Skip to main content

Full text of "Kopernikijana czyli materyaly do pism i zycia Mikolaja Kopernika .."

See other formats


This  is  a  digital  copy  of  a  book  that  was  preserved  for  generations  on  library  shelves  before  it  was  carefully  scanned  by  Google  as  part  of  a  project 
to  make  the  world's  books  discoverable  online. 

It  has  survived  long  enough  for  the  copyright  to  expire  and  the  book  to  enter  the  public  domain.  A  public  domain  book  is  one  that  was  never  subject 
to  copyright  or  whose  legał  copyright  term  has  expired.  Whether  a  book  is  in  the  public  domain  may  vary  country  to  country.  Public  domain  books 
are  our  gateways  to  the  past,  representing  a  wealth  of  history,  culture  and  knowledge  thafs  often  difficult  to  discover. 

Marks,  notations  and  other  marginalia  present  in  the  original  volume  will  appear  in  this  file  -  a  reminder  of  this  book's  long  journey  from  the 
publisher  to  a  library  and  finally  to  you. 

Usage  guidelines 

Google  is  proud  to  partner  with  libraries  to  digitize  public  domain  materials  and  make  them  widely  accessible.  Public  domain  books  belong  to  the 
public  and  we  are  merely  their  custodians.  Nevertheless,  this  work  is  expensive,  so  in  order  to  keep  providing  this  resource,  we  have  taken  steps  to 
prevent  abuse  by  commercial  parties,  including  placing  technical  restrictions  on  automated  ąuerying. 

We  also  ask  that  you: 

+  Make  non-commercial  use  of  the  file s  We  designed  Google  Book  Search  for  use  by  individuals,  and  we  reąuest  that  you  use  these  files  for 
personal,  non-commercial  purposes. 

+  Refrainfrom  automated  ąuerying  Do  not  send  automated  ąueries  of  any  sort  to  Google's  system:  If  you  are  conducting  research  on  machinę 
translation,  optical  character  recognition  or  other  areas  where  access  to  a  large  amount  of  text  is  helpful,  please  contact  us.  We  encourage  the 
use  of  public  domain  materials  for  these  purposes  and  may  be  able  to  help. 

+  Maintain  attribution  The  Google  "watermark"  you  see  on  each  file  is  essential  for  informing  people  about  this  project  and  helping  them  find 
additional  materials  through  Google  Book  Search.  Please  do  not  remove  it. 

+  Keep  it  legał  Whatever  your  use,  remember  that  you  are  responsible  for  ensuring  that  what  you  are  doing  is  legał.  Do  not  assume  that  just 
because  we  believe  a  book  is  in  the  public  domain  for  users  in  the  United  States,  that  the  work  is  also  in  the  public  domain  for  users  in  other 
countries.  Whether  a  book  is  still  in  copyright  varies  from  country  to  country,  and  we  can't  offer  guidance  on  whether  any  specific  use  of 
any  specific  book  is  allowed.  Please  do  not  assume  that  a  book's  appearance  in  Google  Book  Search  means  it  can  be  used  in  any  manner 
any  where  in  the  world.  Copyright  infringement  liability  can  be  ąuite  severe. 

About  Google  Book  Search 

Google's  mission  is  to  organize  the  world's  information  and  to  make  it  universally  accessible  and  useful.  Google  Book  Search  helps  readers 
discover  the  world's  books  while  helping  authors  and  publishers  reach  new  audiences.  You  can  search  through  the  fuli  text  of  this  book  on  the  web 

at  http  :  //books  .  google  .  com/| 


Digitized  by 


Google 


LIBRARY 


Uniyersity  of  California. 


Class 


Digitized  by  CjOOClC 


K     4 


Digitized  by 


Google 


Digitized  by 


Google 


fl 


CZTŁI 


MATERIAŁY  DO  FISI  I  ŻYCIA 


MIKOŁAJA  KOPERNIKA. 


ZEBEAŁ 


X.  IGNACY  IPOLKLCrWSKlI. 


TOMI. 


„Chwała  Wielkiego  Męża  na  Ojczyznę  spływa." 

*  Ody  (Mńtkiego. 


GNIEZNO. 

!                                                       DBUKDBM   J.  B.   ŁANGIEGO. 

1873. 

\ 

1 

1 

Digitized  by 

Google 


Digitized  by  VjOOQ16 


Ir 


PśWIADCZENIE   y^YDAWCY. 


najcenniejsza  spuścizna  jaka  nam  pozostała  po  Męża 
wiekopomnej  chwały,  Mikołaju  Koperniku,  jego  genialne 
dzieło  0  obrotach  ciał  niebieskich,  trzy  razy  wydane  w  języku 
łacińskim,  a  raz  czwarty  przed  20  laty  w  Warszawie,  z  pol- 
skiem  tłumaczeniem,  obecnie  w  piątej  ma  być  wydane  edy- 
cyi  w  Toruniu,  podług  pierwowzoru  pierwszej  edycyi  Norym- 
berskiej z  1543  roku.  Oprócz  tego  genialnego  dzieła,  zacho- 
wane mamy  po  Koperniku  inne  jeszcze  skarby  ducha,  inne 
prace  umysłu  jego;  mamy  drogie  pomniki  uwielbienia,  jakie 
oddali  Mężowi  uczonemu  współziomkowie  jego,  piórem  i  czy- 
nem. 

Cześć,  jaką  winniśmy  każdej  literze  Kopernika — posza- 
nowanie tego  wszystkiego  co  o  nim  napisali  Rodacy,  jest 
nam  zachętą  do  wydania  trzech  tomowego  dzieła,  tom  ka- 
żdy o  dwudziestu  mniej  więcej  arkuszach  druku,  pod  tytu- 
łem: Kopernikijana,  to  jest  materyały  do  pism  i  życia  Mi- 
kołaja Kopernika;  w  których  pomieścimy  w  polskim  języku 
'to  wszystko,  co  napisał  Kopernik  z  wyjątkiem  samego  dzieła 
o  obrotach  ciał  niebieskich,  dalej  to  wszystko  co  o  Koper- 
niku napisali  Polacy. 

Kollekcya  ta  dziwną  się  zapewne  wyda  niejednemu, 
zwłaszcza  gdy  w  niej  znajdzie  przeważnie  pomieszczone  rze- 
czy takie,  które  już  drukiem  ogłaszane  były  różnemi  czasy; 
gdy  w  tej  kollekcyi  znajdzie  rzeczy  mniejszej  wagi,  zbyt 
często  powtarzające  się.  Więc  tłumaczę  się  przedewszystkiem 


O O  f\    mą 


1 


Digitized  by 


Google 


n. 


dla  czego  to  czynię.  Zbierając  materyały  do  życiorysu  Ko- 
pernika nasze  i  obce,  natrafiłem  nieraz  na  druki  tak  tru- 
dne do  nabycia,  tak  mało  znane  fachowym  nawet  literatom; 
natrafiłem  na  inne  rozproszone  po  pismach  peryodycznych, 
tak  nieprzystępnych  dla  wielu,  nie  zawsze  znajdujących  się 
i  w  najbogatszych  bibliotekach,  natrafiałem  na  rzeczy  w  nie- 
wielu tylko  egzemplarzach  odbite,  a  nadewszystko,  zestawia- 
jąc to,  co  napisali  o  Koperniku  Polacy,  z  tern  co  obcy  razem 
wzięci  autorowie  ogłosili  o  nim;  gdy  znalazłem  istotną  prze- 
wagę na  stronę  naszą,  gdy  znalazły  się  i  takie  materyały 
które  dotąd  nie  były  ogłoszone  drukiem,  wreszcie  i  takie 
które  specyalnie  do  tej  opracowałem  kollekcyi  —  postanowi- 
łem w  czterechsetny  Jubileusz  urodzin  Kopernika  i  tę  jeszcze 
dla  ziomków  dołączyć  pamiątkę. 

Zebrane  przezemnie  artykuły  rozdzieliwszy  na  trzy  czę- 
ści, pobieżnie  opiszę  takowe. 

W  tomie  najprzód  pierwszym,  obecnym,  pomieszczone 
są  drobniejsze  pisma  i  listy  Kopernika  —  Listy  o  Koperniku 
współczesne  i  późniejsze.  Pierwsze  opowiadanie  o  dziele  jego, 
skreślone  przez  Jerzego  Joachima  Retyka,  i  przedmowa  te- 
goż do  trygonometryi  Kopernika,  wszystko  to,  jak  wiadomo, 
było  pisane  po  łacinie,  a  my  tu  dajemy  w  polskim  tylko 
przekładzie.  —  Dalej  w  tym  tomie  pierwszym,  zamieściliśmy 
trzy  rozprawy :  dyrektora  obserwatoryum  w  Warszawie  Bara- 
nowskiego, tyczące  się  dzieła  Kopernika  o  obrotach  ciał  niebie- 
skich, —  Rozprawę  Lelewela  o  zasługach  Kopernika  w  geogra- 
fii—  i  dwie  rozprawy  profesora  Szulca,  konieczne  do  utwo- 
rzenia sobie  jasnego  sądu  o  ojczyźnie  Astronoma. 

Wyżej  powiedziałem:  że  drobniejsze  pisma  i  listy  Ko- 
pernika, jako  też  inne  rozprawy  dzieła  jego  dotyczące,  acz- 
kolwiek oryginalnie  pisane  po  łacinie,  w  polskim  tylko  daję 
przekładzie,  znowu  tłumaczę  się  dla  czego  to  czynię.  Źró- 
dłowo oceniając  każdy  materyał  historyczny,  należy  bez  wąt- 
pienia, w  oryginale,  o  ile  to  być  może,  umieszczać  takowy. 
Grdy  jednakże  w  zamierzonej  tu  kollekcyi  chodzi  o  wybitną 


Digitized  by 


Google 


m. 


cechę  polskości,  o  przystępne  dzieło  dla  wszystkich  Polaków, 
gdy  w  wspaniałem  Warszawskiem  wydaniu  dzieł  Kopernika, 
rzeczy  o  których  tu  mowa,  w  oryginałach  były  ogłoszone 
źródłowo,  gdy  Warszawskie  wydanie  za  kosztowne  jest,  nie 
przystępne  dla  wielu,  a  nawet  wyczerpane,  gdy  w  końcu 
znacznie  by  to  zwiększyło  nakład  i  koszta  druku,  z  tych 
przeto  powodów  ograniczyłem  się  jedynie  na  polskim  texcie. 

Trzy  rozprawy  Baranowskiego,  —  dwie  Szulca,  i  jedna 
Lelewela,  tak  jak  były  oryginalnie  napisane,  wydane  tu  są 
w  polskim  tylko  języku. 

Tom  drugi  zamierzonej  kollekcyi  obejmować  będzie  same 
życiorysy  Kopernika,  różnych  pisarzy,  od  najdawniejszego 
zacząwszy  skreślonego  przez  Starowolskiego  z  1627  roku, 
aż  do  ostatniego  z  roku  bieżącego.  Ogółem  większych  tu 
życiorysów,  i  drobniejszych  szkiców,  będzie  z  górą  trzydzie- 
ści, z  tych  dwa  tylko:  Starowolskiego  z  języka  łacińskiego, 
a  Krystyna  Lacha  Szyrmy  z  języka  angielskiego  przełożone 
będą  na  język  polski,  inne  jak  były  pisane  w  oryginałach 
polskich  pozostaną.  —  Oprócz  wspomnionych  dwóch  życiory- 
sów Kopernika,  przez  Polaków  w  obcych  językach  pisanych 
—  z  ważniejszych  są  jeszcze  trzy:  dwa  po  francuzku  —  Ozyń- 
skiego  i  Chodźki  —  i  znany  z  ostatnich  czasów  R***  (Roemera) 
po  niemiecku,  ale  te  dla  tego  że  są  za  obszerne  nie  wejdą  do 
kollekcyi.  —  Z  polskich  życiorysów  osobno  wydanych  wejdą 
tu :  Krzyżanowskiego,  Szulca  i  Radwańskiego,  a  z  zamieszczo- 
nych w  pismach  peryodycznych  lub  zbiorowych:  Śniadeckie- 
go, Sołtykowicza,  Bentkowskiego,  Hubego,  Gąsiorowskiego, 
Chodynieckiego,  Krzyżanowskiego,  Oleszczyńskiego,  Bartosze- 
wicza, Rogalskiego,  Łukaszewicza,  Wierzejskiego,  Pankiewicza, 
Rychcickiego,  Feldmanowskiego  i  kilku  innych  jeszcze  auto- 
rów, drobniejsze  szkice  do  żywota  Mikołaja  Kopernika. 

Znane  to  są  wprawdzie  rzeczy,  bardzo  często  jeden 
autor  przepisywał  z  drugiego,  szczęśliwie  lub  mniej  szczęśliwie, 
ale  zbiór  taki  należy  do  kompletu,  ale  u  wielu  znajdzie  się 
szczegół  pomijany  od  innych. 


Digitized  by 


Google 


IV. 


Tom  trzeci  zawierać  będzie  artykuły  nie  pomieszczone 
w  dwóch  poprzednich  tomach,  a  w  tych  wiele  rzeczy  dru- 
kiem dotąd  nie  ogłoszonych*  —  Tu  więc  będą:  Wyciągi  z  urzę- 
dowych akt  tyczących  się  familii  Kopernika,  —  Lista  współ- 
uczniów  i  profesorów  Kopernika,  —  Listy  różnych  osób  odno- 
szące się  do  życia,  nauki  i  czci  składanej  Kopernikowi. 
Wiersze  i  epigrammata  na  cześć  Astronoma  —  Ikonografia 
wizerunków  Kopernika,  pomników  mu  wzniesionych,  publi- 
kowanych w  sztychach,  drzeworytach  lub  litografiach;  wiado- 
mości o  celniejszych  portretach  olejnych  Kopernika,  i  dokła- 
dny opis  medali  wybitych  na  cześć  jego.  Z  nieogłoszonych 
jeszcze  drukiem  rzeczy  dotyczących  Kopernika,  będą  w  tym 
trzecim  tomie  Akta  urzędowe  Rady  stanu  z  czasów  księstwa 
Warszawskiego  od  1809  do  1816,  odnoszące  się  do  mającego 
się  wystawić  Kopernikowi  pomnika  w  Toruniu.  Z  druków, 
będą  tu  szczegóły  wzniesienia  pomnika  w  Warszawie,  i  opisy 
tej  uroczystości  zebrane  z  pism  współczesnych.  Dalej  luźne 
drobniejsze  a  ciekawe  artykuły  bądź  o  Astronomie  samym, 
bądź  o  rodzinie  jego  —  potem  dwanaście  artykułów 
i  rozpraw  moich  o  Koperniku,  zamieszczonych  w  ostatnich 
czasach  w  różnych  pismach  polskich;  nakoniec  obraz  fan- 
tastyczny o  Koperniku  napisany  po  włosku  a  przetłumaczony 
przez  Kulczyckiego  i  Ostatnie  chwile  Kopernika,  obrazek 
dramatyczny  napisany  przez  Wacława  Szymanowskiego. 

Tą  kollekcyą,  pochlebiamy  sobie,  że  przyjemność  sprawimy 
Rodakom,  a  Cudzoziemców  naocznie  przekonamy,  ile  to 
Polacy  napisali  o  Ziomku  swoim  Mikołaju  Koperniku. 


X.  Jonact  Polkowski. 


Digitized  by  VjOOQ16 


Wtórnie  pierwszym  mieszczą  się: 

a)  Pisma  Kopernika  tylko  w  polskim  przekładzie,  a  miano- 
wicie: Listy  Teofilakta  Simokatty. — Rozprawa  o  urządzeniu 
monety.  —  Skarga  Kapituły  Warmińskiej  na  nadużycia 
Krzyżaków,  redagowana  przez  Kopernika.  —  Poemat  reli- 
gijny siedm  gwiazd. — List  do  Papieża  Pawła  III.  —  Przed- 
mowa do  dzieła  o  Obrotach  ciał  niebieskich,  —  List  do 
Bernarda  Wapowskiego  o  ósmej  sferze.  —  Szesnaście  li- 
stów Kopernika  do  różnych  osób. 

b)  Pisma    tyczące    się    nauki   Kopernika    i   Ojczyzny   jego, 

a  mianowicie :  Ośm  listów  do  Kopernika  i  o  Koperniku. 
—  Pierwsze  opowiadanie  o  obrotach  ciał  niebieskich 
Jerzego  Joachima  Retyka.  —  Tegoż  przedmowa  do  Try- 
gonometryi  Kopernika.  —  Tegoż  nowe  efemerydy  podług 
Kopernika.  —  Przedmowa  Baranowskiego  przy  Warsza- 
wskiem  wydaniu  dzieł  Kopernika;  tegoż  recenzya  War- 
szawskiego wydania  dzieł  Kopernika.  —  O  obrotach  ciał 
niebieskich  Baranowskiego.  —  Obraz  postępu  nauk  Astro- 
nomicznych i  fizycznych  w  Polsce.  —  Joachima  Lelewela 
rozprawa  o  Koperniku. — O  Tarnowie  Mazowieckim  i  o  sna- 
czeniu  dawnych  Prus,  dwie  rozprawy  Dominika  Szulca. 


Digitized  by 


Google 


Spis  rzeczy  w  tomie  pierwszym. 


stor. 
Oświadczenie  wydawcy. 

Treść  tomu  I — 

Listy  Teofilakta  Scholastyka  Simokatty 7 

Rozprawa  o  urządzenia  monety 33 

Skarga  kapituły  przeciw  Krzyżakom 45 

Poemat  religijny  siedm  gwiazd 49 

List  Kopernika  do  Papieża  Pawła  HI 61 

Przedmowa  do  dzieła  o  Obrotach  ciał  niebieskich 66 

List  do  Bernarda  Wapowskiego 68 

„    do  Kapituły  Warmińskiej  z  22  Października  1518 74 

„    do  Biskupa  Ferbera  z  29  Lutego  1524 75 

„    do  Felka  Reich  z  12  Kwietnia  1526 76 

„     do  Biskupa  Dantyszka  w  Wielki  Piątek  1533 78 

„              „                 „             z  8  Czerwca  1536 79 

„              „                  „             z  9  Sierpnia  1537 80 

„              „                 „z  17  Marca  1538 81 

„              „                 „             z  15  Kwietnia  1538 81 

„              „                 „             z  2  Grudnia  1538 82 

*              M                 n             2  11  Stycznia  1539 83 

H              w                 »»             z  3  Marca  1539 83 

„              H                 ,»             z  11  Marca  1539 84 

„    Kopernika  do  księcia  Alberta  z  15  Czerwca  1541 85 

„            „                   „            „       z  21  Czerwca  1541 86 

„            „         do  Biskupa  Dantyszka  z  27  Czerwca  1541 86 

„            „                  „                 „        z  28  Września  1541 87 

„    Kardynała  Szonberga  do  Kopernika  z  1  Listopada  1536 89 

„    Xcia  Alberta  do  Kopernika  z  6  Kwietnia  1541 90 

„    Kapituły  Warmińskiej  do  Xoia  Alberta  Pruskiego  z  6  Kwietnia  1541  90 

Wyjątek  z  listu  kapituły  Warmińskiej  do  księcia  Alberta  Pruskiego      ...  91 

List  Tidemana  Gize  do  Jerzego  Donnera  z  8  Grudnia  1542 91 

„            „            „     do  Jerzego  Joachima  Retyka  z  26  Lipca  1543  ...  92 

„      Kanonika  Donnera  do  Xcia  Alberta  z  3  Sierpnia  1543          ....  93 

„      Kapryniego  do  Biskupa  Maciejowskiego  z  27  Września  1542    ...  94 

„      Brzoskiego  o  Koperniku  z  1616 95 

Pierwsze  opowiadanie  Retyka  o  obrotach  ciał  niebieskich 96 

Tegoż  przedmowa  do  Trygonometryi  Kopernika 145 

Tegoż  nowe  efemerydy  podług  Kopernika 148 

Przedmowa  Baranowskiego  do  dzieła  Kopernika 153 

Treść'  dzieła  i  pism  Kopernika 161 

O  obrotach  ciał  niebieskich                                  183 

Obraz  postępu  nauk  Astronomicznych  i  fizycznych 197 

Joachima  Lelewela  Rozprawa  o  Koperniku 211 

O  Tarnowie  Mazowieckim  Profesora  Szulca 225 

O  Znaczeniu  dawnych  Prus  Profesora  Szulca 253 


Digitized  by 


Google 


TEOFWA  SCHOLASTYKA  SYIOKATT 

LISTY 

OBYCZAJOWE,  SIELSKIE  I  EROTYCZNE 

Z  GEBCHEOO  HA  J3ZYK  ŁACIŃSKI  PBZHŁOŻYŁ 


TheophilacU  scolattici  Sknoccati  ęple  (epistolae)  morale* :  ruraUt  et  amatorim,  inier- 
pretatione  latina.  Cracowm  in  domo  Domini  Johanms  Haller  omno  saktiie  noetra  1509. 
Pod  takim  tytułem,  w  czasie  swej  bytności  w  Krakowie  w  1509  wydał  Kopernik  tę  niewielką 
książeczkę  Greckiego  prozaika,  u  Hallera  in  4to  o  40  kartkach,  dedykując  takową  wujowi 
swemu  Łukaszowi  Biskupowi  Warmińskiemu.  Pochwalny  wiersz,  jaki  Wawrzyniec  Korwinus 
napisał  na  ten  piękny  przekład  Kopernika,  zamieszczony  na  czele,  uwiódł  niektórych  z  na- 
szych Bibliografów  że  i  całe  dziełko  przyznawano  Korwinowi  Jocher  dopiero  pierwszy 
I  str.  113  błąd  ten  sprostował.  Broszurka  ta  niezmiernie  rzadka,  w  pierwszej  edycyi  nie- 
znana była  nawet  p.  Boissonade,  który  wydając  Teofilakta  po  grecku  i  łacinie  w  Paryżu 
1835,  we  wstępie  wylicza  wszystkie  wydania  i  przekłady,  a  ten  właśnie  przekład  Koper- 
nika pomija.  Drugie  wydanie  listów  Teofilakta  z  przekładem  polskim  znajduje  się  w  War- 
szawskiem  wydaniu  dzieł  Kopernika. 

(Prztkaul  Wtdawot.) 


Digitized  by 


Google 


Digitized  by 


Google 


yv: 


IERSZ 

Wawrzyńca  Korwina  pisarza  królewskiego  miasta  Wrocławia,  w  którym 
żegnając  Frusak&w,  opisuje  jak  wielką  przyjemnoSć  mu  sprawiły  nastę- 
pujące Teofilakła  listy,  i  jak  wygnańcowi  z  rodzinnej  ziemi  słodkim  jest 

powrót  do  ojczyzny. 

&iemio  pruska,  na  którą  świetnych  gwiazd  północnego  nieba  Nitdźwi*- 
dńe  z  Wolarzem  patrzą  w  błyszczących  wozach,  żegnam  cię,  która  masz 
zbożodajne  łany,  rzeki  i  zatoki  rybne,  winorodne  wzgórza,  i  jesteś  obfitą 
w  dobytek  domowy.  I  gdzie  cię  skraplają  wody  północnego  morza,  łzy 
Hehad,  drogi  bursztyn  zbierasz. 

I  nie  przestając  na  własnych  płodach,  jeszcze  zgromadzasz  skarby 
innych  krajów,  tak  morzem  jako  i  lądem. 

Między  pruskiemi  znaczniejsze  miasto,  Toruniu!   pod  szczęśliwą 
wróżbą  po  trzykroć  i  czterykroć  żegnam  cię. 

Gdy  złociste  słońce  dwa  razy  łuk  zwierzyńca  obiega,  ty  mnie  z  nie- 
wymowną dobrocią  pielęgnujesz. 

Niech  senat  twój  będzie  szczęśliwym  wraz  z  swobodnym  ludem; 
niech  każdy  obywatel  przyjemnie  spędza  życie. 

Lubo  zaś  nie  mogę  ci  się  godnie  wywdzięczyć  za  twe  dobrodziej- 
stwa i  chlubnie  doznaną  uprzejmość, 

Jednakże  wiecznie  cię  opiewać  będę,  dopóki  około  twoich  murów 
nie  przestanie  płynąć  Wisła. 

Obdarza  cię  godnie  wnuk  Atlasa  przyjazną  gwiazdą;  błogi,  rodzisz 
najszanowniejszych  mężów, 

Pomiędzy  któremi  wielkiej    powagi    Łukasz,'   dostojny  pasterz  i 
zwierzchnik  z  pobożności  słynie. 

Warmia,  której  wielka  część  ziemi  pruskiej  podlega,  prawdziwie 
szczęśliwa  pod  swoim  rządem. 

Przy  nim  uczony  mąż,  jak  wierny  Achates  przy  Eneaszu,  dzieła 
tego  z  greczyzny  na  łacińską  mowę  tłumacz. 


Digitized  by 


Google 


Który  szybki  bieg  księżyca  i  odnawiające  się  kolejno  ruchy  ziemi 
wykłada  i  gwiazdy  z  uciekającemi  kulami. 

Zdumiewające  dzieło  Wszechmocnego  i  skryte  przyczyny  rzeczy  umie 
z  dziwnych  wyszukiwać  początków. 

Pomijam  wielu  innych,  gdyż  woźnica  puściwszy  wolniej  cugle,  nie. 
zatrzymiye  koni. 

Jemu  żona  moja  Anna  z  wielkiej  miłości  dla  lubej  ojczyzny,  kazała 
była  wartkie  posuwać  koła. 

Przeto,  Toruniu,  jeszcze  i  jeszcze  bywaj  zdrów;  oby  zawsze  dla 
twej  sprawy  wzrastała  sława! 

Ztąd  przez  wonnego  gaju  sośninę,  przez  wielkie  lasy,  przez  doliny, 
przez  góry  jadę,  przez  wiele  miast  przejeżdżam  i  przez  obszerne  kraje, 
które  twemu,  królu  Zygmuncie,  potężnemu  berłu  podlegają. 

Te  obszerne  niwy  w  trzech  dniach  przebywam.  Tak  spieszę  wesół, 
ażebym  do  ojczystych  zagród  przybył. 

A  lubo  przykrą  jest  ta  podróż,  jednak  samo  czytanie  greckiego 
Symokaty,  uczyniło  ją  jakkolwiek  powabną. 

Aż  przybywam  do  granic  Sarmackiej  ziemi,  które  niestała  rzeka  od 
naszych  pól  przedziela. 

Rzeka  piaszczysta,  wyąca  się  po  sitowiem  zarosłych  skałach,  spada- 
jącemi  wodami  pomnaża  szmer  usypiający. 

Tu  wchodzim  pod  bardzo  nędzną  strzechę  ubogiej  chaty  i  zmęczone 
nakarmiamy  konie. 

.   Serki,  które  nie  dosuszyły  się  jeszcze  w  leszczynowej  pleciance,  go- 
ścinna staruszka  nam  przynosi. 

Ale  gdy  ta  nie  miała  smacznego  napoju  z  jęczmienia,  z  sąsiedniego 
stawu  koję  palące  pragnienie. 

Czerpie  i  Anna  wklęsłemi  dłoniami  srebrzyste  wody,  gdzie  się  zda- 
wały obmywać  Szlązką  ziemię. 

I  rzecze:  sądziłam,  że  to  kielichy  chłodnego  wina,  tak  słodką  jest 
w  ustach  woda. 

Czwartego  dnia  Szlązk  nas  przyjmuje  łagodnym  powiewem  powietrza 
i  niebem  przyjaźniejszem. 

Tu  żona  stanąwszy  na  ziemi  oddawna  upragnionej,  temi  słowy  po- 
zdrawia kraj  ojczysty: 

Witam  cię  ziefoiol  zdrowie  moje,  śluby  i  wesela,  która  mię  jako 
niemowlę  z  wielką  troskliwością  pielęgnujesz. 

Przyjmy  powracającą  od  granic  ziemi  pruskiej,  że  zwykłą  dla  córki 
uprzejmością  podejmig. 

Wygnanka,  zawsze  cię  w  pamiętnem  sercu  miałam.  I  słodko  było 
pomyśleć  o  tobie. 


Digitized  by 


Google 


Gdyby  mi  Prusy  dożyły  żaglowym  portem,  i  modry  okręt  dawał 
prowadzone  bogactwa;  gdyby,  jak  mi  poprostu  miły  małżonek  często 
mawiał,  Hermus  toczył  złotodajne  wody, 

Albo  gdyby  mi  płynęło  z  gór  Kaukaskich  złoto,  które  po  spadnięciu 
deoczu,  Kolchickie  ludy  zbierają, 

Ty  mi,  luba  rodzicielko,  daleko  jesteś  pożądańszą  i  nic  nie  ma  na 
'uli  ziemskiej,  cobym  więcej  nad  ciebie  ceniła. 

To  wyrzekłszy,  radosna,  ukochane  bóstwa  domowe  przyobiecanym 
darem  do  zwykłej  wzywa  pomocy. 

Wtedy  i  ja  powiedziałem:  O  niebianie,  najłaskawsze  bóstwa,  pod 
których  opieką  ta  ziemia  kwitnie! 

I  ty  święta,  Jadwigo,  pod  której  zwierzchnictwem  niegdyś  Szlązk, 
a  teraz  cały  dwór  niebieski  zostaje  1 

Sprawcie,  ażeby  Król  wszechmocnego  Olimpu  zachował  nas  przy 
zdrowiu  i  ojczystemu  powrócił  bóstwu. 

Gdy  to  mówię,  pokazują  się  na  najwyższem  wzgórzu  we  mgle  ciemne 
szczyty  wybiegającej  wieży. 

Zwolna  odsłania  się  o  wysokich  gmachach  Wrocław,  sięgający  pra- 
wie stref  księżyca. 

Uradowani,  wchodzimy  do  wielkiego  miasta,  gdy  zapadające  słońce 
zanurzyło  się  w  zachodnich  oceanu  wodach. 

I  gdy  przybyszom  mili  winszują  przyjaciele,  zdążamy  pod  ulubione 
strzechy  dawno  niewidzianego  domu, 

Tu  gdzie  siedmiorakie  zakręty  obfita  w  ryby  Oława  toczy,  i  mile 
szumi  rozbijającemi  się  wodami 

Niech  ten  dom  przez  wiele  lat  nietknięty,  pozwoli  mi  łaskawy  Bóg 
z  lubą  małżonką  posiadać. 

Inny  wygnaniec  w  ciężkich  przygodach,  niech  sobie  szuka  zysków 
i  niech  żegluje  do  słupów  Herkulesowych. 

Niech  płynie  poza  skwarne  ramiona  palącego  Raka,  i  poza  miejsca 
spragnione  suszą  umiarkowanej  strefy. 

Niech  dąży  do  dawnego  z  jaśniejących  gwiazd  Ołtarza  i  zmierza 
do  ukrytych  gwiazd  bieguna  południowego. 

I  pierwej  miotany  po  nieznanem  morzu,  niech  nam  pomarszczony 
pieprz  z  przeciwnego  sprowadza  półsferza. 

I  niech  liczne  łany  posiada  po  cudzych  krajach,  i  jako  bogaty  wy- 
gnaniec, niech  zgromadza  mnogie  skarby. 

Ja  niech  mam  miły  w  domu  spoczynek,  i  gorejący  komin  i  żywność 
coby  mnie  od  głodu  broniła. 

Przyjemniej  jest  w  ojczyźnie  małą  rozrządzać  niwą,  aniżeli  cudzą 
stu  wałami  przewracać  ziemię. 


Digitized  by 


Google 


6 


Ażeby  zaś  list  mądrego  Symokaty  na  jaw  wyszedł,  ogłoszony  został 
za  pomocą  druku. 

Piórwszy  uczy  obyczajów,  drugi  mówi  o  wsi,  trzeci  o  miłostkach. 

Tak  dzieło  na  przemian  jest  powiązane,  ażeby  z  niego  czytelnik 
mógł  mieć  cnót  ozdobę,  jak  rozmaite  kwiaty  z  wilgotnego  wyrosłe  pączka. 


DO 

NUPBZEWIELEBNIEJSZEOO  PANA  ŁUKASZA, 
BISKUPA  WARMIŃSKIEGO 

UST  MIKOŁAJA  KOPERNIKA. 

Zdaje  mi  się,  Nąjprzewielebniejszy  Panie  i  Ojcze  naszej  ojczyzny, 
że  Teofilakt  Scholastyk,  listy  obyczajowe,  sielskie  i  erotyczne,  trafnie  upo- 
rządkował. Zapewne  z  uwagi:  że  przedewszystkiem  rozmaitość  bawić 
zwykła,  i  że  różne  umysły  w  różnych  przedmiotach  mają  upodobanie; 
jednym  poważne,  drugim  lekkie,  innym  prawdziwe,  a  niektórym  zmyślone 
rzeczy  przypadają  do  smaku,  i  każdy  swój  wyłącznie  przedmiot  lubi, 
przeto  rzeczy  lekkie  z  poważnemi,  a  płoche  z  gruntownemi  tak  powiązał, 
aby  każdy  czytelnik  mógł  w  nich  jakby  w  jakim  ogródku,  z  pomiędzy 
rozmaitych  kwiatków,  co  się  bardziej  podoba,  wybierać.  We  wszystkich 
zaś  listach  taki  pożytek  zawarł:  iż  one  nie  listami,  ale  raczej  prawem 
i  przepisami  do  urządzenia  ludzkiego  życia,  być  się  wydają,  czego  jawnym 
dowodem  jest  ich  krótkość,  bo  najtreściwsze  i  w  myśli  najpłodniejsze 
z  rozmaitych  pisarzy  pozbierał.  Co  do  listów  obyczajowych  i  sielskich, 
tym  niełatwo  kto  zarzuci;  erotyczne  zaś,  lubo  z  nadpisu  iwawolę  zapo- 
wiadać się  zdają,  wszelako  jako  lekarze  gorycz  lekarstw  słodyczami  łago- 
dzić zwykli  ażeby  dla  zażywających  była  żnośniejszą,  tak  prawie  i  te  są 
ogładzone,  iż  niemniej  nazwę  obyczajowych  powinnyby  otrzymać.  Go  gdy 
tak  jest,  uważając  za  rzecz  niesłuszną,  że  je  sami  tylko  Grecy  czytali, 
a  u  łacinników  nie  były  upowszechnione,  według  możności,  łacińską  mową 
przełożyć  je  postarałem  się.  Tobie  zaś,  nąjprzewielebniejszy  Panie,  mały 
ten  podarek  poświęcam,  który  nie  da  się  bynajmniej  porównać  z  Twoją 
dobroczynnością,  gdyż  wszelka  tego  rodzaju  talentu  mego  praca  lub  owoc, 
za  Twą  własność  słusznie  uchodzić  powinna,  jeżeli  prawda,  jak  jest  nie- 
wątpliwie, co  także  Owidyusz  do  cezara  Germanika  niegdyś  powiedział: 
dowcip  obliczem  twojem  utrzymuje  się  i  upada. 


Digitized  by 


Google 


TEOFILAKTA  SCHOLASTYKA  8YMOKATT 

LISTY 

OBYCZAJOWE,  SIELSKIE  I  EROTYCZNE. 


•MW««< 


1.  Obyczajowy,  ketttas  do  flotyna. 

Świergoczący  konik  polny,  z  nadchodzącą  zorzą  zaranną  śpiew  swój 
zaczyna,  głośniej  zaś  i  dźwięczniej  i  z  natury  wymowniej  dyszeć  się  daje 
w  godzinie  południowej,  gdy  jest  jakby  przepojony  promieniami  słońca. 
Nuci  przeto  ten  śpiewak,  drzewo  ołtarzem,  pole  na  widownię  obrawszy, 
i  podróżnym  śpiew  swój  powtarza.  Tak  i  my  do  opiewania  twoich  cnót 
spieszymy;  albowiem  i  one  jakoś  wnoszą  nas  i  do  pochwały  twojej  za- 
grzewają. Oddawna  bowiem  zagrzebanych  w  brudnem  żyda,  pismami 
twemi  do  cnoty  pobudziłeś.  Tak  stałem  się  Krytyaszem;  Plotynus  wy- 
stąpiwszy z  ciała,  uczenie  rozprawia  tu  na  ziemi,  lub  tet  filozofia  przy- 
brana w  ciało,  z  ludźmi  jak  człowiek  rozmawia. 


2.     SUMki.  DOKBON  DO  MOSCHONA. 

Przewodnik  owiec,  przecudowny  baran  zginął  mi,  i  trzoda  pozba- 
wiona jest  pasterskiego  naczelnictwa.  Cicikie  nieszczęście  mnie  spotkało; 
podobno  botek  Pan  zagniewany  jest  na  mnie!  bom  go  nie  uczcił  pier- 
wiastkami miodu.  Dlatego  do  miasta  sit  u<m&  ***y  zagniewanego 
przebłagać,  a  razem  mieszkańcom  srogość  jego  opowiem,  mówiąc;  „dla 
placuszka  miodowego,  Pan  przewodnika  męj  trzody  zabrał.44 


Digitized  by 


Google 


3.    Erotyczny,  teanon  do  eurydyki. 

Wdzięk  twój  wrodzony  już  min%ł,  i  bliska  zmarszczek  uroda  twoja. 
Ty  jednak  zmyślasz  prawdę,  usiłujesz  podłożonemi  ozdobami  kochanków 
zwodzić.  Ustąp  czasowi  babulko,  albowiem  w  jesieni  nie  zdobią  się  łąki 
w  strojne  kwiaty;  pamiętaj  na  śmierć,  do  niej  się  bowiem  zbliżyłaś  i  z  ko- 
nieczności chciej  polubić  skromność.  Starość  bowiem  i  młodość  krzy- 
wdzisz:'tę  udając  zmyślasz;  tamte  posiadając  fałszujesz. 


4.    Obycz.  jwagoras  do  antypatra. 

Stwórca  świata  granice  morzom  zakreślił,  i  brzegami  wstrzymiye 
morskie  bałwany,  bo  piaslą  niejakie  leżą  pomiędzy  lądem  i  morzem.  Ani 
więc  zdtmjakfe  źłe  poDli&ięj  ziemi  wyrządzić,  lecz  zwraca  na  siebie 
wściekłe  zapędy,  grożąc  ziemi  wielkim  zalewem.  Granice  przeto,  Anty- 
patrzę,  jakby  prawo,  i  twym  żądzom  połóż,  a  ręki  nie  czyń  służebnicą 
gniewu.  Tak  więc,  godnie  ręką  i  umiętnie  językiem  kierować,  jestto 
doskonałej  cnoty  szczyt  najwyższy.  Jeżeli  zaś  nie  jesteś  zdolny  rządzić 
się  cnotą,  zdrożnościami  karm  duszę,  gdy  do  psów  szczekających  chcesz 
być  podobnym;  tók  bowiem  rozhukane  morze,  prócz  piany  i  bałwanów, 
nie  sprowadza  innych  skutków  gniewu. 


5.      Sielski  EGIR  DO  PLAtANA. 

Złych  przyjacielu!  sąsiadów,  żórawiów  mamy:  wieczną  wojnę  toczą 
o  tor  pęto,  xi  które  ani  układu  z  naszymi  ojcami  nie  zrobili,  ani  też  z  nami 
poprzestali  wojny,  lubo  nie  raz  pierwiastki  zboża  dawaliśmy,  i  część  jakąś 
polka,  jakby*  Bogu  poświęconą,  tym  niewdzięcznym  ustąpiliśmy.  Lecz  te 
<tey>  jak  widać,  pomimo  to  nic  u  nfcłr  nie  znacoą.  Dlatego -wszyscy  ztąd 
wydalmy  się,  gdyż  pożyteczniej*  dla  nas  będzie  uprawiać  kamienie,  jak 
zamieszkiwać  pola  i  wzgórza,  złych  mając  sąsiadów. 


6.     Erot.  ERATO  DO  TERPSYTEL 

M0wią'*e  KałHkrates  kosztownie  cię  odmalował;  sądzę  jednak,  że 
natowidło  nie  Terpsyteę  wystawia,  lecfc  w  prawdziwych  rysach  Helenę 
spartańską  Parrazyasza,  i  dlatego  przeciwko  &tace  i  przyrodzie  wykro* 
tóyłaś,  fłerwazą  krzywdząc,  drugą  zmyślając:  albowiem  zmusiłaś  sztukę 
Parrazyusza  dtf  tównhWońci,  a  co  ci  niedodtąje  w  rysach,  wystawiłaś  jakby 


Digitized  by 


Google 


upickniając  wady  natury,  i  wielką,  jej  niedołężność  okazująa  Ja  zaś 
i  malarza  chwalę,  że  twojej  niekształtności  nie  chciał  być  malarzem, 
i  podziwiam  mądrość  przyrody,  że  szpetnej  duszy,  piękności  ciała  nie  po- 
wierzyła. 


7.      Obycz.  SOZYPATER  DO  TERPANDRA. 

Prawo  jest  u  koni  które  zdaje  mi  się  bardzo  rozumnem.  Chwalę 
bowiem  ich  wielką  dobrotliwość,  lecz  jakież  jest  to  ich  prawo?  Młode 
źrebię,  jeżeli  widzą  pozbawionem  karmicielki,  i  matka  długo  jest  nie- 
obecną, którakolwiek  inna  źrebię  w  opiekę  bierze,  albowiem  przyrody 
swej  nie  zapominają  i  chętnie  rozciągają  nad  niem  swą  pieczołowitość, 
wszystko  cierpliwie  znosząc  jakby  to  było  ich  własne  i  rodowite  źrebię. 
Tę  zaiste  zmyślność  sama  natura  im  dała.  Nie  prawo  Solona  zmusza  je 
do  tego.  Teraz  do  ciebie  mowę  zwracam.  Wnuka  twojego  po  bracie, 
od  drzwi  do  drzwi  w  najnędzniejszem  odzieniu  błądzącego  wyrzekasz  się. 
Gorsze  od  istot  bezrozumnych  masz  czucie:  obcych  psów  żywisz.  Tak 
bowiem  słuszniejbym  nazwał  pochlebców,  których  masz  u  siebie.  Zdają 
się  oni  być  najwierniejszymi  dopóki  z  hojności  twśj  żyją,  o  nędzny!  Oczer- 
niają cię  zupełnie  i  pijaństwem  niedawno  cię  obryzgali.  Ród  bowiem 
pochlebców  chowa  złe  w  pamięci,  a  dobrodziejstw  zupełnie  zapomina. 
Chociaż  późno,  wnuka  Twego  pielęgmy,  Terpandrze.  Jeżeli  zaś  nie  uli- 
tujesz się,  będziesz  miał  nieprzepartego  wroga,  łzami  natury  miecz  swój 
ostrzącego. 


8.    Sielski,  dafnon  do  mirona. 

Dopókiż  przekopujesz  pólko  i  deszczową  wyczerpujesz  wodę,  nędzny ! 
Czy  może  usiłujesz  ażeby  i  mnie  także  dzieci  z  głodu  poumierały  z  przy- 
czyny suchości.  Wprawdzie  twoje  pole  naokoło  wodą  oblane,  moje  zaś 
natury  wody  nie  zna.  Zapytajmy  się  proszę  chmur,  czy  one  tylko  jednemu 
Mironowi  spuszczają  wody.  Człowiek  zawistny  jest  wielkiem  złem,  a  je- 
żeli jest  jeszcze  sąsiadem,  nieubłagane  wtedy  nieszczęście,  i  zaledwie  ze 
śmiercią  ustaje. 


9.     Erot  EURYPA  DO  DEXYKRATA. 

Pierwszego  listopada  przyobiecałeś  do  nas  przybyć,  i  słowa  nie  dotrzy- 
małeś, Dexykracie.    Moje  zaś  serce  z  miłości  pałało  i  nakształt  lampy 


Digitized  by  VjOOQ16 


10 


wnętrzności  gorzały:  codzień  płynęły  łzy  i  codzień  marzyłam  o  twojem 
przybyciu,  a  skrzypienie  drzwi,  zawsze  mi  na  myśl  przywodziło  twą  obe- 
cność. Ty  zaś,  Dexykracie,  z  inną  miłość  podzielałeś.  I  zawsze  cię  no- 
wość bawi,  albowiem  nasycenie  prędko  zwykło  ogarniać  mdłe  zalotników 
serce.  Zdradliwe  są  żądze,  pieniądz  i  miłość;  sam  tego  wkrótce  do- 
świadczysz; nieszczęścia  pokrzywdzonych  na  samych  krzywdzących  często 


10.      Obycz.  HERMAGOBAS  DO  SOZYPATRA. 

Słyszę  iż  zanadto  nieszlachetnie  bolejesz  nad  ubóstwem  i  złorzeczysz 
bogactwom,  jakby  nieprawnie  przez  ludzi  posiadanym;  u  jednych  nabycie 
ich  łatwo  pojęte  jest,  u  innych  zaś  niepojęte,  jakby  nienawistną  była 
w  tym  względzie  ludziom  natura.  Jeżeli  bowiem  słońce  zarówno  ludziom 
blaskiem  swoim  przyświeca  i  użytek  ognia  wszystkim  służy,  dlaczegóż 
tedy,  mówisz,  przyroda  złoto  tak  ukrytem  dla  ludzi  zrobiła  i  żyjącym 
na  ziemi  odjęła  tak  miły  dar,  z  którego  największe  nieszczęścia  dla  ludzi 
początek  biorą.  Ja  zaś  głośno  się  rozśmieję  z  twojego  twierdzenia,  albo- 
wiem zaszczyt  natury  zrobiłeś  przedmiotem  pogardy  i  opłakiwałeś  go 
razem  z  sową;  ona  bowiem  przyczynę  swej  ślepoty,  przypisuje  widzial- 
nej naokoło  słońca  jasności.  Żądzą  złota  pożytecznie  ród  ludzki  się  utrzy- 
muje, Sozypatrze!  Przez  złoto  bowiem  sztuki  między  ludźmi  zakwitły; 
miasta  zostały  zaludnione  i  wszelkich  umów  jest  łatwość.  W  ogóle  je- 
żeli powiedzieć  mamy,  rozmowa  społeczeństwa  pozbawioną  byłaby  wszel- 
kiego wdzięku,  gdyby  złoto  nie  wskazało  ludziom  ich  wzajemnej  dla  sie- 
bie potrzeby.  Ani  bowiem  majtek  by  żeglował,  ani  .podróżny  drogi  od- 
bywał. Wieśniak  nie  miałby  orzącego  wołu,  ani  berło  królewskiej  wła- 
dzy byłoby  w  poszanowaniu,  aniby  książętom  i  przełożonym  posłuszeństwa 
okazywano,  ani  wódz  mógłby  wojska  prowadzić.  Jeżeli  zaś  i  tajemnego 
znaczenia  chcesz  dowiedzieć  się,  to  równie  do  cnót  jak  do  wad  złoto  pro- 
wadzi; niem  doświadcza  się  żądza  serca  i  współzawodnikiem  jest  celtyc- 
kiej rzeki;  fałszywej  bowiem  cnoty  i  złości  najpewniejszym  jest  probierzem. 


11.    Sielski,  kallistach  do  cyparyssona. 

Symichides  rodzaj  nieużytecznych  i  dzikich  drzew  oddawna  powy- 
palał,  taki  bowiem  wyrok  wydał  na  nieużyteczne  drzewa,  lecz  wszystko 
niszcząca  natura  ognia,  niepohamowaną  miała  moc,  i  folwark  na  przyle- 
głem  polu  nagle  zniszczyła.  On  zaś  obosieczną  siekierę  rzucając,  do 
miasta  pobiegł  aby  wziąć  obrońcę,  sprawę  wytoczyć  i  Symichidesa  przed 


Digitized  by 


Google 


11 


M%d  zapozwał.  Tak  i  ja  Cyparyssonie,  przeciwko  tobie  występuję,  dopóki 
pszczołom  twoim  nie  zakażesz  od  pól  moich  stronić,  i  póki  nie  nauczysz 
aft  że  cudze  manowce  nie  są  prawną  drogą. 


12.     EfOl  MELPOMENA  DO  PRAXYMILLI. 

Na  publicznem  miejscu  Ghryzogona  fleciarka  zabawę  założyła;  za- 
pewne mniema,  że  może  zabawi  i  moich  kochanków,  i  mówi  bezwstydna: 
że  my  się  na  to  będziemy  gniewali  Jednak  niewiele  do  tego  przywie- 
zie, albowiem  śledzą  kochankowie  jakie  są  moje,  a  jakie  Chryzogony 
obyczaje.  Lecz  proszę  cię,  bądź  mi  niemylnym  i  nąjotwartszym  odpo- 
wiedzi posłańcem,  i  powiedz  Łacenie:  Największe  dzięki,  Chryzogono, 
z  tego  powodu  winni  ci  jesteśmy,  że  brzydkością  twoją  wydatniejszą  staje 
się  nasza  piękność;  bo  gdy  sójka  się  nie  pojawia,  to  i  kruk  do  przedniej- 
szych  ptaków  się  liczy. 


13.      Ohycg.  ARYSTON  DO  NICYASZA. 

Mówią  że  słoń  jest  zwierzęciem  bardzo  chciwym  wiedzy  i  do  nauk 
ludzkich  bardzo  sposobnym.  On  bowiem  nie  tak  zadziwia  ogromem  ciała, 
ile  chlubą  pojętności  się  zaleca,  o  czem  nawet  chłopcy  Indyan  dobrze 
wiedzą.  Ja  uważam  Nicyasza,  że  ma  pojęcie  mniej  rozumne  niż  dzikie 
zwierzęta.  Będąc  bowiem  synem  uczonego  męża,  ojczystych  nauk  wiele 
dostarczyłeś.  Jakoż  przy  kostkach  i  swobodach,  największą  część  życia 
strawiłeś  i  chełpisz  się  pochodzeniem  szlachetnem.  Jeżeli  zatem  chcesz 
być  zwany  synem  Hermagora,  wróć  się  w  końcu  do  jego  życia;  dobrem 
jest,  gdy  chociaż  w  starości,  przyjdzie  mądrość  i  roztropność,  co  równie 
i  Platonowi  tak  się  być  zdaje.  Jeżeli  zaś  wzbraniasz  się  porzucić  występki 
a  synem  Hermagora  się  głosisz,  chcę  ci  dać  poznać  żeś  ojcowskiemu  gro- 
bowi świętokradztwo  wyrządził,  albowiem  twoją  niegodziwością  cnoty  jego 
znieważasz. 


14.     Sielski  MIRONIDES  DO  DAMALA. 

Chłopak  twój  całą  trzodę  winiszczył,  napełniając  ciągle  dojniki  mle- 
kiem, i  niegodziwiec  pod  jawory  spiesząc  ściele  sobie  łoże,  swobodnie 
rozkłada  się  i  miękkie  życie  prowadzi;  potem  wziąwszy  piszczałkę,  jakby 
biesiadnym  śpiewem  wesołość  przyzywa  i  wiejskie  przekracza  zwyczaje. 
Bydło  tym  sposobem  rozprasza  i  do  umowy  z  nabywcą  ociężałym  jest; 


Digitized  by 


Google 


12 


nawet  nawóz  nędznik  sprzedał  za  lada  co,  a  Mironidesowi  nie  wstydzi 
się  krzywdy  wyrządzać;  wesoło  wczoraj  obchodził  winobranie,  albowiem 
okazałą  ucztę  składały  szarańcze  i  figi.  Ten  wyborny  młodzieniec  pra- 
wie wszystkie  figi  pozjadał,  i  dziwię  się  jakim  sposobem  i  szarańcze  po- 
łykał, po  nasyceniu  się,  ani  odrobiny  ich  do  domu  nie  przyniósłszy.  Nie- 
chaj w  przyszłości  będzie  dalekim  od  pól  moich:  lepiej  jest  znosić  złe 
odległe,  aniżeli  w  domu  ukrytego  nieprzyjaciela  żywic. 


15.  Erot   ATALANTA  DO  KOEYNNY. 

Korynno!  i  Augiasza  także  w  szrankach  widziałam.  Widowiska 
jednak  tego  ani  mowa  zdoła  wyrazić  ani  ręka  malarza  naśladować.  Byłto 
bowiem  młodzieniec  silny,  dorodny,  na  piersiach  zarosły,  oczy  miał  jakby 
koziołek,  twarz  jego  nie  z  gniewu  rumiana  ani  wątła  młodością,  lecz 
męzka,  wszakże  razem  łagodna.  Kolor  jego  ciała  ani  białości  kobiecej, 
ani  czarnością  zaciemniony.  Włosy  zaś  niekiedy  młodzieńczem  zanied- 
baniem powiewały  koło  skroni  nakształt  morza,  gdy  podczas  ciszy  blizką 
ziemię  lekkiemi  falami  dotyka,  a  miota  w  czasie  burzy  szalone  gniewy. 
Lice  zaś  ani  zbyt  rumiane,  bo  to  kobiece,  ani  znowu  bladością  nieprzy- 
zwoitego smutku  nie  okazywały.  Nos  zaś  nader  kształtnie  utoczony, 
i  wielką  znajomość  mistrzowskiej  natury  dowodził.  Olej  zaś  napuszczony, 
na  wzór  słońca  jaśniał  i  świetnemi  odbłyskami,  jakby  marmurowemi  pro- 
mieniami, widzów  zabawiał.  Westchnienia  w  duszy  wzbierały  się,  Korynno, 
i  sroższe  bóle  teraz  uczuwam,  ród  bowiem  kobiecy  żądz  miłosnych  roz- 
głaszać nie  lubi. 


16.  Obyczajowy,  goegiasz  do  abystyda. 

Gdy  pożyczałeś,  cieszyłeś  się;  gdy  cię  poszukują  smucisz  się  i  na 
drodze  spotykając  wierzycieli,  drętwiejesz  z  bojaźni,  jakby  srogie  strachy 
przypadły  na  ciebie.  Szukasz  drogi  i  ku  drzwiom  spoglądasz,  pragnąc 
uniknąć  gniewu  u  wierzycieli,  w  podobny  sposób  jak  w  czasie  burzy  za- 
grożeni rozbiciem,  do  portu  uciec  spieszą.  Ale  ty  złe  złem  płacisz.  Od 
jednych  bowiem  pożyczywszy,  drugim  dług  oddajesz.  Tak  robią  ci,  któ- 
rzy z  obawy  śmierci  sami  się  w  przepaść  rzucają.  Pożyczanie  rozliczne 
złe  ludziom  sprowadza,  i  od  bajecznej  sroższe  jest  hydry;  strzeż  się  na- 
wet pomyśleć  o  pożyczaniu,  a  na  promienie  słońca  łatwiej  będziesz  mógł 
patrzeć  i  wolnem  zewsząd  powietrzem  daleko  swobodniej  odetchniesz. 


Digitized  by 


Google 


13 


17.    Siei  LOFON  DO  PEDYADA. 

Niech  zginie  Leucyp:  niegodziwe  zatrudnienie  nam  zrządził  o  gra- 
nice pagórka.  Mnie  i  Sostrata  przed  sąd  zapozwah  Leucyp  wszystkich 
umysły  opanował  i  pragnie  aby  trybunał  złotemi  oczami  rozpoznawał; 
tak  wielka  chciwość  nędznego  ogarnęła.  Co  poznawszy  Sostrat,  złotem 
zwycięstwo  okupił,  i  darem  gardło  Łeucypa  zatkał.  Dziewica  sprawie- 
dliwość, zbałamucić  się  dała  i  złoto  ludziom  zwycięztwo  zaręcza.  Niema 
bezstronnego  wyroku,  bo  dary  więcej  aniżeli  prawo  cenią. 


18.  Erot  HEROCYL  DO  IPSYPIU. 

Nawet  i  palmy  wrodzoną  miłością  pałają:  żeńska  pragnie  męzkiej, 
i  ta  obejmuje  gałęziami  tamte.  Jeżeli  zaś  żeńska  znacznie  jest  oddaloną, 
wtedy  gałęzie  męzkiej  ogrodnicy  przenoszą  na  żeńską.  Jeżeli  zatem  spie- 
szniej do  nas  przybyć  nie  możesz,  przynajmniej  miłość  moje  pociesz  ma- 
lowidłem, a  ja  cię  na  wizerunku  zobaczę:  albowiem  dla  zbyt  zakochanych, 
dobrze  jest  łudzić  się  i  myślą. 


19.    ObycJS.  DYOGENES  DO  CHRYZU8A. 

Stróżem  bogactw  a  nie  panem  pieniędzy  być  cię  sądzę,  taki  bowiem 
sąd  na  ciebie  obyczaje  twoje  wydały,  albowiem  dobrego  być  uczestnikiem 
nie  przystoi  duszom  podłym.  Kop  zatem  ziemię,  i  złoto  chowaj,  nędzny, 
albowiem  sądzę  że  nie  twoje,  ale  przy  tobie  są  bogactwa.  Midassa  Fry- 
gyskiego  chorobę  naśladujesz,  jakby  pragnąc  się  na  złotym  sznurku  po- 
wiesić. 


20.      SiehU.   CHLOAZON  DO  MEKONA. 

Wczoraj  owoc  polny  posłałem  mojej  ulubionej,  Mekonie;  ona  zaś, 
natychmiast  od  krosienek  powstawszy  otrzymane  dary  prosiętom  rzuciła. 
Posłańca  jakby  niegodnego  zwiastuna  odprawiła.  Ja  zaś  płaczę,  okrutna 
bowiem  miłość  czyni  nam  krzywdę,  że  niegodne  każe  miłować.  Ślepemi 
są,  i  Fortuna  i  Kupidynki:  te  wprawdzie  boleść,  tamte  zaś  losy  najczęściej 
trafem  rozdają. 


Digitized  by 


Google 


14 


21.     Erot.  PERDYKAS  DO  RODOPY. 

Niewprawnie  śpiewasz,  smucisz  a  nie  bawisz  kochanków,  tragedyą 
bowiem  nie  uroczy  śpiew  dajesz  słuchaczom;  zasmuceni  kochankowie  pła- 
czą, gdyż  twoje  śpiewy  zamiast  do  poswawolenia,  prowadzą  ich  do  roz- 
sądku i  żadnej  zachęcającej  nie  wydałaś  melodyi.  Przebacz  więc  żalom 
naszym.  Nie  śpiewaczką,  lecz  żałobnicą  być  się  wydajesz.  Wszyscy  wo- 
skiem zatkamy  uszy,  jeżeli  śpiewać  będziesz,  wolimy  bowiem  słyszeć  głos 
syren,  aniżeli  muz  płaczliwych. 


22.  Obycz.  antystenes  do  peryklesa. 

Alexander  syn  Filipa,  pomyślnością  nigdy  się  nie  zaślepiał,  lecz  roz- 
tropnie powiewy  szczęścia  przyjmował,  wielkiemi  uśmiechami  jego  nie  dając 
się  mamić.  Dlatego  w  nieszczęśliwej  bitwie  widząc  upadającego  Daryusza, 
płaszczem  zasłonił  nieprzyjaciela,  w  czem  okazał  szlachetność  cnoty  i  szczę- 
ścia. Z  tego  powodu  podwładni  Ąlexandra  strofowali  go  między  sobą, 
cnotę  króla  mając  za  wadę.  Alexander  przeto  jako  filozof,  obawiał  się 
widać  niestałości  losu.  Dlatego,  gdy  liczne  szczęścia  jednocześnie  go  spo- 
tykały, powiedział:  Jowiszu  i  do  najlepszych  powodzeń  dodaj  coś  niepo- 
myślnego. Tak  roztropnie  Alexander  używał  szczęścia.  Jeżeli  przeto  nie 
poznasz  natury  zmiennej  fortuny,  prędko  możesz  doświadczyć  jćj  władzy. 
Jeżeli  zaś  dobrowolnie  chcesz  być  ślepym,  sroższe  kary  ściągniesz  na  sie- 
bie: grzechów  i  sumienia  ciężar. 


23.    Sielski,  astachion  do  milona. 

Oczyść  pole  z  cykuty,  albowiem  zarażasz  moje  pszczoły,  nie  narzu- 
caj błagam  cię  rolnikowi  pracy,  niczem  nie  różnisz  się  od  trutnia.  Dla- 
czegóż tak  niesłusznie  sąsiada  dręczysz,  niegodziwcze.  Jeżeli  złości  nie 
powstrzymasz,  przewrotność  twoje  na  drzwiach  moich  wyryję  i  sąsiadom 
niegodziwość  ogłoszę,  ażeby  wszyscy  od  ciebie,  jakby  od  jakiego  złego, 
stronili. 


24.     Erot  TELEZYLLA  DO  LAIDY. 

Ani  górnicy  śledzący  żyły  złota,  ani  kopacze  usiłujący  dojrzeć  oczami 
wodę  i  ukryte  w  ziemi  rzeczy,  tak  umiejętnie  nie  wykonywają  swej  sztuki 
jak  ja,  która  całe  przebiegłam  miasto  szukając  czy  kto  nie  widział  Age- 


Digitized  by 


Google 


15 


Dowiedziałam  się  bowiem,  że  mu  ucztę  przygotowała  Menada  Leu- 
Gwałtowny  piorun  uderzył  we  mnie  i  boleść  łzy  wycisnęła,  przeto 
w  tej  tragedyi  będą  miała  udział,  albowiem  nie  zobaczymy  już  wscho- 
jo  słońca.    Tak  stanę  się  sroższą  od  Medei  i  Fedry. 

25.    Obyas.  sozypatee  do  axyocha. 

Mówią  żeś  niedawno  brata  pochował,  i  nieutulonym  smutkiem  się 
dręczysz.  Jakimżeto  mędrcem  jesteś,  tak  silnie  namiętnością  znękany? 
Śmierć  jest  u  nas  snem,  wprawdzie  dłuższym  od  zwykłego,  lecz  bardzo 
krótkim  do  dnia  następnego.  W  krótkiej  pielgrzymce  odłączyli  się 
od  nas  umarli,  wszakże  nie  na  długo.  Znoś  mężnie  rozdział,  ocze- 
kując wkrótce  połączenia,  ażebyś  nie  zaraził  duszy  pożądliwością  ciała. 
Podobno  i  Plotynus  wstydził  się,  że  jest  w  ciele,  tak  dalece  zasmucała 
mędrca  ta  śmiertelna  powłoka.  Wstrzymaj  więc  odtąd  łzy  twoje,  granice 
połóż  smutkowi  Rozsądnie  kieruj  boleścią.  Bądź  sam  sobie  lekarzem, 
masz  rozum  za  lekarstwo:  jest  spokój  i  łagodność,  to  wszystkich  nieszczęść 
zapomnienie.  Mistrz  nigdy  dzieła  swego  z  lepszego  na  gorsze  nie  prze- 
mienia. Umarłym  zostawmy  rzeczy  umarłe;  niemi  życie  .najszacowniejsze 
dzido  umysłu  kala.  Jabym  narodzenie  bardziej  aniżeli  śmierć  opłakiwał: 
tamto  bowiem  jest  początkiem,  to  zakończeniem  płaczu.  Niewiadomość 
czyni  nas  trwożliwemi  1  obawiamy  się  śmierci  nie  dlatego  żeby  była  zła, 
ale  że  jej  ludzie  nie  znają.  Nikt  nam  bowiem  o  niej  wiadomości  nie 
przyniósł:  tę  nieustannie  obwiniasz.  Nie  chciej  być  przeto  podobny  Nio- 
bie, i  nie  pomyśl  przypadkiem  żeś  i  ty  naturę  ludzką  w  kamień  prze- 
mienił. 


26.    Sielski,  terystron  do  spirona. 

Na  Etnę  górę  sycylijską  idziemy,  żegnając  Attykę.  Nigdzie  bowiem 
nieprzyjaźnięjszej  nie  widziałem  ziemi  dla  wzrostu  owoców;  zamiast  gru- 
szek mirty,  zamiast  jęczmienia  bluszcz  nam  wydaje.  Dlatego  pierwszych 
moich  niewyrosłych  nasion  nie  powierz  drugi  raz  niewdzięcznej  ziemi. 
Nie  może  wieśniak  znosić  głodu  i  nieprzyjaznego  żołnierza,  ani  żeglarze 
nie  podołają  wiatrom  i  piorunom. 

27.     Erot.  CEKROPIS  DO  DEXYKRATA. 

Mówią  że  magnesowy  kamień  kocha  żelazo  i  że  tern  większą  ma 
siłę  tycia  im  bardziej  z  ulubionym  przedmiotem  się  łączy.    Gdy  bowiem 


Digitized  by 


Google 


16 


kamień  od  towarzysza  odłączonym  zostanie,  zaraz  umiera  i  mocy  swej 
pozbawia  się.  Tego  rodzaju  skłonność,  Dexykratesie,  nawet  i  nieżyjące 
rzeczy  posiadają.  To  co  czuję,  ztąd  źe  pozbawiona  jestem  twojej  obe- 
cności, jeszcze  trudniej  opowiedzieć  aniżeli  ścierpieć.  Bodajbym  dla  ra- 
żących mnie  boleścią,  zamieniła  się  w  pocisk  miłości:  w,  iskry  od  piany 
morskiej  gęściejsze. 


28.    Obycz.  heraklid  do  antystena. 

Jeszcze  nie  przestałeś  gniewać  się,  Antystenesie,  lecz  dąsasz  się 
i  pod  dozorem  łagodnych  słów,  jakby  iskrę  w  popiele,  smutek  kryjesz. 
Wyrzuć  resztę  smutku  z  serca.  Tego  nasze  życzenia  wymagają,  w  prze- 
ciwnym razie  od  morza  nawet  sroższym  będziesz.  Ono  bowiem  uśmierza 
swą  srogość  i  łagodną  postać  żeglarzom  przedstawia,  gdy  zbyt  srożące  się 
burzą,  olejem  łagodzą. 


29.    SiehU.    lachanon  do  peganona.  # 

Przyjdź  jutro  do  mnie  po  olej;  pójdę  do  miasta  i  ucztę  sprawię, 
przyjacielu,  gdyż  Nimfom  i  Panowi  pierwiastki  trzód  chcę  ofiarować. 
W  końcu  bogowie  są  nam  przychylni;  moje  dojniki  pełne  są  mleka.  Owce 
obficie  rodzą,  koźlęta  skaczą  swawolnie  jakby  weseląc  się  szczęściem. 
Przestalibyśmy  wojować  z  ubóstwem,  uporczywą  bestyą,  która  jakby  wrzód 
trzyma  się  posiadacze  w:  jestto  złe,  które  się  bardzo  poufale  nastręcza, 
pociągając  opuszczenie  się,  znękanie,  smutek,  udręczenia  spać  niedąjące, 
lecz  myśleć  o  zbrodni,  bezecne,  podłe,  nie  obudząjące  i  zazdrości,  bo  nikt 
nie  chce  spotkać  się  z  takiem  złem,  choćby  był  i  na  Orestesa  szaleństwo 
skazany.  Zostawując  zatem  ubóstwo  ubóstwu,  do  innego  losu  przejdźmy, 
odważniejsi  ze  zmianą  umysłu. 


30.    Erot  RODYNA  DO  KALLIOPY. 

Kochanków  mi  odwodzisz,  i  wszędzie  mnie  obmawiasz,  żem  pozba- 
wiona czerstwości  ciała;  sądzisz  że  twoja  zbrodnia  ukryje  się  gdy  wystę- 
pna niedojrzały  płód  niszczysz,  sprawiając  poronienie,  zapłodki  w  żywo- 
cie twoim  zabijając  truciznami.  Straszliwsze  od  afrykańskiej  Medei  po- 
pełniłaś morderstwo.  Ją  do  zabijania  dzieci  skłonił  niegodziwy  małżonek, 
chwalebną  zresztą  jego  czynów  wspólniczkę.  Ty  zaś  bezwstydna,  z  po- 
wodu piękności  zrządzasz  bez  końca  nieszczęścia.   Przestań  nakoniec  twoje 


Digitized  by 


Google 


17 


sngość  ukrywać  i  oszukiwać  naszą  cnotę.  Zdaniem  mojem  lepiej  jest 
rodzić  aniżeli  płód  spędzać.  Ty  zaś  wiedz,  że  nawet  i  ziemia  na  ciebie 
się  gniewa,  i  za  dziecię  zabite  wnet  pomści  się  na  tobie. 


31.     ObyCS.  EFESTYON  DO  TALETESA. 

Paw,  do  przezornych  zdaje  się  należeć  ptaków,  których  pięknością  prze- 
wyższa. Pióra  więc  jakby  głowę  podnosi  i  okazałą  piękność  patrzącym 
przedstawia,  kolistośdą  wyobrażając  kształt  nieba,  oczkami  naśladując 
gwiazd  kobierzec.  I  myślące  ptaki  mają  to,  że  dobrego  pragną.  Nie  odma- 
wiają one  malarzom  ozdób  swoich.  Ty  zaś  siedzisz  na  twoich  dziełach, 
przymioty  swoje  ukrywasz,  owoców  pracy  nie  wydajesz  na  widok,  i  wielkiego 
pożytku  nas  pozbawiasz.  Jeżeli  zatem  jaka  chęć  zasmucenia  nas  mieści 
się  w  tobie,  nierozsądny  jest  zamiar  i  całkowicie  temu  co  obiecywałeś, 
przeciwny.  Jeżeli  zaś  powodem  zwłoki  była  opieszałość,  wtedy  podobnym 
jesteś  do  rolnika,  który  ziemi  wiele  potu  poświęcił,  a  w  czasie  żniwa 
plonu  nie  zbiera. 


32.    Sielski,  poas  DO  AMPELIUSZA. 

Nuż  więc  nućmy  wspólnie  smutną  piosnkę,  staruszku.  Rzeka  wez- 
brała i  psoty  wyrządzając,  całe  pole  zatopiła  i  młodziuchne  szczepy  krze- 
wów winnych  straszliwie  zalała.  Lecz  większe  w  tern  jest  nieszczęście,  iż 
uparta  nie  chce  ztąd  ustąpić.  Pragnie  bowiem  na  roli  pozostać  i  z  mego 
pola  staw  zrobiła,  godneto  opłakania  że  zamiast  winorośli,  ryby  zasiewa 
i  my  biedni  gdy  się  jej  spodoba,  łowić  musimy,  a  kiedy  zechce,  głodu 
doznamy  i  rozumie  że  wielki  dar  czyni.  Bodąjbyśmy  w  lecie  chmur  wcale 
nie  byli  prosili,  aby  spragnionym  udzielały  deszczu.  Tym  sposobem  co 
posiadamy  nigdybyśmy  nie  stracili,  albowiem  rzeka  sama  z  siebie  jest  ucią- 
żliwa, a  do  tego  deszcze  gdy  zbyt  obficie  padają,  wtedy  nad  ogień  są 
szkodliwsze,  i  żadne  umiarkowanie  nie  powściągnie  ich  zapędu. 


33.  ErOt   GALATEA  DO  TETTDT. 

Chwalę  roztropność  twoje  i  doświadczenie  ci  przyznaję,  gdyż  jakby 
z  jakiego  trójnoga  pityjskiego  przyszłe  rzeczy  mi  przepowiedziałaś,  i  by- 
strzej od  Linceusza  głębokie  i  skryte  rzeczy  przeniknęłaś.  Kallimach  nas 
opuścił  i  wzniósłszy  się  na  skrzydłach  dumy,  porzucił  nas,  niegodziwy; 
sytość  przełożył  nad  pragnienie.   Ty  nieraz  mię  napominałaś.  Przysięgom 


Digitized  by 


Google 


18 


nawet  nie  wierz,  Galateo,  gdyż  u  kochanka  nic  prędszego  nad  przysięgę. 
Młodzi  bowiem  upajają  się  rozkoszą,  która  ich  pozbawia,  rozsądku,  czy- 
nią i  mówią  cokolwiek  im  nakażą  żądze,  a  nie  turbują,  się  o  swoje  sprawy; 
niedowierzanie  pewniejsze  jest  niż  wiara,  a  do  złudzenia  przysięgą  i  so- 
fista jest  najgodniejszym  wiary. 


34.      Obyci.  TEMISTOKLES  DO  CHEYZYPPA. 

I  w  bajkach  mądrość  szanujemy,  przeto  Chryzypie,  opowiem  ci  nie- 
szpetną  bajeczkę.  Niegdyś  ptaki  udały  się  do  Jowisza  i  Olimpijskiemu 
władcy  przedstawiły  swą  prośbę.  Użalały  się  bowiem  że  nie  mając  na- 
czelnika pozbawione  są  wielkiego  dobra,  i  panowało  między  niemi  wielkie 
zamieszanie.  Przychylił  się  zatem  Jowisz  wolą  zamienił  w  czyn,  proszą- 
cych wielkiem  dobrodziejstwem  obdarzył:  dostojeństwem  królewskiem. 
Rozkazał  przeto  udać  się  ptakom  do  stawów  i  źródeł,  nieczystości  swoje 
obmyć,  i  moc  potwierdzenia  wyboru  wodom  poruczył.  Jowisz  bowiem 
czystej  piękności  pierwszeństwo  oddawał.  Wypłókały  się  więc  ptaki,  po- 
czem  znowu  do  Jowisza  wróciły,  i  każdy  z  nich  swoje  piękność  pokazywał. 
Sroka  by  swą  niekształtność  ukryć,  dzieło  natury  oszukała  przyozdabiając 
niepowabną  postać  cudzem  pokryciem.  Lecz  sowa  wykryła  udaną  ozdobę: 
poznawszy  u  niej  swe  pióra,  jako  swą  własność  odebrała  i  innym  ptakom 
przykład  podała,  ażeby  każdy  swoje  własne  odzyskał:  tym  sposobem  sroka 
znowu  została  sroką.  Bajka  ta,  Chryzypie,  prawdę  nam  głosi,  wielką 
zawierając  mądrość.  Tak  my  śmiertelni,  nic  tu  swego  nie  posiadamy  a  ży- 
jąc bardzo  krótko,  pozbawieni  będziemy  użyczonej  ozdoby.  Albowiem 
umierając  utracimy  co  naszem  nie  jest  Gardź  więc  bogactwem  i  ciałem, 
a  o  rzeczy  nieśmiertelnej,  to  jest  o  duszy,  miej  staranie:  ta  bowiem  jest 
wieczną  i  nieśmiertelną,  tamte  zaś  śmiertelne  i  na  krótki  czas  do  nas 
należą. 


35.      Sielski.  MIRONIDES  DO  MOSCHIONA. 

Roboczego  wołji  Tykaniuszowi  dałem,  on  bowiem  nie  miał  podobnego 
do  jarzma.  Tykaniusz  zaś  z  swej  strony  przyobiecał  dać  mi  byka  swego, 
gdyż  i  ja  wołu  nie  miałem,  albowiem  najlepszy  byk  mi  padł,  kiedy  owa 
sroga  zaraza  grassowała  na  bydło.  Ów  zaś  poczciwy  Tykaniusz  zerwał 
umowę,  a  póki  jego  zamiar  się  spełniał,  przystawał  na  warunek.  Ja  zaś 
okrutny  czyn  jego  opłakuję,  bo  nie  mam  roboczych  wołów  i  pora  do 
uprawy  roli  już  przeszła.  Zatem  przeciwko  Tykaniuszowi  trybunał  uzbroję 


Digitized  by 


Google 


19 


i  cały  folwark  za  sędziego  wezmę:  niech  wyrok  na  oazukaństwo  jego 
otrzyma;  nauczę  bezwstydnych  ażeby  się  wstrzymali  od  złości  i  żeby  stratę 
pojedynczego  człowieka  mieli  za  prawidło  umiarkowania. 


36.     Erot.  ERAZM  DO  LIZTSTEATA. 

l£3ość  naigrawa  się  z  ładzi:  chłopczyki  skrzydlate  biorą  ich  do  nie- 
woli, jeżeli  coś  i  malarzom  wierzymy.  Bodajby  wroga  widzieć  można. 
Knpktyny  bowiem  rażąe  z  łuków,  same  były  rażone,  lecz  tern  większej 
doznajemy  przykrości,  że  nie  znając  nieprzyjaciół,  nawet  ich  natury  nie 
znamy.  Zaiste  i  my  tak  niespodzianej  namiętności  ulegliśmy.  Melanipę 
wnuczkę  Dyodora,  silnie  pokochałem,  otóż  nawet  tej  kobiety  nie  wi- 
działem, ale  tylko  usłyszawszy  od  kogoś,  że  cudnie  śpiewa,  zranione  mam 
serce,  żadnego  od  oczu  nie  doznawszy  ciosu,  jak  to  bywać  zwykło,  Li- 
zystracie.  Teraz  otrzymałem  nietylko  oczy  ale  nawet  i  uszy.  Taka  to 
była  Kupidyna  potęga.  Gzy  to  więc  rzeczywistość  czy  tylko  urojenie?  co 
o  tern  mam  powiedzieć  nie  wiem,  gdyż  ani  jednego  wiarogodnego  świadka 
nie  ma.  Cierpię  jednak  na  sercu  i  kocham  niewidzianą  istotę.  I  nagły 
mnie  niepokój  ogarnął.  To  com  ukochał  nie  było  widziane:  samo  wyo- 
brażenie miłości  było  jej  istotą. 


37.     Obyct.  EUBYBIADES  DO  CTMONA. 

Przyobiecujesz  wiele  a  mało  świadczysz;  język  twój  obfitszy  jak 
dzieła.  Jeżeli  rzutkość  słów  ma  u  ciebie  znaczenie,  to  malarze  mają 
język  silniejszy  od  twego,  przedstawiając  w  obrazach  to,  czego  natura 
wykonać  nie  może.  Jeżeli  zaś  mniemasz  obietnicami  zabawić  słuchaczów, 
rozweselisz  ich  na  chwilę,  ale  potem  tern  srożej  ich  zasmucisz.  Albowiem 
najlepsze  sny  nietyle  nas  rozweselają  gdy  śpiemy,  ile  zasmucają  gdy  się 
przebudzimy;  wszystkie  bowiem  nadzieje  wraz  ze  snem  znikają.  Świadcz 
zatem  rzeczy  zgodne  z  mową,  ażebyś  zmyślając  nie  stał  się  odrazą  dla 
przyjaciół,  a  dla  nieprzyjaciół  nie  dał  powodu  do  pogardy  jako  mijający 
się  z  prawdą. 


88;     Sielski.  TETYGON  DO  ORTYGONA. 

Dlaczegóż,  nędzny,  suknię  zmieniłeś  i  kuropatwy  wypuściłeś?  Wino 
zaszkodziło  cl    Mówią  że  i  Ulisses  za  wino  kupił  oko  Cyklopa.    Dlatego 


Digitized  by 


Google 


20 


jeżeli  nie  posprowadzasz  kur,  sam  się  rzucę  z  tobą  w  przepaść,  bo  ży- 
wić niekarnego  chłopca  jest  rzeczą  przykrą;  gdy  syn  przed  ojcem  do 
grobu  schodzi,  daleko  jeszcze  nieznośniejszą. 


39.     Erot.  TETYS  BO  ANAKSARCHA. 

Nie  możesz  razem  kochać  Tetydy  i  Galatei,  bo  miłość  się  nie  dzieli; 
anibyś  mógł  dwa  prowadzić  romanse.  Jak  ziemia  dwoma  słońcami  nie 
tooźe  być  ożywianą,  tak  podobnie  jedno  serce  dwóch  miłosnych  płomieni 
aie  znosi. 


40.      Obycz.  SOKRATES  DO  PLATONA. 

Nikt  krzywdy  nie  znosi,  a  każdy  chętnie  krzywdę  wyrządza.  Cnót 
i  wad  jesteśmy  samorządcamL  Pole  twoje  Filionides  zajął;  to  rzecz  ze- 
wnętrzna, i  duszy  twej  wcale  to  nie  zasmuciło.  Szkodę  wyrządził  Filip 
i  pierścionek  sobie  przywłaszczył;  sam  żadnej  nie  doznałeś  krzywdy,  bo 
to  co  posiadamy,  nie  jest  nasze.  Syna  twego  uwiedli  barbarzyńcy,  nic 
przez  to  złego  nie  doznałeś,  albowiem  nie  wiecznego  miałeś  syna.  Nie- 
dawno ci  bezdzietnemu  urodził  się  i  znowu  nie  jest,  ponieważ  nim  nie 
był,  ale  się  stał  twoim.  Tak  więc  ludzie  krzywdę  sobie  wyrządzają  i  krzy- 
wdy nie  znoszą.  Podziwiam  owego  Homerowego  Cyklopa  który  mówi, 
że  znoszącemu  krzywdę  żadna  krzywda  się  nie  wyrządza,  a  przeczenie 
pasterza  było  prawdy  potwierdzeniem. 


41.     Sielski.  MARATON  DO  PEGANONA. 

Uciekając  przed  burzami  politycznemi  i  przed  nieznośnym  zgiełkiem 
miasta,  zadzierżawiłem  to  pole,  i  spodziewałem  się  znaleść  pokrzepienie 
umysłu.  Lecz  w  większe  nieszczęście  wpadłem.  To  bowiem  śmieć  mam 
nieprzyjacielem,  to  szarańczę;  niekiedy  znowu  gradobicie.  Szron  zaś 
owoce  jak  nieubłagany  tyran  niszczy,  i  biedny,  znoje  wiatrom  powierzam; 
niestety  I  gdzież  się  obrócę  w  mej  niedoli?  Gdy  prace  rolnicze  wspomi- 
nam, miasta  pragnę;  gdy  miejską  wrzawę  dzidę,  wiejskie  zatrudnienie 
kocham;  a  czego  nie  mamy,  zdaje  się  być  lepszem  od  tego  co  jest.  Je- 
dynem  od  trosk  uwolnieniem  się  jest  śmierć,  czyto  naturalna  czy  przy- 
spieszona* Dlatego  od  uduszenia  się  mam  wstręt,  i  niedorzecznością  jest, 
aby  nieszczęśliwi  śmierć  sobie  zadawali 


Digitized  by 


Google 


"T7T- 


Sl 


42.     EfOt  PEBYKLES  DO  ASPAZYL 

Jeżeli  podarunków  szukasz,  nie  kochasz;  albowiem  darami  nie  ku- 
puje się  miłości;  kochający  się  czynią  to  nawzajem.  Jeżeli  zatem  kochasz, 
raczej  dawać  aniżeli  przyjmować  wypada.  Jeżeli  zaś  żądasz  pieniędzy 
i  dla  pieniędzy  udajesz  kochanie,  uczucie  zdradza  język  który  za  złoto 
sprzedaje  rozkosze  ich  pragnącemu. 


43.     ObjfC0.  DYOGENES  DO  DEMONIKA. 

Sztuczna  kobieta,  dwupłciowy  półmężczyzna,  w  niczem  doskonały, 
wbrew  naturze,  rzezaniec  lidyjski  pogardy  godzien;  wszystkie  bowiem 
członki  jego  ciała  wskaztyą  że  ma  język  szkaradny*  Ja  zaś,  naśladując 
Homerowego  Ulissesa,  pocisków  jego  nie  czuję.  Jestto  słabość  mężczyzn, 
gdy  ród  kobiecy  ich  powagą  trząsa.  Lecz  cóż  zuchwalszego  mogę  ci 
powiedzieć,  naśladując  Dyomeda?  zaiste  szczekać  i  szaleć  eunuchom 
przystoi:  oni  pozbawieni  władzy  w  ręku,  usihyą  wszystko  za  pomocą 
języka  robić.  Przyjaciele  zaś  naszą  powolność  wielce  ganią,  że  potwarcy  na 
karę  nie  wskazujemy.  Podobnie  gdyby  osieł  wierzgał  na  nas,  nigdybyśmy 
go  przed  sąd  nie  zapozwali.    Co  zaiste  skromnym  nakazem  ogłoszono. 


44.     Sielski.  PBAM1DES  DO  KORYDONA. 

Jutro  bądź  u  mnie  biesiadnikiem;  do  ślubu  przygotowałem  bób, 
groch,  figi,  słodycze,  łakocie  i  placki.  Ty  zaś  przynieś  z  sobą  dzielną 
piszczałkę,  żeby  wyśpiewywać  najprzyjemniejsze  melodye.  Znasz  bowiem 
doskonale  wiejską,  Korydonie,  muzykę.  Chciałbym  ażeby  dźwięczny  głos 
piszczałki  brzmiał  koło  łoża  małżeńskiego. 


45.     Erot  LEANDER  DO  FILADA 

Nie  sprzyja  nam  miłość.  Ja  wprawdzie  kocham,  ale  ta  którą  ko- 
cham nienawidzi  mnie.  Cóż  pocznę  nieszczęśliwy!  Kupidyny  niejedna- 
kowe mają  strzały,  niejednakowo  łzy  rozdzielają  między  ludzi  Jeżeli 
więc  niesprawiedliwość  wyrządzają,  niepotczeba  bogów  wcale  przyzywać. 
Jeżeli  zaś  wezwania  nie  zawodzą,  sprawiedliwie  niechaj  sądzą;  boleść 
i  miłość  według  słuszności  niechaj  rozdają. 


Digitized  by 


Google 


22 


46.      Obycz.  DYOGENES  DO  ARYSTARCftA. 

Alexander  zatrwożył  Macedonią  jeżdżąc  na  koniu  Bucefale.  Mówią 
bowiem,  iż  koń  wcale  nie  był  posłuszny  wędzidłu,  ani  zwykłemi  pieszczo- 
tami nie  dał  się  ułagodzić.  Byłto  zwierz  nieugłaskany  i  w  szaleństwie 
dosiadać  się  nie  dozwalał:  jakieś  złe  nieprzystępne  i  dla  zbliżających  się 
bardzo  niebezpieczne.  Gdy  go  więc  Alexander  dosiadł,  dzikość  jakby 
z  łagodnością  łączył;  przemieniając  drżący  zapał  na  powolność,  z  owego 
zwierza  krnąbrnego  stawał  się  potulnym.  Nie  wypadało  bowiem  walczyć 
z  Alexandrem.  Bądź  więc  i  ty  Arystarchu  posłuszny,  albowiem  Bucefał 
nie  Alexandrowi  ale  losowi  hołdował. 


47.    SieUki.  poemnion  do  arnona. 

Wymiona  owiec  grożą  oberwaniem  się  od  mleka  i  nie  wiemy  jakim 
sposobem  niestaje  mi  dojnlków.  Dlatego  daj  mi  swoje  dojniki,  a  ja  ci 
dam  mleko,  i  za  wielki  dar,  małe  podziękowanie  odbierzesz. 


48.  Brok   CHRYZOGONA  DO  TERPANDBA. 

Nie  pogardzaj  łającą  cię  i  strofującą,  albowiem  kochankowie  sło- 
dycze i  pieszczoty  odbierają,  ale  także  chłostę  i  blizny  często  odnoszą. 
Jeżeli  zaś  strofowania  nie  znosisz,  ani  dostaniesz  róży  unikając  kolców. 


49.     ObyeB.  LEONIDES  DO  PERYANDRA. 

Uszanował  i  Pryaraa  syn  Tetydy,  i  ulitował  się  nad  chorym  pokry- 
tym siwizną,  i  oddał  ojcu  syna  zabitego  uczciwszy  Pryama  darem  naj- 
nieszczęśliwszym. Dlatego,  pierwszego  podziwiam  odwagę,  tego  zaś  chwalę 
ludzkość.  Bądź  mi  i'  ty  także  Ajacydesem,  i  zlitowawszy  się  nad  łzami 
starca,  wróć  mi  w  darze  syna  żywego.  Ja  bowiem  jestem  tak  nieszczę- 
śliwy jak  Pryam.  Ponieważ  zaś  nie  jesteś  nieprzyjacielem,  błagam  cię 
o  chłopca,  łzami  nie  atramentem  pisząc  wyrazy  listu.  Jeżeli  pragniesz 
aby  również  ludzkość  twoje  chwalono,  niechaj  dar  prośbę  uprzedzi.  Je- 
żeli zaś  rozum  u  dębie  nie  rządzi,  ale  gniew  i  uraza  górę  biorą,  krótko 
wprawdzie  cieszyć  się  będziesz,  ale  dłużej  smucić,  i  za  twardość  serca 
odniesiesz  ciężką  karę. 


Digitized  by 


Google 


28 


50.     SieUkL  KALAMON  DO  SPIRONA. 


Jeżeli  wieśniakiem  być  postanowiłeś,  unikaj  miast  zgiełku  i  wrzawy. 
Jeżeli  zaś  lubisz  retorów  i  mównicę,  porzuć  motykę,  a  wziąwszy  pióro 
i  papier,  goń  na  los  szczęścia  za  złą  wróżbą.  Skarżycieli  bowiem  często 
potwarzających  (o  sędziowie),  nie  lubi  powszechność  rolników. 


51.     EroL  RUDOKLEA  DO  HIPSYPILI. 

Wczorajszej  nocy  przechodząc  się  po  Pireum,  twego  kochanka 
z  Ohryzypą  widziałam:  świeciło  jej  chłopiątko,  a  na  przodzie  szła  ży- 
czliwa baba  Abrotonów.  Gdy  zaś  rufiankę  pozdrowiłam,  rozkazał  twój 
kochanek,  ażeby  co  się  stało,  w  ciemności  ukrył.  Tak  więc  ani  przy- 
sięgom jego  ani  pochlebstwom  nie  ufaj,  albowiem  u  obydwóch  jest  wiel- 
kie kłamstwo  języka. 


52.      Obycz.  SOKRATES  DO  KŁEONA. 

Gdy  wilki  obfitą  zdobycz  napotkają,  wówczas  po  nasyceniu  się 
uczenie  rozprawiają,  jagniąt  przyjmują  naturę  i  dzikie  obyczaje  na  jakąś 
ludzkość  przemieniają:  sama  sytość  nauczyła  wilków  dziwnej  sprawiedli- 
wości; z  owcami  się  pasą,  nie  czynią  szkody  w  owczarni,  z  pasterzami 
żyją  w  zgodzie  i  chwalą  wstrzemięźliwość  dopóki  im  się  brzuch  nie 
skurczy.  Ty  zaś  bezwstydniejszych  ąabyłeś  obyczajów  od  wilków,  i  da- 
leko większą  masz  chciwości  wadę,  kiedy  złotem  kipią  skarbce  twoje, 
jak  się  to  pijanym  przytrafiać  zwykło.  Im  bardziej  oni  ugaszają  winem 
pragnienie,  tern  bardziej  pragną;  i  chęć  opilstwa  opilstwem  podsycają, 
albowiem  przez  wielki  zbytek,  gdy  ich  rozwesela  wino  i  opojów  pali, 
w  przeciwną  skłonność  przechodzą.  Oddal  nieumiarkowane  opilstwo,  bez- 
wstydny, ażebyś  w  ostateczność  nie  wpadł,  tracąc  nawet  te  dary  których 
ci  los  udzielił.    Takiemi  bowiem  karami  niewdzięcznych  los  chłoszcze. 


53.  SieUJcl  HINTES  DO  RYZONA. 

Rzeka  Chryzyp  część  pola  naszego  zabrała  i  do  twego  przyłączyła, 
nierozsądnie  i  płocho  sobie  postąpiwszy.  Cudzemi  bowiem  darami  szczo- 
drobliwość okazywać,  jest  niegodziwością.  Jeżeli  ciężaru  sądów  na  swoich 
barkach  znieść  nie  możesz,  darów  rzek  nie  przyjmuj.  Jeżeli  zaś  cudze 
rzeczy  lubisz,  wkrótce  własnych  pozbawiony,  żałować  będziesz. 


Digitized  by 


Google 


84 


54.  EfOL  HEDEA  DO  JAZONA. 

Niczego  ludzie  tak  bardzo  nie  pragną  i  niczem  tak  prędko  nie  prze- 
sycają sig  jak  stanem  kochania.  Gdzież  się  podziały  twoje  potoki  łez 
które  u  nóg  moich  wylewałeś?  Gdzie  są  tysiące  owych  mów,  słów  po- 
chlebnych i  uniżonych?  Sądzę,  że  nawet  dłużnicy  takiej  mowy  do  swoich 
wierzycieli  nigdy  nie  używali,  ani  ci  którzy  z  rąk  nieprzyjaciół  rany  od- 
nieśli Chwile  bezsenne  minęły,  porannych  piosnek  zaniechałeś,  porzu- 
ciłeś tysiące  poselstw;  przysięgi  i  przyrzeczenia  czynione  mi  przez  spro- 
śne kobiety.  Do  innej  panny  nagle  się  udałeś,  podobnie  jak  śpiący  od 
jednego  do  drugiego  przedmiotu  swych  marzeń  przechodzą.  Chwalę  ma- 
larzy którzy  Eupidynów  ze  skrzydłami  malują,  i  sztuką  przedmiot  prze- 
kształcając w  zmyśleniach  prawdę  przedstawiają. 


55.  Obycss.  parmenides  do  ghryzostena. 

Czuwać  bezprzestannie  odwiecznej  przyrody  jest  udziałem,  spać  zaś 
z  umiarkowaniem  jak  przystoi,  naszą  jest  ludzką  rzeczą.  Dłużej  zaś 
spać  niż  należy,  raczej  umarłym  niż  żyjącym  przystoi.  Wiele  chwil 
życia  twego,  Chryzostenie,  utraciłeś,  zawsze  bowiem  śpisz,  i  tu  granice 
przekroczyłeś  jak  ów  Ulisses  Homerowy,  który  poza  krajami  błądząc 
i  na  sennym  Oceanie  żeglując,  ani  wschodzącego  ani  zachodzącego  słońca 
nie  widzi 


56.  Sielski,  dafnon  do  egiea. 

Twoje  drzewa  figowe  rozciągnęły  korzenie  na  pole  moje  i  pod  twoją 
władzą  być  nie  chcą,  a  wyłamując  się  zpod  twego  prawa,  owoce  mi  przy- 
noszą i  do  moich  zagród  przeniosły  się  dobrowolnie.  Takie  to  jest  prawo 
wiejskie.  Dawnym  ustawom  bądź  posłuszny,  staruszku.  Jeżeli  zaś  prze- 
ciw naszym  zwyczajom  chcesz  postępować,  to  jako  prawodawcę  i  nowi- 
cyusza,  ze  zgromadzenia  wieśniaków  cię  wyrzucimy,  i  za  granice  nasze 
jako  obcego  wypędzimy. 


57.  Erot.  pirryas  do  filonida. 

Jeżeli  kochasz,  nie  wyrzucaj  kochance  niekształtności,  gdyż  serce 
kochające  nie  może  być  niezaślepionem.    Jeżeli  zaś  nie  kochasz,  dlacze- 


Digitized  by 


Google 


25 


goż  płaczesz  i  jęczysz,  i  kłopot  samochcąc  sobie  sprowadzasz?  Podwójną 
niesprawiedliwość  popełniasz:  jako  kochanek  poniżający  się,  i  jako  prze- 
ciwnik odstręczający  od  siebie. 


58.  Obyez.  damascyusz  do  antygona. 

Jeżeli  Sokrates  zakładu  życia  nie  ma,  nie  potrzebujesz  pedagoga 
dla  twego  syna.  Jako  zakład  życia,  dzieci  się  uważają.  Kogo  natura 
ojcem  być  przeznaczyła,  temu  oraz  najlepiej  przystoi  być  nauczycielem, 
bo  stan  i  warunki  urodzenia  nakazują  mu  troskliwą  ku  dzieciom  miłość. 


59.  Sielski,  cepias  do  koryanna. 

Pomocnikiem  mi  bądź  do  południa,  Eoryannie:  płotami  pole  zamknę, 
mamy  bowiem  złych  podróżnych  sąsiadów;  nie  mogę  się  opędzić  razem 
dzikim  zwierzętom  i  ludziom.  Zając  winne  latorośle,  gąsienica  kapustę 
ps^je.  Cóż  nareszcie  powiem  o  becie:  jest  on  strasznem  i  trudnem  do 
oddalenia  nieszczęściem  dla  wieśniaka.  Dlatego  chciej  mi  dopomódz  i  bądź 
uczestnikiem  pracy.  Ja  tobie  także  w  podobnym  przypadku  będę  pomocny. 
W  taki  bowiem  sposób  i  mrówki,  łącząc  siły  swoje  i  pracę  przezwycię- 
żają, i  wielkich  dzieł  dokonywają. 


60.  Erot  antya  do  oryona. 

Rodowi  niewieściemu  wszystko  jest  podległem.  Dyogenes  kocha 
Łaidę,  Frygius  Sostratę,  potęga  filozofii  przepadła  i  obyczaje  czyste  po- 
żegnali, wzniosłe  myśli  porzucili,  wyższe  dążności  zawiedli;  wszystko 
przepadło,  co  wprzódy  u  nich  bodźcem  było  do  szlachetnych  ćwiczeń. 
Pogardy  godnym  być  mi  się  wydaje  mąż  sędziwy,  poważną  siwizną  okryty, 
surowych  obyczajów,  gdy  kocha  nierządną  dziewczynę.  Ja  bowiem  od 
chychotania  i  śmiechu  wstrzymać  się  nie  mogę,  ile  razy  starców  napot- 
kam. Wiele  oni  kiedyś  przeciw  miłości  wygadywali,  a  co  większa  nau- 
czał], że  kochający  sąto  dobrowolnie  chorujący  na  szaleństwo;  nazywali 
miłość  żądzą  nieskromnej  duszy  i  twierdzili  że  mędrzec  wszystko  zniesie. 
Tego  zaś  spodziewać  się  byłoby  zbytnią  zarozumiałością.  Wiele  bowiem 
czas  i  los  dokazać  mogą. 


Digitized  by 


Google 


26 


61.   Obyct.  SOSTEAT  DO  UZYSTRATA. 

Gdy  cię  wielorako  i  w  dziwny  sposób  ostrzegaliśmy,  zdawało  nam  się, 
że  wykonywamy  robotę  Penelopy.  Otóż  nareszcie  od  bajki  zaczniemy: 
może  słowa  te  przenikną  twoje  duszę.  W  rozwijających  się  drzewach 
konik  siedząc  podczas  upału,  nucił,  i  swoje  własną  harmonię  czując,  sam 
w  sobie  się  kochał.  Mrówka  zaś  żniwiarzom  towarzyszyła :  na  polu  prace 
odbywała,  i  w  kryjówkach  ziemi  pokarmy  swoje  składała.  Naostatek  na- 
deszła jesień,  i  zima  wszędzie  się  srożyła.  Morze  spokcjnem  być  prze- 
stało. Żeglarze  powitali  porty  jakby  zbawców  swoich,  wieśniak  do  chaty 
swojej  udał  się  a  mrówka  do  kryjówek  zimowych,  i  z  pracy  swojej  po- 
trzebne ma  pożywienie.  Nareszcie  konik  prosił  mrówki  pracowitej,  ażeby 
mu  co  ze  swego  skarbu  udzieliła.  Lecz  ona  konika  do  śpiewu  odesłała, 
naśmiawszy  się  do  woli  z  jego  próżniactwa  i  letnie  piosnki  mu  przypo- 
mniawszy. Z  tego  powodu  konik  ze  śpiewu  głód,  a  mrówka,  z  pracy 
rozkosz  miała.  Bajka  ta,  Lizystracie,  do  ciebie  się  stosuje.  Porzuć  więc 
próżnowanie,  albowiem  dary  natury  poniżysz,  gdy  siły  ciała  i  czerstwe 
zdrowie  nauką  doskonalić  przestaniesz. 

62.    Sielski,  tetygon  do  porfikyona. 

Szczęśliwy  to  człowiek  Korydon  i  przyjaciel  szczęścia:  jego  winne 
krzewy  uginają  się  pod  gronami;  gruszki  obciążone  wiszą  i  wzywają  do 
zerwania,  oliwki  aż  po  ziemi  się  czołgają  i  gałęzie  mnóstwo  owoców 
podpierające  łamią,  łąki  są  gęstą  trawą  zarosłe.  Ale  także  i  żona  wraz 
z  innemi  męża  rozwesela;  tyle  zaś  ma  dzieci,  iż  nawet  Danausza  i  Egipta 
płodnością  zdaje  się  przewyższać.  Jedno  czepia  się  piersi,  drugie  odsą- 
dzone od  pokarmu,  inne  co  pewnego  kroku  jeszcze  nie  stawia,  czołga 
się,  drugie  szczebiocą  i  do  chodu  są  zachęcane.  Inne  silnie  chodzą, 
podwójny  krok  stawiając  na  kształt  zawiasek  piszczałki;  rzędem  za  nim 
postępiyą.  Ty  zaś  radziłeś  abym  córki  nie  wydał  za  Korydona,  i  po- 
winowactwo ganiłeś,  rodem  jego  wzgardząjąc.  Niestety,  zawiedziony  je- 
stem i  niebaczna  była  myśl  moja!  Niepożytecznem  jest  dla  ludzi  szla- 
chectwo, albowiem  u  wszystkich  bogactwa  mają  pierwszeństwo. 

63.     EroL  CHRYZES  DO  HEFESTYONA. 

Nie  kochasz  już  Dydoty,  miłosne  pochodnie  zgasiłeś,  gdyż  nie 
współubiegasz  się  o  nią,  widząc  ją  w  towarzystwie  Lizystrata.  Nic  za- 
zdrośniejszego  jak  miłość.  I  jakże,  jeżeli  kochasz,  przykrość  tego  rodzaju 
tak  spokojnie  znosisz! 


Digitized  by 


Google 


27 


64.     Obycz.  SOKRATES  DO  MELANIPIDY. 

Przewódzcy  i  nauczyciele  są  twardzi  dla  chłopców,  ale  skromności 
mistrzami  Kiedy  ani  rozsądku  ani  praw  chłopcy  jeszcze  nie  przyjmują, 
groźbą  wstrzymujemy  ich  niepowściągliwość.  Chłopców  bowiem  bardziej 
dowami  aniżeli  rózgą  straszymy.  Mnie  twoja  bezwstydność  zadziwia:  ani 
bowiem  lękasz  się  kar  publicznych,  ani  na  słowa  napomnień  zważasz. 
W  starości  masz  umysł  nierozsądnięjszy  od  dziecka:  leć,  jeżeli  chcesz 
w  przepaść.  Kogo  bowiem  ani  słowa  ani  rózga  poprawić  nie  mogą,  tego 
wstrzymywać  od  przewrotności  trudniejszem  jest  dziełem  jak  stajnię 
Augeusza  oczyścić  z  nawozu,  albo  łyżką  całe  morze  Atlantyckie  wyczerpnąć. 


65.    Sielski,  bubalion  do  cyssybiusza. 

Syn  Gorgiasza  krzywdę  nam  wyrządza.  Jeżdżąc  bowiem  konno 
przekracza  nasze  granice,  i  pod  pozorem  polowania  czyni  nam  szkodę. 
U  nas  niemasz  ani  zajęcy,  ani  kozy  się  znajdują,  ani  bawoły  ani  jelenie 
lub  inny  zwierz  ku  polowaniu  przydatny.  Zające  od  zasadzek  i  sideł, 
któremi  się  łapią,  stronią;  sąsiednie  zaś  lwy,  koźlęta  i  bawoły  porywają. 
Ale  pocóż  tysiące  rodzajów  zwierząt  mam  ci  wyliczać,  których  my  równie 
pozbawieni  jesteśmy.  Was  bowiem  lenistwo  a  zwierzęta  przezorność 
prowadzi.  Ponieważ  zaś,  Cyssybiuszu,  spowinowacony  jesteś  z  krzywdzi- 
cielem, czyń  co  najlepsze  i  słowami  twemi  zrób  go  rozsądniejszym. 
Wiedz  o  tern  że  cię  psy  moje  rozszarpią,  jeżeli  na  polach  moich  będziesz 
przebywał.  Jakoż,  już  suka  z  psiakami  roli  mojej  strzeże,  pragnąc  dor- 
wać się  ludzkiej  tłustośd 


66.  Erot  prrro  do  hepolita. 

Kochankowie  więcej  piękność  jak  obyczaje  poważają.  Kupidyny  bo- 
wiem nie  znoszą  wstrzemięźliwości,  lecz  pięknością  ciała  niepowściągliwe 
oko  wabią.  Jeżeli  więc  dla  obyczajów  Rodokleę  kochasz,  nie  rozkoszami 
twemi  władają  kupidyny.  Czystych  bowiem  myśli  grot  Wenery  nie  do- 
sięga. * 


67.  Obycz.  eratostenes  do  eschina. 

Przysięgi  jakby  jarzynę  połykasz,  i  hałasem  zębów  zdaje  ci  się  być 
ich  składanie ;  strofującym  odpowiadasz,  niegodziwy,  że  język  przysięgał, 


Digitized  by 


Google 


28 


ale  myśl  nie  przysięgała.  Czy  nie  wiesz  że  bezwstydny  język  większą 
od  popełnionego  grzechu  poniesie  karę?  Cośmy  słowami  grzeszyli  za  to 
rzeczywistą  karę  odniesiemy;  miej  przeto  język  skromny  i  na  prawdę 
przysięgać  strzegący  się;  lekką  zdaje  ci  się  być  rzeczą  przysięga,  co 
jest  nad  wszelkie  brzemię  cięższa.  Dlategoto  Tantal  ukaranym  został, 
że  względem  bogów  niepohamowany  miał  język. 


68.  SielsU.  senton  do  koryana. 

Złowiłem  nareszcie  najgorszą  liszkę,  i  lyąwszy  w  pętach  trzymam 
szkodnika ;  sprowadzę  ją,  Koryanie,  na  plac  publiczny  i  wszystkich  wie- 
śniaków zwoławszy,  nad  nieprzyjacielem  będę  tryumfował;  publicznie  od- 
niesie karę,  za  wszystkie  szkody  jedne  kaźń  otrzymawszy. 


69.    Erot  KALLIOPA  DO  LAIDY. 

Gorgiasz  sztuczne  włosy  wiąże  w  złotego  konika;  meszkiem  jeszcze 
nie  porasta,  a  nadyma  się  pięknością,  i  jako  szaloną  przyłudę  przedsta- 
wia nam  swoje  nadobność.  Ja  starość,  chorobę  i  smutek  skreślę  na  obrazie, 
i  na  drzwiach  przeniewiercy  powieszę.  W  to  bowiem  kiedyś  obróci  się 
jego  piękność. 

70.  Obycss.  plato  do  axyocha. 

Cuglami  i  biczem  konie  kierujemy,  i  czasem  żeglujemy  z  rozpuszczo- 
nemi  żeglami,  czasem  wstrzymawszy  nawę  kotwicą  spoczywamy  w  porcie. 
W  ten  sposób  sterować  nam  należy  i  językiem,  Axyochu,  jużto  słowami  go 
zbrojąc,  już  znów  milczeniem  go  rządząc. 

71.   SieUSci.  RODON  DO  CYPAETSSA. 

Mówią  że  Lukańczycy  znowu  zagrażają.  Porzucając  kosę,  włócznię 
i  ostrze  kuć  będę,  i  sztukę  Marsową  rąppocznę,  albowiem  zły  duch  nie 
daje  nam  pokoju.  Lato  dla  mnie  jest  sroższe  od  zimy.  Cóż  bowiem 
okropniejszego  nad  wojnę!  Płakałem  gdy  nadchodziła  wiosna.  Jak  kwia- 
tami zakwitła  rola!  jak  pięknie  pachnie  mirtem  pólko  I  jak  nadobnie  roz- 
wija się  jawor!  jak  wszędzie  zieleni  się  zboże!  Wszystko  zapowiada  mi 
urodzaj.  Lecz  nieprzyjaciel  złe  nam  przynosi:  bardziej  bowiem  miecza 
niżeli  pługa  żąda. 


Digitized  by 


Google 


72.    Erot.   SOZYPATEB  DO  TELEZYLLL 

Telezyllo,  gdyby  natura  do  rozkoszy  miłosnych  nie  przymieszała  przy- 
krego przesytu,  ród  męzki  służyłby  żeńskiemu.  Nie  chlub  się  więcej, 
wszetecznico,  że  pochodnia  Afrodyty  już  zgasła  u  mnie;  albowiem  kupi* 
dyni  nie  wiecznie  groty  rzucają. 


73.    Obycz.  proklus  do  archimedesa. 

Powiadają  że  polipy  w  braku  pokarmu,  jedzą  własne  gałązki,  i  członki 
swoje  nieszczęśliwe,  jakby  przygotowaną  strawę,  pożerają.  Jedzą  więc, 
biedne,  części  swoich  końce  i  są  bankietnikami  własnego  ciała.  Czyż, 
Archimedzie,  u  wszystkich  nie  wydajesz  się  być  polipem?  Ja  sądzę  że  to 
jest  najoczywistsza.  Zbyt  nieludzko  krzywdzisz  swego  ojca;  ani  natury 
szanujesz,  ani  zemsty  piekła  się  obawiasz.  Lecz  jeżeli  żałujesz,  Ne- 
mezys  puści  w  niepamięć  dawne  twoje  grzechy.  Jeżeli  zaś  w  złotochci- 
wej  fnryi,  w  złem  niepohamowanem  potrwasz,  sprawiedliwe  bóstwo  odda 
d  równą  miarką  i  mieć  będziesz  z  dzieci  prawdziwe  wizerunki  i  podo- 
bieństwa złości  ojcowskiej.  Tym  sposobem  i  płód  żmii  dziedziczy 
okrucieństwo  matki,  piersi  rodzicielki  i  żywot  jćj  szarpiąc. 


74.     Sielski.  ELAPON  DO  DORKONA. 

Żyzność  ziemi  powiększa  zwierząt  mierzwa.  Dla  tego  pozwól  mi 
nawozu  bydląt  twoich,  a  zato  plon  urodzajności  odbierzesz,  jagody  i  ja- 
rzyny; i  uczynność  twoje  wynagrodzę  świetniejszym  darem. 


75.     Erot  ABYSTOXEN  DO  POLKENY. 

Kie  niestalszego  nad  rozkosze  zalotnic.  Zdradliwe  są  pocałunki 
ust  twoich.  Nieugruntowana  miłość  prędko  więdnięje.  Ja  więc  wstrze- 
mięźliwość, która  dla  wielu  jest  niemiłą,  przekładam;  stałości  bowiem 
ma  cechę.  Posagiem  zawsze  małżeństwo.  Wierność  zalotnic  okupić  naj- 
trudniejszą jest  rzeczą. 

76.    Obyce.  dyogenes  do  bocyona. 

Mała  ta  sława  marzeniem  sennem  być  się  zdaje  w  oczach  mędrca, 
próżniejsza  jak  bajka  potworna,  nietrwała,  lekka,  odgłos  echa,  powiew 


Digitized  by 


Google 


30 


wiatru.  Gdy  jej  niema,  to  zasmuca;  gdy  zaś  zabłyśnie,  bardziej  jeszcze 
smuci.  Prędko  bowiem  zwolenników  swoich  zdradza,  i  im  się  zjawi  już 
przeszła  w  nicość.  Niech  cię  uśmiech  szczęścia  nie  zaślepia,  gdyż  ono 
naigrawa  się  z  ludzi  wedle  woli  swojej.  Próżnością  bowiem  są  czyny 
i  zabiegi  ludzkie. 

77.     SiehM.  BUKOLION  DO  IfiRONIDESA. 

Wnuk  twój,  Mironidesie,  wyrabia  zbytki:  czerwoną  dzidą  trzodę 
straszy,  i  najlepszą  jałóweczkę  w  przepaść  wpędził.  Jego  rówiennicy 
tę  krzywdę  mają  za  igraszkę;  chłopeu  nie  dozwalaj  zawiele,  młodzi  bo- 
wiem chociaż  powściągani,  są  swawolni,  a  jeżeli  mają  zbytnią  wolność, 
to  są  nieulegli. 

78.  Erol  PERTKLES  DO  KALLIOPY. 

Osiągnąć  rozkosze  dziewicze  zbyt  trudną  jest  rzeczą.  Ja  bowiem 
ociężały  na  duszy.  I  cóż  więc  zrobię?  Nie  da  pokoju  Kupido  skoro  po- 
cisk wypuścił.  Sama  sprawę  pomiędzy  mną  a  Kupidynem  rozsądź,  i  daj 
za  mną  głos  życzliwy;  czarują  bowiem  kupidyny,  poduszczają  miłość 
wprawdzie,  ale  pozyskać  jćj  nie  dają. 

79.  Obyce.  izokrates  do  dyonizego. 

Służba,  ceklarze,  heroldowie,  i  najwyższe  dostojeństwa  nie  lubią 
filozofii  i  sprowadzają  wielki  cnót  rozdział,  a  jednak  nie  zmienisz  ze 
szczętem  natury.  Jeszcze  masz  opończę  skórzaną.  Od  początku  bowiem 
masz  śmiertelną  istność.  Cóż  że  tak  malutka  chwała  tak  dalece  do 
tćj  gliny  przylgnęła?  Nieszczęśliwy!  wielkiem  głupstwem  napełniony  je- 
steś i  natury  znajomość  straciłeś.  Tak  wielkie  przemiany  szczęścia  zmu- 
siły cię  porzucić  dawne  dociekania  i  odwiodły  od  skromnej  rządzy  wiedzy; 
niegdyś  wzniosłą  była  dla  ciebie  niskość,  dziś  plami  cię,  i  ziemska  góra 
szczęścia  jest  najwyższą.  Nie  ubiegaj  się  więc  za  szczęściem  zwodniczem 
i  od  przelotniego  unikaj.  Gdy  bowiem  przewidzisz  wiarołomstwo  szczę- 
ścia, nie  dotknie  cię  nagła  kara  po  zmianie  jego. 

80.  Sielski,  korydon  do  ampelona. 

Nic  biedniejszego  nad  wieśniaków.  Nieszczęśliwi  okrutnie  doświad- 
czamy wiatrów:  wiatr  nas  niszczy  południowy,  kłosy  z  ziarn  mi  ogołocił, 


Digitized  by 


Google 


31 


winne  krzewy  wyniszczył,  jagody  zepsuł,  a  samego  szkodnika  przez  sąd 
pozwać  nie  mogę.  Dlatego  kosę  i  sierp  porzucę,  a  tarczę,  kołpak  i  miecz 
pizywdzieję  i  żołnierzem  zostanę,  i  rzemiosło  zmieniwszy,  podejdę  los. 


81.  ErOt  LEANDER  DO  KALLIKOMY. 

Jeżeli  nad  złoto  Jest  coś  droższego  dla  ludzi,  powiedz  mi  w  jaki 
sposób  wielkiemi  darami  możnaby  nabyć  posiadanie  tego.  Jeżeli  zaś  nie, 
podziękuj  mi  czemprędzej.  Ani  bowiem  ty  piękniejsza  od  Danai,  ani  ja 
bogatszy  od  Jowisza,  za  złoto  kupując  dziewiczefistwo. 


82.    Obycz.  SOKRATES  DO  ALCYBIADESA. 

Nawet  zabawy  poetyckie  pełne  są  mądrości.  Powiadają,  że  towa- 
rzysze Ulissesa,  dopływając  na  nawach  do  swawolnych  syren,  uszy  wo- 
skiem pozatykali.  Ulisses  zaś  więzami  się  skrępował,  jakby  w  jakiem 
nieuchronnem  więzieniu.  To  oznacza  tajemnice  filozofii.  Mniemam  że  poezya 
pod  postacią  syren,  wystawia  nieprzyzwoite  rozkosze.  I  Homera  mocno 
uwielbiam,  dla  tego  iż  rzeczom  prawdę  nadaje.  On  dla  ucha  naszego 
prawdę  zaprawia  jak  puhar  jaki  słodszy  od  nektaru,  i  mętną  wodę  jakby 
najmocniejszem  winem  rozprowadza.  Tak  więc  ani  zmyśleniem  oszuku- 
jemy się,  ani  niezgłębionem  istot  dociekaniem  nie  zbłąkamy  umysłu. 
Dlatego  przez  wosk  niedoświadezenie,  a  przez  więzy  filozofię  oznaczył. 
Ztąd  jedynego  tylko  Ulissesa  słuchanie  ponętnych  śpiewów  bawiło,  a  jego 
chętkę  więzy  krępowały.  Zastanawianie  się  bowiem  nad  wadami,  cnotą 
filozoficzną,  powściąganie  zaś  namiętności,  tryumfem  filozofii.  Gdy  zatem 
Antymachu,  Ulissesa  tułactwo  obecne  życie  wyraża  i  biedny  człowiek  na 
morskich  falach  w  około  żegluje,  nas  rozkosznych  syren  głosy  nakształt 
wiatrów  raz  tu,  drugi  raz  tam  porywają;  naśladujmy  Penelopy  stadło, 
jakby  jaki  nierozwikłany  i  bożki  węzeł  cnót,  mądrości  się  trzymając. 


83.  Sielsfti.  anchinus  do  ampelina. 

Czas  winobrania  już  nadszedł,  słodkie  jagody  są  dojrzałe.  Pilnuj 
zatem  jak  najstaranniej  drogi  publicznej  i  kreteńskiego  psa  miej  za  współ- 
pracownika. Ręce  podróżnego  są  niepowściągliwe  i  do  szkodzenia  pracom 
wiejskim  najskorsze. 


Digitized  by 


Google 


32 


84.  Erot  CHRYZYPA  DO  SOZYPATRA. 

Kochając  Antuzę,  Sozypatrze,  czy  nie  jesteś  w  miłosne  sieci  złapany? 
Roztropnego  oka  jest  znakiem  kochać  nadobną  dziewicę.  Pięknością 
zwyciężony  nie  jęcz,  większe  bowiem  od  trudów  mieć  będziesz  przyłudy 
łez  miłosnych  czarującą  potęgę.  Bo  z  rozkoszą  miesza  się  szaleństwo, 
kupidyny  bawią  zasmucając,  przepaska  Wenery  różnemi  namiętnościami 
jest  przetkana. 


85.  Obycz.  plato  do  dyonizego. 

Jeżeli  chcesz  być  panem  smutku,  obejdź  w  około  grobowce,  a  znaj- 
dziesz lekarstwo  na  namiętności.  Patrz,  największe  szczęścia  ludzkie 
czemże  są,  jeżeli  nie  marnym  i  lekkim  prochem? 


Digitized  by 


Google 


Rozprawa 
MIKOŁAJA  KOPERNIKA 

O 

URZĄDZENIU  MONETY. 


Rozprawa  U  napisana  przez  Kopernika  w  1521  r.  na  zjeździe  stanów  ziem  pm- 
ikich  w  Grudziądzu  1522  r.  odczytana  i  przedłożona,  rasem  z  innemi  papierami,  w  ctaeie 
wojen  ze  Szwedami  uwięzioną  została  s  Archiwum  kapitały  Warmińskiej  do  Sztokolmu, 
ikąd  królewsko-pruski  gabinet  w  roku  1801  wyjednawszy  a  rządu  Szwedzkiego  zwrócenie 
ntanyeh  papierów  z  Warmii  —  odebrał  z  niemi  i  oryginał  rzeczonej  rozprawy,  własno- 
ręczne pismo  Kopernika.  Obecnie  rozprawa  ta  złożona  jest  w  tajnem  archiwum  w  Kró- 
lewca, Dział  I.  N.  IX.  Przepisana  dosłownie  z  oryginału,  po  ras  pierwszy  drukiem  oglo- 
ooną  została  z  przekładem  polikim  przez  Feliza  Bentkowskiego  w  Pamiętniku  Warszaw- 
skim oa  miesiąc  Sierpień  1816  roku,  odbita  takie  oddzielnie  w  kilku  egzemplarzach  te- 
goż roku.  Powtórna  edycya  tej  rozprawy  wyszła  w  Warszawskiem  wydaniu  Dziel  Koper- 
nita  1854  roku. 

(Pmsmtn  Wtdawot.) 


Kopęmihj<ma  L  L 


Digitized  by 


Google 


Digitized  by 


Google 


'■"IJL   .. 


SPOSÓB  URZĄDZENIA  MONETY 


PBZEZ 


MIKOlMń  KOPERNIKA, 


Ęflbo  niezliczone  upadku  królestw,  księstw  i  rzeczypospolitych  można 
Baznaczyć  przyczyny,  te  jednak  cztery:  niezgoda,  śmiertelność,  niepło- 
dność ziemi,  i  spodlenie  monety,  są  według  mego  zdania  nąjgłówniejsze- 
mi.  Trzy  pierwsze  tak  są  jasne,  iż  nikt  prawdy  ich  nie  zaprzeczy; 
czwartą  zaś,  to  jest  spodlenie  monety,  niektórzy  tylko  i  to  głębiej  zastana- 
wiający się  uznają,  ponieważ  nieraz  gwałtownie,  lecz  zwolna  i  ukrytymi 
niejako  sposobami  państwa  o  upadek  przyprawia. 

Pieniądze  czyli  moneta  jest  złoto  lub  srebro  znaczone,  podług 
którćj  stanowi  się  cena  rzeczy  przedąjnych,  stosownie  do  postanowienia 
wszelkiego  rządu  lub  rządcy.  Jest  więc  moneta  niejako  powszechną 
miarą  ceny;  ta  zaś  miara,  jak  z  rzeczy  samej  wynika,  powinna  być  stalą 
i  niezmienną,  inaczej  nastąpiłoby  zamieszanie  porządku  krajowego,  i  pokrzy- 
wdzenie kupujących  i  przedającycb,  gdyby  np.  łokieć,  korzec  lub  waga 
jakowa  stałej  ilości  nie  zachowywały.  Przez  tę  stałą  ilość  czyli  miarę 
rozumiem  cenę  czyli  wartość  imienną  monety,  która  hibo  od  dobroci 
materyału  zależy,  trzeba  jednakże  wartość  wewnętrzną  od  naznaczonej 
ceny  rozróżniać,  moneta  bowiem  może  być  więcej  cenioną,  aniżeli  matę* 
tyał  z  którego  się  składa,  i  przeciwnie. 

Potrzeba  ustanowienia  monety  konieczną  jest:  bo  chociaż  odbywałby 
się  mogła  zamiana  rzeczy  podług  samej  wagi  złota  i  srebra,  która  przy 
powszechnem  ludzi  porozumieniu  się  stanowiłaby  cenę  tych  kruszców, 
jednakże  dla  uniknienia  wielkiej  niewygody  w  przynoszeniu  wszędzie 
wag,  tudzież  że  czystość  złota  i  srebra  niełatwo  poznać  się  daje,  postano- 
wiono wszędzie  naznaczać  monetę  pieczęcią  publiczną,  która  ma  wyrażać 
zawartą  ilość  złota  lub  srebra,  i  być  rękojmią  wiary  publicznej* 

Do  monet  zwłaszcza  srebrnych  zwyczajem  jest  miedź  mieszać,  dla 


Digitized  by 


Google 


36 


dwóch  jak  mniemam  przyczyn:  naprzód  aby  mniej  była  wystawiona  na 
wykupywanie,  przetapianie,  coby  nastąpiło,  gdyby  się  z  czystego  składa- 
ła srebra;  powtóre,  ażeby  massa  srebra  na  małe  podzielona  części 
i  drobne  pieniążki,  z  dobiorem  czyli  dodaną  miedzią,  przyzwoitą  zacho- 
wała wielkość ;  i  trzecią  dodaćby  można,  to  jest  aby  moneta  która  się 
ciągłym  obiegiem  wyciera,  przez  przymuszanie  dobioru  dłużej  trwać  mo- 
gła. Sprawiedliwa  zaś  i  słuszna  wtedy  tylko  jest  cena  monety,  gdy  ta 
małoco  mniej  złota  lub  srebra  zawiera  od  ilości,  którą  za  nią  nabyć  można, 
tojest  o  tyle  tylko  mniej,  ile  na  wydatki  menniczne  odciągnąć  potrzeba. 
Sam  zaś  znak  wybity,  powinien  monecie  dodawać  pewnej  wartości. 

Moneta  traci  szacunek  szczególniej  przez  wielkie  jej  pomnożenie, 
to  jest:  gdy  tak  wielka  ilość  srebra  jest  zamieniona  w  monetę,  iż  więcej 
się  ludzie  za  massa  srebra,  aniżeli  za  monetą  ubiegają;  tym  bowiem 
sposobem  utracą  moneta  swą  powagę,  gdy  za  nią  tyle  złota  lub  srebra 
kupić  nie  można,  ile  ona  sama  zawiera,  i  gdy  się  w  przetopieniu  mone- 
ty większą  upatnye  korzyść.  Sposób  na  to  jedyny,  nie  bić  więcej  mone- 
ty, dopóki  się  sam*  w  cenie  nie  zrówna,  i  nie  stanie  droższą  od  srebra. 

Wartość  monety  dla  rozmaitych  upada  przyczyn;  albo  z  powodu 
niedostatku  samego  matetyału,  to  jest:  gdy  pod  tąż  samą  wagą  więcej 
jest,  aniżeli  się  należy  przymieszanej  miedzi:  albo  dla  braku  wagi,  chociaż- 
by nawet  sprawiedliwe  było  przynueazanie  miedzi,  albo  nakoniec  (i  co 
jest  najgorsza)  dla  obu  przyczyn.  Może  także  długi  obieg  monety  przy- 
czynić  się  do  zmniejszenia  jej  wartości,  przez  wytarcie  i  ubytek  kruszcu; 
a  dk  tej  już  samej  przyczyny  nową  monetę  w  bieg  (cyrkulacyą,  kurs) 
jputoić  należy.  Dowodem  ubytku  tego  będzie,  jeśli  w  monecie  mniejsza 
daleko  pokaże  się  ilość  srebra  od  ilości  tegoż  kruszcu  za  nią  kupione- 
go, i  to  jest  prawdziwą  oznaką  niedobrej  monety. 

Podawany  te  ogólne  .o  monecie  uwagi,  przystąpmy  teraz  do  pruskiej 
*  szczególności,  wskazując  naprzód  przyczyny  jej  tak  znacznego  zniżenia. 

Ta  monetą  znana  jest  pod  nazwiskiem  grzywien,  skojców,  i  t.  <L 
Są  także  wagi  mające  podobne  nazwiska.  Bo  grzywna  co  do  wagi  zna- 
czy pół  funta;  grzywna  zaś  liczebna  zawiera  sześćdziesiąt  solidów,  co  jest 
powszechnie  wiadomem.  Żeby  zaś  jednostąjność  nazwisk  nie  sprawiała 
jakiej  wątpliwości,  ostrzegam  raz  na  zawsze,  iż  gdzie  odtąd  uczyni  się 
wsjnianka  o  grzywnie,  trzeba  przez  nią  rozumieć  grzywnę  liczebną;  przez 
wyraz  zaś  font,  wagę  dwóch  grzywien,  a  przez  pół  funta,  jedne  grzywnę. 

Znajdujemy  w  danych  uchwałach  i  pomnikach  piśmiennych,  iż  za 
rządów  Konrada  de  Jungingen,  to  jest  krótko  przed  bitwą  Tanehberską, 
pół  funta  czyli  grzywnę  czystego  srebra  kupowano  za  dwie  grzywny  pru- 
skie i  ośm  skojców,  to  jest  wtenczas,  gdy  do  trzech  części  czystego  sre- 
bra, czwarta  się  część  miedzi  dodawała,  i  gdy  z  połowy  funta  tej  massy 


Digitized  by 


Google 


87 


112  solidów  wybrano.  Do  których  trzecia  część  dodana,  to  jest  solidów 
37£,  czyni  summę  solidów  149^  (ważących  Ą  czyli  |  funta,  to  jest  32 
gkojców  srebra),  którato  summa  niezawodnie  trzy  części  czyli  pół  funta 
czystego  srebra  zawiera.  Powiedziało  się  zaś  źe  wartość  pół  funta  srebra 
była  140  solidów;  resztę  przeto  czyli  pozostałe  9$  solidów,  cena  imienna 
sonety  wynagrodziła;  cena  zatem  imienna  z  wartością  wewnętrzną  w  przy- 
zwoitym utrzymywała  się  stosunku. 

Togo  to  rodzaju  pieniądze  były  za  {mistrzów  Krzyżackich)  Winryka, 
Ulryka  i  Konrada,  które  się  jeszcze  gdzieniegdzie  po  skarbach  znąjdiąją. 
Później  zaś,  po  poniesionej  przez  Prusaków  klęsce  i  po  ukończonej  wspo- 
mnionej  wojnie,  upadek  państwa  na  monecie  coraz  widoczniej  okazywać 
rię  począł.  Solidy  bowiem  za  Henryka  bite,  napozór  bardzo  do  wzwyż 
wepomnionyćh  podobne,  mają  tylko  f  srebra.  Błąd  ten  trwał  dopóty, 
dopóki  odwróciwszy  stosunek,  nie  zaczęto  do  trzech  części  miedzi  mie- 
szać jednaj  czwartej  części  srebra;  tak  dalece,  iż  tę  monetę  niesrebrną,  lecz 
miedzianą  słusznie  można  było  nazywać.  Ce  do  wagi  jednak  112  soli- 
dów szło  zawsze  na  pół  funta.  Że  zaś  zaprowadzać  monety  nowej,  choć- 
by dobrej,  gdy  zła  jeszcze  w  obiegu  się  znajduje  z  żadnego  względu  nie  wypa- 
da, tern  bardziej  tedy  pobłądzono,  gdy  przy  obiegu  dobrej  staraj  monety, 
zaprowadzono  nową  podlejszą,  która  nietylko  starą  zaraziła,  ale  jcy  nawet  cał- 
kowitego wyniszczenia  była  przyczyną;  któremu  błędowi  gdy  za  rządów  Micha- 
ła Bndsdorff  zapobiedz,  a  oraz  monetę  do  dawnego  lepszego  stanu  przypro- 
wadzić chciano,  bito  nowe  solidy,  które  dziś  groszami  nazywamy;  lecz 
gdy  się  zdawało,  iż  dawnych  podlejszych  bez  straty  znieść  nie  można, 
wspólnie  je  z  nowemi  bardzo  błędnie  zostawiono.  Wymieniano  zaś  dwa 
stare  solidy  za  jeden  nowy  bity.  Ztąd  poszło,  iż  dwojaką  naówczas  ludo- 
wi narzucano  grzywnę,  to  jest:  nowych  solidów  i  starych.  A  tak  grzywna 
nowa  czyli  dobra,  jak  grzywna  stara  czyli  lżejsza  zawierała  60  solidów. 
Obole  zaś  utrzymywały  się  przy  swąj  cenie,  tak  iż  ich  sześć  za  stary 
solid,  .dwanaście  zaś  za  nowy  dawano.  Że  bowiem  pierwiastkowo  solid 
składał  się  z  12  obolów,  łatwo  się  można  dorozumieć,  gdyż  jak  liczbę 
15  nazywamy  w  pospolitej  mowie  mendlem,  tak  w  wielu  prowincyach  nie- 
mieckich wyraz  szeląg  liczbę  12  oznacza.  I  to  nazwisko  nowych  solidów 
aż  do  naszych  utrzymało  się  czasów;  jak  zaś  nakoniec  zamieniły  się 
grosze,  niżej  o  tern  powiem. 

Ośm  przeto  grzywien  nowych  solidów  (każdą  po  60  solidów  licząc) 
fant  czystego  srebra  zawierały,  o  czem  z  ich  rozbioru  łatwo  się  można 
przekonać:  składają  się  bowiem  z  połowy  miedzi  i  połowy  srebra;  a  grzy- 
wien 8  każdą  po  60  solidów  rachując,  ważą  prawie  dwa  funty;  stare  zaś 
czyli  dawne,  jak  się  wyżej  powiedziało,  równe  są  nowym  co  do  wagi,  lecz 
połowę  tylko  mają  wartości.    Gdy  zaś  tylko  czwartą  część  srebra  miały 


Digitized  by 


Google 


38 


w  swym  składzie,  z  jednego  przeto  funta  czystego  srebra,  16  grzywien 
wypadało,  i  te  cztery  razy  więcej  ważyły.  W  późniejszych  czasach  po 
zmianie  stanu  ojczyzny,  gdy  miasta  otrzymały  pozwolenie  bicia  monety, 
i  nowy  ten  przywilej  do  skutku  przywodzić  zaczęły,  naówczas  pomnażały 
się  pieniądze  co  do  liczby  nie  zaś  co  do  wartości:  zaczęto  bowiem  do 
czterech  części  miedzi  dodawać  jedne  piątą  tylko  część  srebra  w  starych 
solidach,  tak,  że  nakoniec  20  grzywien  za  jeden  fant  srebra  wymieniano. 
Gdy  więc  owe  solidy  nowe  więcej  jak  dwa  razy  były  lepsze  od  świeżo 
wybitych,  zrobiono  je  skojcami,  których  24  na  jedne  lekką  grzywnę  liczo- 
no; ginęła  zatem  na  każdej  grzywnie  piąta  część  wewnętrznej  wartości 
monety.  Gdy  zaś  później  solidy,  już  skojcami  nazwane,  coraz  rzadziej 
w  obiegu  się  pokazywały,  dlatego,  iż  je  w  całym  przyjmowano  Marchia- 
cie,  podobało  się  nadać  im  cenę  groszów,  to  jest  3  solidów,  lubo  nie  były 
lepsze  od  15  denarów  obiegającej  wtenczas  monety,  której  mnóstwo  wła- 
sną jej  cenę  zniżało.  Urządzenie  takowe  nastąpiło  za  poradą  błędną, 
i  pierwszych  kraju  obywateli  wcale  niegodną,  jak  gdyby  Prusy  bez  tąj 
monety  obejść  się  nie  mogły.  Różniły  się  więc  grosze  od  solidów,  pią- 
tą lub  szóstą  część  mniej  ważąc  niż  postanowiono  było;  a  niesłusznem 
i  niegodziwem  oszacowaniem  zniżały  wartość  solidów.  Trzeba  więc  było 
cudzą  krzywdą  wynagrodzić  uszczerbek,  tak  jak  wprzód  solidy  uczyniły 
krzywdę  groszom  i  przymusiły  je  zamienić  się  w  skojce.  Lecz  biada 
ci  ziemio  Pruska!  karzą  cię  zniszczeniem  za  złe  rządy  krajowe!  Gdy 
tym  sposobem  i  taxa  i  wartość  wewnętrzna  pieniędzy  zarazem  niknęła, 
jednakże  bić  monety  wcale  nie  zaprzestano.  A  gdy  nakład  na  posta- 
wienie jej  w  równi  z  poprzedzającą  nie  wystarczał,  każda  później  wybita 
moneta  okazała  się  gorszą  od  poprzedniej,  która  wartość  dawniejszej 
tak  dalece  zniżała,  iż  nakoniec  cena  solidów  i  wartość  groszów  stosun- 
kowo się  zrównały,  i  za  24  grzywien  lekkich,  fant  srebra  nabywano. 

Musiały  się  zaiste  takowe  zabytki  ze  spodlonej  wartości  monety  po- 
zostać, gdy  o  jej  poprawie  niepomyślano.  Zwyczaj  zaś  czyli  pozwalanie 
sobie  przetapiania  i  fałszowania  monety  wszelkiemi  sposobami,  tak  się 
wkorzenił,  iż  po  dziś  dzień  nie  ustaje.  A  w  jakim  później  będzie  i  w  jakim 
dziś  jest  stanie  moneta,  wstyd  i  boleśnie  jest  mówić  o  tern.  Tak  bowiem 
jest  teraz  spodlona,  iż  30  grzywien  zaledwie  funt  srebra  zawierają.  Cóż 
zaś  nastąpi,  jeżeli  się  nie  zapobieży?  oto,  iż  Prusy  z  złota  i  srebra  ogo- 
łocone samą  tylko  miedzianą  mieć  będą  monetę,  przez  co  przywóz  towa- 
rów zagranicznych  ustać  i  wszelki  handel  całkiem  upaść  będzie  musiał. 
Bo  któryż  z  zagranicznych  kupców  towary  swoje  zechce  za  miedzianą 
zamienić  monetę?  któryż  wreszcie  z  naszych  za  tęż  monetę  zagranicznych 
nabędzie  towarów?  Na  tę  jednakże  klęskę  krainy  pruskiej,  ci  do  któ- 
rych to  należy  patrzą  się  obojętnie,  i  najmilszej  każdemu  ojczyźnie  (dla 


Digitized  by 


Google 


której  po  Boga  świętszych  nie  mqą  obowiązków  i  życie  nawet  poświęcić 
powinni)  przez  gnuśną  opieszałość  nikczemnieć  i  całkiem  upaść  dozwalają. 

Gdy  klęski  takowe  pruską  monetę,  a  przez  nią  i  ojczyznę  całą  do- 
tykają, sami  tylko  złotnicy  i  Indzie  na  kruszcach  się  znający,  korzystają 
s  jąj  nieszczęść.  Wybierają  bowiem  z  pomiędzy  rozmaitych  pieniędzy  da- 
wne, z  których  wytopione  srebro  przedają,  więcej  zawsze  srebra  w  mie- 
szanej monecie  od  nieświadomego  pospólstwa  kupując  A  gdy  już  dawne 
solidy  z  obiegu  nikną,  wybierają  stopniamy  co  lepsze,  a  zostawują  naj- 
podlejsze.  Ztądto  pochodzą  owe  powszechne  i  nieustanne  skargi,  iż  złoto, 
srebro,  zboże,  myto  czeladzi,  praca  rzemieślników,  i  co  tylko  się  w  po- 
życiu towarzyskiem  wydarza,  w  cenie  się  podwyższa.  Lecz  niebaczni;  nie 
dorozumiewamy  się,  iż  spodlenie  monety  jest  przyczyną  podrożenia  wszech 
rzeczy.  Stosownie  bowiem  do  stanu  monety,  podwyższa  się  i  zniża  cena, 
zwłaszcza  złota  i  srebra,  których  nie  miedzią  lub  mosiądzem,  ale  złotem 
i  srebrem  oznaczamy  wartość;  ponieważ  złoto  i  srebro  uważa  się  za  mo- 
nety niby  podstawę,  na  której  jej  wartość  polega. 

Łeez  może  kto  zarzuci:  „iż  podlejsza  moneta  w  pożyciu  towarzy- 
skiem jest  dogodniejszą;  gdyż  pomocą  jest  ubóstwu,  czyni  zboże  tańszem 
i  innych  artykułów  do  utrzymania  życia  potrzebnych  nabycie  ułatwia; 
moneta  zaś  dobra  wszystkie  rzeczy  robi  droższemi,  czynszownikom  i  tym 
którzy  różne  opłaty  uiszczać  mają,  jest  nadzwyczaj  uciążliwą.11  Pochwalą 
zaiste  to  zdanie  ci  którym  się  nadzieja  zysku  odejmuje,  którym  dotąd 
dozwolono  bić  monetę;  nie  zgania  go  także  kupcy,  rzemieślnicy,  którzy 
nic  nie  tracą,  za  jakąkolwiek  cenę  złota,  towary  i  wszelkie  rzeczy  prze- 
dają: im  bowiem  moneta  jest  podlejsza,  tym  większą  ilość  pieniędzy  za 
swój  towar  i  robotę  biorą.  Lecz  gdy  dobro  powszechne  mieć  będą  przed 
oczyma,  zapewne  przyznają,  że  moneta  dobra  nietylko  całemu  krajowi, 
ale  i  samym  i  wszystkim  stanom  jest  korzystną;  moneta  zaś  podła  szko- 
dliwą. Lubo  wiele  rozmaitych  dowodów  jasność  tego  okazuje,  doświad- 
czenie jednak,  ten  najpewniejszy  w  życiu  nauczyciel,  najwidoczniej  to 
sprawdza.  Widzimy  bowiem,  że  szczególniej  te  kwitną  państwa,  w  któ- 
rych jest  dobra  moneta;  nikczemnieją  zaś  i  upadają  te,  które  spodlonej 
używają.  Kwitnęły  i  Prusy  gdy  grzywnę  pruską  za  dwa  złote  Węgier- 
skie (czyli  dukaty)  kupowano,  i  gdy  (jakośmy  wspomnieli),  dwie  grzy- 
wny pruskie  i  ośm  skojców,  za  pół  funta!  tojest,  sa  grzywnę  czystego 
srebra  wymieniano.  Tymczasem  zaś,  gdy  codziennie  wartość  mohety 
coraz  bardziej  zmniejszała  się  i  ojczyzna  tedy  nasza,  jużto  przez  tę  za- 
razę, już  przez  inne  klęski,  do  ostatniego  przywiedziona  upadku,  prawie 
już  przy  grobie  stoi. 

Rzeczą  jest  niezawodną,  iż  kraje  w  których  jest  dobra  moneta,  pło- 
dów sztuki,  rzemieślników  wybornych  i  wszystkiego  mają  podostatkiem: 
przeciwnie  zaś  w  państwach  gdzie  jest  zła  moneta,  przez  nieczynność 


Digitized  by 


Google 


40 


i  gnuśność  uprawa  pięknych  sztuk  i  wykształcenie  władz  duszy  jest  za- 
niedbane, i  we  wszystkiem  niedostatek  czuć  się  daje.  Żyją  jeszcze  ludzie  któ- 
rzy pamiętają,  że  w  Prusach,  gdy  dobra  była  moneta,  i  zboże  i  wszy- 
stkie płody  ziemi  były  tańsze;  teraz  zaś  gdy  jej  wartość  zniżana,  że  wszy- 
stkie artykuły  do  życia  potrzebne  są  droższe,  codziennie  doświadczamy. 
Ztąd  jawno  się  okazuje,  że  moneta  podła  lenistwo  raczej  podsyca,  ani- 
żeli zapobiega  ubóstwu.  Polepszenie  monety,  tym  nawet  co  czynsze, 
składki  roczne  i  podatki  z  dóbr  swych  opłacają,  uciążliwem  nie  stanie 
się;  albowiem  płody  ziemi,  bydło  i  inne  rzeczy  za  wyższą  cenę  prze- 
dawać  będą.  Wzajemną  bowiem  w  dawaniu  i  odbieraniu  zamianę,  war- 
tość monety  nadgrodzi  i  zrówna. 

Jeżeli  więc  chcemy  Prusy  udręczone,  przez  odnowienie  monety  do 
lepszego  nakoniec  przyprowadzić  stanu;  trzeba  najprzód  zapobiedz  zamie- 
szaniu, jakie  z  różności  mennic  w  których  mają  bić  monetę,  wyniknąć 
może.  Rozmaitość  bowiem  jest  na  przeszkodzie  zgodności  i  trudniej  jest 
wiele  mennic  w  obowiązkach  utrzymać  prawości,  jak  jedne.  Dwa  przeto 
najwięcej  powinny  być  wyznaczone  miejsca:  jedno  w  ziemiach  królewskich, 
drugie  w  posiadłościach  książęcia.  W  pierwszem  miejscu  niech  tyją  mo- 
netę oznaczoną  na  jednej  stronie  herbami  króla  JMci,  na  drugiej  Ziem 
pruskich.  W  drugiej  zaś  mennicy  niech  będzie  z  jednej  strony  stępel 
królewski,  z  drugiej  książęcy;  z  tym  zawsze  warunkiem,  aby  tak  pierwsza 
jak  druga  moneta  podlegała  władzy  królewskiąj,  i  aby  ją  za  rozkazem 
króla  Jego  Mci  w  całem  królestwie  przyjmowano.  Go  się  niemało  przy- 
łowy do  pojednania  umysłów,  i  ułatwienia-  wzajemnego  handlu. 

Będzie  zaś  rzeczą  potrzebną  aby  te  obie  monety  jednakowy  miały 
dobiór,  stopę  i  cenę,  aby  przy  bacanem  czuwaniu  rzeczypospolitęj,  sto- 
sownie dt  urządzenia,  które  się  ma  zaprowadzić,  na  zawsze  się  utrzymały; 
i  aby  książęta  obu  stron  z  hicia  monety  nie  szukali  zysku,  ale  tyle  tylko 
dodawali  miedzi,  i  tyle  tylko  cenę  nad  wartość  wewnętrzną  podwyższali, 
ile  na  wydatki  mennkzne  odciągnąć  potrzeba,  co  zmniejszy  powód  prze- 
tapiania monety. 

Abyśmy  także  zamieszania  jakie  dwie  monety,  nowa  i  stara  razem 
w  obiegu  zostająpe,  dziś  sprawiają,  nadal  uniknęli,  zdaje  się  rzeczą  ko- 
nieczną! aby  przy  zaprowadzeniu  nowąj,  stara  była  zniesiona  i  całkiem 
zakazana,  dozwalając  wymianę  jej  w  mennicach  za  cenę  stosowną  do 
wartości.  Inaczej,  praca  podjęta  dla  odnowienia  monety,  będzie  próżną, 
a  zamieszanie  może  nastąpić  większe  od  poprzedniego,  gdyż  stara  moneta 
zarazi  znowu  powagę  nowej.  Pomięszanie  bowiem  monety  sprawi,  iż 
summy  nie  będą  miały  należytej  wagi,  a  rozmnożona  liczba  wag  zrodzi 
wyżej  wymienioną  niedogodność;  której,  jeśliby  kto  zechciał  zapobiedz 
tern  urządzeniem,  iżby  pozostałej  dawnej  monecie  o  tyle  mniejszą  w  sto- 


Digitized  by 


Google 


41 


da  nowej  monety,  naznaezono  cenę,  o  ile  jest  od  niej  podlejsza, 
tedy  i  w  tym  przypadka  błędy  znaczne  nastąpiłby  musiały.  Tak  bowiem 
grosze,  solidy,  a  nawet  i  denary  są  rozmaite,  iż  rozróżnić  ich  od  siebie 
i  każdy  pieniądz  stosownie  do  jego  wartości  ocenić,  prawie  jest  niepodo- 
bna. Zaprowadzono  więc  rozmaite  monety,  sprawiłyby  zamieszanie  odwi- 
kłać  się  niedające,  a  kapcom  namnożyłyby  prac,  trudów  i  różnych  nie- 
dogodności. Lepiej  przeto  będzie  zawsze,  przy  zaprowadzaniu  nowej 
monety,  zakazać  starą  zupełnie.  Tak  małą  zaś  stratę  na  raz  wyrządzoną, 
bez  szemrania  znieść  każdy  powinien,  jeśli  tylko  stratą  nazwać  można  to, 
zkąd  zysk  obity  i  pewny  użytek  wpływa,  tudzież  kraj  cały  zasiłek  otrzymuje. 

Lecz  monetę  pruską  do  pierwszego  przyprowadzić  znaczenia  jest 
necgą  bardzo  trudną,  a  po  tak  wielkim  jej  upadku  prawie  niepodobną; 
a  zatem  każde  jej  polepszenie  jest  niemałej  wagi.  Przy  dzisiejszych  zaś  okoli* 
cznośriach  zdaje  się,  iż  bez  trudności  może  być  odnowioną,  byle  tylko 
funt  czystego  srebra  szedł  na  20  grzywien,  a  to  w  następującym  stosunku: 
solidy  niech  będą  bite  z  trzech  funtów  miedzi,  a  ź  jednego  funta  sre- 
bra, mniej  pół  uncyą,  albo  tyle,  ile  potrzeba  na  opłacenie  wydatków 
meimicznych  odciągnąć.  Z  takiej  massy  stopionej  wybije  się  monety  20 
grzywien,  które  w  kupnie  znaczyć  będą  jeden  funt,  to  jest  dwie  grzywny 
srebra.  Tym  samym  sposobem  można  bić  skojce  lub  grosze  i  obole,  po- 
dług upodobania. 

Porównanie  srebra  ze  Młotem. 

Powiedziało  się  wyżej,  że  złoto  i  srebro  jest  podstawą,  na  której 
dobroć  monety  zależy;  a  to  co  się  o  monecie  srebrnej  wyłożyło,  można 
po  większej  części  zastosować  do  złotej.  Pozostaje  więc  tylko  wyłożyć 
sposób  wzajemnego  zamieniania  złota  i  srebra.  Abyśmy  od  rodzaju  do 
gatunków,  od  rzeczy  pojedynczych  do  złożonych  przeszli,  trzeba  naj- 
przód poznać  stosunek  ceny  złota  czystego,  do  srebra  czystego.  Wiadomo, 
że  ten  sam  jest  stosunek  złota  do  srebra  gdy  są  w  massie,  jak  gdy  są  na 
monetę  przerobione  z  równą  mieszaniną;  jako  nawzajem,  tenże  sam  jest 
stosunek  złota  przerobionego  w  monetę,  do  będącego  w  massie,  przy  ró- 
wnym odbiorze  obcego  kruszcu  i  przy  jednakowej  wadze.  Najczystsze  złoto 
przebite  na  monetę  u  nas  znaną,  jest  w  dukatach  węgierskich,  te  bowiem 
najmniej  mają  dodatku  obcego  kruszcu,  i  może  tyle  tylko,  ile  potrzeba 
było  odciągnąć  na  wydatek  menniczny:  dlatego  słusznie  wymieniają  się 
na  wagę  za  czyste  złoto,  gdy  powaga  stępia  mały  ów  brak  nagradza. 
Ztąd  więc  wypada,  że  tenże  sam  jest  stosunek  czystego  srebra  w  massie 
do  czystego  złota  w  massie,  jaki  jest  tegoż  srebra  do  dukatów  węgierskich, 
nie  zmieniając  wagi.  Sto  dziesięć  zaś  dukatów  Węgierskich  ważnych, 
to  jest  mających  po  72  granów,  czjnią  jeden  funt,  (przez  funt  zawsze 
rozumiem  dwie  grzywny  co  do  wagi).  Stosownie  do  tego  widzimy,  że  we 


Digitized  by 


Google 


42 


wszystkich  narodach  funt  złota  czystego  tyle  jest  ceniony,  ile  12  fun- 
tów czystego  srebra.  Lecz  znajdujemy  także,  że  dawniej  11  funtów  sre- 
bra za  jeden  funt  złota  liczono,  co  zdaje  się,  iż  było  powodem  do  usta- 
wy głoszącej,  ażeby  10  dukatów  Węgierskich  jednostajną  część  funta 
ważyły;  i  gdyby  dziś  przy  dawnej  wadze  taż  sama  była  cena,  zupełnaby 
podług  podanego  stosunku,  pomiędzy  polską  a  pruską  monetą  panowała 
zgodność.  Wybiwszy  bowiem  około  20  grzywien  z  jednego  funta  srebra 
wypadną  zupełnie  dwie  grzywny  na  dukat,  zamiast  40  groszy  polskich. 
Lecz  od  tego  czasu,  jak  powszechnie  przyjęto,  iż  pewna  część  złota  taką 
ma  cenę,  jaką  12  takichże  części  srebra,  waga  nie  zgadza  się  z  ceną, 
i  10  dukatów  węgierskich  nie  są  w  cenie  równe  1^  funta  srebra.  Jeżeli 
więc  z  1-^r  funta  srebra  wybijają  grzywien  20,  będzie  to  polska  i  pruska 
moneta,  porównane  w  stosunku  prostym  grosza  do  grosza,  a  dwóch  grzy- 
wien praskich  za  dukat  węgierski.  Cena  zaś  każdego  pół  funta  srebra, 
będzie  ośm  grzywien  i  solidów  prawie  dziesięć. 

Wszelako  jeżeli  podłość  monety  i  upadek  ojczyzny  mało  kogo  ob- 
chodzi, a  mała  zmiana  i  porównanie  monety,  zbyt  trudną  zdawać  się 
będzie  rzeczą,  niektórzy  zaś  zechcą,  aby  15  groszy  polskich  tak  jak  da- 
wniej, czyniły  grzywnę,  a  dwie  grzywny  i  skojców  16,  dukat  jeden  węgierski, 
tedy  i  to  podług  wyżej  podanych  sposobów  łatwo  się  da  uskutecznić; 
jeżeli  z  funta  srebra,  24  grzywien  monety  wybiją.  To  właśnie  wydarzy- 
ło się  nie  dawno,  gdy  jeszcze  12  grzywien  były  wartością  pół  funta 
srebra  i  za  tyleż  pieniędzy  dukatami  węgierskiemi  wymienione  być  mo- 
gły. Z  tego  co  się  powiedziało  można  powziąść  wyobrażenie  o  monecie. 
Niezliczone  są  bowiem  sposoby  urządzenia  jej,  a  wszystkie  opisać  jest  rze- 
czą niepodobną;  lecz  powszechna  zgoda  przy  zdrowej  rozwadze,  może  ten 
lub  inny  wybrać,  który  będzie  rzeczypospoHtej  najdogodniejszy.  Jeżeli 
moneta  wprost  będzie  zastosowaną  do  dukata  węgierskiego,  i  jeżeli  omył- 
ka nie  zajdzie,  natenczas  łatwo  i  inne  monety  podług  zawartej  w  nich 
ilości  złota  i  srebra,  i  porównania  z  pierwszemi,  będzie  można  ocenić. 

To  co  się  powiedziało  o  poprawie  monety,  zdaje  się  być  wystarcza- 
jącem  na  okazanie,  jak  wartość  monety  upadła,  i  jakie  są  sposoby  przy- 
wrócenia jej  do  dawnej  powagi. 

Zamknięcie  poprawy  monety. 

Chcąc  stan  monety  polepszyć,  i  w  cenie  ją  utrzymać,  na  następu- 
jące prawidła  baczne  mieć  oko  należy: 

Najprzód^  aby  bez  poprzedniczego  celniejszych  obywateli  naradzenia 
się  i  jednomyślnej  uchwały,  monety  nie  odmieniać. 

Pototóre,  aby  jedno  tylko  (jeśli  to  nastąpić  może)  dla  mennicy  miej- 
sce przeznaczyć,  gdzieby  pieniądze  bito  nie  pod  imieniem  jednego  miasta, 
ale  całego  kraju,  z  jego  herbami    O  korzystnym  tego  prawidła  skutku 


Digitized  by 


Google 


48 


przekonywa  nas  moneta  polska,  która  dlatego  jedynie  zacbowtye  swą  ce- 
nę w  tak  rozległem  państwie. 

Potrzecie,  aby  przy  ogłoszeniu  nowej  monety,  stara  była  zniesioną, 
i  bieg  ją)  zakazany. 

Poczwarte,  aby  wiecznemi  czasy  bez  żadnej  zmiany,  i  bez  najmniej- 
szego uchybienia  z  funta  srebra,  20  grzywien  a  nie  więcej  wybijano,  odcią- 
gnąwszy wydatki  menniczne.  Tym  bowiem  sposobem  moneta  pruska  za- 
stosuje się  do  polskiej,  gdy  20  groszy  pruskich  jako  i  polskich  składać 
będą  grzywnę  pruską. 

Popiąte,  aby  się  wystrzegano  zbytniej  monety  ilości. 

Poszóste,  aby  wszystkie  gatunki  pieniędzy  mzem  bieg  swój  zaczy- 
nały, to  jest,  aby  skojce  czyli  gfosze,  solidy  i  obole  razem  były  bite. 

O  ilości  dobiorą  obcego  kruszcu,  czyto  groszy  i  solidów,  albo  do 
denarów  srebrnych,  które  czynią  ferton,  albo  półgrzy  wnę,  albo  i  całą  grzy- 
wnę, ta  zależy  od  woli  bijących  monetę,  byle  zachowano  w  tern  miarę 
i  nie  zmieniano  postanowienia  raz  uehwalonego. 

Na  obole  także  wzgląd  mieć  należy,  zkąd  ich  tak  mała  pochodzi 
wartość,  tak  dalece,  że  cała  grzywna  ledwo  za  grosz  jeden  zawiera  srebra. 

Ostatnia  zaś  niedogodność  wypływa  z  układów  i  umów  przed  i  po 
wznowieniu  monety  zawieranych,  w  czem  pewien  zaradczy  obmyśleć  po- 
trzeba środek,  aby  strony  ucisku  nie  doznawały.  Go  dawniej  w  tako- 
wym przypadku  czyniono,  okaziye  się  z  przyłączonego  pisma. 

Pismo  o  którem  wzmianka  powyższą  rzecz  o  urządzeniu  monety  zakoń- 
cza, jestto  Postanowienie  względem  opłaty  summ  i  procentów  dla  całego 
kraju,  wydane  w  Malborgu  w  niedzielę  po  Wszystkich  Świętych  1418  roku, 
następującego  brzmienia: 

Najprzód,  procenta  które  dobremi  staremi  pieniędzmi  nabyte  zostały 
na  trzy  lata  przed  nadaniem  Ustawy,  to  jest  w  szesnastym  roku  na  Ś.  Marcin, 
winny  być  płacone  dobremi  nowemi  pieniędzmi,  albo  wartością  pieniędzy. 

Podobnież,  długi  zaciągnione  dobremi  staremi  pieniędzmi  po  roku 
wyżej  wspomnionej  ustawy,  winny  być  spłacone  dobremi  nowemi  pienię- 
dzmi albo  ich  wartością. 

Podobnie,  długi  które  podłemi  pieniędzmi  zostały  zaciągnione,  win- 
ny być  podłemi  pieniędzmi  spłacone. 

Podobnie,  kto  dochody  dożywotnie  w  czternastym  roku  i  później 
na  Ś.  Marcin  nabył,  winien  w  czternastym  roku  na  Ś.  Marcin  procent  po 
5  solidów  podłemi  pieniędzmi  od  jednej  grzywny  opłacać. 

Podobnie,  kto  dochody  dożywotnie  przed  czternastym  rokiem  na- 
był, na  rok  piętnasty  od  Ś.  Marcina  do  Ś.  Marcina,  temu  winny  być  opła- 
cane jako  procent  od  jednej  grzywny  podłemi  pieniędzmi,  jedna  grzywna 
i  cztery  solidy  podłemi  pieniędzmi. 


Digitized  by 


Google 


u 


Podobnież,  kto  dochody  dożywotnie  po  tych  wyżej  wspomnionych 
latach  nabył,  temu  winien  być  płacony  procent  podłą  grzywną. 

Podobnie,  dochody  dożywotnie,  które  dobremi  staremi  pieniędzmi 
nabyte  zostały,  winny  przynosić  procent  dobremi  nowemi  pieniędzmi. 

Ta  powyżej  spisana  ustawa  dochodów  dożywotnich,  jest  zastosowa- 
na do  wartości  i  dobroci  pieniędzy  w  czasie  w  którym  dochód  dożywo- 
tni został  nabyty,  aby  w  takiej  wartości  procenta  od  tychże  pieniędzy 
były  opłacane. 

Podobnie  jak  procenta  nabyte  podłemi  pieniędzmi  w  roku  trzyna- 
stym na  czternasty,  powinna  grzywna  procentu  przynosić  5  solidów  pro- 
centu podłemi  pieniędzmi. 

Podobnie  co  do  procentów  w  czteftiastym  roku  na  piętnasty  naby- 
tych, grzywna  powinna  przynosić  procent  podłemi  pieniędzmi  i  być  opła- 
caną jedną  grzywną  i  czterema  solidami  podłemi  pieniędzmi 

Podobnie  gdy  spadek  dobremi  staremi  pieniędzmi  nabyty  został, 
winien  być  dobremi  nowemi  pieniędzmi  płacony,  kto  zaś  nabył  spadek 
w  trzynastym  roku  na  czternasty,  ten  powinien  płacić  od  jednej  grzywny 
5  solidów  podłemi  pieniędzmi  Kto  zaś  w  czternastym  roku  na  piętnasty 
nabył  spadek,  ten  winien  płacić  za  jedne  grzywnę  podłemi  pieniędzmi, 
1  grzywnę  i  4  solidy  podłemi  pieniędzmi,  wszakże  z  zachowaniem  ter- 
minu zapłaty  każdego  kupna. 

Podobnie,  kto  nabył  spadek  na  którym  dawny  procent  zalega,  z  obo- 
wiązaniem się  uwolnienia  go  od  takich  procentów  w  oznaczonym  czasie, 
a  do  uczynienia  tego  z  powodu  zmiany  monety  miał  przeszkodę,  naby- 
wca winien  zobowiązać  się  od  opłaty  procentu,  albo  nabycie  ma  być 
całkiem  unieważnione,  a  jakie  dał  pieniądze  na  nabycie  tego  spadku, 
takie  powinny  mu  być  zwrócone. 

Podobnież,  procenta  które  sprzedane  są  podłemi  pieniędzmi,  a  wprzódy 
dobremi  pieniędzmi  nabyte  były,  a  byłby  ktoś  na  którymby  takie  pro- 
centa zalegały  i  zbyć  je  chciał  podłemi  pieniędzmi,  winien  mu  je  nie 
innemi  pieniędzmi  zbyć,  jak  tylko  dobremi  nowemi  albo  ich  wartością. 

W  tych  przepisanych  artykułach  i  piśmie  ma  wszystko  nadal  w  swo- 
jej mocy  pozostać,  i  co  teraz  jest  zapłaconem  ma  tak  pozostać. 

Podobnie  kto  w  moc  takiej  umowy  lub  zawarowania  nabył,  to  co 
jest  powszechnie  używane  albo  co  ma  wartość  grzywny,  albo  co  jest 
zwyczajną  monetą,  a  zawarowanie  to  może  być  dostatecznie  dowiedzio- 
nemu natenczas  ten  który  płaci,  winien  jest  zapłacić  dobremi  nowemi 
pieniędzmi  albo  ich  wartością,  i  co  jest  zapłaconem  ma  tak  pozostać. 


Digitized  by 


Google 


JNSTRUKCYA   KANONIKÓW 

Jtapittffy  WarmińskieJ9  co  do  przemówienia  się  i  skargi  Jaką  oni  prze- 
ciwko J.  ©.  Księciu  i  Wielkiemu  Mistrzowi  i  jego  zakonowi  zanieść  mają.*) 


Xo  pierwsze  oskarża  się  prześwietna  kapitała  że  miasto  Melzak  przez 
wysłanników  Wielkiego  Mistrza  już  po  ukończonej  wojnie,  to  jest  w  cza- 
sie zawierającego  się  rozejmu,  wbrew  układom  i  zobowiązaniom  się  stron 
obu,  zabrano;  i  lubo  rzeczone  miasto  podczas  wojny  najpierw  przez  Wiel- 
kiego Mistrza  zajęte,  potem  przez  wojska  Jego  Królewskiej  Mości  siłą 
odebrane  zostało,  a  mieszkańcy  dwom  kanonikom  przysięgli  na  wierność 
królowi  polskiemu,  gdy  to  miasto  potem  opuszczone  zostało  przez  wojska 
J.  K.  M.  przez  Wielkiego  Mistrza  napadnięte,  zrabowane,  w  perzynę  obró- 
cone i  nieopatrzone  w  żywność  przez  mego  opuszczone  zostało.  Tak  opu- 
szczone miasto  wraz  z  obwodem  jako  swą  własność  kanonicy  (Warmińscy) 
zajęli,  ustanowili  komissarzy  i  delegatów,  przez  nich  rządzili  poddanymi, 
dla  nich  starali  się  o  żywność,  sądzili  ich  i  wszelką  władzę  wykonywali; 
wsie  swymi  ludźmi  obsadzili  i  od  napadu  wojsk  krzyżackich  zabezpieczyli. 

„W  rzeczonem  mieście  Melzaku  mając  prawo  rządzenia,  często  tam 
przebywali,  przy  pomocy  włościan  i  poddanych  sprzątali  zboże,  korzystali 
z  praw  rybołówstwa  i  leśnictwa,  nie  będąc  od  nikogo  nagabywanymi  i  w  ta- 
kim stanie  aż  do  rozejmu  pozostawali.  W  tym  to  czasie  rzeczonego  ro- 
zejmu, Piotr  Doner  komtur  Brunsbergski  okolice  i  urzędy  w  mieście  Mel- 
zaku, ze  szkodą  kapituły,  której  mieszkańcy  aż  po  dziś  dzień  nikomu 
innemu  do  przysięgi  i  hołdu  nie  są  zobowiązani,  gwałtem  opanował." 

„Powtóre.    Tak  samo  miasto  Tolkmit  wraz  z  okolicą  podczas  po- 


*)  Oryginał  tej  skargi  pisanej  przez  Kopernika  po  niemiecka  znajduje  się  w  Szto- 
kohnie  w  Archiwum  Państwa.  Pismo  to  wykrył  Dr.  Prowe  i  ogłosft  w  dziele:  Młtthei- 
laagtn  ans.  Sahwedisehen  Arcw>en  und  Bibliotheken.  Berlin  1863  pag.  &  My  dajemy 
ta  w  tłumaczeniu  polskiem. 


igitized  by 


Google 


46 


koju  od  dóbr  kapitały  oderwano,  i  lubo  rzeczone  miasto  przez  wojsko 
krzyżackie  po  ewakuacyi  Elbląga  zajęte  i  splądrowane  zostało,  jednako- 
woż niedługo  potem  bez  wszelkiej  przysięgi  i  hołdu,  bez  ustalenia  jakiegoś 
porządku  i  bez  żadnego  zaopatrzenia  w  żywność  mieszkańców,  nie  zosta- 
wiwszy załogi,  krzyżacy  miasto  to  opuścili,  a  na  mieszkańców  300  grzywien 
kontrybucyi  nałożyli,  których  gdy  mieszczanie  w  tym  czasie  złożyć  nie 
mogli,  Henryk  Doberitz,  dowódca  krzyżaków  opuszczając  miasto,  burmi- 
strzów dwóch  jako  zakładników  z  sobą  do  Brunsberga  zabrał,  mieszczan 
zaś  do  przysięgi  zmusił,  aż  złożą  300  grzywien,  a  wtedy  zakładników 
uwolnią,  co  się  też  potem  stało.  A  więc  Tolkmiczanie  w  posłuszeństwie 
i  uległości  dla  kapituły  potem  pozostawali,  żadnego  innego  rządu  ani  wła- 
dzy nie  uznawali,  tylko  przez  umocowanego  od  kapituły  kanonika,  rzą- 
dzeni, w  żywność  zaopatrywani  i  ile  możności  aż  do  czasu  rozejmu  bronieni 
byli.  W  tym  zaś  czasie  w  drugą  niedzielę  po  Zmartwychwstaniu  Pańskiem  « ) 
Kacper  Schwalbach  z  zakonu  krzyżackiego  pod  miasto  Tolkmit  nadciągnął, 
od  mieszkańców  przysięgi  na  wierność  zażądał,  kilku  z  nich  z  wielkim 
oporem  potem  do  przysięgi  zmusił  a  po  uroczystości  Zesłania  Ducha  Sgo 2), 
wszystkie  wsie  aż  po  Frauenburg  do  takiejże  przysięgi  znaglił.  Ponie- 
waż to  wszystko  podczas  rozejmu  i  w  pokoju  stało  się,  a  miasto  dawniej 
przez  kontrybucyą  od  nieprzyjaciół  się  uwolniło,  spodziewa  się  kapituła 
że  słusznie  dawnej  zwierzchności  nad  miastem  domagać  się  ma  prawo/1 

„Po  trzecie.  Wsie  Neukirch,  Karsów  i  Krebersdorf  z  szczególniej- 
szej łaski  Jego  Kr.  Mości  dziś  panującego  króla  polskiego  kościołowi 
Warmijskiemu  prawem  lennem  nadane  kilka  lat  przed  rozpoczęciem  wojny 
czynsz  i  wszelkie  ciężary  do  Frauenburga  a  nie  do  Tolkmitu  płaciły;  wy- 
żej zaś  wzmiankowany  Kacper  Schwalbach  wsie  te  wraz  z  miastem  Tolkmit 
wbrew  wszelkiej  słuszności  i  prawa  w  pokoju  podczas  zawieszenia  broni, 
zajął.  Tych  wsi  zwrotu,  spodziewa  się  kapituła,  że  ma  zupełną  słuszność 
żądać,  owszem  ma  nadzieję,  że  jćj  to  bez  wszelkiej  goryczy  nie  będzie 
wzbronione." 

„Po  czwarte.  Gdyby  przypadkiem  chciano  dowieść,  że  miasto  i  oko- 
lica Tolkmit  przez  Wielkiego  Mistrza  w  słuszny  sposób  zajęte  i  przy  za- 
konie pozostają  (czego  się  rzeczona  kapituła  bynajmniej  nie  spodziewa) 
dla  tego  że  dobra  Kodyń,  Rebrig  i  Scherfenberg  i  wybrzeże  Haselau  po- 
łożone w  obrębie  Tolkmitskim  przez  Pawła  Bussdorf  Wielkiego  Mistrza 
jako  lenne  uznane  i  przy  zakonie  pozostawione  zostały  —  gdy  przeciwnie 
dobra  te  kapituła  podług  wszelkiego  prawa  prawnem  kupnem  od  wspa- 


1)  To  jest  15.  Kwietnia  1621. 

2)  To  było  po  20.  maja  1521.    Rozejm  zas  był  zawarty  7.  Kwietnia  w  sobotę  przed 
niedzielą  przewodnią. 


Digitized  by 


Google 


47 


niałomyślnego  Jerzego  Baysena  wojewody  Malborskiego  wraz  z  dobrami 
Baysen  nabyła  i  długie  lata  w  swem  miała  posiadaniu  —  jednakowoż 
rzeczony  Kacper  Schwalbach  wzmiankowane  dobra  bezprawnie  kapitule 
odebrał.    Dobra  te  słusznie  do  kapituły  należą  i  zwrócone  jej  także  być 


„Po  piąte.  Również  uskarża  się  kapituła  co  do  dóbr  Baysen  w  ob- 
wodzie Wormditskim  położonych,  które  to  dobra  w  początku  icb  założe- 
nia zawsze  lennemi  były  debrami  i  przez  kupno  jak  wyżej  powiedziano 
od  kapituły  nabyte  zostały  a  rzeczony  Jerzy  Baysen  prawo  odkupu  tych 
dóbr  sobie  zastrzegł.  Niezważąjąc  na  to  Wielki  Mistrz  rzeczone  dobra 
wraz  z  miastem  Wormditt  zajął  i  dotychczas  kapitule  nie  zwrócił.  Po- 
nieważ zaś  kapituła  wszelkich  ciężarów  i  obowiązków  jakie  jej  się  pełnić 
należy  swemu  suwerenowi  albo  komukolwiek  do  kogo  zarząd  dzisiejszy 
dóbr  uroczyście  należy,  dotrzymać  się  obowięzqje,  spodziewa  się  przeto 
kapituła,  że  dobra  te  zwrócone  jej  będą.44 

„Po  szóste.  Również  żąda  kapituła  zwrotu  dóbr  Elditten  i  Kley- 
nenberg  w  obwodzie  Wormditskim  położonych,  które  po  wszystkie  czasy 
lennemi  były  dobrami  i  po  części  przez  prawne  kupno  prawnie  na  ka- 
pitułę przeszły,  a  które  kapituła  przez  kilka  lat  prawnie  posiadała.  Teraz 
zaś  posiadania  dóbr  tych  przez  Wielkiego  Mistrza  pozbawiona,  spodziewa 
się  kapituła,  że  wraz  z  zwrotem  wszystkich  wyżej  wzmiankowanych  cię- 
żarów prawnie  jej  zwrócone  zostaną.'1 

„Po  siódme.  Lubo  udział  na  wybrzeżach  Scholitten  w  obwodzie 
Gudaztadzkim  położonych,  albo  zamiast  tego  8  grzywien  czynszu  od  tego 
samego  prawnego  spadkobiercy  kapitule  jako  spadek  prawem  wieczystem 
przyrzeczono  i  ustąpiono,  co  też  rzeczona  kapituła  przez  wiele  lat  posia- 
dała, jako  też  i  wieś  Haukendorf  tamże  położoną,  która  przez  kupno  od 
prawnego  dziedzica  na  kapitułę  przeszła,  jednak  wójt  z  miasta  Gutstadt 
wbrew  wszelkiemu  słusznemu  prawu  dobra  te  od  kapituły  poważył  się 
odebrać,  a  więc  należy  prawnie,  ażeby  dobra  te  dziedziczne  kapitule  były 
zwrócone,  czem  kapituła  zupełnie  będzie  się  kontentowała.44 

„Po  ósme.  Wieś  Steinberg  w  obwodzie  Gudaztadzkim  położona, 
kanonikom  z  Gutstadu  ze  wszystlriemi  korzyściami  przez  kapitułę  nadaną 
została,  z  tern  zastrzeżeniem  aby  rocznie  anniwersarz  za  fundatorów  i  inne 
nabożeństwa  odprawiali,  nadto  było  z  tej  wsi  zapisu  dla  kapituły  sto  dwa 
Amfy  rocznie  wosku.  Ponieważ  wsi  tej  posiadania  rzeczonym  kanonikom 
wzbroniono  a  pomieniona  ofiara  w  naznaczonym  czasie  złożoną  nie  była, 
ci  zaś  kanonicy  podczas  wojny  pod  władzę  nieprzyjaciela  się  dostali,  wieś 
ta  powinna  wrócić  do  fundacyi  Allensteinskićj  do  której  z  początku  na- 
leżała, w  czem  jednakowoż  wójt  z  Gutestadu  kapitule  przeszkadza  i  mie- 
szkańców wsi  uważać  i  używać  jako  swoich  poddanych  ośmiela  się." 


Digitized  by 


Google 


48 


„Po  dziewiąte.  Skarży  się  kapituła  na  to,  że  niegdyś  wydawano 
pozwolenie  na  rybołówstwo  dziewięciu  mieszczanom  z  Tolkmitu,  którzy 
wtedy  poddani  byli  kapitule,  za  co  zwyczajny  czynsz  składali  i  na  mocy 
składanego  czynszu  praw  rybołówstwa  używali,  skoro  nadszedł  czas  skła- 
dania czynszu,  wyżej  wzmiankowany  Kacper  Schwalbach  rzeczonych  mie- 
szczan do  opłaty  czynszu  od  rybołówstwa  zmusił,  bez  względu  na  to,  że 
prawo  rybołówstwa  z  obwodu  i  zarządu  Tolkmitu  w  żadnej  mierze  mu  nie 
służyło  ani  mu  nadane  nie  było.  Nadto  wspomniany  już  nieraz  Kacper  Schwal- 
bach kapitułę  innych  jeszcze  praw,  które  nawet  po  za  obrębem  własności 
Tolkmitskich  posiadała,  jako  to:  prawo  łowienia  ryb  wielką  siecią  i  któ- 
rego to  prawa  używała  wraz  z  czynszem  i  innemi  korzyściami  pozbawił 
rybaków  z  Tolkmitu  aby  jemu  czynsz  składali  zmusił,  lubo  prawa  do 
rybołówstwa  dotychczas  sobie  przywłaszczyć  nie  śmiał.  Otóż  aby  czynsz 
ten  kapitule  został  zwrócony  i  nadal  przy  niej  pozostał,  kanonicy  usil- 
nego do  tego  dołożą  starania." 

„Nareszcie  skarży  się  kapituła  na  to,  że  Piotr  Donen,  komtur  Bruns- 
bergski,  domy  i  stodoły  pozrywać  i  do  swoich  dóbr,  jak  mu  się  podobało 
z  wielką  szkodą  i  z  opustoszeniem  wsi  onych  przewieść  kazał.  Ponieważ 
z  układów  rozejmu  wynika,  aby  sprawa  pokrzywdzenia  tej  okolicy  pod 
rozwagę  sędziów  pokojowych  poddaną  i  roztrząsaną  była,  jest  życzeniem 
kapituły  zastrzedz  się  nadał,  aby  takie  postępowanie  Piotrowi  Donen  zga- 
nione było,  oraz  żeby  go  zmuszono  do  wynagrodzenia  szkód  za  rozebrane 
budynki,  nakoniec  ażeby  mu  zakazano  by  nadal  nadużyć  takich  nie  ośmie- 
lił się  czynić.44 

„Tern  wyżej  wzmiankowanem  zażaleniem  i  tern  pismem,  prześwietna 
kapituła  Warmińska  i  jej  deputaci  wysłani;  do  szanownych  stanów  Jego 
Królewskiej  Mości  króla  Polskiego,  na  ten  sejm  w  Grudziądzu  zebranych, 
z  należną  uległością  żałosną  zanoszą  skargę  i  proszą  Ich  łaskawości  i  Wy- 
sokości ażeby  z  Panem  Wielkim  Mistrzem  albo  z  jego  książęcemi  panami 
i  delegowanymi  w  taki  sposób  uradzili  i  tak  rzecz  tę  postanowili,  ażeby 
te  miasta  i  wsie,  które  wbrew  wszelkich  układów,  a  nawet  podczas  obe- 
cnego rozejmu,  kościołowi  Warmińskiemu  odebrane,  i  jak  wyżej  wykazano 
bezprawnie  zatrzymane  i  nadal  przy  zakonie  pozostawione,  temuż  kościo- 
łowi, znowu  oddane  i  zwrócone  zostały  i  dalej  żeby  inaczćj,  jak  to  wyka- 
zano, wedle  słuszności  i  prawa  postępowano.4* 

„Tego  się  rzeczona  kapituła  od  Ich  łaskawości  i  od  Ich  Wysokości, 
z  ofiarowaniem  usług  należnych  pokornie  doprasza." 


^^-tZJrĄ&fr*^ 


Digitized  by  VjOOQl6 


MIKOWA  KOPERNIKA 

mmm  mmmimw 

SIEDM  6WIAZ0. 


— +SłłA*oQ&tYł*r*- 


Poemat  ten  wynaleziony  przez  Jana  Brzoskiego  profesora  Akademii  Krakowskiej, 
i  wydany  w  Krakowie  w  drukarni  Cezarego  w  roku  1629,  powtórnie  ogłoszony  był  dru- 
kiem przy  Warszawskiem  wydaniu  Dzieł  Kopernika  1854  roku  wraz  z  polskim  rymo- 
wym przekładem  Ignacego  Badeniego.  W  naszem  tu  wydaniu  Kopernikijanów  ogłaszamy 
li  tylko  przekład  Polski. 


(Prztfissk  Wtdawot.) 


Kopirmkijana  i.  I. 


Digitized  by 


Google 


Digitized  by  VjOOQ16 


MIKOŁAJA  KOPERNIKA 

SIEDM  GWIAZD. 


JEGO  ŚWIĄTOBLIWOŚCI 

xji^B^L]sroAVT  viii.  :pa.:pieżowt. 

Wiek  dziecięcy  i  pierwszą  młodość  Króla  Królów  w  dziewięciu  obraz- 
kach Ojcze  Święty,  Twojej  Świętobliwości  ofiaruję.    Nowy  to  rodzaj  ma- 
larstwa. Tu  nie  drzewo,  nie  miedź,  nie  płótno  przedstawia  te  obrazy,  ale 
niebo  i  farby,  nawet  wśród  najciemniejszej  nocy  widzialne.    Wykonanie 
zaś  tak  mistrzowskie,  iż  Apellesowi  nie  ustępuje  a  niemal  go  przewyż- 
sza. Starożytność  dzieliła  niebo  na  czterdzieści  ośm  gwiazdobrazów,  mię- 
dzy któremi  wiele  jest  bajecznych,  jakto  widać  z  Higina  i  innych.    Nie 
podobało  się  twórcy  nowego  malarstwa,  że  ciemności  bajeczne  łączono 
z  blaskiem  niebieskim.    Wziąwszy  się  więc  do  połączenia  prawdy  ze  świa- 
tłem a  światła  z  prawdą,  pierwsze  tylko  rysy  obrazu  nakreślił,  krótko 
jednak  przed  śmiercią  polecił  biegłemu  artyście  żeby  do  niego  użył  wła- 
ściwych kolorów.    Ta  tajemnica  sztuki  przez  kilka  rąk  od  czasu  Koper- 
nika w  Akademii  Jagiellońskiej  przechodziła,  o  czem  dowiedziawszy  się  od 
profesorów,  dla  bliższego  jej  rozpoznania  do  Prus  się  udałem.  W  cichości 
szukałem  lękając  się  ażeby  tak  znakomity  wynalazek,  albo  raczej  reszta 
wynalazku  moich  rąk  nie  uszła,  lub  ponieważ  umysły  dzisiejsze  są  za- 
zdrosne i  nieżyczliwe,  aby  co  z  niego  nie  uroniono.  Nareszcie  przewielebny 
świętej  pamięci  Szymon  Kudnicki  wprowadził  mię  do  dawnych  bibliotek 
warmińskich,  z  których  niejedne  świętokradzka  ręka  już  zrabowała;  gdy 
nic  niepomijam,  gdy  najdrobniejsze  nawet  kartki,  którym  biegli  mistrzowie 
najważniejsze  odkrycia  powierzają,  przerzucam,  trafiłem  na  owe  Archime- 
desowskie  znalazłem!  znalazłem!  Kopernik  odrzucił  dawne  48  obrazów, 


Digitized  by 


Google 


52 


wprowadził  nowe  49,  zapewne  dla  godności  siódemki,  lub  czemu  bardziej 
wierzę,  aby  miał  środek  w  równśj  odległości  od  końców;  obrazek  bo- 
wiem dwudziesty  piąty  jest  także  środkowym  całego  szeregu.  Boże  dobry! 
jakże  to  pięknie!  jak  świetnie,  jak  wszystkim  wiekom  wspólne!  Każdy 
wiersz  jest  gwiazdozbiorem  zupełnie  dokładnym,  albo  że  się  matematycznie 
wyrażę,  żadnemu  zaciemnieniu  nieuległym.  Już  w  wydanem  przed  sze- 
snastu laty  pierwszem  przedsłowiu  o  tym  przedmiocie,  cokolwiek  nadmie- 
niłem; potem  przed  dziesięciu  laty  jadąc  do  Włoch,  w  powtórnem  wyda- 
niu pod  opieką  szanownego  i  wielebnego  pana  Marcina  Szyszkowskiego, 
z  Bożej  łaski  biskupa  Krakowskiego,  posłałem  niektóre  ich  exemplarze 
małego  formatu  do  Rzymu  moim  przyjaciołom,  mianowicie  zaś  szano- 
wnemu panu  Abrahamowi  Bzowskiemu;  równie  i  innym  po  Niemczech. 
Czy  też  je  widział  Bayer  lub  jego  następcy?  Bóg  to  raczy  wiedzieć.  Nie 
opierają  się  oni  zaiste  ani  na  tych  samych  zasadach,  ani  trzymają  się 
tych  samych  środków,  chociaż  do  tego  samego  celu  dążą.  Sądzę,  że  będą 
je  rozbierali  ci,  którzy  do  kwitnącego  zakładu  Lincejskiego  uczęszczają. 
Wolno  będzie  każdemu,  według  swego  upodobania,  rozdzielać  niebo, 
którego  dziedzictwo  za  świadectwem  Pliniusza  dla  wszystkich  jest  prze- 
kazanem.  Ja  ten  podział,  od  pierwszego  wynalazcy  Kopernika,  Świętej 
Stolicy  Apostolskiej  przeznaczony,  z  dawnych  bibliotek  wydobyty,  pokor- 
nie ofiariyę  Twojej  świątobliwości,  Ojcze  Święty,  trzykroć  Święty  Ojcze^ 
któremu  powierzone  są  rządy  nieba,  wolą  Boya  oddawna  potwierdzone ; 
niech  mi  tu  bowiem  wolno  będzie  użyć  wyrażenia  uczonego  wieszcza 
Twojego. 

Oby  Cię  Bóg  Ojcze  Święty,  jak  najdłużej  zachował  dla  Kościoła 
świętego,  aby  Twoje  mile  dźwięczne  pszczoły  słodkiego  miodu  po  świecie 
powszechnej  spokojności  nigdy  nie  przestały  roznosić. 

Świętej  Apostolskiej  Rzymskiej  Stolicy  i  Twojej  Świątobliwości 

najposłuszniejszy 

Jan  Bbożek, 

Doktor  Medycyny,  Bakałarz  Świętej  Teologii  i  jej  Wydziału 
w  Akademii  Krakowskiej  zwyczajny  Profetsor. 


Digitized  by  VjOOQ16 


* 

GWIAZDA  I. 

O  GHBY8TUSIE   OBIECANYM   OD   PBOBOKÓW. 


pragniecie  widzieć  władcę,  Pana  tego  świata, 
Którego  wam  przybycie  nieba  obiecały, 
Który  siebie  z  ludzkością,  ludzi  z  ludźmi  zbrata, 
I  w  swem  królestwie  pokój  im  zapewni  stały. 

Poczekajcie!  niedługo  ów  święty  się  zjawi, 
Nie  będzie  on  tak  twardym  jak  na  Paros  głazy, 
Owszem  bozką  potęgą  całą  ludzkość  zbawi, 
Chętnie  prośby  wysłucha,  przebaczy  urazy. 

Lecz  wielkie  ducha  swego  odkłada  zamiary, 
Aby  z  większem  pragnieniem  był  oczekiwany, 
By  mu  gorętsze  serca  składano  ofiary, 
Kiedy  na  świat  wyrzuci  wielkie  świata  zmiany. 

Gdy  więc  przybędzie  Pasterz  którego  świat  czeka, 
Zaraz  i  kozy  strojne  w  bogate  wymiona, 
Dostarczą  najczystszego  i  zdrowego  mleka, 
I  z  siebie  dobrych  rodów  wydadzą  nasiona. 

Nie  rzuci  się  na  owcę  wilk  łupu  spragniony 
Dziki  lew  z  żyznej  paszy  bydełka  nie  zgoni; 
Tu  rosnąć  będą  same  cukry,  cynamony, 
I  te  kwieciste  wieńce  drzew  cudownej  woni. 

Bujne  niwy  wydadzą  obfite  pastwiska, 
Pasterz  owce  paść  będzie  na  tej  tłustej  roli, 
A  tam  gdzie  jedno  czyste  z  nieba  źródło  tryska, 
Tysiącami  spragnionych  napoi  dowoli. 

O  ty,  źródło  czyściejsze  nad  szkło  przezroczyste, 
Go  płyniesz  bez  początku,  zawsze,  wszędzie,  czyste, 
Przypływaj  nam  nareszcie,  dokończ  Twego  cudu, 
Ugaś  pragnienie  Ciebie  spragnionego  ludu. 


Digitized  by 


Google 


54 


* 

GWIAZDA  H. 

O  OHBTSTUSIE  POŻĄDANYM  OD  OJCÓW. 

Czemuż  stoi  otworem  mieszkanie  Proroka? 

I  czemu  dawniej  skryte  świetniej  słonce  błyska? 

Czemu  dziś  i  ta  słodka  pilnych  pszczół  patoka, 

Po  twardych  skałach  płynie,  z  nich  na  świat  wytryska? 

Czemuż  bitne  narody  milczą  osłupiałe, 
I  lśnią  się  bujne  niwy  odziane  w  szkarłaty? 
I  czemu  ten  widokrąg,  to  powietrze  całe, 
Wszędzie  wkoło  rozrzuca  woniejące  kwiaty? 

Dziś  brzemienna  Elżbieta,  co  niepłodną  była, 
Śpiewa  z  brzemienną  Panną  świętobliwe  pienia, 
A  ta  radość  co  w  piersi  tych  niewiast  ożyła, 
Swoim  głosem  dosięga  niebiosów  sklepienia. 

Do  ich  domu  tak  często  pilny  anioł  wiata, 
Wesoły  przylatuje,  weselszy  odleci, 
Zwiastuje  tego  Króla,  tego  Pana  świata, 
Tego  ojca  co  spóźnia  przybycie  do  dzieci. 

O  świetne  pokolenie  najwyższego  Pana, 

Narodź  się  już  raz,  narodź!  z  przeczystej  Dziewicy. 

Długo  oczekiwany,  od  rana  do  rana, 

Zstąp  z  łona  Ojca,  użycz  nam  boskiej  prawicy. 

Pociesz  spiesznie  strapionych!  daj  nam  Twego  chleba, 
O  to  Ciebie  Dziecino,  w  pokorze  błagamy; 
Spojrzyj  przecie  na  ziemię  z  wysokiego  nieba, 
Przyjdź  koić  troski  ziemi,  otwórz  szczęścia  bramy. 

O  Ty,  nader  szczęśliwa  Panno!  w  świętych  gronie, 
Która  już  nosisz  w  sobie  niebiańską  ozdobę, 
Ty,  Jutrzenko,  zrodzona  na  świętości  łonie, 
Zwiastuj  nam  prędko  światło  i  szczęśliwszą  dobę. 


Digitized  by 


Google 


55 


* 

GWIAZDA  m. 

O  CHET8TU8IB   Z  DZIEWICY   NABODZONYM. 

ióź  Cię  dziecino  dożył  w  stajence  ubóstwa? 
Jakież  ręce  Twe  Ciało  od  zimna  zasłonią? 
Oto  Najświętsza  Panna,  darem  swego  bóstwa 
I  czystości  dziewiczej  opiekuńczą  dłonią.  » 

Ona  w  swojej  czystości  złote  cnoty  zdobna, 
Tchem  niebieskim  świętego  ożywiona  ducha, 
Zawsze  wypogodzona,  aniołom  podobna, 
Sercem  troskliwej  matki  płacz  dziecka  wysłucha. 

Sama  go  na  dziewiczem  swem  łonie  piastoge, 

Z  śnieżnej  piersi  najświętszy  pokarm  mu  dać  spieszy, 

Z  miłością  macierzyńską  ciągle  go  pilnuje 

I  płaczące  niemowlę  i  pieści  i  cieszy. 

Tutaj  wół,  a  tam  osioł  oddechy  czystemi, 
Uklęknąwszy,  to  boskie  dziecię  pokrzepiają, 
Tego  co  lud  nie  poznał  na  tej  świętej  ziemi, 
Tego  już  bezrozumne  zwierzęta  poznają. 

Z  górnych  niebios  zstępiyą  i  aniołki  małe, 
Aby  wdzięcznym  swym  chórem  oddać  Panu  chwałę: 
Chwała  niech  będzie  Panu  w  miłości  i  wierze, 
Pokój  ludziom,  co  pokój  zamiłują  szczerze. 

Pastuszkowie  gdy  trzody  na  pastwisku  strzegli, 
Do  żłobu  przywołani  od  trzódek  odbiegli, 
Dzieciątku  głoszą  chwałę  w  miłości  i  wierze, 
A  pokój  ludziom,  pokój  miłującym  szczerze. 

Niebiosów  słodkie  hymny  wielbią  bozkie  dziecię, 
Brzmi  radość  i  wesele  po  przestronnym  świecie, 
Chwała  niech  będzie  Panu  w  Trójcy  Jedynemu, 
A  pokój,  pokój  wieczny  wiernym  Bogu  swemu. 


Digitized  by 


Google 


56 

* 

GWIAZDA  IV. 

OHBTSTUS   JEZUSEM  NAZWANY. 

$uż  ósme  w  swym  porządku  światło  zajaśniało, 
W  niem  i  początek  światła  bozkiego  widziano, 
A  pierwszy  obrzęd  prawa  dopełniając  z  chwałą, 
Narodzonemu  dziecku  Imię  Jezus  dano. 

Od  tego  dnia  rok  każdy  swój  początek  bierze, 
Światu  go  przekazały  łzy  i  krew  dziecięca, 
Tę  epokę  naznaczył  Jezus  swojej  wierze, 
Bo  ją  w  sobie  poczyna  i  w  sobie  uświęca. 

O!  ludu  zatracony,  przybywaj  w  tę  stronę, 
Tutaj  przy  tern  dziecięciu  twe  zbawienie  całe, 
Godłem  tego  zbawienia,  Imię  ubóstwione, 
Imię  Jbzus  świętością  bogate,  wspaniałe. 

Jeśli  się  więc  kto  lęka  o  zgubę  w  złej  doli, 
I  ubóstwo  mu  grozi  gdy  utracą  mienie, 
Niechaj  w  modłach  się  odda  świętej  Boga  woli, 
A  w  Nim  zawsze  pozyska  pokój  i  zbawienie. 

Jeśli  na  kogo  szatan  swe  sidła  zastawi, 
Jeżeli  świat  lub  ciało  dobrego  uwodzi, 
Niechaj  wezwie  Jezusa,  Jego  Imię  sławi: 
A  On  go  zabezpieczy  i  złemu  przeszkodzi. 

Ody  kogo  znowu  długa  wciąż  choroba  nęka, 
Jeżeli  śmierć  straszliwa  przejmuje  go  trwogą: 
Ulgę  mu  zaraz  sprawi  bożka  Pana  ręka 
Skoro  Go  tylko  wezwie  szczerych  modłów  drogą. 

Ktokolwiek  zgoła  wzywa  to  Imię  tak  drogie, 
I  na  łaskę  zasłuży  ofiarnemi  śluby, 
Temu  Jbzus  da  życie  szczęśliwe  i  błogie, 
Bo  sama  ufność  w  Panu  ratuje  od  zguby. 


Digitized  by 


Gooile 


57 


GWIAZDA  V. 

O  CHBYSTUSIE  UCZCZONYM   PRZEZ   TRZECH  MĘDRCÓW, 


wiazda  co  świetniej  błyszczy  na  niebieskim  świecie, 
Do  Betleem  prowadzi  trzech  mędrców,  trzech  króli. 
I  kogóż  więc  szukacie?    Czy  Jez osa*  chcecie? 
W  tej  chacie  Jezus  leży;  zbliżcie  się  powoli 

A  wszedłszy  do  stajenki,  gdzie  Pan  na  was  czeka, 
Na  kolanach  uczcijcie  tę  dziecinę  małą, 
Lecz  wielką  duchem  Boga  i  duszą  człowieka, 
Bo  w  postaci  dziecięcia  bóstwem  okazałą. 

Z  kornem  czołem  powstawszy,  dobądźcie  z  skarbnicy: 
Złota,  kadzidła,  miry,  ofiamicze  dary: 
Składajcie  je  Synowi  przeczystej  Dziewicy, 
Z  duchem  tak  samo  czystej  jak  Mabya  wiary. 

Słuchajcie  tam  miłego  tego  dziecka  tchnienia, 
To  znowu  mówcie  z  Matką,  patrzcie  na  Jej  lica. 
Tern  dzieciątkiem  to  Jezus,  hasło  wybawienia: 
A  tą  Matką  Marta,  przeczysta  Dziewica. 

Już  i  Balaam  głosił  przyjście  na  świat  Fana, 
Że  Go  i  od  bezbożnych  oczekuje  chwała; 
Jestto  ta  gwiazda  z  domu  Jakóba  wysłana, 
Aby  po  całej  ziemi  ludom  przyświecała. 

Lecz  dosyć  patrzaliście  na  oblicze  Boże, 
Trzeba  i  mnogim  ludom  nieść  pociechę  błogą, 
Siadajcie  więc  królowie  na  wielbłądy  hoże, 
Spieszcie  do  nich,  lecz  tajną  dla  Heroda  drogą. 

Bo  król  Herod  okrutny  i  srogi,  i  skryty, 
Ów  lis  szczwany  co  chytrą  duszę  nosi  w  sobie, 
Utopiłby  w  Jezusie  sztylet  krwi  niesyty, 
Gdyby  wiedział,  że  leży  ukryty  w  tym  żłobie. 


Digitized  by 


Google 


58 

* 

GWIAZDA  VI. 

O   CHKYSTUSIE   DO   KOŚCIOŁA  PBZYNIESIONTM. 


ie  wiem  co  mi  dobrego  zwiastuje  me  serce, 
Myśl  wesoła,  chęć  żywa  wzywa  do  świątyni. 
Symeonie!  pospiestemy  na  święte  kobierce, 
Niech  z  nas  każdy  do  chwały  Pana  się  przyczyni 

Patrzaj!  najwyższy  kapłan  dąży  do  ołtarza, 
I  święte  składa  wedle  zwyczaju  ofiary: 
I  wznoszą  się  ku  niebu,  do  światów  mocarza, 
Woniejące  wokoło  całopaleń  dary. 

Oto !  i  ta  niewiasta  w  pokorze  i  wierze, 
Łzą  radości  zroszone  ocierając  lice, 
Daje  swojemu  Bogu  to  dziecię  w  ofierze, 
Razem  synogarlicę  i  świętą  gromnicę. 

Sądzą  wszyscy,  że  matka  jak  niewiasty  inne, 
Wraz  z  Synem  w  tej  świątyni  będzie  oczyszczona, 
Lecz  nie!  —  tu  czysta  Panna,  dzieciątko  niewinne, 
Świętych  Pana  wprowadza  do  śmiertelnych  grona. 

Co  to  znowu  za  światło  wkoło  się  rozszerza? 
Czy  całe  słońce  wpadło  pod  święte  sklepienie? 
Czyli  może  tak  błyszczy  od  tego  ołtarza? 
Nie!  to  cud  tego  dziecka,  to  jego  promienie. 

Wątłe  już  Symeonie  chciej  przyspieszać  kroki, 
I  bierz  na  swoje  ręce  ten  skarbiec  uroczy, 
A  spełniając  najwyższe  niebiosów  wyroki, 
Nasyć  niemi  spragnione  człowieczeństwa  oczy. 

Twój  duch  już  przepowiedział,  że  to  światło  Boga 
Ujrzysz  w  całym  niebieskiej  potęgi  rozwoju. 
Tern  światłem  więc  sam  Chrystus,  w  nim  zbawienia  droga. 
Teraz  błogo  umierać,  i  umrzeć  w  pokoju. 


Digitized  by 


Google  I 


•    59 
GWIAZDA  VII. 

O  DWUNASTOLETNIM  CHBYSTUSIE  POMIĘDZY  DOKTORAMI. 


pieszcież  już  do  Chrystusa  wy  dobrzy  młodzianie! 
A  przybywszy  wołajcie  słowy  pobożnemi: 
Witaj  nam  młody  Jezu!  witaj  światów  Panie! 
Na  tym  nędznym  padole,  śmiertelnika  ziemi. 

Zkądźe  wracasz  młodzianku?  troskliwie  pytamy: 
Powiedz  jak  Ci  się  dotąd  wszędzie  powodziło? 
Nas  bowiem  nieszczęśliwych,  u  przepaści  bramy, 
I  wiele  niebezpieczeństw  i  nieszczęść  trapiło. 

Zewsząd  w  kraju  zebrane,  dwuletnie  chłopięta, 
Wściekły  Herod,  bez  Boga,  bez  litości  razem: 
Jakby  jakie  niedawno  zrodzone  jagnięta, 
Rozkazał  pomordować  swej  żądzy  żelazem. 

My  co  pod  tarczą  Boga,  trzech  lat  doszli  przecie, 
Patrzeliśmy  ze  wstrętem  na  śmierć  naszych  braci, 
Płacz  rodziców  się  rozległ  po  gwiaździstym  świecie, 
A  Herod  się  ukazał  w  swej  wilczej  postaci. 

Z  Egiptu  ocalony,  wróciłem  w  te  strony, 
Do  tej  ojców  krainy,  do  tej  mojej  ziemi, 
A  dziś  gdy  już  dwunasty  rok  liczę  skończony, 
Ojca  Ojców  uwielbiam  modły  gorącemi. 

Dla  własnego  więc  do  mnie  schodźcie  się  pożytku, 
I  szlachetne  obierzcie  sobie  życia  wzory, 
Wnijdziem  razem  do  tego  świętego  przybytku, 
Z  modłami  uwielbienia,  wiary  i  pokory. 

Cóż  to  znowu  za  cuda  w  tym  pańskim  kościele? 
Widno  sędziwych  starców  razem  z  tym  chłopczykiem, 
Z  nim  o  wielkim  Messyaszu  rozmawiają  wiele, 
A  wszyscy  go  witali  radości  okrzykiem. 

Jakże  on  zawsze  skromny,  jak  mądrze  rozprawia, 
Jak  jasno  niezgłębione  tłumaczy  podania, 


Digitized  by 


Google 


60 


Jak  czysto  każdy  przedmiot  tym  starcom  przedstawia, 
Jak  trafną  ma  odpowiedź,  jak  trafne  pytania! 

Dla  nabycia  mądrości  lat  długich  nietrzeba, 
Gdy  "swą  mądrości)  natchnie  Duch  zesłany  z  nieba; 
To  dziecię,  dwakroć  starcem  dojrzałością  ducha, 
A  starzec  dwakroć  dzieckiem,  kiedy  Go  wysłucha. 


Roku, 
Który  jest  czternastym  okresu  słonecznego, 
Dwunastym  poczetu  rzymskiego, 
Piętnastym  okresu  księżycowego  (1629). 

W  Krakowie, 
w  drukarni  Franciszka  Cezarego. 


Digitized  by 


Google 


DO 

JE60   ŚWIĄTOBLIWOŚCI 

PAWŁA  III. 

PAPIEŻA, 

■KMAI4  MHHUIIKA 

PEZEDMOWA 
DO  DZIEŁA:  0  OBROTACH  CIAŁ  NIEBIESKICH.*) 


Fiem  ja  dobrze,  Ojcze  Święty,  iż  skoro  tylko  niektórzy  się  dowiedzą, 
że  ja  w  dziele  mojem  o  obrotach  ciał  niebieskich  przyznaję  kuli  ziem- 
skiej pewne  biegi,  zaraz  oni  na  mnie  powstaną  i  potępią  to  moje  zdanie. 
Nie  jestem  ja  bowiem  tyle  do  pracy  mojej  przywiązany,  żebym  nie  miał 
zważać  co  też  inni  o  niej  sądzić  będą.  A  łubom  przekonany,  że  wyobra- 
żenia i  pomysły  uczonych,  często  się  różnią  od  sądu  pospólstwa,  dla- 
tego że  usiłowaniem  ich  jest  dochodzić  prawdy  we  wszystkich  rzeczach, 
o  ile  tego  rozumowi  ludzkiemu  dozwolił  Stwórca,  sądzę  przecież,  że  zdań 
z  prawdą  sprzecznych  unikać  należy.  Dlatego  zważywszy  za  jak  niedo- 
rzeczny wymysł  zapewne  poczytają  moje  teoryą  ci,  którzy  wielowiekowym 
sądem  z.  lanie  utwierdzone  przyjmują,  że  ziemia  nieporuszona  w  przestrze- 
ni nie?  a,  jest  jakby  jej  punktem  środkowym,  ja  zaś  ponieważ  przeciwnie 
utrzyn  ;iję,  że  ziemia  podlega  biegowi,  długo  wahałem  się,  czy  mój  wy- 
kład, lo  wodzący  jej  biegu,  miałem  światu  ogłosić,  lub  też  czy  nie  lepiej 
byłoby  fójść  za  przykładem  uczniów  Pitagoresa  i  innych  uczonych,  któ- 
rzy nic  piśmiennie,  lecz  ustnie  udzielać  zwykli  byli  tajemnic  filozofii,  jedy- 


-1)  We  wszystkich  wydaniach  dzieła  Kopernika  o  Obrotach  ciał  Niebieskich,  przed- 
mowa ta  zawsze  umieszczana  była  na  czele  dzieła,  po  łacinie.  W  Warszawskiem  dopiero 
wydaniu  jest  i  z  tekstem  polskim.  (Pbzypiswł  Wydawcy.) 


Digitized  by 


Google 


62 


nie  krewnym  i  przyjaciołom,  jak  to  świadczy  list  Lizyda  do  Hippar- 
cha.  Czynili  oni  to,  według  mego  zdania,  nie  jak  niektórzy  sądzą,  przez 
jakąś  zazdrość  w  udzielaniu  wiadomości  drugim,  ale  dlatego,  ażeby  rze- 
czy najpiękniejsze  zbadane  pracą  wielkich  mężów,  nie  były  lekceważo- 
ne przez  tych,  którzy  albo  się  lenią  poświęcać  zacną  pracę  jakiej  nauce 
gdy  nie  jest  zyskowną,  albo  jeśli  zachęceni  uwagami  i  przykładem  dru- 
gich, wezmą  się  do  uszlachetniającej  człowieka  nauki,  tak  się  jednakże 
przez  niedołężność  umysłu  swego  mają  do  prawdziwie  uczonych  jak  tru- 
tnie do  pszczół.  Gdym  się  więc  nad  tern  zastanawiał,  obawa  pogardy 
jaką  na  siebie  ściągnąć  mogłem  z  przyczyny  nowości  i  niedorzeczności 
mej  teoryi  w  oczach  wielu  osób,  o  mało  mię  nie  skłoniła  do  zaniecha- 
nia zamiaru  wydania  ułożonego  dzieła. 

Wszelako  przyjaciele  moi,  po  długiej  z  mej  strony  zwłoce  a  nawet 
opieraniu  się,  odwiedli  mię  od  tego  zamiaru.  Między  nimi  pierwszym  był 
Mikołaj  Schonberg,  kardynał  Kapuański,  w  różnych  gałęziach  nauk  sła- 
wny; po  nim  wielce  do  mnie  przywiązany  Tydeman  Gize,  biskup  Chełmiń- 
ski, równie  biegły  w  duchownych  jak  i  wyzwolonych  naukach.  Onto  mnie 
często  zachęcał,  a  nawet  nie  szczędząc  niekiedy  przymówek,  domagał  się, 
ażebym  dzieło  nie  lat  dziewięć,  ale  już  cztery  dziewięciolecia  u  siebie 
chowane,  z  ukrycia  wydobył,  i  drukiem  światu  ogłosić  dozwolił.  Ró- 
wnież nalegali  na  mnie  i  inni  znakomici  i  sławni  z  nauki  mężowie,  prze- 
kładając, ażebym  dla  powszechnego  pożytku  poświęcających  się  astrono- 
mii, wydania  dzieła  z  powodu  powziętej  obawy  dłużej  nie  odwlekał.  Uprze- 
dzali mię,  że  im  niedorzeczniejsza  teorya  moja  o  biegu  ziemi  zrazu  wydawać 
się  będzie  wielu  osobom,  tern  większego  uwielbienia  i  względów  dozna,  gdy 
przez  ogłoszenie  moich  wyjaśnień,  gruba  mgła  niedorzeczności  mocą  naj- 
oczywistszych  dowodów  usunięta  zostanie.  Ulegając  przeto  tym  namo- 
wom i  powodowany  czynioną  nadzieją,  pozwoliłem  nakoniec  rnoim  przyja- 
ciołom, ażeby  dzieło  oddawna  oczekiwane  wydali. 

Ale  nietyle  dziwić  to  będzie  Waszą  Świątobliwość,  że  śmiem  ogła- 
szać światu  moje  badania,  gdyż  poświęciwszy  im  tyle  pracy,  nie  wahałem 
się  pomysły  moje  o  biegu  ziemi  przenieść  na  papier;  ale  raczej  Wasza 
Świątobliwość  chce  dowiedzieć  się,  zkąd  mi  do  głowy  przyszło,  żem  się 
wbrew  przyjętemu  zdaniu  uczonych  i  prawie  przeciwko  powszechnemu 
mniemaniu,  poważył  przypuszczać  pewne  ruchy  ziemi.  Dlatego  nie  chcę 
ukrywać  przed  Waszą  Świątobliwością,  że  nie  co  innego  skłoniło  mię  do 
podania  odmiennego  sposobu  tłumaczenia  biegu  ciał  niebieskich,  tylko 
to:  że  poznałem,  iż  sami  uczeni  nie  zgadzają  się  w  dowodzeniu  tychże 
biegów.  A  najprzód  o  biegu  słońca,  księżyca,  tak  niedokładne  mają  po- 
jęcie, że  statecznej  długości  peryodu  rocznego  ani  dowieść,  ani  oznaczyć 
nie  umieją.    Powtóre,  w  tłumaczeniu  biegów  dwóch  powyższych  ciał  jako 


Digitized  by 


Google 


63 


teł  pięciu  innych  planet,  nie  trzymają  się  tych  samych  zasad  i  założeń, 
a  nawet  w  wykładzie  pozornych  biegów  niejednakowych  używają  dowo- 
dzeń. Jedni  bowiem  dla  tłumaczenia  biegów  wprowadzają  koła  spółśrod- 
kowe,  drudzy  zaś  koła  mimośrodkowe  i  epicykle,  które  przecież  żądanym 
warunkom  zupełnie  nie  odpowiadają,  albowiem  ci,  którzy  na  kołach  spół- 
środkowych  dowodzenia  oparli,  lubo  okazali  że  za  pomocą  nich  niektóre 
Megi  dadzą  się  tłumaczyć,  z  tem  wszystkiem  nic  z  nich  pewnego  dla  wy- 
jaśnienia dostrzeganych  zjawisk  wywieść  nie  zdołali.  Ci  zaś  którzy  wy- 
myślili koła  mimośrodkowe,  lubo  większą  część  biegów  pozornych  zgodnie 
z  rachunkiem  okazali,  wszelako  wiele  takich  założeń  przyjęli,  które  się 
pierwszym  zasadom  równości  biegu  sprzeciwiały.  Nie  dostrzegli  także,  ani 
z  swoich  założeń  wywiedli  głównego,  owszem  najważniejszego  przedmiotu, 
jakim  jest  prawdziwy  układ  świata  i  pewny  porządek  w  rozkładzie  jego 
części.  Pod  tym  względem,  moźnaby  ich  przyrównać  do  tego,  któryby 
z  różnjch  obrazów  wziąwszy  ręce,  nogi,  głowę  i  inne  członki  pięknie 
wprawdzie  odmalowane,  ale  niewchodzące  w  skład  jednego  ciała,  połą- 
czył je  z  sobą  i  złożył :  tedy  one  nie  odpowiadając  sobie  w  żaden  spo- 
sób, i  żadną  miarą  do  siebie  nieprzystając,  przedstawiłyby  oku  naszemu 
raczej  potwór  niż  postać  człowieka.  Więc  też  w  sposobie  dowodzenia, 
które  metodą  zowią,  widzimy  ich  albo  opuszczających,  co  jest  niezbędnie 
potrzebnem,  albo  przyjmujących  to,  co  jest  obcem  przedmiotowi  i  do 
niego  nie  należy.  A  to  właśnie  całkiem  nie  miałoby  miejsca,  gdyby  się 
byli  stałych  zasad  trzymali.  Albowiem  gdyby  przyjęte  przez  nich  zasady 
nie  były  mylne,  wszystko  to  co  z  nich  wypływa^  okazałoby  się  nieochy- 
bnie  prawdziwem.  Lubo  to  co  tu  mówię  zda  się  być  ciemnem,  wszakże 
na  swojem  miejscu  w  dziele  będzie  wyjaśnionem. 

Gdy  się  nad  tą  niepewnością  podań  uczonych  (astronomów)  w  tłu- 
maczeniu ciał  niebieskich  długo  zastanawiałem,  bolało  mię,  że  uczeni  tak 
pilnie  zgłębiając  drobne  rzeczy  ziemskie,  nie  dostrzegli  stałej  zasady 
w  wspaniałej  budowie  świata,  który  dla  nas  ów  najlepszy  i  najdoskonalszy 
Budownik  stworzył.  To  było  mi  powodem,  żem  przedsięwziął  dzieła 
wszystkich  uczonych,  które  pod  ręką  mieć  mogłem,  odczytać  i  w  nich 
szukać,  czy  który  z  nich  kiedy  nie  wspomniał  o  innych,  jak  dotąd  utrzy- 
mują biegach  ciał  niebieskich.  Jakoż  rzeczywiście  doczytałem  się  naj- 
przód w  Cyceronie,  że  Nicetas  mniemał,  iż  się  ziemia  obraca.  Potem 
znalazłem  także  w  Plutarchu,  że  niektórzy  uczeni  byli  tego  samego  zda- 
nia. Słowa  tego  pisarza,  aby  wszystkim  były  wiadome,  przytaczam  tutaj  : 
„Lubo  powszechnie  uczeni  (filozofowie)  utrzymują  że  ziemia  stoi  i  nie 
rusza  się,  Filolaus  jednak  Pitagorejczyk  przeciwnie  twierdził,  że  ziemia 
bieg  odbywa  około  ognia  środkowego  (t.  j.  słońca  jako  ogniska  świata) 
po  kole  pochyłem  jakie  w  biegu  rocznym  słońce,  a  miesięcznym  księżyc 


Digitized  by 


Google 


64 


opisują.  Heraklides  zaś  pontycki  i  Ekfantus  Pitagorejczyk  wprawdzie 
pewny  ruch  ziemi  przyznawali,  lecz  tylko  taki,  że  się  ona  w  przestrzeni 
przenosić  i  miejsca  swego  odmieniać  nie  może,  ale  że  obwiedziona  pasem 
nakształt  koła  obraca  się  od  zachodu  na  wschód  około  własnego  środka. a 

To  mi  dało  powód,  że  i  ja  o  biegu  ziemi  myśleć  zacząłem.  Lubo 
zaś  pomysł  ten  zdawał  się  być  niedorzecznym,  jednakże,  ponieważ  nie 
tajno  mi,  że  inni  przedemną  mieli  tę  wolność,  iż  różne  wynajdywali  koła 
dla  tłumaczenia  dostrzeganych  zjawisk  w  biegu  ciał  niebieskich,  pomyśla- 
łem sobie  zatem,  że  i  mnie  wolno  jest  doświadczyć,  czyli,  przypuściwszy 
ruch  ziemi,  nie  dadzą  się  przez  to  ściślejsze  wyprowadzić  dowody  niż 
dotychczasowe,  na  tłumaczenie  obrotów  ciał  niebieskich. 

Przyjąwszy  zatem  potrójny  bieg  ziemi,  który  jej  poniżej  w  dziele 
przyznaję,  po  wielu  i  długich  dociekaniach  i  rozbiorze  doszedłem  nare- 
szcie, że  jeżeli  ruch  innych  planet  odniesiemy  do  biegu  ziemi,  i  każdej 
w  szczególności  planety  bieg  obliczymy,  tedy  nietylko  wszystkie  ich  zja- 
wiska przez  to  wytłumaczyć  się  dadzą,  ale  nadto  cały  układ  planetarny 
tworzyć  będzie  jedność  harmonijną,  której  Części  tak  ściśle  z  sobą  się 
zwiążą,  że  niepodobna  będzie  jednej  z  nich  naruszyć  bez  wprowadzenia 
nieładu  i  zamieszania  w  całości.  Dlatego  w  dziele  mojem  trzymam  się 
takiego  porządku;  iż  w  pierwszej  księdze  opisuję  układ  planetarny,  to 
jest  rozłożenie  w  przestrzeni  wszystkich  dróg  planet,  jako  też  i  ziemi, 
którą  ciągle  uważam  jako  podległą  ruchowi,  a  przez  to  księga  ta  stanowi 
niejako  powszechną  ustawę  całego  świata.  W  następnych  zaś  księgach 
porównywam  biegi  planet  na  ich  drogach  z  biegiem  ziemi,  tak  iż  ztąd 
łatwo  wnieść  można,  jak  niemylnie  biegi  planet  i  wszystkie  zjawiska  tłu- 
maczyć się  dają,  gdy  będą  do  biegu  ziemi  odniesiona  Nie  wątpię,  że 
uczeni  i  głębocy  matematycy  pójdą  za  mojem  zdaniem,  jeżel.  nie  powierz- 
chownie, ale  z  gruntu,  czego  nadewszystko  domaga  się  ta  umiejętność, 
zechcą  roztrząsnąć  i  zbadać  zebrane  przezemnie  w  niniejszem  dziele  do- 
wody, na  poparcie  moich  założeń.  Ażeby  zaś,  tak  uczeni  jak  nieuczeni 
zarówno  poznali,  że  nie  uchylam  się  od  czyjegokolwiek  bądź  sądu,  wola- 
łem raczej  Waszej  Świątobliwości  aniżeli  komu  innemu  przypisać  pracę 
moje,  dlatego:  że  i  w  tym  tu  odległym  zakątku  ziemi,  w  którym  zostaję, 
Wasza  Świątobliwość  tak  znamienitością  dostojeństwa,  jak  zamiłowaniem 
wszelkich  nauk,  a  nawet  matematycznych  wielce  słyniesz,  a  przeto  mo- 
cen  jesteś  powagą  swoją  i  niemylnym  sądem  złośliwe  powściągnąć  języki, 
chociaż,  jak  przysłowie  niesie:  niemasz  lekarstwa  przeciwko  żądłom 
oszczerców. 

Jeżeli  się  przypadkiem  znajdą  lekkomyślni,  którzy  nieobeznani  z  ża- 
dną częścią  matematyki  zechcą  wszelako  o  każdej  sąd  swój  dawać,  po- 
wołując się  na  pewne  miejsce  Pisma  Świętego,  źle  do  tego  celu  nacią- 


Digitized  by 


Google 


65 


gmone  i  ośmielą  się  dzieło  moje  ganić  i  potępiać,  oświadczam:  iż  o  ta- 
kich wcale  nie  dbam,  tak  dalece,  że  nawet  ich  sądem  jako  płochym,  gar- 
dzę. Wszak  wiadomo,  jak  Laktancyusz,  zkądinąd  znakomity  pisarz,  ale 
mebardzo  dobry  matematyk,  dziecinnie  o  kształcie  ziemi. rozprawiał;  jak 
się  naśmiewał  z  tych,  którzy  utrzymywali,  że  ziemia  ma  postać  kulistą. 
Dlatego  niech  to  nie  zadziwi  uczonych,  jeżeli  i  nas  podobny  los  spotka. 
Prawdy  matematyczne,  mogą  tylko  matematycy  rozbierać,  i  onito  wyrze- 
kną, jeśli  się  nie  mylę,  że  ta  praca  moja  nie  będzie  bez  pewnego  poży- 
tku i  dla  sprawy  kościoła,  na  czele  którego  Wasza  Świątobliwość  obecnie 
stoisz.  Albowiem  niezbyt  dawno  za  Leona  X,  gdy  na  Soborze  Łatera- 
neńskim  zajmowano  się  poprawą  kalendarza  kościelnego,  przedmiot  tak 
ważny,  jedynie  dla  tego  pozostał  nierozstrzygniętym,  że  jeszcze  wówczas 
długość  lat  i  miesięcy,  równie  jak  bieg  słońca  i  księżyca  niedość  ściśle 
oznaczone  były.  Od  owego  czasu,  bliższą  uwagę  zwróciłem  na  ten  przed- 
miot, tern  bardziej,  że  mnie  do  tego  zachęcił  znakomity  mąż,  Paweł  bi- 
skup Soproński,  który  podówczas  owej  czynności  przewodniczył.  Com  pod 
tym  względem  uczynił,  zostawiam  to  mianowicie  sądowi  Waszej  Świąto- 
bliwości i  wszystkich  innych  biegłych  matematyków,  i  abym  się  nie  zda- 
wał więcej  zapowiadać  Waszej  Świątobliwości  co  do  użyteczności  dzieła 
mego,  aniżelim  mógł  wykonać,  przechodzę  do  samego  wykładu. 


U  L 


Digitized  by 


Google 


PIERWOTNA  PRZEDMOWA 


do  dzieża: 
O  OBROTACH  CIAŁ  NIEBIESKICH.*) 

£pośród  licznych  i  rozmaitych  nauk  i  sztuk  pięknych  zasilających  umysł 
ludzki,  zdaniem  mojem,  te  nadewszystko  zasługują  ażeby  im  się  poświę- 
cić i  oddać  z  całą  usilnością,  które  mają  za  przedmiot  rzeczy  najpiękniej- 
sze i  najgodniejsze  poznania.  Takiemi  są  nauki  wykładające  cudowne 
obroty  świata,  biegi  planet,  ich  wielkości  i  odległości,  ich  wschód  i  za- 
chód, tudzież  przyczyny  innych  zjawisk  na  niebie  dostrzeganych,  a  któ- 
re nam  nakoniec  całą  budowę  świata  tłumaczą.  Cóż  zaś  piękniejszego 
nad  niebo,  nad  ten  skład  wszystkich  piękności,  jak  to  pokaziyą  nawet  same 
wyrazy  codum  i  mundus,  z  których  drugi  oznacza  czystość  i  ozdobę, 
a  pierwszy  misterne  sklepienie,  od  wielu  filozofów  dla  swojej  nadzwyczaj- 
nej wspaniałości  bogiem  widzialnym  nazwane.  Otóż  jeżeli  zechcemy 
oceniać  nauki  podług  wartości  przedmiotu  jakim  się  każda  zajmuje,  ta 
nąjpierwsze  otrzyma  miejsce,  którą  jedni  astronomią,  drudzy  astrologią, 
widu  zaś  z  dawnych  zbiorem  nauk  matematycznych  nazywają;  ona  bo- 
wiem, będąc  szczytem  nauk  wyzwolonych  i  arcygodną  człowieka  szlache- 
tnie myślącego,  wspiera  się  na  wszystkich  prawie  częściach  matematyki: 
arytmetyka,  geometrya,  optyka,  geodozya,  mechanika  i  wszystkie  jakie 
tylko  być  mogą  inne,  do  niej  się  odnoszą.  Lecz  gdy  celem  jest  wszy- 
stkich nadobnych  nauk  odwodzić  od  występków,  a  zwracać  myśl  ludzką 
ku  dobremu;  astronomia  obok  niewypowiedzianego  powabu  dla  umysłu, 
skuteczniej  tego  dokazać  może.  Kogóż  bowiem  z  badaczy  pogląd  na 
rzeczy  tak  cudnie  boską  opatrznością  uporządkowane,  tudzież  pilne  nad 
niemi  rozmyślanie  i  pewne  z  niemi  oswojenie  się,  nie  zagrzeje  do  cnoty 
i  nie  przejmie  podziwem  dla  Sprawcy  wszechświata,  w  którym  się  całe 
szczęście  i  wszystko  dobro  zawiera?  Nie  bez  przyczyny  też  ów  boski 
psalmista  mienił  się  ucieszonym  w  stworzeniach  Boga  i  uradowanym 
w  uczynkach  rąk  jego,  że  za  ich  pośrednictwem,  jakby  za  pomocą  jakiego 

*)  Z  wiarołomnosci  Petreja  drukarza  pierwszego  wydania  dzieła  Kopernika, 
i  z  niebacznej  oględności  Ossyandra  wydawcy,  któremu  Retyk  powierzył  manuskrypt  de 
Rerolutionibus  Orbium  Coelestium,  stało  się  to,  iż  przez  lat  300  z  górą  nieznaną  była 
pierwotna  przedmowa  Kopernika.  Odnaleziona  u  hr.  Nostitza  poraź  pierwszy  była  ogło- 
szona drukiem  przy  Warszawskiem  wydaniu  dzieł  Kopernika  1854.  Tu  ją  powtórnie 
w  Polskim  tylko  zamieszczamy  przekładzie.  (Pbztfisbk  Wydawcy.) 


Digitized  by 


Google 


67 

wózka,  przenosimy  się  do  rozmyślania  o  najwyższem  dobru.  Jak  wielki 
laś  pożytek  i  ozdobę  ta  umiejętność  przynosi  powszechności,  pomijając 
nieprzeliczone  przysługi  dla  osób  prywatnych,  bardzo  trafnie  uważa  Pla- 
ton, który  w  siódmej  księdze  traktatu  o  prawach,  dlatego  astronomią  za 
nader  szacowną  naukę  uważa,  iż  za  jej  pomocą,  porządkiem  dni,  rozłożony 
czas  na  miesiące  i  lata,  tudzież  na  uroczystości  i  ofiary,  czyni  naród 
żywotnym  i  czujnym.  Powiedział  także  Platon,  że  bardzo  niedorzecznie 
myślałby  ten,  ktoby  utrzymywał,  że  astronomia,  człowiekowi  mającemu 
się  przykładać  do  którejkolwiek  z  wyższych  nauk,  nie  jest  potrzebną, 
i  mniema,  że  wiele  temu  brakuje  do  dostojeństwa  mędrca,  kto  ani 
o  słońcu,  ani  o  księżycu  ani  o  innych  gwiazdach  potrzebnej  nie  ma  wia- 
domości. Lecz  ta  boska  raczej  niż  ludzka  nauka,  śledząca  rzeczy  naj- 
wznioślejsze, nie  jest  bez  trudności,  co  można  najprzód  widzieć  ztąd: 
że  wielu  badaczy  było  pomiędzy  sobą  niezgodnych  co  do  jej  zasad  i  przy- 
puszczeń po  grecku  hypotezami  zwanych;  którzy  z  tego  powodu  nie  na 
jednakich  opierali  się  podstawach:  powtóre,  że  bieg  planet  i  obrót  gwiazd 
nie  dały  się  ścisłym  rachunkiem  oznaczyć,  ani  do  gruntownego  doprowa- 
dzić pojęcia,  i  dopiero  po  znacznym  upływie  czasu,  po  uprzedmem  wy- 
konaniu licznych  postrzeżeó,  uczeni  za  ich  pomocą  rękami,  że  tak  rzekę, 
przenosili  tę  naukę  do  potomności.  Bo  chociaż  Klaudyusz  Ptolomeusz, 
astronom  Alexandryjski,  dziwną  biegłością  i  pilnością  nad  innych  wyższy 
z  więcej  niż  czterechsetletnich  postrzeżeń  całą  tę  naukę  prawie  wyczer- 
pnął,  iż  zdawało  się  już  nic  nie  zostawać,  czegoby  nie  dotknął,  widzimy 
jednak  bardzo  wiele  zjawisk  niezgodnych  z  temi,  które  podług  jego  teo- 
ryi  następować  powinny,  a  to  z  powodu  niektórych  biegów  później  odkry- 
tych, a  jemu  jeszcze  nieznanych.  Ztąd  i  Plutarch  rozprawiając  o  roku 
słonecznym  zwrotnikowym,  powiada:  „dotychczas  bieg  planet  ma  prze* 
wagę  nad  biegłością  matematyków. "  Jakoż  biorąc  za  przykład  tenże 
sam  rok,  sądzę,  że  nie  tajno,  jak  niezgodne  były  zawsze  o  nim  zdania, 
iż  wielu  zwątpiło  o  możności  oznaczenia  stałego  jego  peryodu.  Toż  samo 
rozumieć  mamy  o  peryodach  innych  planet.  Aby  jednak  nie  zdawało  się,  że 
tej  trudności  użyłem  za  pozór  do  zaniechania  pracy,  spróbuję  przy  pomocy 
Boga,  bez  którego  nic  nie  możemy,  obszerniej  ten  przedmiot  roztrząsnąć, 
zwłaszcza  że  tern  więcej  pomocy  służy  memu  przedsięwzięciu,  im  wię- 
kszym przedziałem  czasu  poprzedzili  mnie  twórcy  tej  nauki,  z  których 
odkryciami  moje  także  odkrycia  niech  mi  wolno  będzie  w  jedne  całość 
połączyć.  Nadto  wyznaję,  iż  wiele  rzeczy  inaczej  wyłożę  niż  dawniejsi, 
tubo  moje  wiadomości  im  zawdzięczam,  jako  pierwszym,  którzy  do  tego 
rodzaju  badań  drogę  wskazali. 


Digitized  by 


Google 


LISTY 

MIKOŁAJA  KOPERNIKA. 


O  ÓSMEJ  SFERZE,  PRZECIWKO  WERNEROWI.*) 

ZŁ1) 

Szanownemu  panu  Bernardowi  Wapowskiemu,  kantorowi  I  kanonikowi  kościoła  kate. 
dralnego  krakowskiego,  sekretarzowi  J.  K.  Mości  króla  Polskiego. 


t 


dyś  mi  niedawno,  najlepszy  Bernardzie,  przesłał  dziełko  wydane  przez 
Jana  Wernera  z  Norymbergi  o  osmtg  sferze,  które  masz  zachwalone  od  wiełu, 
upraszała  mię  Wiełebność  Twoja,  abym  Ci  i  moje  także  zdanie  o  niem  objawił. 
Zapewne  tem  chętniejby  uczynił  to,  im  przychylniej  i  sprawiedliwiej  ode- 
mnie  także  zaleconemby  być  mogło,  ale  jedynie  pracę  i  usiłowania  autora 
pochwaliłbym,  jak  Arystoteles  ostrzega,  że  nietylko  tym,  którzy  dobrze 
rzecz  opowiadają,  uczeni  wdzięczni  być  powinni,  ale  także  i  tym,  którzy 
się  mylą,  ponieważ  wytknięcie  pomyłek  niemało  częstokroć  przynosiło 
chcącym  prawą  iść  drogą.  Zresztą  niewiele  użyteczną  jest  krytyka  i  nie 
skutkuje,  ponieważ  i  zuchwałe  umysły  wolą  raczej  podrzeźniać,  aniżeli 
tworzyć.    Dlatego  lękam  się,  ażeby  mi  kto  nie  zarzucił,  że  innego  naga- 


*)  List  ten  Kopernika  pisany  do  Wapowśkńego  z  powodu  dzieła  Wernera:  De 
mo*u  ocUma  tphwrcc  Notimbergm  1322,  na  19  lat  przed  ogłoszeniem  dzieła  o  Obrotach 
ciał  niebieskich,  zawiera  te  same  myśli,  które  Kopernik  w  dziele  swojem  później  rozwinął* 
Oryginał  tego  listu  zaginął,  istnieje  tylko  współczesna  kopia,  znajdująca  się  w  Bibliotece 
Berlińskiej  w  dziale  kodeksów  Sławiańskich  pod  Nr.  83.  Drukiem  po  raz  pierwszy  ogło- 
szony został  list  rzeczony  w  Warszawskiem  wydaniu  Dzieł  Kopernika  1854  roku. 

1)  Ponieważ  list  dedykacyjny  do  dzieła  o  Obrotach  ciał  niebieskich  pisany  do 
Papieża  położyliśmy  na  czele  jako  list  I.,  ten  przeto  nazywamy  drugim. 


Digitized  by 


Google 


ir 


to 


mm,  gdy  tymczasem  sam  nic  lepszego  nie  podaję.  Owoc  chciałbym 
przedmiot  ten  jak  jest,  starania  innych  zostawić  i  upraszać  Wielebność 
Twcję  aby  poprzestała  na  ogólnej  odpowiedzi.  Gdy  jednak  rozważa*, 
ie  co  innego  jest  szkalować  i  ganić,  a  co  innego  prostować  i  błądzącego 
poprowadzić,  równie  jak  inna  jest  rzecz  chwalić,  a  inna  pochlebiać  i  czy- 
nić jak  pasibrzuch;  nie  widzę  dlaczegobym  życzeniu  Twemu  nie  miał  za- 
dość uczynić,  lub  zdawał  się  ubliżać  zamiłowaniu  i  pilności  w  tych  rze- 
czach w  których  szczególnie  celujesz.  Żeby  mnie  więc  nieposądzono 
o  nierozważne  targanie  się  na  autora,  będę  się  starał  jak  najnależycicg 
pokazać,  w  których  punktach  o  ruchu  sfery  gwiazd  stałych  pobłądził 
i  w  czem  wykład  jego  nie  jest  odpowiedni,  co  może  do  pewniejszego 
zrozumienia  zasady  tego  przedmiotu  niemało  się  przyczyni 

Najprzód  pomylił  się  w  wyrachowaniu  czasu,  ponieważ  sądził,  że 
rok  drugi  Antonina  Cnotliwego,  w  którym  Klaudyusz  Ptolemeusz  gwia- 
zdy przez  siebie  uważane  w  katalog  ułożył,  był  150  rokiem  od  narodzenia 
Chrystusa,  gdy  ten  rzeczywiście  był  139  rokiem.  Ptolemeusz  bowiem 
w  księdze  m,  w  rozdziale  I  swego  Wielkiego  Układu  mówi:  iż  uważane 
porównanie  jesienne  przypadło  463  roku  po  śmierci  Aleiandra  Wielkiego 
a  trzeciego  roku  Antonina.  Od  śmierci  zaś  Aleiandra  do  Narodzenia 
Chrystusa  rachują  323  lat  okrągłych  (to  jest  egipskich)  i  130  dni,  ponie- 
waż od  początku  panowania  Nabonassara  do  narodzenia  Chrystusa  liczą 
747  lat  okrągłych  i  ISO  dni,  o  czem  niewidzę  żeby  i  sam  autor  powąt- 
piewał, jak  to  pokaziye  podanie  22;  wyjąwszy,  iż  przydaje  jeden  dzień 
według  tablic  Alfonsa,  a  to  dlatego,  że  Ptolemeusz  zaczyna  rachowanie 
lat  Egipskich  od  południa  dnia  pierwszego,  miesiąca  początkowego  Thot, 
a  nie  przed  dniem  pierwszym.  Alfons  zaś,  lata  Nabonassara  i  Akxandra 
Wielkiego,  od  ostatniego  południa  roku  upłynionego,  liczy,  podobnie  jak 
bj  rachujemy  lata  Chrystusa,  od  północy  dnia  ostatniego  miesiąca  gru- 
dnia. Od  Nabonassara  zaś,  do  zgonu  Alexandra  Wielkiego,  Ptolemeusz 
w  tejże  księdze  w  rozdziale  8,  rachuje  424  lat,  co  potwierdza  Cenzoryn 
piszący  o  dniu  narodzenia  do  Kaja  Korneliusza,  podług  świadectwa  If. 
Wanrona.  Odjąwszy  ostatnią  liczbę  od  747  lat  i  130  dni,  pozostanie 
323  lat  i  130  dni,  na  przedział  czasu  od  śmierci  Alexandra  W.  do  naro- 
dzenia Chrystusa,  a  odtąd  do  postrzeżenia  Ptolemeusza  już  wspomnianego 
139  lat  okrągłych  i  303  dni.  Postrzeżenie  więc  Ptolemeusza  równonocy 
jesiennej,  przypadło  po  narodzeniu  Chrystusa,  140  r.  dnia  9  miesiąca 
Atbyr,  a  zaś  podług  lat  rzymskich  130  roku,  dnia  25  września,  t  j.  trze- 
ciego roku  Antonina. 

Tenże  znowu  Ptolemeusz  w  księdze  5  rozdziale  3  Wielkiego  swego 
Układu,  do  epoki  postrzeżenia  słońca  i  księżyca  wykonanego  drugiego  roku 
Antonina,  rachuje  885  lat,  podług  Ery  Nabonassara  i  203  dni  Od  na- 
rodzenia zatem  Chrystusa,  do  postrzeżenia,  upłynęło  138  lat  okrągłych 


Digitized  by 


Google 


70 


i  73  dni.  Odtąd  po  upływie  54  dni,  to  jest,  do  dnia  14  miesiąca  dzie- 
wiątego Farmuta,  w  którym  Ptolemeusz  gwiazdę  Bazyliszka  (Regulusa) 
uważał,  upłynęło  od  narodzenia  Chrystusa  lat  rzymskich  139,  22  lutego. 
Tento  jest  rok  drugi  Antonina,  który  autor  bierze  za  rok  150;  pomylił 
się  zatem  przeszło  o  11  lat.  Gdyby  kto  jeszcze  wątpił  o  tem  i  nieza- 
dowolniony  chciał  przedmiot  ten  wziąć  pod  rachunek,  pamiętać  powinien 
że  czas  jest  liczbą  czyli  wymiarem  obrotu  nieba  podług  epoki  poprzedniej 
i  następnej.  Jakoż  ztąd  się  nam  tworzą  lata,  miesiące,  dnie  i  godziny. 
Miara  zaś  i  rzecz  mierzona  zawisłe  są  od  siebie  i  wzajemnie  sobie  odpo- 
wiadają. Ponieważ  przeto  tablice  Ptolemeusza  ułożone  zostały  z  do- 
strzeżeń niedawno  przez  niego  wykonanych,  niepodobna  przypuścić,  ażeby 
jaki  błąd  lub  różnice  zmysłami  dostrzegalne  w  sobie  zawierały  i  zasadom, 
na  których  są  oparte,  nie  odpowiadały.  Co  gdy  tak  jest,  jeżeli  kto  położenia 
słońca  i  księżyca  względem  gwiazdy  Regulusa  przez  Ptolemeusza  narzę- 
dziami kątomiarowemi  oznaczone  roku  drugiego  Antonina,  dnia  9  miesiąca 
Farmuta  o  godzinie  wpół  do  szóstej  po  południu,  za  pomocą  jego  tablic 
dochodząc,  obrachiye,  nie  znajdzie  tych  położeń  dla  149  lat  po  Chrystusie, 
ale  dla  138  lat  88  dni  54  godzin,  które  odpowiadają  885  latom  Nabe- 
Bassara  i  5£  godzinom.  Owoż  tedy  błąd  jest  widocznym,  i  ten  w  jego 
poszukiwaniu  ruchu  ósmej  sfery  wszędzie  zachodzi,  gdzie  tylko  wzmiankę 
czyni  o  czasie.  Inny  błąd  nie  mniejszy  od  powyższego,  mieści  się  w  sa- 
mem jego  założeniu,  według  którego  mniema:  że  na  400  lat  przed  Pto- 
lemeuszem gwiazdy  stałe  jednostajnym  ruchem  położenia  swoje  zmieniały: 
co  aby  jaśniejszem  i  widoczniąjszem  było,  za  potrzebę  uważam  zwrócić 
uwagę  na  to,  co  się  niżej  powie. 

Nauka  gwiazd  odnosi  się  do  liczby  tych,  które  inaczej  się  poznają 
aniżeli  widzą.  Tak  naprzykład  wzrok  poznał,  że  planety  są  bliższe  zie- 
mi, aniżeli  gwiazdy  stałe.  Wszakże  pokazało  się  i  przeciwnie,  że  mniej 
drgające  są  dalsze:  pierwej  widziano  je  niemigotającemi,  niżeli  poznano, 
iż  są  bliższe  ziemi.  Podobnym  sposobem  pierwej  wiedzieliśmy  że  biegi 
planet  nierównemi  nam  się  wydają,  niżeli  przez  rozumowanie  doszliśmy, 
że  są  epicyklo-mimośrodowo  lub  kołowe.  Dlatego  chciałbym  ażeby  to 
było  powiedzianem,  iż  wypadało  aby  dawniejsi  astronomowie  położenia 
gwiazd  narzędziami  oznaczyli  wraz  z  przedziałami  czasu,  i  za  pomocą  tych 
położeń,  stanowiących  niejako  skazówkę,  aby  zadania  o  ruchu  nieba  nie 
zostawić  nierozstrzygnionem,  dochodzili  względem  nich  pewnej  stałej  za- 
sady, lubo  im  się  zdawało  że  takową  już  znaleźli,  ponieważ  polegali  na 
pozornym  widoku  który  wszystkim  położeniom  gwiazd  pewne  świadectwo 
nadawał.  Tak  samo  rzecz  się  ma  z  ruchem  ósmej  sfery,  którego  dawni 
astronomowie,  dla  zbyt  wielkiej  jego  powolności,  należycie  nam  pokazać 
nie  mogli,  lecz  za  ich  torem  iść  powinni  ci,  którzy  ruch  ten  chcą  zgłę- 


Digitized  by 


Google 


71 


taać  i  opierać  się  na  ich  postrzeźeniacb,  przekazanych  jakby  ostatnią 
wolą.  Ktoby  opierając  się  na  zmysłach,  mniemał:  iż  pod  tym  względem 
wierzyć  im  nie  można,  przed  tym  zaiste  brama  do  tej  nauki  zamknięta; 
spoczywając  on  w  przysionku  snem  chorowitych,  marzyć  będzie  o  ruchu 
ósmej  sfery  i  słusznie,  ponieważ  przez  oczernienie  starożytnych  chciał  swe- 
mu błędowi  ulżyć.  Wiadomo,  że  starożytni  z  wielką  pilnością  i  wytrwa- 
łością wszystko  oznaczali,  i  zostawili  nam  wiele  ważnych  i  godnych  podzi- 
wienia  odkryć.  Dlatego  żadnym  sposobem  przekonać  się  nie  mogę,  aby 
ci  uczeni  w  oznaczeniu  położeń  gwiazd  o  czwartą,  piątą  lub  szóstą  część 
stopnia  błądzili,  jak  autor  mniema,  o  czem  później  obszerniej  powiemy. 

Tego  także  z  uwagi  spuszczać  nie  można,  że  w  każdym  biegu  pla- 
netarnym, który  zmianie  podlega,  przedewszystkiem  pożądaną  jest  znajo- 
mość całego  obiegu,  po  ukończeniu  którego  wystawiamy  sobie  iż  wszelkie 
nierówności  biegu  pozornego  wracają.  Nierówność  bowiem  pozorna  bie- 
gu przeszkadza,  aby  za  pomocą  cząstkowego,  cały  obrót  i  bieg  kołowy 
wymierzyć  można.  Lecz  jak  w  dochodzeniu  biegu  księżyca  Ptolemeusz 
a  przed  nim  Hipparch  Rodyjski  z  wielką  trafnością  uważali,  tak  podo- 
bnie w  obiegu  nierówności,  cztery  punkta  przeciwne  sobie  na  średnicach 
uważać  należy:  to  jest:  punkt  największej  chyźości,  punkt  największego 
opóźnienia  i  punkta  średniej  prędkości  w  połowie  między  powyższemi 
granicami,  na  średnicy  poprzecznej,  przypadające.  Przez  to  okrąg  koła 
podzielony  zostanie  na  cztery  ćwiartki:  w  pierwszej  bieg  nąjprędszy  wol- 
nieje,  w  drugiej  ćwiartce  średni  zmniejsza  się,  w  trzeciej  znowu  najleni- 
wszy  rośnie,  toż  i  średni  w  czwartej.  Przez  ten  pomysł  poznać  mogli 
z  dostrzeżeń  i  śledzeń  biegów  księżyca,  w  której  ćwiartce  okręgu  koła 
w  każdym  czasie,  nierówność  biegu  wracała,  a  następnie  gdy  podobny  ruch 
powracał,  poznali,  że  nierówność  peryod  swój  ukończyła,  co  Ptolemeusz 
w  księdze  IV  Wielkiego  Układu  obszernie  tłumaczy.  Toż  samo  także 
i  w  dochodzeniu  ruchu  ósmej  sfery  uważać  należało.  Wprawdzie  zbyt 
wielka  powolność  tego  ruchu,  jak  powiedziałem,  dostatecznie  wykazując 
niąjednostąjność  jego,  sprawia,  że  i  po  tysiąc  lat,  nie  wraca  się  jego  peryod, 
który  wielu  pokoleń  ludzkich  wiek  przewyższa;  można  go  jednak  ozna- 
czyć przez  rozumowy  wywód,  biorąc  do  pomocy  niektóre  postrzeżenia  pó- 
źniej przybyłe,  a  które  tej  zasadzie  odpowiadają.  Wielkości  bowiem  ozna- 
czone nie  mogą  mieć  ważności  nieskończonej,  bo  jeżeli  przez  trzy 
punkta  na  linii  prostej  położone  (jak  naprzykład  trzy  zaćmienia  księ- 
życa, lub  trzy  przeciwległości)  poprowadzimy  okrąg  koła,  nie  będzie  już 
wolno  innego  wprowadzać,  któryby  większym  lub  mniąjszym  był  od  po- 
przednio poprowadzonego.  Lecz  o  tern  gdzieindziej,  a  wracam  do  tego 
od  czegom  zboczył. 

Zobaczmy  teraz  czy  tak  jest  rzeczywiście  jak  autor  powiada,  że 


Digitized  by 


Google 


7ł 


gwiazdy  stałe  na  400  lat  przed  Ptolemeuszem,  równo  zmieniały  swoje 
położenia.  Aby  się  w  znaczenia  wyrazów  nie  pomylić,  biorę  tntaj  bieg 
równy,  który  zwykle  średnim  nazywamy :  jest  on  w  rzeczy  samej  pośre- 
dni między  najleniwszym  i  najprędszym,  to  jest  średni  arytmetyczny.  Po- 
myam,  że  w  pierwszem  wniosku  siódmego  podania,  gdzie  kładzie  obok 
swoj§  teoryą  równości  biegu:  mówi  iż  bieg  gwiazd  stałych  jest  powolniej- 
szy, zresztą  zaś  prędszy,  a  zatem  jak  gdyby  nigdy  nie  miał  być  wol- 
niejszy. Nie  wiem  czy  się  w  tern  sam  z  sobą  zgadza,  przywodząc  potem 
że  ruch  jest  daleko  leniwszy.  Oparł  on  swój  dowód  równości  ruchu  na 
jednostajności,  z  jaką  gwiazdy  stałe  o  równą  ilość  od  pierwszych  dostrze- 
żeń Arystarcha  i  Tymocharesa  aż  do  Ptolemeusza  w  równych  przedzia- 
łach czasu,  to  jest  w  każdem  stuleciu,  prawie  o  1  stopień  posuwały  się, 
jak  to  pokaziye  się  dostatecznie  w  Ptolemeuszu,  a  co  autor  powtórzył 
w  podaniu  7.  Wszakże  tu  będąc  tak  biegłym  matematykiem,  nie  ostrzega, 
że  żadnym  sposobem  być  nie  może,  aby  w  chwili  równości  biegu,  to  jest 
w  punktach  przecięcia  się  kół  ekliptyki  10  sfery  z  kołami  kołysania,  jak 
podaje,  ruch  gwiazd  jednostąjniejszym  się  wydał  aniżeli  gdzieindziej,  po- 
nieważ przeciwny  skutek  nastąpićby  musiał.  Huch  wtedy  pokazałby  się 
najbardziej  zmiennym,  a  najmniej  gdy  bieg  pozorny  jest  nąjprędszy  lub 
najwolniejszy;  co  wyniknąć  powinno  już  z  jego  własnego  założenia  i  układu, 
już  z  tablic  na  mocy  tego  ułożonych,  mianowicie  z  ostatniej,  którą  do 
całego  obiegu  koła  czyli  kołysania  zastosował.  W  tablicach  tych  na  200 
lat  przed  narodzeniem  Chrystusa,  podług  powyższego  wyrachowania, 
w  pierwszych  stu  latach  znajdujemy  ruch  pozorny  tylko  49  minut  wyno- 
szący; a  w  drugich  stu  latach,  57  minut  Następnie  po  narodzeniu 
Chrystusa,  po  upływie  pierwszych  stu  lat,  gwiazdy  zmieniły  położenie 
o  1°  6'  prawie,  tak  iż  nieco  mniejsze  nad  10'  zmiany  dla  równych  prze- 
działów czasu  wypadają.  Jeżeli  to  porównasz  ze  zmianą  każdych  dwustu 
lat,  braknie  w  pierwszym  przedziale  do  dwóch  stopni  14',  to  jest  więcej 
nad  piątą  część  stopnia;  w  drugim  zaś  przedziale,  przybywa  więcej  nad 
czwartą  część  stopnia  czyli  prawie  15';  znowu  tedy  w  równych  czasach 
bieg  następny  prędszym  był  od  poprzedniego  blisko  o  pół  stopnia  mniej  ^ 
gdy  wprzódy  gwiazdy  stałe  co  sto  lat,  1  stopień  przebiegały,  co  wypro- 
wadził wierząc  Ptolemeuszowi.  I  przeciwnie,  na  mocy  tegoż  prawa  przy- 
jętych przez  niego  kół,  dla  nąjprędszego  ruchu  ósmej  sfery  wypada,  iż 
po  400  latach,  różnica  w  biegu  pozornym  wynosi  zaledwie  1  minutę,  co 
widzieć  można  w  tejże  tablicy  od  roku  600  do  1000  po  narodzeniu  Chry- 
stusa. Przyczyną  tej  zmiany  jest,  że  gdy,  jak  powiedziano  wyżej,  w  pier- 
wszem półkolu  kołysania,  to  jest  od  największego  spóźnienia  do  najwię- 
kszej prędkości,  przebywa  zawsze  nieco  do  biegu  pozornego,  w  drugim 
półokręgu,  od  największej  prędkości  do  największego  opóźnienia  racho- 


Digitized  by 


Google 


F 


73 


winy  bieg,  który  wprzódy  wzrastał,  teraz  przeciwnie  zmniejsza  się;  wy- 
pada przeto  największy  wzrost  i  zmniejszenie  (róumanie)  w  punktach  ko- 
ła naprzeciw  siebie  położonych,  jak  w  biegu  słońca.  W  biegu  tedy  pozor- 
nym, niemasz  potrzeby  dochodzenia  biegów  średnich  w  dwóch  równych 
następnych  przedziałach  czasu,  z  którychby  jeden  od  drugiego  był  wię- 
kszym lub  mniejszym,  tylko  w  granicach  prędkości  i  zwolnienia,  gdzie 
z  jednej  i  drugiej  strony  równe  łuki  przebieżone  w  równych  czasach  i  zaczy- 
nając lub  kończąc  powiększanie  lub  zmniejszanie,  wząjemnem  wówczas 
zrównoważeniem,  równają  się  z  sobą.  Żadnym  przeto  sposobem  nie  zga- 
dza się,  aby  średni  ruch  był  ten  który  na  400  lat  przed  Ptolemeuszem 
przypadł;  raczej  był  ort  najleniwszym  gdy  także  nie  widzę  powodu,  dlacze- 
gobyśmy  nie  mogli  sobie  wystawić  ruchu  wolniejszego  o  którym  dotąd 
żadnego  domysłu  mieć  nie  możemy,  gdyż  przed  Tymocharesem  nie  zro- 
biono żadnego  oznaczenia  gwiazd  stałych,  któreby,  nie  powiem  do  nas, 
ale  i  do  Ptolemeusza  doszło.  (Rzecz  smutna  iż  postrzeżenia  astronomi- 
czne które  mamy,  poczynają  się  dopiero  od  Tymocharesa,  który  w  30  łat 
żył  po  śmierci  Alexandra  Wielkiego).  Ponieważ  także  i  najprędszy  bieg 
joź  przeszedł,  wypada  przeto,  że  znajdujemy  się  w  drugim  półokresie  po  Pto- 
lemeuszu, w  którym  bieg  zmniejsza  się;  i  niemała  nawet  jego  część  już 
przeszła.  Dlatego  nie  powinno  nam  się  rzeczą  dziwną  zdawać,  że  za  po- 
mocą tych  swoich  założeń,  nie  mógł  się  zbliżyć  do  wypadków,  które 
pnez  starożytnych  podane  zostały,  i  mniemał,  że  oni  o  czwartą  lub  pią- 
tą część,  a  nawet  o  pół  stopnia  i  więcej  się  pomylili;  gdy  wszakże  wi- 
dzimy, że  Ptolemeusz  o  nic  z  większą  nie  starał  się  pilnością,  jak  żeby 
nam  bieg  gwiazd  stałych  bez  błędu  przekazać,  bo  wiedział  że  z  cząstki 
tylko  małej  tego  biegu  o  jego  całości  wnosić,  gdzie  błąd  choćby  i  naj- 
mniejszy, w  całym  tym  niezmiernym  peryodzie,  stać  się  mógł  zbyt  zna- 
cznym. I  dlatego  zapewne  porównywa  Tymocharesa  Alexandryj6kiego 
z  współczesnym  mu  Arystarchem,  a  Meneląja  Rzymskiego  z  Agryppą  Bi- 
tyńskim,  aby  w  tak  znacznem  oddaleniu  miejsc,  najpewniejsze  i  niewąt- 
pliwe miał  świadectwo  ich  zgodności;  tern  niepodobnie)  przeto,  ażeby  ci 
nczeni  lub  Ptolemeusz  tak  dalece  błądzili,  oni,  którzy  wiele  innych  tru- 
dniejszych rzeczy  z  gruntu,  jak  nj^wią,  zbadać  potrafili;  w  żadnem  nace? 
szcie  miejscu  autor  nie  okazał  się  bardziej  nietrafnym,  jak  w  22  podaniu, 
a  szczególnie  w  wniosku  z  tego  podania,  gdy  dzieło  swoje  chcąc  zalecić, 
gani  Tymocharesa  z  powodu  dwóch  gwiazd,  to  jest  Kłosa  Panny  i  jednej 
z  trzech  na  czole  Niedźwiadka  bardziej  północnej ;  z  nader  dziecinną 
chełpliwością  dochodząc,  że  rachunek  jego  na  położenie  pierwszej  gwia- 
zdy daje  mu  zamało,  a  na  położenie  drugiej  za  wiele.  Ponieważ  nie 
jednakowe  jest  oddalenie  każdej  z  2  gwiazd  w  postrzeżeniu  Tymocharesa1 
i  Ptolemeusza,  to  jest  4°  20',  przy  równej  prawie  różnicy  czasu,  ztąd  wy- 


Digitized  by 


Google 


74 


padek  jego  rachunku  jest  prawie  tenże  sam;  nic  jednak  bardziej  nie 
ostrzega  źe  4°  z  przydanerai  minutami  na  położenie  gwiazdy,  które  Tymo- 
chares  otrzymał,  z  dwoma  stopniami,  nie  mogło  słusznie  uzupełnić  6°  20% 
które  Ptolemeusz  oznaczył,  i  odwrotnie-  Taż  liczba  odjęta  od  położe- 
nia Kłosa  Panny  26°  40'  podług  Ptolemeusza,  nie  mogła  być  sprowa- 
dzoną, jak  należało,  do  22°  20',  lecz  pozostało  22°  32'.  Tak  więc  są- 
dził, że  rachunek  daje  im  za  mało,  o  tyle  o  ile  tu  za  wiele  wskazywał, 
jak  gdyby  w  postrzeżeniach  zachodziła  różnica,  albo  jak  gdyby  naprzy- 
kład  z  Aten  do  Teb  nie  taż  sama  była  droga,  co  z  Teb  do  Aten.  Gdy- 
by był  raczej  do  obu  położeń  przydał  lub  odjął  liczbę,  jak  tego  równość 
stosunku  wymagała,  znalazłby  był  dla  obu  gwiazd  położenia  zgodne.  Do- 
dajmy nadto;  że  rzeczywiście  od  Tymocharesa  do  Ptolemeusza  upłynęło 
nie  443,  ale  tylko  432  lat,  jak  na  początku  powiedziałem;  dlatego  też 
krótszemu  czasowi,  mniejsza  ważność  odpowiadać  powinna,  któraby  się 
nie  o  13'  ale  o  20'  od  uważanego  położenia  gwiazd  różniła.  Tak  tedy 
błąd  własny,  przypisał  Tymocharesowi,  a  ledwo  co  nie  dotknął  i  Ptole- 
meusza. Lecz  gdy  sądzi,  że  oznaczeniom  tych  astronomów  ufać  nie  mo- 
żna, cóż  innego  pozostaje,  jak  żeby  i  jego  własnym  nie  wierzono?  Tyle 
o  ruchu  ósmej  sfery  pod  względem  długości:  co  zaś  do  ruchu  zboczenia 
nie  podciąga  takowego  jak  mówi  pod  kołysanie,  wprowadzając  drugą 
sferę  ponad  pierwszą.  Lecz  usunąwszy  sam  fundament,  wzniesione  na 
nim  budowy  upaść  muszą,  pozostać  bezsilne  i  mniej  z  sobą  zgodne.  Go 
sam  nareszcie  o  ruchu  sfery  gwiazd  stałych  myślę,  ponieważ  inne  na  to 
przeznaczam  miejsce,  osądziłem  za  rzecz  zbyteczną  i  niewłaściwą  dłużej 
się  tu  zatrzymywać;  dosyć  bowiem,  jeżeli  tylko  życzynie  Twe  zaspokoiłem, 
objawiając  Ci  zdanie,  którego  o  tern  dziełku  odemnie  żądałeś.  —  Życzę 
jak  najlepszego  zdrowia  twojej  wielebności. 
Z  Warmii,  dnia  3  czerwca  1524  r. 

Mikołaj  Kopernik. 


HI.  List  Mikołaja  Kopernika  do  Prałatów 
i  kanoników  kościoła  Warmińskiego.^ 

Szanowni  i  zacni  Panowie,  czcigodni  Zwierzchnicy! 

Już  wczorajszego  dnia  dowiedziałem  się  od  Najprzewielebniejszego 
pana  (biskupa)  o  tem  co  Wasze  Wielebności  piszecie  względem  przygoto- 


*)    Pierwszy  raz  list  ten  wydrukowano  w  Warszawgkiem  wydaniu  dzieł  Kopernika 
1864  r.  str.  689.    Oryginał  ma  się  znajdować  w Frauenburgu(?)  (Pbzyp.  Wtd)    • 


Digitized  by 


Google 


75 


wania  biesiady,  i  żeście  się  prawie  przysposobili  na  oboje,  czyto  rybny, 
czy  mięsny  dzień  wypadnie.  List  pana  Greussinga  spowodował  mnie 
do  spiesznego  opuszczenia  Olsztynka,  a  ztamtąd  burgrabia  przyjęty  wraz 
ze  mną  w  Heilsbergn,  dokładniejszą  otrzyma  wiadomość,  że  niebardzo 
na  odmówienie  sprawiedliwości  może  się  użalać.  Najprzewielebniejszy 
pan  (biskup)  polecił  mi  ostrzedz  Wasze  Wielebności  względem  dania  odpo- 
wiedzi panu  marszałkowi,  jeżeliby  listy  nie  były  jeszcze  wyprawione,  ażeby 
w  exemplarzu  przez  Jego  Przewielebność  posłanym,  dodać  to  zastrzeże- 
nie (żeby  śtciętu  sprawiedliwość  nic  była  tamowaną)  dla  tem  zupełniej- 
szego  zagrodzeuia  ich  przewrotnemu  i  szyderczemu  tłumaczeniu.  Jego 
Pttewielebność  otrzymał  także  świeże  wiadomości,  że  Moskwa  z  królem 
pokój  zawarła ;  na  jakich  zaś  on  warunkach  stanął,  biskup  co  chwila 
dowiedzieć  się  spodziewa.  Tak  więc  cała  ufność  naszych  sąsiadów  już 
upadła.    Polecam  się  Waszym  Wielebnościom. 

Z  Melzaku,  d.  22  października  1518  r. 
Ztąd  także  uwolnię  się,  jak  tylko  będę  mógł  najprędzej. 


Mikołaj  Kopernik. 


Szanownym  i  zacnym  panam,  prałatom, 
kanonikom   i   kapitule   kościoła  Warmiń- 
skiego, panom  i  zwierzchnikom  swoim  czci 
najgodniejszym. 


IV.  List  Mikołaja  Kopernika  do  Maurycego 
Ferbera  Biskupa  Warmińskiego.** 

NnjprzewielebnicjsE)  w  Chrystusie  OJeie  i  Panie  łaskawy! 

Gdy  niegdyś  podczas  wojny,  Szan.  P.  Henryk  Snellenberg  z  nale- 
żących się  mi  od  P.  Renolda  Velstet  pieniędzy,  wziął  100  grzywien,  a  nie- 
długo potem  90  grzywien  wypłacił,  mam  jeszcze  u  niego  10  grzywien, 
których,  mimo  częste  przypominanie,  dotąd  odebrać  nie  mogę,  lubo  obie- 


*)  Oryginał  tego  listu  znajduje  się  w  UpsaK  w  bibliotece  Uniwersyteckiej  w  kon- 
wolucie  zatytułowanym  „Variorum  Epittofa".  Po  raz  pierwszy  ogłoszony  drukiem  przez 
Dr.  Prowe  w  dziele  MiUheiUmgen  aus  Sehwedisehen  Archwm  und  Bibliotheken,  Berlin  1833 
s.  9.    Powtórnie  w  Warszawskiem  wydaniu  dzieł  Kopernika  1854  roku  str,  638, 


Digitized  by 


Google 


76 


cywał  je  wypłacić,  odsyłając  mig  do  najbliższego  podziału  dochodów* 
Gdy  więc  po  upływie  kilku  miesięcy  wyprosiłem  u  Szan.  P.  Administra- 
torą,  ażeby  pewną  część  pieniędzy  na  niego  zaliczył,  i  dopominałem  się, 
ażeby  mi  z  tych  pieniędzy  część  przyrzeczoną  oddał,  i  zapewniłem,  iż  go 
własnoręcznie  pokwituję,  on  wtedy  nowym  wybiegiem  mnie  podszedł, 
i  zniewolił,  abym  wprzód  rewers  od  Renolda  Velstet  napowrót  odebraŁ 
Za  przybyciem  teraz  Szan.  P.  Administratora,  wczoraj  rozdzielającego 
dochody,  dopominałem  się  z  jego  rewersem,  lecz  i  tak  nic  nie  wskóra- 
łem: powiedział,  że  koniecznie  chce,  aby  mu  P.  Administrator  całą  nale- 
żytość  wypłacił,  a  jeżeli  mi  jest  co  winien,  to  na  drodze  prawneg  i  są- 
dowej należytości  dochodzić  mogę.  Widząc  tedy,  że  się  to  inaczej  zała-. 
twić  nie  da,  i  że  za  czekanie  nienawiść  a  w  miejsce  podziękowania 
żarty  otrzymuję,  zmuszony  pójść  za  jego  radą,  przez  którą  myśli,  że  mnte 
zwlecze,  lub  jeżeli  się  uda,  oszuka,  uciekam  się  do  Przewielebriości  Pań- 
skiej, proszę  Go  i  błagam,  aby  raczył  położyć  areszt  na  dochody  z  jego 
beneficium,  dopóki  mnie  nie  zaspokoi,  lub,  żeby  Wasza  Przewielebność 
obmyśliła  łaskawie  inny  jakibądź  środek  na  to  abym  moje  należytbść 
mógł  odebr#.  Usługi  moje  z  całą  gotowością  Przewielebności  Waszej 
poświęcam;  oby  Opatrzność  raczyła  Go  w  długie  lata  zachować  przy 
wszelkiej  pomyślności  i  szczęśliwym  zarządzie. 
Z  Frauenburga,  dnia  29  lutego  1524  roku. 

Waszej  Przewielebności 


Mikołaj  Kopernik. 


^mrzeuneiebniefszemu  w  Chrystusie  Ojcu 

*fc  ^W^^W^A  zBpiejląslci 
Jtitmip.  JFtom.,  Panu  wielce  szanownemu 


V.  List  Mikołaja  Kopernika  do  Felixa  Reich, 
kanonika  Warmińskiego.^ 

Szanowny  Panie  i  luby  Przyjaciela! 

Niemałej  wagi  jest  rzeczą  przedmioty  ze  sweg  przyrody  ciemną  mgłą 
potayte  wyjaśniać,  co  chociażby  się  wykonać  dało,  lękam  się  ażeby  cza- 

*)    Oryginał  tego  listu  ma  się  znajdować  w  Archiwum  Frauenburskiem  (?)  Druko- 
wany po  rac  pierwszy  w  Warszawskiem  wydaniu  dzieł  Kopernika  str.  590. 


Digitized  by 


Google 


ft 


sem  i  mnie  nie  wydarzyło  się  coś  podobnego.  Taką.  zaś  jest  rozprawa 
o  monecie  pruskiej,  a  to  z  przyczyny  jej  rozmaitej  mieszaniny,  że  nie 
powiem  zagmatwania;  i  dla  tego  nie  zadziwi  mnie,  jeżeli  nie  od  razu 
wszyscy  zrozumieją  com  napisał.  Starać  się  więc  będę,  ażeby  to,  na  co 
się  pan  użalasz,  jako  mu  niezrozumiałe,  jaśniej  wyłożyć.  Doszedłem,  że 
za  pół  funta  srebra  kupowano  2  marki  i  8  solidów,  gdy  do  trzech  części 
czystego  srebra,  czwartą  miedzi  przydawano,  a  z  pół  funta  tej  mieszaniny 
112  solidów  wybyano.  2e  więc  tego  rodzaju  moneta  miała  należyte  wa- 
runki dobrej  monety,  tak  co  do  wartości  jako  i  szacunku,  okaże  się  z  roz- 
ważenia tego  co  nastąpi,  a  to  w  taki  sposób.  Gdy  bowiem  mówię,  że 
w  112  solidach  pół  funta  ważących,  znajdowało  się  trzy  czwarte  części 
czyli  dziewięć  uncyj  czystego  srebra  na  mocy  podanego  stosunku  miesza- 
niny; wypada  zatem,  że  w  trzeciej  części  tej  summy  (massy)  (która  za- 
wiera 37|  solidów)  będzie  jedna  ze  wspomnionych  czwartych  części  sre- 
bra czystego,  czyli  czwarta  część  półfunta.  Więc  jeźelt  37  solfdów  i  trze- 
cią część  solida  dodamy  do  112  solidów,  uczyni  to  summę  solidów  149 
i  trzecią  część  solida  ważącą  ośm  uncyj  jednego  funta  czyli  bes  (ponie- 
waż bcs  oznacza  dwie  trzecie  części  jakiej  całości,  podobnie  jak  dziewięć 
picyj  albo  dodrans  oznacza  trzy  czwarte);  czyli  ważącą  pół  funta-  i  je- 
dne szóstą,  co  tyle  wynosi  co  dwie  trzecie.  Tu  zaś  wyraziłem  beś  przez 
32  solidy,  według  tego,  jak  cały  ten  nasz  fant  zawiera  48  solidów,  i  nie 
miałem  przyczyny  mówić  uncyj  8,  gdyż  innego  używają  funta  zwłaszcza 
kupcy  korzenni,  który  się  dzieli  na  uncye  i  jest  o  czwartą  część  od 
poprzedzającego  mniejszy.  W  wspomnionej  zatem  summie  149£  solidów, 
dopełnia  się  półfunta  czystego  srebra.  Bo  gdy  summa  ta  waży  $  funta,  jeżeli 
od  niej  odejmiemy  część  czwartą,  jak  tego  stosunek  przy  mieszanej  miedzi 
wymaga  i  wyrównywa  szóstej  części  całego  funta,  pozostaje  pół  funta.  Mamy 
zatem  wartość  tej  monety  pół  funta  czystego  srebra  w  solidach  149,  lecz 
szacunek  jej  140  solidów,  to  jest  jak  powiedziano  1  grzywna  i  8  solidów; 
odpada  zatem  od  ceny  czyli  szacunku  blisko  9  solidów,  a  w  ogólności  prawie 
piętnasta  część  wartości:  co  wszystko  zdaje  mi  się  być  jasnem.  Jeżeliby 
jeszcze  jaka  inna  pokazała  się  trudność,  usługę  moje  wedle  możności  ofia- 
rąję,  byleby  ta  co  dobrego  przynieść  mogła.  Obawiam  się  zaś,  ażeby  w  ra- 
zie, jeśliby  nie  postąpiono  inaczej  jak  wprzódy,  interes  się  nie  pogorszył,  bo 
nie  przestaną  w  ten  sposób  wybijać  monety.  Dlaczegożby  bowiem  przestać 
mieli,  kiedy  na  każdy  wypadek  korzyść  w  tern  przewidują,  a  żadnej  nie 
spodziewają  się  szkody?  Wyrozumiałem  z  opowiadania  pana  Agaty  a,  że  się 
toczy  sprawa  o  kontrybucyę,  dowiaduję  się  od  niego,  iż  w  tym  czasie  nie 
będzie  mowy  o  monecie,  nie  wypada  bowiem  podwójną  uciążliwością  obarczać 
poddanych.  Przeto  lubo  będziemy  podatkowali,  moneta  jednakże  będzie 
leżała,  a  nawet  nie  będzie  leżała,  lecz  wybijemy  jeszcze  podlejszą  i  d&Wiać 


Digitized  by 


Google 


78 


będziemy  królowi  panu  naszemu  grube  pieniądze,  to  jest  plewy,  a  ziarna 
gdzież  się  podzieją?  Niewiem  czy  nie  byłoby  piękniej,  wspanialąj  i  bar- 
dziej po  królewsku,  a  nawet  powiem  daleko  użyteczniej,  zaniechać  po- 
datkowania, a  monetę  zaraz  podnieść,  i  gdyby  to  niebyło  dostatecznem, 
potem  do  podatkowania  przystąpić.  Bo  jeżeli  się  nie  mylę,  większy 
skutek  i  pożytek  przyniosłaby  ta  sprawa  przez  powiększenie  dochodu 
publicznego,  t.  j.  ciągły,  gdy  tam  jest  tylko  roczny.  Lecz  cóżkolwiekbądź 
wyznaję  że  się  mogę  mylić  jako  pojedynczy  człowiek  z  jednym  tylko  ro- 
zumem i  który  nie  zważa  lub  nie  wie,  co  użyteczniejszego  inni  rozpoznają. 
Pragnę  ażebyś  WMć  Pan  i  przy  najlepszem  zostawał  szczęściu  i  zdrowiu, 
i  postarał  się  polecić  mnie  i  moje  usługi  najprzewielebniejszemu  Panu 
naszemu. 

Z  Warmii,  w  oktawę  Wielkanocy. 

M.  K(omftNiK). 
Do  Fdia*  Reich. 


VL  List  Mikołaja  Kopernika   do  Biskupa 
Elekta  Chełmińskiego  Jana  Dantyszka/1 


Najprzewielebniejszy  w  Chrystusie  Ojcze  i  Panie! 

Otrzymałem  list  od  Waszej  Przewielebności,  z  którego  poznaję  uprzej- 
mą życzliwość  i  względy  Waszej  Przewielebności  dla  mnie,  któreto  łaski 
u  Niego  pozyskane  jeszcze  mi  u  wszystkich  innych  zacnych  ludzi 
rozpowszechniać  raczy.  Zaiste  mniemam,  że  nie  moim  zasługom,  lect 
znanej  dobroci  Waszej  Przewielebności  należy  to  przypisać.  Oby  mi  się 
kiedy  zdarzyła  możność  zasłużenia  na  to!  Cieszę  się  zaprawdę  niewypo- 
wiedzianie, że  takiego  Pana  i  Opiekuna  znalazłem.  Go  zaś  do  żądania 
Waszej  Przewielebności,  abym  do  Niego  w  dniu  20  bieżącego  miesiąca 
przybył;  pomimo  najszczerszej  chęci  i  powinności  odwiedzenia  takiego 
Przyjaciela  i  Protektora:  na  nieszczęście  w  tym  czasie  niektóre  zatru- 
dnienia i  konieczne  sprawy  zmuszają  p.  Felka  i  mnie  w  miejscu  pozostać. 
Przeto  proszę,  abyś  Wasza  Przewielebność  mojej  wtedy  nieobecności  za 
złe  nie  uważał;  inaczej,  jestem  według  słuszności  gotowiuteńki  stawić 
się  Waszej   Przewielebności,  któremu  powinienem  bardzo  wiele  innych 

*)  W  Warszawskiem  wydania  str.  583.  Oryginał  u  księcia  Władysława  Czarto- 
ryskiego, przedtem  był  w  zbiorze  SybUli  Puławskiej.  Drukowany  w  Edinbonrgb  Phfloso- 
phical  Journal  z  podobizną. 


Digitized  by 


Google 


79 


iyczeń  spełnić  według  Jego  upodobania,  byleby  mi  je  w  innym  czasie 
Wasza  Preewielebność  polecić  raczył ;  na  którego  nie  już  prośby  do  grze- * 
czności,  jako  raczej  na  rozkazy  do  posłuszeństwa  obowiązanym  się  wy- 
znaję. 

Z  Frauenburga,  w  Wielki  Piątek,  1533  r. 

Waszej  Przewielebności  najobowiązańszy 

Mikołaj  Kopsrnul 


VJLL  List  Mikołaja  Kopernika  do  Jana 
Dantyszka  biskupa  Chełmińskiego.  *} 


NąlpRewielebnkjszy  w  Chrystusie  Ojcze,  Panie  najłaskawszy ! 

Odebrałem  list  od  Najprzewielebniejszego  WMC.  Pana,  pełen  ła- 
skawej uprzejmości,  w  którym  przypominasz  mi  ową  zażyłość  i  przyjaźń 
jaka  mnie  w  młodości  jeszcze  z  Nim  połączyła,  i  którą  dotąd  kwitnącą 
i  trwającą  w  Nim  uważam.  Jakoż,  licząc  mnie  między  bliskimi  swymi, 
raczyłeś  wezwać  na  wesele  swojej  pokrewnej.  Zaiste,  winienem  posłusznym 
być  Nąjprzewielebniejszemu  Waszmości  Panu,  i  w  jakimkolwiek  czasie 
stawić  się  przed  tak  wielkim  Panem  i  Opiekunem  moim.  Ale  teraz  za- 
j£y  sprawami,  które  mi  Najprzewielebniejszy  biskup  Warmiński  polecił, 
oddalić  się  nie  mogę.  Raczysz  przeto  nie  brać  za  złe  że  nie  będę,  i  za- 
chować owe  dawne  o  mnie  przekonanie  chociaż  o  nieobecnym;  gdyż 
wyżej  cenić  się  zwykła  zażyłość  pod  względem  ducha,  aniżeli  ciała.  Zalecając 
Nąjprzewielebniejszemu  Waszmości  Panu  służby  moje,  wszelkiego  szczę- 
ścia i  stałego  zdrowia  życzę. 

Z  Frauenburga,  dnia  8  czerwca,  1536  r. 


Mikołaj  Kopbrnik. 


NamzewieUbniejszemu  w  Chrystusie  Ojcu 

i  Panu  Janowi,  biskupowi  Chełmińskiemu, 

Panu  mojemu  miłościwemu. 


*)  Oryginał  znajdował  się  w  zbiorze  Sybilli  Puławskiej,  obecnie  w  Archiwum 
księcia  Władysława  Czartoryskiego  w  Paryżu.  List  ten  drukowany  najprzód  po  Polsku 
w  Pamiętnika^  Niemcewicza  o  Dawnej  Polsce  Warszawa  1822  Tom  IV.  str.  64.  Lwów  1833 
Tom  IV.  lipsk  1839  Tom  IV.  54.  w  Warszawskiem  wydaniu  584. 

(PjtZYFMK  WyDAWCT.) 


Digitized  by 


Google 


80 

;  VIII.  List  Mikołaja  Kopernika  do  Jana 
Dantyszka  biskupa  Chełmińskiego.  *} 

NsjpraewielebnlejMy  w  Chrystusie  Ojcse  i  Panie  nąjłaskawsiy! 

Zdarzona  mi  sposobność  przez  posłańca  Waszej  Przewielebności 
spowodowała  mię  także  do  napisania  kilku  słów  do  Waszej  Przewiele- 
bności W  tych  dniach  otrzymałem  wiadomości  z  Wrocławia  które  posy- 
łam Waszej  Przewielebności,  chociaż  lękam  się  aby  dawnemi  me  były, 
gdy£łtót:  dnia  27  czerwca  pisany.  Prywatnie  mi  piszą,  że  ze  dworu  Jego 
Królewskiej  Mości  Ferdynanda  listy  przybyłe,  następtgące  zawierają  wia- 
domości: \1  król  perski  z  namowy  cesarza,  papieża  i  króla  portugalskiego, 
wielką  siłą  Turka  nasiada,  tak  dalece,  że  porzuciwszy  Włochy,  do  szyb- 
kiego cofania  się  jest  przymuszonym.  Mówią,  że  pokój  mię  Izy  cesarzem 
a  królem  francuzkira  zatwierdzony:  spadek  po  księciu  mediolańskim 
wraz  z  księstwem,  oddane  synowi  króla  francuzkiego.  Wojskom  naszym 
(chrześciaóskim),  to  jest  króla  Ferdynanda,  pod  Koszycami  dobrze  się  wie- 
dzie. Wzięty  w  niewolę  ten,  który  Koszyce  przez  zdradę  opanował; 
wielu  nieprzyjaciół  wycięto,  zdobyto  także  bardzo  warowną  twierdzę,  zkąd 
tyle  nieszczęść  na  Koszyce  spłynęło.  Ciągną  Czesi  i  Morawianie,  ró- 
wnież Szlązacy  ze  wszystkich  stron  ruszają  do  Węgier,  którzy  zapewne 
przy  pomocy  Boskiej,  Koszyce  i  inne  miasta  odzyszczą.  Słychać  także 
u  nas,  że  Wejdą  (Hospodar)  szuka  zgody  pod  pewnemi  warunkami:  czy 
przyjęte  będą,  dotąd  nie  wiemy.  Wszystko  więc  jak  było  w  tych  li- 
stach, doniósłszy  Waszej  Przewielebności,  i  służby  moje  i  siebie  polecam. 

Z  Frauenburga,  dnia  9  sierpnia  1537  r. 

Waszej  Przewielebności 

najpoddańszy 


Mikołaj  Kopbuuk. 


Do    najprzewidebniejszsgo    w    Chrystusie 
Ojca  i  Pana  Jana,  z  Bo  i  ej  łaski  Biskupa 
Chełmińskiego  i  Pomorskiego  i  t.  <£,  Admi- 
nistratora, Fana  mojego  miłościwego. 


*)  Oryginał  znajdował  się  w  zbiorze  Sybilii  Puławskiej ,  obecnie  jest  w  Archiwum 
księcia  Władysława  Czartoryskiego  w  Paryżu.  List  ten  drukowany  najprzód  w  Pamiętni- 
kach o  Dawny  Polsce  NiemcewicMa,  Warszawa  1822  Tom.  IV.  str.  65.  Lipsk  1839  IV. 
str.  56.  w  Warszawskiem  wydaniu  str.  585  i  na  końcu  w  podobiźnie. 


Digitized  by 


Google 


81 


IX.  Do  Jana  Dantyszka  Biskupa  Warmiń- 
skiego,  w  imieniu   kapituły   Warmińskiej, 
redakcyi  Mikołaja  Kopernika/ 


Nąjpr*ewielebiłiQjs*y  w  Cferystosłe  Ojeie  i  Panie  aąjłaskawsiy! 

Żądanej  od  nas  przez  Wasze  Przewielebność  narady  nad  edyktem 
i  rozkazem  ogłosić  się  mającym,  dziś,  z  powodu  małej  liczby  i  nieobe- 
cności innych  panów,  odbyć  nie  mogliśmy.  Powrotu  ich  co  godzina  wy- 
glądamy; a  skoro  przybędą,  nie  omieszkam  Waszej  Przewielebność!  zda- 
nie nasze  oznajmić.  Dlatego  prosimy,  aftebyś  Wasza  Przewielebność  od- 
włoki tej  za  złe  nie  uważał,  któremu  się  gorąco  polecamy. 

Z  Frauenburga,  d.  17  marctt  1538  r. 

Prałaci,  kanonicy  i  kapituła  kościoła  warmińskiego* 

N^przeuńeMndejszemu  w  Chrystusie  Ojcu 
i  Panu  Janowi,  z  Boiej  łaski  Biskupowi 
Warmińskiemu,  Panu  naszemu  najłaskawszemu. 


X.  List  Mikołaja  Kopernika  do  Jana 
Dantyszka  biskupa  Warmińskiego. 1} 


Nąjpnewielebniejssy  w  Chrystusie  Ojcze  i  Panie  najłaskawsi?! 

W  sprawie  Kanonii,  którąś  mi  Wasza  Przewielebność  powierzył,  za 
porozumieniem  się  z  Przewielebnym  Biskupem  Chełmińskim,  mniemam, 
że  sprawa  ta  nie  jest  jeszcze  tak  dojrzała,  ażeby  ją  do  Kapituły  odsy- 
łać wprzódy,  nim  rozstrzygniętą  zostanie  sprawa  Kantora,  która  nadcho- 
dzi; po  załatwieniu  tej,  lepsza  do  wprowadzenia  tamtej  sposobność  się 


*)    W  Waraawskiem  wydania  str.  587.  Gdzie  oryginał?  Niewiadomo. 

1)     Oryginał  tego  lista  znajduje  się  w  Upsali  w  bibliotece  unrwenyteekiej,  w  kon- 
wohicie  zatytułowanym  „  Yarwrum  Epistofa".    Po   ras  pierwoy  ogłowony  drukiem  i  po- 
dobizną przez  Br.  Prowe  w  dziele   Mitthrikmgm  aus  Schwtduchm  Arthwm  wnd  BUK*- 
theken  Bsrłm  1868.  pag.  10.    w  Warizawskiem  wydaniu  jeet  na  itr.  $34. 
Kopirn&ijatM  t  L  6 


Digitized  by 


Google 


poda;  chyba,  że  tymczasem  co  innego  postanowi  Wasza  Przewielebność, 
którą  usługi  moje  chętnie  poświęcam. 

2  Frauenburga  d.  15  kwietnia  1538  r. 

Jego  Przewielebności 

najprzychylniejszy 

Mikołaj  Koperneł 
Najprzeuńelebniyszemu  w  Chrystusie  Ojcu 
i  Panu  Janowi,  z  Boiej  łaski  Biskupom 
Warmińskiemu,   Panu  memu  łaskawemu 
i  nader  Szanownemu. 


XI.  List  Mikołaja  Kopernika  do  Jana 
Dantyszka  Biskupa  Warmińskiego.^ 


Najpraewielebniejszy  w  Chrygfosie  Ojcze  i  Panie  najłaskawszy,  dla  mnie  i  dli 

wsiystkich  szanowny! 

Napomnienie  Waszej  Przewielebności  za  ojcowskie  i  za  więcej  niż  oj- 
cowskie uznaję,  i  szczerem  je  sercem  przyjąłem;  a  lubo  na  owe  pier- 
wsze poprzednio  przez  Wasze  Przewielebność  udzielone,  dobrze  pamię- 
tam, i  chciałem  uczynić  o  co  upominała:  gdy  jednak  nie  było  łatwo  natych- 
miast stosownej  i  poczciwej  znaleść  rodziny,  miałem  zamiar  w  przeciągu 
świąt  Wielkanocnych  ten  interes  załatwić.  Lecz  ażebyś  Wasza  Przewie- 
lebność nie  myślał  że  się  staram  o  pozór  odwłoki,  ograniczyłem  termin 
do  jednego  miesiąca,  to  jest  do  świąt  Bożego  Narodzenia;  ani  bowiem 
krótszego  czasu  naznaczyć  można  było.  Pragnę  wedle  sił  moich  strzedz 
się,  abym  nie  był  obrazą  dla  dobrych  czynów,  a  tern  bardziej  nie  uwła- 
czał Waszej  Przewielebności,  godnej  mego  szacunku,  uwielbienia  i  gorą- 
cej miłości,  której  się  ze  wszystkiemi  siłami  mojemi  polecam. 

Z  Frauenburga  (Paniogrodu),  d.  2  grudnia  1528  r. 
Waszej  Przewielebności 

nąjposłuszniejszy 

Mikołaj  Kopernik. 
Najprzewielebnujstemn  w  Chrystusie  Ojcu 
i  Panu  Janowi,  z  Bożej  łaski  Biskupowi 
Warmińskiemu,  Panu  mojemu  najłaskawszemu. 
—  t  '  '■■■'■ ' 

*)    W  Waraawskiem  wydania  na  str.  586.    Gdsie  oryginał?  niewiadomo. 


Digitized  by 


Google 


83 


XII.  List  Mikołaja  Kopernika  do  Jana 
Dantyszka  biskupa  Warmińskiego.^ 


Przewielebny  w  Chrystusie  Ojcze  i  Panie  najłaskawszy! 

Dopełniłem  już  tego,  czego  żadnem  prawem  pominąć  nie  byłem 
powinien  albo  nie  mogłem,  i  sądzę,  że  uczyniłem  zadosyć  żądaniu  Wa- 
szej Przewielebności.  Co  zaś  do  zapytania  jak  długo  żył  świętej  pamięci 
niegdyś  Łukasz  Watzelrod,  poprzednik  Waszej  Przewielebności  a  mój 
wuj,  odpowiadam  iż  żył  lat  64  i  5  miesięcy;  na  biskupstwie  zostawał  23 
lata;  umarł  dnia  30  marca  roku  Chrystusa  1522.  Na  nim  wygasło  to 
pokolenie,  którego  herby  na  dawnych  pomnikach  i  wielu  dziełach  znaj- 
dują się  w  Toruniu.    Gotów  już  na  usługi  Waszej  Przewielebności. 

Z  Frauenburga,  d.  11  stycznia  1539  r. 

Waszej  Przewielebności 
nąjposłuszniejszy 

Mikołaj  Kopernik. 
SawrzewielebnieJ8zerMi  w  Chrystusie  Ojcu 
i  Panu  Janowi,  z  Boiej  laski  Biskupowi 
Warmińskiemu,  Panu  mojemu  najłaskawszemu. 


XIII.  List  Mikołaja  Kopernika  do  Jana 
Dantyszka  biskupa  Warmińskiego. 1} 


Przewielebny  Ojcze  w  Chrystusie,  Panie  i  Panie  miłościwy! 

Wczoraj  błogiej  pamięci  Feliks  kustosz  i  kanonik,  który  świat  poże- 
gnał, pochowanym  został.  Z  pełnomocnictwa  mi  służącego  objąłem  wa- 
kującą kanonię  i  prebendę  na  rzecz  pana  Rafała  Konopackiego,  dla  wrę- 
czenia mu  jej  i  installacyi,  podług  brzmienia  listu  Apostolskiego,  oraz  no- 
minacyi  Najjaśniejszej  Królowej  Polskiej.  Pozostaje  tylko,  aby  Przewie- 
lebność  Wasza  raczyła  w  tej  mierze  udzielić  swojej  zgody  reskryptem  do 


*)    W  Warszawskiein  wydaniu  na  str.  592. 

1)     Oryginał  tego  listu  znajduje  się  w  Archiwum  księcia  Władysława  Czartoryskiego 
a  drukowany  był  poraź  pierwszy  w  BibHotcce  Warstawskiej  Tom  IV.  1867  roku. 


Digitized  by 


Google 


84 


kapituły,  i  zatwierdzić  posiadanie  wakującej  prebendy  jemu,  albo  mnie 
pełnomocnikowi,  z  mocy  buli  papiezkiej.  Wyświadczy  przAz  to  Przewie- 
lebność  Wasza  panu  wojewodzie  Pomorskiemu,  jego  synowi  i  mnie  szcze- 
gólne względy,  na  które  zasługiwać  u  Przewielebności  Waszej  nie  omie- 
szkamy. 

Z  Frauenburgfc  3  marca  1539  r. 

Sługa 

Mikołaj  Kopernik. 


Przewielebnemu  w  Chrystusie   Ojcu  JX. 
Janowi  z  Bożej  łaski  biskupowi  warmiń- 
skiemu, Panu  memu  łaskawemu. 


XIV.  List  Mikołaja  Kopernika  do  Jana 
Dantyszka  biskupa  Warmińskiego/* 


Najprzewielcbniejtzy  w  Chrystusie  Ojoze  i  Panie  najmiłotciwszyl 

Dziś  za  przyzwoleniem  i  zgodą  Waszej  Przewielebności  otrzymałem 
od  kapituły  w  posiadanie  kanonią  i  prebendę,  opróżnione  przez  zgon 
świętej  pamięci  Feliksa  (Reicha)  dla  pana  Rafała  Konopackiego,  za  co 
dzięki  składton  Waszej  Przewielebności,  i  nie  wątpię,  że  sam  Rafał  uzna 
tę  łaskawość  Waszej  Przewielebności  wraz  z  panem  wojewodą  Pomorskim 
opiekunem  swoim,  jak  słuszność  nakazuje.  Pragnę  i  staram  się  polecić 
szczególnie  Waszej  Przewielebności,  któremu  moje  usługi  poświęcam. 

Z  Frauenburga,  d.  11  marca  1539  r. 

Waszej  Przewielebności 

nąjuleglejszy 

Mikołaj  Kopernik. 

Najprzewidsbniyszemu  w  Chrystusie  Ojcu 
i  Panu  Janowi,  z  Bożej  łaski  Biskupowi 
Warmińskiemu,  Panu  mojemu  najłaskawszemu. 


*)    Ogłoszono  w  Warszawskiem   wydania  dzieł  Kopernika   str.  587.     Oryginał  nie 
wiadomo  gdzie  znajduje  się. 


Digitized  by 


Google 


85 


XV.  List  Mikołaja  Kopernika  do  księcia 
Alberta  Pruskiego.** 


Jaśnie  Ośwteceny  i  Jaśnie  Wtohnaiay  Mości  Książe,  Miłościwy  Panią! 

Pilne  i  chętne  usługi  moje  są  dla  Waszej  Książęcej  Mości  każdego 
czasu  gotowe.  Na  Waszej  Książęcej  Mości  list  i  pismo,  udzielam  wia- 
domość i  doniesienie.  Napisawszy  do  Jana  Benedykta,  Doktora  Jego 
Królewskiej  Mości  w  Polsce,  dla  dowiedzenia  się  ile  mogłem  najstaranniej, 
jakby  szanownemu  i  dostojnemu  Panu  Jerzemu  von  Kunhaim,  Waszej 
Książęcej  Mości  Rządcy  w  jego  chorobie  dopomódz,  spodziewałem  się,  że 
przez  tegoż  posłańca  nastąpi  odpowiedź.  Dziwi  mnie  to  jednak,  że 
dotąd  od  zwyż  wspomnionego  doktora  żadnego  listu  nie  otrzymałem.  Nie 
wiedziałem  tedy,  co  mam  właściwie  Waszej  Książęcej  Mości  donieść  w  tćj 
mierze;  dlatego  zamyślam  przez  nadarzoną  sposobność  jeszcze  raz  do  tegoż 
doktora  w  tej  samej  materyi  napisać  :v  czego  się  zaś  od  niego  dowiew, 
o  tern  niezwłocznie  Waszej  Książęcej  Mości  wiadomość  prześlę.  Któremu 
me  pilne  i  trwałe  usługi  pokornie  zalecam. 

Dan  wFrauenburgu  dnia  15  Czerwca,  1541  r. 

Waszej  Książęcej  Mości 

niezmienny  sługa 

Mikołaj  Kopebnik. 

Jamie  Oświeconemu  i  Jaśnie  Wielmożnemu 
z  Bożej  łaski  Albertowi  Margrabi  Bran- 
debur8kiemu,  Rrięciu  Prus  i  Wendów, 
Burgrabi  Norymberskiemu  i  Ksiąięcm 
w  Hygen,  memu  nąpmiłościwszemu  Panu. 


*)  Oryginał  tego  listu  znajduje  się  w  Królewcu  w  tajnem  Archiwum  LXII,  22. 
Drukowany  pora*  pierwszy  przez  Dr.  Prowe  w  dziele:  Nicolaiu  Copemicui  m  mnen  Be- 
ridnmgm  ta  dem  Hersoge  Albrecht  von  Preutsm.  Thorn  1866,  pag.  80,  a  w  Warszaw* 
skiem  wydaniu  na  sir.  6S6. 


Digitized  by 


Google 


86 


XVI.  List  Mikołaja  Kopernika  do  księcia 
Albrechta  Pruskiego.*' 

Jaśnie  Oświecony  Książe,  Miłościwy  Panie! 
Wczoraj  dopiero   otrzymałem   od  Jana  Benedykta  Doktora  JMC. 
Króla  Polskiego  list,   a  na  moje  pismo  odpowiedź,  co  do  czcigodnego 
Jerzego  Eunhaim,  Rządcy  w  Tapiau.    Ponieważ  ten  list  nie  zawiera  nic 
obcego,  przeto  posyłam  go  Waszej  Książęcej  Mości  w  oryginale,  z  którego 
Wasza  Książęca  Mość,  o  radzie  i  zdaniu  tegoż  Doktora  wiadomość  po- 
weźmiesz.  Gdybym  do  niej  coś  lepszego  jeszcze  mógł  dodać,  aby  dobremu 
Panu,  Waszej  Książęcej  Mości  Rządcy,  do  przywrócenia  zdrowia  być  po- 
mocnym, nie  szczędziłbym  żadnego  trudu  i  starania  dla  przypodobauia 
się  Waszej  Książęcej  Mości,  któremu  się  usilnie  polecam. 
Dan  w  Frauenburgu  dnia  21  Czerwca,  1541  r. 
Waszej  Książęcej  Mości 

uniżony  sługa 

MmołiAJ  Kopernik. 
Jamie  Oświeconemu  i  Jaśnie  Wielmożnemu 
z  Bożej  łaski  Albertowi  Margrabi  Brande- 
burskiemu  w  Prusach. 


XVII.  List  Mikołaja  Kopernika  do  Jana 
Dantyszka  biskupa  Warmińskiego.1* 

Najprzewielebniejszy  w  Chrystusie  Ojcze,  Panie  najmiłośoiwszy! 
Odebrałem   list   najprzewielebniejszej    WMCPana,    urcy  uprzejmy 
i  pełen  życzliwości,  z  którym  także  raczyłeś  przesłać  epigrainma  do  czy- 

*)  Oryginał  znajduje  się  w  Królewcu  w  tajuem  Archiwum  LXII.  22.  Drukowany 
poraz  pierwszy  przez  Dr.  Prowe  w  dziele:  Nicoktus  C&pernicus  in  seinm  Bezieh\mgen  jn< 
dem  Herzoge  Albrecht  von  Preussen.  Thorn  1866.  pag.  31.  Podobizna  tego  listu  jest 
w  dziele  Dcnkeclirifi  Mur  Enthttttungs-Feier  des  Copernicus.  Denhnate  za  Thorn.  Thorn  1853. 
Poraź  trzeci  drukowany  w  Warszawskiem  wydaniu  str.  637. 

1)  Oryginał  tego  listu  znajduje  się  w  królewskiej  bibliotece  w  Berlinie;  drukowany 
poraź  pierwszy  wraz  z  podobizną  w  pierwszym  tomie  dzielą  pod  tytułem:  Isographie  des 
hommes  ceUbret  ou  CoUection  de  Fac-simile  de  Leitres  autogrophes  et  de  signatures  etc. 
Parii  1843  4  vol.  in  4ło;  tudzież  w  piśmie  peryodyczuem  niemieikiem :  Journal  fur  dis 
reine  und  angewandte  Mdthematik  von  A.  L.  Crele.  Berlin  1846.  Band  XXIX.  He/t  2 
także  z  podobizna.  Poraź  trzeci  w  Warszawskiem  wydaniu  dziel  Kopernika  str.  593  z  po- 
dobizną. (Pbzyp.  Wtd.) 


Digitized  by 


Google 


87 


tełmka  dzieła  mojego,  piękne  i  do  przedmiotu  stosowne,  wyższe  nad  za- 
sługi moje,  lecz  odpowiednie  osobliwej  Waszej  Przewielebności  łasce,  jaką 
uczonych  obdarzać  zwykłeś.  Sam  przeto  tytuł  Waszmości  najprzewiele- 
bmejszego  Pana  na  wstępie  do  dzieła  mego  położę,  jeżeli  tylko  dzieło 
zasługuje  na  to,  aby  godłem  Waszej  Przewielebności  było  ozdobione,  bo 
mi  jednak  niektórzy  uczeńsi  odemnie  mówią,  że  jest  coś  warte,  i  tych 
słuchać  wypada.  Ja  zaś  na  szczególną  życzliwość  i  przychylność  Ojcow- 
ską, jaką  mię  raczy  zaszczycać  Przewielebność  Wasza,  o  ile  zdołam, 
zasługiwać  będę  i  jej  we  wszystkiem  w  czem  mogę,  jak  powinienem  słu- 
żyć i  ulegać  pragnę. 

Z  Frauenburga,  A  27  czerwca  1541  r. 

Waszej  Przewielebności 

nąjuniżeńszy 

Mikołaj  Kopbbkik. 


XVIII.  List  Mikołaja  Kopernika  do  Jana 
Dantyszka  Biskupa  Warmińskiego.^ 


Przewielebny  w  Chrystusie  Ojcze  I  Prato  nlłeiefwy! 

Prosiła  mig  niedawno  Przewielebność  Wasza  o  zwrot  nagrobku  przez 
Nią  napisanego,  i  udzielonego  mi  dla  Łukasza  niegdyś  biskupa,  poprze- 
dnika Waszej  Przewielebności,  a  mojego  wuja.  Nie  mając  w  ręku  auto- 
grafu Przewielebności  Waszej,  posyłam  jego  kopię. a)  Ubolewam,  że  ten 
nagrobek  nie  mógł  być  użyty  według  swego  przeznaczenia,  bo  inny  jakiś 
wyrytym  został  na  grobowcu:  jest  on  wprawdzie  dosyć  niedorzeczny  i  bez 
smaku  napisany,  ale  za  życia  nieboszczyka  przygotowany,  otrzymany  i  przy- 


1)  Oryginał  tego  listu  znajduje  się  u  księcia  Władysława  Czartoryskiego,  druko- 
wany najprzód  w  Bibliotece  Warszawskiej  1857  roku  tom  IV.  str.  782,  powtórzony  potem 
w  tomie  UL  tejże  Biblioteki  1869  rokn  str.  138. 

2)  Napis  grobowy  dla  Łukasza  Watzelrod  Biskupa  Chełmińskiego  ułożony  przez 
Dantyszka,  nie  znalazł  się  przy  liście  Kopernika;  niema  go  takie  w  zupełnym  zbiorze 
poematów  i  hymnów  Dantyszka. 


Digitized  by 


Google 


88 


jęty.  Życząc  i  błagając  Boga  o  najdłuższe  zdrowie  Waszej  Przewielebności 
dla  dobra  Jej  kościoła  i  pociechy  przyjaciół,  powolne  służby  moje  zalecam. 
Z  Grodu  niewieściego  (Frauenburg)  28  września  olimpiady  579,  roku 
pierwszego*)  (1541). 

Waszej  Wysokiej  Przewielebności 


Uniżony 

Mik.  Kopbbhik. 


Przewielebnemu  w  Chrystusie  Ojcu  i  Panu, 

JJC  Janowi,  z  Boiej  laski  Biskupowi  War- 

mińskiemu  Panu  memu  miłościwemu. 


*<T>?*$££*5^* 


*)  Data  Olimpiady  579  uwiodła  tego  który  zbierał  listy.  List  bowiem  Kopernika 
z  1541,  (przyjawszy  rok  776  przed  Chrystusem  za  lszy  rok  Olimpiady,  inni  rachują  rok 
1597)  pomieszczony  jest  w  zbiorze  listów  r.  1579,  gdy  przecie  Kopernik  36  lat  już  nie  zyi. 
List  powyższy  Kopernika  jest  w  MS.  oznaczonym  1619,  z  porządku  w  woluminie  12. 


Digitized  by 


Google 


B.  LISTY  DO  KOPERNIKA  I  O  KOPERNIKU. 

I.  List  kardynała  Schonberg  do  Mikołaja 

Kopernika.** 

MIKOŁAJ  SCHONBERG 

KABDYNAŁ    KAPITAŃSKI 

MIKOŁAJOWI  KOPERNIKOWI 

POZDROWIENIE. 

^dy  mnie  o  niepospolitych  zdolnościach  twoich,  jednozgodny  głos  wszy- 
stkich przed  kilku  laty  doszedł,  powziąłem  wtedy  większy  ku  tobie  sza- 
cunek i  podzielałem  radość  z  moimi  ziomkami,  u  których  tak  chlubnie 
słynąłeś.  Przekonałem  się  bowiem,  że  nie  tylko  wynalazki  dawnych  astro- 
nomów znasz  wybornie,  ale  nadto  żeś  nową  teoryą  układu  świata  utwo- 
rzył. W  niejto  nauczasz,  że  ziemia  bieg  odbywa,  że  słońce  w  przestrze- 
ni świata  miejsce  środkowe  zajmuje,  że  ósme  niebo  wieczne  jest  niewzru- 
szone i  stałe;  że  księżyc  z  ziemią  i  żywiołami  objętemi  jego  sferą  mię- 
dzy Marsem  i  Wenerą  położony,  w  corocznym  biegu  naokoło  słońca  krąży. 
Nadto  całą  tę  teoryą  astronomii  swojemi  dowodami  objaśniłeś  i  biegi  ciał 
niebieskich  obliczone  w  tablice  ułożyłeś,  z  największym  wszystkich  po- 
dziwem i  uwielbieniem.  Dlatego,  mężu  głęboko  uczony,  jeśli  ci  nie  będę 
natrętnym,  proszę  cię  i  błagam  jak  najusilniej,  ażebyś  całe  to  twoje  od- 

*)     r mieszczony   jest    teu    list   we    wszystkich  wydaniach   dzieła  de  rwohriionibut 
orbium  ctrlestmum  na  początku  i  stąd  znany  wszystkim. 


Digitized  by 


Google 


90 


krycie  miłośnikom  nauki  udzielił,  i  poszukiwania  swoje  nad  układem 
świata  wraz  z  tablicami  i  wszystkiem  co  do  tego  przedmiotu  należy,  jak 
najspieszniej  do  mnie  nadesłał.  Poleciłem  przytem  Teodorykowi  Reden, 
aby  wszystko  na  mój  koszt  przepisano  i  do  mnie  odesłano.  Jeżeli  chęci 
mojej  w  tym  względzie  zechcesz  zadosyć  uczynić,  poznasz,  żeś  miał  do 
czynienia  z  człowiekiem,  który  cię  nader  poważa,  i  który  tak  znamieni- 
tym twoim  zdolnościom,  pragnie  oddać  sprawiedliwość.  Bądź  zdrów. 
W  Rzymie,  dnia  1  listopada  1536  roku. 


II.   List  księcia  Alberta  Pruskiego  do  Mi- 
kołaja Kopernika.  *) 

„Iżeście  nam  oświadczyli  przez  przezacnego  i  czcigodnego  etc.  Jana 
Werden  gotowość  do  usług,  że  gdyby  nam  Wasza  osoba  przy  chorych 
albo  w  czem  innem  była  potrzebną,  chętnym  się  okażecie,  i  w  celu  świad- 
czenia usług  tu  do  nas  udawać  się  będziecie,  przeto  nie  chcemy  przed 
Wami  w  łaskawości  taić,  że  w  tym  czasie  Wszechmocny  Wiekuisty  Bóg 
naszego  Radcę  i  sługę  nawiedza  cierpieniami  i  ciężką  chorobą,  która  się 
nie  polepsza,  ale  z  upływem  czasu  coraz  się  pogorszą,  i  pragniemy,  aże- 
byście wedle  Waszego  oświadczenia  nie  byli  urażeni,  a  z  obecnym  posłańcem 
tu  do  nas  przybyli,  i  wspomnionemu,  poczciwemu  człowiekowi,  z  dobrej 
woli,  jak  my  w  was  przychylne  mamy  zaufanie,  udzielili  Waszej  szczerej 
rady  i  zdania,  czyby  czasem  przy  łasce  Bożej  i  za  Waszą  pomocą  nie 
wyszedł  ze  swej  ciężkiej  choroby.  Gotowi  jesteśmy  przyjąć  to  ze  wszelką 
ku  Waszej  osobie  łaskawością  i  t.  d.44 


Ul.    List  kapituły  Warmińskiej  do  księcia 
Alberta  Pruskiego.**) 

„Stosownie  do  żądania  i  łaskawego  pisma  Waszej  Książęcej  Mości 
mówiliśmy  z  godnym  i  szanownym  Panem  Mikołajem  Kopernikiem,  na- 

*)  Oryginał  tego  listu  znajduje  się  w  Królewcu  w  tajnem  archiwum  LXII.  24. 
datowany  6.  Kwietnia  1541  z  Królewca.  Drukowany  po  raz  pierwszy  przez  Dr.  Prowe 
w  rozprawie  Nioolaut  Coptrnieus  in  Mmen  Beziehimgm  zu  dem  Herzegt  Albrecht  von  Freut- 
sen.  —  Thorn  1866  pag.  25.     W  Warszawskiem  wydaniu  dzieł  Kopernika  jest  na  str.  635. 

**)     Oryginał  tego  listu  znajduje  się  w  Królewcu  —  vide  notę  poprzedzającą. 


Digitized  by 


Google 


91 


szym  kolegą  i  najmilszym  bratem  starszym;  i  do  tegośmy  rzecz  dopro- 
wadzili, iż  się  łaskawej  woli  Waszej  Książęcej  Mości  bez  żadnej  utrudza- 
jącej  wymówki  w  tym  podeszłym  wieku  (69  lat)  z  chęcią  poddał,  a  po 
przeczytaniu  listu  Waszej  Książęcej  Mości  zaraz  się  wybrał,  i  wraz  z  po- 
słańcem do  Waszej  Książęcej  Mości  się  udał." 


IV.  Wyjątek  z  listu  Kapituły  Warmińskiej 
do  księcia  Alberta  Pruskiego.  *) 

„Lubośmy  byli  radzi  widzieć,  aby  wspomniony  nasz  miły  i  kochany 
kolega  znajdował  się  u  nas,  osobliwie  w  czasie  tego  uroczystego  święta 
Chwalebnego  Powstania  Chrystusa*  Pana  z  śmierci  do  życia,  przyzwoli- 
liśmy jednak  na  to,  co  Księciu  było  przyjemnem." 


V.  List  Tiedeinana  Gize  biskupa  Chełmiń- 
skiego do  Jerzego  Donnera.**) 

Zasmuciło  mię  to  co  o  skołatanem  zdrowiu  Szanownego  starca,  na- 
ozego  Kopernika  napisałeś.  On,  który  za  czerstwości  swojej  samotność 
lubił,  sądzę,  że  teraz,  gdy  podupadł  na  siłach,  mało  ma  poufnych  przyjaciół, 
którychby  stan  jego  obchodził,  lubo  wszyscy  z  powodu  cnoty  i  wysokiej  na- 
uki, jesteśmy  dłużnikami  jego.  Wiem  zaś,  iż  on  ciebie  zawsze  do  naj- 
zaufańszych  przyjaciół  liczył.  Proszę  cię  więc,  jeżeli  się  rzeczywiście 
w  lakiem  położeniu  znajduje,  chciej  mu  zastąpić  miejsce  opiekuna,  i  po- 
dejmować staranie  około  człowieka,  którego  wspólnie  ze  mną  zawsze  ko- 
chałeś, ażeby  w  tej  potrzebie  nie  został  bez  braterskiej  pomocy,  i  że- 
byśmy nio  uchodzili  za  niewdzięczników  względem  zasług  pełnego  męża. 
Rądć  zdrów. 

W  Lubawie,  dnia  8.  grudnia,  1542  r. 


*)  Oryginał,  z  którego  tu  przytaczamy  wyjątek,  znajduje  się  także  w  Królewcu. 
*ide  notę  poprzedzającą. 

**)  Ust  ten  byt  ogłoszony  najprzód  w  Krakowie  przez  Jana  Brzoskiego  1629  — 
w  Warszawskiem  wydaniu  jest  na  str.  639. 


Digitized  by 


Google 


92 

VI.  List  Tiedemana  Gize  biskupa  Chełmiń- 
skiego do  Joachima  Retyka.  *) 

Wracając  z  zaślubin  Królewskich  z  Krakowa,  zastałem  w  Lubawie 
dwa  przysłane  od  Ciebie  egzemplarze  świeżo  odbitego  dzieła,   naszego 
Kopernika,  o  którego  zgonie  nie  wprzódy  się  dowiedziałem,  aż  po  przy- 
byciu do  Prus.    Boleść  po  stracie  brata,  zacnego  męża,  mógłbym  wyna- 
grodzić czytaniem  książki,  która  mi  go  żywego  przedstawiać  zdawała  się, 
lecz  na  samym  czele  postrzegłem  złą  wiarę,  jak  Ty  sprawiedliwie  po- 
wiadasz, wiarołomność  Petreja,  która  mię  oburzeniem,  przykrzejszem  od 
tamtego  zmartwienia,  przepełniła.    Któżby  bowiem   nie  oburzył  się  na 
tak  haniebny  czyn  pod  zasłonę  dobrej  wiary  popełniony?  Nie  tyle  może 
winy  przypisaćby  należało  drukarzowi,  od  przebiegłości  innych  ludzi  za- 
leżnemu, ile  raczej  komuś  zazdrosnemu,  który  żałując,  iż  będzie  musiał 
od  dawniejszego  wykładu  odstąpić,  gdyby  to  dzieło  wziętość  pozyskało, 
osłabieniem  wiary  w  toż  dzieło,  prostoduszności  drukarza  nadużył.  Ażeby 
jednak  nie  uszło  bezkarnie  i  temu,  kto  się  dał  cudzej  zdradzie  podejść, 
napisałem  do  Senatu  Norymberskiego,  pokazując  co  dla  przywrócenia  wier- 
ności wydaniu  potrzebnem  mi  się  być  zdawało.    Posyłam  Ci  list  wraz 
z  jego  kopią,  ażebyś  stosownie  do  okoliczności  mógł  osądzić,  w  jaki  spo- 
sób sprawę  wytoczyć  należy;  do  wprowadzenia  bowiem  tej  sprawy  przed 
Senat,  nie  widzę  ktoby  był  sposobniejszym  albo  i  chętniejszym  nad  Cie- 
bie, który  byłeś  dekoratorem  do  odegrania  tego  dramatu,  tak  iż  się  zdaje, 
że  równie  tyle  tobie  co  i  samemu  autorowi  chodzić  powinno  o  sprosto- 
wanie tego,  co  skrzywionem  zostało.  Jeżeli  Ci  jednak  co  na  tern  zależy, 
proszę  Cię  usilnie,  ażebyś  to  najstaranniej  wykonał.  Gdyby  wypadło  pier- 
wsze karty  na  nowo  odbić,  zdaje  się,  iż  powinieneś  przydać  przedmówkę, 
któraby  nawet  i  te  egzemplarze  co  się  już  rozeszły,  od  potwarzy  oczy- 
ściła.  Życzyłbym  także  żeby  było  umieszczone  na  początku  życie  autora, 
które  przez  Ciebie  wybornie  napisane,  niegdyś  czytałem,  i  sądzę,  że  nic 
więcej  nie  braknie  do  życiorysu,  prócz  wzmianki  o  śmierci,  której  w  sku- 
tek upływu  krwi  i  po  nim  nastąpionego  sparaliżowania  prawego  boku, 
dnia  24  maja  uległ,  utraciwszy  na  wiele  dni  pierwej  pamięć  i  przytomność 
umysłu;  nie  widział  on  dzida  swojego  w  całości,  aż  dopiero  w  ostatniej 
chwili  życia,  to  jest  tego  samego  dnia,  w  którym  umarł.    Ta  okoliczność 
że  je  odbito  przed  śmiercią,  nic  nie  będzie  przeszkadzała,  gdyż  rok  zga- 
dza się,  a  drukarz  nie  położył  daty  ukończenia  dzieła.  Chciałbym,  ażeby 


*)     List  ten  ogłosił  w  roku  1629.  w  Krakowie  Jan  Broscinsz;  w  warszawskiej   wy- 
dania  jest  na  str.  640. 


Digitized  by 


Google 


98 


także  dołączonem  było  twoje  pisemko,  w  któremeś  bieg  ziemi  od  niezgo- 
dności z  Pismem  Świętem  bardzo  trafnie  obronił.  Tym  sposobem  wy- 
pełnisz objętość  prawdziwego  tomu,  i  wynagrodzisz  niedostrzeżenie,  przez 
które  w  przedmowie  do  dzieła,  nauczyciel  Twój  wzmianki  o  Tobie  nie  zro- 
bił. Ja  tłumaczę,  że  to  nastąpiło  nie  z  lekceważenia  Ciebie,  lecz  z  ocię- 
żałości i  pewnej  nieuwagi,  (jak  to  on  był  mniej  bacznym  na  wszystko  co 
do  filozofii  nie  należało),  zwłaszcza  że  już  zaczynał  zapadać  na  zdrowiu, 
gdyż  wiem,  jak  wielce  cenił  Twoje  w  pomaganiu  mu  pracę  i  gotowość. 
Za  przysłane  dla  mnie  egzemplarze  dzieła,  wielką  mam  dla  dawcy  wdzię- 
czność; będą  mi  one  zawsze  przypominały  nie  tylko  miłego  autora,  ale 
także  i  Ciebie,  który  jako  jemu  pracującemu  c/ynnie,  okazałeś  się  Teze- 
uszem,  tak  teraz  dla  nas  staraniem  i  troskliwością  swoją  przyłożyłeś  się, 
ażebyśmy  z  ukończonego  dzieła  pożytek  mieli.  Za  tę  przysługę  twoje, 
ileśmy  ci  wszyscy  obowiązani,  powszechnie  wiadomo.  Pragnę,  ażebyś  mi 
doniósł,  czy  dzieło  Papieżowi  przesłano,  gdyż  jeżeli  tego  nieuczyniono, 
chciałbym  tę  posługę  zmarłemu  wyświadczyć.  Bądź  zdrów. 
W  Lubawie,  dnia  26.  Lipca  1543  r. 


TTL  List  Jerzego  Donnera,  Kanonika  War- 
mińskiego, do  Księcia  Alberta.  *) 


Jaśnie  Oświecony  i  Jaśnie  Wielmożny  Mości  Książe,  Nąjmiłośeiwssy  Panie! 

Me  chętne  i  usilne  usługi  dla  Waszej  Książęcej  Mości  zawsze  są 
gotowe.  Otrzymałem  przed  niejakim  czasem,  Jaśnie  Oświecony  Książę, 
najłaskawszy  Panie,  łaskawe  Waszej  Książęcej  Mości  pismo  do  mnie 
o  książce,  którą  Szanowny  niegdyś  Doktor,  nieboszczyk  Mikołaj  Koper- 
nik, na  krótko  przed  chwilą  swego  ostatniego  pożegnania  się  z  tym  świa- 
tem, wydał.  Możnaby  ją  przyrównać  do  śpiewu  łabędzi,  które  umierając 
słodkie  tony  wydają  i  życie  kończą;  zaiste  warto  dla  obszernej  a  nie- 
pospolitej erudycyi  aby  była  zachowaną  i  przekazaną.  Ale  niepotrzebnem 
było,  abyś  Wasza  Księżęca  Mość  zniżył  się  do  podziękowania  i  odpisania 
mej  nieznaczącej  osobie:  dla  mnie  byłoby  dosyć,  gdyby  mi  mój  dobry 
przyjaciel,  szanowny  i  słynny  sekretarz  Waszej  Książęcej  Mości,  Pan  Er- 


*)     Oryginał  tego  pisma  znajduje  się  w  Archiwum  tajnem  w  Królewcu  I.  XI.  88. 
Drukował  go  najprzód  Dr.  Prowe  1  c,  40. 


Digitized  by 


Google 


94 


hard  Heckelman,  odpowiedział.    Ponieważ  zaś  Waszej  Książęcej  Mcści 
tak  się  podobało,  muszę  na  to  przystać  i  przypisać  to  jedynie  Wysokiej 
Książęcej  uprzejmości  i  cnocie.  Oby  Wiekuisty  Bóg  szczęśliwych  dni  długo 
użyczał  memu  Najłaskawszemu  Panu,  któremu  usługi  me  zalecam. 
Dan  w  Frauenburgu  dnia  3.  Sierpnia  1543  r. 
Waszej  Książęcej  Mości 


Jaśnie  Oświeconemu,  Jaśnie  Wielmożnemu 
Księciu  i  Panu  Albertowi  z  Bozój  łaski 
Margrabi  na  Brandeburgu,  Pruskiemu,  na 
Szczecinie,  Pomorzu,  Kaszubów  i  Wendów 
Księciu  panującemu,  Burgrabi  na  Norym- 
berdze i  Ksiązęcw  w  Rygen,  memu  naj- 
łaskawszemu Panu. 


Jebzy  Donneb. 


VHL  Z  Listu  dedykacyjnego  do  dzieła: 
Wróżba  Astrologiczna  Alberta  Kapryniego 

z  Bukowa*  *) 


Najprzewielebiiiejszemu  i  t.  d.  Samuelowi  Maciejowskiemu,  z  Bożej  Łaski  Bi- 
skupowi  Płockiemu,  Podkanclerzemii  Królewskiemu,  i  t.  <1. 

Przeto  proszę,  ażeby  Wasza  mądrość  raczyła  innie  przychylnością 

i  opieką  zasłaniać  w  tym  rodzaju  nauk,  którym  się  Kraków  najbardziej 
zaszczyca.  To  bowiem  miasto  słynęło  z  mężów  gienialnych,  którzy  te 
nauki,  jużto  rozpowszechnili,  już  uświetnili,  z  których  wielu,  w  tych  dosyć 
niepomyślnych  czasach,  umarło.  Z  tutejszej  bowiem  szkoły,  wielu  nauki 
matematyczne  czerpało,  którzy  w  Niemczech  z  wielkim  dla  siebie  zaszczy- 
tem i  pożytkiem  uczących  się,  też  nauki  wykładają,  a  z  pomiędzy  któ- 
rych z  chlubą  wymieniam  Mikołaja  Kopernika,  kanonika  Warmińskiego, 
niegdyś  w  tem  mieście  przebywającego,  który  i  to  co  już  podziwu  go- 
dnego w  przedmiotach  matematycznych  napisał,  i  co  jeszcze  więcej  wydać 
zamierzył,  z  tego  naszego  Uniwersytetu,  jakoby  ze  źródła,  najprzód  za- 
czerpnął; czego  nietylko  nie  zaprzecza  (sądząc  według  zdania  Pliniusza, 

*)     Dzieło  to  wyszło  w  Krakowie  1542  r. 


Digitized  by 


Google 


95 


źe  sprawiedliwą  i  pełną  szlachetnej  skromności  jest  rzeczą,  wyznawać 
komuśmy  winni  swoje  ukształcenie),  ale  owszem  sam  wyznaje,  że  to 
wszystko  zawdzięcza  naszej  Akademii.  Niech  Cię  więc  Pan  Jezus  długo 
przy  zdrowiu  dla  nas  zachowuje. 

Kraków,  dnia  27.  Września,  Roku  Chrystusa  1542. 


IX.  „Jan  Brzoski  z  Kurzelowa,  Akademii 
Krakowskiej  zwyczajny  Astrolog,  czytelni- 
kowi pozdrowienie.  *) 

Wielebny  Pan  Jan  Rybkowicz,  professor  starszy  w  Akademii  Kra- 
kowskiej, w  dowód  przywiązania  swego  do  mnie  i  do  nauk  matematy- 
cznych, dał  mi  do  przeczytania  listy  najprzewielebniejszego  pana  Tiede- 
mana  Gizego  biskupa  Warmińskiego,  które  po  większej  części  o  Koper- 
niku, niezrównanej  przenikliwości  matematyku,  są  pisane.  Ciekawie  ta- 
kowe czytając,  znalazłem  jeden  pełen  narzekań  z  powodu  ogłoszenia  w  złej 
wierze  pierwszego  wydania  dzieła  o  Obrotach.  Ten  list  przyjmij  teraz 
czytelniku;  inne  za  powrotem  z  Frauenburga,  jeżeli  Bóg  życia  dozwoli, 
ogłoszę.    Bywaj  zdrów. 


*)    Wyjątek  z  oświadczenia  Jana  Brzoskiego  przy  wydanych  przez  niego   listach 
Kopernika  w  Krakowie  1629  rokn. 


Digitized  by 


Google 


O  OBROTACH  CIAŁ  NIEBIESKICH 

MIKOŁAJA  KOPERNIKA, 

OPOWIADANIE  PIERWSZE 

PRZEZ 

JERZEGO  JOACHIMA  RETYKA 

DLA 

JANA  SCHONERA  NAPISANE.  *) 

UCZONEMU  MĘŻOWI,  P.  DOKTOROWI 
JERZEMU  Y06ELIH0WI 

KON8TANCYBŃ8KIEMU    FILOZOFOWI  I  LEKARZOWI,    PRZYJACIELOWI  JAKBY 

BRATU, 

ACHILLES  P.  GASSARU8  LINDAWIEŃ8KI 

POZDROWIENIE    PRZESYŁA. 


rzesyłam  Ci,  dostojny  mężu,  jak  do  probierczego  kamienia,  książeczkę 
nietylko  nową  i  naszym  uczonym  nieznaną,  lecz  twego  także  jeżeli  się 
nie  mylę  podziwienia  godną  i  pod  każdym  względem  aż  do  zdumienia 
nadpospolitą,  którą  Jerzy  Joachim  Retyk,  nauk  ścisłych  magister  i  ma- 
tematyki w  Wittemberdze  niegdyś  profesor,  obywatel  i  wielki  mój  przy- 
jaciel, przed  kilku  dniami  wraz  z  długim  w  tym  przedmiocie  listem 
z  Gdańska  mi  przysłał.  Książka  ta,  lubo  zwykłemu  dotąd  sposobowi 
uczenia  nie  odpowiada,  i  nie  jednem  twierdzeniem  mogłaby  być  przeciwną 
używanym  po  szkołach  teoryom,  a  (jak  powiedzieliby  mnichy)  za  kacerską 
być  uznaną;  zdaje  się  jednak  niewątpliwie,  że  przedstawia  nowej  i  pra- 
wdziwej astronomii  przywrócenie,  a  nawet  odrodzenie,  osobliwie  gdy  do 
tego  rodzaju  twierdzeń  najoczywistsze  pewniki  podaje,  o  które  najuczeńsi 
nietylko  matematycy  lecz  i  najwięksi  filozofowie  i  nie  bez  mozołu  na  ca- 

*)  To  opowiadanie  Retyka  o  dziele  Kopernika  wyszło  najprzód  w  Gdańsku  bez- 
imiennie roku  1540.  Drugie  wydanie  w  Bazylei  1541.  —  Trzecie  wydanie  znajduje  się 
przy  drugiem  wydaniu  dzieła  Kopernika  Bazylejskim  r.  1566.  —  Czwarte  przy  dziele  Ke- 
plera Prodromu8  dissertationum  cofmographicarum.  Tubingre  1596.  Piąte  w  Warszawskiem 
wydaniu  dzieł  Kopernika  od  str.  487  do  544. 


Digitized  by 


Google 


97 


tej  ziemi  długo  się  spierali,  jak  ci  o  tem  wiadomo;  a  to:  o  liczbie  sfer 
niebieskich  o  odległości  gwiazd,  o  rządzie  słońca,  o  położeniu  planet, 
o  ich  kołach,  o  stałej  wielkości  roku,  o  znanych  punktach  równonocnych 
i  stanowisk  słońca,  naostatek  o  miejscu  ziemi  i  jej  biegu,  i  o  innych  po- 
dobnie zawiłych  przedmiotach.    Tego  wszystkiego  zasadę  i  wypadki,  gdy 
różnemi  a  jednak  własnemi  nowo  wynalezionemi  twierdzeniami  mąż  ten 
wiernie  dowieść  przyrzeka,  nie  widzę  dlaczegoby  przedmiot  ten  uczeni 
naszego  wieku  mieli  odrzucić,  usunąć  albo  nim  gardzić.    Albowiem  nie- 
tylko  miernie  z  matematyką  obeznani,  ale  nawet  i  sami,  że  tak  ich  na- 
zwę, efemerydyści,  w  wywiedzeniu  prawd  astronomicznych  (które  wszakże 
dla  niemylnej  dokładności  miar  i  rachunku  są  nąjpewniejszemi)  nie  w  je- 
dnem  dziś  tak  co  do  rozmiaru  czasu  jak  i  co  do  postrzeżeń  biegów  pod- 
legają usterkom,  i  nie  zawsze  śeisłemi  są  w .  tem:  co  właściwa  geometrya 
wykłada.    Przeto,  kochany  Jerzy,  gdy  się  widzę  od  bardzo  wielu  trudno- 
ści w  astronomii  uwolnionym,   a  prócz  tego  w  najzawilszych  dla  siebie 
trudnościach  objaśnionym,  proszę,  ażebyś  tę  przesłaną  ci  książkę  pilnie 
przeczytał,  przeczytaną  ściśle  osądził,  osądzoną  zaś  postaraj  się  wszyst- 
kim zwolennikom  matematyki,  osobliwie  zaś  sąsiadom  twoim  zalecić  i  dać 
niekiedy  do  czytania,  a  może  to  nietylko  wydanie  drugiego  opowiadania 
przyspieszy,  ale  oraz  rzadkie  a  prawie  boskie  dzieło,  którego  osnowę  na- 
kształt  regestrów  opowiadania  niniejsze  ukazują,  stawszy  się  znajomszym 
będzie  polubionym  i  częściej  z  rąk  samego  autora,  człowieka  bez  wąt- 
pienia nieporównanej  nauki  i  herkulesowej  albo  raczej  atlasowej  pracy, 
wymaganem,  przez  co  równie  i  przez  usilne  zalecanie  go  tegoczesnym 
pisarzom  ze  strony  zacnego  przyjaciela  mego,  całe  upowszechni  się  dla 
nas.    W  tym  zaś  Uście  przedewszystkiem  pragnę  za  pośrednictwem  two- 
jem,  jako  człowieka  bardzo  biegłego  w  przedmiotach  fizycznych,  nastrę- 
czyć sposobność  podobnym  tobie  zwolennikom  tej  szlachetnej  nauki,  ażeby 
z  przynależną  wdzięcznością,   wspaniale  i  hojnie   dostarczyć  zasobu  do 
wzrastania  w  nauce  młodszym,  niemniej  pobudzić  starszych  do  badania 
prawdy,  bez  względu  na  zapatrywanie  się  i  sąd  pospolitych;  widzisz  bo- 
wiem jasno,  czego  powołanie  to  wymaga,  tudzież  jakie  i  jak  wielkie  rze- 
czy spis  ten  zapowiada.    Dlatego   zwróć  jak   zwykłeś   ze  szlachetnemi 
ludźmi  umysł  na  to,  abyście  tę  książeczkę  tak  przyjąć  i  uszanować  raczyli, 
iżbym  potem  dotkliwie  nie  uczuł  i  z  boleścią  nie  narzekał,  że  mnie  tej 
całej  i  świetnej  uczty,  której  tu  próbkę  nader  przyprawioną  podaję,  jakby 
najlepszego  kąska  wydartego  zgłodniałemu,  pozbawiono  i  zupełnie  skrzy- 
wdzono.   Bądź  zdrów  mój  przyjacielu,  i  mnie  kochając,  ze  zdania  pospól- 
stwa o  tym  przedmiocie  śmiej  się,  albowiem  nie  ma  wątpliwości,  że  ta 
nowość  dla  wszystkich  uczonych  miłą  i  pożyteczną  kiedyś  się  stanie. 
W  Feldkirch  w  Tyrolu,  od  nar.  Zbaw.  Chr.  1540  r. 

Koptrnikijana  U  Z  -— — —  ^ 


Digitized  by 


Google 


ZNAKOMITEMU  MĘŻOWI  PANU 

JANOWI   SCHONEROWI, 

JAKO  OJCU  SWEMU  SZANOWNEMU, 

JERZY  JOACHIM  RETYK, 

X>05EDRO"WTENTE    PEZE9YŁA. 


f wunastego  Kwietnia  wyprawiłem  do  Ciebie  list  z  Poznania,  w  którym 
Cię  zawiadomiłem  o  podjętej  przezemnie  podróży  do  Prus  i  przyobieca- 
łem Ci  donieść  jak  tylko  będę  mógł  najprędzej  czy  skutek  odpowiedział 
wieści  o  mnie  i  oczekiwaniu.  A  chociaż  zaledwie  dziesięć  tygodni  po- 
święcić mogłem  na  zgłębienie  dzieła  astronomicznego  doktora  Mikołaja 
Kopernika,  do  którego  przybyłem:  tak  z  przyczyny  chwilowej  słabości 
zdrowia,  jak  i  z  powodu  zaszczytnego  zaproszenia  przez  czcigodnego  P. 
Tiedemana  Gizego,  biskupa  Chełmińskiego,  razem  z  nauczycielem  moim  do 
Lubawy  wyjechawszy,  przez  kilka  tygodni  prace  naukowe  przerwałem. 
Ażeby  jednak  obietnicy  dotrzymać  i  życzeniom  Twoim  zadosyć  uczynić, 
to,  czegom  się  nauczył,  i  jakiego  mój  nauczyciel  jest  zdania,  jak  tylko 
będę  mógł,  i  najkrócej  i  najjaśniej  wyłożę. 

Najprzód,  uczony  Schonerze,  chciałbym  ażebyś  przyjął  za  rzecz  pe- 
wną, że  ten  mąż  z  którego  pracy  teraz  korzystam,  w  każdym  rodzaju 
nauk  i  biegłością  w  astronomii  nie  jest  niższym  od  Begiomontana:  chę- 
tniej go  zaś  z  Ptolemeuszem  porównywam  nie  dlatego,  iżbym  Begiomon- 
tana mniej  cenił  aniżeli  Ptolemeusza,  ale  że  mój  nauczyciel  ma  to  wspólne 
szczęście  z  Ptolemeuszem,  iż  zamierzoną  przez  siebie  astronomii  poprawę, 
przy  pomocy  łaski  Boskiej  uskutecznił,  gdy  Begiomontan  (okrutne  losy!) 
przed  wydaniem  dzieł  swoich,  życie  zakończył. 

Pan  doktor,  nauczyciel  mój,  napisał  sześć  ksiąg,  w  których  na  wzór 
Ptolemeusza,  każdy  przedmiot  matematycznie  i  geometrycznym  sposobem 
wykładając  i  dowodząc,  całą  astronomią  ogarnął. 

Pierwsza  księga  obejmuje  ogólny  opis  świata  i  zasady,  na  których 
ma  usprawiedliwić  postrzeżenia  i  biegi  pozorne  wszystkich  wieków.    Do 


Digitized  by  VjOOQl6 


99 


tego  przydał  naukę  o  wstawach,  tudzież  o  trójkątach  płaskich  i  kulistych, 
o  fle  uznał  to  za  potrzebne  do  swego  dzieła. 

Druga  księga  obejmuje  naukę  o  ruchu  powszechnym  i  to,  co  w  tern 
miejsca  uważał  za  stosowne  do  powiedzenia  o  gwiazdach  stałych. 

Trzecia  księga  o  biegu  słońca. 

A  ponieważ  doświadczenie  nauczyło  go,  że  wielkość  roku  rachowana 
od  równonocy,  zależy  także  od  ruchu  gwiazd  stałych;  w  pierwszej  części 
tej  księgi  na  prawdziwej  zasadzie  i  z  boską  zaiste  biegłością  podaje,  jak 
dochodzić  ruchu  gwiazd  stałych,  tudzież  zmian  punktów  równonocnych 
i  stanowisk  słońca. 

Czwarta  księga  mówi  o  biegu  księżyca  i  zaćmieniach. 

Piąta,  o  biegu  innych  planet. 

Szósta,  o  szerokościach  planet. 

Pierwsze  trzy  księgi  zgłębiłem,  czwartej  ogólną  myśl  uchwyciłem, 
reszty  zaś  trzech  ksiąg  dopiero  objąłem  zasady.  Co  się  tyczy  dwóch  pier- 
wszych, sądzę  iż  ci  nic  o  nich  pisać  niepotrzeba,  to  zaś  częścią  według  oso- 
bistego mego  zdania,  częścią  że  nauka  o  ruchu  powszechnym,  nic  od  zwy- 
czajnego i  przyjętego  sposobu  tłumaczenia  nie  odstępige,  wyjąwszy,  że 
tablice  zboczeń,  wznoszeń  prostych,  różnic  wznoszeń  i  inne  do  tej  części 
nauki  należące,  tak  na  nowo  ułożył,  iż  postrzeżenia  wszystkich  wieków, 
proporcyonalnie  sprowadzić  się  do  nich  mogą.  Co  więc  w  trzeciej  księdze 
podaje,  wraz  z  zasadami  wszystkich  innych  biegów,  to  ja  teraz,  o  ile  we- 
dług słabych  sił  mego  umysłu  wykonać  zdołam,  przy  pomocy  Bozkiej 
jasno  ci  opowiem. 

Gdy  P.  mój  nauczyciel  w  Bononii  nie  jako  uczeń,  ale  jako  pomo- 
cnik i  świadek  postrzeźeń  czynionych  przez  uczonego  męża  Dominika 
Maria,  a  w  Rzymie  około  roku  Pańskiego  1500,  mając  lat  około  27,  jako 
professor  matematyki,  przy  licznym  napływie  słuchaczów  i  w  kole  wielkich 
mężów  i  mistrzów  tej  nauki,  następnie  tu  w  Warmii  oddany  swej  nauce, 
odbywał  postrzeżenia  jak  najstaranniej :  z  postrzeźeń  gwiazd  stałych  wybrał 
to,  które  r.  1525  nad  gwiazdą  zwauą  Kłosem  Panny  wykonał.  Oznaczył  on, 
że  gwiazda  ta  oddalona  była  od  punktu  równonocnego  jesiennego  prawie  o 
17  °  21',  gdyż  poznał  iż  jej  zboczenie  południowe  nie  mniejszem  jest  nad  8°  4C. 
Potem  porówny wając  wszystkie  postrzeżenia  astronomów  z  swojemi,  doszedł, 
iż  peryod  anomalii  czyli  okres  zmian,  już  się  ukończył,  i  że  w  naszym  wieku 
poczynając  od  Timocharysa,  znajdujemy  się  w  drugim  okresie;  dlatego 
geometrycznie  wyznaczył  ruch  średni  gwiazd  stałych  i  równania  zmien- 
nego biegu.  Ponieważ  zaś  postrzeźenie  gwiazdy  Ktoś  Panny  wykonane 
przez  Timocharysa  r.  36  pierwszego  peryodu  Kalippa,  porównane  z  po- 
strzeżeniem  czynionem  48  r.  tegoż  peryodu,  pokazuje  nam,  że  gwiazdy 
w  owej  epoce  w  72  latach  o  1°  naprzód  postąpiły;  potem  od  Hipparcba 


Digitized  by 


Google 


100 


do  Menelausa  w  przeciągu  100  lat,  1°  przebiegły;  wniósł  z  tego:  że  po- 
strzeżenia  Timocharysa  w  ostatniej  ćwiartce  koła  przypadły,  gdzie  bieg 
okazał  się  średnio  zmniejszony;  w  przedziale  pośrednim  między  Hippar- 
cbem  a  Menelausem,  nierówność  biegu  przypadła  w  miejscu  największego 
zwolnienia.  Jakoż  postrzeżenie  Menelausa  porównane  z  Ptolemeuszowemi 
pokazują,  że  w  86  latach,  gwiazdy  stałe  o  1°  się  posunęły.  Dlatego  po- 
strzeżenia Ptolemeusza  były  czynione  w  czasie  gdy  bieg  anom.  przypadał 
w  pierwszej  ćwiartce,  gwiazdy  zaś  stałe  postąpiły  wówczas  naprzód  ruchem 
leniwym  dodatnym.  Potem  ponieważ  od  Ptolemeusza  do  Albateniego 
jednemu  stopniowi  66  lat  odpowiada,  nasze  zaś  postrzeżenia  porównane 
z  Albateniego  pokazują,  że  gwiazdę  stałe  ruchem  zmiennym  znowu  w  70 
latach  1°  przebiegły,  a  porównane  z  temi  które  we  Włoszech  wykonał, 
jakiem  jest  o  którem  wyżej  powiedziałem,  zatem  pokazuje  się  że  gwiazdy 
stałe  ruchem  zmiennym  w  100  latach,  znowu  o  jeden  stopień  naprzód 
postąpiły.  Jaśniejszą  jest  rzeczą  nad  słońce,  że  ten  ruch,  który  od  epoki 
Ptolemeusza  do  Albateniego  pierwszą  granicę  średnią  a  całą  ćwiartkę 
średnim  wzrostem  przebył,  w  epoce  Albateniego  był  w  miejscu  najwię- 
kszej chyżości.  Od  Albateniego  aż  do  nas,  kiedy  trzecia  ćwiartka  biegu 
zmiennego  ukończyła  się,  w  tym  czasie  gwiazdy  posunęły  się  biegiem 
prędkim  zmniejszonym,  drugiej  granicy  biegu  średniego  dochodząc;  w  na- 
szym zaś  wieku  anom.  do  czwartej  ćwiartki  biegu  średniego  zmniejszo- 
nego znowu  doszła,  dlatego  bieg  zmienny  do  najpowolniejszej  granicy 
zmierza.  Zmiany  te  ażeby  pan  Nauczyciel  do  pewnej  zasady  sprowadził 
tak,  iżby  się  ze  wszystkiemi  postrzeżeniami  zgadzały,  ustanowił,  że  bieg 
zmienny  w  1717  lat  egip.  peryod  swój  kończy,  a  największe  równanie 
blisko  70'  wynosi,  bieg  zaś  średni  gwiazd  w  roku  egipskim  prawie  50"; 
i  że  cały  przyszły  peryod  biegu  średniego  skończy  się  w  25816  latach 
egipskich. 

To  wyrachowanie  biegu  gwiazd  stałych  potwierdzają  także  i  roczne 
zmiany  od  punktów  rówńonocnych  brane  i  z  pewnością  wiadomo,  dlaczego 
od  Timocharysa  do  Ptolemeusza  dzień  cały  mniej  ^  dnia  zniknął,  od 
Ptolemeusza  zaś  do  Albateniego  prawie  7  dni;  od  Albateniego  do  czasu 
postrzeżeń  które  roku  Pańskiego  1515  wykonał,  brakowało  prawie  5  dni; 
co  nie  pochodzi  z  niedokładności  narzędzi  jak  dotąd  sądzono,  lecz  to  się 
odbywało  stałym  i  zawsze  z  sobą  zgodnym  sposobem.  Z  tej  przyczyny 
bieg  średni  nie  od  równonocy  rachowany  być  powinien,  lecz  od  gwiazd 
stałych,  jak  to  postrzeżenia  wszystkich  wieków  czynione  nad  biegiem 
słońca,  księżyca  i  innych  planet,  dziwną  zgodnością  poświadczają.  Po- 
nieważ zaś  od  Timocharysa  do  Ptolemeusza,  gwiazdy  stałe  postąpiły  na- 
przód ruchem  uajleniwszym,  dlatego  wypadało  odjąć  ^fa  dnia  od  czwartą 
części  dnia,  będącej  przewyżką  nad  365  dni;  od  czasu  zaś  Ptolemeusza 


Digitized  by 


Google 


101 


4o  Albateniego,  ponieważ  ruch  był  prędszy,  należało  odjąć  Tfo  dnia  od 
setóu  godzin.  W  naszej  epoce,  jeżeli  postrzeżenia  odniesiemy  do  epoki 
Albateniego,  pokaże  się  że  do  czwartej  części  dnia  brakuje  jfa  dnia. 
Powolnemu  zatem  biegowi,  zdaje  się  odpowiadać  większa  długość  roku 
rachowanego  od  równonocy;  biegowi  zaś  prędszemu,  długość  mniejsza; 
malejącej  prędkości,  większy  wzrost  roku,  tak  dalece,  że  jeżeli  wielkość 
rolni  od  równonocy  rachowaną  w  naszym  wieku  ściśle  rozbierzemy,  takowa 
prawie  zgodzi  się  z  długością  roku  Ptolemeusza.  Ztąd  wnieść  należy:  że 
ponkta  równonocne  cofają  się  w  taki  sposób,  jak  węzły  księżyca,  i  nigdy 
gwiazdy  nie  postępują  w  kierunku  znaków  zwierzyńca.  Wyobrazić  sobie 
zatem  należało  punkt  równonocny  średni,  któryby  posuwał  się  od  pierwszej 
gwiazdy  Barana  na  sferze  nieba  ruchem  jednostajnym,  zostawiając  za  sobą 
gwiazdy,  a  punkt  równonocny  prawdziwy  ruchem  zmiennym  z  obudwóch 
stron  przechodzący:  tego  jednak  odsunięcia  połowa  średnicy  niewiele  prze- 
wyższa 70'.  Tak  więc  stała  zasada  i  wielkości  roku  odniesionego  do 
równonocy  była  w  każdym  wieku,  i  dziś  ją  jeszcze  napotkać  można, 
zwłaszcza  że  zasada  ta  ściśle  i  prawie  do  minuty  postrzeżeniom  gwiazd 
stałych  przez  wszystkich  mistrzów  odbywanym,  odpowiada. 

•  Ażebym  CS  zaś  uczony  Schonerze,  dał  jaką  próbkę  o  tym  przedmio- 
cie, obliczyłem  poprzedzanie  prawdziwe  punktów  równonocnych  dla  nie- 
których epok  postrzeżeń. 


ar 

Boku 
Egipskiego. 

Poprzedzanie 
prawdziwe 

w 

Epoce. 

G.           M. 

Stop.       Min. 

ii 

295 

2       20 

Timocharis. 

Timocharysa. 

128 

4         0 

Hipparćhi. 

Hipparcha. 

i 
i 

| 

139 

6       40 

Ptolemaei. 

Ptolemeusza. 

880 

18       10 

Albatenii. 

Albateniego. 

i 

1076 

19       37 

Arzahelis. 

Arzahela. 

r 

1525 

27       21 

Nostro. 

W  naszej. 

Digitized  by 


Google 


102 


Poprzedzanie  Ptolemeusza  odjęte  od  długości  gwiazd  w  katalogu 
jego  podanych,  daje  na  resztę,  ile  te  gwiazdy  oddalone  są,  od  pierwszej 
gwiazdy  Barana.  Potem  poprzedzanie  Albateniego  dodane  do  tychże 
długości,  daje  prawdziwe  miejsce  gwiazd  dla  epoki  postrzeżenia.  Podobnie 
odbywa  się  dla  wszystkich  innych  epok.  Najdokładniej  zaś  te  poprzedzenia 
postrzeżeniom  mistrzów  odpowiadają,  w  których  także  każda  oznaczona 
jest  minuta,  bądźto  z  podanych  zboczeń  otrzymana,  bądź  z  biegu  księżyca 
do  większej  ścisłości  doprowadzonego,  jak  uczą  nasze  postrzeżenia  poró- 
wnane ze  staroźytnemi.  Albowiem  zaniedbawszy  jak  widzisz  kilka  minut, 
czytają  tylko  część  połowy  stopnia  albo  trzecią  albo  czwartą  i  t.  d.  Te 
jednak  poprzedzania  zmianie  absydów  planet  nie  czynią  zadosyć,  ztąd  na- 
leżało im  przyznać  oddzielny  ruch,  jak  się  to  da  widzieć  z  teoryi  słońca. 

Naostatek  gdy  poznał,  że  równość  biegu  od  gwiazd  stałych  racho- 
wać należy,  dochodził  jak  najstaranniej  wielkości  roku  gwiazdowego, 
którą  znalazł  równą  365  dni,  15  min.  i  prawie  24  sek.  dn.  i  że  taką 
wiecznie  była,  od  jak  dawna  znane  nam  są  postrzeżenia.  Albowiem  to,  że 
za  świadectwem  Albateniego  Babilończykowie  na  długość  roku  o  3  se- 
kundy więcej  kładą,  a  Tebit  jedne  sekundę  mniej,  słusznie  przypisać  na- 
leży albo  narzędziom  albo  postrzegaczom,  którzy,  jak  Ci  wiadomo,  nigdy 
ścistemi  być  nie  mogą,  co  jużto  zmianie  biegu  słońca,  już  też  tej  oko- 
liczności przypisać  można,  że  najdawniejsi,  nie  mając  względu  na  wiel- 
kość zaćmienia,  różnicę  postaci  zaćmienia  słońca  w  postrzeżeniach  zanied- 
bywali Jednak  w  żaden  sposób  porównać  się  nieda  błąd  ten  z  całego 
przedziału  czasu  od  Babilończyków  aż  do  nas,  z  błędem,  który  wynosi  22 
sek.  dn.  między  Ptolemeuszem  i  Albatenim.  Tego  że  jeden  dzień  mię- 
dzy Hipparchem  i  Ptolemeuszem  mniej  o  ^  część,  a  od  ostatniego  do  Alba- 
teniego 7  dni  musiało  zniknąć,  doszedłem  z  największą  przyjemnością 
z  powyżej  podanej  zasady  biegu  gwiazd  i  z  wykładu  biegu  słońca  przez 
P.  nauczyciela  dla  Ciebie,  najuczeńszy  P.  Schonerze,  jak  to  nieco  pó- 
źniej zobaczysz. 

Pan  doktor,  nauczyciel  mój  znalazł,  że  zmiana  największego  zbo- 
czenia ekliptyki  ztąd  pochodzi,  iż  gdy  bieg  zmiany  w  położeniu  gwiazd 
stałych  raz  się  ukończy,  (w  tymże  czasie)  przypada  połowa  zmiany  po- 
chyłości Dlatego  przyjął,  że  cały  peryod  zmiany  pochyłości  ekliptyki 
odbywa  się  w  3434  latach  egipskich.  Wiadomo  że  za  czasów  Timocha- 
rysa,  Arystarcha  i  Ptolemeusza^  najleniwszej  zmianie  podległa  tak  dalece, 
iż  mniemano,  że  największe  zboczenie  ekliptyki  jest  niezmienne  i  wynosi 
zawsze  H  część  okręgu  koła  wielkiego.  Po  nich  Albateni  za  swoich  cza- 
sów podał  prawie  23°  35'.  Następnie  190  lat  blisko  po  nim  Arzahel 
23°  34'.  Po  nim  znowu  w  230  lat  Profacy  żydowin  23°  32'.  W  naszym 
zaś  wieku  pochyłość  ta  nie  więcej  nad  23°  28'  30"  wynosi    Ztąd,  ponie- 


Digitized  by 


Google 


10$ 


wti  jasną  jest  rzeczą,  że  na  900  lat  przed  Ptolemeuszem  ruch  zmiany 
pochyłości  ekliptyki  był  najpowolniejszy,  od  Ptolemeusza  znowu  do  Alba- 
teniego prawie  przez  750  lat  pochyłość  zmniejszyła  się  do  18',  a  od 
Albateniego  aż  do  nas  w  przeciągu  650  lat  zmniejszyła  się  przynajmniej 
o  7',  wypada  z  tego,  że  zmiana  na  pochyłości  w  podobny  sposób  się  odby- 
wa, jak  odsunięcia  planet  od  ekliptyki,  pewnym  ruchem  kołyszącym  t  j. 
po  linii  prostej,  mającej  własność,  iż  na  niej  w  środku  ruch  jest  najpręd- 
szy,  a  na  końcach  najleniwszy. 

Około  więc  czasów  Albateniego,  biegun  równika  albo  ekliptyki  od- 
powiadał prawie  środkowi  tego  kołysania,  w  teraźniejszym  zaś  wieku  znaj- 
duje się  przy  drugiej  granicy  najpowolniejszej,  w  któremto  miejscu  naj- 
większe zachodzi  zbliżenie  jednego  bieguna  do  drugiego.  Lecz  wyżej 
założyliśmy,  że  ruch  punktów  równonocnych  usprawiedliwia  bieg  gwiazd 
stałych  i  zmianę  wielkości  roku  odniesioną  do  równonocy,  i  że  biegu- 
nami tej  zmiany  są  bieguny  ziemskie,  od  których  rachują  się  wyniesie- 
nia biegunów.  Widzisz  więc,  uczony  Schonerze,  jak  ci  w  krótkości  nad- 
mieniam, jakich  założeń  czyli  teoryi  biegów  postrzeżenia  wymagają,  lecz 
jeszcze  pewniejsze  usłyszysz  świadectwa.  Potem  mój  nauczyciel  przyj- 
muje, że  najmniejsza  pochyłość  ekliptyki  wynosi  23°  28',  która  od  naj- 
większej różni  się  o  24'.  Z  tych  ważności  geometrycznie  ułożył  tablicę 
minut  proporcyj,  aby  za  jej  pomocą  największą  pochyłość  ekliptyki  na 
każdy  wiek  można  wyrachować.  Tym  sposobem  minuty  proporcyi  za  czasu 
Ptolemeusza  wynosiły  58;  dla  epoki  Albateniego  24,  Arzahela  15  min., 
w  naszym  wieku  1  min.;  tych  liczb  wziąwszy  część  proporcyonalną  wzglę- 
dem 24  min.,  pokaząje  się,  że  poznano  prawidło  co  do  zmiany  ekliptyki. 

Ponieważ  wszelakie  trudności  w  biegu  słońca  z  przyczyny  ciągłej  i  niesta- 
tecznej zmiany  wielkości  roku  zachodzą,  dlatego  pierwej  o  zmianie  pun- 
ktu odziemnego  i  zmianie  roimośrodu  mówić  wypada,  abyśmy  wszystkie 
przyczyny  nierówności  roku  przywiedli;  któreto  jednak  zmiany,  że  są  sta- 
teczne i  pewne,  okazał  P.  nauczyciel  przez  przyjęcie  stosownych  do  te- 
go celu  teoryj.  Gdy  Ptolemeusz  przyjął,  że  punkt  odziemny  słońca  jest 
stałym,  wolał  przyjąć  zwyczajne  zdanie,  aniżeli  polegać  na  własnych  po- 
strzeżeniach,  które  zapewne  niewiele  się  różniły  od  znanych,  jak  wno* 
sić  należy  z  jego  własnego  opowiadania.  Wiadomo,  że  około  czasu  Hip* 
parcha,  to  jest  na  200  lat  przed  nim,  mimośrod  zawierał  417  takich  czę- 
ści, jakich  promień  koła  mieścił  10000,  za  czasu  zaś  Ptolemeusza  tenże 
mimośrod  wynosił  414  podobnych  części.  Za  Arzahela  (któremu  większą 
wiarę  przyznaje  Regiomontan)  mimośrod  z  największego  równania  otrzymany, 
zawierał  blisko  346  części;  lecz  za  naszych  czasów  tylko  323  ;  albowiem  P, 
nauczyciel  utrzymuje,  źe  największe  równanie  nie  przechodzi  1°  50'  30". 

Następnie,  gdy  jak  najstaranniej  wziął  pod  uwagę  biegi  absydów 


Digitized  by 


Google 


104 


słonecznych  i  innych  planet,  doszedł  najprzód,  jak  to  z  tego  co  poprze- 
dziło widzisz,  że  absydy  właściwym  sobie  ruchem  pod  sferą  gwiazd  sta- 
łych postępują,  i  że  nie  jest  rzeczą  stosowniejszą  twierdzić,  iż  biegi  po- 
zorne gwiazd  stałych  i  absydów  od  jednego  biegu,  tudzież  zmiany  pochy- 
łości ekliptyki  od  jednej  przyczyny  zależą,  jak  gdyby  kto  z  waszych  mistrzów, 
którzy  machin  samoru&myćh  biegi  opisują,  na  jednym  i  temże  samym 
mechanizmie  biegi  każdej  planety  i  pozorne  zmiany  usiłował  przedsta- 
wić; albo  gdyby  kto  chciał  utrzymywać  że  noga,  ręka  i  język  od  tego 
samego  muszkułu  i  od  tejże  samej  siły  poruszającej  wszystkie  swoje 
działanie  biorą.  Przeto  P.  Nauczyciel,  punktowi  odziemnemu  słońca  przy- 
znał dwa  biegi,  t  j.  średni  i  zmienny,  aby  niemi  pod  ósmą  sferą  nieba 
posuwał  się.  Do  tego  przydajmy,  że  gdy  punkt  równonocny  wiosenny 
tak  średnim  jako  i  zmiennym  biegiem  naprzeciw  znakom  posuwa  się;  pun- 
kta  odziemne  słońca  i  innych  planet,  w  podobny  sposób  jak  gwiazdy 
stałe  wstecz  się  cofają.  Dla  tej  przyczyny,  aby  postrzeżenia  wszystkich 
wieków  zgodnem  prawem  sobie  nawzajem  odpowiadały,  zmuszonym  był 
tny  owe  ruchy  od  siebie  odróżnić. 

To  abyś  zrozumiał,  przyjmij  największy  mimośród  417  cz.,  a  naj- 
mniejszy mający  nastąpić  321,  z  różnicą  96  części,  t.  j.  średnicę  małego 
koła  po  któregoby  obwodzie  środek  koła  od  wschodu  na  zachód  posuwał 
się.  Od  środka  zatem  świata  do  środka  tego  małego  koła  będzie  369 
części.  Wszystkie  zaś  te  części,  jak  to  dopiero  powiedziano,  są  takie, 
jakich  promień  koła  mimośrodowego  zawiera  10000.  Masz  więc  układ, 
jaki  z  trzech  wyżej  wspomnionych  mimośrodów  wyznaczył,  w  podobny 
sposób  jak  np.  z  trzech  zaćmień  księżyca,  równe  jego  biegi,  cudownym 
zaiste  pomysłem  poprawiają  się. 

Następnie  przyjął,  iż  środek  koła  mimośrodowego  odbywa  bieg 
z  równą  prędkością,  po  którym  wszelka  zmiana  ruchu  pochyłości  ekliptyki 
wraca.  Ruch  ten  zaiste  godzien  jest  największego  podziwu,  iż  z  tak 
wielką  i  tak  cudowną  zgodnością  się  odbywa. 

Prawie  na  60  lat  przed  narodzeniem  Chrystusa,  mimośród  był  naj- 
większy, i  w  tym  także  czasie  największe  zboczenie  słońca,  a  w  takim 
samym  stosunku  jedno  i  drugie  malało :  jak  podobnie  w  różnych  moich 
zdarzeniach  tutaj  i  gdzieindziej,  tego  rodzaju  igraszka  przyrody,  najwię- 
kszą algę  nieraz  mi  przyniosła  i  strudzony  umysł  przyjemnie  zajęła. 

Przydam  i  niejaką  przepowiednią.  Widzimy  że  wszystkie  pań- 
stwa istnieć  poczęły,  gdy  środek  koła  znajdował  się  wjakiemś  znakomi- 
tern  miejscu  tego  małego  koła.  Tak  gdy  mimośród  słońca  był  największy, 
państwo  Rzymskie  przychyliło  się  do  Monarchii,  i  jak  owego  (mimośrodu) 
ubywało,  tak  i  to  (państwo)  jakby  starzejąc  się  upadało  a  nawet  znikło. 
Gdy  mimośród  doszedł  od  czwartej  części  koła  i  do  punktu  pośredniego, 
zjawiło  się  prawo  Mahometańskie,  zaczęło  tedy  istnieć  inne  wielkie  pań- 


Digitized  by 


Google 


105 


stwo,  i  szybko  na  wzór  biegu  wyrosło.  Po  upływie  stu  lat,  gdy  naj- 
mniejszy będzie  nrimośród,  to  państwo  ukończy  także  swój  peryod;  jak 
już  w  tej  epoce  na  najwyższym  stoi  szczeblu,  z  którego  równie  prędko 
za  wolą  Bozką  z  większym  upadkiem  runie.  Gdy  zaś  środek  koła  mimo- 
środowego  do  drugiego  punktu  pośredniego  przyjdzie,  oczekujemy  przyjścia 
Jezusa  Chrystusa,  albowiem  środek  koła  w  tern  miejscu  znajdował  się 
około  stworzenia  świata,  i  niewiele  się  to  wyrachowanie  różni  od  proroctwa 
Eliasza,  który  z  Bożego  natchnienia  przepowiedział  że  świat  tylko  6000 
lat  trwać  będzie,  w  którymto  czasie  odbywają  się  prawie  dwa  peryody 
biegu.  Tak  więc  pokazuje  się,  że  to  małe  kółko,  najprawdziwiej  jest 
owem  kołem  losu,  którego  obrotem  państwa  świata  początek  biorą  i  zmie- 
niają się,  w  ten  bowiem  sposób  widzimy  przemiany  historyi  całego  świata 
jak  gdyby  wpisane  w  to  kółko.  Potem  jakiemi  owe  państwa  byćby  po- 
winny, na  sprawiedliwych  czy  też  na  okrutnych  prawach  oparte,  jakim 
sposobem  z  wielkich  złączeń  planet  i  innych  głębokich  wniosków  poznaje 
się,  od  Ciebie  niedługo,  jeżeli  Bóg  dozwoli,  osobiście  usłyszę. 

Gdy  zatem  środek  koła  zbliża  się  ku  środkowi  świata,  wypada 
ażeby  środek  małego  kółka  postąpił  w  kierunku  następstwa  znaków, 
w  każdym  roku  egipskim  blisko  o  52".  A  ponieważ  środek  koła  od  naj- 
większej odległości  w  kierunku  wstecznym  postępuje,  równanie  odpowia- 
dające biegowi  anomalii  dla  danego  czasu,  odejmuje  się  od  średniego 
biegu  aż  do  uzupełnienia  półokręgu;  w  drugim  zaś  półokręgu,  równanie 
dodaje  się,  dla  otrzymania  prawdziwej  zmiany  puntku  odziemnego.  Naj- 
większe zaś  równanie  między  punktem  odziemnym  prawdziwym  a  średnią 
geometryczną,  z  tego  co  poprzedziło  wyznaczone,  wynosi  7°  24';  inne  zaś 
jak  się  to  zwykło  robić,  oznaczono  podług  odległości  środka  koła  w  tern 
małem  kółku.  Bieg  ziemny  dokładny  otrzymamy  dla  trzech  danych  miejsc; 
co  do  średniego,  zachodzi  niejaka  wątpliwość,  ponieważ  nie  mamy  praw- 
dziwego położenia  punktu  odziemnego  słońca  na  ekliptyce  dla  owych  trzech 
miejsc,  a  to  z  przyczyny  błędu  jaki  zachodzi  w  oznaczeniach  podanych 
przez  Albateniego  i  Arzahela,  jak  przytacza  nasz  Regiomontan  w  księ- 
dze ELI  w  zadaniu  13  swego  krótkiego  zbioru. 

Albateni  zbyt  śmiało  nadużywa  tajemnic  astronomii,  jak  to  w  wielu 
miejscach  widzieć  można ;  jeżeli  to  w  oznaczeniu  punktu  odziemnego  słońca 
także  uczynił,  przypuściwszy  że  miał  dokładny  czas  epoki  równonocy, 
zawsze  jednak  nie  jest  rzeczą  możliwą,  co  świadczy  i  Ptolemeusz,  aby 
epoki  przesileń  ściśle  za  pomocą  narzędzi  oznaczyć  się  dały;  albowiem 
błąd  na  jedne  minutę  w  zboczeniu,  który  łatwo  przed  wzrokiem  uchodzi, 
może  nas  w  tym  razie  prawie  o  4  stopnie  pomylić,  a  tym  stopniom  4 
dni  odpowiadają.  Jakimże  więc  sposobem  mógł  wyznaczyć  punkt  od- 
ziemny  słońca?  Jeżeli  działał  za  pomocą  trzech  miejsc  pośrednich  na  ekli- 
ptyce,  jak  w  zadaniu  14  księgi  III  Regiomontan  podaje;  niewiele  pewniej- 


Digitized  by 


Google 


106 


szej  zasady  użył,  kto  tedy  błąd  popełnił,  niech  go  sobie  przyzna,  za  to  te 
obrał  zaćmienia  nie  przy  apogei,  lecz  przy  średnich  długościach  na  drodze 
słońca  przypadających,  gdzie  punkt  odziemny  słońca,  o  sześć  stopni  od 
prawdziwego  położony,  żadnego  błędu  w  zaćmieniach  spowodować  nie  mógł. 

Arzahel,  jak  przywodzi  Regiomontan,  chwali  się,  że  wykonał  402 
postrzeźeń  i  z  innych  wyznaczył  miejsce  punktu  odziemnego  słońca.  Po- 
zwalamy że  przy  takiej  pilności  znalazł  prawdziwy  mimośród;  lecz  ponie- 
waż nie  widać  żeby  użył  do  swego  celu  zaćmień  księżycowych  przy  ab- 
sydach słońca,  pokazuje  się,  że  w  oznaczeniu  punktu  najdalszego,  nie 
większą  przyznać  mu  należy  dokładność  jak  Albateniemu.  Tu  widzisz 
jak  wielką  pracę  podjąć  należało  Panu  Nauczycielowi,  aby  średni  bieg 
apogei  wyznaczył:  bo  on  sam  prawie  przez  40  lat  zaćmienia  i  bieg  słońca 
we  Włoszech  i  tu  w  Warmii  uważał,  i  obrał  to  postrzeżenie,  na  mocy  któ- 
rego przyjął  że  w  roku  1515  punkt  odziemny  słońca  przypadał  w  6°  40* 
Raka.  Następnie  wszystkie  zaćmienia  przez  Ptolemeusza  podane  rozbie- 
rając, i  ze  swojemi  z  największą  pilnością  uważanemi  porównywając, 
oznaczył  średni  bieg  roczny  apogei,  do  gwiazd  stałych  odniesiony,  prawie 
na  25";  a  od  punktu  średniego  równonocnego  na  1  minutę  15  sekund 
prawie  podał.  W  ten  sposób  za  pomocą  obudwu  biegów,  t  j.  średniego 
i  zmiennego,  mając  wzgląd  na  poprzedzanie  prawdziwe  równonocy,  wy- 
pada, że  prawdziwe  miejsce  p.  odziemnego  od  równonocy  prawdziwej 
w  epoce  Hipparcha  oddalone  było  o  63°;  za  Ptolemeusza  o  64°  39';  za 
Albateniego  o  76°  30';  za  Arzahela  o  82°  w  naszej  zaś  epoce  wypadki 
z  dostrzeżeniami  wszystkie  się  zgadzają.  Oznaczenia  te  zaiste  są  tra- 
fniejsze aniżeli  Alfonsowe,  ustanawiające  apogeum  słońca  za  czasów  Pto- 
lemeusza w  13°  30'  Bliźniąt,  a  w  naszej  epoce  apogeum  na  początku 
Raka;  do  oznaczenia  Arzahela  zbliżamy  się  o  2°.  Podług  nich  rachu- 
nek Albateniego  co  do  miejsca  apogei,  przewyższa  o  1°,  my  zaś  od 
niego  słusznie  różnimy  się  o  6°.  Gdyż  P.  doktor  Nauczyciel  mój,  bynaj- 
mniej od  Ptolemeusza  i  od  swoich  postrzeźeń  odstąpić  nie  może,  już 
to  dlatego,  że  swoje  własnemi  oczyma  uważał,  powtóre  dla  tego,  że  po- 
znał z  jak  wielką  ścisłością  i  za  pomocą  zaćmień  słońca  i  księżyca,  Pto- 
lemeusz gruntownie  biegi  rozbierał,  i  o  ile  to  w  jego  mocy  było,  dokła- 
dnie je  oznaczył.  Że  różnimy  się  od  niego  blisko  o  1°,  to  nam  dał 
poznać  bieg  apogei,  który  Ptolemeusz  uważał  za  stały,  dlatego  w  tern 
miejscu  mniej  sobie  zadał  pracy  w  dochodzeniu. 

Masz  tedy  zdanie  P.  Nauczyciela  mojego  o  biegu  słońca.  Ułożył 
tablice,  aby  za  pomocą  nich,  dla  każdego  danego  czasu,  prawdziwe  miej- 
sce apogei  słońca,  prawdziwy  mimośród  i  prawdziwe  równania  i  średnie 
biegi  słońca  względnie  do  gwiazd  stałych  i  średnie  punkta  równonocne, 
a  ztąd  prawdziwe  miejsce  słońca,  zgodnie  z  postrzeżeniami  wszystkich 
wieków  otrzymać;  ztąd  jasno  widać,  że  tablice  Hipparcha,  Ptolemeusza, 


Digitized  by 


Google 


107 


Teona,  Albateniego,  Arzahela  i  w  jakiejś  części  zebrane  z  nich  tablice 
Alfonsa,  tylko  są  czasowe  i  najdalej  na  200  lat  służyć  mogą,  to  jest  póki 
znaczna  różnica  w  wielkości  roku,  w  mimośrodzie,  w  równaniu  i  t.  d.  nie 
zajdzie;  co  również  stałym  sposobem  w  biegach  i  ruchach  pozornych  innych 
planet  zachodzi.  Słusznie  zatem  astronomią  P.  doktora  Nauczyciela  mo- 
jego wiecznotrwałą  nazwaćby  można,  jak  postrzeżenia  wszystkich  epok 
świadczą,  i  niewątpliwie  postrzeżenia  potomnych  potwierdzą.  Wreszcie 
biegi  i  miejsca  absydów  od  pierwszej  gwiazdy  Barana  rachuje,  ponieważ 
równość  biegów  do  gwiazd  stałych  się  odnosi.  Następnie  przydawszy  po- 
przedzanie, otrzymał  i  oznaczył  o  ile  w  każdym  wieku  prawdziwe  miejsca 
planet  od  punktu  równonocnego  prawdziwego  odstąpiły. 

Gdy  więc  taka  nauka  ciał  niebieskich  wcześniej  przed  naszym  wie- 
kiem istniała,  źadnegoby  powodu  Pikus  nie  miał  w  8  i  9  księdze,  nie- 
tylko  na  astrologią,  ale  i  astronomią  powstawać;  sami  bowiem  codzień 
widzimy,  jak  zwyczajny  rachunek  znacznie  od  prawdy  odstępuje. 

Wielu  dla  poprawy  kalendarza  różne  także  wielkości  roku.  przez 
autorów  przyjęte,  ciemno  wykazują;  i  nic  stanowczego  nie  podają,  co 
zaiste  dziwną  jest  rzeczą  u  tak  wielkich  matematyków. 

Widzisz  uczony  P.  Schonerze,  z  tego  co  poprzedziło,  cztery  przy- 
czyny nierówności  biegu  słońca  do  równonocy  odniesionego,  t  j.  niejedno- 
stajność  poprzedzania  punktów  równonocnych,  nierówność  biegu  słońca 
na  ekliptyce,  ubywanie  mimośrodu,  nareszcie  dla  dwóch  przyczyn  ruch 
apogei.  Dla  tychże  przyczyn,  wielkość  roku  do  równonocy  odniesionego 
wcale  równą  być  nie  może.  Wprawdzie  Ptolemeuszowi  łatwo  przebaczyć 
można,  że  uważał  iż  bieg  od  równonocy  rachować  należy,  ponieważ  przy- 
jął, że  gwiazdy  stałe  biegiem  kierunkowym  jednostajnie  postępują,  a  miej- 
sce apogei  uznawał  za  stałe,  i  sądził  że  mimośród  słońca  nie  maleje; 
ale  jakim  sposobem  inni  chcieliby  się  ze  swego  usprawiedliwić,  tego  ja 
nic  pojmuję.  Albowiem  chociażbyśmy  się  z  nimi  na  to  zgodzili,  że  gwia- 
zdy i  apogeum  słońca,  tym  samym  ruchem  w  kierunku  znaków  postępiyą 
i  że  przez  to  co  do  czasu  od  równonocy  prawdziwej,  w  rzeczy  samej  nic 
się  nie  zmienia,  lecz  tylko  z  przyczyny  niedokładności  narzędzi  wszelka 
zmiana  pochodzi,  (co  jednak  powiedzieć  w  naszej  epoce  byłoby  jak  naj- 
niedorzeczniej),  to  jednakże  postęp  apogei  słońca  bardzo  mało  wielkość 
roku  zmienia,  i  nie  idzie  za  tem  że  słońce  jednostajnie  do  prawdziwej 
równonocy  zawsze  w  równym  czasie  przychodzi;  podobnie  jak  mówimy 
o  księżycu,  że  ten  jednostajnie  od  apogeum  średniego  na  epicyklu  odsuwa 
się  i  do  niego  w  równym  czasie  pdwraca,  jak  to  przytacza  uczony  Markus  Be- 
newentanus,  podług  podania  Alfonsyjczyków.  Bo  gdy  zaprzeczyć  nie  mo- 
żemy zmiany  mimośrodu  słońca,  niech  sami  zobaczą  jakim  sposobem  mogą 
twierdzić,  że  z  przyczyny  różnicy  między  biegiem  zmiennym  a  średnim, 


Digitized  by 


Google 


108 


wielkość  roku  względem  równonocy  uważana  nie  odmienia  się.  Wielce 
winszuję  Rzplitej  i  wszystkim  uczonym,  dla  których  praca  P.  Nauczyciela 
mojego  ma  być  pożyteczną,  że  my  pewną,  zasadę  zmiany  roku  pozna- 
liśmy. 

Lecz  ażebyś  P.  Schonerze,  to  wszystko  łatwiej  zrozumiał,  toż  samo 
w  liczbach  przed  oczy  ci  przedstawiam,  ażebym  nareszcie  wyżej  przyrze- 
czonej mej  obietnicy  odpowiedział.  Niech  będzie  słońce  w  punkcie  równo- 
nocnym  średnim  wiosennym,  które  w  czasie  postrzeżenia  równonocy  je- 
siennej przez  Hipparcha  wykonanego  roku  147  przed  narodzeniem  Chry- 
stusa, o  3°  29'  pierwszą  gwiazdę  Barana  wyprzedzało.  Niech  słońce  po- 
stępuje od  tego  samego  punktu  ósmej  sfery,  tak  aby  w  roku  gwiazdowym 
t  j.  w  365  dniach  J5  min.  i  prawie  24  sek.  do  tego  samego  punktu 
wróciło.  Ponieważ  punkt  średni  równonocny  w  roku  gwiazdowym  wy- 
przedza słońce  blisko  o  50  sekund,  ztąd  wynika,  iż  słońce  pierwej  po- 
wraca do  punktu  równonocnego  średniego  wiosennego,  aniżeli  do  miejsca 
z  którego  wyszło;  t  j.  gdzie  słońce  i  równonoc  średnia  w  tym  samym 
punkcie  ekliptyki  razem  się  zbiegły,  rok  zatem  rachowany  od  równonocy 
średniej,  mniejszy  jest  od  roku  gwiazdowego,  który  jak  to  wynika  z  na- 
szych założeń,  zawiera  365  dni,  14  min.  i  34  sek.  blisko.  Lecz  jeżeli 
dochodzić  będziemy  ile  przybyło  dni  i  części  dnia  ze  względu  równonocy 
średniej  w  285  latach,  ubiegłych  pomiędzy  Hipparchem  a  Ptolemeuszem, 
znajdziemy  69  dni  i  blisko  9  min.;  brakowałoby  więc  2  dni  i  6  min., 
jeżeli  przyjmiemy  że  w  każdym  roku  czwarta  część  dnia  przybywa.  Weźmy 
przeto  pod  uwagę  i  inne  przyczyny,  dopóki  nie  znajdziemy  jednego  dnia 
mniej  V0  częścią  dnia.  W  czasie  postrzeżenia  Hipparcha  równonoc  pra- 
wdziwa poprzedzała  średnią  w  kierunku  przeciwnym  porządkowi  znaków 
ó  21'  na  ekliptyce  gwiazdowej,  w  którymto  punkcie  znajdowało  się  wów- 
czas słońce;  za  czasów  zaś  Ptolemeusza,  równonoc  prawdziwa  następowała 
później  po  średniej  blisko  o  47'.  Gdy  więc  słońce  za  czasów  Ptoleme- 
usza doszło  do  21'  przed  punktem  równonocnym  średnim,  gdzie  zostawała 
w  czasach  Hipparcha  równonoc  prawdziwa,  nie  była  wtedy  prawdziwa 
równonoc,  ani  też  gdy  słońce  przyszło  do  równonocy  średniej;  lecz  gdy 
o  40  minut  postąpiło  ku  środkowi  ziemi,  i  jak  Pliniusz  mówi,  wtedy 
słońce  przypadło  w  miejscu  równonocy  prawdziwej.  Wypadało  zatem  aby 
słońce  od  1  stop.  i  8  min.  postąpiło,  któryto  łuk  biegiem  prawdziwym 
w  jednym  dniu  i  8  minutach  przebiegło.  To  zachowuję  na  potem,  a  uwa- 
żam o  ile  kąt  zmiany  w  tern  miejscu  zmniejszył  się  i  znajduję,  iż  ten 
kąt  prawie  1  minucie  dnia  odpowiada.  Widzimy  zatem  że  do  liczby  dni 
rachowanych  od  równonocy  średniej,  przybywa  jeden  dzień  i  9  minut; 
dlatego  dokładnie  Ptolemeusz  podał,  że  między  własńem  a  Hipparcha  po- 
strzeźeniem,  od  prawdziwej  równonocy  do  prawdziwej,  upłynęło  285  lat,  70 


Digitized  by 


Google 


109 


dni  i  18  min.  Ztąd  57  min.  dn.  niedostaje,  co  także  wypada  z  odjęcia  1  dnia  9 
min.  od  2  dni  i  6  min.  jako  przewyżka  względem  równonocy  średniej  szukanej. 

Lecz  pomówmy  o  ubytku  7  dni  między  Ptolemeuszem  a  Albatenim, 
co  więcej  nierównie  uderza,  że  większy  jest  przedział  czasu  bo  743  lat, 
zkąd  i  wszystkie  przyczyny  będą,  bardziej  uderzające.  Za  czasu  Ptole- 
meusza równonoc  średnia,  wyprzedzała  pierwszą  gwiazdę  Barana  o  7  sto- 
pni i  28  minut  blisko  w  porządku  wstecznym  znaków.  Równonoc  zaś 
średnia,  która  zaraz  potem  szła  przeciw  słońcu,  sprawiła,  że,  jak  powie- 
dziano w  latach  pośrednich  między  Ptolemeuszem  a  Albatenim,  180  dni 
i  14  minut  blisko  przybyło  przez  przydawanie  z  powodu  równonocy  śre- 
dniej. Brakuje  tedy  5  dni  i  31  min.',  jeżeli  czas  do  równonocy  średniej 
odniesiemy,  jaki  wypada  gdy  co  4  lata  jeden  dzień  przybywa.  Zresztą 
słońce  za  czasu  Ptolemeusza  zostawiało  za  sobą  równonoc  prawdziwą  o  47 
min.  po  równonocy  średniej  w  kierunku  kolejnym  znaków.  W  epoce  zaś 
Albateniego  równonoc  prawdziwa  o  22  minut  wyprzedzała  średnią  w  kie- 
runku wstecznym  znaków.  Słońce  więc  dochodziło  pierwej  do  równonocy 
prawdziwej  aniżeli  do  średniej,  to  jest  do  tej  którą  wprzódy  za  sobą  zo- 
stawiło, co  jest  przeciwnem  pierwszemu  przykładowi.  He  przeto  czasu 
jednemu  stopniowi  i  9  minutom  odpowiadać  będzie,  tyle  z  liczby  dni  ze 
względu  równonocy  średniej  odpadnie,  a  reszcie  t  j.  5  dniom  i  31  minu- 
tom przybędzie;  ponieważ  zaś  tym  samym  sposobem  postąpić  należy  z  ró- 
żnicą kąta  zmiany  z  przyczyny  ubywania  mimośrodu,  któremu  80  min.  dn. 
odpowiada:  musi  przeto  odejść  od  czasu  średniego  1  dzień  i  30  min.  z  przy- 
czyny zmiany  kąta  różnicowego  i  nierównego  biegu  poprzedzania  łącznie 
z  dwiema  innemi  przyczynami  nierównego  biegu  słońca  a  przyrost  pra- 
wdziwy od  czasu  Ptolemeusza  do  czasu  postrzeżenia  Albateniego,  wynie- 
sie 178  dni  i  44  min.  Lecz  tenże  ubyt  dodany  do  5  dni  i  31  min., 
dowodzi  że  znikło  7  dni  i  1  m.  co  było  do  okazania. 

Tak  ogromnej  wymagało  pracy  i  takiego  sposobu,  ustalenie  biegów 
gwiazd  stałych  i  słońca,  aby  z  połączenia  tych  biegów,  prawdziwą  zasadę 
wielkości  roku  do  równonocy  odniesionego  można  otrzymać.  Bóg  przeto 
królestwo  bez  końca  nadał  w  astronomii  uczonemu  mężowi  P.  Nauczycie- 
lowi memu,  Jrtóre  niech  do  przywrócenia  prawdy  astronomicznej  kierować, 
bronić  i  pomnażać  raczy.    Amen. 

Uczony  Schonerze !  przedsięwziąłem  Ci  opisać  pokrótce  cały  wykład 
biegu  księżyca  i  innych  planet,  jakoto  gwiazd  stałych  i  słońca;  abyś  zro- 
zumiał jaMe  pożytki  z  dzieła  P.  Nauczyciela  dla  poświęcających  się  ma- 
tematyce i  dla  całej  potomności  jakby  z  najobfitszego  źródła  spłyną.  Ale 
widząc  że  mi  się  dzieło  nateraz  zbyt  powiększa,  umyśliłem  oddzielne 
o  tym  przedmiocie  opowiadanie  ułożyć.  Co  więc  uważam  za  potrzebne 
do  tych  przedmiotów  wstępne  i  drogę  do  nich  torujące,  w  tern  miejscu 


Digitized  by 


Google 


110 


załatwię,  i  do  zasad  o  biegu  księżyca  i  innych  planet  niektóre  ogólne 
uwagi  przydam,  ażebyś  i  do  tego  całego  dzieła  większą  powziął  ufność, 
i  poznał  jaka  potrzeba  zmusiła  autora  do  przybrania  innych  zasad  czyli 
teoryi.  Uprzedziwszy  na  początku  mego  opowiadania,  że  P.  Nauczyciel 
dzieło  swoje  ułożył  na  wzór  Ptolemeuszowego,  nie  widzę  już  potrzeby 
mówienia  ci  o  jego  zasadzie  poprawienia  biegu.  Nikt,  komu  tylko  Ura- 
nia jest  przychylna,  nie  może  dosyć  podziwiać  i  uwielbiać  Ptolemeuszo- 
wej  niezmordowanej  w  rachunkach  pilności,  jakby  nad  siły  ludzkie  pewno- 
ści postrzeżeń  i  prawdziwie  Bozkiego  sposobu  zgłębiania  i  opisywania 
wszystkich  biegów  i  pozornych  zjawisk,  i  nareszcie  tak  wszędzie  zgodnego 
z  sobą  sposobu  nauczania  i  dowodzenia.  W  tern  zaś  P.  Nauczyciel  mój 
więcej  ma  zasługi  aniżeli  Ptolemeusz,  że  szereg  i  porządek  wszystkich 
biegów  prawdziwych  i  pozornych,  które  postrzeżenia  dwóch  tysięcy  lat, 
jako  najcelniejsze  przewodniki  na  rozległej  dziedzinie  astronomii  tłumaczą, 
w  nieomylny  i  sobie  wzajemnie  odpowiadający  związek  czyli  harmonią 
zebrać  był  przymuszony;  gdy  Ptolemeusz  miał  zaledwo  czwartą  część  po- 
strzeżeń tak  wielkiego  przedziału  czasu  na  których  bezpiecznie  mógł  po- 
legać. A  kiedy  odtąd  przez  prawdziwego  Boga  i  nauczyciela  praw  porzą- 
dku niebieskiego  Wędy  w  astronomii  nam  się  odkrywają,  gdy  nieznaczny 
albo  nawet  opuszczony  błąd,  na  początku  stanowienia  zasad,  prawideł 
i  tablic  astronomicznych,  z  upływem  czasu  znowu  się  okaziye  lub  nawet 
bardzo  wzrasta,  P.  doktorowi  Nauczycielowi  memu,  wypadało  metyle  od- 
nowić astronomią,  jak  ją  raczej  na  nowo  odbudować.  Ptolemeusz  wię- 
kszą część  teoryi  starożytnych,  Timocharysa,  Hipparcha  i  innych  dość 
trafnie  mógł  przystosować  do  szeregu  każdej  zmiany  biegów  sobie  zna- 
nych z  tak  małego  czasu  postrzeżeń,  dlatego  słusznie  i  roztropnie,  co  było 
i  chwalebniej,  obrał  takie  zasady,  które  i  dla  rozumu  i  dla  zmysłów  na- 
szych zdawały  się  stosowniejsze,  a  których  nacelniejsi  przed  nim  mi- 
strzowie używali.  Gdy  zaś  postrzeżenia  wszystkich  mistrzów  i  Niebo 
samo  i  matematyczny  rachunek  nas  przekonywają,  że  ani  Ptolemeuszowe 
ani  zwyczajne  zasady  do  przedstawienia  stałego  i  sobie  nawzajem  odpo- 
wiadającego związku  i  harmonii  ciał  niebieskich,  i  do  ułożenia  tablic 
i  prawideł  nie  wystarczają,  potrzeba  było  aby  P.  Nauczyciel  mój  nową 
teoryą  wymyślił,  którą  przyjąwszy,  mógłby  z  niej  takie  związki  biegów 
geometrycznie  i  rachunkiem  w  logicznym  porządku  wyprowadzić ,  jakie 
niegdyś  starożytni  i  Ptolemeusz  bożkiem  okiem  duszy  do  wysokości  wznie- 
sieni, znaleźli,  a  których  i  dziś  bytu  na  niebie  pilne  postrzeżenia  bada- 
czy, uczą.  Tak  bez  wątpienia  w  przyszłości  będą  widzieć  uczeni,  jak  po- 
żytecznemi  są  Ptolemeusz  i  inni  starożytni  pisarze,  ażeby  ich  jakby  ze 
szkół  dotąd  wygnanych,  przywołali  i  do  pierwotnego  poszanowania,  jakby 
po  powrocie  z  zagranicy  przywrócili.  Poeta  mówi :  rzeczy  sobie  nieznanej, 


Digitized  by  VjOOQ16 


111 


nikt  pragnąć  nie  może.  Dlatego  niedziw  czemu  Ptolemeusz  dotąd  z  całą 
starożytnością  w  zapomnieniu  zaniedbany  zostawał,  nad  czem  bez  wątpie- 
nia i  ty  szanowny  panie  Schonerze,  z  innemi  także  zacnymi  i  uczonymi 
mężami  częstokroć  ubolewałeś. 

Teorya  zaćmień,  sama  jedna  u  ciemnego  ludu  zdaje  się  utrzymywać 
zaszczyt  astronomii.  Teorya  ta,  jak  dalece  dziś  od  zwyczajnego  rachunku 
tak  co  do  czasu  jako  i  co  do  przepowiedzenia  odstępuje,  codziennie  wi- 
dzimy. Gdy  zaś  najdokładniejszych  postrzeżeń  Ptolemeusza  i  innych  naj- 
znakomitszych pisarzy,  do  układania  tablic  astronomicznych,  jak  niektórzy 
czynią,  jakby  fałszywych  i  niezdatnych  odrzucać  nie  należy;  chyba  za 
przestrogą  wieku  odkryjemy  iż  jaki  widoczny  błąd  się  wcisnął.  Cóż  bo- 
wiem bardziej  jest  udziałem  człowieka,  jak  niekiedy  mylić  się  i  być 
oszukanym,  nawet  pozorem  prawdy,  osobliwie  w  tych  najtrudniejszych 
i  najzawilszych  rzeczach  i  wcale  nie  potocznych.  Do  wyłożenia  biegu 
księżyca,  P.  Nauczyciel  mój  przyjmuje  tego  rodzaju  teorye  i  zasady  bie- 
gów, z  którychby  się  pokazało,  że  najznakomitsi  starożytni  uczeni  w  swoich 
postrzeżeniach  nie  byli  nieświadomemi.  Dlatego  jak  okazaliśmy  wyżej, 
że  wzrost  i  ubyt  roku  od  punktów  równonocnych  jest  jednostajny,  tak 
z  pilnego  a  oraz  ścisłego  dochodzenia  biegów  słońca  i  księżyca  będzie 
można  wyprowadzić  jakie  w  każdym  wieku  prawdziwe  względne  odległo- 
ści słońca,  księżyca  i  ziemi,  albo  na  jakiej  zasadzie  średnice  słońca,  księ- 
życa i  cienia  w  różnych  epokach,  coraz  odmienne  znajdowano,  oraz  żeby 
otrzymać  pewną  zasadę  różnicy  położeń  słońca  i  księżyca.  Nasz  Regio- 
montan,  w  księdze  V  zadaniu  22  Zbioru,  powiedział:  „Ale  dziwno  że 
księżyc  w  ćwiartce  swej  drogi  t.  j.  w  kwadrach,  znajdując  się  w  punkcie 
przyziemnym  epicykla,  nie  tak  wielkim  się  wydaje,  wszakże  jeśliby  cały 
świecił,  4  razy  większym  pokazaćby  się  powinien,  niż  się  wydaje  w  prze- 
ciwległości,  gdy  jest  w  punkcie  odziemnym  epicykla."  Pojęli  to  Tymo- 
charys  i  Menelaus,  którzy  zawsze  w  postrzeżeniach  planet  tej  samej  śre- 
dnicy księżyca  używali.  Lecz  i  pana  Nauczyciela  mego  doświadczenie 
nauczyło,  że  różnice  w  postaci  i  wielkości  tarczy  księżycowej,  w  wszelkich 
jego  odległościach  od  słońca,  mało  albo  wcale  nic  się  nie  różnią  od  tych, 
jakie  w  złączeniu  i  przeciwległości  przypadają,  co  widoczną  jest  rzeczą, 
że  księżycowi  nie  można  przyznawać  takiego  mimośrodu,  jak  dotąd  przy- 
jęto. Zakłada  przeto,  że  droga  księżyca  okrąża  ziemię  z  należącemi  do 
niej  żywiołami,  a  tej  drogi  środkiem  jest  środek  ziemi,  około  którego 
środek  epicykla  księżycowego  posuwając  się,  bieg  odbywa.  Ową  zaś 
drugą  zmianę,  której  księżyc  zdaje  się  od  słońca  doznawać,  tak  uspra- 
wiedliwia: zakłada,  że  kula  księżyca  z  epicyklem  po  epicyklu  półśrod- 
kowym  krąży,  t  j.  na  pierwszym  epicyklu,  który  prawie  w  przedziale 
między  złączeniem  lub  przeciwległością  a  kwadrami  staje,  przydaje  drugi 


Digitized  by 


Google 


112 


mały  epicykl,  kulę  księżyca  unoszący;  i  okazuje  że  stosunek  średni  pier- 
wszego do  drugiego  epicykla  jest  jak  1097  do  237.  Nareszcie  taka  jest 
zasada  biegów.  Droga  kołowa  pochyła  jak  wprzódy  otrzymuje  swój  rodzaj 
biegu,  wyjąwszy  że  bieg  ten  do  gwiazd  stałych  się  odnosi.  Koło  prowa- 
dzące a  razem  spółśrodkowe  jednostajnie  i  równo  bieg  odbywa  około 
swego  środka  (t.  j.  ziemi),  podobnież  jednostajnie  i  równo  odchodząc  od 
linii  średniego  biegu  słońca.  Epicykl  pierwszy  około  swego  środka  jedno- 
stajnie, drugiego  zaś  małego  epicykla  środek,  w  górnej  stronie  kierun- 
kiem wstecznym,  a  w  dolnej  kierunkiem  postępowym  przenosząc  się,  bieg 
odbywa.  Zaczyna  zaś  ten  bieg  rachować  od  p.  odziemnego  prawdziwego, 
ponieważ  na  górnym  łuku  pierwszego  epicykla,  linia  ze  środka  ziemi 
przez  środek  tegoż  epicykla  do  okręgu  przedłużona  pokazuje,  że  bieg 
jest  równy  i  jednostajny.  Księżyc  zaś  na  obwodzie  małego  drugiego  epi- 
cykla także  jednostajnie  i  równo  bieg  odbywa,  od  p.  odziemnego  pra- 
wdziwego małego  epicykla  odstępując,  co  widocznie  wskazuje  linia  idąca 
od  środka  pierwszego  epicykla,  przez  środek  drugiego,  na  jego  obwodzie. 
Tego  biegu  takie  jest  prawidło,  że  księżyc  na  tym  małym  swoim  epicy- 
klu,  dwa  razy  obiega  w  ciągu  jednego  peryodu  na  kole  prowadzącem; 
przez  co  wszakże  księżyc  w  każdem  złączeniu  i  przeciwległości  znajduje 
się  w  p.  przyziemnym  małego  epicykla,  a  w  kwadrach  w  p.  odziemnym 
tegoż.  Ten  jest  układ  czyli  zasada,  za  pomocą  którój  P.  Nauczyciel  wszel- 
kie poprzednio  wymienione  niestosowności  usuwa,  i  czyni  zadosyć  wszel- 
kim pokornym  biegom,  o  czem  także  z  jego  tablic  przekonać  się  można. 
Jak  zatem  widzisz,  uczony  P.  Schonerze,  że  już  dla  księżyca  nie 
potrzebujemy  koła  równającego,  mając  teoryą  doświadczeniu  i  wszystkim 
postrzeżeniom  odpowiadającą,  tak  samo  i  w  innych  planetach,  koła  ró- 
wnające usuwa,  przyjmując  dla  każdego  z  trzech  wyższych,  jeden  tylko 
epicykl  i  jedno  koło  mimośrodowe,  z  których  każde  około  własnego  śro- 
dka jednostajnie  obrót  odbywa,  a  planeta  podobnie  równe  obroty  od- 
bywa na  epicyklu  wraz  z  kołem  mimośrodowem.  Wenusowi  zaś  i  Merku- 
remu daje  dwa  koła  mimośrodowe.  Że  planety  kierunkowe,  stojące,  wste- 
czne, bliższe  i  dalsze  względem  ziemi  i  t  p.  w  każdym  roku  widzimy, 
może  to  według  niego  sprawić  jeszcze  inny  prócz  wyżej  nadmienionych, 
jednostajny  bieg  kuli  ziemskiej,  który  na  tern  zależy,  iż  słońce  środek 
wszechświata  zajmuje,  ziemia  zaś  w  miejsce  słońca  krąży  po  kole  mimo- 
środowem, które  się  podobało  nazwać  drogą  wielką.  I  zaiste,  coś  Boskie- 
go jest  w  tem,  że  od  biegów  jednostajnych  i  równych  jednej  kuli  ziem- 
skiej, stała  zasada  biegów  ciał  niebieskich  zależeć  musi.  Najprzód  zaś 
do  przypuszczenia,  że  największa  część  biegów  pozornych  na  niebie  może 
się  wytłumaczyć  albo  przynajmniej  dogodnie  da  się  usprawiedliwić  ru- 
chem ziemi,  doprowadziło  go  nie  wątpliwie  (jak  to  słyszałeś)  poprzedza- 
nie punktów  równonocnych  i  zmiana  pochyłości  ekliptyki. 


Digitized  by 


Google 


11S 


Bowtóre:  że  to  samo  ubywanie  mimośrodu  słońca,  w  równym  sto- 
snkn  i  proporcyonalnie  w  mimośrodach  innych  planet  daje  się  postrze- 

Potem  się  wy&ge,  iż  planety  mają  środki  swoich  dróg  w  słońcu, 
jiko  w  Środka  wszechświata.  Że  tak  samo  pojmowali  w  najodleglejszych 
czasach  starożytni,  (zamilczając  Htagorejczyków),  nawet  z  tego  dostatecznie 
pokazuje  się,  co  Pliniusz  idąc  w  tern  niewątpliwie  za  nąjlepszemi  pisa- 
mmi,  mówi:  iż  Wenus  i  Merkury  dlatego  nie  dalej  od  słońca  jak  do 
pewnych  i  oznaczonych  granic  odstępują,  że  drogi  tych  planet  mają  ab- 
sydy ku  słońcu  obrócone;  ztąd  wypadało,  aby  także  i  bieg  średni  słońca 
im  odpowiadał. 

Gdy  zaś  mówi,  że  biegu  Marsa  dojść  nie  można  i  że  gdy  oprócz 
innych  trudności  w  poprawie  jego  biegu  nie  można  wątpić,  iżby  niekiedy 
większej  różnicy  w  postaci  podlegał,  aniżeli  samo  słońce,  zdaje  się  niepo- 
dobieństwem, aby  ziemia  środek  świata  zajmowała.  A  chociażby  nietru- 
dno było  wyprowadzić  to,  z  rannego  względem  nas  lub  wieczornego 
wschodu  Saturna  i  Jowisza,  jednak  w  różnicy  wschodów  Marsa  głównie 
i  najbardziej  się  to  postrzeżenie  wykazuje.  Że  bowiem  Mars  bardzo 
ma  słabe  światło,  nietyle  jak  Wenus  i  Jowisz  wzrok  w  błąd  wprowadza 
i  stosownie  de  odległości  od  ziemi  zmianę  wielkości  przedstawia.  Ztąd 
gdy  Mars  przy  wieczornym  wschodzie,  zdaje  się  wielkością  Jowiszowi 
tak  dorównywać  iż  tylko  czerwonawym  blaskiem  od  niego  się  różni; 
w  chwili  zaś  pokazywania  się  i  znikania,  zaledwo  go  od  gwiazd  drugiej 
wielkości  odróżnić  można;  wypada,  że  w  czasie  wschodu  wieczornego 
najbardziej  do  ziemi  się  zbliża:  przeciwnie  zaś  przy  rannem  wschodzie, 
najbardziej  się  od  niej  oddala,  co  zaiste  z  przyczyny  epicykla  w  żaden 
sposób  nastąpić  nie  może.  Jasną  więc  jest  rzeczą,  że  dla  ustalenia 
biegów  Marsa  i  innych  planet,  należj  ziemi  inne  miejsce  naznaczyć. 

Poczwarte:  P.  Nauczyciel  uważał  że  już  tej  przyczyny  jest  dosyć, 
iż  co  najbardziej  biegowi  kołowemu  jest  właściwe  wszystkie  obroty  ciał, 
na  kołach  odbywają  się  w  przestrzeni  równo  i  jednostajnie  około  wła- 
snych, a  nie  około  obcych  środków. 

Popiąte:  gdy  niemniej  matematykom  jak  lekarzom  przyjąć  należy, 
co  często  Galenus  przypomina:  Me  należy  przyrody  naciągać:  I  tak 
jest  Stwórca  nasz  mądry,  że  niejeden  ma  posyłek  z  każdego  dzieła  swego, 
lecz  dwa,  trzy,  a  często  i  toięcąj;  dlatego  gdy  widzieliśmy  że  tym  jedy- 
nym biegiem  ziemi  staje  się  zadosyć  prawie  niezliczonym  biegom  pozor- 
lym,  nie  przypisywalibyśmy  Bogu,  Twórcy  przyrody,  tego  przemysłu,  jaki 
widzimy  u  zwyczajnych  zegarmistrzów^  którzy  jak  najusilniej  unikają, 
aby  żadnego  kółka  do  narzędzia  nie  wprawiać,  któreby  było  albo  zby- 
tecsnem,  albo  ktfoegoby  miejsce  inne  w  zmienionem  nieco  położeniu  do- 

¥$jpm'mMjma  f.  L  8 


Digitized  by 


Google 


114 


godniej  zastępowało.  Cóźby  P.  Nauczyciela  powodowało,  żeby  jako  ma- 
tematyk, stosownej  teoryi  biegu  kuli  ziemskiej  nie  ustanowił,  gdy  wi- 
dział, że  przyjąwszy  taką  zasadę  do  ustalania  prawdziwej  nauki  o  cia- 
łach niebieskich,  wystarcza  dla  nas  tylko  ósma  sfera  nieruchoma,  a  słońce 
spoczywające  w  środku  wszech  świata;  w  biegach  zaś  innych  planet,  koła 
epicyklowe  albo  mimośrodowe,  lub  epicykle  na  epicyklach. 

Do  tego  przydajemy,  źe  bieg  ziemi  na  jej  drodze  dostarcza  dowodów 
dla  wszystkich  planet,  wyjąwszy  dla  księżyca,  któryto  bieg  sam  jeden 
zdaje  się  być  przyczyną  wszelkiej  zmienności  biegu,  jaka  się  okazuje 
w  trzech  wyższych  planetach  odleglejszych  od  słońca,  w  Wenusie  i  Mer- 
kurym przy  słońcu ;  nareszcie  bieg  ten  sprawia  że  każda  planeta  poprze- 
staje na  jednej  przynajmniej  zmianie  w  szerokości  drogi  planety,  bieg  za- 
tem planet  również  tych  zasad  wymaga. 

Po  szóste  i  nakoniec,  to  najbardziej  P.  dra  Nauczyciela  mego 
skłoniło,  że  widział  iż  główną  przyczyną  wszelkiej  niepewności  w  astro- 
nomii jest:  źe  mistrzowie  tej  nauki,  (co  z  przeproszeniem  boskiego  Pto- 
lemeusza, ojca  astronomii  chcę  powiedzieć),  swoje  teorye  i  sposoby  po- 
prawienia biegów  ciał  niebieskich,  niedosyć  ściśle  odnosili  do  owego  pra- 
widła, które  ostrzega,  że  następstwo  i  bieg  ciał  niebieskich  w  najdosko- 
nalszym porządku  zostają.  A  lubo  oddajemy  im  jak  należy  cześć  winną, 
jednak  zaiste  należało  życzyć,  aby  w  oznaczeniu  zgodności  biegów,  naśla- 
dowali byli  muzyków,  którzy  na  jednej  strunie  juźto  wytężonej,  już  zwol- 
nionej, dźwięki  wszystkich  innych  tak  długo  z  największem  staraniem 
i  pilnością  urządzają  i  przystosowują,  dopóki  wszystkie  razem  pożądanej 
nie  wydadzą  harmonii  i  na  żadnej  nie  postrzega  się  nic  niezgodnego. 
O  Albatenim  nawiasowo  powiem,  że  gdyby  on  w  dziele  swojem  tego  pra- 
widła się  domyślił,  niewątpliwie  i  dziś  mielibyśmy  pewniejsze  prawidło 
wszystkich  biegów.  Jest  bowiem  igeczą  prawdopodobną,  że  Alfonsyanie 
najwięcej  z  niego  czerpali,  i  gdyby  to  (jeżeli  prawdę  wyznać  mamy),  zanied- 
banem  było,  lękaćby  się  kiedyś  należało  upadku  całej  astronomii.  W  po- 
spolicie przyjętych  zasadach  astronomii,  można  było  wprawdzie  dostrzegać, 
że  wszystkie  pozorne  biegi  niebieskie  kierują  się  podług  biegu  średniego 
słońca,  i  że  cała  ich  zgodność  powstaje  i  utrzymuje  się  stosownie  do 
zarządu  tej  gwiazdy.  Ztąd  i  starożytni  słońce  nazywali  prmcodnikiem> 
t  j.  rządcą  przyrody  i  królem.  Lecz  w  jaki  sposób  ten  zarząd  sprawo- 
wało? czy  tak  jak  Bóg  całym  tym  wszechświatem  rządzi?  jak  to  pięknie 
Arystoteles  o  świecie  maluje :  czyby  zaś  słońce  całe  niebo  tylokrotnie  prze- 
biegając i  w  żadnem  miejscu  nie  spoczywając  wykonywało  zarząd  Boga 
w  przyrodzie,  zdaje  się  że  jeszcze  tego  zupełnie  nie  wyjaśniono  i  nie  roz- 
wiązano. Któreby  ztó  z  tych  zdań  raczej  przyjąć  należało,  geometrom 
i  filozofom  (którzy  z  matematyką  są  obeznani)  zostawiam  rozwiązanie; 


Digitized  by 


Google 


11S 


ponieważ  w  ocenieniu  i  zasądzeniu  tego  rodzaju  sporów,  sąd  wydawać 
należy  nie  z  poklaskiwanych  domysłów,  lecz  podług  praw  matematycznych 
(t  których  sądzie  sprawa  ta  się  toczy).  Pierwszy  sposób  rządzenia  jest 
rinucony,  drugi  przyjęty.  Pan  zaś  doktor,  Nauczyciel  mój,  potępiony 
sposób  zarządu  słońca  w  przyrodzie  przywrócić  postanowił,  taić  jednak 
tby  przyjętemu  i  stwierdzonemu  zdaniu  także  swoje  miejsce  zostawić; 
widri  bowiem  że  w  sprawach  ludzkich  niemasz  potrzeby,  aby  sam  rządca 
do  każdego  z  osobna  miasta  przyjeżdżał,  gdzieby  władzę  od  Boga  sobie 
nadaną  sprawował:  ani  serce  do  głowy  albo  do  nóg  i  do  innych  części 
cak  dla  utrzymania  zwierzęcia  przechodzi,  lecz  za  pomocą  innych  narzę* 
da,  od  Boga  do  tego  celu  przeznaczonych  czynności  się  odbywają. 

Następnie  gdy  ustanowił,  że  bieg  średni  słońca,  takim  biegiem 
być  powinien,  któryby  nietylko  w  wyobraźni  istniał,  jak  w  innych  plane- 
tach, lecz  miał  przyczynę  sam  w  sobie,  gdy  on  nąjprawdziwej  zdawał  się 
być  grającym  mxem  i  rej  wodzącym,  wypadło  że  zdanie  swoje,  jako 
pewne  i  od  prawdy  nieodstępujące  utwierdził;  sądził  bowiem  że  ze  swoich 
założeń  można  geometrycznie  wyciągnąć  i  dowieść  przyczynę  sprawującą 
średni  bieg  słońca,  dlaczego  bieg  ten  średni  słońca  we  wszystkich  biegach 
innych  planet  i  pozornych  zjawiskach  statecznym  sposobem,  jak  się 
w  każdej  pokazuje,  koniecznieby  postrzegano;  a  ztąd  przyjąwszy  bieg 
ziemi  na  kole  mimośrodowem,  na  pogotowiu  przedstawia  się  pewna  nauka 
oał  niebieskich,  w  której  nic  zmienić  nie  można  bez  wprowadzenia  pa 
nowo  razem  całego  układu,  jak  przystało,  w  przynależne  związki.  Takiego 
zarządu  słońca  w  przyrodzie,  gdy  ze  zwyczajnych  naszych  teoryj  ani  do- 
myślić się  nawet  nie  mogliśmy,  i  wielu  starożytnych,  pochwałami  słońca, 
jakby  poetyckiemi  utworami  pogardzaliśmy,  przeto  widzisz  jakie  wypadało 
po  założeniach  takowych,  przyjąć  P.  Nauczycielowi  zasady,  dla  wytłuma- 
czenia biegów. 

Przerywam  myśli  twoje,  znakomity  mężu,  widzę  bowiem,  że  gdy 
słyszysz  o  przyczynach  odmian  zaprowadzić  się  mających  w  teoryach  astro- 
nomii, przez  P.  Nauczyciela  mojego,  wyborną  nauką  i  z  niezmierną  pracą 
wyśledzonych,  sam  z  sobą  rozmyślasz,  jakby  nareszcie  była  na  przyszłość 
stosowna  teorya  zasad  odradzającej  się  astronomii  Ten  zaś  rodzaj  ludzi, 
którzy  wszystkie  razem  gwiazdy  według  swego  widzimisię,  jakby  skrępo- 
wane więzami,  po  powietrzu  dokoła  oprowadzać  usiłują,  bardziej  polito- 
wania niż  pogardy  jest  godny,  co  i  ty  z  innymi  gruntownymi  matematy- 
kami i  wszystkiemi  zacnemi  ludźmi  potwierdzisz.  Gdy  zaś  wiesz  jakie 
miejsce  zajmują  założenia  czyli  teorye  astronomów,  i  o  ile  różni  się  ma- 
tematyk od  fizyka,  pojmuję,  że  nieinaczej  i  ty  utrzymujesz,  do  czego  po- 
strzeżenia  i  świadectwa  samego  nieba  prowadzą,  i  przywracają  nadzieję 
te  wszelka  trudność  cierpliwością  pod  sterem  Boga,  przy  pomocy  matema- 


Digitized  by 


Google 


116 


tyki  i  niezmordowanej  pracy,  przezwyciężona  zostanie.  Ztąd,  gdyby  kto 
przedsięwziął  rozważać  najwyższy  i  główny  cel  astronomii  razem  ze  mną, 
wdzięczen  będzie  P.  doktorowi  Nauczycielowi  memu,  i  pomyśli  że  i  do 
niego  stosuje  się  owo  zdanie  Arystotelesa:  a  więc  najpewniejsze  prawdy 
kiedy  kto  wynajdzie,  tedy  wdzięczność  mieć  potrzeba  wynalazcom.  A  gdy 
nas  Arystoteles  swoim  własnym  i  Kalippa  przykładem  utwierdza,  że  do  na- 
znaczenia przyczyn  zjawiskom,  astronomią  w  miarę  tego  jakby  się  różne 
biegi  nastręczały,  odnawiać  należy;  anibym  się  spodziewał  ażeby  Awer- 
roes,  niedość  pobłażliwy  Arystarch  dla  Ptolemeusza,  byle  tylko  na  fizy- 
ologią  nieuprzedzonem  chciał  poglądać  okiem,  miał  cierpko  przyjąć  teo- 
rye  P.  Nauczyciela.  Daleki  nawet  jestem  od  uważania.  Ptolemeusza  za 
tak  przywiązanego  i  poprzysięgłego  na  swoje  teorye,  iż  gdyby  mu  dozwo- 
lono wrócić  do  życia,  gdzieby  do  odbudowania  gruntownej  nauki  o  cia- 
łach niebieskich,  królewską  drogę  gruzami  tylu  wieków  zawaloną  i  nie- 
dostępną znalazł,  nic  szukałby  innej  drogi  po  lądach  i  morzach,  gdyby 
przez  powietrze  i  przez  otwarte  Niebo  do  upragnionego  celu  udawać  się 
nie  było  wolno.  Albowiem  cóż  innego  mógłbym  powiedzieć  o  tym  który 
wyrzekł:  Rzeczy  bez  dowodu  przypuszczone,  gdy  całkiem  zgodne  ze  zja- 
wiskami si§  oka&ą,  bez  drogi  pewnej  i  postrzeleń  tcynalezionemi  być 
nie  mogą,  chociażby  trudny  do  wyłożenia  byt  sposób  ich  wybadania  \ 
albowiem  zupełnie  piertoszych  początków,  albo  ładna,  albo  z  natury  swo- 
jej, niepodobna  do  wytłumaczenia  jest  przyczyna.  Jak  zaś  skromnie 
i  roztropnie  Arystoteles  o  nauce  biegu  ciał  niebieskich  mówi,  w  wielu 
miejscach  w  jego  dziełach  napotkać  można.  Gdzieindziej  rzekł:  Obowią- 
zkiem jest  liczonego  pilnie  szukać  wszelkiego  rodzaju  zasady  na  której 
natura  rzeczy  polega.  Gdy  zaś  tak  w  fizycznych  jak  i  astronomicznych 
dochodzeniach  od  skutków  i  postrzeżeń  po  największej  części,  postępuje 
się  do  zasad,  ja  zaiste  uważam  że  Arystoteles  po  usłyszeniu  zasad  no- 
wych teoryj,  skoroby  pilnie  roztrząsnął  rozprawy  o  ciele  ciężkiem,  lek- 
kiem,  o  biegu  kołowym,  o  ruchu  i  spoczynku  ziemi,  niewątpliwie  otwar- 
cieby  wyznał,  czego  w  tych  przedmiotach  dowiódł,  a  co,  jako  zasadę  bez 
dowodzenia  założył ;  sądziłbym  przeto,  iżby  i  P.  doktorowi  Nauczycielowi 
memu  przyświadczył,  gdy  snąć  wiadomo,  jak  powiadają,  iż  Platon  bar- 
dzo trafnie  powiedział:  ze  Arystoteles  jest  filozofem  prawdy;  przeciwnie, 
gdyby  jakiemi  przykremi  słowy  miał  wybuchnąć,  inaczej  zaś  sobie  wy- 
tłumaczyć nie  mogę,  ażeby  stanu  tej  najpiękniejszej  części  filozofii  temi 
słowy  głośno  nie  miał  opłakiwać,  bardzo  mądrze  Platon  powiedział,  ie 
geometrowie  i  ci  którzy  za  nimi  postępują,  marzą  o  tern  co  jest;  o  tętn 
zaś  czego  widzieć  nie  mogą,  dopóki  przypuszczeń  używają,  rzecz  nietknię- 
tą zostawiają,  nie  mogąc  jej  przyczyny  naznaczyć,  i  przydał:  że  nieśmier- 
telnym bogom  wielką  udzięczność  mieć  potrzeba,  i&  znamy  prawdziwą 
przyczynę  zjawisk. 


Digitized  by 


Google 


117 


Lecz  istotnie,  gdy  rzeczy  te  nietyle  do  tego  mieysca  należą,  ile  ra- 
tną  do  jakiejś  innej  rozprawy,  przeto  zasady  P.  Nauczyciela  mego,  o  któ- 
rych jeszcze  nie  mówiłem,  chętnie  będę  wykładał  porządkiem,  ażeby 
i  temu  co  się  już  wyżej  powiedziało,  nieco  światła  przydać.  Arystoteles 
rzekł,  że  nąjpnmdzi  wszem  jest  to,  co  jest  przyczyną  prawdziwości  na- 
stępstw. Tak  gdy  P.  Nauczyciel  mój  przedsięwziął  takie  zasady  przyjąć, 
któreby  przyczyny  potwierdzające  swą  prawdziwość  zawierały  w  postrze- 
leniach wieków  ubiegłych,  i  któreby  według  tego  jak  się  spodziewać  na- 
letało,  były  przyczynami,  aby  na  potem  wszystkie  astronomiczne  przepo- 
wiednie zjawisk  za  prawdziwe  uważać  można,  najprzód  pokonawszy  nie 
ladąjakie  trudy,  uznał,  że  sferę  gwiazd,  którą  zwykle  ósmą  zowiemy,  dla- 
tego Bóg  otworzył,  aby  była  siedliskiem,  któreby  w  swoich  objęciach  całą 
przyrodę  ogarniało ;  z  tej  przyczyny  uczynił  ją  miejscem  stałem  i  nieru- 
chomem  wszechświata.  A  ponieważ  nie  postrzegamy  biegu  tylko  w  od- 
niesieniu do  czegoś  stałego,  jako  żeglarze  na  morzu,  którym  już  więcej 
żadne  nie  pokazują  się  lądy,  tylko  zewsząd  niebo  i  morze,  podczas  spo- 
kojnego morza,  żadnego  ruchu  okrętu  nie  czują,  chociaż  pędzą  z  tak  wielką 
szybkością  iż  nawet  w  jednej  godzinie  kilka  wielkich  mil  przebiegają; 
dlatego  Bóg  zapewne  ze  względu  na  nas,  tę  sferę  tylu  kulkami  gwiazdo- 
wemi  przyozdobił,  ażebyśmy  przy  nich,  jako  w  miejscu  utkwionych,  poło- 
żenia  i  biegi  innych  kul  i  planet  nią  objętych  uważali. 

Potem,  co  się  zaiste  z  tamtemi  zgadza,  Bóg  w  środku  tej  widowni 
słońce,  jako  swego  w  przyrodzie  rządcę  i  króla  wszechświata,  bozkim 
jaśniejącego  majestatem,  umieścił. 

Aby  podług  jego  miary  Bogowie  poruszali  się  a  świat  otrzymywał 
frmoa  i  przepisane  zaclwwytoat  ustawy. 

Drogi  zaś  innych  planet  w  ten  sposób  są  rozłożone:  pierwsze  miej- 
sce pod  rozłożystością  czyli  sferą  gwiazd,  otrzymała  droga  Saturna,  we- 
wnątrz której  mieści  się  droga  Jowisza,  a  potem  Marsa;  słońce  zaś,  droga 
Merkurego,  a  następnie  Wenusa  okrąża  tak,  żeby  środki  dróg  pięciu  pla- 
net  przy  słońcu  się  znajdowały.  Lecz  pomiędzy  wklęsłą  powierzchną  drogi 
Marsa,  a  wypukłą  Wenusa,  dość  obszerna  pozostaje  przestrzeń;  w  niej 
kola  ziemska  z  przyległymi  jej  żywiołami,  okrążana  drogą  księżycową, 
wielką  drogę  obejmującą  drogi  Merkurego  i  Wenusa,  tudzież  słońce  opi- 
suje, i  podobnie  jak  jedna  z  pomiędzy  planet  własnym  biegom  podlega. 

Taki  jest,  według  zdania  P.  Nauczyciela  mojego,  rozkład  wszech- 
świata; a  gdy  pilniej  rozważam,  postrzegam  że  go  należycie  pojmował 
Pfinrasz,  który  mówi:  Dochodzenie  tego  co  jest  zewnątrz  sklepienia  świata 
syfi  Nieba,  którego  obcięciem  przykryte  jest  wszystko,  ani  na  coś  zda- 
hky  się  dla  ludzi,  ani  tego  pojąc  może  rozum  ludzki,  i  przydaje:  świętą 
M  niezmierzoną  całością,  skończonością,  a  do  nieskończoności  podobną 


Digitized  by 


Google 


118 


i  t.  d.  Albowiem  jeżeli  pójdziemy  za  P.  Nauczycielem  moim,  nic  nie 
będziemy  mieli  do  zbadania,  prócz  wklęsłości  sfery  gwiazdowej,  wyjąwszy 
o  ile  pismo  Śte  chciało  nas  o  tern  nauczyć,  że  do  umieszczenia  czego- 
kolwiek zewnątrz  tej  wklęsłej  sfery,  zamknięta  będzie  droga.  Dlatego 
całą  tę  dalszą  przyrodę  jakoby  świętą,  przez  Boga  niebem  gwiaździstem 
zamkniętą  z  dziękczynieniem  podziwiać  i  rozważać  będziemy,  a  dla  któ- 
rąj  zbadania  i  poznania  wielu  sposobami,  iiiezliczonemi  narzędziami  i  da- 
rami nas  zbogacił  i  zdolnemi  uczynił;  i  zaiste  postąpimy  aż  dotąd,  do- 
kąd on  sam  chciał,  a  kusić  się  nie  będziemy  przestąpić  granic  przez 
niego  zakreślonych.  Nadto  że  niezmierny  jest  świat  i  prawdziwie  do 
nieskończoności  podobny,  nawet  pod  względem  swojej  wklęsłości,  ztąd  zaiste 
rzeczą  jest  niewątpliwą,  że  wszystkie  gwiazdy  widzimy  migotające,  wy- 
jąwszy planety,  tudzież  Saturna  który  jako  z  nich  najdalszy,  po  najwię- 
kszym krąży  kole.  Lecz  toż  samo  pokazuje  się  daleko  widoczniej  z  za- 
sad P.  Nauczyciela  przez  dowodzenia:  gdy  bowiem  droga  wielka  ziemię 
unosząca  względem  dróg  pięciu  planet  ma  stosunek  dostrzegalny,  zkąd 
zapewne  wszelka  zmiana  biegów  pozornych  planet  tłumaczy  się,  jako 
skutek  ich  położeń  względem  słońca:  i  gdy  każdy  poziom  ziemski,  dzieli 
na  dwie  równe  części  sferę  gwiazd  stałych  jako  koło  wielkie  kuli  całego 
świata;  i  dowodzi,  że  planety  na  drogach  swoich  do  gwiazd  stałych  od- 
niesione, jednostajnym  biegom  podlegają,  ztąd  jasną  jest  rzeczą,  że  sfera 
gwiazd  najbardziej  do  nieskończoności  jest  podobna,  albowiem  droga  wielka 
ziemi  do  niej  odniesiona  niknie,  i  wszelkie  zjawiska  nie  inaczej  się  oka- 
zują, tylko  jak  gdyby  ziemia  w  środku  wszechświata  spoczywała. 

Nadto,  chociaż  dziwna  i  godna  tak  Twórcy  Boga  jako  też  tych  cu- 
downych ciał  zgodność  i  związek  biegów  i  dróg,  które  na  mocy  przyję- 
tych a  powyżej  nadmienionych  zasad  utrzynuyą  się,  mniemałbym  że  ła- 
twiej dają  się  umysłem  pojąć  (dla  powinowactwa  jakie  mają  z  niebem), 
aniżeli  jakim  głosem  ludzkim  wysłowić;  podobnie  jak  w  dowodzeniach 
nietyle  słowy,  ile  raczej  doskonałemi  i  bezwzględnemi,  że  tak  powiem, 
pojęciami  o  tych  najmilszych  rzeczach,  w  umysły  nasze  wrażać  się  zwy- 
kły. Wszelako  i  w  ogólnem  rozważaniu  zasad  widzieć  można,  jak  równie 
niewysłowiona  stosowność  i  zgodność  we  wszystkiem  się  przedstawia; 
albowiem  pomimo  że  w  zwyczajnych  teoryach  nie  było  widać  żadnego 
końca  w  tworzeniu  sfer  i  dróg,  których  niezmierności  żadnym  zmysłem 
ani  rozumem  pojąć  nie  można,  nąjleniwszemi  i  najprędszemi  określano 
biegami  Inni  znowu  zakładali,  że  wszystkie  niższe  sfery,  od  najwyższej 
ruchomej,  dziennym  biegiem  są  porywane,  ale  w  wielkiej  liczbie  rozpraw, 
którą  ten  przedmiot  obudził,  nie  mogli  okazać,  jakim  sposobem  sfera 
wyższa  miałaby  prawo  do  niższej*  Inni,  jak  Eudoxus  i  ci  którzy  za  nim 
poszli,  przyznawali  właściwą  drogę  każdej  sferze,  która  biegiem  w  ka» 


Digitized  by 


Google 


119 


żdym  dniu  naturalnym  naokoło  ziemi  raz  się  miała  obracać.  Oprócz  tego 
o  Boże !  jakiż  rozbrat,  jak  wielki  spór  był  aż  dotąd,  co  do  położenia 
drogi  Wenusa  i  Merkurego,  i  jak  umieścić,  ich  należało  względem  słońca. 
Lecz  dotąd  jeszcze  zachodzi  sprzeczka,  i  któż  nie  widzi  tego,  że  o  przed- 
miot bardzo  trudny,  a  tern  samem  niepodobny  do  rostrzygnienia  kiedy- 
kolwiek, przez  przyjęcie  teoryj  zwyczajnych. 

Cóźby  także  przeszkadzało,  gdyby  kto  Saturna  niżej  słońca  mieścił, 
zostawując  tymczasem  stosunek  względny  dróg  i  epicykla;  gdy  w  tychże 
teoryach  wspólny  wymiar  dróg  planetowych  jeszcze  nie  jest  tak  dowie- 
dziony, ażeby  przezeń  każda  droga  w  swojem  miejscu  geometrycznie  mogła 
być  zakreśloną?  Że  tu  zamilczę  smutne  widowiska  nagany,  jakie  wy- 
mierzano dla  tej  najpiękniejszej  i  najprzyjemniejszej  części  filozofii  z  przy- 
czyny wielkości  epicykla  Wenusa,  i  że  przyjąwszy  koła  równające,  biegi 
ciał  niebieskich  około  własnych  środków  nierówne  podawano.  W  teo- 
ryach zaś  Pana  Nauczyciela,  sferę  gwiazdową  jak  mówiliśmy  za  granicę 
przyjąwszy,  każda  planeta  własnym  od  przyrody  sobie  nadanym  biegiem 
jednostajnie  postępując,  swój  peryod  kończy  i  żadnej  przemocy  nie  do- 
znaje od  drogi  wyższej,  któraby  ją  w  przeciwną  stronę  porywała.  Przy- 
dajmy, że  planety  na  drogach  większych,  powolniejszy  bieg  odbywają, 
a  bliższe  słońca  (które  mógłby  kto  powiedzieć,  że  jest  początkiem  ruchu 
i  światła)  prędzej  jak  to  przystało,  obiegi  swe  kończą.  Dlatego  Saturn 
pod  zodyakiem  prędko  na  drodze  swej  pędząc,  w  30  latach  obieg  kończy; 
Jowisz  w  12,  Mars  w  2;  środek  zaś  ziemi  na  swej  drodze  wielkość  roku 
na  sferze  gwiazd  stałych  wymierza.  Wenus  w  7£  miesiącach  przebiega, 
Merkury  zaś  swoją  najmniejszą  drogą  słońce  okrążając,  w  88  dniach 
niebo  przebiega. 

Jest  zatem  sześć  tylko  ciał  ruchomych,  okrążających  słońce,  środek 
wszechświata;  droga  wielka  unosząca  ziemię,  jest  wspólną  miarą  wszyst- 
kich dróg,  jako  to  drogi  księżyca,  tudzież  odległości  słońca  od  księżyca 
i  t  d. 

Zaiste  nad  szóstkę  któżby  wybrał  liczbę  stosowniejszą  i  godniejszą, 
albo  którąby  liczbą  łatwiej  przekonał  ludzi,  że  cały  wszechświat  na  sfery 
od  Boga  Stwórcy  i  Sprawcy  świata  jest  rozdzielony?  albowiem  ta  liczba 
w  świętych  wyroczniach  Bozkich,  równie  u  Pitagorejczyków  jak  u  innych 
filozofów  w  największem  jest  poszanowaniu.  Cóż  dla  stwarzającego  Boga 
stosowniejszem  być  mogło,  jak  ażeby  to  pierwsze  i  najdoskonalsze  dzieło, 
pierwszą  a  do  tego  najdoskonalszą  liczbą  zamknął?  oraz  ażeby  w  wyżej 
wymienionych  sześciu  ciałach  ruchomych  zachodziła  zgodność  niebieska, 
dla  któręjby  wszystkie  drogi  tym  porządkiem  po  sobie  następowały,  iżby 
żadna  przestrzeń  między  jednym  a  drugim  przedziałem  wolną  nie  pozo- 
stała, a  każda  droga  geometryą  obwarowana,  zajęła  swoje  miejsce  tak, 


Digitized  by 


Google 


120 


iż  gdybyś  którąkolwiek  z  niego  usunąć  usiłował,  cały  zaraz  układ  przez 
to  byś  zepsuł? 

Lecz  po  tych  ogólnych  uwagach  przystąpmy  do  wyliczenia  biegów 
kołowych,  które  każdej  drodze  i  ciału  do  niej  należącemu  i  na  niej  po- 
łożonemu służą.  Najprzód  zaś  mówić  będziemy  o  zasadach  biegu  Taili 
ziemskiej,  na  której  mieszkamy.  Gdy  Pan  Nauczyciel  mój,  idąc  za  Pla- 
tonem i  Pitagorejczykami,  najsławniejszymi  owego  bozkiegę  wieku  matema- 
tykami, mniemał  że  kuli  ziemskiej  do  naznaczenia  przyczyn  zjamshm> 
przyznać  należy  biegi  kołowe,  i  gdy  uważał  (co  też  i  Arystoteles  świad- 
czy), że  przyznawszy  jeden  bieg  ziemi,  i  innych  także  na  wzór  planet 
odmówić  jej  nie  można,  sądził,  iż  przyjąć  należy  że  ona  od  początku 
trzem  głównym  podlega  biegom.  Jakoż,  przyjąwszy  najprzód  ogólny  po- 
dział świata,  jak  dopiero  powiedzieliśmy,  umieścił  ziemię  wewnątrz  drogi 
księżycowej,  otoczoną  zewsząd  swemi  punktami  wierzchołkowemu  jakby 
kulkę  w  narzędziu  tckarskiem,  taką  bozką  wszechmocnością  urządzoną, 
iż  kuli  tej  obrót  od  zachodu  na  wschód  sprowadza  ludziom  dzień  i  noc, 
i  coraz  inną  stronę  świata  w  miarę  jak  się  naprzeciw  słońca  wykręca. 
Po  wtóre:  że  środek  ziemi  z  należąpemi  do  niej  żywiołami,  wraz  z  drogą 
księżycową,  na  drodze  wielkiej  o  której  nie  raz  już  wspomnieliśmy,  na 
płaszczyźnie  ekliptyki  w  kierunku  znaków  jednostajnie  naokoło  krąży. 
Po  trzecie:  że  równik  i  oś  ziemi  względem  płaszczyzny  ekliptyki  prze- 
mienne mają  nachylenie,  i  przeciwko  biegowi  środka  tak  się  pochylają, 
iż  gdziekolwiek  znajduje  się  środek  ziemi,  równik  i  bieguny  ziemskie 
z  przyczyny  takiego  nachylenia  osi  ziemskiej  i  ogromu  sfery  gwiazdowej, 
zupełnie  ku  tymże  samym  stronom  świata  zawsze  się  zwracają,  a  to  dla- 
tego, że  o  ile  środek  ziemi  na  drodze  wielkiej  biegiem  kierunkowym 
postąpi,  o  tyle  końce  osi  ziemskiej  jako  bieguny  ziemi  uważane,  prawie 
każdego  dnia  w  kierunku  wstecznym  około  osi  i  biegunów  wielkiej)  drogi 
czyli  ekliptyki,  posuwają' się,  opisując  małe  koła.  Do  tych  biegów,  gdy 
podług  zdania  Pana  Nauczyciela  mego,  przydamy  podwójne  ważenie  się 
biegunów  ziemskich,  tudzież  dwa  biegi  któremi  środek  drogi  wielkiej 
równym  i  zmiennym  biegiem  na  ekliptyce  postępuje,  oraz  to  co  wyżejj 
o  biegach  księżyca  około  środka  ziemi  powiedziałem,  otrzymamy,  uczony 
P.  Schonerze,  prawdziwą  zasadę  teoryi  całej  nauki,  którą  nowsi  uczeni 
powszechnym  ruchem  nazywają,  a  k|órą  dla  wszelkiego  rodzaju  biegów 
sfery  gwiazdowej  wyprowadzić  należy  i  naznaczyć  przyczyny  tych  zjawisk, 
jakie  pod  względem  biegów  słońca  i  księżyca  tudzież  zaćmień,  w  upły- 
nionych  2000  latach  z  pilnych  postrzeżeń  mistrzów  poznano;  to  zaś, 
o  czem  niżej  powiedzieć  wypadnie  obszerniej,  zamilczę,  t  j.,  że  bieg 
ziemi  na  wielkiej  drodze,  sprawia  pozorne  zjawiska  w  innych  pięciu  pla- 
netach. W  tak  krótkich  słowach  i  jakby  w  jednej  tylko  drodze  ziemskiej 


Digitized  by 


Google 


121 


zawiera  się  nauka  o  tak  wielkich  przedmiotach.  W  nauce  o  ruchu  po- 
wszechnym nic  zmieniać  nie  wypada,  albowiem  jaka  jest  własność  tych 
kół,  które  są  z  sobą  nąjwiększem  zboczeniem  połączone,  podług  takiejże 
wynąjdą  się  zboczenia  innych  stopni  ekliptyki,  wznoszenia  proste,  wielkość 
cieni  i  skazówek  kompasu  na  całej  kuli  ziemskiej,  długość  dni,  wznosze- 
nia pochyłe,  wschód  i  zachód  gwiazd  i  t  d.  Między  temi  jednak  a  staro- 
żytnych teoryami  ta  zachodzi  różnica,  że  w  nowych  przeciwko  prawidłu 
starożytnych,  na  kuli  gwiazdowej,  prócz  ekliptyki,  żadnego  koła  wyobra- 
źnią nie  zakreślamy.  Inne  zaś  koła,  jakieini  są:  równik,  dwa  zwrotniki, 
koła  przybiegunowc  północne  i  południowe,  poziomy,  południki  i  wszyst- 
kie inne  koła  należące  do  nauki  powszechnego  ruchu,  jako  to:  wierz- 
chołkowe, wysokości,  równoleżniki,  koła  wrębne  i  t  d.,  na  kuli  sztucznej 
ziemskiej  właściwie  się  oznaczają  i  przez  pewny  związek  do  nieba  się 
odnoszą.  Z  tych  zaś  biegów,  które  się  w  słońcu  okazują,  oprócz  pozornego 
dziennego  ruchu  około  ziemi,  wspólnego  wszystkim  gwiazdom  i  innym 
planetom,  a  który  Ptolemeusz  i  nowsi  autorowie  własnym  biegom  słońca 
przypisywali,  zachodzą  zmiany,  jakie  widzimy  w  punktach  stanowisk  słońca 
i  równonocnych  i  odsunięciach  planet  od  tychże  punktów  i  zmiany  pun- 
któw odaemnych.  Go  wszystko  przedstawia  się  oczom  naszym  nie  ina- 
czej, jak  gdyby  słońce  i  sfera  gwiazd  stałych  biegowi  podlegały.  Jakim 
zaś  sposobem  podług  pospolitego  mniemania  gwiazdy  na  wschodzie  wy- 
nurzają się  czyli  wschodzą  i  powoli  nad  poziom  się  wznoszą,  dopóki  nie 
dosięgną  południka,  od  którego  podobnym  sposobem  zniżając  się  potem, 
na  dolną  półkulę  przechodzą  i  oodzień  obroty  swoje  dzienne  odbywają, 
z  biegu  pierwszego,  który  P.  Nauczyciel  według  Platona  przyznał  ziemi, 
dosyć  jasno  się  tłumaczy. 

Że  słońce  zdaje  nam  się  w  kierunku  znaków  postępować,  i  wyobra- 
żamy sobie,  iż  tym  biegiem  ekliptykę  opisuje  i  roczny  peryod  ustanawia, 
to  przez  drugi  bieg,  który  P.  Nauczyciel  ziemi  przyznał,  dziać  się  może. 
Gdy  ziemia  na  drodze  wielkiej  znajduje  się  między  gwiazdami  Wagi 
a  Słońcem,  my  mniemając,  że  ziemia  w  miejscu  spoczywa,  sądzimy,  że 
słońce  gwiazdy  Barana  zajmiye.  Jakoż  linia  ze  środka  ziemi  przez 
słońce  do  sfery  gwiazd  przedłużona,  trafia  na  gwiazdozbiór  Barana. 
Następnie  gdy  ziemia  przejdzie  do  Niedźwiadka,  słońce  zdawać  się  bę- 
dzie dążyć  do  Byka,  i  tym  sposobem  zwierzyniec  niebieski  przebiegać, 
gdy  my  spoczywającemu  ten  bieg  przyznajemy.  A  przeto  rokiem  gwia- 
zdowym będzie  czas,  w  którym  środek  ziemi,  albo  pozornie  środek  słońca, 
do  tajże  samej  gwiazdy  powróci. 

Trzeci  bieg  ziemski  statecznie  i  kolejno  po  sobie  idące  pory  roku 
na  całej  kuli  ziemskiej  sprowadza,  przezeń  bowiem  dzieje  się,  iż  słońce 
i  inne  planety  po  kole  do  równika  nachylonem,  zdają  się  bieg  odbywać, 


Digitized  by 


Google 


122 


i  że  ten  sam  jest  stosunek  słońca  do  każdego  koła  ziemi,  jałriby  był, 
gdyby  ziemia  przez  przypuszczenie  środek  wszechświata  zajmowała,  a  pla- 
nety po  kole  pochyłem  krążyły.  Jakoż,  ponieważ  płaszczyzna  równika 
z  przyczyny  ruchu  swoich  biegunów,  jak  powiedziano,  względnie  do  słońca, 
nachyla  się  i  zbacza,  czyli  jak  Grecy  mówią  nagina  etę  i  nachyla, 
w  tychże  samych  prawie  punktach  ekliptyki  toż  samo  wraca  zboczenie 
równika  od  ekliptyki  i  bieguny  obrotu  dziennego  jakby  w  temże  samem 
położeniu  względem  sfery  gwiazdowej  zostają.  Następnie  w  największych 
zboczeniach  równika  od  płaszczyzny  ekliptyki  ku  słońcu,  linia  od  środka 
słońca  do  środka  ziemi  idąca,  przecięciem  ostrokręgowem  w  ruchu  dzien- 
nym kulę  ziemską  przecina  i  zwrotniki  zakreśla.  Nadto,  gdy  płaszczy- 
zna równika  od  płaszczyzny  ekliptyki  ku  słońcu  najbardziej  się  nachyla, 
na  całej  ziemi  przypada  równonoc,  ponieważ  kula  ziemska  przez  wspo- 
mnioną  linią  w  równonocy  na  dwie  półkule  jest  dzieloną.  Inne  zaś  koła 
dzienne  równoległe  na  ziemi  kreślą  się  według  tego  jak  nachylenia  albo 
zboczenia  (że  użyję  słów  Ptolemeusza,  przez  nachylani*  i  naginanie) 
równika  ku  słońcu  z  sobą  się  zbiegają.  Koła  zaś  przybiegunowe  pół- 
nocne i  południowe,  przez  punkta  dotknięć  poziomów  z  ekliptyką  są  za- 
kreślane. Lecz  koła  biegunowe  P.  Nauczyciela  równo  oddalone  od  bie- 
guna ekliptyki,  około  biegunów  równika  są  kreślone.  Koło  zaś  wielkie 
kuli  ziemskiej,  przechodzące  przez  bieguny  równika  i  wzmiankowane  bie- 
guny ekliptyki,  będzie  kołem  wrębnem  (kolurem)  stanowisk  słońca, 
a  drugie  koło  w  biegunach  równika  pod  kątami  prostemi  przecinające 
pierwsze,  będzie  kołem  wrębnem  równonocnem.  W  ten  sposób  wysta- 
wiamy sobie  dla  każdego  miejsca  właściwe  koła,  albo  też  inne  na  ziemi 
nakreślone,  które  potem  przenoszą  się  do  sfery  nieba. 

Gdy  na  mocy  postrzeżeń  kula  ziemska  po  kole  mimośrodowem 
krążyć  będzie,  a  słońce  w  środku  wszechświata  spocznie,  i  gdy  w  zwy- 
czajnych teoryach  środek  koła  mimośrodowego  między  środkiem  wszech- 
świata, to  jest  ziemi  a  gwiazdami  Bliźniąt  w  naszym  wieku  przypadał, 
tak  przeciwnie  w  teoryach  Pana  Nauczyciela  środek  drogi  wielkiej,  na 
początku  naszego  opowiadania  brany  za  środek  koła  mimośrodowego; 
między  słońcem,  to  jest  podług  Pana  Nauczyciela  środkiem  wszechświata, 
a  gwiazdami  Strzelca  przypada,  i  gdy  średnica  drogi  wielkiej  przez  śro- 
dek ziemi  przechodząc,  linią  średniego  biegu  słońca  przedstawia,  a  Unia 
przez  środek  ziemi  i  słońca  na  ekliptyce  prowadzona,  prawdziwe  miejsce 
słońca  wyznacza,  przeto  pojmujemy  dlaczego  mniemano,  że  słońce  podług 
wykładu  Ptolemeusza  i  nowszych  astronomów  niejednostajnie  na  ekliptyce 
bieg  odbywa,  tudzież  jakim  sposobem  dochodzi  się  geometrycznie  kąta 
różnicowego  względem  biegu  średniego,  i  dlaczego  gdy  ziemia  znajduje 
się  w  najdalszym  punkcie  drogi  wielkiej,   sądzimy  że  słońce  na  drodze 


Digitized  by  VjOOQ16 


123 


mimośrodowej  punkt  odziemny  zajmuje;  a  przeciwnie  gdy  ziemia  bawi 
w  punkcie  najbliższym,  dla  czego  słońce  widziane  jest  w  punkcie  przy- 
ziemnym. 

Lecz  jakim  sposobem  gwiazdy  stałe  zdają  się  odsuwać  od  punktów 
równonocnych  i  stanowisk,  a  największą  pochyłość  słońca  odmieniać  i  t  d., 
co  na  początku  opowiadania  z  księgi  III  P.  Nauczyciela  przytoczyłem, 
doszedł  P.  Nauczyciel,  że  to  od  ruchu  zboczenia,  który  w  ogóle  przed- 
stawiliśmy, i  od  dwóch  kołysań  razem  odbywających  się  zależy.  Na  kole 
wielkiem  od  biegunów  ekliptyki,  jak  niedawno  wprzódy  powiedziano, 
w  równej  odległości  z  obu  stron  odlicza  się  po  23  stop.  40  min.,  i  tam 
znaczą  się  dwa  punkta,  któreby  bieguny  równika  średniego  przedstawiały, 
tudzież  stosownie  kreślą  dwa  koła  wrębne  stanowisk  i  równonocy  śre- 
dnich. Koła  te  zaiste  jedynie  dla  nauki  wyobrażamy  sobie  i  kreślimy 
na  globie  kulę  ziemską  obejmującym  którejby  trzeci  ruch  jednostajny, 
ziemi  przyznany  odpowiadał.  Ody  środek  ziemi  znajduje  się  między 
słońcem  a  gwiazdami  Panny,  równik  średni  ku  słońcu  niech  się  nagina 
czyli  pochyla,  linia  zaś  prawdziwego  miejsca  słońca  w  kierunku  wspól- 
nego przecięcia  płaszczyzny  ekliptyki  z  równikiem  średnim  i  kołem  wrę- 
bnem  równonocnem  średniem,  niech  tak  przechodzi,  iżby  odpowiadała 
równonocy  wiosennej  średniej  i  razem  prawdziwej,  gdzie  jak  z  następnych 
uwag  jasno  się  pokaże,  zasada  biegów  wymaga,  iż  gdy  od  tego  miejsca 
środek  ziemi  jednostajnym  biegiem  względnie  gwiazd  stałych  codzień 
o  59*  8"  11'"  posunie  się,  punkt  średni  wiosenny  o  tyleż  kierunkiem 
wstecznym  przeciw  ziemi  postąpi,  i  nieco  prędszym  ruchem  idąc,  prawie 
o  8'"  kąt  większy  opisze.  Ta  jest  przyczyna  dla  której,  jak  poprzednio 
powiedzieliśmy,  ruch  zboczenia  prawie  równy  jest  biegowi  środka  ziemi 
względnie  gwiazd  stałych.  Lecz  z  rosnącym  potem  kątem,  który  się  mie- 
rzy od  punktu  równonocy  wiosennej  średniej  ku  środkowi  ziemi  (według 
podanego  prawidła),  pierwej  nim  środek  ziemi  powróci  do  miejsca  ekli- 
ptyki z  którego  wyszedł,  linia  prawdziwego  miejsca  słońca  trafi  na  punkt 
równonocny  średniej,  a  gwiazdy  będą  się  nam  zdawały  postępować  śre- 
dnim czyli  równym  biegiem  kierunkowym  podług  wielkości  poprzedzania; 
któreto  poprzedzanie,  jak  na  początku  powiedziałem,  w  jednym  roku 
egipskim  wynosi  50"  blisko,  a  w  25816  latach  egipskich  cały  peryod 
kończy.  Widzimy  zatem  co  jest  równonoc  średnia  a  co  poprzedzanie 
średnie,  i  jak  takowe  jakby  ułożeniem  sztucznem  oczom  przedstawić 
można. 

O  kołysaniach.  Niech  będzie  linia  prosta  oznaczona  a  b,  na  przy- 
kład 24  min.,  podzielmy  ją  w  p.  d  na  dwie  równe  części,  potem  jedne 
nóżkę  cyrkla  w  pun.  d  ustawiwszy,  drugą  promieniem  d  c,  równym  6  min. 
(t  j.  \  średnicy)  zakreślmy  koło  c  e  i  zróbmy  tej  samej  wielkości  z  in- 


Digitized  by 


Google 


124 


nego  materyału  (że  tak  powiem)  dwa  kółka,  i  ustawmy  je  tak,  aby  jedno 
na  okręgu  drugiego  przypadało,  po  którymby  się  wolno  około  6wego 
środka  obracać  mogło.  Kółko,  które  drugie  na  obwodzie  nosi,  nazwijmy 
pierwszem,  a  jego  środek  na  linii  a  b  w  punkcie  d  utwierdźmy.  Środek 
drugiego  kółka  f,  na  obwodzie  pierwszego  kółka  położywszy,  obierzmy 
na  jego  okręgu  punkt  dowolny  h.  Jeżeli  p.  h  drugiego  kółka  zejdzie 
się  z  p.  a,  t.  j.  końcem  linii  danej,  środek  f  zajdzie  się  z  punktem  c 
tejże  linii,  i  w  równym  czasie  p.  a  około  środka  0  opisze  kąt  dwa  razy 
większy  od  kąta  opisanego  punktem  f  około  środka  d  w  kierunku  prze- 
ciwnym; z  czego  wypada  że  punkt  »  po  linii  ab,  w  jednym  obrocie  pier- 
wszego kółka  dwa  razy  się  przesunął  a  drugie  kółko  dwa  razy  obiegło. 
Ponieważ  zaś  takiem  kreśleniem  linii  prostej  za  pomocą  dwóch  biegów 
kołowych  złożonych,  punkt  u  a  przy  końcach  a  i  b  nąjpowolniąj  się 
posuwa,  w  środku  zaś  przy  d  prędzej;  przeto  Panu  Nauczycielowi  podo- 
bało się  bieg  takowy  punktu  h  po  linii  a  ?,  nazwać  kołysaniem,  gdyż 
ruch  takowy  .odbywa  się  na  podobieństwo  ciał  wiszących  w  powietrzu. 
Ruch  ten  nazywa  się  ruchem  po  średnicy,  albowiem  wystawiwszy  sobie 

koło,  któregoby  p.  d  był  środ- 
kiem, a  linia  a  b  średnicą,  z  na- 
uki cięciw  wypada:  że  z  ruchu 
złożonego  p.  h  po  tejże  średni- 
cy ab,  powstaje  oh  połowa 
cięciwy  podwojonego  łuku  ga 
przecinająca  średnicę  w  p.  u; 
ztąd  podług  odcinka  a  h  układa 
się  tablica  równań.  Ruch  pierw- 
szego kółka  około  p.  b*  Nau- 
czyciel mój  nazywa  anomalią, 
albowiem  za  pomocą  niej  po- 
znaje się  równanie.  Jakoż  p.  r 
U  j.  środek  drugiego  kółka,  od- 
chodząc od  p.  c  w  lewą  stronę 
na  obwodzie  pierwszego,  niech 
opisze  kąt  cdf  np.  30°,  gdzie  na  obwodzie  koła  ab  linia  dfg  ze 
środka  d  poprowadzona  odetnie  łuk  a  g  tyleż  stopni  zawierający  co  i  łuk 
cf  pierwszego  kółka.  A  że  punkt  h  drugiego  kółka  posunął  się  od  0 
w  prawą  stronę  w  stosunku  podwójnym,  przeto  poprowadziwszy  Unią 
prostą  g  h,  wypada,  że  ta  jest  połową  cięciwy  podwojonego  łuku  a  g, 
a  h  d  połową  cięciwy  podwojonego  łuku  dopełniania  a  g  do  ćwiartki 
koła,  to  jest  60°,  i  ta  zawiera  8660  części;  linia  zaś  ah  1340  części 
jakich  promień  zawiera   10000,   co  jest  odległością  punktu  h  od  a  na 


Digitized  by 


Google 


1*5 


średnicy  ab.  Gdybyśmy  zaś  założyli,  że  średnica  ab  ma  60  cz.,  linia 
h  a  mieć  będzie  takich  części  4,  4  linia  h  b  56.  Ztąd  biorąc  część  pro- 
porcyonalną  do  24,  otrzymamy  ah  lub  bh  podług  tego  w  jakiej  części 
Unii  danej  punkt  h  przypadnie. 

To,  choć  tak  ogólnie,  pojąwszy,  łatwo  będzie  zrozumieć,  jakim  spo- 
sobem i  największa  pochyłość  równika  względem  płaszczyzny  ekliptyki 
zmienia  się  i  prawdziwe  poprzedzanie  punktów  równonocnych  jest  nie- 
równe. Bo  wystawmy  sobie  najprzód  (gdy  małe  łuki  od  linij  prostych 
na  oko  nic  się  nie  różnią),  że  biegun  północny  równika  średniego  przy- 
pada w  punkcie  a.  Linia  zaś  a  b  niech  będzie  łukiem  koła  wrębnego 
stanowisk  słońca,  zawartym  między  biegunem  północnym  równika  śre- 
dniego, a  jednym  z  przyległych  biegunem,  równo  oddalonych  od  bieguna 
ekliptyki.  Dlatego  punkt  b  jak  powiedziano,  jest  granicą  najmniejszego 
oddalenia  bieguna  dziennego  obrotu  czyli  ziemi,  od  bieguna  ekliptyki, 
punkt  zaś  a,  granicą  między  tymże  północnym  biegunem  równika  śre- 
dniego, a  biegunem  ekliptyki,  a  ztąd  i  granicą  największego  oddalenia 
bieguna  ekliptyki.  Nadto,  gdy  przystosujemy  dwa  kółka  do  linii  a  b  jak 
należy,  poznamy,  ile  nateraz  biegun  północny  ziemski  w  punkcie  h  bie- 
giem złożonym  dwóch  kółek,  linią  ab  zawierającą  24'  opisuje.  Podo- 
bnym układem,  biegun  południowy  ruchem  swoim  na  zasadzie  prawa 
przeciwległości,  jakby  w  wiszącą)  kuli,  największe  zboczenie  zmienia. 

Załóżmy,  że  pierwsze  kółko  w  3434  latach  egipskich  obrót  swój 
kończy,  i  źe  granicą,  od  której  się  ruch  anomalii  zaczyna,  jest  punkt  a 
okręgu  koła,  którego  średnicę  pierwsze  kołysanie  kreśli;  z  tego  każdy 
zaraz  pozna,  że  gdyby  bieguny  ziemskie  prócz  tego  jednego,  żadnemu 
innemu  kołysaniu  nie  podlegały,  i  gdyby  też  bieguny  od  koła  wrębnego 
stanowisk  średnich  nie  odchodziły  jak  tym  tylko  ruchem  biegunów  ziem- 
skich, kąt  pochyłości  płaszczyzny  równika  prawdziwego  do  płaszczyzny 
ekliptyki,  ruchem  biegunów  tychże  płaszczyzn  od  a  do  b  zmniejszałby 
się,  przeciwnie  inny  obrót  odbywając  od  b  do  a  wzrastałby  i  żadnaby 
z  tego  powodu  nie  okazała  się  nierówność  poprzedzania  punktów  równo- 
nocnych. 

Powtóre,  ponieważ  w  skutek  dostrzeżeń  z  pewnością  wiadomo,  źe 
punkta  równonocne  prawdziwe  od  średnich  naprzód  i  wstecz  o  różnicę 
70'  odsuwają  się,  i  że  zmiana  pochyłości  dwa  razy  jest  od  niej  większa, 
przeto  P.  Nauczyciel  na  wprowadzenie  innego  jeszcze  prócz  powyższego 
kołysania  uwagę  zwrócił,  skutkiem  którego  bieguny  ziemskie  od  koła 
wrębnego  stanowisk  średnich  na  cztery  strony  świata  wybiegałyby  w  ten 
sposób,  iżby  tego  drugiego  kołysania  łuk  czyli  linia  prosta  adb,  z  ko- 
łem wrębnem  stanowisk  średnich  tworzyła  cztery  kąty  proste.  W  stro- 
nie północnej  niech  punkt  a  prawą,  punkt  b  lewą  stronę  świata  zajmuje; 


Digitized  by 


Google 


126 

w  południowej  zaś  punkt  a  lewą,  b  prawą.  Punkt  h  przez  ruch  pier- 
wszego kołysania,  linią  ad b  o  24  minutach  opisuje;  nareszcie  niech  na 
tejże  linii  punkta  h  bieguny  ziemi  przedstawiają  i  tern  drugiem  kołysa- 
niem z  obu  stron  wspomnionego  koła  wrębnego  do  a  lub  b  ostatnich 
granic  dochodząc,  o  28  minut  tylko  odstępują,  gdyż  w  takiem  położeniu 
biegunów,  koło  wrębne  stanowisk  prawdziwych  z  kołem  wrębnem  stano- 
wisk średnich,  większego  kąta  nad  70  minut  nie  czyni.  Lecz  ponieważ 
różnice  poprzedzania  do  punktu  wiosennego  średniego  odnosić  należy, 
Pan  Nauczyciel  drugie  kołysanie  uważa,  jakoby  przez  punkt  wiosenny 
prawdziwy  do  średniego  dochodziło,  zwłaszcza  że  w  ten  sposób  wyśle- 
dzenie różnic  jest  łatwiejsze;  dlatego  i  linia  ab  140  minut  zawierać 
będzie,  i  tak  rozłożona,  aby  ad  odpowiadało  linii  północnej  drugiego 
kołysania,  d  zaś  punktowi  równonocnemu  średniemu;  tudzież  ażeby  punkt 
wiosenny  prawdziwy  padał  w  punkcie  h,  a  promień  każdego  z  kółek  za- 
wierał 35  minut  Nadto  granicą,  od  której  się  ruch  zaczyna,  jest  punkt 
średni  wiosenny  od  którego  punkt  wiosenny  prawdziwy  na  prawo  ku  a 
odbiega.  Anomalia  zaś  rachuje  się  od  punktu  górnego  koła,  którego 
średnicę  punkt  wiosenny  prawdziwy  opisuje,  a  którą  na  okręgu  tegoż 
koła  ku  północy  koło  wrębne  równonocne  średnie  ogranicza.  A  gdy 
w  jednym  powrocie  pochyłości,  nierówność  poprzedzania  dwa  razy  po- 
wraca, przeto  anomalia  tego  drugiego  kołysania  kończy  się  w  1717  latach 
egipskich.  Dlatego  i  anomalia  pochyłości  podwojona  z  tablic  wzięta, 
daje  anomalią  poprzedzania;  pierwsza  nazywa  się  pojedynczą  czyli  nie- 
złożoną,  druga  podwojoną  anomalią. 

Gdyby  tylko  drugie  kołysanie  przyjęto,  kąt  pochyłości  płaszczyzny 
równika  prawdziwego  względem  ekliptyki,  co  wprawdzie  godnem  było 
uwagi  jak  widać,  nie  zmieniłby  się,  lecz  wszelka  różnica  biegów  pozor- 
nych ztąd  wypadająca,  dałaby  się  postrzedz  w  samej  nierówności  poprze- 
dzania punktów  równonocnych.  Dwa  kołysania  biegunów  ziemskich  razem 
odbywające  się,  ruchem  jak  powiedziano  około  biegunów  równika  śre- 
dniego, kreślą  linie  w  kształcie  wieńców  w  koło  okręconych. 

A  gdy  bieguny  ziemi  przypadną  na  koło  wrębne  przesileń  średnich, 
wtenczas  koło  wrębne  prawdziwe  ze  średniem  na  jednaj  będą  płaszczy- 
źnie, i  punkt  równonocny  wiosenny  prawdziwy  zejdzie  się  ze  średnim; 
gdyż  tylko  przez  złączenie  się  biegunów  obydwóch  równików  i  kół  wrę- 
bnych stanowisk,  punkta  stanowisk  i  punkta  równonocne  tak  średnie 
jako  i  prawdziwe  zupełnie  się  schodzą.  Ody  biegun  północny  od  p.  d 
drugiego  kołysania  ku  a  prawej  granicy  dochodzi,  a  biegun  południowy 
jest  w  punkcie  przeciwległym,  równonoc  prawdziwa  następuje  po  średniej, 
i  słonce  natrafia  pierwej  na  równonoc  średnią,  aniżeli  na  prawdziwą. 
Lecz  gdy  bieguny  ziemi  przejdą  na  drugą  stronę  świata,  tak  aby  biegun 


Digitized  by 


Google 


127 


północny  względem  koła  wrębnego  stanowisk  średnich  zajmował  lewą, 
a  południowy  prawą  stronę,  wtedy  równonoc  prawdziwa  wyprzedza  śre- 
dnią i  słonce  prędzej  schodzi  się  z  prawdziwą  niż  ze  średnią  równonocą. 
W  końcu,  gdy  od  a  ku  b  bieguny  ziemi  się  posuną,  ponieważ  równonoc 
prawdziwa  jakby  naprzeciw  słońca  postępuje,  rok  odniesiony  do  niej 
zmniejsza  się ;  a  tenże  rok  powiększa  się,  gdy  równonoc  idzie  od  punktu 
b  ku  a,  jakby  od  słońca  uciekała.  Gdy  zaś  bieguny  ziemi  przypadają 
w  punkcie  d,  w  krótszym,  przedziale  lat,  znaczny  przyrost  albo  ubyt  roku 
postrzegać  się  daje. 

Ponieważ  ruch  pozorny  gwiazd  stałych,  z  wielkością  roku  do  równo- 
nocy  odniesionego,  w  związku  zostaje,  dla  tej  więc  przyczyny,  postrzegamy 
prędsze  i  wolniejsze  odsuwanie  się  od  gwiazd  stałych  w  kierunku  wste- 
cznym punktów  równonocnych  i  stanowisk  słońca. 

Cośmy  na  początku  wywiedli  z  dostrzeżeń  według  zdania  P.  Nau- 
czyciela mojego  o  punkcie  odziemnym  słońca  co  do  oddalania  się  od 
niego  równonocy  wiosennej,  to  z  przytoczonych  uwag  dostatecznie  się 
pokazuje.  Postęp  zaś  punktu  odziemnego  na  ekliptyce,  zależy  od  ruchu 
środka  małego  koła  i  od  biegu  jednostajnego  środka  drogi  wielkiej  na 
okręgu  małego  koła.  Średnica  drogi  wielkiej  czyli  ekliptyki,  przez  śro- 
dek słońca  i  środek  małego  koła  przechodząca,  jest  linią  średnich  odle- 
głości słońca:  średnica  zaś  przez  środek  słońca  i  drogi  wielkiej  przecho- 
dząca jest  linią  prawdziwych  odległości.  Jakim  sposobem  wynajduje  się 
środek  drogi  wielkiej  między  słońcem  i  obwodem  ekliptyki,  gdzie  słońce 
zdaje  się  zajmować  punkt  odziemny,  takim  wyznacza  się  środek  małego 
koła  między  punktem  odziemnym  średnim  a.  słońcem.  Za  czasu  Pto- 
lemeusza, linia  prawdziwych  odległości  trafiała  na  punkt  oddalony  od 
pierwszej  gwiazdy  Barana  o  57°  5C,  to  jest  na  punkt  odziemny  pozorny, 
a  z  drugiej  strony  o  237°  5C;  linia  zaś  średnich  odległości  trafiała  na 
punkt  od  tejże  gwiazdy  w  60°  16',  punkt  zaś  przeciwny  na  240°  16', 
albowiem  środek  drogi  wielkiej  od  największej  odległości  małego  koła 
od  słońca  kierunkiem  wstecznym  postąpił  o  21°  20',  o  tyle  bomem 
w  owym  czasie  anomalia  pojedyncza  i  pochyłości  wynosiła.  Gdy  zaś  śro- 
dek małego  koła  jednostajnie  posuwał  się  około  środka  słońca,  a  środek 
drogi  wielkiej  po  okręgu  małego  koła,  uważano  punkt  najdalszy  słońca 
w  epoce  postrzeżenia  P.  Nauczyciela  mego,  od  pierwszej  gwiazdy  Barana 
o  69°  25'  posunięty;  lecz  gdy  w  tymże  czasie  anomalia  pojedyncza  wy- 
nosiła prawie  165°,  zatem  zmiana  pokazała  się  blisko  2°  10'  i  środek 
nułego  koła  między  słońcem  a  punktem  251°  35',  wskazał  punkt  przy- 
ziemny średni.  Nadto  mimośród  drogi  wielkiej  czyli  drogi  mimośrodowej 
słońca,  jeżeli  tak  nazwać  można,  który  u  Ptolemeusza  wynosił  24  części 
promienia  drogi  wielkiej,  w  naszym  Wieku  dosięgną!  prawie  31  części, 


Digitized  by 


Google 


128 


jak  to  dostrzeżenia  pokazują  i  co  z  przyjętej  teoryi  P.  Nauczyciela  mego 
przy  pomocy  matematycznych  dowodzeń  łatwo  okazać. 

W  jaki  zań  sposób  przez  ruch  środka  drogi  wielkiej  po  małem 
kole,  mimośrody  pięciu  planet  zmieniają  się,  jak  to  w  dowodach  nowych 
teoryj  przedstawiliśmy,  bez  wielkiej  trudności  zrozumieć  można.  W  uwa- 
żaniu pięciu  planet,  ponieważ  głównie  dwa  przedmioty  na  względzie  mieć 
należy,  to  jest  jakim  sposobem  i  ile  środek  drogi  ziemi  względem  środka 
dróg  planetarnych  zbliża  się  lub  odsuwa;  następnie  jaki  jest  stosunek 
owego  wzrostu  albo  ubytku  do  promienia  drogi  którejkolwiek  planety, 
przeto  nie  będzie  potrzeby  dłużej  badać  przyczyny. 

Ponieważ  w  Saturnie  cała  średnica  małego  koła  żadnego  widocz- 
nego stosunku  nie  ma  względem  promienia  jego  drogi,  z  przyczyny  że 
ta  planeta  pierwsza  pod  sferą  gwiazd  bieg  odbywa,  żadnej  przeto  zmiany 
w  mimośrodzie  Saturna  postrzeżenia  wykryć  nie  mogą. 

Ponieważ  punkt  odziemny  Jowisza  o  ćwiartkę  okręgu  koła  od  p. 
odziemnego  słońca  jest  oddalony,  dziś  z  przyczyny  ruchu  środka  drogi 
wielkiej,  żadnej  dostrzegalnej  zmiany  w  mimośrodzie  jego  drogi  nie  widać, 
chociażby  znaczna  i  widoczna  była  wielkość  Średnicy  małego  koła  wzglę- 
dem promienia  drogi  wielkiej.  Ta  to  jest  przyczyna,  dla  której  żadnej 
zmiany  mimośrodu  w  Merkurym  nie  postrzegamy,  gdyż  podobnież  strona 
p.  odziemuego  słońca  swym  punktem  odziemnym  go  zakrywa. 

Punkt  odziemny  Marsa  oddalony  jest  od  p.  odziemnego  słońca  na 
lewo  blisko  o  50°,  a  Wenusa  na  prawo  o  42°.  Środki  przeto  dróg  tych 
planet  są  położone  w  dogodnych  miejscach  do  dojścia  zmiany:  a  ponie- 
waż średnica  małego  koła  «do  promienia  obydwóch  kół  znaczny  ma  sto- 
sunek, dostrzeżenia  dwóch  tych  planet  rachunkiem  trygonometrycznym 
rozebrawszy  P.  Nauczyciel,  znalazł,  że  mimośród  Marsa  zmniejszył  się 
o  42  część,  a  Wenusa  o  5  część  z  przyczyny  zbliżenia  się  środka  drogi 
wielkiej  do  słońca. 

Ażeby  zaś  jeden  tylko  ruch,  przyznany  ziemi,  nie  zdawał  się  mieć 
mało  za  sobą  świadectw,  przezorność  mądrego  Twforcg  sprawiła,  iżby 
wszelki  ruch  i  biegi  pozorne  wszystkich  planet  widocznie  poznano,  i  tak 
mała  liczba  biegów  w  przyrodzie  potrzebnych  dla  widu  zjawisk  była 
dostateczna.  Dlatego  i  ruch  środka  drogi  wielkiej  nietylko  do  słońca 
i  planet  krążących  naokoło  niego,  ale  nadto  do  zaćmień  księżyca  roz- 
ciągnął. Jako  bowiem  Ptolemeusz  przyjął,  że  największa  odległość  słońca 
od  ziemi  wynosi  1210  części,  jakich  promień  ziemi  zawiera  jedne,  a  dłu- 
gość cienia  księżyca  268  tychże  części,  tak  P.  Nauczyciel  dowodzi,  że 
w  naszym  wieku  taż  największa  odległość  słońca  od  ziemi  wynosi  1179 
części,  a  oś  ostrokręgu  cienia  265.  Inne  zaś  przedmioty  mające  z  tym 
związek  a  należące  do  biegu  i  zaćmień  dwóch  tych  ciał,  z  powodu  zmiany 


Digitized  by 


Google 


129 


zasad  mających  się  roztrząsnąć,  do  drugiego  opowiadania,  które  po  ni* 
niejszem  nastąpi,  postanowiłem  odłożyć. 

Gdy  się  nad  tym  prawdziwie  godnym  podziwu  układem  nowych 
teoryi  P.  Nauczyciela  mego  zastanawiam,  często,  uczony  P.  Schonerzef  na 
myśl  mi  przychodzi  zdanie  owego  Platończyka,  który  pokazawszy  czego 
wymagać  należy  po  astronomie,  na  końcu  przydał:  ie  niełatwo  kiedyt 
cała  natura  będńe  mogła  być  pojętą  nie  mając  wielbiciela.  Gdy  U  ciebie 
poprzedniego  roku  byłem  i  gdy  widziałem  podjęte  prace  około  poprawy 
biegów  przez  naszego  Regiomontana,  Peurbacha  jego  nauczyciela,  przez 
ciebie  i  przez  innych  uczonych  mężów,  zaczynałem  najprzód  pojmować, 
jakiem  byłoby  dziełem,  jak  wielką  pracą,  astronomią,  tę  królową  nauk 
matematyczuych,  jak  tego  była  godna,  do  swego  pałacu  królewskiego 
odprowadzić  i  formę  je)  rządu  przywrócić.  Lecz  gdy  za  wolą  bozką  zo- 
stałem widzem  i  świadkiem  prac,  które  chętnym  umysłem  zaiste  przed- 
sięwziął i  po  większej  już  części  pan  doktor  Nauczyciel  mój  pokonał, 
widzę  żv3m  nie  wystawiał  sobie  ani  cienia  nawet  tak  wielkiego  ogromu 
pracy.  Tak  on  zaś  wielki,  iżby  go  nie  każdy  bohater  mógł  udźwignąć 
i  w  końcu  pokonać.  Z  tych  przyczyn  mniemałbym,  że  starożytni  prze- 
kaz li  pituręci  jakoby  Herkules  zrodzony  z  najwyższego  Jowisza,  gdy 
zwątpił  nadal  o  swoich  barnach,  znowu  niebo  na  Atlasa  włożył,  który 
długim  wiekiem  przyzwyczajony,  mężnie  i  niezłomuemi  siłami  jak  rai 
zaczął,  tak  ciężar  ten  do  końca  dźwigał.  Nadto  bożki  Platon,  podług 
słów  Pliniusza,  przodkujący  w  mądrości,  wyraźnie  w  Epinomidzie  oznaj- 
mia,    Że    „ASTRONOMIA    POD    PRZEWODNICTWEM    BOGA  Z08TA£A  WTHAUB- 

zioną.''  To  zdanie  Platona  inni  może  inaczej  tłumaczą;  ja  zaś  gdy  wi- 
dzę że  pan  doktor  Nauczyciel  mój,  postrzeżenia  wszystkich  wieków  wraz 
z  swojemi  porządkiem  czyli  w  rejestr  zebrane,  zawsze  ma  przed  oczyma, 
następnie  gdy  coś  wypada  albo  ustalić  albo  do  nauki  i  prawideł  dodać, 
od  pierwszych  owych  postrzeżeń  postępuje  aż  do  swoich,  i  rozważa 
w  jaki  sposób  wszystko  się  z  sobą  zgadza;  potem,  trafne  wnioski  jakie 
ztąd  pod  przewodnictwem  Uranii  zebrał,  do  teoryj  Ptolemeusza  i  staro- 
żytnych odnosi.  A  gdy  takowe  z  największem  staraniem  oceniając,  na- 
glony astronomiczną  potrzebą,  nie  uznaje  za  godne  przyjęcia;  za  bożkiem 
natchnieniem  i  potęgą  niebian  nowe  teorye  przyjmie  i  za  pomocą  mate- 
matyki geometrycznie  ustanawia,  coby  z  nich  logicznie  wyprowadzić  mo- 
żna. Nareszcie  postrzeżenia  straroźytnych  i  nasze  do  przyjętych  teoryj 
stosuje:  a  tak  wszystkie  owe  prace  wyczerpnąwszy,  dopiero  astronomii 
prawa  przepisuje. 

Podług  mnie,  Platona  należy  w  ten  sposób  rozumieć,  że  matematyk 
zgłębiający  biegi  gwiazd,  bardzo  trafnie  da  się  przyrównać  do  ślepego 
któremuby  tylko  za  przewodnictwem  swej  laski  wielką,  nieograniczoną, 

Kopernikijana  t.  L  9 


Digitized  by 


Google 


130 


śliską,  niczliczonemi  bezdrożami  poplątaną  drogę  odbyć  wypadało.    Cóż 
się  stanie?  oto  przez  niejaki   czas  ostrożnie  stąpając,  kijem  szukając 
drogi,  rozpaczający  i  na  nim  niekiedy  oparty,  nieszczęśliwy,  niebo,  zie- 
mię i  wszystkich  bogów  wzywać  będzie  na  ratunek.    Bóg  dozwoli  mu 
wprawdzie  przez  kilka  lat  doświadczyć  sił  swoich,  żeby  nareszcie  poznał, 
iż  laską  swoją  od  grożącego  niebezpieczeństwa  uwolnić  się   nie  może; 
potem  już  tracącemu  nadzieję,  Bóg  ulitowany  nad  nim,  rękę  podaje  i  za 
rękę  do  pożądanego  celu  doprowadza.  Laską  astronoma  jest  sama  mate- 
matyka czyli  geometrya,  za  pomocą  której  drogę  śledzić  i  na  niej  wspie- 
rać się  naprzód  odważa.    Czemże  albowiem   są  siły  umysłu   ludzkiego 
w  porównaniu  do  zbadania  tych  boskich  rzeczy  i  tak   odlegle   od  nas 
rozsianych?    Czemże  są  mgliste   oczy?    Otóż  gdyby  mu  Bóg  według 
swojej  szczodroty  nie  udzielił  sił  bohaterskich,  i  gdyby  go  jakby  za  rękę 
po  niepojętej  w  innym  razie  rozumowi  ludzkiemu  drodze  nie  poprowadził, 
nie  uważałbym  astronoma  w  żadnym  względzie  nad  owego  ślepego  wyż- 
szym i  szczęśliwszym,  wyjąwszy  to,  że  niekiedy  ufny  w  swój  rozum  i  owę 
laskę,   składając  cześć  Bogu,  będzie  sobie  winszował,   że  samą  Uranią 
z  piekieł  wyprowadził.    Gdy  zaś  nad  tym  przedmiotem   dokładnie  się 
zastanowi,  pozna,  że  nie  jest  szczęśliwszym  nad  Orfeusza,  który  chociaż 
umysłem  postrzegał,   że  idzie  za  swoją  Eurydyką,   gdy  z  piekła  urado- 
wany wychodził,   za  przybyciem  jednak  do  wnijścia  piekieł,   ta,   której 
odzyskania  był  już  pewny,  znowu  mu  z  oczu  znikła  wracając  do  piekieł. 
Rozważmy  więc  teorye  P.  Nauczyciela  mojego  i  w  innych  planetach, 
aby  wiedzieć  czy  stałym  umysłem  i  pod  przewodnictwem  Boga,  Uranią 
do  niebios  poprowadził  i  do  swej  godności  przywrócił.  Mógłby  kto  może 
z  tego  co  powiedziano  o  biegu  ziemi  około  słońca,  o  biegu  księżyca  i  bie- 
gach pozornych,  szydzić,  lubo  nie  widzę  jakimby  sposobem  teoryą  po- 
przedzania do  sfery  gwiazd  stałych  odniósł:  ale  ktokolwiek  zechce  mieć 
wzgląd  jużto  na  główny  cel  astronomii,  już  na  związek  i  zgodność  układu 
dróg,   albo  na  łatwość  i  przyjemność  okazywania  się  zewsząd  przyczyn 
pozornych  zjawisk,  przyjęciem  żadnej  innej  teoryi  zręczniej  i  dokładniej 
nie  dowiedzie  biegów  pozornych  innych  planet:  tak  dalece  to  wszystko 
jakby  złotym  łańcuchem  przedstawia  się  z  sobą  jak  najpiękniej  powiązane, 
i  każda  z  planet  w  swojem  położeniu  i  w  swoim  porządku,  wszelką  zmianą 
swojego  biegu,  świadczy  o  ruchu  ziemi;  my  zaś  tylko  podług  rozmaitego 
położenia  kuli  ziemskiej,  na  której  zostajemy,  sądzimy,  że  owe  ciała  roz- 
maitemi  biegami  własnemi  krążą.    Jakoż  jeżeli  w  czem,  to  w  tern  naj- 
pewniej można  widzieć,  jakim  sposobem  Bóg  poddał  świat  naszym  roz- 
biorom. Nie  sądzę  zaś,  aby  to  kogo  urażać  mogło,  iż  Bóg  Ptolemeuszowi 
i  innym  znakomitym  mistrzom  dozwolił  się  różnić  w  tym  względzie,  po- 
nieważ niniejsze  nie  należy  do  tego  rodzaju  zdań,  które  Sokrates  w  Gor- 


Digitized  by 


Google 


131 


giaszu  niebezpiecznemi  dla  ludzi  nazywa,  i  żadna  ztąd  klęska  ani  dla 
samej  nauki,  ani  dla  owego  z  niej  wypływającego  wieszczbiarstwa  nie 
wynika.  Starożytni  wszelką  zmienność  biegu  w  trzech  wyższych  planetach 
względnie  do  słońca  przez  siebie  dostrzeganą,  przyznawali  własnym  ich 
epicyklom.  Potem  gdy  się  przekonywali,  że  na  zasadzie  samego  koła 
mimośrodowego  żadna  w  tych  planetach  pozorna  zmiana  nie  zachodził 
i  że  rachunek  w  obliczeniu  ich  biegów,  na  wzór  teoryi  Wenusa  zgadzał 
się  z  doświadczeniem  i  postrzeżeniami,  osądzili:  iż  taką  zasadę  drugiej 
nierówności  pozornego  biegu  przyjąć  należy,  jaką  wyprowadzali  z  dowo* 
dzeń  biegu  Wenusa,  to  jest  ażeby  tak  jak  w  Wenusie,  w  każdej  piane* 
cie  środek  epicykla  w  równem  oddaleniu  od  środka  drogi  posuwał  się, 
lecz  aby  równość  biegu  następowała  względem  środka  koła  równającego, 
do  któregoto  punktu  sama  także  planeta  własnym  biegiem  po  epicyklu 
jednostajnie  od  średniego  punktu  odziemnego  odchodząc,  przenosiła  się* 
Zresztą  w  jaki  sposób  Wenus  własnym  i  sobie  właściwym  biegiem  na 
epicyklu  obroty  odbywała,  a  na  zasadzie  koła  mimośrodowego  średniemu 
biegowi  słońca  odpowiadała,  tak  przeciwnie  oni  słońce  na  epicyklu,  pla- 
nety zaś  na  kole  mimośrodowem  właściwemi  biegami  krążące  uważali; 
co  z  samych  postrzeżeń  wynikać  musiało,  gdy  ziemię  w  środku  wszech 
świata  zatrzymali.  A  oprócz  tego  co  sądzili  stosownem  do  wytłumaczę* 
nia  pozornych  biegów  Wenusa,  z  teoryi  Merkurego  wnieśli,  że  wypada 
przyjąć  inne  jeszcze  miejsce  dla  koła  równającego,  i  że  sam  środek,  od 
którego  epicykl  równo  się  oddalał,  na  małem  posuwał  się  kole. 

Są  to  dowcipne  zaiste  jak  wiele  innych  wynalazki  starożytne  i  do- 
syć zgodne  z  biegami  i  pozornemi  zjawiskami,  jeżeli  przyjmiemy,  że 
ciała  niebieskie  na  drogach  swoich  około  własnych  środków  niejedno- 
stajne biegi  odbywają,  od  czego  jednak  przyroda  stroni,  a  my  pierwszą 
i  najznaczniejszą  zmianę  biegu  pozornego  pięciu  planet,  gdy  ta  jak  wia- 
domo przypadkowo  się  w  nich  okazuje,  przyznajemy  im  jako  ich  własną. 
W  szerokościach  planet  starożytni  i  ten  także  pewnik  zdają  się  pomijać, 
że  wszelkie  biegi  ciał  niebieskich  albo  są  kołowe  albo  z  kołowych  zło- 
żone, wyjąwszy  może  gdyby  kto  chciał  rozumieć  że  odstąpienia  i  zbo- 
czenia Wenusa  i  Merkurego  dzieją  się  podobnie  jak  mówiliśmy  poprze- 
dnio o  ruchu  zboczenia  ziemi,  zboczenia  epicyklów  w  trzech  wyższych 
planetach  i  odstąpienia  w  niższych,  wypadają  z  ruchów  kołysań.  Jeżeli 
to  daje  się  przyjąć  co  do  odstąpień  i  zboczeń  Wenusa  i  Merkurego,  że 
kąty  pochyłości  płaszczyzn  ich  dróg  i  epicyklów  wszędzie  są  te  same, 
jednak  zwyczajny  rachunek  zbija  ażeby  zboczenia  epicyklów  w  trzech 
wyższych  planetach  i  odstąpienia  Wenusa  i  Merkurego  dziać  się  miały 
przez  kołysanie.  Bo  że  tylko  o  zboczeniach  powiem,  jakie  minuty  pro- 
porcyonalne,  za  pomocą  których  wyprowadzimy  zboczenia  dla  miejsc 


Digitized  by 


Google 


192 


środka  epicy  kia  zewnątrz  węzłów  i  absydów;  podobnie  zbadali  i  ozna- 
czyli sposób,  jakim  się  dochodzą  w  nauce  o  ruchu  powszechnym  zboczenia 
stopni  ekliptyki,  t.  j.,  że  gdy  środek  epicykla  Wenusa  znajduje  się  o  60 
stopiiłu  od  jednej  z  absyd  drogi,  wtedy  otrzymujemy  zboczenie  5';  dla 
Merkurego  zaś  22'  30".  Gdybyśmy  zaś  przyjęli,  że  koło  prowadzące 
-zbacza  przez  kołysanie,  w  taLiem  położeniu  epicykla  Wenusa,  prawdziwy 
rachuLek  wymagałby  nie  więcej  nad  2'  30"  zboczenia,  dla  Merkurego 
•zaś  11'  15".  W  położeniu  bowiem  środka  owego  epicykla  pierwszej 
planety,  otrzymalibyśmy  kąt  pochyłości  płaszczyzny  drogi  do  ekliptyki, 
nie  większy  nad  5';  dla  Merkurego  zaś  22'  30",  podług  własności  ruchu 
kołysań.  I  dla  tejto  podobno  przyczyny  Jan  Regiomontan  uważał  za 
-potrzebę  ostrzedz  uczonych,  że  rachunek  szerokości  planet  jest  tylko 
przybliżonym. 

Nakoniec  gdy  ludzie,  jak  na  wielu  miejscach  Arystoteles  pokazuje, 
z  przyrody  swojej  mają  żądzę  wiadomości ,  prawdziwie  przykro  jest,  że 
nigdzie  podobne  'przyczyny  zjawisk  nie  są  tak  zawiłe  i  jakby  cymme- 
ryjskiemi  ciemnościami  otoczone,  co  też  Ptolemeusz  z  nami  poświadcza: 
że  nie  przytoczę  wiele  ze  starych  co  do  pięciu  planet  teoryj,  jakby  może 
wymagało  już  to  samo  wyliczenie,  już  porównanie  ze  sta  remi  teoryj  (że 
tak  je  nazwę)  nowych.  Zaiste  Ptolemeusza  i  tych  którzy  go  naśladują 
równie  jak  i  P.  Nauczyciela  serdecznie  kocham;  albowiem  zawsze  mam 
przed  oczyma  i  w  pamięci  owo  święte  prawidło  Arystotelesa,  kochać  obu- 
dwu,  słuchać  zaś  gruntowniejszych ;  lubo  jednak  nie  wiem  jakim  sposo- 
bem czuję  się  skłonuiejszym  do  teoryj  Pana  Nauczyciela.  Może  się  to 
dzieje  w  części  dlatego,  że  teraz  dopiero  wystawiam  sobie,  iż  dokładniej 
rozumiem  owe  nader  miłe  zdanie  dla  swej  powagi  i  prawdziwości  Plato- 
nowi przyznawane:  że  Boy  zawsze  mierzy,  w  części  zaś  dlatego,  że  po 
odnowieniu  astronomii  przez  Pana  Nauczyciela  jakby  po  rozpędzeniu  mgły 
na  otwartem  teraz  niebie  i  obudwoma,  jak  się  mówić  zwykło  oczyma, 
widzę  potęgę  owego  nader  mądrego  zdania  Sokratesa  w  Fedrze:  kogo 
sądzę  być  zdolnym  do  widzenia  jednej  lub  więcej  rzeczy  stworzonych ,  za 
tym  lecę  w  siad  jako  za  bożkiem. 

Po  ustaleniu  więc  tego  co  dotąd  o  biegu  ziemi  P.  Nauczyciel  po- 
wiedział, wypada  (jak  to  w  zasadach  odnowienia  teoryi  opowiedzieliśmy), 
aby  wszelka  zmiana  biegu  pozornego  planet,  która  w  nich  dla  położeń 
względem  słońca  postrzegać  się  daje,  z  powodu  rocznego  biegu  ziemi 
odbywała  się  na  wielkiej  drodze,  i  aby  planety  rzeczywiście  pc^tępowały 
jeszcze  drugą  nierównością  po  stopniach  Zodyaku  Z  tej  przyczyny  teo- 
rye  te  dla  tych  tylko  planet  służą,  dla  których  dwie  nierówności  biegu 
tłumaczyć  można.  Jako  zaś  Pan  Nauczjciel  w  biegu  księżyca  wolał  użyć 
epicykla  na  epicyklu,   tak  znowu  w  trzech  wyższych  planetach,   dla  po- 


Digitized  by 


Google 


133 


rządku  dogodniejszego  tłumaczenia  i  mierzenia  biegu,  wybrał  koła  mimo- 
środowe  z  epicyklami;  w  biegu  zaś  Wenusa  i  Merkurego  dwa  koła  mi- 
mośrodowe. 

Ponieważ  my  biegi  trzech  wyższych  planet  jakby  ze  środka  ziemi 
postrzegamy,  a  obroty  dwóch  niższych  jakby  poniżej  nas  widzimy,  sto- 
sowną rzeczą  było,  środki  dróg  planetarnych  do  środka  drogi  wielkiej 
odnosić,  abyśmy  potem  z  niego  biegi  i  wszelkie  pozorne  zjawiska  do 
środka  ziemi  jak  najdokładniej  przenosili;  dlatego  i  wpięciu  planetach 
wyobrazić  sobie  należy  koło,  któregoby  środek  zewnątrz  środka  drogi 
wielkiej  przypadał. 

Lecz  dla  dokładniejszego  zrozumienia  zasady  ustanowić  się  mnją- 
cych  nowych  teoryj,  i  żeby  zresztą  wszystko  widocznem  i  coraz  jaśniej- 
szem  zrobić,  załóżmy  naprzód:  że  płaszczyzny  dróg  pięciu  planet  leżą 
na  płaszczyźnie  ekliptyki,  a  środki  kół  prowadzących  i  równających 
w  środku  drogi  wielkiej ,  tak  jak  u  starożytnych  w  środku  ziemi  były. 
Potem  odległjści  między  środkiem  drogi  wielkiej  a  punktami  czyli  środ- 
kami kół  równających,  na  4  równe  części  podzielmy.  Następnie  środek 
drogi  każdej  z  trzech  planet  wyższych,  na  trzeci  podział  od  środka  drugi 
wielkiej  ku  punktowi  odziemnemu  przenieśmy,  i  promieniem  czwartej 
części  na  okręgu  drogi,  nakreślmy  epicykl,  a  otrzymamy  układ  wła>nego 
biegu  każdej  planety  w  długości.  Jeżeli  więc,  podług  zdania  P.  Nauczy- 
ciela mfcgo,  planeta  na  wyższej  części  okręgu  tego  epicykla  posuwa  się 
kierunkowo,  w  niższej  zaś  części  wstecznie  tak,  iż  wtenczas  gdy  środek 
epicykla  jest  w  puukcie  odziemnym  drogi,  planeta  znajduje  się  w  puukcie 
przyziemnym  swego  epicykla,  i  przeciwnie  gdy  środek  epicykla  bawi 
w  punkcie  przyziemnym  drogi,  planeta  zajmuje  punkt  odzierany  epicykla, 
i  tern  podobieństwem  biegów,  planeta  na  epicyklu  i  środek  epicykla  na 
drodze,  w  równym  czasie  obiegi  swoje  kończą;  jasną  jest  rzeczą,  że  us- 
nąwszy koła  równające  planet,  bieg  względem  środka  drogi  wielkiej  bę- 
dzie jednostajny  i  z  równych  złożony.  Albowiem  epicykl  w  ten  spo&ób 
użyty,  powinność  koła  równającego  zastępuje  i  droga  mimośrodowa  około 
swego  środka  i  planeta  na  epicyklu  około  środka  epicykla  na  którym 
zostaje,  w  równym  czasie  równe  opisuje  kąty. 

Bieg  zas  Wenusa  tak  poznamy:  po  odrzuceniu  koła,  którego  miej- 
sce droga  wielka  zastępuje,  na  trzeciej  podziałce,  wielkością  czwartej 
części  pozostałej,  zakreślmy  małe  koło.  Potem  środek  epicykla  Wenusa, 
który  jest  kołem  mimośrodowem  na  kole,  nazwiemy  tu  mimośrodowem 
drugiem,  i  to  na  obwodzie  wspomnionego  koła  niech  się  porusza  podług 
takiego  prawa :  aby  ile  razy  środek  ziemi  stanie  na  linii  absydów,  środek 
drogi  w  punkcie  małego  koła,  najbliższym  środka  drogi  wielkiej,  znaj- 
dował się;  gdy  ziemia  przypada  między  obydwoma  absydami,  środek  drugi 


Digitized  by 


Google 


134 

Wenusa  Diecb  się  zatrzyma  w  punkcie  małego  koła  najdalszym  od  środka 
drogi  wielkiej,  i  ku  tymże  samym  co  i  ziemia,  stronom  w  porządku  zna- 
ków niech  się  posuwa  i  odbywa  dwa  jak  wypada  obroty,  w  czasie  je- 
dnego obiegu  ziemi. 

Teorya  biegu  Merkurego  w  ogólności  zgadza  się  z  teoryą  Wenusa; 
przyjmując  nadto  epicykl,  którego  średnicę  skutkiem  drugiej  zmiany 
Merkury  kołysaniem  opisuje.  Zresztą,  ażeby  się  do  biegu  ziemi  zasto- 
sował, przyjmuje  wielkość  promienia  koła  przenoszącego  ruchomego,  ró- 
wną 3573  części.  Mimośród  zaś  koła  przenoszącego  pierwszego  736  czę- 
ści, wielkość  promienia  małego  koła  przenoszącego  środek  ruchomy  211 
części;  a  średnica  wspomnionego  epicykla  380  części,  jakich  promień 
drogi  wielkiej  zawiera  10000.  W  biegu  zaś  takie  prawo  zachodzi,  iż 
środek  koła  ruchomego  przeciwnie  jak  w  Wenusie,  najdalej  od  środka 
wielkiej  drogi  jest  położony,  a  ziemia  na  linii  absydów  planety  się  znaj- 
duje;  największego  zaś  zbliżenia  dochodzi,  gdy  ziemia  oddalona  jest  od 
absydów  planety  o  ćwiartkę  koła.  Planeta  jak  widzimy,  będzie  miała 
epicykl  stały,  którego  średnicę  skierowaną  ku  środkowi  koła  ruchomego, 
planeta  ruchem  kołyszącem  po  linii  prostej  posuwając  się,  opisuje  podług 
tego  prawa,  iż  gdy  środek  koła  ruchomego  będzie  w  nąjwiększem  odda- 
leniu od  środka  drogi  wielkiej,  aby  planeta  zajmowała  punkt  przyziemny 
swego  epicykla,  który  jest  niższym  końcem  średnicy  przez  nią  opisanej; 
i  nawzajem,  żeby  drugi  koniec,  który  punktem  odziemnym  nazwać  mo- 
żna, zajęła,  gdy  tenże  środek  ruchomego  koła  najbliższym  będzie  środka 
drogi  wielkiej. 

Biegi  zaś  absydów  planetarnych,  równie  jak  i  inne  niektóre  przed- 
mioty, do  drugiego  odkładamy  opowiadania. 

Ta  jest  prawie  cała  zasada  teoryi  do  wytłumaczenia  wszelkiej  zmia- 
ny biegu  planet  w  długości.  Dlatego,  gdyby  oko  nasze  znajdowało  się 
w  środku  drogi  wielkiej,  promienie  oczne  z  niego  przez  planety  jakby 
Unie  prawdziwych  biegów  do  sfery  gwiazd  stałych  poprowadzone,  na 
ekliptyce  nie  inaczejby  posuwały  się,  tylko  ażeby  ich  własne  zmiany  bie- 
gów na  zwierzyńcu  przedstawiły  jak  tego  wymagają  stosunki  wspomnio- 
nych  kół  i  biegów.  Lecz  ponieważ  my,  mieszkańcy  ziemi,  pozorne  biegi 
ciał  niebieskich  z  niej  uważamy,  przeto  do  jej  środka,  jako  do  podstawy 
i  wnętrza  siedliska  naszego,  wszelkie  biegi  i  pozorne  zjawiska  odnosimy, 
prowadząc  z  niego  przez  planety  linie ,  jak  gdyby  oko  ze  środka  drogi 
wielkiej  do  środka  ziemi  było  przeniesione,  zkąd  o  wszystkich  zmianach 
Mjawisk  nam  się  przedstawiających  wnosić  należy.  Gdybyśmy  zaś  chcieli 
prawdziwe  własne  biegi  planet  rozbierać,  należałoby  wykonać  jak  to  po- 
wiedziano za  pomocą  linij,  ze  środka  drogi  wielkiej  wychodzących. 

Ażebyśmy  się  jednak  prędzej  z  tego  co  jeszcze  pozostaje  do  wyli* 


Digitized  by 


Google 


135 


czenia  w  zjawiskach  planet  wytłumaczyli,  i  żeby  cały  wykład  był  łatwiej- 
szym i  przyjemniejszym,  wyobraźmy  sobie  linie  prawdziwych  biegów  po- 
zornych idące  nietylko  ze  środka  ziemi  przez  planety  na  ekliptyce,  ale 
nadto  ze  środka  drogi  wielkiej,  i  dlatego  właściwie  zwane  liniami  zmien- 
nego biegu.  Gdy  więc  ziemia,  postępując  biegiem  na  wielkiej  drodze, 
stanie  na  linii  prostej  między  słońcem  a  jedną  z  trzech  wyższych  planet, 
wtedy  planetę  zobaczymy  wschodzącą  z  wieczora  na  wschodzie.  Ponieważ 
zaś  ziemia  w  tem  położeniu  jest  najbliższa  planety,  starożytni  przyjęli, 
że  planeta  względem  ziemi  jest  najbliższą,  ponieważ  była  w  punkcie  przy- 
ziemnym swego  epicykla.  Gdy  zaś' słońce  zbliża  się  do  linii  prawdziwego 
i  pozornego  położenia  planety,  co  następuje  gdy  ziemia  dochodzi  do  prze- 
ciwległości  wspomnionego  miejsca:  planeta  zaczyna  znikać  przy  zachodzie 
wieczornym  i  najbardziej  się  od  ziemi  oddalać,  dopóki  linia  prawdziwego 
miejsca  planety  także  i  przez  środek  słońca  nie  przejdzie,  i  dopóki  słońce 
między  planetą  a  ziemią  nie  stanie  i  planety  nie  zakryje;  od  tego  potem 
zakrycia,  dla  ciągłego  ruchu  ziemi,  ponieważ  linia  prawdziwego  miejsca 
słońca  od  linii  prawdziwego  miejsca  planety  odstępuje,  przeto  planeta 
doszedłszy  do  odległości  od  słońca  jak  tego  łuk  widzenia  wymaga,  znowu 
na  wschodzie  z  rana  widzieć  się  daje. 

Ponieważ  droga  wielka  w  teoryi  tych  trzech  planet  czynność  epi- 
cykla każdąj  planecie  przez  starożytnych  przyznawanego  wykonywa, 
przeto  na  średnicy  drogi  wielkiej  przedłużonej  aż  do  planety  znajduje 
się  prawdziwy  punkt  odziemny  i  przyziemny  planety,  względnie  drogi 
wielkiej.  Punkt  zaś  odziemny  i  przyziemny  średni,  w  kierunku  średnicy 
drogi  wielkiej  na  liniach  łączących  środek  koła  ze  środkiem  epicykla 
w  równej  odległości  posuwa  się,  i  gdy  ziemia  w  pierwszej  połowie  swej 
drogi  do  planety  się  zbliża,  w  drugiej  i  przeciwnej  od  niej  się  oddala: 
w  pierwszym  razie  końce  średnicy  drogi  wielkiej  wskażą  punkta  przy- 
ziemne, w  drugim  p.  odziemne,  gdyż  pierwsza  połowa  drogi  stronie  niż- 
szej epicykla,  druga  zaś  stronie  wyższej  odpowiada. 

Niech  środek  ziemi  znajduje  się  niedaleko  słońca  i  złączenia  pla- 
nety, w  prawdziwym  p.  odziemnym  planety  względnie  drogi  wielkiej,  i  nie- 
chaj linia  prawdziwego  biegu  schodzi  się  z  linią  pozornego  miejsca  planety. 
Od  tego  miejsca  gdy  ziemia  biegiem  swoim  posunie  się,  linia  prawdziwego 
biegu  z  linią  prawdziwego  miejsca  planety  zaczną  się  w  planecie  prze- 
cinać, i  pierwsza  postąpi  jednostajnym  swoim  biegiem  w  kierunku  zna- 
ków, druga  zaś  od  tej  zbaczająca,  pokaże  nam  planetę  prędzej  po  ekliptyce 
postępującą,  aniżeli  gdyby  rzeczywiście  posuwała  się  biegiem  własnym. 
Lecz  gdy  ziemia  przyjdzie  do  części  drogi  wielkiej  bliższej  planety,  ta 
wnet  do  kierunku  wstecznego  się  zwraca,  tak  iż  pozorny  postęp  planety 
zaraz  leniwszym  nam  się  okaże;  dalej  ponieważ  ziemia  ku  planecie  w  górę 


Digitized  by 


Google 


136 


postępuje,  linia  prawdziwego  biegu  słońca  od  planety  będzie  się  odsuwała, 
a  nam  się  będzie  zdawać  jakoby  planeta  z  wyższej  części  zstępując,  do 
nas  się  zbliżała.  Planeta  zaś  dopóty  kierunkową  będzie,  póki  środek 
ziemi  nie  przyjdzie  do  tego  położenia  na  drodze  wielkiej,  aż  kąt  dzienny 
ruchu  linii  wstecznego  prawdziwego  miejsca  planety,  równy  będzie  kątowi 
dziennemu  biegu  prawdziwego  kierunkowego;  albowiem  wtedy  z  powodu 
dwóch  niweczących  się  biegów,  planeta  w  pierwszem  stanowisku  przez 
kilka  dni  podług  stosunku  drogi  wielkiej  do  drogi  planety  i  podług  po- 
łożenia planety  na  swej  drodze  i  prędkości  swego  biegu,  zdawać  się  bę- 
dzie stojącą.  Następnie  od  tego  znowu  miejsca  gdy  ziemia  stanie  bliżej 
planety,  zdawać  się  nam  będzie  że  planeta  odsuwa  się  wstecznie,  ziemia 
bowiem  swem  odsuwaniem  się  znacznie  bieg  własny  planety  przewyższa, 
aż  do  tego  miejsca  w  którem  ziemia  do  prawdziwego  p.  przyziemnego 
planety  względnie  drogi  wielkiej  dochodzi,  gdzie  pUneta  w  połowie  swego 
wstecznego  ruchu  w  przeciwległości  ze  słońcem,  będzie  najbliżej  ziemi. 
W  tem  położeniu  znajduje  się  Mars.  który  oprócz  zwyczajnego  odsuwania 
się  z  powodu  drogi  wielkiej  czyli  ze  względu  zmiany  pozornej,  ma  nadto 
inną  jeszcze  (z  przyczyny  widocznej  wielkości  promienia  ziemi  względem 
jego  odległości)  pozorną  zmianę,  jak  to  pilne  postrzeżenie  potwierdzi. 

Naostatek  gdy  ziemia  od  tego  że  tak  powiem  środkowego  złączenia 
z  planetą,  kierunkowo  odsunie  się.  ruch  wsteczny  w  tym  samym  stosunku 
w  jakim  wprzódy  wzrastał,  zmniejszać  się  będzie,  aż  póki  znowu  po  zró- 
wnoważeniu się  biegów,  planeta  w  drugiem  stanowisku  nie  zatrzyma  się. 
Potem  planeta  własnym  biegiem  przewyższającym  ruch  wsteczny,  za  bie- 
giem ziemi  postępować  będzie,  dopóki  nareszcie  w  środku  biegu  kierun- 
kowego się  nie  pokaże  i  dopóki  znowu  ziemia  do  punktu  odzieranego 
prawdziwego,  zkąd  wyszła  nie  przyjdzie  i  wszystkich  wspomnionych  zjawisk 
pozornych,  kolejno  w  każdej  planecie  nie  sprowadzi. 

Ten  jest  pierwszy  użytek  drogi  wielkiej  w  rozważaniu  biegu  planet, 
iż  nas  uwalnia  w  Saturnie,  w  Jowiszu  i  Marsie  od  trzech  wielkich  epicy- 
klów.  Co  zaś  starożytni  argumentem  planety  nazjwali,  to  P.  Nauczyciel 
biegiem  paralaktyc  nym  planety  nazywa,  ponieważ  za  pomocą  niego  wypro- 
wadzamy pozorne  biegi  z  powodu  ruchu  ziemi  na  drodze  wielkiej  wyni- 
kające, które  jak  wiadomo  niczera  innem  nie  są  względem  dropi  wielkiej, 
jak  paralaxy  księżyca  z  przyczyny  stosunku  promienia  ziemi  do  promie- 
nia jego  drogi.  Bieg  środka  epicykla  którejkolwiek  planety  odjęty  od 
biegu  średniego  ziemi,  który  jest  i  biegiem  średniego  słońca,  daje  na 
różnicę  ruch  jednostajny  paralaktyczny  rachowany  od  p.  odziemnego  śred- 
niego, od  którego  ziemia  jednostajnie  się  odsuwa;  zkąd  naprędce  otrzy- 
miyemy  z  tablic  biegu  P.  Nauczyciela  prawdziwy  i  pozorny  bieg  każdej 
planety  na  ekliptyce. 


Digitized  by 


Google 


137 


Drugą  znowu,  od  tamtej  niepośledniejszą  część  pożytków  drogi  wiel- 
kiej, napotkamy  w  teoryi  Wenusa  i  Merkurego;  jakoż  ponieważ  my  dwie 
te  planety  z  ziemi  jakby  z  gwiazdozorni  postrzegamy,  chociażby  one  nie 
inaczej  jak  słońce  stałemi  były,  my  jednak  ponieważ  przez  ruch  na 
wielkiej  drodze  około  nich  krążymy,  sądzilibyśmy  że  i  one  równie  jak 
słońce  zwierzyniec  przebiegają.  A  ponieważ  dostrzeżenia  świadczą,  że 
Wenus  i  Merkury  na  swoich  drogach  także  własnemi  biegami  krążą, 
oprócz  średniego  biegu  słońca,  którym  kierunkowo  postępują,  i  inne  także 
po  orne  biegi  przypadkowe  z  przyczyny  ruchu  na  drodze  wielkiej  po- 
strzegać się  dają.  Jakoż  z  początku  ich  drogi  uważać  będziemy  za  epi- 
cykle,  które  jak  gdyby  na  własnych  kołach  ze  słońcem  równemi  postę- 
pami zwierzyniec  przebiegały.  Tak  gdy  ziemia  znajduje  się  w  miejscu 
najbliższem  pierwszych  kół,  całe  ich  drogi  uważać  będziemy  w  miejscu 
ną,dalszem  koła  mimośrodowego,  a  przeciwnie  gdy  ziemia  jest  najdalej, 
drogi  będą  najbliżej.  Nadto  jak  w  planetach  wyższych  punkta  odziemne 
i  prz)  ziemne  wyznaczają  się  względnie  do  planet  na  samej  drodze  wiel- 
kiej, tak  przeciwnie  w  drogach  Wenusa  i  Merkurego  wyznaczają  się  wzglę- 
dnie do  środka  ziemi,  gdziekolwiekby  się  ona  znajdowała,  i  podług  rocz- 
nego biegu  ziemi  przez  wszystkie  punkta  dróg  przechodzą.  Końce  śre- 
dnicy koła  ruchomego,  która  od  linii  średniego  biegu  słońca,  to  jest  od 
linii  prowadzouej  ze  środka  drogi  wielkiej  do  środka  ziemi  w  równej  odle- 
głości się  posuwa,  sąto  absydy  średnie.  Absydy  będące  w  stronie  koła 
ruchomego  przeciwległej  ziemi,  słusznie  się  nazwą  absydami  nąjwyźszemi, 
a  będące  w  stronie  bliższej,  absydami  najniższemu 

Gdyby  bieg  roczny  ziemi  ustał,  ponieważ  Wenus  w  9  miesiącach 
swój  obieg  jak  wyżej  powiedziano  kończy,  a  Merkury  blisko  w  3;  przeto 
każda  z  tych  planet  w  ciągu  swegu  peryodu,  dwa  razy  by  nam  się  z  ziemi 
pokazała  w  złączeniu  ze  słońcem,  dwa  razy  najdalszych  granic  na  swych 
kołach  na  zagięciach  dochodzącą:  raz  zaś  gwiazdą  ranną,  wieczorną,  wste- 
czną, kierunkową,  odziemną  i  przyziemną.  Nadto  oku  w  środku  drogi 
wielkiej  przedstawiałyby  się  własne  biegi  zmienne  Wenusa  i  Merkurego, 
podobnie  i  innych  planet,  to  jest  plauety  te,  biegami  swojemi  przechodząc 
po  całym  zwierzyńcu t  byłyby  wówczas  w  przeciwległa  ści  ze  słońcem, 
a  w  innych  położeniach  wydawałyby  się  zwróconemi  ku  niemu. 

Lecz  gdy  ani  ze  środka  drogi  wielkiej  biegów  planet  nie  uważamy, 
ani  ziemia  w  biegu  rocznym  nie  ustaje,  dosyć  widoczną  będzie,  dlaczego 
też  same  pozortie  biegi  nam  mieszkańcom  ziemi,  w  tak  wielkiej  się  roz- 
maitości przedstawiają.  Wenus  i  Merkury  ziemię  w  biegu  prześcigają, 
według  wielkości  dróg  swoich  biegiem  prędszym,  ziemia  w  biegu  swoim 
roczuym  za  niemi  postępuje.  Dlatego  Wenus  do  ziemi  w  19  blisko  mie- 
siącach, Merkury  w  4  powraca,  i  w  tym  przeciągu  czasu  powtórnie  przed- 


Digitized  by 


Google 


138 


stawiają  nam  wszystkie  pozorne  biegi  które  Bóg  dozwolił  i  z  ziemi  dostrzegać, 
linie  własnych  biegów  jednostajnie  postępują,  kończąc  swoje  obiegi  około 
środka  drogi  wielkiej  w  czasie  przez  Boga  sobie  naznaczonym.  Linie  zaś 
prawdziwych  miejsc,  które  od  środka  ziemi  przez  Wenusa  i  Merkurego  pro- 
wadzone, idą  wcale  inaczej,  jużto  dlatego  że  od  punktu  zewnątrz  ich  dróg 
są  prowadzone,  już  że  tenże  sam  punkt  jest  ruchomy.  My  sądzimy,  że 
Wenus  i  Merkilry  na  swych  drogach  takim  biegiem  postępują,  jakim  uwa- 
żali je  starożytni,  to  jest  krążące  po  cpicyklach.  Gdy  jednak  tamten  bieg 
jest  tylko  przewyżką  o  którą  planeta  prędsza,  bieg  średni  ziemi  czyli 
słońca  przewyższa,  tę  przewyżkę  P.  Nauczyciel  nazywa  ruchem  paralak- 
tycznym,  zupełnie  dla  tych  samych  przyczyn  co  w  trzech  wyższych  pla- 
netach. Wypada  przeto,  że  wszystkie  pozorne  biegi  Wenusa  i  Merku- 
rego, któreby  się  nawet  z  nieruchomej  ziemi  wydawały,  z  przyczyny  biegu 
ziemi,  później  wracają,  i  że  takowe  we  wszystkich  częściach  swoich  kół 
i  punktach  ekliptyki  przypadają,  przez  co  różnego  rodzaju  ich  biegi  po- 
strzegamy. Jakoż  gdyby  ziemia  stała  nieruchomie  w  znaku  Baka,  Pto- 
lemeusz wcale  nie  dostrzegłby  był  że  Merkury  najmniej  się  odsuwa  od 
słońca  w  Wadze,  a  Wenus  w  Byku.  Gdziekolwiekby  zaś  ziemia  była  na 
swojej  wielkiej  drodze,  a  Wenus  albo  Merkury  na  bokach  swego  koła, 
najdalej  zdawać  się  nam  będzie  od  słońca  odsuniony.  Poprowadziwszy 
linie  od  środka  ziemi,  dotykające  z  obu  stron  kół  Wenusa  i  Merkurego, 
te  w  wyższej  części  drogi  względem  ziemi,  postępować  będą  w  kierunku 
znaków;  a  w  przeciwnym  kierunku,  w  części  niższej  i  najbliższej  ziemi, 
gdzie  stojącemi  i  cofającemi  się  na  oko  wydadzą,  zwłaszcza  gdy  linia 
prawdziwego  miejsca  planety,  zakreśla  kąt  dzienny  okoła  środka  ziemi 
w  kierunku  wstecznym,  albo  równy  kątowi  średniego  biegu,  który  i  ziemia 
opisiye  w  kierunku  postępowym,  albo  od  niego  większy.  Otóż  dlaczego 
widzimy  Wenusa  i  Merkurego,  krążące  okoła  słońca. 

Wreszcie  jaśniejszą  jest  rzeczą  nad  słońce,  że  droga  unosząca  ziemię, 
słusznie  się  zowie  WIELKĄ.  Jeżeli  bowiem  wodzowie  z  przyczyny  po- 
wodzeń wojennych,  albo  podbicia  narodów,  otrzymywali  przydomki  Wiel- 
kich: godną  zaiste  była  i  ta  droga,  aby  jej  nadać  najświetniejsze  imię, 
gdyż  jakby  sama  jedna  czyni  nas  uczestnikami  praw  całego  urządzenia 
niebieskiego,  i  wszelkie  błędy  biegów  prostuje,  a  tę  najpiękniejszą  część 
filozofii  do  swojej  godności  wraca.  Dlatego  zaś  droga  ma  nazwę  wielkiej 
że  tak  względem  dróg  planet  wyższych  jako  i  niższych,  znaczną  ma  wiel- 
kość, która  jest  powodem  głównych  zjawisk. 

W  szerokościach  planet  najprzód  widzimy  jak  słusznie  drodze  uno- 
szącej środek  ziemi,  dano  nazwę  wielkiej,  co  na  tern  większe  jeszcze  zasłu- 
giye  podziwienie,  iż  jak  wiadomo,  prawidła  starożytnych  w  tym  względzie 
zawilsze  i  ciemniejsze  były.  Biegi  planet  w  długości  wyborne  wprawdzie 
świadectwa  wykazują,  że  środek  ziemi  opisuje  drogę,  którą  wielką  zowicmy 


Digitized  by  VjOOQ16 


139 


W  szerokościach  zaś  planet  jej  pożytki,  jakby  wznakomitem  jakiem  miejscu 
położone,  bardziej  są  wydatne,  gdyż  droga  ta  nie  odstępując  od  płaszczyzny 
ekliptyki,  główną  jednak  jest  przyczyną  wszelkiej  zmiany  biegów  pozornych 
w  szerokości.  Widzisz,  uczony  Panie  Schonerze,  iż  dlatego  tę  drogę  wysoko 
cenić  i  przyjąć  należy,  że  całą  naukę  o  ruchu  szerokości,  krótko  i  jasno 
za  pomocą  wszystkich  przywiedzionych  przyczyn,  przed  oczy  stawia. 

Niech  będą  najprzód  drogi  trzech  wyższych  planet,  podług  teoryi 
Ptolemeusza  do  ekliptyki  nachylone,  których  punkta  odziemne  w  półno- 
cnej stronie  przypadają,  i  niech  planety  na  własnych  drogach,  podobnie 
jak  księżyc  na  drodze ,  pochyłej,  z  której  płaszczyzny  nie  wychodzi,  bieg 
odbywają.  Linie  własnych  biegów,  zwykle  liniami  węzłowemi  planet  zwane, 
wskażą  położenia  dróg  względem  płaszczyzny  ekliptyki  i  punktu  przecięć 
dróg  planet;  linie  zaś  prawdziwych  miejsc  przecinające  wspomnione  linie 
w  środkach  planet,  stosownie  do  położenia  środka  ziemi  na  drodze  wiel- 
kiej względem  planety  i  samej  planety  na  swej  pochyłej  drodze,  wskażą 
prawdziwe  miejsca  planet:  bliższe  i  dalsze  na  linii  przez  środek  znaków 
idącej  i  podług  wielkości  kątów  z  płaszczyzną  ekliptyki  utworzonych,  jak 
tego  matematyczny  rachunek  wymaga.  Dlatego  gdy  planeta  bawi  na  któ- 
rymkolwiek łuku  swej  drogi  pochyłej  i  epicykla,  a  środek  ziemi  względem 
planety  jest  w  dalszej  połowie  drogi  wielkiej,  którą  starożytni  wyższą 
częścią  epicykla  nazwali,  jasną  jest  rzeczą,  że  szerokości  pozorne,  mniej- 
szemi  być  powinny  o  kąt  pochyłości  drogi  do  płaszczyzny  ekliptyki;  po- 
nieważ w  takiem  położeniu  środka  ziemi  względem  planety,  kąt  szerokości 
pozornej,  mniejszym  jest  od  kąta  nachylenia,  to  jest  wewnętrzny  od  zewnę- 
trznego i  przeciwległego.  Fotem  gdy  środek  ziemi  przyjdzie  do  połowy 
drogi  wielkiej  bliższej  planety,  szerokość  pozorna,  przeciwnie  większą  bę- 
dzie od  kąta  nachylenia;  dla  tych  samych  zupełnie  przyczyn  i  odwrotnie 
się  dzieje:  albowiem  kąt  który  był  wprzódy  zewnętrzny  i  przeciwległy, 
teraz  jest  wewnętrznym.  Ta  jest  przyczyna,  dla  której  starożytni  mnie- 
mali, że  gdy  środek  epicykla  znajduje  się  zewnątrz  węzłów,  wyższa  część 
epicykla  zawsze  między  płaszczyzną  drogi  i  ekliptyki  przypada,  druga 
zaś  połowa  epicykla  ku  tej  stronie  zmierza,  ku  której  połowa  drogi  środek 
epicykla  unoszącej  nachyla  się,  średnica  zaś  przechodząca  przez  średnie 
długości  epicykla  w  równem  oddaleniu  na  płaszczyźnie  ekliptyki  postę- 
puje: a  gdy  epicykl  jest  w  węzłach,  planeta,,  w  jakiejkolwiek  byłaby  czę- 
ści swego  epicykla,  żadnej  wtedy  nie  ma  szerokości  W  tych  teoryach 
sprawdza  się  to  wtedy,  gdy  planeta  bawi  w  którym  z  węzłów,  a  ziemia 
znajduje  się  w  którejkolwiek  części  drogi  wielkiej.  Gdyby  kąt  płaszczy- 
zny epicykla  względem  płaszczyzny  drogi,  w  teoryach  starożytnych,  znaj- 
dowano zawsze  równym  kątowi  nachylenia  płaszczyzny  drogi  do  płasz- 
czyzny ekliptyki,  to  jest  gdyby  płaszczyzną  epicykla  zawsze  była  uważaną 


Digitized  by 


Google 


140 


w  równem  nachyleniu  do  ekliptyki,  wspomniona  teorya  szerokości  byłaby 
dostateczną;  lecz  gdy  wcale  co  innego  rozbiory  geometryczne  postrzeżeń 
nasuwają,  jak  to  widzieć  można  w  Ptolemeuszu  w  ostatniej  księdze  Wiel- 
kiego układu,  P.  Nauczyciel  stanowi,  że  przez  ruch  kołysań  kąt  nachylenia 
drogi  do  ekliptyki  w  pewnym  stosunku  rośnie  i  maleje,  to  jest  względnie 
średniego  biegu  planety,  na  kole  pochyłem  i  ziemi  na  drodze  wielkiej, 
co  nastąpi,  jeżeli  w  jednym  peryodzie  biegu  paralaktycznego,  średnica  na 
której  się  ważenie  odbywa,  dwa  razy  kreślona  będzie  ostatniemi  grani- 
cami koła  pochyłego;  pod  tym  warunkiem,  iż  gdy  planeta  jest  przy  wscho- 
dzie wieczornym,  aby  kąt  nachylenia  był  największy;  dlatego  i  szerokość 
pozorna  będzie  także  większa:  przy  wschodzie  zaś  rannym,  aby  kąt  był 
najmniejszy,  a  ztąd  ażeby  i  sama  szerokość  pozorna  jak  należało,  była 
mniejszą. 

Biegi  pozorne  Wenusa  i  Merkurego  w  szerokości,  wyjąwszy  jedno 
zboczenie,  teoryą  wyższych  planet  łatwością  pomysłu  przewyższają.  Ale 
rozważmy  najprzód  szerokości  Wenusa.  Wewnątrz  drogi  wielkiej  najprzód 
napotykamy  sferę  Wenusa.  Zakłada  więc  P.  Nauczyciel:  że  płas/czyzna, 
na  której  Wenus  bieg  odbywa,  względem  ekliptyki  czyli  j)łaszczyzuy  drogi 
wielkiej,  zbacza  około  średnicy  przechodzącej  przez  absydy  własne  drogi 
pierwszej,  w  ten  sposób,  iż  połowa  wschodnia  względem  płaszczyzny  ekli- 
ptyki, na  północ  się  wznosi  pod  kątem  pochyłości,  jakiby  w  teoryach 
Ptolemeusza  płaszczyzna  epicy  kia  z  płaszczyzną  drogi  tworzyła;  a  zacho- 
dnia połowa  zniża  się  na  południe.  Połowę  zaś  wschodnią  rozumiemy 
tę,  która  leży  względem  linii  największej  odległości  w  kierunku  postępo- 
wym i  t  d.  Za  pomocą  tej  jednej  i  prostfej  teoryi,  wszelkie  prawidła 
zboczeń  i  nachyleń  wraz  z  wypadkami  z  położenia  ziemi  względem  płasz- 
czyzny planety,  łatwo  będzie  przewidzieć.  Jakjż,  gdy  skutkiem  biegu 
rocznego  ziemi  z  przeciwnej  strony  do  najdalszego  punktu  pierwszej  drogi 
dojdziemy,  gdzie  droga  Wenusa,  jakby  epicy  ki  w  punkcie  odziemnym 
swojej  drogi  nam  się  wyda,  wówczas  płaszczyzna  po  której  Wenus  krąży, 
zdawać  się  nam  będzie  odsuniętą  od  płaszczyzny  ekliptyki,  ponieważ  w  ta- 
kiem  położeniu  w  kierunku  poprzecznym  ją  widzimy.  A  ponieważ  na  pła- 
szczyznę tę  z  miejsca  niższego  patrzymy,  ta  jej  część  która  na  północ  wy- 
staje, g  ly  obrócimy  oczy  na  południe,  będzie  le  \ą,  pozostała  zaś  na  połu- 
dnie, prawą.  Gdy  zaś  ziemia  postąpi  w  górę  ku  uajdalszemu  punktowi 
planety,  droga  Wenusa  zdawać  się  będzie  odstępować  od  p.  odziemnego 
swego  koła  i  aż  na  samą  płat-zczyznę  koła  Wenusa  nachyloną,  jakbyśmy 
z  wyższego  miejsca  na  nią  patrzyli.  Dlatego  odsunięcie  kolejno  w  zbo- 
czenie przechodzi,  tak  iż  o  ćwiartkę  okręgu  koła  oddalona  od  pierwszego 
miejsca  planeta  w  górnych  tylko  częściach  będzie  zbaczać  od  ekliptyki. 
Że  w  takiem  położeniu  my  znajdujemy  się  na  ziemi  w  przeciwnej  poło- 


Digitized  by 


Google 


141 


wie  drogi,  która  względem  p.  odziemnego  ma  położenie  kierunkowe,  a  wzglę- 
dem płaszczyzny  ekliptyki  na  północ  się  wznosi,  starożytni  powiedzieli 
że  epicykl  Wenusa  jest  w  węźle  spadającym,  i  że  punkt  odziemny  epicykla 
na  północ  najbardziej  się  nachyla ;  p.  zaś  przyziemny,  na  połuduie.  Na- 
stępnie, gdy  nas  ziemia  podnosi  w  górę  swym  biegiem  rocznym  ku  pun- 
ktowi najdalszemu  Wenusa,  droga  jego  niby  epicykl  będzie  się  zdawała 
dążyć  do  punktu  najbliższego  a  płaszczyzna  epicykla  (to  jest  płaszczyzna 
Wenusa),  która  wprzódy  pochyloną  dla  nas  była  do  płaszczyzny  ekliptyki, 
znowu  się  pokaże  do  nas  pochyloną;  północna  zaś  połowa  drogi  wewnątrz 
płaszczyzny  ekliptyki  wystającą,  zostań  e  prawą,  ponieważ  na  drogę  We- 
nusa z  góry  patrzymy.  Gdy  zaś  środek  ziemi  przyjdzie  do  miejsca  naj- 
dalszego Wenusa,  żadnego  zboczenia  lecz  tylko  odstąpienie  postrzeżemy, 
i  droga  Wenusa  w  najbliższym  punkcie  swego  koła  prowadzącego,  po- 
dług zdania  starożytnych,  będzie  się  znajdować.  Ten  zaś  jest  zjawisk 
porządek,  iż  gdy  środek  ziemi  połowę  obiegu  kończy  od  punktu  najbliż- 
szego Wenusa  w  kierunku  znaków,  wznosząc  się  do  punktu  najdalszego 
Wenusa,  tymże  samym  sposobem  ziemia  na  dół  idąc,  odstąpienie  zwolna 
zmieni  się  w  zboczenie,  a  ponieważ  połowa  płaszczyzny  koła  prowadzą- 
cego od  punktu  najdalszego,  posuwa  się  w  kierunku  wstecznym,  z  powo- 
du takiego  ruchu  ziemi,  staje  się  dla  nas  przeciwległą,  punkt  odziemny 
drogi  Wenusa  na  południe  od  płaszczyzny  ekliptyki  zbaczać  zaczyna,  do- 
póki po  dojściu  ziemi  do  90  stopni  od  p.  najdalszego,  obu  połów  od  pła- 
szczyzny ekliptyki  zbaczających  nie  zobaczymy  i  sądzić  będziemy,  że  droga 
czyli  epicykl  Wenusa  do  węzła  wstępiyącego  w  najdalszym  punkcie  do- 
chodzi. Gdy  odsunie  się  fW  tego  miejsca  ziemia,  zboczenie  znowu  na 
oitąpienie  przejdzie,  i  gdy  dojdzie  do  miejsca  najbliższego  Wenusa,  też 
same  szerokości  pozorne  Wenusa  ziemia  znowu  sprowadzać  zacznie.  Z  cze- 
go pokazuje  się,  że  gdy  ziemia  jest  na  linii  absydów  Wenusa,  płaszczy- 
zna drogi  planety  cofniętą  się  wydaje,  w  oddaleniu  zaś  o  ćwiartkę  koła 
od  tych  punktów,  nachyloną,  w  miejscach  zaś  pośrednich,  mieszane  sze- 
rokości dają  się  widzieć. 

Gdy  zaś  oprócz  tych  szerokości  które  starożytni  epicyklowi  Wenusa 
przyznali,  łączy  się  z  niemi  i  inna,  odstąpieniem  przez  starożytnych  a  \xzez 
Ptolemeusza  pochyłością  kół  mimoirodowych  nazwana,  i  takową  tłoma- 
czyli  przez  środek  koła  przenoszącego  epicykl  Wenusa,  który  już  został 
usunięty,  P.  Nauczyciel  osądził,  iż  udać  się  należało  do  innego  sposobu 
zgodniejszego  z  postrzeźeniami.  Aby  zaś  sposób  ten  wykładu  zboczenia, 
podany  przez  P.  doktora  Nauc  yciela  mego,  równie  jak  i  to  co  dotąd 
wyłożono,  łatwiej  zrozumii  ć,  załóżmy  że  płaszczyzna  dopiero  wspomniona, 
jest  średnią  i  stałą,  od  którejby  pr.wd/.iwa  na  jedne  i  drugą  stronę  odstę- 
powała. Lecz  ponieważ  wszystkie  biegi  odniesione  do  biegunów,  z  mniej- 


Digitized  by 


Google 


142 


szą  trudnością,  i  prędzej  poznają,  się,  przeto  najprzód  pamiętać  należy,  że 
jeden  z  biegunów  płaszczyzny  eldiptyki,  podług  wielkości  kąta  nachylenia 
wznosi  się,  drugi  zaś  w  przeciwnej  stronie  na  południe  zniża  się,  a  co 
o  północnym  biegunie  albo  o  tern  co  się  dzieje  około  niego  mamy  po- 
wiedzieć, w  podobny  sposób  mając  wzgląd  na  przeciwległość  o  południo- 
wym rozumieć  należy.  Podobnie  dla  północnego  bieguna  płaszczyzny 
średniej  załóżmy,  że  jest  koło  ruchome,  któremuby  linia  ze  środka  pła- 
szczyzny średniej  największych  zboczeń  od  prawdziwej  płaszczyzny  odpo- 
wiadała: sam  zaś  biegun  północny  prawdziwej  płaszczyzny  ruchem  koły- 
sania niech  średnicę  wspomnionego  koła  zakreśla.  Powtóre,  koło  ru- 
chome niech  idzie  za  biegiem  planety,  tak  aby  Wenus  biegiem  swoim 
postępując,  zostawiała  jedno  z  dwóch  przecięć  po  sobie  idących,  podług 
takiego  prawa,  aby  po  upływie  roku  do  drugiego  przecięcia  w  końcu  wró- 
ciła. Poprowadźmy  koło  wielkie  przez  bieguny  obydwóch  płaszczyzn, 
i  od  wspólnego  przecięcia  tego  koła  z  płaszczyzną  prawdziwą,  odliczmy 
z  obu  stron  po  90  stopni.  Ponieważ  bieguny  płaszczyzny  prawdziwej 
i  średniej  różnią  się,  przeto  węzły  albo  wspomnione  przecięcia  oznaczo- 
ne będą.  W  tym  czasie  w  którym  Wenus  do  któregokolwiek  z  węzłów 
powraca,  niech  biegun  płaszczyzny  prawdziwej  ruchem  kołyszącym,  dwa 
razy  kreśli  średnicę  wspomnionego  koła  ruchomego:  to  zaś  niech  się  tak 
odbywa,  iżby  planeta  ze  środkiem  ziemi  w  takiej  była  zgodzie,  że  ile  ra- 
zy ziemia  przyjdzie  do  punktu  najdalszego  drogi,  aby  Wenus  na  kole 
prawdziwem  najbardziej  na  północ  od  płaszczyzny  średniej  zbaczała,  to  jest 
znajdowała  się  najdalej  zewnątrz  średniej  drogi  Nadto,  gdy  ziemia 
jest  o  czwartą  część  od  p.  odziemnego  drogPoddalona,  aby  planeta  z  całą 
swoją  płaszczyzną  prawdziwą,  na  płaszczyźnie  drogi  leżała.  Gdy  zaś  zie- 
mia przez  inne  miejsca  pośrednie  przebiega,  aby  planeta  także  przez  zbo- 
czenia pośrednie  przechodziła.  Dla  uwiecznienia  tej  zgody  między  zie- 
mią i  planetą,  urządził  Bóg  aby  pierwsze  kołysanie  zakreślało  jedno  (że 
tak  powiem)  kółeczko  w  tym  samym  czasie,  w  którym  Wenus  raz  do  je- 
dnego z  ruchomych  węzłów  wraca.  Objaśnijmy  to  przykładem:  jeżeli 
w  pewnej  epoce  ruchu  kołysania,  biegun  północny  płaszczyzny  prawdzi- 
wej, względem  bieguna  przyległego  płaszczyzny  średniej,  najdalej  na  po- 
łudnie będzie  położony,  a  Wenus  o  tyleż  w  najdalszej  granicy  odsunięta 
na  północ,  a  środek  ziemi  pada  na  jedne  z  absydów  Wenusa,  wtedy  zie- 
mia po  upływie  czwartej  części  roku,  biegiem  rocznym  przyjdzie  do  miej- 
sca pośredniego  między  absydami,  a  planeta  w  tymże  czasie  dojdzie  do 
swego  przecięcia  czyli  węzła  ruchomego.  A  ponieważ  ruch  kołysania 
zależnym  jest  od  powrotu  planety  do  węzłów  czyli  przecięć,  przeto  pier- 
wsze kółeczko  kołysania,  czwartą  część  także  obieży;  przez  ruch  zaś  dru- 
giego kółka,  które  dwa  razy  prędzej  od  pierwszego  krąży,  biegun  pra- 


Digitized  by 


Google 


143 


wdziwej  płaszczyzny  na  biegun  płaszczyzny  średniej  padnie,  i  dlatego 
obie  płaszczyzny  z  sobą  się  zejdą.  Gdy  zaś  planeta  oddali  się  od  tego 
węzła,  a  ziemia  przyjdzie  do  drugiej  absydy  pierwszego  koła,  i  biegun 
płaszczyzny  prawdziwej  skutkiem  kołysania  odsunie  się  na  północ  od  bie- 
guna płaszczyzny  średniej,  wyniknie,  że  lubo  Wenus  będzie  południową, 
tak  jak  w  naszym  przykładzie,  szerokość  wszelako  południowa  maleje: 
jeżeli  Wenus  jest  północną,  taż  szerokość  rośnie.  Gdy  zaś  przyjdzie  do 
tego  miejsca,  gdzie  biegun  prawdziwej  płaszczyzny  ruchem  kołysania  do- 
chodzi do  największej  granicy  północnej,  planeta  w  biegu  swoim  rocznym 
ku  węzłom  między  obu  przecięciami,  największe  znowu  mieć  będzie  zbo- 
czenie północne.  Widzimy  przeto,  że  nich  koła  przyjętego  to  sprawia, 
iż  w  jednym  roku  Wenus  do  węzłów  powraca,  i  że  ile  razy  ziemia  przyj- 
dzie na  linią  absydów,  planeta  gdziekolwiek  byłaby  na  swojej  prawdzi- 
wej płaszczynie,  najbardziej  zbaczać  będzie  od  płaszczyzny  średniej:  gdy 
zaś  ziemia  będzie  w  środku  między  obiema  absydami,  planeta  będzie 
w  węzłach.  Nadto  ruch  kołysania  sprawia,  iż  gdy  Wenus  znajduje  się 
w  jednym  z  węzłów,  obie  płaszczyzny  z  sobą  się  schodzą:  ta  zsi  część  dro- 
gi prawdziwej  na  którą  wstępuje,  zawsze  od  średniej  na  północ  zbacza, 
a  przez  to  szerokość  ta  ciągle  północną  pozostaje. 

Jako  zaś  płaszczyzna  Wenusa,  którą  średnią  nazwać  się  podobało, 
przecięta  jest  przez  ekliptykę  w  linii  absydów  pierwszego  koła:  a  połowa 
tej  płaszczyzny  od  najwyższej  absydy  w  kierunku  postępowym  na  północ 
wystaje,  druga  zaś  na  mocy  prawa  przeciwległości  ku  południowi  zmie- 
rza: podobnie  i  Merkury  ma  płaszczyznę  średnią,  która  około  linii  absy- 
dów z  obu  stron  od  płaszczyzny  ekliptyki  odchyla  się,  tak  iż  nawzajem 
polowa  płaszczyzny  średniej  od  najwyższej  absydy  w  kierunku  wstecznym, 
jest  północną.  Dlatego  w  rocznym  obiegu  środka  ziemi  zboczenia,  a  Mer- 
kurego odstąpienia  dadzą  się  widzieć  przeniesione  do  Wenusa ;  lecz  aby 
te  zmiany  widoczniejsze  były,  Bóg  urządził  zboczenie  płaszczyzny  pra- 
wdziwej Merkurego  od  średniej,  iżby  zawsze  ta  połowa  na  którą  wstę- 
puje, od  płaszczyzny  średniej  na  południe  odstępowała,  a  gdy  ziemia  jest 
w  absydach,  aby  z  płaszczyzną  swoją  prawdziwą  na  płaszczyźnie  średniej 
leżała:  z  czego  wreszcie  wypada,  iż  co  do  szerokości  prócz  wspomnionych 
różnic,  żadnych  Wenus  niema,  wyjąwszy  to,  że  zboczenie  większemjest 
w  Merkurym  aniżeli  w  Wenusie,  i  kąt  nachylenia  jego  jest  większym. 
Zresztą  Inne  zmiany  w  szerokościach  Merkurego,  bardzo  łatwo  tak  samo 
jak  i  w  Wenusie  wyznaczyć  się  dają. 

Zakończę  to  pierwsze  moje  opowiadanie  słowami  poety: 
Częłi  zamiaru  dopięta,  część  pracy  skończona: 
Niech  mój  okręt  kotwica  wstrzyma  tu  rzucona. 

Drugą  zaś  część  mego  przyrzeczenia  zacznę,  skoro  po  dołożeniu  na- 
leżytego starania,  całe  dzieło  P.  Nauczyciela  mego  zgłębię.    Spodziewam 


Digitized  by 


Google 


144 


się,  że  obiedwie  tem  milsze  Ci  będą,  im  jaśniej  postrzeźenia  mistrzów 
na  zasadach  Pana  Nauczyciela  mego,  ujrzysz  w  zgodności  ze  zjawiskami, 
i  jakby  dobre  określenie  z  tem  co  określa,  zgadzające  się  z  sobą. 

Znakomity  i  uczony  Schonerze,  i  zawsze  mi  jakby  ojciec,  szanowny ! 
pozostaje  teraz,  ażebyś  tę  jaką  taką  moje  pracę  za  prawą  i  dobrą  po- 
czytał A  lubo  wiem  co  barki  moje  unieść  mogą  a  czemu  nie  podołają: 
jednak  Twoje  do  mnie  szczególniejsze  i  (źe  tak  powiem)  ojcowskie  przy- 
wiązanie, sprawiło,  żem  się  wcale  nielękał  wejść  pod  to  uiebo  i,  o  iłe  to 
było  w  mojej  mocy,  o  wszystkiem  ci  opowiedzieć.  Za>yłani  modły,  aby 
Bóg  najwyższy  raczył  temu  dobry  nadać  obrót  i  mnie  natchnął,  abym 
prawdziwą  drogą  do  zamierzonego  celu  przedsięwziętą  pracę  zdołał  do- 
prowadzić. Jeżeliby  zaś  co  w  jakimś  zapale  młodzieńczym  (którym  za- 
wsze, jak  on  powiada,  śmiałym  bardziej,  aniżeli  pożytecznym  obdarzeni 
jesteśmy)  było  powiedzianem,  albo  przez  nieuwagę  wymknęło  się  coby 
się  zdawać  mogło  wyrzeczonem  wolniej  przeciwko  szanownej  i  świętej 
starożytności,  aniżeli  jakby  może  sama  wielkość  przedmiotu  i  powaga  do- 
zwalała, ty  przynajmniej,  o  c/em  nie  wątpię,  na  lepszą  stronę  sobie  wy- 
tłumaczysz, i  raczej  na  serce  moje  dla  ciebie,  aniżeli  na  to  co  zrobiłem, 
zważać  będziesz. 

Naostatek  radbym  abyś  o  uczonym  mężu,  P.  doktorze  moim  Nau- 
czycielu, to  trzymał,  i  niezłomne  miał  o  tem  przekonanie,  że  u  niego 
niema  nic  przedniejszego  ani  szacowniejszego,  jak  wspierać  się  na  śladach 
Ptolemeusza  i  to  nie  inaczej,  tylko  jak  uczynił  sam  Ptolemeusz,  naśla- 
dowca starożytnych  i  daleko  od  siebie  dawniejszych.  Gdy  zaś  znał,  że 
zjawiska  astronomem  kierują  i  rachunki  matematyczne  zmuszają  go  do 
przyjęcia  czegoś  mimowolnie,  osądził  jednak,  że  dosyć  jest  z  tą  samą 
sztuką  do  jednegoż  celu  z  Ptolemeuszem  strzały  swoje  kierować,  chociażby 
łuk  i  strzały  brał  z  materyału  całkiem  innego  aniżeli  on  rodzaju.  1  w  tem 
miejscu  tego  się  trzymać  należy,  ii  powinien  hyc  wolnego  zdania,  kto 
ma  rozumować;  zresztą  tego,  co  obcein  jest  charakterowi  każdego  pocz- 
ciwego, a  zwłaszcza  przyrodzie  filozoficznej,  jak  naj  troskliwiej  unika  Pan 
Nauczyciel,  a  dopieroż,  miałby  przez  jakąś  chętkę  nowości  lekkomyśluie 
sądzić,  że  mu  wolno  odstępować  od  zdań  filozofów  starożytnych,  chybaby 
ważue  prz)CZ)iiy  i  same  przedmioty  tego  wymagały.  luny  w  nim  jest 
wiek,  inna  powaga  obyczajów  i  szczytność  nauki,  inna  nareszcie 'wzuio- 
słość  talentu  i  wielkość  duszy,  iżby  to  nań  przypadać  mogło  co  bywa 
udziałem  albo  wieku  młodocianego,  albo  wiele  trzymających  o  teoryi 
małej,  że  Arystotelesa  słów  użyję),  albo  zagorzałych  głów,  któremi  lada 
wiatr  i  własue  namiętuości  poruszają  i  rządzą,  i  którzy,  jakby  po  stracie 
sternika,   cokolwiek  im  się  nawinie,   chwytają  i  bardzo  upornie  brouią. 


Digitized  by 


Google 


O  BOKACH  I  KATACH  TOtiJKtftiW 

TAK  PIASKTCH  JAKO  I  KULISTYCH, 

KSIĄŻECZKA  BAJEUDZO  UOZĄOA  I  UŻYTECZNA, 

JUŻTO  DO  ZROZUMIENIA  LICZNYCH  TWIERDZEŃ  PTOLEMEUSZA,  JUŻ  DO 

WIELU  INNYCH  CELÓW, 

raoioiA  nzKt  ssakoiiitcoo  i  świaimm  ***•»• 

MIKOŁAJA  KOPERNIKA  TORUNIANINA. 

Z  DOŁĄCZENIE*  TA1UCY  POŁÓWEK  CIĘCIW  ŁUKÓW  MM. 


ODBITO  W  WITTEMBEBDZE  PBZEZ  JANA  LUFFT  BOKU  1542.  *) 


ZNAKOMITEMU  NAUKĄ  I  CNOTĄ 

JERZEMU  HARTMANOWI  NORYMBERCZYKOWI 

JOACHIM  BETTK 

POZDROWIENIE  PBZE8YŁA. 

tanawiąjąc  się  nad  niestałością  rzeczy  ludzkich,  nad  rozmaitemi  przy- 
godami wielkich  mężów,  nad  zmianami  państw,  i  gdy  w  innych  rzeczach 
nieudolność  rodu  ludzkiego  opłakuję,  najbardziej  ubolewam  nad  tem,  że 
nieprzyjazne  koleje  czasów  srożą  się  nawet  na  nauki,  od  Boga  rodzajowi 
ludzkiemu  dane.  Niegdyś  nauki  matematyczne  powszechnie  uprawiano. 
Cała  nauka  po  wskazaniu  początków  jej  przez  Boga,  kierującego  mistrzów 
myślami,  ich  zadziwiającym  umysłem  z  gruntu  wzniesiona,  wielkim  bla- 
skiem i  wielką  sławą  jaśniała.  Potem  przez  wiele  wieków  pokrywały  ją 
ciemności,  może  dlatego,  że  w  ostatniej  starości  świata,  rządy  zdobywców 
z  jakiegoś  przeznaczenia  ucisnęły  kulę  ziemską.    Lecz  ponieważ  nauki 

*)  Trygonottrtrya  Kopernika  majfaje  4*  w  dsitle  Jego  klif  ga  L  Bewblal  10, 18, 14. 

KopmMjcma  U  L  10 


Digitized  by 


Google 


146 


pożyteczne  w  życiu,  są  szczególniejszemi  darami  Boga,  sama  rzecz  poka- 
zuje, że  nie  siła  ludzka,  lecz  jakieś  szczególniejsze  dobrodziejstwo  Bozkie 
jakakolwiek  je  przechowuje,  aby  całkiem  nie  zaginęły.  Lecz  nawet  po 
ich  przywróceniu  trafia  się  zupełnie  to  samo  ludziom,  co  Pitagoras  miał 
powiedzieć  o  harmonii  biegów  niebieskich,  podług  niego  wydającej  naj- 
milsze tony,  których  nie  słyszymy,  bo  dla  spowszednienia  nie  zwracamy 
na  nie  uwagi:  tak  też  ludzie  głusi,  ani  słuchają,  ani  chcą  roztrząsać  nauk 
przez  Boga  nam  danych.  A  jako  innych  dóbr  obecnych  zaniedbujemy, 
tak  i  tę  naukę  codziennemi  darzącą  nas  dobrodziejstwy,  lekceważymy. 
Bez  rachuby  lat  w  historyi,  w  obrzędach,  w  sądownictwie,  jakaby  to  była 
ciemność  życia!  Bez  nauki  rachowania,  w  prawnie  zawieranych  umowach 
byłoby  zagmatwanie  bez  końca.  Cała  architektura  z  geometryi  powstała, 
a  wiele  jest  jeszcze  innych  pożytków  z  wymierzania  ciał.  Te  dobrodziej- 
stwa mając  w  ręku,  o  źródła  nie  dbamy,  wielu  zaś  dumnie  niemi  gardzi. 
Wielka  przeto  wdzięczność  należy  się  zacnym  mężom,  którzy  wśród  takiej 
pogardy  nauk  chętnie  pracę  i  nakłady  podejmują  dla  wydoskonalenia 
tych  bozkich  umiejętności  i  dla  przechowania  ich  na  użytek  powszechny. 
Źe  zaś  użyteczne  dla  nas  pomniki  i  wychodzą  i  gotują  się  do  wyjścia  na 
widok,  umyśliłem  cię  z  kolei  tym  podarunkiem  uczcić,  w  nadziei  że  go 
mile  przyjmiesz.  Wiadomo  ci,  że  nauka  o  trójkątach  bardzo  rozległe 
ma  zastosowanie  w  różnych  gałęziach  matematyki,  a  głównie  w  astrono- 
mii; ztąd  też  Ptolemeusz  często  się  do  niej  odwołuje.  Dlatego  ci,  którzy 
starali  się  Ptolemeusza  objaśnić,  wiele  o  trójkątach  pisali.  Pragnąłbym, 
aby  dziś  żyli  starożytni:  Menelaus  i  Teodozyusz.  Teraz  świeżo  wyszła 
książka  Regiomontana,  lecz  daleko  wcześniej,  aniżeliby  ją  mógł  widzieć 
mąż  wielce  znakomity  i  uczony  P.  Mikołaj  Kopernik,  gdy  pracując  nad 
wyjaśnieniem  Ptolemeusza  i  nad  wykładem  nauki  biegów,  o  trójkątach 
bardzo  uczenie  pisał.  Wiem  iż  cię  zadziwi  to  pisemko,  gdy  zobaczysz, 
że  tak  wiele  rzeczy  i  tak  trafnie  objął.  To  zaś  spowodowało  mię  do 
wydania  go  w  tym  czasie,  że  do  wyłożenia  Ptolemeusza  potrzeba  nam 
było  nauki  o  trójkątach,  a  dziełko  przypisałem  Tobie,  dla  zachęcenia  cię 
do  wydania,  jeżeli  co  masz  w  tym  rodzaju  czy  to  dawnego,  czy  nowego. 
Do  tego  łączy  się  ta  okoliczność,  źe,  jak  słyszę,  w  Rzymie  miałeś  zaży- 
łość z  bratem  autora.  Lecz  dla  ciebie,  jako  dla  uczonego  męża,  nie 
mniejszym  jest  od  tego  powodem  do  kochania  autora,  bystrość  jego  ro- 
zumu, tudzież  w  innych  naukach  a  szczególniej  w  astronomii  tak  wielka 
biegłość,  iż  z  najsławniejszymi  mistrzami  starożytnymi  może  iść  w  poró- 
wnanie. Powinniśmy  winszować  teraźniejszemu  wiekowi,  źe  jeszcze  pozo- 
stał tak  wielki  mistrz,  któryby  kogoś  do  nauk  zagrzewał  i  wspomagał. 
Sądzę,  że  mnie  nic  lepszego  z  rzeczy  ludzkich  nie  mogło  spotkać,  nad 
zażyłość  z  takim  mężem  i  uczonym.    I  jeżeli  kiedy  tego  rodzaju  praca 


Digitized  by 


Google 


147 


moja  przyda  się  powszechności,  której  dobru  wszystkie  nasze  prace  po- 
święcać należy,  chcę  ażeby  dla  tego  doktora  wdzięczność  za  to  miano. 
Wiedząc  przeto,  że  to  dziełko  z  talentem  jest  napisane,  i  przez  pamięć 
na  autora  wysoko  je  ceniąc,  chciałbym  aby  ci  ten  podarunek  wielką 
sprawił  radość.    Bywaj  zdrów. 


Szkolna  młodzieży!  od  pierwszych  lat  ucz  się  tej  umiejętności, 

Która  z  miarami  i  liczbami  obznajmia; 
Wielkie  bowiem  nagrody  odniesiesz  za  podjętą  pracę. 

Pismo  to  wskazuje  ci  drogę  do  nieba, 
Gdzie  się  cudowny  świat  rozciąga  w  niezmiernych  przestworach, 

Jeżeli  myślą  zechcesz  sięgnąć  ich  granic. 
Albo  w  jakiej  okolicy  nieba  gwiazdy  się  błąkają, 

I  jakie  są  drogi  odwiecznych  tjiegów; 
Dlaczego  księżyc  towarzysza  mgłą  ciemną  osłania, 

A  on  księżycowi  użytku  światła  odmawia; 
Lub  jakie  losy  kierują  przyszłością; 

Jakie  klęski  niosą  ludom  gwiazdy  nieprzyjazne. 
To  jeśli  wiedzieć  pragniesz,  pierwej  znać  trzeba  naukę, 

Którą  wyłożą  ci  w  treści  te  początki. 
A  gdy  myśli  ludzkie,  co  biorą  zaród  z  nieba, 

Zbłąkają  się  daleko  od  ojczystego  siedliska, 
Ta  nauka  oswobodziwszy  je  z  brzemienia  ziemskości, 

Napowrót  do  niebieskiego  pałacu  zanosi. 


•"^>>ge£*o* 


Digitized  by 


Google 


NOWE  EFEMERYDY 

CZYLI 

WYKŁAD  POŁOŻENIA  DZIENNEGO  GWIAZD 

NA  BOK  ZBAWICIELA  NASZEGO  JE3CSA  CHRYSTUSA  SYKA  BOŹK06 1551, 
KTÓRY  JEST  ROKI&tt  Ł>lE£WiZYM  *$2  OLIMPIADY. 

UŁOŻONK  WYBORNYM  SPOSOBEM  1  DOKŁADNIE  WYPRACOWANE 

TR7ZZ 

JERZEGO  JOACHIMA  BETYKA, 

PODŁUG  NAUKI  0  OBROTACH 
MIKOŁAJA    KOPERNIKA, 

SWEGO  NAPCZYCJELA. 

W  LIPSKC,   Z  DRUKARNI  WOLFGANGA   GUNTERA,    1550   SOKU. 

mtiuH  m  u u    ' 

WIELMOŻNEMU  PANU 
JERZEMU  OHUMERSTAD. 

Szukając  ktoby  mię  przyjął  u  siebie,  drogi  niebieskie  i  gwiazdy 

pokazał,  przybyłem  na  północ,  a  ztamtąd  w  przeciwnym  kierunku  do 
Włoch  się  udałem,  gdzie  kiedyś  bawiłem  z  moimi;  niektórzy  bowiem 
z  tamecznych  głośne  mieli  imię,  lubo  od  nich,  jakkolwiek  dawnych,  nie 
wiele  pomocy  w  naukach  moich  odniosłem.  W  Prusach  nauczyłem  się 
i  nabyłem  najświetniejszej  nauki  astronomii,  bawiąc  u  najznakomitszego 
męża  Mikołaja  Kopernika,  do  wypracowania,  pomnożenia  i  wykończenia 
której,  gdy  ani  życie  ani  praca  jednego  człowieka  nie  mogłaby  wystar- 
czyć, przeto  za  mojem  staraniem  poświęcający  się  tym  naukom,  mają  już 
przez  samego  autora  wykończone  i  wydane  to,  w  czem  pożytecznie  i  za- 
szczytnie doskonalić  się  mogą.  Otóż  teraz  chciałem  ztamtąd  wyjąć  tę 
nową  efemerydę,  to  jest  wykład  obrachowań  dziennych  biegów  i  położeń 
gwiazd  na  rok  następny  1551. 


Digitized  by 


Google 


149 


AUTCI^DO   CrrTELMKA. 

Ponieważ  trzymałem  się  tej  drogi,  którą  uczona  starożytność  poetp* 
pmjąc,  przysyła  do  poznania  najpiękniejszych  rzeczy,  a  którcto  nauki 
i  pisma  prsedewszystkiem  de  szkół  przywrócić  usiłuję,  lube  ten  wykład 
niektórym  mniej  stosowny  zdawać  się  może  (wielu  bowiem  od  tych  śla- 
dów dosyć  daleko  odstąpiło);  przeto  umyśliłem  w  takt  sposób  jak  geo- 
metrowie czynią,  gdy  zwykle  nieanane  wyrazy  tłumaczą  i  wątpliwości 
stanowczo  rozstrzygają,  okazać,  co  słowa  przez  nas  utyte  oznaczają!  i  jak 
chcę  być  zrozumianym  w  rzeczach  przezemnie  podawanych.  Ponieważ 
zaś  inni  muszą  odmiennej  mowy  używać  w  tego  rodzaju  dziełach,  dlatego 
to  za  potrzebę  uznaliśmy  o  całym  rodzaju  takich  opisów  nieco  powied/ieć. 
Lecz  będziemy  mieli  do  czynienia  z  takimi,  którym  nauki  matematyczne 
niezupełnie  są  obce,  i  którzy  pragną  poznać  prawdę.  Do  innych  bowiem 
inaezejby  przemawiać  należało.  Najprzód  widoczną  jest,  że  to  co  się 
otrzymuje  na  położenie  gwiazd  z  tablic,  których  zwykłe  wszyscy  używają, 
znacznie  teraz  od  prawdy  odstępige,  na  co  aby  baczniejszą  zwrócono 
uwagę,  poprzedniego  roku  wyrachowane  miejsca  gwiazd  ruchomych  i  ftwia* 
teł,  podałem  tylko  na  pierwszy  dzień  każdego  miesiąca.  Teraz  efeme* 
rydę  na  cały  rok,  to  jest  dzienne  skazówki  gwiazd  wydaję,  aby  pewniej 
błędy  zwyczajnego  rachunku  postrzedz  się  dały.  Wprawdzie  nauka  ta 
w  Grecyi  przed  Ptolemeuszem  nie  była  jeszcze  dokładną,  ale  w  kilka 
wieków  po  nim  wśród  klęsk  wojennych,  gdy  mniej  uprawiano  nauki,  4o 
tego  znowu  przysało,  iż  tak  jak  wpwódy,  prawdę  stracono.  Azo£>  Mal*+ 
metanin  Arateńsłri,  Tebit  Saraceński,  a  zaraz  potem  Alfons  król  hiszpański* 
starali  się  uchronić  ją  od  upadku-  Tm  ostatni  bożkiem  natchnieniem 
do  tej  opieki  był  pobudzony,  ale  z  winy  czasów,  że  nie  trzymano  się 
starożytnej  nauki,  dzieło  jego,  jakkolwiek  sławne,  upadkiem  grozić  mu- 
siało. Przeto  zaraz  po  40  łatach,  niejaki  Wilhelm  od  Ś.  Godiałda,  ośmielił 
się  przydać  uwagi  do  wniosków  Alfonsa  ze  swoich  poetrzeżeń,  eo  wkrótce 
potem  zrobił  i  żyd  Profccyusz.  Za  nim  poszli  Jan  Blanchin,  Jerzy  Fur* 
bach,  Jan  fiegiomontan  z  Frankomi,  Beroatd  Gwalter,  Dominik  Maria, 
którzy  wszyscy  poznawszy,  że  przez  pewne  zaniedbanie  w  najpiękniejszej 
nauce,  w  widoczne  błędy  wpadali,  pilnością  i  pracą  swoją  usiłowali  ooś 
z  tych  błędów  usunąć  i  poprawić.  Że  Arzahel,  jak  utrzymają  twórca  ta* 
bUe  Tołetańskich,  był  niegdyś  znakomitym  mężem,  na  lat  około  188  przed 
Alfonsem,  nie  masz  wątpliwości  Onto,  jak  wiadomo,  zostawił  nam  402 
poetrzeżeń  słońca  dla  oznaczenia  punktu  odzietnnego  tej  gwiazdy;  z  czego 
pokazuje  się  jaka  była  jego  gorliwość  w  tej  nauce,  tern  bardzie),  że  jak 
nas  uczą  wykłady  astronomiczne,  inne  jeszcze  rzeczy  *  nadewszystko 
w  fej  części  miał  do  uważania.    W  poprzndniem  aaś  stuleciu  P.  Mikołaj 


Digitized  by 


Google 


150 


Kopernik  po  wszystkich  wyżej  wymienionych,  sam  jakoby  rękę  przyłożył 
do  machiny  tego  świata.  We  Włoszech  w  naukach  i  sztukach  pięknych 
umysł  swój  ukształciwszy,  w  czasie  wolnym  całą  astronomią  twórczym 
umysłem  objął  i  z  niesłychaną  pracą  udoskonalił  z  podziwem  wszystkich 
tej  nauki  znawców.  Żył  on  w  przyjaźni  z  Dominikiem  Maryą  Bonończy- 
łriem,  którego  sposoby  zupełnie  poznał  i  w  postrzeżeniach  mu  pomagał. 
Chciał  zaś  aby  jego  badania  były  umiarkowane,  a  niezbyt  przesadzone. 
Przeto  umyślnie,  a  nie  z  lenistwa  albo  wstrętu  do  pracy,  unikał  tych 
drobnostek,  za  jakiemi  inni  się  ubiegali,  a  nawet  ich  wymagali,  jak  na- 
przykład  drobiazgowy  Purbach  w  tablicach  zaćmień.  Możesz  zaś  widzieć 
jak  niektórzy  wszelkie  łożą  starania  na  to,  aby  jak  najskrupulatniej  po* 
łożenia  gwiazd  wyśledzić,  którzy  gdy  sadzą  się  na  drugie,  trzecie,  czwarte 
i  piąte  minuty,  tymczasem  całe  stopnie  pomijają  i  nie  uważają  iż  w  po- 
dawanych chwilach  zjaudak  często  o  godziny  a  nawet  niekiedy  o  całe  dnie 
chybiają.  Jestto  coś  podobnego  do  owego  w  bajkach  Ezopowych,  który 
mając  rozkaz  odprowadzić  utraconą  krowę,  gdy  się  bawi  łapaniem  pta- 
szków, i  tych  nie  uchwycą  i  samą  krowę  utracą.  Pamiętam  gdy  sam, 
młodzieńczą  ciekawością  zdjęty,  jakoby  do  wnętrza  gwiazd  dojść  pra- 
gnąłem, przeto  o  tern  poszukiwaniu  niekiedy  także  spór  wiodłem  z  naj- 
lepszym i  największym  mężem  Mikołajem  Kopernikiem.  Lecz  on  gdy 
cieszył  się  ze  szlachetnej  ciekawości  mego  umysłu,  zwykł  był  mię  stro- 
fować i  napominać,  abym  przestał  o  tern.  Ja,  rzekł,  jeżeli  do  szóstych 
części  stopnia,  t  j.  do  10  min.,  wypadek  do  prawdy  doprowadzić  zdołam, 
nie  mniej  się  uraduję  w  duszy  jak  Pytagoras  z  powodu  wynalezienia  swych 
tabliczek.  (Mym  się  dziwił  i  mówił,  że  starać  się  należy  o  większą  pe- 
wność, przekładał  że  do  niej  przyjdą  ludzie  z  trudnością  a  to  między 
innemi  z  trzech  głównych  przyczyn.  Pierwsza  z  tych,  mówił,  jest>  że 
wiele  postrzeżeń  starożytnych  nie  są  prawdziwemi,  lecz  że  je  stosowano 
do  tej  teoryi  biegów,  jaką  sobie  każdy  oddzielnie  utworzył.  Dlatego 
potrzeba  uwagi  i  przenikliwości  szczególnej,  aby  to  od  oznaczeń  błędnych 
oddzielić,  do  czego  albo  nic  albo  małoco  sąd  postrzegacza  dodał  lub  odjął. 
Drugą  zaś  przyczyną,  jak  mówił,  jest  to:  że  położenia  gwiazd  stałych  nie 
ściślej  jak  do  szóstej  części  stopnia  są  wyznaczone,  a  wszelako  podług 
tego  głównie  położenia  planet  podawać  należało;  nie  wiele  gwiazd  wyłą- 
czał, w  których  zboczenie  od  równika  oznaczone,  rzecz  ułatwiało,  ponie- 
waż z  tego  zboczenia  samo  miejsce  gwiazdy  pewniej  otrzymać  można  było. 
Trzecią  przyczynę  tę  przytoczył,  że  nie  mamy  teraz  takich  pomocy  jakie 
mógł  mieć  Ptolemeusz  po  Babilończykach  i  Chaldejczykach,  owych  świateł 
nauki  jak:  Hipparch,  Tymochares,  Menelaus  i  inni,  na  których  postrze- 
leniach i  prawidłach  i  mybyśmy  wspierać  się  i  polegać  mogli.  Że  sam 
woli  polegać  na  tych,  których  prawdziwość  mógłby  zaręczyć,  aniżeli 


Digitized  by 


Google 


151 


w  niepewnej  drobiazgowości  rzeczy  wątpliwych  popisywać  się  z  bystrością 
umysłu.  Że  zapewne  jego  oznaczenia  nie  dalej  albo  nawet  nie  bliżej  nad 
szóstą  albo  czwartą  część  jednego  stopnia  od  prawdy  nie  odstępiyą, 
którato  różnica  nietylko  go  nie  wstydzi,  ale  owszem  bardzo  się  cieszy, 
że  do  tego  po  długim  czasie,  ogromnej  pracy  z  największem  wysileniem, 
pilnością  i  szczególną  przezornością  dojść  potrafił.  O  Merkurym  zaś, 
jakby  podług  przysłowia  greckiego,  nic  nie  postanowił,  mówiąc  że  go 
nietylko  sam  nie  mógł  postrzegać,  lecz  i  od  innych  dowiedzieć  się  tego, 
coby  mu  wielką  było  pomocą,  albo  coby  mógł  zupełnie  pochwalić.  Mnie 
upominając,  nasuwając,  nauczając  przede wszystkiem  zalecał,  ażebym  się 
zajął  postrzeleniami  gwiazd  stałych,  głównie  zaś  tych,  które  się  na  zwie- 
rzyńcu pokaziyą,  gdyż  za  pomocą  nich  bieg  planet  oznaczyć  >ię  daje. 
Gdy  wielce  uczony  mąż,  Gemma  Fryzyusz,  utrzymywał,  że  toż  samo 
wykonać  należy,  sądzę  że  on  kładzie  trwałe  zasady  tej  nauki  j.tkby  drugi 
w  tym  wieku  Kopernik,  i  słusznie  mam  dla  niego  szacunek.  Gdy  o  dzie- 
łach Kopernika  w  ten  sposób  mówię,  jakobym  bronił  niektórych  niedo- 
skonałości przez  samego  autora  uznanych,  a  ganił  napuszoną  i  ciemną 
pracę  innych,  nie  chciałbym  aby  mnie  uważano  za  czyniącego  to  w  celu 
osłabienia  jego  zasad  i  twórczości  Owszem  życzyłbym,  aby  ten  najzaez- 
czytniejszy  przedmiot  wzięli  w  opiekę  możni  i  bogaci  przez  łożenie  kosztów, 
a  uczeni  i  znawcy  przez  wydawanie  pism  przez  siebie  wypracowanych, 
ażeby  i  w  tych  także  czasach  ta  umiejętność  postępowała.  Kopernik 
wprawdzie  gdy  obawiał  się  niesprawiedliwości  cudzych  sądów  i  wła>ne 
odkrycia  jak  najściślej  rozbierał,  nakłoniony  jednak  przez  wielebnego  pana 
Tydemana  Gizego  i  t  i,  dzieło  swoje  ułożył  i  wydać  pozwolił:  nie  dla- 
tego aby  inni  na  tych  wynalazkach  poprzestali,  ale  raczej  aby  zachęceni 
uznali,  iż  z  całem  wytężeniem  umysłu  dalej  postępować  należy.  Bogdajby 
to  wiek  nasz  ziszczonem  widział,  i  osiągnął  ten  owoc  z  pięknych  nauk, 
hojności  panujących  i  zgody  uczonych.  Zaiste  praca  ta  niejednego  lub 
małej  liczby  ludzi,  lecz  i  opieki  i  połączonych  sił  wymaga.  W  tym  wzglę- 
dzie pochlebiam  sobie,  że  i  ja  przysłużę  się  pracą  godną  sławy  Koper- 
nika i  jego  wielkości,  pracą  nie  bez  pożytku,  a  która  zdaje  mi  się,  u  za- 
cnych i  uczonych  mężów  zjedna  mi  zaszczyt.  Jakoż  nie  chciałbym  ani 
ja  sam,  ani  żeby  kto  inny  coś  obcego  do  teoryj  Kopernika  wtrącał,  iżby 
nie  zdawało  się,  że  ktoś  nie  dopomógł  najlepszym  jego  usiłowaniom  i  nie 
dopełnił  rzeczy  brakujących,  lecz  mącił  sprawę  i  dzieło  popsuł.  Słusznie 
bowiem  aby  ten,  jak  mówi  sługa  w  Plautynie,  kto  na  własną  rękę  dzieło 
przedsięweźmie,  cieszył  się  też  przedsięwzięcia  wypadkiem,  ażeby  utwór 
bezwzględnie  mógł  być  rozbieranym  i  ocenionym.  Zbyt  jest  ciekawą  ta 
bezczynność,  która  do  cudzych  odkryć  i  podanych  wyjaśnień,  własne  wpro- 
wadza i  miesza  różne  rzeczy,  i  jak  kucharze,  którzy  wiele  przypraw  mie- 


Digitized  by 


Google 


152 


Attgą,  p&tfe  wszystko.  Ja  wprawdzie  w  ułożeniu  tych  Efemeryd  ani  o* 
itfłos  jak  mówią  nie  chciałem  odstąpić  od  nauki  Kopernika,  a  której  wy- 
znaję, bez  żadnego  zboczenia  trzymałem  się,  i  wiem  żem  ją  sobie  zupełnie 
przyswoił.  Spodziewam  się,  że  ta  moja  praca  miłą  będzie  tak  dla  tych, 
którzy  poznaniem  tych  nauk  usilniej  się  zajmują,  jak  i  dla  tych,  którzy 
poprzestając  na  wskazaniach  obcych  do  przepowiedzenia  miejsc  gwiazd, 
jalkby  wizerunek  nieba  zdjąć  chcieli.  Ci  zapewne,  którzy  za  naszym  pójdą 
wykładem,  nie  zboczą  od  prawdy  tylko  o  połowę  albo  o  godzinę,  co  się 
wielu  subtelne  poszukiwania  czyniącym  przytrafia.  O  tern  jednak  nasze 
teorye  wykładają  gdzieindziej,  jakoto  w  księgach  o  zaćmieniach  i  ozna- 
czeniach założonych  obrotów  i  tablice  zmiennych  biegów,  jeżeli  w  lada 
dzień  jak  sądzę  wyjdą  na  widok,  i  nic  takiego  jak  się  spodziewam,  w  tym 
rodzaju  do  życzenia  uczonym  nie  pozostanie. 


O 


Digitized  by  VjOOQ16 


PRZEDMOWA 

DO  DZIEŁA 

MIKOŁAJA  KOPERNIKA  TORUŃCIYKA 

O 

OBROTACH  CIAŁ  NIEBIESKICH 

TUDZIEŻ 

DO  INNYCH  PISM  TEGO  AUTORA, 

KTÓRE  WYSZŁY  W  WARSZAWIE  ROKU  1854  IN  4°  Mffij!  Z  TEK8TBM 
POLSKIM  I  ŁACIŃSKIM 

pim 
JANA  BARANOWSKIEGO, 


„Quii  mim  mhcer&ndo  %i$  qum  in  opUmo 

„ordine  conttitata  vid$at  awma  di$pm$a$ions  di- 
„rigi:  astidua  eorum  eontemplatione  et  guadam 
„contuetudine  non  provócetur  ad  optima,  admi- 
„retwque  Optycem  omnium  in  quo  tota  fdicitat 
yć$t  et  omne  bonumt 

N.  Copebnicus  nr  Pbabfatioke. 


i 


Digitized  by 


Google 


Digitized  by 


Google 


Przedmowa  tłumacza, 


gfrzysta  jedenaście  lat  upływa  od  czasu,  w  którym  nowy  układ  świata 
ogłoszonym  został,  i  to  prawie  w  chwili,  w  której  twórca  jego  Mikołaj 
Kopernik  ten  świat  opuszczał :  „Byłto  wschód  nieśmiertelności  przy  zgo- 
nie gasnącego  człowieka"  jak  powiedział  Jan  Śniadecki.  I  w  rzeczy  sa- 
mej, rok  1543  ogłoszenia  dzieła  o  obrotach  ciał  niebieskich, 
będzie  na  zawsze  pamiętnym  w  historyi  nauk.  We  dwadzieścia  trzy  lat 
potem,  to  jest  1566  roku,  wyszło  drugie  wydanie  tegoż  dzieła  w  Bazylei. 
W  pięćdziesiąt  jeden  lat  potem  1617  r.  trzecie,  w  Amsterdamie  przez  Mi- 
kołaja Millera*).    Wszystkie  te  trzy   wydania  pisane  są  mową  łacińską. 

*)  Rękopis  własnoręczny  dzieła  Kopernika  O  obrotach  ciał  mebieMch  znajduje  sit 
zachowany  w  Bibliotece  hrabiego  Erwina  Nostitz  w  Mierzycach  w  Czechach.  Jest  on  w  fer- 
macie małym  półarkuszowym,  pisany  na  papierze,  wszędzie  jednostajnemi,  równemi  i  dre- 
bnemi  literami,  zupełnie  zgodny  z  pierwszem  Norymberskiem  r.  1543  wydaniem,  wyjąwszy 
ż#  ma  nadto  przedmowę  autora,  którą  tu  w  niniejszem  wydaniu  na  str.  66  i  67  w  polskim 
tekście  umieściliśmy.  Wszystkie  figury  w  rękopisie  są  starannie  grafionem  kreślone.  Tytuły 
i  wyrazy  początkowe  są  czerwonym  atramentem  pisane.  W  rękopisie  wiele  znajduje  się 
poprawek  tego  wielkiego  męża.  Początkowe  słowa  i  niektóre  twierdzenia  są  poprawiane, 
i  im  dalej,  tern  więcej  poprawek,  w  końcu  są  połówki  a  nawet  całe  stronnice  poprzekreślane 
i  na  brzegach  inne  myśli  wypisane.  Rachunki  i  tablice,  Kopernik,  jak  widać,  kilkakrotnie 
przeglądał  i  poprawiał,  wiele  z  nich  w  dziele  umieszczonych,  w  rękopisie  nie  znajduje  się; 
zapewne  oddzielnie  składaczowi  były  przesłane.  Jedna  nawet  z  figur  jest  przekreślona,  co 
pokazuje,  jak  wielką  staranność  autor  w  ułożeniu  swego  dzieła  zachował.  Rękopis  ten 
przodkowie  hrabiego  Nostitza  kupili  od  pewnej  wdowy,  jak  to  widać  z  następujących  na* 
pisów  na  początku  książki  położonych: 

„Szanownego  i  biegłego  obojga  praw  doktora,  pana  Mikołaja  Kopernika,  kanonika 
Warmińskiego  w  Prusach  Niemieckich  (sic),  sławnego  matematyka,  dzieło  O  obrotach  ciał  me- 
bUikich,  własną  ręką  napisane  i  dotąd  w  bibliotece  Jerzego  Joachima  Retyka,  oraz  Walen- 
tego Othona  zachowane,  dla  użytku  poświęcających  się  matematyce,  nabył  M.  Jakób  Christ- 
mann,  dziekan  wydziału  sztuk  w  r.  1603  dnia  19  grudnia." 

Drugiej  ręki: 

„Tę  książkę  od  wdowy  świętej  pamięci  M.  Jakóba  Christmana  kupioną  za  stosowną 
cenę,  do  swojej  przeniósł  biblioteki  Jan  Amos  Nivanos  roku  1614  dnia  17  stycznia  w  Hei- 
delbergu.*4 

Na  drugiej  stronie  podpisał  się  właściciel  rękopisu: 

„Otto  Freiherr  Ton  Nostitz1  mpp." 

Tento  hr.  Nostitz,  będąc  przełożonym  nad  prowincyą  Szląską,  za  panowania  Ferdy- 


Digitized  by 


Google 


156 

Teraźniejsze  z  porządku  czwarte,  jest  z  przekładem  polskim.  Gdy  inne 
narody  chlubią  się  dziełami  swoich  wielkich  ludzi,  my  dotąd  dzieła  naj- 
sławniejszego męża  wieków  i  ziomka  naszego,  w  przekładzie  na  ojczysty 
język  nie  mieliśmy.    Nie  jeden  z  ziomków  pragnął  w  samem  źródle  czy- 


nanda  IL,  zakupił  znaczny  zbiór  różnych  dzieł,  między  któremi  i  ten  rękopis  do  niego  no. 
dostał,  i  dotąd  w  bibliotece  potomków  jego  zostaje. 

1.  Pierwsze  wydanie  dzieła  Kopernika  w  ten  sposób  zostało  wykonanem: 
Tydeman  Gize,  biskup  Chełmiński,  wielki  przyjaciel  Kopernika,  który  od  kilku  lat 

zachęcał  go  do  wydania  dzieła  (o  czem  sam  Kopernik  w  przedmowie  do  Pawła  JII  papieża 
wspomina)*  otrzymał  w  końcu  od  niego  rękopis  z  oświadczeniem,  ażeby  go  według  swej 
woli  do  druku  podał.  Gize  posłał  rękopis  ten  najprzód  Retykowi,  profesorowi  w  Wittem- 
bergu,  który  usnął  Norymbergę  za  najstosowniejsze  raiejsoe  do  wydania  dzieła  i  tam  po- 
lecił staranie  i  nadzór  nad  drukiem  Janowi  Schoaerowi,  tamecznemu  profesorowi,  i  Andrze- 
jowi Osyandzowi;  ten  ostatni  wyrzucił  przedmowę  Kopernika,  a  swoje  Do  czytelnika  mm 
wstępie  dzieła  umieścił.  Z  tego  powodu  Tydeman  Gize,  w  liście  pisanym  <L  26  lipca  1543  xv 
(dwa  miesiące  po  śmierci  Kopernika)  do  Joachima  Betyka,  użala  się  na  złą  wiarę  i  nie- 
uczciwość' wydawcy  i  typografa.  Niektórzy  pisarze,  a  między  temi  Delambre  i  Montucla, 
mylnie  przypisują  tę  przedmowę  Kopernikowi,  co  jednak  i  samo  miejsce  w  niej:  „Z  tego 
obsjga  wywiązał  się  autor,4*  jako  odnoszące  się  do  drugiej  osoby,  pokazuje  że  kto  inny  jeet 
jej  autorem.  Biograf  Piotr  Gassendi,  w  życiu  Kopernika,  przydanem  do  opisu  życia  Tycho- 
Biahego,  w  roku  1655  w  Hadze  wydanem,  na  stronnicy  319  pisze  o  tern :  „Zatem  Andrzej 
Osyander  jest  ów,  który  nietylko  zatrudniał  się  wydaniem  dzieła,  ale  nadto  przedmówkę,  de 
czytelnika  bezimiennie  o  hypotezaoh  dzieła  przydał.  W  przedmowie  tej  zamiarem  jego  byle, 
aby  udaniem,  jakoby  Kopernik  bieg  ziemi  nie  za  prawdę  niezbitą,  ale  jako  przypuszczenie 
uważał,  obronił  go,  łagodząc  jego  teoryą  w  oezach  tych,  których  ona  razie  mogła,  chocisa 
rMozywiście  Kopernik  bieg  ziemi  nie  za  przypuszczenie,  ale  «a  prawdę  dowiedzioną  uważał.44 

Pierwsze  wydanie  dzieła  Kopernika  wyszło  w  Norymberdze  r.  1543  w  matem  folio, 
podtytułem. 

„Mikołaja  K&pmmika  Tertmctyka  o  obrotach  dal  niebieskich  ksiąg  V7." 

„Masz  w  tern  dziele  świeżo  ułożonem  i  wydanem,  pilny  czytelniku,  biegi  gwiazd  tak 
stałych  jako  i  ruchomych,  tak  z  dawnych  jako  i  ze  świeżych  postrzeżeń  na  nowo  prz*6» 
stawiona;  nadto  nowemi  i  osobliwemi  teoryami  zbogacone.  Masz  taksie  tabtiee  najdogodniej- 
sze, z  których  takowe  biegi  dla  każdego  czasu  jak  najłatwiej  wyrachować  możesz.  Zatem 
kup,  czytaj  i  korzystaj. 

Niech  tu  nikt  nie  wchodti  nieobetnany  «  geowusryą. 
W  Norymberdze  u  Joachima  Petreja  roku  1543/* 

Dzieło  to  zawiera  ze  wstępem  202  kart  Zaczyna  się  od  przedmowy  de  czytelnika 
przez  Osyandra  bezimiennie  napisanej;  potem  następuje  list  kardynała  Sohonberga,  w  któ- 
rym tenże  kardynał  zachęca  Kopernika  do  wydania  dzieła;  dalej  przedmowa  do  Pawła  III. 
papieża,  tudzież  spis  przedmiotów:  co  razem  zajmuje  kart  6;  potem  sam  tekst,  i  ten  za- 
wiera 196  kart;  na  końcu  dzieła  jest  powtórzone  miejsce  i  rok  wydania. 

2.  Drugie  wydanie  we  23  lat  po  pierwszem,  wyszło  w  roku  1566  w  Bazylei  w  ma- 
łem  folio,  przez  Retyka  bezimiennie  pod  tytułem  łacińskim: 

„Mikołaja  Kopernika  Toruńcsyka  o  obrotach  dal  niebieskich  ksiąg  VI." 
„W  których  gwiazd  stałych  i  planet  biegi  z  dawnych  i  późniejszych  postrteżeń  na 
nowo  ułożył  ten  autor.    Oprócz  tego  tablice  wygodne  i  obszerne  przydał,  za  pomoco  któ- 
rych też  biegi,  na  każdy  czas,   poświęcający  się  matematyce,  jak  najłatwiej  obrachowac" 


Digitized  by 


Google 


147 


tać  pierwotne  pomysły  twórcy  nowego  układa  i  śledzić  porządek  jego 
myśli  i  następstwo  odkryć,  ale  nieprzystępność  dzieła  mową  nieżyjącą 
pisanego,  była  temu  na  przeszkodzie.  Spodziewamy  się  jednak,  że  ni- 
niąjszy  przekład  zaradzi  tej  niedogodności.  Teraźniejsze  wydanie  mieści 
w  sobie  wiekopomne  dzieło  Kopernika  o  Obrotach  ciał  niebieskich; 


może.  Także  Opowiadanie  pierwsze  o  księgach  obrotów  Mikołaj*  Kopernika*  przez  M.  Jo* 
rzego  Joachima  Retyka  dla  p.  Jana  Schonera  napisane.  W  Bazylei  w  drukami  Henryka 
Petryny." 

Wstęp  zawiera  6  kart,  tekst  196  kart  Od  karty  196  do  213  jest  umieszczony 
w  podwójnych  kolumnach  najprzód  list  wstępny  Achillesa  Gassarego  do  Jerzego  Yogelina, 
a  potem  Opowiadanie  Retyka: 

„Znakomitemu  mężowi  p.  Janowi  Schonerowi,  jakby  szanownemu  ojcu  swojemu, 
Jerzy  Joachim  Retyk  pozdrowienie  przesyła/' 

Na  samym  końcu  jest  powtórzone  miejsce  i  dodany  rok  wydania: 
„W  Bazylei  z  drukarni  Henryka  Petryny,  roku  1566,  miesiąca  Września." 

To  drugie  wydanie  jest  prostym  pierwszego  przedrukiem,  lecz  pełnym  pomyłek,  gdyż 
nietylko  w  niem  nie  sprostowano  pomyłek  drukarskich  pierwszego,  ale  nadto  nowych  namno- 
żono.   Jestto  najmniej  poprawne  wydanie. 

3.  Trzecie  wydanie  wyszło  w  pięćdziesiąt  lat  po  drogiem,  a  w  75  lat  po  śmierci 
autora,  t.  j.  w  roku  1617  w  ćwiartce,  w  Amsterdamie  przez  Mikołaja  Milera,  profesora 
medycyny  i  matematyki  w  Gronindze,  pod  tytułem: 

„Astronomia  prze*  Mikołaja  Kopernika  Toruńciyla  wskrzeszona,  w  sześciu  księgach  za- 
warta, w  których  obroty  ciał  niebieskich  są  opisane." 

„Teraz  dopiero  po  75  roku  od  śmierci  autora  do  swojej  czystości  przywrócona,  przy- 
pisami  objaśniona,  staraniem  i  pracą  P.  Mikołaja  Milera,  medycyny  i  matematyki  zwyczaj- 
nego profesora  w  nowej  akademii  w  Gronindze. 

W  Amsterdamie,  drukował  Wilhelm  Janson  pod  Złotem  Słońcem,  roku  1617." 

Miler  wydanie  to  przypisał  Rektorom  i  Kuratorom  Akademii  w  Gronindae;  po  tern 
przepisaniu  następuje  przedmowa  do  Czytelnika  (Osyandra).  List  kardynała  Schonberga. 
Dedykacya  Pawłowi  IH.  papieżowi.  Potem  wydawca  umieścił  krótki  życiorys  Kopernika, 
w  którym  na  wzór  Tycho-Brahego,  nazywa  go  nieporównanym.  Następuje  dalej  spis  przed- 
miotów i  tablic  j  po  nich  idą  sprostowania  typograficzne ;  a  po  tych  wizerunek  Milera.  Tekst 
zawiera  467  stronnic  Na  końcu  dzieła  od  star.  471—487  przydał  Miler  spis  tych  wszyst- 
kich posttzeżeń,  które  Kopernik  w  dziele  swojem  przytacza.  To  wydanie  jest  najpopra- 
wniejsze,  bo  wydawca  nietylko  w  niem  błędy  pierwszego  sprostował,  ale  nadto  do  wielu 
rozć.iałów  przypisy  objaśniające  przydał. 

W  końcu  nadmienić  wypada,  iż  za  Papieża  Pawła  V.  wydane  zostały  przez  Zgro- 
madzenie Kardynałów  dwa  dekreta  przeciwko  dziełu  Kopernika.  Pierwszy  z  tych  z  dnia 
&  marca  1616  roku,  zamieszczony  w  dziele  Maryna  Merseniusza  pod  tytułom:  „Najzna- 
komitsze rozprawy  o  Księdze  Rodzaju,  w  Paryżu  w  roku  1623  wydanem,  na  stronnicy  904, 
dzieła  Kopernika  O  obrotach  niebieskich  zabrania,  dopóki  nie  będzie  poprawionem."  Drugi 
dekret  z  dnia  15  maja  1620  roku,  zamieszczony  w  dziele  Jana  Dominika  Agnani  pod  ty- 
tułem: „Księga  wstępna  do  Filozofii  Nowo-Starożytnej,  w  Rzymie  roku  1734  in  4te,"  na 
stronnicy  161  i  162  dzieło  O  obrotach  przedrukować  dozwala,  z  warunkiem  poczynienia 
w  niem  zmian  i  popraw  przy  tymże  dekreeie  załączonych.  Od  tego  czasu  aż  do  roku  1528 
dzieło  Kopernika  O  obrotach  ciał  niebieskich  stało  aa  wykazie  ksiąg  zakazanych,  z  wa- 
runkiem poprawienia  według  dekretu  z  roku  1620  dnia  15  maja. 


Digitized  by 


Google 


158 


poprzedza  je  niniejsza  przedmowa  i  życiorys  tego  znakomitego  męża. 
W  końcu  znajdiyą  się  dodatki,  jako  to: 

1.  Treść  nauki  o  nowym  układzie  świata  (str.  487 — 544)  napisana 
dla  Jana  Schonera,  w  sposobie  opowiadania,  przez  Jerzego  Joachima  Re- 
tyka,  niegdyś  ucznia  i  przyjaciela  Kopernika,  któryto  Retyk  porzuciwszy 
katedrę  matematyki  w  Wittembergu,  w  r.  1539  przybył  do  Frauenburga, 
ażeby  z  światła  i  nauki  Kopernika  korzystać,  i  tu  przy  nim  bawiąc,  uło- 
żył niniejsze  pierwsze  opowiadanie  o  nowym  układzie  świata.  Pi- 
smo to  po  raz  pierwszy  wydane  zostało  w  r.  1540  w  Gdańsku  *)  u  Fran- 

*)  Rozprawa  Retyka  okazała  się  po  raz  pierwszy  roku  1540  w  Gdańsku,  bezimien- 
nie, pod  tytułem: 

1.  „Dla  znakomitego  męża  P.  Jana  Schonera  o  księgach  obrotów  ciał  niebieskich 
wielce  uczonego  męża  i  wybornego  matematyka  szanownego  P.  Doktora  Mikołaja  Koper- 
nika Toruńczyka,  kanonika  Warmińskiego,  przez  młodzieńca  poświęcającego  się  matematyce, 
Opowiadanie  pierwsze.    Odbił  w  Gdańsku  Franciszek  Rhode.  Roku  1540." 

Następnego  roku  wydał  Retyk  powtórnie  tę  rozprawę  in  8vo  w  Bazylei,  pod  swojem 
nazwiskiem,  wraz  z  drugą  rozprawą  pod  tytułem:  „Pochwała  Prus." 

W  drugiem  wydaniu  dzieła  Kopernika  z  roku  1566  w  Bazylei  przez  Retyka,  przy 
końcu  od  karty  196  do  213  znajduje  się  w  podwójnych  kolumnach  taż  rozprawa,  poprze- 
dzona listem  Achillessa  Gassarego  do  Jerzego  Yogelina.  Opowiadanie  Retyka  ułożone  jest 
w  kształcie  listu : 

„Znakomitemu  mężowi  P.  Janowi  Schonerowi,  jako  szanownemu  swojemu  ojcu, 
J.  Joachim  Retyk  pozdrowienie  przesyła." 

Czwarte  wydanie  Opowiadania  Retyka  znajduje  się  w  dziele  Keplera: 

„Zbiór  rozpraw  kosmograficznych.  Przydane  jest  wielce  uczące  Opowiadanie  Jerzego 
Joachima  Retyka,  o  księgach  obrotów  ciał  niebieskich  i  zadziwiających  teoryach,  o  liczbie, 
porządku  i  odległościach  sfer  niebieskich,  sławnego  matematyka  i  całej  astronomii  odno- 
wiciela P.  Mikołaja  Kopernika.  W  Tubindze  odbił  Jerzy  Gruppenbach.  Roku  1596  in  4to  min." 

Które  poprzedza  przedmowa  do  czytelnika  napisana  w  roku  1596  przez  Michała 
Maesthna;  nadto  po  Opowiadaniu  następuje  „Pochwała  Prus."  W  końcu  rozprawa  „O  wy- 
miarach kół  i  sfer  niebieskich,  podług  Tablic  Pruskich  i  według  zdania  Mik.  Kopernika." 

2.  Trygonometrya  Kopernika  wydana  została  rokiem  wcześniej  przed  ogłoszeniem 
dzieła  O  obrotach,  oddzielnie  przez  Retyka  w  Wittemberdze  w  r.  1542,  w  ćwiartce.  Jestto 
małe  lecz  ważne  dziełko,  z  28  kart  złożone.  Obejmuje  najprzód  przedmowę  Retyka  do 
Jerzego  Hartmana,  w  niniejszem  wydaniu  na  stronnicy  145  zamieszczoną.  Potem  w  samem 
dziełku  następuje  trygonometrya  płaska  na  dwóch  kartach,  a  kulista  na  sześciu;  dalej  idą 
na  dziewiętnastu  kartach  tablice  połówek  cięciw,  czyli  tablice  wstaw  dla  łuków  ćwiartki 
okręgu  koła,  od  minuty  do  minuty.  Cięciwy  rachowane  są  dla  promienia  koła  10000000, 
z  dodanemi  obok  różnicami. 

Trygonometrya  ta,  wraz  z  tablicami  wstaw,  znajduje  się  w  dziele  Kopernika  w  księ- 
dze I,  rozdziałach  12,  13,  14;  lecz  tu  tablice  nie  są  tak  rozległe,  gdyż  tylko  od  10  do  10 
minut  łuku  wyrachowane.  Trygonometrya  wydana  przez  Retyka,  zawiera  podobno  naj- 
pierwsze  tablice  wstaw,  na  każdą  pojedynczą  minutę  łuku  do  siedmiu  cyfr  wyrachowane. 

3.  Tenże  Retyk  ułożył  wielkie  i  rzadkie  dzieło,  które  Otho  w  roku  1596  wydał  pod 
tytułem:  „Dzieło  Palatyńskie  o  trójkątach"  w  Neustadt  i  Heidelbergu.  Jan  Bernulli  podał 
o  tern  dziele  wiadomość  w  Historyi  Akademii  Berlińskiej  na  rok  1786. 

4.  Retyk  wydał  takie  w  roku  1550  w  Lipsku,  Efemerydy  in  4to,  na  rok  1551  ra- 


Digitized  by 


Google 


159 


cisżka  Rhode,  a  zatem  na  trzy  lata  przed  ogłoszeniem  dzieła  o  obrotach 
i  miało  za  cel  jak  się  zdaje,  przygotować  umysły  do  przyjęcia  nowego 
układu  świata.  Z  pomiędzy  spółczesnych  Kopernika  największy  wielbiciel 
i  najlepiej  cenić  umiejący  jego  naukę,  był  Retyk.  Jemuto  Tydeman  Gize, 
biskup  Chełmiński,  najbliższy  przyjaciel  Kopernika,  powierzył  rękopis  dzieła 
dla  dania  go  do  druku  w  Norymberdze.  Retyk  dopełniając  tego  zlecenia, 
powierzył  nadzór  wydania  Andrzejowi  Osyandrowi,  który  napisał  bezimien- 
nie przedmowę  do  czytelnika,  na  wstępie  dzieła  umieszczoną,  niezgodną 
ani  zmysłami  autora,  ani  odpowiadającą  treści  dzida;  zrobił  to  zaś 
jedynie  dlatego,  ażeby  umysły  przeciwne  nowej  nauce  złagodził,  i  nową 
teoryą  jako  przypuszczenie  wystawił:  co  było  przeciwnem  zamiarowi  au- 
tora. Przedmowa  zaś  pierwotna  Kopernika  odrzucona,  a  znajdująca  się 
przy  rękopisie  dzieła  zachowanego  w  Pradze,  tu  się  po  raz  pierwszy  na 
stronnicy  10—12  ogłasza,  z  dołączeniem  podobizny.*) 

2.  Następnie  zamieściliśmy  wstęp  do  trygonometryi  Kopernika,  albo 
raczej  przypisanie  jej  Jerzemu  Hartmanowi  przez  Retyka,  który  ją  w  Wit- 
tembergu  w  roku  1542  oddzielnie  wydał,  aleśmy  opuścili  sam  wykład 
trygonometryi  z  tablicami,  jako  już  rozdziałami  12,  13  i  14,  Księgi  I  dzieła 
o  Obrotach  objęty  (stron.  545—547). 

3.  Kładziemy  potem  wyhnek  ze  wstępu  do  Efemeryd  Lipskich  na 
rok  1551,  przez  tegoż  Retyka  na  zasadzie  nowej  teoryi  ułożonych,  a  ma- 
jących związek  z  dziełem  Kopernika  (str.  548—552). 

Następują  dalej  pisma  mniejsze  Kopernika,  jako  to: 

4.  Poemat  religijny:  Siedm  gwiazd,  najprzód  przez  Jana  Brzo- 
skiego  w  Krakowie  w  roku  1629,  teraz  zaś  z  przekładem  polskim  Igna- 
cego Badeniego  wydany  (stronnica  553—562). 

5.  Rozprawa  o  urządzeniu  monety,  napisana  w  roku  1526,  po 
raz  pierwszy  ogłoszona  z  przekładem  polskim  przez  Felbci  Bentkowskiego 
w  Pamiętniku  Warszawskim  na  miesiąc  sierpień  1816  r.  (str.  563—574). 

6.  Jedenaście  listów  Kopernika,  z  których  pierwszy  o  ósmej  sferze, 
do  Bernarda  Wapowskiego  współucznia  i  przyjaciela  jego  pisany,  jest  naj- 
ważniejszy, jako  bliski  związek  z  samem  dziełem  mający  (str.  575—  593). 

7.  Przekład  listów  Teofilakta  Scholastyka  Symokaty  (str.  595—631). 
Jestto  pierwsza  praca  literacka  Kopernika  w  r.  1509  w  Krakowie  wydana, 

thowane  podług  nowej  teoryi  Kopernika.  Wstęp]  do  tych  Efemeryd  umieszczony  jest 
w  obecnem  wydania  na  stronnicy  148 — 152. 

Prawdziwe  nazwisko  tego  uczonego  jest  Joachim,  które  wzięto  za  jego  imię  chrzestne, 
gdy  właściwie  niem  było  Jersy.  Nazwisko  Muticus  pochodzi  ztąd,  iż  Joachim  był  Orygontm, 
urodzonym  w  roku  1514  dnia  16  lutego  w  Feldkirchen,  o  dwie  mile  od  Koiry  (Cnria  Bhe- 
tornm),  stolicy  Gryzonow  (Rheti),  dawnego  ludu  Alpejskiego.  Joachim  umarł  roku  1576 
w  Koszycach  w  Węgrzech,  dokąd  wezwany  był  przez  pewnego  barona  węgierskiego. 

*)    Te  wszystkie  cytaty  stronnic  odnoszą  się  do  warszawskiego  wydania. 


Digitized  by 


Google 


160 

a  którą,  Łukaszowi  Watzebrod,  biskupowi  warmińskiemu,  wiyowi  swqjemu 
przypisał. 

8.  W  końcu  dodatek  zawierający  niektóre  listy  Kopernika  i  innych. 

W  niniejszą!  przedmowie  zamierzyliśmy  wystawić  tylko  ogólny  po- 
dział i  treść  dzieła  o  Obrotach,  do  czego  nam  posłużyły  głównie:  roz- 
prawa Jana  Śniadeckiego,  rozprawa  Karola  Hubego,  tudzież  dzieła  Gas- 
sendego  i  Apelta*). 

Astronomia  od  czasu  ogłoszenia  nowego  układu  świata,  zrobiła 
wielkie  postępy;  dlatego  dzieła  Kopernika  o  Obrotach  ciał  niebie- 
skich nie  można  oceniać  ze  stanowiska  dzisiejszej  nauki,  ale  się  prze- 
nieść potrzeba  myślą  do  epoki,  w  której  ułożonem  zostało.  W  czasie, 
w  którym  autor  podał  swój  nowy  układ,  nieznano  jeszcze  ani  teleskopów 
ani  zegarów  wahadłowych,  nie  miano  środków  i  pomocy  jakich  dziś  me- 
chanika i  fizyka  dostarcza.  Autor  jedynie  siłą  swego  rozumu  przeniknął 
przestrzeń  i  czas,  i  zapowiedział  przyszłym  pokoleniom  prawdy  i  odkrycia, 
których  później  dokonać  miano,  a  któremi  się  imiona  Galileusza,  Keplera 
i  Newtona  na  zawsze  uwieczniły.  Nadto  gdy  zważymy  na  przesądy 
ówczesnych  wieków  i  zdania  o  nieporusaalnoici  ziemi,  powagą  takich 
ludzi,  jak  Arystoteles  i  Ptolemeusz  ustalone,  dziwić  się  musimy  wielko- 
ści geniuszu  i  śmiałości,  z  jaką  przed  światem  z  swoją  nową  nauką  wy- 
stąpił. Umysł  twórcy  nowego  układu  przy  tak  słabych  pomocach  jakie 
miał  podówczas,  potrafił  wyprzedzić  wiek  i  doświadczenie,  i  zapowiedział 
odkrycia,  których  dopiero  po  wielu  trudach  i  dochodzeniach  dokonano. 


*)  Rozprawa,  którą  Jan  Śniadeeki  o  Kopernika  napisał;  Jest  rozwiązaniem  zadani* 
ogłoszonego  przez  Towarzystwo  Warszawskie  Przyjaciół  Nauk  w  r.  1801  w  te)  osnowie : 

„Oddając  hołd  winnej  pochwały  Mikołajowi  Kopernikowi,  pokazać,  jak  wiele  mu 
winne  były  nauki  matematyczne,  mianowicie  astronomia,  w  wieku  w  którym  żył :  z  których 
poprzedników,  jak  wiele  i  jakim  sposobem  korzystał,  i  jak  wiele  mu  są  winne  w  czasie 
teraźniejszym?4* 

Rozprawę  tę  przesłał  Jan  Śniadeeki  Towarzystwu  Naukowemu  Warszawskiemu 
z  Krakowa  dnia  31  sierpnia  1802  roku.  Znajduje  się  ona  w  II  tomie  Boczników  tegoż 
Towarzystwa,  jako  tez  w  tomie  II  Pism  rozmaitych  Jana  Śniadeckiego  w  r.  1818  w  Wilnie, 
a  następnie  w  tomie  II  tychże  pism  w  roku  1837  przez  Balińskiego  w  Warszawie  in  12° 
wydanych. 

Rozprawa  ta  przetłumaczoną  została  na  język  francuzki  najprzód  przez  Tęgobor- 
skiego  w  r.  1802,  a  powtórnie  poprawniej  przez  samego  autora  w  r.  1803.  Na  język  angiel- 
ski tłumaczył  ją  w  r.  1823  Justyn  Brenan,    Na  język  włoski  w  r.  1830  Bernard  Zaydler. 

Rozprawa  Karola  Hubego :  »0  zasługach  Mikołaja  Kopernika  w  astronomii,  rzecz 
czytana  na  posiedzeniu  publicznem  Towarzystwa  Naukowego  Krakowskiego,  dnia  14  lutego 
1834  roku44  umieszczona  jest  w  Rocznikach  tegoż  Towarzystwa  w  tomie  I  z  roku  1841. 

Dzieło  Apelta  ma  tytuł:  *Die  Reformation  der  Sternkunde.  Ein  Beitrag  zur  deut- 
schen  Cultnzgeschichte  von  E.  F.  Apelt    Jena  1852,  in  8to. 


Digitized  by 


Google 


ltt 


TREŚĆ  DZIEŁA. 


Księga  f  ie^wsza. 

Kopernik  dzieło  swoje  o  Obrotach  ciał  niebieskich,  podobnie 
jak  Ptolemeusz,  na  sześć  ksiąg  podzielił.  W  pierwszej  wystawia  ogólny 
widok  świata  i  obraz  całąj  nauki ;  w  następnych  rozbiera  i  tłumaczy  czę- 
ści tego  widoku  i  obrazu. 

W  pierwszej  księdze  Kopernik  przyznaje  bieg  ziemi.  W  niej  naucza: 
że  świat  jest  kulisty,  że  ziemia  jest  także  kulistą  i  razem  z  wodą  jedne 
kulę  tworzy.    Bieg  ciał  niebieskich  jest  wieczny,  jednostajny  i  kołowy, 
lub  z  kołowych  złożony.    Wszelki  bieg  ciała  niebieskiego,  który  się  ró- 
żnym od  kołowego  wydaje,  jest  tylko  pozornym.    Te  są  zasady,  z  któ- 
rych on  wychodzi.  Następnie  pokazuje,  że  pytanie  czy  ziemia  spoczywa, 
czy  też  w  przestrzeni  po  kole  krąży,  dotąd  zupełnie  rozwiązanem  nie 
było.   Jego  dowody  za  ruchem  ziemi  są  następujące:  Niebo  jest  to  w  czem 
się  wszystko  mieści,  ziemia  zaś  jest  umieszczone  w  niem  ciało.    Byłoby 
rzeczą  niewłaściwą  przyznawać  ruch  samej  przestrzeni,  nie  zaś  ciału  w  niej 
znajdującemu  się.    Nie  jest  też   roztrzygniętem,   czy  ziemia  w  środku 
świata,  czy  zewnątrz  tegoż  środka  się  znajduje;  gdy  ziemia  jak  wiadomo 
nie  jest  środkiem  dróg  planetowych.    Jeżeli  przyjmiemy,  że  słońce  jest 
nieruchomem,  a  ziemi  bieg  roczny  i  miejsce  między  planetami  przyznamy, 
przezto  wszystkim  zjawiskom  dostrzeganym  zadość  się  uczyni:  wówczas 
bowiem  zdawać  się  będzie,  jakoby  słońce  zwierzyniec  niebieski  przebiegało, 
i  jakoby  gromady  gwiazd  wschodziły  i  zachodziły,  a  planety  niekiedy  za- 
trzymywały się  w  biegu,  potem  zaś  wsteczny  ruch  odbywały;  co  wszystko 
następuje  i  przedstawia  się  z  większą  łatwością  i  w  lepszym  porządku 
i  zgodzie,  aniżeli  w  przeciwnem  założeniu.    Główne  dowody,  które  Ary- 
stoteles i  Ptolemeusz   za  nieporuszalnością  ziemi  przytaczali,   zostają 
w  ścisłym  związku  z  dawną  Empedoklesa  nauką  o  żywiołach  i  z  fizyką 
Jońśką.  Woda  i  ziemia  z  natury  swej,  jako  ciała  ciężkie,  dążą  na  dół  ku 
środkowi;  przeciwnie  powietrze  i  ogień,  jako  lekkie,  dążą  od  środka  do 
góry.    Ten  fizyczny  pogląd  na  przyrodę  tak  zwanych  żywiołów,  stracił 
już   część   swej    ważności    przez    wprowadzenie  koła   mimośrodkowego 
z  epicyklem  w  układzie  Arystotelesa;  gdyż  przezto   ziemia  otrzymała 
w  tymże  układzie  położenie  zewnątrz  środka;  nie  była  ona  już  w  istocie 
środkiem  świata,  a  żywioły  z  przyrody  swojej  ciężkie,  stały  się  jej  nie- 
posłu6znerai.    Potrzeba  było  jeszcze  jeden  bok  naprzód  zrobić,  ażeby 

Kopernihijana  t.  I.  11 


Digitized  by 


Google 


162 


przyjść  do  całkiem  nowego  fizycznego  poglądu  na  przyrodę  żywiołów 
i  ciał,  a  tym  sposobem  od  fizyki  starożytnych  zupełnie  odstąpić. 
Kopernik  zrobił  właśnie  ten  krok,  bo  się  wzniósł  do  tego  ogólnego 
pojęcia:  źe  ciężkość  nie  tylko  jest  dążeniem  ciał  do  środka  świata, 
ale  i  dążeniem  wzajemnem  cząstek  do  siebie.  W  rozdziale  9.  księgi  Ł 
mówi:  „Ja  sądzę,  że  ciążenie  nic  innego  nie  jest,  jak  pewna  dążność 
przyrodzona,  cząstkom  ciał  od  Boskiej  Opatrzności,  sprawczyni  wszyst- 
kiego, dla  tego  nadana,  aby  cząstki  te  skupiając  się  w  bryły  kuliste,  do 
jedności  i  całości  swej  zmierzały.  Można  mniemać,  że  słońce,  księżyc 
i  inne  gwiazdy  ruchome  obdarzone  są  podobną  dążnością  i  że  przez  jej 
działanie  ciągle  utrzymiyą  się  przy  kształcie  kulistym,  pod  którym  się 
okazują,  a  pomimo  to  w  różny  sposób  odbywają  swoje  obroty.  Jeżeli 
więc  i  ziemia  oprócz  wirowego,  podlega  nadto  innemu  biegowi  t  j.  na 
około  środka  świata,  tedy  ten  drugi  jej  bieg  powinien  się  odbić  w  innych 
ciałach  zewnątrz  niej  położonych,  a  pizedewszystkiem  w  biegu  rocznym 
słońca.  Jakoż  jeżeli  zamiast  biegu  słońca,  położymy  bieg  ziemi,  a  słońce 
uważać  będziemy  za  nieruchome,  wtedy  wschód  i  zachód  znaków  zwie- 
rzyńcowych i  gwiazd  stałych,  czyniący  je  rannemi  i  wieczornemu,  tymże 
samym  sposobem  nam  się  przedstawią.4' 

Z  tak  zmienionemi  pojęciami  o  zasadniczej  sile  przyrody,  znikły 
zarazem  wszystkie  zarzuty  przeciw  biegowi  ziemi,  oparte  na  fizyce  sta- 
rożytnych. 

Kopernik  wyłożywszy  swoje  dowody  za  biegiem  ziemi,  przytacza  różne 
zdania  o  porządku  ciał  niebieskich,  i  zatrzymtye  się  na  pomyśle  Marcyana 
Capelli,  który  utrzymywał,  iż  Wenus  i  Merkury  krążą  około  słońca.  Po- 
dług tego  pomysłu,  nie  ziemia,  lecz  słońce  jest  środkiem  dróg  dwóch 
tych  planet,  i  że  te  nie  mogą  się  bardziej  od  słońca  odsunąć,  tylko  tyle* 
ile  wymiar  ich  dróg  dozwala.  Na  mocy  tego  mniema  Kopernik,  że  ró- 
wnież Mars,  Jowisz  i  Saturn  nie  około  ziemi,  lecz  około  słońca  obiegi 
swe  odbywają;  potrzeba  tylko  wtedy  przedział  między  Marsem  a  Jowi- 
szem wolny  zostawić,  aby  w  nim  ziemia  wraz  z  towarzyszącym  jąj 
księżycem  obieg  odbywać  mogła.  Potem  wskaztye  prawidła  biegu 
tych  planet,  równie  i  pozorną  ich  wielkość.  Jakoż,  gdy  się  znąjdqjemy 
między  planetami  a  słońcem,  wtenczas  planety  są  bliżej  nas  i  dla  tego 
większemi  się  wydają;  gdy  zaś  słońce  znajdiye  się  między  niemi  a  zie- 
mią, wtenczas  bardziej  oddalone  od  nas,  mniejszemi  się  wydają,  przez  co 
środek  ich  dróg  zdaje  się  raczej  w  słońcu  aniżeli  w  ziemi  znajdować,  po- 
dobnie jak  to  ma  miejsce  ze  środkiem  dróg  Wenusa  i  Merkurego.  Dla 
tego  w  środku  świata  umieścił  słońce  jakby  serce  i  pochodnią  świata 
i  jakby  widzialnego  Boga,  który  całą  gromadą  gwiazd  mu  podległych 
rozrządza.    Najbliżej  około  słońca  krąży  Merkury  opisując  swą  drogę 


Digitized  by  VjOOQl6 


163 


w  trzech  miesiącach,  potem  Wenus  w  dziewięciu,  Ziemia  w  dwunastu  czyli 
w  jednym  roku,  około  niej  księżyc  w  jednym  miesiącu.  Za  drogę  ziemską 
obiegają  swe  drogi:  Mars  we  trzech,  Jowisz  w  dwunastu,  Saturn  w  trzy- 
dziesta latach;  cały  zaś  układ  planetarny  zamyka  sfera  gwiazd  stałych 
nieruchoma  jak  słońce  i  w  tak  wielkiej  odległości,  iż  w  porównaniu  do 
niej:  cała  droga  ziemska  jest  tylko  punktem,  albowiem  w  tern  tylko  za- 
łożeniu, zjawiska  pozostają  też  same,  czy  je  do  słońca  czy  też  do  ziemi 
odnosimy. 

Przez  przyjęcie  biegu  rocznego  ziemi,  stanowiska  i  biegi  wsteczne 
planet  całkiem  znikają  i  planety  pozornie  tylko  stojącemi  się  wydają. 
Przez  ruch  ziemi  łatwo  teraz  wyjaśnić,  dla  czego  bieg  wsteczny  w  Sa- 
turnie jest  mniejszy,  częstszy  i  trwa  przez  dłuższy  czas  aniżeli  w  Jowiszu, 
a  w  Jowiszu  znowu  mniejszy  aniżeli  w  Marsie;  dla  czego  pozorna  wiel- 
kość planet  wyższych,  w  czasie  ich  przeciwległości  ze  słońcem,  tak  zna- 
cznie wzrasta,  dla  czego  wówczas  osobliwie  Mars  prawie  wielkości  Jowi- 
sza dochodzi,  gdy  w  innych  położeniach  ledwo  gwiaździe  trzeciej  wiel- 
kości dorównywa.  Łatwo  z  tego  widzieć,  że  w  czasie  gdy  ziemia  bie- 
giem rocznym  zwierzyniec  niebieski  obiega,  słońce  zdaje  się  przebiegać 
tenże  w  stronie  przeciwnej,  tak  iż  naprzykład,  jeżeli  ziemia  znajduje  się 
w  Baku,  słońce  w  Koziorożcu  się  pokaże;  gdy  ziemia  od  Raka  do  Lwa 
przechodzi,  słońce  od  Koziorożca  do  Wodnika  zdaje  się  przesuwać. 

Aby  wytłumaczyć  odmiany  pór  rocznych  i  zjawiska  biegu  ziemi,  po- 
trzeba osi  ziemskiej  nadać  pochyłość  względem  płaszczyzny  drogi  ziemi, 
taką  aby  była  dopełnieniem  pochyłości  ekliptyki,  i  uważać  tę  oś  jako 
niezmiennie  i  zawsze  równolegle  względem  siebie  bieżącą;  dla  nieskoń- 
czonej albowiem  odległości  sfery  gwiazd  stałych,  oś  ziemska  przedłużona, 
zawsze  na  ten  sam  punkt  kuli  nieba,  to  jest  na  biegun  trafia,  i  słońce 
w  ciągu  roku  zdawać  się  będzie  opisywać  drogę  na  sklepieniu  nieba, 
pod  kątem  pochyłości  ekliptyki  do  równika  nachyloną. 

W  tejże  księdze  znajduje  się  w  rozdziałach  12,  13,  14,  powyżej 
wspomniana  Trygonometrya,  w  której  wyłożoną  jest  nauka  wstaw  z  jej 
zastosowaniem  do  rozwięzywania  trójkątów  płaskich  i  kulistych. 

Treść  tej  księgi  i  ogólny  widok  nauki  sprowadzić  można  do  tego: 
„że  słońce  jest  gwiazdą  nieruchomą,  otoczoną  szeregiem  planet  około 
niego  krążących,  którym  służy  za  środek  biegu  i  pochodnią  oświecającą: 
że  oprócz  planet  głównych,  są  jeszcze  planety  drugiego  rzędu  czyli  księ- 
życe, najprzód  około  swych  planet,  a  potem  wraz  z  niemi  około  słońca 
krążące;  że  ziemia  jest  planetą  główną  bieg  trojaki  mającą;  że 
wszystkie  pozory  biegu  dziennego  i  rocznego,  wszystkie  pory  roku  i  z  nich 
wypadające  odmiany  w  świetle  i  powietrzu,  są  rzetelnemi  skutkami  biegu 
ziemi  wirowego  około  swej  osi,  i  peryodycznego  około  słońca;  że  wszyst- 


Digitized  by 


Google 


IM 


kip  biegi  gwiazd  stałych  są  tytko  złudzeniem  oka  naszego,  a  prawdziwym 
wypadkiem  biegu  ziemi;  de  nakoniec  w  biegu  wszystkich  planet  tak  pierw- 
szego, jak  drugiego  rzędu,  zaebodzą  dwojakie  skutki  bacznego  rozróżnie- 
nia wyciągające,  to  jest:  jedne,  które  pochodzą  od  biegu  ziemi,  drugie, 
które  wypadają  z  ich  własnego  około  słońca  obrotu/4  Te  są  niewzru- 
szone i  wieczne  prawdy,  które  Kopernik  pierwszy  światu  olgawił. 

Księga  D^jjga. 

Księga  drugą  zawiera  naukę  o  obrocie  pożarnym  kułi  nieba  czyli 
e  skutkach  z  ruchu  dziennego  ziemi  około  osi  wynikających.  Tutaj  aa 
wstępie  zaraz  autor  ostrzega: 

„Niech  się  nikt  nie  dziwi,  jeżeli  jeszcze  wyrażeń:  wschód  i  zachód 
słońca  łub  gwiazd  i  tym  podobnych  używamy,  bo  chcemy  użyć  pospolitej 
mowy,  którąby  wszyscy  zarówno  rozumieć  mogli;  zawsze  jednak  pamię- 
tajmy o  tern: 

„2e  gdy  się  z  ziemią  obracamy,  słońce  i  księżyc  mimo  nas  przecho- 
dzą, i  gwiazdy  kolejno  ustępują  i  znowu  wracają." 

Dakj  następuje  opisanie  kół  na  kuli  nieba,  ich  różne  względem  sie- 
bie położenie  i  ztąd  wypadające  skutki  dla  mieszkańców  ziemi;  opisanie 
wschodu,  zachodu  i  górowania  gwiazd;  wymiar  czasu  i  jego  podział;  spo- 
sób znalezienia  pochyłości  drogi  ziemskiej  do  równika,  położenie  ciał  nie- 
bieskich względem  dwóch  kół  dopiero  wspomnianych;  oddzielenie  tego, 
czego  przez  dostrzeżenia,  od  tego,  czego  przez  rachunek  trygonometry- 
czny dochodzimy;  rozwiązanie  głównych  zagadnień  trygonometrycznych 
tu  należących;  wyrachowanie  tablic  do  położenia  ciał  niebieskich  i  do 
poznania  czasu  służących:  co  wszystko  jest  przedmiotem  tej  księgi,  bę- 
dącej po  większej  części  powtórzeniem  rzeczy  wziętych  z  Ptolemeusza, 
i  przez  bieg  wirowy  ziemi  tłumaczonych. 

Przy  końcu  dodał  autor  rozdział  o  dochodzeniu  położeń  gwiazd 
i  opis  tychże,  podając  ich  długość  i  szerokość  wzięte  z  Ptolemeusza,  wy- 
jąwszy iż  niektóre  położenia  albo  mylne  albo  inaczej  przez  siebie  znale- 
zione poprawił,  i  katalog  ten  według  własnego  sposobu  rachowania  dłu- 
gości ułożył.  Jakpż  Ptolemeusz  długości  gwiazd  od  punktu  równonocnego 
wiosennego,  to  jest  początku  pierwszego  znaku  zwierzyńca  rachuje;  Ko- 
pernik zaś  sądził,  że  rachować  je  należy  od  gwiazdy  7  Barana,  za 
pierwszą  wziętej,  *  to  dla  tego,  że  punkt  równonocny  ciągle  się  zmienia, 
przeto  i  długości  gwiazd  do  niego  odniesione,  zmieniać  się  także  muszą, 
gdy  tymczasem  gwiazda  stała  jest  nieruchomą,  i  długości  od  niej  racho- 
wane pozostają  niez^oienne;  aby  za£  otrzymać  długość  którejkolwiek  innej 
gwiazdy,  to  jest  jąj  oddalenie  od  pwktu  równonocnego,  dosyć  jest  przy- 


Digitized  by 


Google 


m 


tteć  oddalenie  w  łuku  od  równonocy,  jakie  miała  w  tym  czasie  gwiazda 
pierwsza  y  Barana.  Ponieważ  długość  tej  ostatniej  gwiazdy  za  czasów 
Ptolemeusza  wynosiła  t>°  40',  a  Kopernik  przyjął  długość  tę  za  0°  C; 
uloiył  przeto  swój  katalog,  odęjmiąjąc  6°  4CK  od  długości  każckg  gwiazdy 
stałej  w  katalogu  Ptolemeuszowym.  Tym  sposobem  gwiazda  uaprzykład 
Biegunowa,  która  w  spisie  Ptolemeusza  ma  długość  60°  10',  w  kata- 
logu Kopernika  ma  53°  3C.  Gwiazda  zaś  Kłos  ranny  u  pierwszego 
ma  długość  176°  4C;  u  drugiego  170°  0'. 

W  mniąjszem  wydaniu,  obok  położeń  gwiazd,  przydaliśmy  kolumnę 
zawierającą, głoski  alfabetu  greckiego*  któremi  Jan  Bayer  Ba  początku 
siedmnastego  wieku,  gwiazdy  w  każdąj  gromadzie  oznaczył  i  które  dotąd 
są  w  ożyciu. 


JŚSIĘGA  JąZBCiA. 

Księga  trzecia  j^st  składem  nąjsibtelniejszych  w  astronomii  wynalazków, 
a  owocem  głęboko  w  tajemnice  natury  wniknionego  rozumu,  jak  słusznie 
mówi  Jan  Śniadecki,  którego  zdań  w  tym  wstępie  głównie  trzymać  się  bę- 
dziemy. Jeżeli  porównamy  pierworodne  myśli  w  tej  księdze  rzucone;  z  dzi- 
siejszym stanem  wiadomości  astronomicznych,  zobaczymy  nie  bez  zdumienia, 
że  bystrością  tych  myśli,  Kopernik  prawie  zmierzył  całą  przepaść  wiadomości, 
kiedy  odgadł  najtrudniejsze  wynalazki  potomności,  kiedy  przepowiedział  naj- 
leniwsze  w  biegach  niebieskich  odmiany,  które  w  ciągu  tylko  wieków  uczuć 
się  dać  mogły  i  sposób  ich  wytłomaezenia  zostawił.  Wykładając  w  trzeciej 
księdze  wszystkie  przypadki  biegu  rocznego  ziemi,  przebiega  i  zgłębia 
drogę,  którą  nasza  planeta  około  słońca  opisie  czas  m  opisanie  tąj  drogi 
łożony,  czyli  długość  roku.  Tu  odróżnia  on  rok  zwrotnikowy,  który  się 
od  równonocy  łub  od  punktu  przesilenia  rachuje,  od  roku  gwiazdowego 
czyli  peryodycznego,  od  którejkolwiek  gwiazdy  stałej  rachowanego;  tłuma- 
czy różne  odmiany  co  do  ehyżości  rocznego  biegu,  co  do  pochyłości  ekli- 
ptyki  względem  równika,  a  następnie  co  do  tych  punktów,  w  których  się 
te  dwa  koła  przecinają,  a  które  się  punktami  równonocnemi  zowią,  Po- 
łożenie tych  punktów  jest  najważniejszym  rachuby  astronomicznej  i  cy- 
wilnej pierwiastkiem*  bo  od  ich  miejsca  zawisły  pory  roku  i  ich  powrót, 
od  nich  jeszcze  zależą  wszystkie  położenia  ciał  niebieskich  względem 
wschodu  i  zachodu,  a  temsamem  i  dochodzenie  pierwszych  i  najważniej- 
szych fundamentów  całej  nauki  i  rachuby :  w  czem  za  przewodnika  mogą 
służyć  same  tylko  postrzeżftnia  najodleglejszych  wieków;  te  to  szacowne 
piony  usilnośti  ludzkiej,  uwadze  gwiazd  poświęconej,  tudzież  trafna  by- 
strość dowcipu  w  naznaczeniu  początku  i  przyczyny  takowym  skutkom.' 


Digitized  by 


Google 


166 


Począwszy  od  Tymocharesa,  jednego  z  pierwszych  astronomów  szkoły 
Alexandryjskiej,  na  294  lat  przed  erą  chrześciańską  żyjącego,  pnebiega 
Kopernik  i  roztrząsa  postrzeżenia  tejże  samej  gwiazdy  Kłos  Panny 
przez  Hypparcha,  Ptolemeusza,  Albateniego  araba  i  przez  siebie  w  Frauen- 
burgu  robione,  a  które  obejmują  przeciąg  czasu  1819  lat  wynoszący. 
Z  dostrzeżeń  tych  wypadło  mu,  że  gwiazdy  zachowiyąc  to  samo  oddale- 
nie od  płaszczyzny  drogi  ziemskiej,  odmieniają  tylko  na  niej  długość  czyli 
odległość  od  punktu  równonocnego;  a  że  też  gwiazdy  względem  siebie 
to  samo  statecznie  zachowują  położenie,  więc  ta  odmiana  długości  nie 
pochodzi  od  biegu  gwiazd  od  zachodu  na  wschód  w  kierunku  znaków, 
ale  od  tego,  że  się  punkta  równonocne  cofają  wstecz  od  wschodu  na  za- 
chód. Skutek  ten  znany  jest  w  astronomii  pod  imieniem  poprzedzania 
punktów  równonocnych. 

Roztrząsając  znowu  postrzeżenia  nad  pochyłością  drop  ziemskiej 
do  równika,  przez  Arystarcha  z  Samos,  Ptolemeusza,  Arabów  i  przez  sie- 
bie czynione,  wyciągnął  z  nich  odmianę  tej  pochyłości.  Kopernik  więc 
z  swoich  własnych  przez  trzydzieści  lat  prowadzonych  i  z  dawnych  po- 
strzeżeń  wniósł  najprzód  to,  co  Hypparch  najpierwszy  dostrzegł,  a  co 
wszyscy  po  nim  astronomowie  uznawali,  że  punkta  równonocne  mają  bieg 
wsteczny:  wniósł  powtóre  to,  czego  nikt  przed  nim  nie  postrzegł,  że  ten 
bieg  punktów  równonocnych  jest  nierówny  i  że  pochyłość  drogi  ziemskiej 
(28°  28'  24"),  podlega  odmianom  peryodycznym,  to  jest  po  pewnym  prze- 
ciągu lat  się  wracającym.  Gdy  przyszło  do  naznaczenia  początku  i  przy- 
czyn, z  których  takowy  bieg  i  odmiany  wypadają,  wszyscy  co  poprzedzili 
Kopernika,  gmatwali  się  i  gubili  w  różnych  powymyślanych  sferach  i  ko- 
łach, które  były  tylko  rusztowaniami  uwikłanej  w  trudnościach  i  pasają- 
cej się  z  sobą  niewiadomości,  nie  zaś  objawami  prawdy,  lub  widokami 
rozsądku.  Kopernik  skruszył  tę  lepiankę  kół  i  sfer  na  niczem  nie  opartą 
i  jak  gdyby  świadek  stworzenia,  wyciągnął  z  biegu  ziemi  ten  tak  deli- 
katny mechanizm  świata. 

Po  ustanowieniu  równoległości  osi  i  jej  nieodmienności  na  kuli  ziem- 
skiej, dla  wyjaśnienia  cofania  się  punktów  równonocnych,  nadaje  tejże 
osi  mały  i  bardzo  leniwy  ruch,  skutkiem  którego  biegun  świata  opisiye 
na  niebie  około  bieguna  ekliptyki  małe  koło,  a  że  przez  porównanie  swoich 
postrzeżeń  z  postrzeźeniami  astronomów  greckich  i  arabskich  dostrzegł  nie? 
jednostajności  cofania  się  punktów  równonocnych,  nadał  przeto  jeszcze 
osi  świata  w  ciągu  jej  po  niebie  krążenia,  małe  wahanie  się:  i  na  ten 
koniec  przybrał  prócz  prawdziwego  średni  biegun,  pomykający  się  jedno- 
stajnie po  obwodzie  koła,  którego  prawdziwy  jest  środkiem,  a  w  około 
którego  prawdziwy  po  ruchomem  małem  kole  opisuje  na  niebie  linią  skrę- 
coną.   A  że  to  chwianie  się  osi  konieczny  na  pochyłość  ekliptyki  wpływ 


Digitized  by 


Google 


167 


mieć  musiało,  przeto  zniewolony  był  wprowadzić  periodyczną  odmianę 
tej  pochyłości.  Ten  peryod  później  został  odrzucony,  lecz  jest  rzeczą 
zadziwiającą,  te  wielki  ten  astronom,  jakby  wieszczym  duchem,  odgadł 
prawdziwy  i  tak  zawikłany  ruch  osi  ziemskiej;  wiemy  bowiem  teraz,  że 
chwianie  się  osi  ziemskiej  peryodyczne,  a  następnie  peryodyczna  zmiana 
pochyłości  ekliptyki  tak  jak  ją  Kopernik  pojął,  istotnie  ma  miejsce,  jest 
to  wstanie  się  czyli  nutacya  przez  Bardłeja  odkryta  a  przez  d'Alemberta 
%  ciążenia  powszechnego  wyprowadzona,  lecz  peryod  jej  jest  inny,  zale- 
żący od  biega  węzłów  księżyca,  co  za  czasów  Kopernika,  kiedy  jeszcze 
ani  teleskopów,  ani  zegarów  astronomicznych  ani  dokładnych  narzędzi 
nie  miano  i  skutków  łamania  się  światła  nie  znano,  odkrytem  być  nie 
mogło.  Zdumiewać  się  równie  potrzeba  że  nie  mając  lepszych  sposobów 
i  środków  postrzeżeń  nad  te,  jakie  za  czasów  Ptolemeusza  znano,  potrafił 
jednak  naznaczyć  prawdziwą  za  swych  czasów  pochyłość  ekliptyki,  a  przez 
dokładne  porównanie  swoich  postrzeżeń  z  dawnemi,  udowodnić,  że  po- 
chyłość ekliptyki  do  równika  ciągle  od  najdawniejszych  czasów  maleje; 
dał  on  także  poznać  tę  wielką  prawdę,  że  odmiana  pochyłości  ekliptyki 
do  pewnego  tylko  kresu  dochodzi,  a  potem  znowu  rosnąć  zaczyna,  którą 
to  prawdę  Bailly  niesłusznie  przypisuje  Keplerowi  w  dziewięćdziesiąt  lat 
później  żyjącemu.  Równie  z  swoich  dziesięcioletnich  postrzeżeń  poznał 
i  dowiódł,  że  punkt  odsłoneczny  drogi  ziemskiej,  to  jest  punkt  najwię- 
kszą) odległości  ziemi  ód  słońca,  tak  jak  Arzahel  utrzymywał,  rzeczywi- 
ście zmianie  podlega,  ale  bieg  tego  punktu  nieznaczny,  jest  ciągle  kierun- 
kowy, to  jest  Od  zachodu  na  wschód,  co  wszystko  teorya  ciążenia  powszech- 
nego za  naszych  czasów  potwierdziła.  Te  wszystkie  Kopernika  myśli 
nabyły  w  wieku  naszym  takiego  piętna  pewności,  iż  są  policzone  w  rzę- 
dzie prawd  najściślej  dowiedzionych. 

Po  wytłumaczeniu  odmiany  punktów  równonocnych  wypadało  usta- 
nowić trwanie  obiegu  rocznego  ziemi  czyli  długość  roku,  a  gdy  za  Leona 
X.  papieża  na  Zborze  Lateraneńskim  poprawa  Kalendarza  nastąpić  nie 
mogła  bez  tej  wiadomości  ściśle  wyrachowanej,  polecił  tedy  Dwór  Rzym- 
ski Kopernikowi,  z  pewnością  ustanowić  i  oznaczyć  ten  istotny  pierwia- 
stek rachuby  cywilnej  i  astronomicznej.  *)    Kopernik  odrzuca  i  w  tern 


*)  Długość  roku  swrotnikoweg o  prses  Ptolemeassa  podana  jest: 
365  doi,  6  godsin,  zmniejszonych  o  jedne  trseehsetuą  esetó  dnia,  to  jest  865  dni, 
O  godsin,  mniej  4  minuty  48  sekund,  esyli 

365  dni,  5  godsin,  55  minut,  12  sekund, 
Albateni  podał  na  długość  roku  zwrotnikowego: 

365  dni,  5  godsin,  46  minut,  24  sekund. 
Kopernik  s  porównania  TÓwnonocy  jesiennej,  pfses  siebie  w  Frauenburgu  w  t.  1515 


Digitized  by 


Google 


naukg  Ptolemeusza,  dowodzi;  Ae  obrachowanie  roku  cywilnego,  zaczyn*- 
jfteego  się  od  powracających  pór  rocznych  jest  wątpliwe  i  niestałe,  bo 
się  odnosi  do  punktów  równohocnych,  które  są  zmienne  i  ruchome.  Wpro- 
wadza rachubę  roku  peryodycznego  czyli  gwiazdowego,  wymierzającego  się 
powrotem  słońca  do  tej  samej  gwiazdy  stałej,  jako  do  punktu  niewzru- 
szonego. Kopernik  porównywając  najdawniejsze  postrzelenia  %  sobą  i  ze 
swojemi,  wyciągnął  z  nich  długość  roku  gwiazdowego  365  dni,  6  godzin, 
9  minut,  40  sekund,  która  się  dziś  pokazuje  o  dwadzieścia  osra  i  pół 
sekund  za  wielka.  Na  tak  ustanowionych  zasadach,'  Kopernik  gruntuje 
uwagi  swoje  nad  biegiem  rocznym  ziemi  i  układ  tablic  do  rachowania 
tego  biegu. 

dnia  14  września  uważanej,  z  równonoeą  przez  Albateniego  roku  882  dnia  12  września 
w  Akrze  postrzeganą,  doszedł,  iź  długość  roku  zwrotnikowego  wynosi : 

365  dni,  6  godzin,  zmniejszone  jedną  stodwudziestą  ósmą  częścią  dnia,  to  jest: 
366  dni,  6  godzin,  mniej  11  minut,  15  sekund;  czyli 
365  dni,  5' godzin*  48  minut,  45  sekund; 
(ważność  mniejsza  tylko  o  3  sekundy  od  dziś  przyjętej). 

Z  porównania  tejże  równonocy  jesiennej  z  Ptolemeusze* wą,  roku  463  po  śmiąrci  Ale- 
zandra  W.  w  Alezandryi  uważaną,  wypada  na  długość  roku  zwrotnikowego  : 

365  dni,  6  godzin,  zmniejszonych  o  jedne  sto  piętnastą  część  dnia,  to  jest: 
366  dni,  6  godzin,  mniej  12  minut,  31  sekund,  to  jest: 
365  dni,  5  godzin,  47  minut,  29  sekund, 
(ważność  mniejsza  o  jedne  minutę  i  ogmnąście  sekund  od  prawdziwej). 
Nakoniec  e  porównania  równonocy  wiosennej  w  roku  1516  dnia  11  marca  w  Frauen- 
burgu  uważanej,  z  podobnąż  przez  Ptolemeusza  roku  463  po  śmierci  Alesandra  W.  postrze- 
ganą, wypada  na  długość  roku  zwrotnikowego  365  dni,  6  godzin,  zmniejszonych  sto  dwn- 
daieetą  jedną  częścią  dnia,  to  jest: 

'365  dni,  6  godzin,  mniej  11  minut,  54  sekund,  czyli: 
365  dni,  6  godzin,  48  minut*  6  sekund, 
(ważność  mniejsza  o  42  sekund  od  prawdziwej). 
Kopernik  z  uwagi,  że  wielkość  roku  zwrotnikowego  w  różnych  epokach  jest  różna 
i  niejednaka,  a  to  z  przyczyny  niejednostajnej  zmiany  punktów  równonocnych  i  zwrotni- 
kowyob,  do  których  się  rok  zwyczajny  odnosi,  był  tego  zdania,  iż  wziąć  należy  za  nasadę 
>ek  peryodyceny  czyli  gwiazdowy,  jako  zawsze  stały  i  niezmienny,   a  którego   wielkość 

365  dni,  6  godzin,  9  minut,  40  sekund, 
(większą  o  29  sekund  od  dzisiejszej.) 
Przy  reformie  Kalendarza  Juliańskiego,  w  roku  1582  przez  Grzegorza  XIII  papieża 
zaprowadzonej,  przyjęto  za  podstawę  długość  roku  zwrotnikowego  Alfonsa  X  króla  Ka- 
stylii, a  która  jest:  365  dni,  5  godz.,  49  min.,  16  sek.  (e  32  sekund  większa  od  długości 
roku  przez  Kopernika  naprzód  podanej,  a  o  28  sekund  większa  od  dziś  przyjętej). 

Według  ścisłych  oznaczeń  sławnego  astronoma  Bessela,  długość  roku  zwrotnikowego 
na  początek  roku  1800  wynosi: 

365  dni,  5  godzin,  48  minut,  47,8  sekund, 
długość  zaś  roku  gwiazdowego: 

365  dni,  6  godzin,  9  minut,  10,7  sekund. 


Digitized  by  VjOOQl6 


^W9 


Księga  Czwarta. 

W  księdze  czwartej  Kopernik  wykłada  obszernie  to,  co  się  ściąga 
do  ogólaej  teoryi  biegu  księżyca  i  do  nauki  o  zaćmieniach.  Tutaj  teoryą 
księżyca,  lubo  odmienną  od  starożytnych  przyjmuje,  jednak  w  ogólnem 
tfmn^czeniu  biegu  od  nich  się  nie  różni,  gdyż  i  on  księżyc  podciąga  pod 
ziemię  i  względnie  do  biegu  księżyca  uważa  ją  jako  stalą  i  nieruchomą; 
ziemia  bowiem  przenosząc  się  w  przestrzeni,  unosi  z  sobą  księżyc,  i  dla 
obrotów  jego  jest  jakby  środkiem  nieruchomym.  Nauka  starożytnymi 
astronomów  i  filozofów  zawierała  mylną  teoryą  o  doskonałości  natury; 
tą  teoiyą  uwiedziony  Kopernik  zgodził  się  z  Ptolemeuszem,  że  bieg  ciał 
niebieskich  jest  zawsze  równy  i  jednostajny,  że  wizerunkiem  prawdziwej 
doskonałości  jest  figura  koła;  sądził  więc,  że  ciała  niebieskie  poruszając 
się  jednostajnie,  nie  mogą  i  nie  powinny  innych  dróg  i  figur  opisywać  jak 
keła;  ztąd  wniósł:  iż  wszystkie  odmiany  w  biegach,  zbaąąjące  od  jedno- 
stąjności  i  figury  koła,  sąto  tylko  pozory,  czyli  skutki  od  złudzenia  i  od 
obcych  przyczyn  pochodzące.  Z  taką  myślą  przeniesiony  w  przestrzeń 
światów  niebieskich,  spotykał  się  w  każdym  momencie  z  niezmienieni  tru- 
dnościami, które  rzadkim  dowcipem  i  wyjętemi  z  pism  dawnych,  £  przez 
siebie  poprawionemi  sposobami,  starał  się  pokonywać.  Trzeba  było  w  tłu- 
maczeniu raz  spóźnionych,  potem  przyspieszonych  biegów,  użyć  dawnej 
plecionki  kól  i  kółek  dla  wyjaśnienia  dostrzeganych  biegów.  Dla  tego 
wykładając  nierówności  biegu  rocznego  ziemi,  tudzież  bieg  księżyca  i  bie- 
gi planet  co  do  długości  i  co  do  szerokości,  najwięcej  pracował  nad  prze- 
robieniem i  poprawieniem  dawnych  tłumaczeń  wymyślonych  przez  Apol- 
loniusza,  przyjętych  od  Ptolemeusza,  a  doskonalonych  ciągle  przez  Arabów. 

W  dawnym  sposobie  dochodzenia  położeń  gwiazd,  używano  księżyca 
ziemskiego,  i  dla  tego  po  słońcu  najwięcej  pracowano  nad  jego  biegiem 
prawdziwym,  wprowadzając  w  tenże  bieg,  tak  jak  i  dla  innych  ciał  nie- 
bieskich ruchomych,  bieg  średni,  czyli  jednostajny,  i  odmiany,  którym  bieg 
ten  w  różnych  punktach  drogi  księżyca  podlega.  Księżyc  krążąc  około 
ziemi,  ^prowadził  dawnych  astronomów  w  błąd,  i  w  nim  utrzymywał  ich 
aż  do  czasów  Kopernika:  że  słońce  i  wszystkie  planety  odbywają  biegi 
swoje  około  ziemi.  Ponieważ  księżyc  około  ziemi  idzie  po  drodze  pochy- 
lonej do  drogi  ziemskiej,  raz  podnosząc  się  nad,  drugi  raz  spadając  pod 
nię,  i  przecinając  tęż  drogę  w  dwóch  punktach  nazwanych  węzłami, 
i  znowu  gdy  tenże  księżyc  odmienia  w  ciągu  biegu  swoje  od  ziemi  odle- 
głość, a  przez  różne  swoje  względem  słońca  i  ziemi  położenia,  podlega 
różnym  odmianom  światła;  dlatego  uważano  bieg  księżyca  i  jego  nieró- 
wności :  najprzód  co  do  linii  węzłów,  powtóre  co  do  linii  największej  i  naj- 
mniejszej odległości  to  jest  linii  absydów;  potrzecie  co  do  punktów  nowiów 
i  pełni,  i  wreszcie  co  do  miejsc  kwadr  księżycowych. 


Digitized  by 


Google 


170 


Dochodzono  najwięcej  biega  księżyca  za  pomocą  jego  zaćmień,  naj- 
przód dla  tego,  że  zaćmienia  księżycowe  przypadają  w  tej  samej  chwili 
dla  wszystkich  mieszkańców  ziemi,  nad  których  poziomem  księżyc  się 
znajduje;  a  powtóre,  że  środek  cienia  ziemskiego  służył  im  do  dokładne- 
go oznaczenia  miejsca  słońca  i  księżyca  na  niebie.  A  że  bieg  księżyca 
uważa  się  co  do  szerokości,  to  jest  względem  północy  i  południa,  i  co  do 
długości,  to  jest  względem  wschodu  i  zachodu,  przeto  zaćmienia  księżycowe 
zupełnie  sobie  i  co  do  wielkości  cienia  i  co  do  trwałości  równe  i  podo- 
bne, wskazywały  dawnym  astronomom  powrót  księżyca  do  tąj  samej  szero- 
kości, podobnie  jak  miejsca  na  drodze  ziemskiej,  w  których  te  zaćmienia 
przypadały,  służyły  do  znalezienia  biegu  księżyca  w  długości.  Im  wię- 
kszy przeciąg  czasu  przedzielał  zaćmienia,  tym  dokładniej  wyciągał  się 
z  nich  bieg  księżyca,  i  dla  tego  trzy  zaćmienia  księżycowe  w  Babilonie 
roku  719  i  720  przed  erą  ćhrześciańską  przez  Chaldejczyków  uważane, 
porównane  z  równą  liczbą  zaćmień  przez  Hipparcha,  Ptolemeusza  i  Ko- 
pernika postrzeganych,  służyły  każdemu  z  nich  do  ustanowienia  średniego 
biegu  księżyca. 

Kopernik  w  księdze  IV  rozdziale  4,  tłumaczy  te  sposoby  wyznacze- 
nia średniego  biegu  księżyca,  i  małe  poprawy,  które  do  dawnych  tablic 
tegoż  biegu  wprowadził.  Kiedy  zaś  przedsiębierze  odmiany  w  biegu  księ- 
życa wykładać,  wtedy  chociaż  w  rozdziale  2  tejże  księgi  sprawiedliwie 
nagania  Ptolemeusza  i  dawnych  Astronomów,  że  ich  tłumaczenia,  przy- 
puszczające nierówności  biegu  księżyca  względem  środka  jego  drogi,  prze- 
ciwne są  powszechnie  przyjętemu  początkowi,  że  biegi  ciał  niebieskich 
są  równe  i  jednostajne,  i  wydają  się  tylko  mieszkańcom  ziemi  dla  kh 
położenia  nierównemi,  i  chociaż  swoje  własne  kładzie  tłumaczenie  w  roz- 
dziale 3  ocalając  ten  początek,  jednak  dla  tego,  że  początek  ten  jest 
mylny,  że  prawdziwa  figura  drogi  księżyca  a  oraz  przyczyna  fizyczna  bie- 
gu, były  całkiem  Kopernikowi  nieznane,  wszystkie  jego  dowcipne  bardzo 
wymysły  na  tłumaczenie  nierówności  biegu  księżycowego,  i  ztąd  wyciągnio- 
ne  tablice  poprawy  biegu  w  ośmiu  rozdziałach  tej  księgi  zawarte,  dzisiajby 
się  z  niebem  niezgodziły.  • 

Kopernik  do  wytłumaczenia  tych  nierówności  przyjmuje  trzy  koła: 
jedno  około  środka  ziemi;  drugie  mniejsze,  którego  środek  bieży  po  obwo- 
dzie pierwszego;  trzecie  jeszcze  mniejsze,  którego  środek  bieży  po  obwo- 
dzie drugiego;  środek  zaś  księżyca  bieży  po  obwodzie  trzeciego  najmniej- 
szego koła;  a  nadając  tym  kołom  biegi  jednostajne  i  równe,  pokazie, 
jak  z  różnego  tych  kół  obrotu  i  położenia  wydawać  się  powinny  wszyst- 
kie podówczas  znane  nierówności  biegu  księżyca.  Nierówności  jakie  się 
pokazqją  w  nowiach  i  pełniach  księżyca,  wyciąga  z  trzech  zaćmień  przez 
Ptolemeusza  uważanych,  i  te  porównywa  z  takąż  liczbą  zaćmień  przez 


Digitized  by 


Google 


171 

siebie  w  Fraoenburgu  postrzeganych,  zkąd  wyciąga  poprawy  biegu  jedno- 
stajnego księżyca  w  długości  i  odmianę  linii  absydów.  Na  rachowanie 
biegu  co  do  szerokości,  Kopernik  w  rozdziale  13  podaje  sposób,  jak  nie- 
mając  dwóch  zaćmień  księżyca  zupełnie  równych  i  podobnych,  bardzo 
wielką  liczbą  lat  lub  wieków. od  siebie  odległych,  dochodzić  można  tego 
biegu  z  dwóch  zaćmień  co  do  wielkości  cienia  równych  ale  w  stronach 
tarczy  księżyca  przeciwnych,  a  przystosowawszy  do  tego  sposobu  postrze- 
żenia swoje  i  Ptolemeusza,  wyciąga  rachunek  biegu  księżyca  co  do  szero- 
kości. Beszta  księgi  IV  zawiera  naukę  z  Ptolemeusza  o  paralaxie  księ- 
życa, o  dochodzeniu  ztąd  odległości  jego  od  ziemi,  o  pochyłości  drogi 
jego  do  ekliptyki,  wreszcie  to  wszystko,  co  do  rachunku  zaćmień  należy, 
wyłożone  jest  z  prawdziwą  prostotą  i  jasnością,  jakiej  na  stan  ówczesnej 
astronomii  żądać  można.  Nadmienić  w  końcu  winniśmy,  że  Kopernik 
dostrzeżenia  i  rachunki  swoje  przywodzi  do  południka  krakowskiego,  o  czem 
przy  końcu  rozdziału  7  tejże  księgi  mówi:  „Wszystkie  te  postrzeżenia 
odnoszą  się  do  południka  krakowskiego,  ponieważ  Frauenburg,  gdzie  zwy- 
kle odbywaliśmy  postrzeżenia,  położony  przy  ujściu  Wisły,  leży  pod  tym 
samym  południkiem  co  i  Kraków,  jakto  pokazały  zaćmienia  księżyca 
i  słońca  w  obu  tych  miejscach  jednocześnie  uważane.14  (*) 

Księżyc  nazwać  się  słusznie  może  gwiadą  najniesforniejszą,  bardzo 
licznym  odmianom  biegu  podlegającą,  które  dopiero  po  Koperniku  były 
dostrzeżone  i  odkryte;  same  tylko  prawa  dążeniu  i  przeszkód,  których 
księżyc  od  działania  słońca,  ziemi  i  innych  planet  doznaje,  przy  pomocy 
najdelikatniejszego  geometrycznego  rachunku,  tudzież  przy  wielkich  ko- 
sztach i  nakładach,  doprowadziły  wiek  nasz  do  bardzo  bliskich  tablic  na 
obrachowanie  biegu  księżyca.    Ani  narzędzia  astronomiczne  jakich  uźy- 

*)  1.  Południk  Krakowski  nie  przechodzi  ściśle  przez  Frauenbnrg,  jak  Kopernik 
przyjmuje,  gdyż  róiniez>  południków  dwóch  tych  miejsc  wynosi  w  czasie  1  minutę,  i  10  se- 
kund* czyn'  w  łuku  17  minut  i  30  sekund,  jak  to  późniejsze  oznaczenia  wskazały.  Nadto 
szerokość  geograficzna  Franenbnrga  (K.  m  r.  2)  54°  19*  30"  przez  Kopernika  wyzna- 
czona, jest  mniejsza  o  2  minuty  od  teraz  przyjętej. 

W  roku  1584  sławny  astronom  Doński  Tycho-Brahe  wysłał  do  Franenbnrga  jednego 
z  swoich  uczniów  i  przyjaciół,  Eliasza  Olausa  z  Morsynu,  z  seztansem  astronomicznym,  dla 
wyznaczenia  i  sprawdzenia  szerokości  tego  miejsca,  Olaos  gościnnie  przyjęty  i  podejmowany 
przez  szanownych  kanoników  Warmińskich,  bawiąc  n  nich  dłużej  jak  przez  miesiąc,  wyzna- 
czył szerokość  Franenbnrga  54°  22'  30"  o  3  minuty  większą  od  podanej  przez  Kopernika. 

W  roku  1798  Teztor  wyznaczył  szerokość  Franenbnrga  54°  21'  34",  a  długość  na 
wschód  względem  Paryża  w  czasie:  1  godzina,  9  minut,  20  sekund:  czyli  w  łuku  17°  20*. 

2.  Kopernik  w  dziele  swojem  przytacza  położenia  kilku  miejsc  względem  Krakowa, 
w  których  starożytni  astronomowie  postrzeżenia  swoje  odbywali  Miejsca  te,  oprócz  Rzymu, 
Bononii,  Krakowa  i  Franenbnrga,  są:  Rodus  na  wyspie  tegoż  imienia,  gdzie  Hipparch 
postrzeżenia  odbywał;  Alezandrya  w  Egipcie,  miejsce  postrzeżeń  Tymocharesa  i  Ptole- 
t;   Araka   czyli   Akra  w  Syryi,   gdzie  Albateni  przebywał;   Benhora  czyli  Bagdad, 


Digitized  by 


Google 


172 


wał  Kopenik  i  dawniejsi  przed  nim  astronomowie,  nie  mogły  tak  deli- 
katnych odmian  pokazać,  ani  ich  teorya  i  sposoby  niebyły  zdatne  zbliżyć 
ich  do  prawdy  w  rachunkach  tego  biegu. 

W  rozdziale  15  Kopernik  opisuje  narzędzie  paralaktyczne,  staro- 
żytnym znane,  które  własną  ręką  zbudował  i  którego  do  swoich  postrze- 
leń używał.  Narzędzie  to  zowie  się  paralaktycznem  dla  tego,  iż  za  po* 
mocą  niego  doehodzi  się  paralaxy  księżyca  na  kole  wysokości,  osobliwie 
wtenczas,  gdy  koło  wielkie,  przechodzące  przez  biegun  ekliptyki  i  przez 


w  Mezopotamii,  gdzie  Thebit  postrzeżenia  robił.  Długość  geograficzna  tych  miejsc  na  wschód 
względem  Paryża,  tudzież  ich  szerokość,  dziś  przyjęte,  są: 


Miasta. 

Długo  ść 

i 

Szerokość       i 

w  czasie 

włoku 

Rzym 

Bononia     .... 
Kraków   .... 
Frauenbnrg    .     .     . 
Rodus      .... 
Alezandrya    .    .     . 

Akra 

Bagdad     .... 

h        m        «. 

0    40    27 

0  36      2 

1  10    30 
1       9    20 
1     43    35 

1  50     10 

2  10    56 
2    48      9 

10°     6    50 
9      0    36 
17    37    30 
17    20      0 
25    53    50 
27    32    35 
32    44      2 
42      2     15 

41     53    54 
44    29    54 
50      3    50 
54    21    34 
36    26    13 

31  12    53     | 

32  57      0 

33  19    50 

Kopenik  w  księdze  UL  rozdz.  13  mówi,  że  Alezandrya  różni  się  od  Krakowa 
o  jedne  tylko  godzinę;  z  powyższych  zaś  położeń  widzimy,  żo  Alezandrya  od  Krakowa 
oddalona  jest  na  wschód  w  czasie  o  39  min.  i  40  sek.;  błąd  zatem  Kopernika  wynosi 
w  czasie  20  min.  20  sek.  albo  w  łuku  5°  5'. 

W  temże  miejscu  mówi:  że  Araka  leży  od  Alezandryi  na  wschód  o  10  stopni,  co 
wynosi  w  czasie  40  minut  Powyższe  liczby  pokazują,  że  Araka  oddalona  jest  na  wschód 
od  Alezandryi  w  czasie  o  20  minut,  46  sekund,  albo  włoku  o  5°  11'  27";  więc  chybia 
Kopernik  w  czasie  o  19  minut,  14  sekund,  albo  w  łuku  o  4°  46'  33". 

Tamże  mówi,  że  Araka  leży  na  wschód  względem  Frawenburga  o  25°,  albo  w  cna- 
sie  o  1  godzin,  40  minut,  gdy  rzeczywiście  różnica  południków  dwóch  tych  miejsc  jest, 
w  łuku:  15°  24'  2",  albo  w  czasie  1  godz.  1  min.  9  sek.;  różni  się  więc  Kopernik  o  9° 
35'  58",  albo  w  czasie  o  38  minut  24  sekund. 

W  księdze  IV.  rozdz.  10  mówi:  że  Eodus  leży  względem  Krakowa  bhzej  na  wschód 
o  10  minut  jak  Alezandrya.,  czyli,  że  długość  geograficzna  Bodu  względem  Krakowa  jest 
50  minut  w  czasie.  Podług  powyższych  liczb  wypada,  iż  Rodus  oddalony  jest  od  Krakowa 
o  33  minut,  5  sekund  w  czasie;  różni  się  więc  Kopernik  w  czasie  o  16  minut  55  sekund, 
albo  w  łuku  o  4°  13'  45". 

W  księdze  IV.  rozdziale  14  mówi,  że  Kraków  dalej  jest  położony  na  wschód  od 
Rzymu  o  5° ;  rzeczywiście  zaś  różnica  południków  dwóch  tych  miejsc  wynosi  7°  30'  40" 
zatem  Kopernik  chybia  o  2°  3C  40"  w  łuku,  albo  o  10  minut  26  sekund  w  czasie. 

W  księdze  IV.  rozdz.  27  mówi:  że  Bononia  leży  na  wschód  względem  Krakowa 
blisko  o  9°.  Powyższe  położenia  pokazują,  że  ona  leży  o  9°  0'  36";  różni  się  więc  Ko- 
pernik tylko  o  36"  w  łuku,  albo  o  2,4  sek.  w  czasie. 


Digitized  by 


Google 


•  173 


punkt  wierzchołkowy,  przechodzi  także  i  przez  środek  księżyca.  Narzę- 
dzie to  jest  bardzo  proste,  albowiem  składa  się  z  trzech  tylko  lasek  dre- 
wnianych, to  jest  jednej  stałej  a  b  i  z  dwóch  ruchomych  a  d  i  b  o, 
z  których  druga  b  c  podzielona  jest  na  1414  równych  części.  Laska 
pionowa  nieruchoma  a  b,  jest  równa  lasce  a  d.    Długość  zaś  laski  trze-* 

ciej  ruchomej  b  c  jest 
taka,  że  gdy  ruchoma 
a  d  staje  się  poziomą, 
wtedy  punkt  o  laski  b  o 
schodzi  się  z  punktem  b 
w  położeniu  tern  na  fi- 
gurze  głoską  a  oznaczo- 
nym; zkąd  wypada,  że 
linia  podziałowa  bc  (ja- 
ko przeoiwprostokątna) 
zawiera  1414  takich  czę- 
ści, jakich  a  d  mieści 
1,000.  Na  lasce  rucho- 
mej a  d  w  punktacŁ  e 
i  f,  są  dwa  przezieraiki 
z  otworami  podłużnemf, 
z  tych  otwór  v  jest  szer- 
szy, a  b  węższy  dlatego, 
ażeby  promień  oczny, 
przez  nie  przechodzący, 
na  bok  nie  zbaczał.  W  trójkącie  abp,  dwa  boki  a  b  i  a d  są  sobie  ro- 
wie, i  każdy  z  nich  zawiera  po  1000;  podstawa  zaś  bb  zmienna,  służy 
do  obliczenia  kąta  a,  który  je&t  równy  wierzchołkowej  odległości  gwiazdy, 
czyli  odległości  jej  od  bieguna  poziomu. 

*  W  pozostałych  papierach  po  astronomie  duńskim  Tycho-Brahe, 
znaleziono  opis  tego  narzędzia  ręką  Kopernika  zbudowanego,  które  tenże 
T)cIio  otrzymał  z  Frauenburga,  w  darze  od  Jana  Hanowiusa,  kanonika 
Warmińskiego,  i  darem  tym  tak  był  uradowany,  iź  go  umieścił  w  swojem 
obserwatoryum  w  Uranienburgu,  i  cenił  go  jak  najdroższą  pamiątkę,  tak 
datece,  że  dla  uwiecznienia  jej,  ułożył  nawet  wiersz,  który  obok  narzędzia 
wyryć  kazał.  (*> 


Księga  Piąta. 

W  księdze  piątej  Kopernik  wykłada  bieg  pięciu  planet  co  do  dłu- 
gości. Nie  tyle  on  zajmuje  się  dochodzeniem  jego  fizycznej  przyczyny,  jako 

*)  Wiersz  znany  Ty  oho  de  Brahe,  mamy  umieszczony  w  drugim  tomie. 


Digitized  by 


Google 


174 


raczej  uważaniem  jego  skutków  i  wpływu  na  widowisko  ciał  niebieskich. 
Ustanowiwszy,  że  wszystkie  planety  odbywają  biegi  swoje  około  słońca, 
wniósł  najprzód  że  te  biegi  niemogą  się  nam  tak  wydawać  jak  są  w  na- 
turze, chyba  gdybyśmy  patrzyli  na  nie  ze  słońca,  prawdziwego  ich  śro- 
ąlka,  naraz  w  rozdziale  1  mówi:  że  planety  wyższe  wtenczas  tylko  są 
z  ziemi  w  prawdziwych  swoich  miejscach  widziane,  gdy  się  znajduje  w  pun- 
kcie przeciwległości  czyli  pełni,  planety  zaś  niższe  wtenczas,  gdy  są  w  złą- 
czeniu wyższem.  Uważa  dalej  różnicę  pomiędzy  miejscami  każdej  pla- 
nety, w  którem  ją  widzimy  z  ziemi,  a  miejscem  jej  prawdziwem,  w  któ- 
rembyśmy  ją  widzieli  ze  słońca,  różnicę  tę  nazywa  kom  mu  tacy  ą,  któ- 
ra jest  paralaxą  drogi  ziemskiej;  różnica  ta  bowiem  równa  jest  kątowi, 
pod  którymbyśmy  widzieli  połowę  średnicy  drogi  ziemskiej,  patrząc  na  nię 
ze  środka  planety.  Wielkość  tej  paralaxy  zawisła  od  odległości  planety 
tak  od  ziemi  jako  i  od  słońca,  i  to  przyprowadziło  Kopernika  do  wyna- 
lezienia odległości  planet  od  słońca. 

Drogi  opisywane  przez  planety  około  słońca,  są  podług  Kopernika 
kołami,  słońce  nie  zajmuje  spólnego  ich  środka,  lecz  znajduje  się  w  pun- 
kcie odległym  od  środka,  o  pewną  ilość  nazwaną  mimośrodem.  Za 
pomocą  takich  kół  mimośrodowych,  można  w  ogólności  nierówność  biegu 
planet  wystawić,  lecz  Kopernik  dostrzegł  z  własnych  postrzeźeń  znaczne 
zboczenia,  dla  usunięcia  których  przybrał  epicy  ki,  to  jest  małe  koło 
posuwające  się  po  obwodzie  koła  wielkiego. 

Bieg  planet  przedstawia  Kopernik  w  ten  sposób:  uważa  najprzód 
drogę  ziemską  i  jej  środek;  zewnątrz  niego  mieści  środek  drogi  planety 
którą  to  drogę  nazywa  kołem  mimośrodowem,  a  odległość  środków 
mimośrodem.  Przez  środek  drogi  planety  prowadzi  dwie  średnice,  z  któ- 
rych jedna  schodzi  się  z  mimośrodem,  a  druga  jest  do  niej  prostopadła; 
pierwszą,  która  jest  linią  absydów,  nazywać  będziemy  średnicą  głó- 
wną; następnie  promieniem  równym  trzeciej  części  mimośrodu,  z  końca 
głównej  średnicy,  zakreśla  epicykl,  po  którego  obwodzie  -planeta  postę- 
puje. Droga,  którą  planeta  w  przestrzeni  zakreśla,  tworzy  się  w  ten  spo- 
sób: środek  epicykla  na  okręgu  koła  planety  posuwa  się  tak,  że  o  ile 
epicykl  środkiem  swoim  postąpi  na  okręgu  koła,  o  tyleż  planeta  w  kie- 
runku przeciwnym  posunie  się  na  obwodzie  epicykla;  przez  to  ruch  śro- 
dka epicykla  zawsze  jest  równy  ruchowi  planety  na  jego  obwodzie.  Ody 
epicykl  znajduje  się  na  górnym  końcu  głównej  średnicy,  a  planeta  na 
dolnym  łuku  epicykla,  wtedy  jest  w  największej  odległości  od  środka 
drogi  ziemskiej,  to  jest  w  punkcie  odsłonecznym.  Od  tego  miejsca  wy- 
chodząc, gdy  środek  epicykla  na  kole  mimośrodowem  przebieży  czwartą 
część  okręgu,  wtedy  planeta  będąca  ciągle  na  epicyklu,  opisze  także 
czwartą  część  swojej  drogi,  i  stanie  na  średnicy  epicykla  równoległej  do 


Digitized  by 


Google 


175 


średnicy  głównej,  i  będzie  styczną  do  okręgu  koła  mimośrodowego.  Ody 
znowu  środek  epicykla  przebieży  -drugą  ćwiartkę  okręgu  koła,  i  stanie 
na  dolnym  końcu  średnicy  głównej,  wtedy  planeta  będąca  na  epicykla, 
po  przybieżeniu  połowy  swojej  drogi,  stanie  na  dolnym  łuku  epicykla 
i  będzie  w  najmniejszej  odległości  od  środka  drogi  ziemskiej,  czyli  w  pun- 
kcie przysłonecznym,  a  średnica  epicykla  zejdzie  się  z  średnicą  główną 
kola  -mimośrodowego.  Ody  następnie  epicykl  środkiem  swoim  przebieży 
Ink  trzeciej  ćwiartki  okręgu  koła  i  stanie  na  końcu  średnicy  prostopadłej 
do  średnicy  głównej,  wtedy  planeta  przebieży  trzy  czwarte  części  swej 
drogi,  i  znajdować  się  będzie  na  promieniu  epicykla  stycznem  do  koła 
mimośrodowego.  Nakoniec  gdy  środek  epicykla  przebieży  czwartą  ćwiartkę 
okfęgu  koła,  planeta  na  epicyklu  ukończy  całą  swoje  drogę,  i  powróci 
do  pierwszego  położenia,  zkąd  bieg  rozpoczęła.  Tym  sposobem  planeta 
w  przestrzeni  opisze  drogę  zbliżoną  do  figury  koła,  przecinającą  okrąg 
koła  mimośrodowego  w  dwóch  punktach,  na  końcach  średnicy  prosto- 
padłej położonych. 

Drogę  powyższą  przez  planetę  opisaną  można  wystawić  sobie  utwo* 
rzoną  przez  ruch  miniośrodo-odśrodkowy,  to  jest  uważać  planetę 
jako  stałą  i  nieruchomą  na  okręgu  koła  mimośrodowego,  a  tylko  temu 
ostatniemu  nadać  ruch  w  ten  sposób,  iżby  jego  środek  posuwał  się  po  ob- 
wodzie koła  małego,  mającego  środek  spoiny  ze  środkiem  drogi  planety, 
a  promień  równy  trzeciej  części  mimośrodu  i  to  tak:  że  ile  razy  plane- 
ta będzie  w  punkcie  odsłonecznyin  lub  przysłonecznym,  wtedy  środek  ko- 
la ruchomego  znajdować  się  powinien  na  końcu  średnicy  koła  małego, 
schodzącej  się  z  średnicą  główną;  a  gdy  planeta  z  swym  kołem  mimośro- 
dowem  przebieży  90  stopni,  wtedy  środek  koła  ruchomego  powinien  być 
na  końcu  górnym  średnicy  małego  koła,  to  jest  w  punkcie  równości 
biegu.  Ten  sposób  wystawiania  biegu  planety  nazywa  Kopernik  mimo- 
środo-odśrodkowym. 

Trzeci  sposób  wystawienia  biegu  planety  jest  przez  ruch  epicykla 
na  epicyklu.  Wyobraźmy  sobie  koło  wielkie  mające  promień  równy  śre- 
dniej odległości  planety.  Na  okręgu  jego  niech  się  posuwa  epicykl  wię- 
kszy, promienia  równego  i  mimośrodu;  na  obwodzie  znowu  tego  ostatniego 
niech  drugi  epicykl  mniejszy,  promienia  i  mimośrodu  postępuje  jedno- 
stajnie lecz  w  kierunku  przeciwnym,  a  to  w  ten  sposób,  że  gdy  epicykl 
większy  połowę  okręgu  przebieży,  epicykl  mniejszy  cały  obrót  ukończy'; 
t  przez  to  promień  epicykla  większego,  prowadzący  środek  małego  epicy- 
kla, będzie  stale  równoległy  do  średnicy  głównej  czyli  do  linii  absydów. 
Trzy  te  sposoby  wystawiania  biegu  planety,  w  gruncie  nie  różnią  się  od 
siebie,  gdyż  droga  opisana  w  przestrzeni  przez  planetę,  pozostaje  taż  sama. 
Teorya  daje  zawsze  położenia  planet  takie,  jakie  się  one  wydają  ze  środka 


Digitized  by 


Google 


176 


przyjętego  układu.  U  Ptolemeusza  tym  środkiem  jest  środek  ziemi, 
u  Kopernika  środek  drogi  ziemskiej,  d  Keplera  środek  słońca.  W  ukła- 
dzie Ptolemeusza  odległości  planet  od  środka  ziemi  są  dowolne,  przeci- 
wnie w  układzie  Kopernika,  odległości  te  od  słońca  są  oznaczone.  Łatwo 
zrozumieć  przyczynę  tego.  Jakoż,  gdy  się  znajdujemy  w  środku  świata, 
wtedy  stanowisko  czyli  miejsce  naszych  postrzeźeń  jest  zawsze  jednym 
i  tym  samym  punktem.  Między  punktem  a  długością  nie  masz  żadnego 
stosunku.  Jeżeli  przeciwnie,  jak  w  układzie  Kopernika,  stanowisko  na- 
szych postrzeźeń,  to  jest  ziemia,  jest  w  pewnem  oddaleniu  od  środka 
świata,  to  jest  od  słońca,  natenczas  odległość  każdej  innej  planety  od 
słońca,  do  odległości  ziemi  od  tegoż,  musi  mieć  pewny  oznaczony  stosu- 
nek. O  odległościach  przeto  planet  od  słońca,  dopiero  w  układzie  Ko- 
pernika mogła  być  mowa,  bo  dopiero  w  tym  układzie  droga  ziemska,  dla 
wyższych  planet,  miejsce  epicykla,  a  dla  niższych,  miejsce  koła  prze- 
noszącego zastąpiła.  W  założeniu  Ptolemeusza,  stosunek  każdego  koła 
mimośrodowego  do  swojego  epicykla  był  znanym,  przeto  także  i  w  ukła- 
dzie Kopernika  wiadomym  był  stosunek  dróg  innych  planet,  &  więc  mo- 
żna było  poznać  odległości  planet  od  słońca  w  częściach  średnicy  drogi 
ziemskiej  w  granicach  ówczesnej  dokładności.  To  jednak  nie  jest  prawdzi- 
wym wymiarem  odległości,  ale  oznaczeniem  tylko  kąta  paralaktycznego,  pod 
którym  droga  ziemska  widziana  z  któregobądź  punktu  drogi  planety  nam 
się  wydaje,  i  to  w  tern  przypuszczeniu:  iż  się  droga  zieteska  we  wszyst- 
kich punktach  drogi  plairety  pod  tym  samym  kątem  przedstawia.  Paralaxa 
drogi  ziemskiej  czyK  paralaxa  roczna,  jestto  różnica  między  środoziemską 
a  śrbdosłoneczną  długością  planety.  Długość  środoziemską  można  bezpo- 
średnio z  dostrzeżeń  oznaczyć,  długość  zaś  środosłoneczną  potizeba  wyra- 
chować. Rachunek  ten  zakłada  jako  wiadomo:  kształt  drogi  i  jej  pierwia- 
stki, to  jest  średnią'  odległość,  mimośród  i  położenie  średnicy  głównej. 
Ponieważ  prawdziwa  figura  dróg  planetowych  dopiero  przez  Keplera 
odkrytą  została,  przeto  Kopernik  w  miejsce  elips  wprowadził  koła  mimo- 
środowe,  przez  co  oznaczenie  odległości  planet  było  niepewne;  nadto 
pierwiastki  dróg  planetowych  podług  mylnej  zasady  oznaczył,  gdyż  odle- 
głości planet  i  mimośrody,  jakoteż  i  położenie  średnicy  głównej  (linii  absy- 
dów),  nie  do  słońca  lecz  do  środka  drogi  ziemskiej  odniosły  przez  co 
pierwiastki  dróg  koniecznie  mylne  wypaść  musiały. 

Kopernik  biegi  planet  dzieli  na  biegi  paralaktyczne,  to  jest 
zmieszane  z  biegiem  ziemi,  i  na  biegi  własne ;  a  znając  bieg  ziemi,  z  pier- 
wszych wyprowadza  ostatnie.  Peryod  biegu  paralaktycznego  wynajdnje 
z  czasu,  w  którym  odnawiają  się  przemiany  każdej  planety,  czyli  w  zna- 
czeniu nauki  Kopernika,  kiedy  ziemia  schodzi  się  z  planetą  tak,  iż  się 
znowu  wracają  przemiany  biegu  kierunkowego  na  wsteczny  lub  przeciwnie. 


Digitized  by 


Google 


177 


Ułożył  on  tablice  biegu  paralaktycznego,  nie  wiele  różniące  się  od  Ptole- 
raeuszowych,  wyjąwszy,  że  ten  ostatni  używa  w  rachunku  roku  cywil- 
nego, od  równonocy  wiosennej  zaczynającego  się,  kiedy  Kopernik  rachuje 
na  lata  peryodyczne,  to  jest  od  powrotu  słońca  do  tej  samej  gwiazdy  sta- 
łej. A  że  w  przemianie  biegów  planetowych,  ani  trwałość  biegu  wstecz- 
nego, ani  łuki  tym  biegiem  opisane,  ani  peryody  tych  przemian  i  t.  <L, 
nie  są  zawsze  zupełnie  równe,  te  zaś  nierówności  wypadają  z  odmian, 
którym  bieg  własny  planet  i  bieg  roczny  ziemi  podlegają.  Kopernik  więc 
przedsiębierze  wszystkie  te  nierówności  tłumaczyć  sposobem,  jakiego  użył 
w  wykładzie  biegu  księżycowego. 

Zasadza  on  rachunek  swój  w  planetach  wyższych  na  trzech  prze- 
ciwległościach  czyli  pełniach  każdej  planety  przez  Ptolemeusza  uważa- 
nych, i  tyluż  pełniach  przez  siebie  w  Frauenburgu  postrzeganych;  poka- 
zuje małe  niedokładności  tablic  Ptolemeusza,  i  wytyka  przyczyny  pomie- 
nionych  niedokładności  w  tern :  iż  Ptolemeusz  sądził  i  utrzymywał,  jakoby 
punkta  odzierane  czyli  punkta  największej  odległości  każdej  planety  od 
ziemi,  zawsze  w  tern  samem  nieodmiennem  miejscu  nieba  przypadały ; 
kiedy  Kopernik  ich  ruch  i  odmianę  z  dostrzeżeń  wskazuje  i  oznacza. 
Od  planet  wyższych  przechodzi  do  niższych  i  do  poznania  biegu  Wenusa 
roztrząsa  najprzód  postrzeżenia  Ptolemeusza,  gdy  się  planeta  Wenus  znaj- 
dowała w  największej  odległości  od  linii  złączenia;  powtóre,  dwa  bardzo 
ważne  tej  planety  postrzeżenia,  jedno  przez  Tymocharesa  na  271  lat  przed 
erą  chrześciańską,  drugie  swoje  własne,  to  jest  zasłonienie  Wenusa  przez 
księżyc  w  roku  1529,  i  z  obudwóch  tych  postrzeźeń  oznaczywszy  tej  pla- 
nety miejsce  na  niebie,  bieg  jej  średni  wyznacza. 

Do  poznania  biegu  Merkurego,  po  przytoczeniu  postrzeźeń  Ptole- 
meusza, nie  miał  Kopernik  swoich  własnych,  bo  położenie  Frauenburga 
bardzo  do  północy  zbliżone  i  gruba  w  tym  kraju  przy  poziomie  atmosfera, 
nie  dały  mu  tam  nigdy  widzieć  tej  planety;  używa  zatem  do  tego  ra- 
chunku trzech  postrzeźeń  Merkurego  czynionych  w  Norymberdze,  jednego 
przez  Bernarda  Waltera  ucznia  Regiomontana  w  roku  1491,  i  dwóch  przez 
Schonera  w  roku  1504. 

W  tej  księdze  trafnie  i  gruntownie  tłumaczy  biegi  pozorne  planet, 
kiedy  te,  raz  się  posuwają  od  zachodu  na  wschód  i  znowu  się  cofają 
wstecz,  potem  zatrzymują  się  w  swych  biegach,  nakoniec  wracają  do  pier- 
wszego kierunku;  te  wszystkie  na  pozór  dziwaczne  odmiany,  Kopernik 
pierwszy  pojął  i  bez  pomocy  epicyklów  Ptolemeusza  prosto  i  szczęśliwie 
wytłumaczył,  wytykając  i  oddzielając  skutki  z  biegu  ziemi  wynikające  od 
tych,  które  pochodzą  z  własnego  biegu  planet  Kopernik  pokazał  nad- 
zwyczajną moc  przenikliwości  w  postrzeganiu,  że  jeden  tylko  bieg  ziemi 
około  słońca,  tak  dziwaczne  w  biegach  planet  sprawić  może  widowisko, 

KopemUajana  t.  1.  12 


Digitized  by 


Google 


178 


dowiódł  on  tego  w  rozdz.  3,  35,  36,  ks.  IV. ;  a  ten  jeden  punkt  jego  od- 
kryć i  nauki  uderzył  wszystkie  wyższe  umysły,  i  stanowił  z  początku 
najmocniejszy  dowód  za  biegiem  ziemi. 

Jakoż  w  rozdziałach  tych,  uważa  chyżość  każdej  planety  i  porównywa 
ją  z  chyżością  ziemi  około  słońca  bieżącej,  zkąd  zaraz  widział,  że  planety 
niższe  idąc  prędzej,  wyścigąją  ziemię,  kiedy  planety  wyższe  mając  bieg 
leni  wszy,  bywają  wyścigane  od  ziemi;  że  ciało  na  niebie  tam  się  oku 
okaże,  gdzie  padnie  linia  od  oka  do  tego  ciała  prowadzona;  więc  jaki 
bieg  ma  linia  widzenia,  taki  nam  się  zdaje  mieć  ciało  po  niej  widziane; 
oko  nasze  nie  czując  biegu  ziemi,  przypisywać  go  będzie  planecie:  i  bieg 
raz  się  nam  wydawać  będzie  jako  złożony  z  sumy  dwóch  biegów,  to  jest 
ziemi  i  planety;  drugi  raz  z  różnicy  tychże  biegów:  w  pierwszym  przy- 
padku planeta  widzianą  będzie  w  biegu  kierunkowym,  w  drugim  zaś, 
czasem  różnica  dwóch  biegów  stanie  się  zero  i  planeta  zdawać  się  będzie 
stojącą,  czasem  znowu  bieg  odciągniony  będzie  większy  niż  ten,  od  któ- 
rego się  odciąga,  a  że  różnica  wypada  odjemna,  planeta  zdawać  się  bę- 
dzie cofającą.  Więc  planety  idąc  nieprzestannie  biegiem  kierunkowym 
około  słońca,  dlatego  się  tylko  wydają  mieszkańcom  ziemi  stojące  lub 
cofające,  że  linia  widzenia  nie  jest  ze  środka  biegu  i  z  miejsca  spoczynku 
prowadzona,  ale  idąc  od  ciała  ruchomego  czyli  planety,  raz  staje  się  sty- 
czną do  drogi  ziemskiej  lub  drogi  planety,  i  planeta  zdaje  się  stojącą; 
drugi  raz  pada  w  kierunku  od  zachodu  na  wschód,  i  planeta  wydaje  się 
w  swym  biegu  kierunkową;  trzeci  raz  pada  wstecz  od  wschodu  ku  zacho- 
dowi, i  planeta  zdaje  się  cofać.  W  rozdziale  35  i  36  oznacza  wszystkie 
te  przypadki  i  czas  ich  dla  każdej  planety,  a  wsparty  geometryą  Apollo- 
niusza,  wszystkie  te  przemiany  biegów  planetowych  z  dziwną  prostotą 
i  jasnością  tłumaczy,  wskazując  jak  i  kiedy  te  przemiany  w  każdej  plane- 
cie przypadają  i  zupełną  zgodność  tego  z  postrzeżeniami  okazuje. 

Słowem  w  całej  księdze  V  mówiącej  o  biegu  planet  co  do  długości, 
wykłada  Kopernik  najprzód  własne  myśli  nieskończenie  ważne  i  trafne: 
o  przemianach  biegu  planet  z  biegu  ziemi  wypadających,  co  najwięcej  po- 
mogło z  początku  do  przyjęcia  i  szerzenia  się  tej  nowej  nauki:  o  sposo- 
bie dochodzenia  odległości  planet  albo  raczej  stosunku  między  odległo- 
ścią ziemi  i  odległościami  innych  planet  od  słońca:  co  posłużyło  nade- 
wszystko  Keplerowi  do  odkrycia  sławnego  prawa  o  biegach  ciał  niebie- 
skich, stanowiącego  związek  między  odległościami  planet  i  ich  biegami 
peryodycznemi :  powtóre  poprawioną  w  tem  miejscu  naukę  i  teoryą  Pto- 
lemeusza o  nierówności  biegu  planet  tłumaczy,  okazując,  że  punkta  od- 
słoneczne  planet  są  zmienne,  i  że  wszystkie  nierówności  biegów  są  tylko 
pozorne,  wypadające  ztąd,  że  ziemia  nie  jest  środkiem  dróg  planetowych; 
i  że  też  planety  bieżąc  po  epicyklach  a  z  niemi  po  drogach,  które  opi- 


Digitized  by 


Google 


1*9 


sują,  zdaje  się  nieć  bieg  nierówny,  labo  to*  ostatnie  przypuszczenie  jak- 
kolwiek dowcipne  ale  fałszywe,  nie  mogło  prowadzić  Kopernika  do  wy- 
padków z  postrzeżeniami  zupełnie  zgodnych. 


Księga  Szósta. 

W  księdze  szóstej  i  ostatniej  Kopernik  tłumaczy  biegi  planet  co  do 
szerokości,  oraz  położenie  i  pochyłość  drogi  każdej  planety  do  ekliptyki. 
A  że  w  tym  biegu  zachodzą  nierówności  i  odmiany,  Kopernik  naznacza 
im  trzy  przyczyny:  pierwszą  bieg  własny  planety,  przez  który  ta  zbliża 
się  lub  oddala  od  ekliptyki;  drugą  bieg  ziemi,  która  stając  się  bliższą 
lub  dalszą  od  planety,  sprawuje,  iż  nam  się  pochyłość  dróg  planetowych 
wydaje  większa  lub  mniejsza;  te  dwie  przyczyny  obejmują  naukę  o  sze- 
rokości planet  widzianej  z  ziemi,  i  tejże  szerokości  widzianej  ze  słońca. 
Za  trzecią  przyczynę  odmiany  szerokości,  naznacza  ważenie  się  płaszczy- 
zny, na  której  się  droga  planety  znajduje.    A  lubo  w  dzisiejszym  stanie 
astronomii  rzecz  jest  niewątpliwa,  że  płaszczyzny  dróg  planetowych  pod- 
legają odmianie  co  do  położenia  swego  względem  ekliptyki:  tłumaczenie 
atoli  tej  odmiany  przez  Kopernika  jest  nietrafne  i  mylne.  Albowiem  po- 
dług niego,  linie  węzłów  dróg  planetowych,  nie  przez  słońce  lecz  przez 
środek  drogi  ziemskiej  przechodzą.    To  założenie  wprowadza  największą 
zawiłość  w  teoryą  planet  Kopernika.  Ponieważ  miejsca  węzłów  są  mylne, 
przeto  największa  północna  szerokość  planety  nie  będzie  równa  najwię- 
kszej szerokości  południowej,  i  obie  znowu  będą  zmienne,  podług  tego 
jak  ziemia  w  jednym  lub  drugim  punkcie  swej  drogi  znajdować  się  będzie. 
Dla  wytłumaczenia  tej  różnicy,  Kopernik  nadaje  płaszczyznom  dróg  pla- 
net pewne  ważenie  się  czyli  kołysanie  około  ich  średniego  położenia, 
a  to  takie:  iż  średnica  małego  koła,   na  którym  się  kołysanie  odbywa, 
w  ciągu  rocznego  obiegu  ziemi  dwa  razy  jest  opisana.     Podług  tego 
wielka  droga  ziemska  wywiera  jakby  magiczny  wpływ  na  położenie 
i  ruch  dróg  planetowych.    Bieg  planet  na  ich  różnych  drogach,  należy 
odnosić  do  jednego  wspólnego  początku;  tym  początkiem  jest  punkt  ró- 
wnonocny  wiosenny,  to  jest  jeden  z.  punktów  wspólnego  przecięcia  się  drogi 
ziemskiej  z  płaszczyzną  równika.    Kepler,  który  nową  swoje  teoryą  pla- 
net do  środka  słońca  a  nie  do  środka  drogi  ziemskiej  odniósł,  zmuszony 
był  również  miejsca  węzłów  i  szerokości  planet  do  słońca  sprowadzić. 
W  rozdziale  14  swego  komentarza  o  Marsie  mówi: 'iż  płaszczyzny  dróg 
planetowych  utrzymują  się  w  równowadze,  gdyż  zawsze  tęż  samą  pochy- 
łość i  tęż  samą  linią  węzłów  na  ekliptyce  zatrzymują.    Przez  to  piękne 
odkrycie  niezmienności  położenia  płaszczyzn  dróg  w  ciągu  obiegu  planet 


Digitized  by 


Google 


leo 


na  swych  drogach*  edałaaała  się  dopiero  prawdriwa  architektoniczna  bu- 
dowa Układa  planetarnego,  a  pwiez  to  układ  osięgnąjt  swą  niezmienność 
i  trwałość. 

W  rozbiorze  prac  Kopernika  potrzeba  odróżnić  jego  okład  świata 
od  teoryi  planet  Pierwszy  to  jest  układ,  jest  dziś  niezbitą  prawdą 
i  podstawą  teraźniejszej  astaroie&a,  droga  ząś,  to  jest  teorya  planet,  nau- 
kową tylko  już  starożytnością.  Historyczne  znaczenie  nauki  Kopernika 
polega  gjtironte  aa  pierwszym,  a  wpływ  jaki  ona  wy  wątła,  pokazał  się  wię- 
cej ważnym  w  nauce  o  kwiecie,  to  jest  w  kosmologii,  aniżeli  w  astronomii. 
Teorya  astwnomii  przez  Kopernika  nie  postąpiła  dalej  nad  teoryą  Pto- 
lemeusza, gdyż  główne  zadanie,  jak  na  każdą  chwilę  miejsce  ciała  nie- 
bieskiego z  tąż  samą  ścisłością  obrachować,  z  jaką  je  postrzegać  można, 
przez  niego  nie  zostało  rozwiązanem.  Wszelako  z  pewnością  twierdzić 
można,  że  astronomia  przez  niego  do  rozwiązania  tego  zdania  bardziąj 
się  zbliżyła.  Jakoż  Kepler  najprzód  pojął  korzyści,  jakie  nauka  o  biegu 
ziemi  w  rozwiązaniu  tego  zadania  przedstawiała,  i  umiał  jej  po  mistrzo- 
wsku u$y&  Ażeby  pnttfść  do  rozwiązania  tego  zadania,  dwóch  rzeczy 
potrzeba  było*  to  jest  nowego  zasobu  postrzeżea*  i  znajomości  praw,  po- 
dług których  ciała  niebieskie  bieg  odbywają.  Pierwszych  dostarczył  Tycho- 
Brahe,  drogie  odkrył  geniusz  Keplera;  oba  należą  do  znacznie  później- 
szej epoki. 

Nietylko  astronomia  alf  cała  umysłowa  oświata  rodzaju  ludzkiego 
weszła  w  wm$  postać  rogwąju.  Ruch  ziemi,  który  się  przed  naszem 
zmysłowem  pojęciem  usuwa,  był  tajemnicą,  który  pierwszy  Kopernik  odsło- 
nił. Co  było  przeciw  wszelkiemu  nawyknieniu,  a  nawet,  jak  się  zdaje, 
przeciw  zmysłowemu  poglądowi,  to  umysł  głęboko  wnikający  w  gwiazdach 
wyczytał:  że  ziemia,  ów  symbol  martwego  i  nieruchomego  świata,  bieg 
roczny  około  słońca  odbywa.  Zupełnie  nowe  zapatrywanie  się  na  świat 
weszło  w  miejsce  dawnego,  Przyjęcie  biegu  ziemi  sprawiło  niezmierną 
odmianę  we  wszystkich  ludzkich  wyobrażeniach.  Prawie  wszystkie  poję- 
cia o  świecie,  które  dotąd  miano,  musiały  ustąpić,  i  świat  przedstawił 
się  całkiem  inaczej,  niż  go  sobie  wprzódy  wyobrażano. 

Wielkim  i  bardgo  uderzającym  był  wpływ  nauki  Kopernika  na  po- 
stęp filozofii  przyrody.  Kopernik  spowodował  zupełną  zmianę  nauk  przy- 
rodzonych, które  z  początku  w  dwóch  oddzielnych  kierunkach  Kepler 
i  Galileusz  posuwali;  pierwszy  ua  drodze  geometryi,  przez  odkrycie  praw 
biegu  ciał  niebieskich;  drugi  na  drodze  fizyki  przez  wskazanie  sposobu 
zgłębiania  tajemniczych  sił  przyrody,  któreto  dwa  oddzielne  kierunki  pó- 
źniej w  Heygensie  i  Newtonie  w  jeden  się  zbiegły.  Wzrost  ten  nauk 
przyrodzonych  należy  się  jedyne  Kopernikowi.  Wprawdzie  Kopernik 
Odziedziczył  od  swoich  poprzedników  aasądę  i  podporę  swoich  myśli  Ty» 


Digitized  by 


Google 


181 


poprzednikom  winien  był  liczne  i  szacowne  postrzeźenia  zjawisk  niebieskich, 
ich  porządne  rozłożenie  i  całą  sztukę  postrzegania,  do  której  nic  nowego 
nie  dodał  i  prawie  nic  w  niej  nie  odmienił;  wszakże  do  jego  pierworo- 
dnych myśli  i  odkryć  nic  nie  mogły  mu  dopomódz  te  wszystkie,  nawet 
po  większej  części  niedokładnie  wyrażone  zdania  pisarzy  greckich  i  łaciń- 
skich, uważane  jako  szczątki  i  ułomki  mniemanej  starożytnej  nauki;  nic 
one  gotowego  mu  nie  zostawiły,  oprócz  może  kierunku  biegu  dziennego 
ziemi  w  Plutarchu  wytkniętego.  Jemu  więc  samemu  należy  się  chwała 
i  imię  pierwszego  tłumacza  prawdziwych  biegów  niebieskich  i  pierwszego 
założyciela  dzisiejszej  astronomii 


/anF 


ARANOWSKI. 


Digitized  by 


Google 


Digitized  by 


Google 


MIKOŁAJA  KOPERNIKA  TORUNCZYKA 

0  OBROTACH  CIAŁ  NIEBIESKICH 

KSIĄG  SZEŚÓ. 

NADTO  OPOWIADANIE  PIERWSZE 

J.  JOACHIMA  RETYKA, 

RÓŻNE  PISMA  MNIEJSZE  M.  KOPERNIKA  TERAZ  ZEBRANE  I  ŻYCIORYS  JEGO. 

Z  TEXTEM  ŁACIŃSKIM,  DO  KTÓREGO  TYTUŁ  POPRZEDZA: 

NICOLAI  COPEMI TORIENSIS  BE  REV0ŁDTI0NI6DS  ORBiDM 
(MM  ŁIBR1  SEX  mc. 


W  WAR8ZAWIE,  W  DRUKARNI  STANI8ŁAWA  STRĄB8K1BGO  ROKU  1854  FOL. 
(TEXT  Z  PRZEKŁADEM  PAG1NA  FRACTA.) 


Przedmowa  tłumacza  (Jana  Baranowskiego)  i  życiorys  (przez  Juliana  Bar- 
toreewioza)  zajmtiją  str.  LXXV,  a  dalą)  dzieło  str.  642  ze  spisem  rzeozy  itd. 
sąjmnjąoym  str.  VII  na  koiou.  Wydanie  okazałe  z  litografowanym  portre- 
tom Kopernika,  dwoma  widokami  jego  pomników,  medalów  na  jego  ozeóó 
wyWtyoh,  i  ozterema  podobiznami  jego  pisma.  *) 


iekopomne  dzieło  Kopernika  o  obrotach  ciał  niebieskich,  obejmu- 
jące teoryą  nowego  okładu  świata,  lubo  trzy  razy  w  mowie  łacińskiej 
wydane,  stało  się  dziś  już  rządkiem.  Słuszne  było  życzenie  ziomków, 
ażeby  to  dzieło  i  w  ojczystej  ukazało  się  mowie.  Pierwsze  poparcie  tej 
myśli  należy  się  JW.  Magdalenie  z  Żółtowskich  Łuszczewskiej,  damie,  która 
już  zkądinąd  tyle  prawa  nabyła  do  szacunku  i  miłości  u  kochających 
nauki  rodaków,  a  dla  postępu  światła  w  kraju  i  sławy  jego  ztąd,  życz- 
liwych. Slachetny  cel  skojarzył  rychło  i  znaczne  środki  i  troskliwe  chęci 
ku  przyozdobieniu  bibliografii  naszej  wspaniałem  wydaniem  wiekopomnego 
dzieła,  odpowiedniem  naszemu  życzeniu  i  naszym  prawom  do  szczycenia 
się  założycielem  astronomii  dzisiejszej.  Wydanie  więc  teraźniejsze  jest 
z  porządku  czwartem.  l)  Dwa  texty,  łaciński  i  polski,  obok  siebie  umie- 

*)  Zamieszczone  w  Bibliotece  Warszawskiej  na  miesiąc  Marzec  1855  i  osobno  odbito 
▼  kflkudrieóęeki  ezemplarzach. 

1)  Najpierwsze  wyszło  r.  1543  w  Norymberdze;  drugie  r.  1566  w  Bazylei,  z  przy- 
tonem opowiadaniem  J.  Joachima  Re  tyka;  trzecie  r.  1617  w  Amszterdamie. 


Digitized  by 


Google 


184 


szczone,  tworzą  niejako  podwójne  dzieło  i  nastręczają  czytelnikowi  łatwość 
porównania  i  ocenienia  wierności  lub  uchybień  przekładu.  Dzieło  to,  dając 
bliżej  poznać  i  ocenić  pierwotne  myśli  autora,  nie  przestanie  nigdy  być 
uźytecznem:  będzie  ono  zawsze  pomnikiem  naukowym,  węgielnym  kamie- 
niem całej  budowy  odkryć,  któremi  się  dziś  astronomia  tak  świetnie 
odznacza.  Od  czasu  bowiem  ogłoszenia  nowego  układu  świata,  nauka  ta 
zadziwiające  uczyniła  postępy;  dlatego  dzieło  Kopernika  o  obrotach,  nie 
podług  dzisiejszego,  ale  podług  ówczesnego  stanu  astronomii  oceniać  należy. 
A  jakkolwiek  od  owej  epoki  niektóre  części  nauki  sprostowane  i  zmie- 
nione zostały,  wiele  jednak  żadnej  nie  uległo  odmianie,  i  dlatego  wykład 
tych  ostatnich,  każdemu  prawdziwemu  miłośnikowi  lub  znawcy  astronomii 
wyda  się  milszym  w  Koperniku,  niż  w  pracach  autorów  późniejszych,  gdy 
ujmując  dziwnem  połączeniem  prostoty  z  głębokością,  żywo  zarazem  przy- 
pomni dzieło,  które  wielkiemu  mężowi  nieśmiertelność  zapewniło. 

W  teraźniejszem  pomienionego  dzieła  wydaniu,  należy  uważać  trzy 
niejako  oddzielne  części,  z  których  się  tom  niemałej  objętości  składa. 
Pierwszą  bowiem  stanowi  przedmowa  i  życiorys  Kopernika ;  drugą  i  naj- 
ważniejszą samo  dzieło  o  obrotach,  na  sześć  ksiąg  podzielone;  nakoniec 
w  trzeciej  zostaną  dodatki  lub  objaśnienia  do  dzieła,  tudzież  wszelkie 
pisma  Kopernika,  jakie  tylko  odkryć  było  można. 

Przedmowa  tłumacza  obejmuje  ogólny  obraz  i  treść  każdej  księgi, 
z  uwagami  i  rozbiorem,  głównie  z  rozprawy  Jana  Śniadeckiego  czerpa- 
nemi. 

Ta  treść  daje  poznać  całość  dzieła  i  ułatwia  zrozumienie  rzeczy 
w  każdej  księdze  zawartych. 

Nie  zapuszczał  się  tu  tłumacz  w  wywód  historyczny  różnych  układów 
świata,  które  starożytni  podawali,  ani  też  wchodził  w  wykazanie  pożytków 
i  wpływu,  jaki  nowy  układ  świata  na  wszystkie  gałęzie  wiedzy  ludzkiej 
wywarł,  lub  w  porównanie  szczegółowe  z  dzisiejszym  stanem  wiadomości 
astronomicznych;  gdyż  to  za  dalekoby  odwiodło  od  zamierzonego  celu 
i  wymagałoby  oddzielnego  i  obszernego  dzieła.  Zresztą  historya  dawnych 
układów  już  przez  wielu  autorów  jest  skreśloną;  a  jak  wpłynęły,  oso- 
bliwie na  fizyczne  nauki,  nowe  wyobrażenia  o  układzie  świata,  powsze- 
chnie wiadomo.  Byłby  pożądanym  wprawdzie  szczegółowy  rozbiór  dzieła 
i  wytknięcie  błędów  autora,  tudzież  porównanie  odkryć  jego  z  dzisiejszym 
stanem  nauki;  ale  to  wymagałoby  prawie  tak  obszernego  traktatu,  jak 
samo  dzieło  o  obrotach.  Tych  ważnych  wywodów,  tłumacz  zaledwie  mógł 
dotknąć  tylko;  w  ogólnych  jedynie  rysach  stan  dzisiejszej  nauki  wystawić 
i  tylko  ważniejsze  błędy  autora  wytknąć.  Po  przedmowie  następuje 
życiorys  Kopernika,  skreślony  piórem  p.  Juliana  Bartoszewicza,  w  którym 
ten  historyk  głównie  miał  na  celu  wykazać  rodowość  polską  Kopernika. 


Digitized  by  VjOOQ16 


m 


Główne  dzieło  o  obrotach,  poprzedzone  jest  kilku  praedJhotfftmi, 
z  których  nąjpierwsza,  o  zasadach  czyli  założeniach  tego  dzieła,  napisaną 
była  bezimiennie  przez  Osyandra.  J)  Późniąj  następuje  Bst  kardynała 
Schonberga,  w  którym  ten  uczony  zachęca  Kopernika  do  wydania  dzieła. 

Drugą  jest  przedmowa  Kopernika  do  Pawła  III.  Papieża,  w  której 
naprzód  przewiduje  autor,  iż  znajdą  się  tacy,  którzy  będą  potępiali  jego 
dzieło  i  powoływali  się  na  pewne  miejsce  Pisma  Świętego,  źle  do  tegtf 
celu  naciągnione.  Jakoż  to  przewidywanie  Kopernika  sprawdziło  się 
zakazem  przedruku  i  czytania  jego  dzieła,  a  który  zgromadzenie  kardy- 
nałów w  r.  1616  wydało. 2)  Po  tej  następuje  inna,  pierwotna  Kopernika 
przedmowa,  która  własną  jego  ręką  napisana,  nigdy  nie  drukowana,  zacho- 
wała się  przy  rękopisie  dzieła  o  obrotach,  należącym  dzisiaj  do  hrabiego 
Nostitza  w  Czechach.  P.  Baranowski  otrzymawszy  ją  ztamtąd,  po  raz 
pierwszy  drukiem  tu  ogłasza,  z  dołączeniem  podobizny.  W  pierwszej 
księdze  dzieła  o  obrotach,  przedstawia  Kopernik  ogólny  obraz  nowego 
układu  świata  i  treść  całej  nauki.  W  drugiej  mówi  o  ruchu  powszechnym 
kuli  nieba,  przez  ruch  wirowy  ziemi  tłumaczonym:  jest  to  astronomia 
sferyczna.  Księga  trzecia  zawiera  najważniejsze  teorpe  w  astronomii,  to 
jest  wytłumaczenie  ruchu  powolnego  i  wstecznego  punktów  równonoenyck, 
oraz  teoryą  pozornego  biegu  słońca  przez  rzeczywisty  ruch  ziemi  wyja- 
śnioną. W  księdze  czwartej  mówi  o  biegu  księżyca;  w  piątej  o  planetach 
co  do  ich  biegu  w  długości.  Nakoniec  bieg  planet  w  szerokości  jest  przed* 
miotem  szóstej,  to  jest  ostatniej  księgi,  a  każdej  treść  wymieniona  jest 
krótko  na  jej  początku.  Figury,  służące  do  dowodzeń,  interkakrwane  w  druku 
wspólne  są  obu  textom. 3) 

Dodatki,  składające  część  trzecią  dzieła,  zawierają:  Opowiadanie 
pierwsze  Retyka,  jego  przedmowę  do  trygonometryi  Kopernika,  ustęp  do 
Efemeryd  Lipskich;  nakoniec  pisma  mniejsze,  tudzież  listy  Kopernika 
i  innych.  Opowiadanie  pierwsze  Jerzego  Joachima  Retyka,  napisane  dła 
Jana  Schonera,   ówczesnego  matematyka  w  Norymberdze,  poprzedzone 


1)  Ze  ta  przedmowa  nie  do  autora  należy,  poznać  to  można  z  wyrastała:  „z  tego 
obojga  wywiązał  się  autor  niniejszego  dzieła."  Zresztą  treść  tej  przedmowy  nie  zgadza 
się  z  duchem  całego  dzieła. 

2)  Kopernik  przemawia  do  papieża  w  te  słowa:  „Wiem  ja  dobrze,  Ojcze  Święty, 
iż  skoro  tylko  niektórzy  się  dowiedzą,  że  ja  kuli  ziemskiej  przyznaję  pewne  ruchy,  zaraz 
oni  na  mnie  powstaną,  i  potępią  to  moje  zdanie.*4  Przy  końcu  przedmowy  mówi:  „JeźtK 
się  przypadkiem  znajdą  lekkomyślni,  którzy,  me  obeznani  z  żadną  częścią  matematyki 
zechcą  wszelako  o  każdej  sad  swój  dawać,  powołując  się  na  pewne  miejsca  Pisma  świę- 
tego, źle  do  tego  celu  naciągnione,  i  ośmielą  się  dzieło  moje  ganię  i  potępiać,  oświadczam, 
ze  o  takich  wcale  nie  dbam,  tak  dalece,  że  nawet  ich  sądem  jako  płochym,  gardzę. " 

3)  Są  one  wybornem  dziełem  p.  Adolfa  Dietrich,  na  mosiądzu  przez  niego  wyko- 
nanein. 


Digitized  by 


Google 


186 


listem  Achilesa  Gassarego  do  Jerzego  Vogelina,  wydane  było  pierwszy 
raz  bezimiennie  roku  1540  w  Gdańsku,  na  trzy  lata  przed  ogłoszeniem 
dzieła  o  obrotach.  Nowy  układ  świata,  jeszcze  przed  ogłoszeniem  dzieła 
o  obrotach,  obudził  między  uczonymi  powszechną  ciekawość  i  zajęcie  — 
dlatego  uczeni  niecierpliwie  oczekiwali  ukazania  się  dzida:  jedui  z  pobudek 
prawdziwego  szacunku  dla  autora  i  jego  nowej  nauki,  drudzy  dla  jej  wy- 
śmiania i  potępienia. 

W  owym  czasie  Norymberga  była  głównem  ogniskiem  oświaty  nie- 
mieckiej i  nowych  wyobrażeń  religijnych.  Jan  Schoner  znakomity  mate- 
matyk, żyjący  po  Regiomontanie  i  jego  pisma  upowszechniający,  pragnął 
bliżej  poznać  treść  i  zasady  nowej  teoryi  Kopernika.  W  tym  celu  poro- 
zumiawszy się  z  Joachimem  Retykiem,  młodym  i  pełnym  zdolności  mate- 
matykiem w  Witcmberdze,  prosił  go,  ażeby  się  udał  do  Warmii  do  Frau- 
enburga,  i  zabrawszy  znajomość  ze  sławnym  mężem,  starał  się  bliżej 
poznać  zasady  nowej  jego  teoryi  i  listownie  dać  mu  o  niej  wyobrażenie. 
Retyk  najsumiennej  wywiązał  się  z  danego  polecenia.  Przybywszy  w  r. 
1539  do  Frauenburga,  przyjęty  był  chętnie  i  po  przyjacielsku  przez  Ko- 
pernika, który  mu  nietylko  teoryą  swej  nowej  nauki  ogólnie  wyłożył,  ale 
nadto  dał  do  przejrzenia  dzieło  w  rękopisie,  dozwalając  zrobić  z  niego 
wyciąg  i  treść  ułożyć.  Retyk  rozebrawszy  najprzód  trzy  pierwsze  księgi 
jego,  takowy  rozbiór  pod  nazwiskiem  opowiedzenia  pierwszego  Schonerowi 
do  Norymbergi  posłał,  a  następnie  w  Gdańsku  bezimiennie  wraz  z  przy- 
daną pochwałą  prus  w  r.  1540  ogłosił.  Że  Kopernik  zezwolił  na  ogło- 
szenie poprzednie  treści  swej  nauki  przed  wydaniem  dzieła,  tłumaczyć 
się  daje  tern,  iż  zapewne  chciał  przygotować  umysły  do  przyjęcia  nowej 
nauki,  a  może  i  poznać  jakie  wrażenie  nowa  jego  teorya  zrobi  na  umy- 
słach ludzi  uczonych.  Powszechna  jednak  opinia  okazała  się  tak  dalece 
przeciwną  nowemu  układowi,  iż  Retyk  ogłaszając  treść  jego,  nie  śmiał 
objawić  swojego  nazwiska,  które  wymienił  dopiero  w  powtórnem  wydaniu 
w  r.  1566  to  jest  we  23  lat  po  śmierci  autora.  Wszędzie  w  tern  piśmie 
Retyk  okazuje  dla  Kopernika  prawdziwą  wdzięczność  i  szacunek,  wszę- 
dzie nazywa  go  mistrzem,  swoim  nauczycielem  i  zapewnia,  iż  potomność 
wdzięczną  mu  będzie  za  odsłonienie  prawdziwej  nauki  i  ukazanie  nowego 
układu  świata.  Przywodzi  nadto  szczegóły  odnoszące  się  nietylko  do 
nauki  i  talentu,  ale  i  życia  tudzież  cnót  domowych  Kopernika.  Pismem 
tern  Retyk  obudził  powszechną  ciekawość,  i  niecierpliwie  oczekiwano  uka- 
zania się  dzieła,  które  we  trzy  lata  potem  w  r.  1543  w  Norymberdze 
u  Jana  Petreja  na  widok  publiczny  wyszło,  z  przedmową  do  czytelnika 
bezimiennie  przez  Osyandra  przydaną. 

We  dwa  lata  potem,  to  jest  w  r.  1542,  tenże  Retyk  wydał  Trygono- 
metryą  Kopernika  oddzielnie  w  Witemberdze  w  ćwiartce  mniejszej ,  pod 


Digitized  by 


Google 


187 


tytułem:  De  lateribue  et  angoli*  triangulorwm  tum  planorum  rectili- 
nearum  tum  sphcericorum  i  t.  d.  i  tę  przypisał  Jerzemu  Hartmanowi 
Norymberczykowi.  Tytuł  tej  ważnej  książki  i  przedmowa  dedykacyjna, 
tudzież  poezya  na  uczczenie  przedmiotu  (pochwała  nauk  matematycznych), 
umieszczone  są  w  niniejszem  wydaniu  na  stronnicy  545—547 ,  lecz  opusz- 
czona sama  trygonometrya,  ponieważ  ta  znajduje  się  już  w  dziele  Koper- 
nika, w  księdze  I,  rozdziałach  13  i  14.  *)  Retyk  w  przedmowie  tej  wyznaje, 
iż  cokolwiek  wyda  pożytecznego  dla  świata,  wszystko  to  jest  i  będzie 
winien  Kopernikowi  Przypomina  Hartmanowi  zażyłość  i  przyjaźń,  którą 
w  czasie  pobytu  w  Rzymie  zawiązał  z  Andrzejem  bratem  starszym  Koper- 
nika. Winniśmy  tu  uczynić  uwagę,  że  tablice  wstaw  w  trygonometryi 
przez  Retyka  wydanej,  są  rozleglejsze  aniżeli  w  samem  dziele  Kopernika; 
wyrachował  je  bowiem  dla  łuków  ćwiartki  okręgu  koła  od  1  do  1  minuty ; 
gdy  tymczasem  u  Kopernika  wyrachowanie  to  tylko  od  10  do  10  minut 
dochodzi;  nadto  połówki  cięciw  czyli  wstawy  u  Retyka  są  podane  w  sie- 
dmiu cyfrach  dziesiętnych,  to  jest  obliczone  na  promień  koła  10,000,000, 
z  przydanemi  obok  różnicami  w  czterech  cyfrach  ostatnich,  gdy  tymczacem 
w  dziele  Kopernika  rachowane  są  tylko  na  promień  100,000. 

Do  r.  1551  wszyscy  astronomowie  opierali  swoje  rachunki  i  obliczali 
efemerydy  na  zasadzie  dawnego  układu  Ptolemeusza,  uważając  ziemię 
za  stałą  i  niewzruszoną.  Retyk  pierwszy  wydał  efemerydy  na  rok  1551 
na  południk  Lipski,  podług  nowej  teoryi  Kopernika  rachowane.  Tytuł 
tych  efemeryd  i  część  wstępu  zamieszczone  zostały  w  teraźniejszem  wydaniu 
na  stronnicach  548 — 553,  a  to  dla  tego,  że  w  tym  wyimku  są  niektóre 
szczegóły  i  okoliczności  ściągające  się  do  Kopernika  i  jego  nauki  Wszę- 
dzie Retyk  wspomina  z  wdzięcznością  swego  nauczyciela.  W  przedmowie 
do  Jerzego  Chumerstad  mówi:  „iż  lubo  we  Włoszech  wielu  uczonych 
głośne  imię  miało,  nie  wiele  jednak  od  nich  pożytku  w  naukach,  bawiąc 
tam,  odniósł;  dopiero  w  Prusach  nauczył  się  prawdziwą)  astronomii,  bawiąc 
u  znakomitego  męża  Mikołaja  Kopernika;  a  dalej:  „Zaprawdę,  mówi 
w  ułożeniu  tych  efemeryd,  ani  na  włos  nie  chciałem  odstąpić  od  nauki 
Kopernika,  której  bez  najmniejszego  zboczenia  trzymałem  się  i  wiem,  że 
ją  zupełnie  przyswoiłem  sobie." 

Po  tak  znakomitym  mężu,  każde  dotknienie  piórem  jego  byłoby 
szacowną  pamiątką.  Wydawcy  troskliwie  zbierając  wszystko  co  zostało 
po  nim,  nie  wchodzili  bynajmniej  w  wewnętrzną  wartość  utworu;  przeko- 
nanie, że  jest  Kopernika  utworem,  już  mu  nadawało  prawo  do  mieszcze- 
nia się  w  zbiorze,  który  oraz  zbiorem  pamiątek  uczynić  chciano.  Poemat 
religijny  Kopernika  pod  tytułem:  Siedem  gwiazd,  przez  Jana  Brzoskiego 
profesora  Akademii  krakowskiej  wydany  w  r.  1629  w  Krakowie,  w  dru- 

*)    To  odnosi  się  do  Warszawskiego  wydania  2  1852  roku. 


Digitized  by 


Google 


1*8 


karni  Cezarego, ')  a  teraz  przez  Ignacego  Badeniegó  plrzfełożdny,  od  Ka- 
żdego z  Polaków  mile  przyjętym  zostanie.  Brzoski  w  przedmowie  do  papieża 
Urbana  VIII,  mówi:  że  przed  szesnastu  łaty  ogłosił  pierwsze  przedsłowie 
o  tej  poezyi,  a  potem,  przed  dziesięciu  laty,  jadąc  do  Włoch,  niektóre 
egzemplarze  w  powtórnem  wydaniu  posłał  swoim  przyjaciołom  do  Rzymu 
i  innym  do  Niemiec.  Przy  końcu  przedmowy  mówi  do  papieża:  „Ja  ten 
podział  nieba,  przez  Kopernika  podany,  a  przezemnie  z  dawnych  biblio- 
tek wydobyty,  świętej  stolicy  apostolskiej  przeznaczony,  pokornie  ofianyę 
Twojej  świątobliwości,  Ojcze  Święty"...  Poemat  ten  składa  się  z  siedmiu 
pieśni,  każda  o  siedmiu  strofach,  wyjąwszy  iż  pieśń  ostatnia  ma  strof 
dziewięć,  przez  co  wszystkich  strof  jest  51. 

Rozprawa  o  urządzeniu  czyli  biciu  monety,  napisana  wr.  1521, 
znajduje  się  w  rękopisie  w  archiwum  tajnem  królewskiem  w  Królewcu.  Po 
raz  pierwszy  drukiem  ogłoszona  z  przekładem  polskim  przez  Felisa  Bent- 
kowskiego, w  Pamiętniku  Warszawskim  na  miesiąc  sierpień  1816  r. 
i  oddzielnie  także  odbita,  teraz  ukazuje  się  powtórnie  (na  str.  568—574). 

Bentkowski  w  przedmowie  do  tej  rozprawy  mówi:  „Cokolwiek  Ko- 
pernika się  tyczy,  a  tern  bardziej  z  jego  pióra  pochodzi,  Polakowi  obo- 
jętnem  być  nie  może.  Lecz  gdyby  rozprawy  tej  nie  był  nawet  Kopernik 
pisał,  godnaby  ona  była  ze  względu  na  rzecz  samą  upowszechnienia  jak 
największego.  Cóż  mówić,  wiedząc  za  rzecz  niezawodną,  iż  to  jest  płód 
geniuszu  rodaka  naszego  dotąd  światu  nieznany;  rodaka,  którego  imię 
u  wszystkich  cywilizowanych  narodów  jest  celem  poszanowania  i  podzi- 
wienia?"  „Pochop  (mówi  dalej  Bentkowski)  do  napisania  tej  rozprawy 
dał  mu  sejm  czyli  zjazd  stanów  Ziem  Pruskich,  w  Grudziądzu  w  r.  1522 
odprawiony,  na  którym  się  Kopernik,  jako  delegowany  kapituły  warmiń- 
skiej znajdował.  Zaradzenie  klęskom  i  zamieszaniu  wynikającemu  ze 
spodlenia  monety  w  piętnastym  wieku  przez  mistrzów  krzyżackich,  miało 
być  jedną  z  nąjgłówniejszych  czynności  zjazdu  owego.  Rozprawa  Koper- 
nika na  zjeździe  tym  przedłożona,  zalecająca  się  znajomością  rzeczy,  ja* 
snym  wykładem,  słusznością  w  zasadach  dobro  ogółu  za  cel  mających,  nie 
tylko  nie  znalazła  łaskawego  u  zgromadzonych  ucha,  ale  nadto  ściągnęła 
na  autora  niechęci,  zwłaszcza  miast  Gdańska,  Torunia  i  Elbląga,  które 
mąjąp  przywilej  bicia  monety,  przez  projekt  Kopernika,  radzącego  aby 
ją  dla  jednostajności  z  monetą  polską,  w  jednem  tylko  z  miast  pruskich 
bilo,  nrażonemi  się  widziały  i  szlachtę  do  odrzucenia  projektu  tego  na- 
kłoniły. Rzecz  tedy  o  stopie  mennicznej  i  stęplu  monet  dla  Ziem  Pru- 
skich nierozstjrzygniona,  później  po  kilkakroć  na  różnych  zjazdach  i  zgro- 
madzeniach urzędowych  bez  skutku  roztrząsana,  w  roku  dopiero  1526, 


*)    Zobacz:  Junyinktego  Dykcyonwi  po«tow  pobtffb. 


Digitized  by  VjOOQl6 


189 


stałością  Zygmunta  Ł  urządzona,  a  w  roku  1528  układem  z  Ziemiami 
Proskiemi  całkowicie  załatwiona  została,  jak  o  tern  obszerniej  pisze  Len- 
gnich  w  tomie  Ł  Historyi  Ziem  pruskich.  Ferber,  archiwista  tajnego  kró- 
lewskiego archiwum  w  Królewcu,  daje  tej  rozprawy  w  języku  niemieckim 
takie  opisanie:  „Zdanie  M.  Kopernika  o  biciu  nowej  monety  w  Prusieeh, 
z  roku  1526  (adaje  się,  iż  być  powinno  z  r.  1521),  to  własnoręczne  Ko- 
pernika pismo  jest,  jak  liczne  w  niem  pokazują  poprawki,  pierwszym  rzu- 
tem autora,  i  znajduje  się  oprawione  razem  z  innemi  rozprawami  o  mo- 
necie pruskiej  aż  do  roku  1528.  Znajdowało  się  ono  pomiędzy  wielu 
innemi  papierami,  które  w  czasie  wojen  z  Szwedami  z  Warmii  zabrano 
i  uwięziono  do  Sztokholmu,  zkąd  królewsko-pruski  gabinet  w  r.  1801 
zwrócenie  ich  wyjednał.  Teraz  złożone  jest  w  tajnem  archiwum  w  Kró- 
lewcu. Dział  I.  N.  IX".  W  rozprawie  tej  natrafiamy  na  wiele  myśli 
malujących  obywatelskiego  ducha  Kopernika;  niektóre  z  nich  przytoczymy: 
„Na  tę  jednakże  klęskę  krainy  pruskiej,  ci  do  których  to  należy,  patrzą 
się  obojętnie,  i  najmilszej  każdemu  ojczyźnie  przez  gnuśną  opieszałość, 
nikczemnieć  i  całkiem  upaść  dozwalają41...  „Ody  klęski  takowe  pruską 
monetę  a  przez  nią  i  ojczyznę  całą  dotykają,  sami  tylko  złotnicy  i  ludzie 
na  kruszcach  się  znający,  korzystają  z  jej  nieszczęść.  Dwa  przeto  naj- 
więcej powinny  być  wyznaczone  miejsca,  jedno  w  Ziemiach  Królewskich, 
drugie  w  posiadłościach  Książęcia:  w  pierwszem  niech  biją  monetę  ozna- 
czoną na  jednej  stronie  herbami  Króla  JMci,  na  drugiej  Ziem  pruskich; 
w  drugiej  niech  będzie  na  jednej  stronie  stępel  królewski,  na  odwrotnej 
książęcy;  z  tym  zawsze  warunkiem,  aby  tak  pierwsza  jak  druga  moneta 
podlegała  władzy  królewskiej;  i  aby  ją  za  rozkazem  króla  JMci  w  całem 
królestwie  przyjmowano;  co  się  nie  mało  przyłoży  do  pojednania  umysłów, 
i  ułatwienia  wzajemnego  handlu. rt 

Z  pozostałych  i  tu  zebranych  listów  Mikołaja  Kopernika,  najważniej- 
szym zdaje  się  być  do  Bernarda  Wapowskiego,  kantora  i  kanonika  ko- 
ścioła katedralnego  sekretarza  JMci  króla  polskiego,  jako  pisany  o  przed- 
miocie astronomicznym,  te  jąst  o  ósmej  sferze  przeciwko  Janowi  Werne- 
rowi. Jest  to  rozbiór  rozprawy  wydanej  w  Norymberdze  pod  tytułem: 
„D*  motu  octowe  sphaerae.  Norimbergme  1522  in  4  per  Joannem  Ww- 
nerum."  (stron.  575—580.)  W  rozprawie  tej,  Werner  usihge  tłumaczyć 
ruch  powolny  i  wsteczny  punktów  równonocnych,  za  pomocą  powolnego 
ruchu  ósmej  sfery  gwiazd  stałych,  co  Kopernik  zbija  i  mylność  twier- 
dzeń autora  wytyka.  Rozbiór  ten  na  19  lat  przed  ogłoszeniem  dzieła 
o  obrotach  napisany,  zawiera  te  same  myśli,  które  Kopernik  później 
w  dziele  swojem  rozwinął.  Wapowski,  sławny  kronikarz,  przyjaciel  i  nie- 
gdyś współuczeń  Kopernika,  otrzymawszy  wspomnioną  Wernera  rozprawę 
z  Niemiec,  przesłał  ją  Kopernikowi  do  Warmii,  prosząc  o  udzielenie  zda- 


Digitized  by 


Google 


190 


ma  o  niej.  Kopernik  rozebrał  to  dziełko  i  rozbiór  przesłał  Wapowskiemu 
pod  d.  3.  czerwca  1524  r.  z  Frauenburga.  Zbijając  w  nim  twierdzenia 
autora,  z  wielkim  szacunkiem  i  wdzięcznością  wspomina  starożytnych 
astronomów,  i  staje  w  obronie  Tymocbaresa,  Hipparcha  i  Ptolemeusza, 
którym  Werner  zarzuca  niedokładność  postrzeżeń  i  błędne  oznaczenie 
położeń  gwiazd  stałych  i  ich  ruchów  powolnych.  Ten  list  nigdzie  dotąd  nie 
był  ogłoszony;  Gassendi  w  Życiu  Kopernika,  użala  się,  źe  go  nie  miał 
pod  ręką. 

Innym  listem  treści  naukowej  i  odnoszącej  się  do  pism  Kopernika, 
jest  datowany  z  Warmii  w  oktawę  Wielkiejnocy  (bez  wyrażenia  roku), 
pisany  do  Felixa  Reicha  (str.  590),  w  którym  objaśnia  Kopernik  niektóre 
wyrażenia  i  miejsca  w  swej  rozprawie  o  monecie,  a  między  innemi  tak 
pisze:  „przeto  lubo  będziemy  podatkowali,  moneta  jednak  będzie  legała, 
a  nawet  nie  będzie  leżała;  lecz  wybijemy  jeszcze  podlejszą  i  dawać  bę- 
dziemy królowi  panu  naszemu  grube  pieniądze,  to  jest  plewy,  a  ziarno 
gdzież  się  podzieje. 

Jeden  także  z  kilku  pozostałych  listów  jego  do  Jana  Dantyszka, 
biskupa  Warmińskiego,  pisany  z  Frauenburga  d.  27.  czerwca  1541  r.  (str. 
593),  ściąga  się  do  pism  Kopernika,  a  nawet  do  jego  dzieła  o  Obrotach, 
ponieważ  Kopernik  dziękuje  w  nim  biskupowi,  przełożonemu  swemu,  za 
przesłany  wiersz  pochwalny  (epigramma)  na  to  dzieło.  Kopernik  miał 
tę  poezyą  umieścić  na  czele  swojego  dzieła,  co  wszakże  nie  nastąpiło 
z  tychże  samych  zapewne  przyczyn,  dla  których  i  własna  przedmowa  jego 
dołączoną  być  nie  mogła.  Oryginał  tego  listu  znajduje  się  w  Królewskiej 
Bibliotece  w  Berlinie. ') 

Lecz  wszystkie  inne  do  Dantyszka  listy,  obejmują  tylko  doniesienia 
prywatne  i  o  zdarzeniach  nader  okolicznościowych.  W  jednym  z  nich, 
pisanym  do  niego  jako  do  elekta  Chełmińskiego,  w  Wielki  Piątek  (11.  kwie- 
tnia) 1533  roku  (str.  583),  Kopernik  wymawia  się  i  przeprasza,  że  na 
dzień  20.  wspomnionego  miesiąca,  dla  zatrudnień  i  spraw  naglących,  elekta 
odwiedzić  nie  może.  W  innym,  pisanym  już  jako  do  biskupa  Chełmiń- 
skiego, z  Frauenburga  d.  8.  czerwca  1536  r.  (str.  584)  Kopernik  prze- 
prasza Dantyszka,  iż  z  zaproszenia  na  wesele  jego  krewnej  korzystać  nie 


1)  Podobizna  jego  znajduje  się  także  w  pierwszym  tomie  rzadkiego  dzieła  (które 
p.  Xawery  Pusłowski  w  swojej  bibliotece  w  Warszawie  posiada)  pod  tytułem :  Jbographie 
des  hommet  ceUbres  ou  CoUecdon  de  lae-simUe  des  Lettres  autographes  et  de  Signatures 
etc.  Parts  1843,  4  voL  in  4to,  tudzież  w  piśmie  peryodyczoem  memieckiem:  Journal  ftir 
die  reine  und  angewandte  Mathematik,  von  A.  L.  Crele.  Berlin  1846.  Band  2lXIX^  Htfi  2. 
Do  teraźniejszego  wydania  zdjętą  została  z  oryginału  przez  hr.  Rajmunda  Skórzewskiego, 
któremu  należy  się  także  wdzięczność  za  łaskawe  zajęcie  się  dostarczeniem  kopii  i  podo- 
bizny pierwszej  przedmowy  Kopernika. 


Digitized  by 


Google 


191 


może,  a  to  z  powodu  zatrudnień  i  zajęcia  sprawami,  przez  biskupa  War- 
mińskiego sobie  zleconemi.  W  pisanym  z  Frauenburga  dnia  9.  sierpnia 
1547  r.  (str.  585)  Kopernik  udziela  Dantyszkowi  wiadomości  powzięte  od 
dworu  króla  i  donosi  o  zawarciu  pokoju  między  Moskwą  a  królem  pol- 
skim, i  źe  z  tego  powodu  cała  nadzieja  sąsiadów  (to  jest  Niemców)  upadła-*) 
List  do  tegoż  na  str.  586  umieszczony,  pisany  z  Frauenburga  d.  2.  gru- 
dnia 1538  r.  jest  zupełnie  prywatnym,  dotyczącym  się  interesu  pewnej 
ubogiej  rodziny.  W  pisanym  do  tegoż  Jana  Dantyszka,  lecz  jako  do 
biskupa  Warmińskiego  z  Frauenburga,  dnia  17.  marca  1538  r.  (str.  587) 
w  imieniu  kapituły  donosi  biskupowi,  iż  z  powodu  niezebrania  się  dosta- 
tecznej liczby  członków,  nie  mogła  odbyć  poleconej  narady  nad  edyktem 
i  rozkazem  ogłosić  się  mającym.  Temuż  biskupowi  Warmińskiemu  donosi 
z  Frauenburga  d.  11.  marca  1539  r.  (str.  588)  o  przyznaniu  (po  śmierci 
Felka  Reich)  kanonii  i  prebendy  Rafałowi  Konopackiemu  (synowcowi 
wojewody  pomorskiego).  Nakoniec  w  innym  do  niego,  z  Frauenburga  d. 
11.  stycznia  1539  r.  pisanym  (str.  592),  Kopernik  odpisuje  biskupowi, 
udzielając  mu  żądaną  wiadomość  co  do  Łukasza  Watzelrod,  wuja  swego, 
a  poprzednika  Jana  Dantyszka,  mianowicie,  iż  ten  żył  64  lat  i  5  mie- 
sięcy; na  biskupstwie  zaś  zostawał  23  lat;  umarł  dnia  30.  marca  1512  r. 
(oinit  pcnultima  Martii  A.  C.  1512),  gdy  wszyscy  historycy  podają  dzień 
jego  śmierci  29.  marca. 

Godnym  uwagi  jest  list  Kopernika,  zamieszczony  na  str.  589  do 
prałatów,  kanoników  i  kapituły  kościoła  warmińskiego,  pisany  z  Melzaku 
d.  22.  października  1518  r. 

Niemniej  jak  listy,  zajmować  będzie  czciciela  Kopernika  jego,  nie 
na  samej  astronomii  drodze,  literackiego  dążenia  pamiątka,  to  jest  łaciński 
jego  przekład  listów  Teofilakta  Greka,  w  Krakowie  r.  1509  u  Hallera 
wydrukowany.  P.  Baranowski  wystarał  się  o  wierny  odpis  tego  inkuna- 
bułu, powziąwszy  wiadomość  o  znajdowaniu  się  egzemplarza  jego  w  biblio- 
tece uniwersytetu  wrocławskiego.  *)  Dopełnia  on  teraźniejszego  wydania 

*)  Tu  szanowny  Recenzent  omylił  się;  nie  w  liście  do  Dantyszka  o  tern  pisze  Ko- 
pernik, ale  w  liście  do  kapitały  z  dnia  22  Października  1518.        (Przypisek  Wydawcy.) 

1)  Rzadka  ta  książka  z  40  kartek  in  4to  min.  złożona  (której  wierny  odpis  jeste- 
śmy winni  łaskawemu  staraniu  p.  Mosbach,  znakomitego  historyka  w  Wrocławiu),  na 
pierwszej  tytułowej  stronnicy  u  góry  ma  napis:  Theophilacti  scolastici  SimocalU  epłe  (epi- 
stolae)  morahi,  rurales  et  amatorie,  a  na  dole:  interpretatione  latina,  całą  zaś  środkującą 
część  stronnicy  zajętą  wielkim  drzeworytem  oficyny  Hallera,  takim  jaki  przedstawił  Lelewel 
w  .  jmie  I.  swojego  dzieła  Bibliograficznych  ksiąg  dwoje,  na  tab.  IV  u  dołu  po  stronie  pra- 
wej, i  o  jakim  mówi  w  §  3  na  str.  73  samego  dzieła.  Janocki  (I.  pag.  45)  wspomina  o  tej 
edycyi  listów  Teofilakta,  lecz  tylko  jako  o  wydanych  (editti)  przez  Kopernika,  i  dlatego 
Bentkowski  (str.  602  tomu  I.  JHUtor.  liter.  Polek.)  wolał  je  raczej  przyznać  Korwinowi, 
którego  tylko  elegia  przy  nich  się  znajduje;  ale  Jocher  na  str.  113  tomu  I.  dzieła  pod 
tytułem:   Obraz  bibfograficsno-hisloryctny  i  t.  d.  Wilno  1840,  słusznie  Kopernika  za  ich 


Digitized  by 


Google 


19} 


dzieł  Kopernika  od  str.  597.  Na  wstępie  znajdiye  się  tam  wiersz  Wawrzyńca 
Korwina,  pisarza  miasta  królewskiego  Wrocławia.  Korwin,  przyjaciel  Ko- 
pernika, tak  go  w  niniejszej  poezyi  wyobraża: 

„Przy  nim  (Łukaszu  Watzelrodzie)  uczony  mąż  (Kopernik)  jak 
wierny  Achates  przy  Eneaszu,  dzieła  tego  z  greczyzny  na  łacińską  mowę 
tłumacz,  który  szybki  bieg  księżyca  i  ponawiające  się  naprzemian  ruchy 
ziemi  tłumaczy i  skryte  przyczyny  rzeczy  z  dziwnych  umie  wyszu- 
kiwać początków."  Kopernik  przypisał  ten  przekład  Łukaszowi  Watzel- 
rod,  biskupowi  Warmińskiemu,  wujowi  swojemu,  do  którego  przy  końcu 
listu  w  ten  sposób  przemawia: 

„Co  gdy  tak  jest,  uważając  za  rzecz  niesłuszną,  że  je  (listy  Teo- 
filakta)  sami  tylko  grecy  czytali,  a  u  Łacinników  nie  było  upowszechnione 
według  możności,  na  mowę  łacińską  przełożyć  je  postarałem  się.  Tobie 
zaś,  Nąjprzewielebniejszy  Panie,  mały  ten  podarek  poświęcam,  który  nie 
da  się  bynajmniej  porównać  z  Twojemi  dobrodziejstwami,  gdyż  wszelka 
tego  rodzaju  talentu  mego  praca  lub  owoc,  za  Twoje  własność  słusznie 
uchodzić  powinna,  jeżeli  prawda,  jak  jest  niewątpliwie,  co  także  Owidyusz 
do  Cezara  Gcrmanika  niegdyś  powiedział:  dowcip  obliczem  Twojem  utrzy- 
muje się  i  upada.44  Przekład  ten  obejmuje  85  listów,  ostatniego  obycza- 
jowego ta  jest  osnowa: 

„Jeżeli  chcesz  być  panem  smutku,  obejdź  w  około  grobowce,  a  znaj- 
dziesz lekarstwo  na  namiętności.  Patrz,  największe  uszczęśliwienia  ludz- 
kie czemże  są,  jeżeli  nie  marnym  i  lekkim  prochem?" 

Na  końcu  ozdobnej  książki  zebrał  się  dodatek  (do  stronnicy  593), 
obejmujący  jeszcze  niektóre  listy  Mikołaja  Kopernika  i  osób  mu  spółcze- 
suyck  W  zamieszczonym  tu  liście  z  Frauenburga  d.  10.  lutego  1524  r., 
pisanym  do  Maurycego  Ferbera,  biskupa  Warmińskiego,  Kopernik  prosi 
biskupa,  ażeby  dla  odebrania  należy tości  od  Renolda  Yelstet,  kanonika, 
przyaresztował  temuż  Velstetowi  dochody  z  jego  benefieyum.  W  nastę- 
pnym, pisanym  z  Frauenburga  pod  d.  15.  kwietnia  (gtrinta  Paschę)  1538  r., 
do  Jana  Dantyszka,  biskupa  Warmińskiego  uwiadamia,  że  sprawa  o  kano- 
nią odłożoną  być  musi  na  później,  dopóki  wprzódy  sprawa  kantora  roz- 
strzygniętą nie  zostanie. 

Następują  wreszcie  listy  Kopernika  do  księcia  Alberta,  pisane  po 
niemiecku,  dochowujące  się  w  archiwum  królewieckiem.    „Ta  korrespon- 


tł  umacza  uważa.  Francuz  Boissonade  wydal  w  Paryżu  w  r.  1835  Teofilakta  po  grecku  i  po 
łacinie,  pod  tyt. :  Theophylacti  Stmocattae  Quaestiones  physieas  et  epittolas  ad  Codic.  reetn- 
9uil  vertione  Kimedonciana  et  notis  inttruxił  JO.  Prane.  Boissonade,  in  8vo>  gdzie  wyli- 
czając na  wstępie  poprzednie  tego  autora  wydanie  i  jego  przekłady,  nie  wspomina  wcale 
o  przekładzie  Kopernika,  z  czego  widać  że  to  wydanie  Hallera  i  w  nąjzamoźniejszych  nie 
znajduje  się  bibliotekach. 


Digitized  by 


Google 


193 


dencya  (mówią  wydawcy  na  str.  637)  pomiędzy  książęciem  pruskim 
a  sławnym  astronomem  naszym,  jest  najlepszym  dowodem,  jak  był  od 
spółczesnych  nietylko  szanowany  ale  i  kochany  Kopernik.  Albert  pisze 
do  niego  językiem  swojego  dworu,  co  wówczas  czyniło  się  jedynie  wzglę- 
dem osób  najpoufalszych,  względem  przyjaciół  domu,  równych  niemal 
członkom  rodziny.  Zarówno  od  dumy  jak  i  od  uniżania  się  daleki,  skro- 
mny kanonik  warmiński,  ceniąc  ze  swej  strony  względy  panującego,  po- 
suwa w  odpowiedziach  mu  grzeczność  aż  do  użycia  jego  języka." 

W  liście  pierwszym  Kopernik  zawiadamia  księcia,  iż  napisał  do  Jana 
Benedykta,  lekarza  nadwornego  króla  polskiego,  o  radę,  jakby  uleczyć 
Jerzego  Kunhaima  rządcę  w  Tapiau,  i  że,  jak  tylko  odpowiedź  otrzyma 
od  Benedykta,  nie  omieszka  jej  natychmiast  księciu  przesłać.  W  drugim, 
pisanym  z  Frauenburga  pod  d.  21.  czerwca  1543  r.  Kopernik  przesyła 
księciu  odpowiedź  otrzymaną  od  doktora  Jana  Benedykta  z  Krakowa, 
w  przedmiocie  choroby  rządcy  Kunhaima. 

Na  tern  kończą  się  własne  listy  Kopernika,  które  wydawcy  z  różnych 
miejsc  i  od  różnych  osób  w  kopiach  otrzymali. 

Potem  następują  listy  innych  osób,  lecz  ściągające  się  do  Kopernika, 
a  mianowicie: 

list  w  języku  niemieckim  Jerzego  Donnera,  kanonika  warmińskiego,  pi- 
sany z  Frauenburga  pod  d.  3.  sierpnia  1543  r.  do  księcia  Alberta,  dono- 
sząc mu  o  dziele,  które  Kopernik  krótko  przed  swoją  śmiercią  wydał  i  przy- 
równywąjący  to  wydanie  do  śpiewu  łabędzi,  które  umierając  miłe  tony 
wydają. 

Niemniejszej  wagi  są  listy  dotyczące  Kopernika,  przez  Jana  Brzo- 
skiego,  w  Akademii  krakowskiej  zwyczajnego  astrologa,  w  Krakowie  ogło- 
szone, jako  też  dwa  listy  Tydemana  Gizego,  biskupa  warmińskiego.  Z  tych 
jeden  do  Jerzego  Donnera,  pisany  z  Lubawy  pod  d.  8.  grudnia  1542  r., 
w  którym  Tydeman  Gize  prosi  Donnera,  ażeby  o  szanownym  starcu  Miko- 
łaju Koperniku,  jako  najbliższym  swym  przyjacielu,  miał  staranie  w  jego 
słabości  i  był  dla  niego  jakby  opiekunem;  gdyż  z  powodu  jego  cnoty 
i  głębokiej  nauki,  wszyscy,  mówi,  jesteśmy  jego  dłużnikami. 

Drugi  list,  ważnej  treści,  przez  tegoż  Gizego  do  Jerzego  Joachima 
Retyka,  pisany  jest  z  Lubawy  pod  d.  26,  lipca  1543  r.  (zatem  we  trzy 
miesiące  po  śmierci  Kopernika.  W  tym  liście  ubolewa  Gize  nad  stratą 
Kopernika,  i  narzeka  na  złą  wiarę  i  nieuczciwość  wydawcy  dzieła  o  Obro- 
tach w  Norymberdze,  że  tytuł  dzieła  odmieniono,  i  przedmowę  własną 
Kopernika  odrzucono;  a  w  miejsce  jej  inną  do  czytelnika  na  wstępie  umie- 
szczono; i  wskazuje  coby  dla  przywrócenia  wiary  dziełu  zrobić  wypadało. 
Pisze,  iż  należałoby  pierwsze  karcy  na  nowo  odbić,  v\m  się  dzieło  rozej- 
dzie, i  przydać  przedmowę  opuszczoną,  któraby  i  te  egzemplarze,  które 

KopmiJtijana  t  h  13 


Digitized  by 


Google 


194 


się  rozeszły  od  zarzutu  potwarzy  oczyścić  zdołała.  Radzi  Retykowi  aby 
na  początku  umieścił  i  życiorys  autora,  przez  tegoż  Retyka  jeszcze 
za  życia  Kopernika  wybornie  napisany,  i  dodaje,  iż  do  życiorysu  nic  wię- 
cej nie  potrzeba  przydać  jak  tylko  wzmiankę  o  śmierci  autora,  która  nastą- 
piła w  skutek  upływu  krwi  i  sparaliżowania  prawego  boku  dnia  24  maja 
(1543  r.),  po  utraceniu  na  kilka  dni  wprzód  pamięci  i  przytomności 
umysłu,  i  że  dzieło  swoje  całe  widział  dopiero  w  ostatniej  chwili  życia, 
to  jest  tego  samego  dnia  w  którym  umarł.  Radzi  też,  aby  Retyk  ido 
dzieła  Kopernika  dołączył  pisemko  swoje,  w  którem  bieg  ziemi  od  niezgo- 
dności z  Pismem  Świętem  bardzo  trafnie  bronił.  Tym  sposobem  dopełni 
się  objętości  tomu  przynależnej. 

W  końcu  dziękuje  mu  za  przysłane  dwa  egzemplarze  dzieła  i  prosi  o  do- 
niesienie, czy  dzieło  papieżowi  (któremu  jest  przypisane) przesłanem  zostało; 
w  przeciwnym  bowiem  razie  chciałby  zmarłego  w  tej  grzeczności  wyręczyć. 

Wydawcy  byli  tak  troskliwymi  o  zgromadzenie  wszystkiego  coby 
mogło  mieć  związek  z  Kopernikiem  lub  jego  dziełami,  że  na  ostatniej 
karcie  umieścili  nawet  wyimek  z  przemowy  dedykacyjnej  do  dzieła  Alberta 
Kapryniego  z  Bukowa,  przepisanego  Samuelowi  Maciejowskiemu,  biskupowi 
płockiemu,  w  Krakowie  r.  1542  wydanego;  wktórejto  przemowie  Albert, 
professor  Akademii  Krakowskiej,  wychwalając  szkołę  krakowską,  z  której 
wielu  ludzi  nauki  czerpało  i  wielkiemi  zdolnościami  się  odznaczyło,  po- 
między niemi  z  chlubą  wymienia  Kopernika. 

Szacowności  zbioru  odpowiada  zewnętrzna  okazałość  wydania.  Druk 
czyni  prawdziwy  zaszczyt  zakładowi  p.  Strąbskiego.  Nie  szczędzono  sta- 
rań o  dobór  druku,  do  tego  stopnia,  że  nawet  ozdóbki  drukarskie  zdają 
nam  się  być  urzędownie  do  tego  wydania  porobionemi.  ł)  Z  rycin  zdo- 
biących książkę,  naczelna  przedstawia  wizerunek  Kopernika.  Jest  on 
wykonany  na  kamieniu  przez  J.  Stan.  Piwarskiego,  podług  obrazu  olej- 
nego, znajdującego  się  w  Obserwatoryum  Astronomicznem  Warszawskiera, 
a  mającego  podobieństwo  do  wizerunku  w  zbiorze  rycin  Boissarda  i  do 
znanego  portretu  w  dziele  Gassendego. 

Rycina  przedstawiająca  dwa  medale,  wykonana  jest  na  blasze  spo- 
sobem gliptycznym.  Pierwszy  medal,  mniejszy,  wybity  był  w  Paryżu 
w  r.  1820  za  staraniem  Duranda,  i  z  poprawą  co  do  napisu  przez  Adryana 
Krzyżanowskiego.  Z  jednej  strony  wyobraża  on  popiersie  astronoma 
z  napisem:  Nicolaus  Copebnicus,  na  odwrotną  jest  napis: 

NATTJS     ANNO     1473     TOBUNH    IN    POLONIA,   CA8IMIBO  IV    JAGELLONIDB 

REGNANTB,    OBUT    ANNO   1543.      SEBIE8    NUMISMATIOA  T7NIYEBSAŁIS  YIBO- 

BUM  ILLUSTBirTM  1820  DUBAND  BDID1T. 


1)  Np.  umieszczona  na  końcu  życiorysu  (str.  LXXV)  przedstawiająca  mieszkanie 
Kopernika  i  jego  obserwatoryum  w  Frauenburgu;  umieszczona  na  końcu  książki,  wyobra- 
żająca konsteUacyą  zwaną  tarcia  S*bi$$kUgo  it  d, 


Digitized  by 


Google 


195 


Drugi  medal,  większy,  na  pamiątkę  wzniesienia  pomnika  Koperni- 
kowi w  Warszawie  d.  11.  Maja  1830  r.,  wybity  był  przez  W.  Oleszczyń- 
skiego  w  Paryżu,  kosztem  Towarzystwa  Warszawskiego  Przyjaciół  nauk. 
Pierwsza  jego  strona  wystawia  Kopernika  siedzącego,  trzymającego  w  lewej 
ręce  glob,  w  prawej  cyrkiel;  w  około  jest  napis:  „sta  sol";  pod  pomni- 
kiem podpis  artysty  „W.  Ohszczyński  F."  Na  odwrotnej  strome 
tegoż  medalu,  w  obwódce  czyli  laurze  z  dębowych  liści,  czytamy  napis: 

NlCOLAO   COPEBNICO  JAGELLONIDUM    ABYI    CIVI    POLONO  ALUMNO  ACAD. 

CfiACOY.    IMMOBTALI8    GLOBIAE.      SOCIETATIS  REGIAE  VAB8AV.    DECBETO 

MONUMENTUM  NEO  DUM  PEBBSNB  MDGCCXXX. 

Do  ozdób  książki  należy  jeszcze  rycina  kolorowana,  przedstawiająca 
pomnik  Thorwaldsena,  wzniesiony  Kopernikowi  r.  1830  w  Warszawie, 
podług  rysunku  p.  Piwarskiego,  wykonana  przez  Dietricha;  i  przez  tegoż 
druga,  wyobrażająca  pomnik  postawiony  Kopernikowi  w  mieście  jego 
rodzinnem  Toruniu,  odsłoniony  uroczyście  d.  25  października  1853  r. 
Na  postumencie  pomnika  jest  napis: 
Nicolaus  Copeenicus  Thobonensis,  terrae  motob,  solis  coełique 

STATOB. 

Natus  A.  MCCCCLXXIli. 

Obitt  A.  MDXXXXIIL 

Podobizna  autografu  Kopernika  z  dwóch  kart  złożona,  wzięta  jest 
z  jego  przedmowy  do  dzieła  O  obrotach,  pierwotnie  odrzuconej.  Są  jeszcze 
prócz  tego  dwie  inne  podobizny  wzięte  z  listów  Kopernika  do  Jana  Dan- 
tyszka,  biskupa  Warmińskiego  pisanych,  a  mianowicie  z  tego  w  którym 
dziękuje  biskupowi  za  przysłany  wiersz  pochwalny  na  dzieło  O  obrotach 
(str.  593),  i  z  drugiego  (str.  585)  w  którym  przesyła  mu  wiadomości  otrzy- 
mane ze  dworu  króla  polskiego. 


Digitized  by 


Google 


Digitized  by 


Google 


OBRAZ  POSTĘPU  NAM 

W  XVII.  STULECIU. 

(Wyjątek  » II.  tomu  dmeta  Kosmos  Humboldta).  *) 


JA1&A  BARANOWSKIEGO. 


Wielkie  odkrycia  w  przestrzeni  nieba  poczynione  za  pomooą  lunety.  Główna 

epoka  astronomii  i  matematyki  od  Galileusza  i  Keplera  do  Newtona  i  Leib- 

nioa.  Prawa  biegu  planet  i  ogólna  teorya  ciążenia  powszechnego. 


Przygotowania  do  odkryć  niebieskich  przez  tliisze  poznanie  prawdzi- 
wego układu  świata. 

Wykazując  w  osobnych  pery odach  stopniowe  rozwijanie  się  pojęć 
o  świecie  fizycznym,  nareszcie  przedstawiliśmy  peryod  w  którym  cywili- 
zacya  ludów  półkuli  wschodniej  przeszła  i  na  półkulę  zachodnią.  Po 
epoce  największych  odkryć  dokonanych  na  powierzchni  naszej  planety, 
następuje  bezpośrednio  zdobycie  znacznej  części  przestrzeni  nieba  za 
pomocą  lunety.  Przystosowanie  nowo  wynalezionego  środka,  to  jest  na- 
rzędzia przenikającego  siłą  optyczną  niezmierzone  przestrzenie,  wywołało 

*)  Ten  obszerniejszy  wyjątek  z  tomu  drogiego,  przedstawiający  obraz  postępu  wia- 
domości astronomicznych  i  fizycznych  w  17  wieka,  drukowany  był  w  Przeglądzie  Nauko- 
wym z  roku  1844.  Humboldt  ograniczył  się  tu  głównie  na  XVII  stuleciu,  jako  najbogatssem 
w  wielkich  ludzi,  w  ważne  odkrycia  i  wypadki  naukowe  w  dziedzinie  nieba  i  ziemi  Obsser- 
niejszy  historyczny  obraz  postępu  nauk  ścisłych  w  różnych  wiekach,  znaleść  może  czytelnik 
w  nader  nauczającem  dziele  WehwelTa  IKttory  of  the  induotiue  Seieneet  from  th$  earUett 
to  the  present  timet.  By  Rev:  WilUam  WekweU.  London  III.  Vol  1837,  albo  w  przekładzie 
niemieckim  tegoż  dzieła:  Geeckichte  der  induetwon  Wtssensohafien  nach  dem  EngUeehen  de$ 
W.  Wehwell  mit  Anmerhungm  von  Littrow.  Wien  Ul   VoL  1840. 

(Pbztp.  wto.) 


Digitized  by 


Google 


198 


nowy  świat  wyobrażeń.  Tu  się  zaczyna  świetny  wiek  dla  astronomii 
i  matematyki,  ta  ostatnia  otwiera  długi  szereg  wielkich  geniuszów,  pro- 
wadzący do  Leonarda  Eulera  „wszystko  na  nowo  tworzącego14  którego 
rok  urodzenia  1707  tak  blisko  przypada  roku  śmierci  Jakóba  Bernoul- 
lego. 

Kilka  świetnych  imion  przytoczyć,  byłoby  dostatecznem  dla  poka- 
zania jak  olbrzymi  krok  umysł  ludzki  zrobił  na  polu  matematycznych 

(badań  w  ciągu  17  stulecia,  podniecany  jedynie  swoją  siłą  wewnętrzną, 
a  nie  zewnętrznemi  okolicznościami  Jakoż,  poznanemi  zostały  prawa 
wolnego  spadku  ciał  i  biegu  planet,  również  zbadano  ciśnienie  powie- 
trza, rozchodzenie  się  światła,  prawo  łamania  się  promieni  i  polaryza- 
cyą.  Naukę  przyrody  aa  pola  matematycznych  badań  wprowadzono, 
a  przez  to  na  stalszych  podstawach  ją  oparto.  Odkrycie  rachunku 
o  ilościach  nieskończenie  małych,  odznacza  koniec  stulecia.  Umysł 
ludzki  zbogacony  tak  ważnym  środkiem  ^  mógł  się  z  pomyślnym  skutkiem 
odważyć  w  następnych  150  latach  na  rozwiązanie  zadań,  jaki  mu  prze- 
szkody biegu  ciał  niebieskich,  polaryzacya  i  interferencya  światła,  cie- 
plik promienisty,  krążenia  prądów  elektromagnetycznych,  wibracye  stron 

-  i  sprężyn,  przyciągania  boczne  rurek  włoskowatych  i  wiele  innych  zja- 
wisk przyrody  nastręczały. 

Czynność  umysłu  w  dziedzinie  wiedzy,  postępuje  teraz  coraz  dalej, 
ciągle  wzajemnie  się  wspierając  Żaden  z  pierwotnych  zawiązków  sił 
umysłowych  nie  został  przytłumionym.  Jednocześnie  zwiększyła  się  li- 
czba nieopracowanych  przedmiotów,  ścisłość  sposobów  i  udoskonalenie 
narzędzi.  Tutaj  głównie  ograniczymy  się  na  siedmnastem  stuleciu, 
to  jest  na  epoce  Keplera,  Galileusza,  Bakona,  Tycho-Brahego,  Dekarta, 
Huygensa,  Fermata,  Newtona  i  Leibnica.  Wielkie  zasługi  tych  mężów 
są  tak  powszechnie  znanemi  w  świecie  uczonym,  że  dosyć  byłoby  lekko 
o  nich  napomknąć,   ażeby  pokazać  co  ich  sławą  okryło  na  polu  badań 

'  nad  światem  fizycznym. 

Pokazaliśmy  już  wprzódy  ')  jak  dalece  odkrycie  teleskopu  obda- 
rzyło oko  ludzkie,  ów  organ  zmysłowych  pojmowań  świata  widzialnego, 
siłą  optyczną,  której  granica  daleką  jest  jeszcze  od  ostatecznego  kresa, 
*  jednakże  siła  ta  w  pierwszym  swoim  zawiązku  ledwo  przy  32krotnem 
powiększeniu,  w  niedostępne  dotąd  przestrzenie  nieba  zapuściła  się.  a) 
Dokładne  poznanie  ciał  niebieskich  do  układu  słonecznego  należących, 

1)  Kosmos,  tom  I.  str.  86. 

2)  Lunety  które  Galileusz  sam  robił  i  inne  których  używał  do  dostrzeżeń  księżyców 
Jowiszowych,  odmian  światła  Wenusa  i  plam  słonecznych,  miały  kolejno  4,  7,  32  krotne 
powiększenie  a  nigdy  większe.  Porównaj  Arago  w  Annuaire  du  Bureau  du  Longitudsi 
pour  Von  1842  itr.  268. 


Digitized  by 


Google 


199 


oraz  praw  odwiecznych,  według  których  drogi  swoje  opisują,  dokładniej- 
szy pogląd  na  budowę  świata,  znamioniyą  epokę,  którą  tu  odmalować 
zamierzamy.  To,  co  tę  epokę  wywołało,  służyć  będzie  razem  za  głó- 
wne rysy  do  wielkiego  obrazu  świata,  przydając  do  poprzednio  poznanej 
dziedziny  ziemskiej,  nowo  zbadaną  krainę  nieba  pod  względem  układu 
planet  w  przestrzeni  Zmierzając  do  ogólnych  widoków,  przestaniemy 
na  przytoczeniu  najszczytniejszych  wypadków  prac  astronomicznych  17 
wieku,  gdzie  wskażemy  razem  jak  te  wypadki  silny  wpływ  wywierały  na 
wielkie  i  niespodziewane  wynalazki  matematyczne  i  na  rozleglejsze 
i  wznioślejsze  pojęcia  o  całości  świata. 

Mikołaj  Kopernik  tworzy  nowy  układ  świata  wtedy,  gdy  Kolumb 
odkrywa  Amerykę. 

Mówiliśmy  już  wprzódy  jak  epoka  odkryć  Kolumba,  Gammy  i  Ma- 
gellana przez  odbywane  podróże  morskie,  dziwnym  sposobem  z  wielkie- 
mi  wypadkami  dziejowemi,  z  budzącą  się  wolnością,  wyobrażeń  religij- 
nych ,  z  rozwojem  wyższego  pojęcia  sztuki  i  wprowadzeniem  układu  Ko- 
pernika razem  się  zbiegły.  Mikołaj  Kopernik  zaledwie  21  wiosnę  życia 
licząc,  już  z  Wojciechem  Brudzewskim,  znakomitym  matematykiem 
w  Krakowie,  postrzeżenia  astronomiczne  czynił  i  nad  utworzeniem  no- 
wego układu  myślał  wtenczas,  gdy  Kolumb  Amerykę  odkrył.  Zaledwie 
rok  upłynął  po  śmierci  odkrywcy  nowego  świata,  po  sześcioletnim  poby- 
cie w  Padwie,  Bolonii  i  Rzymie,  widzimy  znowu  Kopernika  w  Krakowie 
zajętego  zupełną  zmianą  astronomicznych  pomysłów  o  układzie  świata. 
Za  wpływem  Łukasza  Waisellrode  von  Allen  l)  biskupa  warmińskiego 
wąja  swego,  w  r.  1510  został  obrany  kanonikiem  w  Frauenburgu,  tam- 
to przez  33  lat  pracował  nad  wykończeniem  wiekopomnego  dzieła 
o    Obrotach    ciał  niebieskich     (de  Beuolutionibus  orbium  coefatium). 

1)  Westphal  w  biografii  Kopernika  w  r.  1822  wydanej  i  przypisanej  znakomitemu 
astronomowi  królewieckiemu  Besselowi,  na  stronnicy  33  nazywa,  podobnie  jak  Gassendi, 
biskupa  warmińskiego  Łukaszem  Watzelrodt  von  Allen.  Podług  objaśnienia  które  otrzy- 
małem od  uczonego  historyka  Prus,  dyrektora  archiwum  w  Królewcu  Yoigt  „familia  matki 
Kopernika  dawniej  nazwaną  była  Weiselrodt,  Weisselrot,  Weisebrodt,  a  najczęściej  Weissel- 
rode.  Matka  była  niewątpliwie  pochodzenia  niemieckiego,  a  ród  Waisselrodów,  początek 
swój  od  Waisselrod  ron  Allen  wiodący,  który  od  15  wieków  w  Toruniu  słynął,  był  całkiem 
inny,  i  ten,  jak  się  zdaje,  przez  przysposobienie  lub  blizkie  pokrewieństwo  przydomek  von 
Allen  otrzymał."  Śniadecki  i  Czyński  (Kopernic  et  ses  trayauz  1847  str.  26)  matkę  wiel- 
kiego Kopernika  nazywają  Barbarą  Wasselrode,  którą  ojciec  jego,  pochodzący  z  familii 
Czeskiej,  w  r.  1464  w  Toruniu  zaślubił.  Nazwisko  astronoma,  którego  Gassendi  nazywa 
Tornaeus  Borussus,  Westphal  i  Czyński  piszą  Kopernik,  Krzyżanowski  Kopirnig.  W  liście 
Marcina  Kromera  biskupa  Warmińskiego  z  Heilsbergu  pod  d.  21  listopada  1580  r.  czy- 
tamy: „Cum  Jo  (Nicolaus)  Copernicus  vivens  ornamento  fuit  atgue  etiam  tunc  post  fata 
sit,  non  solom  huic  Ecclesi®,  vernm  etiam  toti  Prussise  patriee  sus,  iniquum  esse  putor 
eum  post  obitum  carere  honore  sepulchri  sive  monument!." 


Digitized  by 


Google 


200 


Pierwszy  odbity  egzemplarz  dzieła,  był  mu  podanym  w  tej  chwili,  gdy 
już  na  ciele  i  umyśle  osłabiony  do  innego  świata  się  wybierał.  Oglądał 
go  i  dotykał  wprawdzie,  ale  myśl  jego  nie  zwracała  się  ku  ziemskiemu 
światu  „byłto  wschód  nieśmiertelności  przy  zgonie  gasnącego  człowieka" 
jak  mówi  Śniadecki.  Umarł  on  nie  w  kilka  godzin  potem  ')  jak  po- 
daje Cassendi  w  życiu  Kopernika,  ale  dopiero  w  kilka  dni  później,  to 
jest  d.  24  maja  1543  roku.  Na  dwa  lata  jednak  wprzódy  główna  treść 
jego  nauki  znaną  już  była  z  ogłoszonego  listu  przez  jednego  z  jego  naj- 
gorliwszych uczniów  i  zwolenników  Joachima  Rhetyka  do  Jana  Schonera 
professora  w  Norymberdze.  Ogłoszenie  układu  Kopernika  nie  było 
wznowieniem  nauki  o  słońcu  środkowem  (czyli  dziennym  i  rocznym  ru- 
chu ziemi)  która  dopiero  po  upływie  pół  wieku  od  pierwszego  jej  zja- 
wienia się  do  najświetniejszych  w  przestrzeniach  nieba  doprowadziła  od- 
kryć, jakie  początek  17  stulecia  tak  świetnie  odznaczyły.  Odkrycia  te 
były  skutkiem  przypadkowo  zrobionego  wynalazku  lunety,  przez  co 
właśnie  nauka  Kopernika  ustaloną  i  rozszerzoną  została.  Osiągnione 
wypadki  astronomii  fizycznej  przez  odkrycie  układu  księżyców  Jowiszo- 
wych i  odmian  światła  Wenusa,  naukę  tę  ustaliły  i  rozszerzyły,  oraz 


1)  Gassendi  w  życiu  Kopernika  przydanem  do  opisu  życia  Tyoho-Brahego :  Tyehonk 
Brałwił  vita  1665,  Hagct-Comitum  na  stronicy  820  mówi:  „tegoż  samego  dnia  w  kUka 
godzin  potem  ducha,  oddal44  Tylko  Schubert  w  swoje]  astronomii  część  I.  str.  115  i  Robert 
Smali  w  nader  uczącej  rozprawie  Account  of  the  a$Łron.  ducowriei  of  Kephr  1804  str.  92 
utrzymują,  że  Kopernik  „dopiero  w  kilka  dni  po  wyjściu  dzieła  rozstał  się  z  tym  światem.*4 
Tegoż  samego  zdania  jest  Voigt,  dyrektor  archiwum  w  Królewcu,  gdyż  w  liście  pisanym 
przez  Grzegorza  Donnera  kanonika  warmińskiego  wkrótce  po  śmierci  Kopernika  do  księcia 
pruskiego,  jest  powiedzianem  „szanowny  i  godny  doktor  Mikołaj  Koppernick,  dzieło  swoje 
krotko  przed  rozstaniem  się  z  tym  ziemskim  padołem ,  na  podobieństwo  łagodnego  śpiewu 
łabędzia,  ogłosił44  —  według  przyjętego  mniemania  (Westphal  Nicolaia  Copernicus  1822 
str.  73  i  82),  dzieło  rozpoczętem  było  w  r.  1507  a  w  roku  1530  tak  daleko  posunictem, 
że  w  późniejszym  czasie  niektóre  tylko  poprawki  przydane  zostały.  Kardynał  Schonberg, 
listem  pisanym  z  Rzymu  w  r.  1536  do  Kopernika,  wydanie  dzieła  przyspieszył.  Kardynał 
pragnie  aby  Teodor  Reden  kazał  rękopis  przepisać  i  takowy  do  niego  do  Rzymu  odesłał, 
że  ostateczne  wykończenie  dzieła  przedłużyło  się  aż  do  czwartego  dziesiątka  lat,  q\*artum% 
nwennium,  mówi  o  tem  sam  Kopernik  w  przedmowie  do  Papieża  Pawła  III.  Zważając  jak 
długiego  czasu  wymagało  odbicie  stronnic  400  wielkiego  formatu  pisma,  i  że  ten  wielki 
człowiek  już  w  miesiącu  maju  1543  r.  umarł,  wnosić  należy,  że  przedmowa  nie  w  wspo- 
mnionym  dopiero  roku  napisana,  była,  ale  po  cofnięciu  się  o  36  lat,  pokaże  się,  że  rozpo- 
częcie dzieła  nastąpiło  nie  później,  ale  wcześnie)  od  roku  1507.  O  powszechnie  przyzna- 
wanem  zaprowadzeniu  wodociągów  w  Frauenburgu  podług  pomysłu  Kopernika,  powątpiewa 
Voigt.  Znalazł  on  w  aktach,  dopiero  pod  rokiem  1571,  że  między  kapitułą  „a  biegłym  maj- 
strem Walentynom  Zendel  pompiarzem  z  Wrocławia44,  umowa  zawartą  została  w  celu  spro- 
wadzenia wody  do  Frauenburga  z  upustów  do  mieszkania  kanoników.  O  wczesniejszem 
założeniu  wodociągów  nie  ma  żadnej  wzmianki.  Teraźniejszy  wodociąg  zbudowanym  został 
dopiero  we  28  lat  po  śmierci  Kopernika. 


Digitized  by 


Google 


201 


wskazały  drogę  w  teoretycznej  astronomii  głównym  Kopernika  pomy- 
słom, które  do  pewniejszego  celu  prowadząc,  do  rozwiązania  zagadnień 
pobudziły  i  które  następnie  wydoskonalenie  rachunku  analitycznego  nie- 
odzownym uczyniły.  Jak  Jerzy  Peurbach  i  Regiomontan  (Jan  Miiller 
z  Królewca  w  Frankonii)  szczęśliwie  wpłynęli  na  Kopernika  i  jego  ucz- 
niów: Rhetyka,  Reinholda  i  Mostlina,  tak  znowu  z  kolei  ci  ostatni 
wpłynęli  w  późniejszym  czasie  na  Keplera,  Galileusza  i  Newtona.  Tutaj 
przestawia  się  umysłowe  połączenie  wieku  16  z  17  i  niepodobna  jest 
w  ostatniem  stuleciu  ogólnych  astronomicznych  pomysłów  o  budowie 
świata  malować,  bez  dotknięcia  pobudek,  które  z  poprzedniego  wy- 
płynęły. 

Kopernik  układu  swego  nigdy  nie  podawał  jako  przypuszczania, 
ale  jako  prawdę  niezbitą. 

Błędnem  jest  mniemaniem,  ale  na  nieszczęście  i  w  późniejszych 
czasach  jeszcze  upowszechnieniem  »)  jakoby  Kopernik  z  obawy  i  uni- 
knienia  prześladowań  duchowieństwa,  bieg  planetarny  ziemi  i  niewzru- 
szone stanowisko  słońca  w  środku  układu  planetarnego ,  tylko  jako  hi- 
potezę podał,  która  ułatwiając  rachunek  biegu  ciał  niebieskich,  potrze- 
bom astronomii  zadość  czynić  miała,  a  która  „nie  koniecznie  może  być 
prawdziwą,  ale  dosyć  aby  była  tylko  prawdopodobną.44  Jakoż,  osobliwe 
to   zdanie 3)  czytamy  w  przedmowie  autora   bezimiennego  we  wstępie 

1)  Delaware,  Btitoire  de  C  Astronomie  modernę  tom  I.  str.  140. 

2)  „Niemasz  koniecznej  potrzeby,  ażeby  te  założenia  były  prawdziwemi,  owszem 
mogą  one  być  najmniej  do  prawdy  podobne,  byleby  tylko  zgodność  rachunku  z  dostrzeże- 
niami wskazywały/4  Tideman  Gize,  rodem  z  Gdańska,  biskup  chełmiński,  który  przez 
wiele  lat  Kopernika  zachęcał  do  wydania  dzieła,  otrzymał  nareszcie  od  niego  rękopis  z  upo- 
ważnieniem, ażeby  go  podług  swej  woli  do  druku  podał.  Rękopis  ten  postał  Gize  najprzód 
Ketykowi,  profesorowi  w  Wittemberdze,  który  wprzódy  bawił  przy  swoim  wielkim  przewo- 
dniku w  Frauenburgu.  Retyk  uważał  Norymbergę  za  stosowniejsze  miejsce  do  wydania 
dzieła,  i  polecił  staranie  nad  drukiem  Schonerowi  tamecznemu  profesorowi  i  Andrzejowi 
Osyandrowi  (Gassendi,  VUa  Coperniei  str.  319).  Pochwała,  jaka  przy  końcu  wstępu  do 
dzieła  Kopernika  oddana  jest  autorowi,  mogła  bez  wyraźnego  nawet  świadectwa  Gassendego 
naprowadzić  na  domysł,  że  ten  wstęp  przez  kogo  innego  był  ułożonym.  „Przyjmijmy  zatem 
i  te  nowe  pomysły,  mające  za  sobą  nie  mniej  jak  dawne  przypuszczenia,  prawdopodobień- 
stwo, osobliwie  gdy  tak  dziwnie  pięknemi  i  razem  łatwemi  są  do  pojęcia,  a  przy  tern  naj- 
bogatsze skarby  dokładnych  postrzeżeń  w  sobie  obejmują.'4  Nadto  na  tytule  dzieła  wy- 
dania pierwszego  w  Norymberdze  z  r.  1543  Osyander  dla  unikanego  wyrażenia :  biegi  ciał 
niebieskich,  nowemi,  a  przytem  zadziwiającemi  założeniami  ozdobione  „motus  steUarum 
noTis  insuper  ac  admiralibus  hypothesibus  ornati44  niestosowny  i  nieprzyzwoity  następny 
dopis  przydał:  pilny  czytelniku,  dzieło  to  kup,  czytaj  i  korzystaj:  „studiose  lector,  eme, 
legę,  fruere.4*  W  drugiem  wydaniu  dzieła  w  Bazylei  w  r.  1566,  które  starannie  z  pierwszem 
Norymbergskiem  porównałem,  nie  masz  już  więcej  o  „zadziwiających  hypotezach44  wzmianki, 
ale  Osyandra  prafaliuncula  de  hipotesibut  tttijus  operU  uważana  przez  Gassendego  za 
podstawioną  przedmowę,  jest  zatrzymana,  że  nareszcie  Osyander  nie  potrzebował  się  pod- 


Digitized  by 


Google 


202 


do  dzieła  Kopernika  przydanym  pod  napisem:  de  hipołesibus  kujus  operis, 
które  zupełnie  się  sprzeciwia  myślom  Kopernika  w  przedmowie  jego  do 
papieża  Pawła  III  zawartym.  Autorem  tego  wstępu,  jak  to  wyraźnie 
mówi  Gassendi  w  życiu  tego  wielkiego  człowieka,  jest  Andrzej  Osyander, 
współcześnie  źyj%cy  matematyk  w  Norymberdze,  który  wspólnie  z  Scho- 
nerem  zajmował  się  wydaniem  dzieła  de  Revolutiomłms  orbium  coele- 
stium,  a  lubo  o  tern  sam  nic  nie  wspomina,  2a  rzecz  jednak  stosowną 
uznał,  nowe  pomysły  jako  przypuszczenie  a  nie  jako  prawdę  dowiedzio- 
ną przez  Kopernika  uważać. 

Twórca  dzisiejszego  układu  świata,  (gdyż  najważniejsze  części  te- 
go układu  i  wielkie  rysy  obrazu  świata  jemu  się  należą)  przez  swoje 
śmiałość  i  pewność  z  jaką  wystąpił  z  nowemi  podówczas  pomysłami, 
niemal  tyle  się  odznaczył,  co  i  przez  wielką  naukę.  Sprawiedliwą  Kep- 
ler oddaje  mu  pochwałę,  nazywając  go  na  wstępie  Tablic  Ruddjmsklch 
„mężem  samodzielnego  ducha"  byłto  mąż  wielkiego  umysłu,  a  walcząc 
przeciwko  przesądom,  co  jest  wielkiej  wagi,  sam  był  od  nich  wolny  „vtr 
fuit  maximo  ingenio  et  ąuod  in  hoc  exerciiio  magni  momenti  eet ,  animo 
liber."  W  miejscu  gdzie  Kopernik  w  przedmowie  do  Papieża  układ  dzie- 
ła swego  opisuje,  nie  pomija  mniemania  między  teologami  powszechnie 
przyjętego,  o  nieruchomem  i  środkowem  stanowisku  ziemi,  za  niedorze- 
czne twierdzenie  uważać,  i  ciemnotę  przypisywać  tym,  którzy  tak  mylny 


pisywać,  sam  to  chciał  dać  poznać,  że  prafatumcula  jest  dziełem  obcej  ręki,  gdyż  przy- 
pisanie dzieła  w  kształcie  listu  Pawłowi  III.  papieżowi  za  prafatio  authoris  uważa.  Pierw- 
sze wydanie  in  folio  zawiera  tylko  196  kart,  drugie  wydanie  in  folio  minori  zawiera  więcej 
bo  213,  dla  tego  że  dodaną  jest  Narratio  prima  astronoma  Jerzego  Joachima  Retyka,  to 
jest  opowiadanie  w  liście  pisanym  do  Schonera,  który,  jak  już  wspomniałem,  w  tekście 
przez  ogłoszenie  tego  listu  w  roku  1541  przez  matematyka  Gassarego  w  Bassel  pierwszą 
dokładniejszą  wiadomość  o  układzie  Kopernika  światu  uczonemu  podał.  Eetyk  w  r.  1539 
złożył  swoją  profesurę  w  Wittemberdze,  ażeby  mógł  naukę  od  samego  Kopernika  pobierać 
(porównaj  o  zażyłości  tych  uczonych  w  piśmie  Gassendego  str.  310—319).  Wyjaśnienie 
tego  co  Osyander  z  obawy  nowości  pomysłów  przydać  na  wstępie  poważył  się,  przytacza 
Gassendi: 

„Zatem  Andrzej  Osyander  jest  ów,  który  nietylko  zatrudniał  się  wydaniem  dzielą, 
ale  nadto  przedmówkę  do  czytelnika  bezimiennie  o  hypotezach  przydał.  W  przedmowie 
tej  miał  zamiar,  aby  udaniem,  jakoby  Kopernik  ruch  ziemi  nie  za  prawdę  niezbitą,  ale 
jako  przypuszczenie  uważał,  obronił  go,  łagodząc  jego  teoryę  w  oczach  tych,  których  ona 
raziła,  chociaż  rzeczywiście  Kopernik  bieg  ziemi  nie  za  przypuszczenie,  ale  za  prawdę  do- 
wiedzioną uważa." 

„Trzecie  wydanie  dzieła  Kopernika  in  4to  wyszło  w  r.  1617  w  Amsterdamie  w  75 
lat  po  śmierci  autora,  przez  Mikołaja  Millera  profesora  matematyki  w  Gronindze,  i  zawiera 
z  przypisami,  oprócz  przedmowy,  kart  243.  Wydanie  to  jest  najpoprawniejsze  i  ma  tytuł : 
Nicolai  Copernici  Torinensis  Astronomia  inslaurata  libris  sex  comprehenm,  qui  de  Rfolu- 
Uonibus  orbium  cosleetUm  inscribuntur,  opera  et  studio  Nicolai  Mulleri.  Avi$telrodami  1617. 


Digitized  by 


Google 


203 


przes%d  podzielają/'  Gdyby  jednak  próżni  rozprawiacze,  (jurtafotopt,  nie 
znający  nauk  matematycznych,  chcieli  wszelako  o  jego  dziele,  przez  na- 
kręcenie z  umysłu  jakiego  miejsca  pisma  świętego,  sąd  swój  wydawać, 
oświadcza,  że  on  tak  niedorzecznym  ich  zarzutem  pogardzi  Wiadomo 
bowiem  światu,  jak  sławny  Lanktancyusz,  którego  wprawdzie  do  mate- 
matyków liczyć  nie  można,  tak  dziecinnie  o  kształcie  ziemi  rozprawiał, 
że  nawet  wyśmiewał  tych ,  którzy  jej  postać  kulistą  przyznawali.  Dla 
tego  niech  to  nie  dziwi  uczonych,  jeżeli  i  nas  podobny  los  spotka. 
Prawdy  matematyczne  mogą  tylko  matematycy  rozbierać.  Aby  widocznie 
okazał  że  on  o  pewności  swoich  twierdzeń  mocno  jest  przekonanym 
i  niczyjego  sądu  się  nie  lęka,  udaje  się  z  odległego  zakątka  ziemi  do 
głowy  kościoła,  ażeby  go  on  swoją  powagą  i  niejako  tarczą  przed  poci- 
skami oszczerców  zasłonił,  „gdyż  i  sprawa  kościoła  z  dochodzeń  jego 
o  długości  roku  i  biegu  księżyca  korzyść  odniesie."  Astrologia  i  popra- 
wa kalendarza  przez  długi  czas  były  dla  astronomii  jedyną  zasłoną 
u  władzy  świeckiej  i  duchownej,  podobnie  jak  chemia  i  botanika  były 
podporą  sztuki  lekarskiej. 

Śmiała  i  z  wewnętrznego  przeświadczenia  płynąca  mowa  do  głowy 
kościoła  wyrzeczona,  dostatecznie  zbija  dawne  mniemanie,  jakoby  Ko- 
pernik swój  układ,  który  nosi  jego  nieśmiertelne  imię,  podał  jedynie 
jako  hipotezę  dogodną  do  rachunków  astronomicznych  i  za  taką  ją  uwa- 
żał, chociażby  nawet  nie  była  uzasadnioną.  „Przez  żądny  inny  układa 
mówi  Kopernik  w  uniesieniu,  „tak  cudownej  symetryi  całego  świata 
i  tak  harmonijnego  powiązania  dróg  planet  znaleść  nie  mogłem,  aż  pó- 
kim owego  wielkiego  illuminarza,  to  jest  słońca,  rządzącego  całą  rodziną 
gwiazd  krążących  na  około  niego,  jakby  w  wspaniałej  świątyni  przyrody, 
na  tronie  królewskim  nie  postawił."  !) 


1)  „Któżby  bowiem  w  tej  najpiękniejszej  świątyni  przyrody  ową  pochodnię  umieścił 
w  innem  lab  stosowniejszem  miejscu,  jak  w  tern,  z  któregoby  naraz  oświecać  mogła  całą 
świątynię  ?  Zaiste !  tramie  nazwali  ją  niektórzy  pochodnią  świata,  inni  duszą,  a  inni  rządcą 
świata.  Jest  ona  widzialnem  bóstwem  u  Trismegista,  ową  elektrą  Sofoklesa  patrzącą  na 
wszystko.  I  w  rzeczy  samej,  słońce  jakby  na  tronie  królewskim  stojące,  rządzi  całą  familią 
gwiazd  krążących  na  około  niego.  Również  i  ziemia  nie  jest  pozbawioną  posługi  księżyca, 
o  którym  możnaby  powiedzieć  to,  co  Aristoteles  wyrzekł  o  zwierzętach,  że  księżyc  ma 
najbliższe  powinowactwo  z  ziemią.  I  nawzajem  ziemia  odbiera  życie  od  słońca,  i  corocznie 
zbogaca  się  płodami.  W  tern  rozłożeniu  ciał  niebieskich  postrzegamy  cudowną  symetryę 
budowy  świata  i  pewny  harmomjny  związek  między  biegiem  planet  a  wymiarami  ich  dróg, 
jakiego  w  żadnym  innym  układzie  znaleść  nie  można.'*  (Nicolai  Copernici  de  Revolułionibus 
orbium  ccelesthim  lib.  I.  cap.  10,  p.  6).  W  tym  ustępie,  który  się  odznacza  natchnieniem 
poety cznem  i  szczytnem  wyrażeniem,  widzimy  podobnie  jak  u  wszystkich  astronomów  17. 
wieku,  dowody  wielkiego  zamiłowania  i  gruntownej  znajomości  starożytnych  pisarzy.  Ko- 
pernik pisząc  ten  ustęp,  miał  na  myśli  Cicerona  Sonm.  Seip.  c.  4.  Pliniusza  II.  4.  i  Mer- 
kurego,   Tńtmegista  Ub.   V.    (wydanie  krakowskie  z  r.   1586)   str.  195  i  201.     Wzmianka 


Digitized  by 


Google 


204 


Również  i  myśli  o  ciążeniu  powszechnem  czyli  sile  przyciągającej 
do  środka  świata,  to  jest  do  słońca  (appetentia  ąuaedam  naturalis  parti- 
bus  indita)  z  ciężkości  ciał  kulistych  wyprowadzonej,  temu  wielkiemu 
człowiekowi  przez  głowę  przechodziły,  jak  to  pokazuje  ważny  ustęp  w  9 
rozdziale  pierwszej  księgi  o  obrotach.  >) 

Przebiegając  różne  stopnie  rozwijania  się  wyobrażeń  o  świecie ,  po- 
strzegamy w  najdawniejszych  czasach  domysły  o  wzajemnem  przyciąga- 
niu ciał  i  o  siłach  odśrodkowych.  Jacobi  w  swoich  dotąd  nieogłoszo- 
nych  badaniach  nad  matematycznemi  wiadomościami  Greków,  słusznie 
zastanawia  się  nad  Anaxagoresem,  gruntownie  badającym  przyrodę, 
w  którym  nie  bez  podziwienia  czytamy:    że  księżyc  2)   gdyby  stracił 

o  Elektrze  Sofoklesa  Jest  niejasna,  gdyż  nigdy  słońce  u  niego  wyraźnie  jako  wszystko- 
widzące  nie  jest  nazwane,  jak  to  ma  miejsce  w  Iliadzie,  Odyssei  i  w  Chórach  Etchillesa 
(t.  980)  której  Kopernik  zapewne  Elektra  nie  byłby  nazwał.  Podług  zdania  BGcka  zwrot 
ten  przypisać  należy  omyłce  pamięci  i  jako  skutek  niepewnego  pamiętania  wiersza  869 
Edypa,  wtragedyi  Sofoklesa. 

1)  „Kiedy  wiele  znajduje  się  środków,  zatem  idzie,  że  o  środka  całego  świata  nie 
bez  przyczyny  ktoś  wątpliwość  mieć  może,  czy  ten  jest  środkiem  ciężkości  ziemi,  lob  też 
inny  jaki.  Ja  sądzę,  że  ciążenie  nic  innego  nie  jest,  jak  pewna  dążność  przyrodzona,  na- 
dana cząstkom  ciał  od  boskiej  opatrzności,  sprawczyni  wszystkiego,  aby  cząstki  te  skupia- 
jąc się  w  kształt  kulisty,  do  jedności  i  całości  swej  zmierzały.  Można  sądzić  że  słońce, 
księżyc  i  inne  gwiazdy  ruchome  obdarzone  są  podobną  dążnością  i  że  przez  jej  działanie 
ciągle  utrzymują  się  przy  kształcie  kulistym,  pod  którym  się  okazują,  a  pomimo  to  w  różny 
sposób  odbywają  swoje  obroty.  Jeżeli  więc  i  ziemia,  oprócz  wirowego  podlega  nadto  innemu 
biegowi  jak  na  około  środka  świata,  to  ów  jej  bieg  powinien  się  odbić  w  innych  ciałach 
zewnątrz  niej  położonych,  a  przedewszystkiem  w  biegu  rocznym  słońca.  Jakoż  jeżeli  za- 
miast biegu  rocznego  słońca,  położymy  bieg  ziemi,  a  słońce  uważać  będziemy  za  niewzru- 
szone, w  tern  założeniu  wschód  i  zachód  znaków  zwierzyńcowych  i  gwiazd  stałych,  ich 
powroty  ranne  i  wieczorne,  pokażą  się  zupełnie  tak  samo  jak  teraz.  Stanowiska  zaś  pla- 
net, to  jest  ich  pozorne  zatrzymywanie  się  w  biegu,  oraz  ruchy  wsteczne  i  kierunkowe, 
nie  od  ruchu  tych  planet  ale  od  biegu  ziemi  zależącemi  się  pokażą.  Na  ostatek,  słońce 
samo  za  środek  świata  uważać  można,  czego  wszystkiego  uczy  nas  pogląd  na  porządek, 
w  którym  ciała  niebieskie  jedne  po  drugich  następują  i  harmonia  wszechświata,  bylebyśmy 
tylko  na  to  baczną  zwracali  uwagę.44 

2)  Ptutarch  de  faeie  tn  Orbe  łuna  pag.  923  C.  (Porównaj:  Ideler,  Meteorologia 
veterum  Gracorum  et  Romanorum  1832  p.  6).  W  ustępie  Plutarcha  nie  masz  wymienionego 
Anazagorasa,  ale  że  ten  ostatni  teoryę  o  spadaniu  prxy  ustaniu  obrotu  do  wszystkich  ciał 
niebieskich  stosuje,  naucza  Diogenes  Larciusz  II.  12  i  wiele  innych  miejsc,  które  wyżej 
(w  tomie  I.  Kosmos  str.  139,  397,  401,  408)  przytoczyłem.  Porównaj  także  Arist  de  CMo 
II.  1.  p.  284  a  24  Bekkera,  i  osobliwy  ustęp  Simpliciusza  p.  4916  w  uwagach  podług  wy- 
dania przez  akademią  Berlińską,  gdzie  „O  niemożności  spadania  ciał  niebieskich  jest  mowa, 
gdy  siła  obrotu  czyli  odśrodkowa  przeważa  siłę  własną  spadania  czyli  przyciągania  na  dół.44 
Do  tych  wyobrażeń,  które  zresztą  w  części  Empedoklesowi,  Demokrytowi  i  Anazagorasowi 
się  przynależą,  łączy  się  przytoczony  przykład  Simplicyusza  (1.  c.)  „że  woda  ze  smoczka 
nie  wylewa  się,  gdy  tenże  zostaje  w  ruchu,  i  gdy  obrót  prędszym  jest  od  wpływu  wody 
końcem  dolnym.44 


Digitized  by 


Google 


205 


siłę  swoje  odśrodkową,  spadłby  na  ziemię  podobnie  jak  spada  kamień 
wyrzucony  z  procy.  O  takichże  mniemaniach  Klazomenesa  i  Diogenesa 
z  Apollonii  co  do  odrywania  się  ciał  w  biegu,  przytoczyłem  już  zdanie 
mówiąc  o  Areolitach.  !)  O  sile  przyciągającej  jaką  wywiera  środek 
ziemi  na  wszystkie  ciała  ciężkie,  gdy  je  od  niego  oddalamy,  dokładniej- 
sze miał  Plato  wyobrażenie  od  Arystotelesa,  który  lubo  podobnie  jak 
Hipparch  znał  przyspieszenie  ciał  spadających,  jednakże  przyczyny  tego 
przyspieszenia  nie  pojął.  Plato  i  Demokryt  przypisiyą  przyciąganie  po- 
winowactwu, to  jest  usiłowaniu  łączenia  się  z  sobą  jednorodnej  pierwo- 
tnej materyi.2)  Tylko  Jan  Philiponus  Alexandryjczyk,  uczeń  Ain- 
moniusa  Hermea  jak  się  zdaje  z  6  wieku,  przypisuje  bieg  ciał  niebie- 
skich początkowej  sile  uderzenia,  i  łączy  wyobrażenie  tego  uderzenia 
z  pojęciem  spadku  ciał,  to  jest  z  dążeniem  wszelkich  materyi  ciężkich 
i  lekkich  ku  środkowi  ziemi.[:3)  O  czem  się  tylko  dorozumiewał  Ko- 
pernik i  co  później  Kepler  w  swojem  wybornem  dziele  de  Stella  Marti* 
wyraźniej  i  tamże  4)  do  poruszeń  wód  oceanu  (przypływ  i  odpływ) 
przystosował,  widzimy  na  nowo  w  życie  wprowadzonem  i  obficie  zboga- 
eonem  w  latach  1666  i  1674  przez  trafność  pomysłów  pełnego  dowcipu 
Roberta  Hooke.  Tak  ważne  przygotowania  nastręczyły  dla  nauki  Niu- 
toua,  o  ciążeniu  powszechnem,  walny  środek  do  przeistoczenia  całej 
astronomii  fizycznej  na  mechanikę  niebieską. s) 

Że  Kopernikowi  znanemi  były  pomysły  starożytnych  o  układzie 
świata,  widzieć  to  można  nietylko  w  jego  przedmowie  do  papieża,  ale 
nawet  i  w  wielu  miejscach  samego  dzieła.  Wymienia  on  z  czasów 
przed  Hipparchowych  tylko  Hicetasa  zSyrakuzy,  którego  zawsze  Niceta- 
sem  zowie;  Philolausa  Pitagorejczyka,  Timaeusa  Platończyka,  Ekphanta 
Heraklida  Pontyckiego  i  wielkiego  geometrę  Apolloniuszaz  Perga.  Z  dwóch 
matematyków  zbliżających  się  najwięcej  do  jego  systemu,  jakiemi  byli 
Arystarch  z  Samos  i  Seleuk  Babilończyk  6)  pierwszego  wymienia  bez 


1)  Kosmos  tom  L  str.  139  i  406.  Porównaj  Letronne9a  des  opiniom  cosmografąuss 
iit  Peres  dfEgUse,  w  Revue  de  deus  mondes  1834  L  p.  621. 

2)  Dowody  ściągające  się  do  tego  wszystkiego  co  starożytnym  *wiadomem  było  o  sile 
priyciągająeej,  ciężkości  i  spadku  ciał,  sebrał  z  wielką  pracą  i  trafnością  Th.  Henri  Martin, 
V  dziele  Eiudes  sur  le  Tbnee  de  Platon  1841  t  II.  str.  272—280  i  341. 

3)  Jan  Philiponus  de  ereaUone  mundi  lib.  I.  cap.  12. 

4)  Później  dał  on  dokładniejsze  tego  tłumaczenie  (Brewster  Martyn  of  Sciences 
1846  p.  211)  ale  pomysły,  ze  ciało  środkowe  układu  planetarnego,  to  Jest  słońce,  posiada 
silv,  która  kieruje  biegami  planet  i  że  taż  siła  przyciągająca  maleje  w  stosunku  prostym 
kwadratów  odległości,  ogłosił  już  Kepler  w  roku  1618  w  d>'ele  Harmonia  Mtmdi. 

5)  Kosmos  tom  I.  str.  30  i  58. 

6)  Kosmos  tom  II.  str.  139  i  209.  Różne  miejsca,  które  się  w  dziele  Kopernika 
4o  układu  świata  przed  epoką  Hipparcha  ściągają,  znajdują  się  w  przedmowie  i  w  nastę- 


Digitized  by 


Google 


206 


wszelkiej  pochwały  a  o  drugim  całkiem  zamilczą.  Utrzymywano  nieraz, 
że  Kopernik  dla  tego  nie  wiedział  o  pomysłach  Arystarcha  z  Samos  co 
do  słońca  środkowego  i  biegu  rzeczywistego  ziemi,  że  dzieło  pod  tytułem 
Arenarius,  równie  jak  inne  pisma  Archimedesa,  dopiero  w  rok  po  jego 
śmierci  a  w  100  lat  po  wynalezieniu  sztuki  drukarskiej  zjawiły  się;  je- 
dnakże pamiętać  potrzeba,  że  Kopernik  sam  w  przedmowie  do  dzieła 
przypisanego  Pawłowi  III  Papieżowi,  przytacza  długi  ustęp  o  Philolausie 
Ekphancie  i  Heraklidesie  z  Pontu  z  dzieła  Plutarcha  o  zdaniach  filo- 
zofów (III.  13)  i  że  on  mógł  czytać  w  temże  dziele  (II.  24)  że  Arystarch 
z  Samos  kładzie  słońce  w  liczbie  gwiazd  stałych.  Ze  wszystkich  mnie- 
mań starożytnych  pisarzy,  największy  wpływ  na  kierunek  i  zupełne 
rozwinięcie  wyobrażeń  Kopernika  wywrzeć  mogło,  podług  zdania  Gas- 
sendego  w  encyklopedycznem  i  niepoprawnie  napisanem  dziele  Martiana 


pojących  miejscach:  lib.  I.  cap.  5  i  10,  lib.  V.  cap.  1  i  3  (wydanie  pierwsze  zr.  1543 
p.  3,  6;  7,  6;  8,  6;  133,  6;  141,  6;  179,  181,  6.)  Wszędzie  Kopernik  pokazuje  szczególne 
zamiłowanie  i  dokładną  znajomość  pomysłów  Fitagorejskich ,  albo  wyraźniej  mówiąc,  tego 
wszystkiego  co  najdawniejszym  uczonym  znanem  było,  I  tak  naprzykład  zna  on,  jak  to  z  przed- 
mowy widać,  list  Lizyasza  do  Hipparcha,  który  istotnie  pokazuje,  że  tajemnicza  szkoła 
Italska  „co  w  początku  i  Kopernik  zamyślał  zrobić"  przyjaciołom  tylko  zdania  swoje  powie- 
rzać chciała.  Epoka,  w  której  żył  Lizyasz,  jest  dość  niepewną,  raz  bowiem  wspominany 
jest  jako  najbliższy  uczeń  Fitagoresa,  drugi  raz  nieco  pewniej  jako  nauczyciel  Epaminondasa. 
(Bock,  Philolaos  str.  8—15).  List  Lizyasza  do  Hipparcha  starego  Pitagoryjczyka,  który 
tajemnice  związku  ogłosił,  był  podobnie  jak  wiele  pism  w  późniejszych  czasach  ułożonym. 
Kopernik  zapewne  powziął  o  nim  wiadomość  ze  zbioru  Aldusa  Mantiusa,  Epistoła  dwer- 
torum  phttosophorim  Romce.  1494,  albo  z  łacińskiego  przekładu  kardynała  Bessariona, 
Venet.  1516*.  Także  w  zakazie  czytania  dzieła  Kopernika  de  Revohtiiombu$  w  sławnym 
wyroku  Congregatione  deWIndice  z  d.  5  marca  1616,  nowy  system  wyraźnie  uważanym  był 
jako  faUa  iUo  doctrina  Phitagoiica  Ditrince  scriptura  omnino  adversant.  Ważny  ustęp 
tyczący  się  Arystarcha  z  Samos,  o  którym  w  tekście  wspomniałem ,  znajduje  się  w  dziele 
Arenarius  na  stronnicy  449  dzieła  Archimedesa  wydania  paryzkiego  z  r.  1715  przez  Dawida 
Rhraltusa.  Wydanie  jednak  pierwsze  jest  bazylejskie  z  r.  1544  u  J.  Herragiusa.  Miejsce 
w  Arenarius  brzmi  wyraźnie:  „Arystarch  zbijał  astronomów,  którzy  ziemię  w  środku  układu 
świata  za  nieruchomą  uważali,  i  dowodził,  że  słońce  rzeczywiście  zajmuje  ten  środek,  i  jest 
nieruchomem,  podobnie  jak  inne  gwiazdy;  przeciwnie  ziemia  naokoło  słońca  krąży.'4  Ary- 
starch w  dziele  Kopernika  dwa  razy  jest  wymienionym  na  stronnicy  69  i  79,  bez  przyto- 
czenia zdania  o  jego  układzie.  Ideler  rzucił  pytanie  (Wolfs  und  Buttmansis  Museum  der 
Alterthums-Wissenschaft  tom  II.  1808  str.  452)  czy  Kopernikowi  pismo  Mikołaja  z  Cusy 
de  doda  ignorantia  było  znanem.  Pierwsze  wydanie  paryzkie  dzieła  jest  rzeczywiście 
z  r.  1514,  a  wyrażenie:  „Widoczną  jest  rzeczą,  że  ziemia  rzeczywiście  ruch  odbywa  >jam 
nobis  manifestum  est  łerram  in  veritaie  moveri%i  przytoczone  przez  platonizującego  kardy- 
nała, mogło  zrobić  wrażenie  na  kanoniku  Frauenburgskim  ( Whewell:  philosophy  of  (he 
inductwe  tciencet  Vol.  II.  p.  343)  wszelako  urywek  rękopisu  Cusy,  który  Clemens  nie- 
dawno w  r.  1843  w  bibliotece  Hospitala  w  Eues  wynalazł,  dostatecznie  okazuje,  równi6  jak 
Pismo  de  Venationce  tapienUce  cap.  28,  że  Cusa  ziemię  nie  około  słońca  bieżącą,  ale  z  nim 
razem  powolniej  „około  ciągle  zmieniającego  się  bieguna  świata  krążącą"  sobie  wystawiał 
(Clemens  w  Oiordano  Bruno  i  Nicol.  Ton  Cusa  1847  s.  97 — 100). 


Digitized  by 


Google 


207 


Mineusza  Capelli,  układ  świata  Apolloniusza  z  Perga.  Według  poray 
słów  Martiana  Mineusza  z  Maduary,  które  zanadto  stanowczo  ł)  raz 
Egipcjanom,  drugi  raz  Chaldejczykom  przypisują,  ziemia  niewzruszona 
zostaje  w  punkcie  środkowym  przestrzeni,  a  słońce  jako  planeta  około 
niego  krąży  otoczona  dwoma  satelitami,  Merkurym  i  Wcnerą.  Takie 
wyobrażenia  starożytnych  o  układzie  świata,  mogły  wprawdzie  nasunąć 
myśl  o  sile  środkowej  słońca.  Jednakże  żadne  miejsce  nie  nieusprawie- 
dliwia  ani  w  Almageście  i  w  ogólności  w  pismach  starożytnych  i  w  dzie- 
le  Kopernika   o  obrotach  stanowczo  wyrzeczonego    zdania    Gassendego 


1)  Zobacz  dokładne  opracowanie  tego  przedmiotu  Martina  Etudes  sur  Timee  t.  II. 
p.  HI.  (Cosmographie  den  Egiptiens)  i  str.  129 — 133  antecrdłes  du  systeme  de  Copernic). 
Twierdzenie  tego  uczonego  filologa,  jakoby  początkowy  system  Pitagoresa  odmiennym  byt 
od  systemu  Philausa  i  ziemia  w  środku  nieruchoma  znajdować  się  miała,  nie  zdaje  się 
trafiać  do  przekonania  (t.  II.  str.  103  i  107).  O  osobliwem  mniemaniu  Gassendego,  jakie 
miał  o  układzie  Tychońskim  Apolloniusz  z  Perga,  o  którym  wyżej  w  tekście  wspomniałem, 
chcę  się  tu  jaśniej  wytłumaczyć.  W  Biografii  Gassendego  powiedziano :  „Kopernik  przede- 
wszystkiem  wielkie  miał  pojęcie  o  dwóch  podobnych  sobie  układach,  z  których  jeden  Mar- 
cyanowi  Capelli,  drugi  Apolloniuszowi  z  Perga  przyznawał.  Apolloniusz  uważał  słońce  jako 
środek,  około  którego  nietylko  Merkury  i  Wenus,  ale  takie  Mars,  Jowisz  i  Saturn  biegi 
swoje  odbywają,  następnie  słońce  wraz  z  księżycem  naokoło  ziemi  jakby  środka  sfery  gwiazd 
i  świata  krążyło:  mniemanie  to,  było  toż  samo  co  i  późniejsze  Tychona.  Kopernik  wielką 
wagę  przywięzywał  do  dwóch  tych  układów,  albowiem  każdy  z  nich  jak  najlepiej  bieg 
Merkurego  i  Wenery  przedstawiał,  przyczynę  ruchów  wstecznych  i  kierunkowych  i  ich 
stanowisk  pozornych  wybornie  tłumaczył,  osobliwie  układ  Apolloniusza  dla  trzech  wyższych 
planet  był  dokładniejszym  (Gaisendi.  Tychonis-Brahei  Vita  p.  296).  Przyjaciel  mój,  astro- 
nom Galie,  od  którego  objaśnienia  żądałem,  nie  widzi,  podobnie  jak  ja  powodu,  któryby 
mógł  upoważniać  Gassendego  do  tak  stanowczego  twierdzenia.  Pisze  on  do  mnie :  „w  miej- 
scach które  mi  pan  w  Almageście  Ptolemeusza  (we  wstępie  do  księgi  XII.  i  w  dziele 
Kopernika  lib.  V.  cap.  3  pag.  141a,  cap.  35  pag.  179a  i  cap.  36  pag.  181  b  wskazałeś, 
jest  tylko  mowa  o  tłumaczeniu  ruchów  wstecznych  i  stanowisk  planet,  przez  co  chciano 
tylko  o  założeniach  Apolloniusza  co  do  biegu  planet  około  słońca  powiedzieć,  (równie  jak 
sam  Kopernik  o  przyjęciu  stanowiska  ziemi  wyraźnie  wspomina):  zkąd  jednak  powziął 
takowy  pomysł,  który  przypisuje  Apolloniuszowi?  nie  można  oznaczyć.  Dla  tego  domyślać 
się  tylko  można,  że  to  jest  późniejszy  utwór,  podobny  do  układu  Apolloniusza  z  Perga; 
tubo  jasnego  wykładu  tego  systemu  nietylko  w  Koperniku,  ale  i  w  dawnych  pismach  zna- 
leść  nie  mogłem.  Miałażby  księga  XII.  Almagestu  być  źródłem,  z  któregoby  Apolloniuszowi 
Tychona  pomysły  przypisywano?  sądzić  należy,  że  Gassendi  w  swoich  domniemaniach  za 
daleko  się  posunął,  i  w  tym  względzie  rzecz  się  ma  zupełnie  tak  samo,  jak  ze  zmianami 
światła  Merkurego  i  Wenusa,  o  których  Kopenrk  mówi  (lib.  I.  cap.  10.  p.  76  i  8  c.) 
bez  wyraźnego  stosowania  ich  do  swego  układu.  W  podobny  może  sposób  Apolloniusz 
matematyczne  podał  tłumaczenie  ruchów  wstecznych  planet,  w  założeniu  biegu  około  słońca, 
nie  przytaczając  nic  ogólnego  i  stanowczego  o  prawdziwości  tego  założenia.  Różnica  mię- 
dzy systemem  Apolloniusza  opisanym  przez  Gassendego,  a  układem  Tychona,  polegałaby 
zresztą  na  tern  tylko,  że  ten  ostatni  także  nierówności  biegów  tłumaczy.  Postrzeżenie 
Roberta  Smali,  że  myśl  będąca  podstawą  układu  Tychona  nie  była  obcą  Kopernikowi, 
i  że  mu  służyła  jako  punkt  przejścia  do  jego  własnego  układu,  zdaje  się  być  uzasadnionemu* 


Digitized  by 


Google 


308 


o  zupełnem  podobieństwie  układu  Tychona  z  systemem,  który  Apollo- 
niuszowi  z  Perga  przypisują.  Co  do  uważania  układu  Kopernika  za 
jedno  z  układem  pitagorejskim  Philolausa,  w  którym  nieruchoma  ziemia 
(Antichtom  albo  przeciwziemia  nie  jest  właściwą  planetą,  tylko  przeciw- 
na półkula  naszej  planecie),  podobnie  jak  słońce  około  ogniska  świata, 
to  jest  ognia  środkowego,  owego  światła  ożywiającego  cały  układ  pla- 
netarny, bieg  odbywa,  o  tern  podług  badań  Boecka  nie  może  już  być 
więcej  mowy. 

Zupełna  zmiana  nauki,  której  Mikołaj  Kopernik  był  twórcą,  miała 
to  rzadkie  powodzenie  (prócz  chwilowo  wstecznego  kierunku  hipotezy 
Tychona)  że  ciągle  do  zamierzonego  celu,  to  jest  do  wykrycia  prawdzi- 
wej budowy  świata  prowadziła.  Bogaty  zasób  ścisłych  postrzeżeń,  któ- 
rych żarliwy  nawet  jego  przeciwnik  Tycho  de  Brahe  dostarczył,  dopro- 
wadził do  odkrycia  odwiecznych  praw  biegu  planet,  które  imieniowi 
Keplera  nieśmiertelną  sławę  zjednały.  Prawa  te  przez  Newtona  wyja- 
śnione i  teoretycznie  za  niezbite  dowiedzione,  w  dziedzinie  wiedzy  jako 
umysłowe  zgłębienie  przyrody  wprowadzone  zostały.  Lubo  dość  trafnie,  ') 
jednak  może  zbyt  słabo  odmalowano  śmiały  i  samodzielny  geniusz 
twórczy,  podający  teoryę  ciążenia  powszechnego  w  wyrażeniu  „że  Kepler 
napisał  księgę  praw  a  Newton  wystawił  ducha  tychże  praw." 

Poetyczne  mity,  przedstawiające  malowniczo  obrazy  świata,  według 
pomysłu  Pitagoresa  i  Platona,  tak  zmienne  jak  śmiała  wyobraźnia  a) 
która  je  tworzy,  znalazły  jeszcze  odbicie  w  umyśle  Keplera.  Obrazy  te 
obudzały  i  rozweselały  umysł  jego,  tak  często  niepokojony  ziemskiemi 
troskami,  jednak  nie  sprowadziły  go  z  poważnej  drogi,  jaką  sobie  wy- 
tknął, a  której  celu  nareszcie  dosięgnął  3)  na  12  lat  przed  śmiercią, 
przypadłą  w  pamiętnej  nocy  d.  15  maja  1618  r. 

1)  Schubert,  Astronomie,  Część  I.  star.  124.  Wybornie  wykonany  i  dokładny  tabela- 
ryczny przegląd  wszystkich  astronomicznych  pomysłów  o  budowie  świata,  od  najdawniej- 
szych czasów  aż  do  teoryi  ciążenia  powszechnego  Newtona  (Inductiue  Talie  of  Arironomy), 
podał  Wehwell  w  Philotophy  of  the  inductwe  Sciences  Vol.  ii.  p.  282. 

2)  Plato  w  Phedrze  podziela  zdanie  Philolausa,  w  Timensie  zaś  przeciwnie,  trzyma 
się  całkiem  systemu  nieruchomej  w  środku  ziemi,  który  później  systemem  hiparchowym 
i  ptolemeuszowym  nazwano.  (Boeck  le  JPtatonico  systemate  ccelestium  globorum  et  dc  iwa 
Mole  astronomia  PhUolaiea  p.  XXVI— XXXII.  Tenie  w  Philolaos  str.  104—108.  Poró- 
wnaj Fries,  Geschichte  der  Philosophie  Bd  I.  str.  325—347  z  Martinem.  Eiudes  sur  Timee 
t.  II.  p.  64—92).  Astronomiczne  marzenia,  któremi  koniec  dzieła  o  Rzeczypospolitej  jest 
napełniony,  przypominają  jedne  na  drugich  ułożone  układy  sfer  planet,  i  brzmienia  tonów 
„jakby  głosy  w  około  krążących  syren*'  (zobacz  o  odkryciu  prawdziwego  układu  świata, 
piękne  i  wiele  rzeczy  zawierające  pismo  Apelt'a.  Epochen  der  Geschichte  der  Menschheit 
Bd  I.  1846  S.  206-305  i  370-445). 

3)  Kepler,  ffarmonices  Mundt  HM  ąuinąue  1619  p.  189.  „Dnia  8  Marca  1618  r. 
po  wielu  bezowocnych  usiłowaniach,  Keplerowi  przyszło  na  myśl  porównać  kwadraty  z  cza- 


Digitized  by 


Google 


m 


Kopernik  dostatecznie  wyjaśnił,  za  pomocą  obrotu  dziennego  ziemi 
około  osi,  pozorny  ruch  nieba  gwiazdowego,  a  przez  bieg  roczny  tejże 
około  słońca,  podał  dokładne  tłumaczenie  najosobliwszych  ruchów  pla- 
net, jakiemi  są:  ich  zatrzymywanie  się  czyli  stanowiska  i  biegi  wste- 
czne, przez  co  wskazał  prawdziwą  przyczynę  tak  zwanych  drugich  nie- 
równości planet.  Pierwszą  nierówność,  to  jest  niejednostajny  bieg  pla- 
net na  ich  drogach,  zostawił  niewyjaśnioną.  Wierny  oddawna  położonej 
zasadzie  Pitagoresa  o  doskonałości  biegów  kołowych,  zatrzymał  jeszcze 
Kopernik  w  swoim  systemie  koła  mimośrodkowe  z  wolnym  czyli  pró- 
żnym środkiem,  i  niektóre  z  epicyklów  Apolloniusza  t  Perga.  Jakkol- 
wiek śmiałą  i  dowcipną  była  droga,  którą  obrano  dla  wyjaśnienia  biegu 
ciał  niebieskich,  niepodobna  jednak  było  otrząsnąć  się  na  raz  z  wszy* 
stkich  dawnych  uprzedzeń. 

Niezmienne  położenie  względem  siebie  gwiazd  stałych  podczas 
obrotu  całego  sklepienia  nieba  od  wschodu  na  zachód,  dało  powód,  że 
niebo  widzialne  wyobrażano  sobie  jako  stałą  sferę  kryształową,  do  któ- 
rej Anaximenes  (zapewne  o  niewiele  młodszy  od  Pitagoresa)  wszystkie 
gwiazdy  jakby  świetne  gwoździki  przytwierdzał.  ')  Geminus  Rodyj- 
czyk  jednocześnie  z  Cyceronem  powątpiewał,  aby  gromady  gwiazd  znaj- 
dowały się  na  jednej  i  tej  samej  powierzchni,  ale  mniemał,  że  one  są 
v  różnych  od  siebie  odległościach.  Wyobrażenie  jakie  sobie  tworzono 
o  sklepieniu  nieba  gwiazdowem,  przeniesiono  i  do  planet,  zkąd  początek 


sów  obiega  planet  z  sześcianami  ich  średnich  odległości,  jednak  dla  zaszłych  pomyłek 
w  rachunku,  myśl  tę  porzucił.  W  dniu  25  maja  1618  roku  znowu  się  wrócił  do  tejże 
myśH  i  rachował  dokładnie,  wtedy  dopiero  trzecie  prawo  zostało  odkrytem."  Odkrycie  to 
i  inne  z  niem  połączone,  przypadły  właśnie  w  nieszczęśliwej  epoce,  w  której  wielki  ten 
człowiek,  od  pierwszej  młodości  prześladowany  od  losu,  pracował  nad  tern,  ażeby  własną 
matkę  701etnią,  oskarżoną  o  zadawanie  trucizny,  o  nieczułość  i  czary  w  sprawie  trwającej 
lat  6,  od  tortur  i  spalenia  na  stosie  uwolnić.  Podejrzenie  tom  większe  padało  na  nią,  ze 
j%  niegodny  własny  syn  Krzysztof  Kepler  zaskarżył,  jakoby  ta  u  ciotki  wychowaną  była, 
która  w  Weil  jako  czarownica  spaloną  została.  Zobacz  nader  zajmujące  pismo,  mało  za 
granicą  znane,  podług  świeżo  wynalezionego  rękopisu  ułożone  przez  Breitschwert :  Johann 
Keplerr's  Leben  und  Wirken  1831  str.  12,  97—147  i  196.  Według  tego  pisma  Kepler, 
story  się  w  niemieckich  listach  zawsze  Kepplerem  podpisuje,  urodził  się  nie  dnia  21  Gru- 
dnia 1571  r.  w  mieście  Weil,  Jak  zwykle  utrzymują,  ale  dnia  27  Grudnia  1571  roku  we 
*si  Wirtemberskiej  Magstatt  Co  do  Kopernika  nie  masz  pewności,  czy  się  on  w  dniu 
19  Stycznia  1472  r.  lub  d.  19  Lutego  1473  r.  jak  chce  MOstlin,  albo  podług  Czyńskiego 
<ł.  12  Lutego  tegoż  roku  urodził  W  oznaczeniu  epoki  urodzenia  Kolumba  różnica  zacho- 
dziła o  19  lat  Ramusio  epokę  tę  kładzie  na  r.  1430.  Bernaldes  przyjaciel  odkrywcy  na 
r.  1436,  a  sławny  historyk  Munoz  w  roku  1446. 

1)  Plutarch,  de  placU  Philotoph.  U,  14;  Aristot  MeteoroL  XI.  8;  de  Colo  H.  8. 
O  teoryi  sfer  niebieskich  w  ogólności,  a  mianowicie  o  wstecznie  krążących  sferach  Arysto- 
telesa, zobacz  Idler's   Vorlesungen  Ober  Eudowus  1828  s.  49—60. 

KopermHjana  t  £  14 


Digitized  by 


Google 


210 


wzięła  teorya  sfer  miraośrodkowych  i  jednych  na  drugich  ułożonych 
Eudorusa,  Menahmusa  i  Arystotelesa,  z  których  ostatni  wstecznie  krążą- 
ce sfery  wymyślił.  Teorya  epicyklów,  to  jest  pewne  ułożenie  kół,  które 
wykładowi  i  rachunkowi  biegu  planet  lepiej  odpowiadała,  po  upływie 
jednego  wieku,  przez  trafność  Apolloniusza,  stałe  sfery  zastąpiła.  Czy 
dopiero  po  założeniu  Muzeum  alexandryjskiego,  jak  mniema  Ideler,  zaczęto 
wolny  bieg  planet  w  przestrzeni  za  podobny  uważać ,  czy  też  w  ogólności 
nierównie  wcześniej  wymyślono  spółśrodkowe  i  jedne  na  drugich  ułożone 
sfery  (których  Eudorus  zakładał  27,  Arystoteles  55)  i  epicykle  które  Hip- 
parch  i  Ptolemeusz  średniemu  wiekowi  przekazali  nie  jako  stałe  i  mate- 
ryalne,  ale  jako  umysłowe  środki  podali,  w  tym  względzie  nie  wchodzę  w  hi- 
storyczne rozstrzygnienie;  środki  te  uważam  „tylko  jako  umysłowe  poglądy." 
Pewniejszą  jest  rzeczą,  iż  gdy  w  połowie  16  wieku,  teorya  77  sfer  spół- 
środkowych  Polyhistora  Girolamo  Frascatoro  poklask  znalazła,  —  później 
przeciwnicy  układu  Kopernikowskiego  wszelkich  sposobów  używali,  ażeby 
system  Ptolemeusza  nie  zachwianym  utrzymać,  tym  więcej  że  go  wyobraże- 
nia ojców  kościoła  o  sferach  stałych,  kołach  i  epicyklach  jeszcze  bardziej 
upowszechniały.  Tycho  de  Brahe  chlubi  się  wyraźnie  zasługą,  że  on 
pierwszy  swemi  postrzeżeniami  nad  drogami  komet,  niemożność  przyję- 
cia sfer  stałych  wykazał,  i  sztuczne  rusztowanie  tychże  zburzył.  Po- 
dług niego,  przestrzeń  nieba  zapełniona  jest  powietrzem,  i  mniemał  że 
środek  opór  czyniący  krążącym  ciałom,  mógł  wydawać  pewne  harmony- 
ne  głosy.  Te  wznowione  bajeczne  Pitagoresa  dźwięki,  Rothmann,  mniej 
unoszący  się  wyobraźnią,  całkiem  odrzucił.  l) 


1)  Na  tern  kończy  uwielbienia  dla  Kopernika  w  rozgłośnem  dziele  Cotmos  sędziwy, 
zasłużony  i  znamienity  pisarz,  który  będąc  w  Warszawie  1830  r.  na  posiedzeniu  b.  Towa- 
rzystwa przyjaciół  nauk,  wkrótce  po  wzniesieniu  pomnika  dla  tego  astronoma  polskiego, 
nietylko  publicznie  wyznał,  ii  kraj  nasz  słusznie  się  szczyci  posiadaniem  tak  sławnego 
ziomka,  ale  nawet  w  korrespondencyi  z  ternie  towarzystwem  zapewnił,  ie  Kopernika  nie 
innym  krajowcem,  jak  tylko  Polakiem  uznaje.  (Dowody  w  tomie  XXX  Roczników  T.  P.  N. 
1830  str.  215).  Dziwna  rzecz  zaiste!  ie  pióro  p.  Humboldta  nie  poszło  i  teraz  w  ślad  za 
jego  tak  prawdziwym  i  jakby  z  wewnętrznego  przekonania  wyrzeczonym  po  dwakroć  gło- 
sem! Napróino  dzisiaj  (w  tomie  IL  Cosm.  pag.  496  i  497)  przychylając  się  w  duszy  do 
rodowości  niemieckiej  Kopernika,  autor  nie  wspomina  o  jego  ojcu,  tylko  mówi  o  nazwisku 
niemieckiem  matki;  próino  zamilczą  o  Tarnowie  mazowieckiem  (Thorn),  a  przytacza  nato- 
miast nietrafny  domysł  o  pochodzeniu  astronoma  z  czeskiej  krainy.  Ze  Kopernik  z  ojca, 
dziada  i  pradziada,  z  babki  Modliboianki,  matki  i  miejsca  urodzenia  był  Polakiem,  rzecz 
ta  wcale  jui  dzisiaj  dowodów  nie  potrzebuje.  Ale  stronność  nawet  i  w  takiej  treści  dzie- 
łach, jakiem  jest  twiał  powszechny,  niekiedy,  pomimo  cywilizacyi  ludów  i  postępu  dzisiejszej 
oświaty,  zdarzać*  się  zwykł*.  (Pbzyp.  Wyd.) 


Digitized  by 


Google 


KOPERNIKA 


TUDZIEŻ  INNYCH 


W  GEOGRAFII  ZASŁUGA 


JOACHIMA  LELEWELA.  !) 

ominik  Szulc  w  pięknej  książeczce  swej  o  Koperniku,  miłe  uczucia 
kołysząc,  a  myśl  czytelnika  zachwycając,  nadmienia,  że  astronom  do- 
strzegł, iż  południk  krakowski  cale  przypada  na  Frauenburg:  dodaje 
przytem  .swą  mimochodem  uwagę:  że  to  podług  późniejszych  postrzeżeń 
tak  nie  jest  Prosimy  aby  się  dobrze  rozpatrzył  w  krajobrazach,  tudzież 
w  rocznikach  jakie  dziś  obserwatorya  ogłaszają,  a  raczył  zastanowić  się 
z  nami  nad  tym  Kopernika  południkiem,  bo  nam  nie  idzie  o  ścisły  wypa- 
dek usilności,  jakiego  Szulc  z  nadzwyczajną  oka  biegłością,  wymagać  się 
zdaje,  ale  o  pomysł,  o  sposób  jego  wykonania  i  z  tego  winikłe  następ- 
stwa. 2) 

Trzeba  wiedzieć,  że  w  średnich  wiekach  porządnych  kart  geografi- 
cznych twórcy  byli  jedynie  marynarze,  kierownicy  statków,  majtki  nawet, 
którzy  dostarczali  portulanów  czyli  brzeżników,  i  szczegółowych  materya- 
łów  kosmografom,  co  wraz  z  nimi  ogólne  mapy  przyrządzali.  Chwyci- 
wszy marynarze  za  igłę  magnesową  i  jej  busolę  czyli  różę,  od  gwiazd 
i  ciał  niebieskich  odwrócili  oko,  tyle  na  nie  poglądając  ile  im  wypadło 
wiedzieć  o  godzinie  dnia  lub  nocy.    Wiedząc  dobrze  od  razu  o  niezgo- 

1)  Rozprawa  ta  drukowana  była  najprzód  w  Tygodniku  Przyroda  i  Przemysł  rok 
1857,  potem  osobno  Poznań  u  Merzbacha  1862  in  8°,  nakonieo  w  XIX  tomie  dzieł  Lele- 
wela Poznań  1865. 

2)  Należne  tu  uwagi  Szulca  znajdzie  Czytelnik  w  drugim  tomie  Kopernikijanów 
wżyciu  Kopernika  przez  Szulca,  Rozdział  XXXIV. 


Digitized  by 


Google 


212 


dności  kierunku  igły  z  biegunem,  o  jej  deklinacyi,  odchylaniu  się  na 
wschód :  z  zaufaniem  jej  kierunkowi  powierzyli  się.  Nie  widać  aby  się  tro- 
szczyli o  niestateczność  odchylania  się :  z  tym  wszystkim  jeśli  takowa 
odchylania  się  niestateczność  dostrzeganą  była,  to  pewnie  powodowała 
albo  zmianę  nakreślonych  na  kartach  kierunków,  albo  oznaczenie  obli- 
czania jej  w  użyciu  na  morzu  nakreślonych  kierunków. 

Co  bądź,  o  długościach  i  szerokościach  geograficznych,  o  merydya- 
nach  czyli  południkach  i  równoleżnikach,  nie  mieli  potrzeby  myśleć  mary- 
narze. Drobiazgowym  a  żmudnym  trudem  i  doświadczeniem  wygotowali  dla 
marynarki  swej  dostateczne  karty.  Igła  magnesowa,  rozpromienienie  jej  czyli 
wiatrów ;  odległości,  par  estime  tysiącznym  doświadczeniem  w  rozmaitych 
milach  obliczone;  zgięcia  rumbów  przez  martelojo,  morską  tkankę  i  wprawę 
oznaczone,  służyły  rysownikom  za  środki  do  utworu  i  doskonalenia  kart 
morskich.  Wszędzie,  gdziekolwiek  ich  statki  brzegi  jakie  odwiedziły, 
pomyślne  kart  morskich  przynosiły  wykreślenia.  Morza,  odnogi,  zatoki, 
przystanie,  wszystkie  pobrzeża,  miały  swój  kształt  i  wymiar  pożądany 
(patrz  w  atlasie  de  la  giogr.  du  moyen  ćge  numera  74 — 7£,  80—83, 
89,  90—93).  Dłużyna  morza  śródziemnego  nie  więcej  jak  40  lub  41 
stopni  swego  równoleżnika  otrzymała.  Małemi  środkami,  dziwnej  do- 
kładności postaci  brzegów  sobie  świadomych,  nakreślili  marynarze,  zosta- 
wiając stałego  lądu  wymiary  dla  kosmografów,  coby  w  nich  szykowali 
krzyżujące  się  i  plączące  się  droźniki;  coby  nimi  związali  kierunki 
marynarskie  tam  gdzie  się  rozmykały. 

Tymczasem  zbliżał  się  i  nadszedł  wiek,  jak  go  zowią,  de  la 
renawanee,  odrodzenia  się  nauk,  dodać  trzeba,  wiek  zamiłowania  staro- 
żytności greckich.  Wydobyto  wtedy  z  pleśni,  nie  tylko  znane  przez  pośre- 
dnictwo arabów,  almagesty,  ale  razem  od  kilku  wieków  odrzuconą  i  za- 
pomnianą Ptolemeusza  geografią  z  jej  krajobrazami.  Różnica  niesły- 
chana tego  potworu  geograficznego  z  krajobrazami  marynarzy  i  wymia- 
rami krain,  na  nich  wyobrażonemi  zachwyciła  miłośników  grecyzmu. 
Krzyknęli  że  znaleźli  wzór  doskonałości,  a  nieuków  marynarzy,  co  rozmy- 
ślnie teoryą  zaniedbują,  swą  marynarką  mapy  desoryentują,  pokryli 
wzgardą  i  poniewierką.  Co  prędzej,  geografia  Ptolemeusza  na  łacinę 
dla  pospolitego  użytku  tłumaczona  (już  1405  przez  Jakóba  Angelo, 
a  1471  przez  Mikołaja  Donis)  kopiowana,  od  roku  1475  drukowana  i  szty- 
chowana.  Świat  w  niej  wyobrażony  na  skrajach,  gdzie  czego  brakowało  dopeł- 
niano, kompletowano  Skandynawią  mianowicie,  czyli  Szwecyą,  Norwegią 
i  Groenlandyą,  strony  zwiedzane  przez  Mikołaja  Zeno  (1405—1410).  Świat 
ten  pokrywał  całą  półkulę  ziemską,  na  skraju  wschodnim,  ziemią  nie- 
znaną zamknięty.  Przypuścili  Włosi,  że  te  nieznane  ziemie  przepatrzył 
(1271 — 1295)    Marek    Paweł    Wenecyanin;  jego  opowiadanie  o  Indyi, 


Digitized  by 


Google 


213 


o  Kataju  i  stolicy  Quinsai,  o  Chinach,  Japonii  i  wyspach,  w  te  ziemie 
i  strony  nieznane,  na  drugą  globu  półkulę  wysadzili.  Napróźno  poprze- 
dnie powieści  Marka  Pawła  rozumienie  i  zdrowy  rozsądek  takiemu  prze- 
rzuceniu zaprzeczał;  napróźno  świeże  przepytywania  się  Wenetów  i  Portu- 
galów  upewniały,  że  Afrykę  opłynąć  można,  że  ów  świat  stary  9  godzin 
tylko  to  jest  135  stopni  dłuźyzny  ma:  Ptolemeusza  świat  liczył  godzin 
12  czyli  180  stopni,  a  przyczepionemi  na  drugiej  półkuli,  Katajem, 
Quinsai,  Japonią,  rozwlekły,  wynosił  godzin  16  czyli  240  stopni,  tak  iż 
ten  urojony  świat  zbliżył  się  do  Lisbony  i  Europy  na  stopni  120  i  mniej 
(patrz  tego  rodzaju  mapy  w  atl  de  la  giogr.  du  mor/en  dge  n.  109, 
118 — 120).  A  kiedy  Krysztof  Kolumb  na  prawo  i  lewo  przebadywał 
marynarkę,  Afryki  brzegów  i  Islandyi,  zkąd  1476  wiadomości  przychodziły 
o  zwiadach  Jana  z  Kolna,  zalewów  ziem  północnych  Groenlandyi  pobli- 
skich, wtedy  stary  Toskanelli  1474  słał  Kolumbowi  obraz  wyinwentowa- 
nego  fantastycznego  świata  dla  rozgrzania  i  umocowania  żarliwości  jego. 
A  kiedy  taki  świat  w  Norymberdze  na  swym  globie  1492  Marcin  Behajm 
rysował  (n.  109  w  atlasie  de  la  gćogr.  du  moyen  dge):  wtedy  Kolumb 
odkrywał,  a  potem  dalej  zwiedzał  wyspy  i  brzegi  mexykańskiej  odnogi, 
mniemając  że  Kataju  chińskie  zwiedza  ziemie,  i  trwał  w  mniemaniu  swym 
do  zgonu  1506,  że  rychło  i  stolica  Quinsai  odkrytą  zostanie:  choć  już 
wiadomo  się  stało,  że  to  świat  nowy.  Tymczasem  i  Afryka  1497  opły- 
nioną  została  i  Vasco  de  Gama  Indyą  odwiedził,  Gaspar  da  Gama 
ochrzcony  z  Poznania  rodem  żydek,  ułatwił  (1497—1500)  rozgoszczenie 
się  w  Indyach  Portugalom,  których  marynarka  fantastyczny  świat  roztrą- 
cała, w  bezdenności  morskie  zatapiała;  nieuszczerbiając  wziętości  Ptole- 
meusza i  geografii  jego. 

Ptolemeusz  dwie  rzeczy  dla  ówczesnej  geografii  przyniósł:  dla  oka, 
własnego  utworu  gotowe  krajobrazy;  dla  przyszłej  praktyki,  znaną  przy- 
pomniał naukową  teoryę. 

Oko  ujrzało  krajobrazy  pokratkowane  wedle  teoryi  południkami 
i  równoleżnikami.  Widok  taki  stał  się  dla  miłośników  starożytności 
oczywistym  wypadkiem  doskonałego  zastosowania  teoryi,  wypadkiem  obser- 
wowanych astronomicznie  szerokości  i  długości  geograficznych.  Zostawało 
przyjąć  i  przyswoić  ten  twór  wykończonej  doskonałości,  jakkolwiek  nie- 
zgodny i  sprzeczny  z  wymiarami  kart,  jakie  wypracowały  marynarki  prze- 
wodnictwem wieki  średnie.  Rejwach  o  to  we  Włoszech  stał  się  wielki 
i  przeciągły.  Tymczasem  Mikołaj  Donis  w  Niemczech  tłumacząc  geogra- 
fią Ptolemeusza,  na  krajobrazie  Italii  przełożył  też  nazwy  starożytne  i  kraj- 
obraz taki  Włochom  1471  dostarczył,  (patrz  n.  104  w  atl.  de  la  giogr. 
du  moyen  dge),  a  ryciny  tego  na  drewnie  1482  ogłosił.  Od  owego 
czasu   wypracowane  w  średnich  wiekach  mapy  tak  świata  znanego,  jak 


Digitized  by 


Google 


214 


Italii  i  okolicznych  krain  zaniedbywane,  albo  przeróbce  i  zupełnemu  ze- 
psuciu uległy.  Wzory  geograficzne,  gmachy  Wenecyi  zdobiące,  od  wło- 
skich potentatów  kopiowane,  z  murów  opadały.  W  sztychu  do  użytku, 
z  izdebek,  z  pracowni  naukowych,  wysuwały  się  krajobrazy  z  Ptoleme- 
usza przerobione,  a  to  tak,  że  Italia  od  Nizza  do  Otranto,  rzeczywiście 
i  wedle  wymiarów  kart  wieków  średnich  11°  14'  trzymająca  w  dłuż, 
ukazała  się  wydłużona  do  stopni  15;  a  co  do  Szerzyny,  od  Aąuilei  do  Reg- 
gio  zamiast  7°  49',  o  jeden  stopień  szerokości  na  6°  45'  zgniecioną  zo- 
stała. Toż  mówić  o  innych  Europy,  Azyi  i  Afryki  krajach:  gdyż  dłu- 
żyna  morza  śródziemnego  wynosząca  rzeczywiście  i  w  rozmiarach  wieków 
średnich  prawie  41  stopni,  zajęła  na  karcie  odrodzenia  nauk  62  stopnie 
w  dłuż  (patrz  n.  108  atlasu  de  la  gźogr.  du  moyen  dge). 

Drugim  darem  Ptolemeusza  było  przypomnienie  astronomicznej 
teoryi,  powołującej  do  dochodzenia  długości  i  szerokości  geograficznych 
obserwowaniem  nieba.  Dojście  szerokości  nie  było  zbyt  trudne:  ale  dłu- 
gości prawie  niepodobne  się  stawało.  Starożytność  grecka  i  rzymska, 
rozpisując  się  teoryami,  na  żadną  się  nie  zdobyła;  Arabowie  w  obserwo- 
waniu bieglejsi,  ogromnemi  instrumentami  swymi  niektóre  dość  szczę- 
śliwie oznaczyli:  mianowicie  długość  geograficzną  Toledu  względem  Bag- 
dadu, co  geografom  odrodzenia  ułatwiło  wywikłać  się  cóżkolwiek  z  Pto- 
lemeusza matni.  Ale  nie  było  astronoma  między  nimi  coby  śmiał  swe 
obserwacye  do  oznaczenia  długości  geograficznej  użyć.  Chórem  tylko 
z  geografiami  podnosili  krzyki  na  marynarzy,  że  o  takowe  niedbają, 
o  nich  nie  myślą:  a  sami  co  do  lądowych  starego  świata  miejsc  mieli  je 
gotowe  w  geografii  Ptolemeusza;  powstawali  na  nieudolność  metodu  bu- 
solicznego,  o  potrzebie  sprostowania  oryentacyi  rozprawiali:  a  w  każdym 
razie  gotowym  załatwiali  się  Ptolemejem. 

Tymczasem  marynarze  swego  płodu  nie  wyrzekli  się;  desoryentacyą 
jego  znali  dobrze;  a  puściwszy  się  w  przestwory  oceanu,  karty  swe  kie- 
runkiem gwiazdy  biegunowej  z  dziwną  wprawnością  roztoczyli  i  kreślili ; 
swym  średnich  wieków  metodem,  nowe  światy  odkrywali;  do  nich  astro- 
nomów z  ich  astrolabami  szczęśliwie  pławili;  po  oceanach  ptolemeuszo- 
wskie  duby  rozbijali.  A  kiedy  papież  1492,  1502,  kulę  ziemską  między 
Portugalów  i  Hiszpanów  dzielił  linią  czyli  merydianem  demarkacyi:  to  do 
oznaczenia  jego  czyli  party cyi  i  repartycyi ,  nie  było  astronomicznej  dłu- 
gości geograficznej,  oznaczano  marynarskiemi  estimes;  kiedy  1529  zaszła 
kwestya  o  Moluki,  niebyło  do  jej  rozstrzygnienia  długości  geograficznej. 
Magellona  w  tej  mierze  usiłki  zdawały  się  i  były  rzeczywiście  bardzo 
niedostateczne ;  na  zjeździe  astronomów  i  marynarzy ,  mierzono  odległo- 
ści cyrklem  jak  piędzią  i  nic  pewnego  zakonkludować  nieumiano.  Dla 
otrzymania  długości  geograficznej  astronomiczną  obserwacyą,  narzędzia 


Digitized  by 


Google 


215 


były  niedostateczne,  ruchy  ciał  niebieskich  nie  dość  obliczone,  a  klep- 
sydra do  wymiaru  czasu  zawodna.  Dla  lądowych  tedy  starego  świata 
położeń,  długości  geograficznej  nieposzukiwano:  najdywały  się  gotowe 
w  Ptolemeusza  geografii.  Kiedy  Kopernik  w  Bononii  i  w  Rzymie  obser- 
wował niebo  i  zaćmienia,  pewnie  wiedział  dokładnie  z  bonońskim  astro- 
nomem o  wysokości  gwiazdy  biegunowej,  to  jest  o  szerokości  geografi- 
cznej Bononii,  z  tern  wszystkiem  na  kartach  włoskich  Jakóba  Castaldo 
i  innych,  szerokość  geograficzna  Bononii  jest  o  jeden  stopień  na  połu- 
dnie niżej:  jak  nią  Ptolemeusz  zadysponował;  a  różnica  długości  geogra- 
ficznej między  Bononią  i  Rzymem,  jeden  stopień  wynosząca,  na  tychże 
kartach,  wedle  Ptolemeusza,  dwa  stopnie  wynosi:  astronomowie  włoscy 
tego  dostrzedz  nie  zdołali. 

Kopernik  przebywając  we  Włoszech  od  roku  1493  do  1505,  widział 
Ptolemeusza  starożytne  mapy,  i  wyświeżenie  onych,  czyli  przedzierz- 
gnięcie na  nowożytne;  widział  fantastyczne  urojenia  od  Toskanellego 
ulubione,  (de  rwolutionib.  1,3)  a  razem  marynarskie  brzeźniki,  portniki, 
i  w  marynarskich  wymiarach  i  postaciach  kreślone  krain  droźniki,  bo 
takowe  żyły  jeszcze,  a  zdrowy  rozsądek  zgrzybiałe  twory  odrodzenia  od- 
rzucał jeszcze;  dowiedział  się  o  odkryciu  nowego  świata,  o  kłopotach 
oznaczenia  linii  party cyi  i  repartycyi;  o  opłynieniu  Afryki;  patrzał  na  za- 
kłopoconych  desoryentacyą  Włochów,  gradusowaniem  map  zajętych;  sły- 
szał rozprawujących  o  szerokościach  i  długościach  geograficznych.  Cze- 
piało się  to  nieba  i  astronomii;  a  dobrze  baczyć  i  z  tych  względów, 
w  jakim  stanie  i  obrocie  światło  młodziana  rozum  ludzki  nalazło ,  szu- 
kając nauki.  Bo  jeśli  w  astronomii  potworne,  niezwornych  członków 
spojenie  dostrzegł,  więcej  potworne  haos  w  geograficznych  trudach  ujrzał. 
Geografia  nie  była  jego,  zajęcia  się  widokiem ,  ale  jej  odmęt  wzruszał  bez 
wątpienia  umysł  rażony  niezwornością  rozsądku;  stawał  się  bodźcem  do 
rozważania  sprzeczności,  złudzeń;  do  rozmyślania  nad  światem  nie  mniej 
powoływał.  Wracając  do  siebie,  gdy  miał  niebu  przyglądać  się,  nie  rzu- 
cał się  w  przepaść  tego  ziemskiego  haosu,  uchylił  go  od  siebie,  a  przed- 
sięwziął przedewszystkiem  stanowisko  swe  na  kuli  ziemskiej  poznać, 
szerokością  i  długością  geograficzną  oznaczone.  Szerokość  geograficzną 
własnym  mógł  oznaczyć  okiem,  ale  długość  wymagała  odnoszenia  się  do 
innych  stanowisk,  oparcia  się  o  znajomości  i  trudy  przez  innych  podej- 
mowane. 

Na  mapach  Ptolemeusza,  Juliobona  czyli  Wiedeń  jest  37°  45' 
długości  geograficznej;  Karrodunum,  które  za  Kraków  poczytano,  42° 
4CK;  a  dopiero  ujście  Wisły  czyli  Gdańsk  45°  0'.  Tęż  długość  geogra- 
ficzną ujścia  Wisły  45°  0'  nadaje  Ptolemeusz  Belgradowi  i  Durazzo.  A  tę 
długość  geograficzną  ujścia  Wisły  przy  Gdańsku  zachowała  Ptolemeusza 


Digitized  by 


Google 


%Ł6 

dopełniać  mająca  mapa  Skandynawii,  średzinę  Skandynawii  do  niej  od- 
niosła (patrz  n.  96,97  atlasu  de  la  geogr.  du  moyen  dge  a  nawet  wielką 
kartę  8ęptmtrionalium  regionum  od  roku  1570  w  Orteliuszu  znajdującą 
się).  Wedle  tego  obserwatoryum  Kopernika  znalazłoby  się  8  stopni  na 
wschód  Wiednia,  4  stopnie  na  wschód  Krakowa;  między  Gdańskiem 
i  Wiedniem  byłoby  7  stopni,  choć  rzeczywiście  jest  2°  20'  tylko. 

Nim  jednak  Ptolemeusza  wygrzebano,  wiedziano  w  Polsce  ina- 
czej. Wiedziano  że  Kraków  raczej  na  wschód  ujścia  Wisły  i  Gdańska 
wyprzedza.  Takie  też  Krakowa  położenie  zna  roku  1495  mapa  norym- 
berska w  kronice  Hartmana  Schedel  (n.  110  atlasu  de  la  giogr.  du 
moyen  dge).  Kopernik  dorozumiewał  się  z  tego,  że  jego  obserwatoryum 
frauenburgskie  może  się  znajdować  ledwie  nie  pod  temże  co  Kraków  po- 
łudnikiem. O  tym,  albo  o  różnicy  należało  się  astronomowi  przeświad- 
czyć oznaczeniem  długości  geograficznej  obu  miejsc.  Takowej  Kopernik 
dla  Frauenburga,  a  krakowscy  astronomowie  przyjaciele  jego  dla  Krako- 
wa dochodzili.  Marcin  z  Olkusza,  Mikołaj  z  Szadka,  Jakób  z  Kobylina, 
Bernard  Wapowski  (jak  ich  wymienia  Dominik  Szulc),  wspólnemi  do- 
strzeżeniami przeświadczyli  się  dostatecznie,  że  Frauenburg  z  Krakowem 
leżą  pod  tym  samym  południkiem,  pod  którym  też  znajduje  się  i  Du- 
razzo  na  wschodzie  odnogi  adryackiej  leżące.  Jakoż  rzeczywiście  według 
dzisiejszych  wiadomości  Durazzo  jest  37°  30'  od  południka  wyspy  Feroe, 
Frauenburg  37°  207,  Kraków  zaś  37°  35'  różnicy  0,15';  a  lepiej  jak 
karta  Dufour-Wrotnowskiego  oznacza,  Frauenburg  37°  25',  Kraków  37° 
31'  różnicy  0,6'.  Obserwowanie  to,  którem  południk  wskroś  przez  Pol- 
skę astronomowie  wskazali,  odbyło  się  koniecznie  około  1506  roku  na 
samym  rozpoczęciu  astronomicznych  Kopernika  we  Frauenburgu  trudów. 
Być  tedy  może,  że  położenie  Krakowa  na  mapach  w  Strasburgu  1513, 
1520  drewnorytem  przez  Ubelina  i  Eslera  ogłoszonych  (n.  101,  102 
atlasu  de  la  giogr.  du  moyen  dge);  a  później  nieco  1525  w  Strasburgu 
przez  Pirkheimera,  a  1535  w  Ługdunie  przez  Yilanowana  czyli  Serveta 
(mylnie  w  katal.  Janocie  do  działu  Prus  n.  1  wciągnięta),  na  mniej- 
szy nieco  wymiar:  jest  już  tych  obserwacyi  wypadkiem.  Ale  że  wprzód 
już  było  wiadomo,  że  Krakowa  położenie  wymyka  się  na  wschód  Gdań- 
ska, takie  na  wspomnionych  mapach  Krakowa  położenie  poprzednim 
mniemaniom  zostawiam:  gdyż  inne  dowody  wnet  występują,  jak  dalece 
z  tych  astronomicznych  obserwacyi  kartografia  rzeczywiście  korzystała. 

Te  wymienione  karty  Schedela  1495,  Ubelina  1513,  Serveta  1535 
są  krajobrazy  niewykończone,  ułamkowe,  niewyłuszczające  Polski  w  jej 
zupjejności;  zapobiedz  też  nie  zdołały  ukazywania  się  innych  szyków,  innych 
utworów.  Apian  zmarły  1551,  a  za  nim  Gemma  frisius  zmarły  1555 
sadzili   Wiedeń  pod  35°  8'  długości,  Kraków  37°  50',  a  następnie  do- 


Digitized  by  VjOOQ16 


217 


piero  Gdańsk  39°  2',  ścisłym  minut  oznaczeniem  Gdańsk  1°  12'  a  Frauen- 
burg  na  2  stopnie  przeszło  na  wschód  Krakowa  wyparli.  Kosmograf 
Sebastyan  Munster  zmarły  1552  dwie  różne  wysuwa  zupełniejsze  Sarma- 
cyi  czyli  Polski  mapy  (p.  886,  887  wydania  1550),  z  których  następna, 
seąuens  multo  latius  patet,  jest  z  nowemi  nazwami  zupełnie  ptolemeu- 
czową;  poprzednia  zaś  regni  Poloniae  contracta  descriptio  z  ogromnym 
jeziorem  rzeki  na  wszystkie  strony  rozrzucającym  a  na  większy  małego 
arkusza  wymiar  wygotowana  i  do  muusterowych  w  Bazylei  1540 — 1552 
geografii  Ptolemeusza  wydań  dołączona,  jako  nowa,  niemniej  dziwaczną 
i  potworną  się  ukazuje,  gdy  Płock  pod  45  stopień  południka  Belgradu 
podsuwa.  Takaż,  szty chowana  na  blasze  i  ogradusowana,  znajduje  się 
u  Ruscellego  i  Moletiusa,  Polonia  et  Hungaria  nuova  tavola,  w  wyda- 
niach Ptolemeusza  w  Wenecyi  1561,  1562.  A  jeśli  w  tych  wydaniach 
spojrzymy  na  tavola  nuova  di  Germania,  dostrzeżemy  od  Krakowa  na 
wschód  Gdańsk  o  jeden,  a  Płock  na  3  stopnie  wychylony.  O  tych  kar- 
tach odrodzenia  nauk,  niema  co  mówić. 

Kopernik  nie  mówi  jakim  sposobem  wymiarkował  i  doszedł  że  Kra- 
ków i  Durazzo  są  pod  jednymże  południkiem,  że  zaś  Frauenburg  pod 
krakowskim  jest  mery  dianem,  lunae  solisąue  defectus  utrubiąue  simul 
observati  docent  (de  revolut.  IV,  7  p.  110).  Dokłada  te*  że  Frauen- 
burg jest  ad  ostia  Istolae  fluvii  positum.  Poczytanie  tym  sposobem 
Friszhafu  za  wiślane  ujście,  zwać  można  wybiegiem  dla  wykładu  i  nie- 
odstąpienia  podań  Ptolemeusza,  który  ujście  zarówno  z  Dyrrachium  pod 
45  stopniem  długości  położył;  a  szczęśliwe  ukazanie  trzech  miejsc  je- 
dnegoż  południka  za  przypadkowy  wypadek  z  błędów  Ptolemeusza.  Co 
bądź,  stanął  południk  Frauenburg,  Kraków  i  Durazzo  przechodzący, 
obserwacyą  ruchów  księżyca  i  słońca  umocowany.  Potrzebował  go  Ko- 
pernik dla  odnoszenia  do  południka  krakowskiego,  powoływanych  i  obli- 
czanych obserwacyi  starożytnych.  W  takim  obliczaniu,  między  Krako- 
wem a  egipską  Aleksandryą  liczył  godzinę  czyli  stopni  15,  wedle  Pto- 
lemeusza, który  między  Dyrrachium  i  Wisły  ujściem  a  Alexandryą  go- 
dzinę różnicy  naznaczył.  Południk  tedy  Krakowa  miał  w  gradusowaniu 
Ptolemeusza  45ty  długości  stopień,  pod  którym  pozostać  nie  mógł  (ani 
Alexandrya  pod  60°  30'),  albowiem  oddaliłby  Kraków  od  Wiednia  jak 
się  powiedziało  stopni  7,  kiedy  niema  jak  3°  30'. 

Kopernik  kartą  geograficzną  nie  zajmował  się;  zajęli  się  nią  w  Kra- 
kowie. Bernard  Wapowski  wygotował  krajobrazy  Polski  i  sąsiedztwa 
jej  od  wschodu  i  południa.  Floryan  Ungler  ogłosił  z  nich  dwie  1526, 
a  trzecią  właściwej  Polski,  jak  nadmienia  Ortelius  (w  katalogu  kart) 
1528.  Były  wykrojone,  bez  wątpienia  na  drewnie,  i  przepadły.  Twier- 
dzić tylko  możemy,  że  Wapowski  wspólnie  z  Kopernikiem  oznaczeniem 


Digitized  by 


Google 


218 


południka  przez  Polskę  przechodzącego  zajęty,  kłamstwa  sobie  nie  zadał, 
kreśląc  mapę,  południka  frauenburgsko -krakowskiego  nie  nadwerężył, 
zachował  go,  do  geograficznego  wykreślenia  użył  i  zastosował,  wedle 
niego  postronne  okolice  szykował. 

Konieczną  też  było  dlań  rzeczą,  zetknąć  i  spoić  swego  utworu 
mapy  z  mapą  Niemiec.  Drożnicze  wymiary  służyły  do  tego.  Ale 
astronom,  co  długość  geograficzną  obserwował,  co  linię  południkową  (la 
meridienne)  przez  swój  kraj  oznaczył,  wnosić  trzeba,  że  nie  zaniedbał 
jej  względnego  do  jakich  głównych  geograficznych  miejsc  położenia. 
Wiedeń  do  tego  cale  bliskim  i  dogodnym  był  punktem.  Wielorakie 
stosunki  handlu,  typografii,  kalendarzowe,  naukowe  sprawiły,  że  astro- 
nomom Krakowa,  wiedeńskie  od  czasu  Purbacha  astronomiczne  trudy, 
dobrze  były  znane.  Mogli  tedy  Wapowski  i  krakowscy  jego  towarzysze 
względnej  różnicy  geograficznej  długości  Krakowa  do  Wiednia  na  pe- 
wnych zasadach  dochodzić. 

Jeśli  Wapowskiego  krajobraz  przepadł,  jest  z  owego  czasu  bezimien- 
ny Polski,  znany  z  kilkokrotnych  kopii,  mianowicie  antwerpskich  u  Gć- 
rarda  de  Jode  czyli  de  Judeis  z  Nimegi,  Kopia  pierwsza:  Poloniae 
amplissimi  regni  typus  geographicus,  przystrojony  u  dołu  naprawo  Zy- 
gmunta Augusta  herbem,  na  środku  karty  dwoma  jeźdźcami,  ukazała  się 
w  Antwerpii  przed  1569  i  stanowi  numer  7  zbioru  kart,  jaki  de  Jode 
około  1570  dla  Niemiec  razem  ogłosił. 

Druga  kopia  jest  1576  z  wizerunkiem  Stefana  Batorego,  jak  o  tem 
katalog  Janockiego  (wydania  Rastawieckiego  n.  15)  zawiadamia. 

Trzecia  przez  tegoż  Gćrarda  de  Jode  przesztychowana,  znajduje 
się  w  atlasie:  speculum  orbis  terrarum,  przez  jego  ^vna  Kornelego  de 
Jode,  w  Antwerpii  1593  ogłoszonym  (w  bibliot  bruxel.  van  Hultham 
1356).  Jest  pierwszej  poprawniejszem  wydaniem  cokolwiek  więcej  napi- 
sów mającym;  zatoczenie  równoleżników,  jakie  ma  wydanie  pierwsze, 
jest  tu  zaniedbane.  U  dołu  w  rogu  na  lewo  jest  wizerunek  królewski 
z  podpisem: 

SIGISMUND.  d.  g.  rex  Pol.  Mold.  (czytaj  M°DL) 
XXXVII.  prox.  haeres  regis  Suaed. 
kopia  przeto  zdjęta  z  oryginału  poprawniejszego  ogłoszonego  1587. 

Karta  jest  projekcyi  konicznej.  Skośny  na  niej  południków  i  ró- 
wnoleżników kierunek,  skośne  onych  położenie  okazuje,  że  jest  cząstką 
i  wycinkiem  jakiejś  ogólniejszej.  Skośność  ta  południków  naprowadza 
na  południk  35,  a  raczej  34  prostopadle  przez  całą  kartę  przechodzący: 
co  nawodzi  na  Wenecyą  we  środku  karty  całej  (Europę  i  Afryki  pobrze- 
ża  wyobrażającej)  położoną.  Katalog  Janockiego  uwiadamia,  że  mapa 
taka  z   r.    1576   w  bibliotece  Załuskich    zachowaną   była   w   zbioi-ze 


Digitized  by  VjOOQ16 


219 


map  geograficznych  całej  kuli  ziemskiej:  co  potwierdza  postrzeżenie 
nasze,  że  była  cząstką  ogólnej,  wyraźnie  z  innymi  wielkiej  karty  częścia- 
mi razem  zachowana. 

Charakterem  tej  karty  nazwać  można  uderzającą  w  oczy  wadę, 
zbytecznej  rozciągłości  między  Serockiem  a  Zakroczymiem,  co  tworzy 
przedłużone  wązkie  międzyrzecze  między  Wiała  i  Bugiem,  nim  ten  do 
Wisły  wpadnie.  Czynię  to  dostrzeżenie  dorywczo,  ponieważ  ta  wada  tej 
mapy  odświeżaną  bywała  w  Amsterdamie  u  de  Witta,  a  potem  w  ofi- 
cynie homanjańskiej,  w  kartach  van  der  Aa,  Vaugondego  i  innych; 
a  bezimienna  mapa,  tą  w  ciszy  opóźnioną  wziętością,  zdaje  się  coś  ta- 
jemniczego kryje. 

Owoź  w  kopiach  Gćrarda  de  Jode  długość  geograficzna  miejsc,  ja- 
kieśmy  wytoczyli,  znajduje  się  jak  następne: 

w  przesztychu  przed  1569  po  1587 

Gdańsk...... 40  32      40  20 

Kraków 41  36      42  35 

Frauenburg 41  50      41  35 

W  pierwszym  różnica  Gdańska  z  drugim  minut  12;  a  między  Kra- 
kowem i  Frauenburgiem  różnicy  minut  14,  której  w  drugim  niema.  Są- 
dzę że  ta  różnica  wynika  z  uchybienia  przesztychu,  który  u  góry  w  prze- 
gradusowaniu  górnego  obramienia  uchybił.  Co  bądź,  oczywiście  jest 
że  ta  bezimienna  karta  zachowała  ściśle  południk  Kopernikowy  i  zasto- 
sowała się  do  długości  geograficznej  astronomicznie  zdjętej,  takowej  nie 
zaniedbała  i  użyła  ją.  A  gdy  długość  ta  Krakowa  jest  41°  35'  a  karty 
niemieckie  stosownie  do  Ptolemeusza  dochowywały  długość  geograficzną 
Wiednia  37°  54'  czyli  38°  0';  a  zatem  astronomowie  krakowscy  dostrzegli 
między  Wiedniem  a  Krakowem  3°  50'  czyli  3°  35',  jest  zaś  rzeczywi- 
ście (Kraków  37°  31'  od  wyspy  Feroe;  Wiedeń  34°  20  różnicy  3°  29'. 
Rozpatrując  się  w  tym  bezimiennym  krajobrazie,  można  dostrzedz,  że 
żadne  nim  nie  powodują  rozmiary,  jedynie  drożnicze  odległości,  kierunki 
i  rzuty.  A  że  niezapr/eczenie  opiera  się  na  obserwacyach  astronomi- 
cznych, sądzić,  zda  mi  się,  godzi,  że  jest  kopią  krajobrazu  wygotowanego 
przez  Bernarda  Wapowskiego,  w  latach  1526,  1528. 

Później  rozmierzano  rozmaite  okolice  i  prowincye.  Takie  rozmiary 
miał  już  WTacław  Gródecki  (czy  Godrecki)  więcej  geometra  niż  astronom, 
dogodniejszy  i  lepszy  dla  użytku  pospolitego  wygotował  krajobraz, 
w  Kolonii  1557  ogłoszony,  mnogiemi  kopiami  powtarzany  i  rozpowsze- 
chniony. Ale  on  południk  krakowsko-frauenburgski  zwichnął  i  naru- 
szył. Przesztychowywali  go  w  Wenecyi  Włosi;  Abram  Ortelius  1570 
w  Antwerpii.  Sztychowano  w  Wenecyi  1769  kartę  Polski  Jędrzeja  Po- 
grabskiego,  która  zdaje  się  takąż  była  jak  Gródeckiego,  ponieważ  Orte- 


Digitized  by 


Google 


220 


lius  użył  jej  1595  do  sprostowania  nowej  edycyi  i  nowego  przesztycho- 
wania  mapy  Gródeckiego.  Mając  te  wzory  Włosi,  inaczej  postępowali, 
bo  ich  trapił  Ptolemeusza:  mery  dian  Polski  więcej  koszlawili,  jak  to 
widzieć  można  z  przesławnej  karty  geograficznej  Jacomo  Castaldo,  kopio- 
wanej 1563  w  Wenecji  rylcem  Pado  Forlani.  Mapa  ta  także  też  sko- 
śne ukazuje  gradusowanie ,  bo  jest  cząstką  wielkiej  karty  Europy,  w  któ- 
rej środkuje  Wenecya. 

Widzieć  tedy  wedle  Gródeckiego,  a  wedle  Castaldo  długości: 

Gdańska 41  20    42  50 

Krakowa 41  40    42  40 

Warmii., 42  20    Frauenburga 45    0 

Wsadzone  z  Frauenburgem  ujście  Friszhafu  pod  45  stopień,  jest 
ujściem  Wisły  Ptolemeusza,  gdy  Frauenburgum  jako  się  rzekło,  ad  ostia 
Istolae  posita  (Koper,  de  revol  IV,  7):  ale  Castaldo  mieścił  Durazzo 
albo  43o  50'  albo  44°  20  długości. 

Nie  wchodzę  w  dalsze  losy  i  przygody  południka  frauenburgsko-kra- 
kowskiego,  wolę  zatrzymać  się  nad  następstwami  z  jego  nakreślenia  wy- 
nikłymi. Stawając  o  3°  35'  na  wschód  Wiednia,  przerzucił  on  wrstecz 
ku  zachodowi  na  4°  40'  ptolemeuszowskie  Wisły  ujście:  w  skutek  tego 
rzucono  całą  Skandynawią  o  tyleż  wstecz;  Duński  półwysep  swój  czub 
pochyły  wyprostował,  pobrzeża  Germanii  o  cztery  stopnie  skurczyć  się 
musiały.  Że  się  to  stało  w  skutek  jego  astronomicznego  nakreślenia, 
daty  tych  przemian  okazują:  bo  wszystkie  te  w  krajobrazowaniu  prze- 
istoczenia, w  następnych  dopiero  po  1506  roku  zachodziły  latach. 

Powie  kto  że  ów  południk  powstał  przypadkiem  z  potrzeby  astro- 
noma; że  użyty  i  zastosowany  został  do  geograficznych  operacyi  dla  bra- 
ku przewodnika  Ptolemeusza.  To  prawda:  ale  brak  ten  był  wprzód, 
kiedy  potworne  ze  Skandynawii  complementum  do  przewodnika  czepiano. 
Południk  frauenburgski  dopiero  obalił  ten  twór;  on  pewnie  ośmielił  do 
wielu  następnych  operacyi.  Niemcy  o  tern  powiedzieć  mogą.  Niemcy 
co  tyle  za  Ptolemeuszem  gardłowali  i  Włochom  go  narzucili,  sami  za- 
prządz  się  do  jego  woza  nie  zdołali :  bo  im  przewodnictwa  swego  odmó- 
wił. W  stronie  południowej  Dunaju,  dostarczył  im  kilka  położeń,  ale 
w  stronie  północnej  zabrakło  im  go.  Norymbergi  u  Ptolemeusza  nieby- 
ło, znalazła  się  w  puszczach  hercyńskich  i  sama  siebie  szukać  musiała, 
własnymi  środkami  swe  położenie  znaleść  i  oznaczyć  zniewolona.  W  ża- 
dnym tedy  kraju  w  ówczas  świetniejszego  postępu  krajobrazowanie  nie 
uczyniło  jak  w  Niemczech.  W  głównych  miejscach  pilnie  wysokość 
bieguna  obserwowali,  astronomicznemi  sposobami  szerokość  geograficzną 
oznaczali.  Czy  podobnie  i  długość  astronomicznym  środkiem  dostrzegli, 
powiedzieć  nie  umiem:  ale  do  niej  szczęśliwie  trafili  Nie  myśląc  o  nakre- 


Digitized  by 


Google 


221 


śleniu  południka  przez  całą  krainę:  Trident,  Norymbergę,  Erfurt,  pod 
właściwy  jeden  południk  uszykowali,  a  od  niego  na  wschód  i  zachód 
główniejszycli  miejsc  w  stopniach  odległości  na  karcie  Niemiec  przez 
Merkatora  1585  wydanej,  obliczenie,  okazuje  że  krajobraz  Niemiec 
w  ówczas  w  całości  swej  na  wypadku  wymiarów  astronomicznych  w  doj- 
rzałości stanął.    Nastąpiło  to  po  roku  1506. 

Nie  tak  było  w  innych  krajach,  w  których  przewodniczył  przesta- 
rzały geograf  grecki.  A  jak  tam  było?  dość  nam  wrócić  do  tych  obser- 
watoryów,  w  których  przed  laty  Kopernik  gościł,  do  tych  Włoch,  w  któ- 
lych  nauki  szukano.  Z  coraz  większą  tam  dokładnością  wypracowywano 
krajobrazy,  trygonometrycznie  mianowicie  rozmiary,  dokładności  stawały 
się  rękojmą:  jednakże  aby  je  spoić,  przyjętem,  jakkolwiek  skracanem 
kierownictwem,  wypadało  je  giąć,  pochylać,  rozciągać,  nabrzękłe  lub  wy- 
dłużone przestrzenie  napełniać.  Szczycili  się  przecie  astronomami  swymi 
Włosi,  a  z  ich  mozolnego  trudu,  w  szerokościach  geograficznych  do  karto- 
grafii, ledwie  co  użytku  dostrzedz;  a  w  długościach,  nic  Skracający  Koper- 
nika dzieło,  bonoński  astronom  Jan  Jędrzej  Magini  zmarły  1617  był  razem 
geografem,  wygotował  wzorowy  atlas  Włoch.  W  nim,  od  stu  lat  stojący 
Toskanellego  gnomon  dostarczył  nareszcie  szerokości  geograficznej  dla  Floren- 
cyi;  w  nim  astronom  Bononii  też  szerokość  geograficzną  wedle  swej 
obserwacyi  naznaczył,  to  jest  podniósł  ją,  ledwie  nie  całym  stopniem 
wyżej  w  północ,  zostawując  wszakże  dwa  stopnie  długości  między  Bononią 
a  Rzymem.  A  zatem  odległość  Bononii  od  Rzymu  na  kilkanaście  mil  rozsu- 
nął, tak  iż  się  stała  ledwie  nie  jedną  trzecią  większą  od  tej  jaką  z  po- 
przednich Castalda  kart  znano:  trygonometryczne  rozmiary  rozdłużoną 
przestrzeń,  zapełnić  musiały. 

Rzym  z  Wenecyą  w  takiejźe  znajdywały  się  kondycyi ,  jak  Kraków 
z  Frauenburgiem :  odległość  tylko  cokolwiek  krótsza.  Z  czasów  średnich 
weków  trwało  mniemanie  i  pewno  było  jak  Bernard  Sylvano  1511  po- 
świadcza, że  się  prawie  pod  jednym  znajdują  południkiem.  Zwichnięty 
on  został  przez  odrodzenie  nauk,  to  przyjęciem  karty  Ptolemeusza,  to 
gruduso^Yaniem  innych,  do  tego  stopnia  że  Rzym  o  3  i  4  stopnie  wy- 
chylał się  na  wschód  weneckiego  południka:  a  przecie  i  Rzym  i  Wenecyn 
astronomów  obserwujących  miały.  Niema  śladu  aby  się  w  to  złamanie 
wdali.  Na  kartach  Maginiego,  i  długi  czas  potem,  Rzym  osadzony  jest 
jeden  cały  stopień  na  wschód  południka  weneckiego.  W  roku  1525  do- 
ktor medycyny  Fernel,  ciekawy  własnym  przeświadczyć  się  doświadczeniem 
o  wielkości  kuli  ziemskiej,  siadł  na  wózek  i  z  Paryża  kierunkiem  gwia- 
zdy biegunowej  pojeżdżając;  obrotem  kół  przebieżoną  drogę  obliczając, 
wielkość  kuli  ziemskiej  wybornie  oznaczył.  Gdyby  był  podobnie  astro- 
nom jaki,  filolog  lub  kardynał,  na  szkapie  konno,  albo  na  rydwanie  swym 


Digitized  by 


Google 


222 


ruszył  z  Rzymu  takim  kierunkiem  biegunowej  gwiazdy,  byłby  niezawodnie 
w  laguny  weneckie  zagrząsł,  o  marmury  weneckie  zaczepił  i  przeświad- 
czył się  o  położeniu  dwóch  głównych  Italii  stanowisk  pod  jednym  prawie 
zostających  południkiem. 

Jakby  na  marach  rozciągnione  na  karcie  geograficznej,  spoczywały 
okaleczałe  Włochy,  w  nieczynności  drzemiąc,  oczekiwały  wdania  się 
obcych,  aby  się  ukazać  we  właściwej  postaci.  Swego  światła  i  swych 
zdolności  nieprzestawały  jednak  udzielać,  skoro  te  bywały  poszukiwane. 
W  przyrządzaniu  kart  geograficznych  wszędzie  dostrzegano  wady,  nie- 
dostateczności, a  zawsze  dla  starego  świata,  determinowanych  długości 
geograficznych  niedostawało.  Rozprawiano  wiele  o  południkach  czyli  licz- 
bowaniu onych,  o  pierwszym  południku  coby  je  powodował.  Roku  1634, 
25  kwietnia  w  Paryżu  orędował  nad  tym  kongres  astronomów,  inżynie- 
rów marynarki,  geografów,  a  stosownie  do  ich  decyzyi  wyszedł  króla 
francuskiego  ukaz,  że  Paryż  ma  być  pod  20  stopnia  długości,  czyli  że 
pierwszy  merydian  ma  20stym  na  zachodzie  Paryża,  przechodzić  przez 
wyspę  Fero&  Wziął  to  stanowisko  swe  suche  na  mapach,  z  czasem  je- 
dnak osunęła  mu  się  noga  z  wyspy  i  zatonął  w  głębiny  oceanu.  Mary- 
narka ten  mały  odniosła  tryumf  nad  lądową  starego  świata  kartografią; 
a  tymczasem  ta  kartografia  świetnie  swą  sławę  głosząc,  w  atlasach  San- 
sonów  (Guillaume  zmarł  1703,  Adrian  1718,)  i  Jaikotów  (Hubert  zmarł 
1712)  między  Wiedniem  a  Konstantynopolem  liczyła  stopni  18  zamiast 
13stu;  między  Lisboną  a  Rzymem  27  zamiast  21;  między  Rzymem 
a  Carcassone  15  zamiast  lOciu  stopni.  Na  mapach  Francyi  Carcassone 
jeden  stopień  na  zachód ,  Dunkerka  jeden  stopień  na  wschód  wymykały 
się  z  pod  wspólnego  południka.  Wspólny  ten  południk  wybiegłszy  z  Pa- 
ryża, niedalekiego  Amiens  zachwycić  nie  umiał.  W  półtora  wieku  po 
Koperniku  zaczęto  nareszcie  myśleć  o  południku  paryskim  czyli  przez 
Francyą  przechodzącym.  Zajęto  się  nim,  mianowicie  od  roku  1669.  Pi- 
card,  La  Hire,  z  Włochy  zwabiony  Cassini,  rozpoczęli  trud,  mający 
Carcassone,  Paryż,  Amiens,  Dunkerkę  pod  jedną  meridienne  wprowa- 
dzić, nietylko  astronomicznemi  obserwacyami  długości,  ale  rozmiarami 
i  trójkątowaniem,  tryangulacyą. 

Takiego  trudu  w  Polsce  niepodjęto;  wskazany  obserwacyą  nieba 
przed  półtora  wieki  południk  był  rozmaitymi  kombinacyami  i  utworami 
targany,  Frauenburg  pospolicie  wypychane  bywało  na  wschód  jednym 
stopniem  lub  30  minutami  tylko.  Do  takich  utworów,  dostarczały  ma- 
teryałów  potoczne  przyrządzania  cząstkowych  krajobrazów  prowincyi ,  wo- 
jewództw, ziem. 

Stanisław  Por.  wygotował  krajobraz  Zatorskiego  i  Oświęcimskiego 
księstwa  w  Wenecyi  1563  ogłoszony,  długo  kopiowany.    Chronimski  pod- 


Digitized  by 


Google 


223 


suwa  nazwę  Pogorzelskiego  dla  zdziełcy,  nie  powiadając  zkąd  ją  wydo- 
był. Porębskiemu  raczej  ją  przyznać  należy,  bo  tego  imienia  kilka  ro- 
dzin w  Zatorskim  było. 

Kacper  Henneberg  wystąpił  z  krajobrazem  Prus  na  drewnie  na 
kilka  ćwiartek  rytym.  Przeniósł  go  na  blachę  1584  Ortelius,  a  nastę- 
pnie długo  był  jedynym  do  powtarzania  wzorem. 

Henryk  Zellius,  także  też  Prusy  przyrządził,  u  de  Jode  przed  1570 
kopiowane  i  następnie  na  różny  wymiar  od  innych. 

Gśrard  Merkator  zapowiadając  wygotowanie  zupełniejszej  mapy 
Polski,  ogłosił  tymczasem  1585  Szląsk  i  Polskę  innego  od  wspomnianych 
utworu,  a  tej  następne  wydania  ponawiane  bywały  w  Amsterdamie. 

Stanisław  Sarnicki  wspólnie  z  Janem  Sienińskim  rozmierzali  1585 
Podole  i  mapa  ogłoszoną  była  1588. 

Stanisław  Pachołoniecki  księstwa  Połockiego  krajobraz  skreślił 
i  szczegółowe  plany,  ogłoszone  w  Rzymie  1580  rylcem  Jana  Baptisty 
de  Cavalleriis. 

Jerzy  Freudenhammer  województwo  poznańskie  wykreślił  naprzód 
rylcem  Gerarda  Coeck,  1645  wydane,  potem  w  kilku  powtórzone  amster- 
damskich officynach. 

Maciej  Strubicz  skreślił  wielkie  księstwo  litewskie,  wraz  z  Inflan 
tami  i  moskiewską  ziemią,  ogłoszone  w  Kolonii  1589. 

Filip  Kluweryusz  (urodzony  1580  zmarły  1624)  z  tego  do  swych 
geograficznych  prac,  mapy  przyrządzał. 

Makowskiego  mapę  stron  wschodnich  Polski  wymienia  1647  Hes- 
sel  Gerard,  ogłaszając  krajobraz. 

Mikołaja  Krzysztofa  Radziwiłła  zabiegami  wygotowany,  Litwy 
i  ziem  Ruskich,  który  w  Amsterdamie  mianowicie  wielekroć  był  kopiowany. 

Był  też  Dniepru  i  Kozaczyzny  z  czasów  tamecznych  wojen  pol- 
skie, z  polskiemi  napisami  karty,  które  homaujańska  officyna  w  Norym- 
berdze, a  za  nią  augsburgskie  kopiowały. 

Miało  to  wszystko,  dla  niedostatku  czego  lepszego,  swe  zasługi 
i  zalety:  ale  jak  mogły  dojrzalszy  owoc  spłodzić,  kiedy  powszechnie 
kartografy  wielu  między  Wiedniem  a  Konstantynopolem  przestrzeń  na 
18stu  rozwijali  stopniach,  zamiast  13stu. 

Le  Vasseur  de  Beauplan  na  tym  fałszywym  znajdował  się  położeniu, 
gdy  u  Dankertza  w  Amsterdamie  1651  mapę  Polski  ogłaszał;  gdy  roz- 
mierzał  Ukrainę  i  plany  okolicznie  zdejmował  dla  ogłoszenia  onych 
w  Kouen  u  Jakóba  Caillou  1650,  1660. 

Dalberga  Polski  właściwej  z  wymiarów  wojennych  wynikająca  mapa 
ukazała  się  dopiero  1669  w  Norymberdze  (może  jednak  nieco  wcześniej 
bo  jest  sztychowana  przez  L.  Cordier  w  Paryżu) ,  długości  geograficznej 
zupełnie  pozbawiona. 


Digitized  by 


Google 


224 


Nieumiem  powiedzieć,  czyli  jakie  obserwacye  astronomiczne  z  owych 
czasów  położenie  Kijowa  rozpomać  usiłowały.  To  zaś  dostrzegam  że 
wprzód  (między  1707  a  1718)  astronomiczną  operacyą  Chiny,  tybetańskie 
i  mantszurskie  przestrzenie  na  kuli  ziemskiej  dobrze  oznaczoną  posadę 
otrzymały,  nim  do  tego  stary  świat  europejski  przyszedł.  A  choć  zu- 
chwałe akademików  paryskich  trudy,  niektórymi  obserwacyami  wsparte, 
przywiodły  wymiar  dłużyny  morza  śródziemnego  do  41  stopni;  choć 
przybywały  obserwacye  mogące  o  długości  geograficznej  stanowić  i  takowe 
z  Gdańska  (Hevelke  urodzony  1611  zmarły  1687)  z  Wilna,  z  Rigi  do- 
starczano, z  tym  wszystkim  takie  to  geografom  strapienie  przynosiło,  że 
zaledwie  śmieli  się  na  nich  oprzeć,  nie  mało  od  nich  stronili.  W  roku 
1755  Robert  de  Yaugondy  we  Francy  i  Sansonów  dziedzic,  króla  polskie- 
go Leszczyńskiego  w  Lotaryngii  geograf  tak  się  wyraża:  prawdać  że 
Niemcy  dość  dobrze  są  od  strony  zachodniej  określone  przez  obserwacye 
Równiejszych  nad  Renem  miejsc;  kilka  też  głównych  miast,  jako  Gdańsk, 
Wrocław,  Wiedeń  oznaczyły  od  wschodu  granice  rzeszy  i  Polski:  z  tym 
wszystkim  biorąc  do  użycia  te  materyały,  słuszna  jest  obawa  zbyteczne- 
go uszczuplenia  lądu,  przywiązując  się  zbyt  niewolniczo  do  obserwacyi, 
które  kilkokrotnego  powtarzania  wymagają  (essai  sur  FkUt.  de  la  giogr. 
chap.  6,  LV.  p.  336). 

Obserwacye  astronomiczne  długości  coraz  łatwiej  praktykowane, 
wzięły  jednak  górę  i  brały  w  ryzę  rozlazłość  kart  geograficznych.  Nie- 
powiem  aby  z  przeniesieniem  się  Brudzewskiego  do  Wilna,  astronomia 
w  stolicy  Litwy  siedliła  się;  ale  kiedy  jezuici  tam  wysoką  kierowali  nau- 
ką, znalazło  się  obserwatoryum,  bo  lubowali  się  wpatrywać  w  niebo.  Nie- 
przecki  długość  geograficzną  Wilna  determinował.  Tobiasz  Mejer  jego 
kartę  Litwy  w  Norymberdze  1749  ogłosił,  do  mojego  całej  Polski  utworu 
1757  zaciągnął.  Wejrzenie  tej  mapy  w  części  właściwej  Polski  przypo- 
mina poznaną  przed  dwiemastu  laty  bezimienną  kartę,  wada  ważkiego 
między  Bugiem  a  Wisłą  miedz j  rzeczą  niepoprawiona.  Frauenburga  dłu- 
gość 37°  25',  a  Krakowa  37°  35'  różnicą  10  minut  południk  przez 
Polskę  przechodzący  utrzymuje,  a  położenie  Wilna  wedle  Nieprzeckiego 
długości  43°  25'  oblicza  między  Wilnem  a  Krakowem  5°  50'  u  Dufoura 
dziś  na  5°  22'  ścieśnione. 


Digitized  by 


Google 


p 

TARNOWIE  MAZOWIECKIEM 

(THOM) 

do  KOPERNIKA 


DOMINIKA  SZULCA. 

Cza.  Rob.  Tow.  Nau*.  Kb.  r.  a  U.  Jagieł. 


Rozprawa  ta  była  drukowana  najprzód  w  Pamiętnika  Religijno-Moralnym,  wycho- 
dzącym w  Warszawie,  w  roku  1843  w  zeszycie  V.  i  VI.  Osobny  oddruk  wyszedł  w  War- 
szawie 1843  in  8°  str.  39  w  25  tylko  egzemplarzach.  Po  raz  trzeci  pomieszczona  jest 
w  zbiorze  pism  Szulca,  które  wyszły  także  w  Warszawie  1854  roku. 

Dominik  Szulc,  uczony  obrońca  Narodowości  Polskiej  Kopernika  tak  w  niniejszej 
rozprawie,  jak  i  następnej  O  znaczeniu  Prus  dawnych  a  głównie  w  Życiu  Mikołaja  Koper- 
nika, które  zamieścimy  w  drugim  tomie  Kopernikijanów,  urodzony  w  Mińsku  1797  roku. 
Od  roku  1821  był  profesorem  przy  gimnazyach:  Wileńskiem,  Białostockiem,  Lubelskiem 
i  Warszawskiem.  Zaszczytnie  znany  w  piśmiennictwie  Polskiem,  umarł  w  Warszawie  27 
Grudnia  1860  roku. 

(Pbzyfiuk  Wydawcy.) 


KoprnnOtijana  t  Z  15 


Digitized  by 


Google 


Digitized  by  VjOOQ16 


„Prawda  jeit  jako  majowy  detrci  na  rośliny/ 
Żyw.  poctt.  est. 


pytanie  względem  Tarnowa,  należącego  niegdyś  do  kapituły  mazowiec- 
kiej, a  przezwanego  później  Thornem,  Torontem,  tak  jest  zawikłane  przez 
pisarzy  obcych,  jako  też  i  krajowych,  że  powrócenie  temu  miastu  pra- 
wdziwej jego  nazwy  zdawać  się  może  nowością  w  czasach  dzisiejszych, 
lubo  właściwie  żadnego  nie  stanowi  wynalazku.    Krzyżacy  mając  sobie 
puszczoną  ziemię  chełmińską  od  Konrada,  księcia  mazowieckiego,  najprzód 
na  jałmużnę,  a  potem  ku  pomocy  w  obronie  kraju  przeciwko  bałwochwalcom 
pruskim,  najstaranniej  tern  się  zajęli,  aby  krainie  i  grodom  chełmińskim 
swoje  ponadawali  miana.    I  rzeczywiście  w  bardzo  krótkim  czasie  zie- 
mica  ta  okryła  się  nazwiskami  te utońskiemi:  Vogelsang9  Thorn,  Roghau- 
sen,  Schonsee,  Engelsburg,  zastępującemi  miejsce:    Dębu,  Tarnowa,  Ro- 
goźna, Kowalewa,  Pokrzywny.    Czynili  to  Krzyżacy  częścią  dla  obcego 
polskich  wyrazów  brzmienia,  częścią  dla  łatwiejszego  sprowadzenia  rze- 
mieślników i  kupców  ze  swojego  kraju,  do  miast  niby  już  niemieckich, 
najbardziej  zaś  dla  tego,  aby  w  miejscu  zamianie  przyjaznem,  utworzyli 
nowe  państwo  niemieckie,  mające  służyć  za  twierdzę  wschodnią  dla  kró- 
lestwa teutońskiego.   Mówi  za  tern  mniemaniem  prędkie  bardzo  potwier- 
dzenie przez  Fryderyka  Rudobrodego,  przywileju  Konrada  mazowieckiego, 
chociaż  król  niemiecki  i  cesarz  zachodni  ani  do  jednej   piędzi  ziemi 
prawa  w  Polsce  nie  miał    Nie  mniejsza  była  gorliwość  i  pisarzy  Krzyża- 
ckich o  rozciągnienie  tła  niemieckiego  nad  ziemią  chełmińską.     Dtte- 
burg,    zakonnik  tego  zgromadzenia,   nazwanego  pauperianami,  mówiąc 
o  Tarnowie,   wyraża,   iż  Herman  Balk,  mistrz  krzyżacki,  przeszedłszy 
z  księciem  Wisłę,  założył  zamek  toruński,  o  pierwiastkowej  nazwie  mia- 
sta wcale  niewspominając.    Późniejsi  pisarze  uważali  Dilsburga  za  źródło 
do  czerpania  dla  siebie,  bez  względu  na  to,  iż  w  lat  sto  po  przyjściu 
Krzyżaków  kronikę  układał.    Były   wprawdzie  przez  ziemian  polskich, 
zostających  pod  rządami  mistrza,    spisywane  wypadki  rzeczywiste;  ale 
tak  wielkie  niebezpieczeństwo  posiadaczom  groziło,  że  zamurowywać  ro- 
czniki swoje  musieli  przed  bacznem  okiem  dumnych  i  chciwych  Krzyża- 


Digitized  by 


Google 


228 


ków. !)    Wszystko  więc,   co  do  nas  o  ziemi  chełmińskiej  i  jej  miastach 
doszło,  jest  dziełem  pióra  stronniczego,  które  nie  we  wszystkiem  zasłu- 
guje na  ufność  potomności.     To  zacieranie  umiejętne  rodowości  nie  zo- 
stało bez  wpływu  i  na  pisarzy  krajowych,  u  których  tło  miejscowe  bar- 
dzo często  niknie.    Tak  Długosz,  najgorliwszy  badacz  przeszłości  lechi- 
ckiej,  wszędzie  Tarnowo  zowie  Toruniem,  lubo  o  niem  na  lat  kilkadzie- 
siąt przed  Krzyżakami  wspomina.    Trzeba  było  szczególnego  zdarzenia, 
żeby  starożytne  Tarnowo  wynurzyć  się  mogło  na  jaśnią  z  otchłani  cie- 
mnej, w  którą  je  pogrążyła  zła  wiara,  lub  opieszałość  ojczysta.    Kromer 
walczący  krytyką  o  pierwszeństwo  z  Długoszem,  za  sekretarstwa  swego 
przy  królu,    trafił  na  starożytny  przywilej,  z  1222  r.  Konrada  księcia, 
którym  wspólnie  z  kapitułą  płocką  nadaje  nowemu  biskupowi  pruskiemu, 
przedtem  opatowi  cysterskiemu  w  Oliwie  na  Pomorzu,  prócz  innych  zam- 
ków, Tarnowo  i  Papowo ,  celem  odbudowania  Chełmna,  twierdzy  z  zie- 
mią  zrównanej   przez  dzicz  pruską.    Kromer  należąc   do  stanu  ducho- 
wnego, bardziej  się  zajął  datą  erekcyi  biskupstwa,  dawniejszą  o  dwieście 
kilkadziesiąt   lat   od    Długoszowej,   aniżeli    innemi  szczegółami,  równie 
ważnemi,    które   się  w  przywileju  znajdują;  nieomieszkał  jednak  zawia- 
domić  czytelnika  swoich   dziejów,    że  miasto  darowane  przez  kapitułę 
płocką,  zwało  się   Tarnowem.2)    Zapewne  ta  wiadomość  sprawiła  żywe 
wrażenie  na  pokoleniu  Zygmuntów,  kiedy  Sarnicki  w  skróceniu  przebie- 
gając dzieje  Kromera,  nieomieszkał  przypomnieć  za  Batorego,  że  Thorn 
przedtem  zwał  się  Tarnowem;  „Torunia  ab  eis  excitatur,  dim  Tarnoma 
dicta.8)    Odtąd  szczegół  ten  dotyczący  lechizmu,   tak  dalece  puszczony 
został  w  niepamięć,  że  na  początku  siedmnastego  wieku  przekładacz  Kro- 
mera,  za   Tarnowo    położył  Karnów.    Druga    połowa  tegoż  stólecia, 
jeszcze  mroczniejsza  w  krytyce,  nie  mogła  błędu  sprostować.    Ale  dzi- 
wić się  należy,  iż  tak  uczeni  badacze  jakiemi  są  Dogiel  i  Niesiecki,  pod- 
stawili Karnów  lub  Karniów,    za  rzetelne  nazwisko.    Wprawdzie  ostatni 
z  nich  oświadcza,  iż  winien  swoje  wiadomość  odpisowi  jakiemuś  urzędo- 
wemu;4) lecz  szczeremu,  jakim  on  był  śledzicielowi  źródeł,   akta  ar- 
chiwum koronnego  nie  powinny  były  być  obce.    Naruszewicz  przestaje 
na  Dogielu.    Tym  sposobem  o  dawnem  Tarnowie  zupełnie  zapomniano, 


1)  Leon  HisŁ  Prus.  str.  222.  »Quod  ad  Chronica  pertiuet,  tantum  aberat,  re  non 
obscure  mtellecta,  nt  ea  Prussi  concederent,  quod  ea  muru  obstruzerint  t  ac  aliis  ąuibua- 
cnmqne  modis  diligentissime,  a  Crncigerorum  manibus  et  conspectu  conserraTerint." 

2)  ^Adjecit  etiam  Gedeon  Episcopus  Plocensis,  assentiente  Collegio  Sacerdotam, 
Tanumam,  qua  Torunia  est"  Kromer  wyd.  Bazy],  str.  195.  De  orig.  et  reb.  gest.  PoL 
lib.  TTSTJC 

3)  Str.  1091  wyd.  Lipsk. 

4)  Tom  Ł  str.  57  wyd.  pierwszego. 


Digitized  by  VjOOQ16 


229 


tak,  że  wielcy  pisarze,  Jan  Śniadecki  i  Czacki,  z  powołania  trudniący 
się  okolicznościami  życia  Mikołaja  Kopernika,  miejsce  urodzenia  tego 
wielkiego  człowieka  nazywają  Toruniem,  co  złączone  z  nazwą  urzędową 
Prus  królewskich,  nadawaną  ziemi  chełmińskiej,  spowodowało  twierdze- 
nie zagranicznych  pisarzy,  a  mianowicie  Zacha,  że  astronom  był  Niem- 
cem na  ziemi  teutońskiej  zrodzonym.  Nie  jest  tu  miejsce  dla  obszer- 
nego wywodu  losów  ziemi  chełmińskiej  do  Kopernika;  lubo  to  pytanie 
po  rodzie  ojca  i  własnem  zeznaniu  niejednokrotnem  astronoma,  do  ży- 
wotnych należy.  Ze  -względu  jednak  na  Tarnowo,  zamilczeć  nie  możemy, 
czem  była  ziemia  chełmińska  do  puszczenia  jej  Krzyżakom,  aby  tem  ła- 
twiej okoliczności  miasta,  będącego  przedmiotem  teraźniejszego  poszuki- 
wania, we  właściwej  wystawić  barwie. 

Omijając  kroniki  Krzyżackie,  utrzymujące,  że  kraina  chełmińska 
winna  swój  początek  prusakowi  Chełmowi,  synowi  Wąjdewuta,  l)  przy- 
taczamy zdanie  znanego  w  świecie  uczonym  ze  zdolności  i  wysokiego 
w  chrześciaństwie  dostojeństwa  Aeneasa  Sihiusa,  który  w  traktacie 
o  Europie,  rozdziale  o  Prusach  tak  powiada:  „Przez  całe  Prusy  Wisła 
płynie.  Na  południe  Mazowszanie  i  Polacy  rolę  uprawują.  Dziki  to  lud 
i  bałwochwalczy  był  do  czasów  Fryderyka  II  cesarza.  Za  jego  panowa- 
nia zakonnicy  niemieccy  jąwszy  się  oręża,  cokolwiek  pruskiego  na  pra- 
wej stronie  Wisły  było,  zajęli.  Od  tego  czasu  język  niemiecki  wprowa- 
dzony, i  biskupstwa  za  Wisłą  założone:  pomozańskie,  chełmińskie,  sam- 
bijeńskie  i  warmińskiej*  To  mniemanie  tem  więcej  zdaje  się  mieć  za 
sobą  powagi,  że  pisarz  sprawował  świetny  urząd  poselski  w  Niemczech 
i  Prusach,  gdzie  się  mógł  przekonać  o  prawdziwości  twierdzenia.  Ale 
przeciwko  rzeczywistości  jego  walczy  równie  brak  znajomości  dokładnej 
geografii  w  piętnastym  wieku,  jak  i  osobiste  pisarza  położenie.  Oksford, 
brzeg  lewy  Wisły,  brano  za  kraj  niemiecki,  a  nawet  biskup  płocki  na 
jednym  ze  zborów  powszechnych  uchodził  za  pasterza  germańskiego.  Ko- 
mukolwiek znany  przywilej  Jagiełły  akademii  krakowskiej  dany,  pisma 
Piccolominiego  i  historya  Kościoła  narodowego,  ten  nie  potrzebuje  na  to 
dowodów.  Prócz  tego,  Eneasz  Silvius  miał  niejaką  urazę  do  Polaków  za 
trudności,  czynione  w  otrzymaniu  biskupstwa  warmińskiego.  Największą 
skazówką  wątłości  zdania  o  Prusach,  jest  sprzeczność  napotykana  w  pi- 
smach Piccolominiego.  Raz  twierdzi,  że  Polacy  i  Mazowszanie  na  połu- 
dniu Wisły  mieszkający,  rolą  się  tylko  trudnią,  na  wzór  początkowego 
w  cywilizacyi  ludu;  drugi  raz  wspomina  zaszczytnie  o  akademii  krako- 
wskiej,  nauce  znakomitej  Zbigniewa  kardynała,2)  i  jego  synowca  Sie- 


1)  U  Leo.  str.  8,  Hartknoch  R.  P.  P.  sfcr.  153. 

2)  Historia  rerom  ubique  gertarum,  locorumque  de»criptio,  Basil.  1571, 


Digitized  by 


Google 


280 

nieńskiego.  *)  Że  Krzyżacy  po  otrzymaniu  ziemi  chełmińskiej,  a  mia- 
nowicie od  Kazimierza  W.  nazywać  zwykli  tę  część  ziemi  polskiej  Pru- 
sami, temu  się  dziwić  nie  należy,  czynili  to  albowiem  z  powołania,  dla 
udowodnienia  praw  swoich  nietylko  do  krainy  zdobytej  na  bałwochwal- 
cach, ale  i  całej  posiadłości,  którą  składała  i  ziemia  chełmińska;  lecz, 
że  po  zwrocie  jej  do  korony,  zachowała  ona  nazwę  Prus  królewskich, 
rzecz  ta  wyciąga  wyjaśnienia.  Kazimierz  Jagiellończyk  wdzięczny  mie- 
szkańcom, zostającym  przeszło  przez  lat  dwieście  pod  rządem  mistrzów 
krzyżackich,  za  dobrowolne  udanie  się  pod  opiekę  właściwego  dziedzica, 
ze  względu  na  osadników  początku  niemieckiego,  w  niemałej  liczbie  zo- 
stających w  handlowych  miastach  Tarnowie,  Gdańsku  i  Elblągu,  oraz 
na  starożytnych  Prusaków  w  obwodzie  samby  eńskim,  nadrawskim,  na- 
ktańskim,  jeszcze  natenczas  istniejących,  jakkolwiek  starannie  usuwanych 
w  akcie  wcielenia  tych  krain  do  Polski,  użycza  im  nazwiska  ziem  pru- 
skich, z  wyraźnem  jednak  rozróżnieniem  właściwych  Prus  od  ziemi  cheł- 
mińskiej, pomorskiej  i  michałowskiej.  Tak  albowiem  brzmią  słowa  przy- 
wileju: „W  imieniu  wszechmocnego  Boga,  rzeczonych  ziemian,  obywateli 
miejskich  i  wszelkich  mieszkańców  ziem  pruskich ,  chełmińskiej,  po- 
morskiej i  michałowskiej  życzliwe  i  dobrowolne  poddanie  się  przyjmuje- 
my'/ Podobnaż  treść  listu  samych  mieszkańców  wchodzących  do  składu 
Polski:  „Lecz  gdy  król  i  korona  polska  nadawcami  byli  zakonu,  a  zie- 
mie wzmiankowane,  to  jest  pruska,  chełmińska,  pomorska  i  michałow- 
ska,  od  ciała  królestwa  polskiego  niesprawiedliwie  i  przemocą  oder- 
wane zostały,  my  przeto  od  chwili  niezależności  naszej,  postanowiliśmy 
natychmiast  połączyć  się  z  starożytną  głową  i  odwiecznym  ciałem,  od 
któregośmy  oderwani  byli"  Oświadczyli  to  posłowie:  Bażeński,  Zakrzy- 
cki  i  inni.  2)  Po  wyroku  posła  papiezkiego  Rudolfa  w  1466  r.  przy- 
sądzającym drogą  ugody  całe  Prusy  królowi  polskiemu,  z  uznaniem 
lenności  na  właściwsze  Prusy  mistrzom  krzyżackim,  Kazimierz  Jagielloń- 
czyk, powróconą  część  Polski,  na  wzór  całej  korony  urządził,  mianując 
wojewodów,  kasztelanów,  podkomorzych  i  podskarbiego,  nadając  prawo 
sejmikowi  jeneralnemu  roztrząsania  spraw,  ważniejszych,  na  którym  sam, 
lub  umocowany  komisarz  miał  się  znajdować,  tudzież  orła  białego  na 
czerwonem  polu,  ze  zbrojną  ręką,  za  herb  ziemi  chełmińskiej,  pomorskiej 
i  michałowskiej.3)  Co  do  prawa,  zostawił  wolność  przyjęcia  polskiego 
lub  zachowania  chełmińskiego,  do  którego  długim  szeregiem  lat  nawykli 

1)  Gobelini  (sam  Eneasz)  Comment  u  Niesieckiego  tom  IV.  str.  94.  „Adfait  Gan- 
miri  regis  Poloniae  legatus,  vir  doctus,  Sbignei  quondam  Cracoyiensis  Episcopi  et  Cardi- 
nalis  nepos." 

2)  Długosz  t  II.  str.  134—143. 

3)  Nietiecki  t  L  str.  185. 


Digitized  by 


Google 


231 


byli  Obrady  na  sejmikach  powiatowych  i  jeneralnym  odbywały  się  po 
polsku,  sami  tylko  deputowani  od  miast,  lubo  wszyscy  mówili  tym  ję- 
zykiem, przez  wzgląd  jednak  na  początek  ich,  w  znacznej  części  niemie- 
cki, mieli  wolność  czynienia  wniosków  po  łacinie.  Pytanie  więc  dotyczące 
ziemi  chełmińskiej,  dzieli  się  na  dwie  odnogi:  granice  ludu  polskiego, 
i  siedlisko  dawnych  Prusaków. 

Erudycya  jest  martwą  głoską,  jeżeli  jej  nie  przenika  iskra  poję- 
tności;  jest  zamętem  dla  uwagi  czytelnika,  gdy  nagromadzone  wiadomo- 
ści w  rzeczy  mało  kogo  obchodzącej,  bez  jedności  wątku  wystawione, 
wzywają  ciekawości  myśliciela.  Ale  gdy  tak  zwana  erudycya,  czyli  zna- 
jomość gruntowna  rzeczy,  służy  za  wsparcie  pomysłu,  ważnością  zasłu- 
gującego na  wiedzę,  gdy  każdy  szczegół  sprawdzony  został  przez  po- 
równanie świadectw  źródłowych,  a  baczność  i  sumienie  pisarskie,  nie 
daje  innego  znaczenia  dowodom,  nad  to,  które  się  we  świadectwie  za- 
wiera, gdy  nakoniec  to  pasmo  rzeczywistości  złożone  jest  z  ogniw  pro- 
wadzących do  coraz  głębszego  rozumowania;  natenczas  erudycya  jest 
najmniej  krytyką,  a  bardzo  często  rozwojem  wynalazkowym ;  jest  doświad- 
czeniem nauk  ścisłych,  które  do  tylu  nowych  widoków  doprowadza.  Kry- 
tyk przeto  nie  może,  dla  żadnych  względów  pięknictwa  ustąpić  przywo- 
dzeń,  jak  iizyk  doświadczeń.  Najprzód,  same  nazwiska  miast,  rzek,  je- 
zior ziemi  chełmińskiej,  są  już  dostateczną  rękojmią  rodowości  polskiej. 
Cóż  mają  pruskiego  w  sobie:  Chełmno,  Radzyń,  Grudziądz,  Ruda, 
Ostromeck,  Piaseczno,  Wisła,  Mokra,  Partecin?  Ale  mogą  to  być  na- 
zwy późniejsze,  za  rządu  polskiego  po  ustąpieniu  Krzyżaków  nadane. 
Obaczmy.  —  Bolesław  Chrobry,  ciągnąc  pospoHtem  ruszeniem  przeciwko 
Prusakom  1014  roku,  przechodził  przez  ziemię  chełmińską,  nalełącądo 
królestwa ,  a  zburzywszy  opanowaną  przez  nieprzyjaciela  twierdzę  Radzyń, 
granice  Polski  wzmocnił.  J)  W  tymże  wieku  za  Bolka  Szczodrego, 
w  roku  1065,  Grudziądz,  Radzyń  i  Łaszyn,  oddane  zostały  klasztorowi 
mogilnickiemu.  2)  Krzywousty  zaproszony  na  poświęcenie  kościoła  do 
Rudy  chełmińskiej,  napadnięty  był  w  lesie  przez  Pomorzan  za  Osą  mie- 
szkających. 3)  Widzieć  można  tę  Rudę  na  karcie  geograficznej  Szrem- 
Ha.  4)  Tenże  ostatnią  wolą  zapisał  ziemię  chełmińską  Bolesławowi 
Kędzierzawemu.5)  Za  Kazimierza  Sprawiedliwego,  książęta  polscy: 
Bolesław  Miecławic,  Bolek  Wysoki,  Miecław  Raciborski  1192,  przezna- 
czyli Toruń,  miasto  nad  Wisłą,  za  punkt  jednoczenia  siły  zbrojnej.  6) 
Nakoniec  Leszek  Biały  na  wiecu  walnym  sędomirskim,  odstąpił  tę  ziemię 


1)  Długosz  str.  163.  —  2)  Długosz  258.  —  3)  Pomerani  namąue  per  Poloniom 
discurrentes,  praedas  et  captWos  agebant  Gall.  wyd.  Band.  str.  197  i  198.  —  4)  General- 
Carte  Ton  Polen  nach  Zannoni  1793.  —    5)  Długosz  450.  -—    6)  Długosz  565. 


Digitized  by 


Google 


232 


Konradowi,    brata  młodszemu, ')  a  ten  ostatni  puścił  ją  Krzyżakom 
następnym  przywilejem: 

W  imię  Pańskie,  Amen.  My  Konrad  książę  mazowiecki  i  kujaw- 
ski- czynimy  wiadomo  obecnym  i  na  przyszłość  będącym  ludziom,  ic 
bronom  szpitalnym  N.  M.  P.  jerozolimskim,  domu  niemieckiego,  dla 
zbawienia  duszy  naszej  i  rodziców,  nadaliśmy  ziemię  chełmińską  ze 
wszystkiemi  jej  przynależytościami  w  wodzie,  gruntach  i  lasach,  żadne- 
go użytku  dla  siebie  teraz  i  napotem  niezostawując ,  w  całości  na  wie- 
czną własność,  oraz  wieś  Orłów,  w  ziemi  kujawskie  leżącą,  za  zgodą 
wszystkich  następców  naszych.  Aby  zaś  dawność,  matka  zapomnienia, 
darowizny  tej  nie  nadwyrężyła,  list  ten  pieczęcią  naszą,  braci  wszystkich 
książąt  polskich,  oraz  biskupów  i  świadków  aktowi  obecnych  podpisem 
postanowiliśmy  stwierdzić,  których  te  są  imiona:  JKs.  Michał  biskup  ku- 
jawski; JKs.  Ginter,  nominat  płocki;  pan  Arnold,  wojewoda  kujawski; 
pan  Sieciech,  sędzia  nadworny;  Szczepan,  brat  jego;  fan  Tomasz,  ka- 
sztelan brzeski;  pan  Gołuch;  pan  Jędrzej;  pan  Maurycy,  łowczy;  Albert, 
brat  jego;  pan  Piotrek,  koniuszy;  pan  Tomasz;  pan  Krzywosąd;  Grzy- 
misław,  brat  jego;  Jan,  podkomorzy;  Albert,  podkoniuszy;*  Żyrosz,  pod- 
czaszy; Mikołaj  Cieszym  Strzałek;  Bogusław  Bogumił;  Bogusław;  JKs. 
Grzegorz,  podkanclerzy ;  ks.  Jakób;  Mikołaj  Mikuła;  Anzelm.  Dany 
w  Brześciu  roku  wcielenia  Pańskiego,  tysiącznego  dwuchsetnego  dwu- 
dziestego ósmego,  22.  kwietnia. 

(LS).  (LS).  (LS). 

jedna  oderwana. 

Gdyby  się  komu  i  ten  źródłowy  z  trzynastego  wieku  dowód,  nie- 
dostatecznym jeszcze  być  zdawał,  przytaczamy  o  przyrodzeniu  ziemi 
chełmińskiej  zeznanie  samych  mistrzów  krzyżackich.  Henryk  Plauen 
po  bitwie  tanenberskiej,  zastępujący  poległego  Ulrycha  Jungingen,  na 
posłuchaniu  ugodnem  pod  Marienburgiem,  przed  Jagiełłą  tak  mówił: 
„Nie  wydzieramy  ci  owocu  zwycięstwa  nad. nami  odniesionego,  żądając 
utrzymania  dawnych  granic.  Pomorze,  chełmińską  i  michałowską  ziemię, 
oraz  co  tylko  od  Polaków  wojną  lub  inną  drogą  zdołaliśmy  otrzymać 
i  przywłaszczyć,  oddajemy.  Prosimy  cię  tylko  i  błagamy  przez  zbawien- 
ną śmierć  Chrystusa  i  Najświętszej  Matki  Jego  Maryi  imię,  abyś  nam 
Prusy  tylko,  które  przodkowie  nasi  broniąc  Mazowsza  i  Polski,  orężem 
i  krwią  swoją  dziczy  wydarli,  odstąpił."  2) 

Przy  tej  okoliczności  winniśmy  nadmienić  o  rzeczy  prawie  niedotknię- 
tej  przez  pisarzy  krajowych,  że  część  ziemi  polskiej,  na  północ  krainy 


1)  Długosz    str.  602. 

2)  Leo.  Hut  Prus,  str,  202.  Długosz  XI,  277. 


Digitized  by  VjOOQ16 


233 


chełmińskiej  położona,  uchodząca  u  dziejopisów  za  Pomezanią  szczepu 
pruskiego,  jest  czystem  Pomorzem  wschodniem.  Domyśla  się  Narusze- 
wicz pod  r.  1062,  mówiąc  o  napadach  pogańskich  i  Gródku,  sfałszowa- 
nia nazwiska;  *)  lecz  dowodów  gruntownych  nie  przytacza.  Tymczasem 
dochowana  ugoda  pomiędzy  tymi  Poraezanami  a  Krzyżakami,  za  pośre- 
dnictwem legata  papiezkiego,  Jakóbaarchidyakonaleodyjskiego,  w  roku  1249 
zawarta,  Poraezanów  tych  Pomorzanami  nazywa.2)  Rzeczą  jest  wielce 
ciekawą,  napotkanie  wiadomości,  że  część  Polaków  w  połowie  trzynastego 
wieku  zostawała  jeszcze  w  stanie  bałwochwalczym,  gdy  historycy  głuche 
o  tern  zachowują  milczenie.  Chrzest  albowiem  Pomorzan  za  Bolesława 
Krzywoustego  1124  roku,  nastąpił  tylko  na  lewej  stronie  Wisły;  prawa 
zaś  zostawała  pod  wpływem  Prusian,  równie  jak  i  ona  bałwochwalczych. 
Pomorzanie  ci  nowo-ochrzceni,  w  lat  sto  przeszło  później,  przyrzekli 
legatowi  wybudować  świątynie  w  miejscach  zwanych:  Pogotowe,  Rulice, 
Lignice,  Lipiec,  Bogusz,  Góra  i  innych.3)  Zapytani,  jakiegoby  się 
prawa  trzymać  chcieli  w  sporach  pomiędzy  sobą  zajść  mogących,  wybrali 
i  prosili  o  polskie,  sąsiadów  swoich. 4)  Przerzynał  tę  krainę  Nogat, 
wpadający  do  odnogi  bałtyckiej,  a  ludność  polska  zamieszkała  jej  liczne 
wsi  i  miasta,  z  pomiędzy  których  najsławniejsze  są  w  dziejach  Kwidzyn 
i  Czartyrn,  Marienwerderem  i  Mariemburgiem  od  Krzyżaków  przezwane. 
Przeszłość  tak  rzeczy  zatarła,  że  zamiast  Czartyrna,  wszędzie  się  napo- 
tyka Zantyr.  Są  dowody,  że  się  Pomorze  wschodnie  rozciągało  1241 
roku  do  rzeki  Pasolwy,  czyli  Paseryi.  3) 

Równie  ciemny  jest  początek  ludu  zamieszkałego  w  Działdowie, 
Dąbrównie,  Olsztynku,  Olsztynie,  Nidborgu,  Biskupcu  i  t  p.  miastach, 
o  których  kroniki  dawne  krajowe  niewspominają  przed  nadaniem  Krzyża- 
ków, a  późniejsze  do  Prus  odnoszą.  Są,  którzy  je  uważają  za  osady 
w  dalszych  czasach  poczynione,  za  rządu  zakonników  szpitalnych.  Lecz 
pasmo  dziejów  ziemi  chełmińskiej  i  pomorskiej,  na  wschód  Wisły  leżą- 
cej, okazują  jednostajnosć  losu  tych  trzech  krain.  Prusianie  jeszcze 
przed  Konradem  mazowieckim  musieli  południową  część  Warmii  zdobyć, 
kiedy  w  potwierdzeniu  przez  cesarza  Fryderyka  przywileju  krzyżackiego 
na  ziemię  chełmińską,  jest  wzmianka  o  obietnicy  Konrada,  darowania 
innej  jeszcze  ziemi,  pomiędzy  jego  księstwem  a  Prusianami  leżącej;  bez 
wyrażenia  jednak  nazwiska.    Pisarze  pruscy  tę  krainę  mianują  Galindią,  *) 

1)  Str.  386  i  387  tomu  II.  wyd.  pierwsz. 

2)  U  Leo.  str.  88  i  90:  Porro  neopbiti  saepe  dicti,  specialiter  autem  Uli  de  Pome- 
rania. „Promiserunt  etiam  Uli  qui  de  Pomerania," 

3)  U  Leo.  str.  90.  —    4)  Tamie  str.  88. 

5)  Granice  biskupstwa  pomezańskiego  za  Wilhelma  biskupa  mutynskiego,  u  Leo.  79. 

6)  Leo.  str.  7  i  73. 


Digitized  by 


Google 


234 


nawet  u  Długosza  pod  tem  imieniem  uchodzi;  !)  lecz  to  nazwisko  nie 
jest  polskie.  Ze  zbliżenia  dopiero  wiadomości  historycznych,  dojść  mo- 
żna prawdziwego  znaczenia.  Galindowie  w  rozgraniczeniu  dzierżaw 
krzyżackich  od  polskich,  za  mistrza  Teodoryka  z  Altemburga,  po  za- 
warciu pokoju  z  Kazimierzem  Wielkim  1343  r.  mianując  się  Oulgensami 2) 
jedno  z  ich  miast  ludne  i  bogate,  zwało  sig  Gilgenburgiem,  3)  które  jest 
polskiem  Dąbrównem,  4)  a  jezioro  około  niego  dąbrowskiem.  5)  Z  tego 
wynika,  że  Galindia  jest  ziemią  dąbrowską,  zatartą  w  swojej  nazwie 
przez  obcy  język.  Szerokość  jej  rozciągała  się  do  Bartenu, 6)  przy  Heils- 
bergu,  a  zatem  do  54  stopnia  szerokości  północnej;  na  wschód  do  rzeki 
Pyzy.  7)  Dziwić  się  należy,  jak  ten.  kraj,  należąc  od  niepamiętnych 
czasów  do  Prusian,  Krzyżaków,  Prus  książęcych  i  dalszych  władców,  za- 
chował znamiona  pochodzenia  swojego  do  dnia  dzisiejszego,  co  się  i  z 
karty  geograficznej  ludów  słowiańskich  Szafarzyka  najwidoczniej  okaziye, 

Owa  więc  ziemia  pruska  astronoma  Zacha,  zostająca  tylko  pod 
rządem  Kazimierza  Jagiellończyka  i  Zygmunta  za  Kopernika,  ile  dotąd 
widzimy ,  jest  krainą  chełmińską,  pomorską  i  dąbrowską.  Skądże  nazwa 
pruskiej?  Każdy  czyn  ma  swoje  przyczynę,  i  ta  się  zaraz  wyjaśni: 

Na  północ  ziem  opisanych,  był  klin  kroju  przy  bałtyku,  na  którym 
zamieszkał  lud  językiem,  obyczajami  i  religią  różny  od  polskiego.  8) 
Posuwając  się  na  wschód,  łączył  się  z  rozleglejszą  gałęzią  rodu  swego, 
skąd  idąc  ku  północy,  opierał  się  o  ujście  Niemna.  Lud  ten  dziki  i  wa- 
leczny, zwał  się  Prusianami,  Prusami,  lub  Prusakami  u  sąsiadów.  Gra- 
nice jego  wskazują  pisarze  w  tym  kraju  mieszkający,  i  najdawniejsze 
zabytki  dziejów  ojczystych.  Ponieważ  Pomorzanie  graniczą  na  wschód 
z  zatoką  morską  i  Druznem,  pod  którem  znowu  się  ciągną  na  wschód, 
jako  się  wyżej  rzekło;  gdy  i  Barten,  podług  przywiedzionego  świade- 
ctwa, granicą  jest  języka  polskiego  na  północ,  wypada  stąd,  że  Prusia- 
nie  dawni  mieli  za  podstawę  linią  przechodzącą  przoz  Elbląg  i  Bartę, 
a  zatem,  że  ich  granica  zaczynała  się  dopiero  od  44  sropnia  szerokości 
północnej.  Co  okaziye,  że  prócz  ziemi  chełmińskiej,  trzy  razy  tyle  było 
jeszcze  kraju  na  południe  Prus,  a  północ  Mazowsza  Konradowego 
mówiącego  po  polsku. 

Że  język  Prusian  nie  był  ani  polski,  ani  niemiecki,  okazuje  się  to 
z  samych  nazwisk  miast  i  naczelników  religii:  Howeda,  FUpefło,  Ryko- 
jot,  Tywajto,  Deinges,  Berauto,  Napajles,  Darsgojto,  Fomelois,  Kirbeido. 

1)  Długosz  star.  163.  —  2)  Leo.  str.  162  i  163.  —  3)  Leo.  str.  195.  —  4)  Leo. 
tamie.  —  5)  Długosz  X.  235.  —    6)  Leo.  162.  —    7)  Sarnicki,  wyd.  Lipsk.  str.  1886. 

8)  Obaczyó  granice  Polski  za  Miecława  u  Muratori  Antiq.  tom  V.  str.  831 »  „sieut 
indpil  a  primo  łatere  Umgum  marę  fine  PruzgcB."  Gall  umieszcza  Prusyan  w  błotach  i  je- 
ziorach nadmorskich,  wyd.  Bandt.  str.  209  i  220.  Długosz  str.  118. 


Digitized  by 


Google 


235 


Charakter  mieszkańców  miał  niektóre  zalety,  mianowicie  gościnność  po- 
łączoną z  litością  dla  nieszczęśliwych.  Zatrudnieniem  głównem  handel 
i  zdobycze.  Dla  chrześcian  nienawiść  szczególna,  a  dla  jeńca  losem  wy- 
branego zgon  na  stosie  wespół  z  koniem,  jako  dar  najmilszy  bogom  przy 
dębie  rozłożystym  poświęcony.  Prusianin  zatem  niebył  miłym  sąsiadem 
dlA  Mazurów,  którzy  z  mocy  praw  istniejących  przenosili  spokojność  to- 
warzyszącą uprawie  ziemi,  nad  wojnę  zaczepną.  Wojenny  umysł  Bole- 
sławów zanosił  oręż  na  bagna  północne,  lecz  cel  wyprawy  nie  był  do- 
pięty. Pokonany  Prusak  chrzest  przyjmował;  wzmógłszy  się  na  siły, 
pustoszył  ziemie  polskie  i  chrześciaństwo  niszczył.  Podobnież  postąpił 
sobie  za  Bolesława  Kędzierzawego,  przyjąwszy  chrzest  1164  r.  a  nawet 
straszliwą  klęskę  zadał,  wprowadziwszy  w  manowce.  Poskromieni  Pru- 
sacy przez  Kazimierza  Sprawiedliwego  1192  r.  i  gromieni  dzielnością 
Krystyna  z  Gozdowa,  sławnego  za  Leszka  Białego  wojownika,  mniej  się 
Mazowszu  naprzykrzali,  gdy  zgon  tego  wojewody,  bożkiem  od  nich  prze- 
zwanego, otworzył  pole  łupieży. 

Stolica  Apostolska  słysząc  o  ucisku  chrześcian,  wysłała  opowiadaczy 
wiary  świętej  w  1209  roku,  wybrawszy  ich  z  grona  Cystersów  oliwskich, 
a  do  arcybiskupa  gnieźnieńskiego  kilkakrotnie  pisała  o  udzielenie  po- 
trzebnej pomocy  ze  strony  książąt  polskich  i  pomorskich,  dopóki  osobny 
pasterz  pruski  wyznaczony  nie  zostanie.  Podobnąż  odezwę  uczyniła  i  do 
samych  książąt,  żądając  złagodzenia  w  poborach.  Krystyn,  opat  oliwski, 
z  rzadką  wziął  się  gorliwością  do  uprawy  winnicy  Chrystusowej.  Już 
1214  roku,  otrzymał  jakąś  darowiznę  w  ziemi,  od  niejakiegoś  Surbona, 
nawróconego  poganina,  za  co  w  roku  następnym  nazwę  pierwszego  biskupa 
pruskiego,  od  papieża  miał  udzieloną.  Lecz  na  ogół  ludu  mało  działały 
nauki  świątobliwego  pasterza:  a  przynajmniej  nie  wstrzymały  od  żądzy 
pustoszenia  kraju  sąsiedzkiego.  Owszem,  Prusacy  przypisując  Polakom 
roissye  Cystersów,  z  większą  niż  przedtem  zawziętością  napadli  na 
granice ,  pożogami  napełniając  ziemię  chełmińską  i  zabierając  ludzi  z  do- 
bytkiem. Innocenty  III  zagrzewał  książąt  do  pomocy  w  opowiadaniu 
Ewangelii  1219  r.  lecz  z  rozhukanym  ludem  ciężko  było  sobie  poczynać. 
Bogusz  wojewoda  mazowiecki,  źle  bronił  granic,  a  odwaga  w  nieprzyja- 
cielu do  tego  stopnia  wzrosła,  że  wszystkie  zamki  w  ziemi  chełmińskiej 
z  ziemią  zrównane  zostały.  Krystyn  więc  ogłasza  wojnę  krzyżową  w  ca- 
łej Polsce,  wzywając  pod  znak  Zbawiciela  bogobojnych  rycerzy,  pragną- 
cych korzystać  z  rozgrzeszającej  uchwały  Stolicy  Apostolskiej.  Przyjmują 
krzyż:  Henryk  Brodaty,  książę  szląski;  biskupi:  wrocławski  i  lubuski; 
szlachta  szląska,  mało  i  wielkopolska,  mazowiecka,  Konrad  książę,  a  na 
czele  wszystkich  Leszek  Biały,  władca  Polski.  Imiona  te  wypisane  są 
w  przywileju  Konrada,  danym  Krystynowi  1222  w  Łowiczu,  i  dochowa- 


Digitized  by 


Google 


236 


Dym  w  archiwum  głównem.  Ruszono  przeciwko  Prusakom,  i  całą  ziemię 
chełmińską  z  rąk  nieprzyjacielskich  wydarto.  Wywdzięczając  się  Konrad 
Henrykowi  szląskiemu  za  okazaną  usługę,  darował  znaczne  włości  na 
Chełmińsce;  a  Krystyno wi  biskupowi  pruskiemu,  kilkanaście  zamków 
zburzonych  i  do  stu  wsi,  wiecznem  prawem  ustąpił. 

Akt  ten  starożytny,  po  rozdziale  państwa  pomiędzy  Leszkiem  i  Kon- 
radem uczyniony,  z  tego  szczególniej  względu  na  uwagę  zasługuje,  że  w  nie- 
pewności lub  wątpliwości  wieków,  odkrywa  prawdziwą  nazwę  Torunia, 
na  czystem  dnie  lechickiem.  Po  wyliczeniu  darowanych  zamków:  Gru- 
dziądza, Wapska,  Pokrzywmy,  Rudy,  Kolna,  Kiszyna  i  t  d.  tudzież  wsi: 
Narożnego,  Bolemina,  Ostromecka,  Zamka,  Chróścina,  Piaseczna,  Wię- 
cława, Niedalina,  Tuszewa,  Ostrowic  i  innych,  tak  się  następnie  wyraża: 
„Aby  zaś  do  odbudowania  zamku  Chełmna,  dobra  chęć  rzeczonego  biskupa 
pruskiego  nastąpiła,  przewielebny  JKs.  Getko  biskup  płocki,  ze  swoją 
kapitułą ,  ustępują  Tarnowa  i  Papowa  ze  wszystkiemi  wsiami  i  posia- 
dłościami, ze  wszelkiem  prawem  duchownem  i  świeckiem,  które  tenże 
biskup  z  kapitułą,  niegdyś  w  rzeczonej  krainie  chełmińskiej,  mieli,  to  jest, 
od  miejsca,  gdzie  Drwańca  z  Prus  wypływa,  granicą  pruską  do  Osy, 
od  niej  do  Wisły,  a  z  Wisły  wstecznie  postępując  do  Drwańcy,  skąd  dalej 
na  północ  aż  do  miejsca,  w  którem  ta  rzeka  z  Prus  bierze  początek." 
Następują  świadkowie  i  cztery  pieczęcie  Leszka,  Konrada,  Henryka  Bro- 
datego i  biskupa  płockiego,  z  których  trzy  pozostały. 

Niektórzy  z  pisarzy,  skutkiem  niedokładnych  wiadomości  lub  innych 
pobudek,  Tarnowo  i  Vogelsang  brali  za  jedno.  Tak  Henryk  Borynger, 
kartuz  z  piętnastego  wieku,  żyjący  około  1428  r.  utrzymuje,  że  bracia 
szpitalni  N.  M.  P.  domu  niemieckiego,  stanąwszy  stopą  na  ziemi  polskiej 
pobożne  w  dębie!  noszącym  imię  Toronia,  prowadzili  życie.  ')  Leo 
w  historyi  pruskiej  opisuje  ten  dąb  zeschły  i  konarzysty  z  miejscem,  na 
którem  stał,  i  palisadą  na  około,  przydając,  że  nazwanym  został  Vogel- 
sangiem  od  samotnych  przychodniów,  nie  słyszących  innego,  prócz  pta- 
sząt głosu.  2)  Długosz  pod  r.  1230  wspomina  o  darowanym  Vogelsangu 
przez  Konrada,  co  również  powtarza  i  pod  rokiem  1231;  lecz  przydaje, 
że  wtenczas  także  osadził  Toruń  miasto,  a  zatem  je  od  siebie  rozróż- 
nia. 3)  Diisburg  utrzymuje,  że  Herman  Balk  w  towarzystwie  księcia 
mazowieckiego  zbudował  na  brzegu  Wisły  zamek  Toruń. 4)  Dla  wię- 
kszego zamącenia  rzeczy,  Joh.  Dav.  Heinrichdorf  w  osobnej  rozprawie, 
wyprowadza  nazwę  Torunia,  od  bożka  Gotów  Thora.  5) 

1)  UUostr.  235. 

2)  sCr.  69. 

3)  VL  645  i  646. 

4)  Część  m.  rozdz.  1. 

5)  De  iniignibufi  Toruneniibui,  praeside  M.  BChmio,  disquisitio  Toruń.  1706. 


Digitized  by 


Google 


237 


Rzecz  pod  sporem  zostająca,  tak  się  ma.  Konrad  oddał  nowo 
przybyłym  Krzyżakom  w  1228  zamek  Dobrzyń,  z  częścią  wsi  nazwanej 
Dębem;  „cum  parte  villae,  quae  vocater  Quercus  ultra  Yislam,"  powiada 
przywilej  archiwum  głównego.  To  usadowienie  nie  było  najpierwsze, 
bo  darowizna  całej  ziemi  chełmińskiej  na  dwa  miesiące  uprzedziła,  jak 
się  z  obu  listów  książęcych  okazuje.  Dąb  ustąpiony  „mensę  Julio  1228 
nonis  ejusdem  menste"  a  cała  ziemia  chełmińska  „nono  Galendas  Majii* 
Zebrawszy  to  wszystko  razem,  wypada*,  że  twierdzenie  Boringera  i  Leo 
co  do  istoty  samej,  a  Długosza  co  do  roku,  upada,  że  Dtlsburg  z  sa- 
mym zamkiem  toruńskim  utrzymać  się  nie  może,  bo  Długosz  na  lat  40 
przedtem  Toruń  miastem  nazywa.  „Quum  autem  singulae  copiae  ad 
oppidum  Toruń  convenissent". l)  Wspierają  Długosza  twierdzenie  i  inne 
okoliczności,  mianowicie,  że  sam  przywilej  Krystynowi  nadany,  uważa 
go  za  miasto  z  posiadłościami  i  wsiami;  że  w  bardzo  krótkim  czasie 
po  przybyciu  Krzyżaków,  to  jest  1239  i  1240,  wzmiankę  czynią  kronikarze 
o  kościołach  założonych  w  Toruniu,  2)  a  1244  r.  o  przedmieściu  i  nowej 
świątyni.  3)  Gdy  zaś  są  dwa  Torunie:  stary  i  nowy,  a  pierwszy  zwał 
się  Tarnowem,  więc  i  nowemu  toż  nazwisko  służyło,  dopóki  rządy  Krzy- 
żackie nie  zmieniły  go  na  wzór  Wąbrzeźna,  Pokrzywny,  Brodnicy  i  in- 
nych. Co  tern  większą  ma  za  sobą  pewność,  że  Konrad  Tarnów  budo- 
wlami powiększył,  nie  zaś  Krzyżacy,  *)  którym  sam  Dtlsburg  księcia  za 
towarzysza  daje  przy  budowaniu,  jakeśmy  wyżej  widzieli.  Co  do  mnie- 
mania Heinrichdorfa  o  początku  gotyckim  miasta,  rozumiał  on  zapewne 
przez  to  Prusaków  Getami  zwanych,  o  czem  obszerniejszy  wykład  w  rze- 
czy o  Nagrobku  Bolesława  Chrobrego,  umieszczonej  w  Pamiętniku  Relig. 
z  1841  r.  Pozostaje  tylko  okazać  tożsamość  Torunia  z  Tarnowem  w  dy- 
plomacie z  1222  roku  wymienionym.  W  przywileju  obok  Tarnowa,  po- 
łożony jest  Papów ,  ten  więc  niech  będzie  skazówką  w  badaniu.  Papów 
i  Toruń,  jako  bardzo  bliskie  siebie  nad  Wisłą,  wymienia  Długosz. 5) 
Jagiełło  w  1422  r.  stanąwszy  w  Papowie,  chciał  dobywać  Torunia;  lecz 
dowiedziawszy  się  o  pustoszącem  powietrzu,  ruszył  do  Lubicy,  mając  po 
prawej  stronie  Toruń. 6)  Kazimierz  Jagiellończyk  w  1458  przebywa 
Wisłę  pod  Toruniem,  stamtąd  udaje  się  do  Chełmna  na  Papów.  7) 
Więc  Papów  leżał  nad  Wisłą  przy  Toruniu,  i  najściślejsza  zachodzi  tożsa- 
mość pomiędzy  Tarnowem  kapituły  płockiej,  a  teraźniejszym   Toruniem. 


1)  VI,  565. 

2)  Długosz  665,  i  Leo  77. 

3)  Leo  str.  80. 

4)  Dług.  636. 

5)  XI.  308. 

6)  Dłog.  XI,  464. 

7)  Długosz  XI,  227  i  228. 


Digitized  by 


Google 


288 


Losy  Tarnowa  ściśle  są  połączone  z  kolejami  ziemi  chełmińskiej  i  jej 
przyległych  krain  za  Wisłą.  Przez  dwieście  dwadzieścia  sześć  lat  zosta 
wało  to  wszystko  pod  rządem  Krzyżaków,  ustanowionych  przez  Celestyna 
papieża  w  1191  roku,  pod  imieniem  Braci  szpitalnych  domu  niemiec- 
kiego N.  P.  M.  w  Jerozolimie.  Ponieważ  przeznaczeniem  ich  w  ziemi 
świętej  było  opatrywanie  chorych,  a  w  potrzebie  walkc  przeciwko  poga- 
nom, Konrad  przeto,  książę  mazowiecki  w  pierwiastkowem  nadaniu  pu- 
ścił im  był  ziemię  chełmińską  tylko  na  szpital,  dla  zbawienia  własnego 
i  rodziców.  >)  Co  tern  chętniej  uczynił,  że  się  dopuścił  czynu  niespra- 
wiedliwego i  okrutnego  na  znakomitym  wojowniku  swojego  czasu,  Kry- 
stynie z  Gozdowa.  Wkrótce  potem  darował  zamek  Dobrzyń  z  przyległo- 
ściami  tymże  Krzyżakom  z  warunkiem  ścigania  Prusian ,  obyczajem  ryce- 
rzy inflandzkicb.  2)  We  dwa  lata  zaś,  wznawiając  swój  przywilej  na  zie- 
mię chełmińską  za  zgodą  małżonki  Agaty  i  synów,  zastrzegł,  iż  tylko 
szczera  pomoc  w  obronie  przeciwko  niewiernym  i  walka  az  do  ostatniego, 
zapewnić  im  może  na  zawsze  posiadanie  krainy.  3)  Błędne  przeto  jest 
mniemanie,  że  Konrad  sprowadził  Krzyżaki  z  niemocy  dania  odporu  Pm- 
sianom,  własnemi  środkami.  Polska,  lubo  natenczas  podzielona  była  na 
księstwa,  z  mocy  jednak  prawa  publicznego,  w  razie  potrzeby,  łączyła 
oręż  przeciwko  nieprzyjaciołom,  i  w  tym  stanie  sięgała  morza  bałtyckiego 
na  północ,  4)  dalszego  Pomorza  na  zachód,  5)  a  za  Odrą  jeszcze  posia- 
dała Szląsk  i  Lubusz.  Konrad  po  zgonie  brata  Leszka  Białego  w  1227  r. 
dążył  do  objęcia  rządów  całej  Polski,  tam  więc  wszystkie  obrócił  siły, 
a  dla  wstrzymania  przeszkody  ze  strony  Prusian,  warunkowo  puścił  Krzy- 
żakom obwód  chełmiński.  Jeżeli  mu  się  niepowiodły  stale  zamiary  na 
Małopolskę,  przynajmniej  od  Prusaków  był  spokojny.  Zakonnicy  mniej 
myśląc  o  szpitalu,  niż  o  podbojach,  w  rychłym  dosyć  czasie  odzyskali 
zburzone  zamki,  zdobyli  bałwochwalcze  Pomorze,  P&mezamą  zwane, 
z  Kwidzyniem;  potem  Galindią  i  cały  klin  pruski  aż  do  rzeki  Przegorza. 
W  lat  65  reszta  Prus  uległa  przemocy  ich  oręża.  W  przeciągu  tego 
czasu  zakładali  klasztory:  Dominikanów,  Franciszkanów,  Kartuzów,  któ- 
rym, jako  i  duchowieństwu  świeckiemu,  narzucili  krzyże  czarne;  budo- 
wali miasta  i  twierdze.  Dla  zachęcania  do  napływu  osadników  miejskich, 
ogłosili  przywileje,  mocą  których  liczba  rzemieślników  i  kupców  stoso- 
wnie do  ludności  była  zakreślona;  a  dla  usunięcia  współzawodnictwa 


1)  Przywilej  z  1228  roku :  „pro  salute  animae  nostrae  et  parentom  nostrorum. 

2)  Magistro  militum   Prussiae   et  fratribus  ejus ,  militaturis  contra  Prutenos ,  morę 
liYonensi.  Przyw.    1228  w  Lipcu. 

8)  Etiam  ono  eorom  superstite.  Przywilej  1230. 

4)  Radewik  de  rebus  gestis  Frider.  Imperat.  1.  I,  c.  I. 

5)  Hierel.  Chr.  Pomer.  11,  268,  naft  Kaspar  Schutz  Chr.  Prut*.  1.  1S. 


Digitized  by  VjOOQ16 


239 


z  przyrodzonymi  mieszkańcami,  każdy  z  przybywających  ród  swój  teutoń- 
ski  z  pradziada  wywieść  był  obowiązany.  Na  puste,  po  wygładzonych 
Prusianach  grunta,  sprowadzono  wieśniaków,  tegoż  pochodzenia,  którym 
Konrad  Zolner  dawał  pomoc  pieniężną  i  połowę  zwykłego  podatku  na 
lat  trzy  ustępował.  Kapituła  warmińska,  teutonami  osadzona,  nie  małą 
także  była  pomocą  w  zakładaniu  miast  i  osadzaniu  opustoszałej  ziemi. 
Biskup  Eberhard  zabudował  Ornetę,  Gutenstad,  Wartenburg;  Streifrok 
mnóstwo  sprowadził  wieśniaków,  a  Henryk  Wagenax,  na  lat  piętnaście 
od  podatku  ich  uwolnił.  Niekiedy  i  szlachcie  niemieckiej  oddawano  do- 
bra ziemskie,  np.  Zeibersdorfowi  Sartawicę;  Ziegenbergowi  Suchostrzygi; 
Schellingdorfowi  Białochówko;  ale  ta  szczodrobliwość  była  nierównie 
rzadszą.  Z  największą  zaś  gorliwością  chodzili  około  budowy  twierdz: 
Marienburga,  Morąga,  Gerdauen,  Preuschmarki,  Gdańska;  do  czego 
zwykle  jeńców  litewskich  używali. 

Zakon  braci  szpitalnych  i  rycerskich  hojnie  uposażony  od  księcia 
mazowieckiego  i  wsparty,  jak  obaczymy,  siłą  jego  oręża:  wzbiwszy  się 
w  Potęgę,  zapominać  zaczął  o  swojem  przeznaczeniu.  Nawracanie  szło 
dosyć  powolnie,  bo  w  1355  jeszcze  stał  dąb  pogański  w  Ry kojot,  przy 
którym  krajowcy  odbywali  tajemnie  religijne  obrządki.  Nąjpierwszą 
dążnością  Krzyżaków  było  rozciągnięcie  nazwy  Prus  do  wszystkich  po- 
siadłości  polskich:  ziemi  chełmińskiej,  kwidzyńskiej,  dąbrowskiej,  sasiń- 
skiej,  ])  którą  osadnicy  teutońscy  na  zniszczonym  Prusian  gruncie  tern 
bardziej  przyjęli.  Już  papież  Innocenty  IV,  wspominając  o  podziale  ziem 
zdobytych  na  dyecezye,  nazywa  je  pruakiemi,  zgodnie  z  otrzymanem 
sprawozdaniem  Krzyżaków.  Drugiem  przedmiotem  ich  starania  było  za- 
trzymanie na  zawsze  ziemi  warunkowo  sobie  puszczonej,  przez  utworze- 
nie silnego  państwa  niemieckiego  na  wschodzie  Wisły.  Tym  końcem 
wchodzili  w  układy  ze  Stolicą  Apostolską,  cesarzami  zachodnimi  i  mar- 
grabiami brandeburskimi.  Konrad  Turyński  przyrzekł  pewną  opłatę 
Prus  Stolicy  Rzymskiej,  2)  z  mocy  istniejącego  zwyczaju,  że  kraje  wojną 
krzyżową  zdobyte,  poddane  były  jej  opiece.  3)  O  otrzymanym  przywileju 
na  posiadanie,  w  skutku  tej  umowy,  wspomina  DUsburg.  4)  Cesarz 
Fryderyk  nie  zaniechał  ze  swej  strony  potwierdzić  daru  Konrada  mazo- 
wieckiego, rozciągając  moc  aktu  do  przyszłych  nawet  ofiar  tego  księcia.  a) 

1)  W  przywileju  archiwom  krajowego  z  r.  1257,  Kazimierz  książę  kujawski  o  niej 
wspomina :  „et  nos  cessimus  de  impetitione  terrae ,  quae  Sausin  vulgariter  nuncupatur!' 

2)  Leo   H.   P.    84. 

3)  „Promotione  sedis  apostolicae ,  ad  cujus  dominium  supra  dictae  terrae  spectare 
noscuntur!4  Angelus  biskup  Sabiński ,  w  potwierdzeniu  bisk.  warmińsk.  1264  r.  Ob.  Sum- 
marium  eomplecUns  orig.  et  ttat   eccl.  varm. 

4)  Wyd.  Hartknocha  11,  B. 

5)  Cod.  dipl.  Dogiela  T.  IV.  na  początku. 


Digitized  by 


Google 


240 


Dla  dogodniejszego  zaś  odporu  w  potrzebie  lub  nowych  zdobyczy  w  Pol- 
sce, wybrali  później  za  stolicę  Marienburg,  dawniejszy  Czartyrn  pomo- 
zański  i  najstaranniej  go  wzmocnili.  Co  do  innych  z  ziem  polskich,  ode- 
branych od  Prusian  starożytnych,  te  Wilhelm  biskup  mutyneński,  legat 
apostolski,  w  1241  r.  na  trzy  dyecezye  podzielił,  z  których  dwie,  to  jest 
poraozańską  i  sambijeńską  oddał  Krzyżakom  na  wydatki  wojenne,  a  trze- 
cią warmińską  bezpośredniemu  zarządowi  Stolicy  Rzymskiej  zostawił.  ]) 
Temi  zabiegami  pozyskali  sobie  za  granicą  sławę  wielce  zręcznych  poli- 
tyków. 2)  Co  nie  mogło  nie  poić  dumą.  Podzieliwszy  się  zatem  na 
cztery  rzędy,  to  jest:  niższego  pochodzenia,  kapłanów?  szlachtę  i  ksią- 
żąt, przybrali  nazwę  odmienną  nieco  od  braci  szpitalnych  N.  P.  M.  Panów 
pruskich.  Daje  się  to  widzieć  na  pieniądzach  Dytrycha  Oldenburskiego, 
z  czasów  Kazimierza  Wgo,  na  których  wyrażono:  Moneta  Dominorum 
Prussiae,  i  Dusnera:  Henricus  HI,  Magister  Generalis,  Dominus  Prus- 
siae.  Konrad  Wallenrod  pisał  się  z  Bożej  łaski  wielkim  Mistrzem 
zakonu. 

W  tym  stanie  potęgi  i  umysłu,  a  z  drugiej  strony  przy  ogromnych 
wydatkach,  na  utrzymanie  nienaturalnego  położenia  względem  kraju, 
któremu  wszystko  byli  winni,  nieobeszło  się  bez  krzywd  mieszkańców 
ziemi,  tak  zwanej  pruskiej,  jako  też  sąsiadów.  Zapędzano  włościan  do 
ciężkich  robót,  nakładano  podatki  na  woły,  krowy  i  psy,  gęsi  i  kaczki;  3) 
mieszczanom  nakazano  podatek  po  dwa  grosze  srebrne  z  marki,  zwany 
pfundzoU;  własność  rozbitków  przy  brzegu  morskim  na  skarb  zabierano; 
a  co  najwięcej  oburzało,  że  prawo  chełmińskie  lekceważono.  Ziemianie 
chełmińscy  narzekali  na  okrucieństwo  wyroków  sądowych;  4)  duchowień- 
stwo na  prześladowanie.  Dopominał  się  o  krzywdy  Henryk,  biskup 
chełmiński,  i  Eberhard  Warmiński;  najbardziej  zaś  Jan  Streifrok,  gdy 
jeziora  i  całe  powiaty  zabierano.  5)  Papież  Sixtus  IV  dowiedziawszy  się 
o  zgonie  w  więzieniu  i  zamorzeniu  biskupa  warmińskiego  Teodoryka, 
uznał  zakon  krzyżacki  godnym  zagłady.  6)  Wszystko  to  sprawiło,  że 
z  łona  jego  własnego  wychodziły  głosy ,  przepowiadające  upadek  na  wzór 
Templarczyków.  Nie  mniejsze  były  zażalenia  i  ze  strony  sąsiadów  za- 
konu. Arcybiskup  gnieźnieński  zaniósł  skargę  przed  Stolicę  Apostolską 
na  oderwanie  w  roku  1295  dyecezyi  chełmińskiej,  od  właściwej  zwierz- 
chności;  Łokietek  na  zatrzymanie    Gdańska  i  Pomorza;  Leszek  książę 


1) 

Summarram  Jak  wyżej-  fol.  1. 

2) 

Si  sapis,  dudć  Ordmi  m  Prutłia.    Leo  str.  168. 

3) 

Leo  Hist.  Pr.  178. 

4) 

Długosz,  pod  r.  1410,  str.  245.  Leo  264. 

8) 

Leo  161. 

6) 

„Deleatar  peseima  ill*  crox  nigra!'  Leo  323. 

Digitized  by 


Google 


241 


narzekał  na  nieoddanie  ziemi  michałowskiej;  Janusz  mazowiecki  na  ha* 
niebne  siebie  uwięzienie  w  Złotoryi  pod  Białymstokiem;  Jagiełło  na 
związki  z  nieprzyjaciółmi  chrześciaństwa  Tatarami,  i  zabijanie  nawróconych 
już  Litwinów,  przeciwko  czemu  w  obliczu  całej  Europy,  w  osobnym  się 
manifeście  głośno  oświadczył.  *) 

Oddziaływanie  najpierwej  się  objawiło  ze  strony  starych  Pruaian, 
którzy  czterokrotnie  wracali  do  bałwochwalstwa.    U  sąsiadów  ograniczyło 
się  z  początku  na  wzbronieniu  Ziemiowiedzowi  kujawskiemu  nadawania 
przywilejów   Krzyżakom  na  posiadłości  ziemskie;  2)  na  odrzuceniu  wie- 
cowem  układu  Kazimierza  W.  w  1335  roku  i  nie  podpisaniu  kaliskiego 
z  roku  1343  przez  najznakomitszą  część  senatu:  Jarosława,  Arcybiskupa 
Gnieźnieńskiego;  Jana  Grota  Słupeckiego,  biskupa  krakowskiego;  Macieja 
kujawskiego  i  Klemensa  płockiego.    Że  jednak  ziemie  orężem  krzyżowym 
zdobyte,  zostawały  pod  opieką  Stolicy  Apostolskiej,  przeto  uzyskać  nale- 
żało wyrok  tej  władzy ,  przyznający  je  prawem  niezaprzeczonem  Polsce. 
Jakoż  skutkiem  wyprawionego  poselstwa,  Ojciec  Święty  wyznaczył  dele- 
gacyę,   która  zakon  Krzyżacki  skazała  w  r.   1321  na  zwrot  Pomorza 
i   znaczne  koszty,  rozciągając  nad   nim  w  przypadku  oporu  klątwę.  ') 
Nieco  później  taż  Stolica   Apostolska  wysłała  Galharda  i  Piotra,  dla 
ukończenia  wszelkich  sporów  pomiędzy  Zakonem  a  Polską  zachodzących. 
Ci  przybywszy  do  Warszawy  i  przejrzawszy  złożone  dowody,  wyrzekli 
w  1339  w  kościele  Ś.  Jana,  że  ziemie  chełmińska,  pomorska  i  miehato- 
wska  niesłusznie  są  w  ręku  Krzyżaków,  a  jako  należące  do  całości  korony, 
do  niej  wrócić  powinny.  *)    Nieprzestali  na  tym  wyroku  Krzyżacy,  i  po- 
mimo rzuconej  na  siebie  przez  sędziów  Stolicy  Apostolskiej  klątwy,  nie 
oddali  ziem  tak  długo  trzymanych;  czując  jednak  całą  wagę  postanowie- 
nia, starali  się  drogą  układów  z  Kazimierzem,  pomyślnie  sprawę  zakoń- 
czyć.   Wyprawiwszy  zatem  do  Kalisza  i  Inowłodza  posłów,  tyle  na  królu 
uwikłanym  w  wojnę  z  czerwoną  Rusią  i  Litwą  wymogli,  że  się  zrzekł 
nietylko  ziemi  chełmińskiej  i  michałowskiej  na  zawsze,  ale  i  Pomorza  nie- 
dawno przez  nich  zabranego  ustąpił  w  1343  r.  Przewidywali  Krzyżacy 
potrzebę  zatwierdzenia  tej  ugody  przez  wszystkie  stany  zjazdu,  lecz  ten 
zamysł  im  się  nie  powiódł.    Naczelnicy  Bady  wiedzieli  dobrze,  że  zapis 
Konrada  mazowieckiego  był  warunkowymi  wtenczas  tylko  obowiąziyący, 
gdy  zakon  szczerze  przeciwko  wszelkim  poganom  ad  do  ostatniego  Mó  siębc- 

1)  Długo**  t  L  ki.  I  tir.  200. 

2)  Ugoda  w  archiwom  krajowem  z  r.  1278. 

3)  Wyrazy  wyroku  „Praedictam  Magistrom  et  fratras  Domoa  S.  Maria*  Theutoni- 
corum,  qui  dictam  terram  Pomeraniae  powident,  ad  restitutionem  ejosdem  terrae,  cum 
luis  pertinentiis  etc  sententialiter  condemnaTimus"  Dług.  979  i  980. 

4)  , Jutra  dictum  regnum  Polouiae  cousistentes  et  ad  Regem  pertinentes ,  mjutt* 
tt  MłbiU  detmmU  occupatai"  Dl.  1052. 

Kopmdtijana  Ul.  W 


Digitizery  G00gle 


242 


dzie.  l)  Tymczasem  nie  miało  pomocy  Mazowsze,  gdy  Mendog  niszczył 
je  w  1260  i  1262;  2)  gdy  pogaństwo  litewskie  napadło  w  1277  na  zie- 
mię łęczycką  Ziemiomysła  wnuka  Konradowego;  3)  gdy  sami  Prusianie, 
przeciwko  którym  sprowadzono  Krzyżaków,  w  1266  kraj  niszczyli.  *)  Prócz 
tego  była  w  archiwum  mazowieckiem  uroczysta  ugoda,  przy  ofiarowaniu 
jeszcze  ziemi  chełmińskiej  zawarta,  i  przez  niejednego  oglądana,  3)  mo- 
cą której  po  zdobyciu  pruskiej  krainy,  ziemia  chełmińska  wrócić  miała 
do  Mazowsza,  a  podbita,  uledz  podziałowi  na  równe  części.  Co  i  pismo 
niemieckie  odkryte  przez  Hozyusza  w  zamku  lubowskim,  Kromerowi 
udzielone,  potwierdzało.  6)  Wiedziała  także  Rada  duchowna,  iż  pomimo 
największych  zabiegów  o  zrzeczenie  się  przez  następców  Konrada  ziem 
na  Prusianach  zdobytych,  żaden  dziedzic  Mazowsza  tego  nięuczynił,  i  w 
archiwum  krajowem  jedno  jest  tylko  ustąpienie  Kazimierza  księcia  kuja- 
wskiego, z  roku  1257,  który  nie  był  dziedzicem  Mazowsza.  7)  Z  tych 
pobudek  arcybiskup  i  biskupi  odmówili  swoich  podpisów  na  zawartej  ugo- 
dzie. 8).  Taka  jest  natura  aktu,  do  którego  się  odwoływali  Krzyżacy 
w  czasach  następnych.  Jak  się  zaś  dalece  zawiedli  na  swoich  oczekiwa- 
niach, w  chwili  najpomyślniejszcj  dla  siebie,  dowodzi  własne  ich  wyzna- 
nie w  przywileju,  w  lat  ośmnaście  po  tern  zdarzeniu  wydanym,  nastę- 
pnego brzmienia:  „My  B.  Winryk  z  Kniprodu  mistrz  braci  szpitalnych 
w  ,  JerozpBmie,  zakonu  P.  M.  niemieckiego  domu,  czynimy  wiadomo 
wszystkim  ten  list  oglądać  i  czytać  mającym,  że  z  postanowienia  całej 
kapituły,  Aberlin  z  Nieborowa  wraz  z  potomstwem,  otrzymuje  urząd  są- 
dowego w  prawie  Magdeburskiem ,  któremu  też  pozwalamy  wino,  miód, 
wszelkie  rodzaje  piwa,  sól,  korzenie,  wosk  i  sukno  przedawać,  czerwo- 
nego laku  do  pieczęci  używać,  z  rybołóstwa  w  Nogacie  korzystać, 
i  niźszeru  ^  budownictwem  trudnić.  Za  te  w/ględy  obowiązany  jest 
wnieść  corocznie  do  kościoła  katedralnego  w  Kwidzynie  funt  wosku,  a  na 
korzyść  zakouu  naszego  chować  konia  z  rynsztunkiem,  orężem  i  tcm 
wszystkiem,  co  jest  do  wojny  potrzebne.    Nadanie  to  służyć  mu  będzie 

1)  Ipsi  quoque  fratres  cum  omni  fidelitate  promisenmt  mihi  cunctisque  haeredibus, 
secundum  Deum  et  eorum  posse,  contra  inimicos  Christi  et  nostros,  yidelicet  omnespaga- 
nos,  sine  fictione  et  omni  simulatione ,  etiam  ono  eorum  superstite,  una  nohiscum,  omni 
tempore  fore  militaturos.    PrzywUej  archiwum  krajowego  z  r.  1230. 

2)  Długosz  760,  766. 

3)  Długosz  811. 

4)  Długosz  778. 

5)  Ordmatio  quoque  ipsa  et  conditiones  ei  appositae,  literarum  apicibus  fuerunt 
firmatae,  et  per  nonnułlos  fide  dignos  viros,  apud  Płocenses  duces  et  eorum  cameras 
vitae  taepias  et  tractatae.    Dług.  645. 

6)  Kromer  VII,  530. 

7)  Długosz  708. 

8)  Długosz  1067. 


Digitized  by 


Google 


243 


na  zawsze.  A  chociaż  Polacy  z  czasem  otrzymają  Pruty  jako  swoją 
utlamoii,  l)  to  jednak  prawo  dla  niego  nieustaje.  Dan  w  Marienburgu, 
roku  zbawienia  1361,  w  poniedziałek  po  Ś.  Janie  Chrzcicielu,  Świadka- 
mi kochani  bracia  nasi:  Joachim  ze  Sledorfa,  Antoni  Nimptz  towarzysz, 
i  Wasolt  sekretarz!' 

Największą  wagę  przywiązywał  zakon  do  tego  dowodu,  że  własną 
krwią  i  orężem  zdobył  ziemie  na  poganach  i  to  tak  dalece,  że  się  starał  nisz- 
czyć książki  wspominające  o  pomocy  danej  przez  inne  kraje.  2)  Nie  za- 
brakło też  na  pisarzach,  którzy  to  mniemanie  wspierali,  a  jeden  z  nich 
liczbę  braci  szpitalnych,  przysłanych  przez  Hermana  de  Saltza,  do  20000 
podniósł  3)  Rzecz  się  miała  inaczej.  Całego  zastępu  zakonników 
w  pierwszej  bitwie  z  Prusakami  było  28  ludzi,  *)  a  całej  massy  we 
Włoszech,  Niemczech  i  innych  krajach  2,000.  5)  Dla  tego  papież  Inno- 
centy IV  w  bulli  1241  r.  do  biskupa  pruskiego  adresowanej,  nie  tylko 
Krzyżakom,  ale  i  innym  rycerzom  wiernym  w  Chrystusie  zwycięztwo 
przyznaje.  •)  Pomoc  ta  była  dwojaka:  zewnętrzna,  od  książąt  niemie- 
ckich, zadowolonych  z  nowo  tworzącego  się  państwa,  pokrewnego  pomię- 
dzy Lechitami,  i  wewnętrzna  od  nadawców,  którzy  już  byli  zajęli  stro- 
nicę w  dziejach  chrześciaustwa  przez  nawrócenie  Pomorzan  za  Bolesława 
Krzywoustego.  Nieśli  ją  w  różnych  czasach  Henryk  Margrabia  Myszneń- 
ski,  Otto  książę  Brunświcki,  Lancaster  Angielski,  Ottokar  Czeski,  i  inni 
na  czele  skwapliwych  do  wyprawy  krzyżowej  ochotników.  A  pomimo  tego* 
po  zgonie  księcia  mazowieckiego  szło  niepomyślnie  Krzyżakom.  Zginął 
pod  Łubowem  mistrz  Henryk  i  jego  marszałek  Teodoryk;  Konrad  de 
Tirnberg,  postradawszy  miast  wiele,  z  potyczki  uchodzi.  Łubów,  Chełmża, 
Grudziądz,  Kwidzyn,  Czartyrn,  Chrystburg,  Plemęt  przez  nieprzy- 
jaciela zajęte.  Mistrz  ani  miał  odwagi  występować  w  pole.  Wsparcie 
wewnętrzne  pewniejszem  i  większem  się  okazało.  Zaraz  na  początku 
w  1231  r.  Konrad  nadawca,  Włodzisław  Laskonogi,  Ziemiowiedz  Kazi- 
mierz, Sambosz,  książęta  z  Mazowszanami,  Wielkopolanami,  Szlązakami, 
Pomorzanami,  uderzyli  na  Prusiany  i  znieśli  ich  szeregi.    W  1234  wszy- 


1)  „Et  si  cum  tempore  Poloni  Prussiam  possessuri  sunt,  tanąuam  propriam" 
u  Leo  str.  157. 

2)  Leo  H.  Pr.  222. 

3)  „Qoi  fratres  ordini;  theutonici  crucigeros  in  Prussiam  20,000  misit"  Guagnini, 
Prusaiae  cum  suis  prorin.  et  civit  compendio.  descript.  tit.  Pruthenor.  pris.  barbaries. 

4)  Leo  71. 

5)  „Obtinuit  Hermannus  Magister  bona  et  domum  supremam  pro  ordine  Yenetiis, 
ac  alia  in  Germania  atoue  in  aliis  regnis.  Potuit  hnjus  Magistri  tempore  producere  ordo 
in  aciem  bis  mille  fratres44  Leo  str.  65. 

6)  „Et  per.  alios  Chriiti  fideles"  Summarium  p.  1.  — 


Digitized  by 


Google 


244 


stkie  ziemie  polskie  znowu  się  ruszyły  pod  książętami.  Mazury  odbie- 
rają Galindyą,  to  jest  ziemię  Dąbrowską  z  przyległemi  jej  na  wschód,  ł) 
zajmują  właściwe  Prusy,  2)  a  Eujawianie  żadnej  nieopuszczają  przez  łat 
trzydzieści  siedm  przeciwko  bałwochwalcom  wyprawy.  3)  Co.  wszystko 
czyniono  nie  dla  zakładania  nowego  państwa  w  swoich  granicach,  lecz 
dla  odzyskania  ziem  utraconych  i  zapewnienia  sobie  pokoju  od  nieprzy- 
jaznego chrześciaństwu  ludu.  Krzyżacy  zaś  podług  zawartej  ugody,  słu- 
żyli tylko  za  stałe  posiłki  w  tem  przedsięwzięciu.  *) 

Zwróćmy  już  uwagę  na  znamiona  mieszkańców  zostających  pod  rzą- 
dem braci  szpitalnych  N.  M.  P.  domu  niemieckiego.  Przeciąg  dwóch 
przeszło  wieków,  niemógł  nie  zostawić  śladu  obcego  wpływu,  który  się 
jednak  w  miastach  większych  wyraźniej  okazał.  Każdy  obywatel  miasta 
nadanego  prawem  chełmińskiem,  wywieść  się  był  powinien  z  pradziada 
rodu  teutońskiego;  5)  po  prusku  mówić  wzbraniano;  6)  nazwy  miast  i  wsi 
zamieniano  na  niemieckie,  jak  się  wyżej  powiedziało,  skąd  powstały  brzmie- 
nia v.  Delau,  Krapitz,  zamiast  Działowskich,  Chrapickich,  i  t.  p.  Gorli- 
wość ta  jednak  utrzymywała  się  w  całej  swej  mocy  w  pierwszej  tylko  poło- 
wie okresu  krzyżackiego;  od  porozumienia  się  zaś  z  Kazimierzem  królem, 
a  mianowicie  od  czasów  Konrada  Walenroda,  który  ogromnych  sum  po- 
trzebował na  biesiady  wspaniałe  dla  ochotników  zagranicznych,  znacznie 
ostygła.  Mistrz  ten  pozwolił  wszelkiego  rodu  ludziom  osiadać  w  miastach 
i  nabywać  w  nich  prawo  obywatelstwa;  ci  korzystając  z  pozyskanych  swo- 
bód, cisnęli  się  gromadnie  do  zajęcia  pustych  placów  na  nowe  budowle.  7) 
Pomiędzy  nimi,  liczba  Polaków,  jako  miejscowych,  była  największa.  Z  czego 
najprzód  ludność  miast  pod  rządem  Krzyżaków  zostających,  a  potem  żywe 
współzawodnictwo  urosło.  8)  Co  do  mniejszych  miast,  nieulegających 
prawu  niemieckiemu,  te  zamieszkane  były,  w  ziemiach  polskich,  prze2  ro- 
daków. °)  Tem  bardziej  wsi  zachowały  swój  język,  '  °)  a  ziemianie  stano- 
wili linię  graniczną  pomiędzy  dawnym  a  nowym  stanem  rzeczy.  Do  ro- 
dzin najznakomitszych  dzieje  ówczesne  liczą:  Bażeńskich,  Balińskich, 
Plemikowskich,  Machwiców,  Polkowskich,  Wulkowskich,  Bajerskicb,  Bą- 


1)  Leo  73. 

2)  Leo  71. 

3)  Dhig.  t.  1,  689. 

4)  „Una  nobiscum  omni  tempore  fore  militaturos"  przywilej  Konrada  z  r.  1230. 

5)  Leo  185. 

6)  Prawa  Sygfryda  FeuchtwaDgen  „prussico  idiomate  cum  nemine  loquatur.u 

7)  Leo  178  i  185. 

8)  Tamże. 

9)  „Rex  (Jagiełło)  omnes  oppidanos  populares  agrestes,  item  omnes  matrona*  et 
Tirgines  a  captiritate  absolrit"  Dług.  X,  237. 

10)  Tamże. 


Digitized  by  VjOOQ16 


245 


kowskich,  Cisowskich,  Orzechowskich,  Działowskich,  Rupkowskicb,  Bagnie- 
wslrich,  z  pomiędzy  których  Balińscy,  Wulkowscy,  Bagniewscy,  Orzechowscy, 
Niszkowie  i  Działowscy  czynem  i  radą  w  wojnach  Jagieły  i  syna  jego 
Kazimierza,  wszelkie  dla  kraju  wyświadczyli  usługi.  l)  Pomimo  odmian 
zaszłych  w  prawie  cywilnem,  szlachta  zachowała  dawne  prawo  polskie 
o  dziedzictwach,  o  które  się  tak  troskliwie  i  wieśniacy  upominali  u  legata 
Papieskiego,  w  czasie  ugody  z  Krzyżakami  w  1249  roku.  a)  Jagieło  wie- 
dząc o  zachowaniu  w  tym  kraju  języka,  użył  Bolimowskiego  do  wymie- 
nienia nazwisk  poległych  pod  Tanenbergiem  Krzyżaków.  3)  To  utrzymanie 
rodowości,  przez  lat  przeszło  dwieście,  w  ziemi  chełmińskiej,  oraz  przy- 
ległej krainie,  stało  się  powodem,  że  w  1410  cała  szlachta  chełmińska 
i  pomorska  stawiając  się  osobiście  z  miastami  przed  Włodzisławem  Jagiełą, 
siebie  i  mienie  podała.  4)  Gdy  jednak  mocą  zawartego  traktatu,  pozo- 
stała na  czas  dalszy  pod  rządem  Krzyżaków,  zawarła  sojusz  bezpieczeń- 
stwa w  1440  roku  pod  przewodnictwem  Plemikowskiego,  Polkowskiego, 
i  Działo wskiego; a)  uczyniła  rozbrat  z  mistrzem;  6)  a  nakoniec  powróciła 
w  1454  dobrowolnie  do  dawnego  ciała,  od  którego  była  odpadła,  T)  z  obu- 
dzeniem udziału  we  Wrocławiu,  który  oświetleniem  i  przezroczami  zda- 
rzenie to,  po  otrzymanej  wiadomości  obchodził.  8)  Wkrótce  prowincya 
ta,  zwana  pruską,  wydała  niemało  pisarzy  krajowych  w  wierszu  i  prozie, 
których  imiona  dzieje  piśmiennictwa  z  przyjemnością  wspominają:  Zieliń- 
skiego, Hojnowskiego,  Grebera,  Kosteckiego,  Skubowskiego,  Szpekowskie- 
go,  Wedeke,  Skrodzkiego,  Tyszkę;  Powalskiego,  Bajerskiego,  Werde, 
Kuszewicza,  Czechowicza.  Jeden  z  nich  Michał  Grodzki,  pisząc  żale  w  cza- 
sie powietrza,  od  tych  słów  zaczyna:  „Miła prusko  ziemio!  łzami  się  oble- 
waj." To  zdaje  się  dostatecznie  tłumaczyć  co  należy  rozumieć  o  rodo- 
wości krainy,  która  odwiecznie,  będąc  częścią  Mazowsza,  pod  rządem 
Krzyżaków  zachowała  niezatarte  znamiona  swojego  przyrodzenia,  a  od  sze- 
snastego wieku,  na  wzór  innych  części  składowych  państwa,  znakomite 
w  piśmiennictwie  polskiem  zajęła  miejsce. 

Nieinaczej  się  działo  z  mieszkańcami  Tarnowa  przezwanego  Thor- 
nem,  Toroniem,  jak  Grudziądz  Graudendzem.  To  miasto  zbudowane  nad 
Wisłą  pograniczne,  najstarożytniejszej,  podług  kronik,  siedzibie  Lechitów 


1) 

Nieriecki  i  Długosz  Ł  1  itr.  246. 

2) 

Odpił  u  Leo  «tr.  88. 

3) 

Dług.  XI,  270. 

4) 

Dług.  275. 

6) 

Leo  rtr.  260. 

6) 

Leo  rtr.  266. 

7) 

Dłngon  t  II,  139. 

8) 

Dług.  t.  H,  386. 

Digitized  by 


Google 


246 


gnieźnieńskich  i  kruświckich,  otoczone  na  około  ludem  polskim,  a  w  zie- 
mi macierzystej  chełmińskiej  mając  za  rządu  nawet  Krzyżaków  rodziny  zna- 
komite: Kostków,  Białobłockich,  Bagniewskich,  Orzechowskich,  Tytlew- 
skicb,  Targowskich  za  sąsiadów,  nie  mogło  się  przetworzyć  na  teutońskie 
w  chwili  urodzenia  Kopernika  1473.  Owszem,  jeżeli  rządy  zakonne  zo- 
stawiły ślady  obczyzny  po  sobie,  panowanie  lat  dziewiętnastu  Kazimierza 
Jagielończyka,  zacierało  je  bardzo,  czego  dowodem  nowy  napływ  ludno- 
ści polskiej,  w  czasie  prowadzonej  jeszcze  wojny,  i  przeniesienie  się  ojca 
Kopernika  z  Krakowa,  z  przyjęciem  prawa  obywatelstwa  w  1462.  *)  Lecz 
i  za  Krzyżaków  dzieje  wspominają  miejskiego  obywatela  Szeligę,  2)  Chra- 
pickiego.  3)  W  ogólności  mamy  świadka  współczesnego  Kopernikowi 
Szymona  Grunowiusa  (Grun<iu)  z  Tolkmitu,  autora  kroniki  pruskiej  po 
niemiecku  pisanej,  który  twierdzi,  że  za  jego  czasów  liczba  Polaków  w  Toru- 
niu była  równa  ludności  niemieckiej.  4)  Że  zaś  przed  bitwą  Tanenber- 
ską  cała  ludność  wynosiła  ośm  tysięcy;  5)  niepowiększając  jej  pod  pano- 
waniem polskiem,  wypadłaby  za  Kopernika  liczba  czterech  tysięcy  Pola- 
ków w  Toruniu,  która  widocznie  większa  była  z  powodu  napływu  nietylko 
później,  ale  i  w  ciągu  trzynastoletniej  wojny.  Wszak  je  zcze  za  Konrada 
Walenroda  w  weku  czternastym  współzawodnictwo  do  walk  wzajemnych 
prowadziło.  6)  Jakaż  była  ta  druga  połowa?  Kromer  współczesny  także 
Kopernikowi  świadczy,  że  w  wielkiej  części  na  Polaków  się  zamienili, 7)  a  dzie- 
je piśmiennictwa  polskiego  okazują,  że  obywatele  toruńscy,  nawet  początku 
niemieckiego,  współcześnie  z  innymi  zaczęli  pisać  w  języku  krajowym. 
Oto  ich  poczet:  Freitag,  ojciec  matematyka,  Szenflis,  Szenknecht,  Tóbol, 
Bliwernic,  Gleinig,  Herden.  O  piśmie  świętem  drukowanem  w  wieku 
szesnastym  w  Toruniu,  oraz  gęślach,  sekretarza  tego  miasta,  Bybińskięgo, 
porównywanego  z  Janem  Kochanowskim,  oraz  całej  czynności  literackiej, 
niewspominamy. 

Taka  jest  ziemia  i  miasto,  dokąd  się  przeniósł  ojciec  Kopernika.  Akty 
toruńskie  przejrzane  przez  Zernecke,  niewątpliwie  okazały,  że  był  krakow- 
czykiem.  Lecz  ci,  których  to  niezaspokajało,  szukali  przynajmniej  przod- 
ków jego  w  Westfalii.    Tymczasem  zasłużony  profesor  byłego  uniwersj- 


1)  Zernecke,  Thoroische  Chronica  Berlin.  1727  str.  81. 

2)  Dług.  pod  r.  1410. 

3)  Leo  348. 

4)  »Quum  praeterea  Thorunium  mixtim   Poloni  et  Germani  habitant,  et  numero 
paret  essenP4  c  4. 

5)  Leo  str.  188. 

6)  „Gajos  causa  etiam  caedes  fiebant  inter  oppidanosM  Leo  185. 

7)  „Magna  ex  parte  in  Polonos  transierunt."  Idiom*  mores  et  lingua  Polonorum, 
Poloniae  lib.  1. 


Digitized  by 


Google 


247 


tetu  Warszawskiego,  Adryan  Krzyżanowski  znajduje  w  aktach  radzieckich 
miasta  Krakowa  z  roku  1396,  że  pradziad  astronoma  był  już  obywate- 
lem dawnej  stolicy  polskiej.  l)  Licząc  albowiem  podług  przyjętego  zwy- 
czaju, 30  lat  na  pokolenie,  gdy  Tarnowczyk  w  1503  tyle  właśnie  wieku 
sobie  liczył,  wypada  na  rok  1396  czwarte  już  pokolenie.  Tego  dla  rodo- 
wości polskiej  Kopernika,  dosyć.  Dalszy  początek  człowieka,  zaczynają- 
cego sławę  od  siebie,  ani  ciekawy  jest,  ani  potrzebny.  Być  także  może 
iż  przodkowie  Kopernika,  mieszkając  długo  w  Krakowie,  mieli  na  wzór 
Morsztynów,  Bonerów,  Kromerów,  klejnot  szlachecki,  który  się  otrzymał 
najczęściej  przez  urzędowanie  w  sądzie  apelacyjnym  prawa  magdebur- 
skiego. Przynajmniej  odcisk  załączony  do  dzieła  profesora  Muczkow- 
skiego  o  historyografach  krakowskich,  z  herbem  do  Gozdawy  podobnym 
i  początkowemi  głoskami  magistra  Mikołaja  Kopernika,  mniemać  tak 
każe.  Ale  w  dziejach  wysokiego  rozumu,  wstępującego  w  zawód  nieśmier- 
telności, zaszczyt  ten  musi  pozostać  bardziej  przy  przodkach. 

Nam  genus  et  proavos  et  qu©  non  fecimus  ipsi 

Vix  ea  nostra  puto. 

Zakres  wiadomości  o  Koperniku  znacznie  się  rozszerzył  w  czasach 
ostatnich,  staraniem  PP.  Józefa  Muczkowskiego,  Adryana  Krzyżanowskiego 
i  Ignacego  Rychtera.  Posłuży  ten  zasób  do  wypracowania  dokładnej 
biografii  nieporównanego  astronoma.  Dla  nas  wychodzących  z  innego  pun- 
ktu, ten  szczegół  mianowicie  jest  ważny,  że  Kopernik  ukończywszy  aka- 
demią krakowską,  zapisał  się  do  album  Polaków  w  Padwie,  2)  a  od  to- 
warzyszy swoich  w  Krakowie,  zwany  był  Mazurem.  3)-  Idzie  nam  o  roz- 
wiązanie pytania,  dla  czego  miejsce  rodzinne  i  kapituła  warmińska  nie 
uświęciły  pamiątki  wielkiego  człowieka,  który  pomiędzy  niemi  ujrzał  świa- 
tło dzienne,  i  najważniejszą  część  życia  swojego  spędził?  —  pytania  tern 
ważniejszego,  że  na  nie  odpowiadają  czyny  i  własne  słowa  Kopernika. 
Wielce  na  to  narzekają,  Hartknoch  4)  i  Braun,  5)  wyrzucając  niewdzię- 
czność Toruniowi  i  kapitule.  Wypadek  ten  jednak  miał  niepośledne  po- 
budki Weźmy  najprzód  kapitułę.  Ta  podług  ugody  zawartej  pomiędzy 
Kazimierzem  Jagiellończykiem  i  biskupem  Tungenem,  obowiązała  się  wy- 
bór swojego  pasterza  podać  woli  królewskiej.  Źc  zaś  z  dawnych  przy- 
wilejów sama  przedstawiała  wybranego  do  potwierdzenia  Stolicy  Apostol- 
skiej ,  przeto  dla  zachowania  praw  swoich  i  pogodzenia  ich  z  potrzebami 
rządu,  wysłała  w  r.  1512  ośmiu  kanoników  z  biskupem  luzyańskim  na 


1) 

Kopernik  w  Walh&Ui  str. 

1. 

2) 

Adryan  Krzyżanowski  w 

powyższej  rozprawie 

str. 

5, 

3) 

Tamże  str.  3. 

4) 

Stare  i  nowe  Prasy,  270. 

5) 

De  Seriptońbus  etc  343. 

Digitized  by 


Google 


248 


sejm  do  Piotrkowa,  gdzie  7  grudnia  stanęła  ugoda,  mocą  której,  król 
z  całego  grona  miał  odtąd  czterech  wyznaczać  prałatów  do  wyboru  ka- 
pitule. Posłańcami  natenczas  byli:  Mikołaj  Kopernik,  Jan  Ohrapicki, 
Jerzy  Działowski,  Jan  Skultecki,  jak  widzimy,  Polacy,  i  kilku  innych, 
którzy  się  z  biskupem  spoinie  przychylili  do  zawarcia  umowy.  Innych  ośmiu 
nieobecnych,  lękając  się  mianowania  na  przyszłość  biskupami  samych  Pola- 
ków, zanieśli  protestacyą  do  akt  kapituły,  a  skargę  do  Stolicy  Rzymskiej, 
o  przestąpienie  praw  kapitule  służących.  Kopernik  i  jego  towarzysze,  uro- 
czyste zapisać  musieli  oświadczenie,  że  to  uczynili  bez  ubliżenia  w  czem- 
kolwiek  Stolicy  Rzymskiej.  Pomimo  tego  udzieloną  mieli  naganę  od  Ju- 
liusza II.  za  nietrafny  postępek.  Dopiero  Leon  X,  poleciwszy  dokładne 
przejrzenie  całej  sprawy,  ostatecznie  wyrzekł,  że  zasady  przyjęte  w  ugo- 
dzie przez  kanoników,  uważa  za  przyzwoite,  honorowe  i  rozważna  !)  Lecz 
uraza  przeciwników  trwała  długo,  upatrując  w  tym  postępku  przychylność 
dla  korony.  Ważniejsze  były  pobudki  narażenia  się  Toruniowi.  Od  da- 
wna wojny  krzyżackie  z  Jagiełłą  i  Kazimierzem  zniewoliły  Prusy  do  zniże- 
nia stopy  menniczej.  Henryk  Plauen  o  połowę  pieniądze  spodlił;  a)  lecz 
największe  nastąpiło  skażenie  w  wojnie  ostatniego  mistrza  Alberta,  który 
zaledwo  dwunastą  część  srebra  do  miedzi  dodawał.  3)  Toruń  od  wciele- 
nia się  do  Wielkopolski,  *)  otrzymał  między  innemi  prawami,  przywilej 
bicia  monety,  równie  jak  Gdańsk  i  Elbląg,  ze  stęplem  królewskim  i  ziemi 
swojej.  Niektórzy  z  jego  mieszkańców,  korzystając  z  tego  prawa,  zniżali 
stopę  menniczą,  a  lepsze  srebro  przetapiali.  Komisarze  przeto  polscy 
"przybywszy  na  sejmik  jeneralny  grudziądzki  w  1522  r.,  przekładali  po- 
trzebę, z  powodu  spodlenia  monety,  porównania  jej  z  krajową,  i  bicia 
ze  stęplem  królewskim,  z  mocy  przywileju  wcielenia.  Oprócz  tego  prowin- 
cye  wrócone,  mając  osobną  Radę;  wyłączne  prawo  do  urzędów  i  starostw; 
oraz  skarb  udzielny,  zostawione  od  królów  polskich,  nie  zawsze  się  sto- 
sowały do  powszechnych  postanowień  na  sejmie,  przez  co  administracya 
Prus  królewskich  szła  nie  najlepiąj.  Zygmunt  I.  i  kanclerz  Szydłowiecki 
przekładali  potrzebę  połączenia  się  Rady  z  senatem  koronnym.  Lecz  mi- 
łość przywilejów  nad  ogólnem  dobrem  przemogła.  Natenczas  Kopernik 
poseł  od  kapituły  warmińskiej  na  sejmie  grudziądzkim,  okazał  klęskę  pro- 
wincyi  ze  spodlenia  i  przetapiania  monety  wynikającą,  a  ułożywszy  tablicę 
porównawczą  monet  pruskich  z  polskiemi,  był  za  biciem  monety  ze  stę- 
plem królewskim.  Wiemy  już,  że  sejmiki  jeneralne  w  prowincyi  pruskiej 


1)  Summarium  compUcbn*  origmmn  *  siatom  teoUiiae  wtrmimsis,  (meliosbowany). 

2)  Leo  211. 

3)  Leo  352. 

4)  Hwtknoch,  B.  P.  PoL  221. 


Digitized  by  VjOOQ16 


2tó 


odbywały  się  po  polsku.  *)  Zasiadali  zaś  wtenczas  biskupi:  warmiński, 
Fabian  Luzyjański;  chełmiński,  Konopacki;  wojewodowie:  chełmiński, 
Lutyjański;  malborski,  Baźeńshi;  pomorski,  Konopacki;  kasztelanowie: 
chełmiński,  FrącJci;  elblągski,  Mortęski;  gdański,  Baliński,  z  interaim- 
cyuszami  od  miast  większych.  Opór  ze  strony  tych  ostatnich  był  bar- 
dzo wielki.  Składali  się  brakiem  srebra,  przywykuieniem  do  monety  dawnej, 
a  nadewszystko  przywilejami.  Trwało  nieporozumienie  lat  sześć.  W  koń- 
cu Kopernik  wypracował  osobną  rozprawę,  w  której  gorzko  wynurzył 
smutek  z  upadku  prowincyi  przez  zły  rząd  i  spodloną  monetę.  W  tej 
rozprawie  powiada:  2)  „Urządzenie  o  monecie  nastąpiło  z  błędnego  wi- 
dzenia rzeczy,  całkiem  niegodnego  tak  dostojnej  władzy,  jak  gdyby  Prusy 
bez  tej  monety  obejść  się  niemogły."  — „Lecz  biada  ci  ziemio  pruska! 
karzą  cię  zniszczeniem  za  złe  rządy  prowincyi."  Na  miasta  a  zatem  i  To- 
ruń, z  większem  jeszcze  oburzeniem  nastaje:  „Pochwalą,  mówi,  to  zda- 
nie, (że  podlejsza  moneta  w  pożyciu  towarzyskiem  jest  dogodniejsza),  ci, 
którym  się  nadzieja  zysku  odejmuje,  którym  dotąd  dozwolono  bić  monetę" 
—  „Gdy  klęski  takowe  pruską  monetę,  a  przez  nią  i  ojczyznę  całą  do- 
tykają, sami  tylko  złotnicy  i  ludzie  na  kruszcach  się  znający,  korzystają 
z  jej  nieszczęść.  Dwa  przeto  najwięcej  powinny  być  wyznaczone  miejsca: 
jedno  w  ziemach  Jego  Królewskiej  Mości,  drugie  w  posiadłościach  książęcia. 
W  pierwszem  miejscu  niech  biją  monetę  oznaczoną  na  jednej  stronie  go- 
dłami królewskiemi,  na  drugiej  ziem  pruskich.  W  drugiej  zaś  mennicy 
niech  będzie  z  jednej  strony  stępcl  królewski,  na  odwrotnej  książęcy, 
z  wyraźnem  zastrzeżeniem,  aby  tak  pierwsza  jak  druga  moneta  podlegała 
władzy  królewskiej,  i  za  rozkazem  Jego  Królewskiej  Mości  w  całem  pań- 
stwie przyjmowana  była.  O  korzystnym  tego  prawidła  skutku  przekony- 
wa nas  moneta  polska,  która  dla  tego  tylko  zachowuje  swą  cenę  w  tak 
rozległem  państwie."  Nakoniec  Kopernik  oświadcza:  „że  to  się  niemało 
przyłoży  do  pojednania  umysłów."  —  Kiedy  więc  kwestya  o  monetę  była 
żywotna  dla  Torunia,  nie  dziw,  że  głos  tak  niezgodny  z  przekonaniem 
mieszkańców  obcego  początku,  przywiązanych  do  dawnych  zwyczajów,  zo- 
stawił po  sobie  nie  najprzyjemniejsze  wrażenie;  Elbląg  nawet  wyprawił 
komedyą  z  pomysłu  o  obrocie  ziemi  około  słońca.  —  Przeciwnie  Polacy 
tak  za  życia,  jak  po  zgonie,  nie  przestawali  okazywać  dla  ziomka  swojego 
oznak  szacunku  i  uwielbienia.  Ile  razy  kapituła  za  pośrednictwem  Ko- 
pernika udawała  się  z  żądaniem  do  Zygmunta  I,  zawsze  uzyskiwała  sku- 
tek. Tak  w  r.  1524,  gdy  z  powodu  wojny  z  mistrzem  Albertem  niektóre 
zamki  i  miasta  biskupstwa  warmińskiego  zajęte  były  przez  wojsko,  za  wda- 


1)  Hartknoch  R.  P.  PoL  1.  2.  C.  6.  p.  665—666. 

2)  Pamiętnik  Warsz.  z  r.  1816.  t.  5.  star.  386.  i  naft. 


Digitized  by 


Google 


250 


niem  się  Kopernika,  natychmiast  wrócone  zostały.  l )  Podobnież  gdy  w  r.  1537 
podano  szesnastu  kanoników  Zygmuntowi  Imu  dla  wyznaczenia  czterech 
kandydatów  na  biskupstwo,  król  w  reskrypcie  z  dnia  4  września  umie- 
ścił w  ich  liczbie  i  Kopernika  Doktora.  2)  Po  jego  zaś  zgonie,  Kromer 
w  lat  38  położył  nagrobek  we  Frauenburgu  z  przepowiednią  sławy  nie- 
śmiertelnej u  potomności. 

D.  O.  M. 
R.  D.  Nicolao  Copernico  Torunensi 
Artium  et  medicinae  Doctori 
Ganonico  Varmiensi 
Praestanti  Astrologo  et  ejus  disciplinae  instauratori 

Martinus  Cromcrus  Episcopus  Varmiensis, 
Honoris,  et  ad  poeteritaiśm.  memoriae  causa. 

Radymiński  twierdzi,  że  nagrobek  teft  był  napisany  na  wzór  Aka- 
demików krakowskich.  Dziwić  się  więc  należy,  dlaczego  Kromer  ucho- 
dzi za  granicą  za  niejakiegoś  Kramera,  chociaż  tam  głośną  mu  sławę 
przyznają, 

Wer  von  den  Pohlen  weist,  von  Cromer  weiss  zu  sagen.  (Schlieben 
Lob  und  Leben  der  Erml&ndischen  Bischóffen  Braunsberg  1683). 

Brzoski,  znakomity  matematyk  krakowski,  zwiedzając  Toruń  i  Frauen- 
bergę  w  1618  r.  napisał  dwa  prześliczne  epigrammaty  na  cześć  swojego 
rodaka: 

Pierwszy: 
Nile!  tuum  jactas  Ptolemaeum,  nosąue  fatemur 
Ornamenta  tibi  hunc  magna  dedisse  virum. 
Nam  tua  syntaxin  construxit  ad  ostia  magnam, 
Coelestes  numeris  exposuitque  vias. 
Laude  Copernici,  qui  Vi*hdae  ad  ostia,  terram 
Movit,  adaeąuat  se  Vistula  Nile  tibi 
Sumę  paris  socium  laudis.  —  Quid  Nile  recusas, 
Si,  quo  te  jactas,  jam  Ptolemaeus  habet? 

Drugi: 
Extollant  alios  statuae  vanique  colossi, 
Bustaąue  magnificis  condita  marmoribus, 
Piramidesque  alios,  quaesiti  forma  decoris, 


1)  Leo  373. 

2)  Summjtrnni],  j*k  wyiej. 


Digitized  by  VjOOQl6 


251 


Quidquid  et  humanus  fecit  inane  color. 
Hanc  turrim  grandis  mens  illa  Copernicus  alte 
Surrigit,  Istuleo  Varmia  in  ore  tuo. 
Erromim  et  terrae  hinc  secreta  volumina  cernit, 
Hinc  solem  inmotum  et  sidera  fixa  notat 
Ergo  illum  superi  mirati  desuper,  isthinc 
Ingenium  ut  pulchri  dispicit  omne  Polil 
Turris  ea  esto,  ajuut,  inter  miracula  mundi 
Cui  neque  consimilem  barbara  Memphis  habet 

Wacław  Leszczyński,  biskup  warmiński,  w  sprawozdaniu  o  kościele 
swojem,  złoźonem  Papieżowi  1658  r.  nie  lęka  się  wyrzec  o  sławie  nie- 
śmiertelnej Kopernika.  —  W  wieku  teraźniejszym  Sierakowski,  w  kościele 
Śtej  Anny  w  Krakowie,  uczcił  pamięć  wielkiego  człowieka;  a  byłe  Towa- 
rzystwo Przyjaciół  nauk,  ogłosiwszy  w  1801  r.  zadanie,  mające  wykazać, 
ile  astronomia  winna  była  Kopernikowi,  i  otrzymawszy  świetne  jego  roz- 
wiązanie przez  Śniadeckiego,  wzniosło  okazały  pomnik,  roboty  Thorwald- 
sena,  ziomkowi,  który  w  dziejach  oświaty,  najpierwszy  zaszczyt  krajowi 
i  ludzkości  przynosi. 

Pisano  w  Kwietniu. 


&T? 


Digitized  by 


Google 


Digitized  by 


Google 


pp 


iNACZENIU 

Fili  DAWFI0I 

PBZBZ 

DOMINIKA  SZULCA. 


Rozprawa  ta  była  drukowana  w  Bibliotece  Warszawskiej  1844  w  zeszycie  IV  i  VI. 
i  w  1845  w  zeszycie  IX  i  w  osobnej  odbitce  w  Warszawie  1846  roku.  Wyborna  recenzya 
tej  obszernej  rozprawy  znajduje  się  w  Przeglądzie  Poznańskim  i  w  Badaniach  krytyczno 
historycznych  i  literackich  I.  B.  z  Pobujan  na  Podolu  Tom  I.  Berlin  Tom  I.  1870. 

Przy  pi  se  it  Wyda  wc  y. 


Digitized  by  VjOOQ16 


Digitized  by 


Google 


J. 

Wstęp. 


fiezatarte  są  jeszcze  wyrazy  historyi,  świadczące  o  rozciągłości  mowy 
Polskiej  od  grenie  Litewskich  do  Duńskich;  l)  wiadome  są  czasy,  w  któ- 
rych Krzywousty  umniejszał  Szczecinianom  daninę  roczną,  a  wzywany  był 
do  hołdu  z  Kugii  przez  cesarza  Lotaryusza;  czasy,  w  których  Henryk 
Lew  zostawiał  prawa  Polskie  Meklemburczykom  podbitym.  2)  Lecz  wy- 
padki średniowieczne  tak  dalece  zmieniły  postać  starożytnych  ludów  Eu- 
ropejskich, że  nie  tylko  ziemie  zaodrzaóskie,  które  są  niwą  prawie  nie- 
tkniętą dla  dzisiejszych  badaczy,  ale  pograniczna  Pruska,  a  co  większa 
część  składowa  Polski,  Podlasie,  uchodzą  za  odwieczne  siedlisko  obcego 
szczepu:  Gotyckiego,  Litewskiego  lub  Jadźwińskiego.  W  mieszkańcach 
mianowicie  ponadbuźnych  około  Ciechanowca,  Brańska  i  Węgrowa,  daje 
się  niby  dotąd  postrzegać  jakieś  znamię  szczególne,  utrzymujące  się  stale 
i  dobitnie  w  pewnych  rodzinach.  A  jeżeli  około  Działdowa,  Szczytna, 
Czartowskiego  Ostrowia,  Goniądza,  Suraża  znajdzie  się  wszędzie  krajo- 
wiec, nie  jeden  gotów  jest  utrzymywać,  że  to  są  osady  późniejsze,  z  epoki 
Jagiellońskiej  lub  czasów  zaślubin  Aldony.  Winni  są  temu  bezwątpienia 
kronikarze  późniejsi,  którzy  czerpali  wiadomości  swoje  z  obcych  źródeł, 
jak  Dusburga,  Wiganda  i  podobnych;  nie  jestto  jednak  rzeczą  wielce 
pocieszającą,  że  tak  opaczne  wyobrażenia,  poparte  niedawnemi  dziełami 
pisarzy  zagranicznych,  krążą  po  kraju,  z  obelgą  krytyki  historycznej. 
Za   drugą  przyczynę  błędu  uważać  należy  brak  rękopisów  dotyczących 


1)  M.  Gall.  wyd.  Bandt.  str.  15.  Adam  Bremeńtki  de  sita  Daniae  c.  221.  Ułamek 
kroniki  Islandzkiej  a  Langebecka,  tom  II.   str.  36.  Boguchwał  pod  Lesikiem  IIL 

2)  Dowody  a  Naruszewicza. 


Digitized  by 


Google 


256 


Prus  dawnych,  jakiemi  s%  bulle  papiezkie,  listy  książąt  Mazowieckich, 
księgi  ludności  i  poborów,  które  w  znacznej  liczbie  dochowują  się  dotąd 
w  archiwum  królewskiem. l)  Cóżkolwiek  bądź,  dzieło  wielce  uczone 
Voigta  tyle  dostarczyło  zasobu  do  poznania  własności  Prus  dawnych,  że 
poznanie  przyrody  tej  krainy,  nie  jest  odtąd  niepodobnem  do  rozwiąza- 
nia zagadnieniem. 

Przez  długi  czas  zaludniano  całą  prawie  Europę  Gotami:  brzegi 
morza  Czarnego,  Bałtyckiego,  Szwecyą  i  Niemcy.  Wszystkim  uczoność 
średniowieczna  przyznała  ród  Teutoński.  A  chociaż  Strabo  uważa  mie- 
szkańców wybrzeża  Euksyńskiego,  dla  jedności  języka  z  Dakami,  za  Wo- 
łoszę,  nie  odstraszało  to  jednak  scholastyków  i  filologów  od  upatrywa- 
nia w  nich  przyrody  Niemieckiej.  To  spowodowało  Makowskiego,  posła 
Zygmunta  III  do  Filipa  Hiszpańskiego,  o  wystaranie  się  tłómaczenia 
starego  zakonu  na  język  Gotycki,  które  w  1622  przywiózłszy  do  War- 
szawy, okazał  Szwedom  na  dworze  króla  bawiącym.  Ci  7,  całego  pisma, 
ani  jednego  wyrazu  zrozumieć  nie  zdołali.  2)  Tych  samych  Gotów  Owidy, 
Pliniusz,  Prokopiusz  nazywają  Sarmatami;  a.  że  Pyteasz  sprowadza 
bursztyn  od  Gutonów,  a  Ptolemeusz  mieści  Gitonów  w  okolicach  Wisły, 
ztąd  pisarze  średniego  wieku  mieli  otwarte  pole  do  pokazania  swej  na- 
uki i  przeniesienia  mieszkańców  morza  Czarnego  na  północ.  Znajdu- 
jemy więc  w  nagrobku  Bolesława  W.  że  był  królem  Gotów;  3)  w  Gallu, 
źe  na  wschód  Polski  są  Gięty  i  Sarmaty;  4)  w  Kadłubku,  że  Mojsław 
książę  Mazowiecki  9)  schronił  się  po  porażce  do  Gietów;  że  Bolesław 
Kędzierzawy  straszliwą  z  niemi  wojnę  prowadził,  a  Kazimierz  Sprawie- 
dliwy podjął  się  odważnie  znojów  Getyckich.  Ten  sam  lud  u  Bogu- 
chwała nosi  nazwę  Gotów.  Lecz  żaden  z  tych  pisarzy  nie  jest  za  rodo- 
wością Niemiecką  rzeczonych  ludów.  Geograf  Ptolemeusz  w  księdze  III 
po  prostu  mówi,  źe  z  mniejszych  ludów,  Gitonowie  zamieszkali  Sarma- 
cyą  około  Wisły  za  Wendami.  Kronikarze  Polscy  nadają  im  ród  Lite- 
wski; jeden  tylko  Gall  sprowadza  ich  z  Saxonii,  6)  przez  którą  jednak 
Słowian  nad  Elbą  mieszkających  rozumie,  jak  się  z  panowania  Bole- 
sława W.  okazuje,  który  podług  kronikarza,  bił  słupy  graniczne  w  samym 
środku  Saskiego  ludu.     Voigt  jednak,  trzymając  się  dawniejszego  pomy- 


1)  Voigt  U,  35,  36,  37,  264,  265. 

2)  Piasecki,  Chronicon  gestor,  in  Europa  smgularium  p.  48. 

3)  Obacz    rozprawę    o    nagrobku    BoUtława    Chrobrego  w   Pamiętniku  religijnym 
z  r.  1841  na  wrzesień. 

4)  Wydania  Bandtkiego,  str.  16. 

5)  Zepsnte    to  imię  u   późniejszych,  jest  Mosławem  u  Kadłubka  L.  II.  epiit.  15, 
a  Mojsławem  u  Nestora  podług  Nikona  kopii,  str.  139. 

6)  str.  220. 


Digitized  by 


Google 


257 


słu,  powiada  w  historyi  Pruskiej,  że  „mieszkańcy  południowo-wschodni 
okolic  Wisły  byli  Ghtonami  czyli  Gotami,  ludem  czysto  Niemieckim."  !) 
Przeciwnie  Hartknoch,  poświęciwszy  całe  prawie  życie  na  zbadanie  przy- 
rodzenia ziem  Pruskich,  wyrzekł,  że  Krzyżacy  najmniejszego  śladu  teu- 
tonizmu  na  tej  ziemi  nie  znaleźli.  *)  Voigt  na  poparcie  swojego  mnie- 
mania, przytacza  nazwy  wsi  i  miast,  np.  Gudnika,  Guttstadtu  i  inne,  3) 
ale  takie  dowody  nie  potrzebują  zbijania,  bo  Gudnik  nie  jest  wyrazem 
Niemieckim,  a  Guttstadt  miasto,  zbudowane  dopiero  zostało  w  wieku  XIV 
przez  biskupa  Warmińskiego  Eberharda,  którego  staranie  uczczono  ła- 
cińskim wierszykiem: 

Eberhardu8  Yormdit,  Guttetad  montemgue  talutie 

Fundat  i  t  d.  *) 
Właściwie  jednak  historyk  naczelny  Prus,  mówiąc  o  Gotach,  ma 
tylko  na  względzie  południową  część  tego  kraju,  t  j.  ziemię  Lubawską, 
Sasińską,  Golędzińską  i  Sędowicką;  północną  zaś  pomiędzy  Passaryą, 
Alną  i  Preglem  położoną,  uważa  za  Litewską.  9)  Tymbardziej  dalszą, 
twierdząc,  że  od  wieków  niepamiętnych  „aus  uralter  Zeit"  ścisłym  wę- 
złem pokrewieństwa  ze  Żmudzią  była  spojona.  6)  Tegoż  zdania  jest 
Dusburg,  T)  Góbelius,  8)  Praetorius  i  inni.  Ostatni  z  nich  wspomina,  że 
za  jego  czasów  mieszkańcy  zachodniej  strony  Pregla,  nazywali  ziomków 
swoich  wschodnich  Gudami  a  język  ich  Gudzkim,  tak  właśnie  jak  każdy 
dziś  Żmudziu  Litwina  Gudasem  zowie.  Bulla  Papiezka  z  1245  rozróżnia 
także  północnych  mieszkańców  od  południowych.  Wzywając  Krzyżowni- 
ków  do  waleczności  „polecamy  wam,  rzecze,  abyście  tych  wiarołomnych 
Chrześcian  (Pomorzan),  i  Litwinów,  i  Prusaków,  sprawę  Boga  tak  ha- 
niebnie depcących,  potęźnem  ramieniem  powściągnęli  i  upór  ich  zła- 
mali."  9)  W  tej  epoce  jeszcze  się  wojny  z  właściwą  Litwą  nie  rozpo- 
częły, ani  nawet  Krzyżacy  przeszli  byli  za  Pregiel;  mowa  zatem  w  bulli 
jest  o  części  ziemi  między  Alną,  Passaryą  i  Preglem.  Wojna  za  tą  osta- 
tnią rzeką  zaczęła  się  w  1255,  a  zetknięcie  się  z  właściwą  Litwą  do- 
piero w  1262  miało  miejsce.  Bulla  przeto  papiezka  o  lat  18  jest  wcze- 
śniejsza.   Z  tego  wypada,  że  Ptolemeusza  Gitony,  za  Wendami   mie- 


1)  T.  L  str.  72. 

2)  Stare  i  Nowe  Prusy,  str.  30,  39,  88. 

3)  T.  L  str.  159. 

4)  Leo  hist  Prus.  str.  137. 

5)  Voigt  EL  390. 

6)  Tom  m  str.  65. 

7)  Wyd.  Hartkn.  str.  79. 

8)  O  bursztynie  r.  3  u  Hartkn.  przy  Dusburg  str.  38. 

9)  Oryginał  w  Arch.  Sekret.  Schieb.  UL  N.  21  u  Yoigt. 
K&permHjana  L  Z  17 


Digitized  by  VjOOQ16 


258 


szkąjący  są  Litwinami;  i  dziwić  się  należy  dlaczego  Voigt  nazwy  tej  nie 
stosował  do  części  Prus  północnej,  ale  do  południowej,  graniczącej 
z  Mazowszem,  i  zamieszkanej  przez  Polaków. 

Narodowość  Polska  Prus  południowych  ma  za  sobą  świadectwo 
języka,  prawa,  nazw  geograficznych  i  aktów  urzędowych  z  czasów  Krzy- 
żackich. Lecz  przyćmiona  staraniem  kronikarzy  zakonu,  służących  za 
źródło  dla  późniejszych  dziejopisów,  wyrodziła  się  w  Litewską.  Z  rocz- 
nikarzy  krajowych,  najbardziej  się  do  tego  przyczynił  Długosz,  tak  sza- 
cowny zkądinąd  pisarz.  Słowa  jego  stanowczo  wyrzeczone,  posłużyły  za 
skazówkę  dla  następców,  którzy  nie  chcieli  zadać  sobie  pracy  żeby  istotę 
rzeczy  dokładniej  poznali.  Podług  niego  Prusacy  jeden  mieli  język, 
obyczaje  i  pokrewieństwo  z  Litwinami  i  Żmudzinami  „unius  et  moris  et 
linguae,  cognationisąue  Prutheni  et  Lithuani,  Samogita^ąue  fuisse  dignos- 
cuntur."  l)  Z  większą  ostrożnością  przemawia  Sarnicki,  jako  dokładniej 
znający  Prusy,  gdzie  nauki  pobierał,  przyznając  to  mniemanie  niektórym 
tylko  pisarzom  „ut  quibusdam  placet."  2)  Dawniejsi  kronikarze  lepiej  tę 
rzecz  pojmowali.  Gall  wyraźnie  zaświadcza,  że  Polska  na  północ  grani- 
czy z  Prusami,  narodem  bratnim,  w  pogaństwie  jeszcze  zostającym:  Ad 
marę  autem  septentrionale  vel  amphitrionale  (Polonia  habet)  tres  affines 
barbararum  gentilium  ferocissimas  nationes:  Sdenciamy  Pomeraniom 
et  Pru8*iam.  3)  Jarosław  kanonik  Płocki,  w  kronice  której  dał  napis: 
Liber  originis  et  furiarum  gentis  indomitae  BnUorum  in  sanguinem 
christianitm,  dokładniejszą  jeszcze  daje  wiadomość  o  pokrewieństwie 
i  związku  Prusaków  z  Mazurami  „Przed  przybyciem  Gudów,  powia- 
da, ta  ziemia,  czcząca  słońce  i  księżyc,  należała  do  księcia  Mazowiec- 
kiego. Gudowie  wszedłszy  w  bliższe  związki,  usiłowali  przekonać  Prusaków 
o  potrzebie  niezależności  i  niesławie  przywiązanej  do  podległości.  Pru- 
sacy więc  Mazurom  wypowiadają  wojnę,  której  wodzem  naczelnym  obrany 
został  Witowój.  Lecz  Gudowie  zamieniają  wkrótce  Prusaków  w  pod- 
danych. Ztąd  powstanie  i  pożogi.  Przyszło  nakoniec  do  ugody  w  Bał- 
dze,  z  mocy  której  nikt  wzgardy  okazywać  nie  miał  Prusakom,  ani  ich 
do  robót  obracać.  Drogą  wszakże  wzajemnego  porozumienia  się,  posługi 
dozwolone.  Szlachcicem  ten  tylko  będzie,  kto  się  odznaczy  w  boju  lub 
czynach  obywatelskich.  Tymczasem  Mazury  dopominają  się  daniny,  mia- 
nowicie jakiś  Andy  sław.  Prusacy  oświadczają,  że  przedtem  składali 
wprawdzie  w  darze  zasiłki,  ale  to  czynili  jako  dobrzy  tylko  sąsiedzi,  lecz 
zresztą  są  wolni  i  Bogom  jedynie  posłuszni.    Andysław  zawarłszy  przy- 


1)  Tom  I.  str.  119. 

2)  Iib.  VI,  cap.  19. 

3)  Str.  16,  wyd.  Bandtk. 


Digitized  by 


Google 


259 


mierze  z  Rusią,  pokonywa  przeciwników,  niezdolnych  kijcami  oprzeć  się 
jeździe  i  strzałom  nieprzyjacielskim ;  niszczy  i  zabiera  dobytek.  Ale  syn 
księcia  Andyslawa  Zanguigu  (imię  zepsute,  może  Zbigniewa)  jest  ich 
przyjacielem.  Prusacy  więc  wypowiadają  wojnę  Mazurom,  pokonywają 
ich,  i  dwóch  książąt  pozbawiają  życia  (mowa  o  Henryku  Sędomirskim). 
Pod  rządem  swoim  żyć  mieli  bez  podatku  i  posług,  Bogom  tylko  posłu- 
szni" !)  Z  tej  powieści  Jarosława  korzystał  pierwszy  biskup  Pruski 
Krystyn  w  kronice  noszącej  nazwę:  Liber  filiorum  Belial  cum  sui$ 
syperstitionibus,  incipit  cum  maestilia  cordis.  Że  zaś  oba  pisma  zawie- 
rały szczegóły  niewidce  miłe  dla  polityki  Krzyżaków,  dla  tego  zakon  po 
bitwie  Tannenberskiej  z  taką  usilnością  poszukiwał  tak  zwanych  kronik 
Pruskich,  obiecując  wielką  za  nie  nagrodę.  Ukrywanie  2)  lub  niszcze- 
nie znalezionych,  stało  się  powodem  rzadkości  tak  wielkiej,  że  przypad- 
kiem odkryty  egzemplarz  za  czasów  Zygmunta  Starego  posłużył  do  wy- 
ciągów poczynionych  u  Grunoviusa,  3)  Waissela, 4)  i  Łukasza  Dawida.  5) 
Że  jednak  te  podania,  wielką  starożytnością  nadpsute,  były  prawdziwe, 
przekonywamy  się  z  aktów  urzędowych,  współczesnych  Krystynowi. 
Grzegorz  IX  w  bulli  z  1230  r.  wielkie  daje  pochwały  Konradowi  Mazo- 
wieckiemu, że  dominikanów  Polskich  użył  na  nawracanie  Prusa- 
ków. 6)  Z  pomiędzy  nich  najwięcej  usług  okazali  w  tej  mierze  Jacek 
Odrowąż,  założyciel  zakonu  kaznodziejskiego  w  Polsce,  7)  oraz  Henryk 
biskup  Chełmiński,  rodak  herbu  Rawa  podług  Długosza  ks.  1.  str.  723 
i  Ernest  pasterz  Prusaków  Pomorskich.  8)  Ta  jedność  języka  i  serca 
Prusaków  z  Pomorzanami,  stała  się  pobudką,  podług  uwagi  samego 
Voigta,  °)  do  zawarcia  przymierza  ze  Świętopełkiem.  Szczegóły  powyższe 
i  dokładna  znajomość  stron  rodzinnych  spowodowały  bezstronnego  Hart- 
knocha  do  oświadczenia,  że  za  granicą  ziemi  Chełmińskiej,  w  południo- 
wych i  wschodnich  częściach  tego  kraju,  język  Polski  był  w  stałem  uży- 
ciu przed  przybyciem  Krzyżaków;  ,0)  że  nawet  powszechności  mowy 
Polskiej,  za  panowania  zakonu,  inaczej  wytłomaczyć  nie  można:  bo  gdy- 
by inny  jaki  język,  po  zatarciu  dawnego,  zaprowadzać  chcieli,  upowsze- 
chnialiby raczej,  jako  Niemcy,   niemiecki,  nie  zaś  polski,  którego  nie 


1) 

Lucai  Dańd  c.  17,  19,  20,  39,  42,  44,  46. 

2) 

Leo,  Histor.  Pnu.  p.  222. 

8) 

W  przedmowie. 

4) 

Pag.  7. 

B) 

Jak  wyżej. 

6) 

Raynald  pod  r.  1230,  N.  24,  i  pod  r.  1234  N.  58. 

7) 

Bzowski,  hist.  koicieln.  t.  III.  itr.  419,  430. 

8) 

Leo.  But.  Prut.  itr.  80,  107. 

9) 

Tom  n,  itr.  430,  Schutz  p.  21. 

10) 

Star*  i  Nowe  Pruiy,  itr.  84,  85,  89,  porównać  stron.  56. 

Digitized  by 


Google 


260 


rozumieli.  „Cruciferi  si  in  locis,  ąuibus  lingiui  prussica  famUiaru  ercĄ 
aliam,  earterminata  priore,  inJtroducere  voluissent,  germanicam,  ut  Gkr- 
mani,  non  pohnicam,  quam  nos  intelligebant ,  introduaisscnL"  ')  Ze- 
znaje i  Yoigt,  lubo  się  to  z  systemem  jego  nie  zgadza,  że  na  początku 
wieku  XV,  to  jest  pod  koniec  już  panowania  Krzyżaków,  ziemianie 
i  lud  należeli  albo  do  krwi  Polskiej,  albo  Litewskiej,  podług  świadectwa 
książek  czynszowych; 2)  że  Schulteissów  nazywano  starostami  w  Prusach.  *) 
Ale  żaden  z  dowodów  tu  przytoczonych,  tak  stanowczo  nie  rozstrzyga 
pytania  nad  świadectwo  samych  Krzyżaków,  których  przywilej  na  osadę 
Holendrów  w  Pasłęku  (Holland)  brzmi  w  tych  wyrazach:  „Jeżeli  i¥u- 
sacy,  Polacy,  lub  inni  Słouuianie,  w  niezgodzie  wszczętej,  wykroczą 
z  granic  prawa,  zawyrokowanie  w  tej  rzeczy  zakonowi  naszemu  zosta- 
wujemy.  Jeżeli  zaś  ktokolwiek  z  nich  zaniesie  skargę  na  Niemca,  cze- 
kać ma  rozstrzygnięcia  sprawy  w  sądzie  miejskim.  „5t  Prutkem  vel  Po- 
loni, seu  qmcunque  slavicae  linguae,  inter  se  discordaverint  vel  exces- 
serint  in  cwitałe  praedicta,  vel  bonie  ejus,  judicium  hoc  fratrum  nostro- 
rum  eocamini  supponimusf  et  quidquid  de  eodem  judicio  derivatur.  Sed 
si  quisquam  preadictorum  de  Theutonico  habeat,  quacunque  de  causa 
fuerit)  guaerulari,  judicium  hoc  reguirat  a  judice  cwitatis."  *)  Któż 
teraz  wątpi  o  rodowości  Prusaków  polskiej,  po  tak  niezbitem  świade- 
ctwie zakonu  Niemieckiego?  Teraz  się  łatwiej  rozumieją  i  wyrazy  kro- 
nikarzy krajowych  z  wieku  XII,  którzy  wspominają  o  życzliwości  Prusa- 
ków ku  Polakom,  5)  i  rozmowa  Hozyusza  ze  szlachtą  ziemi  Elblągskiej, 
to  jest  Drążeńskiej,  miana  z  powodu  reformacyi  na  sejmiku,  a  zapi- 
sana w  dziełach  biskupa  Warmińskiego.  „Jeżeli,  mówił  ten  prałat,  chcecie 
szaleć,  szalejcie,  ależ  nie  przestawajcie  być  rodakami.  Trzeba  wam  no- 
wej wiary?  toż  macie  tego  urwisza  z  Mazowsza,  a  będziecie  mieli  swój 
Mazowiecki  kościółek.  Będzie  to  niedorzeczność,  ale  przynajmniej  własna. 
Szukacie  religii  wygodniejszej?  Wleścież  w  chodaki  swojego  Mazura 
Grzesia." 6) 

Przyjdźmy  do  nazwiska  ziemi  Najdawniejszym  pomnikiem  histo- 
rycznym, świadczącym  o  blizkoznaczności  wyrazu  Prus  z  Pomorzem,  jest 

1)  Bosp.  przy  Dusburg.  p.  80. 

2)  Tom  IV,  str.  572. 

3)  Tom  VI,  str.  581. 

4)  Yoigt  tom  10.  str.  494. 

5)  Quos  non  tam  personis,  quam  animabus  constat  esse  infestos.  KadL  HI,  epiit.  31. 

6)  Stanisiai  Hossii  Op.  t.  II,  fol.  102  i  dalsze.  Porównać  list  do  Karakowskiego, 
biskupa  Włocławskiego  1568  pisany,  w  zbiorze  Illustrium  trirorum  epistoła*  Crac.  1578, 
Lib.  I,  epist.  XVI.  „Ego  vero  scripsi  Regiae  Majestati,  si  rellet  noram  fidem  concedere 
meis  haedis  elbingensibns,  ut  illis  permitteret  gregorianam  potins.  Deinde  satins  me  judi- 
care,  nt  haberent  aliquam  confessionem  in  Polonia  natam. 


Digitized  by 


Google 


261 


preywilej  Chełmiński.  Ten  wszelkie  roszczenia  gotycyzmu  i  litwinizmu 
od  razu  niszczy.  „Nie  ma  potrzeby  lękać  się,  słowa  są  jego,  o  napaść 
dalszą  Prusaków  ^  którzy  się  obszernym  wyrazem  Pomorzanami  nazywają." 
Możnaby  ztąd  wnosić,  że  to  ostatnie  miano  służyło  całemu  ludowi,  na 
północy  Mazowsza  zamieszkałemu,  lecz  dokładniejszy  rozbiór  rzeczy  oka- 
zuje, że  słowa  „largo  vocabulo  Pomorani  dicuntur"  należą  do  ziemi  po- 
łożonej za  Ossą,  a  graniczącej  na  północ  z  Chełmińską.  Ta  ziemia  do- 
tykając morza  Bałtyckiego  pomiędzy  Gdańskiem  i  Drąż  nem,  otrzymała 
nazwę  Pomorza,  ciągnącego  na  zachód  za  Wisłę  i  Odrę.  Jakoż  w  kro- 
nikarzach najdawniejszych  odróżniają  się  Prusy  od  Pomorza  przedwiślań- 
skiego.  Bolesław  W.  oprócz  tej  ziemi  za  Ossą  leżącej,  zdobył  osobno 
Prusy,  l)  Mojsław  Mazowiecki  wywiódł  w  pole  przeciwko  Kazimierzowi 
cztery  półki  Pomorzan  i  tyleż  Prusaków.  2)  Za  Krzywoustego  Pomorza- 
nie napadają  na  Mazowsze:  „nunc  Prussis,  nunc  Pomoranis,  nunc, 
utrisgue  irrepentibus."  3)  Że  zaś  pod  tym  wyrazem  nie  rozumieją  nasi 
pisarze  Litewskich  Prusaków,  dowodem  jest  Gall  poczytogący  Prusy  za 
kraj  bezpośrednio  pograniczny  Mazowszu.  4)  Prosta  zaś  uwaga  wskazuje, 
że  gdzie  mieszkańcy  są  Polscy,  jakeśmy  to  widzieli  ze  świadectwa  Krzy- 
żaków, tam  i  nazwa  kraju  musi  być  takaż.  Dla  niedowierzających,  przy- 
taczamy wyrazy  najdawniejszego  rocznikarza  naszego  o  nazwisku  ziemi: 
„Prusacy  przybysze,  powiada  on,  kraj  i  imię  jego  sobie  przywłaszczyli." 
„Populus  iste  et  regionem  istam,  et  regionie  nomen  occupatrit."  5)  Mowa 
tu  o  Prusach  północnych,  Gudasach.  Co  jeżeli  tak  jest,  toć  i  sam  wyraz 
Prusy  jest  polskim.  Rzeczywiście  w  powiecie  Sochaczewskim  znajdu- 
jemy dwie  wsi  tego  nazwiska;  Prusy  leżą  o  półtory  mili  od  Warszawy, 
w  parafii  Babickiej,  Prusy  górne  i  dolne  w  Sędomirskiem,  Prusy 
w  Krakowskiem.  Ktoby  liczniejszych  żądał  przykładów,  znajdzie  ich 
poczet  dość  długi  w  Tabeli  miast  i  wsi  Królestwa  Polskiego,  wydanej 
w  1827  r.  staraniem  Komisyi  Rządowej  Spraw  Wewnętrznych.  Pocho- 
dzenie etymologiczne  wyrazu  słownikarstwu  zostawujemy,  które  z  powodu 
bagien  Pruskich  obfity  znajdzie  zasób  w  wywodach  kronikarzy  Jarosła- 
wa, Krystyna,  Nieświckiego.  6)  My  poprzestaniemy  na  świadectwie  dzie- 
jopisów   i  geografii  krajowej,  że  nazwisko  Prus  jest  prawdziwie  Polskie 


1)  Kadł.  tom  II,  str.  12. 

2)  Tenże  II,  str.  15. 

3)  Tenże  m,  str.  9. 

4)  Wyd.  Bandtk.  p.  218  —  219. 

5)  Tenże  str.  220. 

6)  Tenże  221,  Kadłubek  tom  III,  str.  31.    Henneberger  o  dawnych  Pruiaóh,  na 
pocjątku. 


Digitized  by 


Google 


262 


Mieszkańcy  dzielili  się  na  ziemian  i  kmieci.  Jedni  i  drudzy  posia- 
dali wieczyste  grunty.  Ważne  w  tej  mierze  jest  świadectwo  pisarza 
dwunastego  wieku,  że  ziemia  ta  ,.per  sorłes  haereditarias  ruricoli*  et 
habitatoribus  (esł)  dispartita.  >)  Nie  jest  zaś  tu  mowa  o  Prusach  Li- 
tewskich, które  miały  grunt  suchy,  ale  o  Polakach  nad  jeziorami  zamie- 
szkałych, jak  to  na  karcie  geograficznej  widzieć  można,  bo  tenże  sam 
pisarz  dokładnie  opisuje  położenie  miejsca  „Quippe  eitu  loci,  et  natura- 
lie  posiłio  regionis  per  insulas,  lacubue  etpaludibus  est  munita.  2)  Po- 
twierdza to  i  Yoigt  z  dokumentów  urzędowych,  przez  się  przejrzanych, 
mieniąc  że  dziedzictwo  miało  tylko  miejsce  u  Pomorzan,  w  części  Pole- 
sia, w  ziemi  Lubowskiej,  Sasińskiej,  Golędzińskiej  i  Sędowickiej.  3) 
W  Natangii  i  Sambii,  to  jest  Prusach  Litewskich,  ledwo  ślad  jakiś  wła- 
sności, a  dalej  ku  Litwie  żadnego.  *)  Ziemianin  posiadał  w  przecięciu 
około  18  włók  ziemi,  czasem  do  stu,  a  niekiedy  kilkaset  Możniejsr 
stawiali  zamki  obronne.  5)  Byli  prócz  tego  ziemianie  zagonowi ,  zwani 
wolnymi,  żadnego  podatku  do  skarbu  nie  wnoszący  i  do  powinności  ziem- 
skich nie  powołani.  °)  Kmiecie  nazywali  się  ludźmi,  (homines)  lub 
poddanemi,  (eubditi)  wieśniakami,  (ru8tici).  7)  Ziemia  należała  do  pana 
i  puszczała  się  w  wieczystą  dzierżawę,  8)  z  obowiązkiem  posług  dwornych 
i  pospolitych,  9)  ale  poddany,  jako  własność  rzeczowa  nie  był  uważany.  10) 
Tak  było  za  Krzyżaków.  Klasa  poddanych  w  czasach  dawnych  musiała 
być  nieliczna,  kiedy  w  dwunastym  wieku,  jakeśmy  wyżej  w  Gallu  widzieli, 
kmiecie,  równie  jak  ziemianie  posiadali  dziedzictwo.  Zagrodnicy  mieli 
zwykle  pół  morgu,  mórg  lub  nieco  więcej  ll)  dane  sobie  do  czasu  pod 
pewnymi  warunkami.  W  razie  darowizny,  uwalniali  się  od  opłaty  i  po- 
sługi. 12)  Oddzielna  klasa  była  bartników,  w  okolicach  lesistych  Szczy- 
tna, Ełku,  Szesna.  I3)  Ci,  w  skutek  zawartej  ugody  z  właścicielem, 
trudnili  się  pszczelnictwem. 


Ł.  I.  fol.  40  i  56. 


1) 

Gall,  rtr.  802. 

2) 

Tamże. 

3) 

Tom  VI  str.  661  —  662.    Porown.  Sehtttz 

4) 

Tenże  VI,  662. 

6) 

Voigt  VI,  564  i  666. 

«) 

Voigt  VI,  574,  IV,  698. 

1) 

Tenże  VI,  575. 

8) 

Tenże  VI,  577. 

8) 

Tenże  VI,  576. 

10) 

Tenże  VI,  578. 

") 

Tenże  VI,  579. 

12) 

Tenże.  IV,  679. 

13) 

Tenże  VI,  680. 

Digitized  by 


Google 


263 


Voigt  czyni  uwagę,  że  w  Niemczech  niedokładne  mają  pojęcie  o  pra- 
wie Pruskiem.  Czytelnikowi  może  się  ono  wydać  jaśniejszem.  Prawo  wło- 
dyckie,  przed  Hermanem  Balck  zależało  na  wolności  od  podatku  i  po- 
sług, a  nadewszystko  na  nieprzerwanem  dziedzictwie.  ])  Za  te  swobody 
obowiązani  byli  ziemianie  do  powszechnej  wyprawy,  to  jest  nieograniczonej 
co  do  osób  powołanych  do  służby  wojennej.  2)  Praw  tego  rodzaju  żaden 
z  osadników  Niemieckich,  podług  świadectwa  Voigta,  nie  miał.  3)  Po  pod- 
biciu Pomorzan  przez  Krzyżowców  potwierdził  im  przywileje  dawne  Balck 
w  1233  roku.  „Et  secundum  pacta  et  libertates,  quce  ipeis  tunc  daban- 
tor,  dlii  Neophiti  postea  regebantur.  4)  Ta  jednak  zaszła  różnica,  że 
dziedzictwo  z  nieprzerwanego,  przeszło  na  linię  tylko  prostą  po  mieczu. 
Krzyżacy  więc  zabierali  na  rząd  dobra  po  kądzieli,  lub  w  Unii  pobocznej  spa- 
dające- Zabór  niesłuszny  majątków,  przyczynił  się  w  znacznej  części  do  po- 
wstania w  1241  r.  pod  naczelnictwem  Świętopełka  Pomorskiego.  Bolejąc 
nad  uciskiem  nowo  nawróconych,  Stolica  Apostolska,  w  potwierdzeniu  przy- 
wilei  Krzyżackich  w  1243  r.  zastrzegła  uroczyście  dochowanie  umów  i  obie- 
tnic mieszkańcom.  9)  Wysłała  potem  dla  pojednania  umysłów  legata 
Jakóba,  archidyakona  Leodyjskiego,  który  z  wielką  trudnością  zdołał  po- 
godzić zwaśnionych  dopiero  w  1248  r.  6  lutego. 6)  Tym  sposobem  dziedzic- 
two powróciło  do  nieprawnego  ciągu :  po  mieczu,  po  kądzieli,  pobocznie 
zstępnie  i  wstępnie;  z  czego  się  wielce  ucieszyli  ziemianie  Pruscy.  „Quce 
pradicti  neophiti  gratuiter  acceptarunt,  cum  w  paginis  hcec  non  habur 
wwnf,  nisi  sohs  filios  successores.  7)  Zapytani  jakiegoby  się  prawa  i  pro- 
cedury trzymać  chcieli,  oświadczyli  za  wspólną  zgodą,  że  proszą  o  prawo 
i  sądownictwo  Polaków,  sąsiadów  swoich.  Jestto  jeden  z  najważniejszych  do- 
wodów, przekonywających  o  rodowości  Prus  dawnych.  Dla  wiary  przy- 
wodzimy wyrazy  tekstu  ugody:  „Postea  dicłi  neophiti  regitisiti  a  nobis, 
quam  legem  mundanam  velint  eligere,  vel  qu<e  velent  s<ecularim  judicia 
obsemare,  habito  inter  se  consUio,  pełierunt  et  degerunt  mundanam  legem 
et  scectdarid  judicia  Folonorum,  vicinorum  suorum.  8)  Na  tak  ciężki 
wniosek,  niepochlebiający  postępowaniu  Krzyżaków,  zgodzić  się  musiał  za- 
kon Niemiecki  i  przyrzec,  że  dóbr  gwałtownie  zabierać  nie  będzie,  bez 
wyroku  sądownictwa  Polskiego:  „Et  promiserunt  fratres,  ąuod  bona  di- 
ctorum  neophitorum  indebiter  non  accipient,  nisi  secundum  rationdbilia 


1) 

Voigt  VI,  601.  610,  611. 

2) 

Tenże  VI,  602. 

3) 

Tenże  VI,  601. 

4) 

Dosborg  wyd.  H.  »tr.  97. 

5) 

Dogiel  TV,  14. 

6) 

Voigt  n,  672. 

7) 

Dogiel  IV,  17. 

8) 

Tenże  IV,  IR 

Digitized  by 


Google 


264 


judicia  dicUe  legU.  >)  Urządzone  więc  zostały  sądy  ziemskie  w  Prasach 
właściwych  na  wzór  Polski,  o  których  dokładną  wiadomość  znaleść  mo- 
żna w  księdze  tak  zwanej  zielonej  sekretnego  archiwum  Królewieckiego 
od  str.  189  — 190,  i  w  dyplomatach  Schiebl.  XXII,  N.  28  i  29.  *)  W  ogól- 
ności składały  się  z  sędziego  i  podsędka.  Prawo  to  naturalnie  od  pro- 
wincyi  zwało  się  Pruskiem,  i  wtenczas  tylko  nosiło  nazwę  Polskiego,  kiedy 
rzecz  była  o  Pomorzu,  za  Łokietka  przez  Krzyżaków  nabytem,  a  przez 
Kazimierza  IIL  ustąpionem.  Sądy  wiecowe  dawnych  książąt  Pruskich, 
przeszły  na  braci  szpitalnych.  3)  Sądownictwo  kryminalne  nie  wyda 
się  zapewne  także  niezrozumiałem.  Zawyrokowanie  poprawcze  w  spra- 
wach poddanych  o  krew  i  sińce,  zostawione  było  panom;  *)  w  wypadkach 
ważniejszych,  pociągających  za  sobą  pozbawienie  życia  lub  członka,  na- 
leżało do  zakonu.  Tak  w  przywileju  z  1285  powiedziano:  „Concedimue 
insuper  praedictis  feodalibus,  et  eorum  haeredibus,  vi  rusiicos  eorum  et 
homines  v<deafit  judicare ,  eo  tamen  ewcepto,  quod  ad  vitae  privałionem1 
seu  membrorum  mutilati&nem ,  neminem  debent>  absgue  scitu  fratrum 
nostrorum,  judiciliater  condemnare.  5)  Nakoniec  głowszczyzna  znana  ze 
statutu  Wiślickiego,  jako  kara  wynosząca  60,  30,  15  grzywien,  napotyka 
się  tu  w  podobnej  proporcyi  60,  30  i  16  grzywien,  6)  gdy  tymczasem  po- 
dług prawa  Magdoburgskiego,  opłata  tego  rodzaju  najwyższa  wynosiła  tylko 
18  funtów,  czyli  mark  trzydzieści  i  sześć.  :)  He  zaś  język  p  Jski  Pru- 
saków wpływał  na  słownictwo  sądowe,  wnosić  można  z  zemsty,  albo  msty 
znanej  w  dawnem  prawie  krajowem,  a  w  przywilejach  Pruskich  napoty- 
kanej. Jeden  z  nich  tak  się  wyraża:  „&t  aliąuis  mestione,  vel  laeskme 
aliąua  fuerit  molestatus.  8)  W  interesach  dotyczących  całego  kraju 
dawni  Prusacy  zbierali  się  na  wieca  wielkie,  które  w  ziemi  Gołędzińskiej 
i  cząstkach  przypadłych  na  biskupstwo  Warmińskie  utrzymały  się  do 
czasów  późniejszych;  9)  w  krainie  bezpośrednio  Krzyżakom  podległej, 
dopiero  po  klęsce  TannenberskicJ,  niektórzy  z  urzędników  ziemskich,  jak 
Orzechowski,  Bażeński,  Działowski,  Boókowski,  przypuszczeni  zostali  do 
Bady  najwyższej   zakonu  podług  uczonych  badań  Yoigta  i  innych.  10) 


1) 

Dogiel  IV.  1& 

2) 

Voigt  VI,  625. 

8) 

Voigt  VI,  627,  porówn.  VI,  564. 

*) 

Tenie  VI,  564 

6) 

Voigt  VI,  626. 

«) 

Tenie  IV,  598. 

7) 

Tenże  IV,  599. 

8) 

Voigt  tom  IV,  str.  699. 

9) 

Hartkn.  N.  i  St.  Pr.  662. 

10) 

Tom  VI.  Lindeblatt  itr.  256. 

Digitized  by 


Google 


385 


Tytuły  grafów  łub  baronów  nie  psuły  równości  ziemiańskiej.  l)  Z  prawa 
pospolitego  obowiązek  wypływał  dla  szlachty  powszechnej  wyprawy,  gdy 
tymczasem  osadnicy  Niemieccy  z  pewnej  tylko  liczby  włók  służbę  ódby- 
wałi  O  Prusakach  przywileje  mówią:  „cum  suis  hominibus  mu  rusticis 
serviant  ad  generales  wcpeditiones"  a)  Jaki  zaś  był  rodzaj  oręża  tych 
wojowników,  Niemiecki  lub  Litewski,  okazują  następujące  wyrazy:  ad 
expeditionem  ac  terrae  defensionem  (tant)  óum  armis  prutłienicalibui, 
tńdelicet  bronią  i  t  d.  eecundum  morem  patriae.  3)  Kmiecie  obowiązani 
byli  prócz  tego  do  naprawy,  zrzucania  lub  budowania  zamków,  *)  szar- 
warku:  sewitia  rusHcalia,  5)  naprawy  mostów  i  dróg,  tt)  oraz  stróźnego, *) 
zamienionego  na  pieniądze,  peeunia  custodialis.  *)  Wszystko  to  jest 
powtórzeniem  starożytności  polskich,  z  czasów  Piastowych. 

Do  kategoryi  Prusaków  pogańskich  policzyć  należy  Podlaaian, 
którzy  o  dwa  wieki  później  od  reszty  Polski  przyjęli  chrześciaństwo. 
Kronikarze  nadawali  im  nazwę  Jazygów,  Jadźwingów,  Jaćwieży,  wahając 
się  w  zdaniu  do  jakiego  rodu  policzyć  mieli:  Scytów,  Rusinów,  lub  Li- 
twinów. Ciąg  jednak  dziejów  krajowych,  dobre  zrozumienie  tekstu,  bulle 
papiezkie,  granice,  lepsze  odpisy  kronikarzy,  okazują  stanowczo  ich  ro- 
dowitość  polską.  Sarnicki  idąc  za  świadectwem  geografów  starożytnych 
wyprowadza  Jadźwingów  z  nad  morza  Czarnego.  °)  Naruszewicz  nietylko 
ten  wywód  filologiczny  przyjmuje,  ale  i  Mazurów  od  Massagietów  wy- 
prowadza, czem  zachęcony  Voigt,  Mazowszan  ponad  Dunaj  przenosi* 
(T.  L  str.  140).  Wypadałoby  z  mniemania  obu  naszych  historyków,  że 
nad  Bugiem  były  niegdyś  Multany.  Nieszczęściem,  innego  śladu  tak 
pięknego  marzenia  na  Podlasiu  nie  zostało,  prócz  uprawy  ziemi  za  po- 
mocą pary  wołów,  co  się  z  Greckiego  foc  Ci>tov  albo  inaczej  Jazygi,  na- 
zywa. I0).  W  innem  miejscu,  tenże  Sarnicki,  uderzony  imieniem  wodza 
naczelnego  Kunata,  który  się  u  Długosza  Komatem  nazywa,  wpada  na 
myśl,  azali  Jadźwingi  nie  byli  początku  Buskiego.  ")  Trzymając  się 
przykładu  i  Naruszewicz  przenosi  Jadźwingów  na  Ruś,  mianowicie,  te 
ci  się  spotykają  na  ziemi  Chełmskiej   i  Łuckiej  w  wojnie  Jarosława 


1)  Hartknoch,  N.  i  St  Pr.  662. 

2)  Yoigt,  tom  VI,  itr.  683.  - 

3)  Voigt,  tom  VI,  str.  677. 

4)  Tom  VI,  str.  667. 

5)  Tom  VI,  str.  669. 

6)  Tom  VI,  itr.  673. 

7)  Tom  V,  rtr.  302. 

8)  Tom  VI,  str.  653. 

9)  AnnaL  L.  VI,  c  8  i  14.    Descriptio  Poloni**  pwy  Dfog.  i.  O,  1889- 

10)  Deicriptio  Pol.  Sarnickiego,  jak  wyżej. 

11)  Annal.  tom.  VI,  o.  20. 


Digitized  by 


Google 


266 


księcia  Włodzimirskiego.  Nieprzestając  na  tern,  stolicę  ich  z  Drohiczyna 
przenosi  do  mieściny  tegoż  nazwiska,  położonej  w  zierni  Chełmskiej. 
Przytoczenie  wyrazów  Kadłubka,  całą  tę  sztuczną  budowę  obala.  „Podla- 
sianie,  powiada  kronikarz,  są  narodem  dzikim,  okrutniejszym  nad 
zwierzęta,  a  dla  pustyń,  lasów  gęstych  i  trzęsawisk,  niedostępni.  Tych 
miłośników  najazdu  książę  Ruski  na  Drohiczynie  zwykł  był  wspierać,  za 
co  pierwej  od  tamtych  gniew  Kazimierza  ua  siebie  ściągnął.  Opasany 
w  stolicy  księstwa  swojego,  Dr  >hiczynie,  zmuszony  był  do  oddania  nie- 
tylko  twierdzy,  ale  i  do  zupełnej  podległości  koronie.  Po  czem  Kazi- 
mierz nie  spotykając  nieprzyjaciela,  szybko  przebywa  ową  pustynię; 
czwartego  dnia  dopiero  o  świcie  poleca  biskupowi  Płockiemu  odprawienie 
publicznego  nabożeństwa,  a  wojsku  przyjęcie  stołu  Pańskiego."  Nastę- 
puje mowa  księcia  i  pożogi.  W  końcu  autor  dodaje:  „Książę  ich 
Podlaski,  chytry  w  sercu  knując  zamysł,  przybywa  do  Kazimierza 
z  prośbą  o  przebaczenie  i  oświadczeniem  chęci  płacenia  daniny.  Dla 
większej  wiary  zakładników  daje,  obieciyąc  ich  więcej"  i  t.  d.  Dwa  od- 
dzielne znajdujemy  tu  księstwa:  Drohickie  pod  panowaniem  Ruskiem, 
i  Podlaskie  pod  osobnym  książęciem;  tamten  się  zowie  Ruihenorum 
princepsj  ten  zaś  princeps  Polleańus.  ])  Próżną  byłoby  rzeczą  zbijać  do- 
mysł Hartknocha,  że  na  tej  ziemi  siedzieli  niegdyś  Soladymiści  w  Ka- 
dłubku odkryci.  Na  kilka  albowiem  lat  przed  wyprawą  Kazimierza  Spra- 
wiedliwego, Saladyn  opanowawszy  Jerozolimę,  tak  się  stał  głośnym  w  Euro- 
pie, że  wszelkich  pogan  imieniem  jego  przezywano.  Kadłubek  nie  dał 
się  nikomu  w  uczoności  wyprzedzić.  Podobnym  sposobem  Konrad  Ma- 
zowiecki z  przywileju  z  1230  nazywa  Prusaków  Saracenami.  2)  Najwa- 
żniejs7y  bezwątpienia  stanowi  zarzut  zdanie  Długosza  o  Jadźwingach, 
że  są  rodu  Litewskiego.  3)  Trzy  on  błędy  popełnia,  najprzód,  że  Pru- 
saków wszystkich  za  jedno  z  Litwinami  bierze,  na  co  się  już  odpowie- 
działo, powtóre;  że  Drohiczyn  daje  za  stolicę  Jadźwingom,  kiedy  tam 
mieszkali  zdawna  książęta  Ruscy,  potrzecie,  że  Podlasian  bierze  za  Li- 
twinów, co  jak  dalece  jest  mylnem,  zaraz  się  okaże.  W  ślady  za  po- 
przednikiem wstępiye  Kromer.  W  ogólności  źródłem  tego  błędu  są  wy- 
razy Kadłubka  ile  zrozumiane:  „Sunt  aułem  PolleaAani  Getarum  seu 
Prussorum  genus."  Wiemy  już  co  są  Prusacy,  lecz  jeżeli  naB  uderza 
wyraz  Gietów,  Sarnicki  zwyczaj  nazywania  prowincyi  od  sąsiedztwa,  za 
pospolity  w  kraju  uważa.  „Radomianów,  zwykliśmy,  powiada,  Mazurami 
nazywać,  dla  bliskości.    Jeżeli  się  urażają,  tedy   im  powiadamy,   nie 


1)  Kadłubek,  tom.  IV,  epift  19. 

2)  Dogiel  tom  IV. 

3)  T.  I.  itr.  884,  770. 


*r^ 


J67 


Mazuryście,  ale  gdy  potrzeba  wam  ognia,  idziecie  po  niego  do  Mazurów. u  ') 
Całą  trudność  usuwa  zachowany  odpis  starożytny  w  archiwum  Króle- 
wieckiem  kroniki  Boguchwała,  w  którym  zamiast:  „Getarum  seu  Prusso- 
rtm  genuć*-  czyta  się:  „Lechitarum  seu  Prussorum  genus."  2)  Widzimy 
zatem,  że  oni  Jazygowie  nie  są  ani  Multańczykami,  ani  Rusią,  ani  Litwą! 
że  ich  imię  nawet  za  Długosza  wygasło,  „nc  nomen  ąuidem  Jaćwingo- 
rum  exta(*  3)  lecz  Podlasianami  u  Kadłubka,  Lechitarai  u  Boguchwała. 
Pozostaje  przyczyna  błędu.  Wspólność  rządu  i  losu  nadały  im  u  pisa- 
rzy ród  obcy.  Jeszcze  Mendog  przyrzekał  ustąpić  Jaćwingów  Krzyżakom 
1252  r.  Odtąd,  aż  do  Zygmunta  Augusta  połączeni  byli  z  Litwą.  Ztąd 
omyłki  pisarzy.  Litwini,  powiada  Dusburg,  mieszkali  pomiędzy  Narwią 
i  Niemnem.  *)  Mieszkańcy  nad  Narwią  są  Litwinami,  powtarza  Długosz.  *) 
Że  ta  część  Mazowsza  była  przez  Litwę  zabrana,  dowodzi  wojna  Janu- 
sza w  1382,  niszcząca  powiat  Suraski  nad  Narwią,  6)  odstąpienie  zamku 
Suraża  przez  Jagiełłę,  z  częścią  kraju  leżącą  pomiędzy  Bugiem  i  Narwią, 
to  jest  Ciechanowcem  i  Brańskiem,  7)  nakoniec  przywilej  Witolda  Pio- 
trowi Gomółce  dany  na  wójtowstwo  Tykocińskie,  brzmiący  w  tych  wy- 
razach: „AUaander  alias  WUawdus  Dei  Cfratia  Magnus  Dux  IAthuar 
niae,  JRussiae  etc.  Advocatiam  nostram  in  Tikocmo^  oppido  nosłro  tri- 
buitnus"  i  t  d.  8)  Czyliż  przeto  dziwić  się  należy,  że  Podlasian  w  pię- 
tnastym wieku  za  Litwinów  uważano.  Granice  ziemi  lepiej  jeszcze  rzecz 
wyłuszczą.  Jeszcze  Bruno  w  1008  przepowiadał  ewangielią  na  granicy 
Litwy  i  Busi,  to  jest  około  Goniądza  i  Tykocina  (Dithm.  VI)  z  polece- 
nia Bolesława  W.  Że  powiat  Węgrowski  do  nich  należał,  dowodem  jest 
upominanie  się  Jana  Fytwiańskiego  na  sejmie  Piotrkowskim  w  1459:  •) 
Nurski  i  Liwski  zalicza  Niesiecki.  10)  Postępując  Bugiem  ku  zachodowi 
od  Drohiczyna,  powiat  Brański  dodać  należy,  jako  darowany  przez  Kon- 
rada Mazowieckiego  braciom  niegdyś  Dobrzyńskim.  Ciekawy  ten  akt, 
wydobyty  staraniem  Voigta  z  archiwum  Berlińskiego,  datowany  jest  1237, 
8  Idus  Martii.  O  powiatach  Suraskim  i  Tykocińskim  wspomnieliśmy 
wyżej.    Dalej  granicą  był  zamek  Wizki,  ,  >)  sam  zaś  powiat  należał  do 


1) 

Roczn.  I,  c.  2. 

2) 

Boguchw.  u  Sommersb.  tom 

U,  c.  49. 

Yoigt  ks. 

I,  str. 

361. 

3) 

Tom  I,  str.  771. 

4) 

Wyd.  Hartin.  atr.  331. 

6) 

Tom  I,  x.  itr.  43. 

6) 

Tenże  X.  str.  64. 

7) 

Kojałowicz  p.  24. 

8) 

Dyplom.  Stronczynskiego  N. 

60. 

») 

Dług.  II,  248. 

10) 

1,  175 

") 

Dusburg  wyd.  Hartkn.  330. 

Digitized  by 


Google 


268 

Jadźwingów,  i  miał  sobie  nadanego  w  herbie  niedźwiedzia  czarnego.  ł) 
Eu  północy  mieli  Jadźwingowie  powiat  Gcniądzki,  o  który  się  także 
w  1453  upominali  Bolesław  i  Włodzisław  książęta  Mazowieccy.  a)  Wten- 
czas wyrzekł  do  Kazimierza  Jagiellończyka  Zbigniew  Oleśnicki:  „wszakże 
proszą  cię  tylko  o  powrócenie  granic  ziem  swoich,  niesłusznie  zabranych."  3) 
W  ogólności  zatem  te  powiaty  składały  Podlasie:  Węgrowski,  Nurski, 
liwski,  Brański,  Suraski,  Tykociński,  Wizki  i  Goniądzki.  Do  czego 
przydawszy  dawną  granicę,  istniejącą  za  pierwszych  książąt  Mazowie* 
ckich,  4)  którą  Jagiełło  w  1422  przywrócił,  3)  przybywają  powiaty  Bie- 
brzański i  Dąbrowski  Granica  przez  nas  skreślona,  ściśle  odpowiada 
siedlisku  Jadźwingów  Długoszowych,  którzy  podług  niego,  mieszkali  po- 
między Rusią,  Litwą  i  Prusami.  °)  Świadomi  tych  stron  nie  zaprzeczą, 
iż  język  Mazowiecki  ciągnie  się  za  Bugiem  nad  granicą  mowy  Ruskiej, 
poczynając  o  milę  przed  Drohiczynem,  przez  Dziatkowice,  Strablę,  Mar- 
kowszczyznę,  Choroszcz,  Knyszyn,  Staro  wolę;  a  w  Królestwie  przez 
Lipsk  do  rzeki  Ghańczy.  Na  granicy  północnej  jest  język  litewski  mię- 
dzy Chańczą  i  Przerosła;  poczem  ciągnie  się  granica  Pruska,  przez  Fili- 
powo,  Rajgród,  Grajewo.  Na  zamknięcie  ustępu  o  Jadźwingach,  okaże- 
my tożsamość  ich  z  Podlasianami  z  aktów  urzędowych,  to  jest  buli  pa- 
piezkich.  Innocenty  IV  w  r.  1253,  pozwalając  tej  ziemi  pogańskiej  na 
własność  Kazimierzowi  księciu  Kujawskiemu,  nazywają  terra  PoUeańae.  T) 
„Conctdimus  ut  dictae  terrae  PoUeanae  paganos,  eub  tuam  possie  prote- 
ctionem  recipere,  ac  dominie  retinere"  W  jedenaście  lat  Alexander  pa- 
pież;  pisząc  do  arcybiskupa  Gnieźnieńskiego  Pełki,  nazywają  Jadźwingią: 
„fuit  nobis  humiliter  supplicatum,  ut  cum  contra  paganos  Jaćwingos, 
qid  terrae  ipsius  Ducis  confines  existunt  i  t  d.  8)  Nie  mogą  więc  stra- 
szyć nikogo  Jadźwingowie  surowemi  rysami  oblicza,  ani  być  jakimś  wi- 
dmem w  historyi  krajowej. 

Uczynić  należy  ogólną  uwagę,  że  język  starodawny,  obyczaje,  reli- 
gia, poezya  bohaterska,  charakter,  filozofia  Prusaków  i  Podlasian,  służyć 
powinny  za  dopełnienie  pojęć,  które  mieć  potrzeba  o  Polsce  w  czasach 
przedchrześciańskieb.  Epoka  ta  w  historyi  narodowej  i  piśmiennictwa,  była 
pustynią  bez  życia,  z  której  żaden  widok  przyjemny  nie  prowadził  do  okolic 


1)  Nitecki  I,  175. 

2)  Dług.  II,  112. 

3)  Dług.  11,  112. 

4)  Acta  EotsUe  t.  ID,  p.  140.  i  r.  1256. 

5)  Dogiel  IV,  DL 

6)  Dhig.  Ł  770  i  762. 

7)  U  Rtynald*  pod  Ł  r.  N.  25. 

8)  Długou  I,  771. 


Digitized  by  VjOOQ16 


269 


odmiennej  uprawie  uległych.  Z  pomników  języka  pozostały  niektóre 
wyrazy  piosnek  pogrzebowych  i  weselnych.  Jan  Mielecki  Krakowianin 
superintendent  Zboru  w  Ełku,  w  liście  pisanym  do  Jerzego  Sabina  rektora 
akademii  Królewieckiej,  wielce  ciekawą  przesłał  wiadomość  o  mowie 
dawnych  Prusaków.  List  ten  drukowany  1551,  skarbem  jest  dla  historyi 
języka  krajowego.    Oto  początek  pieśni  pogrzebowej: 

Halele,  lele,  i  przeć  ty  umarł! 
I  u  ty  niemiał  co  jeść  albo  pić 

I  przeć  ty  umarł! 
I  za  ty  niemiał  kraśnej  młodzicy 

I  przeć  ty  umarł! 
Halele,  lele  i  t.  d. 

Kadłubek  pod  Popielem  wspomina  o  płaczkach  i  tym  obrzędzie  po- 
gański m:  „post  fimebres  itaąue  superstitiones,  qt<as  etiam  hodie  in  fune- 
rUms  ezercet  gentilitas."  x)  Na  uczcie  z  tego  powodu  sprawionej,  wy- 
pędzając miotłą  cienie,  krzyczano:  „Jadły,  piły  duszyce,  nu  won  nu  won.  2) 
O  tuliszach,  kojących  żal  pozostałej  rodziny,  mówi  Dusburg  3)  i  ugoda 
legata  papiezkiego  z  1248  r.  Ci  poeci  powieściowi,  poglądając  w  niebo 
z  uniesieniem  opiewali  przeważne  czyny  zmarłych,  którzy  w  licznym 
orszaku,  krainą  nadpowietrzną,  przechodzili  do  innego  wieku.  Długosz  wspo- 
minając o  żądzy  sławy  Jadźwingów,  za  przyczynę  jej  podaje  nadzieję 
zasłużenia  na  pienia  nieśmiertelne. 4)  W  uroczystości  weselnej,  narzeczona 
Prusaczka,  pożegnawszy  najmilsze  pieski,  kotki,  kureczki  i  świnki, 
z  boleścią  wspominała  o  strudze,  z  której  czerpała  wodę  dla  ogrzania  osty- 
głych członków  rodzica  i  matki.  „O  hue,  hue,  hue,  mój  miły  święty 
poniku."  Cześć  dla  sił  przyrody,  była  znamieniem  religii  pruskiej.  Dus- 
burg twierdzi,  że  księżyc,  gwiazdy  i  ptaki  były  u  nich  świętością.5)  Mie- 
chowczyk  toż  samo  utrzymuje  o  Polakach  z  czasów  przedchrześciańskich.  6) 
Z  czego  wynika,  że  nie  w  mitologu  Greckiej  szukać  należy  wyjaśnienia 
Marzanny,  Dziewanny  i  Dziedzilii.  Co  do  filozofii,  w  przejściu  dusz  Po- 
dlasian  w  istoty  niższego  rzędu,  i  początku  rzeczy  tworzącym  coraz  inne 
postaci,  widzieć  można  system  rodzicmy  panteizmu,  który  zgodny  był 
z  ubóstwieniem  przez  nich  sił  przyrody.  7 ) 

Taki  jest  kraj  i  mieszkańcy  o  których  mówić  przedsiębierzemy.  Każda 
z  ziem  Pruskich,  jak  Pomozańska,  Lubowska,    Sasińska,   Golędzińska, 


1) 

KadŁ  I,  XVHI,  p. 

2) 

Watael  f.  26. 

3) 

m,  15. 

4) 

I,  770. 

5) 

m,  5. 

«) 

Chr.  Pot  IV,  46. 

7) 

Kadłub.  IT,  19. 

Digitized  by 


Google 


270 


będzie  przedmiotem  naszych  badań;  wspomnimy  o  Prusach  Litewskich 
do  Przegorza,  i  prawach  Krzyżackich.  Zaczynamy  jednak  od  Torunia 
i  ziemi  Chełmińskiej,  nie  dlatego  żeby  ta  część  dawnej  Polski  do  Prus 
właściwych  należała,  lecz  że  taką  ogólną  nazwę  otrzymała  od  nich. 

TARNOWO. 

Zasłużony  profesor  przy  byłym  uniwersytecie  Warszawskim  Adryan 
Krzyżanowski,  posuwając  badania  poprzedników,  w  wymownej  i  uczonej 
rozprawie  wywiódł  pochodzenie  Mikołaja  Kopernika  z  rodziny  zamieszka- 
łej od  wielu  pokoleń  w  Krakowie.  Nie  pierwszy  to  raz  uczony  i  zacny 
ten  ziomek  wyrządził  przysługę  dziejom  piśmiennictwa  krajowego;  w  in- 
nem zdarzeniu  sprostował  błąd,  przy  odlewie  medalu  astronoma  zaszły 
w  Paryżu.  Pismo  jego  jubileuszowe  czytano  niedawno  za  granicą  z  wiel- 
kiem  zajęciem,  na  które  zasługuje.  Dzięki  mu,  że  w  sprawie  oświecenia 
krajowego  tak  gorliwie  i  umiejętnie  stanął.  Karta  czysta  historyi  dla 
ocenienia  jego  rzetelnej  zasługi,  zostawiona. 

Lecz  stanowisko  zagranicznych  pisarzy,  z  którego  na  rzecz  tę  po- 
glądają,  mówię  tych,  co  najżywszy  w  sprawie  przyjmują  udział,  od  nie- 
jakiego czasu  zostało  zmienione.  Świadectwo  albowiem  wiceprezydenta 
Toruńskiego  Zernecke,  że  ojciec  Kopernika,  w  nadaniu  obywatelstwa,  na- 
zwany jest  Krakowianinem  „Krakauer"  nie  zostało  bez  wrażenia.  Wypadało 
zatem  inne  wznieść  szańce  na  obronę  rodowitości  niemieckiej  astronoma. 
Jakoż  Voigt  i  Wernicke  niespracowani  są  w  wywodzie  natury  teutońskiej 
tak  całych  Prus,  jako  też  w  szczególności  Torunia.  Jeżeli  się  gdzie  mi- 
mowolnie język  Polski  u  nich  nawinie,  składają  to  na  osady.  Wniosek 
ich  opiera  się  na  następnych  twierdzeniach: 

1.  Ziemia  na  której  Toruń  zbudowany,  jest  Gotycką. 

2.  Miasto  założone  jest  przez  Niemców. 

3.  Osadzone  było  na  prawie  Niemieckiem. 

4.  Postanowienia  rady  wyłączały  Polaków  od  obywatelstwa. 

5.  Brak  nazwisk  Polskich  pomiędzy  urzędnikami  Torunia. 

Że  zatem  byłoby  niedorzecznością,  jak  się  Wernicke  wyraża*  robić 
Kopernika  Polakiem,  gdyby  się  nawet  z  ojca  Krakowianina  urodził 
„So  bleibt  es  immer  absurd  seinen  in  Thorn  gebornen  Sohn  zum  Polen 
zu  machen"  (Geschichte  Thorns  aus  Urkunden,  Dokumenten  und  Hand- 
schriften,  bearbeitet  v.  Dr.  Julius  Emil  Wernicke,  Thorn  1842  t  L  277.) 
Dodajmy  do  tego  niewiarę  pisarzy  niemieckich  w  kronikarzy  polskich, 
a  będziemy  mieli  bardzo  syllogistyczny  wniosek  na  takiem  założeniu  oparty. 
Zdania  tego  lekceważyć  nie  należy,  ani  wcześnie  tryumfować,  że  niektóre 
dzienniki  zagraniczne  zgodziły  się  na  rodowość  Kopernika  polską.  Błąd 
tego  rodzaju   był  ciężko  opłacony.    Kiedy  przełożono  na  język  Angiel- 


Digitized  by 


Google 


271 

ski  rozprawę  Śniadeckiego  o  Koperniku  i  przebito  medal  w  Paryżu,  ani 
się  domyślano  wznowienia  sporu.  Taka  była  pewności  Skutek  jednak 
inaczej  okazał,  a  to  dla  tego,  że  więcej  mówiono  o  rodowości  ojca,  niż 
syna.  Nadcięta  latorośl  puściła  liście,  i  o  to  na  nowo  sprawa  przed  try- 
bunał powszechności  Europejskiej  wytoczona.  Milczenia  zaś  pisarzy  Pru- 
skich nie  trzeba  brać  za  zgodę.  Wiedzą  oni  gdzie  tętno  całej  sprawy, 
i  nie  zaniechają  w  miejscu  i  czasie  wystąpić.  Dzieło  Voigta  i  Werni- 
ckego  jest  systemutycznem  podkopaniem  *  pomnika  postawionego  w  War- 
szawie. Napaść  literacką  trzeba  własnym  jej  orężem  i  we  własnem  ogni- 
sku zwalczyć.  Szanując  jednak  głęboką  naukę  tych  pisarzy  i  poważając 
ich  zdanie,  czerpać  będziemy  nasze  dowody  w  źródłach  przez  nich  przy- 
toczonych, uciekając  się  do  ojczystych  wtenczas  tylko,  gdy  się  tamte  okażą 
niedostatecznemu 

1.  Że  ziemia  na  której  Toruń,  albo  raczej  Tarnowo  jest  zbudowane, 
nie  jest  ani  Gotycką  ani  Litewską,  dosyć  byłoby  przytoczyć  zdanie 
pisarza  niepodejrzanego  Hartknocha,  który  uważa  za  rzecz  niepotrzebną 
dowodzić  tego,  że  stu  od  wieków  niepamiętnych  mówiono  po  polsku.  ') 
Ale  mając  bliższe  dowody,  nie  poprzestajemy  na  tern  ogólnem  wyrażeniu. 

Rok  temu,  ogłaszając  wiadomość  o  starożytnej  nazwie  Torunia,  nie 
miałem  pod  ręką  dzieła  Wernickiego  o  tem  mieście.  Nie  bez  przyjem- 
ności przeto  znalazłem  w  niem  potwierdzenie  tego  czynu  historycznego. 
Wernicke  w  innym  przywileju  z  r.  1230  wyczytał  także  Tarnowo,  2)  za- 
miast Thorun,  zgodnie  z  przywilejem  Konrada  Mazowieckiego  dochowa- 
nym w  archiwum  krajowem  z  1222  roku.  3)  Odtąd  Tarnowo  nabjło  pra- 
wa obywatelstwa  w  słowniku  miast  Polskich.  Że  jednak  Voigt  bierze 
je  za  pożyczone  od  Alt  Thorna,  4)  a  Wernicke  uważa  za  nazwisko  Nie- 
mieckie, 9)  wypada  i  o  źródłach  zmiany  jego  wspomnieć.  Pierwiastkowa 
postać  wyrazu,  jak  się  z  napisu  starożytnego  w  kościele  P.  Maryi  6)  i  przy- 
wilejów 7)  okazuje,  jest  Torn.  Pierwsza  samogłoska  w  języku  współcze- 
snym zamieniała  się  zwykle  na  o:  Onspach,  Vrowenstad,  Strosberg, 
zamiast  Anspach,  Frauenstadt,  Strasburg.  *)  Go  do  końcowej  samo- 
głoski,   ta    w   użyciu    przechodzi    przez    wszystkie    tony:     Thoran,  •) 


1) 

Nowe  i  stare  Prasy,  str.  85. 

2) 

Tom  I,  str.  11. 

3) 

Obacz  Pamiętnik  Religijny  z  maja 

1843. 

4) 

Tom  II,  str.  232. 

») 

Tom  I,  str.  15. 

6) 

Dusb.  wyd.  Hartkn.  66. 

7) 

Dogiel,  str.  26,  76. 

8) 

Przywilej    Jana   ks.    Szląskiego   z 

1332 

Dług. 

1019. 

») 

Wernicke  t.  I,  str.  8. 

r.   a   Stroncz.  p.   34;  tamie  str.  29. 


Digitized  by  VjOOQ16 


272 


Thoren,  ')  Thoron,  a)  Thorum,  *)  Thorun,  *)  Thurun, 9)  i  oka- 
zuje się  dowolną.  Końcówka  owo  zamieniająca  się  dzisiaj  na  aw, 
dawniej  zupełnie  się  odrzucała.  Tak  w  starożytnych  przywilejach  Murzy- 
nowo,  Sarnowo,  Słomowo,  pisało  się  Murin,  6)  Sarno,  7)  Slemmo,  8)  Ku- 
jawy zwały  się  Coya,  •)  ztąd  Tarnowo  Thorn.  Ktoby  w  końcu  ciekawo- 
ścią był  zdjęty,  jak  się  polskie  miasta  u  Niemców  nazywały,  może  okiem 
rzucić  na  prośbę  podaną  przez  kupców  do  W.  mistrza,  w  której  opisują 
drogę  handlową  przez  królestwo  Polskie  do  Węgier  i  Rusi.  Jeżdżą  więc 
na  Czarademir,  Luboleyn,  albo  Sture  i  Miling.  x  °)  Po  tym  wywodzie  wolno 
Wernickemu  utrzymywać,  że  nazwisko  Tarnowa  jest  niemieckie:  „Der 
Name  der  Stadt  selbst  ist  gewiss  ursprttnglich  ein  deutscher  Name.a  " l) 
Szukajmy  dalej  śladu  gotycyzmu,  nie  spuszczając  z  uwagi,  że  nazwy  przy* 
taczane  pochodzą  albo  z  czasów  przedkrzyżackich,  albo  za  ich  rządu  były 
znane,  bo  niektórzy  założenie  miast  i  wsi  przyznają  późniejszemu  pano- 
waniu polskiemu.  Przed  przybyciem  do  Polski  rycerzy  szpitalnych,  przy- 
wilej Konrada  Mazowieckiego  i  biskupa  Płockiego,  w  sąsiedztwie  Tarnowa 
kładzie  Popowo,  ,  2)  Rogowo,  Starygród  i  Słomowo,  wspomina  Dusburg.13) 
Kiedy  zaś  przy  pomocy  księcia  Polskiego  odebraną  została  ziemia  Cheł- 
mińska od  Pomorzan  przedwiślańskich,  wydany  został  ów  sławny  przy- 
wilej dla  Chełmna  i  Tarnowa,  który  wielce  jest  ważnym  pod  względem 
rodowości  tych  miejsc.  W  nim  powiada  Herman  Balck,  pierwszy  zwierz- 
chnik Krzyżaków  w  Polsce :  „Dla  miasta  Torunia  nadajemy  tęż  samą  rzekę 
(Wisłę)  poczynając  od  dalszej  części  wielkiej  kępy,  zowiącej  się  £yskąy 
a  leżącej  przy  Nieszawie,  do  dwóch  mil  w  dół  wodą  postępując,  z  temi 
kępami:  „Łyską,  Górskicm,  Wierzbką  i  td.  ,4)I  dalej:  „wolny  jest  To- 
runianom  połów  ryby,  wszelką  siecią,  prócz  niewodu."  >  5)  W  tymże  przy- 
wileju Balck  oczekując  osadników  niemieckich,  oświadcza,  że  mieszkańcy 


1)  Dogiel  p.  137. 

2)  Stronczyński  n.  11,  Dogiel  p.  59. 

3)  Dnsbnrg  tom  mt  str.  7,  Yoigt  tom  II,  410. 

4)  Voigt  tom  V,  itr.  648,  tom  VI,  str.  634. 

5)  Yoigt  tom  m,  itr.  628. 

6)  Wernicke  tom  I,  str.  120,  Dogiel  str.  30  i  107. 

7)  Acta  Bonus,  tom  I,  str.  275. 

8)  Dusb.  tom  m,  7. 

9)  Stronczyński  str.  40.  Wernicke  tom  I,  str.  276. 

10)  Wernicke  tom  I,  str.  151,  (Sandomierz,  Lublin,  Snrai,  Mielnik.) 

11)  Tom  I,  str.  15. 

12)  Stronczyński  n.  13. 

13)  Puslmrg  tom  ffl,  str.  7. 

14)  Bandtke  p.  CheŁ  285,  286. 

15)  Praeter  rete,  quod  nevod  dicitur.  Bandtk.  p.  Caeł.  291. 


Digitized  by 


Google 


278 


Torunia  z  łanu  Polskiego,  de  polonicali  aratro,  mają  płacić  dziesięcinę 
w  ziarnie  biskupom.  ')  Prócz  tego  strumyk  Mohra  przedzielał  miasto 
stare  od  nowego,  2)  a  do  terytoryum  Tarnowa  należały:  Bierzgłowo,  s) 
Łubianka,  4)  Przysiek,  3)  Zakrzewko,  6)  Grębocin,  Łąka,  7)  Korytowo, 
Ostaszewo,  8)  Srebrnik,  °)  Zeglno,  Brzezinko,  Pigrze.  ,0)  Nie  wygasły 
więc  wsie  polskie  przez  ciąg  panowania  Krzyżaków,  leżące  pod  Tarno- 
wem. Po  jego  zaś  dobrowolnem  poddaniu  się  koronie,  Kazimierz  Jagiel- 
lończyk zajęty  wojną  trzynastoletnią,  darował  temuż  miastu  folwark  Po- 
powski  i  Lulków,  a  prezydentowi  jego  wieś  Szymanowo. !  l)  Do  liczby  po- 
wyższych wsi  Tarnowskich  nie  dodaliśmy  tych,  których  epoka  nie  jest 
ściśle  oznaczona,  a  których  jednak  wzmiankę  znajdujemy  w  Wernickem, 
temi  są:  Wapcz,  Gronowo,  Mlewice,  Leszcz,  Ręczkowo,  ia)  Toporzysko, 
Smogursk. >  3)  Taki  jest  początek  gotycki  Tarnowa.  Co  do  natury  Li- 
tewskiej, o  tern  będzie  artykuł  oddzielny.  Tu  dosyć  jest  nadmienić,  że  naj- 
dawniejsze przywileje  Konrada  Mazowieckiego  z  r.  1228  i  1230,  źródło 
Drwęcy  rzeki,  około  dzisiejszej  Ostrudy  (Osterode),  wskazują  za  granicę 
Pruską,  że  Hartknoch,  ścisły  badacz  tego  kraju,  żadnych  śladów  języka 
litewskiego  w  całej  ziemi  Chełmińskiej,  a  zatem  i  Tarnowie  nie  znalazł, 
i  że  sam  mistrz  Krzyżaków,  zająwszy  ofiarowaną  sobie  posiadłość  za  Wisłą, 
mianuje  się  prowizorem  braci  szpitalnych  w  Polsce,  „Provisor  in  Polonia," 
podług  dokumentu  w  archiwum  sekretnem  Królewieckiem  dochowanego.  "  *) 
H.  Że  miasto  i  zamek  nie  były  założone  przez  Niemców,  ale  Polaków, 
nie  trudno  tego  dowieść.  Voigt  mniema,  że  przed  przybyciem  Krzyżaków 
miasta  nie  było,  ' 3)  że  zatem  ono  winno  swój  początek  zakonowi  rycer- 
skiemu. „Hier  begannen  nun  die  deutschen  Einzoglinge  die  Grttndung  der 
ersten  Stadt,  die  ihr  Dasein  dem  deutschen  Ritterorden  verdankti' !  6)  Po- 
waga takich  autorów  wprowadza  w  mylne  przekonanie  czytelnika,  nie  ma- 


1) 

Praeter  rete,  quod  nevod  dicitur.     Bandtk.  p.  Chełm.  205. 

2) 

Wernicke  tom  I,  str.  113,  tom  I,  137. 

3) 

Hartkn.  N.  S.  Pr.  398,  et  Dusb.  249. 

4) 

Wernicke  tom  I,  str.  162. 

5) 

Tenże  tom  I,  str.  163. 

6) 

Tenże  tom  U,  str.  42. 

7) 

Tenże  tom  n,  str.  94. 

8) 

Tenże  tom  I,  str.  162.  tom  II,  str.  95. 

») 

Tenże  tom  I,  str.  33. 

10) 

Tenże  tom  I,  str.  140. 

W) 

Wernicke,  tom  I,  str.  324. 

12) 

Tom  I,  str.  326. 

13) 

Tom  II,  str.  376. 

U) 

Voigt,  tom  II,  str.  186. 

15) 

Tom  II,  str.  232. 

ie> 

Tenże,  str.  232. 

Kopemibijana  &  Z 

18 


Digitized  by 


Google 


274 


jącego  dość  czasu  lub  sposobności  do  sprawdzenia  faktu.  Nietylko  Toruń 
istniał  przed  Krzyżakami,  ale  był  miastem  dosyć  znacznem,  stanowiącem 
stolicę  powiatu. 

W  sądzie  polubownym  króla  Węgierskiego  z  r.  1335,  powiedziano: 
„Ziemia  Pomorska  pozostaje  przy  Krzyżakach  na  tych  samych  warunkach, 
na  których  były  zapisane  i  oddane  tymże  zakonnikom  pfzez  przodków 
Kazimierza  króla,  ziemie  Chełmińska  i  Toruńska,"  „eodem  jurę  et  modo 
quo  terrae  Culmensis  et  Torunensis  eisdem  fratribus,  per  progenitores 
et  praedecessores  suos,  fueruut  legatae  et  donatae."  >)  Jakoż  widzimy 
ze  starożytnego  aktu  1222  r.,  że  Konrad  zapisuje  Krystynowi  pierwsze- 
mu, biskupowi  generalnemu  Prus,  stronę  północno-zachodnią  ziemi  Cheł- 
mińskiej, gdzie  były  zamki  Grudziądz,  Wapsko,  Pokrzywno,  Wielsąż,  Kolno, 
Ruda,  Kcyn,  Głębokie,  Turno,  Pin,  Płot  i  posiadłości  nadbrzeżne  „omnes- 
que  haereditates  circa  oram11  2)  biskup  zaś  Płocki  oddaje  stronę  wscho- 
dnią z  Tarnowem  i  Popowem,  rozciągającą  się  ku  Drwęcy.3)  Potwierdza 
to  sam  przywilej  początkowy  Krzyżaków,  zwany  Chełmińskim  z  1232  r. 
28  grudn.,  brzmiący  następnie:  „Im  liczniejsze  i  większe  niebezpieczeń- 
stwa ziemia  Chełmińska  a  mianowicie  mieszkańcy  miast  naszych  Chełmna 
i  Torunia  w  obronie  chrześciaństwa  i  okazywaniu  pomocy  zakonowi  na- 
szemu ponieśli,  tem  chętniej  i  skuteczniej  im  się  wywiązywać  w  każdem 
zdarzeniu,  jak  przystało,  pragniemy:  „Quanto  plura,  quantoque  majora 
Culmensis  terrae,  ac  praecipue  civitatum  nostrarum,  Culmensis  scilicet 
et  Thorunensis  incolae,  tum  pro  christianitatis  defensione,  tum  pro  domus 
nostrae  promotione,  discrimina  sustinebant;  tanto  ardentius,  atque  effi- 
catius,  in  omnibus,  quibus  cum  justitia  possumus,  eis  adesse  volumus  et 
debemus."4)  Więc  było  miasto  i  mieszkance,  civitas  et  incolae  przed  wy- 
daniem pierwszego  przywileju  fundacyi,  na  prawie  niemieckiem  uczynionej. 
Tego  zaś  nie  ma  potrzeby  już  wzmiankować,  że  ten  ostatni  wydany  został 
w  Toruniu:  „Acta  sunt  haec  in  Thorun."  Jakże  się  utrzyma  powaga 
Voigta?  Jak  wiele  innych  mniemań,  z  jego  stanowiska  wyrzeczonych.  Dla 
ciekawości  jeszcze  rzućmy  okiem  na  inne  zdarzenie  współczesne.  W  lat 
pięć  po  przywileju,  to  jest  1238  r.  18  lut,  Władysław  książę  Wielko- 
polski w  liście  swoim  wyraża  się:  „Z  każdego  postawu  kupiec  złoży  dwa 
denary  Toruńskie"  de  quolibet  panno  dabit  duos  denarios  Tłwmnenses.5) 
W  pierwszem  powstaniu,  które  miało  miejsce  w  lat  dwadzieścia  po  hand- 

1)  Dogiel,  tom  IV. 

2)  Zamiast  Loram ,  wyrazu  przyjętego  w  dyplomatach  drukowanych ,  czytać  nalesy 
haram,  t.  j.  oram,  według  pisowni  średnich  wieków.  Tak  u  Dogiela  str.  15  znajdujemy 
harena,,  zamiast  arena. 

3)  Stronczyński,  n.  13;  Dogiel,  str.  2. 

4)  Bantke,  p.  Chełm.  str.  284. 

5)  Dogiel,  str.  13. 


Digitized  by 


Google 


275 

feśtie,  Toruń  przysłał  przeciwko  Świętopełkowi,  podług  Dusburga, l) 
dwustu  wojowników,  a  podług  kroniki  Oliwskiej  czterystu  „ąuadringen- 
torum  virorum  agmen,  .a  fratribus  Thorunensibus  missum.u  2)  W  drugiem 
powstaniu,  wkrótce  potem  zaszłem,  znajdujemy  dwie  części  miasta,  muro- 
waną i  drewnianą.  „Venerunt,  powiada  Dusburg,  Thorun,  et  hospitale, 
et  quidquid  erat  extra  muro*,  cremarunt. 3)  Tego  miasta  przez  Polaków 
założonego  tak  dalece  nie  lubili  Krzyżacy,  że  w  lat  trzydzieści  (1264) 
nowe  założyli,  nazywając  je  w  źródłach  przez  Wernickego  przytoczonych, 
wyłącznie  swojem.  *)  Stare,  pamiętne  na  swój  początek,  groziło  nowemu 
za  przywiązanie  do  Krzyżaków, 5)  a  następnie  zburzyło  zamek  poddając 
się  dobrowolnie  Jagielończykowi.  Jeżeli  więc  Toruń  w  chwili  objęcia  wła- 
dzy przez  Krzyżaków  istniał  i  był  miastem,  nic  dziwnego,  że  Długosz 
w  wieku  XIL  nazywa  go  oppidum. 6)  Byłto  punkt  przechodowy  dla  wszyst- 
kich wypraw,  tak  książąt  Polskich,  jako  też  Krzyżowców  w  tamte  się 
strony  udających. 7)  Przy  rozwiązaniu  pytania  o  założeniu  miasta  Tarnowa, 
uprzątnąć  należy  trudność  wynikłą  z  zawiłości  tekstu  Dusburga  o  prze- 
niesieniu tak  zwanego  Alt-Thorna.  Wyrazy  kronikarza  Krzyżackiego 
brzmią  następnie:  „Herman  Balck,  mistrz  Pruski,  zajęty  staraniem  po- 
dźwignięcia  wiary,  wziąwszy  z  sobą  rzeczonego  księcia  i  waleczne  wojsko, 
przeszedł  przez  Wisłę  na  ziemię  Chełmińską  i  nad  rzeką  zbudował  roku 
pańskiego  1231  zamek  Toruń.  Ta  warownia  stanęła  w  drzewie  dębowem 
„in  arbore  quercinau  w  którem  baszty  i  mury  wystawiono.  Dla  zasłony 
od  napaści  nieprzyjaciół  opasano  zewsząd  twierdzę  palisadą,  zostawiwszy 
jedno  tylko  do  zamku  wejście.  Ciągle  bracia  około  siebie  mieli  na  pogo- 
towiu siedm  łodzi,  aby  mogli  ucieczką  ratować  się  do  Nieszawy,  w  przy- 
padku napaści  Prusaków.  W  późniejszym  czasie  założyli  około  zamku 
miasto,  które  dla  ciągłego  wylewu  rzeki  przeniesione  zostało  bez  twierdzy 
na  to  miejsce,  na  którem  teraz  leży  zamek  i  Toruń  miasto. "  8)  Sprawie- 
dliwie Voigt  utrzymuje,  że  twierdza  zbudowana  była  po  przejściu  Wisły, 
w  Turnie  darowanem  Krystynowi  biskupowi  przez  Konrada  w  1222  r. 9) 
Ten  zamek  pod  panowaniem  Polskiem  zburzyli  Prusacy !  °)  przed  przyby- 
ciem Krzyżaków,  lecz  w  1231  odbudowali  Mazury  dla  braci  szpitalnych 

1)  WyćL  Hartko.  str.  139  i  140. 

2)  Cr.  01iv.  p.  19. 

3)  Wyd.  H.  str.  250. 

4)  Tom  I,  str.  35. 

5)  Wernicke,  tom  I,  str.  185. 

6)  VI,  str.  565. 

7)  Dług.  VI,  str.  566;  Dusb.  III,  1.  Tenśe  wyd.  Hartko.  str.  89;  Voigt  t.  II,  499. 

8)  Dusb.  tom  m,  1. 

9)  Stronczyński  n.  13,  Dogiel  str.  2. 
10)  Castrom  quondam>  tamie. 


Digitized  by 


Google 


276 


i  załogę  zostawili  pod  dowództwem  Hermana  Balcka,  oczekującego  na  wy- 
prawę krzyżową,  zapowiedzianą  przez  Stolicę  Apostolską.  Tu  rycerze 
zakouni  mieli  czółna  do  ucieczki  na  przypadek  .przewagi  nieprzyjaciela; 
tu  niejeden  w  wycieczce  poległ,  ponieważ  twierdza  tak  ściele  była,  podług 
Dusburga,  blokowana,  ])  że  ktokolwiek  z  niej  wychylił  głowę,  ten  albo 
wpadł  w  ręce  nieprzyjacielskie,  albo  zabitym  został.  Dlatego  mistrz 
Dussner  von  Arfberg,  uposażając  kościół  parafialny  w  Alt-Thornie,  tkliwie 
się  rozwodzi  nad  losem  poległych  tu  poprzedników:  „Cupientes  igitur 
ecclesiam  parochialem  in  Aldenthorum  dotare,  ubi  multorum  fratrum 
recolenda  prioritas  in  Domino  feliciter  reąuiescit."  2)  Przyczyną  tego 
niebezpieczeństwa  były  trzy  warownie  Prusaków  w  Bogowie,  tuż  nad 
Tarnowem;  Stomowie  pod  Chełmżą,  i  Starogrodzie  pod  Chełmnem.3) 
Blizkość  Rogowa  od  Nieszawy  stać  się  mogła  powodem  do  wylądowania 
o  milę  i  ćwierć  dalej  od  Tarnowa.  Z  listu  Zygmunta  L,  danego  z  Kra- 
kowa w  1515  r.,  dowiadujemy  się,  że  Alt-Thorn  był  pustem  miejscem, 
składającem  się  z  ufortyfikowanego  kościoła,  w  którym  się  służba  Bożt 
nie  odprawiała:  „certum  locum,  veterem  Thorun  nuncupatum,  cum  ecclesia 
ibi  dudum  munita."  A  dalej :  „Ecclesiam  in  honorem  S.  Joannis  Baptistae 
consecratam,  et  longo  tempore  divinis  officiis  destitutam."4)  Podobieństwo 
nakoniec  Turna  z  Alt-Thornem,  czy  z  Alt-Thurnen,  jak  je  lud  nazywa, 
nie  jest  bardzo  dalekie.  Z  tych  pobudek  Voigt  wielce  się  skłania  do  tego 
mniemania,  że  Krystynowski  zamek  Turno  jest  Alt-Thornem:  „Turno  lag 
hfichst  wahrscheinlich  an  dem  Orte,  wo  nun  Alt-Thorn  ista  5)  W  dwóch 
tylko  szczegółach  zdaje  się  mylić  pisarz  historyi  Pruskiej;  raz,  że  Górsk, 
wieś  z  kępą  pod  Turnem,  bierze  za  Kwertz,  powtóre  że  dawną  Nieszawę, 
zkąd  ruszyła  wyprawa,  posuwa  w  dół  do  Nieszawki.  Z  przywilei  drukiem 
przez  p.  Stronczyńskiego  ogłoszonych  wiadomo  każdemu,  że  wieś  przez 
Konrada  Krzyżakom  zapisana,  zwała  się  po  łacinie  Quercu8,  nie  Kwertt, 
jak  w  dawniejszych  wydrukowano  zbiorach;  Nieszawa  zaś  stara  z  zamkiem 
leżała  naprost  Torunia.  O  tern  niejednokrotna  wzmianka  w  przywilejach. 
W  jednym  z  nich  naprzykład  powiedziano:  „Castrum  autem  Nieszow... 
cum  navigio  Vislae  circa  Thorun. 6)  Ta  przeciwległość  tak  była  wielka, 
że  później  w  skutek  umowy  Krzyżaków  z  Jagiełą,  cło  przewozowe  w  To- 
runiu i  Nieszawie  co  tydzień  na  przemian  odbierano  dla  wspólnego  po- 
działu. 7)    Z  blizka   obchodzi  geografią  krajową  nazwisko  Turna.    Nie 


1) 

m,  »tr.  7. 

2) 

Wernicke  tom  I,  Mr.  13. 

3) 

Diub.  III,  7. 

4) 

Wernicke  tom  I,  str.  13. 

5) 

Tom  I,  itr.  478. 

e> 

Dogiel,  str.  120. 

7) 

Tenie,  itr.  129. 

Digitized  by  VjOOQ16 


277 


uznaje  go  przecież  za  niemieckie  Voigt:  „Der  Name,  powiada,  ist  wohl 
schwerlich  deutsch." !)  Do  wyjaśnienia  rzeczy  dwa  posłużą  miejsca  w  ziemi 
Chełmińskiej:  Turznice  pod  Radzyniem  2)  i  Turzno  nad  Tarnowem,  około 
Kowalewa,  będące  dziś  własnością  Dzikowskich.  Lekka  tylko  różnica 
zachodzi  pomiędzy  Turnem  i  Turznem,  wynikająca  z  pisowni  łacińskiej. 
Tożsamość  nazwy  i  niewielka  od  siebie  odległość  dwóch  miejsc,  mogły 
dać  powód  do  mianowania  jednego  z  nich  głębokiem  Turznem^ pro fundum 
Turno  w  przywileju  Konrada  z  1222  r.  Tu,  w  Turznie,  miał  stać  dąb 
tylko  za  przyjścia  Krzyżaków,  podług  Dusburga;  w  rok  wydany  przywi- 
lej dla  Tarnowa,  świadczy  o  istnieniu  miasta  i  obywateli,  więc  z  próż- 
nego miejsca  przeniesione  zostało  miasto  tam,  gdzie  na  domach  nie 
brakło.  Ztąd  i  Praetorius  uważa  przenosiny  za  rzecz  niepodobną, 
a  Voigt  widzi  nawet  w  tem  sprzeczność.  Powiada  on,  że  Dusburg,  po- 
łożeniem dębu  i  Torunia,  wpadł  w  niezgodność  z  samym  sobą:  Dus- 
burg mit  seiner  Lagę  von  der  Eiche  und  der  Lagę  der  Stadt  Thorn  in 
Wiederspruch  gerieth."  3)  Kwestya  zatem  dotycząca  przeniesienia  Alt- 
Thorna,  czyli  dawnego  Turzna,  do  dzisiejszego  Torunia,  uważa  się  u  pi- 
sarzy historyi  Pruskiej  za  załatwioną,  bo  jeżeli  Yoigt  raz  wspomina  tylko 
o  sprzeczności,  drugi  raz  żadnej  wątpliwości  względem  mniemania  swego 
nie  zostawuje;  nie  ulega  zaprzeczeniu,  powiada,  że  Toruń  powstał  na 
tem  samem  miejscu,  gdzie  do  dnia  dzisiejszego  leży.  „Sie  entstand  ohne 
Zweifol  sogleich  bei  ihrem  Aufbaue  an  demselben  Orte  wo  noch  heutiges 
Tages  Thorn  liegt."  4) 

Po  ogłoszeniu  pisemka  o  nazwie  prawdziwej  Torunia  i  początku 
jego  polskim,  jeden  z  autoców  Starożytnej  Polski,  T.  L.  w  czwartym 
zeszycie,  opisując  Toruń,  w  przypisku  wspomina  o  tej  publikacyi,  przy- 
znaje jej  erudycyą,  ale  w  końcu  oświadcza,  że  woli  się  trzymać  dawnego 
mniemania.  I  zaraz  na  tejże  stronnicy  uwiadamia  czytelnika ,  jak  Krzy- 
żacy w  dębie  zbudowali  warownię  przeciwko  napaści  Prusaków.  A  cho- 
ciaż ten  pomysł  do  Autora  starożytnej  Polski  nie  należy,  zawsze  jednak 
przyznać  musimy,  iż  forteca  była  nadzwyczajnie  wielka,  kiedy  podług 
świadectwa  pisarzy  dziejów  Pruskich,  służyła  do  obrony  przeciwko  licz- 
niejszym tysiącom  pogan,  od  indywiduów  Krzyżackich.  3)  I  przeciwnie, 
rycerze  zakonu  Niemieckiego  wyglądali  jak  dzięcioły,  kiedy  ich  ośmnastu 
w  jednym  dębie  zmieścić  się  mogło,  nie  licząc  w  to  stu  mężów  zbrojnych 


1)  Tom  II,  str.  223. 

2)  Nieriecki,  tom  IV,  str.  406  wyd.  Lwów. 

3)  Tom  n,  str.  233. 

4)  Tom  II,  str.  232.  porówn.  tom  U,  str.  2 

5)  Yoigt,  tom  II,  str.  182. 


Digitized  by 


Google 


278 


z  załogi.  Autor  oświadcza,  że  polega  na  podania  innych  pisarzy.  Tani 
naturalnie  są  Dusburg  i  Yoigt,  którego  w  swoim  artykule  o  Toruniu 
przytacza.  Dusburg  tej  powiastce  nie  wierzył,  bo  w  innem  miejscu  *) 
składa  ją  na  bajarzy.  Powiadają  niektórzy,  słowa  są  jego,  że  gdy  bra- 
cia mieszkali  w  owem  drzewie:  „Referunt  quidam,  quod  dum  fratres 
habitabant  in  dicta  arbore."  Wreszcie  oświadcza,  że  początkowe  zdarze- 
nia wypadły  już  z  pamięci  ludzkiej.  2)  Voigt  więcej  niż  niewierzy,  bo 
w  wyrazach  tych  myśli  nie  znajduje:  „Seine  Worte,  powiada,  geben 
kaum  einen  verstandigen  Sinn.u  3)  Że  zaś  ciągle  się  Krzyżakom  ma- 
rzyło o  dębie,  gdzie  tylko  stanęli  stopą  na  ziemi  Pruskiej,  o  tern  Aeneas 
Silvius  w  opisie  Europy,  i  autor  kroniki  Pruskiej  po  belgicku  pisanej, 
każdego  przekonają.  4) 

Zamierzywszy  roztrząsnąć  dokładniej  okoliczności  towarzyszące  za- 
łożeniu Torunia,  nie  możemy  ominąć  powszechnego  pisarzy  Niemieckich 
mniemania,  że  Krzyżacy  otrzymawszy  bezwarunkowo  ziemię  w  rodzinie 
Lechickiej,  sami  pozakładali  zamki,  i  przygotowali  zwycięstwo  nad  po- 
ganami. Jeżeli  w  przywilejach  Konrada  znajdzie  się  wyrażenie,  iż 
z  wszelką  wiernością,  bez  obłudy,  aż  do  ostatniego,  pomagać  mają 
w  pokonywaniu  Prusaków,  tłómaczą  ci  pisarze  wierność  przez  wyrażenie 
bez  nagrody. 5)  Jeżeli  dokąd  wypadnie  wyprawa,  Balck  bierze  z  sobą, 
dla  towarzystwa,  księcia  Polskiego,  i  stawia  natychmiast  zamek. 6)  Nie 
jeden  mniema,  że  Dusburg  opowiadając  w  prostocie  wieku,  myśli  skrytej 
w  sercu  nie  żywi.  Niechże  uwierzą  Voigtowi,  który  umiał  ducha  kroni- 
karza przeniknąć.  Twierdzi  ten  profesor  Królewiecki,  że  podług  po- 
trzeby, w  cieniu  lub  świetle  Krzyżak  stawia  historyczne  osoby.  7)  Zakon- 
nicy szpitalni  znaleźli  ziemię  Chełmińską  spustoszoną. 8)  Papież  Grze- 
gorz IX  w  odezwie  do  książąt  o  wyprawę  Krzyżową  ubolewa  nad  słabo- 
ścią rycerzy  duchownych,  że  nie  wydołają  tak  trudnemu  przedsięwzięciu: 
„quia  ad  tam  arduum  negotium  sufficere  per  se  neąueunt"  °)  Cała 
nadzieja  była  na  Polsce,  która  pragnęła  jak  najrychlej  wcielić  ziomków 
swoich  Prusaków,  zostających  jeszcze  w  bałwochwalstwie,  pomimo  nieje- 
dnokrotnych usiłowań  o  ich  nawrócenie.  Dlatego  wszystka  Lechia  ruszyła 


i)  m,  str.  7. 

2)  Wyd.  Hartkn.  str.  11. 

3)  Tom  II,  str.  222. 

4)  Cap.  29.  i  pag.  15. 

5)  Yoigt  tom  II,  str.  194. 

6)  Dnsb.  t.  m,  1. 

7)  Tom  II,  str.  160. 

8)  Przywilej  Krystyna  biskupa,  dany  Krzyżakom  1230  r. 

9)  Yoigt  z  archiw.  sekret,  t.  II. 


Digitized  by  VjOOQ16 


279 


się  na  wyprawę  Krzyżową,  od  Odry  do  Wisły, ])  w  szczególności  zaś 
Henryk  Szlązki  przyprowadził  z  sobą  3000  wojowników,  Konrad  Mazo- 
wiecki 4000,  Kazimierz  Kujawski  2000,  Władysław  Wielkopolski  2200, 
Świętopełk  Pomorski  z  bratem  Samborzem  5000,  a  łącznie  16,200. 2) 
Tymczasem  całe  Niemcy  nie  dostarczyły  więcej  Krzyźowników  nad  5000, 
podług  Voigta. 3)  Wódz  naczelny  wyprawy  Teutońskiej,  Burhard  bur- 
grabia  Magdeburski,  siedział  w  Chełmnie,  kiedy  książęta  Polscy  w  licznym 
orszaku  przybywszy,  starożytny  zamek  w  Kwidzynie  dźwignęli.  „Hi  cum 
multitudine  militiae  et  armatorum,  quae  nunquam  tanta  visa  fuit  in 
Prussia,  intraverunt,  et  civitatem  insulae  sanctae  Mariae  construentes, 
castrum  prius  factum  firmaverunt"  4)  I  rzeczą  było  naturalną,  że  ci, 
którzy  im  ofiarowali  twierdze  Dobrzyń,  Nieszawę, 3)  Turzno,  odbudowali 
i  inne  zburzone  zamki  w  ziemi  Chełmińskiej.  Co  do  Toruńskiego,  ten 
już  istniał  w  1230,  podług  wyrazów  przywileju  biskupa  Płockiego  „tam 
in  caatris  quam  in  wllis,  a  wiadomo  że  ten  list  jest  przeniesieniem  na 
Krzyżaków  prawa  nadanego  Krystynowi,  na  Tarnowo  i  Popowo.  Handfest 
Chełmiński  wspomina  o  istniejącym  już  zamku  w  1232  roku:  „munitiones 
nostras,  qva8  in  eisdem  civitatibus  (Chełmno  i  Toruń)  iam  habemus.  6) 
Polacy  uważali  Toruń  w  ciągu  lat  223  od  przyjścia  Krzyżaków,  za 
część  swojego  kraju,  i  sprawiedliwie.  Wszakże  książęta  Wielkopolscy, 
Łęczyccy,  Krakowscy  nadawali  szlachcie  własność  ziemską  z  prawem  od- 
dzielnej administracyi,  sądownictwa,  i  kary  śmierci  nad  poddanymi. 7) 
Krzyżacy  nic  nad  to  więcej  nie  mieli.  Mylę  się;  mniej  jeszcze  praw 
otrzymali,  bo  się  obowiązali  wiernie  służyć  na  wyprawach  wojennych 
przeciwko  poganom, 8)  a  Racek  uwolniony  był  przez  Bolesława  Wstydli- 
wego od  pospolitego  ruszenia.  °)  Przecież  Żegota,  Miecław  z  Turzy, 
Racek,  nie  przestali  być  obywatelami  Polskimi.  Nietylko  zaś  rycerski 
zakon  zostawał  pod  prawem  feudalnem  względem  Polski,  ale  w  począ- 
tkach i  samego  biskupa  Krystyna.  W  ugodzie  albowiem  1230  r.  za  po- 
średnictwem opata  z  Zukni  we  Włocławiu  zawartej,  przyjął  na  siebie 
obowiązek  niesienia  pomocy  pifeciwko  poganom,  niepuszczania  ziemi  ni- 
komu bez  zezwolenia  pasterza;  podlegania  mu,  jak  przystało  nawassala: 


1)  Dusburg  tom  m,  10. 

2)  Voigt  t  JI,  str.  243. 

3)  Tom  II,  str.  231. 

4)  Dusb.  m,  str.  10. 

5)  Autor  kroniki  zakonnej  u  Hartkn.  S.  i  N.  Pr.  277,  Yoigt  t  II,  str.  190. 

6)  Dogiel  p.  22. 

7)  Stronczyński  n.  18,  20. 

8)  Przywilej  u  Stronczynskiego  str.  4. 

9)  U  Stroncz.  pod  r.  1252. 


Digitized  by 


Google 


280 


„ita,  ut  ipsi  episcopo,  et  suis  successoribus,  tanąuam  Vassali  Domino, 
deberent  esse  subligatiu,  i  przyjmowania  go  wszędzie  ze  czcią  należną: 
„dedito  honore,  tanąuam  episcopum  et  dominum  suum  recipere",  nako- 
nieć  zostawiania  pierwszeństwa  chorągwi  biskupiej  przed  swoją. !)  Gdy 
się  przeto,  z  podległyeh  feudalistów,  stali  domowemi  nieprzyjaciółmi  Po- 
laków, wyrok  papiezki  w  1339  r.  przyznał  Toruń  z  ziemią  Chełmińską 
i  przyległemi,  za  własność  Polską.  Dopiero  Kazimierz  III  zrzekł  się 
praw  swoich  do  niego,  dla  dobra  pokoju  i  ustalenia  się  na  tronie,  wśród 
roszczeń  króla  Czeskiego  wbrew  protestacyi  senatu.  Lecz  pożoga  ziemi 
Dobrzyńskiej  za  Władysława  Jagiełły,  spowodowała  bitwę  Tannenberską, 
która  Toruń  powróciła  Polsce, —  nie  na  długo,  dla  widoków  Witolda  na 
Żmudź.  Dopiero  gdy  w  traktacie  wieczystym  Warneńczyka  1436  r.  wy- 
rzeczono,  że  sprawca  niepokoju  krajowego,  uwolni  poddanych  od  posłu- 
szeństwa, a  zakon  nie  chciał  wyjednać  pieczęci  mistrza  Niemieckiego 
i  napadał  na  kupców  polskich,  nastąpiła  katastrofa  poddająca  całe  Prusy 
Polsce. 

To  uważanie  Torunia  za  miasto  ojczyste  stało  się  powodem,  że  za 
rządów  Krzyżackich,  książęta  Polscy  nie  odmawiali  swojej  opieki  handlo- 
wi rozgałęzionemu  kupców  tutejszych.  Władysław  książę  Wielkopolski 
w  r.  1239,  wnet  po  objęciu  miasta  przez  rycerzy  Niemieckich,  zapewnił 
ulgę  w  opłacie  cła  od  wozu  polskiego.  2)  Inny  Władysław,  książę  Łę- 
czycki i  Kujawski,  w  1286,  dozwala  wolnego  przyjazdu  na  Ruś  czerwo- 
ną, 3)  a  Stefan  starosta  generalny  Wielkopolski  do  krajów  w  tamtej 
stronie  położonych. 4)  Szufladki  archiwum  Toruńskiego  zawierają  w  so- 
bie liczne  przywileje  Kazimierza  III,  Ludwika,  i  książąt  Mazowieckich.  5) 
Pod  panowaniem  zaś  Polskiem  od  r.  1454,  Toruń  nabył  przywilejów 
prawie  książęcych.  Uzyskał  przeniesienie,  na  lewym  brzegu  Wisły  wprost 
leżącej,  Nieszawy,  która  mu  odejmowała  dochód  ze  składu  zboża  pol- 
skiego, o  kilka  mil  dalej;  6)  został  siedliskiem  apellacyi  od  wszystkich 
miast  Pruskich  i  Polskich  pod  prawem  Chełmińskiem  zostających,  7) 
otrzymał  prawo  nadawnictwa  kościelnego^  nawet  starożytnej  parafii  Śgo 
Jana  na  przemiany  z  królem:  dostał  zamek  Bierzgłowo  z  ziemią  przy- 
ległą, a  nadewszystko  otrzymał  wolność  dla  każdego  obywatela  kupna 
dóbr  ziemskich  czyli  prawo  szlacheckie,  które  upoważniało  do  wysyłania 


1)  Dogiel  str.  6  i  7. 

2)  Dogiel,  tom  IV,  str.  19. 

3)  Wernicke  Ł  I,  str.  38. 

4)  Timie. 

5)  Wernicke  t  I.  gtr.  T2. 

6)  W  Krak.  1454,  matem  6.    Wera.  t.  I.  str.  235. 

7)  Wernicke  t  L  str.  385. 


Digitized  by 


Google 


281 


podsędków  z  grona  obywateli  Toruńskich  do  składa  Sądu  Ziemskiego.  *) 
Na  sejmiku  generalnym  internuncyusze  tego  miasta  głos  mieli  stanowczy, 
a  jeden  z  nich  trzymał  pióro  w  Radzie.  W  końcu,  prawo  bicia  monety 
i  rozstrzyganie  spraw  ważniejszych,  pod  prezydencyą  króla,  nadawało 
Toruniowi  udzielność,  która  jego  znaczenie  i  pomyślność  podniosła  do 
stopnia  wolnego  miasta. 

III.  Prawo  Niemieckie  nie  może  się  uważać  za  przyczynę  wyłą- 
czającą Toruń  z  dawnej  granicy  Polski  r  bo  wszystkie  miasta  znaczniej- 
sze w  kraju  na  niem  osadzone  były,  a  Płock  i  Warszawa  na  Chełmiń- 
skiem,  nie  przestając  należeć  do  jednego  rodu. 

IV.  Nie  może  się  także  utrzymać  zdanie  pisarzy  niektórych,  że 
prawo  wzbraniało  przyjmowania  do  obywatelstwa  Polaków.  Zawiść  wpra- 
wdzie niektórych  cechów  ścigała  cudzoziemców,  a  nawet  do  tego  stopnia, 
że  sukni  gdzieindziej  zrobionej,  naprawiać  nie  chcieli,  2)  ale  brzmienie 
prawa  było  inne.  Podług  niego  wyłączają  się  od  obywatelstwa  ludzie 
złego  prowadzenia  się.3)  Co  zaś  do  rodowości,  przepisy  obowięzujące 
dopuszczały  każdego,  kto  tylko  był  uczciwie  zrodzonym,  wolnym  i  zło- 
żył świadectwo  dobrej  konduity.  Zresztą  przybywać  mógł  z  każdege 
kraju:  „er  komme  von  wannen  er  wotte"  powiada  postanowienie  Rady 
z  1389  roku,  stycznia  17.  4) 

Wernicke  utrzymuje,  że  ani  jednego  nazwiska  polskiego  pomiędzy 
urzędnikami  Toruńskiemi  aż  do  ostatnich  czasów  nie  znalazł,  5)  a  prze- 
cież niejednokrotnie  sam  ich  wymienia.  Zkąd  więc  powstało  to  przeo- 
czenie? Oto  że  zakończenia  Niemieckie  wziął  za  nazwiska  tego  ludu. 
Zwyczajem  było  za  rządu  Krzyżaków  imiona  i  nazwiska  Polskie  przera- 
biać na  krój  Teutoński,  tak  ziemiańskie  jako  też  miejskie.  Niekiedy 
zupełnie  zmieniano  wyraz.  Tak  Jelyn,  obywatel  Toruński,  u  Długosza 
jest  Jelinowskim.  6)  Temuż  losowi  ulegli  Belkau,  Boberau,  Krapitz 
i  inni.  O  tym  ostatnim  że  był  Polakiem,  świadczy  napis  na  ratuszu 
Chełmińskim  położony:  „JBea?  Al&cander  Oulmam  cum  arce  Pąpwiensi 
et  Słarogród  Nicołao  Cftrąpicio  Episcopo  Culmensi  contulU  1505."  7) 
Gawrona  przezwali  Auschuntzem. 8)  Ale  co  dziwniejsza,  obywateli  korony, 
za  miedzą  Pruską  zamieszkałych,  ciż  pisarze  zniemczyli,  tak  że  ich  za- 


1)  Wernicke  t  I.  str.  285. 

2)  Wera.  t.  IL  str.  262. 

3)  Wera.  t  IL  str.  261. 

4)  Wero.  Ł  I.  str.  22. 

5)  Tom  IL  str.  240. 

6)  Wera.  t.  I.  str.  111,  114,  154,  Długosz  XIII,  168. 

7)  Hartkn.  w  dodatku  do  drogiej  części  Prus. 

8)  Wera.  t.  n.  str.  116. 


Digitized  by 


Google 


ledwo  poznać  można.  Ostroroga  Stanisława  przezwali  Stenzlem,  !)  pod- 
skarbiego Przebędowskiego,  Prebmłau;  2)  jednego  zaś  z  nich  można 
przedmiotem  zagadki  uczynić.  Jestto  Jokann  v.  Schlanse.  3)  Któżby 
się  domyślił  w  tem  przekręceniu  nazwiska  znakomitej  rodziny  polskiej 
Służewskich?  Mowa  tu  o  Janie  wojewodzie  Inowrocławskim.  Że  więc 
Wernicke  nie  znalazł  nazwiska  Polskiego  pomiędzy  urzędnikami  Torunia, 
dziwić  się  nie  należy.  A  przecież  wspomina  ławnika  Jerzego  Gawrona;  *) 
Belkau  ratmana,  3)  Jana  Jelina  burmistrza,  6)  i  podobnych.  Jako  oby- 
watele, oprócz  powyższych  wspominani  są  w  czasach  bardzo  odległych: 
Kordelitz,  Reichnow,  Kowitz,  Szeliga  (Długosz  r.  1400)  a  w  nieco  pó- 
źniejszych, zaczynając  od  piętnastego  wieku:  Jan  z  Gniewa,  Michał 
Paluszki  (nazwisko  zepsute),  Mikołaj  Kromer,  Piotr  z  Rypna,  Paweł 
Kromer  kuśnierz,  Jerzy  Grzegorz,  7)  Maciej  z  Czerska,  8)  Marcin  Me- 
seritz  (z  Międzyrzecza),  °)  Mikołaj  Weinitz,  ,0)  Ościchowscy,  n)  a  ze 
szlachty  Polskiej,  która  przyjęła  prawo  obywatelstwa,  Marcin  Zakrzewski, 
Wiktoryn  Dzięgielowski ,  i  Smolicki  z  Krakowskiego.  ,2)  Nie  było  więc 
żadnej  przeszkody  i  dla  ojca  Kopernika,  gdy  się  starał  jako  Krakowia- 
nin o  prawo  obywatelstwa.  Ciekawe  zdarzenie  przytacza  Wernicke 
z  wieku  astronoma,  że  się  niektórzy  Niemcy  gniewali  i  do  grona  swo- 
jego ociągali  przyjąć  jednego  z  kandydatów,  że  w  metryce  urzędownie 
wydanej  nazwany  był  Polakiem  z  Torunia. ' 3)  Taka  draźliwość  łatwo 
daje  się  tłómaczyć.  Widzieć  nietylko  w  Prusach  ale  i  w  Polsce  właści- 
wej wszędzie  Niemców,  było  rzeczą  zwyczajną.  Tak  Schtltz,  znalazłszy 
w  Dusburgu  (III,  51)  że  „woMft*  vir  dc  Oracovia"  odstawił  do  zamku 
Toruńskiego  w  1244  r.  trzy  galary  z  winem  i  miodem,  oraz  300  wołów, 
na  potrzeby  Krzyżaków,  zaraz  wniósł,  że  to  był  Niemiec  (pag.  23). 
Voigt  domyśla  się  także  w  nim  krwi  Niemieckiej  (II,  551).  A  z  dziejów 
krajuwych  wiadoma  rzecz,  iż  to  był  Wydżga  Małopolanin. 

Pomimo  twierdzeń  historyka  tego  miasta  o  nieprzyjmowaniu  Pola- 


1)  Wero.  t  T."  str.  253. 

2)  Wero.  t  U.  str.  393. 

3)  Wern.  t  IL  itr.  23. 

4)  Tom  EL  star.  116. 

5)  Wern.  t  I.  str.  190. 

6)  Tom  L  str.  114. 

7)  Wern.  t.  I.  263,  254. 

8)  Tom  L  str.  262. 

9)  Tom  I.  str.  245. 

10)  Tom  I.  str.  264. 

11)  Hartkn.  N.  i  S.  Pr.  223. 

12)  Wern.  t  L  str.  342,  t  II.  121. 

13)  Tom  IL  str.  121. 


Digitized  by 


Google 


283 


ków  za  obywateli,  i  braku  nazwisk  Polskich  w  liście  urzędników,  znaj- 
dujemy w  nim  samym  świadectwa  przeciwnej  natury,  dowodzące  ludno- 
ści krajowej,  języka  i  przeważającego  społeczeństwa.  O  czasach  naj- 
dawniejszych mówiąc  Wernicke,  nie  przeczy  pewnej  części  ludności  Pol- 
skiej. „Nicht  in  Abrede  gestelU  werden  kann,  dass  auch  ein  Theil  der 
Bevólkeruvg  slavischen  Stammes  war"  !)  Więcej  przyznaje  wiekowi 
Kopernika:  „Im  Munde  des  Yolkes,  die  polnische  Sprache  damaU  eben 
so  Mufig  geweeen  sein  muss,  ais  die  deuteche"  2)  Wspominając  o  przy- 
siędze homagialnej  dla  Zygmuuta  Augusta ,  jeszcze  wyraźniej  kreśli  spo- 
łeczność Polską  i  użycie  języka  z  kroniki  współczesnej:  gmina  Polska, 
powiada,  wykonała  przysięgę  w  swoim  języku,  powtarzając  słowa  pisarza 
sądowego  miasta  Torunia.  3)  Podług  współczesnego  pisarza  niemie- 
ckiego Grunau,  ludność  Polska  była  równa  Niemieckiej  na  początku 
szesnastego  wieku:  „numero  pares  sunt"  4)  Całej,  podług  Werni- 
ckego,  w  czasach  najszczęśliwszych  liczono  30,000,  a  podług  Baczko 
12,000. 5)  Biorąc  przeto  w  przecięciu  20,000,  wypadałoby  na  Polską 
10,000.  Ten  jednak  rachunek  dlatego  zdaje  się  być  niedokładnym, 
że  oprócz  Ś.  Jana,  we  wszystkich  kościołach  kazano  po  polsku: 
u  panny  Maryi,  u  Ś.  Trójcy,  6)  u  Ś.  Jerzego,  7)  u  Ś.  Jakuba  na  nowem 
mieście.  8)  Społeczność  ta  kościelna  bardzo  wcześnie,  bo  w  1530,  jest 
wspomniana  u  Oloffa.  Wypadałoby  zatem  liczbę  powyższą  znacznie  po- 
większyć. Że  zaś  obywatele  Toruńscy  nazwisk  nawet  niemieckich :  Frei- 
tag,  Szenflis,  Szenknecht,  Tobol,  Bliwernic,  Gleinig,  Herden,  pisali 
w  szesnastym  wieku  po  polsku,  °)  nie  jest  nielogicznie,  zdaje  się  wnio- 
skować, że  język  krajowy  miał  wtenczas  zupełną  przewagę  w  tern  mie- 
ście. Inaczej,  coby  znagliło  gorliwych  o  utrzymanie  rodowości  swojej 
Teutonów  do  przyjęcia  w  piśmiennictwie  języka  obcego  narodu? 

Czas  już  niejaki  upłynął  od  poddania  się  Torunia  Polsce,  gdy  oby- 
watel Krakowski  Kopernik  przybył  tu  na  mieszkanie,  a  w  1462  przyjął 
nowe  obywatelstwo.  Podług  księgi  zatwierdzanych  corocznie  urzędników 
od  r.  1465   do  1486,  zajmował  w  starem  mieście  posadę  ławnika.10) 


1)  Tom  I.  str.  22. 

2)  Tom  II.  str.  120. 

3)  Tom  U.  str.  13. 

4)  Kron.  Prus  rozdz.  4. 

5)  Wera.  t.  II.  str.  262. 

6)  Wera.  t  IL  str.  278. 

7)  Tom  IL  str.  19. 

8)  Tom  II.  str.  278. 

9)  Obaczyó  Bentkowskiego  H.  L.  P. 
10)  Wera.  I.  276. 


Digitized  by 


Google 


284 


Domysł  przeto,  że  się  tylko  mógł  uczyć  piekarstwa  w  Krakowie,  a  po- 
chodził od  niejakiegoś  Kopernika  strażnika  bramy  Chełmińskiej  w  1397  r. 
utworzony  przez  Wernickego  *)  w  kwiecie  młodości  swojej  niknie,  tym- 
bardziej,  że  i  pisarz  historyi  Torunia,  nie  mogąc  zaprzeczyć  świadectwu 
Zernekego  2)  o  pochodzeniu  ojca  astronoma  z  Krakowa,  opartemu  na 
aktach  Toruńskich,  przyznaje  mu  predykat  „Krakauer"  lubo  inaczej  go 
sobie  tłómaczy.  3)  Że  jednak  sam  tej  dystynkcyi  scholastycznej  nie 
wierzy,  dowodzi  cofnięciem  się  swojem  za  szańee  rodowości  Toruńskiej. 
Autor  oznacza  wyrazem  niedorzeczności  mniemania  tych,  którzy  astrono- 
ma za  Polaka  uważają.  Liczba  ich  niemała  a  myśl  wcielona  w  pomniki. 
Wywód  obecny  o  naturze  ziemi,  na  której  Tarnów  przez  Polaków  zbu- 
dowany został,  urzędnikach,  mieszkańcach,  ludności,  języku,  pisarzach 
z  wieku  Kopernika,  czerpany  zwykle  w  źródłach  przez  samego  autora 
przytaczanych,  stać  się  może  niejaką  odpowiedzią,  szanty ącą  opinią  osoby, 
na  zarzut  drukiem  ogłoszony.  Syn  powyższego  Kopernika  Mikołaj,  zro- 
dzony już  w  województwie  Chełmińskiem  1473  r.,  młode  lata  spędził  pod 
okiem  rodzica,  od  którego  oddany  został  do  szkoły  świętojańskiej,  4) 
z  trzech  tylko  klas  złożonej.  5)  Syn  Krakowianina,  pod  okiem  jego 
zrosły;  wychowany  na  łonie  społeczeństwa  polskiego;  słuchacz  zasad 
religii  i  moralności  w  języku  ojczystym;  otcczony  z  jednej  strony  Kuja- 
wianami,  z  drugiej  Pomorzanami,  z  trzeciej  swoimi  Chełmianami, 
z  czwartej  Dobrzy nianami ;  pędzący  młodość  nad  Wisłą,  nie  dzielącą  go 
od  ziomków,  poglądający  codziennie  na  starożytny  pomnik  z  czasów 
Mazowieckich,  kościół  świętojański,  a  towarzysz  rozmowy  owych  niewiast, 
których  serca  jeszcze  po  bitwie  Tannenberskiej  wieńcem  otoczyły  sprawcę 
sieroctwa  swojego  Jagiełłę,  6)  a  teraz  pożądanym  związkiem  z  Polską 
na  nowo  ożyły,  młody,  mówię,  myśliciel  wielkiego  serca,  nie  mógł  się 
przemienić  na  cudzoziemca,  dlatego  tylko,  że  z  czasów  Krzyżackich  po- 
zostali jeszcze  byli  w  tern  mieście  kupcy  i  rzemieślnicy  Niemieccy.  Dla- 
tego też  ukończywszy  szkołę  świętojańską  nie  poszedł  za  przykładem 
osadników,  co  do  Lipska,  Frankfurtu  lub  Tubingi  na  nauki  jeździli,  7) 
ale  się  udał  do  wskazanej  sobie  przez  ojca  studnicy  wszelkich  nauk 
Jagiellońskiej.  Tam,  ucząc  się  pod  Brudzewskim  astronomii,  słyszał 
i   o  mniemaniach  Pitagorejczyków  o  środku   ognistym,  około  którego 


1)  Wera.  1  118,  276. 

2)  Thora.  Chroń.  1727,  81. 

3)  Wera.  t  L  276. 

4)  Wera.  L  244. 

5)  Wera.  I.  138  i  143. 

6)  Długosz  pod  r.  1410. 

7)  Wera.  L  344,  346;  II.  146;  Wfflich  Comm.  in  Taeit  de  mor  Germ.  E.  25. 


Digitized  by 


Google 


285 


ziemia  obracać  się  miała.  *)  Tysiące  głów  ze  świata  starożytnego  i  wie- 
ków średnich,  czytało  tę  wzmiankę  nawiasowo  rzuconą  w  Arystotelesie, 
ale  na  żadną  ziarno  użyźniające  nie  padło.  Gdy  stolica  Rzymska,  tro- 
skliwa o  poprawę  kalendarza,  wezwała  do  tej  pracy  matematyków  Euro- 
pejskich, uczeń  Krakowski  na  drodze  rachunku  i  obserwacyi,  waląc 
system  Ptolemeusza,  odkrył  nowy  i  czysty  widok  świata  słonecznego, 
który  ludzkość  w  innych  stosunkach  z  niebem  postawił. 

Prawdziwie  wielkim  inteligencyom  towarzyszy  zwykle  wielki  cha- 
rakter. W  całem  życiu  swojem  nie  zapominał  Kopernik  o  obowiązkach 
obywatela.  Lecz  dwa  szczególniej  czyny  uderzają  ważnością  następstw: 
zapewnienie  całych  Prus  Polsce,  i  ochronienie  kraju  przez  wywód  nau- 
kowy, od  spodlonej  monety,  bitej  oddawna  przez  miasta  większe  oraz 
księcia  Alberta  w  czasie  toczonej  o  Prusy  walki,  której  trzydzieści  grzy- 
wien zaledwo  funt  srebra  zawierały.  2)  Kopernik  zostawszy  kanonikiem 
Warmińskim,  stał  się  nieodstępnym  towarzyszem  rad  i  podróży  przed- 
sięwziętych w  interesie  kraju,  wiga  swojego  Łukasza  Watzelroda  von 
Allen,  którego  nie  z  wielkiem  zadowoleniem  widział  na  biskupstwie  Ka- 
zimierz Jagiellończyk,  lecz  na  wstawienie  się  panów  Pruskich,  jako  czło- 
wieka uczonego  i  rozsądnego  znosił.  Obojętne  stosunki  zmieniły  się  na 
najlepsze  porozumienie  się  z  Zygmuntem  I,  tak,  że  przed  w.  mistrzem 
nie  mógł  zataić  swojego  przekonania  Watzelrod  o  prawach  Polski  do 
ziem  Pruskich.  Gdy  na  sejmie  Piotrkowskim,  biskup  z  kanonikami  Pol- 
skimi Kopernikiem,  Działowskim,  Skulteckim,  Chrapickim  zezwolił  na 
propozycyą  królewską,  aby  w  razie  zaszłego  zgonu  pasterza,  czterech 
kandydatów  przesyłano  od  korony  do  wyboru  kapitule,  reszta  kanoników 
zaniosła  protestacyą  do  Stolicy  Apostolskiej,  oskarżając  zwierzchnika 
i  towarzyszy  o  przestąpienie  istniejących  przepisów  i  wyjednała  naganę, 
która  później  zniesioną  została,  gdy  po  bliższem  roztrząśnieniu  rzeczy 
czyn  za  rozważny  i  honorowy  przez  następnego  papieża  uznanym  został.  3) 
Ważniejsza  usługa  krajowa  miała  miejsce  na  zjeździe  Poznańskim  w  1510  r. 
posłów  Zygmunta  I,  Maksymiliana  cesarza,  Władysława  króla  Węgier- 
skiego i  Krzyżaków.  Wyobraziciel  tych  ostatnich  Hiob,  biskup  Pomezański, 
uczynił  wniosek,  znany  przyjaznym  mocarstwom  zakonu  Niemieckiego, 
puszczenia  Prus  całych  w  administracyą  Krzyżakom  za  50,000  czerwonych 
złotych,4)  przy  zastrzeżeniu  jednakże  wszelkich  praw  koronie  służących. 

1)  „Przeciwnie  filozofowie  szkoły  Włoskiej,  Pitagorejczykami  zwani,  utrzymują,  ze 
śro(!3k  zajęty  jest  przez  istotę  ognistą,  a  ziemia  jako  gwiazda,  tocząc  się  około  tego 
środka,  noc  i  dzień  tworzy."  ArystoteL  O  niebie  II.  13. 

2)  Rozprawa  Kopernika  o  monecie  w  Pamiętn.  Warsz.  z  r.  1816,  V.  402. 

3)  Summarram  complectens  originem  et  statum  ecclesiae  Yarm.  ad  calcem  Łeonis 
hist  Pras. 

4)  Hartkn.  przy  Dusburgu  218, 


Digitized  by 


Google 


286 


Posłowie  obcy  znajdowali  w  tem  korzyści  dla  Zygmunta;  wielka  część 
Polaków  nawet  dzieliła  to  przekonanie.  Natenczas  wuj  Kopernika  oświad- 
czył poufnie  kanclerzowi  Łaskiemu,  że  należy  mieć  się  na  największej 
baczności  przeciwko  sidłom  zakonu  i  nie  dopuszczać  wzrostu  ludzi  chci- 
wych i  niespokojnych,  jeżeli  kraj  nie  chce  się  zawikłać  w  pasmo  intryg, 
których  nić  krwawa  dotąd  świeci  w  historyi.  Układy  spełzły,  lecz  niena- 
wiść przeciwników  nie  wygasła.  Watzelrod  pociągany  był  do  usprawie- 
dliwienia się  przed  stolicą  arcybiskupa  Ryzkiego,  gdzie  się  nie  stawił, 
powołując  się  na  prawa  sobie  służące.  Lecz  pisarze  przychylni  zakonowi 
ogłaszali  go  za  djabła  wcielonego,  błagając  Opatrzności  o  zgładzenie  go 
ze  świata.  *)  Podania  o  jego  zgonie  są  straszliwe.  Cóźkolwiekbądź,  rzeczą 
jest  pewną,  że  powracając  z  wesela  Zygmunta,  nagle  zasłabł  i  życie  za- 
kończył. Odtąd  Kopernik  stał  się  głównym  organem  kapituły,  i  ciągle  ją 
reprezentował  w  nieobecności  biskupiej.  Opieka  ta  wielce  jej  była  korzy- 
stna w  wojnie  z  mistrzem  Albertem ;  jakoż  na  wstawienie  się  sławnego 
kanonika,  niczego  rząd  polski  nie  odmawiał, 2)  a  Zygmunt  umieścił  go 
w  liczbie  zaufanych  prałatów,  podanych  kapitule  na  kandydatów  do  wy- 
boru na  biskupa.  3)  Wiedziano  albowiem,  że  nikt  gorliwiej  nie  myślał 
nad  pojednaniem  pozostałego  jeszcze  po  rządach  Krzyżackich  ducha  po 
miastach,  nad  niego,  czego  dowód  w  rozprawie  o  monecie  znajdujemy, 
gdzie  powiada,  że  porównanie  jej  z  Polską  nietylko  się  przyczyni  do 
ułatwienia  handlu,  ale  i  do  zbliżenia  umysłów  zwaśnionych:  „Quae  res 
ad  animorum  conciliationem  et  negotiationum  communionem  non  parum 
ponderis  est  habitura."  4) 

Drugi  raz  Kopernik  kraj  uratował  od  spodlonej  monety  Pruskiej, 
dozwolonej  miastom  przywilejem  Kazimierza  Jagielończyka  w  1457  roku.5) 
Podług  aktu  wcielenia  ziem  Pruskich  do  Polski,  pieniądz  miast  większych 
nosić  był  powinien  stępel  królewski.  Odstąpienie  od  tego  prawidła  stało 
się  powodem  do  nadzwyczajnego  zniżenia  stopy,  wykupywania  i  przeta- 
piania starej  monety,  i  do  upadku  handlu.  Dla  przywrócenia  wartości 
znakowi  wyobrażającemu  rzeczy,  Kopernik  w  1521  r.  czytał  na  sejmiku 
generalnym  w  Grudziądzu  wykład  zasad  mennicznych, 6)  wykazujący  straty 
dla  kraju  idące  za  wzrastającem  coraz  zniżaniem  stopy.  Gorliwość  ta  nie 
została  bezowocną,  bo  w  skutek  zawartego  traktatu  z  księciem  Albertem, 
Toruń  miał  się  wstrzymać  z  kuciem  pieniędzy  do  dalszego  postanowienia.7) 

1)  Chronić,  succinctum,  u  Hartkn.  przy  Dusb.  p.  7. 

2)  Leo  hist.  pras.  973. 

3)  Summarium  complectens,  jak  wyżej. 

4)  Pamic€n.  Warsz.  1816  r.  t  V.  str.  410. 

5)  Wern.  t  I.  str.  257. 

6)  Schttte  10,  l  480. 

7)  Dogiel  IV.  str.  230. 


Digitized  by  VjOOQ16 


287 


Dopiero  w  1526  edykt  Zygmunta,  z  mocy  uchwały  sejmiku  generalnego 
ogłoszony,  poleca  wstrzymanie  obiegu  dawnej  monety  i  zastąpienie  jej 
nową,  pod  stęplem  królewskim  i  ziem  Pruskich  bić  się  mającą,  któraby 
w  całem  państwie,  jako  porównana  z  Polską,  kurs  na  przyszłość  miała, 
i  położyła  koniec  rozmaitości,  spodleniu  i  fałszowaniu  pieniędzy  po  mia- 
stach. l)  Jestto  wyciąg  prawie  dosłowny  z  rozprawy  Kopernika,  docho- 
wanej dotąd  w  oryginale  w  archiwum  Królewieckiem.  Mówiąc  albowiem 
do  Konopackiego,  Baźeńskiego,  Frąckiego,  Mortęskiego  i  innych  Polaków 
składających  Radę  najwyższą  ziem  Pruskich,,  tak  się  odzywa:  „Na  tę 
jednakże  klęskę  krainy  Pruskiej,  ci  do  których  to  należy,  patrzą  się 
obojętnie,  i  najmilszej  każdemu  ojczyźnie,  dla  której  po  Bogu  świętszych 
nie  mają  obowiązków,  i  życie  nawet  poświęcić  powinni,  przez  gnuśną 
opieszałość  nikczemnieć  i  całkiem  upaść  dozwalają.  Gdy  klęski  takowe 
Pruską  monetę  a  przez  nią  i  ojczyznę  całą  dotykają,  sami  tylko  złotnicy 
i  ludzie  na  kruszcach  się  znający,  korzystają  z  jej  nieszczęść."  2)  Ale 
nietylko  złotnicy  i  inni  znawcy  metalu  przeciwni  byli  nowej  monecie; 
sami  burmistrze  najmocniej  się  tak  słusznemu  żądaniu,  uchwale  sejmiku 
generalnego  i  edyktowi  królewskiemu  opierali.  Tak  burmistrz  Toruński 
Hutfeld  wymówił  się  od  wykonania  postanowień. 3)  Gdy  zaś  otworzono 
miunicę  królewską  w  Toruniu  d.  9  czerwca  1528  roku,  internuncyusze 
miast  tak  dalece  zaburzyli  sejmik  Chełmiński,  że  dalsze  spory  odłożono 
na  dzień  19  lipca  do  zjazdu  Toruńskiego.  4)  W  lat  kilkanaście  jeszcze 
się  burmistrz  Toruński  Konrad  Braun  ociągał  z  zastosowaniem  do  prze- 
pisów władzy. 3)  Niesłusznie  więc  narzekali  Niemcy 6)  na  oziębłość  ziom- 
ków w  wystawieniu  pomnika  Kopernikowi.  Rodacy  jego  Kromer,  Brzoski, 
Sierakowski  i  byłe  Towarzystwo  przyjaciół  nauk,  święcie  spełnili  ten 
obowiązek,  ale  część  interesowana  Torunia  długo  zapomnieć  nie  mogła 
poniesionej  klęski.  Czas  dopiero  zatarł  ślady  osobistych  uraz  i  wskazał 
drogę  do  chwały  tam,  gdzie  widziano  przedtem  ubliżenie.  A  bezstronność 
w  oddaniu  czci  wyższej  inteligencji  wszelkiego  narodu,  jest  najlepszą 
oznaką  światła,  którem  lud  Niemiecki  w  obliczu  społeczeństwa  Europej- 
skiego jaśnieje. 

ZIEMIA  CHEŁMIŃSKA.    * 
W  czasie,  w  którym  badania  dziejowe  dochodzą  pierwiastku  żywotnego 
każdego  ludu,  celem  uczynienia  wniosku  o  przyszłej  jego  cywilizacyi,  nie- 

1)  Dogiel  t.  IV.  str.  246. 

2)  Rozpr.  Kopera,  o  monecie  w  Pamięta.  Warsz.  1816  t  Y.  str.  402. 

3)  Wem.  t.  I.  str.  305. 

4)  Wem.  t  I.  str.  300. 

5)  Tenże  t  II.  str.  7. 

6)  Hartkn.  S.  i  N.  Pr.  270;  Braun  de  scriptor.  343. 


Digitized  by 


Google 


288 


wczesne  już  jest  mieszanie  narodów  i  mniemania  średniowieczne  o  oso- 
bliwych ich  początkach,  które  nie  są  zgodne,  ani  z  pasmem  znanych 
wypadków,  ani  odwieczną  przyrodą  tych  ludów.  Ciąg  dziejów  potwierdza 
geograficzną  posadę  rodu  Polskiego,  i  okazuje,  że  jak  teraz  szczep  ten 
graniczy  w  stronie  wschodnio-północnej  z  Rusią  i  Litwą,  tak  i  w  czasach 
najodleglejszych  też  same  ludy  miał  za  sąsiadów.  Są  jednak  pisarze,  któ- 
rzy przed  przyjściem  Krzyżaków  zaludniają  ziemię  Chełmińską  Niemcami, 
i  w  nazwie  Chełmna  dostrzegają  źródłosłowu  Teutońskiego.  Voigt  np. 
utrzymuje,  że  Polska  daumtej  nie  rozciągała  się  do  Osy;  A)  że  na  całej 
ziemi  Chełmińskiej  był  przed  zakonnikami  rycerskiemi  żywioł  Niemiecki. 2) 
Żeby  dokładniej  poznać  pobudki  takiego  twierdzenia,  należy  wejść  na 
stanowisko  pisarza,  z  którego  poglądał  na  całą  krainę,  będącą  celem 
jego  poszukiwań.  „Nie  spuszczałem  nigdy,  powiada,  z  uwagi  szczęścia 
i  wielkich  następstw  cywilizacyi,  które  spłynęły  z  zajęcia  brzegów  morza 
Bałtyckiego  przez  Niemców,  oraz  pozyskania  większej  przestrzeni  dla 
rozwoju  ducha  niemieckiego  w  kraju,  któryby  może  uległ  później  orę- 
żowi Słowiańskich  szczepów. u  I  dalej:  „w  stałą  zamieniłem  zasadę  i  pa- 
nującą ideę,  mocno  utkwioną  w  umyśle,  zwycięzkie  panowanie  i  rozsze- 
rzenie ducha  niemieckiego  na  ziemi,  która  od  dni  najdawniejszych  dzie- 
jów własnych,  przeznaczona  była  do  życia  i  obyczajów  niemieckich."  3) 
Lubo  nie  mamy  wielkiej  wiary  w  świadectwa  geografów  starożyt- 
nych, których  pojęcia  o  naszych  stronach  były  bardzo  niedokładne,  że 
jednak  pisarze  odwoływać  się  zwykli  do  źródeł  Greckich  lub  Rzymskich, 
i  nam  je  przejrzeć  nie  zawadzi.  Sama  wzmianka  Wisły  u  Pomponiusza 
Meli,  Marcellina,  Solina,  Pliniusza  i  Ptolemeusza,  opasującej  wstęgą  zie- 
mię Chełmińską,  byłaby  już  niepoślednim  dowodem  rodowości  Polskiej  tej 
krainy.  Jornandes,  pisarz  wieku  VI,  opisiyąc  rozległość  jednego  ze  szcze- 
pów Słowiańskich  od  źródeł  Wisty  ku  morzu  Bałtyckiemu,  przydaje,  że 
lud  ten  jest  starołytny.  4)  Prokopiusz,  tejże  epoki  chronograC  potwierdza 
tę  dawność  istnienia.  5)  Nadwiślańscy  ci  Słowianie  są  już  u  Dytmara 
biskupa  Merseburskiego  Polakami, 6)  u  Adama  zaś  Bremeńskiego,  pisarza 
jedynastego  wieku,  szczepem  Polskim  rozciągającym  się  poza  Elbę.  Świad- 
czy on  albowiem,  że  Polska  granicząca  z  Rusią,  ciągnie  się  przez  Pomorze 
do  rzeki  Piany,  a  ztamtąd  do  parafii  Hamburskiej.  „Trans  Oderam  au- 
tem comperimus  degere  Pomeranos.    Deinde  latissima  Folmorum  terra, 


1)  I.  188. 

2)  L  184,  479. 

8)  Przedmowa  do  toma  IL 

4)  De  rebus  Gothids  r.  5. 

5)  De  bello  Gothico  UL  838—889  wyd.  Hug.  Grot 

6)  Hłrtor.  L.  IV.  p.  88. 


Digitized  by  VjOOQ16 


289 


cujus  terminum  dicunt  in  Ruzziae  regnum  connectL  Haec  est  ultima  ei 
mańma  Yinulorum  Prowncia."  *)  Był  czas,  kiedy  utrzymywano,  że  do 
szóstego  wieku  kraj  nadwiślański  był  ojczyzną  Niemiecką,  wbrew  świa- 
dectwu Jornanda  i  Prokopiusza;  kiedy  nie  zwracano  uwagi  na  Bulanów 
Ptolemeusza  nad  Wisłą  mieszkających,  2)  dlatego  tylko  że  są  wzmianki 
o  Gotach  około  Wisły,  przez  których  jednak  aż  do  Galla  naszego  rozu- 
miano Litwinów;  i  mniemano  że  Niemcy  podług  Tacyta,  rozciągały  się 
po  główną  rzekę  polską.  Lecz  ten  historyk  świadczy,  że  za  Ligami  do- 
piero (Lachami)  mieszkali  Gotowie,  3)  a  Germania  jego  toż  samo  zna- 
czyła, co  Słowiańszczyzna.  Widzieć  to  można  ze  słów  Eginharda  pisarza 
historyi  Karola  W.,  który  Czechom,  Serbom  i  Lutykom  nadaje  za  ojczyznę 
Germanią.  4)  Dziś  przeto  nikt  w  sidła  od  kilku  wieków  zastawione  nie 
wpadnie. 

Lecz  nad  wszystkie  świadectwa  geografów  starożytnych,  pewniejsze 
są  czyny  krajowe,  a  jak  Tarnowo  wychyliło  czoło  rodowe  z  obcych  obsło- 
nek  Thorna,  prowadząc  wzrokiem  poza  nurty  Wisły,  tak  i  ziemia  Cheł- 
mińska bez  trudności  przywdzieje  szaty  krajowe,  jako  od  czasów  przed- 
historycznych zamieszkana  przez  ziemian  polskich,  którzy  przez  cały  ciąg 
rządów  Krzyżackich  zachowali  język  swój,  obyczaje  i  ducha.  Granicami 
tej  krainy,  podług  przywileju  Konrada  księcia  Mazowieckiego  z  1230  roku, 
były:  Wisła,  Osa  i  Drwięca;  5)  zamkami,  miastami  i  wsiami:  Chełmno, 
Radzyń,  £aszyn,  Tarnowo,  Grudziądz,  WapsJco,  Pokrzywno,  Pień,  Kolno, 
Widsąż,  Kcyńy  Głębokie  Turzno,  Więcław,  Osłromęck,  Bogów,  Stary- 
gród,  Słoniowo,  Chełmża,  Turznice,  Ujście,  Lunowa,  Grabin,  Jluda, 
Borowno,  Topolna,  Wąbrzeźno,  Lipno,  Brzezinko,  Kieibasin,  Kaszczorek, 
Brodnica,  Nowemiasto,  Kowale,  Biergłoivo,  Papowo,  Lipno,  Wądzyń, 
Płowąt  Niektóre  z  tych  nazwisk,  jak  Słomowo,  Pień,  Kęyń,  Widsąż 
poprawione  zostały,  staraniem  Yoigta,  ze  skażonych:  Schlemmo,  Pin,  K> 
szyn,  Wielzac  i  t.  p.,  inne  wzięte  są  z  akt  urzędowych,  najdawniejszej 
epoki.  6)  Nie  można  zatem  mniemać,  że  winny  swój  początek  rządowi 
polskiemu,  po  upadku  Krzyżaków.  Należy  także  nadmienić,  że  w  przy- 
wileju Konrada  księcia  Mazowieckiego  z  1228  r.  9.  Calen.  Maj.  kraj 
ustąpiony  nie  nosi  nazwy  ziemi  Kulmińskiej   ale  Chełmińskiej  „terram 


1)  De  situ  Daniae  et  reliąnarum  septentrionalium  regionom,  p.  145. 

2)  Geograph.  K.  III.  rozdz.  5. 

3)  De  moribus  Germanor.  od  rozdz.  42. 

4)  Cap.  15. 

5)  Stroncz.  No.  3. 

6)  Widzieć  przywileje  Stronczyńskiego  do  No.  13.  Przywilej  Chełmiński  z  r.  1232. 
Dustrarg  Ul.  7,  12,  95,  246,  273,  wyd.  Hartkn.  Voigt  I.  478,  II.  220,  255.  Wern.  I.  108, 
II.  42,  261.  Dogiel  IV.  21,  115,  152,  165,  168.  Schtttz  t  19. 

Kop&rniHjcma  U  L  19 


Digitized  by  VjOOQ16 


290 


Chelmensem."  Mylnie  zatem  Voigt  utrzymuje,  że  to  jest  miano  nie- 
mieckie. Cheitmo  albowiem  napotyka  się  w  powiatach  Polskich:  Olkuskim, 
Sędomirskim,  Kaliskim,  Łęczyckim:  Chełmka  mała  i  wielka  w  Płockim,  ') 
a  nazwa  pochodzi  od  wierzchołka  wzgórza,  na  którem  to  główne  miasto 
za  Wisłą  było  zbudowane.  2)  Do  znaczniejszych  jezior  należały:  Sło- 
mowskie,  Wigcznin,  Mielno,  Rząśno.  3) 

Długi  szereg  rodzin  Pruskich,  zachowujących  najdobitniejsze  zna- 
miona polszczyzny,  przywodzi  Hartknoch  w  Starych  i  Nowych  Prusach, 
z  pomiędzy  których  niemała  jest  liczba  Chełmian.  Niesiecki  w  Herbarzu 
jeszcze  obfitszy  zawiera  zasób  w  tym  względzie.  Tu  dosyć  będzie  wspo- 
mnieć o  nazwiskach  przytaczanych  w  przywilejach  i  dziejopisach  dawnych, 
list  Konrada  Mazowieckiego  z  1222  r.  mówi  o  Żyrosławie  zamożnym 
ziemianinie  Chełmińskim. 4)  Handfest  z  1232  r.  jako  świadków,  przytacza 
Bartłomieja  Chojnowskiego  (de  Chonenowo,)  i  Bernarda  Kamienieckiego 
(de  Kamentz);  Dusburg  Marcina  Golińskiego  z  1244; 5)  Długosz  pod  r. 
1410  Bolemowskiego,  z  1411  Janusza  Orzechowskiego. e)  Do  towarzystwa 
jaszczurek  należeli:  Plemichowski,  Głazowski,  Lunowski,  Piotrowski, 
Polkowski,  Turzchnicki.  7)  Z  tych  jeden  na  zjeździe  w  Chełmnie  1439  r. 
zabrawszy  głos,  rzekł  do  innych:  „Panowie  bracia!  czas  pomyśleć  o  sobie 
i  potomkach  naszych. 8)  Z  1464  i  1466  r.  Mikołaj  Pilawski  i  Działowski.  °) 
Uderzony  Hartknoch  tak  wielką  liczbą  rodzin  Polskich  szukał  wytłumaczenia 
tego  czynu  w  przemianie  nazwisk  niemieckich  na  polskie,  lub  przesie- 
dlaniu się  mieszkańców  korony.  Lecz  wiemy  co  to  są  za  rodziny  Nie- 
mieckie Prebentau,  Łonopat,  z  których  powstali  Przebędowscy  i  Konopaccy. 
Indygenaty  zaś  rzadko  miały  miejsce.  Ziemie  albowiem  Pruskie  w  nagrodę 
poddania  się  Polsce,  otrzymały  od  Kazimierza  Jagiellończyka  przywilej 
zapewniający  osobną  radę,  kasę,  a  mianowicie  konferowanie  urzędów 
i  nadawanie  starostw  samym  krajowcom.  Powodowani  więc  interesem 
Prusacy,  nie  dopuszczali  Wielkopolan ,  Małopolan  i  Mazurów  do  posad 
korzystnych;  zkąd  wyniknęły  największe  trudności  w  otrzymaniu  indy- 
genatu,  o  czem  sam  wspomina  Hartknoch. l  °)  W  przeciągu  dwóchset  lat, 

1)  Tablica  miast  i  wsi  wyżej  przytoczona. 

2)  Jgitur  civitati  Colmensi  dedimus  trecentos  rnansos  flamingicales  tub  monU  et  suprm 
montem.   Handfest  Chełm,  u  Bandtk.  przy  Pr.  Chełm.  str.  285,  Hartkn.  S.  i  N.  Pr.  066. 

3)  Dusburg  HL  8,  przyw.  Chełm,  i  Dług.  t  I.  29. 

4)  U  Stroncz.  Ko.  13. 

5)  P.  140,  246,  247. 

6)  Ł  316. 

7)  U  Dogiela  IV.  138.  Voigt,  Eidechsen-Gesellschaft  KOnig.  1823. 

8)  Runau,  Beschreibuug  des  13jahrigen  Krieges,  Yorrede. 

9)  Długosz  IL  337,  Dogiel  IV.  173. 
10)  a  i  N.  Pr.  637. 


Digitized  by  VjOOQ16 


291 


zaledwo  pięć  rodzin  ziemiańskich  otrzymało  prawo  obywatelstwa  Pru- 
skiego: Jan  Zawadzki,  Andrzej  Morsztyn,  Jan  Bieliński,  Radziwiłł  i  Jan 
Sobieski  !) 

Ćhełmianie,  z  wyznania  samych  Krzyżaków  są  szczerymi  Polakami, 
którym  prawo  i  zwyczaje  przodków  zostawiono,  a  żaden  nowożytny  pisarz 
nie  może  tak  przeważnego  świadectwa  wywrócić.  Jeden  z  przywilei  Krzy- 
żackich zawiera  te  wyrazy:  „Nadajmy  wiecznemi  czasy  prawo,  aby  ludzi 
swych  podług  zwyczaju  i  prawa  polskiego  sądził,  tak  jak  nasi  bracia 
to  czynią"  ut  suos  homines  morę  polonico  et  jurę  possit  judicare,  que- 
madmodum  fratres  eorum  homines,  in  perpetuum  conferimus  et  dona- 
mus."  2)  Wernicke  przytacza  pogróżkę  Chełmian  z  kłótni  wynikłą,  wcale 
nie  Teutońską.  „Obaczymy  się  w  Kiełbasinie"  to  jest  miejscu  słynnem 
z  jarmarków.  3)  Mieszkańcy ,  którzy  nie  należeli  do  klasy  włościan  lub 
mieszczan,  zwali  się  szlachtą  nobiles,  lub  wolnemi  liberi.  4)  Ci  nad  pod- 
danymi mieli  sądownictwo,  na  wzór  innych  części  Polski.  Uboższym 
służyło  dziedzictwo  nieograniczone,  oraz  wolność  od  podatku  i  powinności 
ziemskich.  Z  tego  powodu  nazywani  byli :  frei  erblich  und  ewigMćh,  ohne 
Zins  und  Scharwerk. 3)  Uszanowanie  dla  dawnych  praw  Polskich,  tak 
dalece  było  z  początku  posunięte,  że  szlachta  zagonowa,  w  obrębie  miasta 
mieszkająca,  osobnego  miała  sędziego,  niezależnego  od  magistratu,  który 
się  nazywał  sędzią  wolności,  judex  libertatis.  Takim,  w  zakresie  miasta 
Chełmna,  był  niejaki  Lunowski  podług  starego  dokumentu  „foris  civi- 
tatem  judice  libertatis  Laurentio  de  Lynau  existente."  6)  Potrzeba  tego 
była  konieczna,  bo  obwód  Tarnowa,  Chełmna,  Radzynia  znacznie  się  za 
miasto  rozciągał,  a  szlaehta  zagonowa  nie  chciała  słyszeć  o  prawie  Nie- 
mieckiem,  które  pozbawiało  ją  dawniejszych  swobód.  Sądy  albowiem  miej- 
skie wzbraniały  odpowiadania  z  wolności  nieprzekonanym  jeszcze  prawnie 
o  wykroczenie,  do  czego  szlachta  od  wieków  niepamiętnych  przed  Jagiełłą 
jeszcze,  nawykła  była.  Dlatego  Kazimierz  książę  Kujawski,  w  liście 
z  Inowłodza  pisanym  w  1252,  7  Calend.  Augusti  do  komtura  Tarnow- 
skiego, narzekał  na  pogwałcenie  dawnych  praw,  żądając  aby  bez  należytej 
formy  sądowej  nie  odejmowano  nikomu  własności  i  wolności  osobistej. 
Za  te  swobody  ziemianie  obowiązani  byli  do  nieograniczonej  posługi  wo- 
jennej, nazywanej  pospolitem  ruszeniem,  które  w  dyplomatach  Krzyżackich 
zwało  się  od  prowincyi  służbą  Pruską, 7)  czyli  Polską,  podług  powyższych 

~        1)  Hartkn.  S.  i  N.  Pr.  463. 

2)  Voigt  t  HI.  gtr.  467. 

3)  Tom  II.  str.  261. 

4)  Dusb.  t.  m.  str.  215;  Yoigt  passim. 

5)  Hartkn.  N.  i  S.  Pr.  344,  346. 

6)  Voigt  t.  VI.  str.  710. 

7)  Voigt  t.  VL  itr.  604. 


Digitized  by 


Google 


292 


>wyrazów  „morę  et  jurę  polonico."  Prawo  Chełmińskie  zachowało  nam 
nazwę  Pruską,  z  uzbrojenia  rycerza:  kłobuczek  subcalpeiia.  l)  Wieśniacy 
na  wyprawę  szli  pieszo. 2)  Cóż  w  tern  wszystkiem  jest  Niemieckiego?  Rządy 
Krzyżackie  mało  wprowadziły  odmiany  w  ziemiaństwie.  Prawo  Chełmiń- 
skie przyjęło  za  miarę  posługi  wojennej  nie  liczbę  osób,  ale  włók  posia- 
danych. Z  ośmnastu  łanów  wymagało  tylko  dwóch  blach,  a  z  200  trzech, 
i  jednego  oprócz  tego  konia.  Lubo  więc  dla  szlachty  zagonowej  było 
bardzo  dogodne,  ze  względu  jednak  że  pociągało  za  sobą  utratę  dzie- 
dzictwa i  feudalność,  Polacy  niewielką  ochotę  mieli  zostać  KielmeramL 
Ci  tylko  co  nic  prawie  nie  mieli  do  stracenia,  zezwalali  na  wyzucie  się 
z  dziedzictwa.  Przeciwnie  zamożniejsi  strzegli  jak  źrenicy  w  oku,  prawa 
Polskiego,  którego  przykłady  są  bardzo  liczne.  Ztąd  poszło,  że  gdy 
mieszkańców  innych  prowinćyi  wyzwoleńcami,  libertini,  zwano,  podług 
Hartknocha;  Chełmżanie  nosili  imię  tvolnych,  liberi.  Najwięcej  zaś  ko- 
rzystali z  prawa  niemieckiego  mieszczanie,  którzy  z  gruntu  nie  wyno- 
szącego włók  40,  jednego  tylko  żołnierza  wlekkiem  ustrojeniu,  dawali. 

Ustaliwszy  rodowość  ziemi  Chełmińskiej,  przystąpić  należy  do  roz- 
strzygnienia  pytania:  azali  ta  kraina  kiedyś  na  Prusakach  nie  była  zdo- 
byta przez  Polaków,  lub  czyli  odwiecznie  do  korony  należała  i  stanowiła 
część  jej  składową.  Wiadomo  albowiem,  że  za  rządów  Krzyżackich  i  za 
poddania  się  Prus  Polsce  w  wieku  XV.,  ziemia  Chełmińska  składała  część 
Prus  królewskich,  a  w  przywilejach  dawniejszych  niekiedy  to  imię  nosiła. 
Zgoła  czy  to  jest  część  Polski  chrześciańskiej ,  czy  pogańskiej.  Świa- 
dectwa historyi  krajowej,  archiwum  papieskiego  i  przywilei  Krzyżackich 
niewątpliwie  okazują,  że  ziemia  Chełmińska  w  najodleglejszej  epoce  zamy- 
kała się  w  granicach  Polski.  Jakoż  pierwszy  kościół  stanął  za  Miecława 
pod  tytułem  ś.  Krzyża, 3)  czemu  się  bynajmniej  nie  przeciwi  odkrycie 
przez  Kromera  w  archiwum  skarbu  koronnego  uczynione,  że  biskupstwa 
do  wieku  XIII,  nie  było.  Długosz  się  co  do  kościoła  nie  myli,  bo  i  akta 
Rzymskie,  i  zeznanie  mieszkańców  świadczą  o  istnieniu  Świętopietrza  z  cza- 
sów Miecławowych.  Brzmienie  bulli  Innocentego  IV.  z  r.  1243,  jest  na- 
stępne: „ziemia  Chełmińska  od  czasów  bardzo  dawnych  zostawała  pod 
panowaniem  poprzcdnikóto  kochanego  syna  naszego,  dostojnego  Konrada 
książęcia  Mazowieckiego,  jako  chrzcsciańska,  4)  Aleksander  zaś  IV  w  liście 
do  Krzyżaków  w  1257  pisanym,  potwierdzając  ten  czyn,  nadmienia,  że 
zakon  w  doniesieniu  swojem  zeznał  tę  prawdę  historyczną"  sicułi  resłro 


1)  Wydanie  Bandtk.  str.  12. 

2)  Voigt  t  VI.  str.  678. 

3)  Długosz  t.  I.  96. 

4)  Dogiel  t  IV.  str.  14. 


Digitized  by  VjOOQ16 


293 


relatu  didicimus.  *)  Jan  Bażeński,  Prusak,  w  mowie  do  Kazimierza 
Jagiellończyka  i  senatu  mianej  w  Krakowie,  oświadcza,  że  istniał  na  tej 
ziemi  podatek  zwany  Świętopietrzem, 2)  mówiący  za  dawnością,  należenia 
ziemi  Chełmińskiej  do  Polski.  Z  czego  wynika,  że  nie  popełnił  błędu 
Długosz,  twierdząc  że  ta  kraina  była  częścią  składową  korony  za  Bo- 
lesława Chrobrego,  gdy  szedł  na  Prusaki, 3)  i  Radzyń  nad  Osą  od  napaści 
pogan  zabezpieczał.  Bolesław  szczodry  odbierał  od  nieprzyjaciół  Gru- 
dziądz w  1060  r.  a  później  całą  ziemię  odzyskał,  którą  Gall  częścią  ojczy- 
zny nazywa:  *)  qui  cupiens  animo  ferventi  de  manu  gentilium  patriam 
liberare. 3)  Tenże  Bolesław  dobrami  ziemi  Chełmińskiej :  Grudziądzem, 
Radzyniem,  Łaszynem,  na  rzecz  klasztoru  Mogilnickiego  rozporządza, 6) 
Odpis  tego  ciekawego  pomnika,  własnością  jest  Leona  h.  Rzyszczewskiego. 
Krzywousty,  obecny  zakładowi  kościoła  w  Rudzie  Chełmińskiej,  napa- 
dniętym został  przez  pogan, 7)  a  testamentem  krainę  tę  zapisał  Bole- 
sławowi Kędzierzawemu, H)  po  którym  spadła  na  Kazimierza  Sprawiedli- 
wego, °)  i  Leszka  Białego.  ■  °)  Nakoniec,  po  ustąpieniu  jej  Krzyżakom, 
jeszcze  przez  66  lat,  t.  j.  do  r.  1296,  zostawała  pod  zwierzchnictwem 
duchownem  dyecezyi  Gnieźnieńskiej,  M)  a  do  Dietricha  z  Oldemburga, 
używała  monety  stępia  Polskiego,  * 2)  wspomnianej  już  w  przywileju  Cheł- 
mińskim. Ztąd  poszło,  że  zawsze  ją  od  Prus  rozróżniano.  I  tak  Wła- 
dysław Wielkopolski,  w  przywileju  z  1238  r.  te  dwie  ziemie  za  odmienne 
uważa  „qui  transeunt  ad  Pruthiam  vel  ad  terram  Culmensera."  I3) 
Słowa  Innocentego  IV  w  bulli  1243,  brzmią  podobnież:  „biskup  Modeń- 
ski,  powiada  ten  papież,  trzy  dyecezye  w  Prusach  a  jedne  w  ziemi  Chel~ 
mińskiej  rozgraniczył :"  x  4)  „Episcopus  ipse  tres  in  Pruthiay  et  unam  in 
terra  Culmensi  dioeceses  limitavit"  Z  pisarzy  Niemieckich  najpierwszy 
Dusburg  tę  różnicę  ustanawia,  wspominając  o  usunięciu  Prusaków  z  ziemi 
Chełmińskie):  „Pruthenis  jam  eliminatis  a  terra  Culmensi."  ' 3)    Nazwę 

1)  Dogiel  t.  IV.  str.  28. 

2)  Długosz  XIII.  str.  131. 

3)  Tom  I.  str.  163. 

4)  Wyd.  Bandtk.  104. 

5)  W  Monumentach  Bielowskiego  stoi  że  to  stało  się  r.  1075.    (Pmip.  Wyd.) 

6)  Długosz  t.  I.  str.  258. 

7)  Gall.  str.  198. 

8)  Dług.  t.  I.  str.  450. 

9)  Tenże  565. 

10)  Tenże  602. 

11)  Długosz  885. 

12)  Wem.  t.  I.  str.  57. 
13;  Dogiel  t  IV.  str.  13. 

14)  Przy  Dusb.  wyd.  Hartkn.  str.  480, 

15)  str.  95. 


Digitized  by 


Google 


294 


nadawaną  sobie  mistrza  w  Polsce  przez  Hermana  Balck,  po  objęciu  w  posia- 
danie darowizny,  Konrada,  widzieliśmy  pod  Tarnowem; l)  tu  dodać  mo- 
żemy, iż  stolica  Rzymska  pisząc  do  Krzyżaków,  nazywała  ich  zakonem 
Mazowieckim.  „Dilectis  filiis  magistro  et  fratribus  militiae  Christi  contra 
Pruthenos  in  Masowa"  2)  Kopernik  zatem  podług  wyrazów  mistrza  Krzy- 
żackiego, jest  Polakiem,  a  podług  słów  najwyższej  natenczas  władzy 
Europejskiej,  ze  względu  na  prowincyą,  Mazurem.  Sam  Voigt,  który 
tu  widział  życie  Niemieckie,  zważywszy  niewątpliwość  świadectwa  Rzym- 
skiego, oświadcza  nakoniec,  że  ziemia  Chełmińska  uważała  się  za  kraj 
od  Prus  osobny. 3)  Dlatego  Kopernik  nie  nazywa  się  na  czele  dzieła 
O  obrotach  ciał  niebieskich  Prusakiem,  ale  TarnowczyUem. 

Ciągłe  napady  na  tę  krainę  spowodowały  mianowanie  osobnego 
biskupa,  mającego  nawracać  pogany.  Najpierwszym  był  pasterzem  w  1212 
roku  Krystyn  Rawa,  szlachcic  Pomorski, 4)  cysters  Oliwski.  Poświadcza 
to  list  Władysława  książęcia  Kaliskiego. 5)  Że  zaś  władza  jego  rozcią- 
gała się  do  wszystkich  pogan  Polskich,  przeto  otrzymała  nazwę  biskup- 
stwa generalnego  w  Prusach. 6)  Około  1215  udało  się  Krystynowi  pozy- 
skać chrześciaństwu  dwóch  książąt  ziemi  Lubowskiej.  7)  W  tym  właśnie 
czasie  pokonywał  siłą  oręża  Prusaków  wielki  ów  wojownik  Krystyn  z  Go- 
zdowa, Płoczanin,  zwycięzca  Zawichostski.  Podług  świadectwa  Długosza, 
stare  kroniki  opiewały,  jak  nietylko  Prusaków  ale  i  Litwinów  rycerz  ten 
aż  do  morza  Bałtyckiego,  hołdowniczymi  koronie  uczynił.  *)  Lecz  gdy 
w  1217  oskarżony  od  współzawodnika  Czapli,  na  męczarnię  i  śmierć  ha- 
niebną przez  niedoświadczonego  Konrada  skazanym  został,  Prusacy  ucie- 
szeni tym  wypadkiem,  po  dawnemu  Mazowsze  straszliwie  pustoszyć  zaczęli. 
Najpierwej  ucierpiała  ziemia  Chełmińska,  zostająca  pod  rządem  woje- 
wody Mazowieckiego,  w  której  wszystkie  zamki:  Grudziądz,  Wapsko,  Po- 
krzywno,  Wielsąż,  Kolno,  Ruda,  Kcyń,  Głębokie,  Turzuo,  Pień,  Płot, 
z  ziemią  zrównane  zostały.  °)  Nastąpiło  spustoszenie  Mazowsza,  w  cza- 
sie którego  250  kościołów  razem  z  Płockiem  spłonęło.  Na  powściągnienie 
tak  straszliwych  napadów,'  Leszek  biały,  władca  kraju  całego,  ogłasza 
pospolite  ziem  ruszenie,  na  czele  którego  sam  staje  z  Konradem  księciem 


1)  Voigt  t.  II.  str.  186. 

2)  V*oigt  t.  m.  str.  575. 

3)  Tom  II.  str.  466. 

4)  Dhig.  t.  L  str.  703. 

5)  Voigt  t.  m.  str.  569. 

6)  Dokument  sekret,  arch.  Królewieck.  w  foliancie  ziemi  Chełmińskiej  p.  11. 

7)  U  Niesieck.  t  I.  str.  57. 

8)  Dług.  621. 

9)  Castra  guondam  w  przywil.  1222. 


Digitized  by 


Google 


295 


Mazowieckim,  Henrykiem  Wrocławskim,  arcybiskupem  Gnieźnieńskim, 
Wincentym  Nałęczem  i  biskupami  Iwonem  Odrowążem  Krakowskim,  Pa- 
włem Grzymałą  Poznańskim,  Wawrzyńcem  Doliwą  Wrocławskim,  Wawrzyń- 
cem Lubuskim,  oraz  wojewodami  swymi  i  kasztelanami.  Nieprzyjaciel 
został  pokonany;  zamek  Chełmiński  dźwignięty;  a  Krystyn  Rawa  biskup 
Pruski,  w  nagrodę  gorliwości  okazanej  w  jego  odbudowaniu,  otrzymał  na 
zjeździe  w  Łowiczu  wszystkie  grody  przez  nieprzyjaciół  zburzone,  i  do 
stu  wsi  od  Konrada  Mazowieckiego,  od  kapituły  zaś  Płockiej  dwa  zamki 
Tarnowo  i  Papowo  z  przyległościami.  Dokument  ten  starożytny  docho- 
wuje się  w  transumpcie  z  1264  r.  w  archiwum  krajowem,  i.  Tarnowo  naj- 
wyraźniej wyczytać  dozwala.  Do  pomocy  Krystynowi  w  nawracaniu  pogan, 
Leszek  biały  i  Konrad  uprosili  u  stolicy  Rzymkiej  apostoła  Wilhelma, 
biskupa  Modeńskiego, ■)  który  chętnie  podjął  się  missyi,  podług  wyrazów 
jednej  z  bul  papiezkich:  „Ipsum  Mutinensem  Itpiscopum,  desiderantem 
ab  olim  portare  nomen  Domini  Jesu  Christi  coram  ducibus  et  gentibtis 
Pruthenorum. 2)  Lecz  usiłowania  były  bezowocne;  nietylko  albowiem 
apostoła  słuchać  nie  chcieli, 3)  ale  w  1224  nowe  w  ziemi  Chełmińskiej 
i  Lubowskiej  rozpoczęli  pożogi.  4)  Biskup  Krystyn  Rawa  prowadził 
wojnę,  5)  ale  środków  dostatecznych  nie  miał  na  powściągnięcie  liczby 
przewyższającej,  zwłaszcza  że  siłę  zbrojną  księcia  Mazowieckiego  napady 
Litewskie  zatrudniały.  Na  wniosek  przeto  Henryka  Szlązkiego, e)  wy- 
prawił Konrad  do  papieża  posłów  z  żądaniem  o  pomoc  zakonu  Niemiec- 
kiego, który  niedawno  przed  natarczywością  Saracenów  z  Ziemi  świętej 
ustąpić  musiał.  Że  poselstwo  udało  się  wprost  do  stolicy  Apostolskiej, 
nie  zaś  do  cesarza  zachodniego,  dowodzą  wyrazy  bulli  Grzegorza  IX: 
„Ex  litteris  sanę  dilecti  filii,  nobilis  viri  ducis  Masoviae  intelleximus.u  T) 
Miało  to  miejsce  w  1225  r.,  miarkując  po  dacie  przywileju  Fryderyka 
cesarza,  wydanego  w  marcu  1226  r. 8)  Henpan  de  Saltza,  mistrz  za- 
konu, mając  sobie  zlecony  ten  interes  od  papieża,  i  podane  warunki  przez 
posłów  Polskich,  udał  się  do  naturalnego  opiekuna  cesarza  Niemieckiego, 
a  przełożywszy  korzyści,  jakieby  ztąd  spłynęły  na  potęgę  państwa  Teu- 
tońskiego,  otrzymał  zatwierdzenie  tej  ustnie  przez  posłów  uczynionej  ofiary 
w  szumnym  przywileju,  w  którym  Fryderyk  oświadcza,  że  gdy  Konrad 


1)  Kronik*  Niemiecka  u  Pistor.  t.  II.  star.  816. 

2)  Voigt  t.  m.  itr.  574,  576. 

3)  Kron.  Niem.  u  Pirtor.  t.  II.  ftr.  816. 

4)  Dhig.  631. 

5)  Duiburg  41. 

6)  Boguchwał  a  Sommeraberga  t  II.  str.  59. 

7)  W  sekret  archiw.  Kroi.  Schieb.  t.  II.  itr.  15. 

8)  Cod.  dipL  Dog.  t.  IV.  p.  3. 


Digitized  by 


Google 


296 


książę  Mazowiecki  zamierza  darować  ziemię  Chełmińską  i  inną,  pomiędzy 
Marchią  swoją  a  granicami  Pruskiemi  leżącą  (tj.  ziemię  Dobrzyńską), ') 
a  nie .  odważa  się  tego  uczynić  bez  zezwolenia  cesarza, 2)  on  przeto 
z  uwagi,  że  ziemia  książęcia  należy  do  monarchii  Niemieckiej,  i  z  mocy 
dawnego  prawa  cesarstwa,  daruje  na  wieczność  mistrzowi  i  zakonowi  jego 
obiecane  ziemie  przez  księcia  Mazowieckiego. 3)  To  dawne  prawo  tłuma- 
czy Voigt  przez  stałą  ideę  panowania  nad  całym  światem. 4)  Roszczenia 
te  jednak  i  z  innego  źródła  wypływały:  wiemy  ilekroć  powtarzały  się 
w  ciągu  XI.  i  XH  wieku  przez  cesarzy  Niemieckich  z  powodu  hołdu 
Miecława  I.  Od  tej  opłaty  uwolnił  Bolesława  W.  Otto  HI,  podług  świa- 
dectwa pisarzy  nietylko  krajowych,  ale  i  Dytmara  biskupa  Mersebur- 
skiego,  współczesnego  wypadkom.  Ten  prałat  w  boleści  na  widok  nieza- 
leżności Polski  za  Chrobrego,  zawołał :  „Niech  Bóg  nie  pamięta  cesarzowi, 
że  z  hołdownika  uczynił  panem.  Dominus  indulgeat  Imperatori,  quod 
tributarium  fecit  Dominum."  5)  Późniejsze  posiłki  wojenne  nie  wynikły 
z  ugody  politycznej,  ale  ze  względów  religijnych  dawane  były,  jak  to 
się  jasno  ze  słów  Krzywoustego  do  Henryka  V.  okazuje.  „Jeżeli  chcesz, 
powiada,  prosić  nas  uprzejmie  o  pieniądze  lub  żołnierza  na  obronę  ko- 
ścioła Rzymskiego,  znajdziesz  niemniej  wsparcia  i  rady  od  swoich  poprze- 
dników." 6)  Co  do  korony,  tę  sami  sobie  kładli  królowie  Polscy,  bez 
względu  na  cesarzy  zachodnich.  Współczesny  bowiem  kronikarz  Wippo 
świadczy,  że  w  1024  r.  Chrobry  na  przekorę  Konradowi  cesarzowi,  sam  się 
koronował.  „Eodem  anno  quem  supra  notavimus,  Boleslaus  Slavigena  dux 
Polonorum,  insignia  regalia  et  regium  nomen  in  injuriam  regis  Conradi 
sibi  aptavit"  7)  Musiał  się  przeto  sam  naśmiać  Frydrjk,  pisząc  o  da- 
wnem  i  słusznem  prawie  monarchii  Niemieckiej  do  Polski.  Wysłani  po- 
tem zostali  przez  mistrza  Konrad  Landsberg  i  Otto  de  Salaiden  dla 
obejrzenia  ziem  ofiarowanych.  Lecz  zgon  Honoryusza  III  papieża,  śmierć 
Leszka  Białego  i  zatrudnienia  w  Lombardyi  cesarza,  nie  dozwoliły  zająć 
się  przyprowadzeniem  do  skutku  projektu.  Dopiero  w  1228  przybyli 
posłowie  Filip  z  Hali,  Konrad  Mnich  i  Henryk  Czech,  dla  dalszego  pro- 
wadzenia układów.  Zjechał  się  z  nimi  Konrad  Mazowiecki  w  Brześcia, 
a  po  wzajemnych  przełożeniach,  ustąpił  przywilejem  wydanym  22  kwie- 
tnia, ziemię  Chełmińską  ze   wsią  Orłowem  na  Kujawach. B)    Wzmianki 

1)  Dusburg  p.  35. 

2)  Dogiel  t.  IV.  p.  3. 

3)  Dogiel  t.  IV.  4. 

4)  T.  H.  p.  166. 

5)  Histor.  L.  V.  p.  109. 

6)  Gall.  wyd.  Bandtk.  str.  256. 

7)  U  Pistor.  p.  431. 

8)  Stronciyóski  N.  1. 


Digitized  by 


Google 


297 


tu  o  zgodzie  panów  rad  niema,  jak  się  to  czynić  zwykło  w  podobnych 
przypadkach.  Nie  może  zatem  powątpiewać  Voigt,  ')  że  senat  był  prze- 
ciwny. Krystyn  Rawa,  ze  swojej  strony,  odstąpił  dziesięciny  z  wsi  posia- 
danych na  Chełmińsce,  na  dniu  8  maja  tegoż  roku.  2)  W  kilka  miesięcy 
potem,  to  jest  11  lipca,  puścił  tenże  Konrad  zamek  Dobrzyń  z  włościami 
okolicznemi  rozciągającemi  się  pomiędzy  strumykami  Kamienicą  i  Cheł- 
micą  aż  do  Pruskiej  granicy,  tudzież  częścią  wsi  Dębna  w  Kujawach 
na  lewej  stronie  Wisły,  naprost  Tarnowa  leżącej,  i  Sielcami. 3)  Do  czego 
kapituła  Kujawska  przydała  Wyszyn,  otrzymawszy  od  księcia  inne  dobra 
w  zamianę,  a  Płocka  dziesięcinę  od  ludu  Niemieckiego,  mającego  osiadać 
w  ziemi  Dóbr;  yóskiej.  4)  W  obu  tych  umowach  daje  się  dostrzegać  taktyka 
Krzyżacka  powolnego  osiągnienia  Kujaw,  prócz  ziemi  Chełmińskiej  i  Do- 
brzyńskiej. Również  daje  się  widzieć  niezadowolenie,  że  w  ziemi  Cheł- 
mińskiej biskup  pruski  miał  zamki  i  wsi  liczne  od  Konrada. 

Tu  właśnie  ma  miejsce  rozwiązanie  pytania  tylekroć  wznawianego 
o  Vogelsangu.  Podług  jednych  leżał  on  na  prawym  brzegu  Wisły,  gdzie 
jest  Alt-Thorn  czyli  głębokie  Turzno;  podług  innych  na  tejże  stronie, 
obok  Rogowa.  Lecz  w  1227  jeszcze  Krzyżacy  nie  przeszli  byli  Wisły, 
a  inny  Vogelsang  istniejący  obok  Rogowa,  nie  odpowiada  opisowi  Dus- 
burga  o  twierdzy  założonej  pod  tą  no  zwą  na  lewej  stronie  Wisły  po 
przybyciu  Krzyżaków.  Tak  albowiem  brzmią- wyrazy  kronikarza:  „między 
nimi  i  Prusakami  środkiem  płynęła  Wisła.u  5)  Najdawniejszy  tłumacz 
Dusburga,  Jeroszyn,  bierze  Oriów  za  Vogelsang, 6)  ale  o  twierdzy  w  tem 
miejscu  w  żadnym  pisarzu  wzmianki  nie  ma.  Niektóre  wyrazy  Jeroszyna 
i  Dusburga  naprowadzają  na  wyjaśnienie  rzeczy.  Pierwszy  z  nich  mówi,  że 
Konrad  Landsberg  z  kilką  choremi  zakonnikami  mieszkał  w  tym  zamku.  7) 
Drugi,  że  dlatego  Konrad  Mazowiecki  zbudował  Vogelsang,  iż  nie  mieK 
gdzis  głowy  położyć.  8)  Tymczasem  powszechnie  wiadomo,  że  Dobrzyń 
służył  im  za  wygodne  siedlisko  i  nazwę  zakonowi  nadał. 9)  Całą  rzecz 
tłumaczy  porażka  Krzyżaków.  Konrad  albowiem  Landsberg,  Filip  z  Hali, 


1)  Tom  H.  p.  161. 

2)  Dogiel  t.  IV.  p.  5. 

3)  W  jednym  przywileju  CedeUce,  w  drugim  Sidce*  na  mapie  zaś  przy  Murzynowie 
i  Orłowie  pod  Inowłodzem  Szadłowice. 

4)  Dogiel  IV.  str.  5  i  6.  Porówn.  przywileje  Stronczyńskiego,  gdzie  zamiast  Quertz 
jest  Qu&rcus. 

5)  Dusburg  str.  58. 

6)  Przy  Dusburgu  str.  59. 

7)  Tamie. 

8)  Dusburg  ks.  II.  89. 

9)  Długosz  t.  I.  str.  644. 


Digitized  by 


Google 


298 


Henryk  Czech  i  inni,  w  jednej  z  utarczek  niebezpieczne  otrzymali  rany,ł) 
okazawszy  wielką  trwogę  na  początku  bitwy.  2)  Mazury  wprawdzie  Pru- 
saków odparli, 3)  lecz  Krzyżaków  na  polu  bitwy  bez  oznak  życia  znale- 
ziono, których  dopiero  staranie  księżny  Agaty  do  zdrowia  przywrócić 
zdołało.  *)  Gdy  zaś  kronikarz  zakonny  na  jednem  miejscu  mówi,  że  z  bo- 
jaźni  za  zamek  Dobrzyń  wychylić  się  nie  mogli,  tak  że  w  końcu  czterech 
lub  pięciu  Prusaków  bezkarnie  około  nich  chodziło, 5)  a  na  innem  twier- 
dzi, że  nie  mieli  gdzie  głowy  położyć; 6)  wypada  zatem  że  Dobrzyń  utra- 
ciwszy, prosili  Konrada  książęcia  Mazowieckiego  o  spokojniąjszy  dla  sie- 
bie przytułek.  Wtenczas  stanęło  bezwątpienia  Dębowo,  czyli  zniemczony 
Dybów,  te  są  albowiem  własne  słowa  Dusburga:  „Na  prośbę  zakonników 
książę  zebrał  lud  swój  i  naprost  teraźniejszego  miasta  Torunia,  zbudował 
im  na  wzgórzu  zamek,  nazwany  Vogelsang:  Dux  congregavit  populum 
suum,  et  ex  opposito  nunc  civitatis  Thorunensis  aedificavit  eis  in  quodam 
monte  castrum  dictum  Vogelsang.  7)  Położenie  tu  jest  dokładnie  ozna- 
czone: na  lewym  brzegu  Wiely,  naprost  Torunia,  i  na  wzgórzu.  Cóż 
innego  to  być  może  jak  Dybów  czyli  dawne  Dębowo  Bielskiego?  opisane 
tak  dokładnie  w  Starożytnej  Polsce  przez  T.  L.  Co  tern  większą  ma 
pewność,  że  wyrazy  Dusburga  gdzieindziej  wyrzeczone  in  arbore  guer<Ana\ 
Długosza  in  arbor*  ąuercus, 8)  to  jest  w  lesie  dębowym;  i  przywileju 
Quercus}  służące  na  oznaczenie  wsi  darowanej  razem  z  zamkiem  Dobrzyń- 
skim, doskonale  odpowiadają  nazwisku  Dębowa.  Gtodziłoż  się  Voigtowi 
na  cudzą  wiarę  powtarzać,  że  jednemu  w  owej  porażce  zabrakło  odwagi 
w  piersiach,  u&ości  w  sobie,  męzkiego  uczucia  cnoty,  —  książęciu  Mazo- 
wieckiemu? °)  Przecież  sam  Dusburg  świadczy,  że  ta  wyprawa  miała 
miejsce  pod  nieobecność  Konrada.  x  °)  Ale  tu  szło  o  osłonięcie  zakonu, 
który  niby  jeden  tylko,  ratowali  od  zguby  Konrada. 

Mówiliśmy  o  zapisach  książęcia,  kapituły  Płockiej  i  Kujawskiej. 
Warunki  jednak,  pod  któremi  tak  wielkie  ofiary  Krzyżakom  uczyniono, 
nierównie  większej  są  ważności  w  obliczu  historyi.  Wynikły  albowiem 
ztąd  wielkie  spory  o  własność,  dla  zrozumienia  których  wiedzieć  należy, 
iż  w  pisaniu  przywilei  zachowano  ten  zwyczaj,   że  jeden  z  nich  ogólnej 

1)  Dosb.  p.  34. 

2)  Kronika  Niemiecka  u  Piitor.  p.  816. 

3)  Tai  kronika  i  Dług.  644. 

4)  Dnsbnrg  p.  35. 

5)  Dmb.  p.  33. 

6)  Dnsb.  H.  8,  9. 

7)  Dmb.  58. 

8)  Dłng.  I.  646. 

9)  T.  I.  itr.  465. 
10)  p.  34. 


Digitized  by  VjOOQ16 


299 


tylko  był  treści;  drugi  zawierał  poszczególne  warunki,  pod  któremi  umowa 
stanęła.  Przykład  tego  widzieć  można  w  zapisie  ziemi  Chełmińskiej 
z  1230  r.  ')  Voigt  obszerniejszy  przywilej  nazywa  komentarzem  krót- 
szego. 2)  Z  ogólnego  zapisu  nie  można  mieć  najmniejszego  wyobrażenia 
o  warunkach;  przeciwnie  szczegółowy  zamykał  całe  wyjaśnienie  rzeczy. 
Że  w  czasie  pierwszej  ugody  1228  r.  był  spisany  taki  komentarz,  albo 
raczej  właściwy  akt,  o  tem  niepodobna  wątpić,  bo  pisma  urzędowe  pó- 
źniejsze i  wszyscy  historycy  jednomyślnie  to  zaświadczają.  Dosyć  jednak 
wcześnie  zaginął.  Treścią  jego  podług  starego  rękopismu,  odkrytego 
w  Łubowie  przez  Hozyuszia,  było,  że  Krzyżacy  przeciwko  poganom  gorli- 
wie walczyć  mają;  po  podbiciu  zaś  ich  kraju,  ziemię  Chełmińską  powró- 
cić książętom  Mazowieckim  powinni,  a  Prusami  na  pół  się  podzielić;  że 
przeciwko  Poldkom  nie  dopuszczą  się  kroków  nieprzyjacielskich  pod  utratą 
cale}  darowizny.  3)  Potwierdza  to  książęcia  Leszka  urzędowe  zeznanie 
przed  komisarzami  Stolicy  Apostolskiej,  że  nie  jednokrotnie  widział, 
miał  w  ręku  i  czytał  przywilej  zawierający  zapewnienie  należenia  ziemi 
Chełmińskiej  do  Polski;  że  ostatni  raz  oglądał  go  u  Bolesława  Mazo- 
wieckiego stryja  swojego  i  słyszał  z  ust  książęcia  o  prawach  do  tej  ziemi 
i  potrzebie  upomnienia  się  kiedyś  tej  należytości.  4)  Istniał  więc  jeszcze 
przywilej  na  początku  wieku  XIV.  Nieco  później  Dusburg  piszący  z  urzędu 
kronikę  zakonną,  pod  okiem  Wielkiego  Mistrza,  świadczy,  że  książę 
Mazowiecki  z  Krzyżakami  pod  tym  się  warunkiem  ugodził  o  ziemię  Cheł- 
mińską, iż  się  równo  podzielą  krajem  zdobytym  na  niewiernych  Prusa- 
kach. 5)  Te  niepodejrzane  dowody  znajdują  odgłos  we  wszystkich  histo- 
rykach tak  krajowych  jako  i  obcych:  Długoszu,  Kromerze,  Sarnickim, 
kronice  bezimiennej  wydania  Wolfganga  Diethmara,  bezimiennej  z  biblio- 
teki Wallrodyańskiej  w  Królewcu,  którzy  chórem  powtarzają  o  warunku 
zawartym  w  ugodzie  względem  powrotu  ziemi  Chełmińskiej  Polsce.  Tym- 
czasem aktu  tego  już  nie  było  w  wieku  XIV  u  książąt  Mazowieckich, 
kiedy  Leszek  książę  pod  przysięgą  zeznawać  musiał  dawniejsze  jego 
istnienie.  Musiał  więc  albo  zaginąć,  albo  uledz  innemu  przypadkowi,  jak 
się  domyśla  Kromer.  To  pewna,  że  się  znajdował  w  ręku  W.  mistrza 
Karola  Bosfora,  w  czasie  zaciętej  kłótni  Łokietka  z  Krzyżakami.  Oto  jest 
zeznanie  przeora  zakonu  kaznodziejskiego  i  inkwizytora  herezyi,  wezwa- 
nego na  świadka  przed  komisarzy  Apostolskich:  „Pomiędzy  wielu  przy- 
wilejami, mówił,  które  mi  dawał  do  czytania  W.  mistrz  Karol  z  Marien- 

1)  U  Stronczyńskiego  i  DogieUk 

2)  T.  EL  str.  199. 

3)  Kromer  k«.  Tli.  itr.  530. 

4)  Voigt  IV.  531. 

5)  H.  7. 


Digitized  by 


Google 


300 


burga,  widziałem  przywilej  księcia  Konrada  ustępujący  ziemię  Chełmiń- 
ską. Czytałem  go  od  początku  do  końca  i  oświadczam,  że  brzmienie  jego 
zgodne  było  zupełnie  z  zeznaniem  Leszka  ksiąźęcia.  *) 

Tu  jest  może  miejsce  dotknąć  pytania,  czy  zakon  Braci  szpitalnych 
P.  Maryi  domu  Niemieckiego,  różnym  był  od  braci  Dobrzyńskich,  lub 
czyli  jedno  i  nierozdzielne  z  niemi  zgromadzenie  stanowił.  Powszechne 
prawie  mniemanie  jest  za  różnicą  i  za  sprowadzeniem  Dobrzyńców  z  In- 
flant Voigt  słusznie  mniema,  że  ten  ostatni  zakon  nic  nie  miał  wspól- 
nego z  Inflantczykami,  prócz  sposobu  wojowania,  i  to  zdanie  potwier- 
dzają wyrazy  dyplomatu  1228  r.  „militaturis  morę  Livonensi,a  2)  ale 
przydaje,  że  pod  innem  żył  prawem,  a  za  znamię  używał  miecza  czer- 
wonego z  gcriazdą.  3)  Mniemanie  to  opiera  na  słowach  Dusburga,  4)  że 
rycerze  Chrystusa,  t.  j.  Dobrzyńcy,  nosili  płaszcz  biały  z  powyźszemi 
godłami.  My  znajdując  w  aktach  tożsamość  braci  szpitalnych  N.  P.  Maryi 
domu  Ni  emieckiego  z  zakonem  Dobrzyńskim,  przeciwnego  jesteśmy  zda- 
nia. A  najprzód  tenże  Dusburg  utrzymuje ,  że  Dobrzyńcom  oddał  książę 
Mazowiecki  wieś  Siedlec,  3)  przywilej  zaś  cesarza  Fryderyka  z  r.  1226, 
to  jefjt  na  cztery  lata  przed  drugą  darowizną,  a  na  dwa  przed  pierwszą 
wyraźnie  ich  nazywa  braćmi  szpitalnemi  P.  Maryi  domu  Niemieckiego: 
frater  Hermannus  sacrae  domus  hospitalis  sanctae  Mariae  Theutoni- 
rjorum."  6)  Więc  Dobrzyńcy  i  Krzyżacy  szpitalni,  są  jednym  zakonem. 
Po  wtóre  biskup  Płocki  w  przywileju,  okazuje  tożsamość  rycerzy  Chrystusa, 
Milites  Christi,  których  Dusburg  uważa  za  Dobrzyńców,  z  braćmi  szpi- 
talnemi domu  Niemieckiego,  tak  się  albowiem  wyraża:  „Milites  Christie 
scilicet  fratires  de  domo  Thmtonicorum  Jerosolimitanorum."  7)  Potwier- 
dza  mniemanie  to  bulla  Grzegorza  IX  z  1236  r.  do  Hermana  Balck 
mistrza  prowincyonalnego,  wspominająca  o  sporze  wszczętym  pomiędzy 
książęciem  Mazowieckim  a  Krzyżakami  o  Dobrzyń:  „quod  cum  inter  vos 
*x  una  parte,  et  nobilem  virum  Conradum  ducem  Marsomae  ac  Gujar 
wae,  ac  filios  ejus  ex  altera,  super  castro  de  Dobrzyń  ąuaestio  fuisset 
exortatt%  i  t.  d,  8)  A  jakieżby  mieli  prawo  bracia  szpitalni  do  ziemi 
Dobrzyńskiej,  która  należała  do  innego  zakonu?  Czuł  tę  niedogodność 
Voigt ,  i  dlatego  przypuścił  połączenie  się  ich  późniejsze.    Ale  6am  siebie 


1)  Voigt  IV.  str.  531. 

2)  Stronczyński  p.  2. 

3)  O  towarzystwie  jaszczurek,  dodatek  XII.  str.  250. 

4)  P.  32. 

5)  P.  32. 

6)  Dogiel  IV.  3. 

7)  Stronczyński  p.  5. 

8)  Dogiel  IV,  12. 


i 


Digitized  by  VjOOQl6  1 


801 


zbija,  przywodząc  bardzo  ważny  dokument,  to  jest  ugodę  Konrada  Ma- 
zowieckiego z  Krzyżakami  w  roku  1237,  w  której  książę  powiada,  że 
bracia  zostający  pod  zwierzchnictwem  Hermana  Balck,  nazywali  się  da- 
wniej domem  Dobrzyńskim.  Dlatego  zaś  tę  wzmiankę  czyni,  iż  za  Dobrzyń 
otrzymali  obręb  Drohicki  na  Podlasiu.  Przytaczamy  tę  ugodę,  wydobytą 
z  archiwum  Berlińskiego,  jako  ważny  nabytek  dla  historyi  krajowej,  za 
który  wielka  należy  się  wdzięczność  Voigtowi.  Oto  jej  brzmienie:  Na- 
dajemy mistrzowi  Hermanowi  i  braciom  jego  zakonu,  rycerzom  Chrystu- 
sowym domu  niegdyś  Dobrzyńskiego ,  zamek  Drohiczyn  z  całym  okręgiem 
rozciągającym  się  od  strony  warowni  i  od  połowy  rzek  Buga  i  Nurca 
do  granic  Ruskich ,  z  zachowaniem  jednak  praw  kościoła  Mazowieckiego 
i  szlachty,  jeżeli  jakie  dotąd  do  rzeczonych  rzek  mieli,  a  to  tym  końcem, 
aby  w  zakonie  swoim  Chrystusowi  z  obowiązku  służąc,  od  junactwa  po- 
gan bronili  lud  chrześciański.  Przyrzekli  zaś  rzeczeni  bracia,  żadnemu 
z  mocarzy  na  naszą  szkodę  i  ucisk,  okręgu  Drohickiego  nie  oddawać, 
ani  się  umawiać  o  zamianę,  przedaż  lub  jakikolwiek  rodzaj  ustąpienia, 
bez  porady  naszej  i  zezwolenia.  Conferimtis  et  donamus  H.  et  fratri- 
bus  sui  ordinis  militum  Christi  domus  ąuondam  Dobrzyncnsis,  casłrum 
Drohiczyn,  et  totum  territorium,  quod  eoo  eadem  castr  i  parte  continetur, 
a  h.cdietałe  Jluminum  Bug  et  Nur,  usąue  ad  metas  Ruthenomm,  saho 
jurę  ecclesiae  Masoviensis  et  nobilium,  si  quod  in  praedicUs  fluminibus 
hactenuś  habuerunt,  ut  Christo,  siib  ordinis  sui  debito  militantes,  ab 
jactantia  paganorum  defendant  populum  Christianum.  Promisserunt 
insupcr  praelibati  fratres,  neminem  potentium  in  nostrum  praejudicium 
et  gravamen  in  Drohicensi  territorio  collocare,  neąue  eupra  ejusdem 
trauslatione ,  vel  venditione,  sen  cujuslibet  alienationis  specie  tracłare, 
sine  nostro  consilio  et  consensu.  Idus  Martii  1237,  w  Babinie."  !)  Przy- 
czyną tego  nowego  zapisu  była  potrzeba  odzyskania  Dobrzynia  z  okrę- 
giem od  Krzyżaków.  Napróżno  albowiem  Konrad  Mazowiecki  upominał 
się  u  nich  na  mocy  istniejącej  umowy,  zwrotu  ziemi  Chełmińskiej  i  Mi- 
chałowskiej, po  zdobyciu  Pomorza  Pruskiego  za  pomocą  siły  zbrojnej 
Polaków.  Zakon  rycerzy  szpitalnych  spiesznie  się  udał  pod  opiekę  sto- 
licy Rzymskiej  z  przełożeniem,  że  gdy  kraje  orężem  krzyżowym  zdobyte 
do  papieża  należeć  powinny,  przeto  lennikami  tylko  samej  stolicy  Apo- 
stolskiej być  mogą.  A  gdy  się  do  tego  i  dwór  Rzymski  pod  pewnymi 
przychylił  warunkami,  Konrad  dopóty  postanowił  odmawiać  posiłków  na 
podbicie  Prus  dalszych,  póki  spełniona  nie  zostanie  ugoda.  Zesłany 
w  1235  legat  Wilhelm  do  Polski,  oddawna  tu  znany,  uczynił  wniosek 
zamiany   ziemi  Dobrzyńskiej   na  część   Kujaw   rozciągającą   się  wzdłuż 


1)    Voigt  II,  277,  278. 


Digitized  by 


Google 


302 


Wisły  od  Drwięcy  pod  Bydgoszcz,  i  szeroką  na  pół  mili,  tudzież  ofia- 
rowania innego  powiatu,  w  którymby  pomoc  zakonna  stała  się  konieczną 
dla  Mazowsza.  Natenczas  Konrad  wystawiony  na  napady  Podlasian 
w  pogaństwie  trwających,  a  należących  za  ojca  Kazimierza  Sprawiedli- 
wego do  Polski,  zapisał  Krzyżakom  Drohiczyn  z  obrębem  ziemi  pomię- 
dzy Bugiem  i  Nurcem  leżącej,  aż  do  granic  Rusi,  czyli  cały  powiat 
Ciechanowski.  W  roku  następnym  1236,  papież  zatwierdził  tę  ugodę 
niby  przyjacielską,  która  koniec  położyła  nazwisku  braci  Dobrzyńskich. 
A  ponieważ  zapis  części  Podlasian  pomiędzy  Drohiczynem  i  Nurcem,  na- 
stąpił rokiem  później,  t.  j.  1237,  przeto  Konrad  nazywa  Krzyżaków 
braćmi  niegdyś  Dobrzy ńskiemi,  do  czego  i  tę  pobudkę  przydać  należy, 
że  powiat  Ciechanowski  w  zamianę  za  Dobrzyński  był  dany.  Tym  spo- 
sobem cała  plątanina  daje  się  rozwikłać  i  rycerzy  szpitalnych  domu  Nie- 
mieckiego z  braćmi  Dobrzyńskiemi  do  tożsamości  sprowadzić.  Lecz  nie 
napróżno  Dusburg  i  jego  zwolennicy  wspominają  o  różnicy  dwóch  zako- 
nów; dwie  do  tego  są  przywiązane  kwestye:  klęska  początkowa  zadana 
od  Prusaków,  i  obowiązek  powrotu  ziemi  Chełmińskiej.  Bo  jeżeli  Do- 
brzyńscy byli  innym  zakonem  od  braci  szpitalnych  P.  Maryi,  tedy  i  nie- 
sława wojenna  na  tych  ostatnich  nie  spływała  i  wcale  nie  byli  obowią- 
zani do  spełnienia  warunków  przez  kogo  innego  przyjętych.  Tym  spo- 
sobem widoki  ukryte  pisarzy,  nadają  przez  ciąg  wieków  inną  postać 
his  tory  i,  która  nie  bez  zdumienia  musi  się  potem  wypierać  upowsze- 
chnionych przesądów.  Wreszcie  przytoczony  dyplomat  utwierdza  nas 
w  przekonaniu  o  rodowości  Polskiej  Jadźwingów  czyli  Podlasian,  bo 
inaczej,  jakby  można  było  mówić  o  prawach  szlachty  Mazowieckiej 
i  biskupa,  do  Buga  i  Nurca?  Ten  lud  podbijany  przez  Ruś  i  Litwę, 
wrócił  do  Polski  w  1192  roku  za  Kazimierza  Sprawiedliwego  !)  i  oddany 
pod  władzę  duchowną  biskupów  Płockich,  znowu  wpadł  w  ręce  Rusi 
i  Litwy,  póki  Bolesław  Wstydliwy  i  Leszek  Czarny  koronie  go  nie  przy- 
wrócił.   Oto  są  losy  Podlasia: 

Włodzimierz  W.  wojnę  z  niem  prowadził  około  roku  971.  2)  Po 
nim  syn  Jarosław.  3)  Dalej  Jarosław  książę  Włodzimierski  nad  Bugiem.  *) 
Roman  Halicki  około  1200.  3)  Od  1217  przechodzi  w  ręce  Litwinów: 
Erdziwiłła,  Ryngielda,  Mendoga.  6)  Na  krótki  czas  było  w  posiadaniu 
Daniela  Ruskiego,  który  się  w  Drohiczynie  koronował  na  króla  w  1246. 


1)  Kadłubek  przy  Dług.  t  D.  p.  798. 

2)  Kromer  H.  P.  L.  m.  p.  440. 

3)  Nestor  jak  wyżej  we  wstępie. 

4)  Dhig.  L  394. 

5)  KojatowioE  H.  L.  część  L  ks.  UL  p.  49  i  nast. 

6)  KojaŁ  p.  58—62,  księga  IV.  p.  83,  97. 


Digitized  by  VjOOQ16 


Giedymin  w  1319  zabrał  je  Polsce.  ')  Odtąd  ciągle  do  1567  przy  Litwie 
zostawało,  2)  nim  stanowczo  nie  wróciło  do  Polski.  3) 

Niepowodzenie  zakonu  rycerskiego,  przybyłego  w  1228  r.  dodało 
więcej  śmiałości  Prusakom,  którzy  połączywszy  się  z  Podlasianami,  całe 
pogranicze  Mazowieckie  złupili  i  spalili,  4)  na  co  i  książę  w  jednym 
z  listów  swoich  narzeka,  5)  i  biskup  Pruski  Krystyn  w  goryczy  serca 
się  żali.  6)  Lecz  najdokładniejszy  dają  obraz  spustoszenia  listy  bisku- 
pów Mazowieckiego  i  Wrocławskiego  do  papieża  pisane.  7)  Z  nich  się 
dowiadujemy,  że  poganie  Pruscy  więcej  niż  10,000  wsi  na  pograniczu 
spalili,  i  5,000  niewolnika  zabrali.  Te  ciągłe  napady  na  Mazowsze, 
Kujawy  i  Pomorze  stały  się  przyczyną,  że  Konrad  książę  zapotrzebował 
większej  liczby  rycerzy  zakonnych.  Wielki  mistrz  przysłał  Balcka,  Bemhei- 
ma,  Tutele,  Berge,  Kutze  i  innych.  Ci  przybywszy  do  Dębowa,  żądali 
najprzód  zatwierdzenia  dawniejszej  umowy  o  ziemię  Chełmińską,  która 
w  1230  powtórnie  została  im  ustąpiona  w  granicach  Drwięcy,  Wisły 
i  Osy,  aż  do  granic  Pruskich.  Przyjęli  zaś  na  się  obowiązek  Krzyżacy 
walczenia  wszelkiemi  siłami  przeciwko  poganom,  nieprzyjaciołom  Chry- 
stusa i  Polski,  a  to  bez  obłudy  i  wymówek.  8)  Ta  umowa  obszerniej 
wy  łuszczona  była  w  dokumencie  datowanym  w  Kruświcy,  w  którym  obo- 
wi^zali  się  Krzyżacy  walczyć  ze  wszelkimi  poganami  graniczącymi  z  Pol- 
ską, dopóki  nieprzyjaciółmi  będą  wiary  Chrześciańskiej.  °)  Gdy  zaś  po- 
łożenie Dębowa  nie  zdawało  się  im  dogodne  dla  rozpoczęcia  działań 
wojennych,  domagali  się  jednego  z  zamków  nad  Wisłą,  i  otrzymali  Nie- 
szawę, leżącą  na  prost  Tarnowa,  z  przydaniem  wsi  Ciechocina,  Nie- 
szówki  i  trzeciej  jeszcze,  zepsutej  w  rękopismach,  Okkoli,  za  co  przyjęli 
także  obowiązek  wiernego  i  zawsze  gotowego  współdziałania  przeciwko 
wszelkiego  rodzaju  poganom. l  °)  Otrzymawszy  ten  nowy  dowód  względów 
ksiąźęcia  Polskiego,  uwiadomili  o  nim  papieża,  który  wynurzył  wdzię- 
czność Konradowi  za  szczodrobliwość.  ll)  Że  zaś  w  powtórnym  przywi- 
leju nie  było  wzmianki  o  władzy  udzielnej,  ale  tylko  o  wolności  od  po- 
datków i  prawach  do  kruszców,  lasów,  rzek,  cła,  jarmarków  i  monety, 


1)  Kojałowicz  VII.  251  i  naat. 

2)  Tenże  VII.  281,  DC  ku  końcowi; 

3)  Widzieć  komtytucyą  tego  roku. 

4)  Boguchwał  u  Sommenberga  II.  59. 

5)  Dogiel.  IV,  79. 

6)  Tenie  IV.  str.  6. 

7)  Raynald  pod  r.  1233,  No.  6. 

8)  Stronczyńiki  n.  3. 

9)  Dogiel  IV.  7,  8. 

10)  Tenie  IV.  10. 

11)  Tenie  Vf.  12. 


Digitized  by  VjOOQ16 


304 


przeto  rycerze  zakonni  wyjednali  potwierdzenie  Kazimierza  syna  książę- 
cego w  1233  r.  w  którem  dodali  wyrażenie:  „cum  omni  jurisdictione."  ') 
Chodziło  jeszcze  o  biskupa  Krystyna,  co  miał  tyle  zamków  i  do  sta 
wsi  na  Chełmińsce.  Zrazu  opierał  się  czcigodny  pasterz  wyzuciu  się 
z  własności  uczciwie  nabytej,  lecz  zniewolony  przełożeniami  opatów 
z  Łukni  i  Lądu,  skłonił  się  nakoniec  do  wejścia  w  układy,  dla  obrony 
świętej  Matki  kościoła,  tak  straszliwie  spustoszonego  przez  Prusaków, 
i  w  tymże  roku  zezwolił,  aby  za  ustąpienie  posiadłości,  dawali  mu 
z  każdego  łanu  Polskiego  po  korcu  pszenicy  miary  Włocławskiej, 
a  z  włóki  osadników  Niemieckich  korzec  żyta  i  pszenicy.  Zachował  je- 
dnak sobie  władzę  zwierzchniczą  Suzerena  nad  Wassalami.  2)  W  rok 
i  tę  władzę  utracił.  3)  Tym  sposobem  od  1230  r.  Krzyżacy  stali  się 
panami  całej  ziemi  Chełmińskiej. 

Niedopełnienie  warunków  przyjętych  pociągnęło  najprzód  nieporo- 
zumienie z  książętami  Polskimi,  a  później  powrót  do  korony  ziemi  na- 
danej. Pod  wpływem  zakonu  więziono  kasztelanów  księcia  Kazimierza, 
a  Kujawy  łupili  poganie.  4)  Gdy  zaś  wnukom  nadawcy  zakonu  palił  wsi 
i  kościoły,  papież  Klemens  w  1311  napomniał  go  jako  domowego  nie- 
przyjaciela. 5)  Nastąpiła  exkommunika  w  1331,  6)  a  w  1339  wyrok 
komisarzy  Apostolskich  powrócił  ziemię  Chełmińską,  jako  prawnie  nale- 
żącą Polsce.  7)  Lecz  położenie  Kazimierza  III  względem  pretendenta 
do  korony  króla  Czeskiego  Jana,  zmusiło  do  odstąpienia  jej  znowu  w  1343 
Krzyżakom,  co  się  jednak  stało  bez  zezwolenia  panów  rad  obecnych. H) 
Gdy  albowiem  rzecz  się  wytoczyła  na  zjeździe,  wszyscy  woleli  wojng, 
niż  tak  haniebny  pokój. 9)  Gdy  zaś  Kazimierz  trwał  w  uporze,  Jarosław 
z  Gostynina,  Mikołaj  Szamotulski,  Wojciech  z  Kościelca  zapisali  prote- 
stacyą,  że  na  wyraźny  rozkaz  królewski  „ad  mandatum  speciale  Sere- 
nissimi  Principis"  przychylają  się  do  ugody;  >  °)  inni  jej  nie  podpisali.  Co 
zaś  do  części  duchownej  senatu:  arcybiskupa  Gnieźnieńskiego  Jarosława 
Skotnickiego,  i  biskupów:  Kujawskiego  Macieja  Golańczewskiego,  Poznań- 
skiego Jana  z  Kępy,  Płockiego  Klemensa  Pierzchały,  ta  obecność  swojg 
tylko  zapisała:  „profitemur  nos  interfuisse  personaliter  in  Junivladisla- 

1)  Stroncz.  p.  8. 

2)  Tenże  str.  6;  Dogiel  IV.  7. 

3)  Dogiel  IV.  11. 

4)  Dokument  Arch.  sekr.  SchieW.  LVIII.  No.  7,  u  Voigta  HI.  234. 

5)  Dług.  946. 

6)  Dogiel  IV,  50. 

7)  Tenże  IV.  56. 

8)  Tenże  IV.  68. 

9)  Chroń.  01iv.  p.  47. 
10)  Dogiel  IV.  70. 


Digitized  by 


Google  J 


605 


via."  >)  Czuli  nieważność  tego  aktu  sami  Krzyżacy,  gdy  Henryk  Plauen 
po  bitwie  Tannenberskiej  ziemię  Chełmińską  powracał.  2)  W  czasie  pod- 
dania się  Prus  Kazimierzowi  Jagellończykowi,  szlachta  Chełmińska  nąj- 
czynniejszą  się  okazała,  3)  a  organ  wszystkich  ziem,  Bażeński  rzekł  do 
króla  i  senatu,  że  ziemia  Chełmińska  przemocą  oderwana  została  od 
ciała  i  własności  korony  Polskiej.  *) 


II. 

PRUSY  WŁAŚCIWE. 

Pókiśmy  stąpali  po  śladach  Lechickich  na  ziemi  Chełmińskiej  zosta- 
wionych, punrokę  rozwiniętą  nad  tym  widokrętiiem  rozpraszał  odblask 
sąsiedniej  dziedziny  starego  Piasta,  i  większa  nieco  wyrozumiałość  dla  tej 
ziemi  pisarzy  obcych.  Lecz  kraj  leżący  za  Osą,  źródłami  Drwięcy 
i  granicami  Mazowsza,  odcięty  jest  od  Polski  w  mniemaniu  niejednego, 
językiem,  duchem  i  historyą;  ukazywany  jako  gniazdo  nienawiści  i  krwa- 
wej zawziętości  ludu  pochodzącego  ze  szczepu  Litewskiego.  Jeżeli  zaś 
w  bardzo  wielu  miejscach  da  się  dotąd  napotkać  mieszkaniec  Polski  do- 
chowujący obyczaj  i  mowę  Nadwiślanina,  przypisują  to  osadom  z  różnych 
epok,  a  mianowicie  z  czasów  Winryka  z  Kniprodu.  Jednakże  czyn  tak 
uderzający,  iż  u  jednej  połowy  Prus  dawnych  język  się  polski  przez  dłu- 
gie pasmo  wieków  dotąd  utrzymał,  a  u  drugiej  w  nazwie  jezior,  rzek, 
wsi  i  miast,  ślady  bytu  swojego  zostawił,  ma  bez  wątpienia  mocniejszą 
zasadę  historyczną  nad  myśl  uporczywie  upowszechnianą  o  osadnictwie 
późniejszem.  Voigt  obfitujący  jak. żaden  inny  pisarz,  w  zasoby  do  dzie- 
jów Pruskich  służące,  nieomieszkałby  krociami  przytoczyć  przywilejów 
na  osady  Mazowieckie,  gdyby  mowa,  łaskawość  rządu  i  serce  Krzyżaków 
przynęcić  do  siebie  zdołały  całe  ziemie  z  ponad  Wkry,  Omułowa,  Pyza 
i  Narwi.  Coby  tym  słuszniej  uczynił,  że  z  wielką  dokładnością  przy- 
wodzi rok,  okoliczności  i  warunki  osad  Niemieckich.  Wypada  zatem 
rzecz  bliżej  roztrząsnąć,  zebrać  czyny  przez  dawność  czasu  zatarte,  po- 
dzielić je  podług  rozróżniających,  a  ogniwem  jedności  połączonych  zna- 


1)  Dogiel  IV.  70. 

2)  Długosz  X.  27a 

3)  Yoigt,  Eidechsen-GeiellscUft  str.  161. 

4)  Dogiel  IV.  160. 

Kopimikijana  U  L  20 


Digitized  by 


Google 


306 


mion,  i  wyciągnąć  ztąd  na  czynach  oparty  wniosek.  Przewidzialne  są 
okazy  nieufności  w  treści  przeciwnej  przyjętemu  mniemaniu,  ale  się  przed 
niemi  nie  cofamy,  bo  opierając  wszystko  na  źródłach  historycznych,  nie 
wychodzimy  z  zakresu  badań.  Uprzedzenie  w  tym  względzie,  jestto 
cierpki  owoc  ziarna  rzuconego  przed  pięciu  wiekami  ręką  zakonników 
Niemieckich,  co  troskliwi  o  utrzymanie  w  stałem  posiadaniu  ziemi  ustą- 
pionej im  pod  warunkami  lennemi,  a  dalekiej  od  przygód  Palestyńskich, 
których  niestety  I  doświadczyli,  całe  piętno  rodu  swojego  po  wsiach,  mia- 
stach i  kronikach  wycisnąć  usiłowali.  A  gdy  ziarno  okryło  pola  kłosem, 
chcieć  już  dowodzić,  że  na  tej  niwie  był  inny  kiedyś  zasiew,  jestto  jedno 
co  na  brzegu  Azyi  mniejszej  rozprawiać  z  Turkiem  o  Trojańczykach. 
Jeszcze  nowy  promień  wiedzy  krytycznej  nie  rozwiał  mgły  średniego 
wieku,  unoszącej  się  nad  dziejami;  jeszcze  postaci  osób  i  wypadków  nie 
są  wyraźne.  Niech  badacze  poczują  się  na  cnocie  naukowej,  a  rozja- 
śniony widokrąg  mocno  wybije  i  koloryt  krajobrazu  i  stosunek  jego  do 
okolic  przyległych.  Ale  w  tym  zawodzie  pisarz  krajowy  nie  odniesie 
wielkiej  korzyści  z  systematu  obcą  ręką  zakreślonego.  Owszem  widokowi 
swojemu  mylną  barwę  nada,  jeżeli  powtarzać  zechce  o  przyjściu  Ma- 
żurów  z  nad  Dunaju ,  o  pochodzeniu  Gotyćkiem  Gdańska  i  Bzesina^ 
o  nazwie  Zmudzkięj  Białoclwwa,  lub  przeobrażeniu  czarta  za  szwarc- 
gota.  !)  Złudzenia  dotyczące  rozciągłości  Teutonów  do  Wisły  w  wie- 
kach dawnych  rozpędził  Szafarzyk,  a  do  pisarzy  krajowych  należy  wy- 
dobycie z  miejscowości  na  jaśnie  szeregu  prawd  przesądami  lub  złą  wiarą 
stłumionych.  Po  ogłoszeniu  pierwszej  części  tego  pisemka,  pan  J.  Jaro- 
szewicz nie  odmówił  mieszkańcom  Prus  graniczącym  z  Mazowszem  od- 
wiecznej rodowości  Polskiej,  a  inny  pisarz  dający  wiadomość  o  dziele 
pana  S.  noszącem  napis:  Krzyiacy  i  Polska,  nie  był  dalekim  od  przy- 
jęcia za  prawdę,  że  na  wschód  Nogatu  rozciągało  się  Pomorze.  Lecz 
pierwszy  bierze  jeszcze  Jaćwież  za  Litwę,  drugi  Łotyszów  znad  Dźwiny 
przenosi  na  stałe  mieszkanie  pod  Dńdldów,  Mławę  i  Łamię.  Są  to 
resztki  dawnych  przesądów  zakorzenionych  w  wiekach  średnich,  do  po- 
zbycia się  których  pewna  odwaga  jest  potrzebna.  W  ogólności  je.Inak 
widać  przygotowanie  do  zmiany  zdania  na  drodze  samodzielnych  badań. 
Na  przestrzeni  ziemi  rozciągającej  się  między  ramieniem  północnem 
Wisły,  zatoką  Pruską  i  Mazowszem,  mieszkało  od  wieków  jedno  z  po- 
koleń Polskich^  noszące  na  sobie  nazwę  Prusaków.    Granice  tego  kraju 


1).  „Der  Beiname  czarny  ist  das  Altdeatsche  schwartz;  Bóg  bedeatet  Gott  Offenbar 
ist  also  der  Name  Csarny  bóg  dasselbe,  toi  der  Soitr,  swartz,  der  schwartze  der  Nord- 
bewohner.  Dies  erkl&rt  TieUeicht  mehr  ais  alles  Andere,  was  der  Czarny  bóg  der  Wenden 
eigentlich  bedeatet"  N.  M.  Petersen,  Memoire  de  la  Socićtó  Royale  des  Antiąuitea  da 
Kord.  Copenhague  1840  p.  73. 


Digitized  by 


Google 


307 


oznaczone  są  w  aktach  urzędowych:  Konrada  Mazowieckiego  z  r.  1228  !) 
Wilhelma  legata  papiezkiego  z  r.  1243,  przy  podziale  Pros  na  dyecezye;  ?) 
Ziemiowiedza  Wizkiego  i  Bolesława  Płockiego  książąt  z  roku  1343. 3) 

We  wstępie  teraźniejszego  pisma  przytoczyliśmy  dowody  mówiące 
za  tożsamością  Prusaków  z  Polakami.    Cierpliwy  czytelnik  pozwoli  po- 
wołać się  na  kilka  źródeł  bardzo  dawnych  i  o  stronnictwo  niepodejrza- 
nych.  Temi  są:  Kronika  Magdeburska  z  jedenastego  wieku;  Żywot  świę- 
tego Wojciecha  spisany  przez  Sylwestra  papieża  współczesnego  aposto- 
łowi ;  Kronika  Adama'  Bremeńskiego  z  jednastego  stulecia  i  Przywilej 
rządu  Krzyżackiego  z  epoki  ich  przyjścia.    Magdeburg  był  metropolią 
kościoła  Polskiego  za  Bolesława  Wielkiego,  dokąd  się  gromadziły  wszel- 
kie wiadomości   o  nowonawróconym  narodzie.    Pisarz  kroniki  noszącej 
nazwisko  tego  miasta,  mówiąc  o  zgonie  Wojciecha  biskupa,  uwiadamia, 
że  apostoł  zginął  na  ziemi  Polskiej.  4)    Z  opisania  zaś  Komorowa  daje 
się  jasno  widzieć,  że  koniec  życia  nastąpił  nad  Łacbą,  Wiślaną,  o  kilka 
mil  na  wschód  Gdańska  w  ziemi  Pruskiej  nazwanej  Pomezanią  czyli  Po- 
morzem Zawiślańskiem.     Adam  Bremeński    wspomina   o    Sambii  czyli 
ziemi  Królewieckiej,  za  granicę  jej  daje  Ruś  i  Polskę.  5)  Że  zaś  z  jednej 
strony    oblewa   Sanibią   morze   Bałtyckie,   z  drugiej   otacza  ją  Litwa, 
a  z  trzeciej  Ruś  Grodzieńska;  na  Polskę  zatem  wypada  strona  południowa, 
ta  właśnie  w  której  leżą  Biskupice,  Lipka  i  inne  miejsca  dawno  zamieszkane 
przez  lud   Polski.    Potwierdzają  tę  rodowość   Prus  przywileje  za  rządu 
Krzyżackiego   wydane,    z   których  jeden   bardzo   dawny  z  roku  1242, 
Watkowke,  Straszewo  i  Sypno,  wsiami  Pruskiemi  nazywa:   „Wadeko- 
wicz,   Strassewite  et  Sypenin  villae  Pruthenicae"  6)    Zrównanie  pomię- 
dzy Prusami  a  ich  funkcyą  bardzo  jest  widoczne.    Nie  zadziwią  zatem 
wyrazy   Sylwestra  II    papieża,  iż   Gdańsk  przedzielał  obszerne  ziemie 
należące  do  Bolesława  Wielkiego,  *)  że  wschód  Wisły  był  częścią  inte- 
griyącą  Polski.    Owszem  każdy  miłośnik  prawdy,  na  wzór  Hartknocha 
przyzna,  że  daleko  za  obrębem  ziemi  Chełmińskiej,  od  niepamiętnych 
czasów,  po  Polsku  mówiono, 8)  nigdzie  zaś  po  Litewsku  aż  do  Nadrawy 
i  Szaławy. 

Wiadomość   o  myśli   zasadniczej   rządu,   obywatelstwie   i  prawie 


1)  Dogłel  t.  IV.  i  Stronczyński. 

2)  W  dodatku  do  Duaburga  Hartknocha  p.  469. 

3)  Sekret  Archiw.  Schieb.  57.  No.  16,  39;  u  Yoigta  V,  197.  Cod.  Olir.  p.  CXXXI 

4)  U  Meiboma  t.  II.  280. 

5)  Samland  contigua  Bussis  et  Połanii.  De  sita  Daniae  p.  138. 

6)  Yoigt  H.  410. 

7)  CanisiuB  o.  37.  „Urbem  Gidanie  Ducia  latUuma  rtgna  dirimentem." 

8)  Nowe  i  Stare  Pruty  ttr.  89. 


Digitized  by 


Google 


międzynarodoweni  u  ludu,  który  tak  długo  dochował  pierwiastkową 
postać,  byłaby  rzeczą  nader  ważną  dla  historyi  krajowej,  gdyby  nie 
zbywało  na  źródłach  dokładnie  odpowiadających  na  to  pytanie.  Z  Galla 
jednak  powziąć  można  przekonanie,  że  zamiast  feudalności,  była  w  Pru- 
sach własność  dziedziczna;  zamiast  królestwa,  związkowość  książąt; 
wspólność  obrad  ziemiańskich  dochowała  się  w  zjazdach  biskupstwa 
*  Warmińskiego  (Landsordnung)  i«  w  zniewoleniu  mistrzów  po  bitwie 
Rudzkiej  do  przyjęcia  na  łono  władzy  najwyższej  wyobrazicieli  życzenia 
mieszkańców,  rzeczy  nieznanej  natenczas  w  księstwach  rodu  Teutońskiego, 
a  tym  bardziej  Litewskiego. 

Jeżeli  więc  tyle  napotykamy  podobieństwa  w  Prusach  dawnych 
z  Polską,  rozdział  ich  i  wstręt  do  połączenia  się  z  ziemią  macierzystą 
rmógł  tylko  wynikać  z  ważnych  pobudek.  Jakoż  udzielność  księstw 
i  miłość  bogów  ziemiańskich,  były  najmocniejszą  zaporą  tej  jedności  ro- 
dowej. W  czasach  przedchrześciańskich  wojny  wynikały  ze  sporów 
o  spadki,  które  powiększywszy  granice  księstwa,  powracały  do  swojej 
udzielności  przez  zapisy  rodzinne.  Walka  Ziemiowiedza  z  Prusakami 
była  nie  innej  własności.  l)  Lecz  gdy  Teutonowie  potrafili  przenieść  ko- 
ronę cesarstwa  zachodniego  na  swoje  skronie,  i  walkę  toczyć  poczęli 
o,  ziemię  Szląską  z  Miecławem  Polskim,  federalność  wszystkich  księstw 
przeciwko  tak  silnemu  nieprzyjacielowi  coraz  konieczniejszą  się  stawała. 
Dojrzała  ta  zasada  w  umyśle  Chrobrego,  gdy  kolej  znaczenia  na  Polan 
przyszła.  Bolesław  przystępując  do  związku  Europejskiego,  zapewaił 
sobie  traktatem  Gnieźnieńskim  spokojność  władzy  nad  wszystkiemi  księ- 
stwami składającemi  rozległy  naród  Polski.  A  źe  Prusy  były  częścią 
tej  całości,  wcielił  je  zatem  do  posiadłości  dziedzicznej  2)  na  wzór  in- 
nych krain,  i  nazwę  królewską  na  siebie  przyjął.  Krzywousty  równie 
był  panem  tej  części,  i  owego  morza,  które  Wendyjskiem  zwane  u  Pto- 
lemeusza, 3)  Słowiańskiem  u  Jornandesa,  4)  z  prawa  przyrodzonego  nie 
innem  ale  Polskiem  było.  5) 

Lecz  pokolenie  bałwochwalcze  nie  okazywało  skłonności  do  nowego 
systemu  krajowego.  Surowe  prawa  pierwiastkowego  kościoła  ustanowione 
na  łamiących  posty;  opłata  dziesięciny;  kary  kryminalne  przejęte  od  za- 
chodu, które  pozbawiały  wzroku  lub  ręki;  jednożeństwo ,  a  nadewszystko 
miłość  udzielności  księstw,  odstręczały  Prusaków  stałego  skojarzenia  się 


1)  Kromer  w  życia  Leszka  IV. 

2)  Dytmar  Lib.  IŁ 

3)  m,  5. 

4)  De  rebus  Gethicis  c.  2. 

5)  SUrester  IL  w  życiu  s.  Wojciecha  rozdz.  37.  „Latissima  regna  Ducis  Bolaoiorum 
maris  eonfinia  tangunt. 


Digitized  by 


Google 


309 


z  rodakami.  W  chwili  zatem  dogodnej  powracali  do  czci  bogów  opieku- 
jących się  urodzajem,  dobytkiem  i  niezawisłością.  Nie  należy  więc  uwa- 
żać tej  nienawiści  za  rozsterk  dawniejszym  wiekom  zwyczajny;  byłato 
owszem  namiętność  niepokonana  ani  siłą,  zbrojną,  ani  namową,  ani  da- 
rami. Patrząc  na  stosuaek  przestrzeni  tej  ziemi  do  gtanic  korony,  nie* 
podobna  odmówić  podziwienia  czynom  bohaterskim,  których  w  ciągu 
dwóch  wieków  Prusacy  niezaprzeczone  dali  dowody.  Trzeba  było  całego 
wysilenia  Polski,  aby  garstkę  walecznych  pod  rozkazami  utrzymać.  Oce- 
niając te  ich  uczucia  Bolesław  Wielki,  odstąpił  wszelkiej  daniny,  >)  zo- 
stawił ich  pod  rządem  własnych  książąt,  ale  od  związku  powszechnego, 
który  zapewniał  im  cywilizacyę  i  jedność  chrześciańską,  nie  uwolnił. 
Dla  rychlejszego  zaś  wcielenia  braci  pogańskich  do  całości,  wystawił  wła- 
snym nakładem  świątynie,  opatrzył  je  w  sprzęty  okazałe  i  wybrał  pa- 
sterzy, którzy  by  rozsądnem  postępowaniem  potrafili  zjednać  dla  Ewangelii 
poważanie.  2)  Biskupstwo  Płockie  właśnie  dla  nowoochrzczonych  za  Bole- 
sława było  założone  za  świadectwem  Boguchwała,  z  którego  później 
powstało  Chełmińskie  w  tymże  celu  utworzone.  Lecz  szczegółowe  zda- 
rzenia dziejów  tak  cywilnych  jako  i  kościelnych,  znajdą  właściwe  miejsce 
przy  opisie  poniższym,  każdej  w  szczególności  ziemi. 

ZIEMIA  POMEZAŃSKA. 

Jeżeli  czytelnik  w  nazwiskach  miast  i  mieszkańców  graniczących 
z  Kujawami  znalazł  sprawdzenie  czynu  historycznego,  który  usiłowano 
przetworzyć,  równej  zapewne  doświadczy  przyjemności  w  dźwiękach  po- 
kazujących wspólną  rodowość  krainy  uchodzącej  za  zupełnie  obcą  dla 
plemienia  Lechickiego.  Że  pisarze  zagraniczni  w  Pomezanii  widzieli  od- 
dzielny szczep  żad&em  ogniwem  pokrewieństwa  nieskojarzony  z  Polskim, 
temu  się  dziwić  nie  należy;  lecz  że  dziejopisarze  narodowi  nie  chcieli 
zwrócić  swojej  baczności  na  ten  szczegół  zajmujący  i  tak  ściśle  z  pasmem 
wypadków  połączony,  zapóźno  ubolewać  należy.  Jeden  Naruszewicz 
w  nazwie  Pomezanii  domyślał  się  zepsucia  wyrazu  Pomorzanie,  ale 
mniemania  swojego  ścisłem  badaniem  i  wywodem  nie  sprawdził.  Wszak- 
że zasługuje  na  wzgląd  dziejopisa  ziemia  oblana  Wisią,  przerżnięta 
Nogalem,  Mohra,  Mątwą,  Świętą.  Bzecz  dziwna,  jak  się  zamąciły  po- 
jęcia w  tym  względzie  w  przeciągu  lat  dwóchset.  Kiedy  Krzyżacy  przy- 
byli dla  nawracania  pogan  Polskich,  nie  nazywano  w  aktach  urzędowych 
i  kronikach  ziemi  leżącej  za  Osą,  Pomezanią  ale  Pomorzem.  Świadczy 
o  tem  ugoda  legata  papiezkiego  z  ludem  nowoochrzconym  z  roku  1248, 

1)  GaU.  wyd.  Bandtkiego  str.  63, 

2)  Tenie  37,  63, 


Digitized  by 


Google 


310 


która  w  egzemplarzu  łacińskim  zawiera  dobitnie  wyrazy:  „specialiter 
autem  illi  de  Pomerania.1"  J)  Dusburg,  owa  wyrocznia  zwolenników 
źródeł  zagranicznych,  zamek  Dzierzgoński  nazywa  eastrum  Pomerano- 
rum.  2)  I  Długosz  wymieniając  ziemie  Pruskie  podbite  przez  Krzyżaków, 
zalicza  do  nich  Pomorze  Zawiślańskie :  „quinque  Pruthenicae  regiones 
armis  subactae:  Pomerania  Erminii,  Pogesani,  Bartini  et  Nactangii."  3) 
Nazwa  zatem  Pomezan  wynikła  z  Poraozan,  która  widocznie  jest  zepsu- 
ciem wyrazu  Pomorzan.  Że  jednak  nie  przez  omyłkę  brano  Prusaków 
za  lud  Pomorski,  przytaczamy  wyrazy  przywileju  Krzyżackiego  z  r.  1232, 
rzecz  całą  dokładnie  wyświecające.  Mowa  tu  jest  o  obowiązkach  Cheł- 
mińczyków  dotyczących  wyprawy  wojennej  przeciwko  nieprzyjaciołom: 
„Każdy  z  nich,  powiada  dokument,  powinien  występować  przeciwko 
Prusakom  nazwanym  w  obszerniejszcm  znaczeniu  wyrazu  PomezanamL 
Pebet  ptrgere  contra  Pruthenos,  qui  Pomesani  largo  rocabulo  nuncu- 
pantur.  4)  Tak  oznaczywszy  pierwszą  ziemię  pogańską,  przystępujemy 
do  obejrzenia  jej  położenia  geograficznego  wsi,  miast  i  mieszkańców 
z  epoki  przedkrzyźackiej ,  albo  z  czasu  ich  panowania,  gdy  osady  Nie- 
mieckie zacierając  ślady  dawnej  rodowości,  ułatwiały  panowanie  zako- 
nowi rycerskiemu. 

Granicami  dyecezyi  Pomezańskiej,  podług  podziału  uczynionego 
w  Toruniu  w  roku  1243  przez  legata  papiezkiego  Wilhelma,  w  obecno- 
ści Pełki  arcybiskupa  Gnieźnieńskiego,  i  biskupów  Jędrzeja  Swobody 
Płockiego,  Godzięby  Włocławskiego,  Tomasza  Koźlerogi  Wrocławskiego, 
były:  Osa,  Wisła,  jezioro  Drużno,  rzeka  Wysoka  (Wejsseke)  i  Pasłęka 
(Passeria),  aż  do  miejsca  w  którem  obok  niej  płynąca  Łania  (Alna) 
zwraca  się  ku  stronie  wschodniej.  5)  W  czasach  późniejszych  przydano 
do  tej  dyecezyi  ziemię  Lubowską  i  Sasińską, a)  których  tu  nie  zaliczamy 
jako  nienaleźących  do  Pomorza.  Na  tej  przestrzeni  znajdowały  się  jeziora: 
CheJba  (Heilibo),  7)  czyli  morze  Błotne,  Bruino  (Drausen),  8)  Joziorak 
(Geserich-See)  i  Morąg  (Mohrungen).  Rzeki:  Mątwa,  Liwna  9)  (Iiebe% 
Dzierzgoń  (Sirgune,  teraz  Sorge),  Rogów,1  )  Nogat,  Święta,  Szarpka, 


1)  Hartkn.  przy  Dusburg.  474. 

2)  Str.  159. 

3)  T.  L  str.  720. 

4)  Prawo  Chełmińskie,  Bandtke  star.  293. 

5)  Acta  Borossiae  t.  II.  613.  Dreger  No.  158  p.  242. 

6)  Instrukcya  biik.  Pomezańskiego  Jana,   dana  kanonikowi  kapituły  jadącemu  na 
wizytę,  w  r.  1400  u  Yoigta  VI.  748.  Hartkn.  S.  i  N.  Prusy  str.  443. 

7)  Leo  hist.  Prus.  p.  2. 

8)  Bewizya  ekonomii  Malborskiej  a  r.  1649,  urzędownie  dochowana  wŁB,  P.  i  S. 

9)  Dług.  L  13. 

10)  Dusb.  u  Hartkn.  255. 


Digitized  by 


Google 


311 


Pasłęka  ])  (Passeria  v.  Passarge).  He  wnosić  można  z  miejsc  obranych 
za  stolice  komturstw,  uważali  Krzyżacy  przy  wejściu  swojem,  za  miasta 
znakomitsze:  Kwidzyn,  Bxesin%  Dzierzgoń,  Czartym  i  Pasłęk,  a  po 
nich  szły:  Postolin,  Morąg,  Iłów.  Najdawniejszem  z  nich  jednak  jest 
Łaszyn  za  Osą,  wspomniany  z  przywileju  Bolesława  Śmiałego  pod  rokiem 
1065,  danym  klasztorowi  Mogilnickiemu. a) 

Kwidzyn,  przezwany  od  Krzyżaków  Kępą  Panny  Maryi,  Marten- 
werder,  był  stolicą  powiatu,  jak  się  to  daje  widzieć  z  rozgraniczenia 
legata  papiezkiego  Wilhelma.  W  najpierwszym  przywileju  Toruńskim 
znajdujemy  podpis  prowizora  Kwidzyńskiego,  de  Quidsin,  nim  został 
Marienwerderskim.  To  miasto  wzmocnionem  było  przez  Polaków  dla  za- 
konu Niemieckiego  3)  w  roku  1233  i  obranem  za  siedlisko  dla  biskupów 
Pomezańskich.  Do  jego  okręgu  należały:  Białochowo,  •)  własność  Jonka, 
i  Nieborów  (Nebrau),  5)  nad  Wisłą. 

Na  wschód  powiatu  Kwidzyńskiego,  leżał  Bzesiński  z  miastem  głó- 
woem  Rzesiń,  przezwanem  później  Prabuty.  Po  niemiecku  nosił  nazwę 
najprzód  Bejem,  potem  Beeinburg,  nakoniec  Riesenburga.  6)  W  tłóma- 
czeniu  Jeroszyna  kroniki  Dusburga,  zachowuje  prawdziwą  nazwę  Resin. 
Powiat  ten  sławny  był  z  waleczności  mieszkańców,  i  w  obrębie  swoim 
liczył  miejsca:  Suszę  (Rosenberg),  Kisielice  (Freystadt),  Oardrin  (SchSn- 
berg),  7)  Zambrów  8)  (Sommerau),  NUkieiałkę,  Oeówek,  °)  Przed  terai- 
niejszem  miastem  Stuhm,  znajdował  się  Postolin.  10) 

Na  północ  Rzesina  leżał  Dzierzgoń  (Ghristburg),11)  nad  rzeką  te- 
goż nazwiska,  ze  wsiami  Legnicą,  Lipcem  i  Póborzem.  ,a)  Pomiędzy 
tern  miastem  a  Czartyrnem  na  pół  drogi,  była  wieś  Słarytarg.  ,3)  Na 
brzegu  południowym  rzeki  Dzierzgoń  leżało  Krzywe,  obok  którego 
Zapole.  ,4)    Dalej  nieco  dziedzictwo  Maćka  Trupin  (Trumpe).  15) 

Jeszcze  dalej  ku  północy  leżała  starożytna  mieścina  czy  wieś  nad 

1)  Acta  Boru*.  Ł  EL  613. 

2)  Dług.  I.  258. 

3)  Dusburg  m.  o.  g.  10.  p.  94. 

4)  Dusb.  Hartkn.  p.  94,  241.  Yoigt  II.  482. 

5)  Yoigt  H  483 

6)  Dusb.  iryd.  Hartkn.  str.  94.  Jacobson,  Dzieje  źródeł  koić.  katoL  p.  266. 

7)  Nazwiska  te  wzięte  z  N.  i  S.  Pr.  Hartkn. 

8)  Yoigt  IL  482. 

9)  Dogiel  IV.  169.  Yoigt  TL  482,  484. 
K))  Yoigt  II  482. 

11)  Dług.  Tw.  XL  p.  355.  Kodez  Litwy  Raczyńskiego  str.  806. 

12)  Yoigt  IL  629. 

13)  Długosz  X.  293. 

14)  Yoigt  n.  251. 

15)  Yoigt  n.  434.  Zapis  biskupa  Pomezańskiego  Alberta  z  r.  1260. 


Digitized  by 


Google 


312 


Nogatem,  Czartym  zwana,  o  której  wspomina  bistorya  pod  rokiem  1244, 
jako  o  warowni  Świętopełka  książęcia  Pomorskiego,  w  ciągu  toczonej 
przez  niego  wojny  z  Krzyżakami.  Dokładniejsza  o  nim  wzmianka  znaj- 
duje się  w  ugodzie  Jakóba  legata  papiezkiego,  z  tymże  książęciem 
w  roku  1248.  !)  Bardzo  długo  Czartyrn  kaleczonym  był  rozmaicie  przea 
kronikarzy:  raz  się  nazywał  Zantir,  drugi  raz  Santirium,  trzeci  Satór  *) 
czwarty  raz  Czantyr.  3)  We  właściwej  zaś  postaci  ukazuje  się  tylko 
u  Długosza.  *)  Z  niego  powstał  w  roku  1280  Marienburg,  na  co  sami 
się  pisarze  Pruscy  zgadzają,  zbijając  mylne  twierdzenie  Dusburga  o  prze* 
niesieniu  nowego  zamku  na  miejsce  dogodniejsze.  5)  Do  komturstwa 
Marienburgskiego  należały  wójtostwa:  Grabin,  Lesk,  Mątwy,  Między- 
łącze,  6)  Leźyn  i  inne.  7)  Przy  ujściu  Nogatu  do  wylewku,  leżała  Kępa 
Kowalska.  8)  Te  są  nazwy  w  aktach  urzędowych  i  kronikach  znalezi«me, 
które  dostateczne,  zdaje  mi  się,  czynią  przekonanie  o  wsiach  Polskich 
i  miasteczkach  okrywających  tę  część  Pomorza  Zawiślaóskiego.  A  lubo 
czasy  panowania  późniejszego,  królów  Polskich,  za  dowód  służyć  nie 
mogą,  i  ten  okres  usunęliśmy  zupełnie  z  badań  przedsięwziętych,  dla 
ciekawości  jednak  przytaczamy  szczegóły  z  rewizyi  ekonomii  Malborskiąj, 
odbytej  za  Jana  Kazimierza  w  roku  1649  przez  księdza  Wojciecha 
Krzywkowskiego,  i  dochowanej  w  aktach  urzędowych  królestwa.  W  niej 
następne  liczono  folwarki:  Mątowski,  Laskowski,  Kamiński,  Wałdowsld, 
Piaski ,  Szaleniec,  Ryjów,  Pogorzała,  Starawida,  Gnejewo,  Dąbrówka, 
Palczewo,  Nowacerkiew,  Lichnowy  małe  i  wielkie,  Parszewo,  Kościelce, 
Brodzak,  Brzózki,  Mirowo,  Ntdowo.  Przy  zamku  zaś  Malborskim 
osiedli  byli  Jan  Czapliński,  Jan  Piotrowski,  Mateusz  Waśeicki,  Krzy- 
sztof Choiński,  Wawrzyniec  Gniewski,  Wacław  Witowski,  Bartosz 
Prostka,  Tomasz  Krzeczkowski,  Sebastyan  Barczewski,  Szymon  Pą- 
czewski,  Matys  Rybak,  Jan  Sławski,  Jakób  Supański,  Michał  Borze- 
chowski,  Mikołaj  Kąkolewski.    Takie  były  wsi,  tacy  mieszkańcy  około 


1)  Dogiel  IV.  15. 

2)  Tenże  wpowyźszem  miejsca.  Dusb.  165,  283. 
8)  U  epitomatora  Dusburga. 

4)  T.  I.  825. 

5)  Dusb.  wyd.  Hartkn.  283:  Castrom  Santirii  mutato  nomins  et  boa,  traoslstam 
fuit  ad  eum  locum,  ubi  nunc  situm  est,  et  yocatum  nomen  ejus  Marienburg,  id  est  castrom 
Sanctae  Hariae.  Yoigt  zaś  wcale  odmiennego  jest  zdania:  „Ist  fretiich,  powiada  on,  kein 
triftiger  Grand  zur  Annahme  eines  ganz  neuen  Aufbaues  zu  entnehmen,  denn  beide  Chro- 
nisten  (Dusburg  i  Oliwski),  bedienen  sich  dieses  Wortes,  nachher  auch  von  Sobwetz  (Ssie- 
cie) obgleich  dieses  erweislicb  nicbt  neu  erbaut,  sondern  nur  starker  befestigt  wurde.  U.  53i 

6)  Voigt  VI.  547. 

7)  Dogiel  IV.  63. 

8)  Dreger.  No.  184. 


Digitized  by  VjOOQ16 


813 


Malborga,  pomimo  najliczniejszych  osad  Niemieckich  sprowadzonych  przez 
Krzyżaków  do  rezydencyi  głównej  wielkich  mistrzów  i  jej  okolic. 

Za  ziemię  Czartyruską,  pomiędzy  samicą  Wisłą,  Nogatem  i  łachą 
północną,  leżały  Żóławy,  w  wiekach  średnich  pod  tern  imieniem  wspo- 
minane. J)  Egipt  ten  Pruski  przerzynały  rzeki:  Święta  i  Szarpka, 
a  z  miast  Kraków  leżał  przy  ujściu  Nogatu  do  wylewku,  Szarpków  zaś 
nad  rzeką  tegoż  nazwiska.  Połowie  miejsca  sprzyjało  zawsze  polowa- 
niu na  dzikie  ptastwo  i  handk^i  mieszkańców;  dlatego  Bielski  w  wieku 
szesnastym  po  swojemu  śpiewał: 

Jak  zmądrzeli  na  kaczki  mili  Zóławczycy! 

I  żywią  Gdańsk,  Lbiąg,  siebie,  kaczorami  wszycy. 

Na  wschód  okręgu  Rzesińskiego  i  Dzierzgońskiego  rozciągał  się 
powiat  Pasłęcki,  Passaluc  terra; 2)  Hockeriandem  od  Niemców  zwany, 
ku  rzece  Padęce,  flumen  de  Passaluc  v.  Passalucms, 3)  biorącej  począ* 
tek  o  pół  mili  od  Olsztynka.  W  nim  mie;sca  znaczniejsze  liczono :  Pasłęka 
Pozlauken, 4)  z  którego  powstał  Holland  od  rodu  osadników;  Jforą#,  5) 
nad  jeziorem  tegoż  nazwiska.  Liwno,  Liebemiihl,  nad  rzeką  Liwnem, 
i  Buchocin.  6)  Pomiędzy  Morągiem  a  Preus-  Marką,  wspomina  historya 
pod  rokiem  1410  wieś  Czołpie,  nad  jeziorem  tegoż  nazwiska  leżącą.  7) 
Oprócz  miast  i  wsi  wymienionych,  których  położenie  jest  oznaczone, 
znajdujemy  wzmiankę  o  wielu  innych  bez  dokładnej  skazówki  miejsca; 
takfemi  są:  Przecław,  Bogusz,  Góra.  8) 

Te  są  właściwe  granice  i  powiaty  ziemi  Pomorskiej.  Lecz  za  łachą 
północną  ciągnie  się  wyspa  na  15  mil  długa,  a  na  dwie  szeruka,  noszą- 
ca teraz  miano  Neryugi,  die  frieeche  Ntihmng,  którą  Klonowicz  we  Flisie 
Jlierzeją  słusznie  nazywa.  Jakoż  Dreger  przytacza  dokument,  w  któ- 
rym nosi  nazwę  Nerei,  z  wsią  Kącikami  (Camtzikini).  9)  Właściwie 
Mierzeja  należało  do  Pomorza  Przedwiślańskiego,  a  zatem  i  do  biskup- 
stwa Kujawskiego,  lecz  później  do  Pomezańskiego  przyłączoną  została. !  °) 
Na  niej  leżał  sławny  Komorów,  wspomniony  bardzo  wcześnie  w  ugodzie 


1)  Długosz  p.  r.  1410,  t.  I.  sta.  274. 

2)  Voigt  n.  482. 

3)  W  rozgraniczenia  dyecezyi  Wilhelma  r.  1243. 

4)  Przywilej  na  założenie  miasta  przez  Meinharda  z  Kwerfartu  z  r.  1297  u  Hartkn. 
przy  wyd.  Dusb.  p.  67. 

5)  Dług.  H.  278. 

6)  Dokument  Ludwika  z  Kwedenu  mistrza  prowincjonalnego,*  z  r.  1260,  u  Yoigta 
II.  482. 

7)  Dług.  X.  272. 

8)  Yoigt  II.  482,  629.  Ugoda  Jakóba  legata  r.  1248, 

9)  No.  184. 
10)  Leo  158. 


Digitized  by 


Google 


314 


Jakóba  legata  papiezkiego,  zawartej  roku  1248  z  mieszkańcami  Pruskimi 
W  przywileju  tym  nosi  nazwę  Chomor  ś.  Wojciecha.  Mniemanie  po- 
wszechne przenosi  zgon  tego  męczennika  pod  Królewiec,  gdy  tymczasem 
proste  rozłożenie  mapy  przy  odczytaniu  życia  apostoła,  napisanego  przez 
Sylwestra  II.  dostatecznem  jest  do  okazania  inylności  twierdzenia.  Bi- 
skup Praski,  z  Gdańska  udał  się  morzem.  ■)  Wysiadłszy  na  ląd,  źle 
był  przyjęty  od  mieszkańców  Komorowa.  2)  Gdy  się  przeprawił  przez 
rzekę,  to  jest  łachę  Wiślaną,  gościnność  znalazł  u  pana  włości,  dokąd 
przybył  tegoż  dnia  wieczorem.  3)  Pod  Fischhaueen  Królewieckiem  ża- 
dnej rzeki  nie  ma,  mowa  tu  więc  jest  o  łasze  Wisły  wpadającej  do  wy- 
lewku.  Uczony  Giesebrecht  dosyć  trafnie  mniema,  że  Wojciech  przyjęty 
został  od  niejakiego  ziemianina  przy  jeziorze  Drużnie. 4)  Wzburzenie 
ludu  w  tern  miejscu,  kazało  mu  tejże  nocy  przytułek  znaleziony  opuścić 
i  przez  rzekę  napowrót  się  przeprawić.  5)  Tu,  to  jest  w  Komorowie, 
przez  pięć  dni  pozostał,  kryjąc  się  przed  zawziętością  ludu,  lecz  gdy 
wyszedł  z  lasu  o  południu,  napadnięty  pr/ez  Prusaków,  męczeństwo  po- 
niósł. 6)  Ciało  świętego  męża  leżało  przez  trzy  dni  około  Gdańska.  7) 
Ztąd  poszło,  że  na  lat  44  wcześniejsza  jest  wzmianka  o  Komorowie 
ś.  Wojciecha  przy  Pomezanii,  niżeli  o  kościele  pod  Królewcem,  który 
założonym  został  dopiero  w  1292  roku.  8) 

Co  do  rodzin  Polskich,  zamieszkałych  na  Pomorzu  Zawiślańskiem, 
wymieniają  dzieje  imiona  dwóch  książąt:  Falenty  to  jest  Chwalisława, 
i  Macka.  °)  Ziemianin  także  Maciek,  otrzymał  pozwolenie  od  Krzyża- 
ków na  osadę  włości  swojej  w  1260  roku;  ,0)  Jonek  wspomnianym  jest 
w  wieku  trzynastym. ll)  W  tymże  wieku  Jurek  dziedzic  na  Pasłęku.1  a) 
W  czternastem  stuleciu  żył  Sambórz  z  Balowa ,  Jan  z  Ojcowa  i  IR- 
kcłaj  Galewicki. 13)  Wpiętnastem:  Henryk  Kuszecki,  Borkowski  z  pod 
Marienburga,  Gabryel  By  i  miski  z  pod  Dzierzgonia,  Dorota  prorokini 
z  Wielkich  Mątw,  i  inni.  ,4)    Dla  nich  to  i  włościan,  miewali  kazania 

1)  Post  paucos  dies  maritimum  littus  egreditur.  Canis.  c.  39. 

2)  C.  40. 

3)  C.  41. 

4)  Wendische  Gach.  L  292. 

5)  Canis.  cap.  41. 

6)  Cap.  44. 

7)  Hieronim.  CamelduL  No.  47. 

8)  Hartkn.  w  katalogu  bisk.  i  Sanbien.  z  Hennebergera. 

9)  Chroń.  Alb.  144,  146.  Dusb.  III.  7.  str.  87.  wyd.  Hartkn.  Łukasz  David  L  38. 

10)  Voigt  n.  434. 

11)  Dusb.  EL  c.  7.  140,  143. 

12)  Przywilej  na  założenie  HoUandu  z  r.  1297. 

13)  Voigt  V.  302,  303. 

14)  Dług.  X.  str.  246.  Leo  255,  264. 


Digitized  by 


Google 


315 


Polscy  księża,  !)  a  arcybiskupi  Gnieźnieńscy  święcili  biskupów  Pome- 
zańskich. 3) 

Dzieje  potwierdzają  ten  ścisły  związek  Pomorzan  z  Polską.  Bole- 
sław Wielki  podbił  ich  za  świadectwem  pisarzy  nietylko  ojczystych  3) 
ale  i  obcych.  *)  Że  zaś  zwycięztwo  tego  króla  odniesione  było  w  kie- 
runku Pomorza  Zawiślańskiego,  przekonywa  o  tem  już  zburzenie  Radzy- 
nia, 5)  który  we  wszystkich  wyprawach  klucz  do  tej  ziemi  stanowił,  już 
to  oznaczenie  granic  rzeką  Osą.  6)  Za  Mieczysława  II,  korzystając 
z  osłabienia  Polski,  wymówili  się  z  dannictwa  Pomorzanie,  7)  i  nieprę- 
dzej  do  niego  wrócili,  aż  za  panowania  Bolesława  Śmiałego,  który 
w  pierwszej  wyprawie  doświadczył  porażki  pod  Grudziądzem,  lecz  w  dru- 
giej ten  zamek  zdobył,  i  Pomorze  hołdowniczem  uczynił.  8) 

Krzywousty  postanowił  ich  do  wiary  chrześciańskiej  nawrócić,  i  w  tym 
celu  pustelników  w  ziemi  Chełmińskiej  osadził,  lecz  pokoju  od  nich  nie 
miał.  Dwukrotnie  walczył,  i  dopiero  w  1119  roku  zatargi  pomyślnie 
skończył.  »)  Że  wojna  prowadzona  była  pomiędzy  Osą  a  dolną  Wisłą, 
dowodzi  tego  zwrot  Bolesława  od  Pomorza  do  Nakła.  Gdyby  albowiem 
dziejopis  myślał  o  Pomorzu  Gdańskiem,  niewłaściwie  byłby  powiedział, 
że  Bolesław  z  Pomorza  udał  się  do  Nakła,  które  także  do  Pomorza,  ale 
przedwiślańskiego  należało:  „Genie  Fomeranica  et  Prutheniea  Boleslaus 
Póbnorum  dux  debettata  et  in  deditionem  accepta,  wrsus  Nakel  ad 
Shantopelkum  opprimendum  convertit.  *  °)  Kazimierz  Sprawiedliwy  idzie 
znowu  na  Toruń  dla  podbicia  Prusaków  za  Osą  mieszkających;  wojnę 
zatem  nie  z  kim  innym  ale  z  Pomorzanami  prowadził,  i  dannictwo  od 
nich  przyjął.  ll)  Na  początku  zaś  wieku  trzynastego,  opat  Cystersów 
z  Łukni,  wziąwszy  z  sobą  jednego  z  zakonników  Filipa,  przebył  Wisłę 
dolną,  która  dzieliła  chrześcian  od  pogan,  i  z  wielką  ostrożnością  Ewan- 
gelią opowiadać  zaczął.  Roztropność  jego  pomyślny  skutek  uwieńczył. 
Naprzód  albowiem  książę  Falenia  przyjął  wiarę  chrześciańską  a  wkrótce 


1)  Statut*  Synod.  Pomez.  n  Jacobsona  p.  152. 

2)  Leo  115.       . 

3)  Kadł.  H  ep.  13. 

4)  Helmold  Cron.  Hartkn.  I.  c.  15. 

5)  Dłng.  L  163. 

6)  Dług.  I.  162. 

7)  Schutz  lib.  I.  fol.  8. 

8)  Schutz  w  kronice  lib.  I.  f.  9.    Długosz  pod  rokiem  1064.    Gall.  iryd.  Bandtk. 
rtr.  99,  104. 

9)  Dłng.  I.  412. 

10)  Tamie. 

11)  Dłng.  Ł  ttr.  564,  565. 


Digitized  by  VjOOQ16 


316 


po  nim  i  brat  Szczodrzyh  *)  Po  nim  przyjął  obowiązek  przepowiada- 
nia inny  Cysters  Krystyn  Rawa,  opat  Oliwski  z  pod  Gdańska.  2)  W  ro- 
ku 1211  wielu  już  ziemian  chrzest  przyjęło,  podług  listu  Innocentego 
III  do  arcybiskupa  Gnieźnieńskiego,  któremu  dozór  główny  nad  nawró- 
conymi był  powierzony:  „Quidam  magnaUs  et  alit  regionis  illius,  sa- 
cramentmn  baptismatis  receprrunt"  *)  W  roku  następnym  stolica 
Rzymska  pisała  do  książąt  Polskich  i  Pomorskich,  aby  do  ciężarów  nie 
zmuszali  nowonawróconych  i  tym  sposobem  od  wiary  nie  odstręczali. 
»Quidam  yestrum  quam  ciło  intelligunt  aliąuos  e  gentilibus  per  Prussiam 
constitutU  novae  regenerationfo  gratiam  suscepisse,  słatim  oneribus  eos 
servilibu8  aggrayant,  et  venientes  ad  christianae  fidei  liberfatem,  dete- 
rioris  conditionis  e/ficiunt,  quam  essent,  dum  sub  jngo  sermtutis  prtitii- 
nae  permanserunt"  4)  Innocenty  więc  III  zapewnił  nowym  chrześcianom, 
jako  synom  Boga,  swobodę  i  wyłączną  uległość  stolicy  Rzymskiej. 
W  tymże  roku  1212  Krystyna  Cystersa  wyniósł  na  dostojność  biskupa 
Pruskiego.  Ten  wspólnie  z  biskupem  Modeńskim  Wilhelmem,  albo  ra- 
czej na  jego  wniosek,  przełożył  Donata  gramatykę  na  język  polski  i  za- 
prowadził ją  do  szkół  na  ten  cel  założonych  dla  Pomorzan  wschodnich. 
„In  Prutia  vero  quae  est  ultra  Poloniam  et  ultra  Pomeraniam,  Episco- 
pus  Mutinensis  Guillelmus,  missus  a  Papa  legatus,  ingenio  et  sapientia 
sua,  non  fortitudine,  multos  paganos  ad  fidein  attraxit,  et  linguam  eorum 
ex  maxima  parte  didicit.  Insuper  principem  artis  grammaticae,  scilicet 
Donatum,  in  illara  barbaram  linguam,  cum  maximo  labore  transtulit"  5) 
Ten  fakt  historyczny,  ciekawy  w  dziejach  piśmiennictwa  krajowego,  po- 
twierdza list  Honoryusza  III  papieża:  „Episcopus  Prussiae  ac  fratres 
ejus  statuerunt,  sicut  asserunt,  prout  valde  necessarium  esse  constat,  ' 
scholas  Prutenorum  instituere  puerorum."  6)  Lecz  gdy  w  1220  roku, 
Leszek  na  zjeździe  Sandomirskim  odstąpił  Mazowsza  Konradowi,  a  ten 
jedyną  tarczę  przeciwko  poganom,  Krystyna  z  Gozdowa  wielkiego  woje- 
wodę Mazowieckiego  oślepić  kazał,  Pomorzanie  z  natarczywością  uderzyli 
na  księstwo,  i  większą  część  kraju  pożogą  i  łupieztwem  spustoszyli 
Wyprawa  powszechna  książąt  Polskich  w  roku  1222  odparła  wprawdzie 
nieprzyjaciela  od  granic,  lecz  bezpieczeństwa  nie  zapewniała.    Na  wnio- 

1)  Abba  Godefredns  de  Łukina  in  Polonia  cum  Monacho  sno  Philippo  Wiselam 
flimnm,  paganos  diridentem  et  christianos  transirit,  et  Prutensibus  paulatim  praedicare 
incipiens,  ducem  Phalet  ad  fidem  conrertit,  et  postmodum  fratrem  ejus  regem  Sodrech. 
Chroń.  Alber.  p.  144—145. 

2)  Tamie. 

3)  List  papieża  do  Henryka  Kietlicza,  Acta  Borusaiae  t.  I.  p.  249 — 250. 

4)  Dogiel  57.  str.  I. 

5)  Alberici  Chronić,  p.  144,  U5,  527.  Yoigt  I.  460. 
6}  W  księdze  kopij  archiw.  tajn.  No.  8. 


Digitized  by  VjOOQ16 


317 


sek  przeto  Henryka  Brodatego,  książęcia  na  Szląsku,  i  Gintera  biskupa 
Płockiego,  Konrad  w  roku  1228  sprowadził  Krzyżaków,  którzy  od  1233 
da  1236  roku,  całe  Pomorze  Zawiślaóskie,  przy  pomocy  książąt  Polskich 
zdobyli. 

Herman  Balck  dla  nowo  podbitych  ziemian  nadał  prawo  lenne 
w  1236  r.  Była  to  korzyść  wyraźna  dla  zakonu,  który  dziedziczne  za- 
mieniał na  zależne  od  siebie  grunta.  Mieszkańcy  zaś  niektórzy,  unikając 
pospolitego  ruszenia,  woleli  ciężar  wojenny  ponosić  z  ziemi  niż  osoby. 
Zamiast  całej  rodziny  zdolnej  do  dźwigania  oręża,  dawali  jedne  tylko 
posługę,  lub  dwie,  stosownie  do  rozległości  posiadanego  gruntu.  Wię- 
ksza część  jednak  oceniając  niezależność  dziedziczną,  utrzymała  się  przy 
prawie  PoLskiem.  [)  Ten  przywilej  Hermana  służył  dla  dalszych  Prus, 
w  miarę  tego,  jak  wchodziły  do  składu  państwa  Krzyżackiego.  2)  Orygi- 
nał jego  zaginął;  ale  wstęp  wydanego  na  nowo  w  1278  przez  marszałka 
Konrada  Thiernberga  młodszego,  natenczas  wice -mistrza  prowincyonal- 
nego,  w  przekładzie  niemieckim  z  czternastego  wieku,  dochowuje  się 
w  Królewcu.  Oto  jest  jego  brzmienie:  3)  „Niegdyś  przewielebny  brat, 
szanownej  pamięci  Herman  Balck  prowineyał  Pruski,  nadając  swobody  dla 
wielu  z  rycerstwa  Polskiego,  opisał  je  w  przywilejach,  ogólnym  i  szcze- 
gólnych. Niestety,  w  kolei  czasów,  z  powodu  nieustannych  walk  z  po- 
ganami, które  się  codziennie  odnawiały,  kraj  cały  pustosząc,  ów  ogólny 
przywilej  zaginął.  Zkąd  poszło,  że  następcy  poległych  rycerzy,  mocno 
się  użalali  przed  nami  o  utratę  dawnych  wolności,  zatartych  w  pamięci 
ludzkiej,  o  co  się  równie  skarżyli  i  ci  z  pomiędzy  szlachty,  których  duch 
pobożności  do  naszego  kraju  przyprowadził.  Prosili  zatem  o  przychylne 
przypuszczenie  do  rzeczonych  swobód." 


1)  Voigt  VI.  608. 

2)  „Et  secundum  pacta  et  libertates,  quae  ipsis  tunc  dabantur,  al  i  i  Neophiti  postea 
regfcbantur**  Dusb.  III.  c.  14. 

3)  „Etwan  der  Ersame  Man  Bruder  Herman  genant  Balck,  Gebitiger  cza  Priissen, 
lobelichs  gedechtnisses  viel  Polniscbe  Ritter  belenet  hatte,  und  mit  nemlichen  friheiten 
beyde  ein  gemeine  Privilegium  in  allen  beschrip  und  o  u  eh  pesundern  Sunderlichen  Privi- 
legia  leider  in  yorloffunge  der  cziet  von  stetter  anyechtung  der  heidenschaft,  die  von  tage 
czu  tage  obirhand  nomen,  nnd  geschach  das  sy  unser  land  eyns  teyls  beschedigeten  und 
heerten;  dorundir  das  gemeine  Privilegium  der  friheiten  allir  Ritter  czu  nichte  quam,  und 
ward  vertilget.  Dornoch  die  Erbelinge  der  getoteten  Ritter  umbe  den  gebrechen  der  fri- 
heiten, die  die  v«rgessunge  unter  der  unwissenheit  itzund  von  dem  gedechtnisse  gewisschet 
hatte  durch  yeraldung  wille  der  cziet  dicke  yor  uns  clangende  und  ouch  andern  Rittem 
die  von  buessen  in  unser  land  quomen,  clageten  und  boten  in  dye  gnade  der  fryheiten  czu 
Yornumen."  Voigt  II.  298. 


Digitized  by 


Google 


318 


POWIAT  LUBAWSKI. 

Granice  tego  powiatu  oznaczone  były  w  ugodzie  uczynionej  za  Bo- 
lesława księcia  Płockiego  i  Konrada  z  Turyngii,  prowincyała  zakonu  Nie- 
mieckiego w  r.  1251. J)  Od  zachodu  oblewała  go  Drwęca,  od  pół- 
nocy jezioro  tegoż  nazwiska,  od  wschodu  Wkra  mała,  wpadająca  do  jeziora 
Dąbrowskiego,  na  południe  miał  Gurzno.  Zgodne  z  tern  jest  rozgrani- 
czenie biskupa  Chełmińskiego  Hermana  z  prowiccyałem  Konradem  Sack 
w  1303  roku  zrobione. 2)  Na  przestrzeni  były  jeziora:  Tczyn  i  Chelst 
pod  Luborzem,  SubJcowo  pod  Kurzątnikiem  3),  Partecin  pod  Bracia- 
nem. 4)  Do  miejsc  znakomitszych  należały :  Łubowo  (L6bau),  Kurzątnik 
(Kawernik),  Ludborz  (Lautenburg)  znany  z  dróżnika  Jagiełły  w  1410  r. 
Powiat  ten  przytykając  do  ziemi  Płockiej,  cały  dotąd  jest  okryty  miesz- 
kańcem Polskim.  Nie  zaprzecza  tej  rodowości  w  epoce  przybycia  Krzy- 
żaków Hartknoch,  owszem  utrzymuje,  że  od  niepamiętnych  czasów  mówiono 
tu  po  polsku :  „In  dem  Lflbauschen  wird  auch  wohl  zu  den  altesten  Zei- 
ten,  sonder  Zweiffel,  Polnisch  geredet  sein."  5)  Lecz  kraina  ta,  przez 
powrót  swój  do  bałwochwalstwa,  uległa  losowi  innych  ziem  Pruskich.  Je- 
szcze w  r.  1214  Krystyn  Rawa,  cysters  Oliwski,  nawrócił  Świ^toboja  ksią- 
żęcia  do  wiary  chrześciańskiej. 6)  Honoryusz  III.  papież,  pisząc  o  tym 
okręgu  w  roku  1217  do  arcybiskupa  Gnieźnieńskiego,  nazywa  go  ochrzco- 
nym  „terra  babtisatorum  de  Prussia."  7)  Wynagradzając  apostolskie  prace 
Krystyna,  Innocenty  III.  ustąpił  mu  cały  powiat  Lubowski  w  1215  r.  8) 
Lecz  napaść  Pomorzan  wschodnich  na  ziemię  Chełmińską  podburzyła 
i  Lubowian,  którzy  z  niemi  oręż  swój  połączyli.  Dopiero  w  1222  r.  po 
sławnej  wyprawie  książąt  Polskich  pod  naczelnictwem  Leszka  Białego, 
powrócili  do  korony.  Przysłany  od  papieża  Wilhelm  legat,  bez  trudności 
pozyskał  ich  na  łono  chrześciańskiego  kości«»ła.  Co  wynagradzając  Grze- 
gorz IX.  w  buli  swojej  z  1230  r.  dnia  18  stycznia  pisanej,  wzbronił  Krzy- 
żakom napadania  na  Lubowian  i  zabierania  ich  pod  swoje  panowanie,  jako 
zostających  pod  opieką  stolicy:  „Proviso  tamen  ne  contra  terram,  qu« 
venerabilem  fratrem  Nostrum  Mutinensem  Episcopum  dinoscitur  recepisse, 


1)  Cod.  dipl.  Gercken  m.  252.  Voigt  V.  167. 

2)  Voigt  II.  477. 

3)  Dług.  X.  277. 

4)  Dług.  I.  30. 

5)  St  i  N.  Tt.  89. 

6)  Luc.  David  II.  23.  Voigt  II.  395. 

7)  Lateran.  16.  Caleud.  Mai.  Pontif.  an.  prim.  w  regestrze   Hon.  III.  epirt. 
Dochowuje  się  w  Królewcu. 

8)  Łue.  Darid  II.  23. 


Digitized  by  VjOOQ16 


319 


occasione  hujusmodi  procedatur."  ])  Książę  Mazowiecki  Konrad  nieuwa- 
żał  już  tego  powiatu  za  Pruski  ale  za  Polski,  czego  dowodzi  wskazywa- 
nie przez  tego  księcia  w  przywilejach  granic  Pruskich  u  źródła  rzeki 
Drwęcy. 2) 

Pomimo  tego  trwał  spór  Konrada  o  Łubów,  jeszcze  w  1240  r.,  któ- 
rego sam  biskup  Modeński  Wilhelm  załatwić  nie  potrafił  w  Michałowie. 
Krzyżacy  polującym  ludziom  księcia  niby  na  swojej  ziemi  zabrkli  psy 
i  strzelbę,  przeciwnie  Konrad  uważał  ją  za  część  dziedzictwa  nietylko  dobro- 
wolnie nawróconą  do  chrześciaństwa,  ale  mieczem  wydartą  przez  przod- 
ków Prusakom. 3)  Później  zakon  ułożył  się  z  Bolesławem  synem  Kon- 
rada księciem  na  Płocku,  że  połowa  powiatu  Lubawskiego  przyległa 
Mazowszu,  należeć  ma  do  Polski,  a  druga  posunięta  ku  źródłom  Drwęcy 
do  Krzyżaków.  4)  Potwierdził  tę  umowę  w  r.  1255  Kazimierz  książę 
Kujawski, 5)  a  dobrocią  serca  powodowany,  odstąpił  część  na  siebie  przy- 
padłą kościołowi  w  Chełmży,  od  którego  nabyli  ją  Krzyżacy  wr.  1303.  6) 

POWIAT  SASIŃSKI. 

Przyległy  Lubawskiemu,  jest  powiat  Sasińshi,  zamknięty  od  zachodu 
Wkrą  wpadającą  do  jeziora  Romańskiego,  od  wschodu  wyższą  Łanią 
i  źródłem  Orzyca,  od  południa  Mazowszem  pod  Mławą,  od  północy  jezio- 
rem Drwęcem.  7)  Znaczne  tu  były  jeziora:  Dąbrowskie  i  Lubno,  8) 
oraz  Romanowskie  i  Olsztyńskie,  °)  obok  tamtych  leżące.  Do  miast  wię- 
kszych liczono;  Działdowo  (Soldau),  Dąbrówno  (Gilgenberg),  Ostroród 
(Osterode).  '  °)  O  dwie  mile  za  Dąbrównem  leżała  wieś  Ruda  (Tannen- 
berg),  sławna  potyczką  Jagiełły  z  Krzyżakami,  a  za  nią  starożytne  mia- 
sto SasinpoL  We  wsi  Mielnie  wystawiono  kaplicę  na  pamiątkę  poległych 
w  r.  1410  pod  Rudą. ' 1)  Mieszkańcy  tej  ziemi  wpadli  za  Bolesława  Krzy- 
woustego do  Płocka  i  spalili  go,  lecz  Magnus  wojewoda  wspólnie  z  Szy- 
monem z  Gozdowy  biskupem,  odbili  łup  zabrany  i  tak  na  głowę  pobili 
sąsiadów,  że  nazajutrz  dziewczęta  zbierające  poziomki  więziły  niedobit- 

1)  Archiw.  tajne  Schiebl.  II.  10.  Rajnald  pod  r.  1230.  No.  24. 

2)  Cod.  diplom.  Dogłela  IV.  str.  2,  8. 

3)  Dokument  Wilhelma  biskupa  w  arch.  tają.  Scbieb.  57,  10. 

4)  Dogiel  IV.  26. 

5)  Tamże. 

6)  Voigt  n.  477. 

7)  Dreger  Cod.  Pomer.  No.  532.  pag.  463  i  No.  65;  Cod.  diplomat.  Gercken  tom 
m.  gtr.  252.  Voigt  V.  167. 

8)  Dług.  I.  30. 

9)  Dług.  X.  271. 

10)  Dogiel  IV.  126. 

11)  Hartkn.  Si.  i  N.  Pr.  307. 


Digitized  by 


Google 


320 


ków.  l)  Obwód  Sasiński,  nawracany  i  podbity  niejednokrotnie  przez  Po- 
laków, uważanym  był  za  prowincyę  koronną,  lecz  zabiegi  Krzyżackie  wy- 
mogły na  Kazimierzu  księciu  Kujawskim  ustąpienie  jego  wr.  1257:  „ces- 
simus  de  impetitione  terrse,  qu«e  Sasin  vulgariter  nuncupatur."  2)  W  nim 
przed  Kazimierzem  Jagiellończykiem  wymieniają  ziemian:  Kuskowskiego, 
Ruskowskiego,  Lunowskiego,  Orzębinskiego,  Marewickiego.  3)  Pamięć  da- 
wnej własności  w  Polsce  nie  ustała,  gdy  po  zwycięztwie  Rudzkiem:  Ja- 
giełło oddawał  Niedźborz  i  Ostroród  Januszowi  księciu  Mazowieckiemu, 
a  Działdów  Ziemowiedzowi  4)  Dotąd  ta  część  ziemi  nie  utraciła  swo- 
jej narodowości. 

ZIEMIA  GOLĘDZIŃSKA. 
Ta  ziemia  w  najobszerniejszem  znaczeniu  zamykała  się  w  granicach 
ziemi  Sasiński  ej,  Barańskiej  aż  do  Gundauken, 5)  zkąd  posuwając  się 
granicą  Litewską,  sięgała  rzeki  Msty,  dziś  zwanej  Netta,  wpadającej  do 
Biebrzy  pod  Goniądzem.  Byłto  więc  dalszy  ciąg  ziemi  Łomżyńskiej  i  dzi- 
siejszego powiatu  Biebrzańskiego.  Twierdzenie  to  opiera  się  na  zezna- 
niu świadków  wezwanych  przez  Mistrza  Wielkiego  Teodora  z  Alteuburga 
dla  oznaczenia  granic  pomiędzy  koroną  Polską  i  ziemią  Pruską;  na  co 
przystali  ziemianie  i  urzędnicy  Pruscy,  w  tymże  zamiarze  przez  Wielkie- 
go Mistrza  użyci. fl)  Granice  ziemi  Golędzińskiej  od  strony  Mazowsza 
dokładnie  są  oznaczone  w  ugodzie  Ziemowiedza  książęca  i  pana  na  Wi- 
źnie,  z  Ludwikiem  Konigem  wielkim  mi>trzem  zakonu  Braci  szpitalnych, 
zawartej  w  roku  1343,  gdzie  są  te  miejsca  wytknięte:  Zgierz  u  rzeki 
Orzyca  do  lasu  Raduki,  zkąd  się  idzie  do  rzeki  Wincenty  i  punktu  w  któ- 
rym wpada  do  Pyzy,  poczem  tąż  Wincentą  do  jej  źródła,  od  którego  do  począ- 
tku rzeki  Chojna,  dalej  do  brodu  Łęgi  i  ujścia  tej  rzeki  do  Biebrzy,  któ- 
ra służy  za  miedzę  oddzielającą  Golędź  od  Mazowsza.  Biebrzą  zaś  idzie 
się  wstecznie  pod  Grodno.  7)  Podług  foliantu  archiwum  tajnego  w  Kró- 
lewcu, który  nosi  napis:  Prwilegien  des  Stiftssammlung  z  dodatkiem: 
Haec  sunt  antiąuae  graniciae  eive  gades  inter  terram  Galindiam  et 
Masowam,  8)  taka  była  miedza  pomiędzy  dwiema  ziemiami:  rzeka  wpa- 
dająca do  Biebrzy,  t.  j.  Łęgu;  ztąd  się  idzie  do  Pyzy  ku  stronie  po- 
łudniowo-zachodniej,    ztamtąd  do  Rybna,    rzeki  Turośli,  a  przez  rzekę 

1)  Kadł.  III.  epist.  IX.  Dług.  I.  393. 

2)  Stroncz.  str.  2.  Dogiel  IV.  27. 

3)  Dogiel  IV.  138. 

4)  Długosz  X.  276. 

5)  Dusburg  180. 

6)  Leo  hist.  Prussiae  str.  162— 163, 
•7)  Dogiel  str.  107. 

8)  Stronnie*  227  u  Voigt»  1—496. 


Digitized  by 


Google 


821 


Skrwę  do  Rosogi,  zkąd  na  Omułów  do  Orzyea.  Z  tego  się  okazuje,  że 
podług  przywilei  ziemia  Golędzka  zamyka  się  rzeką  i  źródłem  Orzyca, 
trzymając  się  granicy  teraźniejszej  oddzielającej  Prasy  od  Mazowsza; 
z  tą  tylko  różnicą,  że  powiat  Dąbrowski  należał  do  Golędzia.  Dlatego 
i  Dusburg  za  granicę  Prus  w  swoim  czasie  uważał  Ruś  Grodzieńską.  ') 
Co  do  rzeki  Łęgi,  ta  nietylko  w  r.  1343  ale  i  w  1422  za  czasów  Jagiełły 
była  granicą  Mazowsza.  2) 

Rodowości  Polskiej  dowodzą  jeziora:  Śniardowy  (Spirding),  Niego- 
cm  (L5ventin),  8)  Pyi,  Stronik,  Wielkie,  Kointk,  *)  Warsiowo,  cztery 
jeziora  Gromowskie,  Iłów,  Rzeki:  Pyi  wypływający  z  pod  Janowa, 
a  wpadający  do  Narwi.  5)  Na  wielkiem  jeziorze  Śniardowie  był  sławny 
Czartowy-OMrów.  •)  Miasta  i  wsie:  Lijec  około  Śniardów,  Niedzborz 
Neidenburg,  Szczytno  Ortelsburg,  T)  Passyń  Passenheim, 8)  Szczęsno 
Schesten,  Pyi  Wartemburg,  °)  Targowa,  Łąka, « °)  Ogrodowo,  Orzechowo, 
Juchy,  Stradom,  M)  Babcin, 12)  z  mnóstwem  innych,  które  się  do  dnia 
dzisiejszego  dochowały,  jakiemi  są:  Biała,  KumiUko,  Sokoły,  Grodzisk, 
Rogale,  Ostrokoły,  Gorzyce,  Baranowo,  Szwejkom  i  t  d.  Część  Galin- 
dyi  bezpośrednio  granicząca  z  ziemią  Łomżyńską  i  powiatem  Biebrzań- 
skim, zowie  się  dziś  Mazursko,  jak  o  tern  gazeta  Królewiecka  zeszłego 
miesiąca  czerwca  r.  b.  z  powodu  podróży  odbytej  w  tych  stronach,  do- 
niosła. 

Najdawniejszą  wzmiankę  o  ziemi  Oolędzińskiej  znajdujemy  u  kro- 
nikarza Ruskiego  pod  rokiem  1038,  który  Galindyę  Goliad  nazywa, 
uważając  ją  za  pograniczną  z  Jaćwieżą. 1 3)  Nieco  później  taż  kronika 
wspomina  o  wyprawie  Iziasława  pomiędzy  rokiem  1056  a  10H0  na  Goliad, 
po  podbiciu  Jaćwieży.  W  wieku  XII.  Jarosław  kanonik  Płocki  mianuje 
tę  ziemię  Gelide,  nadając  jej  rząd  Mazowiecki.  Przeniósł  to  do  swojej 
kroniki  Krystyn  biskup  Chełmiński  w  pierwszej  połowie  XIII.  wieku, '  *) 


1)  Para  HI  Cap.  2.  stor.  68. 

2)  Dogiel  itr.  111.  t.  IV. 
9)  Dnstrarg  a  Hartkn.  279. 
4)  Leo  24,  161. 

6)  Długoa  1—12. 

6)  Hartkn.  N.  i  St  Pr.  str.  183,  190. 

7)  Dhigore  I.  13. 

8)  Dogiel  IV.  75. 

9)  Hartk.  pray  Dmb.  108,  407. 

10)  Praet.  u  Hartkn.  N.  i  St.  Pr.  p.  88. 

11)  Leo  425. 

12)  Dogiel  IV.  75. 

13)  Karamsyn  II.  pag.  24.  No.  35. 

14)  Waissel  Chr.  Pr.  foL  17. 

JSopęmikijcma  Ł  Z  21 


Digitized  by  VjOOQ16 


była  więc  znajoma  i  krajowym  pisarzom  pod  tern  imieniem.    Ta  część 
Prus  oddawna  należała  językiem,   obyczajem  i  zwyczajem  do  Polski, 
różniła  się  tylko  bałwochwalstwem.    Królowie  Polscy  niejednokrotnie  ją 
zdobywali,  a  mianowicie  Bolesław  Krzywousty,  lecz  wkrótce  znowu  tra- 
cili.   Chociaż  przeto  chrześciaństwo  było  niejednokrotnie  zaprowadzone, 
prędko  bardzo  nikło  pod  przewagą,  bałwochwalstwa.    Konrad  książę  Ma- 
zowiecki w  ugodzie  z  Krzyżakami,  wymówił  sobie  aż  po  Łanię  pogra- 
nicznych Prusaków,   którzy  czynili   mu  obietnicę  stanowczego  przyjęcia 
chrześciaństwa.    W  przypadku  oporu,  zakon  Krzyżacki  miał  dawać  po- 
moc skuteczną  ksiąźęciu  Mazowieckiemu,  zawsze  jednak  na  korzyść  rze- 
czonego książęcia,  nie  zaś  zakonu  Niemieckiego.    Te  albowiem  są  słowa 
przywileju :  Rzeczeni  bracia  sumiennie  wywząfemniając  się  za  dar  uczy- 
niony, przyrzekli   tak  mnie  jako  i  następcom  moim,  na  czesi  i  bojom 
Boską,  de  przeciwko  pogranicznym  Prusakom  i  innym  niewiernym  zie- 
mię naszą  pustoszącym,  dopóki  nieprzyjaciółmi  wiary  i  obrządku  chrze- 
Gdańskiego  będą,  pomagać,    i  bez  wszelkiej  obłudy  oraz  zdrady,   w  ka- 
żdym czasie  walczyć  z  nami  nie  omieszkają.  „Fratres  praedicti  bona  fide 
repromiserunt  mihi  heredibusąue  meis,  secundum  Dei  honorem  et  timo- 
rem,  contra  Prutenos  et  alios  Saracenos,    nobis  eon  term  i  nos,  terram 
nostram  inpugnantes,  quam  diu  hostes  fidei  sunt,  etinimici  cultus  chri- 
stiani,  assistere,  et  sine  dolo  ac  fictione,  una  nobiscum,  omni  tempore 
militare."  l)    Z  tego  powodu  na  synodzie  Toruńskim,  który  się  odbył 
w  1243  r.  pod  przewodnictwem  Wilhelma  posła  papiezkiego,  obecne  du- 
chowieństwo Polskie:  Pełka  Godzięba,  Jędrzej  Swoboda,  Tomasz  Koźle- 
rogi,  mocno  przy  tern  obstawali,  żeby  dyecezya  Warmińska  nowo  utwo- 
rzona, nie  rozciągała  się  do  granic  Mazowieckich,  ale  się  kończyła  na 
rzece  Łanie.    Tym  sposobem  ziemia  Golędzka  przeznaczoną  została  dla 
książąt  Mazowieckich.    Sam  papież    Grzegorz  IX.  a  mianowicie  Inno- 
centy IV.  uznał  ją  za  dziedzictwo   Polskie,  i  pozwolił  książętom  Mazo- 
wieckim wcielić  do  kraju,  jeżeli  się  dobrowolnie  i  bez  wszelkiego  oporu 
poganie  nawrócą.    „Jus,  actio,  et  commodum,  ex  donatione  Domini  Pa- 
pae,  super  terram  Galenz,  Casimiro  competebaŁ"  a)    Współcześnie  za- 
tem z  Krzyżakami,  Konrad  Mazowiecki  rozpoczął  walkę  z  mieszkańcami 
ziemi  Golędzkiej  i  około  r.  1237  całą  prowincyę  podbił.  3)  Lecz  wkrótce 
przed  posiłkującem  wojskiem  Sędowian  ustąpić  musiał.    Podług  Krzyża- 
ckiego pisarza ,  Golędzianie  w  tej  epoce  wzrośli  byli  bardzo  w  ludność,  4) 
lecz  ulegali  zabobonom,  wróżbiarstwu,  a  nawet  okrucieństwu  nad  własne- 

1)  Dogiel  IV.  str.  & 

2)  Dogiel  IV.  25. 

3)  Dusburg  IH  Cap.  4.  St,  i  N.  Pr.  str.  85. 

4)  Str.  77. 


Digitized  by  VjOOQ16 


323 


mi  dziećmi,  przyczem  odznaczali  się  odwagą  i  dzielnością.  Z  ciągu  dzie- 
jów daje  się  widzieć,  że  do  r.  1253  nie  poddali  się  Kazimierzowi    Ko- 
rzystając z  opieszałości  w  nawróceniu,  Krzyżacy  posunęli  swój  oręż  do 
zdobycia  zabronionego  dla  siebie  kraju,  i  donieśli  o  tern  papieżowi  Inno- 
centemu IV.  jak  się  okazuje  z  bulli   dochowanej   w  archiwum  tajem- 
nem,  !)  pod  r.  1254,  VI  Idus  Mai:  „Terram  nomine  Cfałandia  ad  cul- 
tum  fidei   catholicae   de  novo   per  Dei  gratiam  deduwerunt"    Lecz  na 
przełożenia  i  zażalenia  ciężkie  Kazimierza  ulegli  klątwie  legata  papiez- 
kiego   Opizona,  który  z  Rzymu  otrzymał  polecenie  dania  skutecznej 
obrony  książęciu  Polskiemu  przeciwko  Krzyżakom.    „£%  dicłos  paganos 
et  guoscungue  alioe  ad  fidem  redire  volente$  combra  quoscunque  auctori- 
tate  nostra  manuieneatis  et  defendatżs."  2)    Podobneż  wezwanie  odebrał 
biskup  Wrocławski  i  przeor  dominikański  w  Chełmnie,  ut  quoedam  par 
gcmoe  ad  fidem  venire  cupientee  reciperent  et  dominio  Casimiri  Lansitiae 
et  Ciyaviae  ducis  adjungerent.  3)    Że  jednak  Rzym  życzył  sobie  nawró- 
cenia pogan,   a  dobrowolne  przyjęcie  wiary  Chrystusowej  szło  oporem, 
wpadli  Krzyżacy  na  myśl  załatwienia  tej  sprawy  drogą  ugody  z  Kazimie- 
rzem.   W  roku  przeto  następnym  1255,   książę  Kujawski  otrzymawszy 
połowę  ziemi  Lubowskiej,  zrzekł  się  zupełnie  praw  swoich  do  Golędzia 
aktem  na  to  spisanym.    jJPraeterea  wo#,  omnijuri,  actioni  $eu  commo- 
do, quod  nobis  ex  donałione  Domini  Papae  super  terra  Oalenz  compe- 
tebał  renunciamus"  *)    W  skutek  tej  ugody  Krzyżacy  Ottokarowi  Cze- 
skiemu w  r.  1267  w  Pradze  dozwolili  podbicia  Golędzia  na  własność.  °) 
Lecz  musiały  zajść  nowe  nieporozumienia  między  książętami  Mazowie- 
ckimi a  Krzyżakami,  kiedy   Alexander  IV.  w  r.  1260,  powtarza  daw- 
niejszą formułę  w  potwierdzeniu  ziem  zdobytych  przez  zakon  Niemiecki: 
Byleby  nie  nahiaty  do  chraeścian  albo  nie  byty  ich  własnością  w  czar 
sie,  którego  pamięć  nie  zaginęła.  „Dum modo  non  pertineant  ad  aliąuos 
Christianos,  vel  Christiani  ea  non  possederint  a  tempore  cujus  memoria 
non  ezstitit"  •)    Warunki  ugody  utrzymały  się  wszakże. 

PODLASIE. 

W  pierwszej  części  pisma  teraźniejszego,  wymieniliśmy  główniejsze 
powody  skłaniające  nas  do  przekonania  o  odwiecznej  rodowości  Polskiej 
Jaćwieży,  mianowicie  zaś  porównaliśmy  dwie  bulle  papiezkie  o  jednej 

1)  Schiebl.  UL  No.  58. 

2)  Baron  pod  r.  1257.  No.  Tm. 

3)  Baron,  pod  r.  1256.  No.  5. 

4)  Dokument  w  teki.  archiwum  Schleb.  LVIII.  No.  VL  Dogiel  25. 

5)  Sekretne  archhnun  w  ktiędie  kopij  No.  300. 

6)  Dogiel  nr. 


Digitized  by 


Google 


324 


części  ziemi,  która  raz  się  zwała  Jaówieżą,  drugi  raz  Podlasiem.  Ale 
okazała  się  zadawniona  choroba  przesądu,  zaciągnięta  z  Naruszewicza, 
że  teraźniejsza  ludność  Polska  powstała  z  osad  późniejszych;  u  niektó- 
rych zaś  pisarzy  najświeższych  a  mianowicie  u  pana  J.  *  Jaroszewicza, 
tkwi  ciągle  w  umyśle  Długoszowe  przekonanie,  że  Jaćwież  była  rodu 
Litewskiego.  Oprócz  tego  niejeden  zdawał  się  dziwić,  dlaczego  w  piśmie 
o  dawnych  Prusach  wzmiankujemy  o  Podlasiu,  które  do  nich  nie  należy. 
Te  trudności  obecnie  uprzątnąć  należy,  i  pytanie,  jeżeli  można,  dokła- 
dniej rozstrzygnąć.  A  najprzód,  mamy  bullę  papiezką  do  Kazimierza 
księcia  Kujawskiego  w  r.  1253  pisaną,  l)  w  której  historyczne  znajdu- 
jemy świadectwo,  że  w  XIII  wieku  i  dawniej,  Podlasie  do  Pius  zali- 
czano. Te  albowiem  są  słowa  bulli  papiezkiej:  „Zezwalamy,  abyś  zie- 
mi Podlaskiej  pogan  pod  swoje  rządy  przyjął  i  ich  zatrzymał  we  wła- 
dzy swojej,  jeżeli  dobrowolnie  za  to  zechcą  na  drodze  Chrztu  Świętego 
wiarę  Chrystusa  wyznawać,  bez  względu  na  ustąpienie  przez  stoHcę 
apostolską  braciom  domu  Niemieckiego  cały  ziemi  Pruskiej,  jeżeli  orę- 
iem  potrafią  ją  zdóbyó,  ponieważ  teraz  nie  z  musu ,  lecz  sami  dobrowol- 
nie poganie  Chrzest  przyjmują.  „Concedimus ,  ut  dictae  terrae  Polexiae 
paganos  sub  tua  possis  protectione  recipere,  ac  dominio  retinere,  si 
sponte  propter  hoc  velint  fidem  Christi  recipere  per  baptismum,  non 
obstante,  quod  fratribus  domus  Teutonicorum  tota  terra  Prusńae,  quam 
gladio  sibi  subjugare  poterunt  dicitur  esse  ab  apostolica  sede  concessa, 
quum  sponte,  non  coacti  gladio,  velint  ipsi  pagani,  ut  dictum  est,  ad 
fidem  Christiani  nominis  convolare."  Co  do  osad  niby  późniejszych, 
znajdujemy  w  kronice  Ruskiej,  że  siedlisko  Jaćwieży  było  nad  Narwią 
przy  ziemi  Chlędzińskiej  w  wieku  jedenastym  po  Chrystusie.  2)  Akt 
urzędowy  z  1255  zaświadcza  o  sąsiedztwie  Podlasia  z  Gołędziem.  3) 
Długosz  mówiąc  o  wyprawie  Leszka  w  r.  1282,  siedliska  ich  międay 
Narwią  a  Niemnem  wskazuje,  to  jest  w  powiecie  Biebrzańskim.  Podług 
Latopisca  Wołyńskiego,  Ruś  w  wojnie  z  Jaćwieżą,  która  mieszkała  nad 
Narwią,  przeszedłszy  rzekę  Łęg  późniejszy  Ełk,  spotkała  się  z  Prusa- 
kami. 4)  Więc  Łęga  była  granicą  północną  Podlasia,  a  Narew  połu- 
dniową. Działo  się  to  w  roku  1240  i  1251.  W  roku  zaś  1279,  w  cza- 
sie głodu  u  Jaćwieży,  Włodzimierz  książę  Włodzimierski  z  nad  Buga 
posłał  zboże  na  sprzedaż  za  wosk,  bobry,  czarne  kuny  i  srebro.  Łodzie 
wpłynęły  przez  Bug  dolny  także  na  Narew ,  celem  dostawy  dla  Jaćwieży 


1)  Rajnold  pod  tym  rokiem  No.  25. 

2)  U  Karamiyn*  t.  IŁ  No.  35  str.  24. 

3)  Act  Bonus.  t.  III.  p.  140;  Archiw.  tajne  Królewieckie  No.  4.  ir.  1277. 

4)  U  Karamzyna  t  IV.  No.  45,  str.  17. 


Digitized  by 


Google 


385 


pożądanego  zboża.  l)  Z  tego  się  okazuje,  że  siedlisko  dawne  Jaćwieźy 
było  między  Narwią  i  Łęg%  i  że  świadectwo  Długosza  2)  o  wyniszczeniu 
ich  zupełnem  przez  Bolesława  Wstydliwego,  jest  mylnem.  Na  poparcie 
zdania  o  tej  pierwiastkowej  siedzibie  Podlasia,  duży  także  dokument 
Kazimierza  księcia  Kujawskiego,  który  zapisując  zakonowi  Niemieckiemu 
przestrzeń  ziemi  zawartą  między  Drohiczynem,  Bugiem  i  rzeką  Nurcem% 
poczytuje  tę  krainę  za  Mazowiecką,  nie  zaś  Jaćwiezką  w  tych  wyrazach: 
„Z  zachowaniem  praw  kościoła  Mazowieckiego  i  ziemian  jeżeli  jakie 
ta  powołanych  rzekach  dotąd  midi."  „Salvo  jurę  ecclesiae  Masoińensis 
et  nobilium,  si  quod  in  praedictis  fluminibus  hactenus  habuerunt"  3) 
Wyraz  zaś  umieszczony  w  tym  przywileju,  ueque  ad  metas  Rutenorum, 
do  granic  Ruskich,  dowodzi,  że  ani  Mielnik  ani  Bielsk  nie  należały 
w  tym  czasie  do  Polski.  Tak  ustanowiwszy  główną  siedzibę  Jaćwieźy, 
szukajmy  początku  i  przyrody  nazwiska.  Stryjkowski  pod  panowaniem 
Trojdena  wspomina,  że  ten  książę  Litewski  pozostał  bez  żadnej  dzielnicy 
po  uczynionym  podziale  całej  Litwy  na  braci  Lecz  gdy  się  później  do- 
wiedziano, że  panująca  linia  książąt  Jaćwiezkich,  którzy  hołdownikami 
Litwy  byli,  wygasła,  wysłanym  został  przez  brata  Trojden  dla  objęcia 
rządów  nad  tą  krainą.  Odtąd  zaczął  się  pisać  księciem  Dajnowskim, 
i  zbudował  dla  obrony  od  Krzyżaków  w  Rajgrodńe  zamek.  W  tabeli 
miast  i  wsi  Polskich,  wydanej  w  1827  roku,  znajdujemy  w  parafii  Raj- 
gród zkiej  Danowo,  które  po  tylu  wiekach  dawnego  już  znaczenia  niema. 
Jednakże  to  miejsce  we  względzie  historycznym  wielce  jest  ważne,  bo 
rozwiązuje  całą  kwestyą  o  Jaćwieźy.  Jakoż  Mindows  trzykrotnie  wspo- 
mina o  tern  Danowie,  najprzód  w  potwierdzeniu  papiezkiem  z  r.  1254, 
powtóre  w  przywileju  z  r.  1257,  potrzecie  w  przywileju  z  r.  1259.  *) 
W  tym  ostatnim  dokumencie  znajdujemy  najważniejsze  dla  nas  wyrazy: 
„Zapisuję,  powiada  Mindows,  całą  ziemię  Danoweką  nazwaną  od  nie- 
których Jaćwieze."  „Denwe  totam  quam  etiam  ąuidam  Jetoesen  vocant" 
A  więc  ziemia  Danowska  i  Jaćwiż  jest  jedno;  idzie  tylko  o  to,  dlaczego 
niektórzy  nazwali  ją  Jaćwiełem.  O  dwie  i  pół  mile  od  Danowa,  na 
prawym  brzegu  Biebrzy  a  na  lewym  Brzozowej,  za  Goniądzem  przed 
Suchowolą ,  w  gubemii  Grodzieńskiej,  powiecie  Białostockim,  leżał  od- 
wieczny Jaćwież,  do  dnia  dzisiejszego  istniejący,  o  którym  i  Stryjko- 
wski w  wieku  szesnastym  wspomina, 3)  mieszcząc  go  pod  Rajgrodem, 
i  pan  Jaroszewicz,  *)  w  dziele  swojem  o  dawnej  Litwie.    Otóż  mamy 

1)  U  Karamsyna  t.  IV.  No.  175. 

2)  Dług.  t.  L  str.  771. 

3)  Archiwum  sekretne  Berlińskie  u  Voigta  t  JL  str.  278, 

4)  Ob.  kod.  dypl.  Litwy  str,  7,  12—16. 

5)  Kron.  str.  181. 

6)  Cs.  L  str.  29. 


Digitized  by 


Google 


tłómaczenie,  dlaczego  najlepszy  świadek  historyczny,  książę  Mindows, 
za  jedno  bierze  ziemię  Danowską  z  Jaćwiezką.  Ten  Jaćwież  leży,  jak 
mi  osoUide  wiadomo,  między  osadami,  które  do  dnia  dzisiejszego  uży- 
wają mowy  Mazowieckiej.  (Mapa  ks.  Warsz.  przez  Textora,  lekcya  V. 
1808  roku).  Że  i  w  trzynastym  wieku  mieszkańcy  nie  należeli  do  rodu 
Litewskiego,  ale  Polskiego,  dowodzą  nazwiska  kfeiążąt,  miast  i  wsi  przy- 
wiedzionych w  latopisie  zwanym  Hypackim.  ')  Zepsucie  wyrazów  tak 
jest  wprawdzie  tu  wielkie,  że  zamiast  Warty  i  Promy ,  czytamy  Wietr§ 
i  Priesnę,  łatwo  jednak  jest  poznać  naturę  wymienionych  nazwisk.  Z  ksią- 
żąt, przytacza  pod  r.  1227  i  1248  Skomonda  (ze  Skomętna  pod  Ełkiem), 
Borutę,  Żegotę  z  Żebrowic  i  Niebrama.  Z  miast  i  wsi  pod  r.  1227, 
1251  i  1256:  JRajmoce  (Ramoty  w  Biebrzańskiem),  Żebrowic*  (Żebry, 
Żebrki  w  Biebrzańskiem),  Korkowice  (Eorobice  w  Dąbrowskiem),  Buriaia 
(Dobrzyjałów  za  Wizna).  Mindows  nadmienia,  że  niektórzy  tylko  nazy- 
wali ziemią  Danowską  Jaćwiśem,  i  rzeczywiście  znajdujemy  w  Kadłub- 
ku nazwę  na  te  same  okolice  Podlasia.  2)  Książęta  Podlascy  zostawali 
pod  rządem  rodaków;  dań  tylko  Litwinom  płacąc.  Dlatego  Kadłubek 
nazywa  jednego  z  nich,  za  którego  miała  miejsce  wyprawa  Kazimierza 
Sprawiedliwego,  książęciem  Podlaskim  nie  zaś  Litewskim.  3)  Panowie 
Narbut  i  Jaroszewicz  biorą  go  za  Alexego.  4)  Wodzowie  tego  ludu  byli 
zapewne  bardzo  zamożnymi,  kiedy  każdy  z  wziętych  w  potyczce  za 
Konrada  Mazowieckiego,  dał  w  okupie  700  grzywien  srebra.  5)  Lato- 
pisiec  Wołyński  wspomina  często  o  wsiach  i  grodach  warownych.  Ten 
lud,  jeżeli  się  cały  nie  składał  z  Mazurów,  poco  się  oddawał,  będąc 
napastowanym  przez  Daniela  księcia  Ruskiego  lub  Krzyżaków,  w  opiekę 
książętom  Polskim,  przyrzekając  wspólność  wiary?  Czemu  tyle  współ- 
czucia obudził  w  Kazimierzu  Mazowieckim  i  Bolesławie  Krakowskim,  że 
ci  najusilniej  nalegali  o  wcielenie  Podlasia  do  korony  i  otrzymali  skute- 
czną pomoc  u  stolicy  Rzymskiej?  6)  „Ad  propagandam  vero  in  septen- 
trione  religionem  Cracoviensi  Duci,  et  Ducis  Lanchitiae  et  Cujaviae  filiis 
concessit,  utterras,  quae  Ethnicis  parebant,  armis  compararent,  suaeąue 
adjungerent  ditioni."  Wszakże  Mindows  król  Litewski,  był  wielce  po- 
tężnym w  tej  epoce;  gdyby  przeto  jego  byli  rodakami,  u  takiego  moca- 
rza nie  zaniechaliby  szukać  obrony.  Bulla  papiezka  z  roku  1264  do 
Arcybiskupa  Gnieźnieńskiego  o  chrzcie  Jadiwingó w  sąsiednich,  zapewnia 


1)  Petersburg  1843.  t  UL  ogólnego  ibioro. 

2)  Ks.  IV.  c  19. 
Ż)  J*k  wyżej. 

4)  St.  Litwa  oz.  L  str.  IR 

6)  Gwa,g.  St  PoL  ks.  m.  str.  31. 

6)  Ob.  Bajnalda  pod  r.  1253  No.  25. 


Digitized  by  VjOOQ16 


327 


o  szczerej  ich  chęci  „quasi  pro  firmo  sperarstwr"  jak  równie  o  przy- 
znania tej  ziemi  przez  papieża  Polakom:  „tych  pogan  kraina,  powiada 
bulla,  uznaną  został*  za  własność  księcia  Bolesława  przez  stolicę  Rzym- 
ską:" „ipsorumgue  terra  paganorum  eidem  duci  Boleslao  est,  ut  asserit, 
ab  apostolica  sede  concessa."  Kiedy  Litwini  z  taką  zawziętością  spierali 
si§  z  Polską  o  Łuck  i  Łomazy,  źe  prawie  przyszło  do  zupełnego  roz- 
dwojenia, czemu  Jagiełło  Surai  i  inne  miasta  Podlaskie  Januszowi 
księciu  Mazowieckiemu  odstąpił?  A  jeżeli,  podług  zdania  p.  Jaroszewi- 
cza ,  za  czasów  Długosza  niezmięszane  jeszcze  były  szczątki  Litwinów 
s  Mazurami,  l)  czemu  książęta  Mazowieccy  za  życia  tegoż  samego  Dłu- 
gosza, ho  w  r.  1453,  upominali  się  od  Litwy  Goniądza  i  Tykocina, 
ogłaszając  jawnie,  że  chcą  tylko  odzyskania  granic  kraju  swojego  nie- 
słusznie przez  Litwinów  zabranego?  Rzecz  szła  właśnie  o  Tykocin  i  Go- 
niądz, siedlisko  główne  dawnych  Jadźwingów.  „Non  aliud  quam  fines 
terrarum  suarum  a  te  repetunt  injuste  occupatos.u  a)  Czemu  Jan  Ry- 
twiański  w  tymże  czasie  wyrzucał  Kazimierzowi  Jagiellończykowi  za- 
trzymanie ziemi  Węgrowskiej?  3)  Dlaczego  Kazimierz  Jagiellończyk  po- 
równał Podlasie  w  prawach  z  koroną  Polską  i  zostawił  mu  zwyczaje 
ziemi  Krakowskiej?  *)  Przeciwnie  Statut  Litewski  bynajmniej  go  nie 
obowiązywał.  5)  Ale  to  są  dowody  urzędowe.  Równie  ważnym  a  pełniej- 
szym życia  jest  głos  samych  ziemian  Podlaskich,  którzy  na  sejmie  Lu- 
belskim dnia  12  maja  głośno  narzekali,  że  pod  Litwinami  muszą  drwa 
rąbać,  wodę  nosić  i  w  piecu  palić  dla  starostów.  Dlatego  uniżenie 
upraszali  „aby  niewola  przedsię  Litewska  nad  nimi  nie  była."  6)  Bujno 
chorąży  Podlaski,  na  posiedzeniu  dnia  15  kwietnia  1569  r.,  odzywał  się 
do  serca  rodaków  w  rzewniejszych  jeszcze  wyrazach:  „Z  nas  żydowskie 
angarje  nie  są  złożone,  i  insze  co  na  nas  Litwa  nakłada,  wszakże  bądź- 
cie Waszmość  nas  pewni,  ieśmy  są  Waszmości  bracią."  I  dalej:  „Im 
nie  idzie  o  nic,  jedno  o  Wołyń  a  Podlasie,  aby  go  mogli  zaś  wytargować. 
A  tak  dla  Boga  nie  raczcie  się  dać  im  uwodzić."  T)  Wszystkie  te  po- 
wody skłoniły  sejm  Lubelski,  że  w  dniu  5  marca  uznał  Podlasie  za  część 
kraju  oderwaną  przez  Litwę  „orf  własnego  ciała,  za  prawdziwy  członek, 
który  ku  pierwszemu  własnemu  ciału  a  głowie  przywrócił  i  wszczepił 
czasy  wiecznemi.*    Podobnież  w  akcie  wcielenia  zapisanym  w  metrykę 


1)  Cz.  I.  8tr.  12. 

2)  Dług.  Xm.  str.  112. 

3)  Dług.  XIII.  str.  248. 

4)  YoL  Leg.  L  str.  384. 

5)  Yfi.  Leg.  I.  itr.  384  i  687. 

6)  jf  J«r.  Cz.  II.  str.  55. 

7)  Jarosz,  cz.  IL  str.  62. 

! 


i 


Digitized  by 


Google 


328 


od  Zygmunta  Augusta,  znajdujemy  to  zapewnienie:   „Ziemia  Podl&skfti 
zawsze  prawem  zupełnem,  pewnem  i  niewątpliwem,  jeszcze  przed  czas**] 
mi  Władysława  Jagiełły,  pradziada  naszego,  w  całym  ciągu  jego  rządói 
tudzież  Władysława  syna  jego  do  korony  należała,  którą  później 
mierz  król,  dziad  nasz,  dla  Litwy  chciał  oddzielić,  pomimo  oporu  ze  i 
stanów  królestwa. u    „Terra  Podlachiae  semper  pleno,  certo,  et  indub 
tato  jurę,  antę  Yladislai  Jagellonis,  proavi  nostri  gubernacula,  et  infa 
gro   tempore  ipsius  regiminis,   atque  regnante  Vladislao  filio  ejus, 
regnum  pertinebat;  quam  deinde  Casimirus  rex  avus  noster  a  parte 
gni  sejunctam  esse  voluit,  refragantibus  subinde  statibus  regni" 
takich  dowodach,  mógłże  p.  Jaroszewicz  opierając  się  na  zdaniu 
sza  twierdzić,  że  Jadźwingowie  i  Litwini  jednego  są  rodu?  albo  z  powo 
odmiennego  wymawiania  wyrazu  Podlasia  przez  lud   Kobrzyński, 
PodUwze  za  naród  obcy,  na  granicy  Lachów  mieszkający?  Długosz 
ciwszy   w   sobie   pojęcie   o  Jadźwingach  kronikami  Krzyżackiemi, 
niedokładniejsze  miał  o  nich  wyobrażenie;  często  nawet  z  samym 
jest  w  sprzeczności.    Tak,  raz  utrzymuje  pod  rokiem  1264,  iż  ród  Ja 
wingów  zupełnie  wyniszczał,  ')  drugi  raz,  nie  więcej  jak  w  pięć  lat 
tern,  roku  1269  mówi  o  napadzie  tychże  Jadźwingów  na  ziemię  K 
ską.  2)    Co  do  Podlasza,  to  nietylko  brzmi  w  ustach  Rusi  Kobrzyi 
ale  się  znaleźć  może  w  dziejopisie  Bielskim,  co  wszakże  nie  dowo 
różności  rodu,  bo  przed  pisownią  Januszowskiego,  Górnickiego  i  Ko 
nowskiego,  miękczono  spółgłoski  przydaniem  z  do  głoski  twardej, 
dlasze  zatem  miało  i  w  szesnastym  wieku  brzmienie  dzisiejszego  Po 

Że  jednak  długo  mniemanie  powszechne  brało  za  jedno  Jadźwio 
z  Litwinami,  temu  się  bardzo  dziwić  nie  należy.  Już  ze  słów  Kadłublj 
Getarum  genu$  wnosić  należy,  że  panowanie  Litwy  w  pierwszych  wie 
chrześciaństwa  krajowego,  rozciągało  się  niekiedy  i  do  Jaćwieży. 
trzynastego  zaś  wieku,  dowody  tej  uległości  są  bardzo  jawne.  Erdzw 
po  napadzie  Tatarskim  na  Ruś  i  Polskę,  posuwając  się  od  Grodna, 
brał  Suraż  nad  Narwią  i  Brańsk  nad  Nurem.  Po  wygaśnieniu  panu 
linii  książąt  Podlaskich,  Rajgród  wzięty  został  z  Jaćwieżem  przez 
dena.  3)  Za  Witenesa  granice  Litwy  z  Mazowszem  stykały  si§  u  Wizny, 
W  r.  1379  Suraż  i  Brańsk  należały  do  książąt  Litewskich.  5)  W  wie 
XV.  Kazimierz  Jagielończyk,  jakeśmy  widzieli,  całe  Podlasie  do! 
przyłączył.    Wtenczas  właśnie  rodziny  Jundziłłów,  Jaaecapłdów,  But 


1)  Str.  771. 

2)  Str.  786. 

3)  Stryjkowski 

4)  Dług.  VII  872.  Kodei  Litewski  Raczyńskiego  47. 

5)  Cod.  Lit  Bacz.  p.  53. 


Digitized  by 


jOOgfc 


łów,  Tonkielów,  Butrymów  osiadły  na  Podlasiu  i  przenarodowiły  się 
w  familie  Polskie.  Jest  jeszcze  inny  powód  nieoznaczonego  pojęcia 
o  Podlasiu.  Książęta  Litewscy,  obok  Jaćwieży,  zdobyli  miasta  Ruskie 
Mielnik,  Bielsk,  Wołkowysk,  Grodno,  które  w  jeden  zarząd  połączyli 
%  Podlasiem.  !)  Zygmunt  L  przyłączył  Bielsk,  Mielnik  i  Brześć  do 
Podlasia,  a  w  wieku  XVII.  roku  1607,  księgi  sądowe  czystego  Po- 
dlasia, z  Rajgrodu,  Goniądza  i  Tykocina  przeniesione  zostały  do  Bielska. 3) 
Tym  sposobem  jak  pierwej  Jaćwieź  z  Litwą,  tak  później  Podlasie  z  Ru- 
sią pomieszano. 

POWUT  BARCIŃSKI. 
Ten  powiat  leżał  między  rzeką  Węgrzą  i  ziemią  Warmińską,  na 
północ  graniczył  z  Litwą,  na  południe  z  ziemią  Golędzińską.  Tu  zbu- 
dowali Krzyżacy,  z  pomiędzy  znaczniejszych,  miasta:  Bartenstein,  Rflssel 
i  Rastenburg.  Późniejsi  geografowie  dają  mu  za  granicę  na  zachód  Ła- 
nię rzekę,  lecz  dokument  urzędowy  z  roku  1254  wyraźnie  powiada,  że 
ziemia  Barcińska  należała  do  dyecezyi  Warmińskiej,  która  przez  posta- 
nowienie Wilhelma  legata  p.tpiezkiego  z  roku  1243,  zamykała  się 
w  obrębach  rzeki  Łani  Bulla  Innocentego  IV.  z  dt.ia  10  maja  pomie- 
nionego  roku,  brzmi  następnie:  „Bracia  zakonu  Niemieckiego,  podług 
doniesienia  mistrza,  ziemię  nazwaną  major  Barta,  do  Warmińskiej  dy- 
ecezyi należącą,  z  Golędziem  pogranicznem  do  wiary  katolickiej  niedawno 
przy  pomocy  Bożej  nawrócili:"  „Terram  quae  major  Barta  yulgariter 
apellatur,  Varmiensis  dioecesis,  ac  terram  nomine  Galandam,  prope  po- 
stom, ad  cultum  fidei  catholicae  de  novo  per  Dei  gratiam  deduxeruntu  9) 
W  tej  ziemi,  która  się  łączyła  z  małą  Bartą  czyli  Barcińkiem,  *)  było 
jezioro  Rzeszów  pod  Drengfurtem,  5)  oraz  miasta  i  wsie:  Święta  Li- 
pka, 6)  Bielawy  między  Schippenbeil  a  Rastenburgiem, T)  Walewo  na 
północ  jeziora  Niegodna,  u  Dusburga  *)  Walevona  a  inaczej  Wiesenburg 
nazwane.  °)  Lipka  była  głośna  przybywaniem  Polaków  na  odpust.  l  °) 
W  Biskupicach  dotąd  mówią  po  polsku.    Z  pomiędzy  ziemian,  znani  są 


1)  Kod.  Lit  Racz.  pag.  53. 

2)  Yol.  Leg.  st.  1619. 

3)  Arek  tajne  Schieb.  IH.  Ko.  58.  u  Vo>gta  U,  615. 

4)  Dusburg  III.  cap.  3. 

5)  Przywilej  r.  1326  u  Yoigta  L  str.  491. 

6)  Leo  str.  10. 

7)  Dług.  t.  II.  str.  278,  260.  Leo  str.  294. 

8)  Str.  210  wyd.  Hartkn. 

9)  Dnsb.  cz.  III. 

10)  Hartkn.  rozpr.  str.  230. 


Digitized  by 


Google 


330 


z  czasów  pogańskich:  Dńerżek  naczelnik  Barcióski,  »)  Dwajn  także  na- 
czelnik, 2)  nazwany  w  kronikach  Niemieckich  Diwanem  i  Waniek.  *) 
Więcej  jest  trudności  w  wydobycia  prawdziwej  nazwy  rzeki  Angerap, 
biorącej  początek  z  jezior  Polskich.  Że  jednak  ta  rzeka  zowie  się 
u  Dttsburga  4)  Wengrapią,  a  jezioro  z  którego  wypływa,  głośnem  było 
podług  świadectwa  historyków,  3)  z  połowu  węgorzy,  przeto  wnosićby 
wypadało,  że  nosiła  nazwę  Węgrzy,  lub  Węgorzowy. 

POWIAT  SĘDOWIECKI.  

Mieszkańcy  tej  krainy  nazywali  się  u  kronikarzy  Sudowitami,  Su- 
darni;  jeden  tylko  Długosz  daje  im  nazwę  Sędowiczan,  Sędowian  Sando- 
vitae.  •)  Graniczył  zaś  ten  powiat  na  południe  przy  Łęgu  z  Golędzią  i  Jaćwie- 
żą,  na  zachód  z  ziemią  Barcifejcą,  na  północ  przy  Gołdapi  i  Darhiany 
z  Litwą,  na  wschód  z  rzeką  Jfefcfcvdziś  Netta  7)  wpadającą  do  Biebrzy. 
Zajmował  przeto  i  część  dzisiejszegoNkrólestwa  Polskiego.  Do  miejsc 
znakomitszych  należały:  Mierniki,  Meritóken,  leżące  w  starostwie  Ole- 
skiem,  8)  które  nadały  nazwę  powiatowi;  jKtosw  (Krasima)  miasteczko 
naczelne  okręgu  tegoż  nazwiska;  °)  OUśkoH&&  jeziorem  tegoż  na- 
zwiska; Krzywe  Kirsowia  pod  Oleśkiem.  ,0)  Z^\Jiazywany  od  kroni- 
karzy Ruskich  Ołegiem,  od  Niemców  Łykiem  a  późnffij  od  mieszkańców 
Ełkiem,  który  otrzymał  prawo  Niemieckie  w  roku  1^3;  !1)  Skomętno 
pod  Łęgiem,  które  dało  nazwę  sławnemu  wojownikowi l  a)  Tu  leży 
głośne  u  kronikarzy  jezioro  ShomęcUe.  13)  Z  pomiędzy  zuPniM*  sławny 
był  wspomniany  Skomęćki  (Scumandus),  Bościgniew  « 4)  Rus«enu8,  Ge0co 
czyli  Gocław  « 5)  zwany  Jedete,  u  Stryjkowskiego  Jcdohoszemiyi  czasach 
Hartknocha  do  znakomitszych  rodzin  należeli :  Rogale  i  Mroczk&t**  około 


1)  Dnsbnrg  str.  220.  Jeroschin  cap.  222.  Yoigt  i  IV.  str.  16. 

2)  Dług.  t  I.  itr.  769. 

3)  Leo  p.  102. 

4)  C.  210. 

5)  Hartkn.  St  i  N.  Pr.  itr.  11. 

6)  Dług.  kg.  I  str.  816. 

7)  Mstą   się   nazywa  w  przywileju  Zygmunta  Angnsta  z  r.  1561  maja  l| 
Metr.  410.  str  419. 

8)  U  Dnsb.  wyd.  Hartkn.  str.  294. 

9)  Dnsb.  284. 

10)  Voigt  t  L  str.  61. 

11)  Hartkn.  N.  i  St  Prasy  408. 

12)  Dłng.  L  816. 

13)  Dnsb.  Hartkn.  star.  296. 

14)  Dnsb.  281. 

15)  U  Dnsb.  part  m.  e.  214  str.  296. 


wks. 


/ 


Digitized  by  VjOOQ16 


331 


lĄpi  »)  Ta  część  Prus  bałwochwalczych  graniczących  z  Jaćwieżą,  za- 
chowana była  przez  stolicę  apostolską  dla  książąt  Polskich,  jeżeli  ich 
dobrowolnie  do  przyjęcia  ćhrześciaństwa  nakłonią.  Dlatego  zakon  Nie- 
miecki pierwej  przeszedł  Pregiel,  niżeli  pomyślał  o  zajęciu  pogranicznej 
Mazowszu  krainy.  Lecz  otrzymawszy  od  Kazimierza  księcia  Kujawskiego 
Czeczenie  się  wszelkich  ziem  bałwochwalczych,  śmielej  do  jej  zdobycia 
przystąpił.  Co  jednak  nieprędzej  miało  miejsce  aż  około  roku  1279,  po 
podbiciu  wszystkich  ludów  Pruskich,  zwłaszcza,  że  była  rozleglejszą  od 
innych.  2)  „Expugnatis  favente  Domino  J.  Christo  cunctis  gentibus  terrae 
Frassiae,  restabat  adhuc  una  ultima,  scilicet  Sudavitarum  et  potentior 
mter  omnes.u  W  zaborze  tym  trzymali  się  zakonnicy  kierunku  północno- 
poładniowego  napadając  kolejno  na  Mierniki,  Krasin,  Krzywe  i  Skomętno, 
któreto  ostatnie  spalili.  3)  Z  rzek,  oprócz  Łęgi  płynęła  jeszcze  wyżej  » 
Grodziska  Jara  od  wschodu  ku  zachodowi.  Podług  aktu  rozgraniczenia 
Mazowsza  od  posiadłości  Krzyżackich  za  Ziemowiedza  w  roku  1343,  Sę- 
dowianie  należeli  do  zakonu  Niemieckiego,  którego  panowanie  sięgało  po 
rzekę  Biebrzc.  Witold  w  1398  roku  odstępuje  mu  tylko  Sędowian  do 
izdri  Msty  czyH  Netty,  a  od  jej  ujścia  do  Biebrzy,  aż  do  Narwi.  4)  Lecz 
w  roku  1422  Jagiełło  posunął  miedzę  ziemi  Sędowskiej  do  granic  dzi- 
siejszego królestwa  Polskiego  z  Prusami.  5)  Co  zatwierdzał  i  traktat 
Warneńczyka  z  Krzyżakami  w  roku  1436  zawarty,  którym  dla  dobra 
pokoju  zatrzymała  korona  część  ziemi  Sędowskiej.  •) 

ZIEMIA  WARMIŃSKA. 
Jestto  jedna  z  mocno  zniemczałych  krain.  Łania  biorąca  początek 
niedaleko  wsi  tego  nazwiska,  około  Olsztynka,  odgranicza  tę  ziemię  od 
Oolędzia.  W  niej  te  były  znaczniejsze  powiaty:  Gofociński T)  Glottau; 
Działdowski  pod  Kreuzburgiem,  Solidów;  8)  StomińsU  około  Barten- 
stejnu,  zwany  u  Dusburga  raz  terrytoryum  Sklumen,  °)  drugi  raz  Sdu- 
mieiL  U  Yoigta  dopiero  występuje  jako  Słomno.  Być  może  iż  to  są 
Słońezykowie  Długosza,  których  on  nazywa:  „Slonenses  Prutenici  tractus 


1)  N.  i  St  Prusy  451. 

2)  Dusb.  u  Haiik.  274. 

3)  Dnib.  u  Hartkn.  p.  275—296. 

4)  Kod.  lit  Baczyńsk.  p.  255. 

5)  Dogiel  %.  IV.  itr.  127. 

6)  Dog.  tamie. 

7)  u  yoigta  n.  38a 

8)  Dusb.  HI  125. 
9)334-335. 


i 


Digitized  by  VjOOQl6 


% 
332 


barbari."  x)  U  Gebharda  2)  wzmiankowani  są  Sylones  przy  Galindyi 
i  Sudawie.  Okrąg  Słomióski  był  niezawodnie  podbity  przez  Bolesława 
Chrobrego,  bo  Mojsław  Mazur,  zachęcając  do  powstania,  odstręczał  ich 
od  rządu  Polskiego  obrazem  niewoli.  3)  Ustanowienie  dyecezyi  przez 
Wilhelma  legata  papiezkiego,  naznacza  za  granicę  Warmii  Drużno,  Wy- 
lewek  Wiślany,  Frischhaff,  od  północy  rzekę  Lipiec  czyli  Prygorc.  4) 
Godną  jest  rzeczą  uwagi,  że  Długosz  nie  nazywa  tej  ziemi  Warmią  od 
miasta  głównego,  ale  Warmienem.  3)  Lecz  siedlisko  tego  miasta  nie- 
wiadome historykom.  Większa  część  zgadza  się  na  Frauenburg,  ale  to 
twierdzenie  jest  mylnem,  jak  się  zaraz  okaże.  Ważnym  dowodem  jest 
świadectwo  aktu  mistrza  wielkiego  Pawła  Russdorfa  z  roku  1426,  w  któ- 
rym biskupstwo  Warmińskie  nazywa  Wormdyckiem,  wymieniając  je  obok 
Samlandskiego,  lubo  z  pomiędzy  czterech  dyecezyi  Pruskich,  żadnej  tego 
nazwiska  nie  ma.  Wormdit  przeto  późniejsze,  jestto  dawny  Warmień.  •) 
Do  miejsc  starożytnych  tej  ziemi  należą :  Bażyn  w  powiecie  Warmińskim, 
zkąd  wzięła  początek  rodzina  Bażyńskich;  Szczeniawa,  7)  Rusin,  8)  Woj- 
nice  pod  Melzakiem,  Jadów  na  wschód  tego  miasta.  Będzice  między 
Kreuzburgiem  i  Zynten.  9)  Slinia,  10)  Iłów  Eylau,  Jeżów  Gesau,  Bra- 
niewo Brunsberg.  Z  pomiędzy  zaś  ludzi  znakomitszych ,  kroniki  podają: 
Lipińskiego,  który  nazwany  jest  u  Dusburga  Glapponem  a  u  Długosza 
Glippiuus.  ll)  Kodrzyńskiego,  który  u  jednych  nazywa  się  Kodrutiem,  ,1) 
a  u  Łukasza  Davida  Kodrynem.  !  8)  Przed  panowaniem  Kazimierza  Ja- 
giellończyka wspominany  jest  Marek  Wulkowski.  1 4)  Orołkowski  w  roku 
1357.  15)  Szczucki  w  r.  1240.  ,6)  Tyle  jest  miejsc  i  nazwisk  Polskich 
za  rzeką  Lawą.  A  chociaż  bardzo  czynnymi  się  okazali  biskupi  War- 
mińscy w  osadzeniu  dyecezyi  swej  Niemcami,  nie  wyludnili  jej  jednak 
z  Polaków,  kiedy  zniewoleni  byli  polecać  proboszczom  odmawiać  po  pol- 

1)  t  I.  223. 

2)  Geneal.  Geschichte  B   I.  str.  209.  -  ■   -- 

3)  Dług.  jak  wyżej. 

4)  Acta  Borus.  Ł  II.  itr.  613;  Dreger  N.  158.  p.  242. 

5)  T.  Ł  str.  668. 

6)  Arch.  tajne  Schieb.  XLI.  No.  27. 

7)  Dług.  I.  812. 

8)  Jacobs.  Źródła  kość.  katol.  w  Prusach,  w  dokumentach  str.  111. 

9)  Voigt  H.  629-630. 

10)  Ugoda  Jakóba  archidyak.  Leodyjsk.  z  r.  1249. 

11)  I.  762. 

12)  Dnsb.  DL  24. 

13)  H.  105. 

14)  Dogiel  IV.  177. 

15)  Dog.  IV.  76. 

16)  Leo  76. 


Digitized  by  VjOOQ16 


333 


siu  Ojcze  Nasz,  Zdrowaś  Marya,  Wierzę  i  Spowiedź  powszechną.  Po- 
dobnież nakazywali  plebanom  miewać  kazania  w  języku  polskim.  l) 
O  katechizmie  polskim  Kromera  dla  Warmińców,  wiadomo  jest  z  dziejów 
piśmiennictwa  krajowego  i  świadectw  Pruskich.  2) 

POWIAT  POGODZIŃSKI. 
Ziemia  Pogodzińska  leżała  między  jeziorem  Druźnem  (Drausen), 
rzeką  Pasłęka  (Passargc)  i  Wylewkiem  Wiślanym.  Kronikarze  Niemieccy 
nazywali  ją  Pogezanią  lub  Pojesanią,  w  niektórych  zaś  miejscach  ją  na- 
zywają terra  Bogetina,  lecz  Długosz  wyraźnie  nazywa  powiatem  Pogo- 
dzińskim, districtus  Pogosinus.  3)  Słynnem  było  w  niem  jezioro  zebrane 
z  trzech  odnóg  Wiślanych,  które  się  nazywało  Chełbą,  a  u  pisarzy  Krzy- 
żackich Heilibo.  Druzno,  na  granicy  ziemi  Pomorskiej  i  Pogodzińskiej 
leżące,  znanem  było  Wulfstamowi  na  lat  kilkaset  przed  Krzyżakami,  pod 
imieniem  Truzo,  jako  wielce  handlowne.  Pod  Frauenburgiem  płynęła 
rzeczka  Narzyca,  4)  dalej  Sedna ,  a  pod  Bałgą  Wolka.  5)  Z  miejsc 
znakomitszych  wymienić  należy  Narzyce  nad  rzeczką  tegoż  nazwiska.  6) 
Tu  mieszkała  dziedziczka  obszernych  włości,  która  w  dawnym  języku 
polski  nosiła  tytuł  Zupny  i  darowała  na  własność  dziedzictwo  swoje 
Anzelmowi  biskupowi  Warmińskiemu,  który  na  pamiątkę  tej  szczodrobli- 
wości nazwał  rezydencyę  jej  Frauenburgiem.  Narzyce  zatem  i  Frauen- 
burg  jest  jedno.  O  darowiźnie  świadczą  wszyscy  kronikarze.  Na  północ 
rzeki  Wysokiej  leżały  Wiekrzycc,  7)  a  nad  niemi  Osiek.  W  tymże  po- 
wiecie wspominają:  Mysłocin,  Kamień  8)  i  Nowe;  9)  przy  Druznie,  Las 
święty.  I0)  Mieszkańcom  okręgu  Pogodzińskiego  badacze  przyznają  dzie- 
dzictwo własności  ziemskiej.  ll)  Sto  lat  przeszło  utrzymywał  się  tu  język 
Polskich  Prusaków. 1 2)  Lecz  później  rząd  Warmiński  postanowił,  aby 
żaden  Niemiec  w  miastach,  wsiach  niemieckich  i  karczmach,  chłopaka 
lub  dziewczyny  Pruskiej  do  usług  nie  używał.  1 3)  Dalej  na  północ  leżały: 


1)  Jacobson,  Źródła  kosc.  katol.  w  Prosach  str.  222—223. 

2)  Leo  hist.  Prussiae  471. 

3)  T.  I.  str.  660. 

4)  Voigt  II.  489. 

5)  Leo  str.  75. 

6)  Voigt  n.  489. 

7)  Dusb.  356. 

8)  Dog.  IV.  166. 

9)  Leo  425. 

10)  Voigt  t.  I.  483. 

11)  Voigt  VI.  610,  611. 

12)  Książka  przywilejów  Warmińskich  w  arch*  tajnem  str.  76. 

13)  Voigt  t  VL  700. 


Digitized  by  VjOOQ16 


834 


Chętowo,  Huntau,  miasto  główne  powiatu  Chętowskiego.  >)  Siekierka 
Heiligenbeil,  gdzie  czczono  kogutka  Kurkiem  zwanego,  2)  około  której 
Sarendzin,  Schrandine  u  Dusburga,  i  Parcin  8)  pisany  u  pisarzy  Krzy- 
żackich Partigalera.  Z  pomiędzy  znakomitych  ludzi  słynęli  za  czasów 
pogaństwa:  FodowsM,  Podayius,  starosta  Chętowski.  4)  Lenick  naczelnik 
wojska.  5)  Od  Żmiła-,  6)  ród  swój  wywodził  uczony  Zamelius  Elbląża- 
nin.  7)  Ten  klin  ziemi  ciągnący  się  nad  morzem,  okazał  się  nąjzaciętszym 
w  wojnie  przeciwko  Krzyżakom,  o  czem  wspomina  Dusburg  czyniąc  po- 
równanie szczególniej  ich  zaciętości  z  innemi  krainami  PruskiemL  8) 
Dwóch  lat  potrzeba  było  na  podbicie  powiatu  Pogodzińskiego,  co  nastą- 
piło między  rokiem  1237  a  1239. 

POWIAT  NATANGIŃSKL 
Na  północ  ziemi  Warmińskiej,  między  Lipcem  a  Łanią  rzekami, 
leżała  Natangia,  wzmiankowana  pod  tą  nazwą  w  ugodzie  Jakóba  legata, 
z  ziemianami  Pruskimi.  Za  rządów  Krzyżackich  rozciągłość  jej  była 
większa  zwłaszcza  ku  wschodowi,  bo  obejmowała  starostwa  Łęskie,  Ole- 
ckie i  Leceńskie,  należące  do  okręgu  Sędowskiego.  °)  Ztąd  powstały 
nieporozumienia  historyczne  tyczące  się  języka.  My  ją  tu  uważamy 
w  najdawniejszych  granicach.  Za  miasto  główne,  miała  Pokarwin,  prze- 
zwany od  margrabi  Brandenburskiego,  który  szedł  w  pomoc  Krzyżakom, 
Brandeburgiem.  Pod  względem  rodowości,  znajdujemy  tu  rzekę  lipiec^ 
która  w  wyższej  części  u  Litwinów,  nosiła  nazwę  Prigore,  zmienioną  pó- 
źniej na  Pregel.  Część  rzeki  dolna,  przepływająca  kraj  Polski,  zwała 
się  zawsze  Lipcem.  !  °)  Nad  tą  rzeką  leżał  Łabiejów,  wspomniany  w  ugo- 
dzie rzeczonej  Jakóba.  Że  część  Natangii  zamieszkana  była  przez  Pola- 
ków\  dowodzi  tego  dokument  Jacobsa,  wyliczający  parafian,  do  których 
liczy  za  rządów  Krzyżackich  w  r.  1444,  i  Polaków  „et  Polonos."  ■ ł)  Re- 
szta tego  okręgu  zamieszkana  była  przez  Litwinów,  dla  których  książę 
Pruski  Albert,  kazał  przełożyć  katechizm  w  roku  1545. 


1)  Volgt  EL  354. 

2)  W  Ugodzie  Jakóba  posła  papiezk.  z  r.  1249.  Dług.  II.  296. 

3)  Voigt  H  390. 

4)  Dusburg. 

5)  Leo  104. 

6)  SamUe  u  Dusburga,  Smil  u  Długosza  I.  648. 

7)  Hartkn.  N.  i  St  Prusy  p.  444. 

8)  Dusb.  256. 

9)  Hartkn.  przy  Dusb.  str.  452. 

10)  Akta  Wilk.  bisk.  z  r.  1243.  U  Dregera  No.  67.  Yoigt  IŁ  467.  Hartkn.  477. 

11)  Dzieje  kość  katoL  w  Prusach  str.  271. 


Digitized  by  VjOOQl6 


385 


ZIEMIA  SAMBIJEŃSKA  (ZIEMBIŃSKA?) 

Granice  tego  okręgu  stanowiły  Lipiec  i  Wylewek  Wiślany  od  po 
łudnia,  morze  północne  od  zachodu;  Rusna  czyli  Kurisch-haff  od  pół- 
nocy, a  rzeka  Dejna  od  Litwy.  Voigt  jest  za  pokrewieństwem  Sambii 
ze  Żmudzią.  ')  Lecz  wszystko  przemawia  za  jej  rodowością  Polską. 
Długosz  nazywa  Sambią  Zemland,  2)  co  okazuje  już  jakiś  początek  pol- 
ski; inni  Sambą.  Co  do  rzeki  Lipca,  tej  nazwa  sięga  jeszcze  r.  1231, 
w  którym  Krzyżacy,  zaledwie  jeszcze  Wisłę  pod  Toruniem  przeszli.  3) 
Oprócz  tego,  owe  sławne  Romowe  siedlisko  niby  bałwochwalstwa 'Lite- 
wskiego, okazało  się  być  wsią  i  polem  zwanem  Rębotoo.  4)  To  miejsce 
było  niegdyś  zdobyte  przez  Bolesława  Chrobrego,  który  od  Siekierki 
i  Chęłowa  tu  przybył.  5)  Krzywousty  również  oparł  się  o  Rębowo.  •) 
Po  zdobyciu  Sambii  przez  Krzyżaków,  kronikarze  wspominają  Motławę, 
Maldavia;  Warkę,  Varga;  i  Dreumowo,  Drevenavia;  a  dyplomata  Dębno, 
Dampnavia.  Jacobson  w  Źródłach  kościoła  katolickiego,  przywodzi  miej- 
sca: Jerzmów  i  Rynów,  7)  ale  co  jest  ważniejszem,  sam  Yoigt  na  karcie 
swojej  geograficznej,  kładzie  Golą  górę,  która  przezwaną  została  później  Gei- 
lenganre.  Z  przywilejów  także  się  okazuje,  że  niejaki  ziemianin  z  Kwie- 
tniowa (Kwedenau),  imieniem  Słoboda,  posiadał  chałup  dwadzieścia  pięć. 
Biskup  Sambijski,  którego  dyecezya  rozciągała  się  do  dolnego  Niemna, 
a  więc  zawierała  Polaków  i  Litwinów,  zabraniając  owczarni  swojej  od- 
wiedzania gajów  w  dni  uroczyste  i  czynienia  ofiar  na  kopcach  i  grobach, 
rozróżnia  wyraźnie  dwa  tu  języki  pamyące,  z  których  Polacy  kopcami, 
lopinami,  a  Litwini  Geten,  pagórki  sypane  nazywali:  „Praesertim  juxta 
tumulos  et  sepulchra  eorum  qui  vel  quae  Geten  vel  Cappyn  juocta  ide- 
omota  eorum  nuncupantur."  8)  Kraina  ta  za  świadectwem  Pliniusza,  °) 
dostarczała  przez  Węgry  Włochom  bursztynu.  Jakoż  dotychczas,  zaczy* 
nająć  od  Piławy,  cały  brzeg  morski  zachodni  nąjobfitszy  jest  w  ten  pro. 
dukt,  a  do  Węgier  inaczej  bursztyn  dostać  się  nie  mógł,  jak  przez  Pol- 
skę, z  czego  wypada,  że  za  czasów  Rzymskich,  znaczny  handel  miał 
miejsce  w  Polsce.     Sambia  pierwszy  raz  podbita  została  w   r.   1254, 


1)  t.  ra.  str.  65. 

2)  T.  H.  2T0. 

3)  Gebhardi  Geneal.  Geschichte  z  Dońskiej  księgi  obozowej  t.  I.  str.  209. 

4)  Rękopis  tajn.  archiw.  u  Yoigta  t  I.  640.  Praetorius,  Schaubuhne  t.  L  str.  264. 

5)  Miechowcz.  Chronić.  Poloniae,  t  II.  e.  7.  Dług.  t  I.  163. 

6)  Treser  w  iyciu  Jana  bisk.  Warminsk. 

7)  Str.  136. 

8}  Voigt  VL  763. 

9)  Historia  natnralis  Ł  37  cap.  2. 


Digitized  by  VjOOQ16 


336 


przy  pomocy  Ottokara  księcia  Czeskiego,  który  nadał  imię  swoje  Króle- 
wcowi, zwanemu  od  Polaków  królów  grodem.  •)  Na  korzyść  tego  miasta 
i  prowincyi,  Zygmunt  August  w  r.  1560,  8  marca  nadał  przywilej  uni- 
wersytecki, porowi  lywający  uczni  i  nauczycieli  wszechnicy  w  prerogatywach 
z  prawami  służącemi  akademii  Krakowskiej. 

Z  całego  obejrzenia  ziem  Pruskich  każdy  widzieć  może,  że  ten  lud 
zupełnie  był  oddzielnym  od  Litewskiego  pod  względem  języka,  praw, 
rzek,  miast  i  stosunków  z  Polską.  Dopóki  wyobrażenia  Krzyżackie  nie 
sprowadziły  na  bezdroże  naszych  dziejopisów,  o  tej  różnicy  żadnej  wątpli- 
wości "nie  było.  Tak  Boguchwał,  w  czasie  pierwszych  podbojów  Krzy- 
żackich żyjący,  rozróżnia  Jaćwież,  Sędowian,  Prusan  od  Litwinów  i  Żmu- 
dzinów.  2)  Papież,  w  liście  pisanym  do  Świętopełka  Gdańskiego  w  roku 
1245,  narzeka  na  niego,  że  napadł  na  Krzyżaków  z  Prusakami  i  Litwi- 
nami. 3)  Przywilej  Winryka  z  Kniprodu  uważa  całe  Prusy  za  część  na- 
leżącą do  Polski  z  prawa  przyrodzonego.  4)  Nikogo  zaś  to  dziwić  nie 
powinno,  że  uczeni  zagraniczni  dawnych  Prusaków  uważają  za  lud  od- 
mienny od  Polskiego,  kiedy  takiego  znaczenia  pisarz  jakim  jest  Voigt, 
język  Pomorski  i  Polski  za  różne  poczytuje,  5)  co  tem  bardziej  uderza, 
że  sam  przytacza  skróciciela  Dusburga  Jeroszyna,  który  Pomorzan  Pola- 
kami mianuje.  6)  Sławny  z  gościnności  lud  Pruski,  7)  miał  bóstwa  Pol- 
skie, a  mianowicie  owego  Kurka,  którego  napotykamy  w  pieśniach  gmin- 
nych Wójcickiego;  miał  oprócz  tego  krajne  Duchy,  ukrywające  się  pod 
liściami  bzowemi.  Ofiary  na  grobach  składane  około  Drużna,  nazywały 
się  łupami.  *)  Nie  dla  czego  innego  i  Wojciech  jeździł  z  tłómaczami 
Polskimi,  tylko  dla  łatwiejszego  ich  nawrócenia,  °)  W  tymże  celu  uży- 
wany był  Jacek  Odrowąż  i  Dominikanie  Polscy.  l  °)  Nadewszystko  w  dzie- 
jach ważny  znajdiyemy  dowód:  że  duchowieństwo  Pruskie,  jeszcze  w  r. 
1425  za  rządów  Krzyżackich,  należało  do  dyecezyi  Gnieźnieńskiej  „de 
dicecesi  Gnesnensi  existentes.u  ! ')  To  wszystko  sprawiło,  że  Karnkowski 


1)  Długosz  II.  183. 

2)  Pag.  sa 

3)  Voigt  H  535—538. 

4)  Leo  str.  157. 

5)  IL  300. 

6)  T.  H.  549. 

7)  Adam  Bremeński  cap.  222. 

8)  Jacobsona  doknmenta  str.  112. 

9)  Długosz  I.  119. 

10)  Raynold  pod  r.  1230  No.  24,  i  r.   1234  No.  58.   Bzowskiego  AnnaL   eeda*. 
t  Xm  pag.  409,  430. 

11)  Dokom,  oryginalny  w  arohiw.  Schieb.  38.  No.  8. 


Digitized  by 


Google 


337 

ie  do  Walezego  opisiyąc  Prusy,  uważa  je  za  jeden  ród  z  Polakami: 
genS)  unos  populus,  uno  .nomine  omnes  Poloni  censcmur.  l) 

LITWA  PRUSKA. 
Wcale  jest  inna  postać  ziemi  Litewskiej,  rozciągającej  się  od  Pregla 
o  do  dolnego  Niemna.    Nietylko  albowiem  w  dawnych  czasach,  ale 
dnia  dzisiejszego  nosi  ona  nazwę  u  Polskich ,  Prusaków  Litewska  Pru- 
o.  Pod  tym  względem  najważniejszy  stanowi  dowód  przywilej  legata 
piezkiego  spisany  w  Toruniu,  że  Łania  rzeka  wpada  do  Pregla  w  Zgi- 
nie zaś  Prusach.  2)  Więc  ziemia  za  Preglem  położona,  przez  organ 
;y  Rzymskiej,  w  samym  początku  rządów  Krzyżackich  nosiła  nazwę 
łewsMef.    Tegoż  zdania  są  kronikarze  Niemieccy:    Waissel  3)  i  Ma- 
us,  4)  którzy  w  ducha  dawniejszych  czasów  wniknąć  potrafili.  Nigdy 
Jfzeto  ta  część  Litwy  nie  była  Prusami,  i  bardzo  mylnie  dzisiejsi  pisa- 
pe  obcy,  wyrazy  Litewskie  biorą  za  Staropruskie.    Język,  religia,  oby- 
jjjfcaje,  prawa,   obrzędy  stanowią  biegun  przeciwny  z  Polakami  Pruskimi, 
i  -Biedy   ci  ostatni    śpiewali,    t  przeć  ty  umarł,   aza  ty  nie  miał  co  jeść 
9' pić,  i  przeć  ty  umarł;  Litwin  Pruski  odmawiał  swoje:  „Thave  nuson 
kas  tu  asse  an  dangon;  Swintinc  twais  emmens,  Pergeis  twais  leims; 
twais  kwajc  audassejsin  na  zemmej  kej  an  dangon."  9)    Prusacy  czcili 
słońce,   księżyc,   gwiazdy  i  ptastwo  leśne;  6)   Litwini  węża  w  garnku 
chowanego.    Prusacy  składali  w  ofierze  miód,  mleko  i  mąkę;  Litwini 
głowy  końskie,  lub  koźle.    Wieszczki  Pruskie  wróżyły  z  przetaka  na- 
pełnionego wodą,  lub  odlewów  stygnącego   wosku  na  wodzie;   Litwini 
z  kropel  krwi  jeńca  strzałą  przeszytego.    Pogrzeby  Pruskie   ozdobione 
były  piosnkami  i  ubogą  wyprawą  składającą  się  z  igły  i  nici  na  drogę, 
dla  naprawienia  szaty;  Litewskie  przepychem  rzeczy  na  stosie  złożonych. 
Prusacy  cieszyli  się  słysząc    TulUzów  kojących  zbolałe  serce,  jak  nie- 
boszczyk uzbrojony,   w  orszaku  duszyc  unosił  się  na  koniu  po  błękicie 
w  wieki  przyszłe;  Litwin  przestawał  na  karmieniu  dusz  ciastem  i  miodem 
przy  grobie.  Prusacy  obracali  jeńców  do  uprawy  roli ;  Litwini  wyciągnię- 
tych losem  żywcem  palili.    Prusacy  nie  mieli  królów,  7)  i  własność  po- 
siadali ziemską;  Litwini  żyli  pod  prawem  lennem  swoich  panów.  8)  Pru- 

1)  Epistelae  Yir.  Ulust.  m.— XLV. 

2)  Acta  Borasaiae  t  II.  str.  613.    Dreger  No.  158  pag.  242.    Oryginał  dochowuje 
sio  w  archiwom  tajoem  Króle wieckiem  XLVII.  No.  1.  Voigt  H  469. 

3)  str.  ee. 

4)  Str.  716. 

5)  Hartkn.  N.  i  St  Pruty  str.  93. 

6)  Dług.  i  Miechowczyk. 

7)  Helmold,  Chroń.  SUfor.  o.  L  No.  5. 

8)  Voigt  VL  604. 
Kópernikijcma  U  L  22 


Digitized  by 


Google 


338 

sacy,  w  czasie  napadów  Krzyżackich,  oddawali  się.  w  opiekę  Świętopeł- 
kowi Pomorskiemu,  idącemu  ze  krwi  Polskiej;  Litwini  szukali  pomocy 
u  swojego  Mindowsa.  U  Prusaków  znajdujemy  Kwidzyn,  Dzierzgoń, 
Szczytno,  Golędzin,  Słomno,  Siekierkę;  u  Litwinów  Lauestiete  (Lochstett), 
Sugurbi  (Tapiau),  Szalcie.  Zamiast  imion  Janka,  Ściborza,  napotykają 
się  tu  Dorge,  Mtligede,  Aleps.  Gdyby  ta  część  Litwy  nosiła  w  dawnych 
czasach  nazwę  Prus,  toćby  Mindows,  najlepszy  w  tym  względzie  znawca, 
w  darowiznach  swoich'  poczynionych  Krzyżakom,  użył  był  tego  nazwiska. 
Tymczasem  w  przywileju  swoim  z  roku  1257,  wymienia  Niterowe,  a  w  in- 
nym z  roku  1259  daruje  Szalowe,  nieuźywając  jak  tu  tak  i  we  wszelkich 
swoich  pismach,  wyrazu  Prusy.  Była  to  więc  część  Litwy,  której  Krzy- 
żakom odstępował.  Wiadomo  jest  z  miejsca  przytoczonego  u  Yoigta.  że 
Witold  rozdziela  całą  Litwę  na  dwie  części,  górną  i  dolną,  z  których 
pierwsza  nazywała  się  Auksztote,  druga  Żamajtie  czyli  Żmudź.  Mindows 
zatem,  nieznąjąc  żadnych  Prus  w  Litwie,  zapisał  dwie  części  dolnego 
kraju  zakonowi  Niemieckiemu,  to  jest:  Szalowe  rozciągającą  się  przy 
Ruśnie,  i  Niterowe  czyli  Nadrawią  na  wschód  jej  leżącą.  Ta  ostatnia 
ciągnęła  się  aż  do  rzeki  Szeszupy,  to  jest  Maryampola  Polskiego  i  Kal- 
waryi,  jak  się  okaziye  z  traktatu  Witolda  zawartego  w  roku  1398.  ') 
Lecz  Jagiełło  ścieśnił  tę  ziemię  do  rzeki  Szyrwinty.  2)  W  obu  tych 
krainach  język  Litewski  tak  się  trzymał  uporczywie,  że  Krzyżacy  mieli 
oddzielnych  kaznodziei,  którzy  ludowi  naukę  Chrystusa  w  jego  języku 
opowiadali.  3)  Ze  względu  jednak  na  stosunki  z  Prusami,  na  granicy 
mieszkający  Litwini  przyjęli  bardzo  wiele  wyrazów  sąsiednich,  jakiemi 
są:  majsta  (miasto),  ludis  (ludzie),  runka  (ręka),  chełmo  (kapelusz),  sne- 
ko  (śnieg),  szostro  (siostra),  uabelko  (jabłko),  wunda  (woda),  pewo  (piwo), 
kurpie  (trzewiki).  *) 


ZNIEMCZENIE  PRUS,  ZABIEGI  KRZYŻAKÓW  I  CIEMNOTA. 

Książęta  Polscy  niechcąc  nigdy  wejść  w  interesa  pogan,  niebadając 
ani  umiejąc  goić  ran  tego  niepodległego  ludu,  z  własnej  nieuwagi  stracili 
krainę  nąjzdatniejszą  do  handlu.    Ale  większa  na  nich  wina  cięży,  że 

podali  ją  na  zagładę  obcemu  ludowi,  chociaż  niejednokrotnie  o  pomoc  wy- 

• 

1)  Kod.  Litwy  Racz.  p.  255. 

2)  Traktat  Mielnicki  z  r.  1422.  u  Dogiela  IV. 

3)  OssSandar,  Notae  ad  cap.  2  Aetor.  Apostolor.  Hartkn.  N.  i  Se.  Prasy  str.  90. 

4)  U  Hartkn.  Rozprawy  pag.  96. 


Digitized  by 


Google 


339 


ciągała  ręce.  Zakon  Niemiecki  w  miarę  poczynionych  zdobyczy,  sprowa- 
dzał osadników  do  wsi  i  miasteczek,  celem  ułatwienia  Bobie  zarządu  i  za- 
pewnienia korzyści  przemysłowych.  Wielkim  jednak  przykrościom  ulegali 
ci  obcy  osadnicy.  W  pierwszych  chwilach  swego  pojawienia  się,  równie 
jak  i  w  powstaniach,  narażeni  byli  na  niebezpieczeństwo  życia.  l)  W  pó- 
źniejszym czasie  doświadczali  wszelkiego  niedostatku,  niemogąc  we  dnie 
uprawiać  roli ;  cokolwiek  zaś  z  wielkicm  niebezpieczeństwem  zasiali,  to 
insi  wpadłszy  zżęli  i  zabrali:  „In  primitWo  fratres  et  alii  Ghristi  fideles 
in  terra  Prussiae  multipliccm  et  incredibilem  defectum  passi  funt  in  cibo 
et  potu,  et  vestitu,  et  aliis  vitae  humansenecessariis.  Siipsi  forte  aliąuos  agros 
colere  volebant,  hoc  fieri  non  potuit,  nisi  noctis  tempore,  et  quidquid  ipsi 
seminaverunt  cum  magno  periculo  et  labore,  alii  introeuntes  labores  ipso- 
rum  metebant"  2)  Dopiero  po  zdobyciu  Prus  całych  i  zbudowaniu  zam- 
ków, zaczęli  się  Niemcy  szerzyć:  „et  tunc  c®pit  turba  fidelium  in  terra 
Prussiae  dilatari."  3)  Tak  wielcy  mistrze  jako  też  biskupi  Warmińscy 
pospieszyli  z  zaprowadzeniem  osadników  Niemieckich;  zkąd  poszło,  że 
wszystkie  nadmorskie  powiaty  okryte  zostały  nową  ludnością  mnożącą  się 
kosztem  krajowców.  Najmniej  ucierpiały  powiaty  pograniczne  Mazowsza, 
co  wynikało  tak  z  większego  oddziaływania  ludu  Polskiego,  jako  też  z  mniej- 
szej wartości  tych  ziem  pod  względem  handlowym.  W  miastach  wielkierze, 
mianowicie  Prabut  i  Gzartyrna  (Riesenberg  i  Marienburg),  wyłączały  Po- 
laków od  prawa  obywatelstwa  i  wszelkiej  posiadłości  nieruchomej.  4)  Że 
jednak  początkowo  inaczej  było,  świadczą  wyrazy  tychże  wielkierzów:  „In 
czukunftigen  czetien."  5)  Szczególniejszym  był  zaś  nieprzyjacielem  kr&jo- 
wości  Pruskiej  wielki  mistrz  Siegfried  z  Feuchtwangen,  który  zabraniał 
nawet  mówić  po  Prusku.  6)  A  lubo  pisarze  Niemieccy  nie  przyznają  pra- 
wdziwości niektórym  artykułom  jego  ustaw,  Jacobson  jednak  niektóre  z  nich 
za  autentyczne  uważa.  ') 

Sprawiedliwie  utrzymuje  R&pel,  że  powodem  głównym  niezgody 
między  Polską  a  Krzyżakami,  było  oddanie  się  zakonu  pod  opiekę  ce- 
sarzy Niemieckich,  bez  względu  na  to,  że  najbogatsze  nadania  z  rąk  l&ią- 
żąt  Mazowieckich  otrzymał.  Krzyżacy  jeszcze  niebyli  osiedli  w  Polsce, 
gdy  już  pozyskali  od  Fryderyka  II  cesarza  zatwierdzenie  obietnic  im  uczy- 
nionych. "  Po  wejściu  zaś  na  ziemię  Polską,  napotykamy  pasmo  nieusta- 


1)  Duib.  III.  cap.  30.  itr.  125.  wyd.  Hartkn. 

2)  Duib.  itr.  117. 

3)  Duib.  itr.  IH. 

4)  Voigt  VL  700,  712. 

5)  Voigt  VI.  700. 

6)  Voigt  IV.  613. 

7)  Dzieje  źródeł  koić.  katol.  w  Protach,  itr.  131. 


Digitized  by  VjOOQ16 


340 


jących  zabiegów,  dążących  do  zamienienia  Prus  w  prowincyą  Niemiecką 
zależną  od  rządu  zagranicznego.  Nim  jednak  do  tego  doszli,  z  niezwy- 
kłą czujnością  pracowali  nad  ustaleniem  swojego  znaczenia.  W  pierwszem 
przywileju  z  roku  1228,  nabyli  prawa  do  bogactw  w  jej  łonie  zamkniętych 
a  przez  ugodę  Kruświcką  w  tymże  roku  zawartą,  pozyskali  całe  Prusy 
nadmorskie  aż  do  rzeki  Łani,  z  tern  nadmienieniem,  że  cokolwiek  w  oso- 
bach, rzeczach  i  ziemi,  na  niewiernych  zdobędą,  to  się  stanie  bezwarun- 
kową ich  własnością.  W  oddzielnym  dodatku  zatrzymał  sobie  książę  Ma- 
zowiecki Prusy  pograniczne,  a  mianowicie  ziemię  Lubowską,  Sasińską,  Go- 
lędzińską  i  Podlaską,  jak  się  okazuje  z  potwierdzenia  Grzegorza  IX  z  daty 
12  września  roku  1230,  które  zastrzega,  iż  do  tych  tylko  ziem  prawo  mieć 
będą  Krzyżacy,  w  których  dotąd  nie  była  zaprowadzona  wiara  chrześciań- 
ska:  „Dum  tamen  talis  sit  terra' paganorum,  in  qua  nondum  cultus  Chris- 
tianie religionis  fuerit  introductus."  l)  W  trzecim  przywileju  roku  1233, 
otrzymali  wszelką  jurysdykcyą  nad  mieszkańcami.  Tak  usadowiwszy  się, 
wznieśli  modlitwy  za  Konradem  i  zapisali  je  do  uroczystej  agendy.  2) 
W  późniejszym  czasie  już  niechcieli  powrócić  ziemi  Dobrzyńskiej,  przed 
darowizną  Prus  otrzymanej,  dopóki  nie  uzyskali  przywileju  na  okrąg 
Drochicki.  W  roku  1240  prowadzili  spór  wielki  z  Kazimierzem  Ku- 
jawskim o  ziemię  Lubowską,  której  połowę  w  końcu  otrzymali  a  potem 
i  drugą  w  drodze  darowizny  dla  kościoła  Chełmżyńskiego  dostali.  Nastę- 
pnie wyjednali  w  roku  1257  zrzeczenie '  się  Kazimierza  Kujawskiego 
do  ziemi  Golędzińskiej  i  wszelkich  przyszłych  zdobyczy.  Nieprzestąjąc 
na  tern,  od  młodości  ujmowali  syna  Kazimierzowego,  Ziemiowiedza,  celem 
pozyskania  wpływu  u  dworu  i  licznych  przywilei  na  włości  w  ziemi  Ku- 
jawskiej położone.  Dokazali  swego,  ale  to  stało  się  powodem  opuszczenia 
tego  księcia  przez  własnych  poddanych,  którzy  dopóty  niechcieli  słyszeć 
o  pojednaniu  z  Ziemowiedzem,  dopóki  Leszek  książę  Sieradzki,  brat  ro- 
dzony Kujawskiego,  nie  uprzątnął  nieporozumień  zachodzących  między 
panującym  a  ludem.  Ziemiowiedz  przyrzec  musiał,  że  usunie  ze  dworu 
szlachtę  Niemiecką  z  jej  synami  i  cofnie  przywileje  wydane.  3)  Źle  urzą- 
dzona skarbowość  władzców  Polskich,  podała  zręczność  Krzyżakom  do 
ciągnięcia  z  nich  zysków.  Tak  ziemia  Michałowska,  zastawiona  przez  Le- 
szka Kujawskiego,  odpadła  od  Polski  w  roku  1317  przez  niemożność  wy- 
płaty. 4)  Ziemowiedz  książę  Mazowiecki,  puścił  także  zastawą  kasztelanię 
Wiską.  5)    Nieco  później,  za  trzy  tysiące  sześćset  kop  groszy  Pragskicb, 


1)  Dogiel  IV.  str.  11. 

2)  Hartkn.  Reip.  Polon*  wyd.  1687.  r.  p*g.  144. 

3)  Stronciyńiki  pag.  17. 

4)  Dogiel  IV.  41. 

5)  Voigt  V.  22a 


Digitized  by 


Google 


341 


takiemźe  prawem  ustąpił  powiatu  Zawkrzeńskiego,  z  pozwoleniem  budo- 
wania zamku,  a  Płońsk  za  2,000  kop  groszy  Pragskich.  l)  Tym  sposobem 
wdarli  się  do  Kujaw  i  do  Mazowsza  pod  Warszawę.  Cóżkolwiek  bądź, 
dotąd  za  obręb  czujnych  i  korzystnych  zabiegów  nie  wychodzą.  Lecz 
wkrótce  wystąpili  z  orężem  w  ręku  przeciwko  nadawcom  swoim  ci,  którzy 
do  ostatniego  zakonnika  obowiązali  się  walczyć  za  całość  ziemi  Polskiej.  2) 
Zatrzymanie  przemocą  i  obłudą  ziemi  Pomorskiej,  stanowi  epokę  w  sto- 
sunkach z  Polską.  Żadne  przełożenie  ani  wymówki  Łokietka,  skutku  nie 
wzięły.  Z  tego  wynikła  straszliwa  wojna,  która  spustoszyła  całą  Wielko- 
polskę. Wtenczas  to  właśnie  komtur  Elblągski  przeorowi  Sieradzkiemu,  bła- 
gającemu o  wstrzymanie  łupieży,  odpowiedział  po  Litewsku:  „Ncpresf\ 
nie  rozumiem,  chcąc  przez  to  dowieść,  jak  słusznie  ktoś  powiedział,  że 
nietylko  czynem  ale  i  językiem  był  dzikim.  Nakoniec  Janusza  księcia  Ma- 
zowieckiego, napadłszy  w  Złotoryi  pod  Tykocinem,  uwiązali  za  nogi  do 
konia  i  w  tym  stanie  za  granicę  uprowadzili.3)  Tak  postępując,  polegali 
na  opiece  cesarzy  Zachodnich  i  przyjaciół  połączonych  z  tym  dworem. 

Są,  co  utrzymują,  iż  wielkie  szczęście  spotkało  lud  Pruski,  że  do- 
stał władców  tak  oświeconych.  Czyny  jednak  historyczne  dowodzą  zupełnej 
ciemnoty  w  naukach  zakonu  Niemieckiego.  Rzec  nawet  można,  że  na- 
zwisko nauki  nie  było  znane.  Winryk  z  Kniprodu  w  r.  1380  postanowił, 
aby  wizytatorowie  zasięgali  wiadomości,  czy  bracia  umieją  Ojcze  nasz, 
Zdrowaś  Marya  i  Wierzę  w  Boga.  4)  W  późniejszym  nawet  czasie,  to  jest 
w  roku  1409,  ponowiono  to  postanowienie  z  zastrzeżeniem  kar  za  nieu- 
miejętność przepisanych.  5)  Sami  tylko  kanonicy,  przynajmniej  w  części 
jakiejś,  ukształcenie  posiadali.  6)  A  przecież  byłyto  ostatnie  lata  panowa- 
nia Krzyżackiego,  w  których  należałoby  się  spodziewać  owoców  kilkowie- 
cznego  zarządu.  Ale  krytyka  historyczna  u  obcych  pisarzy,  tak  wielbio- 
nych z  bezstronności,  nie  doszła  jeszcze  do  tego  stanowiska,  aby  ludz- 
kość i  sprawiedliwość  samą  miała  na  celu. 

ODDZIAŁYWANIE  LUDU  PRUSKIEGO. 
Wśród  ucisku,  zagrożonej  własności  i  niebezpieczeństwa  życia,  po- 
zostali na  tern  obszeinem  polu  wynarodowienia  Polacy,  oczekiwali  sposobu 
i  pory   do   dźwignięcia  się  ze  swojej   niedoli.    Dopóki  Polska  osłabiona 
była  rozsterkami  domowemi  i  rozdrobnieniem  na  księstwa,  dopóty  żadnej 

1)  Kodex  OKwski  pag.  168.  Voigt  V.  442,  3. 

2)  Dogiel  No.  12.  pag.  9. 

3)  Dług.  X.  142. 

4)  Voigt  t.  V.  str.  390. 

5)  Voigt  VI.  494—5. 

6)  Voigt  V.  str.  385. 


Digitized  by 


Google 


342 


nadziei  pokładać  nie  mogli  na  jej  pomocy;  Mazowszan  zaś  jako  sprawców 
klęsk  swoich,  przez  wydanie  ich  w  ręce  wrogów,  znienawidzili,  nazywając 
warta  u  siebie  Mazurem.  Lecz  zabłysła  dla  nich  pomyślniejsza  chwila, 
tak  dawno  pożądana  we  wzroście  potęgi  Polskiej,  przez  połączenie 
się  z  Litwą.  Wtenczasto  wzięło  zaczątek  bractwo  Jaszczurek,  które 
w  piętnastym  wieku  przyszło  do  dojrzałości.  Jestto  fakt  żadnej  nie  ule- 
gający wątpliwości,  że  Litwa  za  otrzymaną  cywilizacyą  wywiązała  się 
Polsce  skutecznem  współdziałaniem  w  odzyskaniu  utraconych  prowincyi. 
Z  ich  liczby  najważniejszą  były  Prusy,  trzymane  w  ręku  zamożnego 
i  opieką  cesarzy  Niemieckich  wspieranego  zakonu.  Jeszcze  przy  objęciu 
rządów  swoich,  Jagiełło  uczynił  był  uroczystą  obietnicę  przywrócenia 
ziem  wydartych  Polsce.  l)  Lecz  osłabienie  potęgi  Krzyżackiej  było 
jego  najulubieiiszą  myślą  z  powodu  licznych  szkód,  które  Litwa  od  braci 
szpitalnych  ponosiła.  Jakoż  wkrótce  po  otrzymaniu  dostojności  królew- 
skiej, ruszył  przeciwko  Krzyżakom,  trzymającym  od  Władysława  księcia 
Opolskiego  Złotoryę  Dobrzyńską;  zabrał  Rypin  i  Bobrowniki,  a  za  opłatą 
50,000  dukatów  odzyskał  w  Raciążu  w  roka  1404  trzymaną  w  obcem 
ręku  ziemię.  a)  Byłto  pierwszy  upominek  Litwina  Polsce,  na  znak 
szczerej  przyjaźni  dany.  Większa  jeszcze  gotowała  się  usługa  dla  korony, 
po  spaleniu  całej  ziemi  Dobrzyńskiej  przez  Krzyżaków.  Czterdzieści 
chorągwi  pod  rozkazem  Witolda  zostających,  wsparły  wykonanie  planu 
ułożonego  przez  genialny  umysł  Imbrama  Maszkowickiego.  Skutkiem 
potyczki  stoczonej  pod  Rudą  (Tannenberg),  wielki  mistrz  Ulrych  z  Junin- 
gen  ze  swoimi  komturami,  zgonem  na  polu  bitwy  przyspieszyli  zwy- 
cięztwo.  Zabrani  w  niewolą  Polacy  Pruscy,  podali  się  na  tłómaczów 
Jagielle,  oglądającemu  pobojowisko.  A  jakkolwiek  małą  korzyść  Polska 
z  tego  sławnego  zwycięztwa  otrzymała  w  powrocie  tylko  ziemi  Zawkrzeń- 
skiąj ,  duch  jednak  szczęśliwszej  przyszłości  obudzony  u  ludu  Pruskiego, 
wielkiego  był  dla  stosunków  korony  z  zakonem  znaczenia.  Każde  zwy- 
cięstwo rodu  Jagiellońskiego,  pomnażało  pruską  otuchę.  Jakoż  w  roku 
1411,  mieszkańcy  tej  ziemi  idący  z  rodu  Polskiego,  zanieśli  prośbę  do 
zakonu  Niemieckiego  o  pokój  z  koroną.  Imiona  tych  ziemian  aczkolwiek 
skażone  w  memoryale  wymawianiem  niemieckiem  i  starą  pisownią,  łatwo 
rodowość  swoje  wykazują,  temi  są:  Grzymała,  Ninieski,  Tomaszezy/k, 
Żyszka,  Dominik  Kostrowski,  Stefan  Mostowski,  Mikołaj  Gliński,  Rrm- 
kowski,  Andrzej  Zapolski,  Więcław  Jeżyk,  Stępski,  Samborski  i  t  p.  a) 
Wkrótce  ziemianie  Pruscy  potrafili  wejść  do  rady  najwyższej  zakonu 
Krzyżackiego;  tak  się  lękano   pojawu  ducha  w  Prusakach.    Rok  1422 

1)  Dług.  X.  97. 

2)  Dogiel  IV.  79. 

3)  Kodei  dypl.  Litwy  Raoz.  pag.  127. 


Digitized  by 


Google 


343 


stanowi  obraz  jakby  obławy,  przedsięwziętej  na  ukrócenie  zakonu  przez 
Mazowsze,  Krakowian,  Wielkopolan  i  Litwę.  Opór  tej  sile  okazał  się 
bezowocnym.  Ustąpili  przeto  Krzyżacy,  przez  ugodę  zawartą  nad  je- 
ziorem Mielnem,  wiecznemi  czasy  ziemię  Sędowską,  którą  posiadali  nie- 
tylko  do  Mstij  czyli  Netty,  ale  i  do  źródeł  Biebrzy;  prócz  tego  powiat 
Nieszawski  z  zamkiem,  Orłowem,  Murzynowem,  Nową  wsią,  zgoła  z  tem 
wszy&tkiem  co  niegdyś  Konrad  Mazowiecki  darował  na  lewym  brzegu 
Widy,  z  wolnością  przewozu  Toruńskiego,  połową  Wisły,  wyspami  i  całą 
przestrzenią  rozciągającą  się  między  ujściem  Drwęcy  a  Bydgoszczą.  J) 
Tym  sposobem  cała  żegluga  Złotoryjska,  Toruńska,  Solecka,  została  przy 
Polsce  nie  ulegając  opłacie  celnej.  Lecz  nad  te  wszystkie  korzyści 
ważniejszym  był  warunek  w  traktacie,  że  niedotrzymanie  z  którejkolwiek 
strony  ugody,  uwalniało  poddanych  obustronnie  od  wszelkiej  pomocy  wo- 
jennej. Ta  myśl  stała  się  zarodem  przyszłego  położenia  Prusaków.  Zaraz 
po  tym  układzie,  Jagiełło  wybudować  kazał  przy  zamku  Nieszawskim, 
dla  składu  zboża  polskiego,  miasto,  które  tak  szybko  wzrosło,  że  równało 
się  prawie,  podług  Bielskiego,  Toruniowi.  2)  Nowy  skład  zboża  wzbudził 
wielką  niechęć  w  kupcach  Toruńskich,  dlatego  miasto  uległo  pogorzeli 
w  roku  1432.  3)  Rozjątrzenie  wzajemne  coraz  stawało  się  źy wszem,  gdy 
zgon  Jagiełły  otworzył  pole  do  nowej  ugody.  W  roku  1436  Władysław 
Jagiellończyk  zawarł  traktat  wieczny,  z  mocy  którego,  dla  ułatwienia 
sporów  między  Toruniem  a  Nieszawą  zachodzących,  postanowiono  coro- 
cznie wybierać  dwóch  wojewodów  i  dwóch  komturów,  mających  godzić 
sprawy  z  wolnej  żeglugi  na  Wiśle  wynikające.  Artykuły  Mielnickie  zo- 
stały w  całem  swojem  brzmieniu  zatwierdzone.  4)  Powtórzono  i  ten 
ostęp:  że  poddani  obu  krajów  wolni  są  od  posłuszeństwa  w  przypadku 
niedotrzymania  traktatu.  Wówczasto  przywileje  udzielone  Krzyżakom 
zaczęły  wracać  do  korony,  5)  i  ciągle  przybywały  do  roku  1525,  w  któ- 
rym ponowiono  ten  warunek  z  nadmienieniem,  że  te  z  pomiędzy  doku- 
mentów, które  ugodzie  obecnej  nie  były  przeciwne,  ma  król  w  temże 
samem  brzmieniu  dla  wiadomości  granic  i  wyjaśnienia  innych  okoliczności, 
wydać  od  siebie  pod  pieczęcią.  6)  Jednakże  pomimo  tego,  najważniejsze 
akty  mogące  wykazać  rodowość  Prus  dawnych,  i  tranzakeye  ze  stolicą 
apostolską,  nadzwyczajnej  wagi  dla  history i* Polskiej,  zatrzymane  zostały 


1)  Dog.  IV.  111—112. 

2)  Dług.  X.  592;  Dogiel  IV.  119. 

3)  Dług.  jak  wyżej. 

4)  Dog.  IV.  180. 

5)  Dogiel  IV.  128. 

6)  8  kwietnia  1525  r.  w  Krakowie  w  pokoju  wieczystym,  u  Dogiela. 


Digitized  by 


Google 


344 


w  Królewcu  wtedy  nawet,  gdy  księstwo  Pruskie  prawem  lennem  należało 
do  korony.  Ztąd  wynikło  owo  zaćmienie  czynów  w  dziejach  krajowych, 
które  przejdzie,  gdy  badania  ścisłe  uczynione  na  miejscu  wyjaśnią  rzec* 
całą.  Uciskani  Prusacy  przez  Krzyżaków,  a  z  drugiej  strony  przewidując 
dla  siebie  pomoc  w  pptędze  Polskiej,  weszli  roku  1436  w  związek  po- 
między sobą,  nie  bez  wiedzy  wielkiego  mistrza  Pawła  Piiissdorffia,  celem 
uchylenia  krzywd  wszelkiego  rodzaju  sobie  domierzanych.  !)  Do  niego 
należała  szlachta  ziemi  Chełmińskiej,  Ostrorodzkiej ,  Dzierzgońskiej ,  El- 
blągskiej,  oraz  mieszkańcy  miast  Torunia,  Brodnicy,  Grudziądza,  Elbląga, 
Brunsbergi  i  innych.  O  ten  czyn  zapozwani  przed  sąd  cesarzy  Nie- 
mieckich, i  tam  surowo  osądzeni  Prusacy,  udali  się  do  Krakowa  w  roku 
1454,  błagając  o  pomoc.  Wtenczas  wyrzekli  ważne  dla  historyi  słowo: 
że  jak  tylko  stali  się  panami  woli  swojej,  postanowili  natychmiast  po- 
wrócić na  łono  dawnej  i  odwiecznej  ojczyzny  swojej,  od  której  obłudą 
lub  siłą  oręża  odpadli  byli;  że  Kazimierz  Jagiellończyk  nie  poczyta  za 
rzecz  dla  siebie  obcą,  przyłączenie  ziem  do  ciała  i  rodu  Polskiego  nale- 
żących. 2)  Król  Polski,  wywdzięczając  się  za  tę  ich  niewygasłą  przy- 
chylność, nadał  rozległe  przywileje,  z  których  najznakomitszemi  były: 
prawo  wyboru  króla,  ustanowienie  rady  najwyższej  zwanej  Generałem, 
na  której  sam  miał  przewodniczyć;  zatrzymanie  oddzielnego  skarbu,  prawo 
indygenatu  i  pospolitego  ruszenia  w  granicach  tylko  Pruskich.  Z  po- 
między ustaw  cywilnych,  jedno  Chełmińskie  się  utrzymało;  inne,  mia- 
wicie  feudalne,  upadły.  3)  Na  sejmie  Lubelskim  senat  Pruski  wcielonym 
został  do  Polskiego. 


1)  Dog.  IV.  150. 

2)  Dług.  XIH.  131. 

3)  Vol.  Leg.  I.  fol.  229. 


Digitized  by  VjOOQ16 


KOPERIMIKIJANA 


Digitized  by 


Google 


Digitized  by  VjOOQ16 


KOPEHNIKIJANA 


OŻYLI 


MATERIAŁY  DO  PISi  I  ŻYCIA 


MIKOŁAJA  KOPERNIKA 


EUrRTUK 


X.  IGNACY  POLKOWSKI. 


Tom  II. 

(ŻYCIORYSY.) 


GNIEZNO. 

DBUJUEM  J.  B.   IiANGISOO. 
1873. 


Digitized  by 


Google 


Digitized  by  VjOOQl6 


JAŚNIE  WIELMOŻNEMU 

HRABIEMU 

ZYGMUNTOWI  SKÓRZEWSKIEMU 

W  DOWÓD  PRZYJAŹNI  1  WDZIĘCZNOŚCI 


TOM  HN  POŚWIĘCA 


X  Polkowski. 


Digitized  by 


Google 


Digitized  by  VjOOQlC 


przedmowie  do  pierwszego  tomu,  oświadczyliśmy,  że 
drugi  tom  Kopernikijanów  składać  się  będzie  z  życio- 
rysów Kopernika  pisanych  przez  Polaków,  oraz  z  tych  arty- 
kułów, które  z  życiorysami  jego  ścisły  mają  związek.  Wywię- 
zując  się  z  tego  przyrzeczenia,  zgromadziliśmy  trzydzieści 
odnośnych  artykułów,  bądź  luźno  drukiem  ogłoszonych,  bądź 
zamieszczonych  po  różnych  pismach  peryodycznych.  Z  tych 
dwa  tylko  nie  są  w  oryginałach  ale  w  tłumaczeniu,  a  mia- 
nowicie: najdawniejszy  życiorys  Kopernika  skreślony  po  łaci- 
nie przez  księdza  Szymona  Starowolskiego,  drukowany  w  1627 
roku;  i  życiorys  Kopernika  napisany  po  angielsku  przez 
Krystyna  Łacha  Szyrmę  ogłoszony  drukiem  w  Londynie 
w  1844.  Innych  28  życiorysów  daliśmy  w  Polskim  języku 
tak  jak  były  oryginalnie  pisane  i  drukowane. 

Z  tych  życiorysów  i  artykułów  tu  zamieszczonych  nie 
wszystkie  wprawdzie  służą  jako  powaga,  jako  źródło  auten- 
tyczne i  o  wielu  dałoby  się  wiele  powiedzieć  krytycznych 
stów  —  zważywszy  jednakże,  że  tu  nam  idzie  nie  o  to  byśmy 
podług  nowszych  krytycznych  źródeł  prostowali  mylne  wy- 
wody autorów,  ale  o  to,  byśmy  w  jedne  całość  zgromadzili 
wszystko  to,  co  o  Koperniku  pisali  Rodacy,  wstrzymujemy  się 
od  wszelkich  uwag  i  komentarzy,  a  bibliograficznie  tylko 
każdy  objaśnimy  artykuł. 

JL  J^olkowski. 


Digitized  by 


Google 


Spis  artykułów  zawartych  w  tomie  drugim. 


Życiorysy  Kopernika* 

X.  Szymona  Staropolskiego  i  1627 1 

Jana  Śniadeckiego  i  1802 6 

Uwagi  nad  rozprawą  Śniadeckiego 59 

Tadeusza  Mostowskiego  z  1809 67 

Jana  Sołtykowicza  z  1809 68 

Feliza  Bentkowskiego  z  1810 73 

Konstantego  Słotwińskiego  z  1832 75 

X.  Ignacego  Chodynieckiego  z  1833 83 

Karola  Hnbe  z  1834 « £9 

Karola  Libelta  z  1839 101 

Ludwika  Gąsiorowskiego  1839 103 

Bezimiennego  z  Encyklopedyi  Lesznowskiej  z  1841 107 

Adryana  Krzyżanowskiego  z  1843  (Kopernik  w  Walhalli) 111 

Antoniego  Oleszczyńskiego  z  1843 121 

Adryana  Krzyżanowskiego  z  1844  (Wspomnienie  Jubileuszowe)  .        .127 

Krystyna  Lacha  Szyrmy  z  1844  (tłumaczenie  z  Angielskiego)       ....  149 

Juliana  Bartoszewicza  z  1852                            .                177 

Jana  Radwańskiego  z  1853 195 

Juliana  Bartoszewicza  z  1854 211 

Dominika  Szulca  z  1855 235 

Jana  Pankiewicza  z  1864 289 

Leona  Zienkowicza  z  1865 301 

Lesława  Łukaszewicza  z  1866 307 

Lucyana  Tomasza  Rycharskiego  z  1868 813 

Ludwika  Wierzejskiego  z  1869 317 

Hieronima  Feldmanowskiego  z  1871 321 

Dr.  W z  1871  z  Sobótki 333 

Leona  Rogalskiego  1871 339 

Józefa  Chociszewskiego  z  1872 347 


Digitized  by 


Google 


MIKOŁAJ  KOPERNIK 


i) 


PBZBZ 


SZYMONA  STAROWOI^KIEGO. 


^f  Toruniu  w  Prusiech  urodzony,  z  ojca  Mikołaja  Kopernika,  z  matki  zaś, 
która  była  rodzoną  siostrą  Łukasza  Watzelrod  Toruńczyka,  biskupa  War- 
mińskiego, bardzo  dobrze  Rzeczypospolitej  Polskićj  zasłużonego  w  sprawie 
z  Krzyżakami,  którym  tak  mocny  stawił  opór,  że  na  zjeździe  Poznań- 
skim od  Krzyżaków  paszkwilem  wraz  z  innymi  został  zaczepiony,  w  którym 
między  innemi  te  także  czytamy  wiersze: 

Kosaciec,  korsarz  Łukasz  twarde  rogi 
Dziwactwa  robią  przewracają  prawa  drogi. 

Bo  bronić  słuszności  i  sprawiedliwości,  to  samo  było  u  Krzyżaków, 
co  wszystkie  prawa  przewracać.  Kopernik  wydoskonalony  w  Akademii  Kra- 
kowskiej pod  Wojciechem  Brudzewskim,  wraz  z  Jakóbem  z  Kobylina,  który 
napisał  objaśnienie  astrolabu,  w  matematyce,  cały  się  oddał  zwiedzania 
obcych  krajów. 

W  Bononii  miał  przyjaciela  Dominika  Maria,  znakomitego  matema- 
tyka, którego  nie  tak  był  uczniem,  jak  współpracownikiem  i  świadkiem 
astronomicznych  obserwacyi,  jak  pisze  Jerzy  Joachim  Retykus  w  pierwszem 
opowiadaniu  do  Schonera.  W  Rzymie  potem  roku  1500  w  licznem  gronie 
słuchaczów  astronomią  wykładał.  Ztamtąd  powróciwszy,  przyjęty  został 
przez  biskupa  Łukasza  wuja  swego,  do  kolegium  kanoników  Warmińskich, 
gdzie  doznał  przeszkód  od  zazdrosnych,  jak  widać  z  różnych  listów  (które 

1)    Jest  to   najpierwszy   życiorys   Kopernika    napisany   przez    Polaka  po   łacinie 
X.  Szymona   Staropolskiego  i  zamieszczony  w  dziele   o  pismach   Polskich   pod   tytułem: 
Scriptorum  Polonicorum  'E^orcoyrac,  wydanie  Weneckie  z  1627  roku,  od  str.  158 — 162. 
Koptrnikijana  t,  II,  1 


Digitized  by 


Google 


ma  sławny  mąż,  Jan  Brosciusz  doktor  filozofii  i  medycyny  w  zacnym  uni- 
wersytecie Krakowskim  astronomii  profesor,)  ręką,  samego  Kopernika  do 
wuja  Łukasza  i  do  innych  osób  pisanych. 

Mąż  niepospolitego  geniuszu  był  biegły  nietylko  w  matematyce, 
ale  w  fizyce  i  we  wszystkich  innych  naukach,  a  do  tych  ozdób  rozumu 
torował  sobie  drogę  znamienitą  znajomością  języków  Greckiego  i  Łaciń- 
skiego. W  sztuce  lekarskiej  sławny  był  jak  drugi  Eskulapiusz,  chociaż, 
jako  prawdziwy  filozof,  nie  szukał  ztąd  nigdy  chluby  u  ludzi. 

Bo  jak  gdzieindziej  pisze  o  nim  Tideman  Gize  biskup  Chełmiński, 
mniej  dbał  o  wszystko,  co  nie  było  filozofią,  a  tę  zaletę  mało  bardzo  osób 
miało  z  nim  spoiną.  Po  śmierci  Fabiana  Luziańskiego,  biskupa  Warmiń- 
skiego, został  administratorem  tegoż  biskupstwa,  aż  do  potwierdzenia  Mau- 
rycego, jak  czytamy  na  karcie  81  Historyi  biskupów  Warmińskich  będą- 
cej w  Heilsbergu,  a  na  tym  urzędzie  miał  wielu  nieprzyjaciół,  równie  jak 
w  całem  dalszem  życiu,  bo  nawet  i  po  śmierci.  Za  życia  także  miał  nieprzy- 
jaciela w  mistrzu  Krzyżaków,  dla  tego,  że  dobra  tego  biskupstwa  niespra- 
wiedliwie przez  niego  zagrabione  za  rozkazem  królewskim  odzyskał  i  kościo- 
łom przywrócił.  Miał  także  nieprzyjaciół  niektórych  dworzan  i  jakiegoś 
nauczyciela  w  Elblągu,  który  zdanie  jego  o  obrocie  ziemi  złośliwie  na  tea- 
trze wyśmiał,  jak  zrozumieć  można  z  listów  Tidemana.  Po  jego  śmierci 
niesprawiedliwymi  się  dla  niego  okazali  Juliusz  Skaliger,  Jan  Bodinus  i  Leon- 
cyusz,  którym  odpowiedział  Retykus  w  listach  pisanych  do  Kamerariusza 
i  Wolsiusza  (zapewne  kardynał  Wolsey,  kanclerz  Angielski  za  króla  Hen- 
ryka VIII).  Na  Skaligiera  nikt  targnąć  się  nie  śmiał  dla  erudycyi,  z  któ- 
rej słynie.  Między  uczniami  najcelniejszego  miał  Jerzego  Joachima  Retyka, 
który  usłyszawszy  o  sławie  Kopernika,  zrzekłszy  się  katedry  profesora 
w  Akademii  Wittembergskiej,  przybył  do  Krakowa,  !)  i  należał  do  wyda- 
nia jego  księgi  de  Rwólutionibus,  o  czem  obacz  więcej  u  Mikołaja  Mii- 
lera  w  przedmowie  do  tego  dzieła,  bo  nie  trzeba  mi  silić  się  na  pochwałę 
tego  człowieka,  którego  świat  cały  znakomitem  jego  o  nieustannym  obrocie 
ziemi  zdaniem,  przez  niego  objaśniony,  uwielbia,  jako  też  nowa,  dawnym 
astronomom  nieznana  gwiazd  rachuba,  cześć  mu  oddaje.  Bo  w  rzeczy 
samej,  jak  Herkules  podparł  niebo;  którego  Atlas  na  swych  barkach  udźwi- 
gnąć nie  mógł,  tak  on,  kiedy  zabrakło  Jana  Regiomontana,  naukę  o  obro- 
tach ciał  niebieskich  swym  uczniom  wskazał,  i  pracą  swoją  wszystkim 
matematykom  wielce  dopomógł    Umarł  jak  pisze  Tideman  do  Retyka, 


1)  Retyk  był  u  Kopernika  nie  w  Krakowie,  ale  w  Frauenburgu.  We  wszystkich 
życiorysach  Kopernika,  które  tu  przedrukujemy,  zachowamy  pierwowzory  i  żadnych  uwag 
nad  niekrytycznemi  orzeczeniami  autorów  robić  nie  będziemy,  chybaby  było  coś  bardzo 
rażącego. 


Digitized  by 


Google 


3 


z  krwiotoku  i  z  paraliżu  prawego  boku,  który  po  nim  nastąpił,  24  maja, 
na  wiele  wprzód  dni  straciwszy  pamięć  i  władzę  umysłu. 

Dzieła  swego  o  obrotach  ciał  niebieskich  wydrukowanego  nie  wi- 
dział, aż  w  dniu  śmierci,  bo  wtedy  dopiero  było  mu  z  Niemiec  przynie- 
sione. Za  życia  lubił  samotność,  i  nie  łączył  się  przyjaźnią,  jedno  z  ludźmi 
uczonymi,  między  którymi  miał  poufałych  przyjaciół  Tidemana  Chełmiń- 
skiego, Jana  Dantyszka  Warmińskiego  biskupów,  Wapowskiego  kantora 
Krakowskiego,  do  którego  napisał  list  o  ósmej  sferze,  Mikołaja  z  Szadka, 
Marcina  z  Olkusza,  matematyków  Krakowskich,  dawnych  swych  spółucz- 
niów,  z  którymi  znosił  się  o  zaćmieniach  i  ich  obserwacyach,  jak  się  oka- 
zuje z  listów  własną  jego  ręką  pisanych,  które  ma  w  Akademii  krakow- 
skiej Jan  Brosciusz  autor  rachunku  całkiego  a  którego  arytmetyki  ułam- 
ków i  geometryi  codzień  oczekujemy.  Pochowany  został  Kopernik  w  ko- 
ściele katedralnym  Warmińskim,  a  w  lat  38  po  jego  śmierci  Marcin  Kro- 
mer biskup  tameczny,  uwielbiając  wzniosłość  jego  geniuszu,  położył  mu 
marmurową  tablicę  z  takim  napisem: 

D.  O.  M. 

Wielebnemu  Mikołajowi  Kopernikowi, 

Toruńczykowi,  nauk  i  medycyny  doktorowi, 

Kanonikowi  Warmińskiemu 

Znakomitemu  Astronomowi. 

Marcin  Kromer,  biskup  Warmiński 

dla  uczczenia  jego  pamięci  w  potomnych  wiekach 

położył  1581. 
Zszedł  z  tego  świata  roku  1548  dnia  24.  maja. 


Digitized  by 


Google 


Digitized  by  VjOOQl6 


ROZPRAWA 

0 

E0PIBII1I 

(ana  Śniadeckiego. 


Jana  Si 


Najszacowniejsza  ta  rozprawa  drukowana  była  w  Warszawie  w  Rocznikach  Towa- 
rzystwa Przyjaciół  Nauk  w  tomie  II.  roku  1802  z  wielu  rażącemi  mytkami  druku;  tegoż 
roku  przedrukowana  w  Warszawie  u  XX.  Pijarów,  druku  arkuszy  7.  Jednocześnie  wy- 
dawca nowego  Pamiętnika  Warszawskiego  Franciszek  Dmochowski,  Sekretarz  podówczas 
Towarzystwa  Przyjaciół  nauk,  przedrukował  tę  rozprawę  w  piśmie  swojem  w  tomie  VIII. 
i  DL  1802  i  1803  z  wielką  krzywdą  dla  autora,  bo  z  opuszczeniem  not  i  przypisków. 
Trzecie  całkowite  wydanie  tej  rozprawy  znajduje  się  w  zbiorze  pism  Śniadeckiego  edycyi 
Wileńskiej  pierwszej  z  1814.  Czwarte,  w  edycyi  Wileńskiej  z  1818;  Piąte  w  edycyi  War- 
szawskiej z  1837.  Tłumaczona  na  język  francuski  wyszła  w  Warszawie  1803  i  1818, 
w  Paryżu  1820.  Po  niemiecku  z  zatajeniem  że  to  praca  Śniadeckiego,  wydał  Ideler  1811 
i  Westphal  1822.  Po  rosyjsku  tłumaczył  Anastazewicz  1821.  Po  angielsku  Justyn 
Brenan  1823.  Po  włosku  Zaydler  1830.  —  Wyszła  także  w  skróceniu  w  języku  perskim 
1826  roku  w  Kalkucie. 


Digitized  by 


Google 


Digitized  by 


Google 


p 


STRZEŻENIE. 1} 


roku  1801  Towarzystwo  Warszawskie  Przyjaciół  Nauk  ogłosiło  do 
rozwiązania  zagadnienie  o  Koperniku,  jako  świadczy  list  Prezydenta  To- 
warzystwa pisany  do  autora  z  Warszawy  15.  Maja  tegoż  roku.  Wypra- 
cowałem moje  rozprawę  i  posłałem  Towarzystwu  z  Krakowa  dnia  31. 
Sierpnia  roku  1802,  jako  znowu  świadczy  list  mój  do  Prezydenta  pod  tym 
dniem  pisany.  Nie  wiem  dla  czego  Towarzystwo  wydając  na  jaw  z  kilką 
rażącemi  drukarskierai  omyłkami  moje  pismo  w  drugim  tomie  swoich  Ro- 
czników, nie  położyło  daty  ani  ogłoszonego  zadania,  ani  odebranej  rozprawy. 
Takowe  opuszczenie  wyrządza  częstokroć  krzywdę  i  autorom  i  literaturze 
krajowej. 

Nimem  zaczął  o  Koperniku  pisać,  przeczytałem  z  największą  uwagą 
całe  jego  dzieło,  znalazłszy  w  bibliotece  Akademii  krakowskiej  pierwszą 
najlepszą,  a  dziś  bardzo  rzadką  edycyą  w  Norymbergii  roku  1543.  Zna- 
lazłem jeszcze  w  tejże  bibliotece  Trygonometry.^  płaską  i  kulistą  Koper- 
nika wydaną  w  Wittembergu  roku  1542,  którą  przewarto wałem,  a  o  któ- 
rćj  nigdzie  nie  czytałem  wzmianki  w  bibliografii  astronomicznej.  Ułoży- 
łem krótką  treść  każdej  księgi,  i  moje  nad  nią  postrzeźenia  i  uwagi. 
Przystąpiwszy  potem  do  czytania  autorów  piszących  o  Koperniku  i  wy- 
kładających jego  naukę,  znalazłem  ważniejsze  moje  postrzeźenia  i  uwagi 
od  nikogo  nie  dotknięte,  skąd  się  przekonałem,  że  Kopernik  albo  nie  był 
w  swem  źródle  od  wielkich  pisarzy  i  astronomów  czytany,  albo  był  czytany 
bez  tej  uwagi,  jakiej  wyciąga  zgłębienie  wielkich  i  pierworodnych  myśli. 

Chciałem  naprzód  w  rozprawie  mojej  zrobić  dokładne  rozebranie 
całego  dzieła  Kopernika  z  mojemi  uwagami;  ale  postrzegłem,  że  mnie 
to  wciągnie  w  bardzo  rozległe  pismo  przydatne  może  astronomom,  ale 
ciężkie  do  zrozumienia  dla  powszechności  krajowej.  Ograniczyłem  się 
więc  krótkiem  nauki  jego  wystawieniem,  tłumacząc  moje  postrzeźenia  z  do- 
wodami. Że  Kopernik  nie  był  kopistą  starożytnych  filozofów,  ale  pra- 
wdziwym, swego  systematu  twórcą;  że  on  najtrudniejsze  trygonometryi 
kulistej  zagadnienia  rozwiązał,  że  jego  własne  a  głębokie  myśli  i  przy- 
puszczenia o  porządku  i  podziale  ciał  niebieskich,  o  sile  fizycznej  ich  bie- 
gu, a  szczególniej  o  ruchu  osi  ziemskiej  w  kilka  potem  wieków  najdeli- 

*)  Drukując  tę  rozprawę  podług  najlepszego  wydania  Wileńskiego  z  1818,  dru- 
kujemy zarazem  i  ostrzeżenie  niniejsze  tamie  zamieszczone. 


Digitized  by 


Google 


8 


katniejszemi  obserwacyami,  prawami  biegu  i  głębokiem  geometrycznym 
rachunkiem  stwierdzone,  prowadziły  do  nowych  wielkich  o  budowie  świata 
prawd,  i  że  się  stały  zasadą  najwalniejszych  w  dzisiejszej  astronomii  wy- 
nalazków; tego  przedemną  nikt  nie  napisał  i  nie  dowiódł.  Publiczność 
krajowa  nic  tylko  raczyła  łaskawie  przyjąć  tę  pracę,  ale  nawet  nad  moje 
spodziewanie  zaszczycić  ją  powszechnem  uwielbieniem,  ujrzawszy  w  zro- 
zumiałym i  polskim  języku  wyłożone  najtrudniejsze  astronomiczne  prawdy 
i  odkrycia.  Rzucono  się  do  przekładania  mojej  rozprawy  na  języki  za- 
graniczne; i  tłumaczenie  francuskie  przez  Tęgoborskiego  Sekretarza  li- 
tewskiego i  stanu  w  departamencie  spraw  zagranicznych,  wyszło  w  War- 
szawie roku  1803  z  drukarni  wdowy  Zawadzkiej.  W  tern  przełożeniu 
przez  użycie  wyrazów  astronomii  niewłaściwych,  przez  wtrącenie  wielu 
fraz  i  słów  niepotrzebnych,  i  do  rzeczy  niestosownych,  jedne  moje  myśli 
zmienione,  drugie  osłabione,  inne  nakoniec  stały  się  dla  astronomów  nie- 
zrozumiałe. A  co  najgorsza,  przydał  tłumacz  opisy  i  małe  do  textu  noty, 
nie  ostrzegłszy  że  są  jego  własne,  w  których  się  wydaje  bardzo  niedo- 
kładna matematyki  wiadomość.  Nie  mogąc  wstrzymać  cyrkulacji  wydru- 
kowanego pisma,  musiałem  z  wielką  dla  siebie  przykrością  wyprzeć  się 
go  przez  rozpisane  do  astronomów  listy.  Prosiłem  barona  de  Zach,  aby 
w  swej  ważnej  i  po  całej  Europie  rozchodzącej  się  korespondencyi  mie- 
sięcznej to  moje  oświadczenie  ogłosił.  Warszawa  była  w  owym  czasie  pod 
rządem  Pruskim,  i  nie  mogło  to  przełożenie  francuzkie  nie  rozejść  się 
po  prowineyach  tej  monarchii.  Żeby  złe  naprawić  i  dogodzić  żądaniom 
astronomów  zagranicznych,  przełożyłem  sam  na  język  francuzki  rozprawę; 
tłumaczenie  zaś  przez  Tęgoborskiego  moich  not  poprawiłem  i  to  wszy- 
stko jadąc  za  granicę  przez  Warszawę  w  roku  1803  w  miesiącu  Wrze- 
śniu złożyłem  do  drukowania  w  ręku  Franciszka  Dmochowskiego  sekre- 
tarza podówczas  Towarzystwa.  Co  się  z  tym  moim  rękopismem  fran- 
cuzkim  stało,  dotychczas  nie  wiem. 

W  roku  1811  czytałem  w  pismach  peryodycznych  niemieckich  do- 
niesienie, że  profesor  Ideler  podał  Towarzystwu  Filomatyczncmu  w  Ber- 
linie 4.  Kwietnia  roku  1810  we  czterech  arkuszach  in  8vo  pismo,  zawie- 
rające nowe  jego  o  Koperniku  myśli  i  postrzeżenia;  które  wymienione 
są  właśnie  te  same,  którem  ja  w  roku  1802  podał  Towarzystwu  War- 
szawskiemu w  mojej  rozprawie  o  Koperniku.  Może  prof.  Ideler  czytając 
z  taką  uwagą  Kopernika  jak  ja,  trafił  na  te  same  myśli;  nie  jest  to 
jednak  rzecz  do  zatajenia,  że  te  postrzeżenia  przed  ośmią  laty  wprzód 
były  zrobione  przez  Polaka,  i  drukiem  ogłoszone  w  Warszawie. 

Pisałem  w  Wilnie  £?  Sierpnia  roku  1814. 


Jan  Śniadbckl 


Digitized  by 


Google 


ROZWIĄZANIE  ZADANIA, 

KTÓRE  TOWARZYSTWO  WARSZAWSKIE  PRZYJACIÓŁ  NAUK  DO  ODPOWIEDZI  W  R.  1801 

OGŁOSIŁO: 

Oddając  hołd  winnej  podwal  y  Mikołajowi  Kopernikowi,  pokazać  jak 
tmełe  mu  winne  były  Nauki  Matematyczne  a  mianoicicie  Astronomia 
w  wieku  w  którym  zył:  z  kłor\ich  poprzedników,  jak  wiele  i  jakim  spo- 
sobem korzystał;  i  jak  wiele  mu  są  winne  w  czasie  teraźniejszym? 


Posłane  z  Krakowa  31.  Sierpnia  roku   1802;  a  16.    Listopada  tegoż   roku  na  Sessyi  pu- 
blicznej Towarzystwa  czytane,  i  wydane  na  jaw  w  II.  tomie  jego  Roczników  na  karcie  83. 


„Opinionum  eommtnta  cUlet  dies.   Naturm 
judicia  conńrmat." 

Cicero  De  Natura  Deorum. 


Stan  Astronomii  przed  Kopernikiem* 

f  drugim  wieku  Ery  Chrześcłańskiej  sławny  szkoły  Alexandryjskicj 
Astronom  Klaudyusz  Ptolomeusz,  zrobił  rozległy  i  szacowny  zbiór  myśli 
i  postrzeźeń  astronomicznych,  rozrzuconych  po  wielu  pismach,  a  zosta- 
wionych od  Chaldejczyków  i  poprzedników  swoich  w  tej  samej  szkole. 
Lubo  na  dwieście  kilkadziesiąt  lat  przedtem,  Hiparch  Bityńczyk  przez  nie- 
śmiertelne swe  prace,  przez  głębokie  i  pierworodne  myśli  o  uwadze  Nieba 
skazał  nie  tylko  szkole  Alexandryjskiej,  ale  całej  po  nim  potomności  pra- 
wdziwą, drogę  obserwacyi  niebieskich,  odkrył  sztukę  znaczenia  położeń 
gwiazd,  którą  stosując  do  ziemi,  pierwszy  stworzył  gruntowne  Jeografii 
początki;  te  atoli  wszystkie  pojedyncze,  i  że  tak  powiem,  odosobnione 
obrazy  i  wiadomości,  składały  tylko  prostą  i  niezwiązaną  historyą  skut- 
ków i  biegów  niebieskich.  Ptolomeusz  złożywszy  te  pierwiastki  w  jedno 
ciało,  zbogaciwszy  je  własnemi  pracami,  nadawszy  pewny  szyk  i  związek 
tym  wszystkim  wiadomościom  i  myślom,  rzucił  w  dziele  swojem  pierwszy 
rys  porządnie  ułożonej  nauki. 


Digitized  by 


Google 


10 


Srogość  Omara  przez  spalenie  biblioteki  Alexandryjskiej,  podług 
powszechniejszego  mniemania,  zagubiła  ledwo  niewszystkie  pamiątki  prac 
starożytnych  i  byłaby  jeszcze  na  kilka  wieków  spóźniła  postępek  Astro- 
nomii w  Europie,  gdyby  to  pierwotne  dzieło  nie  było  ocalało  w  tym  pamię- 
tnym czynie  dzikości.  ') 

Nie  zważając  na  trafniejsze  myśli  dawnych  Egipcyanów  o  porządku 
świata,  którzy  mieli  Merkuryusza  i  Wenusa  za  nieodstępne  od  Słońca, 
i  około  niego  krążące  gwiazdy,  2)  Ptolomeusz  sam  się  odważył  przez 
własny  swój  układ  rozmaite  biegi  ciał  niebieskich  tłumaczyć:  a  wysta- 
wiwszy sobie,  że  niebo  jest  prawdziwą  kulą,  na  której  sklepieniu  osadzone 
są  gwiazdy;  3)  że  doskonałość  dzieł  natury  zależy  na  biegu  jednostajnym 
i  na  figurze  koła  tym  biegiem  opisanego;  osądził  że  ziemia  jest  środ- 
kiem tych  wszystkich  biegów, 4)  około  której  całe  niebo  gwiaździste  kręci 
się  w  przeciągu  24  godzin  od  wschodu  na  zachód; 5)  że  oprócz  tego  słońce 
i  wszystkie  planety  krążą  około  ziemi  w  biegach  swoich  peryodycznych. 6) 
Naznaczając  w  takowym  biegu  miejsca  planetom,  położył  zaraz  po  Księ- 
życu Merkuryusza,  a  po  nim  dopiero  Wenusa  i  Słońce.  T)  Wielki  ten 
z  niektórych  względów  człowiek,  ustanowił  w  swojem  dziele  za  pierwszy 
fundament  Astronomii,  że  ziemia  biegu  żadnego  mieć  nie  może :  a  chcąc 
pogodzić  z  temi  myślami  obserwacye,  tak  swoje,  jak  swych  poprzedników, 
które  mu  pokazywały  biegi  niejednostajne,  i  znowu  raz  kierunkowe,  drugi  raz 
wsteczne  wszystkich  planet;  każdemu  kołu  od  słońca  lub  planety  około  ziemi 
opisanemu,  stosownie  do  myśli  i  nauki  Apolloniusza,  przydawał  podług 
potrzeby  i  upodobania  większą  lub  mniejszą  liczbę  koł  i  kółek;  tak,  że 
środki  jednych  ślizgały  się  i  ruszały  po  obwodzie  drugich, B)  i  służyły  do 
tłumaczenia  przyspieszonych  lub  spóźnionych,  kierunkowych  lub  wstecz- 
nych biegów  w  ciałach  niebieskich. 

Nigdy  złudzenie  nie  zaślepiło  silniej  uwagi  i  rozsądku  człowieka. 
Obłąkany  po  rozleglej  krainie  pozorów  i  omamienia,  Ptolomeusz  zbudo- 
wał świat  na  wywróceniu  początków  prawdziwej  Fizyki;  a  zwikławszy 
wszystko  w  swojem  nietrafuem  tłumaczeniu,  zrobił  dzieło  obrazy,  i  ledwo 
nie  bluźnierstwa  przeciwko  prostocie,  i  przedziwnemu  szykowi  dzieł  przy- 


1)  Obserwacye  dawne  przez  Ptolomeusza   zebrane,   najwięcej  posłużyły  do  ustano- 
wienia biegów  średnich  Planet,  a  osobliwie  księżyca. 

2)  Macrob.  Somn.  Scip.  Lib.  I.  c.  19.  Vitruvius  Archit.  Lib.  IX.  c.  4. 

3)  Almag.  Lib.  I.  c.  2. 

4)  Almag.  Lib.  I.  c.  5. 

5)  Almag.  Lib.  I.  c.  8.  Almag.  Lib.  IX. 

6)  Almag.  Lib.  IX.  et  X. 

7)  Almag.  Lib.  I.  c.  7  et  8. 

8)  Epicycli,  ezcentri,  eicentrepicycli  Almag.  Lib.  III.  IV.  VII. 


Digitized  by  VjOOQ16 


11 


rodzenia.  Gdy  potem  w  tysiąc  sto  lat  tłumaczono  takowy  układ  świata 
Alfonsowi  X.  Królowi  Kastylii,  obruszony  tak  grubym  mechanizmem,  po- 
wiedział :  ii  gdyby  byt  przy  stworzeniu  świata  wezwany  do  rady,  byłoby 
wszystko  i  prościej  i  porządniej  urządzone.  Zdanie  to  wzięto  za  bezbożne : 
kiedy  ten  dobroczynny  dla  Astronomii,  ')  a  razem  nieszczęśliwy  monar- 
cha, nic  więcej  w  tem  nie  powiedział,  tylko  że  świat  Ptolomeusza,  nie 
może  być  światem  przedwiecznej  Mądrości.  Wszelako  to  tylko  jedno  zda- 
nie przytoczyć  można  na  obronę  rozsądku  ludzkiego  przez  czternaście 
blisko  wieków  w  Astronomii  uśpionego. 

Książka  Ptolomeusza  przełożona  z  greckiego  od  Arabów,  rozeszła 
się  od  brzegów  Nilu,  do  brzegów  Oxu  2)  i  Gangesu,  przeniesiona  przez 
Arabów  do  Hiszpanii,  rozszerzyła  ten  układ  świata  po  reszcie  trudnią- 
cych się  naukami  krajów  Europejskich.  Przez  cały  ten  przeciąg  wieków 
wszystkie  usiłowania  uczonych  Arabów  i  Europejczyków,  wytężone  były 
na  tłumaczenie,  szerzenie,  i  objaśnienie  nauki  Ptolomeusza.  Zadziwienie 
tak  upoiło  umysł  ludzki,  iż  ten  granice  wzroku  wziął  za  granice  świata, 
siebie  za  cel  najokazalszych  dzieł  stworzenia,  a  siedlisko  swoje  za  śro- 
dek i  niby  za  Stolicę  tych  niezliczonych  światów,  w  których  ogromności 
ziemia  ginie  i  niknie. 

W  tym  zapędzie  nieuwagi  i  próżności  zatamowany  był  prawdziwy 
wzrost  nauki:  i  kiedy  człowiek  chodząc  tak  długo  po  sidłach  złudzenia 
i  pozoru,  nie  mógł  żadnego  zrobić  znacznego  kroku  do  prawdy;  wyszedł 
z  łona  Narodu  Polskiego  Mikołaj  Kopernik,  który  stargał  zasłonę  błędu 
i  omamienia,  naprowadził  rozum  ludzki  na  drogę  prawdy,  wytłumaczył 
rzetelny  układ  świata,  i  rzucił  pierwsze  fundamenta  i  zarody  tych  wiel- 
kich prawd  i  wynalazków,  które  dziś  Astronomią  postawiły  w  rzędzie  naj- 
doskonalszej z  nauk  fizycznych  umiejętności,  a  rozum  ludzki  okryły  roz- 
ległą chwałą  i  zaszczytem.  Zatrzymajmy  uwagę  nad  tą  sławną  epoką 
w  dziejach  nauk:  i  przypatrzmy  się,  jak  rozum  ludzki  odebrawszy  nad 
brzegiem  Wisły  wielki  zwrot  i  kierunek  do  prawdy,  zaczął  się  po  reszcie 
Europy  szczęśliwie  prostować  i  odradzać  w  swoich  działaniach. 

Krótkie  opisanie  życia  Koperniku. 

W  dwudziestym  szóstym  roku  panowania  Kazimierza  Jagiellończyka, 
Ery  zaś  Chrześciańskiej  1473  dnia  19  lutego  urodził  się  Kopernik  w  To- 


1)  Alfons  X.  bardzo  znaczne  sumy  wyłożył  na  wyrachowanie  i  wydanie  Tablic 
Astronomicznych  zwanych:  Tabtdae  Alphonsinae.  Umarł  Alfons  X.  r.  1284. 

2)  Ulug-Beg  wnuk  Tamerlana  w  Samarkandzie  stolicy  swego  państwa  około  r.  1430. 
E.  C.  zgromadziwszy  Astronomów,  zostawił  w  języku  perskim  kilka  szacownych  dzieł  astro- 
nomicznych. 


Digitized  by 


Google 


12 


runiu,  z  ojca  Mikołaja,  i  matki  Barbary  Watzelrod,  siostry  biskupa  War- 
mińskiego. Odesłany  na  nauki  do  Akademii  Krakowskiej,  i  w  rejestr 
jej  uczniów  roku  1492  zapisany,  czerpał  w  tej  jedynej  podówczas  Pol- 
skiej szkole  przez  lat  pięć  wiadomości  literatury  greckiej,  łacińskiej  i  nauk 
matematycznych.  Tym  trojakim  rodzajem  nauk  słynęła  podówczas 
w  Europie  Szkoła  Krakowska.  Jakób  z  Kobylina,  Mikołaj  Szadek,  Mar- 
cin z  Olkusza,  sławni  potem  matematyki  Profesorowie,  byli  współuczniami 
Kopernika,  wszyscy  zaś  w  Matematyce  i  Astronomii  uczniami  Wojciecha 
Brudzewskiego :  i  kiedy  za  naleganiem  Xi%żęcia  Kardynała  Fryderyka 
Jagiellończyka,  Brudzewski  wyjechał  do  Litwy  na  urząd  Sekretarza  przy 
X.  Litewskim  Alexandrze,  Królu  potem  Polskim;  Kopernik  w  roku  1497 
przeniósł  się  do  Bononii:  gdzie  pod  Astronomem  Dominikiem  Marya  z  Fer- 
rary, jak  świadczy  Retykus1)  nie  jako  uczeń,  ale  jako  świadek  i  pomo- 
cnik, nad  obserwacyami  gwiazd  pracował.  2) 

Wyjechał  więc  z  ojczyzny  swojej  Kopernik  już  opatrzony  w  wiado- 
mości Astronomii  i  Matematyki:  któremi  tak  słynął  we  Włoszech,  iź  w  dwu- 
dziestym siódmym  roku  wieku  swego,  ucząc  publicznie  Matematyki  w  Rzy- 
mie, liczne  bardzo  zgromadzenie  uczniów  na  swoje  lekcye  ściągnął.  Tam 
w  ciągu  swego  nauczycielstwa,  nie  zaniedbując  obserwacyi  gwiazd,  uwa- 
żał zaćmienie  Księżyca  w  roku  1500.  3)  Wracając  z  Włoch  do  Polski, 
w  Padwie  popisywał  się  z  swego  w  Anatomii  postępku,  i  stopień  Doktora 
Medycyny  otrzymał.  W  Krakowie  zaś  w  liczbie  Akademików  roku  1504 
jest  zapisany:  i  zdaje  się,  jak  gdyby  było  jego  przedsięwzięciem  zostać 
przy  Akademii,  gdyby  go  był  wuj  jego  biskup  Warmiński,  dawszy  mu 
kanonią,  do  Warmii  nie  zawołał.  4) 

Ale  nie  zapuszczajmy  się  w  dociekania  i  domysły  o  drobnych  zdarze- 

1)  Cum  D.  Doctor  mętu  Bononiae  non  tam  discipulus  quam  adjutor  et  testis  Obser- 
TAtionum  doctissimi  viri  Dominici  Mariae;  Romae  autem  A.  D.  15C0.  natus  annos  plus 
minus  27.  Professor  mathematuni  in  magna  scholasticorum  frequentia,  et  corona  magnorum 
▼irorum  et  artificum  in  hoc  doctrinae  genere;  deinde  hic  Varmiae  suis  vacans  studus,' 
dbserrationes  adnotasset,  ex  obsenrationibus  steUarum  filarom  elegit  eam,  quam  A.  D.  1525 
de  Spica  Virginis  habuit  etc.  Rheticus  in  narratione  ad  Schonerum.  Ponieważ  Retykus 
nietylko  był  współczesnym,  ale  nawet  uczniem  Kopernika,  pokazuje  się  z  jego  wyznania, 
że  Dominik  Maria  nie  był  Kopernika  w  Astronomii  mistrzem,  jak  sądzi  z  domysłu  Mon- 
tucla  hist.  des  Math.  tom.  I.  p.  454.  edit  de  Paris  1758.  Wytykając  potem  błędne  w  Astro- 
nomii zdanie  Dominikowi  Marya,  tenże  Montukla  bez  żadnego  fundamentu  twierdzi,  jakoby 
Dominik  Marya  tę  sarnę  miał  myśl  w  tłumaczeniu  Praeeessionis  Aeuuinoctioruin,  jaką 
wyłożył  w  swojem  dziele  Kopernik,  a  jakiej  nie  mógł  mieć  człowiek  tystema  Ptolomeusza 
utrzymujący. 

2)  ReTolut  Lib.  IV.  c.  27.  oceultatio  Pallilitii  per  Łunam. 

3)  ReTol.  Lib.  IV.  c.  14 

4)  Zaćmienie  księżyca  w  r.  1509,  o  którem  pisze  Rerol.  Lib.  IV.  c.  13.  było  przez 
Kopernika  w  Krakowie  obserwowane. 


Digitized  by 


Google 


13 


niach  i  znikomych  dziejach  jego  życia:  bo  historya  człowieka,  który  pier- 
wszy założył  niewzruszone  grunta  nauki,  i  stał  się,  że  tak  powiem,  nau- 
czycielem wieków  i  narodów,  być  powinna  historya  jego  rozumu.  Zamiast 
więc  szperać  za  przykładem  niektórych,  l)  po  jego  rodzie  i  pokoleniu; 
wnijdźmy  raczej  w  genealogią  wielkich  o  budowie  świata  myśli  i  wyna- 
lazków; żeby  się  przekonać,  iż  Hipparch,  Philolaus,  Apollonius  i  inni  wielcy 
w  starożytności  ludzie  byli  godnymi  przodkami;  Galileusz,  Kepler  i  Newton 
potomkami  Kopernika. 

Jdklszedl  do  poznania  dawnych  błędów. i  ich  poprawy. 

Co  tylko  osiadł  w  Frauenburgu,  pilne  uważanie  biegów  niebieskich, 
doskonalenie  istotnych  do  tego  pomocy,  a  najbardziej,  jak  się  Pawłowi 
HI  papieżowi  spowiada,  ścisłe  roztrząsanie  wykładu  i  wszystkich  Astronomii 
początków,  cały  jego  umysł  zajęło.  Chcąc  odkryć  i  pokazać  dzieło  natury, 
zaczął  najprzód  być  surowym  sędzią  tego  czego  się  nauczył.  „Wystawmy 
sobie  (mówi  Kopernik  w  przedmowie  do  Pawła  III.)  członki  ciała  ludz- 
kiego rozrzucone,  pochodzące  od  osób  różnego  kształtu,  urody  i  wielkości: 
gdyby  kto  pozbierawszy  te  tak  różnorodne  części  do  siebie  źle  przystające, 
w  proporcyi  niezgodne,  w  stosunku  nieforemne,  uwziął  się  połączyć  je  razem 
i  złożyć,  wystawiłby  zapewne  raczej  poczwarę,  jak  postać  szykowną  czło- 
wieka. Taką  budową  wydała  mi  się  w  ścisłem  roztrząśnieniu  dawna  nauka 
astronomii.  Widziałem  w  tłumaczeniu  biegów  niebieskich  mniemania  na- 
ciągane do  jednych  przypadków,  odmieniane  lub  odrzucane  w  drugich: 
tam  wiklące  porządek  rzeczy,  tu  mieszające  pojęcie,  a  nigdy  prawie  nie- 
dogadzające  przekonaniu;  w  dziełach  zaś  natury  więcej  okazujące  dziwa- 
ctwa i  zamieszania,  niż  szyku  i  porządku.  Cóż  wypadało  sądzić  o  całym 
tym  gmachu,  okrytym  chmurą  ciemności  i  chwiejącym  się  pod  ciężarem 
zarzutów  i  trudności?  Oto,  że  cały  fundament,  na  którym  osiadł,  musi 
być  nieugodzony,  słaby  i  fałszywy." 

To  surowe  o  nauce  Ptolomeusza  zdanie,  mające  dziś  za  sobą  całą 
moc  ściśle  dowiedzionej  pewności,  powiedziane  na  początku  XVI  wieku, 
przed  głową  naówczas  całego  Chrześcianstwa,  wystawia  nam  w  Koper- 
niku człowieka,  który  natchnięty  mocą  przekonania,  wynosi  się  pierwszy 
nad  powagę  czternastu  wieków,  nad  uprzedzenia  uporczywe  i  powszechne 
uczonych,  wreszcie  nad  pozorne  zmysłów  świadectwo,  i  w  rzeczach  docie- 
kaniu ludzkiemu  zostawionych  oddaje  cześć  prawdzie,  mężną  ale  przy- 
stojną odwagą.  Wyćwiczony  przez  nauki  matematyczne  w  sztuce  grun- 
towego,  czystego  i  porządnego  myślenia,  którego  wzorem  były  i  będą 

5)  Józef  Xiąź$  Jabłonowski  Wojewoda  Nowogrodzki  w  projektowanym  do  posągu 
Kopernika  napisie. 


Digitized  by 


Google 


u 


zawsze  pisma  Jeometrów  dawnych,  poniósł  ten  wielki  człowiek  w  naukę 
Astronomii  tę  głęboką  i  skupioną  uwagę,  tę  skrzętną  i  surową  ścisłość 
w  równaniu,  wiązaniu  i  dowodzeniu  myśli;  a  nie  mogą  zaspokoić  swego 
przekonania  tem,  co  się  w  oczach  innych  wydawało  pewnością,  odważył 
się  wnijść  w  źródło  wątpliwości,  i  sądzić  mniemania  ludzkie,  równając  je 
z  widowiskiem  biegów  niebieskich. 

Jakie  miał  niebezpieczeństwa  tlo  unUcnienia*  , 

W  tak  trudnem  przedsięwzięciu  trzeba  było  uniknąć  dwóch  równie 
niebezpiecznych  przypadków,  przez  które  przechodzić  zwykły  nauki  Fizy- 
czne, naznaczone  w  epoce  swego  dzieciństwa  najczęściej  piętnem  słabości 
ludzkiej.  Tworzyć  bowiem  w  fizyce  mniemania  i  domysły,  jestto  czasem 
naukę  dzieł  przyrodzenia  zamienić  na  zbiór  uczonych  przywidzeń :  zabro- 
nić sobie  znowu  wszelkich  ipyśli  do  tłumaczenia  i  związania  skutków  na- 
turalnych, postrzeżeń  i  doświadczeń,  jest  zostawić,  że  tak  rzekę,  odłogiem 
wiadomości  nasze,  a  naukę  skazać  na  wieczną  nomenklaturę,  obciążającą 
pamięć  bez  zatrudnienia  myśli  i  rozsądku.  Trzeba  więc  do  pomyślności 
w  podobnym  zawodzie  szczególnie  uprzywilejowanej  głowy,  obdarzonej 
siłą  nie  marzenia,  ale  zgadywania  tajemnic  natury.  Nie  dosyć,  że  jaka 
trafna  myśl  zabłyśnie  rozumowi  w  takowem  dociekaniu;  pozostaje  mu 
jeszcze  zgruntowanie  tej  myśli,  poznanie  wszystkich  jej  stron  i  postaci, 
godzenie  jej  z  dziełami  natury  i  świadectwem  zmysłów;  pozostaje  nadto 
dostrzeżenie  pewnych  granic,  do  których  nas  te  zmysły  prowadzić  mogą: 
rozróżnienie  wszystkich  odmian  przypadkowych  i  obcych,  którym  czucia 
nasze  podlegać  zwykły;  wreszcie  pokonanie  tego  rodzicielskiego  do  myśli 
naszych  przywiązania,  które  nas  utrzymuje  i  zapala,  ale  też  częstokroć 
i  zaślepia  w  poznawaniu  rzeczy. 

Zbiór  i  widok  ogólny  Jego  nauki  i  wynalazków. 

Trafność  w  myśleniu  i  stosowaniu,  utrzymanie  pewnej  wagi  między 
usługą  zmysłów  i  władzą  rozumowania,  uśpienie  miłości  własnej  przez 
wygórowaną  miłość  prawdy,  te  są  wielkie  i  rzadkie  przymioty,  które  do- 
prowadziły Kopernika  do  odkrycia  porządku  świata,  i  które  on  w  jego 
wyłożeniu  za  prawidło  myślenia  potomności  zostawił. 

„Że  słońce  jest  gwiazdą  nieruchomą,  otoczoną  szeregiem  planet 
około  niego  krążących,  których  jest  i  środkiem  biegu,  i  pochodnią  oświe- 
cającą: że  oprócz  planet  głównych  są  planety  drugiego  rzędu  czyli  księ- 
życe, naprzód  około  swych  planet,  a  potem  wraz  z  niemi  około  słońca 
bieżące:  że  ziemia  jest  planetą  głównym,  bieg  trojaki  mającym:  że  wszy- 
stkie widowiska  biegu  dziennego  i  rocznego,  wszystkie  pory  roku,  i  z  nich 
wypadające  odmiany  w  świetle  i  powietrzu  są  rzetelnemi  skutkami  biegu 
ziemi  wirowego  około  swej  osi,  i  peryodycznego  około  słońca:  że  wszystkie 


Digitized  by 


Google 


15 


biegi  gwiazd  stałych  są  tylko  złudzeniem  oka  naszego,  a  prawdziwym  wy- 
padkiem biegu  ziemi:  że  nakoniec  w  biegu  wszystkich  planet,  tak  pierw- 
szego, jak  drugiego  rzędu,  zachodzą  dwojakie  skutki  bacznego  rozróżnienia 
wyciągające,  to  jest:  jedne  które  pochodzą  od  biegu  ziemi,  drugie  które 
wypadają  z  ich  własnego  około  słońca  obrotu."  Te  są  niewzruszone  i  wie- 
czne w  fizyce  niebieskiej  prawdy,  które  Kopernik  pierwszy  światu  objawił, 
i  wyłuszczył  w  swem  nieśmiertelnem  dziele  o  obrotach  niebieskich. 

Układ  źuriata  na  biegu  ziemi  zasadzony,  Jest  lołattnem  dziełem  i  wyna- 
lazkiem Kopernika* 

Jakież  miał  do  tego  z  prac  i  dzieł  starożytnych  pomocy  ?  co  w  tych 
myślach  jest  prawdziwym  jego  tworem,  co  zaś  dziełem  jego  poprzedni- 
ków? Na  to  zapytanie,  ani  historya  astronomii,  ani  najsurowsza  krytyKa 
wierniej  i  dokładniej  nie  odpowiada,  jak  sam  Kopernik.  Każdy  prawie 
rozdział  jego  książki  jest  wierną  historya,  i  razem  dowodzeniem  zdań 
i  myśli  w  nim  zawartych.  Wielki  ten  człowiek  w  każdym  kroku  sądząc 
swych  poprzedników,  albo  rozwija  i  utwierdza  ich  myśli,  albo  je  prostuje 
albo  swoje  na  miejsce  tamtych  kładzie  i  przytacza.  Ani  praw  własności, 
które  ma  do  swych  wynalazków,  źadnem  przywłaszczeniem,  ani  swej 
chwały  żadną  nie  skaził  próżnością.  Wylany  na  dobro  prawdy  i  nauki, 
stał  się  tym  wszystkim  drobnym  poruszeniom  niedostępny:  i  dla  tego, 
żeby  z  nauką  tak  śmiałą  oswoić  uprzedzone  umysły,  stara  się  prawie 
odjąć  jej  postać  nowości:  a  przytaczając  to  wszystko,  cokolwiek  staroży- 
tność o  biegu  ziemi  pisała,  ledwo  się  nie  zdaje  swoich  pierworodnych  za- 
pierać myśli.  Wszedłszy  atoli  w  bezstronne  i  ścisłe  roztrząśnienie  jego 
nauki,  okazuje  się;  że  układ  świata  przez  Kopernika  wytłumaczony  nie 
jest  nauką  z  szczątków  starożytności  wydobytą,  jak  sądzą  niektórzy;  ale 
cały  jego  dziełem  i  stworzeniem. 

Prawda,  że  szkoła  Pitagoresa,  a  z  niej  szczególnie  Heraklides, 
Ecphantus,  i  Nicetas  Syrakuzańczyk,  utrzymywali  bieg  dzienny  ziemi  za 
świadectwem  Cycerona:  że  Philolaus  umiejętnością  matematyki  sławny, 
którego  Plato  jeździł  do  Włoch  odwiedzać,  roczny  nawet  bieg  ziemi  przy- 
pisywał, podług  twierdzenia  Plutarcha:  że  Aristarchus  z  Samos,  który 
blisko  na  cztery  wieki  poprzedził  w  szkole  Alexandryjskiej  Ptolomeusza, 
przyznawał  bieg  roczny  ziemi,  jak  nas  uczy  Archimedes.  (Ceytaj  przypii 
pod  literą  A.) 

Ledwo  nie  wszystkie  te  zdania  i  świadectwa  sam  Kopernik  w  dziele 
swojem  wspomina  i  przytacza.  Biorąc  atoli  pod  sąd  i  uwagę  wszystkie 
te  z  Plutarcha,  Cycerona  i  Archimedesa  wypisy,  nic  więcej  z  nich  nau- 
czyć się  nie  można,  tylko,  iż  byli  między  Mędrcami  greckimi  niektórzy, 
osobliwie  ze  szkoły  Pitagoresa,  którzy  mieli  myśl,  a  raczej  mniemanie 
o  biegu  ziemi,  tak  dziennym  jako  i  rocznym :  ale  ta  myśl  w  żadnym  pi- 


Digitized  by 


Google 


16 


sarzu  i  filozofie  dawnym,  nie  jest  ani  żadnem  wyłuszczeniem  objaśniona, 
ani  żadnem  przystosowaniem  do  fenomenów  ugruntowana.  Była  to'  więc 
myśl  albo  raczej  mniemanie,  jak  nawiasem  rzucone,  obłąkane  w  swojera 
znaczeniu,  i  w  niczem  niezgłębione;  więcej  powiem,  zmieszane  z  wielą 
fałszywemi  o  ciałach  niebieskich  wyobrażeniami,  któremi  się  szkoła 
Pitagoresa  skaziła.  O  takowej  myśli  wiedział  Ptolomeusz,  wiedzieli 
wszyscy  jego  tak  Arabscy  jak  Europejscy  tłumacze,  kiedy  jak  pierwszy 
w  swoim  Almageide,  tak  drudzy  w  swoich  komentarzach  usiłują  dowo- 
dzić: że  ziemia  żadnego  biegu  mieć  nie  może,  a  zatem  zbijają  tę  myśl, 
i  starają  się  wystawić  jej  błahość  i  mylność.  Gdyby  się  był  znajdował 
jakikolwiek  ślad  wyłuszczonej  tej  myśli  i  przystosowanej  do  biegów  nie- 
bieskich ;  zapewne  Ptolomeusz  i  jego  następcy  byliby  rozstrząsali  to  przy- 
stosowanie: kiedy  oni  same  tylko  metafizyczne,  a  najczęściej  fałszywe 
początki  za  dowód  swych  zaprzeczeń  przywodzą,  jak  to  Kopernik  dobrze 
wytknął  i  pokazał  w  rozdziale  7.  i  8.  księgi  I. 

Wiemy  z  dziejów  ludzkich  i  z  dziejów  filozofii,  że  narody  Greckie 
zamiłowane  w  igrzyskach,  gonitwach,  świętach  i  uroczystościach,  i  w  tern 
wszystkiem  cokolwiek  podnosiło  entuzyazm,  i  karmiło  imaginacyą  tego  sła- 
wnego dowcipem,  czułością  i  zabobonnością  ludu,  który  sobie  nawet  bo- 
gów stwarzał  z  swych  własnych  namiętności:  że  mówię  narody  greckie, 
mniej  się  troszczą  o  wzrost  umiejętności,  doskonaliły  najbardziej  piękne 
sztuki  i  kunszta,  dogadzające  swemu  smakowi  i  poruszeniom:  że  ich  filo- 
zofowie wędrując  po  Chaldei,  Indyach,  Włoszech  i  Egipcie,  czerpali  od 
kapłanów,  osobliwie  Egipskich,  wiele  nauk,  jako  tajemnice  ukrywanych; 
a  wracając  do  Grecyi,  więcej  się  trudnili  subtelnością  metafizyczną,  dzie- 
lącą ich  na  sekty,  i  tern  uczonem  szermierstwem,  które  zwano  dyspu- 
tami, niż  uwagą  skutków  i  dzieł  natury.  Wiemy,  że  szkoła  Alexandryj- 
ska  mnóstwem  wielkich  ludzi  znakomita,  wsławiła  się  pierwsza  sztuką 
obserwacyi,  i  poznawaniem  ziemi  i  nieba.  Myśl  więc  o  biegu  ziemi  rzu- 
cona tu  owdzie  po  pisarzach  Greckich,  może  była  wyczerpana  w  wędrów- 
kach filozofów  między  naukami  bardzo  odległej  starożytności,  ale  jej  wy- 
łuszczenie,  kiedy  w  szkole  Alexandryjskiej  przy  obserwacyi  nieba  nie 
nastąpiło,  nie  mogło  być  dokonane  przez  sekty  filozofów,  samą  prawie 
metafizyką  zajęte ;  albo  należało  do  owych  tajemnic,  z  któremi  się  ciź 
filozofowie  ukrywali  przed  ludem  porywczym  i  zabobonnym,  a  które 
tajemnice  wieków  Chrześciaństwa  nie  doszły.  Nie  mógł  więc  Kopernik 
wskrzeszać  i  wydobywać  tego,  czego  w  żadnem  piśmie  staroźytnem  nie 
było. 

W  tej  myśli  od  wszystkich  lekceważonej,  on  pierwszy  uczuł  świa- 
tło prawdy:  on  pierwszy  stworzył  jej  wielkość  i  rozległość:  kiedy  całą 
budowę  i  mechanizm  świata  słonecznego  z  niej  wydobył;  kiedy  wszystkie 


Digitized  by 


Google 


17 


odmiany  i  przypadki  biegów  niebieskich  z  niej  wy  tłumaczył;  kiedy  stosy 
obserwacyj  dawnych  i  świeżych,  to  jest  prace  kilkadziesiąt  pokoleń  ludz- 
kich na  jej  objaśnienie  i  poparcie  przystosował :  kiedy  tak  trafnym,  głębo- 
kim i  ledwo  nie  wieszczym  dowcipem  rozróżnił  skutki  złudzenia  od  rze- 
telnych, i  oddzielił,  że  tak  powiem,  światło  od  ciemności.  Przeniósłszy 
się  myślą  do  czasu  w  którym  żył,  i  nawet  do  wieków,  które  go  poprze- 
dziły, nie  można  bez  podziwienia  i  rozkoszy  czytać  jego  wykładu  o  biegu 
rocznym  ziemi:  gdzie  nadając  położenie  ciągle  równoległe  osi  ziemskiej 
tak  gruntownie,  trafnie  i  dowcipnie  odmiany  pór  roku  tłumaczy.  W  tern 
tłumaczeniu,  do  którego  nikt  mu  z  dawnych  nie  pomógł,  a  wieki  później- 
sze nic  przydać  nie  potrafiły,  w  tern  mówię  tłumaczeniu  sama  natura 
zdaje  się  odsłaniać  człowiekowi  cuda  swojej  prostoty. 

Początki  mechaniki,  to  jest  nauki  o  prawach,  własnościach  i  przy- 
czynach biegu,  które  się  dopiero  poczęły  w  głowie  Galileusza,  a  wzrosły 
przez  Keplera,  Hughensa  i  Newtona,  były  cale  w  wieku  Kopernika  nie- 
znane: cóż  tedy  znaczy  ta  uwaga,  którą  robili  Bailly  *)  w  historyi  astro- 
nomii nad  tym  najszczęśliwszym  płodem  dowcipu  Kopernika,  niby  mu 
wyrzucając,  że  on  o  tern  nie  wiedział,  „iż  bieg  ten  równoległy  osi  nie 
jest  biegiem  trzecim  i  oddzielnym,  bo  on  wypada  z  dwóch  pierwszych 
biegów  ziemi  pod  pewnemi  warunkami  uważanych?"  wszakże  do  tej  wia- 
domości dopierośmy  przyszli  w  wieku,  który  ledwo  upłynął.  Kopernik 
dla  tego  właśnie,  że  nie  wiedział  tych  praw,  że  był  obrany  z  ich 
światła  i  pomocy,  a  przecież  żadnego  z  nich  w  swojem  tłumaczeniu  nie 
obraził,  pokazał  się  owym  rzadkim  i  nadzwyczajnym  duchem,  który  two- 
rząc rzeczy  z  niczego,  ocala  wszystkie  prawdy  zostawione  do  odkrycia  na- 
stępnym pokoleniom.  Powinien  się  był  ten  sławny  astronomii  dziejopis 
zastanowić,  że  tu  o  nic  więcej  nie  idzie,  tylko  żeby  pokazać,  jakie  mieć 
powinna  położenie  oś  ziemi,  żeby  bieg  jej  roczny  i  dzienny  takie  sprawił 
skutki  i  odmiany,  jakich  w  różnych  porach  roku  doświadczają  mieszkańcy 
tego  planety.  To  najtrudniejsze,  a  dogadzające  wszystkim  odmianom 
tłumaczenie,  znalazł  Kopernik  w  biegu  równoległym  osi  ziemskiej,  któ- 

1)  Histoire  de  1' Astronomie  modernę  tom  I.  §  4.  p.  353.  Bailly  chociaż  wymo- 
wnie, ale  nie  dosyć  jaśnie  w  tern  się  miejscu  tłumaczy:  miał  zaś  zapewne  na  myśli  ten 
początek  mechaniki:  „iż  bieg  równoległy  osi  wypada,  kiedy  środek  ciała  i  wszystkie  punkta 
jego  osi  postępują  chyżościami  równemi,  i  w  kierunku  równoległym*4  dla  czegóż  tego  biegu 
nie  każe  nazwać  oddzielnym,  kiedy  on  służąc  najistotniej  do  tłumaczenia  pór  roku,  uważa 
się  oddzielnie?  ile  że  potrzebne  są  koniecznie  dopiero  wytknięte  warunki,  aby  ten  bieg 
wypadł  z  dwóch  pierwszych,  to  jest  z  biegu  wirowego  (pyratoriu*),  i  z  biegu  peryodycznego  ? 
Biorąc  rzeczy  nadto  ściśle,  wszystkie  biegi  ziemi  przywieśdź  można  do  jednego  tylko  pier- 
wiastkowego, któregoby  kierunek  nie  przechodził  przez  środek  ciężkości  ziemi,  a  przecież 
to  nie  przeszkadza  do  uważania  oddzielnie  tych  cząstkowych  biegów,  chcąc  tłumaczyć 
fenomena  z  każdego  w  szczególności  wypadające. 

Kopernikijana  f.  JL  2 


Digitized  by 


Google 


18 


rego  myśl  całkiem  mu  jest  właściwa,  bo  ta  nigdy  przez  głowę  nikomu 
nie  przeszła,  bo  o  niej  żadnej  wzmianki  w  pismach  starożytnych  nie  masz, 
a  bez  niej  w  owym  czasie  pierwsze  myśli  z  Cycerona  i  Plutarcha  wyjęte, 
prawieby  się  na  nic  nie  zdały:  boby  do  wyłożenia  najwalniejszych  skut- 
ków nie  były  dostateczne. 

Z  przytoczonych  dopiero  rzeczy  i  uwag  wypada,  że  przed  Koper- 
nikiem, wszystkim  znata  była  myśl  o  biegu  ziemi,  nawiasem  tylko  w  pis- 
mach starożytnych  bez  żadnego  dowodu  i  wyłuszczenia  rzucona;  ale  układ 
świata  i  porządek  z  niej  wyciągniony  cale  był  nieznany.  Owszem,  co 
wszyscy  mieli  za  dziwaczne  przywidzenie,  w  tern  pierwszy  Kopernik  upa- 
trzył dzieło  mądrości.  Wynieść  się  zaś  nad  wszelki  wpływ  panującego 
uprzedzenia,  widzieć  w  myśli  wszystkim  wiadomej  to,  czego  tam  nikt 
nie  postrzegł,  ogarnąć  całą  jej,  że  tak  powiem,  brzemienność,  i  z  tej 
wyprowadzić  wielkie  pasmo  i  pokolenie  prawd  od  nikogo  nieznanych,  jest 
to  bez  wątpienia  dzieło  nadzwyczajnego  i  twórczego  umysłu,  którego 
Kopernik  przy  całej  w  pismach  swoich  skromności,  zostawił  niezatarte 
ślady  i  dowody.  Ten  ktoby  naukę  Kopernika  brał  za  naukę  Pitagoresa, 
trzeba,  żeby  fizykę  Newtona  wziął  za  fizykę  Lukrecyusza,  dla  tego,  że 
i  tam  spotka  się  z  myślami  i  wyrazami  attrakcyi:  a  przecież  to  fałszywe 
zdanie  nikomu  jeszcze  przez  głowę  nie  przeszło :  bo  w  fizyce  myśli  ludz- 
kie nie  nabywają  wagi  i  ceny,  tylko  z  wielkich  i  ważnych  prawd,  które 
z  nich  rozum  wydobędzie,  i  z  szczęśliwego  ich  do  dzieł  natury  lub  do 
użytków  społeczności  przystosowania. l) 

Porządek  odkryty  w  ciałach  niebieskich  przez  Kopernika* 

Uszykowanie  ciał  niebieskich  w  tym  porządku,  jaki  im  przyro- 
dzenie naznaczyło,  jest  także  jednym  z  walnych  wynalazków  Kopernika. 
W  rozdziale  dziesiątym  księgi  pierwszej,  skazawszy  prawie  jaki  plan 
ogólny  stworzenia,  nauczył  potomność,  gdzie  i  jaki  ma  umieszczać  te  na- 
wet ciała  niebieskie,  które  kiedyś  oko  ludzkie  narzędziami  rozciągnione 
i  wsparte  wynaleść  może. 2)  W  czem  nauka  Ptolomeusza  całkiem  fał- 
szywa, pomódz  mu  nie  mogła.  Były  prawda  zaniedbane  systemu  dawne 
Egipskie,  które  Vitruvius  i  Martianus  Capella  3)  Rzymianin,  w  piątym 

1)  Bailly  przebiegłszy  z  zwykłą  sobie  wymową  i  rozsądkiem  prace  i  wynalazki 
Kopernika,  odstąpił  od  sprawiedliwości,  kiedy  mówi  tom  I.  §  21.  p.  363:  „Son  systeme 
n'etoit  pas  une  creation,  ce  n'etoit  qu'une  adoption.44  Ten  wniosek  nietylko  jest  z  rzeczy 
fałszywy,  ale  nawet  fałszywy  z  tego,  co  wyżej  powiedział  Bailly. 

2)  I  tak  w  kilkadziesiąt  lat  potem,  kiedy  Galileusz  odkrył  gwiazdki  małe  przy 
Jowiszu,  z  nauki  Kopernika,  zaraz  widział,  że  to  są  takie  satellity  Jowisza,  Jakim  satelli- 
tem  ziemi  jest  księżyc. 

3)  BeTolot.  Lib.  L  c  10. 


Digitized  by 


Google 


19 


wieku  przypomnieli:  ale  to  wystawiało  słońce  jako  środek  biega  dwóch 
tylko  planet  Merkuryusza  i  Wenusa,  Kopernik  rozciągnął  tg  myśl  do 
wszystkich  planet,  tak  pierwszego,  jak  drugiego  rzędu.  ')  Skazały  mu 
ten  porządek  nie  domysł  i  mniemanie,  ale  długa  i  głęboka  reflexya  nad 
biegiem  tych  ciał,  nad  rozległością  dróg,  które  opisują,  nad  stosowaniem 
czasów  w  których  obroty  swoje  kończ? ;  nad  różną  wielkością,  pod  którą 
się  mieszkańcom  ziemi  pokazują,  nad  odmianami  w  świetle  i  biegu,  któ- 
rym podlegają.  Stosy  obserwacyj  starożytnych  i  nowych,  cudzych  i  jego 
własnych,  służyły  mu  za  materyały  do  tej  wielkiej  budowy  świata  słone- 
cznego: której  nie  można  było  złożyć  bez  długiej  i  uporczywej  pracy, 
bez  nadzwyczajnej  bystrości  rozumu  i  bez  rzadkiej  trafności  rozsądku. 
Źle  więc  jeszcze  sądzą  Kopernika  ci,  którzy  rozumieją,  że  ustanowiony 
przez  niego  między  ciałami  niebieskiemi  porządek,  jest  wskrzeszeniem 
dawnej  nauki  Egipcyanów:  której  tylko  została  się  wzmianka  i  przypo- 
mnienie, i  która  mówiąc  jedynie  o  dwóch  planetach  najbliższych  słońca, 
jest  małą  tylko  cząstką  rozległej  Kopernika  myśli. 

Całe  dzieło  o  obrotach  niebieskich,  a  osobliwie  cztery  ostatnie  jego 
księgi  zawierają  dowody  i  wykłady  tego  porządku.  Z  nich  się  uczymy, 
że  uwaga  nad  porządkiem  i  biegiem  planet  była  pierwszą  i  najsilniejszą 
pobudką  Kopernikowi  do  zburzenia  nauki  Ptolomeusza.  Obaliwszy  ten 
gmach  nieładu  i  zamatwania,  nie  pozostały  w  nauce  gwiazd  tylko  gruzy 
i  znaki  spustoszenia.  Rozum  Kopernika  unosił  się  i  panował  nad  tym 
prawdziwym  chaos,  i  nie  z  tego,  co  powiedzieli  kiedyś  Egipcyanie,  ale 
z  wielkiego  zbioru  obserwacyj  dawnych  i  swych  własnych,  z  ich  obracho- 
wania  i  stosunku,  i  z  ustanowionego  biegu  ziemi,  porządek  ciał  niebie- 
skich wyciągnął.  Przewidując  zaś  trudności,  któreby  mu  kiedyś  prze- 
ciwko tej  nauce  zarzucić  można,  odległość  gwiazd  stałych  tak  niezmierną 
uznaje,  iż  w  jej  porównaniu  cała  przestrzeń  między  ziemią  i  słońcem  staje 
się  punktem.  Tę  prawdę  wszystkie  następnych  wieków  obserwacye  stwier- 
dziły: ale  w  tej  prawdzie  odmalował  Kopernik  najokazalsze  dziwy  stwo- 
rzenia: tą  jedyną  myślą  zniósł  granice  w  przepaściach  nieba,  i  skazał 

1)  W  systemacie  egipskim  ziemia  stoi  w  spoczynku;  Słońce  z  Merkuryuszem  i  Wena- 
sem  krąży  około  niej,  tak  jak  w  systemacie  śmiesznym  i  fałszywym  Tychona;  więc  raczę 
Tycho  wskrzesił  i  rozszerzył  naukę  Egipcyanów,  nie  Kopernik.  Kopernik  objął  i  skazał 
cały  porządek  świata  słonecznego  przed  nim  wcale  nieznany :  że  w  tej  powszechnej  myśli 
pokazała  się  cząstka  prawdy  z  nauki  dawnych  Egipcyanów,  kiedy  reszta  i  ogół  tej  nauki 
całkiem  były  przeciwne;  możnaż  wnosić,  że  to,  czego  nas  nauczył  Kopernik,  było  wskrze- 
szeniem nauki  Egipcyanów,  osobliwie  widząc  i  czytając  drogi,  jakiemi  Kopernik  przyszedł 
do  tego  wynalazku?  Nauka  Egipcyanów  naznaczyła  tylko  prawdziwe  miejsce  dwóm  pla- 
netom niższym,  i  potępia  Ptolomeusza,  że  ten  odstąpiwszy  od  niej,  fałszywe  nadał  poło- 
żenie tym  dwom  planetom.  Kopernik  upowszechniając  swoje  własną  naukę  o  biegu  ziemi, 
mógł  prędzej  trafić  na  porządek  innych  planet,  jak  z  tego  ca  powiedzieli  Egipcyanie. 


Digitized  by 


Google 


20 


roje  niezliczone  słońc  i  światów,  podobnych  do  naszego  świata  słonecznego, 
w  którego  ogromności  cała  ziemia  staje  się  punktem.  Słusznie  więc  sądzi 
Bailly,  !)  że  cała  matematyka  winna  Kopernikowi  pierwszą  myśl  ilości 
nieskończonej,  która  potem  stała  się  źródłem  największych  w  tej  umie- 
jętności wynalazków.    (Czytaj  przypis  pod  literą  B.) 

Wynalazki  Kopernika  w  geometryL 

Podzielił  Kopernik  dzieło  swoje  o  obrotach  niebieskich  na  sześć  ksiąg. 
Z  tych  pierwsza  wystawia  ogólny  widok  świata  i  obraz  całej  nauki:  inne 
następne  rozbierają  i  tłumaczą  część  tego  widoku  i  obrazu.  Źe  zaś  po- 
moc geometryi,  a  osobliwie  nauki  o  trójkątach  w  całem  tern  dociekaniu 
jest  istotnie  potrzebna;  Kopernik  naprzód  własności  linij  prostych  w  kole, 
i  sposoby  dochodzenia  za  ich  pomocą  kątów  i  łuków  z  Ptolomeusza  przy- 
wiódł: po  czem  całą  naukę  o  trójkątach  osobliwie  kulistych  na  końcu 
pierwszej  księgi  umieścił.  Traktat  ten  zawiera  dwa  bardzo  ważne  w  geo- 
metryi wynalazki  przez  Kopernika  odkryte,  o  których  dotąd  dla  tego 
w  historyi  matematycznej  nie  wiedziano,  iż  sądzili  wszyscy,  że  je  Ko- 
pernik wyjął  z  książki  Jana  Millera  Frankończyka,  znanego  pod  imie- 
niem Regiomontana,  drukiem  ogłoszonej  r.  1533;  kiedy  dzieło  Kopernika 
wyszło  dopiero  roku  1543.  (Czytaj  przypis  pod  literą  C)  Lecz  skoro 
się  znalazła  trygonometrya  Kopernika  rokiem  wprzód  w  Wittembergu 
wydana  przez  Retyka  jego  ucznia,  skoro  tenże  Rheticus  w  przedmowie 
swojej  do  Hartmana  Norymberczyka  zeznaje,  iż  Kopernik  naukę  o  trój- 
kątach, tyle  ważnych  i  nowych  rzeczy  zawierającą,  wprzód  zrobił  i  dokoń- 
czył, nim  wiedzieć  mógł  o  książce  Regiomontana;  nikt  zapewne  z  geo- 
metrów nie  zaprzeczy,  źe  nauka  tale  potrzebna  i  ważna  o  trójkątach 
kulistych,  zaczęta  naprzód  od  Hypparcha,  doskonalona  od  Arabów,  w  naj- 
zawilszych  swoich  zagadnieniach  była  dokończona  przez  naszego  rodaka. 

Że  zaś  czegokolwiek  chwycił  się  ten  wielki  człowiek,  we  wszy- 
stkiem  prawie  zostawił  piętno  swego  twórczego  rozumu,  należy  się  domnie- 
mywać, iż  ucząc  z  taką  chwałą  matematyki  w  Rzymie,  musiał  w  tej  nauce 
zrobić  wiele  rzeczy  ważnych  i  nowych,  które  albo  zaginęły,  albo  gdzie 
w  rękopismach  leżą  ukryte:  bo  to  był  grzech  jego  skromności,  iż  z  prac 
jego,  czego  wprzód  sława  po  Europie  nie  rozniosła,  czego  Retyk  jego 
uczeń  nie  wyprosił,  czego  przyjaciele  i  znakomici  powagą  ludzie  prośbami 
i  naleganiem  nie  wymogli,  tego  on  światu  nie  wydał  i  nie  pokazał.  Ale 


1)  Hist  de  1'Astron.  tom  I.  p.  24.  25.,  tom  II.  p.  40.  Bailly  przypisuje  jeszcze  te 
sarnę  myśl  Arystarchowi  z  Samos,  ale  Arystarchus  nie  tak  to  jaśnie  i  wyraźnie  powiedział, 
jak  Kopernik:  pierwszy  tak  to  obwinął  w  wyrazy  geometryczne  ciemne,  że  go  sam  Archi- 
medeg  nie  zroznmia  i  zbija  nieprzyzwoitośó  jego  wyrazów  in  Arenario. 


Digitized  by  VjOOQ16 


21 


porzućmy  te  wszystkie  domysły,  kiedy  nam  jeszcze  pozostają  inne  wiel- 
kie Kopernika  w  astronomii  odkrycia. 

Treść  księgi  IŁ  jego  dzieła:  i  co  komu  w  niej  winien* 

Druga  księga  o  obrotach  niebieskich  zawiera  naukę  o  skutkach  biegu 
dziennego,  które  Kopernik  przez  bieg  wirowy  ziemi  tłumaczy. l)  Opi- 
sanie kół  sfery  niebieskiej,  ich  różne  względem  siebie  położenie,  i  stąd 
wypadające  skutki  dla  mieszkańców  ziemi;  wschód,  zachód,  i  górowanie 
gwiazd:  wymiar  czasu  i  jego  podział:  sztuka  znalezienia  pochyłości  drogi 
ziemskiej  do  równika:  położenia  ciał  niebieskich  względem  tych  obu- 
dwóch  kół:  oddzielenie  tego,  co  się  przez  obserwacyą  dochodzi,  od  tego, 
co  przez  rachunek  trygonometryczny  poznajemy:  rozwiązanie  ważnych 
zagadnień  trygonometrycznych  tu  należących,  wyrachowanie  za  pomocą 
ich  tablic  do  położenia  ciał  niebieskich  i  poznania  czasu  służących,  sta- 
nowią materyą  tej  księgi,  która  jest  najwięcej  kopią  rzeczy  z  Ptolomeusza 
wyjętych,  i  przez  bieg  wirowy  ziemi  wytłumaczonych.  Kończy  się  reje- 
strem tysiąca  dwudziestu  dwóch  (1022)  gwiazd  stałych,  wypisanym  także 
z  Ptolomeusza:  ale  najwięcej  wypracowanym  przez  Hypparcha,  z  tą  tylko 
różnicą,  że  Kopernik  odstępując  od  powszechnego  w  astronomii  zwyczaju, 
położenie  gwiazd  względem  ekliptyki,  nie  do  punktów  równonocnych,  ale 
do  jednej  tejże  samej  gwiazdy  ')  odnosi  i  rachuje. 

Widne  wynalazki  Kopernika  w  księdze  Ul. 

Księga  trzecia  jest  szacownym  składem  najdelikatniejszych  w  Astro- 
nomii wynalazków,  a  owocem  głęboko  w  tajemnice  natury  przenikającego 
rozumu.  Jeżeli  porównamy  pierworodne  myśli  w  tej  księdze  rzucone 
z  dzisiejszym  stanem  wiadomości  astronomicznych,  zobaczymy  nie  bez 
zadumienia,  że  bystrością  tych  myśli  Kopernik  prawie  zmierzył  całą  prze- 
paść wieczności:  kiedy  zgadł  najtrudniejsze  wynalazki  potomności,  kiedy 
przepowiedział  najleniwsze  w  biegach  niebieskich  odmiany  w  ciągu  tylko 
wieków  czuć  się  dające,  i  sposób  ich  wytłumaczenia  zostawił.  Wykła- 
dając w  tej  księdze  wszystkie  przypadki  biegu  rocznego  ziemi,  wypadało 
mu  przebieżeć  i  zgłębić  drogę,  którą  nasz  planeta  około  słońca  opisuje, 
czas  na  jej  opisanie  strawiony  czyli  długość  roku,  różne  odmiany  w  chy- 


1)  Dla  zrozumienia  wyrazów,  czytaj  pismo  o  Obierwacyach  Astronomicznych  Towa- 
rzystwu Warszawskiemu  podane.    Jest  w  tomie  II.  moich  pism  rozmaitych. 

2)  Tą  gwiazdą  początkową  jest  pierwsze  Gamma  Barana,  która  ze  w  Ptolomeusza 
ma  długość  6°  40%  u  Kopernika  zaś  0°  0';  wszystkie  długości  Kopernika  są  mniejsze 
od  Ptołomeuszowych  o  6°  40*:  szerokości  zaś  są  te  same.  Ten  atoli  zwyczaj  znaczenia 
gwiazd  nie  jest  w  Astronomii  przyjęty. 


Digitized  by 


Google 


22 


żości  tego  biegu,  pochyłość  drogi  rocznej  do  równika,  czyli  koła  obrotem 
dziennym  ziemi  zrodzonego,  wreszcie  punkta  te,  w  których  się  te  dwa 
koła  przecinają,  nazwane  punktami  równonocnemi.  Położenie  tych  pun- 
któw jest  najważniejszym  rachuby  astronomicznej  i  cywilnej  pierwiastkiem : 
bo  od  ich  miejsca  zawisły  pory  roku,  i  ich  powrót;  od  nich  jeszcze  zależą 
wszystkie  położenia  ciał  niebieskich  względem  wschodu  i  zachodu,  a  zatem 
ledwo  nie  cała  massa  wiadomości  ludzkich  w  astronomii.  Idzie  tu  więc 
o  dochodzenie  pierwszych  i  najwalniejszych  fundamentów  całej  nauki  i  ra- 
chuby: w  czem  nie  można  mieć  za  przewodnika,  tylko  obserwacye  naj- 
odleglejszych wieków,  teto  szacowne  plony  usilności  ludzkiej,  uwadze 
gwiazd  poświęconej;  i  trafną  bystrość  dowcipu  w  naznaczeniu  początku 
i  przyczyny  takowym  skutkom. 

Począwszy  od  Timocharysa,  jednego  z  pierwszych  astronomów  szkoły 
Alexandryjskiej  na  294  lata  przez  Erą  Chrześcijańską,  przebiega  i  roz- 
trząsa obserwacye  tejże  samej  gwiazdy  *)  przez  Hypparcha,  Ptolomeusza, 
Albateniusza  Araba,  i  przez  siebie  w  Fraucnburgu  czynione,  obejmujące 
przeciąg  tysiąc  ośniset  dziewiętnaście  lat  (1819),  z  których  mu  wypadło, 
że  gwiazdy  zachowując  tę  sarnę  odległość  od  drogi  ziemskiej,  odmieniają 
na  niej  długość,  czyli  odległość  od  punktów  równonocnych:  a  że  też  gwia 
zdy  wzlędem  siebie  samych  to  samo  stateczne  zachowują  położenie,  więc 
ta  odmiana  długości  nie  pochodzi  od  biegu  gwiazd,  ale  od  tego,  że  się 
punkta  równonocne  cofają  wstecz  od  wschodu  ku  zachodowi.  Skutek  ten 
znany  jest  w  astronomii  pod  imieniem  poprzedzanie  punktów  róumonocnych 
(praecessio  aeąuinoctiorum.)  Roztrząsając  znowu  obserwacye  nad  pochy- 
łością drogi  ziemskiej  do  równika  przez  Arystarcha  z  Samos,  Ptolomeusza, 
Arabów,  i  przez  siebie  czynione,  wyciągnął  z  nich  odmianę  tej  pochyłości. 
Kopernik  więc  z  swoich  własnych  przez  trzydzieści  lat  ciągnionych,  2) 
i  z  dawnych  obserwacyi  wniósł  naprzód  to,  co  Hypparch  najpierwszy  do- 
strzegł, i  co  wszyscy  po  nim  astronomowie  wiedzieli,  że  punkta  równo- 
nocne mają  bieg  wsteczny:  wniósł  powtórnie  to,  czego  nikt  przed  nim 
nie  postrzegł,  że  ten  bieg  punktów  równonocnych  jest  nierówny;  i  że 
pochyłość  drogi  ziemskiej  podlega  odmianom  peryodycznym :  to  jest  w  pe- 
wnym przeciągu  lat  się  wracającym.  Nie  jest  tu  miejsce  ścigać  go  w  nie- 
zmiernie pracowitym  rachunku  tych  odmian  i  ich  powrotu. 

Gdy  przyszło  do  naznaczenia  początku  i  przyczyny,  z  których  ta- 
kowy bieg  i  odmiany  wypadają,  wszyscy,  co  poprzedzili  Kopernika,  mat- 

1)  Ta  gwiazda  nazywa  się  kłos  Panny  (Spica  Virginis)  Rerolut  Lib.  III.  c.  2. 

2)  Quod  deniąue  nostra  concernit  tempora,  nos  ab  annis  trigiota  frequenti  obaer- 
▼atione  inrenimus  23  parte*,  scrupula  28,  et  J  fere  unius  scrapuli  (23°  28'  24"),  a  quibtu 
Georgioi  Purbachius  et  Joannes  de  Monteregio,  qui  prozime  nos  praecesserunt,  parom 
diffemnt  Berolut  Lib.  UL  c.  6. 


Digitized  by 


Google 


23 


wali  się  i  gubili  w  różnych  powymyślanych  sferach  i  kołach,  które  były 
tjlko  rusztowania  uwikłanej  w  trudnościach  i  pasiyącej  się  z  sobą  niewia- 
domości;  ale  to  nie  były  ani  objawienia  prawdy,  ani  widoki  rozsądku. 
Kopernik  skruszył  tę  lepiankę  kół  i  sfer  na  niczem  nie  opartą,  i  jak 
gdyby  świadek  stworzenia,  wyciągnął  z  biegu  ziemi  ten  tak  delikatny 
mechanizm  świata.  Uczy  on  nas  w  rozdziale  trzecim  księgi  trzeciej,  że 
oś  ziemi  mimo  jej  równoległe,  co  do  pór  roku  położenie,  podlega  dwom 
bardzo  leniwym  biegom:  naprzód  punkt  jej  ostateczny  czyli  biegun  świata 
w  przeciągu  blisko  dwudziestu  sześciu  tysięcy  lat  (26000),  od  wschodu 
na  zachód  krąży  około  bieguna  ekliptyki:  a  że  za  biegiem  osi  idzie  ko- 
niecznie bieg  równika,  więc  punkta  równonocne  ślizgając  się  po  eklip- 
tyce,  cofać  się  corocznie  muszą  o  łuk  blisko  pięćdziesiąt  sekund:  2re,  że 
taż  oś  ziemi  nakształt  linii  ważącej  się,  kołysze  się  i  waha  w  tym  nie- 
zmiernie leniwym  ruchu,  a  przez  to  wahanie  zbliża  się  lub  oddala  od  osi 
ekliptyki:  a  że  znowu  za  pochyłością  osi  idzie  koniecznie  pochyłość  kół 
i  płaszczyzn,  więc  kołysanie  się  osi  ziemskiej  sprawiać  musi  odmianę 
w  pochyłości  równika  do  ekliptyki:  z  czego  wypada,  że  cofanie  się  pun- 
któw równonocnych,  wszystkie  odmiany  w  położeniu  gwiazd,  są  skutkiem 
dwóch  tych  niezmiernie  leniwych  i  małych  ruchów,  którym  oś  ziemi  w  biegu 
rocznym  podlega:  że  te  dwa  biegi  osi  ziemskiej  tak  są  od  siebie  zawisłe, 
iż  jeden  wpływa  w  powiększenie  lub  zmniejszenie  drugiego :  że  nakoniec 
małe  odmiany  w  tych  dwóch  biegach  są  peryodyczue  i  mają  swoje  gra- 
nice, których  dosiągłszy,  wracają  się  i  odnawiają  w  pewnym  lat  lub  wie- 
ków przeciągu.  Podług  tej  Kopernika  nauki,  równik  z  ekliptyką  ani  się 
kiedy  zeszły,  ani  się  nigdy  znijść  z  sobą  niemogą,  jak  sobie  roili  niektó- 
rzy, chcąc  przez  to  tłumaczyć  rewolucye  fizyczne  ziemi,  albo  przepowia- 
dać przyszłe  jej  klęski  i  odmiany. 

Te  wszystkie  Kopernika  myśli  zgłębi  skrytości  wydobyte,  tak  mo- 
cno rozważone,  tak  szczęśliwie  stosowane  i  związane,  nabyły  w  wieku  na- 
szym tego  piętna  pewności,  iż  są  policzone  w  rzędzie  prawd  najściślej 
dowiedzionych.  Newton,  Bradley,  Euler,  d'Alembert,  i  wszystkie  najświe- 
tniejsze wieku  dopiero  skończonego  i  płynącego  umysły,  ugruntowały  wie- 
cznie i  tę  naukę  i  sławę  Kopernika:  bo  prawda  utwierdza  się  i  szerzy  pra- 
cami i  nowemi  wynalazkami  wieków,  kiedy  błędy  i  przywidzenia  podo- 
bne przemijającym  na  powietrzu  widowiskom,  błyszcząc  się  i  łudząc  do 
czasu,  wreszcie  giną  i  nikną  przy  masie  światła  wzrastającego  rozumu. 
Po  wytłumaczonej  odmianie  punktów  równonocnych,  wypadało  ustanowić 
trwałość  biegu  rocznego  ziemi,  czyli  długość  roku.  Bez  tej  wiadomości 
ściśle  wyrachowanej,  gdy  za  Leona  X.  na  Zborze  Lateraneńskim  poprawa 
kalendarza  nastąpić  nie  mogła,  zlecone  było  ode  dworu  Rzymskiego  Ko- 


Digitized  by 


Google 


24 


pernikowi,  l)  aby  z  pewnością  ustanowił  i  oznaczył  ten  istotny  pierwiastek 
rachuby  cywilnej  i  astronomicznej.  Kopernik  odrzuca  i  w  tein  naukę  Pto- 
lomeusza:  dowodzi,  2)  że  obrachowanie  roku  cywilnego,  zaczynającego  się 
od  powracających  pór  roku,  jest  wątpliwe  i  niestałe:  bo  się  odnosi  do 
punktów  równonocnych,  które  są  odmienne  i  ruchome.  Wprowadza  ra- 
chubę roku  peryodycznego,  wymierzającego  się  od  powrotu  słońca  do  tej 
samej  pewnej  jakiej  gwiazdy,  jako  do  punktu  niezwruszoncgo.  Chaldej- 
czykowie  trzymali  się  dawniej  tego  rachunku,  który  był  odnowiony  na 
końcu  dziewiątego  wieku  przez  Tebita  Araba.  Kopernik  idąc  za  jego  przy- 
kładem, zasiągnął  najdawniejszych  obserwacyj,  i  te  z  sobą,  i  ze  swemi 
stosując,  wyciągnął  z  nich  długość  roku,  która  się  dziś  pokazuje  o  dwa- 
dzieścia ośm  sekund  nadto  wielka.  Na  tak  ustanowionych  zasadach  grun- 
tuje uwagi  swoje  nad  biegiem  rocznym  ziemi,  i  ułożone  tablice  do  racho- 
wania tego  biegu. 

Zarzuty  od  Bailly  Kopernikowi  zrobione  są  niesłuszne. 

Dopiero  wiernie  wystawiona  z  księgi  trzeciej  Kopernika  nauka,  ścią- 
gnęła na  siebie  wiele  niesłusznych  zarzutów  sławnego  i  wymownego  Dziejo- 
pisa  astronomii  Bailly.  Nie  bez  wielkiego  wstrętu  i  przykrości  przychodzi 
mi  podnieść  głos  za  prawdą  i  przekonaniem  przeciwko  pisarzowi,  mają- 
cemu prawo  i  do  mej  osobistej  wdzięczności,  i  do  powszechnej  czci  i  uwiel- 
bienia. Zarzuca  Kopernikowi  Bailly  zbytnie,  i  jak  on  nazywa  bałwochwal- 
cze do  zdań  starożytności  przywiązanie,  przez  które  nie  śmiał  poprawić 
błędnego  rachunku  Ptolomeusza  i  Albateniusza  o  długości  roku :  że  po- 
chyłość drogi  ziemskiej  przyznawał  odmiany  peryodyczne:  że  ruch  pun- 
któw równonocnych  miał  za  niejednostajny,  i  że  sądził  z  Arzahelem  Hi- 
szpanem, w  wieku  jedeuastym  z  astronomii  słynącym,  iż  odległość  między 
słońcem  i  środkiem  drogi  ziemskiej  jest  odmienna;  i  że  linia  największej 
i  najmniejszej  odległości  ziemi  od  słońca,  nie  zawsze  wjednem  miejscu 
nieba  przypada.  W  te  błędy,  mówi  Bailly  wprowadził  Kopernika  zbytni 
respekt  dla  starożytności,  i  chęć  ocalenia  dawnych  obserwacyi  i  rachunków. 

Lubo  nie  zamilczę  błędów  i  omyłek,  które  popełnił  Kopernik,  dzi- 
wiyę  się  atoli,  że  je  Bailly  wytyka  tam,  gdzie  ich  nie  masz,  i  gdzie  ich 
żaden  dzisiejszego  stanu  nauki  wiadomy  Astronom  nie  przyzna.  Możnaż 
naprzód  zarzucić  bałwochwalcze  do  starożytności  przywiązanie  człowiekowi, 
który  całą  naukę  starożytną  zburzył  i  wywrócił?  który  dzielnością  swego 
rozumu  i  trzydziestoletnią  uwadze  nieba  poświęconą  pracą,  cały  wpływ 
zastarzałego  o  biegu  słońca  uprzedzenia,  starał  się  zniszczyć  i  obalić? 


1)  Copern.  epist.  ad  Paulom  UL  Pontificem, 

2)  Reyolut.  Lib.  m.  c.  13. 


Digitized  by  VjOOQl6 


25 


W  tern  nawet,  co  mu  zarzuca  Bailly  o  długości  roku,  Kopernik  uie  każe 
słuchać  Ptolomcusza,  ')  i  cale  inną  drogą  długości  roku  dochodzi.  Po- 
nieważ rachunki  Ptolomeusza  i  Albateniusza  o  długości  roku  wypadały 
z  obserwacyj  dawnych,  Kopernik  nie  miał  prawa  odmieniać  je  i  popra- 
wiać: bo  poprawa  być  powinna  zafundowana  albo  na  większej  doskona- 
łości instrumentów,  albo  na  pewniejszym  sposobie  obserwowania:  wiemy 
zaś,  że  stan  nauki,  co  do  tych  dwóch  rzeczy  za  Kopernika  w  niczem  się 
prawie  nie  różnił  od  stanu  za  czasów  Ptolomeusza  i  Arabów.  Zdanie 
nawet  Arzahela  Hiszpana  Kopernika  zgodnie  ze  stanem  nieba  poprawił. 
(Czytaj  przypis  pod  literą  D.)  Zdaje  się,  że  Dziejopis  astronomii  pisząc 
te  zarzuty,  nie  rozważył  myśli  Kopernik  w  swem  prawdziwem  źródle,  i  że 
w  pisaniu  nie  pomniał  na  wielkie  wieku  ostatniego  w  astronomii  fizycznej 
postępki  i  wynalazki,  które  właśnie  tego  wszystkiego  w  ciałach  niebie- 
skich dowiodły,  co  twierdził  Kopernik,  a  co  po  wymownem  go  uwielbie- 
niu, krytyk  w  rejestrze  jego  błędów  położył. 

Kopernik  przy  cudownej  trafności  w  myślach,  nie  mógł  zawsze  przyjść 
do  precyzyi  w  liczbach,  przez  niedoskonałość  instrumentów  i  sposobów : 
ale  też  nawet  i  wiek  nasz  przy  tylu  pomocach,  i  przy  tak  daleko  pośli- 
nionej doskonałości  narzędzi,  jeszcze  jej  zupełnie  nie  doszedł.  Wytknięte 
bowiem  w  tej  krytyce  rzeczy  stanowią  zbiór  najdelikatniejszych  pierwia- 
stków, i  najleniwszych  w  biegach  niebieskich  odmian.  Obserwacye  staro- 
żytne nadto  są  niedokładne,  obserwacye  teraźniejsze  nadto  są  bliskie 
i  świeże  do  osiągnienia  tej  precyzyi,  która  się  dopiero  w  tysiącach,  a  na 
wiele  przypadków,  w  milionach  lat  daje  czuć  i  postrzegać.  Rozum  Ko- 
pernika przedarł  się  przez  wszystkie  zapory  słabości  ludzkiej :  zmysły  na- 
sze są  nadto  grube,  sposoby  ich  wsparcia  i  rozciągnienia  jeszcze  nadto 
niedostateczne,  do  ścigania  i  czucia  tych  delikatnych  odmian,  które  on 
w  ciałach  niebieskich  przepowiedział:  sam  tylko  czas  mnożąc  zbiór  tych 
małych  odmian,  uczyni  je  przyszłym  pokoleniom  widoczne;  dziś  zaś  sam 
tylko  najdelikatniejszy  rachunek  geometryczny  mierzyć  potrafi  głębokie  tego 
nadzwyczajnego  człowieka  przeniknienia  i  pojęcia.  Winien  je  zaś  Koper- 
nik temu,  że  nie  poszedł  za  radą  dziejopisa  astronomii,  że  dawne  obser- 
wacye blisko  dwa  tysiące  lat  zajmujące,  bez  żadnej  odmiany  i  poprawy 
roztrząsał:  bo  (jak  wiedzą  Astronomowie),  tak  rozległy  przeciąg  czasu, 
zmniejszając  koniecznie  to,  co  jest  skutkiem  omyłek;  a  powiększając  to, 
co  jest  skutkiem  rzetelnych  w  naturze  odmian,  naprowadził  Kopernika  na 
te  delikatne  o  biegach  niebieskich  myśli.    Odkryć  zaiste  i  pokazać,  co 

1)  Quaproptcr  (słowa  są  Kopernika)  de  magnitudino  anni  Solaris,  non  est  audiendus 
Ptolemseus  iu  hac  parte :  qui  absurdum  et  impertiuens  existimavit  annuam  Solis  seąualitateni 
metiri  ad  aliquam  stellarum  fixarum  restitutionem,  nec  magis  congruere,  quam  si  a  Jove  vel 
Saturno  hoc  faceret  aliquis.    Keyolut.  Libro  III.  c.  13. 


Digitized  by 


Google 


26 


się  w  biegach  niebieskich  odmienia,  jestto  dziełem  głębokiej  przenikłości 
i  rozumu,  i  tego  dokazał  Kopernik ;  wymierzyć  zaś  i  oznaczyć  w  liczbach 
wartość  tej  odmiany,  jest  robotą  czasu,  pracy  i  cierpliwości:  i  to  należało 
do  następnych  wieków  i  pokoleń.    (Czytaj  przypis  pod  literą  E.) 

Kopernik  przejął  niektóre  przesądy  i  biedy  dawnycli,  ale  się  Astrologią 

nie  skaził. 

Nie  tak  był  szczęśliwy  Kopernik  w  tłumaczeniu  i  rachowaniu  biegu 
księżyca:  ale  też  ta  niesforna  gwiazda  albo  raczej  ten  niedostępnie  towa- 
rzyszący ziemi  drugiego  rzędu  planeta,  licznemi  biegu  swego  odmianami 
najbardziej  zmęczył  rozum  ludzki,  i  najwięcej  kosztował  nakładów  mocne 
i  światłe  w  Europie  narody.  Bez  wszystkich  nowo  stworzonych  wieku  na- 
szego sposobów  i  pomocy,  nie  mógł  prawda  Kopernik  pomyślnie  ścigać 
i  tłumaczyć  tak  trudnych  biegów ;  (czytaj  przypis  pod  literą  F.)  ale  też 
nawet  przy  tych  wszystkich  pomocach,  jeszczeby  mu  się  to  nie  mogło  było 
udać  dla  tego,  że  otrząsnąwszy  się  z  główniejszych  wieku  swego  uprze- 
dzeń, zatrzymał  z  nich  niektóre.  Czas  jest,  abyśmy  przebiegli  błędy  Ko- 
pernika rozsiane  najbardziej  sterczące  we  trzech  ostatnich  jego  księgach 
i  obok  głębokiego  rozumu,  widzieli  skazy  słabości. 

Nauka  starożytnych  astronomów  i  filozofów,  zawierała  fałszywą  teo- 
ryą  o  doskonałości  natury :  tą  obłąkany  Kopernik  zgodził  się  z  Ptolome- 
uszem;  że  bieg  ciał  jest  zawsze  równy  i  jednostajny,  że  wizerunkiem  pra- 
wdziwej doskonałości  jest  figura  koła;  sądził  więc,  że  ciała  niebieskie  ru- 
szając się  jednostajnie,  nie  mogą  i  nie  powinny  innych  dróg  i  figur  opi- 
sywać, jako  koło;  skąd  wniósł,  że  wszystkie  odmiany  w  biegach  zbacza- 
jące od  jednostajności  i  od  figury  koła,  są  to  tylko  pozory,  czyli  skutki 
od  złudzenia  i  od  obcych  przyczyn  pochodzące.  !)  Z  tak  błędną  myślą 
przeniesiony  w  przestrzeń  światów  niebieskich,  spotykał  się  w  każdym  mo- 
mencie z  niezmiernemi  trudnościami,  które  już  nie  tym  czystym  i  rozle- 
gle widzącym  rozumem,  ale  rzadkim  dowcipem,  i  wyjętemi  z  pism  da- 
wnych, a  od  siebie  poprawionemi  sposobami  starał  się  pokonywać.  Trzeba 
było  w  tłumaczeniu  raz  spóźnionych,  potem  przyspieszonych  biegów  obser- 
wacyami  skazanych,  użyć  dawnej  plecianki  kół  i  kółek,  i  nią  wikłać  tę 
prostotę  natury,  którą  sam  w  porządku  świata  odsłonił.  Dla  czego  wy- 
kładając nierówność  biegu  rocznego  ziemi  na  końcu  księgi  trzeciej,  bieg 
księżyca  w  księdze  czwartej,  obroty  planet  co  do  długości  w  księdze  pią- 
tej, i  co  do  szerokości  w  księdze  szóstej  i  ostatniej  najwięcej  pracował  nad 


1)  Motnra  coelestium  corporum  equalem  csse,  et  nisi  ad  apparentiam  inaequalem 
yideri.  Beyolut.  Lib.  IV.  c.  2.  Quod  motus  corporum  coelestium  sit  equa)is  ac  circa. 
laris,  rei  ex  circularibus  compositus.    Rerol.  Lib.  I.  c.  4. 


Digitized  by 


Google 


27 


przerobieniem  i  poprawieniem  dawnych  tłumaczeń  wymyślonych  przez  Apol- 
loniusza,  od  Ptolomeusza  przyjętych  doskonalonych  ciągle  przez  Arabów. 
Ktoby  chciał  zbierać  dowody  dowcipu  Kopernika  obfitego  w  subtelne  geo- 
metryczne sztuki,  znajdzie  ich  najwięcej  w  trzech  ostatnich  księgach,  gdzie- 
kolwiek potrzeba,  albo  rozmaite  w  ruchu  planet  odmiany  na  bieg  jedno- 
stajny zamienić,  albo  różne  linie  i  kierunki  z  koła  wyprowadzić,  albo  na 
łuki  koła  zagiąć  i  przerobić. 

Przesąd  wyssany  z  nauki  starożytnej,  była  to  tama  zatrzymująca 
szybki  lot  jego  rozumu :  z  nią  walcząc  ustawicznie,  wynajdował  bardzo  do- 
wcipne, ale  dziś  niepotrzebne  myśli :  uważać  je  tylko  możemy,  jako  płód 
zbytkującego  bujnością  gruntu,  z  którego  wyrastające  obficie  przyjemne 
zioła  i  kwiaty,  tłumią  dobroczynne  dla  człowieka  rośliny. 

Nauka  atoli  starożytna,  którą  się  zaraził  Kopernik,  była  tylko  sku- 
tkiem niedokładnego  o  dziełach  natury  wyobrażenia;  ale  nie  była  pło- 
dem tych  fałszywych  i  przewrotnych  stosunków,  w  których  człowiek  zgu- 
biwszy rozsądek,  wdzierał  się  w  poznawanie  celów  przyrodzenia,  i  prze- 
widywał sobie  to,  czego  mu  żadne  obserwacye  skazać  nie  mogły.  Astro- 
logia wzięła  jestestwo  swoje  wtedy,  kiedy  człowiek  przestawszy  rozu- 
mować, odszedł  zupełnie  od  siebie,  i  tak  snem  zmorzony  chwytał  mary  za 
czucia,  i  z  nich  kleił  dzikie  i  śmieszne  widowiska.  Przewrócenie  władz 
umysłowych,  przeszło  w  jego  skłonności  moralne :  a  jako  rozum  wzbudza 
poruszenia  szlachetne,  tak  głupstwo  lubi  ocucać  namiętności  nikczemne: 
stąd  poszło,  że  przestawszy  panować  nad  przekonaniem  przez  prawdę, 
człowiek  poruszał  bojaźń  przewidzeniem,  i  trwożył  lekkowicrność  wieszcz- 
biarstwem.  Ta  prawdziwa  choroba  umysłu,  która  skaziła  pisma  Ptolome- 
usza, która  zaraziła  naukę  Arabów,  która  schańbiła  Tychona  i  Keplera 
niedotknęła  w  niczem  prawdziwie  filozoficznych  myśli  i  pism  Kopernika: 
trzymając  się  nieodstępnie  czystego  rozumu;  za  jego  przewodnictwem 
rzadki  ten  człowiek,  jak  drugi  Noe  wybrnął  z  tej  powszechnej  toni  spodlo- 
nego i  obłąkanego  myślenia. 


Kopernik  nie  mógł  uniknąć  błędów  zaciągnionych  z  dawnej  nauki. 

Zniszczenie  uprzedzenia,  które  Kopernik  o  biegach  jednostajnych 
i  kołowych  z  Ptolomeusza  zaciągnął,  zachowane  było  na  zrobienie  wiel- 
kim Keplera,  który  dokończył  zupełnego  upadku  nauki  starożytnej.  Ale 
raógłże  tak  błędnego  początku  uniknąć  Kopernik,  który  tak  zgłębił  geo- 
metryą  Apollońiusza,  który  jej  tak  zręcznie  i  dowcipnie  w  tłumaczeniu 
planet  użył,  i  który  czytał  w  niej  własności  tych  linij  i  figur,  jakie  opi- 


Digitized  by 


Google 


28 


sują,  ciała  niebieskie  około  słońca?  ])  Chociaż  daleki  jestem  od  zuchwa- 
łego przedsięwzięcia  zgłębiać  drogę  i  znaczyć  granicę  twórczemu  rozu- 
mowi ,  odważę  się  przecie  zrobić  uwagę  nad  pewnym  porządkiem  i  koleją, 
podług  których  snuje  się  i  wywija  pasmo  i  pokolenie  myśli  ludzkich. 

Bez  początków  mechaniki  i  ogólnej  fizyki,  za  czasów  Kopernika 
cale  nieznanych,  prawie  było  niepodobna  wynieść  się  nad  te  ciasne  i  fał- 
szywe pojęcia  wieku.  Nie  dosyć  było  uważać  i  tłumaczyć  obroty  i  poło- 
żenia ciał  niebieskich;  trzeba  było  z  myślą  metafizyczną  biegu,  złączyć 
myśl  fizyczną  sity  bieg  sprawującej:  trzeba  było  wystawić  sobie,  że  ten 
ogrom  rzeczy  stworzonych,  który  światem  nazywamy,  jest  to  niezmierny 
skład  rozlicznych  władz  i  sił  bezprzestannie  na  siebie  działających:  że  wszy- 
stkie ruchy  i  odmiany  są  wypadającym  koniecznie  skutkiem  tego  działa- 
nia prawami  urządzonego.  Wszystko,  cokolwiek  się  rusza  i  odmienia  tak 
na  ziemi,  jak  w  głębi  nieba,  jest  dziełem  przedwiecznemi  prawami  opi- 
sanej mechaniki  przyrodzenia:  proszek  tchem  ludzkim  wypchnięty  i  mio- 
tany w  powietrzu,  tak  jest  posłuszny  prawom  biegu,  jak  planety  około 
słońca  krążące.  Te  prawa  i  z  nich  wypadające  skutki  stanowią  całą  pię- 
kność i  doskonałość  dzieł  natury;  a  dochodzenie  tych  praw  jest  w  fizyce 
najwalniejszym  celem  poznawania  naszego.  Lubo  pokaże  się  niżej,  że 
pierwszy  Kopernik  otworzył  wstęp  do  tych  wielkich  i  ogólnych  wyobra- 
żeń; jednakże  nieznane  mu  były  te  pierwiastkowe  początki:  „że  bieg  nie 
może  być  jednostajny,  gdzie  siła  włada  różnie  i  bezprzestannie:  że  wypad- 
kiem jednej  siły  jest  bieg  po  linii  prostej:  bieg  zaś  po  kole,  lub  po  jakiej- 
kolwiek linii  krzywej,  rodzi  się  z  działania  dwóch  lub  więcej  sił  w  ró- 
żnym kierunku  władnących.u  Te  prawdy  odkrył  Galileusz  i  stworzył 
naukę  dawnym  cale*  nieznaną.  Kepler  częścią  na  nie  sam  trafił,  roztrzą- 
sając ważne  i  liczne  obserwacye  Tychona,  częścią  się  ich  nauczył  od 
współczesnego  sobie  Galileusza:  i  te  prawdy  skazały  Keplerowi  błąd 
w  pozostałych  resztach  starożytnej  nauki. 

Wynalazki  Kopernika  w  księdze  V. 

Bieg  ziemi  nie  tak  wciągał  Kopernika  w  dochodzenie  jego  fizycznej 
przyczyny,  jako  raczej  w  uwagę  jego  skutków  i  wpływu  na  widowisko 
ciał  niebieskich.  Ale  też  w  tym  celnym  przedmiocie  jego  dociekania 
ledwo  która  tajemnica  uszła  jego  wzroku  i  pojęcia.  Oprócz  tylu  już 
przytoczonych  dowodów,  zostawił  on  jeszcze  w  księdze  piątej  dziwnie  tra- 
fne i  zgodne   z  niebem  tłumaczenie  biegu  planet:    kiedy  te  raz   posu- 

1)  Apolloniusz  z  Pergu  żył  około  230  roku  przed  E.  C.  jeden  z  wielkich  staroży- 
tności ludzi:  wsławi!  się  szacowną  książką  de  Sectionibus  Conicis:  on  pierwszy  przystoso- 
wał geometryą  do  astronomii,  i  nazwać  się  może  jak  ojcem  tych  wielkich  postępków,  które 
nauka  gwiazd  przez  pomoc  geometryi  zrobiła. 


Digitized  by 


Google 


29 


wają  się  od  zachodu  na  wschód,  znowu  cofają  się  wstecz  od  wschodu  na 
.zachód,  potem  zastanawiają  się  w  swych  biegach,  nakoniec  wracają  do 
pierwszego  kierunku:  te  wszystkie  na  pozór  dziwaczne  i  przedtem  niezro- 
zumiane odmiany,  Kopernik  pierwszy  pojął,  i  bez  pomocy  epicyklów  Pto- 
lomeusza,  prosto  i  szczęśliwie  wytłumaczył,  wytykając  i  oddzielając  sku- 
tki z  biegu  ziemi  wynikające,  od  tych,  które  pochodzą  z  własnego  pla- 
net około  słońca  obrotu.  Wsparty  geometryą  Apolloniusza,  rozum  Koper- 
nika świetnieje  w  księdze  piątej  tern  wielkiem  odkryciem,  które  naprzód 
stanowiło  najmocniejszy  dowód  za  biegiem  ziemi,  póki  doskonaląc  się 
coraz  bardziej,  cała  astronomia  nie  stała  się  jednym  ścisłym  dowodem 
i  poparciem  tej  prawdy.  Kopernik  wreszcie  dokończył  nauki  o  biegu 
planet,  jednem  najszczęśliwszem  biegu  ziemi  przystosowaniem,  które  samo 
zrobiłoby  go  było  w  dziejach  astronomii  nieśmiertelnym. 

Sposób,  którego  użył  był  Hypparch  do  wymierzenia  odległości  księ- 
życa od  ziemi,  przystosował  Kopernik  do  znalezienia  nieznanej  przedtem 
odległości  planet  od  słońca,  biorąc  drogę,  którą  ziemia  około  słońca  opi- 
suje, za  plac;  a  linią  dzielącą  całą  tę  przestrzeń,  42  miliony  mil  niemie- 
ckich zawierającą,  za  zasadę  tego  wymiaru:  podług  tej  myśli  wziąwszy 
pod  rachunek  swoje  własne  obserwacye  planet,  (czytaj  przypis  pod  li- 
terą G)  odkrył  najpierwszy  ich  odległość,  i  świat  słoneczny  aż  do  Saturna 
rozmierzył.  Zgoła' po  odkrytym  przez  siebie  porządku  ciał  niebieskich, 
co  tylko  do  wyłuszczenia  biegu  ziemi  należy,  co  tylko  na  stan  ówczesny 
astronomii  z  tego  biegu  w  widowisku  nieba  wypada,  wszystko  ten  wielki 
człowiek  znalazł,  rozwinął,  i  najtrafniej  wytłumacz)!.  Zdaje  się,  że  przy- 
rodzenie powierzyło  jego  rzadkiej  przenikłości  zupełne  objęcie,  i  całą  doj- 
rzałość tej  wielkiej  myśli,  która  cały  stan  astronomii  zmieniwszy,  miała 
jeszcze  mieć  tak  rozległy  wpływ  na  pożytki  i  wiadomości  przyszłych 
pokoleń. 

Kopernik  był  od  niektórych  pisarzy  ile  sądzony,  bo  był  He  uważany* 

Żeby  nie  chybić  w  sądzeniu  tego  nadzwyczajnego  człowieka,  potrzeba 
zwartować  i  dobrze  rozważyć  całe  jego  dzieło,  zebrać  wszystkie  śmiałe 
myśli  i  ich  delikatne  stosunki  pod  jeden  widok,  przcbiedz  z  niemi  cale 
żniwo  teraźniejszych  wiadomości,  i  nawet  pamiętać  na  ten  postępek,  ja- 
kiego nam  się  jeszcze  w  astronomii  należy  spodziewać.  Z  tego  tylko  pun- 
ktu widzenia,  pojąć  zdaje  mi  się  możaa  i  wytłumaczyć  niektóre  wyznania, 
i  częstokroć  nieśmiałe  rzuty  wielu  jego  myśli.  Książka  o  Obrotach  Nie- 
bieskich w  całej  swej  osnowie  i  związku  uważana,  jest  nieśmiertelnem 
świadectwem  i  dowodem,  że  Kopernik  objąwszy  cały  skład  i  zbiór  wia- 
domości astronomicznych  od  Hipparcha  aż  do  czasów  swoich,  w  głębo- 
kiem  i  długiem  rozważaniu  odkrył  naprzód  błędy  dawnej  nauki,  opano- 


Digitized  by 


Google 


30 


wał  potem  myśl  o  biegu  ziemi,  i  pogrążoną  w  niej  uwagą  zgłębił  cały 
szereg  najskrytszych  jej  stosunków  i  wniosków:  przebiegł  z  tą  myślą 
dziewiętnastu  blisko  wieków  obserwacye  i  prace:  przez  głęboką  reflexyą 
i  rozumowanie,  przez  równanie  swych  wyobrażeń  ze  skutkami  natury,  uj- 
rzał biegi  niebieskie  w  tej  myśli,  i  myśl  tę  w  biegach  niebieskich.  Kiedy 
przyszło  tak  wielkie  odkrycie  światu  ogłaszać,  nie  chciał  tego  ludziom 
dać  uczuć,  że  oni  się  mylili  i  błądzili  przez  tyle  wieków:  a  tak  kojąc 
urazę  przesądu  i  miłości  własnej  we  współczesnych,  pozbierał  i  poprzy- 
taczał  z  pisarzów  dawnych,  co  tylko  do  jego  wynalazku  było  stosowne, 
i  co  mogło  zasłonić  nowość  pozorem  dawnej  nauki. 

Co  więc  było  wybiegiem  delikatności,  co  było  sztuką  i  podstępem 
na  łoskotliwość  uprzedzenia,  to  wzięli  niektórzy  o  Koperniku  Pisarze 
za  drogę  jego  dociekań,  a  chwytając  pojedyncze  miejsca,  krając  i  drobniąc 
rozległe  pojęcia,  naginając  je  do  tu  i  owdzie  rozrzuconych  wyrazów,  i  je- 
szcze przez  niewiadomość  później  odkrytych  wynalazków,  nie  mogąc  do- 
sięgnąć głębokości  i  trafu  wielu  prawd,  widzieli  człowieka  z  dowcipem 
i  pracą,  który  rzeczy  kiedyś  znane,  wybiera,  szykiye  i  klei;  gdzie  trzeba 
było  widzieć  geniusz,  który  wynajduje,  stwarza  i  objawia. 

Kopernik  odziedziczył  od  swych  poprzedników  fundament  i  podporę 
swoich  myśli,  to  jest,  liczne  i  szacowne  postrzeżenia  skutków  niebieskich, 
ich  porządne  rozłożenie  i  całą  sztukę  obserwowania,  w  tern  nic  nowego 
nie  znalazł  i  nic  prawie  nie  odmienił;  ale  wszystkie  nie  dobrze  nawet 
oznaczone  zdania  i  wyrazy  pisarzów  greckich  i  łacińskich,  uważane  jako 
szczątki  i  ułomki  mniemanej  starożytnych  nauki,  oprócz  kierunku  biegu 
dziennego  ziemi  w  Plutarchu  wytkniętego,  nic  go  więcćj  nie  nauczyły, 
nic  mu  do  jego  pierworodnych  myśli  i  wynalazków  nie  pomogły.  (Czytaj 
przypis  pod  literą  H.)  Jemu  więc  samemu  należy  się  chwała  i  imię  pier- 
wszego Tłumacza  prawdńwych  biegów  niebieskich,  i  pierwszego  Założy- 
ciela dzisiejszej  astronomii. 

Wpływ  nauki  Kopernika  na  wynalazki  późniejsze  i  stan  dzisiejszy 

astronomii. 

Jako  po  wytrzymanej  zimie  podniesione  ku  wierzchołkom  naszym 
słońce,  budząc  zwolna  strętwiałą  naturę,  wlewa  jej  z  początku  leniwem 
działaniem  nowe  życie,  potem  siłą  dojmującą  wszystko  do  odradzania  się, 
wzrostu  i  dojrzałości  porusza;  tak  dzieło  Kopernika  na  samym  schyłku 
jego  życia  wydane,  naprzód  słabem  wrażeniem  działać  zaczęło  na  umysły, 
uśpione  w  uprzedzeniu  wiekami  poświęconem,  wciągać  potem  dzielniej- 
sze głowy  w  zbliżanie  tych  nowych  myśli  do  biegów  przyrodzenia;  aż  na 
koniec  rosnące  tej  nauki  światło,  jej  pewność  świadectwem  nieba  poparta, 
sprostowawszy  uwagę,  rozciągała  i  prowadziła  stopniami  wiadomości  ludz- 


Digitized  by 


Google 


31 


kie,  aż  do  tej  masy  myśli  i  wynalazków,  które  czynią,  wiek  ostatni 
w  dziejach  astronomii  najświetniejszym.  Kopernik  ściągnąwszy  z  oczu 
ludzkich  zasłonę  złudzenia,  pokazał  im  świat  i  jego  porządek  rzetelny, 
gdzie  zatrzymany  człowiek  zaczął  i  lepiej  widzieć,  i  trafniej  pojmować 
biegi  niebieskie:  W  tym  nowym  zawodzie,  już  nie  można  było  postąpić 
bez  nowych  sposobów  i  pomocy,  które  się  szczęśliwie  wywijały  z  usilno- 
ści  i  talentu  sławnych  ludzi,  koleją  wstępujących  na  ten  wielki  teatr  no- 
wych widoków. 

Tycho  wydoskonalił  narzędzia,  odkrył  i  ocenił  skutki  łamiącego  się 
światła,  poprawił  sztukę  postrzegania,  przeszło  dwudziestoletnią  pracą 
sporządził  doskonalszy  rejestr  gwiazd  stałych,  w  licznym  zbiorze  ważnych 
obserwacyi  zostawił  szacowne  plony  astronomii  praktycznej  przez  siebie 
poprawionej.  Galileusz  wynalazł  i  złożył  teleskopy,  pierwszy  pokazał  uży- 
cie wahających  się  zegarów,  które  wydoskonalone  przez  Hughensa,  sta- 
wiają nam  przed  oczy  bieg  ziemi,  i  razem  miarę  powszechną  innych  bie- 
gów i  odmian.  Łuki  koła  do  mierzenia  wysokości  gwiazd  drobniej  i  do- 
kładniej podzielone,  teleskopy  złożone  ze  szkieł  rozciągnęły  granice  wzroku, 
a  zegary,  obraz  metafizyczny  czasu,  zrobiły  że  tak  rzekę  dotykaluym. 
Człowiek  rozprzestrzeniony  w  swojem  czuciu,  nauczył  się  odmiany  w  bie- 
gach niebieskich  pewniej  ścigać,  i  z  większą  jak  przedtem  znaczyć  dokła- 
dnością. 

Za  powiększeniem  atoli  władzy  zmysłów,  nie  zaraz  skorym  krokiem 
następował  wzrost  myśli  i  rozsądku.  Tycho  obdarzony  sztuką  dokład- 
niejszego widzenia,  nie  był  trafny  w  tłumaczeniu  tego,  co  widział.  Jak 
odurzony  śmiałością  myśli  Kopernika,  oddał  prawda  hołd  jego  wynalaz- 
kom, przyjąwszy  w  części,  pokazany  przez  niego,  a  własnemi  Tychona 
obserwacyami  poparty  porządek  i  bieg  planet  około  słońca,  ale  nie  chcąc 
policzyć  ziemi  między  planety,  ani  jej  biegu  przyznać,  sam  zrobił  inszy 
układ  świata,  który  będzie  w  historyi  nauk  wieczną  satyrą  na  czas 
i  na  rozum  autora.  Nie  uwłaczając  znakomitym  Tychona  w  astro- 
nomii zasługom,  dziwić  się  nie  można,  iż  ten,  który  wszystkie  niedołę- 
źności  alchimii  i  astrologii  popierał,  nie  był  obrońcą  nowej  nauki. 

Rozum  ludzki  jak  gdyby  się  wysilił  na  wielkie  myśli  w  głowie  Ko 
pernika,  zrobił  sobie  przerwę  i  spoczął  przez  lat  kilkadziesiąt;  tymczasem 
doskonaliły  się  posiłki  zmysłów,  sztuka  postrzegania;  a  przez  nie  spo- 
sobiło się  pojęcie  ludzkie  do  tych  wysokich  prawd,  których  wielu  zarody 
rzucił  w  swem  dziele  Kopernik,  a  które  się  nie  mogły  rozwinąć,  krze- 
wić i  dojrzewać,  tylko  w  rozumach  tej  samej  tęgości  i  tego  samego 
rzędu. 

Kiedy  Ptolomeusz  z  całym  orszakiem  swych  naśladowników  i  uczniów 
zbijał  bieg  ziemi,  przywiódł  między  innemi  przyczynami  i  tę,  że  ponie- 


Digitized  by 


Google 


32 


waż  wszystkie  ciała  ciężą,  do  jej  środka,  gdzie  spocząć  usiłują;  więc 
ten  środek,  tern  bardziej  ziemia  go  zawierająca  ze  wszystkiemi  ciałami 
być  powinna  w  spoczynku.  Na  ten  zarzut  odpowiadając  Kopernik,  pier- 
wszy objawił  myśl  czystą  o  attrakc>i  i  opisał  ją  dokładnie.  „Ciężkość 
(mówi  on)  nic  innego  nie  je^t,  tylko  naturalne  dążenie  od  Twórcy  wszech 
rzeczy  cząstkom  materyi  nadane,  do  kupienia  się  razem  i  łączenia;  tą 
własnością  nietylko  ziemia,  ale  równie  są  obdarzone  słońce,  księżyc  i  wszy- 
stkie planety;  ich  cząstki  siłą  ciężkości  zebrały  się  i  skupiły  w  bryły 
okrągłe;  tą  jeszcze  siłą  utrzymują  się  w  tej  postaci,  pod  którą  je  wi- 
dzimy. Na  kaźdem  z  tych  ciał  niebieskich  wszystko  także  cięży  i  dąży 
do  jego  środka,  a  przecież  to  nic  zatrzymuje  tych  biegów,  które  w  nich 
widzimy;  dlaczegożby  więc  to  ciężenie  przeszkadzać  miało  biegowi  ziemi? 
albo  jeżeli  środek  ciężkości  być  koniecznie  ma  środkiem  wszystkich  bie- 
gów, kiedy  słonce  i  każdy  planeta  ma  także  swój  środek  ciężkości  jak 
ziemia;  czemuż  za  środek  wszystkich  biegów  nie  mamy  raczej  obrać  słońca, 
kiedy  przez  to  jasno  i  łat  vo  wytłumaczyć  się  dają  wszystkie  skutki  i  wi- 
dowiska w  biegu  gwiazd  i  plauet?"  l) 

W  tem  porządnem  i  mocnem  rozumowaniu  Kopernik  wyrzekł  iiąj- 
pierwszy,  że  ciężkość  jest  własnością  powszechną  materyi,  każdej  jej 
cząstce  służącą,  że  ta  rozciąga  się  do  słońca,  księżyca  i  wszystkich  planet, 
że  jej  siłą  cząstki  słońca  i  planet  zrosły  się  w  masy  okrągłe  i  że  mocą 
tej  samej  ciężkości  utrzymują  się  w  swych  postaciach  kulistych. 

Wynalazki  w  ciałacJi  niebieskich  i  w  teoryi  ich  biegu,  do  których  pro- 
wadzlla  astronomów  nauka  Kopernika. 

W  tej  ogromnej  i  wcale  nowej  podówczas  myśli,  jeden  tylko  krok 
został  się  do  zrobienia,  który  uczynił  nieśmiertelnym  Newtona.  Liczne 
i  dokładniejsze  obserwacye  Tychona,  stały  się  nowym  i  szacownym  ma- 
teryałera,  z  którego  Galileusz,  Kepler  i  Newton,  idąc  za  myślami  Koper- 

1)  Quod  enim  omnium  rerolutionum  (id  est  terra)  centrum  non  sit,  motos  errantiam 
inaeąualis  apparens,  et  variabiles  eoruin  a  terra  distantiae  declarant.  Pluribas  ergo  exis- 
tentibas  centris,  de  centro  qnoqae  mnndi  non  temere  quis  dubitabit,  an  videlicet  faerit 
istud  grayitatis  terrenae,  an  al  i  ud?  Equidem  existimo,  graritatem  non  aliud  e&se,  quam  ap- 
petentiam  quandam  natnralem  partibus  inditam  a  divina  Providentia  opincis  univer«orum 
ut  in  unitatem  integritatemque  suam  csse  conferant,  in  formam  globi  coeuntes.  Quam  af- 
feettonem  credibile  cst,  etiam  Soli,  Lunae,  caeterisque  errantiam  fulgortbus  inesse,  ut  ejus 
efficacia,  in  ea,  qua  so  repraesontant,  rotunditate  permaneant,  quae  nibilominus  multis  mo- 
dis  suos  efficiunt  circuitus.  Si  igitur  et  terra  faciat  alios,  ut  puta  secundum  centrum,  ne- 
cesse  crit,  eos  esse,  qui  eztrinsecus  in  multis  apparent,  in  ąuibus  invenimus  annuum  cir- 
cuitum.  Quoniam  si  permutatus  fuerit  ex  solari  in  terrestrem,  Soli  immobilitat*  concesta; 
ortus  et  occasus  signorum  ac  stellarum  fixarum,  quibus  matutinae  respertinaeque  fiunt, 
eodem  modo  apparebunt  etc.  Copernicus  Rerol.  Lib.  I.  c.  9. 


Digitized  by 


Google 


88 


oika,  budowali  w  astronomii  okazały  gmach  wiadomości  ludzkich.  ")  Za 
pomocą  nowych  narzędzi  i  sposobów,  albo  szukano  nieznanych  przedtem 
na  niebie  ciał  i  odmian,  albo  się  ubiegano  za  odkryciem  oczywistych  do- 
wodów biegu  ziemi  i  wielu  myśli  w  dziele  Kopernika  rzuconych;  obadwa 
te  zamiary  zbogacały  astronomią  nowemi  wynalazkami  i  utwierdzały  co- 
raz bardziej  naukę  Kopernika.  Księżyce  Jowisza  odkryte  przez  Galileusza, 
księżyce  znowu  Saturna  postrzeźone  najpierwej  przez  Hughensa  i  Kassy- 
niego,  pokazały  zaraz  podobieństwo  między  temi  planetami  i  ziemią  i  po- 
twierdziły naukę  Kopernika  o  planetach  drugiego  rzędu.  Galileusz  przy- 
patrując się  biegowi  księżyca  ziemskiego,  postrzegł  wahanie  się  i  ważenie 
jego  kuli;  to  utwierdziło  jego  przekonanie  o  biegu  ziemi,  pokazało  po- 
dobieństwo tegj  skutku  z  tym,  którego  się  nauczył  w  Koperniku  o  ko- 
łysaniu się  osi  ziemskiej  i  przywiodło  astronomów  do  odkrycia  biegu 
wirowego  księżyca  około  swojej  osi. 

Hughens  spostrzegłszy  pierścień  Saturna,  jego  pokazywanie  się 
i  niknienie  peryodyczne,  wytłumaczył  zaraz  odmiany  tego  nadzwyczajnego 
widowiska  przez  bieg  roczny  ziemi.  Roemer  Duńczyk  uważał  wielką 
liczbę  zaćmień  księżyców  Jowiszowych,  widział  w  pewnych  czasach  znaczne 
opóźnienie  w  momencie  ich  niknienia  i  pokazywania  się  i  znalazł  tego 
przyczynę  w  biegu  ziemi,  a  stąd  odkrył  i  zaraz  wymierzył  chyżość  świa- 
tła. Ważny  ten  wynalazek  nie  może  być  bez  zadumienia  uważany  przez 
rozległy  wpływ,  jaki  miał  i  na  dalszy  postępek  astronomii  i  na  rozsze- 
rzenie widoków  naszych  o  składzie  i  budowie  świata.  Richer  wysłany  od 
rządu  francuzkiego  w  roku  1672  na  obserwacye  paralaksy  Marsa  do 
Cayenne,  doświadczył,  że  jego  zegar  dobrze  idący  w  Paryżu,  spóźniał  się 
w  swoim  biegu  na  tej  wyspie  blisko  trzy  minuty  na  dzień,  pokazało  się 
z  tego  doświadczenia,  że  ciężkość  odmienia  się  na  ziemi,  rosnąc  od  ró- 
wnika ku  jej  biegunom,  a  zmniejszając  się  od  biegunów  ku  równikowi. 
Ten  wielki  wynalazek  zdziwiwszy  Europę,  dowiódł  obrotu  dziennego  ziemi 
około  swojej  osi,  pokazał  nam  figurę  naszego  planety  i  stał  się  źródłem 
wielu  nowych  prawd,  które  później  z  niego  wynikły. 

Kiedy  z  tylu  wielkich  i  nowych  prawd,  z  tylu  zadziwiających  wy- 
nalazków jedne  gruntowały  naukę  Kopernika,  drugie  były  jej  oczywistemi 
wypadkami;  Bradley  chciał  się  jeszcze  przekonać,  czyli  podług  myśli  Ko- 
pernika odległość  ziemi  od  słońca,  jest  punktem  niknącym  w  porówna- 
niu z  odległością  gwiazd  stałych,  i  nietylko  doszedł  oczywistości  tej 
prawdy,  ale  szukając  jej,  odkrył  wahanie  się  osi  ziemskiej  i  aberracyą 


1)  Tycho  urodził  się  w  Norwegii  roku  1546,   umarł  roku  1601  mając  lat  55.     Ga- 
lileusz urodził  się  w  Pizie  roku  1564,   umarł  w  Aroetri  roku   1642  mając  lat  78,  w  tym 
samym  roku  urodził  się  Newton.     Kepler  urodził  się  w  Szwabii   roku  1571,  umarł  w  Ra- 
tyzbonie  roku  1680  mając  lat  59. 
JCopernikijama  U  U.  3 


Digitized  by 


Google 


a* 

światła;  przez  co  dokończył  demonstracyi  biegu  rocznego  ziemi,  ułatwił 
tłumaczenie  wielu  skutków  i  jeszcze  posunął  znacznie  wiadomości  ludzkie 
w  astronomii  praktycznej.  Ten  szereg  "nowych  i  licznych  prawd,  który 
się  snuł  i  wywijał  z  myśli  Kopernika,  nie  tylko  jego  naukę  osadził  na 
wiecznie  niewzraszonych  fundamentach  pewności,  ale  jeszcze  posłużył  do 
odkrycia  i  stworzenia  innej  wcale  nowej  nauki. 

Miłość  prawdy  była  i  będzie  zawsze  panującą  namiętnością  twór- 
czych umysłów,  a  razem  źródłem  tych  nadzwyczajnych  odmian,  któremi 
świetnieją  myśli  ludzkie  w  umiejętnościach.  Tą  zachwycony  Kepler  po- 
pierał naukę  Kopernika  z  zapałem  i  gorliwością,  jej  torem,  idąc  za  po- 
rządkiem i  biegiem  planet  około  słońca,  ścigając  z  uporczywą  pracą  Marsa 
w  swoich  obrotach,  roztrząsając  i  rachując  dziesięcioletnie  tego  planety 
obserwacye  przez  Tychona  robione;  pierwszy  wynalazł  i  ogłosił,  że  pla- 
nety opisują  elipsy  około  słońca,  a  w  proporcyi  odkrytej  między  płasz- 
czyznami dróg  i  czasem  na  .ich  opisanie  strawionem,  i  znowu  między  cza- 
sami peryodycznemi  i  odległościami  planet  od  słońca,  objawił  sławne 
prawa  biegów  niebieskich.  Newton  do  myśli  Kopernika  o  ciężkości  przy- 
dał jeszcze  to,  że  ta  siła  jest  powszechną  przyczyną  wszystkich  biegów 
w  planetach,  a  przystosowawszy  do  niej  prawa  Keplera,  początki  Gali- 
leusza i  ogłoszone  już  przez  Hughensa  prawdy  o  Me  odpychającą  (Vi* 
cenirifuga),  wydobył  z  nich  prawa  attrakcyi,  i  stworzył  nową  naukę,  którą 
astronomią  fizyczną  nazywamy.  Wszystkie  skutki  i  odmiany  w  biegach 
niebieskich,  trzeba  było  z  tej  jednej  siły  wydobyć,  ogarnąć  pod  jeden 
widok  tyle  rozlicznych  i  na  oko  różnorodnych  przypadków  upatrzyć  jak 
te  między  sobą  trzymają  się  i  wiążą  i  jak  jedne  zawisły  od  drugich, 
trzeba  było  jeszcze  ocenioną  ich  wartość  z  obserwacyami  porównać,  a  wy- 
niósłszy się  od  skutków  do  przyczyn,  wrócić  znowu  od  przyczyn  do  skut- 
ków i  tym  zwrotem  i  mocą  myśli  opanować  przekonanie. 

Całe  to  wielkie  przedsięwzięcie  dążyło  do  tego,  aby  z  małej  liczby 
założonych  początków,  wyciągnąć  ogromny  zbiór  wniosków  i  wypadków, 
czegoby  prawie  niepodobna  było  dokazać  bez  nowych  pomocy,  albo  le- 
piej mówiąc,  bez  nowego  języka  wspierającego  reflexyą  w  przebieganiu 
niezmiernego  łańcucha  skutków,  w  ich  uwadze  i  roztrząsaniu  trzeba  było, 
że  tak  powiem,  przeskakiwać  tłum  środkujących  wyobrażeń,  aby  się  wy- 
nieść do  stosunku  samych  myśli  ogólnych,  a  w  ich  związku  widzieć  i  czy- 
tać związek  odmian  i  biegów  niebieskich.  Taki  język  wynalazł  Newton; 
sztuką  tego  języka  zamieniła  się  cała  nowo  stworzona  nauka  przyczyn 
i  praw  fizycznych  na  jedno  zagadnienie  mechaniki.  Ogólność  myśli,  jest 
prawdziwą  miarą  rozumu  i  głębokiego  pojęcia;  w  ich  postępku,  wszystko 
prawie  zawisło  od  języka;  pomyślność  więc  w  rozwiązaniu  tego  zadania, 
zależała  od  doskonałości  nowego  rachunku.    Wszystkie  przeto  najdziel- 


Digitizedby  VjOOQ 


35 


niejsze  po  Newtonie  umysły,  obróciły  swój  talent  i  usilność  na  doskona- 
lenie i  szerzenie  tego  rachunku,  z  którego  wzrostem  powiększając  ciągle 
masę  wynalazków  w  astronomii  fizycznej,  postawiły  naukę  gwiazd  w  tym 
stopniu  chwały  i  doskonałości,  w  którym  ją  dziś  widzimy.  Niezmierna  ta 
przestrzeń  nowych  prawd  i  widoków,  przebieżona  lotem  rozumu  w  jednym 
prawie  wieku,  zaczęła  się  dopiero  wtenczas  odkrywać,  kiedy  przy  głęb- 
szej uwadze  nauka  Kopernika  szerząc  się  i  utwierdzając,  sięgała  ostatniego 
stopnia  pewności. 

Bieg  ziemi  i  porządek  ciał  niebieskich  przez  Kopernika  wskazany,  albo 
prowadził  do  nowych  prawd  i  wynalazków,  albo  podsuwał  trafne  i  praw- 
dziwe tłumaczenie  nowych  fenomenów  na  niebie  dostrzeżonych,  którychby 
niepodobna  było  pojąć  i  wytłumaczyć  bez  tej  nowej  nauki.  Bez  niej  Ke- 
pler byłby  praw  na  biegi  ciał  niebieskich  nie  odkrył;  a  bez  praw  Keplera 
nie  byłby  Newton  praw  attrakcyi  wynalazł.  W  szeregu  myśli  ludzkich  po- 
chodnią  prawdy  oświeconych  tak  się  wszystko  wiąże  i  trzyma,  jak  w  od- 
wiecznych dziełach  natury:  człowiek  naprowadzony  na  prawdziwą  drogę, 
wszystko  szczęśliwie  pojmuje,  rozwija  i  tłumaczy,  wszystko  w  jego  uwadze 
pokazuje  się  proste  i  porządne ;  zszedłszy  z  tej  drogi,  gubi  się  w  mano- 
wcach nieładu  i  zawi kłania:  jak  żeglarz  zapędzony  nawałnością  wiatrów 
w  przestrzeń  .morza,  kiedy  mu  słota  i  chmury  widok  nieba  zasłonią,  poty 
się  wałęsa,  gubi  i  błądzi,  póki  mu  nie  zabłyśnie  znana  jaka  gwiazda,  nie 
wskaże  mu  miejsca  obłąkania,  i  prawdziwej  drogi  jego  podróży. 

Skoro  Kopernik  pokazał  prawdziwy  porządek  świata,  i  bieg  planet 
około  słońca,  wypadało  po  wynalazkach  Galileusza  koniecznie  dochodzić 
własności  i  praw  tego  biegu,  a  przytem  oznaczyć  drogi,  jakie  ciała  niebie- 
skie opisują,  i  to  był  plan  robót  Keplerowi  wskazany. 

Skoro  Kopernik  powiedział,  że  ziemia  jest  planetą  głównym,  że  cięż- 
kość jest  własnością  powszechną  materyi  rozciągnioną  do  słońca  i  wszy- 
stkich planet,  wskazał  podobieństwo,  że  tak  powiem,  rodu  i  składu  mię- 
dzy ziemią  i  innemi  planetami;  cokolwiek  więc  doświadczono  na  ziemi, 
wypadało  tego  samego  dochodzić  w  innych  planetach:  i  co  znowu  postrze- 
żono  w  innych  planetach,  tego  szukać  należało  na  ziemi.  Ta  droga  ana- 
logii czyli  dochodzenia  z  podobieństwa  składu,  podobnych  skutków ;  i  znowu 
ż  podobieństwa  skutków  wniesienia  podobnych  przyczyn,  przywiodła  New- 
tona i  tylu  po  nim  wielkich  ludzi  do  najwalniejgzych  w  składzie  świata 
słonecznego  wynalazków.  Cokolwiek  dziś  wiemy  o  figurze  planet,  o  ich 
biegach  wirowych,  o  ich  atmosferach,  i  o  tych  delikatnych  peryodycznych 
ruchach,  którym  podlegają  cząstki  płynów  oblewających  ich  powierzchnie; 
wszystko  to  prawie  tą  drogą  dociekania  odkryte. 


Digitized  by 


Google 


36 


Skoro  Kopernik  pokazał  i  wy tknął  trzy  walne  biegi  ziemi ;  po  wyna- 
lezionych mechaniki  początkach,  pokazać  się  powinny  były  skutki,  jakie 
z  każdego  tego  biegu  wypadają,  na  powierzchni  naszego  planety:  to  prowa- 
dziło koniecznie  do  doświadczeń  o  odmianie  ciężkości,  z  tych  doświadczeń 
na  spóźniających  się,  lub  przyspieszających  zegarach  pokazała  się  spłasz- 
czenie ziemi  przy  biegunach,  jej  zaś  wyniosłość  przy  równiku;  z  czego 
znowu  wypadły  te  sławne  i  kosztowne  wymiary  łuków  południka  dla  ozna- 
czenia z  dokładnością  figury  ziemi.  Idąc  jeszcze  stopniami  od  jednych 
prawd  do  drugich  z  niemi  związkowych,  z  figury  ziemi  odkryto  fizyczną 
przyczynę  cofania  się  punktów  równonocnycb,  i  pokazano  pierwiastkowy 
stan  wszystkich  planet,  to  jest:  że  to  musiały  być  masy,  albo  ciekłe,  albo 
miękkie,  które  twardniejąc  z  czasem,  przez  bieg  wirowy  okcło  swych  osi 
uksztalciły  się  w  tę  postać,  pod  którą  je  widzimy.  Z  biegu  jeszcze  tro- 
jakiego ziemi  wypadł  wynalazek  podobnych  biegów  w  innych  planetach, 
i  nadto  cały  porządek  i  podział  astronomii  fizycznej  na  biegi  peryody- 
czne,  biegi  wirowe,  i  na  kołysania  się,  czyli  leniwe  ruchy,  którym  osi  bie- 
gów dziennych  w  ciałach  niebieskich  podlegają.  Zgoła  cały  porządek  prac 
i  dociekań  snuł  się  i  wywinął  z  nauki  Kopernika  dobrze  rozważonej  i  zgłę- 
bionej. 

Winien  więc  wiek  teraźniejszy  Kopernikowi  nowy  ruch  i  prawdziwy 
kierunek  nadany  myślom  ludzkim  w  poznawaniu  ciał  niebieskich:  winien 
mu  wiele  najwalniejszych  wynalazków,  które  z  dochodzenia  i  uwagi  biegu 
ziemi  wypadły:  winien  mu  drogę  analogii  w  fenomenach  i  przyczynach, 
z  której  powstała  największa  część  wiadomości  dzisiejszych:  winien  mu 
nakoniec  cały  plan  i  porządek  nauki,  podług  którego  ułożyły  się  w  astro- 
nomii i  prace  dzisiejsze,  i  prace  nastąpić  mających  wieków. 

Kiedy  więc  z  chlubą  i  zadziwieniem  zatrzymamy  dziś  uwagę  w  astro- 
nomii nad  pojęciem  ludzkiem,  okrytem  blaskiem  wiadomości,  daleko  i  szybko 
się  rozchodzącem ;  w  przybytku  chwały  i  nieśmiertelności  zobaczymy  Ke- 
plera, Newtona  i  cały  po  nich  idący  szereg  wielkich  ludzi,  jako  roznie- 
cających pierwszą  iskrę  światła,  którą  Kopernik  rzucił  w  ciemnościach  fizyki 
niebieskiej.  Dzięki  kardynałowi  Schonberg!  dzięki  Tydmanowi  Gizyuszowi 
biskupowi  chełmińskiemu,  l)  że  oni  natarczywemi  naleganiami  wydobyli 
to  nieśmiertelne  dzieło  z  cieniów  skromności,  i  z  tych  kryjówek,  w  któ- 
rych je  zamknąć  chciało  przywiązanie  do  spokojnego  życia.  Wyznając  to 
Kopernik,  zapewnił  dla  nich  niewygasłą  wdzięczność  w  pamięciach  ludzkich. 
Tą  rzadką  o  wzrost  prawdy  i  nauki  gorliwością,  ci  szanowni  ministrowie 


1)  Brzoski  akademik  Krakowski  w  przypisie  swoim  do  Efemeryd  Retyka  mówi,  ii  •* 
listy  Tidemani  Gisii  de  Operis  Copernicani  prima  editione,  to  jest  de  Rerolationibas  Orbiom 
CcBlestram  Libri  Sex  Norimberg®  1543  in  folio  minoru 


Digitized  by 


Google 


37 


religii   okupili   późniejszy   czyn,   którym  się   w  siedmdziesiąt  kilka  lat 
potem  splamiła  zwierzchność  kościelna,  prześladując  Galileusza. 

Umierał  Kopernik,  kiedy  wyszła  jego  książka  o  Obrotach  niebie- 
skich już  drukiem  ogłoszona,  ')  był  to  wschód  nieśmiertelności  przy  zgonie 
niknącego  człowieka.  Jego  geniusz  w  tern  dziele  wylany  wcielał  się  już 
źe  tak  powiem,  w  pamięci  ludzkie,  mając  tak  szczęśliwie  zatrudniać  uwagę 
i  upłodniać  myśli  i  pojęcia  następnych  wieków.  Wypracował  i  objawił 
dzieło  to  Kopernik,  kiedy  Zygmunt  pierwszy  władał  szczęśliwie  berłem 
polskiem.  To  panowanie  tak  dla  Polski  dobroczynne  i  świetne,  tak  dla 
nauk  łaskawe  i  przyjazne,  warte  było  tego  znakomitego  zaszczytu,  jakoż 
rządy  tego  wielkiego,  a  zawsze  miłego  Polakom  króla,  będąc  już  podów- 
czas przykładem  mądrości,  stały  się  jeszcze  stolicą  oświecenia  dla  całąj 
Europy. 

W  paśmie  przemian  i  znikomości  rzeczy  ludzkich,  dwa  tylko  są 
źródła  rzetelnej,  trwałej  i  dobroczynnej  chwały  człowieka,  dzieła  spra- 
wiedliwości, któremi  się  tworzy,  utrzymuje  i  zdobi  porządek  towarzyski; 
i  wynalazki,  które  doskonaląc  siły  i  władze  ludzkie,  odsłaniają  nam  po- 
rządek fizyczny  świata.  Świat  bowiem  jest  zbiorem  niewyczerpanej  roz- 
maitości stworzeń;  jego  poznawanie  jest  składem  niezliczonych  porównań, 
których  człowiek  istotnie  potrzebuje  do  znalezienia  i  ocenienia  swej  pra- 
wdziwej wartości,  gdyż  jej  niewiadomość  jest  najczęściej  matką  błędu 
okropnych  skutków  moralnego  nierządu.  Te  same  zaszczyty,  które  uza- 
cniają  człowieka  w  porządku  towarzyskim,  stanowią  rzetelną  chwałę 
narodów*  w  porządku  politycznym  i  dla  tego  rządy  pracujące  nad  szerze- 
niem dzieł  sprawiedliwości  i  opiekujące  się  postępkiem  nauk,  są  prawdziwą 
i  widzialną  na  ziemi  opatrznością;  bo  wpływają  skutecznie  w  doskona- 
lenie obyczajów  i  władz  człowieka,  a  których  pierwsze  stanowią  całą 
dostojność  i  zacność;  drugie  zawierają  całą  dzielność  natury  ludzkiej,  tamte 
kierują  czyny,  te  prowadzą  myśli  ludzkie  do  najważniejszych  osobistych 
i  towarzyskich  korzyści. 

Liczymy  w  dziejach  polskich  te,  lubo  przemijające,  jednak  zawsze 
chlubne  epoki  rządu  opatrznego.  Kazimierz  Wielki  i  Zygmunt  pierwszy 
zawsze  będą  odbierać  błogosławieństwa  Polaków;  ostatni  nawet  zgon  bytu 
politycznego  Polski,  nie  przestanie  być  sławnym  w  dziejach  narodów, 
pierwszym  przykładem  w  ustawie  i  dziełach  komisyi  edukacyjnej.  Jej 
usiłowaniem  zaszczepione  w  Polakach  szlachetne  do  nauk  i  ich  wzrostu 
przywiązanie,  dało  początek  naszemu  Towarzystwu  i  tej  gorliwości,  z  którą 
stara  się  czcić  i  uwielbiać  wynalazki  i  prace  swych  uczonych  rodaków. a) 

1)  Umarł  Kopernik  1.  Czerwca  roku  1543. 

2)  Wszyscy  prawie  znakomici  pisarze  angielscy  nazywają  Kopernika  filozofem  pol- 
skim,  rozumiejąc  pospolicie  przez  to  słowo  filozof  tych  wszystkich,  którzy  około  wydoskona- 


Digitized  by 


Google 


S8 


Ustały  dla  nas  pożytki  wielkich  przykładów  cnoty  publicznej  i  męstwa 
z  dziejów  domowych,  ale  owoce  dowcipu  i  rozumu,  które  się  zrodziły  na 
ziemi  Polskiej,  zapalać  nas  powinny  do  utrzymania  tego  dziedzictwa  chwały 
narodowej  przez  nasze  niewinne  prace  około  wzrostu  nauk  i  umiejętności. 
Skazani  na  pokutę  za  błędy  i  przewinienia  ojców  naszych,  szukajmy  po- 
ciechy w  spokojnem,  ale  najgodniejszym  człowieka  zatrudnieniu,  to  jest, 
w  rozwadze  prawdy  i  natury;  w  przyjemnościach  i  rozkoszach  dowcipu. 


v^3P$e£*C^ 


lenia  fizyki  pracują,  bo  astronomia  nie  jest  częścią  matematyki,  lecz  fizyki.  Ciż  pisane 
angielscy  najlepiej  znają  i  opisują  szczególną  historyą  życia  Kopernika,  i  nauczyciela  jego 
Wojciecha  Brudzewskiego,  ich  opisy  zupełnie  się  zgadzają  z  pamiętnikami  i  historyą  aka- 
demii krakowskiej,  jak  to  czytać  można,  że  pominę  inne,  w  wielkiem  dziele  angielskiem 
pod  tytułem:  Cyclopedia  or  an  Untrersal  Dictionary  of  Arts  and  Sciences,  London  1786. 
Nie  wiem  co  mogło  wprowadzić  w  gruby  błąd  geografii  politycznej  pisarzy  niemieckich, 
i  niektórych  francuskich,  że  chcą  Kopernika  prawdziwego  Polaka,  przerobić  na  Niemca, 
kiedy  Toruń  jego  ojczyzna,  nigdy  nie  przestał  być  miastem  polakiem  województwa  cheŁ 
mińskiego  aż  do  czasów  naszych;  kiedy  Kraków,  gdzie  się  Kopernik  uczył,  był  zawsze 
stolicą  Polski,  a  w  wieku  Kopernika  mieszkaniem  jej  królów;  kiedy  Warmia  gdzie  pisał 
i  obserwował,  była  prowincyą  Polską.  Jeżeli  do  tego  błędu  było  powodem,  że  w  Toruniu 
mówiono  językiem  polskim  i  niemieckim;  w  tym  przypadku  znajdowały  się  i  znajdują  le~ 
dwo  nie  wszystkie  miasta  handlowe  polskie,  a  przez  ten  wzgląd  potrzebaby  Poznańczyków, 
Krakowczyków  i  t.  d.  nazywać  Niemcami  Sąsiedztwo  Niemiec,  ich  związki  handlowe  z  Pol- 
ską zagnieździły  ten  język  po  miastach  polskich.  Toruń  oprócz  tego  był  miastem  ansea- 
tycznem,  a  zatem  rozleglej  jeszcze  do  związków  handlowych  należąc,  większą  miał  potrzebę 
tego  języka,  który  jednak  nie  przytłumił  w  tern  miećcie  wiadomości  języka  ojczystego* 
W  Niderlandach  gdzie  jest  język  narodowy,  dla  sąsiedztwa  z  Francyą,  rozszerzył  się  język 
franeuzki;  w  miastach  Pikardyi  nad  brzegiem  morza  leżących,  wielka  liczba  rodowitych 
mieszkańców  mówi  po  angielsku;  a  przecież  jak  pierwszych  tak  drugich  nigdy  Anglikami 
nazywać  nie  można.  Rząd  polski  zarwawszy  wiele  początków  rządu  feudalnego,  był  rzą- 
dem zafundowanym  na  przywilejach.  Każde  prawie  miasto  królewskie  miało  przywileje 
sobie  szczególnie  służące,  nadające  mu  więcej  znaczenia  i  swobód  nad  inne.  Królowie  dzie- 
dziczni wysuwając  się  stopniami  z  swej  władzy,  przez  przywileje  przelewali  ją  na  szlachta 
jako  włascicielów  ziemskich  i  obowiązanych  do  zaciągów  wojskowych;  ale  chcąc  od  nad- 
użycia tej  władzy  zasłonić  miasta,  albo  nadać  im  pewny  wpływ  do  rządu  krajowego  i  przez 
znakomitsze  swobody  podnieść  w  nich  rzemiosła,  kunszta  i  handel,  nadawali  im  przywileje 
które  stanowiły  oddzielną  część  prawa  krajowego.  W  liczbie  miast  polskich  szczególniej- 
ziemi  przywilejami  zaszczyconych  był  Toruń,  nie  przestając  nigdy  być  cząstką  kraju  i  na- 
rodu polskiego.  Książę  Józef  Jabłonowski  wojewoda  nowogrodzki  pracował  nad  wyciągnie- 
niem  rodu  Kopernika  z  dawnych  familii  w  Prusach  polskich  zagnieżdżonych  i 
łych;  nie  był  więc  nawet  nowym  kolonistą  niemieckim  na  ziemi  polskiej  osiadłym, 


Digitized  by  VjOOQ16 


PRZYPISY 

DO  ROZPRAWY 

0  KOPERNIKU 


A.  Wypisują  sie.  o  biega  Bierni  miejsca  z  Cycerona,  Plutaroha  i  Archłmedeaa. 
„Nieetas  Syracusius,  ut  ait  Theophrastus,  coelam,  solem,  lunam,  ttellai,  sapera  deniqiie 
stare  omnia  censet,  neque  praeter  terram  rem  ullam  in  roundo  moveri,  quae  eum  cirea 
azem  se  summa  eeleritate  conrertat  et  torqueat,  eadem  effieit  omnia,  quasi  stante  terra 
coelam  mcreretur.44    Cicero  Academ.  quaest.  Lib.  4. 

„Sunt,  qui  Philolanm  omnram  primnm  dizisse  putent,  terram  moreri  in  orbem,  alii 
Nieetam  Syraoustam  hnjnt  tententiae  authorem  statuunt44  Laerthu  in  rita  Philolai. 

„AKi  quidem  Philosophi  terram  stare  et  non  moreri  senthrat.  Philolaus  rero  Py- 
taagoricus  terram  in  orbem  ferri  rolebat  circa  ignem  (idest  solem)  drculo  obliqno,  qualis 
•oUt  mota  annno,  lunaeque  menstrno  describi  pntatnr.  Haeraclides  autem  Ponticus,  et 
Ecphantua  Pythagoricns  terrae  qoidem  motam  tribaebant,  sed  talem,  qoi  progredi  ao  locum 
matare  non  possit,  rerum  quasi  in  modom  rotae  sona  cinctam  circa  centrum  suum  tor- 
queri  ab  occasu  in  ortum  disserebant.44    Plutarchus  Lib.  3.  c.  13.  de  placitis  Philosoph. 

Miejsce  to  z  Plutarcha  wypisuje  i  prsytacsa  Kopernik  po  grecku,  w  przemowie  do 
Pawła  HI.  papieża,  skąd  mógł  się  tylko  tyle  nauczyć,  ze  bieg  dzienny  ziemi  odbywa  sie 
od  zachodu  ku  wschodowi. 

„Erant  sanę  hujus  sententiae  HeracHdes  et  Ecphantus  Pythagorici  ac  Nicetas  Sy- 
raeusanus,  apud  Ciceronem,  in  medio  mundi  terram  roWentes.     Ezistimabant  enim  stellas 

obieetu  terrae  occidere,  easque  cessione  illius   oriri Nec   adeo  mirum  faerit,   si  quis 

praeter  illam  quotidianam  reTolutionem,  alium  quemdam  terrae  motum  opinaretur,  nempe 
terram  rolri,  atque  etlam  pluribus  motibus  ▼agantem,  et  unam  esse  ex  astris  Philolaus  Py- 
thagoricns sensisse  fertur,  Mathematicus  non  rulgaris,  utpote  cuius  risendi  gratia  Plato 
non  distulit  Italiam  petere,  quemadmodum  qui  ritam  Platonis  scripsere,  tradunk44  Coper- 
nicus  Berolut.  Lib.  1.  c.  5. 

„Aristarchus  Samius  hypotheses  quasdam  scriptis  prodidit.  ex  quibus  suppositis  con- 
sequitur,  mundum  multiplicem  esse  ejus,  qui  moi  praeseriptus  est.  Supposuit  enim  iner- 
rantia  sidera  et  solem  non  moreri,  terram  vero  ferri  in  gyrum  circa  solem,  qui  in  medio 
stadio  iacet,  stellarum  rero  non  errantium  sphaeram  circa  ipsum  solis  centrum  motam,  ea 
esse  magnitudine,  ut  circulus  in  quo  terra  ferri  supponitur,  eam  habeat  rationem  ad  stel- 
larum fixamm  mterralum,  quam  habet  centrum  sphaerae  ad  superficiem."  Archimedes  in 
Arenario. 


Digitized  by 


Google 


40 


Kopernik  o  tern  tylko  miejsca  Archiraedesa  nie  czyni  wzmianki  przytaczając  inne 
o  biega  ziemi  wypisy. 

Pitagorejczykowie  mieli  bardzo  fałszywe  zdanie  w  wielu  materyach  astronomicznych, 
jedni  sądzili  że  słońce  jest  tylko  trzy  razy,  drudzy  że  tylko  półtora  razu  tak  odległe  od 
ziemi,  jak  księżyc,  że  Saturn  podług  nich  ostatni  z  planet,  jest  tylko  tak  odległy  od  gwiazd 
stałych,  jak  półtora  razu  wzięta  odległość  księżyca  od  ziemi,  że  niebo  składa  się  z  miąi- 
szych  i  twardych  brył  przezroczystych,  do  których  są  poprzybijane  gwiazdy,  że  gwiazdy 
stałe  są  od  słońca  oświecone,  i  to  fałszywe  mniemanie  przejął  od  Pitagorejczyków  Plato, 
takową  naukę  przypuściwszy,  cała  myśl  biegu  ziemi,  ani  się  utrzymać  więcej,  ani  z  feno- 
menami zgodzić  nie  może,  co  dowodzi,  że  szkoła  Pitagoresa  prawdziwej  nauki  o  biegu  ziemi 
nie  rozumiała.  Wreszcie  wiemy,  że  założyciel  tej  szkoły  Pitagoras,  byt  to  luisyonart  geo- 
metryczny i  muzyczny:  cały  świat  składał  się  u  niego  z  figur  i  ciał  geometrycznie  regular- 
nych :  cały  bieg  z  harmonii  sfer,  a  odległości  ciał  niebieskich  z  tonów  muzycznych.  Nie 
tylko  Plato,  ale  w  części  nawet  Kepler  w  dziele  swojem  Harmonia  mundi  zaraził  się  temi 
przywidzeniami.  Pitagoras  najpierwszy  zaszczepił  to  sławne  w  starożytności  uprzedzenie,  źe 
wszystkie  biegi  odbywają  się  w  kołach. 

B.  Mikołaj  Muller  profesor  matematyki  w  Gronindzie,  prawie  wszędzie  słaby  i  nie- 
dokładny, a  w  niektórych  miejscach  fałszywy  Kopernika  tłumacz,  w  objaśnieniach  swoich 
na  rozdział  10  księgi  I.  przypisuje  Kopernikowi  najgrubszy  w  astronomii  [błąd,  to  jest, 
jakoby  Kopernik  sądził  i  twierdził,  źe  gwia*dp  Małe  są  oświecone  od  tłońca.  Nie  idzie  ta 
o  pokazanie,  że  Kopernik  nigdy  tego  nie  rayślił,  boby  wypadało  bardzo  wiele  przytaczać 
miejsc  z  dzieła  o  Obrotach  Niebieskich*  takowemu  mniemaniu  wręcz  przeciwnych :  oprócz 
tego  wszyscy  astronomowie  dawni  i  teraźniejsi  znający  dzieło  Kopernika  są  przekonani  ii 
to  śmieszne  Mullera  zdanie  jest  jego  urojeniem,  ale  nigdy  nie  było  myślą  Kopernika.  Wpadł 
zaś  w  to  mniemanie  Muller  przez  błąd  własny,  któregoby  nawet  żakowi  szkolnemu  wyba- 
czyć nie  można.  Kopernik  w  rozdziale  10  księgi  I.  najprzód  wykłada,  jakie  były  zdania 
i  opinie  różnych  o  ciałach  niebieskich  i  ich  porządku:  między  teroi  przytacza  zdanie  Pla- 
tona, który  trzymał,  iż  wszystkie  gwiazdy  stałe  są  ciała  przez  się  ciemne  i  biorące  swoje 
światło  od  słońca:  potem  idzie  do  zdań  innych  późniejszych  filozofów  i  astronomów,  zasta- 
nawiając się  szczególniej  nad  opinią  Martiani  CapeUat,  który  o  Wenusie  i  Merkuryuszu 
dawne  systema  Egipcyanów  w  piatem  wieku  przypomniał.  Nakoniec  Kopernik  przystę- 
puje do  tłumaczenia  upatrzonego  przez  siebie  porządku  w  ciałach  niebieskich,  i  mówiąc  o  pla- 
netach, szykuje  ich  około  słońca,  jako  środka  ich  biegów  i  źródła  ich  oświecenia,  używając  tego 
wyrazu :  itnde  totum  possit  ittuminare;  te  słowa  źle  zrozumiane,  to  jest  rozciągnione  i  do 
planet  i  do  gwiazd  stałych,  łączy  Muller  z  tera,  co  Kopernik  historycznie  o  Platonie  powie- 
dział, i  tak  fałszywe  z  nich  wyciąga  zdanie.  Dziwna  rzecz,  że  Muller  nie  przeczytał  z  uwagą 
następującego  wiersza :  Jta  profecto  tanquam  in  folio  regali,  sol  retident  cireum  agentem  gv- 
bernat  astrorum  familiam :  „circumagens  astrorum  familia'4  nie  może  się  rozumieć,  tylko 
same  planety,  jako  około  słońca  krążące :  gdyż  Kopernik  zaraz  na  czele  tego  wykładu  swoje 
zdanie  powiada,  że  gwiazdy  stałe  żadnego  biegu  nie  mają,  i  że  ten  bieg,  który  im  przy- 
pisywano, on  dowiedzie,  że  pochodzi  od  biegu  ziemi.  Nam*  quod  aMouo  modo  ittam  etiam 
(id  est  sphceram  fizarum)  mtiłari  exietimant  aUqui;  not  aliam,  cur  ita  appareat,  in  de- 
ductione  motus  terrestri*  assignabimw  cantom. 

Ale  najlepiej  zbija  się  sam  Muller,  który  tak  grubego  błędu  nie  może  z  nauką  Koper- 
nika pogodzić.  Lubo  w  tym  samym  rozdz.  10  wyraźnie  mówi  Kopernik,  iż  tak  jest  niezmierna 
odległość  gwiazd  stałych,  że  względem  niej  cała  przestrzeń  między  słońcem  i  ziemią  jest 
niczem :  tego  atoli  nieuważał  tłumacz  Kopernika,  dopiero  gdy  w  rozdz.  I.  księgi  2.  to  samo 
*daoie  Kopernik  powtarza;  Muller  w  swojej  na  to  nocie  tak  mówi :  „Paradozon  hoc  aliono 


igitfeed  by 


Google 


41' 


T- 


ties  repetit  author...  Ingenue  foteor  mihi  istud  etiam  nunc  videri  paradoion:  boo  enim 
eoncesso;  Sol  ad  stellam  primi  ordinis  collatus,  rhc  tueri  poterit  ullam  magnitudinis  ratio- 
nem.  Videbitur  enim  inde  sequi,  plnres  esse  inmundo  soles,  qui  lumen,  quisqu«  in  par- 
tem muadi  sibi  wcinam,  diffundant:  quod  tara  en  a  mente  Copernici  disaentaneum  est,  qui 
supra  dizit,  totum  a  sole  illuminari:  sed  qui  possit  heec  sententia  cum  hoc  paradoxo  substs- 
tere,  non  video,  nec  capio."     Nota  Mullera  ad  Lib.  II.  c.  1. 

C.  Dwa  wynalazki,  o  których  tu  mowa,  zamykają  się  w  rozwiązaniu  dwóch  naj- 
trudniejszych trygonometryi  sferycznej  zadań,  to  jest:  „mając  w  trójkącie  kulistym  jakimkol- 
wiek wszystkie  trzy  boki,  wynaleść  kąty :"  i  znowu  mając  wszystkie  trzy  kąty,  choćby  żaden 
z  nich  nie  byt  prosty,  wynaleść  boki.  Regiomontamu  w  dziele  swojem  De  trianguUs  Ubri 
qumque  Norimbergas  153X  bardzo  długo  ukrywanem  przez  Waltera,  i  dopiero  w  57  lat  po 
śmierci  autora  wydanem  przez  Schonera,  podaje  inne  i  różne  od  Kopernika  sposoby,  na 
rozwiązanie  tych  zadań.  Nie  jest  moją  myślą  zaprzeczać  Regiomontanowi  tego  wynalazku 
który  w  1473  kiedy  się  urodził  Kopernik,  już  napełnił  sławą  całą  Europę,  i  we  trzy  lata 
potem  zawołany  do  poprawy  kalendarza  przez  Syztusa  IV.  w  Rzymie  umarł:  i  który  po- 
ruszywszy ważne  swoje  odkrycia  i  pisma  Walterowi  bogatemu  obywatelowi  Norymberskiemu 
i  towarzyszowi  swych  prac  astronomicznych,  naraził  jedne  z  nich  na  stratę,  a  drugie  na 
bardzo  późne  ogłoszenie :  bo  Walter  nie  pokazawszy  światu  pism  ważniejszych  Regiomon- 
tana,  sam  umarł.  Sukcesorowie  jego  mało  do  nauk  przywiązani,  i  podobno  mało  je  cenić 
Umiejący,  wiele  z  tego  szacownego  składu  uronili:  i  byliby  zagubili  resztę,  gdyby  nie  ma- 
gistrat Norymberski,  który  tych  pism  od  sukcesorów  Waltera  nabył,  i  ich  drukiem  ogłosze- 
nie Schonerom  ojcu  i  synowi  powierzył.  W  liczbie  tych  pism  Regiomon  tana  przez  Scho- 
nera wydanych,  był  zupełnie  dokończony  traktat  trygonometryi,  tak  płaskiej  jak  kulistej 
wyżej  przytoczony. 

Trygonometrya  Kopernika  wyszła  osobno  za  staraniem  Retyka,  pod  tytułem:  De  La- 
teribus  et  angulżs  triangulorum,  tum  planorum  rectilineorum  tum  Sphcericorum  libellut  eru~ 
ditmimus  et  uUHssimus  cum  ad  plerascue  PtoUmcei  demonstrationes  iwenitndas*  tum  vero 
ad  alia  multa*  scriptus  a  Clarissimo  et  doctiftimo  viro  D.  Nicolao  Copernico  Toronenei: 
addilus  est  Canon  semusium  subtenearum  reetarum  linearmn  in  Circulo.  Excu$um  Vittem- 
berga  per  Joannem  Luft  anno  1542,  z  przemową  Retyka,  do  Jerzego  Hartmana  norym- 
berczyka.  Że  Kopernik  o  wynalazku  Regiomontana  nie  wiedział,  pisząc  swoje  trygonome- 
trya, i  że  sam  ze  swojej  strony  choć  daleko  później  rozwiązanie  wyżej  przytoczonych  za- 
gadnień odkrył,  pokazuje  się :  1.  z  wyznania  Joachima  Retyka,  który  był  Kopernika  ucz- 
niem, i  wyprosiwszy  sobie  od  niego  tę  trygonometrya,  drukiem  ją  ogłosił.  W  przedmowie 
swojej  do  Hartmana  mówi  Retykus:  Nunc  recens  prodiit  lucubratio  Rogiomontaui :  sed  multo 
antę  quam  hanc  ridere  potuit  nr  clarissimus  et  doctissimus  D.  Nicolaus  Copernicus,  dum 
et  in  Ptolomieo  illustrando,  et  in  doctrina  motuum  tradenda  elaborat,  de  triangulis  eruditis 
sime  scripsit.  Scio  tibi  admirationi  fore  hoc  scriptum,  cum  videbis  quantas  res,  quam  ar- 
tificiose  complexus  sit.  2.  Kopernik  nie  mogąc  się  dłużej  oprzeć  ośmioletnim  naleganiom 
osobliwie  kardynała  Schonberga  i  Tidemana  Gizyusza  biskupa  Chełmińskiego,  oddał  do  druku 
swoje  dzieło  de  Revolutionib»*  orbium  calestium,  (gdzie  się  cała  ta  trygonometrya  znaj- 
duje) w  roku  1542;  ukrywał  je  zaś  już  ukończone  przeszło  27  lat,  jak  zeznaje  w  przedmowie 
do  Pawła  II.  Papieża,  ut  librum  nunc  in  lucern  edere  sin  erem,  qui  apud  me  pressus,  non 
in  nonum  annum  solum,  sed  jam  in  ąuartum  novenium  latitasset:  Więc  podług  zeznania 
Kopernika,  jego  dzieło  było  ułożone  w  roku  1515,  do  którego  tylko  późniejsze  swoje  obser- 
wacye  przydawał.  Było  zatem  to  dzieło  z  trygonometrya  gotowe  18  lat  wprzód,  niż  Trygo- 
nometrya Regiomontana  z  druku  wyszła.  3.  Kopernik,  który  ledwo  kiedy  namieni,  co  sam  przez 
się  zrobił  i  wynalazł,  a  cokolwiek  wziął  z  kogo,  z  największą  wiernością  wskazuje  i  powiada; 


Digitized  by 


Google 


42 


nie  byłby  zaiste  zataił  wynalazku  Regiomontana,  gdyby  był  o  nim  wiedział  i  z  niego  korzystał ; 
tak  jak  wyraźnie  powiada,  co  wziął  z  Ptolomeusza  o  własnościach  fimi  w  kole  prowafo- 
nych,  które  są  wstępem  do  jego  trygonometryi. 

Trygonometrya  Kopernika  przez  Retyka  wydana,  zawiera  podobno  najpierwtze  ta- 
blice wstaw  (tabulct  sinuum)  na  każdą  pojedynczą  minutę  łuku  rachowane,  aż  do  siedmhi 
liczb,  to  jest  na  promień  10,000,000,  kiedy  Regiomontana  tablice  mają  tylko  za  promień 
60,000.  Znana  jest  w  historyi  matematycznej  ważna  i  z  niezmierną  pracą  dokonana  usług* 
Retyka  w  wyrachowanych  przez  niego  tablicach  wstaw  na  każde  10  sekund  łuku  do  pro- 
mienia 1,000000000000000,  które  po  jego  śmierci  wydał  Walenty  Otho  pod  tytułem:  Opm 
Pbiatinum  de  trictngulis;  do  ozego  winien  był  zachęcenie  i  pomoc  Kopernikowi,  jak  to  wi- 
dzieć można  w  wyżej  przytoczonej  przemowie  do  Hartmana,  gdzie  mówi  o  Koperniku  Re- 
ty kus:  Mihi  quidem  judico  rem  nullam  humanam  contigiase  meliorem,  quam  talis  wiri  et 
doctoris  consuetudinem.  Ac  si  quid  unąuam,  mea  opera  in  hoe  genere  Reipubliea  prani- 
tura  est,  ad  cujus  utifitatem  studia  nostra  referenda  sunt ;  huic  doctori  acceptum  refem  role. 

D.  Wypisuje  się  miejsce,  o  którem  mowa.  BatUy  histoire  <U  V  Astronomie  mcdtrni 
Tome.  I.  Hvre  IX.  §.  16.  p.  356.  „Copernic  entreprit  de  faire  de  nouveaux  Elemens  <T Astro- 
nomie... D  paroit,  qne  ce  grand  homme  etoit  penetró  de  respect  pour  ceuz,  qui  raroient 
precede:  ii  aima  mieuz  de  penser,  que  Petat  du  ciel  avoit  changó,  que  de  croire,  qu*0s 
s*etoient  trompós.  CTetoit  un  tort  de  Copernic;  ce  respect  est  une  espece  d*idolatrie.... 
Ptolómóe  avoit  etabli  la  longueur  de  1'annóe  de  365j  5h  35'  12":  Albategnius  de  365  j  6fc 
46'.  Copernic  n'osa  pas  reformer  ces  resultats,  et  pour  les  faire  accorder,  ii  supposa  um 
Tariation  dans  la  longueur  de  Tannee,  qui  avoit  lieu  dans  une  certaine  periode.  U  crut, 
comme  Arzachel,  que  le  lieu  de  Tapogóe  du  soleile,  et  son  ezcentricitó  etoient  Tariable*. 
II  remarquoit  egalement  un  changement  dans  l*obliquitó  de  l*ectiptique:  ii  la  trouroit  plnt 
petit  de  21'  que  Ptolemće ;  ii  annonca,  que  ce  mouvement  etoit  oscilatoire,  c'est  adire, 
qu'apres  avoir  diminuó  pendant  un  tems,  cet  angle  augmenteroit  jusqu*  a  un  certain  termę 
ou  ii  recommcnceroit  a  ditninuer.  Les  fausses  determinations  du  mourement  des  ctofles  en 
longitude,  ou  de  la  precession  des  equinoxes,  le  conduisirent  &  remarquer  dans  ce  mou- 
rement une  inógalite  semblable.  Ce  mourement  etoit  de  1°  en  100  ans,  suivant  Ptolemee; 
en  66  ans,  suirant  Albategnius ;  en  71  ans,  suirant  lui-meme  :  ii  etoit  donc  inógal.  I/estime, 
qu'il  faisoit  du  trarail  des  anciens,  le  desir  de  conserrer  leurs  determinations,  le  fit  tomber 
dans  ces  erreurs.*4 

Wypada  tu  z  dokładnością  odpowiedzieć  na  każdy  w  szczególności  zarzut  i  przyto- 
czeniem ostatnich  i  najświeższych  w  astronomii  wynalazków.  Arzachel  Hiszpan  najpierwisy 
postrzegł,  że  miejsce  Apogcei,  czyli  największej  odległości  ziemi  od  słońca,  odmienia  się  ns 
niebie;  i  sądził,  że  bieg  jego  raz  jest  kierunkowy  od  zachodu  na  wschód,  drugi  raz  wsteczny 
od  wschodu  na  zachód:  Kopernik  przez  10  lat  pracując  nad  tego  rodzaju  obserwacyami,  naj- 
pierwszy  postrzegł  i  dowiódł,  że  zdanie  Arzachela  było  błędne,  jakoby  bieg  Apogcri  raz  był 
kierunkowy,  drugi  raz  wsteczny :  i  że  ten  błąd  wyniknął  z  omyłek  popełnionych  przez  Albs- 
teniusza  w  obserwacyi,  z  której  porównania  Arzachel  to  zdanie  wyciągnął.  Kopernik  z  obser- 
wacyi  Hipparcha,  Ptolemeusza  i  swoich  w  rozdziale  20  księgi  Ul.  dowodzi,  że  miejsce 
Apogm  ma  bieg  kierunkowy  od  zachodu  na  wschód  postępując  w  tę  samą  stronę,  w  którą 
idzie  około  słońca  ziemia  biegiem  rocznym :  w  rozdziale  zaś  22  tejże  księgi  determinuje  Ko- 
pernik bieg  roczny  Apogiei  i  stanowi  go  24",3.  W  dzisiejszym  stanie  wiadomości  astrono- 
micznych pokazało  się,  że  zdanie  Kopernika  o  biegu  kierunkowym  Apogcti  jest  pewne  i  nie- 
wątpliwe, ale  że  ilość  roczna  tego  biegu  odniesiona  do  gwiazd  stałych  wynosi  tylko  12"' 
więc  Kopernik  omylił  się  w  liczbie,  ale  się  nie  omylił  w  myśli  i  zdaniu,  które  najpierwsry 
odkrył  i  dowiódł:  nie  mógł  zaś  nie  chybić  w  liczbie,  bo  jego  instrumenta  były  nadto  grobe 


Digitized  by  VjOOQ16 


48 


na  tak  niezmiernie  delikatną  obserwacyą.  Bailly  więc  nie  dobrze  powiada ;  że  Kopernik 
tak  jak  Arzachel,  miał  miejsce  Apogcei  za  odmienne,  bo  mógłby  kto  rozumieć,  że  takie  było 
zdanie  Kopernika  o  biega  Apogcei,  jak  Arzahela:  co  jest  nieprawda. 

Mimośród  (exeentricitó)  czyli  odległość  słońca  od  środka  drogi  ziemskiej,  że  także 
podlega  odmianom,  ale  nieskończenie  leniwym  i  małym,  rzecz  jest  dziś  w  astronomii  fizy- 
cznej dowiedziona:  Z  tego  nawet  źródła  niedawno  wyciągnął  Laplace  tłumaczenie  odmiany 
w  biegu  średnim  księżyca.  (Laplace  ezposition  du  systeme  du  monde  L.  2.  c.  5.  et  L. 
4.  c.  3.  p.  215.)  Arzahel  najpierwszy  uważał  takową  odmianę,  i  wymyślił  bardzo  dowci- 
pne tego  biegu  tłumaczenie,  które  cokolwiek  odmienione  przyjął  Kopernik,  a  po  nim  użył  go 
do  biegu  księżyca  Newton,  Halley,  Flamsted,  jak  świadczy  Lalande  astr.  T.  L  Lir.  2.  p.  167 
2de  edU 

Długość  roku  peryodycznego 

ustanowił  Kopernik 365  dni  6  godz.  9.  m.  40  sek. 

Thebith  Arab      ......      365    „    6    „      9.    ,;    12    „ 

w  dzisiejszej  Astronomii      .     .    .    365    „    6    „      9.    „    11,5,, 

więc  Thebith  tylko  o  pół  sekundy   różni  się  od  dzisiejszych   wypadków,   kiedy   Kopernik 

różni  się  od  nich  28",5. 

Pochyłość  drogi  ziemskiej  do  równika  (obliąuitó  del'  ecliptiąue),  że  podlega  odmia- 
nom peryodycznym,  jak  z  dawnych  i  swoich  obserwacyi  wniósł  i  utrzymywał  Kopernik,  przez 
wahanie  się  osi  ziemskiej ;  to  nasamprzód  przez  bardzo  subtelne  obserwacye  postrzegł  Bra- 
dley  w  roku  1737  na  gwieździe  jednej  w  konstelacyi  Smoka :  tenże  determinował  peryod  tej 
odmiany  blisko  19  lat  wynoszącej,  i  odpowiadającej  biegowi  węzłów  księżycowych  (Nodi  Lu- 
nm).  D*Alembert  w  r.  1749  najpierwszy  geometrycznie  rozwiązał  to  tak  trudne  zagadnie- 
nie, i  z  praw  attrakcyi  tak  peryod,  jak  ilość  tej  odmiany  wydobył  zgodnie  do  obserwacyi 
Bradleya  (Becherches  sur  la  precession  des  equinoxes  et  sur  la  nutation  de  Taze  de  la  terre 
par  d'Alembert). 

Ale  jak  Bradley,  tak  cTAlembert  nie  uważali  w  swych  obserwacyach  i  badaniach 
tylko  na  siłę,  którą  księżyc  nasz  i  słońce  wywierają  na  kulę  ziemską  spłaszczoną  przy  bie- 
gunach, a  garbem  opasaną  przy  równiku.  Euler  był  najpierwszy  (Memoires  de  VAeademie 
(U  Berlin  1764,)  który  w  r.  1754  wziął  pod  uwagę  i  rachunek  działania  innych  planet, 
osobliwie  Jowisza  i  Wenusa  na  ziemię,  i  ich  wpływ  na  pochyłość  ekliptyki  do  równika.  Po- 
dług jego  uwagi  pochyłość  jaką  znalazł  w  swoim  czasie  Kopernik  (23°  28'  24")  po- 
prawiona z  błędu  refrakcyi,  zupełnie  jest  z  jego  teoryą  zgodna.  Oprócz  tego  wypada  z  teo- 
ryi  Eulera,  że  ta  pochyłość  odmienia  się,  i  ilość  tej  odmiany  jest  47",5  przez  sto  lat.  Ko- 
pernik naznaczył  peryod  tej  odmiany  3434  lat,  a  mazimum  tej  odmiany  24';  więc  podług 
myśli  Kopernika  wypada  42"  na  sto  lat,  co  się  tylko  o  5",5  różni  od  teoryi  Eulera:  tak 
wielkie  zbliżenie  się  liczb  Kopernika  do  Eulera,  musi  zadziwić  każdego  geometrę  astronoma. 
Laplace  wziął  znowu  pod  rachunek  to  wielkie  przez  Eulera  zaczęte  zagadnienie  (Meeaniąue 
celeste  Tom  2.  FAn.  7...  Afemoirea  Flnstitul  National.  Classe  des  Mathematique*)>  i  wycią- 
gnął odmianę  pochyłości  drogi  ziemskiej  na  wiek  49",  co  się  znowu  tylko  o  7  sekund 
różni  od  wypadków  Kopernika. 

Astronomia  fizyczna  (która  wyciąga  wszystkie  fenomena  z  praw  attrakcyi)  uczy  nas : 
że  pochyłość  ekliptyki  podlega  odmianom  peryodycznym:  właśnie. to,  co  powiedział  Koper- 
nik, a  co  policzył  między  jego  biedy  Bailly :  ale  taż  astronomia  nie  jest  dotąd  w  stanie 
oznaczyć  tego  peryodu  dla  tego,  że  nam  nie  jest  dotąd  z  obserwacyi  z  precyzyą  wiadoma, 
ani  massa  planet  niektórych,  ani  ruch,  któremu  podlegają  ich  węzły  i  pochyłości  dróg :  Ko- 
pernik z  dawnych  obserwacyi  wyciągnął  ten  peryod  3434  lat,  i  dopiero  potomność  potrafi 
osądzić,  jak  daleko  w  tej  liczbie  oddalił  się,  lub  zbliżył  do  prawdy. 

JEUehunek  geometryczny  oznaczył  granice  największej  odmiany,  jakiej  podpaść  może 


Digitized  by 


Google 


44 

pochyłość  drogi  ziemskiej  do  równika:  największa  takowa  odmiana  nie  może  przewyższyć 
2°  42';  Kopernik  położył  ją  tylko  24':  więc  chybił  w  liczbie  o  2°  18'.  Jakożkolwiek  zna- 
czna zdaje  się  ta  różnica,  niku  ie  ona  atoli  przed  tą  wielką  i  ogromną  myślą,  że  ekliptyki 
nigdy  się  znijść  nie  może  z  równikiem,  co  n  aj  pierwszy  powiedział  Kopernik,  i  co  dzisiejsza 
teorya  na  zawsze  utwierdziła.  Oprócz  tego,  to  mazimum  odmiany  wypada  z  teoryi,  łącząc 
wszystkie  okoliczności  pomagające  temu  powiększeniu,  z  których  może  niektóre  w  rzetelnym 
biegu  odpadną,  i  toż  mazimum  zmniejszą,  skoro  pierwiastki  do  rachunku  wchodzące  dosko- 
nalej się  w  przeszłych  wiekach  przez  obserwacye  wyjaśnią.  Powiedziałem  wyżej,  co  nsm 
przeszkadza  do  dokładnej  precyzyi  w  tym  rachunku,  zasadzonym  na  działaniu  wzajemnem 
wszystkich  planet  na  siebie,  i  dla  tego  wniosłem,  że  peryod  odmian  w  pochyłości  ekliptyk, 
i  jej  rzetelna  wartość,  nie  mogą  nam  być  teraz  dokładnie  znane:  bo  gdyby  prawda  była, 
że  ekliptyka  w  porządku  aktualnym  świata  raniej  odmienić  się  nie  może  tylko  2°  42' :  po" 
nieważ  odmiana  stoletnia  zawiera  49"  podług  Laplace;  więc  ten  peryod  zawierałby  blisko 
198  wieków. 

Na  usprawiedliwienie  Bailly,  chciałem  powiedzieć,  że  pierwsze  dwa  tomy  jego  działa, 
gdzie  mówi  o  Koperniku,  zawierają  wynalazki  w  astronomii  sięgające  tylko  r.  1790;  i  łabo 
tam  już  wspomina  o  wynalazku  Bradleya :  ale  jeszcze  mógł  nie  wiedzieć  o  tóm,  co  później 
odkrył  Euler.  Ale  szukając  w  ostatnim  tomie  jego  historyi  astronomii,  czy  nie  odwołał 
swoich  przeciwko  Kopernikowi  zarzutów,  znalazłem  nowy  grzech  popełniony  przeciwko  ternu 
wielkiemu  człowiekowi.  Na  karcie  147  (Histoire  de  V Astronomie  modernę  Tome  III),  mó- 
wiąc o  dopiero  przytoczonem  piśmie  i  teoryi  Eulera,  i  o  wypadającym  z  niej  wniosku,  ii 
odmiana  pochyłości  ekliptyki  jest  skutkiem  peryodyccnyin,  tak  dalej  pisze :  Nous  derons  ra* 

roarąuer  a  1'honneur  de  Kepler qu'il  avoit  pense,   que  Tobliąnite  de  l'ecliptiquc  apres 

avoir  decni  pendant  un  tres  long  temps,  s'arreteroit  jusqu'a  une  certaine  grandeur.  Ce  grand 
homme  derinoit  tou...  II  apercut  que  ce  n'etoit*  qu*un  balacement  et  un  mourement  libra- 
toire.**  Więc  Bailly  w  tomie  trzecim  wielbi  to  w  Keplerze,  co  w  tomie  pierwszym  tego  sa- 
mego dzieła  poczytał  za  błąd  Kopernikowi.  Nie  powinien  był  jednak  ten  dziejopis  astro- 
nomii zapominać,  że  Kepler  napisał  to  w  r.  1635.  (Eptonne  astronomie  Copemiocma  Franio- 
furii  a.  1636.  Uh.  H.  pag.  912).  co  Kopernik  w  r.  1543,  to  jest  o  92  lat  wprzód  świata 
ogłosił;  i  że  Kepler  napisawszy  to  w  krótkim  zbiorze  nauki  Kopernika,  kładzie  tę  myśl  nis 
jako  swoje,  ale  jako  myśl  nabytą  i  wypisaną  z  Kopernika. 

Na  koniec  zarzuca  Bailly  Kopernikowi,  jakoby  fałszywe  oznaczenie  biegu  w  punk- 
tach równonoonych  (precession  des  equino«es)  z  obserwacyi  Ptolomeusza,  Albateniuiza 
i  Frauenburskich,  wprowadziło  Kopernika  w  błędne  mniemanie;  iż  te  punkta  cofają  się  bie- 
giem nierównym.  Nie  pokasuje  najprzód  t  en  pisarz,  jakby  można  dowieść  Kopernikowi  fahsn 
w  odmianie  gwiazd  wyciągnionej  z  obserwacyi  od  Hipparcha  aż  do  jego  czasów:  bo  jeżeli 
są  zarzuty  przeciwko  dokładności  obserwacyi  dawnych  w  tak  delikatnych  odmianach,  nie 
może  być  żadnych  przeciwko  rachunkowi  i  wnioskom  Kopernika.  Tak  znaczna  różnica, 
Jaką  w  ilości  tego  biegu  wyciągnął  Kopernik,  obejmując  przeszło  19  wieków,  nie  mogła  być 
skutkiem  samych  omyłek.  Jakoż  dzisiejszy  stan  wiadomości  astronomicznych  znown  do- 
wodzi, iż  (nie  wglądając  w  liczby)  zdanie  Kopernika  jest  prawdziwe,  to  jest,  że  cofanie  śe 
punktów  równonocnych  jest  nierówne :  wszakże  rok  cywilny  w  czasie  teraźniejszym  jest 
o  cztery  sekundy  krótszy,  jak  rok  za  czasów  Hipparcha  (Laplace  etposition  du  sysfeew 
du  monde  Lir.  4.  eh.  16.  p.  276);  a  zatem  cofanie  się  punktów  równonocnych  teraz  chyi- 
sze,  jak  za  czasów  Hyparcha;  właśnie  to  co  mówi  Kopernik  (RevoL  Lib.  3.  e.  2.  p.  65) 
i  co  mu  wskazały  obserwacye  dawne,  choć  ich  wypadki  liczbowe  mogły  być  cokolwiek  omył- 
kami obserwacyi  skażone :  wszakże  ten  nierówny  bieg,  który  zaprzecza  Bailly,  a  który  ko- 
niecznie wynika  z  wahania  się  osi  ziemskiej,  z  odmiennej  pochyłości  ekliptyki,  i  z  działania 
planet,  nie  tylko  pokazują  ściśle  na  nowo  roztrząśnione  dawne  i  teraźniejsze   obserwacyei 


Digitized  by 


Google 


45 


ale  nawet  teorya  preez  Eulera  zaczęta,  a  dziś  przez  geometrów  dalej  posunięta,  i  na  nowo 
do  tego  sławnego  w  astronomii  zagadnienia  przystosowana :  wszakże  granice  nawet  tej  od. 
miany  są  dziś  znalezione,  któreby  się  rozciągały  do  2'  42"  przez  działanie  planet ;  ale  które 
znowu  przez  siły  słońca  i  księżyca  są  zniżane  i  przywiedzione  do  39";  wszakże  nakoniec 
(czego  mógł  w  czasie  pisania  swego  dzieła  niewiedzieć  Bailly),  najświeższe  w  astronomii 
fizycznej  wynalazki  i  prace  uczą  nas,  że  dwa  tylko  pierwiastki  w  biega  planet  są  stałe  i  nie- 
odmienne, to  jest:  ich  biegi  średnie  (mouvemen$  moyens)^  i  długości  osi  wielkich  ich  dróg 
czyli  linii  prowadzonej  przez  punkta  największej  i  najmniejszej  odległości  każdego  planety 
od  słońca:  wszystkie  inne  pierwiastki  podlegają  odmianom  większym  lub  mniejszym,  wypa- 
dającym ze  wzajemnego  ciał  niebieskich  na  siebie  ciążenia:  co  także  ściśle  roztrząśnione 
obserwacye  stwierdzają.  Wzrost  geometryi  *)  i  astronomii  praktycznej  utwierdził  wielkie 
i  śmiałe  Kopernika  myśli  w  wielu  miejscach  jego  dzieła,  a  osobliwie  w  księdze  3.  rzucone; 
których  albo  niezważano,  jak  się  pokazuje  z  pism,  które  o  Koperniku  wyszły;  albo  je  miano 
za  błędy  i  przywidzenia,  jak  Bailly. 

Żeby  jednak  nic  nie  opuścić,  co  do  tego  ważnego  zarzutu  należy,  roztrząsajmy 
liczby  i  naukę  Kopernika  z  dzisiejszemi  wypadkami  ściśle  obrachowanemi.  Kopernik  dzieli 
cofanie  się  punktów  równonocnych  na  średnie  (prafcetsio  media),  to  jest  jakieby  wypadało 
z  biegu  jednostajnego;  i  na  poprawę  (prottapharresU),  którą  należy  wprowadzić,  żeby  poło- 
żenie średnie  tych  punktów  zamienić  na  prawdziwe :  ilość  pierwszą  roczną  kładzie  na  wiek 
swój  50",2  poprawę  roczną  stanowi  3",5.  Podług  dzisiejszych  wiadomości  i  rachunków 
cofanie  się  roczne  średnie  punktów  równonocnych  na  nasz  wiek  położywszy  50"t33,  wypada 
na  wiek  Kopernika  5",14.  Poprawa  zaś  roczna  jest  0",38,  więc  Kopernik  poprawę  o  trzy 
sekundy  nadto  wielką  ustanowił,  ale  w  biegu  średnim  tychże  punktów  nie  chybia  tylko 
o  sześć  setnych  części  jednej  sekundy,  to  jest,  prawie  się  zupełnie  z  dzisiejszym  stanem 
astronomii  zgodził. 

Wszystkie  więc  zarzuty  od  Bailly  Kopernikowi  uczynione  całkiem  upadają.  Gdyby  był 
ten  szanowny  Dziejopis  z  większą  uwagą  materye  w  tych  zarzutach  wytknięte  roztrząsał  i  poró- 
wnywał z  najświeższemi  wieku  naszego  odkryciami ;  zamiast  nagany  i  krytyki,  byłby  w  nich  zna- 
lazł materyą  podziwienia  nad  nadzwyczajnym  darem  przenikłości  Kopernika,  którą  on  wyścignął 
na  kilkaset  lat  wiadomości  wieku,  w  którym  żył :  a  stąd  byłby  wyczerpnął  Bailly  nowy  fun- 
dusz i  nowe  obrazy,  do  tej  wspaniałej  budowy,  którą  napełnione  jest  jego  dzieło,  i  której 
z  tak  wielką  godnością  i  słusznością  w  wielu  miejscach  użył  do  uwielbienia  Kopernika. 

EL  Instrumenta  jakie  opowiada,  i  jakich  użył  do  obserwacyi  Kopernik,  są  takie  same* 
jakich  nam  opisanie  zostawił  Ptolomeusz,  z  tą  jeszcze  różnicą,  że  Alezandryjskie  były  zape- 
wne i  lepiej  zrobione  i  dokładniej  podzielone.  Teleskopy,  zegary  wiszące,  były  podówczas 
nieznane?  czas  dochodził  się  tylko  z  punktu  górującego  ekliptyki  w  momencie  fenomenu;  więc 
po  takich  sposobach  i  pomocach,  wielkiej  precyzyi  w  obserwacyach  nie  można  było  ocze- 
kiwać. Pcwtóre :  skutki  łamiącego  się  w  powietrzu  światła,  czyli  refrakcyi,  odmieniające 
położenie  gwiazd,  lubo  o  nich  jeszcze  Yitellon  nasz  ziomek  w  XIII.  wieku  w  Optyce  nadmie- 
nia, nie  były  ważne  za  czasów  Kopernika ;  wi$c  wszystkie  obserwacye  jego  były  temi  skut- 
kami refrakcyi  zarażone,  z  których  atoli  dziś,  choć  nie  ze  ścisłą  bardzo  precyzyą,  jeszcze  je 
poprawić  można.  Potrsecie :  szerokość  Frauenburga  gdzie  obserwował,  kładzie  Kopernik  64° 
19*  (RevoL  IAb.  3.  e.  2.  p.  64).  Muller  w  swoim  przypisku  do  Kopernika  mówi  (IAb.  IV. 
e.  1S)%  że  Tycho  jednego  ze  swoich  uczniów  wysłał  z  seztansem  astronomicznym  do  Frauen- 
burga, (jak  i  sam  Tycho  ed.  Norymb.  1602  r.  pod  tytułem:  Instrumentum  Parallaticum, 
o  tern  nadmienia),  dla  dojścia  i  sprawdzenia  szerokości  tego  miejsca,   którą  znaleziono  54° 

*)  Pt$t$  km  wyra*  rotumićją  tię  w$Mf$tkie  Małmatyki  wyu**j  CMęici, 


Digitized  by 


Google 


46 


22"  15"  a  zatem  o  3'  15"  większą  Jak  Kopernik.  PoatwarU:  Kopernik  wszystkie  obetr* 
wacye  swoje  i  rachunki  przywodzi  do  południka  Krakowskiego,  twierdząc,  że  Frauenburg 
z  Krakowem  pod  jednym  południkiem  lezą.  „Omnia  haec  ad  meridianum  Cracoriensem ; 
ąuoniam  Frauenburgum,  nbi  plerumqne  nostras  habuimos  obsenationes,  ad  ostia  Istoto  flurii 
posita,  huic  subest  meridiano,  nt  nos  Lunę  Solisąue  defectus,  utrobiąue  simnl  obserrati, 
docent*'  (RevoL  Lib.  4.  c.  7.)  Obserwacyi  Krakowskich,  o  których  tu  mówi,  i  z  których 
wyciągnął  tę  sarnę  długość  geograficzną  obudwóch  tych  miejsc,  nigdzie  dotąd  nie  można  było 
znaleść. 

Sposób  atoli,  którego  przed  wynalezieniem  zegarów  używano  do  znalezienia  czasu  obser- 
wacyi, i  do  oznaczenia  długości  geograficznej,  każe  się  dorozumiewać,  że  i  ta  ustanowiona 
tożsamość  (indedUe)  południka  Krakowskiego  z  Frauenburskiem,  nie  jest  pewna  i  wolna  od 
omyłek.  Wszystkie  te  przeszkody  razem  wzięte  pokazują,  jakie  omyłki  i  błędy  musiały  się 
mieszać  w  obterwacye  i  wypadki  liczbowe  Kopernika:  i  nie  można  bez  zadumienia  widzieć, 
jak  on  w  wielu  przypadkach  mimo  te  wszystkie  przeszkody  zbliżył  się  do  prawdy.  Sięganie 
najdawniejszych  obserwacyi  i  przeciąg  wieków,  ratowały  go  w  tej  trudności  i  zbliżały  do 
prawdy,  a  tę  pomoc  podał  mu  jego  rozum  i  rozległe  rzeczy  objęcie. 

Przypuściwszy  z  Kopernikiem  ten  początek,  że  Kraków  i  Frauenburg  leżą  pod  jednym 
południkiem,  zobaczymy,  jak  wiele  Kopernik  chybił  w  przywodzeniu  dawnych  obserwacyi  do 
południka  Krakowskiego:  biorąc  tylko  te  miejsca,  których  dziś  znane  nam  jest  z  pewnością 
położenie.  Hipparch  obserwacje  swoje  robił  w  Rodzie,  Tymocharys  i  Ptolemeusz  w  Alezan- 
dryi  w  Egipcie,  Albateniusz  w  Arace  czyli  Akrze  w  Syryi,  Thebith  w  Benehorze  czyli 
w  Bagdadzie  w  Mezopotamii 

Rewi.  Lib.  3.  c.  13.  mówi  Kopernik,  że  Alezandrya  różni  się  od  Krakowa  o  jedno 
tylko  godzinę,  dziś  wiemy,  że 

Alezandrya  od  Paryża    1  grad     50'    20" 
Kraków  od  Paryża  1     „        10'    23" 


Alezandrya  od  Krakowa 0    „        39*    57" 
Podług  Kopernika  1    „        0/      0" 

Błąd  Kopernika  w  czasie  0    „        20'    3" 
W  łuku  5°  0'  45"; 

w  ternie  samem  miejscu  mówi,  że  Araka  leży  od  Alezandryi  o  10  gradusów,  oddalona  na 
wschód :  co  czyni  40  minut  w  czasie.  Ptolomeusz  w  swojej  Jeografii  kładzie  pod  tą  samą 
długością  miasto  w  Syryi  pod  nazwiskiem  Apamea.  Dziś  podług  tablic  angielskich  (R*jui- 
nU  Tablet},  Araka  jest  od  Alezandryi  o  35'  14"  w  czasie,  co  czyni  w  łuku  8°  33'  30", 
więc  chybia  Kopernik  w  łuku  o  1°  26'  30".  • 

Rodus  kładzie  Ptolomeusz  w  swojej  Jeografii  o  7  minut  czasu  oddalone  od  Alezandryi, 
lubo  znowu  mówi  AhnagetL  Lib.  ó.  c.  3.  p.  110.  Edit  Basil  1541.  „Idem  Meridiamu 
trantit  per  Rhodum  et  AUxcmdriam."  Kopernik  Revol.  Uh.  4.  e.  10.  mówi,  że  Rodus  co 
do  długości  o  10  minut  czasu  bliższe  jest  Krakowa  ku  wschodowi,  jak  Alezandrya;  więc 
długość  Rodu  od  Krakowa  jest  50  minut  czasu  ku  wschodowi  podług  Kopernika.  Dziś 
podług  obserwacyi  Karsten  Niebuhr  (Zach  Monathl.  Korrespond.  Mai  1802.  pag.  433.) 
Rodus  od  Paryża  1  godz.  47  min.  29  sek.  w  czasie,  a  zatem  od  Krakowa  37  min.  7  sek., 
różni  ńę  więc  Kopernik  o  12  min.  53  sek.  w  czasie,  albo  w  łuku  3°  13'  53". 

Benhory  czyli  Bagdadu  Kopernik  nie  wyraża  długości.  Podług  dzisiejszych  obser- 
wacyi to  miasto  leży  względem  Krakowa  na  wschód  1°  37'  55"  w  czasie,  to  jest  24°  28* 
45"  w  łuku. 

RevoL  Lib.  4.  e.  27.  mówi  Kopernik,  że  Bononia  leży  na  wschód  względem  Krakowa 


Digitized  by  VjOOQ16 


47 


blisko  o  9  stopni:  podłóg  dzisiejszych  obserwacyi  leży  o  8°  35'  30";  różni  tlę  więc  Koper- 
nik o  24'  30"  łuku,  czyli  1'  38"  czasu:  tu  Kopernik  bardzo  mało  chybił,  ile  ze  nie 
powiada,  że  o  9  stopni  pełnych,  ale  że  blisko  o  9  stopni. 

F*  W  dawnym  sposobie  dochodzenia  położeń  gwiazd,  używano  księżyca  ziemskiego, 
i  dla  tego  po  słońcu  najwięcej  pracowano  nad  jego  biegiem :  dzieląc  tenże  bieg,  tak  jak  wszy- 
stkich dał  niebieskich  ruchomych,  na  bieg  średni  czyli  jednostajny,  wypadający  z  opisania 
rożnych  dróg  w  tym  samym  przeciągu  czasu ;  i  na  poprawy  czyli  odmiany,  którym  tenże 
bieg  średni  w  różnych  punktach  drogi  księżycowej  podlegał.  Księżyc  bieżąc  około  ziemi, 
wprowadził  dawnych  astronomów  w  błąd,  i  w  nim  ich  najwięcej  utrzymywał  aż  do  czasów 
Kopernika  to  jest,  jakoby  podobnie  słońce  i  wszystkie  planety  odbywały  biegi  swoje  około 
ziemi  —  Ponieważ  księżyc  około  ziemi  idzie  po  drodze  pochylonej  do  drogi  ziemskiej,  raz 
podnosząc  się  nad,  drugi  raz  spadając  pod  nię,  i  przecinając  tęż  drogę  ziemską  w  dwóch 
punktach  nazwanych  węzły  (nodi):  i  znowu  gdy  tenże  księżyc  odmienia  swoje  od  ziemi 
odległość,  a  przez  różne  swoje  względem  słońca  i  ziemi  położenie,  podlega  różnym  odmianom 
światła:  dla  tego  uważano  bieg  księżyca  i  jego  nierówności  naprzód  co  do  linii  węzłów  (Unta 
nodontm) :  powtóre  co  do  linii  największej  i  najmniejszej  odległości  od  ziemi  (abiidf) :  potrze- 
eie  co  do  punktów  nowiów  i  pełni  (tiiygim) :  i  wreszcie  co  do  miejsc  kwadr  księżycowych. 

Dochodzono  najwięcej  biegu  księżyca  za  pomocą  jego  zaćmień :  dla  tego  że  zaćmienia 
księżycowe  przypadają  w  tym  samym  momencie  dla  mieszkańców  ziemi,  nad  których  hory- 
zonum  księżyc  się  znajduje;  powtóre,  że  środek  cienia  ziemskiego  służył  do  dokładnego 
oznaczenia  miejsca  słońca  i  księżyca  na  niebie.  A  że  bieg  księżyca  uważa  się  co  do  długości, 
to  jest  względem  wschodu  i  zachodu;  i  co  do  szerokości,  to  jest  względem  północy  i  po- 
łudnia, zaćmienia  księżycowe  zupełnie  sobie,  i  co  do  wielkości  cienia,  i  co  do  trwałości  za- 
ćmienia podobne,  wskazywały  dawnym  astronomom  powrót  księżyca  do  tej  samej  szerokości, 
tak  jak  miejsca  na  drodze  ziemskiej,  w  których  te  zaćmienia  przypadały,  służyły  do  znale- 
zienia biegu  księżyca  co  do  długości  Im  większy  przeciąg  czasu  między  temi  zaćmieniami 
upłynął,  tym  dokładniej  wyciągał  się  z  nich  bieg  księżyca  dla  przyczyn  już  w  tern  piśmie 
przytoczonych:  i  dla  tego  trzy  zaćmienia  księżycowe  w  Babilonii  roku  719  i  720  przed  Erą 
Chrześciańską,  przez  Chaldejczyków  uważane,  porównane  z  równą  liczbą  zaćmień  przez  Hip- 
parcha,  Ptolomeusza  i  Kopernika  czynionych,  służyły  każdemu  z  nich  do  ustanowienia  biegu 
średniego  księżyca.  Kopernik  w  księdze  4.  rozdz.  4.  tłumaczy  te  sposoby,  ich  wypadki,  i  małe 
poprawy  przez  siebie  wprowadzone  do  dawnych  tablic  biegu  średniego  księżyca.  Kiedy 
zaś  przedsiębierze  odmiany  w  biegu  księżyca  wykładać,  lubo  w  rozdziale  2gim  tejże  księgi 
sprawiedliwie  nagania  Ptolomeusza  i  dawnych  astronomów,  że  ich  tłumaczenia  przypuszcza- 
jąc nierówności  biegu  księżyca  względem  środka  jego  drogi,  przeciwne  są  powszechnie  przyję- 
temu początkowi,  że  biegi  ciał  niebieskich  są  równe  i  jednostajne  i  wydają  się  tylko  mieszkańcom 
ziemi  dla  ich  położenia  nierówne :  i  lubo  swoje  własne  kładzie  tłumaczenie  w  rozdz.  3cim, 
ocalające  ten  początek;  atoli,  że  początek  ten  jest  fałszywy,  że  prawdziwa  figura  drogi  od 
księżyca  około  ziemi  opisanej,  i  oraz  przyczyna  fizyczna  biegu,  były  wcale  Kopernikowi  nie- 
znane, wszystkie  jego  dowcipne  bardzo  wymysły,  na  tłumaczenie  nierówności  biegu  księży- 
cowego, i  stąd  wyciągnione  tablice  poprawy  biegu*  jednostajnego,  w  ośmiu  rozdziałach  tej 
książki  zawarte,  dziśby  się  z  niebem  niezgodziły. 

Kopernik  do  wytłumaczenia  tych  nierówności,  uważa  trzy  koła,  jedno  około  środka 
ziemi,  drugie  mniejsze,  którego  środek  idzie  po  obwodzie  pierwszego,  trzecie  jeszcze  mniej- 
sze, którego  takie  środek  rusza  się  po  obwodzie  drugiego,  a  po  obwodzie  tego  ostatniego 
środek  księżyca;  układając  biegi  tych  kół  jednostajne  i  równe,  pokazuje,  jak  z  różnego  tych 
kół  obrotu  i  położenia,  wydawać  się  powinny  wszystkie  podówczas  znane  nierówności  biegu 
księżycowego.  —  Nierówności  jakie  się  pokazują  w  nowiach  i  pełniach  księżyca,  wyciąga 


Digitized  by 


Google 


48 


z  trzech  zaćmień  od  Ptolomeusza  uważanych,  i  te  porównywa  z  takąż  liczbą  zaćmień  księ- 
życowych przez  siebie  w  Polsce  obserwowanych,  skąd  wyciąga  poprawy  biega  jednostaj- 
nego w  księżyca  na  długość :  i  odmianę  linii  największej  i  najmniejszej  odległości  księżyca 
od  ziemi.  Na  rachowanie  biegu  co  do  szerokości,  Kopernik  w  rozdz.  13.  podaje  sposób,  jak 
nie  mając  dwóch  zaćmień  księżyca  zupełnie  równych  i  podobnych,  bardzo  wielką  liczbą  lat 
lab  wieków  od  siebie  odległych,  dochodzić  tego  biega  z  dwóch  zaćmień,  co  do  wielkości  cienia 
równych,  ale  w  stronach  księżyca  przeciwnych,  to  jest,  kiedy  n.  p.  w  jednem  ćmi  się  strona 
księżyca  północna,  w  drugiem  południowa:  a  przystosowawszy  znowu  do  tego  sposobu 
obserwacye  swoje  i  Ptolomeusza,  wyciąga  rachunek  biegu  księżyca  co  do  szerokości  Beszta 
księgi  4.  zawiera  z  Ptolomeusza  naukę  o  paralazie  księżyca,  o  dochodzeniu  stąd  odległości 
jego  od  ziemi,  o  pochyłości  drogi  jego  do  ekliptyki,  wreszcie  to  wszystko,  co  do  rachunku 
zaćmień  należy,  wyłożone  z  przedziwną  prostotą  i  jasnością,  jakiej  na  stan  ówczesny  astro- 
nomii żądać  można. 

Księżyc  nazwać  się  słusznie  może  gwiazdą  najniesforniejszą,  bardzo  licznym  odmianom 
biegu  podlegającą,  które  dopiero  po  Koperniku  były  dostrzeżone  i  odkryte,  same  tylko  prawa 
attrakcyi  i  przeszkód,  których  księżyc  od  działania  słońca,  ziemi  i  innych  planet  doznaje, 
przy  pomocy  najdelikatniejszego  geometrycznego  rachunku,  tudzież  przy  wielkich  kosztach 
i  nakładach,  doprowadziły  wiek  nasz  do  bardzo  bliskich  prawdy  tablic  na  obrachowasńe 
biegu  księżyca.  Ani  instrument*  astronomiczne,  jakich  używał  Kopernik  i  dawniejsi  przed 
nim  astronomowie,  nie  mogły  tak  delikatnych  odmian  pokazać,  ani  ich  teorya  i  sposoby  nie 
były  zdatne  zbliżyć  ich  do  prawdy  w  rachunkach  tego  biegu. 

Między  temi  odmianami  trzy  są  główne  i  znaczniejsze :  pierwsza  z  nich  nazywa  się 
nabrzmienie  (weetio),  przez  nię  odmienia  się  mimośród  (ezctntriciias),  czyli  odległość  środka 
drogi  księżycowej  od  ziemi:  tak  dalece,  że  droga  księżyca  raz  się  wypręża,  drugi  rak  sio 
płaszczy  i  klęśnie,  a  przez  to  zbliża  się  do  lub  oddala  od  figury  koła:  to  zaś  dzieje  się 
podług  położenia  linii,  największej  i  najmniejszej  odległości  księżyca  od  ziemi.  Stąd  pocho- 
dzi, że  różnica  między  biegiem  średnim  i  biegiem  prawdziwym  księżyca  (ctquatio  cmtri) 
odmienia  się  od  pięciu,  do  siedmiu  stopni,  czterdziestu  minnt  łuku :  z  czego  wypada  różnica 
średnia  arytmetyczna  6°  20*:  tej  poprawa  czyli  ewekeya  rosnąć  może  aż  do  1°  20'  18".  — 
Odmianę  tę  odkrył  najpierwszy,  i  z  wielką  ocenił  precyzyą  Ptolomeusz  (Almagesti  lib.  V. 
c.  3.)  Kopernik  mówi  o  niej  w  rozdz.  8.  księgi  IV. 

Draga  główna  nierówność  w  biegu  księżyca  nazywa  się  zmiana  chyżości  (wsriatfa), 
przez  którą  chyżość  jego  biegu  raz  się  powiększa,  drugi  raz  zmiejsza;  tak  dalece,  że  księ- 
życ przyspiesza  swój  bieg  idąc  od  pierwszej  kwadry  do  pełni,  albo  od  ostatniej  kwadry  do 
nowiu:  spóźnia  go  zaś  idąc  od  nowiu  do  pierwszej  kwadry,  albo  od  pełni  do  kwadry  osta- 
tniej :  odmiana  chyżości  w  samych  punktach  kwadr,  nowiu  i  pełni  ustaje,  jest  zaś  największa 
w  środku  między  punktem  nowiu  lub  pełni,  i  punktem  kwadry  którejkolwiek.  Dość  naj- 
większa tej  odmiany  zamyka  37  minut,  9  sek.  łuku.     Tę  odmianę  księżyca  odkrył  Tycho. 

Trzecia  nakoniec  odmiana  księżyca  zachodzi  w  jego  biegu  peryodycznym  około  ziemiv 
i  nazywa  się  poprawa  rocma  (aquatio  annua),  przez  nię  księżyc  prędzej  kończy  bieg  swój 
około  ziemi  wtenczas,  kiedy  ziemia  jest  w  największej  od  słońca  odległości,  to  jest  w  mie- 
siącach letnich:  kończy  zaś  bieg  swój  około  ziemi  leniwiej  i  później,  kiedy  ziemia  jest 
najbliższą  słońca,  to  jest  w  miesiącach  zimowych.  Uość  tej  odmiany  wynosi  11'  16"  łuku. 
Odkrycie  jej  winniśmy  obserwacyom  Tychona  i  Halleia. 

Kopernik  i  ci,  którzy  go  poprzedzili,  dochodzili  najbardziej  biegu  księżyca  przez  jego 
zaćmienia,  a  zatem  uważali  zawsze  księżyc  w  pełni ;  nie  mogli  więc  dostrzec  tych  odmian, 
dla  których  trzeba  było  uważać  księżyc  we  wszystkich  punktach  jego  drogi.  Ptołomensz 
obserwując  kwadry,  wynalazł  i  ocenił  pierwszą  odmianę :  obserwacye  znowu  księżyca  między 
nowiem  lub  pełnią,  i  między  kwadrą  poprzedzającą  lub  następującą  wskazały  odmianę  drugą: 


Digitized  by  VjOOQ16 


49 


wreszcie  uwaga  biegu  księżycowego  w  różnych  porach  roku  odkryła  odmianę  trzecią.  Oprócz 
dopiero  wyliczonych,  są  jeszcze  inne  odmiany,  które  mogą  być  przez'  zaćmienia  księżyca 
dostrzeżone,  były  znane  dawnym  astronomom  i  Kopernikowi :  i  taką  jest  odmiana  linii  naj- 
większej i  najmniejszej  odległości  księżyca  od  ziemi,  której  peryod  zamyka  blisko  9  lat; 
odmiana  linii  węzłów,  której  obrót  się  kończy  blisko  w  19  lat,  jeszcze  od  Metona  Ateńczyka 
postrzeżona.  Stąd  sławny  peryod  KaUppa  76  lat  zawierający,  którego  często  w  rachunkach 
używa  Kopernik,  a  który  wypada  z  cztery  razy  powtórzonego  obrotu  węzłów  księżycowych: 
w  czem  się  zamykają  19  dni  przybyszowe  z  tyluż  lat  przestępnych. 

Inne  bardzo  liczne  i  drobne  księżyca  odmiany  Kopernikowi  wcale  były  nieznane,  i  dopiero 
są  w  wieku  naszym  odkryte.  Tablice  więc  biegu  księżyca,  jakie  wyrachował  w  księdze  IV. 
nie  mogły  zgodzić  się  z  niebem,  tylko  na  krótki  czas,  i  to  nie  z  wielką  dokładnością  i  pre- 
cyzją. Jakoż  te  wszystkie  odmiany  wynikają  najwięcej  z  wzajemnego,  ale  nierównego  dzia- 
łania na  siebie  słońca,  księżyca  i  ziemi.  Kopernik  nie  znając  przyczyny  fizycznej  biegu, 
nie  mógł  przyjść  do  poznania  tych  odmian. 

G*  W  rachunku  i  uwadze  biegu  planet,  wypada  poznać  siedm  istotnych  pierwiastków: 
1.  trwałość  obrotu,  czyli  peryod  w  którym  planeta  kończy  swój  bieg  około  słońca ;  2.  odle- 
głość średnia  planety  od  słońca;  3.  mimośród  (eacentricitas),  z  którego  się  dochodzi 
największa  różnica  między  biegiem  średnim  i  biegiem  prawdziwym  planety  (aquatio  centri 
maxima);  4.  długość  średnia  planety  na  pewną  oznaczoną  epokę  czasu;  5.  długość  pun- 
ktu, w  którym  planeta  staje  się  najbliższy  słońca;  6.  długość  węzłów  czyli  punktów 
w  których  droga  planety  przecina  drogę  ziemską ;  7.  pochyłość  drogi  planety  do  drogi 
ziemskiej.  Przed  wynalezieniem  atoli  tych  pierwiastków  należało  poznać  i  wytłumaczyć  nie- 
które dziwne  odmiany  i  przeciwności  w  tych  biegach.  Hipparch  obroty  pięciu  planet,  to 
jest  Saturna,  Jowisza,  Marsa,  Wenusa  i  Merkuryusza,  z  obserwacyi  wyciągnione  opisał  i  zo. 
stawił ;  które  Ptolomeusz  w  księdze  IX.  swego  Almagesiu  zebrawszy,  najpierwszy  odważył 
się  tłumaczyć,  przypisując  im  bieg  około  ziemi.  Te  zagmatwane  i  nawet  niezgodne  z  sobą 
tłumaczenia  były  najwalniejszą  pobudką  Kopernikowi  do  przyjęcia  i  dowodzenia  biegu  ziemi, 
jakto  sam  wyznaje  w  rozdziale  2.  księgi  5.,  po  wyłożeniu  nauki  Ptolomeusza:  „Btoc  et  si- 
milia  nobis  occasionem  praestiterunt  de  mobilitate  terra  aliisque  modis  cogitandi;  quibus 
ttąualitas,  et  principia  artis  permanerent,  et  ratio  imeąualitatis  apparentis  reddatur  con- 
stantior."    Revol.  IAb.    V.  e.  2. 

Planety  jedne  są  bliższe  słońca  niż  ziemia,  i  nazywają  się  niższe  (Planeto*  mferioree) 
takiemi  są  Merkuryusz  i  Wenus :  ich  drogi  do  słońca,  opasane  są  i  zamknięte  drogą  ziemi 
za  którą  nie  przechodzą.  Drugie  są  dalsze  od  słońca  niż  ziemia,  i  nazywają  się  planety 
wyższe  (Planeta  superior  es),  takiemi  są  Mart,  Jowisz  i  Saturn,  gdyż  inne  za  czasów  Koper* 
nika  znane  nie  były:  drogi  tych  planet  opasują  i  zamykają  drogę  ziemi,  a  zatem  widzimy 
je  przez  cały  odwód  koła  oddalające  się  od*  słońca.  Wystawmy  sobie  na  niebie  linią  prostą 
prowadzoną  przez  środek  ziemi  i  środek  słońca;  ta  linia  nazywa  się  linią  złączeń  i  pełnił. 
Uważając  ją  jako  przecięcie  ekliptyki  od  płaszczyzny  na  nię  pionowej,  odnosić  do  niej  możemy 
miejsca  planet,  choć  ich  drogi  różne  są  do  ekliptyki  pochylone.  Gdy  planety  w  biegach 
swoich  przychodzą  do  tej  linii,  ich  obserwacya  jest  najważniejsza:  gdyż  je  natenczas 
widzimy  w  prawdziwych  swoich  miejscach  na  niebie,  nieodmienionych  przez  bieg  i  położenie 
ziemi :  to  jest  albo  w  tern  samem  miejscu,  jakbyśmy  je  widzieli  ze  środka  słońca,  albo 
o  sześć  znaków  czyli  180  stopni  łuku,  od  tego  miejsca  oddalone. 

Planety  niższe  idąc  około  słońca  dwa  razy  się  na  tej  linii  znajdują :  raz  za  słońcem 
to  jest,  że  słońce  jest  we  środku  między  ziemią  i  planetą,  i  ten  obrócony  jest  od  ziemi 
tarczą  całkiem  oświeconą :  to  położenie  nazywa  się  złączeniem  wyższem  (conjunctio  superior) 
Drugi  raz  się  znajduje  na  tej  Unii  środkując  między  słońcem  i  ziemią,  i  natenczas  obró- 
Kefermktjana  LU.  4 


Digitized  by 


Google 


50 


oone  są  do  ziemi  tarczą  całkiem  nieoświeconą,  i  albo  ich  wcale  niewidzimy,  albo  je  czasem 
widzimy  w  postaci  plam  czarnych  przez  słońce  się  przesuwających ;  to  położenie  nazywa  się 
złączeniem  niższem  planety  (conjunełio  inferior):  Wenut  i  Mtrhtryuts  znajdując  się  na, 
i  blisko  linii  złączenia  wyższego,  mają  bieg  kierunkowy  od  zachodu  na  wschód,  tak  jak 
następują  po  sobie  znaki  zodyaku ;  ale  kiedy  się  znajdują  blisko  złączenia  niższego,  widziane 
są  z  ziemi  najprzód  jak  niewzruszone  i  stojące,  potem  cofające  się  wstecz  od  wschodu  na 
zachód,  wreszcie  znowu  stojące,  poczem  dopiero  bieg  swój  kierunkowy  zaczynają;  i  tak 
Merkurym*  widziany  z  ziemi,  gdy  się  pokaże  blisko  o  18  stopni  łuku  odsuniony  od  słońca, 
zatrzymuje  się  w  swym  biegu :  poczem  cofa  się  wstecz  od  wschodu  na  zachód  zbliżając  się 
ku  słońcu:  zanurzony  potem  w  promieniach  słońca  niknie,  z  promieni  słońca  wydobyty 
oddala  się  od  niego  zawsze  biegiem  wstecznym,  aż  przyszedłszy  znowu  do  odległości  blisko  18 
stopni  od  linii  złączenia,  zastanawia  się  w  biegu,  poczem  dopiero  zaczyna  bieg  kierunkowy. 
Łuk  największego  jego  odstąpienia  od  słońca,  gdzie  się  zatrzymuje  w  biegu,  wynosi  naj- 
mniej 17,  a  najwięcej  28  stopni;  łuk  który  opisuje  biegiem  wstecznym  wynosi  blisko  \&\ 
stopnia ;  jego  zaś  cofanie  się  trwa  blisko  23  dni.  Przemiany  tego  biegu  odnawiają  się  i  wra- 
cają czasem  w  106,  czasem  w  130  dni.     Kopernik  kładzie  115  dni,  52  min.,  38  sekund. 

Wenus  te  same  przemiany  biegu  pokazuje,  jak  Merkurynsz,  z  tą  tylko  różnicą,  ii 
w  tym  planecie  łuk  największego  odstąpienia  od  słońca,  gdzie  się  w  biegu  zatrzymuje,  czasem 
45°,  czasem  49  stopni  zawiera:  czas  jego  cofania  się  trwa  blisko  przez  42  dni,  a  łuk,  który 
biegiem  wstecznym  opisuje,  zawiera  przeszło  16°.  Przemiany  te  Wenusa  wracają  ssę 
i  odnawiają  blisko  w  584  dni.     Kopernik  kładzie  583  dni  52'.  7". 

Planety  wyższe  w  obrotach  swoich  znajdują  się  na  linii  złączenia  raz  tak,  że  słońce 
jest  w  środku  między  ziemią  i  planetą,  i  to  położenie  nazywa  się  złączeniem  planety  (eon- 
junctio),  wtenczas  zakryte  promieniami  słońca  widziane  od  nas  być  nie  mogą:  drugi  raz 
tak,  że  ziemia  znajduje  się  w  środku  między  słońcem  i  planetą;  i  to  położenie  nazywają 
przeciwległością  lub  pełnia  (opposilio).  Po  złączeniu  wydobywając  się  z  promieni  słońca,  wi- 
dziane są  rano  przed  jego  wschodem,  od  którego  coraz  bardziej  się  odsuwają,  i  wtenczas 
idą  biegiem  kierunkowym  od  zachodu  ku  wschodowi:  potem  doszedłszy  pewnej  od  linii 
złączenia  odległości  zastanawiają  się  w  biegu,  poczem  zaczynają  bieg  wsteczny ;  tym  biegiem 
przychodzą  do  przeciwległości  czyli  odległości  od  słońca  na  180°,  potem  zbliżają  się  do 
słońca  biegiem  zawsze  wstecznym,  aż  doszedłszy  znowu  tej  odległości  od  linii  złączenia,  jak 
przed  pełnią,  zastanawiają  się  powtórnie,  poczem  odzyskują  bieg  kierunkowy,  którym  aż  do  złą- 
czenia  nowego  postępują.  Tablica  następująca*wyraża  łuki,  trwałość  i  peryod  tych  przemian 
na  planety  wyższe. 


Planety 
wyższe. 

Odległość  od 
linii  złączenia 
gdzie  planeta 
zastanawia  się 
w  biegu. 

Trwa  bieg   . 
wsteczny 
przez  dni. 

Opisuje  bie- 

1  giem  wstecz- 

cznym  łuk 

koła. 

Peryod  w  którym  się  te  prze- 
miany wracają  podług  Koper- 
nika. 

Mars 

Jowisz 

Saturn 

stopni 

136° 
115° 
109° 

dni. 

73 

121 

139 

stopni. 

16° 

10° 

60 

dni. 

779 
398 
378 

min. 

56 

53 

5 

sek. 

13 

3 

32 

Te  wszystkie  tak  na  pozór  dziwaczne  w  biegach  planet  przemiany,  ani  pojęte,  ani  wy 
tłumaczone  aż  do  czasu  Kopernika  być  nie  mogły:  bo  to,-  co  Ptolemeusz  na  ich  wytłwna 


Digitized  by  VjOOQ16 


51 


c  zenie  w  księdze  IV.  Almagestu  powiedział,  i  co  po  nim  inni  astronomowie  osobliwie  Purbach 
napisali,  raczej  niezrozumianem  zagmatwaniem,  jak  wyłuszczeniem  nazwać  się  może.  Koper- 
nik pokazał  nadzwyczajną  moc  przenikłości  w  postrzeżeniu,  ii  jeden  tylko  bieg  ziemi  około 
słońca  tak  dziwaczne  w  biegach  planet  sprawić  może  widowisko,  i  dowiódł  tego  w  ostatnich 
dwóch  księgach  swego  dzieła,  a  osobliwie  w  rozdziale  3,  35,  36  księgi  V.  Ten  jeden  punkt 
jego  wynalazków  i  nauki  zachwycił  wszystkie  wyższe  nmysły,  i  stanowił  z  początku  najmo- 
cniejszy dowód  za  biegiem  ziemi. 

Kopernik  ustanowiwszy,  że  wszystkie  planety  odbywają  biegi  swoje  około  słońca,  wniósł 
najprzód:  że  te  biegi  nie  mogą  się  tak  wydawać,  jak  są  w  naturze,  chyba  patrząc  na  nie 
ze  słońca,  jako  z  prawdziwego  ich  środka :  i  zaraz  w  rozdz.  I.  księgi  V.  mówi :  że  planety 
wyższe  wtenczas  tylko  są  z  ziemi  w  prawdziwych  swoich  miejscach  widziane,  gdy  są  w  pun- 
kcie przeciwległości  czyli  pełni ;  planety  zaś  niższe  wtenczas,  gdy  są  w  złączeniu  wyższem. 
Uważa  potem  Kopernik  różnicę  między  miejscem  każdego  planety  widzianego  z  ziemi,  i  miej- 
scem jego  prawdziwem,  patrząc  na  niego  ze  słońca :  różnicę  tę  nazywa  eommuUa/tio^  a  która 
dziś  nazywa  się  paralaia  drogi  ziemskiej  (paralaańs  orbis  annui);  jest  bowiem  ta  różnica 
równa  kątowi,  pod  którymbyśmy  widzieli  połowę  średnicy  (sem-diametor)  drogi  ziemskiej 
patrząc  na  nic  ze  środka  planety.  Wielkość  tej  paralazy  zawisła  od  odległości  planety  od 
ziemi  i  od  słońca ;  i  to  przyprowadziło  Kopernika  do  wynalezienia  odległości  planet  od  słońca. 

Dalej  uważa  Kopernik  chyżość  biegu  każdego  planety,  i  porównywa  ją  z  chyżością 
ziemi  około  słońca  bieżącej;  skąd  zaraz  widział,  że  planety  niższe  idąc  prędzej,  wyścigają 
ziemię;  kiedy  planety  wyższe  mając  bieg  leniwszy,  bywają  wyścigane  od  ziemi,  aś  ciało 
na  niebie  tam  się  oku  pokaże,  gdzie  padnie  linia  od  oka  do  tego  ciała  prowadzona;  więc 
jaki  bieg  i  obrót  ma  linia  widzenia,  taki  nam  się  zdaje  mieć  ciało  przez  nię  widziane ;  oko 
nasze  nie  czując  biegu  ziemi,  przypisywać  go  będzie  planecie,  który  raz  nam  się  wydawać 
będzie  jak  złożony  z  summy  dwóch  biegów,  to  jest  ziemi  i  planety,  drugi  raz  z  różnicy 
tychże  biegów ;  w  pierwszym  przypadku  planeta  widziany  będzie  w  biegu  kierunkowymi 
w  drugim  zaś,  czasem  różnica  dwóch  biegów  stanie  się  zero,  i  planeta  zdawać  się  będzie 
stojący,  czasem  znowu  bieg  odciągniemy  będzie  większy  jak  ten,  od  którego  się  odciąga, 
i  że  różnica  wypada  odjemna  (difer&ntia  negatiw),  planeta  zdawać  się  będzie  cofający.  Więc 
planety  idąc  nieprzestannie  biegiem  kierunkowym  około  słońca,  dla  tego  się  tylko  wydają 
mieszkańcom  ziemi  stojące  lub  cofające,  że  linia  widzenia  nie  jest  ze  środka  biegu,  i  z  miej- 
sca spoczynku  prowadzona,  ale  idąc  od  ciała  ruchomego  czyli  ziemi,  do  drugiego  ciała  ru- 
chomego czyli  planety,  raz  się  staje  styczną  (tangmt)  do  drogi  ziemi  lub  drogi  planety, 
i  planeta  zdaje  się  stojący ;  drugi  raz  pada  w  kierunku  od  zachodu  ku  wschodowi, 
i  planeta  wydaje  się  w  swym  biegu  kierunkowym;  trzeci  raz  pada  wstecz  od  wschodu  ku 
zachodowi,  i  planeta  zdaje  się  cofać.  Kopernik  w  rozdz.  35  i  36  księgi  V.  oznacza  wszystkie  te 
przypadki  i  czas  ich  na  każdego  planetę:  a  wsparty  jeometryą  Apolloniusza,  wszystkie  te  prze- 
miany biegów  plan  eto  wy  eh  z  dziwną  prostotą  i  jasnością  tłumaczy,  wskazując  jak  i  kiedy  te 
przemiany  w  każdym  planecie  przypadają,  i  to  zupełnie  z  obserwacyami  zgodnie  okazuje. 

Dzieli  więc  biegi  planet  na  biegi  paralaktyczne  (molu*  commutationit),  to  jest  zmie- 
szane z  biegiem  ziemi ,  i  na  biegi  ich  właściwe :  a  znając  bieg  ziemi,  z  pierwszych  wyciąga 
ostatnie.  Peryod  biegu  paralaktycznego  za  przykładem  Ptolomeusza  wynajduje  z  czasu, 
w  którym  się  odnawiają  przemiany  każdego  planety,  czyli  w  znaczeniu  nauki  Kopernika, 
kiedy  ziemia  schodzi  się  z  planetą  tak,  iż  się  znowu  wracają  przemiany  biegu  kierunkowego 
na  wsteczny,  lub  przeciwnie.  I  tak  n.  p.  Saturn  w  przeciągu  59  lat  Id.  7'  18"  przemiany 
biegu  swego  57  razy  odnowił.     W  pierwszej  liczbie    lata  zamieniwszy  na  dni,  i  te  rozdzie- 

59.  365,  _|_  Id   7'.  18". 
liwszy  przez  liczbę  drugą  to  jest  57  wypadnie  378  dni  5'  32"  42"' 

peryod  biegu  paralaktycznego  w  Saturnie.  I  znowu  57  rewolucyi  zamieniwszy  na  stopnie  57. 


Digitized  by 


Google 


52 

360  =  20520; ....  59.  365  +  ^  V  18"  =  21536  d.  Og.  7'.  18".  czyli  21536,005  dni: 
przez  tę  ostatnią  liczbę  rozdzieliwszy  liczbę  stopni  20520,  wypadnie  0°.  57'.  7".  44'";  bieg 
dzienny  paralaktyczny  Saturna,  który  rozmnożywszy  przez  liczbę  dni  w  roku  365,  wypadnie 

bieg  roczny  paralaktyczny  Saturna        347°    32'    3"    9"' 

zieiria  w  365  dni  ubiega        359°    44'  59"    7'" 

Różnica  tych  liczb  czyli  bieg  własny  Saturna  .  12"  12'  45"~5gr 
na  rok;  ten  wypadek  różni  się  tylko  o  35"  od  Tablic  HalUia.  Mając  bieg  roczny,  łatwo 
stąd  wyciągnąć  bieg  własny  Saturna  na  dni  i  godziny. 

Tym  sposobem  Kopernik  dochodząc  biegu  wszystkich  planet,  ułożył  tablice  ich  biegu 
paralaktycznego,  nie  wiele  różniące  się  od  Ptolomeusza,  wyjąwszy,  że  ten  używa  w  rachunku 
roku  cywilnego  od  zaczynających  się  pór  rocznych  (annut  tropicus),  kiedy  Kopernik  rachuje 
na  lata  peryodyczne  (annut  periodicui),  to  jest  od  powrotu  słońca  do  tej  samej  gwiazdy  stałej. 
A  że  w  przemianie  biegów  planetowych,  ani  trwałość  biegu  wstecznego,  ani  luki  tym  biegiem  opi- 
sane ani  peryody  tych  przemian  i  t.  d.  nie  są  zawsze  zupełnie  równe :  te  zaś  nierówności  wypa- 
dają z  odmian,  którym  i  bieg  własna  planet  i  bieg  roczny  ziemi  podlega;  Kopernik  przed- 
siębierze wszystkie  te  nierówności  podobnym  sposobem  tłumaczyć,  jakiego  użył  w  wykładaniu 
nierówności  biegu  księżycowego. 

Zasadza  rachunek  swój  w  planetach  wyższych  na  trzech  przeciwległościach,  czyli 
pełniach,  każdego  planety  od  Ptolomeusza  uważanych,  i  tyluż  pełniach  przez  siebie  w  Frauea- 
burgu  obserwowanych,  pokazując  małe  niedoskonałości  tablic  Ptolomeusza,  Wytyka  przy- 
czynę tych  niedoskonałości  w  tern,  iż  Ptolomeusz  sądził  i  utrzymywał,  jakoby  (apogea)  czyli 
punkta  największej  odległości  każdego  planety  od  ziemi,  zawsze  w  tern  samem  nieodmiennem 
miejscu  nieba  przypadały ;  kiedy  Kopernik  ich  ruch  i  odmianę  z  obserwacyi  wskazuje  i  oznacza. 

Od  planet  wyższych  przechodzi  do  niższych,  i  do  poznania  biegu  Wenusa  roztrząsa 
najprzód  obserwacye  Ptolomeusza,  gdy  się  ten  planeta  znajdował  w  największej  odległości  od 
IJnii  złączenia;  powtóre  dwie  ważne  bardzo  tego  planety  obserwacye,  jedne  przez  Timocha- 
resa,  na  271  lat  przed  Erą  Chrześciańską,  drugą  swoje  własną  to  jest  zasłonienie  Wenusa 
przez  księżyc  w  r.  1529,  tak  że  przeciąg  czasu  między  temi  dwiema  obserwacyami  zawiera 
1800  lat,  236  dni,  16  godzin :  z  obudwóch  tych  obserwacyi  oznaczywszy  tego  planety  miej- 
sce na  niebie,  bieg  jego  średni  wyciąga. 

Do  poznania  biegu  Merkuryusza,  po  przytoczeniu  obserwacyi  Ptolomeusza,  nie  miał 
Kopernik  swoich  własnych :  bo  położenie  Frauenbitrga  bardzo  do  północy  zbliżone,  i  graba 
w  tym  kraju  przy  horyzoncie  atmosfera,  nie  dały  mu  tam  nigdy  widzieć  tego  planety:  używa 
więo  do  tego  rachunku  trzech  obserwacyj  Merkuryusza  czynionych  w  Norymberga,  jednej 
przez  Bernarda  Waltera,  ucznia  Regiomontana  w  roku  1491 ;  dwóch  zaś  przez  Jana  Scho- 
nera  w  roku  1504. 

Słowem  w  całej  księdze  V.  mówiącej  o  biegu  planet  co  do  długości,  wykłada  Kopernik 
naprzód  swoje  własne  myśli  nieskończenie  ważne  i  trafne :  o  przemianach  w  biegu  planet 
z  biegu  ziemi  wypadających,  co  najwięcej  pomogło  z  początku  do  przyjęcia  i  szerzenia  się 
tej  nowej  nauki:  o  sposobie  dochodzenia  odległości  planet,  albo  raczej  stosunku  między 
odległością  ziemi  i  odległościami  innych  planet  od  Słońca :  co  posłużyło  najwięcej  Keplerowi 
do  odkrycia  sławnego  prawa  o  biegach  ciał  niebieskich,  stanowiącego  związek  między 
odległościami  planet,  i  ich  biegami  peryody cznemi.  Powtóre,  poprawioną  w  tern  miejsca 
naukę  i  teoryąj  Ptolomeusza  o  nierówności  biegów  planet  tłumaczy,  okazując,  że  apogea 
planet  są  odmienne,  i  że  wszystkie  nierówności  biegów  są  tylko  pozorne,  wypadające  stąd, 
że  ziemia  nie  jest  środkiem  dróg  planetowych,  i  że  też  planety  bieżąc  po  epicyBack,  a  z  niemi 
po  drogach  które  opisują,  zdają  się  mieć  bieg  nierówny:  ten  ostatni  początek  będąc 
dowcipny  lecz  fałszywy,  nic  mógł  prowadzić  Kopernika  do  wypadków  z  obserwacyami 
pózniejszemi  zupełnie  się  zgadzających. 


Digitized  by  VjOOQ16 


53 


Księga  VI.  i  ostatnia  zawiora  biegi  planet  co  do  szerokości :  gdzie  tłumaczy  położenie 
i  pochyłość  drogi  każdego  planety  do  ekliptyki.  A  że  i  w  tym  biegu  zachodzą,  nierówności 
i  odmiany,  Kopernik  naznacza  im  trzy  przyczyny:  pierwszą,  bieg  własny  planety,  przez  który 
ten  zbliża  się  lub  oddala  od  ekliptyki;  druga*  bieg  ziemi,  która' stając  się  bliższą  lab  dal- 
sza od  planety,  sprawuje,  iż  nam  się  pochyłość  dróg  planetowych  wydaje  większa  lub  mniej- 
sza :  te  dwie  przyczyny  obejmują  naukę  o  szerokości  planet  widzianej  z  ziemi,  i  tejże  szero- 
kości widzianej  ze  słońca  (tatUuda  geocentrica,  heliocentricaj ;  trzecut  przyczynę  odmiany 
szerokości  naznacza  Kopernik  ważenie  się  płaszczyzny,  na  której  się  droga  planety  znaj- 
duje. I  lubo  w  dzisiejszym  astronomii  stanie  rzecz  jest  niewątpliwa,  że  płaszczyzny  dróg 
planetowych  podlegają  odmianie  co  do  położenia  swego  względem  ekliptyki,  atoli  tłumaczenie 
tej  odmiany  przez  Kopernika  z  Ptolomeusza  wzięte,  dla  tego  jest  nietrafne,  zawikłane  i  od 
prawdy  dalekie,  że  się  zasadza  na  ulubionym,  ale  fałszywym  początku  o  biegach  kołowych 
i  jednostajnych. 

Astronomowie  Angielscy  ledwo  niepowszechnie,  a  szczególniej  KeiłL,  (AHronomical 
ketures.  lec.  XV,)  przypisują  Kopernikowi,  jakoby  on  najpierwszy  przepowiedział :  że  Wrnut 
takim  odmianom  światła  podlega  jak  księżyc ;  co  po  wynalezieniu  teleskopów  pierwszy  postrzegł 
i  widział  Galileusz;  atoli  czytając  dzieło  Kopernika  z  wielką  uwagą,  nigdziem  się  tego  p rze- 
pów Jedzenia  doczytać  nie  mógł.  Chybaby  to  swoje  zdanie  Kopernik  powiedział  Retykowi, 
który  je  w  jakiem  swoim  piśmie  odemnie  nieczytanem  wyłożył.  Można  się  bowiem  w  opo- 
wiedzeniach Retyka  wielu  rzeczy  o  Koperniku  doczytać,  z  których  przytoczę  jedne  tu  należącą. 

Kopernik  tak  dobrze  sądził  o  pomocach  i  sposobach  swoich  obserwowania,  iż  sobie  nie 
obiecywał  dosięgnąć  ściślejszej  pr^cytyi,  jak  zbliżenie  się  do  prawdy  o  10  min.  łuku;  trzy- 
mał on  że  starożytne  obserwacye  większej  dokładności  w  sobie  nie  mają,  i  że  wiele  z  nich 
zdawały  mu  się  być  podejrzane,  to  jest  poprawione  i  nakręcane  do  szczególnych  opinii 
o  ciałach  niebieskich.  Żałował,  że  nie  tak  był  szczęśliwy  jak  Ptolomeusz,  który  po  Babilon- 
czykach  i  Chaldejczykach  mógł  z  calem  zaufaniem  korzystać  z  prac  tak  wielkich  ludzi, 
jakimi  byli  Timocharet,  Hypparch,  Mentlaui  i  inni.  Zachęcał  Retyka  do  pilnego  i  dokła- 
dnego obserwowania  gwiazd  stałych,  osobliwie  zodyakalnyeh,  ile  że  za  ich  tylko  pomocą 
dochodzić  można  z  pewnością  biegu  planet. 

„Recordor  (słowa  są  Retyka)  cum  et  ipse  juvenili  curiositate  impellebar,  et  quasi  in 
penetralia  siderum  perrenire  cupiebam.  Itaoue  de  hac  exquisitione  interdum  etiam  rixa- 
bar  cum  Optimo  et  Maiimo  Yiro  Copernico;  sed  Ule  cum  quidem  animi  mei  honesta 
cupiditate  delectaretur,  molli  brachio  objurgare  me  et  hortari  solebat,  ut  manum  etiam  de 
tabula  tollere  discerem.  Ego,  inquit,  si  ad  seztantes,  qu»  sunt  scrupula  decem,  yeritatera 
adducere  potero,  non  minus  ezultabo  animis,  quam  ratione  norma  reperta,  Pythagoram 
accepimus.  Hirante  me  et  adnitendum  esse  ad  certiora,  dicente :  huc  quidem  cum  difncul- 
tate  etiam  perrentum  iri  demonstrabat,  cum  aliis,  tum  tribus  potissimum  de  causis.  Harum 
primam  esse  ajebat,  quod  animadyerteret,  plerasque  obserrationes  yeterum  sinceras 
non  euet  sed  accomodatas  ad  eam  dotrinam  motuum,  quam  sibi  ipsi  unusquisque  peculia- 
riter  constituisaet  Itaque  opus  esse  attentione  et  industria  singulari,  ut,  quibus  aut  nihil, 
aut  param  admodum  opinio  obseirationis  ąddidisset  detrazissetre,  ea  a  corruptis  secerne- 
rentur.  Secundam  causam  esse  dicebat  siderum  inerrantium  looa  a  yeteribus  non 
ulterius  quam  ad  sezantes  partium  exquisita.  Et  secundum  haec  tamen  priecipue  erran- 
tium  positus  capi  oportere:  pauca  ezcipiebat,  in  quibusde  clinatio  sideris  ab  aeąoinoc- 
tiah  annotata,  rem  adjuyaret,  quod  de  hac  loeus  ipse  sideris  certius  constitui  jam  posset. 
Tertiam  causam  hanc  memorabat;  non  habere  nos  tales  autores,  quales  Ptolomeus  habuisset 
post  Babilonios  et  ChaJdeos,  Ula  lamina  artis,  Hypparchum,  Timocharem,  Menelaum,  et 
cateros,  quorum  et  nos  obtenrationibus  ac  praeceptis  niti  ac  confidere  possemus.  Se  quidem 


Digitized  by 


Google 


54 


maile  in  iis  aeuuiescere,  quorum  veritatem  profiteri  posset,  quam  in  ambiguorum  dubia  sub- 
tilitate  ostentare  ingenii  acrimoniam.  Haud  quidem  longius  certę  rei  etiam  propius  omnino 
abfuturas  suas  indicationes;  seztante  aut  quadrante  partis  unius  a  vero :  cuius  defectus  tan* 
tum  abesse,  ut  se  pasniteat :  ut  magnopere  lstetur  huc  usque  longo  tempore,  ingenti  labore 
mazimo  contentione,  studio  et  industria  singulari,  procedere  potuisse.  Mercurium  quidem, 
quasi  secundum  proverbium  Graecorum,  reliuquebat  m  medio  comunem,  quod  de  illo  neque 
suo  studio  obserratum  esse  diceret,  neque  ab  aliis  se  accepisse,  quo  magnopere  adjataii, 
aut  quod  omnino  probare  posset.  Me  quidem  multa  monens,  subucieus,  pracipiens,  inpri- 
mis  hortabatur:  ut  stellarum  inerrantium  obserrationi  operam  darem,  illarum  potissimum, 
qus9  in  signifero  apparent,  quod  cum  his  errantium  congressus  notari  possent."  (*)  Fphe- 
merides  Nowe  1551,  Liptiof,  a  Georgio  Joach.  Kheteo. 

H»  Nie  czytałem  Gassenda  o  życiu  Kopernika ,  ale  pomnąc  na  wiek,  w  którym 
żył  i  pisał  ten  autor,  i  na  jego  opinie  fizyczne,  pisma  Kopernika  nie  mogły  być  przez 
Gassenda  dobrze  osądzone.  Wyjąwszy  wytknięte  wyżej  omyłki,  ze  wszystkich  pisarzy,  któ- 
rych mi  się  zdarzyło  o  Koperniku  czytać:  Bailly  najlepiej  umiał  go  ocenić  i  sadzić;  i  zdaje  mi 
się,  iż  gdyby  nie  cudze  dawniejsze  mniemania,  Bailly  nicby  sobie  był  nie  miał  do  wyrzucenia- 

Nie  będzie  tu  od  rzeczy  przyłączyć  ostrzeżenie,  którego  żaden  z  piszących  o  Koperniku 
nie  zrobił.  Na  początku  jego  dzieła  znajduje  się  ledwo  nie  we  wszystkich  edycyach  powtó- 
rzona przemowa  pod  tytułem :  Ad  Uetorem  de  hypothesibus  hujus  operis,  która  nie  jest  Ko- 
pernika, ale  albo  drukarza,  albo  edytora.  Najprtód,  autor  wymawiając  w  tern  pisemku  Ko- 
pernika, że  on  tak  śmiałe  i  nadzwyczajne  o  biegu  ziemi  zdanie  ogłasza,  powiada,  że  do 
astronoma  należy  uważać  biegi  niebieskie,  a  gdy  żadnym  sposobem  prawdziwej  ich  przyczyny 
dojść  nie  może,  wolno  mu  do  ich  tłumaczenia  wymyślać  przypuszczenia  z  geometryi:  i  że 
obojga  tego  dokazał  Kopernik:  horum  autem  utrwnotie  egregie  prcestitił  hic  arti/ex:  więc 
oczywiście  tu  ktoś  drugi  mówi  o  Koperniku,  bo  znając  jego  styl  onby  był  tego  o  sobie  nic 
napisał.  Powtóre*  to  pismo  kończy  się  zdaniem  fałszywem  i  z  myślami  Kopernika  niezgo- 
dnem :  Neque  qtdsquatn,  quod  ad  hypolheses  attineU  quidquam  eerłi  ab  Astronomia  ex- 
pictet;  cum  ipsa-  nihil  tale  prastare  queat:  ne  si  in  alium  usum  conficta  proveri$  arripiat, 
ttulHor  ap  hac  diseiplina  diseedat,  quam  aceesserU. 

Ze  Kopernik  wcale  inaczej  o  swojej  nauce  sądził,  i  że  ją  ogłaszał  z  wickszem  zaufa- 
niem i  pewnością,  to  pokazują  następujące  z  niego  wypisy.  Poświęcając  dzieło  swoje  Pa- 
włowi III.  Papieżowi,  mówi  do  niego  Kopernik :  „Fore,  ut  quanto  absurdior  plerisque  nune 
h»c  mea  doctrina  de  motu  terra?  rideretur,  tanto  plus  admirationis  atque  gratis  habitura 
esset,   posquam   per  editionem    commentariorum   meorum   caliginem  absurditatis  sublatam 

riderent  liquidissimis  demonstrationibus Neque  dubito,  quin  ingeniosi  et  docti  Mathema- 

tici  mini  adstipulaturi  sint;  si,  quod  łuec  Philosophia  inprimis  ezigit,  non  obiter,  sed 
penitus  ea,  qus9  ad  harum  rerum  demonstratiouem  a  me  in  hoc  oporę  adferuntur,  cognoscere 
atque  ezpendere  Tolueriut ....  Si  fortasse  erunt,  qui,  cum  omnium  Mathematlium  igoari  sint, 
tamen  de  illis  judicium  sibi  sumunt,  propter  aliquam  locum  Scriptura*  małe  ad  suum  pro- 
positum  detortum,  ausi  fuerint  meum  hoc  institutum  reprehendere  ac  insectari:  illos  nihil 
moror,  adeo,  ut  etiam  illorum  jnd:cium  tanquam  temerarium  coutemnam ....  Mathemata 
Mathemathicis  scribuntur  etc." 

W  rozdz.  9.  księgi  I.  mówiąc,  że  bieg  ziemi  jest  przyczyną  tych  wszystkich  skutków, 
które  nam  sie  zdają  od  biegu  słońca  lub  gwiazd  stałych  pochodzić,  twierdzi:  „Qu«  omnia 


*)  Kopernik  w  dziele  swojem:  Gwiazdy  stałe  Stella  innerantes,  planety  nazywa 
trrantioi  id  estsidera:  stopnie  łuku  koła  nazywa  parte t:  seztans  partis  jest  40  minut,  qua- 
drans  partis  15  minut  łuku. 


Digitized  by 


Google 


55 


ratio  ordinis,  quo  Ula  iibi  umeem  succedunt,  et  mundi  totius  harmonia  nos  doeet,  si  modo 
rem  ipsam  ambobus,  ut  ajunt  oculis,  inspiciamus.44 

W  rozdziale  10.  księgi  I.  wyłożywszy,  że  co  dawni  biegowi  gwiazd  przypisywali :  to 
jest  skutkiem  biegu  ziemi,  kończy  temi  słowy:  „Qu*s  omnia  cum  dificilima  sint  ae  pene 
inopinabilia,  nempe  contra  multorum  sententiam,  in  processu  tamen,  farente  Deo,  ipso  sole 
clariora  faciemus  mathematicmm  saltem  artem  non  iguorantibus.44  Po  wytłumaczeniu  całego 
porządku  ciał  niebieskich  od  siebie  dostrzeżonego,  kończy:  „Tanta  nimirum  est  dirinahac 
Optimi  Hazimi  fabrica!'4 

Rzecz  dziwna!  że  Bailly  to  nieprawe  pisemko  wziął  za  przedmowę  Kopernika, 
i  wyjęte  z  niej  fałszywe1  mysH  przytacza  (Histoire  de  1'Attron  moder.  Tom.  I.  §.  20.  p.  361) 
za  myśli  Kopernika  skromnością  przybrane.  W  człowieku  tak  śmiało  prawdę  opowiadają- 
cym jak  Kopernik,  nigdy  fałsz  nie  jest  językiem,  ani  ubiorem  skromności 

Dalsze  o  Koperniku  wiadomości. 

W  dawnym  składzie  Akademii  Krakowskiej,  był  ciągle  utrzymujący  się  zwyczaj,  iż 
Profesor  astronomii  powinien  był  wyrachować  i  w  rękopiśmie  złożyć  Zgromadzeniu  przy  końcu 
każdego  roku  Efemerydy,  to  jest  biegi  i  położenia  słońca  księżyca  i  wszystkich  planet  na 
każdy  dzień  roku  następującego,  W  bibliotece  akademii  znajdują  się  takowe  Efemerydy 
przez  Wojciecha  Brudzewskiego  nauczyciela  Kopernika  ułożone  i  wypracowane  na  r.  1481 
i  t  d.  które  tylko  same  czyste  astronomiczne  rachunki  i  położenia  dzienne  planet  i  słońca 
w  sobie  zawierają;  kiedy  w  późniejszych  czasach  inni  profesorowie  astronomii  dodawali 
do  takowych  Efemeryd  wieszczbiarstwa  astronomiczne,  Brudzewski  więc  nie  zaraził  się 
astrologią,  ale  naukę  gwiazd  tak,  jak  jego  uczeń  Kopernik,  w  swojej  nieskazitelnej  czy- 
stości opowiadał.  Są  oprócz  tego  ręką  Brudzewskiego  pisane  w  r.  1477  tablice  biegu  pla- 
net, które  do  układu  Efemeryd  służyły. 

Tadeusz  Czacki  starosta  Nowogrodzki  (jak  o  nim  w  pochwale  Józefa  Szymanowskiego 
wymownie  i  rzetelnie  powiedział  Stanisław  Kostka  Potocki,  ogromem  tylu  wiadomości  pa- 
miftny)y  który  od  położonych  światłych  i  ważnych  za  rządu  Polskiego  w  życiu  publiczne m 
zasług  przeszedł  do  uczonych  prac  w  Prawie  i  Historyi  Polskiej,  łącząc  do  rzadkiej  gorliwo- 
ści o  wzrost  nauk  i  chwałę  Towarzystwa  Warszawskiego  najpiękniejszy  owoc  nauki  i  ozdobę 
talentu,  to  jest  szlachetność  nieskażonego  charakteru ;  i  Marcin  Molski  sztuką  poezyi,  przed- 
sięwziętą w  tłumaczeniu  Eneidy  Wirgiliusza  pracą,  i  już  ogłoszonemi  z  niej  pięknemi  wy" 
pisami  Polakom  znany ;  ci  dwaj  z  grona  Towarzystwa  Warszawskiego  mężowie,  objeżdżając 
Prusy  dawne  Polskie  i  Warmią,  o  Koperniku  to  mi  donieśli  w  liście  swoim  12.  Sierpnia  1802. 
z  Królewca  pisanym : 

„W  drodze  naszej  przedsięwziętej  dla  zebrania  pamiątek  zgasłej  Ojczyzny,  szukaliśmy 
takie  Kopernika  pomników.  Odkrycia  nasze,  chociaż  małe,  składamy  i  z  naszej  chęci,  i  z  woli 
Zgromadzenia  przed  tym,  który  rozbiór  dzieł  jego  z  opisem  życia  przedsięwziął ....  Miko- 
łaj Kopernik  był  Kanonikiem  Warmińskim  i  Administratorem  dóbr  Kapitulnych  Allenstein. 
Dzieląc  w  obudwu  miejscach  swoje  bawienie,  w  jednem  i  drugiem  miał  swoje  Gwiazduwainie 
czyli  Obserwatoria.  W  mieszkaniu,  które  teraz  pasterz  wyznania  Luterskiego  zajął,  były 
przylepione  na  kominie  pisane  ręką  jego  wiersze.  Piętnaście  lat  minęło,  jak  odeszły  z  tego 
miejsca  Pasterz,  tę  pamiątkę  ręki  Kopernika  uwiózł.  Na  szkle  w  oknie  miał  być  jego  herb 
kolorowy  wyryty.  Równie  jest  lat  kilkanaście,  jak  trwającą  od  półtrzecia  wieku  pamiątkę 
przez  niedbałość  utracono.  Pokazują  nade  drzwiami  wykutą  dawniej  dziurę,  przez  którą 
promienia  słoneczne  wpuszczane  były  do  punktów  naznaczonych  w  drugiej  izbie,  lecz  sześć 
lat  dopiero,  jak  teraźniejszy  mieszkaniec  kilkunastą  cegłami  te  próżne  założył  miejsca.44 
Uwaga.  Był  to  zapewne  Gnomon  astronomicmy,  który  sobie  w  swem  mieszkaniu  sporządził 


Digitized  by 


Google 


56 


Kopernik  do  czasu  południa,  do  wysokości  południowych  słońca,  do  obserwacyi  Soistitiorum 
et  Aąwnoctiarum  i  dochodzenia  pochyłości  ekliptyki. 

„Wieża  bliska  na  którą  wchodził  Kopernik  i  tam  nocy  trawił,  jest  źle  utrzymywana, 
a  na  dole  więźnie  teraz  osadzeni,  kajdanami  brzęczą.  Stanęliśmy  w  Frauenburgu;  idąc  do 
świątyni  gdzie  Kopernika  zwłoki  spoczywają,  powtarzaliśmy  jego  imię.  Starzy  i  młodzi  przy- 
wykli od  pieluch  tego  człowieka  z  czułością  wspominać.  Wielkość  nauki  zostawują  posza- 
nowaniu uczonych,  sami  je  okazują  w  tern,  co  ich  bliżej  ściąga  uwagę.  Frauenbmrg  aa 
górze  gdzie  jest  kościół,  nie  miał  wody,  a  cała  okolica  miejska,  młyna.  Kopernik  o  pół 
mili  rzekę  Baudf  śluzą  piętnastą  i  pół  łokcia  pochyłą  podnosi,  krętą  pochyłością  pro- 
wadzi, młyn  stawia:  obok  niego  wielkie  koło  podnoszące  wodę  na  szczyt  wieży:  i  rurami  na 
górę  pędzi  wytryskującą  wodę,  której  dostatek  miał  każdy  Kanonik  na  swym  dziedzińcu.  *) 
Została  machina  popsuta;  ograniczona  w  roku  1772  kapituła  w  intratach,  ma  teraz  nie  wiel- 
kim kosztem  tę  machinę  i  rury  naprawić.  Podanie  jest  między  uczeńszemi  w  tern  miejscu, 
ze  wzoru  tej  machiny  żądano  za  Ludwika  XIV.  Weszliśmy  do  kościoła,  przy  ołtarzu  do  jego 
kanonii  przywiązanem,  leży  grobowy  kamień,  w  części  zakryty  marmurowym  gankiem 
otaczającym  środkowy  ołtarz  kościelny.  Sfery  niezgrabnie  wyryte,  i  litery  Nicol  okazywały 
miejsce  spoczynku  szanownych  szczątków.  Pozwoliła  zacna  kapituła,  w  której  składzie  równa 
jest  uprzejmość,  jak  gorliwość  o  sławę  wspólnego  narodu,  usunąć  przeszkody.  Po  wy- 
myciu  kamienia,    znaleźliśmy  litery    NICOL COP US ;   w  drugim    wierszu   Obiit 

AN . .  M inne  litery  były  wytarte.    Zdjąwszy  tedy  kamień,  byliśmy  przytomni  kopaniu 

(bo  w  tej  Katedrze  grobów  kanonicy  i  biskupi  przed  18.  wiekiem  nie  mieli),  znaleźliśmy  tylko 
nadgniłych  kości  kawałki :  złożyła  ich  część  u  siebie  kapituła,  a  pięć  cząstek  nam  dając, 
wydała  razem  i  uroczyste  na  nie  przez  podpisy  pierwszych  Prałatów  świadectwa.  My  dwaj 
mamy  dane  te  pamiątki.  Posyłamy  do  świątyni  w  Puławach  jedne  cząstkę,  a  dwie  odwo- 
zimy Zgromadzeniu ....  Szukaliśmy  pism  tego  człowieka:  są  jego  podpisy  na  urzędo- 
wnych  kapituły  dziełach ....  Miło  jest  widzieć  w  aktach  kapitularaych,  że  kapituła  nie  żało- 
wała na  wydatki  podróży  jego  do  Włoch,  gdzie  podobno  sposobił  dojrzałe  później  systema. 
Z  podania  dawnego  twierdzą  mieszkańcy,  że  były  instrumenta,  które  ręką  swoją  Kopernik 
robił.  Chlubił  się  w  16.  wieku  jeszcze  Tycho  Brache  jednym  instrumentem  Parallaticum 
zwanym,  który  z  drewna  wyrobił  ten  niezrównany  Mąż  (jak  go  nazywa),  a  Hannow  kano- 
nik Warmiński  w  darze  mu  przysłał.  Zginęły  i  te  szacowne  pamiątki,  o  których  rodzaju 
i  wielkości,  ci  nawet,  którzy  je  w  części  widzieli,  różnią  się  w  opowiadaniu.  Szukaliśmy  dzieł 
jego:  los  zawistny  musiał  je  unieść;  a  pismo  o  rzeczy  mennicznej,  do  której  urządzenia,  tak 
jak  Newton  był  wezwany,  podobno  wjednem  Prus  dawniej  Polskich  zostaje  mieście.  Zna- 
leźliśmy listy  jego  w  pospolitych  życia  jego  sprawach.  Jeden  posyłamy  dla  sprawdzenia 
jego  ręki,  gdyby  rękopisma  Kopernika  mogły  być  znalezione.  Byliśmy  w  jego  domu :  nie 
wielką  na  wyźszem  piętrze  zawiera  izbę,  z  której  jest  galerya  do  dawnej  jego  trwiasduwa- 
sW,  i  schody  jeszcze  z  dołu  można  w  ułomku  widzieć.  Na  trzy  strony  miał  przesmyk  morski 
w  widoku,  a  na  czwartej  równinę,  którą  postawiona  później  wieża  zasłoniła,  i  t  d." 

Może  Kopernik  nową  swoje  o  biegu  ziemi  naukę,  będąc  we  Włoszech  już  rozmyślał 
i  układał;  że  atoli  za  czasów  jego  bardziej  kwitła  astronomia  w  Polsce,  jak  we  Włoszech, 
świadczą  to  liczne  astronomiczne  w  akademii  Krakowskiej  rękopisma,  i  wyznanie  Jerzego 
Retyka  Kopernika  ucznia,  który  powiada,  iż  jeżdżąc  po  Włoszech  dla  uczenia  się  attrono- 


*)  Nad  tą  machiną  był  napis  następujący: 

Hic  patiuntur  aquse  sursum  properare  coacts 

Ne  careat  sitiens  incola  montis  ope. 
Quod  natura  negat,  tribuit  Copernicus  arte 
Unum  pro  cunctis,  fama  loąuafcur  opus. 


Digitized  by 


Google 


57 


mii,  mało  tam  znalasł  pomocy  dla  siebie,  i  że  cokolwiek  umie,  wszystkiego  się  w  Prusach 
Polskich  od  Kopernika  nauczył.  „Dum  quaero ;  qui  me  accipiat  coeliąue  yias  et  sidera  mou- 
stret,  Septemtriones  subii,  et  inde  contrario  tractu  in  Italiam  contendi,  ubi  puer  aliąuando 
cum  meis  fueram:  quia  fama  erat  de  ąuibusdam  eximia.  Sed  ab  his  quantumvis  celebri- 
i  bus,   non  multum  adjumenti  allatum  fuit  studiis  nostris.   In  Prussia  ea  didici  atque  per- 

<i  cepi  de  proclarissima  arte  Astronomia;,  dum  rersor  apudsummum  rirum  Nicolaum  Coper- 

■  i  nicuro,  quibus  elaborandis,  augendis,  ordinandis,  ut  neque  vita,  neque  opera  unius  sufficere 

possit."  Ephemerides  nova?  ad  annum  1551  a  Georgio  Joach.  Rhetico  secundum  doctrinam 
Ł  D.  Nicolai  Copernici  Torunensis  Pneceptoris  sui.    Lipsiae  1550. 

;  Kopernik  miał  brata,  który  bawił  w  Rzymie,  jak  to  świadczy  tenże  Rheticus  w  Try- 

;  gonometryi   Kopernika,  którą  Hartmanowi  Norymberczykowi  przypisał :    w  liście  poświęca  - 

|  jącym  mu  to  dzieło  mówi  Rheticus:  „Hue  accedit,  quod  audio  amicitiam  tibi  Romę  fuisse 

|  cum  Autoris  fratre.    Sed  tibi  Yiro  doctissimo  non  minor  est  causa,   quam  h«c,  ad  araan- 

dum  autorem,  et  acerimum  ipsius  ingenium  etc.44  i  nie  wiem  czyli  nakłady  Kapituły  War- 
mińskiej na  podróż  do  Włoch  nie  były  dla  brata  Kopernika,  który  był  także  kanonikiem 
Wannińskim. 


r^ 


Digitized  by 


Google 


Digitized  by  VjOOQl6 


O  TŁUMACZENIU  NA  JĘZYK  ANGIELSKI  ROZPRAWY 
JANA  ŚNIADECKIEGO 

i   KOPERNIKU 

PRZEZ 

JUSTYNA  BRENAN,  IRLANDCZYKA, 

UWAGI  NAD  NIĄ 
B@KT@RA    BRUWKLBY* 
I  ODPOWIEDŹ 
JANA  ŚNIADECKIEGO.  O 

i,  którym  obcą  nie  jest  Historya  i  Geografia  Polska,  krajowcy  i  cudzo- 
ziemcy są  przekonani,  że  ustanowiciel  dzisiejszej  astronomii  Mikołaj  Ko- 
pernik był  Polakiem.  Ojciec  tego  znakomitego  męża,  mieszczanin  Kra- 
kowski, wyprowadził  się  z  Krakowa  do  Torunia,  dokąd  ściągnął  go  na 
mieszkanie  brat  żony  jego  Watzelrod  biskup  Warmiński,  i  tu  się  urodził 
wiekopomnej  sławy  syn  jego.  Wszystko  to  stało  się  w  czasie,  w  którym 
Prusy  królewskie  z  miastem  Toruniem  odzyskane  na  Krzyżakach  przez 
Kazimierza  IV.  Jagiellończyka,  składały  część  korony  Polskiej.  2)  Niemasz 

1)  Artykuł  ten  zamieszczony  jest  w  Dzienniku  Warszawskim  Rok  1825.  tom  I. 

2)  W  r.  1466.  monarcha  ten  wygnał  Krzyżaków  z  nieprawnie  przywłaszczonej  przed 
niewielą  laty  ziemi.  Pomorskiej  Prus  królewskich  i  książęcemi  zwanych.  —  Za  wstawieniem 
się  zaś  papieża  w  d.  9.  Października  t.  r.  przy  książęcych  Prusach  zostawił  zwyciężonych 
z  obowiązkiem  poddaństwa  Polsce.  Były  więc  Prusy  królewskie  i  przedtem  i  potem  wła- 
snością Polaków,  aż  do  pierwszego  rozbioru  kraju  naszego:  zresztą  część  tego  kraju,  a  z  nią 
miasto  Toruń  do  księstwa  nawet  Warszaw,  należała.  Gdyby  więc  Kopernik  i  przed  rokiem 
1466  urodził  się,  byłby  zawsze  za  Polaka  uważanym,  bo  Prusy  królewskie  nie  zawojował,  ale 
jako  nasze  dawną  własność  odebrał  Kazimierz  Jagiellończyk.  —  Kopernik  zaś  jak  wiadomo 
w  ośm  lat  po  tern  zwycięztwie  przyszedł  na  świat  (r.  1473.)  Wszystkie  dowody  historyczne 
na  poparcie  tego  podania,  z  współczesnych  Kopernikowi  historyków  czerpane,  uczony  Jan 
Śniade ck i  w  swojej  rozprawie  umieścił:  a  więc  rzecz  ta  żadnej  niepodlega  wątpliwości.  Nie- 
możemy  jednak  niewspomnieć  o  nowym  jeszcze  dowodzie.  W.  XIV.  tomie  Pamiętnika 
Warszawskiego  na  str.   372.  znajduje  się  „zaświadczenie   dowodzące,  iż  Mikołaj  Kopernik 


Digitized  by 


Google 


60 


więc  wątpliwości,  że  Kopernik  urodził  się  Polakiem:  bo  zresztą  syn  da- 
wniejszego mieszczanina  Krakowskiego  nie  mógł  pochodzić  ani  ze  krwi 
Krzyżackiej,  ani  ze  krwi  pierwiastkowych  mieszkańców  Prus  zwanych  kró- 
lewskiemi,  a  wówczas  składających  trzy  województwa:  Chełmińskie,  Mal- 
borskie,  Pomorskie  i  księstwo  zwane  Warmią. 

Tę  okoliczność  przywodząc  sobie  na  pamięć,  dziwić  się  potrzeba  nad 
uiewiadomością  tych,  którzy  najniedorzeczniejsze  o  rodzie  i  ojczyźnie  Ko- 
pernika ogłosili  brednie.  Tak  naprzykład  w  słowniku  Encyklopedycznym 
„Real-Encyclopedie  oder  Conversations-Lexiconu  pod  literą  C.  podany  jest  Ko- 
pernik za  Niemca.  Dla  tego  najprzód,  że  Toruń  jest  starem  pruskiem  miastem 
leżącem  nad  Wisłą,  w  miejscu  w  którem  ta  rzeka  z  polskiej  wchodzi  w  pru- 
ską ziemię.  Błąd  geograficzny.  Powtóre  że  familia,  jak  się  zdaje  auto- 
rowi artykułu,  pochodzi  z  Westfalii,  gdzie  nazwisko  „Copern"  utrzymuje 
się  dotąd  po  chłopskich  domach  (Bauernhofen) :  ta  zaś  po  osiedleniu  przy- 
chodniów nad  Wisłą,  miała  się  przemienić  na  „Copernik"  a  w  końcu 
z  uczoną  sławą  astronoma  na  „Copernicus."  —  Z  niemieckimi  kawalerami 
(powiada  dalej  autor)  udał}  się  do  Prus  wiele  Westfalczyków  i  Nadreń- 
czyków  i  dotąd  znajdują  się  słowa,  które  jednakowo  brzmią  tak  w  West* 
falii  jak  w  Prussach. 

Więcej  nas  jednak  obchodzi  to  co  sławny  astronom  francuski 
„Delambre"  w  swojej  „Histoire  de  F  Astronomie"  w  przypiskach  i  notach 
I.  tomu  na  str.  56.  powiedział:  „Pan  Śniadecki,  autor  pochwały  (?)  Ko- 
pernika, zapewnia,  że  Toruń  był  miastem  polskiein,  że  Kopernik  w  Kra- 
kowie odbierał  nauki,  i  że  żył  pod  królami  Jagiellończykami.  Inni  je- 
dnak uczeni  niezgadzają  się  na  to."  —  Tych  słów  niepowinien  był  tak 
zostawić  francuski  uczony,  niechcąc  wzbudzić  w  czytelniku  słusznego  po- 
wątpiewania, czy  pierwsze  wiadomości  geografii  i  bistoryi  ludów  europej- 
skich były  mu  dostatecznie  znajome. 

Tak  to  tworzyły  się  zmyślone  lub  błędne  podania  cudzoziemców  o  ro- 
dzie i  ojczyźnie  Kopernika. 

Te  mylne  podania  zostały  sprostowane  we  Francyi  skutkiem  korres- 
pondencyi  i  starań  profesora  Adryana  Krzyżanowskiego,  któremi  sprawił, 
iż  od  roku  1820  zaczęto  wybijać  w  mennicy  medal  ku  czci  Kopernika 
z  napisem  wracającym  hołd  prawdzie  i  wyrażającym,  że  Kopernik  urodził 
się  Polakiem.    Okoliczności   wybicia  tego  medalu  skłoniły  szanownego 


(ojciec  sławnego  astronoma)  obywatel  Toruński  z  żoną  i  dziećmi  swojemi,  przyjęci  do  uczest- 
nictwa dobrodziejstw  duchownych  od  prowincyi  polskiej  zakonu  Dominikańskiego.**  Pisma 
to  okazane  było  w  oryginale  Redaktorowi  Pamiętnika  przez  pułkownika  Regulskiego,  i  cale 
w  łacińskim  języku  znajduje  się  tam  umieszczone.  Datę  na  10.  Marca  1469  zawiera 
w  sobie  szczegół  dowodzący  stosunków  ojca  Kopernika  z  miastem  Krakowem,  gdzie  przemie- 
szkiwał nim  się  przeniósł  do  Torunia. 


Digitized  by 


Google 


61 


Irlandczyka  P.  Justyna  Brenan  z  Dublina,  podówczas  bawiącego  w  Paryżu, 
do  upowszechnienia  w  krajach  W.  Brytanii  rozprawy  Jana  Śniadeckiego 
o  dziełach  i  życia  Kopernika,  Wytłumaczył  on  tę  pracę  Polaka  na  język 
Angielski  i  tłumaczenie  swoje  na  świat  wydał  pod  tytułem:  „Prize 
essay  on  the  literary  and  seientific  labros  of  Copernicus  the  founder  of 
modern  Astronomy.  Written  originally  in  the  Polish  language,  by  J.  B. 
Śniadecki.  Translated  from  the  French  of  M.  Tęgoborski  by  Justyn  Bre- 
nan-Dublin,  printed  by  W.  Folds  and  son,  Great  Straud-Street  1823." 

Posiadamy  cxemplarz  tłumaczenia  angielskiego,  a  w  nim  widzimy 
wszystkie  dowody  gorliwego  poświęcenia  się  tłumacza  obronie  prawdy 
historycznej  z  drogiej  narodu  polskiego  własności 

Praca  Śniadeckiego  niestraciła  zalet  swoich  w  języku  angielskim, 
ponieważ  tłumaczenie,  lubo  z  francuskiego,  jest  wierne  i  piękne.  Profesor 
astronomii  i  Prezes  akademii  królewskiej  w  Dublinie,  P.  Brinkley  poczy- 
nił z  chwałą  dla  polskiego  uczonego  uwagi  nad  jego  uwieńczoną  rozprawą 
i  te  na  końcu  tłumaczenia  angielskiego  są  umieszczone.  Temuż  P.  Brin- 
kley dedykował  szanowny  tłumacz  swoje  angielską  kopią.  Po  dedykacyi 
następuje  przemowa,  w  której  tłumacz  wykłada  wspomnione  wyżej  powody 
swego  przedsięwzięcia,  czytelnik  zaś  widzi  jak  wielkiego  nabył  prawa  P. 
Brenan  do  wdzięczności  Polaków.  J) 

Udzielając  o  tem  wiadomości  bierzemy  za  obowiązek  przydać  jeszcze 
następujące  uwagi. 

Be  nam  wiadomo  z  pewnego  źródła  ś.  p.  P.  Delambre  był  spół- 
uczniem  Jana  Śniadeckiego  w  astronomii,  i  dwaj  ci  uczeni  od  lat  30.  w  cią- 
głych zostawali  z  sobą  stosunkach.  Pismo  swoje  o  Koperniku  posłał  De- 
lambrowi  nasz  autor  w  języku  francuskim,  na  kilka  lat  przed  wyjściem 
na  świat  jego  „Histoire  de  1' Astronomie  modernę/1  W  tein  dziele  czy- 
tamy powtórzone  najważniejsze  myśli  i  uwagi  Jana  Śniadeckiego  o  nauce 
Kopernika,  o  czem  przed  Śniadeckim  nikt  nie  pisał;  a  tymczasem  Pan 
Delambre  niewspominał  o  pierwszem  źródle  wielu  swoich  myśli  i  nic  nie- 
nadmienił  o  tej  pracy  astronoma  polskiego;  lecz  dopiero  w  notach  napi- 
sał przywiedzione  wyżej  wyrazy,  jakby  chcąc  powiedzieć,  że  rodowitość 
Kopernika  była  jednym  zamiarem  pracy  Śniadeckiego.  A  jednak  kto  prze- 
czyta rozprawę  Śniadeckiego  o  Koperniku  i  dzieło  Delambra,  łatwo  po- 
str/eźe,  że  pierwszy  na  lat  15  wprzód  to  napisał  co  powiada  drugi. 

1)  Oprócz  wszelkich  dowodów  rodowitości  Kopernika  przez  Jana  Śniadeckiego  przy* 
toczonych,  Pan  Brenan  porobił  wyjątki  z  korespondencyi  Woltera  i  Fryderyka  II.  króla 
pruskiego,  który  sam  Kopernika  juz  za  Polaka  już  za  Niemca  uważa,  jakoto :  w  liście  345 
z  Ferney  11  Listopada  1772.,  w  liście  378  z  Potsdamn  12  Sierpnia  1773.  —  w  liście  379 
z  Ferney  4  Września  1773.  —  w  liście  381  z  Potsdamu  9  Października  1773.,  w  liście 
383  z  Ferney  28  t.  m.  i  r.  —  w  liście  387  z  18  Grudnia  1773.  ~  nareszcie  w  liście  476. 
i  dnia  25  Stycznia  1778. 


Digitized  by 


Google 


62 


Wiernemu  i  dokładnemu  tłumaczeniu  P.  Brenan  tej  pozostaje  życzyć 
zalety,  aby  w  niem  niebyły  opuszczone  noty  oryginału,  potrzebne  dla  obja- 
śnienia i  dowiedzenia  główniejszych  twierdzeń  textu. 

Wspominając  o  notach  i  texcie  winniśmy  ostrzec,  że  w  druku  war- 
szawskim na  karcie  85.  w  wierszu  3.  popełniono  ważną  pomyłkę,  która 
powtórzono  w  edycyi  paryskiej  na  karcie  60,  wiersz  4  o  trygonometryi 
Kopernika  drukowanej  w  Wittembergu  nie  w  r.  1552,  ale  w  r.  1542.  Ta 
omyłka  robi  uwagi  i  wnioski  textu  rozprawy  albo  fałszywe  albo  niezro- 
zumiałe. Odkryta  przez  Jana  Śniadeckiego  w  bibliotece  akademii  Kra- 
kowskiej ł  wcale  nieznajoma  astronomom  trygonometrya  Kopernika,  wy- 
szła z  druku  15  ±2,  jego  zaś  wielkie  dzieło  de  Revolutionibu?  wyszło  rok 
później,  to  jest  r.  1543.  Tej  omyłce  nic  uległo  wprawdzie  tłumaczenie 
angielskie  z  przyczyny  wspomnionego  opuszczenia  not,  ale  zato  w  innych 
datach  znajdują  się  tam  omyłki.  Zadanie  do  rozprawy  o  Koperniku  było 
ogłoszone  w  Warszawie  1801  r.  ')  autor  na  nie  odpisał  i  odpowiedź  prze- 
słał r.  1802.  Z  druku  wyszło  to  pismo  pierwszy  raz  w  roku  1803,  a  wkrótce 
potem,  pierwsze  niewierne  tłumaczenie  francuskie  P.  Tęgoborskicgo, 
a  zatem  nie  w  r.  1809,  jak  powiada  P.  Brenan  na  pierwszej  karcie,  w  wier- 
szu ostatnim  swojej  introdukcyi.  Wydanie  Warszawskie  z  r.  1818  tłuma- 
czenia francuskiego  było  przejrzane  i  poprawione  przez  samego  autora 
(revu  et  corrigó  par  Tr.uteur  lui  mćme,  pour  retablir  le  vrai  sens  de  plu- 
sieurs  passages  de  Toriginal)  i  według  tego  wydania  wykonał  i  ogłosił 
swoje  tłumaczenie  angielskie  P.  Brenan. 

Dowiadujemy  się  także,  że  rozprawa  Jana  Śniadeckiego  jest  jeszcze 
wytłumaczona  na  język  rosyjski  przez  uczonego  Anastazewicza  Radzce 
Stanu  Państwa  Rosyjskiego. 


1)  Zadanie  to  było  takie:  „Oddając  hołd  -winnej  pochwały  Mikołajowi  Kopernikowi, 
pokazać  jak  wiele  mu  winne  były  nauki  matematyczne,  mianowicie  astronomia  w  wieku 
w  którym  żył;  z  których  poprzedników  jak  wiele  i  jakim  sposobem  korzystał?  i  jak  wiele 
mu  są  winne  w  czasie  teraźniejszym?"  Rozprawa  Jana  Śniadeckiego  rozwiązująca  to  zda- 
nie, zawiera  rzeczy  następujące: 

1.  Stan  astronomii  przed  Kopernikiem.  2.  Krótkie  opisanie  życia  Kopernika.  3.  Jak 
szedł  Kopernik  do  poznania  dawnych  błędów  i  ich  poprawy.  4.  Jakie  miał  niebezpieczeń- 
stwa do  uniknienia.  5.  Zbiór  i  widok  ogólny  jego  nauki  i  wynalazków.  6.  Układ  świata 
na  biegu  ziemi  zasadzony  jest  własnem  dziełem  i  wynalazkiem  Kopernika.  7.  Porządek 
odkryty  w  ciałach  niebieskich  przez  Kopernika.  8.  Wynalazki  Kopernika  w  geometryi. 
9.  Treść  księgi  II.  jego  dzieła  i  co  komu  w  niej  winien?  10.  Wolne  wynalazki  Kopermka 
w  księdze  III.  11.  Zarzuty  od  Bailly  Kopernikowi  zrobione  są  niesłuszne.  12.  Kopernik 
przejął  niektóre  przesądy  i  błędy  dawnych,  ale  się  astrologią  nie  skaził.  13.  Kopernik  nie- 
raógt  uniknąć  błędów  zasiągnionych  z  dawnej  nauki.  14.  Kopernik  był  od  niektórych 
pisarzów  źle  osądzony,  bo  był  źle  uważany.  15.  Wpływ  Kopernika  na  wynalazki  późniejsze 
i  stan  dzisiejszej  astronomii.  16.  Wynalazki  w  ciałach  niebieskich  i  w  teoryi  ich  biegu,  do 
których  prowadziła  astronomów  nauka  Kopernika. 


Digitized  by 


Google 


68 

ł  — — — 

I  Nadmieniliśmy  wyżej,  że  nad  rozprawą  Jana  Śniadeckiego  Dr.  Brin- 

f         kley  poczynił  uwagi,  które  przy  końcu  tłumaczenia  angielskiego  są  umie- 
szczone: udzielamy  przeto  i  uwagi  i  tę  odpowiedź  autora. 

Uczony  recenzent  przytacza  najprzód  następujące  wyrazy  oryginału : 
„Zarzuty  od  Bailly  Kopernikowi  zrobione  są  niesłuszne,"  i  tak  mówi.  Ten 
tytuł  rozdziału  wymaga  kilka  uwag.  P.  Śniadecki,  przedsięwziąwszy  obronę 
Kopernika,  sam  został  wprowadzony  w  błąd;  bo  więcej  przypisał  Koper- 
nikowi niż  mu  się  z  prawa  należy.  Uczynił  to  w  dwóch  lub  w  trzech 
miejscach,  lecz  z  tych  wszystkie  wiążą  się  z  sobą. 

Bailly  przygania  Kopernikowi  „że  pochyłości  drogi  ziemskiej  przy- 
pisywał zmiany  peryodyczne,  że  ruch  punktów  równonocnych  miał  za  nie- 
jednostajny." Autor  rozprawy  powiada,  iż  Bailly  postrzegł  błędy  Koper- 
nika tam  właśnie  gdzie  ich  niemasz,  i  że  co  postępy  astronomii  fizycz- 
nej dowiodły  w  ciałach  niebieskich,  to  Bailly  położył  między  błędy  Ko- 
pernika. 

Rzeczywiście  nie  znajdują  się  zmiany  pochyłości  drogi  ziemskiej 
i  ruchy  punktów  równonocnych  takie,  jakie  Kopernik  przyjął. 

Zmiany  wytknięte  w  astronomii  fizycznej,  które  rzeczywiście  znajdują 
się,  są  bardzo  różne  co  do  ilości  i  dzieją  się  według  praw  zupełnie 
różnych  od  tych,  które  naznaczył  Kopernik.  Jednak  Bailly  niepowinien 
był  przy  ganiać  Kopernikowi.  Przyjęte  przez  niego  nieregularności,  uzna- 
wali astronomowie  przez  długi  przeciąg  czasu;  wyjaśniono  zaś  je  przyda- 
wszy do  układu  Ptolomeusza  bieg  dziewiątej  sfery.  Wypadł)'  one  z  po- 
równywania niedokładnych  obserwacyi  szkoły  Alexandryjskiej  z  obserwa- 
cyami  arabskich  astronomów  tudzież  obserwacji  Kopernika  i  tych  astro- 
nomów, którzy  żyli  podczas  wskrzeszenia  nauk  w  Europie.  Zdaje  się  iż 
nikt  o  nich  niepowątpiewał.    Nadano  fenomenowi  nazwisko  „trepidacyi." 

Thebith  ebu  Corah,  astronom  arabski,  który  żył  w  IX.  wieku,  zdaje 
się  pierwszy  przedsięwziął  wytknąć  prawa  trepidacyi. 

To  nazwisko  utrzymywało  się  razem  z  układem  Ptolomeusza,  Milton 
który  szedł  bardziej  za  Ptolomeuszem  niż  za  Kopernikiem,  przechował  je 
w  swoim  Baju  utraconym  w  księdze  III.  gdzie  mówi: 

„Przybywają  siedem  planet,  gwiazdy  stałe  i  tę  kryształową  kulę, 
której  przewaga  sprawia  tak  nazwaną  trepidacyą.  ') 

Zaiste  niemożna  się  było  spodziewać  aby  Kopernik  miał  odrzucić 
te  pozorne  ruchy.  Nie  łatwo  mu  było  pokazać,  iż  się  nie  znajdiyą:  prze- 
ciwnie musiały  się  mu  wydać  dobrze  ugruntowane.  Pozostawało  mu  wy- 


1)  The  pass  the  planeta  seren,  and  pass  tke  fix'd,  And  tbat  orystalline  sphere,  wbose 
balance  weighs  The  trepidation  tack'd. 

Milton.  Par.  Lost.  Boek.  3. 


Digitized  by 


Google 


64 


tknąć,  iż  tym  sposobem  mogą  być  wyjaśnione  przez  jego  układ,  a  tak 
postąpiwszy,  przydał  piękności  dziełu  swojemu. 

Matematyczne  wyjaśnienie  jakie  dał  Kopernik  ruchów  osi  ziemskiej, 
chcąc  wytłumaczyć  pomysłowy  fenomen  trepidacyi,  ma  wiele  zalet 

Zdaje  się  przeto,  iż  P.  Śniadecki  sprawiedliwie  przyganił  Baillyemu 
jego  zarzuty;  lecz  sam  idzie  za  daleko,  przypisując  Kopernikowi  pierwsze 
odkrycia  tych  drobnych  poruszeń,  które  dopiero  przy  dokładności  tera- 
źniejszych narzędzi  były  odkryte,  a  których  źródło  było  wytknięte  przez 
astronomią  fizyczną. 

Kołysanie  się  osi  ziemskiej  i  nierówności  ruchu  punktów  równonoc- 
nych  odkryte  przez  Bradleya  mogą  być  przytoczone  jako  objaśnienie.  Wy- 
noszą one  tylko  kilka  sekund  w  18  latach  a  niemogły  być  odkryte  za  pomocą 
narzędzi  jakich  używano  za  czasów  Kopernika.  Jeżeli  więc  Kopernik  miał 
jaką  wiadomość  o  tych  poruszeniach,  musiał  ją  mieć  tylko  z  teoryi,  lecz 
chwila  zastanowienia  pokaże,  iż  to  się  stać  niemogło.  Jakoźkolwiek  spra- 
wiedliwe były  myśli  Kopernika  po  zakres  po  jaki  sięgają  o  przyciąganiu 
materyi,  nie  zdaje  się  przecie,  iż  rozciągnął  przeciąganie  ciał  za  ich  gra- 
nice: a  nawet  gdyby  był  objął  myślą,  iż  przyciąganie  rozchodzi  się  do 
całego  układu  dla  tego,  iż  każde  ciało  przyciąga  i  że  jest  przyciągane, 
stąd  jednak  niebyłby  wyprowadził  kołysania  się  księżyca,  bo  nie  wiedział 
o  sferoidalnej  figurze  ziemi.  Rzecz  zaś  pewna,  iż  taka  figura  ziemi  była 
mu  zupełnie  nieznaną. 

Na  te  uwagi  dublińskiego  astronoma  tak  odpowiada  uczony  Jan  Śnia- 
decki w  liście  swoim  pisanym  d.  13.  (25)  Października  r.  1824.  do  jednego 
z  rodaków  z  okoliczności  wytłumaczenia  uczonej  jego  pracy  na  język 
angielski. 

„Że  moje  pismo  o  Koperniku  przetłumaczono  na  język  angielski 
w  Dublinie,  cieszę  się  dla  tego,  że  w  tym  gruntownie  uczonym  narodzie 
głębiej  rozważać  i  cenić  będą  wielkie  myśli  i  zasługi  Kopernika  w  astronomii 
niż  dotąd  pospolicie  wszyscy  prawie  astronomii  pisarze,  o  których  prze- 
konałem się,  że  albo  nie  czytali  oryginalnego  dzieła  Kopernika,  albo  je  czytali 
bez  uwagi.  Zarzut  szanownego  Dr.  Brinkley  byłby  sprawiedliwy,  gdybym 
przypisywał  Kopernikowi  o  kołysaniu  się  osi  ziemskiej  to  co  odkrył  Bra- 
dley,  albo  czego  nas  dziś  astronomia  fizyczoa  uczy;  ale  tego  ani  w  mojem 
piśmie  ani  w  Kopernika  nie  masz.  Kopernik  w  rozdz.  3.  księgi  Ul- 
pisze  to  czego  nikt  przed  nim  nie  myślił  i  nie  pisał:  że  oś  ziemska  ma 
bieg  około  osi  ekliptyki,  że  ten  bieg  jest  nierówny,  że  się  oś  w  tym  biegu  chwieje 
i  kołysze:  a  zatem  przez  hypotezę  i  teoryą  wytknął  fenomen,  który 
nikomu  przez  głowę  nie  przeszedł,  ale  ani  ocenić  tego  fenomenu  niemógł. 
bo  niemiał  do  tego  narzędzi  ni  sposobów;  ani  niewskazał  praw   tego 


Digitized  by 


Google 


65 


fenomena  bo  początki  mechaniki  były  za  jego  czasów  nieznane:  to  zrobili 
Bradley,  Newton,  d'Alembert,  Euler  etc. 

Go  o  trepidacyi  pisze  Milton  przywiedziony  od  Dra.  Brinkley,  co 
powiedział  Thebith  Arab  w  wieku  IX,  rozumieli  przez  to  trepidacyą 
sphaerc*  Jiwarum,  ale  nie  o  osi  ziemskiej. 

Sprawiedliwa  jest  także  uwaga  Dr.  Brinkley  o  attrakcyi  i  z  mojem 
pismem  zupełnie  zgodna,  bo  Kopernik  pierwszy  rzucił  myśl  o  attrakcyi 
i  dobrze  ją  opisał;  ale  Newton  rozleglej  ją  uważał,  naznaczył  ją  jako  przy- 
czynę fizyczną  wszystkich  biegów  niebieskich,  odkrył  jej  prawa,  wynalazł 
rachunek  głęboki  i  za  jego  pomocą  z  tej  wszystkie  fenomena  biegów  nie- 
bieskich  wyciągnął,  i  stworzył  nową  naukę,  do  którejby  bez  myśli  i  nauki 
Kopernika  niebył  przyszedł. 


Kopemibijama  U  1L 


Digitized  by 


Google 


Digitized  by 


Google 


TADEUSZA.  MOSTOWSKIEGO/) 


rodził  się  w  Toruniu  dnia  29.  Lutego  1473  r.,  z  ojca  także  Mikołaja 
i  matki  Barbary  de  Wasselrode,  siostry  biskupa  Warmińskiego.  Ucząc 
się  w  akademii  Krakowskiej,  wkrótce  pod  nauczycielem  Wojciechem  Bru- 
dzewskim  biegłość  niepospolitą  w  astronomii  i  matematyce  okazał.  Wsła- 
wiony potem  dostrzeżeniami  gwiazdarskiemi  w  Bononii,  powołany  został 
do  Rzymu,  gdzie  w  27  roku  wieku  swego,  mnogim  uczniom  publiczne 
dawał  nauki.  W  roku  1504,  mianowany  członkiem  szkoły  Krakowskiej, 
tudzież  przez  wiga  swego  mianowany  kanonikiem  katedry  Warmińskiej, 
powrócił  do  ojczyzny;  w  niej  odtąd  ciągle  astronomii  poświęcony,  wyna- 
lazł i  objawił  te  znamienite  świata  systema,  które  wszystkie  ońwieceńsze 
narody  przyjęły,  i  które  imię  jego  nieśmiertelności  podały.  Zachęcony 
przez  kardynała  Szonberga  i  przez  Tidemana  Giziusza  biskupa  Chełmiń- 
skiego, dzieło  swoje  w  łacińskim  języku,  o  rewolucyach  niebieskich,  Pawłowi 
UL  papieżowi  przepisane,  dał  do  druku;  i  ledwo  to  dokończone  na  jaw 
wyszło,  umarł  dnia  1.  Czerwca  1543  roku. 


*)  Przy  -wizerunku  Kopernika  zamieszczonym  na  czele  czwartego  tomu  dzieła 
Mostowskiego  „Wybór  pisarzów  polskich"  znajduje  się  na  luźnej  kartce  ten  krótki,  a  nie- 
dokładny szkic  do  życia  Kopernika,  drukowany  1805  roku. 


Digitized  by 


Google 


WSPOMNIENIE 


MIKOŁAJU  KOPERNIK 


JÓZEFA    SOŁTYKOWICZA,») 


Ta  sama  ziemia  Polska,  owszem  ta  Główna  Nauk  i  Narodowa 

Szkoła  Akademia  Krakowska,  wydała  Wielkiego  Wieków  Męża  Mikołaja 
Kopernika,  astronomii  nowej  stworzyciela,  którego  Imię  i  nauka  dopóty 
słynąć  będzie,  dopóki  ziemia  ciężkim  niewiadomości  i  przesądów  młotem 
przez  wiele  wieków  przykuta  a  przez  rozum  jego,  że  tak  powiem  ruszona 
w  biegu  swoim  znowu  nie  stanie. 

Urodził  się  Mikołaj  Kopernik  r.  1473  19  Lutego  w  Toruniu  z  ojca 
także  Mikołaja  rodem  Krakowszczyka,  który  w  r.  1463  w  Toruniu  oby- 
watelstwo przyjął  (podług  Jakoba  Henryka  Zernecke  w  dziele  pod  tytułem: 
Das  gelehrte  und  geehrte  Thoren  r.  1712  wydanem,  a  za  nim  podług 
Gazety  Warszawskiej  i  Hamburskiej  r.  bieżącego,  w  miesiącu  Maju;)  z  ma- 
tki zaś  Barbary  Watzelrod,  siostry  biskupa  Warmińskiego.  Wysłany  na 
nauki  do  akademii  krakowskiej  r.  1492.  Greckie  i  łacińkie  z  wielkim 
postępkiem  odbył,  a  następnie  ukończywszy  filozofią,  stopnie  zwyczajne 
akademickie  w  niej  otrzymał.  Szczególniejsza  jednak  w  nim  wydawała  się 
ochota  i  zdatność  do  matematycznych  umiejętności  i  lekarskiej  nauki 
Wojciech  z  Brudzewa,  o  którym  na  swojem  miejscu  nadmienimy,  był  jego 
w  matematyce  publicznym  i  prywatnym  nauczycielem,  a  współuczniami 
Jakób  z  Kobylina,  Bernard  Wapowski,  Mikołaj  Szadek  i  Marcin  z  Olkusza; 
sławni  potem  matematyki  profesorowie  równie  w  kraju  jak  za  granicą, 
z  któremi  Kopernik  raz  zawartą  przyjaźń  w  ciągu  nauk,  a  uczony  zwią- 

*)  Wyjątki  z  dzieła  Soltykowicza :  O  tUnie  akademii  krakowikiej.  Kraków  1819. 
ttr.  11.  itr.  102—109  i  451—463. 


Digitized  by  VjOOQ16 


69 


zek  ku  podźwignieniu  astronomii,  statecznie  zawsze  utrzymywał.  W  roku 
1497  do  Włoch  wyjechał,  i  w  Bononii  z  Maryą  Dominikiem  z  Ferrary  (jako 
świadczy  współczesny  i  uczeń  jego  Rheticus)  wcpólnie  nad  obserwacyami 
gwiazd  pracował:  skąd  udawszy  się  do  Rzymu  mając  lat  27,  był  tamże 
na  publicznego  profesora  matematyki  wezwanym  w  r.  1500  dla  wielkiej 
sławy,  która  go  tam  poprzedziła,  i  która  mnóstwo  uczniów  do  szkoły  jego 
ściągnęła,  podług  świadectwa  Mullera.  W  ciągu  tej  swojej  wędrówki  dosko- 
nalił się  razem  w  sztuce  lekarskiej,  która  w  owych  wiekach  zawsze  obok 
z  matematyką  w  najściślejszym  związku  chodziła:  a  powracając  przez 
Padwę  do  Krakowa,  stopień  doktora  w  niej,  z  wielką  okazałością  w  ko- 
ściele katedralnym  z  rąk  biskupa  tamecznego  otrzymał.  Postępek  jego 
w  nauce  lekarskiej  musiał  być  nader  znakomity,  kiedy  uczony  Gizyusz 
Tydeman  biskup  Płocki,  !)  nazywał  go  Eskulapiuszem  lekarzów  polskich. 
Takowe  opowiadania  zdają  się  być  drobnościami,  mało  znaczącemi  w  ży- 
ciu i  obok  wiekopomnych  zasług  wielkiego  człowieka;  ale  mogą  one  słu- 
żyć za  upomnienie  w  sam  czas,  żywej  młodzieży,  że  do  sławy  nie  oręż  tylko 
lecz  i  pióro  równe  ma  prawo:  bo  jeżeli  jest  pięknie  umierać  dla  Ojczy- 
zny, niemniej  jest  pięknie  i  chwalebnie,  a  podobno  nawet  daleko  trudniej 
żyć  z  jej  zaszczytem  i  razem  całej  ludzkiej  społeczności  pożytkiem. 

Powróciwszy  Kopernik  do  Krakowa  w  r.  1504,  było  jego  przedsię- 
wzięciem zostać  przy  akademii,  lecz  namowa  wuja  Łukasza  Watzelroda 
biskupa  Warmińskiego,  aby  się  do  stanu  duchownego  udał,  i  ofiarowana 
mu  kanonia  Warmińska,  pozbawiła  nas  tego  wielkiego  profesora;  jednak 
o  obserwacyach  przez  niego  tu  w  Krakowie  w  r.  1509  jeszcze  czynionych 
wiadomo  jest  z  dzieł  jego  własnych.  Przy  ciężkich  i  ustawicznych  w  astro- 
nomii pracach  nieuchylał  się  on  bynajmniej  od  usług  publicznych  dla 
Ojczyzny,  i  sprawowania  ważnych  interesów  swej  kapituły;  kiedy  na  sej- 
mach polskich  był  wielokrotnie  jej  obrońcą  przeciwko  przywłaszczeniom 
Zakonu  Krzyżackiego.  Na  sejmie  zaś  Poznańskim,  gdy  z  przyczyny  zepsu- 
tej przez  mistrza  Krzyżackiego  monety  polskiej,  zawiła  i  trudna  do 
zaradzenia  temu  złemu  wszczęła  się  materya,  Kopernik  matematycznym 
prawdziwie  rozsądkiem  wypracował  ogólne  prawidło,  z  najdokładniejszym 
objaśnieniem  jego  zasad,  do  ustanowienia  biegu  słusznego  wszelkiej  mo- 
nety w  krajach  Polskich  i  Litewskich  Pruskich  służące.  Rada  dobra  dla 
Ojczyzny  w  razie  potrzeby,  będzie  zawsze  wyłącznym  przywilejem  grun- 
townej nauki. 

Prace  uczone  tego  męża  wyliczył  i  uwielbił  wybornem  piórem  Jan 
Śniadecki  profesor  matematyki  wyższej  i  astronomii  wysłużony  w  tej  szkole 
głównej  Krakowskiej   a  teraźniejszy  akademii  Wileńskiej  rektor;  i  nie- 


1)  Gize  nigdy  nie  był  Płockim,  tylko  Chełmińskim  i  Warmińskim,  potem  biskupem. 


Digitized  by 


Google 


70 


wątpliwą  jego  rodowitość  polską,  mocnemi  uwagami  udowodnił  w  uczonej 
rozprawie  swojej,  która  jest  umieszczona  w  Roczniku  Towarzystwa  Nauk 
Warszawskiego  w  tomie  TL  Nr.  2.  —  Wielkich  ludzi  i  wynalazców  prawd 
nadzwyczajnych  w  wszelkim  rodzaju  prześladowanie  od  pysznej  niewiado- 
mości,  nadgrodą  pospolicie  bywa,  za  nieprzepłacone  ich  dla  spółczesno- 
ści  ludzkiej  prace  i  przysługi:  nie  minął  także  ten  sam  cios  naszego 
Kopernika.  Prócz  wielu  innych,  którzy  o  życiu  jego  pisali,  można  zoba- 
czyć Marcina  Świątkowskiego  Prodromum  Polonum  £115.  dosyć  obszernie 
o  tern  piszącego. 

Umarł  Kopernik  w  r.  1543  w  Frauenburgu,  któremu  w  lat  28 
późniąj  Marcin  Kromer  biskup  Warmiński  dziejopis  polski,  nagrobek 
w  katedrze,  gdzie  był  pochowanym,  takowy  położył: 

D.    O.    M. 

R.  D.  Nicolao  Gopernico  Thorunensi 

Artium  et  Medicinae  Doetori 

Canonico  Varmiensi 

Praestanti  Astrologo,  et  ejus  Disciplinae  Instauratori 

Martinus  Gromerus  Episc  Varmien. 

Honoris,  et  ad  posteritatem,  memoriae  causa 

posuit 

Anno  Christi  MDLXXXI. 

Ten  nagrobek  dla  tego  mianowicie  tu  przytaczam  z  naszego  akade- 
mickiego dziejopisa  Radymińskiego,  iż  uczony  mąż  Tadeusz  Czacki  w  liście 
swoim  do  Jana  Śniadeckiego  pisanym,  a  w  Nr.  20.  Pamiętnika  Warszaw- 
skiego w  miesiącu  Sierpniu  r.  1802  umieszczonym,  wspomina,  że  napis 
kamienia  przykrywającego  zwłoki  Kopernika  zupełnie  prawie  znalazł 
zatartym.  Przytoczone  w  tymże  liście  ułamki  nagrobku,  niezgadzają  się 
nawet  z  tym,  który  tu  wypisałem.  Mocno  jednakże  trzymam,  iż  historyk 
nasz  piszący  w  połowie  XVII.  wieku  nieodważyłby  się  był  bez  pewności 
o  położonym  przez  Kromera  nagrobku  w  życiu  Kopernika  wiadomości 
umieszczać;  słowa  jego  są:  Martinus  Cromerus  XXII  ex  Ordine  Episc 
Varmiens.  Epitaphium  marmoreum  super  sepulchro  ejus  posuit,  sculpique 
haec  verba  ex  verteri  Academicorum  Cracoviensium  Forma  mandavit 
Kromer  korespondował  często  z  profesorami  akademii,  musiał  więc  Ra- 
dymiński  na  jakimś  w  rękopismach  znalezionym  liście  jego,  powieść  swoję 
zasadzić.  Może  więc  być,  iż  to  był  inny  nagrobek,  a  nie  napis  kamienia 
grobowego;  lecz  gdzie  on  się  mógł  podziać,  że  go  pilny  starożytności  polskich 
dochodziciel  nieznalazł?  Może  go  zakryto  później  postawionym  jakim  ołta- 
zem,  tak  jak  pięknego  nagrobku  Petrycego  naszego,  połowa  tylko  w  ko- 


Digitized  by  VjOOQ16 


71 

ściele  tutejszym  Franciszkańskim  z  za  ołtarza  Ś.  Antoniego  wygląda:  może 
ustąpił  miejsca  Kopernik,  jako  kanonik  tylko,  jakiemu  biskupowi  lub  boga- 
temu Prałatowi  katedry  Warmińskiej,  tak  jak  się  stało  zapewne  w  katedrze 
krakowskiej  z  nagrobkiem  godnego  pamięci  Jana  Oelgota  i  Bernarda 
Wapowskiego,  które  były  niezawodnie,  a  których  już  dziś  znaleść  niemo- 
żna.  Ta  to  niektórych  zgromadzeń  nieuwaga,  podchlebstwo,  a  najczęściej 
niewiadomość  lekceważąca  wszystko  na  czem  się  niezna,  sprowadza  nie- 
winnie na  cały  naród  pokrzywdzające  od  cudzoziemców  zarzuty.  Przytoczę 
tu  słowa  Dawida  Brauna  z  dzieła  jego  de  Scriptorum  Poloniae  et  Prussiae 
virtutibus  et  vitiis.  Edit.  Colon.  1723.  lit.  Nicolaus  Copernicus  f.  343.) 
„Caeterum  hic  tantus  Vir,  quem  Tycho  ille  magnus  Astronomus,  incom- 
parabilis  Viri  elogio  honoravit;  quo  doctus,  Nicolaus  Miilerius,  postPto- 
lomei  tempora,  nullum  excelentiorem,  extitisse  judicayit;  a  quo  Astrorum 
scientiae  maior  facta  sit  accessio:  nullo  honoris  monumento  a  venerabili 
Capitulo  Yarmiennsi,  posteritati  comendatus:  a  nemine  vitae  et  mortis 
parentatione  laudatus;  adeo,  ut  nec  locum  sepulchri  domini  Varmienses 
sciant  Et  nisi  vir  privatus,  Nomini  huic  famigeratissimo  apud  extros, 
Thorunii  tabellam  cum  effigie  in  templo  suspendisset,  nihil  in  Prussia 
memoriam  ejus  conservavisset.  Quam  ingratitudinem  Hartcnochius,  Vet 
et  Nov.  Prussiae  pag.  270.  jam  exprobavit  Licet  enim  Copernicus  vir 
pius,  juxta  ac  doctus,  sua  scientia  non  fuerit  inflatus,  humilis  et  gloriae 
non  appetens,  quod  in  brevi  vitae  ejus  discriptione  Mtilerius  laudat,  nihilo- 
minus  vel  propterea  ipsius  Conterranei  culpaudi,  quod  modestiam  viri 
optimi  suis  officiis  privaverint.u  —  Z  tego  co  się  wyżej  już  powiedziało 
widzimy,  jak  niesłusznie  sława  narodu  naszego  od  lekkomyślnie  sądzących 
i  źle  wiadomych  rzeczy  cudzoziemców  cierpi. 

Żywe  wyobrażenie  tego  wielkiego  męża,  Jan  Brosciusz  w  akademii 
naszej  krakowskiej  sławny  na  początku  XVII  wieku  matematyki  profesor 
w  bibliotece  publicznej  na  najwyższem  miejscu  pod  zasłoną,  dla  tern  wię- 
kszego uszanowania  zawiesił.  Sam  zaś  Kopernik  darował  akademii  obraz  ojca 
swojego,  przez  siebie  malowany.  Obydwie  te  szanowne  pamiątki,  do  tego 
czasu  z  godną  ich  troskliwością,  w  wspomnionej  bibliotece  są  zachowywane. 

W  tymże  samym  czasie,  dla  powzięcia  jak  najdokładniejszych  wiado- 
mości o  pracach  Kopernika,  nawiedził  Brosciusz  miejsca  uświetnione 
nieśmiertelnym  geniuszem  i  czcigodnemi  zwłokami  tego  astronoma.  Tam 
w  czystym  zapale,  jaki  wzniecać  zwykła  miłość  nauk  w  umyśle  człowieka 
znającego  ich  cenę;  tam  mówię,  już  na  uczczenie  miasta  Frauenburga,  jako 
mieszkania  niegdyś  tego  wielkiego  męża,  już  na  wieżą  z  której  on  czynił 
postrzcżenia  astronomiczne,  dowcipne  pisał  wiersze ;  ,które  tu  dla  osobli- 
wej rzadkości,  z  mieszanin  pism  jego  drobniejszych,  jako  rzecz  godną 
pamięci  wypisuję. 


Digitized  by 


Google 


72 


Joannis  Broscii  Epigramy  Frauenburgo,  loco  obserotionum  Coper- 
nici,  Sacrom. 

Nile  tuum  jactas  Ptolomeum,  nosque  fatemur 

Ornamenta  tibi  hunc  magna  dedisse  virum: 
Nam  tua  Syntarim  construxit  ad  ostia  magnam, 

Caelestes  numeris  exposuitque  vias. 
Laude  Copernici,  qui  Vistulae  ad  ostia  terram 

Movit,  adaeąuat  se  Vistula  Nitę  tibi. 
Same  paris  socium  laudis.  Quid  Nile  recusas; 

Si,  quo  te  jactas,  jam  Ptolomeus  habet? 

In  Turim  quam  Copernicus  incolatu  suo,  et  Operę  revolutionum  ibi- 
dem confecto,  illustrem  reddidit:  Joannis  Broscii  Gurzelovienis  Epigramm* 
Eitollant  alio3  statuae  vanique  Colossi 
Bustaque  magnificis  condita  marmoribus. 

Pyramidesque  ałios,  ąuaesiti  forma  decoris, 
Quid  quid  et  humanus  fecit  inane  color: 

Hanc  Turrim,  grandis  Mens  Ula  Copernicus,  alte 
Surrigit  Istoleo  Varmia  in  ore  tuo. 

Erronum  et  Terrae  hinc  secreta  yolumina  cernit, 
Hinc  Solem  immotum  ut  Sidera  fixa  notat, 

Ergo  illum  Superi  mirati  de  super,  istine 
Ingenium  et  pulchri  dispicit  omne  Poli. 

Turris  ea  ećto  (ąjunt)  inter  Miracula  Mundi, 
Gui  neque  consimilem  barbara  Memphis  habet 
Cyclo  Łunae  4.  Solis  3.  Indictione  1. 
Wywiózł  także  Brosciusz  napis  grobowy  Kopernika  z  Frauenburga> 
który  na  osobnej  karteczce  do  koła  sztychowanej,  i  jakoby  ozdoby  kamie- 
nia wyrażającej,  dla  wiadomości  powszechnej  rozdrukować  kazał:  co  przy 
wspomnionym  zbiorze  Pism  jego  znalazłem.    Ten  to  sam  przytoczyłem 
z  Radymińskiego  w  Przypisku  5.    I  zdaje  się  po  tern  nowem  odkrycia, 
że  pisarz  dziejów  nie  skądinąd  tylko  z  tego  samego  źródła,  wiadomość 
o  nim  powziąść  musiał. 


Digitized  by  VjOOQ16 


FJELIX A  BENTKOWSKIEGO.  *) 


pkołaj  Kopernik  urodził  się  w  Toruniu  1473  r.,  z  ojca  Mikołaja  kra- 
kowianina, obywatela  toruńskiego,  matki  zaś  z  familii  Wacelrodów.  ')  Ode- 
słany na  nauki  do  akademii  krakowskiej  w  roku  1492,  czerpał  w  tej  szkole 
przez  lat  pięć  wiadomości  literatury  greckiej,  łacińskiej  i  nauk  matema- 
tycznych. Gdy  w  roku  1497  nauczyciel  jego  Wojciech  z  Brudzewa  do 
Litwy  wyjechał,  Kopernik  przeniósł  się  do  Bononii,  gdzie  pod  astronomem 
Dominikiem  Marya  z  Ferrary  (jak  świadczy  Retikus),  nie  jako  uczeń  ale 
jako  świadek  i  pomocnik,  nad  obserwacyami  gwiazd  pracował.  Sława  jego 
rozchodząca  się  we  Włoszech,  zjednała  mu  w  Rzymie  roku  1500  katedrę 
matymatyki,  którą  z  chwałą  imienia  polskiego  sprawował.  Wracając  z  Włoch 
do  Polski,  w  Padwie  popisywał  się  z  swego  w  anatomii  postępku  i  stopień 
doktora  medycyny  otrzymał;  w  Krakowie  zaś  w  liczbie  akademików  roku 
1504  jest  zapisany.  Zdaje  się  jak  gdyby  było  jego  przedsięwzięciem 
zostać  przy  akademii,  gdyby  go  był  wuj  jego  biskup  warmiński,  dawszy  mu 
kanonią,  do  Warmji  nie  zawołał.  W  Frauenburgu  zatem  osiadłszy,  cały 
się  astronomii  poświęcił  i  nad  udoskonaleniem  systematu  swego  pracował, 
które  wyszło  z  druku  pod  tytułem :  De  revolutionibus  orbium  coeles- 
tium  libri  VI.  in  fol.  wtenczas  właśnie,  to  jest  1543  roku,  gdy  już  Ko- 
pernik na  łożu  śmiertelnem  zostawał ;  i  w  kilka  godzin  potem  żyć  prze- 
słał w  70  roku  wieku  swego.  2) 


*)  Wyjątek  z  historyi  i  literatury  Polskiej  Feliza  Bentkowskiego,  Warszaw*  1814, 
Tom  U.  sta  .  304—307. 

1)  Źe  ojciec  Kopernika  był  rodem  z  Krakowa ,  a  później  w  Torunia  obywatelem, 
pisze  Zernecke  „in  der  Thormschen  Chronik'*  p.  81.  | 

2)  Powszechnem  wprawdzie  jest  zdaniem,  że  Kopernik  umarł  w  Frauenburgu  i  tamże 
pochowany;  dowodził  jednak  Dr.  Geret  Królewsko-polski  Burgrabia  miasta  Torunia,  w  pi. 
śmie  Bruchstucke  von  Gedanken  und  Geschichte.  Winterthur  1781  in  8.,  że  Kopernik  był 


Digitized  by 


Google 


74 


Systema  świata  przez  Kopernika  wyłożone,  nadto  jest  znane  żebyśmy 
tutaj  coś  o  jego  zaletach  powiedzieć  mieli.  Wstrzymać  się  jednak  nie  mo- 
żemy, żeby  nie  przytoczyć  wyrazów  męża,  który  sam  w  tej  mierze  najprzy- 
zwoitszym  jest  sędzią.  ')  „W  tym  zapędzie  nieuwagi  (rzecz  była  wyżej 
o  uwielbianiu  systematu  Ptolomeuszowego)  i  próżności  zatamowany  był 
prawdziwy  wzrost  nauki;  i  kiedy  człowiek  chodząc  tak  długo  po  sidłach 
złudzenia  i  pozoru,  nie  mógł  żadnego  zrobić  znacznego  kroku  do  prawdy, 
wyszedł  z  łona  narodu  Polskiego  Mikołaj  Kopernik,  który  stargał  zasłonę 
błędu  i  omamienia,  naprowadził  rozum  ludzki  na  drogę  prawdy,  wytłu- 
maczył rzetelny  układ  świata,  i  rzucił  pierwsze  fundamenta  i  zasady  tych 
wielkich  prawd  i  wynalazków,  które  dziś  astronomią  postawiły  w  rzędzie 
najdoskonalszej  z  nauk  fizycznych  umiejętności,  a  rozum  ludzki  okryły 
rozległą  chwałą  i  zaszczytem." 


OKS  v<5>>i> 


proboszczem  takie  Toruńskim,  i  w  Torunia  podobno  umarł,  a  przynajmniej,  że  niezawodnie  taa 
a  nie  w  Frauenburgu  był  pochowany.  Znajduje  się  o  tem  wzmianka  i  n  J.  F.  Goldbeka  Lite- 
rarische  Naehrichten  ron  Preussen.  Leipzig  1783  ia  8.,  w  Tomiku  IL  k.  250*  Miał  Ko- 
pernik nagrobek  w  Franenbnrga  1581,  przez  Kromera  wystawiony,  ale  miał  go,  kto  wic 
czy  niewcześniej,  w  Torunia  Oba  te  nagrobki  są  wypisane  w  dziele :  Das  gelehrte  Preas- 
sen  III.  p.  48  i  60.  Frauenburski  zgadza  się  zupełnie  z  przytoczonym  u  Sołtykowkza  (aa 
k.  106  i  453)  z  Badymińskiego,  i  u  Starowolskiego  in  Hecatont.  N.  LXVII.  lecz  edycji 
Weneckiej,  bo  we  Frankfurtskiej  i  Wrocławskiej,  gdzie  cała  biografia  Kopernika  odmienna, 
nie  masz  go.  Część  tego  napisu  grobowego  Frauenburskiego,  przytoczona  w  liście  z  Fraaen- 
burga  od  Tad.  Czackiego  i  Max.  Molskiego,  a  umieszczona  w  Bocznikach  towarz.  Wara- 
w  tomie  IL  k.  190,  niesgadza  się  wcale  z  owemi.  Zresztą  po  różnych  autorach  tak  kra- 
jowych jak  obcych,  obszerną  można  znaleźć  wiadomość  o  życiu  i  nieśmiertelnych  zasługach 
jego.    My  trzymaliśmy  się  dosłownie  prawie  Jana  Śniadeckiego. 

1)  Towarzystwo  król.  Warsz.  przyjaciół  nauk  ogłosiło  w  r.  1801  następujące  zdanie: 
„Oddając  hołd  winnej  pochwały  Mikołajowi  Kopernikowi,  pokazać,  jak  wiele  mu  winne  były 
nauki  matematyczne,  mianowicie  astronomia  w  wieku,  którym  żył,  z  których  poprzedników 
jak  wiele  i  jakim  sposobem  korzystał :  i  jak  wiele  mu  są  winne  w  czasie  teraźniejszym.** 

Rozprawa  Jana  Śniadeckiego,  dawniej  profesora  astronomii  w  akademii  krakowskiej 
później  Bektora  uniwersytetu  Wileńskiego  uznana  została  za  odpowiadającą  ze  wszech 
względów  wielkości  przedmiotu  i  drukowana  w  Bocznikach  Towarzystwa  w  tomie  IL,  tudzież 
oddzielnie  w  Warszawie  u  Pijarów  1802  in  8.  7  arkuszy.  Jako  tez  tłumaczenie  ooej  fran- 
cuskie.   Wyrazy  owe  przytoczone  są  z  Bocznika  na  karcie  87. 


Digitized  by  VjOOQ16 


WIADOMOŚCI  ZAGRANICZNE 


MIKOŁAJU  KOPERNIKU 


KONSTANTOM  810TWIŃ8KIM0.  *) 


Indoeti  discant  «t  amrat 
memiaiMe  ptritt 


sopiemo  czeskiego  Muzeum  w  Pradze  ')  umieściło  domysł,  że  Koper- 
nik pochodzi  z  Czech,  pisząc  o  tern  co  następuje:  „Pilne  badania  uczo- 
nych polskich  o  rodzie  sławnego  gwiazdarza  (astronoma)  Mikołaja  Koper- 
nika (urodzonego  w  Toruniu  r.  1473)  to  wywodzą,  że  rodzice  jego  z  Krakowa 
się  do  Torunia  przenieśli.  Wszakże  i  w  Krakowie  niebyło  ich  rodzinne 
siedlisko,  ale  według  rzeczywistych  dowodów  domyślają  się  badacze  pol- 
scy, że  się  tam  z  Czech  byli  dostali.  I  dopytywano  się,  czyli  nieznachodzi 
p ię  w  Czechach  jakowa  pamięć  albo  ślad  rodu  Kopernikowego  w  staroży- 
tności? Odpowiedź  na  to  pytauie  znajduje  się  wBalbinowych:  Miscella- 
nea  historica  regni  Bohemiae  Dec.  I.  Lib.  V.  (w  Pradze  r.  1683 
fol.)  w  wypisach  z  ksiąg  Kapituły  pragskiej  nazwanych  Libri  Erectio- 
num  vol.  XIL  lit  D.  10.  u  Balbina  na  str.  239.  Tam  się  czyta: 

Laneus  emtus  pro  ecclesia  in  Kosmonos  a  Nicolao  pleblano  eccle- 
siae  praedictae,  decano  Boleslaviensi,  ab  honesta  matrona  Elsska  contho- 
rali  Marthini  dicti  Zły,  clientis  de  Stakor  seu  de  Borzejow,  cum  ejus 
consensu  et  fratris  ejus  Bohunkonis  plebani  ecclesiae  in  Sezemicz,  anno 
1391.  25  Oct  Sigullum  Martini  et  Bohunkonis  galeae,  super  galeas  figura 

*)  Artykuł  ten  o  Kopernika  z  powoda  artykułu  czeskiego,  napisał  Konstanty  Sło- 
twiński  i  umieścił  w  Czasopiśmie  zakłada  Ossolińskich  zeszycie  V.  z  roku  1832. 
1)  Czasopis  czeskeho  Muzeum.  1831.  IV.  435. 


Digitized  by 


Google 


76 


navis,  hoc  est,  arma  natalitia  personarum,  scilicet  Martini  et  Bohimkoois 
In  tertio  sigillo  Wilhelmi  de  Zwierzeticz  clypeus  bipartitus  et  super  cly- 
peum  galea  cum  duabus  alis.  S.  Wilhelmi  de  Lemberg,  dicti  de  Zwie- 
rzeticz. In  ąuinto  humana  imago  securim  in  manibus  tenens:  S.  Ulrici 
de  Kopernik.  In  sexto  galea  super  quam  caput  birci  cornuti  erat scuL 
ptum.  S.  Joannis  dicti  Lulak  de  Stakorecz.  1391.  25.  Octobris." 

„Otóż  widoczny  a  znamienity  dowód  o  będącym  niegdyś  pańskim  lub 
szlacheckim  rodzie  Koperników  w  Czechach,  o  którym  atoli  w  późniejszych 
pamiątkach  XV  i  XVI.  stólecia  (wieku)  ani  Balbin  ani  ja  sam  ')  żadnej 
wzmianki  nie  znalazł.  Podobieństwo  prawdy  jest,  że  na  końcu  XIV.  albo 
na  początku  XV  stólecia  Panowie  Koperniccy  z  Czech  do  Krakowa  się 
zabrali,  bo  wtenczas  spojenie  obu  krajów,  Czech  i  Polski  tudzież  obu  miast 
Pragi  i  Krakowa  większe  i  obfitsze  bywało  niżeli  kiedy  indziej.  Czyli  sig 
czasy  wtem  zgadzają,  polscy  badacze  to  wykażą;  wszelako  wątpliwość 
każda  by  znikła,  gdyby  dojść  można,  że  Mikołaj  Kopernik  tegoż  herbu 
używał,  co  *i  nasi  Panowie  Koperniccy,  to  jest:  męża  z  siekierą.  Wieś 
Kopernik  dotąd  w  bolesławówskim  powiecie  (cyrkule)  w  państwie  Mnicho- 
wie hradiskim  między  Księźomostem  i  Kosmonosem  leżąca,  liczyła  r.  1830 
według  urzędowego  popisu  21  domów  i  116  mieszkańców;  nie  ma  wąt- 
pliwości, że  była  gniazdem  rodzinnem  owych  Panów,  którzy  atoli  do  naj- 
niższej owoczesnej  szlachty  czeskiej  należeli. " 

Dziękujemy  za  doniesienie;  niemaż-ci  w  tern  niepodobieństwa,  bonie 
jedna  rodzina  czeska,  osobliwie  w  czasie  wojny  husyckiej,  do  Polski  sij 
przeniosła:  ale  ten  mały  wypis  nie  stanowi  zupełnego  dowodu,  zwłaszcza 
gdy  o  herbie  Kopernika  nie  mamy  wiadomości,  i  tak  łatwo  jej  mieć  nie 
będziemy.  Wysłani  od  Towarzyst  Warsz.  Przyj.  Nauk  gorliwi  Czacki 
i  Molski,  już  go  w  Frauenburgu  nieznaleźli,  chociaż  nietylko  wytarty 
kamień  grobowy  ale  i  mieszkanie  Kopernika  oglądali.  Powiadano  im 
w  miejscu,  że  na  szkle  w  oknie  pomieszkania  Kopernika,  miał  być  jego 
herb  kolorowy  wyryty,  2)  ale  czy  prawda?  i  jaki  ten  herb?  niewiadomo. 
Książe  Józef  Jabłonowski  Wojewoda  nowogrodzki,  pracował  (jak  pisze 
Sniadecki),  nad  wyciągnieniem  rodu  Kopernika,  z  dawnych  familii  w  Pru- 
sach polskich  zagnieżdżonych  i  zamieszkałych,  ale  nic  pewnego  nie 
wyciągnął.    Zostało  zaś  przy  tern,  że  Kopernik  był  Polakiem,  a  na  to 


1)  Franciszek  Palacki. 

2)  Boczn.  Tow.  W.  U,  189.  Niemcewicz  w  Zbiór.  Pamięt.  hist  T.  IV.  str.  65. 
umieściwszy  list  Kopernika  do  biskupa  chełmińskiego,  dodaje:  Pieczątka  na  opUtka 
wycisniona,  wyobraża  bardzo  wyraźnie  Apolina  z  lirą.  Miałżeby  to  być  herb 
Koperników  rodziny,  albo  tylko  od  uczonego  Mikołaja  przybrany?  Czy  też  ten  Apollo 
z  lirą,  i  ów  mąż  z  siekierą  nieoznaczają  jednego  i  tego  samego  herbu? 


Digitized  by  VjOOQ16 


77 


posłuchajmy  znowu  cudzoziemca,  Włocha,  jak  pisze:  ')  audiatur  et 
altera  pars. 

„Kto  kilkakrotnie  rozwodzi  się  z  dowodami  dla  usprawiedliwienia  tytułu 
swego  posiadania,  przyznaje  się,  do  niepewności  tytułu.  Dowody  albo  są 
urojone  i  nie  zasługują  na  uwagę,  albo  są  przekonywające  i  wtenczas  roz- 
ważyć je  wypada.  Błąd  który  płynie  z  pióra  uczonego  i  zawierzytelnio- 
nego,  zwodzi  nas  nieraz  do  mijania  się  z  prawdą.  Ale  prawdzie  zawsze 
służy  prawo  obrony;  i  dla  tego  przedstawimy  nasze  powody  przed  sądem 
bezstronności  i  dobrej  wiary. 

Podobało  się  uczonemu  Baronowi  Zach  rzucić  wątpliwość  na  pytanie, 
względem  ojczyzny  Kopernika  (Correspondance  astronomiąue  vol.  V.  p. 
460.  Genes  1821)  a  chociaż  się  wstrzymuje  od  wyrokowania  w  tej  mierzą 
wszelako  niecierpliwy  zapał  odsłania  w  nim  sędziego.  Już  to  widzimy 
zaraz  z  początku,  gdy  w  chęci  natchnienia  nieprzychylnego  uprzedzenia, 
JP.  Baron  kładzie  urodzenie  Kopernika,  między  tak  wątpliwe,  jakiemi  są 
narodzenia  wśród  Oceanu  na  pokładzie  okrętów  różnej  bandery  w  Indiach 
z  rodziców  zostających  w  służbie  angielskiej,  i  z  Murzynów  i  z  Izrae- 
litów jakiego  bądź  narodu." 

„Niema  tu  wątpliwości,  że  według  ustaw  nadanych,  i  powszechnego 
zdania,  Ojczyznę  człowieka  uważać  trzeba  z  trzech  głównych  zasad:  Na- 
rodu, rządu  pod  którym  zostaje,  miejsca  urodzenia,  rodziców,  osobliwie 
Ojca,  a  potem  jeszcze  następności,  jakiemi  są:  wychowanie,  zamieszkanie, 
zatrudnienie  publiczne  i  t.  p.  Roztrząśnijmyź  nasze  pytanie  według  tych 
zasad,  i  niechaj  fakta  odpowiadają  na  zarzuty." 

Go  do  narodu. 

„Miasto  Toruń,  ojczyzna  Kopernika,  należy  w  tym  czasie  do  Króle, 
stwa  pruskiego,  wszelako  leży  istotnie  na  ziemi  i  obwodzie  dawnej  Polski, 
więcniemoże  być  uważane  za  pruskie,  w  dzisiejszem  znaczeniu  tego  słowa/4 

„Książe  polski  Konrad  Ł  mazowiecki,  nie  mogąc  dostatecznie 
poskromnić  napadów  na  dziedzinę  swoją  od  Prusaków  i  Litwinów,  ludów 
Słowiańskich  (?)  wprawdzie  ale  dzikich,  które  po  wyniesieniu  się  Gotów, 
Pomorze  bałtyckie  osiadły,  wezwał  ku  pomocy  swojej  z  Niemiec  (1228) 
niejakich  Zakonników  teutońskich,  przedtem  rycerzów  krzyżowych  czyli 
Krzyżaków.  Ci  wyniszczyli  lud,  zagnieździli  się  w  kraju,  i  obrócili  broń 
nieprzyjacielską  przeciwko  ziemi  polskiej,  przemieniając  się  tym  sposobem 
z  pomocników  w  przy właszczycieli.  Polska  podzielona  w  brew  polityki  między 
Synów  Bolesława  III.  nie  była  natenczas  w  stanie  oparcia  się;  a  chociaż 


1)  RUposta  al  Sign-Barone  di  Zach  relatiramente  alla  ąuestione  deUa  patria  di 
Copernico. 


Digitized  by 


Google 


78 


mężny  Władysław  Łokietek  używał  wszystkich  sił  swoich  do  przywróce- 
nia pierwotnego  związku,  wszelako  dopiero  za  wstąpieniem  na  tron  nowege 
plemienia  Jagiełłów,  przyszło  do  zaprowadzenia  środkowego  czyli  zkoncen- 
trowanego  zarządu,  co  było  najdzielniejszą  rękojmią  pomyślności  polity- 
cznej narodu.  Stopniowe  rozwijanie  się  tego  porządku,  zadało  cios  pano- 
waniu Krzyżaków.    Miasta  przez  nich  zajęte  porozumiały  się  między 
sobą,  a  Toruń  był  jednym  z  pierwszych  oswobodzonych  (1454).    Poczera 
król  Kazimierz  IV.  odzyskał  wszelkie  posiadłości  rycerzów,  jednak  za 
wdaniem  się  Rzymu,  ustąpił  im  (1466)  Prus  książęcych  czyli  wschodnich 
tytułem  lenna;  ale  Prusy  polskie,   czyli  król.  albo  zachodnie,  włącznie 
z  Toruniem,  pozostały  własnością  korony  Polskiej  aż  do  ostatnich  czasów. 
Po  niejakim  czasie  (1511)    Krzyżacy  obrali  Wielkim  Mistrzem  Alberta 
Margrabię  zgorzeleckiego  (brandenburskiego)  a  Rząd  ich  potem  (1525) 
z  obiorczego  przemienił  się  na  dziedziczny,  i  tak  Prusy  książęce,  chociaż 
były  zawsze  lennem  polskiem,  przeszły  w  posiadanie  rodziny  Zgorzelców. 
Wiadomo,  jest,  że  Fryderyk  HI,  Elektor  brandenburski  zmienił  nazwę 
czyli  tytuł  (1701)  na  króla  pruskiego,  i  że  następnie  (1792)  Prusy  pol- 
skie z  miastem  Toruniem,  wcielone  zostały  do  nowego  królestwa,  ażeby 
składały  z  nim  jedno  ciało  polityczne;  wszelako  nie  zostanie  wymazaną 
z  dziejów  różnica  znaczenia,  jaka  zachodziła  między  Prusami  książęcemi, 
Prusami  polskiemi  i  królestwem  pruskiem;  różnica  którą  według  naszego 
zdania,  Kongres  wiedeński  utwierdził,   gdy  ziemi  tej  pierwotnie  polskiej 
nie  podciągnął  do  składu  krajów  pruskich,  należących  do  Związku  nie- 
mieckiego. Ztego  to  powodu,  pisze  JP.  Baron  Zach,  Kopernik  jest 
z  pokolenia  niemieckiego  ponieważ  miejsce  jego  urodzenia 
Jest  niemieckie. 

„Ale  czy  przypadkowy  pobyt  wojsk  obcych  w  jakim  kraju,  ma  może 
wpływ  do  narodowości  jego?  Miasta  rossyjskie,  czy  utraciły  pochodzenie 
ruskie  przez  to,  że  ustało  nad  niemi  panowanie  Tatarów? 

Niejaki  Ge  ret  pisze  dalej  JP.  Baron  utrzymuje,  że  miasto 
Toruń  zabudowane  było  przez  rycerzów  niemieckich. 

A  choćby  też  to  prawdą  było,  czyliż  budowle  Maurów  w  Hiszpanii 
mogą  przemienić  ziemię  hiszpańską  na  Maurytańską? 

Co  do  zwierzchnictwa  czyli  Rządu. 

Kopernik  urodził  się  roku  1473.  a  zatem  już  po  obaleniu  rządu 
krzyżackiego,  a  przywróceniu  rządu  polskiego.  Gdyby  się  był  urodził 
przed  panowaniem  Krzyżaków,  ojczyzna  jego  byłaby  w  tej  części  Polski, 
która  na  mocy  testamentu  Bolesława  III.  dostała  się  Bolesławowi  IV. 
Kędzierzawemu,  drugiemu  jego  synowi  i  po  nim  idącym  potomkom;  wczę- 


Digitized  by 


Google 


79 


ści  złożonej  z  Mazowsza  (gdzie  Warszawa  leży),  z  Kqjaw,  tudzież  ziemi 
dobrzyńskiej  i  chełmińskiej;  a  zatem  byłby  Polakiem.  Gdyby  się  był  uro- 
dził w  czasie  panowania  Krzyżackiego,  położenie  jego  równałoby  się  z  po- 
łożeniem Włocha  urodzonego  pod  rządem  francuskim;  a  zatem  byłby  i  tak 
Polakiem.  Że  się  urodził  siedm  lat  po  obaleniu  rządu  Krzyżaków,  możeż 
być  pozbawionym  zaszczytu  Obywatela  polskiego? 

Co  do  rodziców. 

W  pamiętniku  warszawskim  (1816)  Tom  XIV.  str.  372.  umieszczone 
zostało  zaświadczenie  z  10  Marca  1469.  dowodzące,  „że  ojciec  Kopernika 
urodził  się  w  Krakowie  x)  i  z  tęj  stolicy  Królestwa  przeniósł  się  r.  1463 
do  swego  krewnego  biskupa  warmińskiego.  2)  To  samo  zaświadczenie 
obejmuje  stosunki  jakie  go  łączyły  z  miastem  rodzinnem.  Więc  chociażby 
ziemia  jeszcze  wątpliwości  podpadła,  możeż  się  ta  rozciągnąć  do  krwi, 
która  płynęła  w  żyłach  syna  starodawnego  obywatela  krakowskiego?4 

Co  do  wychowania. 

„Kopernik  przed  wyjazdem  do  Włoch,  uczył  się  w  akademii  krako- 
wskiej. Zgadzam  się  z  JP.  Baronem,  że  to  jedno  mało,  albo  nic  wcale 
niedowodzi.  Wszelako  radbym  wiedzieć,  z  jakiego  natchnienia  (instynktu) 
młodzieniaszek  z  Sarzany,  ma  szukać  nauki  raczej  w  Genui  lub  Turynie, 
niżeli  w  Pizie  lub  Florencyi;  a  drugi  z  Pontremoli  raczej  w  tych  miastach, 
niżeli  w  owych?  kiedy  już  sam  wzgląd  krajoznawczy  albo  geograficzny 
rozwiązałby  to  zadanie  na  stronę  przeciwną." 

Co  do  zamieszkania  i  zatrudnienia  publicznego. 

„Kopernik  żył  wciąż  na  ziemi  i  pod  prawami  polskiemi.  Jako  Admi- 
nistrator dóbr  Kapituły  warmińskiej,  miał  wstęp  do  obrad  narodowych,  do 
sejmu.  Gorliwy  przeciwnik  zdrożności  mniemanych  swoich  współziomków, 
nieraz  obrócił  na  siebie  ich  gniew  nieubłagany.  (vicL  Biograph  univ. 
i  Gassendi)." 

Pomimo  tego,  słowa  są  JP.  Barona:  twierdzenie,  że  Koper- 
nik był  Prusakiem,  a  nie  Polakiem,  nie  jest  tak  świeżej  daty 
jak  mniemają,  i  owszem  tak  jest  stare  jak  sam  Kopernik. 
Już  za  życia  jego  powstało,   a  co  większa,   utrzymywał  je 


1)  Nie  dowodzi  tego  pomienione  zaświadczenie ;  zawiera  bowiem  tylko  przyjęcie 
Kopernika  (ojca)  z  żoną  i  dziećmi  do  uczestnictwa  dobrodziejstw  duchownych  w  prowincyi 
polskiej  zakonu  dominikańskiego. 

2)  Biskup  ten  warmiński  był  bratem  Barbary  Kopernikowej  z  domu  Watzelrod. 
(Śniadeeki  Roczn.  T.  W.  U.  88). 


Digitized  by 


Google 


80 


Retyk,  jego  uczeń,  który  r.  1539  odwiedzał  go  w  Frauenburg u 
mieście  Prus  zachodnich  — 

„Są  trojakie  Prusy ;  książęce  lenno  polskie,  królewskie,  prowin- 
cya  polska  i  teraźniejsze  królestwo  pruskie.  Mogłyź  owe  Prusy  Betykowe 
być  ksiąźecemi?  Toćby  w  nich  nie  był  znalazł  przedmiotu  szukanego  (Ko- 
pernika). Mogły ż  być  teraźniejszem  królestwem  pruskiem?  kiedy  tego 
królestwa  jeszcze  wówczas  (1539)  nie  było;  a  zatem  kiedy  nie  mogą  być 
ani  jedne  ani  drugie,  to  muszą  być  Prusy  polskie.  Gdyby  też  nie  do 
Prus  ale  na  białą  Ruś,  czerwoną  lub  czarną  Ruś  (kraje  podówczas  pol- 
skie) był  się  udał,  któżby  je  brał  dziś  za  cfesarstwo  rosyjskie?  Kto  bierze  Bre- 
tanią (Bretagne)  francuską,  za  prowincyc  angielską  czyli  brytańską?  Nie 
ma  tu  wątpliwości,  że  ów  błąd  (błąd  tak  dalece  popierany)  pochodzi 
jedynie  z  pomieszania  różnych  Prus,  różnych  rzeczy  i  czasów.  Zamieszanie 
to  nie  miałoby  miejsca,  gdyby  Elektor  brandenburski  (zgorzelecki)  wzno- 
sząc się  do  nowej  godności  swojej,  nazwał  się  był  królem  Zgorzelec- 
kim (brandenburskim)  zamiast  pruskim.  Taka  to  jest  przewaga 
nazwisk  nad  rzeczami.  Ktokolwiek  bądź  przywiązany  jest  do  pewności, 
powtórzy  zawsze  z  samym  JP.  Baronem  Zach,  że  Kopernik  urodził 
się  w  Toruniu,  sławnem  mieście  Prus  polskich;  a  kto  kocha  pra- 
wdę, pójdzie  za  Fryderykiem  W.  który  napisał:  dziwi  mnie  bardzo 
że  Polska,  ojczyzna  Kopernika,  zostaje  teraz  w  takim  niepo- 
rządku; (porówn.  następ.  listy  jego:  345.  378.  379.  381.  383.  387.  476." 

„A  co !  możeby  się  zdawało  coś  dziwnego  Panu  Baronowi,  że  ziemia 
Orzechowskich,  Zamojskich,  Kromerów  i  Sarbiewskich  jest  przecie  Ojczy- 
zną Kopernika  ?" 

„Niemniej  pierwsze  rodziny  w  Polsce*  (dodaje  na  końca) 
jako  to:  króla  Leszczyńskiego  i  książąt  Jabłonowskich,  nie  są 
rodowite  polskie,  ale  niemieckie." 

„Idąc  za  podobnem  rozumowaniem,  gdzież  jest  ten  Francuz,  Włoch 
lub  Niemiec,  któryby  był  pewnym,  że  nie  pochodzi  od  jakiego  Normana, 
Wandala  lub  Gota?  Tu  już  przestajemy.  Przyjmujemy  ofiarowane  miej- 
sce Kopernikowi  obok  Leszczyńskiego  i  Jabłonowskich.  Opinia  Europy 
niechaj  wyrzeknie  o  wspólnej  ich  Ojczyźnie." 

Niechcąc  się  wiele  rozwodzić  o  ojczyźnie  Kopernika,  odwołujemy  się 
do  rozprawy  Śniadeckiego.  l)  Wszyscy  prawie  znakomici  pisarze  angiel- 
scy, nazywają  Kopernika  Filozofem  polskim.  R.  1821.  pismo  tamtejsze 


1)  Roczn.  T.  W.  U.  142.  A.  Woronicz  napisał: 
Byt  to  Polak,  nasze  plemię 
Wstrzymał  słońce,  wzruszył  ziemię. 


Digitized  by 


Google 


81 


Edinbourgh  Philosophical  Journal  umieściło  podobnie  (Fac  simile) 
następującego  listu  jego: 

Reverende  in  Christo  Pater  et  domine.  Percepi  literas  Reverendae 
Dominationis  Vestrae,  e  ąuibus  humanitatem,  gratiam  et  favorem  erga 
me  Reverendae  Dominationis  Yestrae  satis  intelligo,  quae  cum  apud  ipsum 
obtinui,  etiam  apud  alios  quoscumque  bonos  yiros  eadem  mihi  propagare 
non  dedignatur.  Quod  certę  non  meis  meritis,  sed  cognita  R.  D.  Yestrae 
bonitati  tribuendum.  Utinam  mihi  possit  aliąua  contingere  ąuibus  haec 
possent  promereri.  Gaudeo  certę  plus  quam  dici  potest  me  talem  Do- 
minum  et  fautorem  invenis.se.  Quod  autem  petit  R.  D.  V.,  ut  ad  se  20. 
hujus  mensis  me  conferrem,  quod  etsi  libentissime  facerem,  non  levem 
causam  habens  tantum  amicum  et  patronum  visitandi,  id  tamen  mihi  in- 
cidit  infortunium,  ut  eo  tempore  Dominum  Felicem  et  me  negotia  quae- 
dam  et  causae  necessariae  nos  cogant  in  loco  manere.  Itaque  uti  R.  D. 
Yestra  boni  consulat  absentiam  tunc  meam  rogo.  Sum  alioąuin  accedere 
R.  D.  Yestram,  ut  par  est,  paratissimus,  et  cui  plurima  alia  debeo  fa- 
cere  quod  placuerit,  modo  id  R.  D.  Vestra  alio  tempore  mihi  insinuaverit 
Cui  jam  non  in  petitis  gratificari,  sed  magis  jussa  capessere  me  debere 
fateor. 

Ex  Frauenberg  Parasceve  Paschae  Anno  1533.  Erga  R.  D.  Ye- 
stram devotissimus  Nicolaus  Copernicus. 

Revmo  in  Christo  Patri  et  Domino,  Domino  Joanni  Electo  Culmensi, 
Domino  et  fautori  suo  plurimum  observando.  >) 

Na  wtórocie  czyli  kopii  tego  listu  w  zakładzie  naszym  znajdującej 
się,  dodano  po  angielsku,  że  pierwot  czyli  oryginał  znajdiye  się  w  Puła- 
wach. (The  original  letter  is  from  the  Library  of  Prince  Czartoryski  at 
Puławy  in  Poland,  who  has  distinguished  himself  by  his  immense  colle- 
ction  of  Polish  antiquities). 

K.  S. 


1)  List  ten  nietylko  z  daty,  ale  nawet  i  w  treści  nie  fgadsa  lic  z  liftem  przez  Niem- 
cewicza w  Pamietn.  (T.  IV.  itr.  64—65.)  amieazczonym. 
Kopęrtńłyana  U  II.  6 


Digitized  by 


Google 


Digitized  by  VjOOQ16 


KOPERNIK  MIKOŁAJ 


FRZIZ 


X.  OeNAOSO®  eH®QVM0EQKBE8®.  *) 


^opernik  Mikołaj,  jeden  z  najsławniejszych  astronomów  za  Zygmunta 
I.  których  kiedy,  płodna  w  uczone  ludzie  ziemia  polska  wydała.  *)  Urodził 
się  dnia  19  Lutego  r.  1473  w  Toruniu,  z  ojca  także  Mikołaja,  będącego 
rodem  z  Krakowa,  który  r.  1463  w  Toruniu  prawo  obywatelstwa  przyjął, 
z  matki  zaś  Barbary  Watzelrod,  siostry  biskupa  Warmińskiego.  Odebrawszy 
początkowe  nauki  w  Królewcu,  2)  gdzie  polszczyzna  bardzo  kwitnęła, 
w  roku  1491  przeniósł  się  do  akademii  krakowskiej,  w  której  przez 
lat  pięć,  wiadomości  literatury  greckiej,  łacińskiej  i  nauk  matematycznych 


*)  Wyjątek  z  dzieła  X.  Ignacego  Cho dyni ecki ego,  —  Dykcyonarz  Uczonych  Polaków 
—  Lwów  1833.  Tom  L  str.  336—342. 

1)  Jak  wszystkich  dawniejszych  Szlązaków,  Morawców,  Pomorzan  i  innych  Słowa- 
ków, jednej  natury,  języka  i  dnszy  z  Polakami,  od  początku  swego  będących;  tak  i  naszego 
Kopernika  Niemcy  swoim  zwyczajem,  przywłaszczać  sobie  zwykli,  mieniąc  go  być  Toruń- 
ozykiem  pochodzącym  z  rodziny  wieśniaków  westfalskich,  wędrownie  do  Torunia  przybyłych 
a  przez  to  Niemcem ;  z  obaleniem  pięciu  wieków  najjaśniejszej  prawdy,  że  Prusacy/  (jak 
Naruszewicz  w  Tom.  II.  Hist.  nar.  poL  dowodzi)  wcale  odrębni  byli  od  narodu  Germanów. 
Ci  bowiem,  między  Litwą  i  Wisłą,  krajem  Pomeranii  i  innej  Słowiańszczyzny,  aż  do  ujścia 
Elby  w  morze  Bałtyckie,  więcej  sta  mil  od  dawnych  Niemców  odlegli,  od  sześciu  wieków 
z  Polakami  polityczne  i  wewnętrzne  stosunki  mając,  mimo  wszelkich  jeszcze  przez  Bolesława 
Chrobrego  do  ich  cywilizacyi  użytych  kroków,  najazdami  i  rabunkiem  uprzykrzeni  Polakom, 
w  13.  wieku  na  ukaranie  swej  nieużytości,  sprowadzonym  z  Niemiec  Krzyżakom  poddani  byli. 
Lecz  kiedy  dzikim  sposobem  (jak  pisze  Bielski)  od  nich  ciemiężeni  zostali,  swobodami  zaś 
szlachetnością  sąsiadów  swoich  Polaków,  zdawna  ożywiani  byli,  w  r.  1454  poddali  się  naj- 
uroczyściej  Monarchom  polskim.  Zaczem  tyla  wiekami,  umysł  i  geniusz  ludu  tego  na  pol- 
ski przelany,  niedziw,  że  wydał  Kopernika,  który  nietylko  urodziwszy  się  w  Toruniu  wten- 
czas kiedy  to  miasto  część  naszego  kraju  składało,  był  Polakiem,  ale  nawet  w  ojczyźnie 
naszej,  ćwiczył  się  w  tej  nauce,  w  której  potem  i  rodakom  i  obcym  prawa  nadał. 

2)  Wielka  to  myłka  —  Szkołę  w  Królewcu  otworzono  dopiero  w  1541  r.  a  Gimna- 
syum  1543  r.;  niemógł  zatem  Kopernik  uczyć  się  w  rzeczonem  mieście.     (Pbzyp.  Wyd.) 


Digitized  by 


Google 


84 


czerpał;  a  ukończywszy  z  dobrym  postępkiem  filozofią,  otrzymał  w  niej 
zwyczajne  stopnie  akademickie.  Szczególniejsza  jednak  wydawała  się  w  nim 
ochota  i  zdatność  do  matematycznych  umiejętności  i  lekarskiej  nauki. 
Wojciech  Brudzewski  był  jego  w  matematyce  nauczycielem,  a  współ- 
uczniami  Jakób  z  Kobylina,  Marcin  z  Olkusza,  Bernard  Wapowski  i  Mi- 
kołaj Szadek,  sławni  potem  matematycy  równie  w  kraju,  jak  za  granicą, 
z  którymi  on  raz  zawartą,  przyjaźń  w  ciągu  nauk,  a  uczony  związek  ku 
podźwignieniu  astronomii,  statecznie  zawsze  utrzymywał.  Gdy  w  r.  1490 
Brudzewski  za  naleganiem  książęcia  kardynała  Fryderyka  Jagiellończyka, 
wyjechał  do  Litwy  na  urząd  sekretarza  przy  książęciu  litewskim,  a  pó- 
źniej królu  polskim  Alexandrze;  Kopernik  udał  się  do  Bon  on  i  i,  gdzie 
pod  astronomem  Dominikiem  Marya  z  Ferrary,  nie  jako  uczeń,  lecz  świa- 
dek i  pomocnik,  nad  obserwacyami  gwiazd  pracował.  Sława  jego  rozcho- 
dząca się  we  Włoszech,  zjednała  mu  w  Rzymie  r.  1500  katedrę  mate- 
matyk^ na  której  lekcye,  liczne  bardzo  zgromadzenie  uczniów,  z  chwałą 
imienia  polskiego  ściągnął.  W  ciągu  tej  swojej  wędrówki,  doskonalił  się 
razem  w  sztuce  lekarskiej,  i  w  akademii  Padewskiej,  tejże  przez  cztery 
lata  słuchał,  (jak  świadczą  Acta  Colegii  medici,  w  kiórych  znajduje  się 
imię  jego  zapisane  in  Albis  Polonorum  ')  i  stopień  Dr.  medycyny,  z  wielką 
okazałością  w  kościele  katedralnym  z  rąk  tamecznego  biskupa  otrzymał. 
Jakoż  postępek  jego  w  owej  nauce  musiał  być  nader  znakomity,  kiedy 
uczony  Giziusz  Tidemanus  biskup  Chełmiński  nazwał  go  Eskulapiuszem 
lekarzów  polskich.  Powróciwszy  Kopernik  do  Krakowa  w  r.  1504,  zapi- 
sany był  w  liczbę  Akademików,  i  zamyślał  zostać  przy  akademii ;  z  na- 
mowy atoli  wuja  swego,  Łukasza  Watzelrod  biskupa  Warmińskiego,  który 
mu  ofiarował  kanonią  w  katedrze  swojej,  udał  się  do  stanu  duchownego. 
We  Frauenburgu  zatem  osiadłszy,  przez  swoje  łagodne,  cnotliwe, 
i  bezinteresowne  postępowanie,  był  przyjacielem  i  dobroczyńcą  swoich  współ- 
czesnych. Wiadomość  jego  w  sztuce  lekarskiej,  utrzymała  przy  życia 
wiele  chorego  ubóstwa  w  okolicy.  Wznoszą  się  po  dziś  dzień  we  Frauen- 
burgu i  Grudziądzu,  ręką  jego  robione  wodociągi,  które  wdzięczność 
w  mieszkańcach,  a  w  cudzoziemcach  podziwienie  sprawują.  Kopernik  jak 
tylko  osiadł  we  Frauenburgu,  pilne  uważanie  biegów  niebieskich,  dosko- 
nalenie istotnych  do  tego  pomocy,  a  najbardziej  ścisłe  roztrząsanie 
wykładu,  i  wszystkich  początków  astronomii,  cały  jego  umysł  zajęło.  Przy 
tych  ciężkich  i  ustawicznych  pracach,  nie  uchylał  się  jednak  bynajmniej 
od  publicznych  usług  dla  ojczyzny  i  sprawowania  ważnych  interesów  swej 

1)  W  akademiach  włoskich  równie  jak  i  w  krakowskiej  zachowany  był  niegdyi  zwy- 
czaj, że  każdego  narodu  uczniowie  bawiący  na  naukach,  mieli  swoje  Album,  do  którego 
się  zapisywali  Nowy  przeto  dowód,  że  gdyby  Kopernik  nie  był  Polakiem,  nie  byłby  »C 
zapewne  między  Polaków  zapisywał. 


Digitized  by  VjOOQ16 


85 


Kapituły,  kiedy  na  sejmach  polskich  był  wielokrotnie  jej  obrońcą,  prze- 
ciwko przywłaszczeniom  Zakonu  Krzyżackiego.  Na  sejmie  zaś  Poznańskim, l) 
gdy  z  przyczyny  zepsutej  przez  Mistrza  Krzyżackiego  monety,  zawiła  i  tru- 
dna do  zaradzenia  temu  złemu  wszczęła  się  materya,  Kopernik  od  kapi- 
tuły posłem  obrany,  mając  sobie  zlecone  obrachowanie  ilości  krążących 
monet  w  prowincyach  polskich,  ustanowienie  ieh  prawdziwej  wartości,  i  po- 
danie planu  do  bicia  jak  najlepszych  i  najprostszych  pieniędzy  matema- 
tycznym prawdziwie  rozsądkiem,  wypracował  ogólne  prawidło,  z  nąjdokła- 
dniejszem  objaśnieniem  jego  zasad,  do  ustanowienia  słusznego  biegu  wszelkiej 
monety,  w  krajach  polskich,  litewskich  i  pruskich  służące.  Po  śmierci 
Watzelroda,  będąc  Administratorem  biskupstwa  Warmińskiego,  wyrobił 
u  króla  rozkaz,  ażeby  posiadane  niesłusznie  od  Krzyżaków  dobra,  Kapi- 
tule Warmińskiej  wrócone  były.  To  przedsięwzięcie  tem  więcej  rozumowi 
jego  chwały  przynosi,  że  wykonane  było  wśród  niezliczonych  intryg,  i  mnó- 
stwa wielkich  przeciwników,  których  tylko  bezinteresownością  zwyciężyć 
swoją  potrafił. 

Lecz  daleko  znakomitsza  chwała  Kopernikowi  należeć  będzie,  że 
pierwszy  ustanowił  prawdziwą  teoryę  astronomii,  i  odkrył  bieg  obrotów  nie- 
bieskich. Z  najoświeceńszą  pilnością  roztrząsał  wszystkie  mniemania  sta- 
rożytnych i  nowych  gwiazdarzów,  z  nieporównanym  zapałem  czynił  swoje 
obserwacye,  a  nakoniec  przenikliwy  geniusz  jego  wskazał  mu  prawdziwą 
ścieżkę  do  wybłąkania  się  z  labiryntu  hipotezów  i  teoryi.  Znane  już  wpra- 
wdzie było  główne  wyobrażenie  tego  systematu,  niektórym  w  starożytności 
mędrcom,  ale  całkowite  jego  rozwinięcie,  i  przekonywająca  oczywistość 
jednemu  się  tylko  Kopernikowi  należy.  W  tym  układzie  przewyższył  on 
poprzedników  swoich,  ponieważ  co  tamci  domysłem  tylko  dosięgali,  on  to 
najgruntowniejszemi  dowodami  okazał;  przewyższył  i  następców,  bo  wziętą 
od  niego  naukę,  albo  przydatkowem  objaśnieniem,  albo  rachunkiem,  albo 
dostrzeganiem  za  pomocą  później  wynalezionych  narzędzi,  potwierdzili. 

Wielkie  i  rzadkie  przymioty  tego  męża,  tudzież  obszerna  erudycya 
jego  były  powodem,  że  gdy  za  Leona  X.  papieża  na  Synodzie  Latera- 
neńskim  poprawa  kalendarza  nastąpić  miała,  zlecono  mu  było  od  Rzym- 
skiego dworu,  aby  z  pewnością  ustanowił  i  oznaczył  istotny  pierwiastek 
rachuby  cywilnej  i  astronomicznej;  a  gdy  potem  za  Grzegorza  XIII  taż 
poprawa  kalendarza  do  skutku  przyszła,  Bulla  papiezka  wyraźnie  imię 
Kopernika  wspomniała.  Pełna  talentów  młodzież,  i  gorliwi  miłośnicy  nauk 
zewsząd  zgromadzali  się  do  niego  i  nie  mogli  dosyć  wystawić  uprzejmego 
przyjęcia,  i  tego  światła,  które  z  nauki  jego  czerpali  i  Jemu  więc  samemu 
należy  się  chwała  i  imię  pierwszego  tłumacza  prawdziwych  biegów  nie- 


1)  Nie  w  Poznaniu  ale  w  Grudziądzu.    (Prztp.  Wid.) 


Digitized  by 


Google 


86 


Męskich,  i  pierwszego  założyciela  dzisiejszej  astronomii.  Przez  lat  24  tru- 
dnił się  on  sprawdzaniem  swego  układu,  który  dziś  od  wszystkich  astro- 
nomów jest  za  prawdziwy  przyjęty.  Ostrożność,  lecz  nie  bojaźń  lub  czyje 
nieukontentowanic,  wstrzymywała  go  od  ogłoszenia  drukiem,  napisanego 
w  tej  ważnej  materyi  dzieła,  nie  ufał  bowiem  jeszcze  samemu  sobie,  i  chciał 
liczniejszemi  uważaniami  stwierdzić  systema  swoje.  Lecz  kiedy  najważ- 
niejsze z  niego  myśli  udzielał  swym  przyjaciołom,  nie  mogąc  się  dłużej 
oprzeć  ich  ośmioletnim  naleganiom,  osobliwie  kardynała  Schonberga  i  Ti- 
demana  Gizyusza  biskupa  Chełmińskiego,  posłał  rękopiśm  swego  dzieła 
(ofiarowanego  Pawłowi  IIL  papieżowi)  w  r.  1542  do  Norymbergi,  gdzie 
za  staraniem  i  pod  dozorem  Jerzego  Joachima  Retyka  profesora  matema- 
tyki w  Wittembergu,  pod  tytułem:  De  Bevolutionibus  orbium  coelestium 
libri  sex,  wydał  z  druku  in  fol.  Właśnie  wtedy  już  na  śmiertelnej  po- 
ścieli leżał  Kopernik,  gdy  mu  przysłano  wyszły  z  pod  prasy  exemplarz 
jego  dzieła.  Wziął  go  do  ręki,  obejrzał  i  w  kilka  godzin  potem  dnia  1. 
Czerwca  1543  r.,  a  71go  życia  umarł.  —  Niewiadomo,  czyli  dzieło  to  tak 
ważne ,  było  kiedy  powtórzone  w  wydaniu ,  lecz  w  lat  74  od  pierwszej 
edycyi,  uczony  Jan  Muller  profesor  matematyki  w  Grenindze,  dzieło  to,  za 
świadectwem  Brauna  de  Script.  Polon.  virtut.  et  vit.  z  niezmierną  pracą 
z  błędów  oczyścił,  i  wydał  z  druku  pod  tytułem :  Nicoli  Copernici  Th- 
runensis,  Canon.  Varm.  Astronomia  instaurata.  Amstellod.  1617  in  Ł  — 
Bogusławski  w  życiu  Kopernika  wspomina,  że  jego  Opera  Astronomica 
w  2.  tomach  in  folio  maj.  znajdują,  się  w  bibliotece  Częstochowskiej,  o  miej- 
scu jednak  i  czasie  ich  wydania  zamilczą.  Trygonometrya  Kopernika 
wyjęta  z  wielkiego  dzieła  de  Meuolutionibus  orb.  cod.  wyszła  osobno  za 
staraniem  ucznia  jego  Retyka,  pod  tytułem:  De  lateribus  et  anguUttri- 
angulorum,  tum  planorum  rectilineorum,  libeluU  eruditissimus  et  utMt- 
simus,  scriptus  a  claris.  et  doćtiss.  viro  Nic.  Gopernico  Thorunensi.  W& 
tembergae  1542.  —  Osobliwą  poezją  Kopernika  w  bibliotece  akad.  Krak. 
wynalazł  Jan  Brzoski  Med.  Dr.  i  tę  Urbanowi  VIII.  ofiarował,  wydaną 
pod  tytułem:  Septem  eidera  Graeov.  ap.  Cezary  in  4.  Jest  to  siedm 
pieśni  o  przyjściu  Chrystusa  na  świat  Każda  o  7.  zwrotkach  tak,  że 
siedm  razy  siedm  czyni  49.  Miał  tę  myśl  Kopernik,  że  gdy  u  starych 
astronomów  48  konstelacji  liczono,  on  przydał  jedne,  49  ich  wyrażając 
jako  w  liczbie  7  doskonałej  i  znaczącej.  Tenże  Brzoski ,  żywe  wyobra- 
żenie Kopernika,  w  bibliotece  wspomnionej  na  najwyższem  miejscu  pod 
zasłoną  dla  tern  większego  uszanowania  wystawił;  zasługi  zaś  tego  wiel- 
kiego męża  w  astronomii,  na  zadanie  ogłoszone  przez  Towarz.  War.  Prz. 
Nauk,  względem  oddania  hołdu  winnej  pochwały  Kopernikowi  Jan  Śuia- 
decki  matemat  w  szkole  głównej  Krakowskiej  profesor  w  rozprawie  swo- 
jej, czytanej  na  posiedzeniu  publicznem  tegoż  Towarz.  dn.  16  Listopada 


Digitized  by 


Google 


87 


1802  r.  i  w  Tomie  IL  Roczników  jego  drukowanej,  wybornem  piórem  wyli- 
czył, i  w  godny  sposób  uwielbił.  Tegoż  roku  Tadeusz  Czacki  i  Marcin 
Molski,  wybrani  z  grona  wspomnionego  Towarzystwa  mężowie,  objeżdża- 
jąc Prusy  polskie  dawne  i  Warmią,  znaleźli  we  Frauenburgu  grobowiec 
Kopernika,  z  napisem  już  bardzo  wytartym,  a  w  nim  tylko  nadgniłych 
kości  kawałki;  tych  jedne  część  za  dozwoleniem  Kapituły  tamecznej  wy- 
dobytych, oddali  do  Świątyni  w  Puławach,  a  drugą  Towarzyst  Warsz. 
Prz.  Nauk.  Znaleźli  także  i  listy  w  pospolitych  życia  jego  sprawach,  z  któ- 
rych jeden  przysłali  temuż  Towarz.  dla  sprawdzenia  ręki  Kopernika,  gdyby 
rękopisma  jego  mogły  być  kiedy  wyszukane.  Za  staraniem  tegoż  Towarz. 
r.  1830  wystawiono  w  Warszawie  posąg  Kopernikowi,  podług  wzorów  sła- 
wnego rzeźbiarza  Thorwaldsena,  ulany  tamże  przez  Jana  Gregoire,  na  który 
już  dwoma  laty  pierwej  uroczystym  obrzędem  wzniesiony  był  fundament 
(Sołtykowicz  o  stan.  akacL  Krak.  —  Bogusł.  Życia  sław.  PoL  —  Boczn. 
Towarz.  W.  P.  N.  Tom  II.  —  Juszyński  Dykc  poet  pol) 


Digitized  by 


Google 


Digitized  by  VjOOQ16 


O  ZA8ŁUGACH 
w  astjronomii 

NA  POSIEDZENIU  PUBLICZNE!!  TOWARZYSTWA  NAUK 
KąĄK.  dnia  14  Lutego  1834  r. 


EABOŁ  HUBĘ, 

REKTOR   UNIWERSYTETU  I   PREZES   TEGOŻ   TO WA BZY 8 TWA.  *) 


fo 


rosiedzenic  publiczne  w  dniu  dzisiejszym  jest  obchodem  uroczystym  18 
letniej  rocznicy  zawiązania  się  Towarzystwa  naszego,  dla  uświetnienia  którego, 
oraz  dla  pokrzepienia  usiłowań  do  naszych  postępowań  w  zawodzie  coraz 
rozleglejszym  umiejętności  i  nauk,  przedsięwziąłem  wystawić  wzór  wielki, 
męża  wiekopomnej  i  w  całej  Europie  powszechnie  uznanej  sławy,  który 
jak  z  jednej  strony  jest  jawnym  dowodem  wysokiego  stopnia,  na  jakim 
kiedyś  nauki  w  tej  starożytnej  akademii  stały,  tak  z  drugiej  jest  przykła- 
dem rzadkim  w  historyi  umiejętności,  jak  wielki  geniusz  natchnięty  mocą 
przekonania  powziętego  z  głębokiego  i  ciągłego  zastanowienia  się,  nad 
myślą  dotąd  za  niedorzeczną  uznaną,  i  wspartego  obszerną  nauką  wynosi 
się  nad  powagę  czternastu  wieków,  nad  uprzedzenia  uporczywe  i  powsze- 
chne uczonych,  wreszcie  nad  ich  silne  ułudzenie  zmysłów,  i  znajduje  w  niem 
odwagę  wbrew  całemu  światu  okazania  zwycięzkimi  dowodami  jej  praw- 
dziwości. Pierwsze  bowiem  uchwycenie  jakiego  pomysłu  jest  często  szczę- 
śliwym trafem,  lecz  wielkiej  dzielności  umysłu  potrzeba  na  to,  ażeby  pra- 


*)  Drukowany   ten   odczyt  w  Rocznikach  Towarzystwa  Naukowego  Krakowskiego 
Tom  L  ogólnego  ifteną  Tom  XVI.  Rok  1841  od  sir.  246—265. 


Digitized  by 


Google 


90 


wdę,  gdy  się  znajduje  w  sprzeczności  z  mniemaniem  dawniejszego  i  teraź- 
niejszego czasu,  dostatecznie  zgruntować  i  poznaną  objawić. 

Tym  mężem  jest  nieśmiertelny  Kopernik.  Urodził  się  za  panowania 
Kazimierza  Jagiellończyka  w  Toruniu  roku  1473  d.  19  Lutego  z  ojca  Miko- 
łaja Kopernika  lekarza  z  Krakowa  w  Toruniu  osiadłego,  i  który  tam 
prawo  obywatelstwa  otrzymał,  i  z  matki  Barbary  Watzelrodt  siostry  Łu- 
kasza Watzelrodt  de  Allen  później  biskupa  warmińskiego.  Z  rodzeństwa 
jego  znany  tylko  brat  Jędrzej,  który  równie  jak  Mikołaj  udał  się  był  do 
Rzymu  i  został  kanonikiem  w  Frauenburgu.  W  domu  rodzicielskim  nau- 
czył się  młody  Mikołaj  języków  łacińskiego  i  greckiego,  potem  udał  się 
do  akademii  krakowskiej  aby  się  tu  stosownie  do  woli  rodziców  przykła- 
dał do  nauk  lekarskich;  zapisany  w  rejestr  jej  uczniów  roku  1492  czer- 
pał w  tej  jedynej  podówczas  polskiej  szkole  przez  lat  pięć  wiadomości 
literatury  łacińskiej  i  greckiej  i  nauk  matematycznych,  którym  to  troja- 
kim rodzajem  nauk  słynęła  podówczas  w  Europie  taż  akademia,  a  dla 
wypocznienia  po  natężonej  umysłowej  pracy  bawił  się  rysunkiem  i  malo- 
waniem. —  Mikołaj  Szadek,  Marcin  z  Olkusza,  Jakób  z  Kobylina,  sła- 
wni potem  matematyki  profesorowie  byli  współuczniami  Kopernika,  wszy- 
scy zaś  w  matematyce  i  astronomii  uczniami  Wojciecha  Brudzewskiego. 
Kiedy  za  naleganiem  książęcia  Fryderyka  Jagielończyka  Brudzewski  wy- 
jechał do  Litwy  na  urząd  sekretarza  przy  księciu  litewskim  Alexandrae, 
potem  królu  polskim ,  Kopernik  w  r.  1497  krótko  w  domu  zabawiwszy 
udał  się  do  Włoch,  kraju,  który  od  dawna  był  siedliskiem  sztuk  pięknych 
i  umiejętności,  lecz  wtedy  właśnie  w  nim  astronomia  szczególnie  zakwi- 
tnęła.  Żądza  widzenia  pięknego  tego  kraju,  przypatrywania  się  arcydziełom 
kunsztów,  może  nie  małym  była  bodźcem  dla  Kopernika,  więcej  zaiste 
wpływu  na  jego  umysł  miała  żądza  nabywania  większej  doskonałości  w  na- 
ukach. Wszakże  tam  się  ukształcił  Purbach,  a  Regiomontanus  gdy  go  kar- 
dynał Bessarion  do  Włoch  ściągnął  tam  się  jeszcze  uczył,  tych  zaś  dwóch 
uczonych  nadto  wcześnie  z  świata  zeszłych  głośne  imiona,  z  wysokiem 
uszanowaniem  wspominane,  sławą  swą  żywe  na  młodego  Kopernika  umy- 
śle wrażenie  uczyniły,  iż  sobie  tych  uczonych  za  wzór  obrał  w  najulu- 
bieńszej  nauce,  której  przekształcenie  zdawało  mu  się  najpiękniejszym 
życia  swojego  celem.  Zabawił  najprzód  w  Bononii,  gdzie  wtedy  astronom 
Dominik  Maria  z  Ferrary  z  wielkim  poklaskiem  astronomii  uczył,  od  któ- 
rego Kopernik  nie  jako  uczeń,  ale  jako  świadek  i  współpracownik  uwa- 
żanym był,  jak  świadczy  Rhetikus;  gdyż  obydwaj  wspólnie  przedsiębrali 
obserwacye  i  dochodzenia  teoryczne.  Maria  nawet  się  cieszył,  że  Koper- 
nik był  jego  zdania,  gdy  zmianę  wysokości  biegunowych  wielu  miast, 
które  za  jego  czasu  już  nie  były  takie  jak  je  Ptolomeasz  naznaczył,  za- 
miast przypisywania  jej  jak  było  w  istocie  błędem  obserwacyi  wyprowa- 


Digitized  by 


Google 


91 


dzał  z  posuwania  się  równika  ziemskiego  a  następnie  i  osi,  labo  tylko 
pomysł  posuwania  się  osi  ziemskiej  po  niebie  Kopernikowi  podobać  się  mógł, 
bo  zmienienie  się  położenia  tej  osi  na  ziemi  nigdy  nie  było  przez  Koper- 
nika wyrzeczone.  Miło  mi  tę  okoliczność  przytoczyć;  gdyż  dostatecznie  dowo- 
dzi wysokiego  stopnia,  na  jakim  w  owym  czasie  matematyka  i  astrono- 
mia w  naszej  starożytnej  akademii  zostawały,  kiedy  młody  Kopernik 
wkrótce  po  skończeniu  zawodu  ucznia  w  Krakowie,  przybywszy  do  miasta 
wtedy  najbardziej  z  nauk  astronomii  i  matematyki  słynącego,  tam  już  od 
swego  nauczyciela  uważanym  był  za  równego  sobie  w  nauce. 

Z  Bononii  Kopernik  udał  się  do  Rzymu  poprzedzany  sławą  w  Bo- 
nonii  nabytą,  ucząc  tam  publicznie  matematyki,  liczne  bardzo  zgromadzenie 
uczonych  na  swoje  lekcye  ściągnął.  W  ciągu  swego  bawienia  w  tej  sto- 
licy uważał  zaćmienie  księżyca  w  r.  1500.  W  kilka  lat  wracając  do  ojczy- 
zny, w  Padwie  i  opisywał  się  z  anatomii  dla  dostąpienia  stopnia  doktora, 
który  też  otrzymał.  W  Krakowie  w  liczbie  akademików  w  roku  1504 
jest  zapisany,  jak  świadczy  Jan  Śniadecki  i  wkrótce  jednak  udał  się  do 
Frauenburga  dla  objęcia  kanonii,  którą  mu  wuj  jego  biskup  warmiński 
nadał.  Domniemywają  się  także  niektórzy,  że  od  magistratu  toruńskiego 
obranym  został  proboszczem  przy  tamecznym  kościele  S.  Jana;  lubo  prze- 
mieszkiwał czas  niejaki  w  Toruniu,  wszakże  w  Frauenburgu  miał  mieszka- 
nie stałe  a  w  jego  bliskości  obserwatoryum.  A  gdy  przez  parę  lat  jako 
administrator  w  mieście  Allenstein  do  biskupstwa  należącego  bawił,  obser- 
wował z  wysokiej  wieży  tamecznego  zamku.  Wszystkie  zaś  swoje  obser- 
wacye  odnosił  na  południk  krakowski,  ponieważ  mniemał,  że  ten  przez 
Frauenburg  przechodzi,  a  zdawało  mu  się  być  stósowniejszą  nazwać  go 
imieniem  tego  sławnego  miasta;  która  to  opinia  Kopernika  jest  najchlu- 
bniejszym  zaszczytem  dla  naszej  dawnej  akademii.  Spokojność  umysłowa, 
której  w  sprawowaniu  duchownego  swego  dostojeństwa  używał,  bardzo 
mu  była  przydatną  do  oddawania  się  zupełnie  najulubieńszej  swej  nauce. 
Lecz  dla  tego  nie  zaniedbywał  nowych  powinności  względem  kościoła  ani 
względem  bliźnich,  żadnemu  ubogiemu  pomocy  lekarskiej  od  niego  żąda- 
jącemu, tej  nie  odmówił.  Nie  był  bowiem  lekarzem  praktycznym,  lecz 
dla  szczęśliwych  skutków  swych  sposobów  leczenia  taką  miał  wziętość, 
że  nawet  w  przypadkach  gwałtownych  do  Królewca  do  dworu  bywał  po- 
woływany, lekarstwa  swoje  sam  przysposabiał  i  bezpłatnie  udzielał. 

Dla  uzupełnienia  obrazu  cnotliwego  życia  tego  ze  wszech  miar  czci 
godnego  męża,  przydać  potrzeba,  iż  do  spraw  publicznych  nigdy  należeć 
niechciał,  wszakże  gdy  tego  żądano,  wielką  czynność  z  roztropnością  połą- 
czoną w  postępowaniu  okazywał.  Gdy  w  r.  1523  po  śmierci  biskupa 
Fabiana  de  Lasengen  (sic)  następcy  po  jego  wuju  od  kapituły  wikaryuszem 
jeneralnym  i  dóbr  biskupich  administratorem  obranym  został,  miał  sobie 


Digitized  by 


Google 


92 


za  powinność,  domagać  się  oddania  dóbr  przez  zakon  Krzyżaków  od 
biskupstwa  dawniej  odebrany,  w  której  to  czynności  nie  zatrwożony  obawą 
wystawienia  się  na  nienawiść  możnego  zakonu,  w  rzadkiej  swej  dzielności 
nie  ustawał,  póki  od  króla  Zygmunta  I.  rozkazu  oddania  kapitule  dóbr 
zabranych  nie  uzyskał. 

Na  dwa  lata  wprzód,  jednomyślnie  od  kapituły  obrany  posłem  na 
sejmik  prowincyonalny  pruski,  na  którym  poprawa  urządzenia  monet  była 
celniejszym  przedmiotem  obrady,  gorliwy  o  dobro  publiczne,  z  wielką  tro- 
skliwością zajmował  się  ważną  tą  sprawą,  jakoż  ułożył  pismo,  w  którem 
jak  mógł  najdokładniej  oznaczył  wartość  wewnętrzną  monet  w  kraju  uży- 
wanych, i  porównywnjąc  ich  wartość  między  sobą.  Sejm  narodowy  przy- 
jął tę  pracę  z  wdzięcznością  i  kazał  ją  do  akt  sejmowych  dołączyć,  w  Pru- 
siech  zaś  samych  z  przyczyny,  że  ten  projekt  wcale  nie  dogadzał  intere- 
sowi prywatnemu  trzech  miast  znaczniejszych:  Gdańska,  Torunia  i  Elbląga, 
projekt  Kopernika  nie  został  przyjęty. 

Czas,  który  mu  od  zatrudnień  astronomicznych  pozostawał,  łożył 
także  na  wychowanie  znacznych  budowli,  zwłaszcza  w  celu  sprowadzenia 
wody  wykonanych,  z  których  prowadząca  wodę  na  młyn  w  Grudzią- 
dzu zupełnie  jest  zachowaną,  druga  zaś,  która  prowadziła  wodę  z  Passary 
na  wieżę  w  Frauenburgu  a  ztamtąd  do  mieszkania  kanoników,  przez  nie- 
zręcznie przedsięwzięte  jej  przywrócenie,  gdy  przez  długość  czasu  i  za- 
niedbania zepsuciu  uległe,  zupełnie  prawie  została  zniszczoną.  Tak  to 
wielki  geniusz  trudniący  się  nauką  mało  związku  z  życiem  potocznem 
mający,  umiał,  gdy  tego  trzeba  było,  stać  się  współziomkom  użytecznym 
i  znakomite  im  świadczyć  przysługi. 

Lecz  czas  już,  abyśmy  okazali  wielkie  zasługi  tego  męża,  który 
pierwszy  założył  niewzruszone  grunta  nowej  astronomii,  i  stał  się  nau- 
czycielem wieków  i  narodów,  przed  którerai  inne  aczkolwiek  znakomite 
nikną  i  od  czasu  jużby  były  pożyte,  gdyby  blask  tamtych  nie  zachował* 
tych  pamięci.  Aby  je  należycie  ocenić,  potrzeba  wprzód  skreślić  krótki 
obraz  stanu,  w  jakim  astronomią  zastał.  —  Dawniejsi  filozofowie  greccy 
rozprawiali  tylko  o  składzie  świata  i  swoje  urojenia  stawiali  na  miejscu 
prawdy,  której  nie  dochodzili.  Tak  Tales  założyciel  szkoły  jońskiej,  dał 
spoczywać  ziemi  na  wodzie,  Anaximones  uczył,  że  słońce  unoszone  jest 
przez  powietrze,  i  że  gwiazdy  stałe  są  nakształt  gwoździ  do  kryształo- 
wego nieba  poprzyczepiane,  że  słońce  i  gwiazdy  nie  zachodzą  pod  ziemię. 
Pytagoras  ciekawszy  od  swych  poprzedników,  dla  zbierania  prawdziwszych 
wiadomości  udał  się  do  Egiptu,  a  może  nawet  do  Indyi,  lecz  ani  sam 
ani  jego  uczniowie  nic  nie  pisali,  pisma  zaś  późniejszych  jego  zwolenni- 
ków prócz  kilku  ułamków  zaginęły,  z  których  tyle  wnosić  można,  że  układ 
prawdziwy  świata,  który  niektórzy  Pytagorejczykom  przypisywali,  już  im 


Digitized  by  VjOOQ16 


98 


nie  był  wiadomy:  czcze  tylko  igraszki  z  liczbami  w  których  obłąkana  ich 
fantazya  rozumiała,  że  się  kryją  głębokie  tajemnice,  są  zasadą  wszystkich 
ich  badań,  w  czem  szczególnie  odznacza  się  ów  Filolaus  mniemany  wyna- 
lazca prawdziwego  układa  świata.  Podług  niego  ogień,  jako  najcelniejszy 
element,  któremu  się  pierwsze  miejsce  należy,  znajduje  się  w  środku, 
około  którego  dziesięć  cisi  boskich  kręci  się  rzędem,  którerai  są:  niebo 
gwiaździste,  pięć  planet,  słońce,  księżyc,  ziemia  i  niewidzialna  przeciw- 
ziemia;  którą  dla  tego  wymyślił,  aby  dopełnić  liczby  mistycznej  dziesięć. 
Liczba  bowiem  dziesięć  była  dla  Pytagorejczyków  bożkiem  nad  bożkami; 
utrzymywali,  że  miała  siłę  tworzenia  wszystkiego,  że  była  źródłem  wspól- 
nego życia  ziemskiego  i  boskiego.  Słońce  zaś  uważał  za  tarczę  do  szkła 
podobną  odbijającą  ciepło  i  światło  pochodzące  od  środkowego  ognia,  co 
równie  było  przyczyną  światłości  gwiazd  stałych.  To  marzenie  jest  tak 
niedorzeczne,  że  nawet  podług  niego  zjawiska  każdemu  w  oczy  wpada- 
jące tłumaczyć  się  niedają. . 

Byli  wszelako  niektórzy  filozofowie,  którzy  lepsze  o  układzie  świata  mieli 
wyobrażenie.  Ekphantes,  Heraklides  i  Hiketus  (sic)  przypisywali  ziemi 
stojącej  obrót  około  osi,  który  był  przyczyną  pozornego  obrotu  nieba. 
Plato,  jak  się  zdaje,  był  także  tego  mniemania.  Między  filozofami,  któ- 
rzy oraz  byli  astronomami  a  przeto  swoje  układy  nie  na  metafizycznych 
bałamuctwach,  lecz  na  prawdziwych  obserwacyach  gruntowali,  odznacza 
się  najprzód  Aristarchus  z  Samos;  ten  liczy  słońce  do  gwiazd  stałych, 
utrzymuje,  że  ziemia  po  pochyłem  kole  słońce  obiega,  a  przez  swój  obrót 
w  koło  osi  sprawuje  odmianę  dnia  i  nocy.  Nie  wiadomo  czyli  ta  myśl 
była  jego  własną,  czyli  też  z  jakiej  zamierzchłej  tradycyi  od  czasów  naj- 
odleglejszych pochodzącej  czerpaną;  to  pewns,  że  to  była  tylko  myśl  na- 
wiasem rzucona,  żadnym  dowodem  nie  poparta,  ani  do  fenomenów  zasto- 
sowana. Dla  tego  też  najwięksi  astronomowie  starożytni:  Hipparchus 
a  później  Ptolomeusz  szkoły  alexandryjskiej  astronom,  układ  ten  odrzucili 
i  inny  przyjęli,  który  dla  tego,  że  ostatni  w  wielkiem  swojem  dziele,  które  jest 
zbiorem  szacownych  bardzo  wiadomości  astronomicznych  i  obserwacyj  tak 
Chaldejczyków  jak  i  Hippacha  i  jego  własnych,  obszernie  go  wyłożył,  nosi 
nazwisko  systematu  Ptolomeusza.  Ten  z  wielu  względów  znakomity  uczony  za 
pierwszy  fundament  ustanowił,  że  ziemia  w  środku  świata  wolno  utrzymująca 
się,  żadnego  ruchu  mieć  nie  może,  i  tego  dowodzi  przeciwko  tym,  którzyby 
ruch  ziemi  nadać  chcieli;  że  doskonałość  dzieł  natury  zależy  na  ruchu  jedno- 
stajnym i  na  biegu  kołowym,  których  biegów  środkiem  jest  ziemia,  około  której 
niebo  gwiaździste  kręci  się  w  przeciągu  24  godzin ;  że  oprócz  tego  słońce 
i  wszystkie  planety  krążą  około  ziemi  w  tym  porządku  odległości:  Księ- 
życ, Merkury,  Wenus,  Słońce,  Mars,  Jowisz  i  Saturn;  a  chcąc  pogodzić 
z  ruchem  jednostajnym  i  kołowym  nierówności  biegu  tych  ciał  niebieskich 


Digitized  by 


Google 


94 


i  szczególny  fenomen  ich  prócz  księżyca  i  słońca  raz  biegu  kierunkowego, 
stawania  przez  czas  niejaki,  a  potem  ruchu  wstecznego;  przypuścił,  że 
ziemia  nieznąjduje  się  w  środku  tych  wszystkich  kół,  i  że  planety  opisiąją  koła 
czyli  epicykle,  których  środki  po  obwodzie  innego  względem  ziemi  excen- 
trycznego  koła  ślizgają  się.  Ten  układ  nie  był  tylko  wymyślony  na  uła- 
twienie obrachowania  tych  biegów,  ale  Ptolomeusz  chciał  w  nim  widzieć 
układ  natury.  Zastanowienia  godną  jest  rzeczą,  iż  nie  przyjął  układu 
dawnych  Egipcyan,  którzy  Merkuryuszowi  i  Wenerze  dali  krążyć  około 
słońca,  chociaż  będącemu  rodem  z  Egiptu  pewnie  znajomym  być  musiał. 
Księga  Ptolomeusza  przełożona  od  Arabów,  przez  nich  do  Hiszpanii  prze- 
niesiona, równo  z  pierwszą  jutrzenką  oświaty,  po  otrząśnieniu  się  z  grubej 
niewiadomości  narodów  Europy  znaną  miała  za  sobą  powagę  wieków,  gdy 
w  niej  już  umiejętności  zakwitły. 

Ten  był  stan  astronomii,  gdy  Kopernik  osiadłszy  w  Frauenburgu 
i  całkiem  się  tej  umiejętności  poświęcając,  chciał  układ  prawdziwy  świata 
zgruntować.  Umysł  jego  trafny  i  przenikliwy,  przez  nauki  matematyczne 
w  sztuce  gruntownego,  czystego  i  porządnego  myślenia  wyćwiczony,  poznał 
wkrótce  całą  niedostateczność  i  gmatwaninę  niepotrzebną,  a  nawet  nieje- 
dnostajną, lecz  podług  potrzeby  zmieniającą  się  tego  układu.  Szukał 
więc,  jakie  były  inne  opinie  dawnych  filozofów  o  porządku  świata.  Do 
tych  badań  bardzo  mu  była  pomocą  doskonała  znajomość  języka  greckiego, 
że  nie  był  przymuszonym  polegać  na  tłumaczeniach,  nigdy  zupełnie  myśli 
autorów  starożytnych  nie  oddawąjących.  Znalazłszy,  jak  sam  wyznaje, 
myśl  Philolausa  utrzymującego,  że  ziemia  się  kręci  około  ognia,  że  Hera- 
klides  i  Ekphantes  nadawają  ziemi  stojącej  obrót  wirowy,  zaczął  się  zasta- 
nawiać nad  dowodami  przez  Arystotelesa  i  Ptolomeusza  użytemi  dla  oka- 
zania nieruchomości  ziemi,  i  pokazał,  że  na  fałszywych  są  oparte  zasa- 
dach. Nie  wspomina  o  miejscu  Archiinedesa,  gdzie  zdanie  najwięcej  do 
jego  zdania  trafiające  Arystarcha  z  Samos  jest  wyłożone,  ale  o  tern  jeszcze 
Kopernik  nie  mógł  wiedzieć,  gdyż  pierwsze  wydanie  dzieła  Archimedesa 
wyszło  w  rok  po  jego  śmierci.  W  tej  myśli  od  wszystkich  lekce  ważonej 
on  pierwszy  uczuł  światło  prawdy,  nie  utrzymywał  jej  dla  samej  chluby 
obalenia  systematu  przeciągiem  czternastu  wieków  upoważnionego,  lecz 
wziąwszy  ją  za  przedmiot  swoich  badań,  stosując  do  niej  obserwacye 
dawne  gdy  poznał  ich  niedostatek,  a  sam  przez  długi  czas  obserwując 
instrumentami  przez  siebie  podług  przepisu  Ptolomeusza  zdziałanemi, 
miał  tę  przyjemność  widzenia,  że  wszystkie  bez  żadnego  nakręcenia  przy- 
padały do  ruchu  ziemi.  Obrót  dzienny  nieba  był  tylko  złudzeniem  zmy- 
słów z  obracania  się  ziemi  około  osi  pochodzącem,  równie  jak  obrót  roczny 
słońca,  które  na  miejscu  stojąc  dla  obrotu  ziemi  około  niego  w  ruchu  być 
się  zdaje;  ślizganie  zaś  punktów  równonocnych  po  ekliptyce,  czyli  prece- 


Digitized  by  VjOOQ16 


95 


ssya,  było  tylko  lekkim  mchem  osi  ziemskiej  po  niebie.  Koła  powymy- 
ślane przez  Ptolomeusza  dla  tłumaczenia  ruchów  kierunkowych  i  wste- 
cznych planet  zniknęły.  Kopernik  widział  tylko  w  tych  szczególnych  feno- 
menach pozory  wynikające  z  kombinacyi  dwóch  ruchów  prostych,  ruchu 
około  słońca  tak  ziemi  jak  planet,  a  ztąd  wyrachował  wymiary  ich  dróg 
dotąd  zupełnie  nieznane.  Do  ich  rzędu  odtąd  należała  ziemia,  a  z  niego 
wyszło  słońce,  księżyc  tylko  jeden  pozostał  z  ciał  podług  Ptolomeusza 
około  ziemi  krążących,  a  prócz  tego  towarzyszy  jej,  w  jej  około  słońca  obiegu. 
Nakoniec  wszystko  w  tym  układzie  oznaczało  swą  piękną  prostotę,  która 
nas  w  dziełach  i  prawach  natury  zachwyca,  gdy  tyle  jesteśmy  szczęśliwi, 
że  je  poznawalny.  Zasadą  całego  tego  układu  jest,  że  odległość  gwiazd 
stałych  od  słońca  jest  względem  drogi  ziemi  nieskończenie  wielka,  słońce 
zaś  nieruchome  otoczone  planetami  krążącemi  około  niego,  których  jest 
i  środkiem  biegu  i  pochodnią  oświecającą,  że  oprócz  planet  głównych  są 
planety  drugiego  rzędu  czyli  księżyce  około  nich  a  wraz  z  niemi  około 
słońca  bieżące;  że  ziemia  jest  planetą  główną  ruch  trojaki  mającą,  to 
jest  obrotowy  około  osi,  roczny  około  słońca  i  ruch  osi  taki,  aby  oś  jej 
zawsze  zostawała  w  położeniu  równoległem.  Nie  można  bez  podziwienia 
i  rozkoszy  czytać  jego  wykładu,  mówi  Śniadecki,  jak  z  tego  ruchu  tak 
gruntownie,  trafnie  i  dowcipnie  odmiany  pór  roku  tłumaczy.  Prawa  ruchu 
czyli  mechanika  wcale  wtedy  nie  były  znane  do  tego  stopnia,  że  Riccioli 
po  śmierci  Kopernika  przeciwnik  jego  nauki  miał  za  dowód  niezbity  prze- 
ciwko utrzymującym  ruch  ziemi,  doświadczenie,  że  kamień  prosto  w  górę 
rzucony  prosto  też  spada;  i  ten  zwycięzki  dowód  został  zniweczony 
doświadczeniem  Gassendego,  na  okrętach  płynących  czynionem,  gdzie 
zamiast,  że  ciała  ciężkie  z  wysokości  masztu  spuszczone  miały,  jak  utrzy- 
mywano, upaść  na  tył  okrętu  lub  w  wodę,  to  przy  każdej  chyźości  okrętu 
upadały  zawsze  przy  samym  maszcie;  gdy  mówię  za  czasów  Kopernika 
wenie  prawa  ruchu  nie  były  znane,  zdumiewać  się  prawdziwie  nad  tern 
trzeba,  jak  ten  twórczy  geniusz  mógł  zgadnąć  ruch  taki  ziemi  który  do- 
piero w  ostatnich  czasach  zupełnie  z  prawami  najwyższej  mechaniki  zgo- 
dnym znaleziony  został.  Wszakże  wiadomo,  że  przeciwnikom  układu 
Kopernika,  sławnemu  z  obserwacji  Tycho  Brahe  i  Ricciolemu  wydawało 
się  niedorzecznością  śmieszną  nadawać  ziemi  ruch  trojaki,  gdy  ten  powi- 
nien być  prosty  na  to,  aby  jej  jak  gwiaździe  dać  przez  powietrze  lecieć. 
Ale  nawet  już  za  naszych  czasów  Bailly  przygada  Kopernikowi,  iż  o  tern 
niewiedział,  iż  bieg  równoległy  osi  nie  jest  biegiem  trzecim  i  oddziel- 
nym, bo  on  wypada  z  dwóch  pierwszych  pod  pewnymi  warunkami 
uważanych.  Prawa  ruchu  ciała  walnego  mającego  ruch  wirowy  i  oraz 
postępny,  a  na  które  siły  działają,  został  dopiero  przez  d'Alemberta 
i  Eulera  determinowany;  wszakże  z  tej  teoryi  wynika,  że  gdyby  oś  obrotu 


Digitized  by 


Google 


ziemi  nie  była  zupełnie  w  kierunku  osi  głównąj,  ciągleby  swe  położenie 
odmieniać  musiała;  a  gdyby,  jak  Kopernik  przyjął,  ziemia  była  zupełną 
kulą,  oś  obrotu  także  nie  byłaby  stałą,  wszakże  tylko  z  niezmienności 
uważanych  wysokości  biegunów  przez  przeciąg  czasu  dwóch  lat  nie  prze- 
noszącego wnosimy  teraz,  że  oś  obrotu  ziemi  jest  albo  stałą,  albo  odmia- 
nom wcale  nieznacznym  ulega.  Więc  myśli  Kopernika  okazują  się  zgodne 
z  teoryą  najsubtelniejszą  niedawno  wynalezioną,  bo  warunek  równoległości 
osi  nie  koniecznie  wynika  z  dwoistego  ruchu  ziemi,  a  jest  koniecznym 
do  tłumaczenia  fenomenów. 

Ustanowiwszy  równoległość  osi  ziemi  i  jej  nieodmienność  na  kuli 
ziemskiej,  dla  wystawienia  cofania  się  punktów  równonoenych  (proeessto 
aąuinoctiorum)  nadaje  jej  mały  leniwy  bardzo  ruch,  przez  który  biegun 
świata  opisuje  koło  na  niebie  około  bieguna  ekliptyki;  a  że  przez  poró- 
wnanie swoich  obserwacyj  z  obserwacyami  astronomów  greckich  i  Arab- 
skich, dostrzegł  niejednakowe  cofanie  się,  nadał  jeszcze  osi  niebieskiej 
w  ciągu  jej  po  niebie  krążenia,  małe  wąchanie  się,  a  na  ten  koniec  przy- 
brał prócz  prawdziwego  bieguna  świata,  średni  pomykający  się  jednostajnie 
po  obwodzie  koła,  którego  prawdziwy  jest  środkiem  a  w  około  tego  praw- 
dziwy po  ruchomem  małem  kole  opisiye  na  niebie  linią  skręconą  (arolla 
intorta  instar).  A  że  to  chwianie  się  osi  konieczny  na  pochyłość  ekliptyki 
wpływ  mieć  musiało,  przez  to  dał  się  nakłonić  do  wprowadzenia  peryo- 
dycznej  odmiany  do  tej  pochyłości.  Ten  peryod  później  został  odrzucony: 
lecz  jest  rzeczą  zadziwiającą,  że  ten  wielki  astronom  jakby  wieszczym 
duchem  zgadł  prawdziwy  i  tak  zawikłany  ruch  osi  ziemskiej;  wiemy  bowiem 
teraz,  że  chwianie  się  osi  ziemskiej  peryodyczne,  a  następnie  peryodyczna 
zmiana  pochyłości  ekliptyki  tak  jak  ją  Kopernik  pojął  istotnie,  ma  miejsce ; 
jest  to  mutacya  przez  Bradleja  odkryta,  a  przez  d' Alemberta  z  teoryi  attrakeyi 
powszechnej  wyprowadzona,  lecz  peryod  jest  inny,  zależący  od  obiegu  węzłów 
księżyca:  to  zaś  za  czasów  Kopernika,  gdzie  jeszcze  teleskopów,  zega- 
rów astronomicznych  ani  dokładnych  instrumentów  nie  miano,  i  refrakeya 
znaną  nie  była,  odkrytem  być  nie  mogło. 

Zdumiewać  się  równie  potrzeba,  że  nie  mając  lepszych  sposobów 
obserwowania  nad  te,  które  za  czasów  Ptolomeusza  znane  były,  wszelako 
był  w  stanie  naznaczenia  prawdziwej  za  jego  czasów  ekliptyki  pochyłości 
a  przez  prawdziwe  wzorowe  porównywanie  swoich  obserwacyj  z  dawnemi, 
stanowienia,  że  pochyłość  ekliptyki  ciągle  od  najdawniejszych  czasów  maląe, 
a  oraz  poznania  tej  wielkiej  prawdy,  którą  Bailly  niesłusznie  przypisąj* 
Keplerowi  w  90  lat  później  żyjącemu,  gdyż  ten  ją  czerpnął  z  dzieł  Ko- 
pernika, że  odmiana  ta  tylko  do  pewnego  kresu  dojdzie,  poczem  znowu 
pochyłość  ekliptyki  napowrót  rosnąć  zacznie.  Równie  z  swoich  dziesięcio- 
letnich obserwacyj  postrzegł  i  dowiódł,  zbijając  w  tern  błędne  Arzahela 


Digitized  by 


Google 


07 


Hiszpana  zdanie,  że  Apogaeum,  ezyli  miejsce  na  niebie,  gdzie  największa 
odleghść  ziemi  od  słońca  przypada,  jest  wprawdzie  tak  jak  Arzachel 
utrzymuje  zmienne,  ale  bieg  tego  punktu  nieznaczy,  jest  ciągle  kierun- 
kowy, co  wszystko  teorya  ciążenia  powszechnego  za  naszych  czasów 
potwierdziła. 

Drogi  opisane  przez  planety  w  około  słońca,  są  podług  Kopernika 
koła,  słońce  nie  zajmiye  wspólnego  ich  środka,  lecz  znajduje  się  w  pun- 
kcie odległego  od  środka  o  ilość  nazwaną  mimośrodem  (excentricitas). 
Przez  takowe  kota,  excentryczne  można  w  ogólności  nierówności  biegu 
planet  wystawić,  lecz  Kopernik  dostrzegł  z  własnyeh  obserwacyj  znaczne 
zboczenia,  dla  któryeh  usunięcia  nie  wahał  się  przybrać  epicykU,  co  wielu 
mu  poczytuje  za  winę,  jakoby  nie  był  w  stanie  otrząśnienia  się  zupełnego 
z  owego  fałszywego  i  powszechnie  przyjętego  za  jego  czasów  mniemania 
o  doskonałości  natury,  którą  zasadzano  na  jednostajnym  biegu  ciał  niebie- 
skich, i  na  biegu  po  kole  jako  najdoskonalszej  figurze.  Sam  nawet  Jan  Śnią- 
decki,  który  go  tak  wymownie  przeciwko  zarzutom  wśród  pochwał  jego  przez 
Bailly  umieszczonym  bronił,  czyni  mu  ten  zarzut,  że  tem  fałszywem 
mniemaniem  był  obłąkany  i  niejako  wypłacił  niem  dług  ludzkości  Roz- 
ważywszy atoli  rzecz  bezstronnie,  zdaje  się,  że  i  w  tej  hypotezie  okazał 
tę  samą  wyższość  umysłu,  która  go  w  innych  pomysłach  odznaczała.  Przy- 
czyna utrzymująca  ciała  niebieskie  w  ich  obrotach,  wtedy  zupełnie  była 
nieznaną,  i  ani  dorozumiewać  jej  się  nie  można  było.  Jakże  mógł  Ko- 
pernik odstąpić  od  figury  koła,  albo  im  przypisywać  bieg  przez  się  nie- 
równy, nieznając  siły  tę  zmianę  sprawującej?  Cóżby  był  wskórał,  gdyby 
był  przypuścił,  że  bieg  planet  nie  jest  kołowy?  W  niepojętym  tym  ruchu 
obrotowym,  który  był  rzeczą  niezaprzeczoną,  nie  można  było  dopuszczać 
zmiany  koła  lub  chyżości  bez  przypuszczenia  przyczyn  zupełnie  niewia- 
domych bieg  zmieniających :  wreszcie  szło  tylko  o  wystawienie  takiego  naj- 
prościejszego  biegu,  do  któregoby  sięobserwacye  najlepiej  stosowały.  Wszakże 
w  nowszej  astronomii  nierówności  w  biegu  księżycowym  najprzód  odkryte, 
jakiemi  są:  ewekcya,  waryacya  i  ekwacya  roczna,  zostały  tym  sposobem 
wyrażone  przez  funkcye  kołowe,  nie  wchodząc  w  ich  przyczyny,  które 
w  ostatnich  dopiero  czasach  z  teoryi  grawitacyi  powszechnej  wyprowadzone 
zostały.  Prawda,  że  Kepler  w  90  lat  po  Koperniku  odkrył:  że  bieg  planet 
nie  jest  kołem  lecz  elipsą,  w  której  słońce  zajmuje  ognisko;  że  ich  ruch 
nie  jest  jednostajny,  lecz  że  wycinki  im  odpowiadające  przy  ognisku 
w  równych  czasach  opisane  są  równe,  ale  te  prawa  wydobył  z  obserwacji 
sławnego  obserwatora  Tyho  Brahe,  które  były  nierównie  doskonalsze,  niż 
te,  które  Kopernikowi  do  ułożenia  swojej  teoryi  planet  posłużyły,  gdyż 
już  teleskopy  tak  zwiększające  nasz  zmysł  widzenia,  i  zegary  były  wyna- 
lezione, narzędzia  wydoskonalone,,  a  refrakcya  znaną,  Z  takich  .obserwacyj 

Kppęrnikyona  U  U.  7 


Digitized  by 


Google 


98 


jakie  za  jego  czasów  robić  można  było,  nie  mógł  ładnym  sposobem  przy 
najcudowniejszej  trafności  w  myślenia  przyjść  na  figurę  prawdziwą  biegów 
ciał  niebieskich;  byłaby  to  myśl  bez  żadnego  dowodu,  a  taka  nie  zgadzała 
ag  z  gruntownem  sławnego  tego  męża  rozumowaniem.  Nie  można  więc 
powiedzieć,  że  zostawił  zniszczenie  uprzedzenia,  które  jeszcze  miał,  Keple- 
rowi; bo  Kepler  więcej  ich  miał  niż  Kopernik:  lecz  że  Kopernik  tego 
wszystkiego  doszedł,  co  w  stanie,  w  jakim  wtedy  była  astronomia  pra- 
ktyczna, wynalezionem  być  mogło,  każdego  zadziwia  wykształceniem  wiel- 
kie;) swojej  myśli  przy  tak  słabych  pomocach,  jakie  mógł  mieć  w  czasie 
w  którym  żył,  i  w  zawodzie  w  którym  żadnego  nie  miał  poprzednika. 

Obserwacye  Kopernika  na  tak  grube  instrumenta  jakiemi  wykony- 
wane były,  s%  prawdziwie  wzorowe.  Od  roku  1516  zajął  się  szczególnie 
oznaczeniem  obrotów  i  ruchów  słońca  i  księżyca,  na  usilne  prośby  Pawła 
biskupa  middelburskiego,  będącego  na  czele  dełegacyi  do  poprawy  kalendarza 
przez  konsylium  lateraneńsłoe  wyznaczonej,  aby  radami,  wiadomościami 
i  biegłością  w  astronomii  chciał  się  przyłożyć  do  ukończenia  tego  tak  pożą- 
danego dzieła;  żeby  go  zaś  tern  prędzej  nakłonić,  pisał  do  niego  w  tymże 
zamiarze  Bernard  Skultetus,  dziekan  kapituły  frauenburgskięj,  przyjaciel 
jego,  a  przy  konsylium  tajny  sekretarz.  Kopernik  nie  mając  jeszcze  nic 
dostatecznie  przygotowanego,  a  nie  chcąc  nic  niedojrzałego  posłać,  obiecał 
tylko,  iż  potrzebne  obserwacye  przedsięweźmie;  dla  tego  też  wtedy  poprawa 
kalendaria  miejsca  nie  miała,  gdyż  nikt  prócz  Kopernika  ułożyć  jej  nie 
był  w  stanie,  a  gdy  później  pod  papieżem  Grzegorzem  X£DL  na  konsylium 
trydenckiem  znowu  tę  rzecz  wznowiono,  practyący  nad  nią  uczeni,  a  między 
niemi  sławny  Krzysztof  Klawius,  trzymali  się  najwięcej  kopernikańskkh 
determinacyj,  chociaż  może  nie  zupełnie  zgodnie  z  ich  wolą  alfonsyńskich 
tabel  używali 

Odgłos  o  nowym  układzie  już  się  rozszedł  po  całym  uczonym  świecie 
i  poznania  go  wzbudził  powszechną  ciekawość.  Ale  Kopernik  nie  chciał 
go  ogłaszać,  aby  ludziom  nie  dać  uczuć,  że  oni  się  mylili  i  błądzili  przez 
tyle  wieków,  a  przez  to  nie  narażać  swojąj  umysłowej  spokojności,  którą 
nadewszystko  cenił.  Przyjaciołom  tylko,  od  których  sprawiedliwego  oce- 
nienia spodziewać  się  mógł,  udawało  się  mieć  go  sobie  udzielonym;  kardynał 
Mikołaj  Schónberg  już  w  roku  1536  uzyskał  kopią.  Trzy  lata  później 
nawet  profesor  wittembergski  Joachim  Bhetikus,  młodzieniec  wielce  uzda- 
tniony i  dzielnego  umysłu,  dożył  swój  urząd  jedynie  dla  tego,  aby  sam 
mógł  udać  się  do  Kopernika  i  u  niego  się  uczyć. 

Pierwszą  cokolwiek  obszerniejszą  wiadomość  o  tym  układzie  otrzymał 
świat  uczony  przez  list  od  niego  do  professora  lana  Schoner  w  Norymberdze 
pisany,  a  przez  tegoż  drukiem  ogłoszony.  Gdy  późniąj  Bhetikus  do  Wit- 
tembergu  powrócił,  pnjwiózł  z  sobą  dyssertacyą  Kopernika  o  trygomom- 


Digitized  by  VjOOQ16 


99 


tryi  płaskiej  i  sferycznej,  wiele  znakomitych  jego  wynalazków  zawierającą, 
jak  świadczy  Rhetikus  w  przedmowie  do  niej,  gdy  za  jego  staraniem  w  Wit- 
tembergu  wydrukowaną  została. 

Chociaż  układ  z  listu  Rhetyka  w  ogólności  był  znany,  nie  zaspokoiło 
to  ciekawości  powszechnej  żądających  tern  usilniej  poznać  wyłuszczenie 
jego  zupełniejsze  znajdujące  się  w  dziele,  o  którem  wiedziano,  że  dawno 
gotowe.  Lecz  Kopernik  był  nieporuszony,  ten  który  nie  znał  bojaźni  gdy 
trzeba  było  wykonać  sprawiedliwość,  bronić  praw  czyich,  lub  nieść  ulgę 
strapionym,  sądził,  że  gdy  tylko  szło  o  przekształcenie  nauki,  iż  mu  wolno 
mieć  wzgląd  na  siebie  i  dogodzić ,  żądaniu,  które  czuł  w  sobie,  przepę- 
dzenia reszty  dni  swoich  w  spokojności.  Dla  zaspokojenia  zaś  przyjaciół, 
oraz  udzielenia  światu  użytku  z  jego  dzieła  wypływającego,  przedsięwziął 
obrachować  tablice  podług  swoich  elementów  i  one  bez  wszelkiego  obja- 
śnienia lub  dowodu  ogłosić.  Silnem  jednak  naleganiem  biskupa  chełmiń- 
skiego Tidemana  Gize,  udało  się  wydobyć  to  nieśmiertelne  dzieło  z  zaci- 
sza, w  którem  go  Kopernik  mieć  chciał,  i  wielce  tym  darem  uradowany 
szanowny  ten  pasterz  posłał  je  Rhetikusowi  do  Saxonii  z  prośbą,  aby  się 
drukiem  jego  zajął.  Rhetikus  zaś  sądził,  iż  najstósowniej  w  Norymberdze 
z  druku  wyjść  może,  gdzie  na  świat  wyszło  pod  tytułem:  Nicolai  Coper- 
nici,  Torunensis,  de  revolutionibus  orbium  coelestium  libri  sex.  —  Dla 
zmniejszenia  wrażenia,  któreby  ruch  ziemi  mógł  sprawić  na  uprzedzonych 
i  w  uprzedzeniu  dotąd  niczem  niezachwianych  umysłach,  w  przedmowie 
do  tego  dzieła,  udaje  przeciwko  opinii  Kopernika  ruch  ten  za  szczerą 
hipotezę,  jak  to  zwykle  czynią  astronomowie,  mając  za  rzecz  obojętną, 
czyli  zgodna  jest  z  prawdą  lub  nie,  byle  fenomenom  zadość  uczyniła.  Ko- 
pernik zaś  starał  się  był  jeszcze  wprzód  wyjednać  swemu  dziełu  przy- 
chylne przyjęcie,  przypisując  je  papieżowi  Pawłowi  III,  w  którem  wybornem 
przypisaniu  przytoczywszy  zdania  dawnych  filozofów  utrzymujących  bieg 
ziemi,  mówi:  ztąd  także  wziąłem  pochop  myślenia  o  ruchu  ziemi,  a  chociaż 
to  przypuszczenie  zdawało  się  przeciwne  rozsądkowi,  rozumiałem  wszelako, 
gdy  innym  przedemną  wolno  było  przyjmować  dowolne  siły  dla  tłumaczenia 
zjawisk  niebieskich,  że  i  mnie  ujdzie  próbować,  czyli  przez  przyjęcie  ruchu 
ziemi  nie  znajdę  dostateczniejszych  niż  oni  dowodów,  dla  zjawisk  ciał 
niebieskich. 

Nim  druk  tego  dzieła  ukończonym  został,  zachwiało  się  nagle  czer- 
stwe dotąd  70  letniego  Kopernika  zdrowie,  i  już  był  bliskim  śmierci,  gdy 
mu  przysłany  właśnie  pierwszy  exemplarz  ukończonego  dzieła  przyniesiono, 
dotknął  go  się  tylko,  jak  gdyby  mu  chciał  nadać  piętno  nieśmiertelności 
i  wskazać,  iż  to  dzieło  miało  koić  żal  powszechny  uczonych  po  jego  zgonie, 
w  którem  wielkie  jego  myśli  złożone  pozostały. 

Wielki  ten  geniusz  zabłysnął  jak  znamienite  światło  w  pośród  ogól- 


Digitized  by 


Google 


100 


nej  ciemności;  system  jego  od  mało  osób  należycie  był  ceniony,  wielu 
miał  przeciwników :  ale  zasłona  gruba  z  oczu  wszystkich  starganą  została, 
a  rozum  ludzki  na  drogę  prawdy  naprowadzony,  popęd  zaś  umysłom 
z  gnuśnego  polegania  na  powadze  Ptolemeusza  i  Arystotelesa  obudzonym 
nadany  został.  Jedni  zachwyceni  blaskiem  praw  dy,  którą  w  nim  dostrzegli, 
starali  się  więcej  go  jeszcze  ugruntować ;  inni  mu  przeciwni  pracowali 
nad  wynajdowaniem  dowodów  na  jego  obajenie;  lecz  te  przeciwne  usiło- 
wania do  jednego  celu  doprowadziły,  to  jest  do  postawienia  astronomii 
na  tym  stopniu,  na  jakim  dziś  stoi,  gdzie  system  Kopernika  już  do  prawd 
matematycznych  należy.  Taka  wszelako  była  powaga  wielkiego  tego  męża, 
że  Tycho  Brahe,  sławny  po  nim  astronom,  a  największy  jego  układu  prze- 
ciwnik, umyślnie  posłał  Eliasza  Olausa  do  Frauenburga,  aby  tam  na  nowo 
oznaczył  wysokość  biegunową,  potrzebną  dla  korzystania  z  obserwacyj  Ko- 
pernika, i  bardzo  był  uradowany,  gdy  mu  przywiózł  reguły  Ptolemeu- 
szowskie,  których  Kopernik  używał,  jako  dar  od  kapituły  frauenburgskiej. 
Sławny  także  Kepler  przyjął  cały  ten  system  z  uniesieniem,  i  to  tylko 
później  odrzucił,  co  z  obserwacyami  dokładniej  już  za  jego  czasów  wyko- 
nanemi  pogodzić  się  nie  dało. 

Zeszedł  z  tego  świata  Kopernik  w  dniu  24  Maja  roku  1543.  Pocho- 
wany w  katedralnym  kościele  frauenburgskim:  żaden  kamień  nie  oznaczał 
miejsca,  które  śmiertelne  zwłoki  wielkiego  tejro  męża  kryje.  W  36  lat 
dopiero  Marcin  Kromer,  znany  dziejopis  krajowy,  a  biskup  warmiński, 
postawił  mu  pomnik,  którego  teraz  już  niemasz.  Toż  uczynił  Melchior 
Pirnesius  lekarz  w  Toruniu  w  tamtejszym  kościele  Ś.  Jana,  lecz  w  tym 
pomniku  więcej  odznacza  się  dobra  chęć  niż  wykonanie.  Najpóźniejszy, 
ale  i  najwspanialszy  pomnik  jest  ten,  który  Towarzystwo  naukowe  warsza- 
wskie wystawiło,  zaświadczające  równie  sławę  Kopernika,  jak  wdzięczność 
rodaków  dla  męża,  którego  pamięć  najtrwalsze  przetrwa  pomniki. 


Digitized  by  VjOOQ16 


WYJĄTEK 

Z  ROZPRAWY  Dra  KAROLA  LIBELTA 

O  ASTRONOMII  W  POLSCE 

O 

MIKOŁAJU  KOPERNIKU. 


opernik  jest  stworzycielem  nowej  astronomii,  którego  imię  i  nauka, 
według  słów  autora  o  stanie  akademii  Krakowskiej,  dopóty  słynąć  będzie, 
dopóki  ziemia  ciężkim  niewiadomości  i  przesądów  młotem  przez  wiele  wieków 
przykuta,  a  przez  rozum  jego,  że  tak  powiem  ruszona,  w  biegu  swoim 
nie  stanie.  Pozazdrościły  nam  go  sąsiednie  narody,  i  wiodą  spór,  a  raczej 
upór  ślepy  o  jego  rodowość;  a  przecież  Toruń,  miejsce  urodzenia  Ko- 
pernika (1473  r.  19  Lutego)  ówcześnie  do  Polski  należał,  a  ojciec  jego 
według  świadectwa  Zernekiego  w  dziele:  „Das  geehrte  und  gelehrte 
Thorn  1712"  był  z  Krakowa  rodem,  i  dopiero  później  obywatelstwo  w  To- 
runiu przyjął  Sam  Kopernik,  słuchając  medycyny  w  akademii  Padewskiej, 
tamże  stopień  doktora  osiągnąwszy,  imię  swoje  in  alłris  Polonorum  za- 
pisał. 1)  —  Geniusz,  jakich  mało,  był  oraz  tak  biegłym  sztuki  lekarskiej, 
że  go  nazywano  Eskulapiuszem  lekarzów  polskich.  Wróciwszy  z  Włoch 
do  Krakowa  1504  r.,  przedsięwziął  zostać  przy  akademii,  ale  ofiarowana 
mu  przez  wuja,  biskupa  Warmińskiego,  kanonia,  sprowadziła  go  do  Frauen- 

*)  Rozprawa  ta  była  drukowana  najprzód  w  Tygodniku  Literackim  Poznańskim  w  1840 
roku  Nr.  37,  potem  w  zbiorze  pism  pomniejszych  Dra  Libelta. 

1)  Podanie  Sołtykowicza,  jakoby  Kopernik  darował  akademii  Krakowskiej  obraz 
ojca  swojego  przez  siebie  malowany,  prf.  JózefMuczkowskiw  najnowszem  pisemku  swo- 
jem  o  rekopismach  Marcina  Badymińskiego,  str.  141,  jako  mylne  sprostował.  Zob.  tamie 
ważny  prawdopodobny  domysł  tegoż  uczonego  autora  o  almanachu  z  r.  1501,  który  miał 
Kopernik,  bawiąc  w  Rzymie,  napisać*  dla  królewicza  Fryderyka  kardynała,  arcybiskupa 
Gnieźnieńskiego,  kanclerza  uniwersytetu  Krakowskiego. 


Digitized  by 


Google 


102 


burga.  Tu  cały  astronomii  się  poświęcił,  i  nad  udoskonaleniem  systematu 
swojego  pracował.  Złożył  prace  swoje  w  dziele  de  revolułionibus  orbium 
coelestium  libri  VI.  w  Norymbergu  drukowanem.  Właśnie  wtedy 
już  na  śmiertelnem  łożu  leżał  Kopernik,  gdy  mu  przysłano  wyszły  z  pod 
prasy  exemplarz  jego  dzieła.  Wziął  go  do  ręku,  obejrzał,  i  w  kilka  godzin 
potem  umarł  d.  1  Czerwca  1543  r.  w  71.  r.  życia.  Rękopisma  dzieła  tego 
zaginęły,  a  podobno  drugiego  wydania  nie  doczekało  się.  Jan  Mtiller, 
professor  matematyki  w  Grenindzie  w  74  lat  później  oczyścił  z  niezmierną 
pracą  pierwsze  wydanie  z  błędów,  i  wydał  z  druku  pod  tytułem :  Nicolai 
Copernid  Thorunensis  Canon.- Varm.  Astronomia  instaurała.  AmsUlod. 
1617.  Prawie  równocześnie  z  wydaniem  Norymbergskiem  drukowała  się 
w  Wittembergu  staraniem  R  etyk  a  Trygonometrya  Kopernika,  wyjęta 
z  onego  wielkiego  dzieła  o  rewolucyach.  Przypisał  Kopernik  naukę  no- 
wego systemu  swojego  Pawłowi  III.  papieżowi.  W  dedykacyi  zaś  tak  się 
odzywa:  „Astronomowie  pozwolili  sobie  wystawić  koła  dla  wytłumaczenia 
biegów  ciał  niebieskich ;  pozwoliłem  sobie  równie  rozebrać,  azali  przypu- 
szczenie biegu  w  ziemi,  uczyni  dokładniejszą  i  prostszą  teoryą  tych  bie- 
gów." Wielki  ten  człowiek,  nie  chcąc  powstawać  przeciw  przesądom  panu- 
jącym, wystawił  zatem  prawdę,  o  której  najmocniej  był  przekonany,  tylko 
jako  hipotezę.  -  Towarzystwo  przyjaciół  nauk  w  r.  1801  ogłosiło  kon- 
kursowe zadanie  ku  wyświeceniu,  ile  astronomia  winna  Kopernikowi.  Roz- 
wiązał je  Jan  Śnią  deck  i,  i  do  pisma  tego,  ze  wszech  miar  grunto- 
wnego, odsyłamy  ciekawszych  poznać  Kopernikowe  systema.  Tu  tylko 
przytoczymy  zdanie  o  nim  Dawida  Brauna  de  scriptorum  Polonuu  et 
Pruasiae  virtutibus  et  tritiis:  „Zresztą  mąż  on  tak  wielki,  którego  sławny 
astronom  Tycho  niezrównanym  nazwał,  a  uczony  Mikołaj  Mtiller  po- 
wiedział: że  nad  niego  od  Ptolemeusza  czasów  nikt  nie  był  większym; 
mąż,  który  do  tak  wysokiego  stopnia  podniósł  nauki  astronomiczne,  ża- 
dnego nie  zyskał  dla  siebie  pomnika,  ani  nawet  mowy  pochwalnej ! 

A  lubo  Kopernik  był  mąż  równie  skromny,  jak  uczony,  nienapuszający 
się  z  nauk  swoich,  nic  goniący  za  sławą;  to  też  tern  bardziej  godni  są 
nagany  ziomkowie  jego,  że  nie  ocenili  takiej  skromności  wielkiego  współ- 
rodaka." Towarzystwo  przyjaciół  nauk  w  Warszawie  spłaciło  imieniem 
narodu  ten  dług  wdzięczności,  wystawiwszy  przed  domem  swoim  pomnik 
Kopernikowi,  ulany  podług  wzorów  Thorwaldseua  przez  Jana  Gregoire; 
zasługi  zaś  jego  wybornem  piórem  wyliczył,  i  w  godny  sposób  uwielbił, 
jak  się  powiedziało,  Jan  Śniadecki. 


Digitized  by  VjOOQl6 


WYCIĄG  Z  DZIELĄ 

ZBIÓR  WIADOMOŚCI  DO  HISTORYI  SZTUKI  LEKARSKIEJ 

W  POLSCE 


LUDWIKA  GĄSIOROW8KIEGO 

T.  I.  wPomajiu  mu  104—110. 


Sopernik  Mikołaj  x)  Dr.  med.  i  filozof,  mą*  całemu  światu  z  nauki  znany, 
który  Ojczyźnie  swojej  już  w  XV  wieku  wieczną  chwałę  gednał,  a  imię 
Polaków  w  historyi  literatury  nieśmiertelne  uczynił.  Niemcy  zazdroszcząc 
nam  tak  wielkiej  sławy,  starali  się  i  starają  dotychczas  okazać,  łe  nasz 
Kopernik  był  urodzonym  Niemcem, a)  które  twierdzenie  jak  jest  błahe 

1)  Nazywał  się  istotnie  Kopernik,  *  nie  Ctopernicus,  Jak  o  tern  mówi  Niemiec  nawet 
Józef  de  Seyfried  r.  1828  w  piśmie:  Der  Womdtrir  (w  Wiednia)  iemi  iłowy:  JEicmOich 
Kopernik  tmd  nusht  Ccp*rmm$*  #fe  PoU  %md  k$m  Deutohir"  (Zobaea  Gazeta  Poznańską 
a  1829  Nr.  80  dnia  15  Kwietnia  itr.  876. 

2)  Jak  zabawne,  a  jeszcze  bardziej  imienne  eaytam  dowody  w  berhnikiem  piśmie: 
D§r  GśsitUckaftor  a  roku  1822  o  poehodaenia  Kopernika,  trudno  aobie  wytłumaczyć,  aby 
eałowiek  mający  najmniej  zdrowego  rozumu,  mógł  aobie  ©oś  podobnego  w  głowie  uroić: 
„Kopernik  (mówi  autor)  rodził  się  w  Toruniu.  Toruń  jett  jedno  i  miaet  pruskich,  założone 
przea  rycerzy  niemieckich,  którzy  tutaj  jak  wszędzie  w  Prusiech,  po  wytopieniu  słowiańskiego 
rodu  (jakie  kłamttwo!  przeeiei  w  tyeh  okolieaeh  jeazcze  do  dziś  dnia  po  większej  części 
po  polaku  mówią,  który  w  wieku  XTTT.  te  okolice  poaiadał)  zamieazkaM.  Za  nimi  przybyto 
wielu  innych  Niemców,  oaobliwie  z  Westfalii  i  z  nad  Aenni  tutaj  osiedli.  Niemiecki  jeżyk 
i  obyczaje  sie.  ustaliły.  Słowiańszczyzna  zniknęła  (bynajmniej).  To  tą  czyny  wiekami  zatwier- 
dzone (raczej  niewiadomością)  i  za  prawdziwe  uznane.  Gdy  więc  Kopernik  w  Toruniu  tia 
urodził,  mówi  zatem  domyał  (ale  nie  więcej),  ze  był  Niemcem,  ponieważ"  Toruń  był  nie- 
miecką otadą.  Przypuśoiwizy  ze  ojciec  Kopernika  zwał  de.  Koper,  że  koper  w  polskim 
jeżyku  znaczy  ziele  ogrodowe,  nie  wypływa  stąd,  &by  koper  niebyło  prawdzłwem  niemie- 
okiem  naewitkiem:  bo  kaidy  umiejący  po  niemiecku  przyzna,  ze  koper  jako  nomen  proprłum 
dobrze  brzmi  po  niemiecku;  przyzna  tern  bardziej,  gdy  nazwitkJem  Kober,  wiadomą  rzecz 
(kotz)  oznaczamy;  ze  p  w  niemieckim  alfabecie,  tak  słe  wydaje  jak  b.  Ale  kaady  che* 
óazby  po  niemiecku  nieumiał,  zaprzeczyć*  niezdeła,  za  imię  właane  w  Jednym  jeżyku  moda 
naezyó  ziele  ogrodowe,  w  drugim,  eboctac  niekoniecznie  ten,  co  nazwiiko  nózi,  tam  alf  na> 


Digitized  by 


Google 


104 


i  śmiechu  godne,  kilku  dowodami  okażę:  Najprzód  Mikołaj  Kopernik  uro- 
dził się  w  Toruniu,  mieście  polskiem,  a  nie  niemieckiem,  z  ojca  także 
Mikołaja,  obywatela  krakowskiego,  który  się  wkrótce  przed  urodzeniem 
naszego  Mikołaja  z  Krakowa  do  Torunia  roku  1463  przeniósł.  Powtóre, 
najważniejszym  zaś  dowodem,  jaki  można  przytoczyć,  jest  wiadomość  z  dzieła 
Papadopolego  (Hist  Gymn.  Patav.  autore  Papadopolo  T.  IL  pag.  195.) 
który  o  Koperniku  między  innemi  tak  pisze:  „Nicolaum  Copernicum  Pa- 
tavii  Philosophiae  ac  Medicinae  operam  dedisse  per  annos  ąuatuor  constat 
e  Polonorum  albis."  Dla  czego  więc  Kopernik  nie  zapisał  się  do  album 
Niemców,  jeżeli  był  tego  narodu,  którzy  podobnież  tam  swoje  album  mieli, 
jak  o  tern  pisze  tenże  Papadopoli,  lecz  do  album  polskiego?  Z  czego  jak 
najwidoczniej  się  pokazuje,  że  Mikołaj  Kopernik  zawsze  był  Polakiem 
i  nim  zostanie,  bo  się  sam  do  nich  liczył;  nigdy  zaś  Niemcem.  Po  rozwią- 
zaniu i  okazaniu  dowodami,  jakiego  rodu  był  ten  sławny  mąż,  przystąpię 
teraz  do  opisania  w  krótkości  jego  życia  i  wyliczenia  dzieł  światu  ogło- 
szonych. Mikołaj  Kopernik  urodził  się  za  panowania  Kazimierza  Jagiel- 
lończyka d.  19  Lutego  1473  r.  w  Toruniu  mieście  Polskiem  z  ojca  Mi- 
kołaja a  Matki  Barbary  Wacelrod  (Watzclrod),  siostry  biskupa  warmiń- 
skiego. Boku  1492  zaczął  zwiedzać  akademią  krakowską,  którą  po  pięciu 
latach  r.  1497  opuścił,  udając  się  dla  większego  wykształcenia  do  Bononii* 
gdzie  pod  astronomem  Dominikiem  Marya  z  Ferary  obserwacye  gwiazd 
robił.  Tu  gdy  się  sława  jego  rozeszła,  r.  1500,  a  w  27  roku  życia,  wezwano 
Kopernika  do  objęcia  katedry  matematyki  w  Rzymie,  który  to  urząd 
z  cŁłubą  i  sławą  sprawował. 

Wracając  z  Rzymu  do  ojczyzny*  popisywał  się  w  Padwie  z  swego 
w  Anatomii  postępu,  i  stopień  Dr.  medycyny  otrzymał.  Roku  1504 
był  już  zapisany  w  Krakowie  pomiędzy  akademików,  zkąd  go  wuj  jego 
biskup  warmiński  do  Warmii  wezwał,  czemu  Kopernik  posłuszny  udał 
się  tam  i  mieszkał  w  Frauenburgu,  gdzie  swoje  nieśmiertelne  wypracował 
dzieło.  Umaił  dnia  1  Czerwca  r.  1543.  Tak  pisze  Jan  Śniadecki  (Pism. 
rozm.  edyc  II.  T.  I.  str.  160 — 165.)  w  pięknej  rozprawie  o  Koperniku; 
lecz  gdy  ten  opis  nie  zgadza  się  w  wielu  rzeczach,  osobliwie  co  do  nauki 
lekarskiej,  z  wiadomościami  od  wiarogodnych  pisarzy  nam  zostawionemi, 
o  których  może  Jan  Śniadecki  i  Sołtykowicz  (str.  102)  nie  mieli  sposobności 


siat  rodzić  i  nrosć,  gdzie  rośnie  toż  ziele.  Prócz  tego,  jak  Recenzentowi  wiadomo,  istnieje 
w  Westfalii  familia  Koberów,  (może  być)  Jeżeli  wiec  Kopernik  jest  nazwiskiem  zdrobniałem 
(wielkie  pytanie)  z  Koperów,  to  samo  tern  więcej  dowodzi,  że  familia  Koperów  był*  niemiecką, 
ponieważ  Niemcy  zdrobniają  równie  przez  dodanie  eh  n.  p.  Hans,  Haenschen  a  zatem  i  Ko* 
pern,  Kopernschen  albo  Kopermcheo,  ztąd  równie  łatwo  w  pospolitej  mowie  Kopernika 
(po  łacinie  Copernicus)  zwać  można,  jak  my  Niemcy  prawie  zawsze  zamiast  Fritschen  Fritf* 
ken  wymawiamy.    Pam.  Warszawski  T.  I.  str.  160—162.  z  r. 


Digitized  by  VjOOQ16 


105 


czytania,  dołączam  tu  wzmiankę  z  Histr.  Gimn.  Padew,  przez  Papadopolego 
T.  II.  str.  195,  która  nas  przekonywa,  że  Kopernik  opuściwszy  Kraków 
najprzód  się  udał  do  Padwy,  ćwicząc  się  tu  przez  4  lata  w  naukach  lekar- 
skich, i  że  tu  dostąpił  zaszczytu  Dr.  medycyny,  a  nie  jak  Jan  Śniadecki 
na  przytoczonem  miejscu,  str.  163  pisze:  „Wracając  z  Włoch  do  Polski, 
w  Padwie  popisywał  się  z  swego  w  anatomii  postępu,  i  stopień  Dr.  medy- 
cyny otrzymał.1'  Oto  są  słowa  zbijające  Jana  Śniadeckiego  i  Sołtykowicza, 
wyjęte  z  przytoczonego  powyżej  dzieła  Papadopolego:  „Nicolaum  Coper- 
nicum  Patayii  Medicinae  ac  Philosophiae  operam  dedisse  per  annos  qua- 
tuor  constat  ex  albis  Polonorum,  nbi  discipulus  dicitur  Nicolai  Passarae 
a  Genua,  et  Nicolai  Yerniae  Theatani,  a  quo  ad  utriusąue  scientiae  lau- 
ream  provectum,  asserunt  acta  collegii  Medicorum  ad  annum  MCDXCIX. 
Is  Toruniae  in  Borussia  nobili  genere  natus,  postąuam  e  nostro  Gym- 
nasio  prodiit  magnus  et  Philosophus  et  Medicus,  maximum  se  apud  Polonos 
et  Borussos  exhibuit,  habitusque  est  sui  temporis  Aesculapius,  >)  ut  scribit 
Ghilinius.  Rediit  deinde  in  Italiam,  ut  quae  se  doctore  Astronomiae  studia 
curiosus  Coelestium  speculator  inierat,  expensis  Italorum  observationibus, 
coDgummaret  Audivit  Bononiae  Profess.  Astrorum  Dominicum  Mariam  etc.u 

Z  wypisanego  tu  dowodu  z  Papadopolego  i  to  jeszcze  się  okazuje, 
że  Kopernik  wydoskonaliwszy  się  w  nauce  lekarskiej  w  Padwie,  powrócił 
do  Polski  i  trudnił  się  leczeniem;  a  dopiero  za  drugą  rażą  zwiedzając 
Włochy,  przykładał  się  do  astronomii  w  Bononii. 

Gdzie  szczątki  męża  tak  wsławionego  spoczywają,  dotąd  nie  można 
się  z  pewnością  przekonać:  jedni  utrzymują,  że  w  Frauenburgu,  inni  zaś, 
że  w  Toruniu ;  tak  tu  bowiem,  jak  i  tam  znajdują,  się  nagrobkowe  na- 
pisy. Naród  Polski,  chcąc  się  zawdzięczyć  swojemu  ziomkowi  za  tak 
wielką  sławę,  którą  się  do  dziś  dnia  szczyci,  wystawił  Mikołajowi  Koper- 
nikowi r.  1830  pomnik  w  Warszawie  na  przedmieściu  krakowskiem  przed 
domem  Towarz.  przyjaciół  nak  z  napisem:  Nicolao  Copernico  Grata  Patria.2) 

Podobnież  i  w  Krakowie  wystawił  własnym  nakładem  w  Kościele 
Ś.  Anny,  ś.  p.  ks.  Seb.  Sierakowski,  kanonik  katedralny  krakowski,  wspa- 
niały pomnik  r.  1823.  (Zob.  Opis  Krak.  p.  Grabowskiego  edyc.  IŁ  str.  157.) 
i  W.  S.  ks.  Dubiecki  kanonik  i  kanclerz  katedralny  krakowski,  w  swoim 
ogrodzie  na  przedmieściu  Stradomiu,  wzniósł  Kopernikowi  piękny  pomnik 
z  łacińskim  napisem  (zapewne  r.  1815).  Zobacz  Gazet  Poznań,  d.  5. 
Kwietnia  r.  1815  Nr.  27.). 

1)  Krasicki  także  o  tom  (Zbiór  potrzeb  Wiad.  T.  I.  str.  476)  wspomina,  mówiąc:  „Że 
był  (Kopernik)  i  -w  medycynie  biegły,  akta  kościoła  Warmińskiego  świadczą. 

2)  Przy  jakiej  okoliczności  postanowiono  tema  sławnemu  ziomkowi,  pomnik  w  War- 
szawie wystawić  i  kto  był  do  tego  powodem,  obszernie  jest  opisane  w  Gazecie  Poznańsk. 
r.  21  4.  15  Marca  r.  1815. 


Digitized  by 


Google 


106 


Dzieł  lekarskich  żadnych  nam  ten  mąk  nie  pozostawił,  matanaty* 
czne  zaś  są  następujące: 

1.  De  Revolutionibns  orbium  coelest  libri  VL  in  foL  w  Norymberga  1543  r. 

2.  Trygonometrya  płaska  i  kulista  w  Wittembergu  r.  1542  ') 

3.  Septem  sidera.  Gracoviae  ap.  Caesar  in  4°.  1629  r.  *) 

4.  O  wpływie  komet  na  planety:  ziemię,  Saturna  i  Marsa  (zapewne  połacinie). 

Otymrękopiśmie  już  zatraconym,  tak  nadmienia  Stan.  Jaszowski  (w Roz- 
maitościach. Lwów  Nr.  14.)  „U  pewnego  kanonika  w  Stokholmie  odkryto  nie- 
dawno, już  przeznaczony  na  pastwę  podarcia  rękopism  Kopernika,  O  wpły- 
wie komet  na  planety:  ziemię,  Saturna  i  Marsa.  Podano  go  do  Londynu  tar. 
akad.  nauk  Zapewne  z  tylokrotnych  napadów  szwedzkich  na  Polskę  dostał 
się  w  moc  najezdników  i  przeniesiony  został  do  tego  dalekiego  kraju. •) 

5.  Nicolai  Copernici  Thorunensis,  Canon.  Varm.  Astronomia  instaurata, 
Amstelodami  Anno  1617  m  4°  (Dawid  Braun  str.  24  i  341  tak  przytacza.) 

6.  Nicolai  Copernici  dissertatio  de  optima  monetae  cudendae  ratione.  Anno 
1526  scripta,  nunc  primum  ex  ejus  autographo  typis  vulgatur. 

O  czem  Dawid  Braun  (str.  131)  tak  pisze:  CeleberilleCopernicuflincon- 
silio  suo  scripto,  de  melioratione  monetae,  quod  Ordinibus  Prusiae  Polonicae, 
in  conrentu  Graudentinensi  Anno  1522  obtulit,  omnem  culpam  tot  immenso- 
rum,lucro  illi  apparentiPrincipumyelStatuumverisargumentis  imputavitetc 

Rozprawa  Mikołaja  Kopernika  o  urządzeniu  monety  napisana  r.  1526, 
teraz  z  jego  rękopismu  pierwszy  raz  drukiem  ogłoszona.  W  Warszawie 
w  drukarni  rządowej  r.  1816  in  8°  (przez  Felka  Bętkowskiego). 

Jak  o  tern  świadczy  Bandtke  (Hist  druk.  w  Król.  Polsk.  T.  DL  str.118). 

Że  Kopernik  i  poeżyą  się  zajmował,  dowodzi  jego  dzido:  Septem 
sidera.  Lubo  nie  należało  wprawdzie  do  mego  przedmiotu  przytaczać 
tu  dzieła  Kopernika  chociaż  nielekarskie,  uczyniłem  to  dla  tego  jedynie,  aby 
prace  tak  sławnego  męża  były  razem  spisane. 


1)  Jan  Śmadeeki  pism.  rozm.  T.  L  str.  14&  edyc  II. 

2)  Jaszyński  Dyc.  Poet  Pols.  T.  I.  ftr.  199. 

3)  Ponieważ  Jedyny  z  biografów  Kopernika  Dr*  Gąsiorowski,  wzmiankę  eiyni  o  owym 
Sztokolmskim  manuskrypcie,  uważam  za  stosowne  małe  dać  objaśnienie.  Jaszowski  wyjM 
tę  wiadomość  z  Wanderera  Wiedeńskiego.  Jaszowskiego  potem  niektóre  Polskie  przepasły 
Gazety,  między  innemi  Gazeta  W.  Kg.  Poznańskiego  —  i  wszyscy  jako  o  prawdzie  mówOL 
Dochodząc  tej  ciekawej  wiadomości,  najtroskliwsze  robiłem  poszukiwania  przez  przyjaciół 
moich  nietylko  w  bibliotekach  Londyńskich  rządowych,  ale  i  w  wielu  prywatnych,  a  nfe 
znalazłszy  nigdzie  śladu  owego  rękopismu,  śladu  nawet  owego  taktu;  nie  znalazłszy  w  ss- 
anym poważnym  autorze  wzmianki  najmniejszej  o  takiem  dziele  Kopernika,  rzecz  tę  poprosta 
uznałem  za  mistyfikacją.  Nie  przeczę,  że  znaleziono  jakiś  astrologiczny  raptularz  w  Sztokol- 
mie,  ale  przeczę,  że  to  był  manuskrypt  Kopernika.  Ffesrr.  Wtp. 


Digitized  by  VjOOQ16 


KOPERNIK  MIKOŁAJ, 


*) 


sławny  astronom  z  piętnastego  i  szesnastego  wieku,  rodem  był  z  Torunia, 
z  ojca  Krakowianina,  w  Prusach  osiadłego,  i  z  matki  Barbary  Watzelrod, 
siostry  biskupa  Warmińskiego.  Sam  Mikołaj  pierwsze  brał  nauki  w  Kró- 
lewcu, i  roku  1492  za  Kazimierza  Jagielończyka,  przeniósł  się  do  aka- 
demii krakowskiej,  w  której  przez  lat  pięć  wiadomości  literatury  greckiej, 
łacińskiej,  tudzież  nauk  matematycznych  czerpał.  Nąjszczególniej  jednak 
do  tych  ostatnich  i  sztuki  lekarskiej  się  przykładał.  Nauczycielem  jego 
w  matematyce  był  sławny  już  Wojciech  Brudzę wski;  a  współuczniami: 
Jakób  z  Kobylina,  Marcin  z  Olkusza,  Bernard  Wapowski  i  Mikołaj  Szadek; 
sławni  później  równie  w  kraju  jak  za  granicą  matematycy,  z  którymi  on 
raz  zawartą  przyjaźń  i  ciągły  związek  ku  podźwignieniu  astronomii,  sta- 
tecznie odtąd  utrzymywał.  Gdy  w  roku  1497  Brudzewski  za  naleganiem 
książęcia  kardynała  Fryderyka  Jagielończyka,  wyjechał  do  Litwy  na  urząd 
sekretarza  przy  księciu  litewskim  a  później  królu  Alexandrze;  Kopernik 
udał  się  do  Włoch,  do  Bononii,  gdzie  z  astronomem  Dominikiem  z  Ferrary, 
jako  pomocnik,  nad  obserwacyami  gwiazd  pracował.  Rozchodząca  się  jego 
we  Włoszech  sława,  zjednała  mu  roku  1500  katedrę  matematyki  w  Rzy- 
mie, na  którą  liczni  bardzo  zgromadzali  się  ucznie.  W  ciągu  tej  wę- 
drówki doskonalił  się  razem  w  sztuce  lekarskiej.  Roku  1504,  za  pano- 
wania króla  Alexandra,  wrócił  do  Polski  i  chciał  przy  akademii  krako- 
wskiej pozostać;  ale  za  namową  wiga  swego  Łukasza  Watzelrod,  biskupa 
"Warmińskiego,  który  mu  ofiarował  kanonię  w  katedrze  swojej,  udał  się 
Kopernik  do  stanu  duchownego.  Osiadł  zatem  w  Frauenburgu,  i  dał  się 
vr  nim  poznać  z  łagodnego  i  bezinteresownego  charakteru.  Wiadomości 
zaś  jego  lekarskie,  całej  okolicy  użytecznemi  się  stały.  Architektury 
jego  pomnikami  są  wodociągi  w  Frauenburgu  i  Grudziądzu,  pod  jego 
dozorem  wyprowadzone,  i  których  jeszcze  ostatki  istnieją.  Od  pierwszej 
chwili,   gdy  osiadł  w  Frauenburgu,  zajął  się  niespracowanie  uwalaniem 

*)  Artykuł  wyjęty  z  Encyklopedyi,  którą  wydał  Gunther  w  Lesznie  1841  tom  I. 
str.  403 — 405.  Autor  niewiadomy,  przepisał  błędy  z  Chodynieckiego  biografii,  i  swoje 
nietrafne  dodał  uwagi 


Digitized  by 


Google 


108 


ciał  niebieskich,  i  roztrząsaniem  wykłada  ich  rucha  i  okręgów.  Przy  tych 
ciągłych  pracach  nie  uchylił  się  bynajmniej  od  usług  publicznych;  bo 
na  sejmach  polskich  wielokrotnym  był  obrońcą  praw  kapituły  Warmiń- 
skiej przeciw  przywłaszczaniu  zakonu  krzyżackiego.  Na  poznańskim  zaś 
sejmie,  gdy  z  przyczyny  zepsutej  przez  mistrza  krzyżackiego  monety 
zawiła  i  trudna  do  zaradzenia  wszczęła  się  materya,  Kopernik,  natenczas 
poseł  kapituły  Warmińskiej,  mając  sobie  polecone  obrachowanie  ilości 
krążących  monet  w  prowincyach  polskich,  ustanowienie  ich  prawdziwej 
wartości,  i  podanie  planu  do  bicia  jak  najlepszych  i  najprostszych  pie- 
niędzy ;  matematyczną  biegłością  wypracował  ogólne  prawidło  i  najdokła- 
dniejsze zasady,  do  ustanowienia  słusznego  biegu  wszelkiej  monety. 

Ale  najznakomitsza  chwała  Kopernika  ztąd  wypływa,  że  pierwszy 
ustanowił  prawdziwszą  teoryę  astronomii,  i  odkrył  szyk  obrotów  ciał 
niebieskich.  Długo  nad  tern  pracował,  i  co  Ptolemeusz  i  dawniejsi  astro- 
nomowie niedokładnie  byli  poznali,  to  jest  stosunek  ziemi  naszej  do 
słońca  i  planet,  on  pierwszy  w  wyraźnym  i  zadowolniającym  ze  wszech 
miar  systemacie,  uczonemu  światu  objaśnił.  Wszystkie  odtąd  późniejsze 
obserwacye  astronomów,  teoryę  Kopernika  potwierdziły  i  poparły.  Roze- 
szła się  zatem  sława  jego  po  całej  Europie,  i  gdy  na  synodzie  latcra- 
neńskim,  za  papieża  Leona  X,  poprawa  kalendarza  nastąpić  miała,  do 
Kopernika  udał  się  dwór  rzymski,  aby  z  pewnością  ustanowił  istotny 
pierwiastek  rachuby  cywilnej  i  astronomicznej.  Gdy  potem  za  Grzegorza 
XTTI  taż  poprawa  kalendarza  do  skutku  przyszła,  bulla  Papieża  wyraźnie 
na  powadze  Kopernika  się  wsparła.  Przez  lat  24  rozwijał  Kopernik  nową 
teoryę  ciał  niebieskich;  ale  światłą  zawsze  skromnością  wiedziony  i  nie- 
ufąjąc  jeszcze  sobie  samemu,  długo  opóźnił  wydanie  drukiem  owego 
systematu.  Nakoniec  za  naleganiem  kardynała  Schonberga  i  Tidemana 
Gizyusza,  biskupa  chełmińskiego,  posłał  rękopism  swego  dzieła  r.  1342 
do  Nurembergii,  gdzie  z  przypisem  do  Pawła  III  papieża,  i  za  staraniem 
Jerzego  Retyka,  profesora  matematyki  w  Wittenbergu,  na  jaw  wyszedł. 
Jestto  księga  in  folio,  pod  tytułem:  De  revol%Oionibu*  orbium  coekaUum. 
Już  był  na  śmiertelnej  pościeli  Kopernik,  gdy  mu  przysłano  świeżo 
wyszły  z  pod  prasy  exemplarz  jego  dzieła.  Wziął  go  do  ręki,  obejrzał 
go  i  w  kilka  godzin  później,  w  71szym  roku  życia,  rozstał  się  z  tym 
światem.  Było  to  w  ciągu  roku  1548,  przy  końcu  panowania  Zygmunta 
Jagielończyka.  Nastąpiły  później  inoe  wydania  dzieła  Kopernika,  a  prócz 
tego,  wyjęta  z  niej  osobno,  nauka  trygonometryczna,  w  Wittembergu 
drukowana. 

I  tak  nie  dożył  Kopernik  tej  chwili,  gdy  po  rozejściu  się  jego 
dzieła  w  Europie,  cały  świat  uczony  jego  zabrzmiał  pochwałą.  Nastały 
wprawdzie  z  początku  jakieś  źle  zrozumiane  skrupuły  religyne,  opiera* 


Digitized  by  VjOOQ16 


109 


jące  się  jego  uczonym  wykładom.  Ale  i  te  w  końcu  usunięte  zostały, 
i  już  odtąd  u  wszystkich  narodów  policzony  został  do  tej  małej  liczby 
geniuszów,  co  w  różnych  wiekach  i  w  wielkich  przerwach,  obwód  pomy- 
słów ludzkich  rozszerzyć  potrafili.  Stał  się  on  zatem,  zaszczytem  narodu, 
który  go  liczyć  mógł  między  swymi  członkami;  ale  właśnie  dla  tej  przy- 
czyny, dwoje  ludów,  to  jest:  polski  i  niemiecki,  sprzeczają  się  dziś  o  jego 
posiadanie.  Chlubiący  się  Niemcy  Schwarzem,  Guttenbergiem,  Kepplerem, 
Leibnitzem,  jeszcze  i  Kopernika  przyswoić  sobie  usiłują;  i  przyznać 
należy,  że  powody  ich  nie  są  tak  błahe,  za  jakie  polscy  pisarze  chcą  je 
uważać.  Opierają  się  te  powody  na  tern:  że  rodem  był  Kopernik  z  Toru- 
nia, miasta  od  wszech  czasów  niemieckiego;  że  większą  część  życia  stra- 
wił we  Frauenburgu,  mieście  równie  niemieckiem;  nakoniec,  że  rodził 
się  z  matki  Niemki.  Ale  nie  mniej  ważne,  jeźli  nie  ważniejsze,  są  rozu- 
mowania na  stronę  Polaków.  Najprzód  ojciec  Kopernika  i  cały  ród  jego 
był  z  Krakowa,  gdzie  długo  jeszcze  po  nim  przemieszkiwali  Kopernikowie. 
Sam  Mikołaj  miał  się  za  Polaka,  bo  w  immatrykulacyach  po  akademiach 
włoskich,  do  tak  nazwanej  Alby  czyli  księgi  Polaków,  wpisywał  się. 
Wreszcie  częste  jego  na  sejmach  polskich  jawienie  się,  zupełnie  go  do 
Polski  wcielać  się  zdaje.  Że  matka  jego  niemieckie  nosiła  nazwisko,  nie 
idzie  ztąd,  aby  była  Niemką  z  języka  i  obyczajów;  kiedy  tyle  innych 
rodzin,  istotnie  polskich,  niemieckie  nazwisko  nosiły  i  noszą,  ów  zaś 
argument,  którego  Śniadecki  i  inni  pisarze  przywodzą:  że  dlatego  Koper- 
nik być  musi  Polakiem,  że  Toruń  wtenczas  do  Polski  należał,  zupełnie 
jest  niedorzeczny.  Albowiem  na  tej  się  opierając  zasadzie,  ileż  to  już 
zaszczytnych  w  literaturze  Polaków,  przed  czterdziestu  laty  urodzonych, 
za  Niemców  lub  Resyan  uchodzićby  powinni? 

Nie  istniałaby  ta  niepewność,  gdyby  choć  jedno  pismo  Kopernika 
w  polskim  było  wydane  języku.  Dotąd  żadne  się  takowe,  ani  list  nawet 
porfały  nie  wynalazł.  Ale  przypomnieć  sobie  należy,  że  za  Zygmunta 
Jagielończyka  mało  jeszcze  kto  z  Polaków  po  polska  pisał.  Łacina  wszy- 
stko była  pochłonęła,  i  za  jej  pomocą  wszyscy  uczeni  europejscy  jakby 
jedną  stanowili  rodzinę,  której  wszystkie  stosunki,  nawet  najpoufalsze, 
w  tym  obcym  i  martwym  odbywały  się  języku.  Mniej  oddzielne  zatem 
ludy  we  względzie  literatury  i  oświaty,  nie  miały  wtenczas  tej  odrębnej, 
samoistnej  w  naukach  ambicyi,  jaka  się  od  tej  chwili  objawiła,  gdy  każden 
swój  wrodzony  język  staranniej  wypielęgnował,  i  gdy  ten  już  stał  się 
wyraźną  i  niezatartą  oznaką  każdej  z  osobna  narodowości. 

Nim  zatem  ten  spór  o  posiadanie  wielkiego  imienia,  inne  narody 
rozstrzyga,  Polacy  więcej  uczynili  od  Niemców  w  uczczeniu  pamięci  To- 
ruńczyka.  Roku  1802  wydało  Towarzystwo  Warszawskie  przyjaciół  Nauk 
dwóch  ze  swoich  członków:  Tadeusza  Czackiego  i  Marcina  Molskiego, 


Digitized  by 


Google 


110 


dla  objechania  dawnej  Warmii  i  zebrania  jakichkolwiek  pomników  po 
Wielkim  Koperniku.  Powróceni  do  Warszawy  zdali  sprawę  z  uczynionych 
poszukiwań,  i  dobyte  z  upoważnieniem  kapituły  Warmińskiej  niektóre 
szczątki  z  jego  kości,  w  muzeum  towarzystwa  złożyli.  Przywieźli  też  do 
tego  składu  mały  zbiór  listów  poufałych  Kopernika,  dających  niejakie 
wyobrażenie  o  stosunkach  jego  prywatnych,  i  które  tłumaczone  na  polski 
język,  okazały  się  po  części  w  pamiętnikach  Niemcewicza.  Nie  dość  na 
tern;  za  staraniem  tegoż  towarzystwa,  a  zwłaszcza  zacnego  jego  prezesa 
Stanisława  Staszyca,  wystawiony  został  w  Warszawie  dotąd  stojący  posąg 
spiżowy  Kopernika,  podług  wzoru  sławnego  Thorwaldsena;  i  mogąc; 
poniekąd  służyć  za  dowód,  że  do  tego  rodu  należeć  powinien  Kopernik, 
który  godniej  uczcić  go  potrafił. 


Digitized  by  VjOOQl6 


KOPERNIK  w  WALHALLI 

(KOPERNIK,  WALHALUVS  GENOSS) 


ADRYATSTA  KRZYŻANOWSKIEGO. #) 


9goku  1257  Bolesław  V  król  Polski  nadał  miastu  Kraków  prawo  nie- 
mieckie, Magdeburgskiem  zwane,  na  mocy  którego  mieszczanie  zaczęli 
stanowić  średni  stan  między  szlacht)  i  gminem.  Boku  1365  Kazimierz 
m  utwierdził  to  prawo,  zaprowadziwszy  dla  niego  w  Krakowie  sąd  apela- 
cyjny, i  tak  uwolniwszy  miasta  polskie  od  udawania  się  z  apelacyami  do 
sądów  niemieckiego  prawa  do  Magdeburga. 

Od  r.  1300  przez  lat  5  był  królem  Polskim  Wacław  król  Czeski 
Poszło  zatem,  że  królowie  Czescy  pisali  się  do  roku  1335  królami  Pol- 
skimi, i  że  Szląsk,  podówczas  prowincya  polska,  dostał  się  królom  Czeskim. 

Boku  1394  Władysław  Jagiełło  król  Polski,  Wielki  Książe  Litewski, 
sprowadził  księży  Czeskich  do  Krakowa,  aj>y  mu  w  czeskim  języku  odpra- 
wiali nabożeństwo,  a  między  nimi  sławnego  Hieronima  z  Pragi,  którego 
rady  i  światła  zasięgał  w  rzeczy  urządzenia  szkoły  głównej  Krakowskiej, 
którą  roku  1400  otworzył. 

Są  to  wypadki,  które  od  roku  1257  ściągały  do  Krakowa  Niemców 
i  Czechów,  a  między  tymi  ostatnimi  ściągnęły  przy  schyłku  14go  wieku 
przodków  Kopernika,  założyciela  dzisiejszej  astronomii.  W  księdze  radzie- 
ckiej rękopisowej  tego  miasta,  mającej  tytuł:  Acta  CormUaria  Cracotriensia, 
poczynającej  się  od  roku  1392,  w  poczęcie  osób  do  obywatelstwa  r.  1396 
przyjętych  jest  zapisany,  pochodzący  z  Czech,  dziad  Astronoma  naszego, 
słowami  Nicolaus  Koppimig  z  dodatkiem,  że  za  rodowitość  ręczył  Dam* 
brawa  z  Czech,  dawniej  osiadły  w  Krakowie. 

*)  Protest  ten  przeciwko  wzniesieniu  pomnika  Kopernikowi  w  Walhalli  napisał 
Fretem  Krzyżanowski  i  dołączył  do  nomem  Knryera  Warszawskiego  z  10  Lutego  1848, 
który  petom  powtórzył*  wiele  pism  czasowych  współczesnych. 


Digitized  by 


Google 


112 


Słowo  czeskie  Koprnik,  wymawiające  się  Kopernik  lub  Kopyrnik, 
i  dla  tego  w  aktach  miejskich  Krakowskich  spominających  o  dziadzie 
i  ojcu  Astronoma  naszego  pisane  juźto  Koppirnig,  już  Korpirnik,  jol 
Kopernik  oznacza  w  języka  czeskim  roślinę  nazywaną  po  polsku  Kopro- 
wnik  lub  żebrzyca,  po  niemiecku  Baerwurz,  u  Linneusza  Seseli.  Pier- 
wiastkiem czeskiego  słowa  Koprnik  jest  czasownik  Koprnet  czyli  trpnut 
lub  strpnut  =  pokornieć,  cierpnąć,  ścierpnąć;  skąd  czeskie  Koprnim  lub 
terpnim  =  pokornieję,  cierpnę:  dalej,  czeskie  Kopmy  =  pokorny,  nako- 
niec  czeskie  Koprnik  =  pokornik.  A  tak  czeskie  słowo  Kopernik  oznacza 
to  samo,  coby  oznaczało  polskie  Pokornik,  gdyby  to  ostatnie  tak  u  nas 
było  przyswojone,  jak  jest  przyswojone  w  horwackim  czyli  kroackim  i  win- 
dyjskim  czyli  styryjskim  języku,  a  raczej  narzeczu  naszego.  Nie  mogła 
właściwsza  nad  tę  dostać  się  nazwa  założycielowi  dzisiejszej  astronomii. 
Wszakże  on  był  większy  przez  ową  religijną  pokorę,  którą  przebił  nie- 
biosa i  zbliżył  się  do  swego  Stwórcy,  niż  przez  swą  naukę  i  myśl,  przez 
które  wzniósł  się  nad  ród  ludzki  i  stał  się  najpiękniejszą  jego  ozdobą. 

Z  rodziną  Koperników  nastała  mowa  Czeska  do  Polski.  Za  pano* 
wania  Jagiellonów  wytłaczano  w  Krakowie  książki  czeskie,  a  w  okręgu 
tej  podówczas  stolicy  i  miasta  Oświęcimia,  pisywano  przywileje  czeskim 
językiem.  Izabella,  Zygmunta  I.  króla  Polskiego  córka,  a  Janusza  Zapcl- 
skiego  króla  Węgierskiego  małżonka,  po  czesku  pisywała  do  kardynała 
Hozyusza.  Łukasz  Górnicki,  dworzanin  Zygmunta  Augusta,  powiada 
w  swych  pismach,  że  mieszać  czeszczyznę  z  polszczyzną  należało  w  Polsce 
do  dobrego  tonu.  Nic  dziwnego  w  tern  wszystkiem.  Język  czeski  jest  narze- 
czem polskiego,  a  lud  czeski  jest  pokoleniem  naszego  ludu. 

W  księdze  radzieckiej  miasta  Torunia,  mającej  napis:  Liber  jwKcuh 
rum  vełeris  cimtatis  Thorunensis,  jest  nawiasowe  wspomnienie  pod  r.  1400 
o  Koperniku  (bez  imienia  chrzestnego)  i  jego  żonie  Augustynie.  Byli 
może  że  to  jest  ten  sam,  co  poznany  wyżej  z  aktów  Krakowskich  pod 
r.  1396,  dziad  astronoma  naszego.  W  tejże  Toruńskiej  księdze  pod  r. 
1422  jest  wspomnienie  o  Piotrze  Koperniku  z  Frankensteinu  i  o  żonie 
jego  Małgorzacie  Toruniance.  Ten  ostatni  także  z  Czech  pochodzi.  Mia- 
steczko bowiem  Szłąskie  Frankenstein  już  od  r.  1312  należało  podówczas 
do  królestwa  Czeskiego.  Kupił  najprzód  w  owym  roku  Jan  król  Czeski 
od  Bolesława  Pia6ta  księcia  na  Zambicu  (Miinsteberg)  zamek  Kłocko 
(Glatz),  a  potem  od  jego  syna  Mikołaja  zamek  Frankenstein.  Owo  zgoła 
mieli  Kopernikowie  z  miastami  Krakowem  i  Toruniem  stosunki,  które 
sprawiły,  że  syn  osiadłego  roku  1396  w  pierwszem  z  tych  miast  czyli 
ojciec  astronoma,  urodzony  około  roku  1420  i  wychowany  w  tern  mieście, 
przesiedlił  się  do  Torunia  roku  1462:  tu  r.  1464  pojął  za  żonę  Barbarę, 
siostrę  Biskupa  Warmińskiego  Weisselroda,  za  nią  wziął  dom  dotąd  sto- 


Digitized  by  VjOOQ16 


jacy  przy  ulicy  ś.  Anpy,  w  którym  się  u»d?ił  astrwom*.  te'rolfu  W^ 
został  rajcą  Toruńskim,  a  r.  1483  rozstał  się  z  tym  światem.  W  aktach 
i  w  Zerneckego  kronice  Torunia  jest  na/.ywaay  obywatelem  Krakowskiej 

Łukasz  Weissekod,  obywatel  Toruński,  któcęgę  ród,  spąjduje- 4i 
w  herbarzu  Niesieckiego  między  szlachtą  polską,  a  nazwisk?  jego  Wendo* 
słowiańskie,  i  żona  jego  Katarzyna  AJodlibóg,  byli,  jak  pisae  .Gędfeief 
Ceutner  w  dziele  swojem  pod  tytułem  Geehrte,  und  .yćlefyitytFtorner 
z  r.  1763,  rodzicami  trojga  dzieci  Z  tych  syn  Łukasz  postał  bi^ktipem 
Warmińskim,  u  Barbara  poszła  w  Toruniu  za  Mikołaja  Kopernika,  oby* 
watek  Krakowskiego,  z  którego  miała,  czterech  $ypówf  tft.  jeat;  Mikołaja 
Astronoma,  urodzonego  w  Toruniu  dnia  19,  Lutego  1473;  Jerzego,  który 
potem  był  ojcem  ośmiu  córek  i  syna  Marcina  war^Bgo  rr  1#0\  w  4&t#fr 
nastym  rok u;  życia  swego,  Mikołaja  chiruygp,  i  Ąndr^ąją  kanonika  War- 
mińskiego. Ponieważ  nadto  dowodzi  Centner,  żq  ród  Modlibogów  jeat 
polski  i  szlachecki,  więc  w  żyłach  naszego.  Astronoma  me  piyoęła,  am 
po  mieczu,  ani  go  kądzieli,  kropla  krwi  niemieckiej.  Wrpfeu  jfige  arl- 
ekin Jagiellonowie  panowali  w  Polsce  i  w  Gzechacb:  tamJ^izimiew  1% 
tu  Władysław  syn  jego*   ,■  ,  t   , 

Miasto  Tcpń,   które  już  r.  1454  pierwsjęe,   zą  w^ystkich  innycfc 
jęczących  pod  jarzmem  niemieckich  Krzyźak<Wv  poddano  się.  i  wrócił* 
pod  dawne  królów  Polskich  panowanie,  w  19  ląt  potpa  ..wsławione  uror 
d/jnami  Kopernika  Astronoma,   leży  nąd  Wisłą  w  tej  ^dawnej  poi&kiqj 
prowincyi,   któca  się  nazywała  Mazowszem,  , czyli  w  tern  dawwm>wqjgr 
wództwie,  ^tóre  od  roku   1466  pozywało  się  Choińskie,   czyli  V  it^ 
dyecezyi,  która  po  rok  1222  sprowadzenia  Krzyżaków,  niemieckich  do 
okręgu  Chełmińskiego  przez  Konrada  Piasta  księcia  n^zpwi^clpego,  był* 
Płocką,  po  tej  zaś  epoce  Chełmińską^   Biskupi .  tej,  ostatniej   dyec^yi 
mieszkali  w  Lubawie,  ajej  katedra  byłą  ys  Chełmży.  ,A  gdy^t&fc  zwaa* 
ziemia  Chełmińska  nie  Prus,  lecz. Maźowsz*  od  wieków  była  czjścą,  jafc 
zresztą  przekonywa  o  tem  Jan  Leoin  Warpiijczyk  w  swojej  HistyriaPrus- 
siae   1726;  więc  Itąliańscy  pis^^  dawniejsi,  mówjąc  o  Toruniu,  jftkp 
o  miejscu  urpdzin  naszego  Kopernika,  jvłaśctyie  aazyyają  g$  £itti>di 
Maso  via.    Doszliśmy  nadto  z  rękopisu,  wychowawców  dawnej  bursy  wę- 
gierskiej przy  akademii  Krakowskiej,  że  ci  Kopęruika  Afaziure%  nie  Pru- 
sakiem, nazywali.  Przecież  Prusami,  najniewłaściwiej  nazwano  w  fcfaktatte 
Toruńskim  z  r.  1466  odebrane  Krzyżakom,  a  powrócone  królom  polskim 
ziemie :  Chełmińską  i  Pomorską.    Tę  ziemie ,  od ,  tej  epoki  saczęjy ,  tworzyć 
trzy  województwa:  Chełmińskiej  Pomorskie  i  Majftocgakik , tudaiefc  biskup- 
stwo Warmijskie,  które  wchodziło  w  obręb  pstatniego.    .. 

Jak  duch  miasta  Torunia,  mimo  język  niemiecki,  którym  zarówao 
jak  polskim  mówiono  i  pisano  #d  tpwfi$ątęe>  ^ku  .w  JtcaJwwiftLw.T*- 

JZopernikijana  U  1L  8 


Digitized  by 


Google 


114 


ronin,  bo  Polacy  zawsze  dla  Niemców  wiccg  azacankn  niż  oni  dla  nich 
sprawiedliwości  mieli,  jak  mówię,  dach  Torania  nie  był  niemiecki,  tak 
nazwisko  tego  miasta  nie  jest  niemieckie.  Głos  Indu  nadbałtyckiego, 
który  w  przysłowiach  swoich  nadawał  Toruniowi  przydomek  najdawniej- 
szego i  najpiękniejszego  miasta,  tak  jak  Gdańskowi  najbogatszego,  a  ElUą- 
gowi  naj warownie jszego,  obstaje  za  tern,  czego  w  swojej  rozprawie 
p.  i  CCtfttoti*  putriae  insigma  Marcin  BOhm  profesor  ewanielickiego  gimna- 
zynm  w  Toruniu  (nie  Jezuickiego)  dowodził  roku  1706,  to  jest,  że  nazwi- 
sko tego  miasta  pochodzi  od  słowa  Thor,  oznaczającego  Marsa  Gotów, 
załoiycielów  równie  Torunia  jak  Gdańska.  Chemicy  dzisiejsi  wskrzesili 
to  słowo,  nazwawszy  niem  nowo  odkryty  metal  Thorium  (lub  mniej  wła- 
ściwie Thorinium),  thorina  zaś  ziemię,  w  której  skład  wchodzi  ów  pier- 
wiastek. Pisze  nadto  Dusburg,  stary  kronikarz  pruski,  źe  Konrad  Piast, 
książę  mazowiecki,  sprowadzonym  przez  siebie  Krzyżakom  niemieckim  do 
ziemi  Chełmińskiej  wybudował  r.  1231  naprzeciw  Torunia  zamek,  z  któ- 
regoby  mogli  odpierać  napady  pogańskich,  później  przez  toż  krwawe  Krsy- 
iactwo  nie  nawróconych  lecz  wytępionych,  Prusaków. 

Według  przywiedzionych  dotąd  czynów  można  widzieć,  jak  dalece 
Niemcy  zeszpecili  swego  skądinąd  szacownego  dzieła  Conv€r9ation$Lexicon 
tę  kartę,  na  której  naszego  Kopernika  zrobili  synem  gburów  Westfalskich, 
chcąc  go  koniecznie,  per  fas  et  nefas,  wystrychnąć  na  Niemca.  Mają  od 
w  tym  razie  tyle  po  sobie  słuszności,  ile  mieli  dawniejsi  ich  domkowie, 
czyniąc  Kopernika  uczniem  Jana  Mullera  Begiomontana  Frankoóczyb, 
a  tego  ostatniego  Prusakiem,  i  ile  jej  ma  nasz  ksiądz  Ignacy  Cbodyniedri, 
który  w  swym  dykeyonarzu  uczonych  Polaków  ogłoszonym  we  Lwowie 
roku  1833  wyprawił  naszego  Kopernika  na  nauki  szkolne  do  Królewca. 
Eegiomontan  astronom  umierał  w  Rzymie  r.  1476,  kiedy  nasz  Kopernik 
roku  1473  w  Toruniu  na  świat  przyszedłszy,  miał  dopiero  trzeci  rok 
żyda.  A  gdy  Kopernik  umierał  roku  1543  na  wawrzynach  swej  euro- 
pejskiej chwały;  wówczas  Albrecht,  książę  pruski,  zakładał  w  Królewca 
gimnazyum.  Uczy  dzieło  p.  t  ErUuUrU$  Pntmm,  Kónigsbeig  1724— 
1728,  w  tomie  IV.  od  str.  167,  że  zaledwie  szkołę  parafialną  posiadał 
Królewiec  po  rok  1541,  że  w  tym  dopiero  roku  Albrecht  założył  w  tern 
mieście  gimnazyum,  w  roku  zaś  1544  zatwierdzoną  przez  Zygmunta  Ł 
króla  Polskiego,  jako  lennodawcg  i  Wielkiego  księcia  Pruskiego,  akademią 
nad  profligandam  impietatem  ac  barbariom",  jak  wyrażono  w  przemowie 
do  ustaw  tej  głównej  szkoły  Królewieckiej.  Według  innego  dzielą,  to  jest: 
Entwurf  derprtu$*ucken  Littratur-OeschichU  von  Georg  Christoph  Pwtń- 
ski,  Kónigsberg  1791,  powstała  szkoła  wyższa  w  Elblągu  roku  1300, 
w  Toruniu  około  roku  1350,  w  Chełmnie  r.  1405,  w  Gdańsku  r.  1416, 
a  w  Królewcu  według  ErUuUrUs  Preumn  roku  1541,  na  lat  dwa  pnei 


Digitized  by 


Google 


115 


śmiercią  Kopernika.  Nic  mógł  tedy  ten  nasz  astronom  chodzić  do  szkół 
w  Królewcu;  leez  chodził  do  szkoły  toruńskiej  i  z  tej  udał  się  do  głó- 
wnej krakowskiej. 

Księga  zapisów  tej  ostatniej  czyli  metryka  akademicka  uczy,  że  już 
od  roku  1400  Torunianic  i  Gdańszczanie  wysyłali  swą  młodzież  na  nauki 
do  akademii  Krakowskiej;  że  nazwiska  rodowe  młodzieży  polskiej  nie 
były,  obok  chrzestnych,  wciągane  do  owej  księgi,  że  tylko  cudzoziemskiej 
młodzieży  zapisywano  imię  i  nazwisko;  że  w  pierwszem  swojen  stuleciu 
akademia  Krakowska  miała,  oprócz  z  Polski  i  z  Litwy,  uczniów  z  Węgier, 
Morawii,  Czech,  Bawaryi,  Saksonii,  Brandenburgii,  Szląska,  z  Prus  kró- 
lewieckich i  ze  Szwecyi.  Pod  rokiem  1491  w  drugiem  półroczu,  za 
rektorstwa  Macieja  z  Kobylina  jest  zapisany  słowami 

Nicolaia  Nicolai  d$  Thorunia 
nasz  Mikołaj  Kopernik  syn  Mikołaja,  uczeń  po  rok  1493  akademii  kra* 
kowskiej. 

Z  księgi  promocyj,  poczynającej  się  od  r.  1406  a  ciągnącej  się  do 
17.  wieku,  nie  okazuje  się,  że  Kopernik  otrzymał  stopnie  akademickie 
w  Krakowie.  Oddalenie  się  Wojciecha  Brudzewskiego,  profesora  astro- 
nomii z  Krakowa  do  Wilna  roku  1194,  gdzie  w  następującym  1495 
zakończył  życie  ten  godny  Kopernika  nauczyciel,  tudzież  powzięte  przez 
ucznia,  z  natchnienia  nauczyciela,  pomysły  o  budowie  świata,  jakim  ów- 
czesny fanatyzm  nakazywał  milczenie,  wstrzymały  Kopernika  od  ubiegania 
się  o  stopnie  akademickie  w  Krakowie. 

Poznaliśmy  pisany  w  Krakowie  r.  1493  i  ogłoszony  w  Medyolanie 
r.  1495  wykład  astronomii,  którego  z  ust  Wojciecha  Brudzewskiego  słu- 
chał Kopernik  w  Krakowie.  Tytuł  pisanego  (z  figurami)  jest:  Commen- 
tariolum  supra  theoricas  novas  Oeorgii  Purbach  in  studio  generali  Cra- 
coviensi  per  Magistrum  Albertum  de  Brudzewo  diligenter  corrogatum: 
tytuł  zaś  wytłoczonego,  w  ósemce,  na  stronicach  około  160,  jest:  Com- 
mentaria  utilissima  in  theoricis  Planetarum.  Na  odwrotnej  stronie  tytułu 
tej  w  Medyolanie  wytłoczonej  książki  jest  głos  jej  wydawcy  Jana  Ottona 
Germana  de  valle  uracense  do  Ambrożego  Rosato,  książęcego  lekarza 
i  radcy,  to  dzieło  swego  nauczyciela  zalecający  uczniom  Italii  i  tern  samem 
dający  mu  pierwszeństwo  nad  ówczesnemi  tego  rodzaju  dziełami  italiań- 
ftkiemi.  Na  końcu  tekstu  jest  powtórzony  taki  sam  tytuł,  pod  jakim 
poznaliśmy  wspomniony  dopiero  rękopis  z  r.  1493,  z  dodatkiem  pro  intro- 
ductione  juniorum.  To  dzieło  obszerniejsze  niż  rękopisowe,  wyszło  w  tym 
samym  miesiącu  i  roku  (w  Kwietniu  r.  1495)  na  świat  w  Medyolanie, 
w  których  Wojciech  Brudzewski  umarł  w  Wilnie.  W  48  lat  potem  nie- 
śmiertelne dzieło  ucznia  jego,  Kopernika,  wyszło  tego  samego  roku 
w  Norymberdze,  w  którym,  ten  nasz  założyciel  dzisiejszej  astronomii  umarł 
w  nadbałtyckim  Frauenburgu.  * 


Digitized  by 


Google 


110 


ów  wyborn\  ówczesnej  astronomii  pisany  i  ustny  wykład  Wojciecha 
Brudzińskiego,  który  ściągał  z  odwiedzinami  do  niego  pierwszych  ucza- 
nych  z  zagranicy,  jak  to  w\ czytaliśmy  w  podaniach  własnoręcznych  Jana 
B  osciusza  profesora  astronoma  akademii  Krakowskiej  w  początkach 
siedmnastego  wieku,  obudziły  w  Koperniku  pomysł,  który  na  próżno  kar- 
dynał Cusa  ustnie  w  Purbachu  astronomie  wiedeńskim,  a  przez  pi  mo 
w  jego  uczniu  Regiomontanie  chciał  obudzić,  o  takim  samym  obrocie 
ziemi  około  słońca,  jaki  około  tej  gwiazdy  odprawiają  inne  planety. 
Z  tym  pomyłem  powziętym  na  drodze  takiego  usposobienia  w  Krakowie 
wybrał  się  Mikołaj  Kopernik  r.  1495  do  uniwersytetów  Italiańskich.  Te 
w  katedry  języka  greckiego,  historyi  i  medycyny,  lecz  nie  astronomii, 
były  bogatsze  od  Krakowskiego.  Umarł  Purbach  w  Wiedniu,  kiedy  na 
naukę  języka  greckiego  wybierał  się  do  Rzymu.  Umarł  w  Rzymie  Re- 
giomontao,  uczeń  tamtego,  wybrawszy  się  tam  w  tym  samym  zamiarze. 
Jak  ci  dwaj  astronomowie  chcieli  się  nauczyć  grecczyzny,  tak  nasz  chciał 
się  w  niej  wydoskonalić  pod  niebem  Italii;  tamci  aby  poznali  astronomią 
Greków  w  samem  źródle,  ten  aby  z  niego  wyczerpnął  poparcie  wielkiego 
swego  pomysłu.  Padwa,  która  r.  1406  zaczęła  należeć  do  Rzeczypospo- 
litej Weneckiej,  nie  miała  w  czasie,  w  którym  Kopernik  został  jej  uni- 
wersytetu uczniem,  zapisawszy  się  do  narodu  Polskiego,  bo  ta  szk<4& 
dzieliła  się  na  narody;  Padwa  mówię  nie  miała  równego  Wojciechowi 
Brudzewskiemu  profesora  astronomii.  Kopernik  też  nie  na  tę  umiejęt- 
ność, którą  już  posiadał  gruntownie,  lecz  na  medycjfoę  zapisał  się  w  tym 
uniwersytecie.  W  historyi  tegoż  uniwersytetu,  mającej  napis:  Historia 
Gymnasii  Patayini,  Venetiis  1726  (folio)  w  tomie  drugim  na  stronnicy 
195,  jej  autor  Mikołaj  Commenus  Papadopoli  następującemi  słowy  wyraia 
się  o  naszym  Koperniku:  —  „Że  Mikołaj  Kopernik  w  Padwie  przykładał 
się  ,do  filozofii  (perypatetyckiej)  i  do  medycyny,  pokazuje  się  z  księgi 
zapisowej  Polaków  (patet  ex  Polonorum  albis),  według  której  był  uczniem 
Mikołaja  Passero  i  Mikołaja  Yernia  Teatyna.  Ten  ostatni,  jak  opiewają 
akta  wydziału  lekarskiego  z  r.  1499,  włożył  na  jego  głowę  wieniec  tych 
dwojga  umiejętności." 

Z  Padwy  robił  Kopernik  naukowe  wycieczki  do  Bononii  (Bologoa), 
podówczas  miasta  Weneckiego,  pociągnięty  sławą  tamtejszego  astronoma 
Dominika  Maria  Novarra,  urodzonego  w  Ferrara  r.  1464,  zmarłego  w  Bo- 
nonii r.  1514,  we  dwa  lata  po  wcieleniu  tego  miasta  do  kraju  papies- 
kiego. Winien  on  sławę  swoje  fałszywemu  przez  Montucla  w  tomie  L 
na  str.  549  dzieła  Histoire  des  Mathematiąues  bez  żadnej  zasady  zapi- 
sanemu mniemaniu  d'avoir  ćtó  le  maitre  de  Gopernic  et  l'avoir  engagć 
par  son  ezemple  et  ses  conseils  &  se  livrer  a  1'astronomie.  Takowa 
laaługa  należy  się  wyłącznie,  jak  widzieliśmy,  Wojciechowi  z  Brudzewa, 


Digitized  by  VjOOQ16 


itr 


z  którego  książki  i  młodzież  Italiańska  uczyła  się  astronomii.  Niedosta- 
wało  aby  tęż  młodzież  i  Kopernik  nauczał  tej  umiejętności  Temu  wła- 
śnie, niedostatkowi  zaradził  godny  Kopernika  przyjaciel  Dominik  Maria 
Novarra,  zaleciwszy  go,  przytytego  do  Bononii  z  ukończonych  r.  1499 
w  Padwie  kursów,  na  profesora  katedry  astronomii  w  Uniwersytecie 
Rzymskim,  którą  sam  dawniej  zajmował. 

Według  historyi  tego  uniwersytetu  napisanej  przez  Garaffa  pod  1 
Historia  Gymnasii  Romani,  chwała  za  jego  ustalenie  należy  się  papieżom 
Eugeniuszowi  IV.,  Mikołajowi  V.  i  Aleksandrowi  VI.  Z  tych  ostatni  sie- 
dział na  stolicy  Apostolskiej  od  r.  1492  do  1503.  Za  jego  tedy  papiestwa 
przy  schyłku  r.  1499  otrzymał  Kopernik  katedrę  astronomii  w  uniwer- 
sytecie Rzymskim.  Tak  pisze  Joachim  Retyk  uczeń  Kopernika  i  wydawca 
pism  jego,  tak  Tiraboschi  w  swojej  Storia  delia  Letteratura  Italiana.  Ale 
smutne  wypadki  rządów  Aleksandra  VI.  zniewoliły  naszego  cnotliwego 
i  bogobojnego  astronoma  opuścić  Rzym  i  powrócić  pod  ojcowskie  berło 
Jagiellonów. 

W  Krakowie,  po  roku  1502,  w  którym  tu  stanął  z  Rzymu,  obrał 
Kopernik  stan  duchowny  i  tu  wziął  święcenia.  Tu  także,  jak  się  oka- 
żuje  z  astronomicznych  prac  jego,  napisał  między  wspomnionym  a  1509 
rokiem  swoje  nieśmiertelne  dzieło  de  revolutionibus  orbium  coelestium. 
Jeszcze  żyjącego  zastał  on  w  Krakowie,  prz)jaciela  zmarłych  swych  rodzi- 
ców, Jakóba  z  Bydgoszczy  Zarembę,  który  ich  z  potomstwem  podczas 
ich  bytności  w  Krakowie,  przyjął  był  r.  1469  jako  prowineyał  do  tercy- 
arstwa,  to  jest  do  uczestnictwa  dobrodziejstw  duchownych  zakonu  Domi- 
nikańskiego prowincyi  polskiej,  Provinciae  Polonae,  jak  wiemy  z  perga- 
minowego oryginału  zaświadczającego  to  duchowne  spowinowacenie  rodziny 
Koperników  z  Dominikanami  polskimi.  Tego  Zarembę  r.  1502  wyniósł 
na  Sufraganią  Krakowską  Jan  Konarski  biskup  krakowski,  a  w  r.  1503 
na  imienne  biskupstwo  Laodycejskie  papież  Pius  HI.  Są  ślady,  że  z  rąk 
Zaremby  i  Konarskiego  wziął  nasz  Kopernik  święcenia  kapłańskie.  Zastał 
nadto  Kopernik  w  Krakowie  potomków  Marcina  Bełzy,  cnotliwego  i  ma- 
jętnego obywatela  tamtejszego ,.  który  jak  opiewają  akta  radzieckie  tego 
miasta,  żył  w  przyjaźni  z  ojcem  jego.  Zastał  także  w  Krakowie  rodzinę 
Kromerów,  której  imię  już  pod  r.  1393  występuje  w  aktach  tego  miasta 
i  której  plemiennik  sławny  Marcin  Kromer,  biskup  Warmijski,  uczdł  jego 
popioły  nagrobkiem.  Rodziny  polskie  Bełzów  i  Kromerów,  kiedyś  zażyłe 
z  rodzicem  astronoma  naszego,  żyją  dotąd  w  swoich  potomkach.  Owoż 
zgoła,  Kraków  był  miejscem  drogich  dla  Kopernika  wspomnień  i  jedynem 
polem,  na  którem,  jako  Polak,  mógł  był  siać  ziarno  wielkich,  wielką  jego 
nauką  posiłkowanych,  pomysłów.  Tu  też  osiąść  na  zawsze,  jako  pro- 
fesor* przy  szkole,  której  przed  13  lat  był  uczniem,  życzył  sobie,  kiedy 


Digitized  by 


Google 


118 


wuj  jego  Łukasz  Weisselrod  Biskup  Warmyski  powołał  go  r.  1510  do 
Frauenburga  na  przeznaczoną  dla  niego  kanonią. 

Spólczesnymi  Kopernikowi,  oprócz  Weisselroda,  Biskupami  Warmy- 
skimi  byli  z  kolei  Fabian  Luzyanis,  Maurycy  Ferber,  Jan  Dantys  ek 
i  Tydeman  Gize.  Po  śmierci  biskupa  Luzyanis  przypadłej  r.  1523  kapi- 
tuła obrała  Kopernika  administratorem  Dyecezyi.  W  ciągu  tych  swoich 
rządów  dał  poznać,  że  zakon  Krzyżaków  niemieckich  nie  zasługiwał  na 
jego  szacunek.  W  czasie  właściwym  złożył  Kopernik  swą  władzę  w  ręce 
Ferbera.  „Po  śmierci  tego  biskupa,  (pisze  Janocki  według  jednego  z  auten- 
tyków Kapituły  Warmijskiej  w  snem  dziele  Von  raren  polnischen  Ba- 
chem od  str.  83  części  trzeciej)  Zygmunt  I.  król  polski  podał  kapitule 
czterech  prałatów  do  osadzenia  jednym  z  nich  osieroconej  katedry  bisku- 
piej, mianowicie  Dantyszka,  Gizego  i  Kopernika.  Lubo  Dyntyszek,  pod 
ówczas  biskup  Chełmiński,  najwięcej  zalecony  przez  króla,  Warmijskie, 
a  Gize  opróżnione  po  nim  Chełmińskie  biskupstwo  otrzymał;  każdy  jedonk 
z  tych  dwóch  biskupów  jak  dawniej  tak  teraz  kochał  i  poważał  Koper- 
nika, jakby  swego  brata,  i  we  wszelkiej  czynności  zasięgał  rady  jego."— 
„Ale  nadewszystko  Gize,  mówi  jeszcze  Janocki,  miłował  i  }>oważał  Ko- 
pernika. Gize,  będąc  kanonikiem  Warmijskim,  zawiązał  z  nim  przyjaźń, 
dochował  zaś  nienaruszonej  zostawszy  biskupem  Chełmińskim.  On  z  rady 
Kopernika  wydawał  swe  religijne  pisma;  z  jego  zaś  rady  Kopernik 
pozwolił  ogłosić  swoje  nieśmiertelne,  od  przeszło  30  lat  gotowe  do  wytło- 
czenia, dzieła  de  revolutionibus." 

W  bieżącym  1843  roku  upływa  300  lat  jak  to  dzieło  napisane 
w  Krakowie  przed  r.  1510,  a  poprawione  we  Frauenburgu,  wyszło  na 
widok  w  Norymberdze  pod  przewodem  Joachima  Retyka  r.  1543,  a  zara- 
zem jak  Kopernik  pożegnał  świat,  którego  budowę,  przed  40  laty  odga- 
dnioną  przez  siebie,  umierając  objawił.  Dwa  imiona  zajmujące  czoło  tego 
dzieła,  jedno  Mikołaja  Schonberga  kardynała  zachęcającego  aby  świat 
ujrzało,  drugie  Pawła  IIL  papieża,  któremu  jest  przypisane,  miały  być 
jego  tarczą  przeciw  spodziewanym  ze  strony,  ciemnoty  i  fanatyzmu  poci- 
skom. Ziściło  się  co  przewidział  Kopernik.  Ale  już  nie  powrócą  czasy, 
w  których  Galileusz  jęczał  w  więzieniu  jako  ofiara  swojej  czci  i  obrony 
prawd,  które  nasz  Kopernik  objawił.  Nic  minął  tylko  okres  igrzysk 
(Spektakel),  który,  pod  tytułem  Copernicus  cin  Deutscher,  wyprawiali 
nieświadomi  dziejów  naszych  Niemcy;  boje  pod  nowym  tytułem  Kopernik 
Walhalla's  Genoss  obecnie  wyprawiają. 

Widzieliśmy  wyżej,  że  w  nazwisku  Kopernika  nie  masz  ani  jednaj 
zgłoski  niemieckiej,  że  w  żyłach  tego  wielkiego  człowieka  nie  płynęła 
ani  jedna  kropla  krwi  niemieckiej,  że  stopa  jego  nie  postała  na  ziemi 
niemieckiej,  że  wzrósł  i  usposobi}  się  pod  nauczycielami  Polakami  w  s?ko~ 


Digitized  by 


Google 


119 


łach  Polskich,  że  w  Padwie  podał  się  do  albom  narodu  polskiego,  łe 
powróciwszy  z  Rzymu  do  Polski,  chciał  żyć  i  umierać  w  Krakowie,  pod 
którego  niebem  spoczęły  popioły  dsiada  jego,  powziął  życie  i  mienie  ojciec 
jego,  a  on  sam  odgadł  i  opisał  wielką  tajemnicę  świata  słonecznego, 
następnie  stał  się  ojcem  Galileusza  i  Keplera  a  dziadem  Newtona,  owo 
zgoła  patryarchą  dzisiejszej  astronomii,  tej  umiejętności,  przez  którą 
człowiek  wpada  w  zewsząd  bezdenną  przepaść  wszechświata,  tam  tru- 
chleje przed  przezierającą  w  niej  wszechmocą  Stwórcy  swego,  lecz  żyje, 
bo  tak,  jak  Kopernik  oddychał,  on  tam  oddycha  religijną  pokorą. 

Napróżno  Ludwik  Wachler  w  imieniu  narodu  Niemieckiego  wyrzekł 
w  szacownem  swem  dziele  Handbuch  der  Geschichte  der  literatur, 
Leipzig  1824,  w  tomie  IV.  na  stronnicy  207  następigące  słowa:  „Von 
den  andern  Nationen  ist  die  Polnische  mit  vollem  Rechte  stok  auf  ihren 
Nicolaus  Copernicus  aus  Thorn,  Schiiler  des  Albert  Bnidzewski  in  Kra- 
cau;u  napróżno  powtórzył  te  same  słowa  w  póśniejszem  tego  dzieła  wy- 
daniu: napróżno  Dominik  Franciszek  Arago,  znany  w  Europie  jako  wielki 
astronom  i  prawy  człowiek,  powiedział  w  pochwale  swego  ziomka  Łapiące, 
umieszczonej  w  piśmie  czasowem  p  1  Llnstitut  z  dnia  26.  Maja  r.  1842 
o  naszym  Koperniku  następqjące  słowa:  „II  s'ćteignit  en  tenant,  dans 
ses  roains  dćfeillantes  le  premier  taemplaire  de  Pouvrage  qui  dćvait 
rópandre  sur  la  Pologne  une  gloire  si  ódatante  et  si  pure.w  Podobało 
się  Bawarom  przywłaszczyć  Niemcom  Kopernika  Polaka,  dawszy  mu  einen 
Ehrenplatz  między  Walhalla9s  Genossen  i  ten  niegodny  dziewiętnastego 
wieku  gwałt  otrąbiwszy  przez  artykuł  z  Miinchen  pod  dniem  15  Lipca 
r.  1842,  który  rozpowszechniły  gazety  niemieckie.  I  mogłożby  się  stać, 
aby  Walhalla,  dla  tego,  że  jako  słowo  należy  do  mitologii,  a  jako  gmach 
dziś  nad  Dunajem  pod  Batysboną  sterczący,  wspomnieniom  niemieckim 
poświęcony,  należy  do  poezyi,  aby  mówię  Walhalla  była  grobem  prawdy? 
To  stać  się  nie  może.  Wszakże  Europa  nie  jest  Azyą,  gdzie  Historyą 
mitologia,  Prozę  poezya,  a  Prawdę  kłamstwo  zastępiye.  W  imieniu  histo- 
ryi,  prozy  i  prawdy  broniąc  tern  naszem  pismem,  podobnie  jak  swojem 
szanowny  nasz  kolega  i  rodak  Ignacy  Łojola  Rychter  niedawno  bronił, 
drogiej  naszej  szczególnej,  pięćdziesięciu  zaś  milionów  Słowian  ogólnej 
własności,  mamy  nadzieję,  że  je,  to  pismo  nasze,  powtórzą  wszelkie  cza- 
sowe krajowe  i  zagraniczne  pisma.  O  to  powtórzenie  upraszamy  szano- 
wnych Redaktorów. 

W  Warszawie  dnia  19.  Lutego  r.  1848. 

^ortan  jCurrżAHowan, 

profottr-tmtryt  byłego  krftarakiego 


Digitized  by 


Google 


irr 


Digitized  by  VjOOQl6 


*r 


KOPERNIK  MIKOŁAJ 


FBZBZ 


ANTONIEGO  OLESZCZTŃSKJtEGO.  ♦) 


blinie  Kopernika  powszechnie  głodne  uświetnił  Śniadecki  rozprawą  wy- 
szcaegókiiającąo  ile  mu  winne  zostały  umiejętności  matematyczne  a  szcze- 
gólniej astronomia  w  wieku  w  którym  on  istuiał,  i  jaki  wpływ  wywarł 
systemat  jego  na  stan  umiejętności  współczesnej  Europy.  Rozprawa  ta 
przetłumaczona  na  wszystkie  prawie  języki,  dała  powód  źe  z  innego  sta- 
nowiska poczęto  na  Kopernika  spoglądać,  już  me  same.  godło  „*to  sol}1 
łecs  i  wiele  innych  równie  ważnych  względów  zapewniało  mu  nieśmier- 
telność. 

Chodziło  tylko  o  jego  rodowitość.  W  błogich  czasach  świetności 
naszego  kraju,  Albert  Xiążo  Pruski  tak  lekceważył  Kopernika,  że  naj- 
większej szukał  rozrywki  w  krotofilach  teatralnych  wyśmiewających  jego 
systemat;  usłużni  dworzanie  nieomieszkali  wicie  podobnych  dostarczać 
kurfirsztowi,  tale  dalece  że  obojętność  dla  Kopernika  w  Prusach,  stała 
się  niejako  powszechną. 

Fryderyk  Wielki  w  listach  do  Woltera  nie  otworzył  przekonania 
swojego  o  rodowitości  Kopernika.  Odtąd  przecież  Prusacy  poczęli  go 
BWym  ziomkiem  mianować.  Humboldt  dopiero  roku  1829,  w  piśmie  do 
Warszawskiego  Towarzystwa  Przyjaciół  Nauk  w  imieniu  wszystkich  Niem- 
cóiw  zrzekł  się  pretensyi  do  rodowitości  Kopernika.  W  tym  razie  prze- 
pomnieć  nie  należy  obywatelskiej  gorliwości  Adryana  Krzyżanowskiego; 
ten  roku  1820,  spostrzegłszy  że  w  Paryżu  wybito  medal  Kopernika  z  uzna- 
niem go  za  Hiemca,  nietylko  że, silną  odezwą  w  Constitutionęlu  moie- 
manie  ówczesne  sprostował,  lecz  n&dto  wszystkie  exemplarze  medalów 
zakupiwszy,  skłonił  wydawców  do  wykonania  innego  ze  stósowniejszym 
napisem.   My  dla  tego  wielką  do  redowitości  Kopernika  cenę  pjrzywięztf- 


*)  Jestto  wyjątek   z  dzieła:   Wspomnienia  o  Polakach  co  słynęli  w  obcych  i  odle- 
głych krajach'  £rzez  Antoniego  Oleszczyńskiego  część  I.  Paryż*  z  r.  184$  stron  149. 


Digitized  by 


Google 


112 


jemy.  że  imię  jego  nietylko  w  Astronomii,  lecz  i  w  innych  względach 
zapewnia  nam  zaszczyt  Głosy  jego  na  sejmie  w  Grudziądza  1521  roku, 
usiłujące  zachęcić  ziomków  do  zreformowania  mennicy,  którą  niecne 
Krzyżaki  fałszerstwem  upośledzili,  zostaną  na  zawsze  pamiątką  jego 
obywatelstwa. 

Lecz  nietylko  mówcą;  był  on  jednym  z  najzawołańszych  swojego 
wieku  lekarzem,  mechanikiem,  malarzem  i  poetą.  Tidmanus  Giseus,  biskup 
Chełmiński,  nazywa  go  polskim  Eskulapem.  Michina  hidrauliczna,  portet 
swojego  ojca,  darowany  Akademii  Krakowskiej,  narzędzia  astronomiczne 
dotąd  ze  czcią  w  Danii  przechowywane,  nareszcie  poemat:  Septem  sidera 
poświadczają  jego  talenta. 

Jeżeli  o  Koperniku  godnym  najobszerniejszego  ustępu,  właśnie  naj- 
krócej piszę,  to  z  powodu,  że  niebawem  zamierzyłem  w  sposób  właściwszy 
napomknąć  o  nim,  gdyż  rytuje  in  folio  wizerunek  jego,  ex  authentico 
prototypo  Erasmi  Beynaldt,  otoczony  przedmiotami  do  jego  historyi  odno- 
szącymi się.  Potem,  że  wkrótce  nierównie  bieglejsze  pióro,  w  tym  razie 
wyręczyć  i  dopełnić  mnie  obiecuje;  gdyż  Jan  Czyński  w  rozesłanem 
przedgłoszeniu  donosi  o  odgrzebanych  w  Gassendym  szczegółach  nie- 
znanych Śniadeckiemu  i  późniejszym  pisarzom;  gotuje  się  więc  do  skre- 
ślenia najdokładniejszych  o  Koperniku  wiadomości. 

Nareszcie  w  obcych  krajowych  pismach,  dziś  napotykamy  odezwę 
wyż  wspomnionego  A.  Krzyżanowskiego,  w  której  rodowitość  Kopernika, 
z  całą  sumienną  i  gruntowną  erudycyą  jest  wyszczególniona.  Była  ona 
napisana  z  powodu,  że  Bawarzy,  uznawszy  Kopernika  za  Niemca,  nietylko 
posągowi  jego  dali  Ehrenplatz  między  Walhallas  Genossen  w  gmachu  nad 
Dunajem  pod  Ratyzboną  dla  wspomnień  niemieckich  zbudowanym,  leci 
nadto  ten  niegodny  dziewiętnastego  wieku  gwałt,  otrąbili  przez  artykeł 
w  Miinchen  pod  dniem  piętnastym  Lipca  1842. 

Z  tych  to  powodów  Krzyżanowski,  i  w  imieniu  Historyi,  prozy 
i  prawdy,  w  interesie  ogólnej  własności  pięćdziesięciu  milionów  Słowian, 
broniąc  wymownie  tak  drogiej  nam  puścizny,  gruntownie  dowiódł:  te 
w  nazwisku  Kopernika  niemasz  ani  jednej  zgłoski  niemieckiej;  źe  w  ży- 
łach tego  wielkiego  człowieka  nie  płynęła  ani  jedna  kropla  krwi  niemie- 
ckiej; że  stopa  jego  nie  postała  na  ziemi  niemieckiej;  że  wzrósł  i  uspo- 
sobił się  pod  nauczycielami  Polakami  i  w  szkołach  polskich;  że  w  Padwie 
podał  się  do  Album  narodu  Polskiego;  że  wróciwszy  z  Rzymi  do  Polski, 
chciał  żyć  i  umierać  w  Krakowie;  gdzie  spoczywały  popioły  dziada  jego, 
gdzie  ojciec  jego  powziął  życie  i  mienie,  a  on  sam  odgadł  i  opisał  wielką 
tajemnicę  świata  słonecznego. 

Rozprawę  niniejszą  kończy  autor  słowami:  mamy  nadzieję,  że  to 
pismo  nasze  powtórzą  krajowe  i  zagraniczne  pisma;   ztąd  Daeoniki 


Digitized  by 


Google 


123 


Paryzkie,  powodowane  obywatelską  gorliwością  r.  1843  nie  omieszkały  go 
umieścić.  Że  zaś  jest  użyteczną  rzeczą  powtarzać  niekiedy  wspomnienia 
tyczące  sławy  krajowej,  ztąd  w  treści  przynajmniej  napomknę  o  wywodach 
Krzyżanowskiego.  Najpierw:  od  roku  1257  wskazuje  autor  stosunki  nasze 
z  Czechami,  pomnożone  w  roku  1300  przez  panowanie  w  Polsce  Wacława 
króla  Czeskiego,  a  utwierdzone  panowaniem  Jagiellończyków  na  tronie 
czeskim;  ztąd  język  czeski  zyskał  u  nas  wziętość  do  tego  stopnia  (jak 
Ł  Górnicki  zaświadcza);  że  mieszać  czeszczyznę  z  polszczyzną,  należało 
w  Polsce  do  dobrego  tonu.  Roku  1394  Jagiełło  sprowadził  xięży  Czeskich 
do  Krakowa  a  między  nimi  owego  Hieronima  z  Pragi,  którego  zasięgał 
rady  w  urządzeniu  szkoły  głównej  Krakowskiej.  Wówczas  to  pod  pano- 
waniem Jagiellończyków  wytłaczano  w  Krakowie  książki  czeskie;  w  okręgu 
Oświecima  kreślono  przywileje  w  języku  czeskim,  a  nawet  Izabella  córka 
Zygmunta  I.  po  czesku  pisywała  listy  do  kardynała  Hoziusza.  W  tym 
więc  okresie  czasu  nietylko  język  lecz  wiele  pokoleń  czeskich  z  łatwością 
otrzymywały  indegenata  i  osiedlenia  w  Polsce.  Prócz  owych  o  których 
Heraldycy  nasi  wspominają,  przy  schyłku  XIV  wieku  przybył  z  Czech 
do  nas  dziad  astronoma  Nicolaus  Kopirnig  i  uzyskał  prawo  obywatelstwa, 
jak  to  księga  radziecka  Acta  consularia  Cracoviensia  pod  rokiem  1396 
zapisała,  dodając,  że  za  rodowitość  ręczył  Dambrowa  Czech,  dawniej 
osiadły  w  Krakowie. 

W  księdze  radzieckiej  miasta  Torunia  Liber  judiciorum  veteris  civi- 
tatis  Thorunensis  są  ślady,  że  Mikołaj  ojciec  astronoma,  zrodzony  w  Kra- 
kowie około  1420  r.,  w  1462  r.  przesiedlił  się  do  Torunia;  tu  w  1464 
pojął  za  żonę  Barbarę  siostrę  Biskupa  Warmińskiego  Weysselroda  i  w  po- 
sagu otrzymał  dom  przy  ulicy  św.  Anny,  w  którym  się  rodził  astronom. 
Że  w  1465  został  mianowany  Rajcą,  a  umarł  w  1485,  zwany  tak  w  aktach 
jak  w  kronice  Zerneckiego,  obywatelem  krakowskim. 

Łukasz  Weisselrod  ojciec  biskupa,  obywatel  Toruński,  nosił  nazwi- 
sko Wendo-słowiańskie,  w  Herbarzu  Niesieckiego  pomiędzy  szlachtą  pol- 
ską zapisane,  i  żona  jego  Katarzyna,  herbu  Modlibóg,  matka  Barbary, 
matki  astronoma,  była  Polką  jak  Centner  udowodnią;  w  żyłach  więc 
naszego  Kopernika  ani  po  mieczu  ani  po  kądzieli  nie  było  i  kropli  krwi 
niemieckiej.  Zresztą  w  roku  jego  urodzenia  Jagiellonowie  panowali 
w  Polsce  i  Czechach;  tam  Kazimierz  IV,  tu  Władysław  syn  jego. 

Miasto  Toruń  w  r.  1454  wróciło  pod  dawne  królów  Polskich  pano- 
wanie, na  lat  19  przed  narodzeniem  się  M.  Kopernika.  Leży  ono  nad 
Wisłą  wprowincyi  od  dawna  zwanej  Mazowszem,  w  Województwie  które 
od  1466  r.  nazywało  się  Chełmińskie;  w  dyecezyi  która  po  rok  1222  była 
Płocką.  Ziemia  Chełmińska  była  od  wieków  nie  Prus,  lecz  Mazowsza 
częścią,  jak  o  tern  Jan  Leon  Warmijczyk  w  dziele  Historia  Prussiae  1726 


Digitized  by 


Google 


124 


r.  dowodzi,  gdyż  starożytni  nawet  pisarze  włoscy,  miasto  Toruń  mianują 
CittA  di  Masovia;  a  w  rękopiśmie  w*  Chowańców  dawnej  bursy  węgierskiej 
przy  akademii  krakowskiej,  są  ślady  wymowne,  że  tani  Kopernik  nie 
Prusakiem  lecz  raczej  Mazurem  był  mianowany. 

Conversations-Lexicon  robi  Kopernika  synem  gburów  westfalskich, 
usiłując  per  fas  et  nefas  wystrychnąć  go  na  Niemca;  inni  czynią  go 
uczniem  Regioraontana  w  szkołach  królewieckich;  lecz  Regiomontan  1476 
umiera  w  Rzymie,  gdy  naówczas  Kopernik  nie  lic/.ył  jak  lat  trzy  życia. 
Zresztą  dzieło  Erleutertes  Preussen  w  tomie  IX  naucza,  że  Królewiec 
przedtem  zaledwie  szkółkę  parafialną  posiadał,  że  dopiero  w  rok  po 
śmierci  Kopernika  giranazyum  królewieckie  założone  przez  Albrechta, 
Zygmunt  I  król  Polski  r.  1544  jako  Lennodawca  i  Xi*jże  Pruski  zatwier- 
dził. Chodził  przeto  Kopernik  do  szkół  Toruńskich,  nierównie  dawniej, 
gdjż  w  1350  r.  założonych,  i  z  nich  udał  się  do  Głównej  krakowskiej; 
tam  w  metryce  Akademickiej  pod  rokkm  1491  w  drugim  półroczu  za 
rektorstwa  Macieja  z  Kobylina  jest  zapisany  słowan>i:  Nicolaus  Nicolai 
de  Thorunia,  bo  \sowczas  cudzoziemców  tylko  zapisywano  nazwiska 
i  imiona.  Nasz  przeto  Mikołaj  Kopernik  syn  Mikołaja  był  uczniem  do 
roku  1493  Akademii  krakowskiej,  a  po  zgonie  znakomitego  nauczyciela 
swojego  Wojciecha  Brudzewskiego  udał  się  do  Włoch,  nie  w  celu  prze- 
cież urzenia  się  Astronomii,  bo  tę  już  gruntownie  posiadał,  lecz  raczej 
dla  doskonalenia  się  w  języku  greckim,  historyi  i  medycynie,  gdyż  tam 
katedry  tych  przedmiotów  były  bogatsze.  —  Co  zaś  do  Matematyki 
i  Astronomii,  Akademia  krakowska  nierównie  wyższą  naówczas  była,  gdyż 
pismo  Brudzewskiego  Commentaria  utilissima  in  theoricis  planetarum 
wytłoczone  w  Medyolanie  staraniem  Jana  Ottona  Germana,  zaleconem 
zostało  Ambrożemu  Rovato  radcy  i  lekarzowi  książęcemu,  jako  dzieło 
znakomite  i  godne  pierwszeństwa  nad  wszystkie  dotąd  we  Włoszech 
o  astronomii  skreślone.  —  Przybywszy  przeto  Kopernik  do  Padwy,  zapi- 
sał się  między  uczniami  narodu  Polskiego,  jak  o  tern  Papadopoli  w  dziele 
Historia  Gimnasii  Pa  ta  vi  ni  w  ten  sposób  obwieszcza:  że  M.  Kopernik 
w  Padwie  przykładał  się  do  filozofii  i  medycyny  i  że  księga  zapisowa 
Polaków  (patet  ex  poloiiorum  albis)  naucza,  że  był  uczniem  Mikołaja 
Passero  i  Mikołaja  Vernia,  któren  włożył  wieniec  tych  dwojga  umiejęt- 
ności na  skronie  Kopernika,  jak  opiewają  akta  wydziału  lekarskiego 
z  roku  1499. 

Z  Padwy  zwiedzał  on  akademią  Bonońską  i  w  niej  wszedł  w  ścisłe 
stosunki  z  Dominikiem  Maria  Novarra,  tamecznym  profesorem  astronomii, 
co  później  dało  powód  Montuclowi  do  mylnego  wniosku,  jakoby  Novanra 
ćtó  le  maitre  de  Copernic,  et  Tavoir  engagó  par  son  exemple  et  ses 
conseOs,  i  se  livrer  a  Fastronomie.    Novarra  tę  jedynie  ma  zasługę,  że 


Digitized  by 


Google 


125 


poznawszy  i  oceniwszy  naukę  Kopernika,  zz locił  go  na  profesora  astro- 
nomii w  uniwersytecie  R/.yrns  im;  wkrótce  przecież  smutne  wypadki  rzą- 
dów Alexaiulra  VI  zniewoliły  go  opuścić  Kzym  i  powrócić  pod  ojcowskie 
Jagiellonów  berło. 

W  1502  przybył  Kopernik  do  Krakowa,  a  obrawszy  stan  duchowny, 
tu  wziął  święcenie,  i  napisał  okuło  1509  swe  nieśmiertelne  dzieło  De 
revolutionibus  oibium  coelestium.  W  Krakowie  zastał  hył  jeszcze  przy 
życiu  Jakoba  z  Bydgoszczy  Zarembę,  którenniegd\ś  w  1469  jako  Prowin- 
cyał  przypuścił  familię  Kopernika  do  tereyarstwa  czyli  uczestnictwa  dobro- 
dziejstw duchownjch  zakonu  Dominikańskiego,  ))rowincyi  polskiej,  Pro- 
vinciae  Polonae.  Z  jego  to  rąk  przyjął  Kopernik  święcenia  kapłańskie. 
Nareszcie  odnowił  dawniejsze  stosunki  z  potomkami  Marcina  Bełzy  cnotli- 
wego i  majętnego  obywatela  Krakowa,  który  jak  opiewają  akta  radzieckie 
tego  miasta,  żył  z  ojcem  Kopernika  w  niezmiennej  przyjaźni.  Zgoła 
Kraków  był  dla  niego  jedynem  miejscem  wspomnień,  i  polem,  na  którem 
jako  Polak  pragnął  siać  ziarno  wielkich  pom)słów  swoich,  —  gdy  wuj 
jeg»>  Łukasz  Weisselrod  Biskup  Warmiński,  powołał  go  r.  1510  na  kano- 
nią do  Frauenburga. 

Już  300  lat  upł)wa,  jak  nieśmiertelne  dzieło  jego  napisane  w  Kra- 
kowie przed  r.  1510,  a  poprawione  w  Frauenburgu,  wytłoczone  w  Norym- 
berdze r.  1543  staraniem  Joachima  Retyka;  a  zarazi m  lat  300  jak  Ko- 
pernik pożegnał  świat,  którego  budowę  na  lat  czterdzieści  przed  swoim 
zgonem  odgadnioną  objawił. 

Dwa  zacne  imiona  napotykamy  na  czele  pomienionego  dzieła:  kar- 
dynała Mikołaja  Szonberga,  który  zachęcał  Kopernika  do  ogłoszenia 
onego,  i  Pawła  III  Papieża,  któremu  jest  przypisane. 


Digitized  by  VjOOQ16 


Digitized  by  VjOOQ16 


MIKOŁAJA  KOPERNIKA 

W  300  LAT  OD  JEGO  SKONU  I  OBJAWIENIA  JEGO  UKŁADU 
WSPOMNIENIE  JUBILEUSZOWE 


^DRTANA   KrZYŻANOWSKIBOO, 
Doktor*  Foosora,  F*oraso*a  nr*.  EmóuiwtKiBoo  Wabuawiumo  uimrn*sYTsmj.  *) 


C  eudalizm,  w  oblicza  którego  światło  rozumu  gasło,  głos  sumienia  mil* 
czał,  a  prawa  człowieka  z  gminu  przywodziły  się  do  zera,  wyszedł  z  łona 
narodu  niemieckiego,  wzrósł  zaś  i  sił  nabrał  od  czasu  jak  Karol  Wielki 
roku  800  wskrześ  majestat  dawnych  Cesarzów  Rzymskich. 

Feudalizm  niemiecki,  obcy  Słowiańszczjźnie,  o  ty le  ją  wynarodowił 
o  ile  plagą  owych  wypadków  zaraził.  Zresztą  Wschód  Europy,  przez 
Słowian  osiadły,  nigdy  trybem  Zachodu,  nie  przetopił  się  na  feudalny. 

Feudalizm  niemiecki,  z  Europy  podczas  wypraw  krzyżowych  prze- 
szczepiony do  tej  azyatyckiej  krainy,  z  której  wyszło  Słowo  zbawienia, 
sprawił,  jako  ciężka  tego  Słowa  obraza,  że  tam  Chrześcijańskie  Jerozo- 
limskie Królestwo,  roku  1099  założone,  skonało  w  sto  lat  potem  na  świę- 
tym grobie  Chrystusa. 

Feudalizm  niemiecki,  szlachtę  i  duchowieństwo  ozionąwszy,  w  sa- 
mych miastach  trafił  na  opór.  Z  łona  też  miast  wyszło  jużto  Magdę* 
burgskie,  już  Saskie,  już  Lubeckie  prawo,  te  przedmurza,  po  za  które 
chroniła  się  ścigana  przez  feudalizm  ludzkość. 

W  pierwszej  połowie  jedenastego  wieku  Konrad  IŁ  cesarz  wzmocnił 
potęgę  feudalistów  obdarzywszy  ich  prawem  dziedzictwa  w  Teutonii  i  Italii 


1)  Życiorys  ten  napisany  w  1843  roku  i  wydrukowany  w  Warszawie  tegoż*  roka 
a  mylną  datą  1844  w  drukarni  Strąbekiego,  przedrukowany  w  kalendarzu  Niezabitowskiego 
mm  rok  1844,  zamieszczony  został  Jako  dodatek  do  dzieła  Krzyżanowskiego  Dawna  Polska 
1843  —  przedrukowany  w  Przyjacielu  Ludu  Lesznowskim  rok  1844,  ostatecznie  umieszczony 
przy  drągiem  wydania  dzieła  Dawna  Polska,  w  tomie  Ł  Warszawa  1857  r.  (Psin.  Wtd.) 


Digitized  by 


Google 


1-28 


Naśladowała  go  Frnncya.  Także  w  pierwszej  polowie  jedenastego  wieku 
przyszedł  na  świat  w  Normandyi  syii  tamtejszego  władcy,  Roberta  Djabła 
Wilhelm,  który  jako  podbójca  Anglii  od  r.  1060,  a  wazal  Francyi  feudal- 
nej, dał  początek  kilkowiecznemu  w  imię  feudalizmu  rozlewowi  krwi  fran- 
cuskiej i  angielskiej.  x) 

Miasta  Słowiańszczyzny,  której  feudalizm  i  wynływrjąca  z  niego 
różnica  rodu  nie  były  zrazu  znane,  tak  jak  dotąd  nie  i-ą  znane  staro- 
żytnych Słowian,  w  Czaniogór^zczyźnie  (Montenegro),  dla  Germanizmu 
wiecznie  niedostępnej,  miasta  mówię  Słowiańszczyzny,  z  niemieckiemi 
zespolone,  dały  popęd  tym  ostatnim  do  stawiania  tamy  przeciw  naduży- 
ciom feudalizmu,  to  jest  do  stai. oclenia  praw,  których  dopiero  powiedzie- 
liśmy nazwiska. 

Z  badan  Karola  Friedricha  EMihoru,  autora  dzieła  p.  t  Deutsche 
Staats-  und  Rechtsge^chichte,.  Goctlingen  1835,  ^ka/uje  się  że  ustawo- 
dawstwa Szląskie  są  najdawniejszemi  z  12  wieku  zasobami  pra.w  Magd* 
burskiego,  że  przez  wzajemność  ławnicy  miasta  Magdeburga  udzielili  w  13 
wieku  miastu  Wrocławiowi  w  odpisie  swoje  prawo,  w  jedrię  porządną 
księgę  zlane,  że  podobną  lubo  innym  trybem  ułożoną  księgę  togo  prawa 
jest  tak  zwane  Chełmińskie,  jak  o  tern  świadczy  dawny  tego  ostatuiego 
odpis  Toruński  z  r.  1394,  wytłoczony  r.  1584. 

Nieco  późniejsze  od  Magdeburgskiego  jest  Saskie  prawo,  zaane  pod 
nazwą  Zwierciadła  (Sachsenspiegel),  zebrano  roku  1215  przez  Epkoni 
z  Repkowa,  ławnika  w  mieście  Falkenstein,  w  dawnym  Palatynacie  Reń- 
skim: zawarte  w  dwóch  częściach,  z  którego  jedna  jest  zbiorem  cywil- 
nego i  karnego,  druga  feudaluego  csyli  lennego  ustawodawstwa. 

Badania  Wacława  Aleksandra  Maciejowskiego  nad  historyą  prawo- 
dawstw  Słowiańskich  rzociły  światło  na  następujące  czyny:  1°  skutkias 
swoich  związków  ze  Słowianami  przejęli  się  Sasi  ich  antifeudalnym  spo- 
sobem myślenia,  2°  od  czasu  jak  Kardł  Wielki  na  tryb  Rzymski  utwo- 
rzył między  Sassolachami  szlachtę  rodową,  gmin  miejski  niemiecki  zaerął 
na  tryb  Słowian  myślić  o  prawie  municypalnem,  3°  z  tej  przyczyny  w  pra- 
wach niemieckich  panuje  żywioł  słowiański,  i  sami  Niemcy  prawo  sasjrie 
nazwali  Słowiańsko-Saskiem,  Wende  Sachsen-Recbt. 

Jeszcze  więcej,  niż  to  ostatnie,  oddycha  Słowiańszczyzną  prawo 
Łabęckie.  Jan  Friedrich  Hach  w  dziele  swojem  p.  t  I)as  alte  Luebische 
Recht,  Lubek  1839  na  stronnicy  19  powiada  że  — •  „znakomici  germań- 
skiego prawa  i  jego  historyi  znawcy  już  dawno  wyrzekli,  że  słowiańskie 


1)  Słowo  francuskie  Vassal  jest  przekręceniem  niemieckiego  der  Geselle,  odda- 
wanego w  łacińskim  języka  przez  Comes,  w  francuskim  przez  le  Comte,  i  przeto  YfcsUl 
i  Comte  t%  jednoznaczne  wyrazy. 


Digitized  by 


Google 


129 

prawo  wpłynęło  na  utwór  Lubeckiego,  dla  tego  poczytali  to  ostatnie 
poniekąd  za  rzecz  przeciwną  Saskiemu  i  nawet  nazwali  je  SłowiańsMem."— 
Przez  długi  czas,  poczynając  przynajmniej  od  szóstego  wieku,  Po- 
morze nadbałtyckie,  ciągnące  się  od  okolic  ujścia  Elby  po  za  ujścia  Wisły, 
było  ojczyzną  Słowian.  Dziś  jeszcze  świadczą  o  tym  czynie  nazwiska  sło- 
wiańskie miejsc  tego  Pomorza  i  takaż  nazwa  Bałtyku.  Owi  Słowianie 
społem  ze  Sasami  podbili  Anglią,  a  pamiątką  tak  połączonego  podboju 
jest  język  Angielski  mnóstwem  wyrazów  słowiańskich,  mniej  więcej  P12®" 
kręconych  zasiany.  Słusznie  tedy  nazywano  Słowiańskiem  prawo  Lu- 
beckie.  —  „Jak  każdej  części  ziemi  Pruskiej,  są  słowa  Czackiego  w  dziele 
o  Litewskich  i  Polskich  prawach,  używane  prawa  zapewnił  Kazimierz 
Jagiellończyk  (od  r.  U54);  tak  Elbląg,  Frauenburg  i  Brunsberg  zacho- 
wały prawo  Lubeckie." 

Co  do  prawa  MagdeburgsMego,  to  skutkiem  najbliższego  sąsiedztwa 
z  Wrocławiem,  najpierwej  przejęła  Wielkopolska,  poczynając  od  miasta 
Środy,  z  którego  rozlało  się  po  innych  miastach  i  dla  tego  Prawem  Środz- 
kiem,  Jus  Srodense,  było  nazywane.  Bolesław  Wstydliwy,  król  Polski, 
roku  1257  nadał  je  Krakowowi.  Z  tej  stolicy  przeniosło  się  do  innych 
miast  małopolskich.  Kazimierz  III  utwierdził  je  r.  1356  i  w  krajowe 
zamienił,  przydawszy  mu  w  Krakowie  Appellacyą,  dla  której  podówczas 
udawano  się  z  Polski  do  Magdeburga.  Jagiellonowie  rozciągnęli  je  do 
Litwy.  Swobody,  prawem  Magdeburgskiem  zapewnione  miastom  naszym, 
ściągnęły  przy  schyłku  14go  wieku  rodzinę  Koperników  z  Czech  do 
Polski.  - 

„Naród  Czeski,  —  są  słowa  Jana  Kossakowskiego,  biskupa  Wileń- 
skiego, wyjęte  z  jego  pisma  p.  t  Rzut  oka  na  Literaturę  Czeską,  którą 
we  własnym  jej  kraju  był  poznał  (Bocz.  Tow.  Warsz.  r.  1804  Tom.  IDL 
str.  17—18.)  —  naród,  który  w  dziejach  swoich  od  naszych  przodków 
swój  szczep  i  początek  wyprowadza  z  chlubą,  którego  wielka  część  dzie- 
jów naszym  jest  spoina,  któremu  przez  czas  niejaki  panowali  nasi  Ojcowie, 
któremu  największy  dar  niebios,  wprowadzenie  do  nas  Chrześciaństwa 
a  z  niem  pierwsze  nauk  światło  winniśmy,  naród  którego  pasterze  w  Pol- 
sce i  Prusiech  pierwsi  wiarę  Chrześciańską  opowiadali,  od  którego  prze- 
niesione na  nasz  język  pierwsze  mamy  śpiewy  majestat  prawdziwego  Boga 
wielbiące,  którego  mowa  pobratymska  ledwie  w  czem  od  naszej  jest  różna; 
naród  ten  na  szczególniejszą  naszą  uwagę  zasługuje.44—  W  szczególności 
Mieczysław  L  za  sprawą  Dąbrówki  Księżniczki  Czeskiej  a  żony  swojej 
przyjął  roku  965  i  do  Polski  zaprowadził  wiarę  Chrześciańską.  Syn  jego, 
Bolesław  Chrobry,  pierwszy  Król  Polski  chciał  t.  996  przez  Ś.  Wojciecha 
Czecha,  biskupa  Pragskiego,  zamienić  dawnych  Prusaków  pogańskich  na 
Chrześciańskich.   —  Stąd)  że  od  r.  1800  przez  lat  5  panował  w  Polsce 

Mbp^rmkijana  U  IL  9 


Digitized  by 


Google 


130 


Wacław  Król  Czeski,  poszło  że  Królowie  Czescy  pisali  się  do  r.  1335 
Królami  Polskimi,  i  że  Szląsk,  po  ów  rok  prowincya  Polska,  przez  potom- 
ków Piasta  między  siebie  krajana,  został  w  końcu  do  Królestwa  Cze- 
skiego wcielony. 

Przerwane  na  jakiś  czas  między  Polską  a  Czechami  stosunki  odno- 
wił i  silniej  niż  kiedy  zespolił  Władysław  Jagiełło.  W  książce  p.  t. 
Zwierciadło  nabożeństwa  ChrzeJciańskiego,  którą  r.  1593  wydali  w  Wiel- 
kopolsce Symon  Teofil,  w  Litwie  Andrzej  Chrząstowski  pastorowie  ewan- 
geliccy, jest  zapisana  następująca  wiadomość:  —  „Jagiełło  Władysław 
Król  z  Jadwigą  Królową  a  dziedziczką  Polską,  Panią  bogobojną,  która 
dała  sobie  Biblią  na  polski  język  przełożyć,  wezwał  z  Czech  do  Krakowa 
Księży,  którzy  słowiańskim  naszym  rozumianym  językiem  nabożeństwo 
sprawowali  roku  1394.  I  niedawno  mszą  albo  sprawę  wieczerzy  przestano 
po  słowiańsku  śpiewać  na  Kleparzu  (przedmieściu  Krakowa)  u  Ś.  Krzyża.... 
Jagiełło  obrażając  się  złością  owej  księży,  jął  ku  Ewangelikom  Czeskim 
serce  przykładać,  a  tym,  którzy  z  Czech  u  niego  poselstwo  sprawowali 
w  Pabianicach,  wielką  ochotę  pokazał  i  nabożeństwa  z  nimi  używał."  — 
Gdy  upadła  założona  w  Krakowie  przez  Kazimierza  III.  akademia:  mło- 
dzież Polska  rzuciła  się  od  r.  1360  do  akademii  Pragskiej.  Z  tej  Jagiełło 
powołał  uczonych  Polaków  i  Czechów  do  Katedr  Krakowskiej,  którą  r. 
1400  otworzył,  spełniając  wolą  zmarłej  przed  rokiem  Królowy  Jadwigi 
Przed  tern  otwarciem  zasięgał  rady  i  światła  Hieronima  z  Pragi,  którego 
w  tym  celu  powołał  do  Krakowa  a  który  później  na  Soborze  w  Konstan- 
cyi  padł  żałosną  fanatyzmu  ofiarą.  W  zaburzeniach  Czeskich,  skonało 
założone  przez  Królowę  Polską  Jadwigę  w  Pradze  Czeskiej  dla  12  Litwi- 
nów Kollegium,  w  którem  ci  sposobili  się  do  stanu  duchownego.  —  Inny 
Hieronim  Czech  opowiadał,  na  wezwanie  Jagiellona,  ewangelią  Żmudzinom. 

Udarowanie  mieszkańców  Krakowa  swobodami  prawa  Magdebur- 
skiego i  stosunki  Polski  z  Czechami  ściągały  do  tego  miasta  Niemców 
i  Czechów,  między  zaś  ostatnimi  ściągnęły  przy  schyłku  14  wieku  przod- 
ków Kopernika  założyciela  dzisiejszej  astronomii.  W  księdze  radzieckiej 
miasta  Krakowa  mającej  napis:  Acta  conmlaria  Oracoidensia,  poczyna- 
jącej się  od  r.  1392,  w  poczcie  osób  do  obywatelstwa  przyjętych  roku 
1396  jest  zapisany  dziad  astronoma  naszego.  Na  czele  tego  zapisu  spo- 
czywa tytuł:  „Concives  de  anno  millesimo  trecentesimo  nonagesimo  seito. 
Consules  sunt  electi  in  crastino  purificationis  (3  Lutego  1396)."  Po  tym 
tytule  następuje  poczet  przyjętych  obywateli.  Między  przyjętymi  zajmuje 
17.  miejsce,  przybyły  z  Czech,  dziad  astronoma  zapisany  słowami: 

Nicolaus  Koppirnig  habet  jus.  Dambraw  Jidejussit  pro  litera. 
oznacza^ącemij ż  Mikołaj  Kopernik  pozyskał  obywatelstwo,  i  że  Dambrawa 
ręczył  za  dowody  prawości  rodu  i  dobrej  sławy  przyjętego.  Wszakże  zapis 


Digitized  by 


Google 


131 


niektórych  uobywatelonycb,  poprzedzających  tego  Kopirniga  lub  następu- 
jących po  nim  w  tej  księdze,  ma  wyrażenie  habet  literam  nativitatis, 
lub  (N.  N.)  fidejussit  pro  litera  natmtatis,  lub  pro  litera  bonae  famae. 
Zresztą'  co  oznacza  ta  litera,  uczy  artykuł  IV.  prawa  Magdeburgskiego 
wydanego  w  polskim  języku  przez  Pawia  Szczerbicta  r.  1646  w  Warsza- 
wie. Ów  artykuł  na  pytanie  —  Jako  kto  wolność  swą  w  miejskiem  pra- 
wie otrzymać  ma?  —  zawiera  między  innemi  odpowiedziami  następującą: 
—  „Kto  ze  czterech  przodków  swych,  ze  dwu  dziadów  i  ze  dwu  bab  nie- 
naganionego  prawa  jest,  ten  od  żadnego  w  sprawie  swem  zganion  być 
nie  może.u  - 

W  aktach  Krakowskich  wyższego  sądu  prawa  Magdeburgskiego,  cią- 
gnących się  od  r.  1312  do  1794,  jest  spomniony  pod  rokiem  1406  Nico- 
laus  Dambrawa  Civis  Cracoviensis  felicis  memoriae,  to  jest  Mikołaj  Dam- 
brawa  Obywatel  Krakowski  świętej  pamięci,  zapewne  ten  sam  który  r. 
1396  ręczył  iż  ród  dziada  astronoma  naszego  jest  prawy.  Może  to  po- 
tomek tego  ręczyciela  jest  spomniony  pod  rokiem  1452  w  aktach  radzie- 
ckich, gdzie  jego  nazwisko  jest  napisane  Dambrowa.  Tym  sposobem 
pierwiastkowe  tej  czeskiej  w  Krakowie  zamieszkałej  rodziny  czeskie  nazwi- 
sko Daubrawa  zamieniło  się  z  czasem  na  jednoznaczne  polskie  Dąbrowa, 
podobnie  jak  imię  chrzestne  Daubrawa  czyli  Daubrawka  ifaięftniflzlri 
Czeskiej,  żony  naszego  Mieczysława  I.  dotąd  w  Czechach  dawane  na 
chrzcie  dziewczynom,  zamieniło  się  u  nas  na  imię  Dąbrówka. 

Poczynająca  się  od  r.  1392  księga  aktów  radzieckich  Krako- 
wskich, o  której  wspomnieliśmy,  kończy  się  na  roku  1431:  następujący 
po  niej  Yolumen  zaczyna  się  od  roku  1450.  A  tak  blisko  z  20  lat  nie- 
dostaje  aktów,  w  których  może  się  jeszcze  znajdowała  jaka  wzmianka 
o  dziadzie  astronoma  naszego.  Do  tego  okresu  trzeba  odnieść  podanie 
iż  dziadowi  astronoma  naszego  nie  były  obce  Pabianice,  dokąd  miał  się 
udawać  na  zaprowadzone  do  tego  miasteczka  przez  króla  Jagiellona  cze- 
skie nabożeństwo,  użyty  będąc  do  pewnych  poruczeń  przez  Kapitułę  Kra- 
kowską, do  której  dobra  Pabianickie  naUiaby.  «) 

Pewniejszy  od  tego  podania,  bo  autentyczny  czyn  z  swej  dwudziesto- 
letniej przerwy  aktów  radzieckich  Krakowskich,  oznajmiający  nas  z  powo- 

1)  Dobra  Pabianickie,  jako  własność  Kapituły  Krakowskiej,  składały  się  według 
jej  aktów  s  miasteczka  Pabianice  odległego  o  6  mil  od  Sieradza  i  34  wsi  Te  wsie 
między  niemi  Laskowice,  są  wymienione  w  aktach  rzeczonej  Kapituły  z  r.  1480.  Wieś 
Laskowice  jest  ojczyzną  żyjącej  jeszcze  dotąd  rodziny  kmieciej  Kopernogow  lub  Koper- 
ni  go  w,  które)  nazwa  mogła  być  pochwycona,  jak  to  się  zdarza  między  naszym  ludem, 
od  Koperników  Krakowskich  gdy  ci  przebywali  w  dobrach  Pabianickich.  W  poczęcie  imien- 
nym  mieszkańców  tej  wsi,  sporządzonym  podczas  lustracyi  dóbr  na  rozkaz  Kapituły  przez 
Kanoników  Sebastyana  Starczewskiego  i  Stanisława  (Reńskiego,  występuje  pod  r.  1651 
Paweł  Kopernog  półrólnik,  pod  rokiem  1677  Wawrzyniec  Kopernig  półrólnik. 


Digitized  by 


Google 


132 


łamem  dziada  astronoma,  opiewa  rękopisowa  kronika  miasta  Lwowa.  Sza- 
nowny wydawca  Rozmaitości  Lwowskich  Jan  Nepomucen  Kamieński  w  Nr. 
16.  tego  Pisma  z  dnia  16  Maja  r.  1843  umieścił  następującą  wiadomość: 
„W  roku  1439  przyjął  prawo  miejskie  we  Lwowie  Mikołaj  Kopernik, 
powroźnik  z  KUparta.  W  archiwum  miasta  Lwowa  w  Księdze  pod  Nr. 
1266  na  str.  210  zapisano  tę  okoliczność  następiyącemi  słowy: 

„Nicolas  Koppernik  ZayUr  cum  liUris  borus  de  Cloppare  accepta- 
vit  jus  cwile" 

Widzieliśmy  wyżej,  że  dziad  astronoma  naszego  modlił  się  na  Kle- 
parzu  przedmieściu  Krakowa  w  ówczesnym  kościele  Ś.  Krzyża  z  innymi 
Czechami,  obecnością  Króla  Jagiellona  zaszczycanymi;  widzimy  teraz 
z  tego  czynu,  zapisanego  w  księdze  miasta  Lwowa,  iż  tenże  dziad,  zosta- 
wszy r.  1396  obywatelem  Krakowa,  mieszkał  na  spomnionem  przedmieściu. 

Przypuściwszy,  iż  dziad  astronoma  naszego  miał  lat  20  przyjmując 
r.  1396  obywatelstwo  miasta  Krakowa,  wypada  iż  przyjmując  je  r.  1439 
we  Lwowie,  miał  już  63  lat  życia.  Syn  jego  a  Ojciec  astronoma,  urodzony 
w  Krakowie  około  r.  1420,  miałby  w  tym  ostatnim  razie  lat  19. 

Słowo  Kopernik  w  języku  czeskiem,  którego  jest  własnością,  pisze 
się  Koprnik  a  wymawia  Kopyrnik.  Z  przyczyny  takiego  wymawiania  jest 
pisane  w  aktach  miasta  Krakowa  jużto  Koppirnig,  już  Koppirnik,  jut 
Kopernik.  Widzieliśmy,  że  pierwszym  z  tych  trzech  sposobów  jest  zapi- 
sany dziad  w  Krakowskich,  ostatnim  w  Lwowskich  aktach:  zobaczymy 
zaraz,  że  drugim  i  trzecim  w  Krakowskich  jest  zapisany  ojciec  astronoma, 
łtażdy  z  tern  samem  imieniem  chrzestnem  Mikołaj.  I  tak  ojciec  jest  na- 
pisany Koppirnik,  pod  r.  1470  w  księdze  aktów  p.  t  Antigua  te*Ut- 
mentorum  eonsidarium  Cracoviensium  ab  anno  1429—1794,  jako  wierzy- 
ciel zmarłej  Małgorzaty  Miotkowej  obywatelki  Krakowskiej :  jest  napisany 
Koppernik  pod  r.  1473  w  aktach  radzieckich,  jako  kwitujący  Katarzynę 
Kaczkową,  która  mu  wypłaciła  kwotę  za  dopiero  spomnioną  Młotkowe: 
jest  znowu  napisany  Koppirnik  pod  r.  1476  w  aktach  radzieckich  jako 
upoważniający  swego  przyjaciela  i  spółobywatela  Krakowskiego  Martina 
Bełzę  do  wypłacenia  za  niego  kwoty  należnej  osobom  wymienionym 
w  akcie:  jest  nakoniec  napisany  Kopernik  w  autentyku  pargaminowym 
z  r.  1469,  (na  lat  4  przed  narodzeniem  astronoma)  sporządzonym  w  kla- 
sztorze Dominikanów  Krakowskich.  Tym  autentykiem  zaświadczył  Ja- 
kób  z  Bydgoszczy  Zaremba,  Prowincyał  spomnionego  zakonu,  że  Mikołaj 
i  Barbara  Kopernikowie  zet  swem  potomstwem  zostali  przyjęci  podczas 
ich  bytności  w  Krakowie  do  tereyarstwa,  to  jest  do  uczestnictwa  dobro- 
dziejstw duchownych  zakonu  Dominikańskiego  Prowincyi  Polskiej,  Pro- 
yinciae  Póhnae.    Pismo  łacińskie,  pargamin  i  wisząca  pieczęć  tego  pier- 


Digitized  by 


Google 


l» 


wotworu  były  w  najlepszym  stanie,  gdyśmy  go  mieli  w  ręku,  jako  własność 
byłego  Król.  Warsz.  Towarz.  Przyjaciół  nauk. 

Słowo  Koprnik,  to  jest  Kopernik,  oznacza  u  Czechów  roślinę  nazy- 
waną po  polsku  Koprownik  czyli  debrsyca,  po  niemiecku  Baerwurtz,  u  Ii- 
*  meusza  Seseli.  Pierwiastkiem  tego  słowa  jest  czeski  czasownik  koprneU 
czyli  frpnuti  odpowiadający  polskim  pokornieć  i  cierpnąć.  Stąd  czeskie 
koprnim  i  teprnim  oznaczają  to  samo  co  im  odpowiedne  polskie  pokor- 
nieję i  cierpnę:  dalej  czeskie  kopmy  oznacza  to  samo  co  polskie  pokorny 
na  koniec  czeskie  Koprnik  oznacza  to  samo  coby  oznaczało  polskie  słowo 
Pokornik,  gdyby  to  ostanie  było  u  nas  tak  przyswojone  jak  jest  przyswo- 
jone w  horwackim  czyli  kroackim  i  windyjskim  czyli  styryjskim  języku. 
Nie  mógł  właściwszej  nad  taką  mieć  nazwy  człowiek,  większy  przez  (iwą 
religijną  pokorę,  którą  przebił  niebiosa  i  zbliżył  się  do  swego  Stwórcy* 
niż  przez  swą  naukę  i  myśl  przez  które  wzniósł  się  nad  ród  ludzki  i  stał 
się  najpiękniejszą  jego  ozdobą. 

Od  czasu,  w  którym  rodzina  Koperników  osiadła  w  Krakowie  i  z  cze~ 
skiej  polską  została,  więcej  niż  przedtem  zaczęli  nasi  przodkowie  używać 
mowy  czeskiej.  Za  panowania  Jagiellonów  wytłaczano  w  Krakowie  książki 
czeskie  a  w  okręgu  tej  ówczesnej  stolicy  i  miasta  Oświęcimia  pisywano 
przywileje  czeskim  językiem.  Izabella,  Zygmunta  I  króla  Polskiego  córka 
a  Jana  Zapolskiego  króla  Węgierskiego  i  księcia  Siedmiogrodzkiego  żona, 
pisywała  listy  Czeskie  do  Stanisława  Hozyusza,  później  Kardynała.  Łukasz 
Górnicki,  dworzanin  Zygmunta  Augusta  powiedział  w  swych  pismach,  że 
mieszać  Czeszczyznę  z  Polszczyzną  należało  w  Polsce  do  dobrego  temu. 

W  księdze  radzieckiej  miasta  Torunia,  mającej  napis  Liber  jwlicio- 
rum  rełeris    cimtaUs    Thortmensis,  jest    nawiasowe    wspomnienie  pod 
rokiem  1400  o  Koperniku,  bez  imienia  chrzestnego,  i  o  jego  żonie  Augu- 
stynie.   Być  może  że  to  jest  dziad  Astronoma  naszego,  poznany  wyżej 
z  aktów  Krakowskich  pod  r.   1396.    W  tejże  Toruńskiej  księdze  pod 
r.  1422  jest  wspomnienie  o  Piotrze  Koperniku  z  Frankenstejnu  i  o  żonie 
jego  Małgorzacie  Toruniance.   Ten  ostatni  także  z  Czech  poclIodzL  Mia- 
steczko bowiem  Szląskie  Frankenstein  już  od  r.  1312  należało  wówczas 
do  królestwa  Czeskiego.    Kupił  najprzód  r.   1312  Jan  król  Czeski  od 
Bolesława  Piasta  księcia  na  Zambicu  (Mtinsterberg)  zamek  Kiecko  (GHatz), 
a  potem  od  jego  syna  Mikołaja  zamek  Frankenstein.    Owo  zgoła  midi 
Kopernikowie  z  miastem  Krakowem  i  Toruniem  stosunki,  które  sprawiły 
że  syn  osiadłego  w  Krakowie  r.  1396  czyli  ojciec  Astronoma,  urodzony 
około  r.  1420  i  wychowany  w  tern  mieście,  przesiedlił  się  do  Torunia 
r.  1462;  tu  r.  1464  pojął  za  żonę  Barbarę,  siostrę  biskupa  Warmiń- 
skiego Wejsselroda,  za  nią  wziął  dom  dotąd  stojący  przy  ulicy  &  Anny, 
w  którym  się  urodził  Astronom;  tu  r.  1465  został  rajcą  Toruńskim 


Digitized  by 


Google 


134 


a  r.  1483  rozstał  się  z  tym  światem.  W  aktach  i  Zerneckiego  kronice 
miasta  Torunia  jest  nazywany  Obywatelem  Krakowskim. 

Łukasz  Weisselrod  obywatel  Toruński,  którego  ród  znajduje  się 
w  herbarzu  Niecieckiego  między  szlachtą  Polską  a  nazwisko  jest  sło- 
wiańskie, i  żona  jego  Katarzyna  Modlibog,  byli,  jak  pisze  Gotfried 
Gentner  w  dziele  swojem  p.  t.  Geehrte  und  gelehrte  Thorner  z  r.  1763, 
rodzicami  trojga  dzieci.  Z  tych  dzieci  syn  Łukasz  został  Biskupem  War- 
mińskim a  córka  Barbara  poszła  w  Toruniu  r.  1464  za  Mikołaja  Koper- 
nika, który  był  synem  poznanego  wyżej  pod  r.  1396  obywatela  Krakow- 
skiego. Z  tego  małżeństwa  pochodzi  nasz  Astronom  Mikołaj  Kopernik, 
narodzony  w  Toruniu  dnia  19  Lutego  r.  1473.  Ponieważ  Gentner  dowiódł 
w  dziele  dopiero  wspomnionem,  że  rodzina  Modlibogów  była  polska  i  szla- 
checka, więc  w  żyłach  naszego  Astronoma  tak  po  mieczu  jak  po  kądzieli 
nie  płynęła  kropla  krwi  niemieckiej. 

Nieobeznanych  z  dziejami  Polski  cudzoziemców  uczy  Hartkuoch 
Torunianin  w  szacownem  swem  dziele  p.  t.  Alt  und  neues  Preussen. 
Frankfurt  u.  Leipzig  1694,  że  nim  Piastowie,  Książęta  panujący  w  Polsce, 
sprowadzili  Zakon  Rycerzów  niemieckich  do  ziemi  Chełmińskiej  gdzie 
Toruń,  nim  ci  bezprawnie  owładnęli  ziemię  Pomorską  gdzie  Gdańsk, 
a  w  końcu  Prusy  właściwe  gdzie  Królewiec  miasto  i  gdzie  wytępili  staro- 
pruską  ludność  pogańską,  do  której  nawrócenia  byli  przez  wspomnionych 
Piastów  sprowadzeni;  uczy  mówię  Hartknoch  że  lud  dwóch  pierwszych 
ziem  zamieszkały  po  miastach  i  wsiach,  same  polskie  nazwy  noszących, 
mówił  tylko  polskim  językiem,  a  ostatniej  polskim  i  pruskim,  i  że  język 
niemiecki  wtenczas  dopiero  wziął  górę  w  Prusach  właściwych,  kiedy 
Rycerze  niemieccy  wytępili  naród  i  język  Pruski,  język  ze  swych  szcząt- 
ków piśmiennych,  przez  tegoż  Hartknocha  dla  potomności  przechowanych, 
dziś  zaledwie  znany.  W  ziemi  tylko  Pomorskiej  i  Chełmińskiej,  które 
od  r.  1466  stale  powróciły  do  Polski  i  potem  przez  200  lat  z  okładem 
były  członkami  wielkiego  jej  ciała,  jak  język  tak  pierwotne  rodziny, 
które  Hartknoch  nazywa  Wendyjskieini  czyli  Słowiańskiemi ,  nie  ugięły 
się  pod  wpływem  krzyżactwa  depczącego  swoje  Apostolskie  powołanie. 
Do  liczby  takowych  rodzin  należy  Toruńska  Weisselrodów.  Dzisiejsze 
niemieckie  Wisły  nazywanie  Weichsel,  jest  przekręceniem  słowa  Weissel, 
którem  dawni  nadbałtyccy  Słowianie  i  za  nimi  Niemcy  mianowali  tę 
królową  rzek  Polskich  i  które  przez  organ  konających  przy  jej  ujściach 
Słowian,  mianowicie  Kaszubów,  daje  się  jeszcze  słyszeć.  W  tern  znacze- 
niu wchodzi  to  słowo  w  nazwę  Wendyjskiej,  to  jest  polskiej  rodziny 
Weisselrodów.  Łukasz  Weisselrod  Biskup  Warmijski  a  wuj  Astronoma 
naszego  nauczył  czynami  z  jakiego  rodu  pochodził,  gdyby  jego  ród  był 
zagadką.    O  tym  Biskupie,  według  Historia  Prussiae  Rajnalda  zapisał 


Digitized  by 


Google 


135 


Rzepnicki  w  swoich  Vitae  Praesulum  Poloniae,  w  tomie  II  na  stronnicy 
320-321  następującą  wiadomość:  „Poświęcony  sprawie  Polaków,  przy- 
wiązany do  króla  Zygmunta  I  a  od  spółki  z  zakonem  rycerzów  niemie- 
ckich daleki,  żył  na  chylu  nienawiści  tych  ostatnich.  Gdy  r.  1510  zje- 
chali się  do  Poznania  około  Ś.  Jana  Chrzciciela  posłannicy  Maksymiliana 
Cesarza,  Władysława  króla  Węgierskiego,  Fryderyka  Mistrza  Krzyżac- 
kiego, i  Zygmunta  I  króla  Polskiego;  naówczas  posłannicy  Krzyżaccy 
wystąpili  z  obżałowaniem  przeciw  Polakom,  że  ci  naruszają  prawa  ich 
Zakonu,  że  niesprawiedliwie  poodbierali  mu  prowincye,  a  teraz  żądają 
ort  niego  hołdów.  Ale  gdy  bez  obrazy  zobopólnych  ugod,  które  Krzyżar 
kom  przypomniał  Jan  Łaski  Arcybiskup  Gnieźnieński,  nic  oni  dokazać 
nie  mogli;  tedy  z  podstępną  uprzejmością  zażądali  wypuszczenia  sobie 
Prus  polskich  w  dzierżawę  za  opłatę  roczną  50,000  złotych.  Już  się 
zanosiło  na  rokowanie  w  tej  sprawie  z  Królem  Polskim,  kiedy  Biskup 
Weisselrod  odwrócił  tak  zgubny  dla  Polski  zamach,  otworzywszy  oczy 
swym  ziomkom,  że  ludzie  z  którymi  chcą  wchodzić  w  układy,  są  chciwi 
i  niegodziwi,  homines  avari  et  iniqui.u  —  Napróżno  potem  z  popuszcze- 
nia Krzyżaków,  zawziętych  na  Weisselroda,  wzywał  tego  Biskupa  przed 
swój  sąd  Biskup  Rygski.  Uleglejszy  królewskiemu  wezwaniu,  udał  się 
Weisselrod  do  Krakowa  na  zaślubiny  Zygmunta  I  i  Barbary  księżniczki 
Siedmiogrodzkiej,  skąd  wracając  do  swej  dyecezyi  umarł  r.  1512  w  swem 
rodzinnem  mieście  Toruniu.   Taki  był  brat  matki  Astronoma  naszego. 

Ilu  dzieci  byli  rodzicami  Kopernik  obywatel  Krakowski  i  Barbara 
Weisselrod  Toru  niańka,  nie  można  dziś  wyrzec  z  pewnością.  Poznany 
wyżej  autentyk  tercyarski  Krakowski  z  roku  1469,  świadcząc  że  ta  para 
bogobojnych  małżonków  ze  swymi  dziećmi  była  przyjęta  do  uczestnictwa 
dobrodziejstw  duchownych  zakonu  dominikańskiego  prowincyi  Polskiej, 
mówi  do  przekonania  że  nasz  Astronom,  urodzony  r.  1473,  miał  starsze 
od  siebie  rodzeństwo.  Gentner  w  swej  księdze  Geehrte  und  gelehrte 
Thorner  z  r.  1763  czyni  go  najstarszym  z  czworga  dzieci,  któremi  oprócz 
niego  byli  Mikołaj  Chirurg  Toruński,  Andrzej  Kanonik  Warmyski  i  Jerzy, 
o  którym  przydaje  że  umarł  r.  1615.  Ale  ten  Jerzy  nie  mógł  być  synem, 
musiał  być  wnukiem  ojca  Astronoma  naszego,  a  synem  Mikołaja  Chirurga, 
dopiero  wspomnionego,  czyli  synowcem  Astronoma.  Ojciec  Mikołaja 
Astronoma,  Mikołaja  Chirurga  i  Andrzeja  Kanonika  Koperników  umarł 
r.  1483.  Jerzy  Kopernik  umarł  r.  1615;  gdyby  więc  był  synem  zmar- 
łego r.  1483,  żyłby  przynajmniej  132  lat,  a  miałby  lat  104  gdy  roku 
1587  (jak  pisze  Centner)  rodził  mu  się  syn  Marcin  zmarły  roku  1601 
w  czternastym  roku  życia  swego.  Był  to  ostatni  potomek  męzki  rodziny 
Koperników.  Jerzy  Kopernik  był  jeszcze  ojcem  ośmiu  córek,  z  których 
najmłodsza  przyszła  na  świat  r.  1605. 


Digitized  by 


Google 


IM 


Miasta  Toruń,  które  już  r.  1453,  pierwsze  ze  wszystkich  innych 
jęczących  pod  jarzmem  niemieckich  Krzyżaków,  poddało  się  i  wróciło 
pod  dawne  królów  Polskich  panowanie,  w  19  lat  potem  wsławione  uro- 
dzinami Kopernika  Astronoma,  leży  nad  Wisłą  w  tej  dawnej  polskiej 
prowincji  która  się  nazywała  Mazowszem,  czyli  w  tern  dawnem  Woje- 
wództwie, które  od  r.  1466  nazywało  się  Chełmińskie,  czyli  w  tej  dy«- 
cezyi  która  po  rok  1222  sprowadzenia  niemieckich  Krzyżaków  do  ziemi 
Chełmińskiej  przez  Konrada  Piasta  Księcia  Mazowieckiego  była  Płocką, 
po  tej  zaś  epoce  była  Chełmińską  dyecezyą.  Biskupi  tej  ostatnią)  mie- 
szkali w  Lubawie  a  jej  katedra  była  w  Chełmży.  Gdy  zaś  ziemia  Cheł- 
mińska nie  Pros  lecz  Mazowsza  od  wieków  była  częścią,  jak  o  tern  prze- 
konywa tom  IV  dzieła  pod  t  Codex  diplomaticus  Regni  Poloniae  Macieja 
Dogiela  i  Historia  Prussiae  Leona  Warmijczyka  spółczesnego  Kromerowi, 
więc  Italiańscy  pisarze  dawniejsi,  mówiąc  o  Toruniu  jako  o  miejsca  uro- 
dzin założyciela  dzisiejszej  astronomii,  właściwie  nazywają  go  Citti  di 
Masom.  Tak  naprzykład  Hieronim  Ghilini  z  Medyolanu  (1589—1670) 
protonotaryusz  Apostolski,  w  swem  dziele  Theatro  d'huomini  litterati 
aperto  dal  abbate  Girolamo  Ghilini,  academico  incognito,  in  Venetia  1647, 
w  tomie  II  na  str.  199  tak  pisze  o  Toruniu:  —  „Toni,  citti  grandissima 
di  Masovia  in  Polonia  diede  al  mondo  Nicolo  Copernico,  huomo  di  sottł- 
lissimo  ingegno,  —  to  jest,  Toruń,  miasto  największe  mazowieckie  w  Polsce 
dało  światu  Mikołaja  Kopernika,  człowieka  z  najwznioślejszym  geniuszem." 
—  Doszliśmy  nadto  z  rękopisu  wychowańców  dawnej  Bursy  węgierskiej 
przy  akademii  Krakowskiej  że  ci  Kopernika  Mazurem  nie  Prusakiem 
nazywali.  Przecież  Prusami  nąjniewłaściwiej  nazwano  w  traktacie  Toruń- 
skim z  r.  1466  odebrane  Krzyżakom  a  powrócone  Polsce  ziemie  Cheł- 
mińską i  Pomorską.  Te  ziemie  od  owej  epoki  zaczęły  tworzyć  trzy 
województwa,  to  jest  Chełmińskie,  Pomorskie  i  Malborgskie  z  Biskup- 
stwem Warmijskiem,  które  wchodziło  w  obręb  ostatniego.  Od  trzyna- 
stego wieku  równie  w  Krakowie  jak  w  Toruniu  mówiono  i  pisano,  obok 
polskiego,  niemieckim  językiem,  przecież  Toruń,  równie  jak  Kraków,  nie 
był  niemieckim  miastem.  Nazwisko  Torunia  nie  jest  także  niemieckie. 
Głos  ludu  nadbałtyckiego,  który  w  przysłowiach  swoich  nadawał  temu 
miastu  przydomek  najdawniejszego  i  najpiękniejszego,  tak  jak  Gdańskowi 
najbogatszego  a  Elblągowi  najwarowniejszego,  obstaje  za  tern  czego  w  swo- 
jej rozprawie  p.  t  CWitatis  patriae  insignia  Marcin  Behm  Profesor  toruński 
dowodził  roku  1706,  to  jest  że  nazwisko  miasta  Toruń  pochodzi  od  słowa 
Thor,  oznaczającego  Marsa  Gotów,  założycielów  równie  Torunia  jak 
Gdańska.  Od  tego  samego  słowa  chemicy  dzisiejsi  nazwali  Thorium  lub 
Thorininm  metal  przez  siebie  odkryły.  Pisze  nadto  Dusburg,  stary  kro- 
nikarz Pruski,  że  Konrad  Piast  książę  Mazowiecki  sprowadzonym  przez 


Digitized  by  VjOOQ16 


187 


siebie  do  ziemi  Chełmińskiej  niemieckim  Krzyżakom  wybudował  r.  1231 
naprzeciw  Torunia  zamek,  z  którego  mogli  odpierać  napady  pogańskich 
podówczas  Prusaków. 

Gdy  tedy  niemieccy  antorowie  w  swem  skądinąd  szacownera  dziele 
Conversations-Lexicon  zrobili  naszego  Kopernika  Astronoma  synem  gbu- 
rów (Bauer)  westfalskich;  mieli  w  tym  razie  tyle  słuszności  po 
sobie,  ile  dawniejsi  ich  ziomkowie  którzy  Muellera  Regiomontana  Prusa- 
kiem i  nauczycielem  naszego  Astronoma  mianowali,  i  ile  jej  ma  nasz 
ksiądz  Ignacy  Chodyniecki,  który  w  swym  Dykcyonarzu  uczonych  Polaków 
z  r.  1833  wyprawił  Kopernika  na  nauki  szkolne  do  Królewca.  Regio- 
montan  umierał  w  Rzymie  r.  1476  kiedy  nasz  Kopernik  trzecie  dopiero 
łato  swego  życia,  oglądał,  a  gdy  ten  roku  1543  umierał  na  wawrzynach 
nieśmiertelnej  chwały,  wówczas  Albrecht  książę  Pruski  zakładał  w  Kró- 
lewcu Gimnazyum.  Dzieło  pod  tyt  Erleutertes  Preussen,  Koenigsberg 
1724 — 1728  uczy  w  tomie  IV  od  str.  167  że  zaledwie  szkołę  parafialną 
posiadał  Królewiec  po  rok  1541,  że  w  roku  1543  gimnazyum,  w  roku 
zaś  1544  akademią  w  Królewcu  założył  spomniony  Albrecht,  tę  ostatnią 
przez  Zygmunta  I.  króla  Polskiego,  jako  Lennodawcę  Wielkiego  księcia 
Pruskiego,  zatwierdzoną  ad  profligandam  impietatem  ac  barbariem.  Tak 
wyrażono  w  przedmowie  do  ustaw  tej  głównej  szkoły  Pruskiej.  Daleko 
wcześniej  powstały  szkoły  w  ziemi  Pomorskiej  i  Chełmińskiej.  Według 
dzieła  Entwurf  der  preussischen  Iiteraturgeschichte  von  Georg  Ghristoph 
Pisański,  Koenigsberg  1791,  powstała  szkoła  wyższa  w  Elblągu  roku  1300, 
w  Toruniu  około  roku  1350,  w  Chełmnie  roku  1405,  w  Gdańsku  roku 
1416.  Nie  do  królewieckiej  tedy,  której  wówczas  jeszcze  nie  było,  ale 
do  toruńskiej  szkoły  chodził  nasz  Astronom  i  z  tej  udał  się  do  głównej 
Krakowskiej. 

Księga  zapisów  czyli  metryka  akademicka  Krakowska  z  rokiem  1400 
poczynająca  się,  oczy  że  od  tego  roku  ciągle  Torunianie  i  Gdańszczanie 
słali  swą  młodzież  na  nauki  do  Akademii  Krakowskiej,  że  nazwiska 
rodowe  młodzieży  Polskiej  nic  były  obok  chrzestnych,  wciągane  do  owej 
księgi,  że  tylko  cudzoziemskiej  młodzieży  zapisywano  imię  i  nazwisko, 
że  w  pierwszem  swojem  stuleciu  miała  ta  Akademia,  prócz  z  Polski 
i  Litwy,  uczniów  z  Węgier,  Morawii,  Czech,  Bawaryi,  Saksonii,  Branden- 
burgii, Szląska,  z  Prus  Królewieckich  i  ze  Szwecyi.  Tu  pod  rokiem  1491 
w  drugiem  półroczu  za  rektorstwa  Macieja  z  Kobylina  jest  zapisany 
słowami  —  Nicolaus  Nicolai  de  Thorunia  —  nasz  astronom  Mikołaj  Koper- 
nik, syn  Mikołaja  z  Torunia,  uczeń  Akademii  Krakowskiej  do  roku  1493 
włącznie. 

Z  księgi  promocyi  poczynającej  się  od  r.  1406  a  ciągnącej  się  do 
17  wieku  nie  okazuje  się,  aby  Kopernik  wziął  stopnie  akademickie  w  Kra- 


Digitized  by 


Google 


138 


kowie.  Oddalenie  się  Wojciecha  Brudzewskiego  Profesora  astronomii 
z  Krakowa  do  Wilna  r.  1494,  gdzie  r.  1495  zakończył  życie  ten  godny 
Kopernika  nauczyciel,  tudzież  powzięte  przez  ucznia  z  natchnienia  nau- 
czyciela o  budowie  świata  pomysły,  jakim  ówczesny  fanatyzm  nakazywał 
milczenie,  wstrzymały  Kopernika  od  ubiegania  się  o  stopnie  akademickie 
w  Krakowie. 

Poznaliśmy  pisany  r.  1493  w  Krakowie,  tudzież  ogłoszony  r.  1495 
w  Medyolanie  wykład  Astronomii,  którego  z  ust  Wojciecha  Brudzewskiego 
słuchał  Kopernik.  Tytuł  pisanego  (z  figurami)  jest  Commentariolum 
supra  Theoricas  novas  Georgii  Purbach  in  studio  generali  Cracoviensi 
per  Magistrum  Albertura  de  Brudzewo,  diligenter  corrogatum,  tytuł  zaś 
wytłoczonego  w  Medyolanie,  w  ósemce,  na  stronicach  około  160  jest 
Commentaria  utilissima  in  theoricis  Planetarum.  Na  odwrotnej  stronie 
karty  tytułowej  jest  głos  wydawcy,  Jana  Ottona  Germana  de  vaUe  nra- 
cense,  do  Ambrożego  Rosato,  książęcego  lekarza  i  radcy,  to  dzieło  swego 
nauczyciela  zalecający  uczniom  Italii  jako  lepsze  od  ówczesnych  tego 
rodzaju  dzieł  italiańskich.  Na  końcu  tekstu  jest  powtórzony  taki  sam 
tytuł,  pod  jakim  poznaliśmy  spomniony  z  r.  1493  rękopis,  z  dodatkiem 
pro  introductione  juniorum.  To  dzieło,  obszerniejsze  niż  rękopisowe,  wyszło 
na  świat  w  tym  samym  roku  i  miesiącu  (1495  w  Kwietniu)  w  Mediolanie, 
w  których  Wojciech  Brudzewski  umarł  w  Wilnie.  W  48  lat  potem,  nie- 
śmiertelne dzieło  ucznia  jego  Kopernika,  wyszło  tego  samego  roku  w  Norym- 
berdze, w  którym  ten  dzisiejszej  astronomii  założyciel  umarł  w  nadbał- 
tyckim Frauenburgu. 

Wyborny  ówczesnej  astronomii  wykład  Wojciecha  Brudzewskiego, 
ściągający  z  odwiedzinami  pierwszych  uczonych  z  zagranicy  do  Krakowa, 
jak  to  wyczytaliśmy  z  własnoręcznych  pisań  Jana  Brzoskiego  (Broscius), 
Profesora  akademii  Krakowskiej  na  początku  wieku  17  obudził  w  Koper- 
niku myśl,  którą  napróżno  kardynał  Gusa  ustnie  w  Purbachu  astronomie 
Wiedeńskim  a  przez  pismo  w  jego  uczniu  Regiomontanie  chciał  obudzić, 
o  takim  samym  obrocie  ziemi  około  słońca,  jaki  około  tej  gwiazdy  odpra- 
wiają inne  planety.  Z  tą  myślą,  powziętą  na  drodze  takiego  usposobienia 
w  Krakowie,  wybrał  się  Mikołaj  Kopernik  r.  1495  do  Uniwersytetów 
italiańskich.  Te  w  katedry  języka  greckiego,  historyi  i  medycyny,  lecz 
nie  astronomii  były  bogatsze  od  Krakowskiego.  Umarł  Purbach  w  Wie- 
dniu, kiedy  na  naukę  języka  greckiego  wybierał  się  do  Rzymu.  Umarł 
w  Rzymie  Regiomontan,  uczeń  tamtego,  przybywszy  tam  w  tym  samym 
celu.  Jak  ci  dwaj  astronomowie  chcieli  się  nauczyć  Grecczyzny,  tak  nasz 
chciał  się  w  niej  wydoskonalić  pod  niebem  Italii;  tamci  aby  poznali  astro- 
nomią Greków  w  samem  źródle,  ten  aby  z  niego  wyczerpnął  poparcie 
wielkiego   swego  pomysłu.    Padwa,  która  r.  1406  zaczęła  należeć  do 


Digitized  by 


Google 


18» 


Rzeczypospolitej  Weneckiej,  nie  miała  w  czasie,  w  którym  Kopernik  został 
jeg  uniwersytetu  uczniem,  zapisawszy  się  do  narodu  Polskiego,  bo  ta 
szkoła  dzieliła  się  na  narody.  Padwa  mówię  nie  miała  równego  Wojcie- 
chowi Brudzewskiemu  profesora  astronomii.  Kopernik  też  nie  na  tę 
umiejętność,  którą  już  posiadał  gruntownie,  lecz  na  medycynę  zapisał  się 
w  tym  uniwersytecie.  W  historyi  tegoż  uniwersytetu  mającej  napis: 
Historia  Gymnasii  Patavini,  Yenetiis  1726  (folio)  w  tomie  drugim  na 
str.  195,  jej  autor  Mikołaj  Commenus  Papadopoli  następującemi  słowy 
wyrażając  się  o  Koperniku  —  ,.Nicolaum  Copernicum,  Pafcavii  Philoso- 
phiae  ac  Medicianae  operam  dedisse  per  annos  ąuatuor  (1495—1499) 
constat  ex  Polonorum  Albis,  ubi  discipulus  dicitur  Nicolai  Passarae  et  Nico- 
lai Yemiae  Theatini,  a  quo  ad  utriusąue  scientiae  lauream  provectum  asse- 
runt  acta  collegii  Medicorum  ad  annum  1499"  —  to  jest  po  polsku :  że 
Mikołaj  Kopernik  przykładał  się  w  Padwie  do  filozofii  i  do  medycyny, 
pokazuje  się  z  metryki  Polaków,  według  której  był  uczniem  Mikołaja  Pas- 
sara  i  Mikołaja  Vernia  Teatyna.  Ten  ostatni,  jak  opiewają  akta  Wydziału 
lekarskiego  z  r.  1499,  włożył  na  jego  głowę  wieniec  doktorski  tych  dwojga 
umiejętności.  —  Na  str.  132.  tomu  drugiego  powiada  o  sobie  Papadopoli, 
że  ową  metrykę  akademicką  Padewską  narodu  Polskiego  miał  w  swych 
ręku,  że  z  niej  się  przekonał  iż  Stanisław  Łubieński ,  potem  Biskup 
Płocki,  słuchał  nauk  w  Padwie :  że  ta  metryka  razem  z  tamtejszą  Biblio- 
teką narodu  Polskiego  była  skradziona  przez  niejakiego  Atanazego  Ru- 
sina, który  metrykę  powrócił  Uniwersytetowi,  lecz  książki  Biblioteki  Pol- 
skiej rozprzedał  a  sam  uciekł.  Tę  okoliczność  następiyącemi  słowy 
swego  łacińskiego  tekstu  opowiada  Papadopoli.  —  „Certum  est  ex 
Albo  Polonorum,  quod  habemus  praemanibus  traditum  a  quoddam  Atha- 
nasio  Rutheno,  qui  Polonam  Bibliothecam  Patavii  nostra  aetate  diripuit 
venditisque  codicibus  fugit;  Stanislaum  Łubieński,  nobilem  Polonum,  qui 
dein  Plocensis  Episcopus  fuit,  Patavii  studuisse."  —  Tyle  o  Padwie,  pod 
której  niebem  Kopernik  wyi/.ekł,  że  jest  Polakiem  podawszy  się  do  Al- 
bum, nie  niemieckiego  lecz  Polskiego  narodu.  >) 

Z  Padwy  robił  Kopernik  naukowe  wycieczki  do  Bononii  (Bologna), 
podówczas  miasta  Weneckiego,  pociągnięty  sławę  tamtejszego  astronoma 
Dominika  Maria  Novarra,  urodzonego  w  Ferrara  roku  1464,  zmarłego 


1)  Stanisław  Łubieński,  Świętosława  z  Łubny  pod  Sieradzem  syn;  Macieja  Łubień- 
skiego arcybiskupa  Gnieźnieńskiego  brat,  urodzony  r.  1573,  był  obecny  jako  Sekretarz 
Król.  r.  1594  koronowaniu  Zygmunta  DI.  w  Stokolmie  na  Króla  Szwedzkiego.  Juz*  lat 
30  wieku  mając,  czyli  około  r.  1603  słuchał  nauk  w  Gracu  w  Styryi  a  potem  w  Padwie. 
Z  opata  Tynieckiego  został  r.  1627  Biskupem  Płockim  i  był  nim  do  r.  1640,  w  którym 
umarł.  Pisma  jego  p.  t.  Opera  posthuma  historica  (folio)  mające  stronnic  494,  wyszły  w  Ant- 
werpii r.  1643. 


Digitized  by 


Google 


140 


w  Bononii  roku  1514  czyli  we  dwa  lata  po  przyłączeniu  tego  miasta  do 
kraju  papieskiego.  Ten  Novarra,  winien  sławę  swoje  fałszywemu  przez 
Montucla  w  tomie  I.  na  str.  549  dzieła  Hisioire  du  MałMmatiguss  bez 
żadnej  zasady  zapisanemu  słowami  —  d'avoire  ótó  le  maitre  de  Copenric 
et  de  Favoir  engagć  par  son  exemple  et  ses  conseils  a  se  livrer  i  F Astro- 
nomie —  oznaczającemi,  że  Novarra  był  nauczycielem  Kopernika  i  że 

przykładem  i  radami  swemi  nakłonił  go  do  poświęcenia  się  astronomii 

Papadopoli  na  str.  195  tomu  II  swej  Historia  Gymnasii  Patavini  powiada 
wprawdzie  źe  nasz  Kopernik  słuchał  tego  Bonońskiego  Astronoma,  lecz 
zarazem  że  go  Kopernik  w  Rzymie,  ucząc  Astronomii,  wnet  przewyższył 
swą  sławą;  wszystko  następującemi  słowy:  „Audivit  Bononiae  Professorem 
astrorum  Dominicum  Mariani,  quem  brevi  superavit  ea  hominis  fama  ot 
Roman  profectus  Astronomiam  publice  aliquandiu  docuerit"  Jeżeli  w  tym 
ustępie  dwuznacznie  wysłowił  się  Papadopoli;  tedy  w  innym,  któryśmy 
wyżej  poznali,  wyriaźne  i  na  zasadzie  aktów  urzędowych  powiedział  że 
Kopernik  przez  lat  4,  od  1495  do  1499,  był  uczniem  szkoły  Padewskiej 
że  przeto,  według  obecnego  ustępu,  w  Bononii  był  gościem.  Zresztą 
Joachim  Retyk,  o  którym  niżej,  wydawca  dzieł  Kopernika,  wyraźnie 
nazywa  go  pomocnikiem  i  świadkiem  dostrzeżeń  astronomicznych  Novany. 
A  tak  zasługa,  którą  Montucla  mylnie  przypisał  Dominikowi  Maria  Novarra 
należy  się  wyłącznie  Wojciechowi  Brudzewskiemu,  z  którego  książki  i  mło- 
dzież italiańska  uczyła  się  astronomii.  Niedostawało  aby  tę  młodzież 
i  Kopernik  nauczał.  Temu  właśnie  niedostatkowi  zaradził  godny  jego 
przyjaciel,  Dominik  Maria  Novarra,  zaleciwszy  przybyłego  do  Bononii 
z  ukończonych  r.  1499  w  Padwie  kursów  na  profesora  zajmowanej  dawniej 
przez  siebie  katedry  astronomii  w  uniwersytecie  Rzymskim. 

Według  historyi  tego  uniwersytetu  napisanej  przez  Caraffa  pod  t 
Historia  Gymnasii  Romani  chwała  za  jego  ustalenie  należy  się  papieżom 
Eugeniuszowi  IV,  Mikołajowi  V  i  Aleksandrowi  VI.  Z  tych  ostatni  zasia- 
dał Stolicę  Apostolską  od  r.  1492  do  1508.  Za  jego  papiestwa  przy 
schyłku  r.  1499  otrzymał  Kopernik  katedrę  astronomii  w  uniwersytecie 
Rzymskim.  Tak  pisze  o  swojej  Storia  delia  Letteratura  Italiana  Hiero- 
nim Tiraboschi.  Ale  smutne  wypadki  rządów  Alexandra  VI,  których 
Widoku  jako  człowiek  cnotliwy  i  bogobojny  znieść  nie  mógł  Kopernik, 
znagliły  jego  wyjazd  z  Rzymu  do  Polski. 

W  Krakowie,  po  roku  1502  w  którym  tu  powrócił  z  Rzymu,  obrał 
stan  duchowny  i  tu  wziął  święcenia.  Tak  rozumie  Samuel  Luter  Geret, 
Doktor  prawa,  Sekretarz  dworu  króla  Poniatowskiego  przy  magistracie 
miasta  Torunia,  w  swoich  rękopisach  nam  znanych,  tyczących  się  Koper- 
nika, i  tak  wypada  z  tego  czynu  że  już  jako  kapłan  wybrał  się  Koper- 
nik po  roku  1509  z  Krakowa  do  Warmii.    W  Krakowie  także,  jak  się 


Digitized  by  VjOOQ16 


141 


okazuje  z  jego  prac  astronomicznych,  napisał  między  1502  a  1509  rokiem 
swoje  nieśmiertelne  dzieło  De  revolutionibus  Orbium  coelestium.  Jeszcze 
żyjącego  zastał  tu,  po  powrocie  z  Rzymu,  przyjaciela  zmarłych  swoich 
rodziców  Jakóba  z  Bydgoszczy  Zarębę,  o  którym  już  mówiliśmy  wyżej. 
Z  prowincyała  Dominikanów  prowincyi  polskiej,  którym  go  obrała  r.  1478 
zebrana  na  kapitułę  w  Sieradzu,  po  24letnim  piastowaniu  tego  zakonnego 
dostojeństwa,  roku  1502  wyniósł  Zarębę  na  Sufraganią  Krakowską,  Jan 
Konarski  biskup  Krakowski,  a  w  roku  1503  na  imienne  biskupstwo  Lao- 
dycejskie,  papież  Pius  III.  Są  poszlaki  że  z  rąk  Zaręby  i  Konarskiego 
wziął  nasz  Kopernik  święcenia  kapłańskie.  Zastał  on  jeszcze  w  Krako- 
wie potomków  Marcina  Bełzy,  cnotliwego  i  majętnego  obywatela,  który, 
jakeśmy  wyżej  widzieli,  żył  w  przyjaźni  z  ojcem  naszego  astronoma. 
Zastał  i  rodzinę  Kromerów,  której  nazwisko  już  pod  rokiem  1393  wystę- 
puje w  aktach  radzieckich  krakowskich,  i  której  plemiennik  sławny  Mar- 
cin Kromer,  biskup  Warmiński,  uczcił  jego  popioły  nagrobkiem  w  Frauen- 
burgu.  Rodziny  polskie  Bełzów  i  Kromerów,  kiedyś  stosunkami  obywa- 
telstwa i  przyjaźni  połączone  z  rodzicem  astronoma  naszego,  żyją  dotąd 
w  swoich  potomkach.  Owo  zgoła  Kraków  był  miejscem  drogich  wspom- 
nień dla  Kopernika,  i  polem,  na  którem  mógł  siać  ziarno  wielkich,  wielką 
jego  nauką  i  duszą  posiłkowanych  pomysłów.  Tu  też  osiąść  na  zawsze 
jako  profesor  przy  szkole  głównej,  której  przed  13  lat  był  uczniem, 
życzył  sobie,  kiedy  jego  wuj  Łukasz  Weisselrod  biskup  Warmyski  powołał 
go  r.  1510  do  Frauenburga  na  przeznaczoną  dla  niego  kanonią. 

Spółczesnymi  Kopernikowi  oprócz  Weisselroda  biskupami  Warmij- 
skimi  byli  z  kolei  następstwa  Fabian  Luzyanis,  Maurycy  Ferber,  Jan 
Dantyszek  i  Tydeman  Gize.  Po  śmierci  biskupa  Luzyanis  przypadłej 
roku  1523  Kapituła  obrała  Kopernika  Administratorem  dyecezyi  War- 
mijskiej.  Zygmunt  L  król  Polski,  ze  względu  na  dawną  przychylność, 
jakiej  od  biskupa  Weisselroda  był  doznał,  chętnie  zatwierdził  ten  wybór 
jćgo  siostrzeńca  i  jak  wiemy  z  rękopisów  wspomnionego  Gereta,  wydał 
stosowne  do  okoliczności  zalecenie  z  napisem  Mandatum  regium  pro  Ad- 
ministratore  Copernico  de  die  10  Julii,  anno  1524.  Był  to  właśnie  czas, 
w  którym  niemieccy  Krzyżacy  z  orężem  w  ręku,  pod  przewodem  swego 
Wielkiego  Mistrza  Albrechta,  (siostrzeńca  króla  Zygmunta  L),  od  roku 
1525  księcia  Pruskiego  hołdującego  Polsce,  wymierzyli  na  Pomorze  i  zie- 
mię Chełmińską  te  same  napaści  jakie  r.  1510  był  odwrócił  biskup 
Weisselrod.  Nie  z  mniejszem  męstwem  i  poświęceniem  się  jak  ten  biskup 
odpierał  Kopernik  i  niweczył  zamachy  niemieckiego  rycerstwa  przeciw 
sobie  i  rządzonej  przezeń  dyecezyi  dokonywane,  a  w  czasie  właściwym 
złożył  rządy  w  ręce  Ferbera.  —  „Po  śmierci  tego  Biskupa,  mówi  Jano- 
cki  według  jednego  z  autentyków  kapituły  Warmińskiej  w  swem  dziele 


Digitized  by 


Google 


142 


pod  t.  Von  raren  polnischen  Bttchera  od  stronnicy  83  części  trzeciej, 
Zygmunt  I.  król  Polski  podał  kapitule  czterech  kanoników  do  osadzenia 
jednym  z  nich  osieroconej  katedry  biskupiej,  mianowicie  Dantyszka,  Gizego 
i  Kopernika.  Lubo  Dantyszek  podówczas  biskup  Chełmiński,  najwięcej 
zalecony  przez  króla,  Warmijskie,  a  Gize  opróżnione  po  nim  biskupstwo 
Chełmińskie  otrzymał;  każdy  jednak  z  tych  dwóch  biskupów  jak  dawniej 
tak  teraz  kochał  i  poważał  Kopernika  i  we  wszelkiej  ważniejszej  sprawie 
zasięgał  jego  światłej  rady."  —  Ale  nadewszystko  Gize,  mówi  jeszcze 
Janocki,  miłował  i  poważał  Kopernika.  Gize  będąc  kanonikiem  Warmij- 
skim,  zawiązał  z  nim  przyjaźń,  której  nigdy  nie  naruszył  zostawszy  bisku- 
pem Chełmińskim.  On  z  rady  Kopernika  wydawał  swe  religijne  pisma, 
z  jego  zaś  rady  zezwolił  Kopernik  na  ogłoszenie  swego  dzieła  de  Revo- 
lutionibus."  — 

Trzej  mężowie  wydobyli  z  przeszło  trzydziestoletniego  ukrycia  to 
dzieło:  to  jest,  Tydeman  Gize,  biskup  Chełmiński,  Mikołaj  Schomberg  kar- 
dynał i  Jerzy  Joachim   Retyk  profesor  z  Wittemberga. 

Tydeman  Gize,  urodzony  w  Gdańsku  r.  1480,  wieńcem  Dr.  Filozofii 
ozdobiony  w  Bazylei,  Sekretarz  Król.  Pols.  Zygmunta  I  i  IŁ  proboszcz 
Gdański,  od  r.  1525  biskup  Chełmiński  do  r.  1548,  do  r.  zaś  1550  swej 
śmierci  Warmijski,  żył  w  przyjaźni  z  Erazmem  Roterdainczykiem,  i  z  Fi- 
lipem Melanch tonem  Badeńczykiem,  który,  podzielając  z  Lutrem  prace 
około  religijnej  reformy,  pragnął  zjednoczyć  protestantyzm  z  katolicyzmem. 
Zabrawszy  w  końcu  znajomość  z  Retykiem,  skłonił  Kopernika  iż  sobie  od- 
dał do  ogłoszenia  swe  dzieło.  Wzajemnie  za  namową  Kopernika  wydał 
Gize  r.  1524  na  świat  swe  pismo  p.  t.  Flosculorum  luteranorum  dtfcde 
et  operibus  Anthilogikon,  w  którem  jako  katolik  i  filozof  roztrząsa  100 
zdań  religijno-moralnych  Lutra  nazwanych  kwiatkami  =  flosculi. 

Mikołaj  Schomberg,  rodem  z  Misnii,  r.  1497  obleczony  we  Florencyi 
w  sukienkę  dominikańską  przez  Hieronima  Savonarola  sławnego  kazaniami 
przeciw  Aleksandrowi  VI.,  które  przypłacił  śmiercią  w  płomieniach;  roku 
1535  mianowany  kardynałem  przez  papieża  Pawła  III.  napisał  r.  1536 
z  Rzymu  do  Kopernika  list  zachęcając  go  do  ogłoszenia  dzieła  swego, 
a  r.  1537  rozstał  się  z  tym  światem,  ów  list  kardynała  Schomberga  ośmie- 
lił później  Kopernika  do  przypisania  dzieła  swego  de  Revolutionibus, 
Pawłowi  Ul.  Z  odnogą  rodziny  Schombergów  Krakowskich,  o  której  akta 
radzieckie  tego  miasta  wspominają  pod  r.  1548  i  1549  żył  rodzic  astro- 
noma naszego:  i  stąd  to  pochodzi,  że  kardynał  Schomberg  w  liście  swoim 
do  Kopernika,  dzieło  jego  równie  jak  ów  przypis  poprzedzającym,  następu- 
jącemi  wyraził  się  słowy  —  Coepi  gratulari  nostris  hominibus  apud 
quos  tanta  gloria  floreres:  to  jest,  zacząłem  winszować  naszym  powino- 
watym, wśród  których  taką  sławą  słynąłeś. 


Digitized  by 


Google 


143 


Wiadomo  że  góra  Arlberg,  w  starożytności  zwana  mons  Rheticus, 
oddziela  od  Tyrolu  krainę  Vor- Arlberg.  Ta  kraina,  dawniej  cząstka  ziemi 
Gryzonów,  zwana  po  łacinie  Rhetia,  jest  ojczyzną  Jerzego  Joachima,  stąd 
nazwanego  Rhetykiem.  Znakomity  w  życiu  Kopernika  Retyk  urodził  się 
w  mieście  Feldkirch,  czyli  Campo  di  Santo  Piętro,  leżącem  nad  rzeką  Iii, 
niedaleko  stamtąd  wpadającą  do  Renu.  Żył  od  r.  1514  do  1576.  Opu- 
ściwszy katedrę,  którą  jako  matematyk  był  otrzymał  jeszcze  młody  w  uni- 
wersytecie Wittembergskim,  pobiegł  hołdować  cnotom  i  pomysłom  Koper- 
nika, którego  odtąd,  to  jest  od  r.  1539  swego  w  Frauenburgu  zamiesz- 
kania, nazywał  w  swych  pismach  Dominus  ac  Praeceptor  meus,  Panem 
i  mistrzem  swoim.  Wnet  z  Frauenburga  do  Lubawy  zaprosił  nauczyciela 
i  ucznia  Gize  biskup  Chełmiński,  gdzie  zabawili  kilka  tygodni.  Tak  za- 
wiązała się  przyjaźń  a  z  tej  późniejsza  listowna  zażyłość  między  biskupem 
naszym  i  Ewangelikiem,  między  Gizem  i  Retykiem.  Pismem  swojem 
skreślonem  w  Frauenburgu  ogłoszonem  w  Gdańsku  i  w  Bazylei  r.  1540 
p.  t  Narratio  de  Ubris  reuohrtionum  Oopernici  zapowiedział  Retyk,  jak 
wk  Iki  dar  z  rąk  nauczyciela  jego  ma  odebrać  ród  ludzki.  Wydawszy  r. 
1542k  w  Wittembergu  trygonometryą  Kopernika  za  pomocą  Jerzego  Her- 
mana, który  z  bratem  naszego  astronoma,  Andrzejem  Kopernikiem,  był 
się  zaprzyjaźnił  w  Rzymie,  chciał  potem  Retyk  zająć  się  wydaniem  dzieła 
De  revolutionibu8  orbium  coelestium,  lecz  tu  trafił  na  opór.  Dwojakiego 
fanatyzmu  ciosy  groziły  Kopernikowi  Matematycy  obstawali  za  ciężkim 
powagą  wieków  układem  Ptolemeusza,  Duchowni  za  wyrzeczeniem  Jozuego 
Sta  sol  ne  moveare.  Z  poduszczenia  matematyków  jakiś  komedyant  na 
scenie  w  Elblągu  wyszydzał  odkryty  przez  Kopernika  bieg  ziemi,  podo- 
bnie jak  przed  wieki  w  Athenach  Aristofanes  wybierał  wzorki  z  prawd, 
za  które  Sokrates  wychylił  kubek  cykuty.  Tym  samym  geniuszem,  którym 
odgadł  budowę  świata,  przejrzał  i  uznał  Kopernik  iż  tylko  z  ponad  grobu 
swogo  może  oddać  rodzajowi  ludzkiemu  zgotowane  dla  niego  przed  36 
laty  dzieło.  Nie  Retyk  tedy  ale  Gize,  po  odjeździe  tamtego  z  Frauen- 
burga do  Saksonii,  skłonił  Kopernika  do  wydania  sobie  rękopisu  z  prze- 
mową, podówczas  skreśloną,  do  papieża  Pawła  UL  Zgodnie  z  dawniejszą 
umową  przesłał  Gize  to  dzieło  do  Saksonii  Retykowi,  a  ten  z  pod  prasy 
Norymbergskiej ,  za  pomocą  uczonych  swoich  przyjaciół  Jana  Schonera 
i  Andrzeja  Osyandra,  na  świat  je  wydał.  Gasnące  oczy  konającego  Ko- 
pernika ujrzały  jeszcze  exemplarz  swojego  wytłoczonego  dzieła  de  Revo- 
lutionibus.  Ale  dusza  jego  już  czem  innem  była  wówczas  zajęta.  Oddał 
ją  Bogu  dnia  24  Maja  r.  1543.  Tę  datę  śmierci  założyciela  dzisiejszej 
astronomii  podaje  życiopis  jego,  Piotr  Gassendi,  opierając  się  na  liście, 
który  z  doniesieniem  o  tej  smutnej  okoliczności  pisał  Gize  do  Retyka. 

Paweł  III.,  który  z  Erazmem  Roterdamczykiem  niekatolikiem  roz- 


Digitized  by 


Google 


144 


mawiał  przez  listy,  dobrze  przyjął  przypisane  sobie  dzieło  de  Reyolutio- 
nibus.  Ale  ani  to  dobre  przyjęcie  papiezkie,  ani  owe  zachęty  jednego 
biskupa,  o  których  Kopernik  w  przemowie  do  tego  papieża  wspomina,  nie 
były  zdolne  ochronić  od  prześladowania  dzieło  i  jego  obrońców.  W  księ- 
dze p.  t.  Q,ua4stiones  celeberrimae  in  Gtnesim.  Parisis  1623  na  str.  901. 
jest  umieszczony  wyrok  zgromadzenia  Kardynałów  z  dnia  5  Marca  roku 
1616  potępiający  dzieło  Kopernika,  zakończony  wykrzyknikiem,  Itaąue 
terram  immobilem  esse,  certum  estl  autora  owej  książki  którym  jest  Mar- 
cin Mersfene:  a  r.  1634  jęczał  w  więzieniu  wielki  Galileusz  za  to  iż  bro- 
nił potępione. 

Jest  też  właściwie  proroctwem  o  takowych  prześladowaniach  a  zara- 
zem obroną  mających  być  prześladowanymi  przemowa  Kopernika  do 
Pawła  UL  —  „Mogę,  Ojcze  najświętszy,  twierdzić  z  pewnością,  temi 
słowy  zaczyna  Kopernik  swą  przemowę,  że  znajdą  się  ludzie,  którzy  skoro 
zasłyszą  że  w  tern  mojem  dziele  o  obrotach  ciał  niebieskich  naznaczam 
jakieś  biegi  dla  kuli  ziemskiej,  wnet  mnie  za  takie  mniemanie  okrzykną 
winnym  potępienia."  —  Opowiedziawszy  dalej  powody  dla  których  przez 
36  lat  chował  w  ukryciu  gotowe  do  druku  dzieło  swoje  i  kto  go  skłonił 
do  wydania  układu  swego  na  świat,  wspomniawszy  o  niedorzecz- 
nościach ówczesnej  astronomii  i  pomysłów  jej  zwolenników,  tak  potem 
mówi:  „Nie  wątpię  wszakże,  że  rozsądni  i  uczeni  matematycy  uznają  mój 
układ,  jeżeli  z  gruntu  zechcą  zbadać  to  czego  dowodzę,  to  nad  czem  się 
rozwodzę  w  tern  dziele.  Aby  zaś  równie  uczeni  i  nie  uczeni  widzieli  że 
niczyjego  nie  lękam  się  sądu,  Tobie  Ojcze  najświętszy,  przypisać  moje 
dzieło  postanowiłem.  Ponieważ  bowiem  w  tym  dalekim  ziemi  zakątku, 
w  którym  ja  żyję,  równie  wielkością  dostojeństwa  jak  miłością  wszech 
nauk  i  nawet  matematyki  słyniesz;  tedy  Twoja  powaga  i  Twój  sąd  są 
najzdolniejsze  przytępić  ostrze  potwarczych  pocisków,  chociaż,  jak  niesie 

przysłowie,  non  est  remedium  adversus  sycophantae  morosum Wie 

świat  jak  Lactantius  (z  3.  wieku,  Cyceronem  Chrześcijańskim  zwany) 
dziecinnie  o  postaci  ziemi  rozprawiał,  jak  się  naśmiewał  z  tych,  którzy 
się  domyślali  jej  kulistości.    Nic  dziwnego  jeżeli  ktoś  podobny  i  mnie 

wyśmiewać  będzie Przyjdzie  czas  gdy  wyrzekną  matematycy  że  ta 

praca  moja  przyda  się  i  dla  Rzeczypospolitej  kościelnej,  której  ster  Wasza 
ŚwiętobMwość  obecnie  dzierżysz.  Oto  nie  dawno,  bo  na  soborze  Łatera- 
neńskim  za  papiestwa  Leona  X,  zajmowano  się  poprawą  kalendarza 
kościelnego,  na  próżno,  bo  długość  lat  i  miesięcy,  tudzież  bieg  słońca 
i  księżyca  jeszcze  nie  były  dokładnie  wyrachowane.  Od  owego  czasu 
zajmowałem  się  rozwiązaniem  tej  trudności,  wezwany  przez  wielebnego 
Pawła  biskupa  Soprony  (Odenburga  w  Węgrzech),  który  przewodniczył 
całej  sprawie.   Ocenienie  tego  mojego  trudu  Waszej  ŚwięWbliwości  i  ma- 


Digitized  by 


Google 


145 


tematykom  zostawiam."  —  W  tym  duchu  przemawiał  z  po  nad  grobu 
swego  do  głowy  Kościoła  człowiek,  którego  dzieło  jest  ewangelią  obja- 
wionego porządku  świata  fizycznego,  którego  Józef  Skaliger  (1540— 1609) 
założyciel  chronologii  dzisiejszej  nazwał,  używszy  mowy  greckiej,  Aner 
pantos  logou  Kreitton,  mężem  nad  wszelkie  pochwały  wyższym  i  którego 
ród  ludzki  okrzyknął  patryarcbą  tej  umiejętności,  przez  którą  wpadamy 
w  zewsząd  bezdenną  przepaść  Wszechświata,  tam  truchlejemy  przed  prze- 
zierającą w  niej  wszechmocą  Stwórcy  naszego,  lecz  żyjemy,  bo  tak,  jak 
Kopernik  oddychał,  my  tam  oddychamy  religijną  Pokorą. 

Cześć  Jubileuszową  takiemu  człowiekowi,  od  jego  skonu  i  objawienia 
jego  układu  w  300  lat,  niesie  dziś  naród,  z  którego  łona,  na  jego  i  rodu 
ludzkiego  ozdobę,  ON  wyszedł.  Niewiadomość,  która  grzechu  nie  czyni, 
odmawiała  nam  tej  drogiej  własności;  ale  też  byli  ludzie  którzy  ją  nam 
przyznali  głosem  swojej  powagi  a  nawet  potęgi.  Otwórzmy  tom  IX.  dzid 
Fryderyka  II.  króla  Pruskiego  wydanych  w  Berlinie  r.  1788  p.  t  Oeuvres 
posthumes  de  Frćdćrie  II.  roi  de  Prusse,  zawierający  listy  tego  króla  do 
Voltaira'a  a  na  str.  194  trafimy  na  następujące  słowa  jego  z  r.  1773: 
— •  „Thorn  ne  se  trouve  point  compris  dans  la  partie  qui  m'est  echue 
de  la  Pologne ....  mais  j'erigerai  dans  une  petite  ville  de  la  Warmie 
un  monument  sur  le  tombeau  du  fameux  (ma  się  rozumieć  cćlebre) 
Copernic:   to  jest:  Toruń  nie  jest  objęty  tą  częścią  Polski  która  się  mi 

dostała lecz  w  miasteczku  Warmińskiem  wzniosę  pomnik  na  grobie 

sławnego  Kopernika."  —  Jeszcze  na  str.  208  tegoż  tomu  Fryderyk  IL 
tak  się  wyraził:  —  „II  ótait  bien  juste  qu'un  pays  qui  avait  produit  un 
Copernic  ne  croupit  pas  plus  long  temps  dans  la  barbarie  en  tout  genre 
od  la  tyranie  des  puissants  l'avait  plongó:  to  jest,  wypadało  aby  kraj 
który  wydał  Kopernika  nie  gręzł  nadal  w  błocie  barbarzyństwa,  w  jakie 
wepchnęła  go  tyrania  możnej  szlachty."  Francya  uczciła  Kopernika  me- 
dalem bitym  w  Paryżu  r.  1820  z  napisem:  Natus  Terunii  in  Polania 
anno  1473  Carimiro  IV Jagidonide  regnante:  Anglia  tłumaczoną  na  swój 
język  r.  1823  rozprawą  Jana  Śniadeckiego  z  dodaniem  wiadomości  o  ży- 
ciu i  ojczyźnie  astronoma  naszego  przez  Justyna  Brenan,  który  tej  pracy 
swojej  dał  tytuł:  Prize  Etsay  on  the  literary  and  scientific  labore  of 
Nicolaia  Copemicu8  the  foundem  of  modem  Astronomy:  Dublin  1823, 
złożył  zaś  ją  w  hołdzie  ś.  p.  Cesarzowi  Wszech  Rossyi  Alexan- 
drowi  I.  jako  Królowi  Ojczyzny  Kopernika.  Imieniem  narodu  Niemiec- 
kiego Ludwik  Wachler  w  szacownem  swem  dziele  Handbuch  der  Geschichte 
der  Literatur:  Leipzig  1824,  w  tomie  IV  na  str.  297  następiyącemi  słowy 
przemówił  o  Koperniku  i  o  narodzie  jego :  „  Von  den  andern  Nałionen 
ist  die  Polnieehe  mit  vollem  Rechłe  stolz  auf  ihren  Nicolaus  Copernicus 
ans  Thorn,  Schiller  des  Albert  Brudzewski  in  Gracau."  —  to  jest,  z  in- 
Kbptrnikyana  t.  IL  10 


Digitized  by 


Google 


146 


nych  narodów,  Polski  ma  zupełne  prawo  pysznić  się  swoim  Kopernikiem 
z  Torunia,  uczniem  Wojciecha  Brudzewskiego  w  Krakowie.  —  Wspomnieni 
wyżej  autorowie  Ghilini,  Papadopoli  i  Tiraboschi  nigdy  nie  dali  ludziom 
Italii,  wśród  których  kiedyś  ucsył  się  i  nauczał  Kopernik,  mylić  się  wzglę- 
dem rodu  i  Ojczyzny  tego  astronoma  naszego.  -  Jeżeli  Piotr  Gassendi 
w  swem  życiu  Kopernika,  a  Montucla  w  swojej  Histoire  des  Mathćmatiąues 
nie  umieli  rozróżnić  Prus  dawnych  od  teraźniejszych,  ani  przeto  powie- 
dzieć wyraźnie  swym  ziomkom  nazwiska  ojczyzny  astronoma  naszego;  to 
ją  wymienił  żyjący  dla  chwały  Francyi,  Dominik  Franciszek  Arago  w  po- 
chwale Laplace'a,  ogłoszonej  przez  pismo  czasowe  p.  t.  Ylns&ibut  dnia  26 
Maja  roku  1842,  gdzie  następującemi  słowy  wyraził  się  o  naszym  Koper- 
niku: —  „IWeteipnit  en  ttnant  dane  mains  ćU/aillantes  le  premier  exem- 
plaire  de  Vouvrage  qui  devait  rdpandre  eur  la  Pólogne  une  ghire  ex  łda- 
tante  et  si  pure" 

Owo  zgoła,  cala  Europa  jednogłośnie  wyrzekła  że  naród,  z  którego 
łona  wyszedł  Kopernik,  jest  Polski.  Aże  Europa  nie  jest  Azyją  gdzie  Hi- 
storyą  mitologja,  Prozę  poezya,  Prawdę  kłamstwo  zstępuje;  więc  Koper- 
nik z  Polaka  nie  może  zostać  Niemcem,  dlatego  że  Bawarowie  przez 
nadużycie  czy  przez  niewiadomość,  a  zawsze  z  obrazą  oświaty  XIX  wieku 
świeżo  umieścili  jego  popiersie  między  wsławionymi  Niemcami  w  poświę- 
conej wspomnieniom  niemieckim  Walhalli.  Ze  stanowiska  historyi,  prozy 
i  prawdy  ujmując  się,  podobnie  jak  się  ujmował  nasz  kolega  i  rodak, 
Ignacy  Lojola  Rychter,  za  naszą  szczególną,  u  piędziesięciu  milionów  Sło- 
wian ogólną  drogą  własDOścią;  spodziewać  się  że  nie  będzie  dwuznaczne 
rozjemstwo  powszechności  w  sprawie,  w  której  zachodzi  pytanie  —  kto 
sobie  przywłaszczył  Kopernika,  czy  Polacy  wystawiwszy  czci  jego  jako  Po- 
laka r.  1830  w  Warszawie  pomnik  na  który  składał  się  cały  naród,  czy 
Bawarowie  zawiesiwszy  jego  popiersie,  jako  Niemca  między  Niemcami, 
w  Bawarskiej  Walhalli. 

Państwo  Rzymskie  w  okresie  1000  lat  przez  które  ciemiężyło  ród 
ludzki  a  w  ostatnich  trzynastu  latach  swego  konającego  bytu  wytępiało 
Chrześcian,  nie  wydało  ze  swego  łona  ani  jednego  człowieka,  któregoby 
w  swym  skarbcu  mieściła  postępująca  ludzkość.  Państwo  niemieckie,  Chrze- 
ściańskie  ze  swym  feudalizmem,  który  stanowił  gloriolę  wskrzeszonego 
na  rzecz  jego  układów  majestatu  dawnych  Cesarzów  Rzymskich,  nie  w  le- 
pszem  wydaje  się  świetle  niż  się  wydawało  dawne  Rzymskie,  niefeudalne 
i  pogańskie.  Stądto  poszło,  że  jeżeli  po  już  rozstrojonych  przez  Marcina 
Lutra  organach  feudalizmu,  zdołało  Państwo  niemieckie  wydać  Keplera, 
tedy  nie  umiało  ocenić  tego  wielkiego  człowieka.  Kepler  też,  jakby  na 
zawstydzenie  swego  narodu,  biedny  całe  życie,  skończył  je  w  nędzy  dnia 
15  Listopada  1631  w  obec    zgromadzonego  w  Ratisbonie    Sejmu,  czyli 


Digitized  by  VjOOQ16 


147 


w  pobliża  dzisiejszej  Walhalli,  z  nieśmiertelnem  dziełem  swojem  de  Stella 
Martis  w  ręku,  w  imię  którego  przedsięwziął  był  błagać  Sejm  Niemiecki 
o  wypłacenie  zaległej  i  należnej  sobie  płacy.  Naród  kiedyś  feudalny,  dziś 
najoświeceńszy,  naród  niemiecki,  nie  może  nie  przyznać,  że  chwała 
i  oświata  jego  nakazywały  mu,  zamiast  przystrajania  ścian  Walhalli  cudzą 
własnością,  uczcić  Keplera,  ziomka  swego,  godnym  jego  nieśmiertelnej 
zasługi  i  chwały  pomnikiem,  którego  napisy  przywodziłyby  się  do  nastę- 
pującej treści:  —  Kopernik  był  ojcem  Keplera  i  Galileusza,  a  dziadem 
Newtona.  — 

W  Warszawie  dnia  23  Maja  roku  1848. 

ykoRTAN  Krzyżanowski, 

Doktor  filozofii,  profesor  byłego  króbwikiofo 
Warssainkiogo  unhrertytotoL 


Digitized  by  VjOOQl6 


Digitized  by 


Google 


KOPERNIK  I  JEGO  OJCZYZNA. 


Krystyn  Lach  Szyrma,  były  profesor  uniwersytetu  Warszawskiego,  na  mityngu  w  trzech- 
setletnią  rocznicę  śmierci  Kopernika  odczytał  rozprawę  o  życiu  Kopernika,  którą  tu  po  raz 
pierwszy  w  polskim  dajemy  przekładzie,  w  tłumaczeniu  P.  Erazma  Rykaczewskiego. 

Rozprawa  ta  pierwotnie  ogłoszona  była  w  Przeglądzie  kwartalnym  Londyńskim  Colo- 
nial  Onarterly  Reyiew  1843,  a  potem  w  osobnej  odbitce  pod  tytułem: 

Copemicus  and  hit  natwe  land:  an  adrets  detwered  ot  the  armual  meeting  of  the 
PoHsh  association,  on  the  oceanem  of  the  three  hundredth  annwersary  of  the  Copernican 
system.  By  Colonel  Lach  Szyrma,  Phfl.  Dr.  Professor  of  morał  Philosophy  at  the  Unirer- 
sity  of  Warsaw,  membr  of  the  Philomatic  society  etc.  London  William  Stevens,  Printer, 
Bell  Yard,  Tempie  Bar.  &  bez  roku  str.  34. 

(Pmtp.  Wtd.) 


Digitized  by 


Google 


Digitized  by  VjOOQ16 


|zyli  przedmiotem  naszej  uwagi  jest  człowiek  lub  świat  powszechny,  czy 
ludzkie  społeczeństwa  ze  swemi  rozmaitemi  czynnego  życia  widowiskami, 
czy  stworzenia  w  koło  nas  otaczające  pełne  życia  i  piękności,  postrze- 
gamy w  ich  jednostkach,  równie  jak  w  zbiorowych  żywiołach  pewne  na 
nich  wyryte  cechy  i  odmiany  peryodycznego  powrotu.  Epoki,  czy  cykle 
są  tylko  ich  rozmaite  nazwiska,  a  historya  jest  nie  czem  innem,  jedno 
opowiadaniem  tych  peryodycznych  odmian  w  przyrodzeniu,  społeczeństwie 
i  nauce.  Rozpatrując  całe  pismo  zdarzeń,  które  tak  przedstawiają  się 
naszemu  umysłowi,  każda  rzecz  okazuje  się  być  podległą  odmianie 
i  peryodyczną. 

jeden  z  tych  szczególnych  odcinków  przeszłości  Towarzystwo  Przy- 
jaciół Polaków  zgromadziło  się  obchodzić  30  Grudnia  przeszłego  roku. 
Było  to  przy  samym  końcu  roku,  i  ziemia  miała  raz  tylko  jeden  obrócić 
się  około  swej  osi,  dla  dopełnienia  peryodu  trzystu  lat,  mającego  złączyć 
się  z  wiecznością,  peryodu  znakomitego  odkryciem  osobnego  systematu 
praw  rządzących  światem  powszechnym,  praw  podających  sposoby  mie- 
rzenia czasu  i  przestrzeni,  dwóch  pojęć  najwyższej  Istoty  najtrudniejszych 
do  zrozumienia,  bez  których  byt  rzeczy  nie  mógłby  być  pojętym  i  które 
połączone  z  tem,  do  czego  doprowadziły,  zawdy  były  najwalniejszemi 
i  najwznioślejszemi  przedmiotami  rozmyślań  człowieka.  Ten  peryod  góruje 
nad  wszystkiemi  innemi  w  dziejach  nauki.  Od  roku  1543  trzy  wieki 
upłynęły.  W  tym  roku  sławne  dzieło  o  Obrotach  ciał  niebieskich  (De 
JRevolutionibu8  OrUum  Codestium)  ukazało  się  w  druku  i  w  tym  samym 
roku,  przed  trzystu  laty,  Kopernik,  jego  nieśmiertelny  autor,  zszedł  z  tego 
świata. 

Na  wspomnienie  imienia  Kopernika  niezliczone  wyobrażenia  kojarzą 
się  i  tłumnie  snują  się  w  naszym  umyśle.  Przed  tą  epoką  astronomia 
była  w  kolebce,  a  człowiek  poglądając  z  podziwieniem  na  przestrzeń  nieba 
nic  nie  widział,  jedno  gwiazdy  obracające  się  około  ziemi  po  firmamencie, 
któremu  tylko  za  ozdobę  służyły.  Pozorne  ruchy  niektórych  z  nich,  które 


Digitized  by 


Google 


152 


w  upływie  wieków  nie  mogły  zostać  niedostrzeżone,  były  zagadką  dla 
starożytnych,  której  żaden  z  ich  największych  filozofów  nie  mógł  rozwią- 
zać; a  jeżeli  niektórzy  pisarze,  jako  to:  Nicetas,  Filolaus  i  Heraklides, 
przypuszczali  że  ziemia  się  obraca,  było  to  tylko  nieznaczne  i  na  chybi 
trafi  wyrzeczone  twierdzenie,  nie  poparte  żadnem  stanowczem  dowodze- 
niem; nie  mogło  posłużyć  do  postępu  nauki,  a  jeszcze  mniej  do  dobrego 
zrozumienia  prawdziwego  systematu  świata  i  jego  zawikłanego  mecha- 
nizmu. Znajomość  nieba,  jaką  posiadał  Hipparch,  zależała  na  wyliczeniu 
tylko  1022  gwiazd  dostrzedz  się  mogących  gołem  okiem.  Jakież  niezli- 
czone ich  gromady  potem  odkryto!  Ptolemeusz,  roku  ery  chrześciańskiej 
130,  usiłował  ułożyć  astronomią  w  porządny  system;  ale  że  poszedł  za 
pospolitem  mniemaniem,  że  ziemia  w  środku  świata  jest  nieruchomą 
i  że  firmament  z  słońcem  i  innemi  gwiazdami  i  planetami  obraca  się 
około  niej  w  dwudziestu  czterech  godzinach,  jego  system  daleki  od  spra- 
wienia dobrych  skutków,  jakieby  wyniknąć  musiały  dla  nauki,  gdyby  był 
ugruntowany  na  prawdziwych  zasadach,  utwierdził  tylko  dawne  błędy. 
Jakkolwiek  niedorzecznym  zdaje  nam  się  system  Ptolemeusza,  miał  on 
jednak  powszechną  wziętość  przez  wiele  wieków  i  był  uznany  za  pra- 
wdziwy przez  wszystkie  narody.  Mówić  przeciw  niemu,  uważano  za  to 
samo  co  mówić  przeciw  świadectwu  własnych  zmysłów;  a  ci  co  się  ośmie- 
lili o  nim  wątpić,  popadali  pod  rygor  praw  kanonicznych,  grożący  najnie- 
bezpieczniejszym głowom  herezyi.  Mimoto  jednak,  budowa  świata,  podług 
tego  systematu,  okazywała  się  widocznie  w  kształcie  zbyt  nieszykownym 
i  zbyt  niezgodnym  z  porządkiem  i  harmonią  powszechnie  panującemi 
w  przyrodzeniu,  żeby  jego  wady  mogły  zejść  zupełnie  głębiej  przenikają- 
cej uwagi  wielu  myślących  ludzi.  Kiedy  go  tłumaczyli  Alfonsowi  X.  kró- 
lowi Kastylii,  Żydowscy  i  Arabscy  uczeni,  którzy  go  jako  miłośnika  nauki 
otaczali,  uderzony  jego  niedorzecznością  zawołał:  „że  gdyby  go  wezwano 
do  rady  przy  stworzeniu  świata,  jego  budowa  byłaby  doskonalej  posta- 
wiona," czegoby  żaden  człowiek  nie  noszący  korony  na  głowie  bezkarnie 
nie  wymówił.  Jedyna  odmiana,  jaką  starożytność  zaprowadziła  w  tym 
systemacie,  tyczyła  się  małych  planet,  najbliższych  słońca:  Merkuryusza 
i  Wenery,  które  Marcyanus  Capella  miał  za  obracające  się  około  niego. 
Sławny  astronom  Purbach  i  sławniejszy  jego  uczeń  Regiomontanus,  to 
samo  twierdzili  o  niektórych  innych  planetach,  ale  uporczywie  utrzymy- 
wali nieruchomość  ziemi.  Od  stworzenia  zatem,  prawo  nieba,  najwznio- 
ślejsze dzieło  tego  stworzenia,  ciągle  było  źle  tłumaczone  przez  ludzi,  aż 
do  czasu,  w  którym  zjawił  się  Kopernik.  Przypadło  losem  na  niego, 
uwolnić  umysł  ludzki  od  panowania  zmysłów  i  z  więzów  szanowanej  po- 
wagi, on  to  rozdarł  nieprzejrzaną  zasłonę  okrywającą  tajemnice  przyro- 
dzenia, i  na  zawsze  zachował  rozumowi  władzę  w  jego  świątyni.    Nie 


Digitized  by 


Google 


153 


wprzód  jednak  aż  gruntownie  zbadał  mniemania  starożytności,  aż  okazał 
że  się  utrzymać  i  na  nic  przydać  nie  mogą,  na  ich  miejsce  postawić 
odważył  się  swe  sławne  ,JI%j>oUzy"  bo  pod  tern  skromnem  nazwiskiem 
w  świat  je  puścił,  chociaż  kto  im  może  teraz  nawet  zaprzeczyć  prawdzi- 
wości pewników?    On  strącił  ziemię  ze  stanowiska,  które  tak  długo  sobie 
przywłaszczała,  a  słońce  umieścił  w  środku  na  tronie;  on  okazał,  że  zie- 
mia, planety  ze  swemi  satellitami,  krążą  peryodycznie  około  słońca,  ') 
i  zarazem  obracają  się  około  swych  osi.    Taka  jest  zasada  nauki  Koper- 
nika, która  przy  swej  prostocie  zawiera  w  sobie,  jak  każdy  prawdziwy 
system,  mnóstwo  wyciągnąć  się  z  niej  mogących  wniosków.    Za  jej  po- 
mocą odmiany  księżyca,  porównania  dnia  z  nocą,  pory  roku  i  różnice 
klimatów  wytłumaczyć  można  i  łatwo  zdać  z  nich  sprawę.    Przez  nię 
geografia  nietylko  się  w}  doskonaliła,  ale  stała  się  umiejętnością,  a  żegluga 
stanęła  na  naukowym  fundamencie.    Nigdzie  atoli  wyższość  systematu 
Kopernika  widoczniej  się  nie  okazała  jak  w  astronomii,  swej  własnej  kra- 
inie.   Astronomowie,  którzy  po  nim  nastąpili,  oparli  się  na  tym  syste- 
macie  w  swych  pracach,  jako  na  niewzruszonej  podstawie  i  mogli  dalej 
bezpiecznie  postępować,  zyskawszy  to  Arschimedesowe  itoo  crcu>.    Wyli- 
czanie tych  postępów  we  wszystkich  ich  rozgałęzieniach  byłoby  zbyt  wiel- 
kiem  zadaniem.  Dosyć  tu  tylko  powiedzieć,  że  w  ogromnej  liczbie  nowych 
obserwacyi  i  odkryć  w  astronomii  po  nim  dokonanych,  zaledwie  jest  jakie 
któregoby  nie  można  było  odnieść  od  zasady  położonej  przez  Kopernika 
lub  z  niej  wyciągnąć,  a  przynajmniej  nie  ma  żadnego  jej  przeciwnego. 
Od  roku  1543  do  dnia  dzisiejszego,  system  Kopernika  powszechnie  uznany 
został  za  niewzruszone  w  astronomii  prawo,  i  przez  lat  trzysta  p łożył 
jako  narzędzie,  za  pomocą  którego  nowoczesna   astronomia  ciągle  roz- 
przestrzeniała pole  swych  ogromnych  odkryć.    Gdy  za  jego  zasadą  i  prze- 
dziwną metodą  poszli  tak  wielcy  czciciele  nauki  jak   Galileusz,  Kepler, 
Descartes,  Newton,  dwiy  Herschele,  Airy,  Struse,  Łapiące,  Arago,  astro- 
nomia tern  się  stała,  czem  jest  teraz,  nie  tylko  ciekawość  wzbudzającą, 
ale  ścisłą  nauką. 

Nie  trzeba  obszernie  rozwodzić  się  nad  systematem  Kopernika, 
ponieważ  został  powszechnie  przyjęty  jako  część  elementarnej  edukacyi, 
jest  wystawiony  jako  walna  zasada  całej  fizycznej  astronomii  w  szkołach 
i  uniwersytetach  biegle  roztrząsany  w  instytutach  mechaników.  Ale  mogąc 
pominąć  naukową  część  naszego  przedmiotu,  nie  możemy  pominąć  histo- 
rycznej części.   Ta  jest  bardzo  mało  znana,  a  nawet  są  uczeni  z  nią  nie 


1)  Peryody  tych  obrotów  tak  oznaczył:  Merkury  odbywa  swój  obrót  w  przeciąga 
87  dni,  Wenus  227  dni,  Ziemia  365  dni,  Mars  w  przeciągu  roku  i  821  dni,  Jowisz  przez 
lat  11,  Saturn  przez  lat  29. 


Digitized  by 


Google 


154 


obeznani.  Nad  tą  częścią,  tyczącą  się  biografii  i  osoby  Kopernika,  zamie- 
rzamy sobie  teraz  zatrzymać  się. 

Ale  z  samego  zaraz  początku  może  nas  kto  zapytać,  dlaczego  lite- 
rackie Polskie  Towarzystwo  przedsięwzięło  obchodzić  tak  pamiętną  epokę, 
jaką  jest  trzechsetletnia  rocznica  systematu  Kopernika?  Dla  czego  ją  to 
towarzystwo  obchodziło,  a  nie  raczej  inne  jakie  z  naukowych  towarzystw, 
bądź  w  tym  kraju,  bądź  na  stałym  lądzie?  Bezwątpienia,  oddanie  hołdu 
tak  ogromnemu  jak  Kopernika  geniuszowi,  który  oświecił  wszystkie  na- 
rody i  wieki,  nie  byłoby,  wyznajemy,  nie  na  swojem  miejscu  gdziekol- 
wiek, i  dziwno  nam,  że  tego  gdzieindziej  zaniechano.  Przyczyna,  dla 
której  Polskie  Towarzystwo  nie  zaniechało  oddać  mu  ten  hołd,  jest  ta, 
że  wielki  astronom  Kopernik  był  Polakiem,  i  dlatego  obchód  tej  pamię- 
tnej epoki  jest  narodowem  Polski  dziełem. 

Nazywając  tę  rocznicę  Polską  narodową,  nie  jest  nam  tajno,  że 
mieszczą  czasem  Kopernika  w  rzędzie  Niemieckich  filozofów.  To  błędne 
mniemanie,  czyli  raczej  śmieszna  pretensya,  jest  niedawnego  czasu  i  nie 
opiera  się  na  żadnym  historycznym  dowodzie  z  wieku,  w  którym  żył  ten 
astronom,  ani  żaden  z  jego  biografów  dawnych  lub  teraźniejszych  o  tan 
nie  wspomina.  Żaden  z  nich  ani  jednem  słowem  nie  napomknął,  że  on 
był  Niemcem:  ani  Retikus,  który  był  jego  spółeczesnym  i  uczniem;1)  ani 
Gassendi,  autor  jego  żywota,  równie  jak  Tycho  de  Brahe;  2)  ani  Mikołaj 
Mtlller,  wydawca  jego  dzieł  astronomicznych  w  Amsterdamie;  ani  żaden 
z  polskich  historyków  i  biografów,  jako  to:  Starowolski,  Radymiński, 
Świątkowski,  Dawid  Braun,  którzy  żyjąc  bliżej  wieku  Kopernika,  mogli 
wiedzieć  więcej  o  nim.  To  tylko  powiedzieli,  że  Kopernik  był  rodem 
z  Torunia  (Thorunensis,  Torunaeus),  i  zaledwie  więcej  powiedzieć  potrze- 
bowali, ponieważ  cała  Europa  wiedziała,  że  podług  geografii  tamtego 
wieku,  Toruń  był  miastem  polskiem.  Pomiędzy  późniejszymi  są  Sołty- 
kowicz ')  z  Janem  Śniadeckim,  i  oba  opisują  naszego  astronoma  tylko 
jako  Polaka. 

Ostatniemu  winniśmy  najdokładniejszą  wiadomość  o  jego  życiu, 
napisaną  z  krytyczną  bystrością,  przy  której  jest  także  głęboki  rozbiór 
jego  wielkiego  dzieła  de  Revolutionibu8  orbium  codestium.  A  że  to 
dzieło  zostało  przetłumaczone  na  język  Angielski  i  na  wszystkie  Ró- 
wniejsze języki  Europejskie,  4)  dziwną  jest  rzeczą,  że  nie  uprzątnęło  błę- 

1)  De  libris  Reyolutionum,  etc.  Nic.  Copernici  ad  Jo.  Schonerum,  Gedani  1540.  4°. 

2)  Tychonis  Brahei  Yita,  authore  Petro  Gassendo.  Accessit  Nicolai  Copernici,  Georg 
Feurbachii  et  Jo.  Regiomontani  Yita.  Hagae  1655  4°. 

3)  O  stanie  Akademii  Krakowskiej,  od  jej  założenia  roku  1347  do  teraźniejszego 
czara,  Kraków  1816. 

4)  Następnie  były  przekłady  dzieła  Śniadeckiego:  Angielskie  przez  Brenana;  Fran- 
cuskie przez  Tęgoborskiego ;  Włoskie  przez  Zejdlera;  Niemieckie  przez  Idelera  i  Westfala. 


Digitized  by 


Google 


155 


dnego  wyobrażenia  co  do  kraju  Kopernika,  i  że  dotąd  jeszcze  o  nim 
jako  o  Niemcu  mówią.  Jak  dalece  nie  miano  w  tern  żadnego  względu 
na  historyą,  stąd  poznać  można,  że  roku  1819,  kiedy  bito  w  Paryżu 
medale  sławnych  ludzi,  Kopernika  medal  wybito  z  tym  dodatkiem,  że 
był  Niemcem; ')  i  że  dopiero  przed  dwoma  laty  nasz  astronom  dostał 
zaszczytne  miejsce  (Ehrenplatz),  dane  mu  przez  Bawarczyków  w  Walhalli, 
ich  Teutońskim  Panteonie,  pomiędzy  wielkimi  ludźmi  ich  rodu,  „Walhalli 
Towarzyszowi"  WalhaU*  Genossen. a)  Pani  de  Stael  w  swem  dziele 
o  Niemczech,  UAttemagne,  nazwała  go  także  Niemcem,  nie  wiadomo 
na  jakiej  powadze;  ale  to  wszystkim  znane  dzieło  mogło  się  bardzo 
przyczynić  do  upowszechnienia  tego  mylnego  o  nim  mniemania.  Widzimy 
nowych  Angielskich  pisarzów  od  czasu  do  czasu  w  tenże  błąd  wpadają- 
cych, a  przed  rokiem  Atlas  historyczny,  dla  użytku  szkół,  został  z  nim 
wydrukowany.  Trudno  a  nawet  niepotrzebnie  jest,  dochodzić  początku 
tego  błędu  w  historyi,  a  że  dzieła  do  których  się  po  objaśnienia  często 
udajemy,  zwane  dykcyonarzami,  nie  są  od  niego  wolne,  musiał  się 
wśliznąć  z  jakiegoś  zagranicznego  dzieła,  mianowicie  z  niemieckich  dzieł, 
napisanych  dla  zarobku,  albo  z  nieprzyjacielskich  Polsce  powodów.  Są 
niezliczone  przykłady  takowego  przekręcania  historyi  tego  kraju,  nie 
z  innych  jak  tylko  z  tak  haniebnych  przyczyn  pochodzące.  Znajdiyemy 
czasem  Kopernika  nazwanego  Prusakiem.  Takim  go  mieni  Montucla, 
który  jednak  cytuje  jako  swą  powagę  Alaestlina  w  jego  Eisłoire  cUs 
MatMmatigues  vol.  1,  p.  626,  i  drudzy  podobnież;  ale  ktokolwiek  zna 
historyą,  nie  weźmie  Prus,  a  w  szczególności  Dawnych  czyli  Właściwych 
Prus,  w  czasie  kiedy  Montucla  pisał,  i  w  wieku  w  którym  się  Kopernik 
urodził,  za  Niemcy.  Z  tego  jednak  mylnego  przypuszczenia,  że  Prusy  są 
to  samo  co  Niemcy,  największa  część  błędów  zapewne  powstała.  Prusy, 
to  jest  teraźniejsze  królestwo  Pruskie,  są  teraz  Niemieckie,  ale  tak  bynaj- 
mniej nie  było  w  wieku  Kopernika.  Prusy  były  wtenczas  równie  jak 
Litwa  Polskiemi,  pozostawały  jak  ta  ostatnia,  przez  wieki  z  Polską  złą- 
czonemi,  i  Prusacy  byli  Polakami,  ale  nie  vice  versa.  Kopernik  zwany 
był  Polakiem  dla  tej  samej  przyczyny,  dla  której  Litwinów  i  Podolanów 
zwano  Polakami.    Ci  tedy,   którzy  go  nazywają  Niemcem,   ani  myślą 

1)  Adryan  Krzyżanowski  kazał  przebić*  ten  medal  z  napisem  wracającym  Kopernika 
Polsce. 

2)  Tak  śmiesznie  sobie  postąpili  bez  względu  na  powagę  swych  najlepszych  histo- 
ryków a  miedzy  innymi  Wachlera,  który  wyraźnie  mówi:  „Von  den  andern  Nationen  ist 
die  Polniiche  mit  Yollem  Rechte  stolz  anf  ihren  Nicolaiu  Copernicns  ans  Thorn,  Schiller 
des  Albertns  Brndzewski  ans  Cracau,'*  Handbuch  der  Oeschichte  der  Literat.  Leiprig 
1824.  toŁ  IV.  p.  207.  Jak  małe  miał  Kopernik  ze  swego  urodzenia  prawo  zostać*  towa- 
rzyszem innych  wielkich  ludzi  w  pogańskiej  Walhalli,  dowiódł  Adryan  Krzyżanowski  w  swem 
dziele :  „Kopernik  w  Walhalli,"  drukowanem  w  Warszawie  1843  roku. 


Digitized  by 


Google 


156 


o  tern,  że  taki  sam  błąd  popełniają,  jak  gdyby  Newtona  i  Shakspeara 
Niemcami  nazwali,  chociaż  do  nich  mogliby  słuszniej  przyznawać  się 
Niemcy,  dla  ich  widocznie  Saxońskich  nazwisk,  aniżeli  do  Kopernika, 
którego  samo  nazwisko,  będące  zupełnie  Słowiańskiem ,  upoważnić  ich 
do  tego  może.  Żeby  okazać,  że  Kopernik  jest  prawdziwym  Polakiem, 
trzeba  tylko  zapytać,  kto  byli  jego  rodzice?  jakie  było  miejsce  jego  uro- 
dzenia? jaki  stopień  zajmował  w  społeczeństwie?  jakie  były  jego  prywatne 
związki?  Odpowiedź  na  te  i  podobne  pytania  dostatecznie  rozwiąże  pyta- 
nie, jaki  naród  ma  słuszne  prawo  do  niego. 

Mikołaj  Kopernik  urodził  się  w  Toruniu  (po  niemiecku  Thoni) 
roku  1473,  za  panowania  Kazimierza  IV  króla  Polskiego,  w  piątek  19 
lutego  o  godzinie  4  i  minut  48  po  południu.  Dom,  w  którym  się  uro- 
dził, dotąd  stoi;  był  to  posag  jego  matki.  Ojciec  jego  nie  był  rodem 
z  Torunia,  ale  przybył  do  tego  miasta  roku  1462,  jako  obywatel  Kra- 
kowski (civis  Cracoviensis).  ')  W  trzy  lata  po  swem  do  Torunia  przy- 
byciu, wybrany  został  członkiem  rady  tego  miasta,  i  umarł  roku  1483. 
Przodkowie  Kopernika  przenieśli  się,  jak  się  zdaje,  z  Czech  do  Polski; 
roku  1396  znajdujemy  jednego  z  nich,  Mikołaja,  jego  dziada,  przypu- 
szczonego do  obywatelstwa  w  Krakowie. a)  Imię  chrzestne  jego  ojca 
i  dziada  było  równie  jak  jego,  Mikołaj.  Matka  Barbara,  urodzona  w  To- 
runiu, zwała  się  po  ojcu  Weisselrod  czyli  Watzelrod,  a  po  matce  Modlibóg, 
a  o  tych  obu  rodzinach  Niesiecki  i  Centner  wspominają  jako  o  należących 
do  Polskiej  szlachty.  Brat  jego  Łukasz  Weisselrod,  wuj  Kopernika,  był 
biskupem  Warmińskim.  Ani  ojczyste  imię  Kopernika,  ani  dwa  imiona 
matki  nie  mają  nic  cudzoziemskiego;  wszystkie  trzy  są  w  swem  pocho- 
dzeniu i  składzie  słowiańskie:  Kopernik  3)  w  Czeskim  i  Polskim  języku; 
Weisselrod  4)  i  Modlibóg  5)  w  Polskim,  Kaszubskim  i  Wendeńskim,  któ- 
rymi mówią  w  całych  Wschodnich  Prusiech  i  w  Pomeranii  Po  jednem 
tylko  przeczytaniu  tych  rodowych  nazwisk,  nikt  znający  słowiańskie  języki 


1)  Zerneeke*s  Thoraische  Chronica,  Berlin  1727. 

2)  Pomiędzy  aktami  Bady  miejskiej  Acta  ConnUaria  Craoowtnsia,  sięgejacenii 
roku  1882,  jest  w  spisie  osób  przypuszczonych  do  obywatelstwa  rokit  1896,  nazwisko  jego 
dziada  napisane  „Koppirnig"  i  zaświadczone  przez  Czecha  „Dambrawa"  starszego  obywa- 
tela  Polskiej  stolicy. 

8)  Koppirnig,  spolszczony  Kopernik,  pochodzi  w  Czeskim  i  Polskim  Języka  od 
Kopru,  dobrze  znanej  rośliny,  zwanej  foenieulnm  n  Lineusza  Seseli.  Podobnież  po  poliku 
Koprownik  Seseli  Lin.,  po  niemiecku  Baerwurz.  Copernicos  jest  tego.  astronoma  na  łaciń- 
ski język  przełożone  nazwisko  z  imienia  Kopernik,  składającego  się  z  wyrazu  Koper, 
i  z  zakończenia  ifik,  wielu  Polskich  imion  rodowych. 

4)  Weisselrod  składa  się  z  Weissel,  po  niemiecku  Weiohse),  po  polska  Wisła 
Wyraz  Polski  ródL>  po  łacinie  genui,  gtns. 

5)  Modlibóg,  co  do  słowa,  który  modli  się  do  Boga. 


Digitized  by 


Google 


157 


wątpić  na  chwilę  nie  może,  że  Kopernik  należał  do  narodu  Słowiań- 
skiego. Oprócz  tego  Toruń,  jego  rodzinne  miasto,  leżał  w  Królewskich 
to  jest  w  Polskich  Prusiech,  które,  kiedy  się  Kopernik  urodził,  były 
częścią  królestwa  Polskiego,  i  należały  do  niego  aż  do  pierwszego  po- 
działu tego  kraju  w  roku  1772,  kiedy  zostały  wcielone  do  teraźniejszego 
królestwa  Pruskiego.  Cała  ludność  naokoło  Torunia  jest  Polska,  nie 
Niemiecka,  chociaż  mogło  wielu  Niemców  mianowicie  do  miasta  w  później- 
szych czasach  napłynąć.  Przed  traktatem  z  Krzyżakami  1466  roku,  cały 
powiat,  gdzie  leży  Toruń,  był  uważany  za  należący  do  Mazowsza  l) 
Stąd  Włoscy  autorowie,  pisząc  o  Toruniu  jako  o  miejscu  urodzenia 
Kopernika,  nazywają  go  dotąd  cittA  di  Masovia. 

Edukacya  Kopernika  zaczęła  się  w  Toruniu  w  szkole  tego  miasta 
gdzie  uczył  się  początków  greckiego  i  łacińskiego  języka.  Dla  dopeł- 
nienia swych  nauk,  posłany  został  r.  1491  do  uniwersytetu  Krakowskiego, 
i  zapisany  w  album  pod  swojem  i  swego  ojca  cbrzestnem  imieniem: 

Nicolaus  Nicolai  de  Torunia. 

jak  było  zwyczajem  w  tym  uniwersytecie  zapisywać  uczniów  z  Prus  lub 
z  Litwy.  Zagranicznych  tylko  uczniów  rozróżniano  imionami  kraju  lub  na- 
rodu, do  którego  należeli.  Przez  trzy  lata  zabawił  w  Krakowie  nad  klas- 
sykami  a  prócz  nich  przykładał  się  także  do  medycyny  i  filozofii.  Woj- 
ciech Brudzewski  był  wtenczas  najcelniejszym  profesorem  uniwersytetu. 
Kopernik  chodził  na  jego  publiczne  lekcye,  i  pobierał  także  prywatnie  od 
niego  nauki.  Pod  jego  przewodnictwem  nauczył  się  doskonale  astronomii 
i  obeznał  się  z  użyciem  astrolabium.  Ten  znakomity  profesor,  którego 
stratę  przedwczesną  roku  1495  Polska  opłakiwała  w  Wilnie,  gdzie  został 
nauczycielem  królewicza  Alexandra,  po  tern  króla  Polskiego,  położył  fun- 
dament następnej  doskonałości  i  sławy  Kopernika.  Niektórzy  biografowie 
robią  Kopernika  uczniem  Regiomontana,  którego  sława  w  XV  wieku  do- 
szła do  największego  stopnia  w  całej  Europie;  a  nawet  Encyclopoedia 
Britanica  vol  VIL  p.  308,  zaszczyca  go  przyjaźnią  tego  astronoma  w  Rzy- 
mie; ale  ten  ostatni  umarł  w  tej  stolicy  r.  1476,  kiedy  Kopernik  miał 
dopiero  trzy  lata.  2) 

1)  Leonii  Historia  Prussiae,  1726. 

2)  Ten  gruby  anachronizm,  zdaje  się  stąd  głównie  powstał,  że  Starowolski  wsiał 
Królewiec  (Regiomontum),  stolicę  Prus  Wschodnich,  sa  Regius  Mons  (Konigsberg),  miasto 
Frankonii,  w  bliskości  którego  Jan  Muller  urodził  się,  i  od  którego  otrzymał  przezwisko 
Regiomontanus.  Omylenf  powagą  tego  historyka,  napisali  fałszywie  różni  autorowie,  ze 
Jan  Muller  Regiomontanus  był  rodem  z  Królewca,  w  Prusiech.  Ba  nawet  niektórzy  z  nich 
posyłają  Kopernika  na  dokończenie  nauk  do  Królewca,  chociaż  kiedy  słynęło  juz  jego  unie 
w  Europie,  to  miasto  nie  chlubiło  się  wyższą  szkołą  nad  gymnazyum,   wtenczas  właśnie 


Digitized  by 


Google 


158 


Z  jego  spółuczniów  w  Krakowie,  a  potem  spółzawodników  sławy  nau- 
kowej, wspomnionych  przez  jego  biografów,  byli  Jakób  z  Kobylina,  autor 
dzieła  Declaratio  Astroldbii,  Mikołaj  z  Szadka,  Marcin  z  Olkusza  i  Wa- 
powski  znakomity  jako  historyk  i  matematyk.  Kopernik  utrzymywał 
z  nimi  przez  całe  życie  korespondencyą  o  najtrudniejszych  punktach  astro- 
nomii, a  w  szczególności  o  zaćmieniach.  Znaczny  zbiór  listów,  zawiera- 
jących udzielane  sobie  nawzajem  w  tych  przedmiotach  pomysły,  posiadał 
Broscyusz  matematyk  Krakowski  siedemnastego  wieku.  Jeden  z  tych 
listów,  pisany  do  Wapowskiego,  de  MotuOctavae  Spherae,  miał  być 
niezmiernie  ważny,  i  Gassendi  żałował,  że  nie  został  ogłoszony.  >)  Bro- 
scyusz miał  także  portrety  Kopernika,  malowane  przez  samego  astronoma, 
jeden  swój,  drugi  ojca,  które  były  potem  złożone  w  bibliotece  uniwersy- 
tetu Krakowskiego.  Oba  są  do  dnia  dzisiejszego  zachowane.  a)  Jest  to 
dodatkowy  dowód,  że  Kopernik  był  nietylko  z  urodzenia,  ale  i  z  wycho- 
wania Polakiem.  Zaczął  i  ukończył  swe  nauki  w  polskich  szkołach  i  nie 
miał  innych  nauczycieli  prócz  Polaków,  a  spółuczniowie  i  przyjaciele  mło- 
dości Kopernika  nie  inni  byli  jak  współziomkowie  jego.  Podług  rękopi- 
śmiennych aktów  Węgierskiej  bursy  w  Krakowie,  nazywali  go  Węgierscy 
uczniowie  Mazurem,  dlatego  że  w  swym  czasie  liczono  Toruń  nie  do  Prus, 
ale  do  Mazowsza.  3) 

Zasmakowawszy  w  swym  kraju  w  naukach  i  chcąc  się  w  nich  wydo- 
skonalić, Kopernik  pragnął  odwiedzić  główniejsze  siedliska  za  granicą. 
Powrócił  z  Krakowa  do  swego  rodzinnego  miasta ,  i  wyjechał  z  Polski  r. 
1495,  mając  dopiero  lat  dwadzieścia  trzy,  do  Włoch,  dokąd  jeździła  na 
nauki  młodzież  wszystkich  narodów,  a  mianowicie  Polska.  Wzbogacony 
wszelkiemi  naukowemi  wiadomościami,  puścił  się  nie  bez  przygotowania 
w  tę  drogę.  Oprócz  tego  przykładał  się  także  do  nauki  perspektywy 
i  do  malarstwa,  w  zamiarze  przerysowania  każdej  rzeczy,  jakaby  mu  aę 
nadarzyła  godna  uwagi  w  ciągu  jego  podróży.    Przybywszy  do  Włoch, 


założonem  przez  Alberta,  księcia  Praskiego;  a  jego  uniwersytet  założony  przez  tegoż  księcia 
r.  1544,  w  rok  po  śmierci  naszego  astronoma  został  potwierdzony  przez  Zygmunta  L  króla 
Polskiego  pana  zwierzchnego  Prus  książęcych,  *  to  ad  pro/Ugandom  impietatem  et  barba- 
riem,  jak  się  wyraża  postanowienie  królewskie  zawierające  statuta  tego  uniwersytetu.  De 
takiego  stopnia  Prusy  pogrążone  zostały  w  barbarzyństwo  przez  swych  panów,  Krzyżaków. 
Z  zaprowadzeniem  szkół  nastał  peryod  postępu,  ale  i  pod  tym  względem  Prusy  Królewskie 
(Polskie)  miały  przodek  przed  Prusami  książęcemi.  Elbląg,  podług  Pisańskiegov  miał  wyż- 
szą szkołę  r.  1300,  Toruń  1350,  Chełmno  1405,  Gdańsk  1416.  Dla  braku  uniwersytetu 
w  obojgu  Prusiech  posyłano  młodzież  tych  prowincyi  na  nauki  do  Krakowa:  i  Kopernik 
byt  jednym  z  tej  liczby. 

1)  Gassendi,  Tita  Copernici,  p.  322. 

2)  Sołtykowicz,  O  Stanie  Akademii  Krakowskiej  p.  109. 

3)  Adryan  Krzyżanowski,  Kopernik  w  Walhalli. 


Digitized  by  VjOOQ16 


159 


zatrzymał  się  nieco  w  Padwie,  gdzie  dalej  się  przykładał  do  medycyny 
i  filozofii,  z  których  uniwersytet  tego  miasta  był  sławny.  Zwyczajem  było 
wtenczas  w  tym  uniwersytecie,  zapisywać  w  album  nazwiska  uczniów  po- 
dług narodów  do  których  należeli;  to  samo  stało  się  z  Kopernikiem, 
którego  nazwisko  zostało  zapisane  pomiędzy  Polakami. ')  Zdaje  się,  że  tam 
trzy  lata  pozostał  dla  ukończenia  nauk,  r.  1499  otrzymał  stopień  Dra. 
filozofii  i  medycyny.  Podług  ówczesnego  zwyczaju,  ceremonia  doktoryza- 
cyi  odbyła  się  w  kościele  katedralnym  tego  miasta. 

Z  Padwy  Kopernik  jeździł  czasem  do  Bononii  dla  rozmowy  z  Domi- 
nikiem de  Ferrara  o  ulubionej  mu  niegdyś  astronomii.  Widcyąc  się  z  tym 
sławnym  matematykiem,  nie  stawił  mu  się,  jak  świadczy  Retykus,  w  po- 
staci ucznia,  ale  jako  towarzysz  i  prac  jego  świadek, a)  Włoskie  uniwer- 
sytety owego  czasu,  jakkolwiek  sławne  z  klasycznych  nauk,  z  historyi, 
filozofii  i  medycyny,  nie  słynęły,  jak  się  zdaje,  zarówno  z  matematyki; 
i  dlatego  Kopernik,  uczeń  tak  doskonałego  jak  Wojciech  Brudzewski 
matematyka,  którego  pisma  drukowano  dla  użytku  szkół  włoskich, 3)  nie 
miał  do  zebrania  obfitego  żniwa  w  tym  kraju  Purbacha,  uczeń  Regiomon- 
tanus  już  nie  żył,  a  byli  Niemcy.  Wyjąwszy  Dominika  Ferrara,  Włochy 
nie  mogły  się  pochlubić  żadnym  uczonym  znającym  astronomią.  Z  nauk 
tego  samego  rodzaju  wkrótce  wyniknęła  ścisła  zażyłość  między  Koper- 
nikiem a  tym  sławnym  Włochem,  która  trwała  aż  do  tego  ostatniego 
śmierci.  Dominik  Ferrara  tak  wysokie  miał  mniemanie  o  wyższych  zdol- 
nościach swego  Polskiego  przyjaciela,  że  go  polecił  na  katedrę  matema- 
tyki w  Rzymie,  która  po  nim  zawakowała.  Kopernik  wszedł  roku  1500 
w  swój  nowy  obowiązek  z  powszechnym,  jak  mówią,  oklaskiem  (magno 
aplausu),  ponieważ  sława  poprzedziła  go  do  Rzymu.  Głos  publiczny 
zaświadczył,  że  nie  był  niższym  od  samego  Regiomontana.    Wykładał 

1)  W  historyi  uniwersytetu  Padewskiego  pod  tytułem  Historia  Oymnasii  Patawii, 
Vć.;j'u3.  1726.  fol.  vol.  II.  p.  195.  Mikołaj   Commenius  Papadopoli,  autor  tego  dzieła, 

mówi  o  Koperniku  co  następuje :  „Że  Mikołaj  Kopernik  chodził  w  Padwie  na  kuna  filo- 
zofii perypatetycznej  i  na  medycynę ;  skazuje  się  z  album  uniwersytetu  (patat  ex  Polonorum 
albis),  świadczącego  takie,  że  był  uczniem  Mikołaja  Passaro  i  Mikołaja  Yernia  Teatyna. 
Podług  aktów  facultetu  medycznego  ostatni  przewodniczył  na  zgromadzeniu,  w  którem  sto- 
pień doktora  filozofii  i  medycyny  był  mu  nadany. 

2)  Rheticus  memoriae  mandarit  Copernicum  non  tam  discipulum,  quam  adjutorem 
et  testem  doctissimi  yiri  fuisse.  Gassendi  Yita  Copernici  p.  203. 

3)  Dzieło  o  którem  tu  mówimy,  i  któremu  Jan  Otto  Germana  de  Yale  Vraoense, 
jego  wydawca,  przyznał  wyższość  nad  wszystkiemi  innemi  tego  rodzaju  we  Włoszech,  jest: 
Commentaria  utiUttima  in  (heorieis  planetarum  etc.  Mediolani  14b6.  Profesor  Adryan 
Krzyżanowski ,  który  miał  sposobność  porównania  tego  drukowanego  dzieła  i  rękopismem 
Brudzewskiego,  znalazł  małą  tylko  pomiędzy  niemi  w  tytułach  różnicę.  Tytuł  manuskryptu 
jest  taki:  (hmmentariorum  tupra  theorieas  novas  Georgii  Purbaeh  in  studio  generali  Cra- 
cwiensi,  per  Magistoum  Albertom  de  Brud$ewo  diUgenter  corrogattm. 


Digitized  by 


Google 


160 


matematykę  w  licznem  zgromadzeniu  uczonych,  ludzi  wyższego  rzędu 
i  artystów.  ')  Tiraboschi  w  swej  Storia  delia  Litteratura  Haliana  wspo- 
mina, że  Kopernik  godnie  zajmował  tę  katedrę.  Nie  długo  jednak  bawił 
w  Rzymie;  bo  albo  powziąwszy  jakąś  niechęć  do  nędznego  rządu  papieża 
Aleksandra  VI,  albo  obraziwszy  umysły  nowością  swojej  nauki,  powrócił 
do  Krakowa  roku  1502.  Tam,  jak  się  zdaje,  miał  zamiar  albo  ciągle 
zamieszkać  jako  profesor  uniwersytetu,  którego  był  uczniem,  albo  w  nie- 
zależnem  ustroniu  przywieść  do  dojrzałości  plan  swego  wielkiego  dzieła, 
i  tak  dodać  jedno  jeszcze  imię  do  jasnej  konstellacyi  owych  ludzi,  którzy 
pod  szczęśliwem  panowaniem  Zygmunta  I.  zaczęli  złoty  wiek  polskiej  lite- 
ratury. Przez  ośm  lat  mieszkał  w  Krakowie.  Historycy  wspominają 
o  Konarskim  i  Zarembie  z  Bydgoszczy,  dwóch  wysokich  dostojnikach  ko- 
ścioła, jako  o  szczególnych  przyjaciołach  Kopernika  i  jego  rodziny,  tudzież 
o  dwóch  mieszczańskich  familiach  Kromerów  i  Brezów,  których  potom- 
kowie są  dotąd  w  Polsce  i  są  liczeni  do  szlachty.  2)  Byłby  zapewne 
dłużej  pozostał  w  Krakowie,  w  miłym  gronie  znajomych,  dawnych  przy- 
jaciół, spółuczniów,  z  których  wielu  wyniesiono  na  pierwsze  urzęda  w  kró- 
lestwie, gdyby  nie  otrzymał  roku  1510  wezwania  od  biskupa  Warmiń- 
skiego, swego  wuja  do  Frauenburga,  z  pewnym  widokiem  dostania  kanonii. 
Wstąpił  tedy  Kopernik  do  stanu  duchownego  i  wyświęcił  się  na  księdza 
w  Krakowie.  Zostawszy  kanonikiem  w  dyecezyi  swego  wiya,  a  będąc 
skromnym,  lubiącym  zacisze,  wysoko  nie  pnącym  się  człowiekiem,  wyżej 
w  kościele  nie  postąpił.  Po  śmierci  biskupa  Maurycego,  roku  1537,  był 
wprawdzie  jednym  z  czterech  kandydatów  mianowanych  na  biskupstwo, 
ale  wybór  padł  na  Dantyszka. 3)  Równo  jak  jego  życie,  wszystkie  jego 
honory  wyjąwszy  naukowe,  zawarły  się  w  granicach  Polski. 

Dotykamy  teraz  drugiego  oddziału  życia  Kopernika,  w  którym  uwa- 
żać go  mamy  jako  jedynego  z  dostojników  Kościoła  i  jako  obywatela 
państwa.  W  obu  tych  stanach  używano  jego  wyższych  zdolności  i  w  obu 
zasłużył  na  równą  zaletę.  Biskupstwo  Warmińskie  podlegało  samemu 
tylko  biskupowi,  który  posiadał  dwie  trzecie  jego  części,  i  kapitule,  która 
posiadała  jedne  trzecią  część,  a  Krzyżakom  nigdy  poddanem  nie  było. 
Biskupa  wybierał  król  Polski  z  czterech  kanoników  kapituły,  a  papież 


1)  Professor  mathematum  in  magna  scholasttaorum  frequentia,  et  corona  magnonus 
▼tatrom  et  artificnm  in  noc  genere  docuit  Rhetici  Narratio  Prima. 

2)  Adryana  Krzyżanowskiego  Kopernik  w  Walballi. 

3)  Dantyszkus  (Jan  Flacbtbinder)  tak  nazwany  od  miasta  Gdańska  (Dantsic)  gdzie 
gie  nrodsił  1484.  Pobierał  nauki  w  Krakowie,  otrzymał  tam  stopień  doktora  i  posadę 
profesora  poesyi  w  uniwersytecie  Jagiellońskim.  Nim  został  biskupem  Warmińskim,  był 
sekretarzem  króla  Zygmunta  I,  który  go  posyłał  do  wielu  dworów,  a  między  innymi  i  da 
Anglii    Umarł  w  Frauenburgu  r.  1548. 


Digitized  by 


Google 


161 


potwierdzał.  Proboszcza  król  wybierał.  Miasto  Frauenbnrg  rządziło  się 
jak  Elbląg  i  Braunsberg  municypalnem  prawem  Lubeki,  a  reszta  miast 
pruskich  prawem  Chełmińskiem.  W  niebytności  wiga,  który  z  obowiązku 
senatorskiego  musiał  często  mieszkać  przy  dworze  króla  Polskiego,  ciężar 
spraw  biskupstwa  spadał  na  Kopernika,  z  wielką  szkodą  jego  naukowych 
zatrudnień,  na  co  często  w  swych  listach  narzekał.  Ale  tak  był  zdatny 
do  rządzenia  sprawami  kapituły,  że  nie  można  było  obejść  się  bez  jego 
usług  i  wkrótce  został  generalnym  administratorem  dóbr  biskupstwa, 
któremi  nietylko  miał  zawiadować,  ale  ich  bronić  od  drapieżności  Krzy- 
żaków. Zdaje  się,  że  Krzyżacy,  których  jarzmo  zrzucił  naród  Pruski, 
i  którzy  zostali  lennikami  królów  Polskich,  wdarli  się  do  dóbr  biskupstwa. 
Przez  wpływ  jego  wuja  na  dworze,  część  ich  została  przywrócona  kościo- 
łowi, za  co  Krzyżacy  napisali  na  niego  i  na  jego  wuja  haniebny  paszkwil 
na  sejmie  w  Poznaniu.  ')  Kopernik  mocno  się  starał  o  odzyskanie  reszty 
i  nie  poprzestał  nad  tern  pracować,  aż  otrzymał  wyrok  królewski,  mocą 
którego  przywłaszczone  dobra  miały  powrócić  do  Kościoła.  Gorzka  była 
nienawiść  Krzyżaków  ku  niemu.  Raz  mu  grozili,  drugi  raz  starali  się 
go  przekupić,  ale  on  był  niewzruszony.  Kiedy  się  im  to  nie  udało,  wysta- 
wili go  wraz  z  jego  teoryą  obrotu  ziemi  około  słońca  na  szyderstwo 
i  pośmiewisko  pospólstwa  w  komedyi  granej  na  teatrze  w  Elblągu,  przez 
co  Kopernik  doznał  losu  Sokratesa  wyśmianego  także  w  komedyi  przez 
Arystofana. 2)  A  tak  zostawili  potomne  wieki  w  wątpliwości,  co  zasługi- 
wało na  większe  politowanie  ich  złość  czy  niewiadomość.  Z  tego  powodu 
jeden  z  jego  biografów  kończy  przystosowaniem  do  Kopernika,  co  dowci- 
pnie powiedziano  o  innym  filozofie  w  podobnem  zdarzeniu:  Nurujuam 
volui  placere  populo,  nam  quae  ego  scio,  non  probat  popuhtt,  cuae  pro- 
bat  populuś,  ego  nescio. 

Żeby  poznać  do  jakiego  stopnia  przyszła  nienawiść  przeciw  zako- 
nowi Krzyżaków  w  całych  Prusiech,  a  zapewne  i  Kopernik  musiał  ich 
nienawidzieć,  dosyć  rzucić  okiem  na  stosunki,  w  jakich  znajdował  się 
ten  Zakon  do  Pruskiego  narodu.  Zaproszeni  roku  1225  przez  Konrada 
księcia  Mazowieckiego,  do  nawrócenia  Prusaków  na  wiarę  chrześciAńską 
i  w  tym  celu  mając  sobie  nadaną  przez  tego  księcia  ziemię  Chełmińską, 

1)  Słowa  w  tej  mierze  Gassendego  te  są :  „Non  possedit  initio  pacifiee  Canonicafam, 
nt  non  lemel  conąuestus  est  literit  conscriptis  ad  arunculum  in  aula  praesertim  morantem,  ut 
publicae  rei  cansam  tueretur  adrerfns  Cruciferos  Teutonieosre  Eąuites,  qui  idcirco  Uli  infenai 
per  Posniensia  Comitia  libello  famoso  ipsum  impetierunt."  Gassendi,  Vlta  Coperniei  p.  294. 

2)  „Cum  generoie  minas,  technasqne  caeteras  istoram  pro  nihilo  habuerit,  tom  ad 
eam  maiime  non  attendit,  qua  ii  smcitarunt  Ludi  Magistrom  Elbingensem,  qui  ezhibita 
publice  Comoedia,  Ułam,  ut  Aristophanes  olim  Soeratem  traduierat,  ac  omnibus  joeis  et 
tcommutibus  ob  illam  de  Mota  Terrae  opinionem,  faoeret  multitudini  etfUnlandum."  Gas- 
sendi. Yita  Coperniei  p.  323. 

Keptrrnkyana*  t  U.  11 


Digitized  by 


Google 


162 


pod  warunkiem,   że  się  zarówno  z  księciem  podzielą  zdobytemi  w  Pro- 
siech  ziemiami,  nietylko  nie  dopełnili  tego  zobowiązania,  ale  po  dwóch 
wiekach  ucisku,  okrucieństwa  i  najniegodziwszego  nadużycia  władzy  pobu- 
dzili ten  naród  do  otwartego  buntu  i  do  wezwania   opieki  Kazimierza 
IV.  króla  Polskiego,  przeciwko  tym  z  obyczajów  i  z  języka  cudzoziem- 
com. «)    Z  pomiędzy  miast,  pierwszy  Toruń,  gdzie  się  Kopernik  urodził, 
podniósł  chorągiew  powstania.    W  tern  mieście  stany  Pruskie  zgroma- 
dziły się  14  Lutego  1454  roku  w  celu  zrzucenia  obcego  jarzma  Krzyża- 
ków, tudzież  w  zamiarze  wcielenia  się  do  królestwa  Polskiego.   W  temże 
mieście  zawarty  został  roku  1466  pokój,  mocą  którego  i  za  dobrowolną 
zgodą  Pruskiego  narodu,  zachodnia  część  Prus,  wraz  z  Pomeranią  i  War- 
mią, została  pod  imieniem  Prus  królewskich  na  zawsze  z  Polską  złączona; 
wschodnia  zaś  część,  pod  imieniem  Prus  książęcych  nadana  została  wiel- 
kiemu Mistrzowi  zakonu,  jako  lenność  należąca  do  Polski,  a  tą  częścią 
on  i  jego  następcy  mieli  rządzić  nie  dowolnie,  ale  pod  warunkami,  na 
które  się  zgodzono.  a)  Widoczną  jest  tedy  rzeczą,  że  Polacy  mieli  w  obrzy- 
dzeniu Krzyżaków;  i  jeżeli  Kopernik  ich  nienawidził,  ta  nienawiść  zdaje 
się  być   dziedziczną.    Z  ważnego    stanowiska  jakie  wtenczas  w  kraju 
zajmował,  troszczył  się  o  zaradzenie  •  wszelkimi  sposobami  nieszczęściom, 
jakie  nań  obce  uciemiężenie  ściągnęło;  a  chociaż  lubił  spokojne  ustronie, 
nie  uchylał  się  od  żadnego  trudu,  gdzie  mógł  okazać  uczucie  prawdzi- 
wego patryotyzmu  i  filantropii  Wychowany  w  uniwersytecie  Jagiellońskim, 
wiedział  że  Polska  stała  na  przedniej   straży  europejskiej  cywilizacji 
i  spółczesnego  postępu,  że  dla  mądrości  jej  praw  i  łagodności  rządu, 
otaczające  narody,  jak  gdyby  siłą  przyciągania  ku  Polsce  ciężyły,  że  nie 
potrzebowała  oręża  do  rozszerzenia  swych  granic,  i  że  z  geograficznego 
położenia  było  interesem  Prus  pozostać  w  związku  z  Polską;  nie  mógł 
jak  z  radością  powitać  to  połączenie,  które  miało  utrwalić  dobry  byt 
tego  kraju.    Temi,  jak  się  zdaje,  uczuciami  powodowanego,  widzimy  go 
występującego  na  widownią  politycznego  życia.    Widzimy  go  roku  1521 
posłem  na  sejmie  w  Grudziądzu,  na  który  był  jednomyślnie  przez  kapi- 
tułę wybranym.    Roztrząsano  na  tym  sejmie  między  innemi  materyami 

1)  Właściwe  Prasy  nie  są  bynajmniej  krajem  Niemieckim.  We  wschodniej  czeaei 
ludność*  jest  Litewska,  w  połndniowej  i  w  Pomeranii,  Polska  lnb  Kaszubska,  tylko  nad 
brzegiem  morza  Bałtyckiego,  a  mianowicie  po  miastach,  Niemiecka.  Niemcy  nie  byli  ta 
od  wieków  zamieszkali,  tylko  osiedli  w  widokach  handlu,  a  czesi  ich  rolnicza  przybyła  sm 
panowania  Krzyżaków,  dla  zapełnienia  próżnych  powiatów  pogańskich  Protonów,  wyto- 
pionych ich  mieczem. 

2)  Ta  omowa  była  przez  długi  czas  „Magna  Charta41  Prus,  i  Europa  słyszała,  se- 
ria do  niej  stany  Pruskie  odwoływały  przy  wstąpieniu  na  tron  panującego  diii  króla,  jako 
do  fundamentu  reprezentacyjnego  rządu,  który  Prusacy  wszelkimi  sposobami  usiłują  ' 
otrzymać. 


Digitized  by 


Google 


163 


polepszenie  bieżącej  monety,  niezmiernie  w  Prusiech  upodlonej  pod  rzą- 
dem Krzyżaków;  i  Kopernik  został  wyznaczony  członkiem  komitetu  w  tym 
celu  ustanowionego  i  złożonego  z  Polskich  i  Pruskich  senatorów.  Było 
w  tern  bardzo  wiele  trudności  i  nie  dało  się  to  ostatecznie  załatwić  na 
tym  sejmie,  dla  tej  mianowicie  przyczyny,  że  się  sprzeciwiało  przywilejom 
Gdańska,  Elbląga  i  niektórych  innych  miast  Pruskich,  mających  prawo 
bicia  własnej  monety.  Zostawił  jednak  Kopernik  dowód  swej  pracy 
w  tablicach  (Abacus),  w  których  obrachował  wartość  rozmaitych  rodzajów 
pieniędzy  w  obiegu  będących  w  Polsce,  Prusiech,  Litwie  i  okazał  spo- 
sób ich  zredukowania  do  jednostajnej  miary  dla  wszystkich  prowincyi 
królestwa.  ł) 

Z  tego  cośmy  powiedzieli  o  Koperniku,  w  jego  publicznym  i  prywa- 
twym  zawodzie,  okazuje  się,  że  był  nietylko  pierwszego  rzędu  uczonym, 
ale  i  doskonałym  człowiekiem,  że  przez  całe  życie  działał  jako  Polski 
patryota,  niezachwiany  w  swej  opozycyi  Krzyżakom,  których  uważał,  nawet 
po  rozwiązaniu  tego  zakonu,  jako  ciało  polityczne  nie  mniej  nieprzyjaciel- 
skie dla  Polski,  jak  obce  narodowi  Pruskiemu,  i  że  z  tego  właśnie  powodu 
stał  ze  wszystkiemi  swemi  widokami  i  uczuciami  na  stronie  Polski. 

Kopernik  należy  do  Polski  nie  mniej  przez  swą  Europejską  czyli 
raczej  powszechną  sławę,  jak  przez  urodzenie,  wychowanie  i  stopień 
w  społeczeństwie.  Kiedy  roztrząsano  w  Rzymie  wielkie  pytanie  poprawy 
kalendarza  i  kilka  konsyliów  Kościoła  zwróciło  uwagę  na  ten  ważny 
przedmiot,  i  kiedy  nakoniec  wyznaczona  została  osobno  w  tym  celu  kon- 
gregacya,  mająca  na  czele  biskupa  Pawła  z  Middelburga,  ten  ostatni  zgło- 
sił się  listownie  do  Kopernika,  zapraszając  go  do  spółdziałania  końcem 
przywiedzenia  do  skutku  tego  projektu.  Astronom  nie  zaniechał  tego 
zaproszenia,  i  zwróciwszy  już  uwagę  na  ten  przedmiot,  kiedy  go  po  raz 
pierwszy  poruszył  papież  Leon  X.  wziął  przed  się  po  raz  drugi  swą  pracę.  a) 
Dlaczego  się  nie  udały  wszystkie  poprzednie  próby  poprawy  kalendarza 
tę  podał  przyczynę:  „niedostateczność  wiadomości  posiadanych  przez  ów- 
czesnych astronomów,  co  do  długości  lat,  miesięcy  z  jednej,  i  względnych 
obrotów  słońca  i  księżyca  z  drugiej  strony,  na  co  on  potem  zwrócił 
szczególną  uwagę."  Miał  zamiar  wydać  coś  dojrzalszego,  jak  pisze  Gas- 
sendi,  i  że  zdolny  był  rozwiązać  to  zadanie.    Napisany  przez  niego 


1)  Godna  uwagi  okolicinoic,  ze  Newton  i  Kopernik  ujmowali  sie  mennicami  twych 
krajów.  Nota  wydawcy  AngUkHego. 

2)  Sam  Kopernik  tak  pisze  o  tern:  „Sab  Leone  X.  Tertebatur  quaestio  de  Calen- 
dario  ecelesiaatieo,  quae  tum  indeoisa  hanc  aolummodo  ob  cansam  mansit,  quod  annorum 
et  mennum  magnitadinea,  atqae  folia  et  lnnae  motut  nondnm  satis  dimensi  haberentur. 
Ex  quo  equidem  tempore  hia  acouratius  obterrandis  anunum  intendi."  Copernici  De  Rmio- 
lufonibui  Orbium  Coętotium,  Praelado  ad  Paułum  UL 


Digitized  by 


Google 


164 


o  tern  traktat  nie  był  drukowany;  ale  niezaprzeczoną  jest  rzeczą,  że  się 
go  radziła  kongregacya  Gregoriańskiego  kalendarza,  a  w  szczególności 
w  oznaczenia  dokładniej  długości  roku. 

Uniwersytet  Krakowski  sławny  był  ze  swych  Efemeridów,  rodzaju 
astronomicznych  dzienników,  w  których   obroty  i  położenie  planet  były 
dokładnie  zapisane  na  każdy  dzień  roku.  Ich  zbiór  do  dnia  dzisiejszego 
kontynuowany,  zaczyna  się  od  roku  1428, »)  i  mógł  w  owym  wieku  bardzo 
ułatwić  pisanie  o  kalendarzach,  tudzież  pisanie  samychźe  kałendarzów, 
a  prócz  Kopernika,  inni  krakowscy  akademicy,  a  pomiędzy  nimi  Marcin 
z  Olkusza,  2)  Adam  Świniarski 3)  i  Słowacki 4)  przyczynili  się  swemi  pra- 
cami do  poprawy  kalendarza.    W  rzeczy  samej  efemerydy  były  kalenda- 
rzami, tylko  pod  innem  nazwiskiem.    Od  tego  czasu,  jak  się  zdaje,  na- 
stał zwyczaj  obowiązujący  kandydatów  do  katedry  matematyki  w  Krakowie 
dodawać  do  swych   innych  kwalifikacyi  kalendarz  przez  nich  napisany; 
było  także  obowiązkiem  profesorów  tej  katedry  podawać  ze  swej  strony 
kalendarz  na  każdy  nowy  rok  następny  senatowi  akademickiemu.    Te 
coroczne  dzieła,   pochodzące  z  takiego  źródła,   musiały   być  koniecznie 
wyższe  od  innych  gdzieindziej  wydawanych.  Stąd  krakowskie  kalendarze 
były  bardzo  sławne  i  poszukiwane  w  sąsiednich  krajach,  w  Szląsku,  Cze- 
chach i  Węgrzech,    Pisane  przez  matematyków,  którzy  nic  nie  przyjmo- 
wali za  prawdę,  coby  nie  mogło  wytrzymać  próby  i  matematycznej  demon- 
stracji, nie  były  zeszpecone  ani  tłumaczeniem  snów,  ani  przepowiadaniem 
przyszłości  z  konstelacyi  i  z  planet.    Jedyna  niedorzeczność,  jakiej  sobie 
ci  pisarze  pozwalali,  na  tern  się  kończyła,  że  oznaczali,  podług  pewnych 
odmian   księżyca,  dobre  czasy  do  strzyżenia  włosów,  stawiania  baniek, 
zbierania  zboża  i  siana.    Za  przepowiadanie    pogody  i  słoty  nie  bylioy 
dziś  nawet  bardzo    ganieni,    albowiem  wpływ   księżyca  na  przybieranie 
i  spadanie  morza,  nie  ulega  teraz  zaprzeczeniu;  dla  czegożby  nie  miano 
go  przypuścić  na  stan  atmosfery,   daleko  czulszego  żywiołu?    Jedneni 
słowem,  możemy  powiedzieć,  że  Wojciech  Brudzewski  założył  jakby  oso- 
bną szkołę  matematyków  w  Polsce,  zaczynającą  się  od  Kopernika,  a  koń- 
czącą się  na  Broscyuszu,  równie  znakomitych  głębokością  widoków,  jako 
też  ścisłością  metody,  co  ich  czyniło  zdolnymi  do  dociekania  tajemnic 
przyrodzenia  a  nie  zaćmiło  ich  umysłów  mgłą  czczych  teoryi  i  przesądów, 
z  których  wylęgła  się  pomiędzy  ich  bezpośrednimi  następcami  astrologia 

1)  Jestto  skarb  astronomiczny,  jakim  zaledwie  jaki  Europejski  uniwersytet  pochlubić 
się  może.  Ephemerides  astronomioae  Regiomontana  są  tylko  od  roku  1475  do  1506.  Conrer- 
sations-Lezicon,  obacz  Regi  orno ntanus. 

2)  Nova  Calendarii  Romani  Reformatio. 

3)  Tbeoria  Calendarii.  Czytaj  Starowolskiego  Hecatontas  XXVI. 

4)  Kalendarz  pisany  przez  Słowackiego  w  aka4.  krakowskiej  na  rok  1563  wyiztdl 
w  Wrocławia  pod  tytułem:  Sthreibkalender  1582. 


Digitized  by  VjOOQ16 


165 


z  mistycyzmem,  z  zagładą  wszelkich  zdrowych  wiadomości.  Uczniowie  tej 
szkoły,  odnowionej  za  naszych  czasów  przez  Jana  Śniadeckiego  w  Wilnie, 
czy  to  nazywam  astronomami  czy  astrologami  (bo  dawano  im  bez  różnicy 
oba  nazwiska),  wolni  byli  od  wszelkich  obłąkań  i  przesądów,  z  jarzma 
których  wyższe  nawet  umysły  z  pomiędzy  im  spółczesnych  w  innych  kra- 
jach otrząsnąć  się  nie  mogły. 

Na  czele  dzieł  wydanych  przez  tę  doskonałą  matematyczną  szkołę 
stoi,  jak  kolosalna  kolumna,  wielkie  dzieło  Kopernika,  Be  RwoluUonibus 
Orbium  Coelestium.  Zdaje  się,  że  zaczął  to  sławne  dzieło  po  swym  powro- 
cie z  Włoch,  i  nieprzestawał  nad  niem  pracować  przez  wiele  lat,  die  diem 
docentc,  daleko  dłużej,  niżeli  zaleca  Horacy usz,  nonwm  prematur  in  annum, 
albowiem,  jak  sam  mówi,  trzymał  u  siebie  in  guartum  nwennium.  Wia- 
domość o  niebie  zawierała  sama  z  siebie  wiele  trudności,  a  prócz  tego 
stały  w  drodze  inne  przeszkody,  które  miał  do  pokonania.  Europa  miała 
wtenczas  dwóch  wielkich  ludzi  z  których  słusznie  chlubić  się  mogła:  Lu- 
tra w  religii,  Kopernika  w  filozofii.  Obaj  mieli  do  wywrócenia  stare  bu- 
dowy, a  nowe  na  ich  miejscu  do  wzniesienia,  i  obaj  byli  otoczeni  rów- 
iiemi  niebezpieczeństwy.  Przyjaciele  każdego  z  nich  obawiali  się  o  ich 
bezpieczeństwo  ze  strony  partyi  stojącej  przy  statu  quo,  i  przy  dawnych 
zabobonach.  Kopernik  wzdrygał  się  objawić  co  odkrył;  bo  świat,  który 
tylko  co  wybrnął  z  zupełnej  ciemnoty,  nie  był  zdolny  spojrzeć  od  razu 
na  tak  wiele  światła.  Wiedząc  o  tern,  śmiało  powiada  w  liście  dedyka- 
cyjnym do  papieża  Pawła  III.  rozwijając  pasmo  rozumowań  wyższych  nad 
pojęcie  swego  wieku,  że  jeżeli  długo  się  wahał  z  wydaniem  tego  dzieła, 
pochodziło  to  ze  wstrętu  poddania  go  pod  sąd  nieświadomych,  że  był 
przekonany  o  niezdolności  ludzi  pospolitych  (a  między  nimi  obejmował 
i  wszystkich  uczonych  swego  czasu)  wyrokowania  o  pomysłach  filozofów, 
których  rzeczą  jest  szukać  wszędzie  prawdy  i  znać  ją;  że  się  długo  nad 
tem  zastanawiał,  czy,  zamiast  ogłoszenia  swych  odkryć,  nie  powinien  ra- 
czej naśladować  Pytagorejczyków  i  innych,  którzy  nigdy  nie  objawiali  swych 
nauk  o  tajemnicach  przyrodzenia,  ale  tylko  mieli  zwyczaj  przekazywać 
ją  przyjaciołom  i  krewnym,  jak  gdyby  z  ręki  do  ręki  drogą  zapisu;  że 
ogłaszając  na  usilne  nalegania  przyjaciół,  swoje  odkrycia  dla  tego  po- 
święcał mu  (papieżowi)  swe  dzieło,  iż  wiedział  że  on  jako  doskonały  ma- 
tematyk mógł  o  niem  sam  przez  się  sądzić,  i  że  będąc  głową  Kościoła 
mógł  najlepiej  zasłonić  go  od  obmowy,  chociaż  Kopernik  zdawał  się  wąt- 
pić w  tej  mierze  o  skuteczności  wpływu  Jego  Świątobliwości,  albowiem 
zaraz  dodaje:  Non  esee  remedium  adver&u8  sycophantae  morsus.  Tych, 
którzyby  ganili  jego  dzieło,  z  przyczyny  jakiej  mniemanej  niezgodności 
z  Pismem  Świętem,  które,  jak  mówił,  przekręcać  będą  stosownie  do  swych 
złośliwych  celów,  nazwał  jiataiotópi,  to  jest  czczymi  gadułami    Wyra- 


Digitized  by 


Google 


166 


Me  okazał,   że  nimi  zupełnie  gardzi,  mówiąc  dosadnie,  Mathematua 
mathematieis  scribuntur. 

Po  tern  szczerem  i  śmiałem  oświadczeniu  zdania  ze  strony  Koper- 
nika, jego  przyjaciele,  którzy  go  skłonili  do  wydania  tego  dzieła,  zaczęli 
się  obawiać  skutków  ogłoszenia  owego.  Przeczuwali  prawie,  że  Galileusz 
będzie  zganiony  i  dwa  razy  uwięziony,  dlatego  tylko  iż  wyznał,  że  wie- 
rzył w  naukę  Kopernika.  Żeby  odwrócić,  a  przynajmniej  zmniejszyć  mo- 
gące nastąpić  niebezpieczeństwo,  udali  się  do  zapobiegających  sposobów. 
Nazwali  dzieło  Kopernika  Hypotezami,  ażeby  czem  nie  obrazili,  aby 
w  niem  miało  podobieństwo  do  pewnika  (tak  bardzo  ludzie  zdawali  sif 
wtenczas  obawiać,  mocno  przy  prawdzie  stanąć).  Osiander  w  swej  przed- 
mowie do  czytelnika,  utrzymywał,  że  te  Hypotezy  są  tylko  domysłami, 
i  prawie  prosił,  „żeby  nie  były  uważane  za  zupełnie  prawdziwe,  ani  nawet 
za  podobne  do  prawdy;  dosyć  na  tern,  że  rachunek  na  którym  są  ugrun- 
towane, zgadza  się  z  obserwacyami,"  a  dalej  powiada:  „że  astronom  chwyta 
przypuszczenie  najłatwiejsze  do  zrozumienia,  gdy  filozof  więcej  podobień- 
stwa do  prawdy  szuka.  Żaden  z  nich  jednak  nic  pewnego  zrozumieć  nie 
może,  jeśli  mu  Bóg  nie  objawił."  Zdaje  się  jednak,  że  Kopernikowi  nie 
bardzo  się  podobało  to  hypotetyczne  piętno,  pod  którem  jego  dzieło  zo- 
stało ogłoszone.  Nawet  jego  biograf  Gassendi  mówi  o  tern  dziele  jako 
na  niezawodnej  pewności  opartem. 

Pierwszą  drukowaną  wiadomość  o  systemacie  słonecznym  Kopernika, 
Europa  winna  była  Retykowi,  jego  uczniowi  i  biografowi,  podaną  w  liście 
do  Dr.  Schonera,  drukowanym  w  Gdańsku  1540  r.  1)  Retykus  należał 
do  liczby  tych  zapalonych  miłośników  nauki,  którzy  nie  opuszczali  żadnej 
sposobności  pomnożenia  swych  wiadomości.  Będąc  profesorem  matema- 
tyki w  Wirtembergii,  porzucił  swą  katedrę  i  udał  się  do  Frauenburga  dla 
korzystania  z  nauki  Kopernika.  Nie  omylił  się,  jak  sam  powiada,  w  swych 
o  nim  oczekiwaniach,  owszem  przekonał  się,  że  nasz  astronom  te  ocze- 
kiwania przewyższył  nietylko  w  astronomii,  ale  we  wszystkich  gałęziach 
umiejętności  „in  emni  doctrinarum  genere"  Z  ucznia  i  wielbiciela  został 
jego  przyjacielem;  a  gdy  Kopernik  skłonił  się  na  prośby  Tidemana  Gtó- 
usza,  biskupa  Chełmińskiego  2)  i  Schonberga,  kardynała  Kapui,  do  wy- 
dania swego  dzieła,  Retikus  mając  do  pomocy  Osiandra,  który  wziął  na 


1)  Tytuł  dzieła  B  etyka  i  liczne  wydania  wiele  już  razy  powtarzaliśmy. 

Pbztp.  Wtd. 

2)  Tak  o  tern  pisze  Gassendi  „Opus  praefacionemąue  Optimo  Gysio  dedit  in  msiros 
ac  ut  omnia  pro-libitu  eseąueretnr,  illi  copiam  fecit.  Gyńus  vero  ad  Rheticum,  cujus  et 
industriam  et  affectnm  norat  (imo  et  quicum  antę  ejus  discessum  sic  convenerat)  omnia 
uno  fascicnlo  et  Tia  auidem  tuta  in  Sazoniam  nusit." 


Digitized  by 


Google 


167 


siebie  dozór  druku,  był  onego  wydawcą  w  Ntirembergu.  Kiedy  dzieło 
było  gotowe,  Retykus  posłał  mu  pierwszy  exemplarz.  ») 

Ale  tak  się  zdarzyło,  że  drukowane  dzieło  doszło  do  Frauenburga 
w  sam  dzień  śmierci  Kopernika,  i  tylko  na  kilka  wprzód  godzin.  Skład 
jego  ciała  był  silny,  i  długo  używał  doskonałego  zdrowia.  W  podeszłym 
wieku  pękła  mu  arterya  i  został  ruszony  paraliżem  z  prawej  strony. 
W  skutek  tego  moc  umysłu  i  pamięć  słabnąć  w  nim  zaczęły.  Kiedy  exem- 
plarz  jego  dzieła,  dla  niego  przeznaczony,  był  mu  przyniesiony,  jego  łoże 
śmiertelne  otaczali  stroskani  przyjaciele.  Spojrzał  nań,  dotknął  go  ręką, 
ale  myśli  jego  już  czem  innem  były  zajęte.  Myśląc  o  przyszłem  życiu, 
oddał  duszę  w  ręce  Stwórcy,  którego  dzieła  rozważał  przez  całe  życie 
z  tak  natężoną  uwagą  i  gorliwością.  Umarł  24  Maja,  mając  lat  70,  mie- 
sięcy 3,  dni  5,  2)  pod  sławnem  panowaniem  Zygmunta  I.  króla  Polskiego. 
Zwłoki  jego  pochowano  w  katedrze  tuż  przy  wielkim  ołtarzu  po  prawej 
stronie. 

,11  seteignit  en  tenant  dans  ses  mains  defatllantes  le  premier  exem- 
plairc  d'un  ouvrage  qui  devait  repandre  sur  la  Pologne  une  gloire  si 
ćclatante  et  si  pure,"  ')  powiedział  o  Koperniku  Arago  w  pochwale  Ła- 
piące^ „W  skutek  tego  smutnego  zdarzenia,  jego  dzieło,  mówi  Gas- 
sendi,  było  prawie  pośmiertne.  Przyjęte  było  przez  ludzi  uczonych  z  wiel- 
kim oklaskiem,  kiedy  nieoświeceni,  albo  którzy  nic  nie  wiedzieli  o  tej 
rzeczy,  mieli  zdanie  jego  o  obrocie  ziemi  nietylko  za  niedorzeczne,  ale 
dziwili  się  jak  człowiek  przy  zdrowych  zmysłach  mógł  utrzymywać  coś 
podobnego/4  Nawet  ludzie  uczeni  nie  mogli  prędko  z  niem  się  oswoić; 
powątpiewali  o  rozumie  i  przenikliwości  naszego  astronoma,  dlatego  że 
wynalazł  taki  system  i  pogodził  go  z  całym  biegiem  fenomenów  świata 
fizycznego.  Piotr  Ramus  był  jednym  z  liczby  tych  sceptyków.  Wzruszony 
tytułem  dzieła  „Hypotezy,"  potępił  cały  system  wzniesiony,  jak  mu  się 
zdawało  na  tak  słabym  fundamencie,  i  życzył  sobie  mieć  kogoś,  któryby 
nauczył  astronomii,  nie  uciekając  się  do  przypuszczeń.  W  swej  schola- 
stycznej  dumie,  ten  dialektyk  mało  wiedział  o  prawdziwym  sposobie  doj- 
ścia do  pewności  w  śledzeniu  przyrodzenia,  przypuszczając  że  nic  nie 
mogło  być  pewnem  i  prawdziwem,  co  nie  było  ogłoszone  w  kształcie  do- 
gmatu. Nie  znał  mocy  przypuszczeń  w  nowoczesnej  filozofii,  nie  wiedział 
do  jak  walnych  odkryć  w  fizycznych  naukach  ich  przyjęcie  usłało  drogę. 


1)  Tu  autor  wylicz*  dsieła  Kopernika  tyle  rasy  przez  om  powtówone. 

PRSTF.  WtO. 

2)  W  niemieckim  Cotweriations-JUwió&n,  dsień  jego  śmierci  jest  mylnie  położony 
ne  11  Czerwca,  a  w  Encyklopedyi  JSdgnburgskiij  rok  jego  urodzenia  jest  śle  podany,  prze* 
co  nasz  astronom  miałby  lat  73  samiast  70. 

3)  1'Institnt,  le  26  Mai,  1842. 


f 


168 


W  nowej  astronomii,  jakkolwiek  znakomite  mogą  być  jej  postępy,  wszy- 
stkie prawie  dociekania  są  dalej  prowadzone  w  sposobie  Kopernika  przy- 
puszczeń opartych  na  rachunku.  Żaden  astronom  nie  wstydzi  się  tej  skro- 
mnej metody;  przeciwnie^  wstydziłby  się  czegokolwiek  podobnego  do  do- 
gmatyzmu.  Zboczenie  od  tej  pierwszej  metody  doprowadziłoby  go  wstecz 
do  mytologicznych  kosmogonii  Grecyi  i  Azyi,  i  zatrzymałoby  postęp  na 
rozumie  opartej  nauki  Dla  tego  nagana  Kopernika  przez  Piotra  Ramusa 
słusznie  wychodzi  na  większą  chwałę  pierwszego.  ') 

Oprócz  sławy  jaką  Kopernik  słynął  jako  wielki  astronom,  miał  je- 
szcze inne  zalety  i  przymioty  umysłu,  dla  których  był  wielce  kochany 
od  swych  spółczesnych  i  które  uczynią  go  na  zawsze  przedmiotem  po- 
dziwienia  w  potomności.  Jaśniał  najwięcej  niemi,  kiedy  był  wolnym  od 
trosk  i  używał  ulubionego  sobie  wczasu.  Retykus,  który  był  ich  świad- 
kiem, wylicza  je  w  trzech  artykułach:  Wypełnianie  obowiązków  stanu 
duchownego,  poświęcenie  się  dla  chorych  i  naukowe  zajęcie.  —  Przeczy- 
tawszy te  słowa,  kto  nte  policzy  Kopernika  w  rzędzie  pobożnych  i  wiel- 
kich filozofów,  do  których  Newton  należał?  Kto  mu  zaprzeczy  wysokiej 
zalety,  że  był  w  wysokim  stopniu  chrześciańskim  filantropem?  Kto  go 
zgani  za  jego  pragnienie  samotności,  kiedy  jego  życie  nieszczęśliwe  przy- 
padło na  wiek  splamiony  niewiadomością  i  zabobonem,  od  których  mógł 
tylko  w  samotności  oswobodzić  swój  umysł,  bez  narażenia  się  na  obmowę 
i  prześladowanie.  Przez  swą  wyższą  umiejętność  medycyny  i  sztuki  spo- 
rządzania lekarstw,  zyskał  podług  świadectwa  Tidemana  Giziusza,  nazwi- 
sko Eskulapiusza  Polskich  lekarzy.  Niósł  pomoc  bogatym  i  ubogim, 
a  chłopstwo  z  tego  powodu  czciło  go  jak  Boga,  qui  ipsum  idcirco  ut 
numen  ąuoddam  venerabantur.  Jego  skłonność  do  kontemplacyjnego 
życia  wzbudziła  w  nim  wstręt  do  otwartej  walki  z  przesądami  i  niewiado- 
mością; wolał  niemi  pogardzić,  niżeli  wywołać  gniew  napojonych  niemi 
ludzi,  i  stawić  im  czoło.  Wyższy  nad  swój  wiek  w  nauce  i  w  filozofii,  nie 
pozostał  zapewne  po  za  nim  w  religijnych  mniemaniach,  i  znał  bez  wąt- 
pienia rzetelne  przyczyny,  dla  których  zachwiała  się  budowa  katolicyzmu 
w  Prusiech  i  Polsce,  i  dla  których  lud  opuścił  jego  chorągwie  i  przeszedł 


1)  Te  śmieszne  słowa  Ramusa  o  Hypotezach  Kopernika,  które  pochodząc  od  tok 
poważnego  człowieka,  mogły  sprowadzić  wielu  z  prawdziwej  drogi  dociekania  tajemnic  przy- 
rodzenia, brzmią  jak  następuje :  Aetate  nostra  Copernicus  Astrologus,  non  antiąuis  soiura 
oomparandus,  sed  in  astrologia  prope  singularis,  tota  antiąuitate  hypothesium  rejecta.  Hy- 
pothesiB  non  illas  quidem  noras,  sed  tamen  admirabUes  rerocarit,  quae  astrologiam  non  ex 
astrorum  sed  ex  terrae  motu  demonstrarent.  Atque  utinam  Copernicus  in  ipsam  astrolo- 
gia* absąne  Hypothesibus  constituendae  cogitationem  potius  incubuisset!  Longe  enim  facilius 
ei  fuisset  astrologiam  astrorum  suorum  reritati  respondentem  describere,  quam,  gigaotei  co- 
jusdam  laboris  instar.  Terram  movere,  ut  ad  Terrae  Motum  quietas  stellas  specularemur. 
—  Gassendi,  Vita  Copernici  p.  827. 


Digitized  by  VjOOQl6 


169 


na  stronę  Reformacji  Zajęty  utworzeniem  systematu  wręcz  przeciwnego 
Kościołowi  i  przezeń  potępionego,  ')  nie  byłoby  nic  dziwnego,  że  podzie- 
lał powszechne  w  tej  mierze  owego  wieku  mniemania,  a  na  ten  domysł 
naprowadza  nas  nagrobek,  który  był  w  jednym  z  kościołów  Toruńskich. 
Na  tablicy  marmurowej  wyobrażony  jest  klęczący  przed  krucyfcem  i  tak 
się  modlący: 

Non  parem  Pauli  gratiam  reąuiro, 
Yeniam  Petri  neque  posco,  sed  quam  in 
Oucis  ligno  dederas  latroni 

Sedulo  oro.  2)  . 
Opisują  Kopernika  jako  mającego  piękną,  wspaniałą  postawę.  Jego 
obraz,  umieszczony  na  czele  jego  żywota  przez  Gassendego,  jest  naśla- 
dowaniem znajdującego  się  w  zbiorze  Boissarda  obrazów  sławnych  ludzi. 
Są  także  jego  obrazy  w  Toruniu,  i  Frauenburgu  i  Krakowie,  po  najwię- 
kszej części  w  duchownym  ubiorze.  Na  jednym  tylko,  w  katedrze  Stras- 
burgskiej,  ubrany  jest  w  przestronną  suknią,  z  szerokim  futrzanym  koł- 
nierzem i  z  krótkimi  futrzanymi  rękawami,  jak  można  widzieć  na  pierwszej 
karcie  Dialogów  Galileusza.  Jego  obraz  malowany  przez  niego  samego 
ze  zwierciadła,  który  długo  był  chowany  w  kapitule  Warmińskiej,  daro- 
wał r.  1584  kanon.  Hanów  astronomowi  Tycho  Brahe,  który  go  złożył 
w  muzeum  Uraniburgskim.  Podług  tych  portretów,  włosy  jego  były  gęste 
i  krótko  ucięte  z  tyłu,  a  cały  skład  twarzy  i  postać  bardzo  podobne  do 
Rogera  Bakona.  W  Greenwich  Kopernik  jest  odmalowany  na  suficie 
galeryi  malowideł,  jako  główna  osoba,  z  firmamentem  nad  głową,  i  z  no- 
wym systematem  słonecznym  w  ręku.  Nigdzie  jak  nam  się  zdaje,  nie 
mógł  być  stosowniej  umieszczouy  Kopernik,  jak  w  tern  miejscu  marynar- 
skiej sławy  Anglii,  i  w  tern  schronieniu  żeglarzy,  którzy  w  swych  podró- 
żach do  dalekich  krajów,  można  powiedzieć  pływają  po  przepaści,  i  cho- 
dzą po  niebiosach. 

Wielka  była  sława  Kopernika  za  jego  życia.  Liczył  w  rzędzie  swych 
przyjaciół  i  wielbicieli  wszystkich  w  owym  czasie  znakomitych  ludzi,  bądź 
z  nauki,  bądź  z  nauk  opieki,  w  Polsce  i  w  innych  krajach.  W  swem  dla 
niego  podziwieniu,  Retykus  nie  wiedział,  czy  go  miał  porównać  z  Regio- 
montanem,  czy  z  Ptolemeuszem.  Klawius  ogłasza  go  za  fundatora  (instau- 
rator)  nowoczesnej  astronomii,  którego  potomność  wdzięcznie  uwielbiać 

1)  Wyrok  zgromadzenia  siedmiu  kardynałów,  którzy  sądzili  Galileusza  r.  1688,  a  zatem 
i  Kopernika  był  tej  treści.  Utrzymywać,  że  nie  stonce,  ale  ziemia  się  obraca,  jest  zdanie  here- 
tyckie i  dla  tego  de  potępia. 

2)  Nie  o  tę  łaskę  jakąś  dał  Pawłowi, 
Nie  o  Piotrowe  błagam  przepuszczenie, 
Lecz  jakieś  z  krzyża  udzielił  łotrowi 

Da}  odpuszczenie. 


Digitized  by 


Google 


170 


będzie  jako  drugiego  Ptolemeusza.  Józef  Scaliger  nazwał  go  mężem  wyż- 
szym nad  wszelką  pochwałę  dMjp  iravtoc  \6you  xpetrra>v  omni  elogió  vtr 
major.  Tycho  Brahe,  w  szczególności,  był  hojny  w  pochwałach  dla  niego, 
nazwał  go:  Ingens  Eańmius,  Incomparabilis,  człowiekiem,  któremu  po- 
dobnego ziemia  przez  wiele  wieków  zaledwie  wyda  (is  ąualem  nec  terra 
virum  per  saecula  multa  procreat).  Jego  dzieło,  de  Revolutiombus, 
znalazło  wielu  komentorów,  a  między  nimi  byli  Maestlinus.  nauczyciel 
Keplera  i  Erazm  Reinhold.  Ostatni,  który  poświęcił  siedm  lat  na  komen- 
tarz jego  dzieła,  poświęcił  go  Albertowi,  księciu  Pruskiemu,  i  nazwał 
w  nim  naszego  astronoma  „Alter  Atlas."  M  Cóż  więc  dziwnego,  że, 
kiedy  Kopernik  umarł,  smutek  z  takiej  straty  dla  nauk  i  jego  wielbicieli, 
był  jej  odpowiedni,  to  jest  powszechny?  Jego  spókiomkowie  byli  pierwsi 
którzy  ją  opłakiwali  w  elegiach.  O  dwóch,  Mikołaju  Żorawskim  i  Janie 
Skrobkowskim,  wspomina  Gassendi.  Samo  nawet  miasto,  Frauenburg, 
gdzie  żył  i  umarł,  stało  się  dla  wielu  ciekawem  miejscem.  Roku  1584, 
Eliasz  Olaus,  uczeń  Tychona  Brahego,  dla  zmierzenia  wyniosłości  bieguna 
na  wieży,  z  której  Kopernik  go  obserwował.  R.  1618,  Brosciusz  z  Kra- 
kowa znakomity  profesor  astronomii,  odbył  podróż  do  tego  szanowanego 
miejsca  i  wysławiał  Frauenburg  i  jego  obserwatorium  w  łacińskich  epi- 
gramatach. 

Wiele  pomników  na  cześć  jego  wzniesiono. 

Pierwszy  roku  1581,.  w  trzydzieści  ośm  lat  po  jego  śmierci  posta- 
wił Marcin  Kromer,  sławy  Polski  historyk,  biskup  Warmiński. 

Po  nim  nastąpił  drugi,  wzniesiony  w  jednym  z  kościołów  Torunia 
przez  Pyrnesiusa  doktora  tegoż  miasta.  *) 

Trzeci  r.  1766  wzniesiony  przez  Jabłonowskiego  wojewodę  Nowo- 
grodzkiego, w  kościele,  gdzie  Kopernik  był  ochrzcony ;  a  czwarty  dopiero 
r.  1809  przez  opata  Sierakowskiego  w  Krakowie,  w  kościele  uniwersyte- 
ckim Ś.  Anny.  Jestto  popiersie  astronoma,  uwieńczone  przez  muzę  Ura- 
nią, z  półkulą  nad  nim,  i  z  polskim  napisem  wyrażającym,  że  go  Polska 
urodziła.    Na  tarczy  słońca  inny  napis  łaciński: 

Sta  Sol  ne  movear$. 
a  na  podnóżu  napis  i  herb  polski  z  herbem  uniwersytetu  Jagiellońskiego.  3 ) 

Tak  widzimy,  że  naród  Polski  usiłował  nieustannie  przez  trzy  wieki 


1)  Prutenieae  Tabulae,  w  których  Reinhold,  dla  przypodobania  się  księciu 
dził,  Obserwacye  Kopernika  do  południka  Królewieckiego.    Żałować  trzeba  ze  nigdy  nie 
były  drukowane.  Używał  ich  jednak  Maestlinus  w  powyiej  cytowanem  dziele. 

2)  O  tym  pomniku  wtpomina  Dawid  Braun,  jako  o  jednej  pamiątce  aetronoma  za 
gwego  czato.  Niti  vir  privatut,  ete.  De  $oriptorum  Polonia  et  Prusiiae  rirtutibut  H  triaSu. 
Edit  Colon  1723.  Lit.  Nic.  Copernkus  fol.  343. 

3)  Nie  przytaczamy  tu  wszystkich  napisów  na  pomnikach  wzniesionych  Kopernikowi* 
tyle  juz  bowiem  razy  przytoczyliśmy  je  w  tych  tu  materyałach. 


■  Di 


Google 


171 


uwiecznić  pamięć  tego  wielkiego  astronoma.  Trzeba  tylko  wiedzieć,  jaki 
naród  się  o  to  starał,  a  te  starania  okażą,  do  jakiego  kraju  Kopernik 
należał.  Takie  gorące  uczucia  nie  łatwo  obudzić  się  dają,  jeno  w  sercach 
spółrodaków,  i  dia  tego,  kiedy  inne  narody  wyłącznie  zajmowały  się  tylko 
jego  nieśmiertelnym  systematem,  zasadami,  zastosowaniem  i  rozwinieniem 
onego,  sami  tylko  Polacy  przytulali  z  zapałem  do  łona  zimne  popioły  jego 
urny.  Wiedziała  o  tern  cała  Europa,  i  przez  trzy  wieki  łączył  on  Polskę 
z  cywilizacyą  Europejską  i  historyą  literatury.  Z  pomiędzy  angielskich 
pisarzy,  Dr.  Connor,  który  był  lekarzem  króla  Jana  Sobieskiego,  i  napisał 
bardzo  dobrą  historyą  Polski,  łączy  go  także,  mówiąc  o  literaturze  tego 
kraju,  z  Polską  narodowością  w  następnych  słowach:  Mieli  wielu  łaciń- 
skich historyków  między  sobą,  jako  to:  Kromera,  Starowolskiego,  i  innych 
którzy  pisali  dzieje,  tudzież  o  prawach  swego  narodu.  Mieli  także  kilku  histo- 
ryków, którzy  pisali  własnym  językiem.  Nie  schodziło  im  także  na  uczonych 
teologach,  wielkich  filozofach,  sławnych  astronomach,  logikach,  i  t.  p.  Wielki 
astronom  Mikołaj  Kopernik,  był  Polakiem,  bo  się  urodził  w  Toruniu,  mieście 
Prus  Królewskich.  !) 

Ale  nadszedł  czas,  kiedy  ten  naród,  przez  dziesięć  wieków  sławny 
i  kwitnący,  miał  doznać  od  swych  chciwych  sąsiadów  najsmutniejszej  ka- 
tastrofy, o  jakiej  kiedykolwiek  wspominają  dzieje  innych  narodów,  kiedy 
miał  stracić  swe  prowincye  i  być  wymazanym  z  karty  Europy.  W  owym 
smutnym  czasie,  kiedy  najezdnicy  cieszyli  się  z  swego  dzieła  nieprawości 
i  ogłaszali,  że  Polski  naród  umarł,  i  że  co  do  niego  należało,  stało  się 
ich  własnością,  weszli  w  drugi  spisek  nie  mniej  niegodziwy,  dotąd  jeszcze 
trwający,  którego  celem  było  i  jest  ogołocenie  Polski  ze  wszystkiego, 
co  stanowiło  jej  zasługę  i  sławę  w  przeszłych  wiekach.  Nietylko  tedy 
podzielili  się  ziemiami  Polski,  ale  ją  obdarli  z  jej  naukowych  i  moralnych 
zaszczytów.  Podwójnie  Vae  Victis.  Dokazali  tego  przez  najemnych  pi- 
sarzów,  którzy  rozwijając  rozbójnicze  zasady  feudalnych  wieków,  chętnie 
fałszują  karty  historyi,  w  celu  upośledzenia  Polskiego  narodu  i  poniżenia 
go  w  szacunku  u  świata,  i  znajdują  tak  łatwowiernych  czytelników,  że  się 
dają  oszukać  tym  podłym  najemnikom.  Jak  się  im  to  udało  widzimy 
na  Koperniku,  który  został  ogłoszony  Niemcem  nie  na  jakiem  świadec- 
twie historycznem,  ale  na  tern  tylko,  że  Toruń,  gdzie  się  urodził,  stał  się 
częścią  mniemanego  królestwa  Niemieckiego,  przez  pierwszy  rozbój  popeł- 
niony na  Polsce  1772  roku.  2)  Ale  układacze  tego  planu  nie  wiedzieli  że  jak- 
kolwiek wielki  wpływ  mieć  mogli  na  teraźniejszość,  żadnego  nie  mieli  na 

1)  History  of  Poland.    London,  1696  toI.  11.  p.  74. 

2)  Pomylił  się  to  autor.  Toruń  dostał  się  Protom  nie  pierwszym,  ale  drogim  po- 
działem.  Zagarnął  go  następca  autora  rozbiorą  Polski,  który  a  jej  spnymaerseńoa  stał  się 
jej  sdrajeą.  (Nota  tłumacza.) 


Digitized  by 


Google 


I 


17* 


przeszłość.  Wielcy  ludzie  są  narodową  własnością;  nawet  po  swej  śmierci 
takową  być  nic  przestają:  są  wcieleni  w  cywilizacyą,  zamieszani  w  krew  na- 
rodu, na.  łonie  którego  się  urodzili.  Prawa  do  nich  zbyć  drugiemu  nie  mo- 
żna; jest  ono  mocniejsze  niżeli  prawo  do  zdobytej  prowincyi,  którą  wydartą 
drugiemu  narodowi  przemocą  zatrzymać  przy  sobie  można.  Nie  tak  rzecz  się 
ma  z  wielkiemi  imionami,  które  skoro  zapisane  zostały  na  karcie  historyi, 
pozostają  na  zawsze  należące  do  swych  prawnych  właścicieli.  Uczuli  to  i  poz- 
nali Polacy,  i  po  stracie  Ojczyzny  wzięli  się  z  zapałem  do  nauki  historyi. 
w  celu  odzyskania  swych  praw  narodowych  i  wzmocnienia  patryotyzmu.  Prze- 
wodniczyło w  tem  Towarz.  Przyj.  Nauk  Warsz.,  złożone  z  nąjuczeńszych 
ludzi  i  największych  miłośników  Ojczyzny.  Podzielone  na  wydziały,  naukowy 
i  literacki,  poruczyło  wydziałowi  historycznemu,  zajętemu  zachowaniem  od 
zapomnienia  dziejów  narodowych,  staranie  o  Koperniku.  Dla  zebrania  ma- 
teryałów  do  jego  biografii,  niektórzy  członkowie  tego  uczonego  zgroma- 
dzenia otrzymali  polecenie  odbycia  podróży  do  Torunia  i  Frauenborga. 
Na  czele  deputacyi  był  Tadeusz  Czacki,  sławny  z  nauki  i  patryotyzmu. 
Jakkolwiek  trudne  i  nudne  były  te  poszukiwania,  zaczęte  po  tak  długim 
upływie  czasu,  wypadek  ich  wzbudził  niemałą  ciekawość,  a  co  się  od- 
kryć dało,  Śniadecki  umieścił  w  swej  biografii  Kopernika. 

Drudzy  Polacy  literaci  odwiedzili  także  te  miejsca,  a  między  nimi 
pułkownik  Lach  Szyrma,  który  podał  wiadomość  swej  podróży  na  doro- 
cznem  zgromadzeniu  Towarzystwa.  J) 

Ostatnim  znakomitym  aktem,  którym  Polacy  uczcili  Kopernika  i  na 
którym  zamierzamy  zakończyć  wiadomość  o  nim,  było  wzniesienie  kolo- 
salnego, bronzowego  posągu  w  Warszawie  roku  1830.  Ten  pomnik,  na 
który  zebrano  fundusz  przez  publiczną  subskrypcyą  po  całej  Polsce, 
miał  być  najprzód  postawiony  w  rodzinnem  mieście  astronoma,  wybrano 
nawet  miejsce,  gdzie  miał  stać;  ale  gdy  Toruń  został  przez  kongres  Wie- 
deński odłączonym  od  królestwa  Polskiego,  ten  projekt  upadł,  bo  Polacy 
czuli  wstręt  do  wzniesienia  tego  pomnika  na  gruncie,  który  przeszedł 
pod  obce  panowanie.  2)  Postanowiono  tedy,  żeby  ten  pomnik  przyozdo- 
bił Warszawę,  która  wtenczas  była  środkowym  punktem  prawie  sercem 

1)  Ta  autor  rozprawy  zamieścił  w  dosłownem  tłumaczeniu  list  Czackiego,  który  jako 
juz  przytoczony  przez  nas  w  materyałach,  opuszczamy. 

2)  Toruń  nie  mogąc  mieć,  dla  nadzwyczajnych  politycznych  wypadków,  tego  posagu 
w  swych  murach,  nie  jest  bez  wielkiej  nadziei  posiadania  pomnika  największego  z©  twych 
obywateli.  Zbierano  od  niejakiego  czasu  przez  subskrypcyą  na  ten  koniec  pieniądze  i  tyle 
juz  zebrano,  że  przywiedzenie  do  skutku  tego  zamiaru  nie  podlega  żadnej  wątpliwości. 
Składano  się  na  to  nietylko  w  Prusiech  i  Polsce,  ale,  dla  powszechnej  użyteczności  syste- 
matu  Kopernika,  we  wszystkich  cywilizowanych  krajach.  Jeżeli  Anglia  do  tego  jeszcw 
się  nie  przyłożyła,  pochodzi  to  tylko  z  braku  wpływ  mającej  osoby,  któraby  dała  temu 
początek. 


• 


173 


całej  Polski.  Wybrano  miejsce  naprzeciwko  gmachu  Towarzystwa  Przy- 
jaciół Nauk,  które  stało  się  ogniskiem,  w  którem  zbierała  się  wszelka 
czynność  narodowa,  literacka  i  naukowa.  Przeznaczono  na  inapguracy% 
pomnika  dzień  11  Maja.  Ten  wypadek  pewnie  nie  był  znany  w  innych 
krajach,  ponieważ  rząd  nie  pozwala  żadnej  manifestacyi  opinii  publicznej, 
takiej  jak  ta,  wyjść  za  granicę  Polski.  Damy  tedy  krótką  wiadomość 
o  tym  patryotycznym  akcie. 

Czcigodny  Niemcewicz,  ówczesny  prezes  Towarzystwa  Przyjaciół 
Nauk,  którego  śmierć  przed  dwoma  laty  opłakiwaliśmy,  był  wybrany  do 
odsłonienia  posągu  oczom  publiczności.  Po  nabożeństwie  odbytem  w  ko- 
ściele ś.  Krzyża,  jak  przystało  w  dniu  tak  uroczystym,  udał  się  z  człon- 
kami Towarzystwa  na  miejsce  i  ze  stóp  pomnika  przemówił  do  zgroma- 
dzonego ludu  mocno  i  wymownie.  Słowa  tego  powszechnie  szanowanego 
męża,  który  był  adjutantem  heroicznego  Kościuszki,  narodowym  poetą 
i  historykiem,  wywołały  rzęsiste  oklaski  w  całej  masie  słuchaczów.  Już 
to  samo,  że  władze  rządowe  zażądały  pisanej  mowy  do  przeczytania,  na 
co  prezes  nie  chciał  zezwolić,  powiększyło  szacunek  dla  niego  i  zaostrzyło 
ciekawość  słyszenia  tej  mowy,  którą  on  powiedział  z  pamięci.  Zaczął  od 
tego,  że  blisko  trzy  wieki  upłynęły,  odkąd  Kopernik  został  złożony  w  łonie 
ziemi,  której  obrót  około  słońca  objawił;  że  po  zapomnieniu  walnych 
usług  oddanych  przez  tego  sławnego  męża  nastąpił  jak  zazwyczaj  wybuch 
uczuć  wdzięczności  i  że  często  potomność  podawała  nieśmiertelnej  pamięci 
imiona,  które  zostawały  przez  czas  jakiś  w  zapomnieniu.  Mówił  o  tern 
jako  o  przeznaczeniu  Kopernika.  Uczcił  zasłużoną  pochwałą  ostatniego 
prezesa  Staszyca,  który  dołożył  połowę  sumy  na  wzniesienie  posągu,  tu- 
dzież znakomitego  snycerza  Thorwaldsena,  który  zrobił  model  do  niego. 

Zdawało  się  jak  gdyby  Apollo,  ')  bóg  światła  i  nauki  wylał  na 
niego  te  harmonijne  pienia,  podobne  do  głosu  wychodzącego  z  sławnego 
porngu  Memnona,  lub  jak  gdyby  Urania  przy  sfer  muzyce  powołała  go 
do  swego  niebieskiego  siedliska.  Wyglądało  to  na  prawdziwą  apoteozę. 
Zdawało  się  że  niebo  i  ziemia  na  to  się  zgodziły,  żeby  ona  była  jak  naj- 
uroczystszą i  pozostała  na  zawsze  we  wszystkich  pamięci. 

Astronomia,  ta  królowa  ścisłych  nauk  (Regina  mathematum),  jak 
bywa  nazywana,  nauczyła  nas  prawie  wierzyć  w  cuda,  ponieważ  ich  do- 
wie 1ła.  Co  się  zwało  Przypadkiem,  Przeznaczeniem,  Koniecznością,  ctv*pt7j, 
zdaje  się  teraz  nie  mieć  w  przyrodzeniu  żadnego  znaczenia;  wszystko 


1)  Apollo  by)  ulubieńcom  Kopernika.  Zwykł  był  pieczętować  swe  listy  wizerunkiem 
Apollo  z  lirą.  Jeden  z  jego  listów  z  taką  pieczęcią,  do  Dantyszka,  datowany  11  Marca 
1539  roku,  był  w  zbiorze  pamiątek  narodowych  w  Puławach.  Donosił  w  nim  Dautyszkowi, 
ze  po  śmierci  ich  wspólnego  przyjaciela  Feliza,  potrafił  otrzymać  od  kapituły  wakującą 
kar, nią  dla  Rafała  Konopackiego. 


Digitized  by 


Google 


174 


jest  naprzód  ustanowionem,  odwiecznem  prawem  i  odwiecznym  porządkiem, 
wszystko  wypływa  i  pochodzi  od  jednej  Wszechmocnej  woli. 

Posąg  Kopernika  w  Warszawie  przedstawia  go  siedzącego,  w  lewej 
ręce  trzymającego  sferę,  w  prawej  cyrkiel,  którym  wskazuje  na  sferę. 
Podnóże  jest  z  szarego  marmuru  z  kopalni  krajowych.  Napis  na  nim 
jest  tylko  taki: 

NICOLAO  COPERNICO 
GRATA  PATRIA. 
Medal  zrobiony  przez  Oleszczyńskiego,  artystę  Polskiego,  był  wybity  na 
pamiątkę  inauguracyi  z  tym  napisem: 

Nicolao  Copernico,  Jagiellonidum  aevi  civi  Polono,  alumno  Acade- 
miae  Cracoviensi  immortali  gloriae  Societatis  regiae  Varsoviae  decreto 
monumentum  necdum  pttenne  MDCCCXXX. 

Skreśliliśmy,  ile  ta  okazya  pozwalała,  różne  odmiany  śmiertelnego 
zawodu  Kopernika  i  jego  pośmiertnej  sławy.  W  obydwóch  znajdujemy 
go  nietylko  złączonym,  ale  zupełnie  zlanym  z  Polską;  za  życia  przez  swe 
urodzenie,  wychowanie  i  obywatelskie  cnoty;  po  śmierci,  przez  historyczne 
świadectwa,  pomniki  i  narodowe  uczucia  jego  spółziomków.  Przez  niego 
Polska  zajęła  miejsce  w  postępie  nauk,  a  w  szczególności  astronomii 
Kopernik  przez  Polskę  zajął  miejsce  w  powszechnej  historyi.  Na  oka- 
zanie tego  wszystkiego  przytoczyliśmy  wiele  niezaprzeczonych  dowodów; 
a  że  historya  zna  jedne  tylko  prawdę,  wszelkie  inne  prawo  do  Kopernika, 
wyjąwszy  to,  które  Polska  ma  do  niego,  jest  przywłaszczone  i  urojone. 
Słusznie  tedy  Polska  może  pochlubić  się  Kopernikiem,  jest  on  zaszczytem 
narodu,  do  którego  należał  i  sławą  epoki,  w  której  przed  trzystu  laty 
ogłosił  światu  swe  Sta  Sol  Był  wielkim  geniuszem  swego  wieku,  a  hołd 
który  z  chlubą  mu  oddajemy,  nie  będzie  mu  zaprzeczony  przez  najdalszą 
potomność.  Kraje  były  ciemne,  czasy  ciemne.  Kopernik  był  jednym  z  tych, 
który  rozpędził  ciemność,  kraje  i  czasy  zostały  oświecone  boskiemi  pro- 
mieniami jego  systematycznego  rozumu.  ' 


Digitized  by 


Google 


175 


IMPROWIZACYA  Ora  WORTHINGTON 

DO  FOŁKOWiriKA 

LACHA  SZYRMY 

POWIEDZIANA  PO  PRZECZYTANIU  PBZBZ  HIBCK) 

P03MA  O  ROPUUNRtt 

NA  POSIEDZENIU  LITERACKIEGO  TOWARZYSTWA  FBZYJAClfc  POLSKI. 


eżeli  ziemskie  państwo  wraz  z  twoim  narodem  ustało, 
W  tern  jednem  jeszcze,  Szyrmo,  możesz  znaleść  uspokojenie, 
W  tej  sławnej  myśli,  że  w  pałających  duszach  twoich  ciężko  ukrzy- 
wdzonych Polaków, 
Żyje  panowanie  nad  umysłami. 
A  jeżeli  teraz  odjęta  im  jest  ziemia, 
Myśl  o  tern,  Szyrmo,  myśl  .z  uczciwą  dumą, 
Że  póki  planety  krążą  około  słońca, 
Zawód  Polskiej  sławy  nie  jest  przebieżony. 
Umieszczony  na  tronie  z  Newtonem  w  gwiaździstych  sferach 
Kopernik  rozwija  słuchającym  uszom 
Przedziwne  prawa,  które  przyrodzenie  mu  odsłoniło, 
I  które  bez  niego  nawet  dla  Newtona  byłyby  ciemne. 
Tak  Polska  sława  miesza  się  z  samego  Boga  wszecbmocnością, 
I  żyje  w  krainach  wiecznego  światła.  l) 


<k 


1)  Wiem  ten  Jeit  tłum*cwai»  p.  Heleny  Gioucsewikit). 


Digitized  by 


Google 


Digitized  by  VjOOQ16 


mmmmmm  §  kopirmiku 


JULIANA  BARTOSZETWICZA. ł) 


F ielki  prawodawca  dzisiejszej  astronomii,  ziomek  nasz,  z  każdym  dniem 
coraz  głębszą  cześć  od  wszystkich,  od  swoich  i  obcych,  odbiera.  Prawdy, 
które  przed  trzema  wiekami  ogłosił,  nie  zaraz  były  pojęte,  i  dopiero 
odkrycia,  wielkie  teorye  Newtona  i  Kepplera  przekonały  świat,  że  Koper- 
nik się  nie  mylił,  i  że  geniuszem  swoim  odkrył  tajemnice  Boże.  Ale 
w  naszym  dopiero  czasie,  w  lat  150  po  Newtonie,  ludzkość  zrozumiała, 
że  Kopernik  był  jednym  z  tych  ogromnych  geniuszów  świata,  które  wie- 
kami się  rodzą,  a  których  zasługa  im  starsza,  tym  większy  obudzą  podziw 
i  uwielbienie.  Ta  czysta  sława  prawodawcy  astronomii  przejdzie  do  naj- 
odleglejszych po  nas  pokoleń,  zwiększona  okrzykami  i  czcią  ludzkości 

Niedawno  postawiono  pomnik  Kopernikowi  w  Warszawie,  i  drugi 
stawiają  w  Toruniu,  i  trzeci  jeszcze  w  niemieckiej  Walhalli.  Dwa  narody 
kruszą  kopie  w  walce  o  swoje  prawo  do  znakomitego  męża;  mnożą  się 
rozprawy  i  dzieła.  Nie  jeden  już,  ani  dwóch  literatów,  ale  cały  pułk 
piśmienników  za  broń  porywa  i  śledzi  w  przeszłości  każdą  godzinę,  każdą 
myśl  twórczego  geniuszu.  Na  cześć  Kopernika  biją  się  medale  złote 
i  bronzowe;  trzystoletni  jubileusz  śmierci  jego  obchodzi  się  mowami 
i  uroczystem  Wspomnieniem  wielkich  zasług.  W  tej  dziwnej  walce  Niemcy 
bronią  rzeczy  niepodobnej.  Dzieje,  rodzina  Kopernika,  jego  chęci  i  całe 
życie,  świadczą  przeciw  dowodom  profesorów  germańskich.  Ale  musi  to 
być  geniusz  znacznie  wyższy  od  wszelkich  geniuszów  niemieckich,  kiedy 
się  tak  statecznie  upierają  przy  swojem.  Już  świat  cały  przyznał  wygraną 
Polsce,  bo  w  samąj  rzeczy  trudno  było  świadczyć  przeciw  oczywistości 
tak  jasnej,  jak  słońce  na  niebie,  którego  zjawiska  nasz  astronom  obra- 
chował,  a  Niemcy  jeszcze  się  gniewają.    Ale  tylko  ojczyzna  Kopernika 

1)  Rocntfk  Warwawski  Stanisława  Str%btkiego  1852  str.  6—16. 
KapmMfama  U  U.  U 


Digitized  by 


Google 


178 


zdobyła  się  na  myśl  uczczenia  zasług  wielkiego  męża  szlachetnem  i  wspa- 
niałem  przedsięwzięciem:  fałszywa  matka  nie  mogła  znaleść,  nie  umiała 
się  zdobyć  na  tę  myśl.  W  Warszawie  powstał  niedawno  projekt  wysta- 
wienia posągu  Kopernikowi;  nie  na  placu  miejskim,  albo  w  jakim  kościele, 
ale  chciała  ojczyzna  dźwignąć  mu  pomnik  w  literaturze.  Słowem  objawił 
geniusz  tajemnice  prawdy:  tajemnica  jego  wielkości  mogła  tylko  urzeczy- 
wistnić się  w  słowie. 

Wkrótce  świat  ujrzy  wszystkie  dzieła  Kopernika  w  jedne  całość 
zetaane,  tak  ogłoszone  światu,  jak  spoczywają  dotąd  w  rękopiśmie.  Obok 
oryginału  łacińskiego  będzie  tłumaczenie  polskie.  Pomysły  naszego  astro- 
noma przetopie  się  w  słowo  rodzinne,  bo  im  najpożyteczniej  w  tej  odzieży. 
Dołączy  się  jako  wstęp  życiorys,  który  będzie  jeszcze  i  dowodem  rodo- 
witości  polskiej  Kopernika,  gdy  tyle  badań  w  ostatnich  czasach  tozświe- 
tjiło  znakomicie  tę  postać  uczonego  kanonika  warmińskiej  katedry. 
Nareszcie,  jako  prawdziwy  pomnik  dźwignięty  na  ołtarzu  pamiątek  naro- 
dowych: wydanie  to  w  części  rozesłane  będzie  po  uczonych  towarzystwach 
i  akademiach  zagranicznych,  jako  manifestacya  rodzinnej  ziemi  Koper- 
nika za  swoją  świętą  własnością.  Wielkie  nakłady  kosztowało  to  przed- 
sięwzięcie, ale  ofiarę  chętnie  ponieśli  rodacy  Kopernika.  Myśl  nasze,  drak 
nasz  i  papier,  i  pracę  naszą,  i  pieniądze  nasze  —  wszystko  to  święcim 
na  cześć  kapłanowi  nauki 

Przy  tej  okoliczności  i  my  w  Kalendarzu  przypomnim  czytelnikom 
chociaż  głównięjsze  zarysy  żywota  Mikołaja  Kopernika,  nie  pierwsi  i  nie 
ostatni.  Geniusz  trzeba  mieć  ciągle  przed  oczyma:  wszakże  geniusz  świeci 
pokoleniom  i  wiekom,  geniusz  natchnieniem  obdarza,  zapala  umysł  i  pod- 
nosi serce.  Nam  się  na  dolę  dostało,  snuć  teraz  nić  dziwnych  wspomnień 
o  wielkim  mężu.  Dokładny  życiorys  jego  skreślą  inni,  znawcy  wysokich 
zasług  Kopernika. 

Nie  ulega  żadnej  wątpliwości,  że  pierwszy  przodek  Mikołaja  Koper- 
nika przywędrował  do  nas  z  ziemi  czeskiej  przy  schyłku  XIV  stulecia. f) 
Swobody  municypalne,  które  książęta  i  królowie  polscy  nadawali  rożnem 
miastom,  nęciły  bardzo  przychodniów  z  Czech  i  z  Niemiec.  Niemcy  przy- 
chodzili do  nas  za  chlebem  i  zarobkiem  opuszczając  rodzinną  ziemię;  bo 


1)  Zdarzyło  uę  słyszeć  zarzut  —  że  ci,  co  wyprowadzają  z  Czech  rodowość  Kopernika, 
robią  ta  wbrew  interesowi  narodowemu  —  w  skutek  którego  starano  się  okazać,  ze  Koper- 
nik nie  Jest  Polakiem.  Zarzut  ten  jest  niesłuszny :  bo  gdyby  trzy  pokolenia,  które  pweniestktła 
•stoma  ŁofamUm  na  ziemi  polskiej,  nie  robiły  Mikołaja  astronoma  rodakiem  naszym, 
*tflłf  takfr  fcftJdy  z  nas  urodzony  w  Polsce,  nie  powinien  nazywać  ąie  Polakiem,  be  któż 
wie,  czy  po  wędrówce  ludów  przodkowie  nasi  mieszkali  na  tej  tu  ziemi,  czy  też  dopiero 
później  do  niej  przjfcsli.  0*Z3T*«  Jfrr*) 


Digitized  by 


Google 


179 


im  wszgdzie  było  dobrze,  gcbrietylko  mieli  pieniądze.  Czesi  uciekali  do 
Polski  z  całym  majątkiem  przed  pożogą  wojny  domowej,  która  się  sroźyła 
u  nich  długo  i  zniszczyła  wszystkie  słowiańskie  pamiątki.  Jednym  z  tycb 
wychodźców  był  dziad  astronoma,  Mikołaj,  który  w  roku  1396  przyjął 
obywatelstwo  w  Krakowie,  na  zaręczenie  Dambrawy,  że  pochodził  z  pra- 
wego rodu  i  używał  dobrej  sławy  w  swojej  ojczyźnie. 

Kopernikowie  w  Czechach  byli  szlachecką  rodziną.  Jeden  z  nich 
Ulryk  pieczętował  się  herbem,  który  przedstawiał  postać  ludzką  trzyma- 
jącą siekierę  w  ręku.  Miał  wieś  rodzinną  Kopernik],  która  leżała  w  obwo- 
dzie bolesławskim  (Bunzlan)  w  górnych  Łużycach.  ')  Ale  nie  wiemy  czy 
istnieje  jaki  związek  familijny  pomiędzy  rodziną  szlachetnych  panów  na 
Koprnikach,  a  naszym  Mikołajem  z  Krakowa.  Mybyśmy  prędzej  się  oświad- 
czyli za  zdaniem,  że  związek  ten  wcale  nie  istnieje.  Nasz  Kopernik 
przyjął  prawo  miejskie  w  stolicy  królestwa  Jagiellońskiego,  osiadł  potem 
,na  Kleparzu  i  zajmował  się  powroźnictwem.  Zdaje  się,  że  miał  pewne 
zasady  do  wdzięczności  dla  kapituły  krakowskiej,  i  że  często  w  jej  spra- 
wach jeździł  na  jarmarki  do  Pabianic,  miasteczka  leżącego  w  ziemi  sie- 
radzkiej. Jeżeli  to  prawda,  że  służył  kapitule,  Mikołaj  Kopernik  musiał 
być  prawowiernym  katolikiem,  lubo  go  oskarżają  o  hussytyzm  i  o  uczę- 
szczanie na  czeskie  nabożeństwo.  Będąc  hyssytą,  nie  opuściłby  zdaje  się 
czeskiej  ojczyzny.  Ale  być  może,  że  pilnując  się  słowiańskiego  obrządku 
Kopernik  nie  odszczepiał  się  tern  samem  od  łona  kościoła  rzymskiego; 
a  tając  się  ze  swojego  przywiązania  do  języka  ojczystego,  świat  zwodził. 
Na  stare  lata  Mikołaj  nasz  postarał  się  jeszcze  i  przyjął  obywatelstwo 
miasta  Lwowa  w  r.  1439.  W  każdym  razie  musiał  to  być  majętny  mie- 
szczanin krakowski  i  nie  potomek  szlachetnej  rodziny  bolesławskiej. 

Są  ślady,  że  i  w  Toruniu  mieli  Kopernikowie  krewnych,  także 
przychodniów  ze  Szląska.  Może  dla  tego,  ażeby  się  zbliżyć  do  nich,  może 
dla  innych  jakich  widoków.  Mikołaj,  syn  pierwszego  obywatela  krakow- 
skiego i  lwowskiego,  także  Mikołaja,  rzucił  stolicę  i  przeniósł  się  na 
północ  do  Torunia,  miasta  sercem  i  duszą  oddanego  Polsce,  które  w  ogro- 
mnej walce  e  krzyżowym  zakonem  o  narodowość  swoje  słowiańską,  poło- 
żyło już  wielkie  zasługi.  Było  to  w  r.  1462;  jeszcze  więc  przed  zawar- 
ciem ostatecznego  z  Niemcami  pokoju,  ale  już  po  gednocaeoiu  się  de 
facto  całego  Pomorza  z  Polską.  Ten  drugi  Mikołaj  Kopernik  był  wten- 
czas w  początkach  męskiego  wieku,  bo  liczył  lat  około  czterdziestu.  We 
dwa  lata  po  przesiedleniu  się  zawarł  w  Toruniu  związki  małżeńskie 
z  Barbarą  Wejsselrodówną  (w  r.  1464)  \  wziął  za  nią  dom  w  posagu  na 
ulicy  Ś.  Anny.   Ale  chociaż  piastował  nawet  miejskie  urzędy  w  Toruniu, 


1)  Przegląd  Stukowy  i  r,  1345,  jrtr.  74p. 


Digitized  by 


Google 


180 


nie  zapierał  si§  swojego  rodzinnego  miasta,  i  po  aktach  wszędzie  kazał 
się  nazywać  obywatelem  krakowskim.  W  r.  1465  został  rajcą  toruńskim. 
Ze  swojej  żony  Barbary  miał  Mikołaj  czterech  synów:  Mikołaja,  Jerzego 
i  dwóch  innych,  których  imienia  nie  znamy.  Wszystkie  te  dzieci  poro- 
dziły się  już  w  Toruniu.  Nareszcie  rajca  Mikołaj  Kopernik  doczekał  się 
sędziwego  wieku  i  umarł  w  r.  1483  na  łonie  rodziny.  Upłynęło  już 
wtenczas  dwadzieścia  dwa  łata  od  czasu  jak  zamieszkał  stale  w  Toruniu. 

Najstarszy  syn  jego  Mikołaj,  trzeci  z  kolei  pomiędzy  Kopernikami, 
wychodził  zaledwie  z  dziecinnego  wieku,  kiedy  go  ojciec  odumarł.  Uro- 
dzony bowiem  w  Toruniu  dnia  19  lutego  1473,  miał  wtenczas  dziesięć 
lat  skończonych  swojego  życia.  Kropelki  krwi  niemieckiej  w  nim  nie  było, 
ani  po  mieczu  ani  po  kądzieli.  Dziadek  jego  Czech  przychodni,  spolszczał, 
a  może  i  pierwiastkowo  był  Polakiem,  jeżeli  pochodził  ze  Szląska;  potem 
w  Krakowie  się  ożenił,  a  syn  jego  w  Toruniu  zawarł  związki  małżeńskie 
ze  szlachcianką  polską.  Ród  Wejsselrodów  był  starożytny  na  Pomorzu 
i  nic  nie  miał  wspólnego  z  Niemcami.  Babka  Mikołaja  astronoma,  po 
kądzieli  Katarzyna  Modlibóg,  matka  Barbary  Wejsselrodówny,  nosiła 
nazwisko  wyraźnie  słowiańskie.  Po  kądzieli  więc  Mikołaj  Kopernik  pocho- 
dził z  czystej  krwi  polskiej,  po  mieczu  zaś  ze  krwi  już  od  trzech  pokoleń, 
jeżeli  nie  więcej,  spolszczonej.  Sławny  mąż  tak  jest  kością  kości  naszej, 
jak  słońce,  księżyc,  ziemia  i  gwiazdy  są  utworem  wszechmocnego  Stwórcy.1) 

Życie  naszego  astronoma  nie  obfituje  tak  zbytecznie  w  fakta, 
żebyśmy  aż  do  spokojnego  domowego  ustronia  za  nim  poścignąć  mogli 
i  wybadać,  jak  i  gdzie  się  uczył  przyszły  prawodawca  astronomii,  w  ro- 
dzinnem  swojem  mieście.  Nauka  nie  przejrzała  jeszcze  dostatecznie  źródeł 
do  tego  rodzaju  pracy,  ale  niezawodnie  odkryje  co  z  czasem. 

Zdaje  się,  że  wiele  na  los  młodzieńca  wpłynął  rodzony  wig  jego 
kanonik  warmiński  Łukasz  Weisselrod,  człowiek  uczony,  bo  doktor  obojga 
prawa,  a  przytem  pobożny,  przykładny  życiem  i  mąż  prawego  charakteru. 
Okoliczności  postawiły  go  na  wysokim  stopniu  w  kościele,  z  którego  wiele 


1)   Oto   genealogia  rodziny  Kopernika  wyjęta  z  piima  peryodycznego:  Tkom$ek» 
Wóchmtlicht  NachriehUm  %md  Awmgm  1762  Nr.  31.    Wydawca  tej   gazety  nmieaeal 
-m  niej  artykuły  o  sławnych  i  uczonych  Toruńczykach.    Z  kolei  nawinął   sio  jego  myft 
Mikołaj  Kopernik. 

Mikołaj  Kopernik.    Zona  Barbara  Wejsselrodówna. 

Mikołaj  astronom.            Jerzy.            Syn  3.            Syn  4. 
um.  1615. 

"Anna  Marcin  Kryftyna  Elżbieta  Katarzyna 

w.  1*85.  ur.1587.  nr.  1588.  ur.  1591.  nr.  1594 

om.  1601. 
Barbara  Regina  Marya  Gertruda 

ur.  1597.  ur.  1601.        ur.  1603.         ur.  1605. 

Tak  w  trsedem  pokoleniu  od  astronoma  Kopernikowie  zupełnie  wygaśli. 


Digitized  by 


Google 


181 


dobrodziejstw  mógł  rozsypywać  pomiędzy  ludzi.  Bawił  właśnie  w  Rzymie, 
kiedy  umarł  Mikołaj  Tungen  biskup  warmiński  (1489).  Papież  osiero- 
coną katedrę  zaraz  Wejsselrodowi  powierzył.  Gniewał  się  wprawdzie  za 
to  uchybienie  Kazimierz  Jagiellończyk;  ale  panowie  pruscy  i  polscy, 
którzy  nowego  Biskupa  kochali,  potrafili  jakoś  ugłaskać  króla.  Kukasz 
zaś  całem  życiem  swojem  zaświadczył,  że  był  wdzięczny  za  tę  łaskę  i  że 
wart  był  swego  stopnia.  „Nauczył  czynami,  z  jakiego  rodu  pochodził, 
gdyby  ród  jego  był  zagadką."  !) 

Z  Krzyżakami  nie  miał  miru  i  w  ogóle  Niemców  nie  cierpiał,  a  pra- 
wdą i  miłością  służył  swojej  ojczyźnie,  Rzeczypospolitej  Polskiej. 

Otóż  ten  Łukasz  Weisselrod,  biskup  warmiński,  zdaje  się,  powta- 
rzamy, był  pierwszym  dobroczyńcą  swojego  siostrzeńca  Mikołaja  Koper- 
nika. Brat  i  głowa  domu,  roztoczył  pewnie  opiekę  nad  domem  szwagra, 
nad  wdową  siostrą  i  dziećmi  sierotami.  Młody  Mikołaj  za  nastawaniem 
wuja  udał  się  do  akademii  krakowskiej  w  r.  1491.  Miał  wtenczas  lat 
ośmnaście.  Zapisał  się  w  poczet  uczniów  pod  rektorstwem  Macieja  z  Ko- 
bylina, w  drugiem  półroczu  pod  imieniem:  Nicolaus  Nicolai  de  Thorunia. 

W  Krakowie  Kopernik  dwa  lata  spędził  na  nauce  (1491—3).  W  cza- 
sie jego  pobytu  w  stolicy,  umarł  w  Grodnie  Kazimierz  Jagiellończyk 
a  w  Piotrkowie  królem  Jana  Olbrachta  obrano.  Jednocześnie  z  temi  wy- 
padkami w  kilkanaście  dni  po  elekcyi  piotrkowskiej  w  Polsce,  Kolumb 
odkrywał  Amerykę. 

Kopernik  w  akademii  poświęcił  się  naukom  matematycznym,  a  przede- 
wszystkiem  astronomii.  Miał  wtenczas  Kraków  w  murach  swoich  bardzo 
światłego  profesora  do  tej  nauki,  Wojciecha  (Pomiana)  z  Brudzewa,  który 
wykładem  swoim  ściągał  tłumy  młodzieży  z  Czech,  z  Węgier,  z  Niemiec, 
a  nawet  z  odleglejszych  okolic  Europy.  Brudzewski  był  bez  wątpienia 
jednym  z  najznakomitszych,  jeżeli  nie  najznakomitszym  astronomem  swo- 
jego czasu.  Uczeni  zjeżdżali  się  do  Krakowa,  żeby  go  tylko  poznać  oso- 
biście. Kiedy  potem  król  Olbracht  chciał  go  dać  bratu  do  Litwy  na  sekre- 
tarza, akademia  walczyła  w  obronie  praw  swoich  i  nie  chciała  długo 
puścić  Wojciecha  z  Brudzewa. 

Wykład  ożywiony  i  na  swój  czas  genialny  tego  uczonego  astronoma, 
obudził  w  Koperniku  myśl  o  takimże  samym  obrocie  ziemi  około  słońca, 
jaki  około  tej  głównej  gwiazdy  odprawiają  inne  planety.  Z  tą  myślą 
młody  astronom  wyprawił  się  w  dalszą  podróż  do  uniwersytetów  wło- 
skich, kiedy  jednocześnie  mistrz  jego  wybierał  się  do  Litwy.  Było  to 
w  r.  1495.  Nie  wiemy  gdzie  przepędził  całe  dwa  ostatnie  lata  środku* 
jące  pomiędzy  opuszczeniem  akademii  a  wyjazdem  do  Włoch.   Kopernik 


1)  Adrytn  Knyśanowiki. 


Digitized  by 


Google 


18* 


miał  wtenczas  lat  22.  Nie  brał  z  sobą  do  Italii  świadectw  akademickich, 
bo  w  Krakowie  nie  ubiegał  się  o  żadne  stopnie  uczone,  co  nas  dziwi; 
odgadnąć  nie  możem  przyczyny  tego  postępku.  *)  Opowiadają,  że  nowfc 
pomysły  o  budowie  świata,  jakie  Kopernik  od  swojego  nauczyciela  za- 
czerpnął, wstrzymywały  młodego  uczonego  od  ubiegania  się  o  te  stopnie 
akademickie.  Kopernik,  wnosząc  podług  tego,  miałby  już  w  głowie  uło- 
żony cały  swój  systemat  słoneczny,  którym  świat  potem  zadziwił,  czego 
żadną  miarą  przypuścić  nie  można.  Najwięcej  co  wnosić  możem,  to  to 
jedynie,  że  nauczyciel  zaronił  w  jego  duszy  święte  nasienie  nauki,  które 
plon  bujny  wydało  i  że  może  nauczył  go  nie  wierzyć  zbyt  ślepo  zdania 
i  powadze  starożytnych  astronomów.  Na  zaraniu  reformy  naukowej  w  astro- 
nomii, gwiazdarze  uczonej  Europy,  musieli  już  nie  jeden  błąd  swój  spo- 
strzegać, który  im  pokazywał  niedorzeczność  całego  dotychczasowego 
systęmatu.  Zawsze  w  chwilach  krytycznych,  w  czasach  przejść  z  jednaj 
epoki  do  drugiej,  zdarzają  się  ludzie  wyżsi  zdolnościami  i  usposobieniem, 
którzy  obalają  gmach  stary.  Są  potem  inni,  którzy  na  rozwaliskach  bu- 
dleją. Wojciech  z  Brudzewa  miał  tę  niezawodnie  przed  Kopernikiem 
i  światem  uczonym  zasługę,  że  zburzył  gmach  starodawny,  może  dla 
jednego  tylko  młodzieńca,  który  już  ze  swojej  strony,  położył  gruntowne 
jpsady  całej  dzisiejszej  astronomii 

Kopernik  dążył  jednakże  do  Włoch,  nie  dla  dalszego  ćwiczenia  Ą 
w  astronomii,  bo  uniwersytety  ówczesne  tej  ziemi  klasycznej  nie  słynjft 
wcale  naukami  matematycznemi  i  gwiazdoznawstwem.  Kraków  jeden  po- 
siadał wtedy  astronomów  piewszej  wielkości.  Uniwersytety  włoskie  sła- 
wiły się  >v  XV  wieku  katedrami  literatury  greckiej,  historyi  i  medycyny. 
Podnosiły  się  nauki  w  Italii,  kiedy  po  upadku  cesarstwa  wschodniego, 
ludzie  uczeni  i  rękopisy  zjawiły  się  na  zachodzie.  We  Florencyi  nastał 
wiek  złoty  Medyceuszów,  w  Wenecyi  powstawały  drukarnie  Aldów  Ma- 
nucich.  Kopernik  pobiegł  więc  do  Włoch  po  inny  rodzaj  nauki  i  dla 
tego,  żeby  przejrzeć  świat  nowy  i  zbadać  na  miejscu  klasycznego  szczątki. 
Miał  się  tam  obeznać  z  literaturą  grecką  i  z  pisarzami,  którzy  już  w  da- 
wnych wiekach  uczenie  o  budowie  świata  i  gwiazdach  rozprawiali  Chciał 
cię  też  poświęcić  i  medycynie.  Młodzieniec  dorosły  wybrał  już  sobie 
zawód  przyszły  i  za  przykładem  wuja  postanowił  się  poświęcić  służbie 
1Śoga,  którego  wielkie  dzieła  miał  odgadywać.  Kapłan,  pasterz  swojej 
owczarni,  jest  do  dziś  dnia  jej  ojcem,  opiekunem  i  doradcą;  powinien  jej 
nieść  pomoc  i  ulgę  we  wszystkich  dolegliwościach  życia.  Ale  przed  trzy- 
sta laty,  te  wzajemne  uczucia  bliżej  z  sobą  łączyły  i  pasterza  i  owczar- 

1)  W  liber  prometionnm,  które  przed  dwoma  laty  wydał  Muczkowski  w  Krakowie* 
niema  sądnej  wzmianki  o  Koperniku.  Patrz  reoenzye  nasz?  w  Bibliotece  Warszewskiej 
1860,  za  listopad. 


Digitized  by 


Google 


188 

nią.  Ówczesny  kapłan  nietylko  był  ojcem  wielkiej  rodziny,  ale  często 
jej  lekarzem  i  prawodawcą.  Nauka  medycyny  była  wtenczas  w  zawią- 
zku, a  własności  różnych  leczących  ziół  fcnał  tak  dobrze  człowiek  poświe- 
cony botanice,  jak  pleban,  jak  każda  baba  kościelna*  Wierzono  w  czary 
i  w  uroki  więcej  jak  dziś,  a  niejedna  roślina  odpędzała  te  uroki  i  t&try. 
Mnożyło  się  zatem  przesądów  i  pojęć  wiele,  które  zamykały  światło  przed 
ludźmi.  Żeby  lepiej  ocenić  błędy  wiejskiego  ludu  i  znaleść  na  wykorze- 
nienie ich  lekarstwo  skuteczne,  każdy  kapłan  musiał  być  wtenczas  medy- 
kiem, czarodziejem,  jakąś  nadzwyczajną  istotą,  zaklinającą  duchy  i  choroby. 
Sądzimy,  że  z  tego  powodu  Kopernik  wybrał  sobie  medycynę  za  drugą  ulu- 
bioną naukę.  Astronomią  zajmował  się  dla  siebie,  medycyną  dla  dobra 
bliźnich,  filologia  zaś  starożytna  miała  otworzyć  przed  nim  skarby  mą- 
drości ludzkiej,  z  której  rozwijał  się  dalszy  wątek  cy wilizacyi 

Padwa  naprzód  widziała  w  murach  swoich  przyszłego  prawodawcę 
nauki  Stanął  tutaj  Kopernik  jeszcze  w  roku  1495  i  zapisał  się  zaraz 
do  album  Polaków.  Poświęcał  się  medycynie  i  filozofii.  Nauczycielami 
jego  w  tych  umiejętnościach  byli:  Mikołaj  Passara  i  Mikołaj  Vernia 
Teatyn.  Lat  cztery  pod  ich  przewodnictwem  pracował  (od  r.  1495  -149DJ. 
Z  Padwy  zrobił  małą  wycieczkę  do  Bolonii,  żeby  poznać  tamecznego 
sławnego  astronoma  Dominika  Maryę  Noyarrę,  który  od  niego  o  kilka 
kt  zaledwie  był  starszy.  Kopernik  nie  wytrzymał  już  wtenczas,  po  dłu- 
gim rozbracie  z  matematyką,  musiał  znowu  do  astronomii  powrócić 
i  z  uczonym  Novarrą  o  niebie  i  cudach  stworzenia  pogawędzić.  Razem 
obadwąj,  Kopernik  i  profesor  włoski,  spoglądali  teraz  na  niebo  i  notowali 
swoje  spostrzeżenia.  Novarra  umiał  cenić  pomoc,  jaką  mu  w  tych  bada- 
niach udzielał  młody  Polak;  nie  mógł  też  przy  nim  grać  roli  mistrza, 
ile,  że  wiekiem  równał  się  prawie  z  Kopernikiem,  a  ustępował  jego  zdol- 
nościom. Przez  lat  kilka  dłuższej  pracy,  nie  ukształcił  się  tf ovarra  o  tyle 
żeby  mógł  zaćmić  Kopernika,  a  na  świecie  jest  już  taki  porządek  usta- 
nowiony przez  Stwórcę,  że  nie  zawsze  lata  dają  mądrość,  —  częściej 
zdolności. 

Novaxra  polubił  bardzo  naszego  Kopernika,  który  wróciwszy  do 
Padwy,  doktoryzował  się  w  roku  1499  z  medycyny  i  filozofii.  Mikołaj 
Vernic  wkładał  mu  publicznie  na  głowę  wieniec  akademicki.  Nowy  sto- 
pień otrzymany  przez  naszego  ziomka,  otworzył  przed  Kopernikiem  świe- 
tniejsze  pole.  Novarra  zalecił  go  papieżowi  na  profesora  katedry  astronomii 
w  uniwersytecie  Rzymskim.  Sławny  Alexander  VI  podjął  tę  myśl  i  mło- 
dego doktora  powołał  do  stolicy  Chrześciaństwa.  Miał  wtenczas  Koper- 
nik lat  26. 

Nie  wiemy  znowu,  jakie  przyczyny  wpłynęły  na  to,  że  astronom 
polski  bawił  tak  krótko  w  Rzymie.    Owszem,  są  podania,  że  na  jego 


Digitized  by 


Google 


IM 


lekcye  zbierała  się  tłumnie  młodzież,  że  wszyscy  kontenci  w  Rzymie 
i  z  jego  nauki  i  z  jego  wykładu.  Obok  lekcyi,  nie  zaniedbywał  ulubio- 
nych swoich  spostrzeżeń.  W  roku  1500  uważał  właśnie  zaćmienie  księ- 
życa. Najprędzej  przypuścić,  że  tęsknota  do  ojczyzny  owładnęła  Koper- 
nikiem. Wpośród  więc  powodzeń  swoich,  myślał  już  o  ton  żeby  po- 
wracać do  Polski  Dojrzewały  w  nim  rozległe  widoki  naukowe.  Obowiąjdd 
w  Rzymie,  zabierały  wiele  wolnego  czasu;  może  też  chciał  Kopernik  odpo- 
cząć w  Krakowie  po  trudach,  i  wielką  pracę  przedsięwziąć.  Bo  do- 
mysły, że  jako  człowiek  bogobojny,  cnotliwy,  opuścił  Rzym,  splamiony 
rządami  Alezandra  VL,  nie  zdają  się  nam  bardzo  szczęśliwe. 

Powróciwszy  do  ojczyzny  w  r.  1502,  osiadł  w  Krakowie.  Zdawało 
się  nawet  czas  jakiś,  że  chciał  w  stolicy  Jagiellonów  stale  zamieszkać. 
Jako  doktor,  mógł  znaleść  miejsce  stosowne  dla  siebie  pomiędzy  profe- 
sorami akademii  A  potem  wiele  wspomnień,  wiele  nadziei  wiązało  Ko- 
pernika do  tego  królewskiego  grodu.  Spotykał  tutaj  znajomych,  przyja- 
ciół, krewnych;  widział  tutaj  starców,  którzy  zażyłą  przyjaźń  mieli  od 
dawna  z  Kopernikami.  Przyjaciel  jego  ojca,  Jakób  Zaremba,  niegdyś  pro- 
wincyał  dominikański,  został  przed  niedawnym  czasem  sufraganem  kra- 
kowskim. Rodziny  Bełzów  i  Kromerów,  które  znał  z  imienia,  od  których 
gościnności  i  przyjaźni  przed  kilku  laty  doświadczał,  nie  wymarły  jeszcze. 
W  Krakowie  nareszcie  znajdował  swoich  spółtowarzyszów  prac  akademi- 
ckich, z  którymi  wspólnie  czcił  pamięć  Wojciecha  Brudzewskiego. 

Byłby  niezawodnie  zjednał  sobie  Kopernik  wiekopomną  sławę 
jako  profesor  akademii,  gdyby  nie  wuj  jego  biskup  Łukasz  Weisselrod, 
który  kierował  wszystkiemi  krokami  młodzieńca.  Nie  dziwim  się  wcale 
tej  wzajemnej  miłości,  która  dwóch  zacnych  mężów  połączyła.  Biskup 
w  siostrzeńcu  widział  nadzieję  domu,  całą  przyszłą  podporę  licznej  ro- 
dziny. Łukasz  Weisselrod  miał  prawo  szczycić  się  ze  swojego  dzieła, 
jakim  był  Mikołaj  Kopernik.  Potężny  wpływem  swoim  w  radzie  króle- 
wskiej biskup,  gotował  siostrzeńcowi  w  myśli  urzędy  i  godności  kapitały 
warmińskiej;  sądził  może  (bo  dlaczegożby  niedalekiej  przyszłości  nie  muł 
uprzedzać  w  myśli?),  że  mu  po  sobie  utoruje  drogę  do  biskupstwa,  i  że 
go  tern  samem  posadzi  w  radzie  królewskiej  i  na  czele  Pomorza.  Zygmunt 
I.  wielce  poważał  Weisselroda;  dał  mu  w  dzierżawę  trzy  starostwa:  staro- 
grodzkie,  sztumskie  i  chrystburgskie.  Potem  pozwolił  mu  miasto  Toltanit 
wykupić  od  Jerzego  de  Bąjsen,  i  trzymać  na  siebie.  l)  Biskup  z  docho- 
dów stołowych  i  z  łaski  królewskiej  zbierał  piękne  summy:  samych  dochodów 
z  dóbr  katedralnych,  liczył  na  rok  do  15,000  grzywien.  Ale  i  tern  właśnie  zy- 
skiwał sobie  szacunek  panów  i  majestatu:  dochodów  swoich  nie  używał  na 


1)  Kontent  na  to  w  roku  1503,  majduje  lit  w  Metryce  koronat),  kf .  20.  fbŁ  6& 


Digitized  by 


Google 


185 


wsparcie  rodziny,  ale  na  dobro  swojego  kościoła.  Krewnym  świadczył 
o  tyle,  o  ile  to  zgadzało  się  ze  sprawiedliwością.  Owszem,  że*  Koper- 
nika geniuszowi  rozwinąć  się  pozwolił,  dostarczywszy  mu  środków  mate- 
ryalnycb,  na  tera  większą  zasłużył  wdzięczność.  Jeżeli  chciał  teraz  zape- 
wnić siostrzeńcowi  los  i  miał  względem  niego  pewne  widoki,  Łukasz 
Weisselrod  nie  robił  tego  przez  nepotyzm,  który  tak  często  plącze  się 
do  biskupów,  ale  powodował  się  mocnem  przekonaniem,  że  Kopernik 
z  lichwą  zapłaci  w  przyszłości  nauką  swoją  i  cnotą  za  to,  co  mu  dała 
przez  ręce  wuja  ojczyzna. 

Jednakże  lat  siedm  przeszło  nasz  doktor  przesiedział  wtedy  w  Kra- 
kowie, i  nie  przesiedlał  się  na  Pomorze.  Obrał  sobie  stanowczo  stan  ducho- 
wny, i  przyjął  w  stolicy  święcenia  kapłańskie,  zdaje  się  z  rąk  sufragana 
Jakóba  Zaremby  i  biskupa  Jana  Konarskiego.  Tutaj  również  zajmował 
się  wydaniem  i  tłumaczeniem  moralnych  wiejskich  i  erotycznych  listów  Teo- 
filakta.  Tutaj  nareszcie,  i  to  rzecz  dla  nas,  dla  nauki  najważniejsza,  za- 
czął pisać  i  skończył  wielkie  dzieło  swoje  o  zjawiskach  ciał  niebieskich 
(De  rewlutionibus  orbiutn  codestium).  Zajmując  się  pracą  literacką, 
ciągnął  dalej  swoje  spostrzeżenia.  Drugi  już  raz  w  Krakowie  obserwował 
zaćmienie  księżyca;  a  każdy  dzień  następny,  drugi  za  pierwszym,  trzeci 
za  drugim,  podwajał  zapał  Kopernika,  który  wiedział,  że  się  wcale  nie 
myli  w  swojem  pojmowaniu  budowy  świata  planetarnego. 

Od  r.  1510,  widzimy  już  ciągle  Kopernika  w  Warmii  przez  lat  33, 
aż  do  końca  życia.  Opuścił  Toruń,  i  przeniósł  się  do  Frauenburga,  w  któ- 
rym była  katedra  warmińska.  Uczony  doktor,  zasiadł  w  niej  stallom 
swoje,  jako  kanonik,  mając  lat  37  wieku.  Odtąd  spoglądał  ciągle  na 
niebo.  Rzadko  odwołała  go  ziemia  do  snu  i  starań  doczesnych.  Koper- 
nik miał  przed  oczyma  poezyą  światów,  więc  nie  tęsknił  do  prozy  ziemi. 
Przy  kościele  frauenburpskira  zbudował  sobie  stosowne  obserwatoryum. 
Z  niego  szedł  do  ołtarza  na  modlitwę,  i  od  ołtarza  wracał  do  obserwa- 
toryum na  pracę.  Ale  i  ta  praca  jego  była  modlitwą,  bo  zależała  na 
podziwianiu  mądrości  Stwórcy,  na  roztrząsaniu  niezmiernych  dzieł  Bożych. 
Pobyt  człowieka  długi  w  jednem  miejscu,  robi  z  tego  miejsca  świątynię 
dla  tych,  co  człowieka  tego  znali,  kochali.  Pobyt  Kopernika  w  Frauen- 
burgu  zrobił  z  małego  miasteczka  Warmii,  świątynię  dla  całej  ludzkości 
Frauenburg,  to  pomnik  ręką  znikomości  dźwignięty  dla  Kopernika.  Nie 
zaszły  w  tern  mieście  wielkie  wypadki  świata,  któreby  na  losy  narodów 
wywierały  wpływ  przeważny.  Nie  wysadziła  się  też  natura,  żeby  tamte 
strony  pięknościami  cudów  swoich  ubogacić,  i  tern  samem  ściągać  na  Frauen- 
burg oczy  podróżnych.  Ale  Bóg  chciał,  żeby  skromna  siedziba  ludzkich 
namiętności  zasłynęła  w  dziejach  i  Frauenburg  więcej  słynie,  jak  brzmiące 
i  sławne  nazwiska  Hohenlinden  albo  Marengo.  Tam  na  polach  sławnych 


Digitized  by 


Google 


186 


bitew,  krew  się  lała,  i  miecz  rozwiązywał  zagadnienia  ludzkości,  to 
geniusz  wielki,  dobroczynny. 

Kapituła  warmińska,  w  której  zasiadał  Kopernik,  składała  się  z  16 
kanoników  i  czterech  prałatów.  Pomiędzy  nimi,  nowy  dostojnik  w  Fraueo- 
burgu,  zasiadł  oczywiście  ostatnie  miejsce.  Było  to  bardzo  krótko  przed 
śmiercią  biskupa  Łukasza  Weisselroda  (umarł  r.  1512). 

Król  Zygmunt  Stary,  mianował  na  jego  miejsce  nowego  senatora 
Pomorza.  Kapituła  warmińska  oparła  się  wtenczas  jednomyślnie  królowi, 
broniąc  praw  swoich,  jakie  miała  do  wybierania  biskupa.  Kanonicy  tłu- 
maczyli się,  że  Rzym  nie  wiedział  o  tej  nominacji,  która  tern  samem 
niekanoiiiczną  była,  i  której  oni  naturalnie  uznać  nie  mogli  Pomiędzy 
podpisującymi  z  tego  powodu  protestacyą,  spotykamy  i  nazwisko  naszego 
Kopernika.  Nie  będzie  pewnie  od  rzeczy  przytoczyć  tutaj  kilka  innych 
imion,  żeby  się  przypatrzeć  składowi  kapituły  warmińskiej.  Interesują 
nas  ci  ludzie  z  tego  względu,  że  byli  kolegami  Kopernika.  Otóż  na  czele 
sprzeciwiających  się  królowi  stał  Kustosz  katedralny  ksiądz  Jędrzej  Bet, 
potem  szli  inni  kanonicy:  Jerzy  de  Delan,  JanSkultet,  Baltazar  Stochfis, 
Mikołaj  Kopernik,  Henryk  Schnellemergh,  Jan  Capsit,  Tydeman  Gize. ') 
Widzim  same  niemieckie  nazwiska.  Z  tego  grona  dwóch  ludzi  nabyło 
potem  sławy:  jeden  Skultet,  swoją  miłością  do  reform  religijnych  i  ko- 
ścielnych, naśladowca  Lutra;  drugi  uczony  Gize,  który  także  nie  wybiegł 
się  przed  podejrzeniem,  że  sprzyjał  nowościom,  ale  który  mimo  to,  został 
potem  biskupem  i  senatorem  Rzplitej.  Z  Tydemanem  Gize,  Kopernik 
związał  się  ścisłą  przyjaźnią.  Uczonego  męża  wiele  interesowały  prace 
Mikołaja.  Jeżeli  Weisselrod  dał  środki  siostrzeńcowi,  jeżeli  Brudzewdn 
pierwszą  w  nim  iskrę  zapalił,  Gizemu  należy  się  sława,  że  iskrę  tę  pie» 
lęgnował  i  potem  dał  ją  poznać  całemu  światu. 

Sprawa  roku  1512  zakończyła  się  przymierzem,  co  do  przyszłych 
elekcji  biskupa  warmińskiego :  król  zgodził  się  z  kapitałą,  że  w  razie  osie- 
rocenia katedry,  poda  sam  z  własnej  woli  czterech  kandydatów  ducho- 
wnych przecież  z  grona  kapituły,  która  z  nich  jednego  stanowczo  mogła 
obrać  na  biskupa,  a  król  elekta  miał  wpływem  swoim  popierać  w  Rzymie 
Juliusz  II.  nie  doczekał  się  już  tej  zgody  i  dlatego  ją  dopiero  Leon  Ł 
potwierdził.  Prawo  z  r.  1512  było  dla  Warmii  zasadniczą  ustawą,  okre- 
ślającą trzy  wieki  prawie,  wzajemne  stosunki  jęj  księcia  biskupa  do 
matki  Rzeczypospolitej. 

Pierwszym  pasterzem  Warmii  za  nowego  prawa,  był  obrany  Fabian 
Luzyański,  potomek  sławnego  rodu  na  Pomorzu.  Młody,  subdyakonem 
był  wtenczas.   Poświęcono  go  razem  i  na  kapłana  i  na  biskupa.  Fabiaa 


1)  Jura  Rtrerendistiai  CopHoli  V«rmieniii»  eta*  ttoettotm  Epitcopi,  str.  86. 


Digitized  by 


Google 


1»7 


pierwszą  mszę  i  ostatnią  t>dprawił,  bo  nie  widziano  go  odtąd  wcale  przed 
ołtarzem.  Człowiek  wielce  uczony,  biegły  w  prawie,  pod  względem  reli- 
gijnym był  dosyć  wolnego  sposobu  myślenia,  i  to  w  czasie,  kiedy  Luter 
rozszerzał  swoją  reformę  w  Niemczech.  Nowatorów  pojawiło  się  mnóstwo 
w  Polsce.  Fabian  zajęty  więcej  światem,  mało  dbał  o  to,  i  dla  tego 
powaga  biskupa  słabła  w  Warmii,  i  dochody  upadały. 

Kopernik  miał  posłannictwo  naprawiać  błędy  biskupa.  Bo  kiedy 
w  r.  1523  (30  stycznia)  umarł  Fabian  Luzyański,  a  skończył  życie  jak 
dla  siebie  zawcześnie,  bo  papież  zrobił  go  właśnie  kardynałem,  kapituła 
losy  swoje  w  pierwszem  uczuciu  powierzyła  Kopernikowi,  którego  wybrała 
administratorem  dyecezyi  na  czas,  aż  póki  nie  stanie  nowy  kanoniczny 
biskup*  A  stało  się  to  wpośród  wielkich  kłopotów,  po  wielkich  wstrzą- 
śnieniach  politycznych. 

Wielki  mistrz  krzyżacki,  ledwie  już  oddychał  ze  swoim  zakonem, 
kiedy  naraz  tysiące  nieprzyjaciół  bytowi  jego  zagroziło:  miasta  pruskie, 
stany  ziemskie,  biskupi,  reforma  Lutra,  król  Zygmunt  Stary.  Zaraz  po 
śmierci  Fabiana,  wójt  warmiński  Jerzy  Preicher,  opanował  zamek  heils- 
bergski,  żeby  go  wydać  Polakom;  a  że  nie  wierzył  kanonikom,  nie 
pozwolił  im  nawet  odbyć  uroczystej  elekcyi  w  kapitule,  nie  dał  opieczę- 
tować rzeczy  biskupa,  brata  i  matkę  jego  z  domu  wypędził,  a  ciało 
Fabiana  oddał  kanonikom  dopiero  w  bramie  przy  wejściu  do  miasta.  Zło- 
żono je  w  Frauenburgu  i  pochowano,  a  wtedy  to  wygnana  kapituła,  wy- 
brała Kopernika  administratorem,  więcej  dla  tego,  żeby  prawa  swojego 
nie  utracić,  jak  dlatego,  żeby  mu  oddawała  rzeczywistą  władzę.  Król 
Zygmunt  prowadził  wojnę  z  mistrzem  wielkim,  nie  mógł  więc  podać  kan- 
dydatów kapitule  na  dostojność  biskupią  i  dla  tego  chętnie  przez  pamięć 
na  Łukasza  Wejssdroda  zatwierdził  Kopernika  w  urzędzie  administratora 
(10  lip.  1524  r.  ').  Mówimy,  przez  pamięć  na  biskupa,  bo  chociaż  uczony 
i  sławny,  kanonik  nasz  niewiele  się  jeszcze  nauce  i  krajowi  swojemu  za- 
służył. Znała  go  tylko  bliżej  Warmia,  a  przedewszystkiem  Frauenburg 
kiedy  biegł  chętnie  na  pomoc  cierpiącej  ludzkości,  ze  swojemi  wiadomo- 
ściami lekarskiemi;  znały  go  bliżej  i  kochało  ulubione  miasto,  z  którego 
wieży  patrzał  na  niebo,  któremu  wreszcie  sławny  wodociąg  zbudował. 
Miasto  leżało  na  górze  i  nie  miało  dlatego  wody,  a  w  całej  okolicy  nie 
było  żadnego  młyna;  o  pół  mili  jednak  od  Frauenburga  płynęła  rzeczka 
Banda.  Kopernik  podniósł  w  górę  śluzę  wysoko  na  15  łokci,  sprowadził 
ją  krętą  pochyłością  w  górę*-  młyn  postawił,  i  obok  niego  wielkie  koło 
zbidował,  które  podnosiło  wodę  na  szczyt  wieży.  Burami  na  górę  pę- 
dził wytryskującą  wodę,  której  dostatek  miał  teraz  każdy  kanonik  na 
swoim  dziedzińcu.   Te  prace  robiły  Kopernikowi  imię  tylko  na  Pomorzu. 

1)  ita4ftt*tt  fegfom  f*t>  •dmłnlrtratmre  Ooptraieo,  o  e#ret». 


Digitized  by 


Google 


188 


Jeżeli  zaś  w  reszcie  kraju  latał}7  o  nim  jakie  wieści,  to  były  wieści  tylko, 
które  mogły  być  bezzasadne,  i  powtarzane  w  tajemnicy,  prawdę  zapewne 
z  fałszem  mieszały,  jak  wszystkie  inne  wieści  Ale  od  r.  1524  coraz  jaśniej- 
szemi  promieniami  od  siebie,  odstrzeliwała  postać  naszego  Kopernika. 
Lat  kilka  rządził  nad  Warmią,  bo  długo  biskupa  niebyło  na  osieroconej 
katedrze.    Okoliczności  jeszcze  nie  pozwalały  na  elekcyą. 

Stolica  biskupstwa  przeniosła  się  de  facto  do  Frauenburga.  Koper- 
nik był  tak£e  zaciętym  nieprzyjacielem  Krzyżaków,  i  kiedy  pierwsze  borze 
przeminęły,  objął  rzeczywiście  rządy  biskupstwa,  i  czuwał  w  tęj  okolicy 
Pomorza,  żeby  oddalić  od  Polski  niebezpieczeństwo  i  przywłaszczenia  Niem- 
ców. Mistrz  do  Rzymu  pisał  i  przekładał  papieżowi  jak  ważne,  pożyte- 
czne byłoby  dla  spokojności  kraju,  przyłączenie  biskupstwa  do  zakonu. 
W  samej  rzeczy,  mógłby  nawet  narzucić  swoje  wolę  w  tym  względzie,  bo 
zajmował  swojemi  wojskami  większą  połowę  Warmii,  gdyby  już  nie  był 
tak  słaby.  Cały  r.  1523  i  1524,  większa  połowa,  upłynęła  w  pośród 
niepewności.  Mistrz  wojował  ze  wszystkiemi  i  wdzierał  się  ciągle  do  Warmii, 
w  której  panowało  ciągle  bezkrólewie.  Kopernik  popierał  mocno  stronę 
króla  polskiego,  i  chociaż  sił  nie  miał  do  oporu,  stawił  naprzeciw  woH 
mistrza  prawo  obowięzujące,  to  jest  traktaty  z  Bzecząpospolitą.  Albrecht 
uległ  okolicznościom :  zakon  porzucił,  przyjął  naukę  Lutra,  i  został  w  Pol- 
sce udzielnym  hołdowniczym  księciem  pruskim.  Spokojność  wtedy  nastą- 
piła na  całem  Pomorzu.  I  kapituła  nareszcie  obrała  biskupem  warmiń- 
skim Maurycego  Ferbera:  Kopernik  zdał  mu  rządy,  i  powrócił  do  swojeg 
medycyny  i  astronomii.  J) 

Uczony  nasz,  był  dobrym  gospodarzem.  Na  swoje  dolę  miał  sobie 
wyznaczone  w  zarząd  od  kapituły  dobra]  Olsztynek,  otoczone  wieńcem  70 
wiosek  biskupich.  Nie  zapomniał  Kopernik  o  tern  miasteczko,  i  często 
w  niem  przepędził  chwile  wolniejsze  od  pracy.  Ale  że  nigdy  bez  swoich 
postrzeżeń  obejść  się  nie  mógł,  zbudował  sobie  w  Olsztynku  drugi  dom 
mieszkalny,  a  w  nim  nową  gwiazdarnią.  Na  dole  nade  drzwiami  kazał 
wykuć  otwór,  przez  który  promienia  słoneczne  wpuszczane  były  do  pun- 
któw naznaczonych  w  następnej  komnacie.  Byłto  gnomon  astronomiczny, 
który  Kopernik  sporządził  w  swojem  mieszkaniu:  mierzył  z  niego  wyso- 
kości południowe  słońca  i  pochyłość  ekliptyki.  Komnaty  swoje  po  uczo- 
nemu przystroił;  na  kominie  przylepił  wiersze,  które  sam  pisał:  na  szkle 
w  oknie  herb  kolorowy  kazał  wyryć.  Nad  mieszkaniem  miał  też  wznie- 
sioną wieżę,  na  której  całe  noce  trawił,  ilekroć  razy  bawił  w  Olsztynka. 
Kopernik  lubił  piękne  widoki  natury,  bo  w  nich  podziwiał  mądrość  Stwórcy. 


1)  O  tych  latach  (1523—1524),  czytaj  dzieje  Krzyżaków  Rogalskiego  t  H. 
486-508.  Fetber  mianowany  był  jeazcze  w  Rzymie  17  lipca  1523.  Patrz  Jmra  j.  w.  itr.  43. 


Digitized  by  VjOOQ16 


189 


Obserwatoryum  jego  w  Frauenburgu  na  wspanialsze  poglądało  okolice. 
Przez  Galeryę  na  piętrze  łączyło  się  z  mieszkaniem.  Na  trzy  strony 
świata  miał  tam  przesmyk  morski,  a  na  czwartej  rozległą  równinę.  >) 
Z  komnat  biskupich,  zszedł  Kopernik  znowu  do  Frauenburga  i  Olsztynka. 

Ferber  był  także  bardzo  światłym  człowiekiem,  i  znanym  osobiście 
papieżowi  w  Rzymie.  Leon  X.  mianował  go  pisarzem  apostolskim  i  swoim 
cameriere,  t.  j.  szambelanem.  Naukę  Ferbera  i  zdolności  uczciło  wiele 
kapituł.  Był  on  kanonikiem  w  Lubece,  Rewlu  i  Dorpacie,  proboszczem 
w  Gdańsku,  kustoszem  warmińskim.  Objąwszy  swoje  biskupstwo,  na  które 
czekał  lat  kilka,  znalazł  pustki  ogromne  w  Warmii.  Wojna  zniszczyła 
dobra,  pałace,  kościoły,  zaraziła  reformą  wszystkie  stany.  Biskup  miał 
wiele  pracy  około  naprawienia  złego,  ale  i  tej  pracy  podjął  się  jednak. 
Apostolskim  duchem  wyrugował  herezye;  nakładami,  gospodarnością  od- 
nawiał postać  swojej  ziemi.  Do  pomocy  w  tych  pracach  używał  biskup 
kanoników  swoich,  ale  najwięcej  obeznanego  z  przeszłością'  i  sprawami 
Warmii  Kopernika,  który  dożył  nareszcie  chwili,  kiedy  już  cnota  jego 
zajmować  zaczęła  cały  świat  uczony. 

Nie  mówim  już  o  Warmii,  gdzie  stosunki  rodzinne  i  przyjacielskie 
często  odrywać  go  musiały  od  nauki.  Dantyszkowi,  Gizemu,  Kopernik, 
musiał  poświęcić  nie  jedne  chwilę.  Ale  oto  ważne  polecenie  dochodziło 
go  z  samej  Polski;  król  Zygmunt  Stary,  wezwał  naszego  kanonika  o  po- 
danie wniosków  dla  poprawy  rzeczy  menniczej,  której  uczonym  był  znawcą. 
Kopernik  pisał  o  tern  osobne  dzieło  i  przesłał  je  królowi.2)  Ale  oto  jeszcze 
kardynał  Mikołaj  Schomberg  posłyszał  coś  w  Rzymie  o  nowym  systemacie 
Kopernika,  i  pisał  do  niego  ze  stolicy  chrześciaństwa,  dopytując  się  o  treść 
nowych  zasad  astronomii,  zachęcając  go,  żeby  naukę  swoją  czemprędzej 
ogłosił  (1536).  Gi?e  wiele  o  systemacie  Kopernika  pisał  do  Erazma  z  Ro- 
terdamu  i  do  Jerzego  Retyka  sławnego  profesora  astronomii  w  Niemczech. 
Dantyszek  podróżował  po  Europie:  zwiedzał  całe  Niemcy,  i  za  Karolem 
V.  jeździł  aż  do  Hiszpanii,  i  rozpowiadał  o  odkryciach  uczonego  swojego 
ziomka.  Tak  więc  sława  Kopernika  rozszerzała  się,  i  dzieło  jego  było 
jeszcze  ukryte  przed  światem,  a  świat  śledził  za  niem  z  niespokojnością 
ducha.  Kopernik  cieszył  się  najwięcej  z  tego,  że  odebrał  list  od  Schom- 
berga.  Dantyszek,  Gize,  co  mówili  o  jego  systemacie,  to  Kopernik  przy- 
pisywał ich  przyjaźni;  Retyk  był  powagą  w  nauce,  ale  nie  w  kościele, 
więc  nie  mógł  także  wiele  ośmielić  skromnego  autora.  Astronom  nasz 
wiedział  o  tern  dobrze,  że  zasady  nowe  ogłasza,  których  niema  w  piśmie 
świętem,  które  owszem  przeciwne  są  podaniom  pisma,  zwalał  gmach,  w  którym 


1)  Listy  Czackiego  i  MoUkieg©  z  r.  1802,  w  ŚnUuUckim. 

2)  Czteki. 


Digitized  by 


Google 


190 


wieków  tyle  bawiła  ludzkość;  na  miejsce  dawnej  wiary,  nową  wystawili 
przed  oczy.  Było  zatem  jakieś  dziwne  podobieństwo  między  reformą 
Lutra,  a  odkryciami  Kopernika.  I  jeden  i  drugi  podkopywał  odwieczną 
powagę.  U  zabobonnych,  których  tyle  było  przed  trzynastu  laty,  dusznie 
rodziło  sig  pytanie:  czy  Kopernik  czasem  nie  rozwija  dalej  myśli  Lutra, 
tylko  winnym  kierunku?  Wtenczas  bowiem  każda  reforma  nawet  w  nauce, 
wyglądała  jak  odszczepieństwo  od  kościoła.  Wielki  astronom  pojmował 
to  położenie  rzeczy,  i  dlatego  wahał  się  z  ogłoszeniem  systeraatu.  List 
Schomberga  zaspokajał  go  cokolwiek :  widział,  że  kościół  nie  ma  przesą- 
dów ogółu,  a  kardynał  rzymski  mógł  coś  lepiej  o  tern  wiedzieć,  jak 
Tydeman  Gize  i  Dantyszek. 

Biskup  chełmiński  (Dantyszek)  zapraszał  Kopernika  wtenczas  na 
wesele  krewnej.  Ale  zajęty  sprawami  zleconemi  sobie  od  Ferbera,  kano- 
nik nie  mógł  się  stawić  na  czas  Dantyszkowi.  Przeprosił  go  listem 
(8  Czerwca  1536).  Kopernik  z  tym  przyjacielem  swoim  ciągle  korrespon- 
dował.  Udzielali  sobie  nawzajem  rad,  nowin,  spostrzeżeń.  Astronom 
miewał  częste  wiadomości  z  zagranicy,  a  mianowicie  z  dworu  króla 
rzymskiego  Ferdynanda.  Dantyszek  znał  wszystkie  stosunki  tego  dworu, 
więc  żywo  go  interesowały  najmniejsze  sprawy  z  Wiednia  albo  z  Toledo.  >) 

W  tem  umarł  biskup  Maurycy.  Król  Zygmunt  Stary  następny  list 
pisał  do  kapituły  warmińskiej: 

„Zygmunt  z  Bożej  łaski  król  etc. 

Czcigodni,  wiernie  Nam  mili  I  To  coście  Nam  odpisali  na  list  Mass 
względem  obioru  Wielebnego  w  Chrystusie  Ojca,  Jana  Dantyszka  biskupa 
chełmińskiego,  któryśmy  Wam  posłali  przez  dworzanina  Naszego  (cubi- 
cularium),  odebraliśmy  już  od  tegoż  samego  sługi  Naszego  (za  jego  po- 
wrotem do  nas).  Dobrze  to  wszystko  rozważywszy,  powodami,  przedsta- 
wieniami Waszemi  i  prośbami,  a  no j więcej  powagą,  którą  utrzymaliście, 
że  nie  odstąpicie  od  pierwszego  zdania  Waszego  za  tymże  Wielebnym 
biskupem  chełmińskim,  na  zasadzie  umów  z  Nami  zawartych,  ze  wszyst- 
kich Was,  których  listę  imienną  do  Nas  przysłaliście,  sądziliśmy,  źe  nastę- 
pujących mężów  do  obioru  Wam  przedstawić  możem,  jakoż  i  przedsta- 
wiamy i  mianujemy  przez  niniejszy  list  nasz:  naprzód  wielebnego  w  Chry- 
stusie Ojca,  Jana  Dantyszka  biskupa  chełmińskiego  i  czcigodnych:  Jana 
Tymermana  kantora,  Mikołaja  Kopernicza  (Copernijcz)  doktora  i  szlache- 
tnego Achacego  de  Trencke,  kanoników  katedralnych  naszego  kościoła 
warmińskiego.  Zgadzamy  się  na  to  i  pozwalamy  Wam,  jak  to  umowy 
wzajemne  dozwalają,  ażebyście  z  tych  czterech  wybrali  jednego  na  bi- 
skupa waszego  kościoła,  który  Wam  za  pożytecznego  zdawać  się  będzie. 

1)  Dwa  listy  Kopernika  do  Baotysska  są  w  Nie»cewieta  ftbier*  Pamiętnik**. 
Jeden  z  dnia  8  Czerwca  1536,  drogi  s  dnia  9  Sierpnia  1597.    Tom  IV. 


Digitized  by  VjOOQ16 


191 


Zresztą  nie  wątpimy,  jak  to  poznaliśmy  z  pisania  Waszego,  że  stoicie 
jeszcze  mocno  przy  zdania  swojem,  że  przedewszystkiem  Wielebnego  bi- 
skupa chełmińskiego  na  miejsce  zmarłego  pasterza  obrać  macie  zamiar. 
Zresztą  bądźcie  zdrowi,  a  módlcie  się  za  szczęście  Nasze  i  następców 
Naszych.  Dan  we  Lwowie,  d.  4  miesiąca  Września  R.  Pańskiego  1537, 
panowaaia  naszego  31."  ^^  ^^  t) 

W  tej  liczbie  kandydatów  przedstawionych  przez  króla  Zygmunta, 
Kopernik  dopiero  trzecie  zajmował  miejsce,  więc  dlatego  nie  był  obrany. 
Zwykle  król  cztery  osoby  sobie  przyjemne,  które  do  wyboru  przedstawiał 
kapitule,,  porządkował  według  stopnia  jak  mu  przyjemne  były.  Kanonicy 
warmińscy  nio  chcieli  i  nie  mieli  powodu  obrażać  króla:  wybrali  zatem 
Dantyszka  biskupa  chełmińskiego.  Osieroconą  katedrę  po  nim  zajął  drugi 
z  kolei  Tydeman  Gize. 2)  Kopernik  po  nim  był  najstarszy.  Gdyby  więc 
doczekał  się  znowu  jakiego  wakansu  biskupiego  na  Pomorzu,  byłby  już 
niezawodnie  biskupem.  Nic  dziwnego,  że  Zygmunt  Stary  przełożył  dwóch 
prałatów  nad  niego.  Dantyszek  i  Gize  położyli  już  zasługi  dla  Rzplitej, 
główniąjsze  od  zasług  Kopernika.  Ieh  wprzódy  potrzeba  było  wynagrodzić. 
Byli  to  ludzie  i  zdolni,  i  uczeni,  i  sławni  razem.  Obadwaj  pisali  i  druko- 
wali dzieła.  Dantyszek  odznaczył  się  w  poezyi  i  w  dyplomatyce.  Gize  zbi- 
jał w  druku  teorye  Lutra.  Obok  nich  Kopernik  błyszczał  tylko  rozgłośną 
ncuką,  która  jeszcze  nie  wydała  żadnego  owocu.  Jeszcze  to  nie  był  uznany 
geniusz  ludzkości,  prawodawca  astronomii.  Te  ostatnie  tytuły  możeby 
w  światłym  królu,  jakim  był  Zygmunt,  przeważyły  inne  powody  stanu, 
ale  nie  mógł  król  Kopernika  wynagradzać  za  to,  co  o  nim  ludzie  rozpra- 
wiali, za  listy  kardynała  Schomberga,  za  tajemnicę  jaką  się  dotąd  okrywał. 
Łat  64  już  żył  Kopernik  a  światło  słoneczne  nie  rozpromieniło  jego  wiel- 
kości Astronom  frauenburgski  błyszczał  jeszcze,  dopiero,  jeżeli  tak  wy- 
razić się  wolno,  tym  bladawym  wieńcem,  jaki  otaczał  w  około  nasze  słońce, 
kiedy  je  niedawno,  przed  kilku  miesiącami  zakryła  ciemna  tarcza  księ- 
życa. I  była  to  dla  Kopernika  wtenczas  chwila,  jak  w  dniu  28  Lipca  1851 
roku  chwila  zupełnego  zaćmienia  dla  słońca.  W  kilka  minut  przecudnie 
zajaśniała  wspaniała  gwiazda  dzienna;  w  kilka  lat  potem  przecudnie  zaja* 
śuiala  genialna  myśl  naszego  Kopernika. 

Za  biskupa  Dantyszka  już  rzucił  Wittenbergę  Retyk  i  pospieszył 


1)  Metr.  ks.  54.  str.  211.  Ten  lift  znajduje  się  też  w  dziele  Jura  j.  w.  itr.  60. 
A£ryan  Krzyżanowski  (Spomnienie  jubileuszowe)  wie  o  tym  liście  z  Janockiego  dzieł* : 
Von  rsren  polnischen  Bucbern:  ale  nie  pisze,  że  był  wtenczas  i  czwarty  kardynał  do  bi- 
skupstwa, Achacy  de  Trencke. 

2)  Gize  jeszcze  w  r.  1519  jako  kanonik  i  officyał  warmiński  był,  nobiKtonany.  Me- 
tryka kor.  ks.  34.  s*r.  100* 


Digitized  by 


Google 


192 


do  Frauenburga,  ażeby  poznać  wielkiego  człowieka  (1539).  Był  to  pier- 
wszy hołd  jawny  oddany  geniuszowi  przez  uczonego  z  Niemiec.  Biskup 
Gize  chciał  poznać  Retyka  i  zaprosił  go  do  zabawy  do  siebie  razem 
z  Kopernikiem.  Bawili  w  gościnie  u  niego  obadwaj  astronomowie  kilka 
tygodni,  nareszcie  powrócili  znowu  do  Frauenburga,  gdzie  Betyk  stale 
zamieszkał.  Poznawszy  tam  bliżej  systemat  Kopernika,  pierwszy  zaczął 
o  nim  pisać  z  wiarą,  która  się  równała  entuzyazmowi.  Retyk  zwał  na- 
szego ziomka  panem  i  mistrzem  swoim  (dominus  ac  praeceptor  meus). 
Najprzód  w  Gdańsku  i  Bazylei  w  r.  1540  drukował  powieść  o  jego  syste- 
macie.  (Naratio  de  libris  revolutionum  Copernici).  Wiat  dwa 
potem  wydał  w  Wittembergu  Trygonometryą  swojego  nauczyciela  (1542), 
za  pomocą  Jerzego  Hartmana,  który  z  bratem  naszego  astronoma  Jędrze- 
jem Kopernikiem  >)  zaprzyjaźnił  się  w  Rzymie.  Nadchodziła  kolej  na  księgę: 
De  revolntionibus  orbium  coelestium,  która  dawała  poznać  nowy  układ 
świata  słonecznego.  Ale  tutaj  zawahał  się  uczony  kanonik  warmiński. 
Już  dawniej  posądzano  go  o  listy  i  związki  ze  Skultetem,  który  rzucB 
suknią  duchowną,  ożenił  się  i  rozpościerał  reformę  na  Pomorzu.  *)  Nie 
wierzono  zatem  czystości  natchnień  katolickich  Kopernika,  lubo  nie 
dał  żadnego  powodu  do  tego  zwątpienia.  Wiek  cały,  to  jest  wszyscy 
spólcześni  Lutra  i  Kalwina  nie  wiedzieli  na  prawdę  w  co;  wierzyć  i  co 
kochać:  ogłaszać  zatem  nowe  teoryc  przeciwne  sławnemu  wyrażeniu  się 
Jozuego:  „stój  słońce!*'  czy  nie  będzie  to  lać  olejem  na  gorejący  gmach, 
czy  nie  będzie  to  rzucać  iskrę  w  materyał  palny?  Kopernik  bał  się  prze- 
śladowania; nie  chciał  spokojności  lat  dojrzałych  poświęcać  na  spory, 
i  narażać  się  na  klątwę  Watykanu.  Już  z  poduszczenia  głów  ciasnych 
jakiś  komedyant  zawczasu  wyszydzał  na  scenie  w  Elblągu  odkryty  przez 
naszego  astronoma  bieg  ziemi:  cóż  by  to  było,  gdyby  pomysły  swoje 
uroczyście  ogłosił?  Teraz  żart  tylko,  potem  może  przekleństwo;  i  zasługa 
i  cnoty  życia  całego  w  dniu  jednym  poszłyby  w  niwecz.  Ale  znowu,  jak 
rzuci  ćw  błoto  myśl  wielką?  Człowiek  każdy  nie  jest  obojętnym  na  sławę, 
jakże  powiedzieć  sobie:  mogłem  być,  a  nie  byłem  nieśmiertelnymi  Ge- 
niusz, jak  Kopernik  odkrywa  światu  prawdy  dla  prawd  samych;  ma  roz- 
kosz w  nauce  i  w  badaniach,  aleć  ma  i  próżność  razem.  Rzuciłby  myśl 
wielką  na  świat  i  może  się  do  niej  nie  przyznał,  gdyby  tak  koniecznie 
wypadło,  ale  jakże  to  boleśnie  zapierać  się  własnego  geniuszu!  Ludz- 
kość nie  zyskała  nic  pod  względem  materyalnym  na  poznaniu  tej  prawdy, 
że  słońce  stoi,  a  ziemia  się  obraca;  dowiedziała  się  tylko  jednej  prawdy, 
która  jednak  nie  sprowadziła  dla  narodów  szczęścia,  nie  nauczyła  ich 
praktycznego  życia.    Mogła  ludzkość   obejść  się  bez  tej  prawdy,  ale  ta 

1)  Moie  Jerzym?  Patrz  genealogią. 

2)  Ambrożego  Grabowskiego  Starożytności  polskie  t.  II.  strona  70. 


Digitized  by 


Google 


193 


prawda  jest  wielką :  wskazuje  na  wszechmocność  Boga,  poezyą  niebios 
zapełnia  widome  i  niewidome  światy.  Myśl  się  korzy  przed  cudami  stwo- 
rzenia -■  a  odkrycie  tej  prawdy,  jest  to  uczenie  wielkości  Boga.  Nie 
ukochał  ten  Stwórcy,  kto  piękności  dzieł  Jego  i  mądrości  nie  wytłumaczył 
bliźnim,  ile  go  na  to  stać  było.  Religijne  więc  i  osobiste  względy  zwal- 
czały skromność  i  bojaźń  wielkiego  męża.  Cóż  mogło  być  dla  Kopernika 
milszego)  jak  wytłumaczeniem  cudów  natury  zakończyć  żywot  swój  na 
ziemi,  żywojt  poświęcony.  Bogu,  ludzkości  i  doczesnej  ojczyźnie?  Inne 
prace,  to  były  prace  chwilowe.  Systemat  słoneczny  miał  być  kamieniem 
węgielnym  całego  żywota.  Wszystko  więc  razem  zmuszało  Kopernika, 
ażeby  dał  poznać  wielkie  swoje  dzieło  Europie. 

Astronom  nasz  postanowił  więc  przed  samą  śmiercią  wydać  księgę: 
De  revolutionibu8.  Nad  grobem  już  wielkiego  męża  miały  odbywać  się 
walki,  jeżeli  jakie  będą.    Kopernik  zgadywał  przyszłość. 

Retyk  zjechał  do  Saxonii  z  próżnemi  rękoma.  Ale  Gize  wyprosił 
nareszcie  u  przyjaciela  rękopism.  Kopernik  siadł  i  napisał  przedmowę 
do  Pawła  III,  któremu  dedykował  swoje  dzieło.  Światły  papież  przyjął 
z  ochotą  tę  szlachetną  ofiarę;  znał  się  na  matematyce  i  w  nauce  Koper- 
nika nie  widział  błędu.  Z  uczuciem  też  niewypowiedzianej  pokory  i  poświę- 
cenia się,  oddawał  Pawłowi  Kopernik  tę  pracę  swoje,  trudy  nocy  bezsen- 
nych i  spostrzeżeń.  Lat  36  chował  je  w  ukryciu  przed  światem,  lękając 
się  odpowiedzialności  nie  przed  Bogiem,  ale  przed]  ludźmi.  Z  ufnością 
też  ludziom  powierzał  teraz  tajemnice  swojego  rozumu. 

Gize  dzieło  Kopernika  odesłał  Eetykowi  do  Norymbergi.  Oddano 
je  zaraz  do  druku  którego  pilnował  sam  wydawca  Jan  Schoner  i  Jędrzej 
Ozyander.  Najpierwszy  exemplarz  przysłano  autorowi  do  Frauenburga; 
ale  mąż  wielki  już  dogorywał:  spojrzał  tak  na  swoje  książkę,  jak  Alexander 
Jagiellończyk  rozśmiał  się  przed  śmiercią,  że  Tatarów  pobito  pod  Kłeckiem, 
i  oddał  duszę  swoje  Bogu  we  Frauenburgu  20  Maja  1543.  Gize  osobnym 
listem  doniósł  o  tej  stracie  Retykowi. 

Zwłoki  jego  spoczęły  w  tumie  katedralnym  po  prawej  stronie  wiel- 
kiego ołtarza,  nakryte  płaskim  tylko  kamieniem. 

Żył  Kopernik  lat  70,  miesięcy  3  i  dni  5.  Na  cześć  jego  biskup 
warmiński  Kromer  postawił  pomnik  w  kościele  frauenburgskim  ze  stoso- 
wnym napisem  łacińskim: 

D.    O.    M. 

R.  D.  Nicolao  Kopernico  Thorunensi 

Artium  et  medicinae  Doctori 

Ganonico  Yarmiensi 

Praestanti  astrologo  et  ejus 

Disciplinae  Justauratori  Martinus 

Kopenńkijana  t  JZ  13 


Digitized  by 


Google 


194 


Cromems  Episcopus  Varmiensis. 
Honoris  et  ad  posteritatem  memoriae 
causa  posui 
Anno  Christi  MDLXXXI. 
Ale  z  npływem  czasu  i  pomnik  Kromera  zniknął  bez  śladu,  i  zatarł 
się  napis  na  grobowcu.    Na  pokrywającym  ostatnie  mieszkanie  Koper- 
nika głazie  ciosowym,  a  na  równi  z  kamienną  podłogą  leżącym,  już  zale- 
dwie kilka  liter  rozpoznać  można.    Zapobiegając  przeto  zupełnej  z  cza- 
sem zagładzie  pamiątki  grobowej  tak  wielkiego  męża,  prałaci  i  kanonicy 
katedry  warmińskiej  położyli  obok  wielkiego  ołtarza,  w  kilkołokciowem 
wyniesieniu  na  ścianie  inny  napis,  prosty  i  szczery,  bez  szumnych  wstę- 
pów i  pochwał,  ozdobiony  portretem  Kopernika,  następujący:    Nicolao 
Copernico  Thoruniensi  Cathedralis  hujus  eclesiae  Varmiensis  olim  Cano- 
nico  Astronomo  celeberrimo  Gujus  nomen  et  gloria  Utrumąue  reple?it 
orbem  monumentum  hoc  in  fraterni  amoris  aestimationisąue  Tessenun 
Praelati,  Canonici,  totumque  Yarmiense  Capitulum  Posuere. 


Julian  Bartoszewicz. 

25  Września  1851. 


Digitized  by  VjOOQ16 


ŻYWOT 

MIKOŁAJA  KOPERNIKA 

(GWIAZOARZA) 

SKREŚLIŁ 

JAN   RADWAŃSKI.') 


Kajwyiazy  aakm  śadartalalka  chwały 
Wytarto  Niebu  maiki  stwanaala! 

Jaka  mjiU  jaka  cawila  w  Koparałka  dauy 

Jadaa  pnalot  rosaau  Wędy  wlakaw  ktaaty! 

Pawatal  Koparaik  —  daaaaać  wtąpila! 

(Z  Ody  aa  pocawałf  Koparałka  prsaa 
Ładwika  Oiińikiaf  o  r.  1808). 

\iq  wiele  jest  tego  rodzaju  ludzi,  co  zmieniają  pojęcia  w  narodzie  swoim 
—  mało  bardzo  takich  co  powodują  całkowite  przeobrażenie  pomysłów  i  wy- 
padków dociekań  całego  oświeconego  świata. 

Ci  ostatni  są  to  geniusze  globu.  Oni  to  pierwsi  stawiają  opór  prą- 
dowi stosunków  w  jakim  zostają  z  takiem  natchnieniem  i  mocą,  iź  bieg 
cały  zmieniają  wymiarów  i  nowym  torem  w  nowe  zdążają  cele.  I  środków 
i  celów  sami  są  oni  twórcami,  panami.  Zgruchotany  ten  niezawodnie 
zaraz  lub  w  potoku  czasu,  który,  aby  nie  uledz,  wszystkie  cięciwy  sił 
swych  naprężył.  Potęga  geniuszu  wszystko  przełamie  —  swoje  postawi 
na  widowni.  Duch  jego  wszystkie  czasom  skrupia  na  się  przeciwu,  prze- 
kleństw i  zemsty  pociski  —  nie  ulega  choćby  zmuszon  był  cielesne  z  tego 
powodu  w  grób  rzucić  powłoki  Geniusz  prze  sobą  jako  arcymistrz  przy- 
szłości! nie  potrzebuje  się  zawsze  wytężać  i  docierać  do  ostatka  walki 


1)  Życioryi  ten  luśno  wydany  w  Krakowie  1853  w  drakami  Cimi  in  8. 


Digitized  by 


Google 


196 


aby  dokonał  swego,  bo  duch  jego  włada  nawet  w  milczeniu  —  po  śmierci 
cielesnej  działa  słowem  jakie  wypuścił,  rzutami  jakie  nakreślił,  bujnością 
jaką  rozplenił,  rozłożystością  jaką  zajął,  wonią  wyższego  namaszczenia 
jaką  dla  ziemi  po  sobie  zostawił. 

Jednym  z  takich  potężnych  geniuszów,  tych  słońc  ludzkości,  był 
Mikołaj  Kopernik  gwiazdarz.  „Jeźli  co  z  rzeczy  ludzkich  rościć  sobie 
może  prawo  do  nieśmiertelności,  to  zapewne  geniusz"  powiedział  Dmo- 
chowski. Tak!  nieśmiertelny  on  u  wszystkich  narodów  i  po  wszystkie 
czasy.  Zdaje  się  jakby  wszystkie  globy  wiedziały  o  nim,  zesłały  go  — 
bo  ich  prawa  i  naturę  spisał  dla  ziemi. 

I  wszedłszy  nad  zmysłów  ścieśnione  granice 
Tam  on  zdobył  nieznane  ludziom  tajemnice. 

(L.  Osiński). 
Mikołaj  Kopernik  odznaczający  się  wśród  uczonych  w  starym  porząda 
rzeczy— geniusz  do  nowej  przemiany  cichy— acz  walki  za  życia  nie  wzniecił, 
wypowiedział  ją  po  śmierci,   pewny,  że  prawda,  którą  zdobył,  jest  wie- 
kuistą siłą,   że  duch  jąj  zwycięży,  wszystkich  przejmie,  pogodzi.    Któż 
z  koliska  ziemskiego ,  będąc  przeciw  niemu ,  ostał  się  na  chwilę  ?    Jak 
zaś  był  pewnym  tego  Kopernik,  pisze  sam  w  przedmowie  do  Pawła  HI 
Ojca  świętego:   „Aby  uczeni  jak  i  nieuczeni  wiedzieli,  że  niczyjego  nie 
lękam  się  sądu,  Tobie  Ojcze  najświętszy  przypisać  moje  dzieło  postano- 
wiłem." Józef  Skaliger  (1540—1609)  założyciel  Chronologii  nazwał  Ko- 
pernika mężem  nad  wszystkie  pochwały  wyższym,  mężem  którego  ród 
ludzki  patryarchą  tej  umiejętności  mianował  1 
Mów  powiedz  szanowny  Cieniu 
Jak  wielki  moment  drugim  twórcą  postać. 

(L.  Osiński). 
Zdumiony  Bóstwa  obrazem 
Kiedy  twój  umysł  stworzenia  dociekał, 
Objaw  znów  czucie,  kiedyś  ujrzał  razem 
Tryumf  natury,  prawdy  i  człowieka. 

(L.  Osiński). 
„Geniusz  —  mówi  p.  Julian  Bartoszewicz  —  trzeba  mieć  ciągle  przed 
oczyma  —  wszakżeć  geniusz  świeci  pokoleniom  i  wiekom  —  geniusz  na- 
tchnieniem obdarza,  zapala  umysł  i  podnosi  serca." 

Oto  mąż,  o  którego  jak  o  Homera  dobijają  się  narody:  —  Czecho- 
vne  wspominają,  że  prapradziad  jego  z  Czech  pochodził— Niemcy  środkowe 
stąd,  że  Czechy  ulegały  berłu  niemieckiemu,  i  nawet  na  domiar  dowodzą, 
że  ojcowie  jego  pochodzili  z  Westfalii  —  i  tym  końcem  ku  pamięci 
w  Walchalli  popiersie  jego  postawili  —  Prusy,  że  się  w  Tomowi*  (To- 
runiu) rodził,  a  jak  twierdzą,  w  Królewcu  pierwsze  brał  nauk  początki 


Digitized  by  VjOOQ16 


1^7 

Dlatego  to  w  roku  1843  Niemcy  miały  obchodzić  pamiątkę  jubileuszową. 
W  bieżącym  roku  w  Tornowie  stawia  mu  rząd  Pruski  pomnik !  Niech  go 
sobie  przywłaszczają,  boć  on  wszystkim  przyświeca  jak  słońce  na  niebie. 
Wszakże  co  do  narodowości  wszystkie  spory  rozstrzygnięte  ostatniemi 
czasy  —  jest  rodu  polskiego  —  i  choćby  nie  to,  że  w  Polsce  się  rodził, 
że  się  wyraźnie  pisał  Polakiem,  to  ów  król  piśmienny  Fryderyk  II  Wielki 
powiedział,  i  sam  najlepiej  spór  rozciął:  „Tomowo  (Toruń)  nie  jest 
objęte  tą  częścią  Polski  która  mi  się  dostała  —  lecz  w  miasteczku  War- 
mijskim  wzniosę  pomnik  na  grobie  sławnego  Kopernika/1  Jakkolwiek- 
bądź  powiemy  tu  w  krótkości  cośmy  dotąd  odnośnie  do  jego  narodowości 
i  żywota  spotkać  po  pismach  o  nim  gdzie  mogli.  Szczupłe  nader  do 
tego  ostatniego  znajdiyem  pamiątki. 

Dnia  19  Lutego  1473  z  Mikołaja  Kopernika  i  Barbary  Wąjselro- 
dowy  (według  innych  Wacelrodowy)  urodził  się  w  Tornowie  mazowieckiem 
(Toruniu)  Mikołaj  Kopernik  gwiazdarz  wspomniony;  według  wywo- 
dów przez  Adryana  Krzyżanowskiego  poczynionych,  po  mieczu  i  po  kądzieli 
rodu  Polskiego.  Z  tym  dniem  %  błysnęła  gwiazda  i  zaświeciła  na  widno- 
kręgu Polski:  Akademia  Krakowska  jak  i  państwo  do  najwyższej  po- 
tęgi wzrastać  poczęły.  Oto  rodowodu  wzmianka:  Przodkowie  Astronoma, 
dziadowie,  Mikołaj  Kopernik  i  żona  jego  Katarzyna  z  Modlibogów  spo- 
krewnieni —  jak  się  doczytać  można  w  różnych  wspominkach  Ambrożego 
Grabowskiego  i  innych  —  z  innemi  Kopernikami  w  Polsce  jak  n.  p. 
w  Tornowie  (Toruniu)  osiadłymi,  a  ze  Szląska  pochodzącymi,  przybyli 
z  Czech  w  końcu  14  stólecia  do  kraju  Polskiego,  do  Krakowa,  i  w  roku 
1396  przy  świadectwie  Mikołaja  Dąbrowy  obywatela  krakowskiego,  de 
prawego  rodu  i  dobrej  sławy  są,  przyjęli  obywatelstwo  w  Krakowie, 
mieście  swobodami  natedy  obywatelskiemi  opatrzonym  i  z  nauk  poczy- 
nających już  kwitnąć  sławnym.  —  Rodzina  Koperników  była  więc  mie- 
szczaninami  polskimi,  trudniąca  się  przemysłem  rękodzielnictwem  —  a  jako 
taka  rozsiedlająca  się  według  okoliczności  i  w  miarę  rozplemiania  się 
dalszego. 

Przejdźmy  teraz  do  wychowującego  się  naszego  astronoma. 

W  10  wieku  życia  odumarł  go  ojciec.  Wuj  więc  jego  Łukasz 
Wajselrod  (Wacelrod)  człowiek  uczony,  Dr.  obojga  praw,  kanonik  War- 
mieński ')  później  biskup,  rozciągnął  opiekę  nad  domem  szwagra  swego 
a  temsamem  i  nad  młodzianem  Mikołajem;  jak  się  zdaje,  jedynym  był 
swojego  siostrzeńca  dobroczyńcą.  Teraz  poczęły  się  puszczać  pióra  skrzy- 
deł geniusza,  któremi  potem  przed  burzą  miał  wzlecić  w  górę,  aby  obąj- 


1)  Nie  Warmijski,  bo  Warmień  osyli  Orneta  miaito  (Wormdifct)  akad  nazwa  litmi 
Warmieńskiej  osyli  Warmii  (Ermeland). 


Digitized  by 


Google 


198 


rżeć  stanowisko  światów.  Teraz  duch  jego  więcej  zaczął  się  wyosabniać: 
będąc  bez  ojca,  już  więcej  myśl  zwracał  w  siebie,  acz  jego  zastępcę  miał 
w  wuju.  Już  w  nim  obudzały  się  pewne  niepokoje  jakie  znamionują  ge- 
niusz, który  ma  przebyć  trudny  swój  zawód.  Popęd  jakiś  uczuwany  — 
śmierć  ojca  —  łzy  matki  po  stracie  męża  —  przyjęta  opieka  —  oto  po- 
wiewy, które  razem  igrać  musiały  w  piersi  przyszłego  tworzyciela. 
O  bóle,  gorycze,  wy  polotu  skrzydła! 
O  piersi  popędy ....  rysy  malowidła! 

Pierwsze  nauki  Kopernik  pobierać  miał  w  szkole  Toruńskiej,  a  mość 
i  od  swojego  wuja.  Pono  na  to  nie  ma  szczegółowych  dowodów.  Poka- 
zywał znać  wiele  dowcipu,  bystru  i  samodzielności,  obok  szybko  nabytej 
nauki,  skoro  wqj  181etniego  młodziana  zachęcał,  aby  się  z  Tornowa  udał 
do  szkoły  głównej  Krakowskiej.  Nie  tak  widać  twarde  były  stosunki 
społeczeńskie  i  przeprawy  natedy,  jak  brak  podobnych  wiadomości  do- 
myślać pozornie  się  każe,  skoro  181etni  młodzieniec  zachęcony  puszcza  się 
naówczas  w  odległe  strony.  Jakoż  w  r.  1491  staje  w  Krakowie  i  zapisuje 
się  w  poczet  uczniów  szkoły  głównej  Krakowskiej  pod  rektorstwem  Ma- 
cieja z  Kobylina.  Głównie  miał  się  poświęcić  matematyce  i  astronomii 
pod  Wojciechem  Pomianem  z  Brudzewa  (Brudzewskim)  który  tłumy  ścią- 
gał młodzieży  z  ościennych  krajów  jako  najznakomitszy  matematyk 
i  gwiazdoznawca  swojego  czasu.  Podają  niektórzy  pisarze  (Popliński),  że 
w  Krakowie  przykładał  się  do  greckiego  i  łacińskiego  —  a  nawet  (Ozyński 
Jan)  że  i  do  lekarnictwa.  Wszelako  nąjgorliwiej  miał  się  zająć  wykładem 
Wojciecha  Brudzewskiego.  Jakoż  przejmuje  on  wkrótce  zawód  nauczy- 
ciela swego  —  nauczyciel  niedługo  potem  ustępuje Oto  bo  Olbracht 

(Wojciech)  na  wyborach  Piotrkowskich  królem  obrany  po  Kazimierzu  Ja- 
giellończyku —  jego  sekretarzem  zostaje  Brudzewski,  katedrę  opuszcza 
zniewolony.  W  Koperniku  nabrzmiewa  pierś  — dojrzewają  skrycie  wiel- 
kie zamiary,  nowe  odkrycia  praw  świata ....  a  w  tern  Kolumb  odkrywa 
Amerykę! . . . .  Oto  olbrzymie  ruchy  ducha  owego  czasu .... 

Dwie  lecie  spędził  Kopernik  na  nauce  w  Krakowie  (1491-1493) 
według  innych  pięć  lat.  Nie  ubiegał  on  się  o  żadne  stopnie  akademickie, 
o  ile  dotąd  wiadomo.  Być  może,  że  umysł  w  cichości  nurtowny  do  wywo- 
łania zmian  i  walki  sposobiący  się,  uważał  przechodzenie  form  akade- 
mickich albo  zawczesne  dla  siebie,  albo  go  w  nieporozumiewania  wprawia- 
jące i  kłócące  go  w  teoryach  i  obrazach  podawanych  z  własnemi  Nie 
kładziemy  tu  nic  statecznego,  pewnego.  Może  się  to  jeszcze  wyjaśni. 
Podają  dalej,  że  dwie  lecie  nie  wiadomo  gdzie  i  na  czem  spędził  — 
dość  że  w  r.  1495  mając  lat  22  wybiera  się  do  Wszechnic  Włoskich:  — 
wtedy  właśnie  mistrz  jego  Brudzewski  udawał  się  na  Litwę  z  królem 
Olbrachtem. 


Digitized  by  VjOOQl6 


199 


Wszechnica  Krakowska  słynęła  przed  Kopernikiem  i  za  niego  nad 
wszystkie  inne  w  Europie,  prócz  innych  nauk  szczególniej  fizycznemi, 
matematycznemi  umiejętnościami  i  astronomią  —  acz  drzewiej  nie  zby- 
wało jej  na  wyprzedzającym  Włochy  Grzegorzu  z  Sanoka  profesorze  filo- 
logii i  nauk  wyzwolonych,  który  pierwszy  uznał  czczość  dyalektyki  i  do 
zamiłowania  poetów  zachęcał  z  zapałem,  podając,  że  pierwej  umysł  mło- 
dzieży przeprowadzić  trzeba  przez  naukę  krasomówczą  i  rymotwórczą  dla 
ogładzenia  i  zaostrzenia  jej  dowcipu  czytaniem  dzieł  wzorowych  w  każdym 
rodzaju.  Kraków  może  za  życia  Kopernika  nie  miał  drugiego  lub  trze- 
ciego Grzegorza  Sanockiego  (bo  ten  przed  r.  1451  a  zatem  na  22  lat 
przed  urodzeniem  Kopernika  ustąpił  z  pola  prac  akademickich);  kiedy  tym- 
czasem we  Włoszech  rumnął  sławy  rozgłosem  wiek  Medyceuszów,  wiek 
literatury  greckiej,  łacińskiej,  historyi  i  lekarnictwa.  Wielu  cudzoziemców 
wybierało  się  wtedy  tamże,  chcąc  się  nauczyć  grecczyzny,  a  niektórzy 
»iby  poznali  dzieła  astronomii  Greków  —  o  której  z  Polski  rozlegał  się 
naokół  rumor,  bez  opierania  się  na  greckich  dziełach  —  Kopernik  zaś 
czyby  tam  nie  wyczerpnął  poparcia  wielkiego  swego  pomysłu,  obeznawa- 
jąc  się  mocniej  i  w  źródle  z  literaturą  Greków  o  astronomii,  bo  ich  księgi 
wtedy  były  nadzwyczajną  rzadkością  a  tych  nie  mógł  mieć  tak  łatwo 
pod  ręką.  I  to  także  niemałym  było  dlań  pochopem  do  tej  podróży, 
aby  sprawdzić  owe  przepowiednie  i  urocze  wykładów  wspomnienia,  które 
się  odbijały  po  Sanockim  Grzegorzu,  i  aby  to  nowe  łuną  tylko  po  nim 
bleszczące  światło  słowa  w  literaturze  pięknej  ujrzeć  na  jawie  i  starej 
kolebce  Rzymian.  Włochy  bowiem,  jak  rzekliśmy,  w  tym  duchu  się  na- 
teraz  przebudziły,  jakim  dawniej  głośno  przemawiał  Sanocki. 

Geniusz  rosnący  wszędzie  się  rzuca,  wszystkiego  dotyka,  a  obszar 
szybko  obejmuje.  Kopernik  zatrudniał  się  gwiazdarstwem  z  popędu, 
z  upodobania  —  Lekarnictwem  dla  dojścia  praw  wewnętrznych  istot 
stworzonych  (i  pożytku  chorych  jak  później  zobaczymy)  —  Językoznawstwem 
starożytnem,  jako  kluczem  do  rozmaitych  wiadomości  rozsianych  po  da- 
wnych księgach  i  jako  jedynem  słowem  porozumienia  się  ówczesnego 
świata  —  Filozofią  dla  dojścia  praw  i  prawd  rozumu  i  wiedzy. 

Bawił  we  Włoszech  lat  4  (1495—1499)  na  nauczaniu  się.  W  Padwie 
najprzód  stanął  i  zaciągnął  się  do  Album  Polaków,  poświęcając  się  lekar- 
nictwu  i  obszarowi  filozofii  —  i  4  lata  w  tych  przedmiotach  pracował, 
a  dał  pokój  astronomii,  bo,  jak  podają,  z  książki  Brudzewskiego  jej 
uczono.  !)  Wśród  tego  jakby  w  gościnę  zawitał  do  Bolonii,  dla  poznania 


1)  Przez  Brudzewskiego  (Jak  podaje  Jan  Csyński)  wyszły  w  Medy olanie:  Commm- 
tarta  utifosima  in  theoricis  planetarwm  etc*  Były  ono  uważane  za  najlepszy  wykład 
systematu  planetarnego 


Digitized  by 


Google 


200 


się  ze  sławnym  naówczas  we  Włoszech  astronomem  Dominikiem  Maryi 
Novarrą  o  kilka  lat  odeń  starszym,  któremu — jak  mówi  Retyk  — poma- 
gał w  spostrzeżeniach,  acz  imię  już  znakomite  mającemu. 

Wrócił  potem  Kopernik  do  Padwy  i  doktoryzował  się  w  r.  1499 
z  medycyny  i  filozofii,  a  Mikołaj  Vernia  wkładał  mu  wieniec  doktorski 
dwojga  umiejętności.  Aliści  naszego  doktora  zachęcał  Marya  Novarrado 
oddania  się  zupełnego  astronomii.  Kopernik,  jakkolwiek  doktor  wspom- 
nionych  nauk,  nie  opuszczał  bynajmniej  gwiazdoznawstwa,  rozszerzał  on 
tylko  obręb  powszechnej  wiedzy  ludzkiej,  do  której  zamierzał  nowe  podać 
podwaliny  —  dążył  on  do  wyobrażenia  jednoty  i  ześrodkówości.  Wyna- 
lezione później  i  obliczone  przezeń  zasady:  jednościowość,  przyciągłość 
i  podobność  kiedyś  w  świecie  moralnym  wielką  odegrają  rolę.  —  Wśród 
tych  nauk  pierwej  i  obecnie  Kopernik,  czy  z  upodobania  czy  z  potrzeby 
przerysowania  tego  co  mu  wypadnie,  zwłaszcza  w  podróży,  przykładał 
się  chwilami  do  rysownictwa  i  malarstwa.  Podają,  że  nie  tylko  robił  krajo- 
widoki,  ale  się  nawet  odznaczył  wizerunkami  dobrego  podobieństwa. 

Sława  uczonego  i  genialnego  Kopernika  szerzyć  się  po  Włoszech 


Ten  sam  Marya  Novarra,  polecił  naszego  ziomka  na  profesora  astro- 
nomii do  Rzymu  papieżowi  Aleksandrowi,  który  go  wezwał  do  tej  starego 
świata  i  ćhrześcian  stolicy ....  a  Kopernik  miał  wówczas  lat  26.  Przyjął 
to  wezwanie  z  miłą  skromnością. 

Tłumnie  się  młodzież  zbiegała  ze  wszystkich  stron  porywana  odgło- 
sem, że  jakiś  wielki  w  młodem  ciele  geniusz  wezwany  przez  papieża, 
zasiadł  w  stolicy  globu  na  katedrze  prawa  wszechświatowego.  Historya 
bowiem  Gymnasii  Patavini  powiada,  że  Kopernik  w  Rzymie  przewyższył 
w  sławie  Maryą  Novarrę. 

W  Rzymie  w  r.  1500  uważał  zaćmienie  księżyca. 
Sława  ztąd  rozlegała  się  na  cały  świat  o  nim.    Muller  Regiomon- 
tanus,  co  zdobył  później  podziwienie  matematyków  i  zyskał  względy 
książąt  europejskich,  obudził  w  sobie  popęd  przez  zazdrość  ku  Koper- 
nikowi 

Noc  była:  księżyc  toczył  swój  wóz  złoty. . . . 
Człek  we  śnie  lubym  z  trosków  się  wyzuwał. . . . 
Tchnęły  spoczynkiem  ziemiańskie  istoty — 
Bliższy  niebianów  sam  Kopernik  czuwał! 

(L.  Osiński.) 

Smutne  wypadki  rządów  Aleksandra  VI  papieża  znagliły  wyjazd 
Kopernika  z  Rzymu  do  Polski.  Powrócił  w  r.  1502  i  osiadł  w  Krakowie. 
Z  chlubą  przyjmowała  stolica   Polski  uwieńczonego  w  Padwie  doktora 


Digitized  by 


Google 


201 


filozofii  i  medycyny,  zaszczytnego  profesora  astronomii  w  Rzymie.  Tutaj 
między  uczonymi  mistrzami  i  dawnymi  znajomymi  spółtowarzyszami  prac 
akademickich,  podnosił  sławę  wiekopomnej  pamięci  swego  nauczyciela 
Brudzew8kiego  —  tutaj  wielkie  dzieło  zakreślał. 

Gdy  natedy  stan  duchowny  otwierał  pole  swobodnego  zawodu  prze- 
dewszystkiem  i  do  wszystkiego,  gdy  może  i  woj  Łukasz  Wajselrod  (Wacel- 
rod),  biskup  Warmiński  już  naówczas  zachęcał  go  do  tegoż  —  Kopernik 
obrał  stan  kapłański.  Pierwszy  profesor  Rzymu  staje  się  teraz  skromnym 
uczniem  wykładu  kapłańskiej  nauki;  poczem  w  Krakowie  wziął  święcenia 
pono  z  rąk  Konarskiego  biskupa  krakowskiego  i  Zaremby  suflragana.  ') 

A  tak  stuwiecznej  nocy  rozpędzając  cienie, 

Kopernik  iskrę  niebiańską  rozniecił, 

Odróżnił  Boską  prawdę  i  złudzenie .... 

Zwyciężył  przepaść  i  ziemię  oświecił! 
Przez  7  lat  Kopernik  zostawał  od  swego  przybycia  z  Rzymu  w  Kra- 
kowie. Chwile  prac,  postanowień  i  innych  okoliczności  człowieka  geniuszu, 
ważne  są  i  wielkie  rzucają  światło  na  jego  charakter  i  miejscowe  sto- 
sunki kraju  i  osób.  Mało  doszło  nas  tego  rodzaju  pamiątek  tyczących 
się  Kopernika.  Popliński,  autor  Historyi  prozy  Polskiej  wzmiankuje:  iż 
w  r.  1504  w  Krakowie  zapisany  w  gronie  akademików.  Kiedy  zaś  został 
wyświęcony  —  czem  się  szczególniej  zajmował  i  w  jakich  dobach,  dotąd 
z  pewnością  nie  wyświecono.  Gzy  przed  czy  po  wyświęceniu,  zatrudniał 
się  w  chwilach  wolniejszych  przekładem  i  wydaniem  moralnych,  wiejskich 
i  miłosnych  listów  Teofilakta.  W  Krakowie  w  r.  1509  obserwował  zaćmienie 
księżyca.  Tu  także  dokonał  dzieła  wiekami  niepożytego  De  rwolułionibus 
orbium  coelestium,  albo  przynajmniej  po  większej  części  nakreślił.  Tu 
także  zaczął  pono  pisać  jako  poeta  —  obok  tylu  przymiotów!  —  w  młodszej 
i  gorętszej  wyobraźni  ów  poemat  Sepłem  sidera  (które  wyszły  w  Krako- 
wie u  Cezarego  w  4ce,  ofiarowane  papieżowi  Urbanowi  VIII)  czyli  Siedm 
Ody  każda  o  7  strofach  tak,  iż  7  razy  7  czyni  49.  „Miał  tę  myśl  (pisze 
Przybylski),  iż  gdy  u  starych  astronomów  według  Hygina  48  konstellacyi 
(gwiazdogromad)  liczono,  on  przydał  jedne,  49  ich  wyrażając,  jako  w  licz- 
bie 7  doskonałej  i  znaczącej  materyą  świętą;  w  1)  Odzie,  Chrystus  od 
Proroków  obiecany,  w  2)  od  Patryarchów  pożądany,  w  3)  z  Panny  uro- 
dzony, w  4)  Obrzezany,  w  5)  od  3ech  mędrców  uczczony,  w  6)  w  kościele 
stawiony,  w  7)  między  doktorami  siedzący."  Poezya  ta  musiała  być 
w  ukryciu  skoro  dopiero  Jan  Broski  medycyny  Dr.  w  książnicy  Akademii 
krakowskiej  ją  wynalazł. a) 

1)  Nie  ma  o  tern  wzmianki  w  Katalogu  Biskupów  Krakowskich  przez  X.  Kan. 
Łotewskiego   bisk.   Joppej,  —  i  tenże   autor  co  do  tego  nigdzie  napomknienia  nie  znalazł. 

2)  Patrz  „Słownik  poetów  polskich  przez  Juszyńskiego"  ztr.  199. 


Digitized  by 


Google 


202 


Z  końcem  r.  1510  opuszcza  Kopernik  Kraków  i  udaje  się  do  Warmii 
zaproszony  przez  wuja  swego  na  przeznaczoną  tamże  dla  siebie  kanonję- 
Stanął  najprzód  w  Tornowie  (Toruniu).  Ów  wuj  biskup,  opiekował  się 
rodziną  Kopernika  naszego.  Wiekiem  już  schylony,  przeczuwając  bliski 
swój  koniec  (w  dwa  lata  umarł  1512)  sprowadził  Kopernika,  zdaje  się 
w  miejsce  siebie,  dla  podjęcia  opieki  nad  rodziną. 
Uciszone  Bałtyku  przyjęły  go  brzegi 

Tam  zważał  układ  świata  mierzył  planet  biegi 

Nigdy  go  tak  nie  zajął  ten  widok  wspaniały. 
Zdało  się  że  oglądał  miejsca  swojej  chwały. 
Osiadł  tedy  w  Warmii  Kopernik  i  przez  33  lat  przebywał  w  niej 
—  aż  do  śmierci. 

Po  odjeździe  z  Krakowa  nie  długo  bawił  w  Tornowie  mazurskiem 
(Toruniu)  —  przeniósł  się  do  Narzyc  (czyli  Frauenburga)  »)  nie  daleko 
rzeki  Bandy  i  tamże  jako  kanonik  w  37  r.  życia  zajął  swą  stale.  Tu 
rozpoczyna  się  niezmiernie  szeroki  jego  zawód  jako  kapłana,  obywatela, 
mechanika,  lekarza  i  polityka,  prócz  głównego  zakresu  astronoma.  Geniusz 
tylko  twórczości,  nauki  i  dobroci  tyle  zdziałać  może.  Wszystkie  umie- 
jętności, których  nabył  z  nauki  lub  z  doświadczenia  i  działalności  geniusza 
swego,  tu  zastósowywał.  Był  kapłan  zeń  pobożny,  uczucia  boskie  prze- 
wodniczyły mu  we  wszystkich  poszukiwaniach  i  czynach.  Dążyły  one 
przy  odkryciu  praw  świata  gwiazdowego  do  znalezienia  harmonii  i  jedności 
jaka  była  zadaniem  wszystkich  filozofów  i  teologów.  Kopernik  zebrał  je 
w  swem  życiu,  w  swych  pracach  i  pismach.  Przyszłość  wiele  jeszcze 
z  nich  czerpać  będzie  i  kiedyś  może  ogromną  wystawi  budowę.  —  Był 
zeń  obywatel,  bo  na  sejmie  głosił,  że  po  Bogu  należymy  wszyscy  prawu 
i  krajowi,  i  że  winniśmy  mu  ofiary  z  naszego  mienia,  z  naszego  bytu.  Na 
zgromadzeniach  posłów,  kiedy  widział  oziębłość  i  prywatę,  odwoływał  się 
gorąco  do  najwznioślejszych  uczuć  i  pomyślności  kraju.  Dobro  publiczne 
najpierwszem  było  u  niego  wahadłem.  Wszystkie  czyny  Kopernika  zgodne 
były  z  tem  twierdzeniem;  miał  też  potęgę  gromką  uczucia  i  słowa  gdy 
powstawał  przeciw  nadużyciom.  Cierpiącej  ludzkości  szedł  w  pomoc 
praktycznym  sposobem,  poddając  rozmaite  urobki  z  przemysłu  swego.  — 
Był  zeń  mechanik  i  t.  d.  gdy  miasto  Narzyce  na  górze  położone  zaopa- 
trzył w  wodę  sławnymi  wodociągami  i  dla  dogodności  miasta  młyn  wy- 
stawił według  pomysłu  swego.  Własną  ręką  wyciesywał  lub  strugał 
narzędzia;  własną  ręką  zrobił  sobie  swego  wynalazku  narząd  ku  pomocy 
swych  spostrzegań  gwiazdarskich  (Czyński  podaje  rysunek  jego).  Zważmy 
że  za  niego,  zasady  mechaniki  i  fizyki  były  w  kolebce  —  dalowidło  (tele- 


1)  Fnwibtnrg,  według  Jeografii  X.  Frań.  Siarwyńikiego  w  Warmwie  1794. 


Digitized  by  VjOOQl6 


203 


skop)  nie  było  jeszcze  wynalezione,  zegary  wahadłowe  nie  były  znane. 
Z  narzędziem  z  3.  kawałków  drzewa  złoźonem  pozwolił  mu  Bóg  doścignąć 
tajemnic  stworzenia,  tłumaczyć  ruch  niebieski  i  otwierać  nową  drogę  do 
poszukiwań  rodowi  ludzkiemu.    Dotąd  świat  miał  swe  granice  =  prze- 

strzeń Kopernik  rozszerzył  go  bez  końca,  w  bezstrzeń  —  nasze  słońce 

z  swemi  towarzyszami  i  drabantami  jest  tylko  punktem  niezmierności 
stworzenia  —  inne  słońca  mają  panować  na  innych  zakręgach,  a  moc 
Boga  rozciąga  się  na  bezkon  i  bezwiek.  Tycho  Brahe  (z  powodu  tego 
narzędzia)  powiada:  ^Kopernik  dokonał  tego,  co  nie  było  dozwolonem 
dopełnić  żadnemu  z  śmiertelników  od  początku  świata.  Co  jest  wyższego 
nad  geniusz?  Kiedyś  olbrzymy,  chcąc  nieba  dosięgnąć,  zgromadzali  góry 

i  stawiali  jedne  na  drugie  jak  Pelion  Ossę  i  Etnę i  niedosięgli ;  — 

Kopernik  ufny  w  potęgę  geniuszu  drobnemi  drewienkami  przewyższył 
wzniosłości  Olimpu.  „Ule  is,  qui  coelo  genitus  coelestia  tenis  progenuit. " 
A  ów  zegar  światowy  podziwienie  obudzający!  Wszak  czytamy  w  dziele 
Kopernik  et  ees  travaux  p.  Jean  Czyński,  że  należy  tu  wzmianka  o  tym 
cudownym  mechanizmie  który  wielu  przypisuje  Kopernikowi  (mowa  o  czaso- 
* skazie  gwiazdowym  w  tumie  Strasburgskim).  ')  —  Był  zeń  lekarz,  bo 
choćbyśmy  się  nie  opierali  na  świadectwach  ustnej  tradycyi  dziś  spisa- 
nej, że  pomagał  słabym,  do  nich  spieszył  i  leczył  jakby  z  urzędu,  to  się 
odwołamy  do  tego,  że  Gizius  ma  go  w  lekarnictwie  biegłego,  za  drugiego 
Eskulapa,  a  tak  chętnego  i  przychylnego,  że  sam  wszystko  przyrządzał 
dla  chorych.  —  Był  zeń  polityk  czynny,  bo  na  sejmie  w  Grudziądzu, 
kiedy  chodziło  o  rozstrzygnienie  zadania  monetarnego,  gdy  skarżono  się 
na  obieg  pieniędzy  bez  wartości,  w  owym  czasie  kiedy  wiele  miast  miało 
przywilej  bicia  monet  —  Kopernik  zabrał  głos  stanowczy,  wskazał  złe, 
podał  środki  a  między  wieloma,  aby  znieść  przywileje  przyznane  Torno- 
wowi,  Drążnowi  (Elbląg,  Elbing)  i  Lipsku  (podobno  i  w  Czartyrnie  Mal- 
borg,  Marienburg).  aby  przeznaczyć  jedno  miejsce  na  bicie  monet  pod 
pieczą  króla  Polskiego  i  to  jednostajnych  na  całe  państwo:  nadto  wnosił 
aby  niebyło  osobnych  przywilejów  dla  miast,  rozmaitych  miar  i  wag  itd. 
Plan  ten  był  wypowodowany,  historycznie  przeprowadzony,  na  jednem 
wyobrażeniu  oparty;  i  tak  spisany,  przedłożony  został.  Ale,  acz  uderzał 
prostotą,  łatwością  i  oczywistością,  wszakże  dla  pewnych  okoliczności 
przyjętym  nie  był.    Senatorowie  poradzili  złożyć  go  w  archiwa.    Koper- 


1)  W  tym  wsględsie  X.  Maliszewski  członek  czynny  tegoż  kościoła  drobiazgowo 
nawet  poszukiwania  poczynił,  że  ten  mechanizm  ciał  niebieskich  zrobiony  jest  podłóg  planu 
Kopernika.  A  pewnego  czasu  stało  się,  że  w  chwili  kiedy  zgromadzenie  potępiało  jego 
ucznia  Galileusza,  uczeni  Strassburscy  przeciwili  się  temu  wyrokowi  umieszczając  w  tumie 
gwego  miasta  gwiazdownik  (planctaire)  podług  treściopisu  astronoma  polskiego,  ozdobiony 
jego  wizerunkiem.    Dosyć  jest  czytać  opis  tego  światowidu  aby  się  o  tern  przekonać. 


Digitized  by 


Google 


204 


nik  złożył  go  w  Grudziądzu  (w  czasie  zaburzeń  uniesiony  do  Stockolmu). 
System  jedności,  jaki  radził  Kopernik  dla  kraju  swego,  przyjęły  później 
inne  narody.  Godna  zastanowienia,  że  wielu  ludzi  wyższych  zajmowało 
się  rzeczą  bicia  monet,  jak  filozof  Lock  i  Newton.  —  Że  był  zeń  astronom- 
geniusz,  świat  to  co  dzień  głosi.  Retyk  kiedyś  powiedział  o  nim :  ,,Berło 
astronomii  powierzył  Bóg  Kopernikowi  —  Pan  osądził  go  być  godnym 
aby  zbudował  umiejętność,  wytłumaczył  i  rozwinął"  Znów":  Kopernik 
pierwszy  z  ludzi  któremu  stwórca  odsłonił  swe  tajemnice,  plan  stwo- 
rzenia, myśl,  która  górowała  nad  mechaniką  wszech-świata.  Biskup  Pa- 
weł na  Midelburgu  przełożony  Soboru  Lateraneńskiego,  na  którym  się 
zajmowano  przeformą  kalendarza,  pisze  głośny  list  do  Kopernika  odwo- 
łując się  do  jego  rad  i  umiejętności.  Tycho  nazywa  Kopernika  człowie- 
kiem nieporównalnym.  Galileusz  wsparty  na  zasadach  Kopernika,  odkry- 
wszy, raczej  poddoskonaliwszy  dalowidło  (teleskop),  silnie  przemawia,  bo 
używszy  go  do  spostrzeżeń  i  sprawdziwszy  to  samo,  rzecze:  „O  Miko- 
łaju Koperniku!  jakież  byłoby  twe  rozradowanie,  gdyby  ci  danem  było 
to  używanie  narzędzi  z  których  pomocą  potwierdzają  się  tak  w  pełni 
twoje  ideje."  Kopernik  byłby  mu  znów,  jak  dawniej,  po  sprawdzeniu 
swych  przypuszczeń  i  twierdzeń,  powiedział:  „To  nie  mój  system  to  dzieło 
Boga,  największego  i  najdoskonalszego  mistrza.44 

Lecz  przebiegnijmy  okoliczności  tego  ostatniego  zawodu  w  Narzycach, 
który  powyższe  zjednał  oświadczenia  i  przyznania  świata  uczonego  —  i  który 
mu  na  wieki  nieśmiertelność  zapewnił. 

Osiedliwszy  się,  jakeśmy  wyżej  rzekli,  w  Narzycach  a  zajmując  się 
gwiazdarstwem,  wystawił  sobie  przy  kościele  tamże  Gwiazdowidnię  czyli 
obserwatoryum  do  swoich  postrzeżeń.  Co  miał  czasu  wolnego  od  służby 
bożej  i  obywatelskiej,  od  usług  dla  ludzi  cierpiących,  do  których  zawsze 
z  radą  i  ze  środkami  spieszył,  wszystko  to  poświęcał  pracom  gwiazdo- 
wnkzym.  Życie  jego,  to  modliwa  jego  w  świątyni  sumienia  i  ofiary  boskiej 
—  modlitwa  wśród  owieczek  którym  słowem  bożem,  słowem  świeckiem 
i  poratunkiem  służył  —  modlitwa  na  sejmie  obrad  państwa,  bo  się  wy- 
rażał, że  po  Bogu  jemu  miłość  najpierwsza  —  modlitwa  w  gwiazdowni, 
bo  tam  dochodził  wielkości  Boga  w  stworzonych  światach  i  nadanych  im 
prawach  —  modlitwa  w  domu,  bo  się  sposobił  i  rozmyślał,  jakim  sposo- 
bem objawione  i  zdobyte  przez  człowieka  prawdy  podać  ludzkości,  która 
w  rożnem  zupełnie  kole  wiedzy  błąkając  się  nie  zdawała  się  być  od  razu  spo- 
sobną do  przyjęcia  nowych  przezeń  odgadnionych  zasad.  Narzyce  były 
świątynią  za  jego  życia  praw  niebieskich  globów,  świątynią  życia  obywa- 
telskiego, świątynią  świata  uczonego.  O  nich  nic  nam  nie  podają  świe- 
tnego przed  czasami  Kopernika;  ta  skromna  ustroń  nad  odnogą  Świeżą 


Digitized  by 


Google 


205 


(frisch  Haff)  ])  jakby  czekała  na  Kopernika  —  i  kiedy  inne  miejsca 
noszą  pamięć  miecza  lub  przemijnych  zdań  ludzkości,  Narzyce  były  stano- 
wiskiem gdzie  Kopemik-geniusz  odwieczne  stworzenia  osie  na  wieki  wska- 
zał dla  świata. 

W  r.  1511  obserwował  zaćmienie  księżyca. 

W  r.  1512  dwukrotnie  wskazał  pozycyę  Marsa. 

W  dwa  lata  później  oznaczył  miejsce  Saturna, 

Wr.  1520  Jowisza  i  Saturna. 

Bawiąc  tedy  tak  Kopernik  w  ulubionych  Narzycach  (stolica  biskupia 
Warmii  była  w  Swiatyniu  czyli  Heilsbergu,  gdzie  dawniej  wijj  jego  jako 
biskup  zasiadał),  związał  się  przyjaźnią  ścisłą  z  Tydemanem  Gizem  jednym 
z  16  kanoników  Warmieóskich,  bo  go  wielce  zajmowały  prace  jego.  Re- 
tyk  należał  także  do  grona  szczupłego  przyjazuej  znajomości  z  Koperni- 
kiem. Gizemu  wszakże  przynależy  sława  i  zasługa,  że  iskry  boskie  Mi- 
kołaja w  razie  przeciwności  pielęgnował  i  postarał  się  później,  zebrane 
w  dzieło  nieśmiertelne,  objawić  je  światu. 

Zatrudniony  Kopernik  pracami  swemi  nie  starał  się  bynajmniej  o  sto- 
pnie urzędowe  ani  w  kościele  ani  na  sejmach  —  wszakże  nie  usuwał  się 
od  usług  i  zastępstw  ile  razy  tego  była  potrzeba.  Kiedy  po  śmierci  jego 
wuja  biskupa  Warmińskiego,  Fabian  Łuzyański  (Luzyański)  —  potomek 
sławnego  rodu  na  Pomorzu  —  objął  biskupstwo  i  był  pod  względem 
religii  wolnego  sposobu  myślenia  a  wielce  uczony  i  biegły  w  prawie  — 
Ko:  er  ni  k  miał  dane  sobie  poruczenie  czuwania  nad  niedostatecznościami 
przerzeczonego  biskupa.  Przezorca  godnie  spełniał  owo  poruczeństwo. 
A  gdy  tenże  biskup  właśnie,  kiedy  został  mianowany  od  Papieża  Kardy- 
nałem (w  r.  1523)  umarł,  Kopernik  przez  kapitułę  administratorem  dye- 
cezyi  podany,  wolą  Zygmunta  I  w  r.  1524  dnia  10  Lipca  potwierdzony  był. 

Stolica  biskupia  teraz  z  Świątynia  przeniesioną  została  do  Narzyc 
Tu  znowu  prócz  świeżo  przyjętego  urzęd  unowe  spotkały  go  prace.  Prze- 
prowadzał en  sporną  sprawę  z  Krzyżakami,  którzy  Warmiją  zawłaszczyć 
chcieli.  Powstały  ztąd  niepokoje.  Stawił  on  im  traktat  Rzpltej  Polskiej 
z  niemi  —  i  godność  jak  zarazem  brzmienie  tegoż  traktatu  w  mocy  utrzymał 
właściwej.  Staraniem  czynnem,  biegłością  Kopernika  Warmia  (Ermeland) 
ocalona,  mir  przywrócony.  —  Mimo  tych  różnych  zajść  podczas  admini- 
stratorstwa  urzędu,  obok  przydzielonych  sobie  dóbr  Olsztynek  z  70  wio- 
skami, nie  przerywał  sobie  prac  astronomicznych,  zbudowawszy  w  tymże 
Olsztynku  drugi  dom  i  gwiazdownię.  Tak  to  =  gdzie  się  tylko  dotknie 
człowiek  z  rozumem  czynny,  sieje  ład  i  utwierdza  życie.  Zobaczymy  to 
i  dalej  — 


1)  Taką  nazwę  znaleźliśmy  w  Jeografii. 


Digitized  by 


Google 


206 


Gdy  kapituła  w  miejsce  zmarłego,  biskupem  Warmieńskim  Maury- 
cego Ferbera  wybrała,  Kopernik  ustąpił:  wszakże  najwięcej,  w  czem  tylko 
potrzeba  było,  pomagał  Ferberowi.  Prace  atoli  postrzegawcze  po  prze- 
strzeni niebios,  nieustannem  były  jego  zatrudnieniem,  jak  nieustanny  nich 
i  działanie  gwiazd,  słońc,  światów.  W  tych  chwilach  Zygmunt  August  (?) 
wezwał  go  do  podania  wniosków  ku  poprawie  rzeczy  menniczej,  której 
był  Kopernik  znawcą.  Napisał  osobne  dzieło  —  przesłał  je  królowi 
Jak  dobrze  sig  z  tego  poruczenia  wywiązał  i  jakie  były  skutki,  powiedzie* 
Uśmy  wyżej  pokrótce. 

Żadna  już  przemiana  urzędu  lub  dostojeństwa  nie  spotykała  go, 
aby  mieszać  główne  działania  jego.  Przebywał  już  ciągle  w  Narzycach  aż 
do  śmierci.  Doznawał  niewielkiego  grona  przyjaciół,  ale  za  to  ludzi  pier- 
wszej sławy  w  Europie.  Z  Gdańszczykiem  (Dantyszkiem)  i  Tydemanem 
Gizem  wiele  chwil  uczonych  i  przyjemnych  spędzał.  Dzieło  „De  revdu- 
tionibus  orbium  cotlestium"  było  ciągle  na  stole.  Wypadało  go  ogłosić 
światu. 

W  oną  porę  byłto  czas  przeform  a  ztąd  i  zaburzeń  religijnych. 
Każda  zmiana  w  umiejętności  już  dla  tego,  ze  zmianą  była,  zdawała  się  po- 
pierać one  przeformy,  i  odszczepieństwem  od  kościoła  z  tego  względu 
była  głoszoną.  Prócz  tego  dwie  istniały  sekty  co  do  wyobrażeń  o  umie- 
jętności obchodzącej  głównie  Kopernika:  jedni  byli  za  Ptolemeuszem  drudzy 
za  Jozuem.  W  chwili,  pierwszej  i  drugiej  drażliwej  okoliczności,  dzieło 
Kopernika  jako  zaczepny  przedstawia  tytuł  bo:  De  revolutionibus  etc. 
Wielki  światów  prawowskazca  działa  odnośnie  do  rzeczy  i  wyroków  czasu, 
i  aby  jego  dzieło  nie  przydało  nowego  zawini  zamieszkom,  choć  od  nich 
treścią  odrębne  i  aby  w  następstwie  tego  nie  uległo  jakowemu  potępieniu, 
ociągał  się  z  jego  wydaniem.  Był  więc  Kopernik  jeszcze  jakby  za  zasłoną 
—  jako  niewidoczny  wszym  i  w  obec  geniusz  dla  ziemi  —  acz  wszędzie 
o  nim  wiedziano  z  podań  ustnych  prywatnych  lub  z  poufałych  listów,  acz 
niezapomniono  że  był  głośnym  profesorem  w  Rzymie.  I  tak  n.  p.  Kar- 
dynał Mikołaj  Schomberg  słysząc  o  systemacie  Kopernika,  pisał  doń  ze 
stolicy  Cbrześciaństwa  w  zamiarze  zachęcenia  go  do  najspieszniejszego 
ogłoszenia  dzieła.  Tydeman  Gize  wiele  pisał  o  Koperniku  do  Erazma 
Botordamczyka  i  do  Jerzego  Joachima  Betyka  sławnego  astronoma,  który 
stanowił  powagę  naukową  swego  zawodu  w  Niemczech.  Nadto  Gdańszczyk 
(Dantyszek)  podróżując  nieraz  po  Europie,  zwiedzając  Syryę,  Palestynę 
i  Arabiję,  towarzysząc  do  Hiszpanii  Karolowi  V,  rozpowiadał  wszędzie 
między  uczonemi  o  wielkim  Koperniku.  Tak  więc  sława  gruchała  w  ró- 
żnych stronach  Europy:  najwięksi  owej  pory  ludzie  większym  go  od  siebie 
uznawali  —  a  dzieło  było  jeszcze  w  ukryciu.  Uczeni  pragnęli  wydania 
go ;  Kopernik  z  przeczucia  słusznie  się  wstrzymywał.  Być  może,  że  wzywany 


Digitized  by 


Google 


207 


przez  nąjpierwszych  mężów,  gotował  się  do  okazania  go  światu,  ostate- 
cznie sprawdzając  swoje  widzenia  i  uwagi.  Zresztą  znać  i  stosunki  Ko- 
pernika z  Gizem  musiały  wpływać  w  to  wszystko.  Rzecz  ta  o  ile  nie 
wyjaśniona  dostatecznie,  o  tyle  niemałej  jest  wagi,  bo  zdaje  się  rzucać 
światło  na  różne  okoliczności.  Gize  bowiem  z  rady  Kopernika  wydawał 
swe  pisma  religijne  i  Gize  sprzyjał  przeformom  religijnym  —  i  tenże 
przezeń  zachęcony  był  do  wydania  Flosoułorum  luteranorum. 

Zbliżyła  się  już  teraz  najważniejsza  pora.  Kopernik  w  wiek  podeszły 
już  zapadał.  Mężowie  jego  uwielbienia,  znajomi  sobie,  wzajem  się  wspie- 
rający, więcej  się  do  siebie  zbliżyli  Burzyła  się  Europa  rozmaitemi  za- 
męty, świat  uczony  nie  miał  osi  powszechnej  —  a  Kopernik  gotował  się 
ze  wskazaniem  słońca,  około  którego  krążą  wszystkie  świetne  globy. 

Gdy  w  r.  1536  czy  37  umarł  biskup  Warmieński  Maurycy  Ferber, 
Dantyszek  były  biskup  chełmiński  objął  jego  dyecezyą;  biskupstwo  zaś 
chełmińskie  (po  Dantyszku)  dostał  Tydeman  Gize.  Nie  zmieniło  to  wy- 
niesienie bynajmniej  stosunków  przyjaznych  z  Kopernikiem  —  owszem 
przeciwnie  może  je  podwyższyło.  Przytem,  nie  należy  mniemać  —  że 
Kopernika  Rzpltej  oko  pomijało.  Kopernik  w  urzędowych  zasługach  ko- 
ścioła młodszy,  po  nich  dopiero  mógłby  wstępować  na  wyższy  duchowień- 
stwa szczebel.  Zresztą,  jakeśmy  gdzieindziej  rzekli,  więcej  mu  chodziło 
o  wystopniowanie  umiejętności  według  jego  widzenia,  niż  o  podniesienie 
jego  osobistości  w  urzędzie.  Skromność  i  uznanie  zniewalają  władców 
nawet  serca,  zginają  do  siebie  urzędy.  Prawdziwy  geniusz  posiada  te 
cnoty.  Otóż  Dantyszek,  Gize  zajęci  Kopernikiem  —  otaczają  go  bez: 
względnie  ścisłą  przyjaźnią,  stają  się  pośrednikami.  Świat  oczekuje  — 
Kopernik  ostatniej  domawia  modlitwy. 

Jako  około  słońca  krążą  różne  światy,  ziemie,  tak  około  geniuszu 
obiegają  i  skupiają  się  różne  inne  potęgi  moralne.  Jakby  na  przeczuciu 
wielkiej  doby,  tchnienie  potrącało  czulniejsze  mysły  i  serca.  Jakoż  za 
biskupstwa  Dantyszka,  Retyk  owa  powaga  gwiazdoznawstwa,  rzuca  Wit- 
tembergę,  spieszy  z  ciekawością  do  Narzyc  (1539)  ażeby  poznać,  jak  listy 
poprzednie  opiewały,  wielkiego  człowieka.  —  Wkrótce  Gize  biskup  za- 
prosił obudwóch  do  siebie  gdzie  gościną  kilka  tygodni  bawili  Zaprosiny 
te  miały  może  wyższe  cele,  nad  ugoszczenie  znakomitych  mężów.  Ko- 
pernik i  Retyk  powrócili  do  Narzyc  —  ostatni  tak  tu  rozlubował,  iż  na 
stałe  zamieszkał.  Poznawszy  bliżej  Kopernika,  pierwszy  zaczął  z  wiarą 
pisać  o  nim,  wyrażając  z  najwyższym  zapałem.  Jakoż  zwał  on  go  mistrzem 
i  panem  swoim,  w  skutek  czego  drukował  powieść  o  jego  systemacie 
w  Gdańsku  i  Bazylei  r.  1540,  a  w  r.  1542  kazał  tłoczyć  w  Wittenbergu 
Trygonometryą  jako  dzieło  nowego  swego  nauczyciela.  Przyszła  chwila 
dr  p  źli  wszą  —  kolej  na  ów  pomysłu  i  prac  geniuszu  wieniec,  który  nie- 


Digitized  by 


Google 


208 


śmiertelnie  kwitnąć  nad  imieniem  Kopernika  miał  już  przeznaczenie.  Retyk 
prosił,  nalegał,  chcąc  drukować  dzieło  De  reuolułionibus  orbium  coelesHum. 
Kopernik  żądał  wstrzymania  się  jeszcze.  Oskarżano  go  ot  ubocznie 
o  związki  odszczepieństwa  religijnego  dotyczące,  ze  Skultetem  spółkanoni- 
kiem  Warmieńskim.  Jako  czysty  i  podniesiony  duch  nie  lękał  się  odpo- 
wiedzialności, bo  sumienie  kapłańskie  i  słowo  przekonania  wyrobu  swego 
gotów  był  życiem  pieczętować.  Czynił  to  raczej,  aby  w  chwili  pomawiania 
niedopuścić  tryumfu  popuszczającym  przeciwko  sobie;  czynił  to  raczej  aby 
tłumaczeniem  się  na  płonne  zarzuty  i  złośliwe  potwarze  nie  poniżać  sprawy 
o  wielkości  Boga  głoszącej,  aby  nie  być  kuszonym  dla  jakiej  okoliczności 
do  umniejszania  lub  chwilowego  cofania  brzmienia  słowa  swojego;  czy- 
nił to  raczej,  aby  niedopuścić  powszechniejszej  zniewagi  dziełu  swemu,  chcąc 
ułatwić  sposobność  większej  jawności  używania  go  tym,  którzy  prawdy 
szukać  będą.  Miał  słusznie  na  owe  czasy;  jeszcze  bowiem  dzieło  to 
ogłoszonem  nie  było,  kiedy  namówiony  jakiś  komedyant  w  Drażnię  (Elbing) 
na  publicznej  widowni  wyśmiewał  jego  pomysłu  system.  Postanowił  więc 
jak  się  zdaje,  przed  samą  śmiercią  podać  go  na  jaw  wszystkim.  Retyk 
przeto  z  niczem  odjechał  do  Saksonii. 

I  tak  się  też  jakoś,  co  do  tego  postanowienia,  nawet  niechcący, 
stało;  dzieło  tuż  co  wydrukowane,  Kopernik  go  na  łożu  ogląda  —  umiera. 

Powiedzieliśmy  niechcący.  Gize  albowiem  wyprosił  potem  u  przy- 
jaciela (Kopernika)  rękopism,  zwłaszcza  na  przedstawienia,  że  kardynał 
Szomberg  zachęcał  z  miejsca  potęgi  i  obrony,  z  Chrześciaństwa  stolicy, 
do  ogłoszenia  go  drukiem.  Ułożono  wprzód,  aby  papieżowi  oddać  w  opiekę, 
powagą  jego  umocnić  to  wydanie,  jemu  przypisać.  Nakreślił  tedy  Koper- 
nik w  pokorze  ducha  przedmowę  do  Pawła  IIL  papieża,  dzieło  to  Jego 
Świątobliwości  powierzając,  z  oznajmieniem  (któreśmy  już  wyżej  przyto- 
czyli): „aby  tak  uczeni  jak  nieuczeni  wiedzieli,  że  niczyjego  nie  lękam 
się  sądu,  Tobie  Ojcze  najświętszy  dzieło  moje  przypisać  postanowiłem"  — 
a  dalej  „Przyjdzie  czas,  że  ta  praca  moja  przyda  się  i  dla  Rzpltej  ko- 
ścielnej, której  ster  Wasza  Świątobliwość  dzierżysz.44  Papież  dobrze  przy- 
jął przypisane  sobie  dzieło  —  a  znając  się  na  matematyce,  obłędu  w  nim 
nie  widział.  Skoro  tak,  Gize  tedy  czemprędzej  odesłał  Retykowi  dzieło 
do  Norymbergi  celem  drukowania  go.  Retyk  jakby  z  przeczucia  przyspie- 
szał co  moc. 

Nąjpierwszy  odbity  exemplarz  przysłano  do  Warzyc  (Frauenburga) 

Kopernikowi,   kiedy  choremu  śmierć  już  zawierała  powieki obejrzał 

dzieło  i  skonał  d.  20  Maja  (według  innych  24)  1543,  mając  lat  70,  mie- 
sięcy 3  i  dni  5.  Zwłoki  Kopernika  złożone  w  Tumie  Narzyckim  po  pra- 
wej stronie  wielkiego  ołtarza.  Kromer  dziejopis,  wkrótce  biskup  war- 
mieóski,  postawił  tenże  pomnik  ze  stosownym  napisem. 


Digitized  by 


Google 


209 


Gize  doniósł  zaraz  o  tern  Retykowi. 

Łat  36  dzieło  De  reuolutionibu*  istniało  w  ukrycia  a  Kopernika 
(czytamy  winnych,  że  dopiero  w  1530  zostało  ostatecznie  wykończo- 
nem)  —  mimo  tego  narażonem  było  na  różne  próby,  zanim  się  docze- 
kało powszechnego  uznania.  Dzieło  bowiem  i  obrońcy  byli  prześladowani 
Jakoż  w  r.  1616  wydano  wyrok  potępiający  na  księgi  Kopernika,  w  roku 
1634  cierpiał  za  to  Galileusz,  iż  ich  bronił.  Sam  sobie  to  Kopernik 
przepowiedział:  „Znajdą  się  ludzie,  którzy  skoro  zasłyszą,  że  w  mem 
piśmie  o  obrotach  ciał  niebieskich  naznaczam  jakieś  biegi  dla  kuli  ziem- 
skiej, wnet  mię  za  takie  mniemanie  okrzykną  winnym  potępienia."  Tym 
samym  geniuszem  -  mówi  Adryan  Krzyżanowski  —  który  odgadł  bu- 
dowę świata,  przejrzał  Kopernik,  iż  tylko  zponad  grobu  oddać  może  ludz- 
kości zgotowane  dla  niej  dzieło.  Geniusz  głosi  prawdy,  które  wiekami 
później  stają  się  dopiero  własnością  ogółu.  Ludzie  wyżsi,  co  przez  swój 
geniusz  wznoszą  się  ponad  spółczesnych,  przebywają  zawód  trudny,  pro- 
wadzą życie  pełne  goryczy  —  szczęśliwi  już  jeźli  nie  padają  ofiarą  swo- 
jego objawienia.  Im  się  to  zdarza,  że  kiedy  grób  zwłoki  ich  zakryje, 
sprawiedliwość  poczyna  wychodzić  na  jaśnią  świata.  Często  najwięksi 
przeciwnicy,  najwyżej  potem  zasługi  ich  podnoszą  i  hołd  choć  późny  skła- 
dają. Podobnie  było  z  Kopernikiem:  za  życia  ledwo  miał  kilku  uczniów 
zasługi,  kilku  przyjaciół  oddanych;  ale  po  śmierci  wszyscy  szerząc  po- 
dziw, pragnęli  choć  zwłoki  jego  oglądać  i  uczcić.  Ściganie  znów  tych,  co 
przyjęli  jego  system,  przyczyniło  się  do  rozszerzenia  prac  jego  i  ustalenia 
chwaty  jego. 

Kopernik  był  postawy  słusznej  i  silny,  członki  odpowiadały  godnie 
całości,  której  wyraz  szlachetnie  malował  się  na  jego  twarzy  a  ta  oka- 
zywała dobroć,  wzniosłość  i  badawczość.  Jej  lica  rumiane  oznaczały  mir 
wewnętrzny,  spokój  sumienia.  Oczy  piękne  i  bystre  ożywiały  się  według 
wrażeń  duszy.  Włosy  w  kędziorach  spadające  ku  ramionom,  dodawały 
właściwej  ozdoby.  Głos  Kopernika  był  przyjemny  i  miał  potęgę  w  miarę 
uczucia.  Kopernik  lubił  życie  proste  i  chował  surowe  obyczaje  —  udzie- 
lał się  łatwo  iJ  przyjaźnie  —  w  dotrzymaniu  obietnic  święty.  Kochał 
się  w  widokach  przyrody,  wyszukiwał;  miejsc  uroczych  a  mniej  piękne 
skrzętnie  ozdabiał* 


We  wielu  miejscach  Europy  robiono  jego  postaci  obrazy,  stawiano 
i  stawiają  pomniki  —  nam  prócz  hymnów  i  pomników!  trzeba  dowieść 
naszej  części  przez  prace  godne  jego  pobożeństwa,  praktyki  życia,  nauki 
i  mądrości. 


Eoftfmhjama  i.  H  14 

.Google 


Digitized  by ' 


210 


P.  Czyński  Jan  w  „Copernik  et  ses  travauxu  podaje:  Uniwersytet 
krakowski  żadnej  wzmianki  nie  zrobił,  żaden  głos  z  jego  łona  nie  wy- 
szedł, aby  po  śmierci  Kopernika  zebrać  za  świeższych  czasów  szcze- 
góły jego  życia,  aby  wreszcie  prace  i  dzieła  jego  ocenić  —  dopiero  kiedy 
kraj  upadł  politycznie,  szukano  pomników  chwały  i  jak  co  do  Kopernika, 
niektórych  doszli  szczegółów  bardzo  szczupłych  i  często  błędnych  —  wre- 
szcie (mniema)  postępowanie  z  Galileuszem  zdaje  się  było  powodem  onej 
w  milczeniu  wstrzemięźliwości.  Dalej  tenże:  W  100  lat  po  śmierci  Ko- 
pernika uczony  Francuz  Gassendi  wspomniał  o  tymże  w  sposób  podrzędny 
w  dziele  Tychonis  Brahei  (a  Tycho  nazywa  Kopernika  człowiekiem  nie- 
porównanym) eguitis  Dani  astronomorum  coryphaei  vita ....  accessit 
Nicolai  Copernici,  Georgii  Peurbachii  et  Joannis  JRegiomontani  astro- 
nomorum  celebrium  vita  etc.  ttc.  —  dzieło  to  (twierdzi)  nieznanem  było 
Janowi  Sniadeckiemu  i  Adryanowi  Krzyżanowskiemu."  A  na  stronnicy 
199  w  Sloumilm  poetów  Juszyńskiego  czytamy:  Życie  Kopernika  między 
matematykami,  w  Starowolskim,  Gassendim  i  t  d.  Przyszłość  miarę 
tego  przeciwstawienia  i  stosunek  zarzutów  mogących  się  z  niego  udo- 
wodnić albo  usunąć,  wyjaśni. 

Wielu,  widzimy,  pisało  o  Koperniku  -  wszystko  wszakże,  co  się 
tylko  tyczy  życia,  prac,  różnych  stosunków  i  historyi  żywota  tego  męża 
spodziewać  się  mamy  w  dziele  zapowicdzianem  w  Warszawie  na  wielki 
rozmiar.    Oby  się  jak  najdokładniejszem  ukazało! 


Digitized  by 


Google 


ŻYCIOKYS 

MIKOŁAJA  KOPERNIKA 


JULIANA  BARTOSZEWteZA,  ') 


|orza  odrodzenia  się  nauk,  jeszcze  głęboko  w  pomroce  średnich  wieków 
dla  Europy  świtała.  Zaczęła  się  od  wielkich  wynalazków,  od  wspaniałych 
odkryć,  które  powoli  zmieniały  stosunki  społeczne,  wyrabiały  nowe  poło- 
żenia, nowych  ludzi  i  nowe  czyny.  Wszystko  tam  szło  ładem,  z  kolei, 
odkrycie  za  odkryciem,  pomysł  za  pomysłem,  i  ludzkość  rozwijała  się,  ro- 
sła i  mężniała.  Po  bussoli  i  prochu,  nadeszła  epoka  na  druk,  i  zdarzyło 
się  czego  dotąd  jeszcze  nie  było,  że  zatrzymano  w  biegu  myśl  ludzką  czaro- 
dziejskim sposobem,  która  nie  ulotniła  się  w  powietrzu,  ale  uwięziona, 
poszła  świat  uczyć,  i  obiegała  niedostępne  morza  i  lądy,  wcisnęła  się 
z  pałaców  do  chat,  z  miast  przeszła  do  wiosek.  A  potem  ludzie  rzucili 
się  na  ocean,  opływali  wyspy,  odkrywali  nowe,  nieznane  ziemie,  rysowali 
mapy,  a  jeden  z  odważnych  żeglarzy  przeczuł  świat  z  drugiej  strony  pół- 
kuli, popłynął  jakby  na  swoje  zgubę,  i  odkrył  Amerykę.  Ziemię  więc 
można  było  opłynąć  jak  kulę.  Wszystkie  te  odkrycia  i  wynalazki  zapa- 
lały wyobraźnią;  był  to  wiek  cudów,  wiek  jedyny  w  swoim  rodzaju, 
jaki  się  już  dla  ludzkości  nigdy  nie  powtórzy.  I  na  zrębie  tych  wielkich 

1)  Do  Warszawskiego  wydania  dzieł  Kopernika  miał  napisać  życiorys  astronoma 
Profesor  Dominik  Szulc;  nie  mogąc  tego  uczynić  dla  wielu  niewyjaśnionych  szczegółów 
z  życia  Kopernika,  wymówił  się;  zaprosili  więc  wydawcy  do  tej  pracy  Juliana  Bartoszewicza, 
który  przerobiwszy  poprzednio  napisany  Żywot  Mikołaja  Kopernika,  drukowany  w  Kalen- 
darzu roku  1852,  a  w  naszem  tu  wydaniu  zamieszczony  na  str.  177,  znakomicie  wywiązał  sio 
x  trudnego  zadania. 


Digitized  by 


Google 


212 


wypadków,  jako  ich  dopełnienie  i  koniec,  stanął  znakomity  systemat 
ziomka  naszego  Kopernika. 

Bez  wielkiego  prawodawcy  astronomii,  rodzina  Koperników  nikogoby 
niezajmowała.  Dzisiaj,  a  pytanie  to  kilka  razy  już  rozbierano  w  naszych 
czasach,  chcemy  wiedzieć,  zkąd  się  Kopernikowie  dostali  do  Krakowa? 
Występują  albowiem  ciągle  w  stolicy  Jagiellońskiej  w  aktach  miejskich, 
i  to  przez  kilka  pokoleń,  przez  kilka  nawet  wieków;  więc  samo  z  siebie 
rodzi  się  pytanie,  czyli  przychodni  są  czy  miejscowi?  a  jeżeli  przychodni, 
skąd  mianowicie  i  kiedy  przenieśli  się  do  Krakowa  ?  Jeden  z  uczonych 
naszych,  który  wiele  pracował  dla  sławy  Kopernika,  powiedział,  nie  %&- 
stanowiwszy  się  dobrze  nad  skutkami,  jakie  domysł  jego  sprowadzi,  że 
Kopernikowie,  a  mianowicie  dziad  astronoma,  mogli  z  Czech  wywędrować 
do  Polski.  Domysł  ten  wzięto  od  razu  za  fakt:  wynaleziono  w  Czechach 
rodzinę  szlachecką  panów  na  Kopernikach,  i  już  z  pewnością  twierdzono, 
że  nasz  astronom  z  czeskich  przodków  pochodzi.  Kilkanaście  razy  powtó- 
rzono ten  domysł,  1  więcej  tylko  zagmatwania  przez  to  do  historyi  przybyło, 
bo  dzisiaj  zbijać  już  potrzeba  fakt  urojony,  o  którym  się  dawniej  nikomu 
nie  śniło.  Kopernik  nasz  nie  miał  nic  wspólnego  ze  szlachtą  czeską,  a  że 
nazwisko  wsi  tegoż  samego  brzmienia  co  i  jego  własne  znalazło  się 
u  pobratymców,  to  tylko  jeden  dowód  więcej,  że  Kopernik  jest  krwi  sło- 
wiańskiej. Tymczasem  fakt  zostaje  ciągle  jeden,  że  Kopernikowie  mie- 
szkali w  Krakowie,  już  pod  koniec  XIV  stulecia.  Ale  skąd  się  tutaj  do* 
stali,  domysł  najprawdopodobniejszy  sam  się  nastręcza,  i  jak  się  nam 
zdaje,  nie  potrzeba  wcale  uciekać  się  do  bardzo  naciąganych  tłumaczeń 
prostego  bardzo  wypadku. 

W  starożytnej  Polsce,  pojedyncze  osoby  nazywały  się  od  imienia 
chrzestnego  i  miejsca  urodzenia,  zamieszkania  albo  dziedzictwa,  szlachta 
posiadała  obszerne  włości,  i  od  nich  brała  swoje  nazwisko,  ale  klasa 
rzemieślnicza  i  kupiecka,  żyjąc  jedynie  z  przemysłu  i  handlu,  skupiona 
razem  w  osadach  i  miastach,  zwykle  dla  bliższego  oznaczenia  nazwiska, 
do  imienia  chrzestnego  przybierała  nazwisko  osady  lub  miasta.  W  Kra- 
kowie więc  wszyscy  byli  Krakowianami,  Cracoviensts%  do  Cracowa.  Je- 
dnakowe imiona  odróżniały  się  rzemiosłami  Bywało  też  często,  że  w  obcej 
stronie  przyrostek  de9  z,  odrzucano,  a  tak  n.  p.  jedna  osoba  nazywała 
się  Erhardus  de  Kalis  (z  Kalisza),  druga  po  prostu :  Dominik  Kalis.  Otói 
na  Szlązku,  w  ziemi  szczero -polskiej  i  w  niewielkiej  odległości  od  Kra- 
kowa, tego  najdawniejszego  dziś  znajomego  siedliska  rodziny  Koperni- 
ków, leży  starożytna  osada  tegoż  samego  co  i  wielki  nasz  astronom  pol- 
ski nazwiska,  osada  często  bardzo  wspominana  w  dyplomatach  XIII  wieku 
wydrukowanych  u  Stencła.  Epoka  ta  przecudownie  do  miary  przypada 
wiadomościom  naszym  o  Kopernikach.    Można  tedy  śmiało  przypuścić, 


Digitized  by 


Google 


BIS 


iż  w  czasie,  kiedy  nadzwyczajnie  mnoga  ilość  ludności  rycerskiej,  kupiec- 
kiej, rzemieślniczej,  a  nawet  rolniczej  z  Zachodu,  a  osobliwie  ze  Szlązka, 
szukała  chleba  w  Krakowie  i  po  innych  miastach  polskich,  pewna  rodzina 
wyszła  z  owej  wsi  Szlązkiej  Kopernika,  i  puściwszy  się  w  długoletnią, 
a  ruchliwemu  trybowi  życia  ówczesnego  mieszczaństwa  zupełnie  odpowie- 
dnią, wędrówkę,  osadowiła  się  najprzód  w  Krakowie,  a  potem  w  Pabiani- 
cach, w  ziemi  Sieradzkiej,  we  Lwowie  i  w  Toruniu*  Do  dziś  dnia  owa 
osada  Kopernik  istnieje  na  Szlązku.  Należała,  widać,  do  najdawniejszych 
osad,  kiedy  znajdowała  się  już  w  XIII  wieku,  w  kraju  czysto-polskim.  Do 
tego,  samo  nazwisko  osady  jest  wyraźnie  polskie.  Widzimy  w  tern  wszys- 
tkiem  nietylko  dowód,  ale  pewność  sarnę,  że  w  Koperniku  szlązkim  mie- 
szkała pierwotnie  ludność  czysto-polska.  Rodzina  astronoma  ztąd  najprawdo- 
podobniej wyszła  w  głąb  ojczyzny.  Mikołaj  Kopernik  byłby  więc  w  najodle- 
glejszych przodkach  swoich  pochodzenia  polskiego,  rodakiem  naszym  po 
krwi  i  po  sercu. 

Ale  otóż  i  w  Krakowie  cała  rodzina,  cała  osada  Koperników,  z  któ- 
rych pierwszy,  Mikołaj,  przyjął  w  r.  1396  obywatelstwo.  Odtąd  mężczyźni 
pożenili  się  tutaj,  poprzyjmowali  obywatelstwo,  ponabywałi  domy  to  w  sa- 
mem mieście,  to  na  Kleparzu,  córki  swoje  powydawali  za  mąż  za  miesz- 
czan krakowskich.  Pożyczali  znajomym  i  przyjaciołom  pieniędzy,  proce- 
sowali się  potem  z  nimi  stawając  po  sądach,  często  przyjmowali  różne 
pełnomocnictwa  w  Krakowie  od  znajomych  zamieszkałych  gdzie  w  innem 
mieście,  i  za  ich  sprawami  pilnie  chodzili.  Sami  zaś  trudnili  się  różnemi 
rzemiosłami,  zwyczajnie  jak  w  Krakowie.  Byli  pomiędzy  niemi  i  zamoż- 
niejsi lub  rozumniejsi  ludzie,  i  dlatego  wzięcie  mieli  u  szlachty:  jeden 
Kopernik  służył  Kapitule  Krakowskiej,  i  w  jej  sprawach  często  zaglądał 
do  miasteczka  Pabianic;  drugi  miał  jakieś  względy  u  wielkiego  pana 
Piotra  Szafraóca,  podkomorzego  krakowskiego,  a  przynajmniej  znany  był 
mu  osobiście.  Inny  Kopernik  był  Cystersem,  zapewne  w  Mogile,  i  posia- 
dał razem  z  matką  dom  na  ulicy  Sławkowskiej.  Prócz  tego,  Jan  Koper- 
nik, w  aktach  miasta  Krakowa,  za  Władysława  Warneńczyka  i  brata  jego 
Kazimierza,  kilka  razy  jest  wspominany.  Cóż  potem  wazystkiem  mówić 
o  szerokich  stosunkach,  jakie  Kopernikowie  zawiązali  w  samem  mieście 
2  rodzinami  oddawna  krakowskiem!?  Kumali  się  i  przyjaźnili  z  Dąbro- 
wami, Bełzami,  Miotkami,  Kaczkami,  znali  Wierzynków  i  Kromerów: 
z  Zarembami,  z  których  wyszedł  znany  w  kościele  polskim  biskup  Lao- 
dycejgki  i  sufiragan  krakowski,  byli  w  najściślejszej  zażyłości.  Przejrzyjmy 
tylko  akta  miejskie  starego  Krakowa,  a  przekonamy  się  łatwo,  jak  w  sto- 
licy jagiellońskiej,  w  pierwszych  latach  panowania  Jagiełłów,  wielkie  mieli 
zachowanie  Kopernikowie. 

Ważną  zaś  jest  rzeczą,  że  ów  Cysters,  o  którym  już  wspominaliśmy, 


Digitized  by 


Google 


214 


nazywa  się  „de  Coppirnig,"  przyrostek  de  znaczy,  iż  nazwisko  wziął 
od  rodzinnego  miejsca,  z  którego  pocbodziŁ  Szlachcic  napisałby  się  hae- 
res  de  Coppirnig;  dziedzic,  panna  Koperniku;  nieszlachcic,  w  braku 
innego  nazwiska,  powiedział,  zkąd  pochodził.  Zwracamy  tutaj  uwagę 
czytelników,  że  najdawniejsze  pomniki  rodzinnego  nazwiska  astronoma, 
jak  i  całej  rodziny,  nie  piszą  Kopernik  ale  Kopirnik. 

Jeden  z  potomków  owych  Kopernickich  wychodźców,  na  imię  Mi- 
kołaj (widać  ulubione  było  to  imię  w  całej  rodzinie),  wyniósł  się  w  poło- 
wie 15  stulecia  z  Krakowa  do  Torunia,  kiedyś,  jeszcze  za  mazowieckich 
dawnych  przedkrzyżackich  czasów,  nazywającego  się  po  polsku  Tarnowem. 
Ta  wędrówka  nie  może  nikogo  dziwić.  Kraków  i  Toruń  od  najdawniej- 
szych czasów,  a  szczególniej  od  początku  XV  wieku,  zostawały  z  sobą 
w  ciągłych  stosunkach  rodzinnych,  obywatelskich  i  handlowych.  Przyjmo- 
wali Torunianie  prawo  miejskie  w  Krakowie  i  nawzajem  Krakowianie 
w  Toruniu.  Byli  Niemcy  w  Krakowie  acz  w  polskiem  mieście,  byli  Polacy 
w  Toruniu,  i  nic  dziwnego,  bo  chociaż  Krzyżacy  Tarnów,  osadę  polską, 
przywilejami  podnieśli  na  miasto,  chociaż  tam  osadników  niemieckich 
sprowadzali,  Toruń  położony  w  kraju  mazowieckim,  mając  naokoło  siebie 
po  wszech  stronach  rozlegle  rozsadowioną  po  wioskach  ludność  polską, 
miał  wiele  i  narodowego  życia.  Mówiono  w  Krakowie  po  niemiecku 
w  stolicy  Jagiełłów;  mówiono  w  Toruniu  po  polsku,  bo  sami  Niemcy 
uczyli  się  tutaj  polskiego  języka. 

Mamy  kilka  świadectw  na  to,  że  Mikołaj  przeniósł  się  z  Krakowa 
do  Torunia.  Zastanawia  to  jednak,  że  i  tu  na  Pomorzu  znalazł  Koper- 
nik imienników  a  może  i  pokrewnych.  W  roku  albowiem  1398  znajdował 
się  w  Toruniu  jakiś  Michał  Czepernik,  (brzmienie  czysto  słowiańskie)  i  był 
stróżem  bramy  Chełmińskiej.  Ważniejsza,  że  w  roku  1400  był  jakiś  inny 
Kopernik  w  Toruniu.  Ale  trudno  powiedzieć,  czy  jest  jaki  związek  na- 
szego Mikołaja  z  tym  Kopernikiem,  albo  z  owym  Czepernikiem.  Są  to 
dwa  jedynie  ślady  podobnego  nazwiska  na  Pomorzu,  kiedy  w  Krakowie 
mamy  ich  kilkanaście  i  z  różnych  bardzo  epok.  Jeżeli  zaś  i  ci  Koper- 
nikowie Toruńscy  byli  przychodniami  ze  Szląska,  rzecz  cała  się  wyjaśnia; 
mogli  być  tu  i  tam,  -mogli  być  wszędzie:  w  Toruniu  i  w  Krakowie,  mogli 
się  nie  znać  i  nie  wiedzieć  nawet  o  sobie.  A  jeżeli  tak  jest,  nie  sądzim, 
by  koniecznie  jakie  familijne  sprawy  spowodowały  naszego  Mikołaja,  te 
opuścił  Kraków  dla  Torunia. 

Nasz  Krakowianin,  już  w  roku  1459  mieszkał  w  Toruniu.  Osado- 
wiwszy  się  i  pozawierawszy  nowe  stosunki,  przyjął  tutaj  miejskie  prawo 
i  ożenił  się  wcześnie  z  Barbarą  Wajselrodówną,  bo  już  na  wiosnę  1464 
r.  osierocone  dzieci  po  Łukaszu  Wajselrodzie,  do  których  należała  i  Bar- 
bara Kopernikowa,  dzieliły  się  z  matką  bogatym  spadkiem,  jaki  im  został 


Digitized  by  VjOOQ16 


315 


po  ojcu.  Nasz  Krakowianin  wziął  wtedy  za  żoną  w  posagu  domy,  czyn- 
sze, role  i  łąki  w  okolicach  miasta,  złoto  i  srebro  w  gotowiźnie  i  sprzę- 
tach, bogate  ruchomości,  jednem  słowem  otrzymał  cały  majątek.  W  ulicy 
św.  Anny  wziął  kamienicę,  w  której  odtąd  mieszkał  i  w  której  mu  się 
wielki  syn  urodził.  Przez  żonę  więc  zostawszy  panem  i  zamożnym  oby- 
watelem toruńskim,  odtąd  raz  wraz  występuje  przed  urzędem  jako  pośre- 
dnik, jako  sędzia  polubowny  stron.  Odtąd  szerokie  jego  w  około  stosunki, 
nawet  z  Gdańskiem,  gdzie  dobrze  wiedziano  o  krakowskiem  jego  pocho- 
dzeniu, odtąd  jego  znaczenie  i  wielka  powaga  w  mieście.  Kopernik  ^cho- 
dzi w  różne  tranzakcye  kupna  i  sprzedaży,  pożyczki  lub  odbioru  kapi- 
tałów. Przez  żonę  dostaje  się  też  w  arystokracyą  toruńską.  Wajselrodowie 
albowiem,  ile  się  zdaje,  należeli  do  starożytnej  w  tych  stronach  zrosłej 
szlachty  mazowieckiej,  którą  długie  panowanie  Krzyżaków,  na  jakiś  czas 
przybiło  do  ziemi.  Kilka  wieków  mieszkali  Wajselrodowie  ciągle  w  oko- 
licach Torunia,  i  jako  ziemscy  obywatele  na  wsi  gospodarowali.  Sam 
jeszcze  ojciec  Barbary  posiadał  o  dwie  mile  od  Torunia  wieś  dziedziczną 
Sławkowo.  Ale  szlachta  polska  prędko  pod  panowaniem  Krzyżaków  pozna- 
jomiła się  z  miastami.  Tak  i  Wajselrodowie  wcześnie  bardzo  połączyli 
się  związkami  krwi  z  celniejszymi  mieszkańcami  Torunia,  wreszcie  prze- 
nieśli się  do  tego  miasta,  nieporzucając  wsi ;  ztąd  wielką  rolę  grali  w  To- 
runiu. Kopernik  został  więc  członkiem  przemożnej  a  do  tego  licznej 
rodziny;  bo  żona  jego  miała  kilkoro  sióstr  i  braci.  Wdowa  albowiem  po 
Łukaszu  Wajselrodzie,  która  spadek  ojcowski  pomiędzy  dzieci  swoje 
w  roku  1464  rozdzielała,  była  wprzódy  za  Hansem  Pcckawem  i  miała 
z  nim  syna  także  Hansa  i  córkę,  która  potem  mniszką  została  i  była 
pobobno  ksienią  w  klasztorze  Chełmińskim.  Potem  oddała  rękę  swoje 
Wajsekodowi,  z  którym  miała  dwie  córki,  Krystynę  i  Barbarę,  i  syna 
Łukasza.  Starsza  poszła  za  mąż  za  Tillmana  von  Allen,  młodsza  za  Ko- 
pernika, syn  zaś  był  później  biskupem  warmińskim. 

W  całej  tej  rodzinie  przechowała  się  dziedzicznie  miłość  dla  Polski. 
Biskup  warmiński  dzień  i  noc  ciągle  myślał  o  złamaniu  potęgi  Krzyża- 
ków. Brat  jego  przyrodni  był  już  za  panowania  polskiego  burgrabią 
toruńskim.  Jeden  z  szwagrów,  Tillman,  miał  wielkie  względy  u  króla 
Kazimierza,  który  znowu  lubił  tylko  zaufanych  swoich  przyjaciół;  on 
pierwszy,  co  był  dwa  razy  burgrabią  toruńskim;  on  był  pierwszy,  co 
sprawiedliwość  wymierzał  w  Toruniu  imieniem  króla  polskiego.  Mikołaj 
Kopernik  zaś,  chociaż  rzucił  rodzinne  miasto,  chociaż  w  innych  stronach  zna- 
lazł przyjaciół  i  stosunki,  sercem  ciągle  należał  do  Krakowa.  Znajdujemy 
w  tym  czasie  ślady  jego  podróży  do  stolicy  Jagiellońskiej.  Miał  tam 
albowiem  starych  znajomych  i  dawniejsze  jeszcze  stosunki;  pożyczał  pie- 
niędzy,  nawet  tąm  do  bractw  pobożnych  się  wpisywał  (w  roku  1469 


Digitized  by 


Google 


tl6 


w  kościele  Dominikańskim).  Po  ojcu  to  przywiązanie  do  Krakowa  odzie- 
dziczył wielki  nasz  astronom;  bo  gdy  inni  rad  od  uczonych  w  Norym- 
berdze, Kolonii  lab  Wiednia  zasięgali,  astronom  ciągle  znosił  się  z  Kra- 
kowem  i  tam  prosił  o  radę  uczonych,  swoich  przyjaciół;  jeżeli  miał  kogo 
leczyć,  a  doświadczenie  lub  nauka  środków  mu  dostatecznych  na  chorobę 
nie  dawały,  uciekał  się  o  poradę  i  z  prośbami  swojemi,  nie  zagranicę, 
ale  zawsze  do  Krakowa,  do  najsławniejszych  lekarzy  polskich. 

Po  śmierci  teścia  swojego  Łukasza  Wajselroda,  krakowski  nasz  Ko- 
pernik został  w  Toruniu  ławnikiem  Starego  Miasta  (w  roku  1465),  i  podo- 
bno *aż  do  swojej  śmierci  zasiadał  w  tym  sądzie.  Rzadki  albowiem  był 
przykład,  żeby  raz  obrany  ławnik,  porzucał  czyto  dobrowolnie  czy  przy- 
muszonym sposobem  swoje  stanowisko  w  mieście,  i  dlatego  zwyczajem 
prawie  się  stało,  że  urząd  ławniczy  w  Toruniu,  bywał  dożywotnim.  Osta- 
tni raz  wspominają  Kopernika  akta  miejskie  w  roku  1483  jako  członka 
sądu  Starego  Miasta;  ztąd  oczywisty  wniosek,  że  około  tegoż*  czasu  za- 
kończyć musiał  życie  na  łonie  rodziny. 

Miał  on  kilkoro  dzieci  z  Wajselrodówny  synów  i  córki,  ale  o  losach 
tego  rodzeństwa  mało  posiadamy  wiadomości;  historya  zachowała  nam 
pewniejsze  cokolwiek  szczegóły  tylko  o  dwóch  Kopernikach,  synach  Miko- 
łaja: o  astronomie,  o  którym  dzieje  nauki  kilka  podań  zachowały,  i  o  star- 
szym bracie  jego  Jędrzeju.  Los  dziwny  wypadkami  życia  jednego  publi- 
cznego zawodu,  połączył  z  sobą  ściśle  tych  dwóch  braci,  ztąd  przy  Mi- 
kołaju wybitniej  nieco  odbija  postać  Jędrzeja;  inne  rodzeństwo  pozostało 
w  cieniu.  Nasi  bracia  związani  z  sobą  najprzód  przyjaźnią,  poświęcili 
się  potem  obadwąj  razem  służbie  ołtarza,  a  jeszcze  później  spotkali  się 
jako  kanonicy  katedralni  w  gronie  kapituły  warmińskiej.  Wspólny  był 
ich  zawód,  wspólne  cele;  to  też  i  wspomnieniami  jednemi  błyszczą  do 
nas  z  oddali  wieków.  Od  sławy  młodszego  brata,  musiał  spaść  świetny 
odblask  i  na  starszego  o  lat  kilka  Jędrzeja. 

Rodzony  wig  Koperników,  Łukasz  Wąjselrod,  zasiadł  świetną  stolicę 
biskupią;  był  udzielnym  prawie  książęciem  na  Warmii  i  senatorem  dawnej 
Rzeczypospolitej  polskiej.  Bawił  podówczas  w  Rzymie,  kiedy  umarł  po- 
przednik jego  Mikołaj  Tungenu  (w  roku  1489).  Papież,  który  znał  oso- 
biście Wajselroda,  oddał  mu  zaraz  osieroconą  stolicę  warmińską;  miał  za 
sobą  wszelkie  prawo,  bo  według  erekcji,  katedra  warmińska  nie  podle- 
gała żadnemu  metropolicie,  i  wprost  zależała  od  Rzymu.  Król  polski 
Kazimierz  rozgniewał  się  jednak  za  to  uchybienie  powadze  korony,  i  nie 
chciał  uznać  Wajselroda,  bo  nominacya  biskupa  stała  się  bez  jego  wiedzy 
i  woli*  Król  nigdy  nie  umiał  ustępować  w  rzeczach,  na  których  dosto- 
jeństwo jego  cierpiało.  Przyszli  wtedy  biskupowi  w  pomoc  panowie  poU 
scy  i  pomorscy.    Wąjselrod,  mówili  królowi,  uczył  się  w  akademii  kra- 


Digitized  by 


Google 


217 


kowskiej,  był  człowiekiem  uczonym  i  pobożnym,  życie  prowadził  przykła- 
dne, posiadał  charakter  prawy  i  serce  przywiązane  do  ojczyzny.  Wszystko 
to  była  najszczersza  prawda.  Wajselrod  znienawidził  oddawna  krzyżackie 
rządy.  Ojczyzną  jego  było  Pomorze,  to  jest  ziemia  polska,  która  po 
wielu  latach  rozłąki  powróciła:  znowu  do  Polski.  Kiedyś,  za  Chrobrego, 
za  Krzywoustego,  poganom  słowiańskim  na  Pomorzu  mogła  się  marzyć 
jakaś  dzika  nicchrześciańska  udzielność  ale  nie  teraz  po  panowaniu  krzy- 
żackiem,  kiedy  całe  Pomorze  stanęło  j)od  godłem  Chrystusowej  wiary. 
Tak  myślał  nasz  Wajselrod.  Gdyby  już  nie  sam  ród  jego  osiedziały 
w  ziemi  Chełmińskiej  pod  Toruniem,  od  kilku  przynajmniej  pokoleń, 
gdyby  nie  przywiązanie  jakie  miał  do  Polski,  sam  fakt,  źe  Pomorze  zlało 
się  w  jedne  całość  z  Koroną,  zrobiłoby  z  niego  Polaka.  Nietylko  z  po- 
chodzenia ale  i  z  przekonania  był  więc  Wajselrod  Polakiem,  i  takiego 
tylko  senatora  mogła  sobie  Korona  życzyć  na  Pomorzu. 

Król  też  ustąpił  naleganiom,  i  przyjął  Łukasza  na  biskupstwo.  Waj- 
selrod wdzięczny  był  Panu  całe  życie.  Służył  jednemu,  dwom,  trzem, 
czterem  królom,  a  zawsze  z  poświęceniem  się,  z  gorliwością.  U  każdego 
miał  względy,  każdemu  był  na  zawołanie.  Najtrudniejsze,  najdelikatniej- 
sze, najważniejsze  sprawy  powierzał  mu  król  Zygmunt  Stary.  Dzień  i  noc 
czuwał  nad  sprawą  Polską  na  Pomorzu;  bo  zakon  krzyżowy  jeszcze  dawał 
oznaki  życia,  ustąpił  z  zachodu,  ale  na  wschodzie,  w  stronie  Królewca, 
próbował  rozwijać  swoje  siły.  Wajselrod  nie  opuścił  żadnego  sejmu  pol- 
skiego, a  celem  jego  usiłowań  było,  żeby  do  szczętu  zgnieść  na  Pomorzu 
jarzmo  zuchwałego  zakonu.  Ztąd  sprawiedliwie  powiedziano  o  nim,  że: 
„nauczył  czynami,  z  jakiego  rodu  pochodził,  gdyby  ród  jego  był  zagadką." 

Biskup  warmiński  przywiązany  był  bardzo  do  swojej  rodziny.  Przy- 
brał do  nazwiska  Wajselrodów,  nazwisko  szwagra  Tillmana,  i  podpisywał 
się  odtąd  Wajselrodem  von  Allen.  Drugim  świetniejszym  dowodem  tego 
przywiązania,  była  opieka,  jaką  rozciągnął  nad  siostrzeńcami  swoimi 
młodszymi,  Kopernikami. 

Tyle  wiadomo  o  przodkach  Kopernika  astronoma,  teraz  przystąpmy 
do  opisu  życia  jego. 

Mikołaj,  astronom,  urodził  się  w  Toruniu  dnia  19  Lutego  1473  r. 
za  panowania  Kazimierza  Jagiellończyka.  Dzieckiem  odumarł  go  ojciec, 
ale  sierotę  przytulił  do  serca  swego  biskup  warmiński.  Ośmnastoletniego 
wyprawił  na  akademią  do  Krakowa.  Było  to  w  roku  1491.  Kopernik 
wpisał  się  w  poczet  uczniów  pod  rcktorstwem  Macieja  z  Kobylina,  w  dru- 
giem  półroczu  akademickiem;  zapisany  jako  Mikołaj  syn  Mikołaja  z  To- 
runia. Dwa  lata  tą  rażą  spędził  w  Krakowie.  Miał  tutaj  mistrzem 
jednego  z  największych  uczonych  spółczesnych,  Wojciecha  z  Brudzewa, 
który  swoim  wykładem  matematyki,  a  mianowicie  astronomii  ściągał  do 


Digitized  by 


Google 


218 


Krakowa  z  Czecb,  z  Węgier,  z  Niemiec,  a  nawet  ze  Szwecji,  tłumy  mło- 
dzieży chciwej  nauki  Uczeni  europejscy  przyjeżdżali  do  Krakowa,  żeby 
go  poznać.  Zbliżenie  się  do  Brudzewskiego  wywarło  stanowczy  wpływ 
na  przyszłość  Kopernika.  Nasz  młodzian  nie  mógł  jeszcze  wiedzieć, 
czem  będzie;  jakiej  nauce  wyłącznie  się  poświęci;  olbrzymie  siły  jego 
dueba  spoczywały  dotąd  w  uśpieniu.  W  Krakowie  dopiero  jego  dusza 
zawrzała  zapałem,  geniusz  się  zbudził.  Wykład  ożywiony  Brudzewskiego 
pebnął  myśl  Kopernika  w  nowe  tory.  Odtąd  zajmuje  się  Mikołaj  mate- 
matyką, i  spogląda  na  niebo.  Zamyśla  się,  a  w  głowie  jego  zaczyna 
błyskać  nie  jasno  przeczucie  nowych  widoków,  jakie  mu  nauka  z  czasem 
otworzy.  Nie  miał  jeszcze  świadomości  o  systemacie  słonecznym,  o  praw- 
dziwym ruchu  planet  w  przestrzeni,  o  stanowisku  jakie  ziemia  w  tym 
cudownym  systemacie  zajmuje.  Nauczyciel  co  najwięcej  zaronił  w  jego 
duszy  święte  nasienie  nauki,  które  plon  bujny  wydało,  nie  nauczył  go 
jednak,  jakby  się  może  komu  zdawało,  nie  wierzyć  zbyt  ślepo  zdaniu 
i  powadze  starożytnych  astronomów,  bo  chociaż  na  zaraniu  reformy  nau- 
kowej w  astronomii,  gwiazdarze  uczonej  Europy,  już  nie  jeden  błąd  swój 
spostrzegali,  który  im  wykazywał  niedorzeczność  całego  dotychczasowego 
systematu,  Brudzewski  ślepo  wierzył  Ptolemeuszowi.  Zawsze  w  chwilach 
krytycznych,  w  czasach  przejść  z  jednej  epoki  do  drugiej  zdarzają  się  lo- 
dzie wyżsi  zdolnościami  i  usposobieniem,  jedni,  którzy,  jak  Chrzciciel  go- 
tują drogi  Pańskie,  albo  obalają  ginach  stary,  a  drudzy,  którzy  na  rozwa- 
liskach  budują.  Wojciech  z  Brudzewa  miał  tę  niezawodnie  przed  Koper- 
nikiem i  światem  uczonym  zasługę,  że  choć  nie  zburzył  starodawnego 
gmachu,  zawsze  nauką  swoją  i  przywiązaniem  do  niej  obudził  myślące 
zdolności  młodzieńca,  który  ze  swojej  strony  położył  potem  prawdziwe 
zasady  całej  dzisiejszej  astronomii. 

Kopernik  uczył  się  medycyny,  nie  odbył  jednak  całego  kursu  nauk 
w  Krakowie.  Nie  ubiegał  się  tutaj  nawet  o  stopnie  akademickie,  w  roku 
1493  powrócił  na  Pomorze  do  wiga.  I  znowu  między  opuszczeniem  Kra- 
kowa a  podróżą  do  Włoch,  dwa  lata  upłynęły.  W  tym  przeciągu  czasu 
powziął  myśl  młody  Kopernik,  żeby  za  przykładem  wuja  poświęcić  się 
służbie  ołtarza.  Zawód  duchowny  mógł  wtenczas  przedstawiać  dla  nie- 
szlachty  jakieś  widoki  w  przyszłości,  tembardziej,  gdy  się  miało  krewnego 
biskupa.  Ale  krom  tego  inne  ważne  przyczyny  wpływały  na  postano- 
wienie Kopernika.  Mikołaj  miał  wybrać  sobie  naukę  za  cel  życia,  i  znowu 
jedynie  duchowny  zawód  mógł  w  owym  czasie  zapewnić  mu  tę  spokój- 
ność,  tę  niepodległość  potrzebną  dla  człowieka  nauki.  Wtenczas  wszystko 
co  tylko  było  uczone,  było  duchowne:  profesorowie,  lekarze,  poeci,  filozofowie, 
wszyscy  byli  księżmi,  świecki  uczony  nawet  przebierał  się  w  togę  kapłańską. 
Wajselrod  chciał  obu  siostrzeńców  swoich  wyprawić  w  podróż  do  Włoch, 


Digitized  by  VjOOQl6 


219 


*eby  poznali  ludzi  i  szkoły  sławne.  Obndwu  do  uczonego  zawodu  prze- 
znaczał, zatem  obudwu  pragnął  widzieć  księżmi.  Posyłał  ich  do  Włoch, 
bo  tam  biegła  oddawna  młodzież  polska;  w  XVI  wieku  najznakomitsze 
były  we  Włoszech  akademie  i  profesorowie,  najuczeńsi.  Nigdzie  nie  było 
sławniejszych  katedr  literatury  greckiej,  historyi  i  medycyny.  Szczególniej 
od  tego  czasu  podniosły  się  nauki  w  Italii,  kiedy  po  upadku  cesarstwa 
Wschodniego,  ludzie  uczeni  i  rękopisy  pojawiły  się  na  Zachodzie.  We 
Florencyi  nastał  wiek  złoty  Medyceuszów,  we  Wenecji  powstawały  dru- 
karnie Aldów  Manuczicb.  Młody  Kopernik  poświęcił  się  medycynie.  Nauka 
lekarska  doskonale  przypadała  do  miary  z  jego  przyszłym  zawodem. 
Kapłan,  pasterz  swojej  owczarni,  jest  do  dziś  dnia  jej  ojcem,  opiekunem 
i  doradcą;  powinien  jej  nieść  pomoc  i  ulgę  we  wszystkich  dolegliwościach 
życia.  Ale  przed  trzysta  laty,  te  wzajemne  uczucia  bliżej  z  sobą  łączyły 
i  pasterza  i  owczarnią.  Ówczesny  kapłan  nietylko  bjł  ojcem  wielkiej 
rodziny,  ale  często  jej  lekarzem  i  prawodawcą.  Nauka  medycyny  była 
jeszcze  w  zawiązku,  a  własności  różnych  ziół  leczących  znał  tak  dobrze 
człowiek  poświęcony  botanice ,.  jak  pleban  na  wiosce,  jak  każda  kobieta 
wiejska.  Mnożyło  się  zatem  przesądów  i  pojęć  wiele,  które  zamykały 
światło  przed  ludźmi.  Żeby  lepiej  działać  na  błędy  wiejskiego  ludu 
i  znaleźć  na  wykorzenienie  ich  lekarstwo  skuteczne,  każdy  kapłan,  za 
czasów  Kopernika,  musiał  być  medykiem,  czarodziejem,  jakąś  nadzwy- 
czajną istotą,  zaklinającą  duchy  i  choroby. 

Ale  młodemu  myślicielowi  przypomniał  się  z  nauką  swoją  Bru- 
lizewski.  Poświęcając  się  wyłącznie  medycynie,  Kopernik  chciał  czasami 
żnaleść  chwil  kilka  dla  astronomii.  Wprawdzie  uniwersytety  klassycznąj 
ziemi  nie  słynęły  wcale  naukami  matematycznerai  i  gwiazdoznawstwem; 
Kraków  jeden  posiadał  wtedy  matematyków  pierwszej  wielkości,  ale  za 
to  gdzież  jeżeli  nie  we  Włoszech  można  było  przejrzeć  świat  nowy  i  zbar 
dać  na  miejscu  klassycznego  szczątki?  Gdzież,  jeżeli  nie  we  Włoszech 
mógł  tak  dobrze  obeznać  się  Kopernik  z  literaturą  grecką  i  z  pisarzami, 
którzy  już  w  dawnych  wiekach  uczenie  o  budowie  świata  i  gwiazdach 
rozprawiali?  Filologia  starożytna  dopiero  miała  otworzyć  przed  nim 
skarby  modrości  ludzkiej,  z  której  rozwijał  się  dalszy  wątek  cywilizacyi. 
Morze  rozkoszy  było  dla  niego  w  autorach  starożytnych.  Jeżeli  więc 
medycyną  zająć  się  miał  Kopernik  dla  dobra  bliźnich,  literaturą  zajmował 
się  dla  siebie;  czytając,  zastanawiał  się,  badał,  śledził;  za  pomocą  wnio- 
sków i  porównywań  mógł  na  ziemi  wielkie  dzieła  Boga  odgadywać. 

W  roku  1495  król  Jan  Olbracht  razem  z  senatorami  polskierai 
i  pomorskiemi  obradował  w  Toruniu  (w  maju).  Przy  królu  znajdował  się 
jako  wierna  rada  biskup  warmiński.  Być  może,  pożegnał  się  tutaj  z  wu- 


Digitized  by 


Google 


220 


jem  Mikołaj  Kopernik,  który  także  w  roku  1495  pościł  się  na  pierwszą 
wędrówkę  do  Italii. 

Padwa  najprzód  widziała  w  swoich  murach  przyszłego  prawodawcę 
nauki.  Stanąwszy  tutaj,  Kopernik  zapisał  się  do  album  Polaków.  Wten- 
czas zwyczajem  było  oznaczać  ojczyznę  i  pochodzenie  człowieka,  nie  na- 
zwiskiem kraju,  ale  prowincyi  lub  rodzinnego  miasta;  mianowicie  tam 
pilnowano  tej  zasady,  gdzie  zbiegały  się  różne  odcienia  jednej  narodo- 
wości, n.  p.  w  Krakowie,  Otóż  idąc  za  zwyczajem  wieku,  jak  wszyscy 
uczeni  współcześni  i  mało  co  późniejsi  od  Kopernika,  nazywali  go  po 
prostu  Toruóczykiem  (Toruniensis),  niedodając,  że  to  Polak,  bo  już  samo 
nazwisko  miasta  wskazywało  na  polską  narodowość;  tak  alumni  bursy 
węgierskiej  w  Krakowie,  towarzysze  prac  Kopernika,  nazywali  go  po 
prostu  Mazurem,  nie  dodając,  że  Mazur  jest  Polak,  bo  się  to  samo  przez 
się  rozumiało.  Tak  teraz  i  Włosi  poznawszy  bliżej  młodego  uczonego, 
przezywali  go  od  prowincyi  rodzinnej  Mazurem. 

Nauczycielami  Kopernika  w  medycynie  i  filozofii  byli :  Mikołaj  Pas- 
sara  i  Mikołaj  Yernie  Teatyn.  Łat  cztery  pod  ich  przewodnictwem  pra- 
cował w  Padwie  (od  roku  1495—1499).  Z  Padwy  zrobił  wycieczkę  do 
Bononii;  żeby  poznać  sławnego  astronoma  Dominika  Maryą  z  Ferrary, 
który  o  kilka  lat  zaledwie  był  starszy  od  niego.  Dusza  młodzieńcza  roz- 
płomieniła się  nowemi  wypadkami  Muller  z  Królewca  (Regiomontan) 
obudzał  wtenczas  podziwienie  u  matematyków  pomysłami  swojemi  i  zy- 
skiwał względy  książąt;  Kolumb  tylko  co  odkrył  świat  nowy;  ziemia 
była  okrągła,  to  żadnej  nie  ulegało  wątpliwości.  Te  wypadki,  te  odkry- 
cia naukowe,  robiły  rewolucye  w  rozumach  ludzi  wyższych  zdolności 
i  geniusze  tworzyły  najśmielsze  hipotezy.  Nasz  Kopernik  nie  wytrzymał; 
po  długim  rozbracie  z  matematyką  musiał  znowu  do  astronomii  powrócić 
i  z  uczonym  Dominikiem  Maryą  o  niebie  i  o  cudach  stworzenia  rozpra- 
wiać. Razem  obadwaj,  Kopernik  i  profesor  włoski,  spoglądali  teraz  na 
niebo  i  notowali  swoje  spostrzeżenia.  Bo  raz  się  zaprzyjaźniwszy,  ciągle 
już  przestawali  z  sobą  i  Kopernik  często  ponawiał  swoje  z  Padwy  do 
Bononii  wycieczki.  Dominik  umiał  ocenić  pomoc,  jaką  mu  w  uczonych 
badaniach  udzielał  młody  Polak;  nie  mógł  też  przy  nim  grać  roli  mistrza, 
ile  że  wiekiem  prawie  się  równał  z  Kopernikiem,  a  ustępował  jego  zdol- 
nościom. Przez  lat  kilka  dłuższej  nad  astronomią  pracy,  nie  ukształcB 
się  Dominik  o  tyle,  żeby  mógł  zaćmić  Kopernika,  a  na  świecie  jest  już 
taki  porządek  ustanowiony  przez  Stwórcę,  że  nie  zawsze  lata  dają  mą- 
drość: częściej  zdolności. 

Oto  kilka  dat  naukowego  zawodu  Kopernika  we  Włoszech. 
W  Bononii  uważał  zaćmienie  księżyca  dnia  9  Marca  1497.  Doktoryzował 
się  w  Padwie  w  roku    1499  z  medycyny  i  filozofii.     Mikołaj   Yernie 


Digitized  by 


Google 


981 


wkładał  ma  publicznie  na  głowę  wieniec  akademicki.  Zdaje  się,  że 
w  ciągu  tej  pierwszej  naukowej  podróży  po  Włoszech,  Wajselrod  obudwu 
siostrzeńców  swoich  wcielił  do  grona  kapituły  warmińskiej  i  mianował 
kanonikami.  Nic  to  nie  szkodziło,  że  młodzi  byli  i  nie  wyświęceni 
W  owych  czasach  osobom  świeckim,  młodym  klerykom,  rozdawano  do- 
stojności kościelne;  nie  szło  tam  albowiem  nikomu  o  służbę  ołtarza,  ale 
jednym  o  grzeczność,  drugim  o  urząd.  Uwodzono  się  nepotyzmem;  jedni 
dla  krewnych  bliższych  i  dalszych,  drudzy  dla  synów  i  braci  młodszych 
łatwo  wyrabiali  beneficja  połączone  z  pięknemi  dochodami.  Wajselrod  nie 
był  wolny  od  tej  słabości  Prócz  kanonii  wyrobił  jeszcze  dla  siostrzeńców 
fundusze  z  dóbr  katedralnych.  Były  statuta  w  Warmii  względem  uczą. 
cych  się  kanoników.  Biskup  tedy  wystawił  przed  kapitułą,  jak  dobrze 
byłoby,  żeby  w  gronie  swojem  posiadała  doktorów,  t  j.  ludzi  uczonych 
przynoszących  jej  chlubę  i  zaszczyt.  Kapituła  rada  wysłuchała  głosu 
biskupa  i  potrzebne  fundusze  na  dalszą  edukacyą  Koperników  wyznaczyła. 
Było  to  w  roku  1498.  Odtąd  obadwaj  bracia  podróżowali  po  Włoszech 
kosztem  kapituły.  Musieli  jednocześnie  zostać  kanonikami,  bo  inaczej 
cóż  za  powody  mogła  mieć  kapituła,  żeby  fundusze  swoje  rozdrabniała 
na  obcych  księży?  Jakoż  w  istocie  w  rok  potem  postanowieniu,  Koper- 
nikowie dzielą  się  na  równi  z  innemi  kanonikami  dochodami  kościoła 
katedralnego,  co  dowodzi,  że  mają  głos  w  kapitule  (w  r.  1499).  Widać 
tylko  co  z  Włoch  powrócili 

Umarł  jakiś  kanonik  i  po  nim  wakowało  beneficyum,  podług  zwy- 
czaju, wakans  ten  dostawał  się  najstarszemu  zasługą  kanonikowi,  jeżeli 
swoje  beneficyum  chciał  zamienić  na  lepsze;  potem  wakans  jego  brali 
inni  po  starszeństwie  i  tak  szło  dalej,  aż  ostatni  nowo  wybrany  kanonik, 
wstępujący  do  kapituły,  brał  z  kolei  ten  fundusz  który  się  na  końcu 
pozostał.  Było  to  bardzo  sprawiedliwie.  Nasi  dwaj  bracia  wchodząc  do 
grona  panów  katedralnych,  naturalnie,  ostatnie  zajmowali  miejsce  i  osta- 
tnie wzięli  beneficya.  Ale  teraz,  r.  1499,  lepsi  byli  z  prawem  swojem 
od  nowych  kanoników  i  mogli  wybierać  pomiędzy  wakansaml  Znajdowali 
się  wtenczas  obadwaj  osobiście  w  Warmii,  bo  nie  przez  Prokuratora,  jako 
był  zwyczaj  nieobecnych,  oświadczyli  swoje  chęci  Otóż  w  roku  1499 
zanotowały  akta  kapituły  warmińskiej,  że  Jędrzej  Kopernik  chciał  pozo- 
stać jak  dawniej  przy  dobrach  Czawerskich,  a  Mikołaj  żądał  wakansu 
po  kanoniku  Michale. 

Młody  lekarz,  korzystając  z  pozwolenia  kapituły,  powrócił  do  Włoch, 
gdzie  wieniec  doktorski  i  sława  już  pozyskana  otworzyła  przed  nim  roz- 
legkysze  pole  do  działania.  Dominik  z  Ferrary  zalecił  Kopernika  papie- 
żowi na  profesora  katedry  astronomii  w  uniwersytecie  rzymskim.  Ale- 
xander  VI  podjął  tę  myśl,  i  młodego  ziomka  naszego  powołał  do  stolicy 


Digitized  by 


Google 


222 


chrześciaństwa.  Ale  astronom  polski  krótko  bawił  tą  rażą  w  Rzymie, 
chociaż  są  podania,  źe  na  jego  lekcye  zbierała  się  tłumnie  młodzież,  i  że 
wszyscy  kontenci  byli  i  z  jego  wykłada.  Obok  lekcyi,  nie  zaniedbywał 
Kopernik  ulubionych  swoich  spostrzeżeń:  w  Rzymie  jeszcze  uważał  zaćmie- 
nie księżyca  (6  Listopada  1500  roku).  Było  to  już  na  samym  wyjeździe 
do  Polski,  bo  w  roku  1501  obudwóch  braci  Koperników  widzimy  w  Warmii 
na  miejscu  urzędowania.  Trzy  lata  już  upłynęło,  jak  utrzymywali  się  we 
Włoszech  z  funduszów  katedralnych:  chcąc  pobyt  tam  przedłużyć,  bracia 
występują  z  prośbą:  Mikołaj  żąda,  żeby  mu  jeszcze  dwa  lata  kapituła 
pozwoliła  bawić  za  granicą  dla  studyów,  a  za  nim  i  Jędrzej  prosił  o  tę 
samą  łaskę.  Mikołaj  zręcznie  zalecił  się:  powiedział,  że  chce  się  wyłą- 
cznie poświęcić  medycynie,  a  potem  zostać  nadwornym  lekarzem  biskupa 
i  kapituły.  Ta  okoliczność  była  stanowczą,  po  dojrzałej  rozwadze,  naj- 
więcej ze  względu  na  obietnicę  Mikołaja,  kapituła  przystała  na  prośby 
obudwu  braci.  Korzystał  z  tego  i  trzeci  kanonik  Henryk  Niderhof,  który 
także  wybierał  się  do  Rzymu  na  dwa  lata,  ale  długo  nie  mógł  doprosić 
się,  wreszcie  dla  tego,  źe  puszczono  Jędrzeja,  musiano  puścić  i  jego.  Nie 
było  tutaj  wcale  mowy  o  Mikołaju;  z  czego  widać,  że  kanonicy  Warmiń- 
scy sprzyjali  podróży  lekarza,  ale  bratu  jego  pobłażali  tylko  przez  wzgląd 
na  biskupa.  W  rok  później  zrobili  Jędrzeja  trzecim  prokuratorem  kapi- 
tuły Warmińskiej  w  Rzymie,  pierwszym  i  drugim  byli  dziekan  i  kanonik 
Skultetowie,  Skulteccy. 

Powróciwszy  do  ojczyzny  (w  r.  1503),  Kopernik  osiadł  w  Krakowie; 
zdawało  się  nawet,  źe  chciał  w  stolicy  Jagiellonów  stale  zamieszkać. 
Jako  doktór  mógł  znaleść  miejsce  stosowne  dla  siebie  pomiędzy  profeso- 
rami akademii.  A  potem  wiele  wspomnień,  wiele  nadziei,  wiązało  Koper- 
nika do  tego  królewskiego  grodu.  Spotykał  tu  znajomych,  przyjaciół 
i  krewnych;  tu  widział  starców,  którzy  zażyłą  przyjaźń  mieli  z  dawnemi 
Kopernikami.  Przyjaciel  jego  ojca,  Jakób  Zaremba,  niegdyś  prowincyał 
dominikański,  został  przed  niedawnym  czasem  sufraganem  krakowskim. 
Rodziny  Bełzów  i  Kromerów,  które  znał  z  imienia,  od  których  gościn- 
ności i  przyjaźni  przed  kilką  laty  doświadczał,  nie  wymarły  jeszcze. 
W  Krakowie  nareszcie  znajdywał  swoich  towarzyszów  prac  akademickich, 
z  którymi  wspólnie  czcił  pamięć  Wojciecha  Brudzewskiego;  imiona  widu 
tych  uczonych  przeżyły  wiek  swój,  i  zostały  chlubą  literatury  polskiej. 
W  Krakowie  to  znosił  się  i  naradzał  w  przedmiotach  naukowych  z  Jakó- 
bem  z  Kobylina,  z  historykiem  Bernardem  Wapowskim,  z  Mikołajem 
z  Szadka,  z  Marcinem  z  Olkusza,  z  lekarzem 'nadwornym  królewskim 
Janem  Benedyktem,  z  profesorem  Wawrzyńcem  Korwinem,  którego  potem 
i  na  Pomorzu  często  widywał.  Nic  dziwnego,  że  towarzystwa  takich  ludzi 
długo  nie  chciał  rzucić  Kopernik,  tern  bardziej,  że  dojrzewały  w  nim 


Digitized  by  VjOOQ16 


223 


rozległe  widoki  naukowe.  Tutaj  przytoczyć  musimy  okoliczność:  Wszyst- 
kie swoje  spostrzeżenia  i  rachunki,  Kopernik  odnosił  zawsze  do  połud- 
nika krokowskiego,  i  teraz  póki  przesiadywał  w  stolicy,  i  później  kiedy 
już  z  wieży  Frauenburskiej  patrzał  na  niebo;  z  Warmii  miał  bliżej  nie- 
równie Królewiec,  zresztą  miał  Lipsk,  miał  Norymbergę,  do  których  się 
zwykle  odnosili  astronomowie  niemieccy.  Ale  Kopernik  wyznawał,  że 
kochał  ojczyznę,  nawet  w  formach  swojego  przywiązania  do  nauki. 

Ważne  stanowisko  w  życiu  Kopernika  zapisuje  ten  okres  jego  pobytu 
w  Krakowie.  Tutaj  pierwsze  dzieło  swoje  drukował;  było  to  tłumaczenie 
na  łaciński  język  listów  Teofilakta;  wydanie  ich  na  świat  w  Krakowie, 
nowym  węzłem  złączyło  Kopernika  z  naukami  polskiemi  (w  r.  1509); 
Wawrzyniec  Korwin  napisał  do  tego  tłumaczenia  wiersz  pochwalny,  jak 
to  było  w  zwyczaju  wieku.  Tutaj,  i  to  rzecz  dla  nas,  dla  nauki  najważ- 
niejsza, rozpoczął  wielką  pracę,  która  zmieniła  dotychczasowy  systemat 
astronomii,  to  jest  dzieło:  „O  obrotach  dat  niebieskich."  Długie  lata 
jeszcze  ta  wielka  praca  miała  pozostać  w  ukryciu.  Uczony  polski  rzucił 
dopiero  pierwsze  zarysy  swojego  systematu,  czas  mógł  je  tylko  rozwijać 
i  dostatecznie  sprawdzić:  to  też  w  ciągu  trzydziestu  trzech  lat  nieustan- 
nej pracy,  nie  jeden  zapewne  paragraf  i  nie  raz  przerabiał  Kopernik 
w  swojem  dziele. 

Byłby  niezawodnie  uczony  nasz  zjednał  sobie  wiekopomną  sławę 
jako  profesor  akademii  Jagiellońskiej,  gdyby  nie  wuj  jego,  biskup,  Łu- 
kasz Wąjselrod,  który  kierował]  wszystkiemi  krokami  siostrzeńca.    Nie 
dziwim  się  wcale  tej  wzajemnej  miłości  która  dwóch  zacnych  mężów  po- 
łączyła. Biskup  widział  w  Koperniku  nadzieję  domu,  całą  przyszłą  pod- 
porę licznej  rodziny.  Łukasz  Wąjselrod  miał  prawo  szczycić  się  ze  swo- 
jego dzieła.  Potężny  wpływem  swoim  w  radzie  królewsk.,  gotował  siostrzeń- 
cowi w  myśli  urzędy  i  wyższe  godności  kapituły  warmińskiej;  sądził  może, 
że  mu  po  sobie  utoruje  drogę  do  biskupstwa,  i  że  go  tern  samem  posadzi 
wysoko  w  radzie  królewskiej  i  na  czele  Pomorza.    Zygmunt  Ł,  za  któ- 
rego to  się  już  działo,  wielce  poważał  Wąjselroda.   Dał  mu  w  dzierżawę 
trzy  starostwa:  starogrodzkie,  sztumskie  i  chrystburskie;  potem  pozwolił 
mu  wykupić  od  Jerzego  z  Bażenu  miasto  Tolkmil  i  utrzymać  na  siebie. 
Biskup  z  dochodów  stołowych  i  z  łaski  królewskiej  zbierał  piękne  sumy; 
samej  intraty  z  dóbr  katedralnych  liczył  na  rok  15000  grzywien.    Ale 
>   to  mu  właśnie  jednało  szacunek  panów  i  majestatu,  że  wielkich  docho- 
\  dów  swoich  umiał  na  dobre  używać.    Teraz  Łukasz  Wąjselrod  starzał 
^  się  widocznie,  i  życie  powoli  upływało:  cóż  więc  dziwnego,  że  zatęsknił 
do  siostrzeńca,  do  którego  był  mocno  przywiązany?    Łukasz  przywołał 
'  siostrzeńca  do  Warmii  z  Krakowa.    Ale  jeżeli  chciał  mu  los  zapewnić, 
i  jeżeli  miał  względem  Mikołaja  i  pewne  nawet  widoki,  powodował  się 


Digitized  by 


Google 


224 


już  mocnem  przekonaniem,  i  za  złe  nikt  tego  nepotyzmu  Wajselrodowi 
nie  weźmie,  źe  Kopernik  z  lichwą  zapłaci  w  przyszłości  nauką  swoją 
i  cnotą  za  to,  co  mu  dała  i  da  jeszcze  przez  ręce  wuja,  ojczyzna. 

Od  r.  1510  widzim  już  ciągle  Kopernika  w  Warmii  przez  lat  38, 
aż  do  końca  życia.  Opuścił  Toruń  i  Kraków,  i  przeniósł  się  do  Frauen- 
burga,  gdzie  była  katedra  Warmińska.  Ztąd  już  robił  na  wsze  strony 
wycieczki  naukowe,  prywatne  i  publiczne.  Ztąd  podnosił  głos  w  spra- 
wach kraju  i  rzeczypospolitej.  Ztąd  listownie  już  znosił  się  z  Krakowem 
i  Toraniem.    We  Frauenburgu  uczeni  szukali  Kopernika. 

Odtąd  już  ciągle  nasz  uczony  spoglądał  na  niebo.  Rzadko  odwołała 
go  ziemia  do  snu  i  trudów  doczesnych.  Kopernik  miał  przed  oczyma 
poezyą  światów,  więc  nie  tęsknił  do  prozy  ziemi.  Przy  kościele  frauen- 
burgskira  zbudował  sobie  stosowne  obserwatoryum.  Z  niego  szedł  do 
ołtarza  na  modlitwę  i  od  ołtarza  wracał  do  obserwatoryum  na  pracę.  Ale 
i  ta  praca  jego  była  modlitwą,  bo  zależała  na  podziwianiu  mądrości  Stwórcy, 
na  roztrząsaniu  niezmiernych  dzieł  Bożych.  Pobyt  człowieka  długi  wje- 
dnem  miejscu,  robi  z  tego  miejsca  świątynią  dla  tych,  co  człowieka  tego 
znali  i  kochali.  Pobyt  Kopernika  we  Frauenburgu  zrobił  z  małego  miasteczka 
Warmii  świątynię  dla  całej  ludzkości.  Sam  Frauenburg,  to  pomnik  ręką 
znikomości  dźwignięty  dla  Kopernika.  Nie  zaszły  w  tern  mieście  wielkie 
wypadki  świata,  któreby  na  losy  narodów  wywierały  wpływ  przeważny. 
Nie  wysadziła  się  też  natura,  żeby  tamte  strony  pięknością  cudów  swoich 
ubogacić  i  temsamem  ściągać  na  Frauenburg  oczy  podróżnych.  Ale  Bóg 
chciał,  żeby  skromna  siedziba  ludzkich  namiętności,  zasłynęła  w  dziejach 
i  Frauenburg  więcej  słynie  jak  brzmiące  i  sławne  zwycięztwami  nazwiska 
miast 

Ledwie  co  Kopernik  osiedlił  się  we  Frauenburgu,  Łukasz  Wąjselrod 
zakończył  życie  (29  Marca  1512  r.).  Zygmunt  Stary  chciał  mianować 
na  jego  miejsce  biskupa,  ale  kapituła  pospieszyła  się  i  bez  wiedzy  kró- 
lewskiej obrała  Fabiana  Luzyańskiego.  Oparła  się  panu  swojemu  prze- 
strzegając dawnych  przywilejów.  Zasłaniała  się  Rzymem  i  kanonami. 
Podpisała  nawet  protestacyą  przeciw  królowi  i  tym  kanonikom,  którzy 
stronę  jego  w  tym  sporze  trzymali.  Łuzyański  albowiem  pojechał  na 
sejm  koronny  do  Piotrkowa,  złożył  hołd  wierności  dla  Polski,  i  zawarł 
ugodę,  na  mocy  której  król  miał  odtąd  po  czterech  kanoników  warmiń- 
skich wyznaczać  do  wyboru  kapitule  w  razie  nowego  osierocenia  katedry. 
Przeciwni  temu  kanonicy,  lękali  się  mianowania  na  przyszłość  samych 
Polaków  i  zaprotestowawszy  się,  posłali  skargę  do  stolicy  rzymskiej  na 
biskupa  i  jego  przyjaciół:  księdza  kustosza  katedralnego  Kleta,  Jerzego 
Działowskiego,  Jana  Skulteta,  Mikołaja  Kopernika,  Chrapickiego,  Tyde* 
mana  Gizego  i  t  cL  Kopernik  i  jego  Towarzysze  musieli  zapisać  uroczy- 


Digitized  by 


Google 


225 


ste  oświadczenie  w  aktach,  że  to  co  uczynili,  było  bez  ubliżenia  w  czem- 
kolwiek  stolicy  Apostolskiej  (28  Grudnia  1512  r.).  Pomimo  tego  Juliusz 
III  udzielił  im  naganę  za  nietrafoe  postępowanie,  i  umarł  niezatwier- 
dziwszy  ugody  Piotrkowskiej.  Dopiero  Leon  X,  przejrzawszy  dokładnie 
sprawę,  oświadczył,  że  zasady  przez  biskupa  Fabiana  i  przyjaciół  jego 
przyjęte  uważa  za  przyzwoite,  honorowe  i  rozważne  (15  Listopada  1513  r.). 
Jednakże  kanonicy  jeszcze  późuiej  w  kilka  miesięcy  intrygowali;  wplą- 
tał się  w  tę  nieszczęśliwą  sprawę  Jędrzej  Kopernik  i  stawał  przeciw  bi- 
skupowi, aż  do  niego  król  Zygmunt  napisał  mocny  list  z  wjrzutami 
i  z  upomnieniem  gromiąc  go,  że  niewdzięczny  (z  Wilna  5  Maja  1514  r.). 
Otóż  i  pierwszy  krok  politycznego  zawodu  wielkiego  Kopernika;  staje  za 
powagą  majestatu,  za  prawem  korony,  za  ścisłą  jednością  Pomorza  z  Pol- 
ską, za  Polską,  przeciw  namiętnościom  miejscowym.  Prawo  z  r.  1512  pozo- 
stało więc  dla  Warmii  zasadniczą  ustawą,  określającą  na  trzy  wieki  pra- 
wie wzajemne  stosunki  jej  księcia  biskupa  do  Polski.  Jędrzej  Kopernik 
w  kilka  lat  po  tych  wypadkach  zakończył  życie. 

Luzyański  był  potomkiem  starożytnego  rodu  na  Pomorzu,  Młody, 
nie  miał  jeszcze  wszystkich  święceń,  kiedy  go  wybrano.  Księdzem  i  bi- 
skupem został  razem.  Odprawił  zaraz  pierwszą  ale  i  ostatnią  mszą,  bo 
nie  widziano  go  odtąd  wcale  przed  ołtarzem.  Człowiek  wielce  uczony 
i  biegły  w  prawie,  pod  względem  religijnym  był  dość  wolnego  sposobu 
myślenia,  i  to  w  czasie  kiedy  Luter  rozszerzał  swoje  reformę  w  Niemczech. 
W  ślad  za  nim  nowatorów  mnóstwo  pojawiło  się  i  w  Polsce.  Fabian  zajęty 
więcej  światem,  mało  dbał  o  to,  i  dlatego  powaga  biskupa  słabła  w  War- 
mii i  dochody  upadały.  Na  domiar  nieszczęścia  nowy  mistrz  Krzyżaków, 
Albert  Brandeburski,  powstawał  przeciw  Polsce,  i  Warmia  najwięcej  z  tego 
powodu  cierpiała.  Pozabierał  Albert  miasta,  zamki  i  dobra  kapituły,  która 
naturalnie  broniąc  się,  wyciągała  o  wsparcie  rękę  do  króla.  Kopernik 
znowu  wychodzi  na  pole. 

Nakazany  zjazd  w  Grudziądzu  miał  z  pełnomocnikami  Alberta  zała- 
twić te  nieporozumienia,  ale  chociaż  się  zebrał  (25  lipca  1521  r.)  nie 
spełnił  nadziei,  jakie  do  niego  przywiązywano.  Ztąd  nowy  sejm  zwołano 
na  czas  wielkiego  postu  w  r.  1522,  ale  tutaj  już  zła  wola  mistrza  jawnie 
się  pokazała,  bo  pełnomocnik  jego  nie  stanął.  Na  tym  drugim  sejmie 
deputatem  kapituły  warmińskiej  był  Kopernik;  ztąd  godzi  się  wnosić,  że 
był  i  na  pierwszym,  ile  że  i  w  r.  1521  i  w  1522  o  jedne  sprawę  chodziło. 
On  bowiem  układał  skargę  kapituły  przeciw  mistrzowi  i  wziął  ją  z  sobą 
jako  instrukcyą  do  Grudziądza;  on  potem  na  sejmie  wystąpił  z  nowemi  wnio- 
skami, chciał  nietylko  wywodem  praw  kapituły  przekonać  Albrechta,  ale 
powstawał  i  przeciw  jego  uroszczeniom  do  władzy  niepodległej;  mistrza 
traktował  jak  hołdownego  księcia  korony  polskiej,  i  chciał  aby  ten  cha- 

KoptrnikijcHia  t  II  15 


Digitized  by 


Google 


220 


rakter  zawisłości,  na  wszystkiem  się  odbyał.   Powszechne  narzekania  na 
monetę  dały  mu  prawo  mówić  swobodnie. 

Mistrzowie  krzyżaccy  przewidując  w  tern  wielkie  dla  siebie  zyski, 
od  dawnych  bardzo  czasów,  coraz  więcej  upodlali  monetę.  Albert  do 
ostateczności  posunął  ten  systemat:  ledwie  dwunastą  część  srebra  doda- 
wał do  miedzi  Teraz  na  Pomorzu  napływały  coraz  gęściej  polskie  i  li- 
tewskie pieniądze,  daleko  wyższej  stopy;  na  monecie  więc  krzyżackiej 
traciła  cała  Rzplita.  Do  tego  wielkie  z  tej  rzeczy  panowało  zamiesza- 
nie, bo  Toruń,  Gdańsk,  Elbląg,  biły  także  pieniądze  pod  swoim  stęplem 
i  zniżały  na  prześcigi  stopę  menniczą.  Mądry  król  Zygmunt  i  kanclerz 
Szydłowiecki,  postanowili  wreszcie  zapobiedz  temu  nadużyciu.  Z  ich  roz- 
kazu komisarze  polscy  na  sejmie  Grudziądzskim  przekładali  potrzebę 
porównania  monety  pomorskiej  z  koronną  i  bicia  jej  pod  stęplem  króle- 
wskim. Kopernik  wychodząc  ze  stanowiska  ogólnej  potrzeby  narodu  i  pań- 
stwa, postanowił  popierać  ten  wniosek.  Byłabyto  w  jego  oczach  wielka 
reforma,  nietylko  handlowa,  towarzyska,  ale  i  polityczna.  Po  wszystkie 
czasy  skarbowość  niepodległa  świadczyła  o  niezawisłości  kraju:  dlatego 
mistrz  krzyżacki  pod  własnym  stęplem,  z  własnemi  herbami  bił  pruską 
monetę.  Kopernik  w  interesie  państwa  pragnął  w  tym  względzie  zapro- 
wadzić ścisłą  jednostąjność,  wygotował  rozprawę  o  urządzeniu  monety, 
ułożył  tabelę  porównawczą  monet  pruskich  z  polskiemi,  i  chciał  faktami 
przekonać  swoich  spółziemian.  Nie  dało  się:  miasta  pomorskie  przeciw 
kanonikowi  podniosły  krzyk  wielki,  składały  się  brakiem  srebra,  nawy- 
knieniem  do  monety  dawnej,  a  nadewszystko  przywilejami  Kopernik  tyle 
zyskał,  że  się  naraził  miejscowym  interesom,  a  co  więcej  miastu  rodzin- 
nemu. Ale  od  tego  czasu  czynny  jego  umysł  zwrócił  się  i  na  ten  przed- 
miot, a  gdy  król  sprawy  nie  porzucił,  Kopernik  nie  porzucił  swoich 
myśli  o  poprawie  monety. 

Ale  oto  i  sława  Kopernika  powoli  rozchodzi  się  po  całym  kraju, 
ważne  polecenie  dochodzi  go  od  samego  króla,  który  umie  cenić  prawość 
i  cnotę:  uczony  kanonik  ma  podać  wnioski  dla  poprawy  rzeczy  menni- 
cznej  w  Polsce.  Myśli  swoje,  które  dawniej  rozwijał  na  sejmach  pomor- 
skich, ma  teraz  w  świetnej  rozwinąć  rozprawie.  Kto  chce  powziąść  prze- 
konanie o  duchu  obywatelskim  Kopernika  i  jego  miłości  dla  całej  ojczy- 
zny, niech  przeczyta  rzecz,  którą  wygotował  na  rozkaz  Zygmunta  Starego 
o  urządzeniu  monety.  Postawiony  tam  wyżej  interes  ogólny  Polski  nad 
interes  jednostkowy  Pomorza,  wszędzie  przebija  się  cześć  dla  majestaty 
wszędzie  tam  mowa  o  władzy  królewskiej  i  o  kraju.  Nieoceniona  to  szkoda, 
że  pomysły  finansowe  naszego  astronoma,  nie  stały  się  życiem;  król  chciał 
coś  zrobić  stanowczego,  ale  nie  posłużyły  mu  okoliczności 

Tymczasem  umarł  biskup  Fabian  (30  Stycznia  1523  r.)  dla  siebie 


Digitized  by  VjOOQ16 


227 


zawcześnie,  bo  papież  tylko  co  mianował  go  kardynałem.  Wśród  wiel- 
kich kłopotów,  po  wielkich  wstrząśnieniach  politycznych  rodziło  się  nowe 
życie. 

Wielki  mistrz  krzyżacki  ledwie  już  istniał  ze  swoim  zakonem,  kiedy 
naraz  tysiąc  nieprzyjaciół  bytowi  jego  zagroziło:  miasta  pomorskie,  stany 
ziemskie,  biskupi,  reforma  M.  Lutra,  król  Zygmunt  Stary.  Zaraz  po 
śmierci  Fabiana,  wójt  warmiński  opanował  zamek  Heilsberski  żeby  go 
wydać  Polakom,  a  że  niedowierzał  kanonikom,  niepozwolił  im  nawet  od- 
być uroczystej  elekcyi  biskupa  w  kapitule;  nie  dał  opieczętować  rzeczy 
zmarłego,  brata  i  matkę  z  domu  wypędził,  a  ciało  Fabiana  oddał  kano- 
nikom dopiero  w  bramie  przy  wejściu  do  miasta.  Złożono  we  Frauen- 
burgu  zwłoki  i  pochowano,  a  wtedy  kapituła  losy  swoje  w  pierwszem 
poczuciu  własnej  godności,  powierzyła  Kopernikowi,  wybrawszy  go  na 
administratora  dyecezyi.  Wakowała  osierocona  katedra;  nominatem  bi- 
skupem był  Maurycy  Ferber.  Rzym  go  zaraz  na  przedstawienie  królew- 
skie zatwierdził  (17  Lipca  1523  r.),  ale  wojna  wciąż  trwała  i  mistrz  zaj- 
mował dobra  i  zamki  kapituły  warmińskiej.  Widząc,  że  niepewny  stan 
rzeczy  na  długo  się  może  jeszcze  przeciągnąć,  król  chętnie,  przez  pamięć 
na  Łukasza  Wąjselroda,  zatwierdził  Kopernika  na  dłuższy  czas  na  urzę- 
dzie administratora,  aż  póki  nie  stanie  nowy  kanoniczny  biskup  (10  Li- 
pca 1524  r.).  Z  początku  uczony  nasz  miał  zbyt  mało  władzy  w  ści- 
śniętej przez  Krzyżaków  krainie.  Ale  będąc  zaciętym  nieprzyjacielem  za- 
konu,, przyjął  walkę.  Stolica  biskupstwa  przeniosła  się  za  nim  de  facto 
do  Frauenburga.  Tutaj  kiedy  pierwsze  burze  przeminęły,  czuwał  Koper- 
nik nad  tern,  żeby  od  Polski  oddalić  niebezpieczeństwo.  Mistrz  do  Rzymu 
pisał  i  przekładał  papieżowi  jak  ważne  i  jak  pożyteczne  byłoby  dla  spo- 
kojności  Pomorza,  przyłączenie  biskupstwa  do  zakonu.  Albrecht  siłą  na- 
rzucał to  przekonanie  stolicy  apostolskiej,  ile  że  nie  był  tak  słaby,  a  od 
Niemców  spodziewał  się  pomocy.  Cały  r.  1523  i  większa  połowa  1524 
upłynęła  w  pośród  niepewności.  Mistrz  wojował  ze  wszystkiemi  i  wdzie- 
rał się  ciągle  do  Warmii,  w  której  panowało  bezkrólewie.  Kopernik  je- 
dnak popierał  mocno  stronę  króla  Polskiego,  i  chociaż  sił  nie  miał  do 
oporu,  stawił  naprzeciw  woli  mistrza,  prawo  obowiązujące,  to  jest  trak- 
taty z  Rzplitą.  Albrecht  uległ  okolicznościom:  porzucił  zakon,  przyjąć 
naukę  M.  Lutra  i  został  w  Polsce  udzielnym  hołdowniczym  książęciem 
pruskim.  Spokojność  wróciła  na  Pomorze.  Wtedy  Kopernik  zdał  rządy 
Ferberowi  i  powrócił  do  swojej  medycyny  i  astronomii. 

Biskup  Maurycy  był  światłym  mężem  i  znanym  osobiście  papieżowi 
w  Rzymie;  Leon  X.  mianował  go  pisarzem  apostolskim  i  swoim  Cameriere 
to  jest  szambelanem.  Naukę  i  zdolności  Ferbera  wiele  uczciło  kapituł. 
Był  kanonikiem  w  Lubece,  Rewlu  i  Dorpacie,  proboszczem  gdańskim, 


Digitized  by 


Google 


228 


a  w  kapitule  warmińskiej  kustoszem.  Objąwszy  biskupstwo,  na  które 
czekał  tak  długo,  znalazł  ogromne  pustki  w  Warmii.  Wojna  zniszczyła 
dobra,  pałace  i  kościoły,  reforma  zaraziła  wszystkie  stany.  Biskup  miał 
wiele  pracy  około  naprawienia  złego.  Apostolskim  duchem  wyrugował 
herezye,  nakładami  i  gospodarnością  podnosił  dobra  kapitulne.  Do  po- 
mocy w  tych  pracach  używał  biskup  kanoników,  ale  najwięcej  z  nich  wszy- 
stkich Kopernika,  jako  dobrze  obeznanego  z  przeszłością  i  z  prawami 
Warmii. 

Dotąd  sława  uczonego  męża  nie  wiele  wybiegała  poza  granice  ziemi 
rodzinnej.  Najbliżej  go  znała  Warmia,  kiedy  biegł  chętnie  na  pomoc 
cierpiącej  ludzkości  ze  swojemi  wiadomościami  lekarskiemL  Znało  go 
i  kochało  ulubione  miasto  Frauenburg,  któremu,  jak  podanie  niesie,  wo- 
dociąg zbudował.  Uczony  nasz  był  również  dobrym  gospodarzem.  Wziął 
on  w  zarząd  od  kapituły  dobra  Olsztynek  (Allenstein),  otoczony  łicznemi 
wioskami  biskupiemi.  Często  więc  w  Olsztynku  przepędzał  chwile  wol- 
niejsze od  pracy  przy  katedrze.  Zbudował  tutaj  drugi  dom  mieszkalny, 
a  komnaty  swoje  po  uczonemu  przystroił:  na  kominie  przylepił. wiersze, 
które  sam  pisał;  na  szkle  w  oknie  herb  jakiś  kolorowy  kazał  wyryć.  Ale 
że  i  tutaj  w  cichem  ustroniu  bez  postrzeżeń  swoich  obejść  się  nie  mógł, 
,  nad  domem  wystawił  nową  gwiazdouwaźnią,  to  jest  wieżę,  w  której  całe 
nocy  trawił,  ile  razy  tylko  zdarzyło  się  mu  bawić  w  Olsztynku.  Nade 
drzwiami  zaś  kazał  wykuć  w  murze  otwór,  przez  który  promienia  słone- 
czne wpuszczane  były  do  punktów  naznaczonych  w  następnej  komnacie. 
Był  to  gnomon  astronomiczny,  za  pomocą  którego  Kopernik  mierzył  wy- 
sokości południowe  słońca  i  pochyłość  ekliptyki.  Lubił  piękne  widoki  na- 
tury, bo  w  nich  podziwiał  mądrość  Stwórcy.  Obserwatoryum  jego  we  Frauen- 
burgu  na  daleko  wspanialsze  poglądało  okolice,  przez  galeryą  na  piętrze 
łączyło  się  z  mieszkaniem.  Na  trzy  strony  świata  miał  tam  Kopernik 
przesmyk  morski,  a  na  czwartej  rozległą  równinę.  Ale  i  cichy  swój  Ol- 
sztynek lubił,  i  chętnie  na  wieś  chronił  się  przed  gwarem  miasta. 

Znała  więc.  Polska  Kopernika:  po  kraju  gę3te  o  nim  biegały  wieści; 
jedne  bezzasadne,  drogie  powtarzane  w  tajemnicy,  prawdę  z  fałszem  mie- 
szały. Ale  sława  Kopernika  już  dalej  sięgała,  nawet  po  za  granicę.  Oto 
*karc}ynał  Mikołaj  Schomberg  posłyszał  coś  w  Rzymie  o  nowym  systemacie 
słonecznym,  i  pisał  ze  stolicy  chrześciaństwa  do  Kopernika,  prosząc 
o  treść  nowych  zasad  astronomii.  Zachęcał  uczonego,  żeby  naukę  swoje 
co  prędzej  światu  ogłosił  (1536  r.),  a  tymczasem  upraszał  go  prywa- 
tnie, żeby  mu  kopią  dzieła  nadesłał.  Biskup  Gize,  z  którym  się  Koper- 
nik ścisłą  związał  przyjaźnią,  pisał  wiele  o  jego  systemacie  do  Erazma 
z  Roterdamu,  i  do  Jerzego  Retyka,  sławnego  profesora  matematyki  w  Niem- 
czech. Tak  więc  sława  Kopernika  rozszerzała  się,  i  dzieło  jego  było  je- 


Digitized  by  VziOOQl6 


229 


szcze  ukryte  przed  światem,  a  świat  już  za  nim  śledził  z  niespokojnością 
ducha.  Kopernik  ucieszył  się  najwięcej  z  listu  Schomberga.  Dantyszek 
i  Gize,  co  mówili  ludziom  o  jego  systemacie,  to  przypisywać  było  można 
ich  przyjaźni,  Retyk  był  powagą  w  nauce  ale  nie  w  kościele.  Astronom 
nasz  wiedział  dobrze  o  tern,  że  nowe  zasady  ogłasza,  które  zdawały  się 
być  niezgodne  z  powagą  pisma  świętego.  Burzył  gmach,  w  którym  tyle 
wieków  bawiła  dobrowolnie  ludzkość,  i  na  miejsce  dawnej  wiary,  nową 
w j stawiał  przed  oczy  tłumów.  Było  zatem  jakieś  dziwne  podobieństwo 
pomiędzy  reformą  Lutra  a  odkryciami  Kopernika.  I  jeden  i  drugi  pod- 
kopywał odwieczną  powagę.  U  zabobonnych  ludzi,  których  tylu  było 
w  owym  wieku  przejścia,  słusznie  rodziło  się  pytanie :  czy  Kopernik  cza- 
sem nie  rozwija  dalej  myśli  M.  Lutra,  tylko  w  innym  kierunku?  Wten- 
czas bowiem  każda  reforma,  nawet  w  nauce,  wyglądała  na  odszczepień- 
stwo  od  kościoła,  i  wiek  cały  dziwnie  był  nastrojony  do  podejrzeń.  Po- 
sądzono Gizego,  że  sprzyjał  nowościom  religijnym,  posądzono  Dantyszka, 
a  trzeci  z  kanoników  warmińskich  Skultet  zrzucił  nawet  suknią  duchowną, 
ożenił  się  i  rozpościerał  reformę  na  Pomorzu.  Mając  te  trzy  przykłady 
przed  oczyma,  co  ludzie  mogli  sądzić  o  Koperniku?  Wiedzieli  wszyscy 
jak  ściśle  żył  z  Gizem,  który  głównie  wziął  w  opiekę  nowy  system  słone- 
czny; tego  uczonego  męża  wiele  interesowały  prace  naszego  astronoma. 
Jeżeli  Wajselrod  dał  środki  siostrzeńcowi,  jeżeli  Brudzewski  pierwszą 
w  nim  iskrę  zapalił,  Gizemu  należy  się  sława,  że  iskrę  tę  ciągle  pielę- 
gnował i  potem  dał  ją  poznać  całemu  światu.  A  Dantyszek?  Koper- 
nik raz  wraz  z  nim  korrespondował.  Udzielali  sobie  nawzajem  rad,  nowin 
i  postrzeżeń.  Mamy  listy  Kopernika  do  Dantyszka  z  czasu,  kiedy  już  ten 
ostatni  był  biskupem  Chełmińskim;  stosunki  pomiędzy  nimi  były  coraz 
ściślejsze,  Dantyszek  zapraszał  Kopernika  na  wesele  krewnej.  Podobna 
przyjaźń,  czyliż  także  podejrzeniem  przeciw  astronomowi  nie  świeciła? 

Uczony  polski  pojmował  to  położenie  rzeczy  i  dlatego  wahał  się 
z  ogłoszeniem  swojego  systematu.  List  Schomberga  zaspokajał  go  cokol- 
wiek: widział  że  kościół  nie  dzieli  przesądów  ogółu,  a  kardynał  rzym- 
ski mógł  więcej  pojmować  usposobienie  Stolicy  świętej,  jak  Tydeman 
Gize  i  Dantyszek. 

Wtem  umarł  biskup  Maurycy.  Król  postanowił  wynieść  na  osiero- 
coną katedrę  Dantyszka,  i  w  tym  celu  pisał  przez  umyślnego  do  kapituły, 
która  się  również  stanowczo  za  tą  kandydaturą  oświadczyła.  Jednakże 
zadość  czyniąc  prawu ,  na  zasadzie  umów  zawartych,  z  listy  imiennej 
wszystkich  kanoników,  których  królowi  kapituła  przedstawiła,  Zygmunt 
Stary  wybrał  czterech,  to  jest:  Dantyszka  biskupa  chełmińskiego,  a  dalej 
kantora  katedralnego,  Jana  Tymerroana  i  Mikołaja  doktora,  którego  tutaj 
Koperniczym   (Copernijcz)   nazywa;  wreszcie  szlachetnego  Achacego  de 


Digitized  by 


Google 


230 


Trencke  kanoników  warmińskich.  List  ten  pisany  był  ze  Lwowa  dnia 
4  Września  1537  r. 

W  liczbie  tej  kandydatów  przez  Króla  Zygmunta  poleconych,  Ko- 
pernik dopiero  trzecie  zajmował  miejsce,  więc  dla  tego  nie  był  obrany. 
Zwykle  król  cztery  osoby  przyjemne  sobie,  które  do  wyboru  przedsta- 
wiał kapitule,  porządkował  według  stopnia  jak  mu  przyjemne  były.  Ka- 
nonicy warmińscy  nie  chcieli  i  nie  mieli  powodu  obrażać  króla:  wybrali 
zatem  Dantyszka  biskupa  chełmińskiego.  Osieroconą  po  nim  katedrę 
zajął  drugi  z  kolei  Tydeman  Gize.  Kopernik  po  nim  był  najstarszy.  Gdyby 
więc  doczekał  się  znowu  jakiego  wakansu  biskupiego  na  Pomorzu,  byłby 
już  niezawodnie  został  senatorem  Rzeczypospolitej.  Nic  dziwnego,  że 
Zygmunt  Stary  przełożył  dwóch  prałatów  nad  niego.  Dantyszek  i  Gize 
położyli  już  zasługi  dla  Rzplitej,  głośniejsze  od  zasług  Kopernika.  Ich 
wprzódy  potrzeba  było  wynagrodzić.  Byli  to  ludzie  razem  i  zdolni, 
i  uczeni,  i  sławni.  Obadwaj  pisali  i  drukowali  dzieła.  Dantyszek  od- 
znaczył się  w  poezyi  i  w  dyplomatyce,  Gize  zbijał  w  druku  teorye  M. 
Lutra.  Obok  nich  Kopernik  błyszczał  tylko  rozgłośną  nauką,  która  je- 
szcze nie  wydała  żadnego  owocu.  Zasłużył  się  kapitule,  biskupom  i  kró- 
lowi, zasłużył  się  nauce  i  znajomym,  ale  w  ogóle  życie  prowadził  więcej 
samotne,  spokojne,  kontemplacyjne,  dalekie  od  blasków  światowych;  i  je- 
żeli kiedy  wyszedł  na  chwilę  z  pozornej  obojętności,  zaraz  z  tęsknotą  po- 
wracał do  swojego  ustronia.  A  nawet  jeżeli  pogonim  w  to  ustronie  za 
Kopernikiem,  jeżeli  zwrócimy  uwagę  na  jego  stanowisko  naukowe,  jeszcze 
to  nie  był  uznany  geniusz  ludzkości,  prawodawca  astronomii.  Te  ostatnie 
tytuły  możeby  w  światłym  królu,  jakim  był  Zygmunt,  przeważyły  inne 
powody  stanu,  ale  nie  mógł  król  Kopernika  wynagradzać  za  to,  co  o  nim 
dopiero  ludzie  rozpowiadali,  za  listy  kardynała  Schomberga,  za  przyjaźń 
Gizego,  za  tajemnicę  z  jaką  się  dotąd  ukrywał.  Lat  64  już  żył  Koper- 
nik na  ziemi,  a  jeszcze  światło  słoneczne  nie  rozpromieniło  jego  wielkości, 
jeszcze  aureolą  gwiaździstą  skroni  jego  nie  ozdobiło.  Astronom  polski  bły- 
szczał dopiero,  jeżeli  tak  wyrazić  się  wolno,  tym  bladawym  wieńcem,  jaki 
otaczał  w  około  nasze  słońce,  kiedy  je  niedawno,  przed  kilku  laty  zakryła 
ciemna  tarcza  księżyca,  I  była  to  dla  Kopernika  wtenczas  chwila  zupeł- 
nego zaćmienia  dla  słońca.  W  kilka  minut  potem  przecudnie  zajaśniała 
wspaniała  gwiazda  dzienna;  w  kilka  lat  potem  przecudnie  zajaśniała 
genialna  myśl  Kopernika. 

Biskup  chełmiński  Gize  niecierpliwił  się,  że  świat  jeszcze  niezna 
nowego  układu  świata,  i  często  o  nim  z  Kopernikiem  rozmawiał.  Słał 
listy  za  listami  do  Niemiec,  niby  gońce,  niby  wieści,  o  wielkiem  odkrycia. 
W  Polsce  nie  potrzeba  było  rozpowiadać  o  tern  wiele,  bo  kto  z  uczonych 
Krakowskich  nie  znał  pomysłów  Kopernika?  Astronom  sam  o  swoich 
pomysłach  listownie  donosił  Krakowianom,  lub  jeżeli  czytał  dzieło  jakie 


Digitized  by 


Google 


231 


za  granicą  w  przedmiocie  astronomii  wydane,  i  oceniał  je  ze  swego  sta- 
nowiska, rozprawy  swoje  słał  do  Krakowa.  Tak  krytykę  dziełka:  „O  ru- 
ch u  ó  smej  sfery"  Jana  Wernera  z  Norymberg!,  przesłał  Wapowskiemu. 

Ale  oprócz  Gizego  ciekawi  byli  niezmiernie  uczeni  niemieccy  syste- 
matu  Kopernika,  żeby  go  rozpowszechnić  po  świecie,  Schoner  szczegól- 
niej. Na  zwiady  posłali  do  Warmii  Retyka.  Młody,  pełen  zapału  dla 
nauki  i  wielkich  zdolności  Retyk  tęsknił  już  oddawna  za  tą  znajomością 
z  Kopernikiem;  chętnie  więc  posłuchał  Schonera  i  pospieszył  do  Frauen- 
burga  dla  poufnej  i  przyjacielskiej  rozmowy  o  systemacie  słonecznym 
(w  r.  1539).  Był  to  pierwszy  hołd  jawny  oddany  geniuszowi  polskiemu 
przez  uczonego  z  Niemiec.  Kopernik  wdzięczny  był  za  tę  wizytę,  uści- 
skał Retyka  i  rozpowiedział  mu  najprzód  o  swoich  pomysłach,  a  potem 
zaprosił  go  na  kilka  miesięcy  do  siebie  i  w  swoim  kącie  ofiarował  mie- 
szkanie. Razem  więc  teraz  obadwąj  postrzegali  ciała  niebieskie,  razem 
czytali  wiekopomne  dzieło  „O  obrotach"  i  podziwiali  wielkość  stwo- 
rzenia. Odtąd  Retyk  nazywał  naszego  ziomka  panem  i  mistrzem  swoim. 
We  Frauenburgu  jeszcze  zabrał  się  do  pracy,  albowiem  chciał  całe  dzieło 
Kopernika  streścić  dla  Schonera  i  dla  astronomów  niemieckich.  Pozna- 
wszy bliżej  systemat,  uczył  się  u  wielkiego  człowieka  i  pierwszy,  co  mu 
w  dziejach  umiejętności  wieczną  pozostanie  chlubą,  zaczął  o  Koperniku 
i  jego  pomysłach  pisać  z  przekonaniem,  które  się  prawie  równało  entu- 
zyazmowi.  Skreśliwszy  treść  całego  dzieła,  zamierzył  ogłosić  tylko  treść 
trzech  pierwszych  ksiąg  pod  napisem:  Opowiedzenie  pierwsze ;  odkła- 
dając na  późniejszy  czas  ogłoszenie  drugiego  opowiedzenia,  obejmiyącego 
rozbiór  i  treść  trzech  ksiąg  ostatnich.  Z  powodu  lekkiej  słabości  i  dla 
wytchnienia  po  pracy,  Retyk  wraz  z  Kopernikiem  zaproszony  był  przez 
Gizego,  biskupa  chełmińskiego.  Udali  się  więc  do  Lubawy,  gdzie  przez 
biskupa  gościnnie  zostali  przyjęci,  poczem  Retyk  wybrał  się  z  powrotem 
do  Wittembergu.  Stanąwszy  w  domu,  zaraz  odesłał  Schonerowi  pracę 
swoje,  którą  drukował  najprzód  w  Gdańsku  r.  1540,  a  kiedy  rozrywali 
wszyscy  tę  opowieść  o  nowej  teoryi  Kopernika  (Narratio  de  libris  Revo- 
lutionum  Copernici),  Retyk  zaraz  drugie  wygotował  wydanie  w  Bazylei. 
Z  drugiej  strony  nie  przerywał  i  dalej  z  nauczycielem  stosunków.  We 
dwa  lata  potem  wydał  w  Wittembergu  Trygonometryą  Kopernika  (1542) 
za  pomocą  Jerzego  Hartmana,  który  z  bratem  naszego  astronoma  Ję- 
drzejem zaprzyjaźnił  się  przed  kilkudziesięciu  laty  w  Rzymie.  Nadcho- 
dziła wreszcie  kolej  na  sarnę  księgę:  O  obrotach  ciał  niebieskich,  która 
dawała  poznać  nowy  układ  świata  słonecznego.  Ale  tutaj  właśnie  za- 
wahał się  uczony  kanonik  warmiński. 

Już  dawniej,  z  powodu  bliższych  związków  i  korespondencyi  ze 
Skultetem,  posądzono  go  o  tajemne  związki  z  Reformą,    Nie  wierzono 


Digitized  by 


Google 


232 


zatem  czystości  natchnień  katolickich  Kopernika,  lubo  nie  dał  żadnego 
powodu  do  tego  zwątpienia :  wiek  cały,  to  jest  wszyscy  spółcześni  Lutra 
i  Kalwina,  nie  wiedzieli  zaiste  w  co  mają  wierzyć  i  co  kochać;  ogłaszać 
zatem  nowe  teorye  przeciwne  sławnemu  wyrażeniu  się  Jozuego:  „stój 
słońce"  czy  nie  będzie  to  lać  olejem  na  gorący  gmach  kościoła?  Czy 
nie  będzie  to  rzucać  iskrę  na  mateiyał  palny?  Kopernik  bał  się  prze- 
śladowania, nie  chciał  spokojności  lat  dojrzałych  poświęcać  na  bezuży- 
teczne spory  z  przesądem,  a  co  najbardziej  nie  chciał  narażać  się  na 
gniew  Watykanu.  Już  i  tak  obudził  przeciw  sobie  mnóstwo  nieprzyjaciół 
a  z  poduszczenia  głów  ciasnych,  jakiś  komedyant  na  scenie  w  Elblągu 
wyszydzał  zawczasu  odkryty  przez  naszego  astronoma  bieg  ziemi,  i  pu- 
blicznie sobie  z  Kopernika  strojono  żarty,  jak  niegdyś  z  Sokratesa.  Niemcy 
warmińscy  pisali  złośliwe  wierszyki  i  mścili  się,  jak  mogli,  zgryźliwym 
dowcipem.  To  wszystko  jeszcze  miało  pozór  dzieciństwa,  ale  co  mówić 
o  religijncm  zgorszeniu?  Cóżby  to  było,  gdyby  pomysły  swoje  uroczy- 
ście drukiem  ogłosił?  Teraz  żart  tylko,  potem  może  przekleństwa: 
i  zasługi  i  cnoty  żywota  całego  w  dniu  jednym  poszłyby  w  niwecz.  Ale 
znowu  jak  porzucić  myśl  wielką?  Żaden  człowiek  nie  jest  obojętnym  na 
sławę;  jakże  tutaj  geniusz,  co  zna  głębokość  cudownych  pomysłów  swoich 
i  siłę,  jakże  ten  geniusz  ma  powiedzieć  sobie:  „mogłem  być,  a  nie  byłem 
nieśmiertelnym  ?"  Geniusz,  jak  Kopernik,  odkrywa  światu  prawdy  dla 
prawd  samych;  ma  rozkosz  w  nauce  i  w  badaniach,  ale  kocha  też  i  połysk 
sławy  i  wieniec  zasługi  Rzuciłby  myśl  wielką  na  świat  i  może  się  do 
niej  nie  przyznał,  gdyby  tak  koniecznie  wypadło,  ale  jakże  to  boleśnie 
zapierać  się  własnego  geniuszu  1  Ludzkość  nie  zyskała  nic  pod  wzglę- 
dem materyalnym  na  poznaniu  tej  prawdy,  że  słońce  stoi  a  ziemia  się 
obraca;  dowiedziała  się  tylko  jednej  prawdy,  która  jednak  sama  w  sobie 
nie  sprowadziła  dla  narodów  szczęścia,  nie  nauczyła  ich  praktycznego 
życia,  mogła  ludzkość  obejść  się  bez  tej  prawdy,  ale  ta  prawda  jest  wielką, 
wskazuje  palcem  na  Wszechmocność  Boga,  poezyą  niebios  zapełnia  widome 
i  niewidome  światy*  Myśl  się  korzy  przed  cudami  stworzenia,  a  odkry- 
cie tej  prawdy,  jestto  uczczeni  wielkości  Boga  Nie  ukochał  ten  Stwórcy, 
kto  piękności  dzieł  Jego  i  mądrości  nie  wytłumaczył  bliźnim,  ile  go  na 
to  stać  było. 

Religijne  więc  i  osobiste  względy  zwalczały  skromność  i  bojaźń 
wielkiego  męża.  Cóż  mogło  być  dla  Kopernika  milszego,  jak  wytłuma- 
czeniem cudów  natury  zakończyć  żywot  swój  na  ziemi,  żywot  poświęcony 
Bogu,  ludzkości  i  doczesnej  ojczyźnie?  Inne  prace,  to  były  prace  chwi- 
lowe. Systemat  słoneczny  miał  być  kamieniem  węgielnym  całego  żywota. 
Wszystko  więc  razem  zmuszało  Kopernika,  ażeby  dał  poznać  wielkie 
swoje  dzieło  Europie.  Astronom  nasz  postanowił  tedy  przed  samą  śmier* 


Digitized  by  VjOOQ16 


233 


cią  wydać  księgę  o  obrotach.  Nad  grobem  już  wielkiego  męża  miały  się 
odbywać  walki,  jeżeli  pomysł  je  wywoła.    Kopernik  zgadywał  przyszłość. 

Najżywszy  udział  w  ogłoszeniu  odkryć  naukowych  naszego  ziomka 
przyjęli  protestanci  niemieccy,  oni  zaraz  poznali  się  na  prawdzie.  Pomię- 
dzy nimi  a  Gizem  ciągle  się  utrzymują  stosunki,  i  tu  i  tam  ciągle  nawza- 
jem latają  listy,  a  przedmiotem  ich  nowy  systemat  słoneczny.  Uczeni 
niemieccy  najżywiej  biorą  do  serca  prawdy  Kopernika,  chcą  je  prędzej 
rozgłosić,  roznieść  po  całym  świecie.  Wpływają  na  to,  być  może,  reli- 
gijne powody,  ale  więcej  interes  nauki.  Retyk  jednak  odjechał  do  Sa- 
xonii  z  próżnemi  rękoma.  To  nic:  Gize  Kopernikowi  za  to  nie  da  spo- 
koju; jego  systematu  na  chwilę  z  pod  swojej  opieki  nie  wypuści.  Wypro- 
sił nareszcie  u  przyjaciela  rękopis;  Kopernik  przynaglony  siadł  i  napisał 
przedmowę  do  Pawła  III,  któremu  dedykował  swoje  nieśmiertelne  dzieło. 
Światły  papież  przyjął  dedykacyą,  tę  szlachetną  ofiarę;  znał  się  na  mate- 
matyce, i  w  nauce  Kopernika  nie  widział  błędu.  Z  uczuciem  też  szla- 
chetnej godności  obok  pokory  i  poświęcenia  się,  oddawał  mąż  genialny 
Pawłowi  tę  pracę  swoje,  trudy  nocy  bezsennych,  i  tyloletnich  spostrzeżeń. 
Lat  36  chował  je  w  ukryciu  przed  światem,  lękając  się  odpowiedzialności, 
nie  przed  Bogiem,  ale  przed  ludźmi.  Z  ufnością  też  powierzał  teraz 
ludziom  tajemnice  swojego  rozumu,  otrzymawszy  wprzódy  błogosławieństwo 
papieskie. 

Gize  dzieło  Kopernika  odesłał  Retykowi  do  Norymbergi.  Wolałby 
je  może  drukować  w  Krakowie,  ale  stało  się.  Niemieccy  uczeni  mając 
już  w  ręku  księgę  o  Obrotach,  zlękli  się  także  wielkiej  odpowiedzialności, 
mogli  wywołać  zgorszenie,  przerazić  umysły.  Dlatego  Jędrzej  Osiander 
usunął  przedmowę  Kopernika,  w  której  astronom  polski  stanowczo  roz- 
prawia o  ruchu  planet  około  słońca,  jako  o  żadnej  wątpliwości  nieulega- 
jącym  fakcie,  i  tenże  Osiander  napisał  swoje,  w  której  pomysły  Koper- 
nika podaje  za  hipotezę  najdokładniej  tłumaczącą  nieodgadnione  dotąd 
zjawiska  wszechświata.  Tak  przedmową  swoją  chciał  Osiander  złagodzić 
śmiałość  poglądu  na  mechanikę  niebios.  Druk  natychmiast  rozpoczęto; 
dopilnował  go  sam  wydawca  Jan  Schoner  i  Osiander.  Najpierwszy  egzem- 
plarz przysłano  autorowi  do  Frauenburga,  ale  mąż  wielki  już  dogorywał. 
Spojrzał  tęsknym  wzrokiem  na  swoje  książkę,  jak  Alexander  Jagielloń- 
czyk rozśmiał  się  przed  śmiercią,  że  Tatarów  pobito  pod  Kłeckiem  i  oddał 
duszę  swoją  Bogu  we  Frauenburgu  około  połowy  Maja  1543  r.,  a  podług 
Gizego  dnia  24  Maja.  Poprzednio  zasłabł  nagle,  krew  obficie  z  ust  pły- 
nąć zaczęła,  nastąpiło  potem  sparaliżowanie  ręki  prawej  i  boku,  wreszcie 
zgon  prędki,  który  od  razu  Kopernik  przewidział.  Gize  doniósł  o  tej 
wielkiej  stracie  Retykowi  osobnym  listem  z  Lubawy  dnia  26  Lipca,  gdzie 
i  szczegóły  śmierci,  któreśmy  przytoczyli,  zachował  dla  potomności. 


Digitized  by 


Google 


234 


Żył  Kopernik  lat  70,  miesięcy  3  i  dni  5. 

Zwłoki  Kopernika  spoczęły  w  tomie  katedralnym  po  prawej  stronie 
wielkiego  ołtarza,  nakryte  płaskim  tylko  kamieniem. 

Na  cześć  jego  biskup  Warmiński  Kromer  postawił  pomnik  w  kościele 
Frauenburakim  ze  stosownym  napisem  łacińskim. 

Drugi  pomnik  w  Toruniu  wzniósł  nakładem  swoim  Melchior  Fjrrnaiy 
doktor  medycyny  i  fizyk  miasta,  który  w  roku  1589  zakończył  $yckt 

Po  dwóch  wiekach  Józef  Aleksander  książę  Jabłonowski,  wojewoda 
Nowogrodzki,  także  w  Toruniu  w  kościele  św.  Anny  trzecim  już  z  kolei 
pomnikiem  uczcił  pamięć  „filozofa  polskiego." 

I  w  naszych  czasach  nie  ostygła  miłość  dla  sławy  i  cześć  dla  geniu- 
szu. W  ciągu  nawet  krwawych  wojen,  rząd  b.  księstwa  Warszawskiego  po- 
myślał o  Koperniku,  i  zapragnął  mu  postawić  nowy,  czwarty  już  najoka- 
zalszy pomnik  na  publicznym  placu  w  Toruniu,  na  oznakę  narodowej 
wdzięczności  za  światło  i  sławę,  jaką  przed  trzema  wieki  zlał  na  Polskę. 
Było  to  w  roku  1809.  Ale  nim  przyszło  to  do  skutku,  ksiądz  Dubiecki 
kanclerz  Krakowski,  wzniósł  w  ogrodzie  swoim  na  Stradomiu  w  Krako- 
wie, skromny  pomnik  z  napisem  łacińskim. 

Piąty  postawił  ksiądz  Sebastyan  Sierakowski  kanonik,  w  Krakowie 
w  kościele  świętej  Anny. 

Tymczasem  Adryan  Krzyżanowski  bił  w  Paryżu  medale  na  cześć 
prawodawcy  astronomii. 

Nareszcie  składką  narodową  dźwignęła  „Wdzięczna  Ojczyzna" 
pomnik  ostatni  ze  spiżu  w  Warszawie  r.  1830. 

Po  tern  wszystkiem  wystąpili  Niemcy  i  zebrawszy  składkę,  wznieśli 
w  roku  1853  nowy  pomnik  Kopernikowi  w  dawnym  Tarnowie  Mazo- 
wieckiem. 


Digitized  by 


Google 


ŻYCIC 

MIKOŁAJA  KOPERNIKA 

DOMINIKLA  SZULCA,*) 

CZŁONKA   KOR.   TOWARZYSTWA   NAUKOWEGO  KRAKOW6RIEGO, 
POŁA,CZOKEGO   Z  UNIWERSYTETEM   JAGIELLOŃSKIM. 


U  sóteignii  en  tenant  dana  »es  maloi  deYall- 
lantes  le  premier  exemplaire  de  rouvrage,  q»i  de- 
rait  repaadre  sot  la  Poloffae  ane  gloire  si  tcla- 
tante  et  si  pure. 

Fr.  Arago. 

I. 
Kopernik  w  obec  przyszłej  cywilizacyi. 

_  blasku  dzisiejszej  nauki  gwiazdarskiej  szczególnym  urokiem  uderza 
zasługa  człowieka,  który  bez  pomocy  narzędzi  optycznych,  przenikliwością 
tylko  rozumu  wykazać  potrafił  samodzielność  sił  przyrody,  i  stosunek  ziemi 
naszej  do  jej  życiodawczego  środka.  Kiedy  astronomowie  spółcześni  po- 
dziwiając wiedzę  ptolemejską  lub  arabską,  wikłali  się  w  nierozplątane 
sidła  błędu,  a  pokolenia  zużywały  się  wierząc  w  te  brednie;  Kopernik 
wyjątkową  siłą  pojęcia  obdarzony  przedarł  się  do  widoku  czystej  prawdy 
i  otworzył  nową  epokę  dla  przeznaczeń  człowieka  na  ziemi.  Układ  sło- 
neczny jest  najważniejszera  odkryciem  w  odrodzonym  świecie,  najświetniej- 
szym czynem,  którego  się  ludzkość  po  wybr8ńcu  swoim  spodziewać 
mogła.  Wielki  nieboznawca  pierwszy  wyrzekł,  że  ziemia  jest  jednem 
z  milionowych  światełek  po  niebie  rozsianych,  że  przestrzeń  zamknięta 
pomiędzy  nią  i  słońcem  jest  znikomą  kropką  w  porównaniu  gwiazd  sta- 
łych, że  znajomość  wszechświata  jest  najczystszem  źródłem  wiedzy  ludz- 
kiej i  rzeczywistego  dobra.  Zmienił  zatem  ciasny  pogląd  ziemski  na  nie- 

*)  Życiorys  ten  pierwotnie  drukowany  w  Gazecie  Warszawskiej  w  1855  w  Maju 
wyszedł  tegoż  roku  w  ozdobnej  edycyi  w  Warszawie  w  drukarni  Gazety  Codziennej  —  zna- 
cznie przez  autora  rozszerzony  i  poprawiony.  Przyp>  Wyd. 


Digitized  by 


Google 


236 


bieski,  i  stał  się  założycielem  postępu  przyrodzonej,  to  jest  obejmują- 
cej wszystko  oświaty.  Tak  śmiałemu  i  niespodzianemu  polotowi  rozumu 
oddał  świadectwo  dalekowidz,  który  prawa  heliocentryczne  znalazł  w  naj- 
odleglejszych światełek  rojowiskach.  A  chociaż  gwiazdarstwo  fizyczno- 
matematyczne  od  tego  czasu  zrobiło  zadziwiające  postępy;  pogląd  jednak 
kosmologiczny  Kopernika  jest  i  pozostanie  na  zawsze  nieodmienny,  czego 
dowodem  są  odkrycia  tożsamości  coraz  rozleglejszej  w  wszechświecie,  przez 
najgenialniejszych  astronomów  nowoczesnych  poczynione.  Położenie  czło- 
wieka w  obec  takiego  odkrycia  o  ile  podniosło  godność  jego  umysłową, 
o  tyle  wykazało  nicość  względną,  a  zatem  nauczyło  cenić  czas  i  pracę, 
oraz  wlało  w  duszę  uzacniające  współczucie  ku  jednostajnemu  przezna- 
czeniu ludzi  na  ziemi    Społeczność  weszła  w  nowe  oblicze  rozwoju. 

n. 

Kopernik  ma  przyznaną  polską  narodowość  przez  inne  kraje* 

Bezwątpienia  geniusze  należą  do  całej  ziemi,  jako  spotęgowanie 
zdolności  na  pożytek  wszystkich,  ale  w  charakterze  swoim  noszą  piętno 
żywiołu  krajowego.  W  tern  właśnie  znaczeniu  L.  Feuerbach  powiedział, 
że  Kopernik  jest  istnym  synem  Polski,  >)  co  i  historya  życia  jego  w  ja- 
snych głoskach  zatwierdza.  Po  XIX  wieku  o  tej  narodowości  wcale  nie 
wątpiono.  Wielbiony  albowiem  od  całego  cbrześciaństwa  papież  Klemens 
XIV  Ganganelli,  w  jednym  ze  swoich  listów  uważa  Kopernika  za  wieko- 
pomny zaszczyt  kraju  naszego; 2)  Franciszek  Arago  oświadczył,  że  ten 
wielki  człowiek  zlał  na  Polskę  promyk  najczystszej  chwały ; 8)  a  Wachler 
w  dziejach  piśmiennictwa  utrzymuje,  że  Polska  sprawiedliwie  się  szczyci 
takim  rodakiem,  uczniem  Brudzewskiego. 4)  Jakaż  była  niespodzianka 
dla  kraju,  kiedy  się  dowiedział,  że  ziomek  znalazł  się  pomiędzy  świetno- 
ściami  niemieckiemi  w  Walhallil  Dziś  się  zabiegi  skrycie  prowadzone 
wyjaśniają  a  całe  zdarzenie  przybiera  postać  zabawną,  jak  ów  płód  ro- 
dzącej góry  —  mysz.  Kopernik  tak  jest  obcym  narodowości  niemieckiej 
jak  Ossian  Celt,  którego  długo  Skandyoawczykiem  zrobić  chcieli.  Rzecz 
ta  jednak  wymaga  wyjaśnienia. 

m. 

Tortmianie  zamieniają  Zępernicka  na  Kopernika. 

Gdy  miasta  królewskie  Toruń,  Gdańsk  i  Elbląg  w  skutku  wielkich 
swobód  otrzymanych  od  Kazimierza  Jagiellończyka,  wzbiły  się  w  boga- 

1)  BUtter  fur  HtterlrUche  Untorhandlungen,  1850,  u.  269. 

2)  Letterei  da  Papę  Clement  XIV,  Amit.  1776,  n.  21. 
8)  Institut,  1842.  26  Mai. 

4)  Handtach  der  Gesehiehte  der  Lfcteratnr.  Leipc.  1824,  T.  IV,  stor.  207. 


Digitized  by  VjOOQ16 


237 


ctwa  i  znaczenie;  niektórzy  potomkowie  osadników  niemieckich  w  Toru* 
niu  zapomniawszy  o  urazie  przodków  do  nieboznawcy,  za  utratę  przez 
jego  starania  przywileju  tegoż  Kazimierza  na  bicie  monety,  zaczęli  my- 
śleć o  sławie,  jakaby  na  nich  spłynęła,  gdyby  tak  wielki  człowiek  był 
Niemcem.  Hartknoch  i  Braun  zdaleka  do  tego  zachęcali,  wspominając 
tylko  o  zaszczycie  Prus  polskich.  Ile  wiedzieć  można,  pierwszy  Zernecke 
zaczął  kierować  Kopernika  na  Niemca.  Znalazłszy  w  rękopisie  Moliera, 
rajcy  nowego  miasta  notatkę,  że  golibroda  Czeppernick  nagle  żyć  prze- 
stał 1601  r.  zamkniętą  w  tych  wyrazach :  „Martinus  Czeppernick  bar- 
bitonsor,  adhuc  juvenis,  quamvis  aetate  virili,  extra  conjugium,  dives  in 
nummis,  repentina  morte,  fortassis  apopleria,  in  suburbano  suo  horto 
extśnguitur,"  ■)  w  kronice  swojej  z  r.  1711. 2)  Czeppernika  przerobił  na 
Kopernika  tym  sposobem:  „Die  11  Augusti  obiit  hic  Martinus  Copernik 
(tak !)  barbitonsor,  ex  posteris  et  cognatis  Nicolai  Copernici,  adhuc  ju- 
yenis,  quamvis  aetate  virili,  extra  conjugium,  divea  in  nummis,  repentina 
morte  forte  apoplexia,  in  suburbano  suo  pomario.    Sic  Molleri  ms." 

Dalej  poszedł  Efraim  Praetorius,  kaznodzieja  przy  kościele  Panny 
Maryi.  Znalazłszy  w  jednym  z  rękopisów  biblioteki  radzieckiej  (A.  I,  91) 
notatkę,  że  w  roku  1398  niejaki  Michał  Czeppernick  przyjętym  został 
za  stróża  wieży  chełmińskiej:  „Michael  Czeppernick  receptus  in  yigilem 
turris  Culmensis, ')  zwrócił  uwagę  na  głębokie  znaczenie  tej  wiadomości 
co  do  podobieństwa  z  Kopernikiem.  Chwycił  się  tejże  myśli  i  Jaenicbius 
rodem  z  Luzacy  i,  rektor  gimnazjum  toruńskiego,  ubolewając  tylko,  że 
omyłka  co  do  urzędu  zajść  mogła;  wnosił  więc,  aby  zamiast  stróża  wieży 
chełmińskiej,  turris  culmensis,  czytano  stróża  prawa  chełmińskiego,  juris 
culmensis,  niby  ławnika.  4)  Pozostawało  ukucie  genealogii  od  stróża  do 
gulibrody,  i  ta  się  znalazła.  Jest  w  archiwum  toruńskiem  tablica,  spisana 
na  osobnym  arkuszu  w  połowie  XVIII  wieku,  która  się  zaczyna  od  owego 
Michała  Czeppernika  stróża,  przechodzi  potem  do  ojca  astronoma  niby 
wnuka  tamtego,  dając  mu  synów:  Marcina,  Jerzego,  Mikołaja,  Andrzeja, 
z  których  najstarszy  Marcin  miał  być  dziadem  golibrody.  Całe  pasmo 
jest  niedorzecznością,  od  początku  do  końca.  Między  stróżem  a  ojcem 
Kopernika  żadnego  związku  nie  ma,  bo  tamten  był  Zeppernikiem,  a  ten 
Kopernikiem;  tamten  Toruńczykiem,  ten  Krakowianinem;  dwaj  zaś  kano- 
nicy, jedyni  synowie  tego  ostatniego,  jako  duchowni,  przerwali  linię  męzką. 
Ale  co  w  tej  tabicy  genealogiczną)  najbardziej  uderza,  to  zamiana  wszę- 


1)  Pro  we  t.  Biographie  von  Nieolans  Copernicns,  Thorn,  1853.  str.  30. 

2)  Hsstoriae  Thornnensis  nanfragae  tabulae,  str.  173. 

3)  L.  Prowe,  Zur  Biographie  ron  Nieolaus  Copernicns,  Thorn,  1853,  str.  11. 

4)  Tamie. 


Digitized  by 


Google 


238 


dzie  zrobiona  z  Gzeppernika  na  Czoppernika.  l)  Gzyjein  ona  jest  dziełem 
nie  wyrażono ;  ale  z  Tygodnika  Toruńskiego,  wydawanego  przez  G.  Cent- 
nera, 2)  i  dzieła  tegoż:  o  szanownych  i  uczonych  Torunianach,  3)  w  któ- 
rych tabliczka  dosłownie  prawie  jest  powtórzona,  wnosić  można,  że  auto- 
rem jej  jest  tenże  Centner.  Na  domiar  dziwnych  zabiegów,  późniejsza 
ręka  poczyniła  dodatki  w  tym  duchu  w  metrykach  chrztu,  przy  kościele 
Panny  Maryi  znajdujących  się. 4)  Tym  sposobem,  mieszkańcy  niemieccy 
Torunia  z  całą  niewinnością  uwierzyli  w  ród  niemiecki  Kopernika.  5)  Co 
do  zatrudnienia,  jedni  ojca  astronoma  robili  chirurgiem,  drudzy  piekarzem, 
inni  nakoniec  kowalem,  dla  zbiegu  ulic  przy  jego  domu.  Wieść  o  tym 
wynalazku  głośnem  odbiła  się  echem  w  Niemczech.  Miesięcznik  Berliń- 
ski Biestera,  1792  r.  uwiadomił  czytelników,  że  przodek  astronoma  Czep- 
pernik,  z  urodzenia  chłop,  był  ich  ziomkiem;  wkrótce  Laland  w  biblio- 
grafii astronomicznej,  w  1803  r.  wydanej,  powtarza  toż  mniemanie:  „2 
s'appelait  Zepernicku  —  „ii  ćtait  fils  d'un  paysan  serf,"  powołując  się  na 
kronikę  toruńską  Zernecke,  o  której  wyżej  wspomnieliśmy,  6)  a  za  nim 
Delambre,  w  dziejach  astronomii  nowożytnej, 7)  z  niejakiem  jednak  powąt- 
piewaniem „dont  le  yćritable  nom  ćtait  dit-on  Zepernic."  Baron  Zach 
w  Monatliche  Correspondenz  z  r.  1802, 8)  i  Correspondence  astronomiąue, 
gćographiąue,  hydrographiąue  et  statistiąue,  z  r.  1821,  °)  powiedział  sta- 
nowczo, że  człowiek  zrodzony  w  mieście  niemieckiem  musi  należeć  do 
tego  szczepu.  Otóż  i  powody  do  wystawienia  pomnika  Zepernikowi  w  Wal- 
halli,  co  tern  rzeczą  jest  słuszniejszą,  że  to  nazwisko  zyskało  sobie  wzię- 
tość  w  Niemczech  i  w  innym  zawodzie.  '  °)  Przemysł  Toruński,  jak  widzimy, 
na  Zachodzie  dosyć  się  udał,  ale  się  na  jednym  powodzeniu  nie  ograni- 
czył; trzeba  było  jeszcze  zwalić  pomnik  warszawski,  a  w  Toruniu  inny 
ze  znamieniem  niemieckiem  wystawić.  Tym  końcem  zawiązał  się  w  r. 
1839,  na  wniosek  Toruńczyka  Brohm,  komitet  z  członków  magistratu, 
nauczycieli  gimnazjum,  lekarzy  złożony;  ustanowiona  została  na  każdego 
obywatela  miasta  ofiara  trzech  talarów,  i  ogłoszona  składka  po  wszysfc- 

1)  Prowe,  s.  28. 

2)  Z  roku  1762,  itr.  244. 

3)  Str.  11. 

4)  Prowe  Zur  Biographie  s.  28. 

5)  Tamie,  str.  13. 

6)  L.  Prowe,  str.  9  i  15. 

7)  T.  I.  p.  86,  u  Prowe,  str.  9. 

8)  T.  II.  str.  284. 

9)  T.  V.  p.  461—63. 

10)  O  Ch.  Fried.  Zepernick,  Wachler  w  Handb.  der  allg.  Geschichte  der  littertri- 
schen  Cultar.  T.  II,  str.  310.  484.  1049.  Dzieło  jego  nosi  napis :  Miscellatieen  rum  Lefan- 
recbte,  gesammelt  u.  heransgegeben  von  Dr.  Karl  Friedr.  Zepernick  Halle  1791.  W  tomie 
IV  od  str.  494—616  mówi  o  prawie  lennem  w  Polsce. 


Digitized  by  VjOOQ16 


kich  krajach.-  Tymczasem  uczony  Toruóczyk  Juliusz  Emil  Wernicke, 
w  wydanej  przez  się  kronice  miasta  1842  r.  odświeżyć  starał  się  w  pa- 
mięci pochodzenie  Kopernika  od  strażnika  wieży.  ')  Dnia  16  Lutego  1852 
r.  posąg  sprowadzonym  został  z  Berlina  na  Bydgoszcz,  Otorowo,  Solec, 
Podgórze  do  Torunia.  Nad  brzegiem  Wisły  miał  mowę  Brohm,  zwraca- 
jąc uwagę,  że  przyjmują  w  mury  swoje  wielkiego  ziomka. 2)  W  dniu 
urodzenia  astronoma,  19  Lutego,  w  resursie  Dr.  L.  Prowe  zabrał  głos, 
w  którym  dowodził,  że  gdy  rodzina  Kopernika,  dawno  przed  urodzeniem 
astronoma  osiadła  w  Toruniu,  założyciel  przeto  nowoczesnego  nieboznaw- 
stwa  do  Niemców,  nie  do  Polaków  należy. 3)  Gdy  w  dniu  25  Paździer- 
nika 1853  r.  przyszło  do  odsłonięcia  pomnika,  Prowe  naturalnie  nie  od- 
stąpił od  przykładu  swoich  poprzedników,  i  w  rozprawie  w  tym  dniu 
w  obieg  puszczonej,  pod  napisem:  „Zur  Biographie  von  Nicolaus  Coper- 
nieus,  Festschrift  zur  Feier  der  Enthtlllung  des  Copernicus  Denkmals, 
Thorn,  1853"  wyprowadziwszy  astronoma  od  Czeppernicka,  przyjętego  na 
stróża  w  1398, 4)  narzeka,  że  wielki  człowiek,  zrodzony  w  granicach  ger- 
mańszczyzny,  wydartym  został  swojemu  narodowi  przez  wschodnich  sąsia- 
dów. *)  To  akt  drugi  Walhalli,  wznoszący  pomnik  dla  Zepernika  nie 
Kopernika;  niedorzeczność  więc  ta  siłą  własnego  ciężaru  upada. 


IV. 

Ojczyzna  Kopernika  ziemia  Chełmińska  od  nąfdawntąfsMyćJi  czasóuf 

należy  do  Polski. 

Ale  Dr.  Prowe  już  nie  jako  krytyk,  ale  jako  historyk  wielki  błąd 
popełnił  utrzymując,  że  się  Kopernik  w  granicach  germańszczyzny  urodził.  *) 
Ojczyzną  bowiem  jego  jest  ziemia  Chełmińska,  która  od  przyjęcia  chrze- 
ściaustwa,  nieprzerwanem  pasmem  lat  należała  do  dawnej  Polski,  jako 
jej  część  przyrodzona,  i  innych  władców  nad  książąt  i  królów  tego  narodu, 
nie  miała. ')  Płaciła  podatek  świętopietrzem  zwany,  który  ustanowiony 
był  przez  stolicę  rzymską  przy  wprowadzeniu  chrześciaństwa. 8)  W  roku 
1065  Bolesław  Szczodry  ustąpił  klasztorowi  Mogilnickiemu  dochody  z  Ła- 

1)  T.  I,  •.  118,  276. 

2)  Alle,  die  zn  Ehren  unseres  grossen  Landsmannes  hier  rersammelt  skd.  Thorner 
Wochenblatt,  1852,  Nr.  15. 

3)  Dass  demnach  Copernicui  dem  deutschen,  nicht  dem  polnischen  Stamme  ange- 
hOre  —  Tamie  Nr.  16. 

4)  Str.  10—11. 

5)  Vorwort,  s.  V  i  VI. 

6)  Geboren  in  einer  Stadt,  die  in  den  Grenzmarken  des  Germanenthums  gelegen  ist. 

7)  Długosz,  T.  I,  str.  96,  163,  258,  450,  565,  602;  T.  II,  str.  131. 

8)  Długosz,  ks.  13,  p.  131. 


Digitized  by 


Google 


240 


szyna,  leżącego  w  tej  krainie. !)  Krzyżacy  zaś  na  warunkach  lennych 
wprowadzeni  w  1230  r.  przez  księcia  polskiego,  wynieśli  się  w  roku  1454, 
przed  urodzeniem  Kopernika,  z  tej  ziemi.  Nawet  za  ich  rządów,  papieże 
w  bullach  swoich  zawsze  oddzielali  kraj  Chełmiński  od  Truś,  i  uważali 
go  za  własność  Polski. 2)  W  nieporozumieniach  z  Krzyżakami,  wyrok 
komisarzy  papieskich  zapadły  w  Warszawie  1339  r.,  nakazał  im  tę  część 
ziemi,  jako  niezaprzeczoną  własność,  wrócić  koronie  polskiej. 3)  Kiedy 
posiadłości  zakonu  niemieckiego  królowi  w  r.  1454  same  w  ręce  wpadły, 
władca  ten  w  akcie  wcielenia  wyrzekł:  „dobrowolne  poddanie  się  wszyst- 
kich mieszkańców  Prus,  ziemi  Chełmińskiej,  Pomorskiej  i  Michałowskiej 
przyjmujemy."  4)  Podług  brzmienia  traktatu  z  r.  1466  „Król  i  królestwo 
Polskie  ziemie  swoje  przyrodzone:  Chełmińską,  Pomorską  i  Michałowską, 
według  dawnych  granic  w  całości  zupełnej  otrzymuje.14  5)  Wtenczas  panu- 
jący przybrał  urzędowy  tytuł:  „My  Kazimierz,  ż  Bożej  łaski  Król  Polski, 
z  ziemiami:  krakowską,  sędomirską,  sieradzką,  łęczycką,  kujawską;  Wielki 
Książe  Litewski,  Buski,  Pruski,  Chełmiński  i  t.  d.  pan  i  dziedzic"  *)  To 
księstwo  zamienione  zostało  na  województwo,  któremu  za  herb  dano  go- 
dło narodowe:  orła  białego  w  czerwonem  polu,  ze  szponami  zbrojnemu7) 
Przy  dalszej  zaś  organizacyi,  sądy  ziemskie  województwa  chełmińskiego, 
razem  z  Toruniem,  przyłączone  zostały  do  trybunału  wielkopolskiego, 
a  senatorowie  do  sejmiku  jeneralnego  tejże  prowincyi,  dla  wspólnego  potem 
obradowania  na  sejmie  walnym. 8) 

Pomimo  zmian  politycznych  w  drugiej  połowie  przeszłego  widni 
zaszłych,  do  dnia  dzisiejszego  po  wszystkich  wsiach  i  miastach  chełmiń- 
skich, bez  względu  na  niektóre  osady  niemieckie,  utrzymuje  się  język 
polski,  o  czem  najlepiej  przekona  wykaz  nazwisk  miejscowych,  tu  się 
załączający  dla  ciekawego  czytelnika.  Do  miast  należą:  Chełmno,  Toruń, 
Chełmża,  Gołąb,  Brodnica,  Kowalewo,  Wąbrzeźno,  Lubicz,  Nowemiasto, 
Radzyń;  do  wsi  zaś:  Bielice,  Bielawy,  Biskupiec,  Blizno,  Błędowo,  Bo- 
browo, Boguszewo,  Bolemin,  Borowno,  Brzezinko,  Brudzewo,  Budziszewo, 
Bukowiec,  Chełmonie,  Chojno,  Chrośle,  Ciechanowo,  Czarnowo,  Czarze, 

1)  Długosz,  ki.  1,  258. 

2)  In  ipsa  Pruthia,  et  conjuncU  tibi  terra  Culmensi.  Innocent,  IV.  *  Bay- 
nalda  pod  r.  1243,  n.  12.  —  Episcopus  ipie  tres  in  Pruthia,  et  nnam  in  terra  Culmensi 
dioeceses  limitarit.  Tenże  przy  Dusburgu  wyd.  Hartknocha  p.  480.  Cod.  diplom.  Dogiela, 
T.  IV,  p.  14. 

3)  Cod.  dipL  Dogieli,  T.  IV.  p.  56. 

4)  Długosz,  T.  IŁ  str.  137. 

5)  Długosz,  T.  II,  str.  137. 

6)  U  Zernecke  Thorn.  Obron,  wydanie  drugie  1727  r.  str.  83. 

7)  Niesiecki,  T.  L  str.  185. 

8)'Hartknoch  Resp.  Polon.  wyd.  1687,  p.  221,  711,  719,  514,  515,  719. 


Digitized  by  VjOOQ16 


241 


Czekanowo,  Czyste,  Dąbrówka,  Dębowałąka,  Dźwierznó,  Dżgalewo,  Dylewo, 
Falęcin,  Gładziejewo,  Gajewo,  Galczewo,  Galczewko,  Górsk,  Gostkowo, 
Grębocin,  Gołębiewo,  Gronowo,  Górale,  Grzywna,  Gryźliny,  Grubno, 
Gruda,  Jajkowo,  Jaguszewice,  Jeleniec.  Jankowice,  Jabłonowo,  Janowo, 
Jarętowice,  Izbice,  Kamień,  Kamionka,  Karbowo,  Kaszczorek,  Kawki, 
Kcynia,  Kiełbasin,  Kijewo,  Kitnowo,  Kłódka,  Konojady,  Konojadki,  Kro- 
toszyn, Kruszyn,  Kuczwały,  Kurkocin,  Kowroz,  Leszcz,  Linowice,  Linó- 
wek,  Lisewo,  Lipnica,  Lipniczki,  Lulków,  Lunowo,  Lążyn,  Lobdzowo, 
Ląkorz,  Łąkorek,  Łopatki,  Łysomice,  Mełno,  Małki,  Mczanno,  Mgowo, 
Mgoszcz,  Mlewo,  Mlewice,  Młyniec,  Mileszewy,  Mokre,  Morczyny,  Nawra, 
Najmowo,  Niedźwiedź,  Nielub,  Nieżywięć,  Niewierz,  Nowawieś,  Okonin, 
Okrąglak,  Orle,  Orłowo,  Orzechowo,  Orzechówko,  Osieczek,  Ostaszewo, 
Ostromecko,  Ostrowite,  Piecewo,  Pień,  Piwnice,  Pigrze,  Pokrzydowo, 
Polkowo,  Popowo,  Pląchoty,  Pluskowęsy,  Plenięta,  Pniewite,  Płowąź,  Pło- 
wążek,  Pływaczewo,  Płóźnica,  Pokrzywno,  Przysiek,  Przydwórz,  Prusko- 
łąka,  Przyczco,  Racyniewo,  Radowiska,  Rogowo,  Rogówko,  Ryńsk,  Rządź, 
Rzeczkowo,  Sadlinek,  Salno,  Sarnowo,  Siemonie,  Skarlin,  Skępe,  Sław- 
kowo,  Słomowo,  Słoszewy,  Srybrniki,  Strębaczno,  Strzemocin,  Strzyżów, 
Świecie,  Świerczyny,  Świerczynki,  Sumowo,  Sumówko,  Szczepanki,  Trzciano, 
Trzcbcz,  Turzno,  Unisław,  Wałdowo,  Wapcz,  Warszewice,  Wądzyń,  Węgo- 
rzyn, Wichulec,  Wielkołąka,  Wilczyny,  Wrocki,  Wymokle,  Zalesie,  Zającz- 
kowo,  Zakrzewo,  Zakrzewko,  Zaskocz,  Zbyczno,  Zieleń,  Żmijewo,  Żmi- 
jewko  i  inne. 

L.  Prowe  utrzymuje,  że  początkowe  nazwy  miejsc  niemieckie,  zamie- 
nione później  zostały  na  polskie.  l)  I  pod  tym  względem  uczony  i  gor- 
liwy pisarz  bardzo  się  myli,  bo  z  przytoczonych  przez  niego  nazw, 
Rogowo  i  Słomowo  Krzyżacy  na  samym  wstępie  do  ziemi  Chełmińskiej, 
za  świadectwem  kronikarza  zakonu  niemieckiego,  znaleźli;2)  TurznaYoigt 
historyk  pruski  nie  poczytuje  za  brcmienie  niemieckie, 3)  Płotowo  zaś, 
Wabcz  (Wapsko)  i  Trzebcz,  znajdują  się  w  akcie  urzędowym  księcia  pol- 
skiego, spisanym  w  r.  1222,  to  jest  przed  przybyciem  Krzyżaków.4)  Dla 
rzadkości  tego  dowodu  urzędowego,  winniśmy  dla  obcych  czytelników 
wymienić  nazwiska  zamków  i  wsi,  przed  Krzyżakami  na  ziemi  chełmiń- 
skiej istniejących.  Temi  są:  Grudziąż,  Głębokie,  Turzno,  Kcynia,  Kolno, 
Pień,  Płotowo,  Pokrzywno,  Ruda.  Wapsko,  Wielsąż,  Buk,  Bieńkowo, 
Bolemin,  Chróścin,  Dębieć,  Gruda,  Kielce,  Kleczewo,  Kozielsko,  Krobno, 
Jeleniec,  Narożne,  Lewice,  Niedalin,  Niedźwiedź,  Ostromeck,  Ostrowite, 

1)  Z.  Biogr.  s.  18. 

2)  Dusburg  HI,  7. 

3)  Der  Name  ist  wohl  schwerlich  deutsch.  T.  II,  s.  223. 

4)  D.  Szulca,  O  znaczenia  Prus  dawnych,  wydanie  drugie,  str.  176. 
Kopernikijana  U  II.  16 


Digitized  by 


Google 


242 


Piaseczno,  Połęcze,  Porzecze,  Postolsko,  Przyczno,  Sarnowo,  Solnowice, 
Trzebcz,  Tużew,  Unisław,  Więczynin,  Zamek  i  inne.  Czyż  to  są  nazwy 
niemieckie? 


Ziemie  polskie  za  granicami  ziemi  cJiełmińskię). 

Nietylko  zaś  w  ziemi  wróconej  Polsce  traktatem  1466.,  ale  i  w  Pru- 
sach książęcych,  kilka  było  powiatów  polskich,  dla  których  książę  Albert 
kazał  tłumaczyć  książki  religijne  w  ludowym  języku.  Oto  jest  jeden 
z  jego  edyktów: 

„Gdyśmy  się  dowiedzieli  od  wizytatorów,  któreśmy  wedle  starodaw- 
nego obyczaju  do  kościołów  księztwa  naszego  posłali,  iżby  się  wywiedzieli, 
jeśli  ministrowie  słowa  Bożego  urzędów  swych  pilnują  i  człowiek  pospo- 
lity jeśli  jest  pilny  słowa  Bożego  i  onego  się  naucza,  czyli  nie;  iż  kazno- 
dzieje niektórzy,  a  osobliwie  którzy  językiem  polskim  słowa  Bożego 
nauczać  mają,  dla  niebiegłości  w  języku  polskim  nieprawie  dobrze 
w  nauce  chrześciańskiej  są  wyćwiczeni,  i  dlategoż  porządnie  a  z  pożyt- 
kiem innych  nauczać  nie  mogą;  krom  wszego  omieszkania  staraliśmy 
się,  aby  te  niepospolite  książeczki,  które  zowią  Examcn  tiieólogicum 
od  wszelkiej  czci  godnego,  świętej  pamięci  D.  Filipa  Melanchtona  łaciń- 
skim językiem  przed  kilkiem  lat  wydane,  na  polski  język  przełożone 
i  wydrukowane  były.  Napominamy  przeto  ministry  księstwa  naszego 
wszystkie,  i  z  osobna  każdego,  a  zwłaszcza  onych,  którzy  języka  łaciń- 
skiego nieumiejętni  są,  aby  sobie  każden  Examen  Tiieólogicum  polski  kupił 
i  tak  się  pilnie  w  nim  uczył  iżby  go  z  ręki  nie  wypuścił,  ażby  ono  słowo 
od  słowa  napamięć  umiał,  abyście  pod  Łaską  Naszą  i  powinowactwem 
urzędów  waszych  inaczej  nie  czynili.  Dan  z  Królewca  1  Augusti  r.  1566.a  !) 

VI 
Granice  Margrabstwa  Brandeburskiego. 

Margrabstwo  brandeburskie  także  się  nie  rozciągało  do  Torunia. 
Wiadomo  bowiem,  że  Albert  Niedźwiedź  na  darowanym  sobie  powiecie 
Zgorzeleckim  przez  Przybysława  księcia,  pierwszy  raz  w  r.  1136  nazwał 
się  margrabią  Brandeburskim.  2)  Jeden  z  następców  jego,  zrodzony 
z  księżniczki  polskiej,  kupił  od  księcia  Bolesława  w  r.  1213  połowę  księz- 
twa Lubuskiego, 3)  na  prawej  stronie  Sprzewy,  książęta  zaś  Jan  i  Otton 

1)  Bentkowski,  Hist.  Liter.  Polskiej,  T.  II,  str.  540. 

2)  KlOden,  Ueber  die  Entstelmng  der  Stiidte  Berlin  und  Koln,  1839,  str.  140. 

3)  Diplomatischo  Beitriigo  zur  Geschicbte  d.  Mark.  Brandeburg,  1.  152 — 55,  Dłu- 
gosz pod  r.  1298  T.  I,  ks.  VI;  Wohlbnick  Lebus  I.  str.  12 


Digitized  by  VjOOQ16 


243 

zamieniwszy  tu  r.  1240  polskie  Kolno  na  Berlin, «)  nabyli  i  drugą  część 
Lubusza. *)  Nakoniec  Otton  Długi,  po  zgonie  Przemysława  króla  pol- 
skiego w  roku  1295  zajął  Santok  z  przyległościami,  to  jest  kraj  między 
Odrą  i  Notecią  leżący,  do  rzeki  Pletnicy.  *)  Daląj  granica  margrabstwa 
brandeburgskiego  do  czasów  Kopernika  i  daleko  późniejszych,  nie  sięgała. 
Właściwi  zaś  Prusacy,  pochodzący  ze  krwi  litewskiej,  ciągnęli  się  wązkim 
a  długim  klinem,  nad  54  stopniem  szerokości  północnej,  od  południowego 
brzegu  jeziora  Dr  uzna,  przy  Elblągu,  przez  Wormedite,  Gołdap  do 
litewskich  Wiżajn,  jakeśmy  na  karcie  jeograficznej  drugiego  wydania 
O  znaczeniu  Prus  dawnych  wskazali.  Po  powrocie  do  Polski  ziem  przyro- 
dzonych i  Prus  właściwych,  pierwsza  część  nazywała  się  administracyjnie, 
nie  zaś  narodowo,  Prusami  królewskiemi;  druga,  krzyżackiemi.  Ten 
szczegół  będzie  potrzebny  do  zrozumienia  rozprawy  Kopernika  o  monecie. 

vn. 

Toruń  przed  Krzyżakami  Tarnowo. 

Toruń,  jak  Wyszogród,  Płock,  Dobrzyń,  położony  na  wzgórzu  pra- 
wego brzegu  dolnej  Wisły,  bliski  najstarożytniejszej  stolicy  polskiej  Kru- 
świcy,  i  odtąd  otoczony  ludnością  polską,  pod  względem  początku  swo- 
jego należy  do  czasów  bardzo  odległych.  U  kronikarzy  XII  wieku  nosi 
już  nazwę  miasteczka,  oppidum,  i  jest  punktem  zbiorowym  sił  zbrojnych 
krajowych,  prowadzonych  przeciwko  dzikim  Prusakom.  *)  Późniejszy  nieco 
list  urzędowy  księcia  mazowieckiego  z  1222  r.  dochowany  w  archiwum  kra- 
jowem,  nazywa  go  Tarnowem.5)  Gdy  zaś  1230  roku  puszczony  został  Krzy- 
żakom, należał  już  do  miast  główniejszych  ziemi  chełmińskiej,  jak  się  oka- 
zuje z  wyrazów  przywileju  we  dwa  lata  wydanego:  „Im  liczniejszych  i  wię- 
kszych doznali  niebezpieczeństw  mieszkańcy  miast  naszych  Chełmna  i  Toru- 
nia, tern  chętniej  i  skuteczniej  przyjść  im  w  pomoc  za  obowiązek  poczytiyemy 
i  t  d.  Dany  w  Toruniu  1233,  Grudnia  28."  6)  Podług  brzmienia  tegoż 
przywileju,  mieszczanie,  a  nie  gmina,  posiadali  zwyczajem  polskim  grunta 
za  miastem,  mieli  kilka  kęp  na  Wiśle  i  prawo  do  rybołówstwa. T)  Na 
rynku  stał  kościółek  Panny  Maryi. 8)    Dotąd  cały  handel  był  w  ręku 


1)  D.  Szulca,  O  powrtaniu  Berlina  g  Kolna,  w  Gai.  Wam.  1852,  n.  325. 

2)  Długosz,  pod  r.  1250. 

3)  Kromer,  De  rebus  gestis  Polonorum  L.  LXI,  p.  576. 

4)  Długosz,  VI.  564. 

5)  Przy  Znaczeniu  Prus  dawnych,  wydania  drugiego,  1853  str.  177. 

6)  Prawo  chełmińskie,  wyd.  Bandke,  str.  284.  Voigt  naznacza  rok  1232  nie  33. 

7)  Tamże,  str.  285,  286,  295. 

8)  Zernecke,  Thor.  Chr.  1711,  str.  14. 


Digitized  by 


Google 


244 


żydów;  Krzyżacy  postanowili  wezwać  Niemców,  w  czem  jednak  doświad- 
czyli niemało  trudności.  Naprzód,  sprowadzenie  osadników  było  rzeczą 
niepodobną  dla  ciągłych  napadów  pruskich; ')  powtóre  prawo  niemieckie 
z  ciężkością  mogło  zająć  miejsce  polskiego,  dla  swojej  nowości  i  zetknię- 
cia się  żywiołów  przeciwnych,  *)  Z  tego  powodu  Krzyżacy  postanowili 
założyć  nowe  miasto  za  rzeczką  Mokrą,  które  nazwali  swojem,  czyli  nie- 
mieckiem,  dla  różnicy  od  polskiego. 3)  Ale  z  jakichże  się  i  to  mieszkań- 
ców składało?  Oto  Konrad  Wallenrod  i  jego  następcy,  przypuścili  do 
obywatelstwa  Kaszubów,  Litwinów,  Żmudzinów,  Kuronów,  zgoła  każdego, 
ktoby  tylko  czynsz  opłacał. 4)  Rada  starego  miasta  takież  samo  wydała 
postanowienie  w  r.  1389.  5)  Przez  dwa  zatem  wieki,  ^narodowość  polska 
w  Toruniu  pozostała  przy  swojej  przewadze,  chociaż  w  niem,  jak  i  innych 
miastach  krajowych,  mieszkali  kupcy  i  rzemieślnicy  niemieccy,  którzy  nie 
tyli  zapewne  liczni,  kiedy  Kazimierz  Jagiellończyk  w  roku  1479,  za  życia 
Kopernika,  chciał  ich  przenieść  na  inne  miejsce,  podług  zeznania  kroniki 
toruńskiej  Zernecke.  Najlepszym  tego  dowodem  była  klątwa,  rzucona 
przez  arcybiskupa  Kreteńskiego,  przyjaciela  Krzyżaków,  na  Toruń,  za 
przychylność  ku  Polsce. 6) 

VIII. 

Obywatele  polscy  i  literaci  miasta  Torunia. 

Z  Polaków  wyższymi  urzędnikami  miasta  byli:  Gawron,  Łęski, 
Radzki,  Pietrasz,  Mościcki,  Borkowski,  Wacław  Durosz.  7)  W  wieku  zaś, 
w  którym  żył  Kopernik,  Niemcy  po  większej  części  zamienili  się  w  Pola- 
ków. 8)  Z  tych  właśnie:  Hibner,  Tamnic,  Uberszar,  Bliwernic,  Sejdel, 
ozdobą  byli  kaznodziejstwa  polskiego  w  pięciu  kościołach  toruńskich: 
Panny  Maryi,  ś.  Jana,  ś.  Jakóba,  ś.  Trójcy  i  ś.  Jerzego.  °)  Tacy  zmie- 
niali zwykle  pisownię  nazwisk  swoich  niemiecką  na  zbliżoną  do  wy- 
mawiania polskiego.  >  °)  Wielu  z  nich  słynęło  z  zawodu  kaznodziejskiego 
w  Bojanowie,  Lesznie  i  Wilnie.  Do  piszących  wierszem  lub  prozą,  nale- 
żeli w  XVI  wieku  Torunianie:    Frejtag,  Schenknecht,  Tobol,  Bliwernic, 


1)  Dusburg,  p.  117. 

2)  Wernicke,  Gesch.  Thorns,  I,  135. 

3)  Tenże,  T.  I,  35. 

4)  Leo,  Hirt.  Pras.  p.  178  i  185. 

5)  Zernecke,  Thor.  Chr.  1711,  p.  30. 

6)  Leo,  Hist.  Prussiae  p.  300. 

7)  Zernecke   Sommarische  Entwurf  det  geehrten  and  gelehrten  Tborns,  1712,  itr. 
12,  14  20;  Thor.  Chr.  1711,  str.  310;  Wernicke,  T.  II.  116. 

8)  Cromeri  Idioma,  mores  et  lingua  Polonorum,  lib.  I. 

9)  Zernecke,  Sumraarische  Entwurf,  str.  30,  31,  32. 

10)  Zernecke,  Thor.  Chr.  str.  892,  errata:  liese  Kriger,  stat  Kruger,  Siefert  stat  SeiftitŁ 


Digitiżed  by  VjOOQ16 


245 


Herden.  1)  Nictylko  zaś  pisali  w  tym  języku,  ale  się  nazywali  Polakami. 
Tak  Falk,  Torunianin,  na  rycinie  wstępnej  do  Selenografii  Heweliusa, 
podpisał  się:  Falk  Polonus;  na  wizerunku  zaś  Zellera  czytamy  napis: 
,,Patricius  Thorunensis,  Borusso-Polonus. U2)  Christian  Wolf  w  początkach 
matematyki, 3)  Frejtaga  Toruńczyka  nazywa  Polakiem  „dc  qua  scripsit 
Adamus  Frejtag  Polonus."  Jeżeli  się  więc  któremu  z  przychodniów  zda- 
wało, że  mieszka  w  Niemczech,  ten  był  podobny  do  owego  kolonisty 
królestwa  polskiego  ze  wsi  Jackowa,  który  się  stale  upiera,  że  mieszka 
w  Niemczech,  we  wsi  zwanej  Schfmwald. 

IX. 

Ojciec  astronoma  Krakowianin. 

Ojciec  astronoma,  Mikołaj  Kopernik,  był  rodem  z  ówczesnej  stolicy 
Polski,  Krakowa.  Najdawniejsza,  o  ile  wiemy,  wzmianka  o  tern  nazwisku, 
znajduje  się  w  aktach  radzieckich  miasta,  pod  rokiem  1396  „Nicolaus 
Koppirnig  habet  jus;  Damforaw  fideiussit  pro  litera."  Pisownia  nie  może 
nas  zadziwiać,  bo  gród  stołeczny  rządził  się  prawem  niemieckiem.  W  wy- 
razach zapisu  narodowość  oznaczona  nie  jest;  to  tylko  rzecz  oczywista, 
że  kiedy  przyjętym  został  do  liczby  obywateli,  nie  mając  świadectwa 
wymaganego  przez  prawo  miejskie,  był  dobrze  znanym  w  Krakowie  i  dla 
tego  łatwe  znalazł  zaręczenie  w  obywatelu  Dąbrowic  Tego  ostatniego 
niepotrzebnie  Adryan  Krzyżanowski  przerobił  na  Czecha,  czyniąc  to  bez 
żadnych  dowodów,  wbrew  nawet  samemu  nazwisku,  bo  Czech  pisałby  się 
Dubrawa.  Prowe  w  dziele  przytoczonem  ubolewa, 4)  że  w  aktach  radzie- 
ckich Krakowa,  podług  skazówki  Krzyżanowskiego,  nie  znalazł  wzmianki 
powyższej  pod  r.  1396.  Lecz  syn  uczonego  profesora,  Bronisław  Krzy- 
żanowski, podał  do  pism  publicznych  5)  wierzytelny  wypis  z  akt  radziec- 
kich, którego  brzmienie  jest  następne:  „Concives  de  anno  millesimo  tre- 
centesimo  nonagesimo  sexto.  Consules  sunt  electi  in  crastino  purifica- 
tionis,  feria  ąuinta.  Nicolaus  Kopirnig  habet  jus;  Dambraw  fideiussit  pro 
litera."  Ex  libro  primo  actorum  consularium  cracoviensium,  pag.  489  prae- 
sens  excerptum  depromptum  et  extraditum.  Karol  Bogucki  rejent  akt 
hipotecznych  Wolnego  miasta  Krakowa.  (P.)  Prezes  sądu  apelacyjnego 
W.  M.  Krakowa,  z  jego  okręgiem,  własnoręczność  podpisu  p.  Karola  Bo- 
guckiego, rejenta  akt  hipotecznych  w  kraju  tutejszym,  poświadczam.  W  Kra- 
kowie, dnia  29  Września  1830  r.  Nikorowicz.    Własnoręczność  podpisu 


1)  Bentkowski,  Hist.  Literat.  Pol.  T.  I.  pod  nazwiskami. 

2)  Zernecke,  Thor.  Chr.  1711,  p.  347. 

3)  Genewa,  1752,  T.  V.  p.  120. 

4)  Zur  Biographie,  s.  38—39. 

5)  Gazeta  Warszawska  1853,  n.  317. 


Digitized  by  VjOOQ16 


24* 

powyżej  wyrażonego  JW.  Nikorowicza,  prezesa  sądu  apelacyjnego  Rze- 
czypospolitej krakowskiej,  niniejszem  poświadcza  się.  W  Krakowie,  dnia 
H  Września  1830  roku,  Jego  Cesarskiej  Mości  Wszech  Rossyi,  Króla 
Polskiego  Rezydent  i  Konsul  Jeneralny,  Zarzecki.  (P.)  Oprócz  tej  wzmianki 
jest  jeszcze  inna  w  aktach  radzieckich  Krakowa  pod  r.  1434,  o  Janie 
Koperniku,  dostatnim  obywatelu,  który  udziela  pełnomocnictwo  do  pro- 
wadzenia spraw  i  uzyskiwania  długów  jednemu  ze  swoich  współobywateli 
a  pod  r.  1441,  ręczy  za  sześćset  dukatów  węgierskich.  l) 


Ojciec  astronoma  przesiedla  się  do  Torunia. 

W  księgach  sądowych  toruńskich,  Mikołaj,  ojciec  nieboznawcy, 
pierwszy  raz  wspomniany  jest  roku  1459,  jako  pełnomocnik  kupca  gdań- 
skiego. 2)  W  lat  trzy  później,  to  jest  1462,  zostaje  obywatelem  tego 
miasta. 3)  Co  do  pochodzenia  jego,  Zernecke  w  drugiem  wydaniu  Kroniki 
swojej  pod  r.  1473, 4)  przyznaje  mu  krakowskie  obywatelstwo:  „Patre  Nicolao 
Copernico  Cracovieiisi,"  przytaczając  rękopis  Austena,  burmistrza  toruń- 
skiego. Okazał  więc  tyle  miłości  prawdy,  źe  Wąd  swój  pierwszego  wydania, 
mając  sobie  od  mieszkańców  polskich  Torunia  życie  uratowane,  sprostował. 
Dawniejszym  od  tego  dowodem  jest  genealogia  gdańska,  która  ojca  astro- 
noma nazywa  Krakowianinem  „von  Cracau,"  dodając,  że  to  był  tenże 
sam,  który  pisał  w  r.  1469  list  do  Dytrycba  Beckera,  zamieszkałego 
w  Gdańsku.  9)  Wiadomo  zaś  z  akt  sądowych  miasta  Torunia,  że  pod- 
upadły kupiec  BtitoM  Becker  winien  b)ł  znaczną  sumę  Kopernikowi 
i  miał  związki  z  Gdańskiem. 6)  Dla  większego  jeszcze  ustalenia  narodo- 
wości polskiej  ojca  przytaczamy  patent  Zaręby,  prowineyała  zakonu  kazno- 
dziejskiego w  Polsce,  dany  mu  na  tereyarza  tego  zgromadzenia.  Koper- 
nik pojąwszy  żonę  w  Toruniu  i  mając  pod  bokiem  Dominikanów,  zabiera 
ją  i  dzieci  do  Krakowa  i  tam  się  zapisuje  z  rodziną  na  tereyarza.  Domi- 
nikanie toruńscy  znaui  byli  z  przychylności  do  Krzyżaków  w  czasie 
wojny. T)  Oto  dyplom: 

„Przezornemu  Mikołajowi  Kopernikowi,  obywatelowi  toruńskiemu, 


1)  Prowe.  Zur  Biographie,  s.  39  i  40. 

2)  Tamie,  s.  13. 

3)  Zernecke,  Thor.  Chr.  Beri.  1727,  s.  76. 

4)  Str.  81. 

5)  Danziger  Stadt-Archiv.   (L.  I,  28,)  str.  41,  42,  oraz  49,  50;  Prowe  zur  Biogra- 
phie str.  28. 

6)  Prowe,  itr.  24  i  25. 

7)  Zernecke,  Thor.  Chr.  1711,  s.  60;  Leo,  His*.  Pratsiae,  p,  280. 


Digitized  by  VjOOQ16 


247 


z  dyecezyi  chełmińskiej,  tudzież  pobożnej  małżonce  jego  Barbarze  z  dzie- 
ćmi, brat  Jakób  z  Bydgoszczy,  św.  teologii  niezasłużony  profesor,  pro- 
wincyał  zakonu  kaznodziejskiego  w  Polsce,  pozdrowienie  w  Chrystusie 
i  pociechę  duchowną. 

Oceniając  uczucia  waszej  przychylności  do  naszego  zgromadzenia 
przypuszczamy  was  przed  innymi,  z  mocy  niniejszego  listu,  do  uczestni- 
ctwa wszelkich  mszy,  modlitw,  kazań  i  innych  pożytków  duchownych, 
które  Pan  nasz  Jezus  Ch/ystus  na  wszystkich  braci  i  siostry  prowincyi 
naszej  zlać  raczył,  abyście  przy  pomocy  rozlicznych  posiłków  duszy,  po- 
zyskali tu  zwiększenie  łaski,  a  w  przyszłości,  zasłużyli  na  szczęśliwe 
dostąpienie  życia  wiecznego.  Stanowimy  także  ze  szczególnych  dla  was 
względów  jako  upominek,  aby  za  was,  równie  jak  za  innych  zmarłych 
zgromadzenia  naszego  braci,  pobożne  odprawiały  się  modły,  jak  tylko 
o  zgonie  waszym,  który  opatrzność  niech  szczęśliwym  uczyni,  otrzyma 
wiadomość  prowincyonalna  nasza  kapituła.  W  dowód  czego  niniejszy  list 
zawieszeniem  pieczęci  urzędu  mojego  prowincyalskiego  postanowiłem 
stwierdzić.  Dany  w  konwencie  krakowskim,  10  Marca  roku  Pańskiego 
tysiącznego  czterechsetnego  sześćdziesiątego  dziewiątego."  ') 

Przy  końcu  XVIII  wieku  profesor  uniwersytetu  krakowskiego  Przy- 
bylski przywiózł  z  Torunia  portret  starego  Kopernika  w  sukni  zakonnej 
i  kornej  postawie,  wznoszącego  modły  do  niebios. 

XI. 
Toruńczanie  niemieccy  w  pisowni  dowolnej  szukają  narodowości 

Astronoma* 

Na  cóż  się  więc  przydadzą  naciągania  pisarzy  toruńskich,  kiedy 
wyraźnie  widzimy,  że  ojciec  astronoma  był  z  urodzenia  i  długiego  pobytu 
Krakowianinem,  i  z  duszy  kochał  stolicę  Polski?  To  jednak  bynajmniej 
nie  przeszkadza,  żeby  i  w  innych  miastach  nie  mogli  się  znaleść  ludzie 
tego  nazwiska,  a  może  i  krewni.  Tak,  we  Lwowie  na  początku  wieku  XV 
zapisał  się  na  obywatela  jakiś  powroźnik  Kopernik,  przybyły  z  Kleparza, 
przedmieścia  Krakowskiego. 2)  Wawrzyńca  w  Toruniu  znalazł  Prowe  na 
tabliczkach  woskowych  bez  daty. 3)  Innych,  o  których  wspominano  z  roku 
1400  i  1422,  w  aktach  tego  miasta  dotąd  nie  znaleziono. 4)  Większą 
jeszcze  niedorzecznością  byłoby  szukać  narodowości  niemieckiej  w  orto- 


1)  Wydrukowany  w  oryginale  łacińskim  pierwszy  raz  w  Pamięt.   Warszaw,  z  rokn 
1819,  za  Lipiec,  n.  7,  str.  327. 

2)  Archiw.  lwowskie,  księga  pod  licz.  1166,  str.  20. 

3)  Zur  Biographie,  str.  37. 

4)  Tamie,  str.  12. 


Digitized  by 


Google 


248 


grafii  XV  wieku,  używanej  przez  miasta  na  niemieckiem  prawie  zostające. 
A  jednakże  z  policzenia  odmian  pisowni ')  nazwiska  ojca,  powstał  ów 
afisz  w  dzień  otwarcia  pomnika  w  Toruniu,  piszący  nieboznawcfi  głoskami 
Koppernigk.  Któż  w  waryantach  Koppimig,  Koppernig,  Koppernigk, 
Koppirnik,  KoppernicJc,  Coppernig,  Cupernic  i  tym  podobnych,  nie  widzi 
braku  ustalonej  pisowni  i  obojętności  na  nią?  Lecz  obok  takiej  rozmai- 
tości, znajdujemy  i  prawdziwszą.  Tak  w  aktach  sądowych  Krakowa 
z  roku  1470,  w  liście  rady  miejskiej  Torunia  z  1473,  oraz  aktach  sądo- 
wych tego  miasta  z  1468  i  1469  napotykamy  nazwisko  w  postaci  Rop- 
pernilc  i  Copernic. 2)  Wielki  człowiek  po  łacinie  podpisywał  się  Copptr- 
nic, 3)  na  dziele  zaś  głównem  wyrzucił  podwójne  p  tak,  że  w  piśmie 
łacińskiem  pozostał  Copernic,  a  w  pisowni  polskiej  Kopernik. 

XII. 
Okoliczności  żyda  ąfca  astronoma. 

Załatwiwszy  szkolne  drobiazgi,  wracamy  do  okoliczności  życia  ojca. 
Ten  około  r.  1460  poślubił  córkę  zamożnego  obywatela  toruńskiego,  Bar- 
barę Wacelrod,  jak  się  okazuje  z  rewersu  wydanego  w  grudniu  1461, 
Kopernikowi,  gdzie  jest  wzmianka  o  następcach  tego  ostatniego. 4)  W  r. 
1464  owdowiała  Wacelrodowa  stanąwszy  przed  sądem  na  wiosnę  oświad- 
czyła, iż  w  drodze  podziału  majątku  pozostałego  po  mężu,  wyznacza  dla 
zięcia  swojego  Kopernika  dwa  domy  przy  ulicy  ś.  Anny,  jeden  środkowy, 
gdzie  już  mieszkał,  drugi  na  rogu  tejże  ulicy  i  piekarskiej  położony, 
a  zajęty  przez  niejakiego  Waltera.  Prócz  tego  daje  mu  18  mark  czynszu 
z  Przedmieścia  i  Mokrej,  tyleż  mark  na  Kuczwałach,  winnicę  w  Kaszczorku, 
kilka  mórg  łąki,  i  sprzęt  odpowiedni  trzeciej  części  całej  pozostałości. 5) 
Wacelrodowa,  podług  tabliczki  genealogicznej  elbląskiej  6)  była  z  domu 
Modli  bóg,  Polka;  inni  mniemają,  że  miała  być  córką  Russe;  lecz 
akta  toruńskie  świadczą,  że  przez  rodziców  tylko  swoich  Wacelrod  po- 
łączony był  z  tą  rodziną.  7)  Kopernik  w  r.  1465  został  ławnikiem  na 
starem  mieście  i  urząd  ten  piastował  do  1483  r.,  po  którym  ani  na 
liście  asesorów,  ani  rajców,  ani  też  w  aktach  sądowych  nie  ma  już  o  nim 
wzmianki.  8)    Podług  genealogii  gdańskiej,   za  najdokładniejszą  poczy- 

1)  Prowe,  zur  Biographie  str.  9. 

2)  Tenże,  str.  20,  27,  23. 

3)  Prowe,  Mittheilungen  aus  Schwed.  Arch.  und  Bibliot.  Berlin,  1853,  facsimile 

4)  Prowe  s.  21. 

5)  Prowe  z.  Biograph.  s.  17. 

6)  Centner,  Thorner  wBchentlich.  Nachrichten,  1762.  s.  406  i  nasi. 

7)  Prowe,  zur  Biog.  s.  11. 

8)  Tenże,  str.  16- 


Digitized  by  VjOOQ16 


249 


tywanej,  zostawił  czworo  dzieci:  najstarszego  Andrzeja,  najmłodszego  Mi- 
kołaja, i  środkowe  dwie  córki :  Barbarę  ksienię  w  Chełmnie,  i  Katarzynę, 
żonę  obywatela  krakowskiego  Gertnera.  Gdy  zaś  obaj  synowie  stan  du- 
chowny obrali,  linia  więc  męzka  ua  nich  wygasła. 

XIII. 
Miejsce  przyjścia  na  świat  Kopernika. 

Najmłodszy  syn  Krakowianina,  nieśmiertelny  nieboznawca,  urodził 
się  19  Lutego  1473  r.  w  Toruniu,  mieście  województwa  chełmińskiego, 
podług  pisarzy  toruńskich  w  domu  narożnym  przy  ulicy  ś.  Anny  i  Pie- 
karskiej. Ale  to  twierdzenie  jest  mylne,  bo  na  nie  innego  nie  mają  do- 
wodu, prócz  wiadomości  wziętej  z  ksiąg  sądowych,  że  ojciec  w  r.  1474, 
to  jest  następnym  po  urodzeniu  syna  Mikołaja,  był  w  posiadaniu  jednego 
z  domów  przy  ulicy  ś.  Anny .  >)  To  więc  nie  przekonywa,  że  astronom  w  domu 
narożnym  przyszedł  na  świat,  owszemrzeczą  jest  dowiedzioną  aktem  po- 
działu, że  zaraz  po  ożenieniu  się  mieszkał  w  innym,  w  środku  ulicy  po- 
łożonym,' który  przedał  jakiemuś  Polakowi  dopiero  w  r.  1480,  to  jest 
w  siedm  lat  po  urodzeniu  Mikołaja.  2)  A  zatem  w  obecnym  stanie  wia- 
domości dom  inny  przy  ulicy  ś.  Anny  był  kolebką  wielkiego  człowieka, 
a  narożny  żadnego  związku  z  tym  wypadkiem  niema.  Ponieważ  zaś 
bracia  i  siostry  wcześnie  opuścili  Toruń,  i  spadek  po  wuju,  wynoszący 
182  marki,  r.  1516  odebrali, 3)  wypada  ztąd,  że  nie  rodzina,  ale  ktoś 
inny  z  nabywców,  i  to  daleko  później,  kiedy  imię  Kopernika  stało 
się  rozgłośne,  zrobił  spekulacyę  w  narożnym  domu  z  podrobionych 
pamiątek,  jaką  jest  naprzykład  kołdra.  Po  wejściu  wojsk  franctizkich 
do  Torunia,  cesarz  Napoleon  I,  na  posłuchaniu  udzielonem  radzie 
miejskiej  pierwszych  dni  stycznia  1807  roku,  zapytał,  czy  mają 
u  siebie  jaki  pomnik  Kopernika?  Zmieszany  burmistrz  nie  wiedział  co 
na  to  miał  odpowiedzieć,  gdy  jeden  z  urzędników  przypomniał  sobie 
o  domie  narożnym,  w  którym  się  miał  urodzić.  Cesarz  wynurzył  chęć 
bezwłocznego  oglądania  tego  zabytku.  Przybywszy  na  miejsce,  znalazł 
wszystko  w  nędznym  stanie.  Stary  dom  należał  do  Macieja  tkacza. 
Przy  wejściu  była  studnia,  wzniesiona  w  formie  piramidalnej,  zakończona 
kulą  ziemską;  na  prawo  dwie  większe  izby  i  mniejszy  pokoik  z  pamiąt- 
kami. Na  ścianie  był  napis  wyraźnie  późniejszy:  „Tu  roku  1473,  19 
Lutego  urodził  się  Kopernik;  tu  przeżył  lata  pierwszej  młodości;  tu  spę- 
dził czas  niejaki  wróciwszy  z  zagranicy,  a  może  i  myślał  nad  głębokim 


1)  Prowe,  s.  18. 

2)  Tenie,  itr.  20. 

3)  Akta  sąd.  fer.  sex.  ant  dom.  laet. 


Digitized  by 


Google 


250 


Układem  świata."  W  kącie  pokoiku,  na  którego  utrzymanie  więcej  starania 
obrócono,  stało  łóżko  z  firankami  pokryte  czarną  kołdrą,  nad  którem 
wisiał  portret  nieboznawcy,  od  dawności  nieco  zczerniały.  Na  nita  Warz 
młoda,  około  lat  trzydziestu,  ściągła;  oczy  piwne,  pełne  tkliwości;  włos 
czarny,  gęsty,  na  ramiona  spadający  i  starannie  ułożony.  Dalej  stały  dwa 
stare  krzesła,  szafa  i  inne  dwa  sprzęty.  Cesarz  chciał  portret  nabyć,  lecz 
nie  uzyskawszy  na  to  zgody  właściciela,  który,  jak  się  zdaje,  źle  oceniał 
wartość  swojego  majątku,  zostawił  zasiłek  na  utrzymanie  domu  w  dawnym 
stanie.  Ztąd  udał  się  do  kościoła  ś.  Jana,  gdzie  znalazłszy  pomnik  Pyr- 
nesiusa  zakurzony  i  w  niedogodnem  miejscu,  na  większe  światło  przenieść 
polecił.  Całe  to  zdarzenie,  opisane  w  książeczce  drukowanej,  daje  do 
czytania  właściciel  teraźniejszy  domu,  kupiec  korzenny  Hesselbein,  który 
udawał  się  o  wsparcie  do  Napoleona  III,  ale  odmowną  otrzymał  odpo- 
wiedź. Po  bitwie  pod  Eilau,  Napoleon  I  usłyszawszy  o  nagrobku  Koper- 
nika w  Heilsbergu,  poruczył  księciu  d'Eckmtthl  sprawdzenie  rzeczy.  Mar- 
szałek od  siebie  dał  zlecenie  zostającemu  przy  boku  oficerowi  Glej,  który 
dla  przeniesienia  głównej  kwatery  na  inne  miejsce,  poszukiwań  swoich 
zaniechać  musiał. 1) 

XIV. 
Młode  lała  Kopernika,  tcyjazd  do  Krakowa* 

Zrodzony  w  dostatnim  domu,  i  za  całe  zadanie  do  ośmnastego  roku 
życia  mając  skończenie  trzech  klas  przy  kościele  świętojańskim,  Kopernik 
szczęśliwe  pędził  chwile  przy  matce.  W  r.  1491  wyjechał  do  Krakowa 
i  zapisał  się  na  słuchacza  w  sławnej  z  nauki  astronomii  uczelni.  O  niej 
Hartmann  Schedel  utrzymuje,  że  w  całych  Niemczech  pod  tym  względem 
nie  było  sławniejszej :  „Celebrę  gymnasium  cracoviense,  multis  claris 
doctissimisąue  viris  pollet  —  astronomiae  tamen  studium,  maxime  viret, 
nec  in  tota  Germania,  illo  clarior  reperitur." 2)  Legenda  Widmana 
o  Fauście,  wspomina  o  świetności  tu  nauk  przyrodzonych.  Matematykę 
i  astronomią  wykładał  Wojciech  Brudzewski,  znany  we  Włoszech  z  dzieła: 
Commentariolum  supra  theoricas  novas  Georgii  Purbaćhii,  in  studio 
generali  Cracovien$i  per  Magisłrum  Alberłum  de  Bradsewo,  pro  intro- 
ductionc  jmiorum,  corrogatum.  Impresum  arłe  H.  Seitusenzeler  anno 
Ch.  1495,  tertio  Calendas  Aprilis,  Mediolani.  Uczoność  Purbacha  za- 
leżała na  tern,  że  księżyc,  Merkury,  Wenus,  Słońce,  Mars,  Jowisz,  Sa- 
turn obracają  się  około  głównego  środka  ziemi,  promieniami  spółśrod- 


1)  Gaz.  Korespond.  Wam.  1810  r.  Nr.  42. 

2)  Chroń.  Norymb.  1493. 


Digitized  by 


Google 


£51 

kowemi;  trudność  tylko  dla  mego  zachodziła  w  wytłumaczeniu  wstrzy- 
mywania się  planet  i  ich  cofania.  Postęp  Kopernika  pod  znainicuitym 
Brudzewskim,  słynnym  podług  Sommerfelda  i  de  Valle  Uracense  z  jasno- 
ści i  dokładności  wykładu  Euklidessa  i  Ptolomeosza,  tak  był  wielki,  że 
w  Bononii  przy  Dominiku  Novarra  był  raczej  pomocnikiem  i  świadkiem 
postrzeżeń,  niż  uczniem.  l)  Astrologia  wróżbiarska  wysokiego  nie  miała 
tu  znaczenia;  zbijał  ją  Mikołaj  z  Szadka,  który  się  skarżył  na  zawrót 
głowy,  kiedy  mu  przyszło  przepowiadać  przyszłość  niepewną,  z  połączenia 
planet  *)  Był  to  także  uczeń  Brudzewskiego,  a  właśnie  w  tym  czasie 
Jan  Miiller,  zwany  Regiomontanem  bawił  się  w  astrologię,  jak  to  dzido 
jego:  Tabtdae  directionum  in  natwitatibus  multum  utiles,  Yenet.  1490, 
poświadcza.  Co  do  pomysłów  filozoficznych,  Kopernik  znalazł  uniwersytet 
krakowski  na  drodze  znacznego  postępu.  Mijała  już  cześć  dla  syllogizmu 
przemieniającego  prawdę  na  błąd ;  mijały  wymarzone  istoty  rzeczy:  enti- 
tates,  a  zajęły  ich  miejsce  własności  praedicabilia.  Tę  odmianę  przypisać 
należy  Skotystom,  na  których  czele  stał  Jan  z  Głogowy.  Ten  w  kranio- 
skopji  odróżnił  rozum  wyższy,  felix  intellectus,  od  niższych  zdolności 
człowieka,  jakiemi  są  pamięć,  wyobraźnia,  domyślność.  Andrzej  Gałka 
i  Grzegorz  z  Sanoka  gromili  barbarzyństwo  spleśniałej  filozofii  Koper- 
nik zatem  wyszedł  z  Krakowa  jako  bardzo  dobry  matematyk,  ze  zna- 
cznem  usposobieniem  do  samodzielności.  Ztąd  poszła  jego  pamięć  dla 
Brudzewskiego  i  akademii,  którą  przez  całe  życie  zachował. 3)  W  ciągu 
nauki  wszedł  w  ścisłe  związki  przyjaźni  z  Marcinem  z  Olkusza,  Mikoła- 
jem z  Szadka,  Jakóbem  z  Kobylina  i  Bernardem  Wapowskim,  z  którymi 
się  potem  znosił  względem  oznaczenia  południka  krakowskiego.  Zbiór 
ten  listów  własnoręcznych,  posiadany  niegdyś  przez  Brzozkiego  profesora 
i  oglądany  przez  Starowolskiego  4)  dziś  zaginął,  lub  pyłem  okryty  leży 
w  bibliotece  uniwersytetu  jagiellońskiego.  Rzecz  dziwna,  że  z  masą  Niem- 
ców, którzy  się  z  nim  uczyli,  żadnego  związku  przez  całe  życie  nie  utrzy- 
mywał; towarzystwo  jego  stanowiła  jednak  młodzież  z  dyecezyi  bamber- 
skiej,  konstacieńskiej,  ratyzbońskiej,  wireburskiej,  hamburskiej,  moguuckiej, 
meiseńskiej. 5) 


1)  Rhe'  -jus  narratio  prima. 

2)  Mihi  futuros  erentus  ex  conjunctione  plauetarum  pronuntiaturo,  yires  tepescunt, 
ingeniumque  vacillat,  potissimum,  quum  videam  plurimos  doctissimos  viros  in  htc  una  re 
rires  ingenii  intendisse,  nec  tamen  rotis  et  ezpectationi  plurimorum  satisfactum  fore,  Jud. 
ad  an.  1524. 

3)  List  Wojciecha  z  Bukowa  do  podkanclerzego  Maciejowskiego,  27  Września  1542, 
w  wyd.  Warsz.  dzieł  Kop.  str.  642. 

4)  Script.  Polon,  hecatontas.  Yenet.  1627,  p.  159. 

5)  Prowe.  Zur  Biograph.  str.  51. 


Digitized  by 


Google 


252 


XV. 

Wyjazd  do  Włoch  1496. 

Od  roku  1493  nie  ma  już  o  nim  wzmianki  w  księgach  zapisowych 
uniwersytetu  krakowskiego.  Miarkując  z  tego,  że  w  czasie  pierwszój  podróży 
do  Włoch  był  już  kanonikiem,  *)  wnosić  można,  że  wróciwszy  ze  stolicy  pol- 
skiej, uczył  się  teologii  w  Warmii,  co  tem  większe  ma  za  sobą  podobień- 
stwo do  prawdy,  że  do  tej  nauki  wcale  się  nie  przykładał  we  Włoszech. 
We  dwa  lata,  t  j.  1495  dał  poznać  biskup  warmiński  kapitule,  że  życzy 
sobie  wyboru  siostrzeńca  na  kanonika :  lecz  zaledwo  wyjechał  do  Torunia 
na  spotkanie  króla  Jana  Alberta,  przybywającego  tam  pierwszy  raz  po 
koronacyi,  kanonicy  wybuchnęli  z  niechęcią  przeciwko  zamiarowi  biskupa. 
Kopernik  uwiadomił  o  tem  listownie  wuja  i  przyjaciół  krakowskich.  2) 
Kładniemy  tu  rok  zdarzenia  1495,  opierając  się  na  słowach  Gassendego, 
że  pisał  do  wuja  na  dworze  królewskim  bawiącego. 3)  To  zaś  mogło  mieć 
miejsce  dwa  razy,  przy  wstąpieniu  na  tron  1492,  kiedy  jeszcze  Kopernik 
był  w  uniwersytecie  krakowskim,  i  1495,  kiedy  król  bawił  w  Toruniu  na 
wiosnę.  Że  był  biskup  w  tem  mieście  w  czasie  przysięgi,  świadczą  o  tem 
akta  toruńskie. 4 )  Trudności  te  jednak  wpływem  biskupa  zostały  zała- 
twione. W  połowie  zatem  roku  1496  wyjechał  Kopernik  do  Włoch,  szu- 
kając dalszego  udoskonalenia  się  w  najoświeceńszym  ze  wszystkich  krajów. 
Rok  ten  wynika  z  porównania  świadectwa  Pappadopoli  z  protokułem 
kapituły.  Pierwszy  powiada,  że  znalazł  Kopernika  zapisanym  w  księgach 
uniwersytetu  z  lat  czterech,  a  doktoracyę  jego  w  roku  1499; s)  drugi, 
że  kanonik  warmiński  bawił  lat  trzy  za  pozwoleniem  kapituły. 6)  Ponie- 
waż zaś  Tiraboschi  w  dziejach  literatury  włoskiej  twierdzi,  że  Kopernik 
powołany  został  na  zastępcę  nauk  matematycznych  do  Rzymu  przy  końcu 
1499  roku;  więc  się  doktoryzował  w  połowie  tegoż  roku.  Z  drugiej  strony 
ponieważ  kanonicy  warmińscy  zwykle  wybierali  do  wyjazdu  porę  jesienną 
jak  to  brat  Kopernika  Andrzej,  Niderhof  i  sam  Mikcłaj  w  1501  roku 
uczynili, 7)  więc  ten  ostatni  wyjechawszy  pierwszy  raz  w  połowie  1496 

1)  Pro  we  str.  31. 

2)  In  quo  tamen  ab  inridis  impedimenta  persensit,  ut  raanifestum  est  ex  litteró 
Tariis,  quas  habet  V.  Clar.  Joannes  Broscius  Phil.  et  Med.  Doctor,  ordinariusque  in  alma 
Unirers.  Cracor.  astrologiae  Prof.,  mana  ipsius  Copernici  ad  Lucam  arunculum,  aliosque 
eiarati*.    Starowolski  Ser.  Pol.  hecatontas  Yenet.  1627,  p.  159. 

3)  Ad  aTtmculum,  in  aula  praesertim  commorantem,  p.  294.  wyd.  1654/ 

4)  Zernecke,  Thor.  Chr.  1711,  str.  80. 

5)  Nicolaum  Copernicum  Patarii  Philosophiae  ac  Medicioae  operam  dedisse  per 
annot  quatuor,  constat  e  Polonorura  albis  Hist  Gym.  Pat  ar.  T.  II,  p.  195. 

6)  Qui  jam  tres  annos  ex  licentia  Capituli  peregit  in  studio.  Prowe.  Z.  Biograpbie 
str.  33. 

7)  Akta  kapituły,  u  Prowe  str.  33. 


Digitized  by  VjOOQ16 


252 


1  bawiąc  do  połowy  1499,  trzy  lata  zgodnie  z  pozwoleniem  przepędził 
na  naukach;  Pappadopoli  zaś  zualazł  go  zapisanym  przez  cztery  lata: 
1496,  7,  8  i  9,  co  się  bynajmniej  nie  przeciwi  postanowieniu  kapituły. 


XVI. 

Uczeń  w  Padivie9  jtrofesor  w  Rzymie. 

Przybywszy  więc  w  drugiej  połowie  1 496  roku  do  Padwy,  zapisał 
się  na  kursą  w  Album  Polaków.  *)  Jest  to  własne  jego  zeznanie,  zady- 
ktowane  do  protokułu  urzędowego,  nad  które  nie  miałoby  większej  wagi 
pismo  jogo  własnoręczne  tej  samej  treści,  gdyby  się  kiedyś  odkryło.  Ten 
jeden  dowód  narodowości  zastąpić  może  wszelkie  inne,  tera  bardziej,  że 
Pappadopoli  nie  podaje  tej  wiadomości  na  cudzą  wiarę,  ale  sam  księgi 
wpisowe  Polaków  miał  w  ręku  „ex  albis  Polonorum,  que  habemus  prae 
manibus."  2)  Tu  został  Kopernik  słuchaczem  Mikołaja  Passary  z  Genui 
i  Mikołaja  Verni  Teatyna. 3)  Padwa  mniej  miała  wprawdzie  ruchu  piśmien- 
niczego od  Wenecji  i  Florencyi,  bardzo  jednak  ożywiona  była  zapałem 
do  literatury  starożytnej,  jako  sprawy  narodowej  i  antydotu  na  schola- 
stykę. Świetność  kraju  spływała  i  na  uczelnie.  Na  całe  Włochy  słynęli 
filologowie:  Ł.  Valla,  Angiolo  Poliziano,  Hermolaus  Barbarus,  Landini, 
Beroaldo,  tłumacze  lub  objaśniacze  pisarzy  starożytnych.  Co  do  lekar- 
nictwa,  to  w  ogólności  czerpało  swoje  wiadomości  z  Awiceny,  Razesa, 
Galena.  Dietetycy  dzielili  się  na  Empiryków,  czyli  prostych  praktyków 
i  racyonalistów,  szukających  ukrytych  przyczyn;  do  czego  im  służyły 
fizyka,  dyalektyka  i  astrologia.  Ale  fizyka  prawdziwa  nie  była  jeszcze 
znana;  dialektyka  wypływała  z  mylnego  wywodu,  a  astrologia  prowadziła 
wprost  do  obłąkania  rozsądku.  Farmacya  zależała  na  urojonych  własno- 
ściach roślin  i  drogich  kamieni.  Rodząca  się  zaś  postępowość  wypływała 
ze  znajomości  źródeł  greckich  i  zastosowania  praktyki  do  tej  szkoły, 
której  wyobrazicielami  byli  Beniveni  i  Benedetti,  oraz  Antoni  de  Torre 
profesor  padewski,  dla  którego  Leonard  da  Vinci  wypracowywał  rysunki 
anatomiczne.  Leovicenus,  także  profesor  padewski,  nieprzyjaciel  medy- 
cyny scholastyczno-arabskiej,  zachęcał  do  poznania  greckich  oryginałów 
i  samodzielności  w  leczeniu;  pisał  zaś  o  błędach  Pliniusza  1492.  Koper- 
nik wśród  tych  okoliczności  wysłuchawszy  trzyletniego  kursu,  wiele  zape- 
wne skorzystał  z  ogólnego  usposobienia  we  Włoszech  i  z  wysokiej  wartości 
tych  nauczycieli,  o  których  dzieje  piśmiennictwa  z  chlubą  wspominają. 


1)  Strona  poprzednia  nota  3. 

2)  Hist.  Gymoasii  Patavini,  T.  II,  p.  132. 

3)  Tamie,  str.  195. 


Digitized  by 


Google 


254 


Stopień  uczony  w  filozofii  i  medycynie  otrzymał  od  Verni.  ')    W  ciągu 
swojej  nauki,  idąc  za  przygotowaniem  matematycznem  i  skłonnością  do 
astronomii,  odwiedzał  Bononję.  Tak  w  r.  1497  z  profesorem  Dominikiem 
de  Novarra,  postrzegał  9  Marca  zakrycie  Aldebarana  przez  księżyc,  o  czem 
w  dziele  swoim  wspomina.   Nastąpiła  najpiękniejsza  dla  młodego  umysłu 
chwila,  przy  końcu  1499  r.  powołanym  został  dla  wykładu  nauk  mate- 
matycznych do  dawnej  stolicy  rzymskiej.    Zdarzenie  to  tak  miłe  i  żywe 
zrobiło  na  nim  wrażenie,  iź  w  podeszłym  już  wieku  opowiadał  Retykowi 
nie  bez  dumy  i  rozkoszy  serca  o  tym  wypadku,  mianowicie  o  wielkiej 
liczbie  i  świetności  słuchaczów  swoich.    Oczywiście  milej  mu  było  żyć 
na  łonie  cywilizacyi,  aniżeli  marnie  ginąć  w  zakącie  nieznanym.    Prędko 
mu  rok  1500  upłynął  na  czytaniu,  postrzeganiu  nieba  i  sławie.    Bawił 
w  Bononii  9  Stycznia  i  4  Marca  dla  postrzeżeń  nieba,  podług  notatek 
porobionych  na  jednem  z  dzieł  swoich. 2)  Zaćmienie  księżyca  obserwował 
w  Rzymie  6  Listopada.    Przy  końcu  roku  ułożył  podobno  kalendarz  na 
rok  1501  i  przesłał  go  do  Krakowa  królewiczowi  polskiemu  Fryderykowi, 
nadmieniając,  że  ten  jest  płodem  nieustalonej  muzy. 3)  Na  nim  położone 
są  głoski  początkowe:  M.  N.  C.  h.  c.  A,  (to  jest:  Magister  Nicolaus  Co- 
pernicus  hoc  composuit  Almanach)  i  herb  Gozdawa.    To  godło  szlache- 
ctwa zadziwiło  niejednego  i  podawało  w  wątpliwość  domyślnego  autora 
kalendarza;  jednak  jest  rzeczą  pewną,  że  Szwarc,  obywatel  krakowski, 
tegoż  herbu,  nie  mając  synów,  przelał  zaszczyty  swoje  na  córkę,  która 
wyszła  za  Pernusa  czyli  Pymesiusa,  znakomitego  obywatela  tegoż  miasta. 
Jeden  z  potomków  Melchior  Pyrnesius  osiadłszy  jako  lekarz  w  Toruniu, 
wystawił  pomnik  Kopernikowi.    Może  więc  zachodziły  jakie  związki  mię- 
dzy Pernusami  i  Kopernikami,  rozciągające  herb  Gozdawa  i  do  tych  osta- 
tnich. 4)    Przysłanie    kalendarza   z   Rzymu    kanclerzowi    uniwersytetu, 
a  może  i  nieznane  nam  astronoma  starania,  stały  się  przyczyną  stałego 
podania  w  tej  głównej  uczelni  krajowej,  że  chciał  wejść  do  grona  profe- 
sorów krakowskich. 5)    Pobyt  w  Rzymie  przeciągnął  się  do  początku  r. 
1501,  °)  kresu  zapewne  przedłużonego  przez  kapitułę  pozwolenia. 

1)  A  quo  ad  utriusąue  scientiae  lauream  provectum  asserunt  acta  Collegii  Medico- 
rum  ad  a.  1499.    Papadopoli  Hist.  Gym.  Patav.  p.  195. 

2)  A.  1500,  die  nona  Januarii,  hora  noctis  fere  sezta  foit...  Bononiae.  —  Quarta 
Martii  hora  fere  prima  noctis  foit....  Bononiae.  Ob.  facsimile  przy  MitthcUuogen  ans  scbwe- 
diachen  Archfren  von  Dr.  L-  Pro  we,  na  końcu. 

3)  liusa  nondnm  stabili.  Rękopis  Marcina  Rady  mińskiego,  wydany  przez  Kucz- 
kowskiego, Kraków,  1840,  sir.  140—141. 

4)  Paprocki  Herb.  1584.  str.  699. 

5)  Sołtykowicz,  O  sUnie  Akad.  Krak,  str.  102 

6)  Notatka  na  tablicach  Alfonsa,  15r0  anno  completo;  u  Prowe,  Mitthealong  na 
końcu. 


Digitized  by 


Google 


255 


XVII 

Powrót  do  Warmii  —  powtórny  wyjaad  do  Włocli. 

Odjeżdżając  z  Włoch  żałował  blasku  naukowego  i  braterskiej  uprzej- 
mości narodu,  który  wysokiemi  darami  przyrody  i  rozwojem  życia  zawsze 
w  Europie  słynął.  W  połowie  tego  roku  widzimy  go  już  w  Warmii, 
siedlisku  pozbawionem  wszelkiego  źjwiołu  naukowego.  Jakaż  sprzecz- 
ność między  świetnością  położenia  w  Rzymie,  a  dzikością  życia  miasteczka! 
Zamiast  nowej  myśli,  słyszał  towarzyszy  swoich  rozprawiających  o  upio- 
rach, gusłach  i  objawieniach  sennych.  Go  to  za  ciekawa  naprzykład  wia- 
domość, że  duch  opiekuńczy  ukazał  się  we  śnie  Janowi  Ferberowi  i  nazwał 
się  Leolycelei!  >)  Oderwany  od  światła  włoskiego,  pełen  nadziei  w  przy- 
szłość, czuł  nieprzepartą  w  sobie  chęć  do  powtórnej  podróży.  Było  zwy- 
czajem w  każdej  kapitule,  że  jeden  z  kanoników  trudnił  się  medycyną. 
Kopernik  chciał  z  tego  korzystać.  Zwierzył  się  zatem  z  myśli  przywiąza- 
nemu wujowi,  który  zdanie  jego  w  zupełności  podzielił.  Szło  tylko  o  ze- 
zwolenie kapituły.  Na  posiedzeniu  zatem  dnia  27  Lipca,  w  skutku  uczy- 
nionego podania,  zapadło  postanowienie  dozwalające  wyjazdu.  Brzmie- 
nie jego  w' tłumaczeniu  z  łacińskiego  jest  następne:  „Roku  1501,  w  dzień 
świętego  Pantaleona  męczennika,  stanęli  przed  kapitułą  pp.  kanonicy  Mi- 
kołaj i  Andrzej  Eopernicy,  z  których  pierwszy  żądał  przedłużenia  kresu 
naukowego  do  dwóch  lat  jeszcze,  po  trzech  spędzonych,  za  pozwoleniem 
kapituły,  w  uniwersytecie;  drugi  prosił  o  łaskawe  zezwolenie  na  rozpo- 
częcie nauk  i  kończenie  ich,  podług  wyrazów  statutu;  oba  zaś  o  zasiłki, 
uczącym  się  zwykle  udzielane.  Kapituła,  po  dojrzałej  rozwadze,  na 
życzenia  obu  przystała,  zwłaszcza  że  Mikołaj  przyrzekł  doskonalić  się 
bardziej  w  medycynie,  na  pożytecznego  lekarza  najprzewielebniejszego 
pasterza  naszego  i  członków  kapituły;  Andrzej  zaś  okazywał  zdolność  do 
nauki."  2) 

xvni. 

Stan  medycyny  we  Włoszech* 

Powitawszy  powtórnie  ulubioną  ziemię  włoską  w  tymże  roku,  sta- 
rał się  zadosyć  uczynić  obowiązkom  owego  lekarza  pożytecznego  kapituły 
i  popędom  osobistego  natchnienia.  Czytał  wiele,  skupował  książki  medy- 
czne, śledził  własności  chorób  i  sposoby  leczenia,  zasięgał  światła  najsła- 
wniejszych praktyków.    Żadnej  wątpliwości  nie  ma,  że  tak  jasna  i  zami- 


1)  Prowe,  Mittheilungen,  str.  55. 

2)  Liber  actonim  Capituli  Yarmiens.  u.  Prowe,  z.  Biogr.  str.  33. 


Digitized  by 


Google 


256 


łowaua  w  prawach  przyrody  głowa,  jęła  się  od  razu  świtającej  zasady 
doświadczalnej,  ale  o  jej  korzyściach  zatrata  biblioteki  i  rękopisów  Ko- 
pernika nie  dozwala  nam  sądzić.  Znamy  tylko  jedną  książkę  z  jego 
zbioru  medycznego,  zakupioną  we  Włoszech,  a  będącą  dziś  własnością 
biblioteki  upsalskiej,  dokąd  się  w  czasie  wojen  szwedzkich  dostała,  pod 
napisem;  Practica  Valesii  de  łharanta  quae  alias  philonium  dicitur, 
1490,  4°.  ')  Przy  nieznajomości  fizyologii  i  chemii  ogólniki  Hipokratesa 
niewiele  pomagały.  Lecz  co  do  zastosowania  środków  lekarskich,  to  nie- 
zaprzeczenie  zostawało  pod  wpływem  przesądów.  Świadkiem  tego  oczy- 
wistym jest  przepis  lekarski,  dla  ciekawości  tu  się  załączający,  a  znale- 
ziony na  okładce  Euklidesa,  wydania  1482,  w  bibliotece  upsalskiej,  na 
koretfał  hiacyntowy  który  złożony  jest  z  sympatycznych  środków:  złota, 
srebra,  szmaragdu,  koralu  i  szafiru  2)  później  zarzuconych. 

Recipe:  Boli  armeni  dr.  2. 
Cinamoni  i  drachm. 
Zedoariae  dr.  2. 

Tormentillae  rad.  \ 
Diptamni  |  po  2  dr. 

Santalor.  rubr.      J 

Rasurae  eborisl  ^  .  ,n  .  .     . 
Croci  }po  jednej  drach. 

Spodii 
Acetuae 
Corticis  cis? 


po  jedn.  scrup. 
.po  drachmie. 


Smaragdi 
Jacint  rubr. 
Saphyri 

Ossae  cordis  jedna  drachma. 


Carabae 
Cornu  cervor. 
Corrallor  rubr. 
Auri 
Argenti  tabulat 

Puhfis. 


po  scrup. 


1)  Prowe,  ilittheiluugen  s.  13. 

2)  Tamże,  i  facsimile  recepty  na  końcu* 


{ 


257 


XIX. 
Biegłość  Kopernika  w  Języku  greckim. 

Lecz  z  większą  nierównie  gorliwością  poświęcił  się  językowi  grec- 
kiemu, otwierającemu  podwoje  do  najbogatszej  literatury.  O  postępie 
w  tym  względzie  miarkować  można  z  poprawek  poczynionych  na  słowniku 
Chrestoniusa:  Wyraz  n.  p.  philtron,  amor,  powiększony  dodatkiem:  res 
ad  amorem  inducens;  Skirophorion,  Martius,  poprawiony  na  Maius;  hy- 
peroria,  locus  extra  fines,  powiększony  znaczeniem  exilium.  !)  Na  tej 
książce  podpisał  się  po  grecku:  Biblion  Nikóleu  tu  Koperniku. 2)  W  dziele 
swojem  nieboznawczem  z  przyjemnością  przytacza  tekst  pisarzy  helleń- 
skich, a  co  największem  jest  dowodem  rzadkiej  na  owe  czasy  biegłości, 
to  przykład  Simokaty  wyrównywający  zaletom  najpierwszych  filologów 
poczynającego  się  wieku  XVI. 

XX. 
Mierny  etan  astronomii  we  Włoszech* 

Ulubiona  astronomia,  dla  której  właśnie  wyjechał  pod  pozorem  le- 
karnictwa,  nie  zbogaciła  go  w  obfite  plony.  Powiada  bowiem,  że  uczeni 
skleiwszy  części  nieprzystające  do  siebie,  utworzyli  jakąś  potworę  obra- 
żającą zdrowy  rozsądek. 3)  Najbardziej  wtenczas  w  całych  Włoszech  sły- 
nęli: Toscanelli  i  Bianchini,  ludzie  raczej  uczeni,  aniżeli  polotowi 
Pierwszy  był  znany  z  gnomonu  zrobionego  na  katedrze  florenckiej, 
drugi  z  układu  tablic  planet.  Astronomia  arabska  także  jeszcze  nie  zu- 
pełnie zwietrzała.  Gdyby  inaczej  było,  Kopernik  nie  otworzyłby  się 
z  tak  surowem  zdaniem  w  obliczu  całego  uczonego  świata.  Co  do  zac- 
nego Dominika  Novarry,  tego  poznał  wszystkie  sposoby,  jako  blizki  jego 
przyjaciel 

XXI. 
Stan  filozofii  przyrodzone}. 

Najwybitniejszą  własnością  umysłu  jego  był  polot  ku  związkowi 
przyczynowemu.  Pod  tym  względem  znalazł  we  Włoszech  więcej  dla 
siebie  żywiołu.  Jeszcze  wprawdzie  nieznane  były  w  źródle  pomysły  szkoły 

1)  Prowe,  Mittheilungen,  s.  13. 

2)  Prowe,  Mittheilungen,  str.  12  —  i  facsimfle  na  końcu. 

3)  Intelleii  mathematicos  sibi  ipsis  non  constare,  in  illis  perquirendi*.  Ac  si  quii 
6  dirersis  locis  manna,-  pedes,  caput,  aliaąue  membra,  optime  quidem,  sed  non  nnios  cor 
poris  c4>mparattone  depicta  sumeret,-  nullateńus  sibi  hmcem  respondentibns,  ut  monstrum 
potius  quam  homo  ex  illis  componeretur.    Przypisanie  Pawłowi  III  papieżowi '  ' 

Koptrnikijana  i.  II.  17 


Digitized  by 


Google 


258 


eleatyckiej,  co  do  samodzielności  przyrody,  ale  zacięta  walka  Greków  po- 
między sobą  wstrzęsła  umysłami  i  otworzyła  pole  do  wznioślejszych  do- 
ciekań.   Jerzy  Gemistos  Pieto  z  lekceważeniem  mówił  o  Arystoklesie 
i  szkole  przyrodzonej,  wykazując  jej  niższość  od  ubóstwianego  Platona. 
Ale  pogląd  Gemista  był  aleksandryjski,  to  jest  mistyczny.  Nie  ścierpiał 
tego  Jerzy  zTrapezuntu,  przychylny  oczyszczonemu  ze  scholastyki 
Arystotelesowi  i  całej   szkole  przyrodzonej;  uderzył  zatem  na  Platona, 
jako  rozsiewacza  marzeń  dziecinnych,  właściwych  tylko  kolebce  rodu  lu- 
dzkiego. W  tymże  duchu  pracował  i  Teodor  Gaza.  Że  obu  naukę  znał 
Kopernik,  przekonywamy  się  z  dochowanych  książek  w  bibliotece  upsal- 
skiej  i  notatek  na  nich  poczynionych*    Bessarion,  uczeń  Gemista  Pieto, 
wydał  obszerne  pismo  przeciwko  potwarcy,  jak  on  nazywał  Platona. 
Z  tych  sporów  wyszły  dwa  stronnictwa:  masy  poszwy  za  Platonem;  wy- 
borowe zaś  jednostki,  jak  Pomponatius  za  uczelnią  przyrodzoną.    Po- 
gląd swobodny  na  przyrodę,  ocenienie  jej  praw  samodzielnych,  sprowa- 
dziły dzieło  odrodzenia.    Jakiś  wesoły  promyk  nadziei,  jakaś  życzliwa 
dla  cywilizacyi  myśl  uniosła  się  w  powietrzu.    Serce  i  głowa  Kopernika 
zrozumiały  to  przeznaczenie  rodziny  ludzkiej,  i  w  tern  leży  tajemnica 
jego  geniuszu ;  czytanie  dzieł  rozjaśniło  tylko  ten  umysł,  na  który  już 
padło  ziarno  odrodzenia.    Wszelkie   odkrycie  uprzedza  przeczucie,  na 
które  padając  jaśniejsza  iskra,  zapala  gotowy  zasób.    Szukają  zwykłe 
drogi  wynalazku  w  liście  przypisanym  na  początku  dzieła  umieszczonym, 
ale  sprawozdanie  to  raczej  jest  urzędowem  tłumaczeniem  się,  aniżeli  od- 
słonięciem przybytku  duszy.    W  samem  dziele,  w  poufnych  rozmowach 
z  Retykiem,  szukać  należy  myśli  ożywczej.    Z  jakiemże  upodobaniem 
wspomina  o  Trysmegiście  i  Sofoklesie,  którzy  słońce  myślą  niejako  świata, 
rządcą,  albo  widzialnem  bóstwem  wszystko  ogarniającem  nazywali!  l) 
Z  wyliczeń  astronomicznych  odległości  słońca,  wiedział  o  większości  jego 
od  ziemi. a)    Porównywając  potem  tę  odległość  z  dalekością  gwiazd  sta- 
łych, przyszedł  do  wypadku,  że  siedlisko  nasze  jest  znikomym  punktem 
w  przestworze  światów,  a  zatem  nie  może  być  środkiem  jego  głównym. '} 
W  ogólności  Kopernik  samodzielność  praw  świata  odrzuconą  przywrócić 
postanowił.  *)  Dlatego  Kepler  czołem  bijąc  przed  jego  zdolnością,  szeze- 


1)  Siquidem  non  inepte  quidam  solem  lucernam  mundi,  alii  mentem,  alii 
▼ocent.    Trismegistus  risibUem  denm;  Sophoclii  Elcctra  mtuentem  omnia.    Wyd. 
ds.  Koper.  itr.  38. 

2)  Ks.  IV,  r.  19. 

8)  Tentem  Tero  esse  mundi  niagnitudinem,  nt  Ula  tern*  a  sole  distantia;  ad  nea 
errantium  steUarum  spheram  caUata,  non  qnae  appareat  L.  L  c  10. 

4)  Miejsce  to  wsine  znajduje  się  n  Betyka,  w  wyd.  wam.  str.  508.  „Deana*  Do- 
ctor autem,  praeceptor  mens  danmatam  rationem  gubernationi*  in  rerum  natura  sołis,  i 
dam  itstuit." 


Digitized  by  VjOOQ16 


260 


gólniej  podziwia  swobodny  polot- uczucia  „animo  liber."  W  którym  dniu 
i  miesiącu  myśl  układu  słonecznego  spotkała  się  z  myślą  odrodzenia, 
przenikającą  wszystko  we  Włoszech,  niepodobna  jest  oznaczyć,  to  t\lko 
rzecz  pewna,  że  o  niej  wcześnie  upominał  Kopernik  przed  Wawrzyńcom 
Korwinem,  niegdyś  profesorem  uniwersytetu  krakowskiego,  w  czasie  byt* 
ności  tego  ostatniego  w  Warmii;  na  czele  bowiem  tłumaczenia  Simokaty, 
w) danego  w  Krakowie  1509  r.  tak  się  Korwin  odzywa: 

Qui  celerem  lunae  cursum,  alternosąue  meatus 

Fratris,  cum  profugis  tractat  et  astra  globis; 

Mirandum  Omnipotentis  opus,  rerumque  latentes 

Causa,  scit  miris  ąuaerere  principiis. ') 
Gdy  zaś  sam  'odkrywca  powiada  w  liście  przypisanym,  posłanym  do 
druku  1542  roku,  że  pracował  nad  dziełem  cztery  dziewiątki  Lit,  więc 
*padł  na  pomysł  około  roku  1506,  co  się  nie  przeciwi  świadectwu 
Korwina. 

XXII. 
Powrót  do  Warmilf  sława  lekarttica. 

Z  pośrodka  t  lu  przyjemności,  z  ogniska  życia  umysłowego  wysła- 
niec kapituły  po  dwóch  latach  podróży,  wrócił  do  Warmii,  czyli  Frauen- 
burga.  Tu  żeby  się  okazał  godnym  nakładu  ponie.-ioucgo,  naj pierwej 
złuź\ć  musiał  dowody  biegłe  ści  lekarskiej.  Zadziwiające  jego  wiadomości 
w  tej  gałęzi  nauk  rozes  ły  się  wkrótce  po  całym  kraju  i  nadały  mu  imię 
Eskulapi usza.  a)  Sam  nawet  dawny  nieprzyjaciel  książę  pruski  Albert 
w  r.  1541  wezwał  jego  pomocy  do  jednego  z  doradców  swoich,  dotknię- 
tego ciężką  błabością.  Kopernik  jednak  nie  czyniąc  z  medycyny  powo- 
łania życia  na  większy  zamiar,  w  odosobnieniu  swojem  najżywszą  znaj- 
dował przyjemność  w  niesieniu  ulgi  cierpieniom  niedo&tatuiej  ludzkości 

xxra. 

Tłumaczenie  Simokaty. 

Dla  wuja  biskupa  był  pomocą  i  dumą.  Korwin  zwiedzając  Warmję 
znalazł  obu  złączonych  najściślejszym  wę/.łem  przywiązania.  3)  Prałat 
wielkie  zasługi  położył  dla  kraju  na  zjeździe  poznańskim  r.  1510,  na 

którym  krzyżacy  wydzierżawić  chcieli  Prusy  królewskie  za  50,000  duka- 

*  ■  ■ 

1)  Wyd   wam  dz.  Koper.  str.  597. 

2)  Hftbituxqa6  eat  tui  teroporis  Escubpius.  Pappadopoli  Hist  Gym.  Pata?.  T.  II. 
pag.  195   —  Ghilini  Teatr.  d*Uomińi  łetterati  T  II,  p.  198,  Venet.  1647. 

3)  Huic  Tir  doctui  adett,  Aenae  ut  fidos  Acbatet.  Na  początku  zamaczania  Simokaty. 


Digitized  by 


Google 


260 


tów,  ostrzegł  on  kanclerza  polskiego  o  zasadzce,  mogącej  uwikłać  na 
nowo  kraj  w  długą  wojnę  z  chciwym  i  niespokojnym  zakonem.  Ugodzeni 
w  samo  serce  Krzyżacy,  nazwali  go  djabłem  wcielonym.  l)  Siostrzeniec 
zaś  był  najuczeńszym  w  Polsce  człowiekiem;  pierwszy  świecił  przykładem, 
drugi  jaśniał  nadzieją.  Więcej  znany  ze  zdolności  i  nauki  we  Włoszech 
niż  w  Warmii  i  kraju,  postanowił  ogłosić  drukiem  tłumaczenie  Simokaty 
w  Krakowie.  W  przypisaniu  pracy  wujowi,  wynurzył  całą  wdzięczność 
za  pomoc  od  niego  doznaną  w  uprawie  umysłowej. 2) 

XXIV. 

Poświęcenie  się  wyłącznie  astronomii. 

Uczyniwszy  zadość  potrzebom  obowiązku  i  serca,  chwile  wolne  po- 
święcił najulubieńszemu  zatrudnieniu,  astronomii.  Czuł,  że  miał  dosyć 
siły  do  wyświadczenia  wielkiej  przysługi  rodzinie  ludzkiej  i  zlania  sławy 
na  ojczyznę.  Okoliczności  społeczne  wielce  mu  do  tego  sprzyjały,  sławna 
bowiem  uchwała  Radomska  1505  roku  stała  się  podstawą  nowego  żyda 
i  rozwoju  społeczeństwa  krajowego.  Ulubieniec  zatem  przyrody  w  zupeł- 
nej zgodzie  zostawał  z  epoką  swoją  i  znamieniem  tiarodowem.  Pracę 
zaczął  od  powtórnego  przejrzenia  wszystkich  filozofów  jakich  tylko  mieć 
mógł  pod  ręką. 3)  Ale  w  tym  czasie  nie  znano  jeszcze  Archimedesa, 
który  przytacza  Arystarcha  o  podwójnym  biegu  ziemi;  Stobeusa  utrzymu- 
jącego z  Heraklidem  i  Pitagorejczykami  że  każde  ciało  niebieskie  jest 
istoty  ziemskiej  i  otoczone  powietrzem;  Diogenesa  z  Laertu  zbieracza 
zdań  filozoficznych,  które  wyszły  z  druku  1533  r.  Najzwyczajniejszem 
źródłem  filozoficznem  był  Cycero  akademik,  starannie  przez  filologów 
obrabiany;  tego  też  4)  Kopernik  najpierwej  przytacza. 5)  Ale  patrycy usz 
rzymski  na  filozofii  przyrodzonej  wcale  się  nie  znał;  zacytował  tylko  myśl 
pitagorejską  o  obrocie  ziemi,  jako  erudycyę.  Wspomina  także  Kopernik 
i  o  Marcyanie  Capelli,  6)  encyklopedyście  rzymskim  z  V  wieku  po  Chr., 
który  tę  ma  wyższość  nad  Cyceronem,  że  mówi  o  biegu  nietylko  ziemi, 
ale  i  dwóch  planet  Wennsa  i  Merkurego  około  słońca.  Tu  przynajmniej 
jest  jakieś  podobieństwo,  lubo  nieścisłe,  do  układu  planetarnego.   Późnią 


1)  Rzepnicki  Vitae  Praesnlnm  Poloniae  T.  II,  p.  320—1;  Gassendi  p.  294;  Owe- 
nieen  succinctum  przy  Ddsb.  218. 

2)  Omnis  hujusmodi  ingenioli  mei  labor,  Teł  fructos,  tona  esse  merito  censetar. 

3)  Quare  bauc  mihi  operam  suinsi,  ut  omninm  philocophorom,  quos  habere 
libroi  relegerem.    Przypisanie  Pawłowi  III  papieżowi. 

4)  Kwettye  akademickie,  ks.  IV. 

5)  Ac  reperi  ąuidem  apud  Ciceronem  primum.  —  Przypisania. 

6)  Et.  L  r.  10. 


Digitized  by  VjOOQ16 


261 


nierównie  dostał  Pseudo— Plutarcha  wydanego  pierwszy  raz  po  grecku 
przez  Dymitra  Dukas  w  1509  r.  bez  tłumaczenia  łacińskiego.  Na  tym 
pisarzu,  jako  najbardziej  wziętym,  robi  przycisk  Kopernik  w  przypisaniu 
papieżowi;  zdanie  jednak  przez  tego  zbieracza  mniemań  przytoczone  nie 
różni  się  od  Arystotelesa  i  Cycerona,  co  do  zasady  pitagorejskiej  o  po- 
dwójnym obrocie  ziemi.  Cóż  z  tego  wszystkiego  wynika?  oto  że  ogniki 
migające  na  cmentarzu  filozofów  starożytnych  nie  były  dla  niego  jasną 
podstawą,  ale  środkami  pomocniczemi  do  utwierdzenia  w  raz  powziętej 
myśli. 

XXV. 

Kopernik  w  kapitule  trzyma  stronę  króla  Polskiego. 

W  r.  1512,  marca  29  zgasł  biskup  warmiński  w  Toruniu,  wracając 
z  Krakowa  po  weselu  Zygmunta  I.  Kapituła  wybrała  na  nowego  pa- 
sterza Fabiana  Luzyańskiego,  brata  wojewody  chełmińskiego,  bez  znie- 
sienia się  z  królem.  Podług  zaś  ugody  z  r.  1479  czynić  tego  nie  była 
powinna.  Luzyański  unikając  nieporozumień,  naradziwszy  się  z  niektórymi 
kanonikami,  przybył  na  sejm  do  Piotrkowa  i  zawarł  7  Grudnia  tegoż  roku 
nową  umowę,  mocą  której  obowiązywała  się  kapituła  na  przyszłość  przed 
obiorem  biskupa  posyłać  listę  królowi  wszystkich  prałatów  i  kanoników 
celem  wskazania  czterech  dogodnych  mu  kandydatów. ')  Podzielali  tę 
myśl  Mikołaj  Kopernik,  Jan  Chrapicki,  Jan  Skultecki  i  kilku  innych;  2) 
pozostali  zaś  koledzy  wyprawili  do  Rzymu  poselstwo  o  unieważnienie 
szkodliwej  kościołowi  i  nieprawnej!  ugody.  Wyniknęły  ztąd  trudności, 
które  uprzątnął  Zygmunt  posławszy  do  Rzymu  Jana  Łaskiego,  kancle- 
rza. Leon  X,  bullą  z  dnia  14  Listopada  1513  r.  uznał  ugodę  z  królem 
zawartą  za  rozważną  i  nie  przynoszącą  żadnego  uszczerbku  kościołowi, 
zwłaszcza,  że  przez  obie  strony  była  dobrowolnie  przyjęta. 3) 

XXVI. 

Cieszy  się  z  niepowodzeń  Krzyiaków. 

Nastąpiły  czasy  niepokoju,  przerywające  zatrudnienia  astronomiczne. 
Krzyżacy,  dla  wybicia  się  z  lenności  polskiej  i  zabrania  ziem  przyrodzo- 
nych korony,  wybrali  na  wielkiego  mistrza  Alberta  księcia  brandebur- 
skiego,  siostrzeńca  królewskiego,  młodzieńca  zaledwo  dwadzieścia  cztery 

1)  List  Zygmunt*  do  Andrzeja  Kopernika,  pisany  i  Wilna  5  Maja  1514  roku, 
w  aktach  Tomickiego. 

2)  Snmmar.  ecclesiae  Yarmiens.   Kr.  6,  lit.  A. 

3)  Tamie,  Nr.  7. 


Digitized  by 


Google 


tfit 

lata  liczącego,  ale  zdolnego  i  do  meczy  wojennych  wielce  wprawnego. 
Ten  7aprzysii)gls7y  vierność  Maksymilianowi  cesarzowi  i  państwa  izym- 
skicmu,  przybył  do  Prus  krzyżackich  22  Listopada  1512  r.  Kie  chcąc 
wykonać  przysięgi  królowi  polskiemu,  zawarł  przymierze  z  władcą  doń- 
skim, mistrzem  inflanckim,  księciem  brunświckim  i  bratem  swym  mar- 
grabią  na  Anspachu;  bił  monetę  bardzo  spodloną,  której  biec  przymusowy 
grcźtą  zabraniem  majątku  zapewni.  Żołnierze  zewsząd  ściągani  rzucali 
się  na  rabunek  sąsiedniego  biskupstwa  warmińskiego,  i  chwytali  kano- 
ników na  zasadzkach,  dla  okupu.  ')  Celem  rozerwania  sił  nieprzyjaciel- 
skich,  wielki  mistrz  starał  się  wejść  w  ścisłe  związki  z  wielkim  księciem 
moskiewskim,  lecz  ten  zawarł  wieczny  pokój  z  królem  polskim,  o  czem 
dowiedziawszy  się  Kopernik  w  Mclzaku,  w  liście  do  Warmii  pisanym  22 
Października  1518  r.  z  radością  wj krzyknął:  „tak  więc  cała  nadzieja  są- 
siadów naszych  upadła."  a)  Cóż  więc  miał  znaczyć  ów  krzyżak  zbrojny 
w  chwili  uroczystego  odsłonięcia  pomnika  w  Toruniu  1853  roku  jadący 
w  procesy  i  po  mieście,  jeżeli  niezupełną  sprzeczność  z  historyą?  Gdy 
wo,na  w} buchnęła  na  samym  początku  1520  r.,  mistrz  wielki  mieszkania 
kanoników  w  Warmii  spalił,  a  samych  na  wszystkie  wiatry  rozpędził. ') 
Jedni  z  nich  udali  się  do  Olsztynu,  drudzy  do  Elbląga,  inni  nakoniec  do 
Gdańska.  Otwór  wieży  olsztyńskiej  świadczył  o  zatrudnieniach  astronomi- 
cznych Kopernika  w  tern  miejscu.  Że  w  jesieni  1518  r.  bawił  w  Olsztynie 
to  się  z  jednego  listu  jego  okazuje.  Przy  końcu  marca  1521  r.  stanął  ro- 
zejm  czteroletni,  z  mocy  którego,  obie  strony  obowiązywały  się  do  zwró- 
cenia w  czasie  wojny  pozabieranych  zamków. 

XXVII. 

Na  sejmiku  Grudziądzkim  popiera  zdanie  senatorów  polskich* 

Tymczasem  senatorowie  polscy,  przy  loku  króla  bawiący  w  Torunia, 
zwrócili  uwagę  sejmiku  na  niewłaściwość  oddzielnej  rady  pruskiej,  która 
przez  swoje  odrvbność  stawała  się  przyczyną  niezgody  postauowiiń  korony 
i  prowincji,  czego  najlepszym  b)ł  dowodem  zły  rząd  miejscowy  dozwala- 
jący bić  spodloną  monetę.  Wnosili  więc  połączenie  jej  z  sen*  tem  p«  1- 
skim.  Kiedy  rada  prowincyonalita  obstawała  przy  swoich  |>rz\wilejatb, 
Szydłowiecki  kanclerz,  w  imieniu  króla  przemawiający,  odłożył  rzecz  do 
lepszego  namysłu  na  sejmiku  jeneralnym.  Zwracamy  na  ton  szczegół 
uwagę  czytelników,  żebyśmy  dokładniej  tfcługę  Kopernika  dla  kraju  oce- 


1)  Len,  Histor   Prassfee,  p.  350. 

2)  W  wyd.  dael  Warszawskiego   $tr.  589.    „Sic  igitur  tota  confidentia  YiekMrom 
Jam  cirruft" 

3)  Leo,  H.st  Pras3iae,  p.  261 


Digitized  by  VjOOQ16 


MS 


nfli.  W  następnym  1522  r.,  w  Grudniu,  zebrał  się  sejmik  jeneralny  do 
Grudziądza, ')  na  którym  senatorowie  polscy  delegowani  obszernie  mó- 
wili o  poprawie  monety  miast  pruskich  podług  stopy  koronnej.  Rozprawy 
jak  zwykle,  a)  toczyły  się  po  polsku.  Gdy  miasta  składały  się  niepodo- 
bieństwem zadosyć  uczynienia  żądaniu,  dla  braku  czystego  srebra  i  przy- 
zwyczajenia  się  mieszkańców  do  starej  monety,  Kopernik  głos  zabrał, 
a  obracając  się  do  Bady,  złożonej  z  biskupa  Luzyańskiego,  wojewodów 
Konopackiego,  Luzyańskiego  i  Bażeńskiego;  kasztelanów:  Frąckiego,  Mor- 
tyńskiego  i  Balińskiego,  tudzież  podskarbiego  i  internuncy uszów  miast 
królewskich,  w  najsilniejszych  wyrazach  wykazał  słuszność  żądania  se- 
natu polskiego,  aby  przywilej  bicia  monety  po  miastach,  tak  szkodliwe 
przynoszący  skutki,  zmienionym  został  na  ustawę  królewską,  zaprowadza- 
jącą stopę  koronną;  przy  zachowaniu  jednak  herbu  ziem  królewskich 
i  posiadłości  krzyżackich.  Głos  ten  dotknął  najboleśniej  miasta  na  pra- 
wie niemieckiem  zostające  i  największe  złorzeczenie  na  siebie  ścią- 
gnął. 

XXVIII. 

Ostra  FWptka  przeciw  miastom  za  spodlenie  monety* 

Ale  posłuchajmy  Kopernika  wyrazów:  „Po  zmianie  stanu  ojczyzny 
gdy  miasta  otrzymały  pozwolenie  bicia  monety,  pomnażały  się  pieniądze 
co  do  liczby  nie  zaś  co  do  wartości;  zaczęto  bowiem  do  czterech  części 
miedzi  dodawać  tylko  jedne  piątą  srebra,  tak,  że  nakoniec  dwadzieścia 
grzywien  za  jeden  font  srebra  dać  było  potrzeba.  Urządzenie  takowe 
nastąpiło  za  poradę  mylną  i  pierwszych  w  kraju  obywateli  wcale  niego- 
dną. Biada  ci  ziemio  pruska!  odnosisz  zniszczenie  za  złe  rządy  twoje  t 
Pochwalić  mogą  starą  monetę  tylko  ci,  którym  się  nadzieja  zysku  odej- 
muje, którym  dozwolono  bić  monetę.  Na  tę  jednak  klęskę  krainy  pru- 
skiej, panowie,  do  których  to  należy,  niedbale  patrzą,  i  najmilszej  każdemu 
ojczyźnie,  dla  której  po  Bogu  świętszych  niemąją  obowiązków  tak  że 
i  życie  poświęcić  powinni,  przez  gnuśną  opieszałość  nikczemnieć  i  cał- 
kiem upaść  dozwalają.  Gdy  klęski  takowe  pruską  monetę,  a  przez  nią 
i  ojczyznę  całą  (Polskę)  dotykają,  same  tylko  bankiery  i  ludzie  na  kru- 
szcach się  znający  korzystają  z  jej  nieszczęść.  Dwa  przeto  najwięcej  po- 
winny być  wyznaczone  miejsca  do  bicia  monety:  jedno  w  ziemiach  Jego 
Królewskiej  Mości,  drugie  w  posiadłościach  księcia. 3)  W  pierwszem  z  nich 

1)  Darid  Braun,  p.  931. 

2)  Hartknoch.  Resp.  Pol   p.  605. 

3)  Rękopis  ten  poprawiony  sostał  po  traktacie  1525  r.,  \>q  o  księciu  jui  mówi,  nie 
o  mistrzu. 


Digitized  by 


Google 


264 

niech  knją  pieniądz,  oznaczony  na  jednej  stronie  godłem  królewskim, 
na  drugiem  ziem  pruskich;  w  drugim  zaś  niech  będzie  z  jednej  strony 
stępel  królewski,  a  na  odwrotnej  książęcy,  z  wyraźnem  zastrzeżeniem,  aby 
tak  pierwsza,  jak  druga  moneta  podlegała  władzy  królewskiej,  i  za  jej 
rozkazem  w  całem  państwie  przyjmowana  była.  ')  Przełożenia  te  oka- 
zały się  bezskuteczne,  bo  internuneyusze  miast,  mianowicie  toruński,  Hat- 
feld,  zaburzali  sejmiki 2)  i  protestowali  się  ciągle.  Król  przeto  w  drodze 
administracyjnej  wstrzymał  obieg  monety  spodlonej,  do  dalszego  po- 
stanowienia. 3)  Na  ostateczne  rozstrzygnięcie  sprawy  naznaczony  został 
sejmik  elbląski  w  1528  r.,  na  który  ze  strony  kapituły  wydelegowanym 
został  F.  Reich  z  bratem  biskupi. 4)  Reich,  jako  mało  obeznany  z  wia- 
domościami matematycznemi,  prosił  uczonego  astronoma,  o  dokładne  wy- 
jaśnienie pytania  menniczego,  czemu  ostatni  zadość  czyniąc,  w  liście 
z  Warmii  pisanym  robi  uwagę,  że  jeżeli  teraz  nie  uda  się  przeprowadzić 
wniosku,  moneta  spodleje  do  tego  stopnia,  że,  jak  powiada  Kopernik, 
król  nasz  dostanie  plewy,  a  spekulanci  czyste  ziarno. 5)  Ale  segmik  je- 
neralny  elbląski  oddał  mennicę  pod  administracyę  królewską,  6)  za  co 
Zygmunt  I  wyznaczył  miastom  rocznie  po  pięćset  dukatów  wynagro- 
dzenia. 7)  Nowy  wyrób  pieniędzy  otwarty  został  w  Toruniu  9  czerwca, 
i  oddany  pod  zawiadywanie  Decyusza,  sekretarza  królewskiego.  Na  mo- 
necie tej  b)ł  napis:  Moneta  commums  terrarum  Prussiae.  Jeszcze  raz 
protestował  się  przeciwko  temu  postanowieniu  burmistrz  toruński  Braun 
w  1540  r.  na  sejmiku  w  Malborgu. 8)  Toruń  więc,  albo  raczej  magistrat, 
największy  ze  wszystkich  miast  miał  żal  do  Kopernika,  a  ludność  nie- 
miecka daleka  była  od  uznania  go  za  swojego  rodaka,  jak  to  nastąpiło 
w  lat  330. 

XXIX. 

Dabze  posługi  obywatelskie  w  sprawie  z  KrzyiakamL 

Po  zgonie  biskupa  Luzyańskiego  na  początku  1523  roku  kapituła 
wysłała  z  grona  swojego  dwóch  członków,  którzyby  objęli  rządy  dyecezyl 
Ci  przybywszy  do  rezydencyi  biskupiej,  domagali  się  od  starosty  jenerał- 
nego  biskupstwa  Prejka  wykonania  przysięgi  na  wierność,  a  razem  od- 

1)  O  monecie,  wwyd.  Wam.  dz.  Koper,  str.  666  i  567. 

2)  Wernicke,  T.  I,  300. 

3)  Cod.  dipl.  Dogieli,  T.  IV,  p.  246. 

4)  List  o  tem  w  archiwum  szwedzkiera :  Prowe  Mittaeflungen  pag.  25. 

5)  Wyd.  dz.  Koper.  Warsz.  str.  591. 

6)  Metr.  koron.  ks.  44,  sig.  H.  H.  fol.  317. 

7)  Metr.  koron.  ks.  37,  fol.  19. 

8)  Zernecke,  Tbora.  Chr.  1711,  pag.  100. 


Digitized  by 


Google 


265 


dania  zamków  i  miast  pod  jego  zawiadywaniem  zostających.  Lecz  gdy 
zamiast  powolności,  opór  i  przemoc  znaleźli,  uwiadomili  o  tern  kapitałę, 
która  uniewinniając  się  przed  królem  z  rzuconego  na  siebie  przez  Prejka 
podejrzenia,  prosiła  o  przydanie1  mu  posiadającej  zaufanie  osoby.  Zy- 
gmunt nie  mogąc  dopóty  ogołacać  z  wojska  zamków  warmińskich,  pókiby 
nie  ustąpił  wielki  mistrz  z  miejsc  zabranych,  przydał  Prejkowi  za  towa- 
rzysza Iskrzyckiego.  Wkrótce  jednak,  to  jest  d.  10  Lipca  tegoż  1523 
r.  wydał .  mandat  do  administratora  Kopernika,  polecający  mu  wspólne 
z  Komisarzami  kapituły  Chrapickim  i  Rejchem,  niezwłoczne  odebranie 
nietylko  od  Prejka,  ale  i  od  wielkiego  mistrza  wszystkich  zamków  i  miast 
przez  wojska  zajętych.  Polecenie  to  było  prostem  następstwem  warun- 
ków rozejmu,  ale  dla  wielkiego  mistrza  stanowiło  kwestyę  żywotną,  bo 
i  w  czasie  zawarcia  pokoju  upierał  się  długo  przy  chęci  posiadania  Bruns- 
bergi,  Tolkmitu  i  innych  miejsc  strategicznych,  do  których  wtenczas  do- 
piero zrzekł  się  roszczeń,  gdy  otrzymał  cztery  tysiące  dukatów  do  końca 
życia.  Można  więc  sobie  wyobrazić,  jaką  mistrz  wielki  uczuł  do  Koper- 
nika jako  głównego  sprawcy  urazę,  ])  kiedy  mu  groził  zemstą,  na  którą 
Człowiek  niepospolity  mało  zważał. a)  Z  takiem  zamiłowaniem  kraju  peł- 
nił posługi  obywatelskie  Kopernik,  którego  istnienie,  przy  osamotnieniu 
zupcłnem,  było  czystem  życiem  rozumu  i  charakteru  publicznego. 

XXX. 

Szyderstwa  Bakalarza  EMągśhiego. 

Z  tym  większym  smutkiem  wspomnieć  tu  musimy  o  szczególnem 
wydarzeniu  które  zaszło  w  Elblągu.  Dworzanie  wielkiego  mistrza  nie 
opuszczali  żadnej  sposobności,  żeby  kanonika,  a  mianowicie  systemu  jego 
słonecznego,  na  szyderstwo  nie  wystawili.  Zachęcony  temi  żartami  ba- 
kałarz elblągski, 3)  wystąpił  z  komedyą.  Ten  rodzaj  dramatu  nie  stanowił 
sztuki  podobnej  do  dzisiejszych,  ale  była  to  gruba  zabawa,  na  ulicy  lub 
rynku  odegrana.  Grunau  przytacza  jedne  z  nich,  która  zależała  na  za* 
przężeniu  do  pługa  maski  wyobrażającej  stan  lub  osobę  jaką,  i  oprowa- 
dzeniu jej  po  ulicach.  Rok  tej  farsy  z  Kopernika  niewiadomy;  z  okoli- 
czności jednak  czasowych  wnosić  można,  iż  był  nim  1524.  Albowiem  podług 
tegoż  Grunau,  mieszczanie  elblągscy  w  pierwsząj  gorączce  reformacyjnej, 


1)  Et  Ti  ras  ąuidem  Theatonicoram  Cruciferoram  magistrom  inimicnm  sensit,  quod 
bona  episcopatus  illins,  ab  eo  injutte  possessa,  mandato  regio  reciperet,  restitueretque 
eecledae.  Starowolski  Scrip.  Polon,  hecatont.  Yenet.  1627,  p.  158. 

2)  Qnnm  generose  porro  minas  technasąne  fetorom  pro  nihilo  habuertt.  Gatttndi  Vit. 
Tych.  Brach.  p.  323. 

3)  Gassendi,  p.  223. 


Digitized  by 


Google 


288 


która  przypadła  w  tych  stronach  na  rok  powyższy,  lamierzali  złupić  ka- 
noników warmińskich. l)  Bakałarz  zatem  tego  miasta!  jeżeli  mamy  wie- 
rzyć szczegółom  podania,  wystawił  Kopernika  ze  znamieniem  leniwego 
zwierzęcia,  zaprzężonego  do  wózka,  którym  kierował  czart  uszczęśliwiony 
ze  swojej  zdobyczy.  Urągowiska  miotane  przez  tego  syna  ciemności 
na  system  słoneczny,  wprawiały  w  śmiech  serdeczny  zbydlęcon%  gawiedź.*) 

XXXI 

ZastósowatUe  astronomii  do  pomysłów  filozoficznych. 
Pomimo  licznych  przeszkód  i  nieprzyjemności,  chwile  swobodne  po- 
święcał sprawdzeniu  głęboko  tkwiącego  w  głowie  pomysłu-  Przy  pomocy 
tylko  narzędzia  paralak tycznego,  geometryi  Apolloniusza  i  wydoskonalo- 
nej przez  się  trygonometryi,  doszedł  do  wielkich  wypadków.  Naprzód 
szło  o  oznaczenie  południka  frauenburskiego,  jako  miejsca,  w  którem 
zwykle  czynione  były  postrzeżenia.  W  mniemaniu  zaś,  iż  południk  kra- 
kowski przypada  na  warmiński,  albo  mało  od  niego  się  różni,  prosił 
uczonych  stolicy  polskiej,  aby  się  także  zajęli  dokładnem  oznaczeniem 
swojego  południka,  podług  zaćmień  księżyca  i  słońca.  W  skutku  wzajem- 
nego porozumienia  się,  nabył  przekonania,  że  południk  frauenburski 
przechodzi  przez  krakowski,3)  co  podług  późniejszych  postrzeżeń,  tak 
nie  jest  Przeszkodą  w  pracy  były  mgły  częste,  unoszące  się  nad  ujściem 
Wisły,  w  strefie  zimnej. 4)  Ale  wezwanie  Pawła  biskupa  Edenburskiego, 
prezesa  concilium  lateraneńskiego,  wr.  1515,  na  zalecenie  Bernarda  Skul- 
teckiego,  sekretarza  Zebrania,  do  współpracownictwa  około  poprawy  ka- 
lendarza, pobudziło  do  staranniejszego  jeszcze  zajęcia  się  astronomią.  *) 
Materyały  wzrastały  do  1524  r.,  w  którym  na  zapytanie  Wapowskiego 
lekarza  i  sekretarza  królewskiego,  niegdyś  towarzysza  w  uniwersytecie 
krakowskim,  o  wartości  pisma  Jana  Wernera,  astronoma  norymberskiego, 
z  napisem:  o  ósmej  sferze^  listem  odpowiedział,  w  którym  umieścił  część 
nauki  o  układzie  świata,  zapowiadając  rozwinięcie  obszerniejsze  tego  py- 
tania na  innem  miejscu,  to  jest  w  gotującym  się  do  druku  dziele. •) 
Jakoż  treść  tego  listu  wcielona  została  do  trzeciej  jego  księgi.  Po  dłu- 
giem dopiero  porównaniu  doświadczenia  z  pomysłem,  przyszedł  do  praw- 
dziwego widoku  świata  i  układu  słonecznego. 

1)  Et  norainatira  canonicos  Yarmienses  designabant,  u  Leo,  Hist  Prasiae,  p.  886. 

2)  Gazeta  Warszaw .,  d.  2  Stycznia  1851. 

3)  Omnia  hacc  ad  meridiem  cracoriensem,  quoniam  Fraaenburgnm  ubi  pleramąoe 
nostras  habuimus  otaerrationes,  huic  gabest  meridiano,  ut  nos  lonae  solisque  defeetns,  utro- 
blque  simnl  obserrati  docent,  L.  IV,  c.  7,  wyd.  Warszaw,  p.  272. 

4)  Nilus  non  spirat  aura*,  quales  apad  nos  Yistnla.  NobU  enim  rigentioram  plagaai 
jnhabitantibtts,  commoditatem  natura  negarit.    Wyd.  Warsz.  p   422. 

5)  Ex  eo  qnidem  tempore  his  accuratius  obsenrandis,  animum  intcndi.  Przypisanie. 

6)  Wyd.  Warsz.  p.  682. 


Digitized  by  VjOOQ16 


t«T 


XXXII. 

Nauka  Kopernika  o  słońcu* 

Dzieło  swoje  stanowiące  nową  niejako  erę  w  astronomii  zaczyna  od 
wzniosłego  pog'ądu,  w  którym  nie  znając  myśli  Arystarcha  ogłoszonej 
pierwszy  raz  drukiem  w  piśmie  Archimedesa  Arenarius  r.  1544,  po  śmierci 
Kopernika,  powiedział,  źc  odległość  ziemi  od  słońca  jest  niknącym  pan- 
ktem,  w  porównaniu  z  odległością  gwiazd  stałych.  >)  Przezto  zniósł  gra- 
nice zwyczajne  nieba  i  ukazał  niezliczone  roje  rfońc  w  świecie  powszechnym. 
Nasze  słońce  zajmuje  środek  ciał  niebieskich. a)  Według  jego  przeko- 
nania, ta  gwiazda,  równie  jak  ziemia  i  planety  ulegają  sile  ciężkości, 
każdej  cząstce  właściwej,  która  skupia  je  w  postać  okrągłą. 3)  W  środku 
światu  mieści  środek  ciężkości 4)  O  tej  ważnej  myśli,  późniejszym  przy- 
pisywanej, nie  wspomina  Jan  Śniadecki  w  rozprawie  o  Koperniku,  ogra- 
niczając się  tylko  na  wiadomości  o  własności  skupienia.  °)  Podobnież 
czcigodny  Arago,  w  życiu  Keplera  mylnie  utrzymuje,  że  Kopernik  środek 
ruchu  mieści  za  granicą  słońca: 

„On  sait  que  Copernic  placait  le  centrę  de  mouvement  hors  de 
cet  astrę.44  •) 

Lecz  twórca  nowej  astronomii,  w  jasnych  wyrazach  przyznaje  słońcu 
kierunek  gromadą  ciał  otaczających. ')  Toż  samo  powtarza  uczeń  jego 
Retyk  w  sprawozdaniu  o  nowych  odkryciach,  pod  bokiem  autora  pisanem 
twieitbąc,  że  Kopernik  odrzucony  sposób  kierowania  słońca  ciałami  nie- 
bieskiemi  przywrócić  postanowił, »)  przytacza  nawet  z  trj  okoliczności 
wiersz  łaciński,  który  opiewa,  że  świat  bierze  swoje  prawa  od  słońca 
i  pilnie  ich  strzeże;  bogowie  zaś  podług  tej  piosnki  luszać  się  muszą. ') 

1)  Tantam  Tero  etse  mundi  magnitudinem,  ut  eom  illa  ttma  a  sole  dittantia,  ad 
non  errantium  stellarum  sphaeram  collata,  non  qua  appareai    De  Bero).  L.  I.  c.  10. 

2)  Ipse  quoque  sol  medium  mm  di  putabitur  possidere.  Ł.  I.  c.  9. 

8)  Eąuidem  ezistimo  grarftatem  non  aliud  eese,  qnam  appetentiam  qnandam  natu- 
ratan,  paribns  inditam  a  dr?ina  Proridentia.  Qnam  affectionem  CTcdibile  ett  ett*m  toli 
lunae,  eacterisqne  errantinm  falgoribus  ineate.    Tamie. 

4)  De  centro  quoque  mundi  non  temere  qnia  dubitabit,  an  ridelieet  feerii  istnd 
graritatis  terrenae,  an  alind.    Tamie. 

5)  fcocao.  Tow.  Pra.  N,  1803,  T.  II,  str.  131. 

6)  Oeurres,  1855,  T.  III.  p.  235. 

7)  Taaąuam  in  solio  regali  residens,  circumagentem'  gubtrnat  astrorum  fitm^iwn 
De  Rerol   L.  I,  o   10. 

8)  D  Doctor  autem,  praeceptor  mena  damnatum  rationem  guberoationis  aolis  in 
rerum  natura,  rerocandam  atatuit.   Narratio  Georg.  Joach.  Rhetici,  w  wyd.  Warta.  a.  508. 

9)  Ad  cujua  numeroa  et  dii  moTeaotur,  et  orbis 
Accipiat  legee,  praescriptaque  foedera  senret 

W  wyd.  Warsa.  str.  511. 


Digitized  by  VjOOQ16 


268 


Te  szczytne  pomysły  Kopernika  połączone  ze  swojemi  wynikami,  posta- 
wiły go  na  czele  nietylko  astronomów,  ale  i  całej  rodziny  ludzkiej,  jak 
to  słońce,  którego  rządowi  podaje  grono  ciał  około  krążących.  Człowiek 
w  porównaniu  siebie  z  rzeczami  otaczającymi  znajduje  swoje  prawdziwą 
wartość ;  od  tego  też  czasu  stanął  na  właściwem  miejscu  w  obec  gwia- 
ździstego nieba. 

XXXIII. 
Nauka  Kopernika  o  ziemi  jako  planecie. 

Zasadą  wi§c  dalszego  wykładu  stała  się  zamiana  ziemi  na  planetę 
i  puszczenie  jej  w  obieg  około  słońca.  Tu  wyznaje  naprzód,  że  bieg  pla- 
net podany  przez  starożytnych,  naprowadził  go  na  podobieństwo  biegu 
ziemi.  >)  Powtóre  powiada,  że  dziwaczny  zamęt  w  obrotach  planet  niknie 
od  chwili  przyjęcia  biegu  ziemskiego. 2)  Potrzecie,  że  ziemia  ma  od- 
dzielny ruch  wirowy  około  osi,  tworzący  skutki  dzienne. 8)  Poczwarte, 
że  wprowadzając  rok  gwiazdowy,  zależący  na  powrocie  ziemi  do  jednaj 
gwiazdy  stałej,  oznaczyć  można  dokładnie  i  ten  peryod  czasu,  i  cofania 
się  punktów  równonocnych.  Bieg  planet  odnosi  na  tejże  zasadzie  do 
słońca.  *)  Wymierza  potem  odległości  od  środka  ruchu  różnych  planet, 
aż  do  Saturna.  W  końcu  rzuciwszy  okiem  na  ten  porządek,  z  uczucia 
głębokiego  przekonania  oświadcza,  że  tak  ścisłego  związku  i  zgodności 
świata,  żadnym  innym  sposobem  zastąpić  niepodobna.  5) 

XXXIV. 
Nauka  Kopernika  o  ziemi  jako  planecie* 

Po  trzydziestu  latach 6)  ogromnej  pracy,  połączonej  z  czytaniem 
mnóstwa  pisarzy  starożytnych,  i  przerzucaniem  stosów  postrzeżeń  sięga- 
jących czasów  najdawniejszych,  stanęła  okazała  budowa  dzisiejszej  astro- 
nomii z  nowego  gruntu  wzniesiona.  Z  dawnej  pozostały  tylko  niekształ- 
tne zwaliska,  zwiedzane  chyba  przez  wiernych  pielgrzymów.  Świeże  zaś 
i  pojętne  pokolenie,  wolało  ten  piękny  utwór  promieniami  światła  ozłocić 

1)  Haec  et  similia  occasionem  nobii  praestiterant  de  mobilitate  terrae  cogitandi.  De 
Eetol.  L.    V.  c.  2. 

2)  L.  V,  c  3,  35,  36, 

3)  L.  n. 

4)  L  I.  c.  10. 

5)  Coelum  ipsum  ita  connectit,  ut  ta  mdlą  sui  parte  possit  transponi  alłqoid  Przed- 
mowa do  Papieża.  Inrenimu*  igitar  rob  hac  ordinatione.  admiraudam  mundi  symmettiatn 
ąnalif  aUio  modo  reperiri  non  potett  L.  L  e.  10, 

6)  L.  Ul,  c  6f 


Digitized  by  VjOOQ16 


269 


lub  rozszerzyć  podług  tego  samego  planu,  aniżeli  ze  szkodą  czasu  i  roz- 
sądku grzebać  się  w  zawadzających  miejsce  gruzach. 

Chcąc  wielkie  to  odkrycie  ściśle  połączyć  z  wyobrażeniem  Polski, 
i  pamiątkę  po  sobie  ojczyźnie  zostawić,  Kopernik  mieszkaniec  frauenbur- 
ski  gdziekolwiek  robił  postrzeżenia,  czyjekolwiek  roztrząsał  obserwacye: 
rzymskie,  bonońskie,  warmińskie,  aleksandryjskie  lub  rodyjskie,  zawsze 
odnosił  je  do  południka  krakowskiego. ]) 

Wreszcie  cóż  dziwnego,  że  największy  czasów  nowożytnych  geniusz 
nie  skaził  rozsądku  swego  wieszczbiarstwem,  które  się  znakomitości,  na- 
wet później  żyjących,  czepiło.  Wiemy,  iż  Tycho,  Brache  przypisywał 
skrzywienie  swojej  gęby  planecie  Marsa,  Kepler  zaś  unosił  się  nad  basem 
Saturna  i  tenorem  Marsa  wmyzyce  niebieskiej.3) 

XXXV. 

Zaniepokojenie  astronomów  norymberskich* 

Głuchy  odgłos  o  nowym  poglądzie  astronomicznym  rozchodzić  się  za- 
czął po  Europie.  Erazm  Reinhold  w  przedmowie  do  teoryi  Purbacha,  wyda* 
nej  w  1535  r.,  wspomina  o  nowem  zjawisku,  spodziewanem  w  astronomii, 
które  ma  się  ukazać  na  północy  i  zadziwić  najdalszą  potomność. 3)  W  rok 
potem,  to  jest  1  Listopada  1536  r.,  kardynał  kapuański,  Mikołaj  Schon- 
berg,  pisał  do  Odkrywcy  w  wyrazach  pełnych  niezwykłego  szacunku, 
prosząc  o  przysłanie  odpisu  słynnego  powszechnie  dzieła.  Ale  to  nie 
było  jeszcze  natenczas  wykończone. 

W  innej  stronie  nie  tak  serdeczne  czekało  przyjęcie  Kopernika.  No- 
rymberga, szczycąca  się  Regiomontanem  czyli  MiHlerem  frankońskim, 
uważała  się  za  ognisko  wiedzy  astronomicznej.  Ale  ten  uczeń  Purbacha 
przy  całej  żywości  umysłowej,  nie  myślał  o  przetworzeniu  astronomii:  byłto 
raczej  znakomity  matematyk  niż  geniusz.  Następca  i  przyjaciel  jego 
Bernard  Walther,  dalej  prowadził  postrzeżenia  ciał  niebieskich  do  roku 
1504.  Teraz  wystąpili  na  widownię  astronomiczną  w  Norymberdze :  Jan 
Sehoner  i  Jan  Werner;  pierwszy  znany  z  gnotnoniki  i  niektórych  postrze- 
żeń;  drugi  z  rozprawy  o  ruchu  ósmej  sfery.  Oba  wielkimi  byli  wielbicie- 
lami niedawno  w  źródle  poznanego  Ptolemeusza.  Przeciwko  Wernerowi 
pisał  Kopernik  w  1524  r.  do  Wapowskiego:  Schonera  zaś,  miłośnika 
astrologii  *)  i  zajętego  poprawkami  biegów  Purbacha  i  Regiomontana,  nie 

1)  L.  IV.  c  7.  10,  13,  14,  27. 

2)  Arago,  Oeurres,  Parii,  1855,  T.  HI,  p.  172,  191,  232. 

3)  Gatsendi,  p.  308. 

4)  Quomodo  ex  magnis  conjunctioiiibus  imperia  ewe  debueriot,  aate  bmi  coraa 
auuiam,  Narrat,  wyd.  Waru.,  p.  497. 


Digitized  by 


Google 


270 


więcej  zapewne  cenił  od  Purbacha,  któremu  drobiazgowość  zarzucał;1) 
wreszcie,  nie  miał  prawie  innych  związków  naukowych,  jak  ojczyste  i  wło- 
skie. Wzajemnie  ci  uczeni  żadnego  nie  mieli  wyobrażenia  o  zdolności 
i  pracy  Kopernika.  Gdy  więc  doszła  do  nich  wieść  o  gotującym  się  prze- 
tworzeniu astronomii,  poczytali  to  za  nowatorstwo,  a  korzystając  z  przed- 
sięwziętej podróży  młodego  Gryzończyka  Jerzego  Joachima,  profesora 
matematyki  w  Wirtembergii  do  Warmii,  Schoner  zobowiązał  go  1538 
roku  w  Norymberdze,2)  aby  o  głośnym  astronomie  za  powrotem  dał  dokła- 
dną wiadomość,  mianowicie  wiedzieć  żądał,  w  jakim  stosunku  uważać  go  na- 
leży do  Regiomontana,  i  czy  nie  jest  to  głowa  zagorzała,  próżnością  sławy 
podniecana?  Szczęściem  dla  nauki,  Gryzończyk  był  młodzieńcem  pełnym 
zapału,  wychowanym  początkowo  we  Włoszech.  *) 

XXXVI. 

Pobyt  Betyka  w  WarmiL 

Ten  przybywszy  do  Warmii  w  Maju  1539  r.,  zachwycił  się  pomy- 
słem i  nauką  Kopernika,  i  przez  kilka  miesięcy  starał  się  zgłębić  nowe 
stanowisko.  Pomagał  mu  do  tego  celu  biskup  Chełmiński,  zaprosiwszy 
obu  do  swojego  siedliska,  Łubowa.  Czynny  Gryzończyk  skreślił  bieg  ży- 
cia ubóstwianego  nauczyciela,  i  poctfął  się  wydrukować  dzieło  w  Norym- 
berdze, miejscu  podług  niego  najstósowniejszem  dla  rozgłosu  naukowego, 4) 
a  nadewszystko  zajął  się  napisaniem  wiadomości  o  odkryciu  Kopernika. 
W  niem  ze  szczerością  młodego  wieku  mówi  o  tern  co  zrozumiał,  i  co 
jeszcze  do  zgłębienia  zostaje,  a  dotrzymując  danej  obietnicy  5)  donosi 
że  Kopernik  nie  jest  niższym  od  Regiomonta  °)  i  że  bynajmniej  nie  jest 
to  głowa  zagorzała;7)  wreszcie  znając  pedantyzm  norymberski,  jrosi 
o  wyrozumiałość,  jeżeli  co  wolniej  powiedział  przeciwko  szanownej  i  świę- 
tej starożytności.  *)  Zabrawszy  ze  sobą  trygonometryę  nauczyciela,  wrócił 
do  Niemiec  Jakie  znalazł  za  powrotem  przyjęcie  w  Norymberdze,  nit 
wiadomo,  zdaje  się  jednak,  że  bardzo  zimne,  a  może  podobne  do  tego, 
jakie  chrze»cianin  napotyka  w  meczecie  muhame  lańskim.  Albowiem  po* 
mimo  przypisania  pracy  swojej  o  systemie  Kopernika  Schonerouj,  wia* 


1)  Karrttio  R  etyka,  wyd.  Wam.,  rtr.  550. 

2)  Wyd   Waro,p.  525,  543. 

3)  Kowe  jego  efemerydy,  wyd.  Warn,  p.  548. 

4)  Wyd.  Warsz,  XXXIII. 

5)  Tamie  p  489. 

6)  Tamie  p.  489. 

7)  Tamie  ttr.  514. 

8)  Tamie  ttr.  W3. 


Digitized  by  VjOOQ16 


271 


domości  tej  nie  drukował  w  Norymberdze,  ale  naprzód  w  Polsce. ') 
Powtóre,  w  dziejach  astronomicznych  nie  widać  żadnego  spólczncia  wy- 
obrazicieli  szkoły  norymberskiej  dla  nowego  pomysłu;  owszem  z  powodu 
przydanej  do  dzieła  o  Obrotach  ciał  niebieskicli  przedmowy  jak  mniemają 
Ossjandra,  osłabiającej  zasługi  Kopernika,  biskup  chełmiński,  przyjaciel 
nieboznawcy,  miał  w  podejrzeniu  bezinteresowność  któregoś  z  uczonych 
norymberskich. 2)  Rzeczywiście  nie  mogli  ci  panowie  wielbić  Gryzona, 
kiedy  ten  w  sprawozdaniu  powiedział,  że  Kopernik  odebrał  od  Boga 
królestwo  astronomii  9) 

XXXVII. 
Ostateczne  wykończenie  dzieła. 

Po  wyjeździe  z  Warmii  młodego  matematyka,  sędziwy  nieboznawca 
wziął  się  na  prawdę  do  przygotowania  dzieła  do  druku.  Było  ono  wten- 
czas po  większej  części  wykończone; 4)  trzy  lata  jednak  poprawiał  je  lub 
dopełniał.  W  autografie  znajdującym  się  w  Pradze  u  hr.  Nostitza  wi- 
dzieć można  liczne  sprostowania,  ręką  autora  poczynione.  Dzieło  skła- 
dało się  z  sześciu  ksiąg,  z  których  pierwsza,  trzecia  i  piąta  najważniejsze 
poglądy  zawierały.  W  roku  1548  5)  Gize  przesłał  rękopis  Gryzończykowi 
z  przypisaniem  do  papieża  Pawła  III,  w  którem  Kopernik  nie  oddalając 
się  słowem  od  czynu  i  nie  unikając  niczyjego  sądu,  owoc  długoletniej 
pracy  złożył  z  nieporównaną  godnością  przed  Naczelnikiem  kościoła 
Rzymskiego.  Na  tytule  nie  nazwał  się  Niemcem,  ani  Prusakiem,  ale  Tar- 
nowczykiem,  to  jest  rodakiem  ziemi  Chełmińskiej.  Na  samej  już  granicy 
istnienia  spotkał  się  z  zabiegami  norymberskiemu  W  rękopisie  bowiem 
przesłanym  do  druku  Petrejowi,  znalazł  Scboner  przytoczone  trzy  po- 
strzeżenia  o  biegu  Merkurego:  dwa  swoje  robione  w  1501  i  jedno  Wal- 
thera  z  1491  r.  Kopernik  wymienił  nazwiska  obserwatorów  i  przytoczył 
powody,  dla  których  sam  dobrze  planety  obserwować  nie  mógł,  to  jest 
ciągłe  mgły  wieczorne,  nad  szerokiem  ujściem  Wfcły  do  morza  pamyące 
i  znaczne  nachylenie  sfery,  rzadko  dozwalające  dostrzedz  Merkurego.  *) 
Nie  chciał  więc  pozbawiać  owocu  pracy  tych  uczonych  ludzi.  Jednakże 
wielkie  powstały  w  Norymberdze  niepokoje,  skąd  mianowicie  dostał  ich 
postrzeżeń?  czy  od  Hartmanna  dobrze  znajomego  bratu  Kopernika,  czy 


1)  Gdańsk,  1540. 

2)  Wyd.  Wtm.  p.  640. 

3)  Tamie  p.  502. 

4)  Tamie  p.  525. 

5)  W  którym  zaczynał  zapadać*  na  zdrowiu.  List  Gizego.  Wyd.  Waru.  p.  641. 

6)  Ks.  V.  rozdz.  XXX,  w  wyd.  Wam.  ttr.  422. 


Digitized  by 


Google 


272 


od  Retyka?  w  każdym  razie  poczytywali  postępek  pośrednika  za  nad- 
użycie zaufania,  a  Scboner  nie  ociągał  się  dłużej  z  ogłoszeniem  postrze  żeń 
Walthera  i  wydał  je  wkrótce  po  śmierci  Kopernika  l)  w  Norymberdze. 
Drukarz  Petrejus  powierzył  korrektę  dzieła  literatowi  Ossiandrowi,  który 
opuściwszy  przedmowę  Kopernika,  na  jej  miejsce  położył  inną  bez  pod- 
pisu, bardzo  niedorzeczną,  która  uważa  odkrycie  za  prosty  domysł.2) 
Gryzoń  przypisuje  wiarołomstwo  drukarzowi, 3)  tern  zapewne  uderzony, 
że  ten  na  czele  książki  położył  od  siebie  wyrazy  kupuj;  ale  biskup 
chełmiński  wtajemniczony  we  wszystkie  myśli  przyjaciela,  był  przekonany 
że  zdrada  nastąpiła  skutkiem  zawiści  i  przebiegłości  czyjejś,  co  przewi- 
dując konieczność  odstąpienia  od  dawniejszego  wykładu,  w  razie  przy- 
jęcia nowego  pomysłu,  rzuciła  się  do  osłabienia  wiary  w  prawdziwość 
zasady. 4)  Rzeczywiście  trudno  jest  wierzyć,  aby  Ossiander  teolog,  był 
autorem  podsuniętej  przedmowy,  a  przynajmniej  całej;  wśród  bowiem 
pochwały  pozornej  Kopernika,  że  się  wybornie  z  przedsięwzięcia  swojego 
wywiązał,  znajdujemy  bardzo  niedorzeczne  i  interesowne  zdanie  staro- 
świeckiego astronoma,  że  nie  ma  koniecznej  potrzeby,  aby  przypuszcze- 
nia były  prawdziwe,  nawet  do  prawdy  podobne;  dosyć  jest  aby  zgodność 
rachunku  z  postrzeżeniami  wskazywały,  że  tu  wcale  nie  idzie  o  prze- 
konanie. Nie  tak  się  tłumaczy  Kopernik.  Skreśliwszy  obraz  całego 
świata  przydaje:  „Wszystko  to  jakkolwiek  nie  jednemu  zdawać  się  bę- 
dzie trudne  do  pojęcia  i  uwierzenia,  jako  przeciwne  przyjętemu  mniemaniu, 
spodziewam  się  jednak,  że  w  ciągu  dzieła,  stanie  się  jasnem  jak  słońce. 5) 

XXXVIII. 

Ostatnie  lata  ty  da  Kopernika. 

Ostatnie  lata  wielkiego  człowieka  upłynęły  w  zmartwieniu,  samo- 
tności i  ciężkiej  pracy.  Przeszły  już  błogie  chwile  za  biskupstwa  wuja, 
Luzyańskiego,  a  nawet  Ferbera,  w  których  Kopernika  otaczały  przywią- 
zanie szacunek  i  znaczenie.  Nowy  pasterz,  po  ojcu  Flachsbinder,  a  od 
miejsca  urodzenia  nazwany  Dantyszkiem,  z  innego  był  świata:  poseł  do 
cesarza  Maksymiliana,  Karola  V  i  Rzeczypospolitej  weneckiej,  przytem 
poeta  nadworny,  wymagał  dla  siebie  uszanowania  od  bicdnepo  kanonika. 
Kiedyś  przyjął  od  niego  prosty  wierszyk  na  swoje  pochwałę  napisany, 


1)  Wachler,  Handb.  der  allgem.  Geseh.  der  lit  Cultur  1804,  T.  I.  str.  441. 

2)  Kepler  de  Stella  Martis;  Gatseodi  p.  319. 

3)  W  wyd.  Warszawsk.  p.  640. 

4)  Tamie. 

5)  Quae  omnia  quum  difficUia  sint,  ae  poeoe  ioopinabilia,  nempe  contra  multonun 
•tnte&tiam,  in  procetsu  tamen  ipso  tole  clariora  faciemus.  JL.-Ł  c.  10. 


Digitized  by  VjOOQ16 


273 


gdy  od  cesarza  rzymskiego  wyniesiony  do  przywileju  szlacheckiego,  otrzy- 
mał nazwisko  von  Hoffen;  dziś  Kopernik  na  starość  musi  połykać  poni- 
żające napominanie.  Oto  ów  wierszyk,  pisany  1512  r.,  a  umieszczony 
na  epithalamium  Dantyszka,  ofiarowanym  Zygmuntowi  I,  w  czasie  wesela : 

Ilpoc  ItoctwTjy  tóv  Atvo8i<jfi.ova. 

Hic  est  dictus  ubiąue  Curialis, 

Est  et  nomine,  reąue  curialis; 

Musarum  studiosus  est  lyraeąue, 

Verbis  carmina  jungit  exsolutis 

Nexu  non  pereunte,  Linodesmon  (Flachsbinder.) 
Ten  Dantyszek,  będąc  jeszcze  biskupem  chełmińskim,  pisał  do  Ko- 
pernika, przypominając  dawną  znajomość,  *)  lecz  gdy  został  warmińskim, 
rzeczy  się  zmieniły.  Przyczyną  tego  było  spotkanie  się  dwóch  różnych 
znakomitości,  z  których  jedna  występowała  jako  przełożona,  druga  zaś 
ze  sprawiedliwego  uczucia  godności  osobistej  nie  lubiła  ubliżającej  pod- 
ległości. Dantyszek  nie  cierpiał  Aleksandra  Skulteckiego; 2)  Kopernik 
zaś  dał  się  słyszeć,  że  wyżej  go  nad  innych  ceni.  Ztąd  uraza  dyplomaty 
który  zaczął  się  naprzykrzać  kanonikowi  i  śledzić  domowe  nawet  jego 
stosunki.  Nie  mając  odwagi  i  szczerości  w  postępowaniu,  napisał  list  do 
Gizego,  prosząc  go,  aby  przyjacielowi  chciał  zrobić  od  siebie  potrzebne 
uwagi.  Na  to  Kopernik  pod  formą  grzeczną,  w  oburzeniu  jednak  oświad- 
cza, że  nie  chcąc  w  niczem  ubliżyć  wysokiej  jego  Wielebności,  zastosuje 
się  najściślej  do  tak  słusznej  i  świętością  natchnionej  woli  Nieporozu- 
mienia trwały  do  końca  1538  r.;  ale  żal  za  chęć  poniżenia  na  resztę 
życia  pozostał.  Żądał  później  Dantyszek  złagodzenia  rzeczy,  posyłając 
epigramat  pochwalny  do  czytelnika  obrotów  ciał  niebieskich, 3)  ale  go  na 
czele  nieśmiertelnego  dzieła  Kopernik  nie  umieścił. 

XXXIX. 

Zgon  Kopernika. 

Miłe  z  przyrodzenia  usposobienie  zamieniło  się  na  draźliwość,  która 
połączona  w  latach  sędziwych  z  pospieszną  i  ciężką  pracą  przerabiania 
dzieła,  mającego  stanowić  epokę  w  świecie  uczonym,  zniszczyła  zupełnie 
jego  zdrowie.  Człowiek  przez  całe  życie  czerstwy,  przy  końcu  zatrudnień, 

1)  List  w  wyd.  Warsz.,  584. 

2)  O  nim  ob.  Grabowskiego  Star.  Pol.  T.  II,  str.  70,  i  Conspectus  norae  collectio- 
nis  legum  ecclesiasticarum  Poloniae,  Tar.  1744,  który  na  str.  21  wymienia  jego  pracę 
w  rękopisie:  Aleiandri  Scnlteti  Chronicon  vel  Catalogus  rerum  Prnthenicarnm,  et  praeser- 
tim  Varmiensium.  —  Rodzina  ta  zowie  się  w  herbarza  Niesieckiego  Skulteckimi. 

3)  List  w  wyd.  Warsz.,  p.  593. 

Kopernikijana  U  IL  18 


Digitized  by 


Google 


274 


to  jest  1542  r.,  już  zaczął  upadać  na  siłach; f)  około  zaś  Grudnia  trgoż 
roku  *)  tak  zasłabł,  że  potrzebował  ciągłego  dozoru  i  opieki.  Wszyscy 
prawic  towarzysze  frauenburscy,  jako  odrębnie  żyjącego  i  wyższego  umy- 
słem człowieka,  opuścili,  ale  serce  przyjaciela  Gizego  z  daleka  nad  nim 
czuwało  i  poleciło  staraniom  miejscowej  osoby.  Choroba  coraz  sig  wzma- 
gała, a  krwiotok,  połączony  z  paraliżem  prawego  boku,  postawiły  go 
u  grobu.  Kilkanaście  dni  ostatnich  był  bez  pamięci.  Na  dwa  tygodnie 
przed  śmiercią,  troskliwy  jego  pomocnik  Leuss  prosi  kapitułę  o  kanonię 
i  prebendę. 3)  Dnia  21  Maja  1543  roku,  otrzymuje  po  zgasłym  już  Ko- 
perniku żądaną  posadę.  *)  Dzień  ten  zgadza  się  z  zapiskiem,  zrobionym 
przez  Zernecke  na  pierwszem  wydaniu  kroniki  i  tablicą  genealogiczną 
gdańską:  w  obu  albowiem  miejscach  położony  jest  dzień  2  Czerwca  nowego 
kalendarza,  jako  dzień  zgonu. 5)  G  ze  o  dwa  dni  się  różni,  naznaczając 
śmierć  na  23  Maja; 6)  nono  calendas  Junii,  co  wyraźną  jest  omyłką, 
kiedy  21  już  nie  żył,  pochodzącą  z  przełożenia  laski  rzymskiej  IX,  za  XI. 
Sznurów  całunu  nie  trzymali  książęta,  jak  na  pogrzebie  Newtona;  bie- 
dacy tylko,  którzy  doświadczali  pomocy  jego  lekarskiej,  otaczali  trumnę. 
Pochowany  został  w  katedrze  po  prawej  stronie  wielkiego  ołtarza  i  na- 
kryty płaskim  kamieniem,  którego  głoski  w  większej  części  czas  już 
zatarł. 

XL. 
Powrót  Gizego  z  Krakowa  i  oburzenie  jego  na  wiarołomshco  Pełreja. 

Tak  zgasł  geniusz,  dręczony  kalectwem  wśród  otaczającej  obojętności 
na  szczytne  zdolności  swoje  i  cierpienia  przyrody  ludzkiej,  ale  myśl  czysta 
tego,  który  ująwszy  chorągiew  prawa  przyrody,  pociągnął  za  sobą  poko- 
lenia na  zdobycz  cywilizacyi,  w  krainie  światła  zawisła,  jako  gwiazda  przy- 
świecająca ojczyźnie  i  całej  ziemi.  Testamentem  zapisał  część  majątku 
kochanej  siostrzenicy  swojej  Stołpowiczowej,  córce  Gertnerowcj  z  Kra- 
kowa. 7)  Zbiór  książek  wcielony  został  do  biblioteki  Warmińskiej; s)  ręko- 
pis dzieła  pozostał  na  pamiątkę  u  Retyka;  mieszkanie  i  wieżi  astrono- 
miczna poszły  w  inne  ręce;  narzędzie  paralaktyczne  darował  jeden  z  kano- 
ników nieprzyjaznemu  astronomowi,  który  dał  wsteczny  ruch  nauce, 
Tychonowi  Brahe. 

1)  List  Gizego,  w  wyd.  Warsz.,  p.  641. 

2)  Tamże,  p.  639. 

3)  Protokół  kapitały,  u  Prowe,  zur  Biographie,  str.  57. 

4)  Tamże,  str.  58. 

6)  U  Prowe,  a.  56  i  29. 

6)  W  wyd.  Warsz^  p.  040. 

7)  Litt  księc.  Pruskiego  do  kapitały,  a.  Prowe*  z.  B.,  s.  29. 

8)  Prowt  Mittheilangen,  s.  15. 


Digitized  by  VjOOQ16 


Giy  biskup  chełmiński  z  Krakowa  do  doma  wrócił,  dowiedział  się 
o  zgonie  przyjaciela,  którego  chorym  zostawił,  i  zastał  dwa  egzemplarze 
dzieła  świeżo  odbitego  w  Norymberdze.  Zacny  prałat  napisał  zaraz  list 
do  Gryzona,  wynurzający  potrzebę  przedrukowania  kilku  hart  początko- 
wych i  dołączenia  życiorysu,  który  lietyk  bawiąc  w  Warmii  napisawszy 
biskupowi  czyiał;  pragrął  przytem,  aby  dodane  zostały  okoliczności  zgonu 
spowodowane  paraliżom.  Co  do  wiarołomstwa  Petreja  drukarza  uwia- 
damia, że  posłał  już  o  to  skat  gę  do  senatu  norymberskiego.  W  koiicu 
oświadcza,  że  jeśli  dotąd  egzemplarz  nic  jest  posłany  papieżowi,  sam  to 
uczynić  jest  gotów.  List  tec  noszący  datę  26  Lipca  1543  r.,  ogłoszonym 
był  najprzód  w  Krakowie,  a  teraz  umieszczony  jest  w  wydaniu  dzieł  Ko- 
pernika warszawskitm.  ł)  Gize  tak  był  oburzony  podstępem,  że  zawsze 
pragnął  innego  wydania  Kopernika. 


XLI. 
Serdeczne  przyjęcie  dzieła  Kopernika  we  Włoszech* 

Promyk  odradzających  się  praw  natury  w  głowic  genialnej  zamienił 
się  na  łunę,  która  się  odbiła  wspaniale  na  niebie  włoskiem.  Z  zami- 
łowaniem i  namiętnością  lzuciła  się  pojętność  tego  zacnego  narodu  do 
nowego  odkrycia;  w  żywej  nawet  wyobraźni  swojej  wyprowadziła  najpię- 
kniejsze następstwa.  Tak  Jordan  Bruno  w  piśmie  o  niezmierności  świata 
z  zadziwiającym  polotem  stosuje  w  r.  1584  system  heliocentryczny  Ko- 
pernika, do  gwiazd  w  oddali  świecących ;  J.  A.  Magini  matematyk  i  fi- 
zjk  w  uniwersytecie  bonońskim  wydał  w  r.  1589:  Nową  teorye  ciał  nie- 
bieskich podług  postrzeleń  Mikołaja  Kopernika,  a  to  na  lat  29  przed 
skróceniem  Keplera;  Galileo  Galilei  staje  się  rozesłańcem  nauki.  Z  jakąż 
radością  prowadzi  każdego  do  oglądania  przez  lunetę  sierpa  Wenusa 
i  księżyców  Jowisza?  Nauki  jego  słuchała  w  Padwie  młódź  polska:  Tę- 
czyński,  Leszczyński,  książę  Zbarazki,  sam  Władysław  król  pisał  z  Wilna 
19  Kwietnia  1G36  r.  do  Galilei,  prosząc  o  przysłanie  szkieł  do  lunety, 
List  ten  znajduje  się  we  Florencyi,  w  bibliotece  palatyńskiej.  Za  u\\  ii  li- 
czenie zaszczytne  tej  przychylności  włoskiej  uważać  należy  słowa  Kle- 
mensa XIV  Gauganclli,  wyrzeczone  o  oświacie  polskiej  i  o  Koperniku. 

Uczony  naród  niemiecki  szczycić  się  może  zamiłowaniem  nauki 
przez  Iletyka,  bezstronnością  Mosllina,  szlachetnością  Rjthnianna  a  na 
dewszystko  wielkim  charakterem  nieśmiertelnego  Keplera. 


i)  Str.  Gio. 


Digitized  by 


Google 


276 


XLII 

Krzywdzące  zdania  uczonych  o  nauce  Kopernika. 
Lecz  jeśli  z  jednaj  strony  znaleźli  się  wielbiciele  geniuszu ,  z  dro- 
giej nie  zabrakło  nieprzyjaciół.  Naturalnie  słabi  literaci  i  niektórzy  poeci 
nie  pojmowali  rzeczy,  ale  dziwić  się  należy,  że  matematyk  Maurolycus 
wystąpił   jak   człowiek  z  lasu.     Ten  w  dziele    Computus   bez   ogródki 
oświadczył,   że  Kopernik  nie  nagany,  ale  wart  chłosty.    Bardzo  biegły 
postrzegacz  duński  Tycho-Brahe,  ale  tylko  postrzegacz,  osypany  ozdobami 
i  złotem  od  panujących,  nazywał  system  Kopernika  teatralnym,  przeciwnym 
fizyce  i  najświętszym  podaniom.    Na  łożu  śmierci  wymawiał  jeszcze  Ke- 
plerowi,  że  przenosił  ten  układ  nad  jego' własny.  ')    Kiedy  się  nawet 
pomysł    Kopernika    zamienił  w  niezachwianą    prawdę   przyrody,   zna- 
lazła się  wątpliwość  co  do  jego  twórczości;  układ  miał  być  wypisany 
z  Filolaosa  lub  kardynała  de  Cusa.    Wysoko  uczeni:  Ideler  i  Boeckh, 
stanęli  w  obronie:  pierwszy  w  piśmie:  „Ueber  das  Verhaltniss  des  Coper- 
nicus  zum  Altherthum  ;a  2)  drugi  w  rozprawie:  „de  Platonis  systhemate 
coelestium  globorum,  et  yeraindole  astronomiae  philolaicae, 3)  oraz  w  piśmie 
„Philolaos  des  Pythagoreers  Lehren,  nebst  den  Bruchstftcjcen  seines  Wer- 
kes."  *)  Po  dokładnem  rozebraniu  tej  rzeczy  okazało  się,  że  system  Filolaa 
był  pomieszaniem  ziemi,  słońca  i  księżyca,  krążących  około  ogniska  świata 
bez  ruchu  wirowego.    Co  zaś  do  kardynała  de  Cusa,  rękopis  świeżo  od- 
kryty w  Cues   okazał,   że  ten  astronom  XV  wieku,   uważa  ziemię  jako 
nie  mającą  biegu  postępowego  około  słońca. 5)  Aleksander  von  Humboldt 
w  Kosmosie  mniema,  że  świetne  odkrycia  z  początku  wieku  XVII  nie  są 
następstwem  rozszerzenia  systemu  Kopernika,  ale  przypadkowego  wyna- 
lazku teleskopu. 6)    Nie  należy  jednak  przypuszczać,  aby  ten  głęboki 
i  świetny  badacz  przyrody  epokę  założenia  nowożytnej  astronomii  odnosić 
miał  do  fabrykanta  okularów  Hans  Ldpperscheyy  lub  nieśmiertelnego  na- 
wet Galilei,  owszem,  sam  on  nieco  dalej  odmiennie  utrzymuje,  że  rewo- 
lucya  Kopernika  miała  to  rzadkie  szczęście,  iż  nieprzerwanie  do  odkrycia 
prawdziwej    budowy    prowadziła. 7)     Podobnież   tenże   sławny   twórca 

1)  Gassendi,  p.  85,  98,  179. 

2)  Muzeum  starożytn.  Wolfa  i  Bnttmanna,  T.  II,  str.  339—412. 

3)  Heidelberg,  1810. 

4)  Berlin,  1819. 

5)  Clemens,  Giordano  Bruno  und  Nicolaus  von  Cusa,  1847,  str.  97—100. 

6)  Doch  ist  est  nicht  die  Yerbreitung  des  copernicanischen  Systems  gewesen,  weJche 
etwas  mehr  ais  ein  halbes  Jahrhundert  zu  den  gl&nzenden  Entdeckungen  in  den  HimmeU. 
rftumen  gefuhrt  hat.  Diese  Entdeckungen  sind  die  Folgę  einer  zufóUig  gemaehten  Er- 
findung  des  Fernrohrs  gewesen.  Kosmos,  Stuttg.  1847,  Zw.  B.  s.  314. 

7)  Diese  wissenschafdiche  Revolution,  dereń  Urheber  Nicolaus  Copernicus  war,  bat 
das  seltene  Gliick  gebabt  ununterbrochen  zum  Ziele,  zur  Entdeckung  des  wahrer  Welt- 
baues  zu  fuhren.    Tamie,  s.  350—1. 


Digitized  by 


Google 


277 


związkowego  obrazu  przyrody  napomyka,  że  w  dziele  Kopernika,  Ary- 
starch  dwa  razy  jest  wspomniany:  na  stn  69  i  79,  bez  żadnej  wzmianki 
o  jego  systemie,  chociaż  z  Pseudo-Plutarcha,  którego  w  liście  przypisanym 
przytacza,  a  mianowicie  z  księgi    1,2  4,   mógł   wiedzieć,    że   Samijczyk 
słońce  do  gwiazd  stałych  zaliczał.  ')    Nie  ma  żadnej   wątpliwości,  że 
Kopernik  czytał  to  miejsce  w  Plutarchu,  mając  książkę  u  siebie,  a  nawet 
rzeczy  ważniejsze  z  niej  wiedział,  niż  jest  nieruchomość  słońca.   Znalazł 
albowiem  tam  zdanie  sięgające  tajemnic  orfickich,  że  podług  Pitagorej- 
czyków  każda  gwiazda  stanowiła  świat  oddzielny,  obejmujący  własną  zie- 
mię i  powietrze   (11,  13);  że  świat  się  rządzi  siłą  przyrodzoną,  podług 
Demokryta  i  Epikura  (1, 3);   że  tenże  podług  Ksenofanesa  jest  wieczny 
(1,4);  że  nakoniec  podług  Empodeklesa  pierwiastki  rzeczy  ciągle  się 
zmieniają  (1, 7).    Dlaczegóż   więc  w  liście  do  Pawła  III,  nie  wspomina 
o  nieruchomości  słońca?    Oto  dla  bardzo  prostej  przyczyny,  że  w  tern 
miejscu  mówił  o  biegu   ziemi. 2)    Jeżeli  zaś  ani  w  księdze  I,  1  o,  gdzie 
wspomina  o  nieruchomości  słońca,  nie  przytacza  w  tym  względzie  Koper- 
nik zdania  filozofów  starożytnych,  wynika  to  z  upowszechnienia  tej  za- 
sady pitagorejskiej,  która  nie  była  nawet  obcą  Cyceronowi,  wskazanemu 
najpierwej   za  źródło   dziejów   filozoficznych  przed  Papieżem. 3)    Co  do 
podwójnej  wzmianki  nazwiska  Arystarcha  w  ciągu  dzieła  o  Obrotach  dal 
niebieskich^  bez  wymienienia  jego  systematu,  Kopernik  w  obu  wskazanych 
miejscach  mówi  o  znaczeniu  pochyłości  ekliptyki  i  przydaniu  ćwierci  dnia 
do  liczby  365. 

XLHI. 

W  Polsce  wznoszą  Pomniki  —  Kromer. 
W  czasie,  w  którym  Włosi  zajmowali  się  tak  płodną  w  następstwa 
myślą,  ziomkowie  czuli  potrzebę  uczczenia  u  siebie  pamięci  tego  wielkiego 
człowieka.  Dziejopis  polski  Kromer,  podniesiony  na  sejmie  warszawskim 
G  Grudnia  1579  roku  na  biskupa  Warmińskiego,  za  powinność  poczytał 
w  lat  parę,  to  jest  w  r.  1581,  na  cześć  twórcy  nowej  astronomii  wystawić 
pomnik  z  tym  napisem: 

D.    O.    M. 
Nicolao  Copernico  Toruniensi, 
Artium  Medicinae  et  Doctori, 
Canonico  Varmiensi, 

1)  In  dem  Werk  des  Copernicus  ist  Aristarch  zweimal  p.  696  und  79  ohne  aUe 
Beziehung  anf  sein  System  genannt  Tamie,  s.  503.  Dass  er  in  demselben  (U,  24)  hitte 
lesen  kBnnen,  wie  Aristarch  von  Samos  die  Sonne  den  Fizsternen  beigezahlŁ  Tamże  s.  350. 

2)  Nicetam  sensisse  terram  moveri.  Postea  et  apud  Plutarohnum  inveni  quosdam 
alios  in  ea  fuisse  opinione.   Ad  sanctissimura  Pominum  Paulum  HI,  w  wyd.  Warez,  str.  7* 

3)  Qnaestiones  Academicat,  L.  IV. 


Digitized  by 


Google 


278 


Praestanti  astrologo 
Et  ejus  disciplinac  instauratori, 
Martiuus  Cromerus  Epis.  Yanuicn. 
Honoris,  et  ad  postcritatcm 
Memoriac  causa 
posuit 
An.  Chr.  MDLXXXL 
Obiir. 
W  sckretnem  archiwum  królcwskicro,  szufladce  G6  znajduje  się  pro- 
jekt tego  napisu  na  nagrobek  marmurowy  w  katedrze,  z  zostawionem 
okienkiem  na  d/ień  śmierci.    Piojekt  ten  był  p^yłączony  do  listu  pisa- 
nego dnia  21  Listopada  1580  r.  do  kapituły  warmińskiej.  ') 

XLIV. 

Pomnik  Pyrncsitisa. 
Jednocześnie  prawie,  ale  bez  daty,  Melchior  Pyrnesiusz,  lekarz  to- 
ruński i  obywatel,   postanowił  uświęcić   pamięć  ziomka  zapomnianego 
w  rodzinnem  mieście.    Tym  kolcem  w  kościele  ś.  Jana  położył  napis 
następny : 

Nicolao  Copcrnico  Toruricnsi, 

Absolutae  subtilitatis  mathematico, 

Apud  exteros  celeberrimo, 

Ne  in  sua  patria  tanti  viri 

Periret  memoria, 

Hoc  monumentum  positum. 

Moritur  Varmiae  in  suo  canonicatu. 2) 
Paprocki  w  herbarzu  wydanym  1584  roku,  wyprowadzając,  jakeśmy 
powiedzieli,  ród  Pernesów,  czyli  Pyrnesiusów  z  Krakowa,  dalej  tak  rzecz 
prowadzi: 3)  „Był  Melchior  Pernus  Phil.  et  Media  Dcctor,  Physicus  Tho- 
runensis,  i  tam  miał  majętność  w  tem  mieście  i  potomstwo.  W  Krakowie 
zostali  za  się  przy  dawnem  gniaździe  ojczystym  bracia  albo  synowcy  jego, 
ludzie  rzeczypospolitej  miasta  onego  zasłużeni,  z  których  był  pisarzem 
miejskim  vir  doctrina  et  virtute  insignis.  Insi  bywali  rajcami,  jako  niżej 
wedle  porządku  usłyszysz.14  .,1558  Walerjan  Pernus  magister  artium 
obiit  dic . . . .  Septcmbris."  4)  Opisaliśmy  okoliczności  tej  rodziny  raz  dla 
tego  że  mało  były  znane;  powtórc,  że  Zernecke  w  kronice  swojej  z  roku 


1)  Prowe,  z.  Biogrnph.,  s.  5G. 

2)  Monutuenta  Sarmatarum,  Cracoyiae,  Starcrolscii,  a.  d.  IG 53,  p.  398. 

3)  Str.  G9P. 

4)  Tamie,  str,  703. 


Digitized  by  VjOOQ16 


279 


1711  <)  przydając  wyraz  a  Pyrn,  w  wątpliwość  podawać  zdaje  się  poeto 
drenie  tego  szlachetnego  lekarza  z  Krakowa. 

XLV. 
Wiersze  Brzeskiego. 

Na  początku  wieku  XVII,  kolega  starszy  uniwersytetu  krakowskiego 
Rybko*  icz  udzielił  do  przeczytania  Brzoskiemu,  profesorowi  matematyki 
i  astronomii  w  tejże  szkole  głównej,  listy  Gizego  biskupa  chełmińskiego, 
zawierające  w  sobie  wiadomości  o  Koperniku. 2)  Jeden  z  nich  natych- 
miast drukiem  Brzoski  ogłosił;  inne  za  powrotem  z  Frauenburga 
miał  dać  poznać  powszechności.  Jakoż  w  roku  1618  udawszy  się 
do  Warmii,  tam  zapewne  znalazł  listy,  o  których  wspomina  Starowolski. 
Widok  wieży  sprawił  na  nim  uroczyste  wrażenie,  które  natychmiast  prze- 
lał na  papier: 

Extollant  alios  statuae,  vanłquae  colossi, 

Bustaąue  magnificis  condita  marmoribus, 

Pyramidesąue  ąuaesiti  forma  decoris, 

Quidquid  et  humanus  fecit  inanc  color. 

Hanc  turrim  grandis  mens  illa  Copernicus  altc 

Surrigit,  Łstuleo  Varmia  in  ore  tuo, 

Erronum  ot  terrae  hinc  secreta  yolumina  cernit, 

Hinc  solem  immotum,  et  sidera  fixa  notat 

Ergo  illum  Superi  mirati  desuper,  isthinc 

Ingenium  ut  pulchri  dispicit  omne  poli! 

Turris  ea  csto,  ajunt,  inter  miracula  mundi, 

Cui  neque  consimilem  barbara  Memphis  habet 

XLVI. 

Najpierw  8xy  życiorys  Kopernika  Starowolskicgo. 

Narodowość  polska  Kopernika  nie  zachwyciła  widać  uczonych  nie- 
mieckich, kiedy  długo  głuche  o  niej  było  milczenie,  gdy  przeciwnie  o  Kep- 
lerze przy  danej  sposobności  nie  zaniedbują  powiedzieć:  nasz,  Niemiec, 
Frankończyh  Sam  Retyk,  uczeń  Torunianina,  rodem  z  Feldkirchen  cząstki 
niemieckiej,  należącej  do  włoskiej  ludności  Gryzonów,  gotowego  już  życia 
Kopernika,  które  przed  biskupem  chełmińskim  odczytał  i  poprawił,  z  nie- 
wiadomych przyczyn,  mimo  próśb  przyjaciela  drukiem  nie  ogłosił.  Ale 
gdzieindziej  o  tern  pomyślano.    Szymon  Starowolski  korzystając  z  wiądo* 

1)  Monument*  Sarmatarum,  Cracoriae,  SUforolscii  a,  d.  1665  p.  122. 

2)  Wyd.  Warszaw,  str.  639. 


Digitized  by 


Google 


280 


mości  przywiezionych  przez  Brzoskiego  ułożył  krótki  życiorys  Kopernika 
w  biografii  znakomitych  ludzi  w  Polsce,  ogłoszonej  w  Wenecyi  1627  r. 
Mylne  przeto  jest  zdanie  przyznające  Gassendemu  pierwsze  skreślenie 
żywota.  ])  Różnica  zachodzi  o  lat  27.  Owszem  z  porównania  obu  łatwo 
jest  widzieć,  że  Gassendi  korzystał  ze  Starowolskiego,  który  pisał  w  cza- 
sie największej  wrzawy  we  Włoszech  o  dzieło  Kopernika,  z  powodu  dzieła 
karmelity  Foscariniego.  Należy  się  bezwątpienia  wdzięczność  charakte- 
rowi Wacława  Leszczyńskiego,  Prymasa  królestwa  Polskiego,  że  będąc 
jeszcze  biskupem  warmińskim,  na  pierwszej  karcie  sprawozdania  przesła- 
nego Stolicy  rzymskiej  r.  1658,  nie  wahał  się  przed  nią  oddać  sprawie- 
dliwość nieśmiertelnej  sławie  Kopernika.  2) 

XLVII. 

Pomnik  przez  księcia  Jabłonowskiego  wzniesiony. 
W  połowie  XVIII  wieku,  książę  Jabłonowski,  wojewoda  nowogrodzki, 
herbu  Prus,  wydawszy  w  Rzymie  pismo  na  obronę  wielkiego  człowieka, 
poświęcone  Klemensowi  XIII;  „De  Astronomiae  ortu  atąue  progressa 
Gedani,  recusum  ex  originali  Romano,  1763,  in  4°,  str.  118,u  wzniósł 
popiersie  jego  z  marmuru  białego  na  ciemniejszej  nieco  podstawie.  Poro- 
zumiawszy się  z  radą  miejską,  a  nadewszystko  uczonymi  potomkami  przy- 
chodniów niemieckich  Centnerem  i  Kriesem,  za  ich  zgodą  położył  na- 
stępny napis: 

Nicolao  Copernico, 

Nato  XI  Galend.  Mart  1473,  denato  IX  Galend.  Junias  1543. 

Terrigenae  Borusso-Polono, 

Cunabulis  Thorunii  edito, 

sanguine 

E  sorore  Barbara  Waczelrodi  Princip.  Episcop.  Varmiensis  Nepoti, 

dignitate 

Canonico  Varmiensi, 

scientia 

Tenebrarum  antiąue  astronomiae  Dissipatori, 

genio 

Systhematum  Philolai,  Nicetae,  Heraclidis 

Arystarchi,  Nicolaiąue  Cardin.  Cusani 

satori,  statori; 

claritate 

1)  L.  Frowe,  Mittheilungen,  Einleitung,  §  1.     „Im  Jahre  1654  erschien  die  erste 
Biographie." 

2)  „Collegiom  cathedrale  vel  onmi  Copernici  immortali  gloria  celebrę.*4  Sommariiim 
complect.  orig.  et  siatom  ecclesiae  Yarmiens.  Nr.  16  A, 


Digitized  by  VjOOQ16 


281 


Qui  celeberrimura  irao  et  Tychonem  de  Brache,  Carthesium, 

Galileum,  Gassendium,  Melchiorem  Adamum,  Lambertum 

Bulialdum,  Riccium,  Newtonem,  aliosąue  sui  seąuaces  illustravit, 

Demonstrationibus  nunc  practisis  yiam 

apperuit, 

Calculoąue  siderum  Nicolai  Card.  de  Schonberg  Episc 

Capuanum,  Paulu m  episcop.  Semproniensem, 

Ac  Tideman.  Gisium  episcop.  Culmensem, 

Omnesąue  academias 

instruxit; 

Josephus  Alexander  de  Prussis  Princeps  Jablonovius 

Palatinus  Novogrodensis,  Eques  torąuatus  ac  Comendator 

s.  Spiritus,  Michaelis  et  Huberti,  Academiarum  in 

Europa  praecipuarum  hepta  socius, 

Tanti  viri  famae  et  gloriae 

Romam  nuper  illatae,  operę  recen- 

tissimo  juris  publici  facto,  vindicatae, 

nunc 

Ad  perpetuam  urbis  Toruń  in  Prussia 

Primariae,  sibiąue  amicae  decus, 

Philosopho  Polono  monumentum 

Erigi  curavit 

Pod  lewem  ramieniem  pomnika,  podpis  rzeźbiarza:  W.  Rojowski 
sculp.  a.  1766,  d.  28  Junii,  Cracoviae.  Pomnik  ten  wielką  dziś  stanowi 
ozdobę  kościoła  ś.  Jana  w  Toruniu. 


XLVIII. 

Rozprawa  Jana  Śniadeckiego. 

Na  początku  teraźniejszego  wieku,  kiedy  kraj  widział  się  w  potrzebie 
zbierania  rozrzuconych  szczątków  oświaty,  Towarzystwo  Warszawskie 
Przyjaciół  Nauk  ogłosiło  w  r.  1801  zadanie  do  konkursu  tego  brzmienia: 
„Oddając  hołd  winny  pochwały  Mikołajowi  Kopernikowi,  pokazać  jak  wiele 
mu  winne  były  nauki  matematyczne,  mianowicie  astronomia  w  wieku 
w  którym  żył;  z  których  poprzedników,  jak  wiele,  i  kiedy  korzystał;  i  jak 
wiele  mu  są  winne  w  czasie  teraźniejszym."  Na  to  pytanie  odpowiedział 
umiejętnie  Jan  Śniadecki,  profesor  matematyki  w  uniwersytecie  krakow- 
skim, nadesławszy  pod  d.  31  sierpnia  1802  r.  rozprawę,  odbitą  naprzód 
w  tomie  II  roczników  Towarzystwa  z  tegoż  roku,  a  potem  oddzielnie 
w  Warszawie.  W  tymże  czasie  Towarzystwo  wysłało  z  grona  swojego 
do  Warmii  znamienitego  dziejopisa  polskiego  Tadeusza  Czackiego  z  wier* 


Digitized  by 


Google 


2S2 


szopisem  Molskim,  dla  zebrania  pozostałych  po  Koperniku  nabytków. 
Podróżni  ci  uwiadomili  towarzystwo  listem  pisanym  12  sierpn.  1802  r. 
£  Królewca,  że  wieża  astronomiczna  zamieniona  wtenczas  była  na  wic- 
zienie;  z  kości  zaś  znalezionych  pod  kamieniem,  mającym  na  sobie  odry- 
sowaną  kulę  i  zatarte  prawie  głoski: 

NICOL....  COP US 

0BI1T  AN  M 

część  przesyłają  Towarzystwu  jako  najdroższą  pamiątkę,  a  drugą  do  świą- 
tyni w  Puławach. 


XLIX. 
Zamiar  wystawienia  pomnika  Kopernikowi  w  Toruniu. 

Za  Księztwa  Warszawskiego  Ludwik  Osiński,  członek  Towarzystwa 
Przyjaciół  Nauk  i  słynny  wówczas  poeta,  ułożył  w  1808  r.  odę  na  po- 
chwałę Kopernika.  Gdy  zaś  książę  Józef  Poniatowski  w  r.  1809  otrzy- 
mał rozkaz  od  Cesarza  francuzkiego,  aby  odstąpił  od  stolicy  księztwa, 
pod  korzystnenii  tylko  dla  miasta  warunkami,  wszystkie  władze  centralne 
opuściły  Warszawę,  Rada  Stanu  przeniósłszy  posiedzenia  swoje  do  Toru- 
nia, wydała  na  wniosek  Stanisława  Stasica,  następne  postanowienie: 

„Rada  Stanu  dla  okoliczności  wojny  przeniósłszy  się  do  Torunia, 
wpośród  ważnych  obrad  swoich  przepomnieć  nie  mogła,  że  to  miasto  jest 
miejscem  urodzenia  Kopernika  i  chciała  oddać  winną  cześć  geniuszowi 
wielkiego  człowieka.  W  tym  zamiarze  uchwala:  aby  mu  wystawiony  zo- 
stał wśród  rynku  Starego-miasta  pomnik;  założenie  węgielnego  kamienia 
z  uroczystością  w  d.  15  sierpnia  nastąpi. 

Fundusz  na  wystawienie  tego  pomnika  Członki  Rady  Stanu  obmy- 
śliły z  własnej  składki. 

Uskutecznienie  tej  uchwały  Ministrowi  spraw  Wewnętrznych  poru- 
cza  się.  Działo  się  na  posiedzeniu  w  Toruniu  dnia  11  Maja  1800  roku." 

Podpisali: 
Stanisław  Potocki,  Senator  Wojewoda,  Prezes  Rady  Stanu 
Ftlix  Łubieński,  Minist.  Sprawiedliw. 
Jąn  Węgleński,  Zastęp.  Ministra  Skarbu 
Ignacy  Sobolewski,  Radca  Stanu 
Stanisław  Stasic,  Referend.  Rady  Stanu. 
Karol  Wojda,  Referend.  Stanu 
Józef  Morawski,  Refer.  Stanu 
Ignacy  Stcturowski,  Sekretarz  Rady  Stanu. 


Digitized  by 


Google 


283 


L. 
Założenie  kamienia  węgielnego  pod,  pomnik  w  Toruniu* 

Obrzęd  założenia  kamienia  węgielnego,  dla  zaszłych  przeszkód, 
przeciągnął  się  do  20  września,  ogłoszony  zaś  był  miastu  rano 
muzyką.  O  godzinie  12  wszystkie  władze  departamentalne  i  magistrat 
udali  się  na  rynek  Starego-miasta;  garnizon  polski  i  część  gwardyi 
w  paradzie  stanowiły  czworogran  naokoło  placu.  Prefekt  departamentu 
bydgoskiego  literat  Gliszczyński  zagaił  uroczystość  mową,  w  której  starał 
się  okazać  jak  młodego  Polaka  zdolności  cenione  były  we  Włoszech, 
i  jakie  jogo  były  zasługi  późniejsze.  Wspomniał  dalej  o  potrzebie  wycho- 
wania wyższego,  zgodnego  z  duchem  wieku.  Zwrócił  nakoniec  uwagę  na 
artykuł  84  konstytucyi,  podług  której  akta  urzędowe,  prawodawcze,  ad- 
ministracyjne i  sądowe  w  języku  narodowym  pisane  być  mają;  cudzo* 
ziemcy  zaś  w  kraju  naszym  osiedli  powinni  się  starać  o  jego  nabycie 
i  dzieci  do  tego  zawcześnie  usposabiać:  że  zrodzony  w  tych  murach  astro- 
nom, znany  był  z  przywiązania  do  Kraju.  Po  skończeniu  zagajenia,  wło- 
żono do  flaszy  cylindrowej  ze  szkła  białego,  medal  bity  przez  Towarzy- 
stwo Przyjaciół  Nauk  z  powodu  jego  ustalenia  na  cześć  księcia  warszaw- 
skiego Fryderyka-Augusta,  tudzież  na  pięciu  miedzianych  tabliczkach 
uchwałę  Rady  Stanu,  opis  uroczystości,  wiadomość  o  położeniu  węgiel- 
nego kamienia  przez  prefekta  departamentu  bydgoskiego  Antoniego 
Gliszczyńskiego,  gubernatora  toruńskiego  Stanisława  Wojczyńskiego, 
podprefekta  tegoż  powiatu  Twarowskiego,  oraz  prezydenta  miasta  Stetnera 
w  przytomności  władz  departamentalnych  i  obywateli.  Po  obrzędzie  dany 
był  obiad  na  sto  osób,  na  którym  wzniesione  zostało  zdrowie  Rady  Stanu, 
Kopernika  odkrywcy  tajemnic  przyrody  i  pogromcy  błędu,  wojska  pol- 
skiego i  Wodza  naczelnego  Józefa  księcia  Poniatowskiego,  dalej  władzy 
opiekuńczej  nad  edukacyą  i  obecnych.    Wieczorem  bal  wielki. 

Wywód  słowny  aktu  z  polecenia  ministra  Sprawiedliwości  we  trzech 
egzemplarzach  sporządzony,  złożonym  został  w  Ministeryum,  w  księgach 
miasta  Torunia,  i  Prefekturze  departamentu  bydgoskiego,  dla  zachowania 
w  potomne  wieki.  Dnia  23  września,  Gliszczyński  szczegółowe  złożył 
o  wszystkicm  doniesienie  Ministrowi  Policyi. 

Stasic,  Prezes  Towarzystwa  Przyjaciół  Nauk,  wydał  d.  7  stycznia 
1810  r.  odezwę  do  narodu  zachęcającą  do  przyjścia  w  pomoc  przedsię- 
wzięciu, i  uwiadamiającą,  że  w  Warszawie  wyznaczonym  został  do  zbie- 
rania ofiar  J.  Niemcewicz,  w  Litwie  Jan  Śniadecki,  na  WTołyniu  Tadeusz 
Ceacki,  a  po  departamentach  prefekci.  W  lutym  jenerał  Wojczyńskispul* 


Digitized  by 


Google 


284 


kownikiem  Dziewanowskim  posłali  do  domka  gotyckiego  w  Puławach  cegłę, 
w  obecności  magistratu  toruńskiego  wyjętą  z  domu  Kopernika. 

LI. 
Projekt  pomnika  Warszawskiego  i  pomnik  Krakowski. 

Gdy  traktatem  wiedeńskim,  departament  bydgoski  z  Toruniem  prze- 
szedł pod  panowanie  królewsko-pruskie,  czcigodny  Prezes  Towarzy- 
stwa Stasic,  przez  odezwę  z  dnia  4  czerwca  1815  r.,  uwiadomił  powsze- 
chność krajową,  że  dla  zmiany  okoliczności  pomnik  Kopernikowi  podług 
uchwały  Towarzystwa  wystawiony  zostanie  w  Warszawie  na  placu  Kazi- 
mierzowskim, w  postaci  obelisku.  Myśl  tę  jednak  później  zmieniono  na 
posąg  roboty  Thorwaldsma.  Mistrz  ten  znamienity  przybywszy  na  we- 
zwanie do  Warszawy,  zebrał  wiadomości  o  życiu  wielkiego  człowieka, 
przejrzał  wszystkie  jego  wizerunki,  i  wyznaezył  miejsce  dla  posągu  na 
Krakowskiem- Przedmieściu.  Stasic  większą  część  kosztów  sam  pokrył. 

Uniwersytet  krakowski  nie  mógł  być  także  obojętnym  na  pamięć  tak 
sławnego  ucznia  swojego.  Rektor  przeto  Sebastyan  Sierakowski  w  r.  1823 
wystawił  popiersie  jego  podług  rysunku  Stachowicza  w  kościele  ś.  Anny. 
Tu  głowa  uwieńczona  jest  ręk  ąmuzy  astronomicznej ;  u  spodu  na  tarczy 
są  dwie  gwiazdy  Sobieskiego  i  Ciołka;  po  bokach  kula  ziemska;  na  podsta- 
wie zaś  z  czarnego  marmuru  umieszczone  zostały  słowa:  Sapere  auso;  niżej 
pomiędzy  herbami  uniwersytetu  i  miasta  Krakowa,  położony  jest  napis: 

Nicolaus  Copernicus 

Patria  e,  urbis,  uniwersitatis, 

Decus  Honor  et  gloria 
na  ścianie:  Sta  sol,  ne  moveare. 

Popiersie  to  wykonał  ArkusińskL 

lii. 

Medal  Kopernika  —  tłumaczenie  angielskie  rozprawy  Śniadeckiego. 

Kiedy  w  roku  1820  Durand  odlał  bronzowy  medal  Kopernika  do 
ogólnego  zbioru  ludzi  sławnych,  przez  niewiadomość  rzeczy  nazwał  go 
Prusakiem,  co  w  teraźniejszym  wieku  inne  ma  znaczenie,  aniżeli  w  wieku 
XVI.  Obecny  więc  natenczas  w  Paryżu  Adryan  Krzyżanowski  postarał  się, 
nie  bez  znacznego  nakładu,  o  sprostowanie  omyłki  i  odlanie  innego  medalu 
z  napisem :  „Natus  a.  1473  Torunii  in  Polonia,  Casimiro  IV  Jagiellonide 
regnante;  obiit  a.  1543."  Jednocześnie  wspomniał  przed  Justynem  Brenan, 
młodym  astronomem  irlandzkim  o  rozprawie  Jana  Śniadeckiego,  który 
stanowisko  Kopernika  w  astronomii  umiejętnie  wykazał.  Brenan  z  tłu- 


Digitized  by  VjOOQ16 


285 


maczenia  francuzkiego  pióra  Tęgoborskiego,  przełożył  myśli  Śniadeckiego 
na  język  angielski  i  cgłosił  z  uwagami  Brinkleya,  Prezesa  akademii  umie- 
jętności królewskiej,  pod  napisem:  „Prizc  Essay  on  the  literary  and  scien- 
tific  labors  of  Nicolaus  Copernicus  the  Founder  of  modern  astronomy. 
Written  originally  in  the  polish  language  by  J.  Śniadecki,  translated 
from  the  french  of  Mr.  Tengoborski,  by  Justin  Brenan.  Dublin  1823." 
Za  to  otrzymał  od  instytutu  francuzkiego  uprzejmy  wyraz  podziękowania, 
a  od  Cesarza  Wszech  Rosy  i  Aleksandra  L,  Króla  Polskiego ,  któremu 
pracę  swoje  przypisał,  pierścień  brylantowy.  Anglicy  także  wydali  skró- 
cenie nauki  Kopernika  w  języku  perskim  dla  upowszechnienia  jej  na 
wschodzie:  „The  Meymua  Shemsia,  Summary  of  the  Copernican  system 
of  astronomy,  translated  in  to  persian,  under  the  superintendence  of 
W.  Hunter.  New  edit  Calcuta  1826." 


Lin. 

Odkrycie  pomnika  Warszawskiego. 

Tymczasem  robota  Thorwaldsena  zbliżała  się  do  końca;  pomysł 
okazał  się  genialny.  Kopernik  wystawiony  jest  w  pełnym  rozwoju  życia 
w  charakterze  melancholicznym  sobie  właściwym  i  głębokiem  zamyśleniu. 
Rysy  bardzo  podobne;  żaden  ruch  próżny  nie  splamił  tego  pięknego 
utworu.  Odlew  z  bronzu  wykonany  został  przez  Grćgoire.  Na  podstawie 
wyryte  zostały  te  proste  wyrazy: 

MIKOŁAJOWI  KOPERNIKOWI 

RODACY. 

Przy  położeniu  kamienia  węgielnego  wrzucono  w  fundamenta  puszkę 
blaszaną  z  nazwiskiem  Prezesa  i  Członków  Towarzystwa  Przyjaciół  Nauk. 
Odsłonięcie  pomnika  miało  nastąpić  5  maja  1830,  lecz  z  różnych  pobu- 
dek odłożone  zostało  na  dzień  11  tegoż  miesiąca.  Prezes  ówczesny  To- 
warzystwa Niemcewicz  na  stopniach  posągu  miał  z  pamięci  krótką,  ale 
wzbudzającą  najserdeczniejszy  udział  mowę,  którą  uświęcił  ważność  wy- 
padku i  wielkość  ofiar  niewygasłej  pamięci  Obywatela  Kraju  Stanisława 
Stasica.  W  chwili  odsłony  artyści  teatru  narodowego,  z  muzyką  Dyre- 
ktora opery  Kurpińskiego,  odśpiewali  na  najwyższej  galeryi  domu  Przy- 
jaciół Nauk  chór  zaczynający  się  od  wyrazów: 

„Witaj,  witaj  Synu  ziemi!  itd. 


Digitized  by 


Google 


286 


LIV. 

Wydanie  Warszawskie  dziel  Kopernika* 

Pisma  angielskie  jeszcze  w  r.  1823  słusznie  utr7)  mywały,  ')  że  bar- 
dzo błędne  wiadomości  o  odkryciach,  a  nawet  o  ojczyźnie  tego  wielkiego 
człowieka  podaję  niektórzy  znakomici  pisarza  Lecz  to  nic  wywarło 
wielkiego  natenczas  skutku,  a  przynajmniej  żadnego  nie  widzimy  jasnego 
śladu,  prócz  polecenia  przez  Towarzystwo  Przyjaciół  Nauk,  profesorowi 
Adryanowi  Krzyżanowskiemu  napisania  życia  Kopernika.  Dopiero  we  54 
lata  powstała  myśl  przekładu  polskiego  i  nowego  wydania  dzieł  jego, 
z  życiem  historycznie  i  naukowo  opracowanem.  Ścisła  sprawiedliwość  wy- 
maga wystawienia  rzeczy  we  właściwem  świetle,  zwłaszcza,  że  i  pisma 
publiczne  udzielają  omylnych  w  tern  względzie  wiadomości.  Na  początku 
roku  1847,  Radczyni  Nina  z  Żółtowskich  Łuszczewska,  matka  sławnej 
Improwizatorki  naszej  Deotymy,  odpowiadając  n<t  adres  delegacyi,  wy- 
słanej od  grona  poniedziałkowego,  i  chcącej  ją  uczcić  biesiadą,  za  go- 
ścinność kilkonastoletnią,  tudzież  ożywienie  rzadszych  zdolności  przyjaznem 
powietrzem  towarzystwa,  oświadczyła,  że  wysoko  ceniąc  taki  dowód  przy- 
chylnych  dla  siebie  uczuć,  w  sercu  swojem  przeniosłaby  użycie  zamierzo- 
nej składki  na  tłumaczenie  Kopernika  „świętej  niejako  dla  narodu  księgi, 
któraby  dźwiękiem  rodzinnej  mowy  przystępniejszą  stać  się  mogła  dla 
czytającej  powszechności."  Była  to  myśl  nader  szczęśliwa,  świadcząca 
o  wyjątkowej  wzniosłości  ducha,  podającej  taki  wniosek  Osoby,  która  nie 
przestając  na  nim,  stała  się  jeszcze  główną  sprężyną  całego  wydawnictwa. 
Wykonania  tego  przedsięwzięcia  chętnie  się  podjął  Dyrektor  postrzegalni 
Warszawskiej  Jan  Baranowski,  głęboko  sprawą  Kopernika  przenikniony, 
który  nietylko  z  wielką  pracą  przełożył  z  łacińskiego  dzieło  o  obrotach 
ciał  niebieskich,  ale  nie  szczędząc  starań  i  nakładów,  potrafił  zebrać 
wielo  listów  Kopernika  i  pism  jego  zaledwo  ze  wzmianki  znanych,  po- 
między któremi  szczególne  miejsce  zajmują:  przekład  z  greckiogo  Syzno- 
katy,  znaleziony  w  bibliotece  Wrocławskiej,  i  list  Gizcgo  do  Retyka,  na- 
desłany z  Krakowa;  co  wszystko  wielce  się  przyczyniło  do  wyjaśnienia 
okoliczności  życia  i  zgonu  nieśmiertelnego  Nieboznawcy.  P.  Baranowski 
więe  przez  tę  pracę  zaszczytne  zajął  miejsce  w  wydawniczem  piśmien- 
nictwie curopejskicm,  a  w  kraju  zaskarbił  sobie  rzetelną  wdzięczność  za 
ułatwienie  zrozumienia  tekstu  dla  nieświadomych  łaciny,  zwłaszcza  śre- 
dniowiecznej; za  nicznużonc  starania  około  potrzeb  i  ozdób  edycyi;  tu- 
dzież za  treść  ogólniejszą  nauki    On  też  najsłuszniejsze  ma  prawo  do 


1)  The  Couritr,  22  Sept  1823. 


Digitized  by 


Google 


287 

poczytywania  się  za  filar  całego  wydania.  Że  zaś  składka  owa  istniała 
prawie  w  zawięzi,  wypadało  przedsięwzięcie  obliczone  na  30,000  złotych 
nakładu,  por  uczyć,  łącznie  z  istniejącym  funduszem,  kierunkowi  Osoby 
miłującej  światło,  i  mogącej  zadosyć  uczynić  wszelkim  warunkom  koszto- 
wnego wydania.  Nie  cofnął  się  przed  tern  położeniem  świetny  i  biegły 
w  przedsięwzięciach  pożytecznych  dla  społeczeństwa  umysł,  starannie 
przed  powszechnością  ukrywający  swoje  nazwisko,  a  edycya  Kopernika, 
zapowiadająca  przepych  na  wielki  rozmiar,  pod  względem  papieru,  czcio- 
nek, rycin,  ozdób,  podobizn  i  oprawy,  wychodzić  u  nąjpicrwszego  druka* 
rza  Strąbskiego  poczęła.  W  roku  1854  dzieło  opuściło  prasę,  z  poświę- 
ceniem jego  przez  wydawców:  A.  K.  i  J.  B.  „Magdalenie  z  Żółtowskich 
Łuszczewskiej,  za  pierwszą  myśl  i  starania  w  wydaniu  dzieła  o  obrotach 
ciał  niebieskich  nieśmiertelnego  Rodaka  Mikołaja  Kopernika,  w  dowód 
wdzięczności/4  Poświęcenie  to  znajduje  się  w  kilkudziesięciu  egzempla- 
rzach pani  Łuszczewskiej  ofiarowanych.  Znaczna  ich  liczba  posłana  zo- 
stała w  upominku  najsławniejszym  uniwersytetom  europejskim;  reszta 
na  pożytek  kraju  obrócona.  Napisanie  życia  oddane  było  Dominikowi 
Szulcowi,  który  gdy  mimo  wszelkich  badań  w  Warszawie  i  na  miejscu, 
nie  mógł  rozwikłać  splątanych  nici  toruńskich,  Wydawcy  zatem  zniewo- 
leni byli  zaprosić  do  tej  pracy  profesora  Juliana  Bartoszewicza,  znanego 
z  zajmującego  pióra,  biegłości  i  długiego  doświadczenia  w  zawodzie  histo- 
rycznym, a  szczególnie  w  biografiach.  Ten,  lubo  miał  bardzo  krótki 
czas  sobie  zostawiony  bo  wywiązania  się  z  tak  ciężkiego  zadania,  jakiem 
jest  życie  Kopernika,  powodowany  jednak  widokiem  dobra  powszecLnego, 
nie  tylko  nie  odmówił  swojego  współudziału,  ale  ułożył  bardzo  ważny 
życiorys,  który  sprawił  zadowolenie  ogólne  i  zjednał  mu  prawo  do  zasłu- 
żonej wdzięczności  Wykrycie  niezgodności  słów  przytoczonych  przez 
Zernecke,  z  aktami  toruńskiemi  jest  późniejsze.  Tyle  więc  połączon>ch 
usiłowań  w  wydaniu  nieśmiertelnego  dzieła,  zrodziło  okazały  owoc,  który 
długo  świadczyć  będzie  tak  o  wytężonych  usiłowaniach  epoki,  jak  i  o  za- 
sługach tych,  którzy  albo  trafnym  pomysłem  i  zapałem,  albo  mozolną 
pracą  i  bezinteresownością,  albo  hojnością  oświeconą,  albo  nakoniec  pracą 
historyczną,  przyczynili  się  do  przyzwy czajenia  Europy  łączyć  nazwisko 
Kopernika  z  ziemią  jego  ojczystą,  Polską. 


Digitized  by 


Google 


Digitized  by  VjOOQ16 


ŻYCIORYS 

MIKOŁAJA  KOPERNIKA 


JANA   PANKIEWICZA.1) 


operaik  (Mikołaj),  po  łacinie  zwany  Copernicus,  jeden  z  twórców  dzi- 
siejszej astronomii,  urodził  8ię  19  Lutego  1473  roku  w  Toruniu,  mieście 
należącem  podówczas  do  Polski,  umarł  w  Frauenburgu  24  Maja  1543  r. 
Historycy  nie  zgadzają  się  z  sobą  co  do  pochodzenia  rodziny  Koperni- 
ków: jedni  utrzymują,  że  Kopernikowie  pochodzą  z  Czech,  opierając  się 
na  tern,  że  w  kraju  tym  znajduje  się  rodzina  szlachecka  panów  na  Ko- 
pernikach; inni  (Bartoszewicz)  utrzymują,  że  Kopernikowie  pochodzą  ze 
Szlązka  (a  zatem  są  czysto  polskiego  pochodzenia)  i  tak  się  nazwali  od 
osady  do  dziś  dnia  istniejącej  na  Szlązku  Kopernik,  podobnie  jak  się 
w  owym  czasie  wszyscy  nazywali  przez  przybranie  do  imienia  chrzestnego 
nazwiska  miejsca  zamieszkania,  lub  dóbr  posiadanych  z  dodaniem  przy- 
imka  %  lub  <fe,  albo  też  z  opuszczeniem  takowego.  W  Krakowie  pierwszy 
z  Koperników  Mikołaj  w  1396  przyjął  obywatelstwo,  od  tego  czasu  wielu 
tego  nazwiska  mieszkało  w  Krakowie,  wielu  posiadało  domy  w  mieście 
na  Kleparzu.  Kopernikowie  w  początkach  panowania  Jagiełłów  używali 
wielkiej  wziętości  i  zostawali  w  zażyłości  ze  znakomitemi  osobami.  W  da- 
wniejszych pomnikach  nie  piszą  rodzinnego  nazwiska  astronoma  Kopernik, 
lecz  Kopirnik.  Jeden  z  Krakowskich  Koperników,  imieniem  także  Mikołaj, 
przeniósł  się  io  Torunia  (dawniej  Tarnowa  mazowieckiego),  gdzie  już 
przedtem  znajdowali  się  Kopernikowie,  o  których  jednak  nie  wiadomo, 
czy  tego  sajnśgo  co  Krakowscy  byli  pochodzenia.    Mikołaj,  ożeniwszy 

•      -  ■        i')mii\ 

1)  Drukowany  w  Encyklopedyi  Powszechnej.  Warszawa  1864.  Tom  XV  itr.  436—442. 
Kpptrnikijana  t.  II.  19 


Digitized  by 


Google 


2M 


się  z  Barbarą  Wajselrod,  już  w  r.  1464  odziedziczył  spadek  po  jej  ojcu, 
zamożnym  obywatelu,  który,  oprócz  posiadłości  w  Toruniu,  miał  wioskę 
dziedziczną  Sławkowo,  o  dwie  mile  od  miasta  odległą.  W  roku  1465 
został  ławnikiem  starego  miasta  Torunia;  ostatni  raz  znajduje  się  o  nim 
wzmianka  w  aktach  miejskich  w  roku  1483,  jako  o  członku  sądu  Starego 
miasta,  skąd  wypada,  że  musiał  umrzeć  około  tego  czasu.  Koperni- 
kowie wraz  z  Wajselrodami  ciągle  odznaczali  się  miłością  Polski,  a  wuj 
astronoma  Łukasz  Wajselrod ,  biskup  Warmiński,  nie  jednokrotnie  dał 
tego  dowody.  Astronom,  razem  z  bratem  swoim  Jędrzejem,  o  których 
wykształceniu  pamiętał  biskup,  wiele  mu  zawdzięczają.  Ukończywszy 
szkoły  w  Toruniu,  Kopernik,  wspierany  przez  wuja,  w  ośmnastym  roku 
życia  (1491  r.)  udał  się  na  akademią  w  Krakowie,  gdzie  za  rektorstwa 
Macieja  z  Kobylina  zapisany  jako  Mikołaj  syn  Mikołaja  z  Torunia,  odda- 
wał się  filozofii  i  medycynie.  Będąc  uczniem  znakomitego  profesora 
matematyki  i  astronomii  Wojciecha  Brudzewskiego,  powziął  szczególne 
zamiłowanie  do  tej  ostatniej  nauki,  którą  następnie,  miał  z  takim  za- 
szczytem dla  siebie  na  nową  drogę  wprowadzić.  Chwile  wolne  od  zatrudnień 
głównych,  poświęcał  malarstwu,  w  k torem  także  czynił  znakomite  po- 
stępy. Dwa  tylko  lata  przepędził  Kopernik  w  Krakowie,  nie  ukończył 
nauk  i  nie  ubiegał  się  o  stopnie;  w  roku  1493  wrócił  do  wuja  do 
Frauenburga,  a  podczas  swego  tutaj  pobytu  powziął  myśl  zostania  sługą 
ołtarza.  W  roku  1495,  mając  lat  dwadzieścia  trzy,  dla  udoskonalenia 
się  w  filozofii  i  medycynie,  udał  się  na  uniwersytet  w  Padwie,  gdzie  się 
zapisał  do  album  Polaków,  którzy  podtenczas  licznie  na  uniwersytety 
włoskie  uczęszczali  i  przez  kolegów  zwany  był  Mazurem.  Z  Padwy  zrobił 
wycieczkę  do  Bononii  dla  poznania  słynnego  astronoma  Dominika  Maryę 
z  Ferrary,  z  którym  zaprzyjaźniwszy  się,  częste  robił  do  Bononii  wy- 
cieczki dla  czynienia  wspólnie  z  tym  astronomem  spostrzeżeń.  Tutaj 
on  9  Marca  1497  r.  obserwował  zaćmienie  księżyca.  W  r.  1499  dokto- 
ryzował się  w  Padwie  z  filozofii  i  medycyny.  Zdaje  się,  że  w  czasie  tej 
pierwszej  podróży  do  Włoch,  Wajselrod  mianował  obu  braci  Koperników 
kanonikami  Warmińskimi,  a  nadto  dla  obu  u  kapituły  wyjednał  fundusz 
na  dalszą  ich  edukacyę.  Działo  się  to  w  r.  1498,  a  w  rok  potem  Ko- 
pernikowie dzielili  się  na  równi  z  innymi  członkami  dochodami  koście!- 
nerai,  widać  więc,  że  w  roku  1499  z  Włoch  powrócili.  Mikołaj  Kopernik 
za  pozwoleniem  kapituły  w  tymże  roku  do  Włoch  się  udał  i  przedsta- 
wiony przez  Dominika  z  Ferrary,  papieżowi  Alexandrowi  VI,  pozyskał 
katedrę  matematyki  i  astronomii  w  Rzymie.  Pomimo  licznych  słuchaczy, 
których  nauka  jego  ściągała,  nie  długo  Mikołaj  w  Rzymie  zostawał; 
6  Listopada  1500  roku  uważał  zaćmienie  księżyca  tamże,  a  w  r.  1501 
obaj   bracia  znajdowali  się  w  Warmii.    Przyrzekłszy,  że  po  ukończeniu 


Digitized  by 


Google 


291 


zostanie  lekarzem  biskupa  i  kapituły,  uzyskał  Kopernik  pozwolenie  uda- 
nia się  jeszcze  na  dwa  lata  do  Włoch;  razem  z  nim  wyjechał  brat  jego 
Jędrzej,  którego  w  rok  później  zrobiono  trzecim  prokuratorem  kapituły 
Warmińskiej.  Powróciwszy  do  kraju  w  roku  15(33,  Kopernik  osiadł 
w  Krakowie  i  przyjął  święcenia  kapłańskie.  Zdaje  się  nawet,  źe  miał 
zamiar  nie  opuszczać  już  więcej  Krakowa,  z  którym  łączyły  go  dawne 
związki  rodzinne,  wspomnienia  czasu  na  nauce  z  towarzyszami  spędzo- 
nego i  potrzeba  stosunków  z  uczonymi,  któremi  podtenczas  szczycił  się 
Kraków;  lecz  wuj  jego  Łukasz  Wąjselrod,  który  nim  kierował,  zapragnął 
mieć  go  przy  sobie,  zapewne  żeby  korzystając  ze  względów  Zygmunta  I, 
posunąć  siostrzeńca  na  wyższe  dostojności  w  kapitule,  a  być  może  za- 
pewnić mu  następstwo  po  sobie.  Kopernik  opuścił  Kraków  i  Toruń,  osiadł 
w  Frauenburgu,  gdzie  znajdował  się  już  w  roku  1510  i  odtąd  przez  lat 
33  stale  przebywał  w  Warmii,  skąd  robił  tylko  wycieczki  naukowe,  tu- 
dzież w  sprawach  publicznych  i  prywatnych;  stąd  też  listownie  znosił 
się  z  Krakowem  i  Toruniem.  Czas  swój  we  Frauenburgu  dzielił  pomiędzy 
obowiązki  ołtarza,  prace  naukowe  i  niesienie  ulgi  cierpiącym  ubogim, 
których  nietylko  radami  wspierał,  ale  i  datkiem  hojnie  zasilał.  Przy 
kościele  Frauenburgskim  zbudował  obserwatoryum ,  w  niem  to  spędzając 
czas  na  rozmyślaniu  i  postrzeżeniach,  stworzył  swój  systemat,  który  imię 
twórcy  i  miejsce  jego  pobytu  uczynił  po  wszystkie  czasy  rozgłośnem. 
W  roku  1512  umarł  Łukasz  Wąjselrod,  po  którym  na  stolicę  biskupią 
kapituła  wybrała  Fabijana  Luzyjańskiego ;  gdy  król  kogo  innego  chciał 
widzieć  na  tej  godności,  powstały  stąd  nieporozumienia,  podczas  których 
Kopernik  po  stronie  króla  stawał.  Luzyjański  bardzo  młody  i  nie  wiele 
troszczący  się  o  dobro  Kościoła,  pozwolił,,  że  powaga  biskupia  coraz  upa- 
dała wtenczas  właśnie,  kiedy  w  największej  sile  utrzymać  ją  należało,  z  po- 
wodu szerzącej  się  reformacyi.  W  tymże  czasie  Mistrz  Krzyżaków  Albert 
powstawał  przeciw  Polsce,  a  Warmia  najwięcej  z  tego  powodu  wycierpiała. 
Miątrz  pozabierał  miasta,  zamki  i  dobra  kapituły,  która  na  obronę  swoją 
wezwała  pomocy  królewskiej.  Dla  załatwienia  tych  nieporozumień  po- 
stanowiony został  zjazd  w  Grudziądzu:  ten  zebrawszy  się  25  Lipca  1521  r. 
nie  spełnił  położonych  nadziei.  Zwołano  sejm  nowy  na  czas  wielkiego 
postu  1522  roku,  na  który  Mistrz  nie  przysłał  swego  pełnomocnika;  ze 
strony  zaś  kapituły  zasiadał  Mikołaj  Kopernik.  Na  sejmie  tym  traktował 
Mistrza  Zakonu  jako  hołdownika  korony  polskiej,  a  powszechne  narzeka- 
nie na  wybijanie  coraz  podlejszej  monety  przez  Mistrzów,  dodawało  mu 
śmiałości  w  mówieniu.  Komisarze  polscy  na  sejmie  Grudziądzskim  sta- 
wili wniosek  porównania  pomorskiej  z  polską  monetą,  z  herbem  kró- 
lewskim; Kopernik  postanowił  popierać  ten  wniosek,  lecz  nie  udało  się 
go  przeprowadzić,  gdyż  miasta  pomorskie  się  przeciwiły,  opierając  się  na 


Digitized  by 


Google 


292 


swoich  przy  wilejach.  Król  oceniając  prawość  Kopernika  poruczył  mu  wypra- 
cowanie wniosków  do  poprawy  rzeczy  menniczej  w  Polsce.  Kopernik  rozwinął 
swe  myśli  w  piśmie:  Be  optima  monetae  cudendae  ratione,  1526  roku, 
w  którem  wszędzie  przebija  się  cześć  dla  króla,  wszędzie  stoi  interes 
kraju  przed  interesem  jednostkowym  Pomorza.  Żałować  należy,  że  po- 
mysły Kopernika  nie  weszły  w  życie  z  przyczyny  nieprzyjaznych  oko- 
liczności. W  roku  1523  umarł  biskup  Fabijan  Łuzyański,  a  kapituła  na 
administratora  dyecezyi  wybrała  Kopernika.  Nieustanne  zatargi  z  Al- 
brechtem, Mistrzem  krzyżackim,  który  chciał  dyecezyą  Warmińską  przy- 
łączyć do  zakonu  i  o  to  czynił  w  Rzymie  zabiegi,  wiele  dawały  do  czy- 
nienia administratorowi,  który  naprzeciw  woli  Mistrza  stawiał  prawo  obo- 
wiązujące, to  jest  traktaty  z  Polską.  Nakoniec  Albrecht  opuścił  zakon, 
przyjął  naukę  Lutra  i  został  hołdowniczym  Polsce  książęciem  Pruskim. 
Wtedy  spokojność  wróciła  i  Kopernik  zdał  rządy  zatwierdzonemu  przez 
Rzym,  na  przedstawienie  króla,  biskupowi  Maurycemu  Ferberowi,  sam 
zaś  wrócił  do  zwykłych  zatrudnień  swoich,  to  jest  do  medycyny  i  astro- 
nomii. Nowy  biskup  zastał  wielki  nieład  w  Warmii;  do  pracy  nad  po- 
prawieniem złego  szukał  pomocy  u  kanoników;  a  najwięcej  u  Kopernika, 
jako  najlepiej  obeznanego  z  przeszłością  i  prawami.  Powszechnie  znanym 
był,  nasz  astronom  w  Warmii,  a  szczególniej  w  ulubionym  przez  siebie 
Frauenburgu,  dla  którego  wymyślił  machinę  do  zaopatrywania  w  wodę 
wszystkich  domów  miasta  służącą.  Był  on  także  dobrym  gospodarzem: 
wziąwszy  od  kapituły  w  zarząd  dobra  Olsztynek  (Allenstein),  wybudował 
tam  nowy  dom  mieszkalny,  gdzie  często  czas  wolny  przepędzał.  Mieszka- 
nie swoje  urządził  jak  przystało  na  uczonego,  nad  domem  wybudował 
obserwatoryum,  w  którem  noce  przepędzał.  Znała  go  cała  Polska, 
po  której  różne  biegały  o  nim  wieści,  lecz  sława  jego  sięgała  też 
po  za  granice  kraju.  Kardynał  Schomberg  Mikołaj,  posłyszawszy 
o  Koperniku,  pisał  do  niego  z  Rzymu  (1536  r.),  aby  go  o  nowym  syste- 
macie  słonecznym  objaśnił,  zachęcał  do  ogłoszenia  drukiem  dzieła,  a  tym- 
czasem prosił  o  nadesłanie  kopii.  Biskup  Gize  ścisłą  przyjaźnią  z  Ko- 
pernikiem związany,  pisał  o  nim  do  Erazma  z  Roterdamu  i  do  Jerzego 
Rhetika,  słynnego  w  Niemczech  profesora  matematyki.  Sława  więc  Ko- 
pernika rozszerzyła  się,  a  dzieło  jego  pozostawało  w  ukryciu;  ogół  dy- 
sząc tylko  o  nowych  pomysłach  astronoma,  sądził,  że  one  są  niezgodne 
z  powagą  Pisma  Świętego  i  podejrzywał  Kopernika,  że  dąży  do  tego  co 
Luter  celu,  tylko  inną  drogą.  Pojmując  to  położenie  Kopernik,  ociągał 
się  z  ogłoszeniem  dzieła;  list  Schomberga  więcej  go  uspokajał  niż  przed- 
stawienia Tydemana  Gize  i  Dantyszka,  gdyż  sądził,  że  kardynał  rzymski 
jest  świadomszy  usposobienia  stolicy  Apostolskiej  i  że  kościół  nie  dzielił 
uprzedzeń  ogółu.  W  tym  czasie  umarł  biskup  Maurycy  Ferber,  na  miejsce 


Digitized  by 


Google 


293 


jego  król  Zygmunt  Stary  przedstawił  do  wyboru,  według  służącego  mu 
prawa,  czterech  kandydatów,  pomiędzy  którymi  pierwsze  miejsce  zajmował 
Dantyszek  biskup  chełmiński,  a  trzecie  Kopercik,  nazwany  tutaj  Koper- 
niczym  (Copernijcz).  Wybrany  został  Dantyszek  a  to  dla  zadowolenia 
króla,  który  Dantyszka  na  pierwszem  miejscu  postawił  dla  tego,  że  był 
nąjchętniejszym  dla  niego;  po  Dantyszku  zajął  katedrę  drugi  kandydat 
królewski  Tideman  Gize.  To  dowodzi,  że  gdyby  się  nowego  wakansu  do- 
czekał Kopernik,  byłby  zajął  miejsce  między  senatorami  polskimi.  Bi- 
skup chełmiński  Gize  często  rozmawiając  z  Kopernikiem  o  układzie  świata, 
niecierpliwił  się,  że  dzieło  astronoma  spoczywa  w  ukryciu;  sam  więc  pisy- 
wał ciągle  do  Niemiec,  donosząc  o  wielkiem  odkryciu;  sam  zaś  Koper- 
nik udzielał  pomysłów  swoich  uczonym  Krakowskim.  Niemieccy  uczeni, 
a  szczególniej  Schoner,  rozciekawieni  wieściami  ich  dochodzącemi,  wysłali 
w  r.  1549  do  Frauenburga  Rhetika  dla  poufnej  rozmowy  o  systemacie  sło- 
necznym, uradowany  Kopernik  zatrzymał  u  siebie  Rhetika  na  kilka  miesięcy, 
czynił  z  nim  spostrzeżenia  i  odczytywał  dzieło  swoje  O  obrotach.  Rhetik 
jeszcze  w  Frauenburgu  będąc,  wziął  się  do  pracy  nad  streszczeniem  dzieła 
Kopernika  i  pierwszy  zaczął  pisać  o  jego  pomysłach.  Wróciwszy  do  Wittem- 
bergu  Rhetik,  ogłosił  drukiem  treść  trzech  pierwszych  ksiąg  Kopernika: 
Narratio  de  libris  rwolutionum  Copernid  (w  Gdańsku  1540  r.),  którego 
drugie  wydanie  wyszło  w  krotce  w  Bazylei.  Wydał  potem  Trygonome- 
łryę  Kopernika  w  Wittembergu  1542  r.  Należało  teraz  ogłosić  księgi 
O  obrotach  dal  niebieskich^  lecz  już  przedtem,  z  powodu  stosunków  swoich 
ze  Skultetem,  posądzony  o  sprzyjanie  nauce  Lutra,  nie  mógł  się  odwa- 
żyć na  ogłoszenie  dzida,  zawierającego  teorye  przeciwne  wyrażeniu  Jo- 
zuego:  Sol  ne  movearis  (stój  słońce).  Obawiał  się  prześladowania,  nie 
chciał  się  narażać  na  prowadzenie  sporów  z  przesądem,  a  co  największa 
unikał  ściągnięcia  na  siebie  gniewu  Watykanu.  Jednakże  zamiłowanie 
prawdy  odniosło  zwycięztwo.  Kopernik  nalegany  przez  Gizego,  postanowił 
dać  poznać  Europie  dzieło  swoje,  ogłaszając  księgę  o  obrotach.  Gize 
wyprosił  rękopism,  Kopernik  przynaglony  napisał  przedmowę  do  Pawła 
III,  który  przyjął  dedykacyą  i  nie  widział  błędu  w  nauce  Kopernika. 
Gize  odesłał  rękopism  Rhetykowi  do  Norymbergi.  Uczeni  niemieccy  ma- 
jąc księgę  o  obrotach,  obawiali  się  wywołać  przerażenia  umysłów.  Dla 
tego  Jędrzej  Osiander  usunął  przedmowę  Kopernika  i  zastąpił  ją  swoją 
w  której  myśli  o  biegu  planet  około  słońca  niejako  za  pewnik  przez  Ko- 
pernika podane,  przyjmuje  jako  przypuszczenie,  dokładnie  tłumaczące 
zjawiska  wszechświata.  Druk,  nad  którym  czuwał  Osiander  i  Jan  Scho- 
ner, rozpoczęto  natychmiast  i  pierwszy  exemplarz  przesłano  do  Frauen- 
burga dogorywającemu  autorowi,  który  przedtem  zasłabł  nagle,  krew 
obficie  z  ust  płynąć  zaczęła,  poczem  nastąpiło  sparaliżowanie  prawej  ręki 


Digitized  by 


Google 


294 


i  boku,  wreszcie  zgon  prędki,  który  sam  Kopernik  przewidział.    Dzieło 
Kopernika,  zapewne  dzięki  papieżowi  Pawłowi  III,  znawcy  i  miłośnikowi 
matematyki,  nie  doznało  w  początkach  przeciwności  i  dopiero  5  Marca 
1616  r.  zostało  potępione  przez  kongregacyę  Indexu,  jako  zawierające 
myśli  podane  za  prawdziwe  o  położeniu  i  ruchu  ziemi,  a  zupełnie  sprze- 
czne z  Pismem  Świętem.    Duchowieństwo  warszawskie  powołało   się  na 
ten  dekret,  odmawiając  swego  udziału  przy  obchodzie   odsłonięcia  po- 
mnika w  Warszawie  Kopernikowi   wystawionego.  ')     Zwłoki    Kopernika 
pochowano  w  tumie  katedralnym.    Na  cześć  jego  Kromer  biskup  war- 
miński postawił  pomnik  w  kościele  frauenburgskim,  który  w  r.  1807  z  roz- 
kazu Napoleona  L  został  odnowiony  i  tak  umieszczony,  iż  jest  zewsząd 
widzialny.    W  Toruniu  doktor  medycyny  i  fizyk  miasta  Melchior  Pyr- 
nezy  (zmarły  1589  r.)  wystawił  drugi  pomnik  Kopernikowi.    Po  dwóch 
wiekach  Józef  Alexander  książę  Jabłonowski,  wojewoda  nowogrodzki,  także 
w  Toruniu  trzecim  pomnikiem  uczcił  pamięć  polskiego  astronoma.    W  r. 
1809  rząd  b.  księstwa  Warszawskiego  zapragnął  postawić  na  publicznym 
placu  w  Toruniu  najokazalszy  pomnik;  nim  to  nastąpiło,  ksiądz  Dubiecki 
kanclerz  krakowski,  wzniósł  w  ogrodzie  swoim  na  Stradomiu  skromny 
pomnik  Kopernikowi.    Ksiądz  Sebastyan  Sierakowski  w  kościele  ś.  Anny 
w  Krakowie  wystawił  piąty  pomnik.    Adryan  Krzyżanowski  wfybił  w  Pa- 
ryżu 1830  r.  medale  i  w  tym  roku  wdzięczna  ojczyzna,  ze  składek  ogól- 
nych wystawiła  Kopernikowi  pomnik  okazalszy  nad  inne  w  Warszawie. 
Nakoniec  Niemcy  zebrawszy  składkę,  wznieśli  w  r.   1853  nowy  pomnik 
w  Toruniu.    Główne  dzieło  Kopernika :    De  revolułionibu$  orbium  codę- 
stium,  wyszło  jak  wyżej    1543  r.;  wydanie  drugie  1566  r.  w  Bazylei; 
trzecie  1617  r.  w  Amsterdamie,  nakoniec  czwarte  z  przekładem  polskim 
i  przedmową  Jana  Baranowskiego,  tudzież  życiorysem  przez  JuL  Barto- 
szewicza (z  którego  szczególniej  czerpano  wiadomości  do  niniejszego  arty- 
kułu)  1854  r.   w  Warszawie,  do  którego  dodane  są  drobniejsze  prace 
Kopernika,   tudzież  pisma   najbliższy  z  głównem  jego  dziełem  związek 
mające,  jako  to:     Treść  o  noicym  układzie  świata,  napisana  dla  Jana 
Schonera,  przez  Jerzego  Joachima  Bhetika;  Wstęp  do  trygonometrii; 
Wyjątek  ze  wstępu  do  efemeryd  lipskich  na  r.  1551,  przez  Rhetika  na 
zasadzie   nowej   teoryi  ułożonych;  poemat   religijny  Kopernika:  Siedm 
gwiazd  (Septem  Sidera),  najprzód  w  Krakowie  1629  r.  wydany,  przeło- 
żony teraz  przez  Ignacego  Badeniego;  Rozprawa  o  urządzeniu  monety 
pierwszy  raz  w  przekładzie  polskim  ogłoszona  przez  Felka  Bentkowskiego 
w  Pamiętniku  Warszawskim  z  r.  1816;  jedenaście  listów  Kopernika  do 

1)  Prostujemy  te  najnowszą  rayłkę  autora  tern,  że  właśnie  w  kościele  S.  Krzyża 
1830  r.  przy  odsłonięciu  pomnika  Kopernika  odprawił  nabożeństwo  X.  Szwejskowski  Re- 
ktor Unjwerytetu  Warszawskiego.  Preyf.  Wtd. 


Digitized  by 


Google 


295 


Bernarda  Wapowskiego,  ')  bliski  związek  z  głównem  dziełem  mających; 
Listy  Teofilakta  Scholastyka  Simokaty,  pierwsza  praca  Kopernika  w  Kra- 
kowie 1509  r.  ogłoszona;  nakoniec  niektóre  listy  Kopernika  i  innych. 
O  Koperniku  pisali:  Gassendi,  Vi  ta  Copernici  (Paryż,  1654);  Percy,  No- 
tice  biographiąue  sur  Copernic  (Paryż,  1824);  Sniadecki,  Rozprawa 
o  Koperniku  znajdująca  się  w  tomie  drugim  tłoczników  Towarzystwa 
Przyjaciół  Nauk  warszawskiego,  przełożona  przez  Tęgoborskiego  na  język 
francuski  1802  r.,  a  w  r.  1803  przez  autora;  na  język  angielski  przez 
Justyna  Brenana  1823  r.  i  na  włoski  przez  Bernarda  Zaydlera  1830  r. ; 
Karol  Hubę,  O  zasługach  Mikołaja  Kopernika  w  astronomii,  czytana  na 
posiedzeniu  Towarzystwa  Naukowego  krakowskiego  w  r.  1834,  zamiesz- 
czono w  Rocznikach  tegoż  Towarzystwa  z  r.  1841 ;  L.  Chodźko,  La  Polo- 
gne  pittoresąue  (1839—40);  Szyrma,  Copernicus  and  his  native  country2) 
(Londyn,  1846);  Dominik  Szulc,  Życie  Kopernika  (Warszawa  1855); 
Wertphol,  3)  Nic.  Copernicus  (Konstancy a,  1822);  Czyński,  Kopernik  et 
ses  travaux  (Paryż  1846);  F.  Arago,  Eloge  de  Copernic;  E.  F.  Apelt, 
Die  Reformation  der  Sternkunde  (Jena,  1852).  Zastanówmy  się  teraz  nad 
określeniem  stanowiska  Kopernika  w  nauce  i  wykazaniem  jakie  są  mianowi- 
cie jego  w  tym  względzie  zasługi  Jak  pogłoski  o  czwartej  części  świata  po- 
przedziły odkrycie  Kolumba,  tak  też  i  przeczucie  w  starożytności  ruchu  ziemi 
poprzedziło  Kopernika,  o  czem  sam  wspomina  w  przemowie  do  Pawła 
III,  w  następujących  wyrazach :  „Gdy  się  nad  niepewnością  podań  uczo- 
nych w  tłumaczeniu  ciał  niebieskich  długo  zastanawiałem,  bolało  mnie, 
2e  uczeni  tak  pilnie  zgłębiając  drobne  rzeczy  ziemskie,  nie  dostrzegli 
stałej  zasady  w  wspaniałej  budowie  świata,  który  dla  nas  ów  najlepszy 
i  najdoskonalszy  Budownik  stworzył.  To  było  mi  powodem,  żem  przed- 
sięwziął dzieła  wszystkich  uczonych,  które  pod  ręką  mieć  mogłem,  od- 
czytać i  w  nich  szukać,  czy  który  z  nich  kiedy  nie  wspomniał  o  innych, 
jak  dotąd  utrzymują  biegach  ciał  niebieskich.  Jakoż  rzeczywiście  doczy- 
tałem się  najprzód  w  Cyceronie,  że  Nicetas  mniemał  że  się  ziemia  obraca. 
Potem  znalazłem  także  w  Plutarchu,'  że  niektórzy  uczeni  byli  tego  sa- 
mego zdania."  Tutaj  Kopernik  przytacza  dosłownie  wyrazy  tego  autora 
greckiego,  że  ziemia  obraca  się  około  ognia  środkowego  (to  jest  słońca 
jako  ogniska  świata).  Wreszcie  najznakomitsi  Pitagorejczycy,  jak  Archy- 
tas  z  Tarentu,  Heraklides  P.ontyjski,  Ekfantus  i  inni  tegoż  samego  nau- 
czali, utrzymując,  że  ziemia  nie  jest  nieruchoma  w  środku  świata,  że  się 
porusza  po  kole  i  daleką  jest  od  tego,  aby  zająć  miała  pierwsze  miejsce 

1)  Rażąca  nieuwaga  autora  artykułu,  gdyż  do  Bernarda  Wapowskiego  jeden  tylko 
jedyny  jest  list  Kopernika. 

2)  W  oryginale  nie  country  ale  land. 

3)  Pewno  omyłka  druku,  czytaó  należy  WestphaJ. 


Digitized  by 


Google 


296 


pomiędzy  ciałami  niebieskietói.  Utrzymują,  że  Pitagoras  zaczerpnął  t£ 
naukę  od  Egipcyan.  Timeusz  Lokrejski  był  jeszcze  dokładniejszym  od 
innych  Pitagorejczyków,  nazywając  pięć  planet  organami  czasu  i  doctafte, 
że  nie  można  uważać  ziemi  jako  nieruchomą,  lecz  obracającą  się  około 
siebie  i  poruszającą  w  przestrzeni.  Plutarch  przytacza,  że  Platon,  który 
nauczał,  iż  ziemia  jest  nieruchoma,  zmienił  zdanie  ku  końcowi  życia,  obja- 
wiając żal,  że  nie  umieścił  słońca  w  środku  świata.  Arystarch  z  Samos 
na  trzy  wieki!  przed  nar.  J.  Ch.  napisał  dzieło,  w  którem  bronił  biegu 
ziemi  przeciwko  uczonym  zdania  tego  nie  podzielającym.  W  dziele  tern 
które  nas  niedoszło,  naucza,  że  słońce  jest  nieruchome,  a  ziemia  pottk 
sza  się  po  linii  krzywej,  w  której  środku  znajduje  się  słońce,  a  nadto, 
że  ziemia  ulega  ruchowi  obrotowemu.  U  Rzymian  nauka  Arystaitha 
uległa  zmianie;  Witruwijusz  przyjmąje,  że  Merkury  i  Wenus  obracają  się 
około  słońca,  a  słońce  razem  z  niemi  około  ziemi,  która  jest  nieruchoma. 
Makrobijusz  trzyma  się  prawie  tej  samej  myśli;  Marcyanus  Capella  po- 
wtarza także,  że  Merkury  i  Wenus  nie  poruszają  się  około  ziemi  lecz 
około  słońca.  Cycero  i  Seneka  przyjmują  z  Arystotelesem  i  stoikami 
że  ziemia  stoi  nieruchomo  w  środku  świata.  Jednak  Seneka  naukę  tę 
poddawał  w  wątpliwość,  wyrażając  się,  iż  należałoby  zbadać,  czyli  świat  się 
obraca  ą  ziemia  jest  nieruchoma,  czyli  też  ziemia  się  obraca  a  świat  jest 
bezczynnym.  Pomijając  mniej  lub  więcej  dziwaczne  wieków  średnich  doktryny, 
zawarte  w  kosmografiach,  poprzestaniemy  na  przytoczeniu  zdania  sławnego 
kardynała  Euza:  „Widoczną  jest  rzeczą,  powiada  książę  kościoła,  że  ta 
ziemia  się  porusza  w  rzeczy  samej  (istam  terram  in  yeritate  moveri),  chociaż 
ten  ruch  pochwycić  możemy  jedynie  przez  pewne  porównanie  ze  stałym 
punktem  nieba  (nisi  per  ąuandam  comparationem  ad  fixum)."  Widocznie 
jest  tutaj  mowa  o  ruchu  postępowym  ziemi,  skutkiem  którego  wydaje  się 
jakoby  słońce  w  ciągu  roku  przebiegało  wszystkie  znaki  zodyaku.  Wszystkie 
te  pojęcia,  które  dzisiaj  po  większej  części  weszły  do  nauki,  w  owych  cza- 
sach przyjmowane  były  z  niedowierzaniem;  twórcy  ich  wygłaszali  je  z  bojai- 
nią  szczęśliwi,  jeżeli  nie  doznawszy  ważniejszych  przykrości,  nazwani  zostali 
przez  współczesnych  głupcami.  Sława  więc  Kopernika  pochodzi  z  wydobycia 
z  zapomnienia  myśli  popartej  świadectwem  zdrowego  rozsądku  i  zapło- 
dnienia jej  siłą  geniuszu.  Dwojaki  ruch  ziemi  w  prawdziwem  znaczeniu 
wyrazu  jest  pomysłem  Greków  wznowionym.  Ptolemeusz  wiedział  o  tej 
teoryi  i  poświęca  jej  cały  rozdział  w  dziele  swojem,  lecz  nie  dla  dowie- 
dzenia jej  prawdziwości  i  rozwinięcia,  ale  dla  zbicia*  Do  czasów  Ko- 
pernika Almagesta,  dzieło  Ptolemeusza,  było  ewangelią  astronomów, 
wszystkie  znakomitości  naukowe  ślepo  w  to  wierzyły,  że  ziemia  jest  nie- 
ruchoma. Utrzymywać  inaczej,  znaczyło  ściągać  na  sisbie  szyderstwa 
całego  świata.    Łatwo  wyobtajfó  sobie,  jakiej  potrteb*  było  mtf  umysłu, 


Digitized  by 


Google 


*97 


aby  się  othfraźyć  na  podniesienie  myśli,  wyśmiewanej  przez  wszystkich. 
Potrzeba  było  na  to  geniuszu  Kopernika,  któryby  podjąwszy  myśl  o  ru- 
chu ziemi,  potrafił  ją  usprawiedliwić  w  oczach  niewierzących.  Kopernik 
kładzie  wyraźnie  pytanie  o  biegu  ziemi  w  następujących  wyrazach:  „Każda 
dostrzegana  zmiana  w  położeniu  ciała  następuje  albo  w  skutek  ruchu 
ciała  uważanego,  albo  ruchu  postrzegacza,  albo  przynajmniej  od  nierównej 
zmiany  obydwóch,  gdyż  między  ciałami  jednostajnie  w  tymże  kierunku 
bieg  odbywającemt ,  niedostrzegalny  zmiany  między  przedmiotem  uważa- 
nym a  dostrzegaczem.  Ziemia  jest  stanowiskiem,  z  którego  ów  bieg  uwa- 
żamy i  który  się  oczom  naszym  przedstawia.  Jeżeli  więc  jaki  bieg  ziemi 
przyznamy,  bieg  ten  we  wszystkich  ciałach  zewnątrz  niej  położonych  oka- 
zać się  powinien,  lecz  w  kierunku  przeciwnym,  jak  gdyby  te  ciała  około 
niej  się  przesuwały,  co  też  właśnie  przed  innemi  pokazuje  obrót  dzienny 
nieba.  Ruch  ten  zdaje  się  całe  niebo  unosić,  wyjąwszy  ziemię  i  ciała 
około  niej  będące.  Jeżeli  zaś  przyjmiemy,  że  niebo  żadnego  udziału 
niema  w  tym  biegu,  ale  ziemia  obraca  się  od  zachodu  na  wschód,  tak 
iż  nam  się  wydawać  będzie,  jakoby  słońce,  księżyc  i  gwiazdy  wschodziły 
i  zachodziły,  i  jeżeli  nad  tern  gruntownie  się  zastanowimy,  poznamy,  że 
tak  jest  rzeczywiście.  A  gdy  niebo  obejmuje  i  chowa  w  sobie  wszystko 
i  jest  powszechnym  składem  wszech  rzeczy,  nie  łatwo  można  przyjąć, 
dlaczegoby  rzecz  obejmująca  a  nie  objęta,  ruchowi  podlegać  miała.14 
(O  obrotach  ciał  niebieskich,  księga  I,  rozdział  V).  Przytaczając  dowody 
służące  do  poparcia  takiego  sposobu  widzenia  rzeczy,  Kopernik  szczególną 
zwraca  uwagę  na  nicość  ziemi  w  porównaniu  z  ogromem  nieba,  w  wyra- 
zach: „Ziemia  lubo  tak  ogromna,  żadnego  niema  porównania  z  wielkością 
nieba,  co  można  z  tego  poznać,  że  koła  poziome  (od  Greków  horyzon- 
tami nazwane)  przecinają  kulę  nieba  na  dwie  równe  części,  coby  miejsca 
nie  miało,  gdyby  wielkość  ziemi  w  porównaniu  z  niebem  albo  z  oddaleniem 
jej  od  środka  świata  była  znaczna,  koło  bowiem  dzielące  kulę  na  dwie 
równe  części,   przechodzi  przez  jej  środek  i  jest  największem  z  kół  na 

niej   nakreślonych Jednak  według  porównania  zmysłowego,  ziemia 

do  nieba  jest  jak  punkt  do  kuli,  jak  rzecz  skończona  do  nieskończenie 
wielkiej  i  nic  innego  nie  zdaje  się  przedstawiać.  Jednakże  z  tego  nie 
wypływa,  ażeby  ziemia  miała  w  środku  świata  spoczywać.  Owszem,  bar- 
dziejby  nas  to  dziwiło,  gdyby  raczej  taki  ogrom  nieba  miał  obrót  kończyć 
w  24  godzinach,  nie  zaś  mała  odrobina,  jaką  jest  ziemia"  (tamże,  księga  6). 
Zatrzymanie  się  i  cofanie  planet  wyższych  (Marsa ,  Jowisza ,  Saturna), 
uważane  z  ziemi  wziętej  za  środek  świata,  musiały  być  dla  starożytnych 
zadziwiąjącemi  zjawiskami;  teorya  epicyklów  Ptolemeusza  panowała  aż  do 
Kopernika,  który  w  rozdziale  III  księgi  V  takie  podaje  objaśnienie  tego 
Zjjawiska;  „Dwie  są  przyczyny,  dla  których  równy  bieg  planety  zmiennym 


Digitized  by 


Google 


298 


nam  się  pokazuje:  jedną  z  tych  jest  bieg  ziemi,  a  drugą  bieg  własnej 
planety."  W  rzeczy  samej  zjawiska  te,  które  bardzo  niepokoiły  astro- 
nomów przed  Kopernikiem,  tłómaczą  się  nierównością  biegów  planet. 
Prędkość ,  z  jaką  planeta  krąży  po  drodze  swojej ,  tem  jest  większa,  im 
planeta  bliższą  jest  słońca;  ziemia  więc  porusza  się  prędzej  od  Marsa, 
Mars  prędzej  jak  Jowisz,  Jowisz  znowu  prędzej  jak  Saturn.  Stąd  na- 
stępujący widok  dla  spostrzegacza  znajdującego  się  na  ziemi:  w  początku 
każda  z  tych  planet  podczas  większej  połowy  trwania  jej  biegu  rocznego 
postępuje  od  zachodu  na  wschód,  co  nazywa  się  biegiem  prostym;  lecz 
nim  dojdzie  do  opozycji,  bieg  jej  się  opóźnia  i  w  końcu  ustaje,  to  jest 
chwilą  zatrzymania  się;  po  niejakim  czasie  planeta  znowu  się  posuwa 
w  kierunku  przeciwnym,  to  jest  od  wschodu  ku  zachodowi  (to  się  nazywa 
cofaniem);  planeta  porusza  się  aż  do  opozycyi;  nieco  później  zatrzymuje 
się  i  znowu  wchodzi  w  bieg  prosty  od  zachodu  na  wschód.  Wystawiwszy 
graficznie  to  zjawisko,  otrzymają  się  gatunki  epicykloid,  tworzących  około 
każdej  opozycyi  rodzaj  węzła,  którego  dwa  ramiona  oznaczają  dwa  za- 
trzymania się.  Pomiędzy  temi  to  dwoma  zatrzymaniami  się,  planeta  od- 
niesiona do  płaszczyzny  gwiazd  stałych  zdaje  się  cofać,  chociaż  w  rzeczy 
samej  nie  przestaje  poruszać  się  od  zachodu  ku  wschodowi;  gdyż  powta- 
rzamy, zjawisko  zatrzymania  się  i  cofania  jest  tylko  złudzeniem,  którego 
przyczyną  jest  ciągła  zmiana  miejsca  dostrzegacza.  To  złudzenie,  które 
omamiło  najświatlejsze  umysły,  dało  początek  najniedorzeczniejszym  teoryom 
będącym  przez  czas  bardzo  długi  zawadą  dla  postępu  nauki.  Kopernik  od 
razu  wprowadził  rzeczywistość  na  miejsce  złudzenia  i  tem  zjednał  sobie 
największe  prawo  do  sławy.  Raz  wszedłszy  na  drogę  prawdy,  wszystko 
da  się  wyjaśnić  i  poniekąd  odgadnąć;  aby  się  o  tem  przekonać,  dość  jest 
odczytać  z  pomiędzy  innych  9  rozdział  księgi  I  wzmiankowanego  dzieła, 
gdzie  znajdujemy:  „Ja  sądzę,  że  ciążenie  nie  jest  czem  innem,  tylko  pe- 
wną dążnością  przyrodzoną,  nadaną  cząstkom  ciał  od  Boskiej  Opatrzności, 
sprawczyni  wszystkiego,  aby  te  do  jedności  i  całości  zmierzały  i  łączyły 
się  z  sobą  w  postać  kuli.  Można  sądzić,  że  słońce,  księżyc  i  inne  pla- 
nety obdarzone  są  tą  własnością,  aby  skutkiem  jej  utrzymał)'  się  w  tej 
kulistości,  w  jakiej  się  przedstawiają,  a  pomimo  to  jednak  w  różny  sposób 
odbywają  swe  biegi.u  Prawa  przyciągania  są  jedynie  matematycznem 
rozwinięciem  tej  wielkiej  myśli.  Lecz  nie  jednemu  człowiekowi  jest  danem 
odkrycie  wszystkich  prawd  wielkich;  na  to  ludzkość  po  wszystkie  wieki 
się  składa.  Kopernik  mylił  się  podobnie  jak  starożytni,  przyjmując,  że 
planety  odbywają  biegi  po  okręgach  kół  i  dla  wytłómaczenia  niektórych 
nierówności  ich  ruchów,  uciekł  się  do  nieco  zmienionej  teoryi  mimośro- 
dów  i  epicyklów.  W  XVI  wieku  mechanika  jako  nauka  jeszcze  nie 
istniała,  ten  brak  wiadomości  jest  przyczyną,  że  Kopernik  popełnił  błąd 


Digitized  by  VjOOQ16 


299 


wielki,  przyjmując  oprócz  biegu  postępowego  (rocznego)  i  obrotowego 
(dziennego)  ziemi,  jeszcze  ruch  trzeci.  Przekonanym  będąc  z  jednej 
strony,  że  ziemia  w  biegu  swoim  około  słońca  musi  się  tak  poruszać,  że 
różne  położenia  jej  osi  muszą  być  względem  siebie  równoległe,  a  nie- 
wiedząc  z  drugiej  strony,  albo  przyjmując  za  niemożebne,  ażeby  obieg 
kuli  około  pewnego  środka  był  zupełnie  niezależnym  od  ruchu  jej  obro- 
towego około  osi,  wymyślił  dla  objaśnienia  zmian  pór  roku  i  ruchu 
dziennego  jeszcze  ruch  trzeci,  mocą  którego  przywracała  się  ciągle  równo- 
egłość  osi  ziemskiej.  Pomimo  niedokładności  nieodłącznych  od  dzieł 
człowieka,  Kopernika  należy  uważać  za  mistrza  tych  wielkich  ludzi  którzy 
stworzyli  prawdziwą  astronomią.  Kopernik  wydał  Keplera,  a  Kepler 
Newtona. 


Ic 


Digitized  by 


Google 


tÓWKO  i  KOPERNIKU 


T 

JEGO  SYSTEMIE 


LACHA.   Z   LACHÓW.1) 


zkoła  planetarna  Ptolemeusza,  jego  nastrój  i  układ  wszechświata  gwia- 
zdowego, przez  długie  wieki  obłąkiwały  badania  najgłębszych  astrono- 
micznych, matematycznych  i  filozoficznych  myślicieli.  Oskarżono  twór 
Boży  o  brak  ładu  i  składu,  planu  i  celu,  zgody  jedności  i  spójni,  tak, 
iż  jeden  z  królów  owego  czasu,  Alfons  kastylijski,  poważył  się  raz  wy- 
rzec: „Gdyby  Bóg  mnie  się  zapytał  o  radę,  kiedy  świat  swój  tworzył* 
podałbym  mu  plan  prostszy  i  rozumniejszy.((  Było  zatem  przeczucie,  błędu 
w  ludzkiem  świata  pojęciu,  ale  system  na  łudzącym  a  codziennie  powta- 
rzającym się  pozorze  oparty,  musiał  być  uporczywie  broniony  i  tamował 
moźebność  przeczucia  i  pojęcia  rzeczywistych  praw  tworu. 

Pierwszy  Kopernik,  odtrącił  ludzkie  blużnierstwo  i  zamiast  przy- 
pisywać niedołężność  Stworzycielowi  świata,  on  ludzkie  badania  o  układzie 
jego  uznał  za  błędne.  Kopernik  pierwszy  poczuł  i  pojął,  że  Bóg  nie  mógł 
stworzyć  dzieła  bezładnego,  bezzgodnego  i  niespójnego,  a  to  jego  widze- 
nie Boga  w  tworze  ożywiało  jego  odwagę  do  dalszych  poszukiwań,  kie- 
rowało jego  natchnieniami  i  pomysłami  i  dozwoliło  mu  wreszcie  widzieć 
jasno  w  pośród  ciemności,  odkryć  tam  ład  i  porządek  gdzie  dla  wszyst- 
kich była  otchłań  i  chaos.  „Rzecz  dziwna,  pisze  on  w  dziele  swojem: 
De  revolutionibus  Orbium  coelestium,  Bóg  tak  wielki  w  swym  tworze, 

1)  Artykuł  ten  napisany  przez  Leona  Zienkowicza  pod  pseudonimem  Łacha  z  Ła- 
chów zamieszczony  był  w  Tygodniku  IUustrowanym  Warszawskim,  Tom  XI  No.  299 
z  1SG5  roku. 


Digitized  by 


Google 


302 


a  ludzie  tak  go  widzą  maluczko.  Bóg  tak  istny,  umny  i  jasny  w  ukła- 
dzie świata  swego,  a  ludzie  tak  go  widzą  mylnie,  głupio  i  ciemnie.  O  nie! 
niet  Naszej  ludzkiej  nieudolności  nie  kładźmy  na  karb  Boga!  Naszą 
głupotą,  ślepotą  i  małością  nie  bluźnijmy  Boskiej  mądrości,  światłości 
i  wielkości !  Bóg  wiedział  jak  świat  sprawić  i  pewnie  sprawił  go  dobrze, 
tylko  my  spraw  jego  nie  rozumiemy,  lub  ich  rozumieć  nie  chcemy." 

W  takich  zarysach  przedstawiała  się  Kopernikowi  budowa  staro- 
żytnych układu  świata,  którą  on  odrzucając  i  rozburzając,  pokrzepiał  się 
w  swych  trudach  ożywiającemi  słowy:  „Szukajcie  a  znajdziecie!  Niema 
nic  tak  ukrytego,  żeby  znalezionym  być  nie  mogło,  i  niema  nic  tak 
ciemnego,  żeby  stać  się  jasnem  nie  mogło I . . . ." 

Słowa  te  prorocze  nowej  nauki  ziściły  się  w  badaniach  Kopernika, 
bo  kiedy  szkoła  starożytna  maluczką  naszą  ziemię  miała  za  największy 
twór  Boga,  i  naokoło  niej  wszystkim  innym  światom  niebieskim  kręcić 
się  kazała,  Kopernik  w  pokorze  swego  ducha,  w  swem  pojęciu  nieskoń- 
czonej i  nieokreślonej  wielkości  Boga,  zatoczył  ziemię  w  około  milionkroć 
większego  od  niej  słońca,  ażeby  z  tern  słońcem  pospołu,  dalej  się  w  nie- 
skończoność posuwała. 

Odtąd  twór  Boży  nie  jest  już  dziełem  bez  ładu  i  bez  składa,  bez 
wszechzgody,  wszecłyedności  i  wszechłączności.  Odtąd  wszystko  na  ziemi 
i  wszystko  poza  ziemią,  idzie  stale  i  rządnie;  wszystko:  czas,  przestrzeń, 
liczby  są  obliczone  z  najzupełniejszą  ścisłością,  wszystko  w  szczególności 
i  wszystko  w  ogólności  stanowi  jedno  dzieło  Boże,  dzieło  wielkie,  dzieło 
godne  wielkości  Stwórcy  swego. 

Dzisiaj  po  latach  mnogich,  kiedy  prawda  po  raz  pierwszy  przez 
Kopernika  objawiona,  stała  się  wiarą  powszechną,  kiedy  szereg  wszech- 
stronnych ,  kilkowiekowych  doświadczeń  podniósł  ją  do  znaczenia  nieza- 
przeczonych matematycznych  pewników,  do  prawd  tak  jasnych  jak 
samo  słońce,  około  którego  on  ziemi  toczyć  się  kazał,  dziwnemi  zda- 
wać się  mogą  te  szyderstwa,  po  twarze,  prześladowania,  klątwy  i  potę- 
pienia, których  objawiciel  takiej  prawdy  stał  się  ofiarą.  Ale  to  zwykła 
nagroda  wszystkich  myślicieli  głębokich,  wszystkich  serc  wielkich,  co 
z  ślepotą,  uprzedzeniem  i  zabobonem  ośmielają  się  walczyć.  Kopernik 
mąż  pobożny,  mąż  po  Bożemu  rzeczy  Boże  widzący,  znosił  spokojnie 
zniewagi  wieku  swego  i  od  wyroku  spółczesnych  odwołał  się  do  sądu 
potomności,  pewny,  że  światło,  którem  Bóg  go  oświecił,  prędzej  czy 
później  przedrzeć  się  do  niej  musi.  I  nie  zawiódł  się  w  spodziewaniu 
swojem ,  skoro  Galileusz  w  kilkadziesiąt  lat  potem,  zastosowawszy  swój 
teleskop  do  badań  świata  gwiazdowego  i  patrząc  na  to  oczami,  co  Koper- 
nik przeczuciem  odgadywał:  „O  Koperniku,  zawołał  w  uniesieniu,  z  jakąż 
to  radością  patrzałbyś  na  te  światy,  które  naocznie  potwierdzają  widze- 
nia duszy  twojej  I . . . u 


Digitized  by 


Google 


303 

Żywot  Kopernika  zanadto  jest  znany,  zwłaszcza  od  czasu  ogłoszenia 
szacownego  dzieła  Adryana  Krzyżanowskiego,  żebyśmy  go  tutaj  w  całości 
przywodzić  mieli;  poprzestaniemy  więc  na  przytoczeuiu  kilku  wybitniej- 
szych epok  z  życia  jego. 

Dziad  Mikołaja  Kopernika,  przybywszy  z*  Czech  do  Polski,  osiadł 
w  Krakowie  1396  r.  i  posiadał  w  nim  nieruchomą,  kamieniczną  i  grun- 
towną własność. 

Jeden  z  jego  synów  urodzonych  i  wychowanych  w  Krakowie,  udał 
się  do  Torunia,  był  tam  piekarzem  oraz  radcą  miejskim  i  ożenił  się 
tamże  1464  roku  z  Barbarą  Weselrodówną,  siostrą  Łukasza  Weselroda 
biskupa  Warmińskiego,  po  której  wziął  dom  w  posagu,  dotąd  istniejący 
przy  ulicy  św.  Anny  w  Toruniu. 

W  tym  to  domu  1473  r.  12  Lutego  o  4  po  południu  narodził  się 
Mikołaj  Kopernik. 

Ojciec  posłał  go  na  nauki  do  Krakowa,  do  rodzinnego  swego  mia- 
sta, gdzie  młodzieniec,  okazujący  niesłychane  do  nauk  zdolności,  kształcił 
się  pod  przewodnictwem  sławnego  profesora  i  astronoma  Wojciecha 
z  Brudzewa. 

Po  czterech  latach  nauk  w  akademii  Krakowskiej,  powrócił  do  To- 
runia, ale  tylko  dla  odwiedzenia  rodziców,  i  wkrótce  w  tymże  1496  r., 
a  23  roku  życia  swojego  udał  się  do  Włoch,  do  Padwy,  gdzie  przez  lat 
trzy  słuchał  filozofii  i  medycjny,  a  zarazem  gorliwie  astronomii  się 
oddawał. 

Z  Padwy  przeszedł  do  Bolonii  a  następnie  do  Rzymu  i  1499  roku 
mianowany  został  profesorem  astronomii  w  tamecznej  akademii. 

Roku  1502  wrócił  do  Krakowa,  został  księdzem  i  pozostał  w  nim 
aż  do  1511  roku,  w  którym  przeniósł  się  do  Frauenburga  nad  Wisłą, 
gdzie  prowadził  dalej  wielkie  swoje  dzieło,  rozpoczęte  w  Krakowie:  De 
revolutionibus  orbium  coelestium,  drukowane  po  raz  pierwszy  w  Norym- 
berdze 1543  roku. 

W  przeciągu  tego  czasu  był  reprezentantem  kapituły  warmińskiej 
na  sejm  w  Grudziądzu,  gdzie  przedstawił  i  ogłosił  drukiem  w  Królewcu 
swój  system  monetarny :  Monetae  cudendae  ratio,  przyjęty  i  zaprowadzony 
w  Polsce  dopiero  1562  roku. 

Kopernik  lubił  malarstwo,  i  jeden  ze  swych  portretów  przez  siebie 
malowanych  posłał  astronomowi  szwedzkiemu  Tycho  Brahe,  który  w  za- 
mian przesłał  Kopernikowi  poezyą  swego  układu  na  cześć  jego  napisaną: 
Aethere  sublimi  terram 

Portret  Kopernika  który  tu  podajemy  z  dzieł  Gassendego,  uważa- 
nym jest  za  najwiarogodniejszy  i  zgadza  się  z  przechowującym  się  dotąd 
portretem  jego  w  katedrze  strasburgskiej  w  Alzacyi. 


Digitized  by 


Google 


304 


Umarł  Kopernik  dnia  25  Maja  1543  r.  właśnie  w  chwili  kiedy 
dzieło  jego :  De  revolutionibus  drukowało  się  w  Norymberdze. 

Pochowany  w  kościele  frauenburgskim,  z  tym  na  skromnym  kamie- 
niu napisem: 

Non  parem  Paulo  gratiam  reąuiro, 
Veniam  Petri  neque  posco,  sed  quam 
In  crucis  ligno  dederas  latroni, 

Sedulus  oro. 

(Nie  żądam  łaski  przyznanej  Pawłowi  ni  Piotrowi,  błagam  tylko 

o  zlitowanie,  którego  nie  odmówiłeś  łotrowi  przywiązanemu  do  krzyża). 

We  30  lat  po  śmierci  Kopernika,   Marcin  Kromer,   dziejopisarz 

polski,   powołany  na  biskupstwo   warmińskie,   dawny  kamień   zastąpił 

marmurowym,  na  którym  położył  napis: 

D.  O.  M. 

R.  D.  Nicolao  Copernico 

Toruniensi 

Artium  et  Medicinae 

Doctori, 

Canonico  Varmiensi 

Praestanti   Astrologo 

Instauratori, 
Martinus  Cromerus 
Episcopus  Varmiensis 
Honoris  et  ad  Posteritatem 
Memoriae  causa  posuit 
MDLXXI. 
(W  imię  Boga  wszechmogącego:  Mikołajowi  Kopernikowi,  Toruń - 
czykowi  sztuk  i  medycyny  doktorowi,  kanonikowi  warmińskiemu,  dosko- 
nałemu astrologii  badaczowi,  Marcin  Kromer,  biskup  warmiński,  ku  czci 
i  ku  pamiątce  potomności,  położył  1571  roku). 

Obok  tego  kamienia,   na  ścianie  przyległego  muru,  znajduje  się 
mchem,  ziołami  i  krzewami  przykryty  napis  następujący: 

Hic  postus  est 

Copernicus 

Satis  dixi 

Terram  movere 

Stare    credidit  sol 

Narra  hoc  viator 

Caeteris 

et  ignosce. 


Digitized  by  VjOOQlC 


305 


(Tu  złożony  jest  Kopernik.  Dosyć  rzekłem.    Ziemię  poruszył,  wie- 
rzyć, że  słońce  stoi  nauczył.  Opowiadaj  to  przechodniu  innym  i  sam  znaj). 
O  pół  mili  od  Frauenburga,  położonego  na  górze,   płynie  rzeczka 
Banda,  z  której  Kopernik  wodę  do  niego  sprowadził,  a  gdzie  dotąd  na 
rozwalinach  tego  wodociągu  historycznego  przechowuje  się  napis: 
Hinc  patiuntur  aquae  sursum  properare  coactae, 
Ne  careat  sitiens  incola  montis  ope. 
Quod  natura  negat,  tribuit  Copernicus  arte, 
Unum,  prae  cunctis,  fama  loąuatur  opus. 
(Tutaj  wody  podbite,  zmuszone  zostały  płynąć  na  wysokości,   aby 
tam  ich  mieszkańców  gasiły  pragnienie.    Czego  odmówiła  przyroda,  tego 
sztuką  dokonał  Kopernik.  Ten  czyn  jedyny,  obok  innych,  rozgłosi  sławę  jego). 
Szczątki  zwłok  Kopernika  odszukano  za  staraniem  Tadeusza  Czac- 
kiego,  według  sprawozdania  jego  z  dnia  12  Sierpnia  1802  r.,  w  jednej 
części    pozostawione     zostały   w  kościele     frauenburgskim   w   Warmii, 
a  w  dwóch  drugich  przesłane  do  Puław  i  do  Warszawy. 

Pomnik  Kopernika,  na  naszej  rycinie  przedstawiony,  jest  dłuta 
Thorwaldsena,  a  wzniesionym  został,  jak  wiadomo,  w  Warszawie  na  Kra- 
kowskiem Przedmieściu,  5  Maja  1829  roku. 


JSop$rnikijana  t.  II  20 

.Google 


Digitized  by ' 


Digitized  by  VjOOQ16 


MIKOŁAJ  KOPERNIK 


LESŁAWA    ŁUKASZEWICZA.1) 


atematyka  i  Astronomia  w  XV  i  XVI  wieku  stały  najwyżej  w  aka- 
demii Krakowskiej  i  ona  była  głównem  w  Europie  nauk  matematycznych 
siedliskiem,  stąd  poszło,  że  nauka  astronomii  i  matematyki  bardziej 
w  kwitnącym  była  stanie  w  Polsce,  niżeli  we  Włoszech,  jak  dowodzą 
liczne  pisma  o  poprawie  kalendarza  i  świadectwo  Jerzego  Joachima  Re- 
tika,  który  wyznaje,  że  we  Włoszech  u  najsławniejszych  matematyków 
niczego  się  nie  nauczył,  że  dopiero  u  Kopernika  miał  sposobność  obe- 
znania się  z  szlachetnym  kunsztem  astronomii,  gdzie  tyle  rzeczy  poznał,  że 
na  ich  wypracowanie,  dopełnienie  i  uporządkowanie  siły  jednego  nie  wy- 
starczyłyby człowieka.  (Ephemerides  novae  ad  A.  1551). 

Kiedyśmy  mieli  tylu  biegłych  matematyków  i  trafnych  badaczów 
przyrodzenia,  dla  czego  nie  były  uprawiane  z  większym  zapałem?  Odpo- 
wiedź na  to  zdaje  się  leżeć  w  głębi  narodowego  charakteru.  Że  mieliśmy 
dobrych  matematyków  i  fizyków,  to  dowodzi,  że  umysł  polski  jest  ścisły, 
logiczny,  że  oko  Polaka  było  trafne,  że  myśl  jego  mogła  się  zatapiać 
w  najgłębsze  tajemnice  nauk  ścisłych.  Że  znowu  nie  dosyć  uprawiano 
u  nas  matematyczne  i  fizyczne  umiejętności,  to  dowodzi,  że  nauki  te  są 
za  zimne,  zanadto  rachunkowe  na  umysł  polski,  bardziej  ognisty,  skłonny 
raczej  do  poezyi.  Ten  co  się  rzucał  z  małą  garstką  na  dziesięć  razy 
silniejsze  wojska:  nie  smakował  snadź  w  zimnej  rachubie  i  wierzył,  że 
duchem  nie  liczbą  dają  się  dokonywać  cudowne  rzeczy.  Polak  z  zami- 
łowaniem patrzał  na  naturę,  kochał  swoje  pola,  wgórza  i  lasy,  ale  wolał 
tę  miłość  przyrodzenia  wydać  w  formie  poetycznej  sielanki,  lub  pieśni, 

1)  Wyjątek  z  piśmiennictwa  Polskiego  Lesława  Łukaszewicza,  Poznań  1856,  wyda- 
nie Scie  itr.  210  do  217. 


Digitized  by 


Google 


308 


niż  w  rachunkowo  naukowych  studyach.  Słodki  mu  był  dym,  słodkie 
powietrze  ojczyste,  ale  wolał  wylewać  krew  za  nie  w  bojach,  niż  swój 
dym  i  swoje  powietrze  rozkładać  na  chemiczne  pierwiastki.  Życie  pra- 
ktyczne, obozowe,  sejmowe,  religijne,  mogło  u  nas  stworzyć  poezyę,  mo- 
gło wykształcić  wymowę,  mogło  natchnąć  zamiłowaniem  historyi,  mogło 
zaostrzyć  umysły  ku  dociekaniu  zawiłości  teologicznych,  ale  nie  mogło  wyro- 
bić strony  zimnego  rachunku,  nie  mogło  usposobić  do  nauk  ścisłych  potrze- 
biyących  spokoju  i  wolnych  myśli.  Słowem  zanadto  byliśmy  pełni  czynu, 
aby  się  u  nas  ogólnie  przyjęły  rzeczy  głębokiego  rozmysłu  i  ścisłej  ra- 
chuby. Bóg  wszelako  nie  upośledził  nas  zdolnością  do  ścisłych  i  rozu- 
mowanych nauk.  Od  nauk  czysto  matematycznych  do  przyrodzonych 
przejściem  jest  piękna  i  wzniosła  nauka  astronomii.  W  Polsce  wielki 
geniusz  dał  tej  nauce  wysokie  rozwinienie,  całkowitą  reformę  i  na  wieki 
niecofhiony  postęp.  Gdy  z  uczuciem  części  i  chluby  narodowej  mamy 
mówić  o  Koperniku,  rzućmy  okiem  na  stan  astronomii  u  starożytnych, 
potem  na  stanowisko  tej  nauki  w  Polsce,  naostatek  na  wielkie  odkrycia 
astronomiczne  Mikołaja  Kopernika. 

Trudno,  aby  człowiek  codziennie  poglądający  w  niebiosa,  codziennie 
rozrzewniany  widokiem  ciał  niebieskich,  nie  skierował  ku  nim  badawczego 
umysłu,  nie  zapragnął  wyśledzić  biegu  i  obrotów,  gwiazd,  słońca  i  księ- 
życa. Astronomia  przeto  od  najstarszych  dni  świata  miała  już  swoich 
zwolenników.  Gwiazdy  wskazywały  drogę  żeglarzom,  gwiazda,  Bóg  wie 
skąd,  z  dalekiego  wschodu  przywiodła  mędrców  do  kolebki  Chrystusa,  ba- 
danie gwiazd  było  już  przedmiotem  nauki  u  Fenicyan,  Chaldejczyków, 
Indyan,  Egipcyan.  Tam  już  pod  pięknem  niebem,  nauka  astronomiczna 
miała  swe  rozwinięcie,  tam  wzrok  człowieka  wsparła  szkłem  pomocniczem, 
a  umysł  jego  rachunkiem.  Grecy,  jak  Euklides,  Heraklides,  Nicetas, 
Archimedes,  Hipparch  z  Bytynii,  uprawiali  szczęśliwie  astronomiczną 
naukę,  ponazywali  gwiaz  !y,  dociekli  mniej  więcej  ściśle  ich  wielkości  i  od- 
ległości od  słońca  i  ziemi.  Luźne  postrzeżenia  swoich  przedmiotów  zlał 
w  jedno  i  uporządkował  w  pewną  całość  astronom  Alexandryjdd  Klau- 
diusz Ptolemeusz,  ale  obrawszy  ziemię  za  środkowy  punkt  swoich  obser- 
wacyi,  przypuścił  ich  nieruchomym  środkiem  całego  słonecznego  świata. 
W  drugim  kręgu  według  Ptolemeusza  toczy  się  jako  osobny  planeta 
księżyc,  dalej  idą  Merkuryusz,  Wenus,  Słońce,  Mars,  Jowisz  i  Saturnus, 
a  tam  rozciąga  się  niebo  gwiazd  już  niedostępne  dla  naukowych  postrzeżeó* 
Systemat  Ptolemeusza  przyjęła  cała  Europa  za  niewzruszoną  zasadę,  zie- 
mia była  nieruchomą,  a  cały  świat  słoneczny,  krążył  w  około  niej  jako 
swojego  środka. 

Jaka  siła?  jakie  prawo  natury  kazałoby  tym  bryłom  o  tysiąc  raiy 
większym   od   ziemi,   krążyć  w  około   drobniejszego   planety?  jaki  pjd 


Digitized  by 


Google 


309 


zdoła  dźwignąć  gwiazdę  słońca  do  dziennego  obrotu  około  ziemi,  która 
w  porównaniu  ze  słonecznym  ogromem  jest  zaledwie  drobną  bryłką? 
Łatwo  było  uczynić  te  zarzuty,  ale  rozwiązać  je,  i  dojść  prawdziwego 
porządku  w  mądrej  budowie  świata,  nie  łatwo  było;  wybrany  tylko  mógł 
to  powiedzieć,  zgadnąć  sercem,  wyrachować  umysłem.  Opatrzność  po- 
wołała naszego  rodaka  aby  był  tym  wybranym. 

Roku  1473  na  dniu  19  Lutego,  dawniej  w  Tarnowie  później  Toruniu 
mieście  polskiem  urodził  się  Mikołaj  Kopernik  syn  Mikołaja  Krakowianina 
i  Barbary  Wasselrodowej.  Po  odbyciu  pierwszych  nauk  w  rodzinnem  mieście 
i  śmierci  ojca,  wuj  jego  Łukasz  Wasselrode  biskup  Warmiński  wysłał  go 
do  Krakowa  dla  dalszego  kształcenia  się  w  naukach.  W  tej  chwili  to  jest 
w  roku  1492  rektorem  akademii  Krakowskiej  był  Maciej  z  Kobylina, 
a  Wojciech  z  Brudzewa  autor  elementarnej  wtenczas  książki  o  teoryi 
planet,  wykładał  astronomią.  Czem  była  ta  nauka  w  chwili  przybycia 
Kopernika  do  Krakowa?  opowiedzmy. 

Mistrz  Jan  z  Głogowa,  mozolił  się  nad  wykładem  książki  o  sferze 
Jana  de  Sacrobosco,  Michał  z  Wrocławia,  łamał  głowę  nad  tem  jaki 
planeta  najwyraźniej  wpływa  na  zdrowie  ludzkie?  kiedy  według  prze- 
powiedni gwiazd  najlepiej  jest  brać  lekarstwa?  słowem  nad  baśniami 
które  o  umyśle  ludzkim  opłakane  dałyby  wyobrażenia.  Marcin  z  Olkusza 
i  Maciej  z  Miechowa  fundowali  katedry  dla  Astrologów,  którzy  poważnie 
na  druku  z  gwiazd  przepowiadali  zarazy,  pożary,  choroby,  słowem  szczę- 
ścia i  nieszczęścia.  Święta  nauka  zeszła  na  stopień  poziomego  kuglarstwa 
która  tem  smutniej  świadczy  o  obałamuceniu  umysłu  ludzkiego,  że  sami 
kuglarze  wierzyli  swoim  przepowiedniom. 

Nie  wiele  może  wyższy  od  swojego  czasu,  ale  przecież  niepokalany 
astrologią  Wojciech  z  Brudzewa  pracował  ściśle  nad  matematycznym 
rachunkiem,  zgłębiał  dawne  astronomiczne  systemata,  pisał  o  składzie 
astrolabu  i  wykładał  czystą  naukę  chciwym  wiadomości  uczniom:  jak 
Jakób  z  Kobylina,  Bernard  Wapowski,  Mateusz  z  Szamotuł  i  Mikołaj 
Kopernik.  Ten  ostatni  pod  okiem  Brudzewskiego,  kształcił  się  w  naukach 
matematycznych,  w  medycynie  i  malarstwie  a  raczej  w  sztuce  rysowniczej, 
która  tak  mu  miała  być  potrzebną  w  jego  wielkim  zawodzie.  W  r.  1496 
udaje  się  do  Bononii,  gdzie  jako  świadek  i  pomocnik  w  obserwacyach 
astronomicznych  pracował  pod  Dominikiem  Marya  z  Ferrary.  Będąc 
w  Padwie  na  akademii  zapisał  się  w  oddzielny  poczet  uczniów  Polaków 
(album  polonornm)  jako  Polak,  i  tu  otrzymał  dwa  wieńce  naukowej  na- 
grody, za  medycynę  i  filozofią.  Sława  jego  rozchodząca  się  we  Włoszech, 
zjednała  mu  w  Rzymie  r.  1500  katedrę  matematyki,  którą  z  chwałą 
imienia  polskiego  sprawował.  W  roku  1502  wrócił  Kopernik  do  Kra- 
kowa.   Nie  zajął  się  praktyką  lekarską,  nie  objął  po  Wojciechu  z  Bru- 


Digitized  by 


Google 


310 


dzewa  osieroconej  katedry  astronomicznej ,  choć  w  roku  1504  w  liczbie 
akademików  jest  zapisany,  ale  obrał  cichy  stan  duchowny,  aby  mógł  roz- 
myślać i  dokonać  dzieła  naukowej  reformy  i  jako  kapłan  r.  1509  przy 
bywa  do  Warmii  do  wuja  biskupa  i  roku  następnego  kanonikiem  frauen- 
burskim  zostaje.  Harmonia  i  jedność  to  były  dary  umysłu  Kopernika. 
Widząc  harmonię  i  prostotę  we  wszystkich  szczegółach  Bożego  świata* 
dziwił  się  mędrzec,  dla  czego  nie  widzi  tej  harmonii  w  ogólnej  świata 
budowie?  Dla  czego  ziemia  ma  być  wyjątkiem  w  systemacie  świata? 
dla  czego  sama  jedna  ma  pozostać  nieruchomą,  gdy  inne  planety  prze- 
biegają przestrzeń?  Dla  czego  nie  będąc  ciałem  ani  większem,  ani  świetniej- 
szem,  ma  zajmować  środek  wszechświata?  Ziemia  planeta  niczem  nie  różna 
od  innych  planet,  musi  koniecznie  być  podciągniętą  pod  ogólne  prawa 
planetarne.  A  cóż  będzie  środkowym  punktem  wszechświata?  Kopernik 
myśl  swoją  przeniósł  i  osadził  na  słońcu  i  jako  ciało  największe  i  naj- 
świetniejsze ze  wszystkich  ciał  niebieskich,  nie  wahał  się  przypuścić  środ- 
kowym punktem  wszechświata.  To  była  myśl  zrazu  rzucona  w  sposób 
hypotezy,  myśl  której  następnie  dowiódł  ścisłym  matematycznym  ra- 
chunkiem. 

Oto  zarys  systematu  Kopernika. 

Słońce  zajmuje  środek  planetarnego  świata,  jestto  ciało  nieruchome, 
około  140,000  razy  większe  od  ziemi.  Obrót  roczny  jaki  zdaje  się,  że 
słońce  w  około  ziemi  odbywa,  jest  skutkiem  rocznego  obrotu  ziemi. 
W  około  słońca  krążą  następne  nieruchome  planety: 

1)  Merkuryusz  mały  i  zbliżony  do  słońca  planeta,  przebiega  swoją 
roczną  drogę  w  dniach  87  i  23  godzinach. 

2)  Wenus ,  planeta  jasny,  który  się  ukazuje  wnet  przed  wschodem 
i  wnet  po  zachodzie  słońca  obraca  się  w  około  swojej  osi  w  23  godzinach 
i  22  minut.  Na  obrót  roczny  w  około  słońca  potrzebuje  dni  224,  godzin  17. 

3)  Ziemia,  planeta  okrągły,  odbywający  swą  drogę  około  słońca 
w  365  dniach  5  godzinach  i  48  minutach,  obraca  się  około  swej  osi 
w  23  godzinach  i  56  minutach,  towarzyszy  ziemi  mniejszy  od  niej  księżyc 
i  nie  jest  osobnym  jak  mniemali  starożytni  planelą,  lecz  tylko  satelitem 
ziemi. 

4)  Mars,  krąży  w  około  słońca  w  321  dniach  i  22  godzinach, 
a  około  swej  osi  w  godzinach  24  i  39  minutach. 

5)  Jowisz,  planeta  jasny  i  znakomitej  wielkości,  obraca  się  w  około 
słońca  co  lat  11  dni  315  a  około  swej  osi  w  9  godzinach  56  minutach. 
Planeta  Jowisz  ma  4  księżyce  tej  samej  natury  co  księżyc  ziemski. 

6)  Saturn  obiega  słońce  w  29  latach  160  dniach  a  obrót  jego  około 
swej  osi  nie  jest  wiadomy.  W  atmosferze  Saturna  krąży  5  księżyców 
tęj  samej  natury  co  ziemski,  oraz  tego  planetę  otacza  świetny  pierścień. 


Digitized  by  VjOOQ16 


311 


Wszystkie  planety  i  ich  księżyce  nie  mają  swego  światła,  lecz  świecą 
światłem  od  bitem  od  słońca. 

Oto  jak  w  prosty,  a  razem  najściślej  dokładny  sposób,  wytłumaczył 
Kopernik  mądre  dzieło  Boże,  budowę  światów.  Ileż  radości  uczuł  za 
Icażdą  chwilę,  kiedy  matematycznym  rachunkiem  sprowadził  swoją  wielką 
hypotezę.  Ile  czułby  radości,  gdyby  żyjąc  do  dni  naszych  widział  jak 
codziennie  przy  udoskonalonym  rachunku  i  narzędziach  sprawdzają  i  po- 
dziwiają trafność  jego  natchnionej  myśli. 

Raz  przypuściwszy  ruch  ziemi  Kopernik  zwalił  już  całą  astronomią 
starożytnych,  skreślił  nowy  plan  świata  i  wytłumaczył  ruch  ciał  niebie- 
skich. Co  tu  potrzeba  było  obserwacyi  i  obrachunków.  W  r.  1511  obser- 
wował zaćmienie  księżyca,  w  1512  r.  wskazał  położenie  Marsa,  we  dwa 
lata  później  określił  stanowisko  Saturna  i  t  d.  Za  pomocą  długich 
i  żelaznych  studyów,  korzystając  zresztą  z  pomocy  swoich  krakowskich 
przyjaciół  po  23  leciech  pracy  w  r.  1530  ukończył  swoje  wielkie  dzieło 
o  obrotach  światów  niebieskich  (Dć  orbium  coelestium  revolutionibus)  ale 
nie  ufający  sobie  odłożył  drukowanie  swego  dzieła  do  czasów  późniejszych, 
bo  wolał  raczej  zasięgać  zdania  mędrców  współczesnych,  niż  wystawić 
się  na  pośmiewisko  tłuszczy. 

Ale  wieść  o  wielkich  odkryciach  Kopernika  rozbiegła  się  po  Europie. 
W  Rzymie  proszono  go  o  tablice  długości  roku  potrzebne  do  reformy 
kalendarza.  Erazm  Reinhold,  kardynał  Mikołaj  Schomberg,  Jerzy  Retikus, 
Tideman  Giziusz  i  wszyscy  co  znakomitsi  w  Europie,  umieli  ocenić  wielką 
myśl  naszego  rodaka.  Lecz  w  opiniach  współczesnych,  grube  pojęcia 
gminu  i  dziksze  jeszcze  przesądy  fanatyzmu  stanowiły  tamę  do  zwalczenia, 
której  Kopernik  nie  śmiał  przebijać.  Jednym  myśl  o  obrocie  ziemi 
dostarczyła  wątku  do  dowcipnych  żarcików;  drudzy  z  roztwartą  gębą, 
a  wielkiemi  oczami  dziwili  się,  jak  można  nastawać  na  powagę  Ptoleme- 
usza i  starożytnych,  bo  przypomnijmy,  że  był  to  czas  ślepej  wiary  w  po- 
wagę Aristotelesa,  inni  nakoniec  przerażeni  reformą  Lutra  nie  wahali  się 
ogłosić  pracę  Kopernika  za  bluźnierczy  wymysł  szatana,  aby  podkopać 
pismo  święte;  znaleźli  bowiem  werset,  któiy  się  zdawał  podpierać  teoryę 
nieruchomości  ziemi  i  obrotu  słońca.  Przytaczamy  to  miejsce  z  biblii : 
„Wtedy  Jozue  rzekł  do  Pana,  w  dzień  kiedy  wydał  Araorejczyków  w  ręce 
synów  Izraela,  i  rzekł  w  ich  obecności:  słońce  wstrzymaj  się  nad  Gabaon, 
księżycu  nie  posuwaj  się  ku  Ajolon.  A  słońce  i  księżyc  wstrzymały  się, 
aż  lud  się  pomścił  na  nieprzyjaciołach." 

Tak  różnorodne  były  zdania  o  pracy  Kopernika  lecz  mędrzec  praco- 
wał dalej.  Nakoniec  znaglony  prośbami  przyjaciół,  Kopernik  przyłożył 
ostateczną  rękę  do  swojego  rękopismu,  umieścił  na  czele  list  dedykacyjny 
Uo  Pawła  III  papieża  i  przesłał  swe  dzieło  Jerzemu  Retikus  z  prośba 


Digitized  by 


Google 


312 


aby  się  zajął  drukowaniem.  Umarł  roku  1543  dnia  1  Czerwca,  leżąc  na 
śmiertelnem  łożu  ledwie  co  wyszłe  dzieło  swoje  w  Norymberdze  oglądał. 

Uczony  świat  cenił  Kopernika,  schylił  przed  nim  głowę.  My  nie 
w  stanie  będąc  wyczerpać  przedmiot,  nie  będziemy  mówić  ile  to  dzieło 
wywołało  uwielbień,  prześladowań,  dowcipów,  ile  roznieciło  namiętności, 
aż  nakoniec  przyjęło  je  powszechnie.  Niepotrzebnem  także  jest  silić  się 
dzisiaj  na  dowody,  że  Kopernik  był  Polakiem.  Boleć  tylko  przychodzi, 
że  nam  chciano  wydrzeć  chlubę  liczenia  Kopernika  vr  liczbie  polskich 
obywateli. 

Jan  Baranowski  dyrektor  obserwatoryum  warszawskiego,  przełożył 
z  języka  łacińskiego  na  polski,  dzieło  Kopernika  de  revolutionibus  or- 
bium  Coelestium  i  wyszło  z  druku  w  okazałem  wydaniu  w  Warszawie  1856- 

Mikołaj  Kopernik  napisał  także  Trigonometryą:  De  lateribus  et 
angulis  triangulorunj,  tum  plauorum  rectilineorum  tum  sphaericonim. 
Yittembergiae  1542. 


Digitized  by  VjOOQ16 


HiKOlli 


^opernik  Mikołaj  za  pomocą  długich  i  żelaznych  studyów  po  23  leciech 
mozolnej  pracy  wydał  wiekopomne  dzieło  pod  tytułem:  „De  orbium  coe- 
lestium  revolutionibus,"  przed  którym  uczony  świat  schylił  głowę.  — 
Widząc  harmonię  i  prostotę  we  wszystkich  szczegółach  bożego  świata, 
dziwił  się  Kopernik,  dla  czego  nie  widzi  tej  harmonii  w  ogólnej  świata 
budowie.  „Dla  czego  ziemia  ma  być  wyjątkiem  w  systemacie  świata, 
dla  czego  sama  jedna  ma  pozostać  nieruchomą,  gdy  inne  planety  prze- 
biegają przestrzeń;  dla  czego  nie  będąc  ciałem  ani  większem,  ani  świe- 
tniejszem,  ma  zajmować  środek  wszechświata.  Ziemia  niczem  nie  różna 
od  innych  planet,  musi  koniecznie  być  podciągniętą  pod  ogólne  prawa  piane* 
tarne.  A  cóż  będzie  środkowym  punktem  wszechświata  ?"  Kopernik  myśl 
swoją  przeniósł  i  osadził  na  słońcu  i  jako  ciało  największe,  najświetniejsze 
ze  wszystkich  ciał  niebieskich,  nie  wahał  się  przypuścić  środkowym  punktem 
wszechświata.  To  była  myśl  rzucona  zrazu  w  sposób  hypotezy,  myśl, 
której  następnie  dowiódł  ścisłym  matematycznym  rachunkiem.  Chcąc 
odkryć  i  pokazać  dzieło  natury,  naprzód  był  surowym  sędzią  tego,  czego 
się  nauczył.  „Wystawmy  sobie  (mówi  Kopernik)  członki  ciała  ludzkiego 
rozrzucone,  pochodzące  od  osób  różnego  kształtu,  urody  i  wielkości; 
gdyby  kto  pozbierawszy  te  tak  różnorodne  części,  do  siebie  źle  przysta- 
jące, w  proporCyi  niezgodne,  w  stosunku  nieforemne,  uwziął  się  połączyć 
je  razem  i  złożyć,  wystawiłby  raczej  poczwarę,  niźli  postać  szykowną 
człowieka.  Taką  budową  wydała  mi  się  w  ścisłem  roztrząśnieniu  dawna 
nauka  astronomii.  Widziałem  w  tłumaczeniu  biegów  niebieskich  mnie- 
mania  naciągane  do  jednych  wypadków,  odmienne  lub  odrzucane  w  dru- 
gich; tam  wiklące  porządek  rzeczy,  tu  mieszające  pojęcie,  a  nigdy  prawie 
niedogadzające   przekonaniu;  w  dziełach  zaś  natury  więcej   okaztgące 


1)  Wyjątek  z  „His  tory  i    Literatury    Polskiej**   L.   I.  Rycbarskiego.    Kraków    1868. 
Tom  I  itr.  250—254. 


Digitized  by 


Google 


su 


dziwactwa  i  zamieszania,  niż  szyku  i  porządku.  Cóż  wypadało  sądzić 
o  całym  tym  gmachu,  okrytym  chmurą  ciemności  i  chwiejących  się  pod 
ciężarem  zarzutów  i  trudności?  Oto  że  cały  fundament  na  którym 
osiadł,  musi  być  nieugodzouy,  słaby  i  fałszywy."  To  surowe  o  nauce 
Ptolemeusza  zdanie,  mające  dziś  za  sobą  całą  moc  ściśle  dowiedziouej 
pewności,  powiedziane  na  początku  XVI  wieku  przed  Papieżem,,  wysta- 
wia nam  w  Koperniku  człowieka  który  natchnięty  mocą  przekonania 
wynosi  się  pierwszy  nad  powagę  czternastu  wieków,  nad  uprzedzenia 
uporczywe  i  powszechne  uczonych,  wreszcie  nad  pozorne  zmysłów  świa- 
dectwo i  w  rzeczach,  dociekaniu  ludzkiemu  zostawionych,  oddaje  cześć 
prawdziwie  mężną  ale  przystojną  odwagą.  Wyćwiczony  przez  nauki  ma- 
tematyczne w  sztuce  gruntownego,  czystego  i  porządnego  myślenia,  któ- 
rego wzorem  były  i  będą  zawsze  pisma  geometrów  dawnych,  wniósł  ten 
wielki  człowiek  w  naukę  astronomii  tę  głęboką  i  skupioną  uwagę,  tę 
skrzętną  i  surową  ścisłość  w  równaniu,  wiązaniu  i  dowodzeniu  myśli; 
a  nie  mogąc  zaspokoić  swego  przekonania  tem,  co  się  w  oczach  innych 
wydawało  pewnością,  odważył  się  wnijść  w  źródło  wątpliwości  i  sądzić 
mniemania  ludzkie,  równając  je  z  widowiskiem  biegów  niebieskich. 
Trafność  w  myśleniu  i  stosowaniu,  utrzymanie  pewnej  wagi  między  usługą 
zmysłów  i  władzą  rozumowania,  uśpienie  miłości  własnej  przez  wygóro- 
waną miłość  prawdy,  —  te  są  wielkie  i  rzadkie  przymioty,  które  dopro- 
wadziły Kopernika  do  okrycia  porządku  świata  i  które  on  w  jego  wyło- 
żeniu za  prawidło  myślenia  potomności  zostawił :  ,.Źe  słońce  jest  gwiazdą 
nieruchomą,  otoczoną  szeregiem  planet  około  niego  krążących,  których 
jest  i  środkiem  biegu  i  pochodnią  oświecającą;  że  oprócz  planet  głównych, 
są  planety  drugiego  rzędu,  czyli  księżyce,  naprzód  około  swjch  planet, 
a  potem  wraz  z  niemi  około  słońca  bieżące ;  że  ziemia  jest  planetą  głó- 
wnym, bieg  trojaki  mającym;  że  wszystkie  widowiska  biegu  dziennego 
i  rocznego,  wszystkie  pory  roku  i  z  nich  wypadające  odmiany  w  świetle 
i  powietrzu],  są  rzetelnemi  skutkami  biegu  ziemi  wirowego  około  swej 
osi  i  peryodycznego  około  słońca;  że  wszystkie  biegi  gwiazd  stałych 
są  tylko  złudzeniem  oka  naszego  a  prawdziwym  wypadkiem  biegu 
ziemi;  że  nakoniec  w  biegu  wszystkich  planet,  tak  pierwszego  jak 
i  drugiego  rzędu  zachodzą  dwojakie  skutki,  bacznego  rozróżniania 
wymagające,  to  jest:  jedne,  które  pochodzą  od  biegu  ziemi,  drugie  które 
wypadają  z  ich  własnego  około  słońca  obrotu.,w  —  Te  yą  niewzruszone 
i  wierne  w  fizyce  niebieskiej  prawdy,  które  Kopernik  pierwszy  światu 
objawił  i  wyłuszczył  w  swem  nieśraiertelnem  dziele:  „O  obrotach  ciał 
niebieskich."  Jakież  miał  do  tego  z  prac  i  dzieł  starożytnych  pomoce? 
co  w  tych  myślach  jest  prawdziwym  jego  tworem,  co  zaś  dziełem  jego 
poprzedników'?  Na  to  zapytanie  ani  historya  astronomii  ani  najsurowsza 


Digitized  by 


Google 


315 


krytyka  wierniej  i  dokładniej  nie  odpowiada  jak  sam  Kopernik.  Każdy 
prawie  rozdział  jego  książki  jest  i  wierną  historyą  i  razem  dowodem 
zdań  i  myśli  w  nim  zawartych.  Wielki  ten  człowiek,  w  każdym  kroku 
sądząc  swych  poprzedników,  albo  rozwija  i  utwierdza  ich  myśli,  albo  je 
prostuje;  albo  swoje  na  miejsce  tamtych  kładzie  i  przytacza.  Ani  praw 
własności,  które  ma  do  swych  wynalazków  żadnem  przywłaszczeniem,  ani 
swej  chwały  żadną  nie  skaził  próżnością.  Wylany  na  dobro  prawdy 
i  nauki,  stał  się  tym  wszystkim  drobnym  poruszeniom  niedostępny ;  i  dla 
tego,  aby  z  nauką  tak  śmiałą  oswoić  uprzedzone  umysły,  stara  się  pra- 
wie odjąć  jej  postać  nowości,  a  przytaczając  to  wszystko,  cokolwiek  sta- 
rożytność o  biegu  ziemi  pisała,  ledwo  się  nie  zdaje  swoich  pierworod- 
nych wypierać  myśli.  Wszedłszy  atoli  w  bezstronne  i  ścisłe  roztrząśnienie 
jego  nauki,  okazuje  się,  że  układ  świata,  przez  Kopernika  wytłumaczony 
nie  jest  nauką  ze  szczątków  starożytności  wydobytą,  jak  sądzą  niektórzy, 
ale  jest  cały  jego  dziełem  i  stworzeniem.  —  Różnorodne  były  zdania 
o  pracy  Kopernika,  lecz  mędrzec  pracował  dalej.  Nakoniec  znaglony 
prośbami  przyjaciół,  przyłożył  ostateczną  rękę  do  swojego  rękopismu, 
umieścił  na  czele  list  dedykacyjny  do  Pawła  III  papieża,  i  przesłał  swe 
dzieło  Jerzemu  Retykowi  z  prośbą,  aby  się  zajął  drukowauiem.  Leżąc 
na  śmiertelnem  łożu  ledwie  co  wyszłe  dzieło  swoje  w  Norymbergu  oglą- 
dał. —  My  nie  będąc  w  stanie  wyczerpać  przedmiotu,  nie  będziein  mó- 
wić, ile  to  dzieło  wywołało  uwielbień,  prześladowań,  dowcipów,  ile  roz- 
nieciło namiętności,  aż  nakoniec  przyjęto  je  powszechnie.  —  Prócz  tego 
napisał  także  Kopernik  trygonometryę  pod  ty t :  „De  lateribus  et  angulis 
triangulorum,  tum  planorum  rectilineorum  tum  sphaericorum.11 

Urodził  się  r.  1473  w  Toruniu.  Odesłany  na  nauki  do  Akademii 
Krakowskiej  i  w  rejestr  jej  uczniów  zapisany  r.  1492,  czerpał  w  tej  jedy- 
nej podówczas  polskiej  szkole  przez  pięć  lat  wiadomości  literatury  grec- 
kiej, łacińskiej  i  nauk  matematycznych.  Tym  trojakim  rodzajem  nauk 
słynęła  natedy  w  Europie  szkoła  krakowska.  Jakób  z  Kobylina,  Mikołaj 
Szadek,  Marcin  z  Olkusza,  sławni  później  matematyki  profesorowie,  byli 
współkolegami  Kopernika,  wszyscy  zaś  w  matematyce  i  w  astronomii 
uczniami  Wojciecha  z  Brudzewa;  a  kiedy  za  naleganiem  księcia  kardy- 
nała Fryderyka  Jagiellończyka,  Brudzewski  wyjechał  do  Litwy  na  urząd 
sekretarza  przy  księciu  litewskim  Aleksandrze,  Kopernik  przeniósł  się  r. 
1497  do  Bononii,  gdzie  pod  astronomem  Dominikiem  Marya  z  Ferrary 
(jak  świadczy  Retykus),  nie  jako  uczeń,  ale  jako  świadek  i  pomocnik  nad 
obserwacyami  gwiazd  pracował.  Wyjechał  więc  z  Ojczyzny  swojej  Ko- 
pernik już  opatrzony  w  wiadomości  astronomii  i  matematyki,  któremi  tak 
słynął  we  Włoszech,  iż  w  27  roku  wieku  swego,  ucząc  publicznie  mate- 
matyki w  Rzymie,   liczne  zgromadzenia   słuchaczów  na  swoje  wykłady 


Digitized  by 


Google 


316 


ściągał.  Tam  w  ciągu  swego  nauczycielstwa,  nie  zaniedbując  obserwacji 
gwiazd,  uważał  zaćmienie  księżyca  r.  1500.  Wracając  z  Włoch  do  Polski 
w  Padwie  popisywał  się  z  swego  w  anatomii  postępku  i  stopień  doktora 
medycyny  otrzymał;  tamże  zapisał  się  jako  Polak  do  Albumu  Polaków 
studiujących  w  akademii  Padewskiej.  Roku  1504  wrócił  do  Krakowa 
i  chciał  tutaj  pozostać  przy  akademii,  ale  go  wuj  Łukasz  Watzelrod  biskup 
warmiński,  odwołał,  dawszy  mu  kanonję  we  Frauenburgu,  gdzie  Kopernik 
trudnił  się  spostrzeżeniami  astronomicznemi  a  prócz  togo  jako  biegły 
w  sztuce  lekarskiej,  był  przyjacielem  i  dobroczyńcą  ubóstwa.  Po  zgonie 
wuja  swojego,  był  administratorem  biskupstwa  warmińskiego.  Od  Leona  X 
papieża  miał  zlecone,  by  oznaczył  z  pewnością  istotny  pierwiastek  ra- 
chuby cywilnej  i  astronomicznej,  a  gdy  za  Grzegorza  XIII  zmiana  kalen- 
darza do  skutku  przyszła,  w  bulli  papiczkiej  wyraźnie  imię  Kopernika 
wspomniane  było.  —  Niepotrzebnem  jest  silić  się  dzisiaj  na  dowody,  że 
Kopernik  jest  Polakiem.  Boleć  tylko  przychodzi,  iż  nam  Niemcy  chcieli 
wydrzeć  chlubę  liczenia  Kopernika  w  liczbie  polskich  obywateli.  Umarł 
24  Maja  1543  r. 

Wydaumictwo.  Dzieło  jego  astronomiczne  wyszło  pierwszy  raz 
w  Norymbergu  r.  1543,  ostatni  raz  staraniem  Jana  Baranowskiego,  dyrek- 
tora obserwatoryum  wraz  z  przekładem  polskim  przez  tegoż  uskutecz- 
nionym w  Warszawie  roku  1856.  —  Matematyczne  w  Wittembergu  r.  1542. 


Digitized  by 


Google 


MIKIMi  I0FIKI1K. 


1) 


dziekolwiek  ludzie,  wyszedłszy  z  pierwotnego  stanu  dzikości,  zaczynają 
więcej  zwracać  uwagi  na  zjawiska  otaczającej  je  przyrody,  wszędzie  jednym 
z  pierwszych  przedmiotów,  który  się  ich  umysłowi  nasuwa,  jest  jedno- 
stajnie powtarzający  się  obrót  ciał  niebieskich.  Powodując  się  wyłącznie 
wr.  żeniami  zmysłowemi,  ludy  na  najniższym  stopniu  oświaty  uważają 
pozorny  wschód  i  zachód  słońca,  księżyca  i  gwiazd,  równie  jak  pozorną 
nieruchomość  ziemi  za  rzeczywistość.  Nawet  przy  wyższym  stanie  oświaty 
mniemanie  to  jest  wyłącznie  panującem.  W  Grecyi  starożytnej  Plato 
i  Arystoteles  nie  wątpili  o  tem,  że  ziemia  jest  właściwym  i  jedynym  świa- 
tem i  że  jest  nieruchomą,  a  słońce,  księżyc  i  gwiazdy,  są  tylko  dodatkiem 
istniejącym  dla  pożytku  ziemi,  około  której  krążą. 

Grecki  astronom  Aristarch  ze  Samos  powziął  był  wprawdzie  myśl 
o  prawdziwym  stosunku  ziemi  do  słońca,  jak  się  to  okaziye  z  następu- 
jącego jego  wyrzeczenia:  „Ziemia  obraca  się  około  swej  osi  i  oraz  w  po- 
chyłem kole  około  słońca;  koło  to  ma  się  do  odległości  stałych,  tak  jak 
środek,  i  z  tego  powodu  nie  możemy  ruchu  ziemi  na  gwiazdach  spo- 
str/edz ;"  lecz  nie  zdołał  zdania  swego  udowodnić.  Wypowiedzeniem  tem 
oburzył  przeciw  sobie  kapłanów  i  został  oskarżonym  o  bluźnierstwo  prze- 
ciw bogom,  przez  zakłócenie  spokoju  (Vesty)  ziemi  i  Larów. 

Hipparch  z  Nicei  starał  się  wytłumaczyć  zjawiska  obiegu  ciał  nie- 
bieskich, jednakże  pomimo  wielkich  zasług  jakie  około  astronomii  położył, 
niedoprowadził  do  utworzenia  właściwego  układu  słonecznego. 

Klaudiusz  Ptolemeusz  z  Aleksandryi  był  pierwszym,  który  oparłszy  się 
na  spostrzeżeniach  Hipparcha  i  swych  własnych,  ułożył  system  słoneczny. 

Według  tego  systemu  ziemia  nieruchoma  zajmuje  środek  świata, 

1)  Rzecz  ta  o  Koperniku  napisana  przez  Ludwika  Wierzejskiego,  drukowana  była 
w  Strzesze  Lwowskiej  Rychtera  rok  1869  zeszyt  4,  str.  108—111,  do  artykułu  dołączony 
był  drzeworyt  wyobrażający  Kopernika  z  lunetą  wpatrującego  się  w  niebo,  portret  wzięty 
z  v.  izerunku  nie  Kopernika  ale  StOflera. 


Digitized  by 


Google 


318 


a  ogólna  wszystkie  ciała  niebieskie  obejmująca  sfera,  zwana  primum  mo- 
bile, oprowadza  te  ciała  w  przeciągu  24  godzin  około  ziemi.  Oprócz  tego 
znajdują  się  jeszcze  osobne  sfery,  w  których  pojedyncze  planety  się  po- 
ruszają. Słońce  i  księżyc  krążą  w  okręgach  odśrodkowych,  dlatego  też 
ich  obrót  nie  wydaje  się  jednostajnie  szybkim,  a  ich  wielkość  pozorna 
jest  zmienną.  —  Planety  według  tego  systemu  krążą  w  epicyklach  około 
ziemi,  zkąd  wynika,  iż  obrót  tychże  wydaje  się  to  postępowym,  to  wste- 
cznym, lub  też  zdają  się  one  czasem  stać  na  jednem  miejscu. 

Później  system  Ptolemeusza,  został  o  tyle  zmieniouym,  iż  twier- 
dzono, że  Merkury  i  Wenus  nie  krążą  bezpośrednio  około  ziemi,  lecz 
jako  trabanty  słońca. 

System  Ptolemeusza  utrzymał  się  przez  cały  ciąg  średnich  wieków. 
Dopiero  w  1300  lat  po  Ptolemeuszu,  powołany  został  rodak  nasz  Mikołaj 
Kopernik  do  obalenia  tego  systemu  i  do  wykazania  mieszkańcom  ziemi 
prawdziwego  stosunku  tejże  do  reszty  wszechświata.  Kopernik  powziął 
przekonanie,  że  zawiły  system  Ptolemeusza  w  żaden  sposób  nie  wystarcza 
do  wytłumaczenia  wszystkich  zjawisk,  jakie  nam  ciała  niebieskie  pod 
względem  swych  obrotów  przedstawiają,  i  że  ustawy  przyrody  muszą  być 
o  wiele  pojedyńczszemi  niż  to  do  swego  czasu  twierdzono.  Oznaczył  więc 
słoiicu  miejsce  we  środku  systemu  planetarnego,  a  planetom,  do  których 
także  ziemię  policzył,  wykreślił  koleje  w  postaci  okręgów  odśrodkowych 
około  słońca.  Tylko  dli  księżyca  zatrzymał  obieg  przez  Ptolemeusza 
oznaczony.  —  Zamiast  hipotetycznego  primum  mobile  przypuścił  obrót 
ziemi  około  osi,  przez  co  codzienny  wschód  i  zachód  ciał  niebieskich 
bardzo  pojedynczym  sposobem  wytłumaczył. 

Mikołaj  Kopernik  urodzony  19  Lutego  1473  w  Toruniu,  okazywał 
już  w  pierwszej  młodości  wielkie  zamiłowanie  do  umiejętności  przyrodni- 
czych, a  szczególnie  do  astronomii.  W  roku  1491  uczył  się  na  wszech- 
nicy krakowskiej  filozofii  i  medycyny  i  słuchał  oprócz  tego  wykładów 
astronomicznych  Brudzewskiego.  W  dwudziestym  trzecim  roku  życia 
swego,  po  otrzymaniu  w  Krakowie  godności  doktora  filozofii,  udał  się  do 
Bolonii,  gdzie  na  wykłady  znakomitego  astronoma  Dominika  Maria  uczę- 
szczał. Ztamtąd  poszedł  do  Rzymu  i  tam  od  roku  1499  wykładał  sam 
astronomią.  Wróciwszy  do  ojczyzny  wstąpił  do  stanu  duchownego  i  otrzy- 
mał w  roku  1512,  za  pośrednictwem  wuja  swego  Watzelroda  kanonję 
przy  kapitule  w  Frauenburgu.  Tu  mógł  się  swobodnie  oddać  ulubionej 
swej  nauce  astronomii.  W  roku  1530  ukończył  wielkie  swoje  dzieło. 
„De  revolutionibus  orbium  coelestium,"  lecz  zachowywał  takowe  w  ręko- 
piśmie  robiąc  jeszcze  niektóre  poprawki.  Sława  systemu  Kopernika  ro- 
zeszła się  tymczasem  po  całym  ówczesnym  uczonym  świecie,  twórca  onego 
jednak  wstrzymywał  się  jeszcze  ciągle  z  ogłoszeniem  swojego  dzieła. 
Dopiero  po  długoletniem  naleganiu  otrzymał  biskup  z  Chełmna,  Tideman 


Digitized  by 


Google 


319 


Gize,  od  Kopernika  rękopism  z  upoważnieniem  ogłoszenia  go  drukiem.  Tide- 
man  Gize  posłał  takowy  uczniowi  Kopernika,  Jerzemu  Reticus,  profesorowi 
we  Wittembergu,  który  Norymbergę  za  stosowne  miejsce  wydania  dzieła 
uznał  i  zajęcie  się  takowem  profesorowi  Schonerowi  i  Jędrzejowi  Osian- 
drowi  polecił.  Nareszcie  w  roku  1543,  wyszło  z  druku  dzieło,  poświę- 
cone przez  autora  papieżowi  Pawłowi  III,  lecz  Kopernik  był  już  na  łożu 
śraiertelnem,  gdy  mu  pierwszy  egzemplarz  doręczono.  —  Z  widoczną  ucie- 
chą, chociaż  nie  mogąc  już  w  skutek  osłabienia  wyrzec  ani  słowa,  wziął 
księgę  do  ręki,  oglądnął  ją  —  a  w  kilka  dni  potem  zakończył  życie,  24 
Maja  1543  roku.  — 

Ciało  jego  leży  w  katedrze  w  Frauenburgu,  przed  tym  ołtarzem, 
przed  którym  najczęściej  mszę  czytywał.  W  kościele  św.  Anny  w  Kra- 
kowie znajduje  się  pomnik  jego,  wystawiony  w  roku  1823  przez  hr.  Sie- 
rakowskiego z  napisem,  wyjętym  z  księgi  Jozuego  19.  11.  „Sta  sol,  ne 
moveare."  W  roku  1829  stanął  na  cześć  jego,  staraniem  Towarzystwa 
Przyjaciół  Nauk  w  Warszawie,  posąg  pomysłu  Thorwaldsena  a  wykonany 
przez  Gregoriena;  zaś  w  r.  1853  otrzymał  także  pomnik  w  rodzinnem 
swem  mieście  Toruniu. 

Niemcy,  którzy  oprócz  innych  ujemnych  własności  mają  także  i  tę, 
iż  często  przywłaszczają  sobie  znakomitości  obcych  narodów,  uważają 
Kopernika  za  Niemca,  i  ustawili  popiersie  jego  w  Walhalli  około  Regens- 
burga,  opierając  się  na  tem,  że  matka  jego  Barbara  Wasselrode  pocho- 
dziła z  rodziny  niemieckiej.  —  Gdy  jednak  Śniadecki  i  Czyński  dowiedli 
że  rodzina  ojca  jego  nie  pochodziła  z  Niemiec  lecz  z  Czech;  gdy  oprócz 
tego  Kopernik  był  urodzony  w  Polsce,  polskie  otrzymał  wychowanie 
i  ojczystym  językiem  jego  był  język  polski;  gdy  wreszcie  sam  uważał 
się  za  Polaka  i  podpisywał  się  często  „Copernicus  Polonus;"  -  możemy 
śmiało  przyznać  sobie  ten  zaszczyt,  że  wielki  Kopernik  był  naszym 
rodakiem.  — 

System  Kopernika  natrafił  na  wielu  przeciwników  i  wywołał  prze- 
ciw sobie  mnóstwo  zarzutów.  Zarzuty  były  dwojakie;  jedne  były  natury 
umiejętnej,  drugie  teologicznej.  Jednym  z  głównych  przeciwników  Koper- 
nika we  względzie  umiejętnym  był  astronom  Tycho  Brahe.  Zarzuty  jego 
są  następujące:  „Ziemia  —  powiada  Tyho— jest  grubą,  ciężką  i  do  ruchu 
niezręczną  masą;  jakże  może  Kopernik  robić  z  niej  gwiazdę  i  oprowadzać 
ją  w  powietrzu.'4  W  innem  miejscu  mówi  znowu:  „Jeżeli  z  wysokiej 
wieży  lub  masztu  rzucimy  kamień,  to  nie  mógłby  on  u  stóp  tegoż  upaść, 
gdyby  się  ziemia  przez  ten  czas  poruszyła,  lecz  musiałby  spaść  o  tyle 
stóp  ku  zachodowi,  o  ile  się  ziemia  w  tym  czasie  od  zachodu  na  wschód 
około  swej  osi  obróciła."  Oprócz  tego  sądził  Tycho,  że  gdyby  system 
Kr  pernika  był  prawdziwym,  toby  ziemia,  ponieważ  ruch  obrotu  i  ruch 


Digitized  by 


Google 


320 


obiegu  nieodbywają  się  w  tej  samej  równinie,  musiała  mieć  jeszcze  traeci 
ruch,  w  skutek  któregoby  oś  jej  ciągle  to  samo  zachowywała  położenie. 

Dla  wielu  było  także  niepojętem,  jak  to  być  może,  że  przedmioty, 
na  powierzchni  ziemi  znajdujące  się,  pomimo  podwójnego  ruchu  ziemi 
z  tejże  nie  spadną,  i  źc  w  ogóle  ruch  ten  czuć  nam  się  nie  daje.  — 

Zarzut  czyniony  przeciw  systemowi  Kopernika  przez  teologów  opie- 
rał się  na  tym  ustępie  z  księgi  Jozuego,  w  którym  jest  powiedziano,  że 
Jozue  aby  przedłużyć  dzień  potrzebny  do  zwalczenia  Gabaonitów  rzekł: 
,.Słońce  w  Gabaon  zastanów  się,  a  księżyc  w  dolinie  Ajalon.  I  zastanowiło 
się  słońce  a  księżyc  stanął,  aż  się  lud  pomścił  nad  nieprzyjaciółmi  swy* 
mi."  Zaciekłość  fanatyków,  posunęła  się  do  tego  stopnia,  że  sławny  astro- 
nom Galilei,  który  w  pierwszej  połowie  XVII  wieku  oświadczył  się  za 
systemem  Kopernika,  został  za  to  uwięzionym  i  musiał  klęcząc  swe 
„błędy14  odprzysięgać.  Wieść  niesie,  że  powstawszy  uderzył  nogą  o  zie- 
mię i  wyrzekł:  „E  pur  si  muove."  (A  przecież  się  rusza).  Dzieło  Ko- 
pernika umieszczone  zostało  przez  papieża  w  spisie  dzieł  zakazanych, 
i  dopiero  w  r.  1821  zakaz  ten  zniesionym  został. 

Wszystkie  jednak  zarzuty  przeciwko  systemowi  Kopernika  czynione, 
późniejsza  umiejętność  astronomiczna  nietylko,  że  zwycięzko  zwalczyła, 
lecz  nawet  na  tyle  dowodów  prawdziwości  tegoż  systemu  zamieniła.  Gdy 
Kopernik,  za  którego  życia  dało  widy  nie  były  jeszcze  wynalezione,  po- 
wiedział, że  gdyby  Merkury  i  Wenus  mniej  były  oddalonemi  od  ziemi, 
toby  nam  okazywały  takie  same  zmiany  swych  postaci,  jak  księżyc  — 
spostrzegł  Galilei  w  r.  1610  przez  dalowidy,  dwa  lata  przedtem  wynale- 
zione, planetę  Wenus  istotnie  w  tej  samej  postaci,  w  jakiej  ją  nieśmier- 
telny nasz  rodak  kilkadziesiąt  lat  przedtem  okiem  swego  ducha  ujrzał. 
Odkrycie  aberacyi  światła  w  roku  1727  przez  Bradleya,  spłaszczenie  ziemi 
na  biegunach,  rotacja  wszystkich  innych  ciał  niebieskich,  obrót  płaszczy- 
zny oscylacyjnej  wahadła  odkryty  przez  Toucaulta  w  roku  1852,  i  mnó- 
stwo innych  po  śmierci  Kopernika  poczynionych  odkryć,  potwierdziły  naj- 
zupełniej prawdziwość  jego  systemu.  System  ten  jest  jedynie  możebny, 
jest  podstawą  całej  astronomii  i  nie  przedstawia  żadnej  wątpliwości. 

Nieprzyjaciele  oświaty  i  postępu  ludzkości  zaniechali  wreszcie  swoich 
napaści  przeciw  nauce  Kopernika,  zwróciwszy  niecne  swe  usiłowania  prze- 
ciw innym  działom  umiejętności  przyrodniczych;  lecz  równie  jak  system 
Kopernika  pomimo  klątw  i  prześladowań  przecie  uzyskał  powszechne 
uznanie  tak  też  umiejętność  w  ogóle  nie  da  się  sprowadzić  z  właściwej 
drogi  ani  w  rozwoju  postępowym  zatrzymać;  a  chociaż  przeciwnicy  jej 
myślą,  że  ją  wstrzymać  zdołają,  przekonają  się  nareszcie,  że  ona  „prze- 
cież się  rusza. " 


Digitized  by  VjOOQ16 


JUBILEUSZ  URODZIN 

IKOŁAJA  KOPERNIKA 


HIERONIMA    FELDHANOWSKIECtO.') 


^F  dniu  jutrzejszym  upływa  lat  trzysta  dziewięćdziesiąt  osiem,  od  chwili 
urodzin  największego  z  astronomów,  Mikołaja  Kopernika,  którym  się 
słusznie  chlubi  nasz  naród,  a  zatem  i  cały  szczep  słowiański. 

W  dniu  19  Lutego  1873  r.  przypada  czterecbsetna  rocznica  przyjścia 
na  świat  genialnego  człowieka,  o  którym  powiedzieć  można  bez  użycia 
przenośni  poetycznych,  w  istotnem  znaczeniu  wyrazów,  iż  duchem  swoim 
niebios  dosięgnął,  słońca  i  gwiazdy  policzył,  przemierzył  i  oznaczył,  a  ziemi 
naszej  biegi  i  obroty,  dotąd  zaledwie  znane,  odkrył  i  całemu  rodowi 
ludzkiemu  wskazał. 

Potężny  a  nader  bystry  umysł  twórczy,  ubogacony  szeroką  wiedzą 
i  głęboką  nauką,  przy  tern  pracowitość  nadzwyczajna  Mikołaja  Kopernika, 
o  czem  świadczą  owoce  jego  życia,  nieśmiertelne  dzieła  matematyczne, 
astronomiczne  i  inne  pomniejsze,  budzić  muszą  w  każdym,  nawet  mało 
wykształconym  człowieku  cześć  i  uwielbienie;  bo  każdy  duch,  choć  ma- 
luczki, czuje  się  z  wielkiemi  geniuszami  spokrewnionym,  przegląda  się 
w  ich  wielkości  i  świetle,  widzi  w  ich  tryumfie  swoją  własną  chwałę,  tern 
jaśniejszą  i  żywszą,  w  im  bliższych  z  nimi  zostaje  związkach  krwi  i  rodu. 

Otóż  my  jesteśmy  najbliżej  spowinowaceni  z  genialnym  twórcą  no- 
wego obrazu  obrotów  ciał  niebieskich,  na  nas  spływa  najobficiej  jego 


1)  Artykuł  ten  z  dodanemi  dwoma  pięknemi  drzeworytami  drukowany  był  w  Tygo- 
dniku IUostrowanym  Warszawskim  1871  roku  No.  164  i  166  w  tomie  VII  teryi  drogiej. 
Kopemikijana  u  U.  21 


Digitized  by 


Google 


322 


chwała,  dlatego  też  tern  żywiej  i  bliżej  nas  obchodzi  czterechsetna  ro- 
cznica jego  urodzin. 

Myśl  uczczenia  tej  rocznicy  pomnikowem  wydaniem  życiorysu  Miko- 
łaja Kopernika,  albumu  fotograficznego  obejmującego  jego  portrety,  ze 
znanych  obrazów  olejnych,  rycin,  rzeźb,  medali  i  wybiciem  nowego  me- 
dalu na  tę  pamiątkę,  powziął  i  rozszerzył  ksiądz  kanonik  Polkowski; 
on  zebrał  materyały  do  wydać  się  mającego  albumu,  on  cały  plan  obchodu 
tej  uroczystości  obmyślił  i  poznańskiemu  Towarzystwu  Przyjaciół  Nauk 
gotowy  przedłożył,  poruczając  mu  wykonanie. 

Cała  zatem  zasługa  około  mozolnych  i  długich  prac  przygotowawczych 
do  zamierzonych  publikacyj  jubileuszowych,  należy  do  ks.  Polkowskiego, 
co  w  tern  miejscu  z  wdzięcznością  wypowiedzieć  mieliśmy  sobie  za  obo- 
wiązek. Skuteczność  wykonania  tego  przedsięwzięcia,  złożonego  tylko 
pośrednio  w  ręce  Towarzystwa  Przyjaciół  Nauk,  zależy  głównie  od  udziału 
całej  publiczności  i  zapewne  nie  dozna  zawodu;  sądzimy  bowiem,  że 
sprawa  tak  ważna,  nietylko  nasz  naród,  ale  wszystkich  Słowian  obcho- 
dząca, najdowodniej  przekona,  iż  umiemy  czcić  mężów  przynoszących 
nam  zaszczyt  i  chlubę,  żywych  czy  umarłych,  że  znajdzie  się  oddźwięk 
tych  uczuć,  które  myśl  owych  wydawnictw  natchnęły  zacnemu  ks.  Pol- 
kowskiemu a  Towarzystwo  Przyjaciół  Nauk  skłoniły  do  podjęcia  się  wy- 
konania jego  pomysłu. 

Napisanie  biografii  Kopernika,  któraby  nowemi  dowodami  poparła 
jego  pochodzenie  z  krwi  słowiańskiej,  a  mianowicie  polskiej,  jest  dzisiaj 
koniecznem,  juft  dlatego,  że  uczeni  niemieccy  zamierzają  go  ogłosić  sta- 
nowczo swoim  współziomkiem.  Najgorliwszym  i  najwytrwalszym  w  tej 
pracy  jest  dr.  Prowe,  który  już  kilka  napisał  i  ogłosił  artykułów,  dowo- 
dzących niby,  że  Kopernik  był  ciałem  i  duszą  Niemcem;  obecnie  zaś  po- 
dobno obszerniejszą  w  tym  samym  celu  gotuje  pracę,  którą  w  czterech- 
setną  rocznicę  urodzin  nieśmiertelnego  Mikołaja  naszego  wydać  na  świat 
zamierza. 

Za  panem  Prowe  zbierają  i  głoszą  inni  jeszcze  pisarze  niemieccy 
misternie  popodpierane  dowody,  między  tymi  dr.  J.  M.  Watterich,  który 
w  artykule  zamieszczonym  w  czasopiśmie  wydawanem  przez  Towarzystwo 
historyczne  warmińskie,  usiłuje  zbić  dowody  rodowodu  Kopernika,  zebrane 
przez  nieodżałowanej  pamięci  Juliana  Bartoszewicza,  a  ogłoszone  w  mo- 
numentatnem,  roku  1854  w  Warszawie  wydanem  dziele,  obejmująeem 
wszystkie  prace  Mikołaja  Kopernika  z  tłumaczeniem  polakiem  i  z  obszer- 
nym poglądem  na  jego  układ  astronomiczny,  pióra  Jana  Baranowskiego, 
b.  dyrektora  obserwatoryum  astronomicznego  w  Warszawie,  któremu  całe 
wydanie  tego  wspaniałego  dzieła  zawdzięczamy. 

Nie  jest  to  jedyne  na  cześć  Kopernika  w  języku  polskim  wydane, 


Digitized  by 


Google 


323 


ale  najpiękniejsze,  illustrowane  i  najobszerniejsze  dzieło,  które  wszystkim 
co  się  nim  zajmowali,  od  autorów  aż  do  drukarzy  zaszczyt  przynosi. 
W  r.  1803  ogłosił  znakomity  matematyk  i  astronom,  niegdyś  rektor  uni- 
wersytetu wileńskiego,  Jan  Śniadecki,  nasz  blizki  współziomek,  bo  z  Po- 
znańskiego rodem,  sławną  rozprawę  o  zasługach  Mikołaja  Kopernika 
w  matematyce  i  astronomii.  Przełożono  ją  wiernie  na  język  francuzki, 
włoski  i  angielski,  jako  dzieło  naszego  Jana  ze  Żnina,  nie  ujmując  mu 
zasługi;  znalazł  się  jednak  Niemiec,  wówczas  docent  przy  jednym  z  uni- 
wers)tetów,  który  rozprawę  Śniadeckiego  po  większej  części  przetłuma- 
czył, miejscami  poprzerabiał,  a  tam  gdzie  się  nie  trzymał  ściśle  orygi- 
nału, liczne  porobiwszy  błędy,  jako  swoje  własne  wydał  dzieło,  za  co 
uzyskał,  katedrę  profesorską  ze  stałą  pensyą  i  sławę  w  dodatku. 

Już  w  tej  rozprawie  protestuje  czcigodnej  pamięci  Jan  Śniadecki 
przeciw  wcieleniu  Mikołaja  Kopernika  do  Niemiec,  a  inni  uczeni  nasi  po 
dziś  dzień  protestują  daremnie,  chociaż  tak  znamienici  spółziomkowie 
Niemców,  jak  Fryderyk  II  Wielkim  zwany,  w  swoich  dziełach  drukiem 
ogłoszonych  i  Wilhelm  Humboldt,  wówczas  prezez  Towarzystwa  Nauko- 
wego w  Berlinie,  w  liście  do  Warszawskiego  Towarzystwa  Przyjaciół  Nauk 
pisanym  w  roku  1829,  uroczyście  się  zrzekli  prawa  i  zaszczytu  należenia 
do  jednego  z  Mikołajem  Kopernikiem  plemienia. 

Otóż  walka  ta  może  się  przy  nadchodzącym  jubileuszu  stanowczo 
rozstrzygnie,  a  może  i  wieki  przetrwa,  jak  owe  spory  o  system  astrono- 
miczny Kopernika,  mianowicie  twierdzenie,  że  ziemia  obiega  około  słońca, 
przeciw  któremu  napisano  mnóstwo  bardzo  uczonych,  a  przecież  czczych, 
na  kruchych  podstawach  opartych  rozpraw  w  wiekach  XVI,  XVII  i  XVIII. 
Jeszcze  w  r.  1728  wyszło  dzieło  pod  tytułem:  Copernicus  triumphans  etc, 
zwalczające  jego  przeciwników  i  dopiero  w  nowszych  czasach  otrzymały 
teorye  Kopernika  stanowcze  zatwierdzenie,  chociaż  —  wspominamy  to 
jedynie  jako  osobliwość  —  jeszcze  dzisiaj  znalazł  się  jakiś  pastor,  sła- 
wny stąd  Knack,  który  w  stolicy  Prus  publicznie  głosił,  iż  system  Ko- 
pernika jest  wielkim  błędem  astronomicznym,  bo w  piśmie  świętem 

napisano:  stój  słońce!  —  Na  taki  dowód  dał  ktoś  bardzo  trafną  odpo- 
wiedź panu  Knackowi:  Prawda,  Jozue  powiedział:  stój  słońce!  więc  też 
stanęło  i  od  owego  czasu  w  tern  samem  miejscu  stoi;  nigdzie  bowiem 
nie  znajdujemy  w  Piśmie  Św.,  żeby  mu  Jozue  lub  ktokolwiek  inny  kazał 
znów  ruszać  w  niezmierzone  przestrzenie;  a  zatem  system  Kopernika 
jest  z  Pismem  św.  w  najzupełniejszej  zgodzie. 

Pomiędzy  dowodami  twierdzenia,  że  Kopernik  był  Niemcem  z  rodu 
i  obyczaju,  znajduje  się  niejeden  i  założeniem  i  logicznością  bardzo  po- 
dobny do  dowodu  owego  pastora  berlińskiego ,  przekonanego  najmocniej, 
że  obalił  cały  system,  dzisiaj  w  astronomii  ża  dogmat  przyjęty.  Nie  będę 


Digitized  by 


Google 


324 


tu  jednakże  przytaczał  przykładów,  nie  chcąc  się  wdawać  w  spory,  które 
prawdopodobnie  zdolniejszego  odemnie  znajdą  szermierza  w  autorze  tej 
biografii  Mikołaja  Kopernika,  której  przyznaną  zostanie  nagroda  500  tal. 
pruskich,  wyznaczona  przez  Poznańskie  Towarzystwo  Przyjaciół  Nauk, 
a  którą  ujrzymy  zapewne  za  dwa  lata. 

Od  czasu  pierwszego  wydania  wielkiego  dzieła  Mikołaja  Kopernika, 
pod  tytułem : '  De  rwólutionibus  orbiutn  coelestium  libri  VI  (O  obrotach 
ciał  niebieskich  ksiąg  sześć)  w  Norymberdze  r.  1543,  nagromadziło  się 
mnóstwo  ksiąg  i  rozpraw,  w  różnych  językach  europejskich,  o  autorze 
i  jego  dziełach,  mianowicie  o  najcelniejszem  z  nich,  wyżej  wymienieniem. 
Wszystkie  te  publikacye  razem  zebrane  złożyłyby  dość  znaczną  bibliotekę, 
a  jednak  dotąd  nie  wyczerpnęły  przedmiotu,  mianowicie  szczegółów  od- 
noszących się  do  pochodzenia  i  życia  samego  autora.  To  co  nam  po- 
zostawili o  Koperniku  współcześni  jego  przyjaciele  i  zwolennicy  lub  towa- 
rzysze akademiccy,  jak  Tiedeman  Giese,  Joachim,  czyli  właściwie  Jerzy 
Retyk,  Jakub  z  Kobylina,  Mikołaj  z  Szadka,  Marcin  z  Olkusza,  Bernard 
Wapowski  i  inni,  a  z  późniejszych  Gassendi,  Staro  wolski  i  niezliczeni 
jego  komentatorowie  i  wydawcy,  aż  do  najnowszych  biografów,  jak  Jan 
Sniadecki,  Percy,  Karol  Hubę,  Leonard  Chodźko,  Lach  Szyrma,  Dominik 
Szulc,  Adryan  Krzyżanowski,  wreszcie  Julian  Bartoszewicz  i  Jan  Bara- 
nowski, —  zostało  już  w  najrozmaitszy  sposób  pozbierane,  opracowane 
i  zużyte. 

W  ostatnich  paru  latach  zabrało  się  kilku  uczonych  do  nowych 
poszukiwań  w  źródłach,  z  którychby  zaczerpnąć  można  pożądanych  do 
napisania  dokładnej  biografii  Mikołaja  Kopernika  materyałów;'  tym  spo 
sobem  odkryto  dużo  nieznanych  dotąd  rzeczy  i  niektóre  z  nich  już  zo- 
stały użyte,  czego  dowodem  bardzo  zajmujące  dziełko  dra  Franciszka 
Hiplera  z  Braunsberga,  wydane  w  r.  1868  pod  nieco  osobliwym  tytułem: 
Mikołaj  Kopernik  i  Marcin  Luter.  Nie  mamy  zamiaru  rozpisywać  się 
tu  zbyt  obszernie,  dlatego  mało  tylko  korzystać  będziemy  ze  znamienitej 
pracy  pana  Hiplera,  opartej  na  samych  prawie  dokumentach,  kreśląc  ni- 
niejszą krótką  biografią  Kopernika  dla  czytelników  Tygodnika  Illustrowacega 

W  archiwach  katedralnych  w  Frauenburgu,  starodawnej  stolic/  bi- 
skupów warmińskich,  znajdują  się  dotąd,  pomimo  najrozmaitsze  ubytki 
mianowicie  za  czasów  wojen  szwedzkich,  niezmiernie  bogate  i  szacowne 
materyały  do  historyi  polskiej,  mianowicie  do  biografii  takich  mężów,  jak 
biskupi:  Jan  Dantyszek  i  Marcin  Kromer,  kardynał  Hozyusz  i  Mikołaj 
Kopernik,  o  czem  świadczą  pisma  wydawane  tamże  przez  Towarzystwo 
historyczne  warmińskie  od  roku  1858,  a  obejmujące  po  dziś  dzień  cztery 
spore  tomy  rozpraw  i  trzy  takież  tomy  samjch  dokumentów. 

Znaczna  część  tych  materyałów  dostała  się,  jako  zdobycz  wojenna, 


Digitized  by  VjOOQ16 


325 


do  Upsali,  inne  zaginęły  w  czasach  późniejszych,  między  temi  kilka  to- 
mów, obejmujących  korespondencye  Dantyszka  z  Mikołajem  Kopernikiem, 
których  dotąd,  o  ile  nam  wiadomo,  nie  odszukano.  Oprócz  tych,  znaj- 
duje się  dużo  rękopisów  i  dokumentów  z  archiwum  frauenburskiego,  czyli 
raczej  warmińskiego,  po  bibliotekach  prywatnych  i  publicznych,  tak  kra- 
jowych, np.  w  Królewcu,  jako  i  zagranicznych,  np.  w  Szwecyi.  Wspomi- 
namy tu  o  tern  jedynie,  dla  zwrócenia  uwsgi  na  trudność  niezmierną 
pozbierania  wszystkich  materyałów,  do  napisania  dokładnej  biografii  Ko- 
pernika koniecznie  potrzebnych.  Co  do  nas  zmuszeni  jesteśmy  czerpać 
nasze  wiadomości  o  życiu  tego  męża  przeważnie  ze  źródeł  bardziej 
znanych. 

Mikołaj  Kopernik  urodził  się,  według  świadectwa  dwóch  współcze- 
snych mu,  znamienitych  w  świecie  uczonych  mężów:  Maestlina,  nauczy- 
ciela Keplera  i  Peucerą,  zięcia  Melanchtona,  w  Toruniu  nad  Wisłą,  mie- 
ście byłego  województwa  chełmińskiego,  należącem  wówczas  do  Polski, 
w  roku  1473,  dnia  19  Lutego,  o  godzinie  4  i  48  minut,  za  panowania 
Kazimierza  Jagiellończyka,  gdy  Toruń  słynął  szeroko  handlem  i  ręko- 
dzielnictwem, a  ztąd  i  bogactwem  mieszkańców. 

Ojciec  naszego  astronoma,  także  imienia  Mikołaj,  urodził  się  ró- 
wnież w  Toruniu,  *)  gdzie  jako  obywatel,  kupiec  zamożny  i  ławnik  sądów 
miejskich,  wysokiego  używał  poważania,  a  najważniejsze  stosunki  han- 
dlowe miał  z  Krakowem  i  Gdańskiem.  Matką  nieśmiertelnego  Mikołaja 
była  Barbara  z  domu  Watzelrode,  siostra  biskupa  warmińskiego.  Czworo 
było  dzieci  z  tego  małżeństwa:  Andrzej,  później  kanonikiem  zamianowany 
za  wpływem  wuja;  Barbara,  która  wstąpiła  do  zakonu  Cystersek  w  Cheł- 
mnie, gdzie  umarła  przełożoną;  Katarzyna,  wydana  za  niejakiego  Gert- 
nera  z  Krakowa  i  najmłodszy,  nasz  Mikołaj. 

Były  w  owym  czasie  w  Toruniu  cztery  szkoły,  z  których  szkoła 
przy  kościele  Ś.  Jana  na  Starem  mieście  podobno  najlepszych  miała  nau- 
czycieli i  dla  tego  chodzili  do  niej  synowie  najzamożniejszych  mieszczan 
na  naukę,  a  między  tymi  i  Mikołaj  Kopernik.  Przeszedłszy  wszystkie 
oddziały  owej  szkoły,  oddany  został  do  wyższych]  szkół  w  Chełmnie, 
a  usposobiwszy  się  tamże  należycie,  t  j.  ukończywszy  oddziały  zwane 
trivium  i  quadrivium,  udał  się  do  Krakowa,  mając  lat  ośmnaście  i  tam 
w  jesieni  1491  r.,"  wraz  z  trzema  towarzyszami  swymi  z  Torunia,  wpisany 
został  w  księgę  akademików  przez  ówczesnego  rektora  uniwersytetu  Ja- 
giellońskiego, Mateusza  z  Kobylina. 

Akademia  krakowska  używała  wtenczas  większej  sławy,  niż  którykol- 


1)  Wielka  omyłka   —   przesiedlił  się  i  Krokowa  do  Torunia,  nie  w  Toruniu  ale 
Krakowie  się  rodził,  (Prztp.  Wtd.) 


Digitized  by 


Google 


326 


wiek  z  uniwersytetów  niemieckich,  jak  to  poświadcza  między  innymi 
słynny  lekarz  i  historyk  Hartman  Schedel  w  swoim  opisie  Polski,  a  sławę. 
tę  zjednali  jej  wyborni  nauczyciele,  jak  Konrad  Celtes,  Jan  Głogowczyk, 
Michał  Wrocławczyk,  Walenty  Eck,  Kilimach,  Wawrzyniec  Korwin  ze 
Szląska,  wyborny  pisarz  łaciński,  i  najwyżej  ceniony  Wojciech  z  Brudzewa 
w  Wielkopolsce,  Brudzewskim  powszechnie  zwany,  sławny  matematyk, 
odznaczający  się  głęboką  nauką  i  niezrównanie  pięknym  a  jasnym  wykła- 
dem, o  czem  sę  z  uniesieniem  rozpisywał  wsławiony  na  innem  polu  Filip 
Buonacorsi,  przezwany  Kallimachem,  w  liście  do  Hieronima  z  Arezzo. 

Sławne  na  całą  Europę  wykłady  nauk  matematycznych  mistrza 
Wojciecha  z  Brudzewa,  najliczniejszych  miały  słuchaczów,  a  między  tymi 
odznaczył  się  wkrótce  zamiłowaniem  w  tych  naukach  i  uwielbieniem  dla 
swego  mistrza  Mikołaj  Kopernik.  Można  prawie  zapewnić,  że  Brudzewski 
wywarł  wpływ  stanowczy  na  kierunek  naukowy  młodego  Kopernika,  bo 
ten  odtąd  najpilniej  zajmował  się  matematyką  i  wówczas  ściśle  z  nią 
połączoną  astronomią,  a  gdy  Brudzewski  w  końcu  r.  1494,  na  wezwanie 
księcia  Aleksandra,  do  Wiloa  się  przeniósł,  opuścił  i  Kopernik  akademią 
krakowską,  nie  ukończywszy  nauk,  to  jest  nie  otrzymawszy  żadnego  sto- 
pnia i  powrócił  do  Torunia;  lecz  utraciwszy  ojca,  udał  się  do  Heilsberga, 
do  swego  wuja  biskupa,  który  odtąd  miejsce  ojca  Mikołajowi  zastąpił 
i  wkrótce  go  zamianował  kanonikiem  przy  katedrze  w  Frauenburgu,  jak 
się  zdaje  w  r.  1495,  bo  właśnie  wtedy  jeden  z  kanoników  umarł. 

Według  ówczesnych  ustaw  kapituły  warmińskiej,  powinien  był  każdy 
kanonik,  przed  otrzymaniem  kanonii,  posiadać  jakiś  stopień  akademicki, 
cz) li,  według  dzisiejszych  wymagań,  doktorski,  bądź  w  teologii,  prawie 
świeckiem  albo  teologicznem,  bądź  też  w  medycynie;  jeśli  zaś  ezczególne 
okoliczności  skłoniły  kapitułę  do  oddania  kanonii  niemąjącemu  żadnego 
'  stopnia,  czyli  świadectwa  z  zupełnego  ukończenia  nauk  akademickich, 
natenczas  był  obowiązany  ukończyć  je  jako  kanonik  i  koniecznie  uzyskać 
dyplom  doktorski 

Ponieważ  Kopernik,  zamianowany  kanonikiem,  żadnego  stopnia  aka- 
demickiego nie  posiadał,  zmuszony  został  ustawą  kapitulną  do  postarania 
się  o  jakibądź,  a  na  to  potrzeba  było  przynajmniej  przez  dwa  lata  odby- 
■  wać  nauki  na  jakim  uniwersytecie.  Młody  kanonik  obrał  sobie  boloński 
najsłynniejszy  podówczas  z  wykładów  obojga  praw,  i  pilnie  uczęszczał 
nietylko  na  prawo,  ale  i  na  inne  przedmioty,  ze  szczególnem  jednak  za- 
miłowaniem oddając  się  matematyce  i  astronomii,  którą  wykładał  Domi- 
nik Maria  z  Ferrary,,  mistrz  pełen  głębokiej  nauki  i  zdolności,  a  nader 
miły  w  pożyciu;  przeto  też  łatwo  pomiędzy  nim  a  Kopernikiem  ścisła 
zawiązała  się  przyjaźń,  co  niezmierne  obudwom  przyniosło  korzyści,  mia- 
nowicie Kopernikowi,  który  od  Lutego  1497  do  końca  prawie  1499  roku, 


•/ 


Digitized  by  VjOOQ16 


327 


wspólnie  ze  swoim  mistrzem  i  przyjacielem,  pracował  w  matematyce,  robił 
obserwacye  astronomiczne  i  ta  podobno  pierwsze  znalazł  natchnienia  do 
swego  wielkiego  dzieła.  Natchnienia  te  ogrzewał  mistrz  Dominik  i  wie- 
dzą podsycał,  o  czem  Kopernik  później  z  wdzięcznością  wspominał  do 
swego  ucznia,  Joachima  Retyka. 

Czy  Mikołaj  zajmował  się  wówczas  i  naukami  medycznemi  i  malar- 
stwem, nie  mamy  pewności,  lecz  zdaje  się  że  i  tych  przedmiotów  nie 
zaniedbywał  całkiem,  skoro  w  kilka  lat  później  już  niepospolitą  okazał 
w  nich  biegłość.  Inni  biografowie  utrzymują,  że  Kopernik  w  roku  1499 
doktoryzował  się  w  Padwie  w  filozofii  i  medycynie,  czemu  najnowsze 
źródła  stanowczo  zaprzeczają,  powołując  się  na  dokumenty  świadczące, 
że  jeszcze  we  Wrześniu  tegoż  roku  znajdował  się  z  pewnością  w  Bolonii; 
w  roku  zaś  1500  przeniósł  się  do  Rzymu,  gdzie  wystąpił  z  wykładami 
matematyki,  na  które  uczęszczali,  bardzo  licznie  nietylko  młodzi  akade- 
micy, ale  i  poważni  mężowie,  dostojnicy  duchowni  i  uczeni  matematycy. 
Prócz  nauczania,  pilnie  się  zajmował  obserwacyami  astronomicznemu 
i  zbierał  materyały  do  swego  dzieła. 

Sława  młodego  profesora,  Mikołaja  z  Torunia,  rozeszła  się  prędko 
po  całej  Italii.  W  samym  Rzymie  doznawał  najwyższego  poważania 
w  kołach  ludzi  uczonych;  ztąd  łatwo  sobie  wytłumaczyć,  że  postać  i  obli- 
cze tak  znakomitego  męża  chciano  w  obrazach  przekazać  potomności 
i  niejeden  artysta  rzymski  odmalował  lub  narysował  szlachetną  postać 
genialnego  profesora.  Z  tego  zapewne  czasu  pochodzi  piękny  portret 
Mikołaja  Kopernika,  znajdujący  się  dzisiaj  w  galeryi  florenckiej,  w  pałacu 
degU  Uffi**ii,  i  w  tym  może  czasie  powstały  rysunki  jego  oblicza,  któ- 
remi  różne  dzieła  we  Włoszech  wydane  ozdabiano  w  dawniejszych  cza- 
sach, mianowicie  często  tamże  wydawane  zbiory  biografij  mężów  znako- 
mitych w  najrozmaitszych  sztukach  i  umiejętnościach,  tytułowane  zwykle: 
mtratti  degli  uomini  illustri  i  Ł  p. 

Portret,  z  którego  tutaj  załączamy  drzeworyt,  dający  dobre  wyobra- 
żenie o  szlachetnej  postaci  Mikołaja  Kopernika,  w  ubiorze  kanoniczym, 
malował  w  Rzymie  r.  1505  Ridolfo  Guradi,  zwany  pospolicie  Ghirlandąjo. 
Oryginał  tego  pięknego  portretu,  naturalnej  wielkości,  znajduje  się  w  ga- 
leryi obrazów  lorda  Williama  Drury  Lowe,  w  hrabstwie  Derby.  Wierną 
kopią  owego  portetu,  znakomicie  zrobioną  przez  jednego  z  malarzy  na- 
dwornych królowej  angielskiej),  jedyną,  o  ile  nam  wiadomo,  posiada  To- 
warzystwo Przyjaciół  Nauk  w  Poznaniu,  otrzymawszy  ją  w  darze  od 
znakomitego  znawcy  i  miłośnika  malarstwa,  hr.  Seweryna  Mielżyóskiego 
z  Miłosławia,  który  zbogacił  Towarzystwo  zbiorami  od  barona  Rastawiec- 
Jriego  nabytemi. 

W  końcu  roku  1500  powrócił  Kopernik  z  wielkim  zasobem  wiedzy 


Digitized  by 


Google 


328 


i  nauk  nietylko  matematycznych  i  astronomicznych,  ale  także  prawniczych 
i  lekarskich,  na  swoje  kanonię  we  Frauenbirgu.  Lecz  żądza  nowej  wie- 
dzy, a  mianowicie  potrzeba  języka  greckiego  do  zgłębiania  dzieł  staro- 
żytnych o  astronomii,  nie  dozwoliła  mu  zażywać  spokojnie  dostatniego 
życia.  Już  w  Lipcu  1501  roku  wniósł  osobiście  na  zebrania  kapitały, 
o  zezwolenie  ma  na  wyjazd  do  Włoch  jeszcze  na  dwa  lata,  a  pragnąc 
to  zezwolenie  uzyskać  koniecznie,  przyrzekł  wykształcić  się  przez  ten 
czas  należycie  w  sztuce  lekarskiej  i  po  powrocie  pełnić  obowiązki  leka- 
rza przy  kapitule  warmińskiej. 

To  oświadczenie  skłoniło  kapitułę  do  udzielenia  młodemu  kanoni- 
kowi upragnionego  zezwolenia,  bo  lekarz  był  wtedy  osobą  bardzo  rzadką 
i  szacowną.  Na  początku  XVI  wieku  słynęła  akademia  medyczna  w  Pa- 
dwie; tam  więc  udał  się  Kopernik  i  znalazł  istotnie  sposobność  wyuczenia 
się  nietylko  medycyny,  ale  i  greckiego  języka.  W  genialnym  profesorze 
padewskim  Mikołaju  Vernia,  który  znakomitym  był  filozofem,  teologiem, 
astronomem  i  medykiem,  pozyskał  nasz  kanonik  warmiński  nąjżyczliwszego 
a  doświadczonego  mistrza  i  współpracownika,  mianowicie  w  dwóch  osta- 
tnich umiejętnościach,  którym  się  z  nąjwiększem  zamiłowaniem  oddawał. 

Naukę  anatomii  wykładał  najznakomitszy  wówczas  w  Europie  mistrz 
Marcantonio  delia  Torre,  dla  którego  robił  rysunki  anatomiczne  Leo- 
nardo da  Vinci.  W  wykładach  filozofii  celował  Mikołaj  Passara;  jako 
profesor  medycyny  Aleksander  Benedetti;  w  języku  zaś  greckim  i  lite- 
raturze helleńskiej  udzielał  Kopernikowi  naukę  Demetriusz  Ghalkondylas 
z  Aten  i  takie  w  genialnym  uczniu  rozbudził  upodobanie  w  klasycznej 
literaturze  greckiej,  że  ten  nietylko  odczytywał  drukowane  i  przepisywane 
dzieła  najcelniejszych  autorów  starożytnej  Hellady,  ale  gdziekolwiek  zna- 
lazł sposobność,  kupował  rękopisy  greckie  i  tym  sposobem  dostały 
się  w  jego  ręce  listy  Theophylakta  Simokatesa,'  które  na  język  łaciński 
przełożył  i  później  u  Hallera  w  Krakowie  wydrukować  kazał. 

Nauki  w  Padwie  tyle  miały  dla  Kopernika  powabu,  że  zamiast 
dwóch,  cztery  lata  na  nich  strawił,  za  powtórnem  zezwoleniem  kapitały 
której  był  członkiem.  W  roku  1507  już  w  ojczyźnie  swojej  pełnił  z  nąj- 
gorliwszem  zajęciem  obowiązki  lekarza,  a  pierwszym  jego  znamienitszym 
pacyentem  był  własny  wuj  i  dobroczyńca,  biskup  Łukasz  Watzelrode, 
którego  wdzięczny  siostrzeniec  nie  odstępował  przez  cały  czas  długiej 
choroby  i  we  wszystkich  czynnościach  biskupich,  mianowicie  administra- 
cyjnych i  politycznych,  a  było  ich  w  owym  burzliwym  czasie  niemało, 
wyręczał. 

Wr.  1508  odbył  ze  swoim  wujem  podróż  na  sejm  do  Piotrkowa; później 
był  w  interesie  tegoż  biskupa  na  sejmie  w  Poznaniu,  jak  podaje  Gassendi 
i  wszystkie  sprawy  na  dworze  polskim  załatwił,  a  w  roku  następnym 


Digitized  by 


Google 


329 


zajechał  do  Krakowa,  gdzie,  jak  się  zdaje,  kilka  tygodni  bawiąc,  odnowił 
stosunki  przyjaźni  ze  swymi  kolegami  z  uniwersytetu  Jagiellońskiego: 
Jakubem  z  Kob}lina,  Mikołajem  z  Szadka,  Marcinem  z  Olkusza  i  Ber- 
nardem Wapowskim.  Niejeden  zapewne  dzień  przepędził  w  ich  towa- 
rzystwie, szczególniej  Wapowskiego,  z  którym  obserwował  tegoż  roku 
(1509)  w  Czerwcu  zaćmienie  księżyca  i  odtąd  aż  do  końca  życia  ciągłą 
utrzymywał  korespondencyą  naukową,  jako  z  ulubionym  przyjacielem. 
Wtedy  też  kazał  wydrukować  u  Hallera  swoje  tłumaczenie  Theophylaktesa, 
przypisane  w  bardzo  pięknej,  wdzięcznością  i  miłością  natchnionej  przed- 
mowie wigowi,  który  zmarł  w  roku  1512. 

Po  jego  śmierci  opuścił  Kopernik  Heilsberg,  mieszkanie  biskupa 
i  osiadł  we  Frauenburgu,  gdzie  się  pilnie  zajmował  obserwacyami  astro- 
nomicznemi,  pisaniem  swego  dzieła,  pełnieniem  obowiązków  do  kanoni- 
czej godności  przywiązanych  i  praktyką  lekarską.  Musiała  ta  praktyka 
być  rozległa,  skoro  Barn  był  na  całe  księztwo  warmińskie.  Spieszył,  we- 
dług podań,  wszędzie  najskwapliwiej,  dokądkolwiek  go  wezwano  z  po- 
mocą, zarówno  do  ubogich  jak  bogatych  i  leczył  jak  na  owe  czasy,  bar- 
dzo umiejętnie  i  szczęśliwie,  skoro  go  powszechnie  drugim  Eskulapem 
zwano,  co  znajdujemy  w  jednym  liście  Tiedemana  Giese'go  do  Retyka. 
Oprócz  tych  zajęć,  robił  sobie  sam  rozmaite  narzędzia  astronomiczne, 
urządził  we  Frauenburgu  wodociągi,  które  szczególniej  zaopatrjwały 
w  wodę  mieszkania  kanoników,  napisał  mnóstwo  nieocenionych  listów  do 
najrozmaitszych  osób,  a  w  chwilach  wypoczynku  podobno  i  malarstwem 
się  zabawiał,  w  którem  także  niepospolity  miał  okazać  talent.  O  owej 
machinie  hydraulicznej  we  Frauenburgu  przez  Kopernika  zbudowanej, 
podaje  wiadomość  Nanke  w  opisie  swoich  podróży.  lane  wodociągi 
w  Grudziądzu,  mają  także  być  dziełem  Kopernika. 

O  robotach  malarskich  Kopernika  napotykamy  podania  niepewne, 
między  innemi  następujące,  które  znalazłem  w  rękopisie  niewiadomego 
autora,  z  czasów  niezbyt  dawnych:  „W  roku  1584  polecił  Tycho  Brahe 
Elemu  Olajowi,  aby  się  udał  do  Frauenburga  i  tam  zbadał  dokładnie 
obserwatoryum  astronomiczne  Kopernika.  Przy  tej  sposobności  otrzymał 
Eli  od  kapituły  warmińskiej  miarę,  ')  podług  Ptolomeusza  przez  samego 
Kopernika  zrobioną,  której  ten  używał  w  swojem  obserwatoryum  i  por- 
tret wielkiego  astronoma  (Kopernika),  jego  własną  ręką  malowany. 
Tycho  umieścił  te  pamiątki  z  największą  czcią  w  swojem  obserwatoryum; 
lecz  co  się  z  niemi  stało  po  jego  śmierci,  kiedy  wszystkie  narzędzia  po- 
rozrzucano, niewiadomo." 

Często  też  przebywał  Kopernik  we  własnej,  miłej  wiosce  pod  Frauen- 


1)  Było  to  tok  zwane  narzędzie  paralaktyczne. 


Digitized  by 


Google 


330 


burgiem,  w  Olsztynku,  gdzie  zapewne  zażywał  wypoczynku.  Na  wyli- 
czonych powyżej  zajęciach  zeszło  mu  lat  kilka,  aż  po  śmierci  biskupa 
Fabiana  obrany  został  administratorem  biskupstwa  warmińskiego,  który 
to  urząd  przez  cały  prawie  rok  od  zwykłych  zatrudnień  go  oderwał. 
Nowo  zamianowany  biskup  Maurycy  chorował  ciągle,  a  Kopernik  był  jego 
lekarzem  od  r.  1524  do  1537,  to  jest  aż  do  jego  śmierci.  Zmarły  biskup 
pozostawił  niejedno  wdzięczne  wspomnienie,  w  listach  do  rozmaitych 
osób,  o  Koperniku,  który  mu  kilkakrotnie  życie  przedłużył,  dlatego  wy- 
sławia jego  przyjazną  gorliwość  i  biegłość  w  sztuce  lekarskiej. 

Kiedy  kapituła  warmińska  przystąpiła  we  Wrześniu  1537  r.  do  wy- 
boru nowego  biskupa,  postawiono  i  Kopernika  w  rzędzie  kandydatów, 
lecz  pragnąc  się  przypodobać  królowi  polskiemu  Zygmuntowi,  wybrano 
Jana  Dantyszka,  którego  Kopernik  znowu  przez  cały  czas  biskupstwa 
jego  leczył,  a  zaprzyjaźniony  z  nim  od  lat  młodzieńczych,  najzaufiańszym 
tego  znamienitego  męża  był  powiernikiem  i  doradcą,  bardzo  często  z  nim 
korespondując.  W  roku  1538  wyleczył  go  z  niebezpiecznej  choroby, 
o  czem  wdzięczny  swemu  przyjacielowi  Dantyszek  w  niejednym  liście 
wspomina.  Liczne  są  dowody  piśmienne  z  owych  czasów,  że  Kopernik 
od  33  aż  do  68  roku  swego  życia  jaknajgorliwiej  oddawał  usługi 
lekarskie  tysiącom  chorych  osób,  nietylko  w  Warmii,  ale  i  w  pogranicznych 
ziemiach. 

Od  roku  1541  zajmował  się  głównie  pracami  astronomicznemi,  mia- 
nowicie przygotowaniem  wiekopomnego  dzieła  swego  do  druku,  w  czem 
mu  bardzo  był  pomocnym  Jerzy  Joachim  Retyk,  r.  1539  umyślnie  do 
Frauenburga  przysłany  przez  reformatorów  niemieckich,  mianowicie  Me- 
lanchtona,  celem  poznania  sławnego  astronoma  Kopernika  i  jego  dzieła, 
o  którem  doszły  ich  już  wieści.  Miły  ten,  szlachetny  a  pełen  nauki 
młodzieniec,  znalazł  w  Koperniku  przedziwnego  i  najuprzejmiejszego  mi- 
strza i  został  jego  uczniem  i  wielbicielem,  czego  dowodzą  między  innemi 
słowa  jakie  o  nim  napisał:  „Najszczęśliwszy  jestem,  iżem  poznał  naj- 
większego i  podziwienia  najgodniejszego  męża,  któremu  wszystko  co 
wiem  i  umiem  zawdzięczam. " 

W  r.  1540  wydał  Retyk  swoje  rozprawę,  zawierającą  pogląd  na 
dzieło  Kopernika  „O  obrotach  ciał  niebieskich/1  we  dwa  lata  później 
Trygonometryą  swego  mistrza  i  w  tymże  roku  (1542)  zrobił  w  Norym- 
berdze układ  o  druk  jego  wielkiego  dzieła.  Kiedy  już  wszystko  zostało 
tak  przygotowane,  sędziwy  Mikołaj  Kopernik,  wiedząc,  że  owoc  jego 
ogromnej,  mozolnej  pracy  całego  życia  nie  zaginie,  ujrzał  się  u  celu 
swoich  najgorętszych  życzeń  i  jakby  tylko  tą  pracą  utrzymywany  przy 
zdrowiu  i  życiu,  zachorował  nagle  w  początku  Grudnia  1542  r.  Tknięty 
paraliżem,  ochromiał  na  ciele  i  na  umyśle  i  patrzył  odtąd  już  tylko 


Digitized  by 


Google 


831 


w  otwarty  grób,  jedyne  niekiedy  przed  odwiedzającymi  go  przyjaciółmi 
powtarzając  pragnienie,  by  ujrzeć  jeszcze  przed  zgonem  swoje  dzieło 
wydrukowane. 

I  spełniło  się  to  szlachetne,  wielkiego  męża  znamionujące  życzenie. 
W  dniu  24  Maja  1543  r.,  kiedy  już  dogorywał,  przyniesiono  mu  ową 
księgę,  ten'  pyszny  wieniec  jego  pracowitego  żywota;  lecz  zaledwie  ją 
obejrzał,  uleciał  duch  nieśmiertelny  najszlachetniejszego  mędrca  w  nie- 
zmierzone przestrzenie,  ku  onym  światom,  które  za  życia  tylko  okiem 
cielesnem  i  rozumem  nauką  rozjaśnionym  badał,  pozostawiwszy  nam 
w  owej  księdze  wieczną  po  sobie  pamiątkę. 

Tę  chwilę  przedstawia  zamieszczony  w  ostatnim  numerze  Tygod- 
nika obrazek,  zdjęty  ze  szkicu  olejnego,  pendzla  utalentowanego  a  pra- 
cowitego artysty  naszego,  Eliasza  z  Krakowa.  Kim  jest  owa  za  krzesłem 
umierającego  Fopernika  stojąca,  pięknego  oblicza  postać,  odgadnąć  trudno, 
bo  nie  mamy  wiadomości  kto  był  tym  świadkiem  zgonu  wielkiego  astro- 
noma naszego.  Może  kanonik  Donner,  któremu  Giese  n*jusilniej  polecał 
pilne  staranie  o  swego  chorego  przyjaciela;  Retyka  uowJem  nie  było 
we  Frauenburgu. 

Hieronim  FeidmanowM. 


Digitized  by 


Google 


Digitized  by  VjOOQ16 


UM&AI  KOP0BIIJL 


1) 


[rzysta  trzydzieści  siedm  lat  mija  od  czasu,  w  którym  nowy  układ 
świata  ogłoszonym  został  i  to  prawie  w  chwili,  kiedy  twórca  jego  Mikołaj 
Kopernik  ten  świat  opuszczał.  Był  to  wschód  nieśmiertelności  przy  zgonie 
gasuącego  człowieka,  jak  mówi  Jan  Sniadecki.  —  Przez  tyle  wieków 
szlachetna  ciekawość  ludzi  w  wykryciu  tajników  i  cudów  natury  błądziła 
po  manowcach,  a  wspierając  się  na  przypuszczeniach  błędnych  i  fałszy- 
wych, na  wrażeniach  zmysłowych,  jako  też  kierowana  uprzedzeniami, 
widziała  w  przecudnym  mechanizmie  wszechświata  zupełną  anarchią,  nie- 
porządek, brak  planu  i  jedności.  W  takiej  to  anarchii  i  nieporządku 
wszechświat  ten  był  pzezentowanym  przez  układ  Ttolomeusza,  według 
którego  planety  wraz  z  słońcem  po  przelicznych  kołach  i  kółeczkach 
drogi  swe  około  ziemi  zawodziły;  —  i  musiały  to  być  manowce  nużące 
siły  i  rozum  człowieka,  skoro  jeszcze  w  XIII  wieku  wielki  miłośnik 
astronomii,  Alfons,  król  kastylijski,  nie  dowierzając  dotychczasowym  tłu- 
maczeniom zjawisk  niebieskich,  wyrzekł  swe  ironiczne  słowa:  „Gdyby 
mnie  przy  stworzeniu  świata  Bóg  był  powołał  do  rady,  wskazałbym  mu 
był  lepszy  między  ciałami  niebieskiemi  porządek."  —  Przez  tyle  wieków 
z  dumą  spoglądała  ziemia  na  krążące  ciała  niebieskie,  aż  dopiero  nie- 
śmiertelny Kopernik,  chluba  narodu  naszego,  zdarł  zasłonę  ukrywającą 
tak  długo  boską  prawdę  nie  tylko  przed  oczyma,  ale  i  przed  rozumem 
śmiertelnych,  postawił  ziemię  na  stanowisku  jej  właściwem  i  wskazał 
drogi  ręką  Przedwiecznego  jej  wytknięte.  Ileż  to  w  ciągu  tych  wieków 
prawdziwie   wielkich  i  w  naukach   sławnych  przesunęło  się  przed  nim 

1)  Ten  krótki  rys  życia  Kopernika  napisany  przez  Dr.  D.  W.  zamieszczony  byt 
w  Sobótce  wydawanej  w  Poznaniu  w  No.  5.  1870  rokn.  Do  artykułu  tego  dołączono  dwa 
drzeworyty. 


Digitized  by 


Google 


334 


mężów,  nie  spostrzegłszy  tej  tak  w  oczy  bijącej  prawdy,  prawdy,  bez  wy- 
krycia której  astronomia  do  dziś  pozostałaby  była  skarłowaciała  i  w  sta- 
nie niemowlęctwa. 

Gdyby  nie  wielki  astronom  Mikołaj  Kopernik,  rodzina  Koperników 
nikogoby  może  do  dziś  nie  zajmowała.  Zasługą  atoli  nieśmiertelną 
tego  swojego  członka  wsławiona,  stała  się  przedmiotem  pilnych,  a  w  wię- 
kszej części  jednostronnych  badań,  co  do  swego  pochodzenia,  stała  się 
przedmiotem  wielu  uczonych  i  nieuczonych  sporów,  starających  się  na- 
rzucić Kopernikom  ojczyznę  tam,  gdzie  jej  nie  mieli.  Niemcy  i  Czesi 
widzieli  w  Koperniku  swego  rodaka,  a  nawet  do  dziś  dnia  go  do  siebie 
przylepiają.  Pytanie  więc  naturalne  się  rodzi  jakie  my  za  sobą  mamy 
dowody,  że  Kopernik  był  Polakiem,  —  a  głównie,  ponieważ  rodzina 
Koperników  występuje  ciągle  w  stolicy  Jagiellonów  w  aktach  miejskich 
i  to  przez  kilka  pokoleń  a  nawet  kilka  wieków,  pytanie  więc  tylko  skąd 
Kopernikowie  biorą  się  w  Krakowie,  czyli  są  przychodni,  czy  miejscowi 
Jeden  z  uczonych  naszych,  nie  ugruntowawszy  niczem  swego  domysłu 
powiada,  że  Kopernikowie  a  mianowicie  dziad  astronoma,  przywędrowali 
z  Czech  do  Polski.  Domysł  ten  spodobał  się  wielom;  wynaleziono  na  po- 
czekaniu w  Czechach  rodzinę  szlachecką,  panów  na  Kopernikach  i  o  mało 
samego  Mikołaja  choć  po  śmierci  Czechem  nie  zrobiwszy,  twierdzono  przy- 
najmniej, że  z  Czech  pochodzi.  Kopernik  nasz  atoli  nie  miał  nic  wspól- 
nego ze  szlachtą  czeską,  a  nazwisko  takie  samo  znalazłszy  się  i  u  pobra- 
tymców, dowodzi  tylko  jego  krwi  słowiańskiej. 

W  starożytnej  Polsce  pojedyncze  osoby  do  imienia  chrzestnego  przy- 
bierały nazwę  miejsca  urodzenia,  zamieszkania  lub  dziedzictwa;  szlachta 
przybierała  nazwiska  swych  włości,  zaś  klasa  rzemieślnicza,  kupiecka 
i  naukowa,  skupiona  razem  w  osadach  i  miastach,  zwykle  przybierała 
nazwę  osady  lub  miasta  w  którem  żyła,  (jak  n.  p.  Marcin  z  Olkusza, 
Maciej  Miechoviensis  i  t  p.)  Otóż  na  Szląsku,  w  ziemi  szczeropolskiej, 
leży  osada  podziśdzień  tego  samego  co  i  wielki  nasz  Mikołaj  na- 
zwiska, osada  bardzo  często  wspominana  w  dyplomatach  XIII  wieku. 
Wielce  więc  prawdopodobnym,  że  w  czasie,  kiedy  nadzwyczajnie  mnoga 
ilość  ludności  z  Zachodu  a  osobliwie  Szląska  szukała  chleba  w  ożywio- 
nym Krakowie  i  po  innych  miastach,  pewna  rodzina  wyszła  z  owej  wsi 
szląskiej  i  osadowiła  się  naprzód  w  Krakowie,  a  potem  w  Lwowie  i  To- 
runiu; —  a  z  niej  nasz  Mikołaj  pochodząc,  jest  rodakiem  naszym  po 
krwi  i  sercu. 

Jeden  nawet  z  tej  familii,  Cysters  (zdaje  się  w  Mogile  pod  Krako- 
wem) pisał  się  de  Coppirnig ,  a  przyrostek  de  znaczy,  iż  wziął  nazwisko 
od  miejsca  rodzinnego,  gdyż  szlachcic  pisałby  się  haeres  de  Coppirnig, 
to  jest  pan  na  Koperniku. 


Digitized  by 


Google 


335 


Jeden  z  potomków  tej  familii  imieniem  Mikołaj  w  połowie  XV  wieku 
wyniósł  się  z  Krakowa  do  Torunia,  które  to  miasto  od  dawnych  czasów, 
a  szczególniej  XV  wieku  zostawało  z  krajem  naszym  w  stosunkach  han- 
dlowych, a  nawet  rodzinnych  i  obywatelskich.  Tutaj  ożenił  się  z  Bar- 
barą Weisselrodowną,  pochodzącą  z  starożytnej  familii  mazowieckiejf 
z  którą  znaczny  wziąwszy  majątek,  wszedł  w  arystokracyą  toruńską. 
Sercem  atoli  ciągle  należał  do  Krakowa,  znajdujemy  bowiem  w  tym  czasie 
ślady  jego  podróży  do  Krakowa,  a  nawet  w  roku  1469  t  j.  w  3  lata 
po  osiedleniu  się  w  Toruniu,  wpisał  się  do  bractwa  dominikańskiego.  — 
Kopernik  ten  miał  kilkoro  dzieci,  między  nimi  dwóch  synów,  Jędrzeja, 
kanonika  później  warmińskiego  i  Mikołaja. 

Mikołaj  urodził  się  dnia  19  Lutego  roku  1473  w  Toruniu,  za  pa- 
nowania Kazimierza  Jagiellończyka.  Dziesięcioletniego  odumarł  ojciec, 
a  sierotą  zajął  się  wuj  jego,  Łukasz  Weisselrod,  biskup  warmiński. 
Ośmnastoletniego  wysiał  na  akademią  do  Krakowa,  gdzie  przez  dwa  lata 
uczył  się  pod  Wojciechem  z  Brudzewa,  który  swoim  wykładem  matema- 
tyki ściągał  młodzież  chciwą  nauki  z  Czech,  Węgier,  Niemiec  a  nawet 
z  Szwecyi.  Młody  Mikołaj  zajmując  się  tutaj  wiele  matematyką,  uczył  się 
także  medycyny.  Po  dwu  latach  pobytu  w  Krakowie  powrócił  na  Po- 
morze do  wuja  i  wtedy  powziął  myśl  poświęcić  się  służbie  ołtarza. 
Wszystko  bowiem  wówczas,  co  tylko  było  uczone,  było  duchowne,  jak 
profesorowie,  lekarze,  poeci,  a  nawet  świecki  uczony  przybierał  się  w  togę 
kapłańską.  Na  koszt  kapituły  warmińskiej,  wysłał  następnie  biskup 
Weisselrod  obu  siostrzeńców,  Mikołaja  i  Jędrzeja  do  Włoch.  W  Padwie 
zapisawszy  się  w  listę  Polaków  tutaj  się  uczących,  pod  najsławniejszymi 
podówczas  mistrzami  kształcił  się  nasz  Mikołaj  dalej  w  medycynie  podług 
życzenia  wuja  swego,  ale  myśl  jego  i  dusza  były  ciągle  skierowane  ku 
astronomii.  Z  Padwy  robiąc  ciągle  wycieczki  do  Bononii,  zapoznał  się 
tam  z  sławnym  podówczas  astronomem,  Dominikiem  Maryą  z  Ferrary, 
z  którym  razem  spoglądali  na  niebo  i  notowali  swoje  spostrzeżenia.  Po 
czterech  latach  pobytu  w  Padwie,  otrzymał  stopień  doktora  medycyny 
i  filozofii  w  r.  1497.  Za  powrotem  z  podróży  po  Włoszech,  wuj  biskup 
mianował  obu  siostrzeńców  kanonikami  kapituły  warmińskiej,  aczkolwiek 
nie  byli  jaszcze  księżmi,  co  w  owych  czasach  dziwnem  nie  było,  gdyż  na- 
wet osobom  świeckim  i  młodym  klerykom  rozdawano  dostojności  kościelne. 
W  ten  sposób  zyskawszy  fundusze,  powrócił  znowu  Kopernik  do  Włoch, 
gdrie  przez  Dominika  z  Ferrary  poleconym  został  papieżowi  Alexandrowi  VI 
na  profesora  astronomii  w  uniwersytecie  rzymskim.  W  roku  1503  po- 
wrócił Kopernik  do  ojczyzny  i  osiadł  w  Krakowie  i  tutaj  rozpoczął  swoje 
nieśmiertelne  dzieło:  „O  obrotach  ciał  niebieskich.4'  Po  kilkoletnim  po- 
bycie w  Krakowie,  stary  wuj  biskup  stęskniony  za  swym  siostrzeńcem, 


Digitized  by 


Google 


336 


a  mając  także  i  inne  może  względem  Mikołaja  widoki,  przywołał  go  do 
Warmii,  gdzie  już  Kopernik  aż  do  końca  swego  życia  pozostał  t.  j.  od 
roku  1510  do  1543.  Tutaj  przy  kościele  frauenburgskim  zbudował  sobie 
obserwatoryum,  gdzie  wszystek  czas  wolny  od  obowiązków  i  urzędów 
kościelnych  przepędzał. 

Po  śmierci  wuja  biskupa  i  po  krótkiem  piastowaniu  godności  bisku- 
piej jego  następcy  Fabiana  Luzyańskiego,  mianowany  został  administra- 
torem kapituły  warmińskiej,  w  czasach  bardzo  przykrych,  bo  Albert 
Brandenbufgski,  Wielki  mistrz  Krzyżaków,  robiąc  bunty  podówczas  prze- 
ciw Polsce,  wpadał  do  Warmii,  zabierał  miasta,  zamki  i  dobra  kapituły. 
Po  przywróceniu  spokoju,  gdy  Wielki  mistrz  porzuciwszy  zakon,  przyjął 
naukę  M.  Lutra  i  został  w  Polsce  udzielnym  hołdowniczym  księciem  pru- 
skim zdał  Kopernik  rządy  kapituły  biskupowi  Ferberowi,  a  sam  wrócił 
do  swojej  cichej  pracy.  — 

Odtąd  imię  Kopernika  zaczyna  coraz  dalej  sięgać,  wychodzi  nawet 
po  za  granice  kraju.  Kardynał  Mikołaj  Schonberg  posłyszał  coś  w  Rzy- 
mie o  nowym  systemie  słonecznym  i  w  liście  pisanym  do  Kopernika  r. 
1536  zachęcając  go  do  ogłoszenia  swej  nauki  światu,  prosi  o  przysłanie 
mu  kopii  jego  dzieła,  które  ciągle  jeszcze  w  ukryciu  pozostawało,  a  które 
tylko  znali  lektorzy,  jak  Dantyszek,  późniejszy  biskup  warmiński;  Gize 
biskup  chełmiński  i  Retyk,  sławny  profesor  matematyki  w  Niemczech, 
pomaga  naówczas  w  świecie  uczonym.  Pytanie  więc  dla  czego  tak  długo 
chował  się  z  swą  pracą  Kopernik?  Wiedział  dobrze  nasz  astronom  o  tern 
że  nowe  zasady  ogłasza,  które  zdawały  się  być  niezgodne  z  powagą 
Pisma  św.  —  Burzył  gmach,  w  którym  ludzkość  przez  tyle  wieków  mie- 
szkała i  na  miejsce  dawnej  wiary  nową  wystawiał  przed  oczy  tłumów. 
Było  jakieś  dziwne  podobieństwo  pomiędzy  reformą  Lutra  a  odkryciami 
Kopernika.  Jeden  i  drugi  podkopywali  odwieczną  powagę  Pisma  Św., 
a  ztąd  słusznie  podówczas  rodziło  się  pytanie,  czy  i  Kopernik  nie  roz- 
wija dalej  myśli  Lutra,  tylko  w  innem  kierunku.  Wtenczas  bowiem  każda 
nowość,  nawet  w  nauce,  wyglądała  na  odszczepieństwo  od  kościoła  i  wiek 
cały  dziwnie  był  nastrojony  do  podejrzeń.  A  gdy  do  tego  zważymy,  że 
jeden  z  kanoników  warmińskich  zrzuciwszy  suknię  duchowną  i  ożeniwszy 
się  siał  reformę  na  Pomorzu,  nie  dziwna,  źe  nietylko  Kopernika,  ale 
także  i  Dantyszka  i  Gizego  o  nowatorstwa  religijne  podejrzywano.  Ko- 
pernik jako  gorliwy  kapłan,  czuł  całe  to  położenie  rzeczy  i  dlatego  wahał 
się  z  ogłoszeniem  swojego  systematu,  chociaż  z  listu  kardynała  Schom- 
berga  mógł  liczyć  na  korzystne  usposobienie  Stolicy  św.  Tymczasem 
uczeni  niemieccy  zasłyszawszy  już  dużo  o  Koperniku,  wysłali  do  Warmii 
Retyka,  jakby  na  zwiady.  Retyk  wnet  zaprzyjaźnił  się  z  Kopernikiem 
i  przez  kilka  miesięcy  czyniąc  wspólne  spostrzeżenia,  czytali  zarazem 


Digitized  by 


Google 


837 


wiekopomne  dzieło,  z  którego  Retyk  porobiwszy  wyciągi,  takowe  przesłał 
uczonym  niemieckim,  a  następnie  kazał  je  drukować  najprzód  w  Gdańsku 
r.  1540,  zaś  wydanie  drugie  w  Bazylei.  We  dwa  lata  później  wydał 
jeszcze  w  Witembergu  trygonometryą  Kopernika.  Wszystko  to  atoli,  co 
Retyk  wydał,  było  tylko  o  obrotach  planet  około  słońca,  a  więc  bjło 
tylko  początkiem  dzieła  Kopernika,  w  ogłoszeniu  reszty  zawahał  się  Ko- 
pernik. Już  bowiem  dawniej,  jakeśmy  widzieli,  posądzono  go  o  tajemne 
związki  z  reformacją;  nie  wierzono  czystości  natchnień  katolickich  Koper- 
nika, bo  wiek  ten  cały,  to  jest  wszyscy  współcześni  Lutra  i  Kalwina,  nie 
wiedzieli,  w  co  mają  wierzyć  i  co  kochać;  ogłaszać  zatem  nowe  teorye 
przeciwne  sławnemu  wyrażeniu  się  Jozuego:  „Stój  słońce,  nie  poruszaj 
się,"  było  to  lać  olejem  na  palący  się  gmach  kościoła.  Kopernik  więc 
bał  się  prześladowania  i  bał  się  także  narazić  na  gniew  Watykanu. 

Już  i  tak  obudził  przeciw  sobie  mnóstwo  nieprzyjaciół;  jakiś  kome- 
dyant  w  Elblągu  publicznie  z  niego  i  jego  systematu  szydził,  a  niemcy 
warmińscy  pisali  złośliwe  wierszyki  i  takowe  rozszerzali.  — 

Religijne  więc  i  osobiste  względy  walczyły  w  Koperniku.  Atoli  pro- 
testanci niemieccy,  raz  że  najprędzej  poznali  się  na  wartości  jego  pracy, 
następnie  że  mieli  ku  temu  religijne  powody,  roznosili  głośno  naukę  Ko- 
pernika; a  gdy  i  Gize,  biskup  chełmiński,  ciągle  nalegał  na  Kopernika 
o  ogłoszenie  dzieła  —  Kopernik  przynaglony,  napisawszy  przedmowę, 
w  której  dzieło  swoje  papieżowi  Pawłowi  III  ofiaruje,  takowe  Gizemu 
posłał.  Światły  papież  przyjął  ofiarę,  w  nauce  bowiem  Kopernika  nie 
znalazł  błędu.  Gize  odesłał  dzieło  Kopernika  Retykowi  do  Norymbergii 
gdzie  je  drukowano.  Najpierwszy  egzemplarz  przysłano  autorowi  do 
Frauenburga,  ale  mąż  wielki  już  dogorywał  i  w  parę  dni  później  dnia 
24  Maja  1543  r.  umarł.  Ciało  jego  złożono  w  katedrze  warmińskiej,  gdzie 
biskup  Kromer  postawił  mu  pomnik. 

Ku  czci  Kopernika  znajduje  się  wystawionych  kilka  pomników.  I  tak 
w  Toruniu  w  kościele  św.  Jana,  kosztem  księcia  Jabłonowskiego,  w  Kra- 
kowie na  Stradomiu,  ksiądz  Dubiecki,  kanclerz  krakowski,  w  ogrodzie 
swoim  wzniósł  skromny  pomnik,  zaś  w  kościele  Św.  Anny  kanonik  Seba- 
styan  Sierakowski  Najokazalszy  atoli  pomnik  ze  składek  narodowych, 
wzniesiono  w  roku  1830  w  Warszawie  z  napisem  „Wdzięczna  Ojczyzna.4' 

Prześladowania,  jakich  się  Kopernik  obawiał  sam  dla  siebie,  a  co 
go  wstrzymywało  tak  długo  od  ogłoszenia  światu  nowego  systematu,  spo- 
tkały później  zwolecników  jego  nauki  Zdawałoby  się,  że  system  jego 
tak  prosty,  tak  odpowiedni  Stwórcy,  oparty  na  56cioletnim  sprawdzaniu, 
powinien  był  od  razu  znaleść  godne  uznanie  ludzi  naukowych,  jeżeli  już 
nie  ogółu,  bo  ten  albo  się  na  tern  nie  znał,  albo  zastarzałemi  przesądami 
powodowany  uwierzyć  w  to  nie  chciał.  Atoli  inaczej  się  dzieje.  Po  śmierci 

Roptrnikijana  U  U.  22 


Digitized  by 


Google 


338 


Kopernika  występują  ludzie  poniekąd  nawet  sławni  swoją  nauką  przeciw 
temu  systemowi,  zarzucając  mu,  że  nie  jest  on  dowiedzioną  pewnością, 
ale  tylko  hipotezą  czyli  przypuszczeniem.  Dziwna  atoli,  że  ci  ludzie  nie 
zastanowili  się  nad  tern,  że  każda  prawda,  nim  się  prawdą  stanie  w  na- 
szem  pojęciu,  jest  wprzódy  hipotezą,  przypuszczeniem,  —  a  dopiero  gdy 
to  przypuszczenie  dokładnie  tłómaczy  wszystkie  zjawiska  jego  naturze 
odpowiednie,  staje  się  wtedy  bezwarunkową  prawdą.  Toć  i  najoczywistsza 
niezachwiana  i  najświętsza  prawda,  którą  już  niemowlętom  wpajają,  że 
Bóg  jest,  przecież  w  ciągu  wieków  przez  tyle  rozsądnych  i  nierozsądnych 
przeszła  przypuszczeń.  Ale  już  to  w  naturze  ludzkiej  leży,  że  prawda 
dopiero  za  pomocą  walki  i  sporu  zwycięstwo  otrzymuje;  upór,  przesądy 
i  duma  stawiają  zapory  jej  spokojnemu  rozwojowi.  Ale  upór  i  przemoc 
nie  odstraszą  szlachetnego  ducha,  owszem  go  hartują.  W  ten  sposób  każda 
umiejętność  ma  swych  męczenników,  ludzi,  którzy  za  prawdę  walczyli 
i  na  polu  walki  częstokroć  polegli,  prawdy  się  nie  zaparłszy,  a  walka  ich 
i  śmierć  ich  choć  później  owoce  wydała.  —  W  ten  sposób  i  astronomia 
przez  cały  wiek  po  śmierci  Kopernika  miała  swoich  męczenników,  jakim 
n.  p.  był  Wioch  Galileusz,  sławny  zwolennik  nauki  Kopernika,  i  wielu 
innych,  aż  męczeństwo  tych  ludzi  zwycięstwo  prawdzie  zyskało.  Bo  świa- 
tło jest  silniejsze  od  Ciemności;  przeniknie  ono  wszystko,  nawet  więzienia 
inkwizycyjne. 


Digitized  by 


Google 


MIKOŁAJ  KOPERNIK 

PRZEZ 

LEONA.   ROaALSKIEGHD. ') 


ajwickszą,  ozdobą  wieku  Zygmuntowskiego ,  chociaż  nie  w  literaturze 
ojczystej  ale  pod  względem  powszechnej  dziedziny  naukowej,  był  Mikołaj 
Kopernik.  Urodził  się  on  w  Toruniu,  mieście  podówczas  polskiem,  dnia 
19  Lutego  1473  roku,  z  ojca  Mikołaja  zamożnego  obywatela  i  urzędnika 
tamecznego  magistratu.  Ukończywszy  szkoły  w  rodzinnem  mieście,  Ko- 
pernik wspierany  przez  brata  swojej  matki  Łukasza  Wąjselrod,  biskupa 
warmińskiego,  w  ośmnastym  roku  życia  (r.  1491),  udał  się  do  akademii 
w  Krakowie,  gdzie  za  rektorstwa  Macieja  z  Kobylina  oddawał  się  nauce 
filozofii  i  medycyny.  Będąc  uczniem  słynnego  profesora  matematyki  i  astro- 
nomii Wojciecha  Brudzewskiego,  powziął  szczególne  zamiłowanie  do  tej 
ostatniej  nauki,  którą  z  czasem  miał  z  nieśmiertelną  dla  siebie  sławą 
na  nową  drogę  wprowadzić  i  nowe  wytknąć  dla  niej  granice.  Chwile 
wolne  od  zatrudnień  głównych  poświęcał  malarstwu,  w  którem  także 
czynił  znakomite  postępy.  Dwa  tylko  lata  przepędził  Kopernik  w  Kra- 
kowie, nie  ukończył  nauk  i  nie  ubiegał  się  o  stopnie;  w  r.  1493  wrócił 
do  wuja  do  Frauenburga  a  podczas  swego  tutaj  pobytu  powziął  myśl 
wstąpienia  do  stanu  duchownego.  W  r.  1495,  mając  lat  23,  dla  wydo- 
skonalenia się  w  filozofii  i  medycynie,  udał  się  na  uniwersytet  w  Padwie, 
gdzie  się  zapisał  do  albumu  Polaków,  którzy  podówczas  licznie  na  uni- 
wersytety włoskie  uczęszczali  i  przez  kolegów  zwany  był  Mazurem. 
Z  Padwy  zrobił  wycieczkę  do  Bononii  dla  poznania  słynnego  astronoma 


1)  Wyjątek  z  Hiltoryi  Literatury    Polskiej   Leona  Rogalskiego.   Warszawa   1871. 
Tom  I  sir.  341-849. 


Digitized  by 


Google 


340 


Dominika  Maryę  z  Ferrary,  z  którym  zaprzyjaźniwszy  się,  często  jeździł 
do  Bononii,  dla  czynienia  wspólnie  z  tym  astronomem  spostrzeżeń.   Tu 
on  9  Marca  1497  r.  obserwował  zaćmienie  księżyca.    W  r.  1499  dokto- 
ryzował się  w  Padwie  z  filozofii  i  medycyny.    Zdaje  się,  że  w  czasie  tej 
pierwszej  podróży  do  Włoch,  biskup  Wejselrod  mianował  dwóch  braci  Koper- 
ników kanonikami  warmińskiemi,  a  nadto  dla  obu  u  kapituły  wyjednał  fun- 
dusze na  dalsze  ich  kształcenie  się  w  naukach.  Za  powrotem  do  kraju,  w  po- 
mienionym  roku,  Kopernik  za  pozwoleniem  kapituły  znowu  wyjechał  do 
Włoch  i  przedstawiony  przez  Dominika  z  Ferrary  papieżowi  Alexandrowi  VI, 
pozyskał  katedrę  matematyki  i  astronomii  w  Rzymie.    Pomimo  licznych 
słuchaczy,  których  nauka  jego  ściągała,  niedługo  Kopernik  w  tern  mieście 
gościł.   W  r.  1501  obaj  bracia  znajdowali  się  już  w  Warmii.  Przyrzekłszy, 
że  po  ukończeniu  nauk  zostanie  lekarzem  biskupa  i  kapituły,  uzyskał 
Kopernik  pozwolenie  udania  się  jeszcze  na  dwa  lata  do  Włoch;  a  po- 
wróciwszy do  kraju  r.  1503  osiadł  w  Krakowie  i  przyjął  święcenia  ka- 
płańskie. Zdaje  się  nawet,  że  miał  zamiar  nie  opuszczać  już  więcej  Kra- 
kowa, z  którym  łączyły  go  dawne  związki  rodzinne,  wspomnienia  z  czasu 
na  nauce  z  towarzyszami  spędzonego  i  potrzeba  stosunków  z  uczonymi, 
którymi  ]  podtenczas  szczycił  się  Kraków;  lecz  wuj  jego  biskup  Wejsel- 
rod, zapragnął  mieć  go  przy  sobie,  zapewne  aby  posunąć  siostrzeńca  na 
wyższe  dostojności  w  kapitule.    Kopernik  opuścił  więc  Kraków  i  Toruń, 
osiadł  we  Frauenburgu,  gdzie  znajdował  się  już  w  r.  1510  i  odtąd  przez 
lat  33  stale  przebywał  w  Warmii,  stąd  robił  tylko  wycieczki  naukowe, 
tudzież  w  sprawach  publicznych  i  prywatnych;  stąd  też  listownie  znosił 
się  z  Krakowem  i  Toruniem.    Czas  swój  we  Frauenburgu  dzielił  pomię- 
dzy obowiązki  kapłana,  prace  naukowe  i  niesienie  ulgi  ubogim,  których 
datkiem  hojnie  zasilał.    Przy  kościele  frauenburgskim  zbudował  obser- 
watoryum;  w  niem  to  spędzając  czas  na  rozmyślaniu  i  spostrzeżeniach, 
stworzył  swój   systemat  astronomiczny,  który  imię  twórcy  uczynił  po 
wszystkie  czasy  sławnem.    Sława  Kopernika  rozszerzała  się  za  granice 
Polski;  ogół  słysząc  tylko  o  nowych  pomysłach  astronoma,  sądził,  że  one 
są  niezgodne  z  powagą  Pisma  Sw.  i  podejrzywał  Kopernika,  że  dąży  do 
tego  celu  co  Luter,  tylko  inną  drogą.    Pojmując  to  położenie  Kopernik, 
ociągał  się  z  ogłoszeniem  swego  dzida.    Biskup  Chełmiński  Tydeman 
Gize  często  rozmawiając  z  Kopernikiem  o  układzie  świata,  niecierpliwił 
się,  że  dzieło  astronoma  spoczywa  w  zatajeniu;  sam  więc  pisywał  ciągle 
do  Niemiec,  donosząc  o  wielkiem  odkryciu;  ze  swojej  strony  zaś  Koper- 
nik udzielał  pomysłów  swoich  uczonym  Krakowskim.    Niemieccy  matę- 
matycy,  a  szczególniej  Schoner,  rozciekawieni  wieściami  ich  dochodzącemi, 
wysłali  w  r.  1539  Rhetika  do  Frauenburga,  dla  poufnej  rozmowy  z  wiel- 
kim astronomem  o  systemacie  słonecznym.  Uradowany  Kopernik  zatrzy- 


Digitized  by 


Google 


Ml 


raał  a  siebie  Rhetika  na  kilka  miesięcy,  czynił  z  nim  spostrzeżenia  i  od- 
czytywał dzieło  swoje  O  obrotach.  —  Rhetik  jeszcze  we  Frauenburgu 
będąc,  wziął  się  do  pracy  nad  streszczeniem  dzieła  Kopernika  i  pierwszy 
zaczął  pisać  o  jego  pomysłach.  Wróciwszy  do  Wittembergn  Rhetik,  ogłosił 
drukiem  treść  pierwszych  ksiąg  Kopernika:  Narratio  de  libris  Revolutio- 
nnm  Gopernid  (w  Gdańsku  1540  r.),  którego  drogie  wydanie  wyszło 
wkrótce  w  Bazylei  Wydał  potem  Trygonometryę  Kopernika  w  Wittem 
bergu  1542  roku.  Nalegany  przez  biskupa  Gizego  Kopernik,  postanowił 
dać  poznać  Europie  dzieło  swoje,  ogłaszając  księgę  o  obrotach  niebieskich 
i  napisał  przedmowę  do  papieża  Pawła  III,  który  przyjął  dedykacyę  i  nie 
widział  błędu  w  nauce  Kopernika.  Gize  odesłał  rękopism  jego  Rheti- 
kowi  do  Norymbergi.  Uczeni  niemieccy  mając  księgę  o  obrotach,  oba- 
wiali się  wywołać  przerażenia  umysłów.  Dla  tego  Jędrzej  Osiander  usu- 
nął przedmowę  Kopernika  i  zastąpił  ją  swoją,  w  której  myśli  o  biegu 
planet  około  słońca  niejako  za  pewnik  przez  Kopernika  podane,  przyj- 
muje jako  przypuszczenie,  dokładnie  tłumaczące  zjawiska  wszechświata. 
Druk,  nad  którym  czuwał  Osiander  i  Jan  Schoner,  rozpoczęto  natych- 
miast i  pierwszy  exemplarz  przesłano  do  Frauenburga  dogorywającemu 
autorowi,  który  przedtem  zasłabł  nagle,  krew  obficie  z  ust  płynąć  za- 
częła, poczem  nastąpiło  sparaliżowanie  prawej  ręki  i  boku,  wreszcie  zgon 
prędki  (24  Maja  1543  r.)  który  sam  Kopernik  przewidział. 

Dzieło  Kopernika  De  revolutionibus  orbium  coelestium,  wydane 
roku  1543,  a  następnie  w  Bazylei  r.  1566,  zapewne  dzięki  papieżowi 
Pawłowi  m,  znawcy  i  miłośnikowi  matematyki,  nie  doznało  w  początkach 
przeciwności  i  dopiero  5  Marca  1616  r.  zostało  potępione  przez  Koogre- 
gacyą  Indem,  jako  „zawierające  myśli  podane  za  prawdziwe  o  położeniu 
i  ruchu  ziemi,  a  zupełnie  sprzeczne  z  Pismem  Świętem."  Duchowieństwo 
warszawskie  powołało  się  na  ten  dekret  odmawiając  swego  udziału  przy 
obchodzie  odsłonięcia  pomnika  w  Warszawie  na  cześć  Kopernika  wznie- 
sionego. Chcąc  odkryć  i  pokazać  dzieło  wspaniałej  budowy  świata,  zaczął 
Kopernik  naprzód  być  surowym  sędzią  tego  czego  się  nauczył.  „Wystawmy 
sobie,  mówi  on  w  przedmowie  do  Pawła  HI  papieża,  członki  ciała  ludz- 
kiego rozrzucone,  pochodzące  od  osób  różnego  kształtu,  urody  i  wielkości, 
gdyby  kto  pozbierawszy  te  tak  różnorodne  części  do  siebie  źle  przysta- 
jące, w  proporcyi  niezgodne,  w  stosunku  nieforemne,  uwziął  się  połączyć 
je  razem  i  złożyć,  wystawiłby  raczej  zapewne  poczwarę,  jak  postać 
szykowną  człowieka.  Taką  budową  wydała  mi  się  w  ścisłem  roztrzą- 
śnieniu  dawna  nauka  astronomii  Widziałem  w  tłumaczeniu  biegów  nie- 
bieskich mniemania  naciągane  do  jednych  przypadków,  odmieniane  lub 
odrzucano  w  drugich:  tam  wiklące  porządek  rzeczy,  tu  mieszające  pojęcie 
a  nigdy  prawie  niedogadzające  przekonaniu :  w  dziełach  zaś  natury  więcej 


Digitized  by 


Google 


342 


okazujące  dziwactwa  i  zamieszania,  niż  szyku  i  porządku.  Cóż  wypadało 
sądzić  o  całym  tym  gmachu,  okrytym  chmurą  ciemności  i  chwiejącym  się 
pod  ciężarem  zarzutów  i  trudności?  Oto,  że  cały  fundament,  na  którym 
osiadł,  musi  być  słaby  i  fałszywy." 

To  surowe  o  nauce  astronomicznej  Ptolemeusza  zdanie,  mające  dziś 
za  sobą  całą  moc  ściśle  dowiedzionej  pewności,  powiedziane  na  początku 
XVI  wieku,  przed  głową  naówczts  całego  chrześcijaństwa,  wystawia 
w  Koperniku  człowieka,  który  natchniony  mocą  przekonania,  wynosi  się 
pierwszy  nad  powagę  czternastu  wieków,  nad  uprzedzenia  uporczywe 
i  powszechne  uczonych,  wreszcie  nad  pozorne  zmysłów  świadectwo  i  w  rze- 
czach dociekaniu  ludzkiemu  zostawionych  oddaje  cześć  prawdziwie  mężną 
ale  przystojną  odwagą.  Wyćwiczony  przez  nauki  matematyczne  w  sztuce 
gruntownego,  czystego  i  porządnego  myślenia,  poniósł  ten  wielki  mąż 
w  naukę  astronomii  tę  głęboką  i  skupioną  uwagę,  tę  skrzętną  i  surową 
ścisłość  w  równaniu,  wiązaniu  i  dowodzeniu  myśli;  a  nie  mogąc  swego 
przekonania  zaspokoić  tern,  co  się  w  oczach  innych  wydawało  pewnością: 
odważył  się  wnijść  w  źródło  wątpliwości  i  sądzić  mniemania  ludzkie, 
równając  je  z  widowiskiem  biegów  niebieskich. 

Trafność  w  myśleniu  i  stosowaniu,  utrzymanie  pewnej  wagi  między 
usługą  zmysłów  i  władzą  rozumowania,  uśpienie  miłości  własnej  przez 
wygórowaną  miłość  prawdy:  te  są  wielkie  i  rzadkie  przymioty,  które  do- 
prowadziły Kopernika  do  odkrycia  porządku  świata  i  które  on  w  jego 
wyłożeniu,  za  prawidło  myślenia  potomności  zostawił. 

„Że  słońce  jest  gwiazdą  nieruchomą,  otoczoną  szeregiem  planet 
około  niego  krążących,  których  jest  i  środkiem  biegu  i  pochodnią  oświe- 
cającą: że  oprócz  planet  głównych  są  planety  drugiego  rzędu  czyli  księ- 
życe, naprzód  około  swych  planet,  a  potem  wraz  z  niemi  około  słońca 
bieżące;  że  ziemia  jest  planetą  główną,  bieg  mającą;  że  wszystkie  wido- 
wiska biegu  dziennego  i  rocznego,  wszystkie  pory  roku  i  z  nich  wypada- 
jące odmiany  w  świetle  i  powietrzu  są  rzetelnemi  skutkami  biegu  ziemi 
wirowego  około  swej  osi  i  peryodycznego  około  słońca;  że  wszystkie  biegł 
gwiazd  stałych  są  tylko  złudzeniem  oka  naszego,  a  prawdziwym  wypad- 
kiem biegu  ziemi;  że  nakoniec  w  biegu  wszystkich  planet  tak  pierwszego 
jak  drugiego  rzędu,  zachodzą  dwojakie  skutki  bacznego  rozróżnienia  wy- 
magające, to  jest:  jedne,  które  pochodzą  od  biegu  ziemi;  drugie  które 
wypadają  z  ich  własnego  około  słońca  obrotu.*4 

Te  są  niewzruszone  i  wieczne  w  fizyce  niebieskiej  prawdy,  które 
Kopernik  pierwszy  światu  objawił  i  wyłuszczył  w  swem  nieśmiertelnem 
dziele  o  obrotach  niebieskich. 

Jakie  zaś  miał  do  tego  z  prac  i  dzieł  starożytnych  pomocy,  co 
w  tych  myślach  jest  prawdziwym  jego  tworem,  co  zaś  dziełem  jego  po- 


Digitized  by  VjOOQ16 


848 


przedników?  Na  to  zapytanie,  ani  historya  astronomii,  ani  najsurowsza 
krytyka  wierniej  i  dokładniej  nie  odpowiada,  jak  sam  Kopernik.  Każdy 
prawie  rozdział  jego  książki  jest  i  wierną  historya  i  razem  dowodzeniem 
zdań  i  myśli  w  nim  zawartych.  Wielki  ten  mąż  w  każdym  kroku  są- 
dząc swych  poprzedników,  albo  rozwya  i  utwierdza  ich  myśli,  albo  je 
prostuje,  albo  swoje  na  miejsce  tamtych  kładzie  i  przytacza.  Ani  praw 
własności,  które  ma  do  swych  wynalazków,  żadnem  przywłaszczeniem,  ani 
swej  chwały  żadną  nie  skaził  próżnością.  Wylany  na  dobro  prawdy 
i  nauki,  stał  się  tym  wszystkim  drobnym  poruszeniom  niedostępny  i  dla 
tego,  żeby  z  nauką  tak  śmiałą  oswoić  uprzedzone  umysły,  stara  się  pra- 
wie ocjjąć  jej  postać  nowości,  a  przytaczając  to  wszystko,  cokolwiek  sta- 
rożytność o  biega  ziemi  pisała,  ledwo  się  nie  zdaje  swoich  pierworodnych 
zapierać  myśli.  Wszedłszy  atoli  w  bezstronne  i  ścisłe  roztrząśnienie 
jego  nauki,  okazuje  się,  że  układ  świata  przez  Kopernika  wytłumaczony, 
nie  jest  nauką  z  szczątków  starożytności  wydobytą,  jak  sądzili  niektórzy, 
ale  jest  cały  jego  dziełem  i  stworzeniem.  Myśl  o  biegu  ziemi  rzucona 
tu  i  owdzie,  po  pisarzach  greckich,  może  była  wyczerpana  w  wędrówkach 
filozofów  między  naukami,  bardzo  odległej  starożytności;  ale  jej  wyłusz- 
czenie,  kiedy  w  szkole  Alexandryjskiej  przy  obserwacyi  nieba  nie  nastą- 
piło, nie  mogło  być  dokonane  przez  sekty  filozofów,  samą  prawie  meta- 
fizyką zajęte;  albo  należało  do  owych  tajemnic  z  któremi  się  ciż  filozo- 
fowie ukrywali  przed  ludem  gorącej  wyobraźni  i  zabobonnym,  a  które 
tajemnice  wieków  chrześcijaństwa  nie  doszły.  Nie  mógł  więc  Kopernik 
wskrzeszać  i  wydobywać  tego,  czego  w  żadnem  piśmie  starożytnem  nie  było. 

W  tej  myśli  od  wszystkich  lekceważonej,  Kopernik  pierwszy  uczuł 
światło  prawdy;  on  pierwszy  stworzył  jej  wielkość  i  rozległość;  kiedy 
całą  budowę  i  mechanizm  świata  słonecznego  z  niej  wydobył,  kiedy 
wszystkie  odmiany  i  przypadki  biegów  niebieskich  z  niej  wytłumaczył; 
kiedy  stosy  obserwacyi  dawnych  i  świeżych,  to  jest  prace  kilkudziesiąt 
pokoleń  ludzkich  na  jej  objaśnienie  i  poparcie  przystosował.  Kiedy  tak: 
trafnym,  głębokim  i  ledwo  nie  wieszczym  dowcipem  rozróżnił  skutki  złu- 
dzenia od  rzetelnych  i  oddzielił  niejako  światło  od  ciemności  Przeniósł- 
szy się  myślą  do  czasu  w  którym  żył,  i  nawet  do  wieków  które  go  po- 
przedziły, nie  można  bez  podziwienia  i  rozkoszy  czytać  jego  wykładu 
o  biegu  rocznym  ziemi,  gdzie  nadając  położenie  ciągle  równoległe  osi 
ziemskiej,  tak  gruntownie,  trafnie  i  dowcipnie  odmiany  pór  roku  tłumaczy. 
W  tern  tłumaczeniu,  do  którego  nikt  mu  z  dawnych  nie  pomógł,  a  wieki 
późniejsze  nic  przydać  nie  potrafiły,  w  tern  tłumaczeniu  sama  natura 
zdaje  się  odsłaniać  człowiekowi  cuda  swojej  prostoty. 

Przed  Kopernikiem  wprawdzie  była  wszystkim  znana  myśl  o  biegu 
ziemi,  nawiasem  tylko  w  pismach   starożytnych,  bez  żadnego  dowodu 


Digitized  by 


Google 


su 

i  wyłuszczenia  rzucona;  ule  układ  świata  i  porządek  z  niej  wyciągniony 
wcale  był  nieznany.  Owszem,  co  wszyscy  mieli  za  dziwaczne  przywidzę- 
nie,  w  tern  pierwszy  Kopernik  upatrzył  dzieło  mądrości.  Wynieść  się 
zaś  nad  wszelki  wpływ  panującego  uprzedzenia,  widzieć  w  myśli  wszystkim 
wiadomej  to,  czego  tam  nikt  nie  spostrzegł,  ogarnąć  całą  jej  brzemienność 
i  z  tej  wyprowadzić  wielkie  pasmo  i  pokolenie  prawd  od  nikogo  nie  zna- 
nych, jest  to  bez  wątpienia  dzieło  nadzwyczajnego  i  twórczego  umysłu, 
którego  Kopernik,  przy  całej  w  pismach  swoich  skromności,  zostawił 
niezatarte  ślady  i  dowody. 

Podzielił  Kopernik  dzieło  swoje  o  Obrotach  ciał  niebieskich  na 
sześć  ksiąg.  Z  tych  pierwsza  wystawia  ogólny  widok  świata  i  obraz  całg 
nauki:  inne  następne  rozbierają  i  tłumaczą  części  tego  widoku  i  obraza. 
Na  końcu  pierwszej  księgi  całą  naukę  o  trójkątach,  mianowicie  kulistych 
umieścił.  Druga  księga  zawiera  naukę  o  skutkach  biegu  dziennego. 
Opisanie  kół  sfery  niebieskiej,  ich  różne  względem  siebie  położenie  i  stąd 
wypadające  skutki  dla  mieszkańców  ziemi;  wschód,  zachód  i  górowanie 
gwiazd:  wymiar  czasu  i  jego  podział;  sztuka  znalezienia  pochyłości  drogi 
ziemskiej  do  równika;  położenia  ciał  niebieskich  względem  tych  obudwóch 
kół;  oddzielenie  tego,  co  się  pr/ez  obserwacye  dochodzi,  od  tego,  co  przez 
rachunek  trygonometryczny  poznajemy;  rozwiązanie  ważnych  zagadnień 
trygonometrycznych  tu  należących,  wyrachowanie  za  pomocą  ich  tablic 
do  położenia  ciał  niebieskich  i  poznania  czasu  służących,  stanowią  przed- 
miot tej  księgi,  która  jest  najwięcej  kopią  rzeczy  z  Ptolemeusza  wyjętych, 
i  prze  bieg  wirowy  ziemi  wytłumaczonych.  Kończy  się  regestrem  tysiąca 
dwudziestu  dwóch  gwiazd  rtałych.  Księga  trzecia  jest  szacownym  skła- 
dem najdt'1'katuirjszych  w  astronomii  wynalazków,  a  owocem  głęboko 
w  tajemnice  natury  przenikającego  rozumu.  Porównywając  pierworodne 
myśli  w  tej  księdze  rzucone  z  dzisiejszym  stanem  wiadomości  astrono- 
micznych, zobaczymy  nie  bez  zdumienia,  że  bystrością  tych  m)śli  Koper- 
nik prawie  zmie  zył  całą  przepaść  wieczności:  kiedy  zgadł  najtrudniejsze 
wynalazki  potomności,  kiedy  przepowiedział  najleniwsze  w  biegach  nie- 
bieskich odmiany,  w  ciągu  tylko  wieków  czuć  się  dające  i  sposób  ich 
wytłumaczenia  zostawił.  W  tej  księdze  wykłada  wszystkie  przypadki 
biegu  rocznego  ziemi,  przebiega  i  zgłębia  dropę,  którą  ona  około  słońca 
opisuje,  czas  na  jej  opisanie  strawiony  czyli  długość  roku  i  t  d.  W  księ- 
dze czwartej  wykłada  bieg  księżyca;  obroty  planet  co  do  długości  w  księ- 
dze piątej,  a  co  do  szerokości  w  księdze  szóstej  i  ostatniej.  Oprócz  wy- 
mienionych wyżej  dwóch  edycyi  dzieła  o  Obrotach  ciał  niebieskich  z  r. 
1543  i  1566,  wyszło  trzecie  wydanie  r.  1617  w  Amsterdamie;  nakoniec 
czwarte,  wspaniale  drukowane  w  Warszawie  1854  r.  z  przekładem  na 
język  polski  i  przedmową  Jana  Baranowskiego,  tudzież  życiorysem  przez 


Digitized  by  VjOOQ16 


845 


Juliana  Bartoszewicza.  Do  tego  najokazalszego  ze  wszystkich  wydania, 
dokonanego  skutkiem  zachęty  pani  Niny  Wacławowej  Łuszczewskiej,  matki 
Deotymy,  dołączone  są  drobniejsze  prace  Kopernika,  tudzież  pisma  naj- 
bliższy z  głównem  jego  dziełem  związek  mające  jako  to:  „Treść  o  nowym 
układzie  świata,  napisana  dla  Jana  Schonera,"  przez  Jerzego  Joachima 
Betyka;  „Wstęp  do  Trygonoraetryi;"  „Wyjątek  ze  wstępu  do  Efemeryd 
lipskich  na  r.  1551"  przez  Retyka,  na  zasadzie  nowej  teoryi  ubożonych; 
poemacik  religijny  Kopernika:  „Siedm  gwiazd,"  (Septera  sidera),  przeło- 
żony na  język  polski  przez  Ignacego  Badeniego;  „Rozprawa  o  urządzeniu 
monety/4  pierwszy  raz  w  przekładzie  polskim  ogłoszona  przez  Felixa 
.Bentkowskiego  w  Pamiętniku  Warszawskim  r.  1816;  jedenaście  listów 
Kopernika  do  Bernarda  Wapowskiego;  „Listy  Teofilakta  Scholastyka 
Symokaty,"  pierwsza  praca  Kopernika  w  Krakowie  roku  1509  ogłoszona; 
nakoniec  niektóre  jogo  listy. 

O  Koperniku  pisali:  Gassendi,  Vita  Copernici  (Paryż,  1654);  Snia- 
decki  Jan,  O  Koperniku:  rozwiązanie  zadania,  które  Towarzystwo  War- 
szawskie Przyjaciół  Nauk  do  odpowiedzi  w  r.  1801  ogłosiło:  „Oddając 
hołd  winnej  pochwały  Mikołajowi  Kopernikowi,  pokafcć  jak  wiele  mu 
winne  były  nauki  matematyczne,  mianowicie  astronomia,  w  wieku,  w  któ- 
rym żył,  z  których  poprzedników,  jak  wiele  i  jakim  sposobem  korzystał 
i  jak  wiele  mu  są  winne  w  czasie  teraźniejszym  ?"  Drukowane  w  tomie 
II  Boczników  Towarzystwa  Przyjaciół  Nauk  i  w  Dziełach  Jana  Śniadec- 
kiego. Rozprawę  tę  tłómaczył  na  francuski  język  Tęgoborski  roku  1803 
w  Warszawie,  ale  bardzo  niedołężnie  i  z  nieznajomością  rzeczy;  tak  że 
sam  Śniadecki  zniewolony  był  przetłumaczyć  ją  po  francusku  na  nowo; 
lecz  ten  przekład  podobno  nie  był  ogłoszony  drukiem.  Tęż  rozprawę 
tłumaczyli  na  język  angielski  Justyn  Brenan  r.  1823,  *  na  włoski  Ber- 
nard Zaydler  Polak,  r.  1830.  Nadto  pisali:  Karol  Hubę,  o  zasługach 
Mikołaja  Kopernika  w  astronomii,  rzecz  zamieszczona  w  Rocznikach  To- 
warzystwa naukowego  Krakowskiego  r.  1841.  Szyrma:  Copernicus  and 
his  native  land  (Londyn,  1846),  Dominik  Schulz,  Życie  Kopernika, 
(Warszawa,  1855);  Westphal,  Nic.  Copernicus,  (Konstancya,  1822);  Percy 
Notice  biographiąue  sur  Copernic  (Paryż,  1824);  Czyński,  Copernic  et 
ses  tra?aux  (Paryż,  1846);  F.  Arago,  Eloge  de  Copernic  Adryan  Krzy- 
żanowski, którego  staraniem  był  wybity  w  Paryżu  medal  r.  1820  na  cześć 
Kopernika,  *ydał  także:  Mikołaja  Kopernika  założyciela  dzisiejszej  astro- 
nomii, w  300  lat  od  jego  skonu  i  objawienia  jego  układu*  spomnienie 
Jubileuszowe  (Warszawa,  1844),  które  załączył  do  dzieła  swego:  Dawna 
Polska,  ze  stanowiska  jej  udziału  w  dziejach  postępującej  ludzkości  skre- 
ślona, w  jubileuszowym  Mikołaja  Kopernika  roku  1843  (Warszawa,  1844); 


Digitized  by 


Google 


346 


mis  uporządkowana,  przejrzana  i  życiorysem  autora  powiększona  przez 
kimborowicza  (Warszawa,  1857,  tomów  2). 
Olbrzymia  postać  Kopernika  podnosi  się  nietylko  nad  cały  wiek 
luntowski,  ale  sławą  naród  polski  we  wszystkich  epokach  okrywa, 
ilako  odrycia  tego  wielkiego  męża  w  dziedzinie  astronomii,  stały  się 
zechną  własnością  wszystkich  narodów  cywilizowanych;  nie  miały 
^średniego  wpływu  na  rozwój,  wzrost  oświaty  i  literatury  ojczystej 
otym  wieku  literatury;  przewodniczyli  mu  głównie  poeci  i  prozaicy. 


Digitized  by  VjOOQ16 


III  O  ŁAJ  KOFIEIIK 


Józefa    puociszBWSKiEGO.  *) 


est  trzech  Polaków,  których  zna  i  wielbi  nietylko  Polska,  ale  i  świat 
cały.  Pierwszym  z  nich  jest  Kopernik,  który  odkrył,  że  ziemia  około 
6łońca  się  obraca;  drugim  Jan  Sobieski,  który  ocalił  Wiedeń  i  Austryą 
od  Turków,  a  trzecim  Tadeusz  Kościuszko,  który  szlachetnością  serca 
i  zamiłowaniem  wolności  tak  się  odznaczył,  że  podobnych  mu  ludzi  małą 
tylko  liczbę  świat  widział.  Trzej  ci  mężowie  znani  są  i  w  najdalszych 
zakątkach  ziemi,  a  zatem  słuszna  jest,  aby  ich  przedewszystkiem  w  pol- 
skiej ziemi  dobrze  znano.  Dlatego  i  dzieci  polskie  powinny  o  tych  sła- 
wnjch  Polakach  dokładną  posiadać  wiadomość. 

W  przyszłym  roku  1873  przypada  czterystoletnia  rocznica  czyli 
jubileusz  urodzin  Kopernika,  dlatego  dobrze  jest  już  zawczasu  przypo- 
mnieć sobie  w  krótkości  zacny  żywot  i  cne  sprawy  tego  wielkiego 
męża.  Urodził  się  Mikołaj  Kopernik  1473  r.  dnia  19  Lutego,  (a  zatem 
w  bieżącym  roku  upłynęło  399  lat  od  tej  chwili),  w  mieście  Toruniu 
nad  Wisłą,  które  wówczas  do  Polski  należało.  Ojciec  Mikołaja  był  zwy- 
kłym mieszczaninem.  Sprowadził  on  się  do  Torunia  z  Krakowa;  był 
zatem  rodowitym  Polakiem.  Nie  pochodził  więc  Kopernik  z  bogatego 
rodu,  a  jednak  wielką  cnotą  i  niemniej  wielką  nauką  i  pracą  zasłynął 
na  cały  świat  i  po  wszystkie  czasy. 

Pierwiastkowe  nauki  odbywał  Mikołaj  w  Toruniu  i  w  Chełmnie, 
a  następnie  udał  się  do  Krakowa,  gdzie  jak  z  bistoryi  polskiej  wiadomo, 


1)  Życiorys  ten  zamieszczony  był  w  Przyjaciela  dla  Dzieci.  Poznań  1672  N.  7. 


Digitized  by 


Google 


348 


istnieje  założona  przez  Kazimierza  Wielkiego  przesławna  akademia  czyli 
wszechnica  jagiellońska,  tj.  najwyższa  szkoła,  zwana  dla  tego  jagiellońską, 
że  ją  Władysław  Jagiełło,  król  polski,  dźwignął  z  upadku.  Do  tej  zna- 
komitej polskiej  szkoły  wstąpił  Mikołaj  Kopernik,  mając  lat  18.  Z  za- 
pałem zaczął  się  on  ćwiczyć  w  różnych  naukach.  Unikał,  jak  ognia,  pró- 
żniactwa i  wszystkiego  złego,  a  wciąż  z  duszy  i  serca  całego  starał  się 
usilnie,  aby  jak  największe  czynić  postępy  w  naukach.  Dla  tej  przy- 
czyny można  go  na  wzór  polskiej  młodzieży  postawić,  aby  taż  zagrzana 
tak  pięknym  przykładem  pilnie  się  uczyła. 

Szczególne  zamiłowanie  miał  Kopernik  do  nauki,  zwanej  matema- 
tyką, która  uczy  rachować  i  rozmierzać  wszystko  w  świecie.  Jestto  tak 
ważna  nauka,  że  za  jej  pomocą  można  np.  obrachować  na  włos  odległość 
z  ziemi  na  księżyc.  Niemniej  wielki  miał  młody  Mikołaj  pociąg  do  astro- 
nomii, która  jest  nauką  o  ciałach  niebieskich,  o  słońcu,  ziemi,  księżycu 
i  o  różnych  gwiazdach,  o  ich  własnościach,  obrocie  i  t  d.  Nauczycielem 
jego  był  sławny  Polak  Brudzewski 

Roku  1496,  a  zatem  w  23  roku  życia,  udał  się  Kopernik  do  Włoch, 
aby  się  jeszcze  bardziej  w  naukach  wydoskonalić.  Przez  kilka  lat  uczył 
się  w  Padwie,  gdzie  istniała  bardzo  sławna  akademia.  Tam  w  Padwie  za- 
pisał się  Kopernik  jako  Polak,  wymowne  przez  to  dając  świadectwo,  że 
się  uważa  za  Polaka,  a  nie  za  Niemca.  Do  Padwy  albowiem  przybywało 
wielu  młodych  ludzi  z  różnych  krajów.  Każdy  uczeń,  wpisując  się  w  księgę, 
dopisywał  czem  jest,  czy  np.  Francazcm,  Polakiem,  Niemcem  itd.  Otóż 
Kopernik  zapisał  się  sam,  jako  Polak. 

Roku  1500  już  był  nasz  Mikołaj ,  acz  dopiero  271efni  młodzieniec, 
tak  uczonym  i  sławnym,  że  w  samym  Rzymie  pod  okiem  Ojca  ś.  nauczał 
astronomii.  Pragnęli  go  też  Włosi  zatrzymać  w  swym  kraju,  atoli  Ko- 
pernik, jako  prawy  Polak,  tęskniąc  za  swą  kochaną  Ojczyzną,  wrócił 
roku  1502  do  Polski.  Osiadł  najprzód  w  Krakowie,  gdzie  miał  zamiar 
być  nauczycielem  przy  wszechnicy  jagiellońskiej ,  atoli  za  namową  swego 
wuja  Łukasza  Weisselroda,  został  kapłanem.  Ten  Weisselrode  był  bi- 
skupem warmińskim,  a  choć  niemieckie  miał  nazwisko,  był  jednak  dobrym 
Polakiem. 

Odebrawszy  Kopernik  w  Krakowie  święcenia  kapłańskie,  udał  się 
do  swego  wuja,  biskupa  Warmii,  który  mieszkał  w  mieście  Frauenburgu. 
Tam  osiadł  młody  kapłan  i  tam  też  spędził  świątobliwy  i  pożyteczny  dla 
całej  ludzkości  żywot  Mianowany  był  wkrótce  kanonikiem  kościoła 
katedralnego  w  Frauenburgu.  Przedewszystkiem  wypełniał  on  ściśle 
i  wiernie  powinności  kapłańskie,  leczył  bezpłatnie  chorych,  gdyż  wyuczył 
8ię  sztuki  lekarskiej   we  Włoszech,  a  nakoniec  resztę  czasu  poświęca 


Digitized  by 


Google 


849 

astronomii.  Śledził  tedy  i  zastanawiał  się  nad  biegiem  ciał  niebieskich, 
a  mianowicie  ziemi  i  słońca.  Czytał  stare  księgi,  rachował,  pisał  i  patrzał 
nieraz  całemi  nocami  na  pogodny  błękit  niebios,  roziskrzony  gwiazd 
milionami.  Otóż  w  tej  postawie,  otoczonego  narzędziami  astronomicznemu 
przedstawia  wam  go  załączony  na  52  str.  obrazek. 

Ponieważ  Kopernik  był  pokornego  serca,  co  już  niejako  jego  na- 
zwisko z  wyrazem  pokorą  spokrewnione,  oznacza,  i  tylko  chwały  Bożej 
i  dobra  bliźnich,  a  nie  własnego  szczęścia  szukał,  więc  udzielił  mu  Bóg 
tej  łaski,  że  wyrozumiał,  wyjaśnił  i  odkrył  jedne  z  największych  prawd, 
tyczącą  się  wszechświata,  to  jest  ziemi,  słońca  i  wszystkich  ciał  niebie- 
skich, że  ziemia  naokół  słońca  się  obraca,  a  nie  słońce  około  ziemi,  jak 
dawniej  sądzono.  Sprawdziło  się  tedy  na  Koperniku  dosłownie  przysło- 
wie, że  „pokora  niebiosa  przebija,"  gdyż  pokorny  jego  umysł  dalej  przej- 
rzał, głębiej  przeniknął,  niż  najwięksi  mędrcowie,  którzy  przed  nim  żyli. 
Sprawdziły  się  też  na  nim  słowa  Pisma  Św.:  „Szukajcie  a  znajdziecie," 
gdyż  Kopernik  szukał  prawdy  usilnie  i  znalazł  ją  rzeczywiście. 

Spostrzeżenia  swoje,  uwagi  i  dowody  co  do  odkrycia,  że  ziemia 
naokół  słońca  się  obraca,  napisał  Kopernik  po  łacinie,  (bo  wtedy  uczeni 
tylko  po  łacinie  pisali),  a  książka  ta  nosi  napis:  „O  obrotach  ciał  nie- 
bieskich." Trzydzieści  lat  trzymał  Kopernik  w  ukryciu  to  nieśmiertelne 
dzieło  i  dopiero  pod  koniec  życia  za  radą  przyjaciół  podał  je  do  druku. 
Jako  wierny  syn  kościoła  przypisał  swe  dzieło  czyli  poświęcił  ówczesnemu 
Ojcu  św.  Pawłowi  III.  Roku  1543  dnia  24  Maja  umarł  ksiądz  Koper- 
nik, licząc  70  lat  życia.  Krótko  przed  śmiercią  odebrał  swe  dzieło, 
ogłoszone  drukiem.  Wziął  je  do  ręki,  przejrzał,  a  niedługo  rozstał  się 
z  tym  światem. 

Dzieło  to  zapewniło  Kopernikowi  na  zawsze  nieśmiertelne  imię. 
Pewien  wielki  uczony  zwie  go  „mędrcem  nad  wszelkie  pochwały"  to  jest, 
że  każda  pochwała  jest  dla  Kopernika  za  małą.  I  w  rzeczy  samej  wiel- 
kim był  zaiste  ten  człowiek,  który  odgadnął  cudowną  budowę  świata, 
który  odsłonił  wielkie  boskie  tajemnice.  Bóg  stworzył  miliony  ciał  nie- 
bieskich, świadczące  o  Jego  wielkości  i  potędze,  a  nam  dał  rozum,  abyśmy 
się  starali  poznać  i  zrozumieć  te  wielkie  cuda  i  dziwy.  Otóż  Kopernik 
jedne  z  tych  wielkich  prawd  odkrył,  udowodnił  i  światu  wyjaśnił.  Ponie- 
waż wszystkie  nauki,  a  szczególniej  astronomia  uczą  nas  bliżej  poznać 
i  kochać  Boga,  przeto  zasługa  Kopernikowa  jest  bardzo  wielka.  Dziś 
jeszcze,  kochane  dzieci,  nie  możecie  dobrze  pojąć  znaczenia  wielkiego 
odkrycia  tego  męża,  lecz  zrozumiecie  to  później,  a  tymczasem  przeczy- 
tajcie sobie  artykuły  w  15  Nr.  Przyjaciela  Dzieci  i  Mł.  z  r.  1870  i  w  22 
Nr.  z  r.  1870,  a  poznacie  nieco  więcej  wielką  ważność  zasług  Kopernika. 


Digitized  by 


Google 


350 


Cieszyć  się  wypada,  że  polska  ziemia  jest  matką  jednego  z  najwif  - 
kszych  mędrców  na  kuli  ziemskiej.  Zazdrościli  nam  tej  sławy  Niemcy, 
dowodząc,  że  Kopernik  był  Niemcem.  Atoli  tak  nie  jest:  Kopernik  duszą 
i  ciałem  był  Polakiem,  i  przez  kilka  set  lat  wszyscy  go  za  Polaka  uwa- 
żali, gdyż  dopiero  od  lat  może  30  zaczęli  Niemcy  głosić  przed  światem, 
że  Kopernik  był  Niemcem.  W  przyszłym  roku  przypada  czterystoletnia 
pamiątka  urodzin  Kopernika.  Uroczystość  tę  wypada,  aby  szczególnie 
Polacy  wspaniale  obchodzili. 

Zwłoki  Kopernika  spoczywają  w  Frauenburgu  w  Warmii,  a  pomniki 
na  jego  cześć  wznoszą  się  w  Warszawie,  Krakowie  i  Toruniu. 


iks* 


&xz 


Digitized  by 


Google 


BIBLIOGRAFICZNA  WZMIANKA 
0  WYDANYCH  ŻYCIORYSACH 

MIKOŁAJA  KOPERNIKA 

W  ROKU  JUBILEUSZOWYM  1873. 


"rzygotowany  do  niniejszego  tomu  manuskrypt  oddaliśmy  do  druku 
w  miesiącu  Styczniu  r.  b.;  życiorysy  więc  Mikołaja  Kopernika,  które  po 
tym  czasie  ogłoszono  drukiem,  tak  w  różnych  czasopismach  Polskich, 
jako  też  i  w  luźnych  wydaniach,  (aczkolwiek  druk  tego  tomu  aż  dotąd 
przeciągnął  się),  nie  jest  zamiarem  naszym  przedrukowywać,  tym  więcej 
że  byłoby  to  za  wielkie  zadanie,  a  objętość  tego  co  w  roku  bieżącym, 
ku  uczczeniu  Mikołaja  Kopernika,  w  czterechsetnią  rocznicę  urodzin  jego, 
napisali  Ziomkowie  wielkiego  Astronoma,  w  trójnasób  może  zwiększyłoby 
ten  tomik  życiorysów  nieśmiertelnej  sławy  Męża.  Z  oszczędności  jednakże 
dla  pozostałej  kartki  czystego  papieru  podamy  tu  bibliograficzny  obraz 
luźao  ogłoszonych  żywotów  Mikołaja  Kopernika.  To  co  napisali  o  Ko- 
perniku w  jubileuszowym  bieżącym  roku  publicyści  polscy  w  swych  pi- 
smach czasowych,  na  innem  już  opisaliśmy  miejscu,  pierwszeństwo  dając 
dwom  illustrowanym  pismom  polskim  wychodzącym  w  Warszawie  —  Ty- 
godnikom Illustrowanemu  i  Kłosom  —  które  numera  całe  poświęciły 
pamięci  wielkiego  Męża.  To  zaś  co  wyszło  osobno,  w  tym  umieszczamy 
porządku. 

Dr.  teologii  i  prawa  Artur  Wołyński  z  biografów  Kopernika  naj- 
wcześniej ogłosił  drukiem  życiorys  astronoma  pod  tym  tytułem:  Koper- 
nik w  Italii  czyli  dohimenta  Salskie  do  monografii  Kopernika.  Obszerna 
ta  praca  wydana  w  zbiorowem  dziele  Tygodnika  Wielkopolskiego  —  Stu- 
letniej  niewoli  Rok  pierwszy  i  osobno  w  książce  o  288  stronnicach  w  Po- 


Digitized  by 


Google 


352 


znania  1873  roku,  wyczerpująco  przedstawia  nam  najprzód  wszystko  to 
co  Włosi  w  dziełach  swoich  pisali  o  Koperniku  —  dalej  krytyczny  i  uczony 
mamy  pogląd  autora  na  prace  i  sądy  cudzoziemców  o  nauce  Kopernika, 
w  końcu  wiele  mamy,  jeśli  nie  nieznanych  szczegółów  odnoszących  się  do 
żywota  Mikołaja  Kopernika,  to  niesłychanie  ważnych  wskazówek,  trafnych 
postrzeżeń  i  gruntownych  dowodzeń  uczonego  autora. 

W  ślad  za  pracą  Dra  Wołyńskiego,  przed  samą  uroczystością  Jubi- 
leuszową Kopernika  powitaliśmy  piękną  i  bardzo  treściwą  pracę  Dra 
Hippolita  Skimborowicza  —  O  Mikołaju  Kopernilcu  rzecz  krótka,  War- 
szawa 1873.  Nie  pierwsza  to  była  praca  ku  czci  Kopernika  uczonego 
Ziomka  naszego,  ale  ta  jest  najpopularniejsza  i  w  swym  zakresie  doskonała. 

W  przeddzień  Jubileuszu  Kopernika  dwie  ukazały  się  w  Warszawie 
obszerniejsze  prace  ku  czci  astronoma  naszego.  Filip  Sulimierski  Magi- 
ster nauk  matematyczno-fizycznych,  redaktor  Wędrowca,  przełożył  z  fran- 
cuskiego i  przypiskami  uzupełnił  Życie  Mikołaja  Kopernika  napisane 
przez  Kamila  Flara mariona;  i  Jan  Kowalczyk  ogłosił  dzieło  pod  tytułem: 
Mikołaj  Kopernik  i  jego  układ  świata.  W  pierwszem  z  tych  dzieł  tra- 
ktowany jest  głównie  Żywot  Astronoma,  w  drugiem  szczegółowo  pomysły 
i  prace  astronomiczne  Kopernika. 

W  tym  samym  czasie  Redakcya  czasopisma  Przyroda  i  Przemysł 
w  kilku  tysiącach  exemplarzy  Na  pamiątkę  csterechsetnej  roczhicy  uro- 
dzin Mikołaja  Kopernika  ogłosiła  treściwy  popularny  żywot  astronoma. 

Tyle  w  Warszawie.  —  W  Wilnie  Wojnisław  Kazimierz  Sawidź  Za- 
błocki wydał:  Mikołaja  Kopernika  iycie  obywatelskie  w  Polsce,  w  któ- 
rem  nacisk  kładzie  na  jego  czyny  polityczne  i  niemi  dowodzi  iż  był 
Polakiem.  My  nakoniec  wydaliśmy  obszerny  Żywot  Mikołaja  Kopernika 
—  w  dwóch  edycyach  w  Gnieźnie  1873  drukiem  J.  B.  Langiego.  — 
Pierwszą  edycyą  drukowaliśmy  w  1200  egzemplarzach,  drugą  z  pewnemi 
zmianami  i  poprawkami  w  1500  egzemplarzach. 


fUT  <3/^ 


Digitized  by  VjOOQ16 


Digitized  by  VjOOQ16 


Digitized  by 


Google 


VD  0504 


o 


Digitized  by 


Google 


Digitized  by 


Google