Skip to main content

Full text of "Kronika żałobna rodzin Wielkopolskich od 1863-1876 r.: z uwzgle̜dnieniem ważniejszych ..."

See other formats


Google 



This is a digital copy of a book that was prcscrvod for gcncrations on library shclvcs bcforc it was carcfully scannod by Google as part of a projcct 

to make the world's books discoverablc onlinc. 

It has survived long enough for the copyright to cxpirc and thc book to cntcr thc public domain. A public domain book is one that was never subjcct 

to copyright or whose legał copyright term has expircd. Whcthcr a book is in thc public domain may vary country to country. Public domain books 

are our gateways to the past, representing a wealth of history, cultuie and knowledge that's often difficult to discovcr. 

Marks, notations and other maiginalia present in the original volume will appear in this file - a reminder of this book's long journcy from thc 

publishcr to a library and finally to you. 

Usage guidelines 

Google is proud to partner with libraries to digitize public domain materials and make them widely accessible. Public domain books belong to the 
public and we are merely their custodians. Nevertheless, this work is expensive, so in order to keep providing this resource, we have taken steps to 
prevent abuse by commcrcial partics, including placing lechnical rcstrictions on automated querying. 
We also ask that you: 

+ Make non-commercial use ofthefiles We designed Google Book Search for use by individuals, and we request that you use these files for 
person al, non-commercial purposes. 

+ Refrainfinm automated ąuerying Do not send automated querics of any sort to Google's system: If you are conducting research on machinę 
translation, optical character recognition or other areas where access to a laige amount of text is helpful, please contact us. We encourage the 
use of public domain materials for these purposes and may be able to help. 

+ Maintain attributłonTht Goog^s "watermark" you see on each file is essential for in forming peopleabout thisproject and helping them lind 
additional materials through Google Book Search. Please do not remove it. 

+ Keep it legał Whatever your use, remember that you are responsible for ensuring that what you are doing is legał. Do not assume that just 
because we believe a book is in the public domain for users in the United States, that the work is also in the public domain for users in other 
countries. Whether a book is still in copyright varies from country to country, and we can'l offer guidance on whether any specific use of 
any specific book is allowed. Please do not assume that a book's appearance in Google Book Search means it can be used in any manner 
anywhere in the world. Copyright infringement liabili^ can be quite severe. 

About Google Book Search 

Google's mission is to organize the world's information and to make it universally accessible and useful. Google Book Search helps rcaders 
discoYcr the world's books while helping authors and publishers reach new audiences. You can search through the fuli icxi of this book on the web 

at |http: //books. google .com/l 



Google 



Jest to cyfrowa wersja książki, która przez pokolenia przechowywana była na bibliotecznydi pólkach, zanim została troskliwie zeska^ 

nowana przez Google w ramach projektu światowej bibhoteki sieciowej. 

Prawa autorskie do niej zdążyły już wygasnąć i książka stalą się częścią powszechnego dziedzictwa. Książka należąca do powszechnego 

dziedzictwa to książka nigdy nie objęta prawami autorskimi lub do której prawa te wygasły. Zaliczenie książki do powszechnego 

dziedzictwa zależy od kraju. Książki należące do powszechnego dziedzictwa to nasze wrota do przeszłości. Stanowią nieoceniony 

dorobek historyczny i kulturowy oraz źródło cennej wiedzy. 

Uwagi, notatki i inne zapisy na marginesach, obecne w oryginalnym wolumenie, znajdują się również w tym pliku - przypominając 

długą podróż tej książki od wydawcy do bibhoteki, a wreszcie do Ciebie. 

Zasady uźytkowEinia 

Google szczyci się współpracą z bibliotekami w ramach projektu digitalizacji materiałów będących powszechnym dziedzictwem oraz ich 
upubliczniania. Książki będące takim dziedzictwem stanowią własność publiczną, a my po prostu staramy się je zachować dla przyszłych 
pokoleń. Niemniej jednak, prEice takie są kosztowne. W związku z tym, aby nadal móc dostEu^czać te materiały, podjęliśmy środki, 
takie jak np. ograniczenia techniczne zapobiegające automatyzacji zapytań po to, aby zapobiegać nadużyciom ze strony podmiotów 
komercyjnych. 
Prosimy również o; 

• Wykorzystywanie tych phków jedynie w celach niekomercyjnych 

Google Book Search to usługa przeznaczona dla osób prywatnych, prosimy o korzystanie z tych plików jedynie w nickomcrcyjnycti 
celach prywatnych. 

• Nieautomatyzowanie zapytań 

Prosimy o niewysylanie zautomatyzowanych zapytań jakiegokolwiek rodzaju do systemu Google. W przypadku prowadzenia 
badań nad tlumaczeniEimi maszynowymi, optycznym rozpoznawaniem znaków łub innymi dziedzinami, w których przydatny jest 
dostęp do dużych ilości telfstu, prosimy o kontakt z nami. Zachęcamy do korzystania z materiałów będących powszechnym 
dziedzictwem do takich celów. Możemy być w tym pomocni. 

• Zachowywanie przypisań 

Znak wodny"Googłe w łsażdym pliku jest niezbędny do informowania o tym projekcie i ułatwiania znajdowania dodatkowyeti 
materiałów za pośrednictwem Google Book Search. Prosimy go nie usuwać. 



Hganie prawa 

W ItEiżdym przypadku użytkownik ponosi odpowiedzialność za zgodność swoich działań z prawem. Nie wolno przyjmować, że 
skoro dana łisiążka została uznana za część powszecłmego dziedzictwa w Stanach Zjednoczonych, to dzieło to jest w ten sam 
sposób tralrtowane w innych krajach. Ochrona praw autorskich do danej książki zależy od przepisów poszczególnych lirajów, a 
my nie możemy ręczyć, czy dany sposób użytkowania którejkolwiek książki jest dozwolony. Prosimy nie przyjmować, że dostępność 
jakiejkolwiek książki w Google Book Search oznacza, że można jej użj'wać w dowolny sposób, w każdym miejscu świata. Kary za 
naruszenie praw autorskich mogą być bardzo dotkliwe. 

Informacje o usłudze Google Book Search 

Misją Google jest uporządkowanie światowych zasobów informacji, aby stały się powszechnie dostępne i użyteczne. Google Book 
Search ułatwia czytelnikom znajdowanie książek z całego świata, a autorom i wydawcom dotarcie do nowych czytelników. Cały tekst 
tej książki można przeszukiwać w Internecie pod adresem [http : //books . google . comT] 



'\ 



\ 




y- 






> ■■ 



I : 



ii 

I 



1 






P 






k'^ 



ńU 




i 



I 



i 



?• 



KRONIKA ŻAŁOBNA. 





J^. 



/A(t^.(»^' 




^ĄwytW^t*^ 



M 



! 



1. 



I 



KRONIKA ŻAŁOBNA 



RODZI WIELKOPOLSKICH 



OD 1863—1876 R. 



z UWZGipNIENIER 



WAŻNIEJSZYCH OSOBISTOŚCI 



ZMARŁYCH W TYM PllZECIĄGU CZASU 



W INNYCH DZIELNICACH POLSKI I NA OBCZYŹNIE 



1'IŁ5SE;4 



TEODORA ŻYCHLIliSKIEGO, 



If- 



W POZNANIU 



CZCIONKAMI DRUKARNI JAROSŁAWA LEITGEBRA. 



Jaro 



? 



1877. 



>' 



KRONIKA ŻAŁOBNA 



RODZLN MELKOPOLSKICH 



OD 1863—1876 R. 



z liWZGipUEMEI 



WAŻNIEJSZYCH OSOBISTOŚCI 



z MA KŁ YCII W TYX iTJlT 1.^ - 1_ -" 



W INNYCH DZIELNICACH .-:.: 



i-i-^j:^:^: 



TEODOBM ZrCflL. 



f ■ 



../.'^./ 



• 1 1 






.i:Łl );•:'■ 



fRZEDMOWA. 



i 



ześ(f dla umarłych uważam za jeden s najświętszych obowiązków 
pozostałych przy życiu, Ti^j czci i pamięci dowody sta- 
rałem się zawsze składać? w ciągu 141etniego niemal zawodu 
publicystycznego. Dziś, wydając niniejszą księgę, pragnę wi- 
dome mych uczu($ i usiłowań pozostawi(f świadectwo... 

Czynię to bez żadnej zarozumiałoścL Wiem dobrze, że moja 
„Kronika" nie będzie dokładną; wszakże mam nadzieję, żemateryal 
przezemnie nagromadzony, posłuży kiedyś zdolniejszemu odemnie 
do dalszej a wyczerpującej na tóni polu pracy. 

Z układu „Kroniki" każdy bezstronny czytelnik się prze- 
kona, że przedewszystkiem miałom na względzie odżywianie 
w pamięci przyszłych pokoleń żywotów zasłużonych Ojczyźnie 
lub Kościołowi mężów. Przecież chodziło mi także o to, by 
i ciche, domowo cnoty, w szczupłym tylko kółka rodzinnego 
znane zakresie, przeszły do wiedzy ogółu. 

Jeślim przy rodzinach szlacheckich wielkopolskich dodał 
krótkie przypiski genealogiczne, czerpane głównie z papierów 
familijnych a po większój części oparto na sumiennych bada- 
niach król., archiwaryusza poznańskiego grodu p. Józefa 



IIMl^WŁl ■■»! 



VI 

Lekszyckiego, uczyniłem to dla tego, by udowodnić, że 
szlachta wielkopolska cała mniej więcej jędnę tworzy rodzinę, 
będąc w bliższym lub dalszym stopniu jeśli nie spokrewnioną, 
to przynajmniej spowinowaconą. 

Dziś, gdy familijne stosunki, wbreAV tradycyi narodowej, 
coraz bardziej luźnieją, godzi się to zapewne przypomnieć. 
Za daAvnych polskich czasów stanowiła kolligacyn jeden z Avażnych 
przyczynków naszśj siły wewnętrznej. Magnat najuboższemu 
szlachetce nie wahał się podad pomocnej dłoni, by go wykie- 
rowad na człowieka, jeśli w nim chociażby w najdalszym stopniu 
i to po kądzieli tylko był spokrewniony. Taż sama cnota 
odznaczała i stare mieszczańskie rodziny. — Każdy szlachcic, 
co szlachectwo swego klejnotu pojmował, czuł się zoboAviązanym 
stawad z szablą w ręku w obronie zagrożonego honoru naj- 
odleglejszego swego kolligata. Ztąd wyradzała się solidarność 
i wzajemna siła. 

Jakże odmienne dziś nastały czasy. Nieraz widzimy w tias 
przykłady, że brat z bratem zaledwie przypadkiem się spotykają, 
a ich synowie już nie znają najbliższych sobie osób, nie mając 
w siebie wpojonej czci dla krwi własnej i nazwiska. . . 

Do czegóż to ostatecznie doprowadzić musi? Do zupełnego 
podkopania i zniszczenia węzłów rodzinnych, które, mojóni 
zdaniem, tworzą potęgę narodów. Jeśli zaś który naród, to 
bez wątpienia nasz, jako podbity podwójny ma oboAviązek pie- 
lęgnowania tego świętego rodzinnego Znicza. . . 

- Że mi nie zależało na podsycaniu fałszywej dumy rodowej, 
przyzna każdy, który z uwagą me dzieło przeczyta. Znajdzie 
w niem bowiem wspomnienia o najuboższych prostaczkach, byle 
oni cnotliwe a krajowi pożyteczne prowadzili życie. 

Zarzuci mi może niejeden z krytyków, żem wiele osób 
w mej „Kronice" przytoczył, które żadnych nie położyły zasług 
publiczinych. Być może. Ale te osoby drogie były bliższemu 
otoczeniu ; pamięć ich powinna zatem pozostać żywą w sercach 
wnuków i prawnuków, którym miło będzie może po latach 



■ I 

t ■ 



VII 



.t 



kilkudziesięciu lub więcej, dowiedzie- się, jak się wyrażały o ich 
praojcach lub prababkach współczesne pisma publiczne pod 
świeżem wrażeniem ich śmierci. Mnie przynajmniej każda, 

y; chociażby najdrobniejsza wzmianka o którymkolwiek z mych 

j. krewnych lub powinowatych, uczyniona w gazetach z lat 

dawniejszych, prawdziwą sprawia przyjemność. Mniemam, że 
takich jak ja szanujących przeszłoś($, znajdzie się wielu. 

. ^ Życioiys śp. Gustawa Potworowskiego postawiłem na czele 

mój pracy, bo głębokie mam przekonanie, że po śmierci Mar- 
cinkowskiego nie było w Księstwie zasłużeńszego i bardziej 
odeń skupiającego sercem w osobie swej publicznego i spo- 
łecznego życia naszej dzielnicy. 

w przypiskach starałem się zresztą, o ile się dało i o ile 

\ dostarczono mi materyału, poAvplatad jak najwięcój życiorysów 

mężÓAv zasługi z epoki dawniejszej, niżeli ta, którą objąd 
zamierzałem mą pracą. 

Jeślim dużo popełnił usterek, jeślim wielu pominął, których 
wspomnienie winno by($ przekazanóm potomności, proszę mi 
przebaczyć i dopomódz, abym w dodatku, który do mej 
„Kroniki Żałobnej" będzie zapewne koniecznym, mógł uzupełnić 
niedostatki pierwszego Avydania. 

Kończę słowy, które zwykł był powtarzać śp. Grustaw 
Potworo wski, mąż, którego nie przestanę uważać i czcić jako 
wzoru prawego Obyw^atela Polaka: 

y^Uczyniłem^ co mogłem — 
Badzie^ co Bóg da!^^ 

ł»OZNAŃ, 1 gruduia 1870 r. 

>UTOR. 



J 



IIIIOM 



S. P. 



f 



X. PRYMASA LEONA PRZYŁUSKIEGO, 

GUSTAWA POTWOROWSKIEGO, 

MACIEJA MIELŻYŃSKIEGO 



HIPOLITA CEGIELSKIEGO 



rOŚWIF.OA 



w DOWÓD NAJWYŻSZEJ CZCI I NIEWYGASŁEJ WDZIĘCZNOŚCI 



Tą PRACĘ ŻAŁOBNĄ 



/UTOI[. 



■ 



• 



.» 



ł 



t 
i 



t ■V, ■ -;» — . : 




GUSTAW POTWOROWSKI. 



Sp. Ciiisfjiwa Potworowskiesjo żywot stawiam na czele mej pracy. 
Umarl On wpr.iwilzie o cztery lata wcześniej, nim wstąpiłem ua pole 
publitiystyezne u iriii ^-.nw^m nekrolog Jogo nie naleSy wMciwie do 
okresu, który U\ Wu^-^.i iilijiii'- zamierzam; wszakże czśm był 'Gustaw, 
jakie były .)i';;ii i'iiliI\ oliwiiitŁ-lskiti, jak zbawiemiym bjl wpfyw, ktdry 
iia nasze spuleczeiishi u wywierał, — dziń dopiero najlepiej ocenić 
raoźua. . . WiĘ6 Jego iywot chcę przypomnieć wszystkim, którym 
sprawa narodu jest drogą, bo cLciałbym, aby Jego przykład przez 
diugle jeszcze luta przyświecał późniejszym pokoleniom. 

(jiiyiii z pierwszego burzliwego zebrania przedwyborczego w Bazarze, 
w siripiiiiL r. b. wyehodziJ, usłyszałem z ust posiwiałego a zasłużonego 
kr;ijinvi u>i\'m, te słowa: „Ach! gdyby żył Gustaw, nie byłoby n^dy 
przysz-ło do [Kidobnego rozdwojenia. . ." I zaprawdi;, śmiało powiedzieć 
możiui a nikt temu nie zaprzeczy, że G-ustaw był obywatelem, który 
prawoŚLiią swą, żarliwą miłością Ojczyzny i osobistą cnotą łączył w sobie 
zaufanie wszystkich, jakichkolwiek byli odcieni politycznych i wyznań, 
liyl'' l.<"'ludi Polskę. Sam, kalwin z urodzenia, do najlepszych przy- 
j;iiii'il /idii^zat śp. ks. Alesego Prusinowskiego, dzisiejszego Bislnipa 
i \\'>/,ii;nviii;, ks. Janiszewskiego i zsanego posła ka. dr. Respądka. 
Każdy Uo szanować musiał, większość Go kochała, nie było nikogo, 
Ctihy Mu nio był ślepo ufał. Bo choć iiio byt geniuszem a nauką 
nipjudeu Go przewyższał, nikt Mu nie wyrównywaj sercem. Było to zaiste, 
(jiTee ■4w(irziino do miłości ogółu i ogół też lgnął sercem do Niego. 

S|.. i; ustawa znałem od dziecka; gdy umierał, byłem młodzieńcem. 
Iili-l.ii /:\n;jzki krwi dawały mi siłosobnoŃć widywania go często i śród 
n;iini/iri,iii><i!ych nkolicznom. Okazj'waI mi się On zawsze opromieniony 
aureolą wielkiego obywatela. Czciłem Go też calem sercem a cześć 
t^ zaohowam Ulan do grolju. .. 

I* 



Paniiotam Go w Goli, otoczonego tluincin pfości z najroziiiaitszycli 
dzielnic Polski i obczyzny; ])amiętam, l)(Mląc w szkołach w Lo6zni<\ 
gdy docisiiijc się Doń nie mogłem, skoro przyjechał, z pu\v<Mlu natl(»kii 
odwiedzających Go olmvatcli; pamiętam w Berlinie, jako Prezesa Kola 
polskiego, gdzie formalnie ])ywał oblężony przez przyjaciół, kolegów, 
luł) pragnących Mu oddać liołd poszanowania; pamiętam, gdy przybywszy 
z Grodziska od ks. Prusinowskiego na kilka dni prze<l owacyą, jaką 
obywatelstwo wielkopolskie uczcić zamierzało posłów polskicli — czpuni 
w skromności swej był mocno przeciwny, twierdząc, że j)osłowip nasi 
nie spełnili niczego więcej nad swój obowiązek— nagle tknięty paraliżem, 
runął na ziemię w Bazarze pod nr. G, tracąc od razu wzrok i możność 
mówienia... Bj^łem wówczas pienwszy i jedyri}' z Jego ro<lziny. który 
się zmilazł u Jego łoża śmierci... Pamiętam — było to jki j»ółn<Ky 
— jak sędziwy marszałek Potworowski z swą małżonką ])rzybyl do 
komnaty, gdzie leżał bezwładny Gustaw, a ukląkłszy u stój) Jego, 
zaszlochał gorącemi łzami na widok konającego stryjecznc.łgo brała 
i przyjaciela... Pamiętam, jak w czasie choroby czterodniowej (instawa, 
porozlepiano w całym Bazarze odezwy: „Spokojność największa — (J ustaw 
Potworowski leży umierający!.." J^imiętam, jak później Stanisław 
hr. Czarnecki, siostrzeniec żony Gustawa, głosem przerywanym łkaniami 
odmawiał przy łożu Jego litanią konającycli, a my klęcząc na okol 
powtarzaliśmy ją, zanosząc się od płaczu... Pamiętani, jak chwilę 
po śmierci Gustawa wszedłem z Karolem Koczorowskim do komnaty 
żałobnej, gdzie właśnie służba ułńerała Jego martwe zwłoki do trunniy, 
a czuwający nad tym smutnym obrządkiem przyjaciel i kolega Zmar- 
łego, śp. Maciej Mielżyński, odezwał się do nas: „Patrzcie chłopcy - 
otóż taki koniec łudzldej wielkości!".. Pamiętam, jak w dzień pogrzebu 
na Avielkiej sali bazarowej taki zebrał się tłum obywateh i młodzieży, 
pragnącej mieć zaszczyt niesienia zwłok Zmarłego do bram miasta, 
że nie było podobna oznaczyć porządku tego żało])nego pochodu.. 
Pamiętam, jak na wschodach Bazaru śp. Adolf Lączyński, rozpocząwszy 
mówić do zgromadzonych o cnotach drogiego Nie])oszczyka, zalał się 
łzami i nie mógł dokończyć swej przemowy... Pamiętam, jak śród 
słotnego i ponurego wieczora tłumy milczące i nieprzejrzany szereg 
pojazdów zalegały ulice, przez które szedł orszak i jak zii trumną 
postępował czcigodny ks. Prymas Przyłuski — Zmarły był kalwinem — 
i mnóstwo katohckich kapłanów, i jak prowadzono pannę Emihą Scza- 
niecką, która z łoża choroby powstała, by tę ostatnią oddać swemu 
przyjacielowi posługę... Pamiętam wreszcie, jak za bramą Berlińską 
wstąpił na wóz kirem obity śp. Erazm Stablewski i objąwszy ramionami 
trumnę, żegnał pory^rającemi słowy cienie (iustawa, zaklinając Jego 
ducha, by świadczył u Tronu Pana Zastępów o polsldej niedoli... 
I dużo jeszcze takich chwił pamiętimi i mógłbym dnie całe o Gustawie, 
o Jego dobroci, wyrozumieniu, szlachetności i tysiącznych szczegółach 
Jego życia opowiadać, wszakże ilekroć wezmę pióro do ręki, by wszystkie 
te drogie wspomnienia wylać na papier, żal szczery i głęboki mi je 
wytrąca — niepodobna dalej mi pisać;.. 



Jak wielkie w całem Księstwie wiadomość o nagłśj chorobie śp. 
Gustawa wywarła wrażenie i z jaką obawą śledzono jej przebieg, 
świadczą następujące w ówczesnym Dzienniku Poznańskim 
wzmianki. I tak czytamy w nrze 266 z r. 1860: 

Poznań, 19 listopada. Smutna wiość o nagłój a ciężkiej chorobio 
p. Gustawa Potworowskiego z Goli, rozeszła się już zapowiio od wczoraj 
po całóm W. Księstwie ua drodzo prywatnej. Dla zaspokojenia licznych 
przyjaciół i wielbicieli tego męża donieść więc pospieszamy, żo chory miał 
się dziś w południe stosunkowo znacznie lepiej i żo zdaniom lekarzy naj- 
groźniejsze minęło niebezpieczeństwo. Początkiem choroby było gwałtowno 
uderzenie krwi, któro dopiero co do Poznania przybyłego pana Potworowskiego 
wczoraj w południe nagle poraziło. 

Nazajutrz pisał Dziennik: 

Poznań, 20 listopada, W chwili, kiedy to piszemy, dziś w południc 
stan zdrowia p. Gustawa Potworowskiego nie był, w ogóle, gorszym jak wczoraj. 

W następnym numerze Dziennika takie znajdujemy wzmianki 
o chorobie Gustawa i nabożeństwie btagalnem o powrót Jego zdrowia: 

Poznań, 21 listopada. Stan zdrowia p. Gustawa Potworowskiego 
był, dziś w południe, cośkolwiek bardziej zaspokajający niźli wczoraj. 
Chory ma zupełną przytomność, ale mu z wielką trudnością mówić przychodzi. 

— Dziś z rana o godzinie 9 odbyło się w tutejszym kościele Św. 
Marcina nabożeństwo na intencyą osoby ciężką złożonej chorobą. Kościół 
był napełniony pobożnymi, wśród których postrzegano mianowicie niezwykle 
wielką liczbę obywatelstwa płci obojga, z prowincyi przybyłego, 

W istocie współczucie tak było wielkie dla chorego (i ustawa, 
że ze wszech zakątków Księstwa spieszyli wszyscy do Poznania, by 
swą obecnością zadokumentować miłość i cześć dla niej^o. ('horoba 
przecież z każdym dniem straszliwsze robiła postępy. I tak donosi 
Dziennik nr. 269: 

Poznań, 22 listopada. Stan zdrowia p. Gustawa J'otworow8kiego 
pogorszył się niestety! od 24 godzin. — Dziś w południe wzniecał nawet 
najgroźniejsze obawy. 

Gustaw umarł o północy z 22 na 2*^ listopada z czwartku na 
piątek po dwunastu niemal godzinach ciężkiego konania. . . Dziennik 
piątkowy nr. 270 poświęcił Jego pamięci na Mstępie takie pełne żalu 
i miłości słowa, płynące z pod wytrawnego pióra jednego z kolegów 
i przyjaciół Zmarłego: 

Poznań, 23 listopada. Wielkopolska bolesną i ciężką poniosła stratę. 
Jeden z najzacniejszych przodowników w pracach i trudach podejmowanych 
około sprawy narodowej, Gustaw Potworowski z Goli^ poseł śreniski i pro- 
zydującj w polskiem kole sejmowem, zakończył dzisiejszej nocy w Poznaniu, 
ziemski swój ijmot 






Nie pora zaiste, kiedy dusza głęboką zasępiona żałobą, w oboc nicpo* 
grzcbionych jeszcze zwłok tego męża, nam którzy pospołu z większością 
ściślejszych współobywateli jego, do bezstrouDych sędziów zgasłego iywota 
liczyć się nie moiem, bośmy stronni, wyznajcm to z chlubą, żalem, przyjaźnią 
i miłością: nie pora, powtarzamy, zabierać się do wiernego skreślenia tego 
żywota i do należytego ocenienia zasłag jego. Na doraźnćm więc ograniczyć 
nam się tu wypada wspomnieniu. 

Gustaw Potworowski urodził się d. 3 czerwca 1800 r. w Bielejcwie, 
powiecie kościańskim, dziedzicznem niegdyś gnieździe starodawnego domu 
wielkopolskiego Fotworowskich. Szkolne odebrał wychowanie w zakładzie 
księży Pijarów na Żoliborzu (zob. niż.) w Warszawie; uniwersyteckie nauki odby- 
wał w Bonn i Heidelbergu. Objąwszy spadły nań po rodzicach ziemski majątek 
Golą, w powiecie krobskim, spędził pierwszo lata dojrzałej młodości na 
gorliwem i sumiennóm pełnieniu niepokaźnych a jednak w narodzie naszym 
tyle ważnych obowiązków obywatela rolnika. Niebawem wszelako do szerszych 
powołała go ojczyzna obowiązków. Szczęście domowe jakiego zażywał 
w świeżo zawartym związku dozgonnym z Klementyną z Chłapowskicli, nio 
mogło go oczywiście ani na chwilę wstrzymać od pospieszenia w szeregi 
narodowe, kiedy zabłysła chwila walki o niepodległość w r. 1831. Do 
poznańskich zaciągnąwszy się szwadronów, rychło oficerski pozyskał stopień; 
odkomenderowany następnie na adjutanta przy jenerale Chłapowskim, który 
z osobnym korpusem udawał się na Litwę, odbył Potworowski kampanią 
litewską; w tejto kampanii, przy wkraczaniu korpusu w okolice puszczy 
Białowiezkiój , nacierając z pierwszym pułkiem ułanów pod Ilujnowszczyzną 
na batalion rosyjski, ciężką odniósł ranę od kartacza. Ozdobiony za waleczność 
złotym krzyżem wojskowym polskim, wrócił po upadku sprawy narodowej 
do rodzinnój Wielkopolski, by nie mogąc już służyć ojczyźnie męztwem 
i dzielnością rycerską, służyć jej obywatelską cnotą i odwagą. Odtąd żywot 
jego cały najściślój jest spleciony z dziejami wewnętrznemi W. Ks. Poznańskiego. 
Póki kierownictwo niejako zespolonych usiłowań obywatelskich zostawało 
w ręku nieodżałowanój pamięci Karola Marcinkowskiego, liczył się Potworowski 
do najgorliwszych i najpokaźniej szych jego spółpracowników w dziele ukrze- 
pienia, naprawy i uporządkowania narodowych żywiołów prowincyi naszej. 
Z jednej strony sumienną i umiejętną pracą rozszerzywszy włości swojo 
i postawiwszy je na stopniu wzorowego pod każdym względem gospodarstwa, 
z drugiej strony bez miary szczodrą lubo cichą szafował ręką owocami trudów 
i zabiegłości własnej, gdzie tylko cel szlachetny lub dobro publiczne o pomoc? 
się odezwały. W chwilach, gdzie jeszcze zbiorowy duch obywatelski, po 
zadawnionym upadku swoim zaledwie w prowincyi naszej cucić się zaczynał, 
przyłożył się on niepoślednio do dzielnego onegoż rozbudzenia i pokierowania 
przez to, co zrobił dla kasyna gostyńskiego, którego był jednym z założycieli 
i duszą ożywczą, a które, wiemy to wszyscy, jak pełną szerokiej zasługi 
w swoim czasie odegrało rolę. Kiedy Marcinkowskiego zabrakło, zwierzchnio 
owo kierownictwo zespolonej pracy narodowój w W. Ks. Poznańskiem jęło 
niimowicdnie, z natury rzeczy niejako, przechodzić w ręce tego, co zawdy 
gotowy do ofiary i poświęcenia, najszerszą z różnych jeszcze względów zdobyć 
sobie umiał miłość, poszanowanie i ufność współobywateli, aż wreszcie 
w jego ręku, w ręku Potworowskiego, niepodzielnie, powiodziećby można, 



spocięłtł. Nie lualaztbjr od lat kiłkuutistu puLi diintalao^ci objwaluUkićj 
w pTowincyi uau^j, na którfinby dopioroco igas^' mąi ten, jHW mv pno- 
wodaihiem. to preyuajmuiuj jednym igfówiivoh mu bjł budiicióli, iab jeduym 
a najgoTliwszf eh spdtpracowuiki>v. Zdaifua (xłonek seJDiótr prowincjonatu.Ych, 
posłował on późuiuj od nas w Berliiiio na połąciou^ra sejmie stiuiowjai 
w r. 1847, następnie na tak zwanem proskieui igromadzooiu narodowym, 
pobem I kolei, aż do chwili ostatnii^j, na róhijch sejmach * stolicy praskiej 
odbywanTcli. Towanjstwo nankowej pomocj wijwało go lan-dy do gronu 
glówu^j djTOtcyi swojej, W chwilach silnie rozbudionogo pracz wypadki 
1848 r. iycia narodowego, prEenodniczyt poznańskiemu komitetowi narodo- 
womu, a kiedy była w sferach rządowych chwilowo mowa o naiodowuj 
reorjaniiacyi W. Księstwa ua zasadzie rozgraniczenia dwiich narodowości, 
chcieli ounistrowie ćncieśni powierzyć zwierzchnią admtnistracyą części 
pol^ą byi5 mając^, Potworowskiemu; nie mogąc jednak pntysta<5 na sipctuy 
pomysł nowego pulskJ^ ziemi podziału, odmówił on przyjęcia ofiarowanej 
sobie gtidności, Kiedy potom piękna i wielka mj41 Ligi polskiej w ciało 
eic oblekła, postawiło go zaufanie współobywateli na czele głównej djrotcyi 
tój Ligi. W latach następnych związani w solidarno kolo posłowie polscy 
na sejm pruski, statoeznie go przewodniczącym w awćm gronie mioii chcieli. 
W przerwach pomiędzy jedną a drugą Icgislaturą onto kierował całą sprawia 
wyborów. W towaraystwio krodjtowi5m ziemskiem, któro w duii''j części 
miało w swych ręku losy materyalno majątków obywatelskich, nit.'tj<)ko był 
xa«dy wyhieranj radzcą, ale szezególuóm zrobił sobie zadaniem iycia błogą 
działalność tego towarzystwa utrwalić, rozszerzyć i od obywatelskiego nicdać 
nchjlić kierownictwa; rozliczne jogo prace i zachody w tej mionio, a w ich 
liczbie tak^e gruntowno memoryały dnikiom ogłoszone, są jesiczo w fwiofćj 
pamięci wszystkich iutorosowanjcb. I'rzy zakładaniu kol^'iiych organów 
narodowego dziennikarstwa, naszego nio wyjmując dziennika, zachętą, radą 
i uczj'nkiQm uczestniczył. Godziło się zaiste, by szerszo to tnidy obywatelskie, 
zwolniły go od Ściślejszych, domowych niejako obowiązków obywatelskich. 
N aj rozciągłej szy przeciei i najżywszy brał w nich udział: cięHat; na nim 
nieprzeliczone opieki, sądy jiolnbowue i nnjrdlnorodniojsze cudze intoresa 
piywatnc, ilekroć poświęcenia, zabiegłości i zupełnego wymagały zaufania. 

Wiadomy jest cios niespodziany, któiy zcszłiij iiiudzieli, przybyłego 
odbierać główny udział w hołdzie składanym przez kraj kołu poselskiemu, 
ci<]iką dotknął niomocit i drogiemu zagroził ilyciu. Zdawało się z początku, 
2e najgrofniejsze minęło niebezpieczoństwo; wczoraj wszolako choroba naj- 
smutniejszy wzięła obrijl. Cziyąc zbUiąjącii się chwilę ostatnią, duchowni^j 
zaiąduł pomocy i pociechy. Udzielił mu jćj miejscowy kainodzieja reformowany, 
jodziua bowiem Potworo wskicli naloiy do szczupłój jui liczby rodzin wielko- 
liotskicb, które trwają po dziś dzień w przyjętóm w wieku XVI wyznaniu 
rulurmowanem. Wkrótce potem mowa i przytomność opuszczać go zaczęty, 
ai wi-eszcie o północy z dnia wczorajszego na dzisiejszy Bogu ducha oddał. 
Nie tu jeszcze miejsce i chwila, powtarzamy, do naleim-go ocenienia 
HUiług tego obywatelskiego i>'wota, do kreślonia rysów togo szlacUotuego 
charakteru, do rozpatrywania aię w przymiotach tej cnotliwej duszy. Znaliśmy 
- go zresztą wszyscy; dla odleglejszych zaś współbraci, którym rolwomwaki 
z imienia tylko był znany, niech wystarczy na teraz kilka zarysów pobioiiiie 



8 



na papier rzucoDjch, To co szczególnie wydartego nam męża cechowało, 
co mu owę miłość, szacunek, wpływ i zaufanie tak szerokie miedzy ziomkami 
zjednało, niebyły to wyjątkowe zdolności umysłowe nad wszystkiemi górujące, 
nie byłto ów żelazny hart woli i charakteru, który do hołdownictwa i uległości 
ruchliwe zniewala tłumy, ale raczej przymioty innej natury: głęboka, gorąca, 
z całem jego jestestwom na wskroś zrosła miłość ojczyzny, nieposzlakowana 
cnota, szlachetność wrodzona do najdelikatniejszych posunięta odcieni, ciągła 
gotowość ofiary i poświęcenia, przy rzadkiój wreszcie surowości dla siebie .. 
i skromności co do swojej osoby, niezwykły zasób dobrotliwej pobłażliwości 
dla drugich. Duszą jego życia, celem jego gorących pragnień, bodźcem 
wszystkiego, co robił, była Polska. Wykwintna szlachetność, skromność 
osobista, gotowość ofiary, zaufanie w poczciwość ludzką, wiara w lepszą 
ojczyzny przyszłość, miały u niego, dojrzałych lat męża, coś tak młodzień- 
czego, że u ludzi zwątpiałych w szkole doświadczenia za niewczesną niemal 
w takim wieku uchodziły bezpośredniość uczucia. A przecież te to skarby 
serca, ta żywa przedewszystkiem miłość ojczyzny, dawały mu w rzeczach 
publicznych osobną jakąś, zwykle najtrafniejszą iutuicyą, którą innym zaledwie 
daje przyrodzona bystrość władz umysłowych, głęboką wzmocniona nauką. 

Bądź co bądź, jakkolwiek wiele z tych jego przymiotów, niejedni mu 
właśnie za wady publicznego charakteru poczytywali, mieniąc go zbyt 
miękkim i zbyt względnym dla przeciwnych sobie opinii, nieomylim się może 
niestety! jeźli tę ciężką i bolesną stratę, nazwiem także stratą niepowetowaną. 
Tak jest, niepowetowaną na czas niemały dla W. Ks. Poznańskiego! 
widzim bowiem mężów, co mu zrównają cnotą, widzim iniiych, co go 
przewyższą bystrym rozumem, ale nie widzim takiego, co by zdołał na razie, 
przeciwne stronnictwa, rozstrzelone opinie, sprzeczne ambicye, pod jeden 
ująć moralny kierunek i zwierzchnią, a przez nikogo, nawet przez serdecznych 
przeciwników, głośno niezaprzeczaną ogarnąć powagą; bo takiejto zażywał 
zgasły Potworowski powagi. 

Wszelako, by powtórzyć słowa posła Cieszkowskiego na ostatnio} 
uroczystej wyrzeczone uczcie: Gdzie jeden Polak pada na wyłomie, tam staje 
zaraz drugi w obronie wyłomu. Niechże w nas wstąpi ów duch niopożytój 
miłości ojczyzny, który ożywiał zmarłego, a strata, która nas dotknęła, 
będzie ciężką, bolesną, ale nie będzie niepowetowaną. I zaiste będzie to 
hołd najlepszy, który potrafini złożyć pamięci nieodżałowanego obywatela. 

Boże! przyjm jogo czystą, polską, szlachetną duszę do chwały Twojej 
a nam na jej ubytku nie daj szwankować! 

I)u powyższego życiurysu florlam, że w kilka dni później jodeii, 
z towarzyszów szkolnych śp. Gustawa sprostował o tyle hlcMlne donie- 
sienie, jakol)y Zmarły odebrał wychowanie szkolne na Żoliborzu, źe 
On poprzednio pobierał wraz z młodszym swym bratem '{'eodorem, 
zmarłym w czasie wakacyi, nauki u pastora kalwińskiey:o Bornemauna 
w Poznaniu, zkąd chyba później do Warszawy się udał. 

Eodzicami Gusta\va byli Andrzej i Ludwika z Zych liń- 
skich, mijstarsza siostra śj). ojca me^^o. 

Eksportacyą zwłok śp. (lustawa z Poznania i po^a'zeb w Lesznie 
tak opisuje Dziennik w nr. 272 i 27 i z r. 180O: 



S,*-*^>^>yv 



Poznań, 26 listopada. Wczoraj po południu odbyła się eksportacja 
zwłok śp. Gustawa Potworowskiego z Poznania za bramy miasta, gdzie 
czekał podróżny wóz żałobny, mający je przewieść do Leszna. O godzinie 
3 kaznodzieja reformowany, ks. Hartnik, proboszcz z Orzeszkowa, w asystencyi 
dwóch innych duchownych kalwińskich, pobłogosławił szczątki śmiertelne 
•w żałobnej komnacie, w Eazarze, przemówiwszy poprzednio do zgromadzonej 
rodziny, kolegów i przyjaciół zmarłego. Kaznodzieja wziąwszy za tekst 
mowy swojej słowa św. Pawła do Koryntyan: „I chociażbym miał wszystkie 
nauki i wszystką wiarę, a miłościbym nie miał: niczem nie jestem." „A teraz 
trwają wiara, nadzieja, miłość, te trzy rzeczy: lecz z nich większa miłość"; 
wskazał, że ta to właśnie miłość ewangeliczna cechowała żywot zmarłego; 
w końcu podniósł zasługi zmarłego w polskim narodzie, który z dawna 
równą miłością dla dzieci swoich i wzajemną tolerancyą między bracią 
różnej wiary celował. Po zniesieniu zwłok do głównej bramy Bazarowej, 
towarzysz broni, uczestnik trudów obywatelskich, sybirski męczennik, zażyły 
zmarłego przyjaciel, pan Adolf Łączyński z Kościelca, stanąwszy na 
wywyższeniu, skreślił w wymownym i po kilkakroć przez rozczulenie prze- 
rywanym głosie, żywot, cnotę i obywatelskie zasługi zgasłego. Zaczóm 
ruszył orszak pogrzebowy z miejsca. Postępowały naprzód w nieprzejrzanych 
szeregach, cechy miejscowe z chorągwiami, zastęp robotników z fabryki 
H. Cegielskiego, poznańskie bractwo ratunku od ognia i powodzi i młodzież 
szkół poznańskich. Miejscowy wóz żałobny szedł potem, ale szedł próżny, 
bo czciciele zmarłego odmówić sobie nie mogli ostatniej pociechy dźwigania 
na barkach własnych, drogich zwłok jego. O ileśmy dostrzedz mogli wśród 
niezwykłego ścisku i tłumu, nieśli trumnę na całej przestrzeni od donm 
Bazarowego aż za miasto, kolejno się zmieniając, posłowie sejmowi, oby- 
watelstwo i młodzież. Za ciałem postępowała rodzina i liczne tłumy bez 
różnicy płci, wieku i stanów. Orszak pogrzebowy zamykały mnogie powozy. 
Za bramami miasta przejęli włościanie sąsiedzkiego Górczyna drogi ciężar 
na barki swoje, by go na podróżnym złożyć wozie. Zmierzchło się tymczasem. 
Przy świetle pochodni wstąpił na ten wóz przyjaciel i kolega zmarłego 
p. Erazm Stablewski, poseł gnieźnieński, by ze zwykłą sobie wymową 
przemówić do rzeszy i w jej imieniu śmiertelne szczątki raz jeszcze pożegnać. 
Tak się zakończył żałobny ten obchód, który pod względem powszechnego 
współudziału i tłumów w nim uczestniczących do całkiem wyjątkowych liczyć 
się może. Naj przykładniej szy porządek niebył ani na chwilę zakłócony, 
.pomimo tak niezwykłego zbiegu ludzi i powozów. 

Poznań, 28 listopada. Osoba przez nas uproszona do zdania 
sprawy z wczorajszego żałobnego obchodu leszczyńskiego, złożona chorobą 
nie mogła się wywiązać z danego nam przyrzeczenia, zmuszeni więc jesteśmy 
wiadomości dorywcze, których u powracających z pogrzebu zasięgnąć nam 
się udało, sami zestawić. 

Na oddanie ostatniej posługi szczątkom śp. Gustawa Potworowskiego 

dnia wczorajszego zebrało się do Leszna bardzo dużo osób ze wszystkich 

stron W. Ks. Poznańskiego. W wielkim kościele reformowanym, dawnym 

. Zborze, do którego fundacyi należeli przodkowie śp. Gustawa, przepełnionym 

ciżbą, odbyła się liturgia przeplatana odpowiedniemi obrzędowi polskiomi 



mowami duchownych reformowanych. Z kościoła przoz miasto do bliskiego 
cmeutarza nieśli znłoki na barkach towarzysze broni zmarłego. Na cmen- 
tarzu nad grobem mćwili naprzód pastor Bartnik z Orzeszkowa, dalej 
p. Sraitkowski z Łijgu, przyjaciel i towarzysz broni zmarłego. Następnie 
pan Henryk Siuman z Władysławowa siij odezwał w długiej i ożywionÓj 
mowie, która wkroczeniem na pole polityki naszój wewnętrznej zdawała siij 
w ró2nych kierunkach mocną sprawiać sensacją. Fo ulm przemówił p. 
Szczawiński w imieniu sąsiedniego obywatelstwa, i poseł hr. Cieszkowski 
w imieniu posłów polskich. Po dopełnieniu duchownego błogosławieństwa 
zwłok i spuszczeniu ich do grobu, kiedy się jui zgromadzenie rozchodzić 
zaczynało, znany dr. Metzig nad grobem niemiecką, nadzwyczaj żywą, ialera 
przejętą powiedział mowę. Przy końcu tój mowy, którego trudno było 
dosłyszeć, rzucił zwój papierów do grobu. Nabożeństwo rozpoczęło się 
o godzinie jedenastój i trwało mniój więcój do drugiej z południa. 

Tak uczciło Księstwo śmiertelne szczątki mcjża, którego pamice 
nigdy w niem nie powinna wygasnąć. Ale i inno prowiucye polskie 
a nawet wychodztwo nasze były reprezentowaue na żalohnym obchodzie 
w Lesznie przez deputaoye, by tern samem okazać, że cały kraj jak 
długi i szeroki poniósł przez Jego zgon stratę narodów;}. 

Cześć! Cześć wiekuista cieniom Gustawa! 




k 

I 



Nazwiska Wielkopolan 

poległych lub zmarłych z ran, otrzymanych na polu walki 
w Królestwie Polskiem w roku 1863 i 1864.*) 



— >CHXX—- 



Alklewlec Jan Nepomucen t pod No- 
wąwsią 26 kwietnia 186B r. 

Baranowski Ignacy f 8 maja 18(53 r. 
pod Ignacewem. 

Bl^inustA^sU Włodzimierz t pod No- 
wąwsią 26 kwietnia 1863 r. Był on 
synem śp. Aleksandra, obywa- 
tela bardzo szanowanego w parafii 
Zbąszyńskiej a zmarłego w maju 

1862 r. 

Btooiszewski Stanisław t ^ ^^}^ pod 

Ignacdwem. (Zob. niż.) 
Broeekdre Maksymilian f 19 czerwca 

1863 r. w Sławoszewie pod Plesze- 
wem, wskutek ran otrzymanych pod 
Ignacewem. 

Brouikoirski Ludwik, ranny pod No- 
wąwsit^ 26 kwiet., skonał po 5 mie- 
sięcznych cierpieniach. 

Brodowski f pod Nową wsią. 

Bndziszewski Antoni, ranny pod Bi- 
niszewem. (Zob. niż.) 

Ciesielski Władysław f pod Mieczo- 
wnicą 2 marca 1863 r. 

Cilski Kazimierz f w r. 1863. Za jogo 
' duszę odbyło się nabożeństwo żałobne 
9 maja 1864 r. w Ryczywole. 

Czajkowscy: Marceli, Antoni i Ma- 
ryan, zginęli wszyscy trzej 10 lutego 
1863 i pochowani zostali obok siebie 
na pobojowisku pod wsią iJobrem 
w Kujawach. Byli synami śp. Jó- 
zefa, ur. w r. 1793 w Saiuoklę- 
skach pod Kcynią, zmarłego 4 marca 
1875 w Inowrocławiu a pochowanego 
w dawnym swym majątku Tucznie. 



\ 



\ 



Czabała Stanisław 1 1 sierpnia 1863 r. 
w Strzelnie wskutek ran otrzyma- 
nych. 

Dąbrowski Tadeusz f 25 sierpnia 1863 
r. w Iv7nie pod Kostrzynem, z ran 
otrzymanych pod Olszakiem 22 marca 
1863 r. 

Dembiński Franciszek pod Dobrosoło- 
wem 2 marca 1863 r. ciężko ranny, 
skonał po sześciu dniach cieri>ioń 
8 tm. i został pochowany w Dobro- 
sołowie pod Kleczewem 

Doniuski Józef t 2 marca 1 863 r. pod 
Mieczownicą. 

Droszewski Hipolit t 29 kwietnia 
1863 r. pod Brdowcm. 

Piórkowski Ludwik f w czerwcu 1863 
r. w Mikorzynio w Królestwie Pol- 
vskiem wskutek ran otrzymanych pod 
Ślesinem. 

Góra Tadeusz t 27 września 1863 r. 
w Śleszyuie pod Pniewami. Był 
uczniem prymy w gimnazyum ostru- 
wskióm. 

Górnoszląski (Szrajer) Franciszek t 
pod Nowąwsią 26 kwietnia 1863 r. 
Skończył gimnazyum w Trzemesznie 
i uniwersytet w Gryfii i Wrocławiu. 

Gustowski Wincenty t pod Brdowem 
29 kwietnia 1863 r. 

Herbst Alexander f w czerwcu 1863 r. 
wYkutek rany otrzymanej pod Nową- 
wsią. 

Izikiewicz Antoni f 2 marca 1863 r. 
pod Mieczownicą. 

Jackowski Mieczysław f 8 maja 1863 



*) Spiu powyiszy nie jout dukludayiu, czorpałoiu bowiem nuzwiuka poległych jodynie nieinul 
I D s i e n n i k a 1* u z u. z lal 1863 i 64. Nie wszyscy wszakże ogłaszali wówczas struty ]>oiuo- 
■ioaa w ga&etaclt, hy uie uaruzić się uu przośladowauia ze strony władz pruskich. Przyp. autora. 



^^„a^jin^iai,.,,^ 



12 



r. pod Ignacewem. Był synem za- 
służonego obywatela Maksymi- 
liana z Pomarzanowic, Patrona 
i twórcy Kółek Włościańskich. 

Jasiński Stanisław f 16 marca 18G4, 
wskutek ran w szpitalu w Strzelnie. 

Kardoliński Kazimierz f pod Pyzdra- 
mi. Był to najmłodszy brat znanego 
w Warszawie mecenasa (zob. niż.), 
urodzony z Trąmpczyńskiej. 

Karpiński Teodor f 29 kwietnia 1863 
pod Brdowem. 

Kazimierski Maciej f 20 maja 1864 
wskutek ran otrzymanych, w lazare- 
cie wojskowym w Poznaniu. 

X, Kiciuczyńskl Stanisław f pod liu- 
dnikami (zob. niż.) 

Klemezyński, zdaje się, że brat po- 
przedniego, zginął w r. 18(j3 pod 
Cyrusową Wolą. Pochodził z po- 
wiatu Ostrzeszowskiego. 

Konieczka Jan f pod Kudnikarai. Po- 
chodził ze Smolar. Nabożeństwo ża- 
łobne za spokój jego duszy odbyło 
się ii lipca 1863 r. w Dusznie. 

Kościelski z Śmiełowa w Szaniotul- 
skióm. Zagim^ł. 

Kostański Ludwik, rodem zKiełczewa 
pod Kościanem, kleryk. Umarł z ran 
otrzymanych pod Ignacewem 8 maja 
1863 r. 

Koszutski Jan f wskutek ran otrzy- 
manych pod Brdowem. 

Krzyw ański Edward. Nabożeństwo 
żałobne za spokój jego duszy odbyło 
się w Poznaniu 6 czerwca 1863 r. 

Kulesza Tadeusz t 22 marca pod Ol- 
szową 1863 r. 

Kurzawski Antoni. Był prymanerem 
w gimnazyum Ostrowskiem. 

Kucharski Zygmunt f 25 lipca 1863 r. 
w Poznaniu, w^jkutek ran odniesio- 
nych pod Olszową 22 marca 1863 r. 

Laskowski Alfons t 1863 r. Pocho- 
dził zo Środy; był uczniem gimna- 
zyalnym w Trzemesznie. 

Libelt Karol t pod Brdowem 29 kwie- 
tnia 1863. Młodszy syn znakomitego 
obywatela i pisarza, dr. Karola. Był 
to młodzieniec wielkich zdolności 
i przykładnej pobożności. Poszedł 
na powstanie jako uczeń uniwersy= 
tctu wrocławskiego. 

Małczyński Nepomucen. 

Maliski Hugon. Był rodem z pod 
Krotoszyna. Poszedł na powstanie 
jako prymaner gimnazyum ostro- 
wskiego. 

Maryański Nikodem f pod Nowąwsią 



I 



i 



\ 



! 



! 



! 






26 kwietnia 1863 r. jako dzielny ka- 
pitan strzelców. 

Marcinkowski. 

Milewski Celestyn. Był uczniem uni- 
wersytetu wrocławskiego. Nabożeń- 
stwo za jego duszę odbyło się w Wro- 
cławiu 10 listopada 1863 r. 

Mielecki Kazimierz (zob. niż.) 

My cielsk! hr. Ludwik (zob. niż ) 

Nawrocki Józef f 2'> czerwca 1864 r. 
Umarł z ran w Poznaniu w lazarecie 
wojskowym. 

Niketty Władysław f 1 7 sierpnia 1863 
r. pod Biskupicami w Lubelskiem. 
Pochodził z Poznania. 

Olierski. Towarzysz sztuki drukarskiej 
z oficyny Kamieńskiego w Poznaniu. 

Orłowski Władysław f 27 września 
1863 r. w Śleszyuie pod Pniewami. 

Owsiński Alexander. Zginął podNie- 
trzobą w Płockiem. Nabożeństwo ża- 
łobne za spokój jego duszy odbyło 
siQ 20 czerwca 1863 r. w Wielkiej - 
łące pod Kowalowem. 

Palacz Wawrzyn f 21) kwietnia 186;* r. 
pod Brdowem. Pochodził ze znanej 
z patryotyzmu wieśniaczej rodziny 
Palaczów z Górczyna potl Poznaniem. 

Pągrowski. Pochodził z Kucharek 
w Pleszowskióm. Był podoficerem 
pruskim. Zginął jako naczelnik ma- 
łego oddziałku pod Pruchnami, wsią 
między Błonkami a Sieradzem. 

Plewiński Antoni Ignacy f 21 lipca 
1863 r. w Kłecku, wskutek ran. 

Pławiński Bolesław. Dnia 20 kwie- 
tnia 1863 r. odbyło się za spokój 
jego duszy nabożeństwo żałobne 
w Żydowie pod Gnieznem. 

Poniński Józef (zob. niż.) 

Powidzki Antoni t pod Nowąwsią 26 
kwietnia 1863 r. , jako porucznik 
strzelców. Już jako gimnazyasta 
w r. 1848 był ranny w potyczce pod 
Trzemesznem. 

Psarski Władysław. Zamordowany 
w Jurko wicach w Królestwie Pol- 
skiem przez Moskali w r. 1863, 

Radoński Stanisław f 17 lutego 1863 
r. pod Miechowem. 

Rycliiewski Teodor f 8 września 1863 
r. w Poznaniu wskutek ciężkiej cho- 
roby w niewoli rosyjskiej, do' której 
się dostał ranny po bitwie pod Brdo- 
wem. 

Ryciiliński Stanisław. Umarł z ran 
w końcu kwietnia 1863 r. w Pozna- 
niu, w Zakładzie Sióstr Miłosierdzia. 

Sawicki Aloxander f 8 maja 1863 r. 
pod Ignacewem. 



F 



J:i:r 



•Ł . ■ 



i\.-.:'i v:_ 






■» - ■ 1 - -. 



> t . ^ _ V . 



i . "i 



nłft Tl .«i:l . -«^ ; i: : j . - ? _ .i >■ v» 

rski Th.-l 7 
vem. 2* ł'l«- i - i. ? : " 

pod Gr .;:^::i::::i: HI::. ::.v...... 

Snijt^witr Jii: L Ir. I.-:v.-: Z- :... 

fla=ze -: : ". yl : = i e 1 1'": :;:::?: " i ..1 ' : . 

U» lUtr: J;:* 1vj;: r. ^ r..::.: 
Trąnpc-z} ń>eT Kxz::J.-=rz L V\' 1. ;'.■.-. u v 

(lf>b. LIŻ. 

TrąnpezTński Kjz::r.iorr t- , : N.-*.^- 

wsią lS k-ri-j-r.ii Ir-i:^ : Sy.. 

I ^' n i '-■ :• ? : i A :: l v : M a : 1. •.-. :- 

ckicii. 
Tolodziecki K i z i :n i-, rz . U :v. .•. rl * k r . : ; o 

wsk atek ra n . : rz Tr.-.ar: v c 1. ; . i N ; '.v / . 

• ■ • * 

wsią. 
Tarno Wit-Jl z. .. ::iż 



W,*-jrier*ki ,'.::. - : fjt- ..■.■■.■.■<;-M;.'.a 
r:-.--.^, .'.:'* ' :: .:/4 : :\ ;-.v.vi.-: la. 4 'ly-. 

- ■ 1.- . - , ■ . 

.'*■.■- - *.■.■•■- _•:•-■.. ■*■ ■".■. 

-. . • i. X . T; : V. ■- . i N t". •. r v: v > : '-^ .■ ia I; ':■ ■ ' 

. • < - ■ ■ * 

? ..i . ■.-.' . • SV^- ... . 4 . .. ■- • fc 

^ . . . . . » , 

«.«d- « A. a.... 

^V..lsrl»:-:r<;r .V' : ..■. -^ - ■■.■.Ar-M 1>.J^- r 
^Vo\dt iC;.r ■.■.■■:.:; ▼ -^s^ ■.:."•. r.i:'. \z'.\- 

• ■-■1- •■■• ■■■■J*^»l •■**■• ^L • H. ^ , ^ I 

InriL? K.-::";L:v v- - -ir 

Z a bo ro w s ki \ : k . • . • y, r < :. •. ., • ^ ; > ;: ; ^ 

« **>,«.%.• h . • .' •■ A'- ' - % «^ » «^ V «^ ^ «h .» .^ , . ^ 

.- ;i j .' j: ^^^ -.1 -.1 s r < . .1 i- \ lo N i^M •.* '. i s : v» :* .1 vi .i 



^A^"^* 




V- \^ 



v-"^> 



A. 



Adamski Tadeusz um. 30 hrietnia 186fir, ZmarJy w 84 robi 
życia w Poznaniu starzeo byt wetiTanoin wdjsk iiolskicli. 

Andrzejewski Pawol um. 30 marca 1872 r, Zmarły w Pozua- 
uiii na Chwaiiszewic byt żołiiierzwii z r. 1831 a piiżnitj triiitiii! si(> 
ślósarstłv(!in. 

Antoiiiciricz dr. Franciszek um, 21 lipca 1873 r. Dr. Fran- 
cuizfk Antonie \ricz urodzii si(; w Poznauiu dnia 5 kwietnia 1810 r. 
z Szymona i Krystyny z Piglowskicli Antoniewiczów. 
Ńaulii (j;imna7.yalne rozpoczijl w gimnazyum ad St.. Mariam Magdalenam 
1 .w Poznaniu a ukończył w Clielmnie. Na odgłos powstania listopadowego 
. pobiegł Jako I4letni chłopiec z żyjijcjm jeszcze dzisiaj prof. J. do Kró- 
!■ lestwa, ale przez wojsko pruskie na granicy schwytany, do Pozuania 
coftiicty został. Poświęciwszy się medycynie, uczęszczał aż do roku 
I84G na uniwersytet wrocławski, gdzie jako członek tajnego związku 
narodowego uwięziony został. W znanym ówczesnym procesie przeciwko 
patryotom polskim w Berlinie wskazany na dożjwotnie więzienie, razem 
,2 drugimi w r. 1848 odzyskał wolność. Poświęciwszy kilka raiesi(;ey 
na leczenie ramiyeh ziomków w lazarecie we Wrześni, pospieszył do 
Berlina, by ukończyć studya, W r. 1849 napisawszy rozprawę : „Do 
Araenici usu iii mediriua" otrzymał stopieii doktorski, a nieco późoit^j 
patent na praktycznego lekarza. Piuktykowal przez kTÓtki czas w Po- 
znaniu, następnie w Krubi,, a od ISfiS roku w Śmiglu. W r. 1854 
ożeitilsii; z Julin Parczewską, córkij Bogusi awa Parczewskiego 
lAnieli z Uzcpnickich. Umart dola 21 hpca 1873 wskutek 
zatrucia, knvi przez zadraśnięcie się w rękę przy sekcyi trupa. Pozo- 
stawił wdowę i troje dzieci: Zofiq, Kaźmierza i Helenę, Sp. dr. Fran- 
ciszek Antonii^wicz był mężem nieposzlakowanego oharaktem, gorącym 
patryotij, go)'liwnu katitlikiem, sumiennym i zdatnym lekarzem, kocha- 
uym i azanowanjin przez wszystkich, co go bliiej znali. 

PrzyiK Hoilzina dr. Franciszka Aiil>ijii'iłii -\ i-ulhulzi z Litwy. 
Ojciec jego, Szymon, przybył do Wielk.i]., ' . : i,,,\vy w orszaku 

jenerała Honrjlui Dąbrowskiego i w Wiin ■ ■ -/Lil, Ożeniony 

z wychowanką starościny Chłapowskiej z (_:.^liiiuih;;u.-.i, Krystyną Pigło- 
waką, córką emigranta francuslaego z czasów wielkiej rewolucyi (p. Dupin), 
który .w Polsce przybrał nazwisko Piglowskiego, miał czterech synów 



_ JL6 _ 

i (lwie córki. 1) Jana, który walcząc w szeregach narodowych ranny 
został pod Lipskiem i umarł z ran w lazarecie w AYarszame. 2) Jó- 
zefa ożenionego z Maryą Tomicką, który umarł w Bnime 1874 r. 
3) Michała, urzędnika komisyi jeneralnej w Poznaniu, ożenionego 
z S a 1 o m e ą z W y s s o g o t ó w Zakrzewskich. Zacna ta niewia- 
sta umarła 16 kwietnia 1873 r. 4) dr. Franciszka (zol), wyż.) 
5) Karolinę. 6) Teresę. 

Arendt Stanisław um. 20 lutego 1868. 

Poznań, 24 lutego. AVc2oraj wieczorem po godzinie 6 odprowa- 
dzono do dworca kolei żelaznej zwłoki śp. Stanisława Arendta , właści- 
ciela tutejszego handlu wina. Zmarły, który od roku dopiero zamieszkał 
w mieście naszem, umiał sobie w krótkim tym przeciągu czasu zjednać- 
powszechne poważanie i szacunek, czego najlepszym dowodem b}^ liczny 
orszak pogrzebowy, który mimo deszczu i spóźnionej pory towarzyszył 
mu w drodze do wiecznego spoczynku. (Dz. Po z. nr. 46 z r. 1868). 

Przyp. W czasie powstania w r. 1863 położył zmarły niemałe 
dla sprawy narodowej zasługi, rozwożąc jako kupiec podróżujący roz- 
maite misye rządu narodowego w Kongresówce. 

Arendt X. Józef um. 8 września 1868 r. Zmarły był młodszym 
bratem śp. Stanisława, a jakkolwiek młody, już jako kapłan zasłużył 
sobie jako wikaryusz i administrator paralii w Babimoście przez swą 
niezmordowaną pracę na ogólny tamże szacunek. Obaj, Stanisław 
i X. Józef, byli synami dyrektora sądu, a braćmi ks. Antoniego, pro- 
boszcza w Wieleniu. 

Arendt Fryderyka z Zalbachów um. 8 grudnia 1875 r. 
Zmarła była wdową po dyrektorze sądu w Rogoźnie śp. Karoki, a znaną 
z cnót domowych matką dwóch poprzedzających i ks. Antoniego Arendta, 
proboszcza w Wieleniu. Liczny orszak żałobny^ odprowadził jej zwłoki 
na spoczynek sieczny. Skonała w Poznaniu. Sp, Karol, mąż zmarłej, 
tak był powszechnie dla rzadkiej prawości swego charakteru kochany, 
iż obywatelstwo powiatu obornickiego ze składek wystawiło mu piękny 
nagrobek. 

Arndt Stanisław um. 13 października 1866. 

Poznań, 16 października. Wczoraj o godzinie 4 z południa 
odbyła się wśród licznie zgromadzonych obywateli tak wiejskich jak 
i miejskich exportacya zwłok śp. Stamslawa Arndta, byłego posiedzi- 
ciela dóbr a w końcu włćlściciela kamienicy w mieście tutejszem, starca 
powszechme znanego i poważanego, który po długich cierpieniach w nocy 
dnia 13 bm. zakończył prawy żywot. Zwłoki zmarłego mają być zło- 
żone w grobie familijnym w Dobie sze wicach, własności syna 
zmarłego. (Dz. Pozn. nr. 236 z r. 1866). 

Frzyp. Rodzina Arndtów otrzymała indygenat w Polsce w r. 1790. 
Zmarły Stanisław Arndt, urodzony z M i 1 1 e 1 s z t a e d t ó w n y, ożeniony 
był z Paulina Dzię cielska, herbu Dzięcioł, której matką była 
Dąmbska herbu Godziemba. W r. 1831 walczył w szeregach' na- 
rodowych; później skrzętną pracą powiększył znacznie fortunę. Pozo- 
stawił synów: Jana, ożenionego z Julią Karską, właściciela dóbr 
Dobieszewic; Mieczysława, ożenionego z Murynowiczówną 



z Kongresówlii; Juliana (um. ster.): oraz córki: Franciszkf; 
Piotr em BieUckim, obywatelem z Liilielskiego : Józefę za po- 
słem T eti filom llagAziuskim; Wandę za Lu it o mi rem 
Frezerem w Brzjskorzy stawce pud Żiiiflem: i Staiiislawi; za 
lgnacvm WieniSKem Kowalskim, właścicielem dóbrWysouzlri pod , 
Bukiem.' 

Asnykowa Zofia z K ai^zorowskii^h \un. ló października I 
1871) r. Zmarła lij'la jedynaczką, córkij zasłużonego poznańskiego lekarza, 
radzcy zdrowia, dr, Kaczorowskiego i żony jego z Wysockich, a żoną 
iaiauego pieśniarza Adama Asnyka, piszącego pod pseudonimem El-y. 
Zakończyła młodzieńcze życie, bo dwudziestej nawetnie doczekała wiosny, I 
po oięiikich cierpieniach, pozostawiając w nieutulonym żahi m<^'źa i ro- 
łiidców, oraz maleńką sierotkę. 

Oby Mtraszny cios, ktłJry tlotknąt Asnyka, w zbolałej jeg^i piersi nową I 
obudził iskrę wiesKczego natchnienia, tak jak iSmieri'. ukochanej Urszulin 1 
wydobyła z lutni Jana z Czamolesia cudne jego treny na pożytek naro- 
dowi i ku uldze własnemu cierpieniu ! 

Au Zofia z Piotrowskich um. 14 grudnia 1873 r. Zmarła 
była córką znanego w Poznaniu i na prowincji obywatela Piotrowskiego, 
założyciela i właściciela hotelu du Xord, a żoną p. Teodora Au'a, 
syna h, radzey miejskiego a brata dr, Juliusza, dyrektora Szkoły 
rolniczej imienia „Haliny" w Żabikowie, 



Bakałowicz Wi który a z Szymanowskich um. 30 paź- 
dziernika 1874 r. Zmarła była jedną z najznakomitszych artystek 
Bceny warszawskiej i w ogiile sceny polskiej. 

Baranowska (herhu Lodzia) Katarzyna z Goślin ows kich 
um. 8 kwietnia 1871 r. O zmarłej otrzymałem następujące szczegóły: 

Śp. fiaranowska Katarzyna z domu UośJinowska, córka Jana 
Goślinowskiogo herbu Junosza i Brygit ty Trąmpo^yiiskiej herbu 
Topor, dziedziców wsi Goniec we wnesiiiskiiu powiecie; żoua Tadeusza 
herbu f.odzia Baraiiowskiego. dziedzica Sobiestomia w guioźuiońskiin powiecie, 
syna Walentego, który miał za żouą MaryannĘ Kiibiu de Kaliszko- 
wice Nałęcz Kaliszkowską, wdowę po Bogusławie Popowskim, 
herbu Nowina. 

Trodziła sit; w liouicach daia 9 Ustopada 1785 r., umarła w Broni- 
szowioach pod Ploszowem 8 kwietnia 1871 r., pochowana w Marieninie, 
paraBi Sobiesieruia, gdzio i mi\ł jej Tadeusz \eiy — o czćm tamie świadczą 
napisy i uagrobki w kościele. — Katarzyna z OośUnawskich Baranowska 
owdowiała będąc bardzo młodą. Z pięciorga dzieci, z których troje: Lucjan 
i dwie KamiUe młodo umarły, pozostało jej dwńch najstarszych sjd<)w 
Hilary i Stanisław. Wychowaniu ich poświęciła całą swoją młodośt!. 
Obydwaj tei byli wiórom młodych ludzi w swoim czasie — obydwaj zjednali 
sobie szacunek i miłośif wspułobywateh— obydwaj odznaczyli się w rewolocyi 



18 

1830 roku. Była to matrona polska w cał^m znaczeniu tego słowa; 
obraz wielkich i cicLych cnót, prawdziwej pobożności, pokornego pod- 
dania się woli i wyrokom Boga, miłości kraju i miłości rodzinnej. 
W Sobiesierniu żyła do 1865 r., tam spędziła 55 lat jako wdowa. Docze- 
kała się wnuków i prawnuków. Przeżyła dwóch powyżej wzmiankowanych 
synów, z których starszy: 

I. Hilary (ur. 1805 urn. 1862) ożeniony z hrabianką Anielą 
Bnińską herbu Łodzią, córką kasztelauica hrabiego J óz ef a Bnińskiego 
i Maryanuy z Gąsiorowskich herbu Ślepowron, miał troje dzieci. 

1. Stanisława, ożenionego zMaryą Rożnowską herbu No- 
wina ; 2. Witolda i 3. Maryą zmarłych młodo. 

IT. Stanisław (ur. 1806 um. 1843) ożeniony z Agnieszką 
Lipską herbu Grabie, córką Jakóba Lipskiego i Maryanny 
z hrabiów Załuskich herbu Junosza, miał pięcioro dzieci. 

1. Stefan i 2. Zygmunt, umarli dziećmi; córki: 

3. Mary a za hrabią Stanisławem Dunin herbu Łabędź ma: a, Ro- 
dryga, b, Agnieszkę, c, Stefana, d, Karola, e, Anielę. 

4. Aniela za Edmundem Taczanowskim herbu Jastrzębiec, 
jenerałem z 1863 r. (Zob. niż. pod rubryką „Taczano ws ki eh*'). 

5. Stanisława. 

Baranoifrska (herbu Grzymała) Annalzabella zZabłockich 
um. 2 lipca 1874 r. Śp. Anna urodziła si(,^ w r. 1823 w Gwiazdowie w po- 
wiecie średzkim, wsi dziedzicznej swych rodziców Jo z efa i Franciszki 
z Zawadzkich (córki Hieronima i Weroniki z Kasi no w- 
skich), małżonków Zabłockich herbu Łada. Ojciec jej Józef 
byl synom Michała i Konstancy i z Bociańskich. Michał 
Zabłocki umarł 22 stycznia 1799 r. Żona jego, siostra X. riorentego, 
Prowincyała XX. Dominikanów (um. 1835 r.), nabyła dobra Czartowo 
i Czartówek w powiecie konińskim. Umarła, wstąpiwszy w powtórne 
związki małżeńskie z Trąmpczyńskim, w Czartowie i została 
pochowana w Skulsku 19 stycznia 1870 r. Ojcem Michała Zabłoc- 
kiego a dziadem śp. Anny Baranowskiej był Andrzej, dziedzic dóbr 
Dobczyna w powiecie śremskim, ożeniony z Zofią Jeziorko w ską, 
córką Jana i Katarzyny z Przyłuskich, dziedziców wsi Psarskie 
w powiecie śremsk^.m. Tegoż Andrzeja Z. ojcem byt Kazimierz 
Zabłocki, podstarości i rejent grodowy wałecki za starostwa Mielżyń- 
skiego. Ten posiadał wspólnie z rodzeństwem wieś Złotniki w powiecie 
poznańskim, odziedziczoną po ojcu Rafale Z., prapradziadzie śp. Anny 
Baranowskiej. Pierwszą żoną Kazimierza Z. była Agata Nieznańska, 
z której pochodził Andrzej, ojciec Michała. Z drugiej żony, Heleny 
ze Zbijewskich, spłodził Kazimierz Z. syna Józefa, konsyliarza 
konfederacyi wielkopolskich, podczaszego poznańskiego, starostę trzebi- 
sławskiego, posła na sejm 41etm z Województwa kaliskiego, i dziedzica 
dóbr Koszut i Murzynowa leśnego w powiecie średzkim. 

Matka śp. Anny Baranowskiej była córką stolmka goieżnieńskiego 
Zawadzkiego, a siostrą Hieronima Zabłockiego, obecnie radzcy 
sądu miejskiego w Wrocławiu, ożenionego z Emilią Wyssogotówną Z a- 
krzewską; Juliana i Stanisława Zabłockich. W r. 1846 



wstifpila w 7.wiązlii miiiżcńskie 7. "Win*"?!! tym B ji rano ws kim 
herhii tirzjmala, synem '^'ojcii'eha i Knustanayi z Bowiń- 
skicli mutżonków Baranowskich, dziedziców dóbr Rzegnowa i Skiere- 
szewa w powiecie giiipżnieńskim, ktńre po śmierci rodziców śp. Wincenty 
B. aprzediił. Konstancja z Kowiuskich Baranowska zmarła 
w późnym wiekii 2 lipca 1874 i\ w Gwiazdowio. Wincenty Ba- 
ranowski, mą^ Kp. Amiy z Zabłockich imiarl 25 października 187Hr. 
także w flwiazdowie. Syu śp. Amiy Mieczysław zakończył źycio 
20 Intego 1875 r. w Merauie w Tyrolu, a ciało jogo leży w grobach 
familijnych w finieiiiie przy kościele Ś. Pioti'a. i Pawia. Pozostała ' 
zatśm pit !^p. Amiie tylko nieletnia córka Stanisława. Ojciec śp. 
Amiy Baranowskiej, Józef Lada Zabłocki urodził sie w r. 1793" 
w Kaweczj-nie, nkoiiczył szkoły w Pakości, w r. 1809 odbył kampanią 
austryacką pod księciem Józefem Poniatowskim, a ranny w nogę pod 
Sandomirzem, wystąpi)- z wojaka w randze podporucznika piechoty,., 
i w r. 1812 po śmierci matki swój Konstancyi z Bociańskich, objął 
dobra swe dziedziczne Czartów i Czartówek, gdzie dnia 1 marca 1844 r.. 
źyoie zakończył. Pochowany jest w Rkulskn. Żona jego Franciszka' 
z Zawadzkich umarła w Gwiazdowio 2 lutego 1873 r. i ieij w grobach 
familijnych w finieznie przy kościele ń. Piotra i Pawia. 

Barto^cwicz Julian nni. 5 listopada 1870 r. Śp. Bartoszewicz 
przydomku L e m n i c k i , umdzit się 1 7 stycznia 1821 r. w Białśj 
Radziwitłowakiój , gdzie jego ojciec wówczas l>ył nauczycielem" szkoły 
wydziałowej. Naukowe wykształcenie pobierał w szkoło pijarskiej w Łu- 
Łowie, następnie w gimnazy\mi na Lesznie w Warszawie, wreszcie na. 
uniwersytecie w Petersburgu. 0<1 r. 1842 do 1863 pehiil obowiązid 
nauczyciela przy rozmaitych gimnazjach, aż nareszcie otrzymał katedrę 
Mstoryi polskiej w 2 gimuazyum w Warszawie z widokami na katedrę 
w S^ole głównej , do czego jefinakże nie przyszło. Byt jednym 
z założycieli Towarzystwa Zachęty Sztuk pięknych, oraz Inistoszem 
Bibliotfiłd Głównej i jednym z głównych członków tedakcyi Biblio- 
teki AYarsz. Śp. Bartoszewicz należał do najpłodniejszych u naa 
pisarzy hist^orycznych i pod tym względem dorównywał niemal Lele- 
welowi. Nie tu miejsce wyliczać jego liczne i c-enne prace. Znajdzie 
ich spis czytelnik w każdym podręczmku hteratnry ojczystej, której 
Bartoszeiricz był jedną z gwiazd na;jświetniejszych. Zgasła ta gwiazda 
przedwcześnie, bo zmarły liczj-1 łat niespełna 50. Ożeniony z Ka- 
zlmieri) z Zapa.łowskich pozostawił syna Kazimierza 
i córeczkę T e r i* s ę. 

ItArzykowskl Stanisław um. 15 marca 1872 r. Zmarły 
hyl sekretarzem rrtdy stanu za Księstwa Warszawskiego, od r. 1825 
posłem ostrołęckim w sejmach ICrrtlestwa Polskiego, w czasie powstania 
członkiem rządu nanidowego. Odbpl przez lat 40 przebywał na tulactwie 
w Paryżu, gdzie by! niejako patryarchą naszego wychodztwa. Mąż ten 
nieskazitelnej enoty i gorącego patryotyzmu, niemjuój był gorliwjTO 
synem Kościoła. Ż księciem Adamem Czartoryskim łączyła go ścisła 
przyjaiń. 



20 

Basiński Tomasz um, 25 maja 1863 r. Zmarły był oficerem 
wojsk polskich. Zakończył życie licząc lat 76 w Tiirsku, u syna, ks. 
dziekana Basińskiego. 

Baźyński X. Franciszek um. 12 marca 1876 r. Śp. ks. 
Baźyński urodził się 1 marca 1801 r. w Poznaniu i tu w 20 roku 
życia wstąpił do seminaryum ducliownego. W r. 1836 za związki 
z emisarjTiszami porwany do więzienia w HausYoigtei w Berlinie, ska- 
zany został po dwuletniej kaźni na 15 lat fortecy i dopiero r. 1840 
uwolnił go od dalszych więzów. W r. 1841 otrz}Tnał probostwo 
w Niepruszewie, a 1845 r. probostwo w Lwówku, zkąd w r. 1848 
został wysłany na sejm berliński z Gustawem Potworowskim, X. Ste- 
fanowiczem, Józefem Lipskim, Józefem Kurcewskim i innymi. W roku 
1849 powołany na proboszcza Ś. Wojciecha w Poznaniu, w r. 1850 
mianowany radzcą konsystorskim, wreszcie wybrany posłem do Berlina, 
złożył mandat w r. 1852 i odtąd głównie się oddał pracy około krze- 
wienia oświaty pomiędzy ludem, ku czemu w r. 1863 rozpoczął znane 
„Wydawnictwo dobrych a tanich książek." Był to kapłan gorąco do 
Ojczyzny przywiązany i ztąd poważany i czczony przez wszystkich, 
czego najwymowniejszym dowodem hołdy, jakich doznał od wszystkich 
warstw polskiego społeczeństwa w dniu swego 501etniego kapłańskiego 
jubileuszu. 

Bcllna Albin um. 18 kwietnia 1876 r. Zmarły był żołnierzem 
z 1831 r. Jako właściciel Bobrownik w Ostrzeszowskiem odznaczał 
się obywatelskiemi cnotami i powszechnie był poważany. 



Belinowie lierM Belina. 

Belinowie, wywodzący ród swój (według kronikarzy naszych) od 
czeskiej panującej księżniczki Biły Tetki, w czasach zamierzchłych 
jeszcze przeniósłszy się z Czech do Polski, tamże osiedh i za zasługi 
łożone w obronie Ojczyzny i tronu Piastów hojnie uposażeni przez 
tychże,- dzierżyli w swych ręku najpierwsze dostojeństwa i urzędy 
w kraju. Tak więc Ż e 1 i s ł a w, hetman polny za Bolesława Krzywo- 
ustego, postradawszy rękę na wj^prawie morawskiej, w nagrodę zwy- 
cięstwa i ocalenia życia króla obdarzony ręką ze szczerego złota ulaną, 
jest jakoby założycielem polskiej gałęzi Belinów, ponieważ do staroda- 
wnego czeskiego swego herbu o trzech podkowach i krzyżowym mieczu 
dodaną mu została ucięta ręka z szablą, co z dzisiejszego herbu Behny 
przekonać się łatwo. Wspomnieć tu jeszcze wypada o Bolesławie 
vel Borysławie Belinie, Arcybiskupie gnieźnieńskim, żyjącym 
około 1310 r., mężu pobożnym i wzniosłego ducha. Piotr Belina, 
rycerz grobu Chrystusowego, odprawił pielgrzymkę pieszo do Jerozolimy. 
W późniejszych wiekach rozrodzeni i rozsiadU po rozmaitych wojewódz- 
twach Korony i Litwy, zdają się Belinowie głównie wojennem zatru- 
dniać rzemiosłem, jak wogóle ówczesna szlachta więcej do konia 



I prz;^Tosla, juk clti strzechy donifiwt 
nego życia. 

Otóx rotlow.'i(l wiolkopolskićj galgzi Belinów, zamieszkałych dziS' 
w Bol)rciwnikach w powiecie Ustrzes7.owskim ; 

Stauislrtw Belina, szlachcic wojskowo stiiżącj IflOO r. z woji 
w<iditwa 8andomJrskiegvi, pow. Radomskiego. Syn tegoż : 

Hieronim mu. 1642 r. ożenionj z iKahcUą Łazmsl^ nabył 
jatek Jasionnę w wojew. Łęczyckiiim, pow. t)rlowskim. Syn tegoż 

Mikołaj na Jasioniiie uul 1695 r., ożeniony z Zolią Gawroi 
S\-n tegoż: 

Hieronim luu. 1725 r, Kkarbiiik, porucznik hussaiski pod 
duowem, Choeimem. Wiodniem i w licznych inuytih potrzebach, deputat 
od szlachty wojew. Kijowskiego do księcia Goliczjiia o kozackie napady 
ożeniony z Barbarą Pheheianką. kasztelanką wyszogrodzką, dziedzic 
Jasionny, Krzyżanowa, Kaszew, Pawłowic, Swiiiiar, Kwilina i llosti^wl ""' 
w wojew, Łęczycki^m, Torezyua, Pilipowia, Berszczejówki, Horodyszes 
i Laskowego Pola w wojew. Kijowskiem. Syn tegoż: 

Maciej urn. 1747 r. stolnik Wiski, marsztUek trybunału kaptu- 
rowego wojew. kijowskiego, ożeniony z Anną Madahńską z Bobrownik, 
podkomorzauką wieluńską, dziedzic tak samo dóbr w Łęczycki^m i Ki- 
jowskiem, lunari w Koczorowie, pochowany w mieście Korestyazowie ni 
Rusi Syn tegoż : 

Ludwik um. 1800 r. sędzia ostrzeszowski, rewizor graniczni 
ożeniony z Jadwigą Psaraką, stolnikówną wieluiiską, dziedzic Bobroi 
w pow. ostrzeszowskim , ziemi wieluńskiej. Syn tegoż: 

Hipolit lim. 1837 r. dzieilzie Bobrowiiit, ożeniony z Agnieszl 
Pągowską. Syn tegoż : 

Albin ur. 1803 um. 1876 duia 18 kwietnia, dziedzic Bobrownil 
Z żony Balbiny Przeniewsklej pozostawił dwóch synów: Władysław 
i Michała. 

Oprócz tego istnieje jeszcze linia Belinów na Ukrainie, któi 
obecnie reprezentuje 

Z o I i s ł a w, syn Aloizego i Teresy Prościewiczównej , dzied; 
Worsówki i Krasnobórld w ])ow. Eadomyślskim , gnheniii Kijowski^ 
ożeniony z 3Iichaliuą Zaleską z r^taroyielc. 

(Według papierów familijnych). 



zio n 

m 



Itunda Telesfor mn. 18 stycznia 1872 r. Zmarły w cichj-mj 
zakresie ihiżo działał dobrego. Wzorowy mąż, ojciec, gospodarz i 
watel, byt kochany przez hid i obywateli. Długi czas dzierżawił Golii 
majątek Jaraczewskicli z Jaraczewa; później nabył folwark Kostrzyl 
pod inifistem tngu nazwiska. W ostatnim czasie stracił trzy córki 
JżonrMaryą z Ivolickich, co śmieriJ jego przyspieszyło. 

Bonda Felis um. 25 kwietnia 1875 r. Zmarły w Krakowifei 
Felis Beuda był znanym i poznańskiej publiczności utalontowanymJ 



22 



- --V V-' ■*'■>- w-łr-w---. . ^ 



artystą i reżyserem teatru krakowskiego. Obszernie skreślił w oso])nej 
broszurze jego zasługi na polu sztuki, Stanisław Koźmian, dyrektor 
teatru krakowskiego. 

Berwiński Teofil um. 21 stycznia 1865 r. 

Poznań, 21 stycznia. Nauczyciel wyższy przy zniesionem przez 
rząd gimnazyum trzemeszeńskiem, przeniesiony od rok^u do gimnazyum 
poznańskiego ad s. Mariam Magd., Teofil Berwiński, dziś z rana uległ 
gorączce tyfusowej. Charakterem, uzdolnieniem, uauką, zjednał sobie 
szacunek wysoki tych, co go bliżej znali, zamiłowaniem zawodu pojmo- 
wanego wzniosie, przwiązanie młodzieży, której ducha rozwijał. Umie- 
rając nie życia żałował, ale że mu nie było dozwolono przynajmniej 
WA^kończyć historyi powszechnej, nad którą od lat sześciu pracował. 
Umarł w sile wieku, bo mając dopiero lat 42. Nauki -wyższe pobierał 
na uniwersytecie wrocławskim i berlińskim. W r. 1849 rozpoczął zawód 
nauczycielski w Poznaniu, zkąd przeniesiony do Trzemeszna w r. 1853, 
po zniesieniu tego gimnazjami znowu znalazł pomieszczenie przy gimna- 
zyum poznańskiem. (Dz. P. nr. 18 z r. 1865). 

Poznań, 24 stycznia. Wczoraj o godzime 3 po południu odpro- 
wadziliśmy na wieczny spoczynek zwłoki śp. Teofila Berwińskiego. Ko- 
ledzy zmarłego nauczyciele gimnazyum ś. Maryi Magdaleny i uczniowie 
z chorągwiami w krepie, również wielka liczba pul)liczności obojga płci 
towarzyszyła żałobnemu pochodowi, któren poprzedziło licznie zebrane 
duchowieństwo. Śp. Teofil należał do tych rzadkich mężów, którzy 
zacnością charakteru, jak łza czystego i wrodzoną słodyczą w obejściu, 
umiefi sobie zjednać za życia przyjaźń i szacunek u wszystkich, unosząc 
do grobu wdzięczną pamięć i powszechne uznanie. 

(Dz. P. nr. 20 z r. 1865). 

Berwińska Maryanna z Bukowskich um. 1 lutego 1865 r. 
Sędziwa matka śp. Teofila nie mogła przeżyć straty ukochanego syna 
i w tydzień po nim przeniosła się do wieczności. Drugi jej syn starszy, 
znany poeta Ryszard, służąc w kozakach tureckich, nie mógł b}^ 
obecnym przy śmierci śp. Maryanny. 

Białkowski Alfons um. w r. 1864. Zmarły był właścicielem 
dóbr Pierzchną w powiecie średzkim. Zginął przypadkiem, bijąc się 
dla zabawy ze znajomym na florety, przyczem guzik spadł z floretu 
i odsłonił ostrze. Ożeniony z hrabianką Bnińską, córką hr. Floren- 
tego z Biezdrowa, pozostawił syna Flory an a i trzy córki, z których 
najstarsza M a r y a poślubiła swego kuzyna dr. W a c ł a w a Zarembę, 
urodzonego także z hrabianki Bnmskiej. 

Białkowski Leopold um. 28 czerwca 1866. Zmarły był ka- 
pitanem wojsk polskich w 3 pułku piechoty liniowej , partyzantem czyn- 
nym w r. 1833, następnie 151etnim więźniem Kufsteinu. Umarł 
w Trzemesznie. 

Biegańska Franciszka z Raczyńskich um. 20 paździer- 
nika 1868 r. Zmarła była córką Filipa Nałęcza Raczyńskiego 
i żony jego Doroty z Nieżychowskich, siostry pierwszego 
w Księstwie Dyrektora Ziemstwa kredytowego Nepomucena z Gra- 
nówka, zmarłego 15 maja 1841. Zamężna za Józefem Biega ń- 



23- 



hkim, \vi<;lult.'t!iim railzcij iliomstwn a Cj'kuwii (a zwiijzek puliluKosliiwil . 
w kuścifU' BoKego Ciuia w J'(izuimiii iiieodżaluwamy |jamii;ci ks. Lnga) I 
poKustuwiJii sytiuw: Ail.ima, zuiiirlijgy Iwzikielnic" w AiiiiTyou i Wiu- 
Cfiit. uiiip, fjżeiiiuDt'gu z Lr. A ii t u iii ii ij Czaruecka, ciJrkii hr, 1 
Antoniego i Anieli z hr. PojiiiWdiOi, urasi córki; Józuff; zii Autu- 1 
nim Skiirz yńskim z Sokołowa. Po upływie lat 15 wdowieństwa, j 
ZŁikon<ayla śp. 1'i'aneisaka cioby żywot w Cykowie, przeżywszy lat G7, I 
pochowana w grobie fcunilijnym w Kamieńcu pod Ijrudziskiem. ] 

BiWuwskl August uin. 12 pi-idziernika 1870 r. Zmai-tpiiiu 
pośwircil Kur, PuziL naati;pująee wspomuienio : 

PuetJi i hit^torjk, geoialiiy Uómacz „Wyprawy Igorii na Po^owców", J 
aator ihipjuwcgo rapsodu o wielkich rozmiaracU „Pieśni o Poboiiijni Hei)rjku",J 
autor „Wstępu krjtycKnego do dziejów Polski" i wydawca „MonuraonU 1 
historica Poloniao łi-tiistissima", od 186ił dyrektor zakładu Ossolińskich,! 
Aagustyn Bielowski zmarł wczoraj (12 paiaziemika 187(j r.) we Lwowie 1 
□ godziuie 8 rano. ] 

Strata, jaki\ piśmiennictwo nasze przez śmiorń tę ponosi, jest cięika 1 
i wiulk-.i. Przez lat 30 pracując przy zakładzie Ossolińskich, znał iiajlepidj J 
obfite Mkarby tego wspaniałego zbioru i najlepiej z nich korzystać umiał. I 
Zajmując się redakcyą nowój seryi Biblioteki Ons u lińskich, wydał oprdcz I 
tego PamiętniM Jemiołowskiegu, pism^i Btaiiislawa Żółkiewskiego, Pompei J 
Irogi fragmenta, Paradoxa koronne, napisał cenne dzieło wspomniany jui i 
powyżej Wstęp ki^jtyczny i uczone rozprawy luh monografie, jako to: Pa- 
miątld Trębowelskie, Królestwo tialicyi, Mistrz Wincenty i jogo kronika. 
Halicko -Włodzimierskie księstwo, Synowie Chrobrego itd. Ktywiększi^j zitś 
zdaniem uaszeni doniosłości i zasługi są wydane przez niego dotychczas 
2 tomy źródeł do dziejów Polski p. t. Monumenta Poloniae itd. — do których 
dalszego ciągu (wszyscy kronikarze a2 do DłD(,'OSza) matoryał miał przygo- 
towany — i wydany wraz z Szajnocha Słownik Lindego. 

Aczkolwiek w naukowych badaniach jego znać wygórowaną fantazyą I 
poety, który to niedostatek dzielił z Karolem Szajnocha — to nie moina | 
mu odmówić wielkiej znajomości źródeł i częstokroć trafności wniosków, 

1'iśukiouuictwo historyczne nasze traci w ui[u najstarszego i najdziel- 
niejszego pracownika, który po Lelewelu prowadzi^c dalej wątek historycznych 
bada^, obok Jędrzeja M Oraczewskiego, Szajnochy, Łukaszewicza, Moraw- 
skiego. Szujskiego i Szmitta świetno w dziejach uaszój literatury zajmowu! 
będzie miejsce. 

Bieńkowski Alljiii um. 2a września 1804 r. Zmarły byŁ 
wlOiScieiolem dufjr Smuszewa i ożeniony byl z Cecylia z Chła- 
powskich. Pozostawił dwóch syuów i córki;, 

Uiviikt>w»kH Cecylia z (! h ł a p o w s k i c h um. 7 kwietuia 
186a roku. 

Poznań, 7 kwietnia. W u^ chwili docłiocłzi uas wiadomość 
o ^erei znanej i poważaut^j matrouy Śp. Cecylii Bieńkowskiil-j. 
(Dz. Po z u. Ul. 82 z r. 18G8.) 

frsyp. Szczegóły pogrzi-lm śp. Bieńkowskiej znajdzie czytełuik 
pod riibrykij; Uajewski pułkownik. 



24 

Blesiekierski Stanisław, pułkownik um. 27 listopada 1860 r. 

Poznań, 27 listopada. AV tej chwili smutna dochodzi nas 
wiadomość, źe dziś w nocy o godzinie 12 zakończył w mieście naszem 
żywot doczesn}', śp. Stanisław Blesiekierski, pułkownik b. wojsk polskich, 
jeden z ostatnich weteranów napoleońskich. Zanim bf^dziemy w mo- 
żności obszerniejszy podać życiorys zasłużonego tego męża, dziś już 
pragniemy tą wzmianką dać wyraz żalowi, jakim nas i całą publiczność 
polską nowa ta strata przejmuje. (D. P. nr. 273 z r. 1869.) 

Poznań, 1 grudnia. Pogrzeb śp. pułkownika Biesiekierskiego 
odbył się wczoraj po południu około godziny 3 przyulicznym udziale, 
mianowicie publiczności z prowincji. Śmiertelne szczątki zacnego we- 
terana ponieśli do grobu na swych barkach obywatele i włościanie 
z pobhskiego Górczyna. Za trumną niósł ordery i oznaki wojskowe 
Zmarłego p. pułkownik Skarżyński: w orszaku żałobnym odzieliśmy 
pannę Emilią Sczaniecką, która mimo osłabionego zdrowia i słotnego 
powietrza pieszo postępowała za zwłokami żołnierza z 31 roku, co bjł 
świadkiem tylu świetnych z jej strony patry etycznych poś>ńęceń. . . 
Na wyraźne życzenie śp. pułkownika Biesiekierskiego, nie było nad 
jego mogiłą żadnej przemowy. (D. P. nr. 276 z r. 1860.) 

Przyp, Rodzina Biesiekierskich pieczętuje się herbem Pomian. 
W r. 1788 był Antom Blesiekierski kasztelanem santockim. 

Biernacki Michał um. 11 kwietnia 1876 r. Śp. Michał 
Biernacki herbu Poraj urodził się 10 sierpnia 1810 r. w Czekano wie, 
Idióre to dobra od przeszło 100 lat w ręku jego rodziny się znajdują, 
z ojca Władysława i matki Anny z Kosseckich. Kształcił 
się w gimnazyum oleśnickiem. Żył w dwóch małżeństwach. Najprzód 
z stryjeczną siostrą swoją Teklą Biernacką, córką Hotra, dziedzica 
Czystego, WoU itd. pod Warszawą, która w r. 1840 umarła bezdzietnie 
w Ostrowie ; następnie z Gabryela z Wilczyńskich, z której 
pozostawił 5 synów i 5 córek (Ezechiela, Zdzisława, Ananiasza, Erazma, 
Juliana, Maryą, Zenonę, Walentynę, Bonifacyą i Pelagią). Gorący 
patryota, sercem wylany dla wszystkich bez różnicy stanu i narodowości, 
wzorowy mąż, kochający ojciec i dobry aż do zbytku pan dla swych 
poddanych, przytem pełen dowcipu i niezwj^klej uprzejmości w towa- 
rzystwie, tak był przez wszystkich, co go znali, kochanjon, iż gdy 
w r. 1863 za popieranie powstania w Królestwie został wywiezionym 
do twierdzy poznańskiej, gdzie 2000 tal. kaucyi żądano za jego uwol- 
nienie, jednocześnie aż trzech prz}jaciół, jeden nie wiedząc o drugim, 
kwotę tę zań ofiarowali — z tych jeden był kupiec starozakonny L. G. 
w Poznaniu. Poprzednio walczył w r. 1848 pod wodzą pułkownika 
Kuszla jako prosty strzelec pod Odolanowem i Raszkowem z Prusakami. 
Nie dziw, że nie szczędząc nigdy grosza na sprawy publiczne i na 
ratowanie z nędzy włościan, sam w końcu zaszargał fortunę. Obawa 
o przyszłość dzieci poczęła go trapić; me chciał wszakże kołatać 
o pożyczkę rządową, którą mu przyrzekano wyrobić u władzy. Zapadł 
na karbunkuł i skonał w pałacyku swym Bagateli pod Ostrowem na 
ręku ukochanej córki, żałowany powszechnie. 



Binek O. St iiuisljiw iini 2i twipttiia 1874 r. Zmarły, 
urmlzony w r. 1832, by! członkił-m zakonu Jezasoweg^o, a wyświęcony 
w r. 185lj, długi czas byt proIłOizcyLUi w Kąkolewie. Późniyj wstąpił 
do 00. JezuiWw, chory od dawnii n i piersi, zakończył życie w gościnnym 
domu opuruwskim u pp. M o r d w h k i c h 

Błaszkiewicz X. Mactpj mn. 18 maja 186ń r. Zmarły byl 
Praiatem, proboszczem kolegiaty kruszwickiej i dziekanem foralnym 
dekanatu kruszwickiego. Zakończył życie w tutejszym klasztorze Sióstr 
Miłosierdzia. Obrządkom pogrzebowym, które sin w kościele Ś, Woj- 
ciecha odbyty, przewodniczy! śp. X, Kanonik Niszczewski, a X. Prusinowski 
piękną mową uczcił zasługi zmarłego. 

Błędowski Franciszek um. 20 listopiida 1875 r. Zmarły byl 
żrinierzem w r, 1831, nast<,'pnie wstąpił do armii francusltiej i dosłuży! 
się stopnia pułkownika. Później osiadł w Krakowie i tu spo- 
tkałem git w domu księcia Stanisława Jaliłonowskiego, z którym byt 
zaprzyjaźniony. Był tu pi^kTiy typ żołnierza. 

Błociszewslll Stanisław um. 8 maja 1863 r. Śp. Stanisław 
był synem Antoniego i Rozalii ze Skarżyńskich małżonków 
Błopjszewskicli z Przecławia, gdzie się urodził 10 sierpnia 1842 r. 
Pierwsze początki nauk i>obierał w domu rodzicielskim, następnie 
uczęszczał do gimnazyum Ś. Marji Magdaleny w Poznaniu, wreszcie 
rfożyl świetny egzamin dojrzjilości (cum smnma laude) w Głogowie. 
Poświęciwszy się zawodowi prawniczemu, iidal się na uniwersytet do 
Berlina a ztamt^d do Bonn. Tn doszła go wiadomość o powstaniu 
w Królestwie 1863 r. Wraca zat^m dzielny młodzieniec natychmiast 
do Itraju, a otrzymawszy błogosławieństwo rodziców, znanych z miłości 
C^czyzny, spieszy na plac boju. gdzie w bitwie pod Ignacewem 8 maja 
1863 r. ginie śmiercią waleeznycli. — Zwłoki jego pochowane są 
■w wspólnt''j mogile i towarzyszami broni, 

Blociszewska Slarya z liostyńskieh iim. 17 lijica 1871 r. 
Śp, Marja i>yla drugą żoną walecznego żołnierza z r. 1831 Stani- 
sława Blociszewskiego herbu Ostoja. Spełniwszy sumiennie obowiązki 
przybranej matki nad niaioletniemi dziećmi męża swego z pierwszej 
żony, umarła w Sobiesiei^ui, w powiecie wrzesiiisldm, po długiej i ciężltićj 
chorobie piersiowej. Z swoich dzieci pozostawiła dwóch synów 
Józefa i Mieczysława Blociszewslcich. 

BtofiszewskI Sylwester um. 22 lutego 1875 r. ftp. Sylwester, 
syn Stanisława i Józefy z Wygauowskich Blociszewskich 
urodził saę 22 sierpnia 1840 r. w Smogorzewje. majątku rodzicielskim. 
W roku 1863 bral udział w powstaniu i pod dowództwem jenerała 
TaczanuwskiegG walczył pod lgnac*wem, Kołem i Pyzdrami. Tam, 
po odniesionej klęsce, został przy przeprawie do Księstwa schwytany 
pnez wojsko pruskie i w cytadeli poznańskiej uwięziony. Po nwolnieniu 
oddal się zawodowi gospodarskiemu. W roku 1869 ożenił się z Ewą 
Niemojowską, córką Ktispra i Maryi z hr. Sokolnickich 
Niemojgwakich herbu Wierusz. (.)kupiwszy się w roku 1868 w po- 
wiecie średzkim, umarł w wsi swojej Klonach po siedmioletniej cięż)ci(!J 
chorobie. Zostawił syna jednego WI a ii y s ł awa Blociszewskiego. 



26 ^ 

Bnińska hr. Nepomucena z Żółtowskich um. 4 lutego 
1866. Poznań, 5 lutego. Wczoraj po południu zakończyła w mieście 
naszem żywot doczesny śp. hrabina F 1 o r e n t o w a Bnińska, wła- 
ścicielka dóbr Biezdrowa, jedna z tych coraz rzadszych pań polskich, 
które uprzejmością i wdziękiem w obejściu umiały sobie jednać wszyst- 
kich otaczających. Skonała po ciężkich cierpieniach, otoczona Ucznem 
gronem dzieci, wnuków i przyjaciół, z których wdzięcznej pamięci 
nigdy nie wygaśnie. (Dz. Pozn. nr. 28 z r. 1866.) 

Poznań, 7 lutego. Dziś rano o godzime 10 zgromadził się 
nadzwyczaj hczny orszak żałobny przed mieszkaniem śp. hrabiny Nep. 
Bnińskiej, aby jej zwłokom ostatnią oddać usługę. Po stosownej do 
okoliczności przemowie ks. Jana Koźmiana, wyruszył cały orszak po- 
przedzony przez JW ks. Biskupa Stefanowicza i hczne duchowieńst^vo 
śród ponurych dźwięków żałobnej muzyki ku bramie berlmskiej. Długi 
szereg pojazdów postępował zwolna za karawanem. Jutro odbędzie się 
uroczysty pogrzeb w dobrach zmarłej, w Biezdrowie. 

(Dz. Pozn. nr. 30 z r. 1866). 

Przyp, Hr. Nepomucena, urodzona z Julii Niegolewskiej, pozo- 
stawiła synów : Aleksandra, owdowiałego po M 1 i c k i e j ; Adolfa, 
ożenionego zWęsierską, Maxy mi liana, ożenionego najpienv 
z Seweryną Żółtowską, z której córka Emilia za hr. Józefem 
Mielżyńskim, powtóre z hr. Heleną Czarnecką (zob. niżej) 
z Rakoniewic; Marcellego, bezźennego; dalej córki Zarembinę 
(um. 1869), Doliwinę, Białkowską, śp. Nestorową Koszut- 
ską i Julią za Władysławem Moszcze ńskim. 

Bnińska hr. Helena z hr. Czarneckich lun. 18 września 
1869. 

Poznań, 14 września. Wczoraj zeszła z tego świata w Pamiąt- 
kowie w powiecie poznańskim, śp. Helena z hr. Czarneckich hrabina 
MaksymiUanowa Bnińska. Śmierć ta okryje żałobą hczne rodziny wiel- 
kopolskie. (Dz. Pozn. nr. 212 z r. 1867). 

Przyp, Zmarła była córką śp. hr. Marcelego i F 1 o r e n t y ny 
z Chłapowskich Czarneckich a siostrą hrhr. Antoniego, 
Zygmunta i Stanisława, oraz pani Adamowej Żółto- 
wskiej z Ujazdu. Pozostawiła córeczkę Celinę, dziś dorastającą. 

Bnińska hrabina Mary a z książąt Radziwiłłów um. 15 
października 1875 r. Zmarła była córką księcia Dominika, (um. 
1803) z Unii Kleckiej, i Marty z Czechnickich a ^ynuczką 
księcia Marcina Mikołaja, w. krajczego litewskiego i jego pierw- 
szej żony Aleksandry Bełchackiej, kasztelanki bieckiej. Owdo- 
wiała po kasztelanie i senatorze hr. Aleksandrze Bnińskim, 
zakończyła życie w dobrach swych Czarnowczycach na Litwie w 83 
roku życia. Jej siostra księżniczka Anna była żoną hr. Atanazego 
Eaczyńskiego. Zmarła kasztelanowa miała córkę hr. Zofią 
Bnińska za lir. Sewerynem Oksza Grabowskim. 



27 



Bnińscy łierl)u Łodzią. 



Wk-lkujKdska r.Młziuii Ludziuw z Biiiua R«Zirl'^'>ne w Rzpltój zajiuw- 
wała stanowisku. sUiżąi: krajowi orrżom w Iłuju i ratlą w <;eiiacit', lu^ 
dowód Buiuskich ulużouy Wf dług akt grodzkich |HkZuańskioh przoz 
p. J. W. Z. a legaliz«'waiiv prz^-z król. .Vrchiwuiii, sioga [hi miiH^zu aż do 
r. 1360, w ktur}ni panowi*? z Bniua wedle udziedziezonveh po ojcu wioseł 
i zamków, ua dwie ruzpa«lli sir gałęzie. Z tycli Piotr z Kemp\\ 
kasztelan gnieźnieński (um. 1449) stal się protoplastą Opalińskich 
i Moszyńskich, brat zaś ]e^v Mikołaj (urn. 1426) zaszczepił 
rodziny Buińskich i Szmigielskie łi. Tenże M i k i^ 1 a j miał 
2 małżonka swa Malsrorzata sześcioro dzieci, z których Andrzej, jako 
Biskup puznański (um. 1471) jedną z najznakomitszych i najwylutniej- 
szych w Pulsce był postacią swego wieku. Brat Biskupa Jan, kasztelan 
międzyrzecki i starusta wschowski (um. 1453), zaślubiony z A g n i e s z k ą 
Dunin z Tamowa, pierwszy właściwie przyjął stanowczo nazwę 
Bnińskiego, pudczas gdy młodszy jego i Biskupa poznańskiego l>rat 
Wojciech (um. 1471) od włości Szmigla nazwał się Szmigielskim. 
Linia Szmigielskich wygasła roku 1713 na głośnym w Ojczyźme Adamie, 
staroście giueźnieńskim, nie mając^in z małżonką swą Maryą z >sii^ 
źychowskich żadnego potomka. Powracając do Bnińskich, widzimy 
z ich rodowodu, że rodzina ta od s^nów Piotra, sędziego nakielskiegis 
zrodzonego z Wojciecha i Teres y Chełmskiej (um. 1 ()S7), 
rozpadła się na trzy linie. Pienvszt\j założycielem jest Piotra Aviuik, 
Łukasz, sędzia ziemski, poznański, syn kasztelana śremskiego łiafała 
z Kwileckiej, który z Swinarskiej pozostawił syna Iłilarego, 
ożenionego z D z i e r z k ó w n ą. Tychże syn hr. 1{ o m a n , ożeniony 
z Sobańską, tworzy obecnie wołyńską a zarazem najstarszą gałąź 
Łodziów Bniiiskich. 

Druga Unia idzie od drugiego wnuka Pic)tra, lgną c (» g o , starosty 
średzldego, młodszego syna Rafała kasztelana śremskiego. 'łVn z F r a n- 
c i s z k i Bnińskiej, córki lvo ns ta n t e go Bnińskiego (zol). niż.), kaszt^^łana 
chełmiiiskiego i Brygitty z Załuskich, miał synów Alek s a n d r a , 
senatora-kaszttdami, ożenionego z ks. Radziwiłłówną i hr. Flo- 
ren te go, (zob. wyż.); trzeciej założycielem był Józef, syn Kon- 
stantego , kasztelana chełmińskiego , wnuk Wojciecha, kasztelana 
kowalskiego i Wiktoryi z Święcickich, a i)rawnuk Piotra, 
sędziego nakielskiego i Anny Krakowskiej herbu Trąby, którego to 
Józefa najmłodszy syn Ignac y, z małżonką swą K mili Ji z Korzbt>ków 
Łąckich, są właścicielami Samostrzela. Starsi bracia Ignacego 
sp. Jan, oźemony z hr. Mielżyńską, córką Macieja, pozostawił syna 
Józefa, który pojął za żonę A n i e 1 ę hr. M y c i e 1 s k ą z Chocieszewic; 
Konstanty zaś, właściciel dóbr Crlesna miał za sobą pmo yto 
Kęszycką, z tej córkę Franciszkę Kalkstein i Maryą 
Mielecką. Z drugą żoną Jadwigą Kalkstein, córką Win- 
centego się rozwiódłszy, pojął za małżonkę Sewerynę lYoszutską, 
siostrę Nestora, z której nie ma potomstwa. 



28 

Najmłodsze po mieczu pokolenie hr. Bnińskich z Wielkopolski stanowią, 
dzieci i wnuki hrabiów Alexandra, Adolfa. Jana i Ignacego. 

I tak po hr. Alexandrze są synowie 1) hr. Stanisław, 
ożeniony z M a r y ą Dołęga Sobierajską, z której synowie hr. 
Ignacy i hr. Jan Nepomucen; 2) hr. Witołd, b. porucznik 
gwardyi huzarów w Poczdamie, ozdobiony krzyżem żelaznym za wale- 
czność ; 3) hr. Wacław; oraz córki hr. W i n c e n t y n a za Kazimie- 
rzem Leszczyc Koszutskim i hr. Jadwiga. 

Hr. Adolf ma synów: 1) hr. Włodzimierza, ożenionego 
z Anną hr. Czarnecką; z niój syn hr. Edward; 2) hr. Sewe- 
ryna, b. porucznika gwardyi ułanów w BerUnie, Kawalera Maltań- 
skiego ; 3) hr. K a r o 1 a i 4) córkę hr. Izabellę za Ordynatem hr. 
Zbigniewem Węsierskim-Kwileckim na Wróblewie. 

Po hr. Janie z hr. Mielżyńskiej pozostał, jak powiedziano 
wyżej, syn hr. Józef, który z hr. Anieli Mycielskiej ma 
najstarszego syna Jana. 

Hr. Ignacy mazEmiliiz Korzboków Łąckich jedynego syna 
hr. Bolesława i dwie córki : hr. Emilią za hr. Karolem 
Mielźyńskimi hr. Maryą. 

Siostry hrabiów Konstantego, Jana i Ignacego są Aniela Łodzią 
Baranowska i Anna Cielecka. 



-♦-«'— — • — •►♦- 



Bogdański Józef um. 5 lipca 1872 r. 

Poznań, 5 lipca. Zasłużony nasz współobywatel, ślusarz Józef 
Bogdański, zakończył dziś z rana ż}^ot doczesny po kilkogodzinnej 
chorobie, tknięty paraliżem na głowę. Kto znał cnoty zawcześnie 
zmarłego, ten zapewne wraz z nami westchnie za spokój jego poczciwej 
duszy. (K. P. nr. 151 z r. 1872.) 

Poznań, 8 hpca. Wczoraj po południu orszak nieprzehczony, 
złożony z wszystkich warstw naszego społeczeństwa, odprowadził do 
grobu zwłoki śp. Józefa Bogdańskiego, jednego z najzacniejszych, naj- 
gorliwszych w pracy narodowej przemysłowców naszych. Żałobnemu 
konduktowi przewodniczył JWks. Prałat Koźmian w otoczeniu Ucznego 
duchowieństwa. Od dawna nie widzieliśmy w Poznaniu tak wspaniałego 
pogrzebu. (K. P. nr. 153 z r. 1872.) 

Bogusławski Stanisław um. w czerwcu 1870 r. w Warszawie. 

Poznań, 15 czerwca. Zmarł w tych dniach w Warszawie: 
Stanisław Bogusławski, zasłużony pisarz dramatyczny, niegdy oficer 
wojsk polskich, następnie aktor i przez dłuższy czas redaktor „Kury era 
Warszawskiego." Był on synem niewygasłej pamięci Wojciecha 
Bogusławskiego, twórcy sceny narodowój i słynnego dramaturga. 
Utwory śp. Stanisława odznaczają się niepospolitym dowcipem, który 
zapewnia im (Uugą jeszcze egzystencyą w repertuarzach teatralnych. 
Szczególniej cenione są jego „Lwy i lwice", „Stara romantyczka", 
„Złoty młodzieniec" i „Opieka wojskowa." Ostatnią sztukę widzieliśmy 
niedawno na scenie naszój, gdzie sympatycznego doznała przyjęcia. 

(D. P. nr. 130 z r. 1870.) 



Boi^UHlnwski Francis!! elf mii, 20 maja 187-5 r. 

Poznań, 21 maja. Wczoraj praed pohulnieni umarł catki^m 
nttgie, rażony paraliżem na serce właśnie w chwili, gdy się zabierał 
do pracy swego zawodu, zuany szerszym kołom właściciel liandlu bJa- 
■watów sp. Franciszek Bogusławski. Byl to mi{ż zacny, cichy, pracowity 
i sltromny. lilęsld finansowe, jakich w latach ostatnich doznał, wy- 
czerpnoły i tak już dlii^oletniem cierpieniem stargane siły. Pozostawia 
wdowę i CKWoro sierót^ Spokój Jego duszy! (K. P. nr. 114 z r, 1875.) 

PrUf/p. Wdowa po sip. Bogusławskim nie przeżyła straty męia. 
ZapHdJszy na ohorolie piersiową, w niespełna rok później poiegiiala 
się z tym światem. 

Bojanowald Xawery um. 24 Mieritnia 186(j r. Zmarły byl 
synem Bogusława, azamhelana i Magdaleny z Nałi^czów Kc- 
szyckich, a dziedzicem Konanewa, Zakrzewa i Laskowa. Później 
wyiffowadzil się do Królestira Polskiego. Znany byt z dowcipu, uprzej- 
mości i towarzyskiego wdzięku: oraz jako wzorowy gospodarz i zapalony 
myśliwy. Tmarł w Pluskowęsach w Prusach Zachodnich , bawiąc 
w odwiedzinach u swego szwagra Kałksteiua, 



Bojanowscy heiM Junosza. 

I Bojanowscy. hci-liLi Junosza, pochodni} ze S/Ujska, gdzie około 
'~"1 Guuttiei- Prudyl posiadał już wieś Stare Bojanowo, od któri^j 
™ott)mkowio jego nazwisko przybrali. Bodzina ta ma wspólne pochCK 
dzenie z znakomitym domem szlijskim hrabiów Sohaffgotschów, 
których herb pierwotnie także byt baranek srebrny w czerwonym połu, 
zanim go w hełmie umieścili. Na początku XIII. wieku żył Sybotho 
de nobili familia Ołium, przodek tego domu, który później od znako- 
ijlitego antecessora, Gotscha ligo Schaff, przyl)rał jako nazwę faaiiłijną 
Schaffgotsche ; dniga linia od innego, młodszego brata. Jung Schaff 
Jwaiiego, Junoszą przezwana. 

Naprzeciw zamku Kynast, przy AVannbmnriie, posiadłości Schaffgo- 
tschów od r. przeszło 1300, wznosi się góra Prudel, z minami zan^u, 
który dal nazwę przodkom Bojanowskieh. 

Gttnther de Prudel miał trzech synów : Sędziwoja z Spławia, 
Derslawa z Osieka i Andrzeja I. z Bojanowa (1406 — 1441), który 
z Florentyną Jar o gniewską prowadził dalej huią Bojanowskieh. 
Synowie jego: Jan dictits „dusza"' z Skóraczewa steiiłis, i Audrzej n. 
z Bojanowa burgrabia kościański (um. 1498), którego wnuk Audrzej TU , 
także hurgrabia kościański (nm. 153(5) ożeniony z Miaskowską. 
dziedziczka Gołaszyna, Stanisław, jiodkiimorzy koronny za króla 
Zygmunta Augusta, pochowany n 00. Dominikanów w Krakowie 
z nagrobkiem; portret jegii w albumie Matejki. Mikołaj hurgrabia 
kuściański (um. 150(3). 

Stefan, podkomorzy poznański, założyciel miasta Bojanowa 
(nm. 1638), tego synowie dwaj, 1) Jan Albrecht, staroata gnie- 



^^b 



I 



30 

znieński (um. 1670), 2) Bogusław, chorąży poznaósld, (urn. 1692). 
— Ernest Wilhelm na Drzewcach, starosta gnieźnieński (um. 1718) 
i jego syn Joachim Alexander, także starosta gnieźuieiiskL 
Krzysztof (1624—1641) z KatarzAny Korzbok Łąckiej miał 
syna Andrzeja (1645—1687), który z Florent}Tiy Mycielskiej 
miał dwóch synów: Józefa Antoniego, podstolego kaliskiego 
(1689—1740) bezdzietnego i Jakóba (1687—1713) na Cerek-^ńcy 
ożenionego 1) v. z Urszulą S cza niecką 2) v. z Teresą Sokolnicką 
3) V. z Jadwigą Marchocką, miał kilku synów, z tych 1. Mikołaj 
na Brzezin (um. 1713) ożeniony z Bibianną Dzierżykraj Morawską, 
2. Stanisław (um. 1736) na Miejskiej Górce z Zabłockiej miał 
syna Mikołaja ożenionego z Krystyną Chłapowską 3. Jan 
Antoni, podstoli kaliski i burgrabia gnieźnieński, z Ludwiki Pilawa 
Potockiej, kasztelanki rogozińskiej miał dwóch s}tiów: Floryana 
podstolego kaliskiego i Wiktora, jenerała wojsk litewskich. 

Silviusz Alexander, pułkownik cesarski, mianowany baronem 
r. 1760. Wymieniony wyżej Jan Albrecht na Bojanowie Bojanowski, 
starosta gnieźnieński, syn Stefana, podkomorzego poznańskiego, założy- 
ciela miasta Bojanowa, miał z Ewy TTnrużanki stoów kilku, z których 
dwóch stało si(^^ ojcami dwóch linii tego domu, tj. katolickiej i kalwińskiej; 
I. od Bogusława na Przybini (1712—1730) z p]leonory z ilielżyna 
Złotnickiej pochodzą dzisiejsi katoUccy Bojanowscy ; wnuk jego, także 
Bogusław (um. 1816) na Krzekotowicach, Konarzewie, Kiączynie itd. 
szambelan króla Stanisława Augusta, potem sc.^dzia pokoju pow. krobskiego, 
ożeniony z Magdaleną Nałęcz • K ę s z y c k ą , miał dwóch synów 
i tyleż córek I. X a w e r y (um. 1866), któr}' z Korduli Sczanieckiej 
zostawił jednego syna K a 1 i k s t a , ożenionego z Maryą M i k o r s k ą 
i kilka córek, z tych dwie w- zakonach, II. Kaliksta (um. 1849) na 
Krzekotowicach i Skoroszewicach, ożenionego z Serafiną z Sienna Po- 
tworowską (siostrą Gustawa), z której zostawił jednego syna Bogu- 
sława na Krzekotowicach, ożenionego z Maryą B r e z i a n k ą i córki 
Ludwikę za Antonim Beliną W ę s i e r s k i m i M a g d a 1 e n ę za 
Antonim Górze ńskim Ostrorogiem III. Konstanc y ą za 
Józefem Łubieńskim i IV. Antoninę za Hieronimem Gor żeń- 
skim Ostrorogiem.. 

Franciszek, drugi wnuk Bogusława starszego, z Koszutskiej 
miał synów a) Jana Nepomucena, ożenionego z ]\Iaryanną E }"- 
c h ł o w s k ą , b) Ł u k a s z a na Morce pmo voto z Godlewską, 
z tej syn Maciej, ożeniony z siostrą piszącego, R o z a 1 i ą Żychliń- 
ską, ma synów Stanisława i Macieja, oraz córki Eleonorę 
i Maryą; sdo voto z M Ilkowski ej córki: Florę Wil końską 
i Melanią Biernacką, c) Ignacego na Mełpinie, którego córka 
Emilia za Wiktorem Unrugiem, oraz dwie córki d) K a t a- 
rzynę za Zychlińskim i e) Zofią za Kurnatowskim na 
Dasinie (zob. pod rub. Dzierzbicki). — Wojciech, trzeci wnuk 
Bogusława na Przybini, z Apolonii Nałęcz Kęszyckiej, był 
dziadem Edmunda Bojanowskiego, znanego z pobożności. 



Józpf, czwarty wmik. z Liitomskió] miał syna MichałaJ 
użeiiioiieRo l)zKraszkowsk!^ 2) z Sarnowską, njua Pio t raj 
kti'iry z Paulin;) Mielęcką ma pohimstwfi. 

U. Karol (1698 uni. 17-16), przod^^k linii kalwińskiej, oże 
1) i Wiśniewsliij 2) z Eillcr li ek'5wiią, miał oórkę Joannę.^ 
■ca Bogusławom Hazą Radliciim. i sjtiuw trzech: I) Karola 
rotmistrza wojsk saskich, 2) Augusta Alfsaiiilra, (um. 1746), 
szambdana królewskiego, którj' z Eloouory bar- Bothmer miał tlwie J 
ciarki H li u T y k Ę . za ICarolem Stanisławem rnrugicmiEleon 
za Jauem lirabią z Sienna Potworowskim (matkę lirhr, E J w a 
i Ailolfa) 3) Stefana (um. 1771) jenerała, który a baronównąJ 
Kot t wit z zostawił potomstwo. 

Jest jeszcze jotlna linia Bojanowskich , lecz zupełnie zniemczała J 
z któri^j hylo kilku generałów i wysokich urzędników pruskich. 



ItorŁowska- Doniu Anna z Dobieckioh um. 1 stycznia' 
1874 r. Zmarła w 84 roku życia inatroiia była córką Wojciech*] 
Osorya Doljieckiego, prezesa wyjewództwa krakowskiego i jego. 
żony z ilomu Lewzcsiyńekich. Wcześnie poszedłszy za mąż za',' 
Józefa Dunin-Borkuw-skiego lierbu Łaliędź, prokiu-atora króh 
wsklego w Kongresówce, miała dwóch synów i 4 córki, z którj'cl 
Lucyna, żona Ludwika Odrowąża Krzyszkowi"' 
znanego mecenasa w ICielench i właściciela dóbrBebelna, zrotlzila syna' 
Stefana, zasłużonego w Wielkopolsce twórcy pierwszłij polskiój ojiery, 
a obecnie dyrektora poznajisMego Towarzystwa Muzycznego i dyrektora 
Szkoły muzycznej w Poznaniu. 

Burtliszcnskl X. Kazimierz um. 9 września 186G r. X Bort- 
liszowski przebywszy dla braku funduszów z wieMm mozołem szkoły 
leszczyńskie, rozpoczj^ł zawód kai>!iuisi(i naaamprzód w Górce duchownej, 
w r. 1848 zaś objął probostwo w Konarzowie i tu też zasłużonego' 
dokonał żywota. Był on przyjacielem śp. X, Breańskiego i rażeni' 
z nim starał się zaszczepiać w ludzie oświatę i miłość Ojczyzny obole 
miłości Wiar3\ W r. 1S48 porażany do więzienia, przez kilka łat 
w niem przesiedział. Tu^^arzystwo Naukowej Pomocy straciło w nim 
gorliwego członka, 

BorEewski Feliks um. 16 marca 1871 r. Zmarły byl żoł- 
nierzem z r. 1831. Pozostawił córkę za Michałem Kalk Steinem 
w Klonówku w Prusach Zachodnicli. 

Borzęcki Józef, pułkownik um. 27 lipca 1875 r. 

Unia 27 lipca umarł w Brzóstkowie śp, JJzef Borzęcki , jrałkołniik 
wojsk polskich. Zmarły w r. 1831 walczył w szeregach sławnego 
czwartego pułku piechoty. Byl potem lat kilkanaśpjc na wygnaniu. 
l'owrócit i wziijt udział w ruchu 1848 r., za co był hitemowaiiy 
w Magdeburgu. OdUjil bawił w Księstwie i wydal tu córkę za Dra H o ff- 
inuna, Czy.nny, UBlużny, wesoły, ceniony był powszechme. Tak 



1 



32 



..-S.^.-N,-*. ■» 



znikają jeden po drugim ci, którym dano było w świetniejszej chwili za 
Ojczyznę walczyć. (K. P, nr. 171 z r, 1875.) 

Braunek Małgorzata zBudziszewskich nm. 15 lutego 
1870 r. Zmarła w Pogrzybowie śp. Małgorzata, była matką Tadeu- 
sza, właściciela dóbr Zielniki ; Wandy, żony Teodora Dembiń- 
skiego, długoletniego dzierżawcy i przyjaciela hr. Augusta Cieszko- 
wskiego, i Heleny, żony Norberta Szumanaz Tunowa. 

Braunek Floryan um. 11 lutego 1871 r. Żj-wot majora 
Braunka jest tak burzliwym i obfitym w nadzwyczajne przygody, iż 
poświęcić mu należy obszerniejszą wzmiankę. 

Śp. Floryan urodził się w Grudnie, powiecie obornickim, dnia 
3 li^tego 1797 r. Po ukończeniu szkół w Poznaniu wstąpił w r. 1816 
do Igo pułku gwardyi ułanów w Berlinie, gdzie wkrótce epolety oficer- 
skie pozyskał. W r. 1823 wziąwszy djTnisyą, udał się do Paryża 
i wstąpił do legii cudzoziemców w służbę francuzką pod dowództwo 
pułkownika Murphi. Nominowany kapitanem, powołany został do 'głó- 
wnego sztabu jenerała Dijon, natenczas głó>vnie dowodzącego armią 
francuzką, przeciw Hiszpanom. W tej wj^rawie brał udział w wielu 
bitwacli a mianowicie pod Trocadero i w oblężeniu Kadyxu. Po ukoń- 
czeniu kampanii wystąpił ze służby francuzkii^j i zaciągnął się 
w Londynie do szeregów lorda Cohran, spieszącego w pomoc Grekom, 
wnet przecież porzucił i to stanowisko i udał sio do Egiptu, gdzie wstą- 
pił pod rozkazy jenerała barona Piotra Boyer, głównego organizatora 
iarmii wice-króla Egipskiego, Ali-Ahmet Baszy. Mianowany instrukto- 
rem w stopniu Bim Baszy (majora) zorganizował szwadron przybocznej 
gwardyi konnej dla tegoż wice-króla, którą przy jego boku przez rok 
dowodził. Przesadzony następnie do artyleryi, pełnił swe obowiązki 
przez dwa lata, stojąc załogą w CA^tadeli w Kaliro. Tu ztąd przeniesiony 
został do głównego sztabu jenerała księcia Osmana Nuradin - Beja, 
z którym robił wyprawę przeciwko zbuntowanym pokoleniom murzynów. 
Przebywszy Abissynią, Nubią, Dongola i wielką puszczę Saharę, złączyli 
się z wojskiem arabskiem w Senar i Cordofan po nad Nilem, który się 
tu dzieli na dwie rzeki na białą i niebieską. Tu śp. Floryan blisko 
trzy lata odbywał różne wycieczki, przy największych niewygodach 
i trudach. Po zupełnem poskromieniu rokoszu powrócił z armią napo- 
wrót do Kalro, gdzie do końca swego pob}'tu pozostał w głównym sztabie. 

W r. 1830 odbył podróż do Palestyny, a zwiedziwszy wszystkie 
miejsca święte jako to: Jerozolimę, Nazareth i t. d. powrócił do Ale- 
xandryi. Zabawiwszy tu krótki czas, zaciągnął się na nowo do wyprawy 
przeciwko Piratom greckim pod rozkazy wice admirała austryackiego 
Bandiera , z którym na admiralskim okręcie przez sześć tygodni wszyst- 
kie niemal wyspy archipelagu na morzu Srodziemnem zwiedził. W końcu 
przybył na wyspę Tenedos, zkąd zwiedził z oficerem okrętu ruiny 
dawnej Troi. Z Tenedos udał się do Carogrodu, ambarkując się 
z Bajukdere na okręcie greckim do Odessy, lecz zaraz pierwszój nocy 
przy okropnej burzy rozbił się z okrętem na Czarnóm Morzu po 
nad brzegami Rumelii, przyczem utracił prześliczny i bardzo ko- 
sztowny zbiór różnych starożytności, które tak starannie przez cały 



przfciiig czasu w Egipcif zgromad/al. Tu Ktijd vr towarzystwie pięciu 
łtsób otlltjt pieszo podróż przez Huuiclia, Bulgaryą do Wamy; nastę- 
pnie po tygufjniowym wypoozyuŁu puścił się w dalszą podróż praez 
Motdawią, Wołoszczyzn^' , Bukowinę, Oalicyą, Szląsk do W. Księstwa 
Poznauskingo. Lecz i fii niedługo na toiiie rodziny pobawił, już trze- 
ciego dnia bowiem pospieszy! na odgios powstania listopadowego 
w szereg ojczyste. Za przybyoicm do Warszawy, gdzie sława jego 
przygótl już go poprzedziła, obrany został przez młodzież szkoły pod- 
cliorążycb i akademików, która natenczas tworzyła przybocznej gwardyą 
Uonorowii naczelnego wodza jenerała Clilopickiego , dowódzc[[ jazdy 
w miejace Itapitana Iwanickiego, Po rozwiijzaniu ti5jże zaciągu^ się 
do pułlfii krainisów jalto major pod dowództwo pułkownika Szymań- 
skieg^i, ostatecznie zaś przeniósł się do pułku jaztly podlnsłdej pod roz- 
taay pułkownika Antoniego Kuszta, z którym to pułkiem przy różnych 
korpusach odbył bitwy pod Orochowem, Ciesztwem, Gassami, Gliu- 
kami, Ostrołęką, Jeruzalem i Zebralnem, następnie pod Kullewem 
i Wężyczyueni. Później odbył bitwy pod Wielkim Dębem, Oilrowijżem, 
Wierabii^ij, Hkarszewem, Iłżą, Mirowem i Odecliowem. (Nu to jest 
dokonient; Stan służby pułku jazdy podlaskiej), 

W korpusie jenerała Demljuiskiego za szczegóbiiejsze się odznar 
cacnie pod Kuflewem przeciwko Ilybiczowi, został wymieniony w Ku- 
ryerae AVarszawskim przez naczehiego wodza jenerała Skrzy- 
neckiego, a póżuiej ozdobiony krzyżem złotjTn. Po bitwie pod Ostrołęką 
komenderowany był przez naczelnego wodza dla prowadzenia straży 
przedniej na Litwę pod rozkazami jenerała Jankowsltiego ; wreszcie 
otrzymał polecenie zorganizowania pułku jazdy w Mszczonowie i Rawie. 
Tu trzy nowe szwadrony utworzył a czwarty byl mu przydany z gwardyi 
strzelców konnych pod rozkazami kapitana AYendorfl'. Pułk ten prze- 
szedł powtórnie pod dowództwo pułkownika Ifuszla do korpusu jenerała 
Baomela Różyckiego; w końcu przecież prowadził go major Braimok 
ai do wkroczenia do Galicyi na Podgórze. 

Po przebyciu blisko rokTi w niewuli .m-ln .u !ili'i, jiowróeił do 
Księstwu. Przez wyrok sijdu w.scho"'hl>i'-.' i.i '.* miesięcy 

więzienia, odsiedział tę karę na fort.e<',v ^ ■■ ■-■i ■ (Sillierberg). 

ńp. Ploryunowi duszuo było w znęUmi itJL..;w;iiir. «*ięc tęsknijic 
ztt wolnościii i wojaczkij w roku 1845 ponownie kraj opuścił i udał 
siij przez Antwerpią do Stanów Zjednoczonych północnej Ameryki do 
państwa Texas, gdzie za przybyciem zostiił obj-watelem amorykaiskun. 
W r. 1846 wstąpił do wojska sprzymierzonego i odbył kampanią 
przeciwko Mesykanom; następnie wstąpił jako ochotruk do oddziału 
kapitana M. Cowne, z którym przez c^y rok walczył z Indyanami, 
poczćm znów należał do wj^prawy z majorem Franch i pułkownikiem 
Johnson celem założenia twierdzy dla wojska Stanów Zjednoczonych 
;po nad Rio grandę u El passo doi norie, gdzie pozostawał okuło 
dziewięć miesięcy. W końcu piastował przez dwa lata urzijd sędziegił 
pokoju i iime publiczne urzędy. 

Zwiedziwszy rozmaite okolice i kraje Stanów Zjednoczonycti, 
latęskiiit nareszcie za Ojczyznij i powrócił na końcu r, 18(iO po tylu 



tł-C-j 



34 

latach rozmaitej służby i różnych trudów przy skołatanem zdrowiu do 
vSwego rodzinnego kraju, gdzie niedoczekawszy się tyle upragnionego 
oswobodzenia Polski, żywota w domu swego bratanka dokonał. 

Breański X. W al ery an um. 20 sierpnia 18GG r. 

Poznań, 20 sierpnia. Przed kilku dniami donosił korespondent 
nasz z pod Poznania o prawdziwie nadludzkiem poświęceniu JMC ksic^dza 
Waleryana Breańskiego w pielęgnowaniu owieczek swych, które w parafii 
jego w Tarnowie pod Poznaniem na cholerę zapadły. Otóż docliodzi 
nas smutna madomość, że godny ten kapłan, wojownik z r. 1831, 
zapadł na tę samjj epidemią i w dniu dzisiejszym dokonał swego 
chlubnego żywota. (Dz. Pozn. nr. 188 z r. 18GG.) 

Przyp, Śp. Xią(lz Walory Breański urodził się we wsi Gaju pod 
Szamotułami roku 1806, z matki Brygitty z Falonckich, a ojca 
Teodora z Breańska Broańskiogo herbu Łabędź , pochodzącego 
z Galicyi. Był on bratem najmłodszym żyjącego dotąd w Paryżu jenerała 
Feliksa Breańskiego. Po ukończeniu nauk początkowo w domu 
rodzicielskim, następnie w gimnazyum poznańskiem pobieranych i po złożeniu 
egzaminu dojrzałości udał się na uniwersytet do Wrocławia i słuchał tamźo 
teologii, poczóm został wyświęcony na kapłana. Powstanie narodowo 29go 
listopada 1830 r. zastało go wikaryuszom w mieście Wrześni, (łorliwy 
patryota zrzuca sukienkę duchowną i udaje do się Królestwa Polskiego, aby 
wziąść udział w walce o wolność i niepodległość Ojczyzny. Dojechawszy 
do Warszawy, zaciąga się jako żołnierz do pułku pierwszego strzelców pieszych. 
Dnia 19 lutego 1831 r, w pierwszem zaraz spotkaniu z nieprzyjacielem 
chlubnie się odznacza, należąc do liczby tych kilku ochotników^ z którymi 
kapitan Robiński zdobył sztandar na kolumnie nieprzyjacielskiej. Śp. Walory 
znajdował się także w bitwie pod Grochowem i ozdobiony został krzyżem 
wojskowym: virtuti militari. W bitwie pod Ostrołęką ranny w głowę od 
kuli karabinowej, dostał się do Warszawy. Rana jego w ki-ótce się zagoiła 
i wiócił do pułku. Znajdował się następnie przy obronie Warszawy, a po 
kapitulacyi dzielił los korpusu jenerała Rybińskiego. Ponieważ jednak 
w Prusach został zaocznie osądzonym i niemógł się tamże pokazać, przeto 
przedarł się do Galicyi, zkąd wraz z oficerami korpusu jen. Ramorino wyszo^ 
do Francyi. Tu znajdował się przez dłuższy czas w La RochoUe i pełnił 
tamże obowiązki urzędnika administracyjnego. Na wieść o mchu w Frank- 
furcie w 1832 r. należał z częścią zakładu Bezansońskiogo do wyprawy do 
Niemiec; gdy jednak ruch ten stłumiony został w samym niemal zarodzie, 
oddział ten Polaków udał się do Szwajcaryi. Po krótkim tamże pobycie, 
jenerał Ramorino pociągnął za sobą garstkę swych towarzyszów do wyprawy 
Sabaudzkiej, lecz, gdy pierwszy krok się nie powiódł, schroniła się pozostała 
reszta Polaków, a pomiędzy nimi Breański do Szwajcaryi, zkąd w końcu znowu 
przedostał się do Francyi. Tam w ciągłych był stosunkach z partyą ruchu 
w W. Księstwie Poznańskiem, a doczekawszy się owego na pozór olbrzymiego 
ruchu narodów w r. 1848, udał się do Wrocławia. Tu należał do komitetu, 
zajmującego się organizowaniem powstania, a gdy i to powstanie upadło, 
postanowił, nie chcąc już opuszczać kraju, na nowo oblec sukienkę duchowną. 
Za pośrednictwem dawnego swego przyjaciela, ówczesnego Arcybiskupa Przy- 
łuskiego i po odsiedzeniu sześciotygodniowych rekoUekcyi w klasztorze Filipinów 



w Oostyuin, otrajmal probostwo w Taimiwio [lod l'o/.imiiiotn. Jako pastor;, 
dusi oddał się i. sapałem pracy około oSmooaiiia i ksKtsłceiiia powiorjioiijcli 
mu owiecaok, ai sterany na siJacli i oBłiibiotiy, oddajno nie polen poświcconia 
piolęgnowauiu cboryclt podczaB okropnój cholery w r. ISfiG, padł ofiarą ti^jio 
samśj choroby, 

Brenneckt' lir. WiDielm tmi. 1« iniiju IR72 r. 

P o z II a /i , 21 maja. Pogrzeb fljTektiira Breiiiipckc (hIIij-I siij 
wczoraj wieczorem bardzo uroczjśoie przy iiatltM' licznym udziału pii- 
lilioznoiSoi. W wielMi^j atili Szkoły ReaJnf^j wystawiono liyly zwjoid 
zmartef^o w metalowi^j trumnie, otoczonej zielenili, wiiiiJonmi i krzewami. 
Rodziuft, nauczyciele, uczniowie w wielkiej liczbie mimu waka.cyi, człon- 
kowie magistratu i reprozentacyi miejskiq, profesorowie innych iiaukowye-h 
zaktmiów, wiciu obywateli z miasta a nawet z prowiiicyi za|ietiiili oknio 
godziny 6 sali;. Po wykonaniu przez iicziiiiiw chorału i przemowie 
odpowiedniej pastora, udał się eajy urszak iatohny na cmentarz pro- 
testancki, gdzie złożono śmiertelne szczątki zacnego męża na Hpoczynek 
wieczny. (K. P. nr. 114 z r. 1872.) 

T^zyp. Zmarły Itył mężem uczonym, ktiiry całą, niemal zwi(>d7il 
Europę. Dla. młodzieży polskiej był zawsze wyi-ozimiiatjin ii nawet 
szczerze do niej przywiijzaiiym. Po jego śmierci Szkoła Realna catko- 
witt5j uległa gcrmamzacyl 

Brettner dr. Jun Aniom imi. 25 luU.'go ISlifl r. w Poznaniu. 

Poznań, ari lutegii. Dnia dmsiej-szego około godziny 4 z rana 
zgasi Bi^lą śmit!rciij iimfi-sor rir. ISrclMier, railzoa szkolny i rejencyjny, 
tudzież od lat dwudziesto dyrcktio- tutijszego gimnazjTim kat<jlickiug« 
ad Sanctam Mariam Magdaleiiam. Mi}ż ten postawiony nu czele 
wychowania pubiioznogo mtodzieiy naszej, znakomite pohiżyl zasługi 
około I (odniesienia szkolnictwa w naszej dzielnicy [wlskirj. Jako dyre- 
ktor pierwszego gimnazyum W. Księstwa, chociaż cudzoziemiec, chodaź 
tamać mu sii; przyszło z ji^zykiura naszym, starał się ile możności 
przemawiać do swych uczni ich językiem ojczystym, jako radzca szkolny 
zajcisrly gimnazjalne katolickitó usiłował zaopatrzyli w zdolnych i gor- 
ITwyeli nauczycieli. Śp, Brettner w świecie uczonym głośne pozyskał 
imię, jako autor licznych dziel z dziedziny nauk przyrodzonych, /al 
i boleść powszechna, które wiadomość o śmierci męża ti^go wzbudziła 
pomiędzy nami, świadczy dostatecznie o niesłuszności czniionego nam 
ze strony Xiemc6w zarzutu nienawiści zasadniczej ku wszystkiemu, en 
jest niemiecki^m; dowodzą raczej, iź przeciwnie zawsze Hkorzy jestośmy 
QZna(^ zasługi rzeczTwiste i cześć oddać bez względu na narodowość, 
(Dz. Pozn. m. 4ł} z r. tHOH.) 

Poznań. SU UiI«go, "W uroczystym a smętnym pophiidzie wy- 
prowadzono wczoraj o godzinie 3 po południu przy odgłosie wszystkicli 
dzwtiiiijw kościoła pobemardyiiskiego śnuertł>lni! zwJoki (ip. radzcy .1. A- 
łtrpttnera do t4?goż kościoła. W pocliitdzie tym prócz obecnych kolegńw 
i ucznii^w zmarłego, widzieliśmy prawie całe miejsmwe wyższe i niższi- 
(tuchowif-ństwo, reprozentjiHtiiw v\aAz cywilnych, tibywatdstwo naszu 
z pmwincyi, które uwtućitlo za swą jKiwinuJiść dać tćm samćm dowód 
jawny czcij szncunkii, jalnenu przejęto b^to ku zacnemu mężowi, co 



36 

przez tyle lat dawał młodzieży polski«'j dnwndy swej bezstronności 
i gorliwej o jej dobro pieczy. Vo ustawiriiiu eiala ua katafalku, wst^]pił 
na mówiiieę JMks. Bielewicz, iiaiu-zyciel relJLrii przy ^ńmiiazjiun usie- 
roconem, i w mowie niemieckiej skreślił i)okr«'»T(;(» zasługi zmarłego. 
Dzisiaj rano od godziny 8^;, poczrly się wigili<\ następnie msza zćitohua 
celebrowana przez J\V. niskui)a Stefanowicza, w rza>ie ktł')n'»j wiceri*guus 
alumnatu, ks. Michalski z kazalnicy przemówił, okuh) gndziny 11 rano 
ruszył ws])ani;iiy, jakiego od dawna nie pamiętamy, orszak żałobny 
na cmentarz S. Marciński, położony za miastr-m. 

' (I)z. P.»zn. nr. is z r. ISOO.) 

Przyi). Czcigodjienni Brettneruwi, kl/łn-gn uł^ytrk wcłiwiłi, w której 
to piszemy po latacli dziesięciu, n wickł dotkliwiej jeszeze czujemy, widzijc, 
co się ol)ecnie stało z tern gimnazyum S. Maryi Magdaleny, które 
On tak staraimici od zgennanizowania ł)runil. puświęeił w kilka dni po 
pogrz«»bie jeden z polskicli jego ł\olegńw w Dzienniku 1' o z n. oliszor- 
niejsze wsi)omnienie. lVłwtarzamy z niegn tutaj niekt«'ire ust(;;py, oliciic 
ponownie oddać liołd pamięci męża, kt''»ry milnśeiii iście rodzicielskij 
tyle generacyi wielkopolskiej młodzieży otaczał. 

j^j). Jan Antoni JJreitner urodził się lo maja 17!>0 r. w ]\lieclio- 
wicacli w (iórnym Szljisku, z rodziców nirzani(»żnycli rolników. Ukuii- 
czywszy gimiuizyum w ^^''roclawiu, zapoznał się tamże na uniwersytet-ie 
z wielu Polakami i odtąd powziął dlii nich szacunek i ]»rzyjażń. lV)źniej 
pracował przy gininazyach w (Jliwicach i Wrocławiu, wreszcie, j»ozys- 
kawszy z i)rac swych szerc»ki roznoś w k«diułi naukowych, olrzynial 
])osadę radzcy rejencyjnego i szkolnego w I.N»znaniu w miejsce ks. lUi- 
słavya. Tu się zaczyna okn-s życia Zmarłego, najszerszy łllu nas 
AYielkopolan budzący intun^s. 

Od roku 1842 do 1840 powierzono ster zarzj^ilii giiiniazyum Maryi 
Magdaleny rękom męża pełnego nauki, i)atryot}'zuui i najlepszych chęci, alo 
niniój zręcznego pedagoga. Prąd opinii publicznej przeciwnym łnł tej noiui- 
iiacyi; uprzedzenie starszych przelało się Jia młodsze i)okolenio, zostające 
w zakładzie. Ztąd ustawiczne starcia, ])rzykłai[y gorszącej niekarności i nie- 
posłuszeństwa, wybryki i zboczenia, których drakońska surowość przewodni- 
czącego zakładowi powściągnąć, a tern mniój wykorzenić nie mogła. Tak 
jak na horyzoncie politycznym owej ])amiQtnój epoki przed rokiem 1840, taJt 
i w starych murach pojezuickich wrzało i kipiało. To też władze pruskie 
baczne zwracały oko na szkołę, pod ich bokiem będącą. A gdy nierozważne 
wplątanie się młodzieży w ówczesne polityczno wypadki doszło wiedzy zwierzch- 
ności, poleciła zamknąć zakład i dopiero po jodonastotygodniowój przerwie 
i zniesieniu gimnazyum nowy otworzyć instytut. Dawniejszego dyrektora 
usunięto; radzcy zaś Brettnerowi w jogo jniejscu polecono tymczasowo zarząd 
dyrektorski. Umiał zmarły położonemu w sobie zaufaniu godnie odpowiodzioć. 
Okazał się prawie ojcem, najszczerszym przyjacielem i doradzcą młodzieży 
powierzonej swej opiece, garnąc ją ku sobie łagodnością, wyrozumiałością 
i uprzejmością w obejściu, pozyskując dla nauki wykładem jasnym, acz ściślo 
naukowym, przystępnym nawet dla najniepojętniejszych. Inny duch owionął 
szkołę, duch szczerego przywiązania do przełożonych, duch gorliwego zajęcia 
się nauką, duch wzajemnej wiary i zaufania, łączący odtąd dyrektora i podwładną 



mu niłuilziej Szkólii,'t. Sława jogo pedagogiczna i humauitarue obchodzcuia 
slij z nczniami zwabiało młodztoź z Jnnycli gimnazj^iw, jak np. gimnazynm 
Frjdcrjka Witholma w Poznaniu i z naj odległej s z jcli stron dawnej Polski, 

Et.at gimnazjów po dwakroć usiloein staraniem powiększył i dolq 
iianczjcioli polopazjł; trzeciego polepszenia., o Ittfire wnińal lit tema piiłtora, 
niedouzokał, (idj w roku 1848 jaśuiejsza dla narodowości naszńj jutrzenka 
zajaśniała, on wyrobił dla JĘzjka polskiego, jako wykładowego, obszerniejszy 
'/jikres, Odtitd albowiem w niiszycli klasach polski JĘzyk był wyłącznie wy- 
kładowym, w średnicli w połowie godzin, w wjiszych w trzeciej części. 
A nawet na niejakiś cnas lekcje litcratnry i języka polskicgtt z dwficli na 
trzy powiększono. Sani lubi! wspominai!, jako w tataeb dztociĘcych w domu 
rodzicielskim -tylko po polsku mówił. W przoniowacb do młodzieży i publi- 
czności pr7:y uroczystycli obchodach publicznych nigdy inungo języka, prócz 
polskJ:'go nie używał, lubo mu się nieraz mianowicio z pronuncyacyn cięiko 
przyszło łamać. Burze zagraiąjnc* istnieniu zakładu, na którego stal czele, 
po trzykroć gorliwą obroną i usilnóm staraniem odwrócił. Gimnazynm 
w Trzomosznie nie zdołał ocalić, bo podobno go w traktowaniu o dalszy byt 
instytutu zupełnie pominięto. Widząc natłok rałodzieiiydo szkół sięgamącój, 
nstawiciinie niySlał o wyjednaniu dla prowineyi jeszcze kilku gimnazyów 
katolicko-polskich, w czóin jednak nieprzezwyciężone napotkał przeszkody. 
Chcftc ton niedostatek wynagrodzi*!, we wsaystkich swemu nadzorowi podległych 
Eimnuzyacb pootwierał oddziały równoległe, i taki przypływ młodzieiy spo- 
wodował, ii gimnazyura katolickie w Poznaniu za jego zarządu po dwakroć 
liczyło przeszło 700 ucjuiów, liczba w rocznikach szkoły nie pamiętana. 
Starania w miniatcretwio o wybudowanie osobnego gmachu dla instytutu 
mioszw.ącogo się najmein w starym, połnyui zaduchu budjiikii na ulicy 
Jczuicłddj , tylekroi! daremnie wznawiano przez dawniejszych dyrektorów, 
Itomy^lnóoi uwieńczono zostały za niogo skutldom. Niotylko w Poznaniu 
bowioffl, ale i w Trzemesznie wystawiono zostały gmachy nowo, przestronne, 
Kdrowo, przystępne dla Światła i czystego powietrza. 

Ula poczynających nauczycieli światły i szczery doradzca wspierał ich 
wszędzie i krzepił v ciernistym, trudu pełnym ich zawodzie, Ke to jego 
zachody, to gorliwe zabiegi o dobro powierzonych jogo nadzorowi zakładów 
musiały mu stworzyć zwiększający się coraz bardziej zastęp nieprzyjaciół 
i. przeciwników, mianowicio pomiędzy takimi, którzy nie chcą wiedzieć, co to 
j«st wsiocbstronna sprawiedliwość, łatwo się domyślić. 

Wynagrodzenia szukał tylko w ściałŚra pełnieniu swego obowiązbi 
i w świadectwie nieskażonego sumienia, i tam je Ul znajdował. Znajdował 
3* w przywiązaniu szczeróm i głębokióin młodzieży, którą gorąco pokocliat 
i którćj m oczywiste go dobra i korzyści nigdy z oka nio spuszczał. 

Umarł najpiękniejszą śmiercią, jak źołniora na polu sławy. W sobotę 
Łowieni, dnia 24 lutego, dał jeszcze lekcyą, lubo się już od kilku tygodni 
Bkariyt na dolegliwe cierpienia wewnętrzne, a w niespełna godzin sieduinaście 
ju* nio iył. 

Spoczął niodjiloko grobu Macoinkowskiogo, którego szacunkiem i iyczli- 
wośoin eawszo się clilnhił. Cześć i wdzięczna pamięć męiowi dobrej wiaryl 

Br«M lir. Tytus um. 2 stycznia 1804 r. Sp. Tyt\is Breza 
urodził wip 1801 r. z ojca Stanisława (ur. 1759 r.) ministra 



3S 

sekretarza stanu Ksir^stwa Warszawskiep^o i Ant o n i n y z liailuliiia 
K a <lt)liii ski ej, córki Józefa, luMlkoniorze^^o wsrliuwskiejjfo i Ka- 
tarzyn y z Nał(;cz - li a c z y ń s k i c li. AV r. 1 s;$ 1 hyl nn sekreta- 
rzem jent^ralnyni w ministerstwie skarbu. Nast^-pnie i)siadl w Księstwie 
w dobrach Uścikowie i ożenił się z Jadwij^ą Wierz l)iń ską, 
lierl)u Nałęcz, siostrą posła Władysława Wierzłńńskie^o, kt/ira po 
je<(o śmierci zawarła iJowłórne związki małżeńskie z Włocliem dr. 
Arnese, Starsza siostra śj). Tytusa, lir. Julia, była zamężin| za 
])ulkownikiem K u s t a i' h y m lir. W o 1 1 o \y i <• z e m, brat zaś młodszy 
łir. Włodzimierz, właściciel dóbr iświatkowa, także z Nalrcz- 
w i e r z I) i ii s k ą W a n d ą, dru<^ą siostni p(»sła Władysława, ożeniony, 
})ył przi^z dwie kadencye Prezesem Kola poselskic^n) polskiejj^o w Ber- 
linie. Reszta rodzeństwa śp. hr. Tytusa zmarła bezdzietui(», z wyjąt- 
kiem hr. K u g e n i u s z a , który z M a t. y 1 d y M a y ban m pozostawił 
kilkoro dzieci i hr. Augusta, b. kapitana W{»jsk polskich z r. 18»J1, 
któiT z baronówny Stjern(»ld spłodził trzech synów: hr. II o n- 
rvka, ożenionej^o z hr. Henryka li a n cko ro ń ska: hr. Ktiwarda 
i hr. Augusta. — Jjinia po ministrze Stanisławie posiada saski 
tytuł lirabiowski, którego wszakże tylko śj>. hr. August używiił, 
a po nim jego synowie. 

Breza Jadwiga z hr. (rrabowskich um. i sierpnia 1870 r. 
Zmarła była córką hr. Edwarda (Irabowskiego z K oście Iski ej, 
siostrą hr. K a z 1 m i e r z o w e j ( < z a |) s k i (' j i hr. S t a n i s ł a w a , 
a żojją najstarszego syna pułkownika Józefa Hrezy i ]\«»nstan- 
c y i z M y c i e 1 s k i c h, S t a n i s ł a w a, właściciela dóbr Więckowie. 

Breza Konst anc ya zMycielskich um. lo października 
1874 r. 

Poznań, 14 października. Dnia wczorajszego na<l wieczorem 
zgasła znów w mieście naszem jedna z ty<'h coraz rzadszych matroii 
polskich, których cicha cnota nie bije blaskiem lui zewnątrz, aJe 
ożywczym swym promieniem świeci jasjio w ognisku domowem a cie- 
płem swem ogrzewa wszystkie ogniwa łańcucha rodziimego. Sp. Kon- 
stancya z Mycielskich Breza, urodzona z Mielży ński ej, wnuczka 
po mieczu i po kądzieli wojewodów i senat^jrów dawnej llzeczy pospo- 
litej a żona żołnierza napoleońskiego i pułkownika wojsk polskich, 
zgromadziła w sobie >vszystkie te przymioty, jakie zdobiły typowe 
naszycli niewiast postacie. Pobożna i gorąco przy\viązana zarówno do 
wiary jak i do ziemi ojców, skromna i łagodna w obejściu, wylana 
dla najbliższych i umiejąca z dziwną prostotą i słodyczą jednać i sku- 
piać koło siebie ciiłe grono rodzinne, uprzi^jma dla każdego, w domu 
zaw^sze gościnna — była to osoba, którą kochali wszyscy, co ją bliżej 
znali, a szanował bez wjjątkn każd}', co choć zdała o jej cnotach 
zasłyszał. To też wieść o Jej nagłej śmierci, bo zaledwie tydzień 
choro>vała, żywem odbije się \yspółczuciem po calem Księstwie, 
a w kole Jej rodzimiem uczyni wyłom, którego już nic nie zdoła 
zapełnić. Zgon zacnej matrony był niejako Jej życia odzwierciedle- 
aiem. Cierpiała bez skargi, w pokorze przyj(jła ostatnie Sakrameuta 



Św. i zasni,'la w Bop;u, otuł^^ouji wszystkimi iiieiunl, im Jrj wuruii li^li 
(trogimi . . . l'okuj Jt^J einuiuni — uzeati Jiij iiiimitjci ! 

(K. P. UT. -234 z r. 1874). 

J*()Ziiati, 17 iiiiżdzii-Tiiika. Eksportiieyii zwłok śp. Kitnśtaiicjj 
z Mydclskich lirozu iKDiyta. sii; wc/urąj j)0 [juludiiiu aróil wielkiegu 
udziiitu uliywaŁi.iIsŁwii,, mi iiuo wicie z prrjwineyi. Kondukt jtrowiulzil 
JM. ks, [irolioszcz iiiiżyiJskJ, którL-mii towurayszyli S\\. ks. Prałat 
£uźniian i kiUai(lKiosi(,tr.iii kaiitauów 8wi(?okich i zakomiycli, Ciato 
zldżouo nu wsiiiiiiiulyiu katiifalŁu w i7(;sLśeie oświetbuym kościele św, 
■\Vojcii'(ib.ii, gilziił ilziś \iru-il jiuhulniem udbylo się uroczysto iialioźeń- 
stwii źuIitbjR', w oziisiii kti'iri'fio SW ks. Prałat Koimiau rozrzewiiiajijeo 
przemi.'>wil ilo zgromaiizoai-j i\j(Mijy i licziii^go orszaku źałiiliuugo, 
(lv. P. tir. 237 z n 1874). 

Poznań, 19 |iaż(Izicniika. Uzuputniając wzmiankę nasz(; o nii- 
hoicństwie /,:i[ii)iih'mj za S|>nkói Ana^y sp, Konstiuioyi z Mycielskiull 
Bruziriy, dnihiioy, ■/.<■ 7.\\\<i]i\ /iiunir-j iidwieziono do familijnych gi-uliów 
Mydi'lslvii'lt w l,I;isv.l[irKi.' l_H). I''j]iiii(irnv w Uostyniu. Z mowy iaktbiii^g 
JW. ks. Praluta l\.uKuiiiiiia, ktura przcpalmajlic^ kuścióf św. Wojoicclia 
pubJiianuść do lez rozrzewiiilii, (iowieUziuliśmy sii;, że śp. KoustiUicyij 
trzymał do chrztu św, murszatuk Massciia, który wJaśiiie w r. 1807, 
gdy się Diu-odziła, przechodziło z swym korpusem przt'2 Poznań, mie- 
szkał w domu Anuy z Mifllżyńa kich Myeielskiej, matki ^p. Bre- 
ziuy a matrony znamy w dalwkich kołach z rzadkich cnńt i gorącego 
patryotyzmu. Marsziiłiik, liioritc aasimipt z zwyciiizkiego poeliodu wujsk 
napoluyńskich, nadal awomu clirześidtjciu imiona „Wj-tiTralości w Zwy- 
cif^ztwio" tj. Koustancya i Wiktorya. (K. P. nr, 238 z r. 1874.) 

Frei/p. Zmitrla matrona, córka wojuwodzica Stanisława 
a siostra Józefa Mycielskiogo z Kobylepola pozostawiła synów: 
Hfcanislawn, ożenionego najpierw z lir, Jadwiga Grabowskij, 
nastijpnie z hr, Zofią Czapską, córką śp. lir. Maryaua-. Kon- 
stantego, ożenionego z drugi- córką sp. lir. AL Czapskiego, 
Anną i córki; Auui; za Stefanem Stablowskim, synem 
Karola, i Mary ą za Bogusławem liuj auowskim, synem 
K a 1 i X. t a. Stanisław ma syiut Michała; Konstanty zaś 
synów J ó z e Ta i l-l t ii n i w 1 n w a. 



Brezowie heiM Breza. 

Itodzina Brezów, własnego herbu (tarcz podzielona na trzy pola, 
l)iule, tszerwuuf i iiiehioskie) pochodzi z Francyi, gdzie panowie de BróziS 
nosiJi tytuł margrahiowskL Według dokumentów familijnych pierwszym 
z tej rodziny (I) Ernest de Uoritj Breza, który żył w r. 1591, osie- 
dlił sii^ w Polsce, a ożeniony z baronówną Barbarą de Szeuech, 
pozostawił syna (U) Mikołaja Tytusa (um. 11355), który z Zofii 
Zyohlińskiej lierbu Szeliga, córki Macieja a protopłastki dziś 
istiiiejąeych Brezów pozostawił dwóeh synów Konstantego Woj- 
ciecha, wojewodi; jwzuańskiego (um. 1G9H), zmariego hezdzioŁme, 



-' — '--' 



40 

(oźeniouy zaś był najprz(5(l z Anną Konstaneyą Woicliopn^Htą, wojewo- 
dzianką pomorską, wdową po Sędziwoju Czarnkowskini. następnie z To 
rosą Konstancją z Bnina ()j)alińską, wdową \)\} Stefanio Nicmierajcu, 
wojewodzie kijowskim), i (III) Adama, kasztelana sandeckicgo (um. 
1G90), praojca dzisiejszych Brezów. Tenże Adam bowiem pozostawił 
z Ewy Grudzińskiej syna (IV) J a n a I) o m i n i k a (ur. 1678, um. 
1 738), także kasztelana sandeckiego, który z Katarzy n y z Kiekrza 
Jastrzębiec K i e r s k i ś j zrodził (V) ^I i c h a 1 a, stolnika lubaczewskiego, 
(um. 1771). Ten z Kwy Ż orawskiej, która pn śmierci mężii po- 
\\i:óme zawarła związki z Ignac (.» m Pila witą P o t u c k i m , pozostawił 
dwóch synów, od których się wiodą obecnie żyjące dwie linie Brezów. 
Pierwszym synem Michała był (VI A) hr. Stanisław minister se- 
kretarz stanu Księstwa Warszawskiej?*) (zob. powyżej), ożeniony z Anto- 
niną Radoliiiską. Diiigim synem Michała był (W B) Antoni 
(um. 1818); ten z Anny (' z a r n eekiej, córki starosty dani.szo- 
wskiego, pozostawił s}iia (VIJ) Józefa, pułkownika wojsk polskich, 
ożenionego z K o n s t a n c y ą M y ciel s k ą (zob. powyżej). Z rodzeństwa 
Józefa jedyny Hipolit z śp. Honoryny Radzimińskiej ma liczne 
potomstwo, tworzące wołyńską gałąź rodziny Brezów, (zob. niż.) 

Brodowski Aleksander um. 2\) pażdzicn-nika 18G5 r. 

Poznań, 31 października. Na dniu 27 października rb. zakoń- 
czył życie we wsi Pawłowie pod AVągrówcem, śj). Aleksander Brodo- 
wski, niegdyś oficer wojska polskiego z czasów Księstwa Warszawskiep^o 
i adjutant księcia Józefa l\łniatowskiego: później od r. 1845 do 18G1 
dyrektor jeneralny Towarzystwa Ziemstwa kredytowego i poseł tak im 
sejm prowincyonalny, jak i na sejm berliński. (D. P. nr. 251 z r. 1865). 

Frzyp. Śp. Aleksander Brodowski urodził się \\\ lutego 1704 r. 
w Warszawie, gdzie jego ojciec ])yt pulkowińtóem i szefem gwardyi 
koronnej. Wychowany w korpusie kadetów w Kaliszu i ś^netny zdawszy 
egzamin, przeszedł do szkoły artylerii, zkąd go ks. Józef Poniatowski 
do sztabu powołał. Jako oiicer ordynansowy jenerała Zajączka, z pod 
Berezyny wysłany z raportem do cesarza, 40 mil konno odbywszy, 
powszechną na siebie z>vrócił uwagę. W r. 1813 książę Józef powołuje 
go do siebie, nadmieniając, że „bez Aleksandra o])ejść się nie może"; 
Brodowski, lat 19 licząc, zostaje kapitanem i przyłączony do 6 pułku 
piechoty, dostaje się pod Lipskiem do niewoli. W r. 1814 osiedla się 
w Księstwie, kupiwszy dobra Dębową Łękę pod AVschową i po utwo- 
rzeniu Ziemstwa Kredytowego najprzód jako radzca, później przez lat 
18 jako jeneralny dyrektor tej instytucyi pracuje, piastując oraz po 
Idlkakroc godność poselską już to na sejm pro^nncyonalny, już to ber- 
liński. Jako d}Tektor jeneralny Ziemstwa podniósł śp. Aleksander tę 
instytucyą do wysokiego znaczenia przez swą znajomość stosunków 
finansowych i ekonomiczno społecznych. Zasłaniał ją też skutecznie 
za pomocą swych niepomiernycli wpłj^^^ów w najwyższych sferach rzą- 
dzących niejednokrotnie z niepospolitą energią i odwagą cywilną prze- 
ciw insynuacyom i denuncyacyom w burzliwj^-ch latach 1846 i 48, ze 



strony nladz miojsconycti zanoazrjujin prieeiw Zii?nistwu i jogo iirzę- 
flnikom. Jasna, byetia i otwarta głowa, ir połączeniu z prawem 
i wylanem sercem, Jednały Sp, AJpksajidrowi prayjaiń i ijczliwość 
współobywateli. Król Frydc-ryk Wilhelm IV bardzo go lubił dla jego 
8zorstkii'i otwartości, dla jego trafnych i dowcipnych odpowiedzi bez 
i)gródki._ Tysiące anegdot opowiadano o nim, każdy niema) go znał, 
wszyscy go kochali, a tej miłości pomnik [lostawil mu nad grobem 
ap. Karol Libelt, wymownemi słowy czcząc jego cnoty i niepospolite 
zdolności 

łtrodowsfat Ludwik um, 28 maja 1867 r. Zmarły był bratem 
starszym śp. Aleksandra, dyrektora jeneraluego Ziematwa kredytowego, 
i równie jak ton odznacza! sig niepospolitemi zdolnościami umysłu 
i przymiotami aerca. Wstąpiwszy w młodym wieku do szkoły in#.y- 
nierów, opuścił ją, liy objąć zarząd nad majątkiem ro(!zinnj'm. gdy 
młodszy brat jego podążył walczyć w szeregach armii napoleońskiej. 
.Zamieszkał w dobracli Psary w powiecie odolanowskim i tu petniąi! 
sumiennie obowiązki obywatelskie, kochany i poważany przez lud i są- 
siadów, w 74 roku '-iycia dokonał. Pogrzeb jego zgromadził mnóstwo 
obywateb i tłumy lułlu. 

Brodziszewshł X Anzelm, Biskup um. lU lipca lUfiO r. 
(I zniar!)Tn takie otrzjTiialem z poważnego źródłu szczegóły: 

Wojciech Anzelm Brodziszowati, syn Wojciecha i Konstancji 
z Czerwińskich Brodziszewskicb małionliów, urodnił się w Mnrowanój 
Guślinie dnia 17 kwietnia 1779 r. Odobrawszj początkowe nauki w rud?.in- 
nóni mieście, oddany został do kwitnących podówczas szkół w Wałczu, ktńro 
z chlubą ukończywszy, wstąpił do HOminaryum duchownego w Poznaniu. 
Dnia 19 grudniu 1801 r, wyświęcony na kapłana, otrzymał przeznaczenie 
jako wikarjusz w Głuszynie pod Poznaniem, zkąd w r. 1803 praeniesiony 
został na wikaryat przy kościele ś. Marcina w Poznainu, btórą to posadę 
za rozporziidzoniem władzy w tym samym roku zamienił na MansyonariaŁ 
przy Kollegiacie Ś. Maiyi Magdaleny tamżo, gdzio aż do roku 1811 z bada- 
jącą powszeclmie gorliwością pracotfat. Mając ustaloną opinią nie tylko 
znakomitego kaznodziei, ale roztropnego ze wszech miar przewodnika dusz, 
a przjtóm nieskazitelnego żywota, powołany został tegoi roku jato poui- 
tencyarz i kaznodzieja do Katediy Poziiaiiakiuj , a równocześuio zaszczycony 
został nrzędem Eiaminatora prosjnodalnegn. W dwa lata pĆinićj rząd 
Ówczesuogo Księstwa Warszawskiego patentem zclnia 20 lipca zamianował go 
nauczycielem religii przy ginrnazytini Ś. Maryi Magdaleny w Poznaniu, na 
Iiti'>rą to posadę Biskup Górzeński jak najchętniiij udziehł mu potwierdzenie, 
pozostawiając go nadal przy peniteucyarji katedralnej. Była to najpra- 
oowitsua epoka w iycia śp. X. Wojciecha, ktfii-y od świtu prawie zasiadając 
w konfeByonale, o godzinie ósmej codziennie zdążał do gmachu gininazyalnogo, 
a ztąd wracając nnów zasiadał albo w konfesyonalo, albo w biórzo konsystor- 
skim, jako sędzia surrogat, wszystkim rozlicznym obowiązkom swoim z zadzi- 
wiającą zodosyil czyniąc sumiennością. W roku 1830 otrzymał w nagrodę 
prac i zosłusf swoich noniiiiacyą na kanonika Metropolitalnego w Gnieźnie, 
w roku zaś następnym na pierwszego Itadzcę koasystorza .loneralnego tamże, 
a w dwa lata pij^niśj, dnia 13 lipca 1830 r. powierzono mu urząd kaznodziei 



42 



archikatedralnego. Ś. p. X. Arcybiskup Dunin znając dokładnie zacność 
charakteru ks. Wojciecba obok głębokiej nauki i rzadkiej roztropności i su- 
mienności, powierzył mu zarząd archidjecezyi Gnieźnieńskiej, mianując go 
dnia 1 października 1835 wikaryuszem swoim in Spiritualibus i Officyałem 
Generalnym. Na tem wysokiem i waźnem stanowisku zastała go znana 
w całym świecie katolickim sprawa względem małżeństw mieszanych, w którój 
razem z Zwierzchnikiem swoim duchownym z niezłomną stałością stojąc przy 
prawach i zasadach ś. Kościoła rzymsko-katolickiego, wspólnie z nim znosił 
prześladowanie, przez półtora roku trzymany pod aresztem policyjuym w Po- 
znaniu, podczas kiedy śp. Arcybiskup Dunin blisko rok uwięziony był w Ko- 
łobrzegu. Po ukończonej szczęśliwie i z tryumfem dla Kościoła sprawie, 
śp. X. Arcybiskup Dunin osieroconą przez śmierć X. Diskupa Kowalskiego 
Suffraganią Gnieźnieńską wieinemu Doradzcy swemu i Zastępcy X. Brodzi- 
szewskiemu ofiarował, na co Stolica Apostolska, znająca dokładnie zasługi 
Nominata, chętnie udzieliła swe zatwierdzenie. Dnia 5 września 1843 r. 
śp. X. Dunin konsekrował go jako Biskupa Themiscyreńskiego w archikatedrze 
Poznańskiej. Po wyniesieniu na godnośd arcybiskupią śp. X. Leona Przy- 
łuskiego X. Brodziszewski zamianowany został Proboszczem Metropolitalnym 
Gnieźnieńskim. Umarł w Gnieźnie 10 lipca 1866 roku, pozostawiwszy po 
sobie imię najzacniejszego Biskupa, prawdziwego jałmużnika ubogich, nie- 
ustraszonego obrońcy praw Kościoła i męża gruntownej nauki. 

Ks. Biskup Br. był wielkim znawcą starożytności polskich, był uczonym 
teologiem i kanonistą. W aktach konsystorskich i kapitulnych napotykamy 
całe rozprawy, świadczące o niepospolitej znajomości prawa synodalnego 
polskiego i najznakomitszych kauonistów zagranicznych i swojskich. Przez 
długi czas był bibliotekarzem kapitulnym; są ślady, że czytał bardzo wielo 
i pisał uczenie. Jego jednakże uwagi zamknięte są na okładkach, na próżnych 
miejscach ksiąg przeczytanych. Oceniał starożytne pergaminowe kodeksa 
z XII i XIII wieku z wielkim mozołem i z przyborem wielkiej uczoności. 
Niektóre jego uwagi (np. przy sekretałach Pseudo-Izydora MS. z XII w.) 
mają zakrój wielkiej rozprawy i pisane są zawsze językiem łacińskim po- 
toczyście. Na wspomnianym kodeksie odkrył napis : Liber6. Adalberti 
episcopi martyris i dla tego zacięcie broni tezy, że Pseudosekretały 
rzeczone Św. Wojciech do Polski przywiózł i źe one były pierwotnie podręczną 
księgą prawa w Polsce. Nie zawsze szczęśliwy był w przypuszczeniach, ale 
że był skromny, cofał je w tych samych przypisach po latach kilkudziesięciu, 
gdy głębsze studya go do innych wniosków doprowadzały. Z uwag bardzo 
pracowitych poznać łatwo można, że to był mól książkowy nie lada. 

Brodzkl Floryan um. 9 października 1873 r. Zmarły był 
chorążym w słynnym 4 pułku piechoty w r. 1831. Skonał w poznaii- 
skim szpitalu Sióstr jMiłosierdzia. 

Bronikowski Ludwik um. 13 października 1864 r. w Chłastawie. 
Zmai-ły był syoiem Piotra Zygmunta i Unruźanki z Kargowy. 
Pozostawi z Henryki Szeliga Źychlińskiej dzieci: Hipolita 
ożenionego z Wandą Radońską, Telesfora z Wandą Los- 
sowówną, Stanisława (zob. niż.), Bolesława, bezźennego, 
Zofią za Ta^deuszem Wyganowskim i Ludwika poległego 
w r. 1863. 



BroiUkowski l3taiiisl.nv uhl 11 Intiyri Ht>5 i S|) Staniwliiw, 
wldbLiticl ddlir Kiniy, skuiiał w 1') mkii ^)ci<i po liwulttiiioh niemal 
ti(,rpi(-riiith wskiitik nnj orrijmiTK] w pii rsi [hk! Nnwwsią w r 1863, 
gilzK je^j młodszj limt Ludwik puk^l Mniinn waJerifnyeh F(i- 
zosUwil ndoni \iilctiiirM z It artiiii-,kn,h, curkę Tadtus/a, 
i (Iwdji. sil rut 

Bronikowski F! 1 1 ni n ml urn 20 gnuiiui ISdy r ^p Rymiind 
Brouikimski, tnjaiłinls?v ? trzfch broii i bjinm Anlunu ^-o i Ati 
n.i7j I 1 Uoł; lIi lisku li liromkuwsknh, wUsutirli mniftii w i lioli- 
jtwk* 2 pi-zilfjfliisi iimi, •*. piwietiu knibiskim teraz, dawuii | kiMiiii- 
hkiiii poliiżimyib, iiniilzU ij[( r 1787 w Wsilmim , w miLhilcu biujiuiu 
OdebrdWhzy poo/itki niuk na wbi KhztiłLii się iu'*tipuie weWnidawiu, 
ntyprziid iirywatim , [i(it(5m w bzkuli builowiiiczg tiiii#e ki n-^łstiiiini, 
w kti'iii ) aż du niku 1807 poziistdvul "W tjm niku iitricil otcii. Po 
zaięcui kraju |irztz wujska francn/kic i zmiJii,iLh w mm bŁutkiem tych 
wypadków nszłłdi, udał się miod^ K'ymiiiid za wuti owdowiałe) 
matki w tiiwai/ystHii iliiryiiii Ro/nuwakii^i zitui ttojtwudy \\jhn-- 
knj[,'(i, do \Var()7awj, zkjd ostatiUŁgo pr/L/nauKono iii pod|ireft.'fcta 
powiatu kiobskiego i piei-wszigo na naesiir» izbj adimiiistrai<\jii^j 
w Poznaniu Pul reku pozostawszy w tfj/e pr7flva7int zoatal juko 
adjunkt do urzi^du poljnroWLgo, prziwudninzonego pr^ez ii>lLgo pnibkugo 
steuerratlia Timroth w PoFuamu Zaczem nads/edl ro7ki/ od ujdii 
naczelnego w Wirsziwie, aby z izb^ admimstrm yjnej n Puziumu. 
przjsłHHo do stolicy iztereth aansii low dh niiiki priwi triiKiiskuffn 
W p-oiue t>Ui>H li^ł 1 Kijmunl Li ni I I I lura 

muiibtra aprawiedliwusu liribi I h lhig'o 

putem du prfikiiritoryi lenerilii i I 1 1 >{} 

ii J 1 l /Lii -. [I illOi 

ileni liiiolaiem Biomkuwakim, 

L\ wnet Hiuej skłoimosuom 

11 wskazał /a pohUdniŁtwem 

/ iimuut ml 1 1\ Rajmuiid kantu cj-wilni na 

kdkiinabtu ronnego wieku 



jenerulnego p 
"siC 1 w IjIiŹszi 



luokniatiim 



Idizszi w&/mII 
ktoiy mu btidL(7iui 1 
mludzieina udpowii I i 
jeuerai t Brombuwskiego , 
wo|skow4, wsti puj ^1 piko woloutary u 



towarzyszami w szereg 
natjditiu 1 t «/iil 

SZull 1 1 i 

JoZll I I II it I 

w km.ujui Mi I 



W krwiMij pod Rasz^Tiem Mwie, w ktor^) 
7\iin lilid UJ udzmi, zwrocil meuafra- 
I 1 1 HimykaDjbruwskiego i ktiięua 

H i| I] li pusie&iS go do aWLgo boku, tz 

datawiemem w boju pud F 



nojii juj! bobie zajimiui Bromliowbkii.go, akloiuł ksi(,cii Józefa do pozo- 
stawiema ma go miszue Pożegnał miodego Rajmunda ksiijzę podaniem 
go do krzj/a friULuzkiego legii hfinorowej, któu to nommacj^ piiro\YUo 
z iiuiemi przesiał pizez jeueraia Mikołaja Bromkon skif go do zatwier- 
deema tesirzowi NapoUuuowi w Parjzu wraz z nportem o zwjcięzkig 
bitwie pod Eaazjnwm Miauowauj piiniczmkiem pozostawał Rajmund 
Bromkowski odtąd w -.ztiliu. jtuerali Dąbrowskiego, do roźnjtli trudnjL.li 
misyl przeziń uźym ini Z mm udał su naatipuic przez rnun, Bjd- 
gosaiz do Pozmmi, dokąd pospołu z Alokaandreni Biuni>kim otizjmał 
zuazczytm; polecuiue oznajmioma bliskiego przybycia uliwalit okrj-tego 



44 

wojownika. Z nastąpieniem togo rozpoczęła się niohawem pamiętna 
energiczna organizacja nowych pułków, po której dopełnieniu wj^niszył 
nasz Rajmund z jenerałem Henrykiem Dąbrowskim znowu ku War- 
szame. W tym czasie jeszcze wysłany został przez tegoż w trudnej 
misyi do jenerała Wojczyńsldego, w Toininiu łjroniącego się ol)legając3-m 
go Austryakom. Po skończonej wojnie austryackiej po^^TÓcił Kajmund 
Bronikowski za urlopem do domu, celem uregult)wania stosunków fami- 
lijnych. Przed odjazdem wręczył mu jenerał Dąlirowski pat<jnt na 
kapitana z zaszczytnem własnoręcznem pismem następują((!»j treści: 

^,W Krakowie, w główiiój kwaterze dnia 9 listopada roku 1809. 

„Do Wgo kapitana Bronikowskiego. D«'\browski, jenerał dywizyi. 
„Wymierzając sprawiedliwą pochwałę, miło jest dla ninio oddad świade- 
ctwo WPanu Rajmundowi Bronikowskiemu, który, jako Polak przywiązany 
do swego kraju, nie czekając wezwania powszechnego, sam stawił siQ na 
obronę jego. 

„Od zaczęcia kroków nieprzyjacielskich pod Raszynem jako oficer sztabu 
mojego zostawał przy mnie aź do końca kampanii, wszędzie najtrudniejsze 
misye z gorliwością uskuteczniał, i na co tylko zdatnośó Jego pozwalała, 
nie oszczędzał trudów i narażania się, aby swym szlachetnym uczuciom 
dogodził. Bezinteresowno Jego widoki na tóm większą zasługują zaletę, 
gdy powodowany jedynie celom służenia wojskowo krajowi w czasie wojny, 
teraz z odgłosem spokoju usuwa się na łono swojej familii. 

„Cieszę się tą słodką pamiątką, iż miałem w osobie Jego pod mem 
dowództwem współrodaka, który z wszelkiego względu zasługuje na po- 
wszechny szacunek, a dla mnie jest chlubnie zaręczyć mu mój osobisty. 

Dąbrowsk i." 

W roku 1810 dnia 25 marca przysłał Rajmundowi ] Dunikowskiemu 
jenerał Dąbrowski patent na kapitana do 2ej legii nadwiślańskiej, wysta- 
wiony przez ministra wojny księcia de Feltre a zatwierdzimy przez 
cesarza Napoleona z drugiem własnoręcznem pismem t('j treści : 

„W kwaterze głównej w Warszawie, dnia 25 marca roku 1810. 

Dąbrowski, jenerał dy>vizyi, do kapitana Bronikowskiego. 

„Posyłam Ci nominacyą na kapitana do 2ój legii nadwiślańskiej, która 

przez ministra wojny księcia de Feltre na moje ręce dziś przysłaną została. 

Cieszę się mocno. Panie Kapitanie, żeś został w tym stopniu i podług 

życzenia swego umieszczony. Dąbrowsk i." 

Młody Eajmund, porzuciwszy domowe zacisze, wraca pod sztan- 
dary, lecz w Warszawie wstrzymany zostaje przedstawieniami przyjaciół, 
że legion jego formujący się w Augsburgu niebawem przyciągnie 
z innemi wojskami, idącemi na kampamą moskiewską do stolicy Polski, 
żeby więc w tejże zaczekał za jego przybyciem. To nie nastąpiło. 
Z nastąpionem cofaniem się wojsk francuzkich z Moskwy przyłączył 
się Kajmund Bronikowski do korpusu jenerała francuskiego llcnier, 
który rezerwami dowodził. Z ustaleniem się pokoju po kongresie me- 
deńskim osiadł już stale na wsi aż du roloi 1830. Krótko przed 29 
listopada tegoż roku wyjechał do Warszawy w interesach familijnych. 
W Błoniu spotkał idący ze stolicy pułk strzelców pieszych jenerała 
Szembeka, znajomego mu z kampanii austryackiej roku 1809. Z nim 



45 

wszedł do "Warszaw}'. Jako dawny wojskowy l)ezpośrediii wziął udział 
w wypadkacli. Mianowany przez jenerała Cłilopickiego majorem, do 
formować sie mającego batalionu 13go pułku piechoty- przeznaczony do 
P^zdr, gdy tenże tu zebrał i uzbroił, pociągnął z nim złączyć sie 
z resztą batidionów ku Warsza^rie. Przebył w tATUŻe trzynastym puJku 
piechoty całą kampanią, mianowicie w trzydniownu szturmie AVarszawy, 
narażając niejednokrotnie pełne chUibnych pamiątek życie. Przeszedł 
do Pnis z korpusem jenerała Rybińskiego pod Brodnicą, zkąd |H>^TÓcił 
do domu, w ktihym zastał wprawdzie wszystliie drogie mu osoby 
jeszcze przy życiu, a mianowicie matkę sędziwą, lecz stosunki majątkowe 
w nader smutnem położeniu. W r. 1835 stracił matkę a z nią i osUi- 
tnią w nieszczęściu podporę. Nadszedł wreszcie rok 1840. Fryderyk 
Wilhelm IV przybywszy do Poznania, kazał sobie przedstawić kilku 
polskich weteran(3w. Szlachetna postać śp. Rajmunda takie na nhu 
zrobiła wrażenie, że z własnej szkatuły pensyą dlaii wyznaczył. Odtąd 
pędził spokojniejszy żywot w Ostrowie, oddany pracy, czytaniu i modli- 
twie, do ostatniej chwih czerstwe zachowując zdrowie i umysł. Zgasł 
nagle, powróciwszy w drugie Święto Bożego Narodzenia z kościoła — 
bo pobożny był bardzo i codziennie na mszą śtą uczęszczał. Poło- 
Ż3"vvsz3^ się na chwilę, zasnął lekko. — Ciało śp. Rajmunda przewieziono 
do gi*obu famiUjnego w Golejewku pod ]\liejską Górką. 

Bronikowski Iv ar ul um. 7 lutego 1871 r. Zmarły urodził się 
w Warszawie i był synem Karola, prefekta w Wschowie, łctórego brat 
Mikołaj, jenerał wujsk polskich, ożeniony był z hr. Krasińską. 
Z tej pozostały dwie córki: Barbara, zmarła panna ; druga, litóra 
]>oszła za Bieiikowskiei^o. 

Sp. Ivarol byl oficerem wojsk polskich w r. 1831. Umarł w Żerkowie. 

Bronikowska Emilia z R o ź n o w s k i c h um. 22 listopada 
1875 r. 25inarta była córką Michała Rożnowskiego z Arcugowa pod 
Witkowem , a żoną A 1 o i z e g o 13 r o u i k o w s k i e g o, olicera wojsk pol- 
skich. Zakończyła żywot w lvahszu. Jćj córka jest za B r o n i s ł a - 
w e m G r a b o w s k i m herl)u Jastrzc]>ieG, dziedzicem Tokarzewa 
W Ostrzeszowskićm. 

Bronikowski Aloizy um. 11 listopada 1876 r. Zmarły był 
oficerem wojsk polskich w r. 1831. Zakończył życie w Tokarze wie, 
w powiecie ostrzeszowskim, w domu swej córki, w rok niespełna po 
śmierci żony. 

Vrzyp. Rodzina BronikoAvskich, dziś we wszystkich niemal dziel- 
nicach Polski r()zrodzona, jest herbu Osęk a przydomku „von Oppeln," 
wywodzi bowiem swój początek od książąt na Opolu i ztąd też w środku 
herbowej tarczy ma mitrę. AV Wielkopolsce należeU 13ronikowscy do 
zamożnych rodzin kalwuiskich a za czasów saskich nadawano im tytuł 
hrabiowski, którego jeszcze dziadowie dzisiejszych Bronikowskich z łinii 
łomnickiej i kościeszyńskiej użwah. Dopiero w przedostatnićm poko- 
leniu zauiechaU Bronikowscy tytułować się hrabiami, nie mogąc się 
w papierach fimulijnych doszukać odnośnego d}T)lomu. W każdym 
razie przecież rodziaa to starożytna i zacna, o której Bobrowicza wy- 
danie Niesicckiego bUższe podaje szczegóły. 



46 

Brzeski Józef urn. 2 marca 1875 r. w Nowt^jwsi. Pochodził 
011 ze znanej wielkopolskiej rodziny, która wszakże szczej^ólów o Zmar- 
łym mi nie nadesłała, mimo kilkakrotnych nawoływań po dziemiikach. 

Brzcżańska Wi k tory a z Brzeźańskich, pułkownikowa um. 
2 lipca 1869 r. Zmarła była żoną walecznego dowódzcy pułku jazdy 
poznańskiej z r. 1831, a matką śp. Tuchołkowej, która niosąc 
pomoc cholerycznym w swej wsi Borzykowie wraz z mężem tej strasznej 
chorobie uległa. Syn śp. Brzeźański^j Antoni umarł bezdzietnie. 

Brzozowski Tadeusz lun. 3 października 1870 r. Zmarły 
w Michałowie 771etni starzec, był rotmistrzem wojsk polskich. 

Brzozowski Ludwik um. 10 grudnia 1873 r. 

Ludwik Brzozowski, poeta i żołnierz, szermierz piórem i szablą, otruł 
się dnia 10 grudnia w mieszkaniu swem przy ulicy Couston w Paryżu. Roz- 
czarowanie do Francyi, w którą wierzył, tęsknota do kraju, który kochał, 
zawody ciągłe na tułactwie, miłość wreszcie nieszczęśliwa, oto powody, które 
Ludwikowi Brzozowskiemu podały czarę trucizny w dłonie. Ludwik Brzo- 
zowski urodził się we wsi dziedzicznej Opoczy, w województwie Mazowieckióra 
w r. 1833 dnia 22 czerwca. Kształcił się w Warszawie, słuchał nauk przy- 
rodniczych w Hejdelbergu, matematycznych w Karlsruhe, ekonomicznych 
i literackich w Paryżu. Rozpoczął zawód literacki w r. 1852 w Warszawie 
w redakcyi „Gaz. Codziennej." Następnie dał się poznać przez pełne oryginalnej 
fantazyi powieści p. t. Noclegi. Później, jako współpracownik „Tygodnika 
Illustrowanego'', napisał powieści : Astry, Kamienica na Podwalu, Noc jesienna, 
Kawaler Fras itd. Poezye pełne zapału, formą dorównywające mistrzowskim 
utworom Juliusza Słowackiego drukował w „Dzienniku Literackim", „Tygodniku 
Illustrowanym", „Tygodniku Wielkopolskim" itd. Przy łóżku zmarłego znaleziono 
wiersz p. t.: „Po Wojnie", który najlepiej maluje usposobienie rozpaczliwo 
w jakiem zmarły popełnił samobójstwo. Oto wiersz ten: 

Weselne wrzawy z echem bitw przebrzmiały 
Niby z kos brzękiem łąk wiosenny śpiew, 
Zgasły od westchnień płomienne zapały, 
Jęk wzleciał w niebo, w ziemię wsiąkła krew. 

I cicho teraz, nie tętnią dąbrowy, 

Kule nie radlą stratowanych pól, 

Hymny zamarły, zabrzękły okowy. 

Wstyd schylił czoła — piersi zorał ból! 
I smutno teraz na znękanych twarzach, 
Rozpacz się mieni, drży wybladły strach. 
Po polach brodzim niby po cmentarzach 
Nie we krwi wroga, ale w własnych łzach. 

(K. P. nr. 290 z r. 1873 według Kraju). 

Brzostowska hr, Ludwika um. 5 stycznia 1870 r. Zmarła 
w 60 roku życia hrabianka Ludwika była osobą pobożną a szczodrą 
na wszystko, co kościelne, i dobroczyinią. Od lat wielu należała do 
tutejszego towarzystwa pań św. Wincentego. Ciche jej zasługi dotąd 
byty ukryte. Na pogrzebie, który się odbył w kościele św. Marcina, 
celebrował JW. ks. biskup sufragan Stefanowicz. (Z „Tyg. Kai") 



BadKiszcwsld Stanisław um. 10 sierjuiiii 1805 r, Rjn puł- 
kiiwjiika a l)Viit i'ranciszka, ruwnij jab oni odźnaoaał się walecznością 
w r. 1803 pod Cliodczcm, Przedczem, Ntiwąwsią, Dobrosolowem, Mie- 
ozowuiu^; następnie zsie w wyprawie Mielijcfeiego pod Olszową i Ślcsiupni; 
wreszcie w oddniale jenerała Taczanowslsiego pod Pyzdrami, gdzio kiilu 
zdruzgotała mu ramię i utkwiła w piersiach. Odtąd coraz słabszy, 
ulfgl chorobie piersiowój w kwiecie wieku. 

BndziBZoiTskl Franciszek um. 28 marca 1866 r, Śp. Fran- 
ciszek Budziszewski już od lat dziecinnych niepospolite okazywał zdolności 
i szczególniejsze do wojskowego zawodu upodobanie. Wcześnie watą- 
^wszy do armii pruskiej, złożył oficerski cgzameu, niewidztto przecież 
otwartego czynnej dzialabiośei pola, udał się do Paryża i wstąpił do 
zagranicznej legii w Algierze. Pod francuskiemi sztandary walczył 
we "Włoszech, gdzie szczególniej w bitwie pod Magoutą chlubnie się 
udznoczył; powróciwszy po zawarciu pokoju w Yillafranca do Algieru, 
odbyt w następnym roku uciążliwą nader wśród alrykańskiego skwaru 
karapanL^i marokaiisk;} ; później wysłany z pułkiem swym do Meksyku, 
brał udział w licznych walkach i ostatecznie w szturmie Puebli swietnem 
odznaczył się mczUyem; trzy te odbyte kampanie, przyniosły mu trzy 
medale za waleczność i gorliwe pełnienie powinności żołnierskiflj. 

Tymczasem nastąpiły w kraju wypadki 1863 roku; na pierwszy 
odgłos ojczystego boju podał się śp. Franciszek o uwolnienie ze służby 
francnsbi^j, a odzyskawszy takowe poapieszyt do Earopy, z powrotem 
w rodzinne wielkopolskie strony, gdzie zastał swoich pogrążonych 
w żałobie i smutku. 'L dwóch młodszych jego braci poległ Antoni 
śmiercią walecznych w tymże samym dniu, co i wiidz jego Mielecki 
otrzymał postrzał śmiertehiy, drugi zaś Stanisław w boju pod 
Pyzdrami miał rękę zgnichotaną od kuli. Doświadczony żołnierz pragnął 
gorąco pospieszyć co rychlej na pole walki; z powodów przecież nie 
od niego z^eżnych dopiero w marcu 18(i4 przeszedł na czele oddziału 
jazdy graiucę Królestwa, gdzie zaatakowany ze wszech stron przez 
jraeważne siły moskiewskie, po kUku utarczkach wyparty został wraz 
Z oddziałem napowrót tio Księstwa. Była to ostatnia w Kaliskie wy- 
prawa. Po ukończeniu następnie berUuskiego drugiego procesu, w którym 
ffspóhiie z innymi rodakami zasiadał na ławin oskarżonych, uwolniony 
Ostateczną uchwalą sądu stanu powrócił śp. Franciszek do rodzinnej 
wioski i oręż na lemiesz zamienił. Ale. nie długo miała się nim cieszyć 
rodzina, osierocona powtórnie przedwczesnym zgonem drugiego brata 
Stan i^ ława; skołatano trndami obozowemi w ciągu ośmioletni«'j 
sltiżljy w wojsku francnskiem zdrowie śp. Franciszka pogorszyło się 
na początku ostatiiiój zimy Uk dalece, że lekarze wszelki dlań ratunek 
za uiemożliwy uznali. Jakoż po długich cierpieniach zgasł dnia 28 
marca w Grąbkowic na ręku pozostałej rodziny; żyjąc od kilku miesięcy 
w świadomości i smutut^j pewności zbhżającego się końca dni swoich, 
EUQSil swą dolę z podziwienia godną rezygnacyą i spokojem, jedną 
tylko trapiony myślą, że matka ukochana ostatnią w nim postrada lat 
sędziwych podporę. Dziś ta matka pogrążona w głębokim smutku 
i rJężlriój żałobie po stracie trzech walecznych, którym tak gorące 



i^afci 



48 

uczucie przj-wiązania do kraju i poświ(^'cenia wpoiła. Cześć matce — 
co takich s^iiów wydała! (I)z. Tozn. nr. 88 z r. 18GG.) 

Budzisze^ska Pelagia z Rembowskich um. 13 sierpnia 
18(59 r, Zmarhi matroua hyld wdową po śp. pułkowniku Janie 
B u d z i s z e w k i m her])u Grzjinała, kawalerze legii honorowej i krzyża 
virtuti militari, który czynny brał udział w ])itwach pod Raszynem, 
Jena, Austerlitz, AYagram, Preuss. Eylau, Smoleńskiem, Moźajskiem, 
Moskwą i Berez}iui, Grochowem, W. i)(;bem i Warszawą, a w r. 1848 
l>od Książem. Dzielny ten wojak przydzielony przed r. 1830 do gwardyi 
kirysyerów, w wielkich hył łaskach u W. Ks.^ Konstantego. W powstaniu 
dow(Klził pułkiem Krakusów, pod Ksijiżem całym polskim oddziałem. 




ległi 

gi-obie M' dziedzicznem Grąbkowic. Córki jej: Wincentyna zgasła 
w młodym wieku w Zakładzie Sióstr S(.'rca Jezusowego w Poznaniu 
i tu pochowana na cmentarzu Ś. Marciiiskim ; druga M a r y a zmarła 
w Chełmnie u Sióstr Miłosierdzia, w r. 1874. Z całej licznej rodziny 
śp. pulkownikostwa Budziszewskich pozostała tylko jedyna córka j ózef a\ 
zamożna za Ji e o n o m Karło w s k i m , której ( J rąbk/iw przypadł 
w spadku. 

Budzyński Jan Nepomucen um. 9 października 1875 r. 
O zasłużonym tym obywatelu podaję nast(;])ując'e łaskawie mi udzielone 
szczegóły : 

Sp. Jau Nopomucen ]3udzyiiski urodził siQ w Dębogórzo pod Kcynią 
z Franciszka Hudzyiiskiogo i Potroneli z l*anlf oskich w roku 1807. Pierwszo 
początki nauk pobierał w Szubinie w szkoło przygotowawczej śp, księdza 
dziekana Koniasińskiogo. Oddany następnio do szkół 00. Keibrmatów 
w Pakości, uczęszczał tani aż do rozwiązania ich, poczóm i)rzeni(3sł się do 
Bydgoszczy do gimnazyum, gdzio w roku 1828 uzyskał świadectwo dojrza- 
łości do słucłiania studyów uniwersyteckich. Następnie udał się na uni- 
wersytet do Wrocławia, gdzio przez dwa lata studyom filologii klasycznej 
się poświęcał. W roku 1831 zaciągnął się jako prosty żołnierz w bratnie 
szorogi walczących obrońców Ojczyzny i to dnia 3 stycznia 1831 roku 
do pułku I ułanów ochotników województwa kaliskiego. l)nia 8 lutego 
1831 r. z Warszawy udał się z pułkiem na linią bojową pod miasto Siennico 
i Cegłów. Był w bitwach pod Wawrem, Grochowem, Kawonczynem, gdzio 
19 lutego został rannym, pod Wielkim Dębom, Czerną, Tganianii, Kałuszy- 
nom, Czerniejewem i Szczepankowem, pod Tykocinem, Kaygrodom, przepłynął 
rzekę Niemen w okolicy wsi Giełgudyszok z oddziałem małym, maskując 
przeprawę dywizyi jenerała (Hełguda, pod AYilnem, gdzio został mianowany 
podporucznikiem na mocy upoważnienia Rządu Narodowego wedle nominacyi 
jenerała Giełguda, pod Darnowem, już jako porucznik, pod Szawlami; lOgo 
lipca wcielonym został do korpusu Chłapowskiego, z którym 14 lipca wkroczył 
w granice pruskie. Z początku internowany w któremś z miast pruskich, 
następnie na rok więzienia fortecznego wskazany, odsiedział tę karę w Szcze- 
cinie. Poczeni wzięty do wojska pruskiego, przebył trzy lata w niem, z początku 
jako prosty żołnierz, później jako podoficer. Po odsłużeniu wojskowości był 



bjtł 



>6j } 



1 j k Ik d 1 p 1 k 1 i kilka lat, -^timą 

y li w d b li pp 1 łk k h K ki nowie, ożeniwsij 
kjkąp du,] ĄAg kąUb która, w 18 mie- 
j tlę Łjm św t W trzy 1 ta po śmierci pierw- 

■\p ł w p wtńrn w ^ k maW k 1 fląisWeissdw 
Gl w y bjł wla ś A d j jśj Głów ij Kadolnik, majiic 
i i p I a KI jk z t-\ź I ą 1 1 d ł śm d z których cztery 

X taty PJ* ylijdyZ k jodusi zamężua 

Ka |jud»ikieiu Kalkstetn Osłowskim, objwatolom, ktury od 
rodziny nabył Klcrjki;, drugii za Ludffikioin Jagiolskim, byjym 
itjdaktorem „Dziennika Poznańskiego" i „Gazety Toruńskitij ," obecnie 
' kupcem, trzecia za Marcelim ł^awickim, lekarzem praktycznym; syn 
iai oddał siij zawodowi praktycznemu i jest w szkole politccbuicznej w Mitt- 
W«ida, gdzie kończy stadya na iniyniera niachiu. W roku 1848 nie był 
JMi Mjnnym jako żołnierz, lecz jako organizator sił zbrojnych, jak również 
W roku 1863 wspierał, o ile siły jego tak moraJnio jako i matcryaliiio ua 
to pozwalały, sprawij narodową. Był całonkiem Komitetu Towarzystwa l'o- 
mocj Naukowej na powiat gnieźnieński ; członkiem dyrekcyi Towarzystwa 
rolniczego połączonych powiatów średzko-wrzesińako-gnieźuieńskiego; założy- 
ciolom Towarzystwa Przemysłowców w Gnieźnie; członkiem dozoru szpitala 
katolickiego tamże; kuratorem kasy oszczędnośei tamie; wieloletnim człon- 
kieiH sejmu prowincyonalnego, przyczóm szczególniej dobrze zasłuiył się 
krajowi, występując często w obronie włościan, których był reprezentantem. 
Naleiał do dyrekcyi komiayi stanowej dla spraw ubogich i dyrekcyi ubogich 
krtyowych, oraz do zarządu domu poprawy w Kościanie i dyrekcyi kasy 
aasiłkowój prowincyonalnej. 

Budzyński Tomasz iim. 3 listopadii 1876 r. 

Z Miłosławia piszą do Dz. Pozn.: 

Dnia S listopada umarł w Miłosławiu Tomasz Budzyński pod przybranćni 
nazwiskiem Bartłomiój Mi^ikiewicK, urodzony wr.l797 wCi^ienlu 
V Kongresówce, W roku 1819 wstąpił w szeregi wojsk Królestwa kongre- 
sowego i pomieszczony był w 8 pułku liniowym 2 komp. grciiadyerów, 
W pamiĘtnej nocy listopada 1830 na ulicach Warszawy jako żołnierz brał 
Mzial w walce narodu powstającego przeciw swemu wrogowi. Poczóm 15 lat 
służył w piechocie morskiój (załodze okrętowej). W r. 1848 na wiośó 
o nowern powstaniu narodu porzucił nie wielki wprawdzie lecz zawsze dający 
byt urząd droinego i asekuracyą dożywocia, ktÓKi miał w Królestwio, 
i przybył do Księstwa walczyd w szeregach polskich. Odznaczenia żadnego 
nie dostąpił, przynajmniej nic nie wiadomo, lecz je pewno miał i ma przed 
Bogiem i Ojczyzną. Prawy i pracowity znalazł lu po skończeniu walki 
Opiekę u p, Sczanieckiego a później n śp. Seweryna hr. Mielżyńskiogo 
i obecnego dziedzica p, Józetia hr. Mieliyńskiego w Miłosławiu przytułek 
i dział pracy, której pragnął. Dobry chrześcianin, wytrwały członek 
Bractwa wstrzemięźliwości, zmarł opatrzony Sakramentami śś. 

Bukowski Wincouty iim, 20 marna 1874 i. Zmarły l)jł 
moercin z r. 1831, a jako wiaścidel wioski Dalewa pod Śremum, 
ofi^żetu powszecluiie szanowanym w obywatelstwie dla zacności chara- 
Irteni i staropolskiej unoty. 



K 



O 



Bustaw X. Jan um. 4 lutego 1875 r. Zmarh' l)ył przed 
r. 1846 radzcą szkolnym i rejencyjnjTn a nastc^^pnic kanonikiem me- 
tropolitalnym poznańskim. W późnym wieku złożył t(; ^^^Klność i usunął 
się w zacisze wiejskie, do Niesłabina pod Śremem, gdzie życie 
zakończył. 



•.••ooo-:-*— 



DODATEK. 

Breza lir. Włodzimierz um. 18 gi-udnia 1870 r. Już po w}-- 
drukowaniu łitery B, doszła mnie smutna wład(»nio8Ć o nagłej śmierci 
kilkoletniego Prezesa polskiego Koła poselskiego w BerUnii; śp. Włodzi- 
mierza Brezy, którego jeszcze przed kilku tygodniami widziałem w Po- 
znaniu całkiem zdrowego i czerstwego. Umarł w dobracłi swycli 
Świątko\™ pod Janowcem, pozostawiając syna Adama, zatrudnionego 
dotąd w redakc}a Gazety Warszawskiej i córk(^^ Maryą. 
1) z. P o z n. tak pisze o Zmarłym : 

W smiitnóm naszeni położeniu, pośród społeczeństwa szczuplcjąccgo 
coraz bardziej a coraz mnićj posiadającego ludzi chętnych i ofiarnych dla 
sprawy publicznej, nio pozostanie ubytek podobny bez wagi i zuaczonia. 
Zmarły był zacnym człowiekiem, gorliwym zawsze Polakiem, ofiarnym 
i gotowym na usługi publiczne obywatelem. Jako młodzieniec rozpoczf^ł 
wstęp w zawód publiczny pokutą w więzieniach saskicli i pruskich, jako 
mąż podeszłego wieku zakończył go przewodnictwem w Kole deputowanych 
polskich sejmu pruskiego. Ten początek i ten koniec publicznego zawodu 
śp. Włodzimierza Brezy podają sobie zgodnie ręce ku pięknej i zaszczytnej 
jego charakterystyce. Cześć Jego zacnój pamięci ! Niechaj nam zawsze 
pozostanie drogą! 

Przy tej sposobności uzupełniam wzmiank(,^ moją genealogiczną 
o rodzinie Brezów nast^pującemi szczegóły: Hi]) o lit Breza, rodzony 
brat pułkownika Józefa, z Honoryny B a dzimi ńskiej ma 
córki: 1) Mich al i nc^' za Janem Mogilnickim, 2) Dorotę 
w zakonie Karmelitanek w Krakome, '^) Maryą, 4) Annę; oraz 
synów: 5) Achillesa (VIII pok.), który z P elicy i Pr uszy li- 
ski ej ma s}Tia Stanisława (IX pokolenie), G) Urbana, ożenio- 
nego z Anną hr. Ledóchowską, z której córka Honory na; 
^\Teszcie 7) Romana, dotąd bezżenuego. 

Dwaj drudzy bracia pułkownika Józefa : Maksymilian i Teo- 
fil nie są żonaci. Z sióstr kilku jedna była za hr. Starzeńskim, 
ale zeszła z tego świata bezpotomnie. 



C. 

Cegielski Hipolit um. 30 listopada 18G8 r. 

Poznań, 30 listopada. (Na czele Dziennika Nr. 277). 
IMszemy te słów kilka pod wrażeniem głębokiego smutku. Jeden 
z najznakomitszych obywateli naszych, śp. dr. Hipolit Cegielski, 



51 

• 

zakończył dziś rano o godzinie 9^^ po kilkudniowej cii^żkiej chorobie 
żywot doczesn}^ pełen mozołów i znamienitych zasług. Ktokolwiek 
śledził uważniej dzieje lat ostatnich naszego Ksi(^stwa i widział i)ostać 
męża tego występującą na kłiźdej ich karcie, przodującą z niezmordo- 
waną wytrwałością i rzadką sumiennością wszelkim pracom obywatel- 
skim, otoczoną ogólnem zaufaniem i i)rzeciąźoną, że się tak wjTazimy, 
zaszczylnemi tegoż zaufania dowody; kto widział, jak śp. Cegielski od 
małego począwszy, łiimiąc zapory i wielokrotnie gorzkie znosząc zawody, 
pomimo nader wątłego zdrowia wciąż postępował naprzód i nigdy im 
upadając na duchu, doszedł nareszcie do szczytu obywatelskiego sta- 
nowiska, jakie w naszych stosunkach jest możliwem, — ten przyzna 
bezwątpienia, że ubytek zgasłego dziś HipoBta C(?gielskiego naj- 
dotldiwszą jest stratą, jaką Księstwo nasze po zgonie Karola Marcin- 
kowskiego i Gustawa Potw^orowskiego poniosło. Zaiste, zbyt jeszcze 
świeżą jest boleść nasza, byśmy juz dziś mogli z naleźytjin spokojem 
przedstawić publiczności w szczegółowszycli zar}'sach przebieg bogatego 
w czyny żj-wota Zmarłego. Odkładając zatem smutny ten obowiązek 
na późiućj, wołamy dziś z głębi serca nad cieptemi jeszcze zwłoki 
Hipolita Cegielskiego — a okrzyk ten powtórzy zapewne jednomyślnie 
cała Polska: Cześć Jego pamięci! 

Nazajutrz po śmierci śp. Cegielskiego okazała się w Dz. Pozn. 
odezwa następująca: 

Niżćj podpisaui, uprzedzając myśl i życzenia og('>łu publiczności, mają 
zaszcsyt zawezwać współobywateli, aby, colom uczczenia pamięci znakomitego 
ziomka śp. Hipolita Cegielskiego, raczyli się zebrać w środę 2 grudnia 
o godzinie 7 wieczorem na wielkiśj sali bazarowej, by się wspólnie naradzić 
co do programu oddania ostatniej posługi Zmarłemu. 

Antoni Krzyżanowski. Władysław Kosiński. Mieczysław hr. Kwilocki. 

Teodor Żychliński. 

Poznań, 3 grudnia. Napłw publiczności do willi śp. Hipolita 
Cegielskiego, gdzie zwłoki zgasłego przedwcześnie męża tego o<\ tlwóch 
dni były wysta\vione, tak był wielki, że mianowicie wczoraj tlorzono 
się formalnie, by pożegnać po raz ostatni o])licze Zmarłego. Wieczo- 
rem odbyło się zgromadzenie w Bazarze, przy ninier liczn™ udziale 
obywateli wszystkich stanów, na kt<>rem porozumiano si^; co du pro- 
gramu dzisiejszego obrzędu żałobnego. Dziś rano przybyły z Berlina 
deputiicye poselskiego Koła polskiego i młodzieży uniwersyteckiej, oraz 
wielu obywateli ze wszystkich okoli<: Księstwa. Od godziny 2 w po- 
łudnie wszystkie składy polskie w całem mieście zamknięto. 

(Dz. P. nr. 260 z r. 1868). 

Pogrzeb śp. Hipolita Cegielskiego. 

Pogrz<.'by wielkich (jbpyateli równają się wielkim ur«)czystościom 
narodowym. Nie uczucie wesela, ale wspólna wszystkim żałoba łączy 
obok drogich narodowi zwłok wszelkie stany i stronnictw?!., a <^i\\ 

4* 



K 



2 



każdy się ubiega o zaszczyt oddania ostatiiiój posług mpżowi, co był 
chlubą, Ojczyzny, powstaje niby to wiec narodowy, na którym rycerstwo, 
mieszczanie i kmiotki bratnie podają sobie dłonie , i zapomniawszy w^za- 
jemnych niechęci, w wspólności szlaclietnego cehi się jednoczą. Taki 
to Avspaniały obraz braterskiego zjednoczenia widzieliśmy przy pogrze- 
bach Karola Marcinkowskiego, Gustawa Potworowskiego i przy wczo- 
rajszym żałobnym obchodzie, a zaprawdę, nie najmniejszy to hołd 
pamięci Zgasłych, jeżeli martwe ich zwłoki jeszcze zdolno są rozniecać 
kaganiec miłości, około którego naród się gromadzi. 

Jnż od wczesnego poranku przedstawiał Poznań na dniu wczoraj- 
szym niezwykle ożywioną postać. 0])3'^vatelstwo wiejskie z wszystkich 
niemal zakątków^ Księstwa, deputacye z Prus Zachodnich i młodzieży 
uniwersytecldej z Berlina, wreszcie gromadki włościan z wsi okoliczny cli, 
zapełniały stopniowo miasto nasze a napływ^ pnbliczności na ulicę Pod- 
górną, z której orszak pogrze])owy miał wyruszyć, już oA godziny 
1 z południa tak był wielki, że tylko z wielką trudnością można było 
się przedostać przez tłnmy. O wpół do drugiej poczęły i)rzybywać 
korporacye, cechy i bractwa z chorąg^viami, poczem staraniem jednego 
z członków komitetu cały ten orszak w następującym stanął porządku: 

Nasamprzód: Personał fabryki Cegi(*lskiego ; dalej rzemieślnicy 
i urzędnicy fabryki żelaza Moegełina; nastęjuiie cechy : rzeźnicki, rj'- 
backi, młynarski, piekarski, mularski, ci(?sielski, stolarski, ślusarzy 
i kowali, garncarzy, kotlarzy, bednarzy i stelmachów, szewców, krawców. 
Poczem ustawił}' się rzędami po obu stronach ulicy, tworząc szerold 
szpaler, bractwa: I^aplicy Pana Jezusa, Ś.Barbary, A. Krzyża, S. St^a- 
nisława i Trzech Hostyi, 

Tymczasem zgromadziło się już w willi Zmarłego nadzwyczaj 
liczne grono duchowieństwa, dam, rei)rezentantów władz miejskich 
i obyw^ateli. Po odprawieniu zwykłych cer(»monii kościehiych przez 
prowadzącego żałobny kondukt, JW. księdza Prałata i Infułata Brze- 
zińskiego, zabrai głos w imieniu polskiego Koła ])oselskiego poseł 
Leon Wegner i temi do zgromadzonych przemówił słowy : 

„Srautuy przypadł mi zaszczyt pożognania zwłok męża, którego śmierć 
przedwczesna zadała miastu naszemu i Księstwu ci(^ih{ klęskę, a dla którego 
cnót i zasług osobiścio głębokie zawsze miałom uczucie czci i poszanowania. 
Pod świcżom wrażeniem dotkliwego ciosu, który nowy bolesny sprawił wyłom 
w ścieśniającćm się gronie przodowników naszych, nie pora ni miejsce tu 
kreślić wszechstronnie piękno rysy zacnej postaci , która przed chwilą jeszcze 
wydatne pomiędzy nami zajmowała stanowisko, a której ostatnią oddajemy 
posługę. 

Umocowany przez Koło sejmowe polskie do złożenia w imieniu jego 
czci Zgasłemu, mniemam, źo najlepiej odpowiem zadaniu, jeżeli podniosę 
jeden tylko z rysów poczciwego żywota Jego, wzięty z zawodu Jego obywa- 
telskiego, który oddaje treść istotną charakteru Jego, i który wszystkich 
myśli i wszystkich czynów Jego zawiera podstawę i wewnętrzną pobudkę. 

Jest znamieniem i najpiękniejszą zasługą ludzi wyższych, że zrozu- 
miawszy czas swój jako toż warunki bytu i istotne społeczeństwa swego 
potrzeby, obierają zakres obowiązków warunkom i potrzebom tym odpowiedni, 



58 



tt^ti W statecznej i witroćj obowiązków tycli ałuibie, i z okiem !:wri3- 
cOneiEi nieustannie Jia cd, jaki sobie w iyciu w^tkuęli, zmierzają do niego 
wjtrWalo i niezachwiani o. 

Jasnjm unijsłem i sierokim, a iioważnym na atau i potrzeby własnego 
Bpołociteńatwa obdarzony poglądem, pojął i zrozumiał śp. Hipolit Cegielski, 
Sfr naród upadły, poniżony i uiomocą złożony, temii jedynie przjroiotaiui 
wzmocnili i podniotó się zdoła, których niedoetalek przewainą niemocy 
i upadku jego sprowadził przyczyna. Zrozumiał On, ie dwie tylko są kar- 
dynalnu dźwignie, dwa tylko zbawienno Środki, zapewniające społoczelistwii 
naazetiiu nieodzowną rękojmię powrotu do zdrowia i sił utraconych; zrozumiał, 
ie lepsz{>j przyszłości naszej dźwigniami tomi są: oświata i praca, 
I Zronimiał On, że jedynie oświata, przenikająca wszystkie bez wyjątku i rfń- 
nicf, iywioły narodu; oświata zespolona z pracą wszystkich stanów i wszyst- 
I Ińdi zawodów, pojedynczą i zbiorową, uszlaclietniając człuwieta, podnosi go 
. de uczucia własnej godności, rodzi siłę woli, hart duszy i poczucie obowią- 
zków obywatelskich, wzbudza i krzewi dncba poświęcania i ofiary. Zrozumiał 
On, Że tylko na niwie oświaty i pracy rozkwitają cnoty obywatelskie, na 
kWijoh polega prawdziwa miłość Ojczyzny i ludzkości i które najtrwalszą 
ataoowią podstawę zdrowia i siły narodu. Oświatę i pracę na niwie 
narodowój obrał sobie śp, Hipolit Cegielski za zasadniczo zadanie, za hasło 
iywota swego i liasłu temu pozostał wiernym do zgonu. Nie słowem tylko, 
któróm oświatę i pracę wskazywał narodowi za kotwicę zbawienia śród burzy 
przoeiwiiyeli losów, lecz życiem swojem, prywatuóm i pubhczn^m dawał On 
tśj prawdzie wymowno zawsze świadectwo. W obu tycJi kierunkach był On 
aio tylko osobiście czynnym, gorliwym i wytrwałym pracownikiem, lecz 
pniodował nam jasnym przykładem i wzorom w pojmowaniu i dopełniania 
obywatelskich obowiązków, W tern znaczeniu był on jednym z silnych 
iilarów społeczeństwa naszego. Ka teni polega zacnośi^ Jego, na tem zasłaga 
Jego ; przez to zasłużył on Się dobrze narodowi ; zasłużył na zaszczytne 
miano prawego, światłego i gorliwego o dobro powszechne obywatela; przez 
to zapewnił sobie wdzięczną pamięt5 w narodzie swoim. 

Czcigodny cieniu szlachetnego pracownika, którego ziumska osłona 
powraca do matki ziemi, pozostań szlachetnym duchem Twoim pomiędzy 
nami; wzmacniaj i zagrzewaj nas zacnym przykładem Twoim i błagaj Naj- 
wyższego dla nas o siłę woli i wytrwania w drodze obowiązku, na któr^ 
W całym ciągu poczciwego żywota Twego, zbawiennym jaśniałoś nam wzorem. 

Szanowna rodzino Zgasłego, nie poddawaj się smutkowi, jakim dotknął 
Oię zgon najlepszego ojca, opiekuna i przyjaciela. Odbierasz po nim naj- 
piękniejszy spadek, na który zapracował Zgasły, tnidom całego żywota 
awego, a który stanąć Ci winien za radosne i chlubne pocieszenie, w bolo- 
Bn<Sm sieroctwie Twojóm, Spadkiem tym jest wiecznie zielony wieniec 
wdiięcznćj pamięci, którym naród nasz otoczył złocisty napis: Hipolit 
Cegiolski zasłużył się dobrze Ojczyźnie! 

My zaś zgromadzeni tu na obchód żałobny, przyjaciele i życzliwi zna- 
jomi zgasłego, zasłużonego męła, podejmijmy w drogićj po Nim spuściiuio 
i oddajmy na własność powszechną, zbawienne hasło zacnego żywota Jego; 
oSwiata i praca; a oddamy cześó najmilszą szlachetnym Jego cieniom. 

C/PŚó pamięci zacnego męża I Wdzięczność Jego zasługom 1" 



^■Jkoa^i^i— *<^Bfc*JtMM^-'» 



1 



54 



Po w}Tnownem tern pożegnaniu szczotek ziomskich zgasłego męża, 
zamknięto TNicko trumny, klórą złożono na maracłi, czarnem po^Yleczo- 
nycli suknem. Następnie ośmiu wyższycłi urzcMlników fabryki Zmarłego 
podniosło drogi im ciężar, ozAvał się ponury śpieAV żałobny kapłanów, 
zajęczały dzwony pobliskicli kościołÓAv i pochód zwolna wyruszył, po- 
przedzony kilkudziesięciu ducłiown}Tni, śród których wi<lzieliśmy większą 
część kanoników tutejszej kapituły z J\V\ Olicyałem na czele, ks. kjir 
nonika Wojciechowskiego, innyślnie przybyłego z Gniezna, wszystkicli 
proboszczy miasta Poznania, oraz kapelana arcybiskupiego msgr. Ma- 
ryaiiskiego. Po za duchowieństwem p<)stę]>owala trumna, z której 
spływały cztery końce krepowego ciiłurm, trzymane przez Augusta 
hr. Cieszkowskiego, dr. Gałęzowskiego, prezesa rady szkoły polskiej na 
Batignolles w Paryżu, oraz po dwóch z członków poselskiego koła 
polskiego. Tu nadmienimy zaraz, że poczjjwszy o<l ulicy Podgórnej, 
tj. od bramy ogro(łu willi Nieboszczyka, stanęły po o])u stronacłi trumny, 
po cztery szeregi, złożone z wybranych na ten ceł obywateli miejskicli 
i wii^jskich, — przedewszystkiem członków zarządu centralnego IWa- 
rzystwa agronomicznego — włościan okolicznych i urzędników fabryki 
Cegielskiego, którzy w ciągu dalszego puchoihi zmieniali się na prze- 
mian w oddamu tej zaszczytnej posługi ostatniej Zmarłemu. l*o za 
ciałem szła ciężko strapiona Rodzina i najwierniejszy Zgasłego przyja- 
ciel, Władysław Bentkowski, dalej postępowali członkowie Magistratu, 
reprezentanci miasta z przewodniczącym panem radzcą Pilotem na 
czele, deputacye zarządów rozlicznych Towarzystw, których śp. Cegielski 
był już to członkiem już to prezesem, dyn^ktor szkoły reiilnej p. dr. 
Brennecke i wielu z profesorów tutejszych wyższych zakładów nauko- 
wych, deputacya z I^nis Zachodnich i młodzieży uniwersyteckiej z I^erlina, 
Towarzystwo politeclmiczne, kupcy miasta Poznania, ])ersonał drukariń 
Dziennika Poznańskiego in corpore, obywatele obojga narodo- 
wości z damami, wreszcie członkowie Towarzystwa Przemysłowego; po- 
czem ciągnął się nieprzejrzany szereg pojazdów, których naliczyliśmy 
do ośmdziesięciu, poprzedzony galową karetą Xajprzewielebni(ijszego 
księdza Arcybiskupa, a zamkmęty czterokonnym próżnym karawanem. 
Wspaniały ten pocliód, którego początek sięgał \ilicy Młyńskiej, gdy 
koniec zaledwo z ulicy Wrocławskiej w Podgórną skręcał, postępował 
zwołna przy najpiękmejszej pogodzie, śród niezliczonycli tłumów zale- 
gający cli ulice, a nawet dachy domów i wały forteczne, przez ulice 
Podgórną, część Wilhelmowskićj, plac Teatralny, ulicę Berlińską, Młjniską 
i Św. Marcińską, dalćj przez bramę Berlińską ku cmentarzowi św. Mar- 
cińskiemu, dokąd ciało zaledwo o godzinie 4 przybyło. 

Już od bramy fortecznej utworzyły bractwa i cechy z zapalonemi 
świecami długi szpaler aż do samego grobu, na okół którego stanęły 
w półkole chorągwie. Tu, po odśpiewaniu przez kapłanów zwykłych 
hymnów żałobnych, stanąwszy pod drzewem, które ocienia z jednej 
strony mogiłę Karola Marcinkowskiego, a z dnigićj roztaczać odtąd 
będzie zielone gałęzie nad grobem Hipolita Cegielskiego i spoczywającćj 
już od lat dziewięciu Jego Małżonki, zabrał głos p. Leon Szmit- 
kowski i śród uroczystćj ciszy temi odezwał się słowy: 



V 



55 

Panowie! Jeżeli niezliczone nieszczęścia, którenii nas zewsząd i bez- 
ustannie niezbadane wjroki Nieba dotykać nieprzestają, nie były dotąd 
w stanie przygnieść nas o tyle, abyśmy zrozpaczeni powątpiewać zaczęli 
o doli naszej; winniśmy to bezwątpicnia w przeważnój mierze tym nielicznym 
niestety! wśród nas osobistościom, które jak owe latarnie morskie przyświe- 
cają opatrznie rozbitkom, falami miotanym, i nadzieją ratunku pokrzepiają 
ich serca. Takiemito przewodniemi światłami wytyka nam litościwa Opatrzność 
drogę, którą postępując uczymy się stawiać czoło przeciwnościom a hartem 
i wytrwałą pracą dobijać się mozolnie pomyślniej s zej , jeieli już nie dla 
siebie, to dla następców przyszłości. Ale niestety! i ta zbawienna w półc- 
ienia naszem potrzeba zasilania się widokiem i przykładem wzorowych 
obywateli podlega, jak w&zystko ziemskie, nieubłaganemu prawu znikomości. 
Od dni kilku dosyć jest spojrzeć na uwijające się po mieście zasępione 
twarze, na witających się z nietajoną łzą w oku znajomych i przyjaciół, na 
nienkojony lament ul)ogiego i z pracy żyjącego ludu, na nieudawany na- 
reszcie spółudział obcych, aby powziąść wyobrażenie o okropnej klęsce, 
która jakby gromem znienacka spadłym przeraziła publiczność całą. I3o 
t6i zgon nieodżałowanój pamięci Hipolita Cegielskiego, wśród stosunków 
i okoliczności obecnych, zostawia nam tak szeroko rozdartą szczerbę w spo- 
łeczeństwie naszem, że jój zarówuanie, chociażby tylko w części, daj Boże! 
aby się pokazało podobnem. 

Nie będę się tu rozwodził nad wiel stronnemi pracami zmarłego, nie 
będę dotykał różnorodnych zawodów, któremi jako mąż wyższych zdolności? 
gruntownego wykształcenia i nieugiętej \ioli, rozrządzał, że tak powiem* 
wedle upodobania; wszystko to pozostawiam obszerniejszemu ocenieniu wła" 
ściwszych odemnie sędziów. Tutaj w obec tych snmtnych zwłok osoby tyj*^ 
nam drogiej, zwrócę jedynie uwagę waszą. Panowie, na jedne wybitną stron Q 
życia śp. Hipolita, na stronę według mnie zbyt ważną, bo jest klucze ^^ 
błogiej i wytrwałej Jego działalności. Strona ta mieści się w skromnych 
ale wiele znaczących wyrazach: poczciwego i prawego Obywatelii. 
Na tój to niespożytej podwalinie prawości obywatelskiej, połą- 
czonej z nieograniczonóm poświęceniem dla ziemi rodzinnej, stawiał on 
wszystko, cokolwiek przedsiębrał, a różnolite gałęzie pracy, których się 
dobrowolnie lub z konieczności chwycił, stawały się w Jego ręku szczeblami, 
po których postęp tak materyalny jak moralny posuwał się w kraju widocznie. 
Z togo źródła obywatelskiej cnoty wypłynęły znakomite prace Jego autorskie 
tak pedagogiczne jak dziennikarskie, z tego uienniiej wyszło pierwsze u nas 
przedsiębiorstwo przemysłowe większych rozmiarów, Nie dziw toż, że co- 
. kolwiek w kraju pożytecznego i zbawiennego pojawiło się, nietylko w Nim 
inicyatywę lub gorliwe znajdowało poparcie, ale co więcej obciążało Go, 
z uszczerbkiem wątłego jego zdrowia, nadzwyczajnym nawałem pracy. 
Albowiem zataić sobie trudno, że właśnie to Jego szlachetne obywatelskie 
poczucie, ta Jego niepohamowana żądza pracy, z trudnością różnorodnym 
Jego zdolnościom i zatrudnieniom wydołać mogąca, przeznaczyły Go nie- 
chybnie na wszelkie wysokie pomiędzy nami stanowiska, które siły Jego 
stargały, a od których sumienie wyłamywać Mu się nie dozwalało. Cześć 
więc, cześć wieczna pamięci tego dobrowolnego i dla tego tem wznioślejszego 
męczennika sprawy publicznej. Pamiętajmy, że najgodniejszy hołd, jaki 



Ci.» 



'™,."""l.i..*^.J. .1 



15. 

oddać możemy Cieniom Jego, jest wytrwała praca we wszystkiem, co prze- 
ważnie staraniem Jego utrzymane lub zbudowane zostało. Oby wzorowe 
Jego życie stało się w późne lata zbawiennym przykładem dla młodzieży 
naszej! Z niego niechaj się ona uczy: że łatwo w przeciwnościacli poradzić 
sobie umie, kto przy silnćj woli nie zaniedbał troskliwego wykształcenia 
głowy i serca; z niego niechaj poweźmie nieomylny sposób, jakim się zyskuje 
przywiązanie u podwładnych, miłość u równych a prawdziwy szacunek 
u wszystkich. Postępujmy w duchu przez Nieboszczyka wskazanym starzy 
i młodzi, a uczynimy zadosyć najgorętszym Jego życzeniom i postawimy mu 
w ten sposób pomnik najtrwalszy, bo w sercach naszych ugruntowany. 

Teraz wznieśmy modły do Boga, aby duszę śp. Hipolita do łaski swój 
przyjąć raczył! 

Zaledwo przebrzmiały ostatnie słowa głęboko wzruszonego mówcy, 
aliści dał się słyszeć piękny śpiew męski na cztery głosy, ułożony 
umyślnie ku czci Zmarłego przez p. Bolesława Dembińskiego, 
dyrektora kapeli katedralnej. Śpiew ten wykonali amatorzy obojga 
narodowości. Nim jeszcze spuszczono trumnę do grobu, przemówił 
w imieniu przemysłowców polskich nad otwartą mogiłą mistrz ślusarski 
p. Bogdańs ki. Ubolewamy mocno, że słów tych, płynących z głębi 
serca i chwytających za serca obecnych, nie możemy tutaj powtórzyć. 
W każdym razie niech nam wolno będzie Szanownego mówcę zapewnić, 
źe tak Rodzina Zmarłego, jak publiczność wdzięczni mu są za ten 
wymowny dowód uszanowania pamięci Hipolita Cegielskiego. 

Gdy pierwsze garście ziemi rodzinnej spadły na wieko trumny 
Nieboszczyka, już dawno były zagasły ostatnie promienie zachodzącego 
słońca i zmrok wieczorny począł kirem powlekać widnokrąg. Zwolna 
opuszczały tysiące zgromadzonych cmentarz pod głębokiem wrażeniem 
uroczystości, godnej, jak mniemamy, męża, któremu była poświęconą. 
Zaiste, naród, który tak umie czcić zasługi wielkich swych obywateli, 
może żywić nadzieję lepszej przyszłości, do której właśnie mężowie, 

! jak śp. Hipolit Cegielski, starają się za życia położyć kamień węgielny. 

\ (Dz. Pozn. nr. 281 z r. 1868.) 



n 
i' 
I-* 



I 

.1 



Uzupełniam powyższe smutne szczegóły nekrologiem śp. Cegiel- 
skiego, podanym w nr. 279 Dz. Pozn. r. 1866 a płynącym z poważnego 
i znanego pióra. Brzmi on: 

Nie nowe to spostrzeżenie, które niestety nowym stwierdziło się przy- 
kładom, że ludzi czynu i ludzi zasługi zabiera nam jednego po drugim jakoby 
los nienawistny, nim którykolwiek z nich dojdzie do podeszłego wieku, nim 
wypełnić zdoła wszystko to, co dla dobra publicznego zamierzał i chował 
w głębi ducha swego, nim sam mógł sobie powiedzieć: „zadanie moje skoń- 
czyłem, na nic się już nie zdam krajowi!" Opuszczają nas zwykle jeszcze 
w pełni sił swoich, nie zdążywszy wydać wszystkich zasobów serca i rozumu 
na korzyść publiczną; opuszczają nas wśród powszechnego smutku i przerażenia 
współrodaków, wołających ze żalem: Panie, zabrałeś nam znów jednego 
z owych przewódzców, którzy stawali za nas, którzy byli dla nas jasnym 
kagańcem wśród ciemności, obojętnych budzili, zwątpiałym dodawali otuchy 
i pracowali za wszystkich! 




»i«rT^::- ::l^'-.: 



3V, 2jir.i:Tx. 






r»H 



tv//,LiWiUiHWuiir,() |i<H;ty. Jlo kuJan na polu gramatyki polskiej, mianowicie 
ntyiiioloj/ii i>ka/yw;U ni«; y.wykł<5 u/.<loliii<jnift i aby gruntowniej w późniejszem 
yyi^AM w lyni piziMJmiocic pnutowar':, (»l>c/iiał h'u^ na uniwoisytecic z początkami 
j<;/yka uiiwiUiyr.kWy;*). Koku |.SI{*J lozpoczj^ł swój zawód nauczycielski przy 
f;iruna/yiiiM Mar>i Ma>c<ial<!My, ^'1/1(5, ukonrizywszy rok próby, jako nauczyciel 
|Minłor,Mii"/,y, w końcu jako naurzyrjrl «'tatowy w środnicli i wyźszycli klasach 
ur/ył jn/vków istai o^,y tnycli i j<;/yka polskiego. Liczni jeszcze uczniowie 
JMfio \\n'i\vĄt 1. jak.i ;^orliwoHci;^ i p<>v\a«;;\ i z jak niezwykłyiu skutkiem wy- 
piihiinl (',in'Alu(' obowi;^/ki Nwoj«^y z us/c/crbkliMu naw<^t dla słabego zdrowia; 
'/.:M'bowiili oni doiyrbczaH wdzi<;<',zną paiiiirć jego nauki i przyznają, iż nie 
liilwoby było wskazać*, zdolnioJNy.('K'» nanczycieJa. Kio przestawał jednak 
<IoK'*'^wKi na wyłąr./.mij ])racy szkóIiKij; b^ła ona dla niego podnietą do 
nnukowyrb /aliU(lni(Mi dla dobra szkolnictwa polskiego, wydał bowiem 
w owc/nN dwa dzioła: <\ \ a ni a t y k y\ g r »• c k ą , juerwszą gruntowną pracę 
\\^\\\\ rnd/.aju w j<0'/yku pidskini, która była u nas w u^.ywaniu, dopóki języka 
poluKił^go ■/. Klas sroduirli nie w,\gnan<», w Królestwie za .''i i częściowo wGalicyi, 
w), do oHtntnicli rzasów, jako tiV. Naukę poezyi, która tak ze względu 
na r/.ośc loondvczną, wyświecającą zasady i rodzaje sztuki rymotwórczój, 
jako \^) na częśt'. praktyczną, /awierającą wyborny zbu'»r naj celniej szych 
oka/ow poi»/yi polskiej, jest ze wszech miar d/.iełom wzorowem, zaprowadzonym 
wo ws/.ystkich niemal s/.kolacli, w których uczą języka polskiego, a którdj 
c '/. w a r t o wydanie miah» wyjść niebawem. 

W N pndki roku I SI (» pr/er/uciły nagle i niespodzianie Cegielskiego 
na całkiem inne pole d/.ialania. Chociaż., tak z powodu urzędowego stano- 
wiska, jako (e> /. przekonania i dąhłosci swoich, wszedłszy wkrótce po powrocie 
/, uni»ers\tetu w soisle stosunki z Karol e m M a r c i n k o w s k i m i hr. 
M a c i ej e m M i e I ^ \ n s k i m i podzielając całkiem ich sposób zapatrywania 
się \\\ pot i /oby narodo.we. nie brał ładnego ud/iału ^\ c/.ynnosciach , które 
ONNO >NYpadki popl;odi•lł^, doznał jednak^.e nietoitunnego ich skutku. Nie 
chcąc lhUMeu\ wvkonac ro;ka;u przoło^Mioj władzy, zmuszającego nauczycieli 
do posłukiwauia broni w mieszkaniach uczniów i dvMuosienia policyi o skutku 
posn)ki\\au« rosiał . n.otua itmymi kolegami drogą dyscNplmarneiio pr^^cosu 
oddalonun od zakładu i ra nie.dolnogo d^.- piastowania publicznych urzędi«w 
vi:uanuu, l^ędąc ju? \vo\Ni\'as mę?-om i ojcom rodziny, nie poddał się ani 
oa chwilę iwątpuMuu, a \\id:ąc ar:ędowo :awody pr;od sobą zamknięte, 
cc \ sto liteiackio ras n\o d^vjąco u nas u:os;c:ęscicm 'iulnoj rękojmi powuOiTO 
uti£\vaa«ia, saiiiochał, choć t głębokim ialem, naukowe ;A'in:daioni.u ktvr>m 
Ł nkiui sapałem najpiękiriojsro lau mł^siosci poświęcał, a prxor:ucil >ię na 
polo p»aVl\cjec, kupvec.Vu\ inivłuic oKw .^ k;v:x"ax r.igd> pr:odierj., nawet 
w o 3Łv/,o mo mar5\ł. IV jvłr\vjuoj usilrc\; vr*v:y w handlu Kawiii-co 
w Uo*,I;wu\ ^:.;ił xio ro:::Ar.:A i jAio?ył w RuariC biudel iolara. Kapiiilu 
>fc{asivj:v *.v.u5 t^/iy^ .1>*a r^si^cc ulAr,^w. aI-: ::»ary j*i charakter jc^ro 
; ^\\xssv%{,vr:,* ;'x\:va{\ ;::; ivws:c>rr:v^\ >j.wu:*.ck : :aui,u:;-:; tJki sjknii 
>>>:::\v<v : >*}V.A%r„.$c iiu^^siu, V:.:a s^» s\li:xJkC^AiA w iAił.sisie uAukcwya. 

YAN-.-t iA!^U.*»%:^, :a1 \l * lv;:>.v ^ar„iel ae ;5^xr\*v.uiy;:i jwiĄ:i:* *i:v.^l 



r)9 



Rok 1848 wyrywając ludy z uśpienia, rozbudzając najpiękniejsze, nie- 
stety zwodnicze, w kraju naszym nadzieje , zwrócił Cegielskiego od 
zatrudnień wyłącznie przemysłowych na pole polityki i pracy obywatelskiej. 
Skorzystał on natychmiast z ogłoszonej wolności prasy i nałożył Gazetę 
Polską, pierwszy wolny organ polski w naszej prowincyi. Przez cały 
czas trwania tego dziennika, aż do jego zniesienia przez władze rządowe, od 
Wielkiej Nocy 1848 aż do ś w. Jana 1850 był, z przerwą półroczną, głównym 
jego redaktorem i napisał większą część jego codziennych artykułów wstęp- 
nych, w których, ze znakomitą biegłością pióra i znajomością rzeczy, już to 
wyjaśniał kwestye polityki bieżącej, już toż z odwagą i rozwagą bronił 
sprawy narodowej, rozbierał prawa nasze i krzywdy i oceniał środki działania. 
Obj^any zaufaniem wspciłobywateli posłem na sejm berliński, czas tylko krótki 
mógł w izbie zasiadać dla stosunków handlu, który z powrotem czasów spo- 
kojniejszych rozszerzał się coraz bardziej. Związki ścisłe z obywatelami 
wiejskimi, które właściwość handlu za sobą pociągnęła, spowodowały Cegiel- 
skiego do sprowadzania macliin rolniczych z zagranicy, a w krotce do zało- 
żenia małego warsztatu, w którym najpotrzebniejsze nai-zędzia wyrabiał. 
Warsztat ten maleńki, pod umiejętnem i zabiegłem jego kierownictwom, 
przeniósł się wzrastając z Ihitelskiój ulicy na Kozią, a wreszcie roku 1859 
przeniósł się na plac obszerny naprzeciwko kościoła Karmelitów i przybrał 
w przeciągu lat kilku rozmiary zakładu, który może się równać z fabrykami 
w pierwszych europejskich miastach, wyrabiającego machiny parowe i naj- 
większe roboty w zawodzie technicznój iużynieryi, zatrudniającego obecnie 
przeszło trzystu pięćdziesięciu rzemieślników i robotników i dającego 
utrzymanie tyhiż niemal rodzinom. Jest to nujznaczniejszo przedsięwzięcie 
przemysłowe w prowincyi naszej, o którego porządku i wzorowej organizacyi 
każdy przekonać się może, a który da Bóg, przeżyje swego założyciela i twórcę, 
bo Cegielski nie tylko posiadał sam rzadki zmysł ładu i organizacyi, 
ale i ludzi zdohiych i uczciwych w swych praed^iięwzięciach znaleść, użyć 
i słusznie wynagrodzić umiał. Wszakże ani te rozległe zajęcia przemysłowe 
i handlowe, ani też klęski familijne, które mu wydarły małego synka a w roku 
1859 ukochaną żonę, choć nadwątliły znacznie siły jego iizyczne, nie po- 
trafiły złamać sprężystości jego ducha i sprowadzić go z drogi działania 
obywatelskiego, a nawet oderwać od zatrudnień naukowych. Ponieważ, pQ 
zniesieniu Gońca Polskiego przez władze rządowe, żywioł polski 
w naszej prowincyi nie miał samodzielnego i odpowiedniego potrzebom swoim 
organu, przeto uznając konieczność takowego, założył Cegielski na Nowy 
rok 1859 Dziennik Poznański, którego właścicielem i kierownikiem 
był aż do końca roku 1863, zasilając go częstokroć swemi artykułami. 
Wybrany wkrótce po śmierci Karola Marcinkowskiego do l)y- 
rokcyi Towarzystwa Naukowej Pomocy był z początku jako 
członek, a większą część lat jako wiceprezes główną jego podporą. 
Najcięższa w owem Towarzystwie przypadła mu praca, albowiem wzrastający 
z każdym rokiem referat stypendyów uniwers}i;eckich , pisanie wstępnych wy- 
wodów do każdorocznych sprawozdań i występowanie w imieniu Dyrekcyi na 
walnych zebraniach. Będąc wielbicielem i naśladowcą Marcinkowskiego, 
potrafił godnie skreślić życie jego i ocenić zasługi w pięknój i długiój mowie, 
którą miał na obchodzie dwódziostopięcioletniój rocznicy tegoż Towarzystwa, 



3 btórn |iń;^iitej drukiem ogłoszona, zachowa potomności pamięć nieod2ał( 
wanego m^in, Zu ^aiieruiii Cegielskiogo traci Towarzystwo Natiko^ 
Pomocy swego i u aj bieglej sze go i najwjtrwolszego pracownika. Przez 
kilka wybierany przez współobywateli do rudy miejskiej pozna 
skiej, cbociai zawsze wysti^pownł w obrotiiu interesów polskich i nit 
z rzadką bezwzględnością i śmiałością, uskarbił sobie tak dalece uzuf 
i Bzaciinek obywateli niemieckich, ii wyznaczoiiy przez nich na członka Uit-j 
ratorium Szkoły Itealn^j, przyczjnił sig niemało do założeni) 
i orgauizucji tej szkoły, a głównie do togo, co w niśj na korzyść norodi 
wości polskiśj uczyniono. Spowodowany stosunkami swśj fabryki do bliisze)^ 
zapoznania się z naturą i szczegółami gospodarstwa wiejskiego, do któro^i 
wzniesienia i ulepszenia przez rozpowszechnianie swoich wyrobów znacznie 
się przyczynił, wydał Cegielski pierwsze w języku polskim dokładne 
i umiejętne opisy i katalogi illiistrowane machin rolni- 
czy c li , które srt iiader wainym pi-zyczynkiem do naszych dzieł agronomi- 
cznycL. Dla tego tei obywatele wiejscy, uznając jego zasługi na tóm polu, 
przed dwoma laty wyborem niemal jeduogłośnym wynieśli go na zaszczytne 
stanowisko Naczelnego przewodniczącego Centralnego To- 
warzystwa agronomicznego dla W. Księstwa Poznań- 
ski ego. Niechaj tu poświadczą członkowie tegoJ Towarzystwa, jak zba- 
wienne w niÓm było działanie Cegielskiego, jak starał się wszelkiemi środ- 
kami udoskonalili organizacyą jego, wzbudzić w ni^m korzystną i spręiystą 
pracę, skupiai! jego czynności i kierowad kn istotnym i rzetelnym skutkom^ 
Ale siły jego nadto wytężono i rozrywane, nie były w stanic wydoład tak' 
rozlicznym zadaniom ; czując to, miaJ silne postanowienie złoiyó na 
n^bliJszóm waluóm zcbranhi powierzoną sobie godność, pozostawiajcie po 
sobie piękną i trwałą pamiątkę, to jest Szkołę agronomiczn^i, 
pierwszą w naszej prowincji, do którćj jui wszystko był przygotował. 

Wspomnijmy wreszcie jeszcze o kilkudziesięciu medalacl 
honorowych, które na rozmaitych wystawach europejskich, od Peters- 
burga do Paryża za wzorowe wyroby swój fabryki uzyskał; o cnotach jego 
i zasługach-, o tej prawdzie i rzeteloości w mowie i postępowaniu, i głębokdśj, 
odrazie do wszystkiego, co tchnęło fałszem lab dwnznacznościtt; 
jasności i przenikliwości w pojmowaniu słów i czynów cudzych, o t^. 
wymowie łatwój, potoczystej, logicznej i dobitnej ; o szczerości i serdecznośd 
w przyjacielskich stosunkach, o statecznóm wytrwaniu na środkowej drodze 
w wyobrażeniach i sprawach politycznych, religijnych i społecznych z unika- 
niem wszelkich fałszywych lub złych, ostateczności; o stanowczości i szybkości 
w działaniu i wykonywaniu powziętych zamiarów i uzuanej konieczności; 
o hojnych datkach na wszolkio potrzeby publiczne, o działaniu jego dla 
Domu sierot i Licznych dobrodziejstwach, które świadczył w cichości; o doma 
jego gościnnym, który był niejako ogniskiem towarzystwa polskiego w mic-, 
ście naszśm, o rozgałęzionych po całym kraju stosunkach; o tej niespożytśj 
czynności we wszystkich kierunkach, za pomocą którćj znajdował jeszcze czaa 
nietylko do zajmowania się ciągłego literaturą ojczystą i zagraniczną, lecz 
do występowania publicznego w sporach naukowych, jidi to świadczą dziełka 
jego o Słowie polskióm i ostatnio tyczące się nowój Pisowni p o 1- 
skiój, — a zaledwie będziem mogli dać słabe wyobrażenie o tóm życiu" 



I 



koliii^m pracj, zacności i patryotyzmu. To tei uie ^>yh< w ustiituicli killtu 
Btacli iainC-j prawio okazji publiCKUóJ, ładnego wjdai'zeiiia, w litórćinbj 
b«gie Iski uie był tJómaciieni, reprezentantem, lub jednym ł reprezen- 
LDt^w myśli i uczuć narodowości polskiej w W. Ksicstwio , prj^yEiiawaiio Mu 
t zaszczyt powszoclmie, Ezanując DRobistośó, która zaBłiig»t akromiią, ata 
eteloi) i trwałą dobiła się jednego z najpierwszjcb stanowisk miqdzy nami, 
)!ne dziw więc, ie wiadomość o Jogo Smiorci powszecbno w caii^j prowincyi 
prawiła wrażenie, i io kaitdy z współziomków zo czcią wspominać bijdzie 
1. naiwisko." 

Na grobie śp, lli]iolita (Jcgielskiegij, którugo zwłoki, jak wiadomo, 

■epop.2j'wą);i (lii rmctiliii7,ii św. Marciiisltim obok zwłok jogo w roku ISri!) 

■j!m<irł<-i iiiiilżiiiiki. |mloż(ino niedawno tomu nagrobek z napisem: 

Wfi. P. IIi|>iilil rr,L,'i.lsla. lir. (i. 6 Stycznia 1815, um. a. 30 Listopada 

{'18U6. l'i;ibko\vieu trj siiiućj wielkości Z podolm^ym napisem pokrywa 

ról) towarzyszki jego życia, Oiiyiiwa te groby otaczają wielkie żelazne 

raty. (Dr.. P. nr. 192 ?. r. 1869). 

Cetbowski Eustachy um. 27 kwietnia 1876. Zmarły był 

r. 1831 żołnierzem w szeregach narodowych; póżuiój skrzętnym 

B' piscowityui gospodarzem. Posiada! wip;5 Orpiszewbo w Pleszewskittoi, 

nią odzjodziczył syn jego, ożeniony z Stoków n 4 z Wielkiego pod 



Chacharowski .la u nm. 7 stycznia 1875 r. Zmarły w Łabi- 
Kssifnie starzec był w r. 1831 żołnierzem w pułku grotusi'iw i otrzymał 
szczytn!} ranę w g('iriieh ś. krzystiuh. 

Chełkowska Józefa z Łukaszewiczów um. 23 sierpnia 
1875 r. Zmiirła była córką znakomitego pracownika na polu history- 
Józofa Łukaszewicza , siostrą sędziny Mieczysławów ej 
fcy a k o w 8 k i I* jt a żoną Ildefonsa Chełkowskiego (herbu 
■ffozele), wla.ścieiela dóbr Ostrowitego pod Trzemesznem. 

Chelkowskłt Stanisława z Szczerskicb um. 24 stycznia 
:876 r. Zmarła była córką Stanisława i Franciszki z Uo- 
Bsławfikich, Szezerskich, właścicieli dóbr Kukliiiowa, a żoną 
Ei^zefa Chelkowsldego herbu W c z e ł e , radzcy Ziemstwa. Bogobojna 
pflnbroczyuna, wzorowa żona i matka, dobra pani, szczery po sobie 
"i j)ozostawiła u tych, co ją znali Ji^j synowie: Ildefons miał za 
_9ią Józefę z Łukaszewiczów; Franciszek, h. poseł na 
^Ht berlhiski, ma za żonę Wężykównę. 

Chcłinicka Izabella z de Greemów um. 2 lipca 1871 r. 
marła, utalentowana pianistka, zgasła w kwiecie wieku w Oórowie pod 
jBnieznem, majętności swego męża Bolesława, syna tajnego raitzcy 
Ki s;nidyka przy Staram Ziemstwie Piotra Chehnicbiego, 

CJieliulcki Piotr um. II czerwca 1876 r. §p. Piotr z Alkan- 

' Felicjan urodził się 12 listopada 1792 r. w Brudzewie pod Śre- 

n z ojca J a k ó h a i Teoflh z Przyłubskich. Zmarły byt najprzód 

' . ziemskim gnieźnieńskim, następnie sędzią najwyższi^j instancyi 

JF, Ks. Poznausldego, w końcu tajnym radzcą sprawiedliwości, ])rócz 

radzci) i syndykiem jeiieralnym starego Ziemstwa w Poznaniu, 



jiostem i seltrelUTZKin ti:i ptcrnHzycb czterech sejmach |>roivmo>'VQaL'^ 
iiych i prezesem dwóch komisyt stanowjuh od r. 1827 di) 18401 
l*iisiiidat po ojcu majt,'tii(iść Źydowo, z imą oilziedyJcKy! Charlfiwo i Hal 
tanowfii, po aiostnii! iony otntjiiiiił Piimarzany i Wilkitwj-jc. Dnia 3gi 
maja 1873 r. obchodził .'JOletni jubiieus/. Kttiżbf w s.-idowiuctwic i otizya 
luiU order orta czerwonego dnigiej klasy w iizniuiiii zasług. Oźkiudd^ 
z P a II 1 i u i) z M ii n t z b e r g i'j vr, Kplmlisił 7. iiią 10 synów i trzy córki. 
Mianowicie: 

1. Zefiryiia, dziedzica Chattuwa, któiy, pwświccając się w Zy- 
dowit! rataukowi dotkniętych cholerni, sam ide^ Ui zarazii' lOpażdzier-" 
iiika 1852 r. 

2. Wiktora, sędziego w Gnieźoio, dziedzica dóbr AViU(ow; 
i Kamieńcu pod Kłeckiem, Ten ożeniony z Toodozyą z R a s z € 
wskich ma synów (XIII puk.) Witolda, Zygmnnta i AVla-( 
d y s ł a w a. 

3. J u I i a Q u , doktora medycyny, ożenionego z Karolina 
2 Chelmickicli, dziedziczką Koremina w pow, płockim. Z tej (Xlłf 
pok.) synowie Stanisław, Jan, Wlady sl a w, oraz uórki: Zofia 
Slaryftnna, Jad wiga i \Van da. _j 

4. Floren ty na, dziedzica dóbr Bzowa pod Czarnkowem, Te! 
z Waleryi Rutkowskiej ma synów: Piotra, Józefa, Czk 
sława i Stanisława oraz oórkę Zofią. 

5. Bolesława, dziedzica Górowa pod Gnieznem, Olszan i N*i 
borowa poi Zakroczymem, owdowiałego po Izabelli z de Greemówi 
po której pozostał najstarszy sjti Włodzimierz i dwie córki: Ma^ 
ryannaiAniela. 

6. Woj ciecha, dziedzica dóbr Pomarzan i Parcowa pod Kle* 
ckiem, ożenionego z Maiyą z Hulewiczów. 

7. Justyniana, ur. 1836 r., zmarłego 23 sierpnia 1870 t. 

8. Kazimierza, bezźennego, walecznego kołnierza z pod PyziM 

i Ignacewa w r. 1863, później oficera wojsk pruskich w kampanii] 
franouzki(ej. 1 

9. Władysława, nr. 1841 r, zmarłego 29 sierpnia 1864 rj 

10, Tadeusza, ur. 1842 r., zmarłego w marcu 1865 r. 

11, AVandę za Włudystawem Ulatowskim (zob. niż.) 

12, Teresę i 13. Atauazyę, które to dwie ostatnie zmarfyj 
w iiicniowIfctwiŁ'. 



Chełmiccy lieiM Nałęcz. 

Starożytna rodzina ta wywodzi swój początek od (I) Jana Nałęcza 1 
Chelmickiego z Ptoniiau, starosty dobrzyńskiego (r. 1409), który za \ 
waleczne odparcie Krzyżaków od z^uku Dobrzynia od króla Władysława J 
Jf^ełly otrzymał w nagrodę ehori^iew z l)iałym orłem (Kronika miasta-n 
Dobrzynia), Późnii^j jednakża Krzyżacy dobyli zamku, przyczem z 12 ' 
syiiów dzielnego Jana, jedenastu padło i tytko pozostał ranami okryty 
Jiikób (II pok.) W iLznaniu zaslng starosty Jana nadal mu król 



63 

prawem dziedzicznem ziiacznij, część gruntów na Dobrzyniu pod nazwą 
wójtustwa. 

Jakób (1455), podkomorzy wyszogrodzki, mąż waleczny i prawy, 
przywilejem Kazimierza IV datowanym z Brześcia kujawskiego potwier- 
dzony na wójtostwie dobrzyńskiem z prawem juryzdykcyi w mieście 
Dobrzyniu i wsiach okolicznych, oraz w dziedzictwie dóbr Płomian. 

W drzewie genealogicznem Chetmickich, ułoźonem według archiwum 
warszawskiego i akt grodzkich poznańskich, następuje po Jakóbie jako 
syn jego Adryan (HI pok.), któremu król Stefan Batory w r. 1579 
również potwierdził przywilej na wójtostwo Dobrzjniskie. Mnie się 
przecież zdaje, że tu jest pomyłka i że ów Adryan był co najmniej 
wnukiem Jakóba. 

Syn Adryana Marcin (IV pok.) notaryusz Ziemi Dobrz3'^ńskiej 
w r. 1543, dziedzic Płomian i części na Wielkiej Chełmicy. Drugą 
część sprzedał w późnym wieku Feliksowi Wolskiemu. Król Zygmunt III 
potwierdził mu wójtostwo dobrzjiiskie. Marcin miał sześciu synów 
(V pok.); z tych najstarszy Bartłomiej jest założycielem 
starszej linii Chełmickich, dotąd istniejącej w Królestwie 
Polskiem; Adryan zaś protoplastą młodszój linii, 
kwitnącej po dziś dzień w Wielkopolsce. — Mikołaj, trzeci 
syn Marcina, zszedł z tego świata bezpotomnie. Był w młodości dwo- 
rzaninem na dworze króla Zygmunta Augusta, który mu przwilejem 
datowanym z Piotrkowa 7 kwietnia 1567 nadał dobra łańskie. — 
Czwarty syn Marcina Stanisław, stolnik ziemi dobrzyńskiej w r. 
1608, spłodził z Barbary Grabskiej dwóch synów (VI pok.) Piotra 
i Woj c i e c h a. Piotr, dziedzic Uniechowa, miał syna D a d z i b o g a 
(VII pok.), na którym ta linia wygasła. Wojciech bezdzietnJ^ — 
Piąty syn Marcina Łukasz, sędzia Ziemi Dobrzyńskiej, ożeniony 
pmo \i;o z Katarzyną Tulibowską, sdo vto z Reginą Bełczycką. 
Syn jego Franciszek, dziedzic Skarzyna (1652) ster. — Szósty 
syn Marcina Jan miał za żonę Teofilę Annę Goły szewską, a z niej 
syna Jana, chorążego Ziemi Dobrzyńskiej 1691 r., dziedzica dóbr 
Siemienie i Gołyszewa. Ten pmo yto miał za sobą Annę Stempo- 
w s k ą, sdo ^i:o Annę Gawrońską. Z pierwszej pozostawił syna 
(VII pok.) Franciszka (1698 r.), ożenionego z Ludwiką Łuszko- 
wską, z której synowie (Vin pok.) Walenty, Kazimierz i An- 
toni ster. 

I. St ars za linia. Bartłomiej, najstarszy syn Marcina, 
chorąży Ziemi Dobrzyńskiej w r. 1607, dziedzic dóbr Fabianek i Cheł- 
mie, miał syna (VI pok.) Stefana a ten syna (^^I pok.) Seweryna 
(1669 r.), ożenionego z Maryanną Kłobocką (?), z której spłodził 
syna Antoniego VIII pok. Ten był najprzód miecziukiem, później 
stolnikiem Ziemi Dobrzyńskiej, dziedzicem dóbr Płomian, Fabianek 
i Witorzyna. Umarł w r. 1735. Jego syn Józef (IX pok.), urodzony 
z Maryanny Żórawskiój, bj^ł skarbnikiem Ziemi Dobrzyńskiej i miał 
za żonę Ludwikę Ciechomską, a z mej siedmiu synów (X pok.). 
Z tych zeszli bezpotomnie Mikołaj, jenerał konfederacyi Ziemi 
Dobrzyńskiej za Kościuszki (urn. 1809); Franciszek umarł bezżonny 



■ f ■ 

f ■*■"». 



y : 

ł.ii'-' 

m 



Ul 



'..♦.- 

I . p « 



w*:'. w\ M.ł i I L' !i a •' V . M-bnlastYli 

^ • i !i : ^ 1 a w i I- i T a d »• u > z u. 

. :{''y-zvwvki i M-ilzia jMikoju. dziedzic 
"ł- z--iawi> z /••iiA' Te*M.li.izvi <' i s s uat- 
. Z tv«li iiai>tar<zv Sylwester, 
«lzi'"izi' ^i.-.i.^j-i. Pf' ;':ijL.'. !'.:. zAi..-!i N a ] • r z ''Wn y .>j[d«.Mjzil tXJliiuk.) 
A łj 1 1. fj i . 'j '.. ••/.'••ii-L-j-- z K.ir-.-iihą K ■• < ^ •• li u d z k ą i Henryka. 
']zi< 'Jzi^a Nj'."!rv'ż;i. -ż- •.]'.':.• ::• l' J«''Z».'1U "W v «• z a 1 k n w < k a, Ijraeia 
SNlwi-^tra: Al-.-izy iim-^rł v.- .Zit-i..- kamiiaiiii 1>^1'2 r. jaku jMinK-ziiik, 
ln,'Z/.</njj\ : M.ir»k. ii«-z-;'j -zk-h Iiiżviii«.rvi za K>i'*Ntva Warszawskiejro 
takż<; za iiił^iii z-z- dł z t.._'., ^wia.i: Aut mii iimaii kawak-n-m jiik«» 
a«*snr |iiifiktiłry v.- K"iiiży: t.-/ -ani" i 'istatiii mii OnufreiT" Adam, 
dzi<'dzif J'ł'i]iii;łij. 

Stalli- law {\ j.mI.). •lzj'"lzi«- T^nlm^ŁTn. mirrziiik Zimii l)ul»rzyń- 
ski<'i (iiin. !>-'"• r.i. z ż"iiv Kl.m N a 1 «• cz !• w n v lMlZ^^^tawil svna 
(\l jMik.) J u n Ji '■ *: '-' " . dzi«'«lzi"M < 'Ijnli.wa, kti'«ry ożł-iiiwszy sii; w r. l-Sls 
Z Kurdiila La^ncka. .-iiliidzil z iii»'i >Mia Adolfa, i rńrki Marvainn' 
za lir. S I a d n i •• k i lii. dzi«ilziri m d«'»l»r Swidna, i Kan»liiic za 
J II I i a ri <' jji r li >• ł nil I- k i ni . z linii wi«']kii]MilNki('j. 

Tad«ii-z (\ ji«'k.). ijzi^-dzir Fiil»ian»'k, z Maryainiy Karnkow- 
s k i « ■ j sjdodził d\\«Hli MM='»\v (XIj.i.k.). z kt/nT«-li niliidszy Eustacby, 
k:ł;»itan w. p. z.i K -ii -twa \Vai>zaw>ki«';::ci, kawaliT Ifirii bonurowe], 
nijal z Z"H\ Ja r .i n •> w - k i i* i dwii* córki: j^tarszy zaś Koman, 
•i/.;' 'l/j' y.\\i:.iu*\i iłd.. ż'iij;it\ z .Inaima NalrrZuwna iH»zust.a^ił 
^^■:•'w iXJJ ]".i..| .Ińz^fa. ŻMiMtrLro z l^i.imicidlą lMąski»wskłj 
. J. ' '. M ■ j. :i . 'izj*-dz]«'a dńlif Pintrkuwa. 

.'J ,M i •; • z .1 i 1 ij i a (A\ i ••! k i»im.1 - k ;l) Adrvau. cz^vartv 
/ :/'---i -•./. M;łi'jna. |.<.zn-ta\\il '/. 3IalL^«'rzatv Danil»>kići sniów 
<\ I j' k.) A 'I j \ .1 u .1 i M .1 r«-i II :i. (>>talni. dzi«'dzi«' Tlumian i c^zrśri 
< li*liijj«\ ni'- niJal z /nii\ Kat.arzviiv J\ a k "1 •■ w - k i •'• i ]»'»t(»mstw*a. 

A d r \ a n. naj^tarsz\ s\m Aflr\aMa. a wimk Marrina. miał z Anny 
\ a !<• (• z ó w II N u\rv\\\ >\\\n\\' (VII jipkA. :« ki-Tyrli tylko Andrzei. 
jako iKMJsrdck /irnii l»itl»rzM'i>ki«'j ]«od]»isaiiy na idt-kcyi króla "\Vła- 
•!\>bn\a IV, z Maryanny 1* •• 1 i i- li u m v > k i ^j ni»' ]»nzost.awił puU^m- 
-'"«".;: |H» Łukaszu za>. jó^arzu Zi«nii l>"l»r7yń>ki*'i. ]k)ŚIc na sejm 
1 ■■ - r.. lifjnitafir na tn1fU!i;i! ra-l-an-ki. .»7łni'»nym z Heleną Kra- 
-'-vii:.i, ^vy£ra^la linia w ilrniiióni iM.k«.-lv'iiiu i-rzY k-iiu-u 17 irieku 
v'ł ..-■:■ -^^-.ik.ah ,1 ó 7 i' f i t^ i M :* r v a l i v . >Mi:Kh J a k ó 1. a z Ka- 
"■•■"■■■.■' -:.' .T '.■ w s ki V i. Nat"niia^t Tr/.-.-i iiini ^yn-.^wif Adn'ana, 

■ • a « ' 

'-'•'- *■"'"■ ?.' . - -■ i - 2. druiTi -1 a 11 i ::a;,iu!'."is7y I' a d z i !• ó s są ujcami 

^I i, : A a - 7 V.. ' l]"r:::Mii i v'izmi ziemskim 
1 :-.-:t--:-- : .::v ii : ;. i. : ■"■ v- l y luial <vnB Ja- 

_ ■ ■ ■ « 

K :. : - 1 : '. ; łl»il»l i.) spłodził 



u 



:' ■»- 



.'. ■- ' 



' ^ ' * '•«:■- 'I Ł i. : -^ : ;i L . > ] a T\- a . wszystkich trzech: 
, o- it-,.. , ■:.■ :-jciri.. :-A- i£ 3 „ ^ z r w - k : '.' ^ mial Man-asz smów 



65^ 

MichałaiMacieja. Ostatni był kantorem poznańskim i deputatem 
na trybunał koronny, 

Michał (1 704 r.) żonaty z Maryanną Trzcińska spłodził : 
Andrzeja i Józefa. (IX pok.) 

a) Andrzej z Joanny Paprockiej spłodził (X pok.) Anto- 
niego i Jakóba. Ostatni, ożeniony z Teresą Koczańską, pod- 
czaszanką inflandzką, nabył dobra Tyśmieniczany pod Haliczem w Ga- 
licyi. Czterej jego sjTiowie (XI pok.) Józef, Władysław, Fel ix 
i Andrzej ster. 

Antoni, syn Andrzefa, miał z pierwszej żony Petronelli Trzciń- 
ski ej synów (X pok.) JózefaiFelixa. Z drugiej żony Salomei 
Głuchowskiej spłodzony syn Romuald, ster. 

Józef, najstarszy syn Antoniego a wnuk Andrzeja, dziedzic 
Borków, miał z żony Barbary Czar n emskiej synów (Xn pok.) 
Teofila i Franciszka. Pierwszy, żonaty z Paulina Meller, 
zmarł na Syberyi, pozostawiając syna Al ex ego; po drugim, zmarłym 
wkrótce po r. 1830, pozostał syn W al ery an (XIII pok.) 

b) Józef, drugi syn Michała z Trzcińskiej, żonaty z Matyldą 
Bratkowską, spłodził syna (X pok.) Tomasza, sędziego najwyż- 
szej instancyi w Królestwie Polskiem. Ten z Jordanówny pozo- 
stawił syna (XI pok.) Józefa, jenerała artyleryi w służbie portugal- 
skiej, kawalera wielu wysokich orderów. Ludwika, jenerała w służbie 
rosyjskiej, którego córka Te oni a zmarła w Paryżu 8 sierpnia 1876; 
zwłoki jej pochowane w Górowie; i Wiktora, kapitana artyleryi także 
w służbie rosyjskiej. 

Tu kończy się gałąź po Matyaszu. 

B. Gałąź po Janie, synu Adryana, chorążym Ziemi Dobrzyń- 
skiej. Ten z Katarzyny Zalewskiej miał synn. (VIII pok.) Sewe- 
ryna, który z Zofii Orłowskiej spłodził (IX pok.) Franciszka, 
łowczego rypińskiego, dziedzica dóbr Tupadt, Zakrzewa i Mokowa, 
zaślubionego Imo vto z Teresą Tulibowską, sdo vto z Konstancyą 
Gondecką. Z tych miał trzech synów i córkę Maryannę za 
Ośmiałowskim, której córka wyszła zaPołkańskiego i była 
matką między innymi majora w. p. Andrzeja Potkańskiego, żołnierza 
napoleońskiego. Potomstwo po tymże z hr. Lanckorońskiej i Skarżyń- 
skiej żyje dotąd w Galicyi. 

Z trzech synów Franciszka najmłodszy Jakób jest dziadem 
i pradziadem istniejących w Księstwie Chełmickich. Potomstwo dwóch 
starszych jego braci Józefa i Tomasza krzewi się w Królestwie. 

Poczynamy od : 

a) Jakóba, który nabywszy w Poznańskiem dobra Zydowo, tu 
się przeniósł i umarł w Poznaniu w kwietniu 1869 r. Z żony Teofili 
Przyłubskiej pozostawił trzech synów (XI pok.) : Piotra (zob. 
pow.), AlexegoiJana. Aleksy był inspektorem poborów i umarł 
31 grudnia 1823 r., pozostawiając jedynego syna Jana Nepomu- 
cena Bonifacego, ur. 1821 r., b. urzędnika starego Ziemstwa 

5 



kredytowego w Poznaniu. Jan, tapitan wojsk polskich (um. 25 wtzm 
śiiia 1826 r, i spoczywa ubob Ijraci w CimiilijnjTii groluf w OórowiS 
[iitd Giiieznfm) ptjzoatawil z iimy Micliiiliiiy z Strawiński eh trze(df 
sjTiów (XJI jioli.) Al) to nil' p; II, \Vit(. Iihi (iimarl w iiiL>inowli;ctw ' 
i Józefa. Antoni, [iżruiiiiiy z Tciiili>z\a rii rzanowsŁ^ z CzM 
oliowa, dziedzic dólir w Zinnii Wielnii.-.kit'], raduca Zicuistwa AVa 
wskiego. ma sjiimr (X)II pok.) 'roinnsi;;!, Jana, Stanisława] 
i córki; Jadwiyc. Juzef. nżuniony z Jadwigą z Fryzów, dzie 
dziczka Maniewa i fiościijewa pod Krotoszjniem (n™- '" >■■ 1870) poi 
stawił synów (XIII pok.) Napolaona, Tadeusza, Adain^ 
i córki Zofią i Terpsi;. 

1)) Józef, brat Jakóba a najstarszy syn Franmzka, podczanzjl 
rypiński, skarhnik i podscJek Ziemi Wieluńskiej, dziedzic dóbr Tnpadd 
H])lodził z Julianny Wielogłowski ój synów (XI puk.) DamazeL 
Felis a, kapitana nlanów w. p., zmarłego liezdzictiiie w Kusmowi3 
ff 1'ozniińskiem w r. 1846, i Maryana, który jako kapitan U pulktf 
piechoty poległ pod Boryszewem 21 lii^lopada 1812 r. ł'o I);miazymJ 
ivliW(ii;ii']u dóbr w Mławskiem, zmarłym w r. 1831, pozostali 
,Iloń kowsbiój czt-erój synowie: 1) Ignacy, żonaty z Jnliif PudJ 
c z a s k 4, z którćj synowie "(XIII pok.) Stanisław, J ó z o f i 1 g n a c_^ 
2) Wincenty, b. porucznik wojsk rosyjskich, żonaty z Jnlią Sok^ 
lowską, z której sjii Zygmunt: 3) Józef, oceniony z Michalin 
Milewską i 4) Ferdynand, kapitan wojsk rosyjskich. 

C. Gatąź pa Uadzibogu, najmłodszym bracie '. 
iJana a synu Adryana. Ten spłodził z Nie drowskii^j ayiiów (Y 
pok.) Wojciecha ster. i Stanisława, którj- z Teresy 
chowski<!j miał dwóch synów Józefa i Krzysztofa. Syn 
Józefa i Konstancy! i Biedrzyckich, Alesander nie pozostiiwil 
z Katarzyny Trzcinski^j potomstwa. Krzysztof był hnrgrabią 
grodzkim w Płockn i miał za żonę Katarzynę Głuchowską, Z niój 
spłodził (X pok.) Ignacego, Hugona i Jana. Po Ignacym został 
syn Antoni (Xl pok,), po Janie zaś z Krupeetiej synowie Mar- 
cin, Rafał i Władysław. 

■ — M?5L5&a£aSJ?^j>B — ' 



Chełmski Stanisław um. 24 czerwca 18fi7, Zmarły e 
w wojsku połskióm w stopniu majora. Umarł, liczi^c łat 85. Bjl 
synem starosty Chełmskiego. 

Chełmska Marya z Cieleckich nm. w paiidzierniku 1875 lC_ 
Zmarła była zoną zasłużonego obywatela Stanisława, prozesj 
Dyrekcyi towarzystwa kredytowego w Kaliszu, unidzonego z Xawe-3 
rego i Małgorzaty Mieleckiej, b. właściciela dóbr Łukomia, 
które obecnie są w ręku jego syua (IX pok, znh. nii.) Władysława, 
ożenionego z Bronisławą Tokarską herbu Lewart , z którój 
synowie (X pok.) Jan i Zygmunt; córka zmarłój Melanią" 
■wyszła za Romualda Podczaskiego. 



67^ 

Chełmska Małgorzata z Mieleckich um. 6 listopada 
187G r. Zmarła w 86 roku życia matrona była córką Andrzeja 
AuMa Mielęckiego, jenerała wojsk polskich, i Balbiny z Wal- ^ 
knowskich, a matką prezesa Stanisława. 



"♦<•—•—•>♦" 



Chełmscy łierl)u Ostoja. 

Bodzina Chełmskich właściwie nie z Wielkopolski, ale z Kra- 
kowskiego pochodzi, wszakże ostatni jej potomkowie tylu węzłami krwi 
pohjczeni są z szlachtą wielkopolską, że- nie waham się jej rodowodu 
tutaj pomieścić. A nasamprzód przytoczę tu, co o niej napisał Mikołaj 
Eey z Nagłowic w swoim „Zwierzyńcu Stanów Szlacheckich" druko- 
wanym w r. 1562 u Macieja Wierzbięty w Krakowie. Powiada on: 

Chełmscy w krakowskiej ziemi nie prostacy bjli, 

Bo w tym, co przystojnego, zawsze się ćwiczyli, 

Bowiem siQ ten każdy stan pięknie poleruje, 

Gdy cnocie bez wykrętów na wszem przysługuje. 

Bo acz mogą do czasu ozdobid wykrętki, 

Ale to na niecnotę bardzo jest szpieg prętki, 

Ale ty prostym torem szlachcicze niebożę 

Idź, boć się wąż zataić pod trawą niemoże. 
Ród Chełmskich wywodzie swój początek od rycerza Ostoi, żyją- 
cego w r. 1069, którego syn, Ścibor, pisał się hrabią naPoniedzu i Ja- 
błecznie (1099); tegoż Ścibora w prostej linii wnuk, Prostap, był 
Biskupem wrocławskim (1190), a jego brat Ścibor z Glewa (1230) 
spłodził Jędrzeja Ścibora, kasztelana poznańskiego (1320), ojca Jakóba, 
Biskupa płockiego (1390), Henryka, opata tynieckiego (1354) i wojewodę 
siedmiogrodzkiego, Ścibora Ściborowicza (1412), którego najstarszy syn 
(1) Mikołaj, starosta piotrkowski, pierwszy przyjął nazwisko Chełm- 
skiego (1490). Bracia Mikołaja: Piotr z Chełma, kasztelan połaniecki, 
podpisał w r. 1436 pokój brzeski; drugi, Ścibor, był podkomorzym 
poznańskim a później jenerałem wielkopolskim; wreszcie trzeci, Stefan 
z Bielska, Biskupem Płockim (1471 r.). — Mikołaj zatem jest proto- 
plastą Chełmskich i od niego dopiero poczyna się historya ich rodu, 
do zaszczytów bowiem poprzedmch Ostojów rościć mogą prawo i inne 
rodziny tym herbem się pieczętujące, jak np. Błociszewscy, Gajewscy itd. 
Ow Mikołaj z Anny Zarembianki miał synów (U pokolenie), 
Marcyana, po którym dzisiejsi idą Chełmscy, Jana, wojewodę 
sieradzkiego, Juliana, kanonika krakowskiego i trzy córki: Wichnę, 
zakonnicę, Magdalenę za głośnym księdzem Stanisławem Orzecho- 
wskim i Elżbietę za Wojciechem Bogusławskim. 

Marcyan z Chełma Ścibor Chełmski, chorąży krakowski (1560) 
z p]lźbiety Ossolińskiej, pozostawił trzech synów (III pokolenie), 
miano\ncie Mikołaja z Rakówca , ster. , Stanisław^a, starostę 
pobiedziskiego i Marcyana, starostę ryczywolskiego, oraz chorążego 
krakowskiego. 



68 

Linia Stanisława wj^gasła. Miał on z Cecylii Sielskiej 
(IV pokolenie) syna Stanisława, starosta kopanickiego, i córtó 
Annę za Sczanieckim, Teresę za Bnińskim (zob. wyżej 
przy Bnińskich), Maryannę za Mikołajem Esięzkim i Kon- 
stancy ą, ksienię. 

Marcyan, brat Stanisława, syn Marcyana, a wnuk Mikołaja, 
pozostawił z Anny Pieniążkówny dwóch S}tiów (IV pokolenie) 
Krzysztofa, podstolego lubelskiego, który z Katarzyny Głu- 
chowskiój miał syna także Krzysztofa, porucznika; i 

Jana, łowczego krakowskiego i starosta ujskiego (1G70 r.), kt4ry 
z Elżbiety Junosza Malickiej, spłodzÓ czterech sjnów (V pok.), 
mianowicie 1) Jędrzeja, chorążego sandomirskiego (1711), który 
z Maryanny Bieganowskiej herbu Grzymała, miał syna Sta- 
nisława, wojskiego Słmdomirskiego ; 2) Samuela, starostę piase- 
czyńskiego; 3) Aleksandra, towarzysza pancernego: wreszcie: 

Marcyana, oboźnego koromiego (1698 r.) , który z Mał- 
gorzaty Różańskiej miał dwóch synów {Yl pot) . księdza 
He li od ora, kustosza kapituły Chełmskiej (um. 1780 r.) i 

Józefa, deputata na trybunał koronny, właściciela dóbr Grądzień 
i Lukomia (1767). Ten z Heleny Szremskiej spłodził: 

Stanisława Ścibora Chełmskiego (MI pot), skarbnika ziemi 
wschowskii^j, ożenionego z Dorotą Skórzewską, z której: 

X a w e r y Ścibor Chełmski (MH pot) , sędzia pokoju [lyzdrski, 
miał za sobą jencrałównę Małgorzatę Mielecką (zob. wyż.). 
'L\\j syn Stanisław Józef Ścibor Chełmski (IX pi»k.) , prezes 
Towarzystwa Kred}'towego w KaUszu, ożenił się z Maryą Cie- 
lecką (zob. wyż.) 



Ch^cliiskl Jan lun. 31 gnidnia 1874 r. Zmarły, urodzony 
w r. 1826, był przez długie lata reżyserem sceny warszawskiej i znanym 
artysta i pisarzem dnmiatycznj-m. Najwięcej rozgłosu z jego utworów 
pozyskała komedya: „Szlachect\To duszy**, grywana zwykle na przed- 
stitwieniach amatorskich dla zacnej swej tendencyi i pięknego języka. 

ClileboirslLa Anna z Bronikowskich, pmo Tto Kurna- 
towska um. 16 grudnia 1871 r. Śp. Anna była prawdziwym wzorem 
matki Polki. Urodzona 9 grudnia 1791 r. w Słupi w WKsięstwie 
Poznańskiem, poszła za mąż za Ludwika Kurnatowskiego', 
z ktA)rym przeżyła szczęśliwie lat kilkanaście. Z związku tego pozostało 
trzech synów: Włodzimirz. ożeniony z Biernacką z Czystego 
pod Warszawą, Bolesław i Ludwik, ożeniony z Izabellą 
Karczewska, i córka. Powtórnie zawarłszr śiubv małżeńskie 
z Leonem Chlebowskim, pizez lat j^zesiło trzydzieści wierną 
mu brla 



I te > 



^ Chlebowscy hertu Poraj. 

Pierwotną aiedzihij ti5j Ktaroźytni^j wielkopolskiej rodziny Ijjjy 
liobra Clileliowo i Wybriiiiowu w tiui(!iuie]iHl(i(''ni. To tuż Chlebowscy 
piszą się po dziś dzień z Wybranowa, wai o milę od Chlebowa 
odlpgli?j, wraz z Wy branowskimi i H w iiiurskimi ht-rhii Poiąj, 
na pamiątkę, że trzy te rodziny od trzech rodzonych braci pochodzą. 

Według dokumentu urzędowego z akt grodu gnip^Jiiwiskiogo już 
w r. 1417 przyjęte mają nazwisko Chlebowskich na Ulilehowie, chociaż 
niektórzy członkowie ich rodźmy przez wiek XV i początek XVI mie- 
szają się z Wyhranowskimi, 

Jak się z rozlicznych dowodów urzędowych Grodów gnieźnieńskiego, 
kcyuskiego, poznańskiego, kościańskiego i międzychodzkiego pokazuje, 
posiadali Chlebowscy prócz Chlebowa i Wyhrauowa, czasowo dobra: 
Michaleze, Sulin, Pomarzany, Jaroszew, Witakowioe, Korzew, Imielno, 
Piaskowo, Czachorowu, Skrzetuszewo, Ostrów i Kamę w Kościaóskióm, 
Woleucin w Ziemi Dobrzyńskiej, Rokietnicę, Droszew, Markowice i Nle- 
niierzewo w Międzychodzkiem. — Kazlmierzowa z Załuskich 
Chlebowska, starościna Liwska, posiadała Iwanowice, Niemiecką-wieś, 
Gozdek, Pośredniki i Kmzybór w Kaliskiem, a kasztelanowa Kaliska 
Anna Chlebowska (uin. 1783), rówuiei starościna liwska, z domu 
Swiuarska, pmo vto Krzycka, miała prócz Goluchowa, Turska itd. 
steledwie szóstą azi^ii dzisiajszego powiatu piesze wskiego, gdzie jój 
kuzynome także posiadali dobra 8ławoszew, Droszew, Wielkie Gałązki 
i Węgrzynów. Taż kasztelanowa wzniosła kosztem swoim piękny kościół 
w TuTsku w powiecie pleszewskim, który dotąd jest miejscem pobożnych 
pielgrzymek z powodu cudownego obrazu Najświętszej Panny. Czytałem 
testament śp. kasztelanowej, w którym wszystkie swe klejnoty przeznacza 
w spadku dzieciom swego siostrzeńca Imó. Pana Bogusława Ży- 
chlińskiego, syna Pawła, mianowicie córce jego Annie, sw^ 
ohrzestuej. Temuż Bogusławowi Żychlińskiemu, „którego przychylności, 
afektu i pomocy doznawam w mym sierocym atame — pisze kaazte- 
lauowa — nadgradzając fatygi i koszta Jego , naznaczam połowę 
inwentarzy i przychówku mego" itd. Testament ten datuje się z 23 
czerwca 1741 roku. 

Chlebowscy wcześnie dę chwycili reformacyi, mianowicie zasad 
Kalwina i już w r. 1549 pisze Łukasz Klisz, pasterz zhoru gnieźnień- 
skiego, że w Cldebowie zastół curiam reformatam z dziedzicami i dziećmi, 
a jak dalece wówczas rozgryziony hyl u uas kalwinizm, można wnosić 
z okoliczności, że kiedy w tymże czasie Maciej Chlebowski, przezwany 
^ut", miał nieszczęście xabió własnego kuzjua, również Macieja 
Chlebowskiego, zwanego „J u r d z i k i e m", to go prócz Lubowidzkich 
i tiióstr zabiU.'go, aż pięciu z samego sąsiedztwa pastorów, przed sądem 
gnieźnieńskim oskarżyło. 

Że Chlebowscy Rzeczypospolitej chętnie wojskowo służyli, okazuje 
uij z ti>go, że najwięcej z nich umierało bez zawierania małżeństw, 
0T9Z z Ucznych dokumentów, że nawet w Konfederacyi Barskiój, która 
fiie sprzyjiila, jak wiadomo, i]y.ssydentom, imd własuemi i pr/ybrunemi 



70 



imionunii udział Inrali, byle tjrllto uJcoeliauą Ojczyznę od n|)Bdku raUiwai. 
Ta Nkłoiinui^ć wijskowa a moźo pn utrade uposohów do Ź3'cia i priiwdzina 
potmt-lia, liyly zfi|)ew?ic powodem, żp |io ujiadkit Polski znajdujomy ■ 
członki^w rndriny Obli^lj^wskich w wojsku saMkii^^m , ;i uawet w wojsk-u ' 
priiski<'-m pierwszepr dyrektora koTimsii kadcUw w Chftmnie i joiieral- 
giiliornnUira Warszawy Clilubow^kifc:^, kt('ih>[,M niursualck Dftvo«st w r, 
1807 K iiit'j U7riiK0waI. Cu H'i(;i.v'-i, mi dwiuzu siiH^iua tiiruekicgo żyjo 
tHi ilziii dzień znakomity niiiluri! iirin-iii.i ''hli^liowskich, a muii- i w War- 
lizawie żyje doUpl radzca fitniiM E*iiii. r Clilebuwski, który kiiTuwal 
pierwftzemi krokami nieśmiertelnego wieszczu Psalmów Przjszłości. 

Rodowód ostatniego żyj^ougo śród uas ezloiika kalwińskii-j gałęzi 
Clilebowgkicb sięga w proati-j linii do Mikołaj a, który żyl w r. 1417. 
Ten minł »yna (II pok.) Maciiija, którego ayn (III pok.) Murciii, 
nilodzil (IV plik.) Mikołaja (151)7). Ten ożeniony byl z Doliroclini} 
IforzRJpwHką a następnie z N' aramo wskij. Jego syn (V pok.) 
Wojeiech z Doroty Swinurnki^j miał syna (VI pok.) Stani- 
sława ( ł ólłB), ten syna (VIł pok.) "Walentego, ożenionego 
z Marł-anni} Kokowską, z której syn (VIII pok.) Htanislaw 
poiSlulłit Katarzynę Bielski}. Hyn tego?. (łX pok.) Paweł, vioc 
palatiniis poznańslti, z Bogumiły Riissnekit^j mia! dwócli synów 
(X pok.) także Pawła i Krzysztofa. Ostatni byl ożeniony z Anną 
ze Hkrzy]>ny T w a r d o w s k i(. P a w p 1 miał dwie żony 1 . Aunę 
Zaydlicównę, z kUirej synów (XI pok.) Karol Jerzy, Krzy- 
sztof iiż«niony Ivt(i z Annij Knrna towskij, 2vtit z Tward owaką 
I Jan, ożeniony z Bogumibj B r o n i k o w s k 4 ; ź. Klżbietę Watta 
Kossicką, z którt^j Kyniiwif Htanislaw, Bogu staw, AU>xan der 
i A n dr z i5 j , ożeniony z Chlebowską, Najstarszy syn Pawia 
Karol Jerzy, spłodził z Maryanny Z i e m i ę c k i ó j *) Michała 
{XII pok,), wojskiego gmeźnieńskiego, Bogusława, porucznika, Jana, 
8^'tlziego pokoju, Alesaadra. majora w pułku strzelców za Kościuszki 
a pułkownika XI pułku piechoty liniowej za Księstwa A^'ar8zaw8kiego, 
kawalera krzyża wojskowego polskiego i legii lionorowij (um. 17 lipca 
1848 r.), i córkę Annę za Aleiandrem Gorzeóskim (ti^j córka 
Maryaima poszła za majora Bronikowskiego; t^j córka Anna 
(zob. puw.) była pmo ^-to za Kurnatowskim, 2tvo za Chlebowskim 
Leonem.) — Michał, najstarszy syn Karola Jerzego, spłodził z Anny 
Komorowskiój synów (XIII i ostatnie iwkolenie) Jana Karola, 
kapitana wXnpniku piechoty w. p., niemającego z Wołluwiczówny, 
wdowy po tlod zimirskim, żadnego potomstwa, i Leona Hipo- 
lita, walecznego kapitana w. p. w r. 1831, długoletniego radzcę 
naszego miasta i pierwszego remlanta starego Ziemstwa, obywatela 



*) Maryanna 2 !{iomięi:kicli Chlebon^ska b;la siostrą szAmbolana Ziemi^ckiogo, 
ilxi(iilzica ilubr Gol^dim pod FoKiianiEm a ciotkiy wslnwintiogo vr 18!tl na czoła 
Ub" jiulku ułanów poil Kotkiem, jMicrala Slofuna ZiemiĘckiyg^i , Kiiiiirlogo 
przód nOatu laty w Dziwiniiarowk' poil Kurnikiftu , 7, ktureKo zgoucra wygaala 
tft Unia iIoniH Zii'iniĘi'liicli, Pkjii. Autora. 



Ii 

powszechnie znanego, szanowanego i kochanego przez wszystkich. Ten, 
nie mając ani z pierwszej zony Anny z Bronikowskich, ani 
z drugiej Antoniny z Ostrowskich, pmo vto Kozłowskićj 
potomstwa, jest ostatnim z kalwińskiej odnogi rodziny Chlebowskich. 



-o— -^»<^»- 



Chłai>owskl Stanisław um. 6 lutego 1863 r. Zmarły był 
synem Macieja, szambehma króla Stanisława Augusta i Donaty 
z Rogalińskich. Urodził się 11 listopada r. 1796 w Czerwonejwsi, 
uczęszczał na uniwersytety w Heidelbergu i Berlinie, już jako mło- 
dzieniec odznaczając się niepospohtemi zdolnościami i zamiłowaniem 
języka ojczystego; w r. 1830 pospieszył w szeregi narodowe i był 
adjutantem przy jenerale Chłapowskim wraz ze szwagrem swoim 
Gustawem Potworowskim i z Maciejem Mielźjiiskim. Za powrotem do 
domu wziął się gorUwie do pracy w roh i gospodarował najprzód 
w Turkowic, a po śmierci ojca w Czerwonejwsi. Wielkiej prawości 
w interesach, ostrożny przytem i oszczędny, fortunę odziedziczoną 
podniósł. Czerwonawieś odznaczała się dobrem gospodarstwem, pięknemi 
budynkami i wzorowem ogi*odnictwem. W r. 1848 za odmówienie 
przysięgi sądowi w sprawie politycznej więziony był Stanisław Chła- 
powski w Kościame, gdzie mu wszyscy na wyścigi poczczenie składali. 
Pomimo licznych zajść i interesów nigdy nie przestał pracować umy- 
słowo. Nie było dzieła ważniejszego polskiego i obcego, którego nie 
przeczytał, liozmowa z nim była zawsze pouczająca i zajmująca. 
W ciągłych stosunkach z teściem swoim referendarzem Morawskim, 
z jenerałem Morawskim, z Wincentom Polem, który czas jakiś gościł 
w jego domu i ze wszystkimi ludźmi wykształconymi w swojej okoUcy, 
przyczyniał się niemało do utrzymania życia umysłowego. Gorąco 
rehgijnj^, brał czyiniy udział w każdej religijnej robocie. Popierał 
skwapUwie bractwo Wstrzemięźliwości, przyjął w dom swój 00. Jezuitów' 
i missyą u siebie urządził. Pomagała mu we wszystkiem żona Henryka 
z Morawskicłi, osol)a wykształcona i niepospolita córka Józefa Referen- 
darza i Pauliny z hr. Łulńeńskich, którą pojął 15 lipca 1833 r. 
i z którą miał dzieci następujące: 

1) Maryą, zmarłą we Lwowie w r. 1871 w zakonie Sióstr 
Serca Jezusowego. 

2) Paulę, zmarłą pod imieniem siostry Stanisławy, ró^^^ueż 
w zakonie Sióstr Serca Jezusowego w Rzymie, 29 sierpnia 1863 r. 

3) Macie j a , ożenionego z Maryą H o r w a t ó w n ą. 

4) Teresę, zmarłą w r. 1842. 

5) Karola, ożenionego z słynną artystką dramatyczną, Heleną 
Modrzejewską. 

6) Annę za Kazimierzem Chłapowskim, synem jenerała. 

7) Jana, zmarłego w r. 1846. 

8) Dr. Franciszka, dziś posła w Berlinie, który niepomierne 
dla sprawy naszej położył zasługi, pracując przez lat kilka jałfo lekarz 
w Ki-ólewskiej Hucie, gdzie krzewił życie polslde i skupiał je około siebie. 

9) Michała. 10) Józefa. 11) Ludwika (zob. poniżej). 



72 



Chłapowski Ignacy um. 26 marca 1863 r. Zmarły pochodził 
z linii z Goździkowa w Kościańskiem. Za żonę miał Jadwigę 
Ku en er. Umarł w dobrach swych Bagrowie. 

Chłapowska Henryka z Morawskich, um. 17 kwietnia 
1863 r. Zacna ta matrona, znana z pobożności, wykształcenia i cnót 
domowych, nie o wiele przeżyła męża swego Stanisława. Pospieszyła 
za nim w niespełna sześć tygodni do lepszego źyciju ńmierć jej spo- 
kojna i poważna tak była piękna, że najwdzięczniejsze wszj-stkim 
obecnym zostawiła wspomnienie. Płakała ją cała okolica, a pamięć 
jej dobroczynności i troskliwości iście macierzyńskiej dla ludu żyć 
będzie długie lata. 

Chłapowski Ludwik um. 10 stycznia 1875 r. 

Poznań, 13 stycznia. Ciężki smutek dotknął przed kilku dniami 
zacną rodzinę Chłapowskich. W domu JW. ks. Prałata Koźmiana 
skonał po długich i bardzo ciężkich cierpieniach najmłodszy z synów 
śp. Stanisława Chłapowskiego z Czerwonójwsi, Ludwik, 
uczeń wyższej sekundy tutejszego gimnazyum St. Mar}'i Magdaleny. 
Młodzieniec ten, obdarzony wielką l)ystrością umysłu i nadzwyczaj 
ujmującą postacią, piękne rokował nadzieje i był ulubieńcem swego 
starszego rodzeństwa i wszystkich, co go bliżej znali. Przed dwoma 
miesiącami zapadł na tyfus i odtąd wciąż był między życiem a śmiercią. 
Loże jego otaczała cała niemal rodzina, a trzech lekarzy, z tych jeden 
brat rodzony, p. dr. Franciszek z Królewskiej Huty, najtroskliwiej go 
pielęgnowało. Wszelkie starania były przecież daremne. Zniósłszy 
ciężkie cierpienia z rzadką cierpliwością, po kilkakrotnie opatrzony 
Św. Sakramentami, zgasł z uśmiechem na ustacli. Duch jego może 
już widział w tej chwili konania Majestat Boga i dusze ukochanych 
rodziców spieszące na powitanie najmłodszego dziecięcia... 

(Kur. Pozn. nr. 9 z r. 1875.) 



••• 



Chłapowscy heiM Drya. 

Wielkopolska rodzina Chłapowskich herbu Drya na kilka obecnie 
rozpada się gałęzi; z tych gałąź t. z. turewska, od dóbr Turwi 
w powiecie kościańskim, wpvodzi się od Jana, podsędka poznańskiego, 
który z Lipskiej herbu Grabie, spłodził Stanisława, kasztelana 
międzyrzeckiego, ożenionego z Kwilecką herbu Szreniawa. Z tój 
Józef, starosta kościański, był założycielem dwóch linii: turewskiej 
i bonikowskiej. Nadmienić zaś wypada, że siostra Józefa starosty, 
Nepomucena, żona podczaszego Xawerego Chłapowskiego, wła- 
ściciela dóbr Szmigla, była matką Barbary jenerałowój Dąbro- 
wskiój. 

Starosta Józef z pierwszej żony, Urszuli Nałęcz Moszcze ń- 
skiój, wojewodzianki inowrocławskiej, miał syna Dezyderego, 



leneraia wojsk polsliich w r. 1831, liaroua cesarstwa francuzMcgo,*) cdont 
pruskiej Izby Panów w Berluiio, i córk^; Zofią za Frauciszltiir 



" DokimiBiit nadająuy Dezyderoinu Cli łapo wakieinu tytiil barona cosarstwu 
francuskiego ze zmiana w hnrbio (srobriiy miecz w CKcrwonóm polii w priwym 
rogu tarczy awykingo liorbii Dry*) brzmi w orjgiuale : 

Napoltion piir ta Gr^ce ile Dioii Empereur des Praucais, Koi dTtalio, Fro- 
tectour do la ConfiideraUon du Rliin, Mediateur de lu Canfediiration Suisso, 
ii toiiB pruBenta cŁ a venii' Salut: 

Par artide treizo du premier Statut du premier Mars mil Jiuit cent huit, 
NouH noUB sommes rÓ3erve la taculte d'acoorder los TItres ąue Nona jugorjons 
canTeiiablea a coux doMos siijots iiitiac seront distlugiićs par doaserrices rendua 
h ł'Ktat et k Nous. Ła cauuaiaaauce <[ne Noua avotis du ZłiId et de la fidólite 
ąne Notre cIibt et amó le aioitr Clilapotraki a manifostes poar Nutro sorvice, 
NoDS a d^Łorminć a iaire usago on sa faronr do cotto dispoattioa. Dana cette 
vue. NouB avona par Notro Ducrot du i[uin20 Aout mil liuit ceut nouf nommó 
Notro dior et ame lo eicur Clilapowalii Baron de Notre Etnpbo. 

En consei^uoiice et en vertu de ue Decret le dit aicur Clilaponeki a'eŁaiit 
retire par devant Notre Couain le Priuue Archi-Cbancolior de l'Empire A ruftet 
d'ol>tenir de Notre graco loa Lettrea patentos qui lui soroat tiecoasaires poui 
jouir de son Titre: Noua avon3, par cos prćaontos signeea de Notre main, Coii- 
fóru et CoDfÓTona a Notro cbcr ot amó lo siour Dćaire tjlilapowski Tun de uoa 
oHiciera d'ordounanoo , cbevalier de Tordre mOitaire de PologDO, ne ii Turwia 
grand Dudie do Varflovio le yingt aii mai mil sopt cont i[Batro - vingt-dix lo 
Titre do Boiou Ue Notro Fmpiro. Łe Dit Titre aora trans miaaible a sa desceu- 
dance diioctu, Icgitimo uaturello uu udoptive, de mulo en, mało par ordie do 
primo góiiiture Aprea q^u'il ao aeru conformć aux diapositiona contonuea en 
Tarticle eh de notre premier Statut du premier mara mil huit uent butt. Per- 
mettona au dit aieur Cbłapowski de ao dire ot ąualifieF Baron do Nutro Empire 
dana tous Actea et Contrats tant en Jugemeut ([uo dcliors ; Voulona qii'il soit 
recennu partoiit en la dite qualite, i\a'il jouiaao doa bonnoura attacbea a co 
Titre aprea qu'il anra pretó le aennent prescrit on l'articlo trento sopt do Notre 
BBCoud statut, dovBnt celui ou ceux par Nous dóleguea a cet etTet, qu'il puisae 
porter en t«ua lieux les Armoirioa telloa <]u'elle8 aont Ugaiees aux preaentes; 
D'a£ur h la Saude d'argeut chargóe de troia piorros i|uarróos et tailliies de 
sable; franc ąuttrtier doa Barona tirea de larmóe et pour livrćes loa couleura 
tk TEcu. Cbargeons Notre Couaiu le Piince Arcbi-Clinucelier do rEropiro, de 
donner communicatiou dca prśaentea au Sćmit, et de lea faire transcrirc aur 
ECB Eógifltros. Car tol ost Notre bon plaiair. Et afln ijue so soit clioae formę 
et BlaUo h toujoura, Notro Couain le Prinee Arcbi-CLancelior do TEwpire 
y a fait apposer, par Noa ordrea, Notre Grand Sccau, ou próaence du Conaeil 
du Scoau dos Titrea. 

Donuó a Paris le ijnatre du mois do Jauvier do TAn de grilce mil liuit 
cent onze. 

ScuUu lu dii Janvior mil huit coiit euzo. 
Le Princo Archichanuelior do TEiupire 

Cambaceroa. 2iapoł6on. 



74 

Mycielskim (zob. niżej). — Z drugiej żony Boguckiej herbu 
Rawicz, S3ma Jana Anzelma, właściciela dóbr Bonikowa w Ko- 
ściańskiem. 

Jenerał Dezydery spłodził z żony z lirabiów Grudzińskie li 
trzech sjmów i dwie córki; i to: 

1) Stanisława. Ten z Zofii Eodzia Kurnatowskiej 
z Dusiny ma synów: Dezyderego i Jana, oraz córki Maryą 
za Napoleonem Mańkowskim (wnukiem jenerała Henryka Dą- 
browskiego), Antoninę za Wacławem Mańkowskim i Józefo. 

2) Tadeusza, ożenionego z hr. Różą Jezierską, z której 
ma syna Zygmunta, i córki Antonią, Maryą i Helenę. 

3) Kazimierza, ożenionego z Anną Chłapowską z Czer- 
wonejwsi. Z tą ma synów Stanisława, Kazimierza, Dezy- 
derego, Mieczysława i córki: Maryą, Zofią i Józefę. 

4) ftp. Zofią, małżonkę Jana Nałęcz Ko zmian a, dziś Prałata 
dworu Jego Świętobliwości, protonotaryusza apostolskiego, i kanonika 
metropolitalnego w Poznaniu. 

5) Śp. Józefę, zakonnicę Serca Jezusowego. 

Drugi S3m starosty Józefa z Boguckiój, śp. Józef Anzelm, 
pozostawił z żony swej Rogala Koczorowskiej z Jasienia, dwóch 
synów: 1) Śp. Antoniego, zmarłego młodo. Ukończył on szkoły 
w Lesznie a studya uniwersyteckie w Berlinie, poczóm osiadł na wsi 
w Sowieńcu i tu 18 lutego 1863 r. życia dokonał, nie licząc lat 30. 

2) Stefana, ożenionego z hr. Maryą Ponińską, córką 
hr. Edwarda z Wrześni. Z tej ma synów Edwarda i Alfreda, 
oraz córki Maryą, Annę i Ewelinę. 

Śp. Józef Anzelm miał prócz tego dwie córki, z których Flo- 
ren ty na poszła za Nałęcza Kęszyckiego, a Bogumiła za 
Władysława Jastrzębca Taczanowskiego, prezesa poselskiego 
Koła polskiego w parlamencie niemieckim. 

Linia czerwonowiejska Chłapowskich pochodzi od jenerała 
wojsk saskich Stanisława Chłapowskiego, ożenionego z Sobecką, 
od którego wnuków Macieja i Ludwika, S3mów Karola ze 
Zbijewskiej, pochodzą dzisiejsze odnogi czerwonowiejska i Sośnicka. 

Maciej, szambelan króla Stanisława Augusta, miał z Donaty 
Łodzią Rogalińskiej, kasztelanki międzyrzeckiej, urodzonej z Teresy 
Wyssogota Zakrzewskiej, syna Stanisława (zob. wyż.) i córki za 
Siemiątkowskim w Królestwie Polskiem, hr. Marcelim Czar- 
neckim i Gustawem Potworowskim. 

Macieja brat L u d wi k spłodził z Tekli Nowina Sokolnickiej 
trzech synów: Michała, Stefana i Antoniego, oraz dme 
córki: Józefę za Sokolnickim i Antoninę za Drwęskim. 
— Stefan, właściciel dóbr Garz3ma, ożeniony był z Alexandrą 
Szczerską; Antoni, właściciel dóbr Jaroszowie w Kahskićm, 
żyje bezdzietny. 

Michał, syn Ludwika a prawnuk saskiego jenerała Chłapowskiego, 
właściciel dóbr Sośnicy w Krotoszjrńskióm, spłodził z Emilii O ż e g a 1- 
skiój, sdo vto Ludwikowej Sokolnickiej (zob. niż.): 



75 

1) Ludwika. Ten ożeniony z Aldoną Michaliną Wol- 
s z 1 e g e r . urodzoną z \YOJewodzianki Radzimińskiej, ma syna 
Tadeusza i córkę Zofią. 

2) Karola, bezźenne^o. 3) Józefa, ożenionego z Anielą 
Skoroszewską herbu Abdank, córką Ignacego, właściciela dóbr 
Turska, i Bogumiły z Tomickich. 

4) Michała, który z Izabelli Kalkstein, córki ś. p. 
Zygmunta i śp. Franciszki z lir. 13 n i ń s k i c h , córki hr. 
Konstantego z Glesna i Koszyckiej, ma synów Mieczy- 
sława i F r a n c i s z k a. 

5) Antoninę za Ignacem Wieruszem Niemojowskim 
w Dzierzchnicy. 



-«»»•< 



Chmielińska, Siostra Mary a um. 3 lipca 1873 r. 

Poznau, 4 lipca. Wczoraj o godzinie 9 rano umarła u Przemie- 
nienia Pańskiego Siostra M a r j a Chmielińska, znana powszechnie warchi- 
dyecozyach naszych pod mianem Siostry Asystentki. Była to wierna słnga 
Boża, prawdziwa córka św. Wincentego. Liczyła 62 lat wieku a 48 lat 
powołania. Choć od lat 5 dotknięta ciężką chorobą, była czynną do końca 
żywota. Od wtorku rana straciła przytomność, jednakowoż słyszano, jak co 
chwila powtarzała modlitwy i wiersze z Psalmów. Od 40 lat Siostra Chmie- 
lińska znajdowała się w klasztorze poznańskim a zawsze przy boku Matki 
Filipiny Studzińskiej. Sędziwa Matka traci w niój towarzyszkę i wyręczy- 
cielkę. Dziś w wieczór o 7 odbędzie się eksportacya do kościoła, a pogrzeb 
jutro rano o 9. Wiadomość o zgonie Siostry Asystentki odbije się echem 
źałobnem w obu naszych archidyecezyach między duchowieństwem i między 
świeckimi; między Siostrami Miłosierdzia strapienie jest powszechno. Przy- 
pominają one sobie, jaką miały w niej przewodniczkę w czasie cholery 
w Gostyniu, jak im zawsze dodawała otuchy, odwiedzając pojedyncze domy, 
i jak je uczyła przykładem i radą, że wszystko z rąk Pana Boga przyjmować 
trzeba. (K. P. nr. 150 z r. 1873. — Nadesłano.) 

Clioslowski Teofil um. 1 czerwca 1875 r. Zmarłemu poświęcił 
jeden z bliższych znajomych i sąsiadów z Krotoszyńskiego w Kur. 
Pozn. nr. 134 z r. 1875 nast(;pujące wsponuiienic: 

Znów nam ubył dzielny pracownik w powiecie naszym. Pogrzebaliśmy 
4 czerwca r. b. w kościele Pogorzelskim zwłoki śp. Teofila Chosłowskiego, 
dziedzica wsi Gołuchowa, a brata posła naszego do parlamentu Józefa 
Ch^fełowskiego. Zawołany gospodarz, gorliwy obywatel, odznaczający się 
praktycznym zmysłem a więc doskonały w radzie, nareszcie poczciwy i wesoły 
towarzysz, był kochanym i poważanym powszechnie, to też śmierć jego 
sprawiła między nami niepowetowaną szczerbę i żal wzbudziła ogólny. 
Śp. Teofil rodził się w Siennie w roku 18 IG pod Wągrowcem, a kształcił 
się w szkołach Poznańskich. Następnie sobie obrał za cel życia zawód 
gospodarski i rozpoczął go pod przewodnictwem Jenerała Chłapowskiego, 
który mu oddjił administracyą Turwi, a później Karmina. Rozwój rolnictwa 
krajowego wstąpił w owych czasach w nową epokę, a zasługa po części śp. 
Teofilowi się za to należy. Od lat 20 okupił się w naszym powiecie, i nadal 



76 



między nami pożyteczny i pracowity żywot prowadził. Godłem i streszczeniem 
tego życia była praca nieustanna od rana do późnśj nocy, i to na każdem 
polu, byle tylko coś pożytecznego zdziałać. Cnota zaiste w naszych czasach 
rzadka, gdzie gonią za rozgłośnemi czynami, a ciche i pbo wiązkowe życie 
mniej znajduje uznania. Główna atoli zasługa ś. p. Teofila była ta, iż odgadł 
za wczasu tę prawdę, iż wprawdzie oręż nam wydarto, ale pozostał w naszeni 
ręku pług ojczysty, i tem pługiem Ojczyznę zdołamy obronić. Ku zacho- 
waniu tej ziemi ojczystej w naszem ręku wszystkie swe siły obrócił, i jemu 
to głównie zawdzięczamy, że w ostatnich latach więcój tej ziemi nie przeszło 
w obce ręce. Praca ta nieustanna ze względu na możność i siły styrała 
przedwcześnie zdrowie śp. Teofila; uległ bolesnej chorobie sercowój poje- 
dnawszy się z Bogiem i otoczon rodziną, w śród powszechnego żalu całój 
okolicy. Daj nam Boże jak najwięcej naśladowców tego życia! 

Chróścicka I z a b e 11 a z Suchorzewskick um. 27 lutego 
1874 r. 

Chrzanowski Józef um. 28 października 1869 r. 

Chrzanowski Kazimierz um. 12 grudnia 1870 r. Był to 
mąż zacuy, pracowity i ofiarny. Przez długi czas zarządzał majątkiem 
śp. hr. Rogiera Raczyńskiego w południowej Francyi. Późniój osiadł 
w Szewcach pod Bukiem i w całym powiecie wielce był szanowany. 
Umarł w Poznaniu na łonie sędziwej matki. 

Ciesielski Łukasz um. 23 kwietnia 1869 r. Był oficerem 
wojsk polskich w r. 1831. Umarł w Trzemesznie. 

Cieśliński X. Tomasz um. 17 lutego 1870 r. Śp. X. CieśUński 
urodził się w r. 1801, a wyświęcony w 24 roku życia na kapłana, 
był aż do r. 1849 proboszczem w Dębnie, zkąd go X. Arcybiskup 
Przyłuski na kanonika metropolitalnego poznańskiego powołał. Spra- 
wował on z rzędu obowiązki katedralnego kaznodziei, radzcy konsystor- 
skiego, wreszcie wikaryusza jeneralnego i oficyała. W świecie literackim 
był znany jako tłómacz wielu hymnów z Brewiarza. 

Cieszę wski Karol um. w styczniu 1867 r. Zmarły napisał 
kilka dość udatnych powieści. Był także korespondentem „Dzień. 
Pozn." z Lwowa za mojej redakcyi. Zgasł w młodzieńczym wieku 
na chorobę piersiową. 

Cieszkowski Henryk um. 16 grudnia 1872 r. Śp. Cieszkowski 
Henryk znany jest w literaturze jako autor powieści „Świat i dusza" 
i „Postępowi", oraz zbiorku poezyi pt. „Wianek cierniowy." Zmarły 
urodził się 29 marca 1808 r. na Wołyniu w powiecie włodzimirskim, 
umarł w Warszawie. 

Cunow dr. Wincenty um. 29 marca 1868 r. 

Poznań, 30 marca. Tyfus, który w rozmaitych okolicach naszego 
Księstwa panuje, liczne stosunkowo porywa ofiary z pomiędzy grona 
lekarzy. Stracihśmy niedawno drów Drzewieckiego w Szubinie, PaU- 
ckiego w Kościanie i Jordana w Buku. Dziś z wielkim smutkiem 
przychodzi nam donieść, źe dr. Wincenty Cunow uległ tój samej cho- 
robie w Trzemesznie dnia 29 bm. (D. P. nr. 275 z r. 1868.) 

Preyp, Zmarły urodził się w Wąsowie, majątku Sczanieckich, 
w r. 1817. Ukończywszy szkoły w Poznaniu i na uniwersytetach 



w Wrocławiu i Berlinie, rozpoczął zaw.nl lekiirski pod okiuni Kurula 
Murcinkowskiego, iiast^piiic w r. 1848 przez rlwa lata pracował w roK- 
maitych lazaretach polskicb. Ożeniwszy się z Moszczeńską, 
przeniósł się do Trzemeszna, gdzie przez lat 16 wiele usług odiluł 
miastu, otoliey i młodzieży uczęszczającej do tamtejszego giimiazyum. 
Był powszechnie lubionj i poważany. Pozostawił ciarkę za dr. Boi e- 
sławem Korybiitem Daszkiewiczem. 

Cybulski Wójcie cli um, 15 lutego 1867 w Wrocławiu. 

Poznań, 18 lutego. Z Wrocławia smutna dochodzi nas wiado- 
mość o nagłej śmierci w nocy z 15 na 16 bm. zacnego i powszecliuio 
szanowanego tak przez współziomków, jak i Niemców profesora wszechuiey 
wrocławskiej śp. dra Wojciecha Cybu^kiego. Krótka ta wzmianka bez- 
wijtpienia bolesny znajdzie oddźwięk śród licznych przyjaciół i znajomych 
śp. Wojciecha. (Dz. Pozn. nr, 41 z r. 1867.) 

Poznań, 21 lutego. Nie otrzymawszj' dotąd żadnego szczególo- 
wego sprawozdania o pogrzebie zmarłego nagle w Wrocławiu profesora 
sp. Wojciecha Cybulskiego, ograniczyć się musimy na doniesieniach 
gazet szląskieh. Pogrzeb odbył się na dniu ouegdajszym, wśród licznego 
nader udziału młodzieży i profesorów uniwersytetu, fcjtowarzyszenia 
akademickie z odrębnemi swemi odznakami rozpoczęły kondukt pognie- 
bowy; za karawanem szli profesorowie uniwersytetu, a na ich czele 
naczelny prezes prowincyi szląski^j baron Schleinitz; daI4j uczniowie 
uniwersytetu wszystkich wydziałów, nienależący do żadnego stowarzy- 
szenia, a mianowicie Polacy, uczęszczający na wszechnicę wrocławską. 
Tai postępował zwolna wspaniały orszak żałobny, za którym jechało 
kilka karet i liczne pojazdy, na cmentarz katohcki kościoła św. Maury- 
cego, gdzie nad grobem przemómt w języku polskim penitencyarz 
arcybiskupi dr. jur. Kraiński. Od początku do końca uroczystego obrzędu 
odśpiewywało w praestankach akademickie Towarzystwo śpiewu „Leopol- 
dina" smętne żałobne pieśni. (Dz. Pozn. ur. 44 z r. 1867.) 

Prsyp. Śp. Wojciech Cjbulski urodził się 10 kwietnia 1808 w Kouinia 
pod Lwówkiem w dobrach Łąckich, (timnazjnra ukończył v Poznaniu, zkąd 
się udał 1828 r. na uniwersytet berliński, gdzie go zajijtego studyami 
fllojofli, filologii i historyi zdskoczyła wieśti o powstaniu w Warssawie, 
Młodzieniec spieszy na polo boju i chwały, pod sztandarami ojczystemi walczy 
m^ltnie i dostaje sią w trzechletnią niewolę moskiewską. Smutna ta doba 
podała mu przynajmniej sposobność nauczenia się języka losyjskie^-o i zar.na- 
jomienia się z piśmiennictwem rosyjskićm, co wpłynęło przeważnie na kioninek 
dalszych stndji jego. Powróciwszy w roku 1834 do W. Księstwa Poznań- 
skiego, skazany został przez sądy pruskie na sześciomiesięczne więzienie za 
udział w powstaniu polski<5m; karę ti; odsiedział w Świdnicy. 

W roku 1836 powrócił na uniwersytet berliński i rozpoczął ua nowo 
swo studya w wydziale filozoficznym i prawniczym. Owocem pracy tiSj była 
ogłoszona r. 1838 dysertacya „o wojnie domowej sullańskiej", a przypisaua 
przyjacielowi i ziomkowi dr. Uarcinkowskiemii, tudzież głośnemu profesorom 
BOckh. Uijskawszy tyra sposobem stopień doktorski, postanowił poświgcic 
się odtąd wyłącznie nauce języków i piśmieunictwa słowiańskich. W tym 
zamiarze odbył dwuletnią naukową podróż po krajach słowiańskich. W Pradze 



hit^fa 



78 



przez rok jeden kształcił się pod kierownictwem sławnego staroźjtnika Pawła 
Szafarzyka; następnie w Wiedniu wielce korzystał na za'2yłości z uczonym 
Kopitarem. Także pobyt w Krakowie, Budzie, Zagrzebiu i Białogrodzie 
sprzyjał wielce studyom jego. 

Tak gruntownie i wszechstronnie przysposobiony przybył roku 1840 do 
Berlina i jako docent przy uniwersytecie zaczął wykładać języki i literatury 
słowiańskie. Równocześnie zasilał czasopisma krajowe waźnemi i nader 
gruntownemi rozprawami. Z prac tych przed iunemi na uwagę zasługują 
jego „przeglądy piśmiennictwa słowiańskiego'*, umieszczane w znakomitem 
swego czasu czasopiśmie poznańskióm „Rok"; niemniej pouczające były jego 
rozbiory świeżo wydanych dzieł czeskich, jako to „ewanielii leimskiej", 
wydanej przez Hankę, „najdawniejszych pomników języka czeskiego", ogło- 
szonych przez Szafarzyka i Palackiego, umieszczone w „Przeglądzie Poznańskim." 
Rok 1848 roztworzył przed nim arenę czynności politycznych. W czerwcu 
roku tego pamiętnego zasiadał na zjeździe słowiańskiem w Pradze, następnie 
dwukrotnie otrzymał mandat poselski do sejmu berlińskiego. 

Dopiero przed kilku laty, w roku 18G0, wezwany został do objęcia jako 
profesor etatowy katedry literatury i języków słowiańskich przy uniwersy- 
tecie tutejszym. Z jaką sumiennością spełnił swe zadanie, w jak pouczający 
sposób wykładał trudny i obszerny przedmiot, zakreślony sobie, a/nadewszystko 
jak szlachetne i wzniosłe uczucia ożywiały go przy tym wykładzie, o tom 
świadectwo zdaó mogą liczni uczniowie jego, którzy go nieraz widzieli zstę- 
pującego z katedry z oczami, łzami zalanemi od wzruszenia! 

Jak żołnierz, który wiernie wytrwał pod swym sztandarem, ginie z bronią 
w ręku, tak ś. p. profesor Cybulski niemal do ostatniój chwili życia spełniał 
trudny lecz zaszczytny kształcenia młodego pokolenia obowiązek. W piątek, 
dnia 15 bm. odbył zwykłą prelokcyą o godzinie 5 do 6 po południu — 
wykładając w bieżącym semestrze naukę o starożytnościach słowiańskich, 
doszedł był właśnie do przedmiotu, który mu największy zjednał rozgłos 
w świecie uczonym, do run słowiańskich — następnie udał się do domu 
i obchodził podobno z przyrodzoną sobie wesołością imieniny małej córeczki. 
Po północy przebudził się z gwałtownym bólem w piersi, a zanim lekarz 
wezwany przybył, śmierć nieubłagana pozbawiła rozpaczającą małżonkę 
i dwoje młodocianych dzieci zacnego męża i ojca, a nas czcigodnego, kocha- 
nego i)owszechnie i wielbionego profesora i redaka 

(Z korespondencyi wrocławskiej D z. P o z n. nr. 47 z r. 1867.) 

Cynka Stanisława z Freudenrcichów urn. 15 paździer- 
nika 1870 r. Jednocześnie niemal z śmiercią Zofii Asnykowej, córki 
radzcy zdrowia dr. Kaczorowskiego, rozbiegła sio po Poznaniu wiado- 
mość o podobnym ciosie, który dotknął poważanego powszechnie radzcę 
zdrowia dr. Freudenreicha. 1 jogo córka, równie młoda a od dwóch 
lat niespełna zamężna za tutejszym kupcem Włodzimierzem 
Cynkci, zgasła Mskutek ciężkiej piersiowej choroby. To też śmierć 
ta ogólne wywołała współczucie a tłumy, które o godzinie 3 po 
południu odprowadziły na cmentarz famy zwłoki śp. Asnykowej , natych- 
miast pospieszyły oddać ten sam hołd pośmiertny zwłokom śp. Cynkowej. 

Cywiński dr. Anastazy Bernard um. 9 września 1871. 
Mimo wszelkich starań niepodobna mi było znikąd bliższych otrzymać 



Ii 

szczegółów o śp. Cywińskim. A jednakże miał on za młodu, jako uczeń 
uniwersytetu błyszczeć śród kolegów niepospolitemi zdolnościami i poe- 
tyckióm natclmieniem. Znałem zmarłego w Lesznie, gdzie był moim 
nauczycielem w tamtejszem gimnazyum. Kochaliśmy go wszyscy, bo 
prócz przywiązania do młodzieży, miał rzadki dar wykładania literatury 
ojczystój. Umiał on w uczniach budzić zamiłowanie do jeżyka ojców 
a jego krytyki wypracjowań nieraz tworzyły drugą| pracę, kształcącą 
ucznia. Zasadą jego, którą w nas wpajał, był Um piękny wiersz: 
Bądź więc prostym ze sztuką, idź w natury ślady, 
Twórz wyniosłość bez pychy, piękność bez przesady. 

Przyjmij kochany mój nauczycielu te słów kilka wspomnienia 
w dowód czci twego ucznia, który zawsze zachowa dla ciebie w sercu 
szczerą wdzięczność ! . . 

Czackihr. Władysław um. 29 maja 1873 r. 

W Warszawie zmarł hrabia Władysław Czacki, wnuk ziiakomitogo 
uczonogo Tadeusza Czackiego a syn Wiktora zrodzonego z D e m- 
bińskiój, który pojął księżniczkę Sapiożankę. Zmarły zamieszkiwał 
początkowo w Torycku, majętności swego dziada w gubernii wołyńskiej. 
Przeniósł się następnie na stały pobyt do Warszawy a zapadłszy na 
nieubłaganą chorobę, która tak niedawno wyrwała krajowi i rodzinie śp. 
Władysława hr. Krasińskiego, dla przedłużenia dni swoich wyjechał tej ziniy 
do Algieru. Dobroczynne słońce Afryki pozwoliło mu jeszcze dożyć do 
wiosny. Lecz zaledwie na pierwszy uśmiech wiosenny do kraju powrócił, 
miara dni jego spełniła się. Wdowę po sobie zostawił z domu księżniczkę 
Sapieżankę i młodziuchną jeszcze córeczkę. Ś. p. AYładysław Czacki przez 
matkę spokrewniony był z rodzinami Potockich, Krasińskich i Sapiehów. 
Zmarł w nocy z 29 na 30 maja. 

(Kur. Pozn. nr. 125 z r. 1873. — Nadesłano.) 

Czajkowski Antoni um. 9 lutego 1873 r. 

Dnia 9 bm. w Petersburgu przeniósł się do wieczności śp. Antoni 
■Czajkowski, b. profesor historyi prawa polskiego w tamtejszym uniwersytecie. 
Był on synem Pawła, niegdyś profesora literatury polskiój w gimnazyum 
toruńskióm, następnie katedrę tegoż przedmiotu piastującego we wszechnicy 
Jagiellońskićj, Urodził się dnia 13 czerwca 1816 r., nauki ukończył w uni- 
wersytecie krakowskim jako doktor obojga prawa i administracyi. Należał 
on także do niepospolitych pisarzy w naszej literaturze, W utworach jogo 
znad siłę natchnienia, często niezwykłą myśl i czucie; język jędrny, dzielny, 
którym władać umiał po mistrzowsku. Przekłady, jakie ogłosił, nacechowane 
są prawdziwym talentem iwiernóm oddaniom ducha i formy swego oryginału. 
Wiele utworów poetycznych Czajkowskiego mieści „Biblioteka Warszawska." 
Któż nie zna wiersza jego „Do AV^isły", zaczynającego się od słów: 

Nasza się Wisła ukochana toczy 
Przez kraj pszeniczny, polisty, uroczy, 
Z źródeł karpackich coraz szersza bieży. 
Unosząc obraz rozkosznych wybrzeży itd. 

(Kur. Pozn. nr. 45 z r. 1873. — Nadesłano.) 

Czapski hr. Maryan um. 10 czerwca 1875 r. Sp. hr. Maryan 
urodził się na Litwie r. 181G z matki 01)ucho\viczówny a był 



80 

wnukiem Radziwiłłówny, po której klucz Kiejdany przeszedł 
na rodzinę Czapskicli. Wykształcony na Żoliborzu w Warszawie, 
później na uniwersytecie w Berlinie, powrócił na Litwę, a ożeniwszy 
się z hr. Justyną Rostworowską, rezydował częścią w Kiej- 
danacli, częścią w dobrach żony Miropołu na Wołyniu. Był to mąż 
niemałej nauki i wielkiego wpływu, przez lat też kilkanaście piastował 
urząd marszałka szlachty w gubemii kowieńskiój. Wielce się przyczynił 
jako taki do przeprowadzenia usamowolnienia włościan. W r. 1864 
zesłany na Sybir, postradał większą część fortuny, bo 80,000 mórg 
liczący klucz kiejdański. Po trzech latach wrócił jako wygnaniec 
z Syberyi do Księstwa i tu, wydawszy córki dwie za Stanisława 
i Konstantego Brezów, w Więckowicach zamieszkał, poświęcając 
ostatnie lata cennemu wydawnictwu „Historyi konia." Umarł nagle. 

Czapski Anastazy um. 13 sierpnia 1867 r. Zmarły pochodził 
z znanej w kraju rodziny Leliwów Czapskich, przydomku „von Hutten." 
Był synem Jana, urodzonego z Justyny Kraszewskiej, 
i Jadwigi zRychłowskich. Maleńkióm dzieckiem oddany przez 
ojca, który poszedł na powstanie kościuszkowskie i już z niego nie 
powrócił, na wychowanie przeorowi klasztoru lędzkiego, w 15 roku 
życia znalazł się w celu dalszego kształcenia na pensyi u profesora 
Sermonettiego w Poznaniu, gdy właśnie zwycięzkie hufce Napoleona 
wkroczyły do tego miasta. Młody Czapski, wiemy tradycyi rycerskiej 
ojca, porzuca ławy szkolne i spieszy do szeregów jenerała Dąbrowskiego, 
gdzie za waleczność wnet otrzymuje dekoracyą i stopień oficerski. 
Wzięty w jednój z potyczek do niewoli moskiewskiej, przez lat 12 był 
w nićj trzymany. Szczęśliwie uszedłszy, skoro tylko powrócił do kraju, 
natychmiast na trzy lata fortecy w Królewcu został skazany przez 
rząd pruski, wszakże jako b. oficer otrzymał pozwolenie pracowania 
w rejencyi, co mu później w życiu obywatelskiem niemało się przydało. 
Dostawszy się nareszcie na wolność, ujrzał się sierotą. Rodzice pomarli, 
majątek przeszedł w inne ręce. Nie zwątpił wszakże i począł z całym 
zapałem pracować w Ziemstwie Kredytowem w Poznaniu, poślubiwszy 
zaś Wiktoryą z Sikorskich (um. 1871), osiadł początkowo na 
wsi w Osieku pod Jarocinem, później nabył dobra Kuchary w powiecie 
pleszewskim, majątek zaś po teściowej Chwalencin, otrzymał po jej 
śmierci w spadku. Tak pracą i rozumną oszczędnością, której zwykle 
Bóg błogosławi, zaokrągUwszy fortunę, skonał na rękach żony i dzieci 
w Chwalencinie. Pozostawił dwóch synów i córkę. Najstarszy syn 
Józef, ożeniony z Józefą Kalkstein, córką Karola i Anto- 
niny zSczanieckich Kalksteinów z Pluskowęs, właściciel dóbr 
Kuchar , ma syna Józefa. Drugi syn śp. Anastazego , Bolesław, 
właściciel dóbr Cerekwicy pod Borkiem, ożeniony zMaryą Skó- 
rze w ską, córką Ignacego i Anastazyi z Rychłowskich 
z Komorza, ma syna Franciszka i córki Maryą i Ludwikę. 
Wreszcie córka Tekla poszła za Xtiwerego Karłowskiego, 
właściciela dóbr Dobieszewa w powiecie szubińskim. 

Czapska hr. Eleonora Brygitta Elżbieta z hr Miel- 
źyńskich, pmo vto hr. Czarnecka uhl 6 grudnia 1875 r. 



_81 

Śp. lir. Czapskiej poświęca jeden z wiernych jej przyjaciół nastę- 
pujące wspomnienie : 

Zmarła była córką Stanisława Mielżyńskiego, jenerała wojsk 
polskich , dziedzica dóbr pawłowickich i gołanieckich, i Prowidencyi 
z Zarembów. Urodzona 4 lutego 1815 r. pierwsze lata dzieciństwa 
w rodzicielskim domu spędziła. Dom jenerała Mielżyńskiego był w AYielko- 
polsce jednym z ostatnich owych magnackich dworów, które blizkim i dalekim 
przyjaciołom otwarte, staropolskiej gościnności przechowując tradycye, były 
zarazem i zabytkiem świetniejszój kraju przeszłości i warownią dawnych 
obyczai i szkołą, w której młodzież pod doświadczonem okiem zasłużonych 
obywateli kształciła się na przyszłych obrońców Ojczyzny. To też nie dziw, 
że życie w tym domu rozwinęło w sercu dziewczynki dwa uczucia, które aż 
do śmierci z młodzieńczym zachowała zapałem: miłość Ojczyzny i sym- 
patyą dla owego kraju i dla owej dynastyi, którym Polska najszlachetniejszą 
krew swoich synów była poświęciła. W roku 1826 umarł jenerał Mielżyński 
a wdowa jego do Poznania się przeniosła. Razem z bytem politycznym 
Polska była straciła swój na prawidłach mądrej pedagogiki oparty system 
edukacyjny; nic dziwnego więc, że rodzice pragnący dzieciom swoim dać 
staranne wychowanie ^ takowe do zagranicznych posyłały zakładów. Tak też 
młoda Eleonora Mielżyńska została oddaną na słynną podówczas pcnsyą 
panien Mayet w Berlinie, w której, dzięki hartownej duszy, bystremu rozu- 
mowi i wiernej pamięci, w przeciągu lat czterech pod kierownictwem zacnych 
i mądrych nauczycielek, przywłaszczyła sobie znajomość gruntowną zagra- 
nicznych języków, literatury i innych nauk. Dla przełożonej zakładu, panny 
Mayet, dozgonne zachowała przywiązanie i do końca życia tejże zapraszała ją 
rok rocznie do siebie na wakacyc, uwydatniając przez to, że wdzięczność nie 
była dla niej, jak dla ogółu, ciężarem, lecz miłym obowiązkiem. W r. 1830 
wróciła panna Mielżyńska do kraju właśnie, gdy naród chwytał za oręż, aby 
utraconą wywalczyć wolność; przez chwilę zabłysła jój oczom nadzieja oglą- 
dania niepodległej Polski, ale wnet klęski wojska narodowego i obawa o brata 
Leona walczącego w szeregach i smutek nad poległym pod (irocliowem opie- 
kunem i szwagrem Ludwikiem Mycielskim, krótkie szczęście w długą zamieniły 
boleść. W roku 1834 poślubiwszy hr. Karola Czarnockiego, oby- 
watela wołyńskiego, zamieszkała w majątku swoim gołanieckira, gdzie długie 
lata, oddalona od świata, w nieszczęściu i smutku spędziła. Później przeniosła 
się do Bukowca, do krewnych swoich, hr. Pranciszkostwa Czapskich, i u nich 
bawiła, aż póki Kościół i prawo cywilno nie przecięły węzłów, które ją 
łączyły z pierwszym mężem. Objąwszy silną ręką zarząd znacznych ale 
zrujnowanych włości, prędko wszystkie intcresa uregulowała, w dokupionym 
majątku Smoguleckiój wsi osiadła i 29 stycznia 1850 roku poślubiła hr. 
Józefa Napoleona Czapskiego. W związku tym, na wzajemnem 
przywiązaniu i zaufaniu opaiiym, znalazła pani Czapska szczęście, które, 
jak sama mówić lubiła, sowicie ją wynadgrodziło za wszelkie życia boleści. 
Szczęście to jednak krótko trwać miało, ponieważ dnia 17 września 1852 r. 
pani Czapska ukochanego straciła męża. Po tój wielkiój stracie opuściła 
na zawsze miejsca, które jej tylko smutne przypominały wypadki, osiadła 
w Poznaniu i oddała się wyłącznie wychowaniu dwojga dzieci : Maryi hr, 
Csarneckiój i Bogdana hr. Czapskiego i zarządowi togo kawałka 

<4 




82 



polskiej ziemi, który po praojcach odziedziczyła, a który powiększony i po- 
lepszony następcom swoim chciała zostawić. W kilka lat później córka jej 
M a r y a wybrała sobie za męża Kazimierza Koczorowskiego, 
syna powszechnie w kraju kochanych i szanowanych Tertuliana i Fran- 
ciszki z hr. Bnińskich Koczorowskich. Pani Czapska została w Po- 
znaniu i zakupiwszy dużą kamienicę, przez lat kilka dom otwarty prowadziła, 
podczas gdy syn pod okiem matki i dawnego ojca przyjaciela, pana Koenigk, 
pierwsze pobierał nauki. W roku 1862, słabością zdrowia przymuszona, 
niechętnie Poznań opuściła i do cieplejszych udawszy się krajów, lat kilka 
w południowej Prancyi, we Włoszech i w Szwajcaryi spędziła. Nakoniec 
zamieszkała w Paryżu, gdzie w domu swoim, dla wszystkich otwartym, szcze- 
gólnie lubiła gromadzić wypędzonych z kraju rodaków, gościnnóm i serdecznćm 
przyjęciem osładzać ich wygnanie i wszystkim dopomagać czy to dobrą radą, 
czy też hojnym datkiem. Po wojnie francuzkiój osiadła pani Czapska przy 
synu, który w Berlinie prawnicze nauki kończył, a potem przy sądzie pracował. 
Od czasu do czasu jeździła do Poznania, aby krewnych i przyjaciół odwiedzić 
i aby czas jakiś przepędzić w tóm mieście, które najbardziój lubiła. Wracając 
z takiej wycieczki, nagle na podagrę zachorowała i po kilkunastogodzinnej 
chorobie, pojednawszy się z Bogiem jako wierna córka Kościoła, dnia 
6 grudnia 1875 r. skonała w rękach syna i obecnej w Berlinie wiernej 
całego życia przyjaciółki pani Koenigk. Śp. hr. Czapska była jedną z ostatnich 
przedstawicielek wymarłej prawie generacyi, piękną i dostojną matroną polską 
w całóm tego słowa znaczeniu. Umysł miała bystry, wykształcenie wszech- 
stronne i wielki dar do prowadzenia interesów; pożycie z nią b}^o miłe, rozmowa 
zajmująca; serce miała gorące, a ogólna życzliwość i liberalne zasady czyniły 
ją dla wszystkich przystępną; była hojną szczególnie w podtrzymywaniu 
wielkich krajowych zakładów i w dopomaganiu kształcącój się młodzieży, 
a przedewszystkiem była — Polką. 

Czarnecki hr. Marceli urn. 28 marca 1868 r. 

Cicha praca rzadko za życia nabiera rozgłosu. Dopiero gdy mogiła 
pokryje zwłoki niezmordowanego praco\mka, społeczność, która z owo- 
ców skrzętnych jego korzystała zabiegów, poznaje stratę, jaką poniosła. 
A przecież w naszych właśnie stosunkach, śród których odciętą nam 
jest droga do zaszczytów w służbie publicznej, praca około skiby 
ojczystej podwójnie szanowaną być winna. Im świetiiiejsze kto odzie- 
dzicza po przodkach nazwisko, im znaczniejszy przypada mu w udziale 
majątek, tern większy w obec narodu cięży na nim obowiązek, tem 
rozleglejsze ma przed sobą pole działania. Cześć należy się tym, co 
pojąwszy swe zadanie, wywiązali się zeń sumiennie, nie goniąc za 
poklaskami tłumu, lecz unosząc z sobą do grobu przeświadczenie, że 
wdzięczna pamięć współob3^wateli uczci ich skromność i uzna rzetelną 
zasługę. Pamięci takiej i uznania godzien zaiste zmarły w ostatnich 
dniach marca śp. Marceli hrabia Czarnecki, głowa znakomjtej w Poznań- 
skiem rodziny i właściciel dóbr Rakoniewic. ^ 

Śp. Marceli urodził się w miasteczku Mosinie, które wówczas^ było 
starostwem, dnia 16 stycznia 1793 r. z ojca Antoniego, wielkiego 
krajczego koronnego i z Barbary z hrabiów Kwileckich. Pierwsze 
wychowanie odebrał w domu rodzicielskim pod kierownictwem, jak to 



83^ 

naówczas było zwyczajem, księdza Jezuity. Nauki ukończył w War- 
szawie, gdzie przeszedł szkołę prawa i za ministra Łubieńskiego spra- 
wował urząd w ministerstwie sprawiedliwości aź do zniesienia Księstwa 
Warszawskiego. Powróciwszy wtedy w rodzinne strony, zajął się oso- 
biście zarządem rozległego majątku i w tym zawodzie z przykładną 
gorliwością i wytrwałością do końca pracował życia. W roku 1820 
pojął za żonę córkę starożytnego i zacnego wielkopolskiego domu, 
Florentynę Chłapowską, która wierną i czułą aż do grobu była mu 
towarzyszką. Nieustające zabiegi około polepszenia kultury w swych 
dobrach i pomnażania zasobów rodziny, zjednały śp. Marcelemu tem 
większą zasługę, że grosz oszczędzona obracał na wykupywanie ziemi 
z rąk obcych , mianowicie na samych granicach Brandenburgii i Szląska. 
Odmawiając . sobie wszelkich wygód i zbytków, był pod tym względem 
wzorem dla teraźniejszego pokolenia. Pobłażliwy dla wszystkich, niena- 
widził tylko próżniactwa i lekkomyślności. Dla każdego uprzejmy 
i życzliwy, w domu gościnny i przystępny dla wszystkich, chętnie 
dzielił się z drugimi rozlicznemi wiadomościami, jakiemi żywy jego 
umysł był wzbogacony, i doświadczeniem nabytem śród długoletniej 
prac3^ Wzorowy mąż i i)jciec, odznaczał się śp. Marceli Czarnecki 
głęboką i szczerą pobożnością. Na schyłku ziemskiej pielgrzymki ciężka 
boleść dotknęła starca. Śmierć niespodziana córki złamała resztkę 
sił jego, choć nie zachmała w nim wiary w nieomylność Bożych wyro- 
ków. Nikł odtąd widocznie i z dniem każdym zamierał płomyk jego 
żywota. Aż zgasł na męki dnia 28 marca. — Pokój jego cieniom! 

(Dz. Pozn. nr. 83 z r. 1868.) 

Czarnecki hr. Zenon um. 22 Ustopada 1876 r. Zmarły był 
strjjem pani Maryi z hr. Czarneckich Kazimierzo wej Koczo- 
rowskićj, w której domu życia dokonał. 

Czarnecka hr. Florentyna z Chłapowskich um. 13 
lutego 1873 r. 

Poznań, 20 lutego. Zwłoki śp. Florentyny z Chłapowskich 
hrabiny Czarneckiej, wdowy po śp. hr. Marcelim, wyprowadzone 
zostały onegdaj z pałacu w Rakoniewicach do kościoła przy liczu}!!! 
udziale obywatelstwa. Wczoraj odbył się pogrzeb, na który ze wszyst- 
kich okolic Księstwa mnóstwo zjech^iło się osób. Do żałobnych słu- 
chaczów przemówił ks. Sąchocki z Golejewka. Kościół był wspaniale 
przybrany w zieleń i rzęsiście oświetlony. (K. P. m*. 42 z r. 1873.) 

Czarnecka hr. Aniela z hr. Po ni ńs ki eh um. 10 lipca 
1875 r. 

Poznań, 12 lipca. Ciężka żałoba okryła znów wiele znakomi- 
tych rodzin naszego Księstwa. Dnia 10 bm. rano o godzinie 3 zgasła 
po krótkich cierpieniach śp. Aniela z hr. Ponińskich hr. Antoniowa 
Czarnecka w Czesttamie-Golejewku. Była to osoba niepospolitego cha- 
rakteru i rozumu, łącząca wdzięk niewieści z rzadką bystrością umysłu. 
Przywiązana gorąco do Kościoła i Ojczyzny, brała zawsze żywy udział 
we wszystkiem, co obojga dotyczyło. Pozostawia nieutulonego w żalu 
męża i dorastającego jedynaka syna (Jana) oraz trzy córki : Annę, 



"^f . —'-Wcjk:*.. 



84 

hrabino Włodzimierzową Bilińską, Zofią, hraWiio Stofaiiową 
Dąmbską i panią Antoninę Biegańską z Cykowa. Oby Bog 
raczył pocieszyć osieroconych a cif^nioni Zmarłej udzielić spokoju wie- 
kuistego! (K. P. nr. 156 z r. 1875.) 



-♦< =»0<^^=>0*£>»- 



Czarneccy lierM Prus ll|ci 

Familia hr. Czarneckich pieczętuje się herbem Prus 3ci, albo 
Nagody, to znaczy, źe dla gód cz3ii wesela odmiana się tego herbu 
stała. Po prawej stronie tarczy znajduje się kosa ostrzem ku środkowi 
obrócona, końcem cieńszym na dół, biała na czerwonem polu, po lewej 
stronie pół podkowy, stojącej tak, że z kosą zdaje się niby bramę 
formować, na wierzchu ich półtora krzyża złotego. Kosa i krzj^że 
znajdują się w czerwonem, podkowa w błękitnem polu, na chełmie 
nad koroną jest zbrojna noga z ostrogą, klęcząca na koronie 
kolanem, tak, że pięta jej w lewą tarczę^ się obraca. Tak opisują 
herb Paprocki, Duńczewski i inni. Od roku 1048 zaczęła familia 
Czanieckich używać gwiazdy w podkowie, ponieważ Maciej Czarnecki 
przybywszy z wojskiem pod Żółte Wody, pobił nieprzyjaciela podczas 
sprzyjającej sobie nocy pogodnej przy świecących gwiazdach, (zobacz : 
Kochowski cUmact. 1 fol. 30.) Syn tegoż Macitija, imieniem Mateusz, 
zostawił synom testament z roku 1652 (zol)acz: Dokumenta familii 
Czarneckich Nr. 5.), w którym powiada, że gniazdo rodzinne Czanieckich 
jest Czarnca w Chęcińskiem, ponieważ dziad jego Piotr, kasztelan 
zawichostski, ztamtąd pochodził. Potomstwo tego Piotra rozpłemiło się 
w Galicyi i na Wołyniu.. AV nowszych zaś czasach syn Jana Anto- 
niego Czarneckiego, kasztelana wiskiego (1750) potem bracławskiego 
(1 762) i starosty Stanisławskiego iFelicyanny Czosnowskiej 
herbu Kolumna, kasztelanki wyszogrodzkiej, imieniem Antoni, krajczy 
koronny, kawaler orderów Orła białego i św. Stanisława ożeniwszy 
się z chorążanką htewską Barbarą z hr. Kwileckich, herbu 
Szreniawa , pmo vto za wojewodą gnieźnieńskim Franciszkiem 
Kęszyckim, zakupił dobra w W. Ks. Poznańskiem. Umarł 21 
września 1845 i pogrzebany został w Brzóstkowie, powiecie wrzesińskim, 
w kościele, któren sam fundował. Dobra jego odziedziczył syn Marceli, 
urodzony 16 stycznia 1793 w Mosinie (zob. pow.). Ten z Florentyny 
z Chłapowskich (Unia Czerwono wiejska. — Zob. pow.), urodzonej 
26 października 1795 r., spłodził czterech synów, z których Józef, 
bezżenny, w młodzieńczym wieku umarł. Najstarszy syn hr. Antoni, 
dziś owdowiały po śp. Anieli z hr. Ponińskich, ma syiia hr 
Jana i trzy córki (zob. wyż.). Drugi, lir. Zygmunt, ożeniony 
z Maryą Giżycką herbu Gozdawa, ma kilku synów; z tych naj- 
starszy hr. Wiktor, doktor obojga praw, zaślubił śmeżo Eufrozynę 
Sobańską, córkę Stanisława z Tyszkiewiczówny. Trzeci 
syn, hr. Stanisław ma z żoną Anną z hr. Mielżyńskich 



85 



także liczne potomstwo. — Prócz tego pozostawił hr. Marceli dwie 
córki: Celinę za Adamem Żółtowskim z Ujazdu i śp. Helenę, 
żonę lir. Maksymiliana Bnińskiego (zob. wyż.) 



-•^O-''^*-©^*- 



Czartoryska księżna Anna z książąt Sapiehów um. 
26 grudnia 1864 r. w Montpeiller. 

Poznań, 25 stj^znia. Dziś o godzinie 10 rano odbyło się 
uroczyste nabożeństwo żałobne za śp. Annę Czartoryską, wdowę po 
księciu Adamie. JAV. ks. biskup Stefanowicz celebrował mszą Św., 
najprzewiolebniejszy Arcypasterz odprawił kondukt, a ks. Prusinowski, 
proboszcz grodziski przemówił gorącemi słowy do licznie zgromadzonej 
publiczności, przedstawiając cnoty zmarłej księżny, która pięknym była 
wzorem żony, matki i niewiasty polskiej. (D. P. nr. 21 z r. 1865.) 

Frzyp. Matka księżnej Anny Czartoryskiej Zamoyska z domu, 
była córką kanclerza Zamoyskiego. Brat księżnej Anny to książę 
Leon Sapieha, żyjący dotąd. — O księżnę Annę starał się jenerał 
Pac, ostatni z Paców. W Warszawie księżna Anna odznaczała się 
towarzyskiemi przymiotami. Na wygnaniu wzięła się zaraz z wielką 
gorliwością do opatrywania biedy wygnańców. Zawiązała naprzód 
towarzystwo dam do opiekowania się choremi i przez lat wiele urządzała 
świetne wenty, które temu towarzystwu głównych dostarczały funduszów. 
Towarzystwo wspierało chorych emigrantów po całej Francyi, dawało 
zapomogi do wód, płaciło doktorów i aptekę. Później, kiedy księztwo 
nabyU hotel Lambert, księżna w tym hotelu urządziła pensyonat dla 
córek emigrantów, starając się głównie o to, aby te panienki na dobre 
guwernantki wykształcić. I księżna Aima i księżna Witołdowa, synowa 
jej, przyczyjiiły się do założenia domu św. Kazimierza, gdzie Siostry 
Św. Wincentego pielęgnują do dziś dnia starców emigracyjnych. Przy 
księztwie Czartoryskich mieszkały na faubourg du Koule, a potem 
w hotelu Lanil)ert matka księżny, księżna Sapieżyna, matrona silnego 
charakteni i poważnego obejścia i księżna Marya Wirtcmberska, autorka 
„Malwiny." 

Czartoryski książę Witold um. 17 listopada 1865 r. Zmarły 
l)ył najstarszym synem księcia Adama i Anny Sapieżanki. Ożeniony 
z hr. M a r y ą Grocholską, dziś karmelitanką bosą w Krakowie, 
nie pozostawił potomstwa. Umarł po długiej' i bolesnej chorobie pier- 
siowej, licząc lat 45 w Algierze. 

Trzyj), Książę Witold Czartoryski chował się zrazu przy rodzicach 
w Paryżu, a potem w Niemczech w Monachium. Miał umysł niepo- 
spolity, ale niedbał o świat. W r. 1843 bawił w Berlinie pod opieką 
Ludwika Oą)iszewskiego. Był naó wczas w Poznańskiem, gdzie go 
bardzo gośchmie przyjmowano. W małżeństwie znalazł szczęście do- 
mowe i najchętniej przebywał na wsi w Chaugy pod Moulins, gdzie 
się gospodarstwem pilnie zajmował. Pamięć księcia Witolda i księżny 
Maryi żyje do dziś (biia w okoUcy Chaugy. 



■ it- -:t.^» »<* -■ 



86 

Czartoryska księżniczka Aniela urn. 2r) AVTzośiiia 1 869 r. 
Zmarła była siostrą posła, ksi(;cia Komana, ożoniont/go z lir. Dzie- 
ci u szyc ką (zob. rubr^-ki^: Sułkowska ks. p]lźbii'ta.) 

FrsT/j), Księżniczka Aniela urodziła si«; z Adama syna Kon- 
stantego i Wandy z Radziwiłłów, córki Namiestnika.*) 

Czyrner Samuel um. 7 maja 18()8 r. Ikł to obywat-el znany 
z prawości charakteru i wielki/J zdolności w adniinistracyi majątków 
ziemskich, które śród najniekorzystniejszych nawet okoliczności zabie- 
^'łością swą i poświęceniem dla dobra rodzin, powierzających mu swo 
fortuny, umiał z upadku podźwigać. Nii^nitM: i ewan^adik r(»dem 
z Bojanowa, tak się przez długoletnie z obywatelstwi-ni st«')sunki spol- 
szczył, iż, aby stać się Polakiem, jak mówił, nit' słowa tylko ale 
i czynu, w r. 18G1 powrócił na łono katolickiego Kościoła. Kodziny 
Górzeńskich i Skórzewskich , mianowicie linia ze Szczur, po śp. ]>ulko- 
wniku Skórz<.»wskini, bardzo dużo śp. Czyrnerowi zawdzięczają. Xabywszy 
maleńką wioskę Kwiatk<')w w powiecie odolanowskim na własność, 
w ciągu 27 lat do wzorowej doprowadził ją kultury. Ijyt on ojcem 
u])ogicli, sierót, uczącej się mh)dzieży i włościan, to też ol)fite łzy 
zrosiły jego trumnę, gdy w 77 roku życia, oj)atrzony śś. Sakramentiimi, 
zasnął snem wiecznym. 



Dahleii Kazimierz um. 14 marca 1872 r. Zmarły był ofi- 
cerem wojsk polskich z r. 1831; życia dolioiuił w Koźminiis gdzie mu 
p. Józef Oińezierski i śp. X. Marcin Garsztka wspaniały urządzili 
o])chód p( jgrzebow}- . 

Śp. Dahlen i)ochodził z powiatu kalwaryjskiego, gdzie się urodził 
we wsi rryg(* w r. 1802. W r. 1820 wstą])ił jako kadet do 2 pułku 
ułanów a w r. 1831 otrzynuił za bitwę, pod (rrochowem krzyż Yiit-uti 
militari, za bitwę pod Jędrzejowem epolety oficerskie. AV r. 1848 
przybył z Krancyi do Księstwa. W r. 1863 mianowany przez rząd 
narodowy majorem i organizatorem powiatu trockiego na Litwie, stoczył 
kilka f)otyczek. Jako po(li)ułkownik wysłany w Krakowskie, został 
aresztowany i)rzez władze austryackic. Uwolniony, wyjechał do Paryża, 
zkąd przybywszj' w dom prz}jaciela do Koźmina, tu po krótkiej cho- 
robie umarł. 

Daleki Andrzej, Zarzecki X. Sylwester, Smorczewski 
31 a r c i n , Staiviski Andrzej, Szymoiiski M i c h a ł um. w kwietniu 
i maju 1870 roku. 

Poznań, 20 maja. AV ostatnich dniach poniósł krnj nasz 
znaczny uszczerbek w coraz szczuplejszem już gronie weteranów z cza- 



*) Przypiski do rodziny Czartoryskich zawdzięczam znakoinitcinu pióru, 
któro raczyło pracę moją podeprzeć, a któro pragnie pozostać iiicwymionionem. 

Autm\ 



87 

sów napoleońskich i z roku 1831. W Księstwie dokonał zasłużonego 
żywota dnia 10 maja śp. Andrzej Daleki, legionista, dosięgnąwszy 
rzadkiej sędziwości, bo lat 88; jednocześnie niemal zmarł w Prusach 
Zachodnich, w Sompolnie, śp. ksiądz Sylwester Zarzecki w 84 
roku życia, niegdyś żołnierz napoleoński, później proboszcz w Sem- 
polnie, który przed 4 laty obchodził 501etnią rocznicę swego kapłań- 
stwa; miesiącem wprzódy, bo 13 kwietnia zgasł licząc lat 86 w Czar- 
tajewie w Grodzieńskiem śp. Marcin Smorczewski, także legio- 
nista, później oficer 8 pułku ułanów za czasów Księstwa Warszaw- 
skiego; dnia 7 bm. umarł w Rembieszowie w Król. Polskiem śp. 
Andrzej Stawiski, niegdyś oficer 8 pułku piechoty wojsk polskich, 
a dwa dni przedtem w Wrocławiu ś. p. Michał Szymoński, 
kapitan inŻ3aiieryi wojsk polskich. Oby im ziemia była lekką! 

(Dz. Pozn. nr. 116 z r. 1870.) 

Daleki X. Jakób um. 6 lutego 1873 r. Zmarły urodził się 
w r. 1831 a w r. 1857 wyświęcony na kapłana, był najprzód wikaryu- 
szem katedrahiym w Poznaniu a od r. 1861 proboszczem w Parkowie 
i w końcu dziekanem. Jego Eminencya X. Kardynał Prymas Ledóchowski 
zaszczycał go swemi względy. 

Daleszyński Józef um. 19 kwietnia 1867 r. (Zobacz pod 
rubryką: Jaroczyńska Anastazya itd.) 

Daszkowski Antoni um. 4 lutego 1865 r. Zmarły pełnił 
przez długie lata w Wągrowcu obowiązlri kasyera powiatowego i otrzy- 
mał w nagrodę zasług tytuł radzcy obrachunkowego. Znany był 
z prawdziwie chrześciańskiej dobroczynności. I w testamencie nie za- 
pomniał o u])ogich. 

Da>vison Bogumił um. 1 lutego 1872 r. Zmarły, Polak 
z urodzenia, zjednał sobie na scenie niemiecldej sławę europejską. 
Był to artysta-tytan, który we wszystkich niemal utworach Szekspira, 
Goetego i Szyllera odtw^arzał z rozumem i sercem rolę ich bohaterów. 

Urodził się w Warszawie w r. 1818 z rodziców bardzo ubogich. 
Zaledwo kilka Idas przeszedłszy-, musiał opuścić szkoły dla braku fun- 
duszu. Przepis}^ał akta, malował szyld}^, ale obok tego pilnie się 
uczył języków i dużo czytał. W r. 1835 wstąpił do warszawskiej 
szkoły dramatycznej, kierowanej przez Kudlicza a debiutował po raz 
pierwszy w Warszawie 1837 r. Późniój grywał w Wilnie. AV r. 1840 
doznawszy na scenie warszawskiej nieprzychylnego wskutek rozmaitych 
intryg przyjęcia, udał sio do Lwowa, ale i tu żl*aźony, stanowczo 
przeszedł do teatrów niemieckich a pierwsze laur}' odebrał w wiedeń- 
skim Burgtheater i poprzednio w Hamburgu. Odtąd sława jego rosła 
coraz bardziej. W r. 1865 wystąpił raz na cel dobroczynny w War- 
szawie. Podróż po Ameryce, gdzie go wszędzie przyjmowano z zapar 
łem, wycieńczyła jego siły. Umarł w swój willi pod Dreznem wskutek 
podrażnienia n(Twowego. 

Bąbrowski Michał umarł w grudniu 1869 r. 

Dnia 10 gnidnia 1869 r. pochowany został na cmentarzu Mont- 
martre w Par}'żu wśród licznego orszaku Polaków i Francuzów Michał 
Dąbrowski, oficer wojsk polskich z 1831 r. Urodził się w Radomiu 



— -y 



88 

29 września 1809 r. Skończył szkoły w Kaliszu 1826 i tego roku 
wszedł do 1 pułku piechoty jako ocłiotnik. Miał udział w bitwach: 
pod Grochowem i Pragą, Wawrem, Wielkim Dębem, Iganiami, Za- 
mościem, Kałuszynem, Szymanowem, Kockiem, Opolem, Borowem 
i Rachowem, gdzie 16 września 1831 r. po złożonej radzie wojennej 
wszedł do Galicyi a następnie udał się do Francyi. (D. P. nr. 17 z r. 1870.) 
Dąmbskl hr. Gustaw um. 19 czerwca 1863 r. Hr. Gustaw 
Godziemba z Lubrańca Dąmbski urodził się w Lubrańcu na Kujawach 
Polskich 6 marca 1799 r. z ojca Michała hr. Dąmbskiego, rotmi- 
strza wojsk polskich, zmarłego w Kościelcu w powiecie inowrocławskim 
r. 1805 i z matki Anny Jasińskiej, siostry jenerała Jakuba 
Jasińskiego, zmarłej 19 stycznia 1851 r. w Kołaczkowie, w powiecie 
wrzesińskim, których to był najstarszym synem. Był wnukiem Pa- 
wła Dąmbskiego, kasztelana brzesko-kujawskiego z 4tej żony tegoż 
Heleny Konarskiej. Pierwsza żoną Pawła bowiem była księ- 
żniczka Mirska, drugą księżniczka Zofia Sapieżanka, trzecią 
Radziwiłłówna z linii nieświezkiej. Michał hr. Dąmbski sprze- 
dawszy w r. 1802 Lubraniec, gniazdo swe rodzinne, przeniósł się na 
stałe mieszkanie do dóbr swoich lvościelca, gdzie też Ż3xie zakończył. 
Miał on brata Ksawerego, który zmarł w młodym wieku. Siostrami 
Michała były : Helena za Leonardem M o s z c z e ń s k i m w Księstwie, 
zmarła bezdzietnie, i Praxeda zmarła w Kołaczkowie 25 maja 
1849 r. także bezdzietnie, Imo vto za jenerałem Sokołowskim, 
2do vto za prezesem Józefem Stablewskim zmarłym w Pozna- 
niu 1839 r. Gustaw hr. Dąmbski pobierał nauki w szkołach poznań- 
skich, byt na uniwersytecie w AYrocławiu i Heidelbergu przez lat 
siedm, gdzie słucliał ekonomii politycznej i doktoryzował się w prawie. 
W chwili, gdy wybuchło powstanie w r. 1831 odbył on podróż do 
Paryża i BruxeU, gdzie go też doszła pierwsza wieść o rewolucyi 
w kraju. Pełen zapału i patryotyzmu, choć dyliżans na samem 
odjezdnem zgruchotal mu wypadkiem palce u nogi, wbrew decyzyi 
lekarzy, którzy uznali ampntacyą za konieczną, z obawy zwłoki wtedy 
właśnie, kiedy Ojczyzna w potrzebie powołuje go do obowiązku jako 
prawego swego syna, ograniczył się na prostem obandażowaniu rany 
i podążył w szeregi 4go słynnego pułku piechot}^, w którym to odbył 
całą tę pamiętną kampanią o jednym pantoflu, stosownie do jego 
opowiadania i zeznania jego towarzyszy broni, jako prosty szeregowiec, 
a ranny dwukrotnie pod Rudkami i Grochowem otrzymał krzyż virtuti 
militari. Naglony kilka razy przez swych przełożonych, by przyjął 
nominacyą na oficera, odparł; „iż jego stanowczjTn zamiarem pozostać 
nadal szeregowcem, gdyż u nas właśnie to nieszczęście w narodzie, że 
wszyscy chcą zaraz być jenerałami, a prostego żołnierza l)rak, bo nikt 
Tuc chce słuchać." Gdy jednakże wkrótce w pułku oficerów zabrakło, 
na formalny rozkaz przyjął nominacyą na oficera, a ostatecznie został 
porucznikiem. Po ukończonem powstaniu więziony przez władze pruskie 
odsiad}nvał rok jeden więzienia w fortecy w Magdeburgu i zapłacił jako 
karę za udział w powstaniu pięć tysięcy talarów, poczem się osiedlił 
we wsi Jadownikach w Inowrocławskiem. Ożeniwszy się' nareszcie 



89 

z córką swego kuzyna, a zarazem i ciotecznego brata hr. Damiana 
Dąmbśkiego z Siewierska w Królestwie Polskiem, stryjecznego brata 
Michała , syna Pawła kasztelana , Leokadyą, z Justyny Bonin 
Sławianowskiej, a matką jenerała Jana Dąmbśkiego i Maryi 
Jasińskiej, drugiej siostry jenerała Jakuba Jasińskiego, osiadł jako 
właściciel dóbr Kołaczkowa we Wrzesińskiem, pracując chlubnie na polu 
obywatelskiem, często wybierany na deputowanego w Berlinie, pisywał 
broszury polityczne np. Rok 46 o Mirosławskim etc. poczęści pod 
inicyałami G. D. Zmarł w Dreźnie 19 czerwca 1863 r. pozostawiwszy 
synów: 1. Arnolda, 2. AYitolda, 3. Stefana, ożenionego z Zo- 
f i ą hr. Czarnecką, córką Antoniego hr. Czarneckiego i An i e 1 i 
hr. Ponińskiej, z której syn Mieczysław, 4. Zygmunta. 5. Bo- 
lesława, i 6. Gustawa. Bolesław ur. 16 marca 1849 r. kształcił 
się w gimnazyum Marji Magdaleny w Poznaniu jako wychowaniec 
instytutu ks. Prałata Koźmiana, a następnie w gimnazyum w Ostrowie. 
Oddawszy się później wyłącznie muzyce w konserwatoryum lipskiem, po 
wyjściu ztamtąd osiadł w Dreźnie, gdzie wkrótce zmarł 3 kwietnia 
1876 r. Z córek zaś miał hr. Gustaw Wiktoryą, Helenę wydaną 
za Gustawa Zaborowskiego herbu Grzymała, z Chocimia w gu- 
bernii kaliskiej, syna A 1 e x a n d r a Zaborowskiego i Bibianny Mie- 
leckiej; wreszcie Maryę ur. 1854 r. a zmarłą w Kołaczkowie 
20 października 1869 r. 

Rodzeństwem hr. Gustawa, syna hr. Michała Dąmbśkiego, byli: 
Wiktoryą ur. 1801 r. w TiUbrańcu, wydana za hr. Józefa Sierako- 
wskiego, właściciela dóbr Otusz w Poznańskiem. Straciwszy wkrótce 
maleńkie swe dzieci Melanią i Antoniego, zmarła w Otuszu 8 maja 
1836 r. Mąż jej zaś zmarł w Poznaniu 1845 r. 

Julian ur. w Kościelcu 1802 r. kształcił się w ^szkołach poznań- 
skich wraz z swym bratem, był na uniwersytecie w Heidelbergu, 
a osiadlszy w dobrach Kościelcu zaślubił Rozalią hr. Ponińską 
2do \to Łączyńską. Odliył kampanią 1831 r. wstąpiwszy do pułku 
poznańskiego, pół roku odsiadywał więzienie w Prusach i zapłacił pie- 
mężną karę. Umarł w Berlinie 1 maja 1836 r. 

Arnold ur. w Kościelcu 1 804 r. przeszedłszy szkoły w Poznaniu 
był na uniwersytecie w Berlinie i zmarł w Kościelcu 10 czerwca 1827. 



-«=.•>- 



Dąmbscy łierM Godziemba. 

Senatorska ro<lzina Godziembów z Lubrańca Dąmbskich istmeje 
obecnie we wszystkich niemal ziemiach Polskich, w Królestwie, Galicyi 
i Księstwie. Tu w Księstwie rozpada się na następujące gałęzie noszące 
li tylko tytuł hrabiowski nadany im przez Augusta II króla Polskiego, 
który nominował ich hrabiami saskimi, a ten dokument, wraz z doku- 
mentem mianującym ich hrabiami rzymskimi i genealogia domu hrabiów 
Dąmbskich , oddane zostały przez kasztelana Brzesko Kujawskiego 
Pawła hr. Dąmbśkiego z dołączonym jego testamentem do akt Grodzkich 



90 

w Brześciu Kujawskim, do których są wciągnięte i na które się odwo- 
łano w potrzebie legitymacji za czasów pruskich, stosownie do urzę- 
dowego pisma znajdującego się w posiadaniu rodziny a datowanego- 
Brześć Kujawski 16/8 1825 r., kiedy to tytuł ten przyznano im urzędownie 
w roku 1828 odpowiednio do dyplomu będącego w rękach familii 
Dąmbskich, i do akt rejencyjnych Bydgoskich, w których tytuł hrabiów 
pruskich im przysądzono. 

Linia Kościelecka, z której pochodził Gustaw hr. Dąmbski 
z Kołaczkowa wyżój wsponmiany i jego synowie. 

Linia Kaczkowska, z której pochodził Apolinary hr. Dąmbski, 
właściciel dóbr Kaczkowa w powiecie inowrocławskim, ur. 1799 r., oficer 
wojsk polskich, adjutant Skrzyneckiego, ozdobiony krzyżem virtuti mi- 
litari, ożeniony z Bernardą hr. Wartensleb en, a zmarły 19go 
grudnia 1866 r. w Aleksandrowie na Szląsku Pruskim. Był on synem 
Jana Dąmbskiego, kasztelana inowrocławskiego i Maryi, starościanki 
Wol skiej, wnuMemKazimierza, wojewody Dąmbskiego i Radzi- 
wiłłówny. Synowie Apolinarego: Napoleon, ożeniony z Jadwigą 
Leszczyńską z Galicyi ; Brunon z Leokadyą D ą m b s k ą, wdową 
po śp. Gustawie z Kołaczkowa, obaj osiedli obecnie w Galicyi. Zy- 
gmunt ur. 8 sierpnia 1844 r. w Kaczko wie, który jako student szkół 
wrocławskich przeszedłszy do powstania 1863 r., lekko ranny w bitwie 
pod Suwałkami w Augustowskiem przeszedł do Prus, a wzięty w nie- 
wolę umarł na tyfus w fortecy Allenstein koło Królewca 8 lutego 1864 r. 
Córka Apolinarego Cecylia, ur. w Kaczkowie 8 listopada 1832 r. 
była drugą żoną Konstantego Sadowskiego z Gołuszyc w powiecie 
świecldm i zmarła w BerUnie 1 1 Stycznia 1874 r. Kazimierz hr. 
Dąmbski, brat Apolinarego, właściciel dóbr Płonkowa, ożeniony z Jó- 
zefą, kasztelanką Jezierską, zmarł w r. 1831. Syn tegoż Sta- 
nisław, ożeniony z kuzynką Kamillą Dąmbską z Siewierska, córką 
Damiana, po 2giej żonie Teofili Abdank Malczewskiej, jest bez- 
dzietnym. 

Córkami Kazimierza: Stanisława, Isza żona Konstantego 
Sadowskiego z Gołuszyc, zmarła 1848 r. Kazimiera lo voto 
za Alexandrem Sumińskim, właścicielem Dobiesławie w Inowrocła- 
wskiem, zmarłym w Berlinie 1857 r. 2o voto za Bolesławem Prawdzicem 
hr. C h o t o m s k i m we Lwowie. 

Siostra Apolinarego i Kazimierza Julia za hr. Janem Sumiń- 
skim właścicielem Grabią w powiecie toruńskim, zmarła w 62 roku. 
Franciszka córka jej poszła za Arnolda hr. G as chin, właściciela dóbr 
Krawany pod Raciborzem. 

W Królestwie z linii hrabiowskiej istnieją li tylko nastę- 
pujący: Stanisław hr. Dąmbski syn Damiana z Siewierska ożeniony 
z Marją W e 1 z, właściciel Jankowskiej Woli pod Radomskiem, ma syna 
Władysława, córkę Helenę; brat jego ks. Emil w Byczynie na 
Kujawach. Eugeni hr. Dąmbski, syn Kazimierza, brata Damiana, 
z Dobrego na Kujawach z matki Kłobukowskiój, emigrant 
w Paryżu z roku 31, ożeniony z Maryą Ma ton, ma syna Gu- 
stawa i 3 córki. 



91 

W Galicyi z linii hrabiowskiej nie ma nikogo, prócz przesie- 
dlonych z Księstwa braci Napoleona i Brunona z Kaczkowa. 

W Księstwie z linii szlacheckiej istnieją dziś tego samego herbu 
synowie J a n a z Konar, w Inowrocławskiem, z Józefy M i 1 1 e 1 s t a e d t: 
Władysław ożeniony z Antoniną Gołcz, właściciel MamUcza, 
Stefan także z Weroniką Gólcz, jej siostrą, właściciel dóbr Ciążyń 
w Królestwie, Franciszek właściciel obecny Konar Imo voto oże- 
niony z Teofilą z Sulerzyskich zmarłą 28 lutego 1873 r., 2do 
voto z Antoniną Jackowską, Antoni właściciel Ludzisk oże- 
niony z Antoniną Mittelstaedt i Józef. Córki Józefa za 
Steinbornem i' Kazimiera. 

Linia Galicyjska szlachecka : Wł a d y s ł aw Godziemba z Lu- 
brańca Dąmbski, właściciel dóbr Wojnicza w Tarnowskiem, syn starosty 
Wojnickiego Jana i matki Salomei Jordanówny, ożeniony 
z Joanną Jordanówną marszałek powiatowy i deputowany do sejmu. 
Siostra tegoż Wanda, właścicielka Grójca, powiat Oświęcimski, Imo voto 
za hr. Bobrowskim 2do voto za Kornelem Ch wal ib o giem. 
Oboje bezdzietni. 

Linia Oświęcimska szlachecka. Mikołaj Dąmbski, syn 
kasztelana konarskiego, ożeniony z Leokadyą hr. 11 u s s o c k ą , zmarły 
w Wiesbadenie 1868 roku. Żona jego um. 1871 roku. Synowie: 
Włodzimirz z Bystry, ożeniony z Julią Dąmbską z Morska w Kró- 
lestwie: dzieci Mary a za hr. Dębickim i Wanda. — Gustaw 
z Kosowa, ożeniony z Maryą Dąmbską z Rzeszowskiego: córki He- 
lena i Mary a. — Henryk, właściciel Jaśkowie, ożeniony z Zofią 
ze Lgoty L g o c k ą. — Bezdzietny. 

Córki : K o n s t a n c y a za Sobolewskim z Osieczan, Kamilla 
za hr. Lanek orońskim Ignacym z Wielogłów, Zofia za Józefem 
G orskim w Przomyskiem. 

Ij i n i a Rzeszowska szlachecka: Józef Dąmbski ur. w r. 1840, 
zmarły 1871, ożeniony z Zofią Trzeciewską, pozostawił 2ch synów 
i 2 córki. Siostra jego Mary a za AModzimirzem z Bystry, dwie 
inne za braćmi Jędrzeje wieżami. 

1j i n i a w Krakowskiem w Królestwie : Jan Dąmbski, właś- 
ciciel dóbr Kaima, ma syna Władysława, ożenionego co dopiero 
z Heleną Niedzielską z Galicyi. 

W Królestwie są jc^szcze następujące linie mało mi znane: z Fla- 
s z c z y n e j - W o I i w Sieradzkiem , zkąd pochodzą lv a r o 1 Dąmbski, 
brat jego W ł a d y s 1 a w emigrant, ożeniony z Francuzką. Linia 
Kaliska, liinia z Morska, L i n i a nareszcie Podolska, gdzie 
zamieszkiije podobno Dąmbski imienia Bolesław, o którym nie 
wiadome mi są szczegóły. 

Władysław Dąmbski z Wojnicza w Galicyi pochodzi faktycznie 
z linii Lubranieckiej, choó nieco oddalonej, jak to dowodzą papierj^ 
będące w jego posiadaniu. Ojciec jego starosta z niechęci ku obejm 
rząclom odmówił wszelkiej legitymacji za czasów austryackich. Wła- 
dysław darował miastu Krakowu piękną bibliotekę i galeryą obrazów 



irii lii 



92 



imienia Dąmbskich wraz z funduszem 35,000 reńskich na jej utrzy- 
manie , które to otrzymał był w spadku po stryju swym Tomaszu. 
Brat jego stryjeczny Dominik został zamordowany w roku 1846. 
(Według dokumentów w posiadaniu rodziny hrabiów Dąmbskich.) 



-«X>-«>' 



Dembiński Henryk, jenerał, um. 14 czerwca 1864 r. 

Jen. Dembiński urodził się 16 stycznia 1791 r. w województwie 
krakowskiem. Po utworzeniu Księstwa Warszawskiego, wstąpił w szeregi 
nowo tworzącego się wojska polskiego w 1809 r., w którymto roku 
rozpoczęło swój wojenny zawód wielu znakomitych później jenerałów 
polskich. Następnie odbywał kampanie rosyjskąjw 1812 roku, niemiecką 
w 1813, w której po bitwie pod Lipskiem ozdobiony był krzyżem legii 
honorowej. Powróciwszy do kraju, zajął się gospodarstwem w woje- 
wództwie krakowskiem we wsi własnej Pełczyska. W 1830 r. stanął 
znów w szeregach wojsk narodowych, a w wojnie tej odznaczył się 
szczególniej wzorowo wykonanym trudn}Tii odwrotem z Litwy, gdzie po 
niepomyślnej bitwie pod Szawlami korpus jen. Dembińskiego 3600 
ludzi Uczący, był wraz z większym korpusem Giełguda i Chłapow- 
skiego otoczony przez przeważne kilkakrotnie siły moskiewskie, a gdy 
oddziały Giełguda i Chłapowskiego wparte zostały do Prus, Dem})iński 
zdołał wykonać odwTot z za Wilna aż pod Warszawę, gdzie cały swój 
korpus do armii tam działającej przyprowadził. Po ustąpieniu jen. 
Skrzyneckiego, został jen. Dembiński obrany pod Bolimowem naczelnym 
wodzem, które to jednak stanowisko tylko kilkanaście dni zajmował. 
Po skończeniu wojny przebywał w Dreźnie, następnie w l^aryżu, 
a w 1838 r. udiił się do Egiptu, gdzie organizował armią egipską, 
w chwili gdy Egipt wraz z Francyą miał toczyć wojnę przeciw Turcyi, 
połączonej z Rosyą, Anglią i Austryą. AV r. 1840 powrócił do Paryża. 
W r. 1848 wystąpił po raz ostatni na linią bojową i dowodził główną 
armią węgierską. Z Węgier wyszedł do Turcyi, a 1851 r. powrócił 
do Paryża, gdzie resztę dni swych przepędził. 

(D. P. nr. 143 z r. 1864). 

Dembińska Bronisława z Braunów um. 9 maja 1867. 

Poznań, 13 maja. Onegdaj odprowadzono na wieczny spoczynek 
na cmentarz parafii św. Małgorzaty zwłoki ś. p. Bronisławy z Braunów 
Dembiiiskiej', żony dyrektora muzyki tumskiej a córki znanego profe- 
sora, współobywatela naszego pana M. Brauna. Orszak pogrzebowy 
był bardzo liczny. Zmarła Uczyła dopiero lat 26 wieku , była znana 
jako najlepsza żona, matka i córka. (D. P. nr. 110 z r. 1867.) 

Dembińska Teresa um. 11 maja 1867 r. Zmarła była córką 
ś. p. radzcy Ziemiańskiego, obywatela wielce szanowanego, i Teresy 
z Lipskich, (um. 1869 r.) a siostrą Teodora, znanego i poważanego 
w- Księstwie agronoma, dzierżawcy dóbr wierzenickich. Jako nauczy- 
cielka dzieci księstwa Adamów^ Czartoryskich z Kokosowa, zjednała 
sobie dostojnej tej rodziny przyjaźń i najzupełuiejsze zaufanie. Była 
pobożną i miłosierną. 



_ 93 

DemMuska Helena z hr. Wodzickich urn. 10 listopada 
1869 r. Zmarła w kwiecie wieku była córką hr. Henryka Wo dzi- 
ęki eg o, znanego prezesa Towarzystwa rolniczego galicjjskiego i Te- 
resy z książąt Sulkowskich, siostry księcia Ordynata Augusta 
i dwóch pań Potockich. Mąż jej jest synem śp. kasztelana Dem- 
bińskiego. 

Deryngowski Kazimierz um. 15 stycznia 1872 r. Zmarły 
był weteranem wojsk napoleońskich, który do ostatnich lat zachował 
czerstwość umysłu i zdrowia, jakkolwiek doszedł sędziwego wieku 99 lat. 
Był to bogobojny i pracowity starzec, który z uzbieranego grosza 
nieraz składał ofiary na przyozdobienie poznańskiego kościoła Ś. Mał- 
gorzaty. Umarł w Poznaniu w szpitalu. 

Bobrowolskl Iv a z i m i e r z um. 17 listopada 1869 r.Śp. Dobro- 
wolski był wachmistrzem w armii Napoleona 1. Umarł w 89 roku 
życia w Witkowie. 

Bobrzycka Eustachia z Morszkowskich um. 31 paździer- 
mka 1875 r. Śp. Eustachia Ewa, urodzona w 1807 w Sławoszewie 
pod Łęczycą w Królestwie Polskiem z Małgorzatyz Rakowickich 
i Franciszka Morszkowskiego, poślubiła w 1829 w styczniu 
Tytusa Dobrzyckiego, za męża, z którym miała trzech synów 
i córkę zamężną później W a 1 e w s k ą. Zakończyła życie w Baborowie ; 
pochowaną w grobie familijnym w Cerekwicy. 

Bobrzy cki Tytus Telesfor um. 9 stycznia 1875 r. Śp. 
Tytus urodzony w roku 1790 z Zuzanny z Gorczyczewskich 
i Bogumiła Dobrzyckiego, szambelana Królestwa Polskiego 
w Rychwale pod Koninem, własności dziadka swego, uczęszczał do 
szkół w Kahszu i złożywszy egzamin, słuchał prawa i administracji 
w Warszawie, po skończeniu studyów akademickich pracował za Księstwa 
Warszawskiego jako urzędnik administracyjny przez lat 9, zostawszy 
sekretarzem przybocznym ministra Łubieńskiego. Po śmierci ojca swego 
zawezwany przez matkę do objęcia przeznaczonego mu majątku, mieszkał 
najpierw w Cerekwicy pod Rokitnicą, gdzie odbudował kościół parafialny. 
W kilka lat później objął Baborów pod Szamotułami w pow. Obornickim, 
który mu za udział przeznaczono. Ożenił się z E u s t a c h i ą M o r s z k o w s k ą, 
z którą miał trzech synów i córkę. Przez lat 12 był radzcą czynnym 
Ziemstwa kredytowego w Poznaniu, w 1848 był wysłany przez powiat 
obornicki do parlamentu niemieckiego w Frankfurcie, ażeby zaprote- 
stował przeciwko wcieleniu powiatu do Rzeszy niemieckiej. — Oddawszy 
majątek odziedziczony po ojcach synowi w 1864 r., spokojnie życie zakoń- 
czył, pochowany w grobie familijnym w Cerekwicy. 

Bobrzycka Michalina z Koczorowskich um. 12 stycznia 
1874 r. Sp. Michalina urodziła się w Poznaniu w r. 1806 z ojca 
Rafała i matki Nepomucen y z Rudnickich. Była właści- 
cielką dóbr GQlęczewa w Księstwie. Zakończyła życie w majątku swym 
Bolechowicach pod Krakowem. 

Bonimirski X. Jan um. 4 maja 1868 r. 

Poznań, 5 maja. Otrzjmujemy z Pelplina następujące 
pismo żałobne: 



— '^^■^-^^"~ ■■■■..-.^.a^is^iiis-::^— 



94 



„Z wielką boleścią serca przychodzi mi dzisiaj podzielić się z wami 
smutną wiadomością, JW. ksiądz Jan Donimirski, kanonik katedralny cheł- 
miński, senior kapituły, opatrzony kilkakrotnie św. sakramentami na drogę 
wieczności, zakończył dnia 4 bm. o godzinie 2 z południa żywot doczesny 
w 78 roku życia, a 43 kapłaństwa. — Śmierć czci najgodniejszego tego 
kapłana, jakkolwiek w skutek widocznie niknących sił ciała jego od dawna 
już była przewidywana, napełniła serca licznych jego czcicieli i przyjaciół 
szczerym smutkiem i nieutajonym żalem. Był to mąż skromny i cichy, 
spokojny i pełen najczystszej i najgorętszej miłości spraw naszych narodowych. 
Doświadczony starzec, patryarcha, wiele przeżył w czasie długoletniego 
żywota swego, widział cnotę i prawdę w ucisku, widział ją prześladowaną, 
a nieprawość tryumfującą. To tćź w chwilach takich, spędzając wolny od 
zatrudnień obowiązkowych czas, a nawet nocy bezsenne nad księgami prze- 
szłości naszej, usiłował w skrytych drogach Boga dopatrywać zamiarów Jego 
wielkich, i silną niezachwianą wiarą w nieomylność tych dróg, koić wydoby- 
wający się nieraz rozpaczliwy smutek młodszego pokolenia i pocieszać je 
nadzieją lepszej przyszłości. — Dziś te pełne zawsze słów pociechy usta 
zamknięte na zawsze. Słuszny zatóm żal napełnia strata tego męża serca 
wszystkich tych, którzy tak często szukali u niego ulgi wewnętrznój, a zna- 
lazłszy ją, nabierali otuchy do dalszej i energiczniej szój walki naprzeciw 
przeciwnościom nieprzyjaznych nam losów." (D. P. nr. 105 z r. 1868.) 

Bonlinirska Mary a urn. 16 stycznia 1871 r. Zmarła w 18 roku 
życia w Buchwaldzie dziewica, była córką czcigodnego Teodora 
Donimirskiego, b. dyrektora Ziemstwa, a siostrą posła Antoniego 
Donimirskiego. 

Donindrski Ignacy urn. 2 listopada 1876 r. Śp. Ignacy 
był synem Józefa i urodził się w majątku swego ojca, w Cygusach 
na Ziemi Malborskiej, 1813 r. Do szkół uczęszczał najprzód w Mal- 
borgu, później w Bruusberdze. Ukończywszy nauki, poświęcił się 
gospodarstwu. Ojciec jego, który przez długie lata piastował urząd 
radzcy Ziemstwa kredyi;owego w Kwidzynie, umarł w r. 1830, a ma- 
łoletni Ignacy przejął po dojściu do pełnoletności powyższy ojcowski 
majątek. W r. 1843 ożenił się z Julią Kalkstein z Xogatu 
w Prusach Zachodnich i wkrótce stał się wzorem dla współobywateli, 
odznaczając się skromnóm i przykładnem życiem, oraz wybornem 
gospodarstwem. Przed śmiercią podzielił swą fortunę między dzieci. 
Najstarszy syn, Józef, otrzymał dobra Cygusy, młodszy, Stefan, 
okupił się w Kongresówce, gdzie także zamieszkała jego siostra (córka 
śp. Ignacego) Helena zamężna za L nisk im. 

Frzyp. Rodzina Donimirskich, pieczętująca się Brochwiczem, 
posiadała przed kilku wiekami dobra Wielki i Mały Donimirz, w po- 
wiecie wejherowskim, za Gdańskiem, i od dóbr tych przyjęła nazwisko 
Donimirskich, jak tego dowodzą akta archi vum królewskiego, z których 
wyciąg znajduje się w piśmie „Neue-preussische Provincialblaetter zu 
Koenigsberg" z r. 1855. W Prusach Zachodnich zajęła ona, miano- 
wicie w ostatnich czasach wybitne stanowisko, odznaczając się wielką 
ofiarnością i patryotyzmem. SyTi Antoniego Donimirskiego (brata 
Józefą) Teodor, właściciel dóbr Buchwałdu, jeden z nestorów zacho- 



95 



Tou^raece^ obywatelstwa, nieniitłe jiuiaiyl dla irolskości zaslu^^ 
jaliii jedeu z głównych anloiydeli i dyrektorów Banhn Toruńskiego 
i ,t<ias,viy Toruńskiej", przedowsaystkióin zaś jako djiektor Ziematwa 
-krcdj^tuwiigo i wzorowy gospodarz. Jego najstarszy eyn Edward 
wydaje „Guspudarza," bardzo rozpowszechnione i popularne pismo rol- 
lucse, drugi zaś Antoni, doktor obojga praw i obecny dyrektor banku 
Toruńskiogo, już iiiĘJednokrotnie się odznaczył jako poseł do parlamentu 
niemieckiego w Berlinie. 

DrwęBki Edmund um. 25 października 1871 r. Zmarły znany 
byl w calem Księstwie z swego dowcipu i jowialności. Zapalony 
prSyt^m myśliwiec, był tj-pem polskiego szlachcica z dawnych czasów. 
Ożeniony z córki- wieloletniego syndyka przy tutejszym Ziemstwie 
Rylla, pozostawił syna Bronisława, we Lwowie, owdowiałego 
dziś p o Urwęskiej zStarkówca, która mu kilkoro pozostawiła dziatek. 

Drygas Agnieszka z Kul czyńskich um, 26 czerwca 1 872 r, 
Zmiirla była matką dr. Drygasa w Rle. Zakończyła Życie w Ostrowie, 

Drzewiecki dr. Piotr um. 19 stycznia 1868 r. w Szubinie. 
Śp. Drzewiecki zgasł w 30 roku życia wskutek trudów wojennych 
w czasie kampanii czeskiej. Wyższe wykształcenie odebrał na uniwer- 
sytetach w Grj-fii i Wiedniu, a doktoryzował się w Królewcu. Oaiadlszy 
w Szubinie obok prac swego zawodu, gorliwie sit; oddał usługom 
obywatelskim i byl filarem Towarzystwa Naukowćj Pomocy w t^m 
miasteczku i okolicy. Przedwczesna śmierć przerwała wiatek tego 
młodzieńczego, a tak piękne nadzieje rokującego źyrrota. 

Drzewiecki Wincenty um. 21 października 1869 r. 8p. Win- 
centy Drzewiecki, przydomku Borsa, herbu Nałęcz, dziedzic dóbr Płacz- 
kowa i Wasilewka w powiecie mogilnickim położonych, ur. się w roku 
1806 w Lubiniu pod Trzemesznem z ojca Stanisława, matki 
Kuneguudy z Kierskich, herbu Jastrzębiec, W 20 roku życia 
pojijwszy za małżonkę Różę Sikorska, herbu Cietrzew, osiadł 
w swej majętności. Jako dobry obywatel kraju uwaiał za swój święty 
obowiązek przykładem niezmordowanej skrzętności, rząduości, opieką 
ojcowską i wpływem moralnym podnieść dobrobji; ludu pracującego. 
"Wcześnie też kosztował owoców swej sumiennei pracy; milowa! go ser- 
decznie lud służebny, szanowali prawdziwie sąsiedzi, a gdy go śmieifi 
wyrwała z grona rodziny, me było nikogo ze znajomych, któryby straty 
Łoj nie uznał. 

Duez}'ńska Katarzyna nm. 1 Ktycznia 1870 r. 

Znowu niiwym krzyżem boleści ciotknął Bóg szanowną rodzini; 
nakładcy naszego J. Ii. Zupanskiego, Niedawno pisaliśmy o zgonie 
Błostry jego, dziś o godzinie 9 z rana odprowadziliśmy na miejsce 
nieoznugo spoczynku matkę małżonki J. K. Żupańskiego śp. Earta- 
rzynę Duczyńską. Liczny szereg znajomych i przyjaciół towa- 
rzyszy! smutnemu konduktowi na cmentarz grecki, bo zmarła należała 
do tej liczljy inewielu OHÓł), które eiclieml cnotami pozostawiają po 
sobie pamiĘć pełną uznania w sercach tych wszystkich, co je bliżej znali. 
(D. P. nr. 3 z r. 18701- 



96 

Dutkiewicz Mary a z Zapałowskich urn. 26 lutego 1873 r. 
(Zohacz pod rubrską: Kremska Kazimiera.) 

Dykiert Siostra Pelagia um. 8 stycznia 1874 r. Zmarła 
pucliodziła z Gostyiiia i przez lat 10 była w puziiańskim klasztorze 
Sióstr ^Miłosierdzia, znana god imieniem Siostry Wincent}Tiy. Położyła 
wiele zasług około pielęgnowaniu chorych. 

Dzialowski Ksawery um. 23 lipca 1866 r. Śp. Ksawery 
syn Augustyna i jenerał ównej Katarzyny z Jeżewskich, 
urodził się av Tucznie r. 1797. >rauki pobierał z początku u ks. Pi- 
jarów, następnie w liceum warszawskirm j)ud okiem wuja swego, kasz- 
telana liamkow^skiego. Skończywszy chlubnie szkol}-, udał się na 
uniwersytet do Frankfurtu nad Odrą, a z tamtijd do Berlina, gdzie 
wpisawszy się ha wydział historyczny, z wielkióm zamiłowaniem tym 
studyom się oddawał. Po ich ukończeniu wstijpił do słuzl)y publicznej 
i pracow^ał w biórze ojca swego, rzeczywistego radcy i prezesa rady 
departamentalnej bydgoskiej. Gdy się atoli stosunki krajowe zmieniły, 
w-yjechał na kilkoletnią podróż za granicę, zkąd na wieść o wybuchłem 
pow^staniu w-e AVarszawie, czemprędzej do kraju powróciwszy, stale 
w nim odtąd zamieszkał, oddając się wyłącznie gospodarstwu i ulu- 
bionym swoim filozoficznym pracom. 

W późniejszym już wieku ożenił się z Klotyldą hr. Siera- 
kowską herbu Ogończyk z Waplewa, a przeniósłszy się natenczas 
do Algowa, resztę żywota sw^ego w tem zaciszu spędził, prowadząc 
tamże życie ciche i spokojne. Głęl)okiej wiary, niezachwianej prawości 
charakteru, usłużny i hojny tak dla podwładnych, którycłi serdecznie, 
niemal patryarchalnie miłował, jak dla każdego potrzebującego, bez 
względu na jego stan lub narodowość, jednej rzeczy się tylko obawiał, 
by słowem lul) uczynkiem komukolwiek złego nie W7rządzić. Mało 
dbając o ludzi, unikał takowycłi, żyjąc i poświęcając się wyłącznie sw^ej 
rodzinie, dla łitórej stał się wzorem cnót domowych i cłirześciańskich. 
Zycie swe, petne cichych zasług, zakończył w Tucznie po kilkudniowej 
chorobie w 69 roku życia 23 hpca 1866 r., a nie można niczem lepiej 
tego pięknego charakteru określić, jak podając słowna, odprowa- 
dzającego go do grobu ks. Biskupa. „Kościół, mówił tenże, stracił 
w nim najlepszego ze swoich synów, tuUvjsze zaś obywatelstwo osta- 
tniego pana." 

Dzieduszycki hr. Tytus um. 5 byietnia 1870 r. Śp. Dziedu- 
szycki dużo pracował na polu piśmiennictwa narodowego, głównie w kwe- 
styach filozoficznych lub krytycznych pod pseudonimem Philopolskiego. 
W r. 1848 był prezesem rady narodowej we Ijwowie, i)oczem posłował 
do rejchstagu w Wiedniu i Ivroniieryźu. 

Dzierzbieki relix um. 3 stycznia 1876 r. Zmarły ])ył synem 
śp. Ludwika a bratem znanego w Księstwie obywatela Józefa 
Dzierzl)ickiego. W r. 1831 służył w artyleryi wałowej w Warszawie 
pod wodzą jenerała hr. Łubieńskiego a po upadku powstania siedział 
najprzód w Elblągu a potem trzy lata odsługiwal za karę w wojsku pru- 
skiśm, stojąc załogą w Monasterze, razem z hr. Leonem Mielżyńskim 



97^ 

i Kamilem Zakrzewskim. Umarł w dobrach swoich Wielkiem Chrzą- 
stowie i Gołaszynie pod Łęczycą. 

Frzyp. Rodziua Dzierzbickich Toporem się pieczętuje. Dziad 
śp. rolixa był synem Ignacego, konfederata barskiego, który jako 
naczelnik oddziału przy wejściu z kościoła w Turku nagle przez Moskali 
otoczony i zarąbany został. Ojcem Ignacego a pradziadem śp. Felixa 
i żyjącego w Premie Józefa był Szymon, wojewoda łęczycki. Śp. 
Ludwik Dzierzbicki zakończył życie w r. 1849, jednocześnie niemal 
z swym krewnym Janem Nepomucenem Kurnatowskim 
dziedzicem dóbr Dusiny, mężem znanym z patryotyzmu, cnót obywa- 
telskich i wzorowego gospodarstwa, którego syn, również Jan Nepo- 
mucen, urodzony z Zofii Boj anowskiej, ma za żonę Ludwikę 
Potworo w ską, córkę śp. Gustawa, z niej syn Felix; córka zaś 
Zofia jest za Stanisławem Chłapowskim. 

Dzicrzgowski Ignacy um. 20 stycznia 1870 r. Śp. Dzierz- 
gowski urodził się w 1784 r. w województwie mazowieckiem; był 
w szkole kadetów w Kaliszu, zkąd podążył do legionów. Odbył 
wszystkie kampanie napoleońskie a w r. 1812 przy przejściu przez 
Eerez^iię dostał się jako porucznik do niewoli i wysłany został na 
Kaukaz. W r. 1815 wstąpił znów do armii w stopniu kapitana. 
W czasie powstania 1831 r. otrzymał batalion piechoty i rangę ma- 
jora. Po wielu latach tułactwa powrócił na łono rodziny do kraju, 
i tu w ziemi Michałowskiej życia dokonał. 

Dzimiński Antoni um. 22 kwietnia 1864 r. 

W Suwałkach umarł dnia 22 kwietnia rb. Antoni Dzimiński, 
major komendy inwalidów z b. weteranów polskich, starzec powszechnie 
szanowany i kochany. Urodził on się we wsi Piotrowicach w woje- 
wództwie mazowieckiem, dnia 10 czerwca 1789 r. Wszedł do służby 
wojskowej jako prosty żołnierz, do pułku lekkiej konnej gwardyi pol- 
sko-francuzkiej dnia 14 kwietnia 1807 r. W następnym roku awan- 
sował na podoficera, a w r. 1811 na wachmistrza starszego i tegoż 
roku na podporucznika z przeznaczeniem do 8 pułku jazdy legionu 
nadwiślańskiego. Porucznikiem został w r. 1812 i wkrótce tegoż 
samego roku otrzymał rangę kapitana z przeznaczeniem do pułku 
jazdy htewskiej, a następnie do 1 pułku ułanów. Jako kapitan 
w r. 1835 umieszczony w komendzie inwalidów. W r. 1854 awanso- 
wał na majora. Odbył kampanie: w roku 1807 w Prusiech, 1808 
w Hiszpanii, 1809 w Austryi, 1810 i 1811 w Hiszpanii, 1812 w Mo- 
skwie. Był w 35 bitwach, a mianowicie: pod Burgos, Ruscia, Val- 
manuela, Sommo-sierra, Guadalaxara, Tudela, Arragon, Madrytem, 
Bonewenta, Alhuera, Badajoz, Sangras, Delleradi, Cuviad, Rodrigo 
i Almejdą; pod Landshut, Linc, Ebelsberg, Esslingen, Eckmuhl, Ra- 
ty zboną, Neumark, Wiedniem, na wyspie Lobau, pod Ogruniem czyli 
Wagram; pod Wilkomierzem, Połockiem, Klaśnikami, Czujkami, Wo- 
łyńcanii, Siwczyneni, Dynaburgiem, Borysowem i nad Berezyną. 
W latach 1812—14 znajdował się w oblężeniu Hamburga; rannym 



98 

b}'! G lipca 1808 pod Ogriiniem. Posiadał śp. Dziniiński prócz iniijch 
orderów krzjź legii honorowej, oraz medal ś. Heleny. 

(D. R nr. 110 z 1864 r.) 

Dziorobek Felix um. 14 lutego 1875 r. O zmarłym odbie- 
ram następujące szczegóły: 

Śp. Felix urodził się 29 lipca 1819 r. Ojca swego Karola D. utra- 
cił w płomieniach w czasie pożaru na dniu 15 sierpnia 1833 r. Wycho- 
waniem młodego Felixa zajęła się matka. Oddany do szkół pojezuickich 
w Poznaniu celował pomiędzy współuczniami nauką i porządkiem. Po ukoń- 
czeniu tychże udał się na wszechnicę berlińską, gdzie pod kierunkiom prof. 
dr. Leibnitza kształcił się w naukach przerodzonych. W r. 1845 pracował 
już na Litwie jako naczelny kierownik i dozorca gorzelń w dobrach hr. Po- 
Ictyłły. Kozruchy z roku 1846 zwołały go napowrót do Księstwa, gdzie 
założył za namową dr. Karola Marcinkowskiego pierwszy skład skór z firmą 
polską. Nie długo jednak mógł pilnować swego przedsiębiorstwa, bo po- 
wstanie z r. 1848 przynagliło i jego do czynnego w nióm udziału. Tutaj 
pełnił służbę oficerską (jako były podchorąży pruski) pod dowództwem Mi- 
rosławskiego. Gdy jednak tenże w przeddzień świąt wielkanocnych rozpuścił 
oficerów i część wojska, mając na myśli zawarcie konwencyi, wrócił pomię- 
dzy nimi i śp. Felix do Poznania. Po nieszczęśliwóm zakończeniu rewolucyi 
wstąpił do Ziemstwa kredytowego, gdzie pracował przez lat 25 pilnie i sta- 
rannie, ku zadowoleniu swej zwierzchnej władzy a szanowany i miłowany 
przez kolegów. W r. 1863 nie mógł już dla zdrowia i obowiązków familij- 
nych brać czynnego w powstaniu udziału. Nie próżnował jednak, ale zbierał 
skrzętnie i sumiennie składki na wspieranie walczących rodaków. Umiał zaś 
działać tak ostrożnie, że przy trzyrazowej rewizyi policyjnej jego pomieszka- 
nia i biura nie znaleziono nic kompromitującego. Słowem, życie jogo było 
skromne i proste; praca cicha a skrzętna, zasługa nie wielka, bo małe polo 
popisu. Umarł w Poznaniu po ciężkićj chorobie, zostawiając po sobie sza- 
cunek u kolegów a miłość u podwładnych. Pokój jego duszy! 



Ekerowa Marcelina zGroch ows kich um. 5 września 1874 r. 
6p. Ekerową, jedne z najzasłuźeńszych artystek sceny krakowskiej, 
znała i powszechnie lubiła publiczność poznańska. Miała ona >vielki, 
samorodny talent stwarzania typów mianowicie w sztukach polskich 
i ludowych. Któż z nas nie pamięta jój Koguciny lub Anieli 
w „Damach i Huzarach", Piperkowskiej , Pani Kwockiej 
w „Epidemii" i innych tego rodzaju ról, w których była znakomitą? 
Była tóź zmarła nietylko w Krakowie, ale i w Poznaniu postacią 
nadzwyczaj popularną. Kochała sztukę i z zamiłowaniem dla niój 
pracowała, a nułość tę sztuki i sceny przelała w swą córkę, jedynaczkę, 
panią Leontynę Parznicką, która w chwili, gdy to piszę, cały 
Poznań swym talentem i grą, mianowicie w rolach salonowych nie- 
zrównaną, czaruje i zachwyca. 



ŁlllaBlowlcz Jai) uui. 10 września 18G9 r. 

Poznań, 11 wrKośnia. 'Wusiorąi umarł w Poznaniu jeden z naj- 
starszych, a pono najstarszy obywatel naszego miasta śp, Jan Eliasiowiez 
03 roVii życia. Rodem zo Lwowa, gdzie dotąd ma rodzinę, osiadł 
mtodym wieku w Poznaniu i jni przed kilkunastu laty święcił 
jiiliileusz SOletuicgi) ob>*watelstwa miasta. (D.P, nr, 208 zr. 1860.) 

Elżanowskt Soweryu mn. 12 kwietnia 1874 r. Zmarły był 
jedu-,} z wybitnych postaci naszej emigi'acyi w Paryżu. Paryzki kores- 
pondent Dz. Pozu. tak donosi pod dniem 15 kwietnia w nrze 89 

1874 o śmierci Elżanowskiego, który, o cz^m z góry nadmieniam, 
caJii ■•iwą bililioteki; przekazał tutejszemu Towarzystwu Przyjaciół Nauk: 

Dzisiaj o godzinie 12 pochowamy zwłoki zmarłego na suchoty Seweryna 
Eliariowskiego. — Donosząc o bolesnój stracie, jaką pouosi emigracja nasza 
osobie zasłuionego obrońcy sprawy polakiój na polu politycznym i piśmien- 
nicziSm, któiy zgasł przedwczośoio, bo liczył lat dopiero 52, wstrzymuję się 
od szczegółów biograficznych, bo sądzę, że obszerniejsi^ nekrologią poświę- 
' dawnemu współpracownikowi „Dziennika Poznańskiego." — Od kilku 
lat mimo nadwerężonego zdrowia, nie zaniedbywał śp. Seweryn Eliauowski 
służby pnblicznśj i był jeszcze jednym z najczynniejszych członków emigracyi. 
Przez cały czaa wojny pruskiej był sekretarzem komisji tymczasowej , która 
próbowała uzyskaii od rządu pozwolenie do formacji oddziału polskiego; — 
a gdy się to nie udało — wstąpił do gwardyi narodowej i brał udział we 
wszystkich zebraniacb i naradach polskich podczas oblężenia. 

Do końca życia był sokretarzcm kilku towaraystw naszych, a mianowicie, 
Towarzystwa pomocj naukowej i komitetu instytucji Czci i ehloba. — Zostaje 
po nim wdowa z siedmioletnią córką. Czefii! pamięci uczciwego człowieka 
i gorliwego patryotj. 

Et^estr^m hr. Leokadya z Gajewskich nm. 5 czerwca 
1803 r. Zmarła była córką Bonawentury Gajewskiego i Jolenty 
Myciolskii-j. Mijż j^j był pocłiodzenia szwedzkiego, służył najpierw 
W wojsku polskiem, później rosyjsltiSm. Niewiasta pełna cnót macie- 
Kjńskich, poświęciła swe życie głównie wychowaniu jedynaka syna, 
ziiani^go z pięknych prac literackich i poetyckiego talentu hr. AYa- 
w rz yń c a EngestrOra, mieszkającego stale w Dreźnie , ożenionego 
z Borzewską, urodzoną z Piwnickiój, z którój ma synów Sta- 
nisława i Edmunda, oraz córkę Maryą. 

Gng'er dr. Uobert um. 14 kwietnia 1873 r. Zmarły był 
n&)>tępcą śp. dr. Brettuera i ostatnim dyrektorem gimnazyum Maryi 
Magdaleny w Poznaniu, któremu dnbro polskiej młodzieży szczerze 
ieit^n na sercu. Przez lat 28 pelnQ obowiązki dyrektora gimnazyum 
■w Ostrowie od początku jego istnienia, pocztem przez lat 7 pracy 
w Poznaniu zjednać sobie umiał szacunek swych kolegów, a szczerą 
miłość swycli uczni. 

Poznań, 18 kwietnia. Pogrzeb śp. di-. Roberta Engera, dotycli- 
czasfiwcgo dyrektora gimnazyum św. Maryi Magdaleny, odbył si(> wczoraj 
o godzinie Ti po południu z gniiicbu gimnazyalnego na cmentarz św. 
Marcuiski przy bardzo licznym udziale Duchowieństwa i publiczności 
przow;iżnii! [i(il.-ii(ji''j. Nji'i,vlkii wi^ilu iie;(itiów, ale I kilku obywateli 



z prowincji widzieliśmy na pogrzi^l) przybyłych. Kondukt żalohny 
prowadził ks. Prałat Likowski, regens seminarium duchownego. 

(Kur. Pozn.^ir. 88 z r. 1878.) 

EstkoiFski Jan um. w początku stycznia 1867 r. Zmarły był 
ojcem Ewarysta, zasłużonego w szkolnictwie naszem i J a k ó b a , 
poległego w r. 1863. Umarł av 72 roku życia i pochowany został 
w Powidzu. 

Esman Józef um. 31 lipca 1873 r. O zmarłym w Poznaniu 
zamieścił Orędownik następujący nekrolog: 

„Sp. Józef Esman był jedn3Tn z rzadkich ludzi. Szerszym kołom nie 
znany, zaiywał wielkiego szacunku u tych, któi*zy go dobrze znali. Był to 
charakter z stali kuty, niezachwiany, niezłomny, pewien siebie. Brał on 
bardzo czynny udział w ruchach w roku 1846 do 1848. Mieszczanin wedle 
zakroju Kilińskiego miał styczność z pierwszemi osobistościami swego czasu 
i nieraz imponował im swojem jasnćra widzeniem, bystrości.'\ i energią. 
Spuszczano się na niego, jak na Zawiszę, i powierzano mu najważniejsze 
polecenia. Przesiedzieć w lesie tygodniami na słocie, często i o głodzie, 
niczóm nie było dla tój duszy źelaznój. A przytóm odznaczała go przed 
innymi wielka skromność i prostota. Był on swego charakteru tak pewien, 
że kiedy go porówno z innymi w więzieniu osadzono, postanowił ani słowa nie 
odpowiedzieć na stawiane sobie pytania i dotrzymał tego. Znany był on 
z tego, że jedyny nic nie odpowiedział. Z pomiędzy ówczesnych więźniów 
drugi taki był Kurnatowski, litograf (jego jest znana polska mapa W. Księstwa). 
I on postanowił ani słowa nie odpowiedzieć, ale nie mając tego liartu duszy, 
co śp. Józef Esman, zawacliał się, i niedowierzając sobie, pchnął się nożem 
w samo serce w Sonncnburgu. Za tnnnną śp. Józefa widzieliśmy około 
150 osób, między tymi wielu jego bardzo bliskich znajomych, których nazwiska 
tulepićj pominę, a którzy, opowiadając sobie o śp. Józefie, powtarzali: że dziś 
już mało mamy takicli dusz hartownych." 



Fabisz Julia um. 26 lipca 1875 r. Zmarła była żoną zasłu- 
żonego w pracy szkolnej nauczyciela przy tutejszej szkole realnej, brata 
ks. dziekana Fabisza z Ostrowa. Jeden z sjnów jej poświęcił się 
także zawodowi kapłańskiemu. 

Fignrski Józef um. 6 sierpnia 1872 r. 

Poznań, 10 sierpnia. W tych dniach roZvStał się z tym świa- 
tem śp. Józef Eigurski, długoletni nauczyciel wyższy przy tutejszem 
gimnazyum św. Maryi Magdaleny. Zmarły, który wychował nam pra- 
wie trzy pokolenia, zapadł od kilku lat na zdrowiu, wskutek czego 
musiał się kazać emerytować. Pogrzeb tego zasłużonego nauczyciela 
odbędzie się dziś o godzinie 4 z południa. Całe gimnazyum katolickie 
postępować będzie za trumną. (K. P. nr. 182 z 1872 r.) 

Fischbach Stanisław August um. 24 sierpnia 1874 r. 
Zmarły był prawdziwjm typem polskiego mieszczanina. Cicliy, skro- 



mny, pracowity i iioboźuy, a matkę Polskę kochający senlecKiuG, iiie 
slownm tylko alo czyncni. Urodzony w r. 1819 w Poznanln, to ijrze- 
liyl HZkoly, tn w 24 roku życia pośluhit' śjj. Juaimę z Pawłowski cli 
za iii;ilż(mki,>, i tu po 55 latach oiiotliwego żyda oniiirl, ponoistawiiijąc 
po 8ol)ip ośmioro dziatek na poiytek Bogu i Jadziom wychowanyoli, 
oraz pamięć zacnego obywatela , iloferego Polaka i gorącogo katuLka, 
kti'»ry liyl jednym z najgorliwszycli ciiluiików wszystkich bractw religij- 
nych i dobrodziejem kościołów Pana Jezusa i św. Dominika w Pozna- 
niu, Jak pobożuem było jego Aycie, tak i śmierć hyla piękitą. Zgasi 
bez lioleści niemal, pojednawszy sii; z Bogiem a pobłogosławiwszy swą 
roilzinc i przyjęto na wychowanie dziatki swego brata, który skonał 
w powrocie z Ameryki do ojczystego miasta. 

Flsclibacli Joanna z Pawłowskich um. 30 czerwca 1870 r. 
Była to zacna niewiasta, wzorowa matka, gorąca córka Kościoła i Oj- 
tayziiy, Wspóbiic z mężem krzewiła w swym domu cnoty rodzinne. 
Jako patiyotka lak w r. 1848 jak 1863 czjińla, co mogła w szczupłym 
BWiigo działania zakresie, by popierać sprawę narodową. W domu 
Fisolibachów każdy powstaniec znajdował gościnne przyjęcie i przytu- 
łek, w ostjitnich zai latach każdy wygnany lub pozbawiony chleba 
kapłan serdeczne schronienie. 8p. Joanna zgasła w niespełna dwa 
lata po śmierci męża, tęsłanijc ciągle za tym, z którym ją na ziemi 
wieczne połączyły śiuby. Zasnęła w Bogu spokojnie w pośród grona 
Bwycli dzieci, opatrzona śś. Sakramentami, pełna uiezachwianśi ufności 
w zwycięstwo naszej sprawy. 

Foiitana Julian um. 24 grudnia 1869 w Paryżu. JuUan 
Foutana urodził się w r. 1810 w Warszawie. Dziad jego byt archi- 
tektem sprowadzonjTn przez króla Stanisława Augusta z 'Wioch. 
W liceum warszawskióm kolegował z Zygmuntem Krasiiiskim, Kon- 
stantym Gaszyńsłdm, Stanisławem Kożmianem i innymi znakomitymi 
młodzieńcami ; najściślejsza przecież przyjaźń łączyła go z Szopenem 
2 powodu jednakiego zamiłowania muzyki. W r. 1830 wstąpił do 
artyleryi i odliył wyprawę na Litwę. Zmuszony emigrować z kraju, 
przez lat kilka utrzymywał się z muzyki we Fraiicyi i Anglii; później, 
gnany wrodzoną niespokojnością, pojechał do Nowego Jorku, ztamtąd 
na wyspę Kubę, gdzie się języka hiszpańskiego doskonale wyuczył. 
W r, 1848 powrócił do Paryża i ożenił się z hogatą Hiszpanką, której 
pierwszy mąż Anglik na kolei życie utracił. lOlka lat szczęśliwego 
-jłożyria przerwała nagła śmierć pani Fontany, która się zaziębiła na 
pogrzebie Mickiewiczowej. Ponieważ nie zrobiła testamentu, przeto 
^dzinił jój męża pierwszego odebri^a Fontanie i pasierbów i majątek. 
Począł dokuczać nieszczęśliwemu muzykowi niedostatek, aż nareszcie 
Bóg zesłał nań zupełną głuchotę i straszliwą cliorobę kości pacierzowej. 
Waaa tu i)racoH'at na siebie i syna, tłómacząc Don Kiszota, pisując 
feletony do Czasu i Dz. Poznańskiego. Ostatnią pracą była 
Astronomia popularna, którą wydał n J. K. Żupańakiego. Cierpienie 
pr/etiiogto wreszcie sity morahie — umarł, oczadziwszy się. Rodacy 
jiochowali go w grobacli itolskich. „Było to serce złote, dusza gorąca, 



102 

umysł chwytny i jasny'' tak kończy p Fontanie żałobne wspomnienie 
jeden z jego przyjaciół. 

Fontelire Edmund um. w czerwcu 1876 r. Któż z żyjących 
dziś pokoleń nie przypomina sobie na ulicach Poznania tej typowej 
postaci, owiniętej i zimą i latem, w maleńki płaszczyk, rozprawiającej 
głośno w językach francuzkim i polskim z samym sobą, przyjaciela 
młodzieży, miłośnika Polaków, choć Francuza z rodu ? . . Któż z oby- 
wateli wiejskich nie otrzymywał odeń corocznie kilku broszurek w fran- 
cuskun wierszowanym języku o treści przeważnie z dziejów polskich 
wyjętej ? „La comtesse Sophie,*' „Jean" i tyle innych jego poetyckich 
utworów obiegały całe Księstwo, a każdy niemal, otrzymawszy je przez 
pocztę, chętnie składał haracz dobrowolny na podparcie zacnego dzi- 
waka, który wielu dotknięty w życiu klęskami, w końcu żył tylko snem 
przeszłości lub marzeniem o lepszej przyszłości, a który, mimo że 
Francuz rodem, całem sercem kochał Polskę... I ja go pamiętam, 
gdym jeszcze małóm był chłopięciem; i mego syna później był on 
dobrym znajomym i życzliwym jeżyka francuzkiego, którym władał po 
mistrzowsku, nauczycielem w przechadzkowych pogadankach. Umarł 
niepostrzeżenie. Za jego trumną szedł syn, Jan, przybyły z dala 
i Miku dawnych znajomych... Zapomniano o biedaku, który nigdy 
nikomu nic złego nie wyrządzU ! . . . 

W Czasie krakowskim w kilka tj^godni po jego śmierci, ogło- 
szono w sprostowaniu podanych o Zmarłym w dziennikach poznańskich 
szczegółów, następująte wspomnienie: 

„Edmund Fontelive do Vorgne pochodził z starożytnej rodziny szlache- 
ckiój. Odziedziczywszy średni majątek po ojcu, wstąpił do wojska, a zo- 
stawszy prędko oficerem i stojąc załogą w Paryżu, cóż dziwnego, żo niedo- 
świadczony młodzieniec nadszarpał nieco majątku. Wtedy to poznał 
młodziutką, bo zaledwie z paryzkiogo pensyonatu wyszła Różę, córkę pani 
z Potockich Oborskiej i ożenił się z nią, a sądząc, poniekąd 
słusznie, że znaczny posag otrzyma po żonie, porzucił służbę wojskową 
i wyjechał z małżonką do Galicyi. Przybywszy tu, doznał jednak zawodu, 
gdyż świekra jego, posiadająca niegdyś znaczne dobra, goniła już resztkami. 
W smutnóm swem położeniu nie przyjął obowiązków guwernera u hr. Poto- 
ckiego, lecz za oszczędzoną cząstkę ojcowskiego spadku wziął w roku 1836 
dzierżawę u hr. Dominika Keja z Przocławia. Następnie zadzie rża wił w roku 
1839 z klucza Dąbrowskiego wieś Bagienice u p. Stanisława Jordana Stojo- 
wskiego. Później przeniósł się do p. Horodyskiego w Zwierniku, gdzie 
w r. 1846 w czasie rozruchów chłopskich zrabowany i całkiem mionia po- 
zbawiony został. Przypadkowa jego bytność w owej chwili w Tarnowie 
ocaliła mu życie, lecz rząd aresztował go, podejrzywając, że ma stosunki 
z przybyłymi z Francyi emisaryuszami. W skutek togo opuścić musiał Gra- 
licyą i udał się do Poznania. — Nieprawdą jest, — jakoby Fontelive sta- 
nął po stronie chłopów w r. 1846. Zaręczyć to mogę uroczyście, bom był 
naocznym świadkiem jego zachowania się podczas tej okropnój katastrofy. 
Prócz tego znałem jego szlachetny sposób myślenia a zarazem usposobienie 
arystokratyczne ; jedno i drugie nie dozwoliły mu nigdy łączyć się z zbro- 
dniczą tłuszczą." Pokój cieniom jego ! . . . 



Frankiewicz Karol um. 2G grudniii 1875 r. Zmarły był 
jcdiiyni z najdiiwnieJBZjch przemysłowców miasta Poznania.. Znany 
liyt z rzetelności i dla togo powszechnie w mieścit! szanowany. 

Fredro hr. Alexander mn. 15 lipca 1876 r. ńp, AIexander, 
syn Jacka z Pleszowie hr. Fredry i Maryannyz iir. Dembiń- 
skich Fredrowej, urodził się w Siirochowie, ziemi Przemyskiej dnia 
20 czerwca 1793 r. Jako ochotnik wstąpił 3 maja 1809 do wojska 
polskiego a dnia 8 czerwca tegoż roku został \me?. ks. Józefa Ponia- 
towskiego, ówczesnego ministra wojny, zamianowany podporucznikiem 
11 piilku Ulanów pod dowództwem pułkownika Adama Potockiego. 
Dnia 2S kwietnia 1810 zostat porucznikiem w tym putkii, dnia 14 
kwietnia 1812 kapitanem w 5 pułku konnych strzelców, a. dnia 24 
sierpnia 1813 zamianował go ksiijie de Peltre, minister wojny cesar- 
stwa francuzkiego, kapitanem sztahu jeneralnego wielkiej armiL Ale- 
snnder Fredro odbył kampanią austrya<ik4 w Galicyi w r. 1809, 
moskiewską w 1812, saaką w 1813, francuzką w 1814 roku. Byt 
w bitwach pod Romanowem, Smoleńskiem, Możajskiem, Berezyną 
i innych potyczkach t^jże kampanii; w r. 1813 pod Dreznem, Lipskiem, 
Hanau i w innych bitwach kampanii saskiej, dalej pod Brieune, Cbamp 
Aubert, Chateau Tiiierry, Mont Mirail, Montereau, Arcis sur Aube, 
Craon, Laon i Rbeims. W r, 1812 wzięty został w "Wilnie do nie- 
woli. Zapadł tam ua tyfus, a pozdrowiawszy, uciekł z lazaretu, dostał 
się do Galicyi, a zt^d napowrót do wielkiej annii. W nygrodę zasług 
ozdobiony został krzyżem wojskowym „virtuti miiitaii." krzyieni legii 
honorowej i medalem ś. Heleny. W grudniu 1815 wziąt Fredro dy- 
misyii i osiadł w fialicyi, gdzie się oddal rolnictwu i literaturze. 
W r. 18G5 dnia 2G marea wręczono mu we Lwowie w imieniu wdzię- 
cznych rodaków medal na cześć jego wybity, a 17 kwietnia 1873 
mianował go cesarz austryacld kawalerem wielkiego krzyża Franciszka 
Józefa. Fredro był ostatnim cafoiJriem byłego warszawskiego Towa^ 
rzystwa przyjaciół nauk, byt im członkiem akademii umiejętności 
w Krakowie, członkiem Towarzystwa historyczno literackiego w Paryżu, 
llOnoniwym obywatelem miasta Lwowa, przez lat 10 był deputatem 
pnty dawnym Wydziale stanowym, a od r. 1861 przez lat sześć po- 
słem na sejm krajowy we Lwowie z ziemi Sanockirj. Dnia 15 lipca 
187fi umarł o godz. 6 rano w 84 roku życia. O Fredrae, jako pierw- 
szym polskim komedyoplsanu zbyt.ocznem byłoby tu pisać. Zna jogo 
arcydaiela kraj cały i wiecznie niemi chlubić się będzie. 



C}. 



ttfthryelski Jiizt>f nm. 27 lutego 1871 r. Zm.irty w Studzieńcu 
weteran, hyt żołnierzem w r. 1S31. 

Ondomski Wawrzyniec um. 19 marca 1868 r. W Zborówku 
])o(l Poziianicin umarł i^p, Wawrzyiuec, a pochowany został w Kona- 
rzewii'. Był on oficerem wtijsk polsldch. 



104 



Gajewski Franciszek um. 9 kwietnia 1868 r. 

Poznań, 10 kwietnia. Dwie żałobne wiadomości przychodzi 
nam zapisać na tem miejscu. Śp. pułkownik Gajewski, jeden z naj- 
starszych weteranów wojsk polskich, zakończył wczoraj około godziny 
trzeciej z południa żywot doczesny. Szanowny ten starzec długo się 
cieszył rzadką w podeszłym wieku czerstwością ciała i umysłu. Dopiero 
mniej więcej przed pół rolriem powaliła go ciężka choroba o łoże 
boleści, z którego już więcej nie powstał. — W Idlka godzin późmej 
przeciągał zwolna przez ulicę Berlińską, plac Wilhelmowski i Aleą 
pogrzebowy orszak, odprowadzający zwłoki śp. Cecylii z Chłapowskich 
Bieńkowskiej na wieczny spocz}Tiek. Ogólny szacunek , na jaki 
zgasła matrona cnotami swemi umiała sobie zasłużyć, zgromadził dla 
oddania zmarłej ostatniej ziemskiej przysługi bardzo hczną pu])liczność, 
śród którćj mianowicie dużo osób umyślnie na ten cel z prowincyi 
przybyłych widzieliśmy. Trumnę złożono na cmentarzu farnym 
w grobowcu, gdzie już spoczywają zwłoki męża i córki śp. Cecylii 
Bieiikowskiej. (Dz. Pozn. nr. 85 z r. 1868.) 

Poznań, 11 kwietnia. Dzisiaj o godzime 11 przed południem 
odprowadziliśmy zwłoki śp. pułkownika Gajewskiego z mieszkania przy 
rynku Xowomiejskim do bramy Berlińskiej, zkąd je powieziono do 
grobów familijnych w Wolsztynie. »r\Vksiądz I^iskup Stefanowicz prze- 
wodniczył licznemu gronu duchowieństwa, które wzięło udział w żało- 
bnym pochodzie. (Dz. Pozn. nr. 86 z r. 1808.) 

Przyp, Śp. Franciszek Gajewski, pozostawił z żony Emilii 
Garczyńskiej synów J ó z e f a i ks. p] w a r y s t a. Józef z Ł u c y i 
Działowskiej ma dotąd synów Stanisława i Władysława. 

Gajewski Apolinary um. 21 sierpnia 1870 r. Śp. Apolinary 
urodził się w r. 1801 i był trzecim z rzędu synem Adama i Eleo- 
nory z Garczyńskich, córki wojewodzica poznańskiego Stefana 
Garczyńskiego , jenerała wojsk polskich. Nauki pobierał szkolne 
w gimnazyum francuzkiem w Berlinie, tamże oraz w Heidelbergu 
uczęszczał na kursą prawnicze uniwersyteckie. W latach 1827 do 
1830 podróżował do Włoch w towarzystwie Stefana Garczyńskiego, 
poety, i częste przez niego miewał styczności z Mickiewiczem. W^r. 1830 
przy początku powstania, powrócił do kraju i wstąpił do szeregów 
narodowycli w pułkach krakowskich. Powróciwszy z kampanii, osiadł 
pierwotnie w Wroniawach, który to dział majątkowy przez ojca wydzie- 
lonym mu został; następnie wskutek ponownej transakcyi familijnej 
Wroniawy oddał siostrze swej Antoninie, zamężnej hrabinie Broel 
Plater, a sam Wolsztyn objął. Tutaj umarł. Ożeniony z Eleonorą 
Garczyńską, siostrą poety, pozostawił jednego s^ma, Stefana, 
kawalera maltańskiego (komturat szląsld). 



105 

Gajewscy herM Ostoja. 

Rodzina Gajewskich według najdawniejszych dokumentów 
famihjnych znajdujących sig w archiwum wolsztyiiskiem , a składających 
się z wjTiijgów z akt grodów poznańskiego i kościańskiego, pochodzi 
z Błociszewskimi z jednego gniazda. Oba te domy używały 
w 15 wieku wspólnego przydomku „z Błociszewa" i wspóhiy dotąd 
mają herb Ostoja. Jak poniżej zamieszczone drzewo genealogiczne 
okazuje, żyt w r. 1470 Piotr Gajewski, który się pisał: Petrus 
de Błociszewo Gajewski, haeres in Gaij. Obie tutaj wynuenione ma- 
jętności leżą w dzisiejszym powiecie kościańskim; jako też w dawniej- 
szem starostwie kościańskiem głównie rodzina Gajewskich się osiedlała. 

Majątki, które z biegiem czasu w jej posiadanie przechodziły, 
oprócz pierwotnego działu na Błociszewie i Gaju, były przeważnie 
w kościańskiem starostwie położone, jako to: Lubiatowo, Grabianowo. 
Czacz, Białcz, Przysieka polska, Księginki, Ziemin. Następiue Wolsztyn 
i Borzęciczki, jako też Żegocin i Wroniawy. 

Dzisiejsza siedziba Gajewskich: Wolsztyn, kupiony został w r. 1728 
przez Franciszka Gajewskiego od Xiegolewskich. 

Otóż drzewo genealogiczne Gajewskich w linii po mieczu: 

I Piotr, dziedzic na Gaju (1470—1520) z Małgorzaty 
Str zempińskiej spłodził II Wincentego (15()()— 1554), który 
z Zofii Sapie ńskiej miał 1 . J a n a (Kotar, ('astren. Caliscen. 
post judex terrestr. Posnanien. 1570) Ten z Barbary Czackiej 
miał syna Wojciecha (capitan. Ustens.) bezdzietnego. 2. Erazma. 
3. Gabryela bozżennego. 4. Katarzynę za Krzysztofem Ko- 
szutskim. 4. Ł u c y ą za Janem M a n i e c k i m. Owóź : 

III Erazm {syn Wincentego), spłodził z Ewy Bułakówny 
(1583) syna: 

IV Łukasza (1611), który z Anny Czackiej (pmo vto 
Rozdraźewskiej) pozostawił bezdzietnego 1. Stefana. 2. Woj- 
ciecha i 3. Katarzynę za Wacławem Leszczyńskim, woje- 
wodą Łęczyckim. 

V Wojciech (syn Łukasza), starosta wscliowski, kasztelan rogo- 
ziński ( 1 639) , ożeniony z A p o 1 i n a r ą z Bnina Opalińską, 
wojewodzianką poznańską , jest protoplast^]; dzisiejszy cli ( J ajewskich 
i w czwartym stopniu dziadem hr. Wawrzyńca En gest r Oma, 
urodzonego z Gajewskiej. — Ów Wojciech miał trzech synów: 
1. Łukasza 2. Jana, zakonnika i 3. Franciszka Wencesława, 
deputata na trybunał koronny, który z p]lźbiety Cieleckiej pozo- 
stawił córkę L u d w i k ę za Władysławem R a d o m i c k i m , wojewodą 
poznańskim, a z drugiej żony Barbary Kurcewskiej same córki, 
mianowicie Annę K u n e g u n d ę za Piotrem Węgorzewskim. 

VI Łukasz (Castellan. Santocen.) spłodził z Elżbiety K u c z- 
b o r s k i e j , kasztelanki rypiiiskiej , (1669) 1 . Stanisława, który 
z Ludwiki Ccrekwickiej miał córkę Annę za Janem Skarb- 
kiem, 2. Franciszka, córki: A p o li n a r ę za Adamem K o ź m i ń- 



106 

s k i m , kasztelanem rogoziiiskim i Annę za Piotrem Sokolnickim, 
kasztelanicem międzyrzeckim, cześnikiem wschowskim i pułkownikiem. 

VII Franciszek (syn Łukasza), starosta kościański, kasztelan 
konarski w Kujawach, ożeniony z Wiktoryą Choińską herbu 
Abdank, pozostawił: 1. Antoniego, starostę kościańskiego, żyjącego 
z Izabellą My cielska bezdzietnie. 2. Rafała, kasztelana rogoziń- 
skiego, 3. Andrzeja, który z Wiktoryą Loykówną Rędziciewską 
nie pozostawił potomstwa, i 4. Annę za Józefem Potockim. 

Vni Rafał (syn Franciszka), kasztelan, miał z pierwszej żony 
Józefy Mielżyńskiej, córkę Annę za Andrzejem Radolińskim; 
z drugiej zaś żony Katarzyny Tworzy ań s ki ej synów: Adama 
i Bonawenturę. 

IX (A.) Adam (syn Rafała) spłodził z Eleonory Garczyń- 
skiej córkę 1. Antoninę za Stanisławem hr. Bro61 Plater 
(zob. pow.) 2. Franciszka, 3. Apolinarego (zob. pow.) 

IX (B.) Bonawentura (drugi syn Rafała) z Anny Miel- 
żyńskiej miał syna Józefa, znanego z waleczności pułkownika wojsk 
polskich, który poległ w r. 1831. 

Z drugiej żony zaśJolenty Mycielskiej córkę Lcokadyą 
za hr. EngestrOm, matką żyjącego w Dreźnie hr. Wawrzyńca. 



•< * < e =n> *> - 



' Oarezyńska Emilia z Bogusławskich um. 4 listopada 
1871 r. w Węgorzewie. 

Garstka X. Marcin um. 14 lutego 1873 r. 

Poznań, 15 lutego. Wczoraj nad wieczorem umarł w tutejszym 
lazarecie Sióstr Miłosierdzia ks. Marcin Garstka, proboszcz koźmiński. 
Ciężka to znowu strata dla naszej archidyecezyi. Ksiądz Garstka miał 
dopiero lat 40. Urodzony w r. 1833 w Kowalewie pod Pleszewem, 
na kapłana wyświęcony został w r. 1857. Kilka lat był wikaryuszem 
w Inowrocławiu. Probostwo koźmińskie otrzymał w r. 1866. Od kilku 
miesięcy zapadł na chorobę piersiową, a od 4 dni przybył do Poznania, 
gdzie też swój żywot doczesny zakończył. (K. P. nr. 37 z r. 1873,) 

Poznań, 18 lutego. I dziś musimy pierwsze miejsce w kromce 
naszej poświęcić żałobnemu obchodowi. Donosiliśmy przed kilku dniami 
o śmierci przedwczesnej śp. Marcina Garstki, proboszcza z Koźmina. 
Wczoraj odprowadziliśmy zwłoki tego zacnego kapłana z zakładu Sióstr 
Miłosierdzia na cmentarz św. Marciński. JW. ks'. Biskup Janiszewski 
przewodniczył konduktowi, w którym brało udział przeszło 60 kapłanów, 
między tymi zaś widzieliśmy nietylko dostojnych członków tutejszej 
kapituły, ale także i księży z dalszych okoUc, przybyłych do Poznania, 
by oddać ostatnią przysługę zmarłemu. Cześć Jego pamięci! 

(Kur. Pozn. nr. 40 z r. 1873.) 

daszyński Aleksy um. 6 stycznia 1872 r. Zmarły urodził 
się 1792 r. W r. 1809 ukończywszy Szkołę artyleryi, wyznacozny został 
jako oficer do bateryi hr. Artura Potockiego. W r. 1811 brał udział 
przy oblężeniu Modlina. W bitwie pod Lisenfeld otrzymał krzyż 
legii honorowej. Za Księstwa Warszawskiego przeszedł do gwardyi 



107^ 

koimj^ch strzelców, a w r. 1828 wziął jako kapitan d}Tnisyą. W r. 1830 
zorganizował drugi pułk Krakusów i jako pułkownik dostał się 
ranny pod Raciążem do moskiewskiej niewoli. Później wiódł pracowity 
żywot w zaciszu domowem. Tmarł w Czernie w powiecie kieleckim. 

Gawreckl X. Jan Leopold um. 21 kwietnia 1866 r. Śp. X. 
GawTecki urodził si^ w Trzciance z ojca Krzysztofa i matki Kry- 
styny z B r u n k ó w ; ukończył szkoły w Bydgoszczy, cztery lata 
poświęcił studyom uniwersyteckim w Berlinie i Wrocławiu, poczem 
pod wrażeniem uwięzienia X. Arcybiskupa Dunina obrał stan duchowny 
i w r. 1843 wyświęcony został na kapłana. Był najprzód wikaryuszem 
w Trzemesznie, następnie kapelanem przy domu poprawy w Rawiczu: 
dalej pracował przy archikatedrze poznaiiski(^j i jako koadjutor chorego 
proboszcza w Pile. W r. 1846 powołany na dyrektora seminaryum 
nauczycielskiego w Paradyżu, wielkie dla młodzieży położył zasługi. 
Mianowany proboszczem w r. 1861 w Rogoźnie, a w r. 1862 
dziekanem, posłował w r. 1864 na sejm berliński, gdzie należał do 
komisyi edukacyjnej. Choroba sercowa przedwcześnie przecięła mo- 
jego pracowitego żywota. 

Gai?roński Andrzej um. 17 listopada 1864 r. Sp. Gawroński, 
pułkownik saperów z r. 1831, urodził się około 1791 r., a w 1809 
wstąpił do wojska napoleońskiego, z k torem odbył wszystkie niemal 
kampanie, ozdobiony krzyżem virtuti militari za waleczność. Po wojnie 
służył w armii pod W. ks. Konstantym i należał do spisku, który 
przysposobił powstanie z r. 1831. Umarł na tułactwie w Paryża. 

Oaivroński Salezy, pułkownik um. w kwietniu 1871 r. 

Poznań, 24 kwietnia. W Krakowie śmierć zalmiła jednego 
z najstarszych weteranów polskicli, pułkownika Salezego Gawrońskiego. 
Zycior}'s własną ręką skreślony, a w papierach jego znaleziony, podajemy 
dosłownie z Czasu: 

„Mój życiorys. 

„liodziłom się w czasie bytności ostatniego króla polskiego Stanisława 
Poniatowskiego rażą ostatnią powracającego z odwiedzin carowej Katarzyny 
w Kaniowie, przybyłego do ICrakowa w r. 1787, a urodzenie moje nastąpiło 
we wsi Nienaszowie, położonej w ówczesnym powiecie pilznicńskim, woje- 
wództwa sandomirskiego, między miasteczkami Duklą, Krosnom i /niigrodom, 
gdzio matka moja do swej matki a mojej babki z donui Jordanowój, pierwszego 
małżeństwa Sendzimirowej, a powtórnego Gawrońskiej, b}'ła więc moją babką 
i stryjenką razem, przybywszy tam i słabość odbywszy, mnie urodziła. 
Początkowe wychowanie było w donui rodzicielskim bardzo religijne. Przy- 
szedłszy do lat, uczęszczałem i słuchałem nauk w uniwersytecie Jagiellońskim, 
do czego mi posłużyło miejsce przy rodzonym stryju, będącym Biskupem 
krakowskim, u którego przemieszkiwałem. 

Wstąpiwszy do wojska w czasie kampanii przeciw Austryi 1809 r., 
odbyłem wojny wraz z wielką armią francuzką i polską pod dowództwem 
samego cesarza Napoleona 1, ks. Poniatowskiego tak w Moskwie 1812, jak 
późniejsze 1813 i 1814 w Niemczech i Francyi; wróciwszy z wojskiem do 
kraju 1814 r. krótko będąc pod dowództwem W. ks. Konstantego, otrzymałem 
dymisją i zajmowałem się gospodarstwem we wsi własnój Młodziejowico, aż 



108 



do wyprawy przeciw Moskwie w latach 1830 i 1831, — po których nie- 
szczęśliwym końcu mając sobie zasekwestrowany majątek, zmuszony byłem 
pozbyd się go i osiadłem w Krakowie. 

Od tego czasu mając wolne chwile, zwiedziłem kraje europejskie, zro- 
biwszy wycieczkę do Włoch , Francyi , Anglii i Niemiec wraz z Szwajearyą, 
pozostałem, wróciwszy z podróży dwuletniej ciągle w Krakowie, ciągle ocze- 
kując wyroków dobrego Boga. Zamieszkując Kraków, służyłem krajowi, 
ile sił i zdolności starczyło, obierany to w sejmach wolnego miasta marszał- 
kiem i deputowanym na sejm kilkakrotnie, a w Królestwie do rady woje- 
wódzkiej w Kielcach. Podczas usamowolnienia włościan w okręgu w. m. 
Krakowa byłein członkiem komisyi do tego ustanowionój przez trzy dwory 
opiekuńcze i wiceprezesem Towarzystwa Dobroczynności." 

Życiorys ten świadczący tak chlubnie o skromności zmarłego, 
kilku szczegółami uzupełniamy według Czasu: 

Salezy Gawroński , będąc jeszcze w szkołach, zapamiętał, jak Kościuszko 
składał w Krakowie przysięgę naczelnika narodowego powstania. Biskup 
Gawroński, którego był siostrzeńcem, jemu zawdzięcza kamień pamiątkowy 
na Wawelu położony. W kampanii r. 1812 był pod Berezyną, r. 1813 pod 
Lipskiem w garstce oficerów polskich, ks. Poniatowskiego w ostatnich chwilach 
otaczających. Ozdobiony był za waleczność krzyżem francuskim logii hono- 
rowej, polskim virtuti militari, a później rząd napoleoński przysłał mu medal 
Św. Heleny. Dymisyą od w. księcia Konstantego otrzymał w randze kapitana. 
W r. 1830 wstąpił napowrót do szeregów narodowych i pełnił zrazu służbę 
szefa sztabu przy jenerale Dembińskim w randze podpułkownika. Przedsię- 
wzięta podróż obudziła podejrzenie Moskwy, wskutek czego wr. 1846 podczas 
zajęcia Krakowa przez Moskali wywieziony został do Warszawj, gdzie przez 
rok blisko pod ciągłą indagacyą w więzieniu zostawał. 

Był więc śp. Salezy Gawroński postacią, która uosabiała życie szlachcica 
polskiego w 19 wieku. Żołnierz, gospodarz, obywatel. Ale nie każde życie 
uświetniło ten zawód tylu przymiotami co zmarły pułkownik. Bogobojny, 
dobroczynny, prawy, przeżył lat 80, nie zostawiwszy najmniejszej plamki na 
swojej pamięci. Dopełnienie obowiązku w każdym zawodzie, w jakim go 
Opatrzność postawiła, uważał za cnotę, przeciw której nigdy nie wykroczył. 
Zostawił po sobie pamiętniki i te nosić będą jedne wielką i rzadką cechę: 
będą mówić prawdę. Zgon jego dla Krakowa jest ogólną żałobą. Kilka 
pokoleń w grodzie naszym wzrosło, patrząc na przykład cnót prawdziwie 
chrześciańskich i obywatelskich, jaki im dawał Salezy Gawroński. Żył z Bogiem 
i umarł w Bogu. (Dz. Pozn. nr, 94 z r. 1871.) 

Gawrzyjelslil X. Rudolf um. 31 maja 1870 r. w Prusach 
Zachodnich. 

Poznań, 8 czerwca. Nie pamiętamy roku, w którymby śmierć 
tak liczne z pośród naszego społeczeństwa wydarła ofiary, jak bieżący. 
Nie potrzebujemy przypominać strat, jakie już dotąd ponieśliśmy, bo 
dni ostatnich żałobne obchody aż nadto żywo wyryły sio w pamięci 
wszystkich. Tymczasem i dziś znowu zapisać tu musimy ubytek dwóch 
zacnych mężów. 

Pierwszym był śp. ksiądz Rudolf Gawrzyjelski , proboszcz parafii 
Sarnowskiej w powiecie chełmińskim, najpierwszy redaktor odpowie- 



109 

dzialiiy Przyjaciela Ludu, zgasły wskutok choroby piorsio\vi'j na 
dniu 31 maja, licząc zaledwie lat 35. Przyjaciel poświęca Zmar- 
łemu następujące wspomnienie: 

„Zmarły, światły i gorliwy kapłan, posiadał te cnoty obywatelskie, 
których połnionio chyba po śmierci dopiero wdzięczną pamięć u nas zyskuje. 
Nic brakło mu też licznych przykrości i cierpień za życia, które znosił 
odważnie, nie zrażając się niczem w pełnieniu tego, czego po kapłanie Po- 
laku obowiązki względem narodu wymagały. Był on w roku 1862 i 63 
owym proboszczom w Łącku wielkim za Lidzbarkiem na Mazurach, którego 
wielu nieszczęśliwych i prześladowanych z doznanej pomocy pamięta i pa- 
miętać będzie z wdzięcznością. Wieczny odpoczynek daj mu Panie!" 

Drugim, którego stratę uczują wszyscy-, co Go znali bliżej, bjł 
śp. Ignacy Kardoliński, mecenas warszawski, s™ zamieszkałej 
w Księstwie naszem rodziny. Pobierał nauki w Lesznie, gdzie chlubny 
zdawszy egzamin dojrzałości, udał się następnie na wszechnicę wro- 
cławską. Gdy z przyjściem margrabiego Wielopolskiego do steru 
otworzyło się ludziom zdobiym pole do działania w Królestwie, pospie- 
szył śp. Ignacy do Warszawy a jako prawnik, wykształcony w Prusach, 
wnet pozyskał niezależne i wdzięczne stanowisko. Śmierć brata naj- 
młodszega na polu bitwy w powstaniu z roku 1863, wywiezienie dru- 
giego, starszego brata na Sybir, ciężkie zadały rany głęboko czującemu 
sercu śp. Ignacego. W pracy i w kole rodzinnem znajdował przecież 
pociechę a szczodrą ręką wspierając pozostałe i)0 bracie wygnańcu 
sieroty, umiał sobie skarbić wdzięczność i uznanie. Lecz nadwątlone 
bolesnomi ciosy zdrowie wnet uległo zniszczeniu a naglą śmierć 
w Ciechocinku, dokąd się udał na kuracyą, wyrwała Go na dniu 5go 
b. m. z objęć żony i dzieci, oraz siostry nadbiegł ej z Poznania. Liczni 
koledzy szkolni i prz}jaciele uniwersyteccy, których zmarły pozostawił 
w Księstwie, z szczer3^m bezwątpienia żalem przyjmą tę żałobną wia- 
doitność. (Z Dz. Pozn.) 

Oąsiorowski dr. Ludwik um. O grudnia 1803 r. Zmarłemu 
poświęcił Tygodnik Illustrowany warszawski w lipcu 1864 r. 
następujące z pod pióra profesora Szkoły Głównej, dr. Wolframa pły- 
nące wspomnienie pośmiertne: 

I znów z szeregów polskich lekarzy, z grona prawdziwych przyjaciół 
ludzkości, niedawno śmierć zabrała jednego z najczynniojszych, doktora 
Ludwika Gąsiorowskicgo. Urodził się dnia 25 sierpnia 1808 roku w Kudzię 
pod Wieluniom, w ówczesnem województwie kaliskiem. Przeniesiony z powodu 
stosunków familijnych w okolico poznańskie, w giranazyum tamecznóm ukoń- 
czył n<iuki szkolne, a obrawszy sobie zawód medyczny, udał się na uniwer- 
sytet do Wrocławia. 

W roku 1836 osiadł jako praktyczny lekarz w Poznaniu, gdzie wkrótce 
oceniono jego zdolność, bezinteresowność i wreszcie zacność obywatelską. 
Niezadługo tóż zjednał sobie wielkie wzięcie, zaufanie i szacunek. Już 
w roku następnym mianowany był drugim płatnym nauczycielem w zakładzie 
prowincyonalnym poznańskim kształcenia akuszerek, z warunkiem nauczania 
po polsku i po niemiecku, za którą to posadę w roku 1846 podziękował. 



■i 



aarr~ r 



110 

W mieście samem, z podziału urzędowego, obrał sobie do leczenia chorych 
przedmieścia Chwaliszewa, Środki itd. dzielnicę wprawdzie najuboższą miasta, 
lecz zamieszkaną najwięcej przez ludność polską. Tam Grąsiorowski znalazł 
się pomiędzy swymi i tam t^ż wylał całą swą pieczołowitość i starania, służąc 
nieraz tamecznym rodzinom radą i pomocą w codziennych nawet potrzebach 
życia. Jako troskliwy lekarz i doradzca, stając się nioledwie członkiem 
każdej z tych rodzin, wchodząc w najuboższe nieraz zakątki, ujrzał wkrótce 
w całój nagości niedolę tylu nieszczęśliwych mieszkańców, czego po większój 
części stawał się źródłem brak religijnego i moralnego wychowania. Ujrzał 
tyle nieszczęśliwych dzieci, które rodziców jakby nigdy nie miały, albo ich 
pieczołowitości zaledwie kiedy doznały, bo ubodzy rodzic© ciągle prawie byli 
przy pracy i to najczęściej jeszcze za domem. Chcąc przeto złemu zaradzić, 
wraz z dr. Marcinkowskim, starszym swym kolegą w zawodzie medycznym, 
mężem tyle sprawie ludzkości zasłużonym, zawiązał w r. 1842 towarzystwo, 
któro pierwsze w Poznaniu ochronki dla biednych i opuszczonych dzieci 
pozakładało. Przewodniczył temu towaizystwu aż do r. 1848 i podobnież 
przez lat sześć był członkiem dyrekcyi Towarzystwa Pomocy Naukowej dla 
uczącój się młodzieży, które założył w W. Ks. Poznańskióm tenże dr. Mar- 
cinkowski. Nadto jeszcze przez lat jedenaście był członkiem rady municy- 
palnej miasta JPoznania, w którój odznaczał się gorliwością. 

Lecz nie na tóm ograniczają się wybitno strony życia i działania 
Gąsiorowskiogo , który i w naszej literaturze medycznej wysokie zdobył sobie 
stanowisko. Zarzuty i urąganie się cudzoziemców z ubóstwa naszej litera- 
tury medycznój, spowodowały go, w ciągu jeszcze nauk uniwersyteckich, do 
wyszukiwania po rozmaitych pismach prac polskich lekarzy, i chociaż w tem 
nadzwyczajne spotykał tmdności, bo wchodził na pole zupełnie prawie odło- 
giem leżące, udało mu się przecież znaczne zebrać matoryały, które upo- 
rządkowawszy, wydrukował w Wrocławiu r. 1835 w rozprawie swej inaugu- 
racyjnej: Brevis roi medicae in Polonia delineatio, ab antiąuissimis tempo- 
ribus usque ad annum 1506. Nie poprzestając na tem, po rozpoczęciu 
już nawet praktyki w Poznaniu, nie zaniedbywał żadnej sposobności korzy- 
stania z publicznych bibliotek za granicą, jak i z prywatnych zbiorów, gro- 
madząc zewsząd rozrzucone wiadomości, tyczące się sztuki lekarskiój na 
ojczystej ziemi, Ztąd powstało dzieło jego najznakomitsze, noszące tytuł: 
„Zbiór wiadomości do historyi sztuki lekarskiój w Polsce, od czasów najda- 
wniejszych, aż do najnowszych," wydane w Poznaniu, w czterech tomach 
pojedynczo, w latach 1839, 1853;, 1854 i 1855. W tój obszernój pracy 
zamieścił nietylko dzieje ogólne medycyny w Polsce, jój szczegółowe działy 
i co tylko na nią wpływ jakikolwiek wywierało, ale także dokładne życiorysy 
lekarzy w każdej epoce, z wyliczeniem ich prac piśmiennych, a nawet wzmianki 
o innych mężach nie lekarzach, których pisma dotyczące nauk przyrodniczych, 
jako pomocniczo w sztuce lekarskiej mogą być użyte. 

Dr. Zieleniewski, w Notatkach do historyi akuszeryi w Polsce, tak 
o tem dziele się wyraża: „Cało brzemię badacza, kronikarza, bibliografa 
i historyka spadło od razu na niego, pod któróm że nie zwątpił o dokona- 
niu swój pracy, zaiste godny wszelakiego poważania." 

I dalej : „Wczytując się pilnie w pracowito dzieło Gąsiorowskiogo , w ów 
hogaiy zasób do historyi medycyny w Polsce, widziałem ogromne trudności, 



jakioiui loii zacny autor, nibj pierwsi)- wędrowiec po picrwotnjcli, nigdy 
udzką rąki^ nio dotkuiętycb laHacli, kilkadziesiąt lat walczył. (Tyg- lek. 
■arsi. I roku 1360 str. 417,) 

Dr. Adamowicz, profesor byłego uniwersytetu wileńskiego, używajiicy 
ieomal najwyiszśj powagi w ojczystej litoi'aturze lekarskiej, pisząc recenzyą 
Kieła Gi\storowskiego , móvn iiaraz na wstępie: „do zalet rzetelnych pad 
rzględom gruutownej nauki, snmiennśj erudycji, badawczego ducha, wytrwałej 
iracy i poiytku istotnego dla nauki, jaktomi się w nowszych mianowicie 
zasach odznaczyło piśmiennictwo polskie w W. Ks. Poznańskióm, dzieło, 
tÓre bierzemy pod rozwagę i roztrząSnienie , najsłuszniejsze ma prawo," 
Wizerunki i roztrząsania naukowe wileńskie zr. 1839, tom II str. 12fi — 14H. 
'iaał zaś tę recenzją, gdy dopiero pierwszy tom dzieła Gąsiorowskiego 
tazał siij w druku. Eównie pochlebny sąd wydaii o tej pracy profesorowie 
liworsytotu Jagiellońskiego w Rocznikach tamecznego wydziału lekarskiego, 
ak i lekarze warszawscy w Pamiętniku towarzystwa lekarskiego. 

Prócz togo z polecenia rządu, przełoiył Gąsiorowefc) na JQzjk polski: 
•rzawodflik do pielęgnowania chorych, dzieło do utycia w szkole posługi clio- 
jcli berlińskich zakładu lekarskiego Charitś, tiulziet dU własnej nauki, na- 
lisane po niemiecku przez Dr. (Jediko. Wydal w Poznaniu 1838, str. 143. 
Dłafconiec w pierwszym Boczniku Towarzystwa poznańskiego przyjaciół nauk, 
rydanym v. 1860, zamieścił: Rozprawę, wyświecającą historyą zaprowa- 
iMnia kanonikatu doktora medycyny przy wszystkich kościołach katedral- 
lych polskich. Prócz źródeł dotąd już drukiem ogłoszonych, czerpał tu 
iriale wiadomości z archiwów kapituły poznańskiej i gnieźnieńskiej, przed- 
Diot z&S sam obrobił zajmująco i dokładnie. Kozprawa ta wydaną została 
ikii osobno. 

Praca ta jego i zdolaości godnie też oceniono zostały. Powołano go 
lajprzdd na profosora uniwersytetu Jagiellońskiego, a póznićj do szkoły 
leSyeznój w Warszawie; lew obu tych posad nio przyjął, ze szkodą moio 
Ja nauki, ale z wielkim pożytkiem dla mieszkańców Poznania. 

Wytknąwszy sobie drogę prawdy, cnoty, poświęoenia i usług publicznych, 
lolał, ii tak często spotykać mu się przychodziło z obłudą i samolubstwem. 
9ie czuł się tei szczęśliwym, bo nienawidząc fałszu, nie mógł się pogodzi<5 ze 
iwiaten, który go otaczał i i towarzystwem, do k-tórego należał, a z któróm 
necieit iy6 musiał, dla togo uważano go za czbwieka szorstkiego, osobliwie 
"|r będąc z natury drażliwego usposobienia, nio umiał panowa<i nad sobą 
, wypowiadał każdemu wręcz, co myślał, w nader dobitnych nieraz wyrazach, 
lie pytając, na kogo grom spadnie. Ztąd niejeden go się lękał, niejednego 
1 aiebio odstręczał; ale kto głębiej i bliżoj poznał jego charakter, ten pewnie 
JO pokochał. Szanowali go wielcy i mali, bez róinicy wyznań i narodowości, 
bo chętnie biogł z pomocą, gdiio tylko był potrzebnym; wprawdzie wyburczał 
nieraz i wyłajał, lecz z całą za to gotowością pomagał, o ile to było w jego 
InoEy. Ubogim i nieszczęśliwym niósł często pomoc nad siły swoje, ze 
B^kodą nawot wlasnój rodziny. Odziedziczyły toi po nim dzieci tylko pamięó 
giczóin nieskalaną, czystą i zacną, odziedziczyły wdiięcinośd dla niego tysięcy 
ludzi, którzy ze łzą w oku odprowadzili do grobu jego zwłoki. 

Mając już pracą nadwątlone zdrowie, Gąsiorowski po długiój i cięikiój 
Cfcorobie umarł dnia 9 grudnia 1863 r. Ile pozyskał miłości, szacunku 



-^j^T 




112 



i poważania, najlepiej świadczył jego pogrzeb, któremu, mimo niepogody, 
przewodniczył ks. Biskup sufragan Stefanowicz na czele członków kapituły 
metropolitalnej, całego niemal duchowieństwa i kilkotysięcznego tłumu." 

Do powyższego nekrologii dodać jeszcze muszę, ze w powstaniu 
listopadowóm brał Zmarły czynny udział z początku w pułku ułanów, 
następnie jako lekarz batalionowy. W roku 1846 więziony był przez 
7 miesięcy w Poznaniu i Sonnenburgu za sprawy polityczne; przy 
aresztowaniu ulice były wojskiem obsadzone z obawy, ażeby ludność 
poznańska nie usiłowała go odbić. W roku 1848 objeżdżał obozy 
polskie, niosąc rannym rodakom skuteczną pomoc. Powstanie roku 
18G3go zastało go znękanego chorobą na łożu, z którego już więcej 
nie powstał. Wdzięczni rodacy, czcząc jego pamięć, wznieśli Mu ze 
składek publicznych wspaniały grobowiec na cmentarzu św. Marcińskim, 
który głównie jego staraniem został opasany parkanami i dzisiejszą 
poważną przybrał postać. 

Gąslorowska Walerya z Freudenreichów um. 1 grudnia 
1872 r. 

Poznań, 5 grudnia. Szóstego lutego r. b. byliśmy u Fary 
świadkami Jej ślubu i widzieliśmy Ją w bieli, z myrtem we włosach, 
z uśmiechem szczęścia na dziewiczem licu, odbierającą u stóp ołtarza 
obok narzeczonego błogosławieństwo Kościoła do nowego w życiu za- 
wodu. Wczoraj, czwartego grudnia, tegoż samego roku, szliśmy za 
Jej trumną, za którą postępował blady, boleścią złamany mąż, i łzami 
zalany ten sam orszak rodziny, co Jej przed dziesięciu miesiącami, 
rozpromieniony radością, towarzyszył do ołtarza. O znikomości rzeczy 
ludzkich... Takie myśli mimowolnie cisnęły nam się do głowy, gdy 
śród ulewnego deszczu i ponurej słoty odprowadzaliśmy zwłoki ś. p. 
Waleryi z Freudenreichów Gąsiorowskićj na miejsce wiecznego spo- 
czynku. Zgasła w wiośnie życia, bo zaledwie 20 lat liczyła; była 
uposażoną we wszystko, co na ziemi szczęście stanowi, bo była kochaną, 
piękną i bogatą, a jednakże właśme w chwili, kiedy się dla Niej, 
jako Matki, otwierał najszczytniejszy dla kobiety na ziemi zakres dzia- 
łania, Bóg Ją odwołał z łona Rodziny, wyrwał Ją z objęć kochającego 
męża i wskazał Jej inny, pozaziemski ż}^vot. Niezbadane zaiste, wy- 
roki Nieba i w każdej chwili z pokorą poddać im się należy — otóż 
jedyna pociecha, którą dziś w imieniu licznych przyjaciół strapionemu 
Wdowcowi i zacnej Eodzinie przedwcześnie zgasłej Waleryi podać mo- 
żemy... Pokój Jćj cieniom! (K. P. nr. 280 z 1872 r.) 

Gąsiorowska A n t o n i n a um. 12 stycznia 1875 r. 

Poznań, 13 stycznia. Sędziwą wdowę po ś. p. doktorze Gąsio- 
rowskim i Jej Rodzinę ciężka znów okryła żałoba. Zaledwo przed 
kilku laty straciła młodą synowę, aliści wczoraj wieczorem po krótkiej 
i żadnych obaw nie przedstawiającej niemocy zgasła całkiem ińespo- 
dziewanie w kwiecie wieku Jej córka Antonina. Zmarła dziewica mimo 
najczulszej opieki matki, sióstr i brata lekarza, poczęła niknąć tak 
nagle, że zaledwie zdołano przywołać kapłana, który ją na śmierć 



przygotonal i ctstatnich iidzitlil j^j św. Hańraiiieutów, "W kilka chml 
później zasnęła cicho i spokojnie, jak cichym i aimkojm-m \>yl jej 
krótki żywot na t^J ziemi... (K. P. nr. S* z 1875 r.) 



Gąsiorowscy lierM Ślepowron. 

Kodziiia to starożytna, jak śuiatlczij akta grodzkie poznańskie, 
w-któiyeli znajdują się ti-zy doknmeiita, 1) z r, 1420 dotyczący Gnie- 
womira z Gąsiorowa; 2) z r. 1434 mówi o Janie z Gąsiorowa i synach 
jego Mikolajn, Stanisławie i Andrzeju; 3) wreszcie trzeci z r. 1448 
mówi o Stanisławie Gąsiorowskim z Gąsiorowa. 

Sie mam bliższej wiadomości o Andrzeju Gąsiorowsldm, sta- 
roście radziejowskim, który Ijył podług Niesieckiego, kasztelanem łjyd- 
goskim. Matka jego była z Głębockich, wdowa po Gorczyń- 
skim. Syu Andrzeja Maciej z iliroszewie, kasztelan inowrocławski, 
starosta radziejowski, miał z drugiej swej żony Boglewski^j, pod- 
sędkówny czerskiej, sjna Augustyua, również starosta radziejowskiego, 
który był kasztelanem bydgoskim otl roku 1749—53. 

W aktach grodzkich przedeekicli znajduje się akt donacyjny 
z r. 1639, mocą którego Wojciech Gąsiorowski „bona sua haere- 
ditaiia viUarum Gąsiorowo, Mieroszewice, Nosale, Gąsiorowo, Kilchy, 
Tobołuwo, w województwie lyczyckiem położone, synom swoim Wojcie- 
chowi, Maciejowi, Aleksandrowi, Janowi, Stanisławowi i Andrzejowi 
Gąsiorowsldm na wieczne czasy zrezygnował." 

Ciekaw;^ jest uniwersał króla Jana Kazimierza z 26 lutego 1658 r. 
zwalniający Walentego Gąsiorowskiego dla położonych zasług od 
dawania podwód dla wojslia, noclegów i dostarczania żywności z wój- 
tostwa we wsi Odrowaezu, do arcybiskupstwa gnieźnieńskiego należącej, 
dopóki w posesji jego i jego żony Jadwigi zostawać będzie. 

Andrzej Gąaiorowski, starosta radziejowski, podpisał siSragia 1674 
wraz z Jlikołajem, Franciszkiem i Maciejem Gąsiorowskim, pokojowym 
JKM. z województwa brzesko-kujawstdego. W rokii 1690 należał Ma- 
ciej z Mieroszewic Gąsiorowski, starosta radziejowski, do komisyi od 
Szląska; suffi:agia na Augusta II podpisali 1697 Jan, Mikołaj, Jakób 
Gąsiorowscy z województwa poznańskiego; Stanisław z Erakowakiego, 
Jan z Łęczyckiego, Gąsiorowski z Brzesko-kujawskiego; Krysztof, 
Walenty, Wojciech, Grzegorz i Jan z Ziemi zakroczymskiój , Wojciech, 
Józef, Franciszek z ziemi nurskiej. 

Wracam teraz do Augustyna z Mieroszewic, kasztelana bydgo- 
skiego. Ten spłodził z Earbary Rudnickiej synów : Józefa, 
Piotra i Leona, córki: Monikę i Anielę. 



114 

Józef miał z żony Elżbiety Orzelskiej syna Paulina, 
który umarł 1790 r. i pochowany jest na cmentarzu w Eepczyme. 
Tegoż syn z Maryanny Radolińskiej: Antoni pojął za żonę 
Apolonią Trzebińską, córkę Jana i Urszuli z Korytowskich; 
z tej zostawił trzech synów: Antoniego, Józefa i Ludwika. 

1) Antoni ur. w Paprotni pod Koninem 1799 r.; był dziedzicem 
Zberek, pozostawił z Józefy Krajewskiej herbu Leliwa sj-nów: 
fStanisława, Augusta i Bolesława. 

2) Józef ur. 1804 r. w Paprotni, porucznik konnej artyleryi 
w r. 1831, ozdobiony krzyżem yirtuti militari, nabył po bracie swoim 
Antonim wieś Zberki, gdzie dotąd mieszka. Z żony swej Eufemii ze 
Stefańskich ma syna Józefa i trzy córki: Kazimierę, Ja- 
dwigęiBronisławę. 

3) Ludwik, dr. med. (zob. pow.) zWeredyanny Żychlin skiej 
herbu Szeliga, z linii na Brodnicy i Szczodrowie, pozostawił Kazi- 
mierza, Antoninę (zob. pow.), Macieja dr. med., Mieczy- 
sława, Maryą i Ludwikę. Z tych Kazimierz ożeniony jest 
z Stefanią Kucnę równą z Pij ano wic, z której ma córkę Irenę, 
dr. Maciej zaś sdo rto z Zofią Krajewską herbu Leliwa, córką 
Celestyna i Bogumiły z Ż y c h 1 i ń s k i c h. Z pierwszej żony ma syna 
Zygmunta Walerego. Mary a Gąsiorowska jest żoną Mieczy- 
sława Leitgebra, znanego poznańskiego księgarza i wydawcy. 

O potomstwie drugiego syna kasztelana Augustyna, Piotra nie 
mam wiadomości. Natomiast Leon, trzeci syn Augustyna, kasztelana 
bydgoskiego, podkomorzy nadworny króla Stanisława miał z Maryanny 
z B o r y s ł a w s k i c h , której brat Antoni był szambelanem króla 
Stanisława Augusta, sj-na Tomasza i córkę Annę, zaślubioną 
Józefowi Bnińskiemu. Tomasz Gąsiorowski, dziedzic Zagórzy c, 
NiegibaUc, Nasiłowa i Morzj-c, spłodził z Brygittą Bnińską, córką 
starosty średzkiego Bnuiskiego z Gułtów, syna Ignacego. Ignacy 
ur. 25 czerwca 1806 r., um. 11 sierpnia 1832 r., pozostawił z żony 
swej Eufroz3'ny Niego lew skiej, córki Chryzostoma Niegolewskiego 
z Mlodaska, syna Bronisława, dziedzica Bytynia, Sciborza i Zagó- 
rzy c wraz z przjiegłościami. 



-^^e^M-^^J-*^ 



Grerpc dr. Julian um. 24 grudnia 1876 r. Zmarły był przez 
lat 32 lekarzem w Łabiszj-nie i pozostawił po sobie ogólną miłość 
i cześć u wszystkich mieszkańców tego miasteczka i okolicy — bez 
różnicy wyznania i narodowości. 

„Kur. Pozń." tak pisze o jego życiu i pogrzebie: 

Był to człowiek, jakich nie często widzieć i znać się zdatza. 

Urodził się w Nakle 29 listopada 1816 r., a więc zaledwie lat 61 
skończył, ale praca nieustanna stargała przedwcześnie jego siły. Zakończył 
życie w niedzielę 24 grudnia, opatrzony dwukrotnie śś. Sakramentami, bo był to 



jBKoIu^wTwj' i piiiwiiziwy syn KbsBofi^^Eporw^^wio^Sg^^oDl^^ 

sidego koSciołii p.iriilirtliicgu w Ł'ibiaijiiio odbjłn się 27 biii, u na;Hijiit.ni 
rozpoczęło siij imb-iinństwu ialobne wigiliiiiiii o godziujo lf> pntcii polndiiieni. 
Duchowieństw" stauitu siij Ucjnio bitrdzo, bo praoszłu 20 osib unliozyli^iiiy. 
Niemniuj i nbj-watcli stawił m^ licKiiy"ors^;ik a liid ukolicaiiy i itiiesnczamo 
Kapołnili tłumnie kośeWf. mimo to ie stmaaini itsiwioja iSnioiiia uiejediuigo 
powstrijmału w doniii. kt'^ryby był chĘŁiiio '>ddat ostiitnin postugĘ iikocUa- 
iiuinii iłnktuniwL 

Mszę ifikwidluii odśpiewał przyjaciel ztnarJepo ks. Teofil Kegel zUn^nwy, 
poc/dni wstąpił nii arabom; ks. lic. Cliotkowaki r, Pomiiniii. Mówca spędził 
liiłji młodości w Łiibiszynie , znał więc śp. (lorpeg'o dokładnie i dlii tego t6i 
wystawił w mowie, któm Idisko godiiinĘ trwała, wieray obraz oliaiaktoru 
i działania nieboszczyka, ktdrego słusznie nazwał „verU8 Israolita." Rozczu- 
lenie pijwszeciine i płiir.z niekłamany towarzyszyły wymownym słowom mówcy 
i świadczyły najlopiój o tńra, jak obecni umieli pująd stratę, którą ich dotknął 
Pan n('ig, odbierając tfikiego lekarza, kt''ny jedn^ ręką zapisywał lekarstwa, 
u insu pod papierom krył jałmiiiiię , jaką biednym ludziom zostawiał. 
Uziwnśj to był skromności człowiek, ktilry się krył z zasługami awomi 
i iadn^j nie cierpiał publicznej ozuaki, tuk że gdy mu na 2Ijlctni jubilousi 
doktorski miasto i okolica bogate cbcieli nfiarowaC upominki i wyprawić 
pochód z pochodniami, on wyjechał na dni kilkii, aby uniknąń tego, co wstrętne 
było JRgo skromności. 

i'o odśpiewaniu konduktu, pr7,em<'iwił jeszcze przy trumaie poseł do 
parhunentu ks. proboszcz L. Ziętkiewicz j. Objezierza i poiegnal w iiuioiiiu 
przyjaciół zmarłego. Poniewai ziłś nieboszczyk wyraźnie sobie życzył, aby 
gu na cmentarzu, w ziemi a nie w sklepie piicliowano, dla tego, stóaująt: się 
do jego woli pochowano go na cmentarzu, gdzie nad gi^ohem jeszcze wykonało 
towarzystwo śpiewaków piękną łacińską kantatę. 

W orszaku pogrzebowym mnóstwo Niemców i Żydów hrnłii ud/Jał, bn 
wszyscy kochali tego męia i wsuyscy zarówno jego strute czuli. Ale 
najrtięi^ej puno uczuł ją biedny lud wiejski, któremu zmarły był nauczyciele m, 
ojcem i dobrodziejem. To tói nie wątpimy, ie rychło stanie uad jego grobem 
puninik z publicznych składek, który uwieczni pamięć tego niemego syna 
nioszczi;śliwńj Ojczyzny, znakomitego męJa i gorliwego syna Kościoła. 

(illszczynskl Feliks um. 31 grudniu 18()!) r. 

Pil z nań, 3 stycznia. Rok świeżo uhiegly dal nam sii; tiotkliwie 
iiezui? przerztidzeuiem szeregów starszych naszych obywateli, niianiiwicit; 
ffojoknwych weteranów z r. ISai. Nie wymieniając dawnit^j zmarłych, 
Iirzjpominamy tylko w ostatnich dniach gnidnia uljytek śp, Romualda 
IJronikowskiegi), żołruerza napoleońskiego i adjutaiita jenerała 
Dąhriiwskiegrj. oraz kapitana śp. Andrzeja S winarskicgo, 'JOle- 
tniego starca. Wreszcie straciliśmy na duiu 'A\ zio. zacnego iSołnierza 
2 r, 18Ł51, prawego m(;ża a wapólultywatela naszego miasta. Byt nim 
śp. Peliks (ihszczjiiHki , kt<!irego zwłoki w licznym stosunkowo orszaku 
odpniWiuiziliśmy wczoraj na wieczny spuczytiek. Zmarły jako mtodzie- 
nioc niotiii udał sir w r, 1830 do Kongresówki i odbyt kampanii) 
jaku żołnierz 14 ptilku piechoty. Powróciwszy flo Księstwa \i» ukoń- 
czoni^j wojnie, poświecił hufiatj' swe zduhiości zawodowi kupieckiemu. 



I 

I ..^ . 



116_ 

^larcinkowski, który umiał wj^śledzić i uż}^ tałenta, ale który niestety 
nic zawsze znalazł dostateczną podporę w swych przedsięwzirCMadi, 
zachęcał śp. Gliszczyńskiego do założenia handlu kolonialnemi towarami 
w Bazarze, ale mimo znakomitej do tego zawodu zdolności z hraku 
lub raczej z powodu cofnięcia w zbyt krótkim czasie pożyczonych mu 
szczupłych kapitałów, widział się przymuszonym zwinąć handel. Nie- 
zmordowane starania Marcinkowskiego, aby wydźwignąć ob}^vatelstwo 
miejskie z podupadłego stanu, zachęcić je do przedsiębiorstw w różnych 
kierunkach przemysłowego życia, aby tym sposobem podnieść je mo- 
ralnie i materyalnie, spowodowały Gliszczjniskiego do otwarcia liandlu 
produktami krajowemi. W towarzystwie równie zdatnego i zacnego 
kupca, niemieckiego pochodzenia, otworzył handel tego rodzaju w Ba- 
zarze, w lokalu nad cukiernią niegdyś śp. Jakóba Prevostego. Ale i tu 
wnet pokazało się, że najlepsze chęci, najwydatniejszy talent i najnie- 
skazitelniejsza zacność bez potrzebnego do takiego zawodu kapitału 
nie są w stanie przetrzymać koukurencyi z zamożniejszymi kupcami. 
W początku wprawdzie wziął handel pochop dosyć fortunny, lecz przy 
nader skromnych ówczesnych pojęciach ogółu o ważności takiego handlu 
w rękach polskich i rzetelnych, nie udało się śp. Gliszczyńskiemu 
przeprowadzić zamiarów własnych i Marcinkowskiego. Rok 1846 spotkał 
go w litograficznym zakładzie i handlu Wiktora Kurnatowskiego, z którym 
żył w ścisłej przj-jaźni. Ktokolwiek miał szczęście znać W. Kurna- 
towskiego, ten wie, że człowiek, którego on zaszczycił swą przjjaźnią, 
musiał w dziedzinie cnót wszelkich stanąć wysoko i odznaczać się 
prawością charakteru. To też w testamencie z więzienia z Sonnenburga 
wspomniał serdecznemi słowami o śp. Gliszczyńskim. Nie będąc więc 
dostatecznie uposażon}^! w środki materyalne, aby być tym, do czego 
moralnie i intellektualnie bogato był uzdolnionym, musiał śp. GUszczjniski 
zaniechać zawodu kupieckiego i szukać sobie innego zatrudnienia i zarobku, 
aby utrzymywać skromne życie. Pojął żonę, którą wysoko cenił 
i z którą szczęśliwie przeżył kilka lat. Umarła przed nim i od tego 
czasu, choć do ostatniej chwili gorącem -zawsze dla kraju pałał uczu- 
ciem, dość obojętnie patrzał śp. GUszczyński na życie, które w tych 
dniach zagasło, pozostawiając w sercach tych, co bliżej go znaU i cenić 
go umieli, niezatartą pamięć zacnego, zawsze do wszelkich poczciwych 
usług pochopnego przyjaciela. (Dz. Pozn. nr. 2 z r. 1870.) 

GJcjbocki Stanisław um. 11 września 1875 r. 

Poznań, 14 września. Wczoraj o godzinie 4 i pół po południu 
wyruszył z Piekar długi orszak żałobny, złożony z uczniów gimuazyum 
Św. Maryi Magdaleny Avraz z profesorami, poprzedzający trumnę śp. 
Stanisława Głę])ockiego z Psarskiego, ucznia wyższej tercyi, któiy po 
kilkotygodniowej ciężkiej chorobie umarł w znośnie życia na tyfus. 
Był to młodzieniaszek wielkie rokujący nadzieje, podobnie jak starsi 
jego bracia, od najniższej klasy zawsze najpierwszy pomiędzy współ- 
uczniami, celujący nauką, zdolnościami i skromnością. To tćż powsze- 
chne współczucie towarzyszyło mu do grobu, nad którym koledzy 
piękny i rze^vny odśpiewali chorał. (K. P. nr, 210 z 1875 r.) 



t 






4 

i 



! 



Głogowski Józpf nm. 23 kwietnia 1868 r. Zmarły był 1^ 
liiiT/em z r. 1S30 i 48, a iiasti;))iiic kupcem w Stoaoliiic, gdzie źyoio 
zakolitT.ył. 

Oodebski Józef Kaiiisauty urn. 1] marca ISijtj r. w Bru- 
kseli. Zmiiriy bj'l synem poety UcKlebsiiiego, który jKilcgl pud Raszy- 
uem. W i: 1831 uzitobiony został krzyżem virtuti militiiri. Nii tula- 
ctwic mieszka! w Brukseli, gJzie w końcu »ycia zablijkat eię na 
mauywco woinomularskie. 

O^^lcz Józof lun. IG kwietnia 1809 r. Śp, Józef umarł w Cią- 
żeniu w Królestwie. Byt ożeniony z Łubieński}, Pozostawił wdowę 
z kilkorgiem dzieci i brata Gustawa. 

Oólkuwski Józef um. 22 sierpnia 1871 r. Zmaily był jedujau 
z pierwszych pracowników na polu publicystyki polskiej w Prusach 
Zachodnich. On to założył w Clielmiiie drukarnią i Nadwiślauina. 

Golueliowsk! hr. Ag e nor um. 3 sierpnia 1875 r. Zmarłemu 
przedwcześnie Namiestjiikowi Gaiicyi, śp. Ageuorowi hr. Gołuehowskiemu 
puświi;cil korespOluleut krakowski Kur. P o z n, nastgpujijce wspo- 
mnienie : 

Zakończyła s\ą wreszciu holusoa choroba uamieetaika Galicji; — od 
dawna przygotowaDj nu śmierć, przyjął ją, jak rai doiioszą ze Lwowa, jak 
na prawego ctirześcianina, mcinogo syiia Kościoła przystoi. Uczucia reli- 
gijne i zasady katolickie, które wyniósł hr. Gołucbowskl z wychowania u 00. 
Jozuitdw w Tarnopolu, osłabione nieco prądami politycznemi i saniemi juł 
warunkami władzy, wzmocniły się zDovni w ostatnim roku pod wpływem 
srogiego nieszczęścia, ktiire go dotknęło w gronia rodzimiem juko ojca. 

Hr, GołuehowBki naleiał do wjjątkowycli organizacji w spółeozeń8t»iQ 
polshióm, cliociai tak dodatnie, jak ujomiio cechy charakteru polskiego były 
Q niego bardzo wydatno. Bjl to szlachcic polski hutny i dumny, nie ustę- 
pujący kroku przed nikim i imponujney, zwłafizoza w stosunku do obcych, 
bystry i gojiialnj, przecinający jednym rzutem oka uajzawikłaiisze kwcstje, 
zmienny w obejściu, a w gruncie połon ognia i szlachetnych uczuć pnywiii- 
zania do kraju i poczucia obowiązku publicznego. To wszystko są rysy 
polskie — ale br, Gotuchowski był wyjątkiem pod względom wytrwałości 
w raz obraujm kiei-uuku i tego daru, na którym u nas zawsze zbywało, 
u który dziś w ogółu stał się rzadkością, daru rozkazywania, wywierania 
posłuchu, daru kierownictwa władzy. 

W ogóle była to potężna organizacja, zdolna wjtworiy<5 prawdziwego 
męża stanu, a przjuajmnićj znakomitego kierownika władzy. Dobijając się 
taryeiy w ezasacii absolutyzmu Metternichowskiego, hrabia Gołuchowski 
w giiincie wyszedł zo szkoły autokratycznej i miał za nadto własuej Biły 
i woli, aby mógł był zrozumieć naturę stosunków konstjtueyjnych i potrzeby 
ijcia autonomicznego. Ztąd tóż pochodzi, ie jako pierwszy szef minister- 
stwu quasi jui konstytucyjnego, nie zdołał przeprowadzić myśli wypowie- 
dzianych w dyplomie z r. ISfiO, bo nie chciał, według słów tcgoi aktu 
„otworzyć ludom Łolei wolnej" {Proi ist die Bahn) Do progiamatii 
nąjlejnój pojętego myślał, ie doprowadzi z gorj oktrojowamoni, a nio wspól- 
nym paktem federacyjnym, Ztąd takie pochodzi, it namiestnik Oalicji mu 
zorgaiiisować i wyzwolić ijua autonomicznego w samśj prowincji 



118 



i ie wpływem swym w sojmic krępował poniekąd rozwój reform gminnych 
itd. Natomiast w właściwym sobie zakresie kierownictwa władzy był 
niezrównanym i nieobliczone złożył zasługi dla kraju. 

Administrator sprężysty, zwierzchnik urzędowy niekiedy bezwzględny, 
ale utrzymujący karność, złamał hr. Gołuchowski dawnego ducha biurokracyi, 
wyzwolił kraj z pod wpływów germanizacyi, wychował cały zastęp zdolnych 
urzędników krajowców. O popularność nigdy nie dbał, ale jako zręczny 
polityk niekiedy jej używał, gdy tego okazała się potrzeba. Miał jedne 
wadę bardzo właściwą szlachcie polskiój, że nie lubił panów, historycznych 
rodów, które go tradycyą lub tytułem olśniewały. Ztąd poszło kilka czynów 
samowoli, jak wypędzenie śp. księcia Jerzego Lubomirskiego z kuratoryi 
Zakładu Ossolińskich w 1850 r. Przy tem wszystkióm była to potężna 
postać i wyjątkowa zdolność, którą chyba porówuaćby można z księciem 
Lubeckim lub margrabią Wielopolskim. Mężowie ci stworzeni do władzy, 
byli żywem zaprzeczeniem tego powszechnego o Polikach twierdzenia, że nie 
są zdolni rządzić się sami. Lecz jeden tylko hr. Gołuchowski mógł ostać 
się przy władzy, bo on jeden znalazł stosunki korzystniejsze i oparł się 
o monarchią, która mimo niechętnych częstokroć krajowi rządów, w gruncie 
nie miała przeciwnych naszej narodowości interesów. 

O ile hr. Gołuchowski był pierwszym przedstawicielem polityki polsko- 
austryackiój, odznaczał się lojalnością wobec tronu i przywiązaniem do domu 
cesarskiego, — o tyle znów był niepodległy i pełen godności wobec Wiednia, 
a ministrom i wyższym dostojnikom wiedeńskim umiał jako szlachcic polski 
imponować aż do brutalności. Nienawidzono go, ale się liczono z nim, bano 
się go, bo go potrzebowano. 

Dla kraju to strata bardzo dotkliwa i bodaj będzie mogła być wyna- 
grodzoną przez odpowiedniego następcę. (K. P. nr. 178 z r. 1875). 

Gorzciiska- Ostrorożyua Antouiua z Bojanowskich um. 
24 sierpnia 18G8 r. Zmarła była córką szamhelana Bogusława 
Bojanowskiego, s(^dziego pokoju powiatu krobskiego, i Magdaleny 
z Nałęczów Kcjszyckich. Urodziła się w Krzekotowicach 20 kwie- 
tnia 1802 r. Wychowana w domu rodzicielskim, dla dokończenia 
edukacyi w Berlinie przebyw^ała, gdzie urodą i wdzięldem zachwy-cała 
wysokie i najwyższe sfery. Odrzuciła najświetniejsze partye, aby nie 
być zmuszoną przestać być Polką, a była nią w calem znaczeniu tego 
wyrazu. Została żoną Hieronima z Ostroroga Gorzeńskiego na 
Śmiełowie, b. oficera wojsk połsko-francuzkich, adjutanta księcia mar- 
szałka Darousfa w kampanii moskiewskiej, zmarłego w r. 184G. Po- 
zostawszy wdową i opiekunką małoletnich synów, zarządzała wzorow^o 
rozległemi dobrami i nowe przykupiła z rąk niemieckich (Tarce). 
Umarła w Śmiełowie. 

Grorzciiskl- Ostroróg Władysław um. 13 kwietnia 18G9 r. 
Zmarły był synem Hieronima i Antoniny z Bojanowskich. 
Urodził się w Śmiełowde 29 lipca 1820 r. Umarł tamże. 

Oorzeński-Ostrorog Tadeusz um. 4 lipca 1872 r. Zmarły, 
również syn Hieronima, urodził się w Śmiełowie 29 grudnia 1833 r. 
Umarł w Berlinie, pochowany w grobach familijnych w Lgowie. 



■Itfl' 



Gorzeli ska-Ostrorożjnn Marya z Skiirzewskicli nm. JS 
kwiutoia 187-i r. Zmarła była córką Piotra Drogosław Slturae- 
wskiego iia Eosjiuszjey i Dobrej, i Ewy z Gorziłńakioh OstTOro- 
gów. Urodziła siy w Rossoszycy, w}'chowiuiie o(ielira!i» w klaastotze 
Panieu Sercanok iv Poziiauin, była Ż0114 Zygmunta Goraeiiskiogo 
Ost.roraga na Smiełowie, azambolaiia wsarsItiHgo ; Kmai'ta w kwieuio 
wieka, majtjf. 23 lut, w Śmielowie, 

Gorzeńscy-Ostrorogowie lierM Nałęcz. 

Dyplomem cesarza iiiemiiiekiego Willidmii I, ile duto Ver»iiilles 
2 griLduia 1870 r., koiitrasyguowanym przez mluistra spraw wuwnt^ 
trziiyT-li i przez miiiistra domu królewskiego, jako pi-zelożouego uad , 
Crai^dem Heroltlj-i w monarchii pruskiej, zostali upoważnieni bracia 
Gorzeńscy herbu NaJi^cz, na moity dolnimeutów, dostarczonych ^rzez 
król. pmskiego szambelaiia Zygmunta Nałęcz Gorzeńskiego, do pod-' 
niesienia „dawnego swego rodowego nazmska Oslrorogów" { — „ben 
urflJrUngliii™ SJtamcn iljccś ©cfĄIctfjts" — ) i piszij bię odtąd G o r z o ń- 
ekimi Ostrorogami, a tem samem prawnie sobie przy- 
właszczą]')} wszelkie zaszczyty, jakie na ten świetny i od najzamierż- 
elilejszych wieków najwyższemi godnościami obsypany w Polsce ród 
aż do ostatnich czasów spadały, 

Powtiwzai*! tu historyij Osti-orogów, byłoby zbytecznym, znaleśó ją 
bowiem można w każdym herbarzu poiskim. Rozpocznijmy zat^m od 
Dobrogosta z Kolua Ostroroga, kasztelana kamieńskiego (um. 
liii), którego potomkowie według dokumentów znajdujących się 
vt posiadaniu Zygmunta Gorzeuskiego Ostroroga, przybrali 
ud swego działu, dóbr Gorzenia {pod Mi(;dzychodem w wojewódz- 
twie Poznańskit^m) nazwisko Gorzeńskieh. 

Marcin (um. 1502) z Górzonia Ostroróg, ojciec Piotra Go- 
rzeńskiego, kanonika katedralnego poznańskiego (15.50); Andrzej 
(15-13) sędzia ziemski poznańsld ożeniony z Heleną z Gnuszyna Za- 
rembianki(, wojewodzianką kaliską. Jan z Gorzenia Gorzeński, 
łowczy wielki litewski, starosta starogardzki, pułkownik gwardyi koron- 
nój, walczył pod "Wiedniem 1(583. Chryzostom, wojski poznański 
i źupiuk województw wielkopolskich, i Ludwik, łowczy wschowski, 
ożeniony z Konstancyą Zofią Gruszczyńską, kasztelanką kaliską; 
o nich wspomina wiełokrołcie Jarochowski w awem dzieła o dziejaob 
Augusta IL Jan, podczaszy poznański {um. IfiGO). Władysław, 
chorąży wschowski, pułkownik wojsk koronnych, marszałek związkowy 
konfeilenioyi tarnogrodzkiój , pobił Saaów pod Nowem Miastem, Kor- 
czynera, ustąpił marazalkoetwa Branickiemu; niesłusznie przez Otwi- 
nowskiego oczerniony, umarł bezżcnuy. A 1 e x a n d e r, na Dobrzycy, 
podczaszy kaliski, wiiiemarszatek trybunatu koronnego 1727, po śmierci 
żony Aiuiy z Koźmińskich, kasztiianki rogozińskiej , został ducho- 



■^■*-^^^°^ — 



120 

wnyin i był kanonikiem gnieźnieńskim i krakowskim, arcliidyakonem 
i oficjałem, prezydentem trybunału koronnego; jego synowie: Dymitr 
Soc. Jesu um. 1732; Józef um. 1784, kanonik krakowski i poznań- 
ski; Franciszek, pułkownik wojsk koronnycli, tego z Anny a Gleis- 
sen Deręgowskiej, starościanki mirachowskiej , synowie : Tymo- 
teusz Gorzeński, Arcybiskup gnieźnieński i poznański, książę Prymas, 
kawaler orderów orła białego i św. Stanisława, a poprzednio referen- 
darz koronny, sufragan krakowski. Biskup smoleński, potem poznański, 
brał czynny udział wspólnie z Augustem Gorzeńskim, jenerałem, 
w przeprowadzeniu Konstytucyi 3-go maja; Stachowicz uwiecznił ich 
na swym znanym obrazie. Urodził się 24 stycznia 1743, um. 12 gru- 
dnia 1825. Paweł, przeor 00. Cystersów w Mogile; Makary, ka- 
sztelan kamieński (1794), kawaler orderów orła białego i św. Stani- 
sława, ożeniony z Ludwiką, córką Ignacego i Maryanny z książąt 
Sapiehów Koźmińskich, starostów wschowskich; Nicefor, cho- 
rąży gnieźnieński, kawaler orderu św. Stanisława, ożeniony z Konstan- 
cy ą hr. Sołtykówną, kasztelanką warszawską; Felix, pułkownik 
wojsk Utewskich, ożeniony z Zienkowiczówną, starościanką ducką, 
ojciec dwóch pań Gotzendorf-Grabowskich i Augusta na Eadziwił- 
łowie (na Wołyniu) i Michała na Witaszycach (um. w Mexyku), obu 
ożenionych z Turniankami, córkami Kazimierza Tumy, jenerała 
wojsk polskich. 

Antoni na Dobrzycy, chorąży poznański z Ludwiką Błeszyń- 
ską, kasztelanką bydgoską, miał córkę za Tu mą, stolmkiem kaU- 
skim, drugą za szambelanem Grabowskim, i syna Augusta 
Gorzeńskiego, naprzód podkomorzego poznańskiego, jenerała lejtnanta 
wojsk obojga narodów, jenerała adjutanta przy boku króla Stanisława 
Augusta, potem r. 1792 wojewodę poznańskiego, szefa pułku Gorzeń- 
skich, który się tak odznaczył w bitwie pod Zieleńcami, jenerała lejt- 
nanta w powstaniu Kościuszki, następnie kasztelana potem wojewodę 
Księstwa Warszawskiego, kawalera orderów orla białego i św. Stani- 
sława, umarł 1816 r., był ożeniony z Aleksandrą Skórzewską, 
jenerałówną. Brygitta Gorzeńska, ksieni panien Cystersek wOłoboku 
(um. 1790), odbudowała po pożarze kościół i klasztor, jak dotąd umie- 
szczone tamże herby jej świadczą; żyła w zakonie lat 46, rządziła lat 8. 
Tomasz, kasztelan kowalski (1693), ożeniony z Barbarą 
Sczaniecką, jego wnuk Jerzy, na Pomorzanach , Sławnie itd., 
starosta osiecki (1737) z Anny Rogalińskiej, kasztelanki nakiel- 
skiej, miał syna Franciszka, na Pomorzanach, Sławnie, Łukowie 
itd., pułkownika wojsk koronnych, który był ożeniony Imo vto z Bar- 
barą hr. Granowską, starościanką żytomirską, sdo vto z Apolonią 
Sarjusz Łochyńską, i miał sjTia Andrzeja (um. 1821), na 
Śmiełowie, Karminie, Budzisławiu, Wilkonicach itd., pierwszego pre- 
zesa najwyższego sądu apelacyjnego Wielkiego Księstwa Poznańskiego, 
kawalera orderu orła czerwonego I klasy, który ożeniony z Józefą 
Dzierźykrajówną Morawską miał córki: Teklę Krzycka na Sielcu, 
Ottilią Imo vto Grabską na Nowem Mieście, sdo vto Czapską 
na Budzisławie i synów: Stanisława, porucznika 9 pułku piechoty 



121 

polskiej, poległego pod Saragossą 1808'r.: Hieronima (um. 1846), 
na Śmiełowie, oficera wojsk fraiicuzko-polskich, adjutaiita ksi(^'cia mar- 
szałka Davou8t, kawalera ordoni krzyża w^)jskoweg(.^ ]H)lskiegu: bral 
udział w kampanii moskiewskiej (1812), gdzie raimy: późniij ])u8eł na 
sejmy prowincj^onalne W. Ks. Pc»znaiiskiego, ożeniony z Antoniną Bo- 
janowską (imi. 1868); z tej synowie*: 1) Władysław um. 1869, 
2) Antoni, ożeniony z Magdaleną Bojanowską, ma syna Ka- 
lixta; drugi Edmund um. 1869; 3) Zygmunt, szambelan 
cesarsko-królewski , ożeniony z Maryą Skórze w ską, prawnuczka 
wojewody Pawła Śkórzewskiego, zmarłą 1874, sterilis; 4) Tadeusz 
um. 1872; 5) Stanisław, ożeniony z Elizą Belina Węsierską 
ma synów Zbigniewa i Ludwik a. 

Wit, trzeci syn Andrzeja, (um. 1845), na Karminie, Cerekwicy, 
Sarnowie, który brał udział w powstaniu 1831 r. jako oticer, wzi(;ty 
do niewoli, pędzony pieszo w kajdanacłi na Kaukaz i do Tyllisu, 
kilka lat przepędził w ciężkich robotach; ożeniony był Imo vto z Florą 
Niemojowską, z której dwie córki : Paulina Skarżyńska na 
Spławiu, i Ewa Skórzewska na Rossoszycy; sdo vto z Józefą 
z Rychło w skich owdowiałą Gajewską, bezdzietny. 

(Według arcluwum familijnego w Śmiełowie). 



-«►- 



Oórski Józef um. 5 czerwca 1867 r. Śp. Górski służył 
w 6 pułku ułanów połskicli a następnie był podleśniczym. "Umarł 
w 80 roku życia w Pruśce pod Rogoźnem. 

Górska Teodozya z Krępskich um. 26 lipca 1875 r. 

"W WoU Pękoszewskiej pod Warszawą 26 łipca rozstała się z tym 
światem w 84 roku życia Teodozya z Krępskich (herbu Jastrzębiec) 
Górska, wdowa po jenerale Górskim, który służył w wojnacli napoleoń- 
skich i w wojsku Królestwa Polskiego za wielkiego księcia Konstantego. 
Zmarła, wcześnie owdowiawsz}-, zajęła się trudami gospodarstwa, obo- 
wiązkami obywatelki wiejskiej i wychowaniem czterecłi synów; zostawiła 
tói w kraju żywy ślad swych cnót, gorącej religijności i wysokiego 
wykształcenia. Czterej bracia Górscy, znani w całym kraju z swych 
zdolności, zasług obywatelskich i silnych zasad, stanowią świ(^tne świa- 
dectwo dla tej matrony, która, otoczona licznem gronem rodziny, i>iękny 
żywot wzorową zakończyła śmiercią. (K. P. nr. 177 z r. 1875). 

Frzyp, Córka zmarłej była żoną Michała My cielskiego, 
dzisiejszego Ojca Jezuity. Z synów jenerałowej ożemony iest Ludwik 
z hr. Krasińską urodzoną z hr. Ossolińskiej, a Konstanty z księ- 
żniczką Go li cyn, urodzoną z hr. Jezierskiej. Stanisław ma za 
sobą Helenę Mężyńską, wreszcie Jan ożeniony z hr. Maryą 
Łubieńską. Górscy pieczętują się herbem Boża wola. 

Oórceki Albin um. 31 marca 1868' w Nantes pod Paryżem.*) 
Zmarły był oficerem artyleryi w roku 1831. Wzięty do niewcJi i pro- 

*) O ile sobio przypomnieć mogę, raiaJ zmarły w Księstwie wielu 
przyjaciół i nio byl pospolitym człowiekiem. Mimo to żaden z jego znajomych 



122^ 

wadzony na Sybir, zdołał z etapu ujść szczęśliwie i sclironić się do 
Francyi, zkąd go śp. lir. Kogier Raczyński przywiózł do Poznania. 
Tu był powszecłinie lubiuny i szanowany. W końcu zapadł nagle na 
obłąkanie zmysłów, w skutek czego wj^ieziono go do zakładu we 
Francyi, gdzie życia dokonał zdała od Ojczyzny i przyjaciół, którzy 
go za rychło zapomnieli. 

Goślino wska Antonina um. 25 czei*wca 1869 r. 

Grosławska Aniela zJaraczewskich um. 1 września 1874 r. 
Zmarła była matką sędziny Zawadzkiej w Kościanie i Henryka, 
kapitana piechoty w czasie kampanii francuzko - niemieckiej , który 
w r. 1863 uwięziony za udział w powstaniu w Królestwie, dwa lata 
przeszło siedział za kratami. 

Goszczyński Seweryn um. 25 lutego 1876 r. Autor „Zamku 
kaniowskiego" urodził się na Ukrainie 1803 r. z ojca żołnierza napo- 
leońskiego. W r. 1820 przybył wraz z Bohdanem Zaleskim do War- 
szawy, gdzie w pamiętnej nocy 29 listopada 1830 r. brał udział 
w wyprawie podchorążych na Belweder. Następnie odbywał kampanią 
w korpusie Dwernickiego, później był adjutantem ministra wojny w War- 
szawie. Po powstaniu przez lat 8 pracował w Gahcyi, zkąd wypędzony, 
udał się do Paryża, gdzie do 1871 r. przebywał. Resztki życia spędził 
we Lwowie, tu obchodził 50 letni jubileusz prac literackich, i tu skonał. 
Pogrzeb wieszcza należał do najwspanialszych, jakie Lm^ów kiedykolwiek 
oglądał. 

Goździelska Zofia um. 3 września 1869 r. 

Poznań, 3 września. Dnia 31 sierpnia b. r. umarła w mieście 
naszem staruszka, nazwiskiem Zofia Goździelska, owdowiała Witkowska, 
która prawie do końca swego życia przed domem kupca Andersza przy 
Starym Rynku bułld sprzedawała. Zmarła odbyła za Napoleona I 
kilka kampanii jako markietanka. W roku 1808 była w Hiszpanii, 
wspólnie ze swym mężem, który służył w legii polskiej, walczącej 
przeciwko Hiszpanom. Również brała udział w kampanii przeciwko 
Moskwie w roku 1812. Z 18 dzieci, które miała, żyje jeszcze tylko 
najmłodsze, niewidoma całkiem kobieta 601etma. Nieboszczyca przez 
całe życie nie chorowała i dla tego teraz, kiedy zapadła na zdrowiu, 
pomocy lekarskiej przyjąć nie chciała. 

(Kur. Pozn. m\ 202 z r. 1869.) 

Gozimirski Romuald um. 27 grudnia 1869 r. O zmarłym 
następujące doszły mnie szczegóły: 

Eoinuald Grozimirski urodził się w Popowie, parafii kołdrąbskiój dnia 
6 lutogo 1818 r. z rodziców Ananiasza i i Praxcdy z Moszcze ń- 
s k i c h. Dnia 25 maja 1845 r. pojął w małżeństwo Kazimierę Karską herbu 
Śiepowron , córkę Hieronima i Katarzyny z Zdębińskich. Ślub 
odbył się w kościele św. Michała za dyspensą, ponieważ babka Kazimiery 
była z domu Gozimirska. W r. 1846 Romuald był wziętym jak wielu innych 
w sprawie politycznej do Wągrowca do więzienia, a po kilku miesiącach 

nie nadesłał mi o jego życiu najdrobniejszego szczegółu, choć po kilkakrotnie 
prosiłem o to w pismach publicznych. (Przyp. Autora.) 



bfł wezwanym du Tlerlinn, gdzie zcstał oiii\dzoii;iii o!i lut 25 nicuifuia, 
"W tj^m to własnio czasie na domiar iueHzcK<>ścia ojciec jugo i nutka ioiiy 
tatfończjli iyrie. W tiik opłubajijni stanio udała się Btroskana jego mnlionka 
do Burlina, iihy zanieść w sprawie mąźa aptilacj'^, lecz uluśiiic naslntiiJu 
znune powszccliaie uwolnienie wszjstkioh wię^nińw. Śp. Romuald powrń- 
oiwszj, nie zastał już ioay w własnym majiitlEU w KoldrąWu, !;t(iry przoz 
tiicjbecuość jego znacznie podupadł n nareszcie zupełnie został straconym. 
Przez kilka lat przebywał zati5m w 'domu jćj ojca, późiuej zamieszkał 
w Królestwie Polski^ra wo wsi Jaguiątki w powiecie gostyńskim, okręgii 
orłowskim. Tamie wziął czynny udział w powstaniu r. 1863, Przeznaczo- 
nym l)jł do tłijnycli poruczeń rządu tiarodoiyogo, co t6i z całą gorliwością 
obywatelską dopełniał, Wywińzl za granicę dwiieh egzekutorów z banku 
kredytowego, ktfirzy byli na śtnierć skakani, za co odebrał publiczno podzię- 
kowanie od całogo powiatu gostyńskiego. Nigdy nie ustając, ciągło był 
zajętym dobrem swych współziomków, przoz co był zmuszony wrócili znów 
do kraju, tluiarł w Bydgoszczy, pozostawiając dwóoli synów: Kaźmierza " 
i Maksymiliana. Zwłoki jego pochowano w Kołdrąbiu w grobie fami- 
lijnym. 

Herb GoKimirsJtith „Jednoroicc'- na zielonóra polu. Jan Gozimirski, 
bral kanonika, byt starostą środukim. Familia GozimirakicU posiadała dobra 
JtodlisKOwo z przjlogłościnmi jni w letym wieku, łiabiszynek, Piotrowo, 
■ Zieloiiygaj , łiawicziio, Brody, Korzoczno. Akta byputcczno wspominają 
o Walentym Goiiuiirskim i bracie jego Władysławie, kanoniku melropolital- 
nym gnieźnieńskim 1786 r. Po Walentym Onufry objął dobra, po nim 
Ksawery. Onufry pocLow.iny przy zakrystyi kościoła Sw. Micbala, na któ- 
rego grobie płyta granitowa spoczywa. Za Ksawerogo dobra pneszły w obce 
ręce. "W Ezoezypospobtńj celowali poświęconiom i gorącą miłością kraju. 
W wojsku polskito zajmowali zaszczytne stopnie pułkowników itp. Jako 
patronowie kościoła Św. Micbała z wielkióm przywiązaniem poświęcali się 
dla tegoż. Ostatni Ksawery pozostawił lognt na naprawę kościoła. Wdzię- 
czni proboszczowie kościoła św. Micbała portret jogo i jego maJioiiki prze- 
chowują dli dziś dnia w kościele. 

Grabowskl-Gijotzendorf Adam um. 8 stycziiia 18(j3 r. 
Zmarły właściciel Koiiiiika, był njymlodszym synem Augustyna 
■2 Dziembowa i Aimy z Moszczeóskich. Tknit^ty iipopleksy-i zakoń- 
czył nagle życic, pozostawiając żonę, Cecylią z Rutkowskich 
I z sześciorgiem sierót, z których dwoje później umarło. Najstarsza córka 
Fnuliua poszła w r. 1872 za Kazimiensa Moraezewskiego, wła- 
śoiciola Ńnriuni.iwic pod Poznaniem. 

timbowska-Goetzendorf hr. Izabella mii. 28 paździer- 
nika 1864 r. ńp. Izabella zgasła w 18 wiośnie życia w Wrocławiu 
wpowTiicie z Rzymu, gdzie przepędziła rok jeden dla poratowania zdrowia. 
Była córką hr. Edwarda i .Józefy z Kościelskieh, siostrą 
Stanisława, śp. Włodzimierza, również w kwiecie wieku zmar- 
łego, Maryi hr. ("'zapskiój Kazimierzowej i śp. Jiidwigi, pioi'- 
wszój żony Stauietawii Brezy. 

<;irabow$łkft -Goetzondorf Anna Monika z liloszczcń- 
skicli lim. :il grudnia 18Ij4 r. 



^M^lB 



^•^ 



i?i 

Poznań, 4 stycznia. Dziś o godzinie 11 rano odprowadził nader 
liczny orszak żałobny pod przewodnictwem Najprzewielebniejszego Arcy- 
pasterza zwłoki śp. Anny z Moszczeńskich Grabowskiej aż do bramy 
cbwaliszewskiej, zkąd je powieziono do grol)ów familijnych w Morzewie. 
Zgasła matrona doczekała się rzadkiego w pożyciu rodzinnem błogo- 
sławieństwa tj. 40 wnuków i 3 prawnuków. 

(Dzień. Pozn. nr. 4 z r. 1865). 

Grabowska- G oe t z en dorf Józefa z Otockich um. 20 
października 1865 r. Zmarła była żoną Klemensa Goetzendorfti- 
Grabowskiego, długoletniego wj^gnańca na Syberyi. 

Grralbowski-G oetzendorfAugustyn um. 4 stycznia 1868 r. 
Ap. Augustyn Goetzendorf-Grabowski, herbu Zbiświcz, urodził się 
w r. 1812. Pien^^sze nauki w Poznaniu odebrawszy, udał się celem 
dalszego kształcenia się na uniwersjiiet w Wrocławiu, gdzie go wojna 
1830 r. zastała. Ś. p. Augustyn podążył wraz z bracią na plac boju 
i tu do 14 pułku jako ochotnik wstąpił. W bitwie pod Ostrołęką z mostu 
zrzucony i przez jednego z przjgaciół z bystrych nurtów wody wyciągnięty, 
dostał się później w niewolę przy zdobyciu miasta Warszawy. Z tej 
dość szczęśliwie się wydostawsz}^ powrócił w famihjne grono, gdzie 
za podjęte trudy i poświęcenie ujrzał się w lat kilka prawdziwem oto- 
czony szczęściem. Po ślubie zamieszkał w pięknym majątku swej 
żony, Tomyślu, przez lat trzy, poczem Górzewo na własność nabywszy, 
tamże dni swe pędził, niosąc ulgę biednej kształcącej się młodzieży 
i biegnąc z pomocą bez rozgłosu tam, gdzie jej od niego żądano. Przy 
złożeniu zwłok śp. Augustyna do grobu w Ryczywole piękną wygłosił 
mowę poseł Bogusław Łubieński. — Ożeniony był z Albeityną z Po- 
welskich; umarł bezdzietnie a Górzewo przeszło na syna po śp. Izydo- 
rze Grabowskim. 

Grabowski-Goetzendorf Izydor um. 12 stycznia 1869 r. 
Śp. Izydor, mąż w sile wieku, wyjechawszy z Poznania zdrów i czer- 
stwy na wieś na święta Bożego Narodzenia, w sam dzień N. Roku, 
powracając z kościoła, tak nieszczęśliwie wskutek przewrócenia sanek 
złamał w dwóch miejscach nogę, iż po dwimastu dniach ciężkich cier- 
pień dokonał życia. Pozostawił wdowę z sześciorgiem dzieci. 

(D. P. nr. 13 z r. 1870). 

Grabowska -Goetzendorfhr. Antonina z Nieżycho w- 
skich um. 11 września 1872 r. Śp. hr. Grabowska z Grylewa, jedna 
z najstarszych matron Księstwa, była matką hr. Edwarda z Rada- 
wnicy, owdowiałego po Kościelskiej, hr. Emilii Skórzewskiej, 
żony hr. Heliodora, hr. Wincentowej Tyszkiewicz, i Leoka- 
dyi Ponińskiej, żony czcigodnego Prezesa Towarzystwa Oświaty 
ludowej p. Bolesława Ponińskiego. 

Grabowski- Go etzendorf Józef um. 1 listopada 1873. r. 

Poznań, 3 listopada. Znany i powszechnie u nas szanowany 
dom państwa Modestów Grabowskich ciężkiem tych dni nawiedzony 
został strapieniem. Najstarszy ich syn Józef, wzięty mimo słabowitego 
zdrowia do wojska w czasie wojny francuzkiej, nie zdołał przetrwać 
trudów kampanii pod Paryżem i powrócił do rodzicielskiego domu 



125 

z zarodem iiieuleczonej piersiowej choroby. Odtąd gasi zwolna w oczach 
kochającej go rodziny, aż go nareszcie w sobotę o godzinie 5 po połu- 
dniu Pan Bóg powołał do Siebie. Skonał we śnie, jak snem nieole- 
dwie było jego krótkie życie! Liczne grono przyjaciół i znajomych 
państwa Grabowskich podziela ich żal i smutek. (KR nr. 251 z 1873 r.) 

Grabowska-Goetzendorf Albertyna z Powelskich um. 
16 listopada 1874 r. Zmarła była wdow^ po śp. Augustynie 
Goetzendorf-Grabowsldm z Górzewa. 

Orabowski-Goetzendorf Edmund um. 26 stycznia 1876 r. 

Poznań, 30 stycznia. Powszechnie w Księstwie znana i powa- 
żana rodzina Grabowskich poniosła w ostatnich czasach trzy dotkliwe 
straty. Nasamprzód skonała w sile wieku całkiem niemal niespodzie- 
wanie ś. p. Augustynowa Grabowska, następnie przeniosła się do wie- 
czności śp. Apolonia z Grabowsldch Sikorska z Mielżyna. Wczoraj wreszcie 
odprowadził nader Uczny orszak żałobny, w którym widzieliśmy repre- 
zentowane wszystkie niemal znakomitsze familie wielkopolskie, zwłoki 
ś. p. Edmunda Grabowskiego, najstarszego syna państwa Hipolitów na 
cmentarz św. Marciński. Młodzieniec ten, odznaczający się wielką 
skromnością obok wielu zalet serca i rzadkiej pracowitości, umarł nagle 
w 25 roku życia w Chocieszewicach wskutek zaczadzenia. Wieczorem 
dnia poprzediiiego widziano go jeszcze zupełnie czerstwego i zdrowego, 
nazajutrz rano znaleziono go w łóżku uśpionego snem wiecznym. Na 
twarzy nie było znać żadnego śladu walki z śmiercią. 

Najstarsza córka p. Grabowskich, Kazimiera, poświęcona służbie 
zakonnej św. Teresy, została na mocy praw majowych z obrębu pań- 
stwa pruskiego wygnaną a tem samem na długo, może na zawsze wy- 
dartą rodzicom. Widziehśmy wówczas przy odjeździe Panien Karme- 
Utanek łzy toczące się po ich sędziwych licach, widzieliśmy wczoraj 
ich ciężkie strapienie nad mogiłą ulubionego syna. Ale Bóg niezmie- 
rzony jest w swej dobroci — On da pokój wieczny cieniom Edmunda 
a rodzicom jego w pozostałych dziatkach wynagrodzi ciężką stratę, jaką 
ponieśU. (K P. nr. 24 z 1876 r.) 

Grabowska-G oetzendorf Paulina z Znanieckie li um. 
16 października 1876 r. Zmarła urodziła się w Przeczmnie pod 
Chełmżą w Starj^h Prusach 15 stycznia 1831 r. z Michała 
i Franciszki, córki szambelana Kielcze w skiego z Sampław3\ 
W r. 1851 wyszedłszy za mąż za śp. Izydora Grabowskiego- 
Goetzendorfa z Głubczyna, wzorową była żoną i niatką siedmiorga 
dzieci: Jana, Wincentego, Cyryla, Izydora, Wandy za 
Tuchołką herbu Korzbok, Leontynę i W al ery ą. Po stracie 
ukochanego męża w sposób tak nieprzewidziany (zob. pow.) poczęła śp. 
Paulina coraz bardziej zapadać na zdrowiu i niknąć w oczach otaczają- 
cych ją najtroskli wszem staraniem dzieci. Po dwakroć zasilona 
SŚ. Saldramentami, zgasła wreszcie na ręku córki w Górzewie a zwłoki 
jćj złożone zostały w grobach familijnych w Ludomach. 



¥t...:. 



126 



Grabowscy łieiM Zbiświcz. 

Dwie są rodzin}' Grabowskich, które się tym herbem pieczętują 
i z któr3^ch jedna z Goetzendorfu na Grabowie, druga tylko z Goe- 
tzendorfu się piszą. Eodzina Grabowskich z Goetzendorf na Grabowie 
należy do starożytnych i możnych domów pruskich. Pochodzi ona 
z Grabowa w dawnem województwie pomorskiem, powiecie człucho- 
wskim i ztamtąd po dziś dzień się pisze. Wielki mistrz krzyżacki 
Henryk de Kniperode, chcąc sobie Grabowskich zjednać, nadał im 
w r. 1354 tytułem dziedzicznym majątek Goetzendorf czyli Goczko- 
wice, zkąd poszło, że członkowie tej rodziny poczęli się pisać Goetzen- 
dorfami z Grabowa a przydomek ten po dziś dzień zachowah. W mo- 
wach pogrzebowych na cześć księcia Biskupa Warmińskiego Adama 
Grabowskiego i ojca jego Andrzeja Teodora, kasztelana chełmińskiego, 
obu mianują kaznodzieje żałobni „Goetzendorfami z Grabowa.'* W pa- 
miętnej bitwie pod Grunwaldem, która złamała potęgę Krzyżaków, 
Grabowscy na czele swych hufców stanęU po stronie Władysława Ja- 
giełły, który im w nagrodę w r. 1410 nadał herb Zbiświcz, tylko 
rodzinie Grabowsldch przysługujący. Odtąd służyli wiernie Rzeczy- 
pospolitej, orężem w bojach a radą w senacie, w którym trzech 
zasiadało Grabowskich: wspomniany wyżej Andrzej Teodor, ka- 
sztelan chełmiński; oraz synovńe jego ks. Adam, książę Biskup War- 
miński, i Jan Michał, najprzód kasztelan gdański, później elblągski. 
Andrzej, kasztelan chełmiński, ranny pod Wiedniem, przez 38 godzin 
po bitwie leżał nieopatrzony na pobojowisku; powróciwszy rotmistrzem 
do ki-aju, historyą swej rodziny i własne przygody opisał. Kopią tego 
rękopisu, który się znajduje w rękach hr. Adama Grabowskiego, posiada 
p. Ignacy Grabowski z Xowejwsi. *) 

Nie powtarzam tu genealogii Goetzendorfów z Grabowa Grabo- 
wskich podanej w Bobrowicza wydaniu Niesieckiego z r. 1839, uzu- 
pełniam ją tylko w ostatnich pokoleniach. 

I tak Andrzej Teodor, kasztelan chełmiński, syn Michała 
i Heleny Łąckich (córki Jana i Jadwigi z Prądzyńskich), 



*) Wyjątek z rękopismu Andrzeja (Jrabowsklogo, sę- 
dziego Ziemstwa człuchowskiego, a później kasztelana 
chełmińskiego z roku 17v^5. 

Grabowo i Goetzendorf (czyli po polsku Goczkowice), w powiecie człucho- 
wskim, są gniazdem domu Grabowskich, herbu Zbiświcz. Nadano były w roku 
1354 od wielkiego mistrza Krzyżaków, kniperode, Stefanowi w Goetzendorf zwa- 
nemu, wówczas, gdy ta ziemia do Pomeranii należna, przez króla naszego Ka- 
zimierza III Krzyżakom odstąpioną została. Longa annorura serie, kiedy się 
bracia tractu temporis rozdzielili, poszły in diyisione na kilka części te dobra 
i dopiero w głowach Hartmana i Alberta Grabowskich się złączyły, to jest Gra- 
bowo cum attinentis samo; Goczkowice bowiem odpadły innemu rodzeństwu.. 
Przydomek jednak z Goetzendorf zatrzymali na Grabowie haeredes, pisząc się 



wnuk Jakuba iAnny z Lipińskich herbu Pupka, prawnuk T o- 
masza i Doroty z Lipińskich, praprawnuk Albrechta 
i Doroty z Wolskich herbu Topór, a prapraprawnuk H a r t - 



w rozmaitych czynnościach z Goetzendorf na Grabowie Grabowscy. I tak się 
między innemi wielu, a szczególniej za czasów ojca mego Michała, brat tegoż 
Marcin Kazimierz, binominis Grabowski, major wojsk koronnych, przy elokcyi 
króla Michała 1669 r. i później jeszcze Władysław, Franciszek, Piotr, przy ko- 
ronacyi króla Jana 1674 pisali. Ja przy. elekcyi naszego śp. króla Jana byłem 
i też z przydomkiem się pisałem; co, pro brevitate podpisu, rzadko czynię i uży- 
wam, a posiadając inter aiios Grabowo, na Grabowie się pisać będę, utinam Deo 
placebit. Tenże wyżej wspomniany Władysław w potrzebie pod Wschową 1704 r. 
wzięty przez Szwedów w niewolę, a dopiero przy pokoju Altrandzkim uwolniony, 
z ran poniesionych, w Dybrznie u mnie umarł, którego dałem pierwszego, in 
futuro tomulo, z Grabowo przeniesionego, domu naszego, z pozwolenia Opatrzności 
Boskiej, wybudowanego przezemnie kościoła w Ziamartem, deponować i modli- 
twom Patrum minoris ordinis Sancti Francisci tamże a me osadzonych zalecić. 
To Grabowo i Goczkowice przeciąg krótki z ręki Krzyżaków używali Grabowscy, 
"bo już w roku 1379 do Węgier się wynieśli, gdzie ich dawniejsi familianci około 
roku 1298 już osiedli byli w okolicy Miskolcza nad rzeką Theiss. Dopiero po 
potrzebie pod Grunwaldem 1410, (na którą w assystencyą Panu swemu Włady- 
sławowi Jagiełło przybyli i tamże non sine magno praeconio i magnitudine animi 
się okazali) znaleźli się do opuszczonego gniazda, które przez ten czas giermkom 
swoim Krzyżacy wypuszczali w lenność. Listami królewskiemi i różnemi łaskami 
Władysława opatrzeni, osiedli znowu w Grabowie, Jan i Farury, bracia rodzeni 
Grabowscy, antenati nasze, z Węgier przybyli, o Goczkowicach w głębi Prusach 
będących, już w inne domy przeszłe, niedbając. Od czasów tych też dopiero 
się pieczętować zaczęUśmy mieczem obosiecznym przez księżyc przechodzącym 
w niebieskiem, lub też inni w złotem polu. Gwiazdy dwie, jedni na rogach 
księżyca tego, drudzy też na drugim księżycu nad koroną sobie dawali, które 
Gwiazdy nie tak do Herbu jak do ozdoby zdaje się używali, gdyż miecz i księ- 
życ jedynie nadane im były przez tegoż Władysława z przyczyny owej walki 
srogiej Grunwaldskiej, które zwycięztwo tak wielkie nad nieprzyjacielem Imienia 
Polskiego do dziś dnia słynie. Gwiazdami samerai dwoma pono dawni się tylko 
zdobili przodkowie nasi. Eównież i krzyż w koronie się należy, gdyż ten jest 
krzyżacki, jako na nieprzyjacielu zdobyty, i inni familianci herby w ówczas 
odebrawszy od tego króla, z przyczyny owego zwycięstwa, takowe w koronie 
swej nosić Prawo mają. — Z tychże więc Jana i Farurego procedencyą naszą 
ciągniemy w prostej linii aż do Hartmana Grabowskiego 1581. Ciąg czasu od 
1410 do 1501 ciężkoby nam było cum veritate opisać, szczególnie że przy spa- 
leniu Skarszewa za czasów już Dziada mego Jakóba, Grodzkie Akta in igne pe- 
ruere a mój ojciec tylko późniejszo Dokumenta w swym ręku miał. 

Gdy za naszych czasów toż samo się temu lat kilkadziesiąt stało nieszczę- 
ście przy wojnie ze Szwedami za panowaniem' krótkiem Stanisława Leszczyńskiego 
i gdy owi Szwedzi nie tylko zamki zburzyli lecz i Papiery nasze z Grodów 
Skarszewa, Człuchowa, Chojnicy i Białemburga pozabierali (wielką naszemu klej- 
notowi Szlachecidema krzywdę wyrządzUi) dla mych Sukce<^sorów więc to notanda 



■fliM ■«* '^m 



Mt^tmmK^mamtttmSSSST^^ 



128 

mana (1501 r.) z baronówny Stolpmarin, pozostawił z pionvszej 
żony z starodawnego domu niemieckiego Klej stów dwóch synów: 
Adama Stanisław^ a, księcia i Biskupa warmińskiego, i Jana 
Michała; z drugiej zaś żony Borcków^ny synów Stanisława 
i Andrzeja Teodora, obu zgasłych bezdzietnie. Prócz tego miał 
z pierwszej żony córkę Teres ę, małżonkę kasztelana Błeszyń- 
ski ego herbu Oksza, dziedzica majętności Główczyn. 

Tak więc Jan Michał (ATII pokolenie od Hartmana) stał się 
protoplastą tej gałęzi rodziny Grabowskich. Posiadał on bardzo znaczną 
fortunę, z której np. majątek Buczek w ostatnich dopiero latach wyszedł 
z rąk kilkowiekowych swych właścicieli. Jan Michał był nasamprzód 
w r. 1737 miecznikiem Ziem prusldch, w roku następnym podkomorzym 
pomorskim, w r. 1742 deputatem na trybunał koronny, następnie ka- 
sztelanem gdańskim, wreszcie w r. 1776 kasztelanem elblągskim. Miał 
dwie żony, Imo voto Antoninę Krzycka, kasztelankę nakielską, która 
l)ezpotomnie umarła. Ożeniony 2voto z księżniczką Antoniną Ko- 
ry but de Zbaraż W o r o n i e c k ą, córką księcia Mikołaja i hr. 
Teresy z Werbna E y d z y ń s k i e j, kasztelanką czerniechowską, 
chorążanką wołyńską, starościanką średzką, spłodził z niej (YIII pok.) 
trzech synów i córkę wydaną za kasztelana Skóroszewskiego. 

Najstarszy syn Jana Michała Ignacy nie pozostawił z Mo- 
szczeńskiej Nałęczówny, kasztelanki inowrocławskiej, potomstwa. 
Dwaj drudzy synowie Andrzej i Adam są założycielami dwóch 
linii: pierwszy dziembo wskiej, drugi wełnieńskiej. 

I. Linia w e ł n i e ń s k a. Rozpoczynam od Adam a, starosty 
lipińskiego, posła na sejmy, deputata w r. 1785 na trybunał koronny, 
kawalera orderu św. Stanisława. Ten z Ludwiki T u r n i a n k i 



z prawdą zgodno napisałem, tak jak mój ojciec Michał, Sędzia Człuchowski 
i Dziad mój Jakub, wiedzieli, pamiętali i dowody posiadali, które jeszcze w wię- 
kszej części posiadam i zostawuję. — Nie z pychy jakiej, lub z wywyższenia 
o sobie i Kodzicu to dixi et scripsi, bośmy wszyscy Szlachta bracia równi i tylko 
tern się wyźszyć powinni, co któren dla matki Ojczyzny dobrego zrobił i dla chwały 
świętej naszej Keligii, ku większej czci Boskiej na tym lichym świecie uczynił. 
Też o to starałem się, iłem mógł i doznawałem in maximas calamitates et in 
periculos magnos wyraźnie opieki Boskiej. Kiedym na krwawej był potrzebie 
Wiedeńskiej z naszym Królem Janem, obstąpiony Byssurmanów cholotą. cztery- 
kroć raniony, od swoich opuszczony na placu, a dopiero z laski Pana Starosty 
Stobnickiego i Pana Chorążego Łąckiego, consanguinei nostri, po 38 godzinach 
pod dach wniesiony bez sił: niech będzie ' jednak Pan Bóg za to pochwaleń, 
a choć kaleką ad dies vitae będę (mając lewicę uschniętą) za te i inne wyświad- 
czone Ojczyźnie łaski chwalić Go będę zawsze, gdyż i mnie niegodnego na majątku 
i dzieciach pobłogosławił, co Mu niech będzie chwała na wieki. Amen. Dybrzno 
iiie 20 mensis Octobris anno salutis 1735 aetatis meae 84. 

(podpisano) Andrzej Theodor na Grabowie Grabowski, 

kasztelan chełmiński, manu propria. 



(zob. iiiźej. genealogią rodziny Turnów) pozostawił dwóch synów (IX pok.) 
A d a m a i J ó z e f a. 

Z tych Józef, mianowany hrabią pruskim i członkiem Izby Panów 
w Berlinie, piastował w Poznaniu urząd Dyrektora Ziemstwa Kredyto- 
wego. Ożeniony z Klementyną Wyganowską herbu Łodzią 
spłodził z nią (X pok.) synów hr. Władysława i hr. Adama. 

Hr. Władysław pojął za małżonkę księżniczkę Maryą Annę 
Lubomirską i umarł bezdzietnie. — Hr. Adam poślubił zaś księżniczkę 
Jadwigę Lubomirską, z którą , o ile Aii wiadomo, ma potomstwo. 
Obie księżniczki są córkami księcia Konstantego z hrabianki 
Tołstoj. 

Adam, starszy syn starosty Adama, miał za żonę Aleksandrę 
Nałęczównę Gorzeńską, Z tą spłodził trzech synów i dwie córki. 
Umarł w r. 1823. Synowie jego: 

1. Kazimierz, ożeniony z Bronisławą Junosza Boja- 
nowską, ma dwie córki: Władysławę i Maryą. 

2. Stanisław, ożeniony z Ksawerą Goślinowską herbu 
Junosza ma synów J<'eliksa, Adama i Bolesława. 

3. Klemens miał za sobą O t o c k ą (zob. wyż.) Z tej trzech 
synów i cztery córki. Z dwóch córek Ludwika umarła panną 
w Paryżu, w czasie bombardowania tej stoUcy przez wojska niemieckie 
raniona śmiertelnie odlomem granatu. Druga Anna za Hipolitem 
Grabowskim. 

II. Linia Dziembowska, czjdi starsza linia po Andrzeju, 
drugim synu kasztelana elblągskiego, Jana Michała, z księżniczki 
Woronieckiej. Andrzej Grabowski był szambelanem króla Stanisława 
Augusta i kawalerem orderu Ś. Stanisława. Posiadał ośm kluczy ziem- 
skich. Ożeniony z Nałęczówną Gorzeńską pozoistawił z niej czterech 
synów, z których najstarszy Andrzej miał syna Leona ster. Trzej 
drudzy synowie Augustyn, Józef i Jan są założycielami trzech 
odnóg rodziny Grabowskich. Córka jego Kor dul a poślubiła Hiero- 
nima Baranowskiego, pana na Grocholinie i licznych włościach. 

A. Augustyn na Dziembowie, ożeniony z Anną Moniką 
Nałęcz Moszcz eńską, spłodził prócz trzech córek: śp. Apolonii 
za Ignacym Sikorskim, Teresy za Józefem Sikorskim 
herbu Cietrzew, i Jadwigi za Ludwikiem Ossorj^ą Sczanieckim 
z Boguszj^na, sześciu synów: 

1. Modesta, b. właściciela Bondcza, który z Michaliny 
Domańskiej: spłodził dwóch synów Józefa (um. zob. wyż.) i Ka- 
zi m i e r z a, oraz córki Maryą, Franciszkę i Joannę. 

2. Konstantego z Biatężyua. Ten ożeniony z Laurą Nałęcz 
Gorzeńską ma syna Wacława i córki Jadwigę i Wandę. 

3. H i p o 1 i t a z Byszków, ożenionego z A n n ą Grabowską z Wełny, 
córką Adama, z której spłodził synów: Edmunda (um. zob. wyż.), 
E d w a r d a, Leona, i W a c ł a w a; oraz córki Kazimierę, karme- 
litankę bosą w Krakowie, Julią za Henrykiem Prusimskim herbu 
Nałęcz, i Władysławę. 



i. Józofa z Bombolinn, Ten 'z Prabaedy SiŁi.vski<:>,j 
nia C7.terer,li synów: Jana, Ignacugo, Augustyna i Wlady- 
Hlawa: oraz córki Bronisławę, Jadwigę i Pelagią. 

5. I gu a c e g 11, wtai5ciciela klucza WronieoltiijgOi oieuiouego 
zWladyslawij Nałęcz Moszcz eiiską, wnuczltą atarusty M. zWia- 
truwa. Z U^j ma syna Stefaua i ciirki Helimi,', Zofią, Muryą, 
Celinę i Joaunc. 

' C. Adama (mn. zob. wy^.), po którym z Cecylii Rutk ow- 
ak i i5 j pozostały liziś jedynie cztery córki: Paulina za M o r a- 
czcwskim liorbu rhoii'Wi z Naramowic, .lóai-fa, Ofelia i Wa- 
le ry a. 

B. Józef, Ul Ezidkuwie i Buczku, z Nepouiuceuy Nalycz 
Gorzeńskiej midi sjiii Ful geiiŁegu, który z Kadowwkii^j 
splodzit jcdynatzki torki^ Cialtryclf;, żwii; Tadeu sza Stabluw- 
s k i e g o z Dtoiii 

C. Jan, na Gtowczyme, ożeiiiituy z pauni) von Braudeuat eio, 
pozostawił z ui^j synów Andrzeja, Augustyna {zob. wyż.), 
Izydora (zob. wyź.) i Józefa. — Audrzój i Augustyn, 
umarli bezdzietnie; Józef żyje ster.; po Izydorze pozostało czterecłi 
synów: z którycli najstarszy Jan, i ti'zy córkL Z tycb Wanda 
zjunężua za T u c li o ł k ćj, (zob. wyż.). 

Prócz pnwyższi^j '^nhy.i mdziny rroctzcudorfów z Grabowa Grabow- 
Łkiuli, i-tnił>ii\ jiil. i^yż/j us|ji.Tniii;il('m, w WUdkopobce druga gatcź 
GrJibiiwskiili, |iiiT/rhij,ii\i-|i sio tali/i' /biświczeui i uźywajr^cycli również 
]irzv(loi]ikii (iiiel;^»iii|iiir. t.l;il(;^ ta posiada pruslii tytuł hrabiowski 
i \ńiiM- sir z GryJfWii. Ostnlnini jt^ potomkiem po mieczu jest żyjjpy 
liezżcniiie za gratiicij Jir. S t a n i b 1 a w, najstarszy syn lir. Edwarda 
z Radawnicy, członka pruskiej Izby Panów, z Kościelskiói. Siostrami 
łir. Edwarda, urodzonego z śp, Antoniny z-N"ieżycbow«kich 
hr, Grabowskiej z Grylewa (zob. wyż.), a ciotkami hr. Stauiatawa, są 
żyjiioo hral)ina Tyszkiewiczów a z Sielcu i U o lesia w owa 
P o u i u s k a i by ta uią zmarła br, Emilia Skórzewskaz Jezi(')r, 



Griil)OWSka-Kemblada Józefa z Mianowskicli uni. 3 i 



1S74 1 

P o z n i 1 j mijT Zmttrl i w niedzi k 
Józefa z Miui Tbkich GrUowska 1 i ? 
który, powohuj \iU\ na^imprzod i [ I 
chny wkrótce p trihi s 1 1« sr 1 ii 1 

oował pan Grabowski w banku 31 ił I 



laja 



nuiscie niszem s. p 

V tell z kjule^twi, 

[ llua i powsze 

1 Pozu I prsr 

b uiie z IN zx 



trudmony jebt w A\escie W6Z l/i t,rhi} pracą \ mim 
zupełnej utraty sIulIiu zasługując na og jlne uzname Zm irla 
była w calem zoaozemu tego wjrazu polsk.} uiLWiast^. miliijącj 
Wiari; i Ojczyznę a umiejiicij w kolo rodzimie wlewać to ożywcze 
ciepło, które wśród najwiękazych kli;sk podtrzymuje, do cierpliwości 



13£ 

i do wytrwania zagrzewa. To też w chwilach pomyślności chętnie 
koło niej się gromadziła rodzina i jej przyjaciele; w nieszczęściu Ona 
była wszystkim swym najbliższym podporą. Jednakże cios padał po 
ciosie tak nagle, iż niewieście serce nadmiaru klęsk przenieść nie 
zdołało i — zgasło na wieki. Cześć Jej pamięci! 

(k. P. nr. 102 z 1874 r.) 
Grral)O^Tska (Jastrzębiec) Zofia z Błeszyńskich um. 14 
maja 1864 r. Zmarła pochodziła z Tokarzewa a mąż jej pieczętował 
się herbem Jastrzębiec. 

Grabo wski-Oksza, hr. Maksymilian um. 24 lutego 1868 r. 
S. p. Maksymilian hrabia z Konopnicy Grabowski, herbu Oksza, urodził 
się w Warszawie 17 grudnia 1797 r. z ojca Kazimierza, marszałka 
grodzieńskiego i matki Moniki z hr. Sobolewskich. Był oże- 
niony z Emilią z hr. Cirabowskich a po jej śmierci z Maryą 
z baronów Rosen. Przybywszy do Księstwa, aby odwiedzić córkę, 
hrabinę Aleksandrowa Potworowskąi nowo narodzonego wnuka 
do chrztu podawać, umarł nagle rażony apopleksyą w Parzenczewie. 

Grabowska-Oks za, hr. Olimpia z hr. Tarnowskich um. 31 
września 1874 r. Zmarła, żona senatora Królestwa Polskiego, znaną 
była z pobożności i dobroczynności matroną we Lwowie, gdzie przez 
lat 32 prawdziwą ])yla opiekunką ubogich i szpitalów. Jedyna jej córka 
jest w Zgromadzeniu dam Serca Jezusowego. 

Grabowski Ambroży um. 3 sierpnia 1868 r. Nestor pisarzy 
polskich, historyogi'af Krakowa, mąż wielce zasłużony w literaturze 
ojczystej, zmarł w Krakowie w 86 roku życia. 

Graeve Emilia z Koczorowskich um. 4 października 1864 
roku. Zmarła była córką śp. Antoniego i Augustyny, córki 
jenerała Turno. Zamężna za Aleksandrem Graevem z Borku. 

Grecki Maksymilian um. 2 kwietnia 1870 r. Śp. Grecki 
urodził się w Poznaniu w 1840 r. Ojciec jego był nauczj^cielem 
i organistą przy kościele farnym. Poświęciwszy się z zamiłowaniem 
nuizyce, kształcił się w konserwatoryum muzycznem w Lipsku, nastę- 
pnie w Warszawie. Kilkanaście jego kompozycyi, wyszły eh nakładem 
E bodego w Lipsku, świadczą o jego zdolnościach. Umarł w kwiecie 
wieku na suchoty. 

Grodzki Ignacy um. we ^Tześniu 1865 r. 

Poznań, 13 września. Dopiero dziś i wprawdzie z niemieckiego 
dziennika dowiadujemy się o zaszłej w Chełmnie śmierci OOletniego, 
byłego żołnierza wojsk polskich, śp. Ignacego Grodzkiego oraz o oka- 
załym pogrzebie, jaki mu wyprawiono w Pniewach. Urodzony r. 1775, 
a więc 3 hita po smutnej pamięci pierwszym rozbiorze Ojczyzny naszej, 
rychło wstąpił do szeregów ojczystych i wziął czynny udział w mnogich 
])itwach tych pamiętnych czasów. Walczył także pod sztandarami 
Napoleona i w bitwie pod Lipskiem, gdzie się znajdował w korpusie 
księcia Józefa Poniatowskiego; ciężka rana pozbawiła go słuchu. Miał 
on krzyż legii honorowej nadany mu przez Napoleona III. 

(D. P. nr. 289 



Hi 

Grrodzicki Filip um. 16 lipca 1864 r. Urodzony w wojewódz- 
twie kaliskiem 1802 r. z rodziców Józefa i Nepomoceny z Zie- 
lonackich, obywateli ziemskich, skończył ś. p. Filip nader młodo 
szkoły i uniwersytet w Krakowie, poczem osiadł na wsi, gdzie, choć 
jeszcze w młodzieńczym wieku, zjednał sobie powszechny szacunek 
i poważanie tak dalece, że w 23cim roku życia wybranym został radzcą 
Ziemstwa, co na owe czasy zaszczytem było niemałym. Powstanie 
listopadowe powołała go w szeregi narodowe. Wstąpił jeden z pier- 
wszych do jazdy kahskiej pułku obywatelskiego, dzielił z tymże wszelkie 
losy, należał do wyprawy na Litwę, odznaczony krzyżem wojskowej 
zasługi, i przeszedł ostatecznie po upadku wyprawy z oddziałem jene- 
rała Chłapowskiego granicę pruską. Nie chcąc iść na tułactwo, powrócił 
pracować na nowo na niwie rodzinnej, lecz niedługo, jak to u nas. nie 
nowina, cieszył się spokojem. Skutkiem rozruchów 1833 r. skompromi- 
towany przez emisaryuszów, porwany został do cytadeli warszawskiej, 
gdzie najsurowiej badan}^, różne męczarnie przechodził, lecz nie wydał 
nikogo, sam zaś skazany został przez komisyą śledczą pod przewodni- 
ctwem jenerała Storoźcnki do ciężkich robót na Sybir, dokąd pieszo 
przykuty do drąga żelaznego podróż odbył. Najpierw w kopal- 
niach, później jako posieleniec nie daleko granicy Chińskiej przebył lat 

10 wygnania, umiejąc sobie nawet u wrogów zjednać szacunek i po- 
ważanie. 

Na prośbę, podaną przez brata swego Tadeusza z Wrzący z okazyi 
jubileuszu księcia Paszkiewicza, uwolniony został amnestyą cesarza 
Mikołaja. Poprzednie starania ])rzez dwór pruski żadnego nie odiuosły 
skutku. AVróciwszy po tak długiej niewoli, tej doznał przynajmniej 
pociechy, iż swą matkę staruszkę 801etnią zastał jeszcze przy życiu. 
Wziął się znów do roli, kupiwszy majątek Służko wo, a w roku 1855 
pojął za małżonkę K 1 o t y 1 d ę S z y d ł o w s k ą z Podlaskiego, aż wreszcie 
swe pełne zasług i poczciwości życie zakończył w domu swej siostry 
Stanisławy z Grodzickich Lipskiej, wdowy po nieodżałowa- 
nym Wojciechu, w Lewkowie, gdzie był w gościnę prz3'jechał. 
Zostawił dwóch synów : Bronisława i Wojciecha; zwłoki jego 
spoczywają w Lewkowie pod Ostrowem w grobie rodzhiy Lipskich 
herbu Grabie. 

Grotkowski Stefan um. 11 lipca 1874 roku. Zmarłemu 
w D r e ź n i e wygnańcowi, przyjacielowi Mickiewicza i Szopena, poświęciło 
pióro znakomitego pisarza w Kury er ze nr. 180 z r. 1874, następujące 
piękne wspomnienie: 

W nekrologii waszej nio zamieściliście dotąd wiadomości o zmarłym tu 

11 lipca Stefanie Grotkowskim. Należałoby mu się nawet więcej niżj pobieżno 
wspomnienie, jakie wam przesyłam. Był to bowiem człowiek wzniosłego 
umysłu, gorącego serca, wielkich zdolności i rozlicznych talentów, a co naj- 
ważniejsza, silnych zasad i charakteru. Przyjaciel Mickiewicza i Szopena, 
połączony koleżeńskim węzłem ze wszystkiomi znakomitościami w emigracyi, 
ulubiony uczestnik wszelkich zebrań, gdzie świeciła nauka, dowcip i talent 
towarzyski, zostawił on w pamięci rodaków na wygnaniu silne i chlubne 
wrażenie. Oto kilka dat z jego bolesnego żywota. Urodził się z zamożnój 



13^ 

i znakomitej rodziny litewskiej, w powiecie Wiłkomirskim mieszkającej. 
Powstanie listopadowe zastało go w Warszawie. Lubo niosilny zdrowiem 
a nauką i rzadką zdolnością usposobiony więcej do służby cywilnój, zaciągnął 
się zaraz do artylcryi i z korpusem jenerała Dwernickiego, po świetnych 
zwycięztwach tegoż korpusu pod Stoczkiem i Nową Wsią, na Wołyń wymszył. 
Krótką ale zaszczytną dla oręża polskiego była ta wyprawa. Jedynie nie- 
zmierna przewaga sił nieprzyjacielskich zmusiła dzielnego jenerała do przejścia 
granicy austryackiój. Grotkowski przemy śliwał o przedarciu się napo wrót 
do swoich, ale Dwernicki, potrzebując zdolnego i wytrawnego człowieka dla 
licznych swych stosunków i z krajem i z rządem austryackim, zatrzymał go 
przy swoim boku. Jakoż wysyłał go w rozmaitych misyach, to do Lwowa, 
to do Wiednia, a wreszcie, gdy już wszelka upadła nadzieja, z nim razem 
udał się do Francyi. W Paryżu, dokąd był na kilka lat przed powstaniem 
jeździł, znalazł Grotkowski wdzięczne pole dla swego wpływu i talentów. 
Ujmującój powierzchowności, nadobnego oblicza, pełen entuzjazmu i wymowy, 
obdarzony ślicznym tenorowym głosem, stał się wkrótce ozdobą nietylko 
polskich, ale i cudzoziemskich towarzystw. Przekładał jednak poważniejsze 
zebrania, przebywał najczęściej z Mickiewiczem, Bohdanem Zaleskim' i innemi 
lubownikami nauki lub sztuki, a przez przyjaciela swego Cezarego Platera 
wszedł w stosunki z Montelambertem i całą tą młodzieżą, co wtedy była 
nadzieją Francyi. Protestant, przyszedł wreszcie jasnym swym umysłem 
i pracą wewnętrzną do katolickich przekonań, i uroczystym aktem dał im 
świadectwo, wracając na łono naszego Kościoła. Odtąd związek jego z pra- 
cownikami na polu katolickióm stał się jak najściślejszym, a wpływ jego, 
osobliwie w czasie zamętu, sprawionego Towiańszczyzną , wielu z błędnych 
dróg albo nawrócił, albo całkiem uchronił. Znajdzie się też pewnie niejedno 
o nim chlubne wspomnienie w pamiętnikach z owej epoki. Ogółowi przecież 
znajomszym był ze strony swój artystycznej. Unoszono się wszędzie nad 
jogo wdzięcznym głosem. Sławny tenor, Rubini, tak go polubił, że go przy- 
zywał do siebie i nad dalszem jego wykształceniem pracował. Była mowa 
nawet, że go miano zaangażować do opery włoskiój czy francuzkiój. To pewna, 
że mu czyniono świetne propozycye, ale czy dla wstrętu do desek teatralnych 
czy dla niedostatku sił fizycznych, Grotkowski wciąż odnawiał. Szopen cenił 
tak wysoko jego głos i znajomość muzyki, że żadnej pięsnki nie wydał, póki 
jej dobrze z Grotkowskim nie wypróbował. Wśród tych powodzeń tęsknota 
do kraju ciągnęła wygnańca w stronę miejsc rodzinnych. Wyjeżdżał z Ce- 
zarom Platerem do Niemiec. Tu czy w Dreźnie, czy w Monachium miał 
pożądaną sposobność poznawania najznakomitszych ludzi z Królestwa i Pro- 
wiiicyi Zabranych i na wszystkich zostawiał wrażenie niepospolitego umysłu 
i charakteru. Rok 1848 otworzył mu granico Prus i Poznańskiego. Przebywał 
też parę lat pomiędzy wami, najczęściej w Górze u Cezarego Platera mieszkając. 
Wydalony przez władze pniskie, tułał się odtąd po Niemczech. Wkrótce 
i zdrowia mu całkiem przybrakło. Rok 1863 pozbawiwszy majątku jego 
rodzinę na Litwie, i jemu odciął resztę środków do utrzymania się niezbędnych. 
Zubożony, schorzały tak, że ledwie na nogach mógł się utrzymać, przywlókł 
się wreszcie do Drezna przed sześcioma laty. Starzec siodmdziesięcioletni 
coraz większe dolegliwości i niedostatek jodynie męztwem a nieopuazczającą 
go nigdy wiarą uśmierzał i rozpogadzał. Nie obojętrjy nigdy na sprawy 



- łiiWCM^. 



134 ^ 

publiczne, głęboko czując klęski Ojczyzny, samotnik, dzień cały przesiadując 
w domu, krzepił się wieczorem, dobywał sił ostatnich, aby się dowlec do 
klubu polskiego, gdzie jedyną jego radością i ulgą było z rodakami pogadać 
i dzienniki polskie przeczytać. Tu jednego wieczora rażony paraliżem, już 
nie do ubogiej wygnańca izdebki, ale dla staranniejszego pielęgnowania do 
szpitalu katolickiego odniesionym został. Cierpienia były wielkie, ale cier- 
pliwość i pogoda umysłu, a przedewszystkiem silna wiara, nie zachmurzyły 
się i nie zachwiały w nim ani na chwilę. Zacny jego kolega i długoletni 
przyjaciel, Franciszek Szemiot, pielęgnował go jak najtroskliwit^j w czasie 
choroby, wszelkiej pomocy i wygody użyczał, a gdy śmierć położyła wszystkiemu 
koniec, zajął się pogrzebem i na tym cmentarzu drezdeńskim, który zwłoki 
już tylu naszych rodaków mieści, ziemię mu na wieczny spoczynek zakupił... 
Rodzina Grotkowskich dobrze się Ojczyźnie wysłużyła. Najstarszy brat, 
Karol, umarł jeszcze przed r. 1830, jako więzień a potom prosty żołnierz, 
ofiara srogości wojskowych w. ks. Konstantego. Jakub zginął pod. Hajno- 
wszczyzną 23 maja 1831, mężnie walcząc przy boku jenerała Chłapowskiego. 
Jan, zaciągnąwszy się do legionu polskiego w czasie wojny krymskiej, poległ 
czy umarł na ziemi tureckiej. O wszystkich^ nadzwyczajnie zdolnych i pełnych 
nauki, a osobliwie o teraz zmarłym Stefanie, bolesna nasuwa się uwaga: 
czemuż się nie zrodził w kraju szczęśliwym i wolnym, jakimże byłby dlań 
pożytkiem, si^ą i chlubą I S. K. 

Grossmann Wawrzyniec um. 3 grudnia 1871 r. Sp. Gross- 
mann urodził się w r. 1805 we wsi Niepruszewie w Księstwie. 
W r. 1831 walczył pod Grochowem i Ostrołęką, a ozdobiony szlifami 
oficerskiemi i cięźkiemi blizny, powrócił do Księstwa, by odtąd z zapałem 
się oddać uprawie roli. Był to mąż cichej pracy, którego hasłem 
w życiu było: „Ora et labora." 

©rygrowicz Anna zKantaków um. 11 września 1873 r. 
Zmarła była córką Piotra Kantaka z Koronowa, bliskiego krewnego 
naszego znakomitego posła i mówcy Kazimierza. Mąż jej Jan Grygro- 
wicz był właścicielem wsi Łukówca w powiecie bydgoskim. 

Grzeszkiewicz X. Jan um. 30 września 1867 r. 

Poznań, 1 października. W Strzelczu Wielkiem pod Gostyniem 
zszedł z tego świata dnia 30 września jeden z najstarszych wiekiem 
kapłanów wielkopolskich, ks. Jan Grzeszkiewicz. Zmarły zachował do 
samego końca dni swoich czerstwośc umysłu i pewną jowialność w obejściu 
towarzyskiem, która go niemal do postaci typowych naszej społeczności, 
zaliczać kazała. Jako kapłan i człowiek zasłużył sobie na szacunek 
i przyjaźń tych, co go znali. (Dz. Pozn. nr. 226 z r. 1867.) 

Grrzymala Karol um. 4 stycznia 1863 r. Byt oficerem wojsk 
polskich. 

Grzywiciiski X. Marcin imi. 1 maja 1870 r. Zmarły urodził 
się w r. 1779, a wyświęcony na kapłana w r. 1802, przez lat 68 . 
wypełniał z najtroskliwszą sumiennością ciężki urząd kapłański. Umarł 
w Buku, gdzie był długie lata proboszczem. 

Gwiazdowski Franciszek um. 28 sierpnia 1872 r. Młody 
ten, bo dopiero 38 lat wieku liczący pedagog, który, chlubnie ukoń- 
czywszy nauki w seminaryum nauozycielskićm w Paradyżu, pełnił 



f;(irli«'io i |)nij'kh] linie obowiąnlii ii!iiiP.KVcit'la i. kolei w Cbalawadi 
u paiistwa Miiraezowskicli , w Kr/ciiHcaph u państwa Radonskich, 
w Bolęcinic u państwa Britnikawskicli . wmsucie w Kosowie ii państwa 
Btonislawostwa Potwurowskich . został nagle wyrwany z tego padołu 
zicmaHego, przez iiderzpiiic piorunem, w dniu ealkiiim niemal pogodnynL 
Niedouieczoue są w}Toki Boskie! 

Ourowslif-Boarlłon don Fernando markiz de Bondad 
Real uni. (5 listopada 1 875 r. Zmarły liyl synem wycliod^.cy 
z r. 1831 lir. Ignacego Giirowskiego herbu Weźcie i Donny Iza™ 
l)elli de Bourbon. siostry króla Franciszka d'Assisi, malionka 
królowej Izabelli hiszpańskiej. Poległ w Bzeregaeh Bon Carloaa, 
licząc lat 2(i. 

"Gutowski Józef om. 8 listopada 1874 r. 



H. 

naock Faustyn urn, 21 lipca 1875 r. Zmarły, wlaśdciel 
Nowca iiod Dolskiem, a szwagier śp. X. Prymasa Leona Przyin- 
skiogo, znany byl z hojności, z jaką niósł ofiary na wszelkie cele 
narodowe i dobroczynne. Kie było składki, w której by nie był wziął 
udziału i to znacznego. 

Danke hr. Józef, jenerał, nm, 19 stycznia 1871 r. Zmarły byl 
synem lir. Józefa, jenerała wojsk polskich a brata ministra wojny. 
Urodzony 19 marca 1834 r., wychowany został w korpusie paziów 
w Petersburgu, a w 17 ruku mianowany podporucznikiein huzarów 
gwardyi. Wziął djmisyą jako pułkownik gwardyi, chcąc służyć powstaniu. 
JDma 10 paidzieniika 1863 r. objął pod imieniem Bosaka naczelnictwo 
województwa krakowsltiego i trzymał się na polu walki aż do 18 kwie- 
tnia 1864 r., dając dowody nieustraszonej odwagi i wytrwałości. Późniśj 
na wychodztwie, ulegając aympatyom republikańskim, wziął udział 
w stowarzyszeniu „Ogień republikański polsiri." Wnet przecież z niego 
wystąpił, by ofiarować swą szpadę Rzeczypospolitej francuzkiej. Zginął 
pod Dijon, jako jenerał armii wogezki^j, pogrzebany uroczyście 
w Ciirouge pod Genewą 12 lutego 1871 r. Zmarły pozostawił młodą 
żouf; i trzy drobne córeczki. 

Hiiza z Radlić Woj c i e c h um. 19 kwietnia 1872 r. f^p, Wojciech 
zRadlic Haza urodzU się 16 kwietnia 1798 r. z rodziców protestanckich 
Piotra IJogiislawa i Zofii z Taylorów w majątku dziedzicznym 
Lewiciich. SŁiirannie wychowany w domu i rozmaitych instytutach 
naukowych, ukończył st\ulya uniwersyteckie w Berlinie, poczem do 
r. 1825 pracował jako referendaryusz w Naimiburgii nad Salą, zkąd 
go Ksiąję Ferdynand z Anhalt Koetheu powołał na swego sekretarza 
2 tytułem radzcy rejencyjuego. W tym samym roku nietylko sam 
powrócił w Pai-yżu na łono Kuściida katohckiego, ale i książocą parę 
do tfgo kroku nakłonił, W r. 1828, jako szef gabinetu ksi;iif;cegn 
poślubił baj-ouównę Matyldę Cornberg, którą w;4Bń|a-iątracił. 



J^36 

W r. 1830 jako szambolan owdowiałej księżny anhaltyńskiej , przeniósł 
się do Wiednia, ożeniwszy się powtórnie z baronównij Elżbietą 
z I m b s e n. Pracował dużo na polu literatury katolickiej ; przebywał 
długo w Rzymie i w innych stolicach, dzieci wszakże wychowując 
w Polsce. Od r. 1842 stale przebywał w Lewicach, gdzie piękny 
wybudował kościół. Znany był z głębokiej pobożności. Papież Grzegorz 
XVI, wjmagradzając jego zasługi około krzewienia katolicyzmu, ozdobił 
go orderami Ostrogi i Grzegorza Wielkiego, a Pius IX przysłał mu 
przed śmiercią ostatnie apostolskie błogosławieństwo. Umarł po siedmio- 
miesięcznych cierpieniach z równą przykladnością, jak żył przez lat 74. 

Najstarszy syn Zmarłego ożeniony jest z hr. Śzółdrslią z Zydowa. 

Helcel Zygmunt Antoni um. 31 marca 1870 r. 

Poznań, 4 kwietnia. Dnia 31 zm. w południe zakończył żywot 
doczesny w Krakowie mąż zasłużony krajowi, ś]). Zygmunt Antoni 
Helcel, żołnierz z 1831 roku, znakomity uczony, były profesor uniwer- 
sytetu jagiellońskiego, były poseł i delegat w radzie państwa. Czas 
donosząc smutną tę wiadomość, dodaje, że przed dwoma właśnie dniami 
ukończono druk obszernego dzieła Zmarłego „Starodawne prawa pol- 
skiego pomniki", któremu poświęcił ostatnie lata pełnego cierpień 
fizycznych życia. Wśród clioroby, która go od lat 7 trz3'mała ini 
łożu boleści, z spokojem i gotowością mówił o śmierci, dodając zawsze, 
źe ufa w miłosierdzie Boże, iż mu dozwoli dokonać dzieła, którego 
nikt inny niepotrafiłby wj^kończyć. 13óg mu użyczył tej łaski i w cłiwili 
ukończenia pracy wyzwolił go z cierpień, które z taką cierpUwością 
znosił. (I) z. Pozn. nr. 77 z r. 1870.) 

Heltman Wiktor um. 1(5 lipca 1874 r. Urodzony w r. 179G 
w województwie wileńskiem, uległ w pierwszej młodości jako uczeń 
uniwersytetu w Wilnie prześladowaniu Nowosilcowa; uwięziony w r. 1814, 
skazany został na całe życie w soldaty. Przeznaczony do korpusu 
litewsldego, w r. 1831 pod Wielkiem Dębem wzięty przez wojsko 
polskie do niewoli, odzyskał wolność. Po upadku powstania udał się 
do Francyi, gdzie był jednym z założycieli Towarzystwa Demokraty- 
cznego i współautorem owego słyimego manifestu z r. 1836. Później 
był współpracownikiem „Demokraty Polskiego." Wr. 1848 był w czasie 
bombardowania w Krakowie. Często przyjeżdżał potajemnie do kraju, 
jako emisaryusz. Osiadłszy w BrukseU, ożenił się z Eleonorą 
Dmochowską, siostrą i)oległego w r. 1863 więźnia Kufsteińu 
Henryka. Z prac jego historycznych zasługują na wzmiankę „Tablice 
synchronistyczne do historyi polskiej " 

Hoffman Karol Boromeusz imi. 6 lipca 1875 r. Zmarły, 
urodzony w Warszawie, zajmował tamże przed r. 1831 posadę jednego 
z Dyrektorów Banku polskiego. W czasie powstania hyl współpraco- 
wnikiem pism czasowych, gorliwie popierając piórem sprawę narodową. 
Po upadku rewolucyi udał się wraz z żoną, zasłużoną w piśmiennictwie 
naszem Klementyną z Tańskich do Francyi, zkąd po kilkunastu 
latach przybył do Drezna i tu stale, otrz^nnawszy prawo obywatelskie 
w Saxonii, zamieszkał. Z licznych prac jego uczonych, poświęconych 
głównie badaniom naszój przeszłości, wymienimy tu tylko „Keformy 



137 

polityczne w Polsce," i „Podział Polski przez Bolesława Krzywoustego," 
którym to dziełom krytyka niepomierną przyznała wartość. 

J. I. Kraszewski, składając w dzień pogrzel)u w Dreźnie na 
grobie Karola Hofftnana wieniec wawizynu, temi do zgromadzonych 
przemówił słowy; 

„Grób ton otwarty tak wiolo raowi do nas , trumna z tomi zwłokami , łzy 
które na nią płyną, żal, co ją otacza, wypowiadają tak cnoty i zasługi togo, 
który w niej spoczywa, że cichy głos mój, więcej nad to, ani lopiój powie- 
dzieć nie potrafi, kogośmy w śp. Karolu Hoffmanie stracili. 

Grób to na ziemi obcój, zasianej już mogiłami naszej braci, co tu szu- 
kali spoczynku i przytułku — zwłoki, które w niój składamy, są resztkami 
śmiertelnemi wygnańca, co życie od młodości spędził na gorliwćj posłudze 
krajowi, na spełnianiu niezmordowanóm chrześciańskich, obywatelskich, ojca 
rodziny obowiązków. Znał go kraj cały, znali go obcy jako jednego z tych, 
co przyświecali narodowi nie tylko nauką, ale droższą nad nią cnotą, męz- 
twem w przeciwnościach, cierpliwością, godnością i szlachetnością charakteru. 
Nikt bez żalu głębokiego wspomnieć o nim nio może, bo nikt się do niego 
nie zbliżył za życia, w kimby czci dla siebie nie obudził, czyj ej by miłości 
i szacunku nie pozyskał. 

Nie da się w kilku słowach zamknąć rys żywota jego, zapełnionego od 
lat najpierwszych pracą naukową, potem przewodnictwem na wygnaniu, roz- 
jaśnianiem przeszłości, oświecaniem współbraci nie tylko słowem, ale przy- 
kładem i czynem. 

Nikt lepiej nad niego nie ukochał Polski, bo miłość jego nie była czczóm 
słowem, ale nieustannóm poświęceniom cichóm -~ dla niej żył i pracował. 
Tradycye przeszłości nauczyły go poczucia świętych obowiązków obywatelskich. 
Gdy trzeba było osobą swą dać świadectwo przekonaniom i prawdzie, poszedł 
cierpieć na wygnaniu; gdy trzeba było oświecać, wziął pióro do ręki i nio 
puścił go, aż mu je zgon wytrącił; gdy trzeba było walczyć z fałszywemi 
pojęciami, wziął na siebie ciężar tej walki — słowem, obywatelem był 
w całem wyrazu znaczeniu, mężem i bojownikiem. — Umiał cierpieć z twa- 
rzą pogodną. Prace jego naukowo, historyczne, dziennikarskie, społeczno 
dawno ocenione zostały. Wszystkie stowarzyszenia uczone z.i zaszczyt sobie 
miały liczyć go do grona swego — był ich ozdobą i chlubą. 

Mamże w obec tjch, co go znali, kochali i szanowali, podnosić zasługi 
człowieka, cnoty jego domowe, serce dobroci pełne, charakter pełen szlache- 
ności — to obejście się z ludźmi uprzejme, co mu wszystkie serca jednało? 

Zamilczę — bobym w obec żywej jego pamięci nie zdołał go odmalo- 
wać, jak zasłużył. 

Zegnaj, czcigodny mężu, pracowniku niezmordowany, świetna gwiazdo 
nasza, żegnaj i z tego świata, w którym duch twój szhiclietny przebywa, 
przyświecaj narodowi swemu, jakoś mu jaśniał za życia. Pokój twym cieniom, 
cześć twój pamięci. 

Wieniec, który składam na twój tnnnnie, ze nnią razom serca ziomków 
twych ci ofiarują." 

V. d. Horst baronowa Ii o mana z Kurcewskich um. IH-go 
listopada 1876 r. Zmarła była córką śp. Józefa, sędziego apehi- 
<*J'jnego w Poznaniu. Poślubiona jenerałowi baronowi v. d. Horst, na- 



138 

czelnemu wodzowi wojsk liolsztynsliicli w r. 1848, przebywała następnie 
wraz z iii(^'żem przez dlii^i czas w Poczdamie, będąc opickuńcz3'm 
aniołem ciężko przez wiele lat cierjuące^o j(»nerała. Po jego śmierci 
osiadła w Poznaniu, znana z swej przykiadnei pobożności, miłosierdzia 
i rzadkiej u]>rzejniości w obejściu. Tmarla po krótkiej chorobie jak 
prawdziwa chrześcianka, do ostatniej chwili L^orąco się modląc i pole- 
cając swą duszę l>o<cu. Pokój jej cieniom ! 

Hubert Karol um. 13 grudnia 1S70 r. Zmarły urodził się 
w Pile dnia 13 kwietnia 1704 r. Jako urzędnik skarbowy Księstwa 
Warszawskiego, i>rzejęty przez rząd |)ruski, l)yl do r. 1840 hispektorem 
po])orow}iu w Międzyrzeczu. Potem osiadł na dziedzicznej wsi rycer- 
skiej Gurówku pod Gnieznem, którą synowi swemu Antoniemu 
w r. 18(30 o<ldał. W bardzo młodym wieku brał już udział w wojnie 
pod dowództwem księcia Poniatowskiego nai)rzeciw Austryakom. Za- 
ślubiony był z Józefą z Kosickich, z której najstarszy syn 
Ignacy, poległ jako dowódzca kompanii kosynierów pod Miłosławiem 
w r. 1848. Pochowany jest w Grabowie pod Wrześnią, wraz z drugą 
żona Józefa z Świętochowskich, zmarłą u ich snia Józefk, 
proboszcza grabowski(»go. 

Huberto wa J ó z e f a z Rad z y ń s k i c h um. 23 Ustopada 1876 r.. 
Teatr lwowski poniósł dotkliwą stratę. Dnia 23 Ustopada 1876 r. 
przeniosła się do wieczności Józefa z Radzyńskich iru])ertowa, utalen- 
towana artystka dramatyczna i i)rzez <lługi(» lata ululuenica lwowskiej 
publiczności. Role komiczne i charakt(MTstyczn(» miały w niej wyborną 
przedstawicielkę ; w tych rodzajach stworzyła ona kilka postaci praw- 
dziwie typowych. Wiadomość o zgonie Hubertowej puł)licznośc lwowska, 
przyjęła z rzewnem współczuciem. 

Huelmcr ks. Franciszek K s a w o r v um. 2\^ czerwca 1874 r. 
Zmarły był i)roł)osz'*//em w Książu i na jego to miejsce przybył później 
smutnej pamięci Kubę czak. Był to kapłan zacny i szanowany 
przez swych parafian. Urodził się 28 listopada 1812 r. a wyświęcony 
został w r. 1837. 

Huison dr. Tomasz um. 20 kwietnia 1875 r. Śp. Hiiison po- 
chodził z Krakowski(»go i tam kończył szkoły. Przez lat kilkadziesiąt 
był w Poznaniu lekarzem, a jako lekarz alumnów mieszkał w gmachu 
alumnackim przy kościele Pobernardyńskim. Znanym bvł powszechnie. 
Liczył lat 00. 

Jlulewłcz Józef um. 14 grudnia 18()0 r. Sp. Hulewicz urodził 
się 1803 r. w Dembnicy pod Kłeckiem z rodziców Mikołaja i Maryi 
z Raczkowskich Hulewiczów. Szkoły ukończył w Poznaniu, pocz^^m 
po śmierci rodziców zawiadywał z poświęceniem majątkiem swego rodzeń- 
stwa. Rok 1831 oderwał go od tej pracy; w najpierwszych począt- 
kach powstania ruszył na pole walki. Zaciągnął się do pułku: „Ocho- 
tników Poznańskicli'* i walczył pod Grocliowem, Wielkim Dębem, 
Mińskiem, Rajgrodem, Wilnem, Poniewieżem, Szawlami, Owantami, 
Małatami i Warszawą. Ś. p. Hulewicz był człowiek skromny i cieli}', 
nie ubiegał się o żachie godności, jednakowoż uznano jego waleczność, 
mcztwo i zdolności, które okazał na Litwie, należąc do korpusu Hen- 



jL39 

ryka Dembińskiego, i wyniesiono go na stopień oficera. Dotrwał aź 
do końca kampanii. Wróciwszy do Księstwa, znowu oddał się zawodowi go- 
spodarczemu, aź wreszcie w 1859 r. sprzedawszy dobra, zamieszkał w Wro- 
cławiu a następnie osiadł w 1862 r. w Poznaniu, gdzie życia dokonał. 
Ś. p. Józef Hulewicz do ostatka dni swoicli zacliował czerstwość umysłu 
i wesołość, a ci, co go bliżej znali, wiedzą, jak miłe i pożądane było 
towarzystwo jego dla licznych przyjaciół, których prawdziwą żałobą 
okryła śmierć jego. Życie tego człowieka płynęło jak czysty strumień 
wody, poczciwość jego, zacność i piękna dusza zostawiły ogólny żal po 
nim. — Jedynak syn jego Roman, ożeniony z Bogucką, jest 
obecnie dyrektorem poznańskiej garbarni we Wronkach. 



I. 

Ilowlecki Józef um. 17 stycznia 1871 r. 

Ś. p. Jjózef urodził się dnia 11 marca 1825 r. w Nowych Trzebinach 
w powiecie Kaliskim w Kongresówce z ojca Marcina Ostoi Iłowieckiego 
a z matki Julianny z Eadońskich. Nauki pobierał w słynnćm gira- 
nazyum Trzemeszeńskićm, które w roku 1863 zostało przez rząd pruski zwi- 
nięte. Następnie oddał się z zamiłowaniem gospodarce, a poślubiwszy 
Malwinę z Wolaóskich, osiedlił się w Wielkiem Księstwie Poznań- 
skióm, zkąd w kilka lat późnićj przeniósł się do Prus Zachodnich, gdzie 
już do końca życia swego zamieszkiwał. 

Kiedy przechodzimy w myśli praco nasze społeczne i narodowe z osta- 
tnich lat kilkunastu, nie ma ni jednćj, do którojby szczerze i z poświęceniem 
nie przykładał ręki. Wszędzie jego praca, pomoc i hojna ofiarność zapisały 
się w pamięci, wszędzie go widziano, ale siyszano bardzo rzadko: był to 
człowiek czynu, nie słowa. — Związani z nim serdeczną przyjaźnią, byli 
świadkami jego pięknego żywota — znali myśli i uczynki jego — z dumą 
wspominają, że aż do ostatniej chwili, w której mu przyjacielską r^ęką zam- 
knęli oczy na wieki, serce to dla nich było zawsze otwarte i jawne. A jednakże 
nic o nim powiedzieć nie można, jak wszystkim, choćby najdalszym, wia- 
domo powszechnie: „Był to człowiek prawości rzadkićj, gościnny, pracowity 
i zawsze skrzętny, oszczędny, żałujący dla siebie, aby mieć dla drugich — 
słowem szlachetny typ męża, ojca, obywatela, Polaka. — Reprezentant ziemi 
Chełmióskićj na obchodzie unii Horodelskiój , szedł na przedzie z chorągwią 
w ręku, patrząc spokojnie w rozwarto paszcze armatnie; więzień stanu 
w Moabicie z spokojem i łagodnym uśmiechem znosił niewolę, bo jemu nawet 
i drobnostkowe cierpieć za Ojczyznę miłóni było — jak go toż samo prze- 
konanie już w młodych latach udziałem podczas ruchawki 1848 roku na 
śmierć się wystawiać powodowało. Przy pochowaniu zwłok Kazimierza Wiel- 
kiego w Krakowie on silnćm ramieniem dźwigał te drogie szczątki, których 
pół tysiąca lat nie naruszyło, jak nie wygasiło pamięci króla z serca narodu. 

Tak w domowćm zaciszu, w powiatowych i prowincyonalnych pracach, 
jak i przy wielkich ogólnych wydarzeniach wszędzie widziano, znano i ceniono 
ś. p. Józefa. Tak! widziano go i przenoszono się na ten widok w dawnQ 



odlugłc czasy, kled; szlachcic polski rodził aiq jeszcze io cigJkiej zbroi - 
komu si^ bowiem nie wryta na zawsze ta postać silna i kształtna zarazem'-^ 
to oblicze najmującego wjTazu — komui dic przjpominał zmarlj cału swo9 
oaobri króla Jana Sobieskiego, jak go ziiaioj z obrazów? Kogóż Die zacbwj 
cały lo poważno a zarazem lekkie i nadobne ruchy, k-iedj w narodowym str(^ 
z konlcderatką na rękojeści karabeli występował? — Powszocbny więc i 
po nim u wszystkich, którzy go mali. — Żałują go właśni rodacy, bo z 
jego patryotyzm i obywatelskie zasługi. — Żałują go obcy, innej nar 
wości Imlzie, bo go znali jako człowieka wielkiej prawości, otwartego charaj 
toru 1 pałającego temi szlacbetnemi uczuciami, które w przeciwniku nami 
szacunek budzą, — Żałują go różni, bo stracili w nim sąsiada i przyjacieH 
uprzejmego, gościnnego, współczującego i rękę zawsze do pomocy mającegT 
w pogotowiu, — Żałują go niżsi, jego właśni słudzy i ci wszyscy, z który 
jakkolwiek bIę stykał, bo tu właśnie odznaczał się niezwykłą nczynnośiś 
i gotowością do niesienia pomocy. I nie ma w wielkiój gromadź 
ktińrzy a niego pełnili służbę i obowiązki, nie ma ani jednego, któryby i 
pamiętał i nie przyznawał głośno wdzięcznym sercem wiele dobrego, któregj 
od niego doznał — jak tóż nic ma nikogo, któryby chód sądził, ii i 
przez niego stała krzywda! 

Ś. p. Józef Iłowieeki w sile wieku, bo zaledwie kończył lat 46, zosMJ 
tknięty piiraliżem. Pożegnawszy czule otaezającycb go licznie przyjaciifl 
krewnycb, żonę i jedynaczkę córkę (Wandę, zamężną obecnie za Koi 
tym Lipowskim, obywateli'ni w Galicji) — i przyjąwŁzy przykładni 
Św. Sakramonta — zasnął snom wiecznym w Ujściu ])od Chełmnem ' 
aach Zachodnich doia 17 stycznia 1871 roku. — Zwłoki zaś ip. Józed 
złożone zostały w grobowcu familijnym Wolafiskich na Kalwaryi pod Fakośola 
w Wiolkióm Księstwie Poznańskiem. 

Część jego popiołom I (Z P r z y j a c i e I a L u d n.) 



Iłowieccy herliu Ostoja. 

Odwołujin: sii; do tego, co o rodziniu tej w innych pisano hprbtri 
rzadi, podaji; tu tylko rodowód pięciu tistatnirh ji^j pokoleń. 

I tak (I) Stanisław Iłowieeki, ożeniony z Konatancy.fl 
Miaskowską, miał tniech synów (U) Karola, Józefa i Wojciechi 
wszystkich trzech ożenionych z Kasierowskieml. Z tych 

Karol spłodził sjTia (Ul) Stanisława, a ten z CiesielJ 
ski^j syna {IV) Józefa. 

Józef miał pięciu synów (III pok.) 
1. Marcina, ożenionego z Radońską, z którśj syn (IV) Jtfi 
ze r, ożeniony zWolaiisk:^, z niój córka Wanda (zoli. wyi^ 
3. Kaspra, ożenionego z Rzepecką, z niój (IV pok.) .synowi^ 
Htefan i Tadeusz. 

3. Jana, który zgini^ w powstaniu 1831 r. 

4. Loona, ittóry z Pągowskił^j ma synii N ap oleouii. 

5. Ignacego (ster.) 



141^ 

Wojciech, trzeci syn Stanisława, spłodzU czterech synów (III pok.) 

1. Józefa, ożenionego z Sujecką (ster.) 

2. Andrzeja, ożenionego z Bojanowską, z której (IV pok.) 
pięciu synów: Józef, Stefan, Stanisław, Walenty 
i Mateusz. 

3. Stanisława. Ten z Gozimirskiej ma synów (IV pok.) 
Woj ciec h a, '^ bezdzietnego z Trzebucho wską i Zyg- 
munta. 

4. AV a 1 e n t e g o, ożenionego z B oj a n o w sk ą. Z niej (IV pok.) 
Antoni i Kazimierz. Antoni, oźuniouy z Freyma- 
n ó w n ą ma (V pok.) syna Wacława. 



Jabczyński X. Jan Nepomucen um. 8 lipca 1869 r. Zmarły 
był kanonikiem przy poznauskity katedrze, b. olicyałem, radzcij przy- 
bocznym ś. p. Arcybiskupa Przyłuskiego, redaktorem Archiwum 
teologicznego i autorem Monografii Dolska, miasta swego 
rodzinnego, czynnym członkiem Towarzystwa Przyjaciół Nauk Poznań- 
skiego, w którego Eocznikach umieszczał swe uczone prace, nny^em 
znanym z prawości charakteru i patryotyzmu. 

Jablkowskl Ludwik um. 22 hstopada 18G5 r. 

Poznań, 27 listopada. W sobotę odprowadziliśmy na wieczny 
spoczynek zwłoki śp. Ludwika Jabłko wskiego, kapitana wojsk polskich 
z r. 1831 i adjutanta ostatniego naczelnego wodza jenerała Rybińskiego, 
kawalera złotego krzyża za waleczność, obywatela, który zacnością 
serca, gorącą miłością Ojczyzny i przykładnem życiem w kole rodzinnem 
na powszechne zasłużył sobie uznanie. To też publiczność bardzo 
licznie zebrała się przed domem żałobnym, a mimo niepogody dużo 
naszych Polek towarzyszyło orszakowi pogrzebowemu aż na oddalony 
cmentarz, gdzie Jks. AVładysław Jaskulski w wymownych, gorących 
i wzniosłych słowach do zgromadzonych nad mogiłą się odezwał, 
stawiając młodym pokoleniom za wzór godny naśladowania, pełen 
poświęcenia i skromności żywot zgasłego żołnierza-obywatela. 

(Dz. Pozn. nr. 272 z r. 1865.) 

Przyp, Sp. Jabłkowski urodził się w r. 1802 z Andrzeja i Ma- 
ryanny z Obniskich. Wcześnie poczutvając w sobie powołanie 
żołnierskie, wstąpił w r. 1820 do szkoły kadetów w Warszawie, gdzie 
się tak odznaczył, iż był ulubieńcem W. ks. Konstantego. Wmieszany 
w spisek wojskow}^ już jako podporucznik wziął ważny udział w nocy 
listopadowej, a później w całej kampanii, z której wyniósł szUfy majora 
i krzyż złoty za waleczność. Aż do r. 1848 tuła się z miejsca na 
miejsce, prześladowany przez rządy pruskie. W r. 1848 jako pułkownik 
tworzy dwa bataliony i ćwiczy je w mustrze na nlanii Bemardjiiskim. 
Walczy pod Miłosławiem i Wrześnią; wreszci' -^ięzienia, 



142 

zkąd uwolniony, otrzymuje posadę w Ziemstwie Kredytowem, gdzie 
pracuje wzorowo do śmierci. 

JaMouowska księżna Mary a z hr. Wielopolskich um. 
5 marca 1870 r. Zmarła bj^ła jedynaczką córką Jana i Józefy 
z hr! Po tulić ki eh hr. Wielopolskich. W r. 1825 poślubiła 
księcia Stanisława Jabłonowskiego, kapitana z r. 1831, a po skonfisko- 
wania dó])r tegoż na Wołyniu, przepędzała zimy stale w Krakowie. 

Jackowski Józef um. 14 marca 18G7 r. Śp. Jackowski 
pochodził z Krakowskiego, zkąd przybył do Księstwa i stale tu zamie- 
szkał, a prawym charakterem, i niezmordowaną czynnością obnvatelską, 
na powszechny zasłużył sobie szacunek. Do ostatka żadnego nie opuścił 
zebrania powiatowego, choć 76 lat liczył z okładem. Dla hulu był 
dobroczyńcą; dom jego znany był z gościnności. Umarł po krótkiej 
chorobie w majątku swym Dobczynie pod Śremem, żałowany szczerze 
przez wszystkich współobywateli. 

Jackowska Aleksandra z Guttrych um. 15 marca 18r)9 r. 
Umarła w Lipienkach pod Pelplinem. 

Jagielski dr. Józef um. 21 grudnia 1865 r. 

Jagielska K a t a r z y n a z Z u p a ń s k i c h um. 15 kwietnia 1868 r- 

Poznań, 18 kwietnia. Wczoraj o godzinie 4 z południa odpro- 
wadzał bardzo liczny orszak pogrzebowy na miejsce wiecznego spoczyn- 
ku zwłoki śp. Katarzyny z Żupańskich Jagielskiej, siostry zasłużonego 
naszego współobywatela, księgarza pana J. K. Żupańskiego, z kaplicy 
obrządku greckiego przy uUcy Nowej. (D.P. nr. 91 z 1868r.) 

Jaksiewicz X. Ignacy um. 11 stycznia 1863 r. Zasłużony 
kościołowi kapłan ten pełnił przez lat 47 ol)owiązki plebana w Dłu- 
żynie, a z tych przez 30 lat był dziekanem wschowskim. Własnym 
kosztem zbudował nowy kościół w Dtużynie, drugi w CharbieUnie, 
oraz nowe probostwo. Był honorowym kanonikiem kapituły metropo- 
litalnej w Poznaniu. 

Jakul)0wski dr. Maciej um. 11 listopada 1869 r. Zmarły 
pochodził z Warszawy, gdzie ukończywszy umwersytet, wstąpił w 1831 
jako lekarz w szeregi powstańcze. Za osobistą waleczność otrzymał 
krzyż virtuti miUtari, prowadząc do ataku kompanią, zachwianą j)o 
utracie oficerów. W Krakowie pełnił następnie obowiązki lekarza 
ordynującego w szpitalu obłąkanych; tu życia dokonał. 

Jauczakowska Nepomucena z Biernackich um. 1 7 sier- 
pnia 1868 r. Śp. Nepomucena urodziła się w r. 1807 we wsi dzie- 
dzicznej Maików w województwie kaUskiem z rodziców G a b r y e 1 a 
i Franciszki z Gałczyńskich herbu Sokoła. W r. 1836 poślu- 
biła Ignacego Jańczakowskiego, którego w r. 1831 poświęceniem się 
i wielkiemi trudami udało jej się uwolnić z niewoli moskiewskiej, przy- 
kutego do armaty. Po śmierci męża w r. 1848 oddała się całą duszą 
wychowaniu pięciorga dzieci, z których dwie córki dorosłe jeszcze za 
życia straciła. Zakończyła cnotliwe i pobożne życie w Wonieściu u syna 
swego śp. ks. Antoniego, — proboszcza tamże. 



143 

Janczakoirskl X. Antoni urn. 2 i>tycznia 1S7U r. Śp. X. 
Antoni znany był w obszorniejszYch kolai-h zo s\v('»j ir'»rli\v("«j ynwy, 
wymowy i zacnego życia. Urodził sio 1-^ czerwca 182t> r. z nulzic^iw 
Ignacego i Nepomiiceny z I>ic mac kich JainzaKciwsKiłli. 
Uczęszczał do gimnazyiim św. Maryi .Mag<lal(Miy w Poznaniu za dyrek- 
torów Stoca i Prabuckiego. Kok 1818 zniewoli! gu do opuszczenia 
gimnazyum poznańskiego — udał się do Ostrowa, gdzie w r. isr)0 
egzamin dojrzałości złozjł. lN)czijtkowo poświęcił się prawu. pr>źniei 
na inne rzucał sic studya na uniwersytecie berlińskim. W r. \H^ui 
wyświęcony na kapłana, sprawował najprzód ol)owi;jzki wikaryusza przy 
kościełe św. Wojciucba w Poznaniu, po roku zaś powołany został ini 
mansyonarza prz}- kościele farnyni św. Maryi Magdaleny w i^oznainn. 
W r. 1859 powierzył mu śp. ks. ł'rynuis I'rzyluski plebaniii w Wonieściu, 
gdzie po latach trzynastu pracy pasterskiej żywota dokonał. 

(K.' l\ nr. :> z 1S7J r.) 

Janiszewska Cyryli a z S w ier cz vi'i s k ic li nm. Ii7 kwietnia 
1871 r. Zmarła w 87 roku życia matrona, córka urzcdnika z <'zasów 
Ezeczypospolitej , wcześnie straciła męża, który był rz;jd/C'<^ gosjiodar- 
czym w Pudliszkach, wówczas należącycli do rodziny I'rnski<-li. Oddawszy 
się cała wychowaniu swych dziatek, doczekała się l/j z nicłi pociccliy 
i chluby, że najstarszy syn January jako /olni<'rz w r. |x.;|, nmny 
pod Droliiczynem , powrócił do doinn ozdol>ion\ krz\ż«Mn \irłMti niilitari 
(umarł 15 września 18(3(3 r. w l\n';lestwic l^olskićm): młod-zy y.a.^ poli- 
czony został za życia jej w poczet ksijj/at luiM-ioła. Ni'* od r/.fry.) \\\ 
będzie podać choć krótki życiorys t<'go znakomitego kaf>l,Mii> i w\zhżiwcy. 

Jan Chryzostom Janiszewski urodził się ^7 .-.t\(zni;i I-^M-^. r. 
w Pudliszkach, powiecie krol)skim, w W. I\s. r(»znań>i<i''m. Niinki 
gimnazyalne poluoral w Lesznie, które w 7 hdaclj iikończy\v-,zy, udał 
się na wyższe studya teolotrii-zne do Wrocławia, a. |>o '■> la!;ie|i .^łnclMł 
przez P/g roku filozofii w l>erlinie. rozyskiiw.v/\ IH|;; r. w WirM-ł.rAin 
stopień licencyata ś. tooL, wsta[)ił do praktyczneo-o s"niiiiar\ mn 'iłieh-iWiM l'o 
w Gnieźnie pod d\Tekcyą ówczesnego regensa śp. k>. Kidi»>z'"vV'ki"'/o 
i tam 1 czerwca 1S44 r. na kapłana wvświęcoriv zo.^t"ał. ['i<r'AŃZe 
2 lata fungował w Trzemesznie jako nauczycie) religii prz,\ '/iriiniiz\.irn, 
regens alumnatu kosmowskiego i wikaryusz parali^iiny. ffoku I-', ł*; 
powołany na regensa seminaryum duc,[iownet'<i w l'«/znimiu, [Mł<i'»\v.ił 
w parlamencie Frankfurtskim w r. islH, si w latacli [»óźrihi>.zvli po 
kilka kroć w sejmie Pruskim. W r. IK.*;! przyjął prooo>t\\., Kh^ri"- 
leckie w dyccezyi gnieźnieńskiej, w dr-kanacje. mowr'/'*! i/.-.kiro rio/o- hjj,^^-. 
jednak jeszcze .do r. \H'}[ regen^eni w l*ozn;iniu. J*ik'» prol»osze./ 
kościelecki zaszczycony został tytułem łionorowet^o Kanonik;! i»łockie'/o. 
Frzez wiele lat sprawował nrzjitd Tenzora k-i^;.^ Itd* 'wimiMatura l'ro^y- 
nodalnego. Boku 18G*> mianowany wikaryuszem ^^^reTidnyrrł i Olli- 
cyidem archidyecczyi Poznańskiej i l\an(łiiikiejn ni''tropolitjliiynł, ■/n<\:\] 
1868 r.' prałatem domowym Jego Swi^tfłldiwo-^^-i, .i w r. r*'7l pr^-ko 
nizowany i konsekrowany na llisknpa Kleuzańskieiro i. |.. ihIhI. 
i BufiBragan Poznańskiego. Wiadomo, rż jiiko taki p'- ^■"'•iłkrotno pi/e/ 
dłuiszy czas był wi<;ziony przez rza.d pruski. 



U4 

Jankowski Wojciech, w początku marca 1868 r. 

Poznań, 5 marca. Donosimy, ze śp. Wojciech Jankowski, znany 
powszechnie w naszem Księstwie, a mianowicie mieście Poznaniu, umarł 
przed kilku dniami w Wrocławiu, Prawy i zacny obywatel , szanowany 
ogólnie od wszystkich narodowości w Wrocławiu, zajmował się zawsze 
sprawą naszą, gorliwie podejmował każdego wychodźcę, przejeżdżającego 
lub bawiącego w Wrocławiu, żył przyjacielsko z młodzieżą akademicką, 
L którą się i jajkiem Wielkanocnem i opłatkiem we wilią, podejmując 
ją w swym domu, zwykł był corocznie dzielić. Odbył kampanią roku 
1831 — był w kilku potyczkach — później zamieszkał w Szwajcaryi — 
kilka lat w Belgii, a powróciwszy ztamtąd, osiadł stale w Wrocławiu, 
gdzie- nabywszy kamienicę, pracował w swym zawodzie, mydlarstwie, 
pilnie, nie zapominając o swych rodakach. Znany ])ył powszechnie 
w Wrocławiu i z ubioru swego tj. z sutej zawsze czamary i czajiki 
polskiej, w skutek czego nazywano go powszechnie KiUńsldm. 

(D. P. nr. 55 z 1808 r.) 

Jankowski Józef um. 12 sierpnia 1868 r. 

Poznań, 14 września. I znów żywot cichy, pełen trosk i gorz- 
kich zawodów, pełen poświęcenia i sumiennej choć nie rozgłośnej pracy 
— zagasi na wieki. I znów stoimy nad martwemi zwłoki jednego 
z tego dzielnego a coraz bardziej szczuplejącego pocztu żołnierzy z 1830 
roku, co na pierwsze hasło pospieszyli do orężnej walki, chętnie porzu- 
cając mierne i z mozołem nieraz wyrobione stanowisko. Nazwiska tych 
mężów ofiary z czcią wymawiają rodacy a nad ich grobami rozpamiętu- 
jąc ich czyny, dla młodszych pokoleń czer])ią naukę... Onegdaj wie- 
czorem skonał po ciężkicli cierpieniach znany w mieście naszem obywa- 
tel śp. Józef eTankowski, ka])itan 1). wojsk polskich, przez długie lata 
urzędnik przy tuti^jszem Ziemstwie kredytowem. Skromny za życia, nie 
zwykł byl rozgłaszać tego, co mu przynosiło zaszczyt i chlubę — więc 
dziś niech nam wolno będzie nad jego mogiłą choć kilku słowy opowie- 
dzieć jego dzieje i uczcić jego pamięć. Sp. Jankowski urodził się w Po- 
znaniu dnia 12 marca 1802 r. Nauki gimnazyalne pobierał w gimna- 
zyum Maryi' ^Magdaleny, zkąd ku dalszemu kształceniu udał się na 
uniwersytet berliński, by słuchać prawa. Rok 1830 znalazł go już sędzią 
w Śremie i oficerem wojsk pruskich. Gdy zabłysła nadzieja oswobodze- 
nia Ojczyzny, rzucił śp. Jankowski bez wahania stanowisko i wstąpił do 
formujących się w Kaliszu strzelców, których przyłączono do korpusu 
jenerała Umińskiego. Później, już jalco kapitan .odbył w partyzanckim 
korpusie Zaliwskiego wyprawę na Litwę. W rozproszeniu, po bczsku- 
tecznem zdobywania Wilna, przerżnął się z resztkami swej kompanii 
przez Białowiejską puszczę i jeden ż pierwszych przybył do Warszawy. 
Po kapitulacyi stolicy nie złożył jeszcze oręża, lecz podążył dzielić losy 
korpusu jenerała Rybińskiego. Tymczasem władze pruskie ogłosiły Jan- 
kowskiego zbiegiem, w skutek czego pozbawiono go praw ob3rwatelskich, 
urzędu i stopnia, a obraz jego wywieszono w Poznaniu w miejscu pu- 
bUcznem na szubienicy. Nie mógł więc wkroczyć z wstępującą armią 
na terytoryum pruskie, lecz wziąwszy dymisyą 27 września 1831 roku 
z głównej liwatery w Płocku, przedarł się wśród zalanego zwycięzkimi 



Moskalami kraju do Galicj-i. W rok póżniój powrócił do PuznaniaJ 
])rzvnosz;^<' kari>, która go nie miuęła, nad życio ua ivygnaiiiu. JaidH 
natyctnuiast przez władze wojskowe pruskie przytrzymany, wipiieiiienil 
w kiizamatach fortecisnycii w Głogowie ukarany Kostal. Wypusacwinyl 
narfszcii? na woIikibć, pozbawiony mieniu i m^f^c z gfóry uniemożliwioayl 
wstęp (iu sąduwiiiczegu zawodu, przechodził wśród proc najróinuliUzyttu 
Cdcikie lata niedostatkił. Z rokiem 1841 obją] wrcszoio urząd w Ziem-1 
stwie kredytowym pozuaiiskiem, klóni- aż do Llioroby, zakonczoni-j śuiieiui^l 
sumiennie i gorliwie sprawował. 1 

Pokój jtgo cieniom! (Dz. Tuzii. iir. 211 2 r. 1808.) 1 

Poznań, IG września. Wczoraj około godziny 5 nad wi<>ctorvm 1 
jdoiwno na cmentarzu faniym do grobti zwłoki Ł p. Józefa Jankowskiej j 
kapitana wojsk polskicli. Śród orszaku żałobnego ^ali(^zyliśmy kilkunastu \ 
weterauów z r. IH'-M. którzy pospieszyli oddaó ostatniij na ziemi pray- i 
słag<; dawnemu tj.warzyszowi htam. Nad mogiłą przemówił do tign- I 
madzonyełi .Tksiądz Mrówczyńsld, a Ijionjc pouhop z mozoiiiigo i peltii^o I 
cierni żywota zmarłego, podniósł nader trafnie, ze uarotłowi nuszemu I 
lirak właśnie takich pracowników, co sumiennie i wytrwale ctioć IłM J 
rozgłosu pełnią swe obowiązki i dokładają po cogiołcc do gmuuliu un-l 
rodowego dohra. (Dł P. nr. 21.1.) I 

Jankowska Wiktorya z Łopieńskich luii. 20 listopada 1808, J 
Zmarła była wdową po śp. Józefie, z którym po kilku zaledwie mio»iącaoli1 
podążyła polączj-ó się na wieki Umarła po krótkJi^m cieriiieiuu w domuJ 
syna Władysława, w Dalewie, pogrzebana w Poznaniu. I 

Jankowski Placyd mu. 11 marca 1872 r. Zmarły znany l)yll 
w piśmiennictwie pod pseudonimem John of Dycalp. Pisał dużo, choć | 
nie zliyt szczęśliwie. Zycia dokouai w Żyrowicacli na Litwie. I 

Jankowski X. Ignacy um. 3 grudnia 1872 r. Zmarły urodzi! I 
Bię w T. 18U6, a w r. 1831 został wyświęconym na kajmana. Pnez I 
wiele łat był prolioszczem w Bąbiniu, do1)raeh jouertda Chłapowskiego, ] 
zkąd w r. 1857 do "Wyskoci siij przemósl. Hp. ks. Jankowski l)yl 1 
dziekanem kościańskim, wszakże przed śmiercią urząd ten złożył. j 

Januszewska Hersyłia Łucya um. IG października 1872 r. I 

ftp. Hersyłia Łucya Januszewska, (ciotka śp. Juliusza Słowackiego), 1 
nnarla 16 października 1872 w 64 roku życia swego we Lwowie, I 
Mąś j^j, ^P- Teo&l Januszewski, skazany został za zwiijzek Konarskiego i 
oA kart; śmierci. Ułaskawiony za staraniem żony z uronieniem znaozntij ' 
tzK^tci majątku, zasłany został na Sybir, gdzie mu zmarła przez lat j 
3 towarzyszyła, dzieląc trudy wszelkie i cierpienia z auielskiem poświc- j 
oeoiem, a nadto kosztem zdrowia swego, które wjniiosło ztamtąd zaród | 
idęAldOj i uieuleczonej słabości, której ofiarą ostatecznie padłsi. Wr. 1847 I 
pnenieśli się do Gaficyi, odziudziczywszy majątek po zmarłej ciotce, 1 
p((świł'cająe caic swe życie dobroci^TUij-m uczynkom i świecąc blaskiem i 
cnoty i patryot^^mu. (Kur. Pozii. nr. 242 z r. 1872.) 1 

Januss^cwioK Kustacłiy um. 28 siorpnin 1874 r. Zmarłemu, i 
jodneniu z wybitnych rzluuków emigraeyi t r. 18.11 poświi;dł Czas I 
ułi<szvme i piękne wspomnienie pośmiertne, iiowtóraom- w Kur. Pozn. I 
W numerach 219, 221. 222 i 221 z r. 1874. Do nicli odsyłam I 



czytelnika, nadmieniając tylko, że śp. Januszkiewicz, wychowaniec 
uniwersytetu wileńskiego, był kolegą i przyjacielem Mickiewicza, Zana, 
Słowackiego i wielu innych naszych znakomitości. W r. 1831 zyskał 
za waleczność krzyż złoty virtuti militari. — Był ożeniony z baronówną 
L a r i s s , z którśj pozostawił córkę. 

Jaraczewski Julian um. 10 marca 18G7 r. Zmarły pochodził 
z znanej rodziny wielkopolskiej herbu Zaremba: otrzjTuał staranne 
wychowanie; jako żołnierz w r. 1831 odznaczył się walecznością; znany 
był w Księstwie jako wzorowy gospodarz. Wybrany przez obywateli 
radzcą Ziemstwa kredji;owego, spełniał swe obowiązki do śmierci niemal 
z rzadką gorliwością. Umarł w dobrach swych Głuchowie pod Kościa- 
nem, które po śmierci jego wdowy Antoniny z Koszutskich 
(um. 23 lutego 1873 r.) przeszły na własność hr. Stefana Żółtowskiego. 

Jaraczewski Zenon um. 27 stycznia 1870 r. 

Poznań, 29 stj^cznia. Dziś o godzinie 3 po południu odpro- 
wadził Uczny orszak żałobny zwłoki śp. Zenona Jaraczew^skiego, żołnierza 
z roku 1831, do bram miasta, zkąd je powieziono do grobów familijnych 
do Mielżyna, które to dobra dawniej do zmarłego należały. Sp. Jara- 
czewski znany był powszechnie z zacności i praw^ości charakteru. 
Oddawszy majątek zięciowi, zamieszkał w Poznaniu i tutaj też po 
bardzo ciężkich i dotkliwych cierpieniach dokonał poczciwego i żadną 
plamą nieskażonego żywota. (Dz. Pozn. nr. 24 z r. 1870.) 

Jaraczewski Antoni um. 22 grudnia 1870 r. Zmarły był 
oficerem z r. 1831, późnit\j właścicielem dóbr Głuchowa pod Poznaniem, 

Jarócliowski Cypryan Łukasz um. 22 listopada 1863 r. 

Eodzina Jaróchowskich pochodzi z województwa Łęczyckiego, gdzie 
na końcu 16 wieku Adam Jaróchowski był właścicielem tamże poło- 
żonego Jarochowa i Jarochówka. Jaróchowscy w tym czasie piastowali 
rozmaite wojewódzkie urzędy. Spotykamy na tj^ch syna Adama, Grze- 
gorza, syna jego Stanisława, właściciela dóbr Bogucic pod Ka- 
liszem; syn Stanisława Jan sprowadził się w r. 1693 w Poznań- 
skie. Jako dziedzic Uściniec podpisał elekcyą Augusta II. Sjii jego 
Łukasz kupił Sokolniki pod Szamotułami w r. 1756, które dotąd 
z rąk Jaróchowskich nie wychodziły, a obecnie są własnością Joa- 
chima. Łukasz był sędzią kapturowym po śmierci Augusta III. Syn 
jego Józef, pułkownik, porucznik kawaleryi narodowej w chorągwi 
Klemensa Kwiieckiego, kasztelana Przemenckiego, zostawia dwoje dzieci : 
Józefę, poślubioną Nepomucenowi Raczyńskiemu, zasłużonemu 
kapitanowi wojsk napoleońskich, i syna Cypryana Łukasza, uro- 
dzonego z Krystyny z Gołębowskich 4 października 1796 r. 
Cypryan, właściciel Sokolnik, 1831 r. adjutant jenerała Tomasza Łu- 
bieńskiego, ozdobiony złotym krzyżem za waleczność w bitwie pod 
Nurem 17 maja 1831. Dwukrotnie obrany dyrektorem Ziemstwa, pia- 
stował ten urząd od 1839 — 1851 r. ^\ r. 1846 i 47 więziony. 
W r. 1848 wiceprezes komitetu narodowego, członek sejmu prowincyo- 
nalnego od 1843—46 r. Umarł w Sokolnikach 22 listopada 1863 r. 
Z pierwszej żony Zofii Mielęckićj pozostawił śp. Cypryan Łukasz 
syna Władysława, zamieszkałego w Królestwie Polskiem. Z dru- 



_ 147 

gi^j Konstancyi Tramp czyński^j spłodził synów: 1) Kazi- 
mierza, znjinego publicystę i historyka , oźenioiiogo z M a r y ą 
Leszczy c Koszutską, z której synowie J ó z e f, K a z i mierz, córki 
Mary a i Zofia; 2) Cypryana, proboszcza w Pempowie, wi(;zio- 
nego przez lat kilka za udział w wypadkacli 18G3 r. : 3) Joacliima, 
właściciela dóbr Sokolnik, ożenionego z Kossecką z Ukrainy, z której 
synowie Cypryan i Stanisław, córki Anna, Otolia i Wanda, 
4) Stanisława, ożenionego z Heleną P a 1 i s z e w s k ą z Gembic, 
urodzoną z Leopolda, oficera w. p. z 1831 r. ozdobionego krzyżem 
virtuti militari i Magdaleny Skarż y ń s k i e j : z tej syn Tadeusz 
i córka Zofia; 5) Wojciecha, profesora przy gininazyum wrocła- 
wskiem Św. Macieja; G) Karola: oraz córki: 7) Otolią, zamężną 
za Leopoldem Karpińskim, mecenasem w Śremie; 8) Broni- 
sławę, owdomalą po zasłużonym pośle i historyku Leonie We- 
gnerze i 0) W a 1 e r y ą za Józefem S w i n a r s k i m herbu Poraj 
z Badzyn. 

Jaróchowski Jan um. 2 lutego 1875 r. 

Poznań, 4 lutego. P. Kazimierz Jaróchowski bolesną tych dni 
poniósł stratę przez nagłą śmierć najmłodszego synka. ^Umo żi> wia- 
domość o tom meszcześciu powszechnie poważanej Eodziny nie była 
ogólnie w mieście znaną, przecież dziś rano dość znaczne grono przy- 
jaciół i znajomych odprowadziło zwłoki zmarłego dziecięcia do bramy 
Berlińskiej, — zkąd je powieziono do grobu famiUjnego w Sokolnikach 
— by przez swój współudział przynieść nieco ulgi ciężko strapionym 
rodzicom. (Kur. Pozn. nr. 27 z r. 1875.) 

Jaroczyńska A n a s t a z v a z C i e 1 e c k i c h um. 20 kwietnia 
1867 rokii. 

Poznań, 24 kwietnia. Xie wszystkim familiom wnaszem mieście 
danćm było przepędzić swobodnie święta Wielkanocne. Zamiast wesołego 
Alleluja, śmierć nieubłagana porwała w swe objęcia kilka osób znanycli 
powszechnie i pogrążj-ła w smutku odnośne rodziny i przyjaciół właśnie 
na same święta. AVczoraj towarzyszyliśmy aż trzem konduktom pogrze- 
bowym. Zaraz po godzinie 4 z połuthiia wyprowadzono na wieczny 
spoczynek zwłoki śp. Anastazyi z (.'ieleckicli Jaroczyńskiej , żony byłego 
urzędnika sądowego w Toniniu, męża prawego, a matki powszechnie 
znanego i poważanego profesora rysunków przy tutejszej szkole realnej 
p. M. Jaroczyńskiego. Rozczulającą było patrzeć, jak starzec przeszło 
SOletni, sam schorzały, oddawał ostatnią usługę zmarłej swój tyloletniej 
towarzyszce. Państwo Jaroczyńscy mieh w tym. roku obchodzić złote 
wesele. — Zaledwie ztamtąd wróciliśmy, napotykamy nowj' orszak 
pogrzebowy; tą rażą odprowadzano na cmentarz zwłoki śp. l\Iaryanny 
Nawrockiej z Rutkowskich, staniszki 821etniej , teściowej zna- 
nego i szanowanego w mieście naszem przemysłowca, p. Sikorskiego. 
Już o zmierzchu chowano zwłoki śp. J ó z e f a D a 1 e s z y ń s k i e g o , 
Ijyłego urzędnika Ziemstwa i właściciela dóbr, zmarłego w Poznaniu 
dnia lOgo b. m. (Dz. Pozn.) 

Jaroczyiiski Ignacy um. 15 lutego 1871 r. Zmarły był 
emerytem z czasów Księstwa Warszawskiego, profesorem przy koąiusie 

10* 



kadetów w Chełmnie, późniój urzędnikiem sądowym pruskim. Dożył 
lat 85. Umarł w Poznaniu w domu syna swego Maryana, znanego 
artysty-malarza i profesora przy tutejszej szkole realnej. 

Jarosz X. Marcin um. 25 października 1871 r. Śp. Marcin 
urodził się dnia 17 sierpnia 1801 r. w Trzciance, chodził do szkół 
we Wałczu. W młodym bardzo wieku ukończywszy gimnazyum z chlubą, 
przyjął na 3 lata obowiązki nauczyciela domowego, — poczem wstąpił 
do seminaryum duchownego w Poznaniu i Gnieźnie. W roku 1824 
odebrawszy święcenia kapłańskie, udał się na posadę ważną nauczyciela 
religii przy gimnazyum w Lesznie. Przez 8 lat piastował ten urząd 
i z owego czasu do uczniów jego naleźeh pomiędzy innymi znakomitymi 
infułat poznański JWks. Prałat Grandke i JWks. Biskup Janiszewski. 
Eoku 1832 przeniósł się do Święciechowy jako proboszcz tejże parafii. 
Za jego rządów w tej parafii piękny zaszczepił się zwyczaj, że żaden 
parafianin nie pozywał drugiego przed sądy, ale całą sprawę przed probo- 
szczem swoim, jako rozjemcą dobrowolnym, wytaczano i na jego wyroki 
przystawano. Gorliwym poborcą dla To w. Nauk. Pom. zawsze się oka- 
zywał. Po 261etniej pracy w parafii przeniósł się r. 1857 w charakterze 
kanonika do Gniezna. Był przez kilka lat radzcą konsystorskim. 
W czasie soboru Watykańskiego r. 1869 wybrał się wraz z innymi 
kapłanami z Wielkopolski do Ezymu. Umarł niespodzianie nagle, 
w stali kanonickiej w katedrze, słuchając Mszy św. 

Kazanie na jego pogrzebie wygłosił ks. Ziółkowski kaznodzieja 
katedralny. (Nadesłane.) 

Jarzębowski Stanisław um. 4 lipca 1866 r. Zmarły urodził 
się, wzrósł i d^ałał jako obywatel przez całe życie w powiecie wscho- 
wskim, gdzie posiadał dobra Wielkie Krzycko, dziś własność hr. Rzysz- 
czewsMego. Skromny i unikający rozgłosu, był nadzwyczaj czynnym 
i pracowitym. Nie było pracy narodowój i obywatelskiej, w której by 
nie był brał udziału. Głęboko pobożny, był zarazem wzorem męża, 
ojca, gospodarza i pana. Zgasł w 65 roku życia, wdzięczną w powie- 
cie pozostawiając po sobie pamięć, W r. 1863 utracił śp. Jarzębowski 
żonę śp. Stanisławę j:e Skórzewskich na dniu 5 września. 

Jażdżewska Antonina um. 17 listopada 1870 r. w Zdunach. 
Zmarła była matką zasłużonego posła naszego ks. dr. Ludwika 
Jażdżewskiego i Władysława, znanego w mieście naszem adwokata, 
ożenionego z Trąmpczyńską. 

Jaworski - S a s s Jan um. 1 maja 1865 r. Sędziwy ten starzec 
umarł w Lipinkach, licząc lat 94. 

Jerzykowski Stefan um. 10 stycznia 1864 r. Zmarły był 
synem zasłużonego profesora dr. Antoniego*) JerzykowsMego. Uro- 
dził się w Ostrowie 24 Upca 1849 r. 



*) Prof . Dr. Antoni Jerzykowski wydał : 

1. Krótki rys historyi powszechnej do początkowego użytku młodzieży. 
Trzemeszno 1844. Ostrów 1855. 



140 

Jerzy kowski Tadeusz urn. 24 sierpnia 18G4 r. Zmarły 
również by! spiem profesora Antoniego a bratem utilentowanego poznań- 
skiego lek Jirza dr. Stanisława **). Słuchał taliże naulc leliarsliieh 
na uniwersytecie w Wrocławiu i pielnie rolkował nadzieje. 



2. Jeoijrafia do szkolnego i prywatnego użytku. Trzoraeszno 1844,49154. 

3. Zadania do tlómaczonia z greckiego na polskie i z polskiego na greckie. 
Trzemeszno 1845 i 1862. 

4 Zadania do tlómaczenia z łac. na polskie i z polsk. na łac, dla niiszych 
klas. Trzemeszno 1853. Ostrów 1865 i 72. 

5. Zadania do tlómaczenia z polsk. na łac. dla średnich klas. Oddział L 
Poznań 1866 i 1871. 

6. Zadania do tłómaczonia z polsk. na łao. dla średnich klas. Oddział II. 

Poznań 1872. 

7. Gramatyka łac. podług ksiąiki Ferdynanda Schultza. Ostrów 1865 i 72. 

8. Słownik łac.-polski do Neposa i Cezara. Gniezno 1865 i 69. 

9. Żywoty Korneljusza Neposa z objaśnieniami i słowniczkiem. Poznań 68 i 72. 

10. Wybór z Przemian P. Owidjusza Nasona, z wstępami do wszystkich 
przomian. objaśnieniami i słowniczkiem. Poznoń 1867. 

11. Joografia do początkowego użycia po miejskich i wiejskich szkołach, 
dwa razy wydana, powtórnie 1864 r. 

12. Krótka gramatyka jgzyka niemieckiego dla Polaków. Ostrów i Gniezno 
5 razy wydane; ostatnio wydania po polsku i po niemiecku. 

13. Wypisy do tłómaczenia z niom. na polskie i z polsk. na niomieckie 
z słownikiem niom.-polskim i polsko-niom., poprzedzone wzorami odmian grama- 
tycznych. Ostrów i Gniezno. Były 4 wydania, ostatnio w 1872 r. Książka ta 
wypracowana wspólnie z śp. Dr. Ławickim wydawaną była pod nazwiskiem 
Br. Ławickicgo. 

14. Gramatyka polska dla początkowego użytku młodzieży szkólnój. Po- 
znań 1872. 

**) Dr. Stanisław Jerzykowski dotąd napisał : 

1. O cholerze i zaradczych przeciwko niej środkaeh. Przekład z niem. 
wydania Vogla. Poznań, 1872. Cena 1 złp. 

2. O powietrzu w stosunku do odzieży, mieszkania i ziemi (według Pel- 
tenkofora). Poznań 1873. Cena 3 złp. 

3. Popularny wykład o budowie pożywieniu i pielęgnowaniu ciała ludzkiego 
Warszawa 1874. Stron 254. Cena 10 złp. 

4. Patologja i terapja ciąży, porodu i połogu. W wolnym przekładzie. 
Warszawa 1875. Stron 560. Cena rs. 5 kop. 60. 

5. Wykład położnictwa. Poznań 1876. Stron 460. Cena 20 złp. 

6. Przyczynek do leczenia przewlekłych nieżytów macicznych. Lwów 1876. 
Cena 60 fon. 

7. Przewodnik dla felczerów, Sióstr Miłosierdzia i w ogóle osób zajmujących 
się pielęgnowaniem chorych. Warszawa 1877. 

8. Nadto liczno artykuły w „Gazecie Lekarskiej" i „Przeglądzie Le- 
karskim." 



150 

Jerzykowska J a (I w i g a um. 3 marca 1805 r. Szesnastoletnia 
ta dziewica hyla trzeciem z kolei dzieckiem, którą w przeciągu 15 za- 
ledwie miesięcy utracili profesorostwo Jerzykuwscy. 

Jezierski dr. Apolinary um. 4 listopada 1874 r. Zmarły 
urodził sie w r. 1826 we Wnmkach. Doktoryzowany w Berlinie osiadł 
jako lekarz w Czarnkowie, gdzie przez swe zdolności i charakter 
powszechny zjednał sol)ie szacunek. Był to mąż zacny i gorliwy 
katolik. 

Jeziorowski Józef um. 7 grudnia 1800 r. Zmarły był przez 
długie lata reprezentantem miasta Poznania i znanym budowniczym. 

Jeżewski Jan um. 3 listopada 1871 r. Zmarły l)ył właścicielem 
dól)r Głębokiego i Maszewie w powiecie imm-roclawskim, z którj^ch 
dochody zapisał na założenie szkoły agronomicznej. Umarł w Berlinie. 

Jordan Zygmunt, jenerał, um. 15 czerwca 1806 r. w Paryżu. 
Zmarły l^yl blisko pół roku — aż do ostatniej niemal chwili życia — 
korespondentem paryzkim Dziennika P o z n. i jako taki w bliższych 
z Księstwem pozostawał stosunkach. Powtarzam tu szczegóły jego 
życia i śmierci z pięknego listu przesłanego 10 czenvca 1866 r. z Pa- 
ry ż a Dziennikowi: 

Zygmunt Jordan, przebywszy długą i ciężką chorobę, zasnął w Boga 
dnia wczorajszego w południe. Nie łatwą do napisania biografia togo żoł- 
nierza tułacza, który znakoniitcmi zdolnościami przenosił wielu a miłością 
Ojczyzny i wzniosłością umysłu najlepszym wyrównywał. 

Urodzony dnia 2 maja 1826 r. w jednej z najstarożytniej szych rodzin 
w Krakowskióm, odbył nauki razem ze starszym bratem Władysławom 
w Krakowie. W r. 1844, idąc za wolą ojca, który jako jeden ze znakomitszych 
żołnierzy walczył pod sztandarami Francyi, wstąpił do wojska rosyjskiego 
i służył w artyleryi. Atoli już wkrótce potem, albowiem w czasie rozpoczy- 
nających się przygotowań do powstania porzucił tę służbę, a podczas po- 
wstania w r. 1840 wziął czynny udział w walkach ówczesnych w Krakowskiem. 
Od r. 1846 do 1848 mieszkał w Paryżu, oddając się umiejętnościom woj- 
skowym. W r. 1848 wrócił do kraju, poszedł do Węgier i odprawił kampanią 
węgierską jako adjutant jenerała Dembińskiego, od którego z powoda 
odznaczającej się odwagi i niezwykłej przytomności umysłu był bardzo wysoko 
cenionym. Towarzysze broni, którzy podówczas widywali go w ogniu, po- 
wzięli dla niego głęboki szacunek, który -mu wiernie dochowali do grobu. 
Wyszedłszy wraz z omigracyą do Turcyi, nie chcąc opuścić tej wiary świętój, 
która była główną podstawą jego istoty moralnej, usunął się w życie pry- 
watno i mieszkał przez kilka hit w Stambule, oddając się pracom książkowym. 
Dopiero w r. 1854, kiedy dla chrześcian wstępujących do armh turockiój 
zniesiono warunek przejścia na wiarę mahometańską, wstąpił do wojska 
w stopniu majora i odprawił z odznaczeniem się całą kampanią ówczesną. 
Waleczna obrona fortec Kedat Kale i Ozcfohk, których po kolei był komen- 
dantem, zjednały mu awans na podpułkownika, order kawalerski medżidie 
i powszechny w armii tureckiej szacunek. W dalszej służbie postąpił na 
pułkownika. W r. 1861, kiedy zachodzące w Polsce wypadki zaczęły zapo- 
wiadać nowe wstrząśnienia, Jordan porzucił służbę turecką, przyjechał do 
Paryża i odprawił wówczas kilka dalekich podróży w celu pozyskiwania sym- 



jiatji obcych naroddw dla. sjjinwj polskiej. /• wybuchom powsUnia stan.-il 
nat^cli miast ua ńenii iiolshiitj i objął dowadztwo przeznaczone dla iiit^go 
przez U'/ąA naroilowy. Po ukoficzoiiiu powstauia powrócił do Parjia; alu 
Ogromj klĘsk, Jitćre kraj przywalilj krwią zaianerni zgliszczami i w niedoj- 
rKaii<3 okiont dziaiojszem czasy odsunęły lepsze dla nieszczęsnego narodu 
nadzieje, tak silny zadały cios jogo skołatanemu zdniwiu, ii, rozburzyły jpgo 
organizm. Ostatnio dwa lata tiiłactwa hjły dla niego tylko psalmem iałohy, 
szeptanym cicho i corai ciszej nad grobem utraconych nadziei. Ai wreszcie 
w wysuszonej ciorpioniom piersi i tyle głosu nie stale, ile na cichą skargę 
potrzeba. Z początkiem miesiąca kwietnia jiii prawie całkiem opadł na siłach. 
Wajtroskliwsze starania przyjaznych mu rodzin Zamoyskich i Czartoryski cli. 
ktirych szacunek i miłość od lat najmłodszych posiadał, zapobiegliwość 
kilkunastu btijszycli przyjaciół i wszelkie wysilenia lekarzy mogły mu tylko 
,«statuie chwile fycia osłodzić, ale do zdrowia go zwrócił! nio mogły. Od 
biUcuimstu dni odzyskiwał jui! tylko chwilami przytomność, a^oby skinieniem 
zqki wyrazić wdzięczność czuwającym nad jego łożom aniołom stróżom i głę- 
botióm westchnieniem zastąpić modlitwę, na którą nie miał już siły. Sa, 
dwa dni przed śmiercią, znpewuo już tylko jak senno widzenie, ubaczył brata 
Bwrgo, który, przybywszy ze Stambułu, złamany rozpaczliwą chorobą, już nie 
odsl.iipił od jogo łoża śmierci. Wczoraj rano zaczął oddychać słabiój, 
a o wpół do dwunastej zgasł, jak światełko, znikające w oddali przed okiem 
podróźuych. . . Dziwna zaprawdę to śmiorć i niezwykła. Lekarze m6'zna- 
Mli żadnego flzycznego śladu choroby a kiedy go opuszczali, powiedzieli: 
,,Ten człowiek umiora z bólu." 1'ierwszy raz zdarzyła im się śmierć taka. 
Tu może pierwsza; locz w Polsce, niestety! nie pierwsza i ^ nie ostatnia... 
Jordan dr. Rudolf um. 7 marca 18(58 r. w Buku. Śp. Jurdan 
nlrończjl szkolj' w Lesznie, gdzie się odziiiiezał zdolnościami i miłem, 
lagudnem z kolegami obejściem. Jako lekarz umiał sobie w Bnkn 
Wnet zdobyć serca mieszkańców, którym ochoczo i bezinteresownie niósł 
pomoc. Umarł w 35 roku życia na tyfus, wyniósłszy zarazę od jednego 
z swych pacyentów. 



KaljaciiiBkl Jan um. 15 paidziemika 1808 r. Zmarły urodził 
eii; 1K13 r. w Bydgoszczy, do szkól uczęszcza! w Kaliszu, zkąd jako 
171etiii młodzieniaszek pobiegł do szeregów iiarudowj-ch. Cit^ty pała- 
szom w głowi; pod Groeliowem, dostał się do niewoli i wysłauy został 
w aresztanckiej rocie do Tyflisu, gdzie do najcięższych robót był uiy- 
wany. Za staraiiieia ks, kanonika Józefa Łukasiewicza, brata sw^j 
matki, uwolni^jny, powrócił do Ksicsb^a, gdzie go natychmiast na trzy- 
liitni^ stuiljĘ wojskową skazano. Następnie, zdobywszy sobie usilną 
■ptaiCą posadę urzędnika w konsystorzu gnieźnieńskim, przez lat 23 tn 
i cłJubą wypełniał swe obowiązki. Trudy Gletniej niewoli i śmierć 
~ drogii^j źouy podlwpały przecież tak dalece zdrowie śp. Jana, że coraz 
bardzitij zapadając, skonał 15 paidzieriiika 1?68 w Gnieźnie, pozosta- 
wiając po sobie jak najlepszą panucć. 



Kaczanowski O. Karol um. 14 maja 1873 r. Zmarły był 
kapitanom artyloryi w r. 1831, później tułaczem, wreszcie Ojcem 
Zmartwycliwstańcem i gorliwym misyonarzem bułgarskim. Sędziwy 
ten starzec — liczył lat 70 — do śmierci zachował w sobie coś żoł- 
nierskiego, co ku niemu pociągało ludzi. Pierś jego zdobił krzyż m- 
tuti militari. Pochodził z Pińska; umarł w Rzymie. 

Kajslewlcz O. Hieronim um. 26 lutego 1873 r. Zmarły 
urodził się 7 gnidnia 1812 r. w województwie augustowskiem nad 
Niemnem. Szkoły odl)ył w Sejnach, poczem się udał na uniwersytet 
warszawski; tu zaskoczyło go powstanie listopadowe. Jako żołnierz 
3 ])ulku ułanów w korpusie Dwernickiego ciężką pod Nową wsią otrzy- 
mał ranę, która do śmierci świadczyła o jego patryotyzmie. Na 
wychodztwie przyjaźnił się z Mickiewiczem, Bogdanem Zaleskim, Kra- 
sińskim i hr. Montalembertem. W r. 1836 począł słuchać ś. teologii. 
W r. 1842 otrzymał święcenia kapłańskie, a utworzj^^szy Zakon 00. 
Zmartwychwstańców w Rzymie, przez lat 25 mu przewodniczył, czczony 
przez Ojca św. Był to wielki mówca kościelny i znakomity pisarz. — 
Szczegółowy obraz tego życia bogatego w czyny podał w mowie na 
nabożeństwie żałobnem w Poznaniu X. Prałat Koźmian; oprócz tego 
znjydzie czytelnik w nmrze 74, 76 i 77 K. P. z r. 1873 obszerny 
Zmarłego życiorys, napisany ręką jego przyjaciela i kolegi. 

Kalksteiii Roman um. 31 maja 1870 r. 

Poznań, 31 maja. Dziś o godzinie 12 w nocy zakończył docze- 
sny żywot Św. pamięci l)yly podpułkowmk w służbie pruskiej, Roman 
Kalkstein, znany autor dzieł wojskowych. Zgasły miał za żonę córkę 
bardzo zasłużonego u nas jenerała Węgierskiego. Porzuciwszy dla 
słabości zdrowia służbę wojskowij, nabył wieś Błotnicę pod Przementem 
i mieszkając t^mi, wypełniał sumiennie do śmierci obowiązki gospoda- 
rza i obywat^>la Polaka. (DP, nr. 124 z r. 1870.) 

Cichjin był żywot i nierozgłośnóm działanie męża, co dniem 
poprzednio przed śp. Lączyńskim i Nieszczottą w wiejskim zakątku na 
prowiucyi rozstał się z t™ światem. Śp. Roman Kalkstein nie miał 
sposobności wystąpienia na arenie publicznego zawodu w kraju, a jednakże 
cnoty Jego domowe, wytrawna nauka i sumienna praca, zawsze w głę- 
bokiem poczuciu, że dla Ojczyzny niesiona, zjednały Mu ^nelki, śmiało 
rzoc możemy, rzadki śród dzisiejszych stosunków szacunek u wszyst- 
kich, którzy mieli sposobność zbliżyć się do Niego. Zaiste, był to 
niepospolity charakter, pełen męskiego hartu obok słodyczy, nama- 
szczeń}' wysokióm poświęceniem ol>ok niezwykłej skromności. Życie 
Jego było t^m mnićj wdzięczne, bo spędzone w przeważnej części pośród 
obcych, zdała od swoich. Pracował jednakże dla zadowolnienia wła- 
snego sumienia, które AEu dyktowało obowiązki a żył dla przjszlości 
choć smutna terainiejszośc nie pozwalała Mu rokować sobie dłuższego 
źywotA. Wzorowy mąż i ojciec, był zarazem wzorem gościnnego gospo- 
darza w domu, wylanego przyjaciela dla tych, których ukochał i spra- 
wiedliwego przełożonego' dla podwladnydi. Wstąpiwszy za młodu do 
armii pruskiej, choć nie tajone nigdy polskie uczucie i staropolski praw- 
dziwie obycj^ąj w domu, którego ozdobą była C4>rka nieodżałowanej 



_ 1 joneralii Węgierskiego, iiyly Mu moKc przeszkodił do wyższych 

t^eóstw, mimo Ui doszefll mńzobiym trudem aż do skipiiia iwilpul- 

WluIcA a cio więcej umiat sobio pozyskać ogńluj- pomiędzy niemiec- 

Iłi kolegami szacunek. Gdy później stargawszy ilo reszty wąttc 

■zdrowie w kampanii szlezwickiej , okupił si^' w Księstwie i osiadł 

I* d(il>racli Błotnicy pod Przemeutcm, nie wiele upłynęło czasu, by 

v3Iu i w tym nowym zakresie życia zjeduaii miłość i poważanie. TJko- 

litilHiny przez swych najbliższych, uwielbiany aż do grobu przaz przy- 

Ijbd^Mi był zarazem przedmiotem czci swych włościan, tych kmiotków 

rBaS^Jch, co tak żjtio i trafnie umieją odgadnąć i ocenić przymioty 

. swych panów. Dotknięty chorobij piersiową, gasł zwohia. nie 

,^_^ się swym stanem, aie patrząc spokojiiem i jasiićm okiem w Niebo, 

iłtórego jednej tylko pragnął pociechy, tj. hy ulżyło ukochanej Żonie 

^itnleńci i osłodziło sieroctwo Jego dzieci. Przyszła nareszcie chwila 

j przetrwał ?. tą stałościii charakteru, która Go cechowała 

|'TI iyeiu. Skonał, opatrzony św. Sakramentami, a obok zwłok Jego, 

IjS^o^uych na katafalku w pięknym kościele przemenckim, niegdyś kla- 

lifiRtorze Cystersów, zhratały się znowu wszystkie stany, by uczcić pamięć 

■"SŚywatela nieposzlakowanćj zacności. Łzy zrosiły oczy wszystkich obec- 

lęjfldi, gdy szanon-ny ks. Pószwiński, proboszcz miejscowy a duchowny 

łjCaeszyciel Zmarłego w eięikićj do drugiego życia przeprawie, rozsnuł 

r wyraaach k serca płynących tł! rzadkiej, choć nie bijącej zdała 

r oezy piękności uici, które składały motek żywota śp. Romana Kalk- 

b^ms. (.idy zaś nad otwartym grobem towarzysza broni, przyjaciela 

W$ niegdyś przełożonego aahral głos przybyły umyślnie o mil kilkadzie- 

liiiąt dla oddania ostatnit^j posługi śp, Ealksteinowi kapitan 64 pułku 

Kljłeehoty pan Józef Stablewski, a zamiast słowy uczcić Jego pamięć, 

■ tśewnóm zaszlochał łkaniem, nie było nikogo z obecnych, któryliy 

litema najwymowniejszemu świadectwu przyjaini nie był dał echa w sercu. 

Tak, jednocześnie luemal, pochowaliśmy tych dni w Księstwie 

^ZQRh zacnych, bai"dzo zacnych mężów, (śp. Lączyńskiego, dr. Nie- 

"Mzottę i Kalksteina), co dla naszej, szczuplejąc^j z dmem każdym 

id naciskiem obcych żywiołów, garstki jest nader dotkliwą stratą. 

acx miejmy nadzieję, że gdy w społeczeństwie naszem taka jest jednĄ- 

yślnuść i zgodność w Tiddawaniu czci cnocie, a nud grobami prawych 

[obywateli wszelka niknie koteryjność i zaciera się stronność, da Bóg. 

I za^nżymy na lepszą w przyszłości dolęl (D. P. nr. 129 z 1870 r.) 



Kalksteinowie łierliu Koss. 

Kalksteiiiowie wywodzą ród swój, jak Niesiocki i imii kronikarze 
\ twierdzą, od familii Kossów, wsławionej we Włoszech różnemi heroicznemi 
Li^aKlami. Według zdania powyżej wymiomonych heraldyków, wyszła 
1 1 klńlestwa Neapolitańskiego rodzina Kossów i osiadła najpierw w Kró- 
■iestwie Cześkiem, następnie zaś za czasów Krzyżaków, przenieśli się 
l^bttSrzy j^j członkowie do Prus , gdzie czynną dawali pomoc 



154 

Polakom i Krzyżakom przeciw poganom Pruskim. Kossowio osiadłszy 
w Prusach, przybrali nazwisko Kalksteinów, a w roku 1459 — i ta 
(lata jedynie dla mnie ma wagę — Jan Kalkstein dostał od Ludwika 
z Erlichauzu, Wielkiego mistrza krzyżackiego, przywilej na dobra 
Łunawy nad Wislij, leżące pomi(,Hlzy Chełmnem a Grudziądzem. 

Rodzina Kalksteinów rozdzieliła sio na wiele gałęzi i zamieszkała 
rozmaite dzielmce Polski, tak że dziś napotykamy ich nietylko w Prusach 
Zachodnich, ale i w Księstwie i w Królestwie Polskiem osiadłych. Nie- 
którzy z nich przybrali nazwisko od majątków nabytycli i tak napoty- 
kamy Ivalksteinów Stoli ńskich, Kiilksteinów Osiowskich; ci 
zaś, którzy osiedli pierwotnie w okoUcy Kwidzyna, piszą się tylko 
Kalkstehiami. * 

Z linii wielkopolskiej starożytnej tej rodziny dobrze sobie jeszcze 
przypominają starsze na^ze generacye śp. Wincentego i Ferdy- 
nanda, S311ÓW Jana, sędziego pokoju w Wągrowcu, za czasów 
Księstwa Wai*szawskiego, z Maryanny Bromirskiej z Płockiego. 
Obaj byU walecznymi oficerami w r. 1831: pienvszy był adjutantem 
przy jenerale Umińskim, drugi adjutantem pułkowym przy pułkowniku 
jazdy poznańskiej Wierzbińskim. Po powrocie do Księstwa ożenił się 
AViucenty z Ivonstancyą S w^ i n a r s k a , Ferdynand z wnuka ostatniego 
WH>jewody inowrocławskiego, Paulina Radzimińską. Dom śp. Win- 
centego najpi*zód w Psarskiem, później w Gołuchowie (dziś własności 
hr. Jana J)ziałyńskiego) słynął z gościnności, humoru i złotego serca 
gospodarza. Zal po jego śmierci był powszechny. Z córek jego 
J a d w i g a poszła za hr. Konstantego Bnińskiego, Leokadya 
za hr. Stanisława P o n i ń s k i e g o , belwederczyka (zob. niż.), Micha- 
lina za Magnuskiego a Wincenty na za Trepkę, obywateli 
z Królestwa Polskiego. Śp. Wincenty umarł w r. 1857 w AMesbadenie. 

Śp. Ferdynand Kalkstein, obywatel powszechnie poważany, pozo- 
stiiwił trzech synów: Mieczysława, przebywającego stale w Paryżu, 
śp. Zygmunte, który, zmarłszy w r. 1874 w Pleszewie, spłodził z śp. Franci- 
szki hr. Bilińskiej, córki hr. Konstantego, sraa Ignacego i Izabellę 
zamężną za Michałem Chłapowskim: wreszcie Kazimierza, 
ożenionego z Anną Żółtowską, córką Edmunda z Myszkowa, 
który ma potomstwo po mieczu i kądzieU. — Śp. FerdjTiand zakończał 
życie w r. 1866 w BerUnie. Siostrami Wincentego i Ferdrnanda byłr 
Tekla za Pantaleonem S z u m a n e m , Katarzyna za Wincentym 
Swinarskim i Józefa zmarła za młodu na pensyi w Berlinie. 

W Prusach Zachodnich istnieją po dziś dzień dwie linie Kalksteinów, 
nie s{H>krewnioue z sobą bliżej : jedna z P 1 u s k o w e s , dmga z K 1 i>- 
n ó w k a. Z tej ostatniej pochodził śp. Stanisław, zmarły w Klo- 
nówku 31 styczma 1864 r., o którym bliższych szczegółów nie móffK»m 
sio dowiedzieć. 

W Pluskowęsttch w powiecie tonmskim, na ziemi Chełmińskiej, 
urodził się 3 listopada 1790 r. śp. Karol Kalkstein z ojca Józefa 
i matki Zofii z Wilkxyckich, którego zasługi obywatelskie 
obszerniejszej wymagają tu wzmianki Ukończywszy szkoły u 00. Pijarów 
w Warszawie, osiadł śp, Karol w dobrach swych Zalesia w powiecie 



■I* 



tMuńakim i tu z oalj'm z;ipaU'in młodzieńua^iu odilal bic gospod iirstwu. 
V !• 1822 jiiijijl za małżonkę Dominikę Karilkił iłsk i( z Karnkuwa 
jt JowiocJe lipuowskim, któr^ po 4 latach szczi;śliivfgo pożycia utracił. 
~ KOetała z top:u maiieństwii córka Izabella poślubiła jmio vto 
Ęru3Z> iiskiHgu z Narwi, sdo vto źyjc dotąd, w Knik^wie za Janem 
SiepomucoiH^m Badowskim. Po 12 Icciech wdompństwa wszedł 
. Kai"ol KalkstiiUi w połrtórue zwiijzld małżeńskie w r. 1838 z Aiito- 
i i e c k ij z Sarbinowa w Poznańskiem. 
Z malżeiistwa tego było ośmiorgo potomstwa, z ktiirpgo dwoje 
|)niU'ło, syn i p^6 córelt zaś zostaje przy życin, mianowicie: 

1. Antoni, ożeniony z hrabianką Antoniną Sierakowską 
K Waplewa, dziedzic dóbr dziedzicznych Pluskowi;skich i Kuczwałskich 
' powiecie toruńskim, wapółtirmowy Danku kredytowego w Toruniu 

' niinirski, Kalkstein, Łyskowski i Spółka); 

2. Zofia za Franciszkim Kobylińskim, dziedzicem Kijewa 
i Wahcza w jiowiecie cliełmińskim. 

3. A » n a w zakonie Sióstr Karmelitanek bosych. 

4. Franci 9 z li a w tyra samym zakonie, obie razem z całjin 
1 wyiiijdzone z inonarcliii pruskiej wskutek nowego ustawodawstwa 

. dziś zostają w ICrakowie, 

5. Józefa za Józefem Czapskim w Kacharacb, w powiecie 
teszewskim, w "W. Księstwie Poznaiiskióm. 

.] a d w i g a za Sewerynem Eadońskim w Górce, w powiecie 
^etlzkini, w W, Księstwie Poznańskif^m. 

Jako wzorowy gospodarz, jako krzewiciel polskości w Prusach 

^hodnicli, położył śp. Karol Kalkstein wielkie w zakresie swego 

1 ztiMlugi i stawiany byt za wzór kochających Ojczyznę oby^yalell, 

I tói natl gnjbem jogo — umarł G lutego 1862 r. w majątku swym 

Mkowęsach — wyraził wymownemi słowy żal ogóhiy Natalis Sule- 

"i z Piątkowa, przekazując synowi zmarłego. Antoniemu, obo- 

'( zastąpienia czcigodnego ojca w pracach dla dobra kraju, z którego 

IfSńie dotąd chlubnie się wywicziije, a, da Bóg, z drogi tej nie zboczy! 



KaniifiiskaSalomea z Żółtowski eh uiu. 2:3 grudnia 1865 r. 

ąrła byln córką Józefa z Żółtowskiej a żoną Ignacego 

Korwina Kamieńskiego przydomku „Dadzibóg," majora wojsk pol- 

" " . 1831, ozdobionego krzyżem virtuti inilitari, który po upadku 

1 przez lat 9 przebywał jaka emigrant we Francyi, gdzie, 

seklszy się pensyi, zatrudniony byt jjrzy miernictwie. Powróciwszy 

I kraju, objął po ojcu Antonim Kamieńskim, oficerze napoleońskim, 

Elj^k Przystanki w powiecie szamotulskim i tu się ożenił. Śp. Sa- 

loea, znana z patryotyzm* w czasie w;y-i)adków w r. 1848 i 1803, 

l^ończyłn żywot w Ząjączkowie , siedzibie swj^cb ojców ud lat przeszło 

K)0 i tu pochowiina została w grobach faniilijuycli. Pozost^iwita dwóch 

ffOÓwj z tych Karol, ożeniony z Kazimierą Tarnowską herbu 

RjOLta, wnuczką jenerała W ę g i erskiego, aHenryk dotąd bezżenny. 



156 

Kainioiiski Ks. Maksymilian iim. 13 marca 1870 r. Zmarły 
był powszechnie znanym i lubionym kapłanem w Poznaniu. Jako pro- 
boszcz Św. Marciński i dziekan, prawie przez lat czterdzieści urzędowaŁ 
Pochodził z rodziny Kamieńskich herbu Eawicz. 

Kamieńska Barbara z Walknowskich umu 3 listopada 
1871 r. 

Barbara z Walknowskich Kamieńska urodziła się w Zakrzewie w Wiol- 
kiera Księstwie Poznańskiem 1788 r. Ojciec jej Felicyan Walknowski 
przyjął do domu swego księdza francuzkiego, emigranta, i jemu powierzył 
kształcenie czworga dzieci swoich. Wybór to był bardzo szczęśliwy ; ksiądz 
ten, jak wszyscy niemal błąkający się wówczas po świecie księża francuzcy, 
posiadał wiele nauki i zajął się z całóm poświęceniem powierzonemi mu 
dziećmi. To też jemu śp. Barbara zawdzięczała wysokie swoje wykształce- 
nie. Za czasów Księstwa Warszawskiego został Felicyan Walknowski mia- 
nowany sędzią apelacyjnym w Warszawie i tam zamieszkał, mając przy sobie 
córkę Barbarę, jako zarządzającą domem; czując się jednak podupadłym na 
zdrowiu, a chcąc córce zapewnić los na przyszłość, postarał się o nomino- 
wanie jej damą honorową przy królowój saskiój, ówczesnej księżnie warsza- 
wskiej. Już była młoda panna Walknowska zupełnie przygotowana do swoich 
nowych obowiązków, kiedy okoliczności polityczne zniszczyły te plany. Jedno- 
cześnie umarł na apopleksyą sędzia Walknowski, a biedna osierocona pa- 
nienka byłaby się znalazła w przykróm położeniu, gdyby nie pomoc krewnej, 
hrabiny Franciszki Mielżyńskiój , która ją wzięła do siebie. Tam bawiła 
śp. Barbara lat kilka, w tym -pięknym Miłosławiu, który był zawsze schro- 
nieniem nieszczęśliwych. Ztamtąd wyszła za mąż w r. 1815 za Ludwika 
Kamieńskiego, oficera wojsk napoleońskich , i z nim zamieszkała w wiosce 
jego dziedzicznój w okolicach Warszawy. Od zamęścia można powiedzieć 
objawiły się dopiero w czynach cnoty, których zaród śp. Barbara miała 
w duszy swojej i w wychowaniu. Na wszystko czas znalazła. Mężowi po- 
święconemu literaturze pomagała w gospodarstwie a później wyręczała go 
całkióm. W jego pracach literackich dodawała mu nieraz światłój rady, jak 
tego dowodem wiersz Ludwika Kamieńskiego, poświęcający żonie tłomaczenie 
Jerozolimy Wyzwolonej: 

„Tobie winienem towarzyszko droga, 

Szczęście na świecie nieuległe zmianie. 

Smutku i trudów Tyś pociecha błoga, 

Ty współudziałem sączysz balsam na nie, 

W tój pracy mojój, twa światła przestroga 

I trafne Twoje wspierało mnie zdanie. 

Ty koisz serce, kształcisz dzieło moje, 

Tobie z wdzięcznością poświęcam oboje.^^ 
Dwie córki wykarmiła i wychowała bez pomocy guwernantki, tak, że 
jedna z nich Zofia Węgierska utrzymywała się późniój z pióra, pisząc 
z Paryża korespondencye do dzienników warszawskich i do „Czasu^^ krako- 
wskiego. 1 jakby tego było nie dość, zajmowała się wiele ubogiemi, rady 
i lekarstwa hojnie udzielając ludowi wiejskiemu. Gdy po powstaniu 1830 r. 
został wywieziony do Wiatki Ludwik Kamieński, śp. Barbara wiodąc młodo- 
ciane dzieci za sobą, uprosiła ówczesnego namiestnika Królestwa feldmar- 



Białka Paszkiewicza, ie się wstawił do cesarza i uzjskala ałaskawieuie inę^a 
ii powrót jogu du domu. W r. 1867 owdowiała; przu^jła jcszczo wielo 
drogich sobie osiib ; poniosła ukrupjij cius przez śmierć córki Zofii Wijgior- 
^i^j, Kamicszkołćj w I'arjżu. Narułizcie w 83cim roku iiycia dokonała sko- 
'labuiego ijwota w domu dragiej córki i pochowana w SIosKynlo, iijo daleko 
ilftkła, w Wiolkium Ksi^ntwio PozDańtikił^m, (Nudesiaiie). 

Śaiiiicński Mikołaj urn. 5 lutogo 1873 r. w Paryżu. Czas 
napisał o zmarłym: 

Mikołaj Korwin Kamioiiski, urodzoiiy wewei Turzebinie w województwie 
■WiJyÓBkiśm dnia 6 grudnia 1799 z ojca Andrzeja podkomorzego i matki 
Boialii Kamieiiakiej, wsuedł w służbę wojska polskiego do 2 pułku ułanów 
w roku 1818, przeniesiony do pntku 1 w randze porucznika, otrzymał 
uwoluiraie ze służby w lobu 1830. Zaraz po zaszłej rewolucyi wrócił do 
wojska, naprzód do jazdy lubelskiej, potem do pułku 5 ułanów, a następnie 
]ako kapitan 1 maja 1S31 do 2 pułku krakusów, & 19 sierpuia w randze 
ftodpułko wnika do 7 pułku ułanów. Znajdował sIq w bitwach pod Groclio- 
ffom, Diałołęką, Ostrołęka, Liweu, Eockiom i Łysobykami. Po dwa kroć 
ranny pod Pustelnikami i Łupatą, ozdobiony był krzyiem złotym, a iiastę- 
pnie kawalerskim. W emigracyi zaślubił Adaminę hr. Potocką i miał 
znią jedynego syna, który śmiercią walecznych zginął w bitwie pod Magenta. 
Kamieński wszedł w roku 1848 w ałuibę wojska piemouckiego , mianowany 
^łkownikiem, poniósł ciężką ranij w bitwie pod Donato. Król sardyilski 
ozdobił go medalom zasługi wojskowfSj. Od roku 1849 wrócił do Francyi, 
alB duch jogo rycerski powiódł go jeszcze na pole walki w czasie wojny 
krymskiej, a po skończono) kampanii jui spokojnie przesiadywał n Paryżu 
'irSród dawnych towarzyszów broni i licznych przyjaciół, serdecznie mu życzli- 
wych, bo dla przymiotów serca i duszy powszechnie był kochauy. Kiody nie 
było najmniejszego pozoru słabości, rano dnia 5 poczuł wewnijtrzue boleści, 
które go srodze trapiły. l'omoc pi:zywołanych lekarzy stała slij bezskuteczną. 
Po spowiedzi i przyjęciu Św. sakramentów, wieczorem tegoi dnia u godzinie 
9 oddał ducha liogu, w którego miłosierdzie jak wierzył za życia, tak 
w ostatniój chwili zupełną miał otuchę. Pogrzeb odbędzie się w soboti; 
po nabożeństwie zwłoki złoioue będą w grobie familijnym na cmentarzu 
Montmartrc i tnuuna ojcowska stanie obok dawniej złożonój syna Mieczysława 
jednej mogiło. (Kur. P o z n. nr. 36 z r. 1873.) 

Kunlcńsltl Napoleoii herbu Rawicz um. 7 kwietuJa lB73"r. 
8p. Naiioleonowi Kamieńskieinu poświęcił jego kolega i przyjaciel di. 
Karol Libelt w Dzień. Pozn. następujące wspomnienie: 

Zmarły dnia 7 kwietnia właściciel księgarni i drukarni w Poznaniu. 
dp. Napoleon Kamieński, należał do generacyi Łych naszych współobywateli, 
których szeregi bardzo się jui przerzedziły, a którzy w młodzieńczej silu 
wieku przebyh i własnym udziałem dzielili ważne epoki 1830rokuinasŁępnych 
dtiesiątek lat bieżącego stulecia. Urodzony 1806 roku z domu dośó zamo- 
żnego, odebrał staranne wychowanie w naukach i w muzyce. Po ukończeniu 
gimuazyum poznańskiego słuchał na uniwersytecie w Berlinie przez trzy lata 
prawa pod Saviguim i Ganaom. Nio pominął i filozofii Uegta, która w ówczas 
wielką i rozległą cieszyła się wziętości.i. Zawód jego sądowy przerwało 
powstanie 1830 roku. Przeprawiwszy się szczęśliwie przoi granicę w po- 



r^if^i 



158 



czątku miesiąca stycznia, wstąpił do artylerji i całą kampanią 1831 roku 
odbył w tej broni, dosługując się wyższych stopni od prostego artylerzysty 
aż do podporucznika. Miał czynny ndział we wszystkich walnych bitwach: 
pod Dobrem, Mińskiem, Grochowem. Z korpusem Giełguda odbył wyprawę 
litewską, i z nim przeszedł granicę pruską i po niebezpiecznej wędrówce 
dostał się w progi rodzinne. W skutek tych wypadków widoki do urzędo- 
wania były mu zamknięte. Czekały go proces i kara forteczna, wymierzone 
przeciw wszystkim, którzy z powstania nieszczęśliwie zakończonego do Prus 
wrócili. Rozpoczęły się agitacye polityczne emigracyi, a mianowicie towa- 
rzystwa demokratycznego. Nie był im zapewne obcym śp. Napoleon Kamieński, 
alo uszedł szczęśliwie pogoni policyjnej, która t)lu innych aresztowała i przy- 
gotowała wielki proces polityczny Polaków w Berlinie. 

Krótko przed tem powstała spółka trzech osób, do której należał śp. 
Kamieński i założyła księgarnią i drukarnią w Poznaniu. Drukował się 
w niej „Rok** pismo naukowe i postępowe, miesięczne, „Dziennik Polski", 
którego wydawnictwo trwało tylko rok jeden i ,,Dziennik Domowy", redakcył 
Kamieńskiego, wychodził przez wiele lat i należał do pism tygodniowych 
z pożytkiem redagowanych. Gdy ze spółki jeden wystąpił, drugi (And. Mo- 
raczewski) umarł, własność wyłączna drukami i księgami przeszła na śp. 
Kamieńskiego. Od r. 1846 był redaktorem „Gazety W. Ks. Poznańskiego" 
i był nim aż do czasu, w któr}m wychodzić przestała tj. aż do r. 1865. 
— Ożeniony, był ojcem czworga dzieci, które starannie wychował. Atoli 
przy schyłku piątego krzyżyka wieku, rozwinęła się choroba mleczci pacie- 
rzowego. Przystąpił paraliż częściowy i utnidniał, niekiedy luiemożliwiał 
mu muwę. Przy zdrowych siłach umysłu, i twarzy nie noszącej śladów 
dolegliwej i wieluletuiój choroby, przy zdrowych płucach i żołądku, kark, 
ręce, nogi były cierpiące, wielokroć bezwładi-e. Dwa ostatnie lata już 
z pokoju nie wychodził, i najwięcój przeleżał, aż śmierć położyła koniec 
jego długim cierpieniom. 

Był to jeden z nieposzlakowanych i rzadkiej uczciwości charakterów. 
Wykształcony wielostronnie, utalentowany z natury, nabył przez studya 
prawnicze, jasnego i praktycznego poglądu na rzeczy. Spekulacyi kupieckich 
nie posiadał, i dla tego majątku na księgarskiem i drukarskiem przedsię- 
biorstwie swojem nie zrobił. Wszakże w pożycin miły, przyjemny, wesoły, 
umiał się podobać. Kamieński był przyjacielem, był nim stale i nieza- 
chwianie. Z wszelkióm poświęceniem dla rodziny, z równą gotowością pra- 
0)wał dla sprawy publicznej. Dopóki siły jego fizyczne starczyły, nie 
odmawiał nikomu ni pomocy ni rady. Kto go znał. a miał wiele znajomych 
i przyjaciół, pożałował go szczerze. (Dr. Lib...) 

Kaniewski Józef urn. 15 lutecro 1870 r. Zmarły hyl żołnie- 
rzem napoleońskim i oficerem wojsk polskich. Zakończył życie w Ko- 
źminie a wkrótce po nim przeniósł się do wieczności sierżant jego 
i prz.\Jaciel śp. Kazimierz Ciesielski. 

Sp. Kłmiewski urodził sio 16 kwietnia 1788 r. w okolicy Kroto- 
szyna a w 18 roku życia wst;y)ił do 5 pułku szaserów konnych. Wal- 
czył p.»d Gdańskiem i Friedlandem. Pó>Jiiej przechoiizi do pułku jiizdy 
Karola Tumy i jest instruktorem późniejszego jenerała Dtmbiiiskieco. 
Odbywa całą kampanią moskiewską, a pod Jarosławiem w Galicyi otrzy- 



159 

mnje krzyż za waleczność. Pod Lipskiem dostaje się do niewoli. Po 
powrocie do kraju ożenił się śp. Kaniewski w r. 1817, a w r. 18G7 
obchodził rzadką uroczystość złotego wesela. Był powszechnie w Ko- 
źminie kochany i poważany. Przed śmiercią otrzymał medal św. Heleny. 

Eantak Konstancy a z Leitgebrów um. 8 lutego 1876 r. 
Zmarła, blisko 801etnia matrona, była siostrą śp. Jana Napoleona 
Leitgebra, poważanego w mieście naszem obywatela, którego s}niowie 
równie są otoczeni ogólnym szacunkiem', a matką znanego i czczonego 
w całym kraju posła naszego Kazimierza Kantaka. Matka, co 
takiego sraa na świat wydała i w takiej miłości dla Ojczyzny wycho- 
wała, zasługuje, aby jej imię zapisanem było w wdzięcznej pamięci 
ziomków. 

Kapuścińska Jadwiga um. 17 lipca 1863 r. Zmarła była 
córką śp. Dr. Macieja Kapuścińskiego i Izabeli z Dobro- 
wolskich. Urodziła się dnia 18 listopada 1841 r. w Środzie. Ukoń- 
czywszy szkołę Ludwiki w Poznaniu, powołaną została na nauczycielkę 
literatury polskiej i muzyki do pensyonatu panien polskich imienia 
Książąt Czartoryskich w Hotelu Lambert w Paryżu, zkąd po dwuletnim 
pobycie [1860 i 1861] z nadwątlonem zdrowiem do Księstwa powró- 
ciwszy, dnia 17 lipca 1863 r. w Środzie krótki swój żywot zakończyła. 

Kapuśeiiiski dr. Maciej um. 15 października 1873 r. Sp. 
Maciej urodził się w mieście Czeladzi nad granicą szląską w r. 1811. 
Ukończywszy szkół-' w Krakowie, zapisał się na iniiwersytet jagieloń- 
ski, zkąd w r. 1831 udał się na powstanie. W bitwie pod Grocho- 
wem brał udział jako oficer sztabowy jenerała Krukowieckiego, poczem 
ciężko zapadł na tyfus. Po upadku powstania ukończył studya na 
uniwersytecie wrocławskim, gdzie w r. 1836 się doktoryzował. Do roku 
1838 praktykował obok ś]). dr. ^larcinkowskiego w Poznaniu, zkąd za 
zachętą śp. hr. Sewer^nia ^ilielżyńskiego przeniósł się najprzód do Miło- 
sławia, później do Środy. Tu, szanowany i kochany przez wszystkich, 
uległ zarazie cholerycznej, mosąc pomoc zapadłym na tę chorobę. 

Kardoliński Ignacy um. 5 czerwca 1870 r. w AV ar sza wie. 
(Zobacz pod rubryką Crawrzyj elski ks. Kudolf.) 

Karczowska M a r y a n n a z M o j a c z e w s k i c h um. 1 6 stycznia 
1866. Zmarła była zaślubioną Konstantemu Karczewskiemu 
herbu F^amson, dziedzicowi dóbr Czarnotek i Lubrza w powiecie średz- 
kim, wieloletmemu postowi na sejm prowincyonałny AV. Ks. Poznań- 
skiego, obywatelowi powszechnie poważanemu. Wyprzedził on śmiercią 
małżonko o lat dwadzieścia, umarł bowiem w roku 184r) dnia 18 stycznia. 

Karczewski Ludwik um. 9 lut<?go 1870 r. Urodził się 14 
września r. 1827 z ojca Konstantego i z matki . Mary anny 
z M o j a c z e w s k i c h. Ożeniony z J ó z e f ą z Kozłowskich, pozo- 
stawił trzech synów i pięć córek. Rodzeństwo jego przy życiu: A mil- 
ka r, dziedzic Lubrza, Telesfor w Wyszakowie, Stefania owdo- 
wiała Z y c h 1 i ń s k a, Izabella zamężna K u r n a t o w s k a. Najstar- 
szy brat jego AVłodzimierz poległ w r. 1848 pod Sokołowem jako 
kapitan strzelców. 



160 

Karłowska Mary a nu a z Markowskich um. 22 lipca 1864 r. 

Karśnicki - Fundament Józef um. 30 grudnia 1862 r. 
Zmarły znanym był w Księstwie obywatelem i dla tego wplatam tu 
jego nekrolog, jakkolwiek, ściśle biorąc, nie należy on juz do okresu 
przezemnie oznaczonego. Śp. Karśnicki pochodził z starożytnej rodziny, 
która mianowicie w Ziemi Wieluńskiej od wieków znaczniejsze piasto- 
wała godności. Urodzony w r. 1782, otrzymał wykształcenie staranne 
na ZoUborzu w Warszawie, dwa razy następnie posłował z Ziemi Wie- 
luńskiej, w którśj rozległe posiadał włości, na sejm Księstwa Warsza- 
wskiego, wreszcie w r. 1815 był deputatem na pierwszy sejm prowin- 
cyonalny AV. Ks. Poznańskiego. Odtąd uchylił się od życia publicznego 
i zamieszkał w ulubionej swej Lubczynie w powiecie ostrzeszowskim, 
otoczony miłością rodziny i szacimkiem współobwateli. Ożeniony był 
najpierw z Radolińską, z której córka Tekla poszła za Karola 
Karśnickiego. Z drugiej żony Anieli Sulimirskiej pozosta- 
wił synów Ludwika i Stanisława. Pienvszy ożeniony z He- 
leną Łaszewską, córką Feliksa, znanego z prac obywatelskich 
i żołnierza z 1831 r., a właściciela dóbr Wiecz}Tia w Pleszewskiem, ma 
yyna J ózefa i córki Maryą, Zofią, Ludwikę, Helenę i Fe- 
li cyą. Młodszy brat Ludwika, Stanisław nie ma z Celiną Li- 
sicką potomstwa. Dobra Lubczyna są fideikomisem przez śp. Józefa 
ufundowanym. 

Karśnicki Antoni um. 16 listopada 1864 r. Zmarły był żoł- 
nierzem w r. 1831. Ożeniony z Bronikowską z Marszalków 
w Ostrzeszowskiem, mieszkał w Czachóracli. Pozostawił dwóch synów, 
z tych najstarszy Eoman. 

Karśnicki Karol um. 11 września 1870 r. 

Poznań, 13 września. Bardzo bolesna >viadomość doszła nas 
wczoraj z prowincyL Jeden z najzacniejszych naszych obywateli, Bel- 
wederczyk, później oficer wojsk polskich w r. 1831, mąż wielkiego 
serca i umysłu, śp. Karol Karśnicki, właściciel dóbr Mystek w powiecie 
średzkim, zakończył na dniu onegdajszym żywot pełen zasług. Zanim 
będziemy w możności podać obszerniejszy życiorys Zmarłego, temi 
kilku słowy pragniemy uczcić Jego pamięć. Pogrzeb odbędzie się, jak 
się dowiadujemy, w czwartek o godzinie 10 z rana w Targowej Górce 
pod Neklą, eksportacya zwłok z Mistek dniem poprzednio tj. w środę 
14 bm. o godzinie 4 po południu. Nie wątpić, że ze wszystkich okohc 
Księstwa i z miasta naszego pospieszą obywatele oddać hołd jednemu 
z ostatnich „Belwederczyków.'' (Dz. Pozn. nr. 213 z r. 1870.) 

Przyp, Śp. Karol Karśnicki należał jako podchorąży do w}T)rawy 
w nocy 29 hstopada 1830 r. na Belweder; później odbywać całą 
kampanią w stopniu oficera i zdobył sobie walecznością złoty krzyż 
virtuti miUtari. Mąż wielkiego serca i rozumu i na wychodztwie 
we Francji wnet znalazł uznanie; .jako zdohiy inżenier zyskał nawet 
krzyż legii honorowej od króla Ludwika Filipa. Otrzymawszy w r. 1848 
anmestyą, powrócił do Księstwa i kupił dobra Mystki, gdzie dokonał 
życia, me pozostawiając z żony Tekli z Karśnickich żadnego 
potomstwa. 



■KarwIcM Dunin Winconty nm. 29 czerwoa 1870 r. Zmurly 
w 78 rolm życia w Krakowie starzec byt iotiiierzem napoleońsldm. ozdo- 
Wonym krzyżem Tirtwti militari przez księcia Jtlzefa Poniatowskiego 
■TFlaanorccznie po bitwie pod Kaliszem 1812 r. W r. 1825 wplątany 
wraz z Piotrem Moszyńskim i Marcinem Taruowskim w spisek Pestla 
i Rylejewa, zestany został na Sybir, zkijd dopiero porówno z bratem 
■Wincentym po latach kilkimastu powrócił do dóbr swych na Uki-ainę, 
utraciwszy brata w drodze. Od r. 1846 osiadt za paszportem w Kra- 
kowie i gorąco się zajmował piśmiennictwem ojczystem. Żonę, Kata- 
rzynę z Górskich, utracił w r. 1864, a dawnii^j jeszcze dwoje 
dzieci dorosłych, syna i córkę. Gorliwy katolik, z rzadką pobożnością 
gotował się na śmierć, modląc się głośno aż do ostatniego tchnienia. 

Kempiński Józef um. 4 ^idnia 1875 r. 

Poznań. Wczoraj około 4 po południu odprowadził liczny 
zastęp duchowieństwa i publiczności zwłoki śp. Józefa Kempińskiego, 
h. sekretarza przy tutejszym sądzie apelacyinym, na cmentarz św. Mał- 
gorzaty. Orszakowi żałobnemu przewodniczył złamany bólem syn 
zmarłego starca, Jmó. ks. Konrad Kempiński, wikaryusz kate- 
dralny. (K. P. nr. 281 z 1875 r.) 

G^jszyeka Brygitta z hr. Bnińskich, pmo vt<] Gąsio- 
rowaka um. 18 pażdzieniika 18(5(3 w Poznaniu. (Zobacz pod rubr. 
Platerowa hr. Antonina.) 

Brygitta Bniiiska urodziła .się w r. 1784 w Gułtowach w powiecie 
średzkim z ojca Ignacego, starosty średzkiego i Franciszki z Bniń- 
skic-h. Najpierw zaślubiła Tomasza Gąsiomwskiegoz Seibtirza. 
W kilka lat po ślubie straciła matkę, następnie męża, daliJj syna 
Idącego Gąsiorowskiego, któr}- w r. 1831 służąc w stopniu podporu- 
cznika, umarł nacliolerc. I drugiego męża, Jakuba Kęszyckiego, puł- 
kownika wojskuapoleońskich, Bóg jój wnet zabrał. Odtąd każdy niemal rok 
życiaznaezyła mogiłą, straciła siedm sióstr, kilkoro drobnych dzieci, dwie 
dorosłe córki, z których jedna, za Konstantym hr. Bnińskim 
z Olesna, troje wnuków jej pozostawiła. Jedno \Tnucze przecież zaraz 
po matce pochowała a i dwi;e drugie wnuczki Franciszkę (za Zy- 
gmnntemKalkBtoiuem) i Maryą (za Janem Mieleckim), 
wirohowawsz^' z mozołem i wydawszy je za mąż, także wkrótce utraciła. 
Ostatnie lata poświęciła pozostałym prawnukom Izab el li Kalkstein, 
dziś. zamężnej Michalowój Cliłapowski^j z Gącza, i Igna- 
cemu Kalkstein, kończącemu obecnie szkoły. 

ńp. Brygitta Kęszycka mimo lat 82 aż do końca życia zachowała 
czcrstwj' umysł, gorącą miłość Boga i Ojczyzny. Trzeba było zaiste 
wii!lki(?j iriary w sprawiedliwość Bożą, by tyle przetrwa(: bólów i nie 
zwątpić. Umarła o drug^ój po południu, opatrzona śś. Sakramentami. 

K^zypka \ynifa z Modlibowskich um. " 30 września 
18711 r. Zmarła była żoną Kali ks ta, szambelauu, na Lginiu i Błoci- 
sz('witi. W Tyg. Kat. pisano po jój śmierci: 

Diria 29 zm. raiio odbyło aię w arcliikatodrze za staraniem kapituły 
a na objawiono iyczouie księdza Prymasa naszego, nabożeństwo iałobne 'za 
du8»i! ś, p. Nymiy z Modlibowskich KĘSzyckiej. Ksiądz Prymos był obocuy 



#. -, 



162 



i cała kapituła asystowała. Klerycy arcliikatedralni i seminaryści odśpiewali 
wigilie. Mszą Św. żałobną celebrował ksiądz Koźmian, Po mszy ksiądz 
Prymas odprawił kondukt. W ten sposób naczelnik archidyecezyi i kapi- 
tuła metropolitalna chcieli się wywiązać z długu wdzięczności względem 
wielkiej dobrodziejki kościoła. Między obecnymi na nabożeństwie znajdowało 
się najwięcej członków Tow, Św. Wincentego, któro to towarzystwo zmarła 
hojnie wspierała. 



-ooOoo- 



Kęszyccy herl)u Nałęcz. 

Eodzina Kcsz3^ckich herbu Nałęcz pisze się z Kęszyc w województwie 
Kaliskiem a dwie jej linie obecnie istniejące pochodzą od (1) Łukasza 
(1637) i zony jego Gorzowskiej herbu Zaremba, których syn (2) 
Seweryn, starosta obornicki (1052) spłodził (3) Benedykta, 
protoplastę gałęzi wielkopolskiej i Władysława, założyciela gałęzi 
po dziś dzień w Galicyi kwitnącej. 

I Benedykt, głowa linii starszej, spłodził z Kraszewskiej 
syna (4) Jak oba, ten zaś (5) Franciszka Xawerego, woje- 
wodę gnieźnieńskiego, poprzednio kasztelana gnieźnieńskiego, potem 
kaliskiego, marszałka trybunału koronnego, rotmistrza kawaleryi naro- 
dowej, kawalera orderów Orła białego i ś. Stanisława. Wojewoda miał 
dwie zony, obiedwie K w i I e c k i e. Pierwsza zmarła bezpotomnie ; druga 
Barbara urodziła mu dwóch synów i córkę Nepomucenę za 
Kaszowskim (zob. rodzinę Raszewskich). Starszy syn, (6) J a k ó b, 
był pułkownikiem wojsk polskich i pozostawił z żony Br y git ty 
starościanki Bnińskiej (zob. pow.) córkę (7) Izabellę, pierwszą 
żonę hr. Konstantego Bnińskiego, której córki Franciszka 
poszła za Zygmunta Kalksteina (z niej syn Ignacy i Iza- 
bella za Michałem Chłapowski m), a M a r y a (um.) za Jana 
Mielęckiego, syna Prota. — Młodszy syn wojewody, (6) K a 1 i k st, 
szambelan pruski, ożenił się z Nimfą Modlibowską (zob. pow.) 
i miał synów (7) Franciszka Xawerego, również szambelana 
pruskiego, który z żony z domu Coindó pozostawił potomstwo; oraz 
Jana Nepomucena, który z Flory Chłapowskiej spłodził 
synów (ósme pokolenie) Stefana i Józefa, ożenionego z Wandą 
Swinarską, córką Ernesta. 

II. Władysław, głowa linii młodszej (1669), miał z Kata- 
rzynyCzerniawskiój herbu Szreniawa, syna Władysława (1685), 
który z Teofili Biegańskiej spłodził trzech sjnów: 1. Pawła, 
2. Józefa i 3. Franciszka. — Po Pawle z Naranowskiej 
zrodził się Samuel, wojski wschowski, który z Zadorskiój pozo- 
stawił syna Marcina, pułkownika, i Apolonią za Wojciechem 
B oj ano w s kim (zob. wyż. rodzinę Boj anowskich.) — Drugi 
Józef, o ile mi wiadomo, zszedł bezpotomnie z tego świata. Trzeci 
Franciszek, pułkownik wojsk koronnych (1752) spłodził z Kata- 
rzyny Święcickiój, kasztelanki santockiój, starościanki korytnickiój: 



1. Ignacego, szambelana króla Stan. AiignBta, storaom; 2. Mn 
cina, pułkownika wujsk polskich i kawalera ordem e. Stanisława;- 
3. Magdalenę za szambeianem Bdgnslawem Bojauowski 
na Krzekotowicach (zob. rodzinę Boj anowsJtich) i 4. Jana Nepo-J 
m u iiti u a , ttórj miai sjna Franciszka. 1 

Marcin, putkownilt, ożeniony byt nasamprzud zByclifowskii,! 
następnie z hr. Komariiwn^, z której pozostawił trzech synów; I 
1. Teodora, 2. Józefa, 3. Pawia i 4, córk)^^ Karolinę za j 
Dominikiem Magnuskim. 

1. Teodor, najstarszy sjTi Marcina, z Antoniny hr. Sta- 
rzenskiej spłodził sjiia Alek sandr a, Uóry z Lipskiej ma 
potomstwo. 

2. Józef, drugi syn Marcina, oficer wojsk poiakich. kawaler I 
krzyża yirtuti miiitari, ożenił się z Józefij Korczak Horodyską.f 
Z ni^j a) Marcin, ożeniony z hr. Heleiiij Heyówuą, właścicieli 
dóbr Dzwinaczki w Galic>i, otrzj-mal w r. 18G5 od Ojca aw. tytuł 1 
hrabiowski, potsiierdzony przez cesarza Franciszka Józefa. — b. K s a 
wery, umar!'bezdzietniti. — c) Helena za hr. Koziebrodzkin 

3. Paweł, trzeci syn Marcina, oficer wojsk polskich, 
z Bronisławą I{iirczak H o r o d y s k ą. 



KicFBki Telesfor uni, 24 lutego 1866 r. w Poznaniu. , 

Poznań, 24 lutego. Przed kilku dniami ubolewaliśmy, że zdiiiem 
każdym niemal szezupleje zastęp dzielnych weteranów z r. 1831. 
Otóż dzisiaj znów nam przychodzi zapisać stratę jednego z tych wa- 
lecznych, ap. Telesfora Kierskiego, b. oficera konnych strzelców wr. 1831, 
który dziś o godzinie 4 po południu catkiiSm nagle, choć już od dawna 
eiężkiem złożony cierpieniem, skona! tknięty paraliżem, pośród rodziny, 
srodze dotkniętej tym ciosem. (Dz. Pozn. nr. 46 z r. 1866.) 

Poznań, 1 marca. Wczoraj nad wieczorem odprowadził hezny 
orszak żałobny zwłolri śp. Telesfora Kierskiego, z mieszkania przy ulicy 
BiTlińskiej do kościoła ś, Marcina, gdzie dziś odbyło się uroczyste 
nalioitiriatwo żałobne, poczem śmiertelne szczątld zmarłego weterana 
ud\vi(r/ioiio na prowincją do grobów (amihjnych. Za trumną postępował 
tidi wczoraj jak dzisiaj jeden z towarzyszów broni zmarłego, niosąc 
krzyż złoty za waleczność, jakim śp. Telesfor ICierski w r. 1831 został 
oidobiony. _ (I) z. Pozn. nr. 49 z r. 1860.) 

Klerskn Melania z Żychlińskich um. 30 czerwca 1806. 
Zmarła była żoną śp, Emila Eerskiego (zob. poniżej), córką śp. Teo- 
dora, kapitana wojsk polskich, i Eleonory ze Śtahłewskich. 
Z trojga dzieci pochowała młodszego syna Ludwika, który po dłu- ' 
gioh cierpieniach i przebyciu strasznej operacji zasnął w Bogu w 10 roku 
iycia 7 października 1865 r., a pozostawiła dwie sieroty: Antoniego 
i Maryą. Pierwszy, przeiy^vszy lat 32, skonał po okropnyeh cierpie- 
niach piersiowych w r. 1874, w pól roku po stracie ojca; druga kończy 
obecnie wychowanie. — Śp. Jtelania umarła na cholerę, opatrzona 
ś. Sakramentami Była to osoba pobożna i zacnego serca. 



164 

Kierski Józef um. 19 lipca 1870 r. Zmarły był właścicielem 
dóbr Gąsaw pod Szamotułami. Ożeniony z Węgierską, córką 
jenerała, pozostawił kilkoro dzieci. 

Kierski Emil um. 22 kwietnia 1874 r. 

Poznań, 22 kwietnia. Smutną wiadomość zapisać nam przy- 
chodzi o śmierci jednego z szanownych u nas obywateli, żołnierza 
z r. 1831 i wytrwałego pracownika na niwie literatury ojczystej. Dziś 
o godzinie 4 z rana zakończył żywot doczesny śp. Emil Kierski po 
długich i dolegliwych cierpieniach. Bliższe szczegóły zacnego tego 
a mozolnego żywota podamy później. Tymczasowo podając krótką tę 
wzmiankę ku wiadomości przyjaciół i krewnych Zmarłego, kończymy 
słowem: Spokój Jego cieniom! (Kur. Pozn. nr. 91 z r. 1874.) 

„Ciche życie, cicha praca, cicha śmierć!" — oto słowa, jakiebyśmy 
położyli na grobowcu męża, którego wczoraj na wieczny odprowadziliśmy 
spoczynek. A do słów tych jedno chyba tylko moglibyśmy dorzucić, 
że w ciągu długiego a mozolnego żywota Zmarły nikogo nie pokrzywdził, 
na żaden cios się nie skarżył i nigdy nie tracił ufności w Bogu, 
z którym pojednany, spokojnie zasnął, do ostatniej chwili z swobodnym 
umysłem myśląc o pracy, którą nad wszystko ukochał. 

Śp. Emil Kierski, z starożytnej Jastrzębców wielkopolskiej 
rodziny, urodził się w r. 1810 a otrzymawszy staranne w domu rodzi- 
cielskim wychowanie, dalszych nauk wykładu w gimnazyum poznańskiem 
Św. Maryi Magdaleny słuchał. Rok 1830 przerwał, jak całćj niemal 
ówczesnej młodzieżj^, i śp. Emilowi studya naukowe. Pospieszył do 
Warszawy i wstąpił do 13 pułku piechoty, gdzie porówno z pułkowni- 
kiem Brezą odbywał kampanią; był w bitwach pod Chockiem, Szjina- 
nowem i Warszawą i za waleczność stopniem podporucznika zaszczycony 
został. Po powrocie do kraju i ukończeniu nauk prywatną pracą, 
rzucił się do pługa i osiadł w W. Chrzypsku w okolicy Sierakowa. 
Wszakże gospodarstwo nigdy nie było ulubionym jego zawodem, prze- 
kładał on pracę umysłową, mozolne ślęczenie w starych księgach, 
badanie przeszłości narodowej. Tej to pracy zawdzięczać należy dwu- 
tomowe cenne dzieło „Starożytności Polskie", które wspólnie z Jędrzejem 
Moraczewskim wydał. Przeniósłszy się z W. Chrzypska do obszerniej- 
szego majątku, który nabył, utracił go, dotknięty rozmaitemi klęskami, 
i osiadł stale w Poznaniu. Odtąd poświęcił się całkiem pracy literackiej 
i nie było niemal pisma, do któregoby nie był dorzucił cegiełki. 
Pisał między innemi dużo do „Tyg. II lustrowanego" warszawskiego, 
a poprzednio do leszczyńskiego „Przyjaciela Ludu." W r. 1867 począł 
wydawać w naszem mieście „Przegląd Wielkopolski", który przecież 
po dwóch latach przestał wychodzić. Jeden z najczynniejszych członków 
poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk, napisał do Roczników 
obszerną rozprawę historyczną p. t. „Jenerałowie Wielkopolscy", której 
korektą jeszcze na łożu śmiertelnem chętnie i z pewną lubością się 
zatrudniał. AV końcu, czując, że zbliża się kres ziemskiej wędrówki, 
przyjął św. Sakramenta i ze spokojem oczekiwał skinienia ręki Pańskićj. 
W chwilach ostatnich nieraz wspominał ubiegłe lata i z rozrzewnieniem 



105 



mdnil o roftzicielsliun domu i o nieboszczyku ojcu, ktwry — Jak po- 1 
wiadał — „b_vl jednym z ostatnich typrtw starego polskiego szlachcioa. 
z wszystkiemi cnotami i przywarami." — Nad grobem Sp. Kmila 1 
Kierskiogo dwie zapłakały sieroty: syn najstarszy, Antoni, sam wątłego 
zdrowia pomimo wiosny życia, i córka Marya. Zona, śp. Melania 
z Źy c hlińskicb, i młodszy syn Ludwik poprzedzili go przed 
tron Najn-yższego, Oby w poląezemu z temi drogiemi sobie duchami 
pozyskał spokój wiekuisty, a pozostałym na ziemi sierotom wjTnodJił 
u Boga zdrowie i błogosławieństwo!.., (K. P. nr. 93 z r, 1074.) 

Kirrski Antoni um. 26 listopada 1874 r. Młodzieniec ten, 
zgasły w 23 roku życia po strasznych kilkotygodniowjch cierpieniach, . 
był synem śp. Emila i Melanii z Żychlińskicb. Cicby i skro- 
mny, odznaczał się przecież wielkiemi przymiotami serca. Zgasł pobo- 
żnie i przykładnie, spiesząc, aby się połączyć z cieniami drogicłi J 
rodziców. Pozostawił jedyną siostrę Maryą, 

KIcrski Marcin um, 15 października 187t) r. O śmierci śp. 
Marcina, syna śp. Telesfora, na polu walki w Serbii taką otrzymała 
jego rodzina wiadomość z Białogrodu : 
Szanowny Panie I 

Z boleścią muszę SzanownecDU Pauu zakomunikowali smutną niadomosd, 
ii ITi pażdzieroika w bitwio na Goleju w okręgu Zajczarskim, poległ śmier- ' 
cią walecznych Marcin Kieiski, porucznik kawalerji armii tjmocki^j, — 
Wapomnienie, jakie po sobie zostawił, jest najlepszym dowodem, ii szła- , 
chętnie poatąpował i bił się, jak na Polata przystało. Wszyscy, co go 
znali , serdecznie go iałiiją jako szlachetnego człowieka i walecznego iSoleie- 
rza. Ponieważ szczegóły o śmierci mogą interoaowad familią zmarłego, ' 
pTOsiłbym Szanownego Pana, jako znajomego śp. Marcina, abyś zechciał 
takowe jćj zakomunikować. Dnia 15 października po dwudniowej walce porucznik 
Kierski piowadził lańcucli strzelców, został ranny i spadł z konia. Towa- 
rzysz jego, Moskal, tak się szlachetnie znalazł, H wsiadł na konia poległego 
i drapnął, zostawiając rannego uacierającym Turkoiui flp. Marcin bronił się, 
jak mógł, lecz ranny powtórnie dwoma kulami w piersi, padł nieżywy — 
wtedy go Turcy nieiywego obdarli z ubrania i nad ciałem pastwili się po 
barbarzyńsku. Zmarły pochowany w Broszko wackiej Banii, gdzie po akoii- 
czonój wojnie postawimy (Polacy) rau kamień pamiątkowy. — Po zmarłym 
znaleziono tylko dwa guziki od rękawów^ których Tnrcy zapewne niewidzieli 
i tę pozoatałoSiS wraz z dokumentami prześlę familii zmarłego, gdy adres 
awój uadeśle. Przesyłając Szanownemu Panu wyraz prawdziwego szacunku, 
zostaję itd. Dr, Oąsiorowski, 

Belgrad, 29 paidziemika 1876. 



Kierscy herbu Jastrzębiec. 

Itudzina Jii.sti7i;heów Kicrskich, pisząca się z Kiekrza, do ataro- 
diiwiiycli w Wielkopolsce się liczy i spokrewnioną jest z pierwszemi j 
u nas domami. Posiadała ona w senacie Rzeczypospolitej jodnego 



;*f - 



166 

Biskupa sufragana poznańskiego, ks. Józefa (um. 10 lutego 1737 r.) 
oraz dwóch kasztelanów. Z tych Kazimierz, kasztelan kamieniecki 
(1 778— 84), ożeniony z Tysiewiczówną, pozostawił z niej syndL 
Józefa, szambelana króla Stanisława Augusta a protoplastę linii tz. 
podstolickiej. J ó z e f z Wyssogotówny Zakrzewskiej miał 6 synów 
i 2 córki, Józefę Imo vto za S z m a r s k i m, sdo vto za M o r a c z e w- 
skim herbu Cholewa; i Helenę, zmarłą w panitóstwie. Synowie: 

1. Rafał, pułkownik wojsk napoleońskich, spłodził z Leszczyc 
Koszutskiej syna Alexego, który umarł ster. 

2. Kazimierz um. ster. 

3. Nepomucen, zmarły w 82 roku życia, nie pozostawił z żony 
Joanny Kayzerówny potomstwa po mieczu. 

4. Michał miał z Katarzyny Kayzerówny synów Ro- 
mualda i Emila (zob. wyż.) Romuald, ożeniony z Paulina Bra- 
ne c k ą, spłodził synów Stanisława i Michała, oraz córki Mary ą 
i Paulinę. Córki Michała Ludwika poślubiła śp. Józefa Ra- 
dońskiego (zob. niż.). Paulina zaś Zakrzewskiego herbu Trzaska 
(zob. niż.) 

5. Gabryel umarł licząc lat 22. 

6. Józef. Ten miał dwie żony: 1, Annę hr. Stanisławską 
herbu Sulima, prawnuczkę saskiego ministra skarbu Wojciecha 
(um. 1766) i księżniczki Ludwiki Holstein Beck, który, będąc 
osobistym przyjacielem króla Augusta III, ogromną pozostawił po sobie 
fortunę. — Z Anny Stanisławskiój pozostawił Józef KiersM syna 
Telesfora (zob. wyż.) i żyjącą po dziś dzień w panieństwie córkę 
Teodorę. Śp. Telesfor, ożeniony z Stanisławą Leszczyc Ko- 
szutską, urodzoną z Maryi Duninówny, siostry ks. Prymasa 
Marcina, pozostawił synów: Kazimierza, Nepomucena, Mar- 
cina (um. zob. wyż.), Eustachego, oraz córki Jadwigę, Anielę, 
Maryą i Franciszkę. 

Sdo vto miał śp. Józef za żonę Radońską herbu Jasieńczyk, 
z którój syn Nikodem i córka Józefa. Syn Nikodema Stanisław 
osiedhł się w Galicyi. 

Prócz powyższej gałęzi Kierskich, jest jeszcze kilka innych, mia- 
nowicie hnie z Pobórki i z Gąsaw, o której to ostatniej przecież zbywa 
mi na bliższych szczegółach. Tyle pewna, że wszystkie te linie z jednego 
starożytnego gniazda pochodzą. I tak dziad śp. Józefa K. z Gąsaw 
był bratem Kazimierza, kasztelana kamienieckiego. 

Pobórka od bUsko dwóch wieków należy do Kierskich. Przed- 
ostatnim' jej dziedzicem był także Józef K., który z Rozalii Grab- 
skiej pozostawił: 

1. Tadeusza, dzisiejszego właściciela Pobórki, ożenionego z Wła- 
dysławą Jaraczewską, z którśj córka Jadwiga. 

2. Stefana, ożenionego z Heleną Wolszlegerówną 
z Iwna, urodzoną z wojewodzicówny Radzimińskiój. Z tój syn 
Gustaw i córki Izabella i Celina. 



3. Profesorową Antonio w ą Małecką we Lwowie. 

4. Owdowiałą Kazimierzów;) Nieżychowską z Granówka, 
kWJrpj eórka Albertyna za Stefanem Cegielskim, synem 
śp. Hipolita- 

5. L e u n a r d o w a It a fi u ii s k a, 



Klarowicz Franciszek um. 9 stycznia 1870 r. 

Dnia 9 stycznia 1870 r, prieniÓBł się do wieczności śp. rraociszok 
Klarowicz, obywuŁel z ErotoBzyua, a potomok jeszcze dziś na Litwie istnie* 
ji^cćj rodziu; Klarowiczdw, z kt<)r6j Jona ostatnia wojna szwedzka jednego 
wjrwawsz; człoDka, przeniosła go w Poznańskie i nastręczyła mu w mieście 
Krotoszynie nowe dla siebie usła<5 gniazdo rodzinne. Śp. Franciszek był 
wimkieni, czj- pramnitiom owego grozą wojny w Poznańskie przerzucoiiogo 
emigranta. "W 21 roku Życia swego zaciągniony został do wojska pruskiego, 
co za największe uwaiał dla siebie upokorzenie, a boleśii służenia obcemu 
panu wojskowo, doradziła mu zrzucić pruski mundur i przenieśń się do Kon- 
gresówki. Po kilku latach w Kongresówce wrócił do swego ojczystego mia- 
sta, lecz niebawem został za dezercyą z wojska aresztowany i wraz z Karolem 
Trawii'i3kim , towarzyszem swoim do Poznania przez huzariw pruskich przj- 
Łrans porto wiiny. Uwolniony z więzienia powrócił po odsłużeniu słuibj woj- 
skowej do domu; lecz nie na długo. Eok 1831 wstrząs! kaidóm poczciwem 
sercem polskióm i powoływał dzieci nieszczęśliwój Matki do broni. Śp, Frau- 
cisiok był pierwszym, który hasło w kole towarzyszów swoich do przejścia 
granicy dawał, lecz tym razem zaskoezjł go usłużny rząd pruski i ulezwła- 
duil gorąco jego iyczeuia. Gdy jui wszystko bowiem było przygotowane, 
niespodzianie został ujęty, przybrany w mundur i do Gubua, miasta bran- 
deaburgakiego internowany. Po upadku powstania powrócił do rodziuj swojej 
do Krotoszyna, gdzie uczciwością i prawością charakteru zjednał sobie sza- 
cunek i przyjaźń tak u swoich, jako tói u ubogich. W r, 1848 byłby padł 
ofiarą rozkiełznancgo żoldactwa z okazyi rewizyi broni, gdyby 14tu landwe- 
rzystów polskich, stojących u niego kwaterą, nie było go z rąk owych wojo- 
wników wyrwało. Póinićj znowu wytoczony mu proces o obrazę majestatu 
nie miłym stuł się epizodem w jego życin, lecz za łaską Bożą szczęśliwie 
się zakończył , bo uwolnieniem go przez sąd przysięgły w Ostrowie. Szczupły 
awdj majątek poświęcił na wykształcenie swoich dwóch synów, aby, jak zwykł 
był mawiać , nauczyli się lepiśj od niego bronii5 praw uciśnionej Ojczyzny. 
Umarł opatrzony św. Sakramentami jako wierny syn Kościoła i Ojczyzny na 
ręku dzieci swoich w Jaktorowie pod Szamocinem u starszego swego syna 
księdza Ignacego, przebywszy pobożnie i sprawiedliwie 71 lat żyda. Cześć 
jego pamięci, spokój jego duszy! (Nadesłane). 

Klemczyński X. Stanisław nm. 22 kwietnia 1863 r. Zmarły 
byl proboszczem najprzód w Błociszewie pod Śremem, następnie w Ku- 
ttowie pod Mikstatem. AV r. 1863 wstąpił jako prosty żoluitirz do 
oddziiJu Franciszka Parczewskiego i zginął śmiercią bohaterskjj pod 
Itudiiikami w Królestwie Polskiśm. Cześć pamięci kapłana— ioluierzal 



168^ 

KUmańska Zofia z Chłopickich nm. w czerwcu 1870 r. 

Poznań, 16 czerwca. Tych dni odbył się w Warszawie pogrzeb 
śp. Zofii z Chłopickich Klimańskiej, która na krótko przybywszy do 
Warszawy ze Żmudzi, oddała ducha Bogu mając lat 58. Zmarła 
dużo i długo pracowała na niwie hterackiej, ale mało kto z czytających 
wiedział o jej prawdziwem nazwisku, albowiem do końca życia druko- 
wała swe prace tylko pod pseudonimem ,,Zofii z Brzozówki." Gdy 
w r. 1848 Romuald Podbereski ożywił w Wilnie piśmiennictwo czasowe 
swym „Pamiętnikiem naukowo-literackim", często nader niewytrawn3rm, 
lecz zawsze pełnym poczciwej myśli i zapału, Klimańska wzięła w nim 
udział i była jednym z niepoślednich, owszem jednym z najbardziej 
utalentowanych współpracowników tego pisma. Szczególniej szkice : 
„Samojedy salonowe" i „Kapelusz cudowny", powstające z wielką werwą 
i dosadnością na zastarzałe przesądy i gnuśność klasy chlubiącej się 
największem ukształceniem, narobiły w swoim czasie ogromnej wrzawy 
i wsławiły imię autorki. Niefortunna przygoda „Pamiętnika" Podbe- 
reskiego, w Uczbie innych dotknęła także i Klimańska. W r. 1856 
powróciwszy do domowej zagrody w Kowieńskiem, autorka „Kapelusza 
cudownego" dzieliła czas między zatrudnienia gospodarskie, dzieła 
ludzkości i prace piśmiennicze, któr}^ch sporo pozostało w rękopiśmie. 
Od r. 1860 pisywała niekiedy do „Kuryera Wileńskiego", gdy sprawa 
reformy włościańskiej, której gorącą była zwoleimiczką, żywo zaprzątała 
umysły. „Gazeta Rolnicza" aż do ostatniej chwili miała w niej sumien- 
nego i bystrego sprawozdawcę z bieżących spraw gospodarskich na 
Żmudzi. Ani lata, ani strapienia życia, których niemało doświadczyła, 
nie zdołały w niej ostudzić zapału do dobrego; żyła „wieczną młodością 
ducha", którą Goethe uwielbiał w Szyllerze. 

(Dz. Pozn. nr. 137 z r. 1870.) 

Klonowski Teofil um. 30 września 1876 r. 

W sobotę minioną dnia 30 mz. o 10 godzinie wieczorem umarł znany 
i ceniony powszechnie w całem mieście naszem i na prowincyi śp. Teofil 
Klonowski, wieloletni nauczyciel byłego tutejszego a przed rokiem do Rawicza 
przeniesionego katolickiego seminaryum nauczycielskiego, skrzętny zbieracz 
pieśni naszych narodowych tak kościelnych jak świeckich, których zbiór zna- 
komity wydał przed kilku laty pod tytułem: „Szczeble do nieba.'' Nie ma 
zapewne zakątka w naszem Księstwie, gdzieby wiadomość ta szczerego nie 
wywołała żalu — gdyż po całym jego obszarze rozrzuceni są nauczyciele, 
liczący się niezawodnie na setki i tysiące, którzy niegdyś byli jego uczniami 
Have pia anima! (Dz. Pozn. nr. 225 z r. 1876.) 

Kluczyńsbl X. Franciszek um. 30 grudnia 1871 r. Zmarły 
urodził się w r. 1833 w Szczurach, wykształcenie odebrał w gimnazyum 
ostrowskiem. Wyświęcony w r. 1860 na kapłana, sprawował obowiązki 
wikaryusza w Kotłowie, Pogorzeli, Koźminie, a w r. 1865 otrzymał 
komendę nad kościołem w Czerwonej wsi. (K. P. nr. 5 z r. 1872.) 

Kober Józef, Antoni i Jędrzej um. 1863 i 1864 r. 
Wszyscy trzej ci męczennicy spraVy narodowej byli braćmi Adolfa 
Kobra, właściciela Dobieżyna pod Bukiem, oficera wojsk rosyjskich, 
gzdobionego czterema krzyżami za waleczność w kampaniach kaukazkich 



169 



^^^Ele], nory poenićj przeszedłszy (!o szeregów powstaiiezjch, ,|iiB^ 
pułkownik dowoilzit oddziałem, następnie na wygnaniu we Francji był 
inźeniercni w i[etz; tu został wzięty do niewoli i natnrnlizowaiiy jako 
poddany pniski. Śp. Józef jiolegl pod tirocliowiskami 18 marca 1803 r.; 
śp, Antoni został powieszony 4 stycznia 1 364 r. jako uaczolnik po- 
wiatu. Taż sama śmierć spotkała śp. Jędrzoja w Suwałkach. 

Kochanowski Bartłomiej um. 5 października 1870 r. 

Poznań, 5 października. Dziś rano o godzinie wpół do aióiim^j 
zasnął w Bogu w mieście nasz*?m po trzytygodniowej slaljości śp. Bar- 
Uomiej Kocbiinowski, weteran napoleoński, przeżywszy lat 92, Zmarły 
starzec obchodził w roku zeszłym złote wesele i wówczas obdarzyli go 
współobywatele za pośrednictwem naszeni małym podarunkiem, % mu 
osłodzić ostatnią chwilę zacnego żywota. Pokój jego cieniom! 

(Dz. Pozn. nr. 332 z r. 1870.) 

Eooiński X. Franciszek urn. 2 k-wietnia 18GÓ r. ńp. X. 
Kocińslci. proboszcz i dziekan koźmiński, urodził się w r. 1801 w Odo- 
lanowie, szkoły zaa ukończył w Kaliszu pod sterem ks. Ignacego 
Przybylskiego. W r. 1829 wj'święcony na kapłana, trzy lata pracował 
w Pobiedziskach, następme w Doruchowie, później przez lat 20 na 
probostwie w Dolirzycy, w końcu w lioźminie. Był to mąż prawy, 
gorąco miłujący Ojczyznę i obdarzony niepospohtemi zdolnościami. 
Pisał jtjiirnie i pięknie, miał rzadki dar wymowy i tak znakomitą 
pamięć, że całe stronnice mógł zacytować z najrozmaitszych poomatńw. 
Prace jego dnikowai Przyj. Ludu leszczjiiski i Bibl. W ars z. 
Prócz licznych bąjet, pisał dużo wierszem. Wielkie wrażenie wywarło 
swego czasu owo piękne dumanie ]jo r. 1848 napisane, a które 
i w dzisiejszej doli naszej tak rzewnie przemawia do sercu: 
Nie ma dziś komu zaśpiewać pieśni, 
Co dzieii nam smutniój — tęsknićj — boleśniej, 
Nio masz dziś komu i łoz uromif; 

Lepiśj Izę ukryć, — pieśnią nie dzwonili! . . h 

A kończy tak: ^M 

Umilknij raczej iałosna lutni, ^| 

Bo kapłan i lud wszjscySniy Bmutni itd. ^ 

Koczorowska Franciszka z hr. Bnińskich um. 2 maja 
18G4 r. Zmarła matrona, siostra śp. Brygitty Kęszyckiej, była wdową 
po śp. Tertulianio Koczorowskim, jednym z najwięcćj szanowanych 
obj-wateli w Księstwie, towarzyszu prac i zasług śp. Marcinkowsidego, 
Gustawa Potworowskiego, Macieja Miełżyńskiego i Karola Stahłewskiego, 
Wzorowa żona i matka zakończyła życie w Witoslawiu, otoczona wdzię- 
cznemi dziećmi. Z tych syn najstarszy Adolf, powszechnie znany 
obywatel, ożeniony jest z Franciszką hr, Mielźyńską, córką 
&p. Macieja; Kazimierz, b. poseł Ba sejm berliństa, ma za żonę 
hrabiankę Maryij Czarnecką, urodzoną z śp. Laury hr. Miel- 
źyńskii^j. Najmłodszy Karoł jest bozżeunjTii. Dwie córki śp. 
Franciszki wyszły: Mary a za Zabłockie go a Jad wiga za Ska- 
rżyńskiego, obywateli z Królestwa. Ostatnia w młodym umarła 






m 

wieku. Adolf ma syna Tertuliana i córko Konstancy ą, Ka- 
zimierz zaś syna Józefa. 

Koczorowski Władysław um. 17 czerwca 1865 r. Zmarły 
w 28 roku życia w Wrocławiu młodzieniec był najmłodszym bratem 
Edwarda, ożenionego z Henryką Jaraczewską z Jaraczewa, 
i Stanisława, właściciela dóbr Czarnuszki w Piesze wskióm, ożenio- 
nionego z Joanną Radońską, córką śp. Franciszka. Miał za żonę 
Wandę Rodkiewiczównę urodzoną z Graewówny z Borku. 
Jedynaczka jego córka Mary a umarła w Rzymie 4 maja 1876 r. 

Koczorowski Antoni um. 21 czerwca 1875 r. Śp. Koczo- 
rowski Antoni poważnym i poważanym byt obywatelem. Ożeniony 
z córką jenerała Turny, długie lata skrzętnie pracował, jako wzorowy 
gospodarz i prawy syn Kościoła i Ojczyzny. Trzy córki wydał za 
barona Graewe, Ignacego Raszewskiego i Józefa Lip- 
skiego. Od lat kilku przed śmiercią tknięty paraliżem, z cierpli- 
wością znosił swą niemoc, żywy i jasny do końca zachowując umysł. 
Umarł w majątku swym Jasieniu pod Czempiniem. 

Koczorowski Teofil um. 1 lipca 1871 r. Zmarły był synem 
Jana, właściciela Szypłowa, najmłodszego brata Franciszka, Bo- 
nawentury, Hilarego i Walentego, synów Kazimierza 
i Estery Grudzielskiej, urodzonym z Kuczkowski ój. Żył 
bezźennie. 

Koczorowscy herM Rogala. 

Rodzina Koczorowskicti herbu Rogala pochodzi z województwa 
Płoclriego, zkąd pierwszy Stanisław, syn Tomasza z Ciesiel- 
skiej herbu Lubicz a wnuk Walentego z Kuczborskiej herbu 
Ogończyk, do Wielkopolski w końcu XVn wieku czy na początku XVIII 
się sprowadził. Ten ożeniwszy się z J a dwi gą Mycielską herbu Do- 
łęga, spłodził z niej córkę Zofią pmo vto za Sczanieckim, sdo vto 
za Zajączkiem, tertio vto za Zakrzewskim; oraz trzech synów, 
z których najmłodszy Mikołaj z Teresy Obiezierskiej miał 
jedynaka syna Franciszka, Soc. Jes. Drugi syn Stanisława Tomasz 
osiadł na Rusi, z trzech żon pozostawiwszy sześć córek i syna Wła- 
dysława, który z Jadwigi Tomisławskiój miał syna Anto- 
niego. — Trzeci wreszcie syn Stanisława Chryzostom jest zało- 
życielem wielkopolskiej linii Koczorowskich. Miał on dwie żony: naj- 
pierw Bielawską, z której spłodził syna Stanisława, ożenionego 
z Barbarą Korycińską; powtóre Teresę Kurnatowską, z której 
miał synów Antoniego, ożenionego z Wilczyńską i Mikołaja. 
Najstarszy syn Chryzostoma S t a n i s ł aw pozostawił zKorycińskiój 
synów Józefa i Franciszka. — Tu zachodzi w genealogii Koczo- 
rowskich ta niepewność, że dla braku odnośnego dokumentu niewiado- 
mem jest," który z wyż wymienionych, czy Franciszek czy Józef, czy 
tćż Antoni lub Mikołaj spłodził następne pokolenie tj. Kazimierza 
Koczorowskiego, fundatora kościoła w Gościeszynie pod Wolsztynem, 



171 



fl którego w prostej linii wszyscy dzisiejsi Koczorowscy pochodzą. 
Idaje się przecież, że *Jw Kazimierz byt eyneni Franciszku, na 
iczczeniL' towiem pamięci ojca pierworoiiego syna swego także imie- 
iem Franciszka nazwał. Miał zaś z Estery Grudzielskiej ogółem 
ięciu synów i dwie córki: podstoliuę Bieńkowską ze Mchów 
Skaławską z Strykowa pod Stęszewem. Dwaj najstarsi synowie 
[azimierza: 

1. Franciszek Antoni Telesfor z GościeszjTia, ur. 5 stycznia 
759 w Swadzimiu pod Poznaniom , pozostawił z Katarzyny 
[rzyckiój z Witoslawia trzech sjtiów i córkę Teklę Mielęckij 
tob. rodowód Mieleckich.) Z synów Józef umarł dzieckiem, Adolf 
ginął w pojedynku, wreszcie Tertulian, jeden z najzaslnżcńszych 

wspólobj'wateli, sp!odzQ z śp. Franciszki hr. Bniuskiej 
rzeeh synów i dwie córki. (Zob. wyż.) 

2. Bonawentura (drugi syn Kazimierza) pozostawił z Lu- 
,wiki Sczauieckićj córkę Kmilią za Anzelmem Cbła- 
lowskim, i dwóch synów: Antoniego z Jasienia, któryzAugu- 
tyuy Turnianki miał trzy córki (zoh. wyż.), i Jana z Piotrkowic, 
tory z Tekli Trzciński ej spłodził synów Edwarda, yta- 

'sława i Władysława {zob. wyż.) Edward, ożeniony z H e n- 
'yką Jaraczewską z Jaraczewa ma aynów: Mieczysława, 
Tapoleona i Władysława, oraz córkę Annę. Stanisław, 
tżeniony z Joanną Radońską ma syna Jana i córkę Zofią; 
ląjstarszą córkę Sewerynę, już niemal dorosłą, utraci! w początku 

. r. 1877. 

3. 4. Hilary i Walenty, dwaj młodsi sjTiowie Kazimierza, 
Hjzostawih wprawdzie potomstwo, ale losy tegoż nie są mi wiadome. 

5. Jan ze Szyplowa, ożeniony z Kuczkowską, pozostawił 
rzęch sjtiów: a. Walentego, b. Józefa ater. c. Teofila 
EOb. wyż.) i trzy córki d. Justynę Malczewską, e. Emilią 
ląkowską, d, Gnmpertową, małżonkę b. landrata obornickiego. 

Walenty miał trzy żony. Z pierwszej Korduli Skórzewskiej 
płodził córkę Józefę, zamężną Charzewską. Z dru^ej Kosiń- 
kiój nie miał potomstwa; z trzeciej wreszcie Auaatazyi Mora- 
izewskiej, siostry historyka Andrzeja, Romana z Chalaw, Benedykta 
Lennogóry, Ludwiki Stablewski^j i Bibianny, pozostawi! syna 
oman a i córki O widią i Stefanią. 



KoUiiski Antoni um. 17 kwietnia 1868 r. 

Poznań, 18 kwietnia. W t^j chwili dochodzi nas wiadomośó 
telegraficzna o zgonie jednego z weteranów z r, 1831, śp, Antoniego 
Kolińskiego. Zmarły porwany przed powstaniem z Kalisza, gdzie był 
irzędnikiem, do Warszawy, przesiedział lat kilka w tj'cli samych lochach, 
K których więziono Łukasińskiego. Po zakończeniu kampanii w r. 1831 
jowrócil do Księstwa i odtąd stale niemal przebjTral w Goh pod Oc- 
Btyniem u przyjaciela i wojskowego kolegi, nieodżałowanego Gustawa 



172 

Potworowskiego, później u jego synów. Tu zakończył żywot do- 
czesny, pełen pracy i szlachetnego poświęcenia. 

((Dz. Pozn. nr. 91 z 1868 r.) 

Przyp, Śp. Koliński urodził się 1793 r. w Ostrowie niem. 
w W. Ks. Poznańskiem. Już w r. 1806, gdy dla Ojczyzny błysła nowa 
nadzieja, opuszcza szkoły w Kaliszu i dąży do napoleońskich szeregów. 
Później powraca ukończyć nauki do Kalisza, udaje się ztamtąd na uni- 
wersytet do Wrocławia, a po kilku latach otrzymuje nominacyą na 
sekretarza i kasyera powiatowego w Kaliszu, gdzie nagle uwięziony 
i przewieziony do klasztoru pokarmelickiego w Warszawie zostaje. Trzy 
długie lata siedzi obok celi Łukasińskiego, ciężkie znosząc śledztwa. 
Uwolniony z powodu braku dowodów i choroby, która na zawsze pod- 
kopała jego siły, przybywa do Księstwa i osiada w Starym Gostyniu. 
Ale wkrótce potem spieszy znów z przyjacielem swym Gustawem 
Potworowskim wr. 1830 pod sztandar narodowy i całą kampanią 
chlubnie odbywa. Po upadku powstania zamieszkuje stale w gościnnym 
domu Gustawa, w Goli, i odtąd aż do śmierci najwierniejszym jest 
przyjacielem i opiekunem rodziny Potworowskich i Kurnatowskich z Du- 
siny. Trzeba było znać osobiście tego zacnego starca, by go ocenić 
i uszanować należycie. Piszący miał to szczęście i dla tego zachowa 
dlań do grobu cześć i przywiązanie serdeczne, których dowód pragnie 
złożyć w tych kilku słowach pośmiertnego wspomnienia... 

Kolano wska Ludwika z Węsierskich um. 8 września 
1872 r. 

Poznań, 11 września. Wczoraj odprowadziUśmy na wieczny 
spoczynek zwłoki śp. Ludwiki z Węsierskich Kolanowskićj, żony nau- 
czyciela etatowego przy tutejszem gimnazyum katolickióm św. Maryi 
Magdaleny. Zgasła ona w połowie prawie życia, bo zaledwie nieco 
więcej niż trzydzieści lat liczyła, po krótkich lecz ciężkich cierpieniach, 
pozostawiając nieutulonego w żalu męża i kilka drobnych dziatek. 
Orszak pogrzebowy, prowadzony przez księdza proboszcza Fromholza 
z Nekli, był liczny; nietylko bowiem brało w nim udział kilkunastu 
duchownych, rodzina, przyjaciele i znajomi, ale nadto wszyscy koledzy 
osierociałego męża i uczniowie klas, w których tenże udziela lekcy e. 
Zauważyliśmy prócz tego uczniów i z innych klas, którzy pospieszyli 
oddać ostatnią przysługę żonie ulubionego profesora. 

(K. P. nr. 208 z 1872 r.) 

Eolska Albertyna z Koświków um. 30 sierpnia 1874 r. 
Zmarła w 78 roku życia staruszka była matką pani Łakomickiej 
z Dąbrówki. 

Kołaczkowski Klemens, jenerał um. 23 września 1873 r. 
Zmarły urodził się 1793 r.; wstąpił do szeregów narodowych pod ko- 
niec 1808 r. i mając niespełna 16 lat odbył kampanią 1809 r., udeko- 
rowany krzyżem „virtuti militari" a w r. 1812 legią honorową. Bliski 
krewny księżny Łowickiej , umiał jednak wielką godność w obec W. księcia 
Konstantego zachować, zdolnościami zaś tak się odznaczał, że go po- 
wołano do sztabu armii rosyjskiej w czasie wojny tureckićj 1828 r. 
Ożeniony z Michaliną Kościelską, porzucił młodą małżonkę, 



r pospieszyli du puwstania.. Odsiedziawszy \iO powrocie do Księstwa 
j wi(,wetui!s, (ifiiadł w Żerniltacli, w pobliiu Kruszwicy. Pu 30 la- 
1 pracy oddal dobra zięciowi a sam osiadt w DreiSiiie, gdzie sędzt- 
fego, cnotliwogo i pobożnego życia dokonał, zachowując do o^tatuiej 
uwili piękui} umysłów;^ ezerstwosć. Pozostawi! dme córki; Józefę 
t Zygmuntem Hardzińskim i Maryą za Alfredem Mi- 
Reskim, 

Kolosowskl Jau Franciszek um. 21 grudnia 1872 r. 

b imartjm tułaczu podał jeden z jego bliższych znajomych w K. P. 

tępcgąoti szczegóły: 

Pmarl w (Jalieji Jan Franciszek Koioaowski, jeden z najzHCiiiejszjch 

bonkfiw starśj emigracyi. Zmarły bjl rodem z Grodzie ństiogo. W roku 

^31 słuijł wojskowo i dosłużył się rangi oficerskiej. Po upudku powsta- 

i emigrował do Francji, gdzie pracowite Ijcie pądził. Będąc niepoślednio 

fekształcouj, prowadził przed rojeni 1848 pismo założone przez hr. Wła.- 

Rsława Platera a noszące miano „Dziennik Narodowy." W roku 1848 

róoił do kraju i bawił dłuższy czas w naszńm Księstwie w Czcrwouójwsi 

7 Będlewie. Osiadł potśm na stały pobyt w Krakowie, gdzie mu dano 

fesad^ sekretarza Towarzystwa sztuk pięknych. Obowiązki to wypełniał 

f. Bajskrupulatnićj i wielo się przyczynił do pierwotnej pomyślności togo 

kedsięwzięcia. Zawsze odznaczał się szczerą i prostą poboinością, powajją 

nyozujów i obejścia, prawością i niepodległością cbarakteru. Bliska przy- 

^t łączyła go z śp. Walerym Wielogłowskini. Szanowany był powszechnie. 

"1 trzech lat zapadł mocno na zdrowiu; wzięli go wtfdy do siebie państwo 

irandyaowie z Kalwaryi Zebrzydowskiej, z któremi bhska łączyła go zaży- 

m66 i do ktfirjch pierwej co roku z Krakowa jeździł. W gościnnym tym, 

rawdziwie staropolskim donui najczulszej do końca doznawał opieki. Zam- 

bii\ł oczy dnia 21 bm. :i pocbowany został w Zebrzydowicach w przeszły 

Bniedziałek , 23 bm. Śp. Franciszek Kołosowaki liczył 60 lat wieka. Do 

BlUoa zachował gorące do Kościoła katolickiego i Ojczyzny przywiązanie, 

pmięci jego cześć się należy. (K. P. nr. 297 z 1872 r.) 

Kompf Stanisław um, 28 lipca 1874 r. Zmarł w Dworzy- 

ftaeh pod Bninem. Pochodził z rodziny zacnej, z której jeden brat 

t lekarzem, drugi kapłanem. Szkoły ukończył w Trzemesznie. 

Sonct^wicz Siostra Aniela um. 2ó sierpnia 1874 r. Zmarła 

hlA Siostrą w Zakonie Serca Jezusowego i jako taka przez lat 18 

Briivą nauczycielką młodszego naszego żeńskiego pokolenia. Była 

p»8trą dr. Aleksandra Koncewicza, zmarłego 20 lat wcześniej 

f Turwi a córką Ludwika, profesora niegdyś liceum warszawskiego. 

Koperski ks. Franciszek nm. 14 kwietnia 1872 r. W dwu- 

fciestjm i piątym roku kapłaiistwa swego zgasł śp. ks. Koperski, pro- 

^szcz (lalewski, w Wrocławiu po przebyciu ciężkiŚj operacyi. Zycie 

■oposzlakowane, wielka gorliwość pasterska i gorijca miłość Ojczyzny 

Blfcity tego kapłana, którj- i w piśmiennictwie ludowóm się zasłużył, 

f^dąj^ książeezkę o Syberyi na tle pamiętników liutina Piotrowskiego 

Korniaóskl Włodzimierz um. 13 marca 1870 r. Hp. WJo- 
mierz pochodzi! z poważanej i zamożnej rodziny ukraińakiój a matką 



174 

jego była hrabianka Ledóchowska, prawdopodobnie daleka krewna 
J. Eminencji Kardynała. Urodził się w ostatnich latach zeszłego 
stuleciu w Siennicach na Podolu, gdzie nader staranne domowe otrzjTnał 
wychowanie, którego w późnych nawet latach przy każdej sposobności 
dawał dowody. W r. 1809 wstąpił do wojska a za czasów W. ks. 
Konstantego służył jako podchorąży, następnie zaś jako podporucznik 
w pułku gwardyi konnych szaserów, gdzie naówczas najznakomitsza 
młodzież na rycerskie zasługiwała sobie ostrogi. Nieraz wspominał 
zmarły z upodobaniem owe świetne czasy... W pamiętnój nocy listo- 
padowej powierzono Kormańskiemu kierownictwo pierwszych kroków 
powstańczych na Starem Mieście w Warszawie. Kampanią odbywał 
jako szef szwadronu a na wygnanie udał się w stopniu majora, ozdo- 
biony złotym krzyżem za waleczność, z której zresztą nigdy chlubić 
się nie lubił. Odtąd przebywał częścią w południowej Francyi, częścią 
we Włoszech i Hiszpanii, w końcu wreszcie zamieszkał wraz z stu- 
letnim swym kolegą śp. majorem Floryanem Skrzetuskim w Strasburgu, 
gdzie obu wojna francuzko-niemiecka zaskoczyła. Czytelnicy „Dzien- 
nika Poznańskiego" z owego czasu przypomną sobie zapewne składkę, 
jaką wówczas celem ulżenia nędzy obu starcom w łamach tego pisma 
z powodzeniem otworzyłem. — Po wojnie znalazł śp. Kormański, 
w gościnnym domu pana Jaffy w Offenburgu w Badeńskiem przytułek, 
zkąd go za zebrane za pośrednictwem „Kuryera Poznańskiego" pieniądze 
w r. 1872 do Księstwa sprowadziłem, podczas gdy major Skrzetuski, 
ciężką złożony niemocą, pozostać musiał w Strasburgu, gdzie w 104 
roku zasłużonego dokonał żywota na rękach czcigodnej opiekunki panny 
Hortensyi Chevassus. Majorowi Kormańskiemu, już 831etniemu ale 
nadzw}xzaj czerstwemu i dziwnie pięknej ukraińskiej postawy starcowi 
ofiarował na wielkopolskiej ziemi gościnne przyjęcie ks. proboszcz 
Kanvowski w Opalenicy, że przecież sam zmuszony był niebawem dla 
poratowania zdrowia udać się do wód za granicę, przeto nasz weteran 
zamieszkał stale w domu swego towarzysza broni i tułactwa, p. kapitana 
Skalskiego w Dopiewie. Tu, otoczony prawdziwie macierzyńską opieką 
siostry p. Skalskiego, pani Jabłkowskiej , i całej jego rodziny, odżył 
na nowo i często z łzami wdzięczności opowiadał mi o licznych dowo- 
dach serdeczności i najdelikatniejszej troskliwości swych gospodarzy 
i dobroczyńców, za którą w imieniu zgasłego publiczne składam dzięki. 
Cześć tym, którzy osłodziU na ojczystej ziemi resztki życia tułaczego 
starcowi żołnierzowi i zastąpiU Mu rodzinę, którą nieszczęścia narodowe 
Mu wydarły!... Ktokolwiek miał szczęście zbliżyć się do śp. Włodzi- 
mierza Kormańskiego, nie mógł się oprzeć urokowi, jaki jego wspaniała 
do ostatniej chwili, rycerska postać, wykwintny sposób obejścia i pełna 
młodzieńczego zapału obok dziwnej słodyczy wymowa na otaczających 
wywierały. Kochali go też wszyscy, co go znali, i czcili w nim jeden 
z coraz już rzadszych niestety typów tej epoki, co dla każdego Polaka 
pozostanie nieśmiertelną. I ja go szczerze kochałem i czciłem, a gdy 
mi odmówionem było oddać Mu ostatniej na ziemi przysługi, pragnę 
chociaż w ten sposób złożyć na Jego mogile wyrazy gorącego pożegnania. 
Pokój Jego cieniom! (Dz. Pozn. nr. 68 z r. 1876.) 



Kortak Michał urn. 9 lipca 1809 r, 

Poznań, 12 lipca. Wczoraj iKiprowadzilismy aa wieczny spo- 
czynek Kwtoki ś. p. Michała Kortaka, registratora konsyatorza jeneral- 
nego arcybiskupiego. Orszak pogrztibfiwy hyt hardzo liczny. 1.o też 
zmarły nietylko jtAo sumienny imędnik, lecz i jako prawy Polak, tyle 
lat w mieście naszćm mieszkający, potrafił sobie pozyskam! serca swych 
W8póIohywat«li, tak w Poznaniu, jjJc i w calśj prowineyL Kondukt 
źalubny prowadził czcigodny ksiądz Bisknp Stefanowicz, poprzedzony 
lieziićni duchowieństwem. Pokój jego cieniom! (DP.nr.156z 1869r.) 

KorytOTTska Kazimiera um. 11 września 1866 r. Zmarła 
liyła córki} Teofila Korytowskiego herbu Mora, właściciela dóhr 
Grochowisk, i Anastazyi z Poleskich. Zgasła w młodym wieku, 
będąc ua pensyi w Poznaniu, gdzie ją t6ż pochowano. Z Jej braci 
Witold je.st doktorem prawa i pracuje przy ces. prokuratoryi w "Wie- 
dniu, Adam zaś gospodaruje w majątku ojca. — Brat Teofila, Albin, 
jest właścicielem klucza rogowskiego. Z Elżbiety OpitK'ówny 
z Łomnicy ir.a syuów; Wiktora i Konstantego, oraz córki: 
Martę, narzeczoną Bronisława Budziszewskiego z Książa, 
M a r y ą zaręczoną a Ludwikiem Budziazewskimz Malachowa, 
Józefę, Joannę, Huzalią i Teodor g. 

Druga gaiąi Korytowskich herl)u Mora posiada w Galicyi obszerny 
kluoz Tamopolski ?. wspaniałym pałacem. 

Z sióstr Teofila i Albina Marya owdowiała po. śp. T a s z a r s k i m, 
Józefa poszła za Jasieńskiego, Emiha Pągowska, umarła, czwarta 
Dorota była małżonką śp. dr. Tadeusza Świę eiokiego, wreszcie 
piąta Michalina jest wdową po śp. Antonim l^wigciokinL 

Kościelski Artur um. 29 września 1864 r. Śp. Artur, uro- 
dzony w r. 1814, już jako młodzieniaszek pospieszył do szeregów naro- 
dowych w r. 1830 i walczył przy boku starszego swego brata Lu- 
dwika, kapitana jazdy Mazurów. V6imf-jt osiadł w Szarleju pod 
Inowrocławiem, odwiecznego gniazda rodziny, który to klucz sprzedał 
swemu bratu a sam osiadł w Rzymie, gdzie był znanym i cenionym 
mecenasem artystów. Przybywający do wiecznego miasta rodacy znąj- 
dtjwali w nim zawsze chętnego przewodnika po hcznych pomnikach 
Rzymu, które znał wszystkie i z któremi zrósł się zupełnie. Umarł 
w Cieplicach. 



Kościelscy lierliu Ogończyk. 

Ród Kuścielskich wywodzi sii; z jediH'j dzielnicy z Kościclc- 
ckimt i Działy li skimi a pisze się naprzemian to z „Kościoła," 
to z „Kościelca." Niesiocki między „Kościeleckimi" mylnie kilku „Ko- 
ścielskich" umieszcza, jako t« Mtkol aj a, kasztelana inowrocławsJciego 
r, 1516. U Łaskiego 14:16 Krystyn z Kościoła, stolnik brzeski 
kujawski. W al en ty Kościelski, stolnik, odprowadza Zofią Jagiellonki; 
do BninSwiku r. 1550 (Przeżdziecki). N. Kościelski, rotmistrz pan- 



176 

cerny, w bitwie pod Chocim em 1572 zdobywa kilka dział i chorągiew 
turecką (Moraczewski). S tani sław, naprzód konarski, potem byd- 
goski kasztelan i starosta słoński, miał za sobą Ludwikę Lipską 
herbu Grabie, córkę Prokopa Lipskiego, kasztelana rogozińskiego, 
urodzoną z Żychlińskiój herbu Szeliga, — synowicę Kardynała. Syn 
jego Ignacy, chorąży bydgoski, starosta słoński, nakoniec kasztelan 
bydgoski, z Agnieszki Nieborskiej herbu Lubicz, kasztelanki 
płockiej, staro.ścianki czemiechowskiej, p'ozostawił synów: Antoniego, 
starostę słońskiego i Józefa, kawalera orderów orła białego i św. 
Stanisława, komisarza cywilno wojskowego, później szambelana przy 
dworze berlińskim. Tenże J ó z e f z jenerałówny Konstancyi Ro- 
k i t n i c k i e j herbu Prawdzie spłodził : 

L Ludwika, kapitana 1 pułku jazdy Mazurów, kawalera orderu 
Św. Grzegorza, który z Emilii Potockiej herbu Pilawa pozostawił 
córkę Helenę za Bronisławem Potworo w skim, synem Gu- 
stawa. 

n. Artura, ster. (zob. pow.) 

in. Augusta, który .z Józefą z Wodzińskich herbu Ja- 
strzębiec, ze Służewa, córką Wincentego a bratanka Macieja, senatora- 
wojewody, pozostawia j e d y n e g o spadkobiercę po mieczu Kościelskich 
rodu: Józefa, znanego pieśniarza z nad Gopła; oraz córki Teresę 
i Mary ą. 

IV. Władysława, ur. 1820, jenerała dywiz}i wojsk tureckich, 
znanego pod nazwiskiem Sefera Baszy, kawalera wielu najwyższych 
orderów, a męża znanego zarówno z waleczności, jak szlachetności 
charakteru. 

V. Michalinę za jenerałem Klemensem Kołaczkowskim. 

VL Emilią za Kamilem Zakrzewskim i VII. Józefę 
hr. Grabowską, żonę hr. Edwarda z Eada^vnicy. 

Kosińska Emilia um. 9 maja 1868 r. 

Poznań, 11 maja. W zeszłą sobotę o godzinie 9 wieczorem zakoń- 
czyła tu życie po krótkiej bardzo, bo zaledwie dwudniowej chorobie, 
w kwiecie wieku panna Emilia Kosińska, córka znanego z prac literac- 
kich, usług obywatelskich i poświęceń dla sprawy publicznej i dalszym 
stronom kraju naszego Władysława Kosińskiego. Każdy z nas podzieU 
z głębi serca żałobę tego zacnego i szanowanego ogólnie domu, który 
dotknięty przed niespełna dwoma laty stratą dorosłego syna, dzisiaj 
znajduje się dotkniętym nie mniej boleśnie zgonem rozkwitającej i naj- 
piękniejsze nadzieje rokującej córki. (DP. nr. 109 z 1868 r.) 

Poznań, 12 maja. Wczoraj o godzinie 6 wieczorem odprowa- 
dziliśmy zwłoki śp. Emilii Kosińskiej na cmentarz famy. Orszak żało- 
bny był niezwykle liczny, bo licznych posiada przyjaciół i ogólnym 
cieszy się szacunkiem zacna rodzina zgasłej dziewicy. Nad otwartym 
grobem przemówił gorącemi słowy ksiądz Fromholz z Nekli, który 
zmarłą znał od małego dziecięcia i patrzał na rozkwitanie tego kwiatka, 
co zwiędnął przedwcześnie, podcięty w dziewiętnastej wiośnie kosą 



Tw 



Śmierci.. Dziś rauo odbyło się w kościele Św. Marcina przy nie nmiej 
licznym udziale publiczności ui'oczystt; nabożeństwo ialobne za spokój 
duszy śj). Emilii Dla stroskanej rodziny oby były pociechą słowa 
kapłana: „Ona nie umarła, aJe śpi tylko, by się kiedyś do lepszego 
przebudzić życia!'- (D. P. nr. 100 z 1868 r.) 

Kosińska Emma z Węgierskich om. 13 lutego 1873 r. 

Poznań, 13 lutego. Dziś w nocy zgasła w mieście naszem po 
dlugoletmch a ciężkich cierpieniach śp. Emma z Węgierskich Eosińska, 
żona zasłużonego obywatela, p, Władysława Kosińskiego, efiika śp. 
jenerała AVęgier8kiego. Była to osoba wyższego umysłu i wykształcenia, 
pełna goi-ącego dla sprawy narodowej uczucia, bogobojna, dobroczynna 
i umiejąca rzadkim wdziękiem swej rozmowy jedna<; sobie serca ota- 
czających. W domu j^j panowała ta tradycyjna gOBcinnośi5, którą 
słynął przed laty palae jenerałostwa Węgierskich w Rudkach, To tez 
salon państwa Kosińskich przez długi czas zgromadzał wybrane grono 
osńb poważniejszych nauką i pracą i w nim też najpierw zwykle witano 
znakomitości narodowe, odwiedzające stolicę Wielkopolski. Śmierć Jój, 
aczkolwiek dla Niej była wyswobodzeniem przez miłosierdzie Boga 
z coraz straszliwszych boleści, pogrąża w żióobie nietylko Jśj męża, 
dwie córki i 8>Tia, ale i wielu szczerych przyjaciół, w których imieniu 
na Jej martwe dziS zwłoki te kilka słów pożegnania składamy. Pokój 
J^j duszy! (Kur. Pozn. nr. 36 z r. 1873.) 

Poznań, 17 lutego. Każdy pogrzeb, chociażby całkiem obc^j 
osoby, wywierać musi na tych, co jakokolwiek umieją uczuć stratę 
bhiniego i boleć nad jego boleścią, smutne i przykre wrażenie. Im 
więcej zatem publiczności gromadzi się za trumną zmarłej osoby, by 
jój pamięci oddać cześć należną, a pozostałej rodziuie dowód współ- 
czucia i poważania, t^m większem to uznaniem cnót lub zasług pierwszój, 
a świadectwem szacunku i przyjaźni, jakiem szersze koła otaczają drugą. 
TaMfij czci dla ś[). Emmy z Węgierskich Kosińskiój , takiego współczucia 
i poważania dla owdowiałego Jej męża i osierociedych dzieci, taklćj 
przyjaźni i życzliwości dla stroskanej rodziny Zmarłej najwymowniejszem 
tyl świadectwem liczny orszak żałobny, który śród ponurego i dżdżystego 
powietrza w sobotę o godzinie 5 wieczorem odprowadza! Jej zwłoki 
na wieczny spoczynek. Trumnę poprzedzało kilkunastu duchownych 
tak zakonnych jak świeckicb, śród których zauważyliśmy JW. ks. 
Prałata Koźmiana i sędziwego ks. radzcę Bażyńskiego; za trumną 
postępowało oprócz osób najbliższych obywatelstwu w tak znacznój 
Uczbiu, iż wszystkie niemal rodziny z prowincyi, obecne chwilowo 
wPoznauiu, widzieliśmy reprezentowane. Długi szereg pojazdów zamykał 
pochód pogi-zebowy. Na cmentarzu farnym, tych „Powązkach", powie- 
dzielibyśmy, poznańskich, nad grobem, w którym spoczywa już córka 
Zmarłiij, Emfiia, wyrwana w wiośnie życia z łona kochającćj rodziny, 
przemówił do zgromadzonych JM, ks, Proboszcz Pędziński, który 
także przewodniczył żiiłobm:mu konduktom. W slowal głębokich a tak 
szczerze serdecznych, jak nam się już oddaiłTia nie zdarzyło słyszeć 
nad otwartą mugUą, podniósł szanowny mówca dwie cnoty śp. Emmy 
Kosińskiej, prawdziwą, gorącą i nigdy nie słabnącą miłość Boga i Jego 

13 



17S 

E'jś'*:i>ła. obok wyiiływąjącego z niej przywiązania do ziemi ojczystej. 
^yA-i Ik cii'.'ty wy-s^ała z piersi matki, jenerałuwój z Cieleckich 
WrgierskiHJ. i 0'lził.'dziczyla j*- po ojcu. żuluierzu napoleońskim 
i z r. 1S:31. którego imię tak zaszczytnie zapisane na kartach saszćj 
hLstoni. Xie dziw zatem, że w takił^ wychowana tradycyi. przez całe 
życie umiała go«lzić wiarę z patryotyzmem, i najcięższe ciosy, jakie 
Bóg zśyłal na nią. chcąc serca Jej doświadczyć, znosić z męstwem 
i rezygnacyą, Przeholiila też dwukrotne męża kilkuletnie więzienie, 
połączone z niebezpieczeństwem, grożącem, jak wiadomo, jego życiu; 
przetrwała śmierć syna. zmarłego w Szwajearyi wskutek tnidów kam- 
panii powstańczej w r. 1?63: ale jej macierzyńskie serce nie mogło 
już, obok iiniych dotkliwych ciosów familijnych, przenieść straty naj- 
młodszego dziecka, ukochanej córki, kt/irą sercem wypieściła, a która 
l»iękne rokowała nadzieje. Odtąd duch Jej był złamany: żyła jeszcze 
tylko wiarą i bolesnemi wspomnieniami, przykuta miluścią dla pozostałej 
rodziny do ziemi. Myśl jej przecitż była odtąd wciąż przy Bogu, 
śród strasznych boleści w Nim jedyiii** szukała p«x-ieehy. aż nadeszła 
chwila, w której Ją Zbawiciel śród łagodnego siui, po wieczornej 
morllitwie do lepszego odwulał żywota... Otóż mniei więcej treść 
pięknego przemówienia zacnego kapłana, którego sl«jwa niejednemu 
ze słuchaczów szczere łzv wv<:isu(dv. — K<mczvmv it-cro słowy: oby 
przykład tej zmarłej polskiej Matnmy był wzun-m dla młodszego 
pokolenia Polek, oł)y Bóir w miłosierdziu Swujeni raczył Ją przyjąć 
do łona swegol (Kur. Pozn. ur. :VJ z r. 1873.) 

Kosińska z Myszkowskich uni. \o listopa«la 187o r. Zmarła 
]>yla żoną znanego powieściopisarza i lieraldyka. Adama A mi Ikara 
Ivosuiskiego, a córką Daniela Oonzagi Myszkowskiego, 
obywatela z Kaliskiego, i Ludwiki z lir. Mecińskich. 

Kosińscy lierl)u Rawicz. 

Rodzina Kosińskich herbu I^amcz pochodzi z Ziemi Drohickiej, 
gdzie już za czasów Zygmunta Augusta Adam Kosiński, pierwszy 
kasztelan podlaski miał posiadłości i Unią Lubelską podpisał. Dopiero 
jenerał Amilkar K., legionista, urodzony na Litwie z Reginy Kor- 
sakówny w r. 1769, przypadkiem się do Wielkopolski sprowadził 
a nabywszy dobra Targową Górkę, stale w Księstwie osiadł. Ożenił 
się z hrabianką Adelą K a y s e r I i n g , z której miał jedynego syna 
Władysława. Z małżeństwa tegoż z Emmą Węgierską pozo- 
stały dzieci : W a n d a za b. jłosiem W 1 a d y s 1 a w e m Wyssogotą 
Zakrzewskim, Mieczysław, Adela za Bolesławem Łodzią 
Szółdrskim, Witold ożeniony z Marya Rekowska i Emilia, 
Z tych Mieczysław, zdolny i pełen nadziei młodzieniec, wskutek 
trudów wojenin-ch w czasie powstania 1863 r. popadł w meuleczouą 
chorobę cukrową, której uległ w 23 roku ż\xia w r. 1866 w Zurychu, 
gdzie do szkoły politechnicznej uczęszczał. Pochowany t-amże na 



« ■ ^ 



cmentarzu katolickim prKęflmirścia Ausser-Siehl. W dwa lata po 
stracie brata zgasła uaglo w 19 wiośnie życia Emilia K. Matka 
Emma, z urotkcnia wątłej konstytucji, t3'le klęsk w źyciii doznawszy, 
jako to ^niert^ obu rodziców, dwa razy dwuletnie więzienie lueża, za 
Bprawy polityczne po dwaJtroe na śmierć ekazaiiego, śmierć najuko- 
chańszycli dzieci, wreszcie niepowodzenia majątkowe, coraz bardziej 
upadała na zdrowiu i siłach, aż przyłączy! się w końcu pewien rodzaj 
ciężkiej melimcliolii, w którym przestała żyć dla tego świata, tak że 
śmierć była tlla niej pożądanym uwolnieniem z więzów ciała. — Po- 
cłiowana wraz z córką w jednjm grobowcu na cmentarzu famym 
w Poznaniu- — Jenerał Amilkar, którego zwłoki łeżą pogrzebione 
obok żony w gi'ol)owcu, wzniesionym przez syna w Targowej Góree, 
miał jedynego brata Aleksego, który ożeniony z wdow!) Skóro- 
Bzewską, z domu hr. Mycielską, lunarl bezdzietnie w dobraeli 
Czaruymlesie pod Warszawij. 



Kossakowski hr. Stanisław Szczęsny imi. 28 majal872. 
W nocy z 28 na 29 maja zmarł w Warszawie śp. Stanisław Szczęsny 
hr. Kossakowski, radzca tajny, senator, b. prezes heroldii Królestwa 
, Polskiego. Był on synem Józefa hr. Kossakowskiego, łowczego W. Ks. 
Litewskiego; urodził się w 1705 roku w Hambui^i, edukacyą odebrał 
nader staranną, sprawował urzędy dworskie i dyplomatyczne. Miloi^nik 
malarstwa, rzeźbiarstwa i literatury, sam pisywał także w językach 
polskim i francuzkim, Z druku wydał; Obrazy i charaktery z pierwszej 
połowy XIX wieku; Stara panna, komedya, (Poznań 1858); Eepijrtoire 
.du ThćŁtre de Societ^ du Corato St. IŁ; Tristan de la rćverie; La 
[Mystyfication mystifi^ i La surprise (Paryż 1857), Lekarskie jego 
>'dne)a noszą tytuł: Essai de mćdicine pratique comprenant guelriues 
^id^s sur l'escoUi^o des raaladies au point de vue du traitement et 
i^n recueii de recettes populaires (tamże 1858), — Pozostawi syna 
Stanisława, ożenionego z hr. Chodkiewiczówną, i wdowę 
a hraliiów L a v a 1 . jednę z najstarszych pań wyższego towarzystwa 
warszawskiego. 

Eo^czyiiski ks, Józef um, 12 października 1866 r. Śp. ks, 

Eoszczyński urodził się 25 hstopada 1808 r, W 17 roku życia, 
ukończywszy szkolę przy gerainaryum duchownem w Poznaniu, udał 
się do Warszawy w zamiai^ze wstąpienia do klasztoru; wszakże dopiero 
W r. 1 830 został przyjęty do 00. Pranciszkanów w Krakowie. 
■Jako kaznodzieja zdobył tu sobie powszechne uznanie, tak iż zoatał 
wybrany givardyanem. W 1842 r, wrócił do Księstwa i jako wika- 
ryiisz najprzód w Chojnicy pod Poznaniem, uastępnie w Cerekwicy 
pod Szamotułami fiingował. W r. 1848 jako proboszcz w Kiekrzu 
czynny wziął udział w ruchu narodowym. AV r. 185G przeniesiony 
do Czasza, i tu wnet wszystkich parafian serca pozyskał. Gorąca 
miłość'- Ojczyzny zawiodła go i w r. 1863 do fortecy poznańskiej, co 



12" 



lEftfitt^^tf^^^^^ 



nv '^fl mi 1 I J! 



JL80 

tak nadwątliło jego zdrowie, iż odtąd wciąż będąc cierpiącym, na dniu 
12 października 1866 r. zasłużonego dokonał żywota. 

Koszutski Nepomucen um. 24 grudnia 1869 r. Zmarły bj^ł 
synem Maksymiliana z Mieleckiej; bratem Józefa ster. 
i Bogumiły Chołdowskiej; wnukiem Bogumiła, łowczego, 
i Salomei z Nieświastowskich, mężem wreszcie Klotyldy 
z Wyssogotów Zakrzewskich, z której pozostawi jedynaczkę córkę 
za hr. Mieczysławem Skarbkiem, właścicielem dziś dóbr War- 
gowa, a dawniej i Białcza. Ojciec śp. Nepomucena miał braci Esa- 
werego, ożenionego z Wiktoryą Mlicką, Ignacego i siostrę 
Karolinę za Bończą Miaskowskim. Dziadem zmarłego był 
Mikołaj z Rerzchna Leszczyc Koszutski, właściciel dóbr Strzelcza 
i założyciel miasteczka Piaski pod Gostyniem; tegoż Mikołaja ojciec 
a prapradziad śp. Nepomucena ])ył Adam Szczęsny Koszutski. 

Koszutski Edward um. 5 lutego 1871. Zmarły był synem 
wycłiodzcy Jana Koszutskiego i umarł z ran w Douai, będąc w 20 
roku życia kapitanem strzelców pieszych w korpusie jenerała Faidherbe. 

KoszutskaKlotylda z Zakrzewskich*um. 8 lutego 1871 r. 
Zmarła była siostrą śp. Napoleona Wyssogoty Zakrzewskiego, żoną 
śp. Nepomucena, a matką W a 1 e r y i hr. Mieczysławowej S k a r b- 
k o w ó j. 

Koszutski Władysław um. 2 sierpnia 1871 r. Umarł w Po- 
znaniu. 

Koszutska Michalina z Mlickich um. 7 września 1872 r. 
Zmarła w Rożennie w Królestwie Polskiem śp. MichaUna, urodzona 
w Kaźmierzu w powiecie Szamotulskim dnia 20 czerwca 1814 r., 
z ojca Maksymiliana Mlickiego, pułkownika wojsk polskich 
i Maryi zhr. Moszczeńskich, wyszła za mąż za Franciszka 
Koszutskiego, byłego dziedzica dóbr Ryczy wolskich, radzcy Ziem- 
stwa Kredytowego, zmarłego w Kahszu dnia 22 października 1861 r. 
Sp. Michalina Koszutska pozostawiła następujące dzieci : 1. Kazimierza 
Koszutskiego, redaktora „Ziemianina", ożenionego z Wi ncentyną 
hr. Bnińską, z której syn Jan. 2. Karola K. z Główczyna 
w Królestwie Polskiem, ożenionego z Zuzanną Gzowską. 3. Ma- 
ksymiliana K. z Dziebendowa w Królestwie Polskiem, ożenionego 
z Władysławą Otocką. 4. Adama K. inżeniera. 5. M a r y ą 
zamężną sędzinę Kazimierzową Jarochowską. 6. Teresę K. 

Koszutska Jadwiga um. 4 lutego 1875 r. 

Poznań, 5 lutego. Piszą nam z Gniezna: „Powszechne tu dla 
ciężko nawiedzionych rodziców wywołała współczucie nagła niemal, 
bo po krótkiej słabości śmierć 141etniej panienki śp. Jadwigi Ko- 
szutskiej, córki b. właściciela sąsiedniego nam ModUszewka p. Wa- 
cława i pani Wandy z Belinów-Węsierskich. Dziewica 
ta, odznaczająca się rzadkiemi zdolnościami i nadzwyczaj słodkim 
charakterem, uposażona prócz tego pełną wdzięku i uroku postacią, 
zjednała sobie jako uczennica wyższej sekundy w zakładzie Panien 
Urszulanek w Gnieźnie nie tylko swych koleżanek, ale i przełożonych 
miłość. Dla rodziców była Ona śród niejednych trosk, jakie ich 



•'/fal 



iit 



nawiedziły, prawdziwym aniołem, iitóry dla iiich iiiusl zawsze ożywczij 
pociecLi; i wszczepia! w icli serca lepszej przyszluśei nadzieję. Dziś, 
gdy ji} w mośnie życia Pdn Bóg odwołał z t^j ziemi, nie wątpimy, 
że osieroconym Rodiicom przez szczery wsptilailział przyjaciół i zna- 
jomych zesłać raczy nieco ulgi w nieszczęściu." 

(Kur. Pozn. nr. 28 z r. 1875.) 

Kotyóski Lucyan imi, w styczniu 18C8 r. w La Rochelłe. 
Śp. KotyńsM urodził si§ w r. 1808 w Sandomirsłdem, Powstanie 
z 1830 r. zastŁdo go uczniem uniwersytetu we Lwowie, który jiorzucił, 
zdążając do szeregów oj czysty cli. Jaku podporucznilt enoigrowat po 
upadku puwstanla do Niemczech, uastępnie do Francyi. Dokończywszy 
nauk w Poitiers, został mianowany w r. 1838 profesorem przy kulegiiim 
w La Itoehelle. "W r. 1843 udał się do GaUcyi, gdzie go uwięziono 
i wysiano do Ameryki; gdy jednakże burza zapędziła okr<;t na wybrzeża 
francuzkie, wygnańcy jwlscy zmusili kapitana do wysadzenia ich na l!(d- 
Leez rząd &aucuzki odjiycha tułaczy i każe ich zawieść do Algeryi, 
gdzie Kotyński zmuszony tłuc kamienie, by nie umrzeć z głodu. 
Za staraniem przyjaciół otrzjTnawszy nareszcie pozwolenie powrotu do 
La Rochelłe, obejmuje znów katedrę, którą dzierży aż do śmierci, 
otoczony najwyższym szacnnldem Francuzów, 

Kowalski Antoni um. 10 lipca 1865 r. Ap. Kowalski był 
kapitanem wojsk polskich, ozdobionym krzyżem virtuti militari po bitwie 
pod Friedlandem. Umarł po cięikieh cierpieniach w 80 roku życia 
w Szurkowie pod Rawiczom. Widywałem go w domu prof, If arwowskiego 
Adama w Lesznie, Był to piękny tjT) starego żołnierza, 

Kowalski Antoni mn. 6 kwietnia 1871 r. 

Poznań, 7 kwietnia. Dnia wczorajszego około godziny 5 po 
południu zakończył nagle życie w Marcelinie ' pod Poznaniem, tknięty 
paraliżem, ap. Antoni Kowalski, (syn Wawrzyńca) znany w szer- 
szych kotach naszego miasfa i prowincyi, (D. P, nr. 81 z r, 1871.) 



Kowalscy herbu Wierusz. 

Długosz a za nim Bielski poświadczają, że trzy domy otrzymały 
za wierność królom i Ojczyźnie dochowaną, przydomek i herb Wierusz, 
mianowicie Kowalskich, Niemoj owsltich i WalichnowskicU 
7. Wałiknowskich, 

Juz w r. 1392 nadał Władysław Jagiełło Piotrowi Wieruszowi 
przywilej na zamianę wsi MichjUowa na miasteczko Praszka pod 
Wieluniem, Tegoż synowi Marcinowi potwierdził tenże przywilej 
Łrfil Kazimierz III 14-56 r. Obydwa te przywileje podał do ksiąg 
powiatowych ziemskich wieluńskich Jan Wierusz Kowalski, pod- 
komorzy wieluński w r. 1564. 

Benedykt Wierusz, sędzia powiatu wieluńskiego, fundował 
w r. 1401 kościół 00. Pauhnów w miasteczku swćm Wieruszewie, 
któremu to klasztorowi następnie synowie Benedykta: 1. Klemens 



182 

Wierusz, dziedzic na Wieruszewie. Kowalu i Praszce, sędzia wieluński, 
2. Lachold Wierusz, dziedzic na Niemo jo wie (protoplasta rodu 
Niemojowskich) i 3. Władysław Wierusz, dziedzic na Walikno- 
wie (protoplasta Waliknowskich), fundacyą znacznie zwiększyli. Ich 
ojciec zginął jako podkomorzy wieluński w r. 1409 przy oblężeniu 
Malborga i leży pochowany w Wieruszewie. 

Sto Klemensa (2) Jan, podkomorzy wieluński (1456) spłodził 
(3) Seweryna, chorążego wieluńskiego (1480). a ten (4) Marcina 
(1510), który z Anny Garnyszówny miał synów (5) Adama, 
Feliksa i Jana. Adam (1530), chorąży wieluński, z Urszuli 
z Siemowic miał synów Jerzego, ster., Jędrzeja na Praszce 
i (6) Mikołaja (1557). Ostatni z Doroty Madalińskiej spło- 
dził (7) Jana, at^n z Zofii Radziątkowskiej syna (8) Adama 
Piotra, sędziego wieluńskiego, który z Apolonii Pigłowskiej 
pozostawił s}Tia (9) Marcina, fundatora klasztorów Reformackich 
w Kaliszu (1631) i w Wieluniu (1629). Marcin był ożeniony pmo vto 
z Cecylią Urbańską (z tą bezpotomny), sdo vto z Krystyną 
Madalińską, z której syn (10) Eustachy (1623). Ten z Anną 
Szczypierską spłodził synów (11) Hieronima, Marcina 
i Samuela (um. w Kaliszu 1657). 

Tu rozdzielają się Kowalscy na dwie gałęzie, z których jedna 
osiada w województwie Poznańskiem, druga rozprasza się w Kahskiem, 
Sieradzkiem i Radomskiem. 

I. Starsza linia. (11 pokolenie po Klemensie). Hiero- 
nim z Teresy Miaskowskiej (1654) spłodził siedm córek, 
oraz synów (12 pok.): Jana na Męcznikach, ster.. Franciszka 
ożenionego z Urszulą Rogalińską, na Brodnicy pod Śremem 
(1716 r.) Franciszek miał synów (13 pok.) Jana Marcina 
Eustachego, rotmistrza kawalerii narodowej: Franciszka, Prowin- 
cjała 00. Reformatów, Hieronima, ster., Tomasza. Macieja, 
dziedzica Śmiłowa i Szczepankowa, ożenionego z Katarzyną Mias- 
kowską (ster.), Eustachego, dziedzica Białcza, ożenionego z Ewą 
Miaskowską i Jana, kanonika warszawskiego . oraz dwie córki : 
Elżbietę pmo vto za Jędrzejem Bielińskim, sdo ^-to za 
Kołaczkowskim, kasztelanem śremskim; Zofią za Bolszem. 

Tomasz, sędzia wschowski, dziedzic Chwałkowa i Skóraczewa, 
spłodził z Konstancji Kołaczkowskiej trzech synów i trzy 
córki, tworzących 14 pokolenie po Klemensie. Z tych najstarszy syn 
Leon, dziedzic Chwałkowa, spłodził z Jadwigi Jeziorkowski ej 
córkę Annę za Antonim Sczanieckim z Sarbinowa. Drugi 
Eustachy, dziedzic Psarskiego, pozostawił z Anny Kozłowskiej 
synów (15 pok.) Antoniego i Franciszka, oraz trzy córkL — 
Trzeci Antoni z Ewy Hinczówny nie miał dzieci. — Z trzech 
córek Tomasza Kowalskiego z Kołaczkowskiej (sióstr 
wyżej wymienionych Leona, Eustachego i Antoniego) Barbara poszła 
za Michała Bramińskiego w Skóraczewie; I^rszula za Wil- 
czyńskiego w Kawczu, a Estera za senatora wojewodę Józefa 
Wybickiego w Manieczkach. 



i5ł 

Eustachy, dziedzic Białcza, najmłodszy syii Franciszka z Ro- 
galińskiej, ożenił się z Ewą Miaskowskij i z tej spłodził (również 
14 pokolenie po Klemensie) S}tiów Piotra (ten z Chrzanowskiej 
miał córkę), Macieja, ster., Mikołaja, który z Koszutskiej 
miał córkę Józefę (15 pok.) za Szaniawskim; oraz cztery córki: 
Lińską, na Rokietnicy; Kamieńską, Jaróchowską i czwartą 
pamię. 

II. Linia młodsza. (11 pokolenie po Klemensie.) Marcin, 
drugi syn Eustachego z Szczypierskiej , ożeniony pmo Tto z Zalewską, 
miał z niej syna (12 pok.) Maryana, ster., i córkę Jadwigę za 
kasztelanem poznańskim Franciszkim Miaskowskim; sdo vto 
z Jadwigą Miaskowską, ufundował po dziś dzień istniejącą 
w Wielkopolsce gałęź starodawnej Wieruszów Kowalskich rodziny. 
I tak spłodził ów Marcin cztery córki, oraz synów (13 pok.) Macieja, 
Maksymiliana, Jana i Ignacego. 

Jan, traeci s}ti Marcina z Jagwigi Miaskowskiej, dziedzic Śmiłowa 
w Szamotulskiem, pozosta>vił (14 pok.) synów Rafała (ten z Lipską 
miał dwie córki), Ignacego i Wiktora na Gryżynie i Śmiłowie, 
ożenionego z Maryanną Chłapowską. 

Ignacy z Dzierzykrajówny Morawskiej spłodził czterech 
synów (14 pok.): Gabryela, majora wojsk polskich, poległego pod 
Pragą, Andrzeja, również majora, zmarłego bezpotomnie na wy- 
chodztwie , Kajetana, Biskupa-Sufragana , i Wawrzyńca. 

Wawrzyniec z Prowidencyi Rogala Zaborowskićj 
miał synów (15 pok.): Antoniego, ster. (zob. pow.), Juliana, 
ster. (um. 1871 r. w Płocku), Bolesława, ożenionego z Heleną 
Nostitz Jackowską, w Trześnie w Pr. Zach., Ignacego w Wysoczce 
pod Bukiem, z Stanisławą Arndtówną, córką śp. Stani- 
sława i Kazimierza w Sarbinowie, który z Michaliny Mo- 
szczeńskiej ma dotąd córkę Maryą (16 pok.). 

Bolesław jest ojcem: (16 pok.) Ignacego, Haliny, Zofii 
i Ludwiki. 

Ignacy zaś ma synów (16 pok.) Wawrzyn a i Michała, 
oraz córki Maryą i Rozalią. 



Koziobrodzki Michał um. 4 marca 1874 r. Zmarły był 
kapitanem wojsk polskich z r. 1831. Umarł w gościnie u państwa 
Chełmickich w Żydowie. 

Kozłowski Władysław um. 27 stycznia 1869 r. Zmarły 
był obywatelem z Podlaskiego, mężem uzdolnion}Tn. Pisał on nieraz 
z Włoszech do D z. P o z n. Umarł na suchoty w Neapolu. 

Kozłowski ks. Feliks imi. 14 Ustopada 1872 r. ńp. ks. Feliks 
urodził się w r. 1803, w r. 1831 walczył jako żołnierz; poczóm udał 
jsię na uniwersytet do Fryburga Brysgawsldego wspólnie z śp. ks. Ale- 
ksym Prusinowskim i tu stopień doktorski pozysksJ:. W^ówczas pisywał 
dużo rozpraw filozoficznych przeciw Trentowskiemu. W r. 1860 wstąpił 



184 

do seininar)^in a w rok późniój wyświęcony na kapłana pierwszą mszą 
odprawił w Grodzisku. Ks. Prymas Przyłuski powołał go na repetenta 
seminaryum gnieźnieńskiego, który to urząd piastował do śmierci. 
Największe zasługi położył około wzniesienia w Gnieźnie Ochrony 
pod Zarządem Sióstr Miłosierdzia. 

Eoaslowska Klotylda z Krzyżanowskich um. 6 sierpnia 
1875 r. Zmarła była córką śp. Józefa Krzyżanowskiego, którego 
życiorys powyżój, i Ksawery z Zarembów, a żoną znanego peda- 
goga i wydawcy dziełka: „Gry i zabawy dla młodzieży" Karola 
Kozłowskiego, herbu Jastrzębiec Zgasła w kwiecie wieku po 
długich i ciężkich cierpieniach. Mąż jej Karol Kozłowski poślubił sdo 
vto Jadwigę Kraszkowską. 

Eoźinian Andrzej Edward um. 10 listopada 1864 r. Andrzej 
Edward Koźmian herbu Nałęcz był wnukiem Andrzeja, sędziego 
ziemskiego lubelskiego,*) a synem Kajetana. Urodził się we wsi dzie- 
dzicznej Piotrowice, w województwie lubelskiem 1804 r. Matka jego 
Anna z Mossakowskich rychło go odumarła', ale ojciec ożenił się 
po raz drugi z siostrą pierwszej żony Maryanną, która sierocie 
matkę we wszystkiem zastąpiła.**) Nauki pobierał zrazu w domu a po- 
tem, gdy ojciec, najprzód sekretarz konfederacyi jeneralnej, później 
referendarz, radzca stanu i kasztelan osiadł stale w Warszawie, 
w Uceum warszawskiem, za rektora Bogumiła Lindego. Z kolei uczęsz- 
czał na uniwersytet warszawski na wydział prawa i administracyi. 
W epoce koronacyi cesarza Mikołaja został kamerjunkrem dworu. Już 
od kliku lat bywał w świecie warszawskim, gdzie go bardzo lubiono, 
wyjeżdżał też za granicę. Wspomnienia zebrane w wycieczce do Sa- 
ksonii w r. 1825 zamieścił w ogłoszonej drukiem książeczce „Dwa dni 
w Szwajcaryi Saskiej" (Warszawa 1828). Wcześnie osiadł na 
wsi i zajął się z zapałem polepszeniem doli włościan. Założył szkółkę 
i sam w niój nauczać pomagał, pisał dla dzieci wiejskich sztuki tea- 
tralne i kazał je grywać wobec licznie zebranych włościan. Widziano 
tam gospodarza rządnego i poczciwego i gospodarza pijaka, żyda wyzy- 
skującego nieoględność chłopską; słowem można się było pouczyć 
i zabawić. W tej mierze był pod wpływem księżny Czartoryskiej 
z Puław, gdzie często przesiadywał i gdzie doznawał wielkiej łaska- 
wości ze strony księżnej jenerałowej i ze strony księżny Maryi Wirtem- 
bergsMćj. Admirator Byrona wystawił w ogrodzie piotrowictóm ponrnik 
dla tego poety. W r. 1828 wyjechał Andrzej Edward na kilkomie- 
sięczaą podróż do Francyi i Anglii. W ciągu tej podróży zawiązał 
bardzo cenne stosunki i zaprzyjaźnił się z Aleksandrem Walewskun. 



*) Andrzej Koimiaii miał z Kiołczowskiej czterech synów : Win* 
centego, Kajetana, Józefa (Biskupa Kaliskiego) i Jana, tudzież jedne 
córkę Teklę Bobrownicką (babkę żony Andrzeja Edwarda). 

**) Panny Mossakowskie były córkami szambolana Mossakowskiego, 
ożenionego z jeneralówną Mossakowską, której trzy siostry wyszty za Mor- 
sztyna, Michałowskiego i księcia Lubomirskiego z Rozwadowa. 



m 



Za powrotem osiadł znowu iia wsi i tu go znalazła wiadomość o rowu- 
lucyi listopadowej. Zaraz pospieszył do Warszawy i przedstawił się 
jeneraJowi Cbłopieldemu, którj go niebawem z rozkazami do wojska 
.stcjącego w Lublinie wyprawił. Cheial wstąpić do wojska, ale go po- 
ttofano do biura ministerstwa spraw zagranicznych. Posyłany często do 
armii, miał jako ocbotuii: udziec w szarży pod Grocbowem. W styczniu 
1831 r. pusla! go ks. Czartor)'ski, aby zajechał drogę księciu Mortemart, 
jKnłowi francuzkiemn , udającemu się do Petersburga. Z tego spotka- 
nia złożył relacyą, którą rząd Izbie zakomunikował. Po upadku po- 
wstania listopadowego Andrzej Edward osiadł przy ojcu na wsi i w 1 835 r. 
o£smł się z krewną swoją Teofilą Skrzyńską z zacnego domu 
Zarembów Skrzyńskich w Galicyi. Odtąd Piotrowice, gdzie sędziwy 
kasztelan Koźmian pisid poemat S tef a n Czarniecki i Pamię- 
tniki swoje i gdzie często zaglądał a długo przebywał jenerat Mora- 
■wflld, stały się i pozostały przez lat 20 jednśm z oguisk życia umysło- 
wego w Polsce, Andrzej Edward zbierał przez lat wiele i zebrał 
znakomitą bibliotekę, którą potćra, gdy go do tego zmusiły interesa, 
fiprzedal lir. Aleksandrowi Braiuckiemu i która znajduje się w Suchćj. 
Sam ogłosił dwa zeszyty zajmujących „AVyeiągów Piotrowickich," „Ży- 
wot Bartłomieja Nowodworskiego," „Zj-wot Ktdiksty z Rzewuskich księ- 
żni Teimo," „Biografią ks, Michla Radziwiłła," „Tłomaczenie Makbeta 
z SzekspiiB" itd. Wiele rzeczy w rękopisie zostawił. W r. 1846 brat 
czynny udział w sprawie reformy włościańskiej , podjętej przez hr. Andrzeja 
Zamoyskiego i należał do redaicyi ,Jtoczników gospodarskich." W roku 
1852 stracił żonę, która mu zostawiła syna Stanisława, dzisiej- 
Kego współredaktora „Przegląda Polskiego" i dyrektora teatru polskiego 
w Krakowie i córkę Maryą. Cztery lata później w 1856 r. po 
śmierci ojca przeniósł się z rodziną do GaJicyi do Dobrzechowa. Póź- 
oi^j mieszka) dwa lata w Poznańskiem i tu wydal u Żupańsldego 
„Stefana Czarnieckiego" i „Pamiętniki" ojca, tudzież swojego ,^akbeta." 
Pisywał wtedy do „Przeglądu Poznańskiego" i do „Czasu," którego byl. 
stałym przez lat ItOka korespondentem. W Poznańskiem przebywał 
głównie w Luboni u jenerała Morawskiego. W 1859 r. osiadł stale 
w Paryżu. Złączony ścisłą przyjaźnią z hrabią Walewskim, ministrem 
oaonczas cesarskim, miał sobie powierzoną korespondencyą zagraniczną 
m urzędowym „Monitorze" drugiego cesarstwa. Te właśnie sto- 
BtmM sprawiły, ze w r. 1863 Andrzej Edward niem^y wpływ 
na wypadki ówczesne w kraju wywarł. Na jesień w 1863 r, 
jKzybył do Galicyi w miesiącu lipcu, aby być na ślubie córki, która 
"wyszła wtedy za Romana Micliałowakiego. W rok później 
wrócił do swoich, do sędziwej matki i dzieci, cieszył się jeszcze nowo- 
narodzoną wnuczką, ale Już miał siły stargane i w listopadzie zacho- 
a>wał ciężko. Pielęgnowany najczulój doznał wielkich pociech od tej 
leligii, którą zawsze szanował. Umarł 10 listopada 1864 r. i pocho- 
wany został w kaplicy roiizlnnej Skrzyńskich, na cmentarzu dobrze- 
Obowskim. Pozostawił „Pamiętniki," które ukazały się najprzód w od- 
cinku J^zieunika Poznaiiskiego" a pot<?m osobno w dwóch tomach. 
fiodema posiada Jetizcze wiele jego prac, które nigdy o^Mtt|My^ 



186 

były. Andrzej Edward był zawsze gorącym patryotą, do usług kra- 
jowych skorym, posiadał wykształcenie niepospolite, dowcip, ujmującą 
powierzchowność i wielkie zalety towarzyskie, które mu i w kraju 
i zagranicą licznych przyjaciół zjednały. Przyjaciele ojca: Osiński, 
jenerał Morawski, jenerał Krasińsld, hr. Andrzej Zamoyski, Wężyk 
uważali go zawsze jako najbliższego sobie. Książe Adam Czartoryski 
szczególniejszą zaszczycał go ufnością. Z młodszymi, jak Zygmunt 
Krasiński, Chopin, ścisła łączyła go zażyłość. Dodamy, że w 1865 r. 
Lucyan Siemieński ogłosił we Lwowie „Wspomnienie o Andrzeju Ed- 
wardzie Koźmianie." (Nadesłane). 

Eoźmiano wa Marya z Mossakowskich, kasztelanowa um. 
11 listopada 1874 r. Zmarłej poświęcił Kur. Pozn. następujące 
wspomnienie : 

Dnia 11 bm. zamknęła oczy jedna z naj sędzi wszy eh, najpoważniejszych 
i najzacniejszych matron polskich Marya z Mossakowskich Koźmianowa w 95 
r. życia. Zmarła była córką szambelana Mossakowskiego, wnuczką po matce 
jenerała Mossakowskiego. Urodzona na Wołyniu, tam spędziła młodość swoje 
w sąsiedztwie rodzin Walewskich, Bieźyóskich, Steckich, Jabłonowskich, 
o których do końca życia chętnie opowiadała. Po śmierci siostry swojej, 
żony Kajetana Koźmiana, poszła za mąż za owdowiałego i stała się 
najczulszą matką dla syna jego Andrzeja. Pod koniec Księstwa War- 
szawskiego i przez całe lat 16 trwania Kongresowego Królestwa mieszkała 
w Warszawie z mężem, który tam urzędował jako radzca senatu a potom 
powołany został do senatu. Wszystko, co najzacniejsze w towarzystwie war- 
szawskiem, ceniło i szanowało jej charakter i jej niezrównaną dobroć. O dru- 
gich zawsze myślała więcój niż o sobie, o błyskotki, o próżności nie dbała, 
oburzała się na wszelką niesprawiedliwość i znieść nie mogła obmowy. Niem- 
cewicz, który był trochę uszczypliwy, mawiał, że przy pani Koźmianowćj 
traci swój dowcip i że się jej boi. Wątłego zawsze zdrowia, nigdy się nie 
ochraniała. Zbierało się u jej męża i u nićj towarzystwo wyborowe: Siera- 
kowski, Małachowscy, Osiński, jenerał Morawski, Arcybiskup Woronicz, ona 
była duszą tego towarzystwa. Po r. 1831 osiadła z mężem na wsi i znowu 
Piotrowice stały się ogniskiem życia umysłowego. Spotykano tam wszystkie 
najzacniejsze w Polsce osobistości. Na wsi nieboszczka zwróciła się całćm 
sercem do zajęć domowych i rodzinnych i odżyła w synu, w synowój, wnu- 
kach i krewnych. Mąż poprawiał „Ziemiań?two", pisał „Stefana Czarnieckiego" 
i „Pamiętniki", ona mu dodawała zachęty, otaczając go naj troskli wszem stara- 
niem. Straciła go w r. 1855 i wtedy musiała opuścić miłe sobie Piotrowice, 
aby z synem i wnukami przenieść się do Galicyi do Dobrzechowa. Tam 
przeżyła lat 18, mocno do końca czując i smutki i pociechy. Tam wydała 
za mąż wnuczkę i cieszyła się prawnukami , tam przybranemu synowi Andrze- 
jowi oczy zamknęła. Zawsze pobożna chciała po śmierci męża wejść do 
klasztoru i usilnie się o to przez lat kilka starała. Nie przyjęto jej dla 
podeszłego wieku. Do końca zachowała pamięć, wielką żywość, wszystkie 
władze i gorącość serca. Klęski publiczne, prześladowanie Kościoła, smutki 
krewnych i przyjaciół, poruszały ją do głębL Taka żywość myśli i uczuć 
w tak podeszłym wieku równie zdumiewały otaczających, jak jój pokora 
i wyrzeczenie się siebie. To tóż wszyscy, co się do mój zbliżali, kochali ją 



^.' ■-.--■■- ■ 



187 



i czcili bardzo. Od kilku miesięcy wiele doznała strapień. Eozłączona bjła 
I wnuczką, która dotąd ciężko choruje za granicą, sama przeszła niebez- 
pieczną chorobę i w końcu musiała opuścić Dobrzechów w myśli połączenia 
się z wnukiem, wnuczką i prawnukami w Krakowie. Od miesiąca znajdowała 
się w domu wychowanicy swojej i przybranej córki pani Bobrownickiój 
w Staromieściu pod Rzeszowem. Tam pielęgnowana jak najtroskliwiój czuła 
się zdrową i była rzeźwiejszą niż kiedy. Naraz przyszło zapalenie płuc 
i w kilkanaście godzin śmierć nastąpiła. Tak schodzi do grobu jedna z tych 
coraz rzadszych osób, które pamiętały daleką przeszłość i dawały żywe świa- 
dectwo o pobożności, patryotyzmie, szlachetności i zacności babek i prababek 
naszych. (K. P. 261 z 1874 r.) 

EnoUński ks. Franciszek lun. 18 października 1866 r. 
Znany był to kapłan w szerszych kolach obywatelskich ze swych cnót 
i patryotyzmu. Wskutek dwuletniego wi(,>zienia od 1846 do 48 r. 
nosił w sobie zarodek nieuloczonej choroby, która jego życiu przed- 
wcześnie położyła koniec. Byl dziekanem i proboszczem w Śmiglu. 

Krajewski Wincenty um. 11 października 1869 r. 

Kninarklewlcz Telesfor Kasper um. 2 grudnia 1867 r. 
O zmarłym odbieram następujące szczegóły: 

Zmarły radzca miasta Poznania, ur. się r. 1800 dnia 12 stycznia na 
rtarój strzelnicy (ulica Wilhelmowska w Poznaniu) z ojca Franciszka 
i matki Katarzyny z Czechowiczów. Ukończywszy szkoły w Po- 
manin, udał się na wyższe nauki do Warszawy, gdzie 4 czerwca 1823 roku 
uzyskał stopień magistra obojga praw i otrzymał od komisyi rządowej spra- 
wiedliwości dnia 7 listopada 1823 r. nominacyą na aplikanta sądowego, 
a 11 listopada t. r. zamianowała go prokuratorya generalna Król. Polskiego 
swoim bezpłatnym assesorem. Odtąd pracował przy kolegium sadowom, 
i złożył egzamin na urzędnika klasy VI. wskutek zaszczytnej rekomendacyi 
togoi kolegiom przed upływem czasu 21etniego, jaki przepisany był prawem. 
B, 1825 wstąpił w związki małżeńskie z Leopoldyną ur. Thym, poczóm 
4 sierpnia 1826 wziął dyraisyą i osiadł stale w Poznaniu, gdzie 1828 wykonał 
przysięgę obywatelską, policzony do obywateli klasy I. Już 4 sierpnia 1832 
r. został obrany bezpłatnym radzcą miejskim , na który to urząd sześć 
TB^ z kolei zaufaniem współobywateli był powoływany, sprawował go aż 
do dknierci przez 35 lat bez przerwy. Ogólny szacunek, jaki go otaczał, 
.polegał na cichej i ukrytej, ale szczodrej dobroczynności, jakiój dał dowody 
już w tóm, że wszystkie należytości, które nań przypadały jako członka 
komisyi budowlanej, przekazywał na ubogich i zakłady sierót w Poznaniu, 
To t^ż obrano go deputowanym miasta Poznania do przysięgi homagialuej 
r. 1840. W r. 1845- obrano go sędzią polubowym. W r. 1851 został 
obrany ławnikiem na 6 lat (Schoffen) jako radzca miejski. Gorliwy 
katolik, podejmował się chętnie troski o służbę Bożą i przyjął na siebie 
r. 1853 urząd prowizora kościoła po Dominikańskiego. Kiedy r. 1859 
nmarła mu pierwsza żona, wstąpił r. 1861 w ponowne związki małżeńskie 
ł Ludwiką Godlewską*) siostrzenicą ś. p. ks. Arcybiskupa Leona 

•) Ojciec owdowiałej Ludwiki Kramarkiewiczowej , Marcolli Godle- 
wski,, urodził się w miesiącu listopadzie 1785 r. z Macieja i EUbioty 



188 



Przyłuskiego , z którego to związku pozostała tjlko jedna córka Mary a. 
W roku 1867 ofiarowała mu straż ogniowa poznańska dyplom na członka 
honorowego, spowodowana gorliwym udziałem, jaki okazywał przy pożarach. 
Tegoż jednak roku 2 grudnia został tknięty apopleksyą i oddał Bogu ducha 
sprawiedliwego, a liczny udział, jaki w jego pogrzebie wzięło całe miasto, 
był najlepszym świadectwem czci powszechnej, której pomiędzy współobywa- 
telami, nawet obcej narodowości i religii, zażywał. 

Krainarkłewicz Hipolit Ludwik urn. 2 lutego 1870 r. 

Zmarły był synem Józefa i Weroniki z Muklanowiczów, 
urodził się w Poznaniu 21 sierpnia 1791 r. Po ukończeniu zaszczytnie 
liceum poznańskiego wstąpił do służby rządowój, w której przechodząc z szczebla 
na szczebel, doszedł do stopnia radzcy ziemiańskiego i pozostawał na tej po- 
sadzie lat 53, które były jednym ciągiem j)racy poświęconej krajowi, do 
którego rodem, uczuciem i całą duszą należała ku którego dobru i pożytkowi 
całą swą działalność kierował. Oto formularz tej długoletniej służby. 
W r. 1808 urzędnik pod prezesem Ponińskim, podprefektem departamentu 
poznańskiego. W dniu 12 listopada 1813 r. zostaje dyrektorem kamelaryi 
tejże prefektury; po upadku Napoleona, w r. 1815 tymczasowy rząd Księ- 
stwa Warszawskiego mianuje go szefem wydziału administracyi. Następnie 
gdy Poznań znów dostaje się Prusakom, śp. Kramarkiewicz wchodzi w skład 
urzędników W. Ks. Poznańskiego i pod Zerbonim Disposetti w r. 1817 mia- 
nowany sekretarzem rejencyi. W r. 1842 otrzymuje tytuł radzcy obrachun- 
kowego. W końcu r. 1857 obchodzi 501etni jubileusz służby, podczas 
czego odbiera liczne oznaki uznania od rodaków i całego naszego społe- 
czeństwa. Dopiero w 1862 r. mąż ten strudzony długoletnią pracą i obar- 
czony wiekiem bierze dymisyą i usuwa się w zacisze domowe. Z nim 
wychodzi ze służby a mianowicie z tój gałęzi administracyi, w której on 
pracował, ostatni Polak — miejsce jego zajął Niemiec. Z małżeństwa 
z Józefą z Sermonettów pozostawił syna powszechnie cenionego i szanowa- 
nego radzcę zdrowia, dr. W i k t o r y n a i córkę M a r y ą, zamężną T a y 1 e r. 

(Nadesłane). 

Krasicka Sylwia z Prądzyńskich um. 28 lipca 1862 r. 
Zmarła była wdową po jenerale wojsk polskich Janie z Sicłna 
Krasickim herbu Rogala, którego zasłużony krajowi żywot wpleść 
w tę „Kronikę" uważam sobie za obowiązek. Otóż szczegóły, które 
naoczny od r. 1817 świadek źycią śp. jenerała Krasickiego łaskawie mi 
udziela: * 

Jan Krasicki chociaż pochodzący z Krasickich rodziny Ziem Ruskich^ 
przez ożenienie i osiedlenie się w W. Ks. Poznańskióm nabył praw rodzin 
wielkopolskich. Jan Krasicki, syn Jakuba i Kunegundy z Ciecier- 
ski c h , zrodzony pod zaborem austryackim, wcześnie był oddany do korpusu 



z Czyżewskich małżonków Godlewskich w mieście Pyzdrach. W 1807 r. 
wstąpił w zawód urzędniczy, w którym aż do r. 1835 jako inspektor podówcza- 
sowogo sądu Ziomiańskiego w Poznaniu pozostawał. Ożeniony był z Nepomu- 
cena Przyłuską, z której miał dwójo dzieci t. j. Ludwikę Kramarkiewiczową 
i syna Józefa, zmarłego jednorocznego wolontaryusza w Halli. 



ł» ■ 

¥ . 

I 






eet. paoów we Wiedniu. ^ r. 1S06 wstąpił do pułku ułanów galicyjskich. 
Wt. 1809 waimii arcjksi^cia Jana walczył przeciw Massenie nad Tagliamento« 
we Wło8xedi ranny kulą w piersi. Po pokoju Preszburffskim wstąpił nie- 
iwłodnie do wojska polskiego. Z swym pułkiem Smym piechoty — jako 
poruCDiik wysiany do Hiszpanii, odbył kampanią hiszpańską pod wodzą mar- 
sialka Semirier. Tutnj zawarł ścisłą przyjaźń z ówczesnym kapitanem 
wojak polskich, późniejszym pruskim jenerałem broni Dr. v. Brandt, autorem 
malej wojnj, idjętej żywcem z wypadków hiszpańskich, oraz pamiętników 
iBteresigącjdi z wypadków i stosunków naszych z r. 1831. Mimo tak prze- 
waiDĆj mianj zobopólnego położenia, tej przyjaźni na polu bitew zawartój, 
ai do najpóźniejszego czasu wzajemnie sobie dochowywali, która ze strony 
jenerała y. Brandt tak w r. 1848 jak i później nawet po śmierci Jana Kra- 
aidiego i na jemu powinowatych spłynęła. Jan Krasicki na polach 
bitow Anagonii i Katalonii ranny cięciem pałasza w głowę, mianowany kapi- 
tanem grenadyerów. (Kompania wyborcza w «.'>wczesuej organizacyi wojskowej). 
Bb 1812 podczas kampanii rosyjskiej zo swym pułkiem pod dowództwem 
Esiki w styczniu przeszedł Warszawę aż pod Brześć Litewski. Pułk ten 
skompletowany w drodze przeważnie nowymi rekmtami nawet jeszcze bez 
mnndaiów, ostatni zasłaniał odwrót wielkiej armii Napoleona t. j. zdezorga- 
msowane w zupełnym nieładzie uchodzące szczątki przed silnie ścigającą 
annią rosyjską. W Rogoźnie, by mneźć lazarety i pozbierać maroderów, 
Estko zatrzymał się. Tutaj atakowany przeważną siłą księcia Woroncowa 
% ar^leryą, cofnął się ku Obornikom. Krasicki zasłaniał odwrót uskute- 
cmiony w najlepszym porządku, bez straty jednego woza, jednego jeńca. 
Silnie nacierającego nieprzyjaciela we wsi Boguniewie tak dobrze przywitał, 
ie ton ai do Obornik, następnie do Poznania dalszej zaniechał pogoni. Pułk 
ten wcielony do dywizyi Dąbrowskiego przeszedłszy przez Berlin, stanął załogą 
we Wittenbergu w Saksonii. Estko mianowany jenerałem, dowódzcą pułku Mal- 
caewski. Wr. 1813 przed przybyciem Napoleona z nową armią, Prusacy z Mo- 
skalami przypuszczali do Wittenberga kilkakrotnie szturmy, by się usadowić 
i zdobyć przojścio przez Elbę. W jednym z tych szturmów nieprzyjaciel podsunął 
si^ pod same wały fortecy i zaczął na dobre palisady wycinać. W chwili tak 
groźnćj Krasicki ze swoją kompanią wysłany, zabrał tył nieprzyjacielowi, 
odparł go z bagnetem w ręku i zabrał dość licznego jeńca, którego z sobą 
do fortecy uprowadził. Po bitwie pod Luetzen przy lustracji załogi, piękna 
i wspaniała postać Krasickiego uderzyła cesarza. Na zapytanie naczelnie 
dowodzącego jenerała Gerard: „Qui est ce bel homme?" ten mu powiedział 
nazwisko, przytoczył Rogoźno i Wittenberg. Na co cesarz: „Et sans deco- 
. ration?" Nazajutrz Krasicki zaproszony przez jenerała na obiad, zastał 
pod serwetą swego nakrycia u stołu krzjż legii honorowej z chlul»nem wspom- 
nieniem Rogoźna i Wittenborga. Później z dywizyą Dąbrowskiego ściągnie uy 
do wielkiój armii pod Lipsk. W czasie tej pamiętnej bitwy pułk jogo stał 
obok Sasów. Ci przechodząc do nieprzyjaciela, a bout portaut dali do Pola- 
ków ognia, Malczewski padł trupem. Krasicki już poprzednio mianowany 
gros majorem (szefem batalionu), v. Brandt (szefem kompanii grenadyerów) 
objął po Malczewskim prawem starszeństwa dowództwo pułku, którego szczątki 
wras.i nim i Brandtem przy przeprawie przez Elsterę dostały się w niewolą 
.praską. Zaznaczyć tu należy, że wszyscy ówcześni oficerowie polscy boz 



^. 



'•*•.■ 



T ': 



1 ■ 



'X- k. k ■ Ł 

• • V . i 






V -.-.i;'- - 

1 » . ■ • 

- V V - :.__•■ 1- 



.1 . 



1 . . . 



'■ V 



ł ł . _. 



• I . -I I 



t 

• I 



.1. , 
., I . • 



I '■ 



■ .I ■ 



t ■• 



.li<« iiiiliii 



■ ■ «■ I1II !■« I L.l 



I , .1 



I . 



I. 



■ . ■ . •* . ■ l^Jlk 

K i-. X.. Ł i-raw- 

■ ' ■ ■'. .>» . ■ ^ . i."'.v\V:'- 
. . . •• .■ . i' ■ ... ■ ■ >4l*. ■ :>! ł . 

\ : V..'- :■ . K. 1 *^Cil 

■ * 

v\ .. -/.:v ■ / i.a:;i7.eiuen, 
.... ■' ■ w., -liir. !vi przo? 

i • • I ■ ■ 

; ..■■ ■...:.. :'\\^"iir, nu- 



\ 



ttlł. 

* «... t • 

■ « 

* ; — i*. 



'.•'7.r. 
■■.;V 



!«■ 



Marcinkowskiego !edwo bjły w zawiązku, Trudy wojenue, niewola, więzienie 
w Szpauiiawio, siarptiiĘcic majątku przea rok 1831, nakuniec katastrofa iiaro- 
3owa w r. 1846tjm w końcu tego zuakomitejro mąia Btargały. Zmarł ua 
jWMUthi 1850 r, pochowany w Niechauowie. Z Sylwii z rrndzjusk-icli pozo- 
stawił synów Stanisława ozdobionego krzyiem wojskowym V, M. pod 
Kureni, zmarłego w r. 1843 na emigracji we FrancyL Wiucoutegn 
Uionionego z Moazozońsku w Kr. Tolski^m. Dr. Kazimierza, b, posła 
na sejm pruski, obecnie mieszkającego we Lwowie. Jdzefa, oieuioticgo 
(Lutomską, pod Tarnowom w Ualicji. Córkę Władysławy za 
Ignacym Uutowskim w Gnieźnieństiem. 

Krasiński hr. Władysław itm. 6 lutegg 1873 r. Zmarły 
byl starszym synum wieszcza naszego Zygmunta i żouy jego 
KHbiety z BraniokiclL Urodził się w Warszawie 28 wrześuia 
1844 r. Nauki pobierał w Ais i tamże ukończywszy uniwersytet, 
r 20 roku iycia otrzymał stopień bachelier es droit. Objąwszy zarząd 
ordynacyi Opinogóiskiej , ożenił się z hr. Różą Potocką, oórką 
lir. Adiuna, i odtąd z zamiłowaniem się oddał pra^y dla dolira kraju, 
o czóm świadczy wydawnictwo jego od r. 18S9 roczników „Biblioteki 
Ordynacyi ICrasińsMch," „Przyczynek d(j dziejów dyploraacyi" i inne 
rozprawy, iiacueliowane. talentem niezaprzeczonym. Grorliwy katolik 
pniyldadnie zakończył młodzieńcze życie w Mentone, pozostawiając 
jedynaka syna Adama i córeczkę. — W trzy lata piiźuiej , w miiju 
1876, zakończyła życie matka śp. Władysława, Klżliieta z Branickicli, 
powtórnie zamężna lir. Ludwikowa Krasińska, 

Kraszewski Jan um. 27 lutego 1864 r. 

Dowiadujemy się z dzienników, że ojciec znakomitego pisarza 
Józefa Ignacego Kraszewskiego, Jan, umarł dnia 27 lutego br, we wsi 
:Praedzielsku, w Grodziskiem, licząc bez m^a lat 70. Jan Kraszewsld 
il^ywał nieco i drukował, a jako najbliższy przyjaciel Karpińskiego 
(bjt -egzekutoreir. jego testamentu), napisał wspomnienia o iyciu jogo. 
.Job Kraszewski, cłiorąży powiatu prużańskiego, urodził si^ w' Buzówce 
Ł tJkrainie, maji^tności ojca swego. Matka jego była z Michałowskich. 
ChowiJ aię u krewnych swoich Ezeczyckich w Galicyi, zkąd dzieckiem 
cze, straciwszy ojca, przeniósł się na Litwę, gdzie się nim opiekował 
krewny jego Bogusław Kraszewski, pułkownik wojsk polskich. Opie- 
owie jego sprzedawszy majątek na ITkrainie, kupili mu w Grodziskiem 
endowicze i Dolhe, a w tój ostatniej wsi stale przemieszkiwał. 
Oriony z Zofią Malską miał z nią synów, Józefa Ignacego 
w r. 1812, Eucyana i Kajetana tudzież dwie córki, z których 
jedna za O ab ryelem Łuniewskim zmarła już, a druga Joanna 
JA Jauem M Oraczewskim w Pj^zedzielsku -w Grodziskiem, w któ- 
rego domu życia dokonał. (Dz, Pozn. nr. 130 z r. 18154.) 

Kraszewiibl dr. Feliks Antoni um. 23 stycznia 1870 r. 
O Zmarłym, ktiiry ważną odgrywał rolę w życiu publicznóm naszego 
Księstwa i lio najwybitniejszych swego czasu należał obywateh, doszły 
mnie następujące, z dobrze painformuwauego źródła plj'nące szczegóły: 

Śp. dr. Feliks Antoni Kraszewski urodził &\% w Tarkowie w powiucie 
inowrocławskim 30 maja 1797 r. z Jana Kraszowskiogo, 'dziedzicu wsi 



Titrkowa, prezesa Trjbunahi Bydgoskiego i Anny z Poleskie ti, I^uuki 
pobierał najpierw w Pakości u Beformatów a później w Liceum warszawakiśm; 
na nniwersjtecio bjł w Wrocławiu, Halii i Oetjudze, gdzie uzysliał stopień 
doktora £lozoQi, z prawem docenci. Mając zamiłowanie do nauk, chciał siq 
6p, Kraszewski im tśi zupełnie poświęcić, i b;ło jego zamiarem osicśi! jako 
docent w Getyndze, a tymczasem losy inaczej zrządziły. Chcąc po śmierci 
ojca majątek uratować, trzeba było powri^cić do Tarkowa i zostać gospodarzem. 
Nie było to łatwem zadaniem z człowieka książkowego stać się rolnikiem, 
ale jakichie cudów nie dokazuje silna wola! To tH śp. Kraszewski dopro- 
wadził usilną pracą, energią do tego, ie był wnet pierwszym gospodarzom 
w SRŚj okolicy i Tarkowe do wielkiej doprowadził kultuiy. 

O iyciu pubEczn4m śp, Kraszewskiego duio by było do pisania — » 
zawsze i wszędzie odznaczał się prawością, szlachetnością, skromnością, 
wielkim darem wymowy i wielką odwagą osobistą, był t€i od wszystkich 
tak swoick jak i obcych narodowości powatan}' i powszechnie kochany. 
On to był pierwszy, ktfiry podał myśl założenia Towarzystwa Naukowej J 
Pomocy, jui bowiem w roku 1829 zawezwał za porozumieniem 
i księciem Radziwiłłem i ks. Arcybiskupem Wolickim obywateli całcgofl 
Księstwa do Poznania, bj to Towarzystwo założyć, Zjuzd był bardzoł 
liczny, bo ledwie się wszyscy w sali arcybiskupiego pała«a pouiic^ciiłfl 
mogli. Tak projekt jak i statuta przyjęto jednogłośnie i ieby nie skrom-j 
iiość śp, Kraszewskiego, Towarzystwo byłoby jui wtenczas weszło w życio.J 
Tymczasem śp. Kraszewski niechcąc, ieby założenie Towarzystwa było dzie- 
łem jego ale całego Księstwa, poprosił dla formy o wybranie komitetu, 
któryby statuta juź przez ogół przyjęte jeszcze raz przejrzał. Proszono, żeby 
sam sobie członków wybrał, co tćż uczyniwszy, był przekonany, ie w statu- 
tach nic nie ski^eślą. Lecz komitet paragraf jeden odrzucił. Śp, Kra- 
szewski błagał formalnie, ieby tego paragrafu uieskreślać, porozumiawszy 
się bowiem z ks. Radziwiłłem, wiedział bardzo dobrze, że jeielt paragraf 
ton skreślą, to rząd na założenie Towarzystwa nie zezwoli. Komitet się 
upai'ł; rząd saukcyi odmówił i Towarzystwu odłożone ad calendas graecas, 
ai nareszcie śp. Dr. Marcinkowski myśl tę, chociaż tylko częściowo, w życie 
znowu wprowadził; powiadam częściowo. Towarzystwo bowiem Kraszewskiego 
miało być Towarzystwem Naukowo-Eolniczo-Przoraysłow4j pomocy. Tora 
składki niebyły dowolne, ale ogół musiał składać po 6 groszy z morgi większej, 
3 grosze więc z morgi magdeburgskićj i każdy biorący wspomogę, był obo- 
wiązany ją zwrócić, W roku 1831 podąijł i śp. Kraszewski w szeregi, 
odbył pod Giełgudem w 7 pułku liniowym piechoty kampanią a odsiedzia- 
wszy późuićj w Grudziądzu i Silberbergu karę forteczną za powstanie, 
wrócił znowu do swego Tarkowa do pługa i roli. Rząd pruski poznawszy 
w nim niebezjiiecznego przeciwnika, chciał go sobie zyskać i w tym celu 
ofiarował śp. dr. Kraszewskiemu najprzód znaczną posadę w minisieryum 
a potóra urząd radzcy szkolnego w Poznaniu, ależ tu i tam takie śp. dr. 
Kraszewski postawił warunki, że ich nieprzyjęto. Należał do Landszafty 
zadiodnio -p ruski ój ; był najpierw o"brany radzeą a póżniój dyrektorom na 
okręg Bydgoski, za ktiiry to ur<:ąd po 12 latach sam w roku 1856 podzię- 
kował. Ka sejmy prowincyoualne pozuuusM i do Berlina kilkakrotnie był 
wybierany, i ze swych mów głoŚDy. Miał bowiem przy swój zdatoości wielką 



19S 



pamiciS, odwagę cywilną i jak jui wsporaiikłem , wielliL dar sliiwa i ztąd ici 
prawic baidą bez przygotowania miał tnowc. Z r. 18i7 pamictua jest jogo 
mowa miana w sejmie poinwonjm w Burlinio, Tam, gdj tról Frjderjk 
Wilhelm IV. odrzucił petjcyą Prusakńw o konat.jt.ncyą i zakończył terai 
rfoffy : „Ich Icide kcinen Fotzeii Papier zwischen mir iind meinem Vo!ko" — 
na usilne prośbj Nieraciw ap. dr. Krassowski tak królowi udpowiediiał, ie 
z oołjdi I'rus od Uaityku aż do Benu, zewsjiąd listy dziękczynne odbierał, 
a było ich c^y kosz. W mowie tój był jeden ustęp: „Kenneii Sio, meine 
Hanon, einen KOnig ohne VoIkP" Słowa te krdl sobie w roku 1848, udzie- 
lajiio aitdyencyą depiitacyi polskiej, dobrze przypomniał, lizerz tak się miała. 
T^HC la ogólnym ruchem, wysłało Księstwo depntacją do monarchy z prośbą 
Q udzielenie nam autoDomii. Na ezelo depntacji był ks. Arcybiskup Przy- 
łuskj a między innymi i Sp. dr. Kraszewski, Krdl Fryderyk Wilhelm IV, 
znając jui, jak się zdaje, treśd pctycyi, wcale j^j nie czytał, tylko z góry 
w słowach dobitnych odpowiedział, ia autonomii nie udzieli, bo Polacy nie 
są jeszcze do samoraądu dojrzałymi, ua dowód zaś przytoczył rewolucyą 
z T. 1830, rie^g^alicyjską, i zakończył, io Polacy nie są jni zdolni do samo- 
istnej cgzystcncyi. Na to wystąpił śp. Kraszewski i puukt po punkcie na 
[ królewskie odpowiadał orzeczenia; uareszcie gdy przyszedł do rzezi galicyj- 
[ lHaćj, uaduiieuił, ia rzeź ta wywołaną była przez rząd austryacki i rząd ua- 
[ wet za głowy mordowanych obywateli płacił. Tutuj król przerwał : 

- Das ist nicht wahr! 
■ Dr, Kr,: Dio Oestreichische Ref,'ieriing hat sic.h von dio.wni Yorwurf nicht 
goreinigt. 
Król; Es ist nicht unsere Sitte nn« zu rechtfertigen, 
IDr. Kr.: Majustat! ich kenne Niemanden auf der Wolt, ikr sich von sol- 

cher Missethat nicht zu rochtfortigen brauchte. 
I /Sienni erka taka byłaby moic itaiój trwała, bo zmarły monarcha lubił jędrne 
i-;pdpowiedzi , alo minister Auorswald oznajmił królowi, Źe czekają posłowie 
I zagraniczni i wtenczas król prosił ks. Arcybiskupa o przedstawienie mu de- 
I putacyi. Przy wymienieniu nazwiska dra, Kraszewskiego, przypomniał król 
Bobie rok 1847 i wynekł to pamiętuo słowa, czyniąc aluzyą do ówczosnogo 
orzeczenia Kraszewskiego: 

— Ach 1 Tch konno: „KOnig ohue Volk!" 

Po tiikium nioprzychylnóm przyjęciu doputacyi namyślił się jednakie 
I Titąd, czy to party wypadkami berlióskiemi czy też dla innych przyczyn, — 
1 iosjrd, ie zdecydował się dać rodzaj autonomii Księstwu i wybrał w tym 
1 ijelH śp. Kraszewskiego na naczelnika cywilnego a jenerała Wilisona, na 
Il/Ojenriego W. Kcięstwa Poznańskiego i jako takich tamie wysłał. Panowie 
I ra jireyjochawszy do Poznania, zupełnie co innego znaleźli, jak im to w Bor- 
I Ifcie powiadano, i słysząc, ie wojsko pruskie na oddziały polskie uderzyło, 
i'l niozóm do Berlina wrócili, a rząd się tói dalój o nich nie pytał. Byłoby 
I Jnoic jeszcze dużo faktów z życia publicznego śp. Kraszewskiego do prayto- 
I CKBnia, ale główne opisałem. Dodaó jeszcze tylku na zakończenie wypada, 
I iopozofitając wiyciu publicznóm do roku 1858, znużony, majątek oddał w ad- 
J itiinistracyą i sam się do Drezna na wypoczynek usunął, gdzio też 23 stycznia 
1.1870 r. życie zakończył. 






rJJ.- ^ÓŁ-.*:;" T-J:rr.'^sS 




194 

Eraszkowski Antoni um. 11 września 1864 r. ftp. Antoni, 
właściciel dóbr Zielęcina pod Grodziskiem, brat jednej z najsędziwszych 
i najzacniejszych naszych matron , Antoniny Lipskiej, matki 
Zenobii, za Józefem Żychlińskim, dalej Anny Skórzew- 
skiej z Kamieńca i Urszuli; ożeniony był z Praksedą Mlicką, 
bratanka pułkowTiika i pozostawił syna Wiktora, ożenionego z B i a- 
łoszyńską, Jadwigę za Karolem Kozłowskim i Eleonorę 
za Władysławem Biegańskim z Potnlic. Zmarły był żołnie- 
rzem w r. 1831 i powszechnie w Poznaniu znanym i lubionym starcem. 

Eraszkowska Urszula um. 14 lutego 1870 r. Zmarła była 
siostrą śp. Antoniego. Żyła i dokończyła cnotliwego żywota w domu 
swej siostry Lipskiej w Ussarzewie. 

Eręska hr. Brygitta z Kożuchowskich um. 30 paździer- 
nika 1868 r. Zmarła była wdową po znanym patryocie hr. Kon- 
stantym, który przez długi czas był na wygnaniu w Kazaniu, zkąd 
powróciwszy, osiedUł się w Wielkopolsce, gdzie ponownie w sprawie 
emisaryuszów przez rząd pruski był więziony przez czas niejaki 
w Koźminie. Pozostawiła syna Napoleona, ożenionego z Krzy- 
żanowską, siostrą b. posła Henryka. 

Eręski hr. Napoleon um. 31 grudnia 1871 r. Zmarły był 
synem hr. Konstantego i Brygitty z Kożuchowskich. 
Umarł bezdzietnie w dobrach swych Grembaninie w Ostrzeszowskiem. 
— Rodzina Kręskich pochodziła z Pomorza i pieczętowała się herbem 
Nadelwitz. Tytuł hrabiowski miała sobie nadany za panowania Jana III. 
przez cesarza niemieckiego, uznany następnie w Prusach. Śp. hr. Na- 
poleon był ostatnim potomkiem po mieczu tej zacnej rodziny. 

Ereinska Kazimiera z Zapałowskich um. 28 lutego 
1873 r. 

Poznań, 1 marca. Wczoraj skonała nagle, w kwiecie wieku, 
śp. Kazimiera z Zapałowskich Kremska, żona powszechnie znanego 
i lubionego naszego dentysty, pana Seweryna Kremskiego. Zmarła od 
dnia ślubu niemal nawiedzioną była cięźkiem cierpieniem, które jój 
życiu wiosennemu kres położyło ku ciężkiej boleści nieutulonego w żalu 
męża i licznych jego przyjaciół, pozostawiając czteroletniego synka, 
dziś sierotę. (Kur. Pozn. nr. 50 z r. 1873.) 

Poznań, 3 marca. Wczoraj o godzinie 4 po południu odpro- 
wadził bardzo Uczny orszak żałobny zwłoki śp. Kazimiery z Zapałowskich 
Kremskiój do bramy Berlińskiej, zkąd je powieziono koleją do Szamotuł, 
gdzie dziś rano spoczną w grobie obok zwłok śp. Maryi z Zapałowskich 
Dutkiewicz, która tegoż samego dnia, o tej samej niemal godzinie 
skonała w Szamotułach, co jej siostra w Poznaniu. Tak obie siostry, 
obie młode, szczęśliwe, kochane i kochające opuściły jednocześnie tę 
ziemię, by razem stanąć przed tronem Przedwiecznego i wymodUć 
u Niego pociechę i łaskę dla złamanój rozpaczą matki, nieszczęśhwych 
mężów i maleńkich sierotek. Bóg miłosierny ich modlitwy wysłucha!... 

(Kur. Pozn. nr. 51 1873 r.) 

Ereiuer dr. Józef um. 2 czerwca 1875 r. Śp. Kremer urodził 
się 1808 r. w Krakowie, gdzie szkoły i uniwersytet ukończył, poczśm 



r : i 



się lisutiilcil w Btrliuie, Hoideltiergu i Parjżii. Na vki(: o powstaijiu 
w Warszawie uatjcbmiiist pospicazj'! do btutuioh szerugów i juko 
attjierzjsta odbył kampanią, Póżiiiej otworzy! w Erakowio paisyouat, 
od r. zaś 1847 wykladai lilozolią na imiwersytecie jagiollońskiiu, którego 
tukże był rektorem. Któż nie zna jego „Listów z Krakowa?" Wzbu- 
dziły one ogromny outuzyazm. Od r. 1835 nieustannie pracował 
jliórtini. W piśmienniotwie naszem wysokie tói zdobył sobio stanowisko. 
W pożyciu łatłvy, mity, koleżeński, charakteru nieskazitelnego, był to 
zarazem mv^ glijboki^j wiary, jak świadczy ostatnia jego piaca, pozo- 
stała na biurku w rękopisie: „O obtędzie bezwyzuaniowości." Umarł, 
opatnony św. Sakramentami, mogąc do siebie zastosować ów piękny 
wierszyk Juua z Czarnolesia: 

■Todnak mam ią nadzieja, in priedsi^ za laty 
Nio bgdii moje czułe noc; bez zapłaty; 

A co mi za iywota ujmie czas dzisiejszy, ^^_ 

Tu po śmierci nagrodzi i lichwa wiek późuiejszy. ^^^| 

I opatrzył to dawno syn piijkućj Latony, ^^^| 

Że moich kości popiół nio bidzie wzgardzony. ^^H 

Krciiz Władysław um. 20 listopada 1870 r. Zdohiy ton 
nJodzieńicp, słuchacz filozofii w uniwersytecie wrocławskim umarł 
w AVersalu wskutek ran otrzjTuauyclL Był on też jedną z ofiar, 
któro padiy w obronie obcej sprawy w walce z zaprzyjaźuionym nam 
narodem francuzkim, 

Królikowski Karoł um. 5 czerwca 1871 r. Zmarły byl żoł- 
nierzem w r. 1831, następnie tułaczem i założycielem Stowarzyszenia 
„Czci i chleba" na emigracji. Jako księgarz w Paryżu dużo poży- 
tecznycli dzieł wydał. Był przyjacielem Bohdana Zalewskiego. Zasnął 
po długich cierpieniach łagodnie i cicho na rękach matki w Rt. Etienne, 
dokąd przybył na kuracją. 

Kriizcu!>tcru Aleksander um. 27 grudnia 1874 r. Dnia 
27 grudnia umarł w KiJniuszkacli w Lubelskiem Aleksander Kruzeu- 
stern, dyniisyonowany jenerał rosyjski, rodem Kurlandczyk; ożeniony 
z Riissunowską, przywiązał się do kruju, w Ittórym osiadł. Jenerał 
byl z kilkoma rodzinami w Księstwie pokrewniony; mianowicie przez 
syna. kl^óry pojął za małżonkę pannę Skarżyńską z Chetkuwa, 
córkę Michaia i Delfiny z Lubowieckich. 

Krazenstem Julia z Russanowskich lun. 8 paidziernita 
1875 r. 

Unia 8 października zakończyła żywot doczesuy w Tczercu pod 
Nicmirowem w Galicyi, w dobrach do eyita Aleksandra należącyeli, 
śp. Julia z Russanowskich Kruzenstern, znana w szerszych kolacli 
towuTzystwa i spokrewnioua z kilku rodzinami w Wielkopolsce. Zycie 
Zmarli^j odznaczało się miłością macierzyńską dla pozostałych synów, 
przywiiizaniem niezmiennem do mary przodków i kraju rodzinnego, 
w którym zamieszkiwała. Zgon Jej nastąpił w dziesięć miesięcy po 
śmierci mężu, w Koniuchach w Królestwie Polskiem, w miesiącu gmdniu rz. 
zmarłego. Cześć Jej popiołom! (K. P. ui. 23C z r. 1875.) 



riBlMM^ 



196 

Kryger ks. Paweł um. 11 maja 1865 r. Zmarły tak był 
szanowanym ogólnie, że na pogrzeb jego w Witkowie, gdzie od wielu 
lat był proboszczem, zjechało się około 80 kapłanów, całe niemal oko- 
liczne obywatelstwo i mnóstwo ludu. W czasie jego choroby nawet 
żydzi Witkowscy odbyli w bóżnicy uroczyste nabożeństwo o powrót 
zdrowia tego opiekuna i dobrodzieja ubogich wszystkich wyznań. Uro- 
dzony w Gołańczy w r. 1812, ukończył szkoły w Chojnicach a w r. 1842 
wyświęcony został na kapłana, poczem przez lat 10 niezmordowanie 
pracował w Trzemesznie, zkąd do Witkowa go przeniesiono. Był za- 
równo wzorowym kapłanem, jak gorącym patryotą. 

Krzcsimowski, jenerał um. 2 kwietnia 1865 r. Śp. Krzesi- 
mowski urodził się w r. 1787. Za wojen napoleńskich był kapitanem 
artyleryi, w r. 1831 pułkownikiem a wreszcie jenerałem. Dwakrotnie 
wygnaniec sybirski, umarł na tułactwie w Dreźnie, do ostatniej chwili 
zachowując rzadką świeżość umysłu i młodzieńczy niemal zapał w spra- 
wach narodowych. 

Krzesiuski Maciej um. 13 października 1866 r. Śp. Krze- 
siński urodził się 1789 r. w okolicy Poznania. Mając lat 20 wstąpił 
do armii napoleońskiej, której losy dzielił do r. 1813. W tymże roku 
wziąwszy dymisyą jako porucznik, osiadł w powiecie pleszewskim, oddając 
się pracy róhiej. W r. 1853 przeniósł się na mieszkanie do Trzeme- 
szna, gdzie syn jego Hieronim był wówczas profesorem. Po znie- 
sieniu gimnazyum trzemeszeńskiego, zmuszony rozstać się z synem, 
przeniesionym do Poznania, pędził ostatnie dni w tęsknocie, pokrze- 
piając się jedynie modlitwą. Cesarz Napoleon III przesłał mu medal 
Św. Heleny. 

Krzesińska Honorata z Plucińskich um. 5 stycznia 
1871 r. Zmarła była wdową po śp. Macieju a matką Hieronima, 
zasłużonego profesora przy tutejszem gimnazyum św. Maryi Magdaleny. 

Krzesińska S i d o n i a z Wilkońskich um. 17 lutego 1875 r. 
Zmarła była żoną tutejszego profesora pr^ gimnazyum św. Maryi 
Magdaleny, szanowanego powszechnie dr. Hieronima Krzesiń- 
s k i e g o. 

Krzyżanowski Jan um. 14 lipca 1864 r. 

Zmarły był radzcą sądu powiatowego w Szamotułach. Urodzony w- Po- 
znaniu dnia 19 czerwca 1802 r. z Wincentego (rodom z Krakowa) 
i Magdaleny z Gayzlerów Krzyżanowskich , ukończywszy nauki 
w tutejszym gimnazyum św. Maryi Magdaleny, udał się na uniwersytet wro- 
cławski słuchać prawa, zkąd wróciwszy, jako referondaryusz pracował przy 
sądzie krotoszyńskim, następnie i poznańskim. Ztąd wysłany do Gniezna 
na zastępstwo śp. tajnego radzcy Chełmickiogo, ówczesnego sędziego, po 
niedługim czasie jako sędzia pokoju przeniesiony został do Witkowa w r. 1830. 
W sam dzień powstania listopadowego zaślubił Teofilę Lutomską; córkę 
Antoniego i Konstancyi z Potrykowskich. Po upadku rowolucyi posą- 
dzony o wspieranie tejże a mianowicie o przeprawianie przez granicę ocho- 
tników wielkopolskich, po długotrwałym procesie, ab instactia tylko uwol- 
niony został, a następnie przeniesiony do sądu w Grodzisku. Po kilku latach 
znowu przeniesiony do Szamotuł, gdzie po wieloletniój służbie dopiero mi a- 



TWraiijn^fflB(^^ffl!c!r^nau i djrclitoreiii 2go wjdziału tegni. Jakkolwiek 
przj rewiajach aądii zawsze odbierał pocliwały, przecież mimo wjelokrotfiycli 
pToSb o przenieś! BDie gwo do Poznania, nnwsie odmowne odbierał odpowiedzi 
a Dareazcio wjrażue oświadczenie: źe do Poznania nigdj się nie dostanie, 
bo władza przcłoiona darowali mu tego nie mogła, źo w roku 1848 należał ' 
ilo komitetu narodowego, który w jego pomieszkaoiu zasiadał. W abitek 
choroby serca wiolokrotnio szukał uleczeuia w roimaitjch wodacli a w robi 
1864 powtórnie ndal się do Ojeneliausen (Eehme) w Westfalii, zkąd po 
piewszym napadzie apoplcktycznym , gdy z przybyłym do uiogo bratem młod- 
szym Antonim do domu wracał, zanocowawszy w Bmnszwilni, tój aamój nocy 
dnia liga lipca 1864 r. powtórnie paraliżem tknięty, na brata rękach Bogu 
ducha oddał. Zwłoki jego przewiezione do Szamotuł przy nadzwyczajnym 
iidzialo mieszkańców miasta obu narodowości i różnych wyznań, niemniej 
i obywatelstwa z prowincji, na cmentarzu tamecznym złożone zostały. Oby- 
watele powiatu a w czyści i miasta w dowód nznania zasług nieboszczyka, 
jego nieekaziteliiego charakteni i gori^cej miłości Ojczyzny, kosztem swoim 
Kwłoki jego do murowanego na ten cel grobowca crzeniość i na tymże okazały 
pomnik z polerowanego granitu ustawić kazali. Śp. Jan Krzyżanowski prócz 
wdowy swiSj pozostawił syna Hipolita, (obecnie rządzcę dóbr,) i córkę 
Włodzimirę, którzy wraz z bratem jego starszym Józefem (niegdyś 
knpcem w Poznanin), siostrą Julianną, owdowiałą sędziną Carqueville, 
i bratem najmłodszym, znanym i zasług i patryotjzmu współobywatelem 
iiaRzym Antonim, cieślą i kupcem, zbyt wczesny zgon jegu opłakują. 

(Nadesłane.) 

Krzyżanowski Józef imi. 25 sierpnia 1865 r. Sp. Krzyża- 
nowski urodził sil} w Galicyi r, 1811. Jaka uczeń uniwersytetu lwow- 
skiego pospieszy! w r. 1831 do powstauia i pod Grochowem ciężką 
otrzjinal ranę. W r. 1846 straszliwie sponiewierany przez ztuntowane 
chłopstwo, mimu ran zesłany został do Spielbergu, skazany na lat 20. 
Wszakże wypadki z 1848 r. położyły koniec jego więzieniu. Odtąd 
przesiedlił się do Wielkopolski, gdzie zamieszkał w Swadzimin pod 
Poznaniem. Szanowany dla swej prawości, chętnie niósł każdemu 
pomoc słowem i czynem. Strapiony śmiercią młodszćj córki i nieule- 
czonjj chorobą syna, zapad! na wodną puchlinę i skonał na rękach 
żony i córki IClotyldy, k-tóra w lat 10 póżniJij, zaślubiona p. Ko- 
złowskiemu Karolowi, znanemu pedagogowi, także do wieczności 
się przeniosła. Sp. Krzyżanowski ożeniony bylz Zarembianką, 
której brat s. p. Juliusz miał za żonę hr. Florentynę Bnińską. 

Krzyżańskl Józef um. 1 kwietnia 1871 r. Zmarły byl ceniony 
przoz wszystkich, którzy go bliżej znali, dla swi^j zacności i uprzej- 
mości w obejściu. Umarł nagle w Starogrodzie , pozostawiając młodą 
wdowę z ilomu Tr;}mpczyńską i kilkoro dziatek. Było to ztote 
serce! Pochodził z szlacheckiej rodziny herbu Juiiczyk, 

Krzysztoporski Piotr Paweł Józef imi. 23 lipca 1873 r. 
Zmarły używał aż do roku 1832 imienia Józef Kalasanty i pod t(''m 
imieniem przebył szkoły i zapisany jest w rocznikach wojskowych. 
Dopiero emigrując do Francyi, począł się zwaó Piotrem, widocznie 
celem zmylenia poszlak o sobie i to imię zachował później aż do śmierci. 



rit^ 



198 

Urodził się w r. 1804 w Krzemieniewicach w powiecie piotrkowskim, 
którą to wieś rodzice jego trzymali w zastawie, zanim się przenieśli 
w r. 1825 do własnego majątku Gorzkowic, obecnie stacji kolei żela- 
znej warszawsko bydgoskiej. Ojciec Piotra Kazimierz, urodzony 
w r. 1750, był subdelegatem i burgrabią grodzkim i piotrkowskim 
w latach od 1780 do 1790. Ożeniony był z Józefą Benedykta Bo- 
gusławską. Porzuciwszy urząd, został wybrany sędzią ziemskim 
województwa sieradzkiego i stale osiadł na wsi. Dożył lat 90. Śp. Piotr 
ukończywszy szkoły pod okiem Pijarów w Piotrkowie, wstąpił do kor- 
pusu kadetów w Kaliszu, następnie zaś do tyle słyimego później 
4 pułku piechoty, którym to pułkiem dowodził wuj jego Ludwik Bogu- 
sławski. W r. 1825 mianowany oficerem, odbył w r. 1830 i 31 całą 
kampanią, przyczem brał udział z 4 pułkiem w 16 bitwach i potycz- 
kach, i cztery razy był ranny. Po bitwie ostrołęckiej ozdobiony krz}^- 
żem wojskowym virtuti militari, w trzy miesiące później już jako kapitan 
otrzymał złoty krzyż kawalerski tegoż orderu za bitwę pod Warszawą 
i Wolą. Krzyż ten nadesłany pułkowi sami koledzy przysądzili i wrę- 
czyli rannemu Piotrowi Krzysztoporskiemu. Po wyjściu z Warszawy 
udał się śp. Piotr z swym pułkiem ku granicy pruskiej ; tam nie chcąc 
złożyć broni, przebrany przedarł się przez czaty nieprzyjacielskie do 
korpusu jenerała Różyckiego, a gdy i ten jenerał postanowił schronić 
się w granice państwa austryackiego, Krzysztoporski, poprzednio już 
uzyskawszy od naczelnego wodza jenerała Rybmskiego dymisyą w sto- 
pniu majora, udał się do Francyi. W Paryżu uczęszczał do szkoły 
de Tetat major, by się dalej kształcić w zawodzie wojskowym. W tjm 
czasie napisał regulamin dla piechoty z wykładem walki pojedynczego 
żołnierza na bagnety, który bardzo pochlebne w kołach francuzkich 
zjednał sobie uznanie. Po 13 latach tułactwa zatęskniwszy za krajem, 
przybył do Torunia a uzyskawszy naturaUzacyą w monarchii pniskiej, 
poślubił w r. 1840 Maryą Straszewską, urodzoną z Tekli Bo- 
gusławskiej, siostrę swoją cioteczną i osiadł w Wieszczyczynie pod 
Śremem. Z pierwszej żony spłodził syna AVacława, który umarł 
w r. 1867 i dwie córki Florentynę i Karolinę, które także 
w kwiecie wieku utracił. Po śmierci żony wstąpił śp. Piotr w r. 1850 
po raz wtóry w związki małżeńskie z Józefą Anastazyą Ska- 
ła wską, wdową po Wojciechu Palickim, z którćj pozostawił 
jedynego potomka swego czcigodnego imienia : Mikołaja Kazimie- 
rza Klemensa ur. w r. 1864. Pierwszy syn z Skaławskićj Jan 
umarł w niemowlęctwie. Śp. Piotr był wzorem dzielnego żołnierza, 
prawego obywatela, gorącego patryoty i katolika. Za życia otoczony 
ogólną czcią swych współobywateli, pozostawił po sobie piękną pamięć 
w sercach wszystkich, którzy go znali. Zwłoki jego pochowano 
w Wieszczyczynie. — Brat śp. Piotra, Klemens, jest radzcą Dyre- 
kcyi szczegółowej Ziemstwa kredytowego w Warszawie, gdzie powsze- 
chnym cieszy się szacunkiem. Z dwóch sióstr poszła jedna za mąż 
za Edwarda Zambrzyckiego, syna szambelana, druga zaś za Adama 
Chrzanowskiego, obywalela ziemskiego. 



Krzysztoporscy hertu Nowina 2a:otogoleiczyk. 

UoilKiiiii Imysztoiiorslfich a Jak ich tlawiiii^J nnz^ywaiio „Ki^yszto- 
piirskich" imcliodzi z Krukowskiego i do starodawnjoh domów polsliich 
Sflę liczy. Już za ezasów Zygmunta Augusta byli Krzysztoporscy Arj-a- 
nami i przewodniczyli tój seŁcie w Sieradzkiem i Wieltopolsce. O dwie 
niUo od miasta Piotrkowa położona jest wieś Wola Krzysztoporskji, 
w któr^l znajdują się niiny i ślady zameczku (uppidum) a o pół mili 
dalćj leży weś Bogdanów z kościołem murowanym staroijin^j stru- 
ktury, fimdowauym pr:<ez Krzysztoporskich, gdzie do dziś dnia znajduje 
się kilkn nagrobków marmurowyeli bardzo pięfenycłi. (Napisy z tyeli 
nagrobków są w posiadaniu pozostatój wdowy Józefa Piotra w Wieszczy- 
czynie pod firemcm), W t^m Bogdanowie odbywało się nabożeństwo 
aryańskie, a katolicy wystawili jako filią kościółek w sąsiedniśj wsi Po- 
stękalieach. Otóż gdy za czasów Jana Kazimierza zapadła kongtjftuoya 
skazująca Aryanów na banicją, Krzysztoporscy w liczbie kilkunastu 
familii trzymali się zbrojno w oppidum swoj^m w Woli Krzysztoporskiej, 
mając przy tśm trochę własnej milicyi i armat Familia Dobrzele- 
wskich ua Dzieszulicach i Borownie niedaleko zamieszkała, zebrawszy 
okijhczuą drobną szlachtę, której w tych okolicach było wsi kilka, 
jako to: Lubonia, Lutostawice, Gołygów, Sjaki, Eaepki, uczyniła napad 
nocną porą, oppidum zdobyła, wszystkich Krzysztoporskich tam znaj- 
dujących się wycięła, nie wyłączając kobiet, zostawiaj;^ tylko przy 
życiu dziecko w kolebce pici mczkiej, od którego to dziecka idzie ród 
śp. Piotra Józefa, Kapituła Archidyecezyi Gnieźnieńskiej w n^rodę 
czynów wybicia heretyków, nadała prawo alternatywy prezentowania 
proboszcza w Bogdanowie familii Dobrzelewskich na Dzieszulicach 
i Borowuie wspólnie z dziedzicami Bogdanowa, Kościół według prze- 
pisów kanonicznych oczyszczono, przez Biskupa na nowo poświęcono 
i sanctissimum z lilii w Postękalicaeh w asystencji 100,000 ludu, Jak 
w aktach kościelnych stoi, przeniesiono. Ani Niesiecki ani Wlelądek 
nic o tym wj^padkii nie mówią. Wszystkie te szczegóły były zamiesz- 
czone w aktach kościelnych przed 30stu laty ; gdy się później przed 
laty Miku zgłaszano do znajomego proboszcza, celem wynotowania dat, 
nazwisk i szczegółów, okazało się, że ta właśnie część z akt kościelnych 
wypmtą została, Ks. proboszcz nawet domyślał się przez kogo, posą- 
dzając jednego z powieściopisarzy, którzy kościół zwiedzali i akta prze- 
glądaj!. Że Jednak tak hylo, poprzeć może osoba blisko zaprzyjaźniona 
z rodziną Krzjszliiporskich, od której te szczegóły posiadam, i świadczy 
o t^m ten fakt, że właśnie przed czasem skradzenia akt wszczął się pro- 
ces przed sądem trybimalu w Ealtszu między dziedzicami Bogdanowa 
a Dzieszutic i Borowa o [irawo prezenty dla proboszcza, przycz^ na 
zasadzie owej alternatywy dan^j przez Kapitułę Gnieźnieńską utrzymał 
się przez wyrok trybunału proboszczem ks. Bortkiewicz przez Dohne- 
lańskich prezentowany. Dodaję, że w rękach wdowy po śp. Piotrze 
Józeiie znajduje się list ciekawy Jana lirzysztoporskiego, ka- 
sztelana Sieradzkiego, tego samego, któiy na Unii Polski z Litwą 



200 

w Lublinie jest podpisanym z datą r. 1592 w Wolicj Krzysztoporskiej, 
wystosowany do burmistrza Stipld. List ten uznawał śp. Tytus Dzia- 
łyński jako wielce cenną pamiątkę familijną i historyczną. Jest on już 
całkićm pożółkły, ale pięknie i wyraźnie napisany. 

Rodowód śp. Piotra Józefa Krzysztoporskiego sięga w prostej linii 
według Niesieckiego i Wielądka do r. 1434, w któr}Tn żył (I pokoi.) 
Mikołaj Krzysztoporski, ożeniony z- Elżbietą K 1 i s z o w s k ą a raczej 
Kliszewską lierbu Jastrzębiec. Z tej syn (II pok.) Jan, pocho- 
wany w Ruszczy 1465 r. Tegoż syn Mikołaj (III pok.) zginął pod 
Bukowiną w r. 1497, pozostawiając córkę Małgorzatę za Jędrzejem 
Konopnickim, herbu Jastrzębiec, starostą wieluńskim, oraz synów 
Stanisława, bezdzietnego z Elżbietą Rokszycką herbu Pobóg, 
i Piotra (lY pok.) um. 1558 r. Piotr z Katarzyny Rokszyckiej 
(siostry Elżbiety, córki Jana i Zofii Sławieńslaej) spłodził Jana, 
(V pok.) kasztelana wieluńskiego, następnie sieradzkiego, posła doRz3Tnu 
w r. 1551, dalej do królowej wdowy Izabelli węgierskiej, elektora bran- 
denburgskiego itd. Jan z Doroty Glińskiej herbu Jastrzębiec pozo- 
stawił synów (VI pok.) Mikołaja, autora „Książki o powinności 
szlacheckiój," Jana, podstolego sieradzkiego (1591), Stanisława 
i Pawła, starostę buskiego. — Jan ze Zdrowskiój herbu Oksza 
miał synów: (Yllpok.) Józefa, dworzanina Radziwiłłów, i Łukasza, 
który z Czeskiej herbu Lehwa spłodził Bartłomieja (Vin pok.), 
ten zaś z Barbary Więckowskiej herbu Prus I, (córki Jana i Fran- 
ciszki Święcickiej herbu Jastrzębiec) synów Kazimierza, Tomasza 
ster. i córkę Franciszkę za Szymonem Cieszanowskim herbu 
Jelita (IX pok.) Tegoż Kazimierza synowie śp. Piotr Józefi Kle- 
mens stanowią X pokolenie Krzysztoporskich, a syn Piotra Józefa 
Mikołaj Kazimierz Klemens pokolenie jedenaste. 



■•-♦- 



Kwiatkicwicz ks. Hipolit um. 28 stycznia 1874 r. Zmarły 
w 44 roku życia kapłan, był proboszczem w Strzyżewic kościelnem, 
gdzie wiele zdziałał dobrego, mianowicie wszystkie budynki ple])iiuii 
własnym kosztem odnowił. Cichy i skromny, był kochany przez wszyst- 
kich parafian. 

K Wilecki hr. Kazimierz um. 1 hpca 1863 r. Zmarły był 
synem hr. Hektora i Izabelli z hr. Tauffkirchen. Umarł 
po ciężkich cierpieniach w Samostrzelu w domu hr. Ignacostwa 
Bnińskich. 

Ewilecka hr. Marya z Lubowieckich um. 1 października 
18G3 r. Zmarła była wdową po śp. hr. Walerym, siostrą owdo- 
wiałej obecnie hr. Edwardo w ej Potworowskiej, i Delfiny 
Skarżyńskiej z Chełkowa, matką hr. Franciszka i śp. Heleny 
Potockiej, pierwszój żony Bolesława z Będlewa, której przed- 
wczesna śmierć głównie podkopała jej zdrowie. 



Kwikcki hr. WUdyshiw urn. lid iipca 187i) r 
Piizuań, 6 sierpnia. Wśród grijźnuj katastrofy wojenng odliaga 
uwaga publiczności od wypadków w szczupłym zakreaiL naeyt^o łj i- 
leczeństwa zdarzających się. Mimo to tiiepodolma nam z imiiczei, 
o dwóoh smutiijcli wjiiadkach, które tycli dni okryh załubij ?a(.ne 
i szanowane rodziny naszego Księstwa. W Lucernie zikonczjl w sile 
wieku żywot doczesny śp. Władysław hrabia KwOecki z Gosliwic 
w Wi^ekowiciich pod Poznaniem zgasła w wiośnie życii s p Jadwiga 
z hrabiów Grabowskich Brezina. Spokój ich cieniom! 

(D. P. nr. 181 z 1870 r.) 
Prsijp. Hr, Władysław był najstarszym syucm hr. Hektora 
i Izabelli z hrabiów Tauffkirchen. Ożeniony był z Hono- 
rynfj z Russanowskich, wdową po hr. Bielińskim. Po śmierci 
hr. Władysława pozostaU z dzieci hr. Hektora tylko S3'n, hr. Mie- 
czysław, ożeniony z Maryą Mańkowską, wnuczką jenerała 
Dąbrowskiego; i córka, Anna, wdowa po lir. Janie Miel- 
źyńskiin. Hr. Mieczysław zaś ma dKieei Hektora, Włady- 
sława, Kazimierza, Jadwigę i Maryą. 



Kwileccy hei1]u Szreniawa. 

Rodzina ta wielkopolska w X\'III dopiero wieku szerszego z wzro- 
stem fortuny nabrała rozgłosu i dzieli się obecnie na dwie hnie. Starsza 
wygasła na hr. Józefie, którego wnuk Zbigniew, syn hr, Albina 
Beliuy Wi^sierskiego i Ludwika hr. Kwilecki^j, urodzonej 
z Lucyntly Czarneckiej, córki W. Krajczego koronnego (zob. rodzinę 
hr. Ozarneekicli) . wraz z ordynaeyą na Wróblewie, przyjął podwójny 
herb (Szreniawa z Bełiną) i nazwisko hr. Węsierskiego-Kwile- 
c ki ego; dzieci jego wszakże jui tylko nazwisko Kwiieckich noszą. 
Z dmgii^j żony, hr. Sobolewskiej, pozostawił hr. Józef córkę Maryą 
za Janem Zawiszą w Warszawie. 

Młodszej linii protoplastą jest Jan, kasztelan międzjTzecki (urn, 
1790 r.) Synowie jego z Nepomuceny Bielińskiej byli I Kle- 
mensi H Jan Nepomucen. Pierwszy (lilemens) ożeniony z Anielą 
Kwilccką, kasztelanką przemętską, pozostawił synów A.) Hektora 
(zob. pow.) B.) Leonarda, ożenionego z Teklą Sieroszewską. 
C.) A r s c nji ster. z Paulina hr. P o n i ń s k ą i Helenę T u r n o 
(zob. niż.) Po hr. I^eonardzie najstarszy syn Klemens w młodym 
umarł wieku. Córka Wanda jest za dr. Władysławem Niegolew- 
skim; wreszcie najmłodszy syn Stefan, ożeniony z Barbarą Mań- 
kowską, wnuczką jenerała Dąbrowskiego , ma synów JanaKautego, 
Adama Leonarda i Stefana Teodora. 

II. Jan Nepomucen pozostawi! jedynego syna hr. Wale- 
ryana, który z Maryi Lubowieckiej splofizil hr. Franciszka 
i śp. Helenę Potocką, pierwszą żonę Bolesława i'ilawity Po- 
tockiego z Będlewa. 



202 

Kuener Franciszek um. 2 maja 1870 r. Sp. Franciszek, 
właściciel Wielkiejwsi w Bukowskiem, był jednym z naj zacniej szyci] 
i najgorliwszych ob}^ateli w powiecie. Przy pogrzebie, na który 
mnóstwo zjechało się obywateli i liczny zastęp duchowieństwa, ks. To- 
micki zKonojadu oddał zmarłemu w pięknych wyrazach cześć pośmiertną. 

Kucner Władysław um. 10 grudnia 1870 r. w Pijanowicach. 

Euczborska Petronella z Kurnatowskich um. 10 gru- 
dnia 1871 r., licząc lat 86, w Gnieźnie. 

Euglcr Jan um. 13 grudnia 1875 r. Zmarły był znanym 
i zasłużonym obywatelem i kupcem miasta Gniezna. Tu też dokonał 
pracowitego żywota, Ucząc lat 74. 

Enkuliński Melchior um. 19 czerwca 1875 r. Zmarły był 
żołnierzem w r. 1831, ozdobionym krzyżem virtuti miUtari. Życia 
dokonał w Witosłamu, w domu rodziny Koczorowskich, której przez 
lat 45 był wiernym sługą i przyjacielem. 

Eulesza Tadeusz um. 22 marca 1863 r. Śp. Tadeusz Kulesza, 
herbu Ślepowron, sjm śp. Jana, byłego kapitana wojsk polskich za 
czasów Napoleona, i Franciszki z Łopieńskich, Kuleszów, 
urodził się wGostjrniu w r. 1843. Po wyjściu z gimnazyum św. Maryi 
Magdaleny w Poznaniu, oddał się nauce techniki wyższej. Po wybuchu 
ostatniego powstania narodowego pospieszył w szeregi bratnie i pod 
dowództwem Mielęckiego poległ z bronią w ręku w nieszczęśliwej 
potyczce pod Olszakiem dnia 22 marca 1863 r. 

Eurcewska Tekla z Bogdańskich um. 14 kwietnia 1872 r. 

Poznań, 17 kwietnia. Dnia 14 bm. o godzinie 10^2 wieczorem 
zasnęła w Bogu, wielokrotnie Sakramentami św. na wieczną pielgrzymkę 
zasilona, śp. Tekla z Bogdańskich Kurcewska, wdowa po śp. Nepomu- 
cenie Kurcewskim herbu Szreniawa, radzcy sądu apelacyjnego. Była 
to staruszka zacna, pełna cnót chrześciańskich i rzadkiej pobożności. 
•Pomimo utraty wzroku i 87 lat, wspartą na ramieniu córki (Horacyi), 
która jak anioł opiekuńczy nie odstępowała jój nigdy, codziennie widzieć 
-ją 'było można udającą się na mszą św. do św. Marcina, a gdy już 
wiek podeszły odjął jej siły, jeszcze się zawozić kazała do ulubionego 
kościółka. Pokój jej ^Bieniom! (K. P. nr. 88 z r. 1872.) 

Frzyp, Zmarła pozostawiła trzy córki: Kamillę za tajnym 
radzcą rejencyjnym .Winklerem, śp. K o m a n ę , wdowę po jenerale 
baronie Hors't i Horacyą, dziś KarmeUtankę bosą ^ w Krakowie. 
Była żoną śp. Józefa Kurcewskiego, sędziego apelacyjnego w Poznaniu, 
brata śp. Róży Kurcewskiej, pierwszej żony śp. J ó z e f a K., dyrektora 
prowincyonalnego Ziemstwa w Poznaniu, a syna Joachima K. 
i Józefy z Otuskich. Zmarła straciła za życia córkę Bole- 
sławę i syna Józefa. 

Eiirccwska Michalina z Walknowskich um. 29 grudnia 
1870 r. Zmarła matrona była babką Wacława Swinarskiego, 
właściciela majętności czarnkowskiej , ożenionego z Łubieńską, córką 
posła Bogusława. 



r^-Pl-syp. Rodzina KnTCewskicli herbu Szreuiawa z kryżeni, 
■tej jnź dogorywająca po mieczu, należy bozwątpieiua do staiych rodzin 
mellwpolsldch. Pisała się dawnemi czasy z Komorza, choć widocznie 
Koroew w powiecie pieszewskim jest jej gniazdem. Niesiecki wspomina 
o Wojcisolm K.. który w r. T699 jako członek Zakonu Jezuitów młodo 
omart. Wpoczątku bieżącego stulecianależal do Antoniego K.m<yijtek 
Kowalew w Pleszewski^m. Tenie Antoni z żony Maryi z Kurcewskicli 
pozostawił spiów Kazimierza, Józefa i Walentego oraz trzy 
cÓilci. Pierwszy i ostatni, właściciel d<jbr Paprotni pod Koleni umarli 
beziennie. Śp. Józef, odziedziczj-wszy po bracie Kazimierzu Kowalew, 
podniósł fcę włość do wysokiej kultury. Z pierwszej żony Róży 
z Kurcewskich pozostawił jedynaczkę c<5rkę Pelagią, zamężną za 
Sp. Dezyilcrem Radońskim (zob. niż.). Z drugą żoną Teklą 
EStablewskich nie miał potomstwa. Zakończył pracowity iywot 
w Poznaniu 27 marca 1861 r. Zmarłemu pośłrięcił ówczesny Dz. 
Pozii, (nr. 7!) z r. 1861) następujące wspomnienie: 

Z Foznauia, 2 kwietnia. Mijiowie publicznym zasKCzyconi zaufanioiii 
winni przedewszjatkiem Morować się uczuciem przyjętego obowiązku, i w iiii;»rQ 
jogo wjpełuiauia iiublicznośó oceniać ich winna, składając hołd nznania tCj 
pierwsz(5j cnodo obywatelskiej i tym sposobem dając sobie samćj świadectwo 
dojrzaioSci spółecaiej. Komu znane stiSsunki krajowe, wie dobrze jak 
U-^dnioną jest ta droga obowiązku u nas urzędnikom obywatelskim, ktikym 
tych dwóclt ostateczności t], tak zbyt ścisłego trzymania się litory prawa, 
jak zbyt nieopatrznego ustępowania żądaniom tiiŁeresowan^ publiczności 
unikać naleiy. Środkową tutaj utrzymad drogę nioie przecież skutecznie 
JM wahanie się między temi dwiema ostateczno (iciam i , ale sumienna praca, 
wsparta prawoScią charakteru, który pociąga za sobą bezstronnośd sądn. 
Godny naśladowani.i przykład takiej cnoty na urzędzie obywatelskim pozo- 
stawił zmarły temi dniami śp. Józef Kurcewski z Kowalewa, 
rid lat 10 dyrektor prowincyonaluego ziemstwa, jedynego instytutu oliywa- 
Łołskiego polskiego w W. Ks. Poznańakiem. 

Józef Kurcowski urodził się w r. 1796 w Kowalewie pod Pleszewem. 
Ukoficzywszy rozpoczĘte w Rydzynie nauki w sukolacb pozoańskicli, zamiast 
jak Bobie życzył poświęcić się publicznemu urzędowanin . zmuszony był sto- 
sunkami familijiiemi zatrudnić sitj gospodarstwem. Aczkilwiek mierne nader 
znalazł fundusze, gorliwą praoii umiał je powiększyć i zyskać w krńtkira 
czasie niezależne stanowisko obywatelskie. Gniutowny i trafny jego sąd 
o rzeczach, prawość wielka charakteru, szczere cboć nie pragnące rozgłosu 
zamiłowanie sprawy ojczystej , wkrótce go odznaczyły w całym powiecie. 
Wybierany do rozlicznych posług obywatelskich, sądów polubownych, opiek, 
zostaj zaraz na pierwszy sejm prowincyonalny, jeszcze przed rokiem 1831, 
z powiatu swego wysłany. Tak na owym pierwszym sejmie, jak i na wszystkich 
następnych aż do r. 1843 niezmordowanie był czynny i należał do grona 
tiwczesnego ludzi publicznych, jnk Brodowski Aleksander, Kraszewski Antoni, 
Iiipski Wojciech, Ponińsld marszałek, Potworowski Gustav, Kaczyński Edward, 
ke. Sułkowski, pułk. Niegoiewshi, Szunian Pantaleon, Stablewshi Karol i iimi. 

Bodaj dziś z tego dawnego zastępu narodowych pracowników kilku 
zostało, bodaj dziś kto zatrudnia się ocenianiem Ćwczesnych sejmów prowiu- 



1 m 



BAi 



204 



cyonaliiych, a przecież nie można zaprzeczyć, że wówczas po raz pierwszy 
utwierdzać przyszło podwaliny publicznego naszego prawa. Jeźli dziś są 
mężowie, którzy wielkie w tej mierze kładą zasługi, przypomnijmy i tego, 
który wówczas wraz z innymi również dobrze zasłużył się krajowi. I później, 
przy powołaniu sejmów prowincyonalnych w r. 1847 na sejm tak zwany 
połączony do Berlina, należał zmarły do posłów W. Ks. Poznańskiego, dopo- 
minających się praw nam przynależnych, a w r. 1848 zasiadał w komitecie 
sejmowym. Obok politycznej tej działalności był zmarły jednym z najgor- 
liwszych radzców ziemstwa; sprawozdania jego zostaną wzorem gruntowności, 
ścisłości i sumienności. Po kilkonastoletniem sprawowaniu obywatelskiego 
urzędu radzcy, wybrany został w r. 1852 na dyrektora prowincyonalnego 
ziemstwa. Wybór ten powtórzyło walne zgromadzenie z r. 1858. Śmierć 
niepozwoliła śp. Kurcewskiemu dokończyć jego urzędowania, w któróm wszyscy 
przyznali mu jednogłośnie rzadką gorliwość obok sumienności i prawości, 
która nie wykluczała dobroci serca. Nieraz powołać chciano zmarłego po 
roku 1848 na polityczną widownią. Ale śp. Kurcewski przekładał w mniej 
głośnym i świetnym zakresie urzędu wymagającego niezmordowanej, ciągłej 
pracy i czujności obywatelskiój , służyć krajowi. Strata jego da się długo 
uczuć tym, którzy pojmują ważność wypełniania cichych a ścisłych obowiązków, 
a w ocenianiu ludzi patrzą raczej na cnotę, aniżeli na połyski jój zewnętrzne. 

Z mej strony dodam, ze Zmarły był za czasów Ligi Polskiej 
w Księstwie zaszczycony godnością jej wiceprezesa; przez rząd zaś 
po kilkakrotnie był wzywany do piastowania laski wicemarszałka sejmu 
prowincyonalnego. Był to mąż nieskazitelnój prawości, głębokiej nauki, 
niezmordowanej pracy, wielkiej skromności, i rzadkiój u nas sumienności 
w pojmowaniu obowiązków obywatelskich. Wielu jeszcze dziś żyjących 
poświadczy bezwątpienia prawdę słów powyższych. 

Czcigodny cieniu! Przyjmij ten hołd uznania, jaki mi dano dziś 
złożyć Ci publicznie, jako gorącą łzę synowskiej wdzięczności, uronioną 
na Twej mogile przez Twego wychowańca!... 

Kurnatowska Helena z Zychlińskich um. 8 kwietnia 1863r. 
Zmarła była córką Piotra Żychlińskiego z Kurnatowskiej, 
a wnuka Jerzego, mego pradziada. Urodziła się w Brudzyniu pod 
Turkiem w r. 1780. Mąż jej był właścicielem dóbr w Wielkopolsce, 
ostatecznie wsi Bodzewa. Miała tylko jedynego syna Telesfora, 
późniejszego radzcę apelacyjnego i tajnego radzcę w Bydgoszczy. 

Kurnatowski Apolinary um. 5 lipca 1868 r. Zmarły z znanej 
rodziny Łodziów Kurnatowskich, był żołnierzem polskim z czasów napo- 
leońskich i właścicielem dóbr Chahna. Z żony, z domu Ponińskiej, 
siostry śp. Józefy Żychlińskiej i Henryka Ponińskiego, 
dawniejszego właściciela Komornik pod Poznaniem, pozostawił jedynaczkę 
córkę, najpierw zamężną za śp. Bolesławem Swinarskim, 
następnie za Trzebińskim z Królestwa. 

Kurnatowska Anna z Stamów, jeneralowa um. 11 września 
1869 r. Zmarła była wdową po jenerale Kurnatowskim, a matką 
Stanisława Kurnatowskiego z Pożarowa, wicemarszałka sejmu 
W. Ks. Poznańskiego, ożenionego z hr. Leontyną Potworowską, 
córką śp. hr. Edwarda z Przysieki Niem. 



Kiaszell Ignacy «ni, 4sR'Tpiiia 1872 r. Sil Ignacy im Iliilidtiwio 
Kuszell, lyl s(,'(lzii[ imkuju okrt^gii wągrowekiogi) i wluśdcii^lciii ilulir 
Nowawipś w Sicdleckii^m, gdzie w 76 roku Kjfcia dokonał. Byl on syttuni 
Józefa, miecznika koronnego i Teresy t Ur. Ossoliń winc h. 

Kutzner, mdzca ajmlacyjny um. aS sierpnia 1869 r. 

Poznań, 27 si(^rJ>ni■1. Zmarły tych dui w mieście naszi''m s(;daa 
apelacyjny śp. Kntzner Ijyl jednym z tych zacnych Niemców, którzy 
wzrośli na naszej ziemi i śrrtd nas wychowani, aż do grohu zachowali 
lila nas szczerą, gorącą życzliwot^e i którzy w zamian zdobyli sobie 
w obywatelstwie naszŁim piiwszecline uzuanio i wdzięczną pamięć. 
ftp. Kutzner od 40 i kilku lat w służbie sąddwt^j, zawsze w Księstwie 
tylko hył zatrudniony i jużto jako dyrektor aądu w Rogoźnie, Grodzisku 
i Kępnie, jużto później jako członek sądu głównego a nasti^puie ape- 
lacyjnego w Poznaniu, jużto wreszcie jako prezydent sądów pruysięgłycli 
w rozmaitycłi miastach naszej prowiiicyi, wyrobił sobie nietylku imii^ 
bezstronnego, sprawiedliwego a wyrozumit^ego sędziego, ale także przy- 
jacielskie z wszystkiemi iiicnial domami polskieml stosunki. Zagorzały 
myśliwy, pełen ożywionego dowcipu towarzysz, wszędzie był otwartemi 
rękoma witany i goszczony. W znauśj, a tyle zawiklan^j sprawie 
spadku Opalińskich, on to dtugoletiiiii pracą przyczynił się głównie do 
j(5j wyjaśnienia. W oatatnieh latach sterany mozołami swego zawodu, 
dotknięty słabością na uczy, począł coraz bardziej niedomi^ać, aż 
w ostatnich miesiącach zupełni) został złożony niemocij, postradawszy 
w końcu nawet przytomność 8W(!go trzeźwego i jasnego umysłu. Skonał 
onegdaj a jntro od]irowadzimy jego zwłoki do grobu — lecz wspomnienie 
\Ą zacniej postaci nio wygiiśnie z serc jego liczny<;h znajomych i przy- 
jaeiól Polaków, (Dz. Pozn. nr. lOG z r. ISfiO.) 



Ł. 



Letl<icłiowskt hr. Józef um. w marcu 1866 r. na Podlasiu. 
Jakkolwiek hr. Ledóchowski Józef nie był obywatelem wielkopolskim, 
przeciec ze względu na jego zasługi i źe byl iwkrcwnionym z naszym 
dostłjjnym Kardynałem Prymasem Ledóchowskim, który nazwisku swe 
wplótł w dzieje Księstwa, zamieszczamy tu szczegóły, jakie o zmarłym 
doszły Dz. Pozn. z 25 marca 186G r. : 

lir. Józef Ledócbnwski był synem Marcina, starosty bronowskiego 
I Marjanny z Łiiczyńskicb. Urodził aic dnia 14 lutogo 1 788 roku. 
Słiiijł wojskowo ai do stopnia kapitana. W r. 1321 na własno indanio 
ottzjiuał Dwolnienio ze słiilby wojskowej, z pozwoloniom noszenia munduru. 
Następnie poświęcił się gtspodarsŁwn wiejskiemu i wzorowo pod kaidym 
wzglęilom urTądził inajiitek swój Polniowo i n'iduik pud Łosicami w powiocio 
biatskim na Podlasiu. W r. 1847 mianowany sędzia pokoju okrągu łosi- 
i-kiogo, nrząd ten do śmierci sprawował. Zmarły posiadał takie modal iw. 
lioleny. 



206 

Łedóchowski hr. Ignacy, jenerał urn. 29 marca 1870 r. 

Poznań, 12 kwietnia. Zmarłemu w ubiegłym miesiącu jenera- 
łowi wojsk polskich, śp. Ignacemu lir. Ledóchowskiemu poświęca Czas 
następujące wspomnienie : 

Do tjlu strat prawdziwych, jakio przez śmiorć w roku bieżącym społe- 
czność nasza poniosła, należy bez wątpienia strata śp. Ignacego hn Ledó- 
chowskiogo, b. jenerała wojsk polskich, zmarłego dnia 19 marca rb. w Kli- 
montowie w Sandomierskiem. Co raz więcej usuwają się z widowni ziemi 
naszej i na kształt zachodzącego słońca znikają dla niej ludzie, którzy 
w młodości swojej zagrzani geniuszem Napoleona i jogo gwiazdą pomyśl- 
ności, gorącóm sercem pragnęli tęż samą pomyślność wywalczyć i dla ziemi 
rodziunćj. Oni to czując upokorzenie narodowe i smutne następstwa rozbioru, 
brali za oręż, by dowieść światu, że tak rycerskie serca godne są lepszego 
losu. Oni to idąc do boju zgodnie ręka w rękę, jak gdyby jeden mąż, nie 
dzielili się na zawsze zgubne stronnictwa socyalne; wszelka prywata zdań 
i swojego widzimisię w sprawie ogólnej dobra Ojczyzny ustępy wała wobec 
wielkiego celu, jaki ich zagrzewał. Ta jedna myśl, co i na moment nie 
opuszczała ich serc szlachetnych, iż gwałt zadano krajowi, była łączącem 
ich między sobą ogniwem a nadzieja odrodzenia i pomyślnej przyszłości do- 
dawała otuchy i męztwa. Nie znali, co to za lada poddmuchem rwać się 
z nieobliczeniem sił własnych przeciwko nieprzyjacielowi i z nie wstydem od- 
stępować i hańbić u swoich i w obczyźnie resztki chluby niepodległego 
narodu, wolnej Polski, ale raz podjąwszy się dobrze obmyślanego dzieła, 
nie szczędząc mienia i życia samego, aż do ostatka nieśli je Ojczyźnie. Ta- 
kim właśnie był śp. Ignacy hr. Ledóchowski w działaniu, ten sam charakter 
utrzymał do śmierci. 

Ignacy urodził się dnia 13 stycznia 1789 roku w Krupie na Wołyniu 
w rodzinnych dobrach, z ojca Antoniego, posła wołyńskiego i czernicho- 
wskiego, starosty hajsyńskiego i Julii Ostrowskiój, córM Tomasza 
Ostrowskiego, prezesa senatu Królestwa Polskiego, i Ewy Godle- 
wski ó j , starościanki nurskiój ; i aczkolwiek rodzice jego w Wiedniu ciągle 
zamieszkiwali, gdzie się wychowywał młody Ignacy i następnie do szkoły 
Teresianum był oddany a nareszcie w akademii inżenierów się kształcił, acz- 
kolwiek rodzice jego u dworu używali odznaczających względów, nie stracił 
jednak nic nasz młody Ignacy na uczuciu narodowem i tej wolnój myśli, jaką 
z powietrzem wyniósł z Polski za granicę. 

W r. 1808 wstąpił do wojska cesarskiego w randze chorążego do pułku 
piechoty, w roku zaś 1809 dnia 23 kwietnia wraz z całym tym pułkiem dostał 
się do niewoli francuskiój, w bitwie pod Ratyzboną. Skoro się kampania 
w tymże jeszcze roku skończyła, wystąpił z wojska austryackiego, i idąc za 
szlachetnóm uczuciem walczenia dla kraju, wstąpił w randze porucznika do 
wojska polskiego, do pułku artyleryi konnej, do lej kompanii, będącój pod- 
ówczas pod dowództwem jego brata cioteczne rodzonego, Władysława Ostro- 
wskiego, później marszałka sejmowego w r. 1831. Kompania ta była 
wysłaną do fortecy Gdańska, z którą to kompanią zabrał się Ignacy, a kiedy 
w r. 1812 połowa tej załogi przyłączoną została do korpusu marszałka 
Macdonalda, który tworząc skrajne lewe skrzydło wielkiej armii francuskiój 
posuwał się do Rygi, kompania Isza ai-tyloryi konnój polskiój została tóż 



■**»>' 



przjłączuuii do tego korpusu. W owjm to czasiu jenerał pruski Jork zjra- 
iliiocko i iiiocuio odstiipił od przymierza francuskiej, % korpus 10 Macdo- 
uulda pmyspiesaoiiym i nader ntnidnoujni inarazem inagloay lostał do cofa- 
nia SIĘ z pod Uynaburga ku (idauakowi. Wtody to praj cofaniu siij Francuzów 
kompania 1 artyleryi konnej polskiej wiele poniosła trudów i oliar, tworząc 
tylną stra'2 korpusu francaskiego, który walecznie broniła od napadu Uoskali. 
W bitwie pod Labiau o 3 milo od Królewca, Lodócbowski, który joi był 
kapitaaoni, postradał nogę od granatu i do Erólenca został odwieziony, gdzie 
mu ją wjżej kolaua amputowano. Za waloczuość, ktorój dał dowM v tąj po- 
tyczce, ozdobionym został krzyżem ordom legii lionorowej. W roku lbl5 
przy nowej organizacyi wojska polskiego został umiesaozony jako podpuł- 
kownik przy batei^i pozycyjnej konnej gwardyi królewskiÓj, a jako inwaiid 
ziisŁal odkomenderowany i mianowany dyrektorem arsenału składowego war- 
szawskiego, któren tak gustownie urządził na sposób arsenału wiedeńskiego, 
żu go cudzoziemcom przybywającym do "Warszamy, jako jedne z osobliwości 
u}nt;kszBJącycli stolicę pokazywano. W r. Ig2ti postąpił ua pułkownika, 
a wr. 1831 Kząd narodowy mianował go jouoralcm bryg^ady i gubeiuatorein 
fortecy Modlina. Dzielna obrona twierdzy i dwie zwycięzko odbyte tam 
wycieczki uwieńczyły jego sławę wojenną, a gdy po wziijciu Warszawy 
i zajęciu całego kraju przez Moskali wojska polskie uchodziły za granicę 
prnską i austryacką, przekonawszy się , ii dłuiaza obrona twierdzy już jest 
uiumożliwfi , powziął prawdziwie bohaterski zamiar, przekładając śmierć nad 
niewolę, wysadzenia się z całą zatogĄ w powietrze. Zamiar ten jednak nie 
przyszedł do skutku; przedstawiony radzie wojennej nie został przyjętym 
i jenerał Ledócbowski podpisał kapitulacyą dnia 9 października, uzyskawszy 
dla załogi zaszczytne warunki. Po zdaniu twierdzy, przedstawiony w Nowym 
dworze feldmarszałkowi Paszkiewiczowi, gdy mu tenie wyrzucał, iu na pro- 
pozycją Dybicza, uczynioną mu w pocaątku kampanii, twierdzy nie zdał, 
Tsokł; „Skórom ją do dziś dnia utrzymał, uie potrzebowałem jój wówczas 
zdawań." 

Od czasu Łych smutnych dla sioŁie i narodn kolei, po tych trudach 
i zawodach zajął się wyłącznie wychowaniem młodego pokolenia osiei-ocialego 
przez śmierć iony jego Lud wik i z (• orskich Ledó eh owakiej, a dupol- 
uiwBzy tego obowiązku, osiadł w klasztorze 00. Dominikanów w Kiinmutuwio, 
miyątku rodzinnym, gdzie ostatnich lat swego ijwota w ciszy klasztornej 
domierzył. 

Ezucając to krótkie wspomnienie ua grobie męża mającego zaszczytną 
kartę w dziejach naszych walk, miałem prócz tego obowiązek powiększenia 
o jedno ogniwo togo łańcucha tradycyi, który jest jakby warownią cnoty 
i honoru narodowego. (D z. P o z n. nr. 84 z r, 1870.) 

Lcdócliowskft liraliina Apulouia z hr. Lt:dóchowskieli 
pmu vto hraWiia Aleksaiiilrowicz um. 28 lutego 1873 r. Zmarła 
V poduszlym wieku w Warszawie matrona była córką Antoniego 
Micha) u Filipa hr. Ledóchowskiepi , starosty haJs}li8kiego, posła 
K wojewuiiitwu czeriiiechowskiego, na sejm czteroletni, kawalera urdcru 
Św. Śtmiisława, i małżunki jego Julii lir. Ostrowskiej, ciirld 
prezesa BQMtu, a siostri} jenerała Ignacego i hr. Józefa Żacha- 
ryfteza. ojca J. Em. Kardynała Prymasa. Z pierwszego jfj matżoństwa 



riiajita 



^■^ 



1 



■ K^ikim 1 



i-fl-ie (r>Tanrc7ti iyeia wsijstŁicw ^ 
i ' ■ ' xaiM-j, pracowita I 

, - ; iim*ci ■ C^BMfe 

, ... ,.....j.— .-■- -^ - ^-. ^.^ igduic. 

-iM^ ce wbą całe jtgo ikinstne szcaęśde i poioKtasając 

/. fiwjrwi-ia Ił-łski^go stało się to, co Kię stało i sam Bóg tjiko mógłbj 
ntifin»iiuemci^\vi»Mma, gdjbj w Jego pnedKiGcinjch wfrotach upuan^iB 
hjU, alij ftwijt i Łcu cios najstrasEoiejszf, tą strata najboleśaiojsEą. t^ 
tsuf najgł^ibKią. Żadou niiiłłuiiek większą cieścią i iniloćcią nie ounał 
ŁawanjRdii t^ua. ■ ła4en bolera icJRzego iidcmiiie nie odebrał ciosu. 

lYifJBCiole, kUinj wspfiluie ze mną czujecie moje iuc%ECxęści«, kapłani 
inajonii i dziatki pnod Bogiem niewinne, wznieście modt; do Stworc; im 
dnazę Ljj najszłacbetnicjsz^j Polki, tego wzoru cnót niewkćcich, upłaczcie 
E nieoitcz^liwym , podzielcie boleść, której ładne ludzkie nie wjpowie słowo. 

ZgaKła w H i ł o B ł a « i o dnia 8 lipca 1870 r. 

Gwi.<y,dJi wróciła do gwiazd, nędzę ziemi ziemi puiostawiając. 

Niech będzie Hóg pochwalony we wszjstkióm, w radościach nasx;cli 
i w zabijających boleściach. Teofil Lenaitowics." 

(Ił z. Pozn. nr. 163 z t. 1870. 

Lewaiidowskl ks. Szymon udl 5 lipca 1866 r. ńp. ks. Levan- 
liowftki nroJził się w .Szuliinie w r. 175I7. Ukończywszy słynną w owym 
cziuie szkutę 00. Reformatów w Pakości, udał się na uniwersytet 
w Wrocławiu, gdzie po trzech latach złoży! za rektoratu znakomitego 
[irofesora historji Raumera świetny e^gzamin. "Wyświęcony na kapłana, 
liyl najprzód wikaryuszem w Zdimacfa, następnie proboszczem w Doru- 
diuwie, wreszcie, polecony przez Arcybiskupa Wolickiego, iise»*rem 
rejencyjnjTD w Poznaniu dla spraw duchownych i cenzorem ksiąg dn- 
ebownych. Zreorganizował przeszło 20 szkut: młodzież pragnąc;^ nanki, 
tdiwie popierał, biorąc czynny udział w Towarzystwie Pomocy Nan- 
W^. W r. 1850 przeniósł się na probostwo do Kościana, gilzie 



I 



iośeiól oiinuwil i obfite w ViDuicy Paiisldi^j położył zasługi, zariiwuo 
przoz lud jalt praez obywateli czczony i kochanj', 

Lewandowski Ics. Wojoiecli urn. 17 maja 1868 r. Śp. ks. 
Lowaiulitwski poJd^yi jako długoletni proboszcz jarocliiski liczne około 
tego luiastuczka i okolicy zasługi, starając się mianowicie o kształcenie 
młodego pokolfrjia. Już poprzednio, będąc nauczycielem religii przy 
giuiiiazyiiin w Ostrowie, okazał wielkie zdobiości pedagogiczne i gorące 
zaniitowajiio młodzieży. Powołany w r. 184S na probostwo do Jarocina, 
był niezmordowanym stróżem i opiekunem szkól powierzonych jego 
pieczy, dla których napisał „Mały Katechizm." Założył w miasteczku 
Towarzystwo św. Wincentego h Paulo, i zaopatrzył je biblioteczką dla 
ludu; gorliwym był członkiem niegdyś Ligi, później Towarzystwa nau- 
kuwćj pomocy i centriiluego rolniczego. Dobroczynnie wpływał tijż na 
wykorzenienie pijajistwa między ludem i rzemieślnikami. Odnowiwszy 
kościół jarociński, spoczął w nim na wieki, tknięty nagle paraliżem 
płacowym. Nad grobem jego przemówił rzewnie do zgromadzonych 
ks. Karol Mizgalski z Wilkowyi a nastijpnie ks. Łukaszewicz z Żer- 
kowa. — Zmarły byl bratem znanego powszechnie w Poznaniu sędziego 
Juliana Lewandowskiego, ożenionego z Ziołeck^ 

Llbcltowa Marya z Szumanów um. 16 grudnia 18G3 roku. 
Zmarła była żoną dr. liarola Libelta, znaną z cnót domowych i pod- 
niosłego mnysłu. Złamana bohaterską śmiercią syna w powstaniu, 
dokonała Ż3'eia w domu swój córki, małżonki aczonego profesora przy 
wezeclmicy jagiellońskiej i członka Akademii Umiej Ętiiośoi, dr, Józefa 
Łepkowskiego w lirakowie. 

Libelt Karol nm. 9 czerwca 1875 r. 

Poznań, 10 czerwca. Wczoraj, już po zamknięciu „Kuryera" 
otrzymaliśmy przez telegram, wysłany z Wągrowca o ^l^i godzinie, 
bolesną wiadomośó, iż tego dnia rano nmaił dr. Karol Libelt. Jakby 
w przeczuciu tego smutnego wypadku donosiliśmy w wczorajszym 
numerze o jego ciężkiej chorobie i z jak przykładną gorliwością gotował 
się wcześnie na śmierć i po spowiedzi Święte Hakramenta przyjął. 

Zgon tego znakomitego męża przejmie głęboką żałością wszystkie 
warstwy naszój społeczności, dotknie jednako wszystkie stronnictwa, 
izuoi żałobę na całą Polskę aż do najdalszych jój kresów. Za życia, 
wśród staro i bojów politycznych, mógł on wyłączniej należeć do jednego 
oboza, po śmierci, jego zasługi i chwała stały się drogocenną spuścizną 
całego narodu , któremu od lat przeszło czterdziestu tak wiernie służył, 
a nieraz i jirzewodniczył. Nie było tóż w naszej dzielnicy człowieka, 
któryby zarazem w tylu kierunkach, w naukowym, literackim, polity- 
cznym, tak długo i tak wielki wpływ posiadał. Byl najczęseiój 
wodzem, a przecież elictoie i do szeregu stawał. 

Nim przyjdzie czas na simiienne a wszechstronne ocenienie jego 
dzialaJnoŚci polltyczućj , naukowe jego zasługi i prace już dziś każdemu 
piętrzą siij przed oczyma i jeden sąd tylko wywołują. 

Wielki ten umysł obejmował całą dziedzinie wiedzy ludzkiej. Rozmi- 
łowany w naukach przyrodniczych, w matematyce, osobliwie w astro- 
nomii, umiał byd równie treściwym i zwięzłym w filozoficznych poglą- 



dacii, jak wzniosłjTB, ujmującym, zachwycającym w poetycznych unie- 
sieniach, kiedy pisał o pięknie. Jeśli sam żadnego odrębnego systematu 
nie stworzył, to w dziwnie przystępny sposób rozjaśniał, porządkował, 
i do jedności przyprowadzał teorye i zdobycze innych. Wielki to 
rozjemca na polu naukowem i filozoficznem, i jemu to głównie winien 
naród świadomość, w czem duch polski przez ostatnie pół wieku wy- 
kształcił się i postąpił. 

Zgodzić prądy i kierunki najrozmaitsze, to zdaje się było zadaniem 
jego żywota. Tak też pragnął najszczerzej pojednać filozofią z religią, 
a jeśli w dziełach jego znajduje się wiele w tej mierze błędów i usterek, 
te przypisać należy nie brakowi dobrych chęci, ale trudności zadania. 
Umarł przykładnie jako katolik, i tern stwierdził przywiązanie do Ko- 
ścioła naszego, które go nigdy nie odstępowało, acz częstokroć urosz- 
czenia filozofii i umnictwa wiodły go na manowce. Wszystko, co 
pisał, nosi piętno nie tylko głębokiej myśh, ale i szlachetnej, nadobnej 
formy. Właśnie na kilka miesięcy przed zgonem rozpoczął zbiorowe 
wydanie wszystkich dzieł swoich. Dopiero mamy piąty tom tego wy- 
dania, a miało ich być 18. Skoro wszystkie się ukażą, a teraz jeszcze 
spieszniej ukazać się powinny, będzie miał naród przed oczyma świetny 
pomnik i wzór, ile to jedno pracowite i Ojczyźnie poświęcone życie 
dokonać może. My dziś tylko przyłączamy krótką notatkę dat tego 
żywota, który tyle chluby całemu krajowi, a mianowicie Wielkopolsce 
przyniósł. 

Karol Libelt urodził się dnia 8 kwietnia 1807 r. w Poznaniu, 
gdzie także nauki w gimnazyum świętej Maryi Magdaleny świetnie 
ukończył, poczem się udał na uniwersytet w Berlinie. Tu młodzieniec 
taką zajaśniał zdohiością, pracą i wiedzą, że juz w drugim roku stu- 
dyów za rozprawę: „O Spinozie" najpierwszą otrzymał nagrodę. W 22 
roku życia jako doktor filozofii wyjechał do Paryża, by w tej stolicy 
nowoczesnej cywilizacyi uzupełnić swe umysłowe wykształcenie, ahści 
odgłos walki o niepodległość Ojczyzny wnet go oderwał od pracy i po- 
wołał na pole orężnych zapasów. Jako artylerzysta, wspólnie z przy- 
jacielem i pokrewnym mu duchem, a zaledwie o tydzień wcześniej 
zmarłym, Józefem Kromerem, dosłużył się złotego Irrzyża za waleczność. 
Po upadku powstania oddał się Libelt, nie mogąc liczyć chwilowo na 
żadną publiczną posadę, agronomii w Ulejnie, wiosce w powiecie 
średzkim położonej. Eok 1840 znów go powrócił pracy naukowej. 
Pierwsze kroM literaclde stawiał Libelt w redagowanym przez siebie 
„Tygodniku literackim," dalej w czasopiśmie „Rok" i „Szkole Polskiej." Roz- 
prawy, umieszczane przezeń w tych pismach, zebrane zostały następnie 
w tak zwanych .,Pismach Pomniejszych." Któż nie zna jego czarujących 
pięknością języka i głębią myśli rozpraw; „O miłości Ojczyzny" lub 
„O odwadze cywilnej?" Odczyty publiczne, miewane w r. 1841 
w mieście naszem o literaturze niemieckiej dopełniły sławy i popular- 
ności Libelta, którą to ostatnią zwiększyło jeszcze uwięzienie go w roku 
1846 pod zarzutem zbrodni stanu. W więzieniu to napisał Libelt 
„Dziewicę Orleańską." Gdy rewolucya marcowa w r. 1848 otworzyła 
mu w Berlinie bramy więzienne, powrócił Karol, niezłamany na ciele 



na (luohti, do Poznania, gdzie go glus powszechny powiilttl iiutyuli- 
miast do Komitetu iiarudowego. — ■ OHąd cozpuczyna sii; zawód poli- 
"tyozny Libelta obok literackiego. Wyjeżdża tiajpritćd do Pragi czeskiej 
ua kongres słowiański, późnii^j bierze adzisił jako poseł w praskim Bejiuie 
fl.i'(lo jego rozwiiizauia , wreszcie porówuo z dzisiejszym ks. Biskupem 
Janiszewskim w sejmie fraiikfiirtskim. Walka parlamentarna wyradza 
w nim zamiłowanie do publicystycznego zawodu. Zakłada zatem 
w Poznaniu „Dziennik Polski," któiy redaguje aż do jego upadku w roku 
1850 wspólnie z Ryszardem Berwińskim. Z większych dziel, które 
przed ti5m i później ogłaszał, najwięcej zjednały sobie rozgłosu „Filozofia 
i Krytyka," przedowszystkiem zaś ..Estetyka, czyli Umiiictwo piękne." — 
Jako matematyk odznaczył się swym dwutomowym, nadzwyczaj jasnym 
Wykładem matematyki dla sakól gimnazyalnych," Powołany zaufaniem 
współobywateli jia krzesło poselskie w Berlinie, przez długie lata 
wj'trwale i wymownie bronił w sejmie praskim praw nuszyeli narodo- 
wych, a po ustąpieniu Augusta Lietiikowskiego miał zaszczyt przez lat 
kilka przewodniczyć Kołu polt>kiemu Prezesem Towarzystwa poznaii- 
skiego Przyjaciół Nauk wybrinj zostiił w r. 1873 i do ostatniej niemal 
chwili 2 rzadki^ gorliwobuą troszczył się o dobro tej instytueyi. — 
Ostatiiiem ruzglośnem wyjsl-ipiemim Libelta była jego podróż do Oałicyi, 
gdzie go przyjmowano z niestychanjm zapałem. Odtąd przecież zenvał 
z żyeiem publiczuijm i stale zamieszkał na wsi, najpierw w Czeezewio, 
późniój, gdy majątek ten oddal synowi Pantaleouowi — młodszego 
syna Karola stracił w powstaniu 1863 r. — w Brdowie pod Golańczą, 
Aiademia umieji^tności w Krakowie zaliczyła Libelta do swych członków. 
Koneząo to pobieżne, pod pierwszem wrażeniem żalu skreślono 
wspomnitinie, powtarzamy ponownie, że zgon liaróla Libelta całą naszą 
■feaeroką Ojczyznę ciężką okryje żałolją! (K. P. nr. 130 z 1855 r.) 



Złożenie do grobu zwłok śp. Karola Libelta, tak opisał ( 
naoczny w „Kur. Pozn," (nr. 135 z r. 1875): 

Na grobj, bracia, na groby! — Te słowa kaidema z nas i pewnością 
przypominają eią, kiedyśmy w ostataich dniach tylu atracili niĘiów, którzy 
chlubą byli i są cał6j Fuhki. Fiszę z nad groba ńp. EaróEa Libelta. Nie 
my^lc tu opisywać, cośmy w śp. Earóla utracili, nie mjślę zastanawjad się 
nad jego pracami, — to należy do historyi. Przesyłam wam tylko sprawo- 
Kdanie, jakeśmy zwłoki śp, EarÓIa pochowali. 

Zakończył autor dzieła o „Miłości Ojczyzny" życie doczesne pod Czo- 
szcwem w Brdowie, folwarŁu tak nazwanym na pamiątkę tego, io syn nie- 
boszczyka takie Karćl w ostatiiiem powstaniu zginął pod Brdowem. I)o 
trumny Sp. Karola włożył p. Czarnocki z (iołańczy trochę prochu z grobu 
Chrystusowego, oraz krzyżyk z drzewa figowego także z Ziemi Swiętśj, za co 
rodzina Zmarłego serdeczne mu złożyła dztijki. Koło godziny szóstej zebrała 
eic mnistwo obywateli, księży i ladn, żeby zwłoki śp. Karola zaprowadzi)! na 
imieJ6ce wiecznego odiioezjuku. W gronio licznie zebrauńj rodziny odczytano 
testament, zrobiony przez nieboszczyka przed pięciu już laty. Testamejit 
Iteu trzcta tylko przeczytać, aby poznać od razu wielkość duszy śp. Karola, 



212 



silną, pokorną, ijwą wiarę naszego filozofa^ naszej chluby. Zaczyna sią 
tenże testament: 

„W Imię Trójcy Przenajświętszej/' 
Słuchajcie § 1: 

„Urodziłem się w religii rzymsko-katolickiej. Pełniłem przez całe 
życie moje jej święte przykazania i w tejże religii pragnę zakończyć 
dni moje. Dziękuję Bogu Wszechmocnemu, że mnie urodzonego z nie- 
majętnego domu Opatrznością swoją przeprowadził przez szkoły niższe 
i wyższe, że dał mi bojaźń Boską, przyjaźń ludzką, rozum bez zarozu- 
miałości, cnotę bez obłudy, pobożność w pokorze i skromności serca, 
że mi pobłogosławił w dalszem niojem pożyciu, dawszy mi dwie zacne 
i przywiązane żony a zachował przy życiu troje poczciwych dzieci. 
A jeżeli jako człowiek ułomny popadłem nieraz w grzech i przewinienie, 
mam nadzieję w miłosierdziu Bożem, że mi te ułomności przebaczy 
a błogosławieństwo swoje zleje na dzieci i wnuki moje. 

„§ 2. Chcę być pochowanym na cmentarzu Czeszewskim obok 
grobu matki mojej. Pogrzeb chcę mieć skromny. Niech ksiądz miejscowy 
mnie pochował przemówi na zbudowanie przytomnych, i co rok w rocznicę 
mój śmierci niech się msze święte odprawią." 

Jak śp. Karol żył szczerze po katolicku, na co mógłbym przjtoczyć 
dowody si^ne, zaczerpnięte dzisiaj jeszcze u rodziny Zmarłego, tak tóż zakończył 
po katolicku, przyjąwszy Sakramenta święte z rąk miejscowego proboszcza 
ks. Kudzińskicgo, który też żonę jego chował a wnuki chrzcił Przed śmiercią 
pobłogosławił śp. Karol dzieci swoje, zachęcając je do wytrwania w wierze 
świętej rzymsko-katolickiój. 

Przy wyprowadzeniu zwłok nieboszczyka z domu, przemówił w imieniu 
Koła poselskiego p. Bogusław Łubieński, podnosząc znaczenie śp. Karola 
jako wielkiego miłośnika Ojczyzny. Potem powiedział p. Dobrowolski jako 
zastępca dziennikarstwa polskiego i złożył na trumnę jednego z najdawniej- 
szych w Wielkopolsce redaktorów pism politycznych wieniec ku czci jego. 

Kondukt postępował wśród tych pól, które nieboszczyk dawniej uprawiał, 
aż do Czeszewa, gdzie się znajduje kościół parafialny. Trumnę, którą licznie 
zebrana otaczała rodzina, nieśli obywatele. Za trumną postępowali mieszczanie 
z pobliskich miasteczek, postępowali wśród głośnego płaczu włościanie, którzy 
zawdzięczają mu dobrobjt swój jako tóż ukształcenie moralne, którzy patrzeli 
na nieboszczyka jako na żywy wzór pobożności i wiary świętej. Ci to kmiot- 
kowie wiedzą najlepiój o tern, jak gorliwie nieboszczyk wykonywał wszystkie 
praktyki religijne, jak szczerym był wyznawcą wiary ojców naszych. Płakał 
lud nad dobrodziejem jako nad ojcem swoim. — Podnoszę to umyślnie, 
żeby wszyscy wiedzieli, jak znamienitym był katolikiem nieboszczyk, o czera 
nie wszyscy wiedzieli, chociaż znali zasługi jego w Każdej innej dziedzinie . 
życia publicznego położone. Kapłani bardzo licznie zebrani świadczyli o tera, 
jako wysoko cenili nieboszczyka nie tylko jako obywatela, ale też jako katolika, 
na którym, jak jeden z zacnych mężów naszych, którego nazwiska dla zadzi- 
wiającej skromności jego nie wymienię, zauważył, sprawdziły się słowa 
Św. Augustyna, że wiara nie znosi, lecz podnosi rozum, co w Zmarłym' cha- 
rakterystycznóm było znamieniem. 



213 



W puiiiciUiiiU^k, w [inień apnszcaenia zwłok, rozpoczijłj sig n-igilieo '/,ll 
Przewodniczył im ksiądz Kwiatkowski z Margonina a 6t kapłanów je odśpie- 
wało. Po mszy ś, celebrowanej przez ks. Keutzera z Szubina wstEipił na 
ambona kJ. Bukowieclii z Wągrowca, a wziąwszy za motto z Eklpzjastjka r. 44. 
„Wychwalajmy niijie przesławne, ojce nasze w rodzaju swoim, Indzie wielkie 
w cnocie i mądroSci, ludzie bogate w pobożność, ciała ich pogrzebione w po- 
koju, a sława icli żyje na pokolenia i pokolenie," w prawdziwie naraaszczonśj 
mowie wygłosił panegirjk najczcśi! Zmarłego. Całe Zgromadzenie zachwycone 
było, uiogĘ to samieniiie zarĘCZjd, po niistrzowskn wypracowaną, wybornie 
oddaną i zupełnie prawdzie odpowiadającą tą raową, i zawisło, że się tak 
wjrażĘ. na ustach kaznodziei. Prześliczny był zwrot, że inne pominę, kiedy 
prawie przy końcu wezwał zgroioadzoiiych, ażeby składając ttieniec wdzięczności 
na tnimnie wielkiego mcia, nto zapomnieli dziękować Bogu, bo Jego to łaską 
się stało, żo ten wielki człowiek źjł pomiędzy nami, że to wielkie światło 
między nami gorzaJo. Geniusz, dnch wielti, ktńry pierś zmarłego zamie- 
szkiwał — to szczera -łaska lioska, jego tytko zasługa, że pracą płomień 
geniusza podtrzymywał i na pożytek narodu obracał. „Bi5g stworzył geniusz, 
który dzieje zdobi, lecz człek wart tyle, co sam z siebie zrobi." 

Po skończonych ceremoniach kościelnych przemawiali na cmentarzu 
mówcy Świeccy, a najprzód pan doktor Chosłowski, który w dłnższój mowie 
dał życiorys Zmarłego, następnie p.hr. Cieszkowski jato delegowany Akademii 
Umiojętności W Krakowie jego stanowisko naukowo krótko scliarakteryzował, 
po nim zajął głos w imieniu Prus Zachodnich p. Parczewski z Belna, po 
którym od Koła poselskiego w parlamencie przemówił p. dr. Niegolewaki, 
wynosząc Jego wielką miłośó Ojczyzny, wreszcie w imienin akademików 
z Wrocławia, Berlina i GryfU przemówił jeden z młodzieiy akademiekiĆj 
p. Iłowiecki. 

Wszystkie te mowy odznaczały bię wzuiosłemi myślami i nadobnością 
lormj, a tak rzewnie jak treny brzmiały. Rozczulenie malowało się na licach 
całego licznego grona pugizebowego, któro się składało z kwiatu narodu 
naszego. Ze wszystkich stron Wielkopolski i Prus widzieliśmy zebranych 
obywateli, Eaziło wszystkich, ic Galicja na delegata z grona swego własnego 
się nie zdobyła, że nawet Kraków przez lir. Cieszkowskiego reprezentować 
się polecił. 

Łez wiele wylaliśmy nad grobem tej chluby narodu naszego, nad grobem 
męia, który jak kaznodzieja duchowny pięknie o Nim powiedział, „całą 
Polskę chwałą swą zakrywa, cała Polska śpiewa Jego czyny, cala Polska 
splata mu wawrzyny." 

Pociechą naszą, że Tantus sed non totus discossit. 

Liszko wska Ludwika z K e z e w s k i c li nm. 1 2 października 
1865. Zmarła była wdową po ziianjm starszym geiieracyom profu- 
Borze a matką knpca tutejszego K a z i m i e r z a L szkows kiego, 
jednego z iiąjpierwszjeb i najzamożniejszjch przemysłowców polskich 
w Poznaniu. 

IJszitOwscy Stefania, Kazimierz i Felicya um.wmaju 
1868 r. 

Poznań, U niiija. W tej kronice żałobnych wypadków, którą 
od szei^uiu tygodni tuk czijsto przychodzi tiiim zapełni;!^, musimy ilziś 



2U 

zaznaczyć jeszcze drugie, równie wielkie nieszczęście, jakie spadło tych 
dni na rodzinę tutejszego obywatela pana Kazimierza Liszkowskiego. 
Wczoraj zaledwie pochował najstarszą, óśmieletnią córeczkę, aliści iiie- 
litościwa śmierć tegoż samego dnia drugą mu wydarła dziecinę a trze- 
cie dziecię śmiertelną złożone jest chorobą. Oby Bóg, który tak ciężkie 
zsyła ciosy, dał i siłę tym, których nawiedza, do mężnego zniesienia 
niezbadanych wyroków Swoich. (Dz. Pozn. nr. 109 z 1868 r.) 

Łoga Wiktor um. 12 września 1866 r. Zmarłemu poświęcił 
jeden z przyjaciół w nr. 208 „Uz. Pozn." z 1866 r. następujące 
wspomnienie : 

Dnia 12 tm. zasnął w Bogu po krótkiej chorobie kupiec tutejszy śp. 
Wiktor Lega, przebywszy uio bez trudu trzydziestosześcio letnią pielgrzymkę 
swego cichego, pełnego poświęcenia się dla wszystkich żywota. Kto go znał 
bliżej, ten tylko ocenić potrafi tę niepowetowaną stratę, jaką w nim familia, 
przyjaciele, koledzy i ogół cały ponieśli. Wychowany w prawdziwćj staro- 
polskiej cnocie i zasadach, potrafił mimo wszelkich pokus zachować takowe 
aż do ostatniój chwili. Jako najprzykładniejszy syn, najlepszy mąż i ojciec, 
kolega i przyjaciel, jako najgorliwszy patryota, obrał za dewizę swego życia 
„wszystko dla drugich a nic dla siebie," żył szczęściom i powodzeniem swoich 
współbraci. Doszedłszy nareszcie na pół drogi swoich wszystkich marzeń^ 
otoczony szczęściem domowćm, kiedy już miał zacząć używać owocu swych 
tyloletnich zabiegów i starań, śmierć okrutna przerwała krótkie to pasmo 
jego przykładnego żywota. Cześć jego popiołom! K. 

Poznań, 15 września. Wczoraj o godzinie 4 z południa pocho- 
wano zwłoki kupca tutejszego śp. Wiktora Logi. Kondukt pogrzebowy, 
który wyszedł z mieszkania zmarłego przy uUcy Młyńskiej, prowadził 
Jmć. ks. Bażyiiski, proboszcz parafii św. Wojciecha, poprzedzony kil- 
kunastu duchownymi. W orszaku pogrzebowym znajdował się liczny 
zastęp obywateli tak miejskich jak i wiejskich, tudzież znaczna ilość 
pań; za orszakiem jechało kilkanaście pojazdów. Kondukt postępował 
ulicą Berlińską, wzdłuż placu Wilhelmowskiego, ulicą Wilhelmowską, 
Fryderykowską wzdłuż placu Sapieżyńskiego i Działowego na cmentarz 
Św. Wojciecha, gdzie wśród powszechnego współudziału spuszczono 
zwłoki zawcześnie zgasłego do grobu — na spoczynek wieczny. 

(Dz. Pozn. nr. 210 z 1866 r.) 

Łorkowski dr. Andrzój um. 20 września 1866 r. Przez lat 
kilkanaście zamieszkały w Kłecku, padł tam śp. dr. Łorkowski ofiarą 
swego poświęcenia w niesieniu pomocy zapadłym na cholerę. Był do- 
broczynnym i gorUwym zarówno w pełnieniu obowiązków swego zawodu, 
jak obywatelskich. Wszystkie stany brały udział w jego pogrzebie 
a hrabiostwo Albinowie Węsierscy z Zakrzewa wznieśli, mu piękny na 
cmentarzu nagrobek, czcząc jego zasługi. 

Lossow Matylda z Twardowskich um. 29 kwietnia 1871 r. 
Zmarła była siostrą Dobrogosta i Marcyana Twardowskich 
i urodziła się 29 marca 1792 w Szczuczynie pod Szamotułami. Zakon- 
czj^ła sędziwy żywot w Gryżynie pod Kościanem. Mężem jej był Kon- 
stanty, urodzony 1 lutego 1784 r. z Zygmunta i J oanny 
Konstancyiz domu Łuck, właścicieli dóbr Belęcina. Zmarła po- 



■ • . 



lii 

zostawiła trzech synów, z których średni Józef, dziedzic Boruszyna, 
jest bezdzietny. Najstarszy jój syn śp. Apolinary, ożeniony z Sewe- 
ryną Twardowską, pozostawił następujące potomstwo : 1) Wandę 
za Telesforem de Oppeln Bronikowskim, 2) Teofilę za 
Wojciechem Wyskotą Zakrzewskim, 3) Helenę za dr. 
Ossowickim w Poznaniu, 4) Aleksandra, ożenionego z Jo- 
anną Lossow, córką Heleny, przyrodniój siostry Teodora 
Twardowskiego, Ordynata na Szczuczynie i Kobelnikach, i Sewe- 
ryny Lossow; wreszcie 5)Dobrogosta, właściciela dóbr Grabonoga 
pod Gostyniem. — Najmłodszy syn śp. Matyldy, Wilhelm z Leśniewa, 
ma z Dobrogoyską syna Władysława i córki za Prądzyń- 
skim i Zakrzewskim (herbu Trzaska), synem Ksawerego 
z Żabna. 

Lossow Apolinary um. 20 listopada 1876 r. O zmarłym 
tak się „Dz. Pozn." w nrze 207, nazajutrz po jego śmierci wyraził: 

W dniu wczorajszym zakończył tu życie jeden z najzacniejszych oby- 
wateli Księstwa Apolinary Lossow. Życie jego pod niejednym względem 
może służyć za przykład dla wielu, jak żyć i pracować należy. Rozpocząwszy 
od małego, wytrwałą kilkodziesięcioletnią pracą i oszczędnością doszedł do 
znacznej fortuny, a nie tylko kęsa ziemi z rąk swych nie uronił, lecz prze- 
ciwnie znaczno dobra nabył i dzieciom je w spadku pozostawił. Praca ta 
nie przeszkadzała mu w zajęciach obywatelskich; w powiecie kościańskim, 
gdzie zamieszkiwał, był najczynniejszyra około gospodarstwa powiatowego 
— dzięki jego gorliwości wiele tam zdziałano. Nieprzyjaciel frazesów, wy- 
chował dzieci w cieple polskićm i na zacnych obywateli. Wzorowy obywatel 
mąż i ojciec spoczął w grobie licząc lat sześćdziesiąt i kilka. Cześć jego 
pamięci! ^Zob. wyż.) 

Lossowowie heiM Lossow. 

Rodzina Lossow ów posiada własny herb, rodzaj Grylfa, i według 
akt złożonych w Magdeburgu wywodzi się w prostej linii od Henryka 
de Lossow, żyjącego w r. 1208. W aktach grodzkich poznańskich 
znajdują się dokumenta familijne Lossowów aż do r. 1600, w którym 
to roku Baltazar Lossow, ożeniony z Dorotą Zaydlitz, posiadał 
dobra Obrzycko. Tegoż syn Melchior (1636) pozostawił z Bar- 
bary de Schlichting syna Kry styna(1670), któryż Barbary 
Elżbiety Nostitz-Drzewieckiej spłodził Baltaz ara (1743), 
dzierżawcę dóbr Kosieczyna i Chłastawy, ożenionego z Joann ąElźbietą 
de Zeydlitz. Synem owego Baltazara był Zygmunt (1764), właściciel 
dóbr Belęcina, który z Joanny Konstancyi de Łuck pozostawił 
synów Karola, Stefana, Zygmunta, Aleksandra, Kon- 
stantego i dwie córki. Dzisiejsi Lossowowie w Księstwie od Kon- 
stantego się wiodą. (Zob. pow.) Marya Lossow, córka Ale- 
ksandra! Katarzjmy de Zaydlitz, była za Je r z y m Ży c h 1 i ń s k i m, 
rotmistrzem wojsk sasldch, dziadem piszącego. 



216 

Lubomirski książę Marceli um. 30 sierpnia 1865 r. 

Dnia 30 sierpnia umarł w Paryżu książę Marceli Lubomirski, 
były szambelan dworu moskiewskiego, emigrant z r. 1830. „Ojczyzna" 
takie mu poświęca wspomnienie: Piękne przymioty, któremi go natura 
obdarzyła, wykształcenie, bystrość umysłu, zmarnowane zostały przez 
życie nieodpowiednie. On głównie przyczynił się do założenia szkoły 
wojskowej w Genui. W roku 1863 żądał, ażeby został użyty przez 
rząd narodowy w charakterze ajenta. Rząd narodowy odmówił mu 
nominacyi, pomimo tego był czynnym dyplomatycznie w sprawie pol- 
skiej, mianowicie tóż w Wiedniu. (D. P. nr. 216 z 1865 r.) 

Lubomirski książę Jerzy um. 24 maja 1872 r. 

Poznań, 27 maja. Wczoraj już otrzymaliśmy z Krakowa bolesną 
wiadomość o śmierci jednego z najzacniejszych naszych obywateli, 
Św. pamięci Jerzego księcia Lubomirskiego. Zgasł po ciężkich kilko- 
tygodniowych cierpieniach w piątek dnia 24 b. m. o godzinie w pół 
do piątej po południu. Jako mąż rzadkiej prawości charakteru, wszech- 
stronnego wykształcenia i gorącego patryotyzmu, mąż, który całe swe 
życie przepędził wśród niezmordowanej pracy dla kraju, zasłużył książę 
Jerzy na ogólne poważanie i niewygasłą w sercach ziomków pamięć. 

Urodził się książę Jerzy dnia 28 maja 1817 r. z ojca Henryka 
i Teresy z książąt Czartoryskich, córki Józefa Klemensa na 
Przeworsku; pochodził zaś z najmłodszej linii rodziny Stanisława, 
wojewody kijowskiego, którą utworzył Józef, kasztelan kijowski, zmarły 
w r. 1817. W roku 1848 brał śp. książę Jerzy czynny udział w ów- 
czesnych wypadkach, w ostatnich zaś czasach wszelkiemi siłami popierał 
wszystkie zacne przedsięwzięcia narodowe i wielu ludzi z talentem 
potrzebujących pomocy. Wielki przyjaciel Czechów miał śród nich 
znakomite poważanie. O Wielkopolsce wyrażał się zawsze, jako o przo- 
downicce w pracach narodowych. 

Zanim podamy obszerniejszy życiorys w piśmie naszem zmarłego 
księcia, niech nam wolno będzie te kilka słów wdzięcznej pamięci złożyć 
dziś — w dzień pogrzebu — na jego trumnie. 

(K. P. nr. 119 z 1872 r.) 

Frzyp. Śp. książę Jerzy wychował się w Wiedniu wraz z Zygmun- 
tem Krasińskim i pod okiem matki tegoż, z domu księżniczki Radzi- 
wiłłówny. Na uniwersytet uczęszczał w Pradze, zkąd wywiózł gorące 
przywiązanie do Czechów i całej Słowiańszczyzny. Przebywszy nastę- 
pnie jakiś czas w Rzjrmie wraz z Krasińskim, Augustem Cieszkowskim, 
Rogerem Raczyńskim, Władysławem Zamoyskim i Włodzimierzem 
Czackim, wywiózł ztamtąd tę żarliwą wiarę i miłość Kościoła, która 
go do śmierci odznaczała. Powróciwszy do kraju, był wiernym świad- 
kiem katastrof 1846 r. W r. 1848 stanął na czele deputacyi do 
Wiednia, następnie uczestniczył w sejmach w Wiedniu i Kromieryżu. 
W r. 1855 poślubił Cecylią Zamoyską, córkę hr. Andrzeja 
i Rozalii z Potockich. Jako prezes oddziału archeologicznego w Kra- 
kowie, urządził w swym pałacu wspaniałą wystawę starożytności pol- 
skich. Obrany w r. 1861 posłem, złożył mandat, by nie naruszyć 
swych zasad. Powołany jako Ordynat na Przeworsku do izby panów 



m 



w Wieiliiiu, gorąuo w niej bronił praw Kościoła. Odzyskawszy swe prawa 
dziedziczno jako kurator Zaktadn Ossolińskich we Lwowie, z zamilo- 
waniem się poświęcił ulepszoniom tegoż zakłaju. W r. 1871 staiiiił 
na czele deputacji galicyjskiej do Rzymii. 

Był to pan o prawdziwie hetmańskiej postaci, jakty żywcem zdjęty 
z obrazów, które zdobią ściany pałacu w Przeworsku, nadzwyczaj 
uprzejmy i uczynny, byt w rozmowie pcrj-wającym. Gorąca jego dii«za 
tryskała z każdego słowa. Ojczyznę i Wiyry kochał nadewszystko. 
Umarł z rzadką pobożnością, pobłogosławiwszy wprzód żonę 1 czworo 
dziatek. Śinieró jego okryta żałobą catą Polskę. 

Łuzinski Władysław um. 11 maja 1871 r. 

Poznań, 13 maja. "Wczoraj o godzinie (i wieczorem odprowadził 
liczny orszak przyjaciół i znajomych zwJoki śp. Władysława Luzińskiego 
na wieczny epoczynelt. Zmarły zgasł przedwcześnie po killcodniow^J 
chorobie, Moząe zaledwie lat 23. Młodzieniec ten, poświęcony stanowi 
kupieckiemu, rokował piękne w swym zawodzie nadzieje, odznaczając 
sio zdolnością obok sumiennej pracy i zacnego charakteru. 

{D. P. nr. 110 2 1871 r.) 

Przyp- Zmarły był bratem znanych w mieście naszym kupców 
Teodora, wtaścieiela hotelu francuzkiego, i Antoniego, posiada 
jącego skład towarów kolonialnych. 



ŁSBZCZyńskl H tani sław um. 25 gi-uduia 1871 r. Śp. Łasz- 
czyiiski urodzi! się 1804 r, w ma,jijtku rodzinnym Kampinosach pod 
Warszawą, W r. 1822 mianowany z kadeta w Kdiszu podporuczni- 
kiem, został odkomenderowany do pułbi grenadyerów. W czasie po- 
wstania wzięty do niewoli pod Grochowem, aż do końca 1833 r. zostawał 
na wygnaniu w Tobolska. Ułaskawiony, pracował przez lat 5 w War- 
szawie w departamencie finansów. Ożeniwszy się z Aliną Halper- 
tówuą, kupił w Księstwie wieś Grabów w powiecie wrzesuiskim. 
Umarł w Dreźnie, Byt to obywatel powszechnie szanowany, od wło- 
ścian i podwładnych szczerze kochany, 

Ławicki dr. Józef um. 9 października 1867 r. Śp. Eawieki 
urodził się w r. 1826 w Lubczynie pod Kępnem z ojca Antoniego 
i matki Antoniny z Stanowskich. Nauki ukończył w gimna- 
zyum Św. Maryi Magdaleny, poczem wstąpił do semiuaryum ducho- 
wnego, nie czując wszakże w sobie dostatecznego zamiłowania do stanu 
ka^daiiskiego, wystąpił zen i udał się na uniwersytet do Bonn. Jako 
doktor filozofii pełni! nasamprzód przez 9 lat obowiązki nauczyciela 
przy gimnazyum ostrowskióm, w r. 1863 zaś przeniesionym zosta! do 
Guiezna w stopniu pierwszego nauczyciela. Tu zjedna! sobie uietylko 
przywiązanie uczniów, ale i szacunek powszechny tak kolegów jak rodzi- 
ców powierzonej jego pieczy młodzieży. Szczery i prawy w obejściu, 
gorąco mJli^'noy wiarę i język ojców, byl naśladowania godujim wzurijm 



'% 218 



; 









dla młodszego pokolenia. Gimnazjum gnieźnieńskie dotkliwą przez 
jego ubytek poniosło stratę. 
I Ławrowski Julian um. 6 maja 1873 r. Zmarły położył jako 

J wicemarszałek sejmu galicyjskiego i przewódzca patryotycznych Rusinów 
nie małe dla kraju zasługi. Idea zgody była dlań przewodnią pochodnią 
w całem życiu i nigdy od niój nie odstąpił. Rusin z krwi i kości, 
kochał Polskę jako macierz swoją. To t^ź cała Polska żalem otoczyła 
jego martwe zwłoki. 

Łącki Antoni um. 17 października 1864 r. Śp. Antoni Korzbok 
Łącki był synem Melchiora, wnukiem Józefa, podkomorzego 
brzesko-kujawskiego, a prawnukiem Władysława, kasztelana kru- 
szwickiego (1683—1730). Urodził się w r. 1797. Ożeniony z Nimfą 
Ossorya Sczaniecką, wnuczką starosty średzkiego, pozostawił z niej 
następujące potomstwo: 

1. Władysława, właściciela klucza lwóweckiego z rezydencyą 
w zamku Posadowię pod Lwówkiem, b. posła do sejmu pruskiego, 
który z hrabianki Antoniny Skórze ws ki ój, córki śp. hr. He- 
li od ora, adjutanta księcia Józefa Poniatowskiego i Emilii z hr. 
Goetzendorf-Grabowski eh, (zob. wyż. rodowód Goetzendorf G r a - 
bowskich i niżej Skórzewskich) ma synów: Stefana i Sta- 
nisława, oraz córki Maryą, Izabellę, Helenę, Irenę, 
i Antoninę. 

2. We ronikę, za Bronisławem Dąbrowskim, jedynjm 
synem i spadkobiercą wielkiego imienia jenerała wojewody Jana 
Henryka, wiekopomnego wodza legionów, z Barbary Chła- 
p owskiej. 

3. Emilią za hr. Ignacym Bnińskim z Samostrzela (zob. 
wyż. rodowód Łodziów Bnińskich). 

4. Kazimierę za Tertulianem Stablewskim herbu 
Oksza, synem śp. Karola, wieloletniego posła na sejmy W. Ks. 
Poznańskiego i radzcy Ziemstwa, z K o r d u 1 i Ossorya Sczanieckiej 
(zob. niż. rodowód Oksza S t a b 1 e ws k i c h). 

5. Zygmunta, właściciela dóbr Konina, dotąd bezżennego. 

6. Bolesława zmarłego w r. 1857 w Berlinie, którego śmierć 
przedwczesna powszechny wzbudziła żal we wszystkich, co znali jego 
szlachetne serce i wzniosły umysł. 

Śp. Antoni, wierny tradycyi ojców, nigdy nie szczędził grosza na 
cele publiczne i narodowe. Jako pan wielkiej fortuny, nie mniejszą 
odznaczał się hojnością, której najpiękniejszym dowodem był dar 
odziedziczonej po przodkach kamienicy i gruntu w Poznaniu na dzisiejszy 
Bazar, wzniesiony staraniem dr. Karola Marcinkowskiego i innych zna- 
komitych objwateli, celem stworzenia ogniska dla handlu i przemysłu 
polskiego. Sp. Antoni zaledwie szczupłą hczbę i to małoznaczących 
wówczas akcyi na gmach ten dla swej rodziny zachował. W r. 1848 
własnym kosztem zorganizował oddział kawalery i, który walczył w bitwie 
pod Książem. Umarł po długich cierpieniach i pochowany jest w gro- 
bach familijnych w Lwówku. 



» <o> » 



Łąccy herM Korzbok. 



^" Wielkopolska rodzina Lftekicli herbu Korzbok wjwoJzi się od 
ćlarośytnego rodu Kurtzbaciiów na Szląsku, gdzie owi Kurtzbachy, 
tbI Kurcboki, z czasem Korzbokaini nazwani, z najświctniejszemi dumami 
byli spokrewnieni, jak to z następującego rodowodu, opartego na aktaeli 
grodzkich poKnaiistich i dokumentach będącjch w posiadaniu Jajckich, 
z tatwościitj przekonać się można. 

Pierwszym KorzboMem, którego imię w akiach grodu tutejszego 
napotykamy, jest Jau, tyjący około r, 1401. Synowie tegoż (II pok.) 
Zygmunt na Żieiijcinie i Kopaniey (1409 — 1440 r.) i Jan ze Zawad 
(1404 — 1437), utworzyli gałęzie Korzboków Rjbieiiskich i Korz- 
boków Zawadzkich, Trzeci syn Jana, Piotr, na Trzebawie 
i Brójou, jest protoplastą rodzin Korzboków Strykowskich i Korz- 
boków Łąckich. Piotr (1400 — 1437) byl starostą babiraostskim 
i podkomorzym poznańskim. Jak świadczą DlugosK, Kromer i Bielski, 
wysiał owego Piotra król Władysław Jagiełło przed potrzebą grun- 
waldzką do komisarzów króla "WęgiersMego, aby się od nich dowiedział, 
czy pokój z Krzyżakami zawarli, lub nie. (BieL fol. 293.) Jako 
podkomorzy poznański podpis^sięPiotrKorzboknaprzywilejujedleńskim 
w r. 1433 (u Łaskiego w Stat fol. 52.), w i-oku zaś 1436 na pokoju 
Brzeskim (fol. 140.) — Syn Rotra (in pok.) Wincenty z Kamieńca 
spłodził z Jadwigi Sobolewskiej (nie wiadomo czy herbu Lada 
czy Slepowron), również Wincentego (TY pok.), który już w 1469 r. 
byt właścicielem dóbr AVielkich i Małych Łąk, oraz liowalewa* Od 
tychże dóbr poczęła ta linia Korzboków w końcu XV wieku pisać się 
Łąckimi i od wieku XVI stale tego nazwiska po dziś dzień używa. 
Z Wincentego dzieci (V pok.) był Zygmunt (1469—1523) kanonikiem 
poznajiskim, córka Jadwiga poślubiła Korzboka Rybien skiogo 
z Eybna, drugi zaś syn Sędziwój (1400— ISIO) spłodził z źooy 
Barbary dwóch synów (VI pok.) Jan a (1531) również kanonika 
poznańskiego, i Wincentego (1500 — 1526). Tu rozdziela się gałąź 
Korzboków z Wielkich Łąk na dwie odnogi. Młodszy syn Wincentego 
Jan (1549—1573), ożeniony z księżniczką na Głogowie 
i Zeganiu, córką księcia Jana, utworzył linią Korzboków na Strzem- 
borku (Trachenborg) i Mihczu, która przecież już w drugićm pokoleniu 
wygasła na Juliuszu (1577) synu Zygmunta z księżniczki 
Heleny Lignickiój, córki księcia Fryderyka IH Piasta 
na Łignicj, a wnuku Ja u a. 

Starszy syn Wincentego a brat Jana, Zygmunt (VII pok.) 
pisał się na Milcu i żył od r. 1540 do 1597, Miał on za żonę, jak 
świadczy Paprocki fol. 92. A n n ę Zborowską, kasztelankę krakowską, 
z której spłodził syna (VIII pok.) Piotra (1577—1642), ożenionego 
pmo vto z Jadwigą Zdzarowską herbu Poraj, sdo yto z Agnieszką 
Prusimską horbu Nałęcz, Z ostatniej miał syna (IX pok.) Jana 
(urn. 1 665) . starostę nakielskiego, związanego dożywotnim ślubem 
z EJ^biftą Ortidzińską herbu Grzymała. AVeWronkach, wgrobadi 



220 

familijnych Korzboków Łąckich znajduje się napis na nagrobku tegoż 
Jana, wystawionym w r. 1665 przez jego syna, także Jana Korzboka 
Łąckiego, kasztelana kaliskiego, z którego się dowiadujemy, źe pan 
starosta nakielski niepospolitym był wojakiem i przez lat 40 niemal 
nie wypuszczał z ręki dzielnego oręża, gromiącego zarówno Turków 
jak Moskali, Kozaków jak Węgrów i Szwedów. Pitkny i ciekawy 
nagrobek ten opisał szczegółowo Łukaszewicz w opisie historycznym 
kościołów parafialnych w dawnej dyecezyi poznańskiej, w tomie II, str. 
407, do którego czytelników odsyłam. 

Prócz Jana, kasztelana kaliskiego, miał starosta nakielski dru- 
giego jeszcze syna (X pok.) Piotra, który jak się zdaje, zgasi 
bezdzietnie. Natomiast kasztelan, pienrotnie podkomorzy wsćhowski, 
fundator klasztoru 00. Reformatów w Szamotułach (r. 1676) i wraz 
z Opalińskim klasztoru 00. Franciszkanów w Poznaniu, pojąwszy za 
małżonkę Ludwikę, córkę Stanisława Sztemberga Kostki, 
bratankę księżn Ostrogskiej i Koreckiej, ostatnią tego wiel- 
kiego imienia dziedziczkę, która ogromną fortunę (klucze szamotulski 
i wroniecki) w dom Łąckich wniosła,*) spłodził z niej (XI pok,) trzech 



*) Jako curiosum wypisuję z testamentu z roku 1694 dobra, jakie Jan 
Łącki posiadał: 

1) Majętność Łobrzeńska z miastem, folwarkiem i młynem wodnym, wieś 
Rataje bez folwarku, wieś Piesna bez folwarku z foluszem, wieś Ludowo z fol- 
warkiem, wieś Liszkowo z folwarkiem Liszkówkiem, wieś Radzież z młynem, 
folwark Dąbrówka, Samostrzele z folwarkiem. Mrozowe z folwarkiem, Graczko 
z folwarkiem, wieś Żelazne bez folwarku w powiecie nakielskim. 

2) Miasto Wronki, falbiernia i młyn w mieście, młyn Smolnica, młyn 
Nadolnik, młyn Poprzednik, folwark Zamoście, wieś Popowo z młynem, Nowa- 
wieś z folwarkiem., wieś Samolas, Nowy folwark, Biezdrowo z folwarkiem i mły- 
nem, wieś Zakrzewo, Pierwoszewo z folwarkiem, folwark Stare Miasto, wieś Krucz 
z folwarkiem i młynem, wieś Hamczysko z młynem, wieś Białawieś, Klempież 
niemiecka, folwark Rzecień w powiecie poznańskim. Na Krainie wieś Szczerbin 
z folwarkiem, wieś Kościerzyna wielka z folwarkiem i młynem, wieś Rzeszkowo 
z folwarkiem, wieś Pukon z folwarkiem, wieś Czacze z folwarkiem w wojewódz- 
twie kaliskiem. 

8) Szamotuły z zamkiem, wójtostwo, folwark, Nowawieś, przedmieście. 
Targowisko, przedmieście, młyn Grabowiec, wieś Sczuczyno z folwarkiem, Piotr- 
kówko małe, Piotrkówko wielkie z folwarkiem, folwark Stare miasto, wieś Gą- 
sawy z folwarkiem, wieś Kempa, wieś Gałowo z folwarkiem częśó wsi Brodzi- 
szewa, Jastrolesio alias Dyabłowo, wieś Jastrowo, wieś Śmielów, część wsi 
Sczepankowa z folwarkiem, wieś Kiszewo z folwarhiem, młyn z' Piłą, młyn drugi 
Borowiec za rzeką, wieś Kiszewo z folwarkiem w województwie poznańskiem. 
Na Krainie: wieś Palmierowo z folwarkiem, wieś Dobrzyniewo, wieś Młotkowe, 
wieś Młotkówko, wieś Gruszka, wieś Gromodno. folwark Kiszkowo, folwark Ki« 

• 

Jaszkowo. Kławek, młyn wodny w województwie kaliskiem. W dzisiejszóm 
Królestwie Polskiem dobra Kuflew, składające się z kilkudziesięciu tysięcy 
morgów, również dobra Gosławice i Wolę Brzostowską. Przv^. autora. 



221 

synów i dwie córki: Heleiig pmo voto za »Jakób(3m Pniwdzicrjin 
Szczawińskim, wojewodą inowrocławskim, sdo vto za Janem 
z Kościelca Działy ńskim, woje wodłj pomorskim ; i Lud w i k r;, 
zakonnicę ś. Dominika. Z synów (Xl pok.J pierwszy »Jan (108:5— IT^iOj 
z dwóch żon Teresy Godziemlia I) t\ m !> s k i e j , wojewodzianki 
brzesko-kujawskiej, i Katarzyny Doł<;ga M y o i e 1 s k i ó j. st-^lnikówny 
poznańskiej, nie miał potomstwa. Drn<,a, A I e k s a n d r* r (1 TMy)^ 
łowczy kaliski, w kuńcu kaszti.dan krzywłń.ski, również zjrasł b^r/dzietnie, 
ożeniony był z Zofią Ł«idzia H z o ł d r s k ą, cze.śnikówjją pozruwr-ky. 
Trzeci wreszcie W ł a d y s 1 a w (1 08:)— 1 7:50), kasztelan kruszwi^rkl. 
mąż wojownicz}', (w testamencie je^^o zachowanym w anliiwum pusa- 
dowskiem, t^akie znajdują si«; dodatki: \) j>ro expeditione 'jL^:i\i:i\iS\ 
bellica contra gi*assan<em w Pulsie lio.stilitatem Sueticam wyjeżdżając itd. 

2) pro secunda expedilione bellica di«* 2:5 S^-plł-mbns 17*.»:) itd. 

3) pro tertia exjieditione liellica die Au-^m-ii wmw) 1701 itd.) j.v-Iu'jił 
Maryą Ivadzi d łows k ą ln-rbu (.)^nuVz\k i pozostawił z jii»rj syna 
(XII pok.) Józefa, podkoniorzejro brz^/hbj-kujaw.skiej/o. deputata n^ 
trybunał koronny z wrij(,'\vództwa poznań.>kił'go. pułkownika w^jsk 
J. król. lIo:^ci, wreszcił* jMjsła na .-ejni z Wi»jewództwa kalLski^i:'.'. 
Podkomorzy, ożeniwszy .si«j z J a d w i *z ą z Werbna Pawłowską 
herbu Wierzbna, spłodził f-órk<- We r o n i k *• zu Adamem K •'. i - 
Icckim herbu Szn-niawa. ka.szi<,'];«ijejri r»r/emw:kim. i ^vJJa iXiJl r-.Li 
Mele li i o r a , ojca -j^ A n t o u i <.- jr o fz'»b. wyż. ). dzia-ia AV ł a d y ^ ł ji w i 
(XY po'.) a ]»radziada <'-tfłtijj('}j ^j/J.- j.m mieczu w XVI j-.kol-L:- 
potomków starożUn»'j Kf.r/J.<d;óv. Ląf-kJ^h r-.dziijy: .St*:faL:i i >::i- 
nisława. — Nadnjieni'' mi w\ lui^j;!. ż*,- M e 1 c L i •.■ r. ^ry*^ .rriw-zT 
włai?Dym .suni]'tem w ;r.}.ii lr'»r> j.ułk j-iech-ty i szwadr.Li L^iiji .'•'«■. 
w uajjTydę mia/jowłijjy z''.-tdj j.r/':z c-»:rarza Na]M..J*r'.-jja I piiik-.-wLikirni. 
W bogat*'m w jrami.j^i:] r/JzJijjj". dzi- j:i«'St--ty lak m'il':i u La- c-eii-.-iir. 
archiwum Kf•^z^••J■;'V^v Li^-Jij^-h v.' Zdmk j V'.'.-ad'.'W^kim. ZL:iiiiv> ^ir 
patent .śj». .AI*-J''}ji"j'i wa jp'^iJ:'Mvjj])^ 2 jiu^Lu j-i-cLty. vj\ ^r:^:\;:^^z ^ 
w R/ifjoźui''. v.\-f^v4j.,r,v z ]»'-j'.f'-'-jjJ4 >'<:»,: j. (.^r-r-arzd YrcCj^^r-ji'/^ i Ilt-.-ji' 
wloskie^^-o ].J7"Z ;';;';-?:-. J-.'!;;:! J^•'^r■.]:dI^.'•T■..'*^ikj^::•:'. aŁ'.L*i:'iiST:nj."n"iLLT 

przez jeJj*-niJit Ai-jj;;.' "'i.-:;--. '*;■. .M^/hJ-r uhl w r. Irjir. 

Ot-«'ż jivl;''Vv' .;.,-,.'.;. ;•,'; .•.v-'.'j H- rzUlO-w L^/tioL 0]'^>vi!-in 
w nim W'Z \ y*^ \./r :» >j ; < z . ' i . S .«'zj. • . ^-h ^ :'. r- r -r^^ 'j - ^^ • z • -\iL - il "^^^ i. jl::'*'." 
W profrt'rj ;t.;; ;•■>; .'ji.'''k\ ; ':;.• '. ';''j jr '.v^ 'JZ^-l wv.x .;•.-- L.^,! r i-LZ^^. 

AutrurrtŁi Ji <j :■. [ ' • },' .•/•.• i' i>'./ 1" v.»:;y.r.v '.v> : r/r'Z "r:'-Łi ii liLflłiii. 
celem w \ >;v'. '.•' .■. // • . :. > , ■>■ * *%i { < -^^ i- ; •'. .•■ v. : v, ^j ■ . A ;■'"« ' ■> i" vi:łi rr s^^iii^:.*-.". 
AVieJki Ui\y\r/. iw^ :'-^v :•■:>' ^. i .':, y^ziiz--. '.- i:ziv:..u;L'; Uf^ikiiiri-ł-^^i 
osoby ji'>iił. i'.<.z>.' :•• ^i.^y ' v' v. "/ - v -... r./.r r złLrri-.łrofWći.^- . 
M- frk rjlek ez<;;» ' . ', :.: •''• '/.: ' ■• : •"/ ^ ; ./ : ■ '; v '" • . \- j • • ilj » -dz v Kze* :zł- - 

wyiuovłj liu heżiŁ:..!-."^ v •■.•i'./,.-.. v. ''-/yo- ;'rŁ'w i; 'liewkiki':-!.. oo :: ■ 
przyjłruv*io '^ ż\<-.ił; y rj^ł- /v ■»»«••.,• i ';v. 5&'*;j7yi'W>iki*fg^o. 



Brat Kaspra, a jak się zdaje, stryjeczny brat Zygmun ta, 
ożenionego ze Zborowską, Mikołaj, był w r. 1564 kasztelanem ka- 
mieńskim. Wszakże Niesiecki nadaje mii herb Pierzchała. 

Eliasz Łącki, chorąży Ziem Pruskich, dowodził pod Wiedniem 
trzecią brygadą jazdy, której jeden pnłk był jego kosztem wystawiony, 
co świadczy, że ów Ehasz i możnym był panem i doświadczonym mu- 
siał być wojownikiem, jak w ogóle rzemiosło wojenne nie było obcem 
rodzinie Łąckich. Eliasza mieni być Niesiecki Łąckim herbu Lis, co 
przecież jest mylnem, gdyż dokumenta, będące w archiwum posado- 
wskiem, udowadniają, że był Korzbokiem. AV dokumentach tych tytu- 
łowany jest EHasz „generał lejtnantem." 

Rodzina Korzboków Łąckich od dawna używała w Księstwie ty- 
tułu hrabiowskiego, o którego potwierdzenie wszakże u rządu pruskiego 
dotychczas się nie upomniała. Otóż rzecz się ma w tej mierze, jak 
następuje : 

Gdy August II knował myśl zamachu stanu, celem zniesienia 
tronu elekcyjnego i zamienienia go na dziedziczny w domu Saskim, 
chcąc zjednać sobie stronników, nadał dziewiętnastu możnym panom 
polskim saski tytuł hrabiowski i to: kasztelanowi Poniatowskiemu, ojcu 
króla Stanisława Augusta, dwom Szembekom, dwom Podoskim, Prze- 
ździeckiemu, Chreptowiczowi, dwom Dąmbskim, Potulickiemu, dwom 
Krasińskim, dwom Bielińskim, marszałkowi Zamszy, Chomentowskiemu, 
j\liączyńskiemu, wojewodzie Czapskiemu i kasztelanowi Władysła- 
wowi Korzbok Łąckiemu. Ze podobne nadania sprzeciwiały się 
prawom krajowym, przeto nie były publikowane, wszakże oblatowano 
je w aktach kanclerskich, na mocy czego później Potuliccy w Prusach, 
Chreptowicze i Przeździeccy rosyjskie otrzymali hrabiostwo. To też 
nazwisko Korzboków Łąckich było zamieszczone na liście osób, ułożonej 
w latach od 1819 do 1825 przez senat Królestwa Polskiego, którym 
dawniejsze miano zatwierdzić tytuły. Listę tę widziano w aktach He- 
roldyi w Warszawie aż do r. 1865, włitórym wraz z innemi dokumentami 
wywiezioną została do Petersburga. Osoba wiarogodna zaręczała mi, 
że dyplom hrabiowski Łąckich miała w ręku i że nosił datę jednego 
z ostatnich dni grudnia 1726 r. 

Tyle dla wyświecenia prawdy. 



-(^-^źrs^s^^^T^^y^ — -- 



Łączyński Adolf um. 2 czerwca 1870 r. 

Poznań, 2 czerwca. Adolf Łączyński umarł!... Te kilka wyrazów, 
które niebawem po całem rozbiegną się Księstwie, a i w innych dziel- 
nicach Polski żałosnóm odezwą się echem, wystarczą zapewne, by 
okryć żałobą serca wszystkich, którym żywot co dopiero zgasłego męża 
był znany. Bo to był żywot żadną nieskażony plamą, a natomiast 
uświetniony niezmordowanćm dla Ojczyzny poświęceniem, uszlachetniony 
cierpieniami dla Nićj, błyszczący zarówno na polu walki w roku 1831, 
jak późnićj na syberyjskiem wygnaniu, jak wreszcie przez długie lata 
na niwie prac obywatelskich w kraju... 



223 



Zbjt boleśnie dottnęla nas śmierć dp. Adolfa l,i|czyńskiogo, zbyt 
głęboko czuliśmy dliiń ezcśii i poważanie, byśmy jui dziś nad cieplemi 
niemal jeszcze zwiotami Jego, mogli i byli zdolni rozwinąć bogate 
pasmo czynów, cnót i zasług Zgasłego. TJ nas zresztą znali .je wszyscy 
. a najlepiej świadczył o^ tćm powszechny szacunek, jakim otaczano śp. 
Baczyńskiego. Kochano go i szanowano, bo prawość i szlachetność 
Jego charakteru, uprzejmość i słodycz w obejściu, ojcowska pieczoło- 
witość o dobro kmiotków obszernych Jego włości, nie szukająca roz- 
gloBu gotowość każdej chwili do ofiar, rzadkie ciepło uczuć dla sprawy 
narodowej, gorejące młodzieńczym zapałem i w późnej życia jesieni — 
wszystko to musiało jednać mu serca ogóln i rozbrajać nawet niechę- 
tnych — bo któżby takich nie miał, co w życiu pubUoznem wyższe 
zajął stanowisko?... Lecz i względem tj'Gfa, a było ich mało, umiał 
sp. Adolf Łączyński w tnidnych meraz okoUcznościach tak wysoko 
zawsze stanieć, że choć nie podzielali Jego zasad, czci odmówić Mu 
nigdy nie mogli. To tśż dziś wszyscy bez wyjątku boleją nad Jego 
zgonem i wszyscy Ui pospieszą, by hołd ostatni oddać jego zasługom, 

Śp. Adolf ł^ezyński skonai w Poznaniu dziś rano o godzinie 
5 po długich a nader eiijżkich cierpieniach, śród których do ostatka 
zachował przytomność umysłu, ehrzesciańsbi spokój i cierpliwość. Gdy 
czul zbliżającą sig chwOę rozstania z tym światem, sam zażądał ka- 
płana, i jak żył po^ katolicku, tak i do śmierci jako prawy syn Kościoła 
się przysposobił. Żona, niewyczerpana w troskliwości około pieczy od 
lat wielu cierpiącego męża, z sercem ztamanem lecz z twarzą nie 
zdradzającą dogorywającemu tći srogiej męczarni, jakiej doznawała, 
patrząc na wolne konanie najdroższego małżonka, — liczna a przywią- 
zana rodzina nie opuściły śp. Adolfa Łączyńskiego aż do ostatniego 
tchnienia. 

Kochany i czczony za życia, sam umiejący cenić i uczcić przyjaiń 
— bo widzimy go jeszcze jak na jawie łkającego rzewnemi Izami nad 
zwłokami przyjaciela, nieodżałowanego Gustawa Potworowskiego — roz- 
stał się z ziemskim padołem, spoglądając obumierającem okiem na 
drogie, przyjazne oblicza tych, co najwięcćj kochał... 

Bożo, daj mu spokój wieczny! (D. P. nr, I3<3 z 1870 r.) 



Nazajutrz po śmierci śp. Łączyńskiego ogłosił „Dz, Pozn." nastę- 
pującą odezwi;: 

Zwłoki śp. Adolfa Łączyńskiego powinnjby być iiiesioue do bramy mia- 
sta Daazego, w którśm zakończył ijwot docaosny, przez obywateli wazystkich 
stanów. Zasługi Zmarłego jako iołoiema z robu 1831, Sjberjjczylta a na- 
stĘpnio jednego z Dajzoakoniitszych przedstaw i cieli naszego Kaicatwa, piastu ■ 
jącego z kolei zaszczytne urzędy prezesa Ligi Polakiej, długoletniego członka 
Dyrekcyi Naukow(5j Pomocy, prezesa Centralnego Towarzystwa Hńlniczego 
i prezesa Koła poselskiego w Berfinie, wymagajii od współobywateli tego 
publicznego hołdu. 

Wzywamy zatóm wszystkich, co pragną uczeii! pamięć śp. Łączyńakiego, 
oddając Mu tę ostatnią na ziemi przysługę, by raczyli przybyć jutro, to jest 




224 



w sobotę o godzinie 3 po południu do Bazaru celem bliższego porozumienia 
siQ względem jutrzejszego obchodu pogrzebowego. 
Poznań, 3 czerwca 1870 roku. 

Leon Smitkowski. Dr. Swiderski. Zbigniew hr. Węsierski-Kwilecki. 

J. K. Zupański. Teodor Zjchliński. 



Umieć czcić zasługę, na jakiemkolwick ona położona polu, jest 
oznaką dojrzałości społeczeństw; otaczać wdzięcznością mogiły znako- 
mitych obywateli, jest chlubą dla każdego narodu. Cześć ta i wdzię- 
cznos'ć, okazywane nad grobem mężów, co dla kraju pracowali i cier- 
pieli, umacnia umysły pozostałych i jest im bodźcem do wstępowania 
w ślady tych, których ubytek stał się dotkUwą dla kraju stratą. Tam 
zaś, gdzie na wyłomie stają natychmiast do walki świeżych bojowni- 
ków zastępy, sprawa, którą wypisali na swym sztandarze, zginąć nie 
może... Więc też i nas przejmuje otuchą każdy nowy dowód poczu- 
wania się do obowiązku społeczności naszej w niesieniu hołdu zgasłym 
narodowym powagom, bo patrząc na bratnio splecione dłonie przedsta- 
wi cieh wszystkich stanów, dźwigające z równą żałobą do grób a drogie 
a wszystkim wspólne szczątki zasłużonych mężów, przeczuwamy, że ich 
miejsce w szeregu wnet inni zajmą zastępcy o młodszych i dzielniej- 
szych siłach, a tem samem nie zatrzyma się pochód ku lepszej doh 
— w przyszłości. 

Takie to myśli nasuwały nam się tych dni, na widok wspaniałych 
orszaków pogrzebowych, które z miasta naszego odprowadzały na wie- 
czny spoczynek zwłoki dwóch obywateli, pracujących za życia na dwóch 
odmiennych polach. 

Pierwszy orszak, oddający w zeszłą sobotę hołd pamięci Adolfa 
Łączyiiskiego, składał się przeważnie z tych kół, w których działalność 
Zmarłego była wybitną. A więc widzieliśmy w nim nieszczupły zastęp 
żołnierzy z 1831 roku, reprezentacye Koła poselskiego, Dyrekcyi Nau- 
kowej Pomocy, Centralnego Zarządu Towarzystwa rolniczego, oraz 
wielką liczbę obywatelstwa z prowincyi, przybyłego z najdalszych okolic 
Księstwa, clioć to był ostatni dzień przed Świętami , które każdy zwykł 
w domowem us!:roniu przepędzać. Lecz nie brakło w orszaku tym ani 
żywiołu mieszczańskiego ani włościan; owszem wszystkie w nim były 
reprezentowane warstwy od ubogiego rzemieślnika i kmiotka, aż do 
najbogatszych kupców miasta naszego i najzamożniejszych obywateli 
Księstwa. Wszyscy też wspólnie: towarzysze broni, posłowie, Sybe- 
ryjczycy, włościanie z Górczyna pod przewodnictwem Jana Palacza, 
mieszczanie, artyści teatru narodowego z dyrektorem swym na czele 
i obywatele ziemscy ubiegali się w zaszczycie niesienia śmiertelnych 
szczątek Nieboszczyka, od pomieszkania przy placu Wilhelmowskim aż 
do pałacu biskupiego na Chwahszewie, gdzie czekał wóz żałobny, by 
je przewieść do Kościelca. Otwierały pochód reprezentacye z chorą- 
gwiami cechów rybackiego, rzeźnickiego, szewskiego, fabryki Cegiel- 
skiego; dalej postępowały także z chorągwiami dwa bractwa kościelne, 
Św. Krzyża i św. Stanisława, następnie szli licznie zebrani członkowie 



225 

obu tut^iszTch TuwarzTstw PrzeniTslowTeli. kti»rvoh prozosi^wio iialożoli 
do m«.»sacYch tminiie. Kondukt źaloliny, składający sio z kilkudziosiociu 
duchownych tak ^^wieckich jak zakonurch. prowadził JW. Olicyal Jani- 
szewski, dawniej proboszcz w Kościelcu i przyjaciel Zmarlecro, w towa- 
rzystwie dwóch kanoników, do których na Chwaliszewie przyłączył sio 
także sędziwy JW, Prałat Brzeziński, choć osłahiony na zdrowiu i tylko 
przy fK-imocy kija chodzący. Za trumną niósł pułkownik Skarżyński 
złoty krzyż yirtuti militari. otrzymany przez śp. Liczyńskioiro za bitwo 
pod Grochowem, w której się odznaczył jako adjutant 2 pułku ]ilazurów. 
Po ubu stronach krzyża szli dwaj weterani z r. ISol, także zaszczyceni 
tą oznaką waleczności, z który cli jeden, p. Adolf Malczewski z Smolar, 
był pudobno ostatnim w Księstwie kolesrą pułkowym Zmarłego. Za 
niwii dopiero postępowała złamana boleścią Wdowa, oknta żałobą 
liczna Budzina i mnóstwo ubywateli tak z prowincyi jak z miasta, 
między którĄini widzieliśmy pochylonych chorobą i wiekiem pułkownika 
Brezę i b. adjutanta księcia Józefa Poniatowskiego, nuirszałka lir. 
Edwarda Potwun^wskiego z Przysieki. Zamykał wspaniały pochód 
opróżniony karawan i kilkadziesiąt karet. — Tu dodać należy, że zanim 
zniesiono ciało z domu żałoby, przemówił do zgromadzonych w imieniu 
obywatelstwa Dyrektor prowincyonalny Ziemstwa p. Józef Morawski. 
Zbytnie rozrzewnienie nie pozwoliło mu wszakże dokończyć słów pory- 
wających za serca, których dosłownej osnowy nie udało nam sie nie- 
stety, pozyskać. — Jakkolwiek pochód o godzinie G się rozpoczął, 
upłynęło półtory godziny, zanim ciało, niesione wciąż na rękach oby- 
watelstwa przez ulice Nową, Rynek, Szeroką i całe Cliwaliszewo, sta- 
nęło na miejscu przeznaczenia. Tu po błogosławieństwie, udzielonem 
przez dostojnego kapłana, rozstaliśmy się wszyscy z szczerą żałobą 
w sercu z zwłokami zacnego ob^'Avatela, który opuszczał nasze miasto 
— na wieki! " (D. P.^ir. 129 z 1870 r.) 

Frzyp. Zmarły urodził się 17 czerw?a 179G r. w Gradowie w po- 
wiecie sochaczewskim , z ojca I) y o n i z e g o , starosty St rzeleckiego, 
kapitana królewskiej gwardyi pieszej, deputata na trybunał koronny 
z województwa rawskiego, posła na s(.\jui czteroletni a sędziego pokoju 
powiatu gostyńskiego za Ivsięst\va Warszawskiego. ]Matką jego była 
Teodora P o d c z a s k a, podczaszanka gostyńska. AV r. 1 808 Avsląpił 
do kadetów, później do liceum warszawskiego. W r. 181(5 przybył Jna 
uniwersytet do Wrocławia, gdzie liczne z młodzieżą wielkopolską i)i)za- 
wiązywał stosunki. Po powrocie do Warszawy pracował w Kadzie 
stanu, poczćm objął ojcowski majątek Biało. W nocy listopadowej 
zimną krwią i odwagą zjednał sobie popularność. Dnia 18 grudnia 
zaciągnął się do 2 pułku Mazurów jako podporucznik i adjutant. Wal- 
czył pod Grochowem, WaA\Tem, Kałuszynem, Wii»lkim Dębem, Lato- 
wiczami, Żelechowem, Wodyniami, Iganiami, itińskieiii, Przysuclui, 
Ciechanowcem, Nurem, Ostrołęką, Siedlcami, Srebrną, Raciążem, 
Wiśniowem i w wielu pomniejszych utarczkach. Po l)itwie pod Gro- 
chowem krzyż jeden tylko przysłany dla i)ulku Mazurów, tc^nże ])ułk 
jednomyślnie przyznał swemu ulubieńcowi, Baczyńskiemu. J?o powsta- 
niu aresztowany 7 lipca 1833 r., gdy wrócił z Prus, zawleczony został 

15 



226 

w kajdanach do Orenburga. Tu pokochał go tak dalece gubernator, 
jenerał Porowski, iź go wziął do swego domu; śp. Adolf zaś, w}wdzi(^- 
czając się za tę łaskę, uczył jego dzieci. Mieszkał razem z Tomaszem 
Zanem. Uwolniony w r. 1837, w dwa lata później pojął za żonę Ro- 
zalią z hr. Ponińskich, wdowę po hr. Julianie Dąmbskim. 
Odtąd, mieszkając w Kościelcu pod Inowrocławiem, najczynniejszy brał 
udział w życiu publicznem. Pięknie i trafnie ocenił jego prace obywa- 
telskie p. Stanisław Koźmian w Dz. Pozn. (nr. 146). W roku 
1863 na 3 lata został uwięziony, co tak nadwerężyło jego zdrowie, 
iż odtąd nie mógł już przyjść do siebie. Był to charakter wzniosły, 
pełen ofiarności, wyrozumienia i słodyczy. Śmierć jego była dotkUwą 
stratą dla Księstwa. 

Łeblński Wiktor um. 14 października 1872 r. Zmarły był 
wykształconym cukrowarem. Brat jego Władysław, ożeniony 
z Mieczkowską z Prus Zachodnich, jest obecnie właścicielem dru- 
karni J. I. Kraszewskiego w Poznaniu. 

Łcmpleki Ignacy um. 29 września 1876 r. w Dreźnie. Zmarły 
był oficerem wojsk polskich z r. 1831, ozdobionym krzyżem virtuti 
militari. Posiadał dobra ziemskie w Królestwie Polskiem. 

Łętowski ks. Ludwik, Biskup um. 26 sierpnia 1868 r. Znany 
i zasłużony krajowi jako obywatel, kapłan i pisarz. Czas poświęcił 
mu na pierwszą wieść o jego śmierci następujące wspomnienie : 

Dnia 26 biii. rozstał się z tym światem Ludwik Łętowski, kanonik ka- 
tedralny krakowski, dziekan kapituły tutejszej i Biskup joppcjski, właśnie 
w dzień swego patrona, ukończywszy 82 lat pełnego zasług żywota. Ogra- 
niczamy się na dzisiaj na podaniu tej bolesnej wiadomości; pod jój ciężarem 
niopodobnaby nam było ocenić straty, jaką ponosi Kościół, nauka, dzieje, 
kraj, a szczególnie miasto nasze, wśród którego zabytkiem żywym ubiegłej 
przeszłości był ów pasterz- żołnierz historyk. Zakończył też piękny żywot 
równie piękną śmiercią katolickiego żołnierza, co go po trudach i boleściach 
tego życia przeniosła do Pana, któremu wiernie służył. Możni zarówno jak 
ubodzy, kapłani jak świeccy, opłakiwać będą zgon ten świeży tem rzewniej, 
że Biskupa Łętowskiego nikt zastąpić nie zdoła, tak wydatną a odrębną 
była ta osobistość, pełna charakteru i tradycyjne -narodowego ducha. 

Łoś hr. AVłodzimierz um. 20 czerwca 1873 r. 

Dnia 20 bm. umarł w Ems obywatel galicyjski hr. Włodzimierz Łoś 
z piersiowój choroby, która się bardzo prędko rozwinęła. Wychowany pobo- 
żnie przez zacną żyjącą dotąd matkę, pojmował wysoko obowiązki obywa- 
telskie. Był kilka razy posłem na sejm do Lwowa. Wdowa po nim, 
z domu hr. B a w o r o w s k a, jest siostrą żony namiestnika Galicyi hr. G o ł u - 
chowskiego. Hr. Łoś liczył zaledwie lat 43. Zostawia potomstwo. 
Skończył na ręku sędziwej matki, która zaledwo zdążyła na czas do Ems 
przybyć. Matka ta już przed 15 laty straciła w Rzymie pełnego najpię- 
kniejszych nadziei dwudziesto kilkoletniego syna Jarosława, który także 
na suchoty skończył. (K. P. nr. 148 z 1873 r. — Nadesłane). 

Łubieńska lir. Konstancya z lir. Ossolińskicłi, jenera- 
łowa um. 7 grudnia 1868 r. 



S27 



ań, 15 grudnia, ^V Wurszawie umarła dnia 7 griiduia 
z hr. Ossolińskicli hr. Łiibieńsiia, żona Tomasza Lu- 
bieńskiego, tiiegdj-ś jenerała wojslt polskich, a matlta zmarłego Leona, 
założyciela czasopisma „Bibliotelsa Warszawska." 

(Dz. Pozn. nr. 289 z 1868 r.) 

Łubieński hr. Konstanty, ks. Biskup um, 17 czerwca 1869 r. 
Wywieziony przez Moskali 31 maja 1869 r. z rezyrlencyi ew^j w Sej- 
nach do Permy, umarł dostojny i ś\Tiqtuhliwy ks. Biskup augustowski 
w podróży, zapadłszy na tyfoidałną gorączkę w Niższjin Nowogrodzie. 
jQk wiadomo, byl już cierpiącym, gdy go porwano. Pomimo wzmaga- 
jącej się choroby pędzono z nim bez wytchnienia a nawet o lekarską po- 
moc i w końcu o wiatyk zaledwie mógł się swych oprawców doprosić. 
Skonał jako wierny syn Kościoła i Ojczyzny. 

Łubieński hr. Tomasz, jenerał nm. 27 września 1870 r. 
Zmarły urodził się 1784 r. w Szczytnikach z ojca Feliksa, ministra 
sprawiedliwości z czasów Księstwa Warszawskiego. W roku 1807 
wstąpił do wojska, najprzód do gidów Napoleona I, późniśj przenie- 
siony do szwoleżerów gwardyi. Jako szef szwadronu odbył kampanią 
hiszpańską r. 1808, w którój wsławił się ostatecznem zdobyciem 
wąwozu Somosiera. Bra,ł udział w kampanii r. 1809, 1812, 1813, 
a pod Chełmnem z rozbitych wojsk francuskicli zgromadziwszy 5000 
ładzi, przebił się z tą garstką, co mu zjednało stopień jenerała i barona 
ł'rancyi. W r. 181G został posłem powiatu krasnostawskiego. W roku 
t826 został senatorem-kasztelanem. Dla podniesienia przemysłu kra- 
jowego założył dom handlowy. Napoleon m ozdobił go orderem koman- 
dorskim legii honorowej i polecił mu rozdawanie medalu św. Heleny 
dawnjTn towarzyszom broni. Za tę czynność otrzymał od Napoleona 111 
medal zloty duży. Ozdobiony był jeszcze orderem virtuti mihtari 
i Św. StaiiiMtawa. Zmarły Iiył ozdobą salonów warszawskich i słynął 
z dowcipu. Należał do założycieli kolei warszawsko-wiedeńskiej oraz 
„Biblioteki Warszawskiej." Ogromny tłum pubUcznośei stanowi! orszak 
żałobny. 

Łul»lcńglil hr. Juliusz uni. 22 maja 1873 r. Zmarły był 
bratem śp. ks. Biskupa Konstantego a synem br. Henryka. Oże- 
niony był z hr. Antoniną Łubieńską z Pudhszek. Byl to mąż 
pracowity, z godnością znoszący utratę fortuny, przytem szczerze po- 
bożny ITmari w Warszawie, gdzie przy hyl^j Szkole Głównej zaszczytnie 
piastował urząd j 



Łubieńscy łieiM Pomian. 

Według ilrzewa genealogicztiego, ułożonego z dokimientów fami- 
lijuycli i akt grodzkich poznańskich przez pułkownika K d m u u d a 
C a 1 1 i e r a , dzielą się Łubieńscy, po dziś dzień żyjący, na dwa azczejiy: 
a a n d o m i r 8 1 i iio Janie (um. 1617) z pierwszego małżeństwa 
z Anną Balińską, i sieradzki po tymże Janie z drugiego 



m 



228 



małżeństwa z Zofią Wyleżyńską. Ów Jan zaś, syn Święto- 
sława (1592) z Barbary Zapolskiej, wnuk Jana i Doroty 
z Żłobnickich, prawnuk Jako ba, ożenionego z Anną de K licz- 
ko w (1463), był praprawnukiem Jarosława z Cieni a nast(^»pme 
z Łubny (1386 -1440) protoplasty rodu Łubieńskich. Braćmi owego 
Jana był Prymas Maciej um. 1652 i Biskup Stanisław um. 1640. 

I. Szczep sandomirski, którego założycielem Hieronim, 
syn Jana z Balińskiej, wygasł wczwartem pokoleniu na Wincentym, 
synu Zygmunta z Dembińskiej (um. 1757), który umarł dzieckiem. 
Z tego to szczepu pochodził Biskup Kazimierz (um. 1719) i Mary a 
za Tomaszem Zamoyskim (um. 1736). 

n. Szczep sieradzki, którego założycielem Jan Wojciech 
(1652), syn Jana z AYyleż^iiskiej, pozostawił z Teofili z Górskich 
między innymi syna Macieja (1615) ożenionego z Teresą Rado- 
lińską. Od tegoż Macieja trzech synów Stanisława, Wojciecha 
i Maciej a, rozpada się rodzina Łubieńskich według badań pułkowmka 
Callier, na trzy linie, z których najmłodsza po Macieju i Maryi 
z Stokowskich nosi obecnie tytuł hrabiowski ; średnia po W o j c i e c h u 
i Teresie z Orzelskich wymarła w trzeciem pokoleniu na Woj- 
ciechu, bezdzietnym z Anną z Gałczyńskich; najstarsza 
wreszcie po Stanisławie i Annie z Karskich po dziś dzień 
istnieje w Wielkopolsce. I tak drugi syn Stanisława AV o j c i e c h 
spłodził z Anny Cywińskiej syna Piotra (um. 1794), który 
z Józefy z Koryto w skich miał synów Antoniego (ten 
z Dąmbskiej pozostawił córkę za Grabskim), Władysława 
i Józefa. Syn Władysława Józef, zKonstancyi zBoja- 
nowskich miał synów Bogusława, posła, ożenionego z AYierz- 
b i ń s k ą herbu Nałęcz, i Stanisława na Budziszewic , ożenionego 
z Jaraczewską herbu Zaremba , z linii głuchowskiej. Dzieci Bo- 
gusława i Stanisława w tjm samym stopniu pochodzą od 
Jarosława z Lubna (1386 — 1440), co obecne pokolenie hrabiów 
Łubieńskich , z którego hr. Kazimierz, syn hr. Seweryn a 
i Amalii zhr. Jezierskich jest ożeniony z Jadwigą Rożno- 
wską z Sarbinowa w Księstwie, a hr. Witold z Dzierzykraj- 
Morawską z Luboni. 

Brat Józefa a syn Władysława, Antoni, pozostawił 
z Roksolany z Sulerzyskich (umarła 10 listopada 1873 r. 
w Wapienku) synów: Władysława, Witolda, ożenionego z Gra- 
bowską, oraz córki Franciszkę za Moszczeńskim, Praksedo 
owdowiałą po Józefie G o 1 c z u, i Jadwigę za P o n i k i e w s k i m. 

Po młodszym wreszcie bracie Władysława {i^yn-d Piotra 
z Korytowskiej) , Józefie, są wnukami Alfred i Artur, synowie 
Jana Hilarego. 

Linia dzisiejsza hrabiowska pochodzi, jak wyżej powiedziano, po 
Macieju (um. 1710), synu Macieja i Teresy Radolmskiej. Ów Maciej 
z Maryi Stokowskiej spłodził syna Władysław a Aleksandra, 
drugiego w rodzie Łubieńskich Prymasa (um. 1767), Gertrudę za 
Taczanowskim i Floryana (1760), którego syn Celestyn 



229^ 

(urodzony z Bogumiły z AValewskich) z żony P a u 1 i n y 
Szembekówny miał syna Feliksa, ożenionego z Teklą Bie- 
lińską, pradziada dzisiaj istniejących hrabiów Łubieńskich, a pra- 
pradziada najmłodszego ich pokolenia. 



Łukaszewicz Ksawery Floryan um. 5 sierimia 1867 r. 
Zmarły starszy brat Józefa, syn Teodora i Katarzyny z Po- 
pławskich herlyu Drzewica, osiadł w Mikuszewie w Wielkopolsce 
d. 20 kwietnia 1791 r. Do szkół uczęszczał w Rydzynie u Pijarów 
za rektoratu ks. Przybylskiego, którego pamięć tak mile aż do śmierci 
przechowywał. Mieszkał z wielu bardzo kolegami swoimi, z którymi 
łączyły go węzły przyjaźni, u słynnej z cnót swoich i prawości cha- 
rakteru pułkownikowej Hasenowej. W r. 1812 w czasie tyle nadziei 
budzącym dla nas wstępuje do gwardji lekkiej francuzkiej kawaleryi 
i od%wa kampanią przeciw Rosyi. W pochodzie przez Litwę jak 
w kilku pomniejszych utarczkach, tak póżuiej pod Połockiem, Witeb- 
skim, Smoleńskim i Borodinem odznacza się walecznością i męztwem. 
W odwrocie pobitej armii francuzkiej już jako porucznik, schorzały 
i pozostawiony w Królewcu, dostaje się do niewoU moskiewskiej, z której 
go dopiero nowy porządek rzeczy wskutek traktatu wiedeńskiego wydo- 
bywa. Wróciwszy do kraju, nie przyjmuje zaproponowanej mu służby 
w wojsku pruskiem i osiadłszy na wsi, gospodarzy. W r. 1838 sto- 
sunki rodzinne przenoszą go z Wielkopolski na ziemię kral<owską. 
W r. 1848 uwikłany w ówczesne powstanie Icrakowskie pod wodzą 
Tyssowskiego, Dąmbskiego i innych, uwięziony — miał być doraźnie 
sądzony. Ocalenie swoje winien tylko pułkownikom rosyjskiemu Sierz- 
putowskiemu, który oparł się zaciętemu komisarzowi austryackiemu, 
godzącemu na życie jego. Ostatecznie wywieziony z Krakowa i osa- 
dzony w fortecy Koźlu, zkąd dopiero w 1848 r. na wolność wypuszczony 
został. Skołatany na zdrowiu dostaje się w dostojny i gościnny 
dom Działow^skich w Turznie, w którym bawi aź do r. 1851 i zkąd 
niejedno mile wynosi wspomnienie, rzucające miły blask na ten dom 
zacny, staropolski. Z Turzna przenosi się do Żerkowa i tu kończy 
żywot sw^ój mniej może głośny, ale za to zawsze prawy, zawsze Bogu 
i Ojczyźnie wierny w 77 roku życia swojego, po dwakroć w czasie 
choroby swojej zaopatrzony św. sakramentami na drogę do wieczności. 

(Nadesłane.) 

Łukaszewicz Józef um. 13 lutego 1873 r. Śp. Józef Łuka- 
szewicz, który żywot swój doczesny zakończył w Targoszycach pod 
Krotoszynem w dmu 13 bm., długo się jako niezmordowany pracownik 
na niwie piśmiemńctwa ojczystego krzątał. Czymiość jego literacka 
przypada na czas między rokiem 1840 a 1860. W tym czasie wielkiej 
posuchy wyprzedziła ona i liczne wydawnictwa hr. Edwarda Raczyń- 
skiego i ocknięcie się samoistności Wielkopolski w leszczyńskiem „Przy- 
jaciela Ludu," którym zresztą nieboszczyk jakiś czas kierował. 

Urodził się Józef Łukaszewicz w r. 1799, do szkół chodził w Po- 
znaniu za Księstwa Warszawskiego i za czasów pruskich. Ukończy- 



230 

wszy tu nauki gimnazjalne, sprawował jakiś czas obowiązki nauczyciela 
prywatnego, co mu nie przeszkodziło kształcić się ciągle i poszukiwań 
czynić. Pracował bardzo usilnie, niedostatki zaś pierwotnego przyspo- 
sobienia nagradzał pilnością i bystrością przyrodzoną. W pojęciach 
swoich był wyłączny, co trzeba przypisać czasom, w jakich żył, i sto- 
sunkom, w jakich zostawał. Szczególniejsze miał zamiłowanie do 
poszukiwań, tyczących się kalwinów polskich. W r. 1832 ogłosił diukiem 
„Wiadomość historyczną o dysydentach w mieście Poznaniu w XVI 
i XVII wieku." W r. 1835 wydał dziełko: „O kościołach braci cze- 
skich w dawnej Wielkiej Polsce." Ważniejszą jeszcze pracą był: 
„Obraz historyczno- statystyczny miasta Poznania," wydrukowany w dwóch 
tomach w r. 1838. Został następnie Łukaszewicz bibliotekarzem 
biblioteki Raczyńskich i brał udział w publik acy ach hr. Edwarda Ra- 
czyńskiego, na którego życzenie przetłomaczył do biblioteki klasyków 
łacińskich „Historyą Naturalną" Pliniusza starszego. Założył także 
wspólnie z profesorem PopUńskim drukarnią, w której wydawał od roku 
1838 do 1840 „Tygodnik literacki." Później naprzeciw tygodnika 
Wojkowskiego, nachylającego się do najskrajniejszych pojęć, ufundował 
pismo tygodniowe pod tytułem: „Orędownik.'* Pismo to wychodziło 
od r. 1840 do 1846 i nie małe usługi literaturze oddało. Nie brakło 
naówczas Niemców, którzy się chcieli uczyć po polsku i Łukaszewicz 
był profesorem języka polskiego przy gimnazyum ewangelickiem. 
Wspomnimy, że całą jego rodzinę wielka zażyłość łączyła wówczas 
z domem hr. Macieja Mielżyńskiego. W r. 1844 wydał Józef Łuka- 
szewicz dwutomowe dzieło: „Dzieje kościołów wyznania helweckiego na 
Litwie." Najważniejsza jego praca: „Historyą szkół w Koronie i W. Ks. 
Litewskiem, od najdawniejszych czasów aż do r. 1794/* wychodziła od 
r. 1849 do 1851 i obejmuje 4 tomy. Książka: „Dzieje kościołów wy- 
znania helweckiego w dawnej Małopolsce" ukazała się w r. 1853. 
Wymienić jeszcze trzeba: „Krótki opis historyczny kościołów parochial- 
nych w davniej dyecezyi Poznańskiej" (1858 do 1863. 3 tomy.) Rzecz 
ta, na niedostatecznym cudzym materyale oparta, o tyle jest cenna, 
że ułatwia pracę innym. Wiele z pism Łukaszewicza przetłomaczonych 
zostało na język niemiecki. 

Od r. 1860 opuścił nieboszczyk swoje stanowisko przy bibliotece 
Raczyńskich i usunął się do majętności własnej Targoszyc, w której 
ostatnie kta pracowitego żywota swojego przepędził. Do końca zajmo- 
wał się i sprawami pubUcznemi i tem, co się działo na polu urny słowem, 
zostawując w ten sposób młodszemu pokoleniu przykład naśladowania 
godny. (Kur. Po z n. nr. 40 z 1873 r.) 



-<* S y > " >■ 



Łukaszewicze herM Łuk. 

O rodzinie tćj, która nie będąc wielkopolską, wydała Wielkopolsce 
męża, będącego jedną z jćj ozdób, otrzymi\j? wskutek mój prośby od 



Wl 



OBtatiiifgo po miecKu [wtomlia osiaOIej śrdA nas gałęzi, ks. Łuliiisze 
wicza, proboszcza w Żerkowie, następujące szczegóły: 

Co do rodziuj naszńj — pisze wzmianltowany kapłan — to tjllto podiiiS 
mogę, co jako rzetelną prawdę powniąłem 7. ust ojca i dziadii mego. Edd 
nasz w jednej gałęzi na Litwie, w dnigiój na Podolu, a więc na Buai. Sta- 
nisław Jabłonowski, ksiąiĘ wojewoda, sprowadził do Wielkopolski za Augu- 
sta II : 1) Jeremiasza Bazylego, pradziada mego i oddał mu zamąd 
rozległych ddbr swoich, trzech kluczdw: Mikuszowa, Bacata i Stęszewa. Je- 
remiasz bjl ksiitiijcyiu plenipotentem w Wielkopolsce i umarł bezdzietnie. 
Za iycia sprowadził sol)io z Podola synowca: 2) Teodora, który wziął 
od księcia w dzierżawa klucz Miknszowsb'. Oionił się z Katarzjnii Popła- 
wska, którój brat Floryan konfederatem był barskim, i spłodził z niój 
trzech synów: Antoniego, który zmarł jako komisarz wojenny obwodu 
pjzdrskiogo w czasie wojen fiancnzkich — bezdzietny, Ksaworego Flo- 
ryana, ojca mego, (którego iywot powyiój), i Józefa, historyka (nob. 
wji.) Dziad muj w czasie zaborów brał czynny udział w powstaniu narodo- 
wym, zwłaszcza przeciw Prusakom, za 00 od tychże srodze został akrzjwdzo- 
ijjm na maji^tku i ziirowiu. Wzięli go Prusacy i więzili długo w fortecy 
w Kistrzynie. Stracił tei niemało grosza na bankach ówczesnych w Pozna- 
niu jakiegoś Niemca i w Warszawie Prota Potockiego. Umarł w Mik-usza- 
wiOj pochowany w Pyzdrach w kościele Franciszkanów, jako bęnefaktor tegoi 
zakonu. Ojciec mój Ksawery zostawił 4 dzieci, z tych Anna umarła 
panienką na pensji w Krakowie w klasztorze n św, Jędrzeja, Julian zgimtł 
pod Książem w r. 1848. Pozostałem ja — ksiądz — pieczętujący ród 
mój w Wielkopolsce, bo na mnie gaśnio odnoga ta przeszczepiona po mieczu, 
i siostra moja Marjanna za Kajetanem Chłapowskim, którego ojciec 
dziedzicem był tiryiynj, z Chłapowskich z Czcrwouójwsi. Córka najstarsza 
Harya za Mirosławem Bończą Miaskowskim; dwie drugie małoletnie 
w domu. — J ó z e f z małżeństwa swego z Prezerówni^ miał trzy córki : 
Konstancy^, którą Sienkiewicz nazwał encyklopedyą chodzącą, pannę bar- 
dzo wiele obiecującą, która zmarła w Targoszycach, M a r y ą za Mieczy- 
sławem Łyskowskini, zmarłą w r. 1875 i Józefę za Ildefonsem 
Chełkowakim, która zmarła w Ostrowitem pod Trzemesznem. Z oby- 
dwóch są dzioci małoletnie. Pieczętujemy się herbem Łuk, a odmiana 
w linii naszój herbu tego datować się ma, o ile słyszałem od dzi.tda mego 
w nieprostój, ale pobocznej linii: Kon stantego Łukaszewicza, który był 
adwokatem czyli obrońcą w Poznaniu i tam umarł, z czasów jenerała adju- 
Łauta ł<uk. przy króla Stanisławie. W polu, zdaje mi się niebieski^m, bo 
liberyi zaiywała słuiba u dziada mego, granatowego kolom z wyłogami sele- 
dynowemi, korona przaszyta dwoma strzałami, z szyszaka, przyozdobionego 
piórami pawiemi, wynurza się ręka, trzymająca strzałę. Oto wszystko, co 
powiedzieć mogę o rodzie moim. Z krewnych moich ani w Litwie aui ua 
Busi nie znam nikogo. Z Podola wyrósł tói Lesław Łukaszewicz , któ- 
rego miałom sposubuość pozr.ai! w Krakowie. 

Ks. Łukaszewicz. 



230 



wszy tu uiiuki gininiizjalue, sprawował jakiś ezas obowiązki imucayeiela , 
prywatuego, co mu iiie przeszkodziło kształcić się ciągle i iiuszukiwań^-J 
czynić. Pracował bardzo usilnie, niedostatki zaś piern-otnego przyspa."! 
sobienia nagradzał pilnością i bysti^ościii przytoiizoną. W pujęoiacb'! 
swoich byl wyłączny, co trzeba przypisa<5 czasom, w jaltich źyl, i sto- 
sunkom, w jakich zostawał. Szczególniejsze miał zamiłowanie dojl 
poszuldwań, tyczących się kalwinów polskich. W r. 1832 ogłosił dmkieoiil 
„Wiadomość historyczną o dysydentach w mieście Poznanin w XVlT 
i XVII wieku." W r. 1835 wydal dziełko: „O kościołach brad cze-J 
skich w dawnej Wielkiej Polsce." Ważniejszą jeszcze pracą bjl:J 
„Obraz liistoryczno- statystyczny miasta Poznania,'' wydrukowajiy w dwócbJ 
tomach w r. 1838. Został nasti^pnie Łukaszewicz bibliotekarzem JT 
biblioteki Raczyńskich i brał udział w pnblikacyach hr. Edwarda Ra-^--'! 
czyńskiego, na którego życzenie przetlomaczyl do biblioteló klasyków^ 
łacińskich „Historyą Naturalną" Pliniusza starszego. Zaloiyl takiej 
wspólnie z profesorem Poplińskun drukarnią, w której wydawał od rokł 
1838 do 1840 „Tygodnik literacki." Później naprzeciw tygodnik' 
Wojkowskiego , nachylającego się do najskrajniejszyoh pojęć, afundowri 
pismo tygodniowe pod tytułem: „Orędownik." Pismo to wychodziło:^ 
od r. 1840 do 1846 i nie matę usługi literaturze oddało. Nie brakło l 
naówczaa Niemców, Ittórzy się chcieli uczyć po polsku i Łukaszewicz 
był profesorem języka polskiego przy gimnazyum ewangelicki^m, I 
Wspomnimy, że całą jego rodzinę wielka zażyłość łączyła wówczafrl 
z domem lu-. Macieja Mielżyńskiego. W r. 1844 wydał Józef Eukar*'.| 
szewicz dwutomowe dzieło: „Dzieje kościołów wyznania helwecMego oj^ 
Litwie." Najważniejsza jego praca: ,jHistorya szkól w Koronie i W. E&:]d 
Litowskiem, od najdawniejszych czasów ai do r. 1794," wyctiodrila oiCl 
r, 1849 do 1851 i obejmuje 4 tomy. Książka: „Dzieje kościołów wy-J 
znania helweckiogo w dawnej Maiupolsce" ukazała się w r, 185f 
AVymionić jeszcze trzeba: „Krótki opis liistoryoznj kościołów paroehlai-^^l 
nych w dawnej dyecezyi Poznańskiej" (1858 do 1863. 3 tomy.) Rzec 
ta, na niedostatecznym cudzym materyale opartii, o tyle jest C6nm(,1 
że ułatwia pracę iimym. Wielo z pism Łukiiszewicza przotłomaczony(fli J 
zostało na język niemiecki. 

0(1 r. 1860 opuśclt nieboszczyk swoje stanowisko przy bibliotecefj 
Raczyiiskich i usunął się do majętności wlasnśj Tiirgoszyc, w 
oatatme Ista pracowitego żywota swojego przepędził. Do końca zajmis^l 
wał się i sprawami pubhcznemi i tem, co się działo na polu umysłowym, ■ 
zostawując w ten sposób młodszemu pokoleniu przykład naśladowania' ] 
godny. (Kur. Pozn. nr. "40 z 1873 r.) 



Łukaszewicze herbu Łuk. 

o rodzinie tej, ktćra nie będąc wielkopolską, wydala Wielkopolace 
męża, będącego jedną z jćj ozdób, otrzymuj? wskutelt mój prośby od. ' 



ostatniego po mieczu potomka osiadłej śród nas gałęzi, ks. Łukasze 
wicza, proboszcza w Żerkowie, następujące szczegóły: 

Co io rodziaj naszśj — pisze wzmiankowany kapłan — to tylko podać 
mogę, co jako rzetelną prawdę powziąłem z ust ojca i dziada mogo. Bód 
nasz w jedn6j gałęzi na Litwie, w dnigiój na Podolu, a więc na Rusi. Sta- 
nisław Jabłonowski, ksiąię wojewoda, sprowadził do Wielkopolski za Augu- 
sta II : 1) Jeremiasza Bazylego, pradziada mego i oddał mu zarząd 
rozległych dóbr swoich, trzech kluczów: Mikiiszewa, Eacata i Stęszewa. Je- 
remiasz bjł ksiąięcjm plenipotentem w Wielkopolsce i umarł bezdaietiiip. 
Za życia sprowadził sobie z Podola synowca; 2) Teodora, który wziął 
od księcia w dzierżawę klucz Mikuszewaki. Ożenił się z Katarzyną Popła- 
wską, ktdrdj brat Floryan konfederatem był barskim, i spłodził z nifij 
trzech synów: Antoniego, który zmarł jako komisarz wojenny obwodu 
pyzdrskiego w czasio wojen francuzkich - — bezdzietny, Ksaworego Pto- 
ryana, ojca mego, (którego żywot powjJ^j), i Józefa, historyka (zob. 
wji.) Dziad mój w czasie zaborów bral czynny udział w powstaniu narodo- 
wym, zwłaszcza przeciw Prusakom, za co od tychże srodze został ukrzywdzo- 
nym na majątku i zdrowiu. Wzięli go Prusacy i więzili długo w fortecy 
w Kistrzynie. Stracił tóż niemało grosza na bankach ówczesnych w Pozna- 
niu jakiegoś Kiomca i w Warszawie Prota Potockiego. Umarł w Mikusze- 
wie, pochowany w Pyzdrach w kościele Franciszkanów, jako bcnefaktor tegoż 
zakonu. Ojciec mój Ksawery zostawił 4 dzieci, z tych Anna umarła 
panienką na pensyi w Krakowie w klasztorze u św. Jędraeja, Julian zginął 
pod Książem w r. 1848. Pozostałem ja — ksiądz — pieczętujący ród 
mój w Wielkopolsce, bo ua mnie gaśnie odnoga ta przeszczepiona po mieczu, 
i siostra moja Maryanna za Kajetanom Chłapowskim, którego ojciec 
dziedzicem był Grjiyny, z Chłapowskich z Czerwouójwsi. Córka najstarsza 
Mary a za Mirosławem Boóczą Miaskowskim; dwie diugie małoletnie 
w domu. — J ó z o f z małżeństwa swego z Frezerówną miał trzy córki ; 
Kon Stancy ą, którą Sienkiewicz nazwał encyklopedyą chodzącą, pannę bar- 
dKo wielo obiecującą, która zmarła w Targoazycach, Maryą za Mieczy- 
sławem Łysko wskim, zmarłą w r, 1875 i Józefę za Hdefonscm 
Cholkowskim, która zmarła w Ostrowitem pod Trzemesznem. Z oby- 
dwóch są dzieci małoletnie. Pieczętujemy się herbem Łuk, a odmiana 
w linii uaszój herbu togo datować się ma, o ile słyszałem od ilzi;tda mego 
w nieprostój, ale pobocznój Unii: Konstantego Łukaszewicza, który był 
adwokatem czyli obrońcą w Poznaniu i tam umarł, z czasów jenerała adju- 
tanta Łuk, przy królu Stanisławie. W polu, zdajo mi się niebieskióra, bo 
liberyi zażywała służba u dziada mego, granatowego koloru z wyłogami selo- 
dynowemi, korona przeszyta dwoma strzałami, z szyszaka, przyozdobionego 
piórami pawicmi, wynurza się ręka, trzymająca strzałę. Oto wszystko, co 
powiedzieó mogę o rodzie moim. Z krewnych moi«h ani w Litwio ani ua 
Itusi nio znam nikogo, Z Podola wyrósł tui Lesław Łukaszewicz, któ- 
rego miałom sposobuośif poznać w Krakortio. 

Ks. Łukaszewicz. 



I 




iA«a«i^MiM;A.M 



^32 

Łukomski Stanisław um. 19 sierpnia 1867 r. 

Poznań, 22 sierpnia. Wczoraj wieczorem o godzinie 6 odpro- 
wadzono na wieczny spoczjmek nieodżałowanego Stanisława Lutomskiego. 
Za źj^cia bez chleba, i po śmierci mało u swoicli znalazł uznania. 
Orszak pogrzebowy był wprawdzie dobrany, ale za szczupł}^ w poró- 
wnaniu do zasług zmarłego. Kilkadziesiąt osób, umiejących czuć za 
siebie i drugich, uratowało zalewie miasto nasze od zarzutu obojętności 
na stratę, która zresztą kraj cały niewątpliwą napełni żałobą. 

(Dz. Po.zn. nr. 192 z r. 1867.) 

Przyp. Śp. Łukomski zgasł w 32 roku życia. Był to młodzieniec 
pełen zdolności i zasłużony krajowi jako rytownik, którego prace zdobią 
nasze ilłustrowane dzieła jak: Zachwycenie, Konrada Wallenroda, Gra- 
żynę, Błogosławioną, Panią Twardowską i Pieśń o Ziemi naszej. Krótko 
przed śmiercią podjął się rysunku i wykonania na miedzi popiersia 
śp. Karola Marcinkowskiego. Zakończył życie w tutejszym zakładzie Sióstr 
Miłosierdzia dnia 19 sierpnia 1867 r. o godzinie ^/o6 rano cichy swój, 
pobożny i pełen synowskiego poświęcenia żywot na suchoty, wjnikłe 
z ciężkiej pracy i kilkoletniego pod każdym względem niedostatku. 

Łuszczewska Magdalena z Żółtowskich um. 16 marca 
1869 r. Zmarła była wdową po śp. radzcy stanu, a matką Deotymy. 
Dom jej był w Warszawie miejscem schadzki dla wszj^stkich tych, 
co w piśmielmictwie, sztuce lub w życiu pul)hcznem zajmowali wy- 
bitniejsze stanowisko. Córka jej, wierna tej tradycyi, również gromadzi 
u siebie co czwartek znakomitsze w literaturze i obywatelskich posłu- 
gach osobistości. 

Łyskowskl Teodor um. 15 czerwca 1869 r. Zmarły, znany 
z dobroczynności swej i prawości charakteru, był właścicielem dóbr 
Wilczewa i Bągarcika w powiecie sztumskim. 

Łyskowska Marya z Łukaszewiczów um. 31 grudnia 
1875 r. Zmarła, siostra śp. Józefy Chełkowskiej a córka Józefa 
Łukaszewicza, była żoną sędziego Mieczysława Łyskowskiego, 
niewiastą znaną zarówno z cnót domowych, jak z patryotyzmu i go- 
rącej wiary. 



Makowski Aleksander um. 3 sierpnia 1874 r. 

Aleksander Kazimierz Makowski herbu Jelita urodził się 30 marca 1804 r. 
we wsi Łosośnie pod Grodnem z rodziców Jana, budowniczego królewskiego 
i Elżbiety z Baranowskich. Matka wszczepiła weń głębokie zasadj 
wiary i pobożności, a ojciec był mu wzorem cnót obywatelskich. W czternastym 
roku życia swego ukończywszy gimnazyum u 00. Dominikanów w Grodnie, 
udał się na uniwersytet do Wilna, gdzie po odbytych studyach otrzymał 
stopień doktoia praw, poczem w Grodnie pracował jako adwokat aż do 1830 r. 
Podczas zaszłych wypadków wstąpił jako prosty żołnierz do 2 pułku piechoty 
liniowój, gdzie brat jego Antoni był kapitanem, a wkrótce za odznaczenie 



Kii; w tilwacb pod Toporowem, Ostrołęką, Grochowem i Warsuawii, ozdubioHym 
postał krrjiem tiłotjm viii.uti militari i otrzjmał rntig^ podporucznika. Po 
upadku powstanm, przeszedł do Prus pod joneiLiłom Uybinslcitu; podał siq 
lio djniisji i wjjecbał do Lipska, gdzie kształcił się wnauktich technicznych. 
"Wr. 1S34 prijbjwsKj do Strasburga, powołaiijm został przez pana Renouard 
de Bussiores, dyrektora monet i medali, na zastępcę do mcnnicj strasburg- 
8lli(5j, gdzie z clililbą i umiejętoośrią przewodniczył tomu zakładowi, k-tdrogo 
został* gó rantem. W i: 1841 właściciele iabryk żelaza i statków parowych 
w Eeichshi-fbn i Nieoerbronii, w Alzacji, pp. do Dietricli freros, powierzyli 
mu dyrefccyą czyści adnii ni straty jiiój ich fabryk, ktdrą prowadził i zamiło- 
waniem i iiiajoraością rzeczy. Następnie był dyrektorem mennicy w Paryin 
do 1847 r., gdzio w skutku zajęć probierczych roztwór chemiczny oddzia- 
ływał szliodliwio na zdrowie jego, z tego powodu doktorzy polecili mn za- 
mieszkać klimat wilgotnej Anglii, dla odzyskania zdrowia. W Londynie 
pracował w znanym domu handlowym Mańkowskiego, ztamtąd przyjechawszy 
do Gdańska w interesie kupieckim, powziął myśl założenia tam domu korai- 
Eowego, w celu ułatwienia naszym producentom rolnym sprzodaży płodiiw 
swych posiadłości, jalto to: zboża, drzewa itd. do portów nadmorskich; była 
4o myśl przewodnia, iia którój oparł egzjstencyfi swego domu komisowego, 
co też wprowadził w czyn 1850 r. Zwyczaj gdański, io wazelkio transakcye 
na giełdzie mogły być dokonywane publicznie tylko przez osiadłych w Gdań- 
sku kupców, był racyą bytu tamecznych komisantów, , W celu dania produ- 
centom możności uie sprzedawania przedwcześnie produktów, to jest, zanim 
takowe nadejść mogą do (idańska, nowy dom komisowy na powierzono mu 
artykuły do sprzedaży udzielił zaliczenia na prawny stały procent, Zadanio, 
Łtfire śp. Aleksander M. sobie zrobi), nie było łatwóni przy stosunkowo 
szczupłych materyalnych środkach; znalazł się z jednej strony śród nio- 
przyjazuego iiara elementu, reprezentowanego praez pot^żue od wielu pokoleń 
istniejące firmy gdańskie; z drugiej strony, między ziemianami naszymi, 
otoczonymi siecią małomiasteczkowych spekulantów i nawykłymi do załatwia- 
nia z nimi i przez nich wszelkich pieniężnych interesów; dodać naloiy, że 
podówczas komunikacya z Gdańskiem nie była łatwą; nie było jeszcze boz- 
pośredniej Łomuriikacyi z Prusami drogami ielaznomi, telegrafy elektryczne 
urządzono zaledwie między najgłówuiojszemi miastami, a jedynym środkiem 
dostarczania towarów do Gdańska był spław rzeczny. Tą zaś drogą trans- 
porta, zwłaszcza ze stron dalszych, raz tylko do roku uskutoczniooemi być 
mogły, przy nadzwyczajnych częstokroć trudnościach, jakie nieuregulowane 
'koiyta rzek naszych przedstawiały. "W" obeo tych danych, w celu ułatwienia 
możności znoszenia sig z ziemianami i zajmowania się ładunkiem i wypra- 
wianiem otrzymanych w komis do sprzedaży produk-t<>w, dom gdański usta- 
nowił agentów w Warszawie, Płocku, Włocławku, Nieszawie. Toruniu, 
Pułtusku, Puławach, w Strzyżowie i Uściługu nad Bugiem, a nadto rozwinął 
obazernt^ korespoudoncyą zo znaczniejszymi producentami i ogłaszał przez 
wszystkie pisma peryodyczne tygodniowe sprawozdania o handlu zbożowym 
i drzBwnym. Sprawozdania te dochodzące interesowanych po tygodniu lub 
$6iai6i, nie mogły ściśle objaśnić ziemianina, jaka eona mu przypadnie za 
korzcc zbola, przeznaczonego do Gdańska, w każdym jednak razie informo- 
•wały Ciyti\jącyc1] o iiodtiosieniu się lub obniżeniu cen, na głównycli targaeb 



236 



Malczewscy-Skarbkowie herM Habdank. 

Rodzina to starożytna i jednego gniazda z Skarbkami. Pierwszy 
Maciej Skarbek począł się pisać z Malczewa pod Gnieznem i odtąd 
S}iiowie jego i dalsi potomkowie stale Malczewskimi się zwali. 
W r. 1389 Włos ci bór Malczewski stawał w grodzie poznańskim 
na świadka, jak świadczy dokument w najstarszej księdze tutejszego 
archiwum, obejmującej lata 1386 — 1400, na stronnicy 36 zapisany, 
a przez ówczesnego archiwaryusza prof. Przyborowskiego odszukany. 

Malczewscy albo rycersko słuźj^i krajowi, albo wstanie ducliown3^m 
wyższe zajmowali stanowiska. 

I tak za Władysława IV służyło w chorągwi hussarskiej Mikołaja 
Szołdrskiego trzech Malczewskich, i to Dadzibóg z trzema. Piotr 
również z trzema i Stanisław z dwoma towarzyszami. W tymże 
samym czasie w chorągwi kozackiej Skórzewskiego znajdujemy dwóch 
Malczewskich, z których Mateusz miał trzech a Stefan jednego 
towarzysza. W wyprawach Stefana Batorego i pod Wiedniem także 
kilku z tej rodziny brało udział. W późniejszych czasach I g n a|c y 
Skarbek Malczewski, starosta płowski, był marszałkiem konfederac3d 
barskiej w Wielkopolsce. Józef był kasztelanem biechowskim, Adam 
kasztelanem rogozmskim. W legionach pod jenerałem Dąbrowskim 
widzimy także Adama Malczewskiego, który później był adjutantem 
przy księciu Eugeniuszu, wicekrólu włoskim a następnie przy królu 
Muracie. Znany on był z szalonej odwagi, to też głowę tak miał 
posiekaną jak sito, wskutek czego, gdy, skazany porówno z królem 
Joachimem na rozstrzelanie, uwolniony został i udał się do Ameryki, 
coraz bardziej cierpiąc na mózg, w końcu dostał pomieszania zmysłów 
z tęsknoty za krajem i w napadzie obłąkania utopił się w studni. 

W stanie duchownym wzniósł się najwyżej Franciszek Skarbek 
Malczewski, który umarł jako Arcybiskup-Prymas warszawski, senator 
Królestwa Polskiego i kawaler orderu ś. Stanisława. 

Drugi, ks. Edward Skarbek Malczewski był kanonikiem kapituły 
kujawskiej w Włocławku. Jako osobisty przyjaciel Lelewela wziął 
w czasie powstania czynny udział w burzliwych rozprawach Towarzystwa 
patryotycznego, gdzie doradzał wywołanie pospolitego ruszenia. Wydalony 
przez rząd z stolicy na Pragę, tu przez kilka dni jako rewolucyonista 
zostawał pod strażą jenerała Dziekońskiego. Po powstaniu zabroniono 
kapitułom stawiać ks. Edwarda na kandydata do tronu biskupiego; 
mimo to dotrwał on na stanowisku, powszechnie przez obywatelstwo, 
duchowieństwo niższe i lud okoliczny czczony dla swego gorącego 
patryotyzmu. — Siostra jego Emilia wyszła za Józefa Malcze- 
wskiego, zacnego pedagoga i vvalecznego żołnierza w 14 pułku piechoty 
w r. 1831. Stanisław miał z Zajączkówny syna Piotra, 
ożenionego z Umińską. Syn Piotra, Ignacy, spłodził z Kadoń- 
skiój dwóch synów, Kaliksta i Hipolita. Pierwszy z Mal- 
czewskiój, drugiej siostry kanonika Edwarda, pozostawił syna 
Albina, o którym wyżój. — Drugi, Hipolit, służył w r. 1806 



237 

w szeregach narodowych, a powróciwszy później na zagon ojczysty, 
wiele obywatelskich piastował urzędów. Umarł radzcą jeneralnym 
Ziemstwa i pochowany został w kościele w Niemczynie, w powiecie 
wągrowieckim. ZJustyny Zarembianki pozostawił syna Adolfa, 
b. właściciela majątku Kruchowa pod Trzemesznem. Ten jako uczeń 
konwiktu ksi(^źy Pijarów na Żoliborzu pod Warszawą, należąc do związku, 
w nocy 29 listopada 1830 r. z orężem w ręku brał udział w powstaniu. 
Później odbył całą kampanią i walczył pod Grochowem, Wielkim Dębem, 
Kufiewem, Mińskiem, gdzie był ranny, dalej pod Ostrołęką, gdzie po 
kilkakroć ranny przez kolegów na karabinach wyniesiony został po za 
front i w ten sposób ocalony. Na iożu boleści otrzymał wobec pielę- 
gnujących go pań z rąk adjutanta jenerała Skrz}Tieckiego krzyż virtuti 
militari. Po powrocie do Księstwa, ożeniwszy się z Pelagią Ra- 
dzimińską, wnuka wojewody, spłodził z niej pięciu synów i pięć 
córek, z których czwarta. Mary a, wyszedłszy za mąż za Smoczyń- 
skiego, obywatela w Wieluńskiem, w rok po ślubie umarła. Z synów 
Adolfa czterech brało udział w powstaniu 1863 r., w ogóle zaś 
z ostatniego pokolenia Malczewskich walczyło siedmiu i to: Zyg- 
munt, Bolesław, Wacław, Szymon, Alfons, Stefan 

i Józef. 

» «^ — < 

Malicki Józef um. 1 grudnia 1872 r. 

AV miasteczku Skwirze, gubemii kijowskiej, umarł dnia 1 bm. 
Józef Malicki w wieku przynajmniej 115 lat. Rodom z Poznańskiego, 
żołnierz za 1 Cesarstwa francuzkiego, przybył przed pół wiekiem do 
Skwiry, a nabj^szy dom z ogrodem, krzątał się niezmordowanie. Nie 
odmieniając się przez te pół stulecia, jak zwj^kli dzisiejsi ludzie, nie 
budził w nikim ciekawości co do swego wieku; dopiero gdy śmierć go 
sprzątnęła i zajrzano do papierów pozostałych, znaleziono, iż miał przy- 
najmmej lat 115. Jadł dużo, nie chorował nigdy, zęby miał wszystkie 
w całości, iż niemi gryzł orzechy, ilekroć takowe podano. Pierwszą 
żonę utracił temu lat 15. W 101 roku życia ożenił się z drugą, obecnie 
wdową; lecz z żadną nie miał potomstwa. (K. P. nr. 294^1872 r.) 

Małecki Franciszek um. 26 lipca 1873 r. 

Poznań, 29 lipca. Przerażający wj^padek wstrząsł wczoraj całem 
miastem. Powszechnie znany i poważany naczelnik firmowy jednego 
z tutejszych banków, sędzia Franciszek Małecki, wystrzałem z pistolelu 
odebrał sobie życie w sile męzkiego \neku. Długoletnią mozolną pracą 
nabyty majątek postradał, dawszy się pociągnąć do rozpoczęcia ban- 
kierskiego zawodu. Cios}^ finansowe, które grom po gromie na niego 
runęły, zachwiały hart jego duszy; już od kilku miesięcy zauważano, 
że cierpiał na napady ciężkiej melanchoUi. Gdy kryzys a z nią upadek 
banku okazały się nieuniknionemi, Franciszek Małecki w sobotę nad 
wieczorem o 6 przywołał do siebie jednego z urzędników, wręczył mu 
niektóre papiery z poleceniem oddania ich osobom, które wskazał, 
i żegnając, ofiarował mu na pamiątkę zegarek z łańcuszkiem i kilka 
drobnych cenniejszych przedmiotów. Wyszedł za miasto ku Dębinio 



238 



w towarzystwie jednego' z przyjaciół — później dopiero okazało się, 
że zabrał ze sobą nabity rewolwer. Był smutny i pragnął pozostać 
samym — dla rozerwania umysłu przecłiadzką. Towarzysz powrócił 
zatem do miasta. Małecki snąć zmienił wówczas kierunek drogi i udał 
się przez Chwaliszewo na stoki forteczne ku Swarzędzowi. Ta znale- 
ziono go wczoraj po południu z roztrzaskaną czaszką, mózgiem rozpry- 
śniętym, leżącego na murawie. Obok stał kapelusz, w którj-m przed 
śmiercią z cechującem go zamiłowaniem porządku złożył rękawiczki. 
Przywieziono go w koszu do miasta — dziś o godzinie 6 wieczorem 
będzie pochowany. (K. P. nr. 171 z 1873 r,) 

Poznań, 30 lipca. Pogrzeb zwłok Franciszka Małeckiego odbył 
się wczoraj o godzinie 6 wieczorem przy wielkim udziale publiczności. 
Bez kapłana, bez krzyża nawet, poprzedzającego improwizowany wóz 
żałobny, odpiowadziliśmy w ponurem milczeniu śmiertelne szczątki|czło- 
wieka, którego prawość charakteru, piękne serce i wysokie zdolności 
całkiem inną rokowały mu przyszłość. To też na twarzach wszystkich 
obecnych czytać można było smutne i pognębiające wrażenie, jakie 
widok podobnego, niepraktykowanego u nas obchodu, wywoływał; ale 
właśnie to głębokie wrażenie, ta groza, którą liczne żałobne grono z ta- 
kiego wyniosło pogrzebu, posłuży, jak sobie tuszyć można, za bolesną 
lecz skuteczną naukę, jak wszelkie zboczenie z odwiecznie wytkniętej, 
jedynie prawdziwej i niemylnój drogi spokojnej pracy, owego chrze- 
ściańskiego ora et labora sprowadza na bezdroża, z których łatwo runąć 
w czarną rozpaczy przepaść. (K. P. nr. 172 z 1873 r.) 

Mańkowski Walery um. 27 sierpnia 1871 r. Zmarły na 
Podolu był bratem śp. Teodora Mańkowskiego, właściciela Źrenicy 
w powiecie średzkim, męża jedynaczki córki jenerała Dąbrowskiego. 
Często bywał w Wielkopolsce i tu się też zaręczył z hr. K 1 a u d y ą 
Skórzewską, córkę hr. Heliodora, która nagle w sierpniu 1848 
r. umarła. Na Podolu należał do najgorliwszych obywateli i był mar- 
szałkiem szlachty. Za uczestnictwo w podaniu do cara znanego adresu 
obywatelstwa Ziem zabranych, kilka miesięcy siedział w więzieniu 
w Petersburgu. Później założył dom komisowy w Odessie. Umarł 
zaledwie 40 lat licząc. 

Zmarły ożenił się r. 1854 z Teklą Łaźnińską, córką mar- 
szałka Wiktora Eaźnińskiego, a wnuczką jenerała Franciszka. 
Zostawił siedmioro dziecL (Zob. niż.) 



-W^>$[r5^3S^i^l;^i>^> 



Mańkowscy łierM Zaremba. 

Kodowód Mańkowskich herbu Zaremba podaję całkićm według 
drzewa ułożonego na mocy dokumentów, znajdujących się w archiwacli 
poznańskiem, kościańskiem, pyzdrskiem, kaliskićm, wschowskiem, gnie- 
źnieńskiem, bydgoskiem, inowrocławskićm, kruswickiem, kcyńskiem 



s^ 



i tiftku^lskim, przez tutejszego kr<!i]. arcliiwurjusza p. Józefa Le- 
li s z y c k i e g o. 1'. Lckszjcki twierdzi , że iiiewątpiiwem jest, ii Nicsitjcki 
widooziiie pomylit się, miajinjąc. Maiikowskich raz Jastrzębcami, to 
znowu Prawdzie aiB i , ponieważ rndziua ta z dawieu dawna, bo od XV 
wieku pisała się Zarembami na Mańkowie, czyli Mańkowskimi. Mań.- 
howo leży w Kaliskiem, 

Pierwszym Mańkowskim, jakiego w aktach grodzkioli kościańskich 
p. Letszycki odsznkai, jeet Janusz, żyjący w r. 1420. Tegoż syn 
MikoJaj spłodził Jana. W lat 15 po Janie występuje na jaw 
Wojoiecli a raczi^j wdowa po nim Barbara de Borncino w r, 1463. 
Następnie widzimy znów Jana, niewiadomo czjjego syna, który w roku 
1484 dziat swój dziedziczny na Maiikowie sprzedaje Koszntakiemu czy 
Kosickiemu. 

Dopiero od 1 Marcina, który umarł około r, 1524, poczyna się 
w aieprzenyanym szeregu ród dzisiejszych Mańkowskich. I tak ów 
Marcin z Anny, jak się zdaje, Zaeharzewskiój, splodzit między 
innymi synów (U pok.) Bartłomieja, protoplastę istniejącej gałęzi, 
i Stanisław a, którego potomstwo z Krzyżankowskiśj wygasło 
w IX pokoleniu na Janie Nepomucenie, synie Józefa i Teo- 
fili z Węgorzewskich, zmarłym w Poznaniu. Pomijając aatśm 
tę linią wygasłą, powracam do głównej Unii po Bartłomieju, który 
z córką Mikołaja Biernackiego, Anną spłodził (III pok.) Ma- 
ciej a, współdziedzica Mamot, ożenionego wr. 1577 z Dorotą Przy- 
rański}. Tegoż Macieja syn (IV pok.), także Maciej, pisał się 
z Siąszyo pod Koninem. Z małżonki swej Maryanuy z Domanina 
(w ()strzeszowski(5m) Brzechfianki miał dwóch synów (V pok.) 
z których Jan, w r. 1645 dzierżawiący Poklatki, po trey razy wszedł 
w związb małżeńskie; 1. z Katarzyną Soezyuslcą, 2. z Bar- 
barą Skalawską i 3. z Jadwigą Belędzką. Z synów Jana 
Slaoi^j (VI pok.) urodzony ze Skalawskiej, wiedzie dalej ród Mań- 
kowskich. Ożeniony z Zofią Rutkowską, pozostawia między innymi 
(Vn pok.) syna Jana, którego brat Franciszek, ehor^.y w pułku 
kawaleryi Rzewuskiego zgasi bezdzietnie. Jau dwie miał żony: Teresę 
Rutkowską i Maryą Zdziemnicką, wdowę po Brochockim. 
Tegoż Jana i)otomstwo przeniosło się na Ruś, gdzie Ignacy 
(VIII pok.) syn Jana z Zdzieiimickiej, w r, 1778 był już cześniK'iem 
owruckim a w r. 1791 komisarzem wojenno cywilnym powiatu laty- 
czowskipgo. Ponieważ Ignacy Mańkowski nie przebywał w Wielkoiiolsee, 
więc odtąd już w aktach grodu poznańskiego nie ma o jego rodzinie 
śladu. Miał on za żonę 8ulatycką, z której spłodził Seweryna 
(IX pok.), ożenionego zJulią Grabowską, i córkę Teklę zaSu- 
latyckim. Od synów tegoż Seweryna rozpada się rodzina Mańkow- 
Bkich na twy istniejące odnogi. 

A. Linia po Teodorze, najstarszym synu Seweryna. Rp. Teodor, 
przybywszy z UkniJny w odwiedziny do Wielkopokki, poznał córki- 
jenerała Jana Heinylia Dąbrowskiego, Bogu sławę, a po,'ilubiws7y 
ją, osiadł w j('i majątku Źrenicy pod Hrodą. Cmarl w sile wieku 
wskutrok spadnięcia z konia, powszechnie żiiłowa)(TtijBMaHw^ulii 



240 



CO go znali. Hyti jego (XI pok.) Napoleon, nabywszy pod SzamCK*! 
tulami dobia Rudki po jcncralow^j Wę^erskiej, które dawiiiśj już długi' I 
czas były w ręku rodziny Zarembów Mańkowskich, ożenił inę z Alary^^ 
Cłiłapun'skij, córką posła Stanisława a wnuczką scdziwega.'f 
Jonurala Chłapowskiego, z której ma synów (XII pok.) Jana Henrl 
ryk a i Teodora, oraz córkę Barbarę, Z sióstr Napoleona a córę' " 
śp. Teodora poślubiły Marya hr. Mieczysława Kwileckiega 
Juliahr, Stanisława Ostrowskiego a Barbara lir. Ste. 
fana Kwileckiego, posła. 

B. Linia po Emeryku, trzecim synu Seweryna z Julii Grabow-i 
akiej. Emeryk Mańkowski 2 Tekli Lipkowskiój spłodził (XI połL)J 
synów Wacława, Emeryka i Józefa, córki Maryą i Stefa- 
ni;!- Z tych Wacław ożenił sii; z ilrugą córką posła StaaiBławla*^ 
Chłapowskiego z Szótdr, Antoniną, z którą ma dutad (XII-T 
pok.) syna Stanisława. 

C. Linia po Walerym, czwartym synu Seweryna. Śp. Walery''! 
(zob, wyż.) pozostawił z Tekli Ł ażnińskiój synów {XI pok.) Ale^ 
ksaudra, Leona, Jana, Walerego i Piotra, oraz córki 1 
Jadwigę i Annę. 

DiTigi z kolei eyn SewerjTia a brat młodszy śp, Teodora, 8tarsz_ 
zaś Emeryka i śp. Walerego, Wacław, pan wielkiej na Ukraiuia 
tbrtiuiy, nie ma zJadwigi Łażnińskiej potomstwa. 

Z córek Seweryna i Julii z Grabowskich, wyszły za mąż Kry-* 
styna za Lipkowskiego, Lucyna za marszałka Eutkuw- 
H ki ego, wreszcie Augustyna za Podh orski ego. Tój ostatniej 
córka Antonina poślubiła hr. Bzwejkuwskiego. 



fflaim Maurycy uni. 13 listopada 1876 r. „Czas" pośmęcil 
wspomnieniu swego głównego redaktora następujące słowa: 

W dnia dzisiejszym (13 Ustopadu) ponieśliśmy bolesuą strata. Po 
kilkuduioHej eliorobie umarł dziś rano nasz przyjaciel i najgorliwszy a uiuniat 
1] aj dawniejszy pracownik naszego diiiemiika, Maurycy Mann , członek Akadu lu i i 
Umiejętuości , komaudor orderu św. Grzegorza, Członek Dy rekey i Timarzystna 
Sztuk Pięknych. 

Wieloletnia praca jego w zawodzie publicystycznym, zimny, wytrawny 
a bystry sąd, głęboka nauka, liczse podróżo, a nadto rozległe stosunki 
osobisto z wielką hczbą znakomitych, osób tak w kraju, jak za granicą, były 
mu M jego aawodzie dzieimikarskim dzielną pomocą. Lubo od kilku lat 
często zapadał na zdrowiu i musiał szukaiS pomocy, czy to w kąpielach, czy 
czasowo w cieplejszym klńnacie, jednak nie przestawał wpływać na ducha 
i kierunek dziennika a jasność poglądów jego udzielała się tak łatwo, że 
kolegom jego wystarczyło nieraz jedno słono za argument. Długa zresztą 
zaiyłośĆ z nim i serdeczność związków przyj acielskicb ułatwiała porozumie- 
wanie się w najtrudniejszych położeniach tak kraju, jak i naszego dziennika. 

Lubo urodzony w KrakitwJo, wszelako poddany imiogo państwa, iiio 
mógł -ś. p. Mauiyi-y Marni brać bezpośreduiego udziału osobistego w żjciii 



241 



publiczniSni, wsaolako wpływał ua iiio wybitnio nietjlko pmoi dnioniuk, ula 
oraz powoływany i zapraszany do narad uad najważniejszomi sprawami kraju, 
osobliwie od rokii 1860, który stanowić moie epokij w rozwijaniu sią żyda 
publicznej w Polsce. Towarzysze tóż i wspólnicy prac jego poza dzienui- 
kicm przyznawali mu również zawsze znaczny wpływ, tak umiał wszędzie 
znaleźć właściwą miarę i stosowne wskazywać drogi. Dziwne t(ii było zaiste 
to niemal bezimienne uczestnictwo Manua w uuj walniej szych sprawach kraju, 
ja^ ukryto, ale uieskryte działuuie, którego zakres był tak rozległy, jak 
daleko sięgały interesa Ojczyzny, Szereg jodynie artykułów kiJkoletnicli jego 
w miesięcznym „Dodatku do Czasu" nosił jego podpis i Świadczył o czynnym 
udziale w sprawacli publicznych. 

Pod wpływem osobistej boleści, tem bardziój przorażającćj , io nagłej, 
główne tylko daty z życia ś. p. Maurycego Manna dziś podaó jesteśmy 
w stanie. (Irodzony 2 października 1314 r. w Krakowie, syn urzędnika 
ItiZeczypospolitój krakowskiój w oddziale rachunkowości i Ernestyny z Haus- 
oygerów, wcześnie stracił ojca, a matka, niewiasta wyższego wykształcenia 
i wielkich cnót zajmowała się z całem poświęceniem i wielką starauności^ 
wykształceniem i pokierowaniem jedynaka. Pod pieczą miitki ś. p. Maurycy 
uczęszczał do gimnazyum w Krakowie, a następnie w młodym bardzo wieku 
odbył studya uniwersyteckie ua wydziale prawnym. Niozmieruo zdolności 
i ustalony juź charakter młodzieńca skłoniły matkę, aby go wysłaÓ na uza- 
połnienie nauk za granicę. W r. 18S2 pojechał na uniwersytet do Genewy, 
gdzie w gronie kilku rówienników z kraju uczęszczał na wykłady słynnych 
profesorów, jak Boasi i inni, i gdzio już zawii^zał pierwszo stosunki ze zna- 
komitościami polskiomi i europejakiomi. W roku 1835 z Genewy przeniósł 
się do Paryża, i powrócił do kraju w iS37 r,, anie utraciwszy gorncój wiary 
i miłości Ojczyzny, zdobył szeroką wiedzą i znajomość świata. Zrazu nie 
znalazł w ówczesnych stosunkach odpowiedniego pola dlii. swych zdolności 
w kraju, w którym w owym czasie żadnego publicznego nie Dyło zajęcia, 
wziął zatem dzieiiawę i wyniósł się iia wieś. Później przeniósł się w l'o- 
znaiiskie , gdzie przyjął obywatelstwo i zwrócił się do prac literackich i poli- 
tycznych. Próbował sił jako pisarz dramatyczny i powieście pisarz. Często 
podróże za granicę przy darze obserwacyi, oraz studya naukowe przygotowy- 
wały go do zawodu dziennikarskiego. Bjł w Pozaaóskióm, kiedy w Krakowie 
grono przewodniczących obywateli podJĘlo myśl założenia organu w r. 1840. 
Wezwano uiebawćm Manna jako korespondenta „Czasu," następnie wstąpił on 
do „Czasu" w r. 1849 i odtąd z krótkiemi tylko pnierwami poświęcił wszystkie 
fiiły dziennikowi, z którym się zespolił całą duszą, całą siłą bystrego umysłu 
i nie wzruszony eh zasad. W r. 1853 odbył podróż na Wschód. Owocem 
t^ podróży jest 3-tomowe dzieło, W r. 1867 za wierną i stałą obronę 
katolicyzmu ozdobiony przez Ojca św. Piusa IX. komandorją św, Grzegoma. 
Po utworzeniu aię Akademii umiejętności został wybrany jfj członkiem 
czynnym, ale rząd pruski, którego poddanym, nie zatwierdził dotąd jego 
wyboru. 

Wśród nioustającój pracy, praed kilku dniami, nagły wybuch krwi 
schwycił go w chwili, kiedy wchodził do domu dawnych przyjaciół l\r. Hen- 
rykt5ff Wodziokioh, Otoczony opieką i troskliwością, pozostał w tym dymu 
do końca iycia, bo lekarz nie dozwolił przeniesienia chorego do własnego 

10 ^^ 



idtt 



i^AAi 



242 



niicszkaiiia. Spieszna pomoc lekarska i pociech}^ religijne zdawały się zape- 
wniać ratunek. Przyjął ostatnie sakramenta w najgłąbszem wzruszeniu i rzekł, 
że nie sądził, aby tak słodką była śmierć. Czuł on tę śmierć zbliżającą się 
jak wzorowy chrześcianin , lubo przyjaciele mieli nadzieję polepszenia. W pięć 
dni ponowił się atak krwi i w kilku minutach przerwał ten żywot, równie 
zasłużony jak pożyteczny. 

Marcinkowski Józef Albin um. 28 maja 1866 r. Zmarły 
pochodził z ubogiej rodziny i pracą swą, jako typograf, utrz3^mywał 
owdowiałą matkę. W r. 1863 podążył do Królestwa i walczył najpierw 
jako podoficer pod Kazimierzem Mieleckim, następnie jako podporucznik 
pod Joungiem de Blankenheim. W potyczce pod Nowąwsią został 
ranny w nogę i rękę. Wskutek trudów obozowego życia i więzienia 
w twierdzy poznańskiej, zapadł na chorobę piersiową i po sześciomie- 
sięcznych cierpieniach skonał na rękach matki i przyjaciół. 

Maroński Karol um. 27 lipca 1875 r. 

Poznań, 27 lipca. Drukarnia naszego pisma poniosła bardzo 
dotkliwą stratę. Naczelnik jój a zarazem metteur en pages „Kury era" 
Karol Maroński skonał nagle dziś rano, tknięty paraliżem. Śp. Ka- 
rol Wincenty Maroński urodził się w Gnieźnie w r. 1836 dnia 2 kwie- 
tnia, tamże u p. J. E. Langego wyuczył się sztuki drukarskiej, poczem 
pracował w różnych większj^h miastach Niemiec. Odsłużywszy woj- 
skowość przy I pułku gwardyi piechoty, odbył już jako landwerzysta 
dwie kampanie tj. austryacką i francuską. Ostatnie lat 17 pracował 
w drukarni p. L. Merzbacha w Poznaniu najpierw przy „Dzienniku," 
potem przy „Kuryerze." Piszący te słowa, mając od lat 12 ze zmarłym 
bliższe stosunki obowiązkowe, poświadczyć może publicznie, iż śp. Karol 
Maroński zaw^sze odznaczał się nietylko rzadką biegłością w swym 
zawodzie, ale także gorliwą i sumienną pracą. To też zginął niejako 
na posterunku, bo właśnie wychodzić zamierzał z domu do drukarni — 
wczoraj jeszcze był całkiem zdrów i czerstwy — gdy padł u drzwi 
rażony nagłą śmiercią. Trzech przywołanych lekarzy nie zdołało już 
przywrócić mu życia. Pozostawia młodą żonę, z którą już jako wdowiec 
ożenił się w r. 1866, i brata, znanego zaszczytnie w świecie naukowym 
b. profesora gimnazyum w Wejlierowie. Spokój jego ciemom. 

(K. P. nr. 169 w 1875 r.) 

Matkowski Józef um. 12 cze^^vca 1865 r. w Galicyi. Weteran 
ten napoleoński urodził się w roku 1792 a mając lat 16 pospieszył do 
szeregów narodowych. Był adjutantem przy jenerale Piotrowskim, nar 
stępnie przy Adamie Potockim. Przeszedłszy do saperów, fortyfikow^ał 
w r. 1812 most w Serocku i odbył całą kampanią w Rosyi, własno- 
ręcznie udekorowany przez Napoleona I legią honorową, przez ks. Jó- 
zefa Poniatowskiego krzyżem virtuti miłitari i przez króla Joachima 
krzyżem neapolitańskim. Po bitwie pod Lipskiem jako 'kapitan wzięty 
do niewoli, gdy się z niej wydostał, osiadł na wsi, pow^szechnej od 
współobywateli doznając miłości. Na kilka lat przed śmiercią tknięty 
paraliżem, ciężko ale z chrześcłańską rezygnacyą cierpiał. Umarł 
w Drohojowie pod Przemyślem. 



MaznrhiFiYlcz Józef um. 12 września 1875 r. Zmarły liyl 
przoz lat kilkadziesiąt urzĘdnikiem przy sądzie powiatowym w S z u - 
hinie, w końcu radzcą sprawiedliwości. Znauy byt z prawości cha- 
rakteru i ztąd ogóliiio poważany. Pracowitego żywota dokonał, liezijc 
lat 73. Jedeu z synów jogo jest kupcem w Toruniu, drugi, Zefi- 
ryn, ożeniony z córką b. posła Józefa Skrzydlewskiego, jeet 
urzędnikiem „Westy," Towarzystwa zabezpieczenia życia w Poznaniu. 

Meissner Jakób um. 22 kwietnia 1866 r. Zmarły niemałe 
położył zasługi w dziejach naszego szkolnictwa i był wskrzesicielem 
niejako szkół trzemeszeńskieh po ich fundatorze śp, Kosmowskim, 
Przez lat 54 pracował w zawodzie nauczycielskim, a z tycb 86 lat 
po^Ccił Trzemesznu. AV r. 1844, doczekawszy się świetnego rozwoju 
szŁoly, zamienionej jego staranien-. w gimnazyum, złożył urząd i odtąd 
l)ędził żywot w zaciszu domowem. Całe życie skromny, nie lubił roz- 
głosu a dobre uCzynki chętnie przed drugimi ukrywa!, Umarł, licząc 
lat 88. 

MetzEg dr, Jan um. 1 pa^dzieniita 1868 r. ńp. Metziga po- 
znałem, będąc chłopcom, w Goli it śp. Gustawa Potworowskiego, który 
wysoko go cenił. Gdy umarł, byłem w Krakowie, gdzie oczekiwano wła- 
śnie przyjazdu cesarza Franciszka Józefa, nie mogłem zat^m osobiście 
uczcić pierwszy jego pamięci. Przytaczam dla tego kilka stów wspo- 
mnienia, jakie Zmarłemu wytraimy pisarz w Dzienniku (nr. 228) 
poświęci! : 

Z wczorajszego numeni pisma naszego dowiedzieli siĘ już o/.ytelnicy 
nasi n zgoiiio w Tiesznie na dniu 1 bm. doktora Jana Mofziga. Byłoby 
grueclicm niewdzięczności ze etrony pisma naszego, gdjby pamięci tego za- 
' cnego i wypróbowanego przyjaciela spiawj polskidj nie poświĘciło niniejszych 
słów kilka sympatycznego wspomnienia ; byłoby podobnymże grzechem nio- 
wdziĘczności ZQ strony cał^j ludności polskiej Pozuanskiogo, gdyby świeżego 
grobn nie otocjijJa serdecznym a ogólnym udziałem, jaki się należy tak wy- 
trwałej a często tak mało cenionej i zapoKnawant^j zasłudze zmarłego. 

Nie mamy dostatecznego materyałii, aby dziliaj już skreśhć iywot 
zgasłego. Tjle tylko pewna i tyle nam i całemu ogółowi naszemu wiadomo, 
ie począwszy od cięilkicb kolei roku 1848 aż do chwili obecaćj mieliśmy 
w nim wiernego, wypróbowanego przyjaciela, którego w trwałem dia nas 
i niezmieimóm nigdy współczuciu nic zachwiań nie zdołało, ani gniewy 
i niechęci własnego obozu, ani, wyznajmy i to, objawiająca się dlań nie- 
kiedy oboJĘtuość nasza. Sp. Metzig korzystał z każdój okoliczności, nie 
kłopocąc się o ntratę popularności u swoich, nio szukając jÓj w zamian 
u naa, by przypominać nasze sprawy, bj walczyć w ich obronie słowom 
i jiiórem. by się domaga! wyminni sprawiedliwości dla nas nie mniej w dzie- 
dzinie wiolkiój polityki, jak w szczuplejszej sforze życia i stosunków prowin- 
cyonalnych. Liczne jego publikacye treści politycznój pozostaną pierwszego, 
wniosek sejmowy o założenie uniworsytcta polskiego w Poznaniu, drugiego 
kierunłiu działalności jego zaszczytnym pomnikiem. Podobna bezintereso- 
wność jo3t dowodem zacnego, prawego i silnego charakteru; podobna sjm- 
patya dla sprawy zwyciężonej a pozbawionój możności wynagradzania swych 
przyjaciół, sympatya okazywana jej w imię prawa i sprawiedliwości, wbrew 



244 



dążnościom i namiętnościom całej prawie własnej społeczności, pozostanie 
dowodem gorącego, głęboko czuć zdolnego i szlachetnego serca, pięknym 
dalej, a rzadkim dowodem cywilnój odwagi. Jak zwykle ludzi silnych prze- 
konań a usiłujących w imię uznanej przez się prawdy płynąć w odosobnieniu 
przeciw ogólnemu prądowi, tak tćź i śp. Metziga spotykały ze strony prze- 
ciwników naszego prawa i naszój sprawy zarzuty śmiesznego oryginalstwa, 
bawiącego się w niewykonalne, jeżli nie zdrożne z ich stanowiska mrzonki. 
Tem większa zasługa, że się i tej naj drażliwszej dla człowieka publicznego 
broni nie uląkł a że trwając w niezmiennej przyjaźni dla nas, pozostawił 
piękny wzór charakteru i serca swym ziomkom a nam nałożył święty obo- 
wiązek wynurzenia narodowej wdzięczności w obec zamykającego się nad nim 
grobu. 

Mianowska Anna z Leśkiewiczów um. 12 czerwca 1869 r. 
Zmarła była wdową po Pawle Mianowskim, szefie b. komisyi wojny 
Królestwa Polskiego. Przybyła tu w odwiedziny do córki swej, obecnie 
także już w grobie będącej , Józefy Grabowskiej, żony znanego 
b. proknrzysty w bankia „Tellus." 

Miaskowski ks. Witold um. prawdopodobnie w r. 1866, na 
wygnaniu w gubemii Kostromskiej. Śp. Ksiądz Witold Bończa 
Miaskowski, był synem Ignacego, oficera z 1831 r. i Zenobii 
z Ciszewskich. Opuściwszy tutejsze katolickie gimnaz3'um św. 
Maryi Magdaleny, udał się do seminaryum w Włocławku, gdzie po 
odbyciu zwykłego kursu teologicznego wyświęcony został na kapłana. 
Krótko po wyświęceniu powierzyła mu władza duchowna zarząd pro- 
bostwa w Złotkowie w powiecie konińskim. Tu zastało go powstanie 
ostatnie. Wziąwszy czynny w niem udział w oddziale Kazimierza Mie- 
lęckiego, raniony schronił się do Strzelna, zkąd po wyleczeniu wrócił 
do powierzonej sobie trzody Chrystusowej. Lecz niebawem — w sier- 
pniu 1864 r. — porwany przez Moskali, wywieziony do Warnamina 
nad Wistługą w gubernii kostromskiój , tu prawdopodobnie zasłużonego 
Ojczyźnie, którą nad życie kochał, dokonał żywota. Mówimy prawdo- 
podobnie, bo pewnej o jego śmierci wiadomości rodzice jego w Poznaniu 
mieszkający dotąd nie otrzymali. Ostatni list, który z miejsca wygna- 
nia do rodziców pisał, był z dnia 12 października 1865 r. 

Miaskowska Zenobia z Ciszewskich um. 17 marca 1875 
roku. Zmarła była córką Józefa Zadory Ciszewskiego, kapitana 
wojsk polskich z czasów Księstwa Warszawskiego i Maryanny 
z Bramińskich na Skóraczewie, a żoną Ignacego Miaskow- 
ski e g o herbu Bończa. 

Miączyński hr. Aleksander um. 31 października 1869 r. 

Poznań, 5 listopada. Szczupła garstka weteranów z 31 roku 
coraz bardziej się zmniejsza. Zaledwo pochowaliśmy śp. Ignacego 
Szczepanowskiego i Konstantego Zabłockiego, a już przychodzi nam 
znowu zapisać stratę męża, co miał zaszczyt należeć do tych, na któ- 
rych wskazując, każdy Polak z czcią wymawiał słowa: otóż jeden 
z Belwederczyków ! Mężem tym był śp. Aleksander hrabia Miączyński 
z Pawłowa, którego zwłoki dziś właśnie oddane będą ziemi, którą kochał 
i dla którćj mężnie nadstawiał piersi. (D. P. nr. 254 z 1869 r.) 



S4& 



Ftb^ Sp. iir. Ateksaiider urodził się w r. 1808 z ojua Stani- 
sław ii, ]iii!kow«ita i adjutanta ksiĘoia Józefa Poniatowskiego, i z matlii 
Antoniny Prusimskiej, tórki śp. Antoniego, zmarłego w We- 
necji, Kształcony najpierw w Poznaniu, później w Warszawie, należał 
(io stowarzyszenia akademickiego. Przydzielony do boku jenerała Woj- 
cijTskiego, następnie jenerała Kj-ukowieckiego, za waleczność okazaną 
przy otilężeniu Warszawy otrzymał krzyż ńrtuti miłitari. Jako adjutant 
jenerała Dembińskiego dzielił z nim losy aż do końca powstania, poczóm 
dtt^o aię tiilaJ po Niemczoch, Szwajwaryi i Francyi. Wreszcie w roku 
1844 pozwolono mu powrócić do dóbr dziedzicznych Pawiowa, gdzie 
pojąwszy za żonę śp, Bronisławie z Kalksteinów, wzorowym 
był m^żem, ojcem, panem i sąsiadem. Po latach 11 utracił żonę 
i starszą córkę, co bardzo boleśnie nań w]>IynĘlo. Tknięty paraliżem, 
przysposobiwszy się na śmierć z pobożnością, która go nigdy nie od- 
stępowała za życia, umiera spokojnie w Pawłowie, opłakiwany przez 
wszystkich, co go znali. 

Śp. hr. Aleksander pozostawi! córkę Wandę za posłem G u s t ar 
wem Potworowskim, zgasłą w kwiecie wieku w Berlinie i syna 
Mieczysława. 

IMichalskl Józef um. 8 lutego 1869 r. Śp. Michalski, oficer 
wojsk polskich, umarł w Londynie po trzydniowćj chorobie na różę, 
w 60 roku życia. Rodem z W. Księstwa Poznańskiego, był urzędni- 
kiem, kiedy wybuchło powstanie listopadowe; porzucił urząd i zaciągnął 
się do Jazdy Poznańskie], w którój odbył całą kampanią 1831 roku. 
Po kilkołetnun pobycie we Francyi, udał aię do Anglii, gdzie założył 
sklep tytoniu, który przez kilkadziesiąt lat byt ciągłym, powszechnie 
znanym punktem zboru nietylko dla emigraeyi miejseowój, ale i dla 
przejeżdżających rodaków z kraju i różnych stron świata. TJmiat on 
być dla wszystkich zarówno uprzejmym i wyrozumiałym gospodarzem. 
Te przymioty zjednały mu także szacunek u cudzoziemców i Anghków. 
Zwłoki jego, odprowadzone przez kilkudziesięciu rodaków, pochowane 
zostały na cmentarzu Highgate. Nad grobem pułkownik K. Szulczew- 
ski wymownie skreślił żywot zmarłego i złożył cześć jego panuęci. 
Zostawił źoue i jedne córkę zamężną. 

(D, P. nr. 45 z 1869 r. według Głosu Wolnego.) 

MicIiaJtkicwicz um. w końcu maja 1875 r. 

W Kowalewie pod Pleszewem, w dawniejszym majątlni ś. p. Józefa 
Kurcewskiego, djTektora Ziematwa, pocliowany został (^'Oli djii w pobliżu 
grobu swego pana, ś. p. Miobałkiewicz, rządzca gospodarczy, jeden 
z tych rzadkich już u nas starych sług, co od piorwszój młodości aż 
do skonu wierni są raz powziętym olłowiązkom. Ś. p. Michałkiewicz 
służył blisko 60 łat w Kowalewie a dożył przy uczeiwój pracy i cno- 
tliwem życiu bardzo sędziwego wieku, bo liczył lat przeszło 80, 
(K. P. nr. 119 z 1875 r.) 

Michałowska br. Julia z hr. Ostrowskich um. 15 stycznia 
1875 r. Zmarła była córką wojewody Autoulego Ostrowskiego zpier- 
W8ZÓJ żony Mor8ki('ij, małżonką Piotra Michałowskiego, znamienitego 
iihywatda i artysty, a krewną J, E. Kardynała lir. Ledóchowskiego. 



^S^T■^_.-i^j^ 



246^ 

Umarła licząc lat 66 w Krakowie, gdzie znaną była jej dobro- 
czynność. 

Migdalski ks. Ignacy um. 11 lutego 1872 r. 

Poznań, 14 lutego. Wczoraj o godzinie 4 po południu odpro- 
wadzi! liczny orszak żałobny zwłoki śp. ks. Migdalskiego, b. kapitana 
wojsk polskich, z mieszkania w komenderyi do kościoła św. Jana, zkąd 
dziś rano odbył się pogrzeb. (K. P. nr. 36 z 1872 r.) 

Mlelcarzewicz Roch Hiacynt um. 19 stycznia 1867 r. 
Zmarły był najmłodszym z wielu synów Kajetana i Anastazyi 
Mielcarzewiczów. Urodził się w Poznaniu 16 sierpnia 1793 r. W młodym 
już wieku rozpoczął urzędowanie. Był nasamprzód zatrudnionym przy 
prefekturze poznańskiej pod prefektem Ponińskim z czasów Księstwa 
Warszawskiego, później zastępcą radzcy ziemiańskiego w Szamotułach 
przez dwa lata. Po zniesieniu Księstwa Warszawskiego za nowej 
organizacyi dostało mu się skromne tylko miejsce sekretarza przy 
król. Regencyi w Poznaniu i zarazem tłomacza przy^naczelnem pre- 
zydyum, a później instruktora i egzaminatora tłomaczy. W r. 1830 
poślubił Kornelią Czochronównę, córkę Kazimierza i Ka- 
tarzyny z Ługowskich i miał z nią troje dzieci: 2 córki i syna. 
Na wspomnianym urzędzie dotrwał do r. 1855, a wziąwszy emeryturę 
osiadł w Siennie pod Wągrowcem, gdzie czynny brał udział w roz- 
licznych pracach obywatelskich, a zwłaszcza w zgromadzeniach Towa- 
rzystwa Pomocy Naukowej imienia Karola Marcinkowskiego. Po sprzedaży 
Sienna w r. 1862 znów osiadł w Poznaniu, gdzie powołany przez śp. 
ks. Arcybiskupa Leona Przyłuskiego na radzcę konsystorza arcybisku- 
piego, tak na tym jak na dawniejszym urzędzie odznaczał się pilnością 
i gorliwem wypełnianiem obowiązków powierzonych sobie. Przez cały 
ciąg życia swego wspierał i wspomagał wdowy i sieroty radą, piórem 
i groszem, z czego był znanym w calem Księstwie. Złamany wiekiem 
i chorobą, osiadł wreszcie w Gadkach pod Kórnikiem, gdzie zakończył 
życie 19 stycznia 1867 r. Pochowany w Tulcach pod Swarzędzem, 
parafii Gadek. Prócz wdowy pozostawił tylko s}Tia Aleksego, 
radzcę sądu powiatowego w Śremie, bo z córek Kazimiera umarła 
w r. 1844 w 13 roku, a Helena w r. 1848 w 4 roku życia. 

Mielecki Kazimierz, pułkownik um. 9 lipca 1863 r. Jedną 
z najsympatyczniejszych postaci powstania r. 1863 był niewątpliwie 
śp. Kazimierz, prawdziwy szlachcic-żołnierz, pełen pogody duszy, staro- 
polskiej fantazyi i serdeczności, obok nieustraszonego męztwa. Kochał 
gorąco Ojczyznę; dla niej porzucił wszystko: młodą żonę, maleńkie 
dziatki , dostatek i rzucił się w wir walki z najlepszą wiarą w powodzenie. 
Był w nim wrodzony instynkt wojskowy, któren z niego w krótkim czasie 
wytworzył dzielnego dowódzcę partyzanckiego. Ranny pod Olszakiem 
22 marca, skonał po długich i ciężkich cierpieniach w Mamliczu. 
Był on synem znanego w Księstwie p. Prota, także żołnierza z r. 1831. 
Śmierć śp. Kazimierza napełniła żałobą całą, śmiało rzec można, 
Wielkopolskę, która go znała i kochała od dziecka. 

Mielęelci Prot um. 5 grudnia 1867 r. Śp. Prot Mielecki urodził 
si^ r. 1789 z ojca Jana, dziedzioa dóbr Karny, Belęcina, Beklina 



i Witkówck w powiecie Babimostskiin, i Katarzyny Swinarskićj. 
Pierwsze nauki pobierał w domu, iiaatępnio oddany ilo korpusu kadetów, 
wykształciwszy się tam wojskowo, wsl^pil w 1812 r. do wojska fran- 
cuzkiego i bral udziat w kampanii rosyjskiej, w czasie którSj dosłużył 
się raugi kapitana. W roku 1831 wstąpił do poznańskiego pułku 
ułanów, brat czynny udziat we wszystkicli bitwach, a ranny pod 
Grochowem przeszedł po wzięciu Warszawy, dosłużywszy się rangi 
majora i krzyża virtuti militari, na Litwę. Po zakończeniu kampanii 
powrócił do dziedzicznego swego majątku Kamy, gdzio gospodarując 
wzorowo, oieiiil sii; w roku 1833 z Wandą Sokołowską, eńrką 
Ja nil Kantego Sokołowskiego i Konstancyi z hr. Siera- 
kowskich. Odziedziczywszy w 1840 roku po bracio swoim zmarłym 
Kazimierzu, doljra Belęcin, sprzedał Kamę i Belęoin w rok póiuińj 
i naliyi dobra Smulsk- w Królestwie PolsM^m, dziedziczny majątek 
Sokołowskich. Wroku 1847 kupił dobra Niepmszewo i Otusz w drodze 
dziajów po zmarłym Sierakowskim, wuju swej 4ony. W latach 1850 
do 52 mieszkał stale w Poznaniu dla wychowania swych synów i pro- 
wadził dom otwarty, znany z gościnności i uprzejmości obojga gospodar- 
stwa, w którym całe wyborowe towarzystwo się gromadziło. Doszedłszy 
podeszłego wieku, rozdzielił cały swój majątek między dzieci, a sam 
zamieszkał w Popowicach, wsi, którą sobie zatrzymał w Królestwie 
Polski^m. Gdy rozdzielano medale pamiątkowo dla wszystkich wojsko- 
wych, którzy pod Napoleonem I służyli, nadesłano także śp. Protowi 
z Paryża medal SŁ Heleny. Zakończył życie w Popowicach w Kró- 
lestwie Polsldem. Dzieci po śp. Procie są: 

1) Jan, ożeniony pmo vto z Marją z hrabiów Bnińskich 
z Glesna, której córka Gabryela w dziecinnym wieku umarła. 
8do vto z Ludwiką Krzymuską z Wilczyna w Królestwie Pol- 
skióm, z którą ma 4 córki: a) Wandę, b) Jadwigę, o) Zofią, 
d) Franciszkę. 

2) Kazimierz, ożeniony z Bałomeą Pągowską z Myśli- 
borza wlirólestwie Polskiźm, pozostawił dwie córki Józefę i Maryą 
(zob. wyż.). 

3) Seweryn, ożeniony z Maryą Btociszewską z Prze- 
cławia, ma 5ro dzieci: Stanisławę, Prota, Antoniego, Iza- 
bellę i Maryą. 

4) Ludwik, ożeniony z Maryą Trąmpczyiiską z Kawiiic 
w Królestwie Polskióm, ma 8ro dzieci, którym na imię; Stanisław, 
Helena, Kazimierz, Antonina, Witold, Marya, Teresa 
i Ludwik. 

5) X' ranciszka wyszła za mąż za Kaliksta Jagmina, 
obywatela 7. Litwy i ma dwóch synów: Maryaua i Stanisława. 

Mielecki Edmund lun. (i października 1872 r. Zmarły byt 
najstarszym 'synem AValentego i Tekli z Koczorowskich, 
siostry śp. Tertuliima z Wit-oatawia, ożenionego z Bnińską. 
W r. 1831 walczył w szeregach narodowych i otrzymał krzyż yirtuti 
militari; póżuii'jj osiadł w Sciborzu w Księstwie i tu ożenił się naj- 
pierw z Kamiodskii, córką pmkowłilka, następnie z Laurą 



248 

Mlicką, także pułkownika córką, urodzoną z hr. Moszczeń- 
skiej z Otorowa, z której pozostawił syna Romana i córki Maryą 
i Wandę. 

Mielecki Józef um. 16 maja 1876 r. Zmarły był synem 
Walentego i Tekli z Koczorowskich, Urodził się w Gra- 
boszewie 11 lutego 1816 r. Ożeniony zWaleryą zMlickich, 
osiadł w Nieszawie i odtąd nie było nadeń gorliwszego w pracach 
publicznych obywatela w powiecie obornickim. To też i w r. 1848 
i następnie w r. 1863 powierzono mu organizacyą wojenną tego powiatu. 
Pierwszym razem odpokutował kUkotygodniowem więzieniem w twierdzy 
poznańskiej swój patryotyzm; drugim razem porwany do Berlina, po 
P/j rocznem więzieniu śledczem na rok fortecy w Magdeburgu ska- 
zanym został. Odtąd począł zapadać na zdrowiu i usunął się z życia 
publicznego, a sprzedawszy dobra, zamieszkał w Poznaniu i tu umarł. 
Pozostawił synów: Stefana, ożenionego z Nepomucena Mo- 
szczeńską z Wiatrowa; Janusza, zaręczonego z Teresą Ko- 
ści elską, córką Augusta i Wodzińskiej; wreszcie córkę 
Annę. 



■••• 



Mieleccy łieiM Ciołek. 

W czasie wojen hussyckich, a zatem w pierwszej ćwiartce XV 
wieku, zapewne wskutek prześladowań religijnych, szukając schronienia 
i bezpieczeństwa pod Jagiellonów potęźnem berłem, przybył z ziemi 
czeskiej do Polski Janusz Aulok albo też Ulak, uzyskał indygenat, 
kupił r. 1432 wieś Mielęcin w dawniejszem województwie kaliskiem, 
a po dziś dzień w powiecie ostrzeszowskim położoną i od tej to posia- 
dłości miano Mielęckiego przybrał. WnuMem jego jest Bernard, 
ożeniony z Anną, córką Andrzeja z Mikorzyna Mikorskiego a nie 
Mikowskiego, jak to Niesiecki mylnie pod rokiem 1471 podaje. Familia 
Mieleckich była bardzo liczna, spokrewniona z wszystkiemi domami 
kalwińskiemi Wielkopolski. W XVII i XVI[I wieku napotykamy ich 
najliczniej w ziemi Wi^howskiej. Dzisiaj żyjący Mieleccy rozpadają 
się na dwie linie; z tych młodsza gałąź, w większej części kalwińska, pocho- 
dzi od Samuela, drugiego syna Adama z Barbary Wolskićj, 
ożenionego z Twardowską, kobietą wielkiego rozumu, o czem świadczy 
jej wieloletnia korespondencya, politycznej treści z Fryderykiem Ilgim. 
Natomiast druga linia, katolicka, wywodzi się wprost od pierwszego 
syna owego Adama, Łukasza, ożenionego pmo vto z Baranowską, 
sdo vto z Bielską, 3vto z Chlebowską. Łukasza prawnuk 
Andrzej, syn Wojciecha z Lipskiej, był jenerałem wojsk 
polskich i pozostawił z Balbiny Walknowskiój S3naów Hipo- 
lita, ożenionego z Otocką, którego potomstwo po mieczu wygasło, 
i Walentego, który z Tekli Koczorowskiój pozostawił synów 
Edmunda (zob. pow.), Romana i Józefa (zob. pow.), oraz córki 
Paulinę za Piotrem Bojanowskim i śp. Helenę, pierwszą 
żonę Jakóba Stanowskiego. Koman z pierwszą żoną Wysso- 



ŚJ9- 

gotówtą Zakrzewską, siostrą ś[). Napoleona, spłudzil sjiia Tertu- 
liaiia, ożenionego z Biernawską « Koźmiiikn. Z drugiej zaś żony 
Kofii Boguckiej ma synów Karola i Władysława, oraz trzy 
córki. — Roman jest obecnie prezesem Towarzystwa Ifrcdytowego 
Ziemskiego w guiiemii piotrkowskifjj , gdzie posiiida majątek Szydltiw. 
6p. Prot, o którym wyż^j, pochodzi od Samuela, którego syn 
A tl n m K.0 ustanty z Aliną Gorzeńską miał syna Jana, 
ożenionego z Anną Potwor owską. Syn Jana Konstanty Ale- 
ksander z żony Zofii Trepkówny spłodził syna J ii n a And rz ej a, 
Djca śp. Prota. 



Hielżyński hr. Jan um. 23 lutego 1363 r. Zmarły był synem 
hr. Macieja z hr. Konstancy! Mielżyliski^j. Już w szkołach 
przez wszystkich współuczniów serdecznie kochany dla swego Bzlar 
ehetnego charakteru i przyjacielskiego obejścia, był póiniej nlnbieiieem 
piłodzieży na uniwersytecie w Berlinie, gdy zaś, ożeniwszy się z Anną 
hr. Kwileeką, córką hr. Hektora, osiadł na wsi, wydzierano go sobie 
do urzędów obywatelskich, mimo młodego jego wieku. Niestety, nie- 
nleczona choroba jiiersiowa wyrwała go przedwcześnie z objęć ukochanej 
iony i rodziny, pozbawiając kraj obywatela, który niewąl^liwie byłby 
DJepospolite śród naszego społeczeństwa zajął stanowisko. Zgasł w Nicei, 
zwłoM jego pochowano w grobowca familijnym w Woźnikach, Urodził 
się 22 czerwca 1831 r., a więc zaledwie 32 lata liczył umierając. 

KfelżyńshB hr. Franciszka z Niemojowskich, starościna 

22 lipca 1863 r. Śp. hr. Franciszka, wdowa po Józefie Miel- 
^skim, była ostatnią i najstarszą w Wielkopolsce starościną. Urodziła 
rię 19 października 1781 r. w Psarach, w Ostrzeszowski^m, z ojca 

a c e g o Wierusza Niemojowskiego. cześniiowicza odolaoo- 

igoi z Katarzyny Walknowskiej. Brała ślub 14 paździer- 

ikal798r, w Siedmiorogowie pod Borkiem. Mąż jej, starosta klonowski, 

był synem Macieja, podkomorzego wschowsMego i Seweryny 

"lipskiej herbu Grabie, córki w. ohożuego koronnego. Umarła 

' Iwnie, a pochowana jest w Woźnikach. 

Hielźyńskl hr. Maciśj um. 5 marca 1870 r. Śp. Maciej hr. 
Mielźyński był mi od dziecka stawiany za wzór cnót obywatelskich. 
C^a moja rodzina kochała Go i czciła; nie dziw, ze wzrostem w po- 
Bzanowaniu głębokiem tlla „pana Macieja" — bo inaczej Go u nas nie 
Ewano — które i po za grobem dlań zachowałem a którego dowód 
iragnąłbym tern bardziój pulilicznie okazać, że syn Jego najmłodszy, 
taról, był mi od ławy szkolnej więcej niemal nii bratem... 

W chwiU jednakie, gdy naszemu ubogiemu społeczeństwu śmierć 
^darla tego znakomitego cnotą i ofiarnością męża, znajdowałem się 
irłaśnie w więzieniu za przestępstwo prasowe i nie było mi danóm 
alożyć Mu piórem pośmiertnego hołdu. Powtarzam więc tutaj jedynie 
to, co po wyjściu z za kraty wydrukowane znalazłem w „Dzienniku," 

PoEnań, 7 marca. Nador smutną odbieramy w t&j chwili wiadomość. 
" i zakończył onpgdaj ijwot swój doczesny w Kazi- 






250 



mierzu w Królestwie Polskiem. Żal, jaki nas ogarnął na wiadomość o stracie, 
którą poniosła cała publiczność polska, nie dozwala nam dziś obszemiój 
kreślić żywota zgasłego. Każdy z nas wie, kim był ś. p. Maciój Mielżyuski; 
jeszcze dziećmi będąc, jego nazwisko ze czcią wymawialiśmy, bo już wtedy 
nasze młodo serca odgadywały, jakie zasługi położył zawcześnie dziś zgasły 
dla naszego narodu. Zwłoki ś. p. Macieja Mielżyńskiego pochowano zostaną 
w Woźnikach pod Grodziskiem, własności syna jego, pana hr. Józefa Miel- 
żyńskiego z Iwua, zapewne w czwartek. (D. P. nr. 54 z 1870 r.) 



Grodzisk, 4 marca. O zejściu ś. p. Macieja hr. Mielżyńskiego 
i o nastąpić mającóra zwiezieniu zwłok Jego do grobu familijnego w Woźni- 
kach, doszła nas wiadomość już dnia następnego, i rozeszła się tutaj lotem 
błyskawicy z ust do ust, gdyż osoba Zgasłego, prawie każdemu z roda':ów 
powiatu bukowskiego aż nader dobrze znaną była, i dla tego zgon tak nie- 
spodziewany ś. p. Macieja wszystkich prawdziwym przejął smutkiem , i wszyscy 
zamyślają udać się na pogrzeb do Woźnik, ażeby liczną bytnością oddać 
ostatni hołd i szacunek mężowi ze wszech miar krajowi zasłużonemu. 

(1). P. nr. 58 z 1870 r.) 

Dyrekcja Towarzystwa Pomocy Naukowej Imienia Karola Marciiir 
kowskiego, której zgasły śp. hrabia Maciej Mielźyński przez dwadzieścia 
dwa lat przewodniczył, uczuła się spowodowaną do wystosowania listu 
kondolenc3'jnego do najstarszego z synów zmarłego, hr. Józefa, w sło- 
wach następujących: 

Jaśnie Wielmożny Panie Hrabio! 

Ciężką poniósł stratę cały kraj nasz przez śmierć śp. Ojca Pańskiego, 
na którego kilka pokoleń zapatrywało się, jako na wzór cnót obywatelskich, 
zacności charakteru i poświęcenia. Cios ten tak nagły i niespodziany prze- 
raził wszystkie koła społeczności naszój, Dyrekcyą zaś Towarzystwa Pomocy 
Nauko wój dotknął tóm boleśniój, im dawniejsze i ściślejsze były węzły, które 
ją z Nim łączyły. Hrabia Maciój Mielźyński razem z drem Karolem Mar- 
cinkowskim wypielęgnował pomysł Towarzystwa naszego, radą i czynem 
przyłożył się znacznie do wprowadzenia go w życie, do chwili ostatnićj był 
dlań nietylko jednym z najhojniejszych i najtroskliwszych członków i opie- 
kunów, lecz po Karolu Marcinkowskim przez lat dwadzieścia i dwa przewo- 
dniczył mu bez przerwy. Dla tego też śmierć Jego jest dla Towarzystwa 
niepowetowaną klęską. Przez lat kilka ostatnich, chociaż miejscem oddalony, 
nie przestał jednak myślą i sercem być z nami, w każdej ważniejszój chwili 
przybywał, aby brać udział w obowiązkach, wspierał nas szczerą zachętą 
i drogocenną radą. Dyrekcyą, tracąc w ś. p. Hrabi Macieju Mielżyńskim 
światłego przewodnika, który w stosunkach koleżeńskich szlachetnością 
i uprzejmością podbijał sobie serca wszystkich i wszystkich głębokióm swo- 
jem przekonaniem o zbawienności wspólnego dzieła do pracy około niego 
zagrzewał, uważa za święty obowiązek Jaśnie Wielmożnemu Panu, jako 
przedstawicielowi rodziny Zmarłego, wyrazić żal swój głęboki i szczery, oraz 
zaręczyć, że dopóki tylko Towarzystwo Naukowój Pomocy istnieć będzie, niQ 



wjrainjch śladów prac i zasług Hrabiego Macieja Miclźjijskicgo 
pr^oka?.!} je pd^niojazjin pokoleniom jako wzór i przykład cnót obywatelski cli, 
Poznań, ilnia 8 marca 1870 r, 
Djrekoja Towarzystwa Pomocy Naukowej Imienia Karola Marcinkowskiego. 
^__ (D. P. nr. 59 z 1870 r.) 

Na wiadomość u śmierci śp, hrabiego Macieja Mielżyiiskiego tak 
ac cdeiwal „Przyjaciel Ludu" na wstępie ówczesnego swego numoru: 

„Smutna dochodzi nas wiadomośf. Dnia 5 b. m. umarł w Hażmier^ii 
W Krńlestwio Polakiem liiabia Maciśj Mielijnski , obywatel z Wielkiego 
Księstwa Poznańskiego. Gdzie było potrzeba pracy, rady i ofiary, cny to 
% mienia, czy z kTwi, tam zmarły Maci^ Miclźyński zawsze stawał w imię 
miłości Ojc^tyzoy, a w cichości i skromności pełnił swoje, to jest tyle, ile 
tjlko było w jego moincści. Dla Ojczyzny był oa ajnem cał^m sercem od- 
bitym, dla współobywateli bratem współczującym i spieszącym do pomocy, 
a Die zwaiał na to, czy ten brat uihy to iii^ej lub wyiej stoi w świecie ud 
niego. Wszystko, co się u nas stało prawdziwie dobrego, do tego on albo 
dawał z drugimi początek, albo pomagał silnie, nie widziano go tylko przy 
tto, co pi'zewTotDe i nie przydatne dla naszej przyszłości. Żałoba całego 
narodu spłaca mu dziś dług wdzięczności! Pokój jego duszy szlaclietiiej." 

„Czas" krakowski zaś pisał między innemi; 
„Wielkopolska straciła jednego z swych najznakomitszych obywateli. Dnia 
S marca br. Maciej Mieliyń^ki zakończył 2ywot w majątku swoim Kazimierzu 
V Kaliskii^m. Bieg jego iycia szedł rdwiio z wypadkami, przez jakie Polska 
lob ktńra częśd -j^j przechodziła. W młodych latach naleiał do patryoty- 
cjnego stowarzyszenia, któiego, lubo jo z win obmył Sąd sejmowy Królestwa 
Ko]igi'esov[ego, członkowie mimo tego przechodzić musieli pnez więzienie 
i BurowośiS iiikwizycyi. Przechodził przez nie i MieUyński a opinia wska- 
zywała go za wzór nieugi^tości charakteru. W r, 1831 zaciągnął się do 
jrałku jazdy pozuańskiej, odzuaczył się w równych potrzebach, a nadewszyatko 
przykładną karnością i punktuahiem pełnieniem obowiązków. Po skończeniu 
powstania otworzj-ł się przed nim zawód ziemiański. Niezmordowaną praco- 
witością, rządoością, umiejątuem korzystaniem z poatĘpów agronomii, w nie- 
wiele lat doszedł do tego, ie dobra jego leiące w powiatach babimostskim 
i bukowskim stawiane były za wzór najlepszego gospodarstwa. Zajęcie się 
podniesieniem ziemskiego majątku nie przeszkadzało Mieliyńskiemu zajmować 
się sprawami publicznemi. Wspólnie z przyjacielem swoim drem Marcin- 
kowskim widzimy go czynnym w róinych gałęziach tój piacy organicznśj, 
którą obaj ci ludzie podjęli jako najpraktyczniejazą i najzbawicnnicjszą dla 
pTOwincyi, wystawioaój na ciągłe ciosy i parcie żywiołu niemiecbego. 
W politycznych katastrofach, przez które przechodziło W. Ks. Poznańskie 
w r. 1846 i AA Mieliyński jui nie brał udziału prócz sercem, („Czas" sIę 
myli, w roku 1848 śp. MaciiSj był członkiem komitetu narodowego. Przypisek 
Bedakcyi „Dziennika Poznańskiego") gdy przyszło goi(! rany, a głową i kie- 
Bzenią, gdy trzeba było podtrzymywać zachwiane zakłady, które Marcinkow- 
skieran i jemu winny były początek. Nie usuwał się mimo tego od licznych 
iwłog obywatelskich i ua powagę jego powoływano się z zaufaniem; charakter 
wjBOce ceniono. W sejmie berlińskim zasiadał w izbie panów, i trzymał się 



252 



drogi, którą sobie reprezentacya tej prowincji wytknęła. Od lat kilkunastu 
rozdzieliwszy majątek wielkopolski między synów i córki- zamieszkał w do- 
brach położonych w Kaliskióm. Imię jego, znane i szanowane w Wielko- 
polsce, nie jest obojętne i dla postronnych prowincyi. Eównie jak Wielko- 
polanie, bolejemy nad tą stratą; był to bowiem dzielny żołnierz w tym 
szeregu, co pracą dnia każdego, surowem pełnieniem obowiązków obywatela 
umiał zdobywać coraz nowe, rzeczywiste rękojmie bytu." 

(D. P. nr. 59 z 1870 r.) 

Wreszcie w nrze 66 „Dz. Pozn." poświęcił Zmarłemu jeden z po- 
ważnych mężów a towarzyszów pracy następujące wspomnienie: 

Dnia 15 bm. złożyliśmy w grobowcu rodzinnym w Woźnikach, wśród 
powszechnójf szczerej żałoby, jednego z tych mężów, których strata nie tylko 
bolesną zadaje ranę osobom z niemi połączonym ściślejszemi węzły familii, 
przyjaźni i zażyłości, lecz dotkliwym jest ciosem dla sprawy publicznej. 
Cios ów tem dotkliwszym się staje, strata tóm bardziej niepowetowaną, jeźli 
społeczność, więcej niż kiedykolwiek bezradna i w rozstroju będąca, z ich 
ubytkiem traci przewódzców i kierowników swoich. Od lat pięćdziesięciu 
należał śp. Maciój Mielżjński do ludzi najpowszechniej znanych, najpowszechniój 
szanowanych w W. Księstwie, najszczerzej kochanych od wszystkich tych, 
którzy mieli szczęście w bliższych z nim pozostawać stosunkach; od lat pięć- 
dziesięciu przyzwyczaiła się cała społeczność nasza, bez różnicy przekonań 
i dążności, cenić w nim wysoko wzór zacnego obywatela i gorliwego o dobro 
narodu patryoty, a znaczna część tej społeczności, w niepewnościach lub po- 
trzebach, tak w spokoju, jako i w niedoli, w publicznych i prywatnych oko- 
licznościach zwracać oczy ku niemu i słuchać jego natchnień. W każdym 
od pół wieku ważniejszym objawie życia narodowego, w każdem wspólnera 
przedsięwzięciu, gdzie potrzeba było rady i czynu, występowała między przo- 
downikami szlachetna i ujmująca postać Macieja Mielżyńskiego, będąc dla 
innych rękojmią już to niezbędności i obowiązku poświęcenia, już to prawości 
i zbawienności zamiarów. To pierwszorzędne stanowisko między nami, które 
sobie w młodym jeszcze wieku wywalczył, zawdzięczał nie tyle urodzeniu 
i majątkowi, które są zewnętrzną i przypadkową ozdobą, ale wytrwałej 
i sumiennój pracy około dobra publicznego, wzniosłości uczuć i charakterowi 
niezwykłego hartu. Trudno zaprawdę tak piękny zawód, tak pełen drogo- 
cennych szczegółów, poświęceń dla ogółu, przyjacielskich usług, dobrodziejstw 
i działań różnostronnych, wszystkie przymioty, któremi się Zmarły odznaczał 
w domu i Ojczyźnie, wszystko, co mu przez lat tyle jednało poszanowanie 
i miłość między nami, skreślić i ocenić należycie w pobieżnóm z natury 
swojej wspomnieniu dziennikarskiem; mimo to jednak, nim inni godniej owo 
zadanie wypełnią, poczuwamy się do obowiązku, choć krótkiemi i nieudolnemi 
słowy złożyć tutaj dowód czci naszój dla pamięci męża, którego żywot może 
i powinien być zbawienną nauką dla młodszego pokolenia. 

Maciej hr. Mielżynski urodził się dnia 14 września 1790 r. w Win- 
nogórze pod Miłosławiem. Rodzice jego , Józef Mielżynski, staro- 
sta klonowski, i Franciszka zNiemojowskich, dali mu najpierw 
staranne wychowanie domowe, a później zawieźli do Berlina, gdzie ukoń- 
czywszy pod ich okiem nauki w gimnazjum francuskióm, uzupełnił wy- 
kształcenie swoje, uczęszczając przez czas niejaki na rozmaite wykłady 



loiiiwerByteckie. W bardzo uilodjm wieku rozpoczął zawód obywatelski; 
fciiei)iwszj SIĘ bowiem jui w roŁu 1820 ze strjjoczuą i cioteczną siostru 
Bfewoją Konstancją, córk-i Catarzytij z MieliyńskicL i Pro- 
Bkopn Mieliyńskiego, rotmistrza kiiwaterji narodowej, osiadł iia wsi 
B zajął się zarządem obszernego majątku. Te lat kilka pierwszej młodo- 
Hci, spędzono po wi^kszć] częjci w zaciszu wiejskićm, obok małioiiki, któ- 
■rą pojął powodowany miłością i uwiolbioniem niemal dla jej cnót i wdzic- 
lliiw, należały niewątpliwie do najszczęśliwszy cli jego iycia. W ionie zua- 
HaKł był rzadki skarb, którego strata w póiuiejszym wieku pozostawiła 
■v duszy jego tak głębokie śladj smutku i ialu, i2 i długi lat szereg 
B] rozliczne koleje wjpadków zatrzef ich nigdy nie zdołały. Naloiała bo- 
■-wiem Konstancja Mieliyńska do tych niewiast wyborowych, które łączą 
■fizMorą pobożność z iarliwym patryotyzmem, głęboką uczuciowość z by- 
Bebrjm rozsądkiom, tkliwość serca z niezwyczajną siłą duszy, które nie pa- 
piiiętając o sobie i wylane dla debra bliźnich, szczęście swoje Qpatrują_ 
Bjedynie w szczęściu Ojczyzny, dzieci i saąia. Jednakowoż wśród n^szczę- 

■ ćliwazego małioijskiego pożycia i zabiegów około gospodarstwa, w któróm 

■ -sam odbywał pierwszą dopiero praktyczną naukę, nie przepomniał Maciej 
KMielżyński o sprawie narodowej, o nierozerwalnych węzłach, które prawego 
ftPolaka łączą z różnemi kolejami losu jego nieszczęśliwej Ojczyzny. Wów- 

■ Biaa nie było jeszcze między młodzieżą rodzin zamożniejszych Łćj do go- 
Kdności doktryny wyniesionej teraz obojętuoSci dla spraw publicznych, owe- 
Kgo wygodnego zwątpienia o przyszłości, któremby było można pokryć brak 
łWnioślej szych uc^uć i zmateryalizowanie ducha; przeciwnie, stłumione 
■gwałtem traktatami wiedei^skiemi nadzieje narodu, tak potijżnio poprzednio 
■Iralhą legionów, powstaniem Księstwa Warszawskiego i kampanią rosyjską 
Łozbttdzone, pozostawiły w sercach ogromny zasób politycznych i szlache- 
Htiiych zapałów, które, wybuclinąć na zewnątrz nie mogąc, w kształcie spi- 
BskÓw nurtować zaczęły po wszystkich dzielnicach rozćwiartowanego kraju. 
P^Kwiązki wolnomularskio i koaynierski rozkrzewiły się także w częściach 
Bdawuój Polski pod panowaniem pruskióm będących, gdzie głównym ich 
Bfluneluikiem był jenerał Umiński, a garnęła się do nich młodzież goręt- 
BauegO usposobienia, w przekonaniu, że joj na tej drodze wywiązać się na- 
Heży E obowiązków względom narodu. Słuchając tylko głosu uczucia, nie 
Hiamowanego jeszcze lozwagą, bez względu na niebezpieczeństwo przedsię- 

■ wzięcia, które szczęście jego domowe, a nawet życie na szwank wystawić 

■ mogło, był Maoiój Mielżyński jednym z pierwszych, którzy du związku 

■ przystąpili, w skutek czego r, 1825 przytrzymanym został razem z Dmiń- 
Bfltdm i Józefem Krzyżanowskim, więziony w Toruniu, przewieziony do War- 
J*z8wy celem konfrontacyi, wreszcie po roku blisko śledztw i turmy wypu- 
B^Ofony na woloość, wrócił do stęsknionej rodziny. Niedługo jednak na 
KĆj łonie używać mógł swobody i spoczynku, wkrótce bowiem głos kraju, 
^^órj się nigdy daremnie do serca jogo nie odzywał, oderwał go znowu 
Bod domu, żony i dwojga małych dziatek, łfa wiadomość o wypadkach 
Hi6oy listopadowej i powstaniu warszawskióm, podążył niebawem przez 
B^ninicę razem z Karolem Marcinkowskim, z którym go już wtenczas łą- 
■Kyrły związki serdecznej przyjaźni. Jak znaczna część młodzieży wielko- 
■polskiej, wstąpił Maciej Mielżyński do szwadronów poznańskich i w ciągu 



254 



lcrótki<^j nioszczQŚciem kampanii dosłużył się rangi kapitana, rozpocząwszy 
od stopnia podoficerskiego zawód wojenny. Zawód ów odpowiadał całkiem 
jego usposobieniu, nie tylko dla tego, że go natura obdarzyła głównemi 
przymiotami żołnierza, odwagą i rzutnością, przytem zimną krwią w nie- 
bezpiecznych chwilach, lecz że wrodzone miał także zamiłowanie do ładu 
i karności, do stanowczości w działaniu, oraz głębokie poczucie potrzeby 
szanowania wszelkiego rzetelnego i prawnego starszeństwa i przełożeństwa. 
Do ostatniej chwili życia zachował w postawie ciała i ruchach wybitną 
cechę wojskowego, a w stosunkach prywatnych i publicznych przestrzegał 
i wymagał przedewszystkiem sforności i porządku, uważając je za główne 
podstawy wszelkiego rozsądnego działania. Ze szwadronem poznańskim 
odbył Maciej Mielżyński całą wyprawę na Litwę przy boku jenerała Chła- 
powskiego, którego był adjutantem, a którego do śmierci nietylko kochał 
jako przyjaciela, lecz i jako byłego naczelnika swego szanować nie prze- 
stał. Nie możemy wprawdzie tutaj wymienić wszystkich przygód jego wo- 
jennych, lecz niepodobna przemilczeć czynu znakomitój odwagi, którym 
Maciej Mielżyński zasłużył sobie na złoty krzyż virtuti militari. Wieś 
Długosiodła zajmował oddział piechoty moskiewskiój, której batalion cały 
poza wsią uformował się w czworobok ; zobaczywszy to jenerał Skrzynecki, 
rozkazuje Mielżyńskiemu zwrócić szwadron w owę stronę i rozbić czworo- 
bok, który niebezpieczne dla naszych zajmował stanowisko. Mielżyński 
wypełnia natychmiast rozkaz, pędzi przez wieś, gdjż innej prostszej i krót- 
szej drogi nie było, wśród rzęsistego ognia strzelających z poza domów 
Moskali; ale tuż za wsią znajduje się rów poprzeczny, którego mostek 
nieprzyjaciel zapalił. Nie zważając na niebezpieczeństwo, pomny tylko 
obowiązku, przeskakuje przez palący się mostek, a za jego przykładem 
z całego szwadronu dwóch tylko mężnych, Chłapowski Stanisław i jeden 
z podoficerów szwadronu. Wszyscy trzój przebijają się przez batalion 
moskiewski i wychodzą z tej świetnej szarży, cudem, żywi i bez znaczniej- 
szój rany, gdyż Mielżyński, prócz przestrzelonój czapki i poszarpanego 
odzienia, dostał tylko kontuzyą w rękę i głowę od kul karabinowych, a 
Chłapowski martwą kulę w krzyże. Lecz choć sam dotkliwego szwanku 
nie poniósł w ciągu całej kampanii, ciężką jednak stratą opłacił wyprawę 
litewską przez zgon młodszego brata Ignacego, który poległ w zamachu 
na Szawle od kartaczowego ognia Moskali. Wiadome każdemu z dziejów 
ostateczne losy korpusów wysłanych na Litwę ; wraz z innymi musiał 
Maciej Mielżyński schronić się na ziemię pruską, a kto znał jego gorący 
patryotyzra, ten zrozumie, jakim mu bólem napełnił serce upadek sprawy 
narodowej. Z obozu pod Memlem przeprawił się razem z bratem swoim 
Sewerynem na małym statku kupieckim do Francyi, gdzie jednak tylko 
parę miesięcy wychództwa wytrzymał, a nękany tęsknotą za krajem i ro- 
dziną, postanowiwszy wrócić na wszelki sposób, z cudzym paszportem i pod 
obcóm nazwiskióm przedarł się przez Niemcy i przybył szczęśliwie do do- 
mu. Pierwsze chwile radości, którą sprawił widok żony, dzieci i matki, 
widok przyjaciół, ziomków i stron ojczystych, zatruło wprawdzie wspom- 
nienie tylu nadziei tak świetnych i tak srodze zawiedzionych, tylu ofiar 
i bohaterskich wysileń nadaremnie podjętych, tylu błędów, za które naród 
cały tak srogą odbywał pokutę i świętój sprawy znów w głębszą pogra- 



lonoj jiTzopiiśii ; a!e Maciej MioUj-ński nie nalcial do tjcli, ktńrym joiJiia 

ll^ks na zawszo th^i i odwaga odbiera, ani do tych, Mn^ raz spełni- 

fstj obowiązek, sądzą, ie uczynili zadość własnemu fiumioniu i wymagal- 

ioSciom publicznym, ie wolno im odtąd usunąć się na bok i mySled tyllto 

^ sobie; hyl on jednym z owycli ieglar^y, którzy uie opusicjtają łodzi 

[ strzaskanej, locx pierffsi za ka^.dą rażą biorą sii; do pracy, narzą- 

zatykają szczeliny, oderwane deski zastępują nowomi, aby łddit 

^Owu po morzu bezpioczuie płynąC mogła. 7.3, udział w powstanin 

k^jiouy dwukrotnie przez rząd pruski, raz w Poztiauiu u Frauoiszkauiiw 

1882 r., drugi raz w Świdnicy roku 1834, odzyskawszy wroszcio wolnofiiS 

Mobietą i swobód; działania, rozpocz.ił, w ićlnycb kierunkach publiczuDg^o 

■ jirywatnogo zakresu, dw ciągły szereg prac, przodslęwzi^ć i uaiłowaiS, bQ- 

» śdślejazjm związku z dobrom ogółu, ktdry dopiero śmierć jogo 

n^i**ła. Jako pan bardzo znacznego majątku ziemskiego znalazł siij z góry 

r tśm Bzcześliwem poioJoniu, ii pracując w iutetesio własnym i rodziny 

brojSj, mógł pracowa<5 zarazom dla całćj spflłoezuoSci -, był on wdwczaa jo- 

kjm z pierwszych, którzy uznali ty iywotną dla nas prawdę, io byt nasz 

mieiy od iiiorai naszej, ie kto ją traci i wydaje w ręce obcycb, popełnia 

^rotlnią wzglijileni narodowej sprawy, ie obywatel Polak powiuion priokuzai5 

tomkom nioŁylko nieuszczuploną owę cząstkę ziemi ojczysti^j, którą gu los 

Urzył, lecz powiększyć ją ile moi lości, ulepszyć i udoskonalić i przyczy- 

kć się takim sposobem do wzrostu uarodowcgo majątku. Dla tego t6i 

y oaią energią i sprężystością swego usposobienia zajął aię Mnciilj Miolliyń- 

ui podniesieniem gospodarstwa w dobracb swoich, a kierując si^ pod tym 

^{lędem niepospolitą praktycznością rozumu, gruutownemi wiadomościami, 

njkładera i radą seniora agronomów uaszycU, jenerała Chłapowskiego, do- 

rowadził w kilku latach włości swojo do kwitnącego stanu. Nie ogranicza- 

a judiiój specyaluości , zwracał uwagę zarćwuo na wszystkie 

nłęiie gospodarstwa: stauroli, łąki, chodowanio lasów, iuwontarzo, 

^dynki , narzędzia , wszystko to doprowadzone zostało do moiobuijj 

^ouałości, wszystko to było odpowiednióm postępom tcoryi agro- 

nionych i właściwości naszój ziemi. Nie dziw zatśm, 2e do Chobionic, 

^B mni^j prawie jak do Turwi przybywali uictylko z Księstwa, alo i z in- 

Qrclt dzielnic Polski starzy i młodzi, aby gospodarstwo oglądać, pouczyć się 

i.ZEt8tóaować u siebie, coby się dato, a dla urzędników gospodarczych był i 

priadectwo pobytu w dobrach MioHyńskiego najakuteczniojszóm poleceniom, 

'Mre im wszędzie chętne przyjęcie zapewniało. Żoby jednak pod tym wzglę- 

1 w więkazój mierze przyczynić się do dobra kraju, urządził Macićj Miol- 

bński w dobrach swoich powicu rodzaj praktycznej szkoły, w którćj dość 

piaczna liczba młodych ludzi wykształciwszy się, rozniosł^i na rozmuitu 

"łonj gruntowniejsze wjobraionia o gospo warstwie. Nad matoryalnomi 

i noraluemi potrzebami licznych urzędników swoich czuwał z największą 

' sektiwością i uie szczędził pod tym względem ofiar, tak ieby ich 

^kształcenie uzupełnić, jako IĆi, aby icb byt zabezpieczyć i ulepszyć. 

"" tym celu, prócz innych zbawiennych urządzeń, załoJiył a Biobio, 

■ gdzieindziej mało kto jesicze marzył o podobnych rzeczach , To- 

fstwa emerytalne, których podstawą było, ii kaMy z urzędników 

[ BłółobDych 5 ptc od pcnsyi swój składał do wspóluój hasy, dzie- 



256 



dzic zaś za każdego równą sumę dorzucał. Jeżeli który z członków umarł 
lub służbę opuszczał, wypłacała kasa całą na jego imię zapisaną kwotę. 
Kapitał zakładowy doszedł już był w samych Chobienicach do wysokości 
5000 tal., gdy Maciej Mielżyóski dobra swoje w Poznańskiem dzieciom od- 
dawał. Postępowanie tak zacne i tak rozsądne wynagradzało się samo przez 
się ; mało było panów w W. Księstwie, którzyby mieli taki dobór uczciwych, 
zdolnych i czynnych urzędników i podwładnych, jak Maciej Mielźyuski, któ- 
rego obchodzenie się z nimi, aczkolwiek stanowcze i na usterki nie pobła- 
żliwe, nigdy w niczem nie ubliżało ich honorowi i uczuciu godności. Lud 
wiejski w dobrach jego szczerze był przywiązany do swego dziedzica, chociaż 
dawne patryarchalne stosunki poddaństwa i zależności dawno już u nas, 
dzięki Bogu, ustały; widział w nim bowiem, w każdej swój potrzebie, ła- 
skawego i roztropnego doradzcę, lub troskliwego opiekuna i dobrodzieja 
w niedoli. Nie zdarzyło nam się nigdzie napotkaj szkoły wiejskiej, docho- 
dzącej do takich w wykształceniu ludu rezultatów, jak szkoła chobijnicka; 
było to niezawodnie zasługą głównie duchownych, któray jój większą część 
sił swoich poświęcali, ale w niemałój mierze i dziedzica, który ich zachęcał 
i wspierał na dobrój drodze i ofiar potrzebnych na książki, przyrządy szkolne 
i nagrody nie szczędził. 

To kółko domowego, że tak powiemy, ogniska, nie będące jednak bez 
znacznego wpływu na dobro ogółu, nie wystarczyło jednakże ani wzniosłej szym 
uczuciom obowiązku, ani niespożytej czynności Macieja Mielżyńskiego. Wkrótce 
po powrocie swoim zaczął zajmować się gorliwie sprawami, bezpośrednio 
l»ublicznój natury. Przy końcu roku 1836 przybył z wychodztwa Karol 
Marcinkowski do Poznania, a niebawem obadwaj serdeczni przyjaciele poro- 
zumieli się z sobą i zebrawszy garstkę nie mniój gorliwych i podobnie 
myślących patryotów, między którymi wymienimy tylko Gustawa Potworo- 
wskiego, Tertidiana Koczorowskiego, Karola Stablewskiego i Aleksandra 
Mendycha, zaczęli pracować wspólnemi siłami, na drodze jawnój i dozwolonej, 
około dobra żywiołu polskiego w W. Księstwie. Chodziło przedewszystkióm 
o podźwignienie, a raczój utworzenie tak nazwanego trzeciego stanu, bo dawne 
mieszczaństwo polskie już było niemal wyginęło, pozostali tylko więksi wła- 
ściciele i chłopi. Wszystkie prawie urzędy, handel i przemysł były w ręku 
obcych; Żydzi bowiem także, choć u nas zrodzeni i od wieków osiedli, 
w pierwszój zaraz chwili po okupacyi pruskiój zlali się wszyscy bez wyjątku 
w wspólną jedność z narodowością niemiecką. Powzięli zatem Marcinkowski 
z Miolżyńskim myśl stworzenia handlu i przemysłu polskiego i w tym celu, 
nie szczędząc własnych funduszów i wzywając nieraz do współudziału w wy- 
datkach przyjaciół i znajomych, którzy im rzadko odmawiali pomocy, zaczęli 
wyszukiwać młodzież zdolną do tego rodzaju zawodów, wysyłać ją na naukę 
do szkół specyalnych, handlów i warsztatów, wspierać pożyczkami lub datkami 
na zakładanie składów, lub rozpoczęcie procederu, a niezadługo, aby przed- 
sięwzięciu obszerniejsze nadać rozmiary, wprowadzili w życie wielką narodową 
spółkę Towarzystwa Naukowej Pomocy, która miała przysposabiać i dostarczać 
ludzi pracujących w rozmaitych zawodach naukowych i praktycznych. Prócz 
tego wybudowali Bazar, który na pierwszy początek, miał być ogniskiem 
i przytułkiem handlu i przemysłu polskiego, oraz miejscem, na jakióm właśnie 
u nas zbywało, gdzieby się Polacy z miasta i prowincyi spotykać, zaznajamiać 



i igroroadiać mogli, bądi w celu towariyskićj rozrj-wki, bądź powaiiiioJBzjch 
potrzeb. Towarzystwo Naukowej Pomocy, po latacii niemal trzydziestu 
istBienia, przjiiosi do dziś dnia zaszczyt swoim twórcom i błogie wydaje dla 
kraju owoce; myśl zaś powołania Pokkńw do handlu i przemysłu, lubo 
w pierwszych początkach licznych i oiĘitich zawodów była przyczyną tak dia 
Marcinkowskiego, jako i dla Miolżyuskiego , nie pozostała ziarnem na opokĘ 
rzuconym; widzimy bowiem, ie w ciągu lat ostatnich weszła na tór pomyśl- 
niejszogo postępu i rozwoju. 

Co od lat kilku mówią i piszą teraz o pracj organicznej w kierunkach 
tak materyalnych, jako i moralnych, co mówią i piszą o konieczności takiego 
iwrotu sprawy narodowej, o konieczności zachowania się, zbogacenia i wy- 
kartalcenia, lo ju4 przed trzydziestu kilku laty Marcinkowski i Mieliyuski 
nzniili za główne zadanie, którego rozwiązaniem po skoiiczonóm i stłuraionfini 
powstaniu z roku 1830, naród zaj^ó się powinien, to sobie jui wtedy Mar- 
cinitiffBld i Mieliyiiski zakreślili wyraz'nie i szczegółowo, jako program swego 
publicznego działania. Nie rozłączam tutaj dwóch tych na/.wisk, gdyż od 
1836 roku szli Marcinkowski i MaciSj Mieliyński we wszystkich sprawach 
«Bp<ilnie i zgodnie, obmyślali środki, układali plany i wykonywali je zawsze 
iazem, dopóki ich śmieió nie rozerwała. Wszakże ledwo co rozpoczęli owę 
Wganiczną pracę, ledwo co spuścili pierwsze kamienie węgielne do przysztńj 
ł>udowy i pierwsze rzucili wiosenne ziarna latowego siewu, gdy zerwała się 
burza, która zniszczyła część znaczną tego, co jui było zrobione i spokojny 
a pomyślny postęp wspólnój sprawy znów znacznie wstecz cofiięla. Silnem 
przekonaniem objdwdch przyjaciół było. ie naród powinien na czas długi 
samknąń wrota Janusowe, ie era spisków i powstań na czas długi przerwaną 
Sji musi, ftby pokój i rólnostronua , zawsze jednak duchem patrjotycznym 
oiywioua i kierowana praca, znękanemu i do skutecznych wytęieu. nie zdol- 
nemu organizmowi przywróciły iywotnoSó, spręiystość i potęgę; ale znalazły 
się u nas i w emigracji zdania i dąiności przeciwne, które niecierpliwe na 
postęp powolny, ufając nadto siłom ogółu, mianowicie usposobieniu warstw 
ludowych, biorąc gorące chęci swoje za rzeczy wistośó , sprowadziły na kraj 
wypadki z roku 1846. Marcinkowski, którego zdrowie skołatane jui było 
piersiową chorobą, widząc prace swoje zniweczone, zawiedzione nadziejo, 
Bwątpiwszy o sprawie i o subia, nie przetrwał klęski. Śmierć jego była 
w prywatnym obrębie dla Macieja Mieliyiiskiego najcięższym ciosem, jakiego 
po Śmierci żony doznał w awśm iyciu. Przez kilka tygodni był niemal 
W odurzeniu, bo nietylko stracił przyjaciela, z którym od lat tylu ijt poniekąd 
jednera iyciem, lecz pn.edewszystkićm w tym zgonie opłakiwiił klęskę dla 
narodu. Nadto jednak niespoiyty jego organizm fizyczny mieścił w sobie 
sprężystości ducha, iibj go to nieszczęście publiczne i prywatne złamać 
idołało, zwłaszcza, iż glos obowiązku wzywał do wytrwania. Marcinkowski 
testamentem zrobił go swoim spadkobiercą; był to testament Eiidamjdasowy, 
który nakładał ciężary i nakazywał ofiary. Wypełnił Mielżyuski wszystko, 
mało kto bowiem u nas taką cześć oddawał wszelkiej powinności; siostrzeńców 
imarłego wziął na swoją porękę, legatom zadość uczynił i w sprawach 
publicznych starał go się zastąpić. Osiadlszy na czas niejaki w Poznaniu, 
nie przestał działać w raz obranym kierunku, wspierał hojnie chcących się 
uczyć i chcących coś pożjtocznogo rozpocząć, objął opiekę nad Bazarem, 

17 



258 



a wybrany w miejsce Marcinkowskiego na przewodniczącego Dyrekcji Towa- 
rzystwa Naukowój Pomocy, wytrwał na tem zaszczytnem stanowisku lat 
dwadzieścia dwa, aź do śmierci swojej otaczając Towarzystwo szczególną 
pieczołowitością, jako zakład, który za najzbawionniejszy uważał w naszem 
położeniu i przyczynił się radą i wpływem swoim nie mało do jego nstalenia 
i wzrostu. Wspólnie z ks. prałatem Brzezińskim założył dom sierót pocho- 
lerycznych na Śródce, którego znaczuemi datkami aż do śmierci wspierać 
nie przestał. Wszelkie inne ofiary i obowiązki publiczne znajdowały go zawsze 
gotowym. W r. 1848, choć pouczony doświadczeniem i z natury nie skłonny 
do wybuchów chwilowego zapału, nie podzielał wybujałych nadziei unoszących 
większość ogółu w dziedzinę ułudy, sądził jednak, że nie wolno jednostkom 
zrywać solidarności z narodem i nie tylko przyczynił się znacznemi kilkakrotnie 
kwotami do funduszów publicznych, lecz wziął udział w deputacyi wysłanój 
do króla i wstąpił do komitetu naczelnego, z którego się cofnął, skoro widział, 
że kierunek sprawy w inne przeszedł ręce. Później obrany deputowanym 
do izby niższój sejmu berlińskiego, był równie wtedy, jako i następnie gdy 
do izby panów policzonym został, jednym z najsumienniej pełniących obowiązki 
poselskie i najmocniej obstających za spójnością i jednolitością występowania 
wszystkich repiezentantów narodowości polskiej. Tak nie usuwając się od 
żadnej usługi publicznej, służąc nam pod każdym względem za wzór zacności 
obywatelskiej, przeżył między nami Maciej Mielżyński jeszcze lat piętnaście 
po śmierci Marcinkowskiego; wreszcie rozdzieliwszy między dzieci cały majątek, 
który miał w W. Księstwie, zniechęcony w znacznej mierze wzrastającym 
z każdym niemal rokiem materyalnyra upadkiem pierwiastku polskiego i wzma- 
gającóm się w pewnych kołach zobojętnieniem uczuć patryotycznych , niemniój 
jak występującą w pewnych kierunkach nierozważną gorączkowością, zasmucony 
osamotnieniem swojem po ubyi;ku większej części tych, z którymi spędził 
lata młodości i prace męzkiego wieku, głównie jednak poczuwając się do 
obowiązku uratowania dla dzieci swoich wielkiego majątku, który miał 
w zaborze moskiewskim, a który niszczał pozostawiony bez dozoru i opieki, 
wziął paszport emigracyjny, opuścił W. Księstwo i osiadł w Królestwie 
w dobrach Kazimierskich. Mimo to jednak nie zerwał stosunków z rodzinnemi 
stronami; do ostatniej chwili brał jak najżywszy udział we wszjstkiem, co 
się u nas działo, odwiedzał nas, jak mógł najczęściej i w czem tylko mógł 
doradzał i dopomagał. W Kazimierzu rozpoczął na nowo zawód gospodarski; 
wszystko tam było trzeba zmienić, raczej wszystko stworzyć, z pustkowia 
zrobić posiadłość, z chaosu organizm. Zaczął od uwłaszczenia włościan 
i przeprowadził je jeszcze przed ostatniemi wypadkami, a potom, wśród 
najniepomyśluiejszych okoliczności, mimo wszelkich trudności i przeszkód, 
które tameczna admiuistracya potworna systematycznie stawia wszelkim 
przedsięwzięciom, nawet czysto materyalnój natury, skoro tylko w pierwia- 
stkach polskich biorą początek, wzniósł w przeciągu lat dziesięciu gospodar- 
stwo nie tylko na stanowisko normalne gospodarstw zachodnich, lecz przez 
zaprowadzenie ogromnych fabryk parą poruszanych przyczynił się nie mało 
do ożywienia i dobrobytu całój okolicy. 

Ma to sobie właściwego żywot zacnych mężów, że żaden niemal w nim 
szczegół nie jest obojętny, każdy służy ku nauce lub pociesze, dla tego 
rozpisaliśmy się obszerniej o Macieju Mielżyńskim, zwłaszcza, iż kreślimy to 



słowa dla ladsi, ktiin; albo kochali go serdecmie. albo szanowali rictolnio. 
A taiach a nas nie molo. bo ktokolwiek zetknął się z nini bliićj, teu nie 
to<tgł się oprzeć iiTokowi. oUczająceuiii jego osobistość! Jnł postB<! jogo 
wioiosła, twarz szlacbeŁna i piękna, njmownł; na pierwsze spojrzonie, 
a obejście jego przyjacielskie, otwarte, wesołe, dioć pełne godnoSci i wy- 
kwintnego taktu jednało mn serca. Ludzki i goScinn; w domu, dobrocK^nny 
t do wspierania szczególnie pracnjąc4j młodzieży skory ai do końca ijcia, 
ebod częstych doświadczył i przykrych zawodów, dla przyjaciół szciery i wylany, 
maeiiią częić sił i czasu swego poświęcał usługom prywatnym, do ktńrych 
lanfuiie powszechne ai nadto często go powoływało; w postępowaniu swojŚm 
stanowczy i wytrwały, odznaczał się tak dalece siłą woli i charakteru, ie od 
rai powziętych przekonań i przedsięwzięć nie odstępował. Przedewszystkiśm 
zaś dla dzieci pełen poświęcenia, byt dla uich ojcem i matką; zwalał tro- 
skliwie na ich dolegliwości, dbał o najmniejsze ich potrzeby i wszystkie myśli, 

ile nie były zajęte sprawami pnbliczuomi lub sprawami przyjaciół, zwracał 
wyłącznie ku ich dobru. O sobie myślał najmniej; lyjąc ai do zbytku 
śknimuie, odmawiając sobie do ostatniej chwili wszelkich owych wygód, które 
się w późniejszym wieku stają nawet konieczne, nadto moie lekccwałył zdrowie 
vłasiitt w obec obowiązków i zatrudnieii i nadto ufał w wytrwałość silnego 
o^nni^mu. Po dwnkroć w krótkim przeciągu czasu zapadłszy śmiertelnie 
na zap^enie płuc, ledwo go wyleczono z ostatniego szwanku, bez względu 
aa srogie mrozy tegorocznej zimy, w lekki^m nbraniu od ran.i do nocy krzątał 
się po gospodarstwie , zbywając uśmiechem przestrogi lękaj^ic^j się o jego 
utarowie córki. Trzeciego napadu tój sitLiił^j choroby priotnymać nie zdołał 
i po kilkodniowem cierpieniu Bogu ducha oddał dnia r> bm. Pokf^j jego 
duszy, cześć jego pamięci I 

Pod napisem Dodatek do wspomiiieuia o hr, Miicuju Mioliiji^wkiiil 
otrzymał wreszcie „Czas" następujące szczegóły: 

Uaci^j Miel^yiiski wstąpił do szwadronów pozuailskicli w Ktopniii pod- 
poni-iznika. Pó;£nićj przeznaczony do wyprawy na Litwę, zn:^dował siq w wy* 
prawie na gwardye jaku adjutaut jenerała Chłapowskiego, którego kolumna 
tworzyła stra'i przednią armii w dywizyi jenerała Jankowskiego. Sinioiui 
szarię pod Długosiodłem na wązkiój grobli otoczonój Opłotkami, iiikainmi 
przez Prądzyńskiego, szefa sztabu armii, odbył przy boku jenerała iJlitnpow 
skiogo, któreu pierwszy szwadron Igo pułku ułanów prowadził (iief 8zwn-> 
dronu Hempel). Strzelcy Finlaudsey i dwa bataliony strzelców gwardyjskicli 
broniły grobli i przeszedłszy po za ploty z bliska do naszych ułanów strze- 
lb Część szwadronu zatrzymała się nad mostem, z którego deski idjęli 
Moskale. Jenerałowi Chłapowskiemu przy skoku przez most spadła otapka, 
ktdrą I najzimniejszą krwią ułan z pierwszego szeregu undzinł na lancę 
i w galopie mu ją podał. Maciej Mieljyński dostał tam kimtuzyi w rękę, 
a Stanisławowi Chłapowskiemu przybitka karabinowa przedarła mundur 
i ntkwiła w plecach. Spadł tam z kouia Tomasz Potocki, któren z boku 

1 kilkoma Krakusami nadjechał. Kula przeszła mu przez usta i wydarła 
coliczek. Dr. Marcinkowski zeszedł z konia, by go podnieść, i myśląc, ie 
zabity, wziął mu bat kozacki, który długo na pamiątkę chował. W kilka 
dni potćm 21eo maja przeszła kolumna jenerała Chłapowskiego granicę 

17' 



— ^-> 

260 



litewską. Maciej Mielżyński w bitwie pod Hejnowczyzną, gdzie rozbity 
został jenerał Lindea, zabrał do niewoli majora i pięciu oficerów z wołyń- 
skiego pułku ułanów; zaś Gustaw Potworowski dostał ciężką ranę od karta- 
cza. W bitwie pod Lida dnia trzydziestego pierwszego maja wpadł Maciej 
hrabia Mielżyński obok majora Krajewskiego wraz z Leonem Śmitkowskim 
w karrebatalion moskiewskiej piechoty. Krajewskiego koń wpadł na bagnety 
a Krajewski przez łeb zleciał w środek batalionu ani pchnięcia nie otrzy- 
mawszy. Mielżyński, ze zwykłą sobie zimną krwią skoczył prosto na cho- 
rążego i chorągiew z ręki mu wydarł. Pod Granami napadł Mielżyński 
z patrolem z 60ciu ludzi złożonym na piechotę strzegącą mostu na Mere- 
czance tak niespodzianie, że oficer i większa część ludzi dostały się do 
niewoli. Dnia 8 czerwca oddział jenerała Chłapowskiego przeszedł w Kej- 
danach pod rozkazy jenerała Giełguda. Znane od tej chwili smutne dzieje 
wyprawy. Znany atak na Wilno przedsięwzięty po połączeniu wszystkich 
korpusów moskiewskich, kiedy można było (jak podał plan jen. Chłapowski) 
wpaść na nie zaraz, kiedy go bronił tylko Chrapowicki we trzy tysiące 
wojska, przeszkodzić połączeniu się Tołstoja i Kuruty. (Od 13 do 18 czerwca, 
kiedy stał jen. Chłapowski w Rykontach i pod Waką, 18 wiorst od Wilna, 
codziennie jeździł Mielżyński i Marcinkowski do Giełguda z raportami, bła- 
gając go o pospiech.) Po kampanii napisał Mielżyński broszurę u nas mało 
znaną, która wyszła w 1837 roku w Strasburgu. Ciekawym przyczynkiem 
do historyi tój kampanii jest cytowany list oficera sztabu jeneralnego rosyj- 
skiego pisany do pruskiego oficera, któren jeszcze w czasie wojny w gazetach 
pruskich był drukowany. Broszura ta napisana w odpowiedzi na zarzuty 
dr. Spaciera a w części i Wrotnowskiego jenerałowi Chłapowskiemu czynione, 
napisana spokojnie, jasno i prosto bez żadnej wzmianki o sobie, odbija od 
wielu pism ówczesnych przepełnionych jadem i tchnących samochwalstwem. 
Skończył kampanią Mielżyński w randze majora. 

(D. P. nr. 83 z 1870 r.) 

Mlelżyńska hr. Felłcy a z Potockich urn. 15 listopada 1870 r. 

Poznań, 16 listopada. Jak się dowiadujemy, zakończyła wczo- 
raj rano żywot doczesny w Pawłowicach pod Lesznem po dwuletnich 
ciężkich cierpieniach śp. Felicya z Potockich hrabina Leonowa Miel- 
źyńska. Śmierć ta ciężką okrywa żałobą najznakomitsze rodziny wiel- 
kopolskie a boleśnie dotyka wszystkich, co mieli sposobność bliżej 
poznać Zmarłą. (D. P. nr. 267 z 1870 r.) 

Przyp. Zmarła była siostrą Bolesława Potockiego z Bę- 
dlewa i śp. Kości elskiej, której jedynaczka córka Helena jest 
zamężną za Bronisławem Potworowskim, synem Gustawa. 
Pozostawia syTiów Maksymiliana i Macieja, ożenionego z hr. 
Teresą Mycielską, oraz dwie córki: hr. Stanisławową 
Czarnecką i hr. Stanisławową Ponińską. 

Mielżyński hr. Seweryn um. 17 grudnia 1872 r. 

Poznań, 18 grudnia. Bolesna wiadomość o śmierci śp. Sewe- 
ryna Mielźyńskiego, którą już po wysłaniu pierwszej części nakładu 
pisma naszego wczoraj odebraliśmy, rozeszła się lotem błyskawicy po 
całóm mieście. „Pan Seweryn umarł!" — słyszałeś z ust każdego, 
co spotk£J:eś, tak jak przed laty powtarzano wszędzie ze smutkiem: 



BFftyfliW'"]' P^i* łTiiwpjg '■> a na każdej twarzy malował się gtębold 
'.mnteli. Bo t4ż Zmarły należał do tej coraz bardziej szcziiplejąc^j 
limby {ibywateli, którycli ogół społeczności naszej po imienin nazywa, 
Di« dudaji)*; wtiale nazwiska dla tego, że każdy go się uatycłimiast 
nasi domyślić. Jego przywiązanie do Ojczyzny, jego miłość wezyst- 
łiego, (.» szlachetne i piijkne, jego ofiarność wielka a nigdy nie szuka- 
ijącłt rozgłosu, jego gościnność staropolska, jaką dziś tylko prawie 
^ łradycyi jeszcze znamy, jego aerdoezność dla cierpiących i ubogich 
bez różnicy narodowości — wszystkie te zacne z^ety zjednały mu 
^d naszej społeczności powszechne uznanie. Można się było różnić 
z nim w zapatn-waniach politycznych, charakter jego, wyższy polot 
dnoha i nieposzlakowaną prawość każdy, nawet innoplcmieniec, uznać 
lansiat. To też i staroz^ounj w Miłosławiu tak go czcili i kochali, 
ie w czasie jego choroby, jak się dowiadujemy, codziennie o jego zdro- 
łłfie modlili się w swej świątyni, a śmierć jego żałobą szczerą i gorącą 
aietylko ich. ale i Niemców tamtejszych natchnęła. — '£ Poznania 
-il^blera się mnóstwo osób na pogrzeb tak zacnego obywatela. Towa- 
B^etwo Przyjaciół Nauk i inne Stowarzyszenia, oraz redakcye pism 
tiieJBzych hędą. jak słyszymy, reprezentowane na tej żalobnćj uroczj- 
fito^. Umieć uczcić umarłych, jest zasługą żyjących! 

{K. P. nr. 291 z r. 1872). 

W tym samj-m numerze K u r y e r a wydnikowauo na czele pisma: 
Otwiera się joden grób więci5j i to na ziemi Wielkopolskiej, zstgpuje 
weń w tjTii tak ciężkim dla nas roku obywatel ztianj z patryotjzmu, z arty- 
atycziijeh zdolności i z gotowości do ofiar. Ognisko ijcia narodowego, 
staropolskiej gościnności i budującćj pracy nie gaśnie wprawdzie w Mtłosła- 
»in, ale zostaje odtąd przyćmione niepowrotnie. Umarł hrabia Seweryn 
Hieliyiiski, ktńrego imię od lat wielu łączjlo się ze wszystkiemi patryoty- 
omemi przedsięwzięciami i którego zgon dlatego szczerą w szeregach pol- 
skich wywołuje żałość. Zmarły był bratem zgasłego przed niewielu laty 
znakomitego obywatela Macieja MJeliyńakiego. Wychowany przez matkę 
« domu NieiDojowsku, bo ojca rychło stracił, od wczesnych lat obowiązki 
wtględem Ojczyzny na pierwszi^m kłaść się miejscu nauczył. W r. 1830, 
choć jeszcze bardzo młody, pospieszył w szeregi narodowo. Bawił pdźoiĆj 
dJnlszy czas we Francji. W r. 1846 brał udział w przygotowaniach do 
powstania, zaczem siedział w wiezieniu i w procesie z r. 1847 na ławie 
oskarżonych tignrował, W r. 1848 znowu naleiał do ruchu, jaki wówczas 
objawił się w W. Ks. Poznańskiem, i na jego to polach odbyła się owa 
szczęśliwa dla zbrojnych hufców polskich miłoBlawsfea potyczka. Po upadku 
wszelkich nadziei pozostał w zaciszu docnowśm, które mu umilała pełna 
zalet i gorącij duszy małżonka, zajmując się sprawami objwatelskiemi 
i wszystkie chwile wohie poświęcając malarstwu , które z niemałym uprawiał 
powodioujeru. Gościnny dom hi'abiostwa Soworynńw Mieliyńskich zawsze 
był otwarły i dla inwalidiiw wojen narodowych i dla skołatanych życiem 
tułaczem emigrantów i dla pisarzy mających wzięlość w narodzie i dla mło- 
ilydi pociyniyących artystów. Było tam życie wielkie, a zawsze czysto 
narodowe. 



262 



Nieboszczyk pracował ciągle i wiele świątyń pańskich obrazami pędzla 
swego ozdobił. Jak wiadomo, przed niespełna dwoma laty obdarzył wspa- 
niale nasze Towarzystwo Przyjaciół Nauk, zapisując mu i własne zbiory 
i zbiory po ś. p. Edwardzie Rastawieckim nabyte. Spodziewaliśmy się, że 
długo jeszcze pracować będzie i ofiarnością swoją przyświecać ten potomek 
zacnej i zasłużonćj w kraju familii. Inaczej Pan Bóg rozporządził i zabrał 
go w sile wieku rodzinie, przyjaciołom, krajowi. Na dziś poprzestajemy na 
tój krótkiój wzmiance, późniój podamy bliższe szczegóły o życiu nieboszczyka. 

Na pogrzeb jego zbierze się pewnie liczna drużyna, aby uczcić tego, 
który kochał Ojczyznę swoją i służył jej, ile tylko razy Pan Bóg dał mu 
do tego sposobność. 

Obrzęd pogrzebowy zwłok śp. Seweryna Mielźyóskiego odbył się 
w sobotę w Miłosławiu uroczyście i poważnie. Zjazd obywatelstwa 
z najodleglejszych nawet okolic naszej prowincyi i Prus Zachodnich, 
napływ ludu wiejskiego oraz udział mieszczaństwa miejscowego bez 
różnicy wyznań był nadzwyczajnie liczny. Z Drezna przybył oddać 
ostatnią przyjacielowi posługę J. I. Kraszew^ski, z Monachium osobna 
deputacya młodzieży, kształcąca się tamże w malarstwie, której Zmarły 
był troskliwym opiekunem; z Poznania między innymi pan Elsner jako 
delegat Stowarzyszenia drukarzy polskich. O godzinie 9 rano rozpo- 
częły się wigilie i msze święte przy bocznych ołtarzach. Kościół wspfa- 
niale był przystrojony w zieleń i rzęsiście oświetlony; przed wielkim 
ołtarzem wznosił się katafalk. Na trumnie, mieszczącej śmiertelne 
szczątki śp. Seweryna, leżały szabla i szlify oficerskie, zdobyte na polu 
walki w r. 1831. O godzinie 11 wyszedł proboszcz miejscowy, ks. 
Tułodziecki, z wielką mszą żałobną, w czasie której ks. Mrówczyński, 
proboszcz z Długiej Gośliny, z przejęciem i wyraźną boleścią przemó- 
wił z kazalnicy o żywocie i cnotach nieboszczyka. Następnie zabrał 
głos w imieniu Towarzystwa Przyjaciół Nauk poznańskiego jego prezes 
dr. Karol Libelt, podnosząc wielkie zasługi śp. Seweryna położone dla 
tój ważnej naukowej instytucyi. Poseł Ignacy Łyskowski uczcił pamięć 
Zmarłego w imieniu Koła poselskiego, p. Grzymiński w imieniu mło- 
dzieży akademickiej w Monachium ; dr. Władysław Niegolewski wskazał 
jako przykład pozostałym cnotę, prawość i hart duszy śp. SewerjTia 
Mielżyńskiego, który nigdy za żadnym obc}!!! zaszczytem nie gonił 
i stanowczo wszelkiego obcego dostojeństwa unikał. Najczulej przecież 
i najserdeczniej odezwał się przy spuszczaniu zwłok do grobu jeden 
z obywateli miłosławskich, którego nazwisko w tej chwili wypadło nam 
z pamięci, żegnając najlepszego z panów, prawdziwego Ojca całego 
Miłosławia. Głośne łkanie odezwało się w kościele, a było ono za- 
prawdę, najpiękniejszą muzyką pogrzebową, na jaką śp. Seweryn sobie 
zasłużył. Ks. Tułodziecki wreszcie przy zamknięciu sklepienia ostatnie 
przesłał Zmarłemu pożegnanie, krótkie a gorące, niby ostatni uścisk 
przyjaciela. 

Mlelżyńska hr. Franciszka z Wilkxyckich um. 11 sty- 
cznia 1874 r. Zmarła była żoną śp. Seweryna iw rok późniój 
pospieszyła połączyć się z jego duchem. Była to osoba nadzwyczaj 



xi 



dobroczynna i gościiiriii, prawdziwa o])iekmika ubogich i sierót. Dla 
Szk(Jy na BatigiioUes w Paryża i wcigóle tila emigracyi bardzo dozo 
czyniła ; przewodniczyła zaś w Towarzystwie Pomocy naukowej dla dzie- 
wcząt W. Ks. Poznańskiego. Dom śp. Sewerynostwa Mielżyńskich 
Blynjjł na całą Polskę, jako ognisko sztuki narodowej, do którego zbie- 
gali aic zewsząd nasi uczeni i artyści, pewni uprzejmego przyjęcia 
i zachęty, 

Prepp. Jak wiadomo pozostawił hr. Seweryn Mielżyński wraz 
z swą małżonką bardzo bogat* zapisy na C€le narodowe. AV tej mierze 
odbieram od jednej z osób najlepiej poinformowanych następujące 
pismo wyjaśniające : 

Tpstament śp. hr. Seweryna Mielżjńskiego nie był ze stanowiska pra- 
wnego wcale o bo więził jacy ID dla jego spadkobiercy hr. Józefa Miel- 
iynskieg 0. co ti5i rząd uznał, przekazując na tegoi hipotekij miłosławską 
„puro," bez żaduego -laatrzeienia. Testament oriekaJ zaś, aby oprócz wy- 
płacenia legatów i rocznej sumy dla snkcesora, dobra miłoalawskie przezna- 
Gzone zostały na utworzenie azkoly rolniczej z wykładem polskim, event. 
pnieszły na Bukceanrów. Dla wykonania t6j woli miał suliceaor po umorzeniu 
iandsKafty obrać Radę z czterech członków złożoną, ttóraby wykonanie to 
kontrolowała. Poiiiewai więc wszelkie zyski dla społeczeiistna dopiero by 
z nmoraeDiem landszafty, a zatóm w 15 lub 20 lat nastąpiły, obrał sukcesor 
w porozumieniu z panią Wilksycką, sukeesorką ab in testato po córce 
(Sp. Franciszce hr. Miolżjńskićj , któraby prawdopodobnie z powodu, ie testa- 
ment był nielegalnie wykonany, była dziedziczyła, obrał — jak powtarzam 
— Kadą złoioną z obywateli, mającą zadecydować, co sukcesor uczynić jwini en, 
aby odpowiedzieć myśli testatorów. Zdecydowano, iż ma dać 20,000 talarów 
na budowę domu Towarzystwa Przyjaciół Nauk, temuż Towarzystwu dawań 
rocznie 2,000 talarów subwencji, i oprócz tego 5,000 talarów rocznie na 
cele agronomiczne do decyzji tejże Rady. Na wszystkie te piuikta hr. 
Józef Mielżyński cbętnie się zgodził. 

NIelżyńska hr. Teresa iim. 26 grudnia 1874 r. Zmarła 
w Oborach, w Krółestwie Polskiem, była córką lir, Aleksandra 
z Baszkowa i żony jego Elżbiety z hr. Potulickich, a siostrą 
hr. Władysława, ożenionego z hr. Ludwiką Łubieńską. 
— — ir-a«r5"^a?5Ff3JW- -~ 

Mielźyńscy herl)u Nowina-Złotogoleńczyk. 

MałoDumi^iw wA\'ielkopoisce tiiką szczyci sif; dziś pomiędzy obywa- 
telstwem popularnością i ogółnym dla swego patryotyzmu, ofiarności 
i prawego charakteru szacunłdem, jak Mieliyńscy. Rodzina to staro- 
żytna, ale równie starożytnych posiadamy więcej, jak się łatwo z t^j 
laięgi przekonać można; rodzina to od wieków można, nJe i możniej- 
sze jeszcze posiadała "Wielkopolska ; nie w tóm więc szukać należy 
źródła Mielżyńskich u nas przewagi moralnej, lecz w rzadkich cnotach , 
obywatelskich, które w tym Domu są niemal dziedzicznemi , w ich .i 
Wysokiem poważaniu tradycyi ojców, w ich gorącem przywiązaniu do> ' 
Ojczyzny, które im za obowiązek kładzie przewodnictwo w czynach j 



szlachetnych. Dość przeczytać powyżćj Ż3'^ciorysy hrabiów Maciej a 
i Seweryna, dość przypomnieć sobie śp. hr. Jana i hrabinę S e - 
werynową Mielżyńską, dość spojrzeć na hojne ofiary hr. Józefa 
na cele publiczne i ciche, umyślnie unikające rozgłosu czyny hr. Ka- 
rola, by uznać, źe .gdybyśmy więcej takich rodów w Wielkopolsce 
mieli, lepszą by była nasza dola. 

Pierwsz}Tn, którego w tutejszych aktach grodzkich spotykamy, 
jest (I) Jan z Mielźyna (1390 — 1396), którego synami byU (II 
pok.) Piotr (1402) i Przecław (1402). Przecław spłodził synów 
(ffl pok.) Przybysława (1428), Jana (1428—1467), Stani- 
sława (1428 — 1444) i Sędziwoja. Z tych Jan z Katarzyny 
Brudzewskiej, córki Mikołaja, podkomorzego kaliskiego,, pozostawił 
synów (IV pok.) Piotra, Stanisława (1493 — 1518), kanonika 
katedralnego w Gnieźnie, Mikołaja (1493 — 1521) i Achacego 
(1493). Mikołaj, dziedzic dóbr Witkówka, Kąpielą, Przecławia, Miel- 
Ź3^na i Brudzewa, z której to ostatniej włości odtąd Mielżyńscy stale 
się piszą, spłodził z Róży Brudzewskiej synów (V pok.) Łu- 
kasza, Stanisława, Wojciecha, Piotra, oraz córki Bar- 
barę za Stanisławem Stawianowskim, Małgorzatę za Woj- 
ciechem Trzebuchowskim i Bogumiłę za W^ojciechem Lub- 
stowskim. Ponieważ Stanisław i Piotr, ożeniony z Aimą 
Kotwiczówną zmarli bezdzietnie, przeto Łukasz i W^ojciech 
stali się protoplastami dwóch linii Mielżyńskich , których starsza po 
Łukaszu pisała się z Mielźyna, a młodsza po Wojciechu, po dziś 
dzień istniejąca, z Brudzewa. Łukasza z Barbary Stryko- 
wskiej syn Wojciech (VI pok.) pozostawił z Małgorzaty Sze- 
liga Zychlińskiej syna Piotra (VII pok.), którego potomstwo 
z Zofii Mielińskiej, kasztelanki kamienieckiej, wymarło w dru- 
giem, z rzędu IX pokoleniu na Janie (1691 — 1720 r.) bezdzietnym. 

Tu nadmienić mi wypada, że w rodowodzie Żychlińskich 
owa Małgorzata, córka Rocha Zychlińskiego i Barbary z Niewicza, 
a wnuka wojewody płockiego Floryana, zapisaną jest według akt grodz- 
kich 1596 r., jako małżonka Łukasza a nie Wojciecha Miel- 
źyńskiego. 

Powracam do linii Wojciecha z Brudzewa (V pok.) Ten 
z Jadwigi Iwińskiej spłodził (VI pok.); córki: Dorotę za Toma- 
szem Zielińskim, Barbarę za Marcinem Górskim, Zofią za 
Mikołajem Zbyszewskim i Annę za Krysztofem Bard z kim; 
oraz synów: Krysztofa, Wojciecha (1577—1599) ster., Łu- 
kasza i Mikołaja. Z tych Łukasz (1593—1623), sekretarz 
JK Mości, podkomorzy kaliski, starosta powidzki, kasztelan gnieźnień- 
ski, z Elżbiety Czackiej spłodził córkę Annę pmo vto za An- 
drzejem z Bnina Opalińskim, i syna Łukasza (VII pok.), sta- 
rostę pobiedziskiego, który z Maryanny Rozraźewskićj nie pozo- 
stawił potomstwa. — Mikołaj, trzeci syn Wojciecha z Iwińskićj 
(1593—1641), stolnik kaliski, kasztelan Biechowski, wreszcie po bracie 
kasztelan gnieźnieński, miał z Katarzyny Rokossowskiej tylko 
córkę Annę za Wacławem Leszczyńskim. 



265 

Krysztof (1586 — 1615), stolnik kaliski, miał (lwio żony: Zofuj 

Popowską i Zofią Czek ano w s kil, *^ ^' '^i^''^ ^'^'^*y *'****'<' Har- 
barę za Gasparem Skrzy pińskim, Ann<^> za Kliaszom Uroni- 
sz e m i Jadwigo za Stanisławem S u c h o r z e w s kim, oraz synów 
(VII pok.): Mikołaja (1617— 1048) hezdzietnoij^o z trzema żonami 
Młodziejowsktj, Bułakowskij i Śm i j>i o I sk 4; Jana (I()I7 
do 1636), którego potomstwo z Harbary M i e ^' o 1 (nv k k i e j , c.órki 
Jana, wymarło (trzy córki były zakonnicami, dwóch synów: Fran- 
ciszek, kanonik katedralny poznański i K a z i iii i e r z , O. I J(»r- 
nardyn w Poznaniu); Adama (Kil? — 1667), któn^jjfo dzieci 
z Jadwigi Chłapowskiej również zgasły bez|)otomni(», (z cón^k 
Anna była za Gorayskim, Jadwiga za Jaiuim UrarK^ckim; 
z synów Władysław umarł bezżenni(5 , a V r a n c i h z (• k by I naj- 
przód Gwardyanem XX. Franciszkanów w Warszawi(! a |)óżniój kusto- 
szem w Lublinie); wreszcie: 

Krysztof a (161 7-- 1648), starost/<^» kcyńskic^go. ożfinionegn naj- 
pierw z Jadwigą Jaróchowskij, nast(;|Mii(i z Flźbictjj N i egol li- 
wską, córką Macieja. Z tych j)ozostawil (VIII pok.) trzy <:órki: 
Jadwigę Imo \Uj za Władysławem Manicckim, 2vto za fabia- 
nem Wilhelmem Rosen, Annę za Kazimicjrzem z Dzwonowa 
Rogalińskim i Katarzynę, zakonnicę w Owińskach; oraz dwóch 
synów: Macieja i Jako ba. .Ostatni z Konstancy i (jru<iziń- 
s k i e j, wdowy po Olbrachcie P r z y j e m s k i m , kaszt<'lanic gni(iżnicń- 
skim, nie miał potomstwa. 

Maciej (1663 — 1697), starosta kcyńskł, kasztelan i^remski, 
nabył w r. 1693 majątek Pawłowicki; miał on trzy żony: Jadwigę 
Korzbok Łącką, bezdzietną, Teresę Baranowską, po której idą 
dzisiejsi Miełżyńscy i Annę Mycielską, wdowę po Gorzyc kim. 
Z Mycielskiej spłodził trzy córki : K i ż b i e t ę za Franciszkiem W e h - 
slem, starostą różańskim, kasztelanie zakroczymskim; I'rszijlę za 
Antonim Wieruszem Walknowskim i Maryannę. - Z dnjgi^'j 
żony B a r a n o w s k i <' j [Kizostawił Mai;j<'j synów : (IX iKtk,) V r a n - 
Ciszka, założyciela starszej linii eh obieni cki<'' j: Kryhztofa, 
założyciela młodszej Unii p a w 1 o ^ i c k i '- j : S t a n i r ł a w ;i ii ()>i2) 
bezdzietnego i córki : Zofią za Adamem K o ź m i ń -, kim, L u d o - 
w i k e Imo \Xo za Rafałem T w o r z v a ń .■ k i nj . 2\1» za Adamem 
Ponińskim, starostą babimostskim ; wreszcie Franciszkę za 
Andrzejem Zakrzewskim. 

A. Starsza linia chobienicka. Franciszek 0700 
do 1738) kasztelan śremski. fundator klasztoru w \Vr^rjika/;h. a^&iih 
dotąd grób familijny t^j linii Jlielżyfekich ćię znajduje, miał dwi#; 
źonT: Marrannę Gembicką i Kn>t\'nę .Skaławf^ką, Z tich miał 
córkę J ó z e f i n ę za liafałem Gajewskim. i!taro'-,t;| inatrźui^fi^kiaL 
oraz -fł-LÓw: fX i^.k-i Maf i^rjii : Józ<;fa i]7 4^—17^2). 'itamMunsi. 
starfAt^ radziej-yjTŁfc*^;:'.,. i;4-r>iAf.a k^Wki^-jj . jia-r^j/m^r j/f;ziia/j»,kj*ri?o. 
wread*: woj*rwfy3ę p/ZLaiUii^r::'.'. kawai':r<i /rjaJta/jtkj^o. kt/>ry z W^rw 
dTumr Bniński^J. vdoTv ;f^ I>^^tu^ Kaczv£i«kiiu. m^ juj^ 
potoiaistvaL 




Maciej (1738—1793), drugi syn Franciszka, był pułkownikiem 
wojsk polskicłi, starostą radziejowskim i wałeckim, podkomorzym 
wscłiowskim, kawalerem maltaństóm i orderu św. Stanisława. Z Sewe- 
ryny Lipskiej lierbu Grabie pozostawił (XI pok.) Franciszka, 
posła na sejm czteroletni, gdzie gorąco stawał w obronie Tadeusza 
Kościuszki, jak to na innem miejscu pisałem, szambelana króla Stani- 
sława Augusta, posła w Sztokholmie, ster. , Prokopa, rotmistrza 
kawaleryi narodowej, który z Katarz}Tiy hr. Mielźyńskiej, z linii 
pawłowickiej, nie miał potomstwa po mieczu, i 

Józefa (ur. 1768 um. 1824 r.), starostę klonowskiego, ożenionego 
z Franciszką Niemojowską (zob. wyż.), z którój synowie (XII pok.) 
hr. Maciej, hr. Seweryn i hr. Ignacy, poległy w r. 1831 
(zob. wyż.). Hr. Maciej prócz S3tiów (XIII pok.) hr. Józefa, śp. hr. Jana 
i Karola, pozostawił córki: hr Maryą, wdowę po hr. Janie 
Bnińskim; hr. Franciszkę za Adolfem Rogala Koczoro- 
wskim, synem TertuUana; hr. Katarzynę za hr. Stanisławem 
Platerem i hr. Gabryelę za Pawłem Kończą, obywatelem 
z Litwy, urodzonym z Białozorówny. — Hr. Józef z hr. Emilii 
B n i ń s k i e j , córki hr. Maksymiliana (zob. wyż.) ma cztery córki : 
Maryą, Gabryelę, Konstancyą i Sewerynę; wreszcie hr. 
Karol, również ożeniony z hr. Emilią Bnińską, córką hr. Igna- 
cego, mas3™w (XrV pok.): Jana, Macieja, Ignacego i córkę Emilią. 

B. Młodsza linia pawłowicka. Krysztof (1682 do 
1720 r.) starosta kcjmski, kasztelan przemętski, z Anny Gorzyckiej 
spłodził syna (X pok.) Andrzeja, starostę kcyósMego; ten zaś 
z Anny Bnińskiej (XI pok.) Maksymiliana, Floryana 
i córkę Zofią za Franciszkiem Czapskim, wojewodą chełmińskim. 
Floryan podpisał elekcyą Stanisława Augusta, jako poseł województwa 
poznańskiego. 

Maksymilian (1770—1787), szambelan, w. pisarz koronny, 
kawaler orderu orła białego, z Konstancyi Czapskiej, pozostawił 
(XII pok.) sjTiów Stanisława, Mikołaja, Tomasza i córki 
Józefę za Czapskim, oraz Katarzynę. 

Hr. Stanisław na Pawłowicach, jenerał wojsk polskich, z Pro- 
widencyi Zarembianki, spłodził syna (XIII pok.) hr. Leona na 
Pawłowicach, ożenionego z FeUcyą Pilawa Potocką (zob. wyż.) 

Hr. Mikołaj, brat jenerała,. na Baszkówie, z Brygitty Scza- 
nieckiej, starościanki średzkiej, wnuczki Mikołaja z Kon- 
stancyi Szeliga Ż yc h 1 i ń s k i e j, pozostawił syna hr. Aleksandra 
(Xin pok.) Tego z Elżbiety hr. Potulickiej (XIV pok.) synowie: 
hr. Stanisław, ożeniony z baronówną Anielą Roenne, urodzoną 
z hr. Załuskiej, i hr. Władysław, ożeniony z Ludwiką hr. Łu- 
bieńską, mają małoletnie dzieci, stanowiące XV pokolenie po mieczu 
Mielźyńskich. 

Jenerała Stanisława córki: hr. Elżbieta była za Ludwikiem 
Mycielskim, hr. Eleonora pmo vto za hr. Czarneckim, 
sdo vto za hr. Józefem Czapskim (zob. wyż.), wreszcie hr. Filipina 
za Ignacym Sczanieckim (zob. niż, rodowód Ossoryów Scza- 



r^^tr jenerała Stanisława i hr. Mikołaja lirJa br. 
Ji^zcfa zii Au^stynem Kożmi ńskim, a hr. Katarzyna ta 
Prokiipi-m U i I- 1 ż y ń 3 k i ni z linii chobienickit^j : jiSj ciJrlia K o ii - 
Stancy a f-yla malż"ukij śp. hr. Macieja (zob. wyi.). 



Mileff&ki Józnf um. 22 stycznia 1875 r. 

Jóicf Uilewskj ur. 1800 roku we vsi Bożewicko w byłóm Wajcwództuie 
Kaliskiem i ojca Kajetaim, szambelanu króla Stanisława Augusta, lizia^ 
Jozefa Konstanty MiJcwski umierajtic sostawit sjoowi oliszeme dziedzictwo, 
IiQ z 23 wiosek i jednego miasteczka złoione, lecz zarazem kar^ naloiouą 
pizez Eiąd pruski w sumie 60,000 taiariSw, za ofiarowanie znacznej ilości 
snkna dla «ojsk Kościuszki i fabryk miasteczka KonstantynowM przezeń 
iałoionegi. Kajetan najpierw po śmierci ojca musiał jechać do Berlina; 
wyrobić zniesienie tSjie kary insarekcyjnój; przy ówczesnym tiybie podróio- 
wuiia i zwyczaju występowania po pańsku w obfdui mieście, umorzenie, choć 
gskntecznione, przyczyniło wiĘCĆj kosztów, niż wartość samejże kary wynosiła. 
OUtąd majątek zebrany rządnością poprzednika zaczął chylić się ku npadkowi. 
Ś. p, Józef nycbował się wśród olśniewających pozorów, przy rzeczywistym 
nieładzie i braku prawdziwych potrzeb. W owej epoce podobny tryb urz,\- 
d^Dia domów bogatszój szlachty był prawie pospolity. — Matka, Sahina 
^Bogusławskich, świątobliwa, pełna serca i łagodności, zmarła przedwcześnie, 
20stawi3j;ic pięcioro sierót Ś. p. Józef i starszy brat Alojzy odznaczali 
się śród tego gronka zdolnościami i nieugaszonem pragnieniem nauki; obaj 
skończyli szkoły w Kaliszu, obdarzeni cblubtienii nagrodami, choć każde 
odesłanie do VUs tr2.eba było wyprosić, prawie zdobyć gwałtem lub pod- 
stępem na ojcu, zajętym głównie procesami, kootrowersami licznych swych 
wiosek, z któreuii nie umiał sobie poradzić. Trudności ł« w młodym wieku 
zapewne przyczyniły sii; do rozwinięcia w Józefie niepospolitego hartu i energii, 
obok wrodzonej miękkości serca. Bo oto, pomimo ie przeszkody, niechęć 
ojca i brat funduszu wzrastały z czasem, bracia nie poprzesijili na skończeniu 
szkół, lecz wybrali się do Krakowa na akademią, Ś. p. Józef wybrał wy- 
dział prawa, a przytćm uczęszczał na wykłady wymowy i poetyki prof: Czaj- 
kowskiego. Przez ten cza^i majątek ojcowski rozprysł się zupełnie, wioski 
poszły na sprzedaż, a zostały tylko papiery i dokumeuta procesowe. Dzie- 
wczęta krewni rozebrali, a starsi bracia wstąpili w służbę rządową w Kaliszu, 
W fctórćj powodziło im się bardzo dobrze. W r. 1830 Mojzy wstąpił do 
wojaka, a Józef słabszy na zdrowiu, zajmował się admiuistracyą krajową. 
Pierwszy zginął pod Ostrołęką przy zagwaidianiu armat w meszczęśliwój 
ipjteradzie za mosty; dmgi utrzymał się na dawnem stanowisku przy nowej 
imiaiiie stosunkitw. Jakiś wrodzony pociąg tkwił jednak w ś. p. Józefie do 
wsi i stanowiska obywatela ziemskiego; mimo powodzenia na obranej drodze 
postanowił porzucić nrzędowanie, spalić, jak się wjiażał. okręty za sobą 
a utrzjmać się przy Uikurzjnic, wiosce połoionćj w Konińskiem, spustoszonej 
przez dzicrżawc/iw i obdłużon^j nad wartość; jedynej spuściinie po matce. 
Kredyt zdobyty doŁychCKasowćm postępowaniem, umiejętny obnit zawikłanomi 
iłprawami, zaprowadzenie gorzelni, opasów, pachtu mleczywa, oszczędność, 
pgnądtiu rachunkowość doprowadziły do tego. ii w bardzo krótkim CBUń 



I 

i 




1^ 

długi zostały spłacone, budynki nowe postawione i gospodarstwo porządnie 
prowadzone; — bez żadnej pomocy obcej. Obok pracy około własnego bytu, 
ś. p. Józef wcześnie rozpoczął pracę około dobra ogółu. Już w Kaliszu 
przyłożył się bardzo do założenia Towarzystwa Dobroczynności, którego 
był sekretarzem. W Koninie wybrany na prezesa Rady szpitalnej, rozwinął 
tę instytucyą na taką stopę, iż 12ście łóżek darmo w niej utrzymywano. 
Wymowny, wykształcony, nie mały wpływ wywierał na opinią publiczną, 
ukochał całóm sercem kwestyą włościańską i walczył za nią mężnie wśród 
niechętnych współobywateli. Dla swoich włościan stał się prawdziwym opie- 
kunem, założył rodzaj banku pożyczkowego, urządził ochronkę dla dzieci, 
gospodynie zachęcał do rządności i czystości, wyprawiając co rok uroczystość 
na cześć najlepszej i obdarzając ją pochwałą i upominkiem. Czując, że 
zamknięcie u siebie pozbawia wpływu na ogólną opinią, postawił obszerny 
dom, w pięknym stylu, odpowiednim uroczemu położeniu wioski nad jeziorem 
ślezińskieni, aby mógł przyjmować gości z prostotą i serdecznością sta- 
ropolską. Tu pomiędzy współobywatelami podnosił ważność i doniosłość 
kwestyi o uwłaszczeniu włościan, a zbijał mrzonki komunistyczne i socya- 
listowskie, napływające z Zachodu. Później, przyłożył się gorliwie do zało- 
żenia Resursy Obywatelskiej w Koninie, a odwagą cywilną zamienił ją wsad 
obywatelski. Najmożniejsi panowie w okolicy musieli tłómaczyć się 
z dwuznacznych postępków swoich przed członkami i przechodzić balotowanie. 
Wreszcie mianowany Sędzią Pokoju, spełniał obowiązki z przykładną pil- 
nością, nigdy nie opuszczając sesyi. Prócz tego przeciążano go, znając 
szlachetną gotowość, prywatnemi sprawami, sądami polubownemi, opiekami, 
wymagającemi wiele trudu i kosztów. Ruchliwość ś. p. Józefa starczyła temu 
wszystkiemu, sam gospodarował przy pomocy włodarza, nie zaniedbywał 
pracy umysłowej^ czytając wiele a najczęściej głośno dla rodziny swojej, 
w gronie jej był zawsze wesoły, w towarzystwie rozmowny, serdeczny. Odzie- 
dziczywszy po matce głęboką, rzewną pobożność, nie utracił jej nigdy, 
a z czasem wyrobił się na prawdziwego chrześcianina , pełnego miłosierdzia 
dla biednych i przebaczającej miłości dla bliźnich. Pospolite wady ludzkie 
nie zniechęcały go, lecz podłość, niesprawiedliwość oburzały do najwyższego 
stopnia; wtedy gotów był do największych ofiar z swej strony dla obrony 
niesłuszie pokrzywdzonych. Dowodem tego jest fakt, iż oddał 15000 złp. 
\ w ręce niepewne, człowieka mało znanego, dla prowadzenia podobnćj sprawy 

. drogą kosztownego procesu. Niewdzięczność względem własnej osoby przyj- 

' mował z przebaczeniem, o wszom podwajał swą dobroć dla niewdzięcznych. 

^ Sieroty opuszczone i złych skłonności brał w szczególną opiekę, utrzymując 

. że dobrzy łatwiój doznają miłosierdzia u ludzi, niż gorsi. Czterech takich 

/ wychował z własnemi dziećmi, i płacił za nich utrzymanie w szkołach, a nie 

; był bogatym i miał swoich dzieci sześcioro. Lata biegły, a ciężary obywa- 

! telskie wzrastały jeszcze. Józef Milewski mianowany prezesem Rady Powia- 

towej w Koninie, odpowiedział godnie swemu stanowisku. Wreszcie Towa- 
rzystwo rolnicze znalazło w nim gorliwego pracownika. Lecz powstanie 
w r. 1863, zwaliło takie klęski, że te choć nie złamały mężnego chrześcia- 
nina, zwątli^y siły i męża uczyniły starcem. Syn Celestyn w 21 roku życia 
pełen zdolności nmysłu i wzniosłych przymiotów duszy młodzieniec, zginął 
w bitwie pod Nową Wsią, w Kujawach, Był to cios straszny! Ojciec 



nidziat w nim nieŁjrIko dobre i rozuiDiie dziecko, lecz zarazem spadkobiercę 
dłiałnfi i obowiiizkiSw swoich. A drugi synek bjł nieniowlijciem wtedy. 
Przyteiu nowy porządek rzeczy zepchuął go z drogi pracy obywatelskiej, 
ffojna, przccbody wojsk, a. wreszcie ukaz c;!aa)-ski 1864 roku liadwyręiyły 
majątek, zrujnowrfy gospodarstwo. "Wszystkio ciosy wymierzone w nie- 
BiMĘstj kraj uderzyły boleśnie w to wielkie serce, a jodnak nie złamały 
energii; zaehĘcany przez przyjaciół do sprzodaiy wioski i odpoczynku, odpo- 
wiadał: „Nie trzeba nam opuszczać ziemi, jak to żydzi uczynili, bo nigdy do 
niśj nie wrócimy, nie chcę być złym przykładem!" Zepchnięty, ie tak 
powiem, z dawnego stanowiska przez komisarzy włościańskich i naczelników 
uciąstkowyeh,*) rozwiniil enoti; miłosierdzia chrześciafia kiego, stał sję ojcem, 
doradzcą wszystkicli iiieszczęśliwycSi i opuszczonych w okolicy, i takim po- 
zost^ ai do chwili zgonu, który przypadł na dzień 22 stycznia 1875 roku. 
Na pogrzeb zbiegło się kilka tysięcy ludu wiejskiego, obywateli ziemskicli 
i miejskich a nawet żydów; gdyi nieboszczyk do wszystkich przymiotów 
łączył wysoką tolerancyą, a powszechny ^al, i dające się słyszeó wykrzykniki; 
„nie masz, ach ule masz naszego ojca!" były chlubuem świadectwom pełnego 
trudów żywota. (Nadesłane.) 

Mllkowski F r a n c i s Z t' k um. 20 sierpnia 1865 r. Zmiirlj byl 
Dficerem w r, 1831. Znany po^-saechnie w Księstwie, slyn^l z dow- 
cipu i \iprzej mości. 

UiłkowskI Ladwik um. G września 1867. ftp. Ludwik Mil- 
kowski, żołnierz z r. 1831, następnie tułacz a po powrocie do kraju 
jeden z nnjczynniejszjch cztonkiiw Ligi, założyciel biblioteczuk ludo- , 
wj'cli. pisarz i członek wielu towarzystw krajowi przydatnych, przez 
dwa lata prezes Rady wi'iBzej Towarzystwa św. Wincentego a Paulo, 
w końcu oślepły, grluchy, sparaliżowany, nt^dzarz z jałmużny żyjący, 
zakończy] w Poznaniu, upatrzony Sakramentami Św., sw(ij 70Ietni ży- 
wot w piątek 6 bm, o 8 wieczorem. 

Poznań, 9 września. Wczoraj nad wieczorem pochowano na 
cmejitarzn św. Mai-cińskiiii zwloM śp. Ludwika Milkowskittgu, żołnierza 
z 1831 r. i Idlkoletniego prezesa Towarzystwa św. Wincentego k Paulo. 
Udział w pochodzie żałobnym był dosyć licznym; widzieliśmy w nim 
kilku towai'zyszów broni zmarłego i kilkimastu członków wzmiankowa- 
nego Towarzystwa. Dzisiaj rano o godzinie 8 odbyło się w kościele 
św, Maj'cińskim żałobne nabożeństwo za spokój ioszy zmarłego. 
(Dz. Pozn. nr. 207 z r. 18li7.) 

Preyp. Ludwik -Milkowski urodził się 1797 r. w Strzjiewle pod 
Mixtatem, z rodziców Karola i Józefy MUkowskieh. W r. 1831 służyt 
niyprzód w ochotmkach kaliskich, następnie w korpusii?' jenerała Róży- 
ckiego. Po ukończeniu kampanii zamieszkał w Krakowie, gdzie go 
w r. 183C uwięzili Austryacy i zawiedli do Tryestu. Wypędzony 



') Tu Einintni etusunków nio lacbnuiln .^LHifaniii nliiscian do dziedzicu 
W Mikorzjnie, wierzyli zawsze stępo słowu jego, nie odbywali w^drówctt do komi- 
narzy, juk sii) to poważ och ni'- działo, i-zekajf|o spokojnie ruzwiązania kwestyi. 
fPrzyp. ŁflTLiBjh.) 



1^ 



270 



»«^ ^^^ *- 'rf.^^-^^- ^■^^■>0 



Z Aiistryi udał si(^ do Francyi, zkąd w r. 1842 powrócił do Księstwa 
i odtijd bral czynny udzial^ w pracach narodowych, wskutek czego 
otrzyma! od rzi^du nakaz opuszczenia Księstwa, który przecież następnie 
\idalo się cofnąó. Przyjijwszy późni(y obowiązki około wychowania 
synów po ńp. Michale Chłapowskim, osiadł w Poznaniu i tu głównie 
sii;' oddał posłudze clirzesciańskiej jako członek Towarzystwa ś. Win- 
centego ii Paulo. By zapobiodz niedostatkowi trudnił się przekładami 
rozmaitycli dziełek francuzkich już to religijnój, już to związek z na- 
szemi dziejami mając(^j treści, jak Pamiętnik wojskowych 
legionów polskich we Włoszech jenerała Henryka 
Dąbrowsliiego i Pamiętnik Józefa Sułkowskiego itd. 
W końcu całkiem niemal stracił wzrok; umarł na suchoty. 

Milko W8ki Józef um. 20 kwietnia 1869 r. Był również żoł- 
nierzem w r. 18;U. Syn jego najstarszy ożeniony z Jadwigą 
W a d o II s k ą z Żegocina. 

Mlttolstnedt Julian um. U \^Tześnia 1869 r. O zmarłym 
znajdujij w „I)z. Pozn." następujące wspomnienie pośmiertne: 

Z Mogilnickiogo, 20 września. Nio podobuą mi rzeczą przemilczeć 
o wypadku śmierci, który dotkiu^ł nasz powiat, a zapewne i dalszych znajomych 
i przyjaciół, Juliana Mittolstaedta z Kunowa. Jako kolega zo szkół i z wię- 
zienia, jako wiololetni sąsiad zmarłego więcej jak kto inny miałem sposobność 
ocenić zacne sorce, ciche zasługi, prawość jego obywatelską. Kto sobie 
wsponuii czasy ubiegło lat temu dwadzieścia i jeden, czyż nie pamięta mło- 
dzieńczej wtoii^Y postaci Juliana w towarzystwie kilku członków swój rodziny, 
chlubnie znanej i kocham^j na. Kujawach, na czele Kigawiaków, którzy spie- 
szyli na jego skinienie? Od owego czasu przy każdej sposobności niósł ofiarę 
z uugi^tku i swój osoby, (idy w minionym puKCsie o zbrodnią stanu skazany 
by I na rok wiii^zienia i takowe odsiadywał w fortecy w Wisłoujściu , zdrowie 
jegv> ucierpiało i od tego ciasu nie mógł przyjść do siebie i przecierpiał 
ostatni rok cah\ Cześć jego pamit^ci! Zgasła ta gwiazda, która nam 
w powiecie przyświecała, powiedzieć to mogę nie przesadzaj:\c. 

(1^1. Poin. nr. 217 z r. 1869.) 

Mizerski .\ntoni um. I lipca ISiU r. 

Poznali, li lipc;K Jak slyszymY odbędzie sie jutro pogrzeb 
śp. Antouiogx> Mi7.orskiegv>, zn;uiogv> i jH^wszeolinie poważanego obriratda 
tutojs7egv\ dawuiój dziedzica KonnTa jHvi Czempiniem, żołnierza z cza- 
sów naiHdevnWkich. Zmarły, lubo w jwieszłym już wieku, wyjechał 
pr7od kilku dniami do /5^^^.^elic na S,":lasku. eiłzie stu ieeo rozkazem 
władz wojskowych 2tad przeniesiony jednorix*2na służbę lekarską jako 
wolont;ir\ usz odbywa. "l\i starzec, nade ruszony paraliżem, na r^ku 
sy«a i przywołauei telesrnifem rvv?.riny. .^ywot z.\ko!\c2ył. 

(i^i, Vo7\\, nr. lo«^ 2 T. 1S(>4.) 

ro:nah. 4 ujva. l>nia werorajs?egv^ o giv.zinie 5 po p-:dudniu 
ł><lprv^wad;ił liojm orsjak iałołmy. w którym widiieli>iny oprx-2 wiehi 
obywateli mreijŁjyoh. takie kilku umyślnie i rr:«wirieyi w rrm celu 
pryyhyłjeh. zwłoki sk .Vmer.iea!o M:7eT^k>.gv\ votera!ia w^ijsk rn^lstich. 
na whvj;>y sjv»^7y;uk. IV*si^'im- k^;. Kiskup i^tofeiK^wioi, pi«pnedzjDr 



^|HBie£stwem, celebrował obchó<l pDgi'zebowy, a nad grobem przc- 
HB^U do zgromadzony cli wymowsemi stowj ksiądz Ft^dzu^aki, 
r (Dz. Pozn. nr. 151 z r. 1864.) 

I Vriyp. Śp. Antoni urodził się 28 maja 1791 r,, szkoły zwiedzikl 
w BjdzjTiie u XX. Pijarów. Jako 201etni młodzieniec wstąpił do 
R pgłku szwoleżerów gwardji Napoleona i odbył kampanią w Saksonii 
U, Francji, biorąc udział w bitwach pod Badziszynem, Dreznem, Brienne, 
fetatean-Thierrj^ MontrMiral i Montreau. Odtąd zamienił szablę na 
Hentiesz, nie przestając na chwilę gorąco popierać wszystkiego co polskie. 
Wff I. 1853 przedal wieś awą Borowo w powiecie kościańskim i osiadł 
Bw Poznaniu, gdzie nabył na własność domek z ogrodem, w którym 
Edziś znajduje się sprytownia Potworowskiego i Sp. W r. 1848 stracił 
■syna pod Książem. Jedna z córek zmarłego jest żoną znanego po- 
ftw8zechnie lekarza, dr. (Swiderskiego w Poznaniu. 
I MIzorBki Franciszek mn. 26 maja 1865 r. W niespełna 
Kok po śmierci ojca, śp. Antoniego, skonał w 20 rokn życia, syn jego 
■Franciszek, młodzieniec rokujący zdolnościami i pracowitością piękno 
Knadzieje. 

E Mizersti dr. Anastazy Tadeusz um. 6 Icwietnia 1871 r. 
t Zmarły w sile młodzieńczego wieku liczył się do najzdolniejszych i naj- 
L "wykształceń szy cli teoretycznie lekarzy naszych. Umai'ł w Nancy, właśnie 
L V chwili, gdy się do powrotu na tono rodziny zabierał. Pozostawił 
botodą żonę z domu Eolską i dziecię, które się narodziło w/izasie 

■ wojny francuzko-ntemieckićj i którego wcale jeszcze nie znał. Śmierć 
Bjśp. dr. Mizerskiego ogólne w Poznaniu wywołała współczucie. 

I Poznań, 13 kwietnia. Bolesną i okropną rozstawać się z mto- 
■tdo^oią i życiem zdała od ziemi ojczystej i od rodzinnego ogniska, 
■holeśniej przecież i stokroć okropniej uczuć w sobie obumierające serce, 
■gdy po szczęśliwie przebytych niebezpieczeństwach i trudach wojennych 
■zalwitala nareszcie nadzieja bliskiego ujrzenia domu, rodziny, ukochanćj 
Kony i małego dziecięcia, które się opuściło niemowlęciem, a któro 
■słodką nazwą „taty" ma powitać powracającego ojca. . . Śp. dr. Ana- 
B&tozy Mizerski, wyrwany w połowie zeszłego roku z łona domowego 
E szczęścia i zatrudnień swego powołania, którym się oddawał z zapałem, 
Bwla^ie w chwili, gdy jako sekretarz zarządu zajmował się przygoto- 
I Waniami do przyjęcia lekarzy i przyrodników polskich, mających się 
V zebrać na drugi kongres w mieście naszem, przez osra miesięcy krwawą 
ł wykonywał pracę w lazaretach wojskowych we Franeyi i mimo wątłego 
I organizmu przotnyał czerstwo wszystkie znoje, na jakie bezustanku byl 

■ D&raźony. Nieraz opisywał z Wersalu okropności, jaldch byl świadlriem,' 
ft dodając, jak słodko dla lekarza nieść ulgę w strasznych cierpieniach 
I rannym, śród kt('iryeh tylokTotnie napotykał rodaków. Po ukończeniu 

wojny śp. Bli?.erski wraz z korpusem swj'm znajdował się już w po- 
chodzie ku Prusom. Doniósł, że na Święta Wielkanocne przybędzie 
I do Poznania, gdzie go kochające serca oczekiwały z niecierpliwą radością. 
jWtćm, jakby grom, spadla nagle wiadomość o jego niebezpiecznóm 
I zapadnięciu na zdrowiu w Nancy, Żona i matka pospieszyły natych- 
Bmia^t w piidróż, by otocnyć swćni starnniem drogiego męża i ejnin, 



^-^— 



rfkfl^^^ 



272 



ale zanim zdołały dojechać do Berlina, już dogoniła je przerai^^ 
wieM o jego śmierci. . . 1 wrdcil śp. Anastazy Mizerski do Pozuanldj 
wczoraj o godzinie 4 po połndniu. w dwa diii po ńwiętaci] Wiello| 
nocnycli. ale wróci! martwy, bea duszy. Czekali uań na dworcu kol 
iona, rodzina, liczni przjgaciele^ i znajomi, ale nie witano go radośj 
jeno jękiem żalu i rozpaczy. "Nie ujrzał ju* tych, których źegnd 
opuszczając miasto nasze przed ośmiu miesiącami, a na których widolp 
napróżno się cieszył, nie wstąpił do swego domku, który się stroił! 
świątecznie na jego przyjęcie, ale w żałobnej wędrówce przeszedł pr^ezJ 
te same ulice, przez które za życia codziennie biegał, niosąc ' 
lekarską, i spoczął na cmentarzu obok popiołów ojca. braci i wuja^S 
których zwłoki sam z koloi na ton wieczny odprowadził spoczynek.J 
Pokój Jego cieniom! (Dz. Pozn. nr. 85 z r. 1871.) 

MlictaMarya z hr. Moszczeńskich, pułkownikowa uniJ 
1 lipca 1865 r. (Zobacz pod rubryką „Moszczeńscy.") 

Modliński Ignacy um. 2 marca 1873 r. Zmarły był jednym ' 
z ostatnich dotąd źyjijcych Belwederczyków. Walczył w szere- 
gach powstańczych 1831 r., poczem w Paryżu należał do wielu prac 
pożytecznych, ceniony przez Mickiewicza i Witwickiego. W r, 1848 
osiadł w Księstwie w Wałentj-nowie, a ożeniwszy się z śp. Leokadyą 
córką pułkownika Niegolewskiego, pozostawił z niej dwie córki]: 
Annę zadr, Tadeuszem Trzcińskim, właścicielem dóhr Popowa 
nad Gopłem, i Leokadyą zamężną zaWtadysłgwem Mlickim 
z OsBÓwca, i syna Aleksandra. Był t^l mąż wielkich cnót, ale nie 
lubił się niemi chlubie. TJmarł licząc lat G-4 po ciężkich cierpieniach 
w domu córki w Popowie, opatrzony św. Sakramentami. 

Moclmacka Marya z Pągowskich um. w grudniu 1869 r. 
Zmarła była wdową po ep. Bazylim, właścicielu Bojańca i urzędniku 
ministerstwa oświecenia przed r, 1831 w Warszawie; a matką histfjrj'ka 
i krytyka Maurycego. Życia dokonała wo Lwowie. Miała lat 88. 

nonastyrskl Antoni Józef X. Bisliup um. 1 7 grudnia 1 869 r. 
Zmarły był Biskupem przemyślam obrządku rzymsko-katolickiego. Życia 
dokonał w Rzymie w 06 roku, 43 swego kapłaństwa a 6 biskupstwa, 

Moniuszko Stanisław um. 4 czerwca 1872 r. Jfazwisko 
twórcy Halki, Strasznego dworu. Flisa, Hrabiny i tylu innych arcydzieł 
zbyt jest znane w całym kraju, by tu potrzeba było dodawać, jaką 
niepowetowaną stratę poniosła polska sztuka, przez śmierć tego męża. 
Zmarły urodził się 5 maja 1819 r. z ojca Czesława i Elżbiety 
'z Madżarskich, w dziedzicznym majątku Ubiel w gubernii mińskiej. 
Od pierwszej młodości oddając się z zapałem muzyce, ukończył swe 
studya artystyczne pod kierunkiem Rugenliagena w Berlinie. Konfiskata 
ojcowskiego majątku zmusiła Stanisława, ożenionego z Aleksandrą 
Muelłer, do ciężkiej pracy na cłUeb powszedni. Długo nie mógł 
nawet znaleźć nakładzcy na swe kompozycye. W r. 1858 przeniósł 
się z Wilna do Warszawy, gdzie objął dyrekcyą opery. Był też pro- 
fesorem harmonii w instytucie muzycznym, ftmierć jego przejęta żalem 
cali) Polskę. 




Noraczewski Benedj^kt lun. 21 grndnia 18S7r. wLeniiogórze. 
Zmarły był synem Tomasza MDraczewskiego herbu Cliolewa i Jóaefy 
z Jastrzębców Kierskieli, a bratem znakomitego historyka J ę - ' 
drzeja. Ludwiki 8tablewskiśj (zob. poniż^ij), Anastazji, 
źonj śp. Teofila Koczorowskiego, Bibianny, zastnżonej 
autorki i znanej w całym kraju patryottó, oraz śp. Romana, wła- 
ściciela dóbr Chaław, który z Franciszki Zakrzewskiej lierbu 
Trzaska, pozostawi! I) Macieja, ożenionego pmo vta z Anielą, 
sdo yto z Anną Habdank Pomorską; 2) Kazimierza, właści- 
ciela dóbr Naramowic pod Poznaniem, ożenionego z Paulina Goe- 
tzendort-Q r a b o w B k ą , córką śp. Adama i Cecylii z Rutko- 
wskich; 3) Stefana, ożenionego z MaryąŁaszczyńską herbu 
Wierzbno; 4) Maryą za Władysławem Wierzbno Łaszczyu- 
skim; 5) Zofią za Edwardem Brudzewskim; 6) Helenę, 
za budowniczym miasta Lwowa Hochbergerem; 7) Ludwikę 
za hr. Ludwikiem Dobrzyńskim, herbu Jelita; 8) Józefę 
za Bolesławem Wierzbno Łaszczyńskim i 9) Jadwigę. Śp. 
Benedykt iiyl obywatelem pełnym gorącego patryotyzmu i prawości 
cliarakteru, a ztąd powszocłmie szanowanym. 

Horaczewska Aniela z Pomorskich um. 1 (i lutego 1 870 r. 
Zmarła, jakkolwiek młoda jeszcze, umiała sobie w krótkim czasie jako 
żona, matka i obywatelka zjednać szacunek wszystkicli, co ją bliżej 
znali. Córka zacnej rodziny, poślubiła Macieja Moraczewskiego, znanego 
i poważanego inżyniera i budowniczego, a syna najstarszego śp. Ro- 
mana. 

Soraczowskt Franciszek um. 21 stycznia 1871 r. Zmarły 
był członldem znanej i szanowajii^j w Księstwie rodziny. W mlodŁ'ści 
byt żołnierzem napoleońskim, później rolnikiem na ziemi ojczystej. 
Umarł pobożnie i przykładnie, heząe łat 80. 

morawski Korab Antoni um. 9 listopada 1871 r. Zmarły 
pochodził z rodziny Korabiów Morawskich, osiadłej w Kaliskiem. Dziad 
jego Michał był cześnikiem sieradzkim i właścicielem dóbr Mikoła^ 
je wice w powiecie kaliskim, oraz Dąbrówki w powiecie sieradzkim. ' 
Z żony Teresy Podczaskiej herba Rola miał synów Teofila, 
ojca zmarłego Antoniego i Teodora. Teofil urodzony w r. 1793, 
tak wybitne w Itrajii zajmował stanowisko, iż w r. 1831 powołany został 
do rządu narodowego, podczas gdy brat jego Teodor, znakomity dziś 
historyk, piastował tekę ministeryalną. Obaj Morawscy skazani na 
śmierć po upadku powstania, postradali przez konfiskatę majątki i zmu- 
szeni byli opuścić Królestwo. Teofil, ożeniwszy się z Leokadyą 
Sczauiecką, kupił dobra Ociąź w Odolanowstiśm i osiadł stale 
w Księstwie, podczas gdy minister Teodor zamieszkał w Paryżu. Po 
śmierci w r. 1854 śp. Teofila wystała matka 131etniego Antoniego do 
Paryża, gdzie się kształcił odtąd pod okiem znakomitego stryja. 
W r, 18G5 objąwszy zarząd Ociąża, ożenił się śp. Antoni z Wandą 
Ponińską herbu Eodzia, córką zasłużonego prezesa Towarzystwa 
Oświaty Ludowej, Bolesława i jego żony Leokadyi z hr. Gra- 
bo w s k i c li {z Grylewa.) Peteu wrudzoiiych zdolności, uszlachetnionych 

18 



'^7'. 



Moniwt»bli li^/iali Liiok;i'Jya z Sczanie'; kich um. 3 sty- 
< /Hi.j lii'/** r ZiMiułji hylii źon;i 'J'<M>ril;i, a matki| Antoiii^go, 
i'i//H:|/o o l.i/y JiiU )ff/<:';,yli% liyła to iriatroria zacna i bogobojna. 
.1 rini«^i/. |/'| b.ylii f/fwn)fi |łi'zylilafln}| jak źydc. 

MoriiHhbitl^/h^r/ybritJown T<?r<!Ha z Rożnowskich um. 
'.Ił lł)ii ii Ptiiii I /iiiiiflii w kwi«M',i(j wiuku śp. T(;resa była córką 
l.ilwitMiit n ó >, ho w r] h i r ^M) / Siirbinowa i żony jngo śp. Wi- 
I) I o I y I / Iii. I*o ii I ii u K m- Ii z Wrześni, a żoną Wojciecha Dzie- 
i/ylihijii Moiiiwhlłlt'^,o, iDijhl.iUM/r^^o Hyiiłi dyrektora Zicmstwa Józefa. 
liiMiiliii |('| .1 iuUv i ^* ii jiuil. /iiinn/iią za hr. Kazimierzem Lu- 
li i w II ił Ii i iii 

IMonii^nkii ll'Ali^r».vkniJowii Tt^Kla z l\0|;al ińskich um. 
\ iii.iiiii iMńu 1 Śp TrKla nrud/unii w (iórro Duchownej 23 września 
I ,'ini I iMiKii ilminAt^mi NV t»J r i ^u^ li a lu>Ł;alińskiego i Marranny 
.. r h (I t l\ (M\ M K I r h lioL\(iUi\^kiri, wdowa po Michale Dzierzykraju 
;\loi.i\\;iUm, lihhitł irloioihlaiv.j» i ji^nerala Mv»rawskiego, umarła w wsi 
dMitut/.it-i^.ih^i l\(>U(iiv.t«\\ir, p\H-lu>waua w Zdunach. 

iHoni^Kikl U«lor«)ki*ł^ ks. W oj c i i* eh \im. -ó sierpnia lS75r. 

o*.ł«uiom \\Ą l\»\l\»lu /. M .n \ a IJ i'v»c lu»l ska, wcześnie uwduwial 

I w l łpil d\« \m\\\ \lu\lu»wucs.;;\» w i. IS*»S. tlako ksiądz osiadł w War- 

.i\\i\' \ \.\\\\ w \ ISh.i ovlda\\al po.Nlui;i duchowne wioiiu«>ui w cvta- 

ilłli, dł'pv»k» uiu \\w iuika'.atu» Ktolo>lwa v»puŃcić. I" nurt ua rikach 

• ♦ •• 

Murawscy-Dzierzykraje herM Nałęcz I. 



>*'. i'.\'.v i'!\ '.v'J ^^ ^ ''v.;\\vv'. P . ' .' ' ■.Xv '. I ■ . u - M . r .1 'V Si: ,- i 

'^'i ;■■ ^* N- V ^A '' '..i> Xv') ł, •*■ 'v ,' 'ł N .*-'.■■.•.» "v - i. : . : i'.. - 



' % » * . % '. . \ '..■.%,*«.;. 



l>>\ 



V ^ ... ' . ^ 



. . k \ . V, . t '. . k t \ L^ ■ ł i ł . ■ 



k, • ■ *■ ■ - • 

•i ■*•• . VN ; . . \ ; . _ .V -O^ • 

■. i>»-V . Au- MV l. '. ^ ■. .IŁ V>i*'. ■. ', * 



•■' ■ ■. i.>ii :• ■. :■■■. ::i- 

V ■. ^ ■'.::•.: 
*■'.•■•. \. ''. ■ ■ A" •. ■>;'vr'. 



■! W 



ł.%^ .U.iVV«'.ł ■łX,v\ \; 






prerugatyw^' sami sułiie Piastowi potomkowie prayiytaszczali. I talt 
pierwszy Dzierzykraj de Stopa podpisał inter praeseutes ftindaeyą, od 
Mieczysława Igo klasztorowi Trzemeszeuskiemu nadaiią, z tytułem 
„hrabiogo na Człopie," anuo 960. >'ajpraód więc osiedlili się Dzierzy- 
kraje na Pomorzu, późiiiej nabywszy w Wielkopolsce Czarnków, pisali 
saę ua Czarnkowie, dalej na Chomijcicaeli pod Poznaniem i na „Mo- 
rawsku," którą to posiadłość widocznie dla przechowania pamięd 
udzielnego swego morawskiego pueliodzenia tem mianem przezrtali 
i odtąd w jednśj gałęzi Morawskich-Dzierzykrajów istnieją. 
Że zaś do Dzterzykrajów owo „Morawsko" istotnie należało, czytać 
można Lib. Ter. Posn. 1427 fol. 73, 85, i 1434 fol. 252, dal^j Resign. 
Poan. 1444 fol. 34, 1448 fol. 22, Inscript. Posn. 1550 fol. 56, 1504 
fol. 110, przjczem z dokumentów tych wyraźnie się okaanje, ii te 
same osohiatoaci raz jako Czarnkowscy, raz jako Morawscy są wspo- 
minane. Przechowała sig tradycya, że przy zdobyciu Kijowa za Bole- 
sława Chrobrego, Dzierzyfcraj z Człopy Wielkopolanom dowodził. I tak 
piaze Tymeon Zaborowski w „Wojnie ua_Ruei czyli zdobyciu Kijowa," 
rozdz, I w czasopiśmie warszawskićm „Ćwiczenia naukowe" T. U rok 
1818 p. 203—205: 

„Ci, którym wojna prawie stała się zwyczajem, 
Poznaiiczycy pod dumnym przyszli Dzierzykraj em. 
Wszystkie odważne, silne i dorosłe chłopy, 
Wiedzie icłi herbu Nałęcz Dzierzykraj ze Człopy." 
Kajetan za.^^ Koźmian w swym „Stefanie Czarnieckim" (pieśń Y 
str. 195. 190.) takio kładzie słowa it ustii Kordeckiemu, przedstawia- 
jącemu rycerzy Janowi Kazimierzowi w Częstochowie: 

„To jest Nałęcz Dzierzykraj: sprawą tego męża 
Twierdzy tój do obrony nie braknie oręża; 
Należy do poznańskich Uezby \Vielkopolan, 
Lecz w Ujściu przed najeźdźcą nie uniżył kolan." 
Ki'01 rzecze: „Z tej odwiecznój narodu kołyski 
Nie odbierałem dotąd, jak zdrady lub spiski. ^^H 

Twój widok mnie pociesza; przecież od sromoty ^^H 

Oddzielają się mężo uiesk^onój cnoty; ^^H 

Ufam, że oni ducha niecnego przeważa, ^^ 

Lecz sprawcy nieszczęść hańby swćj niczem nie zmazą!" 
Rozmiary niniejszej księgi nie pozwalają mi tu rozwodzie się zby- 
tecznie na ])olu lieraldycznćm , wszakże niech mi wolno tu będzie 
poświadczyć, że wszelkie dokumeiita, udowadniające wspólność gniazda 
i rodu Dzierzykrajów Czamkowskich i Dzierzykrajów Murawskich, co 
i Niesiocki potwierdza, na własne widzitdem oczy, legalizowane przez 
tutejsze król. archiwum. To tćż zaszczytna nazwa rodowa Dzierzykrajów 
z Clioraęeic została przyznaną Morawskim Nałęczom tak przez heroldyą 
Królestwa Kongresowego ua dniu 18 hstopada 1854 r., jako też przez 
heroldyą państwa pruskiego ua dniu 20 lutego 1859 r. 

Przejdżmyż teraz do drzewa genealogicznego Dzierzykrajów Mo- 
rawskicb, które uparte na aktach grodu poznańsfiego, przedstiiwia się, 



276_ 

począwszy od Sędziwoja Czarnkowskiego, kasztelana bnińskiego 
(1379—1397 r.) jak następuje: 

I S ę dziwo j Dzierzykraj ,*) kasztelan bniński, (Cromer 1. 3., 
Bielski pag. 252, Okólski II 246, Niesiecki I 356, Lelewel, Polski 
Dzieje rV 201.) miał trzech synów, z których Wincenty (1397 
do 1404) i Gniewosz (1403) pisali się dalej na Czarnkowie, a Mi- 
kołaj (14J)4 — 1446), ożeniwszy się z swą kuzynką Dzierzykraj ówną 
Katarzyną na Morawsku, stale nazwę Morawskiego zatrzymał 
i dla swych następców przechował. 

Dzieje rodziny Czarnkowskich Dzierzykraj ów, tak ściśle zrosłe 
z historyą Kzeczypospohtej Polskiej, która od chwili rozdzielania się 
obu gałęzi domu Dzierzykrajów, posiadała z linii na Czarnkowie znaczny 
jeszcze poczet senatorów, między tymi Biskupa poznańskiego, czterech 
wojewodów, kilkunastu kasztelanów itd., znajdzie czytelnik w każdym 
herbarzu; pomijam przeto dalszy ich rodowód, nadmieniając tylko, że 
ostatni jej potomkowie po mieczu byli dwaj bracia Adam Uriel 
i Władysław (um. 1727). 

Powracam do Mikołaja (II pok.) na Morawsku, podkomorzego 
poznańskiego, który z Katarzyny Dzierzykraj ówny spłodził dwóch 
synów (III pok.): Jana, ster. i Marcina (1497 — 1514). Ten ostatni 
z pierwszej żony Katarzyny z Chomęckich herbu Poraj (z drugą żoną 
Katarzyną Wytkowską herbu Nowina nie miał potomstwa) miał 
synów (IV pok.) Jana (1517), Jędrzeja i Jakóba. Pierwszy 
pozostawił z Katarzyny Leszczy c Koszutskiej syna Wojciecha 



*) Ów Sędziwój, jeśli dalój wstecz się cofniemy, miał następujących znako- 
mitych w Polsce przodków. Już w r. 966 był wspomniany tu Dzierzykraj hrabia 
na Człopie przy fundacyi klasztoru trzemeszońskiego, następnie 1020 Dzierzykraj 
herbu Nałęcz najpierwszy wojewoda poznański, dalej w r. 1192 był Mikołaj 
Dzierzykraj wojewodą kaliskim (Przywilej dat. w Kogoźnie 1192, Okólski II 245, 
Niesiecki T. I 353, Lelewel, Polska, Dzieje IV 172.), Wincenty 1220 Arcy- 
biskupem gnieźnieńskim (Cromer lib. V, Niesiecki I 354), Sędziwój, 1242 
wojewoda kaliski, syn Mikołaja (Niesiecki I 353.), Bogumił, wojewoda po- 
znański w r. 1242 (u Damalewicza fol. 143 i u Nakiel. Miechów. 167, Cromer 
1.8, Niesiecki I 354), Mikołaj w r. 1260 wojewoda poznański, (Niesiecki ibid.), 
Tomasz wr. 1267 Biskup wrocławski (Miechowita lib. III, Cromer lib. V, 
Paprocki H. Eyc. 150—151, Niesiecki I 355.), Janko, wojewoda poznański 
w r. 1270 • (Staro wolski in vitis Episc. Cracov. Niesiecki I 354.), Mikołaj, 
w r. 1283 wojewoda kaliski (Lelewel, Polska, Dzieje, IV 173.), Falk on czyli 
Fulko, syn Mikołaja, kasztelan gnieinieński (Paprocki 150, Niesiecki I 355), 
Wincenty, kanclerz, (Okólski II 246) , Mikołaj wr. 1292 wojewoda po- 
znański (Cromer 1. V, Paprocki 151 ) — Tu zachodzi pytanie, czy to nie ten 
sam, co w r. 1283 był wojewodą kaliskin? Sę dziwo j, kasztelan międzyrzecki 
w r. 1325 (Niesiecki I 355, Okólski U 246.), Sędz iwój w r. 1358 kasztelan 
nakielski (Okólski II 246, Lelewel, Polska, Dzieje IV 199), wreszcie Jan, 
podkanclerzy, kasztelan nakielski, w r. 1358, syn Sędziwoja (Cromer lib. V, 
Paprocki 151.) 



277 



ster.! równieł i Jakńba 2Barl)ary Nuwowiej skit5j horliu Jastrzębiec ' 

syn Piotr (1538) zgasi bezżeunie. 

J cdrz^j, z Sabiuy Golyński^j herbaPrawdzic spłodził sjuńw 
Jakóba ster, i Mikołaja, owdowiawszy zaś, wstąpił do stanu 
duchownego i piajitowat godiiość poznańskiego kanonika katedralnego. 
(Lib. Capitan. Posn. 1514 fol. 108.) 

Mikołaj, syn Jędraeja, (V pok.), w r. 1570 starosta pobiedziski 
(Inscr. Castr. Posn. 1630 foL 305. 48G.) pozostawił z pierwszej iony 
StarĘski^j herbu Topor (z drugi) żoną Elżbietą Nalęoz Wierzbińską 
nie miał dzieci) syna; 

Ji^drzeja (VI pok.). Ten {1595—1030) spłodził z Anny Bo- 
lę ck i^j herbu Samson trzech sj-ućw, z których najstarszy Mikołaj 
(lun. 1G31) i najmłodszy Jakób (1660) zmarli bezdzietnie, i córkę 
Jadwig*; za G n i ń s k i m herbu Traeh. Natomiast średni syn 
Jłjdrzeja: 

Paweł (VII pok.), poseł inowrocławski, podstarowci drabimsld 
(1630 — 1648 r.)"z dwóch żon iiczne pozostawił potomstwo, stanowiące 
VTI1 od Sędziwoja pokolenie. I tak z pierwszej żony Zofii Dzierzykrajówny 
Cziirnkowskiój spłodził sjiia Jana, kasztelana przemęckiego, 
z Zofią Gorajskij herbu Orla bezdzietnie zmarłego w r. 1672, i cńrkę 
inug pmo vto za Wyssogotą Kawieekim, sdo vto za Jastrzębcem 
Kierskim. Z drugiej żony Doroty Kaczkowskiej herbu Pomian 
pozestawil (VIII pok.) sjth3w Pawła, Stefana Tomasza, Biskupa 
Nom. Sufragana kujawskiego, Stanisława, Jakóba ster. z Dó- 
br z y c k ij herbu Leszezyc, Wojciecha, oraz córki Jadwigę pmo 
vto Railoszewską herbu Oksza, ado vto Cbociszcwską herbu 
Junosza, Przybysławską, i Bialęską herbu Leszezyc. — Po 
Wojciechu z Trzebickiej herbu ŁabędiS, kasztelanki spicimirskićj, 
nie było potomstwa; z drugiej zaś iony Maryanny Urudzyński^j 
herbu Prawdzie, spłodzony syn Roch -(IX pok.) zgasł w r. 175G 
bezdzietnie, c(5rka Teodora poszła zaNieawiaetowskiego. Tu 
zatśm rozilziela sig rodzina Morawskich na dwie gałęzie w potomstwie 
po Pawle i po Stanisławie, syuaclt posła inowrocławskiego 
z Kaczkowskiej. Ponieważ linia młodsza już w drugióm pokoleniu 
wygasła, przeto od ni^j zaczynam. 

VIII pokolenie, Unia młods za: Stanisław, poseł od konfo- 
deracyi wielkopolskiej do króla Augusta n w r. 1703 i po kilkakrotnie 
nuirazałGk na sejmikach średzkich, spłodził z Teresy Obiezierski^j 
herbu Nałęcz, wdowy po Mikołaju Kogala Koczorowskim, cóikę 
Joami^ za Rutkowskim herbu Pobóg, i trzech synów, z których 
najstarszy Leon byi kanonikiem gnieźuieńskiui i poznańsłdm, oraz 
ofttcyatem jeneralnym warszawskim, w r. zaś 1736 deputatem na try- 
bunał kcromiy; wiele pism pozostawił po sobie- Najmłodszy syn 
Wojciech, sędzia ziemski wschowski (1775) z dwóch zon Będor- 
aki^j herbu Wyssogota i Sulimirskiej herbu Lubicz nie miid 
potomstwa. Natomiast średni syn Stanisława Jan (TX pok,), spłodził 
z Katarzyny Osaoria Sczanieckli^j trzech synów, na których linia 
ta w X pokoleniu po mieczu wygasła: Stanisław (1761) byt kanu- 



278 _ 

nikiem giiieźnieńskiin, Franciszek (1763), wojski poznański, nie 
miał dzieci z Rozalii Łodzią B n i ii s k i e j . kasztelanki śremskiej ; 
wreszcie Jędrzej, także wojski i skarbnik poznański, pozostawił 
z Elżbiety Będorski^j herbu Wyssogota, podczaszanki łomżj^ński^j, 
tylko dwie córki: Julię TJlatowską herbu Jastrzębiec, i Józefę za 
prezesem Górze ńskim Ostrorogiem herbu Nałęcz. 

Yin pokolenie, Unia starsza: Paweł, syn Pawła z Kacz- 
kowskiej, starosta gniewkowski, chorąży inowrocławski (1704) z piei^wszej 
żony Z y c h 1 i ń s k i e j herbu SzeUga , siostry Adama Z . kasztelana 
międzyrzeckiego a wdowy po kasztelanie spicimirskim Trzebińskim, 
miał syna Adama, który zginął pod Koniecpolem, i córkę Maryannę 
za Czerwińskim herbu Radult, kasztelanicem kijowskim. Z drugą 
żoną Korzbokówną Łącką, kasztelanką kaliską, żył bezdzietnie; ztrzeciój 
wreszcie Ludwiki Rostockiej herbu Łabędź, starościanki lelowskiój, 
spłodził: 

Kajetana (IX pok.) , który z Wiktory i Kierskiej herbu 
Jastrzębiec pozostawił trzech synów i córkę Joannę za Wieruszem 
Kowalskim (matkę Biskupa Kowalskiego). Z synów Paweł, 
burgrabia pyzdrski (um. 1772) i Walenty (1775) zmarU bezdzietnie. 
Trzeci: 

Wojciech (X pok.), właściciel dóbr Belęcina, komisarz cywilno- 
wojskowy za Stanisława Augusta (1746 — 1807), ożeniony z Zofią 
Sczaniecką herbu Ossorya, był ojcem czterech synów, których 
sobie dobrze jeszcze przypominają starsze nasze pokolenia. Z tych: 

I Józef, (XI pok.), referendarz rady stanu, dziedzic Oporowa, 
pozostawił z Pauli hrabianki Łubieńskiój herbu Pomian, siedm 
córek i syna Wojciecha (XII pok.). Z córek Eugenia jest mał- 
żonką Józefa Dzierzykraja Morawskiego na Kotowiecku (zob. niż.), 
Henryka była żoną śp. Stanisława Bodzanty Chłapowskiego 
herbu Drya, z Czerwonejwsi, (zob. wyż. przy rodzinie Chłapowskich), 
Paula niezamężna, Irena za Karolem de la Barre Bodenham, 
jednym z głównych krze^ricieh katoUcyzmu w Anglii; Rozalia, panna, 
współfundatorka klasztoru Urszulanek w Poznaniu, Seweryna, siostra 
Miłosierdzia, przełożona Zakładu ś. Józefa, i Marya-Bernarda, 
matka przełożona poznańskiego klasztoru Urszulanek, dziś przeniesionego 
do Krakowa. 

Wojciech (zob. wyż.), syn referendarza, z hr. Maryi Gro- 
cholskiój herbu Syrokomla, pozostawił trzech synów (Xin pok.): 
Maryarl gnącego w zakonie Jezuitów, Marya-S tanisława, Marya- 
Józefa i córkę Maryą, w Zakonie Pań Serca Jezusowego. 

n Franciszek (XI pok.), jenerał wojsk polskich od r. 1819 
i minister wojny w r. 1831 (zob. niż.) z Anieli Wierzchowskiej 
herbu Pobóg,*) spłodził córkę Maryą zahr. Karolem Jezierskim 

*) Śp. jonoralowa Aniela Dziorzykrajowa Morawska była córką hrabianki 
Maryi Worcellówny doTemerstoin i Kajetana Wierzchawskiego, 
a wnuka hr. Stanisława Worcella i hr. Dunin-Borkowskiój. 



270 



nStu Prus n, i syna (Xn poŁ,) Tadeusza, właściciela d 
długoletniego radzcę Ziemstwa, ces. król. szambelana, wicemarszałka 
sejmtt "W. Ks. Poznańskiego, kawalera wysokicli orderów, wspólfandatora 
klasztoru Urszulanek w Poznaniu. Ten z pierwszej żony Zofii Ta- 
czanowskiej herbu Jastrzębiec ma syna Henryka (XIII pok.) 
i córkę Elżbietę za hr. Witoldem Łubieńskim herbu Pomian ; 
z (Inigiej zaś żony Tekli Ur, Ostrowskiej herha Rawicz, córki 
wojewody hr. Antoniego, a wnuczki wojewody i prezesa senatu hr, To- 
masza (zob. niż, pod Ostrowskimi) syna Pranciszka (Xin 
pok.) i córkę Teresę. Starsza córeczka Matylda zgasła w dzie- 
cinnym wieku. 

III Kajetan {XI pok.), inspektor dóbr i lasów narodowych, 
z Julii Zaluskowskiój herbu Kola, dwóch spłodził synów, (XII 
pok.) J ózcfa naKotowiecku i Kajetana na Jurkowie, obu zaszczytnie 
znanych w obj-watelstwie naszśm. 

A. Józef, dyrektor jenoralny Ziemstwa w Poznaniu, komandor 
ordeni Piusa, wieloletni poseł na sejmy W. Ks. Poznańskiego, jeden 
z iiajwymowniejszyeh swego czasu członków Kota poselskiego w Berlinie, 
prezentowany w r. 1876 przez obywateli na członka pruskiej Izby 
Panów, ma z żoną Eugenią, córką referendarza Morawskiego nast^ 
pująee potomstwo; 

1. Wojciech (XIII pok.), z Teresą Różnowsk;^ herbu 
Nowina bezdzietny, wszedł w powtórne związki małżeńskie z Maryą 
Ł o m p i c k ą herbu Junosza i z tśj ma dotąd dwóch synów (XIV pok.) 
Zygmunta i Karola, oraz córki Teresę i Maryą. 

2. Zbigniew (XIII pok.), owdowiały w końcu r. 1876 po 
hrabiance Zdzisławie Miączyńskiój, z której mu pozostały 
dwio córki Joanna i Zdzisława. 

3. Stefan (XIII pok.), ożeniony 7. Maryą Popielówną 
(Hościak) herbu Sulima, 

4. Ignacy, ó. Paweł, G. Jadwiga. 7. Antonina za 
Stefanem Suffczyńskim herbu Szeliga, właścicielem dóbr Ossa 
w Eawskitim. 8. Rozalia. 9, Eugenia. Z tych Jadwiga i Eu- 
genia umarły. 

B. Kajetan, znany publicysta, gorący obrońca praw Kościoła, 
poseł na sejm W. Ks. Poznańskiego, komandor ordeni Piusn, z Józofy 
kasztelanki Łempicki^j herbu Jnuosza*), ma sj-nów (XIII pok.) 



Mat ka jcncralowój hjJa iiniti vto za lir. Michałem ŁoBiem, Pi;ioi Worcellów 
bjlaisatcm jcnDralonaBpowinowaconą ?. RaUziwillami i Czarturyskinii, 
sinstia jój bowiem cioteczna hr. Emilia WnrcellÓwna, córka tir. Leona, 
biftta pani Wierzchowskiej |ioazIa za księcia Micliala Badzinilla, którego 
córka, kaif itnicika Marcolino pnśiuLiłu ks]q<;ia Aleksandra Caarto- 
ryskiego. — Pries Łoaiów apokrownili się Wioricliowacy x lir. Eaworo- 
w skini i i ksiąięcym domom Puzynów. Przyp. Aiitum. 

*) Józefa fiompicka, zanięina Kajetanowa Mornwilca, jest córką £p. kaszte- 
lana Ludnlkn r.ompiobiogo t Koastanofi br- 8 olty kó w ny. Dziad 



^^^^^ 



280 



Stanisława, Kazimierza, Tadeusza i Zdzisława, oraz 
córki Konstancyą, Julią, Zofią za hr. Ludwikiem Pla- 
terem, synem śp. hr. Cezarego, Maryą i Teresę, która umarła. 
IV Michał (XI pok.), czwarty syn Wojciecha, a brat Józefa 
referendarza, Franciszka jenerała, i Kajetana, z Tekli Rogaliń- 
skiej herbu Łodzią miał syna Macieja (XII pok.) w młodszym 
wieku zmarłego. 

Rodowodu Dzierzykrajów Morawskich nie mogę bezwątpienia sto- 
sowniej zakończyć, jak podaniem tu w skróceniu źywotu męża, przez 
całą Polskę czczonego i będącego jej chlubą. Ze tu mam na myśli 
nieodżałowanej pamięci jenerała Franciszka Morawskiego, 
z łatwością każdy z czytelników odgadnie. 

Życiorys przezemnie podany nie będzie ani dokładnym ani uda- 
tnym. Do dokładności brak mi i zdolności i odpowiedniego miejsca 
w szczupłych „Kroniki" łamach; że zaś nie miałem szczęścia znać 
jenerała osobiście, portret, jaki tu naszkicuję, bladem jedynie musi być 
odbiciem tego, co mistrzowskie pióra Lucyana Siemieńskiego i Stani- 
sława Koźmiana, oraz piękne przemówienie ks. Kajsiewicza podczas 
nabożeństwa żałobnego, odbytego staraniem rodaków w Paryżu, w tak 
żywych i dosadnich przedstawiły potomności kolorach. 

A jednakże meraz mi się zdaje, gdy obu tych pisarzy studya 
o jenerale Morawskim odczytuję, że widzę jak na jawie tę piękną 
pochylonego wiekiem, trudami wojennemi i tęsknotą wygnania postać 
starca, walecznego rycerza, znakomitego poety, wzorowego obywatela 
gorliwego syna Kościoła i tkliwego ojca rodziny; — że go spotykam 
gdy z cienistego parku w Luboni na zielone pola wyjeżdża, by zaczer- 
pnąć woni wiosennej i pogawędzić z szczerze przywiązanymi doń wie- 
śniakami. Słyszę niemal, jak w „ukochanego Tadzia" ogródku, budzi 
w młodem jego sercu pełną słodyczy i uroku rozmową zamiłowanie 
wszystkiego, co piękne i wzniosłe; jak później z rozpromienioną twarzą 
wita w progach Lubońskiego dworca uroczą synową, tyle przezeń wiel- 
bioną „złotą Zosię;" jak następnie wychowuje wnuczęta i rozwija ich 
dziecięcy umysł pełnemi dowcipu, prostoty i moralnej nauki bajeczki.... 
Widzę z żalem wreszcie, jak na czole jego żałoba po stracie drogiej 
synowćj coraz smętniejszą odbija się cienią, słyszę, jak z piersi omdle- 
wającej pieśń pożegnania, pokory i gorącej wiary coraz ciszej szeleści, 
aż Anioł śmierci czystą i prawą jego duszę na wieki z tej ziemi na 
łono Boga unosi.... 

jój po mieczu Józef Łempicki, był chorążym wyszogrodzkim, ożenionym z Urszidą 
Mikorską, córka Jana, kasztelana Rawskiego, z Krystyny Bończa M i a - 
skowskiej, siostry Biskupa warszawskiego. — Dziadem pani Eajetanowćj 
Morawskiej po kądzieli był Stanisław hr. Sołtyk, podstoli koronny, mar- 
szałek sejmu w r. 1811, senator-kasztelan, ożeniony z Karoliną księżniczką 
Sapieżauką, córką księcia Aleksandra, w. kanclerza litewskiego z księżniczki 
Lubomirskiej, urodzonej z A n n y księłniozki Sanguszkówny, wnuki 
Sobieskiej, siostry króla Jana III. Przyp. Autora. 



281 



fSfp. Fianciszek de Paula Dzierzjkraj z Chomceie Morawski urodztt: 
aii; tlniu 2 kwietnia 1783 r. w Fudliszkach pod Krobią z ojca Woj- 
ciecha, właściciela dóbr Belęcina i Earchowa, z matki Zoffi Sezanieckii^j, 
córki JUchala i Krystyny z Bojanowskicb. 

Nie można treśeiwiij i z większą prostotą opowiedzieć przebiegu 
pierwszej młodości jenerała, dalej tyle zaszczytnego zawodu jego woj- 
skowego i publicznego aż do chwili powrotu w Poznańskie i stałego 
osiedlenia się w Liiboni, jak to uczynił sam jenerał, dyktując synowi 
krótko przpd zgonem następującą autobiografią: 

„Najpierw — są to jego słowa — pobierałem nauM w domu 
rodzicielskim w Belęcinie, gdzie do tego czterech nauczycieli trzymano, 
Pot^m byłem na pensy i w Lesznie u niejakiego Chyliczkowskiogo, 
potem znowu w domu, gdzie mi emigrant Francuz, ks. Bienaime, 
późniejszy sufragau w Nancy, dalszych nauk udzielał. Na imiwersy- 
tecie w Frankfurcie nad Odrą byłem cztery lata, potem pracowałem 
przy sądzie tamecznym w wydziale kryminalnym, następnie zaś zło- 
żywszy w Kaliszu egzamin auskultatorski przed prezesem Dankelmanem, 
pracowałem tamże dwa lata. Później przez dwa lata gospodarowałem 
w Kotowieckn wraz z bratem moim Józefem, a następnie rok jeden 
w Lnboui, gdzie dowiedziawszy się o bitwie pod Jena, pojechałem do 
Poznania i wstąpiłem do gwardyi honorowej Napoleona w r. 180(i. 
Zaraz zostałem podponicznikiem i w tymże roku jeszcze po bitwie pod 
Czczewem ponicznikiera. Przy oblężeniu Gdańska w r. 1807 byłem 
ranny w nogę i mianowany kapitanem. Tegoż roku przy oblężeniu 
Kotobrzega ranny byłem w ramię siekaucanii, przy tej sposobności 
pochwalę męztwa i od razu ki'zyż kawalerski, emaliowany, orderu ratuti 
militari otrzymałem. Roku 1809 odbyłem kampanią austryacką jako 
adjutant jenerała Fiszera. Po bitwie pod Raazynem, gdzie miałem 
dziewięć razy przestrzelony mundur, zostałem podpułkownikiem i prze- 
szedłem do 12 pułku piechoty Księstwa Warszawskiego, Tegoż roku 
byłem przy obronie Sandomirza i w różnych bitwach, wszedłszy zaś 
do Krakowa, posłany zostałem na zdobycie Wieliczki, którą też łatwo 
Austryacy odstąpili. AV r. 1811 byłem z pułkiem przy fortyfikowaniu 
Modlina, potŚM wkrótce przed kampanią 1812 r. zostałem gros majo- 
rem w tymże 12 pułku piechoty, a że dowódzoa jego, jenerał AVei8- 
sonhofl' poszedł na szefa sztaba dywizyi jenerała Zajączka, więc ja 
komenderowałem jako grosmajor pułkiem aż do Smoleńska. Roku 1812 
przeznaczony zostałem na szefa sztabu dywizyi jenerała Kniaziewlcza. 
Za tę bitwę, w którój konia podemną zabito, dostałem krzyż kawaler- 
ski legii bonorowój. Całą tę kampanią rosyjską jako szef sztabu odbyłem 
i znajdowałem się we wszystkich wielkich bitwach, nawet pod Tam- 
tynem za Moskwą. W czasie tój kampanii zostałem także pułkowni- 
kiem, o ezóm się dopiero dowiedziałem za powrotem do Warszai^y, 
gdyż knryer z podpisem nAmacyi nie mógł dojechać do armii. 
Podczas odwrotu byłem w hitwach pod Wiazmą i nad Berezyną. 

„Wróciwszy do Wai-szawy, nominowany zostałem adjutantem- ko- 
mendantem w sztabie księcia Poniatowskiego, przez którego z Krakowa 
2 depeszami wystany do Napoleona, znajdowałem się w bitwie pod 



liiK 



Budziszynem (Bautzen.) W kampanii saskiej przeszedłem do kawaler ji 
jako szef sztabu dywizyi jazdy księcia Antoniego Sułkowskiego, przy 
którym byłem w bitwacli wszystkich, a nakoniec pod Lipskiem, za 
którą otrzymałem krzyż złoty oficerski legii honorowój. 

„Po śmierci ks. Poniatowskiego, gdy książę Sułkowski objął do- 
wództwo naczelne wojska polskiego, mianowany zostałem szefem sztabu 
głównego; a gdy po Sułkowskim Dąbrowski objął toż dowództwo, 
i przez niego w tym stopniu potwierdzony zostałem. Znajdowałem 
się w bitwach pod Hanau i pod Paryżem, lecz w tej ostatniej już jako 
świadek tylko jeździłem z marszałkiem Marmontem, gdyż nie należałem 
do organizacyi pułków będących na linii bojowej, wliczony bowiem 
zostałem do kompanii honorowej oficerów nieobjętych organizacyą. 

„Roku 1814 po abdykcyi Napoleona posłany byłem przez cesarza 
Aleksandra do Danii, dla sprowadzenia brygady jazdy polskiej, tamże 
znajdującej się. Przy nowej organizacyi wojska polskiego przez W. ks. 
Konstantego, mianowany zostałem podszefem sztabu głównego a w roku 
1819 jenerałem brygady, w którym przeciągu czasu wiele rozmaitych 
nadesłano mi dekoracyi. 

„W czasie wojny 1831 r. komenderowałem najprzód brygadą, 
potem mianowano mnie jenerałem dyżurnym całej armii i w tymże 
stopniu byłem jeszcze w pierwszej bitwie pod Grochowem. Gdy Skrzy- 
necki został naczelnym wodzem, na podanie jego do rządu narodowego, 
mianowano mnie ministrem wojny. 

„Po skończonej wojnie odesłano mię do Wołogdy w głąb Rosyi, 
gdzie kilka lat przeżyłem,, zkąd wróciwszy, otrzymałem dymisyą, przy 
której mi pozostawiono rangę, tytuły i. wszystkie oznaki honorowe; 
poczem wziąłem paszport emigracyjny i przeniosłem się do majątku 
mego w W. Ks. Poznańskiem." 

Ileż tu skromności osobistej w tym króciutkim szkicu tak bogatej 
w czyny epoki życia jenerała. O rozprawie pod Wieliczką, który zdo- 
był z mieczem w ręku, powiada, że jej Austryacy z łatwością odstąpili; 
o ciężkiej swej służbie przy boku W. ks. Konstantego nie wspomina 
słówkiem, jakkolwiek wiadomo, ile przez swą nieposzlakowaną prawość 
charakteru, przytomność umysłu, postępowanie nacechowane godnością, 
nieraz nawet przez swój humor niespożyty i dowcip, powstrzymał jego 
wybryków, ile przysług oddał swym towarzyszom broni. Nawet o sro- 
gich katuszach moralnych, jakie przeszedł na wygnaniu w Wołogdzie, 
przez lat dwa prawie całkióm pozbawiony wieści o dwojgu swych dziat- 
kach, nie napomyka. A przecież, jaką rzewną tęsknotą wówczas 
wzbierało nieraz jego serce, świadczy ów prześliczny ustęp z listu, pisa- 
nego do Andrzeja Edwarda Koźmiana: 

„Położyłem się wczoraj o godzinie 11 wieczorem. Księżyc 

świecił blado i smutnie. Kilkadziesiąt sani chłopskich wracało z miasta 
na wieś przez moją ulicę. Zaczęto śpiewać na tych saniach smętne 
dumki; to jest jedne tylko wszyscy śpiewali, każde sanie swoją strofę, 
i tak czasem ostatnie sanie odpowiadały pierwszym sankom. Nie uwie- 
rzysz, jak to było melanoholiczne, smętne, urocze, jak przypominające 
gondole Wenecyi. Wrażenie to było tćm silniejsze, że odpowiadało 



^^Sętnośei nocy i stanowi obecnemu duszy. Otworzyłem okno muno 
mrozu i śeagałem te glosy niknące, w dali i w zawiejach burzy. Lud 
tutejszy bardzo jest śpiewający. Przedmiotem wszystkich prawie pieśni 
jest miłość, melodyą smętność". . . . 

W innym hście do Koźmiana powiada: 

„Z biciem serca odbieram wasze pisma. Ledwie list otworzę, jui 
was czuj(; przy mojśm sercu i cale wiiizę Piotrowice, każdy kątek, tych, 
co tam &4 i co niegdyś byli, a teraz w grobie spoczj-wają. Po rodziuuój 
wiosce Piotrowice najsilniej do mojej duszy przemawiają". . . 

Tu nadmienić mi wypada, że w Piotrowicach mieszkał kasztelan 
Kajetan Koimian z synem swym Andrzejem i że Morawski, zostawszy 
', w r. 1819 jenerałem brygady strzelcńw pieszych załogujących w Lublinie, 
tćm częściej do tego uroczego ustronia wiejskiego zaglądał, iż w niem 
zwykle cale lato przepędzała cierpiąca na piersi ukochana jego żona 
z dwojgiem dziatek, kttirą w r. 1826 utraci! w Warszawie a po której 
już nigdy tiie przestał nosić w sercu żałoby, jak świadczy ten jogo jęk 
', boleści: 

Nie znam już słodszych pociech, jak Izy żalu sączyć, 
1 już inni^j nadziei, jak się z Tobą złączyć! 

Jenerał kończy swoją autobiografią wzmianką, że, udzielając mu 
dymiayi, car Mikołaj pozostawił mu wszelkie rangi, tytuły i oznaki ho- 
norowe. Nie jeatźe to dowodem, źe nawet najzacieklejszy wróg polskości 
musiał uchylić czoła przed jego prawością i zasługami? 

Nic tu jest miejsce rozpisywać się szerzej o świetnym zawodzie 
pisarskim jenenila, którego ni^aurowsi nawet krytycy do pierwszorzędnych 
polskich gwiazd poetyckich zaliczają. Odsyłając w t^j mierze czytel- 
ników do kompetentniejazych sędziów, mianowicie zaś polecając im 
prace o jenerale Morawskim Lucjana Siemieńskiego i Stanisława 
Koźmiana, tu po krotce tylko napomknę, że pierwszćm wielkopolskiego 
tego wieszcza wystąpieniem łiterackiem, była ogłoszona w Paryżu 
mowa jego żałobna przy obchodzie pogrzebowym księcia Józefa Ponia- 
towskiego w Sedan, miana na dniu 13 grudnia 1813 r., która powszechną 
I zwróciła uwagę. Później, mianowicie w czasie pobytu jenerała w War- 
szawie, gdzie był czynnym członkiem Towarzystwa Przyjaciół Nauk 
i gdzie go ścisła przyjaźń łączyła z pierwszemi znakomitościami lite- 
raekienii, mianowicie z Kajetanem Koźmianem i Niemcewiczem, poczęły 
jak z rękawa się sypać ulotne jego wierszyki, przedewszystkićm zaś 
tryskające dowcipem i trafnym sądem przedziwne epigramy i bajeczki, 
ktróre w Warszawie z rąk do rąk krążąc, ustaloną wyrobiły mu sławę, 
podczas gdy jego przekład „Andromachy" Rasyna tak wielkie pięknością 
i jędmośoią wiersza zrobił na krytykach wrażenie, iż mu jeden z naj- 
wytrawnieJHzych znawców tragicznego rodzaju poezyi powiedział te 
pocMebnc słowa: „Skomelizowałeś Rasyual" „Zgoła można powiedzieć 
— pisze Stanisław Kożmiań w nekrologu Morawskiego w „Dzienniku 
Poznańskim" — że po Niemcewiczu on z literatów był pierwszym 
nlnbieiieem Warsza^Tj-. Z nim tćż jednym najprzód przeczuł on geniusz 
Mickiowioza i wielkie zadanie now^j szkoły, a gdy zajątrzyła się wojna 



284 

między klasykami i romantykami, starał się pogodzić przeciwników 
sławnym swym listem wierszowanym, który dotąd jest najdowcipniej- 
szym owych literackich bojów obrazem." — Jakże pięknem i jak dobrze 
zarazem malującem gorącą Morawskiego miłość Ojczyzny jest cztero- 
wiersz zakończający ów list do romantyków, wzywający oba obozy 
w imię Polski do zgody: 

Jedna matka was swemi uwieńcza laurami, 
Żadnej lutni bezbożność lub podłość nie plami; 
Jedno macie prawidło: bratnie kształcić plemię, 
I jeden tylko rodzaj: polską śpiewać ziemię! 

Podczas gdy u innych wieszczów z nadejściem zimy wieku słabnie 
zwykle poetycka wyobraźnia a z lutni coraz mniej porywające natchnieniem 
brzmią pieśni, u jenerała Morawskiego przeciwnie duch poetycki spo- 
tęźniał w chwili, gdy wios szronem się pokrył a dziarska młodzieńczość 
ustąpiła miejsca poważnej sędziwości. Wtedy to dopiero zdobył się on 
na pierwszy oryginalny utwór większych rozmiarów: „Dworzec mojego 
dziadka" (wyszedł drukiem w Lesznie 1851 r.), który do najwspanial- 
szych pomników naszej literatury ojczystej należy, a który, podobnież 
jak wpierw napisana „Wizyta w sąsiedztwo," z szlacheckiego pożycia 
naszych ojców żywcem wyjęty, tak wiernie i z taką jowialnością serde- 
czną odtwarza starodawne, dziś już niestety, wygasłe typy i zwyczaje, 
iż po wieczne czasy dla każdego, co kocha Ojczyznę i jćj przeszłość, 
ulubionym a zawsze świeżym będzie przedmiotem czytania. 

Do lat dawniejszych jeszcze powracając, nie mogę się powstrzymać 
od przytoczenia tutaj chociażby tylko pierwszej zwrotki tej przecudnej 
modlitwy, którą Morawski na wieść o popaściu Mickiewicza w sidła To- 
wiańskiego napisał w r. 1845: 

Boże! przyjąć racz 

Całej Polski płacz. 
.Wstrzymaj groźny sąd 

Na Adama błąd. 

Co w tak sporny bój 

Wyzwał Kościół Twój. 

Podnieś nad nim krzyż, 

Dumę jego zniż; 

Zeszlij wiary dar. 

Zgaś nieczysty żar; 

Niech się wzniesie z wm 

Sławny Polski syn! 

Boże, przyjąć racz 

Całej Polski płacz! 

A jakież to prześliczne i rzewne to powitanie synowej w lubońskim 
dworcu: 

Serca mego dziecię, 
Zosiu, oczom, duszy miła; 
Tyś ostatnie życia kwiecie 
Już nad grobem mi uwUa. . . . 



Najiiliibieńszym przucifrź dJa jeiiPnila rodzajem [toezyi liyly Łiajki, 
litóro starannio wjpioszczdne niechętnie wypiiazoziŁl na świat. Wydobyte 
zwyklu fortelem przez którego z przyjaciół z ukrycia, wnet stawały sią 
iine własnością całego narodu. Odznaczały się ono liowiym rzadkim 
dowcipem bez iadnój przymieszki źólcL Któż _nie zna bajek, jak 
„Wista," którą calj kraj ukochał, ,.Zii;ba," „Świątynia szczęścia," 
„Mrówka i pszczoła," napisaną jako przeciwstawienie pięknej lecz nie 
na zasadach chrześciańsMch opartej bajce Lafontaina „Konik polny 
i mrówka," wreszcie silą zwięzłości znaną bajki; „Talar i bankocetel," 
litóra pod tym względom z „Dwoma Czyżykami" Krasickiego na równi 
jeśli nio wyżej stoi. Brzmi ona: 

Nie prawdaż, żeśmy bratku! — Takiemi raz słowy 

Ozwał się do srebrnego pieniądz papierowy — 

Ja talar, i ty talar. — Przebacz! — srebrny rzecze: 

Ze zupełnie naszemu braterstwu zaprzeczę; 

Moja wartuść istotna, twoja pożyczana, 

Mnie czysty zrodził kruszce, tyś powstał z gaigana. 

Śmierć synowej, którij nadzwyczaj cenił i kochał, ogromnie boleśnie 
dołJinęła jenerała, który odtąd począł smętnieć, jakby przeczuwając, że 
i jego koniec się zbliża. Nie zmieniai wszakże swych dawnych zwyczai; 
zabawiał i pouczid wnuki; pisywał i czytał dużo; wychodził na prze- 
chadzkę i Iiojuie iibogim rozdzielał j^muiny; z uprzejmością witał 
w swym domu goŚci i odwiedzających go przyjaciół, ale myślą już się 
przenosił w krainę wieczności, a na silach coraz bardzii^j zapadał. 
Zawsze głęboko pobożny, z każdym dniem bardziej i goręcej korzył 
się przed Bogiem, sposobił się na iSmierti z tym samym spokojem, 
?. jakim tylokrotnie na polach bitew oko w oko się z nią spotykał. 
Wypadki warszawskie 1861 r. nieco go orzeźwiły, ale wkrótce potem, 
gdy na okol lubońskiogo dwiirca wichry jesienne żałobną zawiodły 
muzykę, posmutniał Jeszcze bardziój. Wtedy to napisał stygnącą 
już ręką: 

Wszystko zwiędło, trawlii zbladły 

Zaległ ziemię hśó opadły, 

Wzm^a aię pomrok wieozoni, 

Zimny wietrzyk mię. owiewa, 

Obnażone szumią drzewa, 

I puszczyk huczy po boru. 

Smętna myśł się w lunysł ciśnie, 

Z nią raz po raz łza zabłyśnie. 

Coś mnie ciągnie do stóp krzyża; 

ISije zdała dzwon kościoła 

Ach, rozumiem, wszystko woła, 

Ze i lila mnie czas się zbhża. 




A gdy już i ręka osłabiona nie mogła utrzymać pióra, gasnący 
wieszcz taką podyktował wnuczce dziwnej wzniosłości i chrześciańskiój 
pokory modlitwę: 



286^ 

Boże mój Boże! o jakże się boję 
O wieczność moje! 

Tyś za wanmek naszego zbawienia 
Wskazał nam słodką cnotę przebaczenia; 
A ja dopełnić jej nie byłem w stanie, 
Bo nikt mię w życiu nie obraził Panie! 

Tak Panie! nikt mię obrazić nie raczył, 
Bym dla miłości Twojej mu przebaczył; 
Srogością dla mnie ludzka dobroć była, 
Bo mię tćm niebios może pozbawiła. 

Jestem więc Panie bez żadnej zasługi, 

Nie uskarbiłem jej przez wiek tak długi; 

Lękam się kary, którąś mi przeznaczył: 

Bo czy przebaczysz, gdym ja nie przebaczył?. . 

Bóg wysłuchał modlitwy rycerza-poety! Zasnął łagodnie i spo- 
kojnie na rękach syna dnia 12 grudnia 1861 r. w Luboni, tuląc do 
ust ten krzyż, który w całem życiu był mu pochodnią przewodnią. . . 

Śmierć jenerała Morawskiego całą Polskę okryła kirem. Wszyscy 
odczuli, że to strata narodowa. To też z najdalszych ziemi polskiej 
zakątków zbiegło się obywatelstwo do Luboni, by ostatnią oddać cześć 
pamięci znakomitego męża. Ks. Prymas Przyłuski w asystencyi ks. 
Prałata Brzezińskiego na czele licznego zastępu duchowieństwa świe- 
ckiego i klasztornego przez dwa dni przewodniczył osobiście obchodom 
żałobnym, wyprowadzeniu zwłok z Luboni do Oporowa i złożeniu ich 
na cichym tamtejszym . cmentarzu wiejskim do grobu, stosownie do 
życzenia zmarłego. Trumnę przystrojoną w polskie oznaki jeneralskie, 
ponieśli na ostatni spoczynek towarzysze broni jenerała na własnych 
barkach, nad mogiłą przemówił z rozrzewniającą prostotą ks. Jan 
Koźmian, którego rodzinę tyle drogich wspomnień łączyło ze zmarł3?m 
a następnie pożegnał jego śmiertelne szczątki pleban miejscowy z serca 
płynącemi słowy w imieniu tego ludu, któren nieboszczyk tak gorąco 
i szczerze kochał i któremu za życia tyle świadczył dobrodziejstw. Nie 
było nikogo wśród obecnych tej smętnej uroczystości, którego oczy nie 
byłyby łzami zaszły, tak jak po dziś dzień nie ma nikogo wśród Pola- 
ków, któryby nie czcił pamięci jenerała Morawskiego. 

Kończę własnemi słowy sędziwego wieszcza, które Stanisław 
Koźmian tak trafnie w nekrologu swoim Morawskiego przytoczył, 
a które tenże nad grobem jednego z najzacniejszych wypowiedział 
przyjaciół: 

„Spoczywaj w pamięci twego ludu, spoczywaj w łonie tej ziemi, 
którąś tak ukochał. Jak ją przybrałeś w twoją piękną chwałę, tak 
i ona grób ci daje z godłami zasłudze twej należnemi: lutnią poety, 
wieńcem obywatelskim i krzyżem chrześdańskim." 




287 



Sorszeiriez Kalikst ma. 2 kwietnia 1872 r. Zmarły byt 
w r. 1831 posłem na sejm z województwa lubelskiego, W r. 1848 
bacznie śledził przebieg rozpraw parlamentu niemieckiego w Frank- 
furcie n. M. i na-pisal o nim do „Rocznika Towarzystwa Literackiego" 
w Paryżu, gdzie przebyw^ stale aż do śmierci, która nastąpiła 
z tęsknoty po stracie przyjaciela śp. BarzykowsMego. 

Morsztyn hr. Ludwik um. 18 grudnia 18łj5 r. Zmarły pro- 
wadził żyeie ciche i odznaczał się jało wielki miłośnik nauk. Piękną 
bibliotekę, którą z niemałym uzbierał mozołem, postradał w czasie 
wypadków 1850 r. w Krakowie, gdzie też życia dokonał, licząc lat 
83 wieku. 

Mossakowski Andrzej um. w styczniu 1871 r. Zmarły 
w Chełmnie weteran był żołnierzem polskich legionów i odbyi kam- 
panią w r. 1812, Późnii?j mieszkał w Chełmnie, gdzie śp. Józef Iło- 
wiecki nim się opiekował. Liczył blisko 100 lat wieku. 

Moszczeńshi Maksymilian um. 8 maja 1865 r. (Zob. niż.) 

Moszczeńska Laura z hr. WĘsierskich um. 27 grudnia 
1S87 r. w Dziewiei-zewie. Zmarła była najstarszą córką hr. Albina 
i L udwiki z hr. Kwilę ckich, siostrą Ordynata Zbigniewa hr. 
Węsierskiego-Kwileckiego, a żoną Franciszka Nałę- 
cza Moszezeńskiego. 

Moszczeński Mateusz um. 8 listopada 1870 r. (Zob. niż.) 



Moszczeńscy herM Nałęcz. 

o znanej tej i szeroko rozgałęzionej rodzinie wielkopolskiej podaje 
mi jeden z jej członków, p, Ignacy z Wiatrowa Moszczeński, 
b. poseł i obywatel powszechnie szanowany następujące szczegóły z do- 
kumentów familijnych zebrane: 

Bodziua Nałęczów z Moazczeunego Moszczciiskicli wywodzi ród swńj od 
Piotra i Moszczyny, kaazteiaua Ziumi Dobryyńskiej, doiegowan ego do ukła- 
dów pokojowych z Krzyżakami w Toruniu 1466*) r. Następnie ród ten 
przeniósł się z Zieini DoLirzyńskiój do Kujaw, gdzie posiadał czus dłuitszy 
dobra Bojowo. Około r. 1555 — 1582 Moszczeński, podkoraoray iiio«rocla- 
wski przesiedlił się w Poznańskie i osiadł w Kazimierzu. Drugi z nich Da- 
d z i b ó g (Teodor, Eolidan) czy Wojciech, miecznik inowrocławski, oie- 
niony z Żoiędowską, ostatnią tego imienia, przesiedlił się do rozległych 
dóbr żoninych Zołędowa, Wielkich Strzelec, Kątomierzy pod Bydgoszczą, 
Wnuk podkomorzego inowrocławskiego Bolesław, łowczy kaliski, oieuiony 
z Uronikowską, którego portret znajdnje się w kościele otorowskim, 
osiadł w dobrach ioninych Otorowo w Poznańskićm. Miał synów sześciu 
czy siedmiu, których wychowywał surowo i kamie, Z tych czterech osiadło 



*) Niosiocki i archiwi 



iia Utrainie po<1 pn>tckcj)t sajpierw wojewody kijowskiego Józefa Piitockieg^ 
iiaattipiiie jegu sjma Szczęsnego. Z tych Adam, iiutor patDiętnikr>w, z 
łlzał ogroninjiu Putockich maj^tkieia Dwóch ożeniło się i curkaiui ' 
w (iil; podolskiego Szwejkowskiego, z których to hrabiowie Ji 
i Michał Moszczcńscj. Trzeci z braci miał córtę Wincencjii, p 
hioną Stanisławowi hr, MosKczeńskiemii v Oturowie, swemu stryj^ 
cznomu brata. Od czwaTt<'go pochodziła zamęlnu ADgastyna Grabowskxl 
na Dziembowie (zob, niiój). Dwóch braci pozostało w Wielkopolsce. Pierw- \ 
sz; starosta osiński ołcninn; z Dąmbską, zainiesikałT czas dłuisz; w Jat 
nówcn, potem w Olorowie i latu zinarłj bezdzietny. Drugi brat szambelu 
ożuTiionj z Bniśską linii sierakowskiej w Kazimierzo, ojciec dopiero t 
wjmicniunego Stanisława, nienionego z Wincencją Moszczeńsłd 
zmarł bezpotomnie. Siostry dwie. Pierwsza za radzcą ziemiańskim (po* 
proroktom) z Urudzcwa Brudzewakira, drugji poślubiona pułkownikoi" 
M I i c k i e m u w Kazimierzu. Obydwie pozostawił; liczne potomstwo ietiakie. \ 

7. linii ukraińskiój hr. Józef oienionj z Sobańską zmarł v 
ly^u bezpotomnio. Bjł on skompromituwanym w z^tiązkach PesŁla i Kyle| 
jowa. Po wybuchu powstania 29-go listopada wczośuio wywieziony przęj 
Moskali*, uwolniony po wzięciu Warszawy. Wyprzedał się na Ckraiuifl 
i osiadł w Paryżu. 

Hr. Michał pozostawił synów dwóch; Bolcsłau 
/, Swiderską, niedawno zmarłego w Berliuń'. Drugi syn br. Michała 
otouiony z księżniczką Gulicyn pozostawił syna i córkę. Hr. Michał 
Moszczciiski pozostawi! jeszcze córkę za jenoralum Kraszewskim. 

Jeden z rodu Moszczeńskich ku środkowi XV1D wieku przesiedlił się 
w Krakowskie w okolicy Tarnowa; z tytułem giiburuatara zarządzał podobno 
ziemią spiską. Syn jogo Franci szek, ożeniony z Stadnicką, pozo- 
stawił córkę zamieszkałą do dziś w okolicy Tamowa w swoim dziedzicznym 
majątku. 

Kiedy po drugim podziale Polski rząd pruski tytuł hrabiów rozmaitym ^ 
rodzinom Wielkopolskim na nowo przyznawał lub uaduwał, został tcnżo linit^ 
otorowskićj przyznanym. Przez rząd rosjjski dla linii ukraińskiej równioi-J 
przyznany. 

Linia iołędowska: Wnuk D^dziboga, sędzia bydgoski Woje 
oteuiony z Dąmbską, siostrą Biskupa krakowskiego, spłodził 
Franciszka Michała, rotmistrza cliorągwi pancornój, kasztelana ino-'^ 
wrocławskiego. Ten miał za solą Cecylią Jaraczewską, która ■^ 
słynęła swego czasu nie tylko z urody,*) lecz staizy ludzie z dóbr ż 
wskich zapamiętali ją w sw4m dzieciństwie w dobrach iołędowskich takżń I 
i z macierzyńskiej opieki nad poddajiymi i doskonałego rządu. Jako wdows j 
przykupiła nad Brdą nie daleko Fordonu do dóbr żolędowskicb obszerne ( 
Jaki i wieiS Kzoszynok.**) Franciszek Michał z Jaraczewską spłodził dwóch j 
synów. Jędrzeja, wojewodę iuuw rocławskiefio i Teodora Wójcie- \ 



') Jój iiortrct w Wiatrowio, 
**) Z tipiiwiudaii Mukay mi liana Mofizcziiń.ikiogu, 
kasztelanki Moszi^zimHkiój . o czćm niżój. 



iigiugo mĘŻa Suliolastyki, 



SIUTBZewicz Kalikst um. 2 kwietnia 1872 r. Zmiirly liyl 
w r. 1831 poBtem na sejm z województwa lubelskiego. W r, 1848 
bacznie śledził przebieg rozpraw parlamentu niemiecŁiego w Fraiik- 
fureie n. M. i napisał » nim do „Koczniia Towarzystwa Liteniekiogo" 
w Paryżu, gdzie przebywtd stale aż do śmierci, która nastąpiła 
2 tijsknoty po stracie przyjaciela śp. Barzykowskiego. 

Morsztyn hr. Ludwik urn. 18 gnidnia 1865 r. Zmarły pro- 
wadził zyoie ciche i odznaczał się jako wielki miłośnik nauk. Piękną 
bibliotekę, którą z niemałym uzbierał mozołem, postradał w czasie 
wypadków 1850 r, w Krakowie, gdzie t«ż życia dokonał, licząc lat 
83 wieka. 

IHossakowskt Andrzej um. w styczniu 1871 r. Zmarły 
w Chełmnie weteran był żołnierzem polsldch legionów i odliył kam- 
panią w r. 1812, Późniiźj mieszkał w Cliełmnic, gdzie śp. Józef Iło- 
wiecki nim .się opiekował. Liczył blisko 100 lat wieku. 

Soszczeilsbt Maksymilian um. 8 maja 1865 r. (Zob. niż.) 

ISoszczońska Laura złir. Węsierskich um. 27 grudnia 
1807 r. w Dziewierzewie, Zmarła była najstarszą córką br. Albina 
i Ludwiki z lir. Kwilcckich, siostrą Ordynata Zbigniewa br. 
Węsierskiego-Kwileokiogo, a żoną Franciszka Nałę- 
cza Moszczeńskiego. 

Sloszczciiski Mateusz um. 8 listopada 1870 r. (Zol>. niż,) 



Moszczeńscy heiM Nałęcz. 

O znanej tej i szeroko rozgałęzionej rodzinie wielkopolskiej podaje 
mi jedm z jtij członków, p. Ignacy z Wiatrowa Moszczeński, 
b, poseł i obywatel powszechnie szanowany następujące szczegóły z do- 
kumentów familijnych zebrane: 

Bfidziiia Nałęczów z Moszczeiinogo Moszcze ńsk) cli wywod^ti r&d swój od 
Piotra z MoBzczyny, kasztelana Ziomi Dobr/yńskićj, dulogowanego do uklu- 
diiw pokojowych z KrzyiaHami w Toruniu 146G*) r. Następnie ród ten 
pneiliósł się z Zioini Dobrzyńskiej do Kujaw, gdzie posiadał czaa dłużsny 
dobra Hojowo. Około r. 1555—1382 Muszczeński, podkomorzy inowrocła- 
wski pnesiedlil siij w Poznauskie i osiadł w Kaziiuierau. Drogi z nich D a- 
dzibAg (Teodor, Bolidan) czy Wojcioch, miecznik inowrocławski, oio- 
iiiony z ^lOłędowską, ostatniii togo imienia, przealodlił si^ do rozległych 
dribr ioninych Żolędowa, Wielkich Strzelec, Kątomierzy pod Bydgoszczą. 
Wimk podkomorzego inowrocławskiego Dolosław, łowczy kaliski, oioaiony 
z Bronikowską, którego portret znajduje się w kościele utoiowskiin, 
osiadł w duhrach źuiiiujch Otorowu w Pozuańakićni. Miał syndw szeScin 
czy siedmiu, którjch wychowywał surowo i karnie. Z tjch czterech osiadło 



rubiwiiin królów ioctiic. 



idB 






290 



wojewody gnieźnieńskiego. Aleksander, starosta, zaraz po śmierci ojca 
kasztelana Teodora, zamieszkałego w Zołędowie, me mogąc znieść rządów 
pruskich, wcześnie się wyniósł z Wielkich Strzelec na Pałuki. Tutaj od 
Tumów kupił po podkomorzynie poznańskiej , ostatniej z domu Czarnko- 
wskich Kadzewskiej, wdowie po Franciszku Radzewskim , marszałku 
sejmu na drugą elekcyą króla Stanisława Leszczyńskiego dobra Stępuchowskie. 
Podkomorzyna Radze wska, krewna Leszczyńskich, zarazem Opalińskich, bliska 
krewna królowój Leszczyńskiój , kobieta wzniosłego umysłu, wraz z królem 
Stanisławem, obok swego męża wytrzymywała ciężkie oblężenie Gdańska. 
Jak wiadomo, Franciszek Radzewski ułatwił królowi ucieczkę z Gdańska mimo 
ścisłego obsaczenia Gdańska przez Moskwę. Zmarła w późnym wieku w Stę- 
puchowie bezdzietnie, pochowana u Jezuitów w Poznaniu, którzy za, na całą 
Wielkopolskę świetny pogrzeb, otrzymali 100,000 złp.*) 

Aleksander Ezechiel, starosta brzesko-kujawski , na wieść 
o powstaniu w Warszawie 1794 r., jeden z najpierwszych wsiadł na koń. 
Kiedy jenerał Lipski z Czerniejewa z okoliczną szlachtą wypędzał Prusaków 
z Gniezna, gdzie się odznaczyli ogromnej siły Kos zko wscy, **) pan 
starosta zebrał z dóbr swoich jaką mógł drużynę, uzbroił w co Bóg dał, 
bił się z Prusakami pod Kcynią. Po przegranej, czarne huzary goniły 
powstańców aż do Dziewierzewskiej Dębiny. W potyczce ciężko ranny szlachcic 
Dzierżanowski, uprowadzony przez p. starostę, skonał w Dziewierzewskiój 
Dębinie na jego ręku; pochowany w Dziewierzewie. Po odpędzeniu Prusaków 
z pod Warszawy, w czasie znanej wyprawy Dąbrowskiego do Wielkopolski 
podjętej, Aleksander Moszczeński brał udział, gdzie i był czynnym przy 
zdobyciu szturmem Bydgoszczy, poczem jako jeden ze znających okolicę wy- 
słany z silnym podjazdem pod Toruń. Tutaj zaszła Dąbrowskiego wieść 
o przegranój pod Maciejowicami i rozkaz spieszenia co żywo do Warszawy. 
Pan starosta pod Toruniem został po ewakuacyi przez Dąbrowskiego Bydgoszczy, 
odcięty. Rada była kusa. Przypadek chciał, że w pobliżu nad Wisłą były 
dobra dziedziczne p. starosty Wielkie Strzelce. Dzierżawił je natenczas nie- 
jaki Loga, późniój v. Loga, dziad dzisiaj szego posła do sejmu pruskiego, 
duszą i ciałem oddany państwu starostwu, bo i dzierżawa była wcale dobrą. 
Znakomity gospodarz, przytem człowiek uczciwy. Pana starostę byłby nie- 
chybnie spotkał los Wybickiego (późniejszego wojewody) lub kasztelana Mnie- 
wskiego, a może gorszy, gdyż pierwsi na czas salwowali się ucieczką, a Prusacy 
wcale nie żartowali. Znany władzom pruskim w Bydgoszczy Loga, a jako 
człowiek obrotny, mający wieloliczne stosunki z miejsce wemi władzami, 
z p. starostą wsiadł na bryczkę i z nim udał się do Bydgoszczy, gdzie 
naprzeciw powstańcom postępowanie było bardzo surowe i ścisłe. W Byd- 
goszczy pan Loga zeznał i poświadczył, że p. starosta przez cały czas po- 
wstania przesiedział w swoim majątku w Strzelcach, i tak jakoś szczęśliwie 



*) Z ustnego opowiadania p. starościny Moszczońskiej , która w młodym 
wieku i podkomorzy nę i dwór jój w Stępuchowie zaznała i często w nim gościła. 

**) Z opowiadań skarbnika Jana Brzeskiego, ojca Amilkara i Leonarda, 
współuczestnika wyprawy na Gniezno pod komendą jenerała Lipskiego i kampanii 
Dąbrowskiego do Wielkopolski. 



al^i. etaroety cala rzeez się zatarła. Przypłaciło s^T^^^Mtraai«i»^^ 
starostwa brzosli o -kujawskiego, ktiJre Prusacy Da slcarb zabrali. PdżniĆj 
p. Luga kujiił od p. starosty Kotomierzą i przed r. 1802 nobilitowany. Po 
trzecim podziale traju Aleksander Ezechiol Moszczeuski {gospodarzył w Stij- 
pucliowiu, sprzedał odległą Kotomierzą pod Świeciem Lodzę, i knpił od 
ZjclilinskiEh dolira Wiatrowe. Za wkroczeuieiii Napoleoua 1806 r. 
p. starosta wyruszył do Guiezna, gdzie organizował, powołany przoz ówczesne 
władzo, siJĘ zbrojuą uurodową. Po zawarciu pokoju w Tyliy, zorgauizowauy 
przez siobio oddział oddał dopułtu Sułkowskiego. Pan starosta był paayono- 
wanym miłośnikiem muzyki i na swym dworze w Stijpuchowio utrzymywał 
kapelę z dwunastu grajków i kapelmistrza złożoną, tych razem z całą orkiestrą 
swoim sumptem sprawioną, tumui pułkowi otiarował. Po zawai'tym pokoju 
wTyliy wrłieiwszy do domu, p. starosta obrauy sędzią pokoju powiatu wągro- 
wieckiego, urząd ten wespół ze swym sąsiadem Lipskim ze /elic, bratankiem 
łowczego Lipskiego z Lewkowa, aż do r, 1815 sprawował. Z nową okupacyą 
kraju przez Prusaków, p. starosta Ciiłkióm się cofnął od spraw publicznych. 
Umarł w podeszłym wieku r. 1847 w ^V'iatrowie, pochowan w grobie familijnym 
w Koziebiku. Aleksander Ezechiel Moszczeński z Maryanuą wojowudzianką 
Radzimińską zostawił synów Antoniego, Józefa, Wincentego, 
Mateusza. Antoni ożeniony z Nepomucena 1^ r ą d z y ń s k ą , miał dwóch 
synów: Teodora, który w 2gim pułku ułanów w r. 18!!1 poległ pod 
Iganiami i Ignacego, piszącego to słowa. Józef ze szkoły wojskowej 
w Berlinie za Prus Połuduiowych wstąjiił do kirysyorów pruskich, stał 
załogą w Warszawie, w korpusie Lestocąna był rotmistrzem, bił się pod Pr, 
Eylau. Zakrywał odwrót Moskali pod Królewiec, z pokojem w Tyliy wziął 
dymisyą. Z Nepomucena B i e 1 i c k -i , córką jenerała Bielickiego pozostawił 
dwie córki. Jediig za Łeaipickim, która zmarła bezdzietiiio , drugą za 
Ignacym Grabowskim w Nowej wsi i>od Wronkami, oraz syna Bole- 
sława w Broniszach pod Warszawą. 

Wincenty wr, 1809 zo szkół poznańskich wstąpił do pułku pie- 
choty Kęszyckiego. Odbył kampanią naprzeciw Austryakom w dywizyi Dą- 
browskiego, ozdobiony krzyżem rirtnti militari. W kampanii rosyjskiój 
1812 r, złamał rękę, jako inwalida wrócił do domu. W r. 1831, dopiero 
co wdowiec, obarczony liczną drobną rodzhią, nie był czynny. W r. 1848 
na pierwsze hasło pospieszył do Wrześni z trzema synami pod rozkazy Gar- 
czyńskiogo. Po konweacyi jarosławieokićj wrócił do domu, lecz na odgłos 
Ksiąia, Miłosławia, Wrześni znów wsiadł na koń i z oddziałem powstańców 
z okolicy Łopienna i Janowca 10 maja w Kcyni bił się z Prusakami. Po 
kapitulucyi czarno-piątkowskiój, na Winiaraeh w Poznaniu odsiadywał w ka- 
zamatach fortecznych ciężkie więzienie. Uwolniony za ogólną amuestją. 
Umarł 1849 r,, pochowany w Kozielsku, Z Kadeńskiuj, córki Tadeusza, 
piozesa komisy! obrachunkowój , zostawił trzy córki: Michalinę za Leo- 
nardem Brzeskim, wybranym ua członka pruskiej Izby Panów. Ale- 
ksandrę za Krasickim i Józefę za Ignacym Moszczenskim, 
Trzech synów: Władysława, ożenionego z hr. Buińską; Bole- 
sława, oioniouego z Wollszlegeró" n'ą i Kazimierza. 

Mateusz, skompromitowany w r, 1846, ciężkio odsiadywał wiczionie 
w Wągrowcu, Poznaniu, Moabicie berlińskim. Skazany na 6 lat fortecy 

l'J* , 



292 



i wspólne koszta procesu, które, gdyby nie nadspodziewane wypadki 1848 r. 
byłyby go ze szczętem zrujnowały. Wr. 1848 czynny brał udział. Z Heleny 
z Domiechowskich (um. w r. 1869) zostawił dwie córki. Jedne za 
Gutowskim, drugą za Bolesławem Moszczeńskim, obiodwie- 
zmarły. Dwóch synów : Franciszka i Jana, ożenionych z W ę s i e r - 
8 k i e m i , córkami zmarłego Albina hr. Węsicrskiego z Zakrzewa. 

Odnogi tego domu: Michał Moszczeński. Pod koniec Rzeczypospolitej 
Polskiój, ojciec pani Wincencyi Moszczeńskiój przywiózł go jako ubogiego 
krewnego do Otorowa. Tutaj p. Michał początkowo zarządzał, potem dzie- 
rżawił znaczną część tego majątku. Znany był z zacności charakteru, słynął 
jako dobry gospodarz, synom dał wychowanie jak najtroskliwsze. Późniój 
kupił od Krzyżanowskich dobra Niedźwiad i Skórki pod Janowcem. Z N e y - 
m a n ó w n y , siostry podpułkownika i brata podprefekta Neymanów spłodził 
trzech synów : Imo Maksymiliana, 2do Adama, 3tio Wiktora. 
Córkę za Gozimirskim, matkę Michaliny, drugiój żony swego brata 
Maksymiliana. 

Maksymilian Moszczeński, skończywszy uniwersytet we Frankfurcie 
nad Odrą, wstąpił jako asesor do prefektury poznańskiej, gdzie był prefektem 
Poniński. Wkrótce mianowany radzcą prefektury, następnie radzcą referentem. 
W r. 1813 zastępował prefekta Ponińskiego, który był odjechał za królem 
do Drezna. Gdy w r. 1815 Prusacy na nowo zajęli Poznań i jemu wydali 
rozkazy, odpowiedział krótko, że jego prawowita władza zasiada w Warszawie, 
nie w Berlinie. Niebawem nadeszła dymisya. Po otrzymaniu takowej , po- 
starał się o panią Ignacową Grabowską, kasztelankę Scholastykę 
Moszczeńską z domu, która mu jako wiano wniosła Zołędowszczyznę 
z Borownem i dożywocie na Dybrznie w Prusach Zachodnich. W dmgim 
małżeństwie z Michaliną Go.zimirską spłodził córkę Jadwigę za 
Ignacym hr. Mycielskim. Drugi syn Michała podprefekt Adam 
we Wrześni, powszechnie szanowany i lubiony wśród współobywateli. Miał 
syna Michała z Tarnowy w Średzkióm, po którym tylko córki. Adam 
Moszczeński miał dwie córki, jedne za Pawłowskim, drugą za Bień- 
kowskim. 

Wiktor, z Dolnego Marcinkowa pod Gąsawą. Dzielny żołnierz z r. 
1831 -ozdobiony krzyżem virtuti militari pod Rajgrodem w szarży, w której 
zginął Franciszek Mycielski z linii szamotulskiej lub kobylopolskiój. Tutaj 
Wiktor Moszczeński uratował życie Sewerynowi hr. Mielżyńskiemu z Miło- 
sławia.*) Córka Wiktora za Jasieńskim. Moszczeński osiadły na 
Krainie, a pochodzący od czwartego syna łowczego kaliskiego Bolesława, 
miał jedne córkę za Augustynem Grabowskim z Dziembowa. Pozo- 
stawiła liczne potomstwo. 

Ksawery Moszczeński ożeniony z Sulerzyską w powiecie poznań- 
skim, pozostawił dwóch synów. Z tych jeden ożeniony z Sokolnicką. 
W Kujawach polskich Aleksander i Ignacy; pruskich tylekroć za- 
szczytnie w usłudze obywatelskiój wspominany Alfons Moszczeński. 



*) Ustne pedanie jego samego. Kazanie żałobne na obchód pogrzebowy 
w Gąsawie. 



>■ 

•-■*-■. 



woille dokuiiieutów familijnych \ 
losty Aleksandra Ezi 



htNałqcK6rt' ?■ MoMraeiiiiegoMuszczofiatia 
friarogodriych podań prznz wnuka sta- 
cbiela Mosz czciiekicgu zebrana 



jłlrozliiski J u z e f mn. 27 kwietnia 1871 r. Śp. Mj'ozii'islii umarł 
w sile wiekii wskutek choruby, wjwiiszanej z ran nieliezpiecznjch 
odniesionych w r. 1848 w Trzemesznie. Jako mąź, ojciec i obywatel 
zarówno wzorowy, ujmował każdego za serce swą serdecznością i pra- 
wdziwie polsko-szlacheciią postawą. Zmarły byl przez iiiejaki czas 
redaktorem „Ziemianina" i sekretarzem Towarzystwa centralnego rol- 
niczego; oraz gorliwym członkiem tutejszego Towarzystwa Przemysłowego. 
Na kilka lat przed śmiercią porzuci! miasto i kupił wieś pod Gnieznem, 
tęskniąc zawsze do zatrudnień gospodarskich. Ożeniony z Nałcez-Ra- 
ozyńaką z Chwalkowa, pozostawił kilku synówikilka córek, z których 
najstarsza poszła za mąż za syna znakomitego naszego ekonomisty 
Supińskiego i zmarła w r. 1877 we Lwowie. 

Harzynowski Nepomucen Makary um. 5 listopada 1865 r. 
Ośmdziesiccioletni starzec ten, zmarły w Ostrowie, gdzie wiele lut mieszkał, 
następującą pozostawi! po sobie matrykulc wojskową: 

Mianowany podporucznikiem 15 lipca 1807 r, 
„ porucznikiem 27 czerwca 1808 r. 

„ kapitanem 2 marca 1811 r. 

wziął dymisyą 3 grudnia 1813 r. 

Odbył kampanią rosyjską, hiszpańską, drugą rosyjską 1812 r. 
i niemiecką. 

Rany odebrał pod Saragossą trzy: pomniejsze jMid Maąuinenza 
i Moskwą. Legią honorołrą otrzyma! 12 marca 1812 r,, kawalerem 
cesarstwa z dotacyą 1000 fr. rocznie mianowany 22 kwietnia 1812 r. 

■\\' r. 1831 mianowany dowódzcą 1 batalionu 1 pułku augusto 
wakjego; w r. 1848 organizatorem powiatu oilolauowskiegu w stopniu 
podpułkownika. 

Tak świetnej przeszłości starzec dokona! iycia w niedostatku , liczną 
obarczony rodziną. Był ożeniony z Hiszpanką, która go w r. 1855 
odumarla, 

Nnsottf ks. Jerzy, kanonik um. 10 października 1872 r. 
Zmarłemu poświęca jeden z jego kolegom i przyjaciół następujące 
wspomnienie ; 

Dnia 10 paździeruika 1872 r. o tr^y kwadranse na pierwszą w południe 
zgasł w Wągriiwcu opatrzony Św. sakramentami ks. Jerzy MusolfF, pleban 
Łagowsko -Tarnowski, kanonik kolegiaty knis/wickiój, ostatoi Cysters, podprzeor 
bjlego klasztoru księij Cystersów w Wągrówon, kawaier orderu orła czer- 
wonego in klasy. Urodionj 30 marca 1795 r. wStawęcinie pod CLojnicarai 
w Pmsach Zachadnich, pierwszo nauk początki w Chojnicacli pobierał, 
13 lat licząc do klasztoru Gystersćw w Wągrowca oddany został, aieby do 
zakonnego przygotowa<5 siQ iycia. Temu tijż iyciu sią poświęcił i rokn ISIT 
V dzion św, łiUfeftjza w katedrze CJnirżiiieńakiój przez ks. Sieniieńskioj 



-~- -— ^-'g!'^- 



>' 



294 



biskupa suffragana Gnieźnieńskiego, jako kleryk Cysterski na kapłana wy- 
święcony został. Odtąd aż do zniesienia klasztoru w r. 1835 w Wągrowcu 
pozostawał. Po zniesieniu klasztoru objął urząd prokuratora w seminaryum 
duchownem w Poznaniu dnia 23 kwietnia 1835, zkąd po roku wrócił do 
Wągrowca i objął komendę w parafii Łęgowsko-Tarnowskiój , którój kościołem 
parafialnym został kościół poklasztorny w Wągrowcu. W r. 1846 prezen- 
tował go rząd na kanonią metropolitalną Gnieźnieńską; od godności tej się 
przecież wymówił, przyjął tylko ofiarowaną mu przez ks. Arcybislnipa Przy- 
łuskiego godność kanonika kolegiaty Kruszwickiej w r. 1862, bo dla niej nie 
potrzebował opuszczać ulubionego sobie poklasztornego kościoła. Znakomity 
to dobrodziej parafii Wągrowieckiej i Łęgowsko- Tarnowskiej. Ufundował 
on własnym kosztem zakład Sierót, któremu najprzód oddał dom w ulicy 
Gnieźnieńskiój i 12 tysięcy talarów, ażeby z procentu od tego kapitału utrzy- 
mywałj?' się trzy Siostry Miłosierdzia reguły św. Wincentego a Paulo 
i 6 sierót katolickich, testamentem zaś cały pozostały po sobie majątek, 
wynoszący przeszło 20 tysięcy talarów, temu zakładowi zapisał, ażeby więcój 
sierót przytułek w nim miało i z czasem lazaret mógł być urządzonym. Na 
urządzenie lazaretu układa się z niektórych procentów zakładu fundusz. 
Siostry Miłosierdzia utrzymyvvały zarazem ochronkę dla dzieci z miasta 
i szwalnię, w którój dziewczęta z miasta szyć się uczyły. Siostry musiały 
przecież dnia 1 października 1876 z rozkazu rządu opuścić zakład sierót, 
którego dozór świeckim osobom obecnie powierzony jest. Na alumnat dla 
młodzieży z parafii Wągrowieckiej i Łęgowsko-Tarnowskiej, kształcącój się 
w gimnazyum Wągrowieckiem do stanu duchownego, zapisał i za życia oddał 
12,700 talarów, tak samo ofiarował cały swój z kanonii Kruszwickiej przez 
jedenaście lat dochód na kapitał, z którego procentu biorą wsparcie młodzieńcy 
kształcący się do stanu duchownego z parafii Kruszwickiej. W niedzielę 
po Św. Łukaszu 1868 obchodził ks. Musolff pięćdziesięcioletni jubileusz swego 
kapłaństwa. Był to dla staruszka dzień tryumfu. Najprzewielebniejszy 
Arcypasterz hr. Ledóchowski przysłał mu wyrazy uznania i ks. dziekanowi 
w obec całej parafii od ołtarza przeczytać je polecił, bracia duchowni licznie 
go otoczyli wieńcem. Odebrał powinszowanie od obywateli wiejskich z Ka- 
rolem Libeltem na czele, obywatele miejscy wszystkich wyznań, obie parafie: 
Wągrowiecka i Łęgowsko-Tarnowska, składali mu życzenia i podzięki za 
pomniki jego miłosierdzia wśród nich umieszczone, rzewne podzięki i powin- 
szowania złożyły Siostry z sierotkami ojcu swemu — ojcu sierót. Dwa 
lata jeszcze po sekundycyach czerstwym się cieszył zdrowiem, i niestrudzenie 
swoje pełnił obowiązki, dopiero dwa lata przed śmiercią zaczął niedomagać, 
w ostatnim roku już prawie pokoju nie opuszczał a kilka tygodni nawet 
i łóżka, ciężkie znosząc boleści mianowicie w nogach. Aż do samej śmierci 
przecież zachował przytomność, i często przystępował do sakramentów św. 
Był to człowiek bardzo łagodnego, wyrozumiałego charakteru, oszczędny, 
skromny, serdecznie pobożny, do wszelkich usług pasterskich zawsze skory, 
niestrudzony szczególnie w kontesyonale. Co do miłosierdzia, tój najpię-. 
kniejszej jego cnoty „laudent eum opera ejus", bo sobie pomnik niemi 
w Wągrowcu wystawił. Pogrzeb jego wspaniały odbył się dnia 14 paździer- 
nika 1872 przy udziale licznego duchowieństwa, obywatelstwa i mnóstwa 
pobożnego ludu. Mowę na ezportacyi powiedział ks. Kazimierz Nowak, 



pleban Zoński, ligo zas w kośoiole lis, Mncifij Bukowiecki, proboszcz Wągra- 
ffiecki, przy grobie oa cmentarzn Łijgowsko- Tarnowskim przemówił w imieniu 
obywatelstwa Dr. Józef Chosłowski z Ułanowa. Kondukt prowadził offtcyał 
i WikarjnsK Gonerainy Gnieźnieński ks. kanonik Dorszewski a msią iałoboji 
ćpiewal ks. Jan Korjtkowsfci, kanonik metropolitalny Gnieinieiiski. 

Mycielskl hr. Ludwik om. 3 listopada 1863 t. Złiyt szczupłe 
rany niniojszegu dzieła nie pozwalają ini przytoczyć tu w całości 
nekrologów, które Ś. p. Ludwikowi poświęciłem w krakowskiej Kro- 
nice (nr. 71) z r. 1863 i w Ojczyźnie (nr. "iZ i 33) z r. 1865, 
wyjmuję zatem z nich tylko glówniejsze szczegóły. 

Kyn najstarszy hr. Teodora, walecznego żołnierza z r. 1831 
i Anieli z hr, Mielżyńskich, wyniósł śp. Ludwik, noszący imię 
swego stryja jenerała, poległego bołiaterskij śmiercią pod Grocliowejn, 
z domu rodzicielskiego tradycyjną miłość Ojczyzny i pociąg do rycer- 
skiego rzemiosła. Dosłużywszy się w armii pruskiej stopnia oficera 
Ulanów, oljjął w zarząd oddane mu przez ojca dobra smogorzewslde, 
ale skoro tylko doszła go wiadomość o powstaniu, opuścił rodzinę 
i dostatek, by walczyć i zginąć za Ojczyznę. Zginijć — Ijo miał głę- 
bokie przeczucie śmierci i żegnając się z przyjaciółmi, dodawał: „na 
zawsze!" To złowrogie przekonanie nie osłabiło w nim przecież hartu 
duszy ani odwagi. Pod Langiewiczem przeszedł pierwszą próbę ogniową 
a wszędzie będąc pierwszym w boju. wpiiósl z pod Grochowisk pchnię- 
cie bagnet#m i postrz^ w nogę. Zaledwie wyleczywszy się z obu ran 
w Kraltowie, wyruszył po raz drugi w pule w końcu czerwca na czele 
oddzialioi 70 jeźdźców. Widziałam go w chwili wymarszu z pod Olszy, 
wioseczki pud Krakowem. Czerwona krakuska z bialćm piórem na 
głowie, pąsowa koszula, dolman szaraczkowj' czarno szamerowany, jasne 
łosiowe szarawary i długie buty, — strój ten bardzo mu był do 
twarzy. Na plecach ładownica czarna, srebrnjTn ozdobiona orłem, 
przy prawej nodze obandażowanej grubo dla rany, która się była otwo- 
rzyła na nowo, wisiał krótki sztuciec, w ręku potężna szablica, pod 
nim koń gniady wspanialej budowy; twai'z jego blada, wychudła i znę- 
kana długićm cierpieniem, oczy zapadłe, gorączkow^Tn płonące pło- 
mieniem, dziwnym go otaczały urolćiem . . . Jak można było prze- 
widzieć, wj-prawa ta nie powiodła się: oddziałek śp. Ludwika, nie 
napotkawszy na miejscu wskazanćm pomocy, uległ przewiiżnym silom 
moskiewskiin. Mycielski, jakkolwiek ponownie ranny, ostatni opuścił 
pole walki, ratując jeszcze po drodze z narażeniem własnego życia 
jednego z raimych kolegów... Takich przykładów męztwa i poświęcenia 
możnabj wiele w życiu obozowćm Ludwika naliczyć . . Zrażony Łem 
niepowodzeniem wyjechał Mycielski do Pragi czeskiej, by się z ran 
8wych wyleczyć. Ale już po 2 tygodniach powrócił do Krakowa, a choć 
jeszcze kulał na nogę, bez zwłoki udał się w Rzeszowskie, by ztąd 
znów 7. bronią w ręku podążyć w Lubelskie. Tu łączy się z oddziałem 
"Wierzbickiego, który oddaje mu pod dowództwo całą swą jazdę, 80 
koni Dnia 3 listopada, odebrawszy rozkaz zrobienia rekonesansu, 
zetknął się Ludwik w lalka koni pod Bojanówką z dragonami moskiew- 
skiemi, którzy go ze wszech stron otoczyli. Trzeba się było przedrzeć 



294 



biskupa sii<rrag'aua Guieftiiońskiogo, juko kleryk Cysterski oa kapłana ytj- 
świĘCony został. Odtąd ai do zniaaiBnia klasztoni w r, 1835 w Wągrółtni 
pozostawał. Po zniesieinu klasztoru objął urząd prokuratora w KPinioar^aiii 
ducbownćm w Pozuiiuiu dnia 23 kwietnia 1835, zkąd po rokti wrócił iJo 
Wągrdwca i objął komendę w paralii Łijgowsko-TarDowskiej , kińr^j kościołem 
parafialnym został kościół poklasztorny w Wngrówcu. W r. 184G prezen- 
tował go rząił na kanonią metropolitalną Gnieźnieńską; od godności tej się 
przecie* wynniwił, przyjął tylko ofiarowaną mu przez ks. Arcybiskupa Przj- 
' łuskiego godnośi5 kanonika kolegiaty Kruszwickiój w r, 1862, bo dla niej nie 
potrzebował opuszczali ulubionego sobie poklasztomego kościoła. Znakomity 
to dobrodziśj paratii Wągrowieckitfj i Łęgowsko- Tarnowskiej. Ufundował 
on własnym kosztem zakład Sier<5t, któremu najprzód oddał dom w ulicj 
Gnieźnie ńskit^j i 12 tysięcy talarów, aiebj z procentu od tego kapitału utrzy- 
mywały się trzj Siostry Miłosierdzia reguły Św. Wincentego a Paulo 
i 6 sierót katolickich, tost amen te ni zaś cały pozostały jio sobie majątelc, 
wynoszący przeszło 20 tysięcy talarów, temu zakładowi zapisał, aiebj więc^ 
sierót przytułek w nim miało i z czasem lazaret mógł być urządzonym, 
urządzenie lazaretu układa się z niektórych proceutiiw zakładu fundua^ 
Siostry Miłosierdzia utrzymywały zarazem ochronkę dla dzieci s 
i 8zwalm'ę, w którdj dziewczęta z miasta szyć się uczyły. Siostry musu] 
przeciet dnia I październiku 1876 z rozkazu rządu opuścić zakład sierM 
którego dozór świeckim osobom obecnie powierzony jest. Na alumnat i' 
młodzieży z parafii Wągrowiecinej i Łęgowsko-Tarnowski^j, kształcącej 
w gimnazyum Wągrowieckiein do stanu duchownego, zapisał i za iyfia oddu 
12,700 talarów, tak samo oliarował cały swój z kanonii Kruszwickiej przed 
jedenaście lat dochód na kapitał, zktdrego procentu biorą wsparcie młodziedt^ 
kształcący się do stanu duchownego z parafii Kmsiwickiój. W niedzi^ 
po ŚH*. Łukaszu 1868 obchodzi) ks. MnsolfT pięćdziesięcioletni jubileusz awegoi 
kapłaństwa. Był to dla staruszka dzień tryumfu. Najprzewielehniejsj 
Arcypasterz hr. I.edóchowski przysłał mu wyrazy uznania i ks. dziekanowił 
w obec całej parafii od ołtarza przeczytać je polecił, bracia duchowni liczniej 
go otoczyli wieńcem. Odebrał powinszowanie od obywateli wiejskich z Ka-| 
rulem Libeltem na czele, obywatele miejscy wszystkich wyznań, obie parafiei 
Wągrowiecka i Łagowsko- Tarnowska, składali mu życzenia i podzięki zn 
pomniki jego miłosierdzia wśród nich umieszczone, rzewne podzięki i powin-T 
szowania zloiyly Siostry z sierotkami ojcu swemu — ojcu sierót. DwaS 
lata jeszcze po sekundycyach czerstwóm się cieszył zdrowiem, i niestrudzenie j 
swoje pełnił obowiązki, dopiero dwa lata przed Śmiercią zaczął ntedomagatS, 
w ostatnim roku jui prawie pokoju nie opuszczał a kilka tygodni nawet 1 
i łÓika, ciężkie znosząc boleści mianowicie w nogach. Ai do samej śmierci J 
przecież zachował przytomność, i często przystĘpował do sakramentów św. I 
Był to człowiek bardzo łagodnego, wjToznmiałego charakteru, oszczędny,! 
skromny, serdecznie pobożny, do wszelkich usług pasterskich zawsze skorji J 
niestrudzony szczególnie w konlesyonale. Co do miłosierdzia, ttSj najpię-. , 
knieJKzśj jego cnoty „laudent oum opera ejus", bo sobie pomnik niemi 
w "Wągrowcu wystawił. Pogrzeb jego wspaniały odbył się dnia 14 paździer- 
nika 1872 przy udziale licznego duchowieństwa, obywatelstwa i mnóstwa., 
pobożnego lądu, Mowę na eiportacyi powiedział ks, Kazimierz Nowuk^-f 






„„;' :;:.„ u;,;:-';-'"". *'i;,;r'"f- 







296 



lub poddać. Mycielski bez wahania obiera pierwsze i z dobytą szablą 
rzuca się naprzód. Cięty pałaszem przez brew nad okiem, nie prze- 
staje walczyć i zagrzewać swych towarzyszów do boju. Już dwóch 
dragonów zsadza z koni, gdy wtem pęka mu szabla a cios nieprzyja- 
ciela rozwala mu czaszkę. Runął wraz z koniem na ziemię i legł jak 
bohater, porąbany w sztuki przez dzicz moskiewską ... Po ustąpieniu 
dragonów, podnieśli włościanie okoUczni pokaleczone do niepoznania 
ciało śp. Ludwika i z czcią religijną złożyli w wspóln3nii grobie obok 
poległych jego żołnierzy, na cichym cmentarzu wiejskim, pod opiekuń- 
czem skrzydłem ubogiego kościółka, zdała od ojczystej zagrody i wiel- 
kopolskiej ziemi, na której wzrósł i której nigdy nie przestanie być 
chlubą . . . 

Mycielska Zofia z Chłapowskich um. 13 września 1864 
roku. Sp. Zofia Mycielska b}' ła córką Józefa Chłapowskiego, 
starosty kościańskiego a siostrą jenerała. Mąż jej Franciszek 
Mycielski zginął bohaterską śmiercią w Rajgrodzie w r. 1831, kiedy 
szarżował na bramę kamienicy napełnionej Moskalami. 

Mycielski hr. Józef um. 16 lutego 1867 r. Śp. hr. Józef był 
najstarszym synem hr. Michała, starosty konińskiego. Ożeniony z hr. 
Karoliną Wodzicką, pozostawił z niej czterech synów i cztery 
córki, z którj^ch najstarsza hr. Mary a jest żoną księcia Augusta 
Sułkowskiego, Ordynata na Rydzynie; druga Karolina za hr. 
Adamem Krasińskim, trzecia hr. Ludwika zmarła panną, 
czwarta zaś Anna poszła za Henryka Lisickiego i mieszka 
w Krakowie. (Co do synów, zob. pon.) 

Mycielski Stanisław um. 9 lutego 1874 j. Zmarły był synem 
śp. Ludwika, poległego po bohatersku pod Grochowem, z Elżbiety 
z hr. Mielżyńskich, niewiasty znanej z cnót i pobożności. Uro- 
dził się w Szamotułach, do szkół chodził wraz z bratem Michałem, 
we Wrocławiu; uniwersytet ukończyli obaj w Berlinie. Po r. 1848, 
ożeniwszy się z Maryą z Turnów, osiadł w dziedzicznym majątku 
Poniecu. Skory do wszelkiej obywatelskiej posługi, należał do niewiel- 
kiej Uczby tych, którzy pilnują prawdy i obowiązku i nie ubiegają się 
o wziętość u ludzi. Zył i umarł z przykładną wiarą i pobożnością, 
pokilkakroć w ciągu długiej choroby zasilany św. sakramentamL 

Pozostawił synów Józefa, ur. 1855, i Jana, ur. 1864, oraz 
córki Helenę ur. 1857 r. i Ludwikę ur. 1860 r. 

Mycielski hr. Stanisław um. 19 stycznia 1876 r. Zmarły 
był dawniej właścicielem kluczy Żerkowo i Dębno, gdzie założył z wiel- 
kim nakładem zakład wodnoleczący, używający przez pewien czas wiel- 
kiego w Księstwie wzięcia. Później przez zakupno państwa L u b a r t o- 
wszczyzny w Królestwie popadłszy w długi, zmuszony był dobra 
dziedziczne w Poznańskiem sprzedać i osieść w Warszawie, gdzie po 
długiej i ciężkiej chorobie umarł. Był ożeniony z Aleksandrą 
Roszkowską, z której pozostawił synów lir. Antoniego i hr. Lu- 
dwika, oraz córki hr. Elżbietę i lir. Kornelią, zmarłą w kwiecie 
wieku, 



m 



^B - Dlyeleisk] hr. Teodor um. C oziTwca 1874 r. „Kur. Puzn." 
ilf. 133 2 15 czerwca 187i r. poświęci! zmaiifuiu nasttjmjące wspo- 
nmieiiie : 

Dzisiaj odoywa sIę w Gostyniu pogrzeb śp. hr. Teodora M.ycielstiego, 
potomka znamienitej i znanej z przywiązania do Ojczyzny rodziny wielkopol- 
BkiSj, ktńrj w dniu 6 lim. w dobrach swoich dziedzicznych Chociesiewico, 
iywot swój doczesny zakończył. Nieboszczyk by) synem Michała, staro- 
sty konińskiego. Przyszedł na świat w r. 1804, Po odbyciu nauk, sluiyl 
wojskowo w kirysyoracb gwardji. W r, 1831 pospieszył do Warszawy i tam 
wraji z kilku krewnymi swoimi wstąpił w szeregi narodowe. Z razu słuijł 
w szwadronach poznaóskieh, ale rychło przeszedł do drugiego pułku ułanów. Pod 
Orochoweui, gdzie kuzyn jego Ludwik Mycielski bohaterską śmierć poaiijsł, 
fip, Teodor odznaczy} się w szuriy na pułk kiryayerów księcia Albrechta pru- 
skiego, Przy t6j sposobności dał dowńd uczuć prawdziwie rycerskich, bo 
ntatawał iycie wyiszemu oficerowi rosyjskiemu. Ozdobiony krzyżem złotym 
rirtuti militari, wzięty został przez walecznego jenerała Kiekiego na adju- 
toota. a gdy jeuerał Kicki poległ chwalebnie pod Ostrołęką, przeszedł na 
adjntanta swego krewnego, niemniej dzieluego jenerała Michała Myciel- 
Hkiogo. Do dwóch wypraw na Litwę jenerała Chłapowskiego i jenerała 
Oiełduda, w którćj Ło ostatniej poległ biizyii jego Franciszek, nie uale- 
2ał. Skoro powrócił do domu po nieszczęśliwym sprawy upadku, skazany 
został jako oiicer land^ery na wiezienie i zapłacił znaczną karę pieuiężoii. 
Osiadł po tóm na wsi, oddał się z zamiłowaniem gospodarstwu i pojął 
w małżeństwo A a i e 1 ę hrabiankę M i e H y ń s k ą, siostrę nieodżałowanych 
synów Wielkopolski Macieja i Seweryna. Zacna ta pani umarła 
młodo, poiiostawiając dwóch syniw i dwie córki. Oienił się po raz drugi 
le siostrą wdowy po joneralo Kickim, Ludwiką Biszpiug. Śp. Teo- 
dor brai częsty udział w życiu publiczoam ohywatelskińm i zasiadał nawet 
chwilowo w sejmie pruskim. Rządny, pracowity, przysporzył majątku i, co 
H nas rzecz tak rzadka, zostawił interesa w najlepszym stanie. Pod koniec 
iycia dotknięty został wielkim ciosem ; syn jego z pierwszego nialicństwa 
Lndw jk, odwainy i pełeu poświęcenia, poszedł w r. 1863 na powstanie 
i padł w bojn. Ostatnie lata przepędził na łoiu boleści; tknięty paraliiem, 
pasował się mężnie z chorobą, której w koźcu uledz musiał. Pozostawia 
liczną rodzinę, — Tak tedy przerzedzają się szeregi tych, co brali udział 
w walkach ta Ojczyznę i pokolenie ludzi z roku 1831 powoli schodzi do 
grobu. Oby ci, którzy zajmą miejsce starszych, nie pokazali się niilszjmi 
od mch w miłości Ojczyzny, odwadze i poświęceniu, a szczęśliwszej dla kraju 
i dla siebie doczekali się doli. 

Preyji. Zmarły miał z pierwszego małżeństwa synów Ludwika 
(zob. pow.), br, Ignacego i br, Teodora zmarłego w dzieciństwie, 
urnz córki br. Klźbietę um. 1855 r., br. Józefę za Bolesła- 
wem Pilawiu^ Potockim z Będlewa, i hr. Maryą, — Hr. Ignacy. 
oźouiony z Jadwigfj Musze żeńską ma synów br, Maksymi- 
liana i hr. Ludwika, oraz dwie córki, 

Z Ludwiki Biszping pozostawił zmarły trzecli sjdów ; hr. 
Alfred ft hr, Z ygm nuta i hr. Stefana, oraz córki hr, Anielę 



2&8 

za Józefem hr. Bnińskim i hr. Teresę za Maciej em hr. 
Mielźyńskim z linii pawłowickiej. Trzecia córka Helena zmarła 
w dzieciństwie. 

m. ę m 



) 



Mycielscy łierM Dołęga.* 

Mycielscy herbu Dołęga piszą się z Mycielina w województwie 
Sieradzkiem. Jedna gałąź tej rodziny odłamawszy się od pnia ojczy- 
stego, przeniosła się do właściwej Wielkopolski, mianowicie do woje- 
wództw kaliskiego i poznańskiego, zkąd powstała osobna rodzina tego 
nazwiska. Protoplasta wielkopolskiej linii Mycielskicłi W o j c i e c łi 
Mycielski z Mj^^cielina pierwszy się przesiedlił do Wielkopolski r. 1496; 
od niego Mycielscy jak następuje z ojca na syna pochodzą: 

1) Wojciech z Mycielina Mycielski, burgrabia koniński, 
podwojewodzic kaliski zaślubił Małgorzatę Starogrodzką (1496), 
z niej: 

2) Jan (1519—1539), dziedzic dóbr Piątek, poślubił Annę 
Dobrzycką, z niej: 

3) Tomasz (1539 — 1561) dziedzic dóbr Mycielino, Bogusławicc, 
Pniejki, Dzierzbino, Brzeźno, Szczepidło, Koziantkowy i Głodno. Po- 
ślubił Agnieszkę Radomicką, z niej : 

4) Piotr (1561 — 1601), dziedzic Mycielina. 

5) Krzysztof (1591 — 1633), dziedzic dóbr Karna, Jeziora, 
Winna, Borzęciczki, Mycielinko, Gablino, Chłapowo, Szrabki, Dominowo, 
Tworzenice, Bagrowo i Kwilino. Zona Anna Sokołowska, z niój: 

6) Wojciech (1605-1667), dziedzic Żytowiecka i Małej Łęki 
zaślubił Katarzynę Przedzyńską pmo yto Tymieniecką, z niej: 

7) Mikołaj (1660 — 1686), wojski kaliski i starosta koniński, 
dziedzic dóbr: Małałęka, Zytowiecko, Grodzisk, Kopanie, Miłosław, 
Koszubiec, Piątkowo, Orzechowo, Gorzyczki, Kębłowo i Lipie. Poślubił 
Zofią Dembińską, kasztelankę rogozińską, z niej: 

8) Adam (1683 — 1694), wojski kaliski, potem stolnik poznański, 
prócz dóbr po ojcu odziedziczonych, posiadał jeszcze dobra: Chlebowe, 
Będzieszyn, Wieszczyczyn, Jarosławki, Boguniewo, Słomowo, Pacholewo, 
Nawiszcz, Zielonka i Głęboczek. Poślubił Annę Niegolewską, 
sdo vto Tuczyńską, z niój: 

9) Maciej (1694 — 1747), cześnik wschowski, potem chorąży 
koronny i poseł na trybunał lubelski, potem kasztelan kaliski, na końcu 
kasztelan poznański. Poślubił Weronikę Konarzewską, fundatorkę 
kongregacyi XX. Filipinów pod Gostyniem. — Z dwóch sióstr Macieja 
zmarła Zofia panną, a Katarzyna (1694—1725) była za Janem 
Korzbokiem Łąckim, kasztelanem kahskim. Maciej miał trzech synów 
(10 pok.): Jana Nepomucena, Stanisława i Józefa, oraz 



*) Wodlag szkica monograficznogo familii Mycielskich, ułożonego z akt 
grodzkich poznańskich przez p. Józefa Łokszyckiego. 



córki; Jńzet^ za księciem Dymitrem Jabłonowskim, Teresę lii 
Józefpm Shoroszewskim, Pelagię i Genowefę, panny. 

Jan Xepomuceii, starosta oanicki, kawaler orderu i. Ktanisłnva 
roiai dwie żony. najprzód Jolantę Dobriycką, powtóre .\nnę Oar- 
ezyilską, kasztelaiikę rozpirsk^ Po nim poitost^^o potomstwo nnstę- 
pujące (U pok.): Ignacy, jenerał wojsk polskich st-er.. Edward 
ster., Józef ster., oraz sześć córek: Jolantę za kasztelanem Gaje- 
wskim, Annę pmo rto za hr. Wincentym Potockim, sdo vto za 
Teodorem Cieleckim, Zolią za Józefem Nieświastowskim, 
Franciszkę za Mikołajem Skorosze wskim, Walentynę i Kata- 
rzynę, panny, 

Stanisław, drugi syn Macieja (1758 — 1791), starosta lubia- 
towski, jenerał major wojsk litewskich, nie miał z księżniczki Konstancyi 
Jabłonowskiej potomstwa. 

Józef (1756^1790), trzeci syn Macieja, starosta koniński, jenerał 
porucznik wojsk litewskich, wojewoda inowrocławski, kawaler orderów 
orła białego i ś. Stanisława, spłodził z Franciszką Kożmińskij dwóch 
synów Michała i Stanisława, od któryoh idą dwie obecnie 
istniejące linie Mycielskicb, oraa dwie córki Annę (urn. 1819) za Win- 
centym br. Potockim, podkomorzym koronnym i Ludwikę {um, !789), 

I Starsza linia. Micha! (11 pok.), starosta koniński, mia- 
nowany później praskim hrabią, (1790—1815) miał z Elżbiety Mie- 
rzejewskii^j czterech sjtiów (12 pok.): br. Józefa na Rokosowio 
(zob. pow.), br. Stanisława na Dębnie (zob. pow,}, hr. Fran- 
ciszka na Di-zewcaeh, który z Kunegnndy Zbijewskiej pozostawił 
trzy córki (1-) pok.), mianowicie hr. Józefę za Marcelim Żółto- 
wskim, br. Annę, zmarłą w r. 1859 za hr. Janem Zamoyskim 
i Sidoniii, zmarłą w panieństwie; wreszcie hr. Teodora na Cho- 
cieszewicach (zol), pow.) i hr. Alfreda um. ster. 

Hr. Józef pozostawił czterech synów (13 pok.): 

1) Ht. Michała, który z Heleny Mikorskiój spłodził 
(14 pok.) syna br. Maurycego, ur. 18(i7, i córki hr. Maryq, 
nr. 1870 r. i hr. Teresę, ur. 1872 r. 

2) Hr. Feliksa, który z Romania Rutkowskie ma synów 
{14 pok.): hr. J ózefa (um. 1875), hr, Adama, hr. Wl ady ała wa, 
hr, Stanisława, hr. Edwarda i córkę hr, Helenę. 

3) Hr, Franciszka, Ten z hr. Waleryą Tarnowską 
ma synów (14 pok.) lir. Jerzego, ur. 1856 r., lir, Jana, hr. Ka- 
zimierza i córld hr, Ceovlią, ur, 1867 r. i hr. Karolinę, 
ur. 1869 r, 

4) Hr. Józefa, ożenionego z Hortonsyą Mitkiewicz. 
Z tój syn hr. Kazimierz uni. 1873; żyje zaś córka hr, Horten- 
sy a, ur, 1871 r. 

II Młodsza linia. Stanisław, syn Józefa a brat młodszy 
hr. Michała, (1790—1813), pozostawił z żony Anny hr, Mielżyń- 
aki^j, pmo vto Gajewskiej, czterech synów (12 pok.) i dwie 
uórki; Sewerynę za hr. Józef em Sokolniokim i Konstan- 
0;4 za pułkownikiem Józefom Brezą (zob. rodzinę Brezów). 



30^ 

Nąjstarsz}^ sjn Stanisława śp. Franciszek z Galowa poległ pod 
Ostrołęką r. 1831; z Zofią z Chłapowskich (zob. pow.) nie po- 
zostawił potomstwa. 

Drugi sj^n Stanisława śp. Ludwik poległ również bohaterską 
śmiercią pod Grochowem w r. 1831. Z Elżbiety hr. Mielźyń- 
skiej pozostawił (13 pok.) dwóch synów: 1, Stanisława, 2, Mi- 
chała, oraz córki: Maryą, uf. 1825 r., Annę, ur. 1829 r. 
i Elżbietę, zmarłą Siostrą Miłosierdzia ^Y r. 1856 w Gostyniu. 

1) Śp. Stanisław, ożeniony z Maryą Turno, umarł w r. 
1874 (zob. pow.). 

2) Michał, ur. 1827 r., ożeniony z Zofią Górską (zob. 
rodzinę Górskich), ma syna Ludwika (14 pok.), ur. 1854 r. 
Po śmierci żony wstąpił do zakonu 00. Jezuitów, których aż do chwili 
wygnania tego zakonu z granic cesarstwa niemieckiego był Przełożonym 
w Śremie. 

Trzeci syn Stanisława z Anny hr. Mielżyńskiej, Michał, jenerał 
wojsk polskich, kawaler krzyża polskiego virtuti miUtari i legii hono- 
rowej, umarł w Paryżu w r. 1851. 

Czwarty wreszcie syn Stanisława, hr. Józef, ur. 1801 r., właściciel 
Kobylepola pod Poznaniem, zdobył sobie w r. 1831 złoty krzyż yirtuti 
militari za waleczność. Rząd rosyjski przyznał mu w Królestwie tytuł 
hrabiowski, prócz tego jest kawalerem orderu Maltańskiego. Ożeniony 
zhr. Izabellą Brzostowską stracił dwoje dziatek, Franciszka 
i Ludwikę i nie pozostawia po sobie potomstwa. 

Oprócz wzwyż wymienionych, następne jeszcze majątki w Wielko- 
polsce w różnych czasach do Mycielskich należały lub dotąd należą: 

Gąsin, Witczyn, Dobrzyca, Chodzież, Jeżowe, Hnta, Milcz, Cisewo, Stu- 
dzieniec, Ostrewek, Wielkałęka, Rokosowo, Baczyłaś, Osieczno, Łuniewo, 
Grodzisko, Trzebinia, Woynowice, Szubin, Szubskawieś, Gostyń, Łachowo stare, 
Łachowo nowe, Pińsk, Wolwark, Kowalewo, Wąsorz, Siardowo, Smolniki, 
Nowa Kolonia, Rossochy, Stara Kolonia, Szarado wo, Turzyn, Rzemieniewice, 
Zalesie, Lasownie, Dłoń, Kołaczkowice, Raszewy, Podrzecze, Czajkowo, Bogu- 
sławki, Skoroszewice , Krzokotowice , Szkaradowo, Ostoja, Poradowo, Piętno, 
Wielopole, Derszne, Dziadowice, Kotwasice, Tuliszkowo, Zadwornawieś , Ogo- 
rzelczyno, Sarbicko, Krempie, Tarnowie, Pustehaliska, Chocieszewice, Pempowo, 
Siedlec, Bopkowice, Dębie, Górka, Sroki, Gorzyce, Gorzyczki, Gądki, Szamotuły, 
Gałowo, Jastrowo, Kobylepole, Szczepankowo, Spławie, Więckowice, Poniec, 
Janiszewo, Miechcin, Pizybyszewo, Bucz, Drzewce, Mierzewo, Czarkowo, 
Wziąchów, Smogorzew, Siedmiorogowo , Zimnawoda, Zerniki, Dębno, Żerków, 
Widawy, Rawicz. 

Mycielscy brali żony z następujących familii: 
Belęcki, Biegański, Biszping, Bruczkowski, hr. Brzostowski, Chłapowski 
(2 razy), Czerny- Witkowski, Dębiński, Dobiński, Dobrzycki (2 razy), Garczyński, 
Giec, Górski, Grodzicki, hr. Grudziński, ks. Jabłonowski, Kitlic, Konarzewski, 
Koźmiński, hr. Małachowski, hr. Mielżyński (3 razy), Mierzejewski, Mikorski, 
Mitkiewicz, Moszczeński, Niegolewski, Przedzjński, Radomicki, Rąbczyński, 



301 



Kosztowski> Eutkowski, Sokołowski, Starogrodzki, Szołdrski, Trąmpczjński^ 
hr. Tarnowski, Tuczyiiski, Turno, hr. Wodzicki, Zbije wski. 

Mycielskie wychodziły za mężów z następują- 
cych familii: 

Belęcki, Bieniawski, hr. Bniński, Breza, Boiński, Cielecki, Drozdowski, 
Gajewski, Gockowski, Gorzycki, ks. Jabłonowski, Koczorowski, Kołdowski, 
Korzbok-Łącki (2 razy), Koszutski, Koźmiński, hr. Krasiński, Kurcowski, 
Lisicki, Łempicki, Miaskowski, Mieliński, hr. Mielżyński (2 razy), Mirosławski, 
Mycielski (linii sieradzkiej), Nieświastowski, Pławiński, Poniński, hr. Potocki 
(3 razy), Radoliński, Radoszewski, Radzimiński (2 razy), ks, Radziwiłł (2 razy), 
Radzyński, Rokossowski, Skoroszewski (3 razy), hr. Sokolnicki (2 razy), hr. 
Sołtyk, ks. Sułkowski, Swinarski, Szołdrski, Trąmpczyński, Trzciński, Więc- 
kowski, Wyrzyski, Zakrzewski, Zakszyński, hr. Zamoyski, hr. Żółtowski, 
Żychliński. 



ar. 

Nakwaska Karolina z hr. Potockich um. 27 \vrześnia 
1875 r. 

W dniu 27 \vrześnia umarła w Tours w 77 roku życia opatrzona 
Św. Sakramentami Karolina z hr. Potockich Nakwaska, żona 
Henryka Nakwaskiego, posła na sejm 1830 r. Była ona córką 
męźnftgo pułkownika 11 pułku jazdy Księstwa WarszaAvskiego hr. 
Adama Potockiego, którego żywot opisała w nader zajmującem 
dziełku, a wnuczką Teodora Potockiego, wojewody bełskiego. Była 
to prawdziwa matrona polska, podług starodawnych wzorów, słynna 
z piękności za lat młodych, zachowała jej ślady aż do zgonu, ale obok 
tej piękności miała wyższe, trwalsze zalety; znakomity rozum, połą- 
czony z dowcipem, serce wylane dla Ojczyzny, uprzejmość i gościnność 
staropolską, dobroczynność bez granic. Śp. Nakwaska wyrobiła poko- 
lenie dobrych gospodyń dziełem swoim „Dwór wiejski", które się ro- 
zeszło po całym obszarze dawnej Polski. 

(Kur. Pozn. nr. 227 z 1875 r. według Czasu.) 

Nakwaski Henryk um. 22 marca 1876 r. Zmarły był posłem 
województwa bracławskiego na sejm rewolucyjny w 1830 r. Ożeniony 
był z Karoliną z Potockich. Umarł w Tours we Francyi, 
gdzie go powszechnie szanowano. 

Narożnlak Łukasz um. 16 lutego 1865 r. Zmarły w 90 
roku życia weteran napoleoński, już w r. 1806 wstąpił do 10 pułku 
piechoty a av r. 1815 został przeniesiony do g\^^ardyi. Odbył kampa- 
nie w latach' 1807,8 i 13 w Niemczech, Francyi, Hiszpanii i Rosyi. 
Następnie od r. 1817 pełnił w Ussarzewie pod Swarzędzem, dobrach 
państwa Józefostwa Zychlińskich, skromne obowiązki — rataja! Wy- 
pra^ńono starcowi pogrzeb wspaniały, przyczem miejscowy proboszcz 
pięknie przemówił nad mogiłą, żegnając j.ednego z ostatnich wojaków 
„melkiej armii." 



302 

Narzyinski Stefan urn. 9 kwietnia 1868 r. w Kzymie. Rodzina 
Narzymskich do znakomitych się liczy w Polsce i wielu jej członków 
zasiadało w senacie Rpltej. Śp. Stefana imię nie było wprawdzie 
głośne w kraju, niemniej przecież życiem i czynami okazał się godnym 
dostojnych swych przodków. Urodzony w r. 1797 w Obozinio w Pru- 
sach Zachodnich, kształcił się w Kongresówce, gdzie rodzice jego 
główny posiadali majątek. W r. 1826 przybył na uniwersytet war- 
szawski i tu bliższe z Zygmuntem Krasińskim zawiązał stosunki. Dzień 
29 listopada zastał go akademikiem i jako taki rozpoczął służbę w gwar- 
dyi honorowej. Po bitwie pod Grochowem wstąpił wraz z młodszym 
bratem do 1 pułku ułanów. Pod wodzą jenerała Chłapowskiego odbył 
•wyprawę na Litwę i brał udział w walce pod Hajnowszczyzną i Wilnem. 
Po upadku powstania zamieszkał w Pmsach Zachodnich a ożeniony 
z piękną i wielkich cnót Otolią Karwat przez lat trzydzieści naj- 
szczęśliwszego używał domowego pożycia. Z trojga dziatek stracił 
przecież wkrótce dwoje, a po nich ukochaną żoną. Ciosy te nie zła- 
mały go na umyśle, bo głęboko był pobożnym, ale na ciele. Przy- 
bywszy na pozór zdrów całkiem z córką pozostałą do Rzymu, po dwu- 
dniowój zaledwie słabości cnotUwego dokonał żywota. 

Córka zmarłego Mary a, znana z dobroczynności i patryotyzmu, 
poślubiła w parę lat później księcia Feliksa Ogińskiego, niosąc 
mu w wianie rozległy klucz Jabłonowski z pięknym pałacem w Pru- 
sach Zachodnich. 

Narzymski Józef um. 5 lipca 1872 r. Zmarły, potomek sta- 
rożytnej rodziny, wygnany z Królestwa w 1863 r., wnet w całym kraju 
zdobył sobie rozgłos, jako utalentowany i płodny komedyopisarz. 
„Pozytywni" i „Epidemia", dwa te utwory jego dramatyczne powszechnie 
są znane. Umarł w powrocie z Włoch w Jaworzn na chorobę pier- 
siową. Długi czas był korespondentem Dz. Pozn. z Krakowa. 

Sp. Narzymski urodził się 8 lutego 1839 w Rudzikach Małych, 
majątku rodziców jego matki, w Lipnowskiem nad Drwęcą. Ojciec 
jego Jan, a matka Katarzyna z Gręboszewskich. Młodość 
spędził w Bogatem, majątku ojca swego (w powiecie Prasnyskim), 
która to wieś pozostawała w ręku Narzjnnskich od 1563 roku, a upię- 
knioną została w XVni wieku przez Jakóba Narzymskiego, wojewodę 
pomorskiego. Babka surowych obyczajów, i matka tkliwego serca 
a duszy czystej patryotycznej , kierowały jego miłością. Był zawsze 
wątty, chorowity i wiele pielęgnowania wypadało łożyć, aby go utrzy- 
mać przy życiu. W r. 1852 oddany był do gimnazyum płockiego, 
które ukończył jako celujący uczeń w r. 1857. Wówczas ojciec jego 
ożeniwszy się raz drugi, usamowolnił go i oddał mu Bogate i parę 
folwarków na własność, drugą połowę zatrzymując sobie. Ojciec umarł 
dnia 8 maja 1859 roku. Wówczas Narzymski, pan znacznćj fortuny, 
wyjechał do Warszawy, gdzie dostał się w odmęt Bohemii literackiej. 
Peryod ten trwał niedługo, choć kosztował dużo i pieniędzy, i illuzyi 
i młodości. W roku 1860 pojechał do Paryża, mając lat 20. Uczę- 
szczał do College de France, lecz ochota do pracy znikła, za to często 
bywał w teatrach, co wpłynęło na jego zamiłowanie do pisania utworów 



scenicznych. Wtedy zbliiyl się do Mierosławskiego, Kurzyny i inuych 
ozerwieńców. Wypadek 27 lutego i daJsze prześladowania zjednały mu 
rozgłos w kri^in. W r. 1862 powt6nue był w Paryżu, a potem we 
Woszech. W BeUigeru to znosił się z Garibaldim. W tym czitsie 
uźenil się z Aleksandrą Krajewską. Do ostatka nie wiedział o po- 
wstaniu, nie wierzył w nie, olioć widywał się ciągle z Podlewskim, 
Bobrowskim i innymi. Dnia 25 stycznia 1863 r. dostał krwotoku, 
a 20 marca miał jechać do obozu, gdy go 19 marca aresztowano, lecz 
wkrótce uwolniono. W październiku emigrował. Dwa lata żył w Pa- 
ryżu, rok w Dreźnie, dwa lata w Prusiech u rodziny, a potćm w Kra- 
kowie, gdzie bral początkowo udział w redakcyi „Kraju," dopóki książę 
Adam Sapieha nie oddid redakcyi dzisiejszemu redaktorowi. Nieustanna 
choroba piersiowa nie przeszkadzała mu oddawać się literaokićj pracy. 
Główniejsze. ktjire napisi^, są: 1) „Wielki człowiek powiatowy," komedya 
{roku 1859), 2) „Niekomiezna komedya" drukowana roku 1862, 

3) ,,Emigrant w Galicyi," kom. pisana razem z Wlad. łabowskim, 

4) .,Poświccenia", kom. w 4 akt. pisana z Sabowskim, według pomysłu 
i układu Narzymskiego, 5) „Epidemia", dram, w 4 akt., 6) „Pan prezy- 
dent miasta w kłopotach" kom. w 2 akt., 7) „Pozytywni'' kom. w 4 akt. 
8) „Ojczym" powieść w „Tyg. Wielkopolskim", 9),,JIistorya scen w Pol- 
sce" streszczona według rękopismu Estreichera, 10) „Na łasce zięcia" 
kom. z franc, 11) „Dwie pary" powieść wspólnie z Sabowskim pisana 
(w „Sobótce"), 12) „Pozory mylą" powiastka, 13)„Trzy miesiące" stu- 
dyum i inne drobne prace. (Według Czas u.) 

Naslcrowskl Aleksander Józef nm, 27 kwietnia 1871 r. 
Zmarły w 73 roku życia zacny obywatel i waleczny żołnierz z r, 1831, 
był bratem ostatniego dziś wKsięstsTie Belwederczyka, p. Nasiorowskiogo 
z Oozkowic i śp. Marcina, który z śp. Izabelli de Savage, uio po- 
zostawił potomstwa. Śp. Aleksander pozost-awił z Walentyny SkÓ- 
rzewskiój, wnuczki jenerała wojewody Skórzewskiego, cztery córki: 
Jadwigę za hr. Bolesławem Skarbkiem, obj-watelem Królestwa 
Polskiego, brat-em br. Mieczysława z Wargowa; Zofią za br. Kazi- 
mierzem Sktirzewskim z Raszkowa; Elżbietę za Ignacym Su- 
checkim, obywatelem Królestwa Polskiego; i Franciszkę za 
Blumerem, synem jenerała wojsk polskich z czasów W. ks. Kon- 
stantego. 

Rodzina Nasierowskicb herbu Ślepowron pochodzi z Nasierowa 
w ziemi Ciechanowskiej, zkąd jedna gałąź w X\l wieku przeniosła się 
do Wielkopolski. Śp, Izabella Nasierowska z ilomu de Savage pocho- 
dziła z rodziny irlandzkiój, która w czasie prześladowania katolików 
z ojezystój ziemi emigrowała do Polski Zmarła 6 listopada 1871 r. 

Kouuiaiin ks. Korneli um. 21 hstupada 1873 r. Zmarły byt 
dobrze znanym w Poznaniu kapłanem, jako nieodstępny od lat 12 
towaraysz Ojca Stamma. Urodzony w r. JHll, wyświęcony został 
1844 r. na kapłana, a do Poznania jako nakeunik św. Liomiuika przy- 
był w 1861 r. 

Nlugolewska Anna y. Krzyżanowskich lun. f) shcznia 

im r. 



304 

Poznań, 5 stycznia. Zona bohatera z pod Somosierry, matka 
posła, który rozgłośną interpelacyą swą na sejmie pruskim wywołał 
w całśj Europie zdumienie i ożywił uczucie sjmpatyi dla niedoli na- 
szej, matrona równie godna szacunku dla cnót swych domowych, jak 
ogólnego poważania i naśladownictwa dla swego patryotyzmu i gorącej 
aż do ostatnich chwil życia miłości wszystkiego, co wzniosłe i szlache- 
tne, Anna z Krzyżanowskich pułkownikowa Niegolewska, zakończyła 
dziś rano w Poznaniu pełen cnót i cichych zasług żywot doczesny. 
Dzieląc się tą bolesną z cz}i;elnikami madomością, przekonani jesteśmy, 
iż ona nie tylko w Księstwie ale i po za jego granicami żałobne znaj- 
dzie echo. . (D. P. nr. 5 z 1871 r.) 

Poznań, 9 stycznia. Dnia wczorajszego już o godzinie wpół do 
drugiej poczęła się pubUcznośc gromadzić na ulicy św. Marciiiskiej przy 
rogu Piekar przed domem żałobnym, z którego zwłoki śp. pułkowniko- 
wej Niegolewskiej odprowadzić miano za bramę berlińską. Obywatelstwo 
z prowincyi i z miasta spieszyło oddać hołd przj-należny pamięci ma- 
trony, która cnotami swemi ogólny zaskarbiła sobie szacunek. Po 2ej 
godzinie wyruszył orszak pogrzebowy, któremu przewodniczyło ducho- 
wieństwo z księdzem proboszczem Bażj-ńskim na czele. Za karawanem 
postępowały stroskane, dzieci, wnuki i prawnuki Zmarłej a za nimi nie- 
zwykle Ucznie zebrana publiczność wszystkich stanów. Widziałeś tam 
obok przedstawicieh najznakomitszych rodzin wielkopolskich i ubóstwo, 
którego Zgasła szczególną była dobrodziejką. Orszak zamykał długi 
szereg^ pojazdów. 

Że śp. pułkownikowa Xiegolewska zasłużyła pełną miarą na tę 
cześć ostatnią, niechaj poświadczą wymowne słowa pośmiertnego wspo- 
mnienia, jakie w tej chwili odbieramy a z których każda Polka za- 
czerpnąć może wzór i naukę życia. 

Urodziła się roku 1798 w Włościejewkach w powiecie śremskim, z ojca 
sędziego i matki z domu Bardzkiej. Odebrawszy staranne wychowanie, 
zasilone niezwykłym w owych czasach wykształceniem umysłowem, pełna 
wdzięku i posaźna jedynaczka, z licznego grona ubiegających się o j^j rękę 
wybrała Andrzeja Niegolewskiego, młodego bohatera, okrytego chwałą z pod 
Somo-sierra. Umiejąc ocenić dzielność i poświęcenie małżonka, umiała 
być godną towarzyszką jego życia, a kochając sama gorąco Ojczyznę,|z mi- 
łością i chlubą patrzała na ofiary, jakie niósł jej sprawie. Nie tylko, że go 
podtrzymywała w przekonaniu, iż obowiązki Polaka i obywatela wyższemi są 
nad osobiste i domowo, ale niejednokrotnie była mu natchnieniem, zachętą 
w wypełnianiu tych ważnych powinności. 

Na pierwszą wieść o powstaniu roku 1830 pospieszył dawny wojskowy 
na miejsce swego obowiązku, gdzie mu powierzono do zreorganizowania pułk 
jazdy -sandomirskiej. Zakłopotany donosi żonie o niedostatkach uzbrojenia, 
jakie opóźnić muszą wyruszenie na pole walki. Pułkownikowa Niegolowska 
była już podówczas matką hcznego grona dzieci, nie uważała się jednakże 
za zwolnioną od niesienia ofiar Ojczyźnie. Przesyła natychmiast mężowi 
upoważnienie, do użycia kapitału na zbrojenie pułku, na sprzedaż dóbr Pa- 
protni w województwie kaliskióm do niej należących. Następnie zajmuje się 



sama zaJcupnem wielu przedmlotiiw uzbrojenia i bez wiEględu na naiaŹem^ 
SIĘ na przykrości w razie pochwycenia, przeprawia je osoliiacie po kilka razy 
przez kordon graniczny. Mimo niepomyślnego końca walki, nigdy nie ialo- 
wala Swego poświęcenia w tej sprawie, owszem głęboko była przekonaną, 
ie źadiia oBara tak w obec Boga jak w obec Ojczyzny uje jest nadaremną. 

Na chlubę owych czasów jrzypomnieĆ musimy, źe walka roku 1831 nie 
wywoływała zniewag ani szyderstw przeciw oflaruości, jak .się to działo 
w ostatnich czasach. Duch pnbliczuy nie był starł z siebie dawnńj dostoj- 
ności. Moralnośii górowała nad powszednią rachubą. Kaide poświĘceuie 
namaszczało pewnem uczczeniom, targnąi5 aię na nie, poczjtjwanem było 
za Świętokradztwo względem Ojczyzny. Ztąd iii mimo klęsk przegranej, 
nowy duch ukrzepiający wstąpił w piersi wszystkich, nadzieja i wiara 
w szczęśliwą przyszłość Polski ożywiła naród, niemi pi-zejęte wzrastały 
nowe pokolenia. 

Żadna z matek nie starała się może z większą gorliwością rozgrzewać 
tych uczuć w sercach swoich dzieci, jak pułkownikowa Niegotewska, uwa;tając 
miłośii Ojczyzny jako jedne z najpiękniejszych cnót ludzkich. Głęboko reli- 
gijna i posłuszna przepisom wiary, nigdy nie mogła słuchad bez goryczy, 
aby dobro Kościoła potrzebowało wyrzeczenia się Polski i wiązania się z jój 
wrogami innowiercami, aby dla osiągnienia nieba potrzeba się zaprzeć ziem- 
skićj Ojczyzny. Wjśj dnszyuczucio religijno i narodowe zlewały się w zgodną 
jedność i tak połączone przyświecały Jćj w postępowaniu całego życia. 
Szła ta zmarła śladem naszych prababek, u których religijność uSwięcała 
ofiary niesione Ojczyźnie. Gaśnie tśż z pułkownikową Niegolewską typ tra- 
dycyjnych matron polskich, odznaczających się prostotą serca, czerstwością 
umysłu i energią w wypełnianiu obowiązków w najtrudniejszych warunkacb 
życia. W razie potrzeby stawały się głowami rodziny, zastępując mężów 
w wszelkich sprawach domowych, Zmarła niejednokrotnie też wypełniała 
podwójne zadanie ojca i matki, pana i pani w zarządzie gospodarstwem 
i interesami, bo ile razy tjlko powołały męża sprawy publiczne, czy to posło- 
wania na sejmach, czy zbrojne powstania lub następujące po nich więzienia, 
zastępowała go w jego zajęciach i obowiązkach. 

Wielkie poczucie obowiązSowości i z niój płynąca dobra wola, krzepiły 
jój siły i budziły ufność, Źe podoła tak trudnemu zadaniu i rzeczymiścio 
czyniła wszystkiemu zadość. Pułkownikowa Niegolewską wyrobiła w sobie 
czynność nadzwyczajną. Kto bywał w domu śp, Niegolewskich wie, z jaką 
pieczołowitością i starannością zajmowała się wychowaniem licznego grona 
dzieci, synów, córek a następnie i wnuków. Oprócz tego kierowała szcze- 
gółowo zarządem domu, przestrzegając mimo dość znacznego majątku roz- 
sąduej oszczędności, bez której i największe fortuny nikną, strącając rodziny 
w niedostatek. Oszczęduośó ta zamieniła się w hojność, gdy chodziło o uczynki 
miłosierne, o niesienie pomocy bliskim czy dalekim, o wsparcie niedostatku 
i nędzy. W tak częstych na chlubę prowincyi naszych składkach nikomu 
wyprzedzić sii; uio data. 

Nio wyłączając się z zebrań familijnych, sąsiedzkich i przyjmując w domu 
często gości, czynna j'.^j natura znalazła jeszcze dość czasu na pożyteczno 
czytanie. Umiała tÓż i wiedziała duło, rozumiała postęp czasu, sędziwa 
itaflłi zgadzała się ?. uowemi ideami. Przed 14 laty przebolała stratę męża. 



Pierwszo ciaHj po igoiiio jego, zamieszltała w flobracb Niegolewia 
póżuiej prieiiioslłi sią do Po;iui(niB. Tu dom jćj peteo był ruchu i żjfci 
Sjaowie ioiiaci, córki zaiuĘ^iie i kh dzieci, przyjechawszy ze wsi, mieE 1^ 
niiejace zebrania, Pr^jteni przj-jmowała Pultownikowa z n lewy czerpali 
uprzejmością liczne odwiedziny a spieszono do ui^j uietylko przez cseść, i~ 
równie dla miłego JÓj towarzystwa. Ponażua matrona, odświeiajsic ciągld 
umysł czytaniem, zachowała do końca Jycia wdzięk . niospoiyty wjiój roiwi 
nietęgo umjałn, jasność sądu i dar podli zy my w anią rozmowy w 
przedmiocie. Z zajęciem śledziła wypadki polityczne, wyprowadzając z "if^CI 
porayśiuy lub niepomyślny horoskop dla Pobki, Obecne nieszczęścia Prancjq 
nie małą napełniały boleścią ostatnie cliwile jój iycia. 

Śmierć pułkownikowej Nicgolewskiej okrywając ia)obi| liczne gronaV 
osób, staje się lakie dotkliwą stratą dla wszystkich, co nawyKli zbierad si^Tl 
na okołi) Jej osoby. Uhjtek Jej domu pozostawia po sobie próżnią dlaj 
szerokiego koła krewnych, przyjaciół i znajomych. 

Zakończamy to wspomnienie wlasnemi alowami Zmarłej, której lepi^ 
określają, niżeliśmy to zdołali, szlaclietiiość uczuó zgasłej Matrony. Poraicdg 
papierami po jej śmierci znaleziono list opieczętowany z napisem „ostaton 
moja wola," pisany pod dniem 4 pai!dziei'uika zeszłego roku, znad w przn 
czuciu bliskiej śmierci. Początkowa treśó pisana zawiera prośbę o skromiu 
pogrzeb, wsparcie uhogicli, pumięć o Jej duszy i niektóro djspozycye pozri 
stałości. Zakoiifzają je te tkliwe i piękne słowa pożegnania. 

„Żegnam was serdecznie kochane dzieci i proszę Boga, aby Wam wBzelklśl 
błogosławieństwo zsyłał na dzieciach, na zdrowiu, na majątku i na houone. 
Abyście byli dobrymi i wiornymi katolikami, miłujj(cymi waszą Ojczyzna 
prawymi Polakami, abyście kochali zawsze waszą Ojczyznę tak, jak przystoui 
na dobrego Polaka. Żegnam was jeszcze kochane dzieci, wnuki i prawnul^ 
i zsyłam moje błogosławieństwo macierzyńskie," (D, V. ni. 7 z r, 1,871.) 



Niegolewscy łieibu Grzymała. 

Rodzina to starożytna a w tieżącem mianowicie .stulecin ściśfl 
z dziejami Wielkopolski zespolona. Pierwszym, którego z niej w aktaca 
grodzkich napotykamy, jest w r. 1389 Lanco mirus de \iegulewrt 
Ten z żony Jadwigi pozostawi! czterech synów (II pok.) TomaszS,"! 
Fasska czyli Pawia, Jaśka i "Wojciecha. Z tych Paweł spio-4 
dzil (III pok.) Grzymkę {1465 — 1472), a ten córkę Amic za Ką-nl 
k o 1 e w a k i m i synów (IT pok.) "W a w r z y n a, którego potomstwo T 
wymarło Ijezdzietnio, i Mikołaja (1468 — 1497), który z Anny i 
Przetockiej pozostawi! syna (V pok,) Macieja, a ten z Kattl- ] 
rzyny Piekarskiej pięciu synów, ster,, i szóstego (\T pok.) Ja-, 
kóba, oraz córki: Barbarę za Janem Brodnickim, Kata-l 
rzynę za Janem CLobienickim, Jadwigę za Andrzejem' 
Konarzewskim i Annę za Marcinem Ooluehowskim. —^ 
Jakób (1543— 1(503), właściciel Xiegolewa, a po braciach Otusza 
Wysoozki, Wilkowa i TJścigdna, dokupił jeszcze znaczne dobra Kaffl 



307 



tniefz. Z iony Anny 1'rzectawskipj spłodzi! (YIT poŁ.) synSw 
Alacieja i Jana. oraz córki Jadwigę za Mikołajem Zawadz- 
kim, Zofią pmo na za Janem Kiszewskim, sdo vto za. Woj- 
ciechem Malecliowskim i Annę pmo vto za Janem Koś Cie- 
leckim, fido v;to za Zygmuntem Gostyńskim. Jan, właściciel 
Kazimierza, podscdek ziemski poznański (1595— 1647) miał tylko 
cztery córki 1 Dorotę pmo vto za Felicyanem Moszczeiiskim, 
sdo vto za Jerzj-m Pigłowskim, Barbarę za Janem Mi elSyń- 
skim, Maryannę za Zygmuntem Zielęckim, Elżliietę w za- 
konie Benedyktynek w Poznaniu. Natomiast Maciśj. dziedzic Nie- 
golewa, spłodził z Katarzjiiy O r z e I s k i ^ j sjTia (AllI pok.) An- 
drzeja (1635— 1063), starostę pobiedziskiego, ożenionego z Bai-barą 
Radomioką, z której pozostawił (IX pok.) sjTia Macieja (1662 
do 1703), chorążego wschowskiego, starostę pobiedziskiego, ożenionego 
pmo vtfl z Urszulą Żegocką, sdo vto z Anną Dzierzbióską, 
Z tśj ostatnii^j potomstwo wymarło w drągiem pokoleniu : z córek 
Anna poszła najprzód za Adama My cielsk i ego, po jego zaś 
śmierci za Andrzeja Tu czy oskiego; Teresa poślubiła Franciszka 
Miaskowskiego: syn zaś (Et pok.) Kazimierz (1711—1732), 
starosta pobiedziski, dziedzic Kąainowa, z Zoiii Świerczyński^j 
pozostawił synów (X pok.) Tomasza, starostę pobiedziskiego, roz- 
wiedzionego z Magdaleną Dorpowską; Bartłomieja ster. z Pe- 
tronellą B o j a n o w s k ą, wdową po Macieju Sokolnickim; oraz 
córki Bar barę za Floryaoem Swinarskim, ado \*to za Nepo- 
mucenem Zakrzewskim; i Jadwigę za Zygmuntem Kur ee- 
wakim. , . 

Z Urszuli Zegockii?j pozostawił wspomniany wyżej starosta 
Maciej (1663 — 1 703) dme córki : Konstancyą za Stefanem 
Szoldrskim i Ludowikę pmo Tto za Michałem Działyńskim, 
sdo vto za Stefanem Deręgowskim, oraz syna (X pok.) Mi- 
chała (1687 — 1713), również starostę pobiedziskiego, chorążego 
■wschowskiego, którego wdowa Krystyna z Czackich w 1728 roku 
sprzedała klucz wolsziyński Gajewskim za 181,260 złp. Michał miał 
córkę Matyldę i dwóch synów (XI pok.) Andrzeja, po którym 
idą dzisiejsi Niegolewscy, Jana, skarbnika kaliskiego, łowczego po- 
znańskiego, którego potomstłTo z Zofii ze Skrzypuy Twardowskiej 
wygasło bezdzietnie (z synów Michał, ster., Wojciech, Opat kla- 
sztoru jędrzejowskiego, Franciszek ster., Józef w ^zakonie Bene- 
dyktynów w Lnbiidu, i córka Julianna za Marcelim Żółtowskim 
z Kąsinowa). 

Andrzej (1714—1772), starosta pobiedziski, miecznik poznań- 
ski, sędzia ziemski, marszałek sądów kapturowych, dziedzic Bytynia 
itd., z Anny Skaławskiej spłodził pięć córek: Teresę, Ma- 
ry anuc, Nepomuceuę za Ignacym Leszczye M ierzej e wskim, 
Teodorę za Ludwikiem Skórze wskim, szambeianem JKról. 
Mości, Magdalenę za Stefanem Szczytniekim, pułkownikiem 
wojsk koronnych, i syna (Xn pok.) Felicyana, starostę pobiedzi- 
skiego, kawalera ordem św. Stanisława, oienionee^' ' MiicJiiI^Mii Pi- 






308 

lawa Potocką (1758—1793). Z tej spłodził (Xin pok.) 1) Apo- 
linarego, ster., 2) Chr}' zos toma, który z Lucyi Bnińskiej 
pozostawił dwóch synów (XIV pok.) F e 1 i c y a n a i W a 1 e r y a n a, 
bezdzietnj-ch , i córkę Eufrozynę pmo Ai-o za Ignacym Gąsioro- 
wskim, sdo vto za Janem Mierzyńskim; 8) Andrzeja, 
4) Antoninę, ster., Emilią za Janem Żółtowskim i Leoka- 
dyą za Jakóbem Kęszyckim. 

Andrzej, pułkownik wojsk polskich, bohater z pod Somosierry, 
pozostawił z śp. Anny Krzyżanowskiej pięć córek i trzech synów 
(XIV pok.) Z córek poślubiły F e 1 i c y a Edmunda Żółtowskiego, 
Leokadya Ignacego Modlińskiego, ]\I a g d a 1 e n a Konstantego 
Rekowskiego, Emilia Mateusza L n i s k i e g o i Jadwiga Jó- 
zefa Wężyka. — Z S3'nów pułkownika najstarszy dr. Władysław, 
znany całej Polsce obrońca praw naszych narodowych na sejmach 
berUńskich i żołnierz z r. 1863, nie ma z żony Wandy z hrabiów 
Kwileckich potomstwa; Kazimierz, jeden z najzacniejszych 
i najgorUwszych naszych współobywateli, którego walka z rządem 
o język ojczysty na powszechne zasługuje uznanie, ma z żony He- 
leny z Skórzewskich z NekU, synów (XV pok.) Andrzeja, 
Władysława, Ignacego, Tadeusza i Zygmunta; AYreszcie 
najmłodszy syn pułkownika Zygmunt, właściciel minoratu Niegolewa, 
równie jak bracia gorącym odznaczający się patryc tyzmem, z żony 
Heleny z hrabiów Skórzewskich, córki hr. Hehodora i hr. 
Emilii z hr. Grabowskich, ma synów (XV pok.) Felicyana, Kazi- 
mierza, Stanisława, oraz córki Emilią, Annę, M a r y ą 
i Wandę Izabellę. 



Nlemojowskt Kasper um. 6 listopada 1864 r. Zmarły po- 
chodził z rodziny Wieruszów Niemojowskich. Ożenił się w młodym 
wieku z osobą wielkich zalet i wykształcenia, Maryą Sokolnicką 
herbu Nowina, z którą najszczęśhwsze pędził żjGie. Dom ich w Gru- 
dzielcu, zawsze gościnny, otwart}' dla wszystkich, co współczucia 
w niedoU potrzebowah, był zarazem i schronieniem w 1848 r. dla 
wielu z naszej emigracyi, z których kilku później , mile wspomnienia 
wywiózłszy cnót tych patryarchalnych, z prawdziwem uczuciem i częścią 
w Francji o nich opowiadali. Po śmierci żony swej , w sile wieku 
zmarłej, śp. Kasper Niemojowski zamknął się w domu, mczem nie 
mogąc utuUć żalu. Boleść ta przecież od obywatełskich obowiązków 
go nie powstrzymywała nigdy, bo całe życie jak najwięcej patryoty- 
cznemi odznaczał się uczuciami. Zostawił ładną bibUotekę głównie 
z polskich nąjdoborowszych naszych dzieł złożoną. Umarł wGnidzielcu, 
cierpiąc ostatnie lata dużo tak moralnie jak fizycznie. Był on drugim 
z rzędu trzech braci: Nepomucena, który był najstarszym, i Leopolda 
najmłodszego. Pozostawił syna Ignacego, ożenionego z Antoniną 
Chłapowską z linii sośnicki^j, oraz córki Błociszewską i Wła- 
dysławowa Kadońską. 



809 



--■N,-S, rf-_ . . 



Niemojowskl Kazimierz um. 14 grudnia 1871 r. Zmarły 
w kwiecie wieku Kazimierz był synem słynnego patryoty,. posła i członka 
rządu narodowego w r. 1831 Bonawentury. Nieskażonej prawości 
i rzadkiej dobroci serca, kocliany był przez wszystkicli, co go znali. 
Umarł nagle w dobrach swych Marchwaczu, a śmierć jego okryła 
żałobą całe Kaliskie. 

Niemojowski Nepomucen um. 8 kwietnia 1873 r. Śp. Nie- 
mojowski urodził się wŚliwnikach 4 maja 1803 r. z ojca Makarego 
i Ewy z Pruskich Niemojowskich, rodziny znanej w kraju 
z tradycyjnego patryotyzmu. Ukończywszy szkoły w Kaliszu i uniwer- 
sytet w Berlinie, powrócił do dziedzicznego majątku, ale wkrótce potem 
na odgłos powstania narodowego pospieszył do Warszawy i tu wstąpił 
do pułku jazdy kahskiej. Po bitwie pod Grochowem zapadł na zdrowiu, 
wnet się przecież wyleczywszy, jako porucznik jazdy wołyńskiej całą 
z tym pułkiem odbył kampanią, krzyżem virtuti militari za odznaczenie się 
ozdobiony. Po powrocie do kraju rok spędził w więzieniu w Głogowie. 
W r. 1836 ożeniwszy się z Joanną hr. Ponińską, córką mar- 
szałka Ponińskiego z Wrześni, oddał się całkiem cichej pracy około 
gleby ojczystej, hojną dłonią niosąc ulgę każdej nędzy, o której się 
dowiedział, i popierając wszystkie instytucye polskie w kraju i zagranicą. 
Towarzystwo Pomocy Naukowej, Szkoła batignolska w Paryżu, muzeum 
rappersw3'lskie, kasa pożyczkowa w Ostrowie i ^nele innych tego 
rodzaju instytuc}! miały w Zmarłym dobrodzieja. Dom jego był prócz 
tego prz3'tułkiem dla weteranów z 1831 r., ogniskiem, w którem nie- 
tylko rodzina, ale i szerokie koło przjjaciół i znajomych chętnie się 
gromadziło około znanych z serdecznej gościnności gospodarstwa. Nie 
mając własnych dzieci, z prawdziwie rodzicielski em poświęceniem wraz 
z czcigodną swą małżonką zajął się wychowaniem dzieci po swym 
bracie śp. Leopoldzie. Gorąco przywiązany do wiary ojców, umarł 
z prz3'kładną pobożnością. Cześć Jego pamięci! 

Niesiołowska Jolanta z Bogusławskich um. 23 marca 
1873 r. Urodzona w r. 1787 w Perzynach pod Zbąsz}iiiem, wcześnie 
owdowiawszy, wskazaną była sama pracować na siebie i na małoletnie 
dzieci, z których pozostałych dwóch synów chlubnie zasłużyli się kra- 
jowi, córka zaś Józefa zmarła na cholerę wkrótce po śmierci matki 
18 lipca 1873 r. 

Nieszczotta Helena z Rozo w um. 4 września 1868 r. 

Poznań, 9 września. Zacny i szanowany powszechnie lekarz 
tutejsz}', p. dr. Nieszczotta, stracił przed kilku dniami małżonkę swą, 
która od pół roku ciężką i bolesną złożona była chorobą. Wczoraj 
odbył się pogrzeb Zmarłćj, a niezwykle Uczny orszak żałobny, który 
zwłoki śp. Heleny z Rozów Nieszczottowej odprowadził na spoczynek 
wieczny, pragnął swą obecnością nietylko dać dowód szacunku dla 
pamięci Zgasłćj, ale także szczerego współczucia dla osieroconego męża 
i dzieci. (Dz. Pozn. nr. 207 z r. 1868.) 

Nieszczotta dr. Michał um. 2 czerwca 1870 r. 

Poznań, 3 czerwca. I znów zapisać musimy w tej kronice 
żałobnćj nowy ubj^ek z grona naszych współobywateli. Wczoraj wie- 



310 



.- — — ^r- 



czorem około godziny 10 zakończył życie po nader bolesny cli cierpieniach 
śp. dr. Michał Nieszczotta, ulubiony wychowaniec Karola Marcinkowskiego. 
Społeczeństwo nasze traci w nim zacnego męża, którego pracowity 
i ludzkości poświęcony żywot skreśli zapewne zdolniejsze od naszego 
pióro. ' (Dz. Pozn. nr. 127 z r. 1870.) 

Mniej rozgłośnjm niż śp. Adolfa ŁączyńsTdego,*) choć nie mniej 
pełnym zasługi był żywot śp. dr. Michała Ńieszczotty, któremu nazajutrz, 
tj. w niedzielę, towarzyszyliśmy na wieczny spoczynek. Był On leka- 
rzem i pocieszycielem cierpiącej ludzkości, to też wszyscy, którzy Go 
znaU i winni Mu byU wdzięczność, pospieszyU oddać Mu hołd ostatni. 
Kilka tysięcy osób wszelkich stanów i narodowości postępowało za 
karawanem, a na twarzach wszystkich malował się głęboki smutek. 
Przy bramie św. Marcińskiego cmentarza wzięli trumnę na barki oby- 
watele i zanieśh ją do grobowca, w którym spoczął obok najdroższej 
małżonki. Gdy licznie zebrane duchowieństwo wyższe i niższe, także 
pod przewodnictwem JTW. księdza Oficyała, stanęło półkolem nad otwartą 
mogiłą i zamilkły pienia żałobne, zabrał głos kolega i przyjaciel Zmar- 
łego, dr. Teofil Matecki. Gorącemi słowy odmalował ciężką stratę, 
jaką ponieśli: społeczeństwo nasze przez ubytek jednego z najgorUwszych 
i najsumienniejszych w swoim zawodzie lekarzy, koledzy przez stratę 
męża, który im za wzór mógł służyć, wreszcie dwaj synowie, którym 
Nieboszczyk z rzadką miłością i troskliwością był zarazem Ojcem 
i Matką. Śp. Nieszczotta umarł w sile męzkiego wieku po długich 
cierpieniach, które wyrodziła w Jego organizmie rozpacz po śmierci 
ubielbianej żony. Od chwili, gdy Go ten straszny cios dotknął, utrzy- 
mywała Go przy życiu tylko pamięć o dobro synów i zamiłowanie 
zawodu. Codziennie, czy deszcz, czy mróz lub słota, spieszył na 
cmentarz, a gdy z podróży lekarskiej na prowincyą po>vracał do miasta, 
pierwsze odwiedziny Jego były u grobu żony, którą witał i żegnał 
modlitwą. Ale choć nieuleczona choroba i nieukojony smutek trawiły 
Go na zewnątrz, nigdy nie było przykładu, by na chwilę o swych 
obowiązkach względem ludzkości zapomniał. O każdej godzinie i porze 
spieszył na zawołanie do łoża cierpiących i sam zwolna pożerany zębem 
śmierci, życie i zdrowie krzewił. Pobudką zaś do tej żarUwości 
w niesieniu pomocy zarówno najuboższym jak najbogatszym nie była 
chęć zysku lub sławy, ale prawdziwie zrozumiany obowiązek powołania. 
„Takiego to męża składamy dziś do grobu!" — temi słowy skończył 
mnićj więcej dr. Matecki swoją pełną prostoty i rzewności przemowę, 
śród łez otaczającej mogiłę publiczności; — „oby przykład Jego był 
dla pozostałych synów przewodnikiem w życiu, oby wzór dr. Ńieszczotty 
jaśniał Jego kolegom jako pochodnia, rozświetlająca wzniosłe powołanie 
lekarza, oby pubUczność, którćj był do śmierci wiernym przyjacielem, 
długo a bardzo długo pamięć Jego zachowała w sercach!" 

fbz. Pozn. nr. 129 z r. 1870.) 

*) Wyprowadzenie zwłok śp. Łączyńskiego odbyło się w dniu poprzedza- 
jącym pogrzeb śp. dr. Ńieszczotty. Przyp. Autora. 



311 



Niezychowski Kazimierz um. 30 kwietnia 1875 r. Zmarł}' 
syn Józefa i Albertyny z Lipskich a wnuk pierwszego dyre- 
ktora poznańskiego Ziemstwa, był powszeclmie znanjTn i szanowanjm 
obywatelem. W r. 1848 mimo ułomności wstąpił do szeregów pow- 
stańczych i pod Miłosla\nem chlubną odniósł ranę. Znakomity gospo- 
darz, mąż pełen ofianiości i wyrozumienia dla dmgich, serce i dom 
zawsze" miał otwarte dla innych. Umarł w dobrach swych Granówku; 
najstarsza jego córka poszła za Stefana Cegielskiego, syna 
Hipolita. 

Niklaus Juliusz um. 27 czer^yca 1872 r. Zmarły był ofice- 
rem pruskiej artyleryi w Głogowie, gdy wybuchło powstanie 1830 r. 
On to ułatwił jenerałowi Umińskiemu, odsiadującemu karę forteczną, 
ucieczkę, sam przecież na drodze do Królestwa aresztowany, do fortecy 
się dostał. Po odzyskaniu wolności okupił się w Gremblewie pod 
Ostrowem. Sejm prowincyonalny powołał go ztąd na inspektora domu 
poprawy w Kościanie, ]dÓT\ to urząd ku ogólnemu zadów olnieniu aż 
do 1864 r. zajmował, poczem osiadł w Poznaniu. Prawy charakter 
i zacne postt^powanie zjednały mu szacunek powszechny. 

Nlszezewski ks. Franciszek Ksawery um. 19 czerwca 
1866 r. Zmarły położył największe zasługi dla Kościoła i narodowości, 
jako proboszcz w Brennie. Brenno jest bowiem dziś niejako oazą 
polską w zniemczałej okolicy, a zawdzięcza to głównie pasterskiej mą- 
drości i gorliwości ks. Niszczewskiego. Wykupywał on gospodarstwa 
Niemców, polskim włościanom pożyczał pieniędzy, moralnie kształcił 
lud i podnosił. To też gdy otrzymał powołanie na kanonika me- 
tropoUtalnego w Poznaniu, parafianie z płaczem i j(,'kiem go oto- 
czywszy, nie chcieU żadną miarą wypuścić z pośród siebie drogiego 
dusz pasterza. Po dziś dzień pamięć jego cnót żyje w Brennie. 

Nowakowski ks. Wojciech um. 22 lutego 1869 r. 

fSp. ks. Wojciech Nowakowski urodził się r. 1818 we W^rześni 
w domu poczciwego i zacnego mieszczanina polskiego. W szkołach 
poznańskich odznaczał się zamiłowaniem porządku i pilnością. Po ukoń- 
czeniu nauk szkólnj^h poświęcił się stanowi duchownemu, a wybrany 
przez dyrektora ks. Prabuckiego z gi'ona najwięcej obiecującej młodzieży, 
posłany został na uniwersytet Freiburgski, a ztamtąd na uniwersytet 
do BerUna, gdzie złożył egzamin filologiczny. Wyświęcony na kapłana 
w r. 1845, przeznaczony został na regensa alumnatu duchownego i na 
nauczyciela religii przy gimnazyum św. Maryi Magdaleny w Poznaniu. 
Po trzecłiletniem urzędowaniu objął zarząd parafii odolanowskiej, a po 
dwuletniej pracy w tej tak licznej owczarm, powołany został zaufaniem 
śp. Arcybiskupa Przyłuskiego na urząd profesora i subregensa semina- 
ryum duchownego w Gnieźnie. W r. 1852 nareszcie przeniósł się na 
probostwo krotoszyńskie i objął zarazem urząd dziekański, prze- 
wodnicząc braciom swoim duchownym zacnie i godnie aż do śmierci. 
W r. 1867 otrzymał od Ojca św. w dowód uznania zasług godność 
szambelańską w czasie pobytu swego w Kz)Tnie na wielkićm zebraniu 
Jubileuszowćm. 



31^ 

Nowakowski Tomasz um. 19 września 1871 r. Śp. Nowa- 
kowski pochodził z Księstwa , gdzie siostra jego Matuszewska 
mieszkała w Ciświcj-. Był on żołnierzem w r. 1831 i posiadał krzyż 
virtuti militari. Umarł w Paryżu. 

Nowakowski Lecti um. 4 września 1872 r. Zmarły znanj-m 
był u nas w Księstwie, gdzie przez rok pierwszej stałej sceny poznań- 
skiej był dyrektorem. Uzdolniony i zmysłem piękna ożywiony artysta, 
nietylko oddawał się sztuce dramatycznej ale i malarstwu. Umarł 
nagle we Lwowie. 



O. 

Obiezierska Apolonia z Zarembów um. 17 sierpnia 1871 
roku. Zmarła w bardzo podeszłym wieku — miała około 90 lat — 
śp. Apolonia Obiezierska była córką Jana Zaremby, szambelana 
J. Ks. Mości, później pułkownika wojsk polskich w r. 1806, i Eleo- 
nory z Ponińskich, siostry Kaliksta, kawalera maltańskiego; 
a żoną Rafała Obiezierskie go herbu Nałęcz, którego brat 
Zygmunt był dziedzicem Obiezierza, gdzie w archiwach kościelnych 
dużo znajduje się wzmianek o rodzinie Obiezierskich. 

Sp. Apolonia pozostawiła czworo dzieci: Józefa, ostatniego po 
mieczu spadkobiercę imienia Obiezierskich, bezdzietnego z Józefą Mie- 
lecką; śp. P a u 1 i n ę baronową Richthofen; Franciszkę pmo 
yto za T o p i ń s k i m , sdvto za Konstantym M i ł k o w^ s k i m ; wreszcie 
śp. Elżbietę hr. Szembekową, zmarłą w r. 1839. 

Akta rodziny Obiezierskich, które ostatni jej potomek dotąd ma 
w ręku, sięgają roku 1500. 

Oborski Ludwik, pułkownik um. 25 października 1873 roku. 

Śp. Oborski, urodzony około roku 1787, wstąpił do wojska pol- 
skiego roku 1803, w r. 1807 mianowany porucznikiem, a następnego 
kapitanem. W roku 1812 bronił wraz z innymi twierdzy gdańskiej; 
tu w jednej z wycieczek z kompanią swą woltyżerów odebrał zajętą 
przez nieprzyjaciela redutę, przyczem ciężko kilkakrotnie ranny, ozdo- 
biony został przez jenerała Eapp orderem legii honorowej i awansował 
na majora. Za Królestwa kongresowego wskutek nieporozumienia 
z W. ks. Konstantym wystąpił ze służby czynnej. Na odgłos powsta- 
nia listopadowego jeden z pierwszych pobiegł w szeregi, mianowany 
pułko>vnikiem 7go pułku liniowego. Z tym pułkiem pułkownik Oborski 
uczestniczył prawie w wszystkich bitwach, za waleczność ozdobiony 
krzyżem virtuti miUtari. Przy końcu nieszczęśUwej wyprawy na Litwę 
dowodził brygadą. Mimo oporu przeszedłszy do Prus, ciężko tu zacho- 
rował. We Francyi, Szwajcaryi i Anglii brał śp. Oborski gorący udział 
we wszelkich pracach emigracyjnych. W roku 1848 pospiesz}^ do 
Księstwa, gdzie był instruktorem ówczesnych kadrów; w bitwie pod 
Miłosławiem dowodził strzelcami, pod Wrześnią zaś i Sokołowem całą 
piechotą powstańczą. Po konwencyi w Mm*zynowie odstawiony do 



813 

bnerdzy poznańskiej a później do kistrzyńskiej , następnie wydalony 
został z granic państwa pniskiego. W Badeńskieni powstaniu, hanie- 
bnie opuszczony przez wojsko badeńskie. którem dowodził, schronił się 
po>vtórnie do Angłii, gdzie do ostatnich diu życia czynny brał udział 
we wszystkich pracach emigracyjnych, które uważał za pożyteczne. Do 
samej śmierci, która nastąpiła dnia 25 października rb., ośmdziesiecio- 
letni starzec nie upadał na duchu, był czynnym, wierzył w sprawie- 
dłiwośó Boga i w przyszłą niepodległość Polski, 

(Kur. Pozn. nr. 257 z 1873 r.) 

Oflerzyńskt ks. Tomasz um. 2 marca 1864 r. Zmarły był ple- 
banem w Pogrzybowie. Rodem z (.rostynia, ukończył szkoły w Trzemesznie. 
Cichy i skromny, miał zacne serce i wzorowym był kapłanem. Choroba 
piersiowa przecięła jego żywot młodzieńczy, bo hczył zaledwie lat 30. 

Ofierzyński ks. Karol um. 21 hpca 18(59 r. 

Poznań, 23 lipca. Dowiadujemy się w tej chwili o śmierci 
jednego z zacnych naszych kapłanów-Polaków. Ksiądz Karol Ofie- 
rzjńsld, proboszcz w Modrzu, w powiecie poznańskim, dekanacie bu- 
kowskim, kochany przez swych parałlan jako przykładny kapłan, który 
nie tylko owieczki pieczy jego powierzone pouczał w sprawach doty- 
czących się zbawienia ich dusz, lecz zarazem był ich przewodnikiem 
w spełnianiu obowiązków obywatelskich, zakończył onegdaj żywot do- 
czesny. " " ' (I). P. nr. 166 z 1867 j.) 

Okoniewski dr. Stanisław um. 21 marca 1865 r. Śp. Sta- 
nisław urodził się 21 lipca 1832, a ukończywszy wzorowo szkoły 
w Poznaniu, już w 23 roku życia się doktoryzował, usprawiedliwiając 
nadzieje, jakie w nim śp. Tytns Działyński, hr. Włodzimierz Dziedu- 
szycki, hrabina Tyszkiewicz z Siedlca, radzca Brettner i Ludwik Koenig 
pokładali, przyczyniając się hojnie do umożliwienia młodzieńcowi kaiyery 
lekarskiej. Osiadł nasamprzód w Żninie, gdzie ogólną pozyskał miłość 
i szacunek. W r. 1863 towarzyszył wyprawie Taczanowskiego jako 
lekarz, później osiedlił się w Poznaniu, gdzie uległ zarazie tyfusowej. 
Pisał dużo do czasopism lekarskich. Wylany dla bliźnich, samych tylko 
miał przyjaciół . . . 

Olizar hr. Gustaw um. 2 stycznia 1865 r. w Dreźnie. Uro- 
dzony na Wołyniu, kształcił się zmarły nasamprzód w gimnazyum 
źytomirskiem, następnie w liceum krzemienieckiem. Ożeniony nasam- 
przód z Włoszką, następnie z hr. Józefą Ożarowską, wnuczką 
znanój z życia Kościuszki wojewodzianki Sosnowskiej, zamężnej 
księżny Lubomirski ej, przemieszkiwał częścią w swych dobracli 
Korystyszowie, częścią za granicą, najczęściej w Dreźnie, gdzie posia- 
dał własny pałac z obszernym ogrodem, w którym piszący niejedną 
miłą chwilę spędził, będąc dzieckiem w Dreźnie. Pisał dużo i zyskał 
sobie chlullne imię w literaturze ojczystej. Był synem Filipa, pod- 
czaszego W. Ks. Litewskiego i Ludwiki z domu S z c z y t ó w. 

Olszewski Franciszek um. 10 października 1868 r. w Galicju. 
Zmarły pułkownik ułanów, był jednym z najstarszych polskich żołnierzy 
i pielgrzymów. Urodził się w r. 1769 w bliskości Warszawy. „Czas" 
tak kreśli historyą tego ciekawego i pełnego zasług żj^vota: 



3U 



Sp. Olszewski utraciwszy wcześnie rodziców, przjjętj był jako opuszczony 
sierota do szkoły kadetów w Warszawie, i w wieku dziecinnym patrzał na 
pierwszy podział Polski. Potem jako źołuierz Kościuszkowski walczył pod 
Dubienką, Szczekocinami i Warszawą; a po klęsce pod Maciejowicami uszedł 
do Włoch i wstąpił do legionów polskich. Walczył więc we Włoszech, był 
w Egipcie, był przy zdobyciu Malty, bił się pod Piramidami, towarzyszył 
wyprawie do Syryi, należał do oblężenia St. Jean d'Acre, a po kapitulacyi 
jenerała Menou odesłany jako jeniec do Anglii, za staraniem ks. Radziwiłła 
dostał się do Paryża. Znów popłynął z wyprawą na wyspę St. Domingo 
w roku 1801, a po nieszczęśliwym końcu tój wyprawy wTÓcił do Francyi. 
W roku 1812 należał do wyprawy przeciw Rosyi; a po zniszczeniu wielkiój 
armii, schwytany pod Borysowem, wysłany został za Ural, zkąd dopiero 
w roku 1815 uwolniony, udał się do Szwecji, gdzie mu były marszałek, 
a późniój ki*ól Jan dostatecznego udzielił wsparcia. W roku 1830 stanął 
znowu w szeregach polskich. Lecz niedaleko Wilna wpadł w ręce Baszkirów, 
a srogo od nich dręczony, wysłany został już jako 621etni starzec naSyberyą, 
i w Tomsku do najcięższych robót przeznaczony ; zkąd dopiero za wstawieniem 
się cesarzewicza Aleksandra, objeżdżającego Syberyą w roku 1837, uwolniony 
został. Odpłaciwszy dług Ojczyźnie, którój cały wiek młodociany i męzki 
poświęcił, starość swą poświęcił Bogu. Najpierw w r. 1845, wykonywując 
ślub jeszcze na Syberyi uczyniony, odbył pielgrzymkę pieszo do Rzymu; zaś 
w roku 1848, nieustraszony ani ogólnym niepokojem w Europie, ani brakiem 
środków, ani odległością, przygnieciony ciężarem 79 lat życia, sam tylko 
z Bogiem w sercu i modlitwą na ustach, przez Tryest, Aleksandry ą i Sydon 
dostał się szczęśliwie do Jerozolimy, zwiedził wszystkie miejsca święte 
i w roku 1849 szczęśliwie powrócił do Galicyi. Po odbytej powtórnój piel- 
grzymce do Rzymu i St. Jago di Campostella tylu przygodami w życiu sko- 
łatana głowa najstarszego żołnierza i pielgrzyma znajdowała opiekę w domach 
rodzin polskich. Od przeszło dwóch lat w Brodach przy Kalwaryi Zebrzy- 
dowskiej zamieszkawszy, pomimo opieki upadał wiekiem przyciśnięty na siłach, 
aż w dniu 10 października Najwyższy powołał swego lOOletniego sługę — 
gdy przyjął święte Sakramenta — do siebie, aby za jego miłość Boga 
i Ojczyzny wynagrodzić go spokojem wiekuistym. „Cześć więc cieniom Jego!" 

Orpiszewski Ludwik um. w końcu lutego 1875 r. 

Poznań, 2 marca. W Lozannie umarł w zeszłj^m tygodniu 
Ludwik Orpiszewski, belwederczyk, znany z wielu dzieł udatnych. Pisał 
najprzód pod pseudonimem Ludwika z Krzewią. W^iele politycznych 
pism i broszur wyszło z pod jego pióra. Był założycielem dziennika 
„Trzeci Maj." Książę Adam Czartoryski, jenerał Zamoyski, wielce 
cenili i w trudnycłi misyach często go używali. Sprawował on też 
przez lat kilka interesa nasze w Rzymie. Miał niepoślednią zdolność 
poetyczną. Kilka jego wierszy było drukowanych. Przed dwoma laty 
wyszedł jego dramat „Zebrzydowski," Oprócz tego parę powieści, jak 
„Pan Pułkownik," zyskało mu szeroki zakres cz}i;elników. W tece 
jego musiało pozostać wiele utworów niewydanych. Wiadomo dobrze, 
że pisał „Pamiętniki," a że był wtajemniczony we wszystkie ważniejsze 
sprawy emigracyjne, że posiadał przyjaźń i zaufanie najznakomitszych 
osób na wygnaniu, tak ludzi czynu jak literatów, że żył w blislacli 



HtfisunkacłL z HicMewiczem, Zyg. Krasińskim, Chopinem itd. Pamiętniki 
Ke obejmują zapewne wiele nieznanych dotąd a ciekawych szczegółów, 
K)źeui(iny byl z hr. Anną Z y b e r g Plater, Zostawił siedmioro 
BaecL Najstarszy sjni już jest cenionym inżynierem. Miari| tego, jak 
fcrpiszewaki był uważanym przez naszych wrogów, da ta okoliczność, 
Be gdy przed kUkoma laty żona jego chciata z czteroletnim synkiem 
ftiiirjei^ać do Królestwa Polskiego, władze rosyjskie jej odpowiedziały, 
Be nietyiko ojciec, ale żaden z jego synów nigdy na ziemię polską 
fcpuszczouym nie będzie. (K. P. nr. 49 z r. 1875. Nadesłano,) 

■ Ostrowski Seweryn um. 5 listopada 18(i7 r. 

I Poznań, fl listopada. Z smutkiem dowiadujemy się o nagJym, 
Łdespodziauym zgonie śp. Seweryna Ostrowskiego z Giitów w powiece 
Ktedzkim, jednego z najsędziwszych i najitacniejszych reprezentantów 
naszego obywatelstwa łFiejskiego. Zmarły odznaczył się chiuhnio 
B' wojnie o niepodległość Polaki w r, 1831 jako adjutant jenerała 
KTmićskiego; powi-óciwszy na wieś, więzionym byl kilkakrotnie z powodów 
Kolit jcżnych , mianowicie w latach 1846 i 1863. Jakkolwiek w po- ' 
Heszłym już wieku, zachował do końca dni swoicli niezwykłą czerstwośt; 
Etmysłu i ciała, dowcip i uprzejmość. Byl powszechnie szanowanym 
Br lubionym; śmierć jego okryje żałobą wiele rodzin wielkopolskicb , do 
fctóryob przez związek krwi należał. (D. P. nr. 256 z r. 1867.) 

■ Pr0i/2>' Zmarły był synem Onufrego Ostrowskiego herbu Topór, 
fctarosty gronowskiego, z Wilkońakii^j, kasztelanieówny krzywiński^j, 
K»Żeniony z Emilią łiniuską, starościanką śtedzką, urodzoną 
Bi Franciszki Bnińskiój, kasztelanki chełmińskiej, nie pozostawił 
Kotomstwa. W r. 1831 służył w fońcu w Jeździe poznańskiej. 

■ Ostrowski hr. Władysław um 21 hstopada 1869 v. Zmarły 
Kiył marszałkiem sejmu polskiego w r, 1831 i podpułkownikiem wojsk 
Kolskich za Księstwa Warszawskiego, ozdobionym krzyżem Tirtuti mili- 
Bftri za odznaczenie się w bitwie pod Raszynem, oraz legii honorowej za 
^utwę pod Lobau, Do r. 1862 byl internowany przez władze austry- 
B<^& y Gradcu; późnii^j zamieszkał w Krakowie w domu swej siostry 
Mf. Morsztynów ej. 

■ Śp. hr. Ostrowski, herbu Rawicz, byl synem Tomasza, pod- 
skarbiego koronnego, marszałka sejmu w r. 1809, wojewody Księstwa 
■Warszawskiego, prezesa senatu tegoż Księstwa a następnie prezesa senatu 
BaTÓlestwa Polskiego 1812 r, i hr. Apolonii Ledócho wskiój, 
Br(^ewodzianki czernichowskiej. Piękny jogo nekrolog zamieści! „Czas" 
Krakowski. 

B Ostrowska hr. Antonina z hr. Michałowskich, wojewo- 
■dziua um. 27 kwietnia 1871 r. Antonina x hr. Michałowskich łirabina 
[ustrowska wojewodzina, wdowa po wojewodzie Antonim hr. Ostro- 
L Vfikim herbu Rawicz, jenerale komenderującym gwardyą narodową 
fcroku 1830, urodzona 1799 r., umarła w Luboni przy sw^j córce 
Efcneriykrajowej-Morawskiej 1871 r. Jedna z najzacniejszych i naj- 
K^eńszych kobiet swego czasu, dzieląc losy męża po roku 1830, bawiła 
H nim we Franuyi, w Wersalu i nakoniec w własnćj nabytej tam 
■majętność! Madercs w blizkości Tours. Dom wojewodziny Ostrowskiej 




ss 




316 



- • ^s.-- ^ 



użyi;val ^nadzwyczajnej powagi w całej emigracyi i służył za przytułek 
wielu nieszczęśliwym. AVojewodzina Ostrowsł^a przez cześć, którą ją 
otaczali sami Francuzi, nauczyła szanować tam imię Polski po jej 
nieszczęśliwym upadku. 

Zmarła była córką Józefa Michałowskiego herbu Poraj-Jasień- 
czyk, senatora Rzpltej Krakowskiej i T e k 1 i hr. M o r s z t y n ó w n e j. 

Ozdowska Józefa z Golskich um. 22 grudnia 1874 roku 
w Murzynowie kościelnem. 

Ożegalski Franciszek um. 7. grudnia 1875 r. Śp. Franci- 
szek urodził się w r. 1816 w Zimnowodzic, w powiecie krotoszyńskim 
z ojca Józefa Oźegalskiego herbu Kościesza, i matki Józefy z Ru- 
dnickich pmo vto Sokolnickiej, sdo vto Ożegalskiej. Był 
właścicielem dóbr Gościejewa w powiecie krotoszyńskim. Umarł w ma- 
jątku swym Kamiennie w Galicji, w powiecie bocheńskim. 



Palicki dr. Bogusław um. 23 stycznia 1808 r. w Kościanie. 
Bj-ł to mąż zacny i poważan}'. W r. 1831 i 48 walczył w szeregach 
narodowych. Jako żołnież słynnego 4 jniłku piechoty mimo 17 lat 
wieku taką się odznaczył walecznością, iż krzyżem nrtuti militari zo- 
stał udekorowany. Jako lekarz był niezmordowany w niesieniu pomocy 
cierpiącym. Przyczynił się niemctło do wziiiesienia w Kościanie Za- 
kładu Sióstr Miłosierdzia. Wszystkie stany i wyznania reprezentowane 
były nad jego grobem, nad którym przemawiali, czcząc jego zasługi, 
sędzia Zawadzki i ks. Kożmian. 

Paliszewska Magdalena ze Skarżyńskich um. 8 sier- 
pnia 1864 r. Śp. Magdalena PaUszewska była córką śp. jenerała 
Ambrożego, barona Cesarstwa francuzkiego, ożenionego z Soko- 
łowską, dziedziców majętności Orłów w gubernii warszawskiej. Po- 
szedłszy za mąż za Leopolda Faliszewskiego, vyalecznego ofi- 
cera z r. 1831, a dzisiejszego właściciela dóbr Gembic w C;:arnkowskim 
powiecie, pozostawiła kilku sjiiów i dwie córki, z których starsza 
poszła za mąż za Stanisława Jaróchowskiego z Pierwoszewa, 
syna śp. Cypryana Łukasza, dyrektora Ziemstwa. Najstarszy syn 
Zmarłej ożeniony jest z Wyssogotówną Zakrzewską z Osieka, córką 
śp. Napoleona. 

Parczewski Bogusław um. 10 lutego 1864 r. Zmarły był 
kapitanem wojsk polskich i powszechnie szanowanym obywatelem. 
Doczekał się sędziwego wieku, bo 74 lat. Zakończył życie w Ostrowie, 
odprowadzony do grobu przez całe okohczne i miejscowe obj^watelstwo 
bez różnicy stanów, oraz przez włościan dawmejszej jego majętności, 
którzy śp. Bogusława kochali i czcili jak ojca. 

Parczewski Walenty um. 16 kwietnia 1869 r. Zmarły był 
synem śp. Ignacego, żołnierza napoleońskiego, Irtóry całą kampanią 



.is 



O i « 

odbył w Hiszpanii. W r. 18(>8 pod;iżyl do powstania i dowodził od- 
działem kawaleni w LoezYokiem, srdzio cudów waleczności dokazywał. 
Wskutek ran i niewygód zapadłszy na słabość piersiową, przez łat pięć 
wałczA'ł ze śmit-rcia. aż nareszcie IG kwietnia w domu swe^o brata 
w Grabianowie żvcia dokunaL 

Pawlicki ks. Kar o 1 um. 22 czerwca 1 865 r. Zmarły był przez 
łat 40 proboszczem w ('zenronejwsi, majętności śp. Stanisława Cliła- 
powskiego. 

Pągowska E m i ł i a z K o r y t o ws k i c łi pmo vto Trzebińska 
um. 7 łistopada 1871 r. Zmarła wOłuszynie pod Poznaniem śp. Emilia 
Pągowska, była siostrą T e o f i 1 a i A 1 b i n a K o r y t o w s k i c li herbu 
Mora (zob. wyż.). 

Pąsrowski Tadeusz um. 15 grudnia 1866 r. Tadeusz Pagowski 
jako żołnierz a następnie porucznik walczył w r. 1831 pod jenerałem 
Giełgudem. Zamieniwszy następnie miecz na lemiesz, pracował skrzę- 
tnie w roli, dzierżaAnąc do śmierci Kurnatowice, wioskę należącą do 
hr. Arsena Kwileckiego. z którym żyl w ścisłej przjjaźni. Tam też 
imiarł po kilkoletnich cierpieniacli, a 19 grudnia został pochowany 
w Sierakowie. 

Piekncki Maciej um. 9 maja 1864 r. Zmarły był żołnierzem 
w r. 1831. Zakończył życie w Poznaniu na. Śródce. 

Pietraszewski ks. Wojciech um. w sierpniu 1864 r. Ksiądz 
Wojciech Pietraszewski urodził się w Drawsku pod Wieleniem 1803 r. 
z rodziców dosyć zamożnych : fc> z y m o n a Pietraszewskiep:o i M a r y a n n y 
Gózdzie W ski ej. Uczęszczał do szkół jezuickich w Wałczu, które 
z chlubą ukończywszy, wstąpił 1825 r. do seminaryum duchownego 
w Poznaniu. Roku 1828 wyświęcony na kapłana, przeznaczony został 
do Bnina, gdzie jako komendarz sprawował obowiązki przez lat czterj'. 
W r. 1833 uzyskawszy prezento od szambelana Garczyiiskiego na pro- 
bostwo w Zbąszyniu, zarządzał niem przez lat 31. Umarł w sierpniu 
1864 r. po kilkoletniej ciężkiej niemocy, przeznaczywszy legat 4000 tal. 
na upiększenie kościoła w Zbąszyniu, drugi zaś 600 tal. do kościoła 
w Piłce na umwersarze za siebie i za swoich rodziców, którzy tam 
spoczywają. 

Pietraszewski um. 17 listopada 1869 r. 

Poznań, 18 listopada. W tej chwiU odbieramy z Berlina od 
pana Karola Forstera \riadomoś('., że złożony od dawna ciężką chorobą 
profesor Pietraszewski zakończył na dniu wczorajszym żywot doczesny. 
„Umarł bez boleści — pisze p. Forster — jakby snem zmorzony i po 
śmierci jeszcze zachował tak piękny, swo])odny i poważny wyraz twarzj'-, 
iż głowa jego, zupełnie typu staropolskiego, mogłaby byó wzorem dla 
artyst}\ . ." Pogrzeb odbędzie się w sobotę rano o godzinie 9, na który 
p. Forster wzywa Ayszystkich rodaków w Berlinie zamieszkałycłi, aby 
jak najliczniejszym udziałem oddali hołd pamięci zgasłego weterana. 

(I) z. Pozn. nr. 205 z r. 1869.) 

JPrzyih Zmarły był znanym oryentaUstą. 

Piotrowski Rufin um. 20 lipca 1872 r. Autor najsłynniejszych 
o Syberyi pamiętników zakończył życie w Błoniu pod Tarnowem 



318 



w Galicyi, gdzie ostatnie cztery lata w gościnie u państwa Adolfów 
Jordanów mieszkał. 

Piękne wspomnienie pośmiertne poświęcił zmarłemu żołnierzowi, 
tułaczowi i wygnańcy „Czas" w nrze 184, przedrukowane w nrze 195 
„Kur}^era Pozn." 

Rodacy zaś uczcili pamięć śp. Rufina pomnikiem, odsłoniętym 
1 listopada 1876 r. na cmentarzu w Tarnowie. Pomnik ten rzeźbił 
p. Kurzawa z Krakowa; przedstawia on Polskę jako niewiastę opłaku- 
jącą drogiego syna, którego popiersie przj^-tula do serca. 

Piotrowski Maksymilian Antoni um. 28 listopada 1875 r. 
Zmarły był utalentowanym malarzem i profesorem akademii w Kró- 
le w c u. 

Plater hr. Antonina z Gajewskich um. 1 8 października 
1866 roku. 

Poznań, 18 października. Dziś zmarła po krótkiej chorobie 
jedna z najstarszych matron połskich w AV. Księstwie Poznaiiskiem, 
powszechnie znana i szanowana Antonina z Gajewskich hr. Platerowa 
w 76 roku życia. Pogrzeb zmarłej odbędzie się we Wołszt3^nie. 

(Dz. Pozn. nr. 288 z r. 1866.) 

Poznań, 19 października. Dziś o godzinie 10 z rana odbyła się 
eksportacya śp. Antoniny z Gajewskich hr. Platerowej przy nader licznym 
udziale duchowieństwa i obywatelstwa. (D. P. nr. 239 z r. 1866.) 

W dniu 20 bm. złożono we Wolsztynie zwłoki śp. hr. Antoniny 
Platerowej w grobie familijnym. Prócz licznych krewmy eh, przyjaciół 
i znajomych zmarłej matrony, wzięło udział w ceremonii pogrzebowej 
14 duchownych. Mowę pogrzebową miał ks. Koźmian z Poznania. 

(Pz. Pozn. nr. 245 z r. 1866.) 

Plater hr. Cezary um. 9^ lutego 1869 r. 

Poznań, 10 lutego. Ze Śremu dochodzi nas w tej chwili na- 
stępujące żałobne doniesienie: 

Przychodzi nam się podzielić z publicznością jedną z najsmutniejszych 
i najboleśniejszych wiadomości, która co tylko do nas doszła. Otóż dnia 
dzisiejszego (9 bm.) o godzinie 3 z rana zakończył nagle zacny swój żywot 
doczesny jeden z najszlachetniejszych i najzasłuźeószych obywateli polskich, 
śp. Cezary hrabia Plater, właściciel dóbr w Górze pod Śremem. Niespodzie- 
wana wiadomość — bo w zeszłą sobotę widzieliśmy śp. hrabiego Cezarego, 
biorącego żywy udział w obradach nad projektem do zmian w ustawach 
istniejącego tutaj od blisko 20 lat towarzystwa kasy oszczędności i pożyczek 
wekslowych — raziła jakby piorunem mieszkańców naszego miasta, co Zmar- 
łego dla cnót obywatelskich i domowych wysoko cenili i szczerze miłowali. 
Z ogromu bólu doznanego nie umiemy na razie nic więcej powiedzieć, jak że 
nam niebiosa zabrały zawcześnie śp. Cezarego. 

(D. P. nr. 33 z 1869 r.) 

Przyp. Zmarły urodził się na Litwie z wojewodzianki Żaby. W r. 
1831 wstąpił do szeregów powstańczych, poczóm, wybrany posłem Ziem 
litewskich, zasiadł w sejmie. Na wygnaniu zaprzyjaźnił się z hr. Ka- 
rolem Montalembertem i przebywał głównie w rodzinach, utrzjmują- 
cych ruch ogniska katolickiego. On też przyłożył rękę do założenia 



ol? 



znanego tatolifki^iri' "rc-aiiTi L*ri]iTer>. AV latach ISf^O i 4?^ przc- 

dokumentów w -].rn\vi»- ]:rzv-l;;0'.v.T,r! K..^o!'la iiini-"kjfpi. V,' r. 1S4<| 
powróciwszy '.i'.' I*:irvŻH. -'-i-]-.- ziiwiązal >t".Miiiki z l.>. A-.iaira-ni Czar- 
toTYskim, AYia^r^hiw./nj ZamMV-kini. >T-faiiom AVvtwii-"khii. Huhdancm 
Zalewskim. Ju.i-.i^z^i-in sl.:.Traikini i iniit^nii ziiakuniit.iśrianii naszomi. 
Zarazie Towiaii.-rZrZYZ!]^- nj.- nit-::]. W r. 1S4:^ uż^nii sie w Droźnir 
z hr. Stefanią M a ] a c h .« w > k ą , z ktuitM ]«ozofiTawil syna Lu- 
dwika. ożfLi«.-:>"L:v itM/u:--; z c«'.ika KaiT-tana M <«ra w sk i o ff o 
2 Jurkowa i «lv.-if córki. kt-'p'" i.ar«' lat itóżni**: wv>złv za książąt 
C zet wert vń 5: ki •? :: " i Kadziwina. lK»ni ifcro w Górze w Po- 
znańskiem był pi7}tulki'Ui tułaczy i s}ynąl z ŁiuM-iniiości. Po stracie 
w T. 1852 pitrw^Z'-; :: ny ji:i ^-h.-li-r.- w AYarszawi^'. j-nślulał w roku 
1861 Julia z hr. i> " ^' i v :'i > k i '.h vw.l.jwia}a hr. Jrzicrska. Ihl 

do śmierci wzupawuj kai'.':l-."vm. -lohro-izieit^m zakładu Służohniczok 

•■ ■■ » 

Panny MarAi w Ja^zk"AviM i kla-^ztiaii n(.ł. Jczuit'.w w Srcmif, edzie 
także 2a]'.«żvł T'j\varzv>Tv,.i ^w. Wiuc^r-ntejM a PaiiLł i kaso pM.'.vczkowa. 
Umiał on zawsze laczvó L:^'ra<a wiai;^ z i:"racMn patrvutvzmcm. 

Plater hr. L u «i w i k a z lir. « i r a l • •.♦ w > k i c h uni. 2« » lutoiro 
1873 r. Zmar.-j ii*..';v,:łrii w Km*. Pnzn. jfilon z przyjaciół Aomn 
br. Platerów nas:<'pn"ac- w-jł.iiniiicni": 

Poznań, 2.'i lutv£:o Pj ze d wczoraj w niodzit-ltj odl-yła się w Pro- 
chach pod "WielicLowtm ok^|.:rMcya zwłok f^p. hr. liUdwiki Plutorowój z dworu 
do miejscowego kościoła. *Imiij niepog-ody liczny orsza?v ncze>tp.iczył w tym 
smutnym obrzfidzie. Wczoia" cibyło >i<j tam n;ilio/.(.*i'istwu żałobne. Msze 
odprawiano od rana. Du'.ljOv.ii'jistwo z okolicy odprawiało witrilio. Sumę 
de Requiem cehlrował ks. dzickaii Wtjtaszowski. mowę pogrzebową powie- 
dział ks. Prałat Kcźmia:!. Ziuarła b}ła isobą wielkiej powagi, silnego 
charakteru i niepospclitey" wyk^ztiiłconia. Urodziła się w Krakowie pod 
koniec r. 1796. Ojciec jej Paweł <^ r a b o w s k i miał rangę jenerała 
w wojr>ku polskiem. W r. 1816 poszła za mąi za hr. Adama Piat era 
i przeniosła się do Intiai;t d-j Krasławia, gdzie oddana obowiązkom swoim 
i umysłowym zajęciom uczyniła z Kiasławia ognisko iycia rodzinnego i są- 
siedzkiego, religijnego zurazem i narodowego. W r. 1860 straciła męża, 
który także odzm'czał się wykształceniem i był znany z prac większej do- 
niosłości. Ośmioro dzieci wychowała hr. Platerowa, z tvrh straciła sześcioro 
już w dojrzalszym wieku. W r. 1863, kiedy w chwili powstariia miały 
miejsce najazdy na dwory przez rząd rosyjski wywołane i kiedy zaniordowano 
szwagra jój w sąsiedztwie, wyjechała z domu i osiadła w Prochach pr/y 
najmłodszej córce hr. Adamowej Piat ero wej. Dziesięć lat przemieszkiw^Ua 
w Prochach, pielęgnowana przez córkę i zięcia, otoczona czcią wnuków, 
uszanowaniem krewnych i znajomych, nie złamana ciosami, które na nią 
spadały, w pracy umysłowej do końca. Jej pobożność zawsze wielka, ta 
pobożność, w któng czerpała siłę do znoszenia dotkliwych ciosów, stała się 
jeszcze czulszą i rzowniejszą pod koniec. O tej nicpo:«politój chrześciancc 
śmiało powiedzieć można, że zasnęła w Panu. (K. P. nr. 46 z 1875 r.). 

Plater ar. Ludwik uin. 9 grudnia 1874 r. Śj). Ludwik hr. 
Bród Plater h\\ marszałkiem dynabur^rskim. Wywieziony w r. \^(h\ 






320 

do TJffy, kilka lat spędził na wygnaniu, co mocno nadwerężyło jego 
zdrowie. Był to mąż gorącej wiary i wzniosłego charakteru. Umarł 
w domu swego bliskiego krewnego, hr. Adama Platera w Prochach. 

Podszaski Władysław Ludwik pułkownik um. 27 sierpnia 
1865 r. Śp. Podczaski urodzony 1791 r. w Ziemi Gostyńskiej z ojca 
Stanisława i Eleonory z Biernackich, z ławy szkolnej 
pobiegł pod sztandary narodowe w Warszawie. W roku 1812 został 
oficerem w 5 pułku piechoty i adjutantem jenerała Riccard. W czasie 
pamiętnego . odwrotu z pod Berezyny ocala korpus Neya, z narażeniem 
życia wystarawszy się o przewodnika przez Dniepr, w nagrodę czego 
podany został do krzyża legii honorowej i otrzymał stopień kapitana. 
Wzięty po bitwie pod Lipskiem do niewoli austryackiej , po zawarciu 
pokoju osiadł, ożeniwszy się z Julią Łubieńską, na wsi. W r. 1830 
powierzono mu organizacyą 26 pułku piechoty, który później w bitwie 
pod Liwem świetnie się odznaczj^ł. Jako pułkownik 20 pułku, pro- 
wadząc go do ataku pod Ostrołęką, dziewięciu kulami miał płaszcz 
przeszyty. Ozdobiony krzyżem virtuti militari, z korpusem Romoryna 
przeszedł do Galicyi, później zaś udał się do Francyi, zkąd w r. 1848 
przj-był w Poznańskie. Odtąd pracował w pocie czoła na kawałek 
cłileba, dopóki nie stracił wzroku. Ostatnia choroba spotkała go 
w domu przyjaciół, znanym z tradycyjnej gościnności i patrj^otyzmu. 
Tu, w Śliwnikach, opatrzony św. Sakramentami, zasłużonego dokonał 
żywota na rękach śp. Nepomucena Niemojowskiego i jego zacnej mał- 
żonki Joanny z hr. Ponińskich. 

Podczaszyiiskl Bolesław um. 9 listopada 1876 r. w War- 
szawie. 

Śp. Bolesław Paweł Podczaszyński, zaszczytnie znany badacz archeologii 
i budowniczy, zgasł nagle w Warszawie. Pasmo dni jego, poświęconych 
pracy ku dobru publicznemu skierowanej, przeciął atak apoplektyczny. 

Sp. Podczaszyński urodził się w Wilnie, w 1824 r. Od młodego wieku 
objawiał zamiłowanie do architektury i wyjechawszy zagranicę, stadyował 
ją gorliwie w Berlinie i Paryżu. Powróciwszy w r. 1846 do Warszawy, 
został profesorem budownictwa w Szkole Sztuk Pięknych; od r. 1865 do 
1867 kierował klasą rysunkową, utworzoną po zwinięciu Szkoły Sztuk Pię- 
knych, a od r. 1867 pełnił obowiązki budowniczego okręgu naukowego 
warszawskiego. Lecz budownictwo nie pochłonęło wyłącznie wszystkich 
zasobów jego umysłu. Z równym zapałem oddawał się archeologii i owoce 
swoich prac i zabiegów wydał w kilku wysoko cenionych dziełach, jakoto: 
„Pamiętnik sztuk pięknych", „Przegląd historyczny starożytności krajowych", 
„Spis wykopalisk w kraju" itd. W tece pozostawił dzieło: „Życiorysy bu- 
downiczych, lapicidów, muratorów, rzeźbiarzy, snycerzy, sztukatorów, bronzo- 
wników i odlewaczy dział, którzy w Polsce pracowali i Polaków na obczyźnie 
czynnych, poczynając od Xgo wieku do obecnych czasów." 

Wiele kościołów w kraju, wiele domów w Warszawie i dworów wiej- 
skich wzniesionych jest podług planów śp. Podczaszyńskiego. Gorliwy pra- 
cownik, do ostatniój chwili nie wypuszczał z dłoni pióra ni cyrkla. Zakończył 
żywot wśród pracy, jak bojownik na placu boju. Cześć jego pamięci! 

(Wiek.) 



321^ 

Podgórski Adam urn. 7 sierpnia 1874 r. Zmarły był wete- 
ranem wojsk polskich, później kupcem w Nakle. Urodzony z ojca, 
wyższego urzędnika za czasów Księstwa Warszawskiego i matki z Ko- 
rytkowskich, z sekundy gimnazyimi Maryi Magdaleny w Poznaniu 
pospieszy! w r. 1831 na powstanie i odbył całą kampanią w 13 pułku 
piechoty. — AV Nakle tak powszechnego używsl szacunku, że w dzień 
jego pogrzebu wszystkie szkoły były zamknięte, by dziatwa mogła 
oddać ostatnią posługę Zmarłemu. 

Pol Wincenty um. 2 grudnia 1872 r. Śpiewakowi „Pieśni 
o Ziemi naszój** poświęcił ,4^ur. Pozn.'* następujące, z poważnego pióra 
płynące wspomnienie pośmiertne: 

W tym ze wszech miar ciężkim dla nas roku jedna jeszcze więcej strata 
na tablica żałoby narodowej pizjbywa. 1 znowu śmierć pokryła kirem nasz 
gród stołeczny, jak gdjby dla tego, aby w roku pamiątkowym rozbioru Polski 
Kjraków miał przywilej pogrzebów znamienitości naszych polskich. Przed 
nie wielu miesiącami odprowadzono na wieczny spoczynek w mieście samćm 
i w Krzeszowicach księcia Jerzego Lubomirskiego i hr. Adama Potockiego, 
a oto dziś grzebią żołnierza poetę, autora „Pieśni o ziemi naszśj,'* Wincen- 
tego Pola. 

Przedwczoraj wieczorem przyszła do Poznania telegraficzna wiadomość 
o zgonie sędziwego wieszcza i rozbiegła się szybko po mieście, wywołując 
wszędzie uczucia żalu i wyrazy współudziału, boć wszyscy starsi i młodsi 
zachowują w żywej pamięci serdeczne pieśni tego prawdziwie narodowego 
pisarza. 

"Wielka wziętość Wincentego Pola sięga naj pierwszych po rowolucj-i 
listopadowej czasów. Żołnierz w wojnie o niepodległość Ojczyzny, uczestnik 
zbrojnej na Litwę wyprawy, po upadku powstania schronił się do Galicyi 
i tam jął tworzyć piosnki pełne rzewnego do kraju przywiązania, głębokiój 
za świetną przeszłością tęsknoty i wytrwałej nadziei, któro powtarzano po 
dworach i dworkach pierwój jeszcze, nim wszystkie razem w jednym zbiorze 
jako „Pieśni Janusza*' na jaw wyszły. Ileż to cichych łez wszędy płynęło, 
gdy śpiewano: 

Leci liście z drzewa. 
Co wyrosło wolne; 

a szczególniej przy ostatniej zwrotce: 

polska kraino. 
Gdyby ci rodacy. 
Co za ciebie giną. 
Wzięli się do pracy, 

1 po garstce ziemi 
Z Ojczyzny zabrali, 
Jużby dłońmi swemi 
Polskę usypali! 

„Pieśni Janusza" odpowiadały uczuciom serc wszystkich i stały się 
wyrazem żałości narodowój. W^ydrukowano je w Paryżu. W kilka lat później 
wyszła w Poznaniu ta przedziwna „Pieśń o ziemi naszój," której początkowe 
zapytanie : 

21 



S22 



A czy znasz ty bracie młody 

Twoje ziemie, twoje wody? 
obudziło tyle gorącego przywiązania do ojczystego kraju. Ten krótki a tak 
udatny poemacik, pełen obrazowości i dosadnej prawdy w zarysach różnic 
charakterów w rozmaitych polskich prowincyach, jest niezawodnie najcenniejszą 
perłą poetyckiój Pola korony. Podobały się jeszcze powszechnie tak pełne 
staropolskiego humoru, ,.Przygody Jegomości Pana Benedykta Winnickiego." 

Większe poemata jak „Senatorska zgoda," „Hetmańskie pacholę," „Wit 
Stwosz," „Stryjanka," „Pieśń o domu naszym," a nawet „Mohort," choć pełne 
niepospolitych zalet, już tak powszechnego nie uczyniły wrażenia. A jednak 
były tam piękne i serdeczne rzeczy, jak np. w „Senatorskiej zgodzie" obrona 
przeszłości krajowej w obec lekkomyślnych sądów młodszego pokolenia. 
Z tej obrony choć kil^a przytoczymy wierszy: 

Kiedy dom był zamożny, łatwo było dzielić 

I obdarzać się wzajem i społem weselić; 

Łatwo było zarządzić, gdzie było dostatnio. 

Wiedziano jednak o tem, że nie samą radą 

Stoi człowiek na świecie, lecz pomocą bratnią. 

Że trzeba podać rękę i wspierać gromadą 

Chudobniej szych przy sobie i stawiać na nogi, 

Ztąd i dom podupadły i człowiek ubogi 

Znajdował bratnią miłość i pomoc w przygodzie 

I nie było sieroty w tak wielkim narodzie. 

Bo żeby dźwignąć człeka, nie wielo potrzeba, 

Trochę miłości w sercu, trochę łaski nieba, 

I nigdy wszyscy razem nie mogą być biedni. 

Lecz zawsze możniejsi i szczęśliwi jedni. 

A jak drugich podźwigną chudobniej szych braci, 

To z Bogiem już rachunek, i On za to płaci. 

Ze się chlebem dzielono, więc chlebem Bóg raczył. 

Mało było pieniędzy, więc człowiek coś znaczył. 

A chociaż się kto nosił w jedwabiach i złocie, 

Znał o tem, że najstrojniej człowiekowi w cnocie; 

A więc w dobre uczynki z cicha się sposobił. 

By się tu dobrój woli, a tam nieba dobił. 

Jeden stawiał kościoły, klasztory fundował, 

A drugi w sercach ludzi dom sobie budował, 

I nie czekał, aż wezwie ktoś jego pomocy. 

Lecz przeczuł los bliźniego, i we dnie czy w nocy 

Pospieszał na ratunek, i jak poseł Boży 

Tam przybywał z pociechą, gdzie było najgorzój. 

Nie dajemy długich wyjątków, tylko potrącamy o struny zmarłego poety, 
aby się na nich odezwała nuta znana i przywiodła nam na pamięć inne równie 
piękne i równie serdeczne melodye. Żaden z naszych poetów nie wżył się 
tak w przeszłość narodu, jak Wincenty Pol, żaden tak dobrze nie zrozumiał 
rycerskości szlacheckiój, prostoty i gorącości wiary przodków naszych, powagi 
ich obyczaju i wysokiego pojęcia o obowiązkach względem Ojczyzny, jakie 



„r* 



323 

całe ijcie piastowali. On jeden hjl zdolny iitworzj(5 pełną wdzięku postad 
stuletniego rycerza Mohorta. 

Wincenty Pol pisał także „Jeografią Polski," wykładał na wszechnicy 
jagiellońskiej i zostawił tom prelekcyi literackich; lecz to wszystko nie ostoi 
się w obec łacno zapominającej o prac.ich ludzkich przyszłości. Za to zostaną 
„Pieśni Janusza/^ „Pieśń o ziemi naszej" i pełne jędrnych i zdrowych myśli, 
serdecznych natchnień i barw łagodnych a prawdziwych ustępy z tej wielkiej 
liczby staropolskich gawęd, co tylko miano poematów noszą. 

Zycie poety było przeplatane rozmaitemi wypadkami, główne jego boleści 
z nieszczęść narodowych poszły. Któż nie pamięta, ile on w roku 1846 
wycierpiał. Bawił on wtedy czas dłuższy w gościnnych domach dawnych 
towarzyszów broni w Poznańskióm. 

Pod koniec życia na wiedziony ślepotą, nie złoży! jednak pióra, czynności 
nie zaniechał i można powiedzieć, że dotrwał na posterunku do końca. 

Z pociechą wspomnieć należy, że kraj, który tak często po macoszemu 
obchodzi się z poetami swoimi i z wielkimi pisarzami swoimi , Polowi po razy 
łdlka troskUwej opieki użyczał. (K. P. nr. 220 z r. 1872.) 

Polański Cyrus Tomasz, ks. Biskup um. 11 listopada 18G9 
roku. Zmarły był Biskupem grecko unickim przemyskim, Samborskim 
i sanockim. Doczekał sędziwego vrieku, bo lat 74; w stanie kapłań- 
skim przeżył lat 50. 

Polezyńskl Walenty um. 21 lipca 1866 r. w Ślesinie. Mło- 
dzieniec ten umiał sobie prawością charakteru zjednać w powiecie 
pofwszechne poważanie. W r. 1863 uwięziony, przesiedział kilka lat 
w Bydgoszczy, Poznaniu, w berlińskiej Hausvoigtei i w Moabicie. 
Cholera zawczesny położyła koniec jego życiu. 

Pomleczyńskl ks. Antoni, kanonik um. 12 sierpnia 1876 r. 

Zmarły w Pelplinie kapłau-jubilat i kanonik katedr}" chełmiiiskiej 
śp. ks. Antoni Pomieczyński urodził się dnia 15 stycznia 1797 roku 
w Swarzewie, wiosce tuż nad morzem bałtyckiem położonej, z rodziców 
stanu włościańskiego. Wzrastając między ludem, przejął się jego pro- 
stotą, szczerością i pobożnością, cnotami, które później miały bye jediią 
z największych jego ozdób. Wypadki ówczesne polityczne, przybycie 
jenerała Dąbrowskiego do Oliwy, dalej oblężenie Gdańska, głębokie 
na młodym umyśle zrobiły wrażenie, a upadek nadziei polskich wraz 
z upadkiem Napoleona tak silnie się w sercu jego odbił, iż postanowił 
odtąd żyć tylko dla Boga i zamknąó się w zaciszu klasztomem. Na- 
próino przecież do rozmaitych furt kołatał, aż nareszcie w r. 1818 
do seminaryum duchownego w Włocławku został przyjęty a 20 sier- 
pnia 1820 r. otrzymał święcenia kapłańskie, poczem przez 3 lata 
kształcił się w teologii na uniwersytecie warszawskim. W r. 1823 
powrócił do Włocławka, gdzie go czekała profesura przy seminaryum, 
lecz poznany przez ówczesnego Biskupa chełmińskiego ks. Mathego 
w czasie odwiedzin s-wych u rodziny, został przez tegoż Dostojnika 
mianowany wikaryuszem katedralnym w Pelplinie i profesorem przy 
tamtejszym seminaryum duchownem; następnie w r. 1832 proboszczem 
w Gniewie, w r. 1838 proboszczem w Lignowie i dziekanem gniewko- 
wskim. Tu nie tylko jako kapłan był wzorem gorliwości, ale i jako 

21* 



*. ^ 




524 



lyoU, jtAn z filarOw lip Puldd^ a fćfimfj j»łm z i 
Rrttwa SsokoK^j Pomocr dla i^^ Zacfaodnioli, 
^rra«5 aarodow^j y*At>tyl tji&Id^ W r. Iif.i7. paiRwdnio 
w r. 1849 pn«z ZĘTomaizoaych defmiowsnrch >i«-iuinsbiTcb jediMinTŚlm 
nu t^ ę^ADOMi ks, BUku{M«wi poIłfOHi;. iftmmal f«ieFt>u}Qą Irui 
luŁedralną <r P«>lpliiiie. i już jako kanmiik wrai z ks. Prałatem J 
dzyuskim fcprfjienluwa! djetezją cbettnm^k;} j-ny intromiacji ks, Pr;^ 
maca hr. i<pd<łfbow>k!eg(i w Poznaniu. W r. 1870 jako w óOletiu^ 
rorzuit^ swegij kaj>)ań»twa, udał sjc s;i;iidwT slarz*r du Rzima. bw 
z r^ i^ca Św. prtyiąt' blogosJawiiiiatwo na osutnią ua ziemi pieH 
(frzrmk';- Uóg powołał go do Si4>bi'? p"' króllaej ehorobi*', opatrzonegt 
na drog^ .'^.^, Sakrameutami. ŻaJ powszechiiy utoczył tnimnę ezdgt 
dnfgu tUrca-kapliina. 

PomonU Spweryn um. 24 lipca 186 J r. 

PoutatowttU książę J. M. om. 'S lipca 1873 r. 

W I/jiidyuif zakoiiczyl żywot doczesny śp. książę J. łl. Poiii 
włki w dnid '^ bm, w ó7 rokn, po bardzo nichliwem źycin. Zro " 
w Rzymif, wstijpil wi;ześiiie w szeregi afrykaiiskich strzelców (Ch« 
titiurK d* Afritjue), naturabzowid si<; później w Toskauie, w raku 184( 
wybrali}' został dwukrotnie do florenckiej izby depatowanycli i wjsl 
jako posól z kolei du Paryża, Londynu i Brukseb. W r. 1854 otrzyj 
mai francuzkie prawo obywatelstwa i godnoś(^ senatora, W ostatniej 
Ifttach iycia utrzymywał się z udzielania lekcyi muzyki. Pozostawi 
po sobio Hzereg oper i większych dzieł muzyczni eh, z których niekt 
nie są bez wyitzi-') wartości. (K. P. nr, 158 z 1873 r.) 

Ponilisbl Józef om. 2 marca 1863 r. Zmarły byt najstarszj 
synem Henryka i Kmilii z Zabłockich. Powszechnie w szkołacSJ 
poznańskich przez swych kolegów kochany dla szlachetności charak 
i rzftdkit^j ługodnoćci w obejściu, udał się, maji^c lat 20 do Warszawyj^ 
by tam w .ikademii duchowuej kształcić się na kapłana. \a pierwse^^ 
(idgłOH walki porzucił wszakże spokojne zacisze, przybył do Księstw^ 
po błogosławieństwo rodzicielskie, i z pierwszym oddziałem powstań-T 
czym pod wodzu dr. Okoniewskiego wyruszył z Poznańskiego na pole 
l)itow. Zgiru^l pod Dobrosutowem śmiercią bohaterską, zasłaniając od-^ 
wrót P^ifajucego sii; hufca Kazimierza Mielęckiego. Pochowany zost^ 
na polu bitwy wraz z innymi towarzyszami broni. Cześć jego pamięoiM 

Poiilńska hr. Leokadya z Kałksteinów um. 12 czorwct^ 
1808 r. 

Poznań, 18 czerwca. Dnia 12 b. m. zakończyła w Paryżu i^ 
wot doczesny )io długich i ciężkich cierpieniach śp. Leokadya z Kalk-j 
Rteinów hr. Pimińska. Zmarła była córką ogólnie za życia powaianegg 
obywatela naszego Księstwa śp. Wincentego Kalksteina, wła- 
ńolcietft dóbr Psarskiego, późniój Gotucbowa, a żoną Stanisława 
Ponińskiego, jednego z tej garstki dzielnych , co w uocy 29 listo* 
jiada 1 830 roku uderzyli w Warszawie na Belweder, i zląd zaszczytny 
miauo „belwederczyków" nosili w narodzie. Jako wzorowa żona opu->] 
ilotlŁ iD. Leokadya chętnie dostatki ojcowskiego domu, by wraz z m^fl 
iem, Itlóroiuu powrót do kraju na zawsze był wzbroniony, pędziiS cichy:) 



!t25 



ii mozolny na wygnaniu żywot. Nagły Kgciu ukochanego męża w roku 
1860 w Wieabadenie zlamal nadwątlone zdrowie śp. Leokadyi, która 
odtąd gasła zwolna, aż przed kilku dniami zgasła na wieki, pozosta- 
wiając dwóch młodych synów sierotami Z tych starszy, wstępując 
w ślady ojca, oddał się sztuce wojskowej i uczęszcza do jednego z za- 
kładów militamych we Włoszech, (D. P. nr. 139 z r. 18(38). 



Ponińscy lieiliu Łodzia.'> 

Licznie dziś pii wszech dzielnicach Polski rozgałęzionej rodziny 
Ponińskich, której jedna linia, osiedlona dziś w Galicyi, nosi tytuł 
książąt polskich, inna tytuł hrabiów austrjackich , trzeciej wreszcie 
jedna gałąź tytuł hrabiów pruskich, podaję tu jedynie gałęzi wielko- 
polskiej genealogią i to od pradziada Marcelego, wojskiego gnie- 
źnieńskiego, posła na sejm 41etni, dziedzica klucza wrzesińskiego, który 
z Grudzielskiój spłodził dwóch synów: L Józefa, późniejszego 
prefekta departamentu poznańskiego, i U. Stanisława, pułkownika 
wojsk polskich, nastęjmie jenerainego dyrektora Ziemstwa kredytowego 
w Poznaniu i wieloletniego marszałka sejmu Wielkiego Księstwa Po- 
znańskiego, pierwszego hrabiego na Wrześni. 

ad. I. J ó z e f , ożeniony z Julianną Zabłocką herbu Lada, 
córką Józefa, ostatniego podczaszego poznańskiego a starosty trzebie- 
sławskiego, dziedzica dóbr Eoszut, posła z ziemi kahskiój na sejm 
czteroletni, i Augustyny z Śnieg^ockich, dziedziczki Jarosławoa, 
spłodził: 1) Antoniego, 2)HBnrylia, 3) Izabellę za Apo- 
lin arym Łodzią Kurnatow skim, rotmistrzem w. p., dziedzicem 
Chahua. 4) Józefę za Adolfem Szeliga Żychlińskim. 

Linia 1) Antoniego, noszącego tytuł hrabiego bawarskiego, 
zamieszkała w Bawaryi. 

2) Henryk z Emilii Zabłockiej herbu Lada. ma synów 
1. J óz efa, um. (zob. pow.) 2. Juliana, ożenionego z Maryanną 
Scza niecką herbu Ossoiya, córką Ignacego z hr. Mielży liakiej, 
ma syna Marcelego i córki Józefę, Maryannę, Jadwigę 
i Elżbietę. 3. Helenę za Ignacym Zielińskim herbu 
Świnka, właścicielem dóbr Ciepielewa w Płockiem; i 4. Jadwigę, 



ad n. Stanisław, pułkownik, z żony Anny hrabianki Sie- 
rakowskiej herbu Dołęga, spłodził synów: 

1) hr. Edwarda, 2) Bolesława. 3) Rozalią pmo vto 
hr. Dąmbską, sdo Adołfową Łąozyńską. 4) Paulinę za lir. 



*) Denizs. Fonińskicli : CunitU etLam foitaita ad gloruun yerteoiU, non 
ilito c&ducaui, sed perennec qufte nec tempore, anc apatio eranescit. Sim, Okol- 
ski, Crncoviae 1641, Tom. 11 p. 174. Dom Ponińakieh starodatriij i anacziiy. 
Bart, Paprooki, liorUy rycorst. Kraków, 1584. 



dBMH.AMJ 



Arsenem Kwileckim. 5) Joannę za śp. Nepomucenem 
Wieruszem Niem ojo wskim. 6) Sewerynę zaśp.hr. Stanisła- 
wem Żółtowskim. 7) Sp.Wik tory ą za Edwardem Rożno- 
wski m z Sarbinowa. 8) Śp. An i e 1 ę za hr. An t o n i m Czarneckim. 

Edward, drugi łirabia na Wrześni, oficer w. p. z r. 1831, 
ozdobiony krzyżem virtuti militari za waleczność, poseł na sejmy pru- 
skie i Wielkiego Księstwa Poznańskiego, b. wicemarszałek sejmu pro- 
wincyonalnego, ożeniony z Eustachią Grabską łierbu Wczele, 
ma syna Stanisława, który z hr. Maryi Mi elżyń skiej spło- 
dził Edwarda, Felicyana i Helenę. 2) Maryą za Stefa- 
nem Dryą Chłapowskim z Bomkowa i 3) Zofią za Konstan- 
ty m Ossoryą Sczanieckim, b. posłem na sejm pruski, właścicie- 
lem dóbr Międzychoda. 

Bolesław (drugi syn pułkownika Stanisława) ma z żony 
Izabelli hr. Goetzendorf-Grabo wskiej z Grylewa synów: 
1) Witolda, który z Maryi Moszczeńskiej herbu Nałęcz spło- 
dził Annę i Adolfa. 2) ks. Alfreda, szambelana papieskiego, 
proboszcza w Kościelcu, 3) Kazimierza, ożenionego z Bolesławą 
Brzeską, 4) Adolfa, 5) Wandę, owdowiałą po Antonim 
Morawskim herbu Korab, dziś zaręczoną z hr. Stanisławem Ty- 
szkiewiczem. 

^^(sSm^mSJ^^^r^ — ^ 



Popliński Antoni um. 18 marca 1868 r. Czcigodnego tego 
weterana na polu naszego szkolnictwa niejeden sobie zapewne z czy- 
tających te słowa żywo przypomni, a któremuź z jego uczniów nie 
zabrzmi echo owej znanej forhiułki; „N. N. powie mi lekcyą." Śp. Antoni 
urodził się porówno z bliźnim bratem swoim śp. Janem w r. 1797 
w Popłonykach pod Ostrowem, ukończył szkoły w Poznaniu pod dyre- 
ktoryatem Kaulfussa, uniwersytet zaś w Berlinie, gdzie wraz z bratem 
otrzymał patent nauczycielski. Jana posłano do Leszna, gdzie w roku 
1839 zasłużonego dokonał żywota; Antoni pomieszczony został przy 
szkole wydziałowej w Wschowie. Tu go aresztowano razem z Karolem 
Marcinkowskim i kilku innymi z młodzieży akademickiej, jako podejrza- 
nych o udział w spiskach patrotycznych i odwieziono do Berlina. Po 
kUkomiesięcznem więzieniu powrócił do Wschowy, zkąd go w r. 1826 
powołano do gimnazyum poznańskiego św. Maryi Magdaleny, przy 
którem do r. 1850 pracował, otrzymawszy tytuł profesora. Główną 
przecież zasługą Poplińskiego na polu pedagogicznem są liczne jego 
dzieła szkolne, które roznosiły światło nauki nietylko pomiędzy mło- 
dzieżą Księstwa, ale i Królestwa, Litwy i GaUcyi. Odznaczają się 
one nadzwyczaj jasnym, zwięzłym i gruntownym wykładem. Lecz nie 
ograniczyła się na tóm niespożyta czynność śp. Antoniego. On to wraz 
z bratem Janem i Józefem Łukaszewiczem rozbudzili w Księstwie 
ruch umysłowy, zakładając leszczyńskiego Przyjaciela Ludu, 
następnie w Poznaniu Tygodnik literacki, wreszcie Orędo- 
wnika naukowego. Założył także drukarnią nową i księgarnią, 



^P^^Sg^^^^^^ma ffiijkszn część wyHńń Edwarda hr. Raczyńskiego. 
f W r. 1836 olijąl po Łntaszewiczu urząd bibliotekarza księgozbioni 
Buczyńskich, który do śmierci chlubniu piastował. Jego uast^puą jest 
I AtoA p. Maksjiniliaii Sosnowski. ^ Łagodny i przyjacielski w obejściu, 
[ zat^u^vał do końca życia, mimo eiĘŻkich familijnych strapień i cier- 
[ pUniia, które go sparaliżowani'^ przez trzj' lata ostatnie ])tzykuly do 
[ łoia, niepospolitą cierpliwość i chrześciaiiską rezygnacyą. — PozoattUa 
po zmarłym córka wyszła za mi^ za dr. Kazimierza Szulca. 

Popllńskł Władysław um. 3 lipca 1876 r. Zmarły był 

synem zasłużonego profesora i redaktora Przyjaciela Ludu 

w Lesznie- Pełen serdeczności i zawsze wesołego usposobienia, wielu 

I liczył przyjaciół, a choć w życiu publicznćm nie szukał roaglosu, tóm 

' głębszy po sobie pozostawił ża! w tych kołach prywatnysh, które go 

ZDaty. 

Potocki hr. Adam um. 16 czerwca 1872 r. 
Poznań, 18 czei^wca. I znów grom uderzył w nasze społeczeń- 
stwo, i znów runął jetlen z filarów narodowej falangi, — Adam Potocki 
umarł w sobotę 16 bm. o godzinie wpół do i po południu w zamku 
I Krzeszowicach pod Krakowem. 

Od r. 1848 był on jedn^ z najwjbituiejszych postaci naszych 
I politycznych. Dzieje Galicyi ostatnich dwóch dziesiątek lat na każdśj 
I go wskażą karcie. Trzeba go było wszakże poznać osobiście, by módz 
ooetuć urok, jaki na otaczających wywierał. Po królewsku urządzony 
dom jego znamionowała ta staropolska gościnność, którćj dziś napotkać 
izadko, ta prawdziwie magnacka powaga, o jakiej tylko z tradyCyi 
mamy wyobrażenie. Ojczyzni; i wiarę kochał całą duszą, wszyatko eo 
I polskie i uczciwe, popierał dłonią wielkiego pana, czującego, jakie 
f obowiązki wkłada na zacnego człowieka po znakomitych przodkach 
odziedziczone historyczne imię. Był to Potocki od stóp do głów — 
w ka:!dym ruchu, w każdym czynie. Dość powiedzieć, że ze śmiertel- 
ilBgo łoża monarszy dar przekazał jeszcze dla powstającej akademii 
krakowskiej. Takim był zawsze i wszędzie, budząc nawet w cudzo- 
ziemcach najwyższą dla siebie poszaiię. 

Hr. Adam Potocki, syn Zofii z hr. Branickich i Artura 
Potockiego, walecznego żołnierza z r. 1831, urodził się w 1812 r„ 
n odebrawszy staranne i wykwintne wychowanie, wcześnie wstąpił na 
ueBC życia publicznego. Nie tu miejsce rozbierać lub krytyce podda- 
[ va& jego działalność polityczną. Powiemy tylko, iż był to mąż rzad- 
' kiego charakteru, a sprawie narodowej przez całe życie gorąco oddany. 
I Bzecz publiczna pierwsze w jego sumieniu i w jego zajęciach ząjmo- 
yniA miejsce. Sercem, wzniosłością duszy, pochodzeniem, majątkiem 
i położeniem był to wielki pan, ale na wskroś wielki pan polski — 
jedcE niestety z ostatnichl Arystokrata, ale w dobrćm tego słowa zna- 
CZKiiu, bo zawsze pamiętny obowiązków, jakie za sobą poci^ają uro- 
dzenie, majątek, stanowisko. Obdarzony .niepospolitemi zdolnościami, 
[ń^laią i porywaji-^cą wymową, brał on czynny udział we wszystkich 
I -prawach polskich naszych czasów; brał udział wytrwale, sumiennie 
I I fiwielnie. To, co robił dla sprawy po cichu, nie było może ntyuiD^^ 



mOi 




F.WCib ><>v4 "1- ■ ^ * ' 



828 ^ 

szą cząstką jego zasług. Katolik gorący i wierny zawsze zasadom 
zachowawczym, nie odłączał nigdy ani przekonań religijny cli, ani prze- 
konań społecznych od uczucia polskiego, przeciwnie^ z niemi godził 
i łączył interes Polski. Mało było rzeczy przedsięwziętych w celach 
dobra publicznego, do którychby Adam Potocki nie należał. Wszędzie 
go znać było. Indywidualność to niepospolita, organizacya nie zwykła, 
mąż, który własną zasługą i zdolnościami wiele znaczył w naszem 
społeczeństwie, a który jeszcze do większego niewątpliwie byłby doszedł 
znaczenia, gdyby nie śmierć przedwczesna. Strata jego jest stratą 
ogólno-polską, aczkolwiek najdotkliwiej czuć się da w Galicyi a miano- 
wicie w Krakowie, gdzie politycznie i społecznie śmierć jego nie małą 
zrobi próżnią. Nie dość jesteśmy bogaci w podobnych mężów, abyśmy 
nie mieli gorzko opłakiwać jego straty. Hr. Adam Potocki zostawia 
pogrążoną w boleści ośmdziesięcioletnią matkę, najzacniejszą matronę 
polską, która jest prawdziwą opieką nieszczęśliwych i ubogich i pra- 
wdziwą podporą wszystkiego, co polskie i narodowe; pozostawia nieu- 
tuloną w żalu żonę, Katarzynę z hr. Branickich, dwóch synów 
Artura i Andrzeja i cztery córki , z których dwie najstarsze, 
Eóża, poślubiona hr. Władysławowi Krasińskiemu, synowi 
nieśmiertelnego Zygmunta, Zofia zaś hr. Stefanowi Zamoyskiemu. 

Oby grom, który uderzył w tę zacną rodzinę, nie rozbił tego 
prawdziwie polskiego i patryarchalnego domu. To zależeć będzie głó- 
wnie od młodej generacyi, której zadanie zaszczytne, ale trudne! 

(K. P. nr. 137 z 1872 r.) 

Frgyp. Śp. hr. Adam wychował się w Wiedniu a następnie 
w Edynburgu i Berlinie. W r. 1846 spieszy z Drezna do kraju i każe 
2 narażeniem życia, w swych dobrach Mędrzy chowie , mordercom grzebać 
ofiary rzezi. W r. 1847 poślubia w Dreźnie hr. Katarzynę Bra- 
nicką i przybywa z nią do Krakowa, gdzie w czasie bombardowania 
śród gradu kul spieszy z księciem Stanisławem Jabłonowskim na Wa- 
wel, by wymódz kapitulacyą. Skazany na wygnanie, w Paryżu w dniach 
czerwonej rewolucyi broni na czele oddziału gwardyi narodowej ofiar 
nienawiści ludu. W r. 1848 zasiada w sejmie wiedeńskim. W roku 
1851 wrzucony do więzienia, po roku dopiero zostaje uwolniony i udaje 
się z całą rodziną do grobu Chrystusa w Jerozolimie, by podziękować 
Bogu za swe ocalenie. Od r. 1861 śp. Adam bezustannie czynnym 
już to jako poseł, juźto jako delegat do Wiednia, już to jako prezes 
rady powiatowej w Chrzanowie, książęcą dłonią sypiąc ofiary na wszel- 
kie narodowe cele. Wybitny zwolennik zasad konserwatywnych i kato- 
lickich, popierał politykę przyjazną domowi Habsburgów. 

Jedna z córek śp. Adama, lir. Mary a poślubiła w ostatniem czasie 
hr. Adama Sierakowskiego, łącząc w ten sposób pamięć tego 
męża ściślejszemi węzły z Księstwem. Najstarszy syn, hr. Artur, dziś 
zaręczony z księżniczką Lubomirską; młodszy, hr. Andrzej, dorasta. 

Potocki hr. Henryk um. 8 września 1872 r. Śp. hr. Henryk 
z Chrząstowa w Królestwie Polskiem, był szwagrem księcia Ordy- 
nata Augusta Sułkowskiego, którego siostrę miał za żonę. 
Był to mąż cnót cichych i wieUdćj pobożnoścL Chrząstów objął po 



829 

nim w posiadanie sto jego Rodryg, ożeniony z córkij marszałka 
Niezabytowskiego. „Czas'- takie Zmarłemu poświęcił wspomnienie : 
Obywatelstwo Królestwa Polskiego poniosło jodnę z najdotkliwszych 
strat. Dnia 7-go b. m. umarł w dobrach swych Koniecpolu hrabia 
Henryk Potocki. Urodzony roku 1811 z ojca Michała i matki 
z Ostrowskich, siostry wojewody Ostrowskiego, pochodził z linii pryma- 
sowską zwanej i był bratem Tomasza, Władysława i Stefana, 
a szwagrem margr. Aleksandra Wielopolskiego, który kolejno 
poślubił dwie jego siostry. Początkowo wychowanie odebrał w słynnej swego 
czasu szkole Pijarów na Żoliborzu ; uniwersyteckie studya w Niemczech przer- 
wało powstanie 1830 r. Wróciwszy do kraju wraz z starszym bratem To- 
maszem, zaciągnął się do tworzących się szeregów, i przesłużył cały czas 
wojny prostym żołnierzem. Obaj bracia cudem tylko ocaleli, bo Tomasz 
w jednej z potyczek przestrzelony przez tył szyi, tak iż kula wyszła policzkiem, 
Henryk zaś pod Grochowem ugodzony został pod serce karabinową kulą, 
która przeszyła go na wylot. Po upadku powstania obaj Potoccy pozostali 
w kraju, Tomasz oddając się studyom spraw społecznych i ekonomicznych, 
Henryk przy zajęciach gospodarstwa poświęcał wolny czas literaturze. Miał 

0Q powiada „Czas*' — dar poezyi, a różne jego wiersze, tchnące gorącóm 

poczuciem patryotycznóm, rozrzucone były po czasopismach bezimiennie. 
Gdy za przewodem Towarzystwa rolniczego rozbudziło się w kraju silniejszo 
życie i krzątanie koło zadań społecznych i narodowych, Potoccy brali w nióm 
czynny, a poniekąd przewodniczący udział, obaj bracia zasiadając kolejno 
w komitecie Towarzystwa rolniczego, a Tomasz popierając licznemi broszu- 
rami sprawę uwłaszczenia włościan i występując przeciw zwolennikom sto- 
pniowego oczynszowania. Henryk Potocki poparty zaufaniem i miłością 
współobywateli, powołanym został z komitetu Towarzystwa rolniczego do 
delegacyi miejskiój w Warszawie, która przez miesiąc piastowała prawie 
zupełną władzę w rękach. Obok życia publicznego, które tylko chwilami 
było dostępne dla obywateli Królestwa Polskiego, zapełniały piękny żywot 
Henryka Potockiego obowiązki przewodnika liczruj rodziny. Ożeniony z księ- 
żniczką Heleną Sułkowską, córką księcia Antoniego z Rydzyny, za- 
mieszkały w pałacu Chrząstowskim pod Koniecpolom, przechowywał wiernie 
tradycye tego staropolskiego i katolickiego domu, który już od trzeciego 
pokolenia był głównem ogniskiem rozgałęzionej rodziny, a ojcowie, synowie 
i wnuki gromadzili się w Chrząstowio, wiodąc życie pełno patryarchalnej 
wspólności. Henryk Potocki umysłu bystrego, wszechstronnie wykształconego, 
mimo żywości łagodny, znosił dolegliwości publiczne ze spokojem chrze- 
ściańskiej rezygnacyi. Kochany od krewnych, szanowany w kraju, nie miał 
rzec można nieprzyjaciół. Pozostawił wdowę i czterech synów R o dryga, 
Witołda, Pawła (w zgromadzeniu Jezusowóm) i Aleksandra oraz 
dwie córki, z których jedna zakonnicą. 

Potocki łir. Bernard um. 15 lutego 1874 r. Mąż ten nie- 
pospolitych zdolności, wielkił^j szlachetności i dziwnie ujmującego obejścia, 
był synem Jana Potockiego, sławnego pisarza i Konstancy i, 
córki Szczęsnego Potockiego, później zamężnej za hr. Edwar- 
dem Raczyńskim. Służył wojskowo za W. ks. Konstantego; 
w r. 1831 odznaczał się meztwem, za które krzyż virtuti militari 



ł;*-. 



m 

otrzymał. Ożeniony z rozgłośną dla swego patryotyzmu i dobroczyn- 
ności hr. Klaudyną Działy ńską, która wnet go odumarła 
w Genewie, służył przez niejaki czas w wojsku belgijskióm, poczem 
wrócił do Księstwa i mieszkał w Tulcach pod Poznaniem, znany przez 
wszystkich dla swej typowej postaci. Umarł w Berlinie, opatrzony 
Św. Sakramentami przez ks. Edmunda księcia Radziwiłła, licząc 74 lat 
wieku. — Urodził się w Tulczynie i tam tóż pierwszą spędził młodość. 



-♦-♦ 



Potoccy łierbu Pilawa. 

(Gałąź wielkopolska.) 

Historyczny i magnackie Dom Pilawitów Potockich z Potoka wy- 
wodzi Niesiecki od rycerza Zyrosława, walecznego pogromcy pogan 
Prusaków za Bolesława Kędzierzawego, któremu Kazimierz Sprawiedliwy 
w nagrodę zasług do dawnego herbu Prus dodał jeszcze pół krzyża., 
zkąd powstał nowy herb Pilawą zwań. Działo się to około r. 1166. 
Syn Zyrosława Aleksander, o którym pisze Okólski: „Vir bello 
et amore Patriae clarus,'' spłodził ośmiu synów; z tych Sulisław, 
kasztelan sandomirski (1217), stale się począł pisać z Potoka pod 
Jędrzejowem, w województwie krakowskiem, i zdaje się być protoplastą 
dzisiejszych Potockich. Jakkolwiek odtąd o różnych Pilawitach z Potoka, 
zaszczyconych senatorskiemi urzędy, wspominają nasi kronikarze, nie 
podają jednakże genealogicznego ich następstwa, które według akt 
grodzkich poznańskich dopiero od: 

Jako ba (1398 r.), kasztelana radomskiego, prawdopodobnie syna 
Włostki, kasztelana wiślickiego (1366), w nieprzerwanym ciągu do lat 
dzisiejszych da się udowodnić. I tak syn Jakóba Bernard (II pok.), 
żyjący w latach 1390 — 1440, trzech spłodził synów (III pok.): Ma- 
cieja, Stanisława i Bernarda, opata jędrzejowskiego. M a c i ć j 
jest praojcom magnackiej linii Potockich, która już w drugiem poko- 
leniu najwyższe w kraju dzierżyła zaszczyty a z czasem rozpadła się 
na kilka odnóg, jak tulczyńską, willanowską i łańcucką. 
Stanisław, wojski krakowski, ożeniony najpierw z Ważyńską, 
następnie z Psarską, wreszcie z Goworczanką, utworzył wiel- 
kopolską linią Potockich. 

Z trzech synów jego (IV pok.) Jerzego, Wojciecha i Ję- 
drzeja, ostatni zgasł bezdzietnie, pierwszego zaś syn Bernard także 
bezpotomnie zszedł z świata. Natomiast Wojciech spłodził (V pok.) 
trzech synów i cztery córki. Po Mikołaju, drugim synu Wojciecha, 
zostało z Katarzyny Gruszczyńskiej (1598) dwóch synów i córka: 
Jędrzej ster., Zofia um. 1659 r. i Stanisław (VI pok.), bur- 
grabią i sędzia poznański, łowczy kaliski, ożeniony najpierw z Urszulą 
Barbarą Sadowską a następnie z Małgorzatą Brodowską (1632 
do 1670). Syn Stanisława (Vn pok.) Przecław, również burgrabia 
poznańsla, łowczy kaliski, a w końcu kasztelan rogoziński (1663— -1713) 
miał dwie żony: Maryannę Hersztópską i Annę Mieszkowską. 



31 



Z tistatniśj spłodził między innymi ayua Stefana (VIII puk.), który 
zFranciszki Korzbok Zawadzkiej (1715 — 172li) pozostawi! (IXpok.) 
syuit Józefa, kasztelana kamieńskiego, biechowskiego, krzywiiiskifgo, 
a w końcu rugoziiiskiego, 

Tu nadmitinić mi wypada, źe brat przyrodni Stefana, a syn ka- 
sztelana Przeeiawa z Hersztópski^j , Jan (1689 — 1 737) utworzył 
osobną gałąź Potockich na Wostowie, która w XI pokoleniu przy 
koucu XVin wieku wygasła. Natomiast gałąź po kasztelanie Józefie, 
synu Stefana, a wnuku kaBzt«lana Przeeiawa, po dziś dzień kwitnie. 
Miai zaś Józef dwie malżonk-i: Annę Gajewską i Antouellę Za- 
krzewską. Z pierwszej pozostawił córki: Różę za Franciszkiein 
Kczewskim, starostjj śremskim, i Magdalenę za Felicyanem 
Niegolewskim, starosta pobiedziskim; oraz synów (X pok.) Sta- 
nisława i Aleksandra, który z Nepomuceny Dzierzbińskiśj 
z Wyganowa miai tylko trzy eórki. 

Stanisław, syn kasztelana Józefa z Gajewskiej, pulko\raik ka- 
wiilLTyi wojsk koronnych (1778 — 1781) z Zuzanny Czapskiej spło- 
Ańl jedynaka syna (XI pok.) MakBymiliana, właściciela majętności 
będlewskiiSj i wronczj^ński^j , ten zaś z Józefy Wyszyński (;j trzech 
synów (XI[ pok.) i dwie córki: mianowicie Elżbietę Feticyą za hr. 
Leonem Mieliyńskim (zob. wyż.), Zofią Emilią Fetronellę za 
Ludwikiem Kościelskim (zob. wyż.), Symplicynsza Wiktora ur. 
1821 r., zastrzelonego w r. 1848 przez Prusaków, gdy obok maszeru- 
jącego pomorskiego batalionu piechoty najspokojniej drogą przejeżdżał; 
Franciszka Eus t achiusza, ur. 1824 r., który w młodzieńczym 
wieku postradiU życie przypadkiem ua polowaniu wskutek puszczenia 
strzelby; wreszcie Bolesława Eulogiusza, właściciela majętności 
bęłUewskiej i wrooczyńskiej, oraz dakowsbiej i wojnowiekiej, oraz współ- 
firmowego banku Kwilecki, Potocki i Sp. w Poznaniu. Ten z pierwszej 
żony, Heleny z hrabiów Kwilecki eh, której śmierć przedwczesna 
ogólne w całćm Księstwie wywołała współczucie, ma córkę Helenę, 
ur. 18li2 r.; z drugiej żony, Józefy z hrabiów Mycielskich, syna 
Józefa, urodzonego 11 grudnia 1872 r., jedyuego po dziś dzień 
w Xin pokoleniu spadkobiercę po mieczu wielkopolslaój linii Pilawitów 
Potockich, i córkę Felicyą, ur. w r. 1875. 



Potulicka lir. Teresa z hr. Mielzyńskich udl 28 paź- 
dzicniika 1867 r. 

Poznań, 29 października. Dnia 28 bm. umarła Teresa z lir. 
Mielzyńskich hr. Potulicka, dziedziczka dóbr, matka dawniejszego posła 
naszego w pruskićj izbie poselskiej hr. Józefa Potuliokiego z W. Jezior. 
(Dz. PoziL nr. 250 z r. 1867.) 

Prsyp. Zmarła była także matką hrabiny ordynatowćj Zygmuu- 
towój Skórzewskiój z Czerniejewa. 

Potullckl hr. Józef um. 14 marca 1870 r. 



W*ffl 



I tr-t ■ -v_ ■ ■-■'■I- 



Poznań, 15 marca. Rok 1870 jest dla Księstwa fatalnym. 
Co mamy najzacniejszego, opuszcza nas, pozostawia w sieroctwie. Jeszcze 
nie pochowaliśmy zwłok śp. Macieja Mieliyńskiego, a już nowy cios 
w społeczeństwo nasze uderza. Wczoraj około godziny 6 nad wieczorem 
zakończył w mieście naszem żywot doczesny śp. Józef hrabia Potulicki, 
mąż w pełnej sile wieku, jeden z najpowszechniej szanowanych oby- 
wateli. Zmarły nie był pospolitym człowiekiem. Obok znakomitego 
nazwiska posiadał wszystkie przymioty, zdolne Go wynieść nad poziom 
i uczynić pożytecznym narodowi. Z nauką, którą chlubić się nie lubił 
a którą zawdzięczał nader troskhwemu wychowaniu, łączył talent ujmo- 
wania serc otaczających, które zacnćm sercem własnóm zdobywał, 
i szczery, gorący, pełen ochoczości do ofiar, choć nie pokaźny na 
zewnątrz patryotyzm. Wzorowy małżonek i ojciec, był zarazem godnym 
naśladowcą w życiu obywatelskićm dawniejszych wzorów. Daleki od 
wszelkich kastowych uprzedzeń, tę miał w sobie cnotę, że prawdziwie 
pojmował obowiązki, jakie szlachectwo nakłada szrachetności duszy. 
Ztąd nigdy od żadnej nie cofał się ofiary, przeciwnie zawsze starał się 
być jednym z pierwszych, gdy o sprawę publiczną chodziło. Miłowany 
od współobywateli, otrzymał od nich mandat poselski i wiernie dopeł- 
niał obowiązków tego mandatu. Dla licznych zajęć, jakie nastręczał 
mu zarząd rozległego majątku, cofnął się z życia parlamentarnego, by 
tćm gorliwiej pracować w skronmjrm zakresie prowincyonalnym. Odtąd 
nie było zgromadzenia, w któremby nie brał udziału, ani narodowego 
przedsięwzięcia, któregoby bez względu na moźUwe straty materyalne, 
nie był popierał. Krajowy przemysł miał w nim gorliwego poplecznika, 
jak świadczy kosztowna dlań próba zaprowadzenia żeglugi parowćj na 
Warcie. Gdy powstał projekt budowy narodowego teatru w Poznania, 
śp. Józef Potulicki natychmiast go uznał i podjął. Wreszcie, niech 
nam wolno będzie powiedzieć, że i pisma naszego szczerym był przy- 
jacielem i niepoślednią podporą. Jako akcyonaryusz i członek rady 
nadzorczćj „Dziennika" nietylko radą nas wspierał, ale i piórem — 
a dziś wyznać możemy, że artykuły Jego miały zawsze powodzenie 
i w ostatnim mianowicie czasie przyczyniły się niemało do ukojenia 
burzy, która na wewnątrz nam zagrażała. — Takiego to męża, przy- 
jaciela i współpracownika stratę opłakujemy dzisiaj a kończąc te parę 
słów rzewnego wspomnienia, wołamy nad martwemi Jego zwłoki: Cześć 
Jego pamięci! (Dz. Pozn. nr. 61 z r. 1870.) 

Poznań, 18 marca. Wczoraj o godzinie 4 po południu wyszedł 
z Bazaru orszak żałobny, równie niemal liczny jak w Woźnikach, od- 
prowadzający do bram miasta zwłoki także jednego z najzacniejszych 
obywateli Księstwa, choć z młodszego pokolenia, śp. Józefa hr. Potu- 
lickiego. Na czele duchowieństwa postępował ks. Alfred Poniński, 
proboszcz z Kościelca, za trumną szła rodzina, przyjaciele, znajomi 
i mnóstwo obywateli tak z prowincyi jak z miasta, chcących uczcić 
pamięć Zmarłego ostatnią posługą. (D. P. nr. 64 z r. 1870.) 

Przyp, Prócz hrabiny Teresyihr. Józefą Potulickiego zgaśli 
jeszcze z tój rodziny hr. Piotr, syn lir. Kaspra z hr. Teresy 
Mielżyńskićj, zmarły w r. 1863 w miesiącu sierpniu lub wrześniu, 



o 



33 



ihr. WładysłaTT, syii hr. Kazimierza zhr. "Wie lopf] ski t'j, 
zmarły w r. IBGo w Berlinie. 

PotwoTOWskI hr. Romaii urn. 1 czerwca lSt>4 r. T>wudzit^st^»- 




zalewid. Ostatni raz, kiedy miałem szczęści^ rozmawia<* z kji. mur- 
Bzałkiem Potirorowskim krótko jirzed Jhęto śmi^Tcią, wsjMłmiiiał mi 
o swym zmarł^TD synu. 

PotworowBka K 1 e m ♦.■ l i ^ l a z ("h\ a ]» u w ^ k j c li um. 1 7 lu- 
tego 186G r. w WroclawiiL licząc lut r,r". 

Poznań, ]9 hiteero. AV soiKłU*. już jki zajiikiii<*ciu J)zi«'niiiku** 
doszła nas bolesna z Wrocławia wiad<;uiość <» śmiurci śp. Klcm«'iityj!y 
z Chłapowskich Potworowskiej. wu«nvv po iiił^ndŻŁiłnwaDyui (iii^ilawic. 
Wierna towarzyszka żvcia wielkiesr*' s<tccui <»ł>vwat<'lii, ktńrv nrzrz lal 
kilkanaście przewodniczy} Księstwu wf- wsza stkj«'ii ]»nM'.a<*łi luirodowydi, 
mniała śp. Klementyna zawsze i wsjzędzic przy lioku inęźa tiik w 7.lv( li 
jak i dobr}*ch chwilach pujmowaf' myśli jftrn wzmosh-. ^idy ni< ł»ylu 
n nas. śmiało powiedzu*ć można, mk'»Ł^'>. któnlpy nu- sy.iinownl. iii»- 
cenił lub nie kocha! hy] Oustywii |*rł!v.'):(p\vsKii'tM., iloju |i'ini w 'inh 
przez lat wielt* byl ogiiiskjłnu zy-ia iov. ii r/y Kki«':v'. d' l':i''''r''Ł'^i' 7.<'\v';z;|d, 
z bliska i z daleka. ni*'ra? i / wyjLruuiua. stu'*/\ * iiil'»dzi. \v.:/v>:ik'i. 
co tylko mieliśmy znakumilsz*'tr'.-. '■ijłMuj'- >:ni«'s/\ i'-, ^tsnln. lt<»n- tam 
bywały wówczas:, nie zaponihu U'}, ni**ziiuzon»'*i ujn-zł-jiDośi-j, •/ ji.L;) :.p. 
Klemeutyna ]»uruwno z meż^^m pod'/imowału ł"»^''' " Nwyh j»rot'.inh. 
Wiadomo, jak naglą i strusznu '-iiorołjŁi prz*^ci';ltł 'łłlkj«'ii) rij<'^:pt Ki/ur- 
wanie nić życia śji. <rusiuwa. 'J'kni'"i\ puralłzvm nu i\wv.i: tu w.'.r«HJ 
nas w Poznaniu, po ])i'^ciu ciiiiu^-t! okrojmyrli i-.jprpiiMi >.ko!ijil na nkinh 
żony. dzieci, h':ziiVcL krewuyci. ) przyiycjńi. f'ni> wii /łainal »!«'!'<<■ 
meszczęśbwei wdowy a *u'jr m<v/.ui*- dn Mn-u wytrwała \v <»(| daniu 
ostatnich usług zwiokf^L (.impego in*;y.'n. prz*'.ł'j<'z oduid pr/.^-tala /y«- 
dla świata i w szczupl^u] zamkuHa ^j*; k«ik rodźmy, późnej npuM'ila 
Golą i Ksif^stwo, gdzi^ na każdyu; lin»kii v-itral'' .m w«ponjrn''nj»' *iM- 
stawa, i oytatek wd'>wi»'Lrn żvwota siM-dzila w Wroł-lywm. I>nia J] ł»iii. 
okwo wieczora nagi*; zanieiui»g^ii. aln ni« powala*' wj'**'-) •/ ir/.a ilz<'«'z 
dziwna: ta sama chorooji. v.tj jirz''d laty ^z''ś<n: ji^rwalu z p'»^ró<l nas 
Gustawa, położyła na dniu 17 i»in. i r. knni«-i' zyiu j'*Łr" wdowy, któn'') 
ostatnie prz^d śmi«^rcią w \ yay.y . j a i> i • - k • » nąj w ■' 'u ii wy rz* -kia u -^t y . ł • ^ I y : 
vJak Gustaw:..." Pokój p*; '-i^inouj! tir P. nr. 40 z r. l^W.) 

O i»ogrzei.'ie śj.. iunnifiityny PoTworo^Kkił'; wyjmuj*; z na- 
desłanych „DzieJłuikowj Pozu.*' koresjiondcnry; jiastrł-puiące Bzczł-gójy: 

l>nia 21 lutego sprowadzono zwłoki zinarl«''j z dworca kojw ż^laziHM 
w Le«znie do Siarł-jrrj Uossiynia. 0'j Łrraiii«M d^l.r jjolskich lowarzyKzvl 
im łiczuy orszak /.alobny ze wszysikicli zlozouy tytanów. Ks. Kriigei 
z Siemowa podał lu w j»iękijych tłowach życiorys zgaeln] matroDy. — 
yazajutrz tak obywatelstwo z najdalszych nawet okolic, jak tłumy ludu 
zaległy koś<*iołek i cmeutarz. Pierwszy jłrzemówil k.^. Janiszewski, 



_ 834^ 

przyjaciel śp. Gustawa, oddając hołd zasługom tej godnej małżonki 
męża, „którego zaufanie publiczlie przez całe życie na 
rękach nosiło." Dostojny kaznodzieja dotknął i wspomnień domu 
śp. Gustawostwa w Goli, który nietylko był przytułkiem nieszczęśliwych 
wygnańców i sierot, ale zarazem punktem zbornym wszystkich kidzi 
dobrej wiary, kraj miłujących, bez względu na różnice zdań lub stron- 
nictw i owem ogniskiem, z którego wychodziło niemal wszystko, co 
w ostatnich 30 latach dla kraju zrobiono lub zrobić zamierzono. — 
Przed spuszczeniem zwłok do grobu, gdzie obok trumny śp, Gustawa 
spoczywają, poźfignał je w imieniu rodziny i przyjaciół proboszcz 
miejscowy. 

Przyp. Śp. Klementyna była siostrą zmarłych już dziś śp. Sta- 
nisława Chłapowskiego z Czerwonejwsi, śp. Florentyny 
hr. Czarneckiej z Rakoniewic i śp. Siemiątkowskiej, w Kró- 
lestwie Polskiem (zob. niż.). 

Potworowscy Stefan i Andzia, dzieci Ludwika i Leo- 
kadyi z Radońskich um. 2 i 4 lipca 1868 r. 

Poznań, 4 lipca. Śmierć małych dziatek głównie rani serca 
rodzicielskie. Jeżeli przecież nieszczęśliwych rodziców, dotkniętych tak 
okropnym ciosem, otacza ogólny współobywateli szacunek, boleść ich 
udziela się szerszemu kołu i wzbudza żal i współczucie powszechne. 
Temu współczuciu dla nieszczęścia zacnej i powaźanćj rodziny pragnie- 
my na tem miejscu dać wyraz, zapisując stratę, jaką państwo Potwo- 
rowscy co dopiero ponieśli przez nagłą śmierć dwojga dzieci, ośmiole- 
tniego chłopczyka i sześcioletniej dziewczynki, która dziś w nocy w nie- 
spełna dwa dni po bracie przeniosła się do wieczności. Pan sędzia 
Ludwik Potworowski, powołany z Wrześni do tutejszego sądu powia- 
towego, zaledwo od kilku miesięcy przebywa w mieście naszem a już 
pobyt ten niezbadanym wyrokiem Opatrzności tak straszUwie daje mu się 
we znaki. Oby nieutulonym w żalu rodzicom przyniosło nieco ulgi 
przeświadczenie, że smutek ich dzielą nietylko liczni przyjaciele i zna- 
jomi, ale także wszyscy, których serca nie są zamknięte dla cudzego 
bólu. (Dz. Pozn. nr. 152 z 1868 r.) 

Potworowska Kornelia z Żychlińskich um. 16 sierpnia 
1868 r. Zmarła była żoną śp. Ksawerego, najstarszego brata śp. Gu- 
stawa a matką znanego u nas powszechnie Ludwika, sędziego 
dawniej w Wrześni, obecnie w Poznaniu. 

Potworowski hr. Adolf um. 3 listopada 1869 r. 

Jednocześnie niemal z śmiercią hr. Aleksandra Miączyńskiego, 
zakończył na innym krańcu naszego Księstwa żywot doczesny śp. Adolf 
hrabia z Sienna Potworowski z Parzenczewa. Są nazwiska, do 
których mimowoli łączy się pewien urok i szacunek. Do takich należy 
nazwisko Potworowskich, na którego wspomnienie każdemu z nas staje 
na myśli zacna postać nieodżałowanego Gustawa, cd wielkiem sercem 
i obywatelskiemi zasługami nieśmiertelne zjednał sobie u rodaków imię. 
Zmarły co dopiero śp. Adolf Potworowski był bratem stryjecznym 



5!fS 



rGlistawn, a jako tibjwate] prawy, pracowit}- i pełen cichych cnót ćlo- 
I m«wj"Oh , zażywał w kole sivych bliższych szczerego powaiaDJa. 
I (D. P. nr. 254 z l!:i69 r.) 

I PotworoiTska Wanda z hr. Miączyńskich urn. 9 kwiotnia 

I 1875 r.' (Zobacz pud rubryki} „Stablewska Helena z Tacza- 
[ nowskich.") 

I ZKrobskiego, 15 kwietnia. (Pogrzeb śp, Wandy z hi. Mią- 

I gzfńskich Potworowski^j.) Wracam z drugiego pogrzebu i pod wraże- 
I 'Uiem boleści spieszt; z przesłaniem "Wam choć slow tiltii a wzrusza- 
h j^ym tym obrzędzie. Któi z obywatelstwa naszego nie zna Goli, tego 
I pitego wiejskiego pod Gostyniem ustronia, gdzie w białym pałacyku, 
I otoczonym wiekowenii dęby, zbierało się w gościnie u nieodźalowa- 
I jtĘ pamięci Gustawa Potworowskiego, ojca dzisiejszego właściciela 
I ^ Spadkobiercy jego imienia i godności poselskiej, wszystko, co tylko 
I w SKsicstwie goręcej się zajmowało sprawą narodową; gdzie najznako- 
I łsitsi nasi tułacze spieszyli odetchnąć życiem polski^m, gdzie najwa- 
I ^fii^Gze nieraz załatwiano kwestye publiczne, kojono swary prywatne, 
I etserpano radę i otuchę u męża, którego wielkie serce dla wszystkich 
1 zawsze było na rozścież otwarte? — Ot<'iż w tćj Goli, osieroconej po 
I 'śmierci swych dawnych panów, zamieszkała przed sześciu zaledwie laty 
I młoda i piękna ich synowa a urokiem swej dobroci i wdzięków ożywiła 
I aii6w to miejsce, które odtąd się stało ponownie ogniskiem towarzyskich 
I i obywatelskich zjazdów, a w roku zeszłym jeszcze ugaszczjiJo całe 
I aiemal nasze Koło poselskie. Ale ta piękna istota krótko tylko tu 
I nabawiła i znikła znów — jak cień ułudny — na zawsze, tśm cięższy 
I tuzostawiając po sobie żal u wszystkich, co ją bliżój znali, W miesiąiu 
I mtym opuściła Golę, nie żegnając się z nią, bo wyjeżdżtda tylko na 
i Zspusty do Poznaniu a ztamtąd na parę tygodni do Berlinsi, Wyje- 
I ołialft wesołą, uśmiechnięta ~ któżby wówczas był sądził, że za kilka 
I miesięcy powróci już — w trumnie I? A jednakże taki zapadł wyrok 
I Najwyższego Sędziego. 

I Dnia onegdajszego wieczorem wyprowadził liczny orszak żałobny 

I zwłoki śp. AVandy Potworowskiój z Goh do niedalekiego kościółka 
I w Starym Gostyniu, gdzie nazajutrz kilkaset osób z najdalszych okolic 
I ^aęstwa a nawet z Kongresówki i z Galicyi otoczyło rzęsiście oświe- 
I Eony i przybrany w las zieleni katafalk, Nię będę Wam opisywał 
I roanewniającej mowy żałobnej jednego z kilkunastu obecnych <tbrzędowi 
I ftitpłaEÓw, ani szczerej, niekłamanej boleści wszystkich zebranych, gdy 
I trnmnę w wiośnie życia zgasłej Wandy śród rozpaczy złamanego męża 
I i łez rodziny złożono do grobowego sklepu, gdzie spoczywają zwłoki 
I Małki Ji^j męża obok grobowca śp. Gustawa. Tyle tylko dodam, by 
I jednym tym rysem odmalowa(? serce mtodój Zmai^ł^j, że gdy czuła 
i 4il)ii2[^iącą eię ostatnią chwilę i żegnała z kolei wszystkich najdroższych, 
I '60 3n pielęgnowali w ciężkiej chorobie, w końcu prosiła ukochanego 
I nfia, by czcząc J^j pamięć, za spokój Jćj duszy wzniósł w ulubionym 
Ij^. .parku golskim pośmiertną kaplicę, w którójby przed pogi'zehem 
l"TB(^y znajdować schronienie ciała zmarłycli w majętności golskićj 



dib 



336 

włościan. Tak nawet po śmierci pragnęła pobożną pamiątką przypo- 
minać się dawnym swym poddanym. . . Pokój Jej cieniom! 

(K. P. nr.' 88 z 1875 r.) 

Potworowskl hr. Edward urn. 23 czerwca 1876 r. Śp. Edward 
wiedział, z jakiego pochodził gniazda i calćm życiem dowiódł, że umiał 
cenić nazwisko, jakie nosił. W młodości nieustraszony żołnierz, zdo- 
bny szlacłietnemi blizny i honorowemi oznakami za waleczność, później 
wzorowym był obywatelem, na kilka dni niemal przed śmiercią jeszcze 
stającym do obrony praw narodowych. Piękność jego duszy i moc 
charakteru najlepiej się wszakże zadokumentowały wtedy, gdy na chwilę 
zbłąkany, nie wahał się następnie z otwartem czołem przyznać do 
błędu. Takich mężów dziś mało — takim dziś podwójna należy się 
cześć ! 

Ale otóż życiorys zmarłego, podany w „Kur. Pozn." przez męża 
ścisłemi węzłami przyjaźni z nim związanego: 

Zaledwie zmarły wyszedł z lat dziecinnych — bo lat 16 jeszcze jako 
młodzieńczych uznać trudno — pospieszył, pomimo wątłego z.drowia, pod 
sztandary narodowe Wielkiego Księstwa Warszawskiego i odbył ową home- 
ryczną wyprawę napoleońską do Moskwy — to w pułku ułanów, to jako 
adjutant jenerała Tulińskiego, nareszcie w sztabie księcia Józefa — zdoby- 
wając sobie zaszczytne rany na różnych pobojowiskach, zdobywając na wa- 
leczne piersi oziiaki honorowe wojskowe, z których jedne, legią honorową, 
osobiście mu udzielił na placu bitwy Napoleon I w owej rosyjskiój wyprawie. 
Ciężka rana, otrzymana pod Lipskiem, która go na kilka miesięcy do łoża 
boleści przykuła, zakończyła zawód jego wojskowy pod względem udziału 
w ostatnich chwilach cesarstwa francuzkiego. 

Po traktacie wiedeńskim r. 1815, gdy powróciły znużone długą wierną 
walką hufce polskie do Ojczyzny, i armia polska w nowo utworzonćm Króle- 
stwie Polskióm zreorganizowaną została, zmarły, wyleczony z ran ciężkich, 
zatęsknił za sztandarem narodowym i wrócił do służby wojskowój, pełniąc 
obowiązki adjutanta kapitana przy jenerale Kurnatowskim, z którym w pó- 
źniejszych latach najbliższe i najdroższe węzły familijne połączyć go miały. 
Kilka lat służył zmarły w armii Królestwa kongresowego, i wtenczas to, 
młodzian wielkiój piękności, ozdobiony i ranami i oznakami honorowemi, sto- 
jąc załogą w stolicy, wielkie miał powodzenie światowe w ówczesnóm naj- 
wyższóm społeczeństwie Warszawy i wówczas zawiązał te liczne stosunki 
przyjaźni w różnych częściach kraju, które przetrwały do lat sędziwych 
i odjęły mu wszelki charakter prowincyonalny, bo nie były mu obcemi ani wy- 
bitne osoby, ani stosunki wszelkich innych części dawnej Polski, (z tój przy- 
czyny np. po pożarze Krakowa zmarły był ustanowionym kolektorem składek 
w W. Księstwie). 

Po kilku latach służby wojskowój w Warszawie niemiłe zajścia z ów- 
czesnym naczelnym wodzem, cesarzewiczem w. ks. Konstantym, skłoniły 
zmarłego do wzięcia dymisyi i powrotu do rodzinnój zagrody. Ojciec zmar- 
łego wydzielił mu jako dział dobra Przy siekę w powiecie kościańskim. 
Z objęciem majątku rozpoczyna się druga połowa, o wiele dłuższa życia 
zmarłego, w którój zamieniwszy szablę na lemiesz, już wprawdzie nie krwią, 
ale potem ciężkiój, wytrwałej pracy skrapiał ojczystą ziemię. 



^^^ .Teszczo raz w r. 1831 porwał za orĘ?, i na pierwszą wiadomośtJ Opo^ 
wstaniu liBtopadowóiu jeden z pierwszych z Wielkopolski podąJjł ilo War- 
szawy, ale cierpko przyj ąty przez djfctatora, który zimnym chłodem dzierżonej 
W Bwyi:h rijkaoL odpowiedzialności odpowiedział na gorący zapał zmarłego, 
Ewątpił o możności ndania się wojny w podobnych wamnkach, i złamany 
aa serca wrócił do rodziiintSj zagrody. 

Odtąd, nie mogąc bronić ortjiem, wziął sobie za myśl przewodnią 
broni6 ziemi ojczyst<5j od najścia żywiołu obcego, wytraałą tói pracą, 
wyłącznie rolniczą, połączoną z oszczędnością, nie tylko spuścizn)} po ojcach 
zachował al o kilkakrotnie pomnożył. 

W kilka lat po burzy 1831 r. znalazł wierną do grobu towarzyszkę 
iycia w zacnśj ionio Franciszce Lubowieckiśj, córce dawnego 
towan.ysza broni a ówczesnego prezesa województwa lubelskiego. I obficie 
zakwitło szczęście domowe obok ukochanej małżonki a wspólnej pracy, i po- 
błogosławił Róg pięknemi dziatkami, które chowano sl.arannie, z poświęco- 
niem na pożytek kraju a w wierności dla Kościoła. 

Zmarły był wyznania kalwińskiego, ale szanował zawszo i wszędzie 
religią swej drogiej żony, swego narodu, i dzieci starannie i religijnie w kato- 
lickiej wierze chował. 

Myśl przewodnia nowego zakresu i celu życia chronienia ziemi polskiej 
od przechodzenia w ręce obco, skłoniła zmarłego do utworzenia z znacznej 
swĄ) tortnny ordynacyi dla jedynego syna, ale Bóg inaczój rozrządził, syn 
ten starannie wychowany, gorący, jak ojciec, w uczuciacli do Ojczyzny, czego 
dowiódł, wyrywając aię z ławy szkólnój na powstanie 18(53 r., nagle zapadł 
na piersiową chorobę — i zgasł w kwiecie wieku, osierocając rodziców, którzy 
togo ciosu nigdy przeboleć nie mogli, a dla zmarłego był to cios podwójny 
raz jako dla ojca, dnigl raz jako dla obywatela, który synowi ustaloną przed 
obcemi ustawą ordynacyjną a stworzoną swą pracą, na podstawę do usług 
krajowych tę zuiiczną fortunę przekazał. 

Pozostał jednak rodzaj ordynacji, jest nim fundacya wieczysta — 
3000 tal. na stypondya, utworzone przez zmarłego w Towarzystwie Naukowćj 
Pomocy ku uczczeniu pamięci ukochanego jedynaka. 

Ale radości i boleści życia rodzinnego nie były wyłącznym zawodem 
zmarłego aż do sędziwej starości; gdzie zawołały potrzeba lub obowiązek, 
stawał do służby publicznój. 

W roku 1841 należąc do deputacyi homagialnój , wziął udział w pamię- 
tnej audyoncji Edwarda hr. llaczyiiskiego u ówczesnego monarchy, gdzie 
krzywdy nasze tak wymownie i z niejakim skutkiem przed tron przełoionemi 
zostały. Pó'i!nićj powołany na to dostojeństwo przez monarchę, marazałkował 
z wielkiam zadowoleniem rodaków sojranm prowincyonalnym W. Księstwa 
Poznańskiego, Mianowany członkiem dożywotnim Izby panów, jeździł pilnie 
do Berlina, nie szczędząc trudów i zachodów celem pomnożenia wyższych 
zakładów edukacyjnych polskich w Księstwie, i dopiero smutno doświadczenie, 
ie zachody jego rozbijały się ciągle o niechęć i złą wiarę możnych tego 
Swiiitii, zniechęciły go w latach ostatnich od udziału w obradach tój Izby 
i dopiero w ostatnich chwilach życia martwiejącą już ręką napisał ów list 
w dziennikach ogłoszony, do kolegów swych z Izby panów, przypominający 

2S 



338 



przyrzeczenia monarsze w kwesty! językowej, której obecne traktowanie do 
głębi serca oburzało i poruszało umierającego starca. 

Wspomniałem na wstępie o krótkiej chwili zbłąkania w życiu 
Zmarłego, którą tak szlachetnie naprawił. Otóż co w tój mierze napisał 
w kilka dni po śmierci śp. Edwarda Potworowskiego „Dz. Pozn." 

Hr. Edward Potworowski do ostatnich dni życia członkiem był koła 
sejmowego. Nie pomnimy już, w którym to było roku, ale była chwila 
przelotna, w którój wydawało się zmarłemu, członkowi Izby panów, że droga, 
obrana przez koło sejmowe, nie jest właściwą, że obierając mniój opozycyjną 
większe krajowi odda się usługi. Ale to była, powtarzamy, chwila tylko 
przelotna. Śp. Potworowski wystąpiwszy z koła, wnet wrócił do niego, 
bo przekonał się i oświadczył to, że praca pojedynczego, chociaż najszla- 
chetniejszemi ożywiona zamiarami, mniój zdziałać potrafi, niż zespolone siły 
gorliwych patryotów. Przekonał się, że tylko w zwartym szeregu śmiało 
stawić można czoło wszelkim niebezpieczeństwom, jakie groziły narodowi 
i że zasada solidarności, na którój opiera się koło, jedynie jest zbawienną 
i zdolną nas uchronić od ogólnego rozbicia. Cnotami rycerskiemi słynęła 
zawsze Polska, mniój natomiast cnót obywatelskich zapisuje nasza historya, 
a przecie bez nich, bez solidarności żadoe państwo, żadne społeczeństwo na 
długo ostać się nie może. Ten wygórowany indywidualizm, nie uwzględnia- 
jący niczego i nikogo oprócz siebie i własnego zdania — iluż to niei^część 
naszych stał się przyczyną!? Poświęcić zdanie własne, zrobić z niego ofiarę 
na rzecz dobra publicznego potrafi ten tylko, kto rozumie obywatelskie obo- 
wiązki i szczerze a bezinteresownie kraj swój miłuje. Tój cnoty obywatel- 
skiej niezaprzeczony dał dowód śp. Potworowski, powracając z własnego 
natchnienia na łono koła sejmowego, z któróm odtąd, jak to udowodnił zna- 
nym listem w obronie praw naszych narodowych i języka, solidarna łączyła 
go praca. 

Przyp, Śp. hr. Edward urodził się w Andrychowicach w powiecie 
wschowskim z ojca Jana i Pauliny z Mieleckich. Pozostawił 
dwie córki, z których starsza Leontyna jest zamężną za Stani- 
sławem Kurnatowskim, synem śp. jenerała a wicemarszałkiem 
sejmu W. Ks. Poznańskiego, i Karolinę za Arturem Horwa- 
tem, obywatelem z Podola. 



-«^gx®»- 



Potworowscy herbu Dębno. 

Rodzina Potworowskich herbu Dębno pisze się ze Sienna i należy 
do starodawnych w Wielkopolsce. Dobrogost Potworowski, poseł 
z Kaliskiego na sejm lubelski 1569 r., podpisał Unią; Jerzy 
był na tym samym wiekopomnym sejmie marszałkiem izby poselskiej 
(Koła rycerskiego). Żyjący obecnie Potworowscy dzielą się na dwie 
linie po dwóch braciach Janie i Andrzeju. Z tych pierwsza linia 
po Janie, ożenionym z Eleonorą z Bojanowskich, jest hra- 
biowską. Jan Potworowski, szambelan dworu pruskiego i prezes 
sądu ziemskiego w Wschowie, został 17 stycznia 1816 'r. mianowany 



%» 



lirulłi;^ (IziedzicziijTii, 'Ł liuii tijj pozostał jio śmierci hrabiów Ad 
i Kilwardtt po mieczu tylko hr. AlnksiUider, syn pierwszego, uro- 
dzony z PauliDy Mieleckiej a ożf^uioiij i hrabianką Oksza- 
("jrahowską i jego synowie. — Dmga linia po Andrzeju, wiaścicidu 
dóhr Bielewa, ożenionym z Ludwikij Zychlińską (najetarazą 
siostrij Teodora, kapitana w, p. a ojca jiiezącego), nie posiada tytułu 
hrabiowskiego. Po Andrzeju zostało trzech synów: Ksawery, F{ 
dynand i Gustaw, oraz córka Kalikstowa Bojanowska. 
ii pięciu synów Ksawerogo tylko Ludwik, ożeniony z Leokadyą 
Ra dońską mieszka w Poznaniu i Róża z Unriigów Potwo- 
rowska, wdowa po Adolfie, w Siedlou. Gustaw pozostawił synów: 
W i t o J d a , ożenionego z Maryą Radońską, Bronisława 
z Heleną Kośeietskąi Gustawa, owdowiałego po śp. Wan- 
dzie z hr. M i ą c z y II s k i e h ; oraz córkę Ludwikę za Nepomu- 
cenem Kurnatowskim z Dusiny, — Ferdynand ożeniony 
hył najpierw z Joanną Kossowską, z której córka, Józefa, 
wyszła za mąż za Królikowskiego, obywatela w Królestwie Pol- 
skióm. ~ Ksawery pozostawił z żony Kornelii z Żychliń- 
slćieh, córki Piotra i Aleksandry Mieleckiej, następujące 
dzieci: 1 Ludwika, ożenionego z Leokadyą Radońską (żyjące 
dzieci: Marya i Karol), 2 Adama, ożenionego z Heleną Bro- 
nikowską (dzieci: Józefa za Romanem Zajączkiem, dalej 
Rafał, Władysław, Ksawery, Karolina i Gustaw), 
3. Adolf um. pozostawił z Róży Unriiżanki dzieci: Henryka, 
Jerzego, Helenę i Kazimierę. 4. Helena za Uunklem, 
urzędnikiem w Królestwie Polskiem. 5. tiotr z Malwiny Mo- 
czulskiej ma czworo dzieci; jest inżynierem w Płocku. G.Wiktory a 
za Duńskim, obywatelem w Królestwie Polskiem. 7. Kazimierz, 
iiżcniony z Heleną MoozulskiL, ma czworo dzieci. 



Prądzynski Antoni um, 17 września 1805 r. 
P o z n a ó , 20 września. SzczuiiJy szereg dawnych weteranów 
naszych z dniom każdym niemal się zmniejsza, Wczoraj, w godzinach 
popołudniowych znów odprowadziliśmy do bram miasta zwłoki blisko 
80-letniogo stsirca, który jako młodzieniec zaciągnąwszy się pod zwy- 
cięskie sztandary Napoleona, krwią poświadczy! pamiętne słowu wiesz- 
cza, źe 

Polak cliociaż ztąd między narodami słynny, 
Że bardzii^ niżli życie kocha kraj wdzinny, 
Gotów zawżdy rzució go, puścić się w kraj świata, 
W nędzy i pouiewierce przeżyć długie lata, 
Waleząe z ludami i z losem, póki mu śród burzy 
Przyświeca ta nadzieja, że Ojczyźnie służy, 
(Itóż i śp. Antoniemu Prijdzyimkierau snąć przyświecała ta uadziga, 
gdy pożegnawszy ojczysti^ zafiTodę przebiegał dalekie kriye Europy, 



340 

męztwem i poświęceniem chlubne imieniowi polskiemu dając świadectwo. 
Dosłużywszy się stopnia kapitana, z piersią ozdobioną krzyżem legii 
honorowej i złotym krzyżem polskim za waleczność, powrócił śp. Prą- 
dzyński w r. 1823, jeśU się nie mylimy, w Poznańskie, gdzie jako 
właściciel dóbr Giecza i Biskupic w Średzkiem oddał się całkiem za- 
trudnieniom pilnego rolnika. Od lat kilku dla coraz wątlejszego zdrowia 
zamieszkawszy w Poznaniu, w tych dniach rycerskiego dokonał żywota. 
Te Mika słów wspomnienia dla zmarłego weterana wojsk polskich nie- 
chaj świadczą o czci, którą naród otacza i po za grobem tych, co 
krwią na polu boju zadokumentowali swą miłość dla Ojczyzny. 

(D. P. nr. 215 z 1865 r.) 

Prądzyński Andrzój um. 11 kwietnia 1872 r. Zmarły był 
majorem wojsk polskich. Zakończył życie w Żerkowie. 

Pr0yp, O wybitniejszych członkach rodziny Prądzyńskich herbu 
Grzymała z b. stulecia znajdzie czytelnik bliższe szczegóły w „Do- 
datku." 

Prek Stanisław um. 31go maja 1869 roku w Galicyi, 
w dobrach swych Pantalowicach pod Przeworskiem. Był kapitanem 
wojsk polskich z roku 1812, kawalerem krzyżów polskiego wojskowego 
virtuti militari, oraz francuzkiego legii honorowej, ozdobionym medalem 
Św. Heleny. Liczył lat 76. 

Prusinowski ks. Aleksy um. 14 lutego 1872 r. 

Poznań, 15 lutego. Bolesną odbieramy w tej chwDi wiadomość. 
Jeden z najznakomitszych kaznodziejów, jakich Polska posiadała, śp. 
ksiądz Aleksy Prusinowski, proboszcz grodziski, skonał dnia wczoraj- 
szego w Poznaniu po długich a ciężkich cierpieniach. 

(K. P. nr. 37 z 1872 r.) 

Poznań, 17 lutego. Pomimo przenikliwego zimna i silnego 
wichru, który wyjście na ulicę czynił prawie niepodobnem, zebrała się 
wczoraj o godzinie 3 po południu bardzo licznie pubUczność płci obojga 
i z wszystkich warstw złożona, by odprowadzić zwłoki śp. ks. Aleksego 
Prusinowskiego z zakładu u Przemienienia Pańskiego do berlińskiej 
bramy miasta, zkąd je dalej do Grodziska powieziono. Kondukt pro- 
wadził JW. TcS. Biskup Janiszewski, poprzedzony orszakiem duchowień- 
stwa tak wyższego, jak niższego. (K. P. nr. 39 z 1872 r.) 

Pr^yp, Śp. księdza Aleksego pamiętam dobrze z GoU, gdzie jako 
przyjaciel Gustawa Potworowskiego częstym był gościem. Wymowa 
jego była czarującą, wdzięk towarzyski chwytał każdego za serce. Nie- 
raz też słyszałem go każącego, wszakże nigdy na mnie takiego wra- 
żenia nie zrobił, jak w słynnej swej przemowie na cześć autora „Psal- 
mów przyszłości" i w skromnem ale do łez wzruszającem przemówieniu 
w kościółku Siemowskim (pod Gostyniem) nad mogiłą ostatniego za- 
konnika pobliskiego klasztoru. 

Wielkiemu kaznodziei, kapłanowi i patryocie poświęcił w „Kur. 
Pozn." dziś także zgasły już jego kolega i przyjaciel, śp. ks. Feliks 
Kozłowski następujące wspomnienie : 

Spodziewaćby się należało, że więcej niż jeden głos odezwie się za 
śp. ks. Aleksym Prusinowskim, albowiem potrzebaby wszechstronnie ocenić 



iyoie kapłana, ktiSrj Kościołowi i apołecinoiSci wiernie słuiył. Taki kapłan 
jest to skarb nabjtjch cnót, nabjtych wszechstronnych i głębokicli nauk, 
wielkich poświĘceń i niiar, znakomitych talentów, Swietnśj wymowy, niepo- 
apolitiJj szlachetności aercn. ^^ywot takiej kapłana nio łatwo bowiem 
wyczerpnąfi, nie łatwo wynieść na jaw czyny, zwłaszcza, ia każdy odcień 
takiego żywota ma swoje znamiona, swój właściwy koloryt, przedstawiający 
oraz charakter naszego czasu. Niechby więc wiedziały przyszło pokolenia, 
do czego zmierzały uczciwe przedsięwzięcia naszych czasów. 

Piszę o śp. ka. Aleksym, co wiem; ze względu na wewnętrzny bieg 
iywota jego. Poznałem go będącego w kwiecie młodzieńczego wieku; byłem 
poczęści śffiadkiom rozwijania się wJadz jego duszy, serca i talentu. Przy 
pierwszóra spotkaniu zrobił ca mnie niepospolite wraienie: fizyonorola wyiszj 
obiecnjąca talent, głos wdzięczny, styl mowy ozdobny, śmiałość w zdaniach, 
pewność decydnjąca w sridzio. Co się w mowie jego zawierało, była nad- 
zwyczajna miłość wiary, miłośd Kościoła, miłość kraju, za którii, to miłością 
tak stanowczo i żarliwie ra<5wił, że się zdawało słyszeć mówiącego Skargę, 
karcącego oziębłość, bnrzliwość, lekkomyślność swojego wieka. Pamiętam, 
młodzian jeszcze, wdał się zfilozofera czasu naszego wrozmowę, azajrzawszy 
w samo jądro jego mądrości, i słysząc go filozofującego a zawsze uwłacza- 
jącego Kościołowi Św., powiedział mu śp. ks. Aleksy bez wnhatiia: skoro nie 
znasz wiary przodków ani naszego św. Kościoła, skoro nie pilnujesz ojców 
obyczaju, nie znasz tom samćm Boga chrześciaiiskiego, nio znasz Zbawiciela 
i Odkupiciela; nie moiesz w jedności filozofować z mądrością objawioną, przez 
co stawiasz się z mądrością Bożą w sprzeczności, stwarzasz filozofią od prawd 
objawionych oderwaną, która dziś jest, jutro jej nie będzie. Filozofia ma 
bjć prawdą, gdy zaś w twdj filozofii nie masz prawdy, jedno złudzenie, 
łiudziaz siebio, łudzisz naród, w nim robisz umysłów zamieszanie, rozdwajasz 
wewnętrzne nasze usposobienia i dążności , które koniecznie muszą stać 
w jedności z wiarą, oraz z iyciem doświadczonych i pobożnych ojców... 
Częściój powtarzały się podobne dysputy, z których śp. ks. Aleksy wychodził 
zwycięzko, albowiem rzeczy dowodził prawdami objawionemiihistorją; tamten 
argumentował przypuszczeniami i urojeniami, przjczóm się zwykle zniecier- 
ptiwiał i gniewem unosił. Ze strony śp. ks. Aleksego była to odwaga, 
energia i pewność religijnego i moralnego gruntu, tudzież znajomość historyi 
ojczystćj, oraz znajomość tych pięknych religijnych uczuć, tych naturalnych 
na rzeczy poglądów, któremi się u nas wieki poprzednie zawsze odznaczały. 
To więc pewna, ie ideo żyją wiecznie, ^dy są z Boga, gdy są prawdziwe 
f rzeczywiste, przeciwnie ideo umierają i ledwo doczekają się dnia jutrzejszego, 
gdy są fałszywe, czyli, gdy bezpośrednio z rozumu człowieka byt swój wywodzą. 
Tan epizod z młodości Śp. ks. AloKsego należało w tern miejscu przytoczyć, 
aby okazać tę nadzwyczajną stanowczość obranego w naukach kierunku, i tę 
rtadirą sprężystość ducha i śmiałość występowania z godnością przeciw temu, 
co się niejako naigrawa z wiary przodków, nauki Kościoła, pojęć narodu! 

Wonczas śp. ks. Aleksy kończył nauki teologiczne, w których głębokich 
i obszernych nabył wiadomości, których d&wał dowody w dysputach teolo- 
gicznych odprawianych z ziomkami również teologii poświęconymi, równie 
zdolnymi i pilnymi: które to dysputy wpływały nadzwyczajnie na jego umy- 
słowy rozwój, i na coraz większe naukowe nabytki. Moina powiedzieć, io 



tSi^ 



342 



cały rzucił się do nauk i zdało się, źe całe ogarnął, całe sobie przywłaszczył; 
całemi umiał też w praktyce rozporządzać i w nich rządnie gospodarować 
niby w własnościach swoich. W nabywaniu ich nie dążył bynajmniej do 
tego, aby je na bezpośredni swojej mądrości ugruntować, jedno mienił je być 
wyłącznym darem Bożym w sobie wyrobionym. 

Nie kroczył śp. Aleksy bez planu po ziemi naszćj; lecz miał plan przy- 
szłego działania wytknięty przez potrzeby Kościoła, potrzeby społeczne. 
Bacząc na to, przenosi się na uniwersytet do Berlina, poświęca się ze zwykłą 
gorliwością filologii. Nie długo trwało, odbiera dyplom doktora filozofii, 
otrzymuje patent na wyższego nauczyciela gimnazyalnego, po odbytym po- 
przednio z chlubą egzaminie. Nabycie tych uzdolnień, przedstawiało w nim 
ten naturalny popęd pracowania równocześnie w kościele i w szkole. Skoro 
wrócił do Księstwa i święcenia kapłańskie odebrał (1845), zaraz począł 
pracować w kościele, począł pracować w szkole. W konwikcie regensem, 
w gimnazyum zostawszy wyższym nauczycielem, ćwiczył młodzież w religii, 
ćwiczył ją w starożytnych językach, ćwiczył ją w literaturze polskiój. Pod- 
stawą zaś tych ćwiczeń była miłość Boga, nawyknienie pełnienia powinności 
święcie, dokładne poznanie społecznych potrzeb. Co w tóm dwojakiem powo- 
łaniu począł, zmierzało do jedności między Kościołem, szkołą i domem. Tak 
powołanie nie tylko swoje, lecz każdego rozumiejąc, niepodobną zdało mu 
się rzeczą, aby mężowie pracujący usilnie w interesach dobra powszechnego, 
mieli zobojętnieć dla Kościoła i praktyki jego, ani starać się o uczynki 
z wiary; albo, aby domy nie pilnowały wychowania religijnego dziatek, i ro- 
dzice mieli pod tym względem zgorszenie dawać dziatkom! 

Mając dokładną znajomość przedmiotów w szkole wykładanych, posia- 
dając piękną wymowę, wykład zrozumiały i jasny, wyrabiał w sobie i w uczniach 
gruntowność nauk, pewną samodzielność i pewność tego, co ich zajmowało. 
Takie przymioty w nauczycielu wzbudzały ku niemu w uczniach miłość a chęć 
do nauk. Nic dziwnego, że śp. ks. Aleksy nabywał wzięcia u ziomków, po- 
ważania i szacunku. Do tych przymiotów dodawszy poważne, piękne, uprzejme 
postępowanie, oraz pobożność niekłamaną ani dwuznaczną, przyznać wypadnie, 
że to był kapłan niepospolitego znaczenia. Do tego, gdy się wspomni, że 
śp. ks. Aleksy pokazywał się na ambonie znakomitym kaznodzieją, który na 
rozmiar wyższych nauk obrazował prawdy objawienia, uzna się za rzecz 
naturalną, że się musiały oczy ziomków zwracać na niego, upatrywać w nim 
wyższe przeznaczenie dla Kościoła i społeczeństwa. Poczęto się tóż koło 
niego zgromadzać, rady i zdania w wielu rzeczach od niego zasięgać. Dla 
popierania interesów społecznych wydawał pod swą redakcyą pismo peryo- 
dyczne „Wiarus." Pismo to miało wprawdzie zakrój religijny, lecz przeważnie 
polityczny, przytóm oświatę w narodzie usilnie popierające. W redakcyi 
i w przyjmowaniu artykułów nie był dosyć baczny i roztropny i niekiedy 
zapominał się, że mu się koniecznie do okoliczności miejscowych stosować 
należy, nie chcąc się na nieprzyjemności i trudności narażać. Uczęszczał 
też z gotowością na zgromadzenia religijne, naukowe i gdzie się sposobność 
zdarzyła, głosem Skargi przestrzegał i upominał, abyśmy na to pamiętali, 
ażeby mury naszój Jerozolimy przestały się rysować, zaprowadzając do niój 
dobry obyczaj, byt dobry, pracę, umiarkowanie. Na wyprzedaż majątków 
ziemskich bardzo utyskiwał. Wszystkie jednakie te starania pożądanego nie 



śJs 



odniosła sbutku; przez swa, mi^c gorliwość krajowi uio iionifi;;) a sobio na- 
szkodnił. Wpadł w ]iodejrzeuie, jakoby dla państwa miał b;ć nicbeipicciiiy. 
„Wiarus" pr/.estał wychodzili; — ks, Aleksy z Poznania do gimoazjuiii Tnto- 
meiize leskiego przoniesiony. Zmiana miejsca ni O zmieniła powziętych zamiarów; 
jak tara, takitn pracował dla Kościoła, pracował dla szkoły. Między innorai 
przodmiotami dawat v wyższych klasach literaturę i zadał do wy praco w unia 
temat z historyi polskidj. Chłopcy z lywą fautazyą rzuciły si^ nu przedmiot, 
na podobieństwo pszczfiłck wyssali i tój historyi wazeUio słodycze i powaby 
uraz wielkości iycia i charakteru. Nauczyciel hamował ten znpał, radził 
zachować sig mądrze, drogi iiio tamować sobie do lepszej pr;;yszlości. Wy- 
pracowania dostały się do sfor wyższych, chłopcy dostali surową nagimę. 
naucnyciol został zwolniony z urzędowania. To powtdroo niepowodzenie uczuł 
bolośuie; i chociai się czai być bez winy, pmeciei za wiiinogo uznany. Być 
to moie, ii mu i w Trzemesznie zbywało na roztropności; to zaś pewna, /e 
nie zawsze młodzieńczym zapałom moina dobieijć motyl... 

Z nauczyciela gimnazyalnogo został niansyonarzem i kaznodzioju w Po- 
znaniu u Fary; był i tu w iywiolo swoim, ze iwyczajn-i żarliwością pracował 
w konfosyonale, kazania często po kościołach prawił, mowy pogrzebowo mie- 
wał, po pensyonatach udzielał dziewczętom lekcye religii i inne przedmioty, 
pomimo to wzdychał za szkołą. Kilka lat pracował przy Farze nadzwyczaj 
gorliwie, niwę moralną uprawiał nauką, uprawiał przykładem. Kzeczywiście 
niodkazi toin ego bjł obyczaju, był to estetyk z natury: kolo siebie pięknie 
i przyzwoicie, w domu równie picknio, Z'^ smakiem, gościnnie, skromnie, bez 
priopycbu, W mowie poważny, zajmujący, czaBom dowcipny bez satyry, 
w towarzystwach Inbiony, mile słuchany, powiernik wiolu rodzin. Wszystkie 
te względy i działania zebrawszy i zważywszy na wpływ, jaki wywierał 
w domach, w zgromadzeniach, w towarzystwach, w kościele, powiodwećby 
motna, f.e wćwczas w osobie jego zbierała się historya obocności. On działał 
na rozszerzenie wiary i jćj zamiłowanie, na uczynki dobre, na polopazenio 
bjtu społecznego. Rozumiano i oddawano słuszność staraniom jogo. Chociai 
tylko chwilowo, stał się rzeczywiście męiem, w którym się nosobiały dąinoSei 
społeczeństwa, skupiały się w nim powszechne uczucia i pragnienia, ktdre 
on, gdzie się zdarzyło, wymownie wyrażań umiał. Był tćż duszą kaidogo 
zebrania, zawsze tćż w obec niego pogadanki nabierały tonn poważnego; 
o czymkolwiek rozmawiano, potrafił rzeczy nadać touintorosujący ipouczajucy. 
W mowie był spokojny i uprzejmy, dopdki się nie spotkał z przeciwnikiem 
Kościoła lub wiary albo zasad moralności; natenczas rozprawiał iywo i su- 
rowo, usiłując oponenta wyleczyć z osłabienia umysłowego, Uib przynajraniój 
wstyd w nim wzbudzić! 

Przeżywszy lat kilka na pracach w Poznaniu, szczegćliiie względom 
wychowania religijnego i społecznego, uważając jedno i drugie za główny 
warunek do szczęśliwego bjtu ludzi chrześciaiiskich, uczuł potrzebę samo- 
dzielnego miejsca duchownego, czyli uCzuł potrzebę bjć pasterzem. Prze- 
niósł się więc 1853 r. na probostwo do Grodziska; i to nie zmienił się 
W zamiarach i pracach swoich. Objął rządy kościoła z wielką energią, co 
poszło w zapomnienie przywrócił, nabożeństwo i nauki w kościele urządził 
wzorowo, aby wierni pod każdym względem mieli wygodę, osobliwie w kon- 
fesj'onole. Sam siedzi-it w kanfesyDuale pilnie. Zakrysiyą ni'ządził ozdo- 



344 



bnie i czysto, bieliznę, aparaty kazał wyporządzić lub nowe posprawiad. 
Widziano ztąd, źe jest prawdziwie gorliwym pasterzem oraz estetykiem, 
który w kościele i całej parafii starał się mieć pięknie. Szczególnie był 
troskliwy o wykorzenienie złych nałogów w parafii, a zaprowadzenie cnót. 
Szło to z oporem, ale szło, albowiem wytrwałość proboszcza nie dozwalała 
nałogowi folgi. 

Robiąc tyle na polu wiary i moralności, nie odłączał się od interesów 
społecznych, wszakże po parękroć był posłem na sejm; w kółku poselskiem 
był szczególnie czynnym członkiem. Nie lubił bowiem dwuznaczności; co 
robił, z gruntu duszy robił, gdyż ofiarność była głównóm znamieniem 
żywota jego. 

W Grodzisku, prócz powinności parafialnych, nie mogąc w szkołach 
publicznych działać, na inny sposób starał się wpływać na oświatę spo- 
łeczną. Urządził bowiem drukarnią, zaprowadził pod swą redakcyą i na- 
kładem własnym „Tygodnik Katolicki;" późniój rozpoczął wydawnictwo dzieł 
Skargi, z których wyszły dwa tomy w stylu oryginalnym, nowemi czcionkami, 
na papierze pięknym i trwałym. Śp. ks. Aleksy nie lubił i pod tym wzglę- 
dem niczego, coby nie było piękne, coby nie wytrzymało krytyki znawców. 
„Tygodnik" zajął się wyłącznie sprawami Kościoła, z głęboką erudycyą był 
redagowany, w rozmaitych stronach miał korespondentów. Poznano też, 
że w tem piśmie wyższy redakcyjny talent; nie długo trwało, inne dzienniki, 
obce i swojskie, obróciły się przeciw niemu, prowadząc z nim nieustające 
polemiczne utarczki. Odprawę jedną ręką im dawał, a drugą swój system 
oświaty budował. Najboleśniój przychodziło mu polemizować z dziennikami 
swojskiemi, które przeciw pismu katolickiemu zaciętsze, niż obce, boje 
prowadziły, Śp. ks. Aleksy stworzył więc w Grodzisku świat sobie właściwy, 
w którym żył i działał, ależ czy swobodnie? czy wolny od trosków? W de- 
kanacie był lubiony i poważany; bo toż był dla współbraci bratem, z pomocą 
duchowną nigdy się nie wymawiał; kazanie z chęcią powiedział, skoro go 
o to proszono. Kto do niego zawitał, uprzejmie i gościnnie przyjął. Widać 
w nim wszędzie wyższy talent, który przy szlachetnem sercu zwykle wyższe 
rzeczy wywołuje, do wzniosłości popęd nadaje, płaskości unika! 

Przy tylu innych wiadomościach był śp. ks. Aleksy wielkim znawcą 
literatury ojczystej i nierównie miłośnikiem bibliografii. W Poznaniu już 
był począł, w Grodzisku zaś przy większych środkach na wyższą skalę zbierał 
rzadkie dzieła i ułożył bibliotekę, kilka tysięcy książek zamykającą, między 
któremi znajdują się rzadkości, znaczną bibliograficzną wartość i wysokie 
ceny mające a należące do naszej starożytno], średniej i nowszój literatury. 
Co zaś z tych skarbów literackich posiadał, znał to dokładnie i przy ogromnój 
pamięci wiedział, co się w którym autorze znajduje. Zbierał te dzieJa, 
wyższą powodowany myślą, aby co z rzeczy ojczystych w obcych rękach 
było, albo co u swoich było w poniewierkach, uratować i w swym zbiorze 
każdemu dziełu oznaczyć miejsce. Kupował, co się więc dało — co się 
dało, zbierał, co się dało, pożyczał i do zbioru wcielał. Czćm się przeto 
śp. ks. Aleksy zajął, to szczerze i wytrwale, póki postanowienia w sobie 
wyrobionego nie przeprowadził. Bodajby ten zbiór rzadki i kosztowny prze- 
szedł w posiadanie znawcy! 



„TjFgodnik Katolicti" sprawiał mu wiele mepruyjeiunośoi, z cenaiirą 
w częste weliodnił u icporozn mienia; nawet zdarzyło się, ie z przyczyny 
jakowegoń artykułn przez wyrok sądowy do mięzienia skazany został. 
Z dnigiijj strony, jako redaktor „Tygodnika," bjl szeroko i daleko znaay 
i oceniany, przez co jeden z Biskiipów polskich uczynił go kanonikiem Ijo- 
noroffjni przy katedrze swojej. Wszela.koi te najrozmaitsze niepowodzenia 
odbierały nin spokój, stawał sii; drailiwym, często cierpiącym. Prace w ko- 
ściele, codzienne słuchanie spowiedzi w kaplicy wilgotnej ściągnęły reuma- 
tyzm, który, krzewiąc się w orgauizmio ciała, sprawiał boleści, nadwerężał 
zdrowie. Ze wszystkich jednakie klęsk, spadłych na niogo, bjła ta naj- 
straszliwsza, kti^ra spadła na niego od swoich. Cmieszczenie bowiem 
w „Tygodniku" znanego listu księdza Kajaiewicza, wywołało przeciw śp. ks. 
Aleksemu n;ij niekorzystniej szą opinią. Ultramontanin ! zawołano, niegodzien 
hyć posłem, niegodzien zastępować interesów kraju, i pominiono go pi-zy 
wyborze na posła. Słabość opinii wywołała słabość w śp. ks. Aleksym; 
zamiast milczeć, uniewiniał się, ie w jego nieobecności ten list nraiesiczono. 
Chcąc pokoju, zrobił ?. siebie ofiarę. Widząc, ie z kaidój strony działania 
jogo są paraliżowane, oddał redakcyą „Tygodnika" i wydawnictwo Skargi 
w inne ręce, sam zaś sztikał spokojności, a przynajmniej towarzystwa osób 
życzliwych. Zapragnął przenieść się na czas niejaki do Poznania i na 
lyczenie dano mu przy katedrze miejsce penitencyarza i kaznodziei, i uczy- 
niono go radzcą w konsystorzn; parafią w Grodzisku rządził przez wika- 
ryuszów. Mniemał, io zdrowie się polepszy, ai się pogorszyło; reumatyzm 
był dokuczliwy. Nio długo jednakie bawił w Poznaniu, pasterz wrócił 
się do owieczek. Ledwo krótki czas bawił przy niob , zgorzał kościół; 
nowe kłopoty, nowe zajęcia, acz przy zdrowiu bardzo osłabioneni. „Domino, 
dilexi decorum domus tuae," w imię tej zasady zabrał się, dołoiył starania, 
kościół przywrócił do pięknego stanu, przez co sobie jednak narobił am- 
barasów pieniężnych. Była to poniekąd ostatnia przysługa 1 Choroba się 
wzmogła, wysilenia lekarzy nie pomagały, ndawanie się do wód nie pomogło, 
boleści nadzwyczajne wzmagały się, cierpiał i znosił je na podobieństwo 
cierpliwego Joba przeszło lat sześć pod opieką Sióstr Miłosierdzia w Po- 
znaniu. Pan Bóg doświadczywszy nareszcie aługi; swego i dawszy mu 
wypić kielich goryczy ai do ostatniej kropli, zabrał dnia 15 Intego 1872 r. 
pobożnego męczennika do chwały swojej. 

Przcspolewski Bonawentura um. 16 lutego 1870 roku. 
Sp. l^rzespolewski urodził się w lipcu 1793 r, i bjł oficerem ułuuów 
w wojsku polskiem. Umarł w Poznamu. 

PrzczdziccŁihr. Aleksander um. 23 gnidnia 1871 r. Zmarły 
był jednyni z najuczeószjeh mężów. Jakimi się Polska w ostatnich oza- 
sacli możt' ]ioszezyció. Zgon jego oJÓyl też całą Polskę żałobą a dzie- 
więciu mni^j lub więcćj znakomitych pisarzy uezcito wkrótce po jego 
Śmierci pamięć jcgi>, uzupehiiając się wzajemnie w odtworzeniu pięknego 
jego żywota. I tak napisał o nim Kraszewski w „Dz. Pozu.," 
Siemicński w ..Czasie," Szujski w styczniowym poszycie ,iPrze- 
glądii Polskiogo" z r. l»72, Lopkowski w lutowjTo zeszycie tegoż 
pisma, Wislocki w .,Oaz. Nar.," Wójcicki w „Kłosach," Jan 
ze S li wina (pseud.) w pierwszym tomie „Xa dziś," Feldmano- 



346 

wski w lwowskiej „Strzesze," wreszcie Wincenty Pol odczytał, 
jeśli się nie mylę, obszerjiiejszą o zmarłym rozprawę na posiedzeniu 
Towarzystwa Naukowego krakowskiego. Pomimo wszelkich starań nie 
udało mi się rozpraw tych pozyskać, by z nich ułożyć zbiorowy obraz 
prac i działania znakomitego męża, który Polskę kochał nadewszystko 
a ogromną wiedzę i magnacką fortunę li tylko dla podniesienia chwały 
swej Ojczyzny poświęcał. Powtarzam więc tutaj gorące, bo pod 
pierwszem wrażeniem ogólno - narodowej straty napisane wspomnie- 
nie pośmiertne J. I. Kraszewskiego w „Dz. Pozn." Co Kraszewski 
w końcu wspomina o przykrości, jakiej Przezdziecki doznał z powodu 
swego listu do Dollingera, którego pragnął jako katolik prawy i gor- 
liwy odwieść od zbrodniczego szerzenia rozdwojenia w Kościele katoli- 
ckim, jest rzeczywistą prawdą. W istocie dotknęło go mocno, że pismo, 
które szanował i które w zasadach się z nim godziło zawsze, nie zro- 
zumiało dobrej i chwalebnej jego intencyi. Zkąd to poszło, nie umiem 
powiedzieć, bo nie znam dokładnie przebiegu tćj sprawy. Że przecież 
obóz katolicki nigdy nie przestał, nawet po śmierci, czcić Przeździe- 
ckiego, najlepszym dowodem, że pierwszy „Kuryer Pozn.," wówczas 
pod piszącego będący redakcyą, otworzył w swych łamach składkę na 
tablicę pamiątkową dla zmarłego w katedrze na "Wawelu. Kwotę ze- 
braną w Wielkopolsce odesłałem na ręce redakcyi „Czasu" do Kra- 
kowa. Czy tablicę według życzenia ofiarodawców umieszczono w tym 
polskim naszym Panteonie, nie jest mi wiadomem. Zmarły, ożeniony 
z hrabianką Tyzenhauzówną, siostrą hr. Eeinolda, ostatniego 
dziś po mieczu potomka tej wielkiej kurlandzko-litewskiej rodziny 
(z gałęzi polskićj), pozostawił synów hr. Konstantego, który wier- 
nie idzie w ślady Ojca, i hr. Karola, oraz hrabinę Wincentową 
Walewską. 

Otóż, co Kraszewski o Przezdzieckim napisał w nrze 1-szym 
z 1872 r. w „Dzień. Pozn." : 

Odchodzą z pola pracownicy oznojeni . . . ochotnicy trudu, szermierze, 
którym danóm było w ostatniej walce życie położyć ... po jednemu zabiera 
ich nam grób przedwcześnie . . . ! I Z jakim bólem serdecznym odebraliśmy 
wiadomość o zgonie Aleks. Przezdzieckiego — wyrazić trudno. Jeszcze kilka 
tygodni temu mieliśmy jego listy zwiastujące, że się krzątał o wydanie 
piątego tomu Jagiellonek, — parę miesięcy ledwie jakeśmy razem siedzieli 
na ławach bonońskićj biblioteki, gdzie on z niezmordowaną gorliwością bronił 
sprawy zapoznanjch starożytności naszych przeciw obojętności i lekceważeniu 
cudzoziemców. Ostatnie dni po mordujących wycieczkach bonońskich do 
Marzabotto, Ravenny i Modeny — przeleżał wprawdzie w łóżku. Lecz 
w powrocie wróciło mu na pozór zdrowie i siły i miał ich jeszcze tjle, że 
mógł brać udział w odczytach dla uczniów szkoły Sztuk pięknych w Krakowie. 
Ledwieśmy o ciężkiój jego chorobie zasłyszeli, przychodzi wiadomość o śmierci. 
Nie chce się dać wiary tak wcześnie przerwanemu wątkowi pożytecznej pracy 
i poczciwego żywota. 

Zimno, prawie obojętnie odzywają się dzienniki o jego zgonie, a za- 
prawdę, człowiek ten zasłużył, aby mu choć u grobu cześć oddaną była. 
Z wielkiśm męztwem obrał sobie zawód, wiernym mu był do końca, wytrwał 



84T 



du osUtniÓj godziuf i poiostuwia lic/.ii; szorog jirac, klórjiu najsurowsza 
krytyka wiclkiogo uie odmówi szacunku. 

Aleks. Fnezdziockiego mielićmy szczęście poi^nad lat temu przoszłu 
traydzieści, w chwili właśoie, gdy zawdd swój roapoczynał. Był to momouŁ, 
gdy itycie duchowo budziło się na Rusi woł>'uskiej; a br. Aleksander był 
młodzieńcem dwie^o z uniwersytetu i świeio od słuiby cywiluej, którą musiał 
w gł^bi liosyi odbywai! — uwolnionym. Jui naówczas poczynał on zbierać 
matoiyały, już marzył o litcraturzo, któr(!j się miał oddać. Wszedł od razu 
pomiędzy ówczesnych wołyńskich i wołyńsko-kijuwskich koryfeuszów literatury, 
zawierając bliższe stosunki z Mich. (.irubowskim , Iłołowinskim i Bzcniiskim. 
Zyskało sobie naówczas czynno jego współpraco wnicŁwo Atheitaenm uasio, 
* którdm wielo z pienpszych, jeśii uio najpierwszych prac jego się mieści. 
Kto zna społeczeństwo nasze, domyśli sitj, źe młodemu panu — te żywioły, 
wśród których aią obracał, do których należał, nic bardzo miaty za zasługę 
obrany zawód literacki. Polsko-fraucuzki świat wyższy z pewnym rodzajom 
kwaśnego szyderstwa patrzał na gorliwego, zapalonego badacza i pisarza, 
który talentu swego na róiuych już dr'ogach próbował. Każdy inuy łatwo 
siQ tóm mógł zrazii!, bo obrane powołanie, opłacajiic się lekcewaioniem 
i szyderstwem niemal, całe było — zwłaszcza w poczi^tkach — ofiarą 
i poświĘcuniem, — Ci, co sami nic uczynić nie umieL lub nie chcieli, zniy- 
dowali dziwnóm, by młody hrabia chciał, naroiajnc się na obcowanie z pod- 
rzędnym światem nauki — za prostego służyć iołnierza. zamiast stósownioj- 
szą przybrać Mecenasa rolą. — Zasługą, zdaniem uas^em, jest wielką, żo 
hr. Przezdziecki umiał się nie daó zepchnąć z obronćj rozmyślnie drogi, i ie, 
nacząwszy ud Dou Sebastien do Portugal, francuzkiój sztuki, granej w Peters- 
burgu (którą mu potem odkradziono i przerobiono) skończył na wydawnictwie 
Jagiellonek w Krakowie. 

Szereg prac, do których głową, ręką i groszem się przykładał, jest 
ogromny a między temi są monumentahie, które imię jego na zawsze pamię- 
tuóm uczynią , . , wydanie Kadłubka, Długosza, Akta Theinera, Wzory 
BZtuki, Jagiellonki, to jego najpiękniejsze tj-tnłj . . . napisać mu jo należy 
na grobowcu a każdy czcŚĆ odda zasłudze. Jak świat, do którego należał 
urodzeutem Przezdziecki, tak czas, w jakim mu pracować przyszło, wcale 
tego trudu nie wspomagał, utnidniał go raczćj. — W jeduym spotykał się 
2 obojętnością i szyderstwom, drugi stawił mu przeszkody tylko. — Wszystko 
to potrafił zwyciężyć, umiał niewidzioó, czego nio chciał zobaczyć, potrafił 
przeboleć w milczeniu i szedł dalój niestrudzony, niezmordowany, stale do 
swojego coln. Ledwie kończył jedną, już drugą rozpoczynał pracę. Świad- 
kiem to, co po nim niedokonanego pozostało, a co — wątpimy bardzo, by 
dokonanem było, jeśli on sam zu życia środków nio obmyślał. Brak pono 
kilku zoGzyt6w Wzorom sztuki, któremi już bar. Rastawiecki pod koniec się 
wcale uio zajmował, brak części znaezuój Długosza, brak naostatek piątego 
tych dhczuych Jagiellouek tomu, zbioru materyałów drogocennych, obrobio- 
nych krytycznie i zestawionych umiejętnie. 

Oddać musiano w końcu należną sprawiedliwość zasługom ua history- 
czućm polu hr. Frzuzdzieckiego, mniój daleko umiano go ocenić jaku poetę 
i pisarza. Z uprzodzeTijem przodwczusnóiu lekceważono jej^o pióby drama- 
Ijfozae, opisy podróży i literackie utwory. 1 tym wszakże wartości odmówić 



-^ — ^- 



348 



nio godzi się, a umysłowi, co je wydał, energii i siły. Sam Przezdziecki 
mniej do nich przywiązywał wagi, a kto inny, na jego miejscu, obojętnością 
krytyki, brakiem słusznego uznania i oceny byłby się musiał zrazić. W nim 
jednak była siła, co go krzepiła i utrzymywała i nie dawała mu ani ustać 
ani się zniechęcić — czuł pewnie, iż opatrznościowo był w tej chwili prze- 
znaczonym do dania dobrego przykładu i dokonania tego, czego nikt inny 
zrobić nie mógł. 

Winna mu literatura historyczna polska tyle w istocie, iż nie rychło 
obok niego drugiego kogoś postawić potrafi. Nie było w Europie archiwu, 
zakąta, klasztoru, akt, biblioteki, w którójby on nie siedział, do którychby 
nie dojechał dla wydobycia czegoś polskiego, gdzieby kopistów nie opłacał, 
zkądby jakiegoś nie dobył zabytku. Rzym, Padwa, Wonecya, Neapol, 
Bononia, Wiedeń, Paryż, mnogie niemieckie miasta były mu znane najlepiej, 
z każdej z tych miejscowości coś dla nas zdobył. A nie zadowalniał się 
ocaleniem surowego materyała, obrabiał go krytycznie, poszukiwał, śledził, 
oczyszczał i to, co podał na użytek ogólny, przyszło zużytkowane już i oce- 
nione przez niego. 

Straciliśmy w nim ostatniego spadkobiercę Czackich gorliwości i nauki, 
Raczyńskich ofiarności, Załuskich zasługi. 

Suche wyliczenie jego dzieł nie wiele nauczyć może — myśmy ich żywój 
historyi byli świadkami przez lat trzydzieści i do każdego moglibyśmy dodać 
podnoszący wartość komentarz. Ale nie na grobie piszą się takie pamiętniki 
literackie, gdy serce jeszcze nie odbolało poniesionej straty. 

Urodzony w r. 1814 z ojca długoletniego marszałka gubemialnego 
podolskiego, który w obywatelstwie miał zasługi wielkie, hr. Aleksander 
rozpoczął kształcić się w domu, późniój w lyceum krzemienieckiem. Ducho- 
wi, który ztąd nań powiał, winien był pewnie obranie drogi i zawodu później- 
szego. Przez lat parę chodził później na uniwersytet berliński, zkąd skutkiem 
ukazu cesarza Mikołaja, zmuszającego młodzież szlachecką do służby woj- 
skowój albo cywilno j w Rosyi, udać się musiał na lat parę w głąb państwa 
i tam zajmować miejsce w kancelaryi gubernatora. Wpływ ojca nie dał mu 
tam zbyt długo pozostać szczęściem, a pobyt ten nie wpłynął szkodliwie na 
młodego pracownika. 

Z powrotem na Podole rozpoczął swe poszukiwania po archiwach i próby 
pierwsze opracowań historycznych. Do tój epoki należą Wspomnienia z po- 
dróży po Szwecyi, Próby dramatyczne, gdyż teatr zawsze go zajmował i dał 
dlań oryginalnych i tłómaczonych dramatów kilka, granych na scenie z powo- 
dzeniem. 

Po Wspomnieniach Szwecyi idą Wsponmienia Podola, Wołynia i Ukrainy, 
wydane po naszych Wspomnieniach Wołynia i obficie je dopełniające; Próby 
dramatyczne, dramat Jadwiga, którego układowi nie można odmówić znajo- 
mości wamnków scenicznych; Wiadomości o rękopismach tyczących się dzie- 
jów polskich w bibliotekach zagranicznych, Listy Annibala z Kapui, Ślady 
Bolesławów polskich po obcych krajach. Życie domowe Jagiełły i Jadwigi, 
do historyi obyczajów niezmiernego szacunku materyał, Włócznia św. Mau- 
rycego, Bogarodzica, Pieśń św. Kazimierza i t. d. 

Wydanie Kadłubka z tłómaczeniem polakiem nie słusznie ocenione, 
Długosz, Monumenta Theinera, Jagiellonki, Wzory sztuki — oto powtarzamy, 



^SR^R^^^i^i PrzezdiiecWego na polu hiatoryi naszej. — Pitity lora 
JfŁgiellnnok, jak z wiasnogo ostatniego listu nieboszczyka wiemy, praygoto- 
waiiyiu liył io dmkn i ten włośnic miał rozpocząć, g^dy go fniioT^ zoeko- 
cKjla. — PamiĘci zmarłego winna jest rodzina wydanie ti^j ostatnićj jogo 
pracy, ani wątpimy, źe j6j nio da pozostań w tece, a w najgorszym razie 
Towarzystwo naukowD krakowskie mogłoby dopełnić to, oddając cześć nale- 
iną jedoemu z naj czynni ej szych czlonkńw swoich. 

W Przezdiiockim tracimy jednego z tych ludzi, ttńryoh ubytok nie 
łatwo nagrodzić się może; czynny, wytrwały, z wielkim taktem i pomiarko- 
waniera, charakteru zacnego i prawego — dziełami i faktami dowiódł, jak 
swe obowiązki, zadanie życia rozumiał. — Cześć mu i poazanowaniel 

Na grobie i5wjeiym uio chcemy z goryczą rzucać w oczy ludziom, co go 
ocenił! nie uiiiieli, ich postępowania wzglgdem uiego. Bodakcya pewnego 
pisma, co dowcipną elukubracyą słynnego pióra, cudzćm podpisaną imieniem, 
z powodu liatu do Doellinger'a — jeden z naj boleśnie jszyoli razów zadała 
człowiekowi zasługi i zacności wielkiej, mech sobie powie dziś, ie moio bo- 
leScią, jaką wywołała, przyczyniła się do przyspieszenia mu końca. . . . 

Ale dowcipnoran a sarkastycznemu pióru jakże trudno żółć niespoiytko- 
waną utraymać! . . . Zapomnijmy o tóm — a rzućmy wieniec obywatelskiej 
zasługi na mogiłę. . . Zegnaj nam, poczciwy i zacny przyjacielu! 

J. 1. Kraszewski. 

Frzczdzt«ckl lu. Mieczysław um. 3 marca 1873 r. W rok 
po brąoic, śp. hr. Aleksandrze, przeniósł siy do wieczności we Lwowie, 
gdzie dla rozbudzonego źjcia narodowego zamieszkiwat, śp. lir, Mie- 
czysław Przezdziecki. Gorąco on kraj milowa! i od żadnćj dla sprawy 
narodowi^j nie cofał się ofiary, o ozem piszący, jako knestarz w Gali- 
cji na teatr polski w Poznanin, może także poświadczyć. Maj;itek 
Bwój na Podotn i piękną galeryą obrazów zapisał swemu bratankowi, 
hr. Konstantemu, 

Przyłnsbi ks, Leon, Prymas, hrabia rzymski, um. 12 marca 
1865 r. Z najdostojuieszym ks. Pryjiiasem Przyluakim dwa lączylj 
mnie węzły: nasamprzód czciłem w Nim zasłużonego naczelnika pol- 
skiego Kościoła i miłującego Ojczyzuę obywatela: powtóre kochiJem 
w nim po synowsku kapłana, który, będąc proboszczem w Śremie 
a tem sami5m moich Rodziców, mieszkających w pobliskim Urzymi- 
stawiD pasterzem i przyjacielem, udzielił ml Chrztu śgo, i do śmierci 
zawsze ojcowskie okazywał mi względy. 

Byłem przecież zbyt młodym w chwili, gdy Bóg Go nam zabrał, 
abym mógł był ocenió Jego działania tak na polu pracy kościelnój 
jaJc ołiywatolski^j. W skreśleniu więc zasług zmarłego Księcia ICośoioIa 
chytnie się tu wyręczam znukomitto piórem, które nazajutrz po zgonie 
ks. Prymasa takie nadesłało „Dziennikowi" pod piei-wszi^m ivrażeniem 
o Jego życiu uwagi: 

Wielki i niespodziany cios spadł na nasze dwie ai-chidyocezyo. Dnia 
wczorajszego o godzinie trzy kwadranse na sziisti^ aniarł po krÓtkii^j chorobie 
sędziwy Aroypasterz gnioinicfiskiój i poznuuskiój stolicy. Cieszyliśmy się 
wszyscy jego CKerstwfi i czyuną starością. Zdawało się, iv słabość niema 



i^^i^ 



350 



przystępu do jego silnój natury. Razem dni temu dziesięć zaniemógł. Nie- 
poddał się przecie niemocy przez dni trzy, i dopiero w poniedziałek przy- 
wołać kazał lekarza. Objawiła się gorączka gastryczna; zrazu nie gioźna, 
prędko jednak przybrała zastraszający charakter. Przedwczoraj w sobotę 
lekarze ostrzegli, źe niebezpieczeństwo jest wielkie. Uwiadomiony o tem 
dostojny chory zażądał Sakramentów świętych. Pan Bóg uczynił mu tę 
łaskę, źe mógł się jeszcze przytomnie wyspowiadać. Przyjął potem Wiatjk 
i Oleje święte z wielkiem nabożeństwem; wszystkich wzruszyło, gdy w przy- 
tomności kanoników i kilku duchownych uczynił wyznanie wiary. W parę 
godzin później stracił przytomność. Śmierć miał nie ciężką, konanie krótko 
trwało. Bolesna wiadomość szybko się rozeszła po naszem mieście i kiedy 
dzwony kościołów dźwięczące żałobnie wezwały wiernych do modlitwy, już 
wszyscy wiedzieli, komu dzwonią. Żal jest powszechny i szczery, uczucie 
sieroctwa ogarnęło umysły, każdy czuje, iż ubyła osobistość na straży naj- 
świętszych i najdroższych rzeczy z położenia stojąca. Aby uczcić niebosz- 
czyka, spróbujmy w kilku rysach żywot jego nakreślić. 

Śp. Arcybiskup Leon Przyłuski urodził się w majątku rodzinnym 
w Strzeszynku pod Poznaniem w roku 1789. Początkowe nauki pobierał 
w gimnazyum poznańskióm, wyższe wykształcenie we Wrocławiu i potem 
w Rzymie. Powróciwszy w domowe strony wstąpił do seminaryum poznań- 
skiego i wyświęcony na kapłana dnia 4 czerwca 1814 r., p''erwszą mszą św. 
w kościele farnym odprawił. Już przed rokiem 1820 posiadał kanonią 
w Poznaniu, na którą żeby się zastosować do przepisów kapitulnych, uzyskał 
dyspensę papieską. Został później prałatem dziekanem katedry poznańskiej, 
zkąd w r. 1832 na probostwo metropolitalne gnieźnieńskie przeniesiony, był 
zarazem proboszczem śremskim. Po śmierci ks. Arcybiskupa Dunina wy- 
borem dwóch kapituł powołano śp. księdza Leona Przyłuskiego na następcę 
prymasów w Gnieźnie i na niedawno utworzone z biskupstwa arcybiskupstwo 
w Poznaniu. Obrany w październiku 1844 r., prekonizowany w Rzymie przez 
Grzegorza XVI 20 stycznia 1845 r., konsekrowany w Poznaniu przez sufra- 
gana ks. Biskupa Dąbrowskiego, zarząd dyecezyi w kwietniu tegoż roku 
objął. Lat tedy dwadzieścia rządził obu archidyecezyami. Ten długi prze- 
ciąg czasu zapełniony jest ważnemi wypadkami w Kościele i w kraju. Do- 
stojny nieboszczyk gorliwie administrował, praw Kościoła bronił wytrwale 
śród bardzo trudnych okoliczności i udzielał skwapliwie pomocy i zachęty 
powstającym co chwila nowym dziełom pobożnym i dobroczynnym. Za jego 
rządów liczba ogólna duchowieństwa nie wystarczająca, już na potrzeby po- 
wszednie, zdwoiła się, odżyły zakony, rozmnożyły się bardzo domy Sióstr 
miłosierdzia, powstały zakłady wyższe katolickie wychowania żeńskiego, 
zawiązało się Stowarzyszenie Służebniczek N. Panny, wznowiły się misye, 
rekolekcye dla duchownych jęły się corocznie odbywać, Towarzystwo św. 
Wincentego a Paulo założone w Poznaniu rozszerzyło się na obie archidye- 
cezye, wiele innych użytecznych rzeczy w życie weszło. Żarliwość niebosz- 
czyka o ozdobę domów Bożych była wielka. Szczodrze na to łożył z własnój 
szkatuły. Tu wspomnimy wewnętrzne odnowienie tumu poznańskiego po 
dwakroć i restauracyą kościółka N. Panny in summo. Niedawno jeszcze 
dla ozdoby tumu zamówił w Rzymie u Sosnowskiego statuy śś. Piotra i Pa- 
wła. Lubownik sztuk pięknych i pamiątek narodowych, zbierał obrazy, 



ńr 



rjciny, ksiąiki i moiiŁ-tj; luliowuik ogrodownictwa, miał w swoim ogrodzie 
dotji!ir roślin i kwiatijn'. 

Do uajwainipjszyclj chwil w ciągli tjeb dwudziestoletnicb rządów poli- 
czymy dwio podróże do Rzymu na weżwauie Piusa rx, jedna w r. 1854 na 
ogłoszeniG dogmatu N. Poczęcia, dntga w r, 1862 na kanon iz aq-i\ niĘcze mi i- 
kóff japońskich, tudiiei podrói do Ostraj-liomia do Wigier w r, 1855, dokąd 
. prośbę Prymasa Kardynała ScitowsŁiogo zawiózł relikwią św. Wojciecha, 
W Rzymie otrzymał godnośd prałata domowego i asystującego do tronu, 
takie tytuł hrabi rzymskiego. Ojciec św, mający jego przywiązanie do 
Św. Stolicy, okazywał mu zawsze wielką łaskawość. Przed miesiącem jeszozo 
przoznaczyi mu w darze gromnicę, którą sam niósł na procesyi na N, Panną 
Gromniczną, a kiedy w sohotę dano znać do Rzymu telegrafem, io jost nic- 
bozpioczeźstwo, przysłał mu również telegrafem błogosławieństwo, któro jai 
po śmierci nadeszło. Polskie uczucie dostojnego zmarłego znał naród cały, 
to tói go cały nariid iałowaC będzie, 

Ciało od dziś dnia wystawione jost na katafalku w wielkiej sali pałacu 
arcybiskupiego, gdzie się odbywają msze iałobce, a każdego dnia o godz. 
9 uroczysta msza śpiewana. Przeprowadzenie zwłok do archikatedry oubędzie 
w przyszły czwartek 16 b, m, o godzinie 5 z wieczora, uroczyste nabo- 
ioiistwo w archikatedrze w piątek 17 h. m, o godzinie 10 z rana, 

Ni:chaj Bóg miłosierny udzieli pokoju wiekuistego duszy nieboszczyka, 
który tak długo był pasterzom naszym i niechaj wdzięczność ludzka wsporuiua 
w pó^ne czasy trudy jego dla Kościoła i dla kraju podjęte. 

(D, P, nr. 60 z 1865 r.) 

Poznań, 14 marca. Wczoraj od godziny 10 ranu pueząwszy 
liczne tłumy zwiedzały zwłoki śp. Arcypasterza, wystawione na widok 
publiczny na wielkiej sali pałacu arcybiskupiego. Zgasły książę ko- 
ścioła przed trzema już la^y, jak sig dowiadujemy, rozkazał dla siebie 
Bliorzijdzić trumnę, którą odtąd miał w patac^u i najdi'obmojszfl nawet 
szczegóły ubioru, w jakiem ciało jego miano wy9tawi(5 po śmierci, 
za życia rozporządził. Infułę białą, w której spoczywa obecnie, miał 
w Rzymie w czasie obcłiodu uroczystego na cześć ogłoszenia dogmatu 
N. Poczęcia, i wtedy już postanowił, aby go w niój złożono do grobu, 
(D. P, nr, 62 z 1865 r,) 

Poznań, Ifi marca. Natłok publiczności odwiedzającój zwłoki 
śp, Arcypasterza, był wczoraj tak wielld. że mnóstwft osób musiało 
powrócić bez ogłądaiiia obłicza drogiego zmarłego, 

(D. P. nr. 63 z 1865 r.) 

Poznań, 16 marca. Zwłoki Najprzewiełebuiejszego Arcypaste- 
rza wystawione na wielkiej sali pałacu arcybiskupiego, były ubrane 
wedle rytuału rzymskiego w fioletowy ornat; na głowie biała infuła, 
którą Zmarły nosił w Rzymie, zajmując miejsce Prymasa polskiego 
tuź obok Prymasa wi;gierskiego. Kardynała Scitwwskiego, Trumna dę- 
bowa, (wykonana misternie przez p. Zeylanda, jeszcze za Życia 
, Arcyhisk\ipa . na własne jego zamówienie) rzeźbiona, spoczywała 
na spiżowych Iwicb łapacli, z których wyohodzily ornamentu arabeskowo 
z aniołand. w stylu odrodzenia, ujmnjąc artystycznie w rogach ściany 
drzewiani', w których loże kruszcowe sio mieściło. Katafalk był po- 




y 



352 

kryty dywanem wyszytym przez Polki i ofiarowanym Zmarłemu po 
powrocie jego ostatnim z Rzymu, gdzie do Ojca św. miał onę prze- 
mowę, której nie przepomni historya. Na ołtarzu w głowacłi i na 
dwócłi pobocznycłi odbywały się z rana nieustannie po trzy ofiary 
święte; w nogach na ławie siedziało kilku ducliownych, czuwając i re- 
cytując psalmy. Światło jarzące odbijało śród ciemnej zieleni drzew 
egzotycznych. 

Wczoraj już od godziny drugiej z południa gęste tłumy zaczęły 
zajmować plac tumski, cechy sprawiwszy się w ordynek na Nowym 
Rynku, około pół do czwartej ruszyły w porządku ku katedrze, następnie 
straż ogniowa, która zajęła miejsce na dziedzińcu nowym pałacu, 
potem włościanie okoliczni, wszyscy z chorągwiami osłonionemi krepą, 
z jarzącemi świecami w ręku. Powozy snuły się aż do rogu obok 
„Krakusa" zkąd zwracały próżno na prawo na Zagórze. O godzinie 
kwadrans na piątą władze wszelkich dykasteryi i objrwatele nader 
licznie przybyli i zajęli komnaty przyległe wielkiej sah, którą zapełniło 
duchowieństwo z obojga dyecezyi w hczbie około trzystu. O wpół 
do piątej całe duchowieństwo za przewodem Jks. Biskupa Stefanowicza 
odśpiewało nieszpory. Następnie całe duchowieństwo w szyku proce- 
syonalnym zstąpiwszy na dziedziniec posuwało się ku katedrze. Trumnę 
złożoną na marach niosło dwunastu kapłanów: Jkss. Grabski, Jaró- 
chowsM, Jańczakowski, Laskowski, Niedzielski, Sumiński, Pawłowski, 
Poszwiński, Wałecki, Weiss i dwóch jeszcze nam nieznanych. Trumna 
była odkryta, pod baldakinem. Przed trumną dwaj regensi seminaryum 
duchownego: dawniejszy, proboszcz kościelski, poseł na sejmie pruskim 
Jks. Janiszewski, i dzisiejszy Jks. dziekan poznański Wojciechowski, 
nieśli na wezgłowiach insygnia i dekoracye Zmarłego. Na czele kon- 
duktu krzyż arcybiskupi niósł Jks. kanonik Połczyński, za nim postę- 
pował Biskup samozateński, suf&agan poznański Jks. Stefanowicz. Jeden 
z dawniejszych kapelanów zmarłego Arcypasterza, Jks. proboszcz Ołyński, 
niósł mitrę; dzisiejszy, ks. Kubalak, pastorał. Prałaci i kanonicy obojga 
kapituł, gnieźnieńsMej i poznańskiój postępowali po obu stronach 
Zmarłego. Za ciałem szła rodzina, władze i obywatele. Przy biciu 
wszystkich dzwonów posuwał się kondukt z wolna z uderzeniem godziny 
piątej, śród śpiewania psalmu L, pomiędzy szpalerami niekiedy potrójnie 
ustawionemi z cechów, i włościan i straży ogniowej, od pałacu do 
bramy katedry. W katedrze sprawowaU porządek mistrze ceremonii 
Jks. proboszcz radzca Bażyński i dziekan kollegiaty famej poznańskiej 
Jks. Zenkteller, oraz wielki ochmistrz ceremonii Jks. kanonik Grandke. 
Śród szpalerów gęstych ustawionych aż do prezbyteryum, za któremi 
głowa przy głowie publiczność zajęła boczne nawy, otworzono drogę 
orszakowi żałobnemu. Na środku kościoła w prezbyteryum zasłanem 
kobiercami aż do tęczy, wznosił się wspaniały katafalk kirem okryty, 
śród świateł jarzących rzęsistych, któremi i pająki i ołtarz wielki 
i loże dla kobiet gęsto się skrzyły. Wszystkie łuki głównej nawy 
były w żałobę przybrane, wielki ołtarz w czarny aksamit ze srebrem. 
Dzień się chylił ku wieczorowi, w poważnym cieniu dziwnie uroczo 
zlewały się w harmonią jedne formy arcliitektoniczne, nagrobki, tony 



i glosy duchowieństwa wstępującego pod wspiiniałe sklepionio katedry. 
Ułożono trumiK^t im liatafiJku i odśpiewawszy do końca psalm L, aa- 
końcKoiio śród zmroku zapadającego obrząd eksportacyjny. 

Między deputaeyami przybylemi na obrząd uwaiaJiśmy deputacyą 
kola polskitjgo z Berliua i deputacyą poznańskiego Towarzystwa przy- 
jaciół nauk, (Dz. Puzn. nr. 64 z r, 1865.) 

Pret/p. Eodzina Przyluskich herbu Lubicz, znana z patryotynmu, 
składała zawsze lieziie ofiary krwi, ilekroć Ojczyzna bjla w potrzebie. 
Ztąd tvi ai siedmiu Przyluskich legio pod Korsuniem, pięciu pod 
Beresteczkiem, trzech pod Wiedniem itd. I ojciec ks. Prymasa, Sta- 
nisław, wierny tradycyi familijnej, walczył za njepodloglośe kriyu 
jiiko konfederata barski a ranny od spisy kozackiej, dopiero gdy do 
dźwigania tiręża nie czuł sii; wi(;c^j zdolnym, osiadł na wsi, w Strze- 
szynie pod Poznaniem. Tu ożeniwszy się z Agnieszką Dziem- 
bowską, spłodził z nii^j czterecti synów i pice córek, Z tych; 

1. Fcanctazek, żołnierz napoleoński, odbył wszystkie niemal 
(ówczesno kampanie, walcząc pod Jeuą, Priodlaudem, Preusisoh Eylau, 
dalej w Rosyi, za odwagg lyjTiagrodzouy stopniem kapitana. — Z synów 
jego najstarszy Jozef, ukończywszy gimnazyum i uniwersytet w Ber- 
linie, pospiesza w r, 1848 na głos odradzającej sii; Ojczyzny, jako 
oficer landwery pruskit^j, do szeregów bratnich w Pleszewie. Tu otrzy- 
mawszy dowództwo kompanii strzelców, ua jt^j czele zostaje ranny 
w głowę kulą karabinową w bitwie pod Slilosławiem, Przewieziony 
do Poznania, umiera po b-zccli miesiącach strasznych cierpień, prze- 
hywszy poprzednio ciciką oporacyą wyjęcia kuli z głowy. — Dragi syn 
Franciszka Władysław, właściciel dóhr Łagiewnik w powiecie ki'o- 

j toszyński^m, żyje bezżeimy. — Trzeci Antoni, właściciel dóbr Star- 
kowca, z żony Joanny Sawickiej herbu Lubicz alinii wołyńskiej, 
córti FranoiBzkii, właściciela dóbr ICr^nipca w Luhelski<^'ni , ma synów 
Franciszka, Antoniego, Ludwika i Stefana, ostatnieli 
po mieczu spadkoliierców zacnego imienia Przyluskich. 

2. Stefan, dragi syn Stanisława, kapitan artyleryi, pełen nadziei 
młodzieniec, ranny w oczach brata Frauciszka przy oblężeniu Gdańska 
w czasie nocni5j wycieczki w piersi, unoszony na bagiietacli swyeli 
żołnierzy z pola bitwy, ginio od kuli armatniej, która mu urwała 
głowę. 

3. Stanisław Kostka Przyłuski, trzeci syn Stanisława, na 
odgłos trąby wojennej także opuszcza w r, 1831 majątek ojczysty, 
aby bronie drogiej Ojczyzny. Szczęśliwie przebywszj' kilka krwawycli 
biteWi wskutek trudów obozowych zapada na tyfus i umiera w War- 
lizawie na njkacli czcigotlnyeli patryotck z Księstwa, które w czasie 
kampanii uddaly się pielęgnowaniu rumiyph w szpitalach wojskowych. 

4. Leon, ukończywszy szkoły poznańskie pod opieką swego dziiulu, 
I exjezuity. Prałata dziekana kapituły poznańskirj i rektora puznaiiskiegij 
I Hcetun, poświecił stg stanowi duchownemu, w którym doszedł do naj- 
[ wyższej w Polsce godności Prymasowskiej. (Zob. wyż.) 



354 



Raczyński hr. Roger um. 24 lutego 1864 r, w Paryżu. 

Smutna dziś nadeszła wiadomość o zgonie hr. Rogera Raczyń- 
skiego, który zmarł przedwczoraj w Paryżu z wielkim żalem rodaków. 
Prowincya nasza straciła w nim jednego z najzacniejszych i najpraw- 
szych obpyateli, kraj jednego z najszlachetniejszych synów, wielkiego 
sercem, znakomitego rozumem, nauką i zasługą. Bolesny to cios dla 
całego społeczeństwa polskiego , które niedoścignionem zrządzeniem 
hożem codziennie nowe a dotkliwe opłakuje straty. 

(Dz. Pozn. nr. 47 z r. 18G4.) 

Poznań, 3 marca. Dzisiaj rano o godzinie 9 odprawiła się 
msza żałobna za duszę śp. Rogera Raczyńskiego, na które liczne grono 
wielbicieli za wcześnie zgasłego w kościele podominikańskim się zgro- 
madziło. (Dz. Pozn. nr. 52 z r. 1804.) 

Przyp, Sp. Roger był synem nieodżałowanego hr. Edwarda 
i Konstancy i Potockiej, córki Szczęsnego. Ukończywszy szkoły 
w Legnicy, udał się na uniwersytet berliński, gdzie się mianowicie 
lilozofii z zapałem poświęcał, poczem pracował przez niejaki czas przy 
kamergerychcie. Następnie podróżował po Europie, dopóki tragiczna 
śmierć ojca nie powołała go napowrót do kraju. Odtąd szczodrą ręką 
wspierał wszystkie narodowe przedsięwzięcia, wiemy naśladowca ojca, 
któremu Poznań i Księstwo tak wiele zawdzięcza. Włościanom rozle- 
głych dóbr swoich wszelkie w r. 1848 podarował czynsze. Towarzy- 
stwo Naukowej Pomocy zasilał hojną składką. Towarzystwu Przyjaciół 
Nauk udzielił gościny w własnych komnatach biblioteki Raczyńskich, 
zkąd je później dopiero wraz z synem śp. Rogiera kuratoryum wypę- 
dziło. Przemieszkując często w Paryżu, był opiekunem emigracyi, 
a jeśli pańska wspaniałość zmusiła go do sprzedaży kilku majątków, 
oddawał je wyłącznie w ręce ziomków i to pod najprzystępniej szcmi 
warunkami. Obdarzony wielkiemi zdolnościami i niepospolitą nauką, 
pisał dużo, ale głównie w języku francuzkim lub niemieckim. Znane 
jest powszechiue jego dzieło: „La justice et la monarclue populaire." 
Mnóstwo pozostawił prac w rękopisach. — Powstanie z 1803 r. głę- 
bokie na nim zrobiło wrażenie i tysiące na nie poświęcił. Złamany 
wypadkami krajowemi, wyjechał z żoną i synem do Florencyi, zkąd 
przybywszy na parę dni do Paryża, nagle niemal umarł. Zwłoki jego 
przywieziono do kraju i 22 czerwca 1800 r. złożono w Rogalinie do 
famiUjnego grobu. — Pozostamł syna jedynaka hr. Edwarda, który 
jako żuaw papiezki zaszczytnie walczył za sprawę Kościoła, w nagrodę 
czego Ojciec św. mianował go swym szambelanom i pierś jego ranną 
kilku ozdobił krzyżami za waleczność. Hr. Edward poślubił 9 kwietnia 
1877 r. w Warszawie hr. Maryą Krasińską, jedynaczkę córkę 
nieśmiertelnego Z y g m u n t a i śp. hr. Elżbiety z hr. B r a n i c k i c h. 

Raczyiiska Pelagia z Pomorskich um. 23 maja 1871 
roku w Lussowie pod Poznaniem. 



^. . 



ICiiezjiiNki hv. A tntiuiiy lim. 21 merpnia 1874 r. ^^ 

Poznań, 22 sierpniu. HrabLi Atanazy Itacziiiaki, Ijrat meod- 
żatowunuj jiainii^d Rilwarila u stryj Ri.igera, umarł wezdnij w Ber- 
Utiio, gdzie nJ lat ivipiu stuło rozyrlowa). Zmarły ożeniouy hyl z ksi^ 
żniciili:^ Radziwiłłówn ij. Posiadał teź godnoi^ć rzeczywistego tajnego 
radzcy i tył przez niejaki czas posłem pruskim w Madrycie. Pozo- 
Btawiajedyuaka syna lir. Karola, ożenionego z ksicżiiiczlii|, Walie rat ein 
ordynata na OljrzTcku, właściciela klncza Mistackiego i d('ilir w GalicyL 

(K. P. nr. 19n z 1874 "r.) 
. KaczyńskA lir. Konstaneya z Laclimanów um. 20 paź- 
dziernika 1874 r. Zmarła była córka pujkowniłia Lachmana z lirabiauki 
Potockiijj, wdową po br. Rogerze a siostrą hr. Przezdzieckiej. 
KiMicz(;la w grobie w Hogalijiie obok pomnika, kt(5ry poświęciła mężowi. 

Kndko ks. Marcin um. 3 grudnia 1875 r. Zmarły był ase- 
sorem dekanatu grodziskiego i przez długie lata praboszczem w Raki>- 
niewicach. Majątek swój zapisał aioatrzenicy, a siostrze znanego 
z licznych kar więziennych młodego kapłana, ks. Józefa Steffena. 

ICadkiewiez Stanisław nm. 15 maja 1875 r. 

Poznań, 18 inajii. Ciężką stratę poniosło znown nasze społe- 
czeństwo a przede wszy stkićm Prusy Zacłiodnie przez śmierć śp. Sta- 
nisława Radkiewicza z Brze-źna, majora b, wojsk polaiflcb, obywatela 
lirzodoji^cego do ostatniej niemal eliwili wo wszystkich jjraoacli naru- 
d(nvv(;h swej prowincji. (Kur, Pozn. nr. 111 z r. 1875.) 

Y.yfiorys czcigodnego tego obywatela podaję tu według „Gazety 
TorLmskiej:" 

Uuiliiił on aic ua ziomi poiiluskiej w ilziediicitDiSj wsi ojca swego, a to 
3 maja 1800 r. Tam picrwsBO pobierał nauki, na których uboiicitenie wy- 
słany był z Augustowskiego do Waranawy do ksii;iy Pijuró*, a uastĘpiiie du 
HKkoły kadetów oddany. Dla wykształcenia specjalnego przesiiedł i>6i\\i6] 
do szkołj kwaloiTuietr^tow, z której w r. 1824 w stapjiiu podpuruuztiika wstąpił 
do sziTCgów* aiiaii czjunej. Obrawszy sobie zawód wojskowy, awansował 
wnot na porucznika i licząc lat 26 oiertił sii; w r. 1826. 

Ituk 1830 zastał go jeszcze na stopnia porucznika, nastręczył przeciei 
sposoliiiuśi^ do złocenia dowodów nn^ztwa, zdolności i rycerskiego poświęcenia, 
ktdro nin 11 marca 1831 r. przyniosło krzjrź viTtuti inilitari, krótko putdui 
awans na kapitana, a dalój jui 1 lipca t. r. stopioń majora, giyi tQ datę 
z głównój kwatery w Eiejdanucb nosi pateut w ręku rodziny teraz pizecliowywauy, 

l'o uic8zcz(ii5iiwyra opadkii wojny o niopodleglośó przeszedł z zastępami 
poUkiomi tu na Kieniic pruską, a ie rniał iontj z ziemi pomorskiój, tu tei 
osiadł i wr. 1832 okupił siij na maJĄtku po rodzicach swój iony, nabywając 
mvś Brzeżno w powiecie świeckim, gdzie do śmierci przomioszbał, Majątek 
wrodzinnóm Podlasiu po rodzicach odziodiiczoiiy poazodł \ą drogii co i wszel- 
kich skawiiców patiyotów — uległ konfiskacie, 

Stnntna to dola naroda, którego aynowio o kilka ruicdny przeniesieni od 
rodziniiój wioski jui! aig zwią przybyszami, obcymi, wygnańcami z Ojczyzny; 
snintiijpjsza jeszcze, gdy to spotyka najgorętszych miłośników własnego 
narodu, poSwiijciyących się obrońców praw jego uujdroJ-szyck Śp. Kadkicwiez, 
Podlasianin, którego wykapały Narew i Bug, zlow^gąco swa wody do Wisły, 



'^.K 



56 



osiadłbzy kn ujściom tycli wód właśnie na ojczystym Pcmoizu, dhigo czekać 
musiał na łaskę nazywania się obywatelem w własnej Ojczyźnie. Zyskał 
bowiem dopiero w r. 1844 naturalizacyą pruską. I na co? — na to oto, 
aby już w r. 1846 podlegać całój surowości ustaw pruskich, zażywać tego 
nabytego obywatelstwa w więzieniach, iść pod sąd w Moabicie i wynieść 
w roku 1847 z tej łaski wyrok skazanego na dożywotnie więzienie!... 

Eok 1848 przewiał Europę gorącćm a straszneni tchnieniem. Zdarza 
się, że z ponad rozpalonych piasków Afryki zrywa się uragan, przesadza 
morze Śródziemne, przedziera się przez niebotycznych gór pasma, a napu- 
stoszywszy początkowo wiele, w końcu gdzieś ku Północy w ciepły wietrzyk 
się zamienia i cz3Tii urodzajną noc majową. Płakali nań ludzie w początku, 
błogosławią mu przy końcu. 

Taki uragan powiał w r. 1848 od Francyi, to wywracając trony, to 
wstrząsając niemi zastraszająco. Dla więzionej garstki skazańców polskich, 
dla naszych najszlachetniejszych patryotów rozwiał on się w końcu w życio- 
dajne tchnienie i dał im wolność, dał im tryumfalny pochód z Moabitu przed 
pałac królewski w Berlinie. 

W tym tryumfalnym pochodzie był i śp, Radkiewicz. Wnet stanął pod 
domową strzechą, a wniósł do niej pokrzepioną wiarę w żywotność narodu 
i świętość praw jego, w pomoc Bożą; wniósł rozpłomienioną cierpieniami 
miłość, wygorzałą na ten żar, który do czynu siły daje; wniósł wreszcie 
hart duszy silnej nadzieją, że przyszłość temu przypada, kto na nią pracować 
i o nię wytrwale dobijać się umie. 

Ten nowy powrót do Ojczyzny stanowi w życiu zmarłego punkt zwrotny, 
jak go r. 1848 stanowi dla nas wszystkich tu w ziemiach nadwiślańskich. 
Cośmy zaznaczyli jako nabytek z dwuletniej szkoły więzienia i podsądnego 
życia, to było odtąd charakterystyczne m znamieniem przekonań i zabiegów 
śp. majora Stanisława Radkiewicza. 

Widziała go Liga polska swoim prezesem na Prusy Zachodnio, a co 
więcój znaczy, swoim głównym i niezmordowanym propagatorem, który 
sam bezpośrednio docierał do wieśniaczej chaty, aby pozyskać zastępowi 
pracowników narodowych nowego rekruta, nie! — świeży szereg obywateli 
z zapomnianej gromady kmiecej. Widywało go Wielkopolska naszym po- 
średnikiem między dwiema dzielnicami Polski, które złe czasy i letarg 
ćwierćwiekowy były rozdzieliły od siebie — zapomnieniem! Widziało go 
powstające Towarzystwo pomocy naukowój dla młodzieży Prus Zachodnich 
razem z śp. Łukaszem Śląskim, Karolem Kalksteinem i dzisiejszym jego 
prezesem p. Teodorem Donimirskim. Widywały go wreszcie wszystkie nasze 
zjazdy, rady, towarzystwa i sejmiki, a zawsze tego samego śmiałego, nie- 
złomnego w czynie, rozważnego i sędziwego wreszcie w radzie, hojnego — 
jak na swoje siły — w datku. Widywał go Berlin obrońcą praw naszych 
na sejmach i prezesem w Kole polskiem. 

Gdzie nie był ! co nie cierpiał ! . . . możemy słusznie powiedzieć o nim 
za Soplicą i dodać: czego nie podjął! czego nie uskutecznił!... Za od- 
powiedź zaś najstosowniejsze zaiste słowa innego poety: 

Wszędzie on należał, 
Prócz zysku i winy. 






Alei n^piacowitsw i najpoaieiriuf^eto jego esynj ktjje ^łacha oiau 
wiejakkh ustroni. Ham daii4ia bjio szc^ęśliffjia zbiegleia okolicitioicl 
towarzyszyć mu liilkakEotmo na Łycli ście^biicli, ktAre własiieini nogami 
wydeptał od sioła do sioła, od chaty do chały przcu powiat Swiacki, 
chojnicki i złotowski iiaw(>t n azorz i w Hai, wszędzie znany, irszędzic 
„nauym majorem" nazywany, z upragnieniem oczekiwany, z miłością i sza- 
auukieiu witauy, z nleglosdi) nabo^ii^i prawie słuchany, a z prośli^ a wczesny 
powriit żegnany. I^io ma w powiecie świeckim zwłaszcza wsi, kti^rejby na 
tej patijotycznśj pielgrzymce nie zwiedził, uieraa towarzystwa, pracy spo- 
łecznej 1 podnioślejsz<}j myśli i dąitnoeci polski^, ktdrejby nie zapoczątkował, 
albo nie rozwinął lub poparł. Szliśmy za nim, jego prowadzeni r^ką i niby 
lo na podpora a pomoc wzięci przez niego do jego nauczycielstwa, a odcho- 
dzili taczej pouczeni sami — io daleko nam jeszcze do t^j wysokości, na 
ktdr^j jego postawiła gorąca miłość Ojczyzny i silna wiara w jej przyszłoSć, 
którą Bóg ukocbał, wiQC trzyma przy sobie do czasu. 

Śmierć przypadła mu 15 bui. nagle i niespodzianie, acz w 7<r roku łycia. 
Czerstwy był, zdrowy i silny, świeiszy na duszy i zahartowanym sercu od nas 
młodszych. To lvi śmierć ta zdaje nam się dla nas Uitaj jakoby nagły 
przyatiknuk na wojskową kumeiidę. Nakazano nam stanąć i z nad grubti 
„uaszugu majora'^ spojrzeć przed siebie i za siebie, abyśmy rekonesans uczy- 
nili: ikśmy przeszli, ile jeszcze czeka uas drogi, gdzie stoimy, kto w koło 
nas sŁoi. f^adewszystko zaś jnamy obejrzeć drogi i ścieiki przez zmarłego 
wydeptane, aby nie osierocieli, którym ou był ojcem, bratem, nauczycielem ! . . . 

Umarł w Biochówtu, w domu zięcia i wiernego towarzysza prac awoitb 
Teofibi Róijckiego, pozostawiając ioni; i czworgo dzieci, dwicli ajmlw, dwiu 
cćrki, poza tymi zaś szereg z 26 wnucząt. 

liadojctrski bs. K a z i m i u r z uui, .'i lipca 187-ł r. Zmarły 
kapian był przez lat przeszło 54 jiroboszuzeui w Mieszkowie. Wyctio- 
wany liugobojiiie iv domu rodzicielskim, kształci! się w szkolacli pijar- 
sldeh w UydzyuJo a ultończywszy je, wstąpił w Poznaniu do yamiiia- 
ryum ducliownegu. W r. 1820 wyświycoiiy, aż do śinierci pełnił swe 
obowiązki gorliwie i nieskaziŁeluie. 

jładołłńaki hr. Feliks Hugon uin. 1 sierpnia 1873 roku 
w Nancy we P"raiieji. Zmarły w H roku życiu 1873 nilodszy syn 
lir. Hugona Leazczyc Radolińakiegu. w zawudzie dyplomatycznym obe- 
cnie zastępcy ambasadora cesarstwa niemieckiego w Carogi'odzio, 
kawalura MaitauskJego i wielu inuycli orderów, a wuuk Władysława 
hr. Kadolińskiego, ordynata na Jarociuit' i Radlinie z przylegtościami, 
w Jaroclnit* w grobach lamllijiiycli pucbuwaiiym został. 

Hiid Lcszczyców RadoUiUkicti du najdawniejszych wielkopolskich 
policzyć sii; może. Jak Długosz, Papracki i inni kronikarze świadczij, 
Piotr Leszczjc około r, 1U80 Arcybiskup gnieżmeński, jako Prymas 
po śmioroi iw. Stanisława, jiodczas bezkrólewia przez lat trzy krajem 
rządiił. Około r. 1380 Piotr LesKczyc, Biskup krakowski, kanoler7 
królowy Jadwigi, przyczynił sit; ilu wilożenia akademii krakowsku-j. 
fimdowiii wiele Icościolów, jaku i klasztor Dominikanów w Krakowie, ])isal 
Gic „dc Radułina liłius Coinltis Mncłidau et Aunae matris" (była z domu 
księżniczka Ostrogska z Rusi.) Brat jogij 5Ia';ił''j po zwycicztme nad 



1^ 



8 



krzyżakami został wojewodą mowrocławskim. Miał dwóch synów i córko 
Barbaro, która słynnego rycerza Zawiszy Czarnego była 
małżonką, ilaciej jako protoplasta imienia Radoliiiskicli uważanym być 
może. Po Wojciechu Leszczyc Radolińskim, kasztelanie krzJ'^vińskim, 
licznych majętności panem, około r. 1G50 żyjącym i żonie jego Annie 
My ciel s ki ej, rodzina Radoliiiskich na dwie gałęzie się podzieliła. 
Jedna na Żelazko w i e pod Kahszem w Królestwie Polskiem, do której 
należał zmarły świeżo Roman Radoluiski (zob. w Dodatku.) Dioiga, 
starsza, na Jarocinie, dotąd, jak wzwyż wymieniono, w AV. Ks. 
Poznańskiem k\ntnie. Linii tej na mocy dawnych praw pruski tytuł 
hrabiowski przyznanym został. 

Radoński Franciszek um. 6 września 1865 r. 

Poznań, 9 września. Wczoraj o godzinie 5 z wieczora odpro- 
wadził pod przewodnictwem Jks. Biskupa Stefanowicza, hczny orszak 
żałobny, złożony z rodziny, przAJaciół i towarzyszów broni, zwłoki śp. 
Franciszka Radońskiego do bram miasta, zkąd je powieziono w Średzkic 
do dóbr zmarłego, aby je w rodzinnych złożyć grobach. Zgasły Fran- 
ciszek był członkiem tej zacnej A\ielkopoIskiej rodźmy, która krajowi 
wielu praw3xh i gotowych do ofiar dała obywateli. Dość powiedzieć, 
że dziewięciu braci Radońskich walczyło w r. 18:U w szeregach pol- 
skich, a z tych nie ostatnim być musiał śp. Franciszek, kiedy w ciągu 
kampanii, którą odbywał jako żołnierz 2 pułku szaserów, dosłużył się 
stopnia porucznika a w potyczce pod Krymkami złoty krzyż za wale 
czność otrzymał. Powróciwszy po smutnem zakończeniu wojny na 
zagon ojczysty, tę niemałą, śród naszych zwłaszcza stosunków, położył 
zmarły zasługę, że nie strwonił majątku, ale pracą i. dobrem rządem 
sowicie go przymnożył. Tknięty paraliżem i przywiezion do Poznania 
do Bazaru, po kilkodniowej chorobie w sile wieku zakończył żywot 
doczesny. (D. P. nr. 200 z 1865 r.) 

Śp. Franciszek Jasieńcz^k Radoński pozostawił z małżeństwa swego 
z śp. Seweryną z Radońskich, syna Kazimierza, ożenionego 
z Maryą Radolińską, i dwie córki: Maryą za Witoldem 
Pot worów skini, najstarszym synem Gustawa i Joannę za Sta- 
nisławem Koczorowskim. 

Radońska Pelagia z Pruskich um. 27 lutego 1868 roku. 
Zmarła była wdową po śp. Nepomucenie Radońskim, a siostrą Ignacego 
Pruskiego z Pieruszyc. Pozostawiła s}iia Władysława, właściciela 
dóbr Żegocina w Pleszewskiem, ożenionego z Niemojowskt^ córką 
Kaspra, i dwie córki : Jadwigę za M i t k o w s k i m, i Helenę za 
Franciszkiem Dobrzyc kim w Bąbłinie, zmarłą w kwiecie wieku 
w r. 1863 dnia 25 stycznia. 

Radoński Dezydery um. 20 października 1868 r. Śp. Dezy- 
dery był synem Kazimierza i Nepomuceny z K i e r s k i c h a bratem 
Nepomucena, Wincentego, Teofila, Kornelii Sczanieckiej, Sewer^Tiy 
Radońskiej, Eleonory Radońskiej, Hieronimy Taczanowskiej i Le- 
okadyi Potworowskiej. Miał za sobą śp. Pelagią Kurcewską, jedy- 
naczkę córkę jednego z najzacniejszych naszych obj^wateli dyrektora Ziem- 
stwa Józefa, z pierwszego małżeństwa, z której pozostawił trzech synów : 



359 

Karola, Adolfa, właściciela domu kouiisowogo w Starogardzie 
i J(3zefa; oraz córki Izabelle, Kornelia i Aiine. 

Radoński Hipolit urn. 5 stycznia 1860 r. 

Poznań, 7 stycznia. Zmarły onegdaj śp. Hipolit Radoński, 
którego zwłoki wczoraj odprowadziliśmy do bram miasta, zkad je powie- 
ziono do grobu familijnego w Siekierkacli pod Kostrzynem, pochodził 
z znanej wielkopolskiej rodzin}', w której miłość Ojczyzny tradycyjnie 
z ojca spada na S3'ną. To też śp. Hipolit, idąc za przykła<łem przod- 
ki'»w, nie wahał się opuścić w roku 1830 domowego ogniska, by porówno 
z pięciu braćmi swymi podążyć na pole walki. WsUipiwszy do pułku 
jazdy poznańskiej odznaczał się zmarły sumiennem wypełnianiem 
obowiązków i walecznością, w nagrodę której po bitwie pod Grochowem 
stopień oficerski pozyskał. Zawsze pochopny do ofiar, nigdy się nie 
lenił z niesieniem grosza na ołtarz potrzeb publicznych, aż skołatanemu 
żywotu śmierć nie położyła końca. (D. P. nr. 5 z 1809 r.) 

Frzyp, Zmarły pozostawił z żony swi^ Anieh L a u c z ó w n y, siostry 
śp. Pauli ny Wi 1 k o ń s k i e j , znanej autorki, jedynaczkę córkę Julią 
za Dyonizym Gółkowskim, obecnie osiadłym w Królestwie. 

Radoński Faustyn um. 17 grudnia 1869 r. 

Poznań, 20 gmdnia. Śmierć g>valtownie się wdzierać poczyna 
w szeregi starszych, zasłużonych obywateli naszego Księstwa. Zaledwo 
przed kilku dniami pochowaliśmy zwłoki jednego z oficerów z 1831 
roku, śp. Józefa Hulewicza, a już donieść nam z smutkiem wj^pada 
o ubytku z tej zacnej i szanownej garstki weteranów śp. Faustyna 
Radońskiego. Zanim dano nam będzie szerzej skreślić ż^wot obu 
świeżo zgaslycłi mężów, dziś już zapisujemy ich stratę jako dotkliwą 
dla naszego społeczeństwa, w którem niestety, na wyłomacti coraz 
rzadziej napotykamy spiów zastępujących w pracy narodowej' svyych 
ojców. ' (D. P. nr. 291 z 1869 r.) 

Vr2ijp, Śp. Faustyn, był synem Piotra i Joanny z Kier- 
skicłi. Urodził się 1808 r. w Grodzisku, przeszedł szkoły w Lesznie 
i Poznaniu, ztąd udał się na uiuwersytet w Berlinie wraz z bratem 
swym Hipolitem. Na wieść o powstaniu pospieszył już w grudniu do 
Warszawy, gdzie się do pułku jazdy poznańskiej zaciągnął i w nim 
całą odbył kampanią, pozyskawszy za waleczność stopień oficerski 
i krzyż yirtuti militari. Po powrocie do Księstwa zmuszony za karę 
do trzyletniej służby wojskowej, odbywał ją w Minden w AYeslfaUi, 
dopóki choroba nie powróciła go znowu w r. 1835 do rodzicielskiego 
domu. Ożeniony z kuzynką swą Eleonorą Radońską, kupił w roku 
1842 dobra Ninino i tu jako wzorowy gospodarz, opiekun ludu i gor- 
liwy obywatel wnet powszechne sobie zjednał miłość i zaufanie. To 
też w r. 1848 i w r. 1863 czpmy brał udział w wypadkach krajo- 
wych, wskutek czego przez półtora roku więziony był w 13eriinic. Odtąd 
zachwiany na zdrowiu, zakończył żywot w Nininie na ręku żony, dwóch 
córek i syna W ł o d zi m i e r z a (zob. niżej.) Starsza córka Klemen- 
tyna poszła za mąż za G a r s z y ń s k i e g o, obywatela z Królestwa; 
młodsza Emilia jest dotąd panną. 



Ił' 



«•'.: 



lii--. 



361 



Radoński Tadeusz um. 6 września 1873 r. 

Poznań, 9 września. I znów cmentarne dochodzą nas dźwięki, 
i znów przy pogrzebow}Tn dzwonie ostatni hołd oddać nam przychodzi 
jednemu z tej nielicznej już wśród nas pozostałej garstki weteranów 
z 1830 i 1831 roku. 

W sobotę, dma 6 bm. w południe umarł w Belędnie pod Le- 
sznem śp. Tadeusz Radoński. 

Urodzony w Grodzisku, w hitym roku 1804 z ojca Piotra 
i matki Joanny z Kierskich, pierwotne wychowanie odbierał 
w rodzicielskim domu. Następnie oddany do poznańskiego gimnazyum 
Maryi Magdaleny, za najświetniejszych szkoły tój czasów, ukończył je 
pod przewodem tak znakomitych mężów nauki, jakimi byli profesor 
Cassius i dyrektor Kaulfus. Ztąd udał się do Berlina, gdzie lat trzy 
na uniwersytecie przepędził. Podstawą jego wychowania była religia, 
ten strumień łaski na nędzę życia rozlany. Ona stojąc u jego kołyski, 
niańcząc w dzieciństArie, wychowując, acz nie bez przeszkód i walki 
młodzieńca, nadała przekonanie jego myśli, uczucie sercu, kierunek 
obojgu. Ona wyraziła się w mężu w uczynkach, wskazała obowiązki, 
nadając ten hart duszy, o który roztrącają się przeciwności. To też 
śp. Tadeusza odznaczały aż do zgonu: wytrwałość w honorze, uczucie 
godności i czci, szlachetna duma narodowa, wierność chorągwi! 

Na hasło listopadowego powstania, śp. Tadeusz jeden z najpieiiy- 
szych porówno z braćmi swymi pospieszył do Królestwa Kongresowego 
i jeden z najpierwszych nowozaciężnych wstąpił do ciężkiej bateryi 
artyleryi pozycyjnej, pod pułkownikiem Piętką, z którym całą kam- 
panią w lvrólestwie i na Litwie odbył. Po nieszczęśliwem rozpryśnię- 
ciu najdroższych sobie nadziei, śp. Tadeusz powrócił do Księstwa, 
zamienił pałasz na pług, a osiadłszy na ojczystej glebie, wkrótce 
potem ożenił sio z Emilią Lipską. 

W roku 1846 wtrącony do więzienia, skazany został za zbrodnię 
stanu na ośm lat fortecy. Kok 1848 otworzył mu wrota wolności. 
Następnie w roku 1852 zaufaniem ziomków wybrany postem, należał 
do Koła polsldego na sejmie berlińskim. Odtąd usunął się od gło- 
śniejszego życia publicznego, ograniczając się na sumiennem wypełnia- 
niu obowiązków obywatela i ojca. Jaśniał jako mąż usilnej, gorącej 
a ciągłcy pracy, wzorowy ojciec i małżonek, życzliwy sąsiad, wesoły, 
dowcipny i powszechnie pożądany towarzysz. Jako gospodarz był nie- 
poślednim, a posiadał rzadki dar przy więzy wania do siebie i kierowa- 
nia ludźmi służebnymi. 

Na kilka lat przed śmiercią majątek swój Kociałkową Górkę, 
w powiecie średzkim, oddał jedynemu synowi, sam przeniósłszy się na 
mieszkanie do Poznania. W l^oznaniu i poczęści w rodzinnem gronie 
na prowincyi zbiegły nm ostatnie cliwile życia. 

Któż z obywateU Jvsięstwa, któż z mieszkańców Poznania nie znał 
tej wyniosłej żołnierskiej postawy, o pmwdziwie sarmackićm obliczu, 
z którego biła prawość, otwartość, serdeczność i niezłamany Immor? 

Od kilku miesięcy nagle śp. Tadeusz począł ze sił opadać. Sta- 
ranna pomoc lekarska, pieczołowite starania córek, wody mineralne 



8c 



362 

W Salzbrumi, nio potrafiły mii ieli przywrócić. Zgasi w domu córki 
swej i zięcia w Belc^cinie, otoczony całij zebraną rodziną. 

Zwłoki jego na wyraźne żądanie zmarłego przewiezione zostaną 
do Poznania, w czwartek dnia 11 })m. O godzinie 5 po południu 
ruszy od bramy Berłińskiej pochód źałol)ny na cmentarz świctowoj- 
cieski. (K. R nr. 205 z 1873 r.) 

Pogrzeb ś p. Tadeusza E a d o ń s k i e g o. Posępnie było 
nam na sercu, gdyśmy w^czoraj (11 września) ujrzeli przed l)ramą ber- 
lińską na żałobnym wozie trumnę z zwłokami śp. Tadeusza lladoii- 
skiego, a naokół niej czernią okryte dzieci, w-nuki i rodzinę zmarłego, 
oraz tłumnie zebrane obywatelstwo tak z miasta jak z najdalszych 
nawet Księstwa okolic. I przypomniała nam się ł)olesna chwila, 
w której na tem samem miejscu źegnaUśmy opuszczające nasze miasto 
śmiertelne szczątki nieodżałowanej pamięci GustawMi Potworo- 
wskiego, i zdawało nam się, że widzimy jak na jawie zacnego 
Erazma S t a b 1 e w s k i e g o, dziś także spoczyw^njącego już w grobie, 
który w ówczas, objąwszy trumnę przyjaciela obu rękoma, rzewnemi 
słowy i łzą gorącą wołał doń jakby w przeczuciu ostatnie: „Do zoba- 
czenia!" — Wówczas jak i dziś niebo było posępne, jakby dzieliło 
smutek nieszczęśliwego narodu, któren najlepsi synowie w chwilach 
najkrytyczniejszych jeden po drugim opuszczają. 

Ruszył pochód o godzinie 5 nad \vieczorem. Przewodniczył mu 
proboszcz z Kamienia, kilkoletni administrator tutejszej parafii ś. Mar- 
cina, ks. Krzyźanowsld, zmarłego weterana młody przyjaciel. Poprze- 
dzało go przeszło dw^udziestu kapłanów, między którymi widziehśmy 
i kilku prałatów. Za trumną niósł srebrny krzyż „virtuti militari," 
okupiony przez śp. Tadeusza zaszczytną blizną na polach Grochowa, 
ostatni w Księstwie belwedcrczyk, p. Nasiorowski z Oczko- 
wic, w asystencyi dwóch oficerów z 1831 r„ pp. Batkowskiego 
i Brauna. Za nimi szedł nieprzeliczony orszak żałobny, śród któ- 
rego wszystkie niemal najznakomitsze nasze rodziny i osobistości były 
reprezentowane. U bram cmentarza podjęli drogie sobie brzemię 
osiwiaU towarzysze broni i obywatele, i ponieśli trumnę do przezna- 
czonej dla śp. Tadeusza mogiły. 1 tu znów drugi kapłan, opłakujący 
także w zmarłym przyjaciela, dopełnił smutnego acz zaszczytnego obo- 
wiązku poświęcenia Mu nad grobem ostatniego wspomnienia. Ks. Ostro- 
wicz z Ussarzewa wywiązał się ze swego zadania z tą świetną wymową, 
która go zawsze odznacza, z tem ciepłem serca, które tylko dla osób 
ukochanych wydobyć z siebie można, i tym gorącym a podniosłym 
nastrojem ducha, które rodzą głęboka wiara, miłość Kościoła i Ojczy- 
zny. . . Nie będziem się silili streszczać słów szanownego kaznodziei, 
powiemy tylko, że one wszystkim obecnym wycisnęły łzy z oczu, żywo 
im przypominając szlachetną zmarłego postać, — postać, jaldch coraz 
mniej już pośród nas spoty kajny. Bo już mało, coraz mnićj — po- 
Aviedzmy z żalem — tej szlachty, co pradziadów obyczajem, jak nam 
rzewnie przypomniał mówca, do Bogarodzicy, polskiej Królowy się 
modli, obchodząc wieczorem po całodziennym znoju ojczysto gumna, 



363 

i na kolanach, poniimo sędziwego wieku, błaga przed snem Boga Za- 
stępów o błogosławieństwo dla ukochanej dziatwy, dla czeladki i dla 
siebie... Bo już mało — dodamy — coraz mniej tej szlachty, co to 
była i do Boga i do ludzi, a których dłoń zarówno była ochocza do 
kordą jak do przyjacielskiego uścisku. A takim był śp. Tadeusz, któ- 
rego wszyscy dla wielkiej prawości charakteru szanowali, dla rzadkiej 
serdeczności i towarzyskiego wdzięku kochać musieli... Z tą szczerą 
miłością w sercu, z tem Wysokiem dla jego zacności i dla jego zasad 
w życiu poważaniem, które umiał dla siebie skarbić tak pomiędzy 
rówiennikami, jak młodsz}Tni, rzuciliśmy wczoraj ostatnią garść ziemi 
na trumnę śp. Tadeusza Iladońskiego, a dziś żegnamy go w piśmie 
naszem w imieniu tych, których uczuciom pragniemy dać wyraz. 

(K. r. nr. 208 z 1873 r.) 

Frzyp, Zmarły pozostawił syna Tadeusza, właściciela dóbr 
Kocialkowejgórki w Średzkiem , ożenionego z Jadwigą K a 1 k s t e i n 
z Pluskowęs; córki Wandę za Hipolitem Bronikowskim, 
Antoninę owdowiałą po Stanisławie Bronikowskim, 
i Władysławę za dr. Józefem Leszczyc Koszutskim 
w Poznaniu. 

Badoilska Kornelia z Zakrzewskich um. 10 marca 1875 r. 
Zmarła, wdowa po śp. Aloizym lladońskim, dziedzicu Daleszyna, 
była siostrą śp. Napoleona Zakrzewskiego, a matką Anny, 
żony dr. Władysława 8 z u ł d r z y ń s k i e g o z Siornik. Dwie 
drugie jej córki : Stanisława i Aurelia, są pannami ; syn zaś 
Stefan, ożeniony z Rozalią Brzeską, siostrą Kazimierzów ej 
Ponińskiej. 

Badoiiska PaulinazBiałobłockich um. 21 kmetnia 1875 r. 

Poznań, 22 kwietnia. Wczoraj, po zamknięciu „Kuryi^ra," 
doszła nas bolesna wiadomość o śmierci zacnej matrony a żony osta- 
tniego już z starszej gałęzi tej powszechnie u nas szanowanćj rodziny, 
śp. Pauliny z Bialobłockich Anastazowej Radońskiej. Zmarła była 
wzorem cnót macierzyńskich i przyświecała zawsze pobożnym przy- 
kładem swym dzieciom i domownikom. Śmierć Jej okrywa żałobą 
liczne domy wielkopolskie, w których Jej pamięć nigdy nie przestanie 
być czczoną. (Kur. Pozn. nr. 92 z r. 1875.) 

'Przyp, Śp. Paulina Radońska pozostawiła prócz osieroconego 
męża następujące dzieci: Piotra, ożenionego z Bolesławą Mal- 
czewską, Zygmunta, zaręczonego z Heleną Stablewską 
z Zalesia, Wiktora, Teresę za Kazimierzem Brodnickim, 
Helenę za Alfonsem Pilaskim, drugim synem zasłużonego 
posła, i Annę za Krzyż ań skini, bratem śp. Józefa. 

Rodzina Radońskich herbu Jasieńczyk należy do najzacniejszych 
w Wielkopolsce, gdzie mianowicie od r. 1830, w którym dziewię- 
ciu synów jej stanęło w szeregach narodowych, wysokie zasługą 
i powagą zajmuje w obywatelstwie stanowisko. Rozpada się ona 
obecnie na dwie gałęzie, z Proch i z Rudnik wiodące swe gniazda. 
Otóż w Prochach mieszkał — a pamiętam jeszcze z dziecinnych 



364 

lat ten dom staropolski z obłaskawionym żórawiem, przechadzającym 
się po dziedzińcu, który dla mnie wielką był rozrywką, — Jmć. Pan 
Piotr, oźeniołiy z Joanną Kierską; w^ Rudnikach Jmć. Pan 
Kazimierz, ożeniony z Nepomucena także Kierską, siostrą 
pierwszej. Pan Piotr miał ośmiu synów, mianowicie: Mikołaja, 
ożenionego z Janiszewską, a po śmierci tejże, z jej siostrą Fran- 
ciszką Janiszewską; Józefa, ożenionego z kuzynką swą Lu- 
dwiką Kierską, której brat Emil miał za sobą Melanią 
Zychlińską; Franciszka, ożenionego z kuzjnnką swą S e w e - 
rynąRadońską; Tadeusza, ożenionego z Emilią Lipską, 
z starożytnego rodu Grabiów; A 1 o i z e g o , ożenionego z Kornelią 
Zakrzewską Wyssogotówną ; Faustyna, ożenionego z swą ku- 
zynką Eleonorą Rado ńską; Hipolita, ożenionego z Anielą 
Lauczówną, i Anastazego, ostatniego, który nam na pożytek 
i chlubę pozostał, owdowiałego po Paulinie zBiałobłockich. 
— Z tych ośmiu braci tylko Mikołaj i Józef nie byli w powstaniu 
1831 r. dla słabości zdrowia. — Jmć. Pan Kazimierz z Rudnik 
miał dziewięcioro dzieci: z tych Nepomucen był ożeniony z Pe- 
lagią Pruską; Wincenty z Drwęską; Teofil zginął śmiercią 
bohaterską pod Rajgrodem; Dezydery miał za żonę Pelagią 
Kurcewską; córki zaś Kornelia jest dziś wdową po Konstan- 
tym Sczanieckim; śp. Seweryna była żoną Franciszka; Eleo- 
nora, jest wdową po śp. Faustynie, Hieronima wdową po śp. Fe- 
liksie Taczanowskim, Leokadya, najmłodsza z rodzeństwa, 
jest żoną sędziego Ludwika Potworowskiego, syna śp. Ksa- 
wer e g o , brata śp. Gustawa. 

Radziwiłł książę Konstanty um. 6 kwietnia 1 869 r. 
Śp. książę Konstanty przeniósł się do wieczności w dobrach swych 
Połoneczce pod Mirem w powiecie Nowogrodzkim, w 77 roku życia. 
Dostojny zmarły pochodził z drugiej gałęzi ord}Tiatów kieleckich, idących 
z linii książąt na Nieświeżu i Ołyce, a był synem ostatniego kasztelana 
wileńskiego Ma ci ej a i Elżbiety z Chodkiewiczów Radziwiłłów. Po 
zgonie Ludwika Kondratowicza, z którym go dawne stosunki przyjaźni 
wiązały, śp. Konstanty Radziwiłł przyjął opiekę nad sierotami poety i jego 
dobrym chęciom nadewszystko biedna rodzina autora „Dęboroga" 
zawdzięcza ocalenie szczupłego mienia od nieuchronnej prawie zguby. 

Radziwiłł książę Wilhelm um. 5 sierpnia 1870 r. Śp. książę 
Fryderyk Wilhelm Paweł urodził się 19 marca 1797 r. w Berlinie 
z ojca księcia Antoniego Henryka, czwartego syna księcia Michała, 
ostatniego wojewody wileńskiego, z Heleny Przeżdzieckiej, pudkan- 
clerzanki litewskiej , i matki Ludwiki, królewskiej księżniczki Pruskiej, 
córki księcia Augusta Ferdynanda Pruskiego, str}ja króla Fryderyka 
Wilhelma II. Wcześnie, bo w 16 roku życia wstąpiwszy do armii 
pruskiej, odbył jako oficer przy sztabie jenerała von Bulow, komende- 
rującego trzecim korpusem, kampanią przeciwko Francyi, był w bitwie 
pod Lipskiem, w r. 1814 został mianowany kapitanem, w r. 1816 
majorem, w r. 1821, po trzyletnim kursie w akademii wojennej w Ber- 
linie, komendantem batalionu 19 pułku piechoty w Poznaniu, gdzie 



o^n 



36 

ojciec Jego bjł NamiestniMem, w r. 1832 pułko\viiikiem 11 pułku 
piechoty, w r. 1839 jenerał-mąjorem, w r. 1846 jenerał-porucznikiem, 
w r. 1848 najprzód dowódzcą 6 dywizyi, następnie naczelnym dowódzcą 
korpusu pruskiego w Holsztynie, wreszcie komendantem Torgawy. 
W r. 1849 był książę AYilhelm w Badenii, w r. 1852 zaś otrzymał 
dowództwo IV korpusu pruskiej armii. W r. 1855 mianowany jenera- 
łem piechoty, przeniesiony został jako dowódzcą III korpusu armii do 
Berlina. W r. 1860 został książę Wilhelm szefem korpusu inźenierów 
i naczelnym inspektorem twierdz państwa pruskiego, w r. 1866, po- 
kilkakrotnie tknięty paraliżem na prawy bok, wystąpił z służby czynnej 
i w r. 1870, podczas wojny francuzkiej, sędziwego w Berlinie dokonał 
żywota. 

Zmarły nie brał udziału w życiu publicznem, a związany węzłami 
krwi i najściślejszą przyjaźnią osobistą z królem Fryderykiem Wilhel- 
mem lY i z panując}Tn dzisiaj cesarzem Wilhelmem niemieckim, głównie 
wojskowemu poświęcał się zawodowi. Byt kawalerem orła czarnego 
z brylantami i wielu innych najwyższych orderów. W wojsku i w ko- 
łach dworskich w}^soko go szanowano i królewskie niemal oddawano 
mu honory. Postać jego, mimo pruskiego munduru, przj^pominała 
portrety dawnych wojewodów wileńskich. Dla rodaków, przybywających 
do Berlina, dom jego gościnny stał zawsze otworem. 

Sp. książę Wilhelm, XII ordynat nieświezki, X ołycki a II przy- 
godzicki, z pierwszej żony śp. księżniczki Heleny, swej siostry stry- 
jecznej, córki księcia Ludwika Radziwiłła z Maryi Wodzińskiej, 
nie miał potomstwa. Natomiast z drugiej żony, księżniczki Matyldy 
Krystyny, córki księcia Karola Józefa Clary i Aldringen, którą 
poślubił 4 czerwca 1832 r., pozostawił pięcioro dzieci, i to: 

1. Księcia Fryderyka Wilhelma Antoniego, XIII ordynata 
na Nieświeżu, ur. 31 lipca 1833 r., jenerała-adjutanta cesarza Wilhelma 
niemieckiego, ożenionego 3 października 1857 r. z Maryą, Dorotą, 
Elżbietą, córką margrabiego Castellane i Józefy Pauliny z książąt 
Talleyrand-Perigord, z której ma syna księcia Jerzego, ur. 11 sty- 
cznia 1860 r. i córki księżniczki Elżbietę i Helenę. 

2. Księżniczkę Matyldę za księciem Hugonem Windisch- 
G r a e t z , austryackim jenerałem. 

3. Księcia Jana, porucznika w pruskim 2 pułku gwardyi ułanów. 

4. Księcia Wilhelma, porucznika w pruskich iuźenierach, 
właściciela majętności Chocieszewickiej w W\ Ks. Poznańskiem, oże- 
nionego z hr. Katarzyną Rzewuską, córką hr. Adama, rosyj- 
skiego jenerała jazdy, z której ma córkę, księżniczkę Annę Elżbietę 
Maryą Matyldę; ur. 7 gnidnia 1874 r. 

5. Księżniczkę Eufemią, ur. 1 października 1850 r., zamężną za 
hr. Michałem Rzyszczewskim, właścicielem majętności W. 
i ]\r. Krzycka w W. Ks. Poznańskiem, synem hr. Ii eon a, syna jene- 
rała Rzyszczewskiego z księżniczki Czartoryskiej, i księżniczki 
Michaliny Radziwiłłówny, córki śp. księcia Michała z Ale- 
ksandryny Steckiej. 




366 

Radziwiłł książę Bogusław urn. 2 stycznia 1873 r. 

Poznań, 3 stycznia. W tej chwili dochodzi nas bardzo smutna wia- 
domość telegraficzna z Berlina. Książę Bogusław Radziwiłł, ostatni syn 
śp. księcia Antoniego, b. Namiestnika W. Ks. Poznańskiego, umarł 
wczoraj o godzinie 12 i pół w południe nagle, tknięty paraliżem na 
serce. (K. P. nr. 2 z r. 1873). 

Dostojnemu zmarłemu poświęcił K. P. na czele nr. 3 z r. 1873 
następujące wspomnienie: 

Wiadomość o śmierci księcia Bogusława Radziwiłła zasmuciła miesz- 
kańców naszego iniasta i żywe wszędzie obudziła współczucie. Wszyscy 
starsi znali dobrze i pamiętają zmarłego, który najpiękniejsze lata swojej 
młodości w Poznaniu przepędził. Książę Bogusław był synem księcia Anto- 
niego, Namiestnika w W. Księstwie Poznańskióm od r. 1815, i księżniczki 
pruskiej Fryderyki, Ludwiki, Doroty, córki księcia Ferdynanda, siostry księ- 
cia Ludwika, który poległ w r. 1806, tudzież księcia Augusta. Urodził się 
3 stycznia 1809 r. a więc właśnie skończył lat 64. Jako sześcioletni 
chłopczyk przybył z rodzicami do Poznania a chował się tu w tóm pięknem 
gronie rodzinncm, pełnóm zacności i wdzięku, które na okół rozlewało tyle 
życia. Było czterech synów i trzy córki; dziś już wszycy oni spoczywają 
w grobowcu rodzinnym w Antoninie, gdzie niedługo złożą śmiertelne zwłoki 
tego, który ostatni odchodzi. Książę Bogusław służył w wojsku; długo 
znano go jako majora, przed niedawnym czasem otrzymał rangę jencralską. 
Po stracie ojca, który umarł w roku 1833 w Berlinie, zamieszkał wraz ze 
starsaym bratem, księciem Wilhelmem, w tamtejszym pałacu radziwiłłow- 
skim. Dwaj bracia ożenili się z dwoma siostrami księżniczkami Clary, oba 
w roku 1832. I jednego i drugiego obdarzył Pan Bóg licznem potomstwem. 
Dom książąt Kadziwiłłów jest od lat 40 wzorem poważnego życia rodzin- 
nego. Przechowują się w nim wszystkie najpiękniejsze tradycye przeszłości, 
uzacnione pracowitością, pobożnością podniesione. Wysoka szlachetność 
i wzniosłe poczucie obowiązku w członkach tej rodziny sprawiły, że wszyscy 
oni mimo trudności, jakie napotykali i napotykają, pozostali katolikami 
i Polakami. Książę Bogusław nie był tak jak brat jego książę Wilhelm 
człowiekiem wysokich zdolności, alo» był chrześcianinom wielkiej cnoty. Zawsze 
szczodry dla biednych i potrzebujących, nie żałował trudu, ilekroć szło 
o pomoc lub usługę i do końca, choć już skołatany na zdrowiu, pielęgnował 
chorych i jałmużny roznosił. Do Poznania przyjeżdżał zwykle na sejmy pro- 
wincyonalno a był komisarzem królewskim przy wyborze ś. p. ks. Arcybi- 
skupa Przyłuskiego. W Berlinie trudnił się szpitalami katolickiemi, do któ- 
rych wzniesienia nie mało się przyczynił, należał do wielu dobroczynnych 
instytucyi i przedsięwzięć i był członkiem rady miejskiej. Gościnny dom 
książąt Kadziwiłłów stał zawsze otworem dla rodaków starszych i młodszych; 
pierwsi znajdowali tam poważne i proste przyjęcie, drudzy przykłady do 
naśladowania. W ostatnich latach spadło na księcia Bogusława wiele cięż- 
kich i dotkliwych ciosów, wszystkie zniósł z pokorą i z poddaniem się woli 
Bożój. Śmierć córki zakonnicy i śmierć brata wielką mu były boleścią. 
W roku ubiegłym uczuł żywo niespodziany dla niego zwrot, jaki nastał 
w sprawach katolickich, a że był człowiekiem cnotliwym i odważnym, zaniósł 



367 



słowa prawdy aż tam, gdzie prawda najtrudniej siQ przedziera. Od lat kilku 
stracił zdrowie a mimo tego do końca był czynny. Zostawia liczną rodzinę; 
jeden z synów jest Jezuitą i musiał wyjść z granic państwa niemieckiego, 
drugi jako ksiądz świecki pracuje chlubnie w parafii ostrowskiej. Stratę 
księcia Bogusława uczują wszyscy uczciwi ludzie, ale szczególniej biedni, 
dla których był serdecznym opiekunem. 

W tymże samym numerze „Kur. Pozn.*' podane są o śmierci 
ś. p. księcia Bogusława Radziwiłła z gazet berlińskich następujące 
bliższe szczegóły: 

Dnia 2 bm. w południe zakończył nagle źjcie swe ś. p. książę Bogu- 
sław Radziwiłł, tknięty paraliżem na serce. W Nowy Eok, będąc jeszcze 
zupełnie zdrowym, przyjmował książę komunią świętą w kościele św, Jadwigi 
z rąk własnego syna swego, księdza Edmunda Radziwiłła, kapelana w Ostro- 
wie, który tu przybył na obchód urodzin dostojnego ojca swego, kończącego 
dziś właśnie 64 rok życia. Po odbytej ceremonii udał się był zgasły dziś 
książę do dworu, dla złożenia powinszowania Nowego Roku cesarzowi, który 
czcił księcia nie tylko jako powinowatego, lecz nadto jako osobistego przy- 
jaciela swego. Dopiero wczoraj okoła południa uczuł się książę słabym; 
przywołany czómprędzej lekarz radził mu położyć się, lecz niestety, już 
w drodze do sypialnej komnaty śmierć go zaskoczyła najniespodzianiej. 

Książę Bogusław Radziwiłł, syn księcia Antoniego i pruskiej 
księżniczki Ludwiki, sukcedował w r. 1833 z bratem swym, zmarłym 
w r. 1870 księciem Wilhelmem, w dzierżeniu księstw Ołyki i Nieświeża 
i hrabstwa Mir na Litwie, oraz hrabstwa Przygodzice i Antonin w W. Ks. 
Poznańskiem. Zmarły był ilziedzicznym członkiem Izby panów i jenorał- 
majorem w armii pruskiej. Miał za żonę Leontynę z książąt Clary- 
Aldringen i z związku tego pozostawia 5 synów i 3 córki. 

Dostojna para cesarska odwiedziła zwłoki zgasłego w kilka godzin po 
jego śmierci. — --^^ ^ 

Eksportacya zwłok ś. p. księcia Bogusława Radziwiłła odbyła się 
wczoraj ((> stycznia) po południu o godzinie 3 z wszelkiomi uroczy- 
stościami odpowiedniemi wysokiemu stanowisku dostojnego zmarłego. 
Oboje cesarstwo, wszyscy obecni w Berlinie książęta krwi mieli, być 
przytem obecni. Ciało przewiezione zostanie dziś koleją do Kępna, zkąd 
wieczorem przybędzie do Antonina. Dziś (7 stycznia) o godzinie 9tej 
z rana odbyć się miały egzekwie w kościele św. Jadwigi w Berlinie. 
Pogrzeb naznaczony jest w Antoninie na sobotę 11 b. m. 

(K. P. nr. 4 z r. 1872.) 

O egzekwiacłi za dusze ś. p. księcia Bogusława Radziwiłła pisała 
„Ivreuz Z tg.": 

Zwłoki dostojnego zmarłego spoczywały na katafalku wzniesionym w sali 
^lolnego piętra pałacu lladziwiłłowskiego. Trumnę otaczały poustawiane 
w około cedry i inno krzewy i rośliny. Na niej umieszczono były u wez- 
głowia pod kruc}'likscm hełm i szpada zgasłego księcia, nad niemi prze- 
pyszny wieniec z nieśmiertelników, przysłany przez cesarzową; u nóg zaś 
gałązka palmowa. Zaraz po godzinie 3 przybyła do pałacu dostojna para 



3C8 



cesarska, królowa Elżbieta, obaj książęta- Karolowie pruscy z orszakiem, 
i zajęli miejsca po prawej stronie katafalku, członkowie książęcej rodziny 
stanęli po lewój stronie, duchowieństwo przed katafalkiem, za ui^m zaś 
w półkolu reszta uczestników żałobnego tego obrządku. Uroczystość żałobna 
rozpoczęła się śpiewem, wykonanym przez chór kościoła św. Jadwigi, poczem 
ks. proboszcz Herzog powiedział mowę żałobną (Sirach 45. 1). Następnie 
pobłogosławił ciało, poczem znów odśpiewał chór kilka pieśni. O godzinie 
6 odbyło się nabożeństwo żałobne w kościele św. Jadwigi, poczem nastąpiło 
przeniesienie zwłok na dworzec kolei żelaznej, zkąd je powieziono do grobu 
familijnego książąt Radziwiłłów w Antoninie. Z pomiędzy uczestników, 
którzy w uroczystości żałobnej w pałacu udział brali , wymienia „Kreuz Ztg." 
admirała księcia Adalberta pruskiego, jenerała kawaleryi księcia Augusta 
wyitembergskiego, prezesa gabinetu, jenerał-feldmarszałka hr. Roon, mini- 
stra hr. Itzenplitz, ministra jenerała v. Kameke, jenerał-feldmarszałków 
hr. Wrangla i Moltkego i innych. Prócz tego obecnemi były: deputacye magi- 
stratu berlińskiego i reprezentantów miasta, nadto naczelny radzca trybu- 
nału Piotr Reichensperger, członek izby deputowanych itd. itd. 

(K. P. nr. 5 z r. 1872.) 

Na pogrzeb ś. p. księcia Bogusława zjechało do Antoniua na dziuń 
1 1 stycznia wielu obywateli z znakomitszych rodzin Księstwa. Mszą żałobną 
celebrował ks. Biskup Janiszewski, kondukt prowadził ks. Biskup Cybi- 
chowski, przemawiał nad grobem ks. kanonik Karker z Wrocławia, jako 
dawnigszy proboszcz kościoła św. Jadwigi w Berlinie, i ks. Prałat Koźmian. 

Ś. p. książę Bogusław pozostawił następujące dzieci: 

1. Księcia Ferdynanda, ur. 19 października 1834 r., ożenio- 
nego z księżniczką Pelagią Sapieźanką, córką księcia Leona 
i Jadwigi z hr. Tyszkiewiczów, z której ma synów: księcia 
Karola Jana Aloizego Wilhelma Edmunda Roberta Michała Wła- 
dysława, ur. 8 lutego 1870 r. i księcia Karola Ferdynanda Bogu- 
sława Maryana Józefa Franciszka, ur. 13 marca 1874 r. 

2. Księcia Władysława, ur. 12 marca .1836, O. Jezuitę. 

3. Księcia Karola, rotmistrza w 2 pułku gwardyi ułanów 
w Berlinie. 

4. Księżniczkę Jadwigę, Siostrę Miłosierdzia. 

5. Księcia Edmunda, Prałata Jego Świętobliwości Ojca Św., 
posła na sejm Rzeszy niemieckiej. 

6. Księcia Bogusława. 

7. Księżniczkę Felicyą zamężną za hr. Karolem Cl ary 
Aldringen. 

8. Księżniczkę Elżbietę. 

Itakowicz Daniel Aleksander um. 7 grudnia 1876 r. 

W Inowrocławiu umarł jeden z uajzasłużeńszych nauczycieli elementar- 
nych Daniel Bakowicz. Urodził się w Śremie r. 1817 z ojca Adama i matki 
Ewy z Hoffmanów; uczył się w gimnazyum św. Maryi Magdaleny a później 
w semniaryum nauczycielskiem w Poznaniu. Pracował jako nauczyciel wiejski 
w Oporo wku — był tam czas niejaki sekretarzem Franciszka Morawskiego, 
poety — później w Golejewku pod Rawiczem i założył tam na większą skalę 



szkółkę owocową i uozy) guspodarz; wiejskich ogrodnictwa; ztamŁiid pisywał 
artykuł; do „Pisma dla naaczjcieli, ludu i luda wiejakiego," klóre wychodziło 
w Poznaniu pod redakcją Wojkowsklego. W roku I8i0 przeniósł się do 
1'oaiiaiiia, gdzie uczył ita ChwaliaiCwie, za Bramką i na Św. Marcinie aiS do 
1874 r. W Pozuaniu wziął czynny udział w zaloiou6m w roku 1848 
Towarzystwie pedagogicznym i naleiat do jego zarządu ai do czasu zniesieuia 
tego Towarzystwa. Wspólnie z Ewarystem Estkowabim wydawał czasopismo 
„Sdtolę." Z inicyatywy tegoi Towarzystwa pedagogicznego wydał „Naukę 
czytania i pisania," która doczekała się slukilkudzicsi^ciu wydań, a na którój 
eala ijeneracya wielkopolska od r. 1850—1870 uczyła się czytaó po polaku. 
Wydał teł elementarz niemiecki dla Polaków, bardzo rozpowszechniony, 
Pisywał wiolo do dzienników, jak tip, „Gazety Polskićj," „Dzieuuika Polskiego," 
„Gońca," „Wielkopolanina" w latach 1848 — 1850, póini^j do dzienników 
różnych, mianowicie do „Gospodarza toruńskiego" pisywał artykuły treści 
ogrodniczój, bardzo cenione przez znawertw. Do oatatniój zaś prawie chwili 
iycia pisywał do „Dziennika," „Orędownika" i innych. W mieście naszóm 
znał wszystkie niemal ogrody prywatne, wzywany przez właścicieli ogrodów 
do rady przy sprowadzaniu nowych gatunków drzew owocowych i rói. Przed 
lokiem przeniósł się po uzyskania emerytury do Inowrocławia, gdzie między 
innymi ualełał do założenia Towarzystwa pszczel niczego. Obowiązki swo 
pełnił gorliwie a z zamiłowanienL Wielu młodzieócom ułatwiał pierwsze 
kroki do gimnazjum, starał sią dla ubogich chłopców o fiiuduszo, sam własną 
ręką wiciu wspierał, płacił szkolne, sprawiał książki; należał do najwięcój 
znanych i cenionych osób w mieście naszóm. Wzorowy patrjota, obywatel, 
nauczyciel, mąi i ojciec. Ożeniony hjł w 1838 r. z Emerencyą z Osie- 
ckich, I którój pozosfctwił prócz córek, syna dr. Franciszka, oilenio- 
uego z Pomorską, zasłułonego publicjsti; i dyrektora Uanku włościańskiego 
w Poznaniu. 

Cześć Jego pamięci! (i,Dz. Pozn,") 

Kankowicz Jan um. 27 wnsfśiiia 1871 r. Zmarły był przez 

dlugio latii radzcą ziemiańskim w Pleszewie, gdzie ua powszechny 
zasłużył sobip szaouuck. Zgasi w 811 roku życia. 

Kaszowski Witold um. 15 łYrzośnia 1872 r. w Poznaniu. 
Zmarły był najmludszjm synom radzcy Ziemahva lgnącej' o Ra- 
ssowskitigo i iony jugo Józefy z Koczorowskich, wmtozki jene- 
rała T u r u o, 

. — . — B^ff^tŁSSEfigiPer-a— 

Raszewscy lierM Grzymała. 

Ouiazdiim rodziny tćj s^ Ruszewj, dawniej w powiecio pjzdrskim, 
(biiś w wrzysińskim położona, w iiobliiii Żerkowa. Óobra te w r. 1592 
^Vawr7.ynit■c i Mikotaj Ituszewscy sprzedali wujowi swemu Piotrowi 
Barto&7.owskiemn. .Takkolwiek w archiwum tutejsztJm znajduje się 
wzmianka o Uaszewakich w r. 1415 z powodu znacznego procesu, jaki 
wówczas toczyli, precoioź na mocy ilokumenŁów dopiero ud polowy 
XVII witku rodowód dziś istuiejiifiycli icli potomków WJ^vieść można. 

24 



370 

I tak Andrzeja Easzewskiego syn Jan, skarbnik wyszogrodzki 
(1650), spłodził z Maryi Przysieckiej córkę Konstancyą 
(1702), zamężną za Wojciechem Chrząstowskim, oraz synów: 
Władysława (1702), dziedzica dóbr Wiekowa i Wiekówka, bez- 
dzietnego, i Franciszka Antoniego, dziedzica Ruchocinka, a po 
bracie Wiekowa, Wiekówka, Głoźyna i części Karczewa. Ten miał 
dwie żony: 1. Konstancyą Słone cką, 2. Antoninę Swinarską, 
po której idą dzisiejsi Raszewscy. Z Słoneckiej miał Franciszek Antoni 
trzech synów : Stanisława, Cystersa w AVągrówcu ; Bernarda 
i Kazimierza; i dwie córki: Annę za Wojciechem Różnieckim 
(1737) i Rozalią za Franciszkiem Trąmpczyńskim (1737.) — 
Z Swinarskiej prócz czterech córek: Lucylli, Kunegundy, Anto- 
niny i Wiktoryi, pozostawił Franciszek Antoni dwóch synów, 
Marcelego i Dyzmę, od których rodzina Raszewskich na dwie 
rozpada się gałęzie: 

I Linia po Marcelim. Był ów Marceli dziedzicem Micho- 
rzewa i Michorzewka, które 1747 r. sprzedał Józefowi Ossoryi Scza- 
nieckiemu za 150,000 złp. (Dziś własność panny Emilii Sczanieckiej.) 
Z pierwszej żony Franciszki Swieykowskiej herbu Trzaska, spłodził 
córki: Barbarę i Rozalią; z drugiej żony Anny Nowickiej 
dwóch synów: Ignacego, rotmistrza chorągwi pancernej, współdzie- 
dzica Sierosławia, Pokrzywnicy i Podgórza, które to dobra kupił w roku 
1778 Mateusz Neyman herbu Spława; i Józefa, pułkownika strzel- 
ców, czynnego pod Bydgoszczą, współdziedzica dóbr wyżej wymienio- 
nych, ożenionego z Józefą Neyman ówną, córką Mateusza. Z tej 
pozostawił trzech synów: Wacława, majora w. p., ster., i Lam- 
berta, oficera wojsk polskich, radzcę Ziemstwa, właściciela dóbr 
Gorazdowa itd., ożenionego Imo ^iio z Nepomucena Kęszycką, wo- 
jewodzianką gnieźnieńską, 2vto z Eugenią Pomorską, z której trzy 
córki: Teofila za Hipolitem Szczawińskim (zob. niż.), Zofia 
za Sadowskim i Helena, zakonnica. Z Kęszyckiój zaś spłodził 
Lambert córkę Józefę za Rekowskim, i syna Ignacego, radzcę 
Ziemstwa, który z Józefy Koczorowskiej ma synów Gustawa, 
Antoniego, Kazimierza i Witolda (um. zob. wyż.) 

II Linia po Dyzmie, w. koniuszowym koronnym, dziedzicu 
Chwałkowa i Chwałkówka. Ten z żony Teresy kasztelanki Krzyża- 
nowskiej pozostawił córkę Elżbietę za Antonim Białobłoc- 
k i m i dwóch synów : Franciszka Baltazarai Nepomucena. 
Franciszek, komornik Ziemi Wschowskiej, komisarz cywilno wojskowy 
województwa gnieźnieńskiego, z Teresy Ulatowskiej spłodził syna 
Walerego, który z Marcyanny Kościelskiej ma synów Julia- 
na i Władysława. — Nepomucen pozostawił synów Wojcie- 
cha, Leopolda, Dyzmę i Maurycego. 

Rastawiccki baron Edward um. 23 lutego 1874 r. Był to 
wielki znawca sztuki i niepospolity starożytnik. Urodził się w roku 
1805 w Nowosiółkach, w powiecie tomaszowskim; kształcił się w liceum 



a następnie w uniwersytecie warszuwsltim, na wydziale naulc adiniiii- 
stracyjnych. Późniój był urzęduiliiem Towarzystwa Kredytowego, Riil- 
niczegu i Horaldyi, w końcu mee-prezesem Towarzystwa Sztuk pię- 
knych. Zasłuiyt sobie na chlubne imię pracami na polu literackićm 
i szacownemi wydaniami Prócz wielu innych, jego „Słownik Malarzy 
Polsluch," wydane z Przezdzieckim „Wzory Sztuki Średniowiecznej" 
będą na zawsze przylitadem sumienności pracy i obywateislrifSj hojności. 

Rechowlcz Stanisław um. 18 marca 1864 r. 

W dniu 18 marca zmarł w Warszawie śp. Stanisław Rechowicz 
podpułkownik wojska polskiego. Waleczny ten żołnierz urodził się dnia 
22 września 1781 r. w Krakowie, Duia 3 stycznia 1806 r. wszedł 
w flłuźbę wojskową Jako iołnierz do legionu polskiego, i zaj'az w tymże 
roku postąpU na ftiyera, następnie na sierżanta i na sierżanta star- 
szego, a w r, 1807 na adjntanta podoficera do pułkn piechoty legionu 
nadwiślańskiego: w tymże roku mianowany został poruczniMem-adjn- 
tantem w pułku 2 piechoty tegoż legionu. Dnia 20 stycznia 1815 
przeznaczony został w stopmu kapitana na adjutanta polowego przy 
jenerale dywizyi Chlopickim, dowódzcy dywizyi I piechoty wojsk Kró- 
lestwa Polskiego. W następnym roku postąpi! na majora w tymże 
pułku, a w dniu 15 lipca 1824 mianowanym zostai podpułkownikiem 
w pułku rzeczonym. W toku 1828 umieszczony w wojsku ii la suitę, 
z przykomenderowamem do tegoż pułku. Odbył kampanie w latach: 
1806, 1807, 1808, 1809. 1810, 1811, 1812 i 1814. Znajdował się 
w bitwach pod Campotenese, pod Sta Eufemia, w oblężeniu i szturmie 
Saragossy, pod Tudelą, w powtórnym oblężeniu i szturmie Saragossy 
i przy wzięciu warowni ś. Józefa, oraz zdobyciu tegoż miasta, — dal^j 
pod Marga, Belchite, przy oblężeniu i wzięciu Tortozy i warowni 
Oropeza. w przejściu rzeki Guadalayar i pod Walencyą; pod Smoleń- 
skiem, Możajskiem, Czerniziią, Tanitynem, Woronowcm, nad Berezyną 
i pod Paryżem. W bitwie pod Saragossij ranny byt kulą karabinową 
■w IfTzncli, pod Moiajskiem w głowę, pod Tarutynem w nogę lewą, nad 
Berezyną w lewe ucho. Zdobiły go: krzyż legii honorowej, który 
otrzymał w r. 1810 i znak honorowy za 20 lat służby oficerskiej. 
W roku 1812 mianowany był kawalerem państwa francuzkiego. 
CDz. Pozn. nr. 87 z 1864 r.) 

Redt^r F. um. 1 Intego 1863 r. Zmarły był oficerem wojsk 
polskich za Księstwa "Warszawskiego. PóiSniiSj długie lata był burmi- 
strzom w Rawiczu, gdzie sobie umiał zjednać szacunek u mieszkańców 
obu narodowości. Tmarł w Międzyhożu, licząc lat 76. 

Redner ks. Franciszek \m. 26 lutego 1873 r. 

Poznań. 1 marca. Śp. ks, Franciszek Redner, miody, ho zaie- 
liwie 38 lat liczący kapłan . rozstał się onogdaj z tym światem w Modrzu, 
gdzie był mknrj-uszem. Znaliśmy go od lawy szkólni^J i możemy po- 
i§wiai3czyi?, ie miał serce pełne uczuć najszlachetniejszych. 

(K. P. nr. 50 z 1873 r.) 

Reklcwski Wint^enty um. 21 sierpnia 1876 r. Zmarły, waleczny 
żołnierz njipoleoński, później major z r. 1831, pomimo sędziwogo wieku 
bral iidziiił w powatjmiach 1848 i 18fi3 r. Następnie pędził życie 



^^ 



^^^^■■-f. - ~ -•^aa*rt3łjB*K3fcf:r' .I^-jl*! y VJ?#!S^-*ł-t.. ■i-.-r- -■ - 



372^ 

tułacze we Francji, później w Dreźnie. Za pośrednictwem „Kury era 
Pozn." przyjęty otwartemi rękoma w domu śp. Nepomucena Nie- 
mojowskiego w Śliwnikach, doznawał aż do śmierci jak najczulszej 
opieki od jego wdowy, zacnej Joanny z hr. Ponińskich Niemo- 
jowskiśj. Ktokolwiek starca tego 86 letniego poznał, musiał go 
ocenić i pokocliać. Był to typ równie piękny starego żołnierza, jak 
major Kormański, choć ostatni jeszcze był źwawszym, aż do zgonu 
prawdziwym TJkraińcem. — Zwłoki śp. Keklewskiego odprowadziło liczne 
grono duchownych, przyjaciół, znajomych i włościan do grobu w Skal- 
mierzycach, gdzie także ostatni przytułek swej dobrodziejce, pani 
Niemojowskiej zawdzięcza. 

Rembowski Walery um. 18 lutego 1866 r. 

Poznań, 20 lutego. Z szczuplejącego z dniem każdym niemal 
zastępu wojowników zr. 1831 znów nam d^siaj niestety ubytek jednego, 
niepośledniego zasługą, zapisać należy. Śp. Walery Kembowski, kapitan 
wojsk polskich i kawaler krzyża za waleczność, zgasł po kilkomiesię- 
cznych cierpieniach dnia 18 bm. w Poznaniu, w 60 roku życia. 
Potomek zacnej wielkopolskiej rodziny, s}ti prezesa sądu ziemiańskiego 
w Krotoszynie i właściciela dóbr Wyganowa w Poznańskiem, otrzymał 
śp. Walery obok starannego wychowania wszczepioną w serce od lat 
młodych miłość Ojczyzny. To też gdy po ukończeniu nauk w zakładzie 
Pijarów na Żoliborzu w Warszawie i przejściu uniwersytetu w Berlinie, 
jako oficera gwardyi dragonów pruskich doszła go wieść o wybuchu 
powstania w Kongresówce, nie zawachał się śp. Walery ni chwili 
i wziąwszy dymisyą, natychmiast podążył na pole walki za sprawę 
narodową. Jako adjutant przy jenerale Umińskim otrz^nnał pierwszy 
chrzest wojenny pod Grochowem, gdzie się chlubnie męztwem odzna- 
czył. Następnie uczestnicząc we wszystkich niemal znaczniejszych 
bitwach, przy szturmie MoskaU na Warszawę utracił konia pod sobą 
i ledwo życie zdołał ocaUć. Powi'óciwszy po upadku powstania do 
Księstwa, skazany na więzienie, w twierdzy Grudziądzu karę swą od- 
siedziaŁ Odtąd oddany uprawie roli i pracom umysłowym, skory 
w oddawaniu usług obywatelskich i skarbieniu sobie przyjaźni, pędził 
żywot cichy i niepokaźny. On też był jednym z głównych założycieli 
kasyna gostyńskiego, które w swoim czasie koncentrowało niejako życie 
towarzyskie całego Księstwa. Wypadki jednakże bolesne nawiedzające 
wciąż kraj nasz nieszczęśliwy, tak dalece oddziaływały na gorejące 
miłością dla Polski serce śp. Walerego, iż coraz bardziej zapadając 
w smutek ciężki i żałobę, w końcu stargał siły i zgasł, nie doczekawszy 
się lepszej doU. Pamięć jego pozostanie drogą wszystkim, co go znali 
bliżej i ocenić w nim mogli rzadką prawość charakteru obok ochoczości 
w niesieniu ofiar na rzecz publiczną. (D. P. nr. 41 z r. 1866.) 

Poznań, 22 lutego. Wczoraj o godzime 3 po południu zebrał 
się liczny orszak żałobny przed mieszkaniem zmarłego b. kapitana 
wojsk polskich śp. Walerego Rembowskiego, aby mu ostatnią oddać 
cześć i posługę. Zwłoki starego żołnierza przybrane w paradny mundur 
kapitana sztabu z r. 1831 pobłogosławił ks. Koźmian, poczem odpro- 



.wfldzuntj je na cmcntarit św. Marciiiski. Tii zdjęli Je posiwiali koledzy 
zraarlcgo i na swytli Iinrkach zanieśli ila grohu. 

(Dz. PozD. nr. 43 z 1866 r.) 

Rembowski Eilward um. 9 wiześnia 1873 roku w Krakowie 

Piiznań, 12 września. Doszła nas wczoraj wiadomość o nagli^m 
zfijsciu z tego świata Edwarda Rembowskiego, obywatela znanego dobrze 
Krakowie i używającego powszechnego szacunku. Pocbodzil on ze 
starodawnej szlachty wielkopolskifij herbB Ślepowron, a krewni jego 
dotąd zamieszkują w Pleszewakićm. Edward Rembowski urodzony 1814 
roku [irzybyl dzieckiem do Krakowa z ojeem swym Maciejem, iTyslu- 
żonjin prezesem sądu sprawiedliwości kryniinalni^j, departamentu war- 
szawskiego i kaliskiego; w Krakowie uczęszczał do szkół i tam się 
ożenił z hr. Florą Szembekówną a po j^j śmierci stale tam 
zamieszkał. Słabość, na którtj od lat kilkunastu cierpiał, silniej mu 

dała uczuć w niedzielę (7 września) a we wtorek prawie nagle 
odda! Bogu ducha w Krzeszowicach w domu Potockich, z którymi od 
dawna związkami przyjaźni złączony, często w ich domu przebywał. 
Śmierć jego liotkuie boleśnie licznych Jego przyjaciół, ale oraz tych 
'szystklch, co znali prawość tego charakteru i cenili w nim człowieka, 
który obok prawdziwej pobożności i miłosierdzia, posiadał zalety wier- 
ności w przyjaźni. niestrudzoni'j w usłużności, a tej mało kto w Kra- 
kowie nie doświadczył. Pogrzeb jego odbyt się w Krzeszowicach 
11 bm, o godzinie 10 rano. 

(Kur. Pozn. nr. 208 z 1873 r. według Czasu.) 

Przyp. Zwłoki śp. Edwarda spoczęły w kaplicy Krzeszowicach 
obok grobów jenerała Chłopickiego i Romana Załuskiego. Ks. kanonik 
Golinu przemawiając nad mogiłą, wspomniał ciekawy a mato znany 
fakt o ojcu Edwarda, Macieju Rembowskim, prezesie i kawalerze orderu 
aw. Stanisława I klasy, który tegoż zmusił do opuszczenia Warszawy 
i przeniesienia się do Krakowa. Przed r, 1 824 wypadła sprawa z swego 
czasu głośna, jenerała Rautenstraucha z właścicielom hotelu angiel- 
skiego w Warszawie. Jenerał spostrzegłszy, że sprawa jego źle stoi. 
udał się do W. ks. I\onstantego, który natychmiast posłał swego 
adjutanta, pułkownika Isakowa, do Trybunału podczas sesyi, z oświad- 
czeniem, że sobie W. książę życzy, aby »vyrok wypadł dla jenerała 
korzystnie. Powstał wtedy śp. Maciej Rembowski i donośnym głosem 
wjTzekł: „Proszę powiedzieć .Jego Cesarzewiczowskiej Mości, iż my tutaj 
pod żadnym innym wpływem, ale jedynie według prawa i sumienia 
sądzimy." — W Idlka dni potem otrzymał dymisyą i z syiiem Edwar- 
dom przeniósł się do Krakowa. 



Rembowscy herbu Ślepowron. 

Tnk Prtjiriicbi. Jak Nicsiecki zgadzają się na to, że rodzina Rem- 
bowskich herbu Ślepowron (połączenie Korwina z Pobogiem) z tego 
samego pochodzi gniazda, oo Krasii^scy. Sławku, syn Hławo- 






374 

mirza z Krasnego, sędzia ziemski różański i makowski (1412 r.) miał 
według Paprockiego trzech synów, Mikołaja z Krasnego stolnika 
ciechanowskiego, od którego idą Krasińsc}^; Sławomirza ze Szczuk, 
od którego Szczuccy; i Jakóba z Pienie, od którego wywodzą 
się Pieniccy, Łanieccy (ci wj gaśli w XVn wiekn) i Rembowscy. — 
Niesiecki a za nim Kosiński twierdzą, źe ów Sławko pięciu miał synów, 
z których nie Jakób, ale Stesław czy Stanisław od wsi Rem- 
bowa przybrał nazwisko Rembowskich. Niesiecki wymienia dalej 
Gabryela Rembowskiego , rotmistrza , ożenionego z Konstancy ą 
Ciemnie w ską, oraz Jakóba, stolnika zakroczymskiego. 

Co do mnie, ograniczam się na podaniu tu drzewa genealogi- 
cznego Rembowskich siedmiu ostatnich pokoleń według papierów 
i dokumentów tej rodziny, wjjętych z archiwum warszawskiego. 

W r. 1690 posiadał Jan Rembowski dobra Rembówko i Żaczki 
w województwie mazowieckiem. Syn jego Stanisław (1718 r.) 
był podczaszym dobrzj^skim, a tegoż syn Klemens (17G8 r.) pocho- 
wany w AYyganowie w Poznańskiem, pozostawił z żony Maryaimy 
Osieckiej liczne potomstwo. 

Najstarszy syn I Stanisław, prezes sądu ziemskiego kroto- 
szyńskiego i dziedzic Wyganowa, (ur. 1774 um. 1846) był ojcem wyżej 
wzmiankowanego śp. Walerego, dalej Władysława, b. oficera 
wojsk pruskich , który z żony Wandy Rembowskiój nie ma potomstwa, 
Emilii, niezamężnój a mieszkającej obecnie w Poznaniu, śp. Pelagii, 
pułkownikowej Budziszewskiej (zob. pow.) i Nepomucena, 
z rzędu trzeciego dziecka, właściciela dóbr Skotnik w AYrzesińskióm, 
który z Bibianną Suchodolską, spłodził trzech synów: Stefana 
(umarł 1874 r.), Stanisława, ur. 1848 i Bolesława ur. 1849. 

II. Drugim synem Klemensa był Bonawentura (ur. 1775 
um. 1847) dziedzic Miniszewa w Pleszewskiem, członek rady nieusta- 
jącej w Warszawie, później długoletni radzca Ziemstwa kredytowego 
w Poznaniu, mąż rzadkich cnót domowych, znany zarówno z patryo- 
tyzmu jak z prawości charakteru, zapalony myśliwy, gościnny w domu 
gospodarz. Małem zaszczyt znać go osobiście, będąc dzieckiem, 
i często w jego domu przebywałem. -— Ożeniony z Eufrozyną M i e - 
rzejewskąpmo vto Roszkowską, nie pozostawił potomstwa. 

ni. Maciej Walenty (ur. 1780 um. 1833), ożeniony z Ksa- 
werą Kulczycką, był ojcem śp. Edwarda, o którym wyżej. 

IV. Antoni Jan, prezes trybunału kaliskiego i poseł na sejm 
od r. 1829, kawaler orderu św. Stanisława 2 klasy, dziedzic dóbr 
Szczytniki w Kaliskiem (ur. 1785 um. 1858.) Z Marcyanny Wolskiej 
spłodził córki Wandę za Władysławem Rembowslom (zob. wyż.) 
Faustynę za Konstantem Zakrzewskim, znanym poetą, właści- 
cielem Turska a ojcem posła Pawła Wyssogoty Zakrzewskiego; 
i synów: 

1. Lucyana, oficera wojsk polskich, adjutanta jenerała Umiń- 
skiego, ddziedzica dóbr Nowej wsi w Sieradzkiem, który z Maryanny 
Wierzchlejskiśj miał dzieci: Kazimierę (um. dzieckiem), 
Łucyą, Maryą poślubioną 9 kwietiua 1877 r, Ludomirowi Kij en- 



.-ł 



akieniu, dziedzicuwi Osieczy w 'WifluńsŁitTO, Sianisiawn i Klt- 
iHcnsa. Teii ostatni z Teodory Wientcb lojskićj ma dwóch 
syiiijw TcoUozyusza i Zyginanta, oraz córkę Irenę. 

2. K a K i m i B r z a b. właściciela wsi Janiszewa w Lubclskit^m, 
który z Wirginii Rembowskiej ma syna Franciszka iir. 1842 r. 

G. Romana (um. ster.) 

4. Antoniego, właściciela dóbr Naki^asina w Kaliskii^m. Ten 
z ]»ierwszegti małżeństwa z Aleksandrą Glotz ma sjTia Aleksandra; 
z flrugii^^^o zaś małżeństwa z Józefą ZacUorowski^ sjma Jaua 
i córki Zofią, Mary annę, Józefę, Wandę i Bronisławę. 

V. Ostatui, a raczej z rzędu trzeci, syn Kiemensa PranciszL-k, 
kapitan kościuszkowski, właściciel dóbr Wólki w KaJiakitoi, (ur, 1777 
um. 18;i8), miał dwie żony. Z pierwszej Gutczyńskit^j spłodził 
córki Paulinę za Janem Kotdowskim, urzędnikiem archiwum 
warszawskiego, Sewerynę za Riumundem S y d o w, obywatelem 
z Podlaskiego, zmarłą 1861 r., Anielę (om. dzieckiem), oraz synów 
Henryka, ur. 1808 r., oficera ułanów, um. 1828 r. w Warszawie 
i Napoleona, oficera szaserów, kawalera kiayża Tirtuti militail, 
dziedzica dóbr Dembska i Sochy w Kaliskiem. Tegoż syn Antoni 
z Zofii Potockiej ma syna Konstantego i córkę Pię. Córka 
Napuleuua Emilia jeat zamężną za Bolesławem Malczewskim. 

Z drugiej żony Suchodolskiój pozostawił Franciszek córki: 
Ludwikę za Apolinarym Sydow na Podlasiu, Praksedę za 
"Wojciechowskim, Wirginią za Kazimierzem Rembo- 
wskim ; oraz synów 1) Konstantego, który z Maryi Strzesze- 
wskiój ma synów Henryka, Konstantego, Stanisława, 
Tadeusza i Stefana. 2) Alfonsa, który z Maryi Dorueho- 
wski^j miał dwie córki (trzecia umarła w 1876 r.) i sjiiów Teo- 
dora, Witotda i Bolesława, 3) Przemysława, ożenionego 
z Ludomirą Łuniewską, z której córka Alina. 

VI. Katarzyna (córka Klemensa) za Pawłem Wyssogotą Za- 
krzŁ>wskim, z której syn Konstanty znów ożeniony z Rembowskij 
(zob. wyż.) 

VII. Nepomucena (córka lilomonsa) za Mieszkowskim. 
VIII. Anna (córka Klemensa) za Moskorzewskim herbu 

Pilawa, szambelanem króla Htanisława .\ugiista, pułkownikiem wojsk 
polskich. 

Prócz powyższych mamy jeszcze w Wielkopolsce inną linią Rem- 
bowskicli herbu Ślcpowron. Przodek tej Unii, z której idzie familia 
Antoniego Rembowskiego, b. właściciela dóbr Wilczy w Ptesze- 
wskiem, późniiy Olszyny w Ostrzeszowskiśm, pochodzi z Litwy, z okolic 
Wilna, zkąd jfJto mały chłopiec po utracie rodziców w czasie pomoru 
z majijtku po swych rodzicach uwięzionym został do Wielkiego Księ- 
stwa Puznańskiugo przez krewnych i opiekunów swyeh Prusimskieh do 
dóbr ich Wiojco Ipowiat międzychodzki). Odebrawszy na dworze Pru- 
simskieh wj^ohowanie, pozostał w Księstwie; z żoną z Broniko- 
wskich miał w r. 1753 syna Wojciecha i córki; zaśluhion;! 






376 

Halickiemu. Haliccy umarli bezdzietnie w Psarskiem, dobrach 
ich w powiecie szamotulskim. Sjm Wojciech poślubiwszy Katarzynę 
z Rulńiewiczów (dzierżawił najprzód od Prusimskich: Wierzbno, 
Nowyfolwark i Brzeźno w pow. międzychodzkim, później od hr. Flo- 
rentego Bnińskiego dobra Biezdrowskie, potem Glinno i Okólewo 
i Żurawitę od Radzimińskich) miał dwóch synów Jana i Antoniego 
i córkę Urszulę. Jan (ur. 1793) dzierżawił Popowo i Debrzno pod 
Międzychodem, był porucznikiem w wojsku pruskiem i umarł w Byd- 
goszczy. Córka Urszula (ur. 1794) zaślubiona Walentemu Brzeskiemu 
herbu Nałęcz umarła 1846 r. w Krasnem pod Pułtuskiem u syna 
Maksymiliana Brzeskiego, właściciela dóbr Kobyhn w gubemii płockiej. 
Najmłodszy zaś syn Antoni (ur. 1810) ma z żony Maryi z Jawor- 
skich trzech synów i trzy córki: Witolda, Władysława 
i Maksymiliana, Waleryą zaślubioną Władysławowi 
Broekere, właścicielowi dóbr Kamień w Wrzesińskiem, Annę zaślu- 
bioną dr. J. Szulcowi i Kamillę. 



-♦-^ 



Richthofen baronowa Paulina z Obiezierskich um. 29 
sierpnia 1870 r. Zmarła w domu syna swego w Ostro wieczku, śp. baro- 
nowa Richthofen znaną była szerokim kołom polskiego społeczeństwa, 
mianowicie z wyższego wykształcenia i zamiłowania sztuk pięknych. Miesz- 
kając z mężem, wielkim wielbicielem malarstwa, długi czas we Włoszech, 
gromadziła w salonie swoim w Rzymie i we Florencyi nąjwykwint- 
niejsze towarzystwo. Później był dom jej w Wrocławiu odwiedzany 
bardzo Ucznie przez współrodaków. Znajdowało się w nim niejako 
muzeum cennych dzieł sztuki. Pozostawiła syna Henryka, ożenionego 
z Wielogłowską i córkę Elizę za Szydłowskim, znanjm 
obywatelem Królestwa Polskiego. 

Bobiński ks. Jan um. 18 września 1866 r. Zmarły był probo- 
szczem w Biechowie. W testamencie zapisał on znaczny fundusz Kapi- 
tule Poznańskiej na wsparcie uczącej się młodzieży z familii Robiń- 
skich. Podobny zapis dla rodziny Kropiwnickich zrobił także w tych 
czasach śp. ks. Kropiwnicki, proboszcz w Pempowie. 

(Z Dz. Pozn. nr. 225 z r. 1866.) 

Rogalińska Ludwika z Nieżyohowskich um. 8 stycznia 
1874 r. 

P o zn ań, 10 stycznia. W przeszłą środę zakończyła żywot doczesny 
w Poznaniu sędziwa matrona, matka, babka i prababka śp. Ludwika 
z Nieżyohowskich Rogalińska w 89 r. życia, idąc rychło za zgasłą 
przed rokiem siostrą swoją śp. hr. Grabowską. Była to zacna 
osoba i Polka gorąca. Eksportacya odbyła się wczoraj o 2 po południu 
z domu w pobliżu bramy berlińskiej na kolej żelazną. Liczne ducho- 
wieństwo poprzedzało trumnę, za którą postępował mnogi orszak krew- 
nych i przyjaciół. * (K. P. nr. 7 z r. 1874.) 

Bomocki Józef um. 31 maja 1876 r. Zmarły pochodził 
z Płockiego. Na Uniwersytet uczęszczał najprzód w Moskwie, 
później w Heidelbergu i Bonn. W r. 1859 pospieszył walczyć 



w fraiiciizkiiti legionie zagraniczujm za iilec tiardiJownści i otrzy- 
mal modal zastugi; pticzL'm tlaliy slużyl w tymże legionie w AJgio- 
rze. W r. 1B63 przybjl do Krakowa a otrzymiiwsuy dowództwo nad 
cHidziiUem kawalorj-i, stoczy! killia krwawych z Moskiiliimi utarczek. 
Va. trzy l,ita przed śmiercią otrzymał pozwolenie zamieszkania w Puz- 
iinniii, gdzie ezynny, jak zwykle, wzis^ udział w faliryco machiii roliii- 
czjoli Urbanowskiego i Zygmunta Nicgolewskiego, jako wapiJlnik. — 
W rok po mężu zgasła na słabość piersiową jego mluria małżonka. 

1iopt^lewski Stanisław um. 17 lipca lt!i35 r. Śp. Ropele- 
wski pochodził z Saudomirskiego z starodawnej rodziny, picczętu- 
j^ej SIĘ herbem Huche Komnaty. Urodzony w rokłi 18iJ, mąiąo 
lat niespełna 16 wstąpi! do szeregów narodowych a później zmuszony 
był młodzieniaszkiem udać się na tulactwo. Ksiąii; Adam Czartoryski, 
poziiawazy świetne jego zdolności, niemało się przyczynił do popchnięcia 
go na pole literaciaej pracy. Jako 20 letni młodzieniec tak si<; już 
odznaczył znakomitością stylu i trafnością poglądów, że Adam Miclae- 
wicz zapowiadał w nim najcelniejszego w Polsce krj-tyka. Pracował 
najprzód w „Pielgrz)'mie," założonym przez Mickiewicza, dalej napi- 
sał w „Kalendarzyku" tak wyborny rys literatury emigrucyjn^j od 
r. 1832. iż go uproszono do zredagowania przedmowy do „Pami(;t- 
ników Soplicy." Przedmowa jest w swoim rodzaju arcydziełem. 
Pragnąc zawsze być niezależnym i z własnej utrzymywać się pracy, 
podjął Hif} mozolnego znoju wydania „Słownika francuzko-polskiego 
1 polsko-francuzkiego," którego wartość powszechnie jest uznaną. Od 
r. 184fl przebywając w Poznańskiem, przyjazne zawiązał stosunki z śp. 
Gustawem Potworowskim, jenerałem Morawskim, Rogerem Raczyń- 
skim i innymi znakomitszymi obyn'atelami. Przez ostatnie lat 5, sparar 
liżowaJiy, straszliwe zuoał męki z spokojem, a opatrzony śa. Sakra- 
mentami, zasiutl na wieki. 

Rozdrażewskl hr. Aleksy um. 18 lutego 1873 r. Zmarły 
był szanowanym w Królestwie otjywatelcm. Pochodził on z jednĘJ 
z najstarszych, jeśli nie nąjstarszćj rodziny uonzącćj tytuł hrabio- 
wski w Polsce. Córkę wydal do Księstwa za Feliksa To piń- 
skiego, właściciela dóbr Russociiia. ZsUtońezyl życic w Kaliszu, 

Kńżuoirska Emilia z Przylnskicb um. II września 1869 r. 
Zmarła była bratanka ks. Prymasa Leona Przyluskiego, a córką śp, 
ł^ranciszka. Pozostawiła synów Michała i Wojciecha, oraz córkę 
za Stanisławem Łodzią Baranowskim. 

R6żiiowska Barbara um. 30 kwietnia 1873 r. w Reczu. 

Rnł>rectit Karol um. I kwietnia 1875 r. 

Znów bardzo dotkliwą szczerbę przychodzi nam zapisać w szeregu 
dzielnych obrońców sprawy uarodowtj. KaróI Ruprccht, męczennik 
syboryijski, który na rozkaz cara każiiią 20on palek przetrwał, później 
po [Uiwrode do kraju współredaktor „tiazety Polskiej" porówno 
z J, I. Kraszewskim, nanl^pnie członek rządu narodowego z roku 1803. 
1 jako taki skazany na sznbienic<;, zmuszony tułać się na obczyźnie, 
gilzio był jednym z najgorliwszych pracowników, — zakończył sterany 
w ustu^h Ojczyzny żywot w Monachium, gdzie się starał o prawa 






378 

bawarskiego obywatela, by módz jako bibliotekarz osieść w gościnnym 
domu hr. Jana Działyńskiego. Cześć Jego pamięci! 

(Kur. Pozn. nr. 77 z r. 1875.) 

Przyp, Zmarłemu poświęcił Agaton Giller w „Gaz. Nar." obszerne 
i piękne wspomnienie pośmiertne. 

Rnszczynski Józef um. 20- lipca 1876 r. Zmarły był przez 
lat 49 głównym nauczycielem przy szkole miejskiej w Krotoszynie, 
gdzie powszechny zjednał sobie szacunek przez swą gorliwą pracę 
i miłość dziatek powierzonych jego pieczy. To też Bóg mu tak dalece 
pobłogosławił, że otoczony 22 wnukami, z których jeden kapłan, obcho- 
dził najpierw złote wesele a następnie 50-letni jubileusz swego mozol- 
nego urzędowania. Prawy katolik i gorący Polak, uniósł z sobą do 
grobu zaszczytne wspomnienie wszystkich, co go znali. 

ByMcki ksiądz, umarł 27 grudnia 1873 roku. Zmarły był 
dziekanem średzkim, najstarszym w obu Archi dyecezy ach, bo przez 
42 lat ten urząd piastował, a proboszczem w Zaniemyślu. W roku 
1872 obchodził 50-letni jubileusz swego kapłaństwa. W r. 1848 sie- 
dział na fortecy w Poznaniu za udział w ruchu narodowym. Z ks. 
Biskupem Janiszewskim i ks. kanonikiem Niszczewskim ścisła łączyła 
go przyjaźń. Był to mąź głębokiej wiary i wielkiej gorliwości w wy- 
pełnianiu obowiązków pasterskich. 

ByMński Macićj, jenerał um. 17 stycznia 1874 r. 

Zmarły urodził się 24 lutego 1784 r. w Sławucie na Wołyniu; 
szkoły przeszedł w Międzyrzeczu, akademią we Lwowie. W r. 1806 
wstąpił do armii francuzkiej i odbył kampanią hiszpańską przy boku 
marszałka Suchet, w r. 1809 jako oficer 6 pułku polskiój piechoty 
Księstwa Warszawskiego i zaraz się odznaczył pod Radzyminem, Górą 
Kalwaryą i Sandomierzem. Książę Józef Poniatowski ozdobił go krzy- 
żem zasługi wojskowo). W roku 1812 mianowany dowódzcą batalionu, 
otrzymał pod Smoleńskiem krzyż legii honorowej, a tak znana była 
jego waleczność, że go powszechnie żołnierze francuzcy zwali Oudino- 
tem polskim. Po kampanii 1812 roku udał się Rybiński do Krakowa 
i ze sformowanym tam pułkiem podążył przez Czechy za armią fran- 
cuzką, odpierając zwycięzko napady pod Ebersdorf i Eschenfeld. 

Pod Lipskiem wzięty do niewoli, długi czas trzymany był w Wę- 
grzech, a gdy przyszło do reorganizacyi wojska Królestwa Polskiego, 
Rybiński pomieszczony został w 1-szym pułku piechoty. Był podpuł- 
kownikiem tego właśnie piiku, zwanym pułkiem J. C. M., kiedy 
w Mszczonowie doszła go wieść o zaszłych wypadkach w nocy 29-go 
hstopada; pospieszył z nim do Warszawy i odtąd czynny brał udział 
we wszystlach sprawach wojennych. Ks. Radziwiłł poruczył mu do- 
wództwo dywizyi zabitego jenerała Żymirskiego, a wkrótce zaraz Skrzy- 
necki oddał mu dywizyą* Krukowieckiego i na jej czele odznaczył się 
Rybiński w sławnych potyczkach pod Wawrem i Dembem Wielkim 
oraz pod Iganiami. Był on i w wyprawie pod Tykocin i pod Ostro- 
łęką, pod Kuflewem, Mińskiem i przy obronie Warszawy. 

Po zajęciu stolicy przez Moskali, kiedy wojska nasze pod dowódz- 
twem jenerała Małachowskiego przeszły na drugi brzeg Wisły, w Mo- 



illinie duia 9 iiT/ośnia otiraiij wodzem naczoluym, tllugo sii; wahał 
przyjąć tę sobie oliarowaD^ władzę i składał ją w ręce jenerała Bema, 
a po jego odmówieiiui dnia 23 września powierzył ją jenerałowi Umiń- 
słnemu ; lecz gdy wojsito tego wyboru nie zatwierdziło, na nowo tegoż 
dnia obrany, ledwie dni kilkanaście pozostai przy próżnym tytule, bo 
nie mogao zreorganizować żołnierzy długiem niepowodzeniem od uie- 
szczęBn^j Liitwy Ostrutęckii^j znicclicconych, ani stawić czoła niepray- 
jiicielowi, odniesionemi zwycicstwy silnemu, z re8ztk-4 armii polskiiy 
dnia 4 października przekroczył granic(; pruską, usprawiedliwiając ten 
krok rozpaczy przed Europą podpisanym dnia tegoż manifestem, 

W r, 18^2 przybył do Prancyi i ciągle przemieszkiwał w Pa- 
ryżn, maty, a prawie żadnego nie biorąc udziału w polityoznycłi szer- 
mierkach emigracyi (Według „Czasu.") 

Uyi^błowsk! Hieronim mn. 8 gradiiia 1875 r. Śp. Eychłowski 
ożeniony z Taezanowską, umarł w HI roku życia w SłuBzkowie 
w Królestwie Polskiem. 

Ryclilowska Tekla z Taczanowskich um. O grudnia 
1875 r. Zmarła pospieszyła w dzieii piiźniej za swym mężem, prze- 
iymzy lat 74. Zgasła w Lesznie. (Zob. przyp. o rodzinie Ta- 
czanowskic h). 

Bykaezowski Erazm um. 14 lipca 1S73 r. Zmarłemu tuła- 
czowi poświęcił „Kur. Pozu." w nrze 108 z r. 1873 następujące 
nadesłano piękne wspomnienie, które w całości tu przytaczam, by 
pamięć zętshiżonego męża tego nie wygasła w potomności: 

W ŚrodĘ 16 bm. odprowadził skromny orszak pogrzebowy do grobu 
w ubogą Iruiuoę zamkoicte zwłoki człowieka, bogatego w cnot; i zasługi. 
Śp, Erazm Ejkac?.ewski bjł jednjra z tjcli ludzi, ktiSrjm dopiero śmierć 
rozgłos sprawia, bo za żjcia unikają go starannie. To tóż umierając, pragnął 
cichego i skromnego pogrzebu, prostej trumny 'i czterech dosek, jak ją miał 
przyjaciel jego serdeczny Lelewel, a azaunjąc jego woIę, pochowano go cicho 
i Bkrommo w cieniu rozłożystego dębu. Ale w ostatniej chwili praemówił 
słów kilka nad grobem jeden z obecnych 5 kapłaoón: opowiadał całą dolę 
biednego tułacza i pudoiósł ogromne jego ua polu piśmleunictwa zasługi. 
Rozrzewniający był widok tych IrilkudKiesiĘciu osób, co otoczyły ze łzami 
griilj, by rzucić garSd ojczystej ziemi ua wieko trumny człowiekowi, który tą 
ziemię tak bardzo przez iycie całe kochał i cale życie się tułał i cierpiał 
dla ui^j i za nią. 

Urodził się śp, Erazm z JJzefa i Maryauuy z Rutkowskich 
w Krzomieucu 1802 roku. Matkę utracił w pierwszych godzinach Życia, 
a ojciec odumarł go gdy był 12-letniin chłopcem. Dobroczynni ludzie zajęli 
się chłopcem i dopomagali, że ukończył krzemienieckie liceum a potom wi- 
leńską akademią. W roku 1824 przeniósł się do Warszawy, gdzie wstąpił 
do biura dyplomatycznego, a krótko przed 30 rokiem zapisał się do ai-tyloryi 
i jako artylerzysta odbył kampanią powstania listopadowego. Z jego upadkiem 
tneba było wraz z innymi kr^ opuicid aby jui nie wrficiiJ do niego, aż wtedy 
gdy schorzałego starca nawet prawo natury wygnać zoń nie pozwalało. 

Udy przybył do Paryża, powołał go Lelewel na członka komitetu naro- 
dowego, który istuiał kt tezy, aż nię nie udało carowi Mikołajowi zniasiii 



MMI 



380 



rządów Ludwika Filipa, że nietylko komitet rozwiązano, ale nawet wszystkim 
jogo 7 członkom wzbroniono pobytu we Francyi. Nasz śp. Erazm udał się 
wtedy do Anglii a późniój do Szkocyi, gdzie przeżył lat 14 wśród mrówczój 
pracy, która jemu zaledwie codziennego chleba kawałek dostarczała, ale bogatą 
była w inne — nieporównanie wyższe owoce. — Rok 48 jeszcze raz oderwał 
go od książek, bo nadzieja zdawała się uśmiechać lepszój przyszłości. Udał 
się więc do Włoch, ale tutaj znalazł więzienie, z którego wypuszczony udał 
się do Paryża i tutaj odtąd stale zamieszkał, cały czas poświęcając pracy 
literackiej. 

Krótkie tóż przytoczenie jego prac wystarczy, aby dać poznad, jak 
prawdziwie benedyktyńskiój pracowitości był ten człowiek. Wydał bowiem 
słownik polsko-angielski i angielsko-polski, wydał słownik polsko-włoski 
i włosko-polski; nadto ułożył wedle Lindego słownik języka polskiego nie- 
zmiernej wartości, choćby dla tego samego, że olbrzymi materyał, zawarty 
w Lindem, streścił w małym, wygodnym a starannie opracowanym słowniku 
swoim. Prócz tego ułożył i wydał śp. Eykaczewski trzy gramatyki, i to: 
gramatykę języka polskiego dla Francuzów, gtamatykę włoską i gramatykę 
angielską w polskim języku. Obiedwie te gramatyki są dla nas niezmiemój 
wartości. — Na polu prac językowych przedsięwziął w ostatnich latach 
ogromne dzieło, które jednakże śmierć przerwała. Zamierzył sobie przełożyć 
na polski język wszystkie dzieła Cycerona. W Paryżu wydał Mowy Cycerona 
3 tomy. Kto miał sposobność czytać choćby jedyny tylko z nich ustęp, ten 
się przekonał, jak znakomicie władał niezrównany tłómacz językiem ojczystym 
i jak się umiał wsłuchać w dźwięk mowy najsławniejszego mówcy rzymskiego. 
Oprócz mów wydał 2 tomy Listów Cycerona, a będąc na łożu śmiertelnóm, 
oglądał pierwsze odbitki, przysłane mu do korekty, „Wykładu retoryki 
Cycerona (do oratore).*' Zamierzonego tłómaczenia rozpraw filozoficznych 
Cycerona nie mógł już niestety dokonać. Nasze piśmiennictwo tak ubogie 
jest w ludzi poświęcających się tego rodzaju pracy, że imię śp. Ey kacze wskiogo 
zajmie jedno z miejsc wybitniejszych. 

Na polu dziejów ojczystych zasługę położył wielką wydając relacye 
Nuncyuszów w Polsce od roku 1548 — 1690, wydał we francuzkim języku 
historyą Litwy i Rusi Lelewela i przetłómaczył na tenże język wszystkie 
pomniejsze jego prace. Oprócz tego opracował do druku 6 tomów pism 
Lelewela i opatrzył je przypiskami. Dotąd spoczywają w manuskrypcie 
starannie zebrane dokumenta (2000) do panowania Stefana Batorego. Oprócz 
tego zebrał materyały do panowania Henryka Walezyusza, na których oparł 
pracę swoje o tymże królu markiz de Noailles. 

Z tego, cośmy przytoczyli, pozna każdy, jak niezmordowanym w pracy 
był ten zacny człowiek. Ale praca ta licho żywiła. To też jedno z drugióm 
musiało stargać słabe siły, których niedostatek nie pozwalał pokrzepić. 
Prosić nie umiał, ale cicho cierpieć nauczył się doskonale. 

Dwa lata temu, tj. 18 maja 1871 roku, zajrzał w oczy śmierci nasz 
śp. Erazm. W czasie 3 miesięcznego oblężenia Paryża żył samą czekoladą, 
kt.órą sobie sam gotował, a gdy Wersalczycy weszli do miasta, poczęto bie- 
dnych braci naszych brać do odpowiedzialności za to, że jeden z największych 
dowódzców komuny miał polskie nazwisko. Wywleczono więc naszego śp. 



SSl 



I2Tłaczevskie£ro m ulicę, edne jixi 14 F^^aki^ obitych loJało i l^lko 
szczęściem sadjcd^n} dosTć wcześnie jjikiś oficer rc^zsądi^^ ktoir 4^v i>d ni<(y» 
cŁTlmej smierd tratowaJ, 

BolesLa choroba zmusiła irc do SLiukiuaia ratunku tr klinice ^- lVrlini(\ 
ifcąd, p'j dłupej beiskutecinej kuracji, znalaz) $c-hTomenie w poSJC.imi>m 
dciLii pani hr, Skórzewskiej w L\ibost ronili, Tutjg to? nmar) 14 bw, 
a V trzT dni pc't4?m pocbc-wano co na cmenuitu w l^ibis^nie. — Havo 
caiłdida anima! ^Trnra się niimowoli z piei^i. jrdy sa^ wspomni, ie ten czlo- 
inek, co caJe życie wiódł tułacze i twardą prac^ na kawałek cWeba pracował, 
odejmując sobie od ust, tyle oszcłędził, ie, jeszcze umierając, nii^ł tapisac 
200 talarów na ochrtnkę, która w Łabiszynie ma się wybudować nieMwew. 
Całe iyde przeżył z Bogiem, to t<i z Bogiem je zakończył, jak na katolika 
przystało — i poszedł do lepszej Ojczyzny wziąć nagrodę za cnoty i za- 
sługi swoje. 

Kymtrldeiriezoini Zofia z Sarnowskich um, 28 luU^go 
1ST2 r. Zmarła liczyła dopiero lat 30, gily ja śmion* wydarła mężowi 
i KKizinie. Jak przecież była mimo t^ak młoilogt> wieku kiK*hanu 
w okolicy, dowiodła eksportacya jej z>vłok z Zabon>wa do miiUst<H*7.ka 
Esiaża, w której pomimo deszczu i bardzo błotnistej drogi wzięli udział 
wszyscy sąsiedzi, przyjaciele i lud wsi okolicznych, onw kilkunastu 
kapłanów. 

Rymtrklewiezowa Ewa z Braunów um. 24 kwietnia 1S71 
r. w Kotlinie, w domu ks. proboszcza Rymarkiewioza. 

Rymarkiewiezoi^a Wiktor y a z Ziół o c kich um. 22 sierpnia 
1876 r. Nie\nasta ta pełna ^omcej wiary .i miłości HocfJi, znana bvła 
w szerokich u nas kołach raz, jako małżonka jednego z najzasłużeń- 
szych i powszechnie szanowanego profesora pr/y gimnazyum św. l\Iaryi 
Magdaleny, powtóre, jako wzór pobożności i cichej, nie szukającej roz- 
głosu dobrocz}Tmości. To też zwłoki jej odprowadził na ostatni spo- 
czynek tak liczny orszak żałobny, jakiego oddawna Poznań na i)ogrzebi<' 
niewiasty nie zapamięta. 

Rzewuska hr. K oz al i a z książąt Lubomirskich um. 
w styczniu 18G5 r. w Warszawie. Zgasła była wdową po Wacła- 
wie, emirze, poległym pod Daszowem. Matka jej z domu (Mi odki e- 
wiczówna, starościanka żmudzka, znalazła śmierć w czasie rewo- 
lucji w Paryżu. Zmarła hr. Rozalia lubo była damą houi^rową 
i portretową rosyjskiego dworu i przyjmowała nieraz w swoim, 
świetne czasy dawnego dwom wersalskiego przyi)ominaiącym, clioć 
wcale nie wyksvintnie strojnym salonie, cesarza austryackiegu oraz 
carów Mikołaja i obu Aleksandrów, nigdy ni(^ |)rzyw<lziała odznaczo- . 
nego tak zwanym „kosznikiem** dworskiego moskiewskiego kostiumu, 
którego przy olicyalnych prezeiitacyach w Warszawie od I'olek wyma- 
gano. Poczyniła liczne zapisy na czele dobroczynne. 

Rzewuski hr. Henryk um. 2G lutego 18()() roku na Wołyniu. 
Henryk Rzewuski należał bezwątpienia do najwybitniejszych mężów, 
których Polska straciła w 14 latach ostatnich. Powtarzam tutaj zatóm 
nadesłany „Dziennikowi Pozn." z dnia 10 marca 18(50 r. (nr. .")(») iw- 
krolog jego, płjTiący z bardzo poważnego źródła: 



382 



Dnia 5 bm. o godzinie 10 rano odbyło się w tutejszym kościele 
ś. Marcina żałobne nabożeństwo za duszę śp. Henryka Rzewuskiego, zmar- 
łego na dniu 26 lutego w Cudnowie na Wołyniu. Znajdowała się na niera 
córka zmarłego (hr. Ciecierska) mieszkająca od lat kilku w Poznaniu. 

r 

Pamięci nieboszczyka godzi się kilka słów poświęcić. Sp. Henryk 
Rzewuski był synem Adama Wawrzyńca, ostatniego kasztelana witebskiego 
i konfederata barskiego i Justyny z Rdułtowskich. 

Urodził się w Sławucie 5 maja 1791 r. Nauki odbył w Petersburgu 
u 00. Jezuitów za czasów jeneralstwa O. Grubera. Za Napoleona służył 
wojskowo. Obdarzony dowcipem i ujmującemi to warzy skiemi darami, wielkie 
miał w świecie powodzenie. W r. 1830 spotkał się w Rzymie z Adamem 
Mickiewiczem, który polubił bardzo jego opowiadania pełne obrazowości. Do 
pióra wziąjł się późno Henryk Rzewuski. Jego najudatniejsze dzieło „Pamiątki 
Soplicy'* wyszły dopiero r. 1839 w Paryżu z przedmową Stefana Witwickiego. 
Do drugiego staranniejszego paryskiego wydania przedmowę niepospolitą 
zgoła, napisał Stanisław Ropelewski, zgasły niedawno. 

W tych ,,Pamiątkach" poruszają się rodzime staropolskie postacie, i wieje 
z nich nie zawsze idealna, ale pełna życia rzeczywistość. Książka ta miała 
powodzenie niezmierne i śmiało rzec można, że wywarła wpływ stanowczy 
na powieściopisarstwo polskie. Od r. 1843 Henryk hr. Rzewuski był przez 
lat trzy marszałkiem szlachty w Żytomierzu. W tej epoce zaczął najwięcej 
pisać i drukować. Już nieco wprzód ogłosił był „Mieszaniny obyczajowe," 
tam zaczął ogłaszać prawdziwie znakomite prace jak „Listopad" z wielu 
względów śliczna powieść, „Zamek Krakowski," „Wędrówki Umysłowo," „Teo- 
frast Polski," „Adam Śmigielski," „Niebajki," „Rycerz Lizdejko," „Zapo- 
rożec'* i t. d. Mając sobie powierzone rękopisma Kaliksty z Rzewuskich 
księżnój Teano, wydrukował napisany przez nią romans „Łaska i przezna- 
czenie." Jak niegdyś „Mieszaniny" tak przed laty dziesięciu „Pamiętniki 
Bartłomieja Michałowskiego** wywołały wielką burzę. Jakikolwiek sąd mieć 
można o przekonaniach Henryka hr. Rzewuskiego i o zdaniach, które ogła- 
szał, niepodobna mu odmówić znakomitego talentu pisarskiego. Uwydatniły 
się w nim dwie strony religijna a konserwatywna, i strona zgadzania się 
z otaczająca go rzeczywistością; ile razy poruszał się w dziedzinie pierwszej, 
mądre, proste i pożyteczne rzeczy ogłaszał ; ile razy skłonił się ku drugiej, 
raził parodoksami. 

Za popularnością nigdy się nie uganiał, mawiał i słusznie : „Popularność 
nie zawsze jest miarą wartości.** Przed piętnastu laty osiadł w Warszawie, 
gdzie miał stanowisko urzędowe i gdzie założył ówczesny „Dziennik War- 
szawski.*' Dziennik ten zajął zacne i ważne miejsce w peryodycznóm 
piśmiennictwie polskiem. Wincenty Pol tak się o Henryku Rzewuskim 
wyraża: 

„Był to człowiek największego wpływu na społeczeństwo, na swój 
czas i na piszących. Był to zaiste tak genialny pisarz w swoim 
zawodzie, że równego jemu w powieściopisarstwie nie mamy." 
My błędy i usterki zmarłego kładziemy w wielkiój mierze na czas 

i okoliczności, a wynosimy jego religijne uczucia, jego przywiązanie do 

dawnój Polski i jego dzielność pisarską. 



StłftcilUmf jui Korzeniowskiego i Michała Grabowskiego, toraz tiaoimy 
Honri"ktt Rzewuskiego, zastęp pisarzy litewskicli i uktaióskicb, Irtdry świetnie 
podtrzjttijwał ijcie umjsłoffe w narodzie od lat dwudziestu, znika powoli. 
Bodajby ich miejsce zajęli ^odni, zdolni i powołani. 

BzRwaskl hr. Leon iim. 21 października 1869 r. 

1'iizniiń, 25 października. Duia 21 bm. przed 4tij po południu 
ggasl w Krakowie, jat się dowiadujemy z tamtejszych dzienników, 
w domu znanym dobrze w dziejach Krakowa, a zwanym „na Szlaku," 
obecny jego właściciel hr. Leon Rzewuski. Urodzony dnia 13 kwietiua 
1808 r. z Wacława hr. Rzewuskiego i Rozalii z ksiąźijt Lubo- 
mirskich, kasztelanki kijowskiej (um. 1865), był uczniem szkoty aptika^ 
cjjiłej warszawskiej. Powstanie r. 1830 zastało go oficerem artyleryi; 
wziąt w niem bardzy czynny udział jako adjutant jenerałów Cliłopic- 
Mego i Skrzyneckiego, pod Grochowem ozdobiony krzyżem \irtuti 
mtlitari, później jako już kapitan był szefem sztabu korpusu Łubień- 
skiego it<l. Po skończonej wojnie, urządziwszy w AViedniu swoje 
w Galicyi stanowisko, aż do 1848 r, zamieszkiwał zamek Podhorecki. 
Pomimo, że umysł jego i znakomite zdolności głównie ku naukom 
i praktycznemu iyciu aknerowune były. wir polityczny porwał go chwi- 
lowo w r. 1848 i wtedy bral także udział w publicystyce krajowej. 
Potem atoli opuścił Lwów, a zakupiwszy Szlak i dobra pod Krakowem, 
najiviceej tutaj przebywał. Tlómaczeiiio ksiąg duchownych Taulera. 
Św. Jana od Krzyża, św. Augustyna, zajmowało głównie wysokie i wznio- 
słe przymioty tego umysłu. To \.(\i po kilku znakomitych broszurach 
połityczno-Bocyalnych , jakie w języku iraneuzkim wydał w Paryżu 
w 1848 rolni, nast^ił cały szereg tlńmaczeń pism duchownych 
— w końcu dopiero przed kńkii laty wydal „Kroiiikf; Podliorecką," 
jakby na pożegnanie, albowiem ustąpił ten dziedziczny zamek Daniolc- 
wiczów, Koiiiecpolskich , Sobiesłdch, od których nabył go Stanisław 
Rzewuski, hetman w. kor., przed czterema laty rodzinie ks. Sangusz- 
ków, zapewniwszy utrzymanie t^j rzadkiej już w kraju naszym history- 
cznój pamiątki, a którą z wielkim kosztem i mozołem od upadku 
powstrzymał i wspaniale* zrestaurował. Pojął był Leon Rzewuski za 
małżonlti^ T a i d ^ i hr. Małachowskich, i wspólnie z nią uczyn- 
kom miłosiernym się poświęcał, a szlachetność jego i szczodrobliwość 
powszechnie jest znaną. W tym roku napisał książkę religijnej treści, 
jakby testament swych opinii i wiary („Opinions et eroyanees"). Za- 
słabłszy w Paryżu, wrtiuil do kn\ju w czenron i po sześciu mieaącaeh 
eiężld^j choroby, opatrzony św. Sakramentami zakończył żywot zasłu- 
żony ^ojczyźnie, nauce i ludzkości. Byt on ostatnim z trzech braci, 
synów" "Waetawa Rzewuskiego, potegłogo w r. 1S21 pod Daszowem, 
znanego pod nazwiskiem emira, a iniukiem Seweryna Rzewuskiego 
hetmana pol. kor. (um. 181 1), prawnukiem Wacława, zwanego Broda- 
tym, kasztelana kruk. i hetmana w. kor. więzionego przez Moskw); 
(um- 1779), a praprawiuikiem Stanisława Mateusza, hetmana w. kor. 
wojewody bełskiego (um. 172B), który zaś liył synem Michała Fłoryana, 
podskarbiego nadw. kor. (I). P. nr. 245 z 1869 r.) 






afc*gg???^'^^j--;^-^-'?'a aBga.T-.^. 



- V 



ii. 

Salkowski Franciszek um. 19 grudnia 1864 r. ^ip. Sal- 
kowski urodził się w Poznaniu 1789 r. Jako żołnierz napoleoński 
odprawiał kampanią w Hiszpanii i brał udział w ataku na wąwóz pod 
Somosiera. W r. 1812 pomaszerował na Moskwę, poczem znosił oblę- 
żenie w Gdańsku. Mianowany kapitanem i ozdobiony krzyżem nrtuti 
militari, po kilkunastu latach wypoczynku znów wyrusza w r. 1831 
w pole i wstępuje do 4 pułku. Po upadku powstania udaje się do 
Francyi, Anglii, wreszcie wstąpił do służby belgijskiej. Powróciwszy 
do kraju, osiadł w Żerkowie i tu został pochowany. 

Sangnszko książę Władysław um. 15 kwietnia 1870 roku. 
Dnia 15 bm. rano o godzinie 9 umarł w Cannes we Francyi książę 
Władysław Sanguszko. Śmierć ta nastąpiła niespodziewanie, gdyż 
ks. Władysław nie chorował, a do Cannes wyjechał dla odwiedzenia 
chorego od roku sjna, Pawła. Zmarły ks. Władysław Sanguszko Hczył 
lat 67, był posłem na sejm krajowy i delegatem do Rady Państwa, 
a następnie członkiem Izby wyższej. Ks. Władysław był sjiiem E u - 
stachego i Klementyny z ks. Czartoryskich, a bratem 
teomana; ożeniony z ks. Izabellą Lubomirską, siostrą ks. 
Jerzego,- zostawił trzech synów: Romana, Pawła, który z śp. 
hr. Borchówny spłodził córkę, ks. Teresę, i Eustachego, 
oraz dwie córki: Jadwigę zaks. Adamem Sapiehą i Helenę. 

Sanieki Jan um. 16 grudnia 1868 r. Zmarły był najstarszym 
zapewne w Księstwie weteranem kościuszkowskim, hczył bowiem lat 108. 
Korespondent śremski „Dz. Pozn." nr. 296 z r. 1868 takie podał 
o życiu tego starca ciekawe szczegóły: 

W środę dnia 16 grudnia o godzinie pół do szóstej wieczorom w Gra- 
bianowie oddał Bogu skołatanego i zbolałego ducha polskiego jeden z ostatnich, 
jeżeli nie ostatni weteran polski z czasów Kościuszki, Jan Sanieki, przeżywszy 
108 lat żywota, połączonego ze smutnemi losami i wypadkami, jakim kraj 
ojczysty przez przeciąg tego wiekowego czasu z woli Opatrzności podlegał. 
Urodzony w roku 1760 dnia 29 sierpnia wBiałój na Litwie z rodziców dosyć 
zamożnych i ze znaczniej szemi ówczesnemi rodzinami litowskiemi skoligaconych 
w ostatnich latach panowania Augusta III, miał wczesną sposobność poznać 
i przeczuć smutny koniec, jakiemu Ojczyzna zbiegiem różnych nieprzyjaznych 
okoliczności z3wnętrznych i wewnętrznych uledz niechybnie musiała. Ode- 
brawszy naukowe wychowanie zwyczajem ówczesnój młodzieży,, po spełznieniu 
konfederacyi Barskiej, nieszczęśliwym pierwszym rozbiorze kraju, na który 
jako dorastające chłopie własnem patrzał okiem, wstąpił w 16 roku życia 
do nadwornej milicyi litewskiego hetmana Ogińskiego, gdzie uzyskał stopień 
oficera. W służbie wojskowej w pośród coraz smutniejszego stanu kraju, 
dążącego mimo szlachetnych wysileń do niezwłocznego upadku, przepędzał 
czas, dopóki z nagłego upadku podnosząca się Ojczyzna nie powołała go na 
swój ratunek. Na wezwanie ukochanego pi*zez naród naczelnika niebawem 
stanął w szeregach wojska narodowego. Po wykonaniu wydanego w maju 
1794 r. przez radę zastępczą w Warszawie wyroku na zdrajcach kraju, 



385 



hetmanie Ożarowskim i Biskupie Kossakowskim, których powieszeniu jako 
odkomenderowany oficer był przytomoy, połączył się z wojskiem naczelnika 
i odtąd we wszystkich bitwach i potyczkach brał nieprzerwany udział ai do 
owój pamiętnej katastrofy pod Maciejowicami, gdzie wraz z dostaniem się do 
niewoli Kościuszki, żywione przez naród nadzieje na długi czas pogrzebane 
zostały. Nastąpiony wkrótce po tóm trzeci rozbiór kraju wyrwał śp. Jana 
z dotychczasowego zawodu wojskowego, i pozbawionego reszty majątku ojco- 
wskiego, przez nowego zdobywcę skonfiskovcanego, rzucił na pole gospo- 
darskie, gdzie odtąd bliznami okryty żołnierz Kościuszkowski krwawą pracą 
zarabiać sobie musiał na kawałek chleba codziennego. Odtąd to przebywał 
w różuych zakątkach kraju, którego trzy rozbiory przeżył, jużto w dobrach 
majętnych panów jako rządzca gospodarczy, już tóż jako pożądany i mile 
widziany gość. W roku 57 swego życia ożenił się, i z małżeństwa tego do- 
czekał się prawnuków. Od lat 17 ostatnich przebywał w domu swój córki 
zamężnej Osińskiej, mieszkającej w Grabianowie. Do ostatniej chwili zacho- 
wał dobrą pamięć przeżytych i tak donośnych wypadków krajowych. Szcze- 
góły tychże opowiadał słuchaczom z wielką żywością i zajęciem. .Śmierć 
jego była cichem i łagodoóm zaśnięciem. Cześć pamięci i popiołom zacnego 
weterana polskiego, co przez sto lat przeszło swego żywota cierpiał z kra- 
jem bolejącym!" 

Sapieha księżna Joanna z hr. Tyszkiewiczów um. 24 
kwietnia 1873 r. 

Dnia 24 kwietnia umarła we Florencyi w sile wieku księżna 
Joanna Sapieźyna z domu hrabianka Tyszkiewicz, małżonka 
księcia Leona. Pani ta mieszkała zwykle od roku 1843 w Ezy- 
mie, szanowana wpierw od Grzegorza XVI, a potem od Piusa IX, 
który ją między dobre polskie księżne liczył. W Rzymie wychowała 
swoje dwie córki Leonią, dziś hrabinę Czacką, i Pelagią, dziś 
księżnę Ferdynandową Radziwiłłowa. Wnuków doczekała się 
po obu córkach. 

(K. P. nr. 104 z 1873 r. — Nadesłane.) 

Sezaniceki Zygmunt um. 18 stycznia 1863 r. Przedwczesna 
śmierć wyrwała śp. Zygmunta w sile młodzieńczego wieku, bo dopiero 
32 lat liczył, z łona domowego szczęścia. Zdolności jego pozwalały 
rokować, że znakomite śród obywatelstwa zajmie stanowisko. Przezię- 
biwszy się na polowaniu, umarł po kilkodniowej chorobie w Chalinie, 
u śp. Bolesława Swinarskiego. Pozostawił nieutuloną w żalu żonę, 
Emilią ze Stablewskch, dwóch sjtiów, z których jeden doszedł- 
szy lat 20 także umarł na tyfus, i córeczkę. Był synem Konstan- 
tego, właściciela dóbr Bród i Wąsowa, i Kornelii z Ra doń- 
ski cli, a siostrzeńcem czczonej w całej Polsce panny Emilii 
Sczanieckiój. 

Sczaniccki Ignacy um. 15 marca 1864 r. Śp. Ignacy, lu-o- 
dzony w Pleszewskiem w Boguszynie z Józefa i Jadwigi z Wyga- 
newskich, byt najmłodszym bratem śp. pułkownika Ludwika Scza- 
nieckiego. Już jako uczeń ks. Pijarów na Żoliborzu w Warszawie tak 
się odznaczał, ze go wyniesiono do godności „ksiąźęcia młodzieży;" 
późniój uczęszczał na uniwersytet warszawski i był uczniem Osiń- 

25 



rr-r^ t/m- m i^H 



^86 

skiego i Kazimierza Brodzińskiego. W r. 1826 pojął za żonę córkę 
jenerała Stanisława hr. Mielżyńskiego, którą w r. 1857 
utracił. Nie mogąc dla słabości zdrowia pospieszyć na pole walki 
1831 r., był w kraju niezmordowanie czynnym a czjTiność tę zacho- 
wał aż do ostatniej niemal cłiwili. Przyjaciel śp. Gustawa Potwo- 
rowskiego, brał gorący udział we wszystkicli pracach narodowych, 
po kilka razy poseł na sejm W. Ks. Poznańskiego, wydawał przez nie- 
jaki czas „Ziemianina," w końcu był Prezesem Towarzystwa rolni- 
czego w Gostyniu. Jak był szanowanym i czczonym dowiódł liczny 
zjazd obywatelstwa w celu oddania mu ostatniej posługi. Najprzewie- 
lebniejszy ks. Prymas Leon Przyłuski wraz z JW. ks. Biskupem Stefa- 
nowiczem przewodniczyli kościelnym obrządkom żałobnym. Zmarły 
pozostawił znaczny majątek do podziału czterem synom i dwom cór- 
kom. Z tych Stanisław, ożeniony z Maryą Eleonorą hr. Szem- 
bekówną, wnuczką jenerała, jest właścicielem dóbr Karmina; Lu- 
dwik, ożeniony najpienv z Maryą hr. Czapską z Bukowca , 
następnie po jej śmierci z Jadwigą Goetzendorf Grabowską, 
mieszka w Boguszynie; Konstanty, poseł na sejm berliński, ożeniony 
z hr. Ponińską Zofią, córką hr. Edwarda z Wrześni, mieszka 
w Międzj' chodzie pod Śremem; najmłodszy zaś Michał ożeniony 
z Bogusławą Kruszyńską, obrał za stałą siedzibę dobra swe 
Nawrę w Prusach Zachodnich. Wszyscy synowie weszU na polu prac 
obywatelskich w ślady czcigodnego ojca. Dwie córki zmarłego zamężne 
są jedna Elżbieta za Bonawenturą Błeszyńskim, obywa- 
telem z Królestwa, druga Marya za Julianem Ponińskim 
z Komornik, synem Henryka a bratem poległego pod MieczoAmicą 
Józefa. 

Sczaniecka Kor dul a um. 8 sierpnia 1867 r. Zmarła była 
siostrą śp. Zygmunta i uległa w kwiecie wieku tej samej chorobie, 
tyfusowi, u wód w Wiesbadenie. 

Sczanlecka Bronisława um. 13 września 1869 r. Zmarła 
była również siostrą śp. Zygmunta a córką Konstantego 
i Kornelii z Eadońskich. I ją zabrał Bóg w wiośnie życia 
po krótkiej chorobie tufusowej. 

Sczanlecki Konstanty um. 4 lipca 1873 r. 

Poznań 8 lipca. Dnia 4 lipca zakończył żywot doczesny 
w Pakosławiu majątku swój siostry śp. Konstanty Sczaniecki, były 
właściciel dóbr Bród i Wąsowa. Zmarły znany był w całej Wielko- 
polsce. W r. 1831 dosłużył się na polu bitew stopnia kapitana. Brat 
czczonej w całym kraju Emilii Sczanieckiej nie mógł pozostawać 
w tyle w wypełnianiu obowiązków narodowych. To też w r. 1846 
porwany wraz z innymi do więzienia, przebył w niem dwa niemal 
lai!^- Odtąd ciężkiemi dotykany ciosami w łonie swój rodziny, usunął 
sio 2 widowni życia publicznego. Pokój jego duszy! 

(K. P. nr. 152 z r. 1873.) 

SczanK''^^ Henryk um. 5 września 1875 r. Najstarszy syn 
śp. Zygmuntu ^ Emilii z Stablewskich umarł także w 20 
roku życia na tyfas. 



S<*zaiiieckl Tadeusz nni. 18 wrześuia 1870 r. Zmarły Itył ' 

syiiein Stiinisława i Maryi z tir. SzembekiW; urodził sir; 
3 lutego ISU!) r. Uczęszezat ilo szkoły realnej na Zwingerzo w Wro- 
cławiu, gdzie sii; ))iliiie do uauk przykładaj, roltując najpickuiejszo 
nadzieje. Uczeń wyższej sekundy spodziewał slf; promocji do prymy, 
gdy go 18 września 187G r. śmierć nieulilagana po dwutygodniowycli , 
cięźJiicli cierpieniach na zapalenie kiszek wyrwała z ohjgó rodziców j 
mimo starań lekarzy i mimo najtroskliwszej opieki w domu stryjostwa ] 
w Boguszyule, dokąd dla wytehnicoia na dni kilka był wyjechał. 
Skromny i cichy, lubo przez swych profesorów za przykład wspól- 
ucznlom stawiany, nigdy się nie chwali! z własnej zasługi, ani tóż 
lubił się popisywać talentami, które posiadał, ui dobrem! uczynkami, 
z któremi się kryl. Pośmiertne świadcjtwu djTektora i prof 
zakładu pcez kaznodzieję przy grobio przytoczone pomnikiem meza- . 
tartym staje sig wzorowemu nezniowL Szlachetnej swej duszy złożył 
at«ii Tadeusz dowody pnedewszystki^m rodzicom swoim, pozostawiajjic , 
im życzenia i niejako testameut, za który młodzieńca tego pamięó 
błogosławiono! l)ozostanie! — Pochowany wśród powszechnego żalu 
rod^iciiw i rodziny, przyjaciół i sąsiedztwa przy kościele w Koluicz- 
kach w powiecie Ple szewskim. 

Sczanieccy ŁerM Ossorya. 

Sezauicckich gniazflemjest wieś Sczaniec (dziś atacya kolej żelaznej 
pozuańsko-inarcłiijski^j Stentseh) w ziemi Świebodzińskiej, która aż do 
. odstijpieuia Niemcom Szlązka przez Kazimierza Wielkiego, była inte- 
graln;j częścią dawnój Wielkopolski Wieś Rczaniec, położona też 
nad panica W. Ks. Poznańskiego, posiada starożytny, dawniej katolicki, 
dziś ewangelicki kościół, mieszczący rodzinne herbowe pamiątki dotąd 
dobrze zachowane. — Pieczętują się Sczanieccy herbem Osso 
ćwiartką koła złottigoo trzech szprychach z dzwt 
ku dołowi postawiouóm, w polnczerwonóm, — w szezy- 
cie trzy pióra strusie {tak jak Niesiecki herb ten przy Konai^ 
skich opisuje, lecz bez ręki z mieczem w szczycie). — Krystyn 
(„Coraes" Christinus) syu B o d z a u t y, dziedzic Sozańca, darował 
w r. 1250 fundowanemu przuz Broniszów r. 1234 klasztorowi XX Cy- 
stersów w Paradyżu (dawniej flożdzieehów zwanym), dezertt; Cholnien 
(sic). Wojciech, kasztelan zbąszyiiski, w latach 1293 i 1294 przy 
boku Przemysława U książęcia Wielkopolskiego, w rok póżniój króta 
Polskiego, do Słupska i Gdańska jeździł w odwiedziny do Mestwina, 
pomorskiego ksii^żccia. — Stanisław Sczaniecki był w r. 1435 
dziedzicem Hczańca. — .i c r z y, ożeniony z Urszulą Bukowiecką, 
córką Mikołaja, odstąpiwszy w r. 1572 bratankom po bracie Kr a z ni i' 
Sczaninc, kupił od Marcina Hchlichtinga wsie Bukowiec i Lago 
wiec w powiecie Międzyrzi?ckim. Odtjjd piszą się Sczanieccy 
z Lag owca. — Jerzy miał kilku synów. Z nich: 



•^ ^'- 



■C5!Łi'>f i- , 



15i 

I. Joachim ożeniony z Zofią Krajewską. — Tegoż wnuk 
Jan miał Ewę Dziembowską, której portret na Wasze malowany 
zachowany dotąd i z pozwoleniem władzy kościelnej z Jagowieckiego 
kościoła do Boguszyna przeniesiony. — Syn Jana i Ewy także Jan, oże- . 
niony z Heleną Choińską, zabity 30 maja 1716 pod Kościanem 
przez stronników Stanisława Leszczj^skiego. Wdowa jego powróciła 
4 marca 1718 kościół w Eagówcu, od r. 1639 ewangelicki, katolickiemu 
obrzędowi. — Syn Jana i Heleny Choińskiej Prokop był 
cześnikiem wschowskim i poznańskim, kasztelanem santockim i ka- 
mieńskim. Ożeniony z Weroniką Twardowską im. 5 sierpnia 
1777, — pochowany w Paradyżu, gdzie ma nagrobek. Zona pocho- 
wana w Sierakowie; — syn ich Michał Gabryel, ożeniony z Ne- 
pomucena Chłapowską, zmarł bezdzietnie, pochowany w Para- 
dyżu. Z córek Teresa bj^ła za Franciszkiem Kwileckim, 
kasztelanem kaliskim, — Antonina za jenerałem Franciszkiem 
Ksawer ym Zakrzewskim. — Linia ta wygasła. 

n. Jan chodził za młodu wojskowo i „służył rzeczypospolitej 
w wyprawie na Mosbvę," gdzie jak wieści niosły, zginąć miał. Powró- 
ciwszy wszakże, odebrał od braci w r. 1620 część ojcowską. Ożeniony 
z Ewą Szołdrską, Uczne z nią potomstwo miaŁ Z tego: 

1. Abraham Andrzej z żoną Anną Chełmską daU 
życie Mikołajowi, ożenionemu z KonstancyąŻychlińską. 
Od tego idzie: 

a. Józef, starosta średzki, później podkoniuszy wielki koronny, 
kawaler orderu św. Stanisława, dziedzic Pakoslawia i Bród, ożeniony 
lo. z Konstancyą Gwiazdowską, 2o. z Krystyną Miel- 
żyńską, zmarł w r. 1787 w Tarnowie, gdzie pochowany i ma nad- 
grobek. — Syn jego Sylwester, także starosta średzki, ożeniony 
z Anastazyą Skórze w ską. — Sylwestra syn Łukasz (Józef 
Michał) miał dwie żony. Druga Weronika Zakrzewska dała 
życie Konstantemu, kapitanowi b. wojsk polskich , ozdobionemu krzy- 
żem virtuti militari, ożenionemu z Kornelią Radońską; Stani- 
sławowi, ożenionemu z Melanią Drwęską; Emilii, najczcigo- 
dniejszej i pełnej cnót i zacności matronie polskiej, Pakosławia dziedzi- 
czce; Kordu li, wydanej za Karola Stablewskiego; Nymfie, 
która była za Antonim Korzbok Łąckim. 

b. Franciszek, podczaszy i sędzia grodzki poznański, od roku 
1750 dziedzic Chełmna, miał z żoną Ludwiką Korzbok Łącką synów 
Ignacego, który był podkomorzym a zmarł 16 lutego 1793, — 
Dominika i Michała, wiceprefekta pułku gwardyi. — Michała 
syn Klaudyusz, ożeniony z WincencyąSwinarską, ojcem 
był Michała, dziedzica Cliarbowa, żyjącego obecnie z żoną Anielą 
Seredyńską, oraz Stefanii, za Eugenim Nałęczem Ra- 
czyńskim, urodzonym z Józefy Jaro chowski ej. Abrahama 
Andrzeja wnuki z syna Franciszka i Konstancy i Wilczyń- 
skiej: Hermenegild został po śmierci żony Heleny Twardow- 
skiej księdzem i umarł jako kanonik katedralny poznański 1772; — 
Paweł był ożeniony z Teresą Ostrowską, z którą miał potom- 



sw^TosDweiMZony poi^więdl się stanowi doobownetuu i wstąpił 1 
il') zakouu XX. Dominikanów. — Stefan Sczaniecki syn także Abra- , 
■ Liinia Andrzeja wstąpit do zakonu XS. Jezuitów. Ittórych lyl rekttirpm 
w 1'iiznaniu. Bziy.luł kaliskie, poznańskie, lubelskie, lwowskie 
kollegia, domam Professam w Krakowie i prowiLcyą polską, do Rzymu 
jeżdżąc dwa razy. Mno^e pisma teologiczne zostawi! iimicraj.ic w Po- 
snaniit w 80 r. życia w r, 1837. 

2, Jana i Ewy Szóldrskiej młodszy syn także Jan, ożeniony 
lo. V. z Zofią Mielżynsk;^, 2o. Y. z Jadwigi^ Pilchowsk i}, 
miał synów, Micbala, podczaszego ziemi Dobrzyńskiej, ożenionego 
z Ann?! Niegolewską, 2o. t. z Katarzyną iVoznicką, 
która w 1750 r. sprzedała Chełmno Franciszkowi Scnanieclciamu 
(zob, tt7Ż.) i Wojciecha. Wojciecli miat dnie żouy: lo. v. Klżbietę ' 
Cielecką 2o, w Zofią Kowalewską. Ź Cieleckij spłodził : 
Joannę, wydaną za Jana Łubieńskiego, matkę Stefana Łubień- 
skiego, Biskupa Bibliańskiego, Siifragana Gnieźnieńskiego, Opata Trze- 
meszeiiskiego, — Józefa, Ics. Jezuitę, po rozwiązaniu w Polsce 
zakonu Jezuitów, proboszcza Stawiszyńskiego, — i Michała, ożenio- 
nego z Krystyną Bojanowską. Michał nabył pomiędzy innemi 
Goduiów i Bogus zyn. Miał on sjiiów: 1. Franciszka Edwarda 
Ksawerego w r, 1766 posła na sejm, 2. Stanisława od dzie- 
ciństwa niewidomego, dziedzica Godurowa, obydwóch zmarłych bez- 
dzietnie,— 3. Bogusława, ożenionego z Franciszką Chrząst- 
kowską (nie Cząstkowską) dziedzica Zakrzewa, których syn Antoni, 
z Anną Kowalską ożeniony, miał synów Klemensa i żyjącego 
Kcpomucena, ożenionego z Parczewską, — i córki, z któryoh 
Antonina była za Iiai'olem Kalksteinem z Phiskowęs; — 4 Jó- 
zefa. Ten ożeniony z Jadwigą Wyganowsfcą, mianowany pod- 
komorzym, sędzią ziemskim powiatu kościańskiego i Ziemi Wschowskii^j, 
w ICaliszu i Poznaniu, gdzie był członkiem trybunału kiyminalnego, 
w latacli 1790 i 1791 poseł na sejm z województwa kaliskiego, 
Z tego czasu dwie piękne przemowy w druku przechowane. Przyjaciel 
"Wawrzyńca Surowieekiego, światły bardzo człowiek, wolne od ząjc(5 
publicznych i gospodarstwa w Boguszynie, Skoraczewie, Międzychodzie 
chwile pióru poświęcał. Pozostjiwil wiele wierszy i kilka komedji, dotąd 
niedrukowanycb. Synami Józefa i Jadwigi z Wyganowskich, pe' 
cnót objTsatelki, żony i matki, byli: Ludwik, pułkownik b. wojsk 
polskich, ozdobiony krzyżami legii honorowej i krzyżem wojskowym 
złotym, ożeniony z Konstaucyą hr, Czarnecką, dziedzic Boguszyna, 
który zmarł bezdzietnie w Paryżu 7 września 1854 i Ignacy, dziedzic 
Łaszczy na i Międzychód a, ożeniony z Filipiną z hr. Mi el- 
żyński eh, córką jenerała Staui. stawa Mielźyńskiego i Pro- 
widencyi z Zarembów. (Zob. wyż.) 

(Vlożone według arełiiwnrai familijnego w Boguszynie.) 






390 

Sczapiński dr. Piotr Józef um. 5 września 1870 r. Zmar- 
łemu poświęcił „Dz. Pozn." następujący nekrolog: 

„Dnfa 5 września r. b. zakończył swój żywot doczesny Piotr Józef 
Sczapiński, urodzony na Litwie roku 1805 w miesiącu lutym. Kształcił się 
w Wilnie, gdzie ukończywszy szkoły, poświęcił się zawodowi lekarskiemu. 
Był jednym z najlepszych uczni śp. Andrzeja Śniadeckiego i obenie żyją- 
cego doktora Gałęzowskiego. Zdawszy egzamin doktorski, wstąpił jako 
lekarz do armii rosyjskiej i był lekarzem w pułku 48 strzeleckim, mając 
dozór nad lazaretami w gubernii grodzieńskiój i wileńskiój i przyczynił się 
do odkrycia wód mineralnych i założenia zakładu kąpielnego w Druzgieni- 
kach pod Grodnem. Po ogłoszeniu powstania narodowego na Litwie w roku 
1831 opuścił służbę w szeregach rosyjskich, udając się do powstania 
w puszcze biało wieżkie, zkąd przybył do Warszawy z korpusem jenerała 
Dembińskiego. Za waleczność ozdobiony został krzyżem virtuti militari. 
Następnie przeznaczony został na lekarza do 23 pułku piechoty wojsk pol- 
skich. Czynny w bitwie pod Warszawą, udał się po upadku powstania naro- 
dowego do Francyi, następnie do Szwajcaryi, gdzie się oddał zawodowi 
lekarskiemu, biorąc udział w wyprawie sabaudzkiej. Posiadając zaufanie 
śp. Klaudyi z Działjńskich Potockiój, wszystkich sił dokładał, aby tę znaną 
dobrodziejkę wielu nieszczęśliwych uratować od śmierci, a gdy usiłowania 
jego nie odniosły skutku, wyrzekł się zawodu lekarskiego na zawsze. Raz 
tylko zrobił wyjątek w r. 1848, że na prośbę swego przyjaciela S. Miel- 
żyńskiego, ówczesnego członka wydziału wojennego, założył lazaret w Miło- 
sławiu i opatrywał rannych. W całóm swem życiu odznaczał się skrom- 
nością i pracą. Dopóki mu siły starczyły, pracował, nie chcąc być ciężarem 
nawet najszczerszym przyjaciołom, i dopiero w tym roku, gdy w skutek cięż- 
kiej choroby pracować dalój nie mógł, przyjął od swego przyjaciela Sewe- 
ryna Mielżyńskiego zaproszenie do Miłosławia, gdzie pod jego prawdziwie 
staranną opieką zakończył żywot pełen trosk, pracy i poświęcenia.*' 

(D. P. nr. 212 z r. 1870.) 

Siciński Franciszek um. 3 stycznia 1866 r. w Cieślinie. 
B. oficer wojsk polskich. Pogrzebany w Kościelcu. 

Siednitogrodzki Adam um. 5 stycznia 1868 r. w Florencyi. 

Poznań, 10 lutego. W Florencyi umarł dnia 5 b. m. Adam 
Siedmiogrodzki, obywatel z Bocheńskiego w Galieyi. Kilkanaście lat 
spędził zmarły jako plenipotent jeneralny familii hrabiny Teodozyi 
Dzieduszyckiej w W. Ks. Poznańskiem. Żywot swój zakończył w domu 
p. Maurycego Cappeli, zięcia hr. Dzieduszyckiej. Dziennik „L Italie" 
z dnia 6 b. m. tak się o zmarłym wyraża: 

„Wczoraj umarł w Florencyi, mając 60 lat, męczennik polski, Adam 
Siedmiogrodzki, posiedziciel dóbr ziemskich w Galieyi. Jako naczelnik pow- 
stania w mieście Wieliczce w roku 1846 skazany został przez rząd austry- 
acki na śmierć, który późniój zmienił wyrok na 20 lat więzienia ciężkiego 
na fortecy Spielberg; tam pozostawał S. aż do rewolucyi w roku 1848 
w celi sąsiedniój z celą, którą zajmował Silvio Pellico. S. przybył do Flo- 
rencyi w zeszłój jesieni, szukając ratunku na chorobę, której zaród nabył 
w podziemiach Spielbergu. Na nieszczęście nadzieja jego była płonną; 
pomimo uajstaranniejszój opieki, jaką był otoczony w domu swych przyj a- 



ciół, pomimo ciągłego piolęgiiowania najlepazych Diiizjch Icliarzy, uległ 
chorobie, którą b;ł dotknięty. Ziomkowie jego odprowadzili zwłoki a.i na 
miejsce ostatniego spoczjcku. Zwłoki jego wystawione bjły w wilii delio 
Selvi<, w kaplicy familii Cappelli, kti^ra go pielęgnowała, a! do ostatnich 
diffil jogo żyda." (Dz. Pozn. nr. 34 z r. 1868.) 

Siemiątkowski Fe r dynami iim. 27 kwietnia 1867 r. 

Poznań, 29 kwietnia. Onegdaj umarE w Poznaniu urzędnik 
starego ZiemsŁwa Ferdynand Siemiątkowski, powszechnie 
znany i szanowany. Pogi-zeb odbędzie się dziś o godzinie 5 wie- 
czorem. (Dz. Pozo. nr. 99 z r. 1867.) 

Siemiątkoirsfcl Bolesław um. 10 lipca 1876 r. Zmarły zna- 
nym byl w szerokich kolach jako jeden z najzdolniejszych i najpraco- 
witszych agentów „Westy," poznańskiego Stowarzyszenia zabezpieczeń 
iyoia, i nie mało się przyczynił do spiesznego rozwoju tej młoddj 
instytucyL Cierpiący na piersi ale nie przeczuwający rychłego końca, 
udai się do wód, jni w drodze przecież zapad! tak mocno na zdrowiu 
w Gorbersdorf na Szląsku, ii wiccńj z loża nie powstał. Opatrzony 
Śś. Sakramentami, tę jeszcze przed śmiercią w młodym wieku miał 
ulgę, że żona zdołiUa na czas przybyć, aby ostatnie jego przyjąć 
westchnienie. 

Sikorski Leon um. 14 listopada 186C r. Zmarły, właściciel 
dóbr Kosztowa, pozostawil.z żony sw^j z domu Gutowskiej, synów 
Antoniego i Stauistawa i córkę Leokadyą, która zgasła 
w kwiecie wieku w r. 1876. Byi to obywatel bardzo w pomecie 
lubiony i szanowany. 

Preyp. Sikorscy pieczętują się Cietrzewiem. 

Sikorski dr. Iguacy lun. U listopada 1871 r. f^p. Ignacy 
Sikorski urodzi! się w r. 1810 w Poznaniu z ojca radzcy sądu kry- 
miualaego, a ukończywszy szkcrfy w ^mnazyum Maiyi Magdaleny, 
w r. 1831 jako mlo(Łieniec pospieszył na powstanie i odbył kampanią 
jako wachmistrz 2 pułku jazdy kaJiski^j, ozdobiony na dniu 14 lipca 
1831 srebrnym krzyżem virtuti militari. Brat jego śp. Maksymilian, 
w tym samym niemal czasie zosta! mianowany w Warszawie asesorem 
prawnym w komisji rządowej wyznań religijnych i oświecenia publi- 
cznego. Po upadku powstania powrócił śp. Ignacy do Księstwa i po- 
święci! się gorhwej pracy, uczęszczając z kolei na uniwersytety w Wro- 
cławiu i Berlinie. Przez d)ugi czas byl nauczycielem przy gimuazyum 
iw. Mar}'i Magdaleny w Poznaniu, szczerze kochany przez uczniów 
i szanowany przez kolegów. Później przeniesiono go do Trzemeszna, zkąd 
dopiero po zamknięciu tamtejszego gimnazyum powrócił do Poznania. 
Był to patryota gorący, a w cfd^j postawie i mchach zachował zawsze 
coś żoluierKkifgi.'. Upadek Francji i Napoleona HI, w którego gwiazdę 
wierzjt, mocno go wzruszyły. Odtąd coraz bardziej zapadając na 
zdrowiu, zgasł II listopada 1871 r. w Poznaniu. 

Nikorska Apolonia z Grabowskich um. 27 grudnia 1875 
roku. Sp. Apolonia była aostrą powszechnie znanych w Księstwie 
Mfidestn, Józefa, ICnnstantego, Hipolita i Ignacego Goctzeudorf-Gra- 
bowshtch, oraz Józefowej Sikorskiej. Odznaczała się wiotką uprzej- 



f"-"' II 



i m iKo 



mością i słodyczą w obejściu. Dopiero przedwczesna śmierć córki śp. 
Felicji Taczano w ski^j spędziła z jej twarzy ten uśmiech po- 
godny, który jej wszędzie zjednywał przyjaciół. Umarła w Wągrowcu 
u syna swego Bolesława. 

Sikorska Mary a z Jaraczewskich um. 21 lutego 1876 
roku. Zmarła była córką śp. Zenona Jaraczewskiego a żoną Bole- 
sława Sikorskiego. Zgasła w kwiecie wieku w Wągrowcu. 

Siwicki ks. Jan um. 3 maja 1870 r. 

Poznań, 5 maja. Wczoraj doszła nas smutna \viadomość 
o śmierci śp. ks. Jana Siwickiego, proboszcza emeryta brzeskiego, który 
jako proboszcz w Sulmierzycach powziął był i wprowadził w życie myśl 
wystawienia tamże pomnika dla poety naszego wielkopolskiego Seba- 
styana Klonowicza. Był to kapłan szanowny i powszechnie poważany. 

(D. F. nr. 103 z 1870 r.) 

Skarbek hr. Karol um. 10 września 1874 r. Śp. lir. Karol 
z znakomitej rodziny Habdanków Skarbków, był żołnierzem 1831 roku, 
ozdobionym krzyżem virtuti mihtari, następnie długoletnim sędzią 
pokoju okręgu brzezińskiego w Królestwie Polskiem. Dwaj jego syno- 
wie ożenieni są w Księstwie: hr. Mieczysław ^ Waleryą Koszutską 
z Wargowa, urodzoną z Wyssogotówny Zakrzewskiej, i hr. Karol 
z Nasierowską, siostrą hrabiny Kazimierzowej Skórzew- 
skiej z Raszkówka. 

Skarbek hr. Mary a um. 23 grudflia 1875 r. Zmarła dziew- 
czynka w San-Remo była jedynaczką córką hr. Mieczysława 
a wnuczką hr. Karola. 

Skarżyński Ambroży, jenerał, um. 6 czerwca 18G8 roku. 
Śp. Ambroży, potomek znanej w Polsce rodziny, był jenerałem 
wojsk polskich i jako żołnierz napoleoński odznaczony tytułem barona 
francuskiego cesarstwa. Umarł w majątku swym Orłowie w Króle- 
stwie Polskiem w 79 roku życia. 

Otóż bliższe szczegóły jego życia zaczerpnięte z „Czasu." 

Ambroży Skarżyński herbu Bończa, urodził się dnia 7 gruduia 1789 r. 
w Zólkowie, województwie mazowieckiem i był synem kasztelana Jerzego 
Skarżyńskiego i Bibianny hrabianki Lanckorońskiej. Wstąpiwszy w r. 1804 
jako kadet do dragonów pruskich, bo dzielnica Polski, w którój się rodził, 
dostała się pod panowanie pruskie, znajdował się w latach 1806 i 1807 
w bitwach pod Kwidzynem, Nowemi Olendrami, Elblągiem i w oblężeniu 
Gdańska, a w roku 1808 otrzymał na własne żądanie uwolnienie jako poru- 
cznik. Zaraz toż 12 marca tego roku wszedł w stopniu porucznika do pułku 
lekkokonnego gwardyi polsko-francuskiój i wysłany był do Hiszpanii. Tam 
znajdował się w bitwach pod Burgos, Somosierra, Madrytem, Benevente. 
W r. 1809 odbył kampanią austryacką i walczył pod Ebersberg, Essling, 
pod Wagramem i Znaimem, tudzież prowadził partyzantkę w Węgrzech. 
W r. 1811 został kapitanem, 1812 szefem szwadronu i walczył pod Wilnem, 
Witebskiem, Smoleńskiem i Mozajskiem, w roku 1813 i 1814 pod Byczyną, 
Eeichenbach, Dreznem, Altenburgiem, Lipskiem, Weimarem i Hanau, a we 
Francyi pod Montmirail, Troyes, Chateau-Thierry, Champaubert, Monterau, 
Eheims, Arcis sur TAube, Berry en Brie i St. Divier. W ciągu tego czasu 



893 



otrzymał legią honorową obu stopni, krzyż polski i stopień barona francu- 
skiego. Z końcem roku 1815 otrzymał uwolnienie, przyprowadziwszy do 
Polski pułk gwardyi lekkokounśj i uzyskawszy chlubne świadectwo od jene- 
rała Wincentego Krasińskiego. W roku 1830 wstąpił znowu do wojska 
jako podpułkownik, przeznaczony na komendanta placu Warszawy, następnie 
mianowany pułkownikiem dowódzcą pułku 6 ułanów, został już w marcu 
1831 jenerałem brygady. Od r. 1831 do 1853 zostawał na wychodztwie 
a ^v tym roku wrócił do kraju. 

Skarżyńska Antonina z Weisów lo voto Rembielińska 
um. 28 listopada 1868 r. 

Jeden z przyjaciół rodziny poświęcił zmarłej w „Dz. Pozn." 
nr. 278 z r. 1868 następujące wspomnienie: 

Poznań, 1 grudnia. Wczoraj o godzinie 3 z południa odbyła się 
z Hotelu du Nord eksportacya zwłok śp. Antoniny z Weisów Skarzyńskiój 
do kościoła parafialnego w Kaźmierzu pod Szamotułami, gdzie się w dniu 
dzisiejszym odbędzie pogi*zeb. Zmarła, urodzona w r. 1800 we Lwowie, 
wstąpiła r. 1820 w śluby małżeńskie z Kajmundem Rembiolińskim, znanym 
z gorliwości i energii patryotycznej pełnomocnikiem rządu Księstwa Warszaw- 
skiego w odzyskaniu na Austryakach Lubelskiego podczas wojny r. 1809 
a następnie prezesem komisyi województwa mazowieckiego za czasów Kró- 
lestwa Kongresowego. Kronika warszawska z owej epoki, między innemi 
ogłoszone w odcinku pisma naszego „Wspomnienia Koźmiana" wspominają 
o ówczesnej pani Rembielińskiój jako słynnej piękności i prawdziwój ozdobie 
salonów stolicy polskiej. Po rewolucyi r. 1831 osiadła z mężem, nie 
chcącym poświęcać swych usług restauracyi Mikołaj o wskiój w Dreźnie. Po 
śmierci jogo w r. 1840 poszła r. 1844 drugi raz za mąż za pułkownika 
Wincentego SkarzyńsJsiego i osiadła w Poznańskióm, przemieszkując bądź to 
we wsi Sokolnikach Wielkich pod Szamotułami, bądź tói w Poznaniu. Śmierć 
nagła niemal, w skutek uderzenia apoplektycznego, zakończyła życie jój 
tutaj na dniu 28 bm. w południe. 

Skarżyński Wincenty, pułkownik, um. 29 września 1876 r. 
Zmarłemu poświęcił „Kur. Pozn." w nrze 225 z r. 1876 następujące 
wspomnienie : 

W niedzielę (1 października) o 2iej po południu liczne grono przyjaciół, 
znajomych i współobywateli odprowadziło zwłoki śp. Wincentego Skarżyńskiego 
za bramę berlińską, a wczoraj odbył się pogrzeb w Kaźmierzu. Zmarły 
spoczął już obok żony swojój przy cichym wiejskim kościółku, ale żal za nim 
nie prędko w sercach blizkich wygaśnie, pamięć u wszystkich, co go znali, 
nie zatrzo się tak rychło. Jego przymioty osobiste zniewalały mu serce 
i szacunek mu jednały, dziś wielu czuje, że znowu społeczność nasza nie 
małą poniosła stratę. 

Wincenty Skarżyński był synem zamożnych rodziców Stanisława 
i Ewy z Eembielińskich i należał do rodziny szlacheckiej, używającój 
herbu Bończa. Urodził się dnia 22 stycznia 1806 roku we wsi Sławcu 
w województwie augustowskiem w obwodzie łomżyńskim. 

Po ukończeniu nauk na uniwersytecie warszawskim, wszedł do służby 
rządowej i pracował pod radzcą stanu Bembielińskim. 



^^Ą^JT' 



nam 



394 



Kiedy wybuchło powstanie listopadowe, pospieszył w szeregi i naprzód 
służył w gwardyi lionorowej, a potom wstąpił przed rozpoczęciem kampanii 
do pierwszego pułku Mazurów, konnicy nowo uformowanój w stopniu poru- 
cznika. W pułku rycliło ściągnął na siebie uwagę przełożonych skrupulatnóm 
wypełnianiem powinności i dzielnością rycerską. Eanny czerepem granatu 
w prawą nogę 24 lutego pod Białołęką, już pod koniec marca został posu- 
nięty na kapitana. Dowodził naprzód trzecim szwadronem, a potem pierwszym, 
i brał udział z odzuaczeniem się we wszystkich bitwach, w których się pułk 
jogo znajdował. Był to co się zowie dzielny i pokaźny oficer, służbista 
i miły towarzysz. Oprócz rany otrzymanej pod Białołęką, otrzymał jeszcze 
dwa pchnięcia lancą w bok w szarży Igo maja pod Trzebuszną. 

W sierpniu 1831 r. pierwszy pułk Mazurów wyruszył z Warszawy 
z jenerałem Ramoriną, pod którego dowództwem wszedł do Galicyi 16 wrze- 
śnia i rozbrojony został. 

Wincenty Skarżyński wymieniony zaszczytnie w rozkazie dziennym 
Naczelnego wodza z dnia 9 maja, ozdobiony został krzyżem wojskowym 
virtuti nailitari 19 sierpnia. 

Po upadku sprawy pospieszył wraz z innymi do Francyi i osiedlił się 
w Paryżu, gdzie prędko pozawięzywał stosunki i nie małej zażywał wziętości. 

Bezczynność ciężyła mu wielce, to też pragnął zatrudnić się pożytecznie 
i wyćwiczyć się lepiej w rzemiośle wojskowóm, zawsze w nadziei, że mu będzie 
dane walczyć za Ojczyznę, wszedł do służby hiszpańskiój w roku 1835 wraz 
z wielu innymi rodakami. Towarzyszem jego nieodstępnym w tej wyprawie 
był książę Lucyan Woroni:cki, także dzielny żołnierz z roku 1831 i zacny 
ze wszech miar obywatel, zmarły przed kilku miesiącami w Królestwie. 

W Hiszpanii oba walczyli przeciw Karlistom, oba zjednali sobie wzię- 
tość i uznanie, oba dosłużyli się wyższych rang i orderów i oba służbę 
obcą w roku 1843 opuścili, oba wiele mieli do opowiadania o Hiszpanii 
i o Hiszpanach. 

Śp. pułkownik Skarżyński wkrótce po powrocie ożenił się z wdową po 
śp. Rajmundzie Rembielińskim i osiadł w naszem Księstwie w majątku So- 
kolniki pod Szamotułami. 

Przebywając między nami od lat trzydziestu blisko, choć się trzymał 
na uboczu i o żadne odznaczenie się nie starał, brał z uczucia szlachetnie 
zrozumianego obowiązku udział we wszystkich robotach obywatelskich. 

Dobry i pełen delikatności mąż, przyjaciel wierny i pewny, gość miły 
w towarzystwie, w obejściu ogłady pełen, litościwy dla biednych, łagodny 
i wyrozumiały dla sług i podwładnych, zażywał ogólnój wziętości. 

Przed laty czternastu sprzedał majątek i wyniósł się do Poznania, gdzie 
przed ośmiu laty żonę stracił. 

Pochował ją w Kaźmierzu, parafii Sokolniki i odtąd często, mianowicie 
zawsze w rocznicę jej imienin grób jój nawiedzał. Tam przed dziesięciu 
miesiącami zaziębił się i wkrótce potom ciężko zachorował. 

Póki mógł wychodzić, z uczucia obowiązku uczęszczał na posiedzenia 
Towarzystwa Przyjaciół Nauk. 

Katolik z przekonania, przestrzegał uważnie przepisów Kościoła i dał 
się wybrać do nowej rady w parafii św. Marcina. 



39G 



"W OEMie dii6siqciDmi&8iqc£ni^j cięikićj uhoroby po kilkakroi! do Sabr»- 

nioiiti}w ŚS. przystępował i jeszcze dh krfitko przed strncoDiom przytomności 
paciera 2 jedujra z książj parafialnych odmawiał. Z^dai, abj mu wjprawwno 
pogrzeb sferoiuiij, i abj mów na tjm pogrzebie nie bjło. 

Oto Idlka rysów z jejo żywota; wystarczą one, aby stawił! na nowo 
przed oczy znajomych i nieznajomych tą postać rycerską i tego zacnego 
człowielia- Polaka, o którym powiedzieć moina, ie kochał Boga, aluiył jak 
mógł krajowi i zawsze myślał, io mu bidzie dane przyłoiyć się do wyswo- 
bodzenia Ojczyzny. 

Skolicl Fryderyk Kazimierz iim. 26 listopada 1S76 r. 
Zmarły byl doktorem modycyny i chirurgii, profesorem i rektorem 
Uniwersytetu Jagielloóskiego, członkiem Krakowskiej Akademii Uraiejęt- 
nośoi i wielu imiych Towarzystw uczonjcli,2acttym przyjacielem mlo<lziaży, 

Śp. Skobel urodzi! się w Warszawie 13 listopada 1806 r., miał 
więc skończonych lat 70. Oprócz udziału w powstaniu 1831 r. i podróży 
naukowj-ch za granicę, cale prawie życie przepędził w Krakowie, 
służąc krajowi jako profesor, jako jeden z najgorliwszych członków 
byłego Tow. naukowego a następnie Akademii Umiejętności i jako pisarz. 
Działalność jego pisarska rozpada się na kilka części. 1) W przedmio- 
tach lekarskich napisał 13 dziel, z Łych najpierweze wyszto jeszcze 
w r. 1837 p. t, „O pojęciu choroby, ze stanowiska filozofii i natury." 
n. W przedmiocie historyi medycyny w Polsce — 14prac. IIL Wprzed- 
miocie słownictwa lekarskiego — 5 dziel, z tych dwa opracowane 
wspólnie z dr. Majerem, nadto „Słownik taoiiisko-polski wyi'azów lekar- 
skich" — z udzi^em dra Aleksandra Kremera (1868) i IV. W przed- 
miocie języka polskiego dwa liziela: „O skażeniu języka polskiego 
w dziemiiŁach i moR-ie potocznej" (trzy wydania powiększane, w 1870, 
1871 i 1872) i „O skażeniu języka polskiego w dziennnikach i innych 
pismach, osobliwie w Galicyi" (1874). Razem więc, od roku 183.5 
oglosU 40 prac. Jako goriicy patryuta, miiż melkich cnót i niezmor- 
dowanej pracy byl nie tylko przez wszystkich, zwłaszcza przez mło- 
dzież, kochany ale i powszechnie czczony, 

Skoroszcwski Franciszek um. 14 stycznia 1870 r. 

Dnia 14 stycznia 1870 r. zgasnąjł na louie rodziny w Poznania w Ba- 
zarze młodzieniec, co najpiękniejsze o sobie rokowa! nadzieje; albowiem 
z gruntowną nanką połączył iywą wiarą, prawdziwą poboinoSS, piękne zalety 
i dobre nczynkij a to dzisiaj w tycb czasach nieszczęsnych nudor rzadkidm 
jest zjawiskiem Zgasnął Franciszek Skoi-o szewski. 

Urodzony 22 sierpnia 1845 r, w Czerminkn, w powiecie plBszewskim, 
już jako dziecko odznaczał się bjstróm pojęciem i mucnćm przywiązaniem 
do rodziny. Przygotowany w domn i przyjęty do IV kt. gimnazyum poznań- 
skiego zjednał aobie wkrótce zaufanie profosorów i pi-zyjaźu współkolegów. 
Ostatnie zaś klasy przeszedł w Ostrowie, gdzie dot.'\d chlubne n wszystkich 
nostawil WBpomniunie. 

Ody jai tatiy do ostatniej posunął się klasy, wybuchło powstanie roku 
18fi8; na ten odgłos opuszcza ławy azkńlne i całkowicie nzbrojony przy- 
bywa do ikmiu pu błogosławię listwo rodzicielsliie , chcąc adać się do obozu; 



_._,^Maił^— >^ tSit "■ '^ ^ I ■^'- ■■-' I I M fc ■■■■■! iŁ^ «■■'■'"' 



396 



ale rodzice temu się sprzeciwili już to dla zbyt młodego wieku, już to dla 
nader wątłego jego zdrowia. Posłuszny rodzicom wraca do gimnazjum, 
a złożywszy popis dojrzałości, udaje się do Berlina, gdzie słucha prawa 
i kameralii. Lecz widząc, że dla nieprzyjaznych, stosunków daleko tu zajść 
nie może, porzuca Berlin i przybywa do domu rodzicielskiego, do Turska, 
i tu całóm sercem oddaje się praktycznemu gospodarstwu rolniczemu; przj- 
czem nie zaniedbuje ciągłego się kształcenia, a i o Bogu nie zapomina, bo 
codziennie słucha mszy Św., łącząc głos swój z ludem na cześć Matki 
Boskiej cudownej. 

Wkrótce odebrał w zarząd majątek Suchorzew, gdzie przez krótki czas 
swych rządów zajmował się z całą gorliwością gospodarstwem; i tu umiał 
sobie zjednać miłość ludu i przyjaźń sąsiadów. Serdeczny, gościnny i wylany 
dla wszystkich czuł się najszczęśliwszym, gdy mógł przyjąć w swym domu 
rodzinę i przyjaciół. Pamiętał i o chorych, a w razie potrzeby konie jego 
gotowe były po księdza i lekarza; a nietylko leki im sprowadzał, a nawet 
dzielił się z nimi swym stołem.- To też niedziw, że po jego śmierci żal tu 
był powszechny i wszyscy wśród łez boleści zawodzili żale, że swego ojca 
stracili; a i dzisiaj jeszcze wszyscy go wspominają ze czcią i uwielbieniem. 

Ale niedługo zostawił go nam Pan na tój biednej ziemi; albowiem 
zdrowie jego zawsze nader wątłe, widocznie nikło coraz bardziój, bo sumienne 
wypełnianie rozlicznych obowiązków nie dozwalało mu go oszczędzać. 
I dopiero gdy się sam przekonał, jak mocno skołatane już jego jest zdrowie, 
opuszcza 10 września 1869 r. po raz ostatni dom swój ukochany, gdzie 
dziecinne spędził lata, gdzie tyle snuł marzeń i planów licznych układał, 
i udaje się do Karłowychwar. I tu przestrzegając przepisów lekarskich, nie 
zapomina nigdy o tóm, że życie i zdrowie w ręku jest Pana. Ile to razy 
przebywa tu wysokie wschody świątyni, aby się korzyć przed Bogiem swoim! 
ileż to razy oczyszcza swą duszę i karmi się Ciałem Pańskiem! Po kilku 
tygodniach pobytu w Karło wychwarach radzi się lekarzy w Berlinie i dąży 
do domu; ale pozostaje w Poznaniu, chcąc się zupełnie wyleczyć. Niestety! 
nie widzi poprawy . . . śmierć mu stawa przed oczy i dla tego całą myśl 
zwraca do Boga i kilkakrotnie powtarza, że poddaje się Jego woli świętój; 
a w razie zupełnego wyzdrowienia ślubuje Panu, że Mu się całkiem poświęci, 
i Pan przyjął święte te zamiary za uczynek, bo ślubu tego już nie mógł tu 
wykonać. Już całkiem odtąd gotuje się na śmierć pewną, odbywa spowiedź 
z całego życia 9 grudnia, a nazajutrz komunikuje w kościele św. Marcina 
z budującą pobożnością. Odtąd oddaje się ciągłój modlitwie, a mimo coraz 
bardziej słabnące siły kilka godzin przepędza na kolanach i czytuje Ojców 
Kościoła; szczególnie zaś upodobał sobie w dziełach św. Augustyna, a nawet 
z nich robił wyciągi dla rodzeństwa. A wzmocniony na duchu wywiaduje się 
o biednych i z swych zasobów jałmużny im posyła. Wtem spostrzega 
obrazek, który odebrał od ks. Kantorskiego na pamiątkę pierwszój Komunii św. 
wyobrażający Pana Jezusa uczącego w kościele. Rozrzewnił się tym wido- 
kiem mocno i zawołał: O czemuż to nie prędzój się zastanowiłem nad nim! 
bom tu miał wytkniętą drogę, którą mi iść było potrzeba, a ja nią nie 
poszedłem; czóm pokazał, że gdyby Pan Bóg utrzymał przy życiu i przy- 
wrócił mu zdrowie, oddałby się całkióm na służbę Jego świętą, to jest, ie 
byłby wstąpił niezawodnie do stanu duchownego. 



39^ 

Nadchodzą święta Bożego Narodzenia ... z jaką to gorliwością zaj- 
muje się rozsyłaniem podarków, chciałby wszystkich udarować, bo czuje, że 
to już ostatnie od niego pamiątki. ... Od Trzech Króli coraz bardziej 
upada na silach. . . . Poznań już go nudzi . . . niepokój go owłada . . . chce 
wróció do domu, ale lekarze tego nie dozwalają. Zostaje tu w tóm przeko- 
naniu, że tu wkrótce zakończy tak wcześnie dni swoje. ... 

I koło Trzech Króli miał dziwny sen: widział bowiem, źe go opasano 
białemi wstążkami, i pyta się matki, coby to znaczyć miało. Zadrżało serce 
macierzyńskie, bo przeczuło koniec jego; ale biedna matka pokrywa jak 
może tę trwogę i w żart ten cały sen obraca. Sen ten przypomniał jój się 
po tygodniu, gdy ^q- opasano w dniu eksportacyi białemi taśmami, albowiem 
podczas choroby wychudł zupełnie. 

Dnia 12 stycznia czując, że się już zbliża ostatnia godzina, odbywa 
spowiedź Św. a nazajutrz przyjmuje ostatnie św. Sakramenty z rąk ks. Krzy- 
żanowskiego; wieczorem w gronie kilku przyjaciół i dobrych znajomych 
uczestniczy w rozmowie ze zwykłą swobodą, tak iż się nawet zdawało , żo 
choroba się przesiliła; był to niestety ostatni brzask zachodzącego 
słońca; albowiem w nocy następnej miał już sen przerywany i modlił się 
głośno... nad ranem żąda jeszcze księdza... a uściskawszy kilkakrotnie 
matkę, która go ani na chwilę nie opuszczała, i obsypawszy ją czułemi pie- 
szczotami, pragnie usnąć . . . odwraca się i . . . zasypia, ale snem wiecznym. 
Biedna matka myślała istotnie, że zasnął, ale spostrzegłszy małe poruszenie 
ręką, przyklękła u łoża, bo już jój zbolałe serce przeczuło, że to ostatnia 
jego wybiła godzina. Z uśmiechem na ustach oddał duszę Bogu. Była 
to chwila tak święta, tak uroczysta, że nikt nawet nie śmiał głośniej ode- 
tchnąć, aby niewczesną rozpaczą nie przerywać tego szczęścia, które się 
malował) na jego spokojnem obliczu. Bo też wyrobił w sobie tak szczytne 
usposobienie, że tak wczesną śmierć przyjmował jak naj spokój niój, z zupeł- 
nem poddaniem się woli Bożej i uważał ją jako łaskę Bożą; i tylko nad 
tern bolał, że zostawi rodziców i tych, co go szczerze kochali, w nieutu- 
lonym żalu. 

Zwłoki jego przy licznym udziale duchowieństwa, krewnych, sąsiadów, 
przyjaciół i Itidu wyniesiono z Poznania, i po zwykłóm nabożeństwie złożono 
je 18 stycznia 1870 r. w grobie rodzinnym w Tursku. 

Młodzieży polska! tak umiera młodzieniec Polak i katolik, co połączył 
naukę z wiarą i pobożnością. Jakie życie, taka śmierć! Tak i ty masz żyć, 
tak działać i tak umierać, aby się okazało nad nami zmiłowanie Pańskie. 

(Nadesłane.) 

Przyp, Zmarły młodzieniec był najstarszym synem zacnych 
i wysoko w obywatelstwie cenionych Ignacego i Bogumiły 
z Tomickich Skoroszewskich z Turska. Z sióstr śp. Franciszka 
jest M a r y a zamężna za Tomaszem S i e m i e ń s k i m , obywatelem 
z Królestwa, druga za Teodorem Mukułowskim, właścicielem dóbr 
Kotlina, trzecia za Józefem Chłapowskim z Sośnicy, właścicielom 
dóbr Węgrzynowa. 

Skorupka hr. Adam lun. 18 października 1872 r. 

Dnia 18 b. m. rano umarł w Krakowie Adam hrabia Skorupka, 
dyrektor teatru krakowskiego, licząc lat 52, syn Józefa, niegdyś sena- 






398 



torą krakowskiego i żyjącej dotąd matki, Józefy z hr. Przeremb- 
skich, ożeniony z hr. Karoliną Krasicką. Nauki gimnazyalne 
pobierał w kraju, a na uniwersytet uczęszczał w Heidelbergu i w College 
de France w Paryżu. Wykształcony, dowcipny, wielki znawca muzyki 
i niemal artysta, obeznany z literaturą ojczystą i obcemi władający 
językami, w ostatnich dopiero kilku latach wszedł w bliższy związek 
ze sztuką, objąwszy teatr krakowski w zarząd i podźwignął go z upadku. 
W dziejach teatru w Polsce imię Skorupki pozostanie zapisane zaszczy- 
tnie i to też z żywota jego głównie „Czas" podnosi, jako stanowiące 
część onego publiczną. (K P. nr. 242 z 1872 r^ 

Skorupka hr. Leon um. 12 stycznia 1875 r. 

Dnia 12 st3^cznia 1875 r. o godzinie 11 przed południem umarł 
w Krakowie w 53 roku życia po długiej chorobie opatrzony świę- 
temi Sakramentami hr. Leon Skorupka, właściciel Prokocima za Pod- 
górzem. Był synem Józefy z hr. Przerembskich i hr. Józefa 
Skorupki, ożeniony z Józefą Gorayską, ojciec kilkorga dzieci. 
Wychowanie odebrał za granicą, które nie stłumiło bynajmniej gorącego 
w nim patryotycznego uczucia. Obok dowcipu i wielkiej bystrości 
umysłu, posiadał wykształcenie niezwykłe, pracował też na polu eko- 
nomii politycznej i kilka w tym przedmiocie odznaczających się ogłosił 
broszur. Pchany miłością Ojczyzny i żądzą poświęcenia w młodym 
bardzo wieku, bo w burzy r. 1846 uwięziony, w kajdanach dostał 
zarodu choroby, której teraz uległ. Uwolniony w r. 1847 za ogólną 
amnestyą, starał się służyć krajowi w zawodzie poselskim, gdzie łatwo- 
ścią w}Tnowy się odznaczał. Był też posłem w 1861 roku w pierwszej 
kadencyi sejmowej. Ustąpił z tego stanowiska i oddał się rodzinie, 
ale troski tego nowego powołania nie wstrzymały go od czynnego 
udziału w ostatnich w kraju naszym wypadkach 1863 r. Poniósłszy 
wiele ciosów rodzinnych i strat majątkowych, ostatnie lata spędził 
w Prokocimie, otoczony przywiązaniem wszystkich, jakie mu jednały 
szlachetne przymioty serca i duszy. Prawdziwe to dziecię krakowskie, 
którego zgonowi żal miasta tego towarzyszył. 

(K. P. nr. 10 z 1875 r. według „Czasu.") 

Skórzewskl Maksymilian um. 13 lipca 1866 r. Urodzony 
w r. 1809 w Szczepowicach pod Kościanem, odbył nauki w Poznaniu. 
Na odgłos powstania w Warszawie 1830 r. pospieszył natychmiast na 
pole walki i zaciągnął się do pułku jazdy poznańskiej, poczem jako 
podporucznik przeszedł do 2 pułku strzelców konnych i z nim odbył 
chlubnie całą kampanią. Po sześciotygodniowem więzieniu w Austryi 
wrócił do Księstwa, gdzie go rząd pruski na trzy lata jako prostego 
szeregowca za karę posłał w sołdaty. Zawsze gorąco miłujący kraj, 
wziął udział w walce 1848 r. pod Miłosławiem. Z władzami gorliwie 
się zawsze ucierał o prawa języka naszego. Umarł w Ulejnie. 

Skórzewska Józefa z Niemojowskich um. 20 maja 1871 
roku. Zmarła była wdowią po śp. Józefie a siostrą śp. Nepomucena 
Niemojowskiego z Słiwnik, w którego też domu przez ostatnie 
lat piętnaście mieszkała. 



Skłirzcwska A u l o ii i n a z hr. C k a p s k i c li iim. 22 pażdnier- 
nika 1872 r. 

W sobotfl o godzinie .1 jio południu odprowadził bardzo liczny 
orszalc iatobnj zwłoki śp. Antoniny z lirabiów Czapskich Skórzewskii^j 
do bramy miasta, zŁąd je do familijnego grobowca w Kretkowie, 
majątku syna Zmarłej w powiecie pleszewskim, powieziono. Z dalekich 
nawet stron przybyli krewni, t miasta i okolicy pospieszyli przjjacielo 
i znajomi zgasKj matrony, by ii\ nddae cześć ostatniij. Była to 
bowiem niewiasta prawdziwie polskiego serca, gorąco miłująca Ojczyznę, 
szczodrą dłonią niosąca dla sprawy narodowej ofiary, zawsze gotowa 
do oddania przysługi każdemu, co do Niśj o pomoc kołatał. Z zua- 
Itorait^j w kruja pooliodząca rodziny, odziedziczywszy po mężu zuanu 
i powaiane w Wielkopolsce nazwisko, odznaczała się Zmarła rzadką 
uprzejmością i prostotą. Dla wszyatkicłi bez różnicy zarówno grzeczna 
i wyłana, w domu swoim zachowała do śmierci staropolslcie zwyczaje 
i ki gościnność, która nam u cudzoziemców jednała powszechne 
uznanie i w praysłoirie weszła. Gorliwa katoliczka, pozostała do śmierci 
wierną córką Kościoła, Ti> też ciche ale nie mniej piękne J^j cnoty 
wymownemi słowy podniósł żałobny mówca, JMC. ks. Pędzińaki, nad 
trumna, mieszczącą Jej zwłoki, Pokój Jej cieniom! 

(K. P. nr. 248 z 1872 r.) 

Sk^łrzcwski Seweryn um. 11 września 1873 r. Śp. Seweryn 
fikórzewsld urodził się w r. 1807 w Wittlkiónr, Krzycku z ojca An- 
drzeja matki Ludwiki z Krzyckich. Licząc lat 30 poszedł 
na uniwersytet do Berlina. W r. 1830 ])ospieszył do powstania i odbył 
etdą kampanią w I pułku ułanów kaliskich, za co póżniiSj jrok ua 
fortecy w Kołobraegii odsiedział. W r. 1846 c^euil się z Celestyną 
lir. Solcolnicką, urodzoną z Mycielskiej, z której pozostawił syna 
i pięć córek. Przez Ut 25 pełnił obowiązki radzcy Ziemstwa, znany 
z gorliwości i pracowitości. Do Kościoła szczerze był przywiązany. 

SbArzewska hr. Emilia z hr. Grabowskich um. 21 sty- 
cznia 1 875 r. Zmarła była córką hr. Grabowskiego z Gry lewa 
i JJ i e ży c li o w s k i ó j , siostrą hr. Edwarda, hr. Tyszkie- 
wiczów iJj Wincontowt^j i Bolesławo w ej Puniński^j, 
a żoną lir. Hellodora. Za życia straciła w r. 1848 córkę Kłau- 
dyą, następnie męża, wreszcie jedynaka syna, wielkie rokującego 
nadzieje młodzieńca, hr. Stanisława. Pozostawiła córki Gfełią 
hrabinę Józefowa Po tulicką, Antoninę za Wladysłciwem 
Łąckim, M a r y ą za Hipolitem T u r n o i Z o f i ą za Z y g ni u li- 
tera Niegolewskim z Niegotewa, n^młodszym synem bohatera 
z pod Somosiery. 

Skórzewscy herbu Drogosław. 

Skórzewscy jiiszij się z Skórzewn pod i'oznaiiierri, któnj tu wieś 
założy! ich przodek Drogosław, z Czech czy Szląska do Wielkopolski 
przybyły; tego ayn Piotr r. I2(i0 wybranym został na Biskujm poznań- 



~*r«! 



400 



-• -•'-■'^'N^ 



skiego. Andrzej Skórze wski, w końcu XVn wieku jako jenerał 
wojsk koronnych i marszałek konfederacji wielkopolskiej, pierwszy 
ze Skórzewskich wybitniejsze zajął w kraju stanowisko; Władysław 
Skórzewski był chorążym poznańskim ; Stanisław (um. 1 761) ka- 
sztelanem naprzód elblągskim, potem chełmińskim; Franciszek 
(um. 1773) jenerałem-lejtnantem wojsk koronnych, a jego żona Ma- 
ryanna z Ciecierskich znaną jest z swej korespondencyi z Fry- 
derykiem II; córka jej* Alksandra była żoną Augusta Nałęcza 
Gorzeńskiego, jenerała i wojewody •Księstwa Warszawskiego, syn 
zaś Fryderyk (um. 1832), na Łabiszynie i Margoninie, szambelan 
króla pruskiego, został roku 1787 hrabią pruskim, ożeniony z Gar- 
czyńską. Jego synowie hr. Heliodor, z Emilią hr. Grabow- 
ską, i hr. Arnold, ożeniony z Melanią Skórzewską, wnuczką 
wojewody Pawła Skórzewskiego. Po Heliodorze syn hr. Stanisław, 
kamerjunker pruski, młodzieniec pełen zdolności, umarł przed- 
wcześnie; córek zaś pozostało cztery: hr. Józefowa Potulicka, Wła- 
dysławowa Łącka, Hipolitowa T u r n i n a i Zygmuntowa N i eg o - 
1 e w s k a. Po hr. Arnoldzie synome : Leon, Kazimierz zXa- 
sierowską ożeniony i córka za Eust. Rogalińskim, posłem. 

Michał Skórzewski, podkomorzy poznański i starosta pyzdrski 
1770 r., ożeniony z Czapską, był ojcem Józefa, starosty gnie- 
źnieńskiego, szambelana króla polskiego. Ten zaś z Lipskiej zosta- 
wił pięciu synów; między tymi najstarszy Rajmund ożeniony 
z Maryą Lipską, hrabią mianowany r. 1840, był ojcem hr. Zy- 
gmunta, ordynata na Czerniejewie, a głową całego rodu Skórzewskich, 
tworząc najstarszą linią tego domu. Zygmunt z hr. Konstancyą 
Potulicka ma dwóch synów i córkę Maryą wydaną za księcia 
Ogińskiego. Braćmi hr. Rajmunda byU: 1) Ignacy, na Ko- 
morzu i Nekli, oźemony zRychłowską, z której pozostawił syna 
Antoniego i córki Helenę Niegolewską i Maryą Czapską. 
2) Hilary, na Jankowie, ster. 3) Antoni, na Kretkowie, z hr. 
Czapskiej pozostawił syna Hipolita, ożenionego z Maryą Szul- 
cówną i kilka córek, z których najstarsza za Włodzunierzem Wysso- 
gotą Zakrzewskim. 4) Józef, na Broniszewicach. Ten z Nie- 
mojowskiej pozostawił synów Andrzeja, ożenionego z Anną 
L^^nrużanką i Leopolda. Obydwaj mają potomstwo. 

Mikołaj Skórzewski był ojcem Antoniego (1 759) , który 
z Anny Jackowskiój miał syna Pawła Skórzewskiego, senatora 
wojewodę (r. 1816), a poprzednio stolnika kaliskiego, jenerała wojsk 
polskich 1794 (odznaczył się jako taki w powstaniu Kościuszki), jenerała 
komenderującego w departamencie kaliskim (1807), marszałka kaUskiego 
pospolitego ruszenia (1812), orderów orła białego, św. Stamsława 
i krzyża wojskowego polskiego kawalera, który z Eleonory Scza- 
nieckiej miał trzech synów (tak zwana linia na Szczurach, obecnie 
własność hr. Kazimierza Skórzewskiego) : 1) Walentego, puł- 
kownika wojsk polskich , który 1 vto z R y b i ń s k ą był ojcem Melanii 
hr. Arnoldo we j Skórzewskiej na Łabiszynie i Eleonory Nie- 
mo jowskiój (matki dwóch hrabin ZółtowsMch); 2vto z Bogdańską 



401 



bezdzietny: 2) Prokopa, kapitana wojsk polskich (1809), marszałka 
sejmiku powiatu waitskiego (1822), który z Eleonory Karn- 
kowskiej zostawił syna Piotra, na Rossorzycy i Dobrej, jedy- 
nego wnuka wojewod}'-, ożenionego z Ewą z Gorzeńskich; tych 
córka Mary a (um. 1874) za Zygmuntem Górze ńskim 
Ostrorogiem, 3) Józefa, na Wysocku, ojca Walentyny 
N asierowskiej. 



Skrzetuski Floryan um. 19 paździermka 1872 r. Śp. Skrze- 
tuski był rodem z Księstwa, umierając liczył lat przeszło 100. Jako 
kadet pruski zmuszony był walczyć przeciw Francuzom, wszakże ranny 
pod P]ylau, skoro tylko wyzdrowiał, wstąpił do szeregów narodowych 
i mianowicie pod Raszynem, Warszawą i Sandomirzem odznaczył się 
odwagą i męztwem. W kampanii z r. 1812 był w bitwach pod Smo- 
leńskiem, Możajskiem i nad Berezyną; później przetrwał oblężenie 
ModUna. W r. 1815 wstąpił do 2 pułku strzelców pieszych, wszakże 
1)0 3 latach wziął dymisj^ą i zamieszkał w Poznańskiem. W r. 1830 
znów pospieszył pod sztandar narodowy. Jako major udał się na 
tulactwo do Francyl W powstaniu badeńskiem jako pułkownik wzięty 
do niewoli i skazany na rozstrzelanie, tylko wstawieniu się za nim 
komendanta Strassburga zawdzięczał życie. Odtąd coraz więcej tracąc 
siły, sparaliżowany na ciele, lecz nie na umyśle, był w vStrassburgu 
w czasie oblężenia przez Prusaków a przez ostatnie dwa lata ciągle 
niemal konał, pielęgnowany starannie przez zacną Francuzkę pannę 
Hortensyą Chevassus. Wielkopolanie, którzy ze składek utrzymj^wah 
starca, równie i pogrzeb stuletniego weterana opłacih. Hołd pośmiertni 
oddał Zmarłemu w 263 nrze „Kuryera Pozn.** jego kolega i przyjaciel 
wtedy już 83 lata liczący śp. major Włodzimierz Kormański. 

Skrzy dlei^'ski Mateusz um. 1 lipca 1866 r. Był to obywatel 
powszechnie szanowany i kochany w swym powiecie. Dla ludu był 
opiekunem i prz\jacielem; dla sąsiadów zawsze gotów do usług. Gor- 
liwy w pracach narodowych dostał się w r. 1863 do więzienia, wszakże 
później uwohiionjTii został dla braku dowodów. Dom jego w Mechhnie 
})od Śremem słynął z staropolskiej gościnności. Ożeniony z Teklą 
Mukułowską, siostrą Teodora, dr. Leona i Ignacego, oraz 
Zofii Skrzydlewskiej, pozostawił kUkoro młodocianych sierot. 
Życiu jego położył koniec tragiczny i całkiem niespodziewany wypadek. 
Utonął, kąpiąc się w Warcie, zawikławszy się, jak się zdaje, w gałęzie 
i pnie dębowe, jakie pod MechUnem znajdują się w rzece. Śmierć 
jego głębokie i bolesne w całym powiecie w^^^yarła wrażenie. 

Skrzydlewski Kazimierz imi. 26 kwietnia 1870 r. Zmarły 
był najmłodszym bratem śp. Mateusza. Ożeniony z O t o c k ą , uległ 
chorobie piersiowej w Poznaniu. 

Skrzydlewska Józefa z Czach orskich um. 18 stycznia 
1871 V, w 70 r. życia w Sulęcinie. 

Slaski Adam lun. w polowie stycznia 1873 r. Zmarły, oficer 
wojsk polskich z r. 1812, był synem Jana Śląskiego, jenerała z czasów 

26 



wir -rf - 



402 



^"^•^.^ ^ .'^^•■>-'.■^^. »•■ 



Kościuszki, i Ludwiki Dembowskiej, córki kasztelana Stefana. 
Podczas odwrotu z pod Moskwy dostał się śp. Śląski do niewoli. 
Uwolniony osiadł w województwie krakowskiem, gdzie powszechnie był 
poważany. W r. 1831 organizował pospolite ruszenie w swym powiecie. 
Umarł w Krakowie, licząc lat 84. 

Sławski Sylwester um. 11 kwietnia 1871 r. 

Poznań, 14 kwietnia. Wczoraj po południu o godzinie 4 od- 
prowadziło liczne grono przAJaciół i znajomych pod przewodnictwem 
księdza dziekana Malinowskiego na cmentarz św. Marciński zwłoki śp. Syl- 
westra Sławskiego, właściciela Komornik pod Poznaniem. Sędziwy 
starzec ten w długoletniem, poświęconem sumiennój pracy życiu, 
odznaczał się cichemi cnotami, które są cechą prawego ziemianina. 
Boleść rodziny i bliskich świadczyły najw3'mo\Miiej , jak zmarły dbał 
o ich dobro. Pokój jego duszy !^ (D. P. nr. 86 z r. 1871.) 

Słotwiuska Melania z Żychlińskich mn. 15 marca 1875 r. 

Poznań, 15 marca. Dziś o godzinie 10 przed połudmem zgasła 
w kwiecie wieku w mieście naszem po długich, ciężkich a z chrześciańską 
prawdzime cierpUwością znoszonych cierpieniach śp. Melania z Zychliń- 
skich Słotwińska. zona obywatela z Galicyi. Najtroskliwsze starania 
otaczającej ją rodziny, do której przybyła z ICrakowa w gościnę, osła- 
dzały ostatnie ch\rile zmarłej. (K. P. nr. 60 z r. 1875.) 

Przyp, Zmarła była córką Marcelego Źychlińskiego, 
(syna Fryderyka z Twardowskiej, wnuka Piotra z Kurna- 
towskiej a prawnuka Jerzego z Lossowówny,) i lvarczew- 
s k i e j a siostrą Bronisława, da^Miiejszego właściciela Targowej- 
górki, ożenionego z Stefanią Osińską. 

Słupecki Jan Nepomucen um. 1 stycznia 1872 r. 

Poznań, 2- stj-cznia. W tej chwiU dochodzi nas bolesna wia- 
domość o śmierci jednego z zacnych i zasłużonycłi współoby\vateli 
naszych, śp. Jana Słupeckiego, olicera wojsk polskich z 1831 r., dłu- 
goletniego urzędnika przy tutejszem starem Ziemstwie Kredy to wem, 
męża pełnego zdolności i rzadkiej wymowy, który swego czasu w mieście 
naszem wybitne zajmował stanowisko. (K. P. nr. 1 z r. 1872.) 

Poznań, 4 stycznia. Wczoraj po południu odbył się w mieście 
naszem śród licznego udziału pubUczności, oraz towarzyszów broni 
i pracy Zmarłego, pogrzeb śp. Jana Słupeckiego. 

(Kur. Po z n. nr. 4 z r. 1872.) 

Przyp, Śp. Słupecki urodził się 28 styczma 1804 r. w Rydzynie, 
gdzie jego ojciec był d ierźawcą. Książę Ordynat Antoni Sułkowski, 
poznawszy zdohiości młodego chłopca, wziął go w swą opiekę. Kształcił 
się śp. Słupecki nasamprzód u 00. Pijarów w Rydzynie, późniój 
w Lesznie, gdzie się odznaczał pilnością. W r. 1830 wraz z pułko- 
wnikiem Krasickim z Malczewa, u którego czasowo przebywał, pospieszył 
do Królestwa, i wstąpił jako ochotnik do nowo tworzącego się pod 
dowództwem tegoż pułkownika Ivrasickiego 14 pułku piechoty, który 
pod Ostrołęką okrył się sławą. Mianowany .podporucznikiem, ciężką 
otrzjTuał ranę w brzuch i kontuzyą w piersi. Wyleczony w Warszawie, 
przydany został jenerałowi Galois jako adjutant. W korpusie Romorina 



pmy wyprawie ku Siriilcuiii zdoljy! mhiu krzjż virt.uti militari. W r. 
lS40 iTSlapił jaku ur?,i;diiik tlo Ziomstwu Kreiljtowego w Poznaniu. 
W r. 1846 uwi\.'zii.iny, przcK ilwa lata przJisiedział w Maaljieie. W r. 
1848 brfił czjTiiiy iiilzial w wypadkach, sijiiąc jako mówca klubowy. 
Nalfiat Jo Dyrekcji Ligi polskiej miasta Poznaaia i do komitetu 
Towarzystwa Pomocy naukowej. Skonał na słabość piersiową, zasłu- 
żywszy sobie przez swą prawość, sumienność w pracy i gorący patry- 
iityzni na szacimek powszechny. Pozostawił córky i sjTia, który jest 
nauczycielem gimnazyaluym, 

ŚmlecllOwskl Jónef, jenerał, urn. 18 czerwca 1875 r. Zmarły 
we Lwowie w 715 roku życia weteran wojsk polskich, był w powstaniu 
1803 r. jenerałem i odznacza! sit; walecznością- Umarł w szpitalu 
po kilkotygodiuowej eicżkii^j chorobie a ostatniemi słowy kouaji^cego 
były: „Hoże zbaw Polskę!" 

Sinltkowski Antoni um. 31 maja 1871 i: Zmarły w 50 roku 
iycia kaptan łyt proboszczem w Jutrosinie i dziekanem krobskim, 
który to urząd dla ciężkiej choroby złożyć musiał. Gorliwy pasterz 
umarł jako żołnierz na posterunku, sterawszy zdrowie w obowiązkowćj 
(jracy., 

ŚmitkowBkI Leon um. 2 kwietnia 1875 r. Kur. Pozn. 
w nrze 78 z 1875 r. z dnia 6 kwietma tikie Zmarłemu poświęcił 
wspomnienie : 

Chcemy kilka slńw pamiąci zacnego ozłowiokit , którego zwłokom towa- 
rzjSKjliSmy wczoraj, poświccid, chcemy oczcii5 jogo długii siaibą ze szczerego 
se]'ca, sprawie ojczystłij oddaną, nie przesadzając niczego, ale tói tiiczogo, 
O ile mo£na, na bok nie usuwając. 

Leon Śinitkowski urodził si^ w r. 1801 w j^aniemyśln 7. bardzo zacnych 
rodzic6w, którzy* pó^nidj nabyli wie^ Siodmiorogowo i tam zamieszkali. Do 
szkół chodził w Poznaniu, na uniwersytet w Berlinie, gdzie podówczas kształ- 
cili się Karol Marcinkowski, Edward Potworowski, Stanisław Chłapowski, 
Gustaw 1'otworowski i wielu innych. Oskarżony o naleienie do spr«ysi<jienia 
patryotycznego , siedział jakiś czas w więzieniu, a gdy powrócił do Księstwa, 
JĄł gospodarować aa małi^j dzierżawie. Nio długo przeoiei spokojnej odda- 
wał BiQ pracy. Powstanie 1831 ruku wyrzuciło gu z kolei obowiązków 
domowych, pospieszył do Warszawy i wszedł do szwadronów pozuafiskiclj. 
8amiennj w pełnieniu słuiby rychło otrzymał stopień porucznika, a kiody 
w miesiącu maju jenerał Chłapowski podjął ^K trudnej na ezele 600 ludzi 
wyprawy, aby pój&5 organizowaó powstunje na Litwie, stanął przy jogo boku. 
Był On jednym i n aj waleczniej szych w tym zastąpić, w którym znajdowali 
sit} Karol Marcinkowski, (iustaw Totworowski, Jakób Grotkowski, który 
zginął pod HnjuowszezjTiną , Maciój Mieliyńaki. Ignacy Miolityński, którj' 
zginął pud Szawlami, Stanisław Chłapowski, Wincenty Wielopolski, Kazimierz 
Putulicki, Kazimierz Krasicki, Stanisław Urabnwski, który p.idł pod Wilnem 
w szarży na działa, Aleksandoi Stryjeński i Adam Soltan. Z tych, których 
tu wymieniamy, jat tylko dwóch na świecie zostało, Krasicki i Stryjeński, 
wszystkich innych przeiył sędziwy jenerał. Smitkowski odznaczył się wo 
wsaystkicli potjczkacb, pod Hajnowsiiczyzną, pod Lida, pod Wdnem a mia- 
nowicie pod Szawlami, gdzie obok niego zgbiął ks. Luga. Kiody powstanio 



404 

wparte zostało do Prus, Śmitkowski, który w stopniu majora był do końca 
przy jenerale Chłapowskim, zatrzymany był wraz z innymi i strzeżony 
w obozie, a pot^m udał się na wygnanie, gdzie lat jedenaście pozostał. 
W Paryżu, ile mógł, usługi ziomkom oddawał. Znał się tam ze wszystkimi 
politykami naszymi i literatami. 

Bliższą zai\łość miał z Chopinem, który mu jeden ze swoich utworów 
dedykował. W r. 1842 wrócił do Księstwa i osiadłszy we wsi Łęgu, zajął 
się gospodarstwem. W roku 1848 na pierwsze hasło poszedł do obozu 
i w potyczce pod Książem ranę otrzymał. Zawsze brał czynny udział w życiu 
obywatelskiem, to też zasiadał w wielu komitetach i wszędzie odznaczał się 
rozsądkiem i dobrą wolą. W r. 1863 powierzono mu część orgaiiizacyi 
powstańczój, za co potom rok w więzieniu magdeburgskiem siedział. Z wię- 
zienia wrócił do swego gospodarstwa w Łęgu, niebawem wieś przedał, nie 
w obce przecież ręce, jak to niestety zbyt często się dzieje. Nigdy nie był 
żonaty, zaczem nie krępowały go obowiązki rodzinne. Od ośmiu lat osiadł 
w Poznaniu i tu mimo wieku podeszłego do końca pracami publiczncmi się 
zajmował, to jako członek dyrekcyi Naukowej Pomocy, to jako członek 
dyrokcyi Oświaty, to przy wyborach, to w Towarzystwie Przyjaciół Nauk. 
Umarł nagle, przy obiedzie w hotelu, tknięty apopleksyą. Póki jeszcze 
oddychał, pospieszono z udzieleniem mu sakramentów św. 

Wczoraj liczne bardzo grono obywateli naszego Księstwa, z osób ze 
wszystkich stanów, zebrało się w podwórzu hotelu du Nord. Tam, gdy znie- 
siono trumnę na wóz żałobny, ks. Kantorski w przydłuższej mowie, żywo 
wypowiedzianój, zasługi nieboszczyka uczcił. Ruszył potom w śliczną pogodę 
wiosenną orszak pogrzebowy, któremu przewodniczył ksiądz Pędziuski.i liczne 
duchowieństwo, przez Nową ulicę, Rynek i Chwaliszewo za Tum, gdzie trumnę 
przełożono na wóz, aby zwłoki do Borku do giobu familijnego przewieść. 
Niechajże tam spoczywają po długim i pracowitym żywocie, — my zaś 
zachowajmy w żywój pamięci tę' postać żołnierza i obywatela, który całe 
życie nie usuwał się od powinności pat ry o tyczny eh i czynił wiele ^ bo czynił 
co mógł. (Zob. pod rubryką: Tułodziecki Stanisław.) 

Sobeski Jan um. 7 maja 1875 r. Jan Boży Sobeski, obywatel 
ziemski, urodził] się dnia 7 marca 1790 r. Ukończywszy słynne na 
początku bieżącego stulecia szkoły u 00. Reformatów w Pakości, zkąd 
wyniósł nietylko wyższe wykształcenie naukowe ale i prawdziwą reli- 
gijność i pobożność, która go całe życie jako wiernego synB. św. Kościoła 
katolickiego cecliowała; poświęcił się zawodowi rolińczemu. Zjednawszy 
sobie na tem polu uznanie, objął już w młodym wieku jako pełnomo- 
cnik lir. Magdaleny Dąmbskiej, ostatmej kasztelanowej inowrocławskiej, 
główny zarząd rozleglej naówczas majętności kaczkowskiej na Kujawach. 
Tu pracował lat kilkanaście z korzyścią dla swej mocodawczym w naj- 
trudniejszych dla rolnika czasach, bo podczas W7prawy Napoleona L 
na Moskwę i przemarszu i powrotu licznych wojsk jego. Oddał potem 
powierzone sobie dobra bez uszczerbku a nawet meobdłuźone doszłym 
do pełnoletności hrabiom Apollinaremu i Kazimierzowi Dąmbskim 
a ożeniwszy się w r. 1823 z Anną Szuwalską, osiadł w własnym 
majątku Dziewie pod Kruszwicą. Tu gospodarzył przez lat 42, będąc 
dla prawości charakteru, niepospolitego dowcipu, wesołego usposobienia, 



idb 



tałeiłtti mtiiyhaliiego i szczerej gościnności alubieńcem cal 
a, dla sw^j prawości i w pewnym stopniu znajomości praw krajowycli 
hezinteresownym doradzcą Ucznycli swych przyjaciół. Poniczano mn 
znaczne opieki uad maloletniemi zmarijcli sąsiadów dziećmi i różna 
obywatplskie ui7^'dy, z którycli z chlubą się wywiązał. Wzorowy mąz 
i ojciec wycliował i wyksztalcit lieaną rodzinę, której synoirie poważne 
zajmują stanowiska cywilne i duchowne. Sprzedawszy w r. 1865 dla 
wyposażenia córek dziedziczny majątek, zadzierżawil wieś Golcein 
w Pałukach, gdzie w r. 1873 w gronie dzieci i wnuków obchodził 
złote wesele. Będąc choó w późnjTn wieku jeszcze na umyśle i ciele 
rześkim i niezmordowanym pracownikiem, wykupił przyległy folwark 
z n^k obcoplemiemiych i pełniąc wszelkie obowiązki obywatela Polaka, 
zjednał sobie i w swt^ nowej siedzibie powszechny szacunek. Rzeskoś<5 
ciała, imsiożi umysłu i wesoły hirnior zachował do ostatnich dni 
swoicłi. Przoiywszy lat 85 z górą przeniósł się do wieczności w Gą- 
binie pod Inowrocławiem opatrzony iś. Sakramentami. Pochowany 
w Chomentowie przy kościele. Poprzedziło go na tamten świat trzech 
liraci: Józef, właściciel Lubówlia, Jakób, radzca Ziemstwa i wła- 
ściciel Łubowa w powiecie gnieźnieńskim, i ks. Norbert, Prałat 
dziekan kapituły włocławskiej. 

Soblerayski Wiucenty lun. 17 sierpnia 1870 r. Zmarły był 
właścicielem dóbr Kopanina. Ożeniony z śp. Elżbietą Jaracze- 
wską (um, 1877 r.) pozostawił syna Leona, ożenionego z Guto- 
wską i córkę Maryą za lir. Stanisławem Buiiiskim. — 
Pradziad Zmarłego Jaliób, ożeniony z Tarnowską, przed cza- 
sami Targowicy posiadał majątek Nowąwieś w okolicy Ignacewa, zkąd 
po upadku Targowicy syn jego ożeniony z Oordunówną, margra- 
bianką de Huntlej, przeniósł się do Księstwa, gdzie nabył majętnoić 
Kopauiiiską dla syna Wincentego, a Chobielińską (i!a dni^ego 
syna Leona (um. 183lj r.j, po którj-m syn Kazimierz, ożeniony 
z Hojanowską, umarł przed kilku laty. pozostawiając dwie córki 
Helenę i Leon ty nr i małoletniego syna Bronisława. Sobie- 
rayscy pieczętują się Dolęgą. 

Moczyuskt Józef um. w czerwcu 1869 r. w Krakome. 

Sp. Soczyński urodził się dnia 15 lipca 178ii r. w Krakowie. 
Dnia 20 marca 1807 r. wszedł w służbę jako żołnierz do pułku artj- 
łeryi pieszćj Księstwa warszawskiego, dnia 1 kwietnia postąpił na kaprala, 
dnia 15 czerwca został podporucznikiem z przeniesieniem do pułku I 
legionu nadwiślańskiego, dnia 23 października 1811 r. został poruczni- 
kiem, dnia 22 marca 1812 r. przeznaczony na adjutanta-mąjora 
w tymże pułku, dnia 11 lipca 1813 r. objął obowiązki adjutanta 
w dywizyi 1 korpusu III w armii, I>uia 5 marca 1815 r, postąpił 
na kapitana w pułku ;) strzelców pieszycli wojska Królestwa Polskiego. 
Dnia 2ii sierpnia 1815 r. wykreślony z kontrol dla niestawienia się. 
Dnia lij kmetnia 1816 r. wszedł [lowtórnie w służbę w wyższym 
stopniu i umieszczony w wojsku. Dnia al maja przeznaczony na 
aĄjutantft poluwego starszego pułku I piechoty liniowej przy jenerale 
brygady hr, Potockim. Dnia 22 września 1821 miał sobie naziiuezouo 



406^ 

starszeństwo w pułku grenadyerów gwardyi. Odbył kampanie w latach 
1807, 8, 9, 10, U, 12 i 13tym. Znajdował się w bitwacli pod Malin, 
Alagon, Epila; w obu oblężeniach Saragossy, Tudela, Alcanis, Maria- 
Belchite, Blaneos, Batea, Orta, w oblężeniu i bitwie pod Leridą, oblę- 
żeniu Meąuinenza, pod Yital, Purol, Chiesi, Ahentora, ł'uente de 
Nuestra-Senhora, w oblężeniu Tarragony, Saguntu, przy przejściu Gua- 
dalaxiar, w oblężeniu i bitwie pod Yalencyą, pod Smoleńskiem, Moźaj- 
skiem. Brzezinami, Tarutynem i nad Berezyną, pod Bolesławcem 
(Buntzlau), Złotągórą, Jaworem, w oblężeniu Drezna i w skutku kapi- 
tulacyi tej twierdzy 11 listopada 1813 wzięty do niewoli, zostawał 
w niój do 14 kwietnia 1814. W oblężeniu Saragossy otrzymał kon- - 
tuzyą, nad Berezyną ramiy od strzału w nogę lewą. W 1809 otrzymał 
krzyż legii honorowej, w 1812 mianowany kawalerem państwa francuz- 
kiego, w 1830 znak honorowy za lat 20 służby oficerskiej. W ciągu 
powstania 1830 pełnił obowiązki przy komendancie twierdzy Modlina, 
dn. 23 września 1831 r. otrzymał dymisyą. Dn. 3 kwietnia 1833 
mianowany został komendantem milic}i w. m. Krakowa (pułkownikiem), 
którą to godność aż do 21 września 1846 r. sprawował. 

Zmarły weteran większą część życia od szesnastego roku poświęcił 
służbie wojskowej i w kilkunastu bitwach miał udział. Szczęśliwszy 
od innych zakończył życie w swoim rodzinnym grodzie. Liczne tłumy 
Krakowian odprowadziły zwłoki na cmentarz, oddając cześć staremu 
legioniście i zacnemu ob3n\^atelowi. 

(D. P. m\ 143 z 1869 r. podług „Kraju.^') 

Sokolnicki Michał um. 29 kwietnia 1863 r. Sp. Michał był 
synem Mikołaja, pułkownika wojsk polskich. Urodzony w r. 1818 
w Bardzewie, poległ śmiercią walecznych w bitwie pod Brdowem. 

Sokolnicki Tadeusz um. 4 marca 1874 r. Zmarły weteran 
wojsk polsldch urodził się w r. 1792 we wsi Koszutach pod Słupcą 
z ojca Piotra, szambelana i prezesa sądu w Poznaniu, i Xepo- 
m u ceny z Su chorzowskich. W młodych latach otrzymał \n*az 
z braćmi swymi staranne wychowanie domowe; później, przeszedłszy 
chlubnie szkoły poznańskie, udał się na uniwersytet do Halli, wreszcie 
kształcił się, jako bratanek jenerała Sokolnickiego , pod jego okiem 
w sztuce wojskowej. Powstame z r. 1830 zastało go już oficerem; 
w tej randze też całą odbyt kampanią. Po niefortunnem zakończeniu 
bohaterskiej walki, zamieniwszy oręż na lemiesz, osiadł w dziedzicznej 
wsi Sulęcinie, pełniąc odtąd wzorowo obowiązki obywatela, ojca rodziny 
i, gospodarza. Rok 1846 porówno z inn3^mi wpływowymi i gorętszymi 
obywatelami otworzył mu bramy więzienia. Po śmierci ukochanej 
małżonki w r. 1856, sprzedawszy dobra swe Pigłowice, osiadł w Po- 
znaniu, by czuwać osobiście nad wychowaniem trzech synów, z których 
Piotr, pełen nadziei młodzieniec, będąc czjimym już w samych 
początkach tworzących się w Królestwie w r. 1863 oddziałów zbrojnych, 
odznaczywszy się poprzednio w killai potyczkach, poległ śmiercią bo- 
haterską na dniu 8 maja 1863 r. pod Ignacewem. — Z pozostałych 
synów śp. Tadeusza, najstarszy Stanisław ożenił się z Stanisławą 
Nałęcz Moszczeńską i ma trzy córki: Maryą, Lucynę i Zofią; 



407^ 

najmłodszy zaś, Bartłomiej, właściciel dóbr Tarnowy pod Ko- 
strzynem, poślubiwszy swej bratowej siostrę, Lucynę Moszczeńską, 
ma z niej dotąd synów Michała i Stefana, oraz córkę Wła- 
dysławę. 

Sokoliiieki Emilian um. 5 kwietnia 1874 r. w Jeziorach. 
Śp. Emilian urodził się w marcu 1817 r. z ojca Józefa i matki 
Józefy z Chłapowskich. Pierwsze początki starannego wycho- 
wania odebrał w domu rodzicielskim, później kształcił się w gimna- 
zyum Ś. Maryi Magdaleny w Poznaniu. Ożenił się w młodym wieku 
z Władysławą Siodołkiewicz, córką pułkownika wojsk pol- 
skich, żyjącego na wychodztwie w Paryżu. Pełen gorącego patryotyzmu, 
nie szczędząc żadnych ofiar dla sprawy narodowej, wnet podupadł 
nietylko majątkowo ale i na zdrowiu. W roku 1848 sformowawszy 
w Buku kompanią piechoty, przybył z nią do Książa, gdzie po mor- 
derczej bitwie, stoczonej pod dowództwem Floryana Dąbrowskiego, 
wzięty do pruskiój niewoli przesiedział długi czas w wilgotnych kaza- 
matach cytadeli poznańskiej. Krótko przed rokiem 1860 zamieszkał 
z rodziną we Lwowie, jako stoUcy kraju swobodniej nieco od innych 
dzielnic Polski oddychającego. Należąc w r. 1863 do organizacyi, 
udał się z oddziałem do Królestwa, zkąd z niedobitkami powróciwszy 
do Galicyi, natychmiast uwięziony został. Ale skoro tylko wolność 
odzyskał, nie tracąc chwili czasu, znów pospieszył z starszym synem 
swym na pole walki i objął pod wodzą jenerała Jeziorańskiego w Lu- 
belskiem dowództwo nad kompanią piechoty. Walcząc na jej czele 
dnia 8 maja pod Kobylanką, utracił od kuli armatniej rękę, a unie- 
siony przez własnego syna z pobojowiska, długi czas przeleżał pomiędzy 
życiem a śmiercią. Odtąd sterany na siłach fizycznych, zgnębiony 
rozbiciem się najdroższych swych nadziei, gasł powoli, aż go nareszcie 
na dniu 5 kwietnia 1874 r. Bóg miłosierny powołał do lepszego życia. 
W dwa lata później, na dniu 16 listopada 1876 r. zasnęła w Bogu 
w Małych Jeziorach ukochana jego żona; pozostaU dwaj synowie: 
Józef i Maciej. 

Sokolnieka Emilia z Ożegalskich, pmo vto Chłapo- 
wska um. 29 września 1875 r. 

Poznań, 30 września. Znów okrywa żałoba kilka zacnych 
rodzin wielkopolskich. Dnia wczorajszego po kilkodniowem zaledwie 
cierpieniu, zgasła w Dzierzchnicy, w domu swej córki pani Ignaców ej 
z Chłapowskich Niemojowskiej, otoczona Uczną rodziną, 
śp. Emilia z Ożegalskich Sokolnieka, z pierwszego małżeństwa Micha- 
łowa Chłapowska. Wszyscy, którzy Zn^arlą bUżej znali , umieli 
cenić elej ciche cnoty domowe, miłość macierzyńską, słodycz w obejściu 
z wieśniakami, gorące przywiązanie do kraju, dla którego pierwszy 
Jej mąż potoż)i życie w ofierze, i do Kościoła, którego do ostatniego 
tchnienia wierną była córką. Spokój Jej cieniom ! 

(Kur. Pozn. nr. 224 z r. 1875.) 

T?rzyp, Zmarła pozostawiła z pierwszego małżeństwa z po- 
ległym w r. 1848 za sprawę narodową Michałem Dryą Chła- 
powskim, właścicielem dóbr Sośnicy pod Dobrzycą, czterech synów 



408 

(zob. rodowód Chłapowskich) i trzy córki : Antoninę za Ignacym 
Wieruszem Niemojowskim z Dzierzchnicy ; Jadwigę, owdowiałą 
po Janie Zdziechowskim, obywatelu zUkrainy; wreszcie Teklę 
za Witoldem Biernackim w Królestwie Polskiem. Z dru- 
giego małżeństwa z Ludwikiem Sokolnickim z Pigłowic 
pozostały po śp. Emilii dzieci : Nepomucen, Witold, Micha- 
lina za Bolesławem Moszczeńskim (Unia z Jeziorek) i K a - 
z i m i e r a. 

Sokolnieka Józefa z Chłapowskich um. 20 listopada 
1875 r. w Małych Jeziorach. Zmarła była żoną Józefa Sokołniclaego, 
starszego brata Tadeusza. Zacna ta matrona jaśniała wszelkiemi 
cnotami dawnych Polek: głęboko pobożna, miłująca kraj i bliźnich, 
W' szczęściu skromna, w nieszczęściu wytrwała. Najcięższy krzyż zniosła 
w Krakowie, gdy w r. 1846 widziała męża swego wleczonego w kaj- 
danach przez ulicę i targanego przez rozpasane żołdactwo za posiwiałą 
brodę. Ale i tę boleść i wiele innych przetrwała mężnie, zachowując 
do zgonu spokój duszy i wiarę w Boga. 

Przyp, Rodzina Sokolnickich herbu Nowina do starodawnych 
w Wielkopolsce się zaUcza a jedna jej gałąź (z Kajewa) nosi obecnie 
pruski tytuł hrabiowski. Ubolewam, że nie mogę tu podać drzewa 
genealogicznego tego zacnego domu, które wraz z dokumentami fami- 
Ujnemi chwilowo znajduje się w Królestwie. Sięga ono na mocy 
tutejszych akt grodzkich do początku Xy wieku. W posiadaniu Sta- 
nisława Sokolnickiego, syna śp. Tadeusza, są także dwie nominacye 
Sokolnickich na wysokie urzt^dy, z własnoręcznemi podpisami królów 
Michała Korybuta Wiśniowieckiego i Augusta II Sasa, oraz nominacya 
Piotra Sokolnickiego na regimentarza, podpisana przez. Tadeusza 
Kościuszkę. 

Sokołowski Andrzej um. 8 kwietnia 1867 r. Zmarły znany 
był dobrze wszystkim, którzy bywaU w gościnnym domu śp. Gusta- 
wostwa Potworowskich w Goli. Był on przez lat przeszło 20 
ulubionym kamerdynerem śp. Gustawa i zrosi się niejako z jego rodziną, 
której młodsze pokolenie od dziecka piastował na swych rękach. Był 
to prawdziwy typ starego wiernego sługi, jakich dziś coraz mniej już 
\Y Księstwie. 

Sokołowski Józef um. 19 maja 1876 r. 

Józef Sokołowski, urodzony z Tomasza i Magdaleny z Boro- 
wskich dnia 17 kwietnia 1820 r. Zaledwie dwanaście lat liczył, gdy mu 
ojciec umarł i familią całą w dość kłopotliwym zostawił położeniu. Już 
wtenczas to śp. Józef pojął, że jemu trzeba własną pracą wyrobić sobie 
stanowisko. Przerwał więc ledwo zaczętą edukacyą swoją i przeszedł do 
zawodu kupieckiego. Sam gorliwie nad dalszem swojćm pracując wykształ- 
ceniem, z całem zamiłowaniem oddawał się zawodowi obranemu. Lecz nie 
długo przy nim pozostał. Wkrótce wierny tradycyom ojców, przeszedł do 
gospodarstwa. Początkowo zarządzał dobrami znaczniejszych naszych oby- 
wateli ziemskich, późnićj sam zadzierzawił Niemierzyce, wioskę z dóbr hr. 
Działyńskiej. Tu skromne, ale pełno cnót obywatelskich prowadząc źycio, 
skończył żywot doczesny dnia 19 maja 1876 r. 



409 

Śp. Sokołowski z największym bjł poświęceniem dla swoich i dla Ojczyzny. 
Już w r. 1848 na odgłos powstania narodowego porzucił młodą ionęijedjno 
dziecko i podążył za Jrugimi, aby walczyć za Ojczyznę. Odpokutował ton 
swój zapał kilkomiesięcznśm więzieniem. I w r. 1863 czynny w powstaniu 
narodowóm brał udział. 

» Skromny w powiecie był zakres jego działania, skromny ale pełen 
czynów niegłośnych, bo śp. Sokołowski nie chciał, by czyny jego były gło- 
śnemi. On był pierwszym na zebraniach powiatowych, wyborczych, gospo- 
darczych, Tow. Nauk. Pomocy — on wszędzie światłą radą i czynnym 
udziałem przyczynił się do rozbudzenia życia wśród współobywateli swoich. 
Sam liczną bardzo mając familią i nie wielkiemi szafując funduszami, wszędzie 
hojną dawał ręką, gdy chodziło o instytucyą narodową. Skromną dzierżawiąc 
wioskę, gorliwą pracą tyle zdobył, że mógł równocześnie dwóch synów na 
uniwersytecie, trzech synów w gimnazyum i trzy córki we wyższych zakładach 
żeńskich utrzymać. Tak to śp. Sokołowski dbał o wykształcenie dzieci swoich. 
Znany w powiecie jako najlepszy gospodarz, służył i bliższym i dalszym 
sąsiadom i radą i czynem. „Niósł w ofierze wszystko, co miał," tak mówił 
znany kaznodzieja ks. Tomicki, który ze czci dla zmarłego mowę pogrzebową 
wygłosił — „aby tylko uratować sąsiada od i-uiny zupełuój, ale wysługi to 
sąsiedzkie męża najszlachetniejszego o śmierć przyprawiły." Taki skromny 
ale pełen cnót był żywot śp. Sokołowskiego. (Nadesłane.) 

Soltan hr. Adam urn. 7 lutego 186ti r. Śp. Sołtan, pułkownik 
wojsk polskich, urodził się 2 lipca 1792 r. w dziedzicznem przodków 
miasteczku Zdzicciole w dawnem województwie nowogrodzkićm, z ojca 
Stanisława, marszałka W. X. Litewskiego i matki Franciszki 
księżniczki Ra dziwi łłówn3^ Mając zaledwie lat 1(5 zaciągnął się 
do artyleryi konnej pod wodzą Włodzimierza Potockiego w Warszawie 
i jako podporucznik odbył kampanią przeciw Rosyi, w której zdobył 
sobie krzyż virtuti militari. \V r. 1812 przeszedł do pułku jazdy 
pod dowództwem jenerała lionopki i pod Slonimem ranny, dostał się 
do niewoli. Zawleczono go w głąb Rosyi do Woroneża, zkąd dopiero 
po zawarciu pokoju powrócił do rodzinnego Zdziociołu, zniweczonego 
pożogą. W armii nowo utworzonego Królestwa Kongresowego dosłużył 
się pod W. księciem Konstantym stopnia podpułkownika, nic* mogąc 
wszakże znieść wj^bryków carewicza, w r. 1818 opuścił służbę a osiadłszy 
na wsi, zawarł związki małżeńskie z córką Aleksandra Pocieja, 
oboźnego litewskiego. W r. 1831 za wkroczeniom korpusu jenerała 
Cliłapowskiego na Litwę, utworzył z włościan dóbr własnych i oko- 
licznej szlachty oddział, z którym prowadził z rożnem szczęściem wojnę 
partyzancką w białowiezkiej puszczy. Zmuszony emigrować, czynił 
w czasie swego pobytu w Rzymie w r. 1830 gorące zabiegi u Stolicy 
Apostolskiej, by zapobiedz zerwaniu Unii z Kościołem katolickim na 
Rusi i Litwie. W tymże samym roku umarł nagłe jego ojciec, do- 
wiedziawszy się w Mitawie o porwaniu trzech wnuków do kadet^iw. 
Zdzięciół zabrała Moskwa na skarb, zamek zamieniono na koszary, 
klasztory odwiecznej fundacyi Soltanów obrócono na cerkwie. W roku 
1847 osiadł w Pnisach Zacliodnich, gdzie córka jego poślubiła hr. 
Sierakowskiego z Waplewa. Umarł w Poznaniu, do ostatuićj 



410 

chwili gorliwie zajmując się lnvestyami bieźącemi polityczuemi i lite- 
rackiemi. Z Zygmuntem Krasińskim ścisła łączyła go przyjaźń. 

Przyp, Adam Soltan urodzony 2 lipca 1792 r! w Warszawie. Eoku 
1808 gruduia 9 wstąpił do artjleryi konnej pod dowództwem Włodzimirza 
Potockiego jako podporucznik, 1 kwietnia 1809 r. pierwszym porucznikiem. 
Prymicyo pod Raszynem 19 kwietnia 1809 r., pod Grochowem 24 kwietnia, 
w Krakowie 15 lipca 1809 r. Jego pojedynek z oficerem rosyjskim 1 stycznia 
1810 r. Krzyż wojskowy virtuti militaril kwietnia 1810 r. Adju- 
tantem-majorem 18 czerwca 1810 r. Z Warszawy za paszportem saskim 
do Litwy. 9 listopada 1810 r. kapitanem dowódzcą. 2 kwietnia 1811 r. 
odstawka dla zdrowia (z mundurem). 13 czerwca 1812 r. do 11 pułku 
jazdy wstępuje jako szef szwadronu. 13 lipca 1812 r. jako szef szwadronu 
do 17 pułku jazdy litewskiej Michała Tyszkiewicza. 12 sierpnia 1812 r. 
przeprowadzony do 3 lekkokonnego pułku gwardyi francuzkiej pod dowództwem 
Konopki z rodowitych Polaków. 19 października 1812 r. pod komendę 
Konopki spieszącego ku Dąbrowskiemu, pod Słonimem w bitwie z jenerałem 
Czaplicem ranny do niewoli. Lekkomyślność Konopki naraziła na tę klęskę 
nowo sformowany oddział. Sołtan podany za zabitego. Dnia 27 paździer- 
nika 1812 roku jenerał Kossecki przysyła jenerałowi Bronikowskiemu 
list Łopacińskiego dla uspokojenia co do losu Sołtana. Do kwietnia 1814 r, 
w Woroneżu. Dnia 16 grudnia 1814 r. do Warszawy wraca. Dnia 17 gru- 
dnia 1814 r. otrzymuje „La dócoration du Lys." Dnia l/jg lutego 1815 r. 
naznaczony do 2 pułku ułanów. Dnia 27 lutego — 11 marca 1815 r. pod 
szefem sztabu dywizyi ułanów stryja Jana Wejssenhoffa. Dnia IS/g, lutego 
majorem w pułku Dwernickiego, Dnia 23 grudnia — 4 stycznia 1815 r. sze- 
fem sztabu dywizyi ułanów. Dnia 22 grudnia — 3 stycznia 1816 r. urlop 
do Litwy, Iniiant. Dnia 1 października 1817 r. podaje się do dymisyi po 
degradacyi oficerów. Dnia ll/^^ grudnia 1817 r. wyszła odstawka jako 
podpułkownika. Współcześnie Chłopicki, Sułkowski, Łubieński, Umiński, 
Wielhorski, Małachowski. Dnia 14 grudnia 1819 r. w Dreźnie narzeczony, 
19 kwietnia 1820 r. ożenił się, w lipcu 1820 r. wyjechał z Drezna. Dnia 
31 sierpnia 1821 r. ur. Aleksander Stanisław August w Wilnie, 30 sty- 
cznia 1825 r.ur. Adam Lew wZdzięciele, 25 czerwca 1830 r. ur. Michał 
wZdzięciele. Boku 1826 był mistrzem loży masońskiej w Nowogródku, 1826 r. 
pod aresztem w Grodnie za podejrzenie o należenie do spisku Pestelowskiego. 
Dnia 15 czerwca 1826 r. uwolniony po złożeniu upewnienia, że nie będzie 
do tajnych towarzystw należeć, zostaje pod nadzorem policyi. W maju 
1831 r. łączy się z Chłapowskim, jenerałem (towarzyszem dawnym) w Bielicy, 
po przeczytaniu jego odezwy, z nim Strawiński, Mikulscy itd. Dnia 12 lipca 
1831 r. Chłapowski i Giełgud składają broń na pruskiej granicy, Adam 
Sołtan i Czetwortyński, dowódzcą bateryi, opierają się temu. Dnia 3 listopada 
1831 r. w Piławie internowany. W okolicy sąsiedzi Michał Wołłowicz, 
Kubliccy, Teodor Pociój, Strawiński, Stefan Niezabitowski , Ignacy Domejko. 
Tych, którzy nie prosili łaski u cesarza rosyjskiego wyprawiono. Sołtan 
z Izydorem Mikulskim wypłynął po odprawieniu wiernych sług do kraju, 
W marcu 1832 r. na Frische Nahrung rozbił się statek. 

(Nadesłane.) 

Soltaa hr,. Oktawia z Sottanów urn. 15 marca 1871 r. 



411 



Zmarłej na wygiiaiiiu w Kazaniu, poświęcił J. I. Kraszewski 
w drezdeńskim Tygodniu następujące wspomnienie: 

W cmentarnej kronice naszej znowu mamy do zapisania stratę jednój 
z tych rodzin, które zdają się od kilku pokoleń przeznaczone na męczeństwo, 
W Kazaniu, na wygnaniu, umarła 15 marca śp. hr., Oktawia z Sołtanów 
Sołtanowa, żona hr. Władysława. Poniosła ona życie w ofierze świętym 
obowiązkom matki i żony. Do roku 1863 z powodu słabego zdrowia przez 
lat cztery z porady lekarzów przebywała w południowej Europie* Powróciła 
do kraju, a gdy Murawie w zesłał hr. Władysława w Sybir, razem z dziatwą 
poszła za nim. Dwa miesiące temu, dnia 25 grudnia 1870 r. Pan Bóg 
jój wziął pięcioletnią córeczkę Tolę, wkrótce po niej poszła matka. Rok 
cały ostatni nie wstawała już z łoża boleści, na które ją ostry klimat, nie- 
ustanna troska i męczarnie wygnania rzuciły. Zgon jój osierocił nieszczę- 
śliwego wygnańca i drobną dziatwę. W tój zacnój rodzinie jest to już nie 
wiem która ofiara, bo od czterech pokoleń żaden z Sołtanów nie był oszczę- 
dzony. Wywożono ich, skazywano, dręczono, zabrano wszystkie majętności. 
Poczęło się to jeszcze za Stanisława Augusta a ciągnie do dni naszych. 
Ani jeden nie uszedł wygnania, zsyłki lub męczeństwa. Pokój cieniom czci- 
godnój niewiasty! Była ona wzorem poświęcenia, dobroci, łagodności 
i szlachetności. 



Softanowie herbu Sołtan. 

O znakomitej litewskiej rodzinie tej, która przez dłuższy pobyt 
i śmierć w Poznaniu śp. pułkownika Adama Lwa Sołtana, ściślejszemi 
węzły połączyła się z Wielkopolanami, otrzymałem, jako sprostowanie 
niektórych błędnych Niesieckiego twierdzeń i dopełnienie podanych 
przezeń szczegółów, od hr. Adama Ijwa Sołtana następujące pismo: 

W dopełnieniu o rodzie Sołtanów u Niesieckiego i sprostowaniu o her- 
bie błędu — spisuję, co niżej, opierając na oryginalnych dokumentach 
po dziś dzień w rękach familii znajdujących się, ogłoszonych w „Przeglądzie 
Poznańskim" 1862 roku pod tytułem: Aleksander Sołtan, szam- 
belan Karola Zuchwałego i kawaler złotego runa — 
a także na świadectwach aktów, metryk litewskich i innych podań history- 
cznych. 

Co do herbu Sołtanów, mylnie i zupełnie na domysł, podobieństwa nie- 
jakiego, Niesiecki nazwał herb Sołtanów, herbem Syrokomla ale z odmianą. 
Herb Sołtanów jest przed horodelski; własny, zwany Sołtan, ma biały 
grecki podwójny krzyż na trzykroć łamanój belce, do trzech wzgórz lub do 
Abdanka podobnój, ze złotą przez Witolda nadaną gwiazdą, na czerwonój 
tarczy, przez geniuszów trzymanój, z dewizą „labora et industria** 
przez Okólskiego podaną, a stosownie do późniejszych przejść i mowy 
samego klejnotu, na: „per crucem ad luce m" zamienioną; ten herb 
służy wyłącznie jednej rodzinie Sołtanów. 

Wszyscy dawniejsi od Niesieckiego heraldycy, jak Rej, Paprocki, 
Okólski, Wacław Potocki i inni piszą: herb własny Sołtan, a nie błędnie 



412 



jak podobało się Niesieckiemu nazwać Syrokomla z odmianą, — notuję to spro- 
stowanie tak dla wiadomości rodu Sołtauów jak i dla późniejszych heraldyków. 

Kód Sołtanów jest czysto pochodzenia litewskiego; świadectwa najdaw- 
niejsze mówią, źe byia to można rodzina, a jaki początek nie myślę fan- 
tazyą tworzyć, jak to, się u dawnych heraldyków praktykowało ; powiem tylko, 
że było w ręku Sołtanów wiele dóbr w ziemiach litewskich, a księstwa Nie- 
świezkiego dwór Nieświezki zwany był Sołtanowszczyzną z Zatoryą i ziemiami, 
należał długo do Sołtanów przed Kiszkami i Radziwiłłami — wszelkie dawne 
podania świadczą, że członkami tego rodu byli wierni i użyteczni w usłu- 
gach Ojczyzny, nie szczędzący mienia i krwi. Od Iwana, syna Aleksandra 
Sołtana marszałka, starosty Ostryńskiego z Maryny księżny Sołomorec- 
k i ej — rodzina Sołtanów rozdzieliła się na kilka linii; od Igo syna Aleksan- 
dra poszli kijowscy Sołtanowie; od Dawida orszańscy (pono wygaśli); od 
T w a n a włodzimirscy (wygaśli); od Jarosława i żony jego C h r e p t o- 
w i c z ó w n y gałąź marszałka nadwornego Wielkiego Księstwa Litewskiego 
ze Zdzięcioła — od tegoż Jarosława Michał syn Hieronima utwo- 
rzył linią Rzeczycką a od syna jego Jana, starosty propojskiego I n - 
flandzka. Jest jeszcze linja Brzeska, biedna szlachta, pochodzi od 
tegoż Iwana co i Włodzimirscy, czy ci Brzescy też wygaśli, nie wiem. 
Wszyscy Sołtanowie mają wspólny przydomek: Peres wit. 

NiesiccK robi krótką wzmiankę o Aleksandrze Sołtanie podskarbim 
nadwornym litewskim i kawalerze Bożogrobskira ; z oryginalnych dokumentów 
o nim dopełniam, — żył on w XV wieku. Z licznym dworem, będąc rycer- 
skiego ducha, dla praktyk rycerskich odbył podróż po całej Europie i do 
Ziemi Świętej, u wielu dworów panujących mile był witany, co świadczą ich 
listy rekomendacyjne i paszporta — był Aleksander Sołtan obok podskar- 
biostwa litewskiego, aktualnym dworzaninem króla Kazimierza Jagie- 
lończyka (paszport czyli rekomendacya królewska na pargaminie, dato- 
wana w Grodnie 1467 r.). Był on tóż szambelanem i konsyliarzem Ka- 
rola Zuchwałego, księcia Burgundyi (przywilej tegoż księcia na par- 
gaminie, datowany „in oppido Curtraliae" (Courtrai) z roku 1468). Ozdobiony 
od Edwarda, króla angielskiego, łańcuchem złotym rycerskim, ze wszyst- 
kiemi przywilejami temu łańcuchowi zaszczytu rycerskiego służącemi (przy- 
wilej na pargaminie przez króla Edwarda dany i podpisany w Zamku 
Windsor roku 1469). Na kilka lat przed tą podróżą, Aleksander jeździł 
w poselstwie do Rzymu od synodu ruskiego. Oprócz wyżej podanych 
zaszczytów, dokument słowiański, przez Hipacego Pocieja wspomniany 
a świeżo w Rzymie w Bibliotece Watykańskiej wynaleziony, do Papieża 
SyxtusaIV w 1476 wystosowany od panów duchownych i świeckich 
litewskich i ruskich, pomiędzy podpisami rozmaitemi onych, zamieszcza: 
Sławny i wysoko urodzony pan Aleksander Sołtan, rycerz 
grobu Bożego i hiszpańskiego złotego runa nosiciel, 
podskarbi króla sławnego Kazimierza, oraz brat jego 
Iwan, podskarbi wielki litewski, mąż wielce w piśmie św. 
uczony. Okolski w herbarzu swoim nazywa tegoż Aleksandra Sołtana 
Auroi Yillerishispanici Obserwator, tóż potwierdzają trady- 
cye familijne i książeczki różne, opisujące zjawiienie się za niego cudow- 
nego obrazu Najświętszej Panny na gruszy 1476 r., tudzież stare obrazy 



cerkwi i klasitorae niegdyś Baijliaiiskim w Żurowi- 

ch, gdzie 6w cudoway obrai lyawił się. ll^urowioe wiłisiioScią Aloksaiidia 
bjły. Obrai w kopule pmedstawia Alekeaudra w ręku i owym obrazem 
tuiiowiijm i i dekoracyą złotego runa. Co zaś do nazwania nioatdsowiiogo 
„Hiazpaiiski" do zfotego runa preyczepioiiego, to ono rÓwniB na tym doku- 
mencie watykadskim i u Okolsk'iego powataii musiało pnez nioświa^ 
domość przopisywac/a, żo ordoc ten, wtedy, gdy iyl Aleksander Softan, 
właściwie był bnrjjaudzkini a nic hiazpańskini, jakim się stał nieco póiniój, 
kiedy z córką ksiĘcia burguudzkicgo Karola, państwo jego przeszło na 
króla biszpaiiskdogo a razem i ordor złotugo ruiia Hiszpafiie sobie przyswoili; 
witjc nie biegły przepisy wiicz w wiofcu owym, o kilka lat może od 
śmierci ostatniego księcia Burguudyi tylko oddalony, słysziic jnż o hisi- 
pauakiĆm złotem runie, chciał podpis objaśnić tym dodatkiem: 
.^Hiszpański" — co jednak wcale, ani prawdziwości oryginalnego lietu posel- 
stwa panćw litewsko-raskicli do Systosa rv (którego slowiaiski ręko- 
pis dopiero w Watykanie odnaleziony) nie podkopuje, jak niektórym utrzy- 
mywać się podobało, ani wątpliwości o posiadanie przez Aleksandra Soltaiia tego 
znakomitego ordem, albowiem, będąc on na dworze księcia Karola Zacbwa- 
łego laszczjcoiiy iJambelanią i Consiliarią, mógł też i order rnua 
oti-zyraaC, były to bowiem godności wtedy wielkie, odpowiadające niejako 
dzisiejszym „GeLeime Eatb i Eicellonz" w państwie austryjaukiem, 
tradycye dworskie burgundzko-liiszpauskio zachowiijącśm, zresztą wiOzim, 
że z temi godnościami byli kawalerami złotego ruua, co świadczy tytuł 
dzieła: Memuire do Pbilippe de Commines, teuie był szambe- 
lanum i konsyliarzem księcia Karola Zuchwałego i razom kawalerem złotego 
ruua. Ów Aleksander, jak przystało uu męia rycerskiego ducha, zakończył 
żywot, walcząc w obronie Ojczyzny z Moskalami, co świadczą akta metryk. 
Według nie wydanego rękopisu (autograf) ks. Stabelskiego, król Kazi- 
mierz jako swemu nadwornemu marszałkowi, za neługi „przydał do dzie- 
dKJczii^j własności Szeszkinie nazwanej i starostwa Bielskiego, wieczy- 
stóm prawem Aleksandrowi obszerno dobra w powiecie Słonimskim Żura- 
wice z włościami: Wierzbołotj, LitwĘ, Zawierszę, Stauiewo, 
Rusakowo, Zalesie, Okuuin, Miromin. Skałtysze i inue 
wioski." Nadanie to bj^ło datowane 20 marca 1493 roku. — Jan. brat 
młodszy Aleksandra, był podskarbim najwyższym W. Ks. Litewskiego, ten 
sam, o którym w doknmoncio słowiańskim po-wiodziaiio „w Piśmie św. nczouy," 
był w poselstwie do Papieża Syxtusa IV wysłany, według rękopisu ks. Sta- 
belskiego potem w zakonie Bazylianów wziął imię Józef, był Biskupom 
emoleńskim, następnie wkrótce Metropolitą kijowskim, łialickini i wszystkiej 
fiusi. Był gorliwym krzewicielem L'n!i grecko-rzymskiej, On zgromadził 
r, 1509 sławny w dziejach Kościoła ruskiego sobór wileński, na którym 
zajadły surowe przepisy względem moralności kapłanów. Metropolita Józef 
Soltan, za znaczny wpływ w Kościele ruskim i ztąd rozrost Unii, miał 
śmiertelnego wroga w carze Iwanie Groźnym, co szeroce świadczy Karamzin. 
Niesieuki kończy o Sołtauack na Stanisławie Pcreświt Sołtauie. 
starościc omelańskiiu, b3*ł on synom Samuela — był tcu Stanisław podstoliiii 
inilaodzkim i pudsŁarościm sądowym bracławskim. Ton Stanisław niial 
brata Józofa, surrogatora isiemakiego i oborąiego petyhorBkiogo i siostrę 



y-i0i' 



.-?-f= 



414 



Teodorą, która bjła za księciem Jerzym Siewierskiej linii Sapiehą 
na Bytomiu, Zasławiu, Horyborkach, wojewodą mścisławskim; córka Teodory 
księżniczka Krystyna za księciem Massalskim, podczaszym litewskim. 

Stanisław, o którym przypisek Krasickiego dodaje, że chorąży 
W, Ks. Litewskiego był synem Stanisława, starosty omelanskiego i Heleny 
EOmerówny, urodzony w r. 1756; "był ów Stanisław jenerał-adjutantem 
buławy polnój W. Ks. Litewskiego, chorążym W. Ks. Litewskiego, potem 
jenerał-majorem, dalej podkomorzym litewskim, następnie marszałkiem nad- 
wornym W. Ks. Litewskiego, starostą grodowym Słonimskim; z bracław- 
skiego powiatu wybrany posłem w województwie wileńskiem, a potom wspóhiie 
z księciem Adamem Czaiioryskim, jenerałem ziem podolskich, na sejm 
w 1782 roku. W roku 1788 obrany posłem na pamiętny sejm konstytu- 
cyjny. Będąc ministrem, do ostatniej chwili bronił honoini i praw narodu; 
a gdy król przystąpił do spisku konfederacyi targo wieki ej , Sołtan wspólnie 
protestując z głosami Ignacego Potockiego, Ostrowskiego, Małachowskiego, 
księcia Kazimierza Nestora Sapiehy, złożyli urząd ministrów i kraj opuścili, 
gdzie gwałt i hańba zapanowały. 

Po naradzie z Kościuszką i patryotami, Sołtan wrócił na Litwę, aby 
usposobić umysły do wybicia się z niewoli. Litwa prawie cała zajęta najez- 
dniczem wojskiem moskiewskióm, to też 14 kwietnia 1794 r. Moskale porwali 
Soltana w Nowogródku i wtrącili w Smoleńsku w lochy więzienia, gdzie był 
trzymany 15 miesięcy, potem wywieziony w głąb Kossyi do Kazania, skąd 
wrócił do kraju za cesarza Pawła; w tej niewoli miał uciechę nie małą, bo 
włościanie z majątku w Inflantach, będącego niedawno własnością Sołtana 
zebrali między sobą 2000 rubli, wybrali z pomiędzy siebie w deputacyi dwu 
chłopów i ci Sołtanowi owe 2000 w darze na wygnaniu oddali. Wróciwszy 
do Litwy, osiadł w swój rezydencyi Zdzięciole, odmawiając składania przy- 
sięgi wierności, 

W roku 1812 był Prezesem Rządu Narodowego w Litwie, przez Napo- 
leona I w Wilnie mianowany. Był kawalerem Orła białego, św. Stanisława 
i oficerem legii honorowej. 

Ożeniony lo vto z księżniczką Franciszką Radziwiłłówną, córką Sta- 
nisława podkomorzego litewskiego i Pociejów ny, z tego małżeństwa mieli 
syna Adama i córki: Karolinę za Józefem Kublickim, Annę za 
Antonim Wańkowiczem i Helenę za Franciszkiem Sołtan em, ka- 
walerem maltańskim, marszałkiem pińskim. 2o voto z Konstancyą T o p 1 i c k ą, 
z tego małżeństwa synowie: Stanisław lo voto żonaty z Maryą Jnn- 
d z i 1 1 ó w n ą i 2o vto z Albertyną Jundziłłówną, w roku 1863 zesłany 
na Sybir do Tobolska; Władysław żonaty z Oktawią Sołtanówną, 
córką Józefa na Prezmie, w 1863 roku zesłany do Permy; i córkę Helenę 
zamożną za Eyssymontem a potom za Dr. Janem Pileckim. 

Adam syn Stanisława i Franciszki z Radziwiłłów urodzony 2 lipca 
1792 roku w Warszawie, pułkownik wojsk polskich, kawaler złotego krzyża 
wojskowego. Bożego grobu i medalu św. Heleny, był ranny 1812 roku pod 
Słonimem i uważany za poległego, tymczasem na placu boju wzięty w nie- 
wolę i wywieziony do Woroneża, a potem do Astrachanii — wrócił z nie- 
woli w 1814 roku — w 1815 roku znowu wstępuje do wojska i namaczony 
do 2 pułku ułanów, wkrótce zostaje podszefem sztabu dywizyi ułanów Wejs- 



415 



scDliofa, w 1817 11/23 grudnia występuje z wojska w randze podpułkownika 
wspólnie z Chłopickim, Sułkowskim, Łubieńskim, Małachowskim, Umińskim, 
Wielhorskim i innymi, nie mogącymi znieść traktowania wojska przez w. księcia 
Konstantego Pawłomcza. 1826 r. aresztowany w Grodnie, za podejrzenie 
należenia do spisku petersburgskiego ; w kilka miesięcy uwolniony z zosta- 
niem pod nadzorem policyi. 1831 roku w maju Adam Sołtan łączy się 
z jenerałem Chłapowskim, towarzyszem broni z czasów napoleońskich, formuje 
brygadę, wspólnie z Chłapowskim i Giełgudem działa. 1831 r. 12 lipca 
Giełgud składa broń na pruskiój granicy, Sołtan i książę Czetwertyński 
dowódzca bateryi temu opierają się, ale Giełgud nie przyjmuje protestu. 

Od tego czasu aż do śmierci 1863 r. 7 lutego, Adam Sołtan na emi- 
gracyi przebył. Żonaty był Adam z Idalią Pociejowną, córką Aleksandra 
Pocieja, oboźnego litewskiego, miał synów: Aleksandra, żonaty z Maryą 
Kraszewską, ich córki: Helena za Staszewiczem i Stefania za 
Włodzimierzem V i r i o n z Krynek. Adama Lwa, odr. 1863 na emi- 
gracyi; Stanisława, młodo zmarłego; Michała, żonatego z Cecylią 
Małyńską, za rok 1863 zesłanego w Sybir do katorgi; córki : Maryą 
za hr. Alfonsom z Bogusławie Sierakowskim na Waplewie. Ich dzieci : 
Adam, Dr. obojga praw, żonaty z hr. Maryą Potocką, córką Adama 
i Katarzyny z hr. B r a n i c k i c h ; córka Antonina za Antonim K a 1 k - 
Steinem z Pluskowęs; I d a 1 i a zmarła w Kamieńcu Podolskim. Wszyscy 
synowie Adama t. j. Aleksander, Adam Lew i Michał, z rozkazu cara Miko- 
łaja byli porwani dzieómi z łona familii i zawiezieni do Moskwy, gdzie 
umieszczeni w korpusie kadetów. 

Stanisław, syn Stanisława i Konstancyi Toplickiej z lo voto żony 
Maryi z J u n d z i 1 1 ó w, synowie: Adam, Wiktor, Karol i córka 
Emilia za Bronisławem Korsakiem; z 2o vto Albertyny z Jundził- 
ł ó w syn Bohdan. 

Władysława z Oktawii z Sołtanów, synowie : Wojciech, Sta- 
nisław, Władysław i córki Marya i Antonina. Antonina tak 
jak i jej matka na wygnaniu zmarły. 

Heleny z Eyssymontem, córka Z o f j a z Karolem K u b 1 i - 
c k i m , potem za hr. Henrykiem Łubieńskim, a ' z Dr. Janom Pile- 
ckim syn Stanisław. 

Na Białorusi do dziś są Sołtanowie, muszą byó tam dawno osiedli, kiedy 
majętność Łaszew w ręku Sołtanów przeszło cztery wieki; z znanych mnie 
pełniących wyższe urzędy obywatelskie, Aleksander Sołtan (zmarły dość 
dawno) z żoną H o ł y ń s k ą , miał córkę Maryą dziś Chludzińską, był 
guberskim mohylewskim marszałkiem. Jan, brat Aleksandra ; żona z C i e - 
chanowieckich, ma dwie córki, z tych I dali a za hr. Lasockim, 
był tóż marszałkiem. Michał, brat poprzednich, ma synów i córki, był 
także marszałkiem, zmarł 1876 roku. Mikołaj, także brat, ma syna, 
w ostatnich czasach wyprzedał się na Białej rusi i okupił się w Królestwie 
Polskióm. Ci Sołtanowie mają znaczno posiadłości w gubemii Mohylewskiej. 

Pisane w Poznaniu, 1876 r. AdamLowSołtan. 



416 



••1^ ■ • N.' 



Sosnowski ks. Kazimierz um. 2 grudnia 1874 r. Śp. ks. 
Sosnowski, nie chcąc jako administrator dyecez}i lubelskiej, brać 
udziału w kolegium katolickiem petersburgskiem, uszedł do Galicy i 
i tu, na tułactwie, sędziwego dokonał żywota w Kołomyi. 

Spelchert Edward um. 12 maja 1869 r. 

Poznań, 15 maja. I znów ubył nam jeden z weteranów 
z r. 1831. Wczoraj odprowadziliśmy do grobu zwłoki śp. Edwarda 
Speicherta, b. oficera drugiego pułku szaserów, męża walecznego na 
polu bitwy, prawego obywatela w życiu prywatnem. Zmarły tych 
dni śp. Edward Speichert urodził się w Płocku w roku 1801, gdzie 
ukończywszy szkoły, osiadł w Sarnowie w Radomskiem. Kok 1831 
znalazł go w szeregach walczących. Męztwo okazane na polu hitwy 
przyniosło mu stopień oficerski w nagrodę. Z korpusem jenerała Dwer- 
nickiego przeszedł w końcu nieszczęśliwych zapasów do Gahcyi. Porzu- 
ciwszy oręż, chwycił się pługa. Okupił się w Poznańskiem a poślu- 
biwszy Zofią z Fijałkowskich, bratankę niewygasłej pamięci księdza 
Arcybiskupa warszawskiego Melchiora, przepędził w cichej a uczciwej 
pracy lat przeszło trzydzieści. Złożony ciężką niemocą, przeniósł się 
do Poznania, gdzie ostatni rok życia na l)ezustanne niemal wystawiony 
])ył cierpienia fizyczne. Śród nich zachował do zgonu rzadki spokój 
duszy. Choć nie urodzony na łonie katolickiego Kościoła, pełen prze- 
cież przekonania i głęl)okiej wiary w tegoż Kościoła nieomylność, 
przyjął z własnego popędu w ostatniej życia chwiU religią katohcką, 
w Iftórej i dzieci swoje wychował. Tak, żegnając się z życiem docze- 
snem — jak pięknie powiedział kapłan nad jego grobem — w nowe 
wstąpił życie wiekuiste. (Dz. Pozn. nr. 119 z r. 18G9.) 

Speichertowa KI au dyn a z Pij ałkowskich um. 21 sty- 
cznia 1873 r. 

Poznań, 24 stycznia. Śp. Klaudyna z Fijałkowskich Speicher- 
towa, najstarsza z siostrzenic nieodżałowanej pamięci Arcybiskupa 
Metropolity tego nazwiska, umarła nagle na dniu 21 mb. Wczoraj 
liczny zastęp okoUcznego duchowieństwa w Buku żałobne odprawił 
nabożeństwo przy - wielkim udziale obywatelstwa. Po skończonem 
nabożeństwie ciało zmarłej przeniesiono koleją do Poznania, by 
spoczęło obok męża śp. Edwarda, oficera artyleryi b. wojsk polskich 
w 1830/31 roku. (Kur. Pozn.^ir.*'l9 z r. 1875.) 

Stablewski Witołd um. 4 kwietnia 1868 r. w Rzymie. Śp. 
Witołd był najmłodszym synem Erazma i Melanii z Wilkońskich, dziś 
już spoczywających w Bogu, a bratem Władysława, owdowiałego 
po Helenie z Taczanowskich, Tadeusza, ożenionego z Ga- 
b r y e 1 ą Goetzendorf Grabowską i Melanii, właścicielki majęt- 
ności Wilkowo niem. pod Lesznem. Umarł w młodym >neku, na tyfus 
w Kzymie, gdzie służył w papiezkich żuawach. Na kilka dni przed 
śmiercią zesłał mu Bóg tę pociechę, że ujrzał przy swem łożu ojca 
i siostrę, przybyłych z Księstwa na wieść o jego chorobie. Ks. Kaj- 
siewicz przygotował go na pozaziemską pielgrzymkę. Pius IX dowie- 
dziawszy się o ciosie, jaki dotknął tak szanownego obywatela, jakim 



l)jt !t\\ Erazm Stalilewski, ze zwykłą sobŁe dobrociJ^ i słodyczi^ zmv?.wal 
Btxapii)nego ojca i siostrt; Zmarłego, hy im wjTaziż swiij żal a zarazem 
wręczyć pannie Melanii drogocenny upominek. 

Śtablewska Emiiia z Szreniawów Kurowskich imiarta 
19 maja lS(i8 r, Zmarła była ion^ śp. Onufrego Stablewstiego, 
ijrata śp, Józefa. Karola, Erazma, Antoniego i Tadeusza, 
i)leoiiory, zamginej za kapitanem wojsk uapoleońsMcb Teodorem 
Zyciilinstim, i żyjącej dotąd czcigodnej matrony, Tekli, wdowy 
JO zasłużonym Księstwa Dyrektorze prowincyonalnym Ziemstwa kre- 
idytowogo, śp. Józefie Knrcewskim. Przechodząc w życiu różne 
a ciężkie koleje, umiała z ehrześciaiiską pokorą znosić wszelkie krzyże. 
Jako żona, pielęgnująca z najczulszą trosUiwością sparaliżowanego przez 
Wele lat męża, weterana z nad Berezyny, mogła służyć za wzór innym 
piewiaatom; cnoty jśj jako matki najehlubniejszym dowodem, że dzieci 
*W0 wychowała na chwałę Bogu i pożytek krajowi. Starszy jej syn, 
Józef, doalnżył się wlasnij zasługą w armii pruskiej stopnia majora 
* ożeniwszy si§ z panną Maryą Maciejowską, jest dzii? właścicielem 
46br Tworzymiiok pod Śremem i gorliwym gospodarzem; drugi syn 
. Fłoryau, doktor ś. Teologii i zuany z ivymowy kaznodzieja, jest 
obecnie proboszczem we Wrześni i zasłużonym posłem na sejmie pruskim 
^ powiatu wrzesińskiego. — Śp. EmiUa zakończyła życie w Wrocławiu 
wskutek przebycia bolesnej operacyi a zwłokom j^j, przewiezionym do 
Sromu, gdzie ks. Floryan pełnił wówczas obowiązki nauczyciela reiigii przy 
gimnazyum tamtejszym, towarzyszyło Hczue grono osób, świadcząc 
tćm samem o uznaniu zasług Zmarłej, jako żony, matki i obywatelki. 
ftp. Emilii najstarszy syn Józef spłodził z Jlaryi Maciejowskiej 
Iierbu Ciołek synów Józefa, Maryunii, Juliana i Jana, oraz 
córkę Maryą. — Córka Zmarłej Pelagia jest dot-ąd niezamĘŻną. 

NtAblewska Kordula z Sczanieckich um, 10 stycznia 1870r. 

Poznań. 12 stycznia. W nocy z poniedziałku na wtorek zakoń- 
czyła żywot doczesny w mieście naszóm ś. p. Kordula z Sczanieckich 
Btablewska. Wnuczka starościny Sczanieckiei, córka znanój wielko- 
polskiej rodziny, wychowana w dostatku, spokrewniona z pierwszemi do- 
mami Księstwa, łączyła Zmarła ujmujący wdzięk w obejściu z tą po- 
■wagą p<ilskiej niewiasty i matrouy, jalacb u nas typy coraz rzadsze. 
Zaślubiona ^. p. Karolowi Stablewskiemu, obywatelowi po- 

cłinie i wysoko poważanemu w Księstwie, przez lat kilkanaście 
otoczona była szczęściem, któremu śmierć w roku 1845 ukochanego 
Imęis pierwszy i nigdy nie zatarty cios zadała. Odtąd oddana całkiem 
■wycliowaiiiu aześciorga dzieci i zarządowi rozległego majątku, była 
i. p. Eordula Stablewska wzorem matki i pani domu, w ktrirego gośein- 
'iiych iirogacli w Zalesiu znajdował każdy tyle serdecznego, staropol- 
skiego przyjęcia, iż wynieść zeń musiał wdzięczne wspomnienie i szczery 
szacunek. Gorącym prztijęta patryotyzmem, zawsze głęboko czuła cier- 
' pienia kraju i w tym względzie nieodrodną była siostrą Emilii 
Bez abiecki()j, która dziś złamana nad j^j martwemi płacze zwło- 
kami. W roku 1848 dwóch synóiT sama wyprawiła do obozu i nie 
, małe na ołtarzu Ojczyzny złożyła ofiary. Póini^j, rozdzieliwszy miyątek 

■ii 



między dzieci, zamieszkała w Poznaniu. Ciężkie nieszczęścia, które od- 
tąd po kilkakrotnie dotknęły ś. p. Kordulę w najbliźszem jój kole, po- 
grążyły ją w pewien rodzaj głębokiego a milczącego smutku. Zgasła 
dawna wesołość i tylko jeszcze widok drogich dzieci i wnuków^ zdolen 
był ją rozer\s'ać na cliwilę. Od kilku tygodni zapadłszy na zdrowiu, 
niknęła powoli, zachowując do ostatniej niemal chwili przytomność 
umysłu. Opatrzona na własne żądanie śś. sakramentami, żegnała się 
z spokojem zadowolnionego sumienia z liczną rodziną, otaczającą jej 
łoże, aż nie nadeszła ch\nla, gdzie dusza jej czysta uleciała z ziemskiego 
padołu, by się na wieki połączyć z mężem, któremu do grobu pozo- 
stała wierną. Śmierć śp. Korduli Stablewskiej okr}*wa żałobą wiele ro- 
dzin wielkopolskich i pozostawia szczery żal w sercach wszystkich, co ją 
znali za życia. Pokój jej cieniom! (D. P. nr. 9 z r. 1870). 

Poznań, 14 stycznia. Pomiędzy godziną 3 a 4 po południu 
przeciągał dnia wczorajszego od W. Garbar do bramy BerUńskiej nie 
zwykle liczny orszak żałobny, od])rowadzający zwłoki ś. p. Korduli 
z Sczanieckich Stablewskiej za miasto, zkąd je do grobów familijnych 
w Michorzewie natychmiast powieziono. Konduktowi przewodniczył ks. 
dr. Floryan Stablewski z Śremu, za trumną postępowała rodzina, kre- 
wni i przyjaciele, z których niektórzy z najodleglejszych nawet okolic 
Księstwa przybyli, w tak znacznej liczbie, iż był to najwymowniejszy 
dowód, jakiego szacimku powszechnego doznawała Zmarła matrona. 
Długi szereg powozów zamykał pochód. (D. ?. nr. 11 z 1870 r.) 

Przyp. Sp. Kordula Stablewska pozostawiła synów: 1) Stefana, 
ożenionego z Anną Brezianką, córką pułkownika i Anny z My- 
c i e 1 s k i c h ; 2) Stanisława, posła i dyrektora jeneralnego Ziem- 
stwa kredytowego, ożenionego z Stanisławą Sczaniecką; 3)Ter- 
t u 1 i a n a, ożenionego z Kazimierą Korzbok-Łą c k ą; 4) M a c i ej a, 
ożenionego z Lucyną Su chorzowską; oraz dwie córld; 5) Emi- 
lią, owdowiałą po śp. Z y g m u n c i e S c z a n i o c k i m; 6) E 1 i z ę za 
Zygmuntem Jaraczewskim herbu Zaremba z Jaraczewa. 

adl) Stefana dzieci: Karol, Józef, Anna, Jerzy i Mie- 
czysław; 

ad 2) Stanisława dzieci : Helena, zaręczona z Zygmun- 
tem Radońskim; Emilia, Mary a, Zygmunt, Julia, Irena, 
Jani Gabryela; 

ad 3) T e r t u 1 i a n a dzieci : Stanisław i Eliza; 

ad 5) Pi mi li i Sczanieckiej dzieci. Tadeusz i Celina. 

ad 6) E I i z y J a r a c z e w s k i ó j dzieci : Z y g m u n t y n a, 
p] d w a r d i Gabryela. 

Stablewski Antoni urn. 12 lutego 1870 r. 

Poznań, 14 lutego. W zeszłą sobotę w godzinach po południo- 
wych zakończył w mieście naszem żywot doczesny śp. Antoni Sta- 
blewski, dawniej właściciel dóbr Wolenice w powiecie krotoszyńskim 
i radzca Ziemstwa kredytowego. Był to obpvatel znany nietylko u nas 
w Księstwie ale i w Galicyi, mianowicie w Krakowie, gdzie przez długi 
czas przebywał. Gorący patryota, nieoledwie życiem przypłacił w roku 
1848 poświęcenie dla sprawy, gdy porówno z zacnym Michałem Chła- 



poffskim z Sośnicy, jako czlonlirtwie komitetu w Kożminif usiłowali po- 
wstrzymać rozdziczuuych Poniorozylfów ttuszczę. Cłiłapuwski padi 
wówczas bpzhrounj, przeszyty kuli}, 8tablewski ratował się uuiuczką, 
lecz później uwięziony, dłuższy iizas na forl«oy przepędaiJ. Osłabiony 
Tia zdrowiu, zmuszony corocznie sznka<^ w kąpielach czeskich poratowa- 
nia sil uadwątloiijpłi prac;}, sprzedał majątek i osiadł w Kcakowip, liy. 
jak mawiał, czysto poiskiem oddychać powietrzem. Ta zastały go wy- 
padki 18G3 robi. Rząd aiistryacki, jwdejrzywająe śp. Stablewskiego 

popieranie powstania przeciw Moskwie, rozkazał mu opuścić Kraków. 
Powrócił więc do Wielkopolsld i zamieszkał w Poznaniu, gdzie szanowna 
postać tego starca z biaiym włosom i lirodą w czarnym polskim stroju 
stała się typową i długo jeszcze w pamięci naszśj pozostanie. Po kil- 
ko miesięcznych nader Ijolesnyoh cierpieniacli zasnął śp. Antoni Sta- 
blewski w 6S roku na wieki, przenosząc się do lepszego ua drugim 
świecie źyoia. {D. P. nr. 36 z r. 1870.) 

Poznań, 16 lutego. Wezorąi po południu około godziny 4 
odprowadził liczny orszak żałobny zwłoki śp. Antoniego Stablewskiego 
na cmentarz Św. Marciński. Kondukt pogrzebowy prowadził bratanek 
l-zuiarlego, ksiądz Floryan Stahlewaki, Doktwr ft. Teologii, kttky i dziś 
rano w kościele św. Marcina celebrował mszą żałobną w obec tłumnie 
zebranej publiczności. (D. P. nr. 38 z r. ia70), 

Stablewsil Erazm um. 13 września 1870 r. 

Poznań, 14 września. Podczas gdy nieszczęsna wojua zdała od 
Ojczyzny szeregi młodszego pokolenia naszego krwawą dłonią przerzedza", 
i u nas w kraju nieubłagana śmierć dotkliwe czyni szczerby w szczupte- 
jącym zastępie starszych a zaalużonych obywaU^li. Wczoraj donosili- 
śmy na t(!m miejscu o zgonie śp. Karola Karśniokiego a zaiste, nim 
zasoliło jeszcze pióro, którym pragnęliśmy oddać pierwszy liotd pamigci 
Zmarłego, jnż nas doszło żałobne echo nowego pogrzebu i nową stratę 
zapisać nam tutaj przychodzi. 

W nocy z dnia 12 na 13 bm. zasnął wRogu po długich a ciężkirii 
cierpieniach w AVilkowie pod Lesznem śp. Erazm Stablewski, mąż irio 
lylfco w Ksicst>vie ale i po za jego granicami szeroko znany i powsze- 
chnym otaczany szacunkiem. Umysł jego bystry, wzbogacony staran- 
■nSm wychowaniem i nauką zaczerpniętą na wszechnicacłi w Berlinie 

1 Getyndze, w młodym jui wieku zjednał mu pomiędzy rówiennikami 
odznaczające się miejsce. A było to grono niepospolitej sercem i clia- 
rttktorem młodzieży, śród której jaśniały nazwiska Gustawa Potworow- 
słde^, Macieja Mielżyńskiego, TertuUana Koczorowskiego i Karola Sta- 
blewskiego, brata zmarłego co dopiero Krazma. Szkohią i uniwersyte- 
ftką związani przyjaźnią a jednym ożywieni duchem miłości Ojczyzny,* 
tnlodzieiic^ ci wnet powszechną w Księstwie zin-ócib na siehio uwagf; 
a gorliwie dzieląc się ])racą około dobra sprawy narodowćj, zyskali po- 

<<kidtoe szacunek i zaufanie współobywateh. Ś|). Erazm, oddarzony da- 
rem pięŁnej wymowy, organem dźwięcznym I okazałą a ujmującą słu- 
chaczów postacią, był nieraa tjómiwzcni niyiłi swych kolegów. Gdy pn 
śmicni króla Fryderyka Wilhelma 111 reprezentanci sianów prowin- 
oyonaliiych [wwoiani byli na uroczyst^iśó koronacyjną do Kri'ilewca, 



-*-'- - 



420 

Erazm Stablewski niemało był pomocnym w zebraniu grawaminów, 
które śp. łir. Edward Raczyński w imieniu Księstwa u stóp tronu złożył. 
Gdy rok 1848 stworzył w monarcliii pruskiój życie parlamentarne, 
Erazm Stablewski , zaszczycony mandatem ziomków, przez sześć lat 
posłował na sejmy berlińskie, już to jako członek izby pierwszej, już to 
następnie jako członek izby drugiej. AV obu izbach zajął wkrótce wy- 
bitne stanowisko, a ilekroć dał sie słyszeć z trj^buny, głos jego nietylko 
w parlamencie głębokie sprawiał wrażenie, ale i w kraju szerokićm roz- 
brzmiewał echem. Z mów jego dwa tylko podniesiemy tutaj ustępy : 
raz, gdy jaskrawemi kolorj- malując przed izbą smutne położenie Pola- 
ków w Księstwie, szlachetnem uniesiony oburzeniem, przypomniał znane 
słowa rzymskiego napisu, grożące powstaniem mścicieli z kości naszych; 
drugi raz, gdy niespoźytość polskiego charakteryzując narodu, z właści- 
wą sobie zręcznością i zapałem przytoczył wzniosłe orzeczenie poety, iż 
Polska wtedy dopiero żyć przestanie, gdy ostatni Polak ducha wyzionie. 
Otwartość ta i odważne występowanie publiczne śp. Erazma, nawet 
u Niemców rodziły dlań szacunek a na dworze berlińskim, do którego 
jako szambelan królewski miał wolny przystęp, okazywano mu zawsze 
pełne względów przyjęcie.— I śród swoich nieraz przemawiał śp. Erazm, 
ilekroć do tego powoływał go obowiązek obywatelski. On to uczcił ża- 
łobnem wspomnieniem pamięć sp. Antoniego, księcia Ordynata Sułkow- 
skiego, on to pożegnał u bram Poznania śmiertelne szczątki Gustawa 
Potworowskiego. Widzimy go jeszcze, jak, objąwszy obu ramiony tru- 
mnę przyjaciela, głosem przerywanym łkaniem, ostatnie posyłał słowa 
gorącego uczucia i hołdu duchowi znakomitego ol)pvatela; -- śród 
kilkunastotysiącznego tłumu, który w uroczystem milczeniu otaczał ry- 
dwan żałob n}^ nie było w tej chwih nikogo, któryby wraz z mówcą nic 
był zalał się łzami rzewnemi.... Było to przecież ostatnie śp. Erazma 
wystąpienie publiczne. Pierwsze zarodki choroby, która położyła koniec 
jego życiu, zmusiły go do ustąpienia z widowni i zamknięcia się w za- 
ciszu koła rodzinnego, Mimo to nie opuszczała go pamięć współoby- 
wateli, którzy w kilka lat późnićj ofiarowali mu zaszczytny urząd jene- 
ralnego dyrektora Ziemstwa kredytowego. Król me potwierdził wszakże 
tego wyboru. Odtąd przepędzał śp. Erazm resztki złamanego chorobą 
żywota, już to w rozległych swych włościach, już to za granicą celem 
poratowania zdrowia. AYszędzie i zawsze, aż do ostatniej chwili, dom 
jego gościnny stał otworem dla każdego, co w nim staropolskiego pra- 
wdziwie pragnął doznać przyjęcia. Jak był hojnym, choć unikając wszel- 
kiego rozgłosu, w niesieniu pomocy potrzebującym, tak do rozrzutności 
niemal posuwał śp. p]razm serdeczność w przyjmowaniu gości. To też 
ta szczera serdeczność obok rzadkiej delikatności w obejściu ujmowała 
dlań wszystkich, co się doń zbliżali i śmiało powiedzieć można, że dziś, 
gdy już zagasły na wieki te oczy, z których zawsze świeciła Jagodność 
i słodycz, zamarły te usta, z których tak dźwięczne nieraz płynęły 
słowa, nad mogiłą śp. Erazma Stablewskiego nie dosłyszy się innego 
życzenia, jak : 

Oby ziemia lekką Mu była a spokój wiekuisty otoczył duszę Jego 

(D. P. nr. 214 z r. 1870.) 



421 



Z pod Leszna, 10 września. (Pof^rzeb śp. Erazma Stablow- 
skiego). Od czasu pogrzebu śp. Gustawa Potworowskiego nie widzia- 
łem miasta naszego, tak przepełnionego obj-watelstwem z prowinoyi, 
jak wczoraj i dziaaj. Z ttajodloglejszych nawet okolic- Księstwa spo- 
tkać hjlo można spieszijcjch do pobliskiego Wilkowa, bj odciąć ostatnią 
na ziemi przysługę zwłokom mijźa, którego wszyscy kochali, co mieli 
sposobność zbliżyć się doń za życia. Nie ma żadnej prawie znakomi- 
tszej w Wielkopolsce rodziny, któraby na tej żfdobni^j uroczystości nie 
hyla reprezentowaną, a ten szczery i szeroki udział w smutku, jaki 
przytłacza obecnie złamaną nieszczęściem AVdowc i stroskane dzieci 
Zmarłego, najwymowniej dowiódł, jak ogólną przyjaźnią i szacunkiem 
Uom państwa Erazmostwa StablewskicL jest otoczony. 

Już w środę po południu przejeidiaio przez Leszno bardzo dużo 
osób, wieczorem bowiem odbyć się miała eksportacya zwłok Nieboszczy- 
ka do kościoła. Fo pięknem, gorącćm przemówieniu plebana miejsco* 
wego, księdza Leichtera, do zgromadzonjcb w domu żałoby słuchaczów, 
udał się orszak z ciałem, poprzedzony przez liczne duchowieństwo, z 
księdzem dr, Floryanem Stablewskim na czele, przez ogród do skrom- 
nego ale wewnątrz nadzwyczaj pięknie pi-zystrojonego najrzadszemi 
Icrzewami i zielenią kościółka, gdzie trumnę na Iwgatym złożono kata- 
falku. Tu wstąpi! znów na kazalnicę ksiądz Leichter i w słowaob, 
nacechowanych głęboką czcią dla Zmarłego, skreślił w języku niemie- 
ckim — włościanie bowiem w lej okolicy przeważnie są Niemcami — 
żywot jego i zasługi, jako obywatela, ojca rodziny i opiektma swych 
włościan. Rozrzewniającym był widok tego pochylonego wiekiem, 
z ubieloną głową, kapłana na kazalnicy i tych kmiotków .wspólnie z ka- 
znodzieją żegnających cienie Zmarłego szczererai łzami żalu... 

Nazajutrz, tj. dziś rano, już wcześnie rozpoczęły się msze żałobne w 
kościele, poezem nastąpiło odśpiewanie wigilii, wreszcie uroczysta msza 
Św., którą kolega szkolny i przyjaciel śp. Erazma, Najprzewielebniejszy 
ksiądz Biskup Stefanowicz, umyślnie w tjm celu przybyły z Poznania, 
raozyl celebrować. Gdy po mszy św. przystąpił wysoki Pasterz do 
konduktu, zabrał glos z kazalnicy ksiądz Ostrowicz z Ussarzewa. Oi^an 
dźwięczny, język bogaty a czysty, widoczne przejęcie się żałobą ogólną, 
pozwoliły szanownemu kaznodziei tak plastycznie przedstawić piękny 
cłiarakter i przykładne życie śp. Erazma Stablewskiego, jako męża, ni- 
ezem nieskażonego, odznaczającego się natomiast wielu rzadkiemj przy- 
miotami serca i rozumu, iż nie było w kościele nikogo, któremuby Iza 
żalu nie była zwilżyła oczu. Mówca zakończył słowami Zmarłego, któ- 
remi tenże przed laty pożegnał byt śmiertelne szczątki śp, Gustawa 
Potworowskiego ; To nie Ty jesteś, którego zwłoki tu widzimy — taką 
była mniej więcŁJ treść rytatu — 'IVój Duch uleciał już z tej ziem- 
skićj powłoki, by się połączyć z dueliami wielkich patryotów i obywa- 
teli, by wspólnemi modły wyjednać u Tronu Najwyższego dla nas, dla 
PoUki pocieclię i lepszą przyszłość !,., 

Pud urokiem tych wyrazów niazyh z miejsc licznie zebrani starsi 
obj-watele. a widzieliśmy między nimi pp, pnJkownika Skarżyńskiego, 
hx. Edwarda Pouiń^kiego, księciu Ord\Tiiita Sułkowskiego, Marcelego 



_422 

Żółtowskiego, AVładysława Niogolewskiego i wielu innych, znanych 
z zasług i świetnych imion mężów, by własnoręcznie zdjąć tru- 
mnę? z katafalku i S2)uścić zwłoki przyjaciela na wieczny w grobowcu 
spoczynek... 

Zwohia wyludniał się wiejski kościółek a każdy opuszczał go 
z tęsknem sercem i z załzawionemi oczy. I przypomniały mi się sło- 
wa, któremi zakończyliście pośmiertne śp. Erazma Stablewskiego wspo- 
nmienie, iż nad grobem Jego nie dosłyszy się innego życzenia, jak: 
ol)y Ziemia lekką Mu była a spokój wiekuisty świecił Jego duszy I... 
a jabym jeszcze dodał w kuńcu: Oby duch Jego i ztamtego ś\riata otor 
cziił opieką, miłością i błogoslawieńst>vem jiieszczęśliwą Wdowę i pozo- 
stałe sieroty! (1). P. nr. 217 r. 1870.) 

Przyj), Zmarłemu poświęcił jenerał Morawski, przy zjeździe 
ol)ywatelstwa w Dłoni celem uczczenia zasług jego jako posła w Berli- 
nie, następujący toast: 

Kto w swych mowach polską ziemię 

Z obcego czyści kąkolu, 

I spodlało plemię 

Siecze, jakby na Psicm Polu, 

Temu, choć już z świata niknę, 

I prawie jestem staruszkiem. 

Jeszcze gromkie „Y^iyat!*' ryknę, 

I ten kielich spełniam duszkiem. 
Śp. Va r a z m pozostawił synów W ł a d y s ł a w a , właściciela dóbr 
Smolić, owdowijiłego dziś po śp. Helenie z T a c z a n o w s k i c h , 
T a d e u s z a , I), właściciela dóbr Dłoni, ożenionego z Gabryela 
Goetzejidorf Grabowską i córkę M e łanią, włiiścicielkę dóbr 
Wilkowo-niemieckie pod Lesznem. 

Stablcwski Józef imi. 29 maja 1873 r. 
Pozna ń, 30 maja. Dnia wczorajszego, w godzinach wieczornych 
skonał mąż, którego cichy zawsze był żywot, którego wszakże charakter 
rzadkiej prawości i głęboka wiara zasługiwały na uszanowanie powszc- 
clme. Oficer wojsk polskich z roku 1831, ozdobiony krzyżem virtuti 
militari, ś. p. Józef Stablewski mógł zawsze służyć za wzór 
nieposzlakowanych niczem synów Ojczyzny. Trudnoby opisać innćm, 
jak Wincentego Pola piórem, ten nieznany już prawie u nas typ 
oryginalno -szlachecki, to rzadkie w czasach dzisiejszych usposobie- 
nie, co korzyło się w proch przed Bogiem, co przed ludźmi obawiało się 
nawet lekkiego żartu, by go inni za pokusę kłamstwa nie mogli uwa- 
żać ! Całe życie pracował skrzętnie i dla tego zżymał się na każde 
maniotrawstwo, choć w skardze słownej mało kto go podsłyszał. Re- 
ligią kochał zarówno jak Ojczyznę. — Przeszło 80-letni starzec codzien- 
nie rano o 6 spieszył na mszą św. do kościółka parafialnego w Kowa- 
lewie, majątku swej czcigodnej siostry, w całem Księstwie wielce 
szanowanej katolickiej i polskiej matrony, pani Tekli ze Stablewskich 
Kurcewskiej, wdowy po ś. p. Józefie, dyrektorise Ziemstwa, 
u której ostatnie lata przepędzał a która mu była osłodą w ciężkich 
spracowanego żywota chwilach. Mundur i wstążeczkę z narodowego 



powstania chuwai jako rplikwiii, powtarzając, by go iv nim złożono do 
grohii... Zawsze pnljoiny, sniiert; czujijc. wciąż się dopraezał o pukriepienie 
N!iJHwi(,'Lszytn Sakriimentem. To ii-i Bóg przyjął jego duszę bez wido- 
cznych zitimsklcli cierpień do siebie... Katolik, obywatel, żołnierz za- 

' snął cicho i spokojnie, juk cichym, prawym i apofeojnym byt jego żywot. 

' Z nim Kstępuje do grobu ostatni z starszej galCzi wielkopolskiej 
rodziny, co wydała Karola, przyjaciela i wsiifiłpracownika Harcinko- 

' wskiego. Macieja Mielżyuskiego i Guatawa Potworowskiego, oraz J5ra- 
zmn, którego imię nigdy się nie zatrze na kartach naszych walk 
parlamentarnych w Berliuie. Cześć jego paraitiei ! 

(K. P. nr. 122 z r. 1873.) 
Stablcwska Melaaiaz Wilkońskich um. 21 stycznia 1874 r. 
Poznań, 23 stycznia. Coraz wicct5j z dniem każdym znika 
z przed naszych oczu osób, które do dawnych, wj-mierających dziś 

', generaeyi należąc, tworzyły przez długie tata nietylkounas w Księstwie, 
ale i po za jego granicami ogniska, u których dostatek obok gościn- 
ności zgromadzał dobór polskiego towarzystwa. Wczoraj doszła nas 
wiadomość o nagłej śmierci w Wrocławiu śp. Melanii z Wilkońskich 
Stablewskiej. siostrzenicy jenerała Umińskiego, a wdowy po śp. Erazmie, 

^ którego pamięć dotąd w najszerszych zachowała się kołach. Pani roz- 
ległego majątku, żona powszochnio poważanego w kraju i zagranicą 
męża, miała Zmarła sposobność dużo poznać Świata, wiele w nim żyć, 
i mcjcdnę znakomitość przyjmować w swym domu, znanym z najwy- 
kwintniejszćj wytworności. To tćż śmierć jej boleśnie dotyka niefylko 

[ rodzinę, ale i wszystkich tych, co bliżej znali gościnne progi państwa 
Erazmów Stablewskich. Pok)'ij JĆj cieniom a pociecha osieroconym 
J.5J dzieciom! (K. P. nr. 18 z r. 1874.) 

Z pod Leszna, 2(i stycznia. (Pogrzeb śp. Melami z Wilkoń- 
skich Stablcwskićj). Było to dnia IB września 1870 roku. Miasto 
nasze, opust.o8zale w czasie wojny francuskiej, niezwykljTn ożywiło się 
mchem. Pierwszy nasz hotel pana Kuntzego już dniom poprzednio 
zapełniony był goSćmi, przybywającemu z najodleglejszych nawot okolic 
Księstwa, k-tórzy ztąd wśród dżdżystego poranku długim szeregiem 
pojazdów wyruszyli żwirówką ku Wilkowu, by ostatnią oddać posługę 
powszechnie kochanemu i poważanemu obywatelowi, śp. Erazmom 
Śtablowskiemu. 

Trzy lata zaledwie od dnia tego minęły a znów żałobny obowiązek 

I zgromadził do Leszna od wczoraj wieczora toż samo niemal grono 
rodziny i przyjaciół domu państwa Stablewskich. którzy tym razem 
spieszyli do Wilkowa na pogrzeboivy obchód wdowy po śp. Erazmie, 

I I znów znaleźliśmy się w tym samym cichym wiejskim kościółku, 
wspaniale przybranym w zieleń i promie iii(i;irym od mnogiego światła. 
wobec katifatku, na którym spoc^ri\ j.i. 7"iiiiii,''i na ziemi piuIgrzjTnoe 
zwłoki matroay. którą Bóg w nieMiii^ii.iiii.nni-i, Swvoh wyrokach wyrwał 
nagl« z dala od rodzinnćj ziemi i '■iiji;' iik"(liiuii''j córki a nieodst^pnćj 

I j(^j Łowiirzyszki , by ją połączyć z mężem, za którjTn od 3 lat t.ęskniła. 

O godzmic 9 rozpoczął liczny orszak kaptajiów odśpiewywać ża- 

łobne wigilie, poczćm wstąpił na kazalnice emerytowany proboszcz 



ł24 

wilkowski. ks. I.ficliter. ł)y w iiiemiockim języku pożegnać imieniem 
I)Mrjilian i swujrTii Zmaiią, cd i»rz«^z lat 18 bvla patronka jego kościoła 
i zawszr* wraz z mężom szezon'm sro otaczała poważaniem i życzliTrością. 
To {/'/. j)raw<lziwił' n>zcziiląji}eym byl widok tej^o siwizną okrj-tego i na 
wpół orirmuiałi^pfo stania, jak ze Izami w nczach, ijłosem stłumionym 
o<i hohjśrj siał ostatniłL*: do wiilzenial polączomj obecnie w grobie 
zaciipj parze swyrh kolatorów. Następnie, po otlprawieniu iiroczj-stej 
mszy żalobii('j, zabrał ^Ins ksiądz dr. Floryan Stablewski, proboszcz 
z Wrzośni. \V mowie pelnrj namaszczenia, przybranej w nader piokne 
formy krasom<)W('Zł\ przywiódł na pamięć shu-haczom postać zmarłego 
przed :? laty śp. Krazma i złożonej dzi^ś w trumnie jego wiernej mał- 
żonki, jirzy pomniał, jakiej serdecznej gościnno?5ci doznawano w icli 
ilomu, jak On był wzorem gorliwego obywatela. Ona miłującej żony 
i maiki. l5ior;jc, dalej pochop z nagłej śmierci śp. Melanii, która, jak 
wiadomo, tknięta paraliżem całkiem niespodziewanie umarła w Wro- 
rłiiwJM, nie /({(dawszy się nawet zaopatrzeć na tę ostatnią pielgrzymkę 
w Sakramenta Św., wskazał kaznodzieja na oł)Owiązek każdego cłirze- 
^^eiarnna. by zawsze i wszędzie przygotowany był na głos Pana, bo 
kres życia nikomu nie jest znanj'. Wszakże i dla tych. co nieprzygo- 
tnwani stają przed tronem Najwyższego, świeci jako gwiazda nadziei: 
tam ni(Mij:rani«*zone miłosierdzie łioskie. tu zaś — gorąca pozosta- 
łymi modlitwa. Zakończając, zwrócił się mówca do rodziny otaczającej 
katafalk . by ją oł)ok śmiertelnych szczątek jednej z ostatnich gałęzi 
starsz('j a wytrasającej już (»dnogi rodu Stablewskicli, zawezwać do 
w7ąi(Mnn(''j miłi^ści i /gmly, do sumiennego wypełniania obowiązków 
wzirlętiłMU Kościoła i Ojczyzny. Dziś l>owiem. irdv wszystko, co nai- 
świ(;tsze dla nas. wah się w irruzy. ^'dy wiara ojci'iw i język po nich 
odziedziczi^ny coraz więcej zaŁirożone, koło rodzinne, w lvt('»rem panują 
tiadycyonahie polskie cnoty: i:lęł>oka wiara i gorąca milo^^ć kraju, josi 
najbezpieczniejsza warownia, której wró^r żadna siła nie zdobędzie. 

l\^dniosłe sł^^«a szanownegi* kapłana głęboku' na słuchaczach 
zrobili wrażenie, które oby w jak najsr.ers/ych kołach naszeco <pv»ł'> 
i^zeństwa wdzięcznym ozwalo sic echem!... 

Po odprawieniu ki^nduktu spuszczono trumnę de gr^bu faniihinegi» 
w sklepieniach k«'»>ri«']n\ch, gdzio spoczęlii i«bek irumion ni^ż;^ i -dwojga 
przcdwcze>ni( zmarl\ch dziatrk. 

^Viclka rzcM /.CToma"! oiWih ? ah•■^^^^ vV. iroy^: v:'V:".m "v*;-łla r.»;i2:n:i 
V wrikńwskim owńrzi-. c-i/it' "i.-ikby m;^! i»l -i-.s?.;; ■.■:;•.:":■. ^.-inyc.^-j ich 
óawn'ieiszAvh e«■•^Pl■'■i;■lr7.^. W kości ■■'.e wi.i/.ie.liNr.i^^ rc\'r\-7y\\\ waric ws7t>- 
llv"i«' niemal r.aiznakomnszr- iv'i;;ir,."\ ^ii-"ik,»po!>ki:.. 

StJlMoiłTikJl W i \ ( r rr > T s i ; n r. «• w > k : » ).. um. > k-\vii.r.iiin 

1^::^ T. 

rri?n?in. pt k"^icVn]a /.U"'^ «iw'!i >mier*-:" N;i wAnoiik.. Kln- 
nvh tracicznośr n:ł wskr.»> przcimuM wsivsikicl.. n;; nn^>7i ?:"sci;. . Mor! 
każden, chociażbA naiolMvetn!(MS/.A . jesli iAJki- ma seriM s/iac"!M»:n* . crit*- 

■ ■■'■ ■■■ «. 

l>oko odczuje. l>o lakicli nies7cz(-sr. klo/i iakl-A ci^romem dotuneh 
kilka z najzacniejszyeh rodzih a kti»r" •"•.nem echem ]v cab*; toz- 



425 

biegną się Wielkopolsce , policzyć musiniy skon dwóch młodych , wio- 
sennych, otoczonych dostatkiem a będących chlubą i ozdobą swych 
domów kobiet, ś. p. Heleny z Taczanowskich Stablewskiej i Wandy 
z hr. Miączyńskich Potworo wskiej. Pierwsza, zaledwie 22-gą licząca 
wiosnę życia, a jeszcze nie spelna rok za mężom, którego była naj- 
droźszjm skarbem i jedynem a długo poszukiwanem szczęściem, zgasła 
po kilkunastu dniach strasznych cierpień, na rękach rozpaczającego 
męża i złamanej boleścią matki, utrącającej w niej drugą już i ostatnią 
córkę. fi. p. Helena była bowiem siostrą Seweryny Ordynatowej Ta- 
czanowskiej, zmarłej przed kilku laty w Rzymie, także w kwiecie wieku 
i w kilka miesięcy po ślubie. — Drugą ś. p. Wajidę z hrabiów Mią- 
czyńskich Gustawową Potworowską, mało co starszą od pierwszej a ró- 
wną jej rzadką pięknością, widzieliśmy jeszcze w ostatnich dniach te- 
gorocznego karnawału jaśniejącą wdziękami, ro'^promienioną uśmiechem 
młodości, szczęścia i zdrowia. Zaziębiwszy się w podróży ztąd do Ikr- 
lina, gdzie jej męża powoływał obowiązek poselski, zapadła nagle tak 
niebezpiecznie, iż od razu zwątpili lekarze o jej ratunku. 1 odtąd gasł 
ten uroczy kwiatek w oczach niemal otaczającej ją rodziny, aż go śmierć 
nieubłaganą podcięła kosą. Oby duszom tych dwojga młodzieńczych 
kobiet miłosierny Bóg, który im na ziemi odmówił rozkoszy macierzyń- 
stwa a tak wcześnie niezbadanym wyrokiem powołał przed Swój tron 
najw}-ższ3% raczył dać spokój wieczny a ich osieroconym mężom i ro- 
dzinom cierpliwość i ulgę w ogromie nieszczęścia, jakie na nich spadło! 

(Kur. Poz. nr. 82 z r. 1875.) 

Stablewska Ludwika z M o r a c z e w s k i c h um. 5 sierpnia 
187(3 r. Zmarła była żoną śp. Antoniego a siostrą znakomitego 
Iiistoryka Jędrzeja i zasłużonej w piśmiennictwie naszem czcigodnej 
Hibianny Moraczewskiej. Śp. Ijudwika posiadała umysł bo- 
gaty w zdolności i wiedzę, oraz serce, gorąco dla Ojczyzny l)ijące. 
Odznaczała się mianowicie rzadką pamięcią i znajomością familijny cli 
stosunków wszelkich rodzin Księstwa. Była niejako kroniką chodzącą 
a co do oryginalności, dowcipu nieco złośliwego może, ale zawsze na- 
cechowanego prawdą, przypominała słynną kaszt<'lanową Kossakowską. 
Równie t^ż jak ona niecierpiała Niemców. W Krakowie, gdzie przez 
dłuższy czas mieszkała z mężem, znano ją tak samo prawie, jak 
u nas. Była to postać typowa. Po śmierci męża zaniemogła na 
zdrowiu i odtąd cieq)i«ąc nieustannie memal, skonała, przekazując część 
dość znacznego majątku na iustytucye narodowe. 



■+-- 



Stablewscy heiM Oksza. 

Rodzina Stablewskicłi herbu Oksza pisze się ze Stal)lewic w Ziemi 
cliełmińskiej w okolicy Cliełmży. Pierwszym Stablewskim, o k^tórym 
znajdujemy w aktach grodzkich poznańskich wzmiankę, jest (I) Jerzy, 
który w r. 1660 z Ziemi chełmińskiej sprowadził się do Wielkopolski. 



.-4*J"3o?*^-^l#MV 



426 

Ten miał s}tiów: (II) Adama, który jest protoplastą dziś żyjących 
Stablewskich, i Jako ba, który z Anny Dorpowskiej miał sjTia 
także Jako ba. Ten z Teresy Chociszewskiej nie pozostawił 
potomstwa. 

Syn Adama i Anny Leszczy c Dobrzyckiej, (HI) Jan 
miał z Katarzyny Leliwa Miaskowskiej synów Wawrzyńca, 
właściciela dóbr Trzek , Antoniego i Michała. Dwaj ostatni 
zmarli bezdzietnie. Natomiast 

(lY) Wawrzyniec miał z Franciszki Herburt Mierze- 
wskiej s}iiów Kajetana, Antoniego, bezżennego i Józef a, 
prezesa sądu najwyższego w Poznaniu, który z hr. Praxedą GrO- 
dziemba-I) ą m b s k ą z Kołaczkowa także nie pozostawił dzieci. 

(V) Kajetan, z Róży Kory to w ski ej herbu Mora pozo- 
stawił potomstwo następujące: 1. Melchiora (umarł bezdzietnie), 
2. Józefa (którego nekrolog powyżej), 3. Antoniego ożenionego 
z Ludwiką M o r a c z e ws k ą herbu Cholewa (zob. powyżej), 4. Teklę, 
wdowę po śp. Józefie Szreniawa Kurcewskim, dyrektorze prowin- 
cyonalnym Ziemstwa i właścicielu dóbr Kowalewa, (bezdzietną), 5. K a - 
rola, właściciela dóbr Zalesia, ożenionego z Kordulą z Łagówca 
Sczaniecką herbu Ossorya (zob. powjżej), 6. Erazma, ożenionego 
z Melanią Odrowąż -Wil końską (zob. powyżej), 7. Onufrego, 
ożenionego z Emilią Szreniawa Kurowską, właściciela dóbr Duszna 
(zob. powyżej), 8. Tadeusza, właściciela dóbr Dąbrówki, oficera 
ułanów z r. 1831, ożenionego z Kamillą Junosza Bojanowską 
i 9. E 1 e o.n o r ę za Teodorem Szeliga Ż y c h 1 i ń s k i m , ojcem 
piszącego. 

Po Tadeuszu pozostali synowie Antoni i Karol, oraz 
córka Helena za Zygmuntem Belina Węsierskim, właści- 
cielem dóbr Starkówca. 

-^'^^^r^s^^^^s^^s^^^ — -^ 

Stadnicki Fortunat um. 7 kwietnia 1872 r. Zmarły przesie- 
dział 12 lat wKufsteinie, skazany na śmierć a później na 18 lat wię- 
zienia ułaskawiony za spisek. Znany z gorącego patryotyzmu, był 
powszechnie szanowany. Zmarł w Rostokach pod Gródkiem w Galicyi. 

Stamm O. Ignacy, um. 6 Grudnia 1872 r. Zmarły, urodzo- 
ny w r. 1796 w Gdańsku, był jednym z najstarszych naszych kapła- 
nów a jednym z ostatnich w Poznaniu Dominikanów. 

Stanowski dr. Zygmunt, um. 24 marca 1869 r. w Gnieźnie. 

Stasiński Józef, um. 10 maja 1871 r. Ś. p. Józef Stasiński, 
ur. w Eialc na Krainie wr. 1801 z ojca Kazimierza i matki An- 
ny z S z ule z e w s k i c h. Uczeń szkoły agronomicznej w Mógelin, zo- 
stającej pod kierunkiem sławnego Thaera, zużytkował swe znakomite na 
owe czasy wykształcenie agronomiczne z kolei, a nieraz równocześme 
jako geneialuy pełnomocnik i główny rządzca dóbr hrabiów Bnińskich 
w Samostrzelu, Tytusa Działyńskiego, Czapskich w Smogólcu i Wło- 
dzimierza Dzieduszyckiego. Umarł, jako dzierżawca i pełnomocnik ostat- 



427 



niego w KonarZewie pod Poznaniem. Poztistawil dwie cót^, Broilł^J 
slaivQ, lamężnii Ge p ner w Królestwie PolskiiJm, Maryą i sjna 

Juzefa, dr. filozofii. 

StffauowIcK lis.Fr auciszek, Biskup, mn. 23 marca 1871 r. 
S. p. Franciszek urodził się w Mosinie 29 kwietnia ISiJl r. Szkoły i 
semiiiaryiini duchowne iiliuńczył w Poznaniu, za miody przecież, by 
móiiz uzyskać święcenia, pełnił ohowiijzki nauczyciela dumowego naj- 
przód w Luboni u synów refereudm'za Józefa Morawskiego, następnie ] 
w Sarbinowie u synów Antoniego Sczanieckiego. W r. 1824 dnia 3 
paiidziiirniha wyświęcony wreszcie w Mosinie, otrzymał w r. 1831 z rąk ' 
Klibie^ Mycielskiej, wdowy po poległym pod Grooliowem Ludwiku, 
proaeutę na probostwo w Poniecu. Wzorowy kapłan, mijż ujmujiiciy 
siodj-czj obok rzadkiej powagi, gorący patryota, wymowny kaznodzieja, 
wnet zjednał sobie ś. p. ks. Franciszek tak ogólne poważanie, 
w r. 1848 wybrano na posła do berlińskiego zgromadzenia narodowego 'i 
rozpędzonego później bagnetami. W r. 1852 powołał ś, p, ks. Stefa- J 
uowicza ks. Prymas Przjiuski na kanonika i radzcę konsystoryalnego 
w Poznaniu, gdzie w r. 1853 po śmierci ks. Biskupa Dąbrowskiego, wy- 
niesionym został do godności sufragana i konsekrowanym na Biskupa I 
Samozatuńakiego. Pamiętną Jest porywająca zmarłego Biskupa przemo- 
wa nad grobem ś. p. pułkownika Niegolewskiego w Niegolewie, tchnąca 1 
najgorętszą miłością Ojczyzny. W r. 1858 wraz z Gnstawei " 
tworowskim stanął ś. p. ks. Stefanowicz ua czele luclm wyborczego 1 
i niemałe położył zasługi około utrwalenia solidarności w wyborach, > 
izi& niestety zachwianej. Od r. 1863 usunął aię od spraw publicznych 
dla słabości zdrowia. Długo i wiele ciei'piuł, kochany i czczony przez 
cale obywatelstwo Księstwa, które na pogrzeb Jego ze wszech stron 
przybyło, by zgasłemu kapłanowi -Polakowi ostatni zlożyd hołd uznania. ! 
Cześć Jego pamięci! 

8t4j»zew8kt dr. Walenty, um. 14 lutego 1865 r. w Grodzisku. 

Stulpe Antoni um. 7 września 1873 r. 

Zmarły bji sjo«m rówuiei nieżyjącego już dzisiaj Edwarda Stolpe i 
znanego i zasłoioiiego niuzi^ka i przyjaciela Chopina, a do ostatniego dnia 
ijcia profesora muijki pray Instjtueie Marjjskim w Warszawie i jrgo iony i 
Maryi z Turo ws kich, siostry ziiunśj i powSzecliiiie ceoiotićj artystki i 
wdowy Józefy k Turowskich Leskie wiciowej .niegdyś prims- 
donny kontralto sceny warezuwski^ , dziś umerjtki. Dzieckiem jeszcze bQ> 
dąo śp. Antoni tak wiolkio ukazywał do muzyki zdolności, łe ojciec uznaj za 
właściwe poświijcić go sztuce i uietylko sam pracował aad synem, ale oddał 
go do konsorwatoryum naówi."iias jeszcze Instytutu muzyczuego w Wurszawio. 
Młody Antoni z zapałem odduJ aię gizo na furtopiauio i nauce kompozycyi. 
Skończył Instytut zodziuiczouioED, ale, jak kaidy prawdziwy artysta, wiedział, 
że w sztuce nigdy dośń uauki i doskonałości, postanowił więc uda>i i" 
Berlina, aby tam kształci)! się dalej w grze na fortepianie pod kierunkiem 
KuUaka, a wiedza kompozytorską czerpai! od jednego z najznakomitszych dziS 
profesorów teoryi muzyki Fryderyka KieL Przed wyjazdem z Warszawy dał 
Koac«rt, na którym wykonano jego utwory orkiestrowe, zwróciły uwag? z 
c6w i od razu zjednały mu uznanie. Adam UUiichlicimer zuakomity muzyk 



>nf I ■ 



428 



i kompozytor w Warszawie, obszernie i szczegółowo rozebrał krytycznie talent 
i kompozycye Stolpego w jednym z zeszytów „Biblioteki Warszaw- 
skiój" z r. 1869 w artykule zatytułowanym „Młodzi kompozytorowie." 
W Berlinie śp. Autoni pracował prawie nad siły — sam bowiem doskonaląc 
się w sztuce, przy szczupłych funduszach adrogiem iyciu stolicy, zmuszonym 
był dawać lekcye gry na fortepianie. Powróciwszy do Warszawy, młody je- 
szcze Stolpe przedstawił się jako mistrz skończony. Waryacye jego na 
kwartet smyczkowy wykonane na koncercie Towarzystwa Muzycznego wpra- 
wiły w zachwyt nawet znawców i krytyków i zjednały mu zasłużone uwielbie- 
nie. Nadmierna jednak praca widocznie zrujnowała z natury wątłe jeg) siły 
i przyspieszyła rozwinięcie się piersiowej choroby. Mimo zbliżającej się 
śmierci śp. Antoni jak prawdziwy kapłan sztuki do ostatniój chwili wytrwał 
na stanowisku, ostatnie nuty znakomitej jego sonaty na fortepian i skrzypce 
napisał drżącą już ręką na łożu śmierci. Naród nasz stracił w śp. Antonim 
bezwątpienia świetną gwiazdę na polu muzycznóm, — ojciec zaś ukochanego i 
wielbionego syna, za którym tóż w kilka miesięcy (17 lipca 1874 r.) po- 
spieszył w lepsze krainy. W dwa lata później umarł stryj śp. Antoniego, 
A 1 o i z y, znany artysta sceny warszawskiój, na której przez lat 40 występo- 
wał z powodzeniem, w 59 roku życia. Siostra śp. Antoniego, Natalia, 
poślubiła naszego współobywatela, Maksymiliana Czarliuskiego. 

(Nadesłane.) 

Strybel ks. Feliks um. 9 sierpnia 1871 r. Zmarły przez lat 24 
był proboszczem w Grabowie. Znany był z gorliwości nietylko jako 
kapłan, ale i obywatel. Kochali go też i szanowali wszyscy obywatele 
ostrzeszowskiego powiatu. 

Stryjeński Aleksander um. 9 grudnia 1875 r. Zmarły był 
jedną z wybitniejszych postaci emigrac}a z 1831 r. Pochodził z sta- 
rożytnej rodziny litewskiej, dobrze zasłużonej Ojczyźnie w powstaniu 
kościuszkowskiem i w konfederacyi barskiej. Ukończywszy szkołę woj- 
skową w Warszawie, przydzielony był w r. 1828 jako podporucznik 
wraz z jenerałem Chrzanowskim do sztabu armii rosyjskiej w wojnie 
przeciw Turcyi. W r. 1831 dowodził w szeregach narodowych jako 
kapitan kompanią 1 pułku strzelców, na czele której pod Grochowem 
zdobył sztandar nieprzyjacielski. Później osiadł w Szwajcaryi i tu przez 
lat 40 był inźenierem przy boku jenerała Dufour, któremu dopomógł 
do wypracowania jednej z najlepszych map Szwajcaryi. Był to mąż 
wielkiej prawości charakteru i niepospolitych zdolności. 

Strzelecki Piotr um. 11 czerwca 1869 r. Był oficerem wojsk 
polskich. Umarł w podeszłym wieku w Trzemesznie, utraciwszy pod 
Ignacewem syna swego jedynaka, dzielnego majora i szefa sztabu je- 
nerała Taczanowskiego. 

Strzępek Wawrzyniec um. w maju 1870 r. w Krakowie. 

Poznań, 11 maja. W Krakowskiem zmarł temi dniami śp. Wa- 
wrzyniec Strzępek, 90-letni starzec. „Kuryer** pisze o nim, że mając lat 
14 w r. 1794 Strzępek, odwożąc dążących do Krakowa na wezwanie 
Tadeusza Kościuszki, nie powrócił pod strzechę s-w6j wioski, ale stanął 
w szeregach obrońców Ojczyzny. Po klęsce pod Maciejowicami powrócił 
do domu, zamienił kosę na wiosło i został flisem. Wieść o tworzeniu 



159' 



się legionów znnwu go pod l/roń powotala. a upadek Napoleona zwrócił 
Da nowo do zwyklijj pracy. W r. 1831 ua wiosnę z pierwszemi gala- 
rami priiybyt do Warszawy i został instruktorem. Był ou jeduym 
z ostatnich, ostatnim Bioie z żyjących iiczestniliów bitwy racla wieli iej, 
od rzasii którój życie jego byto niejako kromką wszystkich nizpaczuyoh 
wysileń naszego narodu. Znany wszystkim flisom od Gdańska do Kra- 
kowa, Wawrzyniec byl człowiekiem spokojujm, pracowitym, kochanym 
i poważanym powszechnie. (Dz. Poz. 108 z r. 1870.) 

Staibiiarskl Feliks um. ii sierpnia 1869 r. Zmaily hył 
synem Antoniego herhu Leiiwa, i Dobrzyc ki ej, a hratem także 
Antoniego, który z Emilii Kncner ma syna Romana bez- 
żeunego, i córki Kmilią, PauHnę, Władysławę i Bronisławę. 

Sp. Feliks ożeniony z Aurelią Żychlińską, siostrą śp. 
Adolfa, Klemensa i hrabiny Finckenstein, a przyrodnią 
Serafina i Konstantego, pozostawi! czterech synów. Z tych: 

1. Maksymilian, profesor przy tutejszi^ szkole realnej, oie- 
uiouy z Gabryela Pomorską, ma syna Feliksa i córki Ka- 
rolinę, IzabeUc i Maryą. 

2. Antoni, sędzia w Międzychodzie, ożeniony z Waleryą 
Cichowiczówną, ma syna Wacława. 

3. Ks. Wincent y, proboszcz w Kiciuie. 

4. Feliks, dr. medycyny w Szamotułach, ożełiiony z Antoniną 
Cliosłowską, córką śp. Teofil a, ma trzech svnów: Stanisława, 
Stefana i Jana. 

f^wldoraka Józefa z Breańskich «m. 21 kwietnia 1870 r. 

Poznań, 22 kwietnia. Duia wczorajszego wieczorem zakończyła 
w Poznaniu żywot doczesny jedna z najstarszych matron naszych, 
śp. Józefa z Breańsidch Świderska, wdowa po śji. kapitanie wojsk polskich 
Swiderskim, siostra zacnej pamiĘci żołnierza z 31 roku a późruej pro- 
boszcza ks. Breańskiego z Tarnowy a matka poważanego współobywatela 
naszego dra Władysława Świderskiego. Zmarła licząc lat 79 zacho- 
wała czerstwośó do ostatnich dni swoich, a pierwsze Święto Wielkar- 
nucno jeszcze w gronie dzieci i wnuków swoich spędziła. Krótka 
slabośó położyła koniec J^j sędziwemu życiu. Pokój Jej cieniom! 
(D. P. nr. 92 z r. 1870.) 

Świecinski Józef um. w maju 1868 r. w Galicri. Rodem 
Litwin, ukończył szkoły w Chełmnie, poczóm wstąpił do klasztoru 
Reformatów, ale wnet na odgłos powstania Kościuszkowskiego porzuci! 
habit i zaciągnął aię do szeregijw narodowych. Byl pod Racławicami, 
Szczekocinami i Slaciejowieami, gdzie ranny dosta! się do niewoli 
W późniejszych powstaniach w r. 1831 i 03 nie brał już czynnego 
udziału dla zbyt podeszłego wieku, wszakże gorącem sercem śledził 
ich przebieg. Zamieszkał w Wierzbowcu pod Czortkowera i to widziano 
go do śmierci czerstwym i Kzeskim. choó liczył lat 104, gdy zasnął 
bez bjjlu ua wiekL 

Sniłjrickl Antoni um. 2 października 1871 r. Zmarły był 
urzędnikiem Ziemstwu, póżnii?j banku Kwilecki, Potocki i Sp. <Jżeniouy 
zKorytowską z Rogowa i obarczony liczną rodzina, w napadzie 



1 



■b 



rfW. .- _ troa^k. 1 1 ■■ n-wt ■■rv»^-»r- - 



jl<g»LMlW* .1..- > 



^30 

melancholii wystrzałem z rewolweru odebrał sobie życie. Za życia 
łagodny w obejściu i wesoły w towarzystwie, niczem nie zdradzał, tak 
smutnego końca. 

Święcicki dr. Tadeusz urn. 23 lutego 1872 r. Śp. Tadeusz 
Floryan Ksawery Święcicki herbu Jasti^zębiec, urodził się 26 sierpnia 
1826 r. w Oczkowicach, wsi dziedzicznej, z ojca Ignacego i matki 
Aleksandry z Braunków. Kodzina Święcickich do najstarszych 
w Wielkopolsce się zahcza. — Ukończywszy szkoły w Poznaniu, po 
przejściu uniwersytetów w Wrocławiu, BerUnie i Wiedniu, złożył świetny 
egzamen doktorski i osiadł w Poznaniu, gdzie się ożenił z Dorotą 
z Korytowskich herbu Mora z linii rogowskiej. Później przeniósł 
się do Śremu, gdzie jako lekarz i obywatel najpowszechniejsze zjednał 
sobie uznanie. Uległ chorobie karbunkułu, opatrzony śś. Sakramentami. 
Wkrótce po śp. Tadeuszu pospieszyła i wierna jego małżonka połączyć 
się z nim na wieki. Umarła w Śremie 5 hstopada 1872 r., Ucząc 
lat 37. Ale nie tu koniec klęsk, jakie Bóg zesłał na rodzinę Świę- 
cickich. Już 2 stycznia 1873 r,, a zatem niespełna w dwa miesiące 
po śmierci matki, umiera najstarsza śp. Tadeuszostwa córka, lOletnia 
Ofelia, poślubiona zaledwie od dni czternastu profesorowi uniwersy- 
tetu wrocławskiego, radzcy medycnialnemu, dr. Fiszer. Wreszcie 
26 listopada 1873 ^ zgasła w Śremie i młodsza córka śp. Tadeusza, 
ISletnia Jadwiga. 

Świętochowski Ignacy um. 21 lipca 1874 r. Zmarły w Po- 
znaniu na Chwaliszewie był w r. 1831 porucznikiem wojsk polskich. 

Swinarska Wilhelmina z I) obrzyckich um. 14 stycznia 
1864 r. Syn Zmarłej Józef, ożeniony z Jar ó chow ską, córką 
śp. Dyrektora Ziemstwa. 

Swinarski Bolesław um. 30 k^vietnia 1869 r. Zmarły był 
synem Romana Swinarskiego, szambelana saskiego, i Teofili 
z Zabłockich, urodzonej z Sieroszewskiej, a wnukiem Mi- 
kołaja, ożenionego z Zofią Miaskowską. Ożeniony z Adelą 
Kurnatowską z Chalina, nie pozostawił dzieci. Siostra jego He- 
lena poszła za Jana Sucheckiego, właściciela dóbr Rozprzy 
w Królestwie Polskiem ; brat zaś starszy Ernest, ma za żonę Bro- 
nisławę Nałęcz Raczyńską. 

Przyp, Rodzina Swinarskich herbu Poraj rozgałęzioną jest w Wiel- 
kopolsce i część jej używała, jak się zdaje, za czasów saskich i po 
pierwszym podziale Polski tytułu hrabiowskiego. Przynajmniej czytamy 
w dekrecie Augusta III do chorągwi hussarskiej Xajj. królewicza Fry- 
deryka Augusta, mianującym Mikołaja Swinarskiego, kasztelana 
inflantskiego, ożenionego z Anną Bnin ską, a pradziada Ernesta 
i Bolesława Swinarskiego, porucznikiem tejże chorągwi, że król 
owego Mikołaja „hrabią" tytułuje. Podobnież istnieją dokumenty ory- 
ginahie (w ręku Wacława Swinarskiego) z lat 1780 i 1788, dotyczące 
budo\\7 koszar w Czarnkowie, w których władze pruskie nadają tytuł 
hrabiowski Swinarskim. 



Brat Romana Swiuarskiego, ojca żyjącego Ernesta, właści- 
ciela dóbr Kruszewa, Emil, miał za sobą Felicyą Kurcewską 
(herbu Szreniawa), urodzoną z Walknowskiej. Z tego małżeń- 
stwa córka Emilia była pmo vto za S u c h o r s k i m , sdo za 
Walknowskim; Michalina za Włodzimierzem Wol- 
niewiczem, wreszcie syn Wacław, ożeniony z córką Bogu- 
sława Pomian Eu.bieńskiego, posła, urodzonego z Konstaucyi 
Boj anowskiej. 

Istnieją prócz tego linie Świn ars kich herbu Poraj z R o s z - 
ko w a (Ignacy ożeniony był z Katarzyną Kalkstein) i z Go- 
ł a s z y n a. 

SwinarskI Antoni um. 27 grudnia 1869 r. w Śremie. Kapitan 
wojsk polskich. Dożył lat 90. 

Swinarski Edmund um. 21 września 1876 r. w GołaszA^nie — 
oficer wojsk polskich, lat 73. 

Świtalski ks. Maciej um. 7 kwietnia 1866 r. w Wiehchowie. 

Ks. bwitalski urodził się r. 1817 z ubogich rodziców w Kaliskach 
pod Żninem. W 17 roku życia wstąpił do seminaryum nauczycielskiego 
w Trzemesznie, poczem przeszedł do seminaryum duchownego w Po- 
znaniu i w r. 1849 wyświęcony na kapłana, otrzymał wlkaryat w Wie- 
lichowie, gdzie po śmierci ks. Klawittra został proboszczem. Za jego 
staraniem odnowiono pięknie tamtejszy kościół farny i wzniesiono 
wygodny i obszerny dom szkolny. Miłując młode pokolenie, troszczył 
się niemało o jego wychowanie i wielu młodym chłopcom udzielał 
nauki bezpłatnie. Był kochany i czczony przez swych parafian. Zgasł- 
po ciężkiej chorobie z przykładną pobożnością dnia 7 kwietnia 1866 r., 
a 10 tm. został pochowany przy nader licznym udziale duchowieństwa 
i ludu. 

Strzyżewska Walery a z Szołdrskich um. 16 czerwca 
1875 r. w Osieku. Sp. AYalerya była córką Leona, kapitana wojsk 
polskich, o którym niżej. 

Suchecki Henryk um. 3 Upca 1872 r. Zmarły l)ył profeso- 
rem przy uniwersytecie jagiellońskim w Krakowie i znanym Ungwistą 
polskim i słowiańskim. W latach od 1857 do 1865 był profesorem 
języka i literatury polskiej przy wszechnicy pragskiej. Umarł licząc 
lat 61. 

Suchodolski January um. 20 marca 1876. Zmarły w 79 
roku życia był najstarszjrm z żyjących malarzy polskich i zwany był 
powszechnie polskim Wenietem, którego był uczniem. January Su- 
chodolski urodził się 19 września 1796 w Grodnie, wszedł w r. 1810 
do korpusu kadetów artyleryi i inżenierów wojsk Księstwa Warszaw- 
skiego, gdzie otrzymał pierwsze początki rysunku, które następnie do- 
skonalił w chwilach wolnych od obowiązków wojskowych , a dokończył 
ukształcenia malarskiego w pracowni Horacego Wemeta w Rzymie. Po 
Smuglewiczu, autorze znanego szeregu scen z dziejów polskich, przed- 
stawionych w miedziorytach, Suchodolski był drugim u nas malarzem 
historycznym, a prawdziwym założycielem szkoły łiistorycznej polskiej, 



t.v.«r^-.. -^rtr-i 



432 

gdyż Smuglemcz zmarł bez potomków duchowych. Po Suchodolskim 
zostało, jak donosiła „Gazeta Warszawska," przeszło pięćset obrazów. 

Snehorski Teodor um. 22 kwietnia 18G3 r. Dzielny ten mło- 
dzieniec był synem Stanisława, który służył pod AV. księciem Kon- 
stant}Tn w wojsku polskiem, a całą kampanią 1831 r. odbył jako ofi- 
cer, poczem przez lat kilka bawił w domu śp. Ludwika Dzierzbickiego 
w Pijanowicach. Sp. Teodor zginął śmiercią walecznych pod Rudnika- 
mi w Królestwie Polskiem. 

Suchorzewski Zacha ryasz um. 1 kwietnia 1863 r. Zmarły 
był synem Ignacego i Wiktoryi z Szreniawów Kurcewskich. 
Urodził się w r. 1797 w dziedzicznej wsi Tursku, w powiecie pleszew- 
skim. Później nabył Wszemborz w Wrzesińskiem. Umarł w Częstochowie. 

Suchorzewski Jan um. 27 lutego 1874. r. 

Śp. Jan Suchorzewski herbu Zaremba, ur. w roku 1783 dala 19 czer- 
wca z ojca Władysława i matki Maryanny z Sokolnickich 
w wsi Wszemborzu w ówczesnym powiecie pyzdrskim, województwie kaliskióm 
połoźonój. Rodzice jego byli dziedzicami dóbr Dobrosołowa z przyległościami 
w dzisiejszem Królestwie Polskiem, powiecie konińskim położonych, i tam też 
śp. Jan pierwsze swe lata młodości przepędził. Następnie przeszedł szkoły 
w Rydzynie u XX. Pijarów, a po wyjściu z tychże, w krotce objął majątek 
Izdebno i Szyszłowo po swym zmarłym ojcu. W r. 1817 pojął za małżonkę 
Justynę Suchorzewską, córkę Józefa i Izabeli z S.arne- 
c k i c h , szambolana króla Stanisława Poniatowskiego, zamieszkałych w Tar- 
nowie. Do 1834 zamieszkał w majątku swym Izdebnie w Królestwie Pol- 
skiem, porewolucyi listopadowej r. 1830 z powodu zmiany rządu i stosunków 
politycznych na gorsze wyprzedał się z swych posiadłości w Królestwie 
Polskiem i przeniósł się do majątku swego Tarnowy w powiecie średzkim 
w W. X. Poznańskiem położonego, gdzie zamieszkał aż do swego zgonu. W r. 
1856 przez śmierć stracił swą małżonkę Justynę, a w r. 1870 jednego 
z swych synów Ignacego, a zrobiwszy w r. 1868 działy majątkowe mię- 
dzy dziećmi, przeżywszy lat 91, zakończył swój żywot bogobojny w r. 1874 
dnia 27 lutego w Poznaniu, zkąd do Kostrzyna przeprowadzony, tamże w gro- 
bie familijnym obok swej małżonki, syna, wnuka i zięcia pochowany został. 
Pokój jego świątobliwej duszy! (Nadesłane.) 

Suffezyński Kajetan um. 7 stycznia 1873 r. 

W Łuczycach powiecie sokalskim, w Galicyi, umarł dnia 7 bm. 
Kajetan SuflFcz^^ński, który pisywał powieści pod pseudonimem Bodzan- 
t o wic z a. Był autorem „Krwawej plamy," „Starosty Wareckiego, mar- 
szałka Łomżyńskiego," „Bojów polskich," i wielu innych prac. Pierw- 
sze utwory pióra jego pojawiły się najprzód w miesięcznym dodatku do 
„Czasu" i uderzyły nowością i wdziękiem. Urodzony w Lubelskiem, po- 
bierał nauki w Źohborzu i w Warszawie, gdzie też następnie na uni- 
wersytet uczęszczał. W r. 1831 był adjutantem jenerała Kamieńskie- 
go, poczem osiadł w majątku Eańcuchowie w Lubelskiem i zamienił 
szablę na lemiesz, a ten na pióro. W dzieciństwie miał sposobność wi- 
dywać u dziada swego bohaterów barskich, ich też przeprawy i dzieje 
nam opisywał. Obdarzony niezwykłą pamięcią, zapamiętał najdrobniej- 
sze sceny walk tych szermierzy polskich, i takie swym oryginalnym so- 



433 






pUooffsKim etylem <p^ftł. W r, 1863 imuszony opumo swaj mi^ą- 

tdk w Liibcisfciśni, pnuMsl się du swfgo krewnego, .hr, Komurow- 
skiu^) i w nmjijtkii tegui Łjczyeacli zamieszkał. 

(Kur. Poz. nr. 16 z r. 1872 według I)z. Pol.) 

Suli;rzy»kl Gustaw iim. 13 stycznia 1871 r. w Bydgoszczy, 

SiiUuilrski Faustyn um. 20 sierpnia 1865 r, Śp. miyor Hu- 
iiiiursUi umdził się 1808 r. w Kaliszu, w r. 1831 clilulmij otrzymał 
rani; )>od Ostrołęką, Udawszy się za granicę, wziął w r. 1833 udzi^ 
w wyprawił! Zalewskiego i cudem tylko uniknął losu Szymona Konar- 
skiego i Artura Zawiszy. Osiadlszy w Ksiijstwie, znalazł gościnny przy- 
tułek w dóniii państwa Ludwikowstwa Kars^nickicli we Mchach, gdzie 
tlniiciy a]iiipii;ksy4, nagle \unarl. Byl ou wysoko ceniony przez wazj- 
sŁkicli, którzy go lliiej znalL 

Snłkuwsba ksi ęiniczka £]lżhieta um. 21 września 1869 r. 

Poznań, 29 września. Dwie ksiiiżccc rodziny wielkopolskie do- 
tknęła t.ych dni wielka żałoba. Na dniu 21 bm. zasnęła w Wiesbade- 
nie po dlngich i ciężkich cierpieniach w wiośnie życia księżniczka Marya 
{łarbara, Elżbieta Sułkowska, córka Augusta, księcia Ordynata na Ry- 
dzynie i Maryi z br. Myciclskich księżny Sulkowsldej; w pięć 
dni pńźniej zakoiiczyła żywot doczesny po dwudniowej chorobie w Ro- 
kossowie księżniczka Anioła Czartoryska, cńrlia księcia Adama 
i śp. księżuy Wandy z książi^t Radziwiłłów Cziirtoryskiój. Kaięż- 
lińczka Aniela, urodzona 12 marca 1837 roku, znanej hyla z głębokiej 
pobożności i t^j dclićj, nie szukającej rozgłosu dobroczynności, łttóra jej 
tódzinę od wieków zawsze cechuje. 

Zwłoki śp, Elżbiety Itaiężniezki Sułkowskiej przywieziono onegdaj 
o godziuio 8 rano do Rydzyny na dworzec kolei, zkąd w uroczystym 
pochodzie odprowadzono je do kaplicy zamkowej, gdzie ai do dnia po- 
grzeliu, który nastijpi w sobotę, wystawione l)ędą na katafalku. W or- 
szaku żałobnym, prowadzonym przez uiiejscowepo proboszcza księdza 
Stroińskiego, wzięty udział prócz okolicznego obywatelstwa, mieszkań- 
ców Rydzyny i urzędników ordynacji, szkoła katolicka i strzelcy miejscy, 
którzy także straż honorową przy katafalku z własnego popędu olyęll 
Młoda księżmczka powszechnie bowiem była lubioną i umiała wszędzie 
jednać sobie serca wrodzonym wdziękiem i świetnym uksztalceniem. 

Spokój ol)u przedwcześnie zgasłym dziewicom a pociecha ich po- 
zostałym w smutku rodzinom'. (Dz. Poz. nr. 223 z r. 1809.) 

Żpod Rydzyny, 8 października. Spieszyć z dobrij, radosną 
nowiną, aby się nią podzielić z szerszym czytelników kołem, jest to miły 
.obowiapck każdego z waszych korespondentów; lecz gdy przyjdzie do- 
nieść o żałobie i smutku, mimowolnie wzdryga się umysł i pióro z ręki 
wypada. Więc t^ż nie bierzcie mi za złe, że powróciwszy w zeszłą 
sobotę z żałobnego w Rydzynie obchodu, do t^j chwili nie mogłem się 
zdobyi' na kilka słów sprawozdania. Witlzieó bowiem rozpacz Matki, 
zlamanćj po stracie wypieszczonej jedynaczki, patrzeć na niemij boleść 
Ojea. posti;puj;(cegu za martwemi zwłokami ukochanego dziecięcia, sta- 
iKii' \,:u\ i>lH-;ipt.yiii L'ri.lii'ni il/ii-winy, kti'<n'i k.i«a śmiinT.i |.rzecięła ijfe^ 



434 



• ■>- \.-v «^ *■ 



cie, uśmiechające się wiosną — pozostawia zbyt głębokie wrażenie, by 
tak łatwo się można z niego otrząsnąć. 

Tydzień właśnie jutro mija, gdy śród pięknego poranku jesienne- 
go przybyłem do Rydzyny, której wspaniały zamek, otoczon wiekowe- 
mi drzewy, zdała od dworca kolei poważnie na przybywających spogłą- 
da. Pospieszyłem do kapłicy, gdzie na rzęsiście oświetlonym i ziele- 
nią ozdobionym katafalku spoczpvała trumna, bogato w karmazynowy 
aksamit i złocone potrzeby przybrana a mieszcząca zwłoki śp. Elżbiety 
księżniczki Sułkowskiej. Naokół kilkunastu duchownych w ponurych 
habitach i kilkunastu kapłanów świeckich śpiewało pogrzebowe wigilie. 
Śpiew ustał, zdjęto trumnę i zniesiono przed zamek, gdzie już oczelri- 
wał karawan w sześć zaprzężony koni. I znów ozwała się pieśń żało- 
bna, zajęczały dzwony i ruszył żałobny pochód zwolna ku miastu. 
Nasamprzód ciągnął się szereg duchowieństwa, dalej przed trumną nio- 
sły dziewice w bieli godła dziewictwa zgasłej księżniczki: wieniec myr- 
towy, zasłonę narzeczonej i w zieleń ubraną gromnicę; obok karawanu 
z którego spływały końce bluszczowych girland, niesionych także pr^ez 
biało ubrane panny, postępowali strzelcy miejscy z bronią w ręku, 
dalej rodzina zmarłój, przyjaciele, znajomi, obywatele z najdalszych 
stron Księstwa, z okolicy, z Rydz}iiy i Leszna, urzędnicy i służba 
książęca, wreszcie tłum ludu z dóbr Ordynacji, wiedziony przez soł- 
tysów, opatrzonych w godła swego urzędu. Część miasta, przez którą 
posuwał się pochód ku kościołowi, przybrana była w oznaki żałoby — 
kościół jaśniał setkami świateł jarzących. Po złożeniu trumny na wspa- 
niałym katafalku, usłanym niemal zielenią i kwiaty, rozpoczęło się uro- 
czyste nabożeństwo żałobne, następnie przemówił zacny proboszcz z Pa- 
włowic w rozczulających słowach do zgi*omadzonych, kreśląc obraz tego 
młodocianego kwiatka, którego rozwojowi przypatr\n;val się z bliska, a 
który był słodką rozkoszą dla dostojnych rodziców, ujmującym wdzię- 
kiem dla wszystkich, co się doń zbliżali, talizmanem, gojącym cierpie- 
nia nędzy dla nieszczęśliwych... Pod wrażeniem tych słów przejmują- 
cych ponieśli dwaj bracia Zmarłej i ich przyjaciele na swych barkach 
trumnę do familijnych grobów książąt Sułkowskich. Tu odezw^ał się 
wymowny głos kaznodziei niemieckiego, by licznie zebranej publiczności 
nieniiectóćj uprzytomnić ważność i smutek chwili obecnej. Gorące, peł 
ne współczucia słowa kapłana niejedne łzę wycisnęły z oczu... Z cięż- 
kióm, zbolałem serceni opuszczałem wraz z innjini świątynią, szepcząc 
w duchu modlitwę, by Bóg zesłał pociechę stroskanym rodzicom i bra- 
ciom a spokój wieczny śp. Elżbiecie Sułkowsldćj !... 

(D. P. nr. 232 z r. 1869.) 

Sulkowska księżna Antonina z bar. Ditrichów um. 5 
marca 1870 r. Zmarła była żoną Ordynata na Bielsku. 

Saszezyński dr. Władysław um. 20 listopada 1873 roku 
w Śmiglu. 

Sjrpniewskl Maksymiljan um. 17 lipca 1870 r. Zmarły był 
synem Stanisława Odrowąża Sypniewskiego i Anny Powelskićj 
a wnukiem Marcina i Rodkiewiczówny. Ożeniony z Anielą 
Griesinger, córką kapitana wojsk polskich Ignacego i Kon- 



435^ 

stancyi zKarczewskich, był właścicielem dóbr Piotrowa, na- 
stępnie Kniszewnik. Pozostawił rodzeństwo: 1, Felicyana, ożenio- 
nego pmo\i;o z Waler yą Dobrogojską herbu Grabie, sdovto 
z Walentyną Radońską herbu Jasieńczyk, córką Józefa. 
2. Anastazego, bezźennego. 3. Juliana, znanego dyrektora 
owczarń, ożenionego z Jb^elicyą Aloizą Brzechwianką (przy- 
domku de Wrząca), urodzoną z Ostrowskiój w Warszawie; wresz- 
cie siostrę MaryąKonstancyą za Aleksandrem Kolskim. 

l^rzyp. Rodzina Odrowążów Sypniewskich używa przydomku R u n- 
ge, od której to familii staropruskiej ród swój wywodzi. 

Szafarklewicz Emilia um. 2 października 1869 r. 

Poznań, 4 października. Dziś po południu odbył się przy licz- 
nym udziale publiczności pogrzeb śp. Emilii Szafarkiewiczowej, żony zasłu- 
żonego naszego współobywatela, długoletniego nauczyciela przy gimna- 
z}iim Maryi Magdaleny, a później przy szkole realnej, prezesa tutej- 
szego Towarzystwa Przemysłowego. (D. P. nr. 227 z r, 1869.) 

Szajnocha Karol um. 10 stycznia 1868 r. we Lwowie. Zmar- 
łemu historykowi poświ«^cił Dz. Lwowski z 11 stycznia 1868 r. 
w piei^wszej chwili po jego zgonie następujące wspomnienie: 

Wczoraj o godzinie 2 z południa zmarł Karol Szajnocha, jeden z naj- 
znakomitszych historyków naszych. 

Całe życie jego bjło poświęcone dla dobra Ojczyzny, którój był chlubą 
i zaszczytem : w młodym wieku czynny brał udział w pracy narodowój, — 
uwięziony, długie lata przepędził w niewoli, która zgubny wywarła wpływ 
na zdrowie jego i spowodowała w następstwie utratę wzroku. Wyszedłszy 
z więzienia, pracował w dziedzinie literatury ojczystej, wreszcie zwrócił się 
wyłącznie do badań historycznych, i na tem polu pracując z niezmordowaną 
pilnością a pierwszorzędnym talentem, napisał cały szereg dzieł, będących 
ozdobą naszego piśmiennictwa. Zbytecznóm byłoby wyliczaó te dzieła, znano 
kaidemn, chód cokolwiek obznajmiouemu z historyą ojczystą, a łączące traf- 
ność poglądów dziejowych z czystością języka, przypominającą pisarzy kla- 
sycznych. 

W ostatnich latach zdrowie śp. Szajnochy tak było stargane, żo tylko 
niezrównana troskliwość żony jego utrzymywała go przy życiu. 

Szczawiński Zdzisław um. 25 lutego 1874 r. Śp. Zdzisław 
urodził się w Źakowie 30 października 1842 z matki Apolonii 
z Bończów Skarżyńskich i ojca Hipolita. Dla słabości zdro- 
wia zmuszony opuścić szkoły w Lesznie a następnie w Poznaniu, gdzie 
się pilnie do nauk przykładał, przebywał w domu rodzicielskim. Na 
pierwszy odgłos powstania narodowego w r. 18G3 pospieszył do od- 
działu Kazinierza Mielęckiego i on to śród największego gradu kul 
pod Olszowym Młynem przeniósł rozkaz cofania się od naczelnika puł- 
kownikowi CaUier. Obok niego też otrzymał nieodżałowany Mielecki 
śmiertelny postrzał. Śp. Zdzisław z własnóm niebezpicczeóst\vem od- 
prowadził wodza do wózka Stanisława Budziszewskiego, na którym go 
dalej odwieziono. Mielecki zawsze jak najclilubniej się wyrażał o od- 
wadze i oględności Zdzisława. 






436 



Wróciwszy po upadku powstania do domu, objął po ojcu majątek 
Brylew, znany z wyborowej owczarni i wzorowego gospodarstwa. Tu 
ożenił się z Maryą Ponikiewską. Pasmo szczęśliwycli dni przer- 
wała nagła niemal śmierć, bo po trzydniowej tylko cliorobie. Pozosta- 
wił syna Leona. 



Szczawińscy lieiM Prawdzie. 

Dzieje tej starożytnej i znakomitej rodziny, która wydała Ezeczy- 
pospolitej sześciu a jak inni twierdzą, dziesięciu wojewodów i dziewię- 
ciu kasztelanów, powszechnie są znane z istniejących dotąd herbarzy 
i z historyi. Wiadomo, że już w r. 1123 nadawano Szczawińskim 
tytuł hrabiów na Szczawinie i Trąbkach, że przecież nie zwykli go 
byU używać, przekładając godności senatorskie nad tytuły obce. 

Uzupełniam więc genealogią Szczawińskich od Jana Chrzci- 
ciela z Wielkiego Szczawina, marszałka konfederacyi barskiej woje- 
wództwa łęczyckiego, a później podstolego łęczyckiego. W ostatnich za- 
wieruchach krajowych, prześladowany zarówno przez Targowiczan jak 
przez Moskali, całą swą ogromną fortunę: dobra Łęczyckie, klucze Be- 
siekierski, Ozurkowski, Grabowski, Wielki i Mały Szczawin itd. (siedm 
miast i około 90 wsi) tak dalece utracił, iż go nie było za co w War- 
szawie pochować. To też mówiono po jego zgonie w stolicy : „Panie 
PodstoU, nie płynąłeś z wodą — Gdyby nie Bar, byłbyś wojewodą." 
Był on ożeniony najpierw z Charnkowską a następnie z Zamoy- 
ską i po pierwszej idą nasi poznańscy Szczawińscy. 

Syn Jana Chrzciciela Wojciech przeniósł się do W. Księstwa 
Poznańskiego i umarł w Poznaniu. Ożeniony z Salomeą Kurow- 
ską herbu Szreniawa, pozostawił dwóch synów: Jana i Władysła- 
w a, oraz córkę Aleksandrę za Gutowskim. 

Jan, podpułkownik wojsk polskich pod wodzą księcia Poniatow- 
skiego, odbył kampanią moskiewską i przeszedł Berezynę, — poprze- 
dnio walczył w Hiszpanii. 

Władysław spłodził synów Atanazego, Hipolita, Woj- 
ciecha, Szczepana, Klemensa i Rajmunda. Z tych Atana- 
zy, Szczepan i Klemens wcześnie pomarli. 

Hipolit, z pierwszej żony Apolonii ze Skarżyńskich miał 
syna Zdzisława (zob. pow.) i córkę Weronikę za K o n s t a n- 
t y m P ą g o w s k i m. 

Z drugiej żony, Teofili Raszewski ej, idą: Felicya, Jan, 
S t an i s ł a w, W ł a d y s 1 a w, Bogumił, Stefan i Wacław. 



-♦-<:>-o- 



Szczepanom ski Ignacy um. 29 września 1869 r. 
Poznań, 30 września. Dnia wczorajszego o godzinie 1 w południe 
dokonał żywota doczesnego śp. Ignacy Szczepanowski, oficer wojsk pol- 



437 

skich z r. 1831, kawaler krzyża virtuti militari, mąż głębokiej nauki 
i wielkiej zacności charakteru. 

Sp. Szczepanowski urodził się w lutym ISllroku w Białymstoku, 
gdzie ojciec jego byj wicegubernatorem. Ukończywszy szkoły w Łomży, 
oddał się zawodowi wojskowemu pod światłem Icierownictwem jenerała 
Sowińskiego. W czasie kampanii 1831 roku pełnił służbę jako adju- 
tant przy późniejszym jenerale Bemie. Od upadku powstania, postra- 
dawszy majątek zabrany przez Moskwę, żył śp. Ignacy na wychodztwie, 
przebywał długi czas w Anglii, gdzie przez lat kilka był sekretarzem 
Towarzystwa Przyjaciół Polski, zawiązanego pod przewodnictwem lorda 
Dudleya Stuarta; następnie pracowai w Paryżu przy redakcyi „Wiado- 
mości Polskich ;" wreszcie mieszkał w Brukselli, przed rokiem zaś uzy- 
skawszy od rządu pruskiego pozwolenie, osiadł wraz z żoną (ur. Za- 
krzewską) w Poznaniu, i tu w krótkim czasie zjednał sobie w kołach 
znajomj^h ogólne poważanie. Zapadłszy na zdrowiu, z rzadką cierpli- 
wością i przytomnością umysłu znosił przez ostatnie cztery tygodnie cier- 
pienia najdotkliwsze, którym uległ z rezygnacyą prawdziwie chrześciań- 
ską, przjjąwszy przed śmiercią przykładnie ostatnie Sakramenta święte. 

(Dz. Pozn. nr. 224 z r. 1869.) 

Poznań, 4 października. Dziś o godzinie 9 rano odprowadził or- 
szak rodziny, przyjaciół, znajomych i kolegów woJ8kow3^ch zwłoki śp. 
Ignacego Szczepanowskiego na spoczynek wieczny. Za trumną niósł 
jeden z weteranów z roku 1831 krzyż virtuti militari, którym Zmarły 
zaszczycony został na polu bitwy. 

(Dz. Pozn. nr. 227 z r. 1869.) 

Szembek hr. Piotr, jenerał um. 21 marca 1866 r. w Siemia- 
nicach. 

Poznań, 23 marca. Wczoraj już po zamknięciu „Dziennika" do- 
szła nas telegraficzna wiadomość o śmierci sędziwego jenerała wojsk 
polskich, męża otoczonego powszechnem poważaniem, śp. Piotra hra- 
biego Szembeka. Już to drugi z znakomitszych przywódzców naro- 
dowych szeregów z r. 1831, który w przeciągu zaledwie dwóch tygodni 
przeniósł się z pośród nas do lepszego żj^wota. Sp. jenerał Szembek 
doczekał się bardzo późnej starości, o ile nam bowiem wiadomo, liczył 
lat przeszło 80, przecież mimo dotkliwych cierpień, które go w ostat^ 
nich latach władzy w nogach pozbawiły, zachował do końca całą czer- 
stwość i młodzieńczość umysłu, a sprawa ojczysta zawsze go gorąco zaj- 
mowała. 

(Dz. Pozn. nr. 68 z r. 1866.) 

O pogrzebie jenerała Szembeka pisano z Ostrzeszowskiego „Dzien- 
nikowi Pozn.'' (nr. 76 z r. 1866), co nastcl)uje: 

Dnia 26 b. m. złożono w Siemianicach w grobie familijnym zwłoki śp. 
Piotra hr. Szembeka, jenerała wojsk polskich, zmarłego na dniu 21 b. m. 
w 78 roku życia swego po niedługiój wprawdzie, ale bolesnej chorobie. Na- 
der liczny zastęp obecnych przy ostatniej posłudze świadczył najwymowniej 
o zasługach nieboszczyka, które aż do roku 1831 zapisano są w księgach 
historyi; następnie zaś zawód obywatelski, w którym jako wtói7 Cyncynatus, 
zamienił oręż na lemiesz, sprawował szczytnie i gorliwie, łącząc w topoświę- 






438 



j» 



ceuie bez granic w sprawach narodowych bez względu na wiek sędziwy, star- 
gane w usługach kraju siły i jakiekolwiekbądź następstwa. Możny w zasłu- 
gi i dostatki, był dla każdego przystępnym, dom swój miał dla wszystkich 
gościnnie otwarty, a szczodrej dłoni nie cofnął nigdy wobec niedostatku. Dla, 
tego śmierć śp. jenerała Piotra hr. Szembeka jest wielką stratą nietylko dla 
powiatu i W. K. Poznańskiego, lecz i dla całego " narodu, którą w pięknój 
swój mowie pogrzebowój ks. licencyat Korytkowski żywo uwydatnił, życie 
i zasługi zmarłego przekazując pamięci, jako wzór do naśladowania każdemu 
Polakowi: 

,,A gdy zamilknie wiekotrwała skarga, 

Która mózg pali, w łonie serce targa, 

I cały naród stłumi zgiełk swej duszy, 

Wtenczas niech pomnik zasług w proch się kruszy!" 

Szembek hr. Ignacy um. 21 września 1871 r. Zmarły był 
synem hr. W i n c e n t e go i Emilii de B ś c u, siostry jenerałowej 
Szembekowej. Zmarł w młodym wieku na ospę w Wrocławiu. 

Szembek hr. Józef um. 19 maja 1874 r. W dniu 19 maja 
umarł w Galicyi, w powiecie chrzanowskim, we wsi Porębie Żegocie 
hrabia Józef Szembek na Słupowie, starzec 95-letni, kapitan wojsk fran- 
cuzkich i polskich z czasów Księstwa warszawskiego, syn Aleksandra, 
szambelana króla Stanisława, brat stryjeczny jenerała w^oj§k .polskich 
Piotra. (Kur. Pozn. nr. 116 z r. 1874.) 

Szenie Józef um. 14 stycznia 1872 r. Zmarły był właścicie- 
lem Korzkiew w powiecie pleszewskim, które oddawszy jednemu z sy- 
nów, zamieszkał przy drugim, zacnym i zasłużonym profesorze gimna- 
zyum śremskiego, dziś także przeniesionym do niemieckich prowincyi. 
Doszedł sędziwego wieku 75 lat, a szanowany przez współobywateli, 
dokonał cnotliwego i bogobojnego żywota w Śremie. 

Szepty cki hr. Andrzej Szymon um. 9 czerwca 1866 r. Zmarły 
w 86 roku życia w dobrach swych Bruchnalu Ziemi Przemyskiej, śp. An- 
drzej Szymon urodzony wr. 1781 w Przyłbicach, był synem Bazylego 
na Szeptycach, Bruchnalu i Przyłbicach, podstolego mścisławskiego, 
i starosty tyszowieckiego i R o z a 1 i i z Szeptyckich, starościanki 
obuchowskiśj i nestorskiej. Imię Szymon otrzymał na cześć ojca chrzest- 
nego a stryjecznego dziada, kasztelana przemyskiego, Andrzeja zaś na 
pamiątkę swego stryja. Biskupa przemyskiego (zobacz niżej). Niepospo- 
litemi obdarzony zdolnościami, świetnie ukończył szkoły i wydział praw- 
ny na uniwersytecie lwowskim, poczem wstąpił do służby publicznej 
do prokuratoryl (sądownictwo było wówczas w Galicyi jedynem polem, 
na którem młodzież polskai chcąca służyć swej prowincyi, skutecznie 
działać mogła) odznaczając się wielkiem znawstwem prawa, które mu 
wysoką rokowało karyerę, wszakże pociągany urokiem wsi a nadto zmu- 
szony objąć po śmierci matki administracyą obszernego swego majątku, 
porzucił urząd, przenosząc cichy lecz równie pożyteczny dla kraju za- 
wód ziemianina. Osiadł więc na wsi, z zamiłowaniem oddając się od- 
tąd zajęciom swego nowego powołania, a pracując na niwie swych 
przodków, ani o zagon nie uszczuplił swój ojcowizny i w całości oddał 



439 

ją swemu spadkobiercy. Dbały o swych włościan i o oświatę tychże, 
czemu się równie gorąco poświęcał, od r. 1818 po reorganizacyi stanów 
galicyjskich został stałym człociiem sejmu stanowego galicyjskiego i na 
tóm polu w jego ściśniętych granicach, o ile ówczesne stosunki krajowe 
dozwalały, starał się być krajowi użytecznym. Ożeniony z Anielą 
hrabianką Lanckorońską (zm. 1855 r.) córką Jana hrabiego z Brze- 
zia Lanckorońskiego na Lanckoroniu, Mielnicy i Olchoszczu (na Podolu) 
podkomorzego J. K. M. i Marjanny z Januszkiewiczów, kaszte- 
lanki kaliskiej, umarł bezdzietny. Na Wołyniu w powiecie Dubieńskim 
posiadał równie majątek rodzinny Smolawę. 



-♦<• — • — •►♦- 



Szeptyccy herM Szeptycki. 

(Według archiwów grodzkich i Wydziału krajowego we Lwowie, oraz doku- 
mentów familijnych.) 

Szeptyccy herbu własnego, spowinowaceni węzłami krwi z kilku 
wielkopolskiemi Domami, jak Lipskich herbu Grabie i Garczyń- 
skich, jedna z najdawniejszych na Rusi Czerwonej i należąca do 
szczupłej liczby bojarsko- szlacheckich rodzin, już w trzynastym wieku 
dobrze znanych. W Ziemi Przemyskiój posiadali oni Szepty ce,*) (na 
których się pisali Comesami) Uherce, Woszczańce i Kanofosty z Mo- 
nasterem Śgo Onufrego,**) które to dobra były im nadane w XII 
i XIII stuleciu za zasługi przez panujących władzców tego kraju, 
mianowicie przez Wielkiego księcia Lwa halicko-ruskiego (syna króla 
ruskiego Daniela). Z pozostałych szczegółów owej oddalonej epoki 
przechowała się wiadomość w aktach kapituły ruskiej przemyskiej, że 
jeden z protoplastów tej bojarskiej rodziny na czele hufców ruskich 
zniósł nad Sanem pod Przemyślem Uczne hordy Tatarów. Po przy- 
łączeniu Rusi do Polski zastał ich już rząd Rzeczypospolitój w znaczeniu 
i powadze, byli oni gorliwymi wyznawcami i opiekunami starój cerkwi 
wschodniej i ruskiej narodowości, stawali nieraz w opozycyi z nowym 
rzeczy porządkiem, przez co dopiero w późniejszych czasach weszli do 
senatu, i to wtedy, gdy przystąpili do Unii z Rzymem, a jedni przeszli 
na łaciński obrządek. Eiól August HI, elektor saski, nadał im tytuł 
hrabiow'Bki, który w późniejszych czasach został im potwierdzonym 
przez cesarzy austryackich. W aktach ziemskich przemyskich r. 1469 
znajdujemy Teodora na Szeptycach, Woszczańcach i Kanofostach, 
męża rycerskiego, któremu król Kazimierz Jagiellończyk w Gródku 



*) Wieś Szoptyce w obwodzie darowanych przez Lwa Danilewicza Ziem 
była załołoną przez Szeptyckich i od własnego imienia nazwaną. 

**) To dobra nieprzerwanie zostawały w posiadaniu rodziny do kotioa 
18ego wieku. 



V-. - 






4^40 

r. 1469,*) a Jackowi na Szeptycach r. 1552 w Piotrkowie król 
Zygmunt August zatwierdził dawne przywileje rodziny Szeptyckich 
niegdyś przez panujących ruskich książąt nadane. 

Wspomniany Jacek veł Hijacynt na Szeptycach, jest 
protoplastą dziś żyjących Szeptyckich. Miał on trzech synów: Jerzego, 
Teodora i Semiona; tegoż ostatniego syn ^Mikołaj, pułkownik 
hussarski, w pierwszej wyprawie chocimskiej z Żółkiewskim hetmanem 
za Zygmunta Ul, drugi syn Jacka Teodor na Woszczańcach i Uher- 
cach, ożeniony z Małgorzatą Turzańską herbu Grzymała, miał 
dwóch synów Piotra i Aleksandra. 

Piotr na Uhercach, Topolnicy i Turzym z Krystyną Pro- 
mie ń s k ą z Promna (wdową po Ostrowskim) miał 4 synów i to: 
1) Teodor ze Szeptyc, 2) Gabryel, obj^dwaj bezpotomni, 3) Ale- 
ksander na Uhercach z Maryanną Lisowską spłodził Jana, 
chorążego latyczowskiego, po którym z Anny z Dobra Brylińskiej 
herbu Sas, pozostała córka Małgorzata za Jerzym Turkułem, 
miecznikiem kołomyskim i synów dwóch Dominik i Mikołaj. 

a) Mikołaj, chorąży latyczowski, poseł Ziemi Sanockiej, sędzia 
kapturowy, regent grodzki przemyski, z Maryanny Dwernickiej, 
łowczanki przemj^skiej miał dwie córki: Rozalią za Nikodemem 
Szeptyckini, podkomorzym J. K. M., Józefę za Andrzejem 
Szeptyckim, podkomorzym J. K. M. (braćmi rodzonymi). 

b) Dominik, stolnik latyczowski, ożeniony z Teresą herbu 
Dąb Jachowiczówną, miał troje dzieci: Teklę za Mikołajem 
z Dy lewa Swieżawskim, członkiem sejmu stanowego ; Nikodema, 
podkomorzego J. K. M. ożenionego z RozaUą z Szeptyckich (o któ- 
rych wyżej) i Andrzeja, podkomorzego J. K. M. z Józefą z Sze- 
ptyckich ożenionego (córką Mikołaja i Dwernickiej p. wyżej) ci 
mieU sjna Stanisława, majora w. p. w 5 pułku strzelców, przedtem 
kapitana 3 pułku strzelców (oficera napoleońskiego), ozdobionego 
krzyżem wojskowym złotym polskim, następnie krzyżem kawalerskim 
tegoż orderu, zginął w kampanii r. 1831 bezżenny; i córkę za hrabią 
z Grodkowa Łosiem, dziedzicem Kulmatycz. 

Konstanty, czwarty syn Piotra i Promieńskiej, miecznik buski, 
w nagrodę zasług nadany na sejmie r. 1655 królewszczyzną Czerni- 
chowem, z żony Katarzyny Dunin Szpot ze Skrzynna, miał dwóch 
synów i dwie córki, z których Teofila za Aleksandrem Rawicz Dem- 
bińskim, Teresa za Rafałem Chłopickim; z synów zaś 
Władysław bezpotomny. 

Kazimierz na Uhercach, skarbnik gostyński, z królem Janem Ul 
był pod Wiedniem r. 1683, ożeniony z Brygittą Kuropatnicką, 
kasztelanką kijowską, których syn Konstanty na Uhercach, mie- 
cznik przemyski, sędzia kapturowy lwowski r. 1733, ożeniony z Justyną 



*) Dyplomataryusz wydany przez Wydział krajowy pod tytułem „Akta 
Grodzkie i Ziemskie-* T. 6. str. 182 i 133, Lwów r. 1876. 



Lipską herbu Grabie*) zostawił córki Marj^annę, zakonnicę, Pctronelc 
za Ignacym Bobowskim i Teresę za Łukaszem Szeptj^ckim 
(zob. niż.). Młodszy syn Teodora (zob. wyż.): 

Aleksander na AYoszczańcach, miecznik Ziemi przemyskiej 
r. 1618, gorliwy wyznawca wschodniego obrządku, założył w swych 
dobrach Uhercu drukarnią słowiańską, z żony Teodozyi z Winnik 
Winnickiej herbu Sas, zostawił dwóch synów i to młodszego: 

Stanisława, porucznika pancernego i oboźnego pod hetmanem 
Gosiewskim; odznaczył się w wyprawie smoleńskiej r. 1633 i innych 
wojnach przeciwko Szwedom, Moskwie, Kozakom itd. za ki*ólów Wła- 
dysława IV i Jana Kazimierza, przez pier\vszego za zasługi wojenne 
r. 1637, otrzymał nadanie dóbr w Przemyskiem; z Zotią Lityńską, 
córką Stanisława z Litynia, bezdzietny. 

Aleksa nder-Zach ar yasz z wojskiego stryjskiego miecznik 
Ziemi przemyskiej, sędzia kapturowy na sejmie r. 1669, gorąco uponunał 
się imieniem szlachty wszystkich ziem i województw ruskich, równo- 
uprawnienia obrządku i praw pohtycznych ruskiej szlachcie służących, 
ożeniony z Ewą Lityńską (córką Bazylego ż Litynia i Zofii na 
Pokuhnie Pokulińskiej), miał czterech synów i córkę, i to Katarzynę 
pmo vto zaślubioną Samuelowi Dyakowskiemu herbu Trąby**) 
sdo vto Aleksandrowi E, o s ]i o w s k i e m u , stolnikowi trembowelskiemu. 

L Bazyli-Barlaam, władyka lwowski, arcłiimandryta (opat) 
uniowski od r. 1668 (mianowany przez króla Jana Kazimierza), przed- 
stawiony królowi Janowi 111 r. 1677 na koadjutora biskupstwa cliełm- 
skiego, przystąpił do Unii z Kzymem r. 1681, założył w Uniowie 
drukarnią słowiańską, w której wydawał własne i innych dzieła prze- 
ważnie treści religijnej, wzniósł tam murowany klasztor, kościół odbu- 
dował, opasał je murom i wałami i zrobił z Uniowa t»vierdzę, gdzie 
lud okohczny przed napadami Tatarów bronił (po Tarle staroście go- 
styńsldm), król dał mu dowództwo chorągwi pancernej w wojsku ko- 
ronnem (Sigillaty ks. 18 str. 45) r. 1709, po Józelie Szumlańskim 
został Biskupem lwowskim halickim i Kamieńca podolskiego, um. r, 1715^ 

IL Aleksander, mieczmk bcłzki r. 1669, z żony Barbary 
Wyszpolskiej ***) zostawił dwie córki i kilku synów i to: 



*) Justyna Szepty cka , . córka Samuela Lipskiego, stolnika 
kijowskiego, rotmistrza hussarskiego, deputata na trybunał koronny i Stadni- 
ckiej, kasztelanki przemyskiej , a siostra rodzona Józefa Lipskiego, 
kasztelana bełz kiego. 

**) Dyakowscy z Dyakowa, dom ruski; Samuel, syn Somiona, 
rotmistrza pancernego i księżniczki Woronieckićj; syn Samuela i Szepty- 
ckiój Mikołaj, pułkownik i rogimentarz wojsk koronnych, przedtem dworzanin 
króla Jana 111, autor znanego diaryusza wyprawy wiedeńskiej r. 168ii. 

***) Wyszpolscy na Wyszpolskach herbu własnego, dom na Białej 
Eusi, z tych Mateusz z księżniczką C zetwertyńską, rodzice Barbary 
Saoptyckiój. 






i 

r 



Annę, zaślubioną Bogusławowi Bielskiemu z Olbrechcic, 
chorążemu Ziemi lwowskiej, staroście rabsztjńskiemu*) i Maryannę 
za Turzańskim, podczaszym źydaczowskim. 

Bazyli, cześnik Ziemi lwowskiej , starosta tyszowiecki um. r. 
1731 bezpotomny. 

A-tanazy I Antoni, Arcybiskup i metropolita kijowski i całej 
Rusi od r. 1728, Biskup lwowski halicki i Kamieńca podolskiego od 
r. 1715, archimandryta uniowski i kijowo-pieczarski, pierwszy z naczel- 
ników Kościoła rustóego, który został do senatu polskiego powołanym, 
fundował własnym kosztem katedrę św. Jerzego (na wzór bazyliki 
Św. Piotra w Rzymie), ozdobę Lwowa, miał zaszczyt ostatecznie za- 
twierdzić i ugruntować Unią z Rzymem w Koronie i Litwie i wpro- 
wadzić postanowienia synodu Zamoyskiego, w którym r. 1720 współ- 
działał. Zasługi jego położone koło Kościoła ruskiego w Polsce i Unii 
z Rzymem podnoszą bule Papieży Benedykta XIII i XIV; um. 11 gru- 
dnia 1746 r. w 99 roku życia, pochowany u św. Jerzego we Lwowie. 

III. Teodor, cześnik trembowelski, ciężko ranny r. 1683 pod 
Wiedniem, z żony Anastazyi Maz araki herbu NewUn, zostawił dwie 
córki i syna: Annę za Franciszkiem Korytka, cześnikiem miel- 
nickim, Barbarę za Dominikiem Lisowskim, łowczym źydaczo- 
wskim i Adama, cześnika trembowelskiego, porucznika hussarskiego 
pod hetmanem Chomentowskim; poległ w oblężeniu Gdańska jako 
stronnik króla Stanisława Leszczyńskiego; bezdzietny. 

IT. Eustachy-Stanisław na Pochorylcach i Stanimierzu, 
najpierw podstoli czernichowski, łowczy buski, nakoniec chorąży podolski 
(latyczowski) vice rejent grodzki przemyski, stronnik Augusta II, wal- 
czył w jego obronie przeciwko Szwedom, jako poseł Ziem ruskich 
r. 1694 współdziałał przy potwierdzeniu przez króla Jana HI przywi- 
lejów danych Rusinom (metryka koronna Nr. 254 fol. 181), z żoną 
Anną Kruszyńską, łowczanką smoleńską (urodzoną z Dobrzyń- 
ski ćj), zostawił trzech synów: Hieronima, Jerzego i Janusza. 

I. Hieronim-Antoni od r. 1759 Biskup płocki, książę puł- 
tuski, od r. 1757 Biskup kamieniecki, przedtem Sufragan łucki. Biskup 
soldeński, referendarz wielki koronny, deputat na trybunał koronny, 
prezes trybunału koronnego skarbowego w Radomiu od r. 1761, ka- 
waler orderu orła białego (r. 1760 przez Augusta III) jako senator 
w rzeczach publicznych biegły, w sprawach ustawodawczych owego 
czasu czynny brał udział. Biskup pobożny, ur. 1700 r., um. 9 sierpnia 
1773 r. w Warszawie, pochowany w kościele pułtuskim w kaplicy 
Św. Jana. 

II. Jerzy na Pochoryłcach, Stanimierzu i Turkocinie, cześnik 
Ziemi Iwowskićj, obuchowski, nestorski starosta, sędzia kapturowy 
r. 1733, deputat na trybunał koronny, porucznik hussarsld, młodo 



*) Córka ich Eleonora za Aleksandrom Skarbkiem, kasztelanicom 
haUckim, których syn, Stanisław hrabia Skarbek, założyciel teatru w Lwowie 
i zakładów filantropijnych w Drochowyżu. 



j443 

zmarły, ożeniony z Anną Wkryńską (córką Jerzego z Wfcry Grzy- 
mały Wkryńskiego, cłiorąźego parnawskiego*) i Aleksandry Zebro- 
wskiej, starościanki źytimirskiej) miał dwie córki i syna: 

Annę za Roliozińskim (z Wołynia). 

Rozalią za Bazylim Szeptyckim, podstolim mścisławskim, 
starostą tyszowieckim (o którym niżej). 

Wojciech, syn Jerzego na Pochoryłcach, podkomorzy nadworny 
J. K. M., ożeniony z Agnieszką Brzozowską**) (córką Jana, miecznika 
cieclianowskiego i Barbary Garczyńskiej, kasztelanki inowrocła- 
wskiej) ; syn icłiMarcin-Stanisławna Pochoryłcach, Stanimierzu 
i Stematynie bezdzietny, z Weroniką lir. Karnicką (sdo vto była 
za Cypryanem łir. Komorowskim, strażnikiem wielkim koronnj^m, 
tajnym radzcą). 

III. Franciszek, stolnik Ziemi lwowskiej, z Barbarą Kro- 
sno w s k ą (córką Aleksandra, stolnika gostyńskiego, pułkownika hiissar- 
skiego, i Konstancyi Mrozowickiój, podstolanki halickiej***) mieli 
sześciu synów i dwie córki, z których: 

Eleonora za Marcinem hr. Ostrorogiem, kasztelanicem 
zakroczyńskim. 

Małgorzata za BazyUm na Wielkich Szumlauach Szum- 
lańskim,****) podstolim halickim. 

1) Kajetan, kasztelan lubelski, cucułowski i turadzki starosta, 
kawaler orderu Orła białego i św. Stanisława, przedtem podkomorzy 
nadworny J. K. M., um. r. 1792 w dobrach swych pod Lublinem, 
Murowane Jakubowice, bezdzietny z Ewą-Eufemią Bratoszewską, 
chorążanką gostyńską. 

2) Józef, podkomorzy nadworny J.K.M., starosta stanisławowski, 
dziedzic klucza byszeckiego na Podolu, ofiarowanój sobie kasztelanii 
przemyskiej r. 1790 przez króla nie prz}jął, kawaler orderu Orła bia- 
łego i Św. Stanisława, dwa razy żonaty z Anną z Werbna Pawło- 
wskich, hrabiną Komorowską, kasztelanową santocką, drugi raz 
z Ludwiką hrabianką Dzieduszycką, cześnikówną wielką koronną, 
bezdzietny. 

3) Jan, jenerał-adjutant króla polskiego, przedtem chorąży i na- 
miestnik kawaleryi narodowej, na Liczkowcach i Trybuchowcach na 

*) Wkryńscyz Wkry, dom znamienity wołyński, Anna Szoptycka była 
prawnuka Walentego na Obyczu, Eachmanowie Wkryńskiego i Elżbiety 
księżniczki Zbaraskiej pmo vto B a w o r o w s k i ć j. 

**) Agnieszka Szeptycka była rodzoną siostrą wojewodziny Ostro- 
wskiej, żony 'J' o m a s z a , prezesa senatu. 

***) Konstancya Krosno w sk a, urodzona z Baworowskiej Heleny, prawnuki 
ks. Zbaraskiej, pmo vto Baworowskiej, sdo vto Wkryńskiej. 

***♦) Syn ich Mikołaj hr. Ostroróg, ożeniony z Zofią, księżniczką 
Thurn-Taxi8, wdową po ks. Hieronimie Radziwille, córką ks. Karola 
Thurn-Taxis. marszałka, jenerał pocztmistrza św. państwa rzymskiego i Augusty 
ks. Wyrtembergskiój. 



I' 



444 

Podolu, ożeniony z Maryanną Bobrowską z Wielkiego Bobrowa, 
mieli syna i córkę Joannę, zaślubioną Józefowi Zaborowskiem u.*) 
Syn Wincenty Leon, jenerał wojsk polskich, dowódzca korpusu i legii 
litewsko-ruskiej, przedtem szef szwadronu starej gwardyi Chevauxlegerów 
cesarza Napoleona I, pułkownik gwardyi królewskiej ułanów w Kró- 
lestwie Polskiem po r. 1818, r. 1831 regimentarz województwa lubel- 
skiego, odbył kampanie r. 1807 w Polsce, r. 1808 w Hiszpanii, r. 1809 
w Niemczech, r. 1810 i 1811 w Hiszpanii, r. 1812 w Rosyi, r. 1813 
w Saksonii, r. 1814 w Francy i, był' w bitwach pod Eio-Secco, gdzie 
miał dwa konie pod sobą zabite, pod Bello-Eado,**) pod Somo-Sierrą, 
Madrytem, pod Wagram,***) Lintz, Jungingens, Bilundo, Smoleńskiem, 
Możajskiem, Altenburgiem, Liitzen, Bautzen, Dreznem, Lipskiem, tudzież 
pod Brienne, Berri-au-bac, Arcis-sur Aube, w których był rannym, 
pod Reims wziął batalion Prusaków w niewolę i 4 działa, za co został 
pułkownikiem, robił kampanią 1831 r. pod Grochowem, Boremlem itd., 
oficer orderu legii honorowej, krzyża wojskowego polskiego kawalerskiego, 
orderu połączenia (de la Reunion) i krzyża oficerskiego obojga Sycylii 
przez króla neapolitańskiego Murata za kampanią 1812 r. dekorowany, 
orderu św. Anny 11 klasy z brylantami r. 1815 od Aleksandra I jako 
króla polskiego, urodzony w Liczkowcach r. 1782, um. we Lwowie 
1836 r., r. 1818 ożeniony z Konstancyą hr. Czacką,****) (córką 
Michała, podczaszego wielkiego koronnego, posła sejmu 41etniego 
i Beaty hrabianki Potockiej) um. w Sielcu r. 1855, bezdzietnie. 

4) Hieronim, jenerał wojsk koronnych, przedtćm kapitan gwardyi 
W. Ks. Litewskiego, fligel adjutant królewski, młodo zmarły bezźennie. 

5) Marcin, książę sieluński, nominat Biskup płocki, deputat na 
trybunat koronny w Piotrkowie, kawaler orderu św. Stanisława I klasy; 
na sejmie r. 1791 dobrowolnie zrzekł się tytułu księcia sieluńskiego 
i praw zwierzchniczych w tem księstwie, zmarł młodo. 

6) Michał-Onufry, starosta chreptowski, z żony Ignac ji 
hrabianki Koziobrodzkiej, zostawił córkę Teklę, zaślubioną 
Norbertowi Kunarzowskiemu i syna: 

Marcina Antoniego na Samkach, członka sejmu stanowego, 
po którym z Emilii Porczyńskiej (córki Gabryela herbu Jastrzębiec 
i Zofii Kolumna Czosnowskiej, córki jenerała majora) syn jedynak : 

*) Z tego małżeństwa Tymon Zaborowski, wielkiego talentu poeta 
młodo zmarły r. 1826. 

**) Monitor urzędowy Nr. 357 du 23 Decembre 1810 opis bitwy pod 
Bello-Rado o Szoptyckim wspomina. 

***) Za bitwę pod Wagram mianowany przez Napoleona I kawalerem 
państwa francuzkiego z dodaniem szpady do dawnego herbu; wszystkie data 
j miejsca bitew dosłownie wypisane z stanu służby Szeptyckiego. 

♦***) Konstancyą Szeptycka była ulubioną siostrzenicą Tadeusza Cza- 
c k i e go, założyciela liceum krzemienieckiego i autora dzieła „O litewskich 
i polskich prawach itd.,*' jej pędzla portret Tadeusza znajduje się w bibliotece 
Ossolińskich we Lwowie. 



f: 



i™ 

Janusz na Pochoryłcach i Stanimierzu ożeniony z Anną hra- 
bianką Stadnicką, jednego syadi, pozostawił: 

Leona ur. 1850 r., um. 1871 r. bezpotomnego. 

Trzeci syn Jacka na Szeptycach, o którym wyżej było: 

Jerzy na Szeptycach, Kanofostach, z żony Maryanny z Turza 
herbu Grzymała, zostawił Pawła na Szeptycach, porucznika znaku 
pancernego, po którym z Eufrozyny Komornickiej- z Komornik syn : 

Jerzy-Prokop, miecznik żydaczowski, z Maryanny Popie- 
lówny (urodzonej z Jezierskiej) miał dwóch synów: Stefana 
i Adama, z tych młodszy: 

Adam, chorąży przemyski, z Marj^anną Jaroszyńską, pod- 
stolanką żytomirską, pozostawił czterech synów i to: 

a) Jako ba,, łowczego buskiego, ożenionego z Katarzyną 
z Morzyć Trzebuchowską*) (córką Adama, stolnika brzesko- 
kujawskiego i sędziego grodzkiego kruszwickiego i Teresy Głucho- 
wskiej) bezdzietny. 

b) Mikolaja-Nicefora, archimandrytę (opat) ławrowskiego, 
jenerała zakonów bazyliańskich w Koronie i Litwie. 

c) Jana, stolnika trembowelskiego, ożenionego z Teresą Tar- 
nowską, kasztelanką rypińską, wdową po Ledóchowskim, mie- 
czniku wołyńskim. 

d) Filipa, łowczego przemyskiego, potem chorążego buskiego, po 
którym z Elżbiety C h r o n o w s k i e j (córki Aleksandra Jaxy z Chronowa 
i Konstancyi z Podoskich) synów dwóch Ludwika-Leona i Szymona. 

Lew-Ludwik, Arcybiskup i metropolita kijowski i całej Rusi, 
Biskup lwowski haUcki i Kamieńca Podolskiego, opat mieleski, archi- 
mandryta kijowo-pieczarski, administrator Biskupstwa włodzimirskiego 
i brzeskiego, kawaler orderu Orła białego i św. Stanisła^ya, wychowany 
w Rzymie, gdzie został na kapłana wyświęconym i gdzie doktorem św. 
teologii został, pasterz o Unią z Rzymem bardzo gorliwy, urządził kapi- 
tuły biskupie na wzór łacińskich, skończył katedralną cerkiew ś. Jerzego, 
pałac arcybiskupi i zabudowania kapitulne w Lwowie, zaczął budować 
cerkiew dla Bazylianów w Warszawie przy ulicy Miodowej, lecz śmierć 
mu dokończyć budowy przeszkodziła; urodzony w Szeptycach r. 1714 
um. r. 1779 w Radomyślu 25 maja. 

Szymon na Malczycach, Rogoźnie itd., kasztelan przemyski, ko- 
zicld itd. starosta, marszałek sądów kapturowych lwowskich r. 1764, 
marszałek kola rycerskiego Ziem ruskich w Wiszni, deputat na trybunał 
koronny po razy kilka, poseł na sejm, um. r. 1788, ożeniony z Anną 
hrabianką T r e m b i ń s k ą , damą orderu krzyża gwiaździstego (córką 
Waleryana hr. Biberstein Trembińskiego i Ludwiki Rostworowski ej, 
kasztelanki wiskiej) córka ich: 

Maryanna Eleonora Dominika, za księciem Maciejem Jabło- 
nowskim, prefektem departamentu lubelskiego**) w r. 1811 i 1812. 

*) Trzobuchowscy dom senatorski herbu Ogończyk. 

*•) Syn ich ks. Ludwik Jabłonowski, koniuszy wielki koronny, tajny 
radzca i poscl pełnomocny austryacki przy dworzo noapolitańskim. 




a- '«.■»-' 



--■.^— j,' » - ■ ■ -. -* r 



_^46 

Stefan na Szeptycach, Kanofostach, podstolł smoleński, (starszy 
syn Jerzego i Popielówny, mieczników źydaczowskich, patrz wyżej) po- 
rucznik hussarski, walczył pod królem Janem III pod Chocimem, Zura- 
wnem, Wiedniem itd., z żony Zofii DaszkiewiczównyCzajko- 
wskiój herbu Dębno, zostawił trzech synów: 

1) Łukasza, ożenionego z Teresą Szeptycką, córką Kon- 
stantego i Justyny z Lipskich, miecznikostwa przemyskich (p. wyż.) 

2) Anastazego II Andrzeja, Biskupa przemyskiego, Sam- 
borskiego i sanockiego od r. 1762, opata kaniowskiego od r. 1750, 
wychowanego w Rzymie, gdzie został doktorem teologii, był prowin- 
cyałem 00. Bazylianów prowincyi koronnśj, w Przemyślu zostawił pa- 
miątkę po sobie, wystawiwszy własnym kosztem wieżę ratuszową, i zaczął 
budować katedralną cerkiew, którą zamierzał fundować, lecz przedwcze- 
sna śmierć zniweczyła jego plany, um. w Samborze 1779 r. 

3) Bazyli na Szeptycach, Bruchnalu, Przyłbicach i Tułkowicach, 
podstoli mścisławski, tyszowiecki itd., starosta, zaślubił krewną swą 
Rozalią z Szeptyckich, córkę Jerzego Szeptyckiego , starosty 
obuchowskiego i nestorskiego (brata rodzonego Biskupa płockiego 
i księcia pułtuskiego; patrz wyżej) ma dwóch S3"nów i córkę: 

Zofią za Aleksandrem Debolim de Beauxlieux*) podkomo- 
rzym J. K. M. 

Andrzej -Szymon (młodszy), urodzony w Przyłbicach r. 1781, 
członek sejmu stanowego odr. 1818, dziedzic na Bruchnalu, Czolhyniach 
w Przemyskiem i Smolawie na Wołyniu, um. w Bruchnalu 1866 r. 
9 czerwca, ożeniony z Anielą hrabianką Lanckorońską z Brzezia,**) 
um. 1855 r., bezdzietni (zob. wyż.) 

Jan Baptysta ur. 1770 r. w A\^alawie, um. w Przyłbicach 
7 sierpnia 1831 r., członek sejmu stanowego od r. 1817, doktoryzował 
się z prawa na lwowskim uniwersytecie, był radzcą szlacheckich sądów, 
ożeniony dnia 20 listopada 1804 r. z Anielą Wiktoryą Maryanną 
Lipską herbu Grabie***), um. 15 kwietnia 1827 r., z którą pozo- 
stawił dwóch synów, i to: 



*) Aleksander Doboli, syn Franciszka, podkomorzego, kawalera orderów 
polskich, i Kunegundy z Siemińskich, referendarzówny wielkiej korornej. Debolo- 
wie rodzina francuzka otrzymała polski indygenat od sejmu za króla Jana Ka- 
zimierza. 

**) Aniela Śzeptycka, córka Jana hrabiego z Brzezia Lanckorońskiego na 
Mielnicy, Olchowcu i Lanckoroniu , podkomorzego J. K. M. z Maryą Januszkiewicz, 
kasztelanką kaliską, wnuka Wojciecha hr. Lanckorowskiogo, kasztelana gostyń- 
skiego i wojewodzianki rawskiej, Aleksandry Załuskiej, siostry księcia Biskupa 
krakowskiego, Załuskiego. 

***) Aniela z Lipskich, córka Euzobiego na Lipsku, Cioturzy 
i Kościelnikach L i p s k i o g o , sędziego ziemskiego żydaczowskiego potem sę- 
dziego pokoju powiatu zamojskiego, członka sejmu stanowego, i Katarzyny Li- 
jiiowskiej z Liniewa, wnuki kasztelana wołyńskiego Michała Liniewskiego. 



s 

I 



ur. 


1863 r. 


w 


Przyłbicach. 


ur. 


1865 




łi 


ur. 


1866 




>? 


Uf. 


1867 




V 


ur. 


1869 




%* 



447 

Józef Gabryel ur. w Bruchnalu 14 marca 1806 r. um. 
w Łaszczowie 20 maja 1855 r., dziedzic dóbr ŁaszczowsMch i Cioturzych 
w Królestwie Polskiem, bezźenny. 

Piotr Paweł Leopold ur. 5 maja 1808 r., um. w Wiedniu 
11 sierpnia 1843 r., członek sejmu stanowego od r. 1839, dziedzic dóbr 
Dziewiętnik, Przyłbic itd., ożeniony 1833 r. z Różą Teresą Ewą Kos- 
8 6 oką*), damą orderu krzyża gwiaździstego, z których dwoje dzieci: 

Michalina M a r v a ur. 1 835 r. w Przyłbicach, dama orderu 

fc * 

krzyża gwiaździstego, zaślubiona r. 1861 Władysławowi hrabiemu 
Komorowskiemu z Liptawy i Orawy. 

Jan na Bruchnalu, Przyłbicach, Dziewiętnikach i Łaszczowie, 
podkomorzy dworu austryackiego, poseł na sejm, kawaler orderu św. 
Jana jerozolimskiego, ur. 1836 r. w Przyłbicach, ożeniony z Zofią 
łirabianką Fredrówną (znaną z talentu malarskiego), córką Ale- 
ksandra hr. Fredry z Pleszewie i Zofii z hrabiów Jabłonow- 
skich, mają pięciu S}tiów: 

1) Jerzy Piotr Paweł Marceli 

2) Roman Aleksander Marya 

3) Aleksander Marya Dominik 

4) Stanisław Marya 

5) Kazimierz Marya 

Szołdrski Melchior um. 1 października 1866 r. Blisko 90-letni 
starzec ten bvl Nestorem caleoro niemal obywatelstwa ziemskieeo 
W Księstwie. Potomek zamożnego i znakomitego Łodziów Szotdrskicli 
domu, przyszedł na świat 1778 r. i już jako 16-letni młodzieniaszek 
wstąpił do chorągwi pancernej za czasów Kościuszki. Po upadku po- 
wstania dużo podróżował, wzbogacając umysł i kształcąc się z upodoba- 
niem w naukach wojskowych. Kampanią z r. 1809 odbył jako adju- 
tant walecznego jenerała Kosiiiskiego. Wczesna głuchota zniewoliła 
go do usiuiięcia się od życia publicznego. Później i wzrok niemal cał- 
kiem utracił. Mimo to z zamiłowaniem oddawał się rolnictwu, oraz 
hodowli koni i owiec. Cierpienia znosił z nadzwyczajną cierpliwością 
i słodyczą. Umarł w Jaszko\yie pod Aremem. 

Szołdrska Albertyna z Kołaczkowskich um. 6 pa- 
ździernika 1866 r. Sp. Albertyna urodzona 1792 r. z ojca Ignac e- 
g o i matki Józefy z Grudzińskich, poszła w r. 181 1 za mąż za 
śp. Melchiora Szołdrskiego, którego śmierć zaledwie o dni kilka przeżyła. 
Była siostrą zmarłego w 9 lat później jenerała Kołaczkowskiego 
i równie świetne jak brat otrzymawszy wychowanie, znała doskonale 



*) Róża Szcptycka , córka Pawła Rawicz-Kosseckicgo z KosBccic, dzie- 
dzica dóbr Kryszyna wLubolakiem, kapitana artyloryi w. p. w kampanii r. 1794. 
sędziego pokoju itd., brata Ksaworogo Kossockicgo, jenerała dywizyi w. p. 
i i^mistra sprawiedliwości Królestwa Polskiego. 






Vr-'fl1teWieUMr r--ŁłH' 



■*-■ - 



kilka języków, przedewszystkiem miłując ojczysty. Cały ten zasób nau- 
ki skierowała ku należnemu wychowaniu dzieci i wnuków. Wielkiej ' 
pobożności, upiększyła kościółek i przyczyniła się znacznie do założenia 
obok niego Zakładu służebniczek Matki Boskiój, którego odtąd była do- 
brodziejką. Spoczęła 9 października 1806 r. w grobie obok męża i matki, 
którą miała szczęście do sędziwej starości w domu swym pielęgnować. 
Pogrzebowi przewodniczył śp. ks. Biskup Stefanowicz, a ks. Prałat Ko- 
źmian uczcił zasługi zmarłej ze znaną wymową. 

Szołdrski Leon Maciej um. 18 lipca 1869 r. Zmarły w Śmi- 
glu w 84 roku życia starzec hyi kapitanem wojsk polskicłi za czasów 
Ńapoleo^a Wielkiego, i kawalerem krzyża yiiiuti militari. Po dwulet- 
niej niewoli wyszedłszy na wolność, znalazł majątek znacznie uszczuplo- 
ny. Ożeniony z Józefą Swiderską, miał z nićj kilkoro dzieci, 
z którycli jeden syn zginął wr. 1848, drugi AVinc-e4ity, również po- 
legł na polu walki za Ojczyznę w r. 1863, a trzeci wreszcie Roman 
żyje. Zmarły miał brata Aleksandra, ostatniego Cystersa w Prze- 
mencie. Córka jego Wal ery a była zamężną za Strzyżowskiem. 

Prawdopodobnie, ale dowodu na to niema, był śp. Leon synem An- 
toniego, cześnika wscliowskiego, właściciela dóbr Małachowa, z H e- 
leny Bronikowskiej (zob. poniż.) 

Szoldrska Aleksandra z Taylorów um. 3 czerwca 1871 r. 

Aleksandra z Taylorów Szołdrska urodzona 27 lutego r. 1819 z ro- 
dziców Karola Taylora i Magdaleny z Krzjckich, ostatniego 
członka tego znakomitego niegdyś w Polsce rodu. Aleksandra ujrzała dzień 
w Szczodrochowie pod Gostyniem, dobrach przez długi czas należących do 
jej rodziców. Tam przepędziła swą młodość, tam w roku 1842 węzłem 
małżeńskim połączyła się z śp. Władysławem Szołdrskim, naj- 
młodszym synem Melchiora i Albertyny z Kołaczkowskich 
a dziedzicem dóbr Roztworowa pod Rokietnicą, z którego to małżeństwa sied- 
miu urodziła synów. Jako matka stanąwszy na czele rodziny śp. Aleksan- 
dra odbiła w sobie owe cnoty bogate, których wzór „Mędrzec Pański*' w zna- * 
nym obrazie niewiasty mężnej nam pozostawił. Gorącą miłością Kościoła 
i kraju przepełniona, te uczucia święte przelać się starała w serca dzieci 
swoich, których wychowauiam sama kierowała, sama ich wszystkich do pierw- 
szej sposobiła spowiedzi a kiedy synowie do szkół publicznych przeszli, śp. 
Aleksandra zamieszkała w Poznaniu, aby macierzyńskiem okiem z bliska nad 
nimi czuwać. Pobyt swój ośmioletni w Poznaniu naznaczyła uczynkami mi- 
łosierdzia i chrześciańskiój dobroczyiiności, czynny biorąc udział w pracach 
Towarzystwa S. Wincentego a Paulo. Co dobrego czyniła, czyniła z pobu- 
dek żywej wiary i miłości Boga, tej wiary, którą i uczynkiem i słowem gło- 
śno zawsze wyznawała. W jej obecności z zdaniem przewrotnem, niekato- 
lickiem nie śmiał się nikt odezwać. Była katoliczką z przekonania, nienawi- 
dzącą obojętnój wolnomyślności w rzeczach wiary, gorąco przywiązana do 
wszystkiego co kościelne. Serdecznie czuła wszystkie nieszczęścia i potrze- 
by kraju. W roku 1863 jednego z synów do oddziałów polskich walczących 
w Królestwie wysłała. Była dobrą żoną, kochającą matką i panią wzorową 
pełną poświęcenia dla dobra sług i podwładnych. O dobro duszy troskliwa, j 
była surową w przestrzeganiu ich moralności. W czasie cholery w Rostwo- 



I Bama własną rębi^ duie i noce pio1q^o«alB ctłoi^efi 

iic lekarstwa rczaosiła, pocieszają ich słowem chraościaiiskiój miłości i na- 
diioi. Wsrfid ścisłego pełnienia obowiązków stanu, uczjnbów miłosierDjch, 
natchnionej poboiuościĄ iywą i gorącą, którą zawsze krzepiła tkliwćm nabo- 
3oństwem do Pizoozyst^j Matki Bożój, upłjwał jój ływot cichy choć pełen 
w Kasługi przed Bogiem i przed ludźmi. W r. 1868, gdy sjti jój Tadeusz 
f>bji\ł w posiadaniu dobra Boztworowo, §p. Aleksandra przeniosła 8iq z m^iem 
ua mioazbauie do dóbr Torzeniec w powiecie ostrzeszowskim. Tam przebyła 
lat 5, otoczona czcią i poświęceniem tjcli wszystkich, co ją znali i w bliż- 
szych z nią zostawali stosunkach. "W roku 1871 po Wiolkiejnocy zapadła 
oa chorobij wątrobianą, która powoli wyniszczając jój siły, dała jój zarazem 
sposobność w ogniu cierpienia uległego i cichego ostatnio a najszczyt- 
niejsze przed Bogiem sobie uskarbiti zasługi. Gdy sąsiedni lekarze wyczer- 
pali swe środki, przeniósł ją mąż na wiosnę do Wrocławia, aby tara pod- 
okiom sławnego dr. Lcberta kuracyą jój prowadzić. Ale Bóg inaczÓj roz- 
porz:\dził. choroba coraz groźniejsze przybierała rozmiary, a dnia 27 maja 
śp. Aleksandra przyjęła jui ostatnie Sakramenta święte ku wielkiej swej 
pociesze z rąk najstarszego syna hs. Kazimierza, obecnie poititcucyarza przy 
archikatedrze poznańskiój. Dnia 3 czerwca r. 1871 w nocy o godzinie i 
po całodziennóm konauin oddała Bogu swą piękną dUGz<f w obecności czu- 
wającego nad jej łoiłem a nieutulonego w talu męża, b'ynów i kilku człon- 
ków rodziny. Ciało jój przeniesiono z Wrocławia do Jaszkowa pod Śre- 
mem, gdzio dnia 8-go czerwca pogrzeb nastąpił, przy którym ks. Prałat 
Koźmiao pi'zośliczuą ua czośÓ zmarłej wygłosił mową. Niech odpoczywa 
w pokoju! (Nadesłane.) 



Szołdrscy herbu Łodzią. 

Starożytny wielkopolski ród Łodziów SzittJrskicli szczyei siij I Bi- 
skupem, 2 wujowudami, 2 jeu»raJami witilkopolskinii i O kasztciliinauii. 
DrKewo gonealugiczue tego domu, który w wieku XVin do magriao 
kich się zaliczał, na mocy tutejszych akt grodzkich i papierów fami- 
lijnych przez król. archiwaiyusza p. Józefa Lekszyckiego ułożone, 
Biega do (1) Mikołaja z Szóldr (r. laSiJ- 1400), którego syu (II) 
Jan (1403 — 1420), spłodzi! trzech sj-uów (IJI) Zygmunta, Jaiia, 
zwanego „Puzą" i Mikołaja (145^—1507), którego syu Jan zgiiiiil 
z ręki stryjecznego brata (I\') Jana, zwanego „Puzikiem," syna Zyg- 
munta z AJmy. Ow ,J:*uzik" z Aguii'szki Skalawaki^j pozostawił 
córkę Małgorzatę (1588) za Maciejem Kierskim, uraz czterech 
syiiów: Maciej a, Stanisława, Łukasza, ster., i Juna. 

Linia po Macieju z Aimj Skaławakiej wydała trzech ka- 
sztelani'.w hiechowskich: Jana (lt)22— 1(}47), tegoż syna Mikołaja 
(10«'l) i Uart[omi'ija (1703— 17G8). na którego potomstwie w X 
pokoIetJu od swego protoplasty, Mikosa z Szoidr, wygasła. Oaii^i 
tń była po kądzieli poli|czouii między inuemi z Rogalińskimi. Twardow- 



kfJfiCf 



450 

skimi, Kierskimi, Garczyiiskiini, Niegolewskimi, Nieświastowskimi, Żół- 
kowskimi, Modlibowskimi, Małacliowskimi, Poklateckimi. 

Linia po Jauie wydała także jednego kasztelana i to nakielskiego. 
Wojciecha, oraz dwóch kanonik()w kapituły poznańskiej, i wygasła 
w r. 1 715 na A n d r z e j u, synu Jana Zygmunta z Anny T r ąmp- 
czy liski ej, w IX od Mikołaja z Szołdr pokoleniu. 

Natomiast Stanisław, drugi syn Jana zwanego „Puzikiem", 
ożeniony z Małgorzatą Maniecką z Pigłowic (1560 — 1623) stał się 
protoplastą dwóch po dziś dzień kwitnących gałęzi rodziny Szółdrskich, 
z których starsza idzie po Macieju a młodsza po Janie, synach 
Stanisława. Bratem obu najstarszym był Andrzej, ks. Biskup po- 
znaiiski; młodszy brat Władysław był kanonikiem poznańskim; 
z sióstr wyszła jedna za Czackiego, druga za Piotra Chłapow- 
skiego, trzecia za Cieleckiego, czwarta za 1) a 1 es z y ń s k i e g o. 

I. Starsza linia, Maciej (VI pok.), syn Stanisława, pisarz 
ziemski poznański (1619 — 1625) miał dwie żony: najprzód Barbarę 
Kierską, z której spłodził synów Stanisława i Mikołaja, ster., 
powtóre Katarzynę Gembicką, z której córki Anna wyszła za mąż 
za Piotra Zajączka a Zofia za Andrzeja Słoneckiego. 

Stanisław {Yll pok.), podczaszy kaliski (1648), ożeniony z Ka- 
tarzyną Zajączkówną, miał z niej cztery córki: Annę niezamężną, 
Dorotę za Stanisławem Grodzickim, Katarzynę za Andrze- 
jem Miaskowskim, kasztelanem śremskim iMaryannę za Kazi- 
mier- em Choińskim; oraz syna: 

Andrzeja (YIII pok.) kasztelana biechowskiego (1648—1683). 
Ten z Zofii lladomickiej spłodził trzy córki i syna Ludwika. 
Z córek poślubiła Teresa pmo Yoto Antoniego Lisieckiego, 2 voto 
Stanisława M i e 1 i ń sk i e g o; Joann a Stanisława Zakrzewskiego, 
wreszcie Maryanna Piotra Bronisza, starostę pyzdrskiego. 

Ludwik (IX pok.), najpierw kasztelan gnieźnieński, następnie wo- 
jewoda inowrocławski, jenerał wielkopolski, wreszcie wojewoda poznań- 
sld (1675—1749), właściciel klucza czempińskiego, z Maryanny Un- 
rużanki dwóch pozostawił synów Stefana i Władysława, oraz 
córki: Franciszkę za Maciejem Ponińskim i Wiktoryą za 
Załuskim, kuchmistrzem koronnym. Stefan (1712—1736), sta- 
rosta łęczycki, z pierwszej żony Teofili D z i a ł y ń s k i e j nie miał po- 
tomstwa; z drugiej żony Potulickiej syn jego Feliks w młodym 
umarł wieku. Natomiast: 

Władysław (X pok.), wojewoda inowrocławski, jenerał wielko- 
polski (1712 — 1755) spłodził zFranciszki lladomickiej dwóch sy- 
nów J a k ó b a i Antoniego. Ostatni był starostą rogozińskim 
i cześnikiem wschowskim. Z Maryanny Mycielskiej nie pozostawił 
dzieci. 

Jakób (XI pok.)^ starosta rogoziński (1763—1783) z Eufrozyny 
Gajewskiój pozostawił jedynaka syna: 

Wiktora (XII pok.), ur. ^ Eogoźnie, kasztelana, później miano- 
wanego przez rząd pruski hrabią dziedzicznym, który z Melanii Krzy- 
żanowskiej (um. 1848), dwóch spłodził po dziś dzień żyjących sy- 



451 



nów: (XIII pok.) hr. Wikt nr a, headzMncBo zhr. Teresą Srndziń-l 
Bkij: i lir. Wloiizimierzii, iwriimioso z Maryq yzoiiirską z li- I 
ni! iiiIihIswj {ko1>. iiiż,.)- I'*vio ciirki lir.Wloilzimierzit ptiśliiltilyrbr. Jó- 
xefa Mit.'i7,,vslawa Bogaliiiskie go, lir. Marya Bwnanla Hazę j 
Radlioa; syii wreszcie, hr. Jan, ostatnim jest po miecaii potomkiem i 
wojewodów i jeueralów wielkopolskieh 7, rodu Szoldrskitli, I 

TT. Linia miodsKa. Jan {Yl pok.) dnigi syn Stanisława i 
a wiiuk Jana „Piizika," czoanilt kaliski, trzy miał żony: Barbaic Su- ] 
cli orzewską, z niiij synńw Wojcieclia i Andrzeja, kanonika 
i koadjiitiira pnzmińskifgo ; 2) Mary^ Z!iiji'wską, z niój trzy córki: An- , 
nc zaMacinjem Smogu I lackim, Zofii^ za Aleksandrom Korzbokiom i 
Li}ckimi Barl)ar(,'; 3) Zofię Laskoirni uką, ItOzdzietflii. ' 

Wojciech (VII pok.) z [iolii Dybrzyiiskiój miał pi(;oiu ey- * 
nów i dwie córlti, Maryaunc za Madejem Małachowskim 
i Franciszkę. Z sjmiw liyl Jan proboszczem w Łeknie, Stani- 
sław, cześnik wseboweki z Maryaimy Konarzewskiej uie miał i 
potonwtwa, Rafał żyl be/Kennie. Pozostali: Kazimierz, cześnik I 
Wachowski, i A»drzi\j, diorijay smoleński.— Kazimierz z JoannyMal- ] 
c z e w s k i e j miał eórki : H o i a ł i ą za Maciejem Hzrcniawą Kur- , 
cewskim i Zofii^zaJerzykowskim, oraz syna A u t o n i e g o 
również cześnika wschowskiegu, ożenionego z Heleną Bronikowską I 
(zob. wyź,). 

Andrzej (YLU pok,), chorijzy smoleński, z Antoniny Turnian- I 
k i, pozostawi! czterech synów : ij a z i m i e r z a, starostc; witov kiego, 
kapitana wojsk polskich , hczdziohiego z MagdaU^nij W a 1 o w s k jj, 
Ignacego, Jana, Opata przemcnckiego, Andrzeja, kanonika, 
i córkę Maryannę za Szymanowskim, po śmierci męża zakon- 
uici; u Hakriiment«k w Warszawie, 

Ignacy (LX pok.) z Baihiuy Sucłiorzp wskiej miał córki 
Józefę lvto za Krzyck im, 2vto za Józefem Ijipiik im, pułkowni- 
kiem w, p.; i Elżbietę, oraz syna; I 

Melchiora (K pok,), ożenionego z Ali>ertyną Kotacszkowakit 
(zoh. wyż.), z której |iozos;Uwil trzech synów: Józefa, Kmila, wla- 
ściciehi dóhr Osieka, bezdzietnego z Ameli:} iir. Grudziński}, iWła- j 
d-y s t a w a, oraz córkę M a r y ą za hrahijj Włodzimierzem J 
Szoldrskim (zob. wyż.) 

A.Józef (XI pok.) z Antoniny Węgierski t^j, o/>rki jenerała, ma 
synów (X1J pok.) 1. BolesJawa. Ten z Adeli Kosińskiej córki ' 
Władysława i Rmniy z Węgier.'jkicli, ma córkę Zofiii. 2. Zygmunta 
właściciela dóbr (Jarz^Tiu. Ten z Maryi By chł o wskiój ma synów 
(XIII pok.) Gnstawa i Zdzisława, oraz córkę Antonim;. 3, 
Stanisława. 4. Władysława. 5. łv 1 e m e n a a. 

B. Władysław, właściciel dól>i' Torzeńca, z śp. Aleksandry 
Tttylorów (zoli. wyŻ.), ma sjiiów (XII pok.): 1. Msgra Kazimie- 
rza, penit«ncyarza katedralnego w Poznaniu, 2. T a den sza, 3. Stefa- 
na, dr. prawa, 4, Wacława, 5. Teodora, 0. Józefa i 7. 1 gna- 



rfai 



d^i^ 



^M 



452 

Szperlłński ks. Tadeusz um. 20 lipca 1866 r. Młody ten 
kapłan, piękne rokujący nadzieje, umarł na cholerę w Ślesinie, padając 
ofiarą gorliwości, z jaką niósł pomoc zapadłym na tę straszliwą 
epidemią. 

Szpringier Mary a um. 6 lutego 1872 r. Zmarła znaną była 
z pięknych poetycznych utworów, które ogłaszała pod pseudonimem: 
„Maryi z Gniezna." .,Dz. Pozn." w numerze 49 z r. 1872 takie 
zgasłej przedwcześnie pieśpiarce poświęcił wspomnienie: 



,.Glośuomi cnoty wysławieni jedni, 
święty swój żywot dopełniają w Bogu, • 
Inni w zaciszu domowego progu 
Świętością znaczą każdy dzień powszedni. 

Jednych rozgłosi sława w późne wieki, 
O drugich nawet współcześni nie wspomną, 
Przepłyną cicho, nakształt świętej rzeki. 
Przestrzeń pomiędzy kolebką a trumną.** 



Temi niegdyś słowy rozpoczęła śp. Marya wiersz swój poświęcony pa- 
mięci ks. Jędrzeja Kidaszewskiogo, byłego regensa seminaryum duchownego 
w Gnieźnie, późniój proboszcza w Kruszwicy, zmarłego na dniu 23 sierpnia 
1849 r., — nie przeczuwając pewno, źo ktoś po J^j śmierci tych samych 
słów za wstęp do Jej nekrologu użyje. A jednak myśl w powyższych kilku 
wierszach wyrażona nasunęłr mi się myślącemu o skreśleniu nekrologu śp. 
Maryi pierwej, uiźli ją w pismach Jćj odnalazłem. Dziwnie-bo zaprawdę, 
nierówno snuje się nić żywota ludzkiego na ziemi i dziwnie nierówną miarą 
sprawiedliwość ludziom bywa wymierzaną. Bywają szczęśliwi, którzy szy- 
chem tylko i zewnętrzną świecąc pozłotą, za wielkich i pełnych cnót i za- 
sług uchodzą przed światem i pochwał a poklasków w nieskąpej używają 
mierze. — Bywają inni, którzy rzeczywistemi cnoty głośno bywają wysła- 
wieni. Ale, iluż tóż jest takich, co świętością znacząc „każdy dzień powszed- 
ni, cicho, nakształt świętej rzeki przestrzeń między kolebką a trumną prze- 
pływają," — tak iż za życia mało kto o nich wie a po śmierci często po- 
winnego hołdu i czci przynależnej nikt im nie odda!... Taką perłą, ukrytą 
za życia i nie dość sławioną po śmierci była zdaniem mojem śp. .Marya 
z Gniezna, zmarła na dniu 6 b. m. i roku. 

Urodziła się śp. Marya d. 21 listopada 1824 r. z ojca Adolfa Sprin- 
gera i matki Nopomucyny Jolnickiój w Bydgoszczy, gdzie ojciec jej był sę- 
dzią przy sądzie apelacyjnym. Prawnik z zawodu, poetą był i artystą 
z pi*z)Todzeuia. Pędzlem i ołówkiem a wraz i pisaniom wierszy najchęt- 
niej bawić się lubił. Śp. Marya żywym była obrazem i wizerunkiem ojca, — 
duszą i ciałem jemu podobna. W rok po przyjściu na świat śp. Maryi po- 
wołany na rzecznika i obrońcę przy sądzie powiatowym w Krotoszynie z ty- 
tułem radzcy sprawiedliwości, po dwóch latach pobytu tamże życie zakoń- 
czył, zostawując wdowę wraz z dwojgiem sierót: 3 letnią śp. Maryą i o rok 
starszą Jej siostrą. Prawnik-poeta, człek prawy i bezinteresowny, nie po- 
dejmując się nigdy bronić sprawy, o której z góry wiedział, że się obronić 
i przeprowadzić nie da, umierając, bez wszelkich prawie zasobów żonę i dzieci 



pozostawił. Zobravszy wszystko, co było, przeniosła się Di«i!iDZQ£liv& wdo- 
wa wtai E dsioćmi nii miosikanio do Guiezna, ikąd była rodem i gdiio po- 
siadała nioiuchoniuść, % którdj dochfid pviei;ioł na utrzyinaaio jńj wrai 

1 dnieiimi bynEymniĆj nio wystaroial. Nio chcąc być ci^iatum famili, obj^a 
matka ńp. Maiyi posadi) nauczycielki przerayełowój pray sskole miejekiSj, 
tak iwanśj Świctojanakińj. Safcola la podiiwczas, pod kierunkiem loanoffo 

2 nauki, zacności eliaraktoru i wielkiego patryotyzmu dr. &loz, Karola Neya 
zoatająi^a, na bardzo wysokiej stała stopie. Pod kierunkioni togo to zacuo- 
go mc^a i doskonałego nauczyciela kształciła się £p. Uarya, przochodią, 
stopniowo wszystkie 5 klas szkoły świętojańskiej. Umysł jńj bystry i przoc 
nikliwy a do tego cliciwy nauki i wiedzy, tak zdolną i nmiej^tną kierowa- 
ny ręką, Szybko i uador skutocznio siĘ rozwija. Nio poprzestając na tem- 
czegow szkole uczono, uczyła się sama po za szkolą, czj tając wielo a czyta- 
jiąc nie rzeczy błaclio i lichej waitości, ale to, co umiejętna ręka ukoctiauogo 
od wszystkich nauczyciela jćj podsunęła, a co umysł jćj coraz bardiiój kształ- 
ciło 1 rozwijało. NajclątniiSj lubiła czytać utwory wieszczów naszych naro- 
dowycli, co t6m się tłóniaczy, \% \\A od najpiorwszćj młodości talent pootycr,- 
ny okazywać poczęła. Jui na ławie Bzki5!iiej wiersze pisywała, nieraz baf- 
dzo udatne i wdzięczne. — Sp. Karol Ney. głęboki znawca umysłów i serc 
Indzkicb, poznawszy w czas, ie niezwykło to było dziecię, szczeg-ńlną ją ota- 
czał pieczołowitością. Imię tći jego £p. Marya ai do skonu ue wdzięcznej 
zacliowala pamięci, a pierwszą wiązankę swych utworów poetycznych w r. 1849 
w Gnieźnie wydanycli jemu w dowód uznania, czci i wdzięczności poświęciła. 
Obok Neya niomniśj takie wielki i nador zbawieuny wpływ na z natury jni 
piękn;| jÓj duszę wywarł był £p. ks. Jędrzej Kidaszewski, uczony a świątobli- 
wy i pełen duotia Boźogo kapłan, podówczas regens sominaryum duchownego 
w Gnieźnie i nauczyciol roligii przy szkoło świętojańskiój, nio z mumi i dla 
cbleba, ale z czystego tylko zamiłowania. 

O nim to m6^vi śp. Marya w elegii na śmioró jego napisanej, łc 
,.Do prostej dziatek uniial eię mowy. 
Miał sposób mlodD duszyczki ndziorłyć, 
Nio przeciąłając im serca ni głowy.'' 



Nasiona cnoty i poboiności, rzucane na rolą niewinnych serc dziecię- 
cych ręką takiego męia, dziwnie błogi i zbawienny wpływ wywierały na śp. 
Maryą. Serce jÓj z przyrodzenia dobre a wrailiwe na wszystko, co wielkie, 
podniosłe i piękne, wielką, niezwykłą rozgorzało miłością Boga i bliżniogo. — 
Ta miłość tćż gorąca Boga i blifoicb a oraz i wszystkiego, co swojskio, ro* 
dzime i polskie, naiwna i szczera, iście dziecięca poboiność nigdy jńj uio od- 
stępowały ani na chwilę w pfiżniejszóra jój iyciu. Widać to mianowicie w pi- 
smach jój, którym słusznio tytuł poezyi religijnych nadała, a którc wierutni 
są odbiciom tego, czóm piękna jój dusza na wskroś była przejętą. Bóg, 
Polska i ludzkoSii cierpiąca, a zwłaszcza ci, co dla Ojczyzny na męki i katu- 
szo byli skazani, — oto co ją przedewszystkióm zajmowało i o czóni ipio- 
wad lubiła. Ale śpiewać nie było czasu... Trzeba było pracować na chleb 
dla siebie i dla ubogich, ktńrych niedola tak mocno ją obchodziła a którym 
pieśnią łoz otrzeć nie było moina. Pracą tedy zajęta, w wolnych jodynie od 
niój chwilach i to dorywczo tylko, czytaniom i pisaniom zabawiać się raogta. 
Kiedy po wypadkach 1848 r. prznjrzuliSmy wszyscy, io pieśnią, marzeniom, 



i 



454 



ani t^ż walką orężną Ojczyzny z upadku podźwignąd nie zdołamy, ale ie 
trzeba nam walczyć tą samą bronią, jaką nas zwalczono, Ito jest pracą ener- 
giczną- około roli, przy warsztacie i w kantorze kupieckim, — śp. Marya spo- 
wodowała matkę i siostrę, iż zebrawszy wszystko cÓ miały, na śmiałe rzuciły 
się przedsięwzięcie, tem śmielsze, bo z bardzo małemi rozpoczęte funduszami. 
Założyły handel bławatów oraz magazyn strojów i krawiecczyzny damskiój. 
Śp. Mary^a, objąwszy kierunek artystyczny tego przedsięwzięcia, a umiejąc 
dobrze spożytkować wrodzone sobie poczucie piękna, coraz liczniejszy jednała 
sobie zastęp odbiorców, tak iż stroje z jej magazynu niebawem po wszyst- 
kich prawie zakątkach Księstwa, a nawet i do pogranicznych powiatów Kró- 
lestwa rozchodzić się poczęły i dotąd rozchodzą. — Nabycie wkrótce na wła- 
sność jednego z pryncypalnych domów w rynku, możność dania stałego zaję- 
cia, zapewniającego skromne ale przyzwoite utrzymanie kilkunastu ubogim 
panienkom z miasta, wreszcie coraz lepszy byt materyalny, zapewniający ca- 
lój z trzech osób składającój się rodzinie przyzwoite utrzymanie do śmierci 
a nadto dający możność niesienia ulgi i pomocy ubogim i wszelkiego rodzaju 
nieszczęśliwym, — oto błogie skutki i owoce twardej a uciążliwej pracy i licz- 
nych zgryzot i utrapień z jednej a błogosławieństwa Bożego z drugiej strony 
w przedsiębiorstwie, którego pomysł i przeprowadzenie śp. Maryi i jej siostry 
Gabryeli było zasługą. Samo się przez się rozumie, że wśród tego rodzaju 
zajęć poezyą trudnić się nie było czasu. Jeśli wśród szczęku oręża Muzy 
milczeć zwykły, to pewno w kantorze kupieckim i w pracowni modniarki tem 
trudniej przyjść im do głosu. Rzadko też tylko w tym czasie, najczęściej 
za uproszeniem, po prostu mówiąc, na obstalunek, wiersz jaki okolicznościo- 
wy raz po raz napisała. 

Poetycznej zawsze a podniosłej duszy śp. Maryi ciasno było w tych 
więzach powszednich i prozaicznych prac i zatrudnień. Ale raz wszedłszy 
w to jarzmo, trudno się było wycofać, raz że to nie od niej samej zależało 
a potom i dla tego, że zwinięcie tego rodzaju przedsięwzięcia, jak zwykle 
w takich razach z wielkiemi było połączone trudnościami. To tóż wytrwała 
w nióm śp. Marya aż do zgonu samego. Bolejąc z jednej strony nad nie- 
możnością czytania i pisania poetycznych utworów, z drugiej znów strony tę 
miała pociechę, że mając więcój nad to, co jój i jój najbliższym było po- 
trzeba, mogła się tem, co miała, nadto z ubogimi dzielić. To tóż tej po- 
trzebie pięknój swej. duszy z rzadką, jak na te czasy, hojnością czyniła za- 
dość. Gdzie tylko wsparcia jakiego i pomocy rzeczywista okazała się 
potrzeba, tam śp. Marya jedną z pierwszych zawsze i jedną z najhojniejszych 
była dawców. Dom sierot i ochrona dla ubogich dziatek miejskich. Towa- 
rzystwo Św. Wincentego a Paulo, męzkie i żeńskie. Towarzystwo Naukowej 
Pomocy, wszystkie towarzystwa i przedsiębiorstwa, mające na celu podnie- 
sienie dobrobytu i oświaty w niższych warstwach społeczeństwa naszego, 
liczni ubodzy uczniowie gimnazyum gnieźnieńskiego, nareszcie śmiałe a wiel- 
kie przedsięwzięcie szanownego ks. dr. Kozłowskiego wzniesienia gmachu 
nowego dla sierot i ubogich chorych, już w większej połowie do skutku do- 
prowadzone, — wszystko to hojności i szczodrocie śp. Maryi wiele — wiele 
miało i ma do zawdzięczenia. Litość ta i ofiarność dla ubogich natural- 
nym była wynikiem dziwnie wielkiój a rzadkiój w naszych czasach pobożno- 
ści śp. Maryi. A była to pobożność nie ta jakaś, która teraz w pewnych 



warstwach uo modj mtloilj, ani tH ta, jaka Maatifii upimowiijc lud^i wtod^, 
gdj tell jui grzediy opiiSKCzą ft z których Kaida gloScio siij modli, głośno 
pości i gluśiio jałuiuiny daje, a Joskcko glońnińj gorszy się i iiiepoboiności 
iiinjdi, — kliira nikogo nie budiye i do Boga a do cnoty nie pociąga a nie- 
jednego owszłłm ff tiein Katwardiia, — jediińm słoweni nie ta jakaś ckliwa 
i ])Offiod!iiałbj'tii, występna poboJiiiość, która obrzydłą jost w uczacb Ituga 
I ładzi uczciwych; — ale była to jioboinośń szczera, §erdecz]ia. nie kłama- 
na, powiedziałby ra: naiwna, i if^cic dziecięca, tak ii iiatrząc iia ćp. Haryą, 
iiiejeduemu ial siq robiło, ie ani tak wioriyd, ani się tak modliii jak oaa nio 
umie i dio moite. Dodajmy do tego uienrÓwuauy patryoŁyKiii, objawiający 
siQ słowami w kaidytn prawie wierszn jój utwori^w poetyczuych, a czynami 
okazywany przez hojne oGary na wszelkie patryotyczne cele, — a htd2 nie 
przyzna, ie śp. Marya b}'ła typt-m i ie tak powiem, ideałem ChrzościaDki 
i Pułki w całćui n aj rozległ oj szem ałiiw tycb znaczeniu 'i 

A i jako poetka niepoślednio puwno byłaby zajęła miejsce w literatu- 
rze nnszćj, gdyby się w iunych warunkach i wśród innych okoliczności była 
urodziła i wychowała. Pozbawiona środków i czasu do ksztalconia się 
i rozwijania coraz bardziej talentów i zdolności swoich, nie dziw, Że się 
wyiój nie wzniosła ua Parnas. Gdyby iip, tali, jak szczęśliwsza od niuj 
Deotyma, nie potrzebowała się była troszczyli o to, co będzie jadła i czóm 
się bqdzie pizy odziewał a, gdyby jak ona jul od samej młodości mogła była 
otaczań się uczonymi i w gronie literatiSw chód z jeden wieczór w tygodniu 
przepędzać, pewnio i jako poetka mopospolitą byłaby sobie Ąjodnała sławę, 

Jakbi\dź, zawsze wielka i niezwykła — to była dusza, acz w małóiu 
i niopozomiSm ciele. Duszy tt5j wielkiiSj i pięknój ciasno "było zawsze w tern 
ciole ułomnCu) i licli<-m. Szukając tdeałdw na ziemi a nie mogile ich zim- 
\fi66, duch Śp. Maryi rwał się ku niebiosom a niszczył i marnował ciało, 
któic lot jego wstrzymywało. Kałde cierpienie osobisto czy publiczne sil- 
nii^j i dotkliwiój dawało się j^j uczuć nii kałdemu z nas. Obdarzona dziw- 
nie iywą a bujną wyobraźnią, czuła i widziała więo4j zawsze, niż stu irmycli 
czoło i widziało, — ^ Lata 1846 i 1846, póżiitój wypadki 1861 i lat następ- 
nych, nart-szciB wojny 185C i 1870 r., a ua domiar złogo owa smutniej pa- 
mięci walka w i-oku przeszłym, jakby za natchnieniem mocy piukialnych wa 
własuóm naszćm Jonie wywołana, a nadto rozliczne prywatne a osobiste za- 
wody i walki, bóle i oierpienia duszy i ciała znękały i sti^awiły do tego 
stopnia duszg i ciało 6p. Haryi, że w iiieuleczoną wreszcie popadłszy choro> 
bę, mimo wszelkich starań i zabiegów lekarzy i ceuId ją kochnjącfij siostry, 
inimo wreszcie serdacznych a gorących prńńb o utrzymanie jój przy iyoiu 
przed tron Pana Zastępów zanoszonych przez wielu, rozstała się z tyui 
iwiatoin na dniu 6 lutogo r, b., zostawiając w żulu nieutulonym jedjną sio- 
strę i wszystkich, co mioli szczęście bliżej ją poznać. 

Niechaj jój ziemia lekką a Bóg dobrym i łaskawym będzie aędziąl 
ITa\o, pia aiiimal 

S/ymonńwlcz ks. Grzegorz Mii^łiat, Arcybiskup urn. 14 czerwca 
1875 r. Śp, ks. Szymonowicz byl Arcybiskupem lwowskim ormiiiiiskiiii 
i iisystwitfm tronu papieskiego. lTi"oclzil sit- lll rnardsi IBOO roku 
w BrzuŻAuaob, Kursa tcologicrae udbyl w Wieilniu, gilzie w r. 1824 
zuiituł wyświęcony. Ztamtijd jako kapJaii powołany du Lwowa obj^t 



i 



456 

urząd notaryusza konsystorza lwowskiego ormiańskiego , a swojem po- 
stępowaniem niemniej wykształceniem dopi^ tego, że w krótkim czasie, 
bo w r. 1835, mianowany został kanonikiem katedralnym kościoła ar- 
cliikatedralnego lwowskiego obrz. orm. — W roku zaś 1857 dnia 5go 
lipca poświęcony został na Biskupa koadjutora śp. ks. Samuela Stefano- 
wicza, przedostatniego Arcybiskupa ormiańskiego, po którego śmierci 
dnia 9 grudnia 1858 stolicę arcybiskupią objął. Chlubną cechą cha- 
rakteru śp. ks. Szymonowicza jest, że ze szczupłego swego uposażenia, 
które pobierał rocznie w ilości 6000 złr., wspierał jeszcze kilku miernie 
uposażonych księży obrz. orm., a nadto zostawił zapisy: dla kościoła 
archikatedralnego ormiańskiego 4000 złr., na msze dla kościoła w Brze- 
źanach 2000 złr. i dla ubogich 1000 złr. Nie małym dowodem uzna- 
nia ze strony naczelnej władzy Kościoła dla śp. ks. Arcybiskupa było 
to, że w przeddzień śmierci swojej otrzymał od Ojca św. apostolskie 
błogosławieństwo. 

Szymański ks. Ignacy lun. 6 sierpnia 1867 r. Był to kapłan bar- 
dzo poważany przez swych konfratrów, czego dowiódł liczny udział du- 
chowieństwa w jego pogrzebie; był kochanym przez paraŁan, którzy 
tłumnie spieszyli oddać mu ostatnią posługę. Umarł w Kostrzynie, 
gdzie był proboszczem i dziekanem; ks. Biskup Stefanowicz przewodni- 
czył w towarzystwie ks. kanonika Cieślińskiego i ks. radzcy Bażyńskiego 
— wszyscy trzój dziś już nie żyją — orszakowi pogrzebowemu i przemówił 
nad mogiłą. 

Szymański Karol um. 23 stycznia 1875 r. Śp. Karol urodził 
się 5 listopada 1817 roku w Rogoźnie, był synem zamożnego tamże 
obywatela, którego często widywano sprawującego obowiązki poselskie 
w sejmach prowincyonalnych. Kształcił się w gimnazyum św. Maryi 
Magdaleny w Poznaniu aż do prjmiy, egzamin dojrzałości złożył w Gło- 
gowie. Następnie udał się do Wrocławia na akademią, aby się po- 
święcić naukom przyrodniczym. Wskutek życzenia dr. Marcinkowstóe- 
go uczył się przez dwa lata w Berlinie chemii, aby się przysposobić 
na nauczyciela szkoły realnćj przez Marcinkowskiego zaprojektowanej. 
Wypadki 1846 i 1848, w których żywy brał udział i niejedno ważne 
spełnił polecenie, przerwały mu studya na dłuższy czas. Niepotrzebnie 
stracił także trzy lata na studyach chenm, których zużytkować nie 
mógł, dla tego dopiero w r. 1853 rozpoczął swój zawód nauczycielski 
przy gimnazyum w Trzemesznie. Tutaj pracował aż do nieszczęsnego 
1863 r., w którym gimnazyum trzemeszeńsMe smutnym zbiegiem wy- 
padków zniesione zostało. Przeniesiony razem z całem gronem nau- 
czycieli do gimnazyum poznańskiego, miał to szczęście jeden z pier- 
wszych otrzymać stałą etatową posadę przy tójże szkole. W końcu 
roku 1874 zamierzył rząd przesiedlić go do Monasteru, Śp. Karol 
związany tylu węzłami z Księstwem, kochający głęboko ojczysty kraj. 
przywiązany do młodzieży polskiej, pracujący gorliwie nad wychowaniem 
swej licznej rodziny, tak dotkliwie uczuł ten cios, że zapadł na zdrowiu 
i odtąd powoli dogorywać począł. 

Szynalski Józef um. 9 czerwca 1864 r. Zmarły 77 letni sta- 
rzec był kapitanem wojsk polskich. Życie zakończył w Czerniejewie. 



Szyperski ks. Antoni uiu. 12 wrzf:5rija. 1870. 

Unia 12 Września 1876 r. przeniósł sii; do wiocxnośd ś^. ks. Anto 
Bzjperski , njąj rzadbit^j szUchetności i poświęcoiiiii. Po wjświccooiu iift ka- 
płana posłała go Władza duchowna na wikaryat do Wągrowca, ztanit^d do 
KrolosKjna, gdzio bjł wifcaryuszem, altarystą św. Anuj i proboszczem szpi- 
talnym, sprawując zarazem funkcje nauczyciela religii, języka polskiego i ję- 
myka łacińskiego wćwczesnój szkole wyiszdj powiatowej. Pobyt jego w Kro- 
ŁoBzyuie zapisał sią i w księdze jego iywota wieczną nagrodą i w aorcacli 
parafian wdzięcznćm wspomnieniem. Niestety rok 1848 przeciął ten święty 
twiązek pasterza z owieczkami swojemi, W nocy bowiem 'gdy się najmniej 
spodziewał, włamali się liuzarzy pruscy z dobytemi pałaszami do jego po- 
mieszkania, a śp. ks. Antoni cudom tytko ocalał, uchodząc oknom w koszuli 
przed uajezdnikami. Jni do Krotoszyna iiio wrócił; ale zajął tymczasowo 
miejsce w Jarocinie, zkąd prezentowany przez br. Mieliyńskiogo z Paszkowa 
przeniósł siij do Kobylina, gdzio do końca iycia wiernie Kościołowi i Ojczy- 
źnie słaiył. Niepodobna tu szczegółowo cnót jego wyliczać, bo wszystkie 
kochał zaróivno. Szczególnie jednak kochał się w czystości serca, wstrze- 
mięźliwości i pokorze. DelikatniJm swem obejściom ujmował innowierców, 
którzy iii licznie ostatnią ma na pogrzebie oddali przysługę. Płacz osie- 
rocisłćj paraGi wcale nie ustawał, gdy kaznodzieja ks. Szczygłowski stratą 
swego dawnego proboszcza iywo dotknięty, wyrzekł: „takiego proboszcza jui 
nie dostaniecie." Ks. Jaidiewaki nazwał go w awojĆj mowie pogrzobowśj: 
„veru8 Isiaelita"; a miłość jego do Kościoła i Ojczyzny przyrównał do dwÓoli 
atmn harfy harmonijnie nastrojonych, tak, żo uderzywszy w jedne, odbrzmi 
druga choć nietknięta. Zwłoki śp. księdza Atjtoniogo zanieśli kapłani na 
swoich barkach do grobu. Śp. ks. Antoni umarł w 65 roku tycia swego. 
Cześć jogo pamięci, spokój jogo duszyl (Nadesłano.} 

SzjTma Lach, pułkownik um. 21 kwietnia 186C r. w Anglii. 

Dnia 21 bm. tknięty apopleksją, umarł w Devonport w Anglii 
w 76 roku życia, pułkownik Lach SzjTma. Nauki swoje ukończył za 
granicą, w uniwersytecie edymburgakim. Za powrotem do kraju został 
profesorem filozofii i JĘ/yka angielskiego w Warszawie. W rewotucyi r. 
1830 wj-nieaiony zosta! na pułkownika gwardyi akademiekiśj. Prawe 
i szlachetne jego postępowanie zjednało mu szacunek wszystkich, rizcze- 
gólnie wysoce powaiaU go Anglicy. Załoga miejscowa wystąpiła na jego 
pogrzebie i oddała mu houoiy wojskowe. Nieboszczyk pisywał do Idlku 
daenników polskich i zostawił pamiętniki, które syn jego zamierza dru- 
kiem ogłosił?. Córka zmarłego była nauczycielką w jednym z zamożnych 
domów naszego Księstwa. (Dz. Pozn. nr. 106 z r. 186(5.) 

Szubert ks. Józef um, 22 sierpnia 1872 r. Zmarły byt probo- 
szczem w Kamionnie i na jego to wlaiuie miejsce otrzymała osierocona 
parafia p. Kicka. Był to kaptan gorliwy o dobro Kościoła. Na szkołę 
katolicką w Międzychodzie ofiarował z własnych funduszów, clioć był 
niezasobny, 1000 Ul, Dnia 17 sierpnia po kazaniu nad grobem ka, 
Paatricha, tknięty paraliżem wzakrystyi, po liilku dniach choroby skonał. 

Sxnl4lrzyóaka Klżbieta n Okuliczów um. 18 lialopnda 
IHiil r. 






_4 58 ^ 

Poznań, 21 listopada. Przedwczoraj otrzymaliśmy doniesienie 
z Jarocina o okropnym wypadku, który zaszedł w Golinie, wsi należącej 
do pani Szuldrzyńskiej. Nie spieszyliśmy się z podaniem wiadomości 
tej, czekając na jej potwierdzenie. Niestety okazuje się ona prawdziwą. 
Otóż dnia 18 bm. wieczorem o godzinie 7 padł strzał ze dworu przez 
okno do pokoju, w którym się znajdowała przy wieczerzy pani Szuł- 
drzy liska i zabił ją na miejscu. Sprawcy nie zdołano dotąd pochwy tac. 

(Dz. Pozn. nr. 208 z r. 1864.) 

Przyp, Zmarła była matką zasłużonych posłów naszych dr. Wła- 
dysława i dr* Zygmunta, oraz zgasłej w r. 1876 Elżbiety, za- 
mężnej za posłem Pawłem Zakrzewskim. 



T. 

Tabernaeki dr. Konstanty um. 25 września 1868 r. Sp. 
Tabernaclci urodził się 18 lutego 1814 r. w Oleśnicy pod Chodzieżom. 
W r. 1830 opuścił jako sekuudaner szkoły w Poznaniu, podążył do po- 
wstania i w pułku jazdy poznańskiej odbył całą kampanią. Po odsie- 
dzeniu więzienia za powrotem do Księstwa sam się przysposobił do 
egzaminu dojrzałości a w r. 1842 doktoryzował się w Berlinie. Odtąd 
przez lat 26 był lekarzem i prawdziwym opiekunem mieszkaiiców Wrze- 
śni, gdzie zasłużonego dokonał żywota, oi)łakiwany przez wszystkich, 
co go znali. 

Taezanoi^ski hr. Alfons um. 10 maja 1867 r. 

Poznań, 11 maja. Domadujemy się, że hr. Alfons Taczanowski 
król. pruski szambelan i członek Izby Panów, umarł wczoraj, tknięty 
apopleksyą w pojeździe, wracając z Berlina przez Pozuiiń do Taczanowa. 

(Dz. Pozn. nr. 109 z r. 1867.) 

Poznań, 13 maja. Podług otrzymanych bliższych szczegółów 
zmarły nagle w 52 roku życia hr. Alfons Taczanowski z Taczanowa ba- 
wił jeszcze w zeszły czwartek w BerUnie i czuł się zupełnie zdrowym. 
Pomimo to, jakby przeczuciem wiedziony, zamówił już tam dla siel)ie 
trumnę metalową. W piątek rano był w Poznaniu, zkąd udał się końmi 
pocztowemi do Taczanowa, W Pleszewie znaleziono go nieżywym w po- 
jeździe. Podobno już wyjeżdżając z Poznania czuł się^ cierpiącym. 
Eksportacya odbędzie się dziś, spuszczenie zaś zwłok do grobu familij- 
nego i żałobne nabożeństwo jutro o godzinie 10 z rana w Sowiiue. 

Przyp. Zmarły hr. Alfons należał do tej szczupłej liczby obywateli, 
którzy w najlepszej wierze służenia krajowi zbliżyUsię do dworu pniskie- 
go i przez stosunki z rodziną monarszą mieli nadzieję pozyskania nie- 
jednej dla swych ziomków koncesyi. Nadzieja ta gorzko go zawiodła: 
obsypany osobiście zaszczytami, mianowany szambelanem królowej 
Augusty, która mu wielką zawsze okazywała życzliwość, wyniesiony na- 
stępnie do godności hrabiowskiej, ołcryty orderami, mianowany wreszcie 
jako Ordynat na Taczanowie dziedzicznym członlriem pruskiej Izby 
Panów — dla Księstwa nie zdołał niczego wykołatać. Był to zresztą 



pall imilKwycznj uiJrKPJmy i ilu uslng altory. Znaczny maji^tek swój 
poil^Jdił na 'lwio czości: ilulira w Księstwie, tworziiof ardynałiyij, za- 
pinał Ali (lUiiiemii, synowi swego iirata Juliann; mztegly zaś klucz 
uislcupiLiki w Królestwie, 7. kturegn iniat zamiur utworzyć drugą orJy- 
naoy!^, kiguwal Z y g ni ii n I. o w i, iiąimJodszomu syuowi swego brata 



Ordynacya Taeaaiiowska, zatwierdzona dekretem króla Fryderyka 
Wilhelma IV pruskiego z dnia U lutego 185G r., składa się z dóbr 
ryiierekicli Tiicnanowa, Łuliomirza, Sowinj, Sowinki, tjnidziska, Roku- 
towa i Zawady, oliejmujijcycli razem 11,411 morgów. Rozydencya 
każdorazowego Ordynata jest w Taczanowie, o pól mili od Pleszewa 
odle^ćj włości g^zie łir. Alfous z wielkim nakładom zbudował obszer- 
• nj pałac, łączący sii> z jednój strony z Icieplamiil i oranźeryami, z drii- 
0^ z masztalarnią, wspaniale urządzoiu|. Prześliczny park otacza pa- 
łac n wśród cieniu rnzJożystycli drzew wznosi się biała kaplica, któr^ 
ijciany zdobne są w lierby wszystkich rodzin, dotąd z Taczauowskimi 
spoltrcwuionycli a w któriij sklepieniach znajdują się groby rodsdny 
Tacaanowskicli. Tam obok tnminy hr. Alfonsa spoczywają w meta- 
lowym sarkofagu, utoczonym wieńcami z nieśmiertelników, zwłoki 
zmarłej w kwieuie wieku Ordynatowój Seweryny.,. Naokół wonieją kwia- 
ty, chór ptasząt śpiewa w gęstwinie a białe łabędzie pływają zwolna po 
kunsztownych ItasenaclL 

Taezaiiowslii .Józef nm. 24 czerwca 1S68 r. Zmarły był oby- 
watelem, znanym w Księstwie z roztmiHtj skrzętnoSci okuło powiększe- 
nia zuae^nój fortuny, odziedziczonej po przodkach. Był oii bratem śp. 
feliksa ze Stawoszewa, tiik powszechnie umts kucliauego, .Taliaua 
z Euczkiiwa i hr. Alfonsa. Pozostiwil z llersztópskiój dwóch 
synów zasłużonych krajowi : Władysława, nasamprzód posła - do 
sejmu pruskiego, następnie prezesa Koła polskiego w parlamencie nie- 
mieckim do r. I87(), ożenionego z Bogomiłą Chłapowską z Unii 
bonikowskiój, i Edmunda, jenerała zr. 1 8(33, ożenionego z Anielą Ba- 
ranowską 7, Marszewa; oraz córkę śp. Zu^ Morawską, pierwszą 
żonę 'J^fuleusza Dzierzykraja Morawskiego, szambetana 
i wicemarszałka sejmu W. Ks. Poznańskiego, Umarł w późnym wieku 
u wód w Sitzbrunn 

Ta<./ationska Seweryna z 1 icz luu wskit h um 28 lu- 
tego 187(1 I 

P o z u L n 1 marri śmitR jest zawsze przeraJuji^cą, izy to 
w starca, t,zy tu w dzitcię ugodzi JlśIi przecież grom jlj uderza 
w osobę w piłni wiosiuuigo źycn, koLhoo.) i uwulbianą przLz rodzinę, 
otoczoną dostatkiem, osobę ktorLj swiat laly ?dye mi u^nii chiu) — 
jŁhU ł-^j osobą jest ml)dn i pii liii j I. 1 1 I i j i h i ]i i l/i 1 1 matki, 
co Ji wypieauti roAo^jz mi/t < ; / I I i j I ihł lU mselo 

siostry, braci, kre«nji,b i pr/j|i i 1 li -. / i ni — 

o, jj,k#B ni wskroś przijmujiiąj st nm sniiLi i likuj izjjt/ tiuice 
po/oslinie lu to oboji tiuni' 

Wiadiino c7Tti.lniKom nn^zjia 7 listew nymskiili, /e w muście 
WKC/iii Ol /ipidh u A lui zlrowiu pii(d dnjma mitsiiicami mluda 



^mm 



460 

pani Seweryna z Taczanowskich Taczanowska z Taczanowa. Poślubio- 
na w końcu listopada r. z. swemu kuzjTiowi, w pełni młodzieńczego 
wdzięku i krasy pożegnała dom ojczysty i rodzinę, by pełną piersią za- 
czerpnąć szczęścia i w szybkim locie zwiedzić, co najgodniejszego wi- 
dzenia w Europie. Przez Wiedeń, Wenecyą i Florencyą przybyli mło- 
dożeńcy do stolicy katolickiego świata, by z rąk Ojca św. otrzymać 
błogosłameństwo na dalszą życia wędrówkę. Niestety, inaczćj było za- 
pisano w księdze przeznaczenia. Po kilku zaledwie dniach pobytu 
w Rzymie zaczęła pani Taczanowska niedomagać i wnet okazały się 
u niej zarodki niebezpiecznej tyfoidalnćj gorączki. Stroskany mąż przy- 
wołał matkę żony i dr. Mateckiego z Poznania na ratunek. W pierw- 
szej chwili zdawało się, że dzielna pomoc doświadczonego lekarza, który 
chorą znał i leczył od dziecka, położy skuteczną tamę chorobie. W ty- 
dzień przecież po wyjeździe dra Mateckiego z Rzymu gorączka poczęła 
się coraz gwałtowniej rozwijać, nieszczęśliwa chora utraciła całkiem 
prawie przytomność a od tygodnia nawet władzę mówienia. ' Straszne 
były jej cierpienia, lecz straszniejszemi jeszcze tortury matki, męża 
i braci, otaczających łoże konającej. Gasła w ich oczach niemal, aż 
zagasła na wieki, pozostawiając po sobie rozpacz najbliższych, szczery 
żal wszystkich, co ją znaU. 

Zaiste, niedocieczone są wyroki Boga i nieraz zdawaćby się mogło, 
że zbyt ciężko nawiedza niektóre jednostki lub rodziny. A jednakże 
On wie, co czyni i szemrać przeciw Niemu nie wolno ! 

(Dz. Pozn. nr. 49 z r. 1870.) 

Taczanowska Felicya z Sikorskich um. 28 lutego 1874 
r. Zmarła była jedynaczką córką śp. Apolonii z Goetzendorf Gra- 
bowskich, siostrą Władysława i Bolesława Sikorskich, 
a żoną Juliana, najstarszego syna Sylwa niego, urodzonego zSta- 
niewiczówny. . 



Taczanowscy lierM Jastrzębiec. 

Rodzina Taczanowskich, dziś w licznych kwitnąca odnogach i do 
najzamożniejszych w W. Księstwie Poznańskićm się zaliczająca, wywo- 
dzi swój początek od wojewody łęczyckiego Marcina Scibora herbu Jastrzę- 
biec (1434), którego jeden z synów (I) Jan Scibor (1437) pierwszy ; 
z Taczanowa pisać się począł. Syn tegoż (U pok.) J a k ó b, oże- . 
niony z Katarzyną de Koźlątkowo (1466) pozostawił dwóch synów, 
z których młodszy J a n na Pleszewie umarł bezdzietnie, starszy zaś 
(in pok.) Stanisław, na Chorzewie (1502) miał trzech synów i cór- 
kę Katarzynę za Stanisławem Małyńskim z Pudłowa. Z synów 
Mikołaj na Pleszewie i Albert na Chorzewie, steriles; natomiast 
(IV) Wacław, ożeniony z Zofią Piekarską, córką Marcina, spłodził 
córkę Małgorzatę za Albertem Sulikowskim, i synów Sta- 
nisława (1566) ster., oraz (V) Sebastyana, którego synom do- 

< 

r 



bra Matgowy w PrzemysMi5m zapisat. Sebastjan (um. r. 1604) z An- 
ny Z a T z y ń s k i ć j miai dwie ciJiki: A n n ^ za Jauem Piaseckim 

(1609) i Elżbietę za Olbrachtem J a r o w s k i m (16U1), oraa trzech 
syuów. Z tych Piotr., ster., zfipisat Malgów bratu; 8taui8ław 
arozyguuwal z pól Malgowa na rzecz Sulikowski^j, która tę część dóbr 
odstijpila Janowi Tarnowskiemu: z s^nów jego Samuel (1658) pisał 
siij zEabendzinapodWartil. >Stefaa zaś zMiikoIina, Zakrzyńska i Brze- 
zia na Kujawach, Trzeci sjn Sebastyaiia {VI pok.) Jakób (1644) 
dwie miał źoiiy: 1-mo Agnieszkę Wolkowaką, dziedziczkę Wolkowa, 
2-do Jadwigę Sierakowską, kasztelankę kujawską. Z tych pozosta- 
wił dwie córki: Zofią za Stefanem Grochowieckim i Maryaniiij 
za P e r c z y ń s k i m, oraz synów: Franciszka na Starem Malgowic 
(1671) i Jana(V[l pok.) ożenionego z Zotią Złotnicką (1667) 
z której splodzU czterech synów ^TII pok,): Józefa stor., Stefana 
z Rożnowską bezdzietnego, Bafała, ProwiucyaJa 00. Jezuitów, 
który zapisawszy dobra Taczanowskio zakonowi, umarł w r. 1721 wJa- 
roelawiu; i Mikołaja, ożenionego 1-mo z Jadwigijz Komorza ICur- 
cuwską herbu Szreniawa, 2-do z Anną Jaraczewską herbu Za- 
remba. Mikołaj liczne pozostawił potomstwo. Z Jaruczewskiej miiU 
trzy córki: Barbarę za Gutowskim, Maryannę za Rad o- 
lińskim i Joauuę za Byszewskim: z Kurcewskiuj zaś córkę 
Agatę, Przełożoną klasztoru w Oloboku (1783). i synów (IX pok.) 
Kazimierza, kanonika gnieźnieńskiego (um. 174y), Jana, od któ- 
rego idą dzisiejsi wielkopolscy Taczanowscy, wicszcib Wojciecha, 
którego gal4Ź krzewi się w Królestwie. Wojciecha z Ludwiki Kli- 
(rhowskit^j syn (X pok.) Grzegorz, naczelnik granie od Sziijaka 
(1785), pozostawi trzech syuów (XI pok.): Andrzeja, komisarza 
skarbu, Kazimierza, kapitana wojsk francuzklch, naczelnika lultel- 
ekiego, i Franciszka, radcę stanu, którj- z Domicelli Taczanow- 
skity z Taczauowu, dziedziczki Rudy i Olowiua. spłodził sjuów (XII p.) 
Kui:iuuel^.nŁ Kudzię i Jawornie. sędziego pokoju , ożenionego 
z W i o r S**ff SKcf* zmarłego w r. 1865, Leona na Lutatowie oże- 
nionego z Lubieńską i Oktawiana, ożenionego z Byszewską. 

Powracam do Jana, syna Mikołaja z Kurcewskiój. Był on 
miecznikiem trembowelskim i łowczym kaliskim a musiał być panem 
możnym, skoro mn ka. Prymas Lubieński (zob. wyż, rodowód Ł u- 
bieiLskich) oddał za żonę swą siostrę Gertrudę, Z Lą si)Jodzil 
córkę Annę za Obińskim, i synów Maicina, kanonika gniożnjcń- 
ukiogo (178SI). wreszcie (X pok.): " 

Mikołaja, chorążego wieluńskiego, łowczego . kaliskiego, który 
z Pelagii Szczj tnickie j pozostawił córkę Domicellę za Fran- 
oiszkicm T a c z a u u w s k i m z Eudy (zob. wyż,), oraz synów Maks y- 
m i 1 i a u a, F e I i e y a u u, U y o n i z o g o i A u t o n i e g ti. Ostatni 
właściciel Cliorzewa, ster. Również Felicyan, właściciel klucza Ui- 
-■sknpii^kiego w ICrólostwte, prezes rady Uł.']iartameutuwej, zgasł hezdziot- 
wk', cały swO] majątek zapisując synowi hriila Maksymiliiina, liralueniu 
Alfotteuwi. Obecnie więc żyjący w Wielkopolsce Taczanows«'y idą jhj 
MAksyiuiliauii: i Dyuuizym, 



IW-S, -.- 



-•-srtV 






462 



^■N.*V« V>^ ' 



I. Liniapo Dyonizyra (XI pok.), synu chorążego Mikołaja, ma- 
jorze wojsk polskich, dziedzicu dóbr pleszewskich, |ożemouym z By- 
szewską: 

1. Hubert (Xn pok.) na Gałczowie, z Nimfy D r w c s k i e j, 
pozostawił syna (XIII pok.) Romana i córkę Felicyą za Matu- 
szewskim. 

2. vSylwani (XII pok.), rotmistrz wojsk polskich, z Anny Sta- 
nie w iczówny pozostawił synów (XIII pok.) Juliana, oficera wojsk 
pruskich, owdowiałego poFelicyi Sikorskiej (zob. wyż.), księdza 
Bronisława, proboszcza z Grodziska i córkę Leokadyą. 

3. Napoleon (XII pok.) ożeniony z S k o r o s z e w s k ą, siostrą 
Ignacego z Turska, bezdzietny. 

II. Linia po Maksymilianie (XI pok.), synu Mikołaja. Ma- 
ksymilian Taczanow^ski, sędzia pokoju i prefekt kaliski, który ponownie 
wykupił od Mikorskich dobra Taczanowskie, spłodził z Franciszki 
Drwęskiej: 1. Józefa, 2. Feliksa. 3. Juliana, 4. Alfonsa 
i 5. córkę Teklę za Rychłowskim. 

1. Józef (XII pok.) właściciel majętności Choryńskiej i Miesz- 
kowskiej, ożeniony z Katarzyną H e r s z t ó p s k ą, pmo vto Grab- 
ską, pozostawił (XIII pokolenie): 

a) Edmund, waleczny jenerał wojsk polskich z r. 1863, który 
z Anieli Baranowskiej z Marszowa ma synów (XIV pok.) Ste- 
fana, fcitanisława, Józef a^ Władvsł awa i córki Katarzy- j 
nę i Anielę. /iA^Mi.«i'>Ul ^ ^^\\^^^Mi^ ^ yfAu^oT^^A KkĄ-t^C^^^^f^i, 

b) W ł a d y s 1 a wf b. prezes Koła Polskiego w Parlamencie nie- Ju*i0^ 
mieckim. Ten z Bogumiły Chł \E2JL^^^A} ^ Bonikowa ma syna jg 

yki't^1>f^^ (^ Jic^ u n d a (XIV pok.) i córki E m iT^ąy^ft^ą/^/ / ^14^ fl/jr 
'tnlf lAl^i^y. \ii^ Zofia, pierwsza żona szambelana Tadeusza Dzierzykraja Mo^-^''^ 

rawskiego z Luboni (zob. rodowód Dzierzykraj ów Moraw^- ./ 

s k i c h). 

2. Feliks (XII pok.), właściciel majętności Sławoszewskiej i Po- 
gorzelskiej, ożeniony 1 vto z 1) r w ę s k ą, sdo vto z II i e r o n i m ą R. a- 
dońską, umarł w r. 1860, pozostawiając: 

a) Bolesława, urodzonego z Drwęskiej, właściciela dóbr Siedle- 
mina, który ze Zbije wąskiej ma synów (XIV pok.) Feliksa, Jó- 
zefa, Stanisława, Henryka i Zbignie wa, oraz cąiki Ga- 
bryelę, Zofiąi Irenę.: /. f^ M^a?^U.m^ ^ ^-- ,.« -^ >:a/. 

b) Sewerynę za Ordynatem Antonim Taczanowskim 

(zob. wyż.).C2j[4:^iX^.^'^*^^^ ^ ^'ULAfUr^^nM 

c) Witolda.(r^) H e n r y k aH ^w4trsciSi0ta~ dóbr Pieruszyc. c. 

Włodzimierza, właściciela dóbr Sławoszewa. d. Helenę za Wła- 
dysławem Stablewskim ze Smolić (zob. pod działem: Stablew- 
s k i c h) e. Z y g m u n t a Alfonsa, właściciela klucza Biskupickiego 
w Królestwie, zaręczonego z hrabianką Maryą Dunin Borkowską 
z Szlachcinic pod Tarnopolem w Galicyi, córkę hr. Alfreda z Za- 
wadzkiej, f. Kazimierza. 

3. Julian (XII pok.), właściciel dóbr Kuczkowskich, z Ludwiki 
Drwęskiój ma synów (Xin pok.): Antoniego, drugiego Ordyna- 



ta mt Tiwzanowie, ow<ltjwtal''go [lo śp, Stworjnie- Taczanowsln^ z Bli 
WfiKKL'wa, Ih, L ml wika, o. Emil t(i _2a- Bucu sławskim, objTra- 
l(;l.'m Knikstwu P«lskii'go i .1. Łiir j.^J-iA n-ł U;^*^tA4^»t>K^ 
4. Alfona Antdiii, Iimljia (Jni^ytiiit na TitcKanuwic i Biskupi-' 
LiH-li. (mu. zuU. wyi.). " 



Tarnowski Stefan iiin. 10 listopaJH 1873 r. w Tarnowcu. 

Tuszar^kl Ignaca uni. 2 kwietnia 1873 r. Zmarły byJ synem 
F i 1 i [I ii N y r n u a z a, właściciela wsi Kubylua pod Wągrowcom, z H Ł a- 
nislawskiój. Rudzina jego priieil iniiiq wigc^j stu laty pr/eniosła 
się 7, Podlaslricgi) do ■^Viulkl)]Joiaki. Do ^nuiazyuin uczi^sKczat w Wał- 
czu, poezi^m wczośnie tj]»ral zawód gospotlarezy, dopiimagając ojcu 
w zaTKijdzio Hiajijlku. W r. 1831 wzięty w rokruty, przep(;dzU czas 
powstania narodowego w jednej z twierdz iiadreńskicll, Osiadłszy im- 
atępnie wlale w Kobyicu, gorliwy wziął ndzial w ^yciu oliywatclskitSm, 
uirsŁniilzoiiy w oddawaniu prayslug sijsiadoni. Przuz ćwierć wieku hyt 
podskarliim Towarzystwa Pomocy Ńaukow('j, <izlonkiem komisyi kautó- 
uciWej i jednym z założycieli Towarzystwa Rolniczego poii^czoiiych pół- 
uocuyoli powiatiiw, z kttircgo w dalszym rozwoju powstało dzisiejsze 
TuwaJzyKtwo Centralne rolnicze dla W, Ks. Pozuaiiskiegii. Wteszf-ie- 
wybrali go wspólobjTyatele do Dyrekcyi Towarzystwa zalieziiieczeń od 
gradu w Scbwedt. Ożeuiony z Maryjj Korytowskij berLu Mora, 
2 Rogowa, pozostawił z iiii^J syniSw Józefa i Zygmunta, oraz córki 
Władysławę zu lir. Władysławem Rozdtaźewskim i Stcfaniij za.' 
.Jersym Potija skini. 

Thlfl Władysława z Sobeskich um. 26 sierpnia 1870 r. 
Zmiiihi w kwiecie wieku śp. Władysława lyla jcdynaezkii córką Dyo- 
nizegd Sobeskiego i Józefy Karoiiskiój, hurbu Syrokomla,, 
ur"dzi.in''j z Ii 1 oci szew sit i ej, dawniejszych właścicieli Xarsewa 
w tiiiieźiiicńskiem: siostrą aędniego E dmunda, oienionego z Ula-' 
tówską, córką Władysława i Wandy Clielmickiój, a iouij sę- 
dziego liazimicrza Thiela, syna czeigodncgo radzey KarolEi 
Thiela. Ittórego wl876 roku odprowadziliśmy na spoczynek wieczny. 

TliiH Ludwik um. U sierpnia 1872 r. 

Poznań, IC sierpnia. Ludwik Tliiel, rzecznik w Gostynin, umarł 
nagle w przejeździe przez Frankfurt nad lUeueni. Zmarły pozostiiwia 
szczery żul w sercach licznych przyjaciół i znajomych. 

(K. P. nr. 180 z r. 1872.) 

J^sifp. Zmarły był synom śj'. radzey Karola Thiela. 

TłilH Karol imi. 4 czerwca 1870 r. Zmarły był znanym w sze-- 
roldi^li \,'<h'-h K^ii;s|.\v;t, juko dJiigoletm radzea przy tutejszym sądzia 
|h.iwi;(t..iiv,\in, iKi.sli;|iriii' dyrjgent wydziału karnego, wreszcie rzadkiej 
spreżyst.iści pi7i'W<"Itiir^j<;y ^j;jdów pr?;ysii;głych. Był to prawiiik wieł- 
liicb zdiiliiuśi-i. kt'>r\ -11,(1 jiKiyili (il.iiIii/.iiiiMi niewątpliwie o wiele wyż- 
sze lijlby i:;i|.il -i.ini,i\i~l>,i, ri7.li, III iwi,ii.v\_v ojciec, uczyimy i uprzej- 
my w ilumii. |iiiiii /aMiu .1 w |,u^i,;|>.Ai.iiiiu, umiał Boł)io zmarły z*- 
hkarliić pown/LTliiic pi^Mii/;iiiie i |i!/jjii/M rtielii powag iia.szych, Cier- 



B* 



fr^.-- , ™. . 

Ł.— --■ji- ^ 1 i 



^ ' - ; : ^ _^; ■> ■".::^»-*«3.- -«. .-> > ^ ^ ^:»*5?ł3-i >• 



464 

piał długo, ubezwładniony od lat kilku, ale znosił cierpienia mężnie 
i umarł przykładnie. 

Ttinel ks. Albin um. 21 listopada 1865 r. Był to ostatni 
członek poznańskiego konwentu 00. Bernardynów^ starzec 80-letni. 
Pochowano zwłoki jego w grobach Kościoła po dominikańskiego. 

Tokarski Karol um. 26 czerwca 1864 r. Śp. Tokarski urodzo- 
ny w r. 1792 w Pyzdrach, podawany był do chrztu przez jenerała 
Madalińskiego. Wstąpiwszy za młodu do wojska narodowego, w r. 1812 
odprawiał jako wachmistrz kampanią rosyjską, następnie niemiecką, 
w którćj pod Lipskiem był ciężko ranny. Przez lat trzydzieści był 
urzędnikiem celnym. Umarł w Gębicach w Mogilnickiem. 

Tomaszewski Józef um. 16 grudnia 1869 r. we Lwowie. 
Zmarły był majorem sztabu wojsk polskich, a posłem z powiatu lipo- 
wickiego na sejm r. 1831. Miał lat 82. 

Tomaszewski ks. Tomas;; um. 30 maja 1875 r. Zmarły uro- 
dził się w r. 1836 a wyświęcony został na kapłana 1862 r. Był pro- 
boszczem najprzód w Rossoszycy, później w Kotłowie, tu i tam zarówno 
kochany i czcony przez parafian. 

Topińska Kazimiera um. 6 września 1874 r. Zmarła była 
córeczką Feliksa, właściciela dóbr Ilusocina i żony jego K a z i m i e- 
ry z hr. Ro;sdraźewskich. Urodziła się 26 marca 1869 r. Piękna 
ta dziecina, odznaczająca się dziwną, nad wiek pobożnością i słodyczą, 
była rozkoszą rodziców, ulubieńcom całego rodzeństwa i pieszczotką 
wszystkich domowników. To też wspomnienie jej po dziś dzień jeszcze 
szczere łzy im z oczu wyciska. 

Toporowski Karol um. 13 czerwca 1869 r. Śp. Karol urodził się 
w Prusach Wschodnich, gdzie ojciec jego dzierżamł dobra. Ówczasowa 
jeuorałowa Lipska posłała młodego Karola do szkół polskich w KaU- 
szu. W r. 1806 wstąpił śp. Karol pod polskie sztandary i służył 
w pułku 1 I-tym, w roku następnym 1807 wziął czynny udział przy 
oblężeniu i wzięcm Gdańska; w tym samym jeszcze roku mianowany 
został oficerem i jakc taki wziął udział w bitwie pod Frydlandcm, gdzie 
ciężko rannym został. W skutek owych ran odłączono go od pułku, 
równocześnie mianowano go kapitanem; po wyzdrowieniu był aż do ro- 
ku 1812 instruktorem nowo organizować się mających pułków. Pod 
marszałkiem Dayoust odbył kampanią do Rossyi, przebył także Bere- 
zynę, a przy powrocie został w Gdańsku zamkniętym, gdzie trzynasto- 
miesięczue oblężenie miasta wytrzymał. Później śp. Karol wystąpił ze 
służby wojskowej i był aż do roku 1830 kalkulatorem przy sądzie po- 
znańskim, poczćm aż do roku 1852 był administratorem obszernych 
dóbr śp. wojewody Wojciecha Opalińskiego. Od owego czasu skołata- 
ny na siłach, pędził dni swoje ostatnie w zaciszu famifijnem w Gro- 
dzisku, gdzie na dniu 13 czerwca spokojnie zasnął w Panu, • prze- 
żywszy lat 82. 

Trąmpezyńscy Kazimierz, Władysław i Zygmunt um. 
w r. 1863 i 4. Dwaj pierwsi młodzieńcy polegli w r. 1863, trzeci 
najmłodszy z synów zacnego mecenasa Antoniego Trąmpczyń- 
skiego w Środzie, sfgasł w rok później 8 sierpnia 1864 r. na chorobę 



>!^r^vL 



i CT 1231 .WM Z9S 1877 Cl 

Kronika mobna rodzin WMhapo 
Staniord UnhMnIty Ubrarłm 

Hiiiiiiiiiiiii 

3 6105 038 243 361 



DATEDUE 



































































































STANFORD UNIYERSITY UBRARIES 
STANFORD, CALIFORNIA 94305-6004 



^^■^^■ki.