, budowano koszary dla woysk,
i mocne warownie * co utrzymywało w posłuszeń*
stwle kraiowców zawsze gotowych do powstania* •**
Z przyczyny rozboiów wyspiarzy Borneo * ob*-
;,
— 34 —
wiano się ustania czynności Handlowych wew-
nątrz w yspy. Przeto związki z innemi kraiami dłu-
gi czas były nic nie znaczące, Wielu śmiałych że-
glarzy odważyło się iednak prowadzić handel z wo-
dzami kraiu. Ograniczamy się na przytoczenia ta
niektórych przykładów, ich złych powodzeń, które
dowodzą zarazem niebezpieczeństw podobnych przed-
sięwzięć i okrucieństw iakich mieszkańcy wyspy do-
puszczali się dla zagarnięcia własności obcego na-
i rodu.
W końcu 1816 r. statek Amerykański wracałaby
z Japonii do Stanów Zjednoczonych, rzucił kotwicę
w bliskości brzegów Borneo. Kapitan uwiedziony
nadzieją korzystnego zbycia części ładunku , wysłał
kilku ludzi pod przywództwem poru&mika do
Samb as miasta leżącego nad rzeczką tegoż imienia
na sześć mil wewnątrz kraiu. Kazał także ozńaymić
swe przybycie Sułtanowi, i namawiał go do zakupie-
nia towarów. Wódz miedzianey cery , przyiął cu-
dzoziemców dobrze a£ do zadziwienia i zdawał śig
być zachwycony 1 icb przedstawieniem. Za pierwszą
łaskę, uwolnił ich całkiem od zapłacenia summy
za prawo rzucania kotwicy, i zaprasza naymocniey
aby kapitan z oficerami przybył na iego dwór,
dla ugodzenia się o kupno. Sułtau łaskawem przy-
jęciem i 'okazywaną szczerością umiał natchnąć ofi-
cerowi przysłanemu tyle zaufania, ie wróciwszy na
statek nie wahał się zachęcać wodza do stawienia się
na zaproszenie , wzbudzając w nim prócz tego na-
— 35 =3
dzielę zebrania niezmiernych zysków. Uwiedziony
opowiadaniem oficera kapitan, zezwala na zamiar
który mu zgubę "przyniesie. 4/Vsiada z dwoma ^ofi-
cerami, chirurgiem i ośmioma ma y tka mi do szalu-
py, zostawuiąc porucznikowi dowództwo brygu i
wkrótce przybywa do Sambas. Sułtan okazał nowe
oznaki przychylności dla cudzoziemców, i ofiaro-
wał za cześć ładunku summe przechodzącą ich na-
dzieie. Nie długo ugodzono się; lecz przed ode-
braniem- zapłaty trzeba było wydać" towary. Kapitan
dał w tym względzie synowi Sułtana polecenie do
oficera będącego na statku, aby wydał przez niego
skrzynie i paki. Młody wódz wyruszył z pięcioma
małe mi statkami dobrze uzbroionemi i oddał pismo.
Lecz gdy oficer i większa część maytków zaymui%
się wydobywaniem przedmiotów z części dolney bry-
cu , wykony waiąc zlecenie kapitana , Jndyanie rzu-
cała się na statek, zaymuią przeyścia, mordaią may-
tków znayduiących s\§ ieszcze na pokładzie, dostała
się do głębi* zabiiaią ieszcze kilku ludzi i wrzucają
ich w morze. W tęnczas stali się panami brygu i -
zawiedli go w tryumfie do Sambas. Nierozsądny <
kapitan iiegó towarzysze iak naychoyniey częstowa-
ni od Sułtana, wpadli w i ego ręce i wkrótce ich po-
wieszono, a ich ciała podano krokodylom na po-
darcie. Widziano ieszcze niezbyt dawno w Dealm
( pałac Sułtana Samb as ) pokoie napełnione nay-
pięknieyszemi porcelanami Japońskiemi? i inne mi
łupami brygu Amerykańskiego. » j*&
-. 36 — x . - Ł .
W, r. 1817 statek Angielski o trzech masztach/
musiał i przyczyny braku wody zatrzymać się w
bliskości tych brzegów niegościnnych. Sułtan Sam-
basu osobiście śród ciemućy nocy napadł w cicho-
ści "na niego. 'N* ozele swych krwi chciwych o-
prawców naszedł garstkę Anglików znayduiących
się na pokładzieni wymordował ich, inni zginęli w
> izbice sypialnćy ; Sułtan sam wpadł do pokoiu kapi-
tana który na pół obudzony zaledwie miał czas schwy-
cić pistolet ; lecz wprzód nim uiył swey broni zo-
' stał ugodzony śmiertelnie w piersi puginałem ido*
piero upadaiąe wystrzelił. Cios źle wymierzony
trafił iednak w lewą szczękg Sułtana i rozerwał ią ;
przecie! ohoć raniony wyszedł z walki zwycięzkou
Do dziś dnia mówi z trudnością , iednak luhi za*
wsze swoie nocne zwycięstwo ; statek angielski »
wyporządzony starannie zachowuią dla osobistego,
uSytku Xięoia i słuSy ża oznakę iego tryumfu/
Ten Sułtan Sambas od kilku lat stał się %lieiaka
podwładnym rządu Niderlandzkiego , który mu pła-
ci pensy ą pod imieniem nalelytości; taosi on z wieł*
kiem ukontentowaniem w znacznych zdarzeniach i
uroczystościach kr-aiowycn, uniform Generała Ho*
lenderskiego^Jttóry mu przysłano. Jego głowa, o-
kryta podług zwyczaiu Xią$ąt Jndyiskich wyznania
Machometa, bogatym turbanem, dziwnie odbiia przy
reszcie Europeyskiego ubioru., a twarz zeszpecona
strsałem pistoletu, orą^z srogość obyczaiów tworzą vf
liim całość odra&aiącą,
— 37 —
Historya mieszkańców tych brzegów, dostarczy mnó-
stwo wypadków podobnych tema który przytoczyli-
śmy , i dziwić się należy , ze wodzowie sąsiednich
osad Europeyskich mogą znosić tak długo podobne
przestępstwa bez ukarania. Statki należące do ich
poddanych , uległy równie okrutnemu losowi y i
Sułtan Sambos na czele swoich zbóyców , przyby-
wał niekiedy aŻ*do brzegów wyspy Jawa , i tani na*
padał, fbzbiiał, lub zatapiał małe uzbroioue statki
należące do Anglików lub Holendrów. Lecz od r.
1318 rzeczy wzięły inny obrót. Rządca Holender-
ski rozciągał w tym czasie bez wielkiego wylewa
kFwi, panowanie swego Monarchy, nad eałą zacho-
dnią częścią Borneo.
- Przy końcu 1817 r. fregatę Oyree wracającą z
Bankę % ładunkiem cyny i oddziałem woysk Ni-
derlandzkich, okropna burza zagnała w środek ma- ł
łych wysp % kędy ukryte w morzu skały greżą nay-
wifkszem niebezpieczeństwem. Maszty fregaty
* skruszymy się pod natarczywością wichru, i iuż woda
sączyć się do statku zaczęła. Zguba zdawała się
nieuchronną. Znaydowano się śród uyścia wielkiey
rzeki , i przestraszeni żeglarze , nie maiąc żadney
ucieczki, postanowili puścić-*ię statkiem w to nie
znane przeyście. — Lecz płynąc niern blisko mili
musieli rzucić kotwicę lękaiąc się mielizny poniewał
wodaf stawała się coraz płytszą. Wysłano naprzód
szalupę dla zmierzenia łoża rzeki , którą płynąe
prcea półtory go dżiny ^dostała się do Ponlianak*—**
— 38 —
Sułtan panujący w 'tym powiecie, więcey ludzki
od swego sąsiada z Sambas, wzruszył się nieszczęś-
ciem cadzoziem ców i udzielił im wsparcia. Rozka-
zał Chińczykom, podległym iego panowaniu, poma-
gać do wyporządzenia fregaty, dostarczaiąc będą-
cym na. niey ludziom podczas ich bytności , potrze*
bnych zapasów do życia. Za ten czyn , Chińczycy
w wielkie y liczbie zamieszkaiący góry wewnątrz
wyspy leżące , zbuntowali się przeciw Sułtanowi %
Pontianak, odmawiaiąc mu płacenia-zwykłychpodat-
jków ipogłównego które oddawali aż dotąd. Lękaiąc,
się ich siły , udał się do gubernatora Holenderskie-
go , prosząc o przysłanie mu przez tęż samą frega-
tę .którą wsparł tak szlachetnie , gdy będzie powra-
cała , nieco woyska dla poskromienia buntowni-
ków. — Fregatę Cyrce^ o które y myślano od kilku
miesięcy że zginęła , przyięto -w Batawii z uniesie-
niami radości , którą pomnożyła wiadomość o ząda-
daniach Sułtana Pontianak. Przewidywano iużiakie
korzyści można osiągnąć z przesłania woysk posił-
kowych , i dla tego postanowiono nie odmawiać pro*
źbie Sułtana; lecz potrzeba było czasu. dla zebrania
żywności i amunicyi, koniecznych przy wyprawie tak
ćmiałey , która mogła trwać długo. Dopiero w Sjer-
jmiu 181$ r- oddzidł woyska z 800 ludzi złożony,
pod rozkazami Majora Manthinge,~ z kilkoma dzia-
łami i kommissarzami Holenderskiemi, wylądował w
Borneo. Sułtan Pontianak przyiął swych nowy cli
CościJzŻywem zadowoleniem , mieszcząc ich wwła-
._ 39 —
mym pałacu i pobliskich demach. W przeciąga
dni piętnasta przywrócono porządek; Chińczycy
przerażeni , zapłacili pogłowie wraz z zaległoś-
ciami , a Sułtan mógł odtąd bez obawy używać
rozkoszy swego haremu. — Mo£e nie zwalał
przedłużonego pobytu swych gości, nie czyniących
żadnego przygotowania do odjazdu; lecz oni mu o-
świadczyli ze to było iedynie dla dawania Xieciu czę-
stszych oznak uszanowania; i tak wolnym był od
obawy źe nie długo powierzył straży żołnierzy Ho-
lenderskich naywaźnieysze stanowiska okoliczne , a
nawet weyście do Dealm^ swey rezydencyi*
Wodzowie Chińscy z głębi kraiu , przybywali s
dalekich okolic składać uszanowanie Majorowi Man-
thlnge , i cieszyli się z przedłużenia iego bytności ;
możni w narodzie patrzyli także z zadowoleniem
na pieniądze przez Holendrów w obieg puszczone 9
a których zapewne znaczną część dostawali. Wszy*
stko nakoniec zdawało się łączyć dla spełnienia za-
miaru gubernatora Batawii połączenia Pantianaku s
Jndyami Holenderskiemi. Po trzech miesiącach u-
kłądów , zawarto nakoniec traktat przez obie strony
podpisany.
Sułtan Moharnet, ofiarował Holendrom obszerny
kawał ziemi na drugim brzegu rzeki , o pół miii
od swego pałacu > kędy pozwolono im stawiać forte-
cę. Kommissarze Holenderscy zapewnili ze swey
strony dla Sułtana i iego następców władzę nay wyższą
(która dziś zatrzymała tylko czcze nazwisko) P r *y?
—40 —
/
fzekai$c Ind pomoc przeciw wszelkim napadom , k
dozwalając połowę' podatku zciągać z Chińczyków*
Zgodzono się ieszczę na wiecey , £e szelc Waićkams
(statków) z bogatemi towarami przybywających co-
rocznie z Siam i Makao , płacić będą za prawjo wey-
scia każdy po 1,000 złotych Holenderskich > a 3 zło-*
te' za głowę od każdego człowieka znayduiącego sięr
na nich, ża prawo wylądowania. Ze wszystkie En-
ropeyskie lab kraiowe fregaty opłacić będą po do-
bnie prawo wćyścia i wyyścia a snmmy ztąd zebra-
n« dzielone będą na połowę między Sułtanem sl
kompanią Niderlandzką. Rezydent' Holenderski c**
siadły w Pontianak zostawił sobie wyłączną sprze-
da z całćy soli przywożonćy z Jawa. (1) Chińczycy
chcący zmienić mieszkanie, powinni przed opuszcze-
niem wyspy, choćby tylko wracaiąc do oyczyzńy^
Zapłacić mnieyszą lub większą summę, podług wiel-
kości maiątku. Malayczycy, Buggissowie i inni kra-
jowcy wyspy, równie iak niewolnicy należący do
nich, podlegać mieli sądownictwa' Sułtana; lecz
wszystkie Kampongs czyli wioski Chińskie , zależa-
ły od rezydenta Holenderskiego. Zatargi mogące
zachodzić pomiędzy oficerami lub innemi członka-
mi kompanii, a licznemi pokoleniami wyspy, miały
być rozpoznawane i sądzone przez gubernatora; a
uznanych sa winnych, karano iedynie podług praw
mmmmmm — i — fc— i i «■ . ■ I I 11 i — — «■— ^i^m>— ^— — — ^*^— ^^
(1) Monopolitrra nienawidzone od nfieiskafaów; lecz przy*
uoiząot wielkie korzyści HoltnfeoA*
i
* . — 41 mi :
Holenderskich. Wszystkie łammy zbierane miano
składać u ftesydenta który te swey strony co iieić
miesięcy odsyłał ich połowę Sułtanowi.
Tym traktatem > stary władzca Pontianaku (\U
fciący wówczas do siedemdziesięciu lat) uyrsał wpraw*
dzie w ciasnieyszych zamkniętą granicach samo*
władną aldotądswoig władzę, prseciefc nadaieia po-
większenia docnodów własnych czyniła md pos*wie>
cenie to znosnieyszem. Trzeba tyło iednak popierać
iiłą oręla > ustanowienia tego rządu ho We go. Bie-
głość Rezydenta holenderskiego P. Hartmann* mło-
dego człowieka rodem s Rotterdamu, zapewniła
skutek pomyślny. On to równie* przywodził bu-
dowaniu się fortecy. W kilka miesiącach, koszary,
szpital, doih rezydenta i oficerów* sekretarza rzą-
dowego i obszerny magazyn soli , wzniesiono* O- x
graniczono się do czasu , obwiedzertietn, nowey osa*
dy głębokim i szerokim na sześć stóp przekopem',
palisady brakuie leszcze, lec* to Wszystko dokona-
ne m było pod zasłoną załogi a 300 ludzi złoioney
i dwóch' sztuk dział czterof untowych. Ą
(Dokończenie v>nm\qpnym numerze.)
ROZMAITOŚCI.
Przewiezienie Urangutattga do Europy. W Sed-
nem z Dzienników Angielskich amayduiemy cieka-
6.
— 42 -»
Wy opis szczegółów , przewiezienia i Borneo do"
Londynu ogromnego Urangutanga ; autorem tego 04
pisa iest doktor Abell który na tymże samym sta*
tka cwanym Cezar y płynął do Europy; o to są wy-
iątki z tego pisma : — »Gdy był przyprowadzony
na pokład 9 dla pewności przywiązano go łańcuchem
do masztu; lecz po wielu usiłowaniach odwiązał
się i w krotce ujrzeli go na pomoście ciągnącego'
za sobą łańcuch 9 który gdy ma przeszkadzał w
chodzeniu, okręcał go dwa razy około ciała, zarzu-
cając koniec na lewe ramie a iezeli osuwał się z ra-
mienia w pyska go trzymał. Pozwolono mu wre-
ścte chodzić po statku i niedługo zaznaiomił się s
majtkami, których przechodził w zręczności. Go-
nili go często po linach a wtenczas można było wi-
dzieć całą iego zwinność. Gdyśmy pozostali w Ja-
wie, obrał sobie schronienie w wielkim szałasie bli-
skim mego mieszkania; co wieczór przygotowywał
Sobie posłanie kładąc pod spód drobne gałązki
a na wierzchu liście. — W dzień zas. Ie&ał na
jpiersiach s wysunioną głową naprzód aby mógł u-
wazać co się działo w około niego. Uyrzawszy u
kogokolwiek owoce , biegł natychmiast po ich czą-
stkę. Ton zwierz w ogólności był bardzo łaska-
wym , lecz gdy go rozgniewano , gniew iego nie
miał granic. Otwierał pysk, pokazywał zęby i gryzł
kaldego kto się przybliżył. — Dwa czy trzy razy
mniemano, zew gniewie chciał sobie życie odebrać.
Gdy mu odmówiono iakiego pożywienia którego pra-
— 43 —
gnał gorąco , wydawał krzyki przeraźliwe , rzucał
się % wściekłością po linach, późaiey wracał i zno w a
się naprzykrzał. Jeżeli go znów odprawiono z ni-
ciem, tarzał się po pomoście iak dziecko w gnie*
wie napełniane powietrze krzykami ; potem pory*
wał się nagle biegł na drugą stronę statku i znikał.-—
Pierwszą rażą mniemaliśmy , że się rzucił w mo-
rse ; aż po długiem szukaniu znaleziono go leiącego
Jod składem sznurów.. ...Nie czynił on żadnych
psot iak inne małpy, zwyczaynie okazywał, humor
łagodny | poważny, a nawet melancholiczny. Pier*
wszy raz uyrzawszy obcych ludzi patrzał w około
niespokojnym wzrokiem , nieraz po kilka godzin
siedział zakrywszy pysk łapą. Jeżeli mu się sprzy*
krzyło że sie na niego patrzano, krył sie w nay«
bliższy kątek. Okazywał łagodność i cierpliwość z
którą zwykle znosił krzywdy, i musiały być bardzo
wielkie aby go mocno dotknęły; przecież starał się
zawsze unikać tych Juórzy mu dokuczali. Przeci*
wnie okazywał wielkie przywiązanie do osób ob-
chodzących sie z nim dobrze: siadał przy nieb, przy?
bliżał się . iak mógł naywięcey i ten biedny zwierz
z czułości całował ie czasem w ręce. Sternik, kto*
rego lubił mocno, ponieważ dawał mu zawsze po-
łowę swey porcyi , nauczył go ieść łyżką. Cieką*
wy to był widok gdy tym sposobem pił kawę z
śmieszną powagą, Obowiązek historyka skłania
mnie iedoak do nadmienienia na rzecz mego boba-
tyra , \% mimo całą wdzięczność za dobrodzieystwa
sternika , kradł mu czysto wódkę. Po sterniku, ia
r
^ 41 — i
J>yłcm n8j'śeiśleyszym moSe iego przyjacielem \
chodził on za imn| w rnieyscsniayustroimieysze sta*
tka, kędy udawałem się chcąc spokoynie czyty«
V*4 gdala od lqd«i składaiącycb ękwipaz. Prze-
konawszy się dobrze, $e moię kieszenie nie zswie«
" rały nic do iedienia, rozciągał sie u stop moich,
zamykał oery, to znów otwierał ie czasami,, uważa*
iąc moje poruszenia, Naywiększą znajdował roz-
kosz w wieszaniu się po linach, 'i w igraniu 4
dziecmi* Sypiał tjwykłe >ną z>glu wielkiego;
masztu którego część zarzucał na siebie Jakby koł-»
Y drę, tjdy urządzał posłanie, z niezmierną staranno*
ścią usuwał wszystko cokolwiek go nierównem czy*
«ło t Niekiedy dla sprzeciwienia musie, kładłem
lic oa iego posłania wprzód od niego ? w tenczaa
gwałtownie wstrząsał żaglem abym wyszedł; Tęcz,
ieSeU było dość obszernęm tak, ze ohadwą mo«
gliśmy się zmieścić , po krótkim namyśle kładł się
obok spokoynie* Jełeli wszystkie Jagle były
rozwinięte, szukał innego pokrycia i kradł koszule
które maytkowie suszyli , a niekiedy pozwalał sobie
wynosić ze składu sukno, Na wysokości przylądka
Dobrey Nadziei cierpiał wiele od zimna szczególniey
z rana* schodząc & masztów, Biedny zwierz przy-
zwyczaiony do gorącego powietrza Archipela-
gu wschodniego, driał, przybiegał do swych przy*
iaciół , rzucał v się w ich objęcia , ściskał mo-
cno w swych łapach dla ogrzania się od nich,
jCdy chciano sic uwolnić od iego uścisków,
I : . ■ .
t
v
i
— 45 ~*
wydawał krzyki płaczliwe. W dwóch róznycti
okolicznościach , widziałem : qayływssy iego prze*
strach, liaz zdarzyło to się na wysokości wy*.
sokogci wyspy Wniebowstąpienia , gdy pewnego
dnia przyniesiono na pokład osiem żółwi. Wdrapał
się natychmiast wyfcey iak nigdy nie właził , i z tey
wysokości* przyglądał się łaSącym iółwiom na po«
moście, długie wargi wysunął na przód w kształcie
trąby psięy i wydawał iękj niezwykłe, podobne
razem i do kwiku prosięcia i do krakania kraka.—*
Po nieiakim czasie zlazł na dół , lecz zawsze rzucał
lękliwe weyrzenię ha żółwiów usuwaiąc* się zdała od
nich, Dragi raz przeraził się widokiem kijku lodzi'
nagich kąpiących się w morzu,
\-
^^
Ustalenie nowey osady Swan-RLver ( Łabędzict
r%eha>) na ąachodnini brzegu Nowey Hollandyi. —
P, Stirling kapitan marynarki królewsko-angielskićy
dowodzący statkiem The-Succe.ss (^Pomyślność) zwie-
dzał w roku ostatnim brzegi zachodnie no'wey Hol*
landyi zacząwszy od przylądka Łeuwjn do krańca
południowo - zachodniego. Podług iego raportu
wspieraiącego się na dokładnym wyśledzeniu pię-
ciuset mil tych brzegów , rząd postanowił utworzyć
nową osadę nad Swan-River, w mićyscu leżącym
pod 32° 40' Ta rzeczka biei^e nazwisko od wiel-
kiey ilości łabędzi czarnych snayduiących się na
niey; wyprawa x francuska pod rozkazami kapitana
/
«- 46 t*
Freycińet rozpoznała ią na 60 mil długości. Ka-
pitan Stirling zwiedził Swan-River a£ do iey źródła,
i otaczające ią okolice które podług niego są nie-
zmiernie iyzne i malownicze.
. Kraiewcy w pierwszem spotkania okazali nieprzy-
jazny spqśób myślenia , lecz nie długo zawiązała się
nay lepsza i nieprzerwana zgoda. Ci kraiowcy są
zupełnie dzicy; odziewaią się tylko skórami zwie*
raąt a całe ich uzbroienie składa się z daid w kto*
rych koniec wbiiaią kości ryb lub krzemień. Sie-
kiera kamienna , wędki a rybiey łuski , osadzone na
sznurku a koty drzew wyrobionym, są całemi ich,
sprzętami. Podczas lata, w wielkiey liczbie schodzą
się na brzegi dla wylywienia się rybami które za*
biiaią dzidą. Nie maią bowiem sieci a nawet nie
umieią sobie urządzić czółna lub tratwy. Za na-
deyśćiem simy ustępuią w głąb krąiu, kędy polową-
ziie na zwierzęta, żółwie ziemne % i ptaki których
niezmierna iest obfitość w tym krain) utrzymuie icl}
Sycie. Żywią sję także roślinami i korzonkami. — -
Widok ich iest odra£aiącv i dziki; na naymnieyssą
gaczepkę T przedsiębiorą kroki gwałtowne i nięprzy-
iacielskie. Są złośliwi i pałaiący zemstą; głowę
fnaią za wielką w stosunku całego piała. Jednaj
okazuią wiele zręczności i wsrqk ich iest szcze-
gójniey przenikliwym. Klima w Swan-River sdaie
się bardzo zdrowe. Często deszcz i chłodne wiatry
b gór wiejące, mnićy przykrym czynią upał który
ta iest bardzo mocny w południe. W wieczory i
r i
- 47 —
poranki, dostateczny iest caaa do jiracy ; nocjr s|
piękne i pogodne. Dowiedzioną iest rzectą, im
upały są mocnieysze po nad brzegiep morsa nit
wewnątrz kraiu; a iednak ani ieden ctłowiek se
statku kapitana Sterling nie doznał iadney słabo-
sci. Ziemia sdaie się szczególniey zdatną do rol-
nictwa ; źródeł wielka obfitość ; rośliny tak buy-
nie rosną , iz widzieć można osty i paprocie do-
chodzące wysokości dwunasta stóp; na drzewach nie«
zmiernie gęste liście* ' Kapitan Sterling przywiózł
wiele ułomków minerałów które złożył To warzy*
atwu geologicznemu.jZnacznieysze ptaki kratowe są:
łabędzie, rożne rodzaie kaczek, gołębie, papug'?
sokoły i wiele śpiewaiących. Często widzieć mo-
£na na brzegach cielęta morskie i wieloryby. Ryb
obfitość i w naylepszycb gatunkach. Dwa, statki
woienne przewiozły tam osadników; a kapitan Ster-
liog mianowany rządcą nowey osady. Porucznik
'Roo który należał do wypraw kapitana King do No-
wey Holandyi , wypełniać będzie obowiązki Jnspe-
która Jeneralnego. Wielu oficerów iako uczonych
wysłano do tey osady.
(% Journal des Foyages.)
m-J-
Człortiek z woskowemi Figurmnti. — Bryg Dudi,.
ski Anna pod przywództwem kapitana Holi, znay«
•°»twał się w Bania (BresyliaJ w miesiącu Paździer««
ft\L u x* *• Dwudziestego tegoż miesiąca postano*
w'i* opuścić ten port celem udania się do P emanu
• — 48 —
i
v
. ]
buko, gdzie dopełniWszy swóy ładunek miał ^t»ó** !
etć do Europy. — Około południa kapitan Jtióil \
przyjął na statku odwiedziny człowieka okrytego 1
płaszczem na pół. zużywanym j który domagał sflg o !
łaskę rozmowy bei świadków. Kapitan kaiał ' o-
deyść przytomnemu itiaytkowi , prosił nieznaiome*
go aby •' usiadł i po Wstępie nić nieżndczącym $
człowiek w płaszczu w tych słowach Wyiaśnił przed*
niiot swego przybycia: *-* » Jestem Florenctzyk , ua»
sy wam się Zornetti ; ód dwóch, -miesięcy pókdzuie W
Bahia gabinet, figar woskowych/ lecz mało Zarabiani
w tem mieście. Zaciągnąłem nawet kilka długów
których w tey chwili Sądną miarą zapłacić* nie tho*
geV Chciałbym dostać się do Pernambuco gdzie te-
stem pewny zyskać wiele pieniędzy a prfeeż to o*
płacić moich wierzycieli w Babia. — Ci Bre*
zyliyczykdwie Są nielitościwi 4 chciałem dać im
słowo honorn ie im odeślę s Pernambuco śummg
należną im, lecz mi nie wierzą, i doniesiono mi
Se iutro maią Zabrać móy gabinet! Dla wyyścia z
tego kłopotu postanowiłem wyiecbać skrycie; wasz
statek ma iutro przed zachodem słońca rozwinąć
żagle, przekonam WPana ie za przybyciem do
Pernambuco wynagrodzę dobrze usługę którą mi
. oddasz, iezeli zezwolisz na przyięcie f gdy noc za-
padnie , pięciu skrzyń z figurami, które będą o tym
czasie gotowe. Będzie nam łatwo odpłynąć wp V '^
nimby się sprzeciwiła komora, ponieważ ici<ł<-* -**
strażników portu iest moim współrodakiem , . \J>ę-
— 49 —
dźie fprżyiał tnemu odjazdowi wszelkiemi {redlca*'
mi zdolne mi zapewnić powodzenie meiey ucieczce.
Po kilku trudnościach, które wykrętny Floreńtcsyk
umiał przełamać, Kapitan Duński zezwolił Ha przy-
jęcie nowego Kurcyusza z iego gabinetem; roz-
porządzenia były poczynione i tegol samego dnia
wieczorem gabinet figur i iego właściciela umie-
szczono pomiędzy ładunkiem brygu. *** O dziewic
tly z rana podniesiono kotwice a 'statek przy po-
myślnym wietrze obrócił sie kn mieyscu swego
przeznaczenia. -— Podczas pierwszego ddia nie zda*
rzyło sie oic *nacznieyszego na statku* •** FlorenU
czyk rozmawiał poufale t ludźmi 9 wypytywał tlf -
zręcznie o wartości ładunku, schodził często na
spód statku dla zapewnienia się iak mówił, czy ie-
go skrzynie nie są wystawione na zepsucie. — * Kit
wieczorowi częste schodzenie i powracanie Florent*
etyka wzbudziło nieiakie podeyrzenia, lecz niepny-
«t%zy wano do nich wielkićy wagi. Czegóż* się mia-
no obawiać istoty satnćy*, bezbronne y, pośród dzie-
sięciu maytków tęgich i silnych? O północy gdy tześć
lodzi kapitana zasnęła , ieden z maytków Usłyszał
Zamieszanie ha spodzie statku j chciał przestrzeds?
kapitana który odszedł do swego pokoiu ; lecz nie
iyło iuź czasu: krzaki dały się słyszeć rta wszyst-
kich mieyscach brygu , i rozróżnił na#et pośród
wrzawy, głos kapitana wzywającego pomocy. Wprzód
nim miano czas pomiarkowac* się., uy rżano na po-
moście dwunasta ludzi uzbroionycfa, uderzaiącycb
— 50 —
z orężem na wszystkich maytków, których napo*
tkali. W krótkim czasie stali się^ panami statku,
kapitan, pomocnik i dwóch maytków, stracili 4y ci e
w tern okropn&m starciu. Ciała ich rzucono w
i
morze* Dwóch ludzi, który, nie spali, korzystaiąc
z powszechnego zamieszania , dopadło czółna i od*
daliło się za pomocą wioseł , bez Sywności , i bus- ;
soli powierzając się losowi. — Przeznaczenie nie
było. im sprzecznem , dotarli do brzegów Brazylii ;
i zdali konsulowi swego narodu sprawę z wypad-
ków, których byli świadkami. ~- Wiadomości pó-
źnieysze dały poznać; £e tak nazwany Floren tezy k
był rozbóynikiem, którego statek rozbił się o brze-
gi; £e uniknął śmierci z dwunastoma towarzysza-
mi i £e mniemane skrzynie z figurami woskowe-
mi, które wstawił na bryg duński, zamykały ie«
i
go wspólników ^ których wprowadził nocą aby u*
kryć to zdarzenie \ przed * oczyma wszystkich.
(Wyciąg z Żeglarza, dziennika rozbić i innych wy'
padków morskich)
Znany wędrownik Buchanan pisze: Se w Indy ach
wschodnich słyszał śpiewanie kobiety, która ucho-
dzi za tamteyszą Pasta, Główna iey sztuka zasa-
dzała się na świetnym niezmiernie trylu, który
wydawała zamykaiąc iednę dziurkę w nosie, a bi-
iąc w drugą .szybkie *pizzicato. Ta twórczyni no-
wey szkoły tak mocno sobie uięła słuchaczy 12
nie raz mówili do Anglików: )) A co, czy potrafi to
— 51 —
która u was śpiewaczka? — • Jesteście mędrsi, ale
co do śpiewu, przyznaycie , żeście daleko sa ma-
mi zostali))
W pełnem zalet dziele Hrabiego Andreos-
sy: Konstantynopol i Bosfor: czytamy : » Sołtan
iest iedyn^ osobą w Państwie, która nie powinna
wcale palić* tytonia. Jeżeli cbce sobie zrobić te
rozrywkę i aźyć ukontentowania palenia fayki, mo-
le to tylko zrobić w nayodlegleyszych pokoiacb i
1 z naypoufalszemi swemi powiernikami*
Według rapportów zdanych Królowi Jmci Szwedz-
kiemu z lat 1826 i 1927 liczyła Szwecya ludno-
ści z końcem r. 1826, 2,805,350 zaś z końcem
r. 1827, 2,829,568. Miasto Stołeczne Sztokholm
liczyło r. 1826, 79,992 mieszkańców a r. 1827,
79,526.
W r. 1790 wynosiła ludność kraiu New York
327,162 a Pensylwanii 434,378. Zaś w roku 1820
liczono w pierwszym kraiu 1,375,989 a w ostatnim
1,046,840 mieszkańców. Co się tycze ludności
miast, ta naybardziey podniosła się w Baltimorze i
w New York, albowiem w pierwszem mieście w
przeciągu lat 30 a w ostatnie m w przeciągu 35, lu-
dność pięć razy stała się licznieyszą od tey, ii-
ka była przed owemi laty. Ludność Baltimora
wynosiła r. 1790 13,503 a r. 1820, 62,627 miesz-
kańców. Nowy York liczył r. 1790 33022 a r.
1825, 156,086 mieszkańców.
— 52 —
r •
GAZETA PODROŻY I JEOGRAFH. .
Anglia. Odkryto, ii w nowey Hollandyi ma się ■
snaydować bardzo* szerokie iczioro.
W Londynie w miesiąca Maiu, umarł doktór J,
S. Jung znakomity fizyk i matematyk , znany set
swoich poszukiwań i odkryć we względzie Hierogli-
fów, s
W tych dniach wyszło tu w dzisiey szych okolicz-
nościach bardzo ciekawe i dosyć ważne dzieło pod
napisem i ^Konstantynopol w r. 1828." Autorem
iest nieiaki Pan Macfarlane.
Fhancya. Dr. Pariset, który od 8 miesięcy tru-t
dni sie badaniem chorób zaraźliwych w Egipoje, prze*
konał sie : ii morowe powietrze w Nubii nie iest
endemiczne* Go dotąd uważano za taką chorobę %
iest febrąj Przeciwnie bardzo często natrafiał w o«
wy eh kraiach na skomplikowaną Syphłlis i choroby
oczu, W ogólności Dr. Pariset uwala Egipt za kray
bardzo zdrowy, powietrze iest tam tylko w niektó-
rych mieyscach zepsute , albowiem panuie tam zu- .
pełne niedbalstwo pod względem czystości, chowa-
nia umarłych i t. W nayludnićyszych nawet mia-
stach znąleść mofcna na ulicach zgniłe zwłoki zwie-
rząt. Potwierdziło to domysły P. Pariset , a które
były powodem dotey podróży^ ił balsamowanie u-
marły eh v * arozytności, było środkiem zaradczym
przeci, .«tbosciom.
Rossya, Pewien oficer Roasyiski umieścił w dzień*
nikach Petersburgskich listy i Armenii, narzeka w
— 53 —
pich na nadzwyczayne w Erywanie owady 9 iako to*
luachy , komary i mszyce ; w dalszych listach opi-
śnie przybycie swoje do zamka Diadyńskiego. Miało
lam bydi za starożytnych czasów miasto, ale kto*
rego śladu nie ma , nie daleko brzegu Eufratu ma
bydź siarczane źródło, wytryskuiące wodę wrząca
iak ukrop. Niedaleko wsi Gsełkany o pół godziny
drogi za Eufratem , iest wielki warowny klasztor na
obszernym pagórku, nie mający Sądnych ozdób ani
obrazów, zbudować go miał Tirydat w 4tym wieka
po Chrystusie. Trudno wy dziwić się trwałości da-
wnych budowli. Tysiąc pięćset dwadzieścia cztery
lat upłynęło , a w tym ogromnym gmachu nie masz*
ani iedney rozpadliny, i ani ieden kamień nie wy-
jadł, oddziały między płytami kamiennemi o ta*
czaiącemi wierzch dachu i ostro kolczastą kopnję
kościoła , porosły mchem który skamieniał.
r
Z pieniędzy któremi Persya zapłaciła Rossy i wy#
nagrodzenie utworzono zbiór liczący 633 monet ,
który bardfeo przyłoży się do wyjaśnienia numiz-
matyki wscbodniey.
W okolicach Warny znaleziono starożytne mar*
jnury, ważne dla poszukiwań archeologicznych. ' :
Norwergozycy podróiuiący w Syberyi Pro*
fessor Handsteer i Porucznik Due , byli w Jrknt-
sku d. 8 Maia, za kUka dni mieli wyruszyć w dal-
*zą podróż.
#aron Humboldt wyieohał d. 7 Maia z Petersbur-
— 54 —
ga do Moskwy, zadziwił wszystkich bystrością swo-
iego umysłu i pamięci.
P. Humboldt przybył do Kazania dni* 23 Mai a
f(ł, st.) o godzinie 6 z rana , w towarzystwie pro*
fessorów berlińskich PP. Ercnberga i Rosę* O go-
dzinie 9tey te goi dnia pospieszył do Uniwersytetu ,
gdzie był przyięty od Rektora i professórow. Na*
stepnie zwiedził inne zakłady; gabinety historyi na*
taralney, fizyczny, numizmatyczny, bibliotekę i
obserwatorium. Nazaiutrz zaymował sie z profes-
sorem Astronomii postrzeleniami ; po czem znowu
udał się do uniwersytetu dla oglądania mineralogi-
cznego gabinetu , gdzie szczególniey zwracały u-
wage P< Humboldta zbiory syberyyskich minerałów*
Zwiedziwszy w następnych dniach okolice Kazania
i osobliwości , udał sig w dalszą podroż d. 28 b, m.
Grecya. „Dnia 15 Maia wrócił do Modon Pułkownik
Bory Saint Yincent', ze wszyslkiemi towarzyszami swe-
rai, z podró£y, która przeszło cały miesiąc trwała ■
trudnią sie oni teraz wysłaniem po raz pierwszy zbio-
rów -swoich do ministerstwa. Kommissya iak nay-
przyiaźniey przyieta została od mieszkańców gór w
Messenii, Arkady i i Maina. Wszyscy Francuzi któ-
rzy zwiedzili ten półwysep , dostatecznie opisać nie
mogą piękności iego połoień: doliny i płaszczyzny
poprzerzynane są strumieniami w śród gór zarosłych
lasem. Lud dobry, pracowity , dowcipny , czynny,
błogosławi Króla Francyi i iego poddanych. Pułko-
wnik Bory de Saint Yincenl uda się przez Sparlg
— , 55 —
/
i
do Argolis po odesłaniu swoich rapportów i zbiorów;
w pierwszem mieście chce zabawić kilka dni, iak
pierwey w Messy nie,
Hiszpania. Jedna z Gazet wychodzących w Bor-
deaux donosi, iż na granicy hiszpańskie* y 9 tuż przy
miasteczku Oyarzun, odkryto wiele obiecującą ko-
palnię srebra. Utrzymuią, iż kopalnia ta znana
była Kartagińczykom i że serwis stołowy Hannibala
był ze srebra pochodzącego z tey kopalni. Pewne
towarzystwo kapitalistów jni§dzy któremi iest wielu
przybyłych niedawno z Mexyku, złożyło 8,000,000
realów na rozpoczęcie robót w tey nowey kopalni.
Niderlandy. Czytamy w Gazecie Jawańskiey z
dnia 15 Stycznia. „Dnia 31 Grudnia r. z. umarł
w Jassinga niedawno przybyły tamże Szwedzki ba-
dacz natury P. Mellerborg , serdecznie żałowany
od wszystkich którzy mieli sposobność bliżey go po»
znać."
Stan. Zied. Pismo Dra. Randall Ajenta amery-
kańskiey osady Liberia w Afryce, zawiera nastepuią-
ce ciekawe wiadomości o tey osadzie. Dr. Randall
przebył dnia 22 Października r. z. do Monrowii
stolicy osady, i w czasie pobytu^ swego w Liberia
zadowolony był z tamteyszego klimatu, żyzności
ziemi i zaludnienia. Także Monrowią uważa za
bardzo zdrową, i opisuie położenie iey iako bar-
dzo zay T^uiące i dla 'handlu tak dogodne , iż we*
dług iego zdania, ieżeli nie zaydzie iaki nadzwy*
czayuy nieszczęśliwy przypadek, Monrowią stanie
' - Ś6 —
i ,
t
się naywaihieyszem miastem handlowem na Łr*
gach afrykańskich. Ju£ teraz handel tam iest d
znaczny a będzie codzień większy, iezeli cortJK?
więcćy będzie w obiega kapitałów i coraz więfr*
ksza liczba statków nadbrzeżnych. Obecnie uła*£
twiaią nadbrzeżny handel, 2 wielkie szonery i tii
ezyli 8 mol ey szych statków, które wszystkie na-*,
la&ą do osady. Boczny wywóz wynosi 60 do 79$
tysięcy dollarów. W czasie , kiedy doktór Ra&«?
dali pisał swoy list, znaydowało się w osadzie ioĄ
warów i afrykańskich produktów niemniey iakzjf
^ 0,000 dollarów. Nakoniec dobrze byłoby, gdy*'.
by rząd Zjednoczonych Stanów dla nadania haH*>
"dlowi wiccey mocy i rozgałęzienia, wysłał okręn
któryby cięgle krąiył przy brzegach. * h
. W miejcie Albany w Zjednoczonych Stanach^
utworzyło się towarzystwo którego celem iest za^P
pobiegać ile możności używaniu ostrych napoiów Ą
upowszechniającemu się tam coraz bardziej. ,-<:
Brazylia. Gazeta Kartagińsl%a donosi o waSnefjt?
odkrycia w Brazylii. • Przedsięwzięte na rozkaz pre-
zydenta w Goyaz Wyszukiwania, doprowadziły di
odkrycia muszli , które czasem takie zawieraią per
ły iak perskie , będące pierwszą gałęzią bogact
Wschodu. Dokładnie ysze rozpoznanie owych mussl
przekonało, i% 5 z nich zawierały 4 perły 9 walą
ce przeszło po 4 grany i ndaiące blask bardzo świe-
tny.
* S« -a -;
się naywaińieyszem miastem handlowem na brźH- <
gach afrykańskich. Jul teraz hapdel tam iest dość
znaczny a będzie codzieii większy, ieSeli coratf *.
więcćy będzie w obiega kapitałów i coraz wię-
ksza liczba statków nadbrzeżnych. Obecnie uła* -
twiaią nadbrzeiny handel, 2 wielkie sżonery i 6 \
ezyli 8 mnleyszych statków, które wszystkie ua-« .'
la&ą do osady. Boczny wywóz wynosi 60 do 79 '
tysięcy dollarów. W czasie , kiedy doktór Ran- .'
dali pisał swóy list, znaydowało się w osadzie to- j
warów i afrykańskich ' produktów niemniey iakzat 'i
70,000 dollarów. Nakoniec dobrze byłoby, gdy- \
by rząd Zjednoczonych . Stanów dla nadania han- :
"dlowi więcćy mocy i rozgałęzienia, wysłał okręt
któryby cięgle krąiył przy brzegach.
', W mieście Albany w Zjednoczonych Stanach,
utworzyło się towarzystwo którego celem iest za- \
pobiegać ile możności używaniu ostrych napoiów ^ ]
upowszechniającemu się tam coraz bardziey. - \
Brazylia. Gazeta Karta gińsk^ donosi o waSneto'
odkrycia w Brazylii. • Przedsięwzięte na rozkaz pre- ]
aydenta w Goyaz wyszukiwania , doprowadziły da -I
odkrycia muszli , które czasem takie zawieraią per- >'
ły iak perskie , będące pierwszą gałęzią bogactw 1 j
Wschodu. Dokładnieysze rozpoznanie owych muszli;]
przekonało, i% 5 z nich zawierały 4 perły f walą-
ce przeszło po 4 grady i mające blask bardzo świe-
tny.
Spis pr-:
■
■
■
■
ranka JmJjjtkB.
Inoii śiwecyi.
■ Stanach ZJcdnoaoiijdi.
i ['winiły i "
k Kolumb wychudzi oo dni 15 w obij
p6ł do citćrech aikuizy x doł^cictiidn
Mby rysunków, cnajijj itp.
. tł». U fest
. .
I
■
■
ij — MC Lw
■
KOLUMB
Ofiimnt jtotlróitj /wloirt/r/i i mór
BOM DfitOŁ
3 t„ u - \ im.
W WARSZAW IK
KOLUMB
PAMIĘTNIK. PODROŻY,
i--' ■ : — • '
ź Dkugiey połowy Lipca 1829 r.
■»■ ■ "■*
\ ^
III.
I
WYJĄTKI Ź LISTÓW Ó WŻOSŻEĆH (zHossyi^
skiegó.) '
, Dnia 15 Pfrztifiia 1823 r.
Zwiedziłem Wenecyą, Weronc i niektóre inne
ihiasta włoskie , a teraz piszę do ciebie z Moren*
ty i. W EarJsbadzje przywiązał się do mnie Fran-
cuz , a do tego ieśzcze Paryźanin, który, przeby-
wając czas długi w Anglii, wywiózł ztamtąd pe-
wny rod za y spliriu; choroba ta iego, pochodzi od
rozlania sie żółci, którą oh ze' swoiey strony na
Wszystko i ha wszystkich wylewa. Towarzysz tiri,
.... *
krytyka swoią i niewczesnym erituzyazmeiri, p'o-
psował mi prawie cały Tyrol. Piękne doliny, wo-
dospady i wąwozy, któ remi tak hóynie zbogacone
aą tyrolskie góry , nie miały w oczach iegó pra-
Wdzrwey zalety, wszędzie wyszukiwał ukrytey ia>
•/
_ 58 —
kieyś wady, ganił wschód słoiicfit, światło xięz ! y-
ca, i tylko niekiedy w uniesieniu zawołał: „4ch
patrz, iak to iest pięknie ! iak śliczna oioznaby z
tego zrobić w wielkieyoperze dekoracyą!" Obcho-
dzeniem się swóiem ^ charakterem nabawił mię był
jakoweyś nieśmiałości, tale dalece, ze rozłączyć się
z nim nie miałem odwagi ; naypowabmeysze miey-
sca Wezwał trzeba było przebiegać, stawać ta* m gdzie
musie podobało y i nieinaczey mogłem , iak chyba
pokryiomu , pięknym iakim pocieszyć się widokiem.
Tym sposobem przywiózł' mię do filorenćyi , gdzie
i ia sam chciałem pośpieszyć, dla odebrania listów,
których iuz od dawna z Rossy i nie miałem. Cią-
* gnie mię teraz <ło Medyolanu i na wyspy Baromeo ;
iak mogę wymawiam się od tey podróży , zwlekam
ią f chcąc tę prźynaymihey cząstkę Włoch , zacho*
wać od lego angielskie y choroby.
Wenecya nie tak mię zaięła , iakeot sobie obie-
cywała tar ^ niegdyś świetna stolica , zupełnie iest
teraz martwą; sąsiedztwo Tryestu , któremu nada-
no Wszystkie^ odjęte WeneCyi , przywileie bandlo-
we , zapewne*- iest tWo -przyczyną. Wkrótce się
tam i karnawał przeniesie i a Wenecyi pozostanie
— tyfko plac świętego Marka , lew, święty Teodor
siedzący na Krokodylu, i wspaniałych gmachów ro-
. zwaliny. Przeczytay tom czwarty Kazanowa, znay-
dziesz tam wierne opisanie więzień podziemnych
xiązęcego pałacu, iego w nich pobyt i ucieczkę; te-
raz niczem nie są zaięte , weyście do nich każde-
V
— 59 —
mu otwarte , oglądałem ie , a w porównaniu Iwoie
JSzylorishie są ieszcze rOskosznym salonem. 4 Jabym
sobie grobu nawet nie życzył tak ciasnego i ciem-
nego^ Kiedy Francuzi, w 1797 roku w imieniu wol-
ności, zgrabiwszy arsenał i inne weneckie zakłady,
odbili więzienia ; w iednem znich znaleźli starca ,
«
przez 23, lata ciągle zamkniętego. Nikt , ani on
sam, nie wiedział przyczyny niewoli; pomimo to,
starzec i teraz ieszcze załuie. czasów przeszłych;
łatwo temu wierzę ! Wenecya tak nieznośna , &e
pierwszy raz dopiero w niey będąc , i tylko cztery
dni zabawiwszy, chętnie ią opuściłem,
Werona , pamiętna, ick ci wiadomo, kongresem,
ma w sobie starożytny amfiteatr, dochowany vr zu-
pełney całości. Przezierałem niektóre xię gi , dla
dowiedzenia się, iak dawno pyszny ten gmach został
-wzniesiony; iakkolwiek antykwaryusze rozmaicie o.
tern mniemaią. wszyscy ieduak na to się zgodzą, ze
nie Austryacy go zbudowali.* „
«» •
Okolice Florencyi moznaby nazwać sadem, *w ca-
łem znaczeniu tego wyrazu; prędko si^ niemi na-
sycisz : winogrona, figi i tym podobne, przyiemne
są dla czczego żołądka. Natura tu pokryła ziemię
powłok^ ieduostayną 9 a ręka ludzka ubrała ią ro-
zmaitego gatunku drzewami : nie , choćbyś wstąpił
i na naywy£szą górę, z tych drzew, co otaczaią
Florencyą , -nic uyrzysz ani iednego , któreby ro- '
sio tylko dla przyjemnego cienia; wszystkie są w ce-
la użytku y wszystkie owocowe , oliwne i morwowe/
■«r 50 -r
*
Widok ta^i <Jaie wyobrażenie bogactwa kraiu, afo
sa nadto jest iednostaynym; odetchnąwszy, chcę pa*
£cic się w góry , szukać dzikich okolic.
6 Stycznia 1824 r-
Od czternastego wieku ti trzy innie się we Floren -
py i dobroczynne i ludzkości pożyteczne towarzystwq,
bez przysiąg i ślubów święcie wypełniające swoię
ustawy. Dostoyni obywatele , i sami nawet wielcy
Xią$ęta Toskańscy, mieli s, obie za zaszczyt nnleżćć
do niegd? Ubogi lub chorobą dotknięty, nigdy ną-
prózno nie wzywał pomocy Braci miłosierdzia. —
Stowarzyszenie ich nie iest duchownem * ani we
dnie, ani wnOey, nie zbiera ią się oni na odpraw
'l
wianie nabożeństwa: ale w dzień i w nocy, chore-
mu i ubogiemu, pomaga i ą lekarstwy i pieniędzmi,
zeszłemu ze świata bez krewnych i przyiaciół od-
daią ostatnią posługę. Światowy młodzieniec i mąz
zasłużony, z równo 4o ich towarzystwa należą, i
zarówno nie wzdrygaią^ się na własnych ramionach
nieść ubogiego ciało ero grobu. Płaszcz szeroki z
czarnego grubego płótna , kapelusz z opuszczonemu
brzegami i czarna na twarzy zasłona , w które y tyl-
ko dla oazu zostawione są otwory, ukrywaią ich
przed wzrokiem ciekawych. Czyniąc dobrze, nie
chcą być znanymi; a zachowany przez nich od śmier-
ci , winien iest swe ocalenie, nie szczególnym oso*
bom , ale całemu towarzystwu.
W pośród nocy dwa razy ozwał się dzwon na
wieży starego kościoła, w bliskości głównego placu
— *l -»
na ten odgłos, zaras się zbiegli roieszkaóey, icJoi
x miękkićy pościeli, i pni z wesołey porwali aif
bieajady; wszedłszy do kościoła zapalił każdy po-
chodnią i czarnym płaszczem się okrył , cilpręy
s nich wzięli nosze i tak wszyscy, z pośpiechem,
w ślad poszli za przewoduikiem , wzywającym ich
pomocy. Łzy mu przerywały mowę, a żaden nie
utrudzał go pró£nemi zapytaniami. Ubogi, * nie-
szczęsnym przypadkiem raniony, umierający, umar-
ły, wszyscy równe maią prawo do pomocy braci
miłosierdzja. W głębokiem milczeniu, pośpieszne^
rai kroki, wyszli za miasto pa gościniec prowa-
dzący do Rzymu: zdarzyło mi się wtenczas mimo
przechodzić, zdjęty ciekawością, poszedłem za nimi*
Przy świetle pochodni postrzegfem na drodze roz-
ciągnionego wieśniaka: smutnym przypadkiem prze*
szedł go wóz ciężki. Ten, co wzywał pomocy,
był iego synem. Bracia miłosierdzia, obeyrzawszy
nieszczęśliwego, postrzegli ieszcze znaki życia; wzią-
wszy go zatem na nosze, nieśli do szpitala, gdzie
zawsze bez wymówki przy i mu ją tych wszystkich, któ-
rych towarzystwo oddąie. Stoiąp nie opodal, sły-
szałem, iak chorego polecali przełożonemu nad szpi-
talem, i iak przyrzekali mu, gdyby odzyskał zmy-
sjy, starać się o zupełne iego uzdrowienie. Sze-
dłem ieszcze za nimi do drzwi kościelnych, gdzie
zostawiwszy pochodnie, nosze i wierzchnią żałobną
odzież, rozeszli się spokoynie do domów;, twarze
niektóre były mi zuaioine, spostrzegałem ie na ba-
/
— 62 —
lach, na świetnych wieczorach; modne' fraki i ubiór
wyszukany, nie zwracały w tejiczas moiey uwagi,
czarna i. prosta opończa, wraziła we mnie głębokie
ku nim uszanowpnie*
flzym 19 Marca n. *.
.... Pięknego dnia, o godzinie 3ciey z południa
wjechałem do Rzymu, i chociaż nie mam zadnćy prze-
szkody, • do zaczęcia natychmiast podróiy moiey po
stolicy świata, wolę wszelako dzieii pierwszy po-
«vyifpić na odpoczynek i dla ciebie. Pierwszy' raz,
ak iestem we Włoszech, okna i drzwi w moiey izbie
zamykaią się szczelnie: i to iest jeszcze pobudka,
dla które y nie spieszę się wyniyść na wolne powie*
trze, dosyć się niein napoiłem w drodze. Biorę
pióro, abym ci opisał podre£ moią z Florencyi do
Rzymu, wprzód, nim rzeczy widziane zostaną przy-
ćmione w pamięci przez to, co óbaczę.
Podróż tę, we dwóch dniach moznaby odbyć:
•a iechałem pięć dni, i tak jeszcze pośpiesznie; po
drodze rzeczy godnych widzenia' iest wiele, wicie
i podziwienia godnych. Malowidła, albo raczę y o-
brazy, naydłu£ey tu zatrzymują podróż u^go; w ka-
£dym kościele znaydciesz dzieła naylepszych arty-
stów; ale wyznam tobie, mimoiazdem, a dotego pocz-
ta spiesząc, oglądać ich nie miałem ochoty. Po-
iąć i odmalować piękny obraz, równię iak cenić
i zachwycać się iego' widokiem, nie każdego czasu
można trzeba do tego czekać na właściwe usposo-
' bienie duszy* Nie mogg się przyzwyczaić poglądać
— 63 *-
Ha zegarek,, gdy mam przed oczyma dzieło Rafa-
ela lub Baroczio; a kiedy z rana obiegłszy kilka ko-
ściołów i iedne lub dwie g-alerye, siędę do poia-
zdu, wtedy tak się rozstrzęsą i zmieszaj wszystkie
koloryty, i rysunki, ze wieczorem, przywodząc ua
pamięć ten albo ów obraz, widzę, iż ciało nie od-
powiada głowie, odzież nie stosowna do osoby lecz
to nie z winy artysty, ale z pomieszania się moich
wrażeń.
Dnia 15 marca, o godzinie 7mey i rana, wy-
e chałę m z Floren cy i. Dwie drogi prowadzą da
Rzymu: iedna ponad morzem przez aqua pendente
krótsza, ale mało maiąca widoków; druga przez Pc-
pudźio dłuższa, lecz godnioysza widzeuia; ia się tą
astalnia puściłem. Jak dwie są drogi 9 tak podobnie
na "kazdey dwa są rodzaie iazdy, do wyboru. Ve-
turino wiezie cię taniey, lecz z nim nie tam się za*
trzymasz, gdziebyś żądał; nie patrzy on na osobli.
wości kraiowe, ale na potrzebę wytchnienia koni
lub mułów swoich, i dla tęgo wolałem iechać pocz-
tą. Droga wesoła, wysadzona winnicami, drzewa*
mi oliwne mi i morwowe mi, tegoż samego dnia, po-
nad brzegiem Arno, doprowadziła mię do Arezzo*
Prześliczne dawne miasteczko! oyczyzna'Petrarcha!
Arezzo zbudowane u spodu nie wielkiey góry. W ko-
^ciele Opactwa Monte - Cassini widziałem na pła?
sko napjętem płótnie^ odmalowaną kopułę; oświecę?
nie i perspektywa, fak są dobrze wydane f że pa-
trząc na nią z właściwego punktu, póki nie odmie-'
— 64 —
nisz mieyśea, Jesteś* w zupełnym omamieniu. Przy-
szedł ml był na myśl Gonzago (I) nie wiem, azaf-
jibyi mógł 6ń podobnie zrobić , ale pewny iestem,
le lepićy nie potrafi l Kopuła ta w swoim rodza-
ju, tyle zadziwia, iafe Madonna Rafaela/ którą tf
cenić umiesz. .Zastanowił mię, leszcze <Jom iedeń
w \^rezzo, nad którego brania, na Łiałey marmu-
rowćy tablicy , egromnćfai czarriemi literami wy-
ryto: Guido Monaco , pod tym napisem pięć, iafe .
na noty, liuiy na nich ąześć liter muzycznych, z
podpisem; ut, re y mi y fa 9 sol, Id* Guido ten wpadł
pićrwszy naf sposób wyrażania głosów znakami, 2
riapis nie iest fałszywy; iednakze Włosi, tyle obo.
wiązani wynalazkowi i ego, mogliby ze śwoiey stroj-
ny przyzwoitszy .mu napis obmyślić. Ja na przy-
kład, cboćbym był bliskim krewnym Guidona, albo
iei mocno dotkniętym iego śmiercią nie wiem prze-
cie, czyli bez ś*mićcnu mógłbym przeczytać gro"
Łowy iego napis: ut y re, mi^ fa s sol y la.
Drugiego dnia rankiem wyiećhałem z Arezzo,
czas był prawdziwie wiosenny: słońce dogrzewać
1 zaczynało, śnieg niedawno spadły na blizkich gó-
rach topniał', a wóda czyste mi strumieniami sączy-
la się po świezey murawie; krzewy sie rozpuszczaj
t ły, inne iuż 5 kwitły. O południu stanąłem w Satis-
śio, ostatnie y ha. granicy Toskanii pocztowcy sta- '
ćyi, i natychmiast poszedłem na wysoką gorg oglą-
dać Kortonc, iedrio z miast Etruskich, których po-
*—m
(1) Znany malarz deko racyt w Peter zburgit. pr. ti.
- 65 -
\
czątek pokrywa mgła wieków. Zachęcił mlf do te^
go Reichard, obiecując w swoim Przewodniku po*
dróŁnych (Goides des yoyagears) pokazać tam ro-
zwalmy kościoła Bachusa. Wyraz rozwaliny kościo-
ła, przedstawia nayoboiętnieyszey nawet wyobraźni
kilka przynaymnićy kolumn , ułamki gzćmsn , lob
szczęty płaskorzeźby; drapałem się więc na górę,
aby powziąć iasne wyobrażenie o mieszkaniu tego
Boga, któremn i n nas chociaż nie stawią kościo-
łów , nie zaniedbuią wszakże gorącego naboleń*
stwa. Nakoniec Cziczerone zapukał w małą fórtkę
zagrodowej ściany: powierzchowność nie obiec y-
wała nic szczególnego, weszliśmy na szczupły
dziedziniec, a przewodnik móy, nkazniąc gładkie
i okopcone mury, oto rzekł, zagroda byłego kościo-
ła; otworzywszy potcm drzwi drugie, wprowadził
mię pod sklepienie ciemne i wilgotne, tyleż co i
zagroda obiecuiąeę, otóż to itst, zawołał, i sama
świątynia. Oczom moim chciwie szukaiącym żaby*
tków odległey starożytności, ukazały się beczki ze
Awieżem przeszłorocznem winem, sćry w ogromnych
kręgach i zapasy wędzonego mięsiwa. Tak wynagro-
dzony za nużącą pod górę przechadzkę, z gniewem
obróciwszy się do przewodnika, czemuś mię, rze-
kłem, wprzódy był nie ostrzegł, że tn nić ma co
Widzieć?-** »Pan byś pewnie nie poszedł,' a prócz tego
Anglicy* dodał, odwićdzaiąc te zabytki, prawie za-
wsze odchodzą kontenci i nawet nłamki muru z so-
bą zabierają. Szkoda, zawołałem, że nie rozebra-
9
— 66 —
li ziipcłnie twoich żaby tków r wprzód, nim ie mia-
łem oglgdać. Schodząc s góry powoli się uspoko-
iłem: uymuiący widok wystawiała oczom obszerna
dolina , osypana mnóatwem wesołych wiosek, w
oddalenia nad horyzontem wyniosłe góry* a na ich
grzbietach droga snuiąca się z Syeny do Rzymu;
w prawey stronie, z pomiędzy gór, wyglądała za*
toka iezioraTrazyinenu. Usiadłszy na skale długo
się poiłem roskbsznym widokiem: wzrok bez prze-
szkody przenikał czyste powietrze, a gdzie niegdzie
tylko pływające W oddaleniu białe obłoki, zdawały
się łączyć ze śniegiem, okry walącym szczyty gór
wyniosłych. Trzody owiec, pomiędzy dzikie mi krze*
Wami, błąkały się po niedostępnych urwiskach, w
dolinie krzątał się rolnik spokoyny* Spuściłem się
z góry, i wsiadłszy do dowozu, w kilka minut, by«
łem iu2 w państwie Papiezkiem. Na samey gra-
nicy spotkali mię żebracy." una picola moneta! pier-
wsza ich odezwa do przeie£dźaiących. x Na brzegu '
płytkiego strumienia, przez który się brodem prze-
ieźdSa, oczekiwało dwóch tego2 samego rzemiosła
zaledwiem się zbliżył, gdy oni poskoczy wszy do wo«
dy,_ biegli przed końmi, iak gdyby woźnica bez
■4,
nich drogi był nie wiedział; na drugiey stronie
wyciągaiąc ręce, żałosnym głosem domagali się iał-
mutny. Przechodzącego wieśniaka zapytałem, iak
się zowie miasteczko, któreśmy pomiiali: odpowier '
dziawszy, żądał natychmiast nagrody za swoię u-
sługę. .
X
— 67 —
Zacząwszy od Satizsio, iechaliśmy, prawie wciął,
ponad leziorem trazymeńskiem (Perndiio.J Na nim
wznoszą się dwie wyspy drzewami okryte. Droga
idzie przez Pisziniano, małe miasteczko, zbadowa-
ne na spadzistym brzegu ieziora. Powiadała, łe w
tern mieysca zginęło kilka tysięcy Rzymian, zmu-
szonych, po prze gran ey główney bitwie, cofać się
tym wązkfm przecbedem , opanowanym wprzódy
przez Karlagijicayków. *
\_ Podróźniąc w Szywaycaryt zdarzyło ci się zape-
wne; widzieć z wyniosłey góry spokoyne wody ob-
szernego ieziora; wiesz, iak zielone brzegi iy wo śię
w niem maluią przy ostatnich promieniach zachodzą-
cego słońca, i iak, zaledwie widziany 9 czółenek
rybaka, opuszczaiącego do wody sieci, kołysze s
lekka powierzchnią, zostawaiąc ślad na nićy nikną-
cy: ot ÓS, to mię terasz zaymaie więcey> niz Anni-
bal i Flamininsz, niz Rartagińczycy i Rzymianie,
którzy zbroczyli krwią swpią wody i pola trazymeń-
skie. Myślałem iednak, fe, w tern samem miey-
sca, gdzie się w milczeniu nasycam widokiem ci-
chey natury, rozlegały się kiedyś woieane krzy-
ki zwycięzców i głosy cisnących się pod chorągwie
porażonych za eyczyznę Rzymian, a martwe ciał*
bohaterów , słbniów i koni, unosiły się na wzbu-
rzonych bałwanach, spokoynego teraz ieziora ....
Wszystko znikło, podobnie, iak ślad, przesuwaią-
cey się lekko, rybackie y łodzi.
Wieczorem przybyłem do Perud£io, nazaiutrz ie
• %
" ' ^ 68 • —
pbeyrzałem: miasto wznosi się na kilku pagórkach,
czystsze iest i ocbędozuiey utrzymywane od innych,
które dotychczps zwiedziłem we Włoszech; niektó- ,
x re ulice są proste : dosyć szerokie. Jestto oyczyzua.
J?iptra Perudiino, którego był uczniem JUjfaeL Zda-
ie mi się, $e pierwszy ten w malarstwie geniusz,
nje wiele iest winien swoiemu nauczycielowi:' i iak
kolwjek wynoszą Piotra Perudiino, niby założycie-
la nowey sz&oły malarskiey, mojem zdaniem icsz-
czę on dp dawney nale/y, a ci wszyscy , Murzy
tak wysoko cenią iego roboty, są w sztukach pię-
knych, lak owi odsźczepieńcy, którzy się starych
przesądów uporczywie trzymaią. Jakaś* iednostay-
liość w iego kompozycyach y kolorycie i rysunku,
dodać, ieszcze , ie obrazy tego artysty , po wię*
kszey części a?fresco f tak od wilgoci murów są tu
uszkodzone, Ie ie w wielu mieyscach wyobrażeniem
dopełniać sobie należy. Widziałem tu w kościele
katedralnym Zdjęcie z knyla y dzieło sławnego Ba-
roczio. To mi to obraz \ /rozstać się z nim trudno
Był on czas nieiaki w galeryi paryzkićy, zabra-
ny z tąd przez Francuzów; a ci lada iakich rzeczy
x Włoch nie wywozili*
* Nie opodal od Fplinio , oglądałem ieszcze , dla
miłości Reicharda ; nic nie znaczącą stalaktytową
grotę;. Przenocowawszy w Spoletto, 18 go z rana po-
śpieszyłem do Tern i , chciało mi się koniecznie za-
stać ieszcze słońce nad wodospadem. O pięć mil
włoskich od tego miasta , na drodze, prowadzący
— 69 —
przez Abruzzo do Neapolu , w mieyscn górzystym i
dzikiem , wypływa z ieziora Lako, rzeka Yellino ,
która, rzncaiąc się z wysokości około tysiąca stóp,
tworzy wodospad , zwany kaskadą marmurową (ca-r
scade delie marmore:) połączywszy się potom s rac-
Ifą Nero, płynie po uprawney wesołe y dolinie, ał
do ozdobnego miasteczka Tern i.
Nie ręczę, abym ci mógł w opisie godnie wystawić
wodospad Tern i ; wyraz sam wodospad miłe zbyt dą«
ie poięcie o tym strasznym rzucie rozhukaney wo-
dy* Znaczna pochyłość, po którey się toczy Yelli-
no, sprawnie , ^e ta rzeka daleko iezzeze od spa-
du płynie % nadzwyczayną bystrością." gdy iednym
razem , pozbawiona dna, rzuca się, i zniezmierney
wysokości uderza ze stratnym bokiem , tak silnie i
o skały, ie w znaczney części, na lekką parę roz-
bita , podebranie się w białych obłokach, wyiey sa-
mego] spadu; promienie słońca maloią na nich iy-
wemi kolorami tęczę. Pierwszy spad wody ma bli-
sko sześein set stóp wysokości : niepodobna do nie-
go się zbliżyć, i ładna stopa ludzka nigdy nie po-
stała na tey śmiałe y ścieżce , która podchodzi kn
temu nadzwyczaynemn zjawisku; jakże opowiedzieć
piękność iego i okropność razem; ustawiczne ude-i
rżenia ciągle odnawiaiącey się wody, i niepożytą
wytrwałość odwiecznych głazów ?' Nad samą prze-
paścią , na którą bez wzdrygnienia się nie zwrócisz
zdumionego oka, wzwiia się 4ekki motylek, i po-
r ywaia.ca się z kamieni mała ptaszyna > z wdzięcz-
- 70 -
aym odgłosem usiada na zwieazoney gałązce ro»
śliny 9 pnącey się po skale,
. Zadziw fenie , towarzyszące podobnym * widokom,
bardziey się iesscze powiększa wspomniawszy, Se
koryto rzeki Yellino i spad iey gwałtowny iest dzie-
łem ręki człowieka* Rzymianie, dla uniknienia
częstych powodzi iezio^a Łuko, zostawili po ' sobie
ten nieśmiertelny pomnik, który f razem z innemi
ich. dziełami , śmiałością wynalezienia i trudnością
, wykonania, przewyższa to wszystko, co si^ w po*
dobnym rodzain przedsiębierze teraz lub wyko-?
nywa.
Ścieżki na przyległe góry , z których się le*piey
widzieć daie kaskada , zaięte są żebractwem ; ci po-
robili ta sobie zagrody a fórtkami ; przy których o-
kładaią podatkiem ciekawych wędrowników. Dłu-
go wpatrzywszy się w ten zachwycający wodospad ,
kiedym nagle zwrócił oczy na bystry potok Nero,
rzeka ta zdała mi się iakby stoiącą wodą. Brzegiem
iey , pod cieniem zielonych dębów , między wynio-
słemi i bluązczem okrytemj skałami , szedłem głę-
bokim wąwozem, a£ do niałey wioski , gdzie na
sonie oczekiwał powóa ; tu zdarzyło mi się po raz
pierwszy obaczyć kryty szpaler z drzew pomarań-
czowych.
Z Terni idzie droga pomiędzy roskosznemi okoli-
cami; minąwszy kilka pięknych wiosek, stanąłem
na nocleg w małem miasteczku Czivita Kastęllana #
odległem o pięć stacyi pocztowych od Rzymu. Tu
I
71 -
się końcsą winnice , oliwne i owocowe drzewa , 4
natihta y iakby niechcąca pięknościami swoiemi prze*
ry wać dumań zbliżającego się do Rzyma , akazaie o-
czom wędrownika iednostayne , dzikie , albo zie a-
prawione pola; nic nie przeszkadza zebrać w sie-
bie uwagę i naleiycie przygotować się do Łych przy-
pomnień starożytności, które ma wkrótce Sywićy o-
budzić widok dawnego pana świata* O. dwadzieścia
dwie mile włoskie od Rzyma, na śedney s wy*
niosłości , którędy podchodzi droga, kaldy pocttarz
i ve turnio poczytuie zaobowiązek, zatrzymawszy się ,
ukazać podróżnemu kopułę świętego Piotra : wyraź*
nie fą tu widzisz * gdy inne wszystkie gmachy kry-
ią się ieszcze w oddalenia: Zbli&aiąc się do przed-
mieścia , wprzódy naleSy przebydź mętny, lecz by-
stro płynący Ty ber; niedaleko mostu, spostrzegłem
na brzegu gromadę skupionego pospólstwa: chcąc do-
wiedzieć się przyczyny tego zebrania, zatrzymawszy
się uyrzałem , iak mj£aU Angielka , którą znałem
był we Florencyi, przeiezdiaiąe się zwróciła swo-
iego konia na wazką i piaszczystą nad brzegiem Ty-
bra ścieżkę, Ąh i pieszych nawet niebezpieczną. —
W tern koń się zwiia i razem z labą Miss -Botterst
wpada de rzeki; w pół godziny koń ieden wypłynął,
a nieszczęsna znikła na zawsze . . • . nie było nawet
nadziei zwłok iey odzyskania, uniesionych bez wątpie-
nia bystrym pędem do morza. Wyobraź sobie roz-
pacz nieszczęśliwcy matki, która, będąc w Tury-
nie, pozwoliła ukochaney swey iedynaczce poiechać
;
_ \
••/
i
"z wuiem dla obaczenia Rzymu. Otóż pod iak nie*
szczęsną wróżbą wjechałem do tego miasta; staro*-.
Żytny iego mieszkaniec zatrzymałby się bez wąt-
pienia , i alboby odłożył swóy wjazd do dnia nas tę*
pnego, lub przynaymnićy zasięgnąłby w tern rady
kapłana bliskięy świątyni. : j
• Przy Porta del popoU, przedstawi- mi się py-. "i
szny egipski obelisk, a trzy proste ulice. są przed '•!
moiemi oczami ; powiem ci o nich coś więcey,, iak
się sam z niemi lepiey obeznam.
Odnoga heapolitańska,
. • dolina Sorrento 20 Mała*
Od trzech tygodni przeniosłem się z Neapolu na
dolinę Sorrento , wziąłem z sobą cokolwiek xiążek i I*
ilasycam się tą w zupełności życiem wieyskiem, albo
prosto życiem. Z rana wstaię ria spotkanie słońca,
wieczorem pożegnawszy go , sam się do spoczynku
zabieram, w dzień przechadzam sie, gdy nie iest
zbyt gorąco^ albo czytam aiążkę w chłód ney nad
brzegiem morskim grocie ; odnoga przedziela mię od ( !
Neapolu ; lecz , przy tuteyszeną czystem powietrzu ,
widzę wyraźnie i miasto i v%itle i wsie* u spodu góry '
Wezuwiusza , a samą górę iaśniey a Wspaniale y , ttił
kiedym ią oglądał s Neapolu. Częstokroć, siedząc
na spadzistym brzegu morza , zkąd rybackie łódki L
wydaią mi się iak drobne owady, zlekka snuiące
się na. powierzchni wody, zachwycony nowemi co-
raz pięknościami, dumam sobie, czemu ich razem '
z tobą podzielić nie mogęi Jakiemi farbami, iakie*
— 73 —
roi obrazami , opatrzyłbyś* się tutay na całe swe ty-
cie; iak wielebjJ uczuł, spoglądaiąo na dymiący
9if Wezuwiusz, na te skały bnynemi roślinami o*
kryte y i na ich obrazy , zy wo maluiące się w cie-
mno-błękitney powierzchni morsa/ Ileby nowych
' w jrałeń wydobył s twycb piersi roskossny oddech
powietrza , napoionego słodkim zapachem cytry no-
"wych pomarańczowych , kwieciem okrytych gaiówi
W naszych stronach 9 gdziekolwiek się .obrócisz ,
napotykasz wszędzie ponurą sosnę , ciemną iedlinę
lob wiąz gałęzisty , osypany częstokroć gęsto nno-
•sącetn się nasieniem brzozy, oddychać musisz mgli-
I tłem bagnisk powietrzem; możesz ie sobie wystawiać ,
iaj&by odświeżone poranną rosą, i dodać iesscze śpie-
wanie słowika w tych gaiach ; gdzie się przypad-
kiem ehyba zabłąkał. Tu nie mas* potrzeby nad-
ttarczania imaginacyą , patrsay , i co widzisz^ wier-
lie tylko opisuy. Dla tego mniemam , ie nasi pół-
ni poeci wynalezieniem znacznie przewyiszaią
ej* wszystkich , którzy pisali w krainach ozdobio-
ych nie skąpą przyrodzenia ręką. W okolicach
eapolu zdjął z natury Wirgiliusz obrazy swoie pól
zeyskich y groty Sybilli, i t. p. wysadziwszy na
g Eneasza oprowadził go po tych samych miey-
seach , v którędy sam był przeszedł ; ale niechby
irgiliusz , nie widząc w życiu nic więcćy , prócz
lic Petersburga , napisał szóstą śięgę Enejdy ,
wątpienia byłby dwa razy większym poetą. —
topiero powied* mi: dla czego poeci, tak często
10.
/■"
L
/ *
' — 74 —
opisuiąc wschód 'słońca , o zachodzie rzadko , i \ó
zlekka tjrlko napomykaią; ia ta widzę iedno i dra*
git, i nie wiem prawdziwie , któremu s nich dać-
bym mógł pierwszeństwo. Brzeg morski o kilka
kroków od moiego domka: tam chodzę co wieczór^
i usiadłszy na ławce, wykutey w skale, uważam j
iak ognista tęcza słońca , pograła się i gaśnie w o-*
dległych falach, zostawoiąc rozciągłą goreiącą smu-
gę na morzu : iak potem złoci żagle płynącego na
horyzoncie okrętu , i' iak światłe promienie ńikni}
stopniami na powierzchni wody , tuz zaraz w doli.-
nach , potom nieco na wzgórkach; nakoniec ostatnim
dotknie się ras ieszcze białych murów i wyniosłych
krzyiów klasztornych; patrzę, i lal mi tego, Se
nie władam pędzlem Verneta, albo, źe boski ięzyk :
poetów iest dla mnie 1 ebcym. Opowiem ci tuj z po-
wodu Yef neta j iak , nie widząc w naturze tuteysze*
go nieba j powietrza i wody , sądzimy tylko J>rzy-
blizonym sposobem o dziełach tego artysty. Mnie
także wiele iego widoków nie zdawały się bydź na-
turalnemi, lecz szczęśliwą tylko kompozycją, iak
w tym naprzykład obrazie, który sobie przypomi*
nam. Xie£yc świeci na wypogodzonem niebie, rf
prawćy strony ogromna barka , iednytn końcem o-
parta na ziemi, drugim opuszczona w morze; w
spadzistym ,. brzegu , pod ciem nem sklepieniem,
zeyście kretemi schodami , po których kilku ludzi
przy świetle pochodni na dół się spuszcza , kilku in-
nych w prostey rybacktey odzieży , stoiąć -po kola-
1
I
— 75 —
pa w wadzie, przywięzuie "barkę do brzegu , w niey
rzucona niedbale sieć , beczka , powrozy y i t. d.
Wyznaię , ze ta iakkolwiek niezwyczajna , ale sa-
mą naturą postawiona barka , promienie xięzyca
zmieszane ze światłem pochodni .... Słowem cały
I ten obraz uważałem , jako płód idealny , albo przy
naymniey, iak połączenie w iedno takich przedmio-
tów, które w naturze Łylko mogą się oddzielnie na-
potykać. Przeciwnie^ wczora wieczorem widziałem
brzeg morski przy świetle xi$£yca , widziałem i ry-
baków z zapalone rai pochodniami, na połów idących
po schodach wykutych w skalistym brzegu : obraz
V ero eta £y wp się odnowił w moiey pamięci , i do-
piero się przekonałem , ze go nie t swoićy głowy,
ale rysował z natury. W ogólności brzegi Sorren-
to , Amalfi i Saleri\o , przedstawuią rozmaite , god-
pe podziwienia widoki, Tu brzeg skalisty z wy-
drązonemi o kilku piętrach grotami i galeryatni , z
których brano niegdyś kamień ciosowy do budowa-
nia; ówdzie mnóstwo wykutych schodów, prowa-
dzących do morza, niektóre z nich są przykryte i
bardzo niebezpieczne do schddzenia : częstokroć z ie-
dney do drugiey groty musisz przebywać wąską, i
przypiętą do sfcały kładkę. W innem mieyscu ,
woda^ nieustannie biiąca o skały , tak ie wydrążyła,
, ze się zdaią być dzfcłem człowieka ; niekiedy gro-
t ta , zaczęta ręką ludzką , została dokończoną przez
samo przyrodzenie. Wystaw sobie % z iakiin szu-
mem i odgłosem rozhukane wody morskie roztrą-
*
— 76 —
caią się o tę pustą skałę > i iak ciągle biiące* spie»,
nione bałwany , « przeraźliwym* rykiem na powrót
spływaią między rozpadlinami kamieni. Lubię to'
miejsce , tu mię zawsze ocsekuie twoia buyna ima-
ginacya. (Dokończenie w następuiącytn Nt zt )
OPISANIE WYSPY BORNEO* — Podług doktora
Bromm. *
(tiomaczenie z Niecieckiego.)
1 (Dokończenie)
Zabór tak znaczney rozległości wybrze$ów za-
chodnich, Borneo walnym -siał się dla rządu Ni-
derlandzkiego , postanowiono więc próbować dal-
szych, zachęcaiąc Sułtana z Sambas do przyięcit
podobney umowy, iak iego sąsiad. Stawali się iol.
wówczas Holendrzy panami uyścią wszystkich, rzek
płynących na zachód. -^- Ten Sułtan wiadomy szczę*
śliwych skutków ugody , w sąsiedniem państwie,
niebył ze swey strony nieczuły na powab korzyści
pieniężnych, przyiął iak naylepiey holenderskiego
wysłańca, zezwolił na wszelkie przedstawienia i
traktat podobny, iak z Sułtanem Pontianak pod-
pisano w Sambas z tą tylko różnicą, ze tutay Soł
tan zamiast połowy dochodów, wyznaczoną miał
pensyą. — Takim to sposobem, w krótkim czasie,
bez krwi rozlewu, Holendrzy ustalili panowanie swo«
ie na tych brzegach obszernych.. Korzyści naywif-
ksae, -iakich nie śmiano sobie obiecywać 9 chyba pt
znacznym upływie czasu, zebrano w pierwszych 1*
— 77 —
i i
tach, posiadania. Zamieszki wewnętrzne sprawione
szczególnićy przez Chińczyków/tak w Pontianak iak
w Sambas wymagały w istocie wydatków i poświę-
ceń, lecz prsez to doszli do czerpania obficie w
źródłach naydrozszych produktów, iako to: piasku
złotego, kopalni tegoi kruszcźo, djamentów i in-
nych drogich kamieni,
Nie ograniczając się na sagarnienia samych wy-
brzeży, Holendrzy od niedawnego czasu zdołali roz-
przestrzenić* się dosyć daleko wgłębi wyspy. Chiń-
czycy z Matradoy z powoda liczby swoiey i za-
miarów nieprzy iacielskich , uwalani za groźnych,
uleds musieli przed Europeycsykami. Piękne dro-
gi na kilkadziesiąt mil długie, wyrobiono w ró-
żnych kierunkach. Jp£ sułtan stanął w Borneo,
którego obszerne dzierlawy rogciągaią się wsdłui
brzegu,' północno-zachodniej wyspy, szuka związ-
ku i chce weyść w stosunki handlowe s Rezyden-
tem Pontianak, i Sambas. Zdaie się rzeczą nie-
zawodną , ie za kilka lat 'ten kray ulegnie takie
panowaniu Niderlandzkiemu.
Z Zadowoleniem można uważać, z iaką prawością
rząd Batawski nie przestaie działać; z iakim stara-
niem zaymuie sif zapewnieniem pomyślności kra*
iowców, iak wszędzie łoly nakłady na drogi pro-
wadzone przez nieprzesfępne bagna, i iak chce po-
prawiać, nadużycia wszelkiego rodsaiu. Jakąż sprze-
czność z Holendrami wystawiają ci inni dumni wy-
spiarze (Anglicy), a s^czególniey la kompania In-
* '_ 78 —
dyysko.Brytańska, pragnąca zbierać plony których
nie zasiała; która środkami niegodnemi stara się
niszczyć zamiary nayszląchetnieysse innych naro-
dów, rozsiewane pomiędzy mieszkańcami ziarna za-
burzeń i podstępów celem zapewnienia samey so-
bie Monopolium handlu. Często Chińczycy zagra-
żali napadem nowey osadzie w Pontianak; Malay-
czykowie i Buygisowię i inni Machometanie okaza-
li się gotowi do łączenia z pićrwszemi, dla wyła.
mania się s pod praw holenderskich. Trzeba by-
ło używać środków na yostrzey szych, dla odwrócę,
nia niebezpieczeństw*
Łatwieyby mozę wstrzymano poroszenia bunto-
wników gdyby im, niedostawiali szabel fuzyi \ amó-
nicyi woiennych i nie byli podburzani) do wzno-
wienia wajki s Batawami, — Na dowód tego ie-
den tylko czyn przytoczę. tĘwiedsąiąc statek któ-
rego ładunek podług oznaymienia kapitana miał
składać się z materyi bawełnianych, znaleziono G00
nowych fuzyi angielskich ukrytych, przeznaczonych
dla znakomitszych wodzów , Kampangs (wiosek
Jndyiskich,) i wiele baryłek nay lepszego prochu. Re-
zydent holenderski, zkonfiskował ten ładunek wraz
se statkiem) odesłał go ienerałowi Gubernatorowi
do Jawą.
w
Wybrzerza Borneo choć w ogólności nizkie i
bagniste, nie są tak niezdrowa, insalubrcs dla Euro*
peyczyków iak okolice Balawii. 1 im więcey poste*
puicmy w gł^b tern więcey znaleźć można inieysc
«- 70. —
S
J>rzyiemnych i zdrowych. Piękne wzgórza wsno*
szą się stopniowo, aż do stóp posępnego łańcucha
gór przer&ynaiących wyspę, która na 6 do 8miu
tysięcy stóp wysokie gubią się w obłokach. Sse-
rokie rzeki z*łych gór wypływające, iako tot Sam*
bof, Mapauwa.) Ponłianak i Behjar- Massia pried
wpadnięciem w moree , prsechodią przez doliny .
brzegów zachodnich, które w porze dżdżystey sale-
waią zupełnie. Brzegi ich są niskie, bagniste, i
w części pokryte ziołami i drzewami różnego ro-
dzaiu. Wybrzeża są przez to nie żyzne i snpeł-
nie nie uprawione* Lecz wyspa/ mimo tego, bogatą
iest w płody kosztowne. Ryż naylepszego gatun-
ku rośnie w wielkiey .obfitością a nad brzegami i
przy uysciu rzek, po$trzedż można wielkie planta*
cye trzciny cukrowej^ "
Sąsiednie wyspy Tambele i Karemata dostarcza*
ią obficie tych gniazd (pewnego rodzaiu iaskułek)
tak poszukiwanych na wschodzie a szczególniey w
Chinach* Corocznie wynoszą ich przeszło do 30,000 ,
do Niebieskiego Państwa w którym Chińskie żar-
łoki zachwycaią się niemi. . Gn jazda te s przyczy-
ny galarety w nich zawartey poszukiwane są prócz
tego, iako środek zaradczy* przeciw bulom piersi.
Wewnątrz wyspy , uprawiają pieprz ; znayduią się
w obfitości liście, senesu i orzechy kokolowe, ró*
wnie .iak kamfora, w znacznćy ilości wywożona do
Bengalu, gdzie wyciągaią z nićy pewien rodzay ©*
pium i wyrabiają iednę z tych preparatyw szczegół-
— 80 —
I
f
nych, znaną pod imieniem Avia y którą palą iak ty-
tóii. Sułtan niegdyś tak srogi, teras zaś tak spo-
kojny panuiący w Sajhbas na siebie samego za-.
£ywa iey ta znaczną ilość, (35 Mattas hiszpańskich
codzień; motta kosztoie około 2 eh złotych.), Tra-
ktat 8 rządem Jawy, dozwala mu oddawać się tcy
namiętności, nie troszcząc się o trudy Sądzenia,- i
od tego czasu całym iego zatrudnieniem iesł pa-
lić A via i upaiać się opjum.
Pomiędzy drzewami , których mnóstwo rolnego
rodzaiu rośnie na wyspie 9 irayznacznieyszem iest
drzewo żelazne (Kayve Bessie) całe góry aź do wie-
rzchołków są niem pokryte , a cień gęsty , sprawia
w niektórych dolinach noc wieczną* Są wysokie
na 100 i 120 lecz zwycaaynie na 70 stóp; średni-
ca pnia przechodzi często 4 stopy. Drzewo koloru
ciemnego, iest twarde,, ciężkie i nieuległe zepsuciu.
Z przyczyny ciężkości nie mogą używać go do bu-
dowania statków , lecz uzytecznem iest na pale; bo
im dłuzey zostaie w wodzie tern trwalszem się staic*
W niskich okolicach wyspy i na wybrzeżach, kędy
większa część mieszkańców buduie domy na bagnach
lub daleko wystaijce na wodę stawiaią ie na palach*
a tego drzewa- Widziałem, gdy kilka z tych pali
wyięto po wielu latach z ziemi wilgotney f iak trud-
no było robotnikom rąbać ie. Fortecę w Pontianak
za rozkazem Gubernatora, z wielkiemi nakładami wy*
stawiono w 1820 r. równie iak wielki szpital wszy-
stko z Kayye Bessie, Ten rodżay drzewa ieszcze
\
— 81 —
wówczas mało znali Eoropeycaykowie ; teras fto«
lendrzy wywoła ie w znaczney części , wkrótce ttn
przedmiot stanie się bez wątpienia walnym dla han-
dlu. •
Wyspa Borneo iest ieszcse bardzo bogatą wkru*.
szce i piasek złoty, znayduiący się niekiedy w siara*
fcach dość wielkich , i drogie kamienie. O dwa dni
podróży od Pontldnak odnoga rzeki tegoż imienia
wyrzuca piasek złoty; w Ńatrado na wschód Mam*
paucon znayduią sie ziarna tegoi kruszćza i dya-
menty. W Kampang Buggissów w Pontianak czy-
szczą dyamenty. Lndz ie' tego pokolenia są biegłe*
mi robotnikami * i prowadzą zyskowny handel dro-
gi emi kamienmi , ozdobami ze słeta , iako to :
pierścionkami, kolczykami, bransoletkami i t. p.
Dawniey wysyłali i czyste słoto W rółne okolice
wschodu, lecz od nieiakiego czasu, (Holendrzy prawie
wyłącznie zagarnęli ten zyskowny handel. Owoce są
obfite w Borneo. Ananasy znayduią się daleko wy-
bór nieysze iak w innćy czyści Jody i , a tak motna
tanio ie nabyć Se sa ieden liard dostanie dwie lub
trzy sztuki. Europeyćzyk z razu bardzo sie dziwi
przechodząc prze z Lampan Chiński widząc kupy a-
nanasów lecące przededrzwiami przekupui&w owo-
ców. TVielu rezydentów próbowało wprowadzić a-
prawe, kawy , lecz plan tac ye mało się udaią a£ do-
tąd , z przyczyny wilgoci gruntu*
Zwierzęta domowe Earopeyskie nie są tu zwy-
11
i.
\
— 82 —
czayne. Jedyny tylko koń znayduie się w Matradó
należący do wodza Chińskiego Pang-li-ma* — Krow^f
»
równie są bardzo rzadkie; rezydent i Sułtan pcr-
. siadaią, ich kilka. Obudzaią one zawsze równie iak
koń niezmierne podzjwienie w kraiowćach. Wi-
zięć można w Matrado lecz W małey liczbie, ga-
tunek wielkich bawołów* Chińczycy zaś i Dayal*
ksowje chowaią wiele wieprzqw. Utrzymuią takSct
, Chińczycy psów , które iedzą; rasa czarna tych zwie-
rząt iest nadewszystko cenioną. Kreiowcy utrzy-
mufą j Se to pożywienie iest wybornem; teczi cudzo-
ziemcy nie znayduią w niem smaku. Widać wiele
Sółwi, i niepólicżoną ilość ostrzygł mieszkańcy nie
iedzą ich, i Wyraja i ą całe obrzydzenie widząc Eu-
rópeyczykÓW połykających ostrllygi. Lecz Sywi^
sig chętnie wężami , których wielka iest liczba na
wyspie. Tłustośó Wydobytą po ich opieczeniu u£y-
waią za powszechne lekarstwo przeciw wszelkim ra-
nom i boleściom. W ich .domach czgsttf można zo-
baczyć te gady maiące od 6 do 8 stóp długości;
•i . ...
przecie! rzadko szkodzą człowiekowi. Dfugi ro-
dzay wefa f długi od 14 do 15 stóp, ma skórę po*
łyskuiacą się wszystkiemi kolorami tęczy* Te ga-
dy napadała na ptaki i czynią niekiedy wielką szko-
lic mieszkańcom. Jeden z moich przyiaciół u wazaiąc
łe od kilku czasów codziennie ginęły mii naypic-
kuieysze? koguty boiowe (1) domyślił się, Se tozape*
_ 1 _- — ti_
(l) Mieszkańcy Borneo i Jawa Lubią niezmiernie bi twy ko~
gutów i równie się zakiadaią iak Anglicy.
— 83 -
ome żarłoczne węie napadaią aa nie, postanowił
więc wypatrzyć nieprzyjaciela i ponWfif się* Cad
W istocie założył mieszkanie podziemne niedaleko od
murów kornika v i' iednego ranka ze świtem lynaM
{e wyszedł 2 nory i czołgał się pod iciiną pragną
przeyśe próg , nareszcie obejrzawszy asę na tkał*
błyssczącemi oczyma rzucił się jo ogrodzenia drobin*
W kilka minat późniey oyrzaano , im wyszedł ,
lecz się czołgał z większa, trudnością; zaledwie prze-
stąpił próg . rozciągnął się i zasnął; Strażnik sapie*
goiący, zastał .go w tym stanie i przebiwszy m
głowę włócznią przytwierdził do ziemL Wą£,wy-
kręcaiąc ięsykiem z okrepnem syczeniem, czynił
prólne usiłowania do wydobycia się; ciało ogromnej
dłagosci okręcał ciągle w około nlat ni i podnao
tey pracy oddał dwa ptaki połknięte, lecz itn ksw
śei ioi były zgrochetane ; kilkakrotne
pałką w głowę dobiły go; lecz dłogo
ły konwnlsyine poroszenia iego konania, i
ku wieczorowi nstały snpełnie drgania
Indyanie mniemaią, fe te gady k ontra , życie Jon i e
ro po zachodzie słońca. Rezydent P» Hartmjnn ka-
zał wypchać tegnjręza i zachował go w swym g*b*~
necie lecz świetna barwa iego sknry f znakła wchwi~
lę śmierci.
W lasacb w głębi wyspy znaydnie ttf mały ro-
dzay niedźwiedzi , których chwy taią często, gdy są
młode, przedaią iako rzadkie zwierzęta. Są one wiel-
kości podia , nfos maią dfogi i miękki, zadaią nic
— 54 — ;
bezpieczne rany. Toczą bardzo czynną woyne z
pszczołami zjadaiąc miód ich w rozpadlinach drzew
złożony. Wiele gatunków niedoperzy, niektóre do-
chodzące wielkości, kota zwyczaynego , żnayduią się
na wyspie; mieszkańcy oba wiaią się ich bardzo gdy i
zadaią rany zjadliwe. Lataią uizko lecz szybko, wy*
daiąc wielki szelest w biega. Wednie wieszaią się
za tylne łapy d gałęzi drzew wśród gęstych lasów*
i dopiero wieczorem wylatuią. Piżmowiec takie wy- v
daiący piżmo iest bardzo pospolity. • Można go na-
być po półzłotego sztuka. . Mieszkańcy trzymaią te
zwierzęta w klatkach, i często przez pręty wkłada-,
ią pióro naciska iąc pęcherzyk który piżmowiec ma
pod brznchem ^ tym sposobem wyciska ią materyą
gęstą która zebrana i usnszona , wydaie piżmo. —
Lecz zwierz iest złośliwy , wielo z mieszkańców u-
traciło palce podczas tey operacyi. Chwytaią piż-
mowców w lasach w mocne sieci, wysyła iąc wielką
ich liczbę z Borneo do Arabii. Lecz pomiędzy li-
czne mi tworami płodzącemi się w gfębi wyspy nay-
więcey iest małp różnego gatunku. . Łasy są niemi
napełnione. Można często napotkać wielką małpę;
zieloną , naypodobnióyssa iest do człowieka z kształ-
tu głowy i twarzy. Gdy noc zapada , widziano nie*
raz całe ich rodziuy idące w proćessyi ku rzeczkttm
dla napicia się i kąpania. Wówczas eała okolica
brzmi ich krzykiem chrapliwym i niezgodnym. Gatu-
nek^ tegoż koloru małpy, lecz mnieyszy iest iess-
c ze śmielszym. Widziano niektóre z nich zbliża-
— 85 ~
iące się do mieszkań i po całych godzinach ba-
wiące się na podwórzach lob w ogrodach i towarzy-
szka mi stoiącemi na uwięzi. Nic nie moSna poro*
wnać 2 szybkością i zręcznością ich poruszeń, ró-
wnie iak z troskliwością z którą samice chronią dzie-
ci swoie od wszelkiego niebezpieczeństwa.
Te na naymnieyszy szmer grożący, przyczepiaią
się do ciała matek, które skacząc lekko s drzewa
na drzewo dostaią się w krotce do bezpięcznćy u-
strony. — Strzelcy z wielką trudnością mogą zabić
małpę. Ciągle w ruchach, skaczącą w różnych kie-
rtłnkach, ż wierzchołka drzewa pomiędzy gałęźmi
trudno iest schwycić na cel. Zdybnią ie niekiedy
przy świetle xię5yca , lecz trzeba dobnie zachodzić
i to pod wiatr. Po sto tych małp ciśnie się pod
iedno drzewo, dla spędzenia nocy iak szpaki -i
-wrony iesienią 'w naszych okolicach. Nierozsądną
iest rzeczą strzelać do tey kopy, ponieważ bar-
dzo często rzuca się n» nieprzyiaciela; niekiedy na
odgłos strzału, cofa się w ściśniętey kolumnie. Je*
>$eli która iest lekko raniona towarzyszki unoszą ią
w ucieczce, ciężko ranne przyczepiaią się mocno
do gałęzi i często znayduią ie bez Sycia, jesz-
cze w tey postawie.' Kraiowcy chwytaiąjie bar-
dzo prostym sposobem. WydrąSaią kokosowe p-
rzechy; wyrsynaią małe okrągłe otwory w. łupi-
nie, napełniając środek owocami wszelkiego ro-
daaiu. R o zrzuca ią potem orzechy pod drze*
wami; małpy po owąchaniu i obróceniu ich na
— 86 -=•
wszystkie strony, wkładają łapy w otwór, i uwikła-
wszy się tym sposobem wydaią ogromne krzyki
zamiast zrucić orzechy z któremi nie mogą dale-
ka* ciągnąć się w ucieczce. Tym sposobem chwy~
taią ich wielką liczba.
Gatunek. małp, bez wątpienia nayznacznieyszy
ze wszystkich, iest wyłącznie z Bprneo prawdziwey
pyczyzny Urangutangów. Niemcze on Syć (przy-
naymnięy długo) w- zadnem innem mieyscu, po-
wietrze nawet wysp sąsiednich zdaie się sprzecz-
ne m z iego zdrowiem. Wszystkie usiłowania aby
przenieść ich do Eurqpy, spełzły na niczem, po-
nieważ zwykle słabieią i kończą Sycie, w kilka
niedziel po wylądowaniu. Ze wszystkich zwierząt
które miałem sposobność widzieć pod czas długich
moich podróży, Sądne nie wydawało mi się tak nie-
przyiemnem iak ta 'małpa. Jest tak wielką iak czło-
wiek (średniego wzrostu, twarz ma długą i bladą
pos szeroki j płask| 9 dolną szczękę wystającą, wiel-
kie uszy, ciało przygniecione i maleńkie oczy.
Rzadko trzyma się prosto, widzieć ią można nay-
częś*ciey siedzącą ze zwieszoną głową na piersi. W ley
postawie z^aie się unikać weyrzeń/ człowieka, choć
często zdradnie dosięga długicmi łapami , zblizaią-
cych się. Duży brzuch zwieszony nadaje j wszyst-
kim iey poruszeniom pewien rodzay niezręczno-
ści (1) Całe ciało ma pokryte włosami płowemi,
~— -
(1) Pan Bromm, surowym ieit zbyt dla Urangutanów więc
W tym numerze umieścimy, niektóre szczegóły o nich.
napisane pTzez iedncgo Francuza wyięte z Journal
fies Yoyages p. Siu. Poh;
— . 8ł —
Wyiąwszy dłonie i wierzch głowy. Uran gu tang fn>
bi niezmiernie ciepło i nawet pod gorejącym słoń*
cem równika okrywa się rogoża lub ślaremi' gał-
ganami, których mo£e dostać. Schwytane w mło«
i dości i chowane przez- długi czas między ludźmi te
zwierzęta tracą zupełnie swoie dzikość i przeznaczała
ie do różnych drobnych posług. Cena młodego a*
rangutana iestod 4 eh do #miu ma to W (mat ta 2 zł.)
I k rai owcy Borneo wierzą* Se te zwierzęta są ludźmi
i potępionemu na ten stopień poniżenia, przez iakies
zagniewane Bóstwo , które pozbawiło ich mowy, a
Eoropeyczycy przyznać muszą, £e żaden rodzay
: małp nie ma tyle przemysłu, lub inaczey mówiąc
rozumu, tak rozwiniotiego iak Urangutany. Zdaie
się, ze rozumie i a^ nie tylko ka$dy znak im uczynio-
ny, lecz i każde słowo wymówione przez- czło*
wieka; uwalano ie gdy w obecności iednego, mó-
- -wiono o iego szpetnoici wszystkie rysy wydawały
gniew iego. Bardzo lubią płeć piękną i gdy któ-
ry spotka kobietę satrzymuie ią za sdknrę i posu-
Vr& swą straszną paszczą chcąc ią pocałować*
Urangutany' często niszczą pola zasiane ryjem
ananasami lub trzciną cukrową, i mimo wszelkich
Środków umywanych przez mieszkańców dla schwy-
tania łych niszczycieli, timieią zawsze swą prze*
iegłością i przemysłem uniknąć zastawionych si*
ał. —
W obszernych lasach Borneo znayduie się mnó*-
%*to awierzyny, nadewszystko Jeleni (Russas) i dzi-
t
-. . — 88 —
ków (Bajbbie- Oubangs) Pierwsze są tak wielkie iafe
Europeyskie. , Chwytaią ie w sieci lub zabiiaią z
fusy! wystrzałem; mięso ich iest wyborne lecz
-Chińczycy przenoszą mięso dzika, i na niego lei
tylko poluią. Jedzą takie podobnie iak Dyakso*
wie mięso psów, lecz różnego rodzain od tych. któ*
re chowa i ą Chińczycy.
., Borneo bogate iest równie w ptastwo. Jaskółki
roi n ego rodzain, papugi wielkie i małe, przyswa* •
jaiące się łatwo, pawie z naypięknićyssym pierzem .
Turkawkj, gołębie, kanarki dzikie i inne, kury
itd: " znaydnią się w obfitości. Podobnie iak wszy*,
stkie ludy wschodu* mieszkańcy wyspy są zapale- .
ni do bitwy kogutów* Chińczycy nawet tak osz- - 1
czędni y łoSą na to znaczne summjr. JeSnym ze szcze- ?
^ gól u y eh ptaków iest Pieprzowiec Borneo. Jest on
wielkości Bekasa, ma pióra czarne błyszczące, dziób j
&ółty wpadaiący w czerwono, dłuSszy od całego
ciała, gruby prpy głowię, zakończony wązkim za-
krzywieniem, lekki aby nieszkodzic w biegu ró-
wnowadze ciała. Żywi się rysem, trzciną cukrową
a szczególniej piegpzem, którego połyka pokolei oJ
. "i
30, do 40 ziant.
Pozostaie nam mówió słów kilka - o zwierztt nay
strasznieyszym niszczącym okolice tey wyspy. Ki
kodyle znaydnią się na wszystkich wybrzeżach
rzeki są niemi napełnione, zbltóaią się do mi<
kań, i przed każdym a domów gdzie mieszki!
. cy chcą się kąpać (co w klimacie tak gorącyl
." — 89 —
Jest konieczną rzeczą, ) massa ogradzać mieysca
wielkie/ni palami, uchraniaiąc sie od napadu tych
potworów. — • Mimo nr yr sadzany eh szkód, wyśpią*
rze ubóstwiała to zwierze oddaiąc ma pewien ro-
dzay czci. Ktoby chciał zabić z nich iednego, ścią-
gnął by na siebie wielkie nieszczęście/ Europey-,
czycy, niechcąc oburzać mieszkańców ' maszą tpo*
koynie zostawiać krokodylów, chociaż wyniszczenia
ich mogłoby przynieść ogromną korzyść dla Cał4y
wyspy. Przy ka$dey familiyney uroczystości, przy
każdym, pogrzebie, kraiowcy czynią tera Zwierzętom
ofiary. %-Składaią się one z małych łódek wyrobio-
nych 2. kory drzewnćy, które napełniają gotowa*
nemi iaiami, sma£onem rylem przydaią często pic*
czonego ptaka. Na dwóch końcach łódki Zapalaią
małe " pochodnie z. wosku powierzaiąe to Wszystko
biegowi wody.* Ofiary te wpływaią w rzeki, do-
chodzą wreście swego przeznaczenia^ kędy pole-
raią ie krokodyle, (Wayd). Przekonani są miesz-
kańcy, %e te dary, ofiarowane we wszystkich aro-^
czystościach, lab w wainyćK wypadkach Sycia zgro-
madzała szczęście daiącemu, a po. śmierci, « zapewnia-
ią szczęśliwość duszy zmarłego* To mniemanie;,
tak dziwne dla nas, rozszerzonem ieat ńietylko w
Borneo, lecz i pomiędzy okolicznemi wyspiarzami.
Podług nich, krokodyle przy ironią dusze Sułtana, któ-
ra mieszka w ciele iednego z nich, ztad pocho-
dzą tak liczne ofiary. Widzieć moina takie nie*
kiedy za nadeyściem nocy błyszczące setne pocho-
12
— 90 —
■ <
dnie na wodzie na cześć tych potworów ziemnowo-
dnych. Nieszczęściem tyle poświęceń nić nie przyno-
si bićdnym wyspiarzom. — Podczas wylewów cię-
- sty eh w tych okolicach , krokodyle w chodzą, nieraz
aft do mieszkań czyniąc spustoszenia okropne. Nie-
dawno temu, w bliskości fortecy "Pontianak o sto
kroków odrzeki, ftona bogatego Araba, który tam
posiada znaczną plantacyą zeszła ze schodów swego
domu dla wykąpania sie z swą córką, podczas wy-
lewu rzeki. Zdawało iey się £e iest bezpieczną od
tych ftarłócznych potworów, gdy w iey oczach ogro-
mny krokodyl schwycił iey córkę 8 ml o letnią i
wciągnął ią w głąb wody; Niebyło iuz ładnego
środka ratunku dla nieszczęśliwego dziecięcia, a choć-
by i był, sąsiedzi przez uszanowanie dla zwierza, nie
byliby go ufcyli.
ROZMAITOŚCI.
Wspomnienia Rzymu.
Powracałem z Kapitoljum i przypomniałem sobie
aławę potęgę Rzymu i uczułem podziwienie połą.
caone z przestrachem, któżby nie zastanawiał się
pod zasłoną upłynionych wieków nad Rzymem pa-
nem świata, królem wszystkich królów, późniey zbu-
rzonym przez nieznanych rau Barbarzyńców mie*
azkańców mongolskich stepów, sąsiadów Chińskiego
muru. Moc wyobraźni przywiodła na pamięć wszy-
- 91 ' —
atkie te cudowne przypomnienia, o mało nie za-
błądziłem gdym się w pośród korto % tego letar*
gu ocucił.
Jaki ruch! iakie lycie ! osobli wszy dodatek do
moich zagłębień się w przeszłości, do moich przy*
c
pomnień/ Zyiący kommentarz starolytniy chwały,
Forum wyrugował i mego umysłu wszystkie te wy-
obrażenia powzięte mimowolnie i Monteskiego lub
Gibbona. Scisniono mnie w tłumie, turkot toczących
się wozów, szmer rozmawiających osób, odgłos
s tąpań zarazem dały się słyszćć, było to wieczoretat
a słońce opuszczaiące Horyzont ostatnie swe promie*
nie odbiiało na dachach, na ulicach zaś iul się;
ciemniło; snuły się po nich ciężkie karę* ty, lek-
kie kahryolety , rżące konie , sprzedawacze lodów.
Mo£naby powiedzieć ze przy pozostaiącey ciemności
spokoyna i głęboka uczuć się daiąca rozkosz dzie-
ciom dzisieyszeni Romulusa zwana po włosku „moU
lo elieło viver„ traciła Sywiącą ią ponętę. Cudo-
wność tych sprzeczności opóźniły mnie przez nie-
iaki czas. Rzymianie przy pełnem lubości tyciu,
zwolennicy Epikura przybierają namiętny za pał, i po-
wagę które! zapewniły ich przodkom, panowanie
nad światem, a z tąd niech kto iak chce sądzi, u-
znaję że lubo zmienif się obraz polityczny ich stanu
dusze i charaktery pozostały im po przodkach w pu-
sciznie. ••-..
Rzymianin nie iesst próinym nieobchodzi go
— 92 «—
© bynaymniey, czyli kto nań patrzy ; chce uły*
wać i £yć dla siebie. Zyie w swoich namiętno*
setach, kocha, modli się i nienawidzi, iest musy.
kiemy poetą, aktorem, wszystkim z natury i skłon-
ności. Inaczey się dzteie w innych ucywilizowa-
nych narodach, osobiste upodobanie ulega towarzy-
skiemu poszanowaniu, tam £yc dla siebie iest to
obra£a<? społeczność , śmiesznym się zrobić' iest to
wychodzić z granic przysłoyności towarzyskiey, w
Rzymie kaidy myśli o sobie. Chęci Włoszki' dą-
£ą za iey uczuciem, ale nieobeziiana z niespokoy-
ną próżnością, którą my nafcwi^kiem zalotności przy-
ozdobiliśmy, szczęśliwą iest ieśli wzrok mężczyzny
na siebie zwrócić może , skoro nim iest ten które-
go serce iey szuka, hołd ten. zadowalnia ią zupeł-
nie, nie ubiega się za wielkością; ale chce bydź
szczęśliwą. Pozostawiam Filozofom obiaśnienie, i a kim
się to dzięie sposobem, ię Rzymianie sami sobą za-
trudnienie naymniey w świecie posiadaią miłości
własnćy, a w innych narodach, wzmagaiące się
samolubstwo panuie, moinaby zagadkę tę rozwią-
zać zwaiaiąc na to,^źe namiętność pożytku, a pró-
żność ofiary szuka, _.
Przechadzałem się wpośród ciemności, iak pra- <
wdziwy anglik głośno przeklinaiąc chropowatość w
bruku , niewygodną drogę i uderzenia które mi się
v udziale dostały. My Anglicy powszechnie to la*
bimy co iest niewygodne* Przez środek Koiso po*
wolnie iechał rząd poiazdów , u y rżałem przerwę w
. ' — 93 —
tern swielnem porządku i chciałem jirzćyść na dro-
gą stronę d T a wygodnieyśzey drogi, zuaJazłem iednak
przeszkoda tą, by ł kolos czarny , wolnym krokiem'
ciągniony przez sześć czarnych koui , tak smagłych
iak normandzkie rumaki. Kurz zasłaniał ekwipai
na bardzo uizkich kołach podobny do maleńkiego
ruchomego domku; w oddaleniu szły zaprzeione do
niego wy£ opisane konie, prowadził ie czarny chło*
piec, którego niezbyt długi bicz spoczywał na ich
grzbietach* Trzech wysokich służących szło. za wo-
zem , wielkie kuryerskie buty' okrywały ich nogi,
a ogromne trzyro£ne kapelnsze zasłaniały ich czoła.
Za tern powozem szły trzy poiazdy do tegolL aa*
mego podobne, a tłum zatrzymywał się w oddale-
niu kilku kroków przed niemi, przechodzący zdey-
mo wali kapelusze ,• toł samo i ia zrobiłem. W po*
wozie lym siedział Jego Królewska Mość były Król
Hiszpański Karol, IV* i iego małżonka, sa niem.i
Xią£e Pokoiu, Królowa Etruryt i Xiezha Szably 9
wszystkie te poiazdy odbywały według oby czaiów ta-
mecznych wieczorną Etykietalną przeiaidike. Dowie-
działem sie pózniey, ie ten trag!csno»komiczny prze-*
iazd był rzeczywistą częścią rzymskich uroczystości
i ceremonii; w tern kraiu pełne m ruin zdawał ńii się
bydź dwór Madrycki na swoiem mieyscu; mole
brakowałoby temu zgromadzeniu szczątków wieków
przeszłych , temu grobowcowi chwały, bez tey rzad-
kiey pautominy hiszpańskiey wielkości liczącey się
pomiędzy pamiątkami Rzymu.
.— 94 —
Rzymianie dumni są z gościnności którą szczegól-
nie y zachowuią, i w tym sprawiedliwość przyznać
im należy. Jch miasto iest neutralną krainą służą-
cą *a schronienie ofiarom nieszczęścia, zazdrości i
nienawiści* / 1 '
Gdym zwiedzał to miasto przytułku , napełnione
było szukaiącemi schronienia. Nioba narodów iak
st£ wyraża Lord' Byron okrywa pozostałość zasłoną
sławy i ochrania potężną prawicą 'więcey iak iednę
upadłość- Widziałem w Rzymie ofiary wszystkich
rewoiucyi, suplikantów ze wszystkich zakątków
Świata. — W Rzymie nie ma żadnego ubytku ;
wszystko co się tam znayduie iest w ruinach ;
»
pałac marmurowy] w proch się zamienił, i zie-
mia po którey stąpam , iest zapewne dziedzin-
cem sławnego gmachu przed dwudziestu' wiekami.
Pasterz siedząc na ułomkach posągów iako surowy
i prosto myślący filozof nie dziwi się wcale że mo-
narcha z tronu spada; walą sie ostatnie szczątki Ty-
buru i znikaią w wodach strumienia.
Grób Machometa w Medynie.
Grób Machometa t o którym tyle niedorzecznych
Wieści w Europie rozgłoszono , znayduie sie w wiel-
kim meczecie w Medynie. Od mieszkańców miasta
zwany iest podobnie iak Beitulla w Mekce el Haram
święty , wreszcie zaś Machometańskiego świata zowie
sie tylko Mesched en Neby , meczetem proroka. —
• W
9
\
— 95 —
Świątynia ta lez*y w okolicy wschodniego końca m fa-
ta , i lubo znacznie iest ;mnieyszą od mecze ta Mek-
;ańskiego, przecie! fest zbadowaua podług tego sa-
aego planu. Stoi na otwartym czworobocznym pla«
u ze wszech stron kolumnami otoczony. Słupy tćy
;olumnady śą rozmailey objętości , na sześć stóp od
iemi , w kwiaty 4 surowym stylem pomalowane. —
Vierzch kolumnady stanowi pewna liczba małych
opuł lśniących sie równie jak w Mekce. Wewnetrz-
e ściany takie są świetnie bielone , prócz strony
ołudniowey która iest marmurem wykładana. —
ilka szeregów napisó^w wielkiemi złótemi literami,
tóre na białym marmurze pysznie się wydaią, cią-
uie się ieden po drugim około całey kolumnady ,
Beść północney strony iest nie brukowaną i tylko
laskiem wysypana* W stronie zaś południowcy ,
łzie założyciel nie szczędził żadnego przepychu, iest
rok z pięknego marmuru, a przeciw grobu Macho-
leta z mozaiki prawdziwie mistrzowskiey roboty ,
tóra należy do rzędu tych dzieł iakiemi się wschód
tczycić tnoze. Wysokie i obszerne okua ze szklan-
emi szybami, które sie zaledwie ieszcze w innem
ćeyscu w Hhedsebach znayduią, przepuszczaią świa*
ip przez mur południowy; niektóre z tych szyb są
pęknie malowane. Na innych stronach są rouiey-
ke kona w ścianach porobione ale bez szkieł.
W południowo wschodnim rogo stoi ten sławny
>b owiec, od ścian meczetu wschodnley 15 a po-
liowćy 25 stóp oddalony. Krata wstrzymująca
\
— 96 —
I I
' ciekawych od ciśnienia się do grobn stanowi niefo-*
remny czworobok ^ blisko 20 kroków, który kilka
filarów kolumnady obeymuie. Jest to żelazna krdla
zielono pomalowana i do 3/4 wysokości kolumnady
dochodząca. Krata iest istotnie siatką drucianą ,
przewłóczona napisami na 2ółtym brązie, tak często,
le tylko przez kilka małych okien, umieszczonych
na 5 stóp wysokości od ziemi, wewnątrz patrzyć
mo£na. W stronie; południowcy gdzie są oba głó-*
wne okna przed któremi zwiedzaiący stoią kiedy się
modlą, powleczona iest krata cienko srebrem i na-
pis: La Jllacha U Allach , al hal al mobyn (M>
ma Boga prócz Boga oczywistćy prawdy. ) idzji
kilkakrotnie na około tych okien. Cztery bram]
prowadzą do kraty , z których trzy zawsze śą zai
knięte i tylko czwarta rano i wieczór bywa otw<
rzoną dla wpuszczania rze£aóców, których obowiąi
kiem iest czyścić posadzkę i lampy zapalać. Kaiu
s tych bram ma osobne swoie nazwisko iako to: Bt
4n Neby , Bab er Ramę , Bab et Touba , Bab
tna Fatme. ' Pozwolenie wniyścia do środka zwj
nego el Redschra osobom znakomitych stopni, U
ko to Baszońi Inb dowódcom Hadsh Karawan^
płatnie bywa ndzielonem i mole bydź od rzezi
ców mających tu nadzór* za 12 lub 15 dolarów
pionćm. Mało kto iednak z tey wolności kon
sta, ponieważ każdy wie, ze gdy tam wiiiydsie
ma wieeey nic dó widzenia prócz tego, co mol
widucć A ,r*ez okno, w kratach, któro wciąi
— 97, —
(warte, to iest firankę równej wielkości i kratą
pozostawiającą właśnie mieysce do wolnego prtecho*
du na kilka kroków. Za nią tnayduiesie iak twier-
dzą rjfeiańcj, bardao kosstowne obicie a mnóstwem
ii a pi sów słotym charakterem. Te firanka wysoke
iest prayńaymniey na 30 stóp ; ma w północnej
stronie małe drawicaki , które są ciągle samkniete
i nikomu nie bywa i ą otwierane, prócz pierwsijrch
raeSańców, któray maią nad niemi awierachni do-
sór i na nOć wiestaią nową firanka praysyłańą te
Stambułu , ile razy si J stara żedrte, albo nowy Soł-
tan wstąpi na tron. Stare firanki awracaią się do
Stambułu i słutą do okrywania grobowców sułtan*
ekich i xiąłąt ich rodsiny. (
Wieści roksiane niegdyś pó całey Europie 9 iako*
|>y grób Machometa ctarodzieyską siłą eawieaaony
ł>ył w pewietrsd 4 riietnane* są w Hedschaa ; i nie-
f>owtftrfcaią ich w iadaem innem miejscu na Wscho-
deie* labo* titfy większe bainie O codach i bogać*
iwach tege grobami dla ifobienia tobie iakieyś* sła-
wy j róapusacaaią «i #sayscy j którsjr tylko Medy«
ne. ewiedzili. Wiadomo, Se skarby które bet wąt-
pienia były prsy grobie proroka , po waieciu mia-
sta prtes Webabitów 9 - ałupiorie aostałjr.
Posadzka pomiędzy firanką a kratą i na około
.iest rolno barwoerrii taflami s marmuru wykładaną;
około firanki, wfaźą saklańne lampy, które sie pfc
Uałjcb nocach palą. Cała ta kaplica kraciana po-
kryta iest piękną kopułą, gdy tylko pielgr^mi
13.
r«»
/
— 98 —
\
tłumami przybywaiący do Medyny, uyrzą zdaleka
szczyty mecietu , odprawiają pewne modlitwy. —
Kopała iest ołowiem pokryta i uwieńczona kala
znaczney wielkości a półxielycem, lśniącemi isig od
złota.
N
List Pana Chatnpollion.
Z l,bsambul 12 Stycznia 1829. —-Jeszcze rai obey-
rżałem kolossy które tak godnie zwiastuią nay wspa-
nialsze iaskinie Nubii , i równie okasały mi się wy-
borne iak wtencias gdym ie pierwszy ras oglądał.
Szkoda ie niema m cudowney lampy dla przeniesie-
nia ich do Paryża, a$eb'y pptwarcy sztuki egipskiey
od razu przekonanemi zostali. D. 1 t. ,m. opuści*
łem Wadi Halfa i drugą kataraktę Nilu. Nocowa-
liśray vi Garbi- Serre ^ a na zaiutrz wylądowałem na
prawym brzegu Nilu f *£eby rozpoznać wydrąSenia
Masiakit na południe świątyni Thotha w Gebd-Ad-
dek. Wdrapaliśmy się ną sterczącą tuz 1 przy rzece
skałę , w celu dostania się do małey izby wykutej
w górze, ozdobioney uszkodzonemi rzeźbami. Po-
czytałem ią za kaplice Anukisy (Westy) i innych
Nubiyskicb Bóstw , poświeconą im przez pewnego
Etiopskiego Xiecia PolrL Mąz ten który za Rham-
fcesa Wielkiego był Gubernatorem, uprasza Bogini
ażeby zdobywca trzymał zawsze pod stopą swoią Li.
biyczyków i Nomadów. Dnia 3 Stycznia rano za*
rzuciliśmy kotwicę przed świątynią Hatbora w Ib.
sambul. Na prawo tey świątyni wykuto w skale bar-
— 99 —
cłzo wielki obraz przedstawiający etiopskiego 3fię»»
ci a , który Królowi Rhamzesowi Wielkiemu oddaie
znamiona zwycięstwa , z następującym napisem w
pięknymi hieroglificznym charakterze: »Królewski
Syn Ety o pi i powiedział; Twóy Oyciec, Amon Ra,
obdarzył cię Rhamzes trwałem i czystem tyciem 9
oby ci uiyćsył wiele dni do rządzenia kwiatem i
trzymania w ciągłem uiarzmieniri Libiyciyków."
Okazuie się % tego, le Nomadowie afrykańscy twy-
kii byli często mieszać spokoyność mieszkańców do-
lin nilowych. Godna uwagi , le dotąd znaydowano
na pomnikach Nubiyskich same tylko imiona etyop-
8kich i nubiyskich Xiąląt , iako Gubernatorów kra-
in , nawet pod rządem Rbamzesa Wielkiego i iego
Dynasty i. Musiała więc Nubia bydź ściśle bardzo
połączoną t Egiptem , kiedy Król zdawał się zupeł«*
nie na kraiowców. Na dowód tego przytacsam le-
szcze teden napis w którym nieiaki Mai % Dowódca
wóysk Królewskich w Nubii, i tamie urodzony
(vt Wen to iest w Nubii) składa wielkie pochwały
Faraonowi Manduci 1 (4mu następcy Rhamzesa); o-
kazuie się takie z innych pwmników 5 le rozmaici
Xiąlęta etyopscy byli przez bohaterów egipskich w
Nubii stanowieni. Wieczorem 3 Stycznia zaczęli-
śmy nasze roboty w Ibsambul. Dą£yliś*my do tego
by otrzymać rysunki wielkiey Świątyni zupełne, wiel-
kie i kolorowane. Gdy zważymy, ze Świątynia (te-
raz tak zasypana ii mole się podziemną nazywać)
z powodu wielkiego w niey gorąca mole bydź po-
— 100 ■ —
_/
równana a turecką łaźnią, ii tam prawie nago w eh o.
dzić trzej}* , i ie ciało wydaie^ ciągły mocny pot t
który z ocru spływa na papier przesiąkły zupełnie
wilgotną gorącoscią tego zaduchu, gdy to s ważymy
tedy istotnie trzeba si£ dziwić nad męztwem na-
. szych, młodych ludzi którzy codziennie 3 do 4ch
godzin przepędzaią w tym piecu, i tylko zmordo-
wani lub gdy nogi ich dłuięy utrzymać, nie mogą,
pprzucaią robotę. ~ ^
Dziś* nasz plaą icst iul prawie wykonany. Co#
siadamy 6 następujących wielkich ryaónkó w; l)Rh*?
mzes Wielki na swoim wozie swy ciężkim, konie
w wielkim galopie, trzech, iego synów towarzyszy
mu na. wozach wojennych; óciga, w ucieczce Woy-
•ko assyryyskie \ oblega twierdze* 2) Król pie-
•zo obalił, na ziemie iakiegoś* dowódzcę nieprzyia-
cielskiego, a drugiego przebił dzidą. %) Król o*
toczony swoimj. Jenerałami otrzymuie wiadomość
o napadzie nieprzyjacielskim. Zaprzęgają wóz, a
służący powsciągaią zapał koni. Daley widać na-
tarcie nieprzyjaciół walczących na wozach swych
w nieporządku, przeciw dobrze urządzonemu tabo-
rowi , wozów woiennych, egipskich. Ten obraz i
poprzedzający są wyborney roboty ^ pełne iycia i
smaku, i ino£ę bydź postawiony w iednym rzę-
dzie z naypreknieystemi obrazami na greckich wa-
zach, 4) Tryumf i wiazd Króla do Theb. Stoi on
' p PO sto na wspaniałym wozie. Konie ozdobione bo-
gato postępują zwolna. Przed wozem widać dwóch
X
— 101 —
ieiiców afrykańskich, z tych iedea i rodzaiu Ne-
grów drugi z Barbaresków. 5 4 6) Król czyni po-
darunek z ieńców różnych narodów Bóstwom w
Tebach i Ibsambuł. — - Pozostaie nam tylko, do od-
, rysowania niezmierna płaskorzeźba która zaymuie
prawie całą praną stronę świątyni, i wystawia bi-
* twę, cały obóz, namiot Królewski, strał iego przy*
boczną, i konie; wozy i bagaie woyska, niemniey
gry i kary żołnierskie i t. d. Naydaley za trzy
dni obraz tęn będzie gotowy, lecz bez farb gdyż"
ie wilgoć wyciągnęła* Wspomniane wyzey sześć
obrazów- tą iednakze zupełnie kolorowane. —
Rosselini i ia wzięliśmy na siebie hieroglificzne na-
pisy , które często towarzyszą w długim szeregu
kaidey figurze, kaidey gruppie w historycznych pła«
zkorzeźbach. Przekopiowałem zupełnie wielki 32
rzędy obeymuiący słup, w lewo Świątyni mjędzy
dwoma ostatniemi kolossami będący; zawiei# on mo-
dły dziękczynne Bogini Phta za Rhamzesem Wiel-
kim, który za swoie czyny dla Egiptu odbiera
pochwały. Potem następuie odpowiedź króla, po-
dobnie w grzecznych wyrazach.
Wyprawa nasza do Ibsambuł była naytradniey-
zza, ale oraz naysławnieysza z całey podróży. Na-
gi francuzcy i toskańscy koledzy nieustawali wca-
le w gorliwości. Mam. nadaieię, i£ udamy się na
powrót do Egiptu daia» 15 t. m? Łaźnie parowe w
• Świątyni uwolniły mnie iak się spodziewam na
; .
— 102 —
długi czas od podagry. — Dotąd odebrałem tyl-
ko ieden list z Europy. Bądź zdrów."
Courrler des Etats* Unis podaie następujący .spo-
sób zrobienia drzewa niespalnem. Trzeba rozpu-.
ścić az do przesycenia Krzemionkę wprzód dobrze
wymytą i uwolnioną oA wszelkich obcych części, w
płynie potażu gryzącego, i tern posmarować drze-
wo. Powłoka ta oprze się działanfu powietrza 9
wody i ognia. Robiono doświadczenia z dwoma
talkami połozonemi na budynku który podpalono,
Te belki tylko oparły się działania ognia,
i >
Miasto Lynn w kraiu Massabussetts, liczy prze-
szło 5,000 dusz; prawie wszyscy ci mieszkańcy
zyią z wyrabiania obuwia. W mieście tern robią
rocznie 1,200,000 do 1,400,000 par trzewików,
których ^en* zwyczayna iest 75 centymów za sztu-
kę , co wyniesie ogólnie blisko 1,000,000 dollarów.
Kobiety zarabiaią na rok przeszło 60,000 dollarów
/a samo obsaywanie i ozdabianie trzewików. Mi-
liony trzewików upodobanego kształtu i tanich, po-
słano do Ameryki Południowcy, gdzie zostały
pr«edane z zyskiem. Jest takie w Lynn fabryka
cftokolady, która iey wyrabia 60 beczek na rok.
Rybacy w Lynn poławiaią codziennie naymniey 60
berzek ryb. "* ■ ^
Niespodziane zdarzenie zmieniło administracją
a Chinach wszyscy • Ministrowie złoleni zostali z
— J03 ~
urzędów, kilku nawet doznaią prześladowania. Goi
aif takiego stało? — Mole zdrada, spisek, rewo-
lucia , lub inny iaki występek? Bynąymniey •••
Grób, w którym kiedyś maią bydź złożone zwło-
ki Cesarza, napełnił się wodą! — - Po zjawieniu
się mrówek białych w tym pomniku, żadna inna
klęska publiczna nie okryła całego kraiu tak gru-
bą żałobą. Urządzenie tego grobu kosztowało 4
miliony franków; : przedsiębiercy nie tylko będą
musieli stracić tę summę , ale zarazem zostaną o-
aądzeni i ulegną karze.
| Wyiątek z podróly odbytóy dó Palestyny '.
• Jeszcze wciąż przybywa mnóstwo chrześcfańskich
pielgrzymów do kraiu , który przez życie Zbawi-
cielą stał się naysławnieyszym ze wszystkich, a od
Chrześcian prawdziwie ziemią świętą nazwany zo*
ł. Mówią, że do 5000 pielgrzymów przychodzi
a Wielkanoc do Jeruzalem.
Nazaret leży w piękney okolicy u stóp pasma gór*
ą powiększey części mieszkańców chrześcian. Po-
bożni dobrze są przyymowani w wielkim pąrząd-
ym klasztorze Hiszpańskim, który mała liczba
nichów zamieszkuie ; pod wielkim ołtarzem iest
lep z pysznym ołtarzem mający m się znaydowac
tern samem mieyscu, w k tonem się Anioł Nay-
ietszey Pannie pokazał. W pobliżu pokazują
łc pięe stóp wysoką i tyleż długą, na którśy
Chrystus wiefczerzac z swymi uczniami. O pół
— 104 —
godziny drogi od Nazaretu , widać na małey doli
nie wysoką i spadzistą skałę, z które y lad clicie
zepchnąć Zbawiciela. Naypowabnieysze atoli są c
kolice małego Nazaretu; głęboka malownicza doli
na y wysłana^ ciemną 'murawą , otoczona ze wszec
stron przepaści — stemi górami , przedstawia podrc
Snema mieysce, w którem Jezus bawił przez dług
czas £ycia swego* W odległości dwóch godzin drc
gi , wznosi się gór* Tabor z czarującym widokiem
Napoleon w r. 1799 odiiiosł na tych dolinach świe
tne zwycięstwo.
Ciasną drożyną pomiędzy skałami przybywa si
do Kana, miasta wsławionego cudem Jezusa, gdz*
jeszcze pokazoią mieysce w k torem przemienił wo
de w wino* Jeszcze podziśdzień znayduią się ka
mienne dzbanki, p których Ewanielia wspomina
Kobiety w tern mieście słyną ź urody*
Po nad brzegiem szła nasza droga do Jaffy, leci
tę rozbóynicy czynili niebezpieczną. Konsul Da
miani przyiął nas bardzo dobrze* Mówił z podzi
wieniem ó Bonapartem, który u niego mieszkaj
i którego on był dowódzcą, gdy ciągnął pod twier
^zę Acre, którą napróżno oblegał ponfewaz* iel
męinie bronił Anglik Sidney Smith. Konsul tej)
Angielski był po iurecku ubrany.
Zwiedziliśmy na przód sławną górę Syenu. Wj
dok ten z głębi, dzikiey doliny Hiuom, otoczoo)
skałami iest zachwycający, a uroczyste milczeul
panuiące na tey górze, powiększa wrażenie. '9
. . — H6 —
prawey ręce, pokazuic się góra Oliwna* W śród
tey ostatniey góry , rozciąga się dolina Józefata ,
gdzie widać w chłodniku grobowiec Zachary asza ,
ostatniego z zabitych żydowskich proroków.
Okolica taynieprzestaie bydź ieszcze dotychczas
płodną w ciida przyrodzenia. Jey skały, doliny,
• ieziora i góry, pozoslały się, święte aloli pomni*
ki zniszczyło barbarzyństwo* Powal na milcząca
piękność w lałoby przybraney natury, która zda*
ie się pragnąć pomocy ręki ludzkiey , iesŁ iesz-
cze i wznieca przykre wrażenia. Za każdym kro*
kiem tworzą się w myśli, nowe uczucia, fantazya
znayduie wszędzie obfity żywioł.
• W klasztorze znaleźliśmy wszystko gotowe na
przyjęcie pielgrzymów; szezi?gólniey niecierpliwie o*
czekiwano ich w łacińskich i ormiańskich klasa*
torach; bo wielkanec była blizko. Klasztor ormiań*
>$ki, może z tysiąc pielgrzymów pomieścić, a bo-
ici daiący znaczne podarunki znayduią tam wszel-
ie wygody. Jeżeli, pielgrzym umrtse, klasztor bie-
le cały spadek po nim. Kośpiółi'est bogato przy*
hesdobiony, a posadzka ©"kryta pysznemi kobierca*
Tylko ormiańska część {miasta iest przyjemną*
Ulice wszystkie ciasne i źle brukowane, domy ma«
nędzną postąp a bazar (rytiek) wcale nteokaza-
ty. Ulice są bezludne, klasztory podobne do twierds
ponieważ ie otaczaią wysokie nlury» Żydzi i chrze-
iiianie naumyślnie w liche y odzieży chodzą, aby
14
— 106 — .
ftie wzbudzić chciwości w Turkach. Cześć miasta
przeznaczona dla żydów iest naybrudnieyszą. Znay-
daie się iednak wielu bogatych żydów, którzy do*
syć' dobrze iyią.
Ludność miasta Jeruzalem dochodzi 20,000 dusz
pomiędzy któremi 10,000 z^ydów, 5;000 Chrz«-
ścran i 5,000 Turków i Arabów. Miasto to gra-
niczy ba wschód z doliną Józef ata , ku południo*
wowschodoiey stronić z doliną Hinnenu Opasane l
jest wysokim wałem i murem maiącyni 6 bram
Nie wielki pagórek Colgata leży teraz wewnątrz
murów, na wierzchołku iego znayduie się kościół, j
'Meczet Omara , zbudowany na mieyscu kościoła i
Salamona, iest naypysznieyszy w całym Tureckim ■
państwie, ą otaczaiący go dziedziniec wysadzony
iest winnemi latoroślami. Pochyłość góry ocie- j
mniona drzewami oliwnemi i okryta ogrodami. i
Zakonnicy chrzesciańscy, których klasztor służy
nam za ddm zaiezdny, byli żebrzący Franciszkanie.
Prowadzeni przefc iednego z nich zwiedziliśmy grób
święty, którego strzegą Turcy, domagający się od
kgideg. pi.lgr.ym. snacsnego datku. W śr^k.
pierwszego kościoła czyli kaplicy, do którey sife
na wstępie wchodzi, widać stół marmurowy. Nad
tym stołem wisi ciągle paląca się lampa; to wła-
śnie iest mieysce, gdzie ciało pańskie przed po
grzebaniem balsamowane było. „Po lewey stronie J
iest rotunda z kopułą, króra otacza grób święty,
mieysce wykute w skale i marmurem wyłożone*
— 107 —
Niższym korytarzykiem, którym tylko zgiąwssy się
iśdź mozn*, przybywa się do katakumby tylko na
siedm stóp szerokiey i długie y, a moie na osm wy-
sokiey. Grób sam iest tylko 6 stóp długi, a 3
stopy szeroki. Sklepienie grobowe oświeca 27 sre-
brnych la nip, które są piękney roboty i ciągle się
palą. 1 Są to dary papiezów i katolickich monarchów
Dwa obrazy przedstawiające zmartwychwstanie Chry-
stusa wiszą w tym grobie, który zawsze iest peł-
ny pobożnych pielgrzymów i zostaie dzień i noc
pod stracą zakonników. ' ,'
Zaraz od grobu idzie się po schodach w skale wy
kutych na górę Kalwaryyską; którą zrównano dla
wystawienia grobu świętego. Pokazuią mieysce w
które m był krzy$ Chrystusa i wykutą w skale dziu-
rę w iakiey był umocowany i którą oświeca srebrna
lampa. Kaźdy^pielgrzym odmawia tu swoie modli*
lwy, *' / •
Chcieliśmy się koniecznie kapać w sławnym Jor-
danie i chociazesmy słyszeli ze pusze 'a pomiędzy
Jeruzalem a Jerocho, którą nam przebydź wypada-
ło > tak pełna iest rozbóyniczych Arabów, ie kara- .£
wany muszą. przybierać za towarzyszy znaczną li-
czbę ludzi zbroynych, iednak postanowiliśmy spró-
bować y czyli bez tak kosztownych towarzyszów, nie
uda nam się dostać do Jordanu. Nasi przewodnicy
opuścili nas wprawdzie , gdyśmy się zbliżali do ró-
wniny lezące y nad brzegami Jordanu i mówili nam
%e się boią przewodniczyć nam dalejr, , lecz my tern :
. - . > ■ — . 108 — '
oświadczeniem nie cliliśmy stę zrazić z mappą w rę-
ka puściliśmy się w dalszą podróż na przeznaczone
inieysce. '
Góry v któreśmy przeyśdź mieli , były przykre i
wysokie i z podziwieniem widzieliśmy z ich szczytn
pustą dolinę leżącą przed nami , za którą wznosiły
się leszcze wyższe góry , iednakowoi szliśmy precz
śmiało, i przebyli ie nie bez pewnego wysilenia.
Idąc nieuczęszczaną podobno wcale drogą , natrą* '
filiśmy na takie mieysca , po których trzeba było
na rękach i na nogach czołgać się; aliści nie dłu-*
go utrudzeni tak przykrą przeprawą, uyrzeliśmy z
niewypowiedzianą radością cel naszych trudów, a
potem i stanęliśmy u niego. Właśnie pokrzepiali-
śmy się z butelki pewnym tamecznym napoiein ,
gdyśmy uyrzeli z trwogą czterech tęgich rabusiów
idących ku nam* Gdyśmy chcieli uciekać wycelo-
wali broń na nas, gdyśmy stanęli biegli do nas z
tygrysią wściekłością, a przybiegłszy przyłożyli
nam morderczą broń do piersi. Nj» próżno odda-*
waliśmy im wszystkie pieniądze, któreśmy przy sobie
mieli i coraz hardzrey srożyli się, ieden był zdania^
aby tego z nas zabić który okazywał chęć bronienia
się, wówczas wystąpił niemiec króry się był do nas
przyłączył, y% pewną powolnością i zastanowieniem,
wskazał ręką ku niebu na sędziego wszystkich lu-
dzi i oświadczył , że ieźli krew rozleje , nie uydzie
nigdy kary; rabusie epnścili broń i poprzestali na
5 de graniu nam żywności, oddali nam suknie \ ra*
jizili powrócić, - '
\ •— 169 — ■
* * ■> •
Zaledwie nas opuścili aliści napotkaliśmy kobietę
z* chłopcem pędzących osła obładowanego wodą i z
wielką radością spostrzegł niemiec , £e rabusie nie
zabrali mu ieszcze cokolwiek drobnych pieniędzy i
trzech dukatów zlotem, które miał w kieszonce od
zegarka. Mieliśmy więc za co kupić sobie znowu
podobnego napoiu iak wyzey , który po takim prze*
strachu bardzo skutkował.
Opuściliśmy z westchnieniem Jordan dzięku-
iąc Bogu ieśmy zostali przy £yciu i po dwudnio-
-wey bardzo przykrey podróży , w którey nam głód
i pragnienie dokuczały, wróciliśmy do ^Jeruzalem
i .do naszego klasztoru.
* »
GAZETA PODROŻY I JEOGRAFH.
Anglia, Wyprawa Kapitana Ros do bieguna pół-
.mocnego opóźni się « powoda, 4e na okręcie paro-
wym do wyprawy tej ulj£tyt» , wydarzyła się ex-
plozya.
Ameryka.. We wszystkich dziewięciu rzeczach*
pospolity eh amerykańskich są obecnie ienerałowie na
'czele rządów, iako to : Jackson, Guerrero , Vare-
as , Bolivar, Saata-Cruz , Lamar, Finto, Laralle
i Boycr.
Francja. Sławna autorka Lady Morgan zwiedza-
ła w tych dniach tuteysze archivum. Oprowadzali
ią sekretarz ieneralny i ieden z historyografów. —
Z wielką uwagą przypatrywała się^ karcie Childe-
berta gkreśloney na korze, i wielkiemu pargamino-
— Ho . —
■
wi s, tablicą genealogiczną. Oglądała takie szafkę
łelazną w którey schowane są traktaty « królami an-
giclskieini , klucze bastylli i własnoręczny testament
Ludwika XVL
Grecja. Luty * Eginy dnia 18 maia pisane,
donoszą ze wszystkiemi szczegółami o podróży mar-
skałka Maison, przez Grecje. Widniał on wssyst.
kie osobliwości, wszystkie pomniki, wszystkie pic.
ko ości tego kraiu. Wszędzie wychodzili na prze*
ci w niego władse i mieszkańcy z kwiatami i w i en*
cami, i w braku wyrazów, okazywali wzrokiem swo*
ią radość. W Napoli iiEginie był na balach; w
pierwssem mieście córka, Nikitasa w imieniu dam
mieyskich winszowała mu prsybycia i podała mu
wieniec wawrzynowy. Dnia 5 anaia nocował w wą-
wozie! prsedzielaiącym Peloponez od stałego lądu.
Tam w nocy spłoszyli wilcy konie iego i nasaiutrs
przez cały dzień musiano ie szukać po polach, nie*
które dobiegły al do Koryntu. Z Megary wyszła
naprzeciw niego deputacya z 100 sierot, których
oycowie za oyczyzne polegli, złożona.
Niemcy. Plan względem połączenia Renu z Du-
naiem, przy idzie podobno do skutku za pośrednie*
twem' towarzystwa akcyonary uszów w Pary ^zawią-
zanego, któremu iak słychać 9 udzielą rządy* w tern
interesowane przywilęy na lat 99. Od pewnego
czasu ajent rzeczonego towarzystwa bawi iuz w
Stutgardzie.
Ross ja. Dnia 29 kwietnia, na posiedzenie eke*
— ni «.
i
Jem i i umiejętności przybył AIexander Baron Huol*
bftlJt s towarzyszami swoiey podróży , professora*
mi Ehrenberg i Rosę. Między innemi pr cami na-
ukowemi , które czytano na tym posiedzenia. A-
kademik Parrot oddał pochwały rozprawie maiora
ttauy, napisaney po francuzku : O brzegach morza
czarnego. Rozprawę uznano godną umieszczenia W
Memoires des savans etrangers. Akademik KupfTer
czytał, z opisu swoiey podróży do gór uralskick
geognostyozny obraz, zwiedzoney przez siebie r. z.
części tych gór, Przy końcu posiedzenia uwiado-
mił Baron Humboldt akademię, źe za iego stara-
niem zawiązało się towarzystwo w celu czynienia
spostrzeżeń magnetycznych, z czego walnych wy-
padków można się spodziewać; wezwał zarazem Pa-
na Kup[fer, aby chciał dzielić prace tego towarzy-
stwa , ieśli mu w tern akademia będzie pomocną.—
Zgromadzenie upoważniło natychmiast Pana Kupffer
Ąo oznaczenia stósownogo mieysca, w któremby
[magnetyczne obserwatorium mo^ło być założone,
i do zaproponowania planu urządzenia tego zakła-
du. Po skończonem posiedzeniu podał wiceprezes
Panu Humboldtowi wznowiony patent na członka
akademii.
W Petersburgu w pierwszej połowie upływają-
cego miesiąca wyszło z pod prasy drukarskićy d*ie-
ło w dwóch tomach p. f Grecya uratowana* Pier-
wsza część zawiera wiadomość o bitwie pod Nawary-
aem, układy prowadzone o to z Turkami , traktat
I
— 112 —
z dnia 6 Lipca i kilka prywatnych doniesień z flot*
ty rossyiskiey odebranych. Cześć druga opisuje ze'
wszelkiemi szczegółami przeszłoroczną - kampanię
Roasyan • przeciwko Turkom, przydaniem urzędo-
wych dokumentów, prywatnych doniesień, anegdot
i t. p. Cztery ryciny przyozdabiała dzieło; są to ,
portrety Hrabiego Wittgenstcina i Paszkiewicza, o-
brąz przeprawy Cesarza przez Dunay i obóz fiof- i
syiski pod Szumią. Tamie wyszedł z druku w ie- i
zyku rossyiskimopis ostatnicy podró£y kapitana KóU'
zebue na około {wiata z czterema mappami.
D \ I E Ł A N O W E.
Tło m acz Wykłada elementarnego ieogrąfu P&
na Letronne wyda wkrótce dziełko ieograficzne po-
dług własnego układu. Dziełko to składać się bę-
dzie s dwóch tomików. W pierwszym obie ta be* -
dzie ieografia matematyczna czyli kosmografia , ie*
ografia fizyczna i matematyczna, Drugi tomik sta-
nowić będsie dykcyonarzyk i eo graficzny zawieraią«
cy porządkiem abecadła krótką wiadomość o jian«
stwach, miastach rzekach górach i t. d. •
Prenumerata na to dzieło wynosi złp. 6 gr. 20'j
i przyymuie sie ieszcze do 20 Sierpnia w sklc-'
pie ubogich, u Gałęzowskiego, Glucksberga i Sste-.j
blera i po wyiściu zaś dzieło to kosztować będzie
najmniej 10 złp.
KOLUMB
mx.
Opisom updro.ii/ lądouyrh i morskich, mt}-
fh^wjch. irimło-
inym, orffa 1 f*uti w ttg-
>omj.
HOK DULGI.
To« VIII.
N" 39.
7- j.|#i*>tvy polowy Sieipin
W WARSZAWIE
Nakładem Redahcyi.
[829;
K
r
KOLUMB
PAMIĘTJNIŁ PODROŻY.
i
Ń« . 39.
a Pierwsze* POŁOwr Sierpsi* 1829 r.
t>*— — . - ■>«■■ i n ■ '. i ~^
V.
Se ise nach Brasilien etc. Podrói do Brazylii PP
ipix i Martius , członków. Akademii Umieietnośc *
Munich etc, przedsięwzięta w latach 1817 — 1 820
rozkazem Króla Bawarskiego Maxymiliana Jó»
3 \go. Tom 1 In Ato Munich 1823.
Brazylia którą niegdyś zaymowano się iedynie.
względem handlu, za diii naszych stała się
edmiotem ciekawości powszechney. Dzięki wy*
om które na początku tego wieka wstrząsnęły
Bpopą » Brazylia wzniosła sie z skromnego staną
dy do rzędu kraiów niepodległych; nie lęka alf
poświęcać swych interessów matki oyczyżny , a
olniona z przeszkód krępujących, przez lat tyle
j przemysł, uioie teraz ubywać korzyści iakie iey
łtyrodzenie nadało. Mało kraiów w istocie tyle
A niego odebrało darów ile Brazylia. Zamyka ona
r swym obszernym przestworza okolice w których
— 114 —
t
i
panuial gorąca równikowe i inne kt órych ktima zbli-
ża się do strefy umiarkowaney ; płaszczyzny suche
i błotniste , łańcuchy gór i doliny ; lasy pierwotne
i ogromne stepy. Trudno sobie wyobrazić żywność
ziemi; zaledwie nasienie powierzysz roli , a£ zaczy-
na się wznosić i w niedługim czasie młoda roślina
rozwiia się z szybkością zadziwiającą ; dla przesadzę* '•;
nia wielu drzew dosyć iest uciąć gałązkę i wsadzić j
w ziemię* Grunt Brezylski nie tylko ie wydaie %
sam przez się 9 wielką ilość rozmaitych roślin kosz- g
townych, zdolnym iest także do hodowania krze- I
wów Europy t a nawet Jndyi Wschodnich ; winno- 1
kriew, iabłonka , grusza, morela rosną ta równie* %
dobrze iak ' drzewa cynamonowe 9 muszkatołowe * |
pieprz i herbata. J niechay nikt nie mniema ie w tym j
opisie iest poetyczna przesada ; poważni naturaliści
daią u ara taki rys tego kraiu w którym przez wie-
le lat bawili. Gdyby się zapytano zkąd pochodzi'
ie pośród tyla przyrodzonych korzyści, sztuki f "
przemysł, rolnictwo nie uczyniły wielkich postę-
pów w dwudziestu latach które upłynęły od czas a h
przeniesienia dworu z Lizbony do Rio- Janeiro , od* }h
powiedź nie będzie trudną. Naprzód nie iest to \wt
dziełem chwili zmienić zwyczaie ludu , i uczynić/**
go pracowitym, czynnym, przemyślnym z leniwe- ]Pc
go i nieudolnego, iakim był; zmiana taka mozV się/od
dopiero na noweni pokoleniu objawić. Wreszcie , J/ac
mała ludność Brezy Iii , rozrzucona na ogroijoney ; r< z\s
odwierżcbni , przedstawia silne zapory do wzrostu j
— 115 —
pomyślności. Nie ma rąk, zdolnych do wyrobienia
płodów surowych które wydaie ziemia Brezylska,
'pni do bicia wielkich dróg i budowy mostów dla u-
łatwienia związków pomiędzy rozmaitemu prowin*
cyami państwa , do wykarczowania lasów dla wydo-
bycia zyznieyszych gruntów; i zaledwie wystarcza
robotników do zaięcia się konie cznemi rzemiosłami-
Bez wątpienia emigracya powiększyła się bardzo od*
Jcąd Rio- Janeiro stało się władze y stolicą ; lecz choćby
wyrachowano na 60, 80, lub 100 tysięcy ludzi, liczbę
osadników osiadłych w Brezylii od tego czasu, wyra.
chowanie bez wątpienia przechodzące rzeczywistość,
byłoby to ieszcze * słabym zasiłkiem dla państwa
którego rozległość iest dziesięć razy tak wielką iak
Francy i, a cała iego ludność ledwo czterech milio-
nów dochodzi* Jeszcze do tych czterech milionów
wchodzą kraiowcy, zostaiący dotąd w tym- stanie
dzikości, Łe liczyć ich nie można do żywiołów
przyszłey pomyślności Brezylii. Rząd, wprawdzie,
•tarasie przerobić ich na użytecznych obywateli wy-
znaczył nawet w 1808 r. Kommissyą oddzielną (Jurto
ta da civilLsacao dos Jndios) z rozległą władzą, po*
lecaiąc ićy użycie nayskutecznieyszych środków d«
neywilizqwania Jndyan; przecie! a£ dotąd skutki ich
usiłowań są prawie Sądne. Złe obchodzenie^ się
Portugalczyków z Indyanami od wieków Jttóre się
odnawia czasami, uczyniły ostatnich tak niedowierza-
jącymi £e widzą sidła w nayświetnieyszych ofiarach
rządu ; to uczucie utrudnia bardzo zbliżenie się
dwóch narodów* - Może też kraiowcy Brezylscy ma-
•r
~ 116 —
ło maią skłonności do cywilizacyi, przynaymuiey ]
C wędrownicy naymriićy przeciwko nim uprzedzeni ma-
luią ich iako bardzo leniwych , nieczułych na uczu-
cia rozkoszy lub smutku i ogołoconych ze wszelkiey
ciekawości, istotnie nie iest łatwo wymagać od po-
dobnych ludzi aby rzucili lycie tułacze, osiedli sta-
łe mieszkania i poddali się pracy regularnćy. —
Z resztą nie wielka iest ich liczba, a ponieważ mał-
żeństwa u nich są rzadkie, ciągle się zmnieysza.-—
Nie na kraiowców moka liczyć chcąc zaludnić Bre-
zylią wiecey daleko na osadników rolnych narodów '
których r*ąd stara się/ przyciągnąć i na. powiększe-
niu się ludności Portugalskiey któremu rząd sprzyia •
Wypadek który wyniósł Rio* Janeiro do rzędu sto-
licy władźcy, równie stał się korzystnem dla na-
uk iak dla pomyślności kraiu. Niegdyś Portugal*
czycy sami zwiedzali Brezylią iedynie w widokach
handlowych , cudzoziemcom zaś zabraniano do niey
wstępu, tak Łe pod względem naukowym mol na *
, było ią nazwać ziemią nieznaną. Lecz zaledwie fa-
milia Królewska osiadła w Rio • Janeiro, otworzono
wolny przystęp wędrowcom wszystkich narodów.—
Wielu naturalistów korzystało z tey wolności, i nie-
którzy z. nich iak Hrabia Hofmannsegg PP. d*Esch-
wege , Freireis i Stebers wydali pamiętniki zawie-
rające wypadki ich poszukiwań nad rozmaitemi gi-
łęźmi historyi naturalney w Brezylii/ Nieco póź"
ni6y % od małżeństwa Arcyxięźniczki Leopoldyny z
Don-Pedrem, dwór Wiedeński wysłał do Rio -Ja-
\
\
\
; - — 117 —
neiro, uczonych z obowiązkiem zwiedzenia Brezy*
lii pod naukowym względem , a Król Bawarski
przyłączył do nich dwóch członków Akademii U-
mieiętności w itfunich PP. Sphc i Martius: pier-
wszego Zoologa , drugiego Botanika. Powróciwszy
do Europy ci dway uczeni wydali zdanie sprawy z
swźy ppdrózy , którego mamy przód oczyma tom
pierwszy wydany z wielką okazałością drukarską.
Pominąwszy cześć naukową, ograniczymy się na
wyciągu kilku szczegółów o miastach Rio Janeiro i
San-Polo\
, Rio-Janeiro albo . St. Sebaśtiao , le£y przy wiel-
kićy odnodze na przylądku ciągnącym się od połu-
dnia na północ. Miasto iest zbudowane na powie-
. rzchni dosyć równey ; od południowcy i południo-
l wo-zachodniey strony wznoszą się wzgórza łączące
się z Corcowado łańćkchem gór nizkich 9 lecz wsze^
dy pokrytych lasami. Część naywięcey posunięta
ku północy czyli stare miasto składa się Z ośmiu u-
lic równoległych , dosyć szczupłych ; przeciętych
od wielu ulic poprzecznych; wielki plac Campo de
Sm Anna oddziela ie od nowego miasta zabudowa*
nęgo w większey części od czasu przybycia* dworu ,
łączącą się z trzecią ' częścią Bairro de Mato -po-
reo*. Domy są niskie i budowane z granitu ; ich
facyaty niekształtne wydawały się dawniey z przy-
czyny ganków zamkniętych, które dzisiay* za roz-
kazem Króla przerobiono na otwarte i kształtnieysżey
cos ta ci. Ulice są brukowane granitem i opatrzone
/■
V
- 118 -
chodnikami, lecz oświecane bardzo niedostatecznie
gdyż tylko świecami które palą się przed obrażam 1
Nayświętszey Panny. Pomiędzy gmachami publicz-
nemi , znakomitsze: kollegium Jezuitów, klasztor Be-
nedyktynów , pałac Biskupa i Ter te da conceigdo;
lecz wszystko budowane w styla bardzo miernym;
nawet pałac Cesarski dawna rezydencya Vice* Kró-
lów, nfe iest mieszkaniem godnem władzcy wiel-
kiego państwa. Jedynym pomnikiem architektury
zasługuiącym na wspomnienie iest wodociąg ukoń-
czony w 1740 r. za pomocą którego sprowadza ią
z góry Corcowado do miasta wodę konieczną dla
mieszkańców*
Ludność Rio-Janeiró składa się w wielkiey licz-
bie z Portugalczyków iu& to białych iu£ to koloro-
wych. Rzadko uyrzeć można Amerykanów szcaepu
kraiowego; maytkowie barwy ciemney których wi-
dać w wielkiey liczbie w porcie a których wielu
wędrowników pomieszało z Jndyanami, są mulaci.
Przed przybyciem Króla liczono \| Rio około
50,000 mieszkańców, których większą część składali
czarni lub kolorowi w 1817 miasto i przedmieścia
zawierały przeszło 110,000 dusz. Od r. 1808 a£
do 1818 około 24,000 Portugalczyków przeniosło
się z Europy do Brezylii ; a ta liczna emigracya ,
do które y przydać należy wielką liczbę Anglików,
Francuzów .> Holendrów , Niemców i Włochów osia-
dłyćh w Rio iako kupcy i rękodzielnicy , powinna
mocno wpływać na charakter mieszkańców, cLoćby
— 11S —
tylko zmieniaiąc stosunek liczby białych względenl
mieszkańców kolorowych. — Lecz nadewszystko
pomiędzy bogate rtii kupcami stolicy i po prowinćy-
ach Minas-Geraea i S. Paulo % można dostrzedz o ile
przybycie novrych osadników zwiększyło potrzeby
łycia , daiąc tern samem nowy popęd przemysłowi
W Brezy li i nie ma szlachty właściwey ; przed przy
byciem Króla, duchowni, urzędnicy wyżsi, wła-«
ścicielef gruntów i kopalni żyiący na prowincyi po-
siadali w pewnym względzie przywileie i odróżnie-
nia szlachectwa. Rozdzielając pomiędzy nich tytu-
ły i urzędy , Xiąże przyciągnął ich do stolicy , kę-
dy obznaymiwszy się wkrótce ze zbytkiem i sposo-
bem życia Europeyczyków, wywieraiąna inne klas-
sy ludu, wpływ wcale różny od tego iaki wywierali
dawniey. Prowincye nawet, których mieszkańcy:
często odwiedzaią Rio-Jaheiro iużto przez ciekawość
iuż w celu zrobienia maiątku, przywykły uwalać
to miasto iako przykład do naśladowania i przeyinu-
i% obyczaie i zwyczaie Earopeyskie.
W ogólności f wiele Brezylia bez Sądnego zaprze-
czenie zyskała Se nie iest iuż pod rządem Vice-Kró-
lów. Od przybycia dworu , sądownictwo , skarb i
policya urządziły się lepiey; podatki rozłożono w
sposobie porządnieyszym i mnięy uciążliwym ; wię*
cey zważać zaczęto na wybór urzędników publicz-
nych i rząd wiele łożył poświęceń w celu rozsze-
rżenia użytecznych wiadgjności i ożywienia narodo-
wego przemysłu. Nieszczęściem Brezylianie pomni
•
— 120 '—
i
ieszcze smutnego wpływu osadniczego rządu pod
którym przez dwa wieki lęczeli , nie umieią oce-
nia , iak powinni mądrych widoków swego władzcy,
i nie chcą go wspierać w iego usiłowaniach. AS do-
tąd wi^cey okazali chęci do naśladowania Europej-
czyków w wymysłach zbytku*, aniżeli w zawodzie
sztuk i nauk. Trudno przeto szukać w ich stolicy
tych Wielkich i użytecznych zakładów które posiada
Europa. Rio- Janeiro posiada bibliotekę z 60,000
tomów, przywiezioną z Portugalii przez Króla Ja-
na VI. Godzinnie otwartą iest dla publiczności ,
lecz sale iey są prawie zawsze puste, tak małoBre*
zylianiMpzuią potrzebę oświecania się. Z tego to
powodu , iedyny dziennik literacki który starano się
wydawać w Rio O Patriota zaledwie parę lat mógł
się utrzymać; chociaż różność przedmiotów które o-
beymował, mogłaby była zaiąć liczną publiczność.
W całem państwie drukuią tylko <Lwie Gazety Po-
lityczne; Gazeta do Rio de Janeiro wychodząca w
stolicy i Jdade de ouro do Br as U w Rahia ; lecz
*rzeba przyznać , £e mało kto ie czyta. « Mieszkańcy
dalszych prowincyi, iyiący nade Wszystko niezmiernie
rozrzuceni, rzadkie pomiędzy sobą związki maiacy,
mało się troszczą o wypadki polityczne przestaiąc na
powiastkach które im przynoszą kupcy odwiedzaiąoy
raz na rok porty morskie.
Stolica posiada liczne ząhśady edukacyyne pod o*
pieką rządu będące; nayMakomitszym pomiędzy
niemi iest Liceum albo Senmiario de S. Jose. U« -
— 121 —
£gą tam Języków: łacińskiego f greckiego, franca*
zkiego i angielskiego * wymowy , geografii , mate-
matyki , filozofii i teologii. Większą czcić nauczy-
cieli składaią duchowni: Szkoły medyczne «ało-
źorio świeio * są bardzo użytecznym zakładem,
tern więcey ie w prowjdćyaćh dalszych bardzo ies|
mało Lekarzy. Szkoła woienna (etcademia militar %
real) iest pod szczególniejszą opieka rządu, posiada
wybornych nauczycieli j lecz brak na uczniach ; wia«
róiait tego" t (ardzo wielka liczba ucżgszcza na kur-
za dawane w szkole żwahey Aida de ćommercio*
traktuiące o różnych przedmiotach ściśle związa«
ńych z handlem. Żaledwo Król przybył do Bra-
zylii powziął zaraz myśl .. do utworzenia Uniwersy-
tetu albo w Rio- Janeiro lub w Sań-Paulo. Jeden s
członków AkademiuLiżbońskićy Jan' Gareia Stakler,
przedstawił plan, utworzony na wzór Uniwersyte-
tów Niemieckich , ieet kilka osób wpływ maiących
przeszkodziło iegó wykonaniu, miano bowiem na
cćłu utrzymać Brazylią w stanie osady padległey
i zamiar nie przyszedł do skutku. Przeciec zało* .
$eriie Uniwersytetu mogłoby iedynie wyrwać Brązy-
liyćźyków z ich umysłowego uśpienia i wznieść do
liedii wielkiego Państwa, Ai dotąd, młodzi Bra-
zylianie będą przymuszeni, dla ukończenia. nauk ,
udawać się do Uniwersytetu do Koimbry ; co nie
\bardzo im iest przyiemnem, przecież przynoszącym
ę korzyść , ie poznaią Europę i iey urządzenia.
Utworzenie Akademii sztuk pięknych za stara"
-16
— 122 —
/
s
niem Ministra stanu jźraujo Cokde da Barca nie
przyniosło dotąd skutków, które sobie obiecywano.
Napróżno rząd przywołał do Brazylii artystów fran-
cuskich * malarzy, rzeźbiarzy, sztycharzy i archi-
tektów w nadziei^ że ich wyroby i nauki zrodzą
pomiędzy Brazyliahami gust do sztuk pięknych, wi-
dać że nie nadeszła ieszree ta chwila. Gdy nowe
zwyczaie nadadzą Brazyliauom wiecey energii i czyn-
ności na których dotąd im zbywa, wtenczas iedynie
można się będzie spodziewać , Se przeniosą uciechy
sztuki które trzeba opłacać pracą nad te które im
bez ładnego trudu piękny klimat wydaief. Co do
literatury , naywięcey poszukuią dzieł francuskich ^
wyższey klassy Brazylczykówie , a liczba xiążek,
Frantuzkich wykupywana' corocznie w Rio-Janeiro
• ' wszelką myśl przechodzi/ Trudno wytłomaczyć to
upodobanie., *em bardziey , Se Portugalczycy* tćm
samem i Brazyliyczykcwie więcey maią związków
politycznych i handlowych z Anglią niż z Francyą %
przecież inaczey się dzieie i codzień ięzyk Fran-
cuzki rozszerza się uięcey w Brazylii. Jednak nie
stał się ieszcze ięzykiem towarzyskim, ponieważ męż-
czyźni tylko umieią po francuzku lub angielsku;
kobiety używaią tylko macierzystego ięzyka.
Rio-Ianeiro uchodzi powszechnie za iedno z miast
Brazylii naymniey zdrowych, i w istocie kliraa tu
iest gorące i wilgotne co pochodzi szczegółu ley od
' połeżema mieysca ponieważ łańcuch gór Korkowado
1 wyspy na pobrieżti zatoki leżące przeszkadzają
— 123 —
wolne* y cyrk diacy i wiatrów. Przecie! nie molu a
mówić aby tu panowały choroby zaraźliwe, a ieze-
li w mieście więcey ładzi umiera ni£ w okolicznych
prowincyach przypisać to iednak należy wielkiemu
napływowi cudzoziemców pod rozmaitemi Jdimata-
mi zrodzonyoh. Naylepszą można dać radę Euro-
peyczykom ndaiącym się do Rio-Janeiro aby stoso-
wali się do swyczaiu kraipwców to iest^: aby nie
wystawiali się na gorąco południowe , unikali rosy
wieczorney , więcey używali potraw roślinnych nii
mięsnych , wstrzymywali się od trunków gerących.
- i nigdy nie iedli zbyt wiele a mogą być pewni, &e za-
chowując Je ostrożności, zdrowie ich nie podpadnie
zmianie, równie w Brazylii iak w Amym kaidym
kraiu. - v
Przed przeniesieniem dworu Lizbońskiego do Rio
Janeiro, tq miasto rSwnie iak wszystkie Braaylskie t
mogło tylko z Portugalią prowadzić handel; kupcy
więc Portugalscy sami nadawali cenę Brazyliyskim
produktom ; i przywiezione podług swey woli przę-
dą wali a& rozkaz Królewski wydany w miesiącu Lu-
tym 1808 r. uwolnił Brazylią z tych kaydan otwie-
raiąc drogę kupcom wszystkich narodów : od tego
rozkazu liczą nową epokę w historyi kraiowey. —
Dziś Rio-Janeiro , bierze wprost z Anglii , Francyi 9
Niemiec , Rossyi , Szwecyi , Stanów Zjednoczonych
z brzeg&w Afryki i Jndyi wschodnich , rozmaite
przedmioty których kray do .swego pptrzebuie uzy-
xia ; podobnież wrysyła do portów, Europy > Azy i,
/
s
- 124 -
i Ameryki pófaocney płody surowe ziemi Brarył*
ekióy do liciby Jttórych oprócz słota i drogich ka-
mieni liczyć należy bawełnę 9 cukier i kawę } do-
■ • w
brodzieystwa tego obszernego handlu których tifty-
wały wprzód same tylko miasta Łjzbona i Oporto,
łbogacaia, aUlicę Brazylii , która w kilka latach stać
się mole iedńynk s naybogatssych portów ttor^
•kich. ••
Miasto S. Paulo stolica prowlncyi tegoi imienia)
lefcy na małóiń wzgórza w obszernćy równinie) Pira«
tinjnga* Z rodzaia architektury dbmys*lać się meft-
na ii iest miastem staroSy tnem ; przeciel ulice s$
aierokie i dogodne ; domy z kamienia hayczgscićy e>
dwóch piętrach. Mieszkanie gubernatora bedfce nie-
gdyś* kolleginm Jezuickim f pałac, Biskupów i kit*
sztór karmelitów *\ dosyć piękne mi gmachami lecz:
reszta piastą zbudowana w spofobię niezmiernie
prpatyiR.
Jezuici Wobrega i Anchietą załoiyli w 1552 roku
©iade na grancie ną którym Iezy S. Paulo. Praco-
wali oni skutecznie nad nawracaniem Góyanazes po
koleniem kraiowcow zamieszkujących te okolice.—
Dzięki d°bremu porozumieniu się zawiązanemu z
początku pomiędzy krajowcami a Portugalczyk a mi
ta osada wzrastała szybko , i w chwili gdy Portu-
galia i Brazylią przeszły pod berło Filipa IL, Pau-
'iści dosyć mieli iul.siły do stawienia czoła Hiszpe*
nom i utworzenia sobie niepodległcy Rteczypoapo*
litey. Woyna okropna która, nJfKH toczyć z nie*
\
~. 125 —
ł
ciołmi, rozwiiaiąc icb energią nadała im za*
harakter nieokrzesany i gwałtowny; przeto
>isarzy mówią o nieb iako o ludziach niecier-
b żadnego porządku towarzyskiego, i trzeba
laó Je w twycb wyprawach woiennych dopu*
się często okrucieństw usprawiedliwiała*
e zarzuty. Lecz od chwili przey ś*cia>pod wła-
>rtugalaką zujgnił się jeb sposób myślenia* —
sacbo wali ieszcze. damę narodową, wielką dra-
, i dacb niepodległości , tą razeuv gościnni 9
zynni, pełni prawości, a pod względem czyn* ;
przemysłu* przewyższają wszystkich Brązy*
i6w. Uwalaiąc cerę i rysy mieszkańców SU
dostrzeds moina le małleństwa pomiędzy o-
ami Europeyskiemi a kraiowcami były • po*
, częstsze w tey prowincyi Brazyli niżeli w
• Znayduią się w istocie rodziny które za*
y się w czystości od wszelkiego połączenia s
lami , i które maią cerę bielszą od nieb czy*
omkowie Europeycayków w prowitfcyach pół*
:h Brazylii. Lecz większość ludności akłada
amelucos rozmai tey cery; u wszystkich twarz
a , oczy czarne i małe *, w weyrzenin coś nie*
go okazują początek Jndyiski. Ź resztą, Pau-
taią rysy twarzy bardzo mówiące które okazu*
ikter dumny i niepodległy, oczy ciemno-czar-
tae ognia, włosy, czarne i gładkie, postawa
a , szerokie barki , .i wielka ciła muszkular*
laiąca wszystkim ich poruszeniom coś ływego
' ,
— 124 -
i Ameryki półnócney płody scfrowt ziemi Braryl*
akióy &o liciby fctóryćh opręcs? słota i drogich ka-
mieni liczyć ńaleiy bawełnę f cukier i luwgj do-
bródzieyśfwa tego oBszernego handlu których u&y»
wały wprzód same tylko miasta Łttboha i Oporto,
zbogaćaia, sUlicf Brazylii * Utóra w kilka latach stać
się moSę reclnyną z najbogatszy clj portów mor-
skjcfj.. ......
Miasto Ś. Paulo stolicą prowłnćyj tegoż 1 imienia
leży na małem wzgórzu w oŁśżern£y równinie Pira-
tinjnga* Z ródzaiu architektury domyślać się moi-
na^ii iest miastem siaroSjftnem'; przeciec ulice sa]
szerokie i dogodne ; domy z kamienia feayczęściey
dwóch piętrach, Mieszkanie gubernatora będące nie-
gdyś kollegiam Jezuickim % pałać, Biskupów i klf.*
sitor Karmelitów ŚĄ dosyć pieknemt gmachami lecz
resztą miasta zbudowana w spbśbbie niezmiernie
pnwtyifl.
Jezuici Pfóbregą i Anckiętą załbiyli w 1552 roku
osadę na gruncie toą którym leSy S. Paulo. Praco-
wali oni skutecznie nad nawracaniem Góyanazes po
koleniem kralowcow sainieszkuiących te okolice.—
Dzięk* 4°hręmu porozumiej iią się zawiązanemu s
ppczątku. pomiędzy krafowcapii a Portugalczykami
ta osada) - wzrastała szybko 9 i w chwili gdy Portu-
galią i Brazylia przeszły fc pod berło Filipa IŁ, Pau-
'iści dosyć mieli iui .siły do stawienia czoła Hiszpa-
nom i utworarenia sobie niepodległe y Rzeczypospo*
litey. Woyna okropna któr% is^pKli toczyć z nie-
\
I — 127 —
zbytek Europeyski nie wkradł sie , do S. Paulo
.o tyle iak w Bahia, •Fernambuko i Maranhao ; wie-
cey tu stara ią się o dogodność i czystość niz o wy-
kwintność i okazałość. Go do zgromadzeń towarzy-
skich , ton panuiący tu mało nabrał wpływu od Eu-
Topeyczyków; muzy kg i taniec wiecey tu lob>ą ni£
gry w karty. Jest takie Teatr w S. Paulo , leci
,: sztuka drammatyczna całkiem w dzieciństwie.
* Prowincya S. Paulo iest kraiem bardzo przyjaz-
nym do hodowania bydła szczególniey rogatego ,
koni i mułów, Co do zbioru produktów iako to ;'
bawełny f cukru i kawy, te u iest mierny , i mniey-
^ szy daleko iak w prowincyacb wiecey na północ
posuniętych. Przecież zbieraią prawie dwa razy ty-
le ile potrzeba na zużycie kraiowe; resztę wysyft*
, ią do Rio. Kukurydza i ry2 rośnie obficie tworząc
*. główne pożywienie ludu. W okolicach miasta St.
fr Paulo widać wiele ogrodów w których sasadzaią nie->
. tylko drzewa kraiowe » lecz i Europeyskie iako to :
v wiśnie , iabłonki, grusze, orzeszynę i kasztany prze-
-- sadzono tu ze skutkiem ; lecz drzewo oliwne i krzew
, -winny nie dadzą sie pzyswoić.
Klima miasta S. Paulo , mimo iego połoSenia pod
równikiem koziorożca i wzniesienia ponad powierz*
•chnią morza, ma wszystkie korzyści nieba równiko*
wego niedoświadczaiąc niedogodności ; nigdy opały
nie są zbyt dokuczające: a średnia wysokość ter-
mometru iest od 22 23 stopni termometru stopnio-
\ ^ - •
wego.
— 126 —
a pewnego. Siła i zręczność którą okazałą uie£d£a«
iąc dzikie konie i cbwytaiąc dzikie woły, równie
godną iest uwielbienia iak cierpliwość z którą zno-
szą gorąco i zimno , głód i .pragnienie , naycięższc
prace i nay większy niedostatek* Łabią ' podróże i
znaleść moka we wszystkich prowincyach Brazylii
osiadłych Paulislów. Kobiety są wysmukłe y kibici;
postawy nader przyiemney , a cera ich świeższą iest
daleko od większe y części Brazyltanek. Do tych
powierzchownych korzyści łączą wiele naturalność
i wesołości naiwney.
UwaSaią ie Pauliści zdatnieysi są do głębszych naoj,.
od^wszystkich Brazylian. Za czasów Jezuitów oddawał
się nie bez skutku naukom Teologicznym; dzisia
w gimnazjach S. Paulo czytaią z łatwością klassyli
ków łacińskich ; hicaaniedbuia nauk metafizycznych
a nawet nie iest im obcą filozofia Kanta. S. Pau
posiada iedyną bibliotekę Biskupią; zawiera ona staj
roiytnych klassyków dzieła teoglogiczne i hislorj
czne, i bardzo iest użyteczną dla młodzieży spaj
sobiąćey się dp stanu duchów nege w Seminaryui
mieyskim. ^ • > *
Ludność mias'ta S. Paulo wynosi do trzydsu
tysięcy dusz, połowę tego składa i ą ludzie ogojrti
Ludność całego kapitaństwa S. Paulo wynosiła
1800 do 200,478 dusz, w r. 1814 do 211,928,
r. 1816 do 215,210. Stqaunek rodzących się z
łą ludnojcią iest iak 1 do 21, a zmarłych iak 1 1
46.
— 129 —
le* niegdyś wulkanem; leczoddawna iai pogasł, o*
krył się murawą i prawie do samego wierzchu iest
teraz uprawnym. Po ka£dem nowem wybuchnię-
ciu Wezuwiusz odmienia swą postać: iu$ się pod*
wyższa ^ z przyczyny Wyrzuconych kamień! i lawy,
to się napo wrót zniża , przez osy panie się ścian kra*
teru. Częstokroć cały tydzień bywa zupełnie spo-
koynym; iednym razem dym e:ę pokaże wzbiiaiąc
się do góry, albo spokoyilie ścieląc się po spadzi-
stosciacn. Pierwsze wiadome Wybuchnienie przy-
padło w początku panowania Tytusa rokn 79 po na-
rodzenia Chrystusa. Po wielu znakach, wrółąeych
nadzwyczayne zjawisko, otworzyła się góra Sommo.
Rozpalona la W a wypłynęła potokiem * popiół i dym
gęsty, zakryły na -kilka dni światło słoneczne;
Herkulanom w niewielu chwilach w głębokiey la-
wie zostało pogrążone , a Stabia i Pompeia , pomi-
mo znaczney odległości , skryły bic w popiele. —~
Straszny ten wyrzut pamiętnym iest , prócz togo ,
-śmiercią Pliniusza, który podpłynąwszy z przeci-
wnego brzegu , zbyt się przybliżył, dla oUerwacy
tego, mało wówczas znanego, fenomena.
Zdarzyły się potem , rozmaitemi czasy , dość z»a-
. cżne wybuchuienia :* w rokn 1822 wyrzut tcy góry
chocia$ mało uczynił szkody, liczy się do may-
' gwałtownieyszyoh.
Trzęsienie ziemi, wzburzenie się morza, głuchy
*' ale okropny grzmot podziemny, poprzedzaią «*-
•wy czay to straszliwe zjawisko. Słup czarnego dy-
— 128 —
W ogólności S. Panlo iest prowincya Brazylii nay^
korzystnieyszą dla rolnictwa i hodowania bydła.—
A ieleli nia ma fcopalni złota które, prędki i znako-
mity przynieść mogą pożytek Sak w innych prowin*
cyach Brązy lskich, pomyślność iey opiera sie aii
stalssey i trwalszćy daleko podstawie*
ii ■ 1 1*»*«— a—
/
n
WYJĄTKI i LIStów Ó WŁOSZECH (z Ross}*
skiego.)
( Dokończenie. J
Sof rento d. 3 Cztrtocd. '
'teraz opisze ci Poitipeię i Herkulanom? lecz wprzó'*
dy powiem cokolwiek d. Wezuwiuszu; nie spodsie-
way się iednak, abym* w Aaćlidąc za mineralogami,
tłumaczył przyczynę ogni podziemnych, ich dziir
łanie i skutki ; ' che J cie iytkó powierzchownie ov
beznać % wulkańenl neapolitańskim ,* i zdać Sprawę
z tego , cd sam widziałem* w pocSrfóy ittoiey do wie-
rzchołka ley góry. Przeszedłszy potem ulice Pom-
pei , ipussczf się ś tobą na kilka chwil do Herku-
lanum*
Góra f którą zwyćzaynie stówie* Wezuwiuszem,
składa się właściwie z dwóch gór: wierzchołki ich
są oddzielne, lecz podstawa wspólna < Jeden s nith
ma postać ostrokregu ściętego, na którym sie te-
raz znaydnie otwór wulkanu, czyli Krater. Cały
ten kopiec nie co innego iest, iak nasyp popiołu i
drobnych kamieni; drugi, zwany Sommo, byłtafc-
— 129 —
l
le' niegdyś wulkanem; lecz od dawna iui pogasł, o«
krył się murawa i prawie do samego wierzchu iest
teraz uprawnym. Pd kaidem nowem wybuchnie-
niu Wezuwiusz odmienia swą postać: iu$ się pod*
wyższa, z przyczyny wyrzuconych kamieni i lawy,
to sig napo wrót źrtiŹa * prżeż osypanie się ścian kra-
teru* Częstokroć cały tydzień bywa zupełnie spo-
koynym; iednyift razem dym «:e pokaże wzbijając
się do góry, albo spokoyttie ścieląc się po spadzi-
stościach. Pierwsze wiadome wybuchnienie przy-
padło w początki! panowania Tytusa roku 79 po na-
rodzeniu Ghrystasa. Po wielu znakach, wróiąeych
hadzwyczayne zjawisko, otworzyła się góra Sommo.
Rozpalona la W a wypłynęła potokiem* popiół i dym
gęsty, zakryły na .kilka dni światło słoneczne;
Herkulanum w niewielu chwilach, w głębokiey la*
wie zostało pogrążone , a Śtabia i Pompeia , pomi-
mo znaćzney odległości , skryły 8ię w popiele. — -
Straszny ten wyrzut pamiętnym iest , prócz tego ,
śmiercią Pliniusza, który podpłynąwszy s przeci-
wnego brzegu , zbyt się przybliżył, dla obserwacy
tego, mało wówczas znanego, fenomenu*
Zdarzyły się potem , rozmaitemi czasy , dość zna*
eżne wybuchnienia :* w roku 1522 wyrzot tey gpry^
chocia? mało uczynił szkody, liczy się do nay«-
gwałtównieyszyob.
Trzęsienie ziemi , wzburzenie się morza , głncby
ale okropny grzmot podziemny, poprzedzaią »a-
zwyczay to straszliwe zjawisko. Słup czarnego dy-
— 130 — . - '
mu , wychodząc z krajem , pochyło wstępuie da
wysokości niezmierne y i rozwleka się po ^ałym ho-
ryzoncie. Włosi zowią go Pino: iakozV w rzeczy
samey, podobny iest do tego rodzą i a drzewa, zdo-
biącego ogrody Neapolu i Rzymu. Grzmot ze stra*
sznym trzaskiem , iakby od uderzenia naysilniey-
szego pioruna, następuje ieden za drugim, błyska-
wica rozdziera gęstą chmurę dymu i miga się bez
ustanku £ przebiegając po wzniesionym słupie; lawa
płynąć zaczyna: we dnie, podobna do czarney,
dymiącey się rzeki, powoli się spuszcza z pochyło-
ści góry p ale to powolne płynienie, nie zmnieysza
ani ie^rsiły, ani skutków okropnych. Ogromne z
sobą toczy głazy >. drzewa nay większe , wprzód nim
się ich. dotknie, obraca w popiół, nic iey zatrzymać,
ani kierunku nie mole odmienić : napotykając mu w
rowaną ścianę , wzdyma się w kłębach kamiennych*
wywraca ią i na powierzchni swoiey unosi. Ale nay-*
bardziey zadziwiaiący , piękny i razem okropny wi-
dok przedstawia wulkan w nocy: niebo zaczerwić*
nione w morzu się odbiia^ rozżarzone kamienie wy-
ła luią w górę i z trzaskiem pękaią w powietrzu .
lawa , ognistym potokiem występuiąc z góry, oświe-
ca przyległe okolice ; rolnik , z daleka , prowadząc
sa nią swóy wzrok niespokoyny, wyraźnie widzi,
iak nikną stopniami: niwa, sad i mieszkanie iego,
i iak *mieysce urodzayney ziemi , zalega czarna ka-
mienna powłok'a.
Podług podania , ś. Jtnuariuiz opiekun Neapolu »
— 131 —
\ • •
Jeden ma moo pow&iągać straszne spustoszenia We-
zuwiusza; na drodze z Neapolu doPorticzi marmu-
rowy posąg tego świętego wznosi się na murowa-
nym moście , w tim samem mieyscu , gdzie przed
laty y cudownym sposobem zatrzymał był płynącą
ku Neapolowi lawę i którey i u z" w sarnim miejcie
lęk^ć się zaczynano. Jaka szkoda, Se pomiędzy
bogami nieszczęśliwych mieszkańców Pompei i Her-
kulanum, nie znalazł się był ani ieden, któryby
umiał od zguby ich ocalić !
Chcący dostać się na wierzchołek góry, od Por-
ticzi zaczynaią swą podróż* na mułach lub osłach t,
droga mieyscami dobra i osadzona fruktowemi drze*
wy , prowadzi do tak zwanego Ermitala. Od tego
rnieysca krętą i nierówną ścieszką podieSdiaią do sa-
mego spodu ogromnego ostrokręgu; tu naleSy krok
mułów przyspieszać. Ławy, rozmaitemi czasy wy-
ciekło ; prawie mbzna tu policzyć : iedne po części
i u 2 się zamieniły na ziemię rodzayną i okryły się
roślinami , inne , ciągnąc się al do morza czarnemi
pasamy f zachowuią ieszcze dziką swą powierzcho-
wność. Stromo wznoszący się ostrokręgu wierzcho-
łek, przedstawia smufhy i iednostayny widok: nie
uyrzysz tu ani iedney rośliny , kamienie tylko o-
palone wyglądaią z popiołu. Tu się zaczynał nay-
bardziey nucąca część drogi : noga , nie znayduiąe
trwałego oporu, ciągle się pogrą£a w sypkim po-
piele; wybrnąwszy z trudem na kilka kroków w
górę, osuwasz się napowrót razem z kamieniami,
■-*• 132 —
o które chciałbyś się zatrzymać ; gorący popió£ .do-*
pieką w stopy i nie dozwala stać dłuzćy na miey-
scu. Nieraz /» niecierpliwiony .chciałem się iu£ był
wrócić. Nakoniec przecie wdrapałem się na wierz-
chołek, a znużony i pozbawiony sił rozciągnąłem
się na brzegu kratera. Wystaw sobie niezmierną
iamę , którey brzegi mieyscami są zapełnię piono-
we 7 mieyseami strome i przykro spadziste: takim
iest teraźnilyszy krater ; dna w nim nie widać ,
gorąca para ciągle się z tamtąd podnosi, a popiół
na brzegu kratera tak iest nią przeięty , Se leżąc
uczułem parzącą jakąś wilgoć, która przez odzień
natychmiast mię doi§ł*r Nie zwaiaiąc na to, ia i
towarzysze moi * odważyliśmy się pozostać tu na noc,
w nadziei T azali sif nie uda być świadkami iakiego
Wulkanicznego zjawiska; posłaliśmy zatem przewo-
dników po drwa 9 ogień i razem aby nam przy nic-
śli chleba i wina. Przy zachodzie słońca mgła gę-
sta pozbawiła nas pięknego widoku , wkrótce zmrok
ciemny nastąpił- i tylko w Porticzi błyszczały odle-
głe światełka, przed nami zaś w bezdennych prze*
paściach Wezuwiusza \ po chwili ukazał się w kilku
mieyscach sinawy płomień od zapalonych g« z QW|,
ciągle podnoszących się z kwatero* Znagła dał «ę
słyszeć mocny huk podziemny, podobny toczącemu
się po chmurach grzmotowi: to się oddalał, to zup-
w u przybliżał, szybko przebiegając sklepisle ot-
chłanie góry; towarzyszyły mu trzask nieiakiś i
brzęczące, niby o ^głośny* metal młota uderzenia.
— 133 —
istąpiła polem głucha spokoyność i wkrótce^owe
erzenia, dokończą ne pociągłym grzmotem. Przy-
ichy wałem się, patrzałem w czarną przepaść,
skaiąc nowego zjawiska: lecz wszystko ucichło i
zostało w głebokiem milczeniu. Nastąpiła północ - ,
Igoć* chłodna zaczęła nas doymować. Z niecier-
wością wyglądaliśmy powrotu przewodników ;
ugie oczekiwanie dało czas namysłowi i zapał ■
serwacyy ostygał pomału* Nakoniec , w oddalę-
u , ze strony Ermitaż a uyrzeliśmy , zwolna pomy*
tiącesię ku nam światełko: byli to przewodnicy
isi. W pół godziny roznieciliśmy spory ogień na
terachołku góry, a egrze wszy się l i posili wszy skrom-
l wieczerzą, postanowiliśmy ze yść ' stamtąd, dla
raepędzenia reszty nocy u pustelnika* Tak, pra-
te omackiem > potykaiąc się i osnwąiąc , dobraliś-
iy się nakoniec do Ermitaza. Mieszkanie pastel-
(ka nie zalecało sie ochędóstwem, wolałem przeto
•zostać pod otwarłem niebem ; zasnąwszy na chwi-
fet uprzedziłem pierwsze promienie wschodzącego
fońca, i kiedym się pod -rozłożyste mi debami-sam
fcden przechadzał, zaczęły się « wolna oświecać
>gata Salra/ua felicze • neapolitańska odnoga, sam
tapol i góry państwa* papiezkicgo. Pamiętny po-
inekJ Tu raz pierwszy objąłem Wzrokiem tę kra-
błogą, gdzie i rozpalony ( popiół i wszysko W-
iząca lawa obracaią się wkrótce na korzyść rolni*
, sowicie go wynagradzaiąc za poniesione straty*
?ste winnice, buyne zasiewy, umaioue przez ca-
i-
r- 134 ■ —
ły rok ogrody , świadczą o płodności tey przepałom
ney powłoki..
Towarzysze moi, wychodząc zaspani i eden za dru-
gim , przeklinali swóy nocleg niewygodny, aia Łem
większą miałem przyczynę nie żałować moiego wy?
boro. Siadłszy na muły , a w Fortirzi do poiazdoj
powróciliśmy do /Neapolu. Tam nas zapytywano <
małem wybachnieniu góry : straże nocne i przechcH
■
dzący ponad brzegiem odnogi, rozpowiadali, Se wij
dziany ogień na wierzchołku Wezuwiusza, wy choć
dził a krateru, ł
Podrói z Neapolu do Pompei
i powróć prćez Herkulanum,
Nie mar ieszcze dwóch godzin od wyiazdu m
a Neapolu, gdzie tłumy mieszkańców ciągle nap
niaią ulice ; teraz się błąkam po opuszczonych
mach, świątyniach, teatrach i próżnych płaca
Pompei. I tu , podobnie iak w Neapolu , byli ki
dyś mieszkańcy , były zabawy , bogactwa , był
z okrętami i woysko. Jedna może godzina zaraidw
niła to miasto na obszerny grobowiec , w któr
po upłynieniu siedmnastu wieków, czyta wędre
nik na każdym domle wyraźny napis nazwiska, <łs]i
wno iuż w proch zamienionego właściciela , a za kJ,
żdym krokiem napotyka ślady byłey ludności, p{«
rządku, wygód, godła wiary, obyczaiów, a na
ukrytego domowego życia.
Wszystko tu zastanawia widza aż do. naymniełr
szych zakątków i pycha iakaś przywiązała się 4*
-> I3Ś -*
ftftnie, kiedym spostrzegł, że bez pomocy uczonych
i erudycyi mogę wy czytywać odległą przeszłość, a
zapytui^c się widzianych przedmiotów , poznawać*
nie na domysł,iak starożytni mieszkali, iak się bawi-
fi, iaką cześć oddawali umarłym, jakich kapłani
adali ofiary bogom i iak łudzili pospólstwo.
Domy prywatne w Pompei, iedne od drogich nie
tele się różnią , a wewnętrzne ich rozporządzenie
rawie wszystkich iednakie bo też i w sposobie 2y«
ia u starożytnych nie było wielkiey rozmaitości.—
Żebym przeto opisywać zaczął wszyątkie domy,
które oglądałem w Pompei , pewnie bym' cię bez
znudzenia i do połowy miasta nie. doprowadził; za-
stanowię się więc nad iednym ze znakomitszych , i
łebyin go lepiey opisał, weydę w niektóre szcze-
jgóły wewnętrznego rozporządzenia,
h Na samym wstępie do przedmieścia Pompei, idąo
|be strony Herkulanom , stoi po prawey ręce , na
(bńieysca podniesiońein , dom Marka Ariusza Diome-
tda; kilkanaście stopni prowadzą na podłużny pro*
fztokątny dziedziniec , usłany dość piękną mozaiką;
totacza go ze trzech stron galer ya * wsparta na o-
I krytych tynkiem kolumnach., Woda deszczowa zbje-
Irała się z dachów do dwóch, kamieniem cembro-
•wanych studzien : na ich brzegach widzieć ieszcze
; ślady tarcia powrozów, podczas' wyciągania wody.
Podobne kryte galery e, znayduią się we wszystkich
prawie domach Pompei : z nich .są weyścia do izb o-
aobnych, zazwyczay niemaiących okien, i która
'—,136 —
tylko przez otwór drzwi mogły być oświecane ; ka-
łda z tych izb miała swoie przeznaczenie. Z dzie^
dzińca iest wyyście na mały taras, z którego na
morze otwarty widok; to powiększey części przepę-
dzali swóy czas starożytnie ta był icK salon i razem 1
mieysce' spoczynku. Przy tarasie mały ogródek, aa
nim łazienki, mozaiką przyozdobione, obok nich
izba z podłuznem ogniskiem i trzema kotłami, po*
stawionemi iedefl wyiey od, drugiego, dla' nadania
wodzie roimaitego 'stopnia ciepła*. Goraja par a zbie-
rała się W osobney na wierzch a izbie (sudarium) ,
była to łaźnia starożytnych .' przy nie y druga, gdzie
9*ę nacierano wonnościami i ieszcze? osobna do zło-
Seaia odziely i ubierania się. • Starożytni wykwint,
nemi byli w swoich kąpielach ! brali ie codeień po,
kilka razy , i dla tego to , oprócz wanien publicz"
nych, wielb z nich miało swoie własne w domach
, prywatnych. * Drzwi osobne prowadzą z galeryi do
sypialnego pokoiu, okna w nim wychodzą na ogród;
W tym samym rzędzie idą mieszkania kobiet, izba
stołowa i wiele innych pokoió w. rozmaitego domo-
wego utycia. Po kilkunasto stopniach iest zeyście
do sklepów: trzy długie korytarze, ciągnące się pod
galery ą, złożyły oraz iako piwnico do przechowy*
wania riapoiów; teraz ieszcze widzieć można wiele
glinianych f zaostrzonych a spodu naczyń, w któ-
* rych otrzymywano wino. Tu takfte odkryto akie*
fety siedmnastu ludzi, którzy bez wątpienia schro-
nili się byli przed nawałnicą popiołu ; zdaie się Ie
— 137 —
v
W ich liczbie była i sama gospodyni : na niey albo-
triem znaleziono zausznice i inne ze złota ozdoby;
w muzeum króiewskiem pokazuią zlepek popiołu
W którym widać wycisk piersi i szczątki odzieży
tey nieszczęśliwcy. Przy wy iści u t ogrodu w pole
znaleziono leszcze dwa śzkilety : i eden z nieb t za-
pewne gospodarz , miał w iedney ręce pęk kluczów,
tir drdgiey zaś srebrne i złote monety; idący zanim
niósł kilka bronzowych i srebrnych naczyń.
Oglądaiąc tg budowle, naywiecey mig uderzała
pif kność i dokładność roboty mularskićy , a miano*
Wicie tynku, mającego połysk wygładzonego raar^
rourd, tudzież £ywość farb W pozostałych na ścia-
nach malowidłach. Ci iednak, którzy obrazy, od-
kryte w Pompei a nawet i w Herkulanum, na ró-
wni kładą z dziełami Rafaela i «S?alwatora-rozy , tą
- chyba oślepieni powagą starożytności; mnie się zda -
ie, ie sądząc z tych tylko zabytków, rzeźbiarstwo
u starożytnych wiece y iak sztuka malarska było u-
cłoskonalotteni. jakoz^ kiedy niektóre w światy*
iiiach znalezione posągi, t wielki względów poka-
zuią sie doskodałemi i ściady tychie świątyń okryte
są bardzo mierne mi malowidłami. Przypuściwszy
iednak * Se da takich robót nie ńaylepszych ubywa-
no artystów, możnaby się zgodzić, ie i obrazy sta*
roźy tne znacznie przewyższały nasze : ile gdy f na-
wet w miernych zabytkach sztuki mularskiej miey-
scami sie postrzega pędzel doskonały. Nakoniec ,
- trudno iest bezstronnie sądzić w podobnych zdarzę-
10
— 140 —
Idąc główną ulicą pomiiasz mnóstwo sklepów, w -
których się przedawały chleb, wino, oliwa , roz»
ma i te chłodzące napoie; przechodzisz mimo apteki,
mieszkania skulptora , chirurga, azkoły rauzyozney*
fabryki mydła, Ttuźni i t. d. Wszystko to nie iest
domysłem: se znalezionych i pozostałych rzeczy,
z pewnością moSna wnosić o przeznaczenia każdeg-o
w szczególności mieszkania. W inuzeum zebrane są
naczynia i sprzęty, narzędzia, mąka, chleb, kra-
Py > migdały , rodzenki i wiele tym podobnych.
.. Forum* Podłużny, prostokątny, na trzysta kro-
ków ciągnący Sie plac, z obu końców miał kryte
prżechody, oparte na kolumnach we trzy .rzędy po*
stawionych ;' galerie te słuSyć mogły do przechadz-
ki' w czasie niepogodnym. Przy iedney znaleziono
kilka pedestałów, lecz bez Sądnego posągu; zkąd
wnoszą, £e przed zupełnem odkryciem Pompei,
iui się do niey w niektórych micyscach dokupywa-
no* Kolumny ~ galeryy iedne obalone , inne zgru-
chótane, nie z przyczyny gajney dawności , lecz
od trzęsienia ziemi , które przypadło o trzynaście
lat pierwey , nim to miasto zostało zasypanem. —
Widać z naprawionych niektórych kolumn i lezą*
cych w bliskjości materyałów,, Jesie zaymowatfo re-
peracyą tych galeryy, gdy wyrzut nagły Wezuwi-
usza zakończył wszystkie zatrudnienia mieszkań-
ców. Xl j
Świątynia Izydy. Pomiiaiąc świątynie Jowisza ,
Wenery, Eskulapiusza , powiem ci nieco o kości#I e
\
— 141
Jzydy, iako* pozostałym w większey od innych cało*
ici. W wielu mieyscach królestwa neapolitańskiego
widać szczęty przybytków, bóstwom 'Egipskim po*
święconych ; nadbrzeżni mieszkańcy , będąc z Ale*
sandr yą w ścisłych związkach handlowych , zapro-
wadzili u 1 siebie cześć bisr, Anubisa i dalszych ;
liczne posągi tych bożyszcz, z głowami psów i pta-
ków , znaleziono to w świątyni Izydy. Nie wielki
ten kościółek był* iak zwyczaynie u starożytnych,
bez dachu ; lecz dla ochrony deszczu , kolumny ,
równoległe do trzech ścian rozstawione, utraymy-
; wały wązkie pokrycie. Na przeciwko drzwi głó-
wnych znayduią się w ścianie trzy framugi, w nich
stały posągi ; z tyłu zaś były okryte schody, wia*
dome ,■ iak się zdaie , samym tylko kapłanom i słu- ,
łące do ogłaszania > przez usta hoży szcza , wyroków
łatwowiernemu gminowi. Posadzka w głębi -świą-
tyni na kilka stopni iest podniesioną; przy stopniach
stoią dwa ołtarze , na Jednym % nich zabiiarno , na
drugim palono ofiary ; kilka innych w bliskości ko-
m
lumn służyły, iak kadzielnice, na same tylko won-
aości. Z tyłu budowli kuchnia i dwie izby, w któ- '
rych mieszkali kapłani; tu znalezione cały sprzęt
ptgańskich obrzędów i dwa szkielety samycMCe ka-
płanów. A co iest godnem nwagi, ze gdy iedea
z nich, dla ocalenia się przebił toporem ścianę,
drugi przez lekce ważenie śmierci , ożyli tej z nie*
pomiarkowaney chęci nasycenia się życiem, jedząc
oczekiwał zgonu ; znaleziono przed nim skorupy iay
i ostatki kurczęcia*
— M2 —
Tealra. Oba leatra, Pompei nie obszerne są i nie
opodal od siebie zbudowane. Na iedny ni grano sztuki
komiczne , drugi słalył na same tylko tragedye. — -
Tern ostatni, marmurem przyozdobiony , zaleca się
proporcyą; pierwszy zaś lem się odznacza, Se przeci-
wko zwyczaiowi starożytnych, cały był pokryty
dachem. W obudwu widać osobne mieyses dla We-
•lalek. Scena , tak w iedny m, iako tez i w dru-
gim , nadsw^yczsynie mała, kończy się równą ścianą,
w niey troie drzwi , .któremi wstępowali a któro wie.
Jakkolwiek wielu u trzy mu le t ze starożytni mieli
sposoby wystawienia na teatrze wszystkich, znajo-
mych nam, nadprzyrodzonych widoków , rydwanów
naotsących sie w powietrzu i t. p. patrząc iednak
na małą obssernośc' ich sceny i nie wielkie i£y od -
widzów oddalenie, trudno dać,, wiarę antykwaryu*
szom: nawet pomimo odkrytych śladów byłych tea»:
Iralnych machin. Wykwintne i udoskonalone uczucie
mieszkańców Pompei , i nie dozwoliłoby im ani, na
chwilę pozostać w omamieniu: w lekkich obłokach py-
rżeliby sariz grubą tkaninę dymki, w xie$ycu i wscho*
dzącetn słońcu , papier oliwą naprowadzony, a nad
nlatoiącym bohaterem dróty i powrozy; wiemy prócz
tego, te widowiska u sta ro£ytnych nie odbywały aię^
iak o nas, wiec/orem; przy dziennem zaś świetle
trudno iest ułudzió i naynuiiey bystre oko spekta-
tora. :
#
Amfiteatr, Wspaniały i prawie w całości docho*
wany gmach, ogromem nie wiele nstępuie Kolosse-
X <
— ■ 143 —
urn rzymskie ma. Przeznaczenie obudwu było ieł-
nakie: walki zwierząt, ludzi ze zwierzętami i bi-
twy gladiatorów ściągały tu mieszkańców całego mia-
sta i przyległych okolic' Niewolnik lub opłacony
zapaśnik*, maiący się połykać ze lwem albo s ty-
grysem, powinien był, nie tylko z obojętnością,
naraiać awe Syrie , ale te£ na nieochybną śmierć
występować z odwagą , a nawet umierać podłóg pe-
> wnych prawideł. Boiaźliwy w takich zdarzeniach,
; wystawoiąc sie na pośmiewisko przed licz nem zgro-
madzeniem , ze wstydem i urąganiem kończył awe
łycie. Strabon , opisniąc zwyczaio mieszkańców
Kampanii , powiada , ie nawet w czasie domowych
przy iacielsk ich biesiad , wielo gladiatorów krew swa,
przelewało , gdy ci barbarzyńcy nasycali $i$ wy*
sinkanemi pokarmy i wybornem winem kam pań*
•kiera. Tacyt w XVI xię dze swoich roczników wspo-
mina o krwawych sayściach, zdarzonych w armfite-
I otrze Pompei , między obywatelami tego miasta i
I osadnikami rzymskimi. Ci ostatni przybyli tam na
I igrzyska, z przyległego miasteczka' Nocery. Z ma*
j łćy przyczyny powstała sprzeczka, od słów przyszło
i do kamieni i orę£a, w bitwie wielu obywateli utraci*
ło tycie , a więcŹy ieszcze zostało zranionych i po-
kaleczonych. Dowiedziawszy się o tem Senat , za-
bronił na lat dziesięć mieszkańcom Pompei wypra-
wiania igrzysk w Amfiteatrze. ' *
* Opuszczaiąc Pompeie mocno ubolewałem , łe rząd
1 przeznaczył ośmiu tylko ludzi i cztery woły do wy
•t.
— . 144 —
filia pepibłóflr z dalszych części tego miasta. — *
Pod rządem franciizkim robota szła daleko sporzey;
oprócz wielu budowli , odkopano wówczas mury ,
epa&uiące miasto; teraz 9 wiedząc dobrze granice
iego, moznaby w krótkim czasie, pomnożywszy U*
czbe robotników , ukazać ie W zupełności bada-
czom starożytnych zabytków. -
x Ponad brzegiem morza, idzie droga z Pompei
do Herkulanom j bruk na n.iey , w czasie ostatniego
wybuebnienia Wezuwiusza , pokryty został popici
łem. Popiół ten ;. nieznośny dla przeieidzaiących^
szkodliwie działa na oczy , będąc poruszony wia^l
trem* Mnóstwo ślepych żebraków, natrętnie o ta* i
ezaiących powóz , bardzićy ieszcze powiększa nie^l
przyiemnośó tey drogi; nie wiem, czemuby przy-
pisać tę nadzwyczayną liczbę pozbawionych wzro-
ku: czy szkodliwym skutkom popiołów Wezuwiusza,
■czy Se zgromadzaią się tu iako bezpieczni , ie ia|
jm .więcćy popioły szkodzić nie mogą. ' v
Herkulanum. O mieyscu położenia Herkulanum
były tylko przez długie czatfy niezgodne uczonych
domysły. Nakoniec w roku 1738 mieszkaniec ic-
dek ze wsi Ręzany , kopiąc studnię , znalazł W
głębokości ośttdziesięciu blisko stóp ; zamiast wodyj
starożytną budowę ; był to jierkulaóski teatr.
Pierwszy ten ślad , pokazuiący bytnośó starodi
wnego miasta , zwrócił chce rządu do czynienifj 1
dalszych poszukiwań; w obawie jednak, aby iiiif
uszkodzić domomPorticziiRezany, stojącym wprc
— 145 — , ;
i* a a* zagrsebanem Herkulanum , mdsiano prawie ni
domysł , kopać w poziomym kierunku i w miarę 9
iak wyymowano' odkryli starożytności , napowrót
saaypywać odgrzebane iui budowle, A tak r »wie+
In odkrytych domów i ulic , zostawiono dla cieką*,
wych saledwie cząstkę teatru. Pod ziemią, przy
Świetle pochodni , nie; molna powziąść iasnego wy*
abrazenia o hodowli , którey oddsielne tylko czę-
ści ' daią się spostrzegać } 'Sądząc iedaak z długejci
tceny > gmach ten musiał być znacznie obszernićy-
Isym od teatrów Pompei. Rozpatruiąc w muzeum
[, herkolańskie zabytki} iako to i brońmy, marmury
i malowidła ^ z pewnością powiedzieć molna, le te
inaatd nierównie było od .Pompei wspattialssem 9 a
toieszkańcy iego bogatsi i wytwornicy*! od swoich
Sąsiadów* Podróińy iednak i ktoremuhy aie nie)
ida r żyło oglądać podziemnego teatru , nie ma eze-
iak bardzo Siłować 2 ciekawszym on iestdlami-
n^prarfoga, ni£ dla miłośnika starożytności. . Ten o*
statiii y prócz, kilku marmurowych stopni i niewieU
kiey liczby pópsowariych kolumn* nic wiecćy god-
nego uwagi nie źnaydaie ; naturalista zaś bidzie tu
miał pobudkę do nie iednego spostrzeżenia. Niech-
.by naprsykład roi wiązał. 4 czyli Herkulanum rze«>
ety wiście było zatopione lawą* albo tei zasypane
gorącym popiołem , który wodą morską będąc
•wili cnym w Łuf sie przeistoczył? Mniemanie w
f ćy rzeczy dowolne teras być móze, iak akoro dway
sławni mineralogowie , trudni ąo się wyśledzeniem
19
— 146 —
gatunków lawy nad Herkulanum będącej, pokazali*
te w podobnych badaniach , miedzy uczonymi a pro-
stakami . mała zachodzi równica : iakol Hamilton,
naznaczył tjlko siedm gatunków lawy , kiedy VcJ
nnlti , naliczył ich do / dwudz iestu sześciu.
W Neapolu nie znaydziefz Sądnego dobrego ar*
tyaty, bo lei nie są ta oni tak bardao potrzebni:
starożytne greckie i ray makie zabytki codaiennie
wzbogacaią obszerne sale tuteysiego maseom. Oko-
lice Neapolu, podobnie iak Raymn , zawieraią w ło-
nie awoiem nie wyczerpane skarby broniowych i
marmurowych rzadkiey piękności posągów*
W Herkulanum znaleziono mnóstwo prześlicz-
nych kolumn , z alabastru , z marmurów afrykań-
skiego i. egipskiego, Rosso i JDiialo arUiko (ciało
antico), mozaikowe -posadzki , broniowe rozmaitej
postaci naczynia, świeczniki (candelabrsj , lampy,
krzeała, rozmaite drobne sprsęty, tako to: kała*
marze, tabliczki pokryte woskiem , na których pi-
sano, kości do grania, kielichy, szklanki ,. butel-
ki , cała gotowaluia rzymskiey damy i wiele in-
nych*
Z liczby marmurowych posągów , godnieyzze są
zastanowienia: Appollina, trzech mui, Augusta,
Klaudyusza, Cycerona, .Homera; z broniowych zaś*:
Merkuryusia , dwóch Faunów, z których iedea
śpiący , a drugi piany , i dalsze niektóre. . 1
Ze wszystkich iednaknaywięcey mię zaiął posąg, I j
naturalney wielkości, stoiącego w zamyślenia Ary- I*
Ji
— 147 - —
•tjrppa. Głęboka naaką maluie się, na iego twarzy ;
ieden koniec. cienkiego płaszcza, nucona na ramie,
reszta ściśle przystaiąc do ciała, ukrywa lewą rękę;
*w prawej trzyma i winiety rękopism , który adaie
się być przedmiotem natę&oney iego uwagi. Dra-
perja, godność postawy i wy ras twarzy, doskonale
s sobą się/sgadsaią. Praed zamyślonym Arystyppeni,
długo pozostać mo£na w pczyiemnim dumaniu. —
Chwaląc dzieło rzeźbiarza , wystawoiące ludzką po-
stać, swycsaynie się powiada : zdaie się** Łe chce
m
mówić* \ o mało tak nie sawołrłem , patrsąc na A*
»
rystyppa, Powiedi mi: iakbyś* pochwalił ij we wy-
obratenie milczenia?
Lecz ze wszystkich zabytków herkulańskich, nay,
ciekawsze i czyniące nay większą uczonym nadzielę -
tą rękopisma , znalezione razem, w liczbie ośmiu-
set zwoiów. Pisma te, na papierze egipskim, kil*
- kanaście cali szerokim , a więeey trzech łokci dłu-
gim, zwinięte są na drewnianych lub kościanych
I ' wałkach. Mocne ciepło przeistoczyło ie na węgiel:
• ' im iednak który zwóy bardziey przepalonym został,
r tćm łatwiej daie się rozwiiać. Chociaż s wielką
:' pracą, moina przecie wyczyfywać pozostałe /na nich
*" wyrazy , które się wydaią 'cokolwiek- .czarniejsiemi
* od miejsc nieaaiętycb pismem.
Z przeczytanych do dziśdnia zwoiów herkulańskich,
* wy s<ły na świat dwa tylko tłumaczenia z greckiego:
** Filomeda o Muzyce Epikura o Przyrodzeniu; oras
' iedno z łacińskiego : ułamków poematu o wyprawie
\ Juliusza Cezara do Egiptu.
- V
. - 148 -
Gdyby nieamiei^cemti po grecku i po łacinie, woU
no było aa/łsić o rekopismach w tych dwóclT ięzy*
kach pisanych, powiedziałbym uczonemu berku*
łańskiemu towarzystwu; „Polecono wam , t Panowie
„moi, walny obowiązek % przywrócenia uczonemu
„światu zaginionych diieł starożytnych mędrców:
„sami zaś* macie nadzielę z tych przyoaymnićy do*
„pełnić śwoiów i do dawnego przywieść stanu pozo.
„Uałe nie w zupełności lab pokaleczone ich pisma,
„Żywo mię obchodzą wasze zatrudnienia i odkrycia;
„mam albowiem ąa dzielę korzystać, choć w tłuma* ^
„caeniu , z tych interessui|cycb zabytków. Ale dą- ą
i * * ■ i
„ruycie gdy powiem , le postepniąc daley , iako* ]
„ s*cie zaczęli , zaledwie i mnie i wam » Panowie , j
„uda się cokolwiek go<)nego uwagi przeczytać. — *]
„Obeyrzawszy tę salę 9 gdzie sześć osób trudni się,
^ciągle rotwiianiem i wycaytywanjem rckopismów f
„nie dziwię się więcćy , ze w przeciągu lat siedem-
„dziesięciu zaledwie się wam udało tom ieden mar
„ło znaczący diukiem ogłosić. Z sześciu pracuia*
„cych, dwóch nad a woiem. siedząc posiewałOf
„dwóch po ziewając przechadzało się , a dway osta-
tni, takie pozie waiąc, tłumaczyli odwiedzającym
„cudzoziemcom , sposób rozwijania przepalonych
j,tych zwoiów. Sposób ten ? iest prosto raechąni-
^czriym, i proca cierpliwości i dobrych ocsu, nie
„wymaga ządney nauki, Lecą dla £zego się z*-
„trudniąc takiemi rękopismami , w których sam
„nawet początek , nie obiecuie nic godnego publi-
— 149 ~
j^cąpejr uwagi : odkładajcie Se na atronc, a poste,*
,,puiąc eoras do innych , monecie tym sposobem do*
„brać aif nakoniec, do zaginionych xiąg Tacyta,
„kompletnych dzieł Swe toni us za tub Cycerona ; co
^wszystko , śmiem powiedzieć , daleko wiecey zna-
„esy, jak muzyka waszego FUomeda, Motnaby,
„prócz tego , pomnożyć liczbę pracujących i po-
r wiek szyć im nagrodę , łeby muiey poziewaiąc,
p, praco wali ochotnicy-" * \ f
Na, tern jkończe. opisanie moięy podróły 'na We-
zuwiusz-, do Pompei i Herkulanum.
Sorrento 4 9 19 Sierpnia.
Zwiedziłem Iskicf i JCapreg. Wyspy te , lezące
przy weyściu do neapolitańskięy odnogi , zalecała
się: pierwsza uymuiącą pięknością, druga przeby-
waniem na niey Cesarza Tyberyusza. Opuściwszy
Rzym, dla nasycenia się rozkosznym życiem na
wsi , rozkazał wystawić na tey. wyspie dwanaście o-
sobnych gmachów , iedne Rad brzegiem morze , in-
ne na wyniosłych skałach* Powiadaią, ii stosownie
do stanu powietrza i rozmaitych pór roku , prze-
nosił sie na przemiany z iednego do drugiego pałacu.
Co ieSeli iest prawdą, posądziłbym go trochę o
miękkość i zniewieścjałość, Kaprea nie ma wiecćy
nad połtory mili obwodu; sam osądź; czyli różni-
ca Klimatu w tak małey przestrzeni, mole uspra-
wiedliwić ogromne nakłady , iakich wymagało zbu-
dowanie dwunastu pysznych i rzadkieini marmura-
mi ozdobionych gmachów? . Do kałdego z nich wo«
/
— 150 —
da sdroiowa sprowadzoną bjła osobnym, na arka*
dach s kamienia , wodociągiem.
Ze strony wschodnićy, wtnosi się na wyspie wy^
soka | naokoło przepaścista góra , prostopadle pra-
wie aakońctona od morsa : ieden s pałaców saymo-
wał iey wierzchołek; terat na tern mieyacu stoi ma-
ła kaplica i mieszkaniem postelnika. Mocnobyś aię
Jednak pomylił, wyobralaiąc sobie tego Anachore*
te iako mieszkańca 'dzikiey i odludnej pustyni, któ-
rego całym pokarmem są owoce leśne , iedynym
t aś napoiem ciysta sdroiowa woda , a całem towa*
rzystwem domowy kot, i odzywaiący aie W kącie
świerszcz. Prteciwnie, pustelnicy tuteysi opono-
wali naypigknieyste i naywięcey uczęszczane miej-
•ca : cudzoziemiec , wędrownik , wprzódy się zaz-
wycaay n nieb stawi, nii u swoiego- amoassadora;
wifcey tam obaosysz zgromadsonycb gości; niżeli
vt tutejszych ministrów; nie częstując nikogo, bio-
rą od wszystkich pieniądze, sami saś dla siebie nie
łałuią tocznych pokarmów i wybornego wina ; w
śpifarni n nich, zamiast kotów i świerszczy,
mnóstwo sif utrzymuje myszy. Słowem : niepodo-
bni są w nicsćm do idealnych pustelników, chyba
tylko nieocbfdóstwem i poszarpaną odzieżą. Ale wra-
cam się do opisania góry. Rzymski Cesara Ty be-
ryusz , szczególniej lubił to mieysce. Razu iedne-
go, powiada Swetoniusz, przechadzając się w bli-
skości swego pałacu, zdziwił się mocno, widząc
przed sobą śmiałego rybaka . który wdrapawszy s i$
— 151 — "
•d mona po stromey spadzistosci s*ały , mianey ta
nieprsystępną,; i ukasuiąc nadswyczayney wielkości
rybę, łądał nadgrody. Cesara, któremu się ta'
śmiałość nie bardso podobała* roskazał dla igra-
saki natrzeć mu twarz łuską teyie samey ryby ; a
kiedy/ odarty do krwi t dsiękował bogom , Łe ma
nie prsyssło na mjfśl ofiarować cesarsowi złowio-*
nego morskiego raka; usłyssawszy to Tyberyosz 1 ,
kąsał natychmiast natrzeć iesscze skorupą raka
skrwawione iuJ iego policzki. Niekiedy aa prze*
stepstwa , niekiedy a podeyraenia, csęsto aąś dla
samey rozrywki , rozkazywał strącać ze skały tych,
k torsy przypadkiem wpadli byli u niego w niełaskę;
ocaefeuiący na łodziach siepacze ,, zabiiali nieszczę*
sliwych, którym się zdarsyło * niezgruchotanym o
skały, dolecieć 4y w o do morza* Widać tn iesscze
roswaliny nadmorskiey wiely , obaloney od trzęsie-
nia ziemi , na kilka dni prsed zgonem Tyberyussa.
Na teyle wyspie są dwa małe miasteczka, niissa
i wylsza Kaprea, w nich liczą przeszło dwa tysiąca
mieszkańców. Miasteczka te łączą się z sobą krę*
temi, schodami , idącemi nad wąwosem w wysoko*
•ci dwóchset pięciudsiesiąt są£ni. Płeć żeńska za-
leca się ta niepospolitą pięknością, mieszkańcy zaś
ogólnie są czynni i pracowici; wszelkie cięiary są
przenoszone , wszelkie roboty wykonywane są lu-
dzką ręką : górzyste nadzwyczay położenie nawet
nie dozwala używać mułów. Kaprea ma wiele r-e-
esy godnych zastanowienia: prócz historycznych po*
• ~ 152 —
mnik 6<* i bardao ciekawćy grotj , w tiitej , adaitf
sie 9 ie być mogły kąpiele Tybefynssa , skały na*
trozone prsedstawnią mnóstwo malowniczych wido-
ków. W ogólności ieddak powierzchowna postać
tey »\fryspy , na którey zbyt mało drsewa , a lem
samem r cieniu, iest ponura, i dżika^
Nie wiem «, asali się tobie zdarzyło, płynąć* kie*
4y po waburzonem* morzu z niedoświadczonemu way^
tka mi , w małży) i ile opatrsoney łodzie tak powra*
eałem z Kapral do Sorrento* Żaledwieśmy ,* na-*
piąwssy żagle f od brzegu odbili* gdy sternika
ndjąwszy kapelusz, przystąpił do maie i wyciągaiąć
rełf prosił o iałmulde za dusze w czyscu cierpią*
ce; postępek taki ,ospbli wie snaydiiiącemn się w gwał*
Ławnie miotaney i nieamieiętnie kierowaney barce $
nie naylepszą czynił, nadsieie/* A tak , chociaż nie
obowiązany do wierzenia w Czyściec.; iednak dałem
na pieniądz na ratunek tamteyszych. mieszkańców.,
Fóźniey się dowiedziałem^ Se zebrane tym sposobem
pieniądze , nigdy się nie obracaią na żaden właści-
wy ufcytek, ale są wiernie i w całości oddawane"
duchownym.
ROZMAITOŚCI.
Spadek Renu*
(Wyiątek z dzieła o Szwaycaryi, niedawno wydanego w Pa
ryku.)
Otofc iesteimy na drodze, do Laufen, napełnio-
— 155 — ■
hey w Mdiii i Czerwcu podróżriemi ze wszystkich
stron świata , którzy chcą choć raz w życiu obaczyć
Spadek tlenu. Niecierpliwość nie dozwala im zwra-
cać uwagę i zwiedzać okoliczne wioski Thungen
i lćy piękne zdroie, Laucbin?en maiąćą szkołę wza-
iemnego uczenia co iest rzeczą dosyć rzadką w
Szwaycaryi; piękny dom zaiezdny i ładną w nim
gospodynię, lubiącą sztuki a nawet trudniącą sie nie-
mi; rumieni sie ona kiedy oko podróżnego zatrzy*.
ma sie na małym obrazie ozdabiaiacym sale iadalną
a który wyobraża Atole i Chdstas. Jeżeli podróżu-
■ ■■ • » *
iesz piechotą i obawiasz, sie abyś nie zbłądził, za-
pyta y sig tey młode y dziewczyny ; nie znaydziesz
gdzie tak przyiemnego tak grzecznego cicerone.-**
fcomjmo Ebla , Teąbalda , Walsch , Coxa i Ęyszar-
£a, prawym brzegiem Renu iśdź trzeba, aby po-
tkać wodospad Laujen, Przy Ncuhauss (samotnym
iłómuj opuszczamy bity gościniec i idziemy ścieszką
aa lewo; położenie inieysca bardzo tu sprzyia po*
drożnemu. Gęste krzaki, żywe płoty, wysokie drze-
afllra .tworzą, że. lik powiem firankę ż zieloności,
lubra* zasłania przed lego oczyma Wodospad Renu-
, JSłyszy tytko głuchy i oddalony huk iego. W mia-
rj zbliżania sie . liuk ten wzrasta, powietrze napeł-
nione i es t wiigótnemi wyziewami i dmie gwałtownićy
Dusze pfzeymuie mimowolna trwoga. Już tylko Je-
steśmy o kilka kroków od Wodospadu iesżcźe go
Uite widziemy , .ale objawia sie wściekłością swoią.
Scieszka nachyla sie, wygina, ucieka przed stopa*
20
i
/
_ 151 —
- » *
roi naszemi krążąc około pola winnic , i, tym spogd*
bem prowadzi tysiącznemi zakrętami, będącemi
dziełem losu, przez ieden z nay większych cudów
przyrodzenia*
Stanęliśmy przed Wodospadem!.. Pierwsze wra-
żenie iest słabe i nie wyrównywa temu czegośmy
się spodziewali. O^o nasze zwracamy ha kardem
otwór przepaści i wlepiamy ie w nayszerszy z nich,
ale nie doznaiemy ani podziwieńia i trwogi; wyo-
braźnia rozgniewana tym zawodem usiłuie wzruszyć
* *
się i pograła się wir" ód tegd nieżmierrtego pokrycia wód
którego sam tylko odgłos iest uroczystym. Ale nie
naśladuymy tego Anglika który przyszedłszy na to .
samo mieysce gdzie teraz iesteśmy, zawołał: „To
więc iest tylko?;'* i powrócił do Bazylu.
Przeprawmy się na drdgą strona rzeki. Przewoź-
i
nik iuz schwycił swoie długie wiosło. "Wody rze* .
ki rozdwaiaiące się a niekiedy popchnięte wiatrem
zapadaią pod tę słabą łódź która kołysze się
iak okręt wśród burzy. Pierwszego uczucia ;
trwogi doznaie wówczas podró&ny , a niekiedy iest.
ono tak mocnem i£ nie dopuszcza mu spoglądać na j
Wodospad który £ bliższego stanowiska widziany
wspanialszym się staie. Przybiwszy do lądu wdzie-
ramy się a£ na równinę zamku Se tak powiem zamie-
szkałego przez rozmaitych cicerone płci męzkiey i
Seńskiey, którzy za małą opłatą będą ci przewo-
dniczyć w twoierh odwiedzaniu katarakty. Właściciel
urządził kilka mieysc do spocznięnia na których.
— 155 — '
wrażenia przestrachu i uwielbienia dosyć zręcznie
ustopniował. Statesz nay przód przed balustradą z
Iitór£y w przecięciu widać trzy wodospady potem zte-
nuiesz do Kioski; zkąd możesz schwycić kilka szcze-
gółów tego piekła wodnego. Schodzisz ieszcze ni-
łćy i doslaiesz sfe do fcwaflratowey galeryi driącey
pd haka wody. Czwartem stanowiskiem iest most
czyli rusztowanie o kilka tylko step oddzielone od
wielkiego słupa wody. W kaSdem z tych ntieysc
pbraz stawał sie wspanialszym} okropnieyzym i
nroczystszym. . x
Ale na tey to słabey desce rzucone y wzdłuż* ściany
ze skały i aa którą ze drżeniem wstepuiemy , nowy
czeka nas widok* Ta bezsilnemi są wyrazy i sama
nawet sztuka malarza ze wszystkiemi cudami* swoie-
mi , nie zdoła wyobrazić sceny która wówczas ob-
jawia się przed oczyma widzów. Wody Rena zatrzy-
mane, wszelkiemi przeszkodami iakie przyrodzenie
im 8 ta wiło, ' wzbierają się z przerażającym łoskotem
nderzaią na te massy granitu pośród rzeki stoiące*
tam rpzdzielaią sie wypadaią nierównemi massami
przez niezmierne wyłomy które sobie wyżłobiły, ,
nasladuią \y spadku swoiem wszystkie te dźwięki któ-
re naymocnieyszyobudzaią postrach: ryk lwa, łoskot
zwalisk i huk pioruna. Spadaiącę wody z taką burzli-
wością rozprysknią się o skały 4 e odbiiaią sig-w lekkich
przezroczystych białych iak śnieg kosmach, które
wznoszą sie iak obłok nad powierzchnią słupa wody,
*worzą tysiączne przelotne igrzyska światła i spadaią
1
\
— U$ —
w przepaści w perłowym i brylantowym deszczu. «-*
Wyobraźnia wzruszona , zachwycona, przestraszona |
chce pozbyć się tego ciężaru wrażeń. Upatruiemy kot
go około nas komubyśmy ten tłum wrażeń udzielić
mogli* Otwiaram; usta i kilką monosylab upada i gi-
nie , pośród huku wodospadu. Nic oddaiaymy sję
ieszcze , każda chwilą fantastyczną scenę przywo-
dzi.
Jufc to widzimy złączenie się dwóch obłoków któ-
rych obraz odbiia się w wodach rzelci co. wówczas
robi skotek pryzmatu, iu£ to słońce ukrywając się
albo pokazuiąc, zarzuca purpurową szatę ,n a to* mo-
rze piany i pokrywa kolorami tęczy , wszystkie te
huczące fale, które albo połyskuią się iak ogień,
albo skrzą się iak dyamenty ; iu£ to -prosto galar
wpadaiąc w przepaść, przerywa spadek i tworzy nu,-
ry mgły. Lecz ieszcze nic koniec , poatępuy śmia-
ło i spoczniy pod tym odłomem skały , do którego
przyczepiona iest deska na którey staniesz ; tain
będziesz mógł dotknąć się rzeki i upoić się ięy
wściekłością; każde iey uderzenie na tę. zaporę aź
«
do ciebie dochodzi; zdaie się ,. że każdy bałwan na
proch skałę rozkruszy : szczytnego widowiska tęga
niepodobna znosić dług-o.
Usiłowano odmalować ten wielki obraz, ale nay»
sławnieysi artyści Szway carscy nie mogli tego do*
kazać: i niechay to nas nie dziwi. Jak można kil*
koma kolorami skreślić to co się zmienia co chwila*
*» 157 —
v \ Grób Napoleona* : : .- . .
ledynemi pomnikami zasłoguiąceim na uwagę ia^
* kie wyspa Swjętey Heleny? posiada , są grobowiec
napoleona i .dom t w którym on mieszkał* Za poa-
" woleniem gubernatora ^ w towarzysl wic angielskiego
piaiora (rnówi pewien podróżny w swoim dzienni-
ku pod dniem 16 Maia 1827 r.) wysiedliśmy wszy-
$cy „ze statku i udaliśmy się konna dla. uwiedzenia
wspomnionego grobowca blisko o 6 mil odległego,-*-*
Ąby sie do niego dostać , potrzeba wysokie góry
-przebyć, i potem znów spuścić się na pustą nizinę,
gdzie się teu pomnik znayduie. Jest to podługowa*
|y drewnianemi kpbylicami opatrzony czworobok 1 )
* yt którego środku położony iest prosty kamień bez
£adnęy ozdoby i .napisu. Ofacza go Selazna krata*
Kilka dębów, piękne wierzby płaczące, mnóstwo
- ćjzikięb kwiatów i czysta krynica, na da i ą temu obra-
zowi smutną i melancboliczną postać. W drewnia*
* ' pey dla stróża tegovgrobowcu (którym iest stary an-
gielski inwalićT) wystawioney ckacie znayduie sfjfe
fesiązka , w którą każdy przeiezd£aiący swoie imię
jgapisuie, i inwalida opowiada mu dobitnie wszystko
cokolwiek 'ma związek z p oby tym Cesarza na tey
Tfyyspie. . Od grobowca udaliśmy - się do Łongwood
- położonego na potsiirzcnni bardzo wy soki ey góry i wy*
sławionego ze wszecb stron na natarczywość wiatrów.
Nie daleko ztąd leiy były dom Napoleona i zatniesz*
liany iest przez dzier&aw.cę kompanii', który go o**
fcrócił na siaynię. Ten sąm los spotkał nawet; sy-
■••*-■ 156. — ■
W przepaści w perłowym i brylantowym deszczu. »-*
Wyobraźnia 'wzruszona , zachwycona, przestraszona %
chce pozbyć się tego ciężaru wrażeń. Upatruiemy kot
go około nas komubyśmy ten tłum wrażeń udzielić
mogli*' Otwiaram/ usta i kilką monosylab upada i gi-
nie, pośród huka wodospadu. Nic oddalaymy się.
leszcze, każda chwila fantastyczną scenę przywo-
j» •
Jul to widzimy złączenie się dwóch, obłoków któ-
rych obraz odbiią się w wodach rzel^i co. wówczas,
robi skotek pryzmatu, iuż to słońce ukrywaiąc się
a|bo pokazuiąc, zarzuca purpurową szatę na to^ mo-
nę piany i pokrywa kolorami tęczy , wszystkie tę
huczące fale , które albo połyskuią sję iak ogień ,
albo skrzą srę iak dyamenty ; iuż to prosto galar
wpadaiąc w przepaść, przerywa spadek i tworzy nu-*
ry mgły. Lecz ieszcze nie koniec , poatępuy śmia-
ło i.spoczniy pod tym odłomem skały, do którego.
\ przyczepiona iest deska na którey staniesz ; tani
będziesz mógł dotknąć się rzeki i upoić się iey
wściekłością; każde iey uderzenie na tę. zaporę aZ
do ciebie dochodzi ; zdaie się ,. że każdy bałwan na
proch skałę rozkruszy : szczytnego widowiska tego
niepodobna znosić dłu^o.
Usiłowano odmalować ten wielki obraz, ale nay*
sławnieysi artyści Szwaycarsćy nie mogli tego do«>
kazać: i niechay to nas nie dziwi. Jak można kil-
koma kolorami skreślić to ćo się zmienia co chwila*
' . '• :
'«- i59 —
Officer morski i Pies morski.
Wszystko czego się tylko człowiek na świecie £4*
liczy; przyda się z czasem. O tey prawd«ie prze-
konał sig pewien morski officer angielski f iak pi-
sze w świeżo wydaiiein przez siebie dziele pod napi*
sem: The Naval Office? ot Sceąeś and AvantUres .
iri the Life of Frank t Mildmay\ London ,1829. - — >
(Officer morski czyli sceny i przygody s £ycia Frań*
ka Mildmay.) Oto są iego słowa*
s ,PeWnego dnia popołudniu podczas pigkney po-
gody, gdyśmy na kotwicy przy wyspie New-Pro*
widence stali i nie mieli nic do czynienia, biega-
łem z moim przyjacielem Karolem . po . spadzistych
skałach wyspy, a gdy. przyszliśmy na brzeg, spo-
koyność iriorza i przezroczystość wody zachęciły
na* do kąpania się< Woda nie była głęboka; s nr-
iriska opoki na które yśoty stali wszędzie, moina by-
ło dnO *nor*a widzieć. W końcu małego prsyląd*
ka stanowiącego brzeg zatoki > była iaskinia, do
którey nie moźaa się było inaczey dostać, iak tyl-.
ko dopłynąć.. Postanowiliśmy ią zwiedzić. Zrzuci-
liśmy z siebie suknie > skoczyli w morze i stanęliśmy .
•sccęśliwie w Jaskini. Jey romantyczna wydatność r
i piękność zachwycała nas. . Przekonywaliśmy, się, .
le się daleko ciągnęła W skałę i miała kilka wy go/>
lny eh nileysc do kąpania , z których iedno po dra*
giem, zwiedzieliśmy.;', i im dafey posuwaliśmy się. •
Lem nam się większy chłód czuć dawał. Wały.
morskie miały wolny przystęp do groty , i dla te-
» r
' M* IM -*
»
go co dwanaście godzin , zmieniała się woda wewr*
n^trz. Bawiliśmy się w rtaszey kipieli i przypomi*-
naliśmy sobie podobne położenia , czego nam dosyć
przykładów dostarczał żapat wiadomości z ksiąg
przeczytanych. . '
Zblrzaiace się ćló źachodd słońce przypomniałoś
nam nakoniec, ie iuz należało myśleć 6 powrocie/
w tern spostrzegliśmy z nagła niedaleko nas grzbiet
czyli płetwy grzbietnie ogromegó psa morskiego, u-
kazui^ce się na powierzchni wody przed iaskinia^ •
przezroczystość morza dozwalała nam go całego \r
Wodzie widzieć. Z pewnem osłupieniem rzuciliśmy
wzrok na niego a potem ija siebie* ^Naprózno spo-
dziewaliśmy się, Se się lńo&e za chwilę oddali i bę-
dzie szukał innego/łupu. 'Przeklęte zwierzę pły-
wało na wstępie iaskini, iak gdyby nieprzyiacislskJ
fregata, która laki port blokuie , a my doznawali*
śmy po lob ii ego Uczucia , iak gdyby nas miał iii e«
przyjacielski ogień ha dno pogrijzyć , lub .w powie*
ti*ze wysadzić.
... ■ '
Pływaiący szyldwach przesuwał się na 10 lub 15
kroków przód Wstępem do iaskini, czatuiac nieiako,
aby iednego Ź nas lub óbudwóch razem za nadey*
śćiem nowego wału uchwycić , tak właśnie iakbyś-
my byli schwytali ostrygę lub raka morskiego, gdy-
byśmy byli mogli.- * Ńie" mieliśmy ochoty w tym.
iak'i w każdym innym razie spuścić się na wspania-
łomyślność hieprzyiaciela i na próżno wyglądaliśmy
iakiey pomocy. Ściana pfzyljdku nad nami była
— 161 —
liąedosłępną » morze się wzburzyło i nowe' wały na-
deszły, a słońce dotykało się iuS samego brzega
pozioma.
Ja , ctowódzca stacyi , miałem pretensyą de pe-
iv u y eh wiadomości ich teologii (nauki o ryb/cb)
i oświadczyłem memu. towarzyszowi , Se ryby inaią
gównie dobry słuch iak wzrok ; Se więc byłoby
dobrze mało co mówić i gdybyśmy mu się zupełnie
z oczu usunęli, bo spodziewać się należy Se wówczas
bez wątpienia oddalił by się. Ta była iadynana-
dżieia^ leci i ta zdawała się równie pochlebna iak
płonną. Wzburzone bowiem wały ułatwiały Sarło-
cżnemd zwierzowi wstęp do jaskini ; a poniwaS zda*
wał się znać clobrze położenie mieysca i nie było
innego wychoćtuj prócz tego tytwdrit któfęcty&ny Wle-
źli , zatrwpSyliimy się mocno. Cofnęliśmy się więc
aby nas potwór nie zobaczył. Prawdę mówiąc nie
Wiero czy lim kiedy w moim Syci ci przepędził nie*
ptfżyiemnięy którą - chwilę. Sprawa przed kratką
Albo nawet mała przechadzka do Newgate (wiezie*
bid kryminalnego^ musi by dź przyjemnością, w po*
rownamU a Uczuciem* , iakiegom doznawał 4 kiedy
n04 zaczęła swym cieniem pokrywać jaskinią i pie-
kielna poczwara podobna do nieczułego dozorcy
więzJęnia , przed jaskinią czatowała. Lecz poma-
łrt znikały mi. ż oczu okropiie płetwy grzbietowe ,
migrtąłem na Karola i Se Jakkolwiek się rzeczy mar*
ią, musiemy się oddalić. Tak porozumiawszy się
nie mówiąc ani słowa głostio , wśród cichych mo-
2Ł
, . — 162 ~ '
dłów i poleceń twoich osób* opiece Opatfznojć, rfl*
ssyliimy z odchłańi. Wyznaię , zein nigdy bliskim
nie trwożył się zgonem i a nawet wówczas kiedym
w krwawmy walce morskićy pomiędzy trupami ma y« j
tków na morza pływał; bo wtedy żarłoczrfe te zwie- \
rzęta miały się prójlfc ranie czem innem zatrudniać;
lecz teraz nie zosta wałoim nic do czynienia tylko czar-
' towac" na nas; mieliśmy zaszczyt i przyiemność bydć
wyłącznym przedmiotem ich uwagu Krótko mówiąc
ówczesnych moich uczuć niepodobua opisać. Teraz
czasem mogę o tćy przygodzie mówić albo pisać, ale
'gdy sobie na pamięć przywiodę wszelkie okoliczno-
* ś*ci .* drżę na wspomnienie okropnego losu , który
nam wówczas groził. Nieszczęściem móy ^towarzysz
nie pływał tak dobrze iak ia , łatwo sobie więc wy-
stawić można moie przelęknienie , gdy o kilka kro-
ków zamną w tyle znagła słaby krzyk wydał. O-
bróciłem ^ię w sin u lnem przekonania, ie go żarłok
uiął. Lecz przecie tak nie było. On krzyknął
tylko ze stracha , lem go za zobą zostawił , aby
przez to zwrócił moię uwagę na siebie. Przypły-
nąłem do niego ; porwałem go do góry i do-
dałem ma odwagi. Jnaczey byłby nieochybdie o-
tonął. Nabrał sił i oiył nieiako gdy mnie pny
' sobie spostrzegł i szczęśliwie dostaliśmy się na pia-
szczysty brzeg. Nieprzyiaciel nie widzfc iuł na*
ani nie słysząc, opuścił zapewne stanowiska > tsk_
iak przepowiedziałem.
I
. — 163 — '
Okropną pieczary w Ameryc^Północney.
W Kentuky w Stanach Ziednoezonych Ameryki
polnocnćy, są niezmierne ' pieczary łączące się •
„ sobą, i ciągnące się pod znaczną przestrzenią kra*
iu, znayduią się w nich kości ogromnego - zwierza
.przedpotopowego, zwane Mammouth: Rzadko się
zdarza ażeby podróżni śmieli przebiedz całą ich dłu-
gość. Dwóch Amerykanów niedawno odwazyjo
się na to. Opatrzyli . się w pochodnie i żywność
aa dwa lub trzy dni. Naywiększem zagraiaią nie-
. bezpieczeństwem przepaści wązkie i głębokie w
kształcie studni , w głębi których znayduią się źró-
dła słone. Podróżni ci byli tak niebaczni, ze tyl-
ko zapalili iedpę pochodnię, niósł ią P. Dunn; ie-
go towarzysz p. Wickford4rzymał kosz z żywno-
ścią. Niekiedy dla przebycia mieysc niebezpiecz-
nych, musieli czołgać się na iękach i nogach. W
chwili gdy się zbliżali do przepaści, P. Dunn upu-
ścił pochodnię, która padłszy na ziemię zgasła. P.
Wickfórd maiąc flaszkę ż fosforem i siarniczki «
chciał zaradzić temu przypadkowi, ale pośliznął
się i wpadł w studnią wódy słoney, ledwie zdo-
łał wyrzec te słowa: Niechay Bóg zlituie sie nad
kami, i P. Dunn usłyszał iak stoczył się na dno
przepaści. Po tym odgłosie nastąpił krzyk boleści
a po nim głębokie milczenie. Nadaremnie wołał
na siego przestraszony towarzysz , nie odebrał od-
powiedzi, i uyrzał się w takim stanie, w iakira
był tep młody malarz w Rzymie obłąkany w ka~
1
— 164 —
takumbach , Którego udręczenia tak poetycznie De* ^
lił opisał. Zdawało się ie wpośród ciemności Pi >
Dunn nie wyydzie t iaskini , próbował iednak i
czołgał na los ; wycieńczony trudem musiał zatrzy-
mać się , gorzkie łzy wylał i zazdrpścił towarzysko- •
wi swoiemu prędszey ale nie tak straszne'y śmierci
w głębi przepaści. Po kilku godzinach letargicztte- ■
go snu , ożywiła się w nim słaba nadziei? i ostatnie
uczynił usiłowanie. Lecz znowu wpadłszy W ro-
snąc** chciał rzucić się w przepaść i skończyć swq*
*e męczarnie, gdy postrzegł zdaleka słabą światłość, '
Były to promienie dzienne, Szedł. dąlćy do rozpa-
dliny przez którą wydostał się z tych okropnych pie-
czar. Taić ocaliwszy się od śmierci umyślił uczcić
pogrzebem zwłoki P. WickforcL Uczynił wyznanie
przed zwierzchnością kraiu, udano się do pieczar z
pochodniami , a po długich i trudnych poszukiwa-
niach, znaleziono wreszcie zgrućhotane członki nie*
szczęśliwego podróżnika*
Rilha słoty <o rzece Parana u> rzeczy p osp olltey Rio
' de la piata.
„Godne uwagi są peryodyczne wylewy rzeki Pa-
i ■
rana, którą porównywaią z Nilem. Wody Para-
ny zaczynai ą się podnosić w Grudniu wkrótce po
ustaniu deszczów zimowych w kraiach równono-
cnych, gdzie rzeka ma swoie źródło i przybierała
ciągle az do Kwietnia ; w tym miesiącu zaczynają
i
— 165 —
sznie opadać, a w Lipcu rzeka fest* iuż w sta«
zwyczayney wysokości. W ciągu Lipca daie się
Tzegać chwilowe i nieznaczne przybranie, zwa*
>d krajowców el repunte, i uważane za skutek
sczow zimowych W kraiach umiarkowaószych ,
torycb poCzynaią się źródła rzek wpadatących
Parany. Nie zawsze iest iednakowa wysokość
akiey się wody podnoszą; zależy ona bowiem ód
kszey ilości deszczów lub mnieyszćy w kraiach
nonocnycb. Te wylewy Parany bynaymiey nie
iszkadzaia uprawie gruntów, % owszem użyźnia*-
iemię nie kładąc zawad żegludze, O kałdóypo-
Parąną ies^ spławną na mil (legnas) 5oo w gó-
4 do wyspy Ąpipe, gdzie ieden próg czyni że-
;ę niepodobna Rzeki wpadaiące do Parany Pi-
iąyo i Rio Bermeio, z których -pierwsza poeiy-
ię niedaleko potosi, drugą z*s koło Tarija,płyu
i łoskotem z gór wyższego Peru, ale stalą się spła-
>mi w biegu swoim po równinach, które prz^-
oaią w wielu zakrętach, tftdrząe mnóstwo iezior.
izesnastym wieku założyli Hiszpanie na brzfegaeh
jomayo miasto Assuneion, dla ułatwienia kom-
aikacyi wyższego Peru z Buenos-Ayres; ale In-
nie zburzyli to miasto, a mało znaczny handel
>ywa się teraz ł$dem z nieznueraemi nakładami,
izbranie przechodzące z#yezayna; wysokość Para-
Wynosi stóp 1 2; na takie podniesienie się pó-
ebuie 4 miesiące czasu; Wegełacya wcale na
1 nie cierpi, ale przeciwnie, gdy wody opadu?
. Xi V.-
.— ' . 166 —
i
\
** * '• ' .
roźwiia . się z nową świeżością. Po takim trylem
wie kray caJy okryty iest miękkim szarym i tłu*
stym mułem, który zawieraiac w Sobie części soli
roślinnych, nad zwyczay upłodnia ziemia. 'Wczajj|
sie naywiększych nawet wylewów Parany, naynizsztit
wysepki okryte są tylko na 3 lub* 4 stopy wadą, a
nieco wzniesione. okolice tylko na 8 do 9 cali. Nie*
&tót*e nie są wcale zalane; w innych znowu tworzą
się ieziora, które zwolna osychaią, zostawiaiąc mnó^
stwo ryb. Rozległość wylewu, licząc od uyśćiaPa-*
rany aż do Cayasta, Wynosi przeszło iioo (legnąs)
mil kwadratowych,
GAZETA PODRÓŻY I JEOGRAFIL i
; ' " i
. Anglia. Singapdre ma przeszło 71,000 ludnośoj
j, 350 'żołnierzy; cała ludność składa się z katoJi
ków i protestantów , 2 Buropeyczyków i Aziatótr,
' s macnometanskioh Malaiów , z Chińczyków , Dei;
stów i hereńskich* Buggesów , a wszyscy Syią wnay
lepszey zgodzie • bo maią zapewnioną woluosę wy
cnau według sumienia każdego,, a różność wiary tui
.nada i e nikomu pierwszeństwa*
. — Grecki rozbóynik morski nazwiskiem Pertariaos,
został stracony na wyspie Malcie dnia 27 Maia.-*-
Jego porucznik Piteca ma dopiero lat 29.
— W okolicy Davidson odkryto, minę złota, w któ
rey znaleziono żyłę tego kruszcu maiacą 80 stój
szerokości. Zwykle iyły złota nie są większe na<
i do 5 Stóp. x
— 167 — -
Kapitan Ros, który iak wiadomo przedsięwziął
dróż do bieguna, podeymuie ią pod złą wróżbą;
typrzód pękła machina parowa statku , a teraz
>untowąli się niaytkowie okrętu, który mu miał
warzyszyć. Nie wstrzymany kapitan, wysadził na
ląd zbuntowanych maytków i bez nich popłynął-
W powrocie swoim ma się udadź lądem przez
j^Łaniszatkę do Sztokholmu, gdzie Królowi Jmci
^Szwedzkiemu złoży hołd uszanowania.
. ■— Powóz parowy Pana Gurney, odbywa teraz
( pocztową usługę do Bath. W iednem z miast fa-
brycznych, przez które przeieżdiał, napadło na
niego pospólstwo-, -oburzone na wszelkie machiny
i o mało, nie zakamienowało Pana Gurney i iego
towarzyszów.
Niemcy* — Gazeta wychodząca w Karlsruhe do*
.nosi, ze znany wędrownik pan Riippel rodem %
p.Frankfortu, przedsięwziął podróż do Abissynii. —
Od pana Bruce (w roku 1778), póiniey lorda Va^
I len ty a i pana Salt okoł* roku 1790 i .następnych,
K nikt ieszcze kraiu tego nie zwiedzał.
[ —-Przyszła cesarzowa Jbr&zyliyska (xiężniczka Ama-
lia Łeuchtenbergska) odbędzie podróż do Brazy-
lii pod przybranem nazwiskiem hrabiny Santa-
Cruz. Radcą stanu Martius daie iey teraz naukę
\ języka Portugalskiego. . v
Prussy.— Okręt angielski przywiózł do Memla ir
zeszłym miesiącu pewnego mieszkańca wyspy Oe-
land, którego spotkał w małey łódce rybackiey na
- 161 -
• *.
i
przestrzeni gdzie go bursa od brzegów, ftap^itttf]
Już od dni dwóch był bez pożywienia.
4
\
NOWE DZIEŁA.
Krótki rys Jeo grafu dla uctącey *if młodzie-
ułolony* do potrieby Uczniów Klany pietwtm&j]
Szkół Poblicziiycb saatótowatiy , wyiiedł m 4arn^d/
i prsedaie aie W ziegarni XX. fiisrófe Cena gr. 20;
■
■
- Klika »ii ■■■
ogratiii
tr«ech i | ■'■■'■
i ichy rysun
Mf: W Wi
■
ct>,ld
■
pp ' 1 P-,
■ ■
I
ly:KEIJ'
KUHNIC — i CIECHANOWSKIEGO
wie ałp. 12 k«ai'Mluie w 1 i
twarsyiłwa |ir»viw ń!
:. p. c. k.
H»dt.miu; liatiJel J- SCIIWARTZ. — ora* «
kie pOCBlsmly I ittcjt [inc;loive Kiólejtwa Pol
Zii gt fltijt^ vr liwacie ałji. 12 hwtrlalliie: w
ko.vie xiega|.ni» A GRABOWSKIEGO — w«
wie xifgatftra PFAFP/A.
tnę KUCHMG pr*y Oltcy
iv domu P«l
Kolumb, w którym pieyii
.nu lattiiercenym zgodne, do unitew ■■-
ł«Hłj owu kowspondetirie franco, p
OLUMB
■
"' ir sty-
■ anjf t
ROM DMCA.
WARI
\i\lSl pod Iftem 47fi Lin- D-
-■\
K O L U M B
' PAMIĘTNIK.. PODROŻY.
z DRUGiźr POŁowif SiSKPmA '1829 r.
*
■■■■■•' Vii. .
O PORTUGALII. Z Angielskiego Pana KLnsey. (1)
List pierwszy.
:■■ • * Autor przepływa odnogę Biskayską (od francuzów
■ *waną Gaskoiiską^ w podróży do Lizbony. — Osada
. okrętowa. — Opis wysoki£y góry, wzdłuż brzegów
£ Gallicyu — Przylądek Villatio. — Przylądek Tosto.
S Przylądek Turinan. — Przylądek Nave.-^ Przylądek
p^Finisterre. — Góra Lezara. — Odnoga Korkubion.— -
? Wyspa Burlenga.*— Skały Lizbońskie. .— Twierdza
Sgo Jana. — Odnoga Kaskaes. — Wypłynięcie na
L * rzekę Tag. — Zamek obronny Belem.
-fc-r-
*L,
(1) Dzieło to wyszło tv Londynie' roku zeszłego
podtytułem: ^Portugal Jliustrated in a serie*
of letlersby tbeRew. W. M. Kinsey B. D. Fel-
lin af Trinity college , Oxford. and Chaplain to
the Rigbt Honourable Lord Auckland. Jest na-
pisane w formie listów z Dziennika autora i
listownych korrespońdencyi w czasie podróly
do Portugalii z przyiaciołpii mianychy razem
zebranych* •
22 '
1 _ 170 —i
Na pokładzie okrętu 1827 r.'
CzyliS dla tego mamy podróżować, aby mdła
cenić błogosławieństwa oyczyzny,aby zupełnie przy,
N-iązanie ku niey przytłumić ?'* Wyra«y te powta*
rza z nierozsądnym dowcipem młodzież nasza w za*
grodzie domowey , powstaiąc na podróże , kończy
na tern że podróż do obcych kraiów niszczy wszei"
kie naturalne uczuci 4*
Podług mego widzimi się wniosek 'ten iest fałsze
wy, bo czyli to przepływam Ocean* czyli mierzę
Alp wysokość v czyli przebywam zakłócone Włochy
i nieszczęśliwy Piemont, wreszcie czyli płynę Du-
rniem, Renem, lub Rodanem, czyli oddycham po*
wietrzem górzystych krain Tyrolu lub Szwaycaryi y *
bądź' patrzę na wzgórza Burgundy! okryte winem ,
bądź unosi mię łódź wpośród walących się pałaców
Wenecyi, lub nareszcie okręt, na którym płynę po-
mi i a mirtem ozdobne brzegi morza śródziemne-
go: Dzieła te sztuki i natury , ani ńa chwilę nie /
edrywaią moich uczuć od Anglii, ani też osłabiaią
zamiłowania iey przewybornycb instytucyi, i nieru-
guią ich z serca i pamięci* Szacunek iajci mamy dla
kraiu naszego pomnaża się w miarę znikania iego-
braegów, a przez- oddalone bałwany smutnjrm. wzro-
kiem przeglądamy nieszczęścia maiące nas spotkać w
kraiu obcym*
W samey rzeczy rozkosz podróżnego nie może
bydź iednostayną i nieprzerwaną r albowiem po-
mimo niewygód i zaymuiącey sprzeczności z rodź-
— 111 —
nami* uczuciami i zwyczajami, które y sie niena* \
wy kia natura przecież w końcu podda di musi , wie-
je potrzeba dołączyć starania, aby pożytek iakowy
odnieść z osobistych przypadków, a nadto: niezawo-
dne osłabienie zdrowia wynika z odmiany powie-
trza i różnicy sposobu życia : wszystko to spra-
wia iałość oyczystych dM^gów , osłabia moc du-
szy i obudzą smutek. Człowiek w takim stanie są-
dzi ze go opuścili kratowi obywateje, zdaie się, żę-
tego własna miłość Jest obrażona , Se upadł w po
ważaniu siebie samego. Sławna. Pani Stael w dziele
swoięm:,, Ko rynna, "skreśliła mocny obraz tych uczuć
'„Cóżkolwiek kto powiedzieć może, podróżowanie
Jest iedną z naysmutnieyszych uciech życia: Gdy ci
miłym iest pobyt w iakiem obce o* mieście , to dla
lego że iuż go zaczynasz przyswaiać sobie za oyczy-
znę. ^le przebiegać nteznaiome^raie , słyszeć ic-
' xyk zaledwie zrozumiały dla siebie , patrzeć na lu-
dzi niemaiących stosunku ani z przeszłością ani s
i i
przyszłością t*oią, iest to zostawać w samotności i
odosobnieniu, nie maiąeem ani spoczynku ani godno-
ści, bo ten pośpiech aby przybydź tara gdzie nikt
na ciebie nie czeka to wzruszenie* którego przy-
czyną iest sama tylko ciekawość, wzbudza w tobie
mały szacunek dla ciebie samego, aż do chwili kie*
dy nowe przedmioty staną się nieco dawnemi i stwo-
*zą w około ciebie kilka, słodkich ogniw uczucia i na-
Jogu.,,
Lecz po tern wszystkiem powiecie:,, Wigc udaiel
— 172 —
i
nam twego doświadczenia ? Zapewniam was , iżnil |*U
było złotem, chociaż dostarczyło mi mnóstwa matę- j|^
ryałów, które p^y spokoynem rozmyślaniu wypra- ta
cowałem ( i labo wpływ moich pół-Ufcagioznych ko* K
i micznych uwag, k torem się podróżuiąey przy zgry- Ji>
. źliwyn* humorze oddaie ni a będzie hez pożytku. — l r
Podróż dla niektórych .oąob iest szkołą wychowania l§
zzczególniey wielce przystotynem zatrudnieniem, i gdy
zamiłowanie w podróżach w umyśle człowieka głe*
boko zakorzeni sie* nie zniszczą go mniey znaczące
przeszkody* Podróżny postepuie na przód , choó
by przed nim Alpy nad Alpami stawały ; przełamu*
ie przeszkoda tworzące sie miedzy nim a dokona-
niem zamierzonego celu. Podobny do Harolda By ■*
sona bieży, i nie zatrzymuie sie dopóki nie dosię-
gnie mety swoiey podróży , a rozmaite sceny zmie«
niaią sie przed iego oczyma , nim żądze swoie na*
zyci.
Pamiętam dobrze na wasze przyjacielskie napo*
jmnienia przy naszein rozłączeniu sie, podług staro-
żytnego zwyczaiu : „Będziesz przecie do nas pisał,
mówiliście, albo iakeście umacniali moie uwagę te*
mi wyrazy Szekspira*
Wiec odjeżdżasz? Bądź zdrów, pomniy na przy*
iaciela gdy co ciekawego uyrzysz, a gdy będziesz
szczęśliwy , podziel z nami los swóy ; w niebezpie-
czeństwie poleć twoie cierpienia pobożnym modłom
naszym , a za ciebie Twórcę błagać będę.
Więc dobrze! zadosyć czynię waszem przyiaciel~
r " • — 173
f fckiein żądaniom i donoszę o postępie moićy podió-
K 4y. Jestem na morzu o trzy dni tylko drogi od brze~
f gów Luzytahii na których znaiomi oczekuią mego przy-
' bycia , i rokatę sobie bogate {niwo . przyiemności »
\ hó czyli cofam się wstecz i przypominam sobie sta-
rożytne dzieie Portugalii, czyli tej rozwaiam bie-
łące wypadki, postrzegam kray bardzo zaymuią*
cy podróżnego.
Pakiebot Stawmer (na którym pierwszy raz w
\ Łyciu po. odnodze Biskayskiey iegluię j jest iednym
z naypięknieyszych służbowych statków, a kapitan
ii-go człowiek szlachetny, pełen wiadomości, którego
rozsądku naylepiey dowodzi porządek i karność pa-
* iluiąca na statku. Dzisiay iako w dniu niedzielnym,
^ przed godziną zgromadziliśmy się na pokładzie.
i Na żądanie kapitana przewodniczyłem w rannych
r ' modlitwach osadzie okrętowey ; nie brakowało ani
jednego maytka , każdy miał biblią i xią$kę do ria-
bofceństwa; wszyscy odkryliśmy głowy ^a ludzie stali
w półkole i odpowiadali na moie modlitwy. Przyzwy-
czajony również iak wszyscy współwyznawcy naszego
kościoła, do przysto-ynego sprawowania się podczas
służby Bo&ey, muszę iednak przyznać, £e takićy re.«
ligiyney powagi podczas nabożeństwa nied ostrzegłem
nigdy , iak tego poranka* Służba Boża w dnia dst-
sieyszym obeymowała zgodne z położeniem nasiem
wiersze Psalmisty. Wyrazy Króla Poety wznosiły;
uczucia nasze; nad lazurowemu pokryciem niebios u*
rzuliśmy nieskończoną wielkość i świętość maicsU-
i
~ 174 —
tu Twórcy. Bole ! wody cie uyrzały i przelekłj
sif , a głębizny były w poruszeniu" „Ty chodiU* L,
po bałwanach morza a ślady stop twoich są nte*na« L
Przez całe poobiedzie morze zachowało przezro* L
czystość właściwa wodom w porze letnśey pomiędzy (j;
brzegami Hrabstwa Hampf a wyspy Wight', a wie»
czorem przechadzając się po pokładzie patrzaliśmy
na skoki Delfinów płynących , w niewielkiey odle*
,głości naszego statku. ; Towarzystwo nasze składa
się z kapitana , chirurga, znakomitego Kornwalczy
ka maiącego iateressa w v Lizbonie, nieokrzesanego,
młodzieńca z Hrabstwa Breknok w Walii, udaiącego
się do Lizbony do Kollegium Katolickiego na naukę
stanu duchownego , bo zdaie aig , Je w niektórych
okolicach Walii brak iest xie£y , którzyby znali ie«
syk kraiowy ; a nakoniec z Portugalskiego pana , z
którym późniey bliższą z na i o mość zabrałem.
Spostrzegam &e się zbliżamy ku Lizbonie , ho
maytkowie rozpoczynała poniedziałkową robotę, roz-
pośoieraią żaglowe smołą -napoione płótno w cela
ochrony od skwarnych promieni słońca przez czas
pobytu statku. na wodach Tagu. Jemy śniadanie
wozesae i dobre, co daie poznać, ie starają się u*
przedzie Syczenia podróżnych. . Z Falmouth do Li.
* bony płaci sie 10 gwinei , za wszelkie wy&atki.
prócz tryngeldu dis maytków i małego podarunku
Stewardowi (posługaczowi.)
Piątego dnia rano u y rżeliśmy przylądek Ortegal w <
i
' — 175 -
prowincyi HiszpańskieyBetanzos (w Gallicyi)* ©d-.
daleńiu około 60 mij od przylądka Finisterre w stro-
nie połaocno-wsćhodniey , mała chmurka wznosiła
' ... -
sie nad wzgórzem. Zaieci zupełnie byliśmy tak
bltskiem położeniem Hiszpanii, szczególniey te y czę-
ści kra i u sprawującego nam bolesne i przyiemne ra-
lem przypomnienia. Mierny wiatr pomyślny, byłby
nam dozwolił dopłynąć ieszcze przed wieczorem do
Koronny , gdyby ona była celem naszey podróży.
Długie pasmo wysokich gór w oddaleniu o godci*
ne drogi od brzegów Gajlicyi, wznosi ostre szczyty,
moka ie uważać za cześć Pireneów za miastem, S#
Sebastyan biorący kierunek południowo zachodni,
tworzących wysoki rząd gór w Asturyi , arozpoście-
raiących sie wzdłuż poprzecznych okolic Gallićyi, a&
do Atlantyckiego Oceanu do przylądka Finisterre*
Wspomnienie to, ie tu wylądowało z niewoli Szwe-
dzkiey\£w którey tamże podczas żelaznego system
matu kontyneritalnego Napoleona zostawało , woy-
sko^pod wodzą margrabi Romana , i tu w szła-
chetney walce za wolność oyczyzny poległo, nie
mogło uyść naszey myśli. Scena ta podwóynie nas
sayinowała i z pomyślnym wiatremsOkrąSaliśmybrze«
gi o kilka mil odległe, przez co dokładnie rozpo«
znałem kształt wzgórzów tey zadziwiaiącey prowin-
cyi*
Przylądek Willano w prowincyi San^Jago do kto*
rey zbliżyliśmy sie tak dalece, ie dokładne spostrze-
żenia czynić moSna było , składa sie z skały pro
— 176 —
l
i
I
fitopadle odcieley w morze wchodzącey; w nieiakiem.
oddaleniu za nim wystepuie wzniosła czerwona
góra nadmorska z ostrym końcem tak , iz za wiezg
poczytać ią można. — Daley w tern położeniu
blisko Cyplui Kabo de Tosto ku f wschodowi
• spostrzegać sie dfie część brzegów podobna do pła-
szczyzny piaskowey. Noc była bardzo pogodna i t
sklepienie niebios błyszczało niezwyczaynein świa-
tłem; z przykrością opuściliśmy pokład aby się u-
dadź ha spoczynek, przed odeyśeiem iednak uwa-
laliśmy ieszcze odnogę Kerkubion , w którey w cza-
sie północno-wschodnich burz okręty schronienie
znayduią.
Przylądek Kabo de Tosto ^ stoi na północ odnogi
Kamainas* O dwie mile od wyższego szczytu przy-
lądku Yillano w południowym kierunku, odkryli*
śmy na górze pustelnią wznoszącą s\^ nad briegiem,
i niedaleko na wschód stała zamczysko starożytne
Otoczone ruinami dawney twierdzy. Daley ku
wschodowi gołem okiem doyrzeliśmy , nowy
Samek uzbroiony 1 8 działami na klinie ziem? w
morze wpadaiąoym dla obrony tego portu zbudowa-
ny* ffa północ ztąd przez przybili a iące szkło mo-
ina było widzieć małe miasteczko Kamarinas, le-
2^ce na północno zachodnie y stronie odnogi prawie
na przeciw Mugia. Pasmo gór przechodzi przez o-
ba te mieysca a razem zadziwiający i przerażający
widok przedstawia.
" O trzy mile morskie ku południowi aa przyląd-
fciem Villano ukazuie się przylądek Tarinan wycbo*
dsący t wody f nad nią unoszący *się i t pewnego pan-
ktu uwaiany na przeciw promieni słońca do okrętu
podobny , dalej w stronie południowo -wschodniej
są równiny toraz wznoszące się w gorę. O pięć
mil W południowi leży przylądek Nave , zwany Na-
ve de Finisterre 9 iest to wysoka , łysa i, przy wie-
rzchołku równa góra , maiąca u spodu wąską' skalistą
i urwistą wysepkę* Brzeg morski tworzy tu zato-
kę , daley ciągnie się długi niski ląd , a w oddale-
niu przybiera właściwą postać i ksztąłtuie znaczną
liczbę wybrzeSów.
Prsylądek Finisterre (Capo de Finisterra. St. Chri-
stoiralde de FinisierraJ lely o półmUi od przylądki
Nare. Poniewal wchodsi w morze bardzo przykro ,
przeto weyscie nań iest trudne, a wylądowanie iełeli
nje iest niebezpiecżnem to przynaymniey bardzo
nie wygodnym. «*- Za przylądkiem dalszy widok prze-
ry wa rzęd czarnych łysych i wysokich gór ; wznio-
słością i nierównością grzbietów róinią się one od
innych, w kształcie zębów piły Lazara zwanych.
W małem oddalenia od przylądka, leSy skalista wy-
spa Sentolo. Brzeg zaczyna zwracać się na połnd~
nic , i iest przez pół mili wysoki i urwisty az do
miasteczka Finisterre nad zatoką lef ącego, gdsie sa-
ni i rybacy mieszkaią*
Zatoka Kerlubion ciągnie się ku północy. Przy-
lądek Finisterre na Jednym , mała rybacka wio-
ska zwana Lonro alboMuros na drugim wąskim kii*
llie ziemi poło£one ', stanowią i ey brzegi. Miasto
23
. '(
.ly*MHMMW*.
Kerknbion lefiy na zachodniey strpnie odnogi naci
wąskim portem. Żegluga nasta wymaga większego
oddalenia się od brzegów, więc niedokładny w i*
dok mieliśmy na El-Son-, na Ria de Noya i przy-
lądek Korrobedo.
Wiatr sżcteególnićy sprżyiał nam, i mogliśmy o*
krąlyć tak blisko brzegi Gallicyi ; rzadko bowieul
przedsiębiorą podobną drogę okręty przeznaczone do
Hiszpanii lub Portdgalii. Widzieliśmy całą linią o-
pisanych brzegów i mogtetn ią uwaftać tern dokła-
dniey, ii poprzednio [otbawiony byłem przez kil-
ka dni zupełnie widoku lądu.
Zebrałem wszelkie wiadomości , iakie tylko na
okręcie nagromadzić mofcna było y aby wam udzie-
lić dokładne wyobrażenie , rozmaitcści położenia
brzegów w tćui sposobie , w lakiem naówczas im
przypatrywałem się , moie się wam przyda , ie£eli
praedsięweźmiecie kiedy podróż* morską do Lizbony*
Gdyśmy byli zmuszeni odalić się od brzegów- ncc
rospoztarła się i zasłoniła wszelkie widoki ied*
nakSe w niektórych mieyscacb mogliśmy dostrzedz
ognie stra£y Hiszpańskich pasterzy , przebiiaiące się
pomiędzy góram?.
Gdy wiatr pozostał w tyle naszego statku i wiał
Wzdłuż* brzegów iak pospolicie w tey porze roku ,
przykro więc kołysał się oki£t,przet ocałfj noc słyszeć
się dawał odgłos sternika ; wiatr iednak był po-
myślny i statek między godziną 7 wieczór a 8mą
rano przez iedenaście godzin npłynął 110 mil; na-
— 179 —
saiutrz yf południe ieszcze płynął po 9 mil na go-
dzinę , ale brzegów dostrzedz nie woźna było.
Jeszcze tak niegodziwie kołysał się okręt, gdy
dźisieyszego poranka przybył do mnie kapitan z
Sądaniem , abym paszporta moie wcześnie przygoto-
wał (przy weyściu bowiem na Tag obowiązany był
w garnku Belem złożyć rapport urzędowy o liczbie
podróżnych) wówczas przekonałem się w istocie, ie
moia podról wkrótce się skończy , aJe osłabiony-
utrudzeniem sądziłem , £e nie będę mógł oglądać
wspaniałości brzegów złoto niosącego Tagu* Stanęli-
śmy przy wysepkach Burlenga zwanych przed przy-
jądkiem Feizerao czyli Peniche o sześć mil v od
nas odległych* Tę gruppę wysp tworzy wyspa
Burlenga z kilkoma innemi ; nie iest ona rozle*
głą <ejj£ te&. wzniosłą. Nieco w stronie południowo
zachodniey, leży twierdza na wysokiey skale na-
zwana, Forteleza de S. Joao, która za pośrednictwem,
ważkiego mostu i dwóch grobli połączona iest zBur-
j_ lengą • i prowadzi na szczyt wyspy przez wazką
J drogę ? na stronie zachodniey leSą wysokie skały ,
] * na których wzniesiona iest latarnia morska,
i pkoło 12 mil od przylądka Feizerao le$y wzgórze
', awane przylądkiem Roka t przez Anglików zaś po-
spolicie łwane skałą Lizbońską, i zakończa łańcuch gór
* Cintra ku morzu ciągnący się. Nay wyższa wysokość
'gór Cintra wynosi 1800 stóp na v d powierzchnią morza.
Wierzchołek na którym zbudowany iest klasztor
: t*enha, ukazuiący się dokładnie w pogodnym poranku
od skał Roka 7 iest niższy od powyższćy wysokości
— 182 — |6-
jnałym kanałem , drugi bardziey na południc roacią-
gaiący się wielkim kanałem. Przypływ i odpływ ino-'
rza oraz ' wiatr pomyślny dozwoliły nam między
twierdzą S. Juliao, północno-wschodnim czyli ma-
łym Kachap przeyść pomyślnie. Twierdza Bugio y I.
zamek i latarnia mogą bydź uwalane iako połud-
iiiowo-zachodni klin lada w morze przy uyści,o
Tagu wchodzący.
■ Przybyliśmy do Belem. Tu się znoyduie zwie-
rzchność utrzymuiąca kontrole przybywających i
odpływaiących okrętów , oraz komora celna v stacya
.kwarantanny , i cześć policyi czuwaiącey nad bez*
pieczeństwem własności i obroną przeyścia.
Belem iest starą trzechpiętrową wie£ą, bronią iey
wewnętrzne szańce, a strumień wody ią otacza. Od*
wiedzili nas w tern mieyscu urzędnicy zdrowia Jpo-
licyi; woyska angielskie składały osadę tey twier-
dzy. Z tąd na rzekę iest widpk wszelkie wyobra-
żenie przechodzący i piórem niopodobna go skre-
śli ć\ Rzekę zaymuią statki wszystkich narodów.
Portugalskie i, Angielskie' okręty woienne rozmaite-
go gatunku, stoią porozrzucane, wzgórza południowe
są działami osadzone, daley ukazuia się wioski i
wzgórza winnemi latoroślami okryte. Długi rząd
pałaców , klasztorów i domów ciągnie sie nieprzer-
wanie od Belem do Lizbony przed łańcuchem gór ,
na którym okazale błyszczy Rezydencya panujące-
go monarchy, Ajuda zwana, daley zaś piękne miasto
z wspaniałemi budowlami , wieżami i okazałe mi
pałacami ua wzgórzach zbudowane , a za nim ciem-
— 181 —
«
I
Ta przybył do nas Portugalski sternik) i raczę y ze
pwyczaiu , iAk z konieczney potrzeby, usługi iego
prśyiął kapitan. Gruba mgła pokrywała wycięte
iwgórza Gintry i zosłoniła klasztor Penha.
Lizbona leży ieszcze o dwie mile morskie na pra-
wem "brzegu rzeki, Se zaś wiatr na raz ustał f mo-
gliśmy nacieszyć się wspaniałym widokiem okolicy.
Spadziste brzegi Tagu, przerżnięte mnóstwem dolin,
w głąb krain rozciągający cli się, okry tych. pomarań-
czo wemi i -cytry no wemi laskami, ogrodami owoco-
<wemL i winnemi latoroślami; piękne wieyskie za-
cisza służące na letnie mieszkanie możnych Portu-
galczyków (Quintas) porozrucane klasztory, których
iasna białość* odbiiała się od wspaniałe y zieloności
na około lecących lasów, tworzyły pyszną i zadzi-
wi aiącą sprzeczność. Na południowym brzegu Tagu
pd przylądka Taffraria ni do Almada rozciągała się
również malpwne kraio-brazy miast , pojedynczych
domów y pól i ogrodów. Pomimo tego wyznać mu-
azę , Se gdyśmy w górę płynęli, upał. od lądu spra-
wiał przykre wrażenie iakiego spodziewać się powin-
niśmy by Ił* na wstępie* do tego kraiu.
Weyście na Tag iest bardzo przykre i niebezpie-
czne, i potrzeba zręcznych tudzież* doświadczonych
ceglarzy dla przeprowadzenia okrętu przez hak:*
Dwa są przeyścia przez baki, maiąće pokłady pia-
skowe i Raffy , które zowią południowym i półno-
cnym Kachop i z których drugi węl szy iest od pier-
^yszego. W kartach żeglarskich pierwszy zowie się
ciemne iwoie fale. Tam cisnęły się niegdyś na ie
brzegach tłumy hufców łyszczącemi pancerzami c
krytych Maurów i rycerzy; tu bieg swóy»s&ybi
Arab wztrzymywął; tam upadł męłny rycerz,
na powierzchni krwawego strumienia tamwaaeg
płynące mi trupami, unosiły się rolno* barwi
Turbany i chrześciańskie kfrzyfce." Granice sacli
Portugalii traktatami z Hiszpanią są oznacz me.
Portugalia dzieli się na sześć prowincyi. Eutfl
Minhoe Duero, Tras-os-Wontesi Beira, składa ią pt
nocną iey część, południową* zaś zaymaie PorWf*
ska Estremadura , Alentejo czyli część krain ptti
iona na południowym i wschodnim brzegu roi
Tagu, i małe Królestwo Algarbii. Ądounistrac]
prowincyi nie iest iednakowa, dzielą się one na{
Kamarkas' czyli obwodów, z których kaidy i
naczelnego rządzcę temu zaś podlegaią Korregii
Zuises de ^f ora i Kamaras czyli Zuizes Ordinwi
inaczćy,, pe la ordenasam,* nazywani. — 0>U
nich okręgi mogą bydź nazwane » subkomare
dzielące się na znnieysze Vitenas, maią sędnl
oddzielnych, którzy uznaią Zwierzchnictwo powyZ
wzmiankowanych. Zuises de fora i Zuises ordil
i*ios." Cidade iest tytuł miast za szczególną łazi
Królewską pozyskany , w nich zuayduie się riJ
cy palność zwana Kamsra i są stolicami Biskupi
lub Arcy-Biskupów. Miasta lnaiace aiiiie*zą
ność , nazywaią się Villa , tytuł ten również zaK
lewskiem dozwoleniem otrzymać, należy; kaSdei
• — 185 —
/
Juch ma swole Termo- to iest zarząd nad częścią
okręgu. Aldea oznacza wieś, Lfrigar zowie się mała
wioska , Casal zabudowanie ; Conctlho iest to kilka
t* ■ . ■*
, oddzielnych budowli maiących iednego przełoione-
,Jb° f ,a kich iest bardzo wleje w północnych prowin*
cyach. Honora, nazywają sie maietności udzielone
.od korony w nagrodę odznaczających się zasług ,
.tych zwierzchnictwo może sfę rozciągać* tylko nad
^niektóre mi Ługar 9 i mnieyszemi budowlami zwa-
; j*emi Kommonos. Przywileie iedriak tycMe Hono-
^ra w późnieyszyck czasach) znaczriie były ograni-
czone i te tylko pozostały które przez Króla Dy-
^onizyusza udzielone lub uznane zostały. Koutos iest
-szczególna mała zwierzchność , którey władza w
niektórych tylko mnieyś«ych wypadkach mamieysce;
sdzielana ona była nay wiecey Biskupom i zakonni«
kom, gdy£ Hoftoras iedynie tylko świeckiemu sta-
nowi słufcą. Reguengóś uważane saj iako" lenności,
są to dobra na Maurach pierwiastkowo zdobyte, które
^ koronat darem albo pod warunkami iakiey zapłaty
'wypuszcza'.
Prowincya' Entre Minho e Duro* odgraniczona'
iest na północ rzeką Minho od Gallicyi, na wschód
pasmem gór zwanych Marańgo i Geres od 'tras- 09
mont^s , na południe rzeka Duro oddziela ią od
"*. Beiry. -Prowincya Tras-os.montes ż ląd! ma nazwi-
sko, ifc iest z tey strony gór Marańgo i Geres po-
łożona i które ią od poprzediiiey prowincyi na za-
chód oddzielają; na północ ma Gallicyą* na wschód
24
— 186 —
Leon, a na południe graniczy z Be^rą. Beira iest
nay większą prowincyą , na wschód graniczy z Kró*
estwem Leona i Estremadrą Hiszpa ńską ; na poła*
dnie z Estremadurą Portugalską i Alen tej o; na pół-
nocy ma dwie poprzednie opisane prowincye Porto-
galskie; a od zachodu brzegami swemi yr małey
przestrzeni dotyka Oceanu Atlantyckiego. Eatrema*
dura na północ ' graniczy z Beirą , na wschód i po-
łudnie z Alentejo, a od zachodu oblana «|iest Oce-
anem. Prowincya Alentejo styka s?e/ na północ s
Estremadurą Hiszpańską ; na południe z Królestwem
Algarbii, a na zachód z częścią Portu galskie y Estro I
ma dury i z Oceanem. Królestwo obudwóch Al gar-
bił z tąd tak nazywa się; ii da wniey brzegi iego
morskie od przylądka S. Wincentego a£ do Ałme-
rinn w Grenadzie, odpowiadaiącego brzegom Afry-
ki , na których lefcąTangeri Ceuta rozciągały się;
graniczy na teraz na północ z Alentejo , na wschód
s Andałuzyą, od któiey oddzielone iest rzeką Gwa-
dyana, a z południa i zachodu oblana iest Ocea-
nem Atlantyckim.
Większa część Portugalii w właścfwęm znaczenia,
zachodnią część półwyspu iberyiskiego zaymuie r i
znaną była w starożytności pod nazwiskiem Luzyta-
nii, które y mieszkańcy k składaiący pokolenie nay-
smielsze i naywalecznieysże nosili nazwisko Luzy-
tanów. Fenicyauie okrętami swemi zwiedzali brze-
gi tey kwitnącey urodzaynością krainy, a po nich
Kartagińczykowie. Portugalczykowie twierdzą, ze
— 187 —
obydwa te narody na ich brzegach miały osady han*
dlowe, gdy iednak historya o tein nie wspomina,
rzeczywistość przeto tego twierdzenia dotąd zosta-
nie wątpliwą , dopóki prses niezaprzeczone dowo-
dy wspartą nie będzie.
Po zupełnem wyzucia Kartagińczyków z posia-
dłości hiszpańskich przez Rzymian, północna część
Hiszpanii i Lazytattii były dłagi przeciąg czasn/,
polem morderczey walki o zachowanie niepodle-
głości, którą nareszcie narody tamie zamieszkałe
utraciły; i około 200 lat przed Narodzeniem Chrystu-
sa cały półwysep hiszpański został prowincyą rzym-
ską; a następnie przeiął mowę, zwyczaie i 'prawa
zwycięzców. Szczęty mocno budowanych wodocią-
gów, wspaniałych mostów i innych znakomitych ba-
wli, wszędzie są świadkami dawnego panowania rzym-
skiego, i ich systemata rządzenia , maiącego wielkie
przedsięwzięcia na cela. W tym peryodzie półwysep
Hiszpański dzielił się dwie wielkiefprowincye: „Pro-
vincią ulterior'' zawierającą w sobie Andaluzyą,Lnzyta«
nią, resztę zaś krain, składała prowińcya zwana
„citerior" i ztąd zdaie się, Se ówczasowe granico Por-
tugalii dotykały ua zachód Oceanu atlantyckiego, a
na. południe rzeki Tagu, a tem samem, ie zamy-
kała w sobie całą Gallicyą Hiszpańską i dzisieysze
prowincye Minho, Tras-ós-lftontes # Beirę i połowę Por-
tugalskie y Estremadary.
' f?
— 188 —
VIII.
PODRÓŻ DO KRAKOWA w Lipcu i Sierpnia
r# b. — ( Wyiątek z poufałego listu udzielonego Re*
dakcyi.)
Jedynie dogadzaiąc życzeniu twoiemu posyłam ci
niektóre postrzelenia, zebrane podczas szybkiey mo-
iey przeia&dlki- do Krakowa, oraz pobytu mego w
tein miećcie' i w okolicach. Wątpię 9 abyś* w nich
co nowego znalazł. Podrefcuy zwiedzaiący dale-
kie kraie, łatwićy mo£e czyuić postrzelenia: tam-
wszystko go uderza, wszystko przedstawia sprzecz-
ność i nowość ; W własnym zaś krain , potrzeba do-
kładnie i gruntownie rozpatrzyć sie , aby znaleźć |
co takiego, coby zaiecie z po&ytkiem łączyło.
Droga moia przypadła na Radom i Kielce do Kra-
kowa; iechałem na Warkę i Jedlińsko. Od Warki
do Jedlińska naysmotnieysza i naynuduieysza w świe-
cie droga , nędznej lasy sosnowe i korzenie , iedni
tylko karczma w ciągli sześciu mil , z resztą sama
knieia, w które y £ywego ducha nie napotkasz. Je-
dlińsk miasteczko prywatne biedne i małe , kościół
tylko ma wielki i porządny y na tablicy iestnapii
wyra$aiący , ze świątynię tę zniszczoną przez Szwe*
dów, opuszczoną przez dziedziców miasta i pro-
boszcza, podźwignął Andrzey Stanisław Załuski Bi-
skup Krakowski w r. 1752*
Radom bardzo sprawiedliwie nazwać by można
częścią Warszawy ," utrzymane iak nayporządniey*
ulice szerokiej kamienice obszerne, kilka pałaców %
— IS9 —
porządek* liczne sklepy, zapominać kata , ii znay*
luiemy się pro wincyonalnem miasteczku. Ssctególuiey
zasługuie na wsspomnienie gmach XX* Piiarow',
dwom przedostatnim Rektorom XX. \ Kamiouowskie*
ma i Wolickiemn winien wyporządsenie swoie. —
Przed r. 1791, przedsięwzięto wystawić obszar-
ny kościół ; ial nawet zbadowano preibitery-
uin i część murów, al? następne okoliczności prze-
szkodziły dokończenia i ginach zamienił się w zwa-
liska. Wyporządzili go wspomnień! Hektorowie ;
od rynku wystawili gmach w którym mieści
się Trybunał i szkoły Woiewódzkie; z gmachem
tym łączy się kościół dosyć obszerny, skrom-
ny w prawdzie wewnątrz ale bardzo porządny i
kształtny. Pałac Kommissyi Woiewódzkićy nieda*
wno ukończony,' leży W oddalenia za miastem; mole
dla tego aby miasto do siebie- przyciągnął i skłonił
do zabudowania tey przerwy* Ogród publiczny
młody ieszcze * na łąkach założony, iest obszerny i
■x dwóch stron obeymuie miasto; ulice i uliczki
przerzynaią go w róinych kierunkach , wszystkie
wysypane Świrem, ozdoUone klombami i kwiatami.
Starożytny kościół farny gotyckie y architektury e*
Uczaią klomby i kwiaty, dziwną lecz przyjemu)
sprzeczność tworzące z powagą zaczernienyeh mutAw,
Z Radomia wyruszyłem na górę S, Krzyską 41*
zobaczenia teyfe góry i tamleyszece sławnego Ma*
silom. Droga przypadłe m a* Wąchock, Za Ra*
domiem zaraz kray $Uie się cwe* feaidiićy g6V*y«4*
. — 190 —
Biym i ciągle iedzie się w gorę. Wzgórki lasami o.
kryte łąki, pomiędzy niemi łany zboiem odziane,
przyiemniey bawią oko, aniżeli nudne iednostąyno-
ćcią swoią piaski Mazowsza. Za nędznem żydów*
zkićtn miasteczkiem Wierzbnicą, kray coras bar*
dziey iest rozmaitszym. Pod samem Wąchockiem
saymoiący widok ny rżałem. Wzgórza któremi ie*
chaliśmy a które nam zdała przedstawiały ciągłą ró-
wninę, nieznacznie posuwającą się w górę; nagle przer-
wało się obszernym że tak powiem wąwozem ;
w nim u stóp naszych leżało nie wiejkie miasteczko
p oś* ród którego czerniły się starożytne mury opac-
twa Cystersów; smugi przerżnięte rzeką ciągnęły
•ię w poprzek, a z drugiey strony w górę wspina*
ły się łany płowem żytem albo iesscie zieloną ia-
rzyną na przemiany okryte. Przyjechaliśmy do Wą-
chocka przez most da rzece Kamienne y nie daleko
fryszerek rządowych, w których prseknwaią suro-
wiec żelazny, na sztaby do handlu i wyrobów zda-
tne, W miasteczku tern kościół i klasztor XX*
Cystersów iedynie zwrócił nasze uwagę; prócz nie-
niego bowiem reszta miasta składa się tylko z do-
mów nie wartych wspomnienia. Udaliśmy się do Re-
ktora szkoły Wydziałowey Wąchockiey; cen przy*
iął nas uprseytnie i gościnnie i wszędzie opro*va-
dzał. Udaielił nam takie niektórych szczegółów
o zakonie i dawnych dostatkach XX. Cystersów.—
Po zniesieniu tego zakonu dobra i gmachy rząd ob-
jął, kościół zamieniono na parafialny, a w klaszto-
— 191 —
rie mieszczą się urzędnicy górnictwa i składy do*
sorstwa Suchedniowskiego. Smutny widok przed*
► stawia teraźniejszy stan tych gmachów, a zwłaszcza
[ obszernych sal i cel klasztornych. Są one w zu-
pełnem opuszczeniu ; sklepienia pozieleniały od za-
ciekał ącey wody | powyrywane posadski kamienne ,
: opadłe sufity , powyłaniywane deski , powybiiane
i % okna, zdaią się wskazywać ślady nieprzyjacielskie*
\ go napadu, a iednak£e są to tylko*niestaranności sku-
tki. Taki iest los prawie wszystkich starodaw-
nych w kra i u naszym pamiątek. Sam kościół O-
pactwa nie zbyt wielki ale posępny , w gotyc-
kim stylu, przypomina czasy xiąząt Piastów za któ-
rych go założył Gedeon Biskup Krakowski z r. 1179.
Ściany pokryte a racsey zeszpecone są późniey-
s ze mi malowaniami; iak się zdaie z epoki Augusta II:
Jch przedmioty oraz wykonanie , wskazuią smutna
ciemnotę owych czasów. Klasztor Cystersów w Wą-
chocka bogate posiadał dochody , same Kuźnice
miały mu czynić przeszło 100,000 złp. Ci któ-
rzy pamiętaią pomyślny byt tego zakonu, mówią, le
Cystersi odznacsali się zawsze wielką gościnnością
dla wszystkich podróżnych, tak szlachty iak prostego
ludu. Bardzo wielu studentów miało iedzenie z ich
stołu , a na ośmiu był fundusz na wszystkie ich po-
trseby. Teras fundusz ten z redukowano aa złp.
360 na każdego.
Droga od Wąchocka ku S. Krzyiowi iest coraz
to bardziey aaymoiąca; idzie nad Kamionna; po ie
/
/
— 192 —
dnejr stronie rzeki spadciste wzgórza krzakami za*'
rosłe, po drugie y obszerne łąki, w środku rzeka,
za nią znowu lasy na wzgórzach; a miedzy niemi ku-
rzą' się piece ielasne. Widoki wprawdzie były
piękne ale sa to droga coraz to gorsza 9 doły
wyrwane przez wodę spadaiącą z góry ani raz po- I
śpiesząc nie dozwoliły; to wspinaliśmy się na spa-
dziste wzgórza, to znowu ziezd&aliśmy z bardzo przy-
krzy pochyłości.
Nie dojechaliśmy na noc do Słupi, miasteczka lefą/
cego pod górą Sto Krzyską i nocowaliśmy o dwie mil,
stamtąd w Rzepinie , gdsie nocleg dosyć był niewy-
godny. O wschodzie słońca wyruszyliśmy ku S. Krzy-
żowi, który iu2 tak widać było iak gdyby o kilkaset
kroków był przed nami. Nawykłemu do widotti-
samych równin koło stolicy, mocne wraienie uczy-
niły te pierwsze wzgórza.; iechaliśmy zwykle ich
szczytem; po obu stronach bawiły oko nasze, to łą*
ki snuiące się wąwozami , to niwy ze zbożem , to
wioski w głębi wąwozów umieszczone i ocienio-
ne drzewami* Oraz ten lubo w rzeczy swoiey z* 4
wsze toi samo wystawiaiący, zmieniał się co chwili
i rozmaitością swoią przyiemnie zaymował. Przed o.
czyma zaś góra S.Krzyska cała lasem ok ryta, z dwoma
pomnieyszemi obok siebie wzgórzami , iakhy ie pA
powiem pierwsiemi wałami swoiemi, co raz to wyraź*
niey przedstawiała się oku. Tak doiechaliśmy do Słupi
nowey, miasteczka u spodu góry Swięto-Krzyskiey.
ale iu£ w znaczney wysokością uważając poprzednie
)
li
— 193 —
okolice położonego. Pochyłość góry nie ieat tbyt
stroma w tey stronie , ale iednak dosyć nalecą. O
kilka staiów za miasteczkiem pod samym lasem, iest
_
posąg klęczącego ryceria wyrobiony s kamienie pia-
skowego , we zbroi. Rseźba niesmiernie grube i
niekształtna zdaie sie oznaczać bardio daleką staro-
żytność. Nie mogliśmy ładnych powsiąźć wiadomo-
ści o tym posągu. Gała góra zasłana* iest odła-
mami skały rozmaitey wielkości i ksstałtu , które
wstęp na nią dosyć nłalwiaią , słuSą bowiem za-
miast wschodów. Regularne obcięcie wielu z tych
odłamów, wzbudziło mole mniemanie , le do ie~
kiey staroiytney pogańskiey świątyni nale&ały 9 ale
nic nie postrżegliśmy coby usprawiedliwiało. to zda-
nie; z resztą nie będąc biegły w starożytnościach
ojczystych , zostawiam sprawdzenie tych domnie*
tn ań 9 uczonyni naszym goili wy m o narodowe zaby-
tki, a którzy zapewne nie omieszkaią zwiedzieć* i o 4
pisać dokładnie góry Sto-Krzyskiey. Moźnaby wjje
chać na sam szczyt tey góry , ale to iest rzecz bar-
dzo pRsykra i tylko parokonnym lekkim 'wózkiem
dokazać by tego można** ' ł /
Blisko godzinę szliśmy na sam wierzchołek góry
gdzie stoi klasztor i kościół Benedyktynów. Za-
chwycaiący iest widok z tego mieysca. Gdym ie-
chutł do góry Sto Krzyskiey nie zdawała mi się tak'
wjaoka, ale a ićy szczytu widziałem okoliczne wio-
ski i wzgórza pod nogami moiemi. Mgła panuiąc* .
W powietrzu i brak dokładney perspektywy pozba«
25 S
/
*- 194 —
wiły, mię widzenia wiei Krakowa i szćzytugór Karpat
kich które iul s tego miejsca dostneds można. — *
Znaydniąc nic na szczycie góry sławney tyla po^
daniami luda f nadaremnie aztikałem iakiegokoU
wiek śladu odległey starożytności, zabytków Mieczy-
sława i Chrobrego a nawet późniey szych Królów. — *
Wszystkie zniszczyła ręka *:zasu , nieprzyiacioł i
piypadkn. Polar około roku 1782 zdarzony., zni-
szczył aspełnie dawny kościół, tak, i& pes^gi i
kamienia ciosowego na] iego szczycie umieszczono
przygniotłe cięzerem swoim sklepianie kościelne.
Ostatni Opat Sto. Kr Łydki Xiądz Niegolewski zaiął
•ię odbudowaniem tego gmachu, co uskutecznił po-
dług tegoczesney zupełnie architektury- .Wystawa
tego kościoła nie uderza patrzącego; gdy I przy ma-'
rowana do klasztoru i z dawnego gmachu pozostałej
kaplicy nie tworzy odrębney całości, ale wnętrze,
za to odznacza się piękną architekturą i szlachetna,
prostotą. ; e Na wielkim ołtarzu stoi kula ziemska. z
krzyżem , w niey chowaią sanctisimum. Nad nim
iest obraz pędzla Szmuglewicza wyobraiaiący Tróycę
S. Sześć iest ołtarzy pobocznych, nad kaidym obras
ręki Szmuglewicza , wyobrażają one: 1. Śmierć Sgo
Józefa. 2*. Śmierć Sgo Benedykta na łonie otacza-
iących go zakonników. 3. Widzenie się -Sgo Bene-
dykta z Stą Scholastyką. 3. Objawienie się Anioła
Bożego S. Emeryk owi nakazującego złożyć mu w ko-'
/Ściele na Łysey Górze , późniey Sto-Krzyską zwa*
ney , to co ma naydro&śzego przy sobie, to iestczą-
I
\*
:. — 195 —
fitą s drzewa Kr*ył& S. 5. Znalezienie S. Krzyła
£przezStą Helenę. 6. Niepokalane poczęcie N. Pan*
1 ny* Obrazy te , dzieła tak wiejkiego mistna , nie-
Zmiernie są uszkodzone panuiącą w tym kościele *'
w murach klasztornych wilgocią , która mimo
snaczney wysokości mieysca iest tak wielka , le w
dzień pochmurny lab didiysty kroplami s morów
S obrazów spływa. Obrazy te, wyglądaią iakby
Bnpełn,ie wypłowiałe albo wymokło, ieden nawet iu&
rozdarł się o4 wilgoci, i iefeli czas nieiaki ieszcze
w tem mieyscu pozostaną , ulegną zupełnemu zni-
czczeniu. — Życzyć potrze ba , ażeby kazano ie
wziąźć a tego mieysca , tem bardziey , ie klasztor
9. Krzyski zupełnie iest pasty i tylko trsech xieiy w
nim się znayduie, Moinaby oryginały zastąpić ke-
piami uskatecznionemi przez aezniów Uniwersyte-
tu , oryginały zaś wyrestanrowane umieścić w ga-
lerii uniwersyteckie/. iezeli ią mieć będziemy* Or-
gany kościelne s mocy i czystości tonów maią zaletę*
2^ kościołem łączy się* kaplica, ochroniona od po~
Sara który dawny kościół zniszczył} w niey chowaią
drzewo KrzySa Świętego. Malowania alfresoo na
na ścianach i kopale, wyobrazaia^historyą dostania się
tey relikwii do kościoła St<w Krzyś kiego: iest ona na-
•tępuiąca: -*-- Sty Emeryk syp Stefana Króla Węgier-
akiego miał cząstkę drzewa Krzyia S. i ^zawsze i;
nosił przy sobie. Polował razem z ^Bolesławenr.
Chrobrym i az w to mieysce zapędził się za ielc-
Aiem, Tu nagle inikł no zwierz, a gdy zdumiony
— 196 — •
s,
spogląda} w około siebie i nie wiedział w ktqri
stronę się zwrócić, usłyssał głos Anioła woła iącj
nań aby inieyscu temu oddał to co ma usydrozszego
przy sobie , złożył więc w tym cela w ręce Bolesła-
wę Chrobrego ułomek drzewa §tego»Krsy£a» a Bole"
sław wystawił kościół i klasztpr Benedyktynów , w
snieyscu dawney świątyni Pogańskiey , oraz kościół-
ka zbudowanego z drzewa w roku 966 przoz Mie-
czysława J. i Dąbrówkę , a który pogaństwo było
zniszczyło i zakonników wymordowało* Oprócz te-
go iednego podania, Przeor nie umiał powiedzieć mi
żadnego, zgoła zatarte są w tern mieyscu wszelkie
ślady starożytności.
W gmachu 'mogącym przeszło 80 zakonników po-
mieścić trzech tylko błąka się teraz iakby smutne
szczątki upadłe y świetności swego zak onu. Ci lu»
dzie nie meiąc tam żadnego zatrudnienia, tęskne i
bezczynne £ycie prowadzić muszą. Jeżeli gdzie to
naywłaściwięy byłoby ustanowić na Stym krzyża
seminąrjumi nowicyat Benedyktynów, których zakon
nie iest w kraiu naszym zniesiony; na inny cel
niepodobna u$yć tak obszernych gmachów: w prze-
ciwnym razie podpaśdz muszą nieomylnemu znisz-
czeniu.
Obeyrzeliśmy wszystkie mieysca klasztoru. Bi-
blioteka była w sali z galeryą , mogącey około 10,000
xią£ek pomieścić, zabrano ią dla biblioteki uniwer*
syteckiey;le£y ieszcze na podłodze ze dwieście podar*
fych i, podefektowanych 'Yoluminów. Dawna Bj<
\
\
— .197 —
frliolcka była w mnieyszey sali a przy niey znay*
iłował się skarbiec klasztorny, znany tylko nay-
jslarszym zakonnikom, pod przysięgą, 2e nikomu nie
wydadzą wiadomości o nim. Gdy xiązki przenoszo-
no do nowey sali będzie tema lat trzydzieści i kilka;
braciszek ieden przeczytał w porzuconym przypad-
kowo piśmie wiadomość o tym skarbcu, zmówiwszy
sig. z dwoma innem i wykradli złoto i kleynoty i i
klasztoru uszli. Niewiadomo dokładnie iak wielki
był ten skarb i iak dawnego czasu zasięgał. Część
odebrano zbiegom, część zaś strwonili. Resztę sprzę-
tów srebrnych i t kleynotów zabrał Rząd Austryacki,
od których ceny ustanowioney, przez siebie, płacił
rocznie klasztorowi 14,000 złp. Ostatni opat Sto*
Krzyzki; ten któremu spalony kościół winien po-
dźwignienie swoie; przebył był ie tak powiem samego
siebie, doczekał się' zniszczenia klasztoru, spustosze-
nia gmachu, i umarł w roku przeszłem maiąc lat
dziewiędziesiąt z okładem*
* «
Bodzentyn miasteczko pa drodze s góry Sto Krzy-
skiey do Kielc, składa się z dwóch' części; ma dwa
rynki; część iedna otoczona iest murem i obeymuie
zamek iu£ zupełnie spustoszały i kościół. Posąg S*
Floryana na kamiennym obelisku, i nad grób ek na
cmentarzu przy kościele, oto iest wszystko co go-
dnego wspomnienia znalazłem w tern miasteczku,
kościoła nie widziałem wewnątrz, bo po południu
organisty nie można było wyszukać. Z Bodzentyna
jdzie droga około klasztoru S. Katarzyny lezącego
.*
— 198/ —
poci samą górą tego nazwiska. Położenie tego miey«
nfi* bardzo iest zaymuiące. Daley iećhaliśmy samym
wierzchołkiem dosyć znacznych wzgórzów, raaiąc po i
pra*'ey i po lewey stronie ficzne wioski, osady, i lą- 1
sy le£ące w dole. Z łamtad z dosyć przykrey wy*
sokości spuściliśmy ' się na płaszczyznę w poblilq
Kielc*
Kielce dawniey miasteczko biskupie, teraz stoli,
ca Woiewództwa, dalekie iest od wyrównania miastom
od dawną zabudowanym znapznieysfeemi gmachami *
-z Łowiczem co do wielkości można go porównać. Ko-
ściół katedralny, odznacza się wspaniałością ; iest w
nim wiele nagrobków wystawionych biskupom Kra-
kowskim i innym i moinieyszey szlachty polskiej'
W mieście tern iest wszystko co do wygód życia służyć
mo$e. Udałem się do Białogoni osady fabrycznóy pod
Kielcami; dla zobaczenia rządowych zakładów górni-
czych. Po drodze wjechaliśmy na gorę Karczówka zwaną
est na niey Klasztor XX. Bernardynów, podłą górą
były dawniey kopalnie ołowiu, świadczą to liczne
doły i studnie iuz po wiekszey części zarzuczne. —
W Białogoni w raieyscu gdzie była dawniey huta,
zwana hutą Alexandra, do wytapiania rudy miedzia-
ney służąca, iest teraz tokarnia, na które y toczą z
lanego żelaza ogromne walce, koła, śruby, oraz po-
muieysze narzędzia żelazne. Takarnia ta służy po-
większey części do wyrabiania machin do zakładów
górniczych. . Zapytałem się dla czego rozebrano piec
który w tern mieyscu stał dawniey? Odpowiedzią*
! m
i — 199 —
tao rai, $e gdy kopalnie na Miedzianey górze woclfj
zaszły i przestano ztamtąd wydobywać rudę, piec ten
nie był potrzebnym i zamierzono w innem mi esc u
większy i lepszy wystawić. Droga do Krakowa z
Kielc idzie na Białogoftią a ztamtąd nai Checiily.
Ża tą osadą, naypigknieyszy pokazał sie nam widok.
Stroma góra lasem okryta, zdawała s;e zupełnie za-
ykać gore; zbliżywszy sie poslrzegliśmy wąwóz
przez Itóry płynęła rzeka dostarcza iąca wody za-
kładom w Białogohi, po obu iey brzegMch było wą"
skie pasmo łąki, las z iedney strony cały świerko-
wy, z drugiey lipowy, wznosił sie ua bardzo znaczuey
spadzistości, iednego iasna drogiego ponura zieloność
edbiiały się wzaiemnie, droga zrobiona a raczej
' Wyrąbana w skale szła u spodu góry; dodaymy do te-
go promienie zachodzącego słońca, które wierzchoł-
ki lasów świerkowych pozłacały, kilka chatek i mły u
na rzeczce a mieć będziemy kraf obraz godny iak
mniemam pędzla malarza. Ju$ sie zmierzchało kie-
dy przyiechałem do Chęcin; spiesząc do Krakowa do
celu moiey podru£y nie widziałem kopalni marmu-
rów. Miasteczko Chęciny leży pod górą na którzy
szczycie stoią zwaliska zamku Kazimierza Wgo, ieśt
w nim porządny rynek i kilka starodawnych do-
mów. Przez wąwozy w górze skalistey idzie droga
do Jgdrzeiowa porządnego powiatowego miasteczka. Od
Chęcin a£ do samych Wilczkowie droga iest iodnoi
stayna i nic zaymuiącego nie przedstawia* wzgórza
i wąwozy koleyuo po sobie następuiące tworzą całą
/
1
.— 200 —
if*y rozmaitość. — . Chociaż ziemia iest gliniasta
urodzaie były bardzo mierne, nic wiem czy to iest
skutkiem opoki którą tylko parę stóp ziemi
mieysc.ami pokrywa; czyli też ze po większey
części tijąkt idzie przez role dalekie od wiosek a
zatem nie uprawne dobrze, a bardziey ieszcze że
idzie przez 'dobra po suprymowanych klasztorach
i margrabstwa pińczowskiego, których pierwsze iako
w ci^głey dzierżawie z rąk do i?*k przechodzące ,
drugie obarczone długami i processami nie wogij
znaydowaó się w kwitnącym stanic.
Od Wilczkowie zaczyna się okrąg Rzeczy pospolitej
Kraków: i w tern to miejscu kray zupełnie inną po-
stać przybiera. Wieś Wilczkowice le£y w bardzo pię-
knem położeniu, pod górą nad bystrym strumieniem
który ią kilkakrotnie przecina. Trakt bity idąc
wzgórzem panuie nad domami wieyskiemi, które
zacienione ogródkami nad samym strumieniem leilą,
i tylko icb szczyty z pomiędzy drzew przeglądaią. Za
wsią kilkakrotnie zakręci, sję trakt około wąwozów,
az nareszcie wyjechawszy na górę postrzegamy w
odległości około półtory mili, starożytne miasto Kra-
ków. — Błyszczą się wieże licznych iego kościołów.
Trzy mogiły, na prawo Wandy, na lewo Kościuszki,
a w prost za miastem na Podgórzu, mogiła krakusaj
tworzą że tak powiem tróykąt w środku którego
leży starożytna Polski Stolica. — Pola bogatym o-
kryte żniwem, przerżnięte są łąkami, i strumienia*
nr, po nad którcmi leżą wioski sadami umaione, o*
— » 201 —
Nayświętnieysre pogoda spriyiała gdyśmy nad wie-
tzorem Ąo Krakowa wie£d£ali, i tein pieknieyssemi
Czyniła i okolice i widok miasta. t
(Dokończenie^ nastąpi.)
\
IX. ł
E ** Islandia i Hekla.
ŹWineliśmy do portu Thorlakshaon. — Nie md^ *
£«a uniknąć mocnego wzruszenia patrząc na podar*
tą .wulkanami i okropnie z burzoną Jslandyą, gdzie w
Wspaniałym nieładzie powalone wznoszą się góry.
Hole ciągną się tam\ pocT sklepieniami niezmiernych
Aal* łąki obok poglądów lawy a na górach wrą
ieaiora gorącey wody. Tu nad przepaścią wisi gó-
jra lodu, tam szumi i huczy morze w otchłaniach, /
Itorych wypalone i zwapniałe ściany świadczą, o
ogniu podziemnym który ztąd niegdyś wybuchał.
Wszystko to mocno mig uderzyło ; z taiemna.
radością dowiedziałem się źe-naś* uszkodzony Ś.
Piotr musi tu byd£ naprawiony, co nas zatrzyma
naymniey czternaście dni przy brzegach Jslandyi,
Mogłem przeto używać zupełnie widoku wspania-
łości okropney i dzikiey natury, mogłem czynić
wycieczki w głąb wyspy i widzieć Heklg, tego ogni-
stego olbrzyma północy, który w swym śnieżnym
-wieńcu, przy wiszorach lodu i strumieniach lawy,
groiuieyszjr, wspanialszy iest niż wszystkie Wulka-
Ay południa.
26
/
— 202 —
Niemasz pewnie żadnego brzegu któryby miał t&
wiele skał, haków i otchłani iak brzegi Jsandyi. Ta
odnogi morza przechodzę po podcałą prowincyą 1
znowu na przeciwnym brzegu w morze. Kotwice!
nasze stały w mieyscu, w którym prędy od brzeguj
wlewały się' w morze, popłynąwszy iak się zdawa-
ło po pod prowincyą Guldbrighe od Voga Stapćl
(w północney stroaie) aź do uyyścia rzeki Older*
Ryby płynące w niezmiernęy ilości z morza biegu
nowego do brzegów, nikną często przy Vega Sta*
pe\ rybacy którzy* ca nimi pędzą znayduią ie zno-
wu w porcie Thorlakshavn położonym ku połu w
dniowi, nie widziawszy ich\wcale płynących około
.przylądka dzielącego obydwa Porty. Te podziem-
ne kanały i otchłanie są bez zaprzeczenia s ku tka*
mi wulkanicznego ognia; gdzyż ziemia musi bydż
Wewnątrz podobnie zburzona i podarta iak na po-
wierzchni. Sztokfisze i inne ryby lubią przeby-
wać w tych otchłaniach i lochach wodnych, Byd£
może iż znayduią tam dobre pożywienie; może tam
iest mnóstwo rozbitych drobnych zwierząt, które
tym rybom biegunowym służą do pożywienia. Jsland*
czykowie rzucaią się z wielką śmiałością na te ot-
chłanie i wiry, i maią do tego ośmiowiosłowe czół-
na. Na nich bywa 12 do i5 rybaków do zarzu-
cania sieci lub wędy. lHożna powiedzieć iż morze
iywi Jslandyią. Ryby są tu powszechnym schro-
nieniem ludzi i bydła, ryby są tu także pieniędz-
mi, niemi bowiem opłacaią Królowi podatki i pen*
sye proboszczom.
— 203 —
Przedsięwziąłem wstąpić na Heklg. W tym ce-
wy brałem się w drogę z dwoma maytkami i ie"-
lym przewodnikiem, Islandzkim. Kto podróiuie
tym kraiu, niech się nie spodziewa znaleść wsi
miast Podobnyeh zbiorów mieszkań niema J-
andya. W dobrem położeniu stoi naywięcey 10 lub
2 folwarków. W nich przyymuią gościnnnie cudzo-,
emca, tak^ii bez zapasu żywności może objechać wy-
pę ieźeli tylko ma dosyć męstwa Jeść suszone mor-
Kie ryby gotowane w tłustości psów morskich. —
V Niedzielę będzie wprawdzie suto uraczony, gdyż
-tenczas przychodzi na stół kawałek wędzoney ba*
miny, a jia desert posuwaią tak dalece swóy zby-
;k iz pozwalaią sobie ieść mały placek z mąki.
Nie ma wcale lasów na wyspie, lubo czasem na *
otyka się w zapadłey ziemi albo pod żużlami na
nie drzew . i gałęzie brzeziny które się dotąd u-
i-zymały lub tez są skamieniałe. Dawne Sagi mó-
rią o wielkich lasach w rozmaitych okolicac^ J-
landyi. Zkądie więc nastąpiło ogołocenie z nich
ryspy ? Byłozby w skutek oziębienia admosfery?
lora zdaie się iz w całey reszcie Europy stała się
iepleyszą? To ieśt tylko pewna; ze tę zmianę Islan-
lyi mógł iedynie sprowadzić, ważny przypadek w na-
urze. Bydz może iź to zrobiły wybuchy Hekli,
tóra według Landnamabko czyli roczników kra-
owych, zaczęła w roku i oo4 ogień wyrzucać.
Mfiatr* południowo-zachodni iest bardzo szkodli-
ry dla powiatów Aaghharwall % Aarnoos i Guld-
ringhe. Wieie od strony Hekli i niesie z sobą
/"
oblekł popiołu i zwapnionego piasku, które dat
i szeroko zakrywaią pole i pozbawiaią owce ws:
kiey żywności. Mocny wybuch r. 1766 tak ok
kray popiołem; ii wszystkie trzody , pozdychały
głodu; owce wprzód zjadły wejtnę iedna na drugi
„ Lecz Hekla nie tylko sama przez się iest nieś
setem kraiu. Ogień ziemski zdaie się ściągać o§i
z\ niebios- Meteory ogniste są w Jslandyi pr
zupełnie zwyczaynemi. Często pokazuią się k
ogniste na górach i spadaią potem na lepian
Ztąd nazywa ie lud kulami morder czerni. .. Czę
ukazuią się w postaci południowey i w tenczas
wią ie mieczami śmierci, Laplerdur^ czyli 6§i
niebios powstąie zwykle w bliskości lub w okoli-
Hekli. Dwa^.razy iuź wszczęty tym sposobem
zar zniszczył główny kościół w Scallholt. Jest
iedynie znacznieysze mieysce w Islandyi gdzie t
ze Biskup ma swoię stolicę.
Jm dąley postępowaliśmy w naszey wędnówoj
tem bardzjey dziwiono się po Folwarkach nad n|
szem przedsięwzięciem i wszędzie starano się (Ą
wieść nas do niego. Mówiono nam 6 Olbrzymami
siedzących na ieziorach ognistych, o legionie cod
ziemnych iak Harpie ubranych duchów, z któfl
mi będziemy musieli walczyć mężnie i śmiało.
Przechodziliśmy przez wiele dolin powiatu Rai
dar\al, które niegdyś były zamieszkane a dziś i
zupełnie puste, gdyż wybuchy wulkanu zasypał
ie kamieniami, popiołem i czarnym piaskiem. I
— 205 — ,
V
lokach Tlckli wznoszą się niższe góry z których kał-
da ma swóy krater. Kiedy Hekla wybucha tedy i
te małe wulkany wyrzucaią lawę i stopione kamie-
nie. Bliżey stóp Hekli pokazuią. się niezmierne stru-
mienie skrzcpley lawy, wyglądają, one iak ramioua
uśpionego Olbrzyma.
"^ Tu dopiero zaczęliśmy doznawać trudno ści, mu-
sieliśmy z wielką ostrożnością postępować, zwykle
i pomiędzy świeżemi blokami zuzlów z których gdy-
śmy się wygrzebali musieliśmy. pr.zeby wać otchłą-
nie, skały, i kamienie, które często pod nogaw 1
•
naszemi staczały się w głębinie. . , Gdyśmy nako-
niec wydobyli się z tego z wielfr a_ trud n ością, po-
- kazało się żeśmy dopiero ieden wał pr zeszli. Od-
tąd dopiero zaczynał się prawdziwy ^wulkan. Je-
• dnakze przebyliśmy go łatwiey niżeli się zdawało z po-
początku. - m Wstępowaliśmy bardzo łatwo na urwi-
ska, chociaż lawa . trzaskała pod, naszymi nogami.
Wkrótce przywykliśmy do tego .pozornego niebez-
pieczeństwa. . Alfałe okrągłe wały, ułatwiały nam
wspinanie się coraz wyżey. Z wielkim zadziwieniem «
znaleźliśmy mnóstwo soli. leżącey w wydrążeniach.
i rozpadlinach, gdzie ią woda deszczowa zmyć nie*
mogła. Zdaie się' przeto podobpa do prawdy, ii
wczasie wstrząsnieii i wybuchów wulkanu, otwicra-
ią się pod morzem, otchłanie przez które niezmier-
ne massy wody s]oney wpływaią w ogniska pod-
ziemnego ognia, który postoi przez kratery wy
rzuca bałwany soli.
r
■ * . — 2ft6 —
r
Wyiey góra okryta była śniegiehi. Obłoki idąc
*a pociągiem elektrycznym gromadzą się około
wielkiego krateru.' Gdyśmy się na koniec do nie-
go dostali, u -.rżeliśmy obszerną otchłań, która tyl-
ko z- tąd zasługiwała na uwagę, ze była kraterem
Hekli. Tu znaleźliśmy niezmierne kawały zuzli
kamiennych, skał, tudzież mnóstwo lawy, popiołu
r piasku, które wyrzucone w górę, spadały na po-
wrót obok krateru łub w niego, i znowu go na-
pełniły. Cichy wiatr zawiał od strony morza,
rozrządził obłoki ł iaśniey ukazał szczyt góry; wte-
dy dopiero dostrzegliśmy podarty płomieniami lo-
dowaty wiszar 'nad fteklą. Słońce łąmiącemi *ię
promieniami malowało na obłokach fantastyczne,
purpurowe, zielone,' pomarańczowe i skarlatne po-
stacie, iakby w 'wielókrotnem iakiem pryzmacie ,
blask złota zaiasniał razem z ogniem kleynotów.
Podczas kiedy się lód topi, zjawiają się często dwa
trzy, a czasem cztery, bardzo iasnę słońca. I ten
zadziwiający meteor gaymował Skaluów. Godną
uwagi, ze pod tym względem poeci północnego
bielma zgadzaią się z Indyyskiemi. Mythy San-
skritu mówią, ie w czasie zaćmienia , wielki wąz
zasiania xieiyc, i dla tego to w Indostanie pod-
czas ciemności pannie wielka niespokoynośc, wszy-
scy lękaią się o los xięiyca. Kiedy w Isjandyi
pokaże się kilka słońc czyli. Ijtina ; - Soler , tedy
mieszkańcy mówią, ii dway Wilcy ścigaią słońce
w celu iego pożarcia; inniemaią przy tern, iź skle-
— 207 .--
uenia niebios stałyby się zupełnie ciemne t zarai!
iwiat zostałby zburzony, gdyby nieszczęściem uda-
ło się wilkowi słońce uchwycić.
Czyli i to nas ma uderzać, ze Iślandczykowie
tak wysoko stoią w poezyi, kiedy < tak wspaniałe
zjawiska natury * płonące Wulkany obok pystnych
pałaców lodu i meteorów ognistych, działaią na
ich wyobraźnia Mo i es Z zadziwiać, ze poezya Islandz-
ka ma tak kolosalne obrazy, i działa tak potężnie
i burzliwie na serce? — Przeto takie i ten wyro-
dzony dziś naród , miał w średnich wiekach swóy
czas homeryczny. Sturleson daie nam wiadomość
o kilkuset poetach Islandzkich. Północny ten na-
ród zre^bił takie te wielkie postępy w żeglarstwie*
Juz nie wątpliwa iest teraz, ie Islandczykowie da-
wno przed Kolumbem odkryli Amerykę nazywali
ią Wineland, czyli kraiem wina. * Za Eryka czer-
wonego zaludnili Grenlandyą. W ich. dawnych
prawach znayduią się ślady minioney znakomitey
cywilizacyi i kultury. Podobnie widzieć to moina
z ich ustaw sądowych. Język wyrodził się iu£ od .
"wielu wieków. Publiczne sądy odbywane na tar-
gach, na które włościanie ze wszystkich części wy-
spy przybywaią w celu sprzedarzy płodów rolni-
i
czych i bydła, prayłoiyły się wiele do zepsucia
pierwotnego iężyka islandzkiego. Ci ludzie zatrzy-
rnuią łacińskie słowa i wyrażenia z mów miewanych
przed sądem; często od prostego człowieka usłyszeć
rnożna pozdrowienie w wyrazach, Fale domine lub
r. <
_ 208 ~
Salus et honor.* ^f ięszaią takie w mowę swói#
mnóstwo angielskich; francuz ki eh i holi endersk ich
wyrazów, przez co ich ięzyk staie się póliglottą, w kto- ,
rey kaidy naród ma fiway udział. Inaczey się a-
toli dzieie na brzegu północnym wyspy, gdzie ni?
gdy nie wysiadaią cudzoziemcy i gdzie ięzyk skat
dów ma się ieszcze-znaydować w całey s.woAey ca
łości, i bogactwie. Na południowym brzegu ntfl
można iuź poznać Islandzkiego. Tak przynąymniey
mówią duńscy znawcy języka, zaymuiący się sta-
rożytnościami tey ptjetyczney wyspy. • Z tern wszy-;
stkiem nie iest ieszcze i tu zupełnie zapomniany
W czasie pobytu naszego w Singjur^ wiosce w
powiecie Singawalł* widzieliśmy iąk włościanie z
zadowoleniem opowiadali sobie powieści dawnyck
swych, skaldów i iak. pr żytem czuli wszystkie deli*
katne przenośnie i poetyczne piękności.
Godne uwagi podobieństwo zachodzi między ko*,
bielami Islandzkiemi a normandzkiemi. Tak w ie*
dnym iak i w drugim kraiu, nostą długie czapki
zakończone spiczasto i rozmaicie ozdobione złotem.
Pochodzę zapewne od zachodnich i wschodnich Go-
thów; ich potomkami bowiem są Islandczykowie
i Normandowie. Islandzkie kobiety maią nawef
twarz jjojdobnieyszą do nprmandzkich. W dzi-
kim, zburzonym tóraiuy^pełnym zwalisk i grozy, w
sąsiedztwie dzikich Lapończyków, Samoiedów, Illi-
nezów i Eskimów f nie trzeba się spodziewać zna-
leźć regularnych i przyiemnych rysów twarzy!
— 201 —
Zdaie się, iz w moralnym względnie Islandczyko
wie znayduia. się w upadku. Wszelako s% lesz-
cze między niemi ślady gościnności i ludzko
lei dawnych czasów, kiedy niektórzy bogaci poza-
(Jadali gospody na gościńcach d\a podróżnych, gdzie
jawili ich bezpłatnie i mieli' staranie o wszystkich
ich potrzebach. Nie ma teraz w prawdzie podo-
bnych zakladów,atoli mieszkańcy wspo min aią za w sze
ich założycieli.
; " '
ROZMAITOŚCI.
Opis walki słomów : Me er Sing, naczelnik roz*
fc 6yników IndysfyicĄ •
, Maior Melyiile przybył do Lucknaw miasta w Jn-
j^gach, w chwili gdy Król Oudy z całym dworem
fewoim miał być,' obecnym walce słoniów , żaba*
mię, którą J. K. M. niezmiernie lubi. Prezydent
Jagielski udał się także aa nią, a MeUille mocna,
wiedziony ciekawością, zrzucił suknie podróżne i
Pośpieszył na mieysce widowiska. l\x% niezmierny
•łum ludu otoczył szranki; rodzina Królewska u-
mieszczona pod wspaniałym baldachinem i siedzę*
t a podług etykiety azyatyckiego dworu, zabezpi*"
Mona była balustradami od jfatręctwa tłumu i od
Przypadkowa którycb moinaby *ij obawiać w miey*
łcu gdzie znayduie się X}\e m>bezpi**-*«iv«.b /***-
tz^t. Wiciu Jndyan iQLii\dii*£> hloyin* , ***d/.iolc
— 203 —
na słoniach albo koniach, inni zaś byli vr w
*
nych powozach. Na płaszczyźnie stał ufeprz
ny tłum ludzi, -zwracaiących uwagę na port
dwóch ogromnych słoniowa postawionych ha]
wko siebie i rozdzielonych mdcnenji zaporami
podobna iest spoglądać na taki tłum, nie dc
niepoiętego wzruszenia, iakakolwiek bądź
czyna zgromadziła go w to mieszce. TVgo
maior Melvilie, a zbliiaiąc sie do tak ogromnego
ru ludzi otoczonego -przepychem i blaskiem ;
eial cel tego widowiska nie zgadzał się z l
czuciami , wzruszyła go kilkakrotnie oczek
tego co ma nastąpić ; zatrzymywał w sobie <
i tiie śmiał odwrócić oczu od szranek , aby ni
ścić z uwagi dwóch szermierzy gotniących
W1 fcjfc .
Nareszcie dana hasło,; i w iedney chwili
zawoiów zaczęło powiewać ńaksztrtt fal o
a promienie słońca odbiiały się od złota i
ozdabiaiącego czapraki i rzędy słoniów i kc
raz od kle y noto w i kosztownego ubrania iez<
Otworzono zapory rozdzielające słoniów , k n
dość i rżenie koni oznaymiły' obecność walci
* Słonie przez kilka minut groźtie spoyrzenia
ły na h siebie ij przepowiadając wściekłość
ich wkrótce ogarnie. Jako£ wznosząc* ti
zakrzywiając ie nad głowami swoiemi, wpad
•iebie z równym zapałem, a uth wściekły t
zatrwożył konie >i iezdzców , ii sie spii
/
— 203 —
^^
5 w bok rzucać zaczęły. Łoskot z uderzenia tych
.straszliwych zwierząt, wstrząsł ziemię iakby grzmot
gwałtowny; po nim nastąpił nowy ryk i zaiadła
»* pralka trwogą przeraża iąca serce widzów.
*■ Po walce, przez długi czas wątpliwey, zwycięż-
«l,wo przechyliło się na stronę mnieyszegó s tych
# dwóch słori ió w, a gdy drugi był oczywiście wy«
4 wycieńczony nadzwyćzaynem wysileniem, Król o*/
oświadczył, że iuż dostatecznie zabawił się, Je chce
.aby walka ustała. Juz miau o wykonać iego rozkaz,
. gdy słoń źwyciężki dumny z odniesionego tryumfuje*
- sscze raz uderzył trąbą przeciwnika swoiegó, którego
t wściekłość i boleść doszła do hay wyższego stopnia.
Rzucił się na szranki, z trzaskiem złamał ie i u*
'ciekaląc przebiegał przez tłum, który zatrwożony
rpzstępował się przed nim.
Melville chociaż mocno zaięty wypadkiem walki i
[• filozbfjczheu\i uwagami które mu nastręczało to no-
we i barbarzyńskie widowisko , zwrócił uwagę
na postawę i oblicze człowieka stoiącego przy
nim i który wpatrywał s*ę w niego baczhiey , atiiże-
li tego dopuszczała zwyczayna objętność Jndyaii; u-
brany był iak człowiek do wyższey klassy należą*
to
ćyj MeKiile postrzegł, iż pomimo upału odzież miał
ćię/ką i wysłauą i kamizelkę zapięła i szeroki pas
złocouy u którego wisiał iego tulwar." Jego turban
biały iak śnieg i zuaczney szerokości, okręcony był
kilfca razy około iakby na umyślnie, §by go ochro-
nić od promieni słonecznych i od ciosów nieprzy-
— 204 — •
, iaciels. Miał w uszach złote obrączki , i podoBn
go£ kruszcu nnszyinik ; na palcach pełno piM*
śeionków, obuwie zaś iego spiczaste, z całego dbi
naymniey wykwitne, było z żółtego safianu z sreb
nym haftem na podbiciu, i widać było , 2e ten
ie nosi nie ma zwyczaju ieździć. Jego schuddi
zarzucony był na lewe ramie iak pled szkodzkieg
- gorała , w ogólności całe ubranie urządzone było
w sposób ażeby mógł z wszelką łatwością władać
bronią. Zdawało się, iz miał około trzydziesta lat;
godność i u kład u ość lego postawy były uderzające i
nigdy maior Melrille nie spotkał Judyanina, któryby
miał tyle wdzięku w swoich poruszeniach. Trzy niał ręce
załoioire na piersiach; bacznie przypatrywał sie walce t
a niekiedy czarne iego oczy iaśniały ogniem wskazuią-
cym woiowniczy iego umysł. Ale ria iego doro4*
ney twarzy nie widać było tego wzruszenia, tak
był. niewruszony iak posąg z marmuru. Jego wło-
sy czarne iak heban , wąsy kształtnie postrzyzone i
krótka broda, tworzyły sprzeczność z iego wieśnli-
cZą czerstwością. I
Słoń zwycieSońy, uciekatąc zwrócił się ku Mel-
villowi, obalał i przygniatał wszystko co po drodze
spotykał, rozjuszony zwierz wrzał z gniewem i
wściekłością; zdawało si-j , ' ie chce Swoie • zem-
stę nasycić na ka£dym nieszczęśliwym którego
spotka po drodze i kieskę swoie zniszczeniem l
miercią oznaczyć* t .
\
— 205 —
ir ■
Koń Melwilia przestraszony krzykiem gminu ,
%piął sie gwałtownie i pan iego nie mógł nim wła-
^ 'jAk6. Walka ta trwała kilka chwil gdy nieznajomy
który ciągle ■ zwalał na Melwilia porwał sa cugle
s 'iego konia, i mocno przytrzymując .go wyraekł m
"pospiechem kilka słów do maiora po Indyyskn, ra-
- v dsąe ma aby esempredsey zsiadł z konia i schro-
nił sie przed grołącem niebezpieczeństwem. Lec*
- toim zdołał Melwill póyśdi ia iego radą, koń unie-
tiony prsestrachem wyrwał cugle a rąk niesnaiome-
•go i rsncił Melwilia prsed nogi słonia który po-
dnosząc straszliwą trąbę* iul mu chciał zadać cios
śmiertelny. W. tey chwili indyanin stanął pized
maiorem, dobył pistoletu ugodził słonia w oko i za-
bił go na mieyscu. Natychmiast schowawszy pi-
stolet odepchnął zdziwiony tłum i zniknął. Lecz
nagle powstwał gwałtowny szmer i gn źne głosy.
Jaki£ to zuchwalec^ wołano zewsząd, śmiał zabić u-
iubionego słonia monarchy. Smkaycie go, *atrzy-
maycie, zamordujcie? Schwytaycie go! zabił sło-
nia Sułtańskiego , utoiycie mu nos, uszy, a potem
głowę aby go ukarać są niesłychaną za bezprzy-
kładną zuchwałość.
Takie były krzyki ńfeprzeliczonego tłumu któ-
ry był winnien swoie ocalenie przytomności hi.
mysłu nieznajomego; z naywicl^szą gwałtowno*, ią i
żarliwością domagano się iego śmierci. Jednakowoż
człowiek który sprawił ten rozruch , równie pręd-
ki iak odwainy ^przedzierał sie przez tłumy pospólstwa
a nikt go nie śmiał zatrzymać. I dostał się tym spo-
— '200 — •
sobćtn na drogę, gdsie piękny kary koń któregd
mu trzymał' Indyanin iegó słu£ący, zdawał, sie o.
czeki wać* z niecierpliwością przybycia pana swegou .
Jufc nieanaiomy pochwycił za cugle rumaka i lekka
wskakując na niego by^y znikł, gdy iedj»n chokey.
4fr, .należący do tych którzy go ścigali, poznał go
w chwili gdy kładł nogę w strzemię. O Meer Sing!
o Meer Sing! zawołał, wywiiaiąc swoim tulw-arem i
biegnąc za nim: Niech zginie fen prz*d którym tak
długośmy drieli/ Ktokolwiek go pochwyci ^trzyma
nagrodę naznaczoną za iego głowę, I zostawi iuiię
którego' rozgłos n apelu i ś wiat cały.)) Wymawiając
te słowa- zbliża się w naduei £e go doścignie i li-
derzy; lecz straszny Ó Meer Sing, nie tracąc cza-
su na próżnych słowach , obraca się , bierze pisto-
let i celuiąc z równą trafnoicią iak poprzednio, po-
\ wala przeciwnika u nóg swoich.
Piękny koń kary, zagrzany równym zapałem iak
iego pan, rfcy ż radości na odgłos znanego sobie
huku broni, zdaie się ii dgień pryska z iego noz-
drzów j biie w ziemię niecierpliwy, a przelatuiąc po
ziemi iak taskółka, przebywa przestrzeń, nim któ-
ry zaadumiooycli widzów, mógłpo drugi raz pochwy-
cić sławnego wodza, którego imię &amą napełuia
trwoga. Pospólstwo zawiedzione ty nadziei i tracąc
ś oesu swoię zdobycs, wkrótce iu^ tylko wydawa-
ło niezrozumiale szemranie, i rozbiegło sic po ca-
łey płaszczyźnie, iak ocean który po burzy uciś/.a
swoje bałwany i po rozhukanym odgłosie fali r^k
głuchy wy duje. (z ' Angielskiego)
— 207 —
Nowy Uniwersytet Londyiislu.
*pen Uniwersytet nie wywodzi swego początku o<|
fadnego Króla, trwa dopiero dwa lata i nic nie iest
winien' rządowi angielskiemu. Jest pierwszym
-przykładem systematu spółki zastosowanego na wiei*
ka stopę do oświaty publiczhey* Uniwersytet opar-
ty na a kpy ach* które pizedalą na giełdzie, byłby
się Wydawać gdzie i udzie y potworna, rzeczą i w wic-
ia kraiach niepodobną do uskutecznienia.
Dwie stare instytucye bogato uposażone i tworzą-
ce groźne korpqracye zastępowały dotąd mieysce
{Jn i wersy te to w w Anglii. Oxford i Kambridge mia-
ły ieieii nie z prawa to przynaymuiey czynem, mo-
nopołium wyiszey instrtikcyi. Wszystko lam było
Wyrachowane dla dogodności duchowieństwa i ary-
stokracyi; średnia klassa nie mogła z tych dwóch
Wysokich szkół korzystać , chyba sposób i ąc sie do
'siano duchownego, gdyż drogie iest życie w Oxford i
'Cambridge, a ieieii mieszczanin nie otrzymał bur-
sy dla swego syna , nie mógł posyłać go_ do tych u-
niwersytetów, gdzie oprócz tego synowie parów za-
wste mieli pierwszeństwo nad ludźmi niskiego uro-
dzenia. Jeżeli zaś nie wyznawał religii anglikau-
skiey wcale tam nie miał przystępu.
Gorliwi obywatele iako to; Brougbam , Mackin-
tosch , Łandsdown i lord Holland, uczuli £e potrze-
bnie Anglia** zwłaszcza Londyn, zakładu stosowniey-
szego do -ducha wieku i potrzeb tegoczesuego po!* -
leuia. Powzięli myśl założenia uniwersytetu ulrzy •
— 288 — '
mulącego się ze składek dobrowolnych. Pieniądz*,
napłynęły, utworzono akcye, zbudowano obszerne I'
gmachy i urządzono uniwersytet na wzór niemiec-
kich. Aby nie obrażać ładnego wyznania, postano wio*
no wyłączyć naukę teologii , a w paianie religii w 1
uczniów zostawić rodzicom. Jakoż pomiędzy akc.y*
onaryuszami są ludzie rozmaitych wyznań; nawet
przytaczaią iednego Parsis z Jndostano. ' Przy końcu
Lutego kapitał towarzystwa wynosił przeszło 4 mi-
liony franków, akcyonary uszów zaś było 1569* Ko-
mitet z światłach ludzi złożony, kieruie nowym uni-
wersytetem któremu wszystko nay większe powodze-
nie zapowiada. Nauczanie tegoczesnych ięzyków tak po*
trzebnedzisiay,byłoiednym'z głównych przedmiotów
planu założycieli. W mieście i państwie w kteretn
wielka cześć ludności zaymuie się handlem, a bogaci
tak lubią podróżować: iezyki tegoczesne są nie-
chronne; iakol zaczęto od dobrego urządzenia ich
nauki.
/ *
GAZETA PODROŻY I JEOGRAFU.
Poznań, Miasto nasze bardzo się wznosi; rząd
wiele łoży oaiego podźwlgnięciei od niedawnego cza-
su tyle zyskało na powierzchownej piękności, iż
fcto tu niebjł przez iakie lat 10 zostanie wszystko
na* korzyść zmienione.
Ale nie tylko rząd działa, przykładaią się i mie-
szkańcy i obywatele W. Xięztwa. Dosyć wspo-
mnieć o wspaniałym pajacu Hr. Raczyńskiego z
♦ ■I ł »
— 209 —
.... ¥ -
1,0 tym więcej ni£ xia,łę cym darie gorli-
-woaei. obywatekkićyt
W- kanastach dosyć a nas c1chd.--«M«łmy wpraw-
dsie dwóch malarsy , ludzi młodych i sdolnycn,
którty prsy wsparciu wie łeby dla sstoki mogli a-
ciynić , ale cói? kiedy dla chleba natoego powsśe-
- dniego, s musaq tylko portretów pilnować. Mamy i
dwie, Htografiie} eta iedna (Pana Simon) biie noty
mncykaloey a druga- {Papa Beuth) blankiety dp rei
gestrów* etykiety »do. butelek i k pv bliiey (oładek
aił utnyał obchodzące przedmioty. ■/«,-■••.•■'
— ^/ig/fa. Kdpitan Cochrłtne opowiada 1 W stroiey
podroijr w $4lumbu pastęptf *ąc^ fczczegół cT idstrzc-
biu poierAi4*ynŁ r d*yy Ohciałem władnie* przefbyć
. rzekę, jg tym potn^głem małego iaslrzębik, Irtórjr
trzymała*? wułaiabie gafyź drzewa latał t^ ókólo; " ' '
nareszcie rzuciła* -niedaleko- dderitnie' m htfze^ii T" "
taczał pofcerac> Pobiegłem natychńiiast dla ób&ćfć- :
nia coby polecał; obactfyłetn ii w>rożsÓchatey ga-
łęzi znaydowało aję gttiazdo dsi lastr^tib 'prież cią-
głe dziobanie odłamał gała!. * Poleciał a tiig dorzd-
ki, wypłukał. i%, należycie gdy* ośf zdawały się iak
t>y były utopione i dopiero fgdy zaczęły porusza©-*
się ze swoich kryiówek i wychodzić, iastrząb po-
ierał ie iedną po drugiey.
— Francy ąi Członkowie frarićuzkiey kotnmissyj
nauko wey są wszyscy zaięci podróżowaniem po Ho-
rei. Pułkownik Boiy Si. f^inceriŁ z czterema swe-
mi towarzyszami przebiegł Maynę, gdzie przyymd-
28
i- • • , • *
— 210 —
Wili go bardzo dobrze wszyscy naczelnicy a miano,
wicie Kapitan Hurzinos. Próba która, Pułkownik
zrobił w zamiarze dostania się na okryty ieszcze
śniegiem Tayget, górę naywyiszą w ]Iorei v udała
się naypomyślniey. Po . csterodniowey bardzo przy-
krey drodze dostali się towarzystwo na wierzcho-
łek, którego wysokość zmierzona została z dokła-
dności*. Wsponinieni członkowie znaydui* się o-
becnie w Arkady i gdzie zmierzyli góry Lycaem,
Tetraeiis i Co ty Hus. v Panowie Blouet % DuboU f A.
Dawał są w Olijppii, gdzie odkopywania ich wy-
dały naypomyslnieyszę skutki. Odkryli obi
tynię którą sądzą, ie była poświęcona
Olimpiyskierau. Gmach zdaie się mieć 44° •**?
długości, słupy maią objętości ai stóp.' Członek
oddziału trudniącego się badaniami arćhitekUmiez-
nemi, przybył do Ifodon z proibą. do, Jenerała
Schneider o wiele^ narzędzi, potrzebnych . do odko-
pywania. Ponięwai członkowie Kómmissyi odby*
waią jpodrói i nocuią pod namiotami/ nałeły się
spodziewać od nich . frarębo dokładnych; i zupeł-
nych ^iadomojpi o tym kraiu. Niektórzy człon-
kowie, mieli (ekką febrę, lec* szczęściem trwała tyl-
ko 2 lub 3 dni-
Włochy. Dzienniki Wąskie liczą obecnie po
świecie rozproszonych Izraelitów 3,179,428, głów.
Z tych znaydoSe aię * Europie 1,916,173; tak ii
£yd«i.«r ley c«eści świata wynoszą F/110 ćałóy l u .
dooścL; Itak wEufropeyśkiśyRoasyi i Polszce 658,908
— 211 —
w auatryacktcfc kraiacb 453,545 w europeytkiey
Turcy i 321,000 w Prusiech 134,000 i t. d. Ma-
ła Rzees^Ospolita Krakowska licsy ich 7,300, prae-
ciwnie Sawecya i Norwegia tylko 400 a Hisspania
i Portugalia nie maią ani iednego. W Aayi ma się
soaydowac 738,600 łydo w. Z tych 300,000 miesaka
w Aayatyekićy Torcyi i 275,000 w państwie Per-
akiem. W Chinach iest ich tylko 60,000 a w a.
ayatyckify Rossyi 3,000; w Hindostanie 100 tysie-
cy. Afryka liesy 504,000 Izraelitów, wsayscy Ay-
ią w.macheinetańskich państwach iako to 300,000
w Fes i Marocco, 130,000 w Tunis a 120,000 w£.
/gipcie. W* Ameryce iyic tylko 5,700 łydo w (a tych
5,000 w Ziedaocaonych Stanach.) Zaś w Ńowey
Hollandyi ledwo 50. Z po wy łasego obliczenia ' po-
kaiaie siej ił około 5/9 i 6/1 1 ogólney licaby ły-
dów aostałe pod berłem Rossyi i Porty.
v— Odkopywania prsedsiewsięte prses Hrabiów So-
sano i Paterno w bliskości Gywita Castellana wyda*
ły snowu aa świat kosztowne ataróSytooici , mię*
day innemi kolosalny marmurowy posąg Junony
praesiło 11 palm 6 w wysoki, którego drap ery e szcze-
gół ni ey sadzi tria ią. I>aley odkopano Tors a mar-
muru, głowę Augusta Germanika, dwóch kpiących
Sylenów i t. d. Gmach w którym aaleaiono te rae-
cay był teatrem w Golonia Junonia Fulisporom.
— TwreycL Dziennik London, and Paru Observ.
pisze: „Zdaie się, ii ludność Konstantynopola li-
cząc w to i przedmieścia, szacowana dawniey
- * »
^p. 212 — I
smaicie od 4 00 ' 000 do 600,000 dusz, nie przccfao,L a
dzi istotnie 38oy>oo, i ie liczba domów wszelkie-L^
go rodzą i u wykosi około 8oaoov Zapewniała iil^
mieszkańców zdatnych do noszenia broni w Koa-I^
stantynopolu iest bardzjo maja liczba w stosunku 1 4
. do całey.. ludności" 1,
— Szwacya, Podług listu prywatnego nadesłanego. lj
fło Sztokholmu - przyrzekł kapitan Ross, ii w po- I
wrocie. % podróży, własnym kosztem do bieguna I
północnego podietey, lidem przybtdzie z Ramczat- I
ki do Sztokholmu dla zioienja* Królowi Jmć Szwedz*
kiemu swego, uszanowania* : .*
Ajntry%a. ( Wyiąteh -% iwiełey podró&y cmgirf.
skięy do źródeł rzeki- Ś* Piotra. — *, Po U watom© wie %
tak iak w -ogólności mieszkańcy krain*, często, "by-
waią ukąszeni od- wczówr groechótników.* - Na rany
przykładaią korzenie webowe 9 odwar z fimłków,
tudzież Eyuatorium perfolatum; znane im są takie
.inne, środki które chowaią w taiemnicy. Utrzymu-
ją, 1% iad w^zów w uiektórych okresach księżyca iest
. mocnieyszy , aui$eli w innych, mianowicie w Sier-
pniu. Ci dzicy okazują wiele ezci dla tego gadu ;
iednak nie maią go za ducha, iak to częstą niesłu*
sznie utrzymywano. Czczą go raczey przez vvd/,ic
pzność za wczesną przestrogę , którą czgsto im daie
e .zbliżaniu się nieprzyiaciela* Z . tego powo*
du , .rzadko ich zabiiaią; iezeli młody iaki
człowiek sądzi, £e mu iest ^ potrzebną grzechutka ,
!f*ły i w tenczas.ząbkje daieje sie z pewnemj obrzg.
• ; r>J
— 213 —
i
darni. Zabijający uniewinnia sie przed gadziną* pó>
•v łada 9 le mu grzechotka nieodzownie do ozdoby
iest potrzebna , że bynayinnićy nie myśli robić »
4ego żartu, i na znak swoich życzliwych uczuć, »o-
atawia przy nabitym Hść ty tanin. Ząb węża uwala*
ny iest iako ezarodzieyski środek przeciw Rheuma-
tyżmowi i innym bolom wewnętrznym* Użycie ie*
-%6 zależy na tern, iż dotkniętą cześć ciała drapią nim
AŻ do krwi; uŻywai* go. także na trąd, i wielu z nieb
okropnym sposobem dotyka ta kieska. W pewney
r*rzez doktora Hall postrzeŻonćy chorobie , kazał
•obie chóry ciągłe skrobać nożem, cierpiące członki*
Codziennie nadciągano dwie pełne ręce kleistćy
ma tery i; umarł on po 6 miesiącach choroby, nogi
lego stały aie tak czarne iak proch strzelniczy. — —
Potawatomowie mogą /nosić wielkie zimno , ich na*
!%ynia trawiące aą bardzo silne , poddawane atoli
>ywaią ciężkim doświadczeniom. Dzicy ci, pozy-
ftraią ieŻeli mogą niezmierną ilość pokarmu , z eze*
;o, porównywaiąc z tein co kapitan Parry mówi o
Eskimosach, możnaby wnosić iż podobny apetyt wła-
<jiwy jest ludziom żyiącym w stanie d/<>|tości. Ro/«-
iąga sie to także dó cudzoziemców żyiących micd/.y
lieini. Dowodem iest te sn konsumpeya mięsa ba-
rolego w ostatnich czasach wyprawy, Dzienna ra-
ya świeżćy bawoliny dla flisów tiależących do hau-
Darzy futrami, wynosiła niemniey iak S fantów. —
i^ie trzeba tego przypisywać brakowi pożywności w
feaiesie bawołem, ale owszem łatwemu trawieniu sie
— 214 —
i
i
6
, tegoż* i ntezwyczynym nawykuieniani do kto
ka£dy nawet uąyświetleyssy człowiek iest skł
ie$eli nie zyie oi\ed<y oświeć >neini« Pewni
Pota watom, skoro ma dostatek żywności, « nit
na polowaniu , Jtfdzie 10 do 20 raty iadł na
Wszelako s powodu. .częstego braku żywności, ie
• iey niedostatku <fcleko wytrzymalszy, i cierpi
mol e daleko mniey,. aniżeli w podobnym prs
biały csłowiekt
.W Bostonie, gdzie iuż dawniey. polecono pi
. czne czytelnie dla dam , wyszło teraz wezw
zachęcające do. założenia związku kobiet* któi
miał na celu zachęcanie do umiarkowania. J
tuteyszych dzienników , gam podobny procek
ezyni przy tein uwagę,- iż niezaprzeczony m
ny i duchowny wpływ płci Żeńskiey ną spofeczi
mężczyzn , powiuieu wynikać uie z życia pub
csnego , leczraczey z wewnetrzuęy świętości domo
go z tą płcią pożycia/
Naywieksaą w świecie i najpiękniejszą font*
forinuie w południowe/ Ameryce samo prsyrod
nie, W iedoey śliczney, wąakiey dolinie, pod ci|
niein palm daktylowych) odznaczaiących ste ni
swyc/aynie długiemi liściami, rzeka Uruguay,
samrgo zrtodła swego wytryska z rozpadliny i
w ksitałcie fonUuoy, grubości stóp ośmiu, i fol-
ie łuk, którego średnica wynosi około 120 stóp
vy.s ok ość 50* Prtechodsień tnoże stać pod tjm
dospadem, bez obawy imoknienia.
— 215 — ą
1 Ameryce południowej płodti się rod*ay ry-
swany Do ras Gos tata, która mofce iyćaewnątrs
y a nawet chodzić po ziemi. Jeleli woda, w csa-
gorącego . lata wysycha w kałużach, gdaie U ry-
ma swycaayne ąwoie przebywanie, a wsiystkie
i ryby trętwieią lub tą zjadane' od żarłocznych
ów, wtedy płaakogłowe kos ta ty opusscsaią to .
yace i czołgaią się pb siemi póki znowu
zpotkaią gdzie wody. — Pao Campbel obywa-
angielski w Essekwo widział razu iednego we-
wke tych ryb* zziy one do pcwney rteki wpa-
ącey do Pomarzną ,. w takiem mnóalwte, Se ino-
tai napełnili niemi całe siatki. Ryby te russały
tak prędko iak człowiek, doczege pomagaią im
tiry i sprężystość ogona, a mofte i łuska którą
fok ryte; ieat, ona tak ułożona, iak łaska weftSw,'
lyanie powiali, je Kóstaty biorą a sobą w dro'-^
sapaa wody; fi rzeczywiście* postrzelono ze ni
nie oaychatą, : chociażby ich wyieto % 'wody.
łaayr z nieb wjlgoćy niezwłocznie nabieraią drtt-
y przez działanie organizmu; który nie został
cze dostatecznie poznanym* >
siennik Szerokiezów, wychodzi obecnie, w ńowrf
t*cie rf ich stolicy, . co tydzień pod redakcyą iedue-
członków tego narodu. Drukowany iest w ie-
u angielskim z azerokiezkim obok. Prenume-
kosztuie tylko 13 fraków na rok, alfabet szero-
ki składa się q 85 liter uklassy fi kowanych bez sy -
H-atu i ^metody,, w porządku w iakim ie 1 poiął
Guess ich wynalazca. Kaida- litera twór*v'<_-
it i ■ -t
,*kt-
• Vi'
- 216 -
labę wyiąwszy iedne która ma brzmienie naszego* ś:
a która kombiuuie się tak roamaitemi spesobami
ii gdyby się ią odrzuciło, natenczas wypadłoby ty
tworzyć J7 nowych liter na iey zastąpienie, ca by
podniosło liczbę alfabetu do 102 głosek i zrobiło*'
by go zupełnie syllabicznym* Wynika z tego ta*
dziel a małey ilości ayllab w ty in leży ko, ii nauka
iego iest daleko łatwieysaa auiieli angielskiego. Ja-
ko! uczeń angielski przypoiniuaiąc sobie dłagie^ mie-
siące które ubiegły aa nim mógł nauczyć się airtegi
abecadła, dsiwi się widząc młodego i 'pojętnego S%t*
rokieza który w iednym dniu^mofte : n*ctfzyć ale' czy*
tac swego jeżyka i nigdy nie potraebufe rfa to w if*
cey iak dna lub trzy dni*
— Deszczocbreny; w.ycbodzą zupełfiie^ -* utycia nie*
których w, częściach y Ameryki' półoóćney, albo-
wiem doświadczeuie nauczyło , ie te tkane dachy
w czasie burzliwego deszczu chronią tylko wy isźs;
cześć ciała, a dolna wystawiona: na ameknienie. —
W mieysce deszczochronów wynaleziono teraz po-
włoki z materyi 'nie przepttszczaiącey wody ri
powietrza. Powłoki te okrywaią całe ciało od stójfr
do głów § i przy naywieksayrn nawet deszcztr nie prze?*
puszczała aui kropli wody. Głowa, znayduie się w
pewnym i. Jzaiu kaptura, którego cześć osłaniarf*
ca twarz opatrzona iest tablicami szklarnie mi da-
iącemi wolne * użycie wzroku. Powłoki tak śą de-
likatne i lekkie, iz w czasie pogody mogą by di'
wygodnie noszone w kieszeniach u suknu
■
IX. J
ir^ccli i [te]
Di pp iijp.
■
. ■
■
Kaliswi: W.
■
je pocztowe Klólesl
■ w Itwocie »ił|>. i
■
1 Fł\\.
ic KCHNtG przy UlU-y
w de-tnu I'.- ■'■:.
mielnika Kol
umieaieBefli* n*J»y
I.iiip; oiM/,
'
9mm®mmmsmsm
KOLUMB
saas
<ony.
ROK DRUGI
W WARSZAWIE
IS29.
KOLUMB
PAMIĘTJNIK. PODROŻY*
' i
N er 4L
fci.
tł PiBWSZEr połowjt Września 1829 r.
ftwzra/i/ażi/ża ^śtusŁryacka na granicy państwa Tu*
,■ • reckiego,
Wyiąiek ż podróży H. Wais eh do Turcji i Konstantyno-
pola.) *
Zakład Kwarantanny położony iest w dolin}* nad
r*ogiem rzeki Olt. Znayduie się w nim przeszło dwa-
gieścia domów, kaplica, oberża, co wszystko składa*
rioskę, otoczoną górami lasem okrytemi. Sześć domów
•rzeznaczono ńa zamkniecie podróżnych powracaj*
yeti ś Turcy i, w innych mieszkaią osoby naleią*
6 do tego zakładu: to iest doktór lekarz, dwóch. Se-
jtetarżyi kontroller, inspektor, dwiinastu służących
czterdziestu kołnierzy. Domy przeznaczone na 1
LWararitanne oddzielone są od innych. Są drewnia*
ie$wytrynkówańe i biało pomalowane* Ka$dy z nich
nayduie się pośród małego obwodu ogrodzonego*
ółami na osiem albb dziewięć stóp wysokości. —
fclc' bardziey nie iest smutnićyszem iak izba -w
Uórey podrófuego zamykaia,. Wóz móy zatrzy*
29
— 218 —
nn-«ł się przed*drzwiami Jednego t: tych
Kilka osób . wyszło na przeciw innie, ale
vrt nieiakiey odległości; chciałem przystą]
er Powiekowi który trzymał pek klneżów i
zdawało; miał władzę nad innemu Skinął i
abym się oddalił i cofnął się trwogą przeięt
strzegłem i$ maią mnie za dotkniętego mon
rn*ą i stosownie do tego- postępu ią. Dano n
abym wszedł do domu i natychmiast drzwi zair
Mogłem wtedy przypatrzyć się więzieniu n
Była to izba maiąca dziesięć do dwunastu stc
dra to wy eh , nie oczyszczaua ani razli od ci
ią wystawiono; ściany okrywała paięczyna t
ga przesiąkła wilgocią, nic w niey nie było pi
ebennego stołu i łóżka okładanego, w kacie b
/napełniony popiołem. Tak mnie dusiło złe po*
w tey izbie, /e chciałem natychmiast otworzyć
kienko opatrzone kratą, ale nie mogłem tego d
tak bardzo zasuwa rdzą zaszła. Mustafa wszec
chwili z moiemi rzeczami i mian teł żakiem, towa
mu ieden służący który miał na sobie wielki
bia-łfy,. kapelusz z niezmiernemi skrzydłami
ku. trzymał pęk kluczów Jak dozorca wię/ieni
Gatej Stanął we drzwiach*i wniyść nie śmiał
zywał Mustafie co ma czynić i powiedział ni
powinienem zbliżać się do nikogo przez ca
tlopóki w kwataraunie zostawać będę. Prz^
no posłanie i położono ie na łózjtu pc
«... •
— 219 — .
. ■■** .
uszedł doktor*. Ten bici cl ny człowiek naynieamic*
ętuieyszy ze. wszystkich lekaraów* umiał tylko po
liemiecku. Chciałem rozmówić się z nim-po Iran.*
uzku ? po włosku, po łacinie,, lecz' ani słowa odpo-
wiedzieć nie mógł; stanął we drzwiach przypatrzył
ni sie i odszedł. Ka$dy człowiek zamknięty w ten
poaób, skłonny iest do mniemania że i u z* dotknęła
;o choroba która go czyni przedmiotem trwogi dja,^ - j
nnych: a leźli iego. wyobraźnią ta myli ^uderzy , to ■*
pidok tak smutnego i tak źle utrzymvmąnego ..miey*
ca^imrti-pr^zy łożyć sie do rozwinięci* w nim zaro-
ić w tey choroby *. .i"*"* •- ".
Wynagradzaiąc podróżnemu utratę iego wolności* ,~ \ ; .
►odobne mięysee powinnnóby łączyć w sobip ochę-
óstwo i wszelkie przyjemności iakichby*tyr o wy"
zukać można, lecz przeciwnie jest naysmutniey-
aym szpitalem.
Nie potrzebując iuz pomocy Mustafy, odprawiłem
o. Gdy sie oddalił zdawało mi się zem utracił
statniego przyjaciela- Sam posłałem łóżko i poło*
yłem się z głębokiem uczuciem smutku.
Na drugi dzień z rana, drzwi się otworzyły i
vszedł INiemiec z lulką w ustach. Przeszedłszy .się
.ilka razy po moim pokolu i lulkę paląc, zaczął
łać swoie łóżko obok nieuo, mówiąc: iż przyszedł
ladcmną czuwać z poleceni* dcl signor ii diraiŁor*
Syłem więc więźniem -.s bliska strzeżonym i nitma-
a.cym ani chwili samotności. Doktor powtórnie się
wrócił z sekretarzem , i stanąwszy oalroznie przy
*
_ ?Ł
■s* 220 -=
drzwiach kazał zrobić spis moich rzeczy i hjeUzny,
oiwiadczaiąc mi ii nie będę mógł ani ich wynieść
ani kazać uprać dopóki się moia kwarantanna nąeskoń?
esy .Zaiste iest to naypewnieyszy środek aby utrzymać
zarazę nie dozwalając wyprania bielizny, i, gdyby
moie rzeczy były zapowietrzone ^f? H ra iach które
przebyłem, nie zawodnie zachowałyby zarazę iłolo/
ne iedne na drogich. ,
Pytałem się czy miałem towarzyszów moiey niedo,
li, i gdzie się znaydowali; dowiedziałem się ie vr
sąsiednim domu był goniec rossyyiski chorobą złożo-
ny przy ninl był Pan D.kupiec Szwyacarski z Pera,na-
leiący dp towarzystwa franków którego i ią byłem
członkiem., a z nim razem młody boiar z Wołoszczy-
zny. Zapytałem się czy mi iest wolifo ieść; móy
dozorca odpowiedział mi powabnie: i) Ja, Wyszedł i
przyniósł kawę, chleb i postawił to na stole bardzo
brudnym nie okrywszy go obrusem. Wieczorem tym
samym sposobem zastawiono mi twardą wieprzowinę,
kwaśne wino, i niegodziwą raki! (I) Chciałem u<
łagodzić wino mięszaiąc go z troszką raki, lecz za-
miast tego, aromatycznego napoiu który robią Gre-
cy w Turcyi, był to tylko nappy słaby i niesmacz.
który , iak rai mówiono robią z gruszek. Piłem tyl'
ko wodę i nie lepszą gdyż był. i ze stopniałego śnie'
gu. Wcale niema źródeł w tym kraju, woda z OIlu
Jest nieczysta i błotnista, ta którą piią iest z stopnia-
li) Gatunek wódki.
r— *
łych śniegów, tworz ? *jcych potok w górach po n*d
kwarantanna. - y
Nie będę wyszczególniał wszystkich niep.rzyięmpo-"
ści które mijsiałęm znosić w tein ponurem wiezie*
nju> ' Doznawszy wielkiey tęsknoty, kilku zachoro-
wało, zwykle to się zdarza cudzoziemcom przymu-
czonym. oddychać nieświeżem powietrzem w tey
dłngięy i nizkiey dolinie. Niekiedy gwałtowne bu-
rze wstrząsały naszemi chatami, innym razem całą ró^
wninę gruba mgła zalega. Mgła ta wchodzi w do-
linę, zasłania wszystkie wywozy i nakoniec ią okry-
wa | grubą zasłoną. Rzadko kiedy spusKCzi fcię
az do wioski lecz. się zawiesza ze wszech stron na
wierzchołkach gór i tworzy dach który światła nie
dopuszcza, a chocia£ powietrze ma wolny przystęp,
głęboka ciemność wśród dnia otacza dolinę. Nie-
kiedy promień słońca przedrze- się I oświeci przed'
.m ioty światłem bladem podehnym do światła pocho-
dni grobowey. Dodaymy do tego wilgotne zimno i
; niezdrowe powietrze, złe pożywienie, brak ruch u ^
nieczyste izby, a łatwo sobie wyobrażać można, ile
umysł i zdrowie musi wycierpieć w podobnem miey-
scu. Na dowód tego przytaczam bulletyn iednego
dnia: r— Moi towarzysze narzekali, dokuczał mi nie-
zmiernie ból głowy i gorączka. — -Kuryera rossyyskie.
go zostawiono na łó£ku i mówiono ze iuz umiera,
dziecię doktora który mieszkał na przeciwko m< le
umarło: dolua płaszczyzna taką mgłą była okryta
ze tylko w samo południe rozeznać by to możną świ-
— 222 —
ce pclące się przy umarłem dziecku. Juz to było
' e/. warte dziecko które* przez rozmaite*' choroby tracił
doktor; cały dzień dzwonili jw> nim; a wiec to wszy*
slko co mole mieć wpływ na umysł i zdrowie znay-
dowafo się połączone w tern niegodziwcu! mieyscu.
Zakład zdrowia zaprowadzony dla ochrony ży-
cia ludzie^o, zamyka w sobie to wszystko co mole
i
bydź iemu szkodliwem. Sądziłem ie powinniśmy
obchodzić niedziele, modląc się «vraz z panem D. i
kilku niemcami, którzy iak się dowiedziałem byli
protestantami; lecz nam zakazano schodzić sie raze-m.
Gdy nakoniec dozwolono nam widzieć się, zaprowa-
prowadzono nas na piasek na brzeg Oity; przewo-
dnikiem naszym był człowiek roaiący wielki kape-
lusz , płaszcz i długi kiy, ciągle był w oddaleniu
od nas o kilka kroków* Gdy się za bardzo zbliża-
liśmy iedni do drugich, wytrzyszczał oczy i przedzie-
lał nas kiiem, czyniąc nam wyrzuty po niemiecku
Jednego dnia zdarzył) się ze wiatr zetknął płaszcz,
móy z iego płaszczem i natychmiast pełen trwogi ,
zawiesiwszy płaszcz na końcu kiia Wypłukał go w
rzece.
Na ynmieysze zdarzenie które przerywa iedno-
atayność podobuego położenia, dostatecznem iest $eby
saiąć.nasz umysł. Śniadanie iadłem, gdy ptak wle-
ciał przez okno, albowiem mimo zimna*musiałem okno
otworzyć. Był to rodzay kowala wielkości drozda,
koloru iasno brunatnego, czarno nakrapiany przy
dziobie. Wleciał z poufałością dawnego przyiacie~
— 223 —
la, usiadł na stole i zaczął zjadać okruszyny chleba i
mucby. Należał on on do dziecięcia cl <> która które u-
marło, przez szczególny instynkt porzucił dom da-
wnego pana i do moiey izby przyleciał. Był oswo-
jony, zjadał muchy siedzące na ścianie, czasem sia-
dał mi na nodze, potem na kolanie, na ręce, na ra •
mieniu a nakoniec na stole, w który, sztukał swoim
dziobem tak mocno iakby młotkiem, toż samo czy-
nił na każdym kawałku drewna który tylko znalazł
w pokoiu, i zdawało się iż upatrywał czy którędy--
nie w la tulą .owady. Naturaliści powiadaią iż dla tegp '
czyni taki hałas żeby spłoszyć o»vady ieśli sie gdzie : '
ukry waią a gdy spotrżeże to ie połyka, uwaga ta zdaie
sic bydź bardzo podobna doprawdy. Lasy otaczaiące
to miasto są niemi napełnione. Przyiemnie rozer-
*
wały mnie xiążki które nti pożyczył móy ;przyia-
ciel Pan 0, Podawał .mi te xiążki pewien człowiek
przyczepiając ie ha długiey żerdzi. Były to roman-
se Walter-Skótta tłomaczone na fgancuzki iezyk.
Zachwycali sie niemi boiarowie ż Bukarestii, a te-
raz były rozrywką odby walących kwarantannę w gó-
rach Karwackich. Naywiekszym dowodem wartości
dzieła iest wzietóśó iegó w tak dalekim kraiu. Miisi
opierać sie na wielkiey znaiomośei serc ludzkich, a-
zeby zyskać tak powszechną wzietóść a hadewszy-
stko w krain gdzie zwyczaie i sposób myślenia tyle
sie różnią od naszego. Naylepiey lubią romanse Kenii-
worth i Rozbóynik morski.
Gdy sie skończyła kwa rauta na moich przyiaciół
— 224 —
udali się do Hermahstadt zosiawiaiąc mnie sait>egó
więźriein w górach. Lecz posiewa/, ulo$y)iś*<i>y się
$e razem petiedżiemy do Wiednia, Pan I), sam się u-
dał <do gubernatora miasta Hermanstadt, prósząc go
aby mi dozwolił złączyć się ź niemi, gdyi nie miano
powodu obawiać się powietrza, a gdyby ńdwet byłia*
ki, zwykle puszczano podróżnych po kilkoduiówey
kwarantanie^ gubernator nie dał sie iednak przekor-
konać. Musiałem wfęc poddać się moi emu losowi,
lecz postanowiłem rozszerzyć .granice moiego wię-
zienia, i na drugi dzień rano udałem się w góry.—'
Móy dozorca był dobrym człowiekiem poszedł za
mną widząc i& i ego przełożenia sfe daremne.
Trudno widzieć* pyszftiejsżą i więcey* urozmaico-
ną drogę iok tę którąśmy przebywali. Była to sze-
roka ś*cieszka idąca przez naywyzsże góry, z 6du
stron widzieliśmy prze> ści otoczone drzewami i nie-
zmierną ilością głębokich dolin, przerzynanych raałe-
ińi rzekami które się przedzierały pi zez góry. Z icn
szczytu widok rozciągał się prawie na całą dolinę Rd-
then-Thurm, któr.i łączy Wołoszczyznę ż ziemią Sli*
dmiogrodzką, w oddaleniu okazywały się równiny
tegoż kraiti. Wzgórza okryte były buczyną, brzo-
zami i topolami, leżą na brzegach niektóre z tych
drzew przez burzę powyrywane z korzenia. Cier-
nie i róże polne tworzą gęstwiny.
Sairia lylkó roślinność wskazywała nam $eśm'y
pr-/ e.by wali kray chrześcianski. Skała składa się
ź sżystu; żyły kwarcu ukazują się w niektórych miey-
— 223 —
la, usiadł na stole i zaczął zjadać okruszyny chleba i
muchy. Nalegał on on do dziecięcia cl <> która które n-
marło, przez szczególny instynkt porzucił dom da-
wnego pana i do moiey izby przyleciał. Był oswo-
jony, zjadał muchy siedzące na ścianie, czasem sia-
dał mi" na nodze, potem na kolanie, na ręce, na ra •
mieniu a nakoniec na stole, w który sztukał swoim
dziobem tak mocno iakby młotkiem, toż samo czy-
nił na każdym kawałku drewna który tylko znalazł
w pokoiu, i zdawało się i$ upatrywał czy którędy—
nie wlatuią^owady. Naturaliści powiadaią iz dla tego
czyni taki hałas' Seby spłoszyć o»vady ieśli się gdzie !
ukry waią a gdy spotrzeze to ie połyka, uwagi ta zdaie
się bydź bardzo podobna doprawdy. Lasy otaczaiące
to miasto są niemi napełnione. Przyjemnie rozer-
wały mnie xiązki które nti pożyczył móy przyia-
ciel Pan 0. Podawał .mi te xią£ki pewien człowiek
przyczepiając ie na długiey Serdzi. Były to roman-
se Walter-Śkotta tłomaczone na fpancuzki ięzyk.
Zachwycali się niemi boiarowie z Bnkarestu, a te-
raz były rozrywką odbywtłiących kwarantannę w gó-
rach Karwackich. Naywiększym doWodem wartości
dzieła iest wziętóść iegó w tak dalekim kraiu. Miisi
opierać się na wielkiey znajomości serc ludzkich, a-
&eby zyskać tak powszechną wziętośe a hadewszy-
stko w krain gdzie zwyczaie i sposób myślenia tyle
się różnią od naszego. Naylepićy lubią romanse Kenii-
worthi Rozbóynik morski.
Gdy się skończyła k waran ta na. moich przyiaciół
— 224 —
mUli się do Hermanstadt 2ostawiaiąc intiie samego
wiyźiiem w garach. Lecz ponieważ ułożyliśmy się
$e razem pciedziemy do Wiednia, Pau I), sam się u-
dał do gubernatora miasta Hermanstadt, prószyć go
aby mi dozwolił złączyć się ż niemi, gd}£ nie miano
powodu obawiać się powietrza, a gdyby nrfwet byłia-
ki, zwykle puszczano podróżnych po kilkoduiOwey
kwarantanie* gubernator nie dał się Jednak przekor -
konać. Musiałem więc poddać się móiemu losowi,
Ifccz postanowiłem rozszerzyć .granice mo:fego wię-
zienia, i na drugi dzień rafio udałem się w góry.—'
Móy dozorca był dobrym człowiekiem poszedł z*
inną widząc iż i ego przełożenia s$ daremne*
Trudno widzieć pyszrtieyszą i więcey* urozmaico-
ną drogę iok tę którąś my przebywali. Była to sze*
roka ścieazka idąca przez najwyższe góry, % ona
stron widzieliśmy prze^ści otoczone drzewami i nie-
zmierną ilością głębokich dolin, przerzynanych riiałe*
nu rzekami które się przedzierały przez góry. Z icn
szczytu widok rozciągał się prawie na całą dolinę Rd*
theu-Thurm, któr.i łączy Wołoszczyznę ś ziemią Sit*
dmiogrodzką, w oddaleniu* okazywały się równiny
tegoż kraiti. Wzgórza oki* y te były buczyną, brzo-
zami i topolami, leżą na brzegach niektóre z tych
drzew przez burzę powyrywane z korzenia; Gier-'
liie i róże polne tworzą gęstwiny.
Saina lylkó roślinność wskazywała riam żeśirry
pi /fbywali kray chrześciauski. Skała składa sif
ż sżyslu; żyły kwarcu ukazuiąsię w niektórych miey-
kobiety j dzieci • lecz* nie znalazła mieysca scbro-
nienia. Mnsieli koczować na brzegach Olta w j sła-
wieni przez dzięsięę doi na wszelkie zmiany powie-
trza^ doz wolo ąo im oddalić się wypłukawszy poprze*
dnio ich suknie w wodzie. W*zeJ[ako przychodzili
oni z ląraiu w którym iak mow40.no panowało, po-
wietrze^ ^ylj odziana w baranie koluchy a podo-
bną odzież naydłirley mole zachować zarazę. Byli*
byśmy bardzo siczęśliwi gdyby nas pościli po tak
l^r^t^im czasie i przedmie wziąwszy teł same środki
cątroinoćci,
J$ą koniec po trzech tygodniach, nadszedł osfatai
d*ien mego, więzienia, i oświadczono mi i| nazaiutrs
będę mógł odjechać. Z rana orayszedt doktor, G*ło-
wiek; który mą towarzyszył niósł piecyk -z. węglami;
rzucał ąa nie siarkę i obszedłszy mjęJuUa razy iak*
by czacnoxie£uik, oświadczył ii iestem oczyszcta-
ny. Przyszedł inspektom 9 przcyrzat moie suknie
które leiały w kqcie izby, taltiak*ie przywiodłem
z kr ar ów zapowietrzonych które przebyłem. Zapa-
kowano ie w tłomok ani przewietrzone ,aoi t*& wy*
płókaae w wodzie. leśii iak mniemano moia bieli-
zna była zapowietrzona* byłbym przywiózł zarazę
do pierwszego miasteczka Niemieckiego: poniewał
mnie zmuszono ażebym ię zabrał z wsaelkim zaro-
dem zarazy iakie w sobie mieścić mogła. Nadeszło
potem dwóch lodzi z zastraszanymi rachunkami, ie-
den iądał nadzwyczaynie wielkiey opłaty za niego,
dziwę iedienie i wino którego mi dostarczał, a dru-
-■ ■--**£
228 —
\
Ni
gi\ cztery tłote papierami, - to "ieat prawi* redea
piastr dziennie, za słomę zamiast pościeli do*,
stawianą. Odgrażałem się i£ zaniosę^ skargę do rzą-
du w Hermanstatd, leci się śmiano ze mnie.
Żądałem powozu abym mógł s moiemi rzeczami
puścić się. w drogę, tym czasem zaiechał wóz który-
by mógł zabrać rsecay całey kompanii Sołnjerzy.— -
A ponieważ* było trzeba wybierać* między tym o-
^ gromnym woiem a małym potoczystem woskiem
którym przyrechałem, musiałem wybrać pierwszy.
Gdy wszystko i ni było gotowe, cało wiek który mi
usługiwał pożegnał się ae mną. Zdawało aif ił mu
. było przykro oddalić się o dem nie; służył dawniej
w węyakn austryackićm wyałanćm przeciw Napoleo-
nowi i był pod Wagram, Auaterlitz, i na wszyst-.
kich znacsnieyszych bitwach z tey epoki. O*wo*
iony z niebezpieczeństwem ofiarował mi swoie a-
ałngi i on ieden śmiał dotknąć się moiego Jłói-
ka % innych rzeczy do mnie należących. Wypeł-
niał awoie obowiązki z pilnością i nie zaniedbywał
przedsiębrać środków które mu wskazywała roalro-
pnośćj lecz chociai musiał udawać ii się obawia
zarazy, śmiał się zarazem, z niedoi zeczney trwogi in-
nych oficyąlistów.
Gdy iuz odjeżdżałem rzekł mi iz sij,* obawia o
iedną osobę świeżo przybyłą. : Umieszczono ią w po"
koiu który dawniey zaymował JCuryer Rossyyski ,
Jak; zwykle ani czyszczonym , ani przewietrzo-
nym, fą osobą musiała sypiać w tein samem łól-
\
]l b i iak się ' dom) siałem aa łych samych pr?fśe«e-c
ta d łach na których przez trzy tygodnie klął <zło#-
wiek w tak mocney .gorąctee ii iedoego dnia myiU-
no ze iu/ż umarł, Ą zatem zapobiegając ałebj p«-
drożny nie rozszerzył powietrza, kazano ma spać
na łó£ku pr^eietem zarazą. Istotnie me podobna
jest poiąć przyczyny tak nierozważnego poitepcr
Wania*
■HHMMMC
XL
0/7i s urzędowy padróiy z Mexyku do Gwatimal&y
przez G, A. Thompson sekretarza kommissyi Mevy-
kańskiey i JjLoinmisarza Króla. TV. Brytanii przy.
rzeczy pospoliłry srMkowey. {Londyn I&2p.)
(Z dzień: Jour: des Voyages.)
Ameryka ma leszcze pr/.cd sobą wieki młodości
i kwitnącego iycia: iey lasy przetrwałą wiele po-
koleń które przehedą OcAn dla uprawiania iey ba*,
gien; 1ey wewnętrzne ieaiora, iey potężne r^eki długi
czas' leszcze okrywać będą podróżnym źródła swoie;
karty hi story i napełnią sie rewolucyami europejskie-
a świat no*vy ieszcze zaludniony nie będzie. Ale
mieszkańcy tych pięknych okolic nie wzrośli pad
wpływem tey dziew iczey natury; są to kupcy, /oł-
niei ze, politycy, av cząrodzieyskiey ziemi osiedl«;uay-
pieknieysze położenie tyle tylko warte dla nich ąle
im przynosi. Myto ludy starego świata spogląda mu
z nową zawsze ciekawością i zamiłowaniem na ziemię
któraiedyna rachowała dotąd całe pierwotne swoiebp-
^ actvto. Pełno, tam iesl naszych po drożnych, nasze du-
— 230 —
sse ssukaia/ tam odnowieoąa łycf*,, nadmiar ludno*
i ci tam d^&y^a tysiące opisali tej krajny zawsze s cie-
kawością przyymuiemy.
Źiwykle iestesjny ciekawsi szczegółów s podróży
dp Ameryki południowcy, literatura hiszpańska tak
iest mało ząaną le czytamy a zajęciem iako rzecty
oryginalne, opisy i opowiadania anglików i franca*
sów, a które w sobie nic wiecey nie sawieraią nad
to co się anayduie z wicksaemi iesscse ąscąegółami
w ogromnym ąbiorze Bibliotece^ delRty^ wc Mądry*.
cię, gdiie ieat zbiór naydokładnieyąsy szczegółów.
o p^ołozenio fizycząem geografic*ńemi \\ zjatyąty«
cząetn oą&d hisi pańskich. \H podróżach, Anglików
iitotnie. nowa, ięsęśjcią powinna, bydź polityka, gdył ,
ta} stano wisko bardzo ięat rółąeiĄW Madrycie i w Lon-
dynie ą ciekawą byłoby rzeczą porównywać zdanie
sprawy o stanie, politycznein mieszkańców, Ameryki
południowej pod panowaniem Hiszpanii^ iaki«» napi*
ąali autorowie hiszpańscy z opowiadaniem Pana Thom-
pson i wieln innych i. go poprzedników. Wielu
przejętych inyślą ie osady bardzo cierpiały pod; samo*
władnym rządem króla hiszpańskiego, który ie otrzy-
mywał w poniieąiu i nie wiadomości, wyobraża ie so-
bie teras iako ssc*eś)iwe, oświecone i wykształcone
poniewai się na wolność wybiły. Zapominaią ie
stałość iest iednym a nieuchronnych warunków aby
dobrodsieystwa nowego porządku rzeczy dały aieu-
czuć. Ziemia ieszcze mniey wydaie wtenczas kie-
dy iest nieustannie wstrząsana aniłeli kiedy leży od-
.< %
— 231 —
łogrem , a Iraie te są otwartym pif cem dla wszyst-
kich namiętności*
Gdy P. Kanning postanowił uznać byt polityczny
Nowego Świata^ potrzebował przekonać się o iego
rzeczywistym stanie i o położeniu kaldey części tych
utz^dzaiących się społeczności: sekretart kommissyi
która sawarła traktat miedzy Anglią i Mexykie»i.
P, Thompson, wybrany był wówczas dla zwiedzenia
riecsypospoliłey środkowej i zdania sprawy 6 iey
£>błofeniu. Dzieło b którtem donosimy ieet owocem
tego poselstwa i dzieli się ba dwie części wcale
róSne.
Pierwszą iest dziennik, w którym kommissars an«.
gielski zawarł opisanie kraio i obyćzaiów; cras osobi-
sty ćłi przygód; W driigiey zaś umieścił szczegóły o
stronnictwach i osobach znakoinitszych w Gwatima-
lat o ludnością zakładach publicznych^ opinii powsze-
chriey. Udana lekkość okazufąca si£ w pierwszey
części podrófcy wzbudza w czytelniku obawę o do-
kładność drucie?; P. Thompson lałuie w jedhem
m iey Sc u swoiegó dzieła, le nie iftś hienasiadowne-
go pgdzla wasyngtoha Irwińga; zapomina ze pro-
stota i naturalność mogą bydź udziałem kaldego m
ciszących, a zwłaszcza podrófcnegb kiórjr tyle ma do
(powiedzenia; 2e wsśelkiemi osaobdmi styla wi-
nien pogardzać. €iegó& byśmy ińbegq po iiim zadali
ieieli nie Szczerego i prostego opisu tego co wi-
ll siał? ,,j
P; Thompson wyiechał i San;Cośmo razem i ku-
"v»
— 232 —
pcetn który prowadził handel między Mexykiem t
Gwat mała, z sekretarzem i posłem koluunbiyskim
do Mexyku. W ciężkim powozie posła, ośm mułów
ciągnęło podróżny eh; dziesięciu innych mułów nio-
sło sprzęty a nareszcie iedeo -muł i trzy konie '
przeznaczone były do szezególney posługi kom mis*
sarza angielskiego. Małey karawanie towarzyszyła
felrai z dziesięciu żołnierzy. Ostrożność ta nie by*
ła bezużyteczną, albowiem gdy poseł kolumbiyski
pan May organ Wsiadł na konia prawie przy wyieź*
ilzie z miasta i odłączył się z bagażami, dway
złodzieie napadli na niego na przedmieściu Męży-
ku, w d/teń ha ulicy i obdarli \ go ze wszystkiego*
Ten przypadek skłonił Pana Tompsort. iż podwoił
Strat swoie, mimo tego iednak na pierwszey itafcyi
zginął worek z 300 f. sz* należący do kupca Don
Simona.
Zbliżając się do brzegów przy Sierra Caiicutet
podróżny uskarża się następującym sposobem nacią*
gle wzr slaiący i pał,
-Pierwszy raz pósirzegłem zmianę klimat u, ze skut-
ków .iakie zrządza na biednych naszych zwierzę-
tach. Mulica moia była iuż stara, ale icszcze mo-
tcna i skłndna, zdziwiłem się.gdy ujechawszy dwa-
dzieścia mil angielskich stailęła nagle* o trżeciey pO
południu. .Była iak zowią soleadad to iest uderzo-
tia od słońca. O dwie mil daley Zatrzymaliśmy siej '
ieden z żołnierzy podjął sie krew iey puścić, a
wziąwszy kawałek drzewa, pałaszem zaostrzył lego
— '233 —
Kpii r ec i wsadził i go w nozdrze biednego zwie-
rza któremu w skutku tey operacyi wypłynę-
ło przeszło półkwarty krwi. Potem wziął , kwa-
terkę okowitki i *wlał ją w uszy mulicy, na kto-
rey mocne uczyniła działanie, lecz nie $iem czyli
przyiemności czy bólu. Puścił ią potem, spuści-
ła głowę i gwałtownie] ią wstrząsła; człowiek tetl
spoyrzał na mnie mówiąc* Esta Butna (iuż iest
dobrze) i chciał na nią włożyć uzdeczkę i siodło
ale nie chciałem na to pozwolić. Zwierze przez re-
sztę drogi nic nie cierpiało po tern lekarstwie, kto-
re iest równie skuteczne iak dobrze wyrachowane
w podróży przez kra y l tak bezludny... Naymocniey
sdziwiło mię lanie wódki w ucho. Lekarstwa tego
tiżyw.aią zwykle w Medyku przeciw bólowi głowy
a zwłaszcza gdy go zrządza ból zębów^, % Jest to iak
mniemam środek nieomylny. Chory kładzie głowę
na stronę która go boli, a w ucho przeciwległe wie*
waią łyżeczkę rumu. Pacyent powinien leżeć spo-
koynie dopóki ból nie przeminie, co zwykle nastę-
pnie po dwóch lub albo trzech minutach. Wrażenie
sprawione przez to lekarstwo nie iest wcale nieprzy--
iemne ^'podobne iest? do szumu iakiego* doznaieiny
zanurzywszy głowę w wodzie. „
W Jstola miasteczku indyyskiem uderzył autora wi-
dok mieszkańców których twarz i ciało pokryły czar-
ne i szerokie plamy pochodzące, iak się zdaie z za-
±i zliwey choroby. W małey wiosce Zopiloto, tak nazwa-
itey od pewnego rodzaiu sępów, P. Thompson nie wi«
'31
-W
/
-r 234 —
c
dział Sądnych źyiących istot prócz dwóch tysigcy
tych wielkich ptaków, siedzących na drzewach. —
W Acapulco miał- wsiąśdź na fregatę i popłynąć
do iednego z portów rz.eczypospolitey Gwatimala.
Uwala iz załoga tego miasta składała się z ostatniego
m o tło eh u ludności mexykańśkiey. Ledwie może
kilku było pomiędzy żołnierzami którzy nie popeł-
nili występków godnych kary śmierci. Jeden z nieb,
dorodny młodzieniec zaledwie lat 23 mogący liczyć",
wskazany mibyłisko należący do nay większych zbro-
dniarzy na świecie. Chwalił się ztąd ie popeł*
uił .trzynaście morderstw a iego oyciec był takie
iegó ofiarą. to dwóch dniach żeglugi postrzegli wiel-
ki wólkan Gwalymala a wdwa^dni potem zarzucili
kotwicę w Akaiutla gdzie przyiął Pana Thompson
Don Miguei Espinosa de las Móntero.
i Na sofie przy oknie, ładna jego wnuczka siedzia*
ła z trzema panienkami 9 Sansonate, wszystkie pa*
iły cygaro, były niezmiernie ogorzał* i iywe. Przy
uszach wisiały im szerokie płaskie pierścienie z czy-
stego złota, niektóre z nich nosiły na gzy i mnóstwo łań-
cuchów złotych, inne zaś rzędy pereł.
Acajutla- iest o kilka mil od Sansonate.
Droga od portu, do miasta idzie nayprzód przei
piękną zieloną równinę, potem przez las w kto-
rym taka iest gęstwina, iS zaledwie można drogę
rozpoznać^ W tym lesie iest wiele tygrysów małe-
go gatunku. Są to bardzo dzikie zwierzęta, ale rząd*
- _ 235 —
ko napUl^nią na człowieka chyba zaczepione, wolą
rzucać się na ciołaki i na młode muły. Byki za-
pominając o swóiey wzaiemney nienawiści często
łączą się przeciw, nim* Roślin? Gwaiak przyczepia-
. iąc się do konarów olbrzymieli drzew przy ścieszce ro-
snących, ozaaymiła nam obecność nayniebezpiecz-
nieyszych wę£ów: bo rzecz iest pewna, £e ta roślina,
nieomylne antydatum przeciw ich truciznie, obfi-
cie rośnie w tych mieyscach gdzie one przeby waią. ,
Korzenie i gałęzie gwaiaku który iest podobny do la-
torośli winney obdartey z liści, są równie skuteczne
przeciw ich ukąszeniu. - Gdybym nie był słyszał li-
cznych opowiadań iakie skutki czyni ten środek
.przeciw truciznie i to od osób wiarogodnych którzy
- * sami ich doświadczali, nigdy nie byłbym zawierzył: tak
są szybkie i prawie cudowne. Ukąszenie niektórych *
wężów tak iest iadowite $e o śmierć przyprawia w
i przeciągu dwudziestu minut, lecz ie£eli osoba zra-,
niona mole natychmiast Suć kawałek gwaiaku
> przykładać na zarazę część śliny % tego przekucia
.' powstaiącey, a resztę połykać i to przez kilka godzin
i K powtarzać, nie ma przyczyny obawiać się żadnego
ssłego skutku trucizny. Pewien młodzieniec imie-
Aiem Nascou który ze mną udał się do Anglii, opo*
t l*viadałmi, Se trzymaiąc w" ręku gałązkę tey rośliny y
j-iBcliwycił iednę z tych strasznych żmii zwanych ta*
j **aulpaS) a którey ukąszenie niezwłoczną śmierć zrzą- j.
^fSza: gad 1 natychmiast został nieporuszonyna i iakby. . v
ijF^drę twiałym. Jnna[osoba uleczyła się na gangrenie bę-
— 236. —
dącą skutkiem ukoszenia tego samego wg5a, przez
wypicie [mocnego odwaru ■ gwaiaku.
To cudowne lekarstwo csyliiby nie mogło bydi
uSyte przeciw wściekliźnie? Poiniiaiąc iego skutecz-
ność na gorączki, diarya, i- w ogólności na wszyst-
kie choroby panujące w okolicach gdzie aie znaydu-
ię, mogę leszcze siebie, samego przytoczyć za przy-
kład iego dobroczynnych skutków. Jdąc za przy'
kładem innych Anglików, codziennie go 'zażywałem
dla zapobieżenia chorobom, pod czas moiego pobytu w
Sansonate i w innych miastach, których, klimat iest
szkodliwy Europeyczykóm, i ciągle zdrowy byłem.
Pan Thompson bardzo dobrze był przyiety w San-
sonate, w maanem mieście lezącpm, na drodze do
G wat imała. Op istne z drobnemi szczegółami śmie-
azne figury osób które go w tćmźe mieście przyję-
ły t. dobrotliwą gościnnością.
Miedzy obrazami które usiłował skreślić; przylo-
czemy następny nie będący bę,z wdzięku. , ,.\'.,
ciw drzwi w środku wielkiay fsafi w które
dliśmy, zupełnie wprost inieysta gdiiem sn
przy stole, było zawieszone iediio z tych posłań
» których- ius wspomniałem, pod pokrywą płó-
cienną rozciągnioną wzdłuż damo, od strony dzie-
dzińca. Gospodyni rozkosznie śle- w nim koły
sała i używała wszelkich powabów gnuśnoici
pogą odpychała sie lekko od ieduego^ filarów, a.if
ką od przeciwnego murnitym sposobem utrzyraym
łf równowagę. Jedna z iey kobiet przyniosła ii
>- 237 —
pygaro, paliła ie sama przez drogę Seby nie, zgasła
l starała się zręcznie uchwycić chwilę Seby go wło-
żyć w rękę machinalnie spuszczoną, tak ie pani ode .
brała go i poniosła do ust nie wstrzymawszy ani na
chwilę kołysania swoiego. ^
Za chwilę posłanie zaczęło się wolniey poruszać, n-
stało zupełnie, cygaro się dopaliło, sama pani usnę*
Ja, a my skończyliśmy obiad*
Nazwyczaienie. do snu po obiedzie. iest 1 powsze-
chne podj tern' gorącem- słońcem** W Apaneca nie
jDÓgł dobudzić się ani ludzi ani zwierząt* Zbyt wiele
wagi przywięzuie i zbyt często wspomina w swoiem'
opowiadaniu o takich drobiazgowych ^zdarzeniach :
trudno iest więc o tern zamilczeć. W Aguachapa
w mieście maiącem sześć tysięcy ludności, Pan Tom-
pson i Don Simon iego towarzysz ' podró-ly* stanęli
w domu Padilla szanownego oyca familii. Don
Simon wszędzie bardzo dobre znaydował przyjęcie, '
ale tu wszyscy członkowie familii, starzy i młodzi, sta*
rali się pozyskać iego względy* Oto iest obraz we-
wnętrznego urządzenia tego domu.
W obszerney sali zbierało się towarzystwo. Na
iednym końcu były drzwi wychodzące na ulicę,
na drugim do pokoiów sypialnych % w jsrodku
zas na [wewnętrzny dziedziniec. Te troie drzw 1
stały otworem tak źe wiatr mógł przewiewać. Ten,
to ciągły przeciąg wiatru, sprawiać musi boi z^bów
i opuchnięcie twarzy, których tak często doświad- v
czaią mieszkańcy* Przy obu ścianach pokoiu, Ałalą-
cego dwadzieścia sześć stóp długości, a czternaście sze-
— 238 —
rokości, sUły łóżka nadzwyczaynie proste; gdyi skła-
dały się icdy nie z maleraców;w dzień służyły zamiast
sof a na noc przykrywano ie prześcieradłami. Na ie«
dnem z 'nich leżał chory młodzieniec; był to nay
starszv synj iego wychudłe ciało, wynędzniała twan
która* Jeszcze zachowała niektóre ślady faniiliyney
piękności, zapowiadały zgon bliski. Zdawało się ii
okropnie cierpiał. Przed kilku miesiącami spadł-
szy' z konia r skaleczył się w nogę na podbiciu: od
tey chwili stan »iego co raz się pogorszał i iu£- był
bliski gangreny. Jęki biednego młodzieńca, . które
starał sie ile mógł wstrzymywać, mieszały się nie-
kiedy z radosuemi krzykami małych dziewczynek, z
jpowa&nemi rozprawami o polityce*! z cichą rozmową
kochanków i gracsó.W, gdyż w iednym rogu pokoiu
grano w karty, a nie potrzeba mówić ie gdzie tyl*
r
ko są młodzieńcy i młode dziewczęta tam się bez
miłości nie obeydzie. Matka czasami oddalała
sie do biednego chorego, pomagała mu przewrócić
się, poprawiała kołdrę, iey córki pomagały iey w icb
^staraniach około brata.* Tworzyło to obraz przed-
stawiający tkliwe uczucia boleści, płochośe młodzie-
ży i pro/tic uciechy życia. A wszystko to było
ciernią przy ró$y, robakiem ukrytym w pączku.
Pokoie łączyły sie z sobą drzwiami niezamkniete-
mi iakem iuz powiedział*. Siedząc na sofie w i e dnem
* oknie, widziałem iak się kobiety zabierały do spo-
czynku, chciałem to? samo uczynić 'gdyS nazaiutrz
mieliśmy bardzo rano wyiechać i miałem się iui
■■■«— 239 —
rzucić na próżne łóżko; myśląc iż przykro mi bę*
dzfe przepędzić noc w tym samym pokoiu gdzie lei
$ał chory młodzieniec którego ięki co raz to bardziey
^ przerażające , przerywały milczenie. Poddawałem
się dosyć smutnym marzeniom gdym usłyszał szep-
tanie w pokoiu. Głos kobiecy mieszał się do ro-
zmowy która zdawała się. by di bardzo ważną.
Nie było okien z szybami, okiennice* zamknięto
" i światło iedynie wdzierało się przez małe otwory
w nich porobione, to mi posłużyło iż mogłem roz-
różnić osoby: był to Don Simon- i naystarsza córka
gospodarza domu. » Nie mogę, mówiła ona, bez zezwo-
lenia moiego oyca i jnoiey matki, a gdybym to uczy-
niła moia siostra Gwadelupa -byłaby tak zazdrosną
iż bym nie miała ani iedney chwili spokoyney, »Don
Simon odpowiedział Se to było niedorzecznością mię*
'• szaó w tę sprawę matkę i siostrę, ze tylko powiną się)
własnego upodobania radzić/ że iuż raz go objawiła
' _ i ze się powinna tego trzymać. Tak mówiąc odda*
lił się gwiżdżąc w miarę iak się przybliżał do rogu
pokoiu gdzie leżałem, i powiedziawszy adios dosyca
1 s niechcenia na tkliwie wyrzeczone fibuenofno*
chcs , rzucił się ubrany na materac a iego chrapanie
dowiodło Zeza kilka chwil iuż zasnął^
Ten samowładny sposób pozyskanj^ czyiey priy*
•„.dhylności był istotnie nadzwyczayuym.- Oczywiście
' Łyło iż nie dba o' uczucia tey-młodey osoby, łecs-jak^ •
'4e się miała oprzeć iego sic voZo. Narzekania bj^dfg^
i.
— 240 —
go chorega i moie marzenia itad tem czego " iwisa'
kiem byłem npać mi nie dozwoliły. . Zacząłem iuf
nie naykorzystniey sądzić o moim towarzysza pt*
dróiy i myślałem nad tem iak mam p os tępić wzglf
dem niego nazaiutn, gdy i dotąd przebaczałem ma
iego próżność przypisując ią raczey oryginalności nie
zaś głupie y dumie. Ju£ dnieć zaczynało "gdy spo-
strzegłem we drzwiach młodą piękną dziewczynę,
którey zamiary i przyszłość miały nieiaki odział w
moich nocnych du maniach. Miała na sobie rannj
suknią niezmiernie szeroką. Jey piękne czarne wło-
sy spływały na iey szyię, niespokoyność dodawsti
blasku iey oczom i lekki ćien obawy olywiatyty
iey delikatne rysy sprawiał, £e iey ' twarz milh;
więcey wyrazu i ze picknieytzą mi się wy
niz dnia poprzedniego. Postąpiła kilka krok
naprzód i zawołała z cicha: »Don Simon" Dwa
zy powtórzyła te słowa nie otrzymawszy o&powi
dzi. *
Don Simon zaczął powstawać na ich niedone
' ność ił chciały obie iednakowo byd£ § ubrane* Ri<
mógł ofiarować tylko iedney lecz nie ssło tu o
łość iego ale o sztukę karmazynowego sukna nassjl »•
be. To sukno było rzadkie w kraiu, J iedy»ł : ^
wpływ Don Simona iego czynność i liczne stów L,
ki, mogły wypełnić to zlecenie które ma dała Bfi r?
starsza siostra. Następiła więc długa Rozprawi V ł ,
syć ciekawa: kolor, gatunek, szerokość, potriebł 5^
ilość sukna do zrobienia szuby, roztrząsano **łaaji,
i
- »
— 241 " — ' v
skliwości którą ważność przedmiotu dosteczńie uspra-
wiedliwiały, Możeby dostał sukna niebieskiego w
Gwatymala, lecz wzmiankowana szuba była z ręko-
dziełu! angielskiey; nakouiec postanowiono, z zado-
wolnieniem obydwu stron przeciwnych* a szczegół-
niey Don Simona który od samego początku sprzecz-
ki chciał na swoim postawić, iż ponieważ nie mogły
sobie dobrać sukna karmazy nowego, ażeby czekać ,
na 'przybycie pierwszego okrętu który przywiezie
ten ważny towar.
Jadąc daley ran Thompson spostrzegł mnóstwo
drzew wiśniowych ogołoconych z liści, maiących wi-
śnie kwaśne* nazywane przez kr a l o we ów pic ar os co
znaczy złodziey. Okolice Gwatimala są bardzo uro-
zmaicone..
»Kray zaczyna okazywać większe wykształcenie
płoty oddzielaią własności, co oznacza ift się powiek*
sza wartość ziemi. ZblMaiąc się do stolicy widzie-
liśmy kilka pięknych domów wieyskich, ogrody i
jpola koszenilli otoczone rowami lub murem z gbny^
JByła czwarta godzina zVana, powietrze było świeże '
^a balsamiczne; klimat podobny do klimatu an^
Sielskiego w, naypiękuieyszym dniu Czerwca, drogę
£*tórąśuvy iechali urozmaiciły wzgórza, doliny; świe-
cy zielony trawnik rozwiiał się przed nami w mia-
^"C iak postępowaliśmy, a na widokręgu wznosi-
ło się miasto z białemi kopułami; iego wieże bły-
**czały pi*«y promieniach słońca,; miasto zdawało
aro się rozjegleysze a niżeli iest istotnie, a to z przy-
— 242 —
esyny rozłożystych drzew które go otaczała 24 wszy-
alki eh stron i przeplataią domy. Pcrfprawey stro*
11 ie widzieliśmy gęste lasy, pola i uprawne wzgórza,
' ttopniowo wznoszące się iedne na drugich a£ osta-
tni wierzchołek zdawał się słazyć za podstawę pa.
■mu iaano-popielatemu które odznaczał daleki obwód
gór And es. Na lewo j-ozeiągały się płaszczyzny i
widok kończył się trzema górami, na nich wynosi-
ły się ogromne drzewa, które iakby z litością na ronó.
■two małych krzewów w około rosnących spoglądały.
Nim przystąpił do zdania sprawy które zaymuie
część drugą, Fan Thompson opisuie wicyską nro
czystość w piękney wiosce imieniem Amatitan, Ic-
Łącey w środku Jusu i wysokich gór.- Podczas uro-
czystości zaczęła się dzdzysU poraj potoki wody
spadły na ziemię: która przez kilka miesięcy nie
dostała aui kropli deszczu. Korsystaiąc z tey chud-
li kiedy pierwsza gwałtowńpść burzy .nieco zwof-
niała, dwóch ieidzców pościło się galopem, każdy ■:
nich nie z siadając z konia uchwycił iedn z dam
będących na tey zabawie, 1 porwał ią i odwiózł do
domu. Tym sposobem wszystkie odprowadono z ■■■
■obli wszą grzecznością. — Santiago stol : ca stanów
składaiącłch rzec/pospolitą Gwatiinala,lezy" w środkn
obszei-ney płaszczyzny; góry łagodną maiąee pochy-
łość, okryte zielonością i lasami, otaczają miasto «r
odległości trzech do siedmiu mil angielskich i tworzą
przyjemny widok na końcu -każde y z prostych ulk
— 2,13 —
dzielących miasto. Wzgórza te eą ze tak powiem
z eloną zasłoną rozpostartą nad miastem a ich widok
orzeźwia oko strudzone blaskiem słońca. Wszystkie -
domy są kwadratowe, maią tylko osiemnaście do dwu-
dziestu stop wysokości bez żadtrego pietra. Dawne
prawa hiszpańskie nakazały ten środek' ostrożności
przeciw trzęsieniom ziemi. Ulice są porządnie wy-
i
brukowane^ idą pochyło, a środkiem płynie strumiefi
czystey vody maiący brzegi wyłożone murawą. Już to
trzecią stolicę buduią w przeciągu sto lat. Pierwsza
wybudowana na grzbiecie wielkiego wulkanu nad
brzegiem doliny, czołem do morza spokojnego, mie-
ściła około siedm tysięcy rodzin gdy .w l?51
zniszczyło *ią trzęsienie ziemi. Odbudowana nieco
ku północy x w bardzo pięknem położeniu, te- /
muż samemu losowi uległa w roku 1775 i pozostały
% niey stos gruzów zwany iest teraz Antigoa. Sant-iago
bardziey oddalone od Wulkanu nie iest wystawione
na tak gwałtowne i tak częste wstrząśnienia.
Reczpospolita Gwatemala znayduie się w środku
tego półwyspu, który pomiędzy dwoma lądami ame-
rykańskiemu oddziela ocean atlantycki od morza
spokoynego,z Kolumbią graniczy od południa i wscho-
du, z Mexykiem od północy i zachodu, a małey o-
sady Angielskiey Belisa dotyka przy uyściu zatoki
Honduras* Jey granice nie są dokładnie oznaczone,
kształt iest prawie zawsze tróykątny i wynosi 16740
inil kwadratowych* W 'środku ciągnie się pasmo
Kordylierów* Za pomoce . wielu raek która i nie-
. •• -^-;\. :■ "■ '■- ■' *"■ - - ■-
'•i. - '
— 241 —
go wypływaią i wpadaią iednc do oceanii Atlantyc
• kiego, drogie do morza południowego i za pośrednic-
twem dwóch iezior:. Zatoki słodkich wód Hondii
rasy i Nicaragua; spodziewają sic otworzyć związek
między dwoma morzami coby niezmiernie powięk-
szyło korzyści położenia i tak dogodnego. Rozmaita
wysokość i położenie gruntu czyni go bardzo zda*
tnym do uprawy rozmaitych roślin. Wszelako rol-
nictwo nie wielki postęp zrobiło: tey przyczynie
trzeba przypisać oraz obfitości słota Ł srebra wyso-
ką cenę towaró v. Nie było spisn ludności od lat
dwudziesta dwóch leoz podług pierwszego spisa i in-
nych spostrzeżeń, można wnosić z nieiaką pewnością
ii ludność dochodzi do dwóch milionów dass* w pię"
ci u stanach z których wsamey Gwatimala iest osiem-
kroć sto pięćdziesiąt tysięcy. Pięćdziesiąt tysięcy
mieszkańców znayduie się w Santiago a sto czter-
dzieści tysięcy w innych stolicach czterech pro*
wincyi. Można liczyć w tey ludności piąta część
białych Kreolów, dwie piąte indyanów i iedną pią-
tą klas mnieyszych. Zbyt długiem byłyby od-
różnienie wszystkich odmian tworzących tę osta-
tnią klassę. Pan Thompson widział w Mexyku ta-
blicę na którey było wyliczonych piętnaście odmień*
nych rodzaiów metisów a ka/dy miał swoie nazwi-
sko.
Piarwsze usiłowanie ludu do wybicia się z pod
władzy hiszpanów > nas tą piło w roku 1811 i 1820, ą
w roku 1821 oki powszechney niepodległości bjł
— 215 —
3Szony. Zdania, natenczas podzieliły się, ie-
Stronnictwo pomagało §ic rządu monarchiczhrgo,
ącego Bourbonów na czele, a drugie zadało zupeł-
p niepodległości. Ostatnie otrzymało przewagę \
ad imieniem Prowincyi Zjednoczonych Ameryki
Ikowey, rzeczpospolita Gwatimala została uznana
az Kolumbią 24 Lipca 182 1 r. a późiiiey przez
ly Zjednoczone Ameryki północney i Mcxyk. Od
> czasu handel się podniósł*. Rachują wywóz i
ywóz na 16 milionów 5*20 tys:ęcy dollarów ,
9
oletni zewnętrzny i wewnętrzny pokóy doslatecz-
» będzie ażeby kray opatrzył nie tylko swoie
srie wydatki, lecz łeby iego skarb doszedł do
©liifgo Stopnia pomyślności. Szczegóły przyta-
le przez Pana Thompson o licznych kopalniach i
>osobach umywanych do wydobywania kruszców
..a wet do bicia pieniędzy, dowodzą zarazem bo-
twa krain, i raałey znaiomóści środków iak mo-
z nich korzystać,
lopalnie państwa Gwatiinala są bardzo znaczne
dotąd samą tylko wskazują nadzieię . Pracowano
i iektórych kopalniach w prowincyi Chiyuimaja ,
cgólniey w kopalni Alotopeque i San-Pantaleone,
tinią woda zalała. Kopalnie Santa Rosalia, Mon*
tra, i San Antonio Abat, maią tez same żyły i
*iiey dostarczały znaczną ilość kruszczu. Mo»
afcy. łatwo w nich rozpocząć roboty, potrzeba tyl-
iby dobyć ziemię która zasypała stadnie* Z rap*
«i leneralnego kontrollera monet wykazuie sig •
i •
• • /:£
V
— 246 —
2« kałdy cetnar rady wydobytey z kopalni, wydi
11 grzywien 6 uncyi i 3/8 uncyi srebra.
Aby ułatwić wydobycie kruszczuz kilku kop
w prowincyi Coihaygua, zgromadzenie narodowe
dało postanowienie 20 PaźJzierntka 1829 nzeby
atąrczanym był' proch do kopalni A za zwycza
cenę. W Costa-Rica, w kopalniach srebra i zł<
czynuie pracuią, miedziane świe£o odkryto,
djeli się otworzyć ie Pan Trewibick i pewien
■kayczyk. Skoro, sie tylko dowiedziano o ich
zniarze, May wyższy rząd wysłał list do ur/ędu w
•ta - Bica, 'a£eby im wszelkie ułatwienia poczyni
Kilka kompanii [angielskich wyłożyło zna
kapitały dla otworzenia różnych min: z początku
prace zmnieyszały Jeszcze wartość pieniedzv.
niewaz bogactwa istotne , płody ziemi, nie są w
wnyin stosunku z obfitością pieniędzy, potrzeba
by handel przywrócił równowagę, a w tenczas
niesie jaką korzyść z tey obfitości złota i si
Rolnictwo musi znaczny postęp zrobić, rękoymią
go iest powiększenie slf ludności. . Pan Thom
zaręcza i£ w mieyscu iednego umieraiącgo dwóch4 Sl
rodzi. Trzeba wiec spodziewać się w przyszła! 11 "
pomyślnego stanu tych krain gdzie ieszczc wszysl Z ^
iest do zrobienia, Kommissarz Angielski powra
przebywał rzeki bez. mostów, promów i ledwie
n tonął na niebezpieznych brodach. Wrócił
Londynu po dwuletniey niebytności. %
\ _
(1
TP
C2
CZ
P<
P<
• ^
_ *
i — 247 —
XII. ' .
r yciągi z dzieła pogrobowego X. Edwarda Lubo*
irskiego p. t. Rys Statystyczny i polityczny An*
" * gliu -
andel W% Brytanii. ' Żegluga iey i rybołóstwo* —
^k o dzieła i Fabryki. — 'Towarzystwa zabezpiecza*
iące (Compagnwes cTassurance.)
Handel Wielkiey Brytanii pler wszem iest xró-
:em iey bogactw i podstawą iey potęgi. Ciągłe
aranie rządu dążące do rozszerzerrt^Sego zakresu,
►Lra wiara w przyiętych zasadach ustaw handlo
ych i taryf celnych, — te są głownieysze moralne
"zy czyny nagłego iego wzrostu. Opieka dla han-
u i handluiących uświetnia pamiątkę Monarchów
igielskich od naydawnieyszych czasów* Juz za
anowania Athelstana, kupiec który trzy razy eia-
linę la Manche przebywał i w obcych handlował
»aiach, dostępował godności szlachfckiey; wierny
Dtąd przyiętym prawidłom rząd ten , celn iey szych
jyoich kupców na wysokim znaczenia stopniu sta-
ia. Płody osad Angielskich # pięciu częściach
wiata, wydoskonalone ich rękodzielnie, niezliczo-
ych handlowi dostarczaną przedmiotów. Niemniej
fskownym, iest iak nazwany handel expedycyyny
żyli rozwożenie płodów obcych kraiów. Doświad-
zenie żeglarzy Angielskich, bezpieczeństwo towaru
od wszechwładną ich banderą, oddaie pod zarząd
oddanych W. Brytanii bogactwa niechętnych iey
a wet naroftów.
4
Y
— 218 —
Zazdrość handlu, to iest: bogactw W ielkąćyBry
tanii,dziś w Europie upowszechniona, iest hołdem
silom moralnym tego -narodu składanym ;- wyższość
tę albowiem nietylko szczęśliwemu położeniu teymt
narchii, lecz mądrym iey ustawom, oświeceniu *
przemysłowi i wytrwałości mieszkańców przypisy-i
wać jialezy; zawiść ta z większa podobno dla za-
zdroszczących korzyścią, .w ducha -naśladowania
zmień ićby się mogła. ■■•
Krótki rys dawnieyszych stosunków handlu W*
Brytanii, , wskazuic stopniowe iego wzrastanie. Za
panowania Króla Jana wzgardzeni i prześladowani
zj-dzi, wyłącznie w Anglii, frymarczyli. Za panowa-
nia Edwarda III w r. i354ł wprowadzono doAngK
towarów, a mianowicie płócien, win i sukien u
1,478,800 złp.; wartość wyprowadzonych, towarów
wynosiła ii,j6",36ozłp. — . Tak znaczna na korzyść
Anglii przewyżfa, tym wręcey godną iest wspomnie-
nia, ii Anglia w owym czasie surową tylko wełnę i
inne niewyrobione płody za granicę wysyłała* Mało
w tym względzie przez dwieście lat przemysł w Anglii
uczynił postępu. Za panowania ieszcze Henryka V1IŁ
iNidcrlandczykofrie wyrabiali zakupowape w Anglii
surowe towary, i po różnych ie częściach Europy roz-
wozilj.
Królowa Elżbieta handel kraiu swesjo wzniosła.
Zatwierdzona przez nią kompania, Turecką zwana,
korzystne <H\ Sułtana Amurata III otrzymała przy-
wileie; kompania Wschodnió-Indyyska w r. 1G00
^
i
tikształcona była począkiem dzisieyszey monarchii,
^ Angielskiey *w Indostanie; związki na koniec hanęłlo*
" * we & Moskwą nieco daitniey zawarte ," znaczne na-
ó wczas • przynosiły korzyści, (i) Iwan Wasilewica
11, wyłączny przywiley całego handlu w państwie swo*
iem Anglikom był zabezpieczył. Następca iego atoli
mimo uzaleii Elżbiety, cofnął niezgodne z prawidła.- t
_ mi polityki aadanie i za wolnością handlu się ogło-
sił.
f ■ Zaprowadzone przez Elżbietę samokupiectwa (mo-
nopole^, zniósł Jakób I, na żądanie Parlamentu ,
lecz utrzymał wyłączne kompanie, i tym sposobem
z uszczerbkiem całego kraiu handel iego do Lońdy-
. • • ' ■ - \ * . • * '
nu przyciągnął. . Niemy In ym tego dowodem iest do-
-• cBód ż celł , który naó wczas w stolicy^ 4i4 00 » ^°
■ rfp. w iednym roku czynił, kiedy komory wszystkich
innych portów Królestwa ledwie 70,000 złp. przynoś
siły; w Londynie* nawet dwieście tylko rodzin obda-
jrzonych przywileiami samokupstw , miało udział
"W handlu.
Za panowania tegoż Króla, Anglicy na wyspach
' : % .Bermudach i na stałym lądzie Ameryki północney
osady założyli. Hiszpanie, którym się zaszczyt od-
* krycia nowego świata należy, drogich tylko kruszców
■ ■■ . P . . . 1 , ■ ■■ i. ■ ■ 1 ■ 1
(1) Przywożone morzeni do ArchangeU nad ujściem
• Dzwiny towary, spławiali anglicy rzekami na wy-
drążonych z iednego drzewa łodziach do Wclłogdy
y z ta in ląd lądem prowadzili ie~do Jarosławia, dalffy
r . - Wołg*> do Astrakauu, a z -tego portu itiorzeiń K*i«
^ piyskiem do Per^yi, x
— 250 —
W zamorskich szukali osadach. Usposobione
spławu rzeki Ameryki północney* żyzne ich nad*']
brzeza , sposobność do rybołóstwa, nie zaspokaiały
Kastylczyków, którzy w nagrodę poniesionych trą-
dów, sławy podbicieli i prędkiego zbogacenia pragnę-
li. Zaniedbane przez Hiszpanów brzegi Ameryki
północney od granic Florydy do odnogi Hudson
przez ubogich Angielskich emigrantów lub spekulan-
tów osiadłe ; późniey stać się miały przytułkiem
prześladowanych religfynych i politycznych różno-
* *
wierców.
W pierwszych latach panowania Karola I, Anglia
wraz z Hiszpanią i Niderlandami niemal wyłącznie
handel świata prowadził ; w tymie ' czasie ręko*
dzielnie Angielskie rocznie 20,000 postawów sukna
Turcyi dostarczały. Wszczęta za* tego monarchy
woyna domowa w Anglii y przecięła handlowe iey
z obcemi związkami. Wzniosła się zamożność na-
rodu i handel iego za panowania Krom we la, do cze-
go się przyczyniło ogłoszenie aktu iego żeglugi (1)
zdobycie Jamaiki , odniesione nad Hiszpanami zwy-
cięztwa, a mianowicie przeniagaiące w owym czasie
w Anglii gminowładne prawidła, które sprawiły, iż
—a : :
(]) Pamiętna ta w dzieiach angielskich ustawa, nie po-
zwoliła prowadzić towarów <ło Anglii, lab z ied*
nego iey portu do drugiego , lub do iey- osad, żadne-
mu okrętowi którego by kapitan i na y tanie y dwie
trzecie części załogi nie składały się £ rodowitych
Jnb naturalizowanych Anglików* *
— 251 —
^fflacheckie rodziny udział brać zaczęły do zwiąż-
■ko w handlowych. Ten kierunek ducha publicznego
tak korzystny dla ogólney kraiu pomyślności, nie
zmienił się za przywróceniem dynastyi Stuartów na
tron Angielski. Za panowania Karola II duch han-
dlu rozkrzewił się był tak dalece , ii Xiąie York
brat tego Monarchy, obrany został naczelnikiem to-
"warzystwa kupieckiego na brzegach Afryki handluią-
cego. Zawarcie pokoiu z Hollandyą w roku 1674*
iest epoką, odktórey Anglia przemagaiaca, wyższo-
ścią , w tym względzie szczycić się może. Pomimo
odmiennego dążenia Jakóba II, Wilhelma III, i Kró*
lowey Anny* każdy niemal skład Ministrów? nowe
Landlowi otwierał źródła. Zdobycie prowincji No- .
"wego Yorku na Hollendrach za Karola II, zaprowa- /
dzenie osad do Pensylwanii i Karoliny, odjęcie
francuzom osady Cap Breton, rozszerzyły działania
Łupców angielskich w Ameryce północney, i zabez*
yieczały wyższość ich rybołóstwa na rafie nowey
aieini, fbancde terre neuve.)
Handel angielski w końcu panowania Jerzego I, (1 )
(1) Ku końcowi panowania tego Króla cena wełny wy-
nosiła w Anglii 48,000,000 »łp., wyrobione z niey
towary nabierały pięć razy wickszey wartości. Nie-
ńniey wielki postęp uczynił handel w Jrlandyi
i Szkocyi w przeciągu czterdziestu lat. W roku
1720 wyrabiano w Szkocyi trzy miliony łokci suk-
na; ilość ta wzniosła się w roku 1752 do 10,OOQ,000.
( Jrlandya w roku 1736 wysyłała na główny -skład
' '' ' ' ■ s_
/
•■
1 ■ "
— 252 —
tak hojnie iuz był uposażony, tak korzystne miał
irzódło, tak zabezpieczony odbyt; ii pomimo nie.
stosownych urządzeń następcy iego , i podwyższania
opłat celnych, dostarczał rządowi sposobów wspie-
ranią skarbu długami obarczonego.
Zwycięztwa i zdobycze Anglików w ciągu woyoy
•iedmioletniey pomnożyły liczbę ich osad i nowe
obiecywały. im korzyści. W śród tak szczęśliwych
na pozór okoliczności, Jerzy HI. wstąpił na tron,
lecz wkrótce usamowolnięnie osad Angielskich w A-
roeryce i grożący upadek towarzystwu Wschód-.
nio-Jndyiskiemu , skutek chciwości i złey wiary
iego urzędników, — dotkliwy handlowi cios zada-
ły. W pierwszych zaraz chwilach walki zosadami
Za- Atlanty ckiem i , kiedy w Parlamencie Angiel-
skim twierdzono , iz istnienie handlu W, Brytanii
polegało na stosunkach iego z Amerykanami, chwy-
cili się oni doymuiącego sposobu szkodzenia Anglii
i pod pozorem oszczędności zrzekli się używania
wszelkich płodów handlowych" z Anglii przychodzą-
cych. Nie zjściła się wróżba upadku handlu Wiel- 1
kiey Brytauii, którey się wówczas nayświatleysi człon-
kowie Parlamentu lękać zdawali; za świadectwem
sławnego Burkę, wprowadzane rocznie z osad pór
nocney Ameryki do Anglii towary w ^1775 ceniono
płócien swoich do Chester 45.0,000 łokci; w roki
177i blisko miliona.
— 253 —
' I
I •
«ia Ąo milionów złp. ; wyprowadzane z Anglii do A-
meryki na 5o do 60 milionów ; dziś Anglia równie
znaczny dla płodów swoich odbyt znayduie w Ka-
nadzie, Nowćy Szkocyi i Nowym Brunświku, dokąd
w r. 1 81 9 za 61,000,000 złp. towarów sprzedała.
Na początku tego wieku Gieńiusz Francyi panu-
iący, silnieyszych użył środków do szkodzenia han- .
dlowi (angielskiemu. Zamknięcie portów państwa
Francuzkiego i iego sprzymierzonych, to iest zam-
knięcie portów całey niemal Europy, odjęło Angli-
kom odbyt płodów ich osadniczych i wyrohów ich
rękodzielni. W tey niebezpieczney epoce, usamo-
wolnienie Ameryki Hiszpańskiej a vr roku i 81 4
zmiana panuiącey we Francyi dynastyi , odwróciła
cios, który Anglii zagrażał. Skutki atoli tey walki
handlowcy Cesarza Napoleona z Anglikami dotąd
stałemu lądowi czuć się daią ; w roku 1802 żaku-
powala Anglia na stałym lądzie zboia za 160 mili-
onów złotych; konopi i lnu za 114 milionów, drze-
Tira za 54 miliony, żelaza za a5 milionów złotych.-—
Usunięty od zadawnionych z narodami Europeyskie-:
mi związków rząd Angielski, szukał wwłasnem ło-
nie potrzeb, których mu odmawiała Europa: zamie- /
nione w Anglii pastwiska na pola, pomnożyły pro- i
dukcyą zboża; wydoskonalone i rozszerzone hutni-J
ctwo, nierównie więeey dziś żelaza wydaie iak przed
dwudziestu laty, Ameryka północna nakoniec taniey
dostarcza drzewa, niżeli go porty morza Bałtyckie-
go dostarczały. Nie utrzymał się syttemat konty
■> 1
■ •
^1
■N ,'
< •
_ 254 —
nentalny; Europa szuka skoia rżenia dawnych z W,
Brytanią związków handlowych, lecz temu dążeniu
sprzeciwia się otwarcie w 1 807, — 181 7 nowych źró«
deł i nowych dróg handlowych i stosowny obrót
kapitałów, które dawniey handlowi z portami mo-
rza Bałtyckiego, z Niemcami, Danią i Szwecyą po-
święcone były.
Dziś usamowolnienie Ameryki Hiszpaiiskiey, li*
czrte potrzeby tych kraiów, nowe zapewniaią zyski
handlowi angielskiemu, który 25,346 okrętów za-
trudnia.
Szkocya znaczny bierze udział do handhi W.
Brytanii. Naród ten przymiotami umysłu mocne
do naszego zbliżony, w dawnieyszychr czasach lek-
cc sobie ważył korzyści kupczenia, i zaniedbywał
tę gałąź pomyślności publiczney! Dziś jSzkocya ma-
ło krai owych płodów do zbycia posiada, rękodzieł-
nie iey atoli dostarczaią wiele bawełnianych , pM'
ciennych, iedwabnych i wełnianych wyrobów. —
Wy Hia ni n iey wyprowadza wyrobów rękodaiel-
nycn , niżeli płodów kraiowych , między któremi
8żczególniey liczyć należy węgle kamienne, ielaio
miedź i sery.
Irlandya dostarcza handlowi W. Brytanii zboiaj
masła, łoiów, i płócien. Handel Irian dy i liczył
w r# J 799- 20,760,000 złp. zysku; przyłączona ta-
blica wskazuie rachunki wprowadzonych do tóg*
kraiu i wyprowadzonych z niego w następnych 1*
tach towarów :
\
1
— 255 •
*
*o • •
4 •?.
>!L
^•2 ^
fi e. o
M T3
a>
V*
co
o-
«t a
»*-
c»
CO
co
co m
a *2
•
Pu
co
••
Vi-
CO
s^-s *
bi
m
XO
oo
XT)
•3 -^
«« t-H
N
Cl
d
vt
O)
« 2 o
q ..y
O
V>
CO
O
^2 .fil
ad *co
•»
•»
c
•^
— * >*
CO
co
++
«
,s • -*
» 2
•
O)
co
vt
.8 3 -
£ ST •»*
* .§
•
O*
CO
00
-
Oi
CO
00
•
HM
-o
CL
vi-
vt
••
vt
00
•
60
' KI
o
oo
vt
O
CO
CO
•
*0 tO &i
t
V*-
co
V*
s»
JA
1 Q 2
t
vt
lf>
»o
4-» * 3
co
«• o
• • '*
>>
^: « o
bo ^ bo
** 0* rt
,
O
00
-^ A ^
hm
co
•*
00
00
►,.2:3
8.M
tj -a tS
CB « CS
CS)
vi-
Vf
vt
00
o
N
1
o •
v*
o
fc 2 *»
• r>»
**
co
HM
& fi *
- a g
►, -« ^4
•
CL
' eo
•H
O)
o
O
^^^^^^^B
N
CO
c»
v*
00
V5
c ■
00
v*
•
e 3 •*
•
O
hS
«
«
/ ó
M « ^
J-
• ►» *o
S 5
co
CO •
*n
*2 M
•
P-
00
.00
ci
Oi
C3
a
H3 g
2 2
N
00
CO
^ O
OJ
*4
vi-
$
v*
4
•
»
« O ^.
« «
CS
H-3
co
00
o
oo
. o
00
/
m a
o
•
w .2 ^
s a
^■"
^
— 2S6 *~
N&stępuiąca tablica wykazuie stopniowy wzrost
handlu Angielskiego:
Wartość wywiezionych
Wr^i6o3,
w r. 1660
w r. 1668
Weszło towarów do
• Anglii za złp:
W ijoku 1698 205,573,956.
ditto iti5
ditto 1736
ditto 1 753
ditto 1763
ditto 1770
ditto 1781
ditto 1786
208,800,000.
1 93,000,000.
181,4^6,676.
432,000,000.
478,738,832.
345,6oo,ooo. ^
558,ooo,ooo.
towarów wynosiła
Złp. 90,000,000,
— 72,000,000.
-»— i44* ooo > OO0a
Wyszło za złp:
244,373,976
277,200,000
390,000,000
362,286,676
576,000,000
58i,738,832
396,000,00*.
576,000,000
t
wnym stosunku; prócz tego, wszystko co na rachu-
nek rządu z kraiu wywozonem lub do niego i>rzywoźo-
nem bywa, nie wchodzi w rachunki celne. W ogólności
przyznać* należy, i z rachunki komor w żadnym kraiu do-
kładnego rodzaiu zysków lub strat handlu nie sUWiaią.
Pjrzypus'ćmy np. fe okręt pszenicą w Gdańsku w cenie
100,000 złp. ładowany, płynie do Szwecyi i z tamtad Itta-
za 80,000 zip. na powrót do Gdańska przywozi. Ra-
chunki komor liczą handlowi kraiowerou w tera* zdarzeniu
20,000 złp. przewylki exportacyi nad importacyą, to test
zarobku. Jeżeli iednak cena pszenicy w Szwecyi spadł*,
i ładunek okrętu za 75,000 złp. przedanym zo*tnł handel
kraiowy, pomimo świadectwa komor zamiast zysku 20,000
poniósł 5,000 straty.
I
1
]
— 157 —
w r. 1791 609,736,114* * 7-i5 % 7So-,i»4
. ditto 1800 1,100,524,320. I,372,324;3a#
ditto 1804 89ó,3o3,33i; ),ooi,5o3,33*
dUto 1809 1,094,627,400. 1,266,027,480
ditto 181 3 876,723,4^4. i, 355,3ą3,464
ditto 1 81 5 i,35o,2io,52ó. a,i4^9 2 ?*3a*'
Rachuba ta wskazuie wolne zrastanie prze-
wyiki han Hu na korzyść w Brytanii od r, 16984
kiedy przewyzka ta ledwie 39,000,0(00 zip; wyno?
bila cło r. i8x5, tir którym do Anglii 792,5 k$ x o*0#
źłp. więcey pieniędzy weszło', niz ich Anglia z*
pobierane z zagranicy towary; inny ni wylicz} ł4
narodom.' '
Umieszczony powyzey spis wprowadzanych i
Wyprowadzanych towarów kończy się ź rokieni
181 5, to iest z JEpdkąf W którey, powszechny po-
kóy 20 letniey woynie koniec położył. Ruk 1816
17 i 18 1 niepomyślne były dla W # Brytanii. Uśniie-
mżenie długiey i szczęśliwcy iralki odjęło handlo-
wi tey monarchii tysiączne kanały; któremi się on
ubogacał, i zniewalało kapitalistów do szukani*
jinych przedmiotów fcpekulacyi i dania inheg*
zwrotu działaniom swoim:
H*edy wszystkie Osady w ręku Anglików byty;
dedy Francya, Hiszpania i Holland ja, nie tylk4
sroienne śwoie okręty, lecz i większą część ku*
5iec kich były* postradały, zyski handlowe między
aarody te dot$d podzielone, skupiły się w ręku
anglików; prócz tego wyprawy woienne przez ria4
H
r
l _ 268. —
W czterech częściach świata przedsiębrane , stoso
ornych wymagały nakładów i obieg pieniędzy p(
mnaiały. Szczęśliwe te dla handlu okoliczności
rokiem i8i5, .ustać musiały; zwinięto znaczna, czci
woyska lądowego i morskiego; ukazały się handel
innych narodów i płody ich rękodzielni tam* gdz
ao lat innych niewidziano, tylko angielskie.
* Liczne bankructwa, ogólne cierpienie wszystkie
stanów; pieuchronnym były ckutkiem takowey zmi
ny rseczy. Nieprzyiaciele Anglii wystawiali pi
myślność szlachetnego tfgo narodu iako nie z go di
z pomyślnością świata, i twierdzili,, ze woyna i
wiołem iest i koniecznym warunkiem kwitnień
r x
handlu W. Brytanii. Poźnieysze doświadczenie
kazało fałsz tego twierdzenia- Po tiplynien
kilku Iatf których potrzeba było do ustalenia n
wych stosunków, do skoiarzehia nowych zwi^zke
pomimo szerzącego się w Europie i Ameryce pri
mysi u i rękodzielnik pomimo mnożących się ws2
dzie kapitałów, handel angielski, w pomyślnie
szym dziś obok tylu współzawodników żnaydt
się stanie, niżeli w czasie woyny kiedy wył4<
nym był na świecie.
Wyprowadziła Anglia wyrobów t
w r. io20zazłp. — 1821 za złp.*— 1822 za z
baweł: 66^000,000 820,000,000 865,56o,o
wełniani . . . . 1 72.000,000 220,000,0
płócien: 61,880,000 " 77,4 00, » 000 92,ooo,c
tow:redw: . . . • ,4>7 2 °ł° 00 5,44 0, » c
źelaz:ista: 38,4oo,ooo 4 1 * 000 ' 000 4^36o,c
cukru, 56,óoo,ooo 92.000,000 68,ooo,"<
«•>«*«•
Ogół. 820,280,000 1,187,120,000 i,2o3,36o,(
— 259 —
/
Rachuba ta wskazuie, ii w przeciągu dwóch lat
•przedaż towarów augielskich pomnożyła się o
Z£g3,oóo,ooo zip. Przewyika ta przenosi wartość
wszystkich wyprowadzonych z Francyi wyrobów
rękodzieł ni tego kra i u.
Równie szczęśliwa dla handlu W. Brytanii iest
pomnazaiąca się. corok massa zakupionych suro*
wyeh towarów, które Anglja wyrabiane przedaie.
Zakupiono wtymkraiu^
w r. 1 820 za zip. — 1 82 1 za złp. — - 1 8^2 za zip.
Lnu, 00,539,120 4°i525,88o^ 5o,ofto,ooo
suro.iedw: 24->855,366 37,400,000 43?ooo,ooo
Przędż.dito 13,837,000 1 5,94 1,880 l6,a4a,28o
suro w: baw: 2o6 ł ,ooo{ooo trochę więcey.
Cień: weln: 29,518,860 26,870,1 60 wiele więc: fi)
. (1) Stosunki handlowe # W. Brytanii z inneini narodami •
wskazuią przyłączone tu urzędowe rachunki Parla-
mentowi podane. Dołączam do nich rachunki han-
dlu amerykańskiego , którego wzrost W. Brytanii ,
niebezpiecznym stawać się zdaie r
% Rossyą. w roku 1820 13 c 21
ffprow. z Rnssyi do 'Anglii za 99,350,000. 105,000,000. złp-
% Anglii do Rpssyi wyprę w. za f>4,0Ó0,OJO. 105,000,000. złp.
(w tyinze roku Zjednoczone stany wyprowadziły do Uo»»
•yi towarów *za 7,660,040 złp)
Z Zjednoczonemi Stanami. ',
W roku 1820 1821 1822
wprow:do Anglii za 104,000,090. 1^000,000 ilp.
wyprow: z Anglii za 152,000,000 2lO,OO0,fpO —
1
>-■
vr -.
-- tto —
\ »
ftakładnjeyuąznaiojmość prawdziwych zasad ha*]
fUu i kierunek ducha czasu^ ważne przyniosły odj
Z llzeszą Niemiecka, Prussami i Hollandyą:
w r. 18*20. w r. 1851.
wprowadzono do Anglii za złp. 78,070,120 za zip. 80.600,
wyprowadzono z Anglii — 278,299,600. -r 365,782,5*1
(w tymie roku Zjednoczone Stany wyprowadzimy do. ER*
piać towarów za 19,192,880 złp.)
Z Jndjami Wschodniemi i Chinami:
w roku, 1820 1821
wprowadzono do Anglii za zip. 3 1 5,4*^000 za złp.. 3 M»,480,OOl
wyprowadzono % Anglii — 79,920,000 — ll9,t°0,0<*
Do Jndjt Wschodnich Anglia mniey nierównie wysyh
towarów niz ich z tatntąd pobiera ; strata tą atoji iest tyl-
ko pozorną, pobierane albowiem z taratad płody osadnir.
aat z niezmiernym procentem, Anglia innym przedaie kraion.
Z Brazylia # w roku 1820 — 1821
Wprowadzono do Anglii za złp. 38,080,000 — 5 1,760,001
wyprowadzono z Anglii — 74,560,000 — 89 280,008
W roku 1821 wyprowadziła prócz tego Anglia towarów
Exportacye Angielskie. — Exportacye Zjednoczonych Su-
wów Ameryki.
Do Szwecyi za złp. 5,023,440 za złp. 1,954,600
r- Danii za złp. 12,343,000 za złp- ( 4>734,93ft
— Hollandyi za złp. 81,904,480 za złp. 33,2^7,8^0
— Francyi za złp. 46,500 240 za złp. 58,757 000
— Hiszpanii za złp. 26,676,480 za złp. 5.968,8$o
— Portugalii aa złp. 72,996,1*0 za złp. 1,330,130
r-' Włoch za złp. 150,704,840 za złp. 9,897,000
— l*ureyi i kraiów
wschodnich za złp. .38,469,840 za złp. 5,940,910
— Malty za złp. 21,127,2S0 — — -
— Gibraltaru aa złp. 70,638,480 m złp. 13^2V»
v \
-*- 261 —
liany w prawidłach, któremi się rząd angielski w
ósunkaoh a swoich z Indyami wschodniemu i za*
lodniemi powoduie. W roku i8i3- pr2y t^zuo-
ieniu przywileiów kompanii wschodnio indyyskiey
djęta iey wyłączne prawo handlu, do którego od-
dnietyłko wszyscy mieszkańcy W. Brytanii, lecą
Amerykanie przypuszczeni zostali: Jeden tylko han-
el herbatą, wyłącznie przy kompanii pozostał. .Ni-
dy doświadczenie moc n my nie dowiodło korzy-.
:i wolnego handlu i nigdy w tak krótkim czasie
samowolnienie iego tyle nie przyniosło zysków-
Do Nowey Hol.za złp. 4> 72 M4° za złp. 64*2,64*
-r Przylądka Dobrey ,
Nadziei za złp. 10,278,560 za złp. l34,6S<%
— Osad.*»ngielskićhA- x
meryki Północney 67,052,640 za złp. 18,088,130
-rr Usamowolnionych ?
osad Hiszpańskich
na- stałym ladzie A •
meryki za złp. 36,716^640 za złp. 9,339,6*0
— Jndyi zachodnich
Angielskich za złp. 133,881,680 za złp, 9,385,8 50
— Jndyi Zachodnich
obcych-^ narodów 50,281, 960 za złp. 101,040,l60
Godnym uwagi iest wzrost handlu Stanów Zjed-
noczonych w Jndyach Zachodnich, gdz\e wdwóynasók.
iest Większym od handlu angielskiego. Dzisiay ••
patrzenie w żywność* wyspy St. Domingo i osad h
•tpańskich, Holenderskich i Szwedzkich zraydaie
•ię niemal wyłącznie w rfku kupców Stanów Zj«*
— toczonych* — '
\ ' .;.■-!■■
i ■ ■ ■
_ 262 —
W roku i Si 5 kiedy handel wolny do Jndyi
txe otworzonym niebył, wyprowadzono z Angl
pośrednictwem kompanii, bawełnianych wy robo
zip. 4,379,
W roku 1821 kiedy handel był wol: v 34,o35,
v w r. ę8*2 * 44,81 3,
Drukowanych bawełnie wyprowadzono doJi
Łokcfangielskich (Jart) 3 stopy długości maiąc
w r. i8*5 604.
w r. i8aji * ' ' 7*602,
w r* 1822 9^979.
Gładkich bawełnie wyprowadzono do In: Łokci
w r.' i8i5 2i3,
w r, 1 82 1 * 6,724,
w r. 1822 9i94o^
Wełnianych wyrobów wyprowadzono do Im
w r. 181 5 za ałp. 4^37 7,;
w r. 1821 54,738, (
w r. 1822 56,865.(
. w r. i8i5 sukna za złp. 17,387,*
w r. 1822 * 28,4 9 4,£
Niemuiey i w Tndyach zachodnich zwolniono pr:
pisy wyłącznego niegdyś handlu. Rząd Angieh
przekonał t s\ę iz rozszerzane bez miary i grai
kupczenie w spółubieganiu się> nawet ł obce
narodami, większe przynosi zyski, niżeli jinaczni<
sze procenta w szczupleyszym nierównie zaw
dzie handlu wyłącznego.
Uchwały Parlamentu z rokii 1822, które i
/•'
— 363 — ■
srniey w roku-jJJoS i 1806 lubo z wielu ogra-
zeniami były wydane," ustanowiły nowy por«%-
& rzeczy i rozszerzyły systemat portów wolnych,
hwala ta Parlamentu wszystkie niemal wyspy
lyi zachodnich wolnemi portami ogłosiła; a kuV
r amerykańscy na własnych' okrętach płody
a swego kraiu przywozić mogą, co im dawnie*/
>ronione było, (1) spodziewać się należy, Łe
z) stkie innne ścieśnienia. (2) handlu W. Brytanii
1
1) Na teinie posiedzeiiiu , parlament pozwolił miesz-
kańcom osad angielskie li* w Jud y a eh zachodnich
wywozić* towary łv/ple <ło krylów Europejskich > na
południa przylądka Finisterre lezących, uwalniaiąc
ich od powinności składania ich w Malcie lub Gi-
braltarze , do czego dawnie? W podobnym razie o-
. bowiązani byli.
4). W liczbie wyłącznych kampanii, ktżre w dawniey*
szych wiekach, W celu • roitk rzewienia handlu u*ia,
nowiono-j a które dziś postęp, iego tamuią^ nastę-
pujące wspomnieć należy: Towarzystwo Wschód-
nio-Jndyiskie, którego nieco wyzey Umieściłem hisio-
ryą. Zgromadzenie handlu Jndy i- Zachodnich \\esb-
Jndia-Coińpany. Kompanie poło W u Wielorybów na
brzegach. 'Grenlanayi, i na^morftach amerykaiisklcht
i kompania Turecką która z Austryą i Fraućyą ty^
*ski handlu Jjćwanckiegó dzieli*
Mniey znacząc cmi s$ towarzystwo handlu z rló«i
syą> od "0X85!$* kiedy systemat kontynentalny po-
budził kupców Angielskich od szukania w włainynt
krain > i w iecó osadach płodów, dotąd przez* Ros*
"syą dostarczanych'. Kompania Afrykańska i odnogi
IfadioAikitly. -Kompania JMindla na 1 t)ceartie -pnie-
— 266 ,—
i ,ioo,ooo łasztów ładunku. "W czasie woyny
wpłynęło do portów Angielskich 900,000 łasztó>
ładunku ; w wyz wspomnionych trzech latach po*
koiu weszło ich . i,i5o,ooo pomim.o ścieśnienia
handlu zbożem który dawniey znaczna liczbę za-
trudniał okrętów.
Równie znacznym iest wzrost handlu miasta
Londynu. W roku 181 3, iĄ. % i i5 weszło do te*
go portu rocznie w przecięciu *5,45o okrętów, wy-
szło ich 7,33o, w r. zaś 1820, 21, i 22, weszło
ich 16,000, a wyszło 8,5oo.
Handel wewnętrzny.
Osady W. Brytanii w pięciu częściach świata,
wyższość ićy przemysłu i fabryk, słowem handel
iey zagraniczny, mnieysze temu kraiowi przynosił .
zyski iak handel iego wewnętrzny. W roku 1797
Pan-Pitt cenił kapitały w handlu zewnętrznym u-
mieszczone na 3,200,000,000 złp.; a dochód roczny
na 480,000,000 złp. , wtenczas kiedy kapitały han-
diu wewnętrznego 11^00,000 złp^ wynoszące 10 od
sta roezjnego przynosić miały zysku. Do takowego'
rozszerzenia handlu wewnętrznego przyczyniała się
ustanowione po miastach i wsiach iarmarki i tar-
gi, a więcey ieszcze robione drogi, koleie żelazne,
kanały, i wygodne wozy pocztowe, które codzidn
i niemal co godzina po całym kraiu krgią.'
Dobre mienie w wszystkich klassach w' Anglii upo- ■ ^
wszechnione,które pewnemu obcemu Monarsze powo.
dem do podziwienia było,źe w Anglii pospólstwa nic
widział, skutkiem icst,ą razem przyczyna takiego roi*
I
l
\
— 267 —
na handlu wewnętrznego. Żaden naród nie iest
3brze karmionym, tak dohrze odzianym, i
)brze i wygodnie nie mieszka iak naród An-
. Konsumpcya wewnętrzna corocznie się
za, cxego naymocnieyszym dowodem sa ra-
potrzebowanych w Anglii herbaty i cukru
lat cło od herbaty wzniosło się w stósun-
do stu i ciągle w górę idzie: (i) Pomno-
lochodów cła od cukru* również iest znacz-
dochód ten wynosił w roku 1817 (brutto)
0,000 złp. — w roku 1821 — 160,000,000
x 1822 206,000,000 złp.
►niowy wzrost ludności nie odpowiada wzro-
wspomnioney konsumpcyi; rn^ze wyżkę przy-
laleźy wiekszey zamożności publiczpey, a w
tego rozszerzeniu handlu wewnętrznego*
\Dalszy ciąg nastąpi)
* 9
IZETA PODROŻY I JEOGRAFII.1
iglia — W Rippor w Yorkshire kwitnie
krzak ' rózjr, naywieksay iak i sie znayduie w
Okrywa on 126 stóp kwadratowych muru i
JO kwirtów białej róży, z których 244 iut
witneło, 276 kwitnie, a 460 iett iesicze w
aikach. Wszystkie kwiaty maią wysoki ttopitu
lałości i wyglądała białe iak inieg.
*f
Yarlość zakupione? w Anglii ^erbaty wzniosła ■lc'*
roku od 1821 do 1822 z 898,493 do 920,000,000 tĄu
^■1
— 208 — . ,
Francy a.— Pan Pcachct podaie w Monitora* \
csbę wszystkich weryatów znayduiąfcych się w pukli-
cznyćh instytutach w Europie i Ameryce na 76,126
między któremi 876 więcejr kobiet nifc mężczyzn.
W tey liczbie w Hiszpanii ma się znaydowac"tylki
131 mężczyzn a 181 kobiet; we Francyj IU1W
mężczyzn, a 13,964 kobiet, we Włoszech ,5.71
mężczyzn, a 5,067 kobiet; w Hollandyi 3480 mi
ftczyzn, a 4471 k.; w Anglii 13865 męfcczyzu
12,487 kobist; w Północnćy Europie i w JJi
czech 3,188 mężczyzn, a 2253 kobiet ; w Ameryce
324 mężczyzn , a 279 ly>biet. — W roku przessł
do zakładu waryatów w Cbarentownprzyieto 5*7
maiących pomieszane zmysły f nitędzy temi 26
biet, 31 mężczyzn.
Niemcy. — Przy budowie nowego teatru Me
cji, odkrytą tnowu?godne uwagi' starożytności rs
akie. Wydobyto mnóstwo dzbanków i innych' oact;
po części dobrse sachowauych. Dnia 16, [Sier
odkryli robotnicy piękną mozayk,ową podłogę a W
łego i błękitnego pospaianego kamienia. Załow*
trzeba iz odkopanie szło nie dosyć starannie pr*
co zachowano tylko poiedyncze sztuki; moiemif
z to był* podłoga sali ogrodowey lub' dziedsin
pałacowego. Przy budowie pięknego domu, klół'
obok nowego teatru wystawił przeszłego roku ti
teyszy obywatel, znaleiiono kopiąc fttndanemta opw
wielu ino/ch starożytności, tak£e monety rsyra
i debrze iesscae 'zachowaną łazienkę. Cześć t*
ft aachodnia. strona teatru f nalełała sapę w ne do
\
' — . 269 —
go demu pstrycyuszów rzymskich, gdzie znaleziono
owe starożytności. •
Turcja — Powietrze* Nastepuiącę uwagi o powie-
trzu są owocem postrzeleń pewnego włoskiego leka-
rza, który w czasie pięcioletniego swego pobytu w
AIexan4ryi > miał często sposobność śled«enia cha-
rakteru Łey zarazy, ar. 1815 sam był nią dotknię-
ty. . Fe dwóch miesiącach naywjększy^h cierpień ,
których zostały nie przemiiaiące ślady, c* dr o wiał,
był atoli ieszcze rok 'cały w stanie przychodzenia
do zdrowia, a ze ta choroba raz wyleczona nie po.
wraca, przeto u%ył tego czasu na zwiedzenie in-
nych dotkniętych zarazą. N l) Powietrze iest miey-
scową chorbą Egiptu, atoli zjawienie się iey przy-
śpieszą wiele przyczyn zbiedz sie mogących od Mar-
ca do końca Lipca. 2) Dotykanie nie iest dosta-
teczne do zarażenia sie powietrzem, lecz musi ius
bydź pewne usposobienie, któijc ułatwia rozwiianie
się materyi tarazaiącey. 3) Aieby zaraza przeszła
8 iednego inieysca do drugiego, potrzeba do tego,
itby rozwiianie iey ułatwiał' pewien, stan atmo-
sfery i współdziałanie wielu okoliczności 4) Mu-
rzyni , tudzież t nowo, przybyłe osofcy , łatwiey
sie .zarazaią aniżeli kraiowcy i mieszkańcy przy-
byli do klimatu. 5) W niektórych latach zaraza na-
wiedza oscaególniey dzieci, rannych, lękliwych i
słabowitych i takich którzy *iV»dawno doświadczali
iakiey odmiany fizyczney. W podobnym razie, -o-
soby zamknięte w nayściśleysaey kwarantannie, są
• A\
— 270 —
mało co bezpiecinieysse od innych chodzących be*
Sądnego strzeżenia się po ulicach. C) W MUtycił^
latach powietrze dotyka szcsególniey dorosłych, sst-1^
bliwie mocnych i silnych lodzi , wssakie ci w tta* I ^,
etat są tylko i ego ofltrą ieźeli prses zaniechali* I (
środków ostrożności wystawiaią się na zarazę. Oto- 1 j
by maiące wiele do esynienia s oleiem, mniey lic
mogą obawiać aniieli inne. 7) Jeieli zaraza "sjawi
się 9 charakterem aatchenicinym y wstelka pomoc
lekarska ieat bet skuteczną'; iedno co lekarzowi w
ówesas posostaie, iest wspierać naturę w iey prze-
sileniu. 8) W razie, ieieli się okainie sthenicsoie
tedy naydsielniey działające środki, w wielkich do-
gach, lees s przezornością dawane, mogą w\ pier-
wszym okresie choroby, który zwykle test bardzo
krótki, sprawiać zbawienne skałki. 9) Powietrze
mole tez same osobę dotknąć kilkakrotnie lees rzad-
ko to się zdarza iednego roku. 10) Wszystkie in-
ne choroby mogą w ieJnym czasie istnieć obok po-
wietrza; atoli nie objawiaiąsię wspólnie.
W Smyrnie znaydaie sic teraz pięć szkół katrii-
ckich ; mianowicie, Łazarystów; Kapucynów, Fran-
ciszkanów 1 , Instytut nteiakiego Pana Parny i -nowo
urządzone kollegium.
Erzeruw. — Ta stolica Pas*aIiko tego nazwiska,
obey raniącego więksią c*r* c dawney Armenii, le§y
na równinie maiące? <*redm godzin drogi obwodu i
°próc» lego mi>»ia licząc ieszcze sześćdziesiąt wsi.
Tylko s p/JuOcney strony panuie nad Erzerum wy-
a góra, która ciągle okryta iest śniegiem;* musi
;eto mieć wysokości blisko 9,000 stóp. Miasto
esone iest podwóynyin kamiennym murem i
•dzo głębokim rowem; oprócz tego ma na połu-
iowey stronie cy la delię, założoną bardzo dobrze
ipatrzoną w dostateczne środki obrony. Naywięk-
i atoli siła tego miasta składa się z liczney iego,
In oś ci, .która wynosić może blisko 200,000. Li-
| w niey obok 50,000 tureckich rodzin 4 do 5
iigcy ormiańskich i 400 Greckich. Większa część
mów iest z kamienia s płaskie mi ziemią okrytemi
cha mi, tak iz czgsio można widzieć pasące się na
:h owce. Bazary są bogate w Artykuły wschodnie
Inakże wszystkie galerye nie są sklepione. Wiek-*
i i A część ma dachy w kształcie tarassów, słu-
sycb za mieysca przechadzki; prowadzą do nieb
mienne schody. Jeżeli która ulica przecina linią,
ly przez nic do nayblMszego tarasu prowadzi most.
ieksza połowa ulic iest brukowana) lecz na sposób
reki, to iest,, kamienie ustawiane są ściśle ieden
z y ^fUgim, przez co raczey staią się powodem
zypadko*-, zamiast coby im zapobiegać miały.—
mieście ł^yduie się szesnaście publicznych mor
ów, i przeszło ^to iaeczetów; niektóre s nich są
rdzo piękne, mai^ wipan^łe kopuły pokryte o-
wiem, nad któremi wznoszą ^pozłacane kule
emskie i półxięzyce, co zdałeka spiv WU j e ciaro .
iy widok. Erzerum iest iednem z nayzau^,$ n j e y.
ych miast w państwie tureckim, i iest składem c M
— 272 —
jego iego handlu i Perty a, i Indy^. Kiedy
nefort żnaydował się w tamteysiych okolicach,
wie codziennie wychodziły z taintąd karawany
Gandge, Tyflis, Tauris, Trapezunt, Tokat i AJaf
po. Paszalik Erzerumski iest naywi^k&zy i ssafl
wnie naywiccey czyniący dochodów, w całem P
siwie. Basza ma tytuł Beglerbeia. Pobiera
dziewięć* na sto od wszystkich towarów kupiecki
które wchody lub wychodną * prowincyi;
cześć tego dochodu wpływa do prywatney iege
sy. Tournefort podaie prsychód iaki^Portaci
* tego paszaliku , licząc w to Haracz, czyli po
wne, na 6 ,000 ''kies csyli 300,000 talarów.
'czas iego tam pobytu, prawie wszyscy me£csy§ai
mieście byli Janczarami, liesono ich przeszło 60 ,w
W ostatniey woynie z Rossyą, iedoa tylko
składająca się z 50 nędznych chat stawiła dok
10 dobrae uzbroionych żołnierzy. Równina En*
rumska wydaie obficie zboża. Wsie- są bardzo
czne, zamieszkane po części przea Ormian p*
ściańskich, potomków pierwotnych mtess** nco[, »
cieście przez Turków. G6vy na któryś «n*y4*
sie nayyznizeysze pasze, zaymuią w fccin-pokols*
Kurdów posiadaiących Iicz^ trz^y. Większa
cześć uznaie nad sob* ■wie'ra«onictwo Porty, mi
to iednak, w-' P"«biegaią kraj dla kradsid;
i rabunku, ^ resztą nie płacą żadnych podało
tylko ' c*asie wo yoy dostawiają korpus Iekkiey
-uy, bardzo podobny do kozaków.
Hpm
.
■
.
■
■ . .
3
15 wdbi.
■l,.i, K y i doł^ctenil
■ ;:p ilp.
k rłp. 1
■
WECKIEĆ
■
■ ■
cji w kwocie rłp, J2 kwarl
garnia Towarzystwa pMyiaciń
.
1 J, SOflWAItffe —
H
• «r Jo R<i ' 1 "''
BP
tEiffiam%m$g^®^M
i
iiiitiiliiiii
3 tlOS Dl« 710 755
III
1
DATCDUE
STANFORD UNIVERSITY L1BRARIES
STANFORD, CALIFORNIA 94305-6004