This is a digital copy of a book that was preserved for generations on library shelves before it was carefully scanned by Google as part of a project
to make the world's books discoverable online.
It has survived long enough for the copyright to expire and the book to enter the public domain. A public domain book is one that was never subject
to copyright or whose legał copyright term has expired. Whether a book is in the public domain may vary country to country. Public domain books
are our gateways to the past, representing a wealth of history, culture and knowledge thafs often difficult to discover.
Marks, notations and other marginalia present in the original volume will appear in this file - a reminder of this book's long journey from the
publisher to a library and finally to you.
Usage guidelines
Google is proud to partner with libraries to digitize public domain materials and make them widely accessible. Public domain books belong to the
public and we are merely their custodians. Nevertheless, this work is expensive, so in order to keep providing this resource, we have taken steps to
prevent abuse by commercial parties, including placing technical restrictions on automated ąuerying.
We also ask that you:
+ Make non- commercial use of the file s We designed Google Book Search for use by individuals, and we reąuest that you use these files for
personal, non-commercial purposes.
+ Refrainfrom automated ąuerying Do not send automated ąueries of any sort to Google's system: If you are conducting research on machinę
translation, optical character recognition or other areas where access to a large amount of text is helpful, please contact us. We encourage the
use of public domain materials for these purposes and may be able to help.
+ Maintain attribution The Google "watermark" you see on each file is essential for informing people about this project and helping them find
additional materials through Google Book Search. Please do not remove it.
+ Keep it legał Whatever your use, remember that you are responsible for ensuring that what you are doing is legał. Do not assume that just
because we believe a book is in the public domain for users in the United States, that the work is also in the public domain for users in other
countries. Whether a book is still in copyright varies from country to country, and we can't offer guidance on whether any specific use of
any specific book is allowed. Please do not assume that a book's appearance in Google Book Search means it can be used in any manner
any where in the world. Copyright infringement liability can be ąuite severe.
About Google Book Search
Google's mission is to organize the world's Information and to make it universally accessible and useful. Google Book Search helps readers
discover the world's books while helping authors and publishers reach new audiences. You can search through the fuli text of this book on the web
at http : //books . google . com/|
Poezye Szymona Szymonowicza
iJ. Gawińskiego ...
Szymon Szymonowie, Jan Gawiński
d by Google
Digitized byCjOOClC
Digitized by VjOOClC
P o E z Y E
SZYMONA
S Z Y M O N O W I C Z A
^ I
JANA GAWIŃSKIEGO.
WYDANIE NOWE
JANANEP: BOBROWICZA.
Digitized by Google
Digitized byCjOOClC
Digitized by Google
^a^sacDsr ^mrms)^(snTW^ a »
Digilizedb, Google
IP D 1. 2 ^ 1
SZYMONA
/SZYMONOWICZA
'-' I
J., GAWIŃSKIEGO.
z POPIERSIAMI AUTORÓW.
^ rs /•■■' ■' '■ . f ■
w LIPSKU,
D BREITKOPF ET HAERTEL.
1857.
Digitized byCjOOClC
d by Google
5^^J//S-fa47
RRÓTRA frtADOMOŚĆ O ŻYCIU
zwanego Bendońskim.
Szymon Ssymonowicz Bendoński, po ła-
cinie Simonidesem zwany^ jeden z ojców i mi-
strzów poezyi naszej, urodził się we Lwowie I5B7. r.
z ojca Szymona, mylnie Brzezińskim zwanego,
należącego do rodzin Ormiańskich, na Rusi i w
Pokuciu osiadłych. Pierwsze nauk początki ode-
brał w mieście rodzinnem, zkąd na dalsze wykształ-
cenie udał się do Akademji Krakowskiej. Poby-
wszy w niej lat kilka, puścił się, zwyczajem ówcze-
snej młodzieży naszej, do Włoch, dla ukończenia
rctepoczętych chwalebnie w kraju ojczystym nauk.
Po powrocie swoim z Włoch, zalecony został
przez Stanidawa Sokołowskiego, Kaznodzieję króla
Digitized byCjOOClC
VIII
Stefana, -wielkiemu Janowi Zamojskiemu; któregpo
względy i przychylność^ pięknemi przymiotami
swemi wnet pozyskać potrafił. Umiał czuć i oce-
niać Szymonowicz przyjaźń i opiekę wielkieg^o
męża, i w wielu swoich poezyach łacińskich, wdzię-
czność dlań swoje wyraził. W jednej np. z Od-
swoich tak mówi:
» Nieraz się zdarza ze mąz znakomity
Niebieskiej lutni piastując zaszczyty^
JeźU się sławą po przodkach nie szczyci,
Liuh ich dziedzicz nem bogactwem nie świeci.
Niezdolny znaleźć opieki, zachrony,
Lnb niepoznany, lub nieoceniony,
Z duszą zbyt tkliwą, rozdartą do głębi,
W niegodnym siebie błąkając się gminie.
Niebieski ogień w swem sercu wyziębi,
I co miał jaśnieć , bez pamięci ginie. —
Mnie niedosięgły złego losu groty:
W cieniu przemożnej Zamojskich opieki,
Któryeh dom tylko , — o bezbożne wieki ! —
Sam tylko stoi otworem dla cnoty,
I ani trudniej , gdyby przyszło komn^
Policzyć piaski nadmorskiej płaszczyzny^
Jak spomnieć mężów , którzy z tego domu
Wyszli na służbę i chwałę ojczyzny.
Tam / dzisiaj sławni w trudnej Marsa sztuce.
Krzepili do niej serca i ramiona:
Ztąd w słodkich pieśniach i głębszej nance
Najrozgłośniejszc zabrzmiały imiona :
Digitized byCjOOClC
IX
Ztąd i osdoby radnego senafo,
Ztąd i podpory królów Aajestatn,
' Ztąd przewodnicy czci i świątyń Pańslsicli,
Wzory pokory i cnót ckrzeicijańskich
Zdaje się że też nawzajem Jan Zamojski nie
uważał tyUko w Sjsymonowiczu protecowa-
n^[o poetę, leez polubiwszy go jak człowieka^
musiał znać w nim nie pospolity rozum i biegłość vr
sprawaeh publicznych , a oraz nie mniejszą zacność
duszy i serca, kiedy nie tylko uczynił go przybo-
cznym sekretarzem swoim, leez nadto wychowa-
nie jedynego syna swojego Tomasza, przewodnictwu
jego poruczył; nadawszy mu za to nagrodą włość
Czeróce, w powiecie Krasnostawskim, i wyjednu-
wszy dian u króla Zygmunta III. przywilej szla-
chectwa, w r. 1581. Odtąd Szymonowicz, jako
szlachcic , przybrał nazwisko Bendońskiego ; ale
Muzy wiejskiej lubownik, swobodę rolniczego życia,
i spokój ność ' wiejskiej zaciszy nad zgiełk miast i
dworu przenosząb , wszystkie wolne od przyjętjrch
obowiązków chwile, w pomienionej wsi swojej
przepędzał *). Śmierć Jana Zamojskiego, w r. 1605.
*) Niektórzy w opisach życia Szymonowi cza wspo-
minają także, iz tenże był Kanonikiem Lwowskim. Po-
piersie poety tu załączone wyobrażające go jako ducho-
wną^ osobę jest podług wizerunku w wydaniu Mostowskiego
zamieszczonego, który Szymonowiczowi w krótkim
życia jego opisie, godność Kanonika Lwowskiego przydaje, *—
Digitized by Google
przypadła, i pełnoletność wychowańca poety 5 zo-
stawiły mu wkrótce zupełną wolność, poświęce-
nia reszty dni życia ulubionym w poezyi i w nau-
kach pracom* Skromny w chęciach, umiarkowany
w potrzebach, kochany od współobywatelów i wie-
śniaków, na łonie błogiej mierności i pokoju, do-
żył późnej starości. Umarł w r. 1629. w swej
wiosce, mając lat życia 71. pochowany w Zamo-
ściu. Z nagrobku jego , który mu , siostrzeniec je-
go, Kasper Solski, mistrz filozoQi i sztuki lek^ur-
skiej w Zamościu, położył, widać że oprócz bie-
głości w literaturze starożytnych języków iw pra-
wie, posiadał nawet głęboką znajomość nauk, od-
dzielnych od jego przedmiotu, jako to : Astronomji
i medycyny. Szymonowicz był za życia uwień-
czonym poetą ( poeta laureaUis ) ; współcześni
przynajmniej tak go piszą, i zgodnie mu ten za-
szczyt przyznają. Lecz od kogo wieniec poetycki
otrzymał? na zagadnienie to trudno jest dziś od-
powiedzieć; zdaje się atoli, że zaszczyt ten spotkid
go z rąk Wielkiego Stefana : przynajmniej każą się
tego domyślać następujące wiersze współczesnego
mu poety Kaspra Miaskowskiego :
— Czoło twoje,
Zdobne rószczką bobkową , którąć on Pan włożył;
( Oby nam na te trudne czasy znowu ożył ! )
Inni także spółczesni pisarze, nie mniej umieli
cenić talent Szymonowicza; Lipsiusz go zo-
Digitized byCjOOClC
XI
wie Ratnlleiii, inni Pindarem riowiańskim , inni
Teokiytem polskim; Paprocki mówiąc o nim po-
i^iada: 99 To wasz Plato Rnsacy, to Sokrates
dmęil" —
Oto jest spb ogłoszonych dmkiem poezyi Szy-
monowicza:
4. Castus Josepk. Cracoyiae, 1887.
2. Epithalamium Sigismundi III. Regis Poloniae
et Annae CaroU Archiducis Austriae filiae
Leopoli 1392.
5. Naenia funebris de morte Jacobi Gorscii.
4. Hercules prodiceus. Zamoscii, 1602.
5« Thomae Zamoscio Ode.
6. Joel propheta ad Clementem YIII. pontif.
maxim. Cracoyiae, 1595.
7. Flagellum liyoris. Gracoyiae, 1883.
8. Penthesilea. Zamoscii, 1618.
9» Imagfines diaetae Zamoscianae.
10. ^tanislaus caesus. 1614.
11. Aelinopean.
12. Ślub na feście Adama Hieronima Sieniawskie-
go, przez Simona Simonidesa, we Lwo*
wie, drukował Maciej Bemarth, 1893.
13. Epithalamion Stanislao Włodek Palatino Bełz.
et Hedyigi Oleśnicka,
i. t. d.
Lecz największą jego zasługą, największem pra-
wem do nieśmiertelności w literaturze polskiej są
, DigitizedbyCjOOClC
JŁII >
jego Sielanki, w liczbie dwudziestu na wzór
Greckich Teokryta, w języku ojczystym pisane.
Błąd, który mu się sprawiedliwie zarzuca, że na-
śladowane zbyt niewolniczo formy greckie, nie-
dośe na miarę narodowych przedmiotów prze-
kształcił: że dorzeczy wiejskich, polskich, cfarze-
ścijańsldch, uczone mity greckie wprowadził, na-
gradza się sowicie żywą prawdą uczuć i szcze-
gółowych obrazów z wiejskiej polskiej natury i z
rolniczego życia kreślonych, a nadewszystko rzadką
słodyczą mowy i wiersza, które on pierwszy po
Kochanowskim z takim wdziękiem piastował.
Najlepsi po nim współcześni jego pisarze Zimof o-
wiczi Gawiński, uważali go za mistrza naśla-
dując w wyborze rodzaju poezyi ; o ostatnim, któ-
rego prawie wszystkie prace w piniejszym umie-
szczamy tomiku, nie mogąc powziąść zniskąd żadnej
wiadomości tyczącej się jego życia, zmuszeni tylko
jesteśmy powtórzyć słowa edycyi Mostowskiego:
„O Janie z Wielomowic Gawińskim wiado-
mpści nie mamy. ^^ —
d by Google
IP D 12 2 7 12
SIELANKI.
Digitized by Google
Digitized by Google
JAŚNIE WIELMOŻNEMU PANU
JEGOMOŚCI PANU
MIKOŁAJOWI WOLSKIEMU,
MARSZAŁKOWI NADWORNEMU KORONNEMU,
KRZEPICKIEMU STAROŚCIE, PANU SWEMU MIŁOŚĆ.
SIMON SIMONIDES
NAJNIŻSZE SŁUŻBY ZALECIWSZY etc. -
Coy Marszałka, Inboś jest nie w lesiech zchowany,
Ani wiek twój na podłe zabawy oddany;
Aleś w Pańskich pałacach lata świetne trawił,
I dzielność swą na miejscach okazałych stawiła
Te wszakże sielskie mowy, i proste rozprawy.
Przynoszę przed cię: czasem podlejsze potrawy
Lepiej smaknją, nizli pułmiski kosztowne.
A mnie, nie tak do ciebip wiążą twoje główne
I wielkomyślne sprawy; jako przyrodzona
Ludzkość, odemnie zawsze cale doświadczona.
XXVIII. 1
> DigitizedbyCjOOClC
Więc i to, ieŁ ty prawie sam z g^ona oneco
Ludzi cbędogicb został; którzy ozdobnego
Wieka kwitoęli, Mozom uczonym przyjemnie
Za co i po dziś dzień nie są światu tajemni.
Acz się obawiam , iebym wstydu ztąd nie zazyt
Zem się otrzeć o przednie ryroopisy ważył,
Którzy z tej cienkiej prace, znacznej dostawali
Pocbwały , i sławnemi na wieki zostali.
Zkąd i Maro, co męze, co wojny, co zbroje
Śpiewał, naprzód rozgłosił wielkie imię swoje.
Cienką tę pracę zowie; ale Maronowy
Wysoki ducb , nie zniży się mojemi słowy.
Lubo Homera rymem głośnym wyrównywa.
Lubo przed Askrejczykiem górą wy la ty wa.
Gdy mu przyszło (mem zdaniem) na Sykulskie Muzy,
Niedogania pasterza pięknej Syrakuzy.
A mnie c^ za rozsądek czeka , iem się pióry
Małemi kusił o wierzcb niedostępnej góry?
Ten co Ikara: wszakże przewaga nie będzie
Wiadoma ; kto nie wazy , wysoko nie siędzie.
Śmiałego szczęście dźwiga , szczęściu okręt daje
Żagle e i rym za szczęściem przyjemnym się staje.
Owa i mnie skrzydłem swym wzniesie piękna sława.
Która i tobie niechaj wdzięczność swą oddawa
Za twe ozdobne cnoty. Ja będę w pamięcią
Pókim źyw, chował twoje nie odmienne chęci.
d by Google
SIELANKI.
SIELANKA I.
DAPHNIS.
Rozy, acieszne Rozy, ma trzodo jedyoa!
Ta kępy^ ta zarosU, pozioma leszczyna,
Tn gryźcie liść zielony, gryźcie cbróścik młody;
Ja tym czasem przy struga tej ciekącej wody
Przylęgę; i frasaoka, labo*) soem swobodnym.
Lubo, będę żaby wał śpiewaniem łagodnym;
Ponieważ mię tak moja Pbyllis wyprawiła,
Ze mię na wieki wolnych myśli pozbawiła.
C6i czynić, jakie szczęście o człeka się kosi,.
Tak serca bywa błogo, i tym aię paść musi..
Okrutna Pfaylli, tobie ani zdrowie moje,
Ani starganych myśli cięikie niepokoje,
O Mile, słodko.
1*
Digitized by CjOOClC
4 SZYMONA SZYMONOWICZA
Ani serce związane, ani zbytnie chęci,
Ani sTowo oddane zostawa w pamięci!
Chociaż tobie i sady moje zaradzały,
Chociaż koszary mleka, i słodkie nabiały,
I co piękniejsze jagnię , i koźlęta małe,
I za tobą szły barci, i pasieki całe.
A nadewszystko ja sam ; i pieśniami memi
Rozsławiłaś się między pasterzmi wszystkiemi.
Przedtym albo nic, albo niewiele cię znano,
I krępą, i cyganką czarną przezywano.
Dziś i płeć , i postawa u ciebie nadobna,
I uroda do jedlin wysokich podobna;
Lice do mleka z różą, wargi koralowi.
Zęby perłom , miękkiemu włosy jedwabiowi.
Dziś cię co żywo chwali; a to uczyniły
Pieśni moje, które cię wszędzie rozgłosiły.
Ty przecie raną pogardzasz, a ledwie nie tego
Pragniesz, abyś mię w rychle miała nie żywego.
Teraz, jako to słońce w południe dogrzywa,
I ptak , i bydło w cichych chłodach odpoczywa^
I oracz wolno puścił woły wyprzężone,
I pod krzami ucichły jaszczurki zielone.
Ja tylko nędznik w sercu mam ustawną trwogę,
Ani strapionych myśli uspokoić mogę.
' Lwica za wilkiem bieży : za kozą wilczyca :
Koza za wrzosem: a mnie do ciebie tęsknica.
Każdego swoja lubość, swoja żądza pędzi ;
. Każdego swój mol gryzie , swoja nędza swędzi.
Ułapiłem sarneczek parę, jeszcze mają
Srokacinki. na grzbiecie, co dzień wysysają
d by Google
SIELANKI.
Dwie dojne kozre; a te chowam samej tobie:
DawDO Tliestylis chciała uprosić je sobie,
I podoboo otrzyma; pooiewaz przez twoje
Zbytnią hardość, a Giebi« śmierdzą dary moje*
Ta lasy^ ta po lesiech ptaszkowie śpiewają,
Ta łąki; a po łąkach piękne stada grają.
Tubyśmy z sobą wieka miłego zaijli,
Tabyśmy ai do śmierci lata przetrawili ;
Byś się tylko pasterską bodą nie brzydziła.
Byś tylko amysł ko mnie cały przykłoniła.
Ta jamy mchem odziane, ta debrze, tu cienie^
Ta strugi uciekają szemrząc przez kamienie.
Tu wyniosłe topole, lipy rozłożyste.
Ta jawory, ta dęby stoją wiekuiste.
Ale bez ciebie żadne rzeki, żadne gaje.
Bez ciebie iadne miejsce ksercu nie przystaje.
Nie owszem mię tez możesz potępić w urodzie.
Widziałem się nie dawno z brzegu w jasnej wodzie.
Nie każdy z sąsiad moich, byś też i ty zgoła
Sądzić miała, podle mnie w tej mierze wydoła.
Owiec a mnie na polach Ruskich tysiąc chodzi,
Tyle drugie z nich co rok jagniąt się przyptodzi.
Ta koło mnie kóz tysiąc; mleka mam bogato.
Mam świeże całą zimę, świeże całe lato.
Potrafię też na gęślach, i o dwojej kwincie;
Jako więc na Aktejskim grawał Aracyńcie
Amphion muzyk DeUki , gdy chodził za stndy^
▲ lasy, i zwierz dziki szedł za jego ślady.
Cóż potem? gdy ja próżno śpiewam, próżno proszę,
Gdy od ciebie żal jawny, i wzgardę odnoszę,
Digitized byCjOOClC
6 SZYMONA SZYMONOWICZA
Okratoa Pbylti ! ale ja mało rozumny.
Co narzekaniem złamać chcę twój umysł dumny.
A ty się z tego kę<ły^ pośmiewasz na stronie,
• Abo kogo inszego piastujesz na łonie.
Śmiej się zdrowa, okrutnej lwice srogie plemię!
Potem kiedy nasypią na nie oczy ziemie,
Niechaj ten napis niesie wyniosła mogiła :
Phyllis sroga oędznego Daphnisa zabiła.
SIELANKA II.
WESELE.
Thyrsisy Morson, Śpiewaków cztery.
Thyrsis.
Powiedz nam Morson , (wszak to za pocbwałę dają,
Kiedy się młodzi ludzie o rzeczach pytają:)
Co za pieśni śpiewano, kiedy za Damona
Sąsiadka nasza' Pbyilis była poślubiona?
Boś ty tam był, a nam się być tam nie zdarzyło,
A mamli prawdę zeznać^ i źal komuś było.
Morson.
Dobrze tak na leniwe, a teraz kto inny
Tak grzeczną dziewkę uniósł do cudzej dziedziny.
Thyrsis.
Tak to bywa, postronni lepsze szczęście mają:
Na cudzym lepsze zboże ^ dawno powiadają.
d by Google
SIELANKI.
Morson.
Bardzo teł przebieracie; wszak się wam klaaiaoo,
A ledwie, iż tak rzekę, do ręku oie tkano.
Thyrsis,
Czego Bóg nie obiecał , otrzymać nie snadnie,
Często od samej gęby i łyżka odpadnie.
Morson.
Trudno na Boga składać, Bóg do gotowego;
Głupi , dopiero kiedy niemasz , chce dobrego.
Thyrsis,
Bog przecie nie opuści, czas wszystko przyniesie:
Nie jedna , powiadają , rózga rośnie w lesie.
Morson,
Co nie szukać, nie szukać; niech ślinki połyka
Kto zaspał; a kto odniósł, niech ma, i wykrzyka.
Thyrsis.
Nie na tośmy zaczęli , abyś nas strofował,
Raczejbyś to na inszy czas i miejsce schował.
Ale o pieśni prosiem ; bo je wysławiano
Ai nazbyt ,' w czym podobno nas tez przegarzano *).
Morson,
Było o GO przegarzać; i odemnie macie
Toż odnieść, i próżno się o pieśniach pytacie.
*) Strofowano.
Digitized byCjOOClC
8 SZYMONA SZYMONOWICZA
Thyrsis,
Jeźli nam pannę wzięto^ co czynić nie miano,
Pieśni nie dla jednego wesela sliładano;
Ale aby po wszystkich biesiadach latały.
Muzy cichej muzyki nigdy mieć nie chciały.
Morson.
Bycie tam sobie było: źle się rachujecie
Z rozumem ; doma siedząc wszystko wiedzieć chcecie.
Thi/rsis.
Widzisz tę na mnie tajstrę*) szychem wyszywaną?
Widzisz i tę maczugę woskiem napuszczaną?
Obojeć to daruję, jedno nas tym daruj.
Słońca, mówią, i ognia używać nie żałuj.
Morson.
Byście się jedno na tej kupi *') nie sparzyli.
Kiedyście juz tak mocno na nie zaważyli,
Jać wezmę upominki : i podobno z zyskiem
Będę lepszym ; a wy się uweselcie piskiem.
Thyrsis.
Jui ty jedno. zaczynaj , nie bawiąc się siła.
Morson,
Jako wiecie, biesiada nie mała tam była.
Gości wiele, sąsiedzi wszyscy z okolicy,
I postronnych niemało, któż wszystkich wyliczy?
*) Torbę, sakwę.
**) Na tem kupnie.
d by Google
SIELANKI. \
Picia, jedzenia, wielki dostatek dawano,*
W mazyki rozmaite na przemiany grano.
To w fletnie, to w piszczałki, to w gęśle Podgórskie,
Były regały, były i skrzypiec Włoskie.
Potem pito za zdrowie małżeństwa przyszłego/
Każdy pełnił, a jeden doglądał drogiego^
Mieniąc*) Cyprydę, mieniąc jej pięknego syna,
Cyprydę i miłości dawcę Kupidyna.
A w tym czterech śpiewaków wynidzie w puśrodek:
Stanie się pomilczeuie, i jednemu przodek
Inszy**) dadzą: on zacznie o małym Kupidzie,
Także o matce jego nadobnej Cyprydzie.
Toz wtóry, toź i trzeci, toz i czwarty za niem,
Az się wszyscy obeszli jednakiem śpiewaniem.
Pierwszy.
Cnej Wenery dziecinę, gdy miód z dzieni **•) kradła,
Pszczółka nielntościwa w paluszek ujadła,
Az ma rączka opuchła, od bólu krzyczało
Nieboiątko, i z płaczem do matki bieżało.
A depcąc nóiką w ziemię, moja matko droga!
Od jakiego robaczka, jaka rana sroga!
A Wenus rozśmiawszy się; mój syna kochany^
I tyś malachnyj ale czynisz wielkie rany.
*) Wspominając.
•*) Inni.
•••) Z plastrów.
d by Google
to SZYMONA. SZYMONOWICZA
Wtóry.
Kiedym spal, piękna Wenus widzieć mi się dala,
A Kupida, chłopię swe za rączkę trzymała,
Mówiąc do mole: Pasterzu, nac to z ręku moich
Chłopiątko, naucz mi go, proszę, piosnek swoich.
A ja głupi nie mądry, mniemając ze miało
By6 co z niego, bo mi się. chłopię rześkie zdało,
Jąłem go uczyć, i grac przed nim proste pieśni,
Jakie pasterze grają, i Faunowie leśni. «
Jako niegdy wynalazł Pan piszczałkę krzywą.
Jako Minerwa surmę, i dudkę krzykliwą,
Merkury wdzięczną lutnię, Apollo cytarę;
Tegom go uczył, alem puszczał pr6zną parę.
Bo on tego nie słuchał, lecz swoich chytrości
Używał, a przedemną śpiewał o miłości.
Co matka jego robi, jakie on sam strzela
Strzałki , i jako miesza z frasunki wesela.
I takem do frymarku przyszedł misternego:
Czegora Kupida uczył, zapomniałem tego;
A czego mię Kupido nauczył, to miewam
W pamięcią i dziś tylko o miłości śpiewam.
Trzecu
Chłopię małe po gaju na ptaszki strzelało,
I tam Kupida między Chróściną ujrzało
Na trzmielowej gałęzi: rączki ma zadrżały
Od chęci , bowiem się mu zdał byc ptak niemały.
Pocznie kuszę napinać; betciki gotuje,
A Kupido z krzaczka na krzaczek przelatuje.
Digitized by Google
SIELANKI. 11
Potem rozf^iewawszy się, kiedy nic nie wskórał,
Szedł do starca, l(tóry tam. nie daleko orał.
I jął się przed nim skarżyć : bo strzelać od niego
Nawykł był, i ukazał mu ptaka ooego.
A starzec rozśmiawszy się, i trzasnąwszy głową, *
Rzecze: nie baw się dziecię zwierzyną takową;
Ani jej goń , i owszem uciekaj , bo mściwy
To ptak jest, i dotądeś niebożę szczęśliwy.
Póki go nie ułapisz, pókiś jeszcze mały:
Ale gdy lata twoje będą dorastały ;
Tea co teraz ucieka , co przed tobą stroni,
Sam ci na głowie siędzie, i sam cię ngoni.A
Czwarty»
Wołała po ulicach Kupi da zbiegłego
Piękna Wenus : widział kto kędy chłopca mego?
*^ Uciekł mi, kto mi o nim powie, udarnję;
Kto o nim powie, tego Wenus pocałuje.
A kto mi go przywiedzie, nie tylko całować,
^Ale go może Weons czem lepszem częstować.
Znaczny jest, rozeznasz go między steiń; nie biały,
Ale jakoby słońcem wszystek przepalały.
Oczki ostre, ogniste, zła myśl, słodkie słowa,
Insze na sercu nosi , insze mówi mowa.
Słówka jego miód; ale złe serce, gniewliwe,
Nieubłagane, gdy się zwaśni, i zdradliwe,
.Nic prawdy, chytre chłopię, śmieje się i dąsa.
Igra, i nie folguje; iartnje , i kąsa.
Włoski ma kędzierzawe, i pogląda smiele;
Twarzyczka uporniuchna, i wstydu aie wiele.
Digitized byCjOOClC
%% SZYMONA SZYJIDNOWICZA
Ręczyóki ma króciucbD«; lecz niemi szeroko^
Zasiąga , i pod ziemię przenika głęboko.
Nagie i gołe ciałko; ale myśl kudłata,
Skrzydełkami jako ptak, to tam, to sam lata^
Do panien^ do otroitów')", a na sercach siada^
Łączek ma, a na łuczek strzałeczkę przykłada»-
Strzałka jego^ malucbaa ; lecz cięciwa tęga^
Kiedy strzeli, i nieba samego dosięga.
Sajdaczek złoty, a w nim strzałki gęsto tkane:
Któremi i mnie samej nie raz zadał ranę.
Wszystko jad, wszystko żądło, najgorsza u niego
Malucbna pocbodniczka, którą i samego
Pbebusa nie raz pali; jeźlić się do ręki^
Dostanie, wiedź,, nie fulgoj , i prowadź przez dzięki-:
Jeźliby płakał, strzeż się; płacz jego fałszywy:
Smiałliby się, wiedz przed się; i śmiech nie prawdziwy:
Cbciałliby cię całować, nie daj się; bo zdrady
Pełno w tym , i najgorsze w uśeieeh jego jady :
Mówiłliby , eokolwiek bponi mam przy sobie.
Pobierz odemnie , a ja to daruję tobie?
Nie bierz, ani się tykaj; nie pewne u niega
Upominki, i pełne ognia szkodliwego.
Morson,
Ta koniec był, a wszyscy znowu wypijali.
Pannie, i panicowi szczęścia winszowali.
Pannhe dobrego męża, zony panicowi;
A pieśni Sykulskiemu niegdy pasterzowi
') Do męiczyzn.
Digitized byCjOOClC
SIELANKL 13
Przyznawali,, który lub pod Etną się bawił.
Lubo nad Syrakazą spokojny wiek trawU,
Śpiewał łagodne pieini , a stada mu zatym
Mnożyły się , i słynął pasterzem bogatym.
Thyrsis,
Bierz tajstrę i maczugę mój Morsenie drogi«
A jeźlić się nawiedzie, trafi tamte progi,
Powiedz Pbyllidzie, ze się nazbyt ukwapiła.
.Ukwapiooa rzecz nigdy z pożytkiem nie była.
SIELANKA ni.
S I L E N U S.
Prz«dsię wy leśne Muzy, przedsię w pieśni swojeu
Chromis, Mikon , i Moazyl, małych chłopiąt troje,
Sylena w cichej jami« zdybali śpiącego;
Jeszcze był nie wyszumiał z wina wczorajszego,
Jako zawsze: wieńce mu z głowy pospadały,
Dzban tylko i multanki przy stronie wisiały.
Rzucą się nań , i jcgoz własnemi wieńcami
Imą wiązać, bo nie raz ich obietnicami
Starzec wodził; a oni darmo aię kłaniali,
A nigdy nic od niego nie otrzymywali.
Gdy się kręcą ; w tym Egie do oncj biesiady
Przypadnie, Egle między wszystkiemi Najady
Najpiękniejsza; a gdy juz patrzał, jako miała
Pełną garść kalin, twarz mu niemi popisała:
Rozśmieje się i rzecze: po co mnie wiążecie?
Rozwiążcie dzieci, pieśni będzie ile chcecie.
y
Digitized byCjOOClC
H SZYMONA SZYMaNOWICZA
Wam dzieci piękne pieśoi będą ; a ty za tę
UczyoDość , weźmiesz miła inakszą zapłatę.
W tym zaczyaał, a Nimphy zewsząd się zbiegały,
I niektóre z Faaoami taniec gotowały.
Zwierz dziki z gór się ^ypał; las i wielkie sośnie^
I cokolwiek bojnego drzewa w bora rośnie,
Wierzchami potrząsały^ właśnie by rozamne,.
I wiatrowie ciszyli swoje wiania szamne.
Ani się tak dziwuje Izmar Orpheowi,
Ani skała Parnaska mądremu Pbebowi.
A on śpiewał, jako świat stworzon od początku,
Jako przed wiekiem rzeczy tych nie było szczątku.
Jako ziemia w swych granciech zawieszona , jako
Wody , ognie , powietrza , dzielą się trojako ;
Zkąd ludzki rodzaj , zkąd zwierz wszelki inszy niemy^
Jako od bydła różnym darem my żyjemy ;
Zkąd słońce^ zkąd gwiazdami niebo osypane.
Czemu księżyce biorą w światłości odmianę;
Zkąd wichry, zkąd pioruny, zkąd straszliwe gromy,.
Co ziemią trzęsie, i gd?ie są piekielne domy;
Czemu za wieków złotych , ni ziemie orania,
Ni było po szerokich morzach żeglowania;
Ani zbroi , ni mieczów, ani wojen znano^
Ani praw, ani wielkich Statutów pisano;
Cnotą i przyrodzeniem ludzie się rządzili^
Al się potem z nienagła *) swej woli napili.
Więc z ojców niepoboznych nie lepsi synowie-,
A z złych syn^w gorsi się rodzili wnukowie^
') Powoli.
Digitized byCjOOClC
SIELANKI. n
NakoDiee do ielazoych przyszło wieków smutnych.
W których się namnożyło siła serc okrotnycb ;
Siła zdrad , siła fałszów ; brat powstał na brata^
Syn na ojca; tu zona męża gładzi z świata,
Ta gość gościa ; sąsiedzi wzajem się mordoją,
Złe macochy pasierbom trneizay gotują:
I święta sprawiedliwośó , która ta mieszkała
Obecnie z ladźmi, nawet w niebo aleciała.
A w tym Bóg rozgniewany świat potopem psował.
Dwoje tylko lepszych dnsz przy zdrowia zachował*
A ci więc znowa todzkie wieki rozmnaiali.
Gdy kości wielkiej matki przez głowę miotali.
Ktema przydawał, jako syn niezwyciężony
Jowiszów, świat przejeździł, i na wszystkie strony
Strasznym był. A cóz potem ? wszystkim jego była
Moc straszna , a samego domowa zgubiła.
Po co śliczna Królowa d ufasz w chytre czary ?"
Po co mężowi swemn ślesz nieszczęsne dary?
Nie to cię ma zalecie, nie to wiarę daje;
Ale nienaganione święte obyczaje.
Potem śmiech wszystkich Bogów , gdy Marsa sieciafloi
Przyrzucił Wnlkan; a sam połyskał rogami. ^
Więc bystrą Atalaatę ; która swe panice
Traciła , praez zawcdn srogą obietnicę.
Więc ciebie Oenomaa ; ach ojcze przeklęty,
I na tez uczyniony małżeński stan święty.
Aby nim nieostroina młódź szła do utraty?
Złe do ciebie zły ojcze jeździć było w swaty.
Zły ojcze i na to źeś pięknych cór namnoiył.
Abyś niemi nad zdrowiem zięciów swych się sroijl^
d by Google
16 " SZYMONA SZYMONOWICZA
I wy bezecoe siostry , wy nielatoćciwe,
Coście pomordowały swe męże właściwe:
Za co w piekle bezdenną banię nalewacie ;
Bezdenną, a prace swej korzyści nie macie.
Bodaj i ta niedłogo wzięła równą mękę,
Co przysiągłszy, i ślubem uwiązawszy rękę,
Potem do niecudoego*) rozwodu skoczyła;
A męża ojczystych Państw pięknych pozbawiła.
A on nędznik małżeństwa słowem omylony.
Został wygnańcom , i dziś jedzie w obce strony.
Potem przypomniał, jako skrzętną Koronidę,
Chciwe oko do Pani przywiodło w ohydę,
Ze ją od fraucymeru swojego wygnała.
Nędznico do czegoć nić, czemuś wiedzieć chciała?
Piie z żyje z ludźmi, kto się chce o wszystkim badać,
Kto skrzętny **) i językiem nie umie swym władać.
A język n aj szkód li wszą sztuka u człowieka,
Przetoż i ciebie każdy omijał z daleka;
A tyś tylko nad brzegi pustemi zcbadzała,
A żeś się w wronie pióra nakoniec odziała.
I tyś kroku przed laty pięknym ptakiem bywał,
I białością z łabędźroi dobrze porównywał:
Język, bezecny język , i pióry czarnemi
Oszpecił cię, i z ptaki pomieszał grubemi;
I teraz gdybyś cicho latał, cicho siadał,
Moiejbyś miewał zazdrości ^ i lepiejbyś jadał :
") Potwornego brzydkiego.
**) Ruchawy, niespokojny.
d by Google
I
SIELANKI. 17
Ale ty wszędzie kraesesz, i sroki cię znają,
I psi , i wiley , prawieć z gęby wydzierają.
Takie piosnki wymyślał niegdy ksztaUem nowym
Apollo, gdy za bydłem chodził Admetowym,
I na bakaeb wycinał : ztamtąd wyczytali
Satyrowie^ i takie po lesiech śpiewali;
Oni śpiewali, lasy im się odzywają^
A lasom się w około góry sprzeciwiają.
A starca więc tam one chłopięta trzymały,
Az joi prawie ostatnie Zorze zapadały ;
Dopiero się rozeszli , każdy w swoje ślady,
Chłopcy, z bydłem do domu, Sylen do biesiady.
SIELANKA IV.
KOSARZE.
Miłko, Baty.
Miłko.
Rosarzu, robotnika dobry, coć aię stało?
Przedtym między czeladzią nad cię nie bywało.
Teraz, ani docinasz^ i pokosy psujesz^
Ani równo z inszemi w rzędzie postępujesz,
Ale po wszystkich idziesz; tak za trzodą w pole
Owca idzie, gdy nogę oa ciernia zakole.
Jakim w południe będziesz? abo do wieczora?
JeźUć zaraz z poranka robota nie spora.
Baty.
Miłka ^ nie przyrównywaj inszych do swej mocy.
Bo ty kosisz nie tylko w dzień , . ale i w nocy.
xxyiii. 2
Digitized byCjOOClC
18 SZYMONA SZYMONOWICZA
Dusza twoja z kamienia kędy^ się nrwała»
Słuchaj , aboć tęsknica nigdy nic bywała?
Miłko.
• Nie bywała: po kimie chłop prosty ma tuiyć? '}
Który nstawnie musi robić, albo służyć.
Baty.
Anić się przytrafiło abyl zamiłował?
I nie spał całej nocy, i zalot pilnował?
Miłko.
Bodaj się nie trafiało : szkoda tam być musi
Bez pochyby, kędy pies rzemienia zakusi.
Bały.
Alem ja zamiłował : juz to wyminęła
Wtóra niedziela, jako napaść ta mię wzięła.
JUiłko.
FaneiS ty bracie , a my prosty chleb jadamy,
Ty z pełnej beczki toczysz, my droidiy nie marnym-
Baty.
W tym państwie chwastem u mnie zarosły zagony,.
A jakom posiał, jeszcze żaden nie plewiony.
Mii ko*
^ Któraz to zuchwalica tak cię popsowała?
Baty.
Owa co nam przy iniwie pieśni zaczynała.
•) Tęsknić. '
Digitized byCjOOClC
SIELANKI. 19
Miłko.
Dostałeś, czegoś szukał. Bóg frantom nagali:
I Świercze w słomie, kiedyś spał, o tern śpiewali.
Baty.
Nie kal oa barda, i aie śmiej się z mej głupości:
Nie tylko ślepi iebrzą, Iśoą ladzie w miłości.
Mtłko,
Nie moja rzecz byc hardym, wszakże nie próiDujmy,
Ale spieszAO przy inszych z kosą postępujmy.
Ty zaśpiewaj co o swej miłej, lżejsza będzie
Tak robota 3 wszak i ty dadką słyniesz wszędzie.
Baty.
Hazy, neieszne Mozy, teraz zaczynajcie,
A zemną , moje piękną pannę wysławiajcie.
Kogo się wy dotkniecie przez wdzięczne śpiewanie,
Raidy się urodziwym, kaidy pięknym stanie.
Bombiko ma najmilsza, wszyscy cię i małą,
I chudą, ł cyganką zowią ogorzałą.
Ja subtelną, ja Greczką : nie wszystko są białe
Fiołki , są brunatne , są i podpalałe.
Są i ziółka ciemniejsze , a wżdy *) je zbierają
Piękne panny ^ i w wieńcach przodek im dawają.
Oracz za pługiem chodzi, za oraczem wrona;
Ja za tobą Bombiko moja ulubiona.
Gdybym miał skarb Królewski , abo złote bani,
Stalibyśmy oboje ze złota odlani.
*) Przecieł.*
Digitized by CjOOClC
JJO SZYMONA SZYMONOWICZA ^
Tybyś bębenek, abo piszczałkę trzymała,
Abo różą , abo mi jabłko podawała.
Jabym stał , jako stawam , gdy taniec wywodzę^
Piórko za czapką , gładka skorzeoka na nodze..
Bombiko ma najmilsza! twoja nóżka biała.
Słówka jedwabne; łaska nie wiem jako trwała,?
Miłko.
Wejze *) tego kosarza , jako chytrze z nami
Obchodzi się : tak długo taił się z pieśniami.
Wieręś ") ją dobrze wyciął , moja brodo miłą»
Nie darmoć to konopie tak bojoo pulciła.
Posłuchaj tez ty moich; lecz ja nic swojego
Nie zaśpiewam, rym tylko dawny Litersego.
Cerero wielozyzna! zdarz aby to było
Plenne zboże, ftby się do gumna zwoziło.
Grabcie^ i wiążcie mocno ^ aby nie rzeczooo^
Słomiany to robotnik, płacę tu stracono.
Gdy wiatr z północy abo z zachodu powiwa,
Rozstawcie snopy, bo tak kłos ziei*nistszy bywa.
Kto młóci, niech się strzeże w przypołudnie spania:
W południe zbite zboie , lepsze do wywiania.
Rosarz ma wstae z skowronkiem, a 1edz4[;dy on jiędzie,
Dobremu kosarzowi znój nigdy nie będzie.
Najlepszy żabi żywot ; nigdy nie upragnie,
Nigdy nie woła^ daj pic ; zawsze mieszka w Jiagnie.
•) Patrzno.
*') Wierzę, prawdziwie.
Digitized byCjOOClC
SIELANKI. n
UrzędDiku , Di« nmiesz tylko sam chwast warzyć,
Kiedy pokrzywy dzielisz, waruj *) ręki sparzyć.
Azaby *")^ takie pieśni, kiedy słońce pali,
Przy robotack kosarze oie raczej śpiewali?
A ty więc or miłostkach swoje narzeka oie
Zachowaj do macierze, kiedy rano wstacie.
SIELANKA V.
BABY.
Alkon, Perot.
Alkon.
I takli nasza Nice na swe stare lata
Za mąz idzie? i myśli jeszcze zażyć świata?
Perot.
Aby za mąi szła , moie podobno się waiyć ;
W tym wątpię, aby z mężem świata miała zaiyć.
Alkon.
A zaź nie pani? czegoz pieniądze nie sprawią?
Perot.
Pieniądze lat dziesiątków sześci nie pozbawią:
Ani nczynią młodej panny z starej baby.
A małżeństwo nie bardzo smaczne^ gdy wiek słaby.
*) Strzei się.
••) Czyliiby.
d by Google
%% SZYMONA SZYMONOWICZA
jilkon.
Go mówiisz? musiałeś jej nie widzieć w tym czasie,
Gdy sakoią z axamitem, gdy podwikę na się
CienlLą, gdy pas szeroki weźmie z zanklem *) złotym.
Per ot.
Crdy ona sześć dziesiątków. lat ma, a c6z potyra?
Widziałem, gdy 1 zmarszczki z lica wymuskała,
I z siwych włosów QzarQą głowę udziałała.
A przedsię baba babą: aź mi jej źal bywa:
Najśmieszniejsza , gdy owo sobą pocbutoywa **),
Gdy się otrząsa, właśnie by macha z ukropa.
Acz się ja niemniej muszę dziwować i chłopu :
Czym się to pęta? co w tym za smak upatruje?
Kto tak czyni , świat sobie (mówią) zawięzuje.
Jabym wolał na szyję powróz sobie włożyć,
I wisieć, nizli się raz przy trupie położyć.
ufilkon.
Nie jednejeśmy matki, i nie jednej iądze;
Ty wolisz przyjaciela , a drugi pieniądze.
Co on dba, byle jeno swych bytów zalżywał,
Babkę głaskała a od niej pieniążki obry^wał.
Więc o młodsze nie trudno otrzeć oskominę ***):
A małoć tez nie lepiej co raz drzeć nowinę.
*) Taśma u sznórówki.
••) Raduje się.
"*) Chętkę, ochotę.
d by Google
SIEŁAIOO. %^
Per ot.
To nie cliybi: trefnie z Diej Egie iartowałe,
Radząc jej , żeby krasną czeladkę ehowała ;
Aby się miał czym w doma zabawiać pan młody,
A nie biegał rwać ziela na cudze ogrody.
^Ikon.
C6i ona? albo tego na rozum nie wzięła?
Perot
Bynajmniej: i owszem jej rozprawiać poczęła,
Jako w tych rzeczach własne jest Bozkie zrządseniei
Jako się w niej Tyrymacb zakochał szalenie;
Jako z zbytniej miłości , i ślubu świętego
Nie czekając , chciał po niej czegoś zuchwałego.
^Ikon.
To niecnota Tyrymacb , jako ją niebogę
Umiał zbłaźoić : gorzej to (mówią) niź przez nogę.
Perot.
Byś słyszał, z jakim śmiechem Egie wspominała,
I jako ją statecznem słowem nauczała :
Aby wprzód z przyjacielem korzec zjadła soli,
Ani mu, nim przeżegna kapłan, była kwoli.
A ona więe z przysięgą to obiecowała,
I zwykłe, by diabła chciał, co raz powtarzała.
Alkon.
Wierzę ie dotrzymała » źle szaleć młodemu;
Ale kiedy się pnyda oszaleć staremu,
Digitized byCjOOClC
u SZYMONA SZYMONOWICZA
Tam jaź miary nie pytaj : najgorzej w tej dobie,
A zwłaszcza białejgłowie , gdy jnz nogą w grobie.
A krewni co do tego?
Perot
Do tyla wołali,
Ai tei nakoniee próżnej mowy poprzestali.
Bo ich tym potykała, iź, prawi, czekacie
Paśaizny, dla tego rzecz dobrą rozradzacie. ,
jślkon.
Abo nigdy nie umrze, gdy cbłopa dostanie?
Czy lepiej , ze kto obcy przodków jej z1)ieraoie
Będzie brał? bo potomstwa wiem ie nie napłodzi.
Perot.
Nie frasnj się: często Bóg i frantom dogodzi.
Ze ci baboieniowie , co śmierci czekali
Żon swoich y pierwej sami na maracb bywali.
^Ikon,
Bodajie szczęsna zdrowa tego doczekała:
Bodajże i po grobie jego tańcowała.
SIELJJSKA FI.
MOPSUS.
MopsuSy TytyntSy Dametas.
Mopsus.
W południe, kiedy słońce najgorętsze pali.
Stada swoje do cbłoda pospołu zegnali
Digitized byCjOOClC
SIELANKI. %li
Tytyras i Dametas. Tytynis rogate
Rozy, Dametaa capy i owce kosmate.
Oba młodsiency , oba w leciecb rówienoicy,
Oba dobrzy Da fletoiacb , dobrzy na skrzypiey ;
I pieśni naaczeni składać, także śpiewać,
Także dobrzy zaczynać , dobrzy i dopiewać.
Tytyr źóUo zarastał, Dametę włos siwy
Przyprószył, acz był wiekiem nie bardzo leciwy;
Atoli harda Neta trafić w to umiała,
Że go wzgardą przed czasem siwym ndziałała.
Oba tedy pod bnkiem wysokim siedzieli,
A zwykłenii pieśniami zabawiać się mieli;
A mnie , gdym od złych wiatrów , i od nagłej rudy
Ochraniał sadowinę; kozieł kędyś z trzody
Obłąkał się: i gdy go przez całe zaranie
Szokam śledząc, z trafunlca przypadłem tam na nie.
Krzykną: sam do nas Mopse, z naszemi tu chodzi
Twój kozieł; i z nim 4;zterej koziełkowie młodzi.
Alić go nieinaczej wydamy, aź z nami
Posiedzisz: ta wdzięczny cień, ta chłód pod bokami,
Tu łąki nieprzezome *) , okiem , ta wesoły
Pozór, ta z pasz do rzeki same idą woły.
Ta par ") , w brzegach zieloną trzciną otoczonych
Dostarcza wód, największym mrozem niedotkniooycb.
Com miał czynić? ni Haski, ni Paraszki w domu
Nie miałem , i nie było jagniąt zawrzeć komu.
*) Nieprzejrzane.
**) Ponik, zdrojowisko.
d by Google
;26 SZYMONA SZYMONOWICZA
Ale mistrzowie sławni, ale piesoi Dowe :
Porzuciłem dla ich gry , me rzeczy -domowe.
A oni na przemiany śpiewać się imali.
Na przemiany się Muzom pamiętać dawali;
I lasy odkrzykały raz temu , raz temu :
Tytyrns wprzód zaczynał , Dametas .pe niemu.
Tytyrus.
Nadobna Amarylli! te kwiatki rozliczDO
Gdym zbierał, chcąc przystroić twoje skronie śliczne;
Gęste pszczółki, co po tych łąkach miód zbierały.
Bezpiecznie mi kwiateczków rwać oie depaszczały.
A iy za moje pracę, 2a muje staranie^
Daj mi najmilsza ust twych jedno całowanie;
Aby Pszczółki o cukrze w uściech twych wiedziały,
A skroniom tych rozlicznych kwiatków nie zajrzały.
Dametas.
Kwiatek róiy z ręku swych Hyella mi dała,
A westchnąwszy, serdecznych kilka słów przydała.
Jako ten kwiatek , tak się od ogoia rumieni
Serce me , a wzdychanie przymnaża płomieni.
I jam nie kwiatek, alem płomień przyjął właśaie.
Który także w sercu mem nigdy nie ugaśnie.
A jeiii kiedy ognie skryte ucichają,
Ustawiczne wzdychania znowu je wskrzeszają.
Tytyrus.
^ Wieczorna gwiazdo! jasnej nocy najpięknicjazft^
Ozdobo, cnej Wenery świeco najśUczaiejs^a^
Digitized byCjOOClC
SIBLANRI. , ftr
Ciemniejssal ty księżyca , a ile ciemoiejsza,
Tyle nad insze gwiazdy niebieskie jaśoiejsza ;
Bądź łaskawa: a teraz gdy do milej mojej
Idę na taniec^ dozycz mi światłości swojej.
Miasto księżyca , który dopiero za wczorem
, Nowo nastał, i z pierwszym zapadnie wieczorem./
Nie kraść 9 nie zbijać idę: ale gdzie prowadzi
Miłość ; gdzie cię miłują , miłować nie wadzi.
Damełas.
Alpbeui bystra rzeko, ty z pi*zykrego brzegu
W morze wpadasz , a awego nie utrącasz biegu,
Idąc do Aretuzy swej oblubienice.
Do Aretuzy, wyspu wielkiego stndnice ;
I nosisz jej podarki, kwiateczki z liściami,
I piasek twój , głęboko płynąc pod wodami.
Nnrkiem morze przebiegasz , a twych wód nie psuje
Woda insza, i ledwie morze bieg twój czuje.
cóź sroga, okrutna miłość się nie kusi?
1 rzeka środkiem morza drogi szukać musi.
Tytyrus.
Joi pierwsze kury piały, juz i wtóre pieją,
Ja tu czekając na cię , karmię się nadzieją.
Na mnie to, czy nie słyszysz? psi wasi szczekają;
Na mnie, mniemając ie wilk, atróie wyglądają.
Damefas,
Daphni, Hiebaczny Dapbni! juz miesiąc zachody
Jaz północy minęło , JAŻ 4ię niebo młodzi
Digitized byCjOOClC
%S .. SZYftTONA SŻYMONOWiCZA
Na zorką ;' j'a- na o6zn sna jeszczetn nie miała :
Gała noc jest mi iSwiadkiem , iem na cię cteliała.'
Tytyriis.
Pbóiooś mię pod kądzielą , matko posadziła :-
Nie będę ja jej przędła , oie będę robiła.
Juz ciebie w moich leciech za mąz było danoy
I po' mule. Bóg eię iegoaj matko , przyjechano.
Dametas^
Nie po wszystko' im rynek z grosziem moja rada-,
Nie po wszystko, bracie mój » chodzić do sąsiaday
Ani do rzemieślnika: dobrze omieć w domby
( piszczałkę urobić sobie ,. niemase sromur.
TyfifT^US'.
^ gęsięta mf po trawie matka paść kazała, \
Wrona mi nieć not I iwa dwoje z nich porwała.
O wrono niecnotliwa t ty masz teraz gody ;'
A ja grzł>ietem nieboga przypłaeę tej, szkody.
Daurefas,'
, Kwoczka po brzegu chodzi, kaczęta pływają; *
Kwoczka gdacze^ kaczęta najmuiej nie słuchają;
- A kania co ra^ z jednym do góry odleci:
Tak się i- u macochy mają cudze dzieoi.r
Ttftyriis,
f Jałówko r daleko mi zachodzisz w Chróścinę, \
Szukać cię zawżdy trzeba mało nie godzinę ;
Muszęć zawiesić dzwonek miedziany u szyje:
Tak ludzie bydła czynią, co się rado kryje.
^^^ DigitizedbyCjOOClC
SIELANKI. 29
Dametas.
/ Owczarzu! nie przypuszczaj trzody ka brzegowi : v
Podlizała go woda, oie dawno capowi
Dostało się , ie w rzece bobrował po uszy,
I teraz jeszcze wełnę otrząsając suszy.
Tytyrus.
Bujaka , nadchndłeś mi , twoje jałowice
Odegnaoo, a ciebie otemasz połowice.
Stęskniłeś się nędznika, a coc gardła staje
Ryczysz; słyszą cię wszystkie pasze, wszystkie gaje.
Dametas.
Koźle , brodaty koźle ! co przed trzodą cbodzisz,
Cbociaź ty sam przodkujesz, chociaż wszystkich wodzisz,
Nie darmo rogi nosisz największe na głowie :
Obejrz się^ co z kozami działają kozłowie.
Tytyrus.
I Piękna jodła na górach , jawor w gęstym bora, k
Sosna między ogrody , lipa w pośród dwora ;
Ale gdy krasny Dapbnis stanie między nami,
Wyższy głową nad wszystkie , wyższy ramionami.
Dam et as.
Leszczyna bajiia w debrzy *), winograd przy górze,
Chmiel przy płacie , sad w r4wni szczepiony po azourze :
Ale kiedy nadobna Haleoka tańcuje,
Między rówiennicami wsz.y8tkiemi przodkuje.
*) W Dąbrowie, w gaja.
Digitized byCjOOClC
30 SZYMONA SZYMONOWICZA
Tytyrus.
Fiołeezek na wiosnę , a goździk w jesienH
Róża lecie, róia się i zimie zieleni:
A kiedy się zapaią jagody n Basi ;
I różą, i goździki kwiatem swym zagask
Dametas.
Lecie mleko , w jesieoi jabłko z gronem wina.
Na wiosnę poziemeczki, zimie do komina;
A kiedy mię Jagienka piękna pocałuje;
Ani tak mleko , ani jabłko tak smakuje.
Tytyrus.
. Strnźek bieży przez łąkę , rybki w nim igrają,. >^
Kamyczki malowane w wodzie się błyskaJĄ:
Ale skoro Halenka ukaże swe lice ;
Nic nie aą jasne strugi , nic nie są krynice.
»
Dametas*
^ Riedy zorza wstawała rano nad górami, n
A kwiatki perłowemi oblała kroplami:
Takie łzy z ślicznych oczn Pbyllis wylewała,
A wiem to, gdyni iD^bodził , ze po mnie płakała.-
Tytyrus.
Wilk leząc nie ntyje, kamień mszejąc leży,
W jeziorze woda stoi , rzeka zawsze bieży :
Ja pójdę statecznością, choć mną Egle gardzi*.
Słnchiwałem , że nisko upadają hardzi.
Dametas,
W przemiany oracz co rok. inszą niwę orze;
. Źórawie ta mieszkawszy , odlecą za morze y
Digitized byCjOOClC
SIELANKI. 31
Teraz ehmnry; po chwili niebo się pocodzi:
I maie niechaj nie jedoa Greta zt no» wodzi*
3iopsus.
Ta stanęli, a z cła poglądali na mik,
Jeźlibym więc na twarzy podar jakie znamię,.
PrzodelL któremu dając: a maie trudno było
Sądzić, i podobno tez ani się godziło.
Wziąwszy liozła , tamżem je zostawił pod lasem. .
A do domu Paraszka juz była tym czasem
Wróciła się, i wszystko bydło wydoiła,
I znowu po południu w pole wygoniła.
SIELANKA FIL
ALKON.
Starzec Alkon, ostatniej w leciech dojrzałości,
Juz i wieku , i życia pełen do sytości.
Czekając tylko końca , kiedy śmierć zapadnie :
Bo kędy siły niemasz , tam i źyć nie snadnie.
Jedna mu tylko troska w myślach zostawała;
Bo starość, lub o insze rzeczy mało dbała,
O tym wszakże ma pieczą , kto po niej zostanie,
Roma do rękn przyjdzie jej sprzęt i zbieranie :
A miał dwu synów^ jeden z drobnych lat wychodziły
Drngi*się joi do robót większych dobrze zgodził;
Oba nie oieoieoi, to starcowi tkwiało
W myślach, a tym mu większą wątpliwość zdziałało,
Ze syn starszy tam nie chciał, gdzie mógł dostać iony;-
U sąsiad nie chciał , ale chodził w obce strony.
d by Google
32 SZYMONA SZYMONOWICZA
A owszem tam sRwaźał *) , gdzie zręczooa była
Komu ioszemu paana: lubo **) ma czyniła
Otucbę sama^ lob sam chęcią się unosił.
Często go starzec słowy łagodnemi prosił*
Często fukał i giłmił, często zdrowe rady
Dawała i starożytne przytaczał przykłady:
Jako oczy łakome siła ludziom szkodzą.
Jako w ostatnie szwanki i zguby przywodzą:
I sromota w teł ślady idzie , i niesława.
A kto w krygach ma żądze , kto na swym przestawa,
Ten siła pielonych wczasów, siła bezpieczaoici
Zaiyje, i wiek miły poda do starości.
I ty syna usłuchają daj pokój cudzemu:
Nigdy ta rzecz na dobre nie wyszła iadoemn.
I Bozkim się to synom nie zwiozło: ***) te kraje
Świadkiem tego , tu kędy garb si^ ten wydaje.
Jakoby ręką ludzką kopca sypanego,
Powiadają to był grób króla Apharego,
Który na tych tu włościach panował przed laty,
Będąc i w ludzie możny , i w złoto bogaty.
Dwaj mu synowie w doma dorośli kwitnęli,
Idas i Linces; a ci zmówione juz mieli
Za się dwie siostrze, córy Lewcyppa starego.
Szczęśliwy! by był ociec sam doczekał tego,
Aiby było wesele doszło i ślub święty;
Ale pierwej pod ziemię śmiercią Aphar wzięty>
•) Zajeżdżał.
"') Bądź.
"O Nie nadało.
d by Google
SIELANKI. 13
Nim w domu swym niewistki*) nadobne oglądała
Cbociai teg^o od Bogów uprzejmie poiądał.
Łeoz zwłoka w oienieaiacb zawsze azkodna była,
Tej pogrzeb i ialoba znowa przyczyniła,
A co starca p6ki iył, wszyscy iałowali,
Gdy zszedł , na młode syny mniej się ogta^deli.
Więc szepty, ztąd i a owad przyszły rozmaite^
Szepty, które paaieóskie ncho niepokryte
Naprzód przemogły , łe się kajać **) poczynały^
Potem i do starszych głów jadem zaleciały.
Ztąd ręki danie w niwecz, ztąd słowa zmiatanie^
Ztąd w poómiecb poszło onych młodzieńców staranie*
Nakoniec mało baczni Tyndarowiczowie,
Rastor, i dragi co się Polidewkiem zowie.
Przypadli na cudzy targ, i w dom przyjecbali
Do Łewcyppa, a tam swych biesiad zażywali.
Przemawiając do siebie inszym poślubione
Oblubienice: a te nędznice zwiedzione.
Dały się dobrowolnie unieść, mimo wolą
Ojcowską, bo białej płci jako raz swowolą.
Popuścisz; jui się potem poważą wszystkiego
Ani w nich wstydu najdziesz szczętu najmniejszego.
Krzyknie sława , rzuci się co ływo w pogonią :
Oni dofając sobie , nic z drogi nie stronią.
Jeszcze na przepych w te tu kraje się puścili,
Chociaż w nich o potrzebie ***) jawnej pewni byli
•) Synowie.
**) Lękać, przykładem uwodzić się.
'••) O walce,
XXVIII* 3
Digitized by CjOOClC
34 SZYMONA SZYMONOWICZA
Od synów Apbarowych : bo i ci nie spali,
Ale gwałtowi gwalŁem także zabiegali.
Ta przy ojcowskim grobie, tak szczęście zdarzyło^
Prawie w oczy się z sobą im zetknąć trafiło.
Skoczą do siebie z wozów, broni w ręku mająe^
Taś mi, a tuś mi, z oba stron pokrzykiwając.
Wszakże nim do krwie przyszło , ażeby się słowy
Zmiękczyć dali, wprzód Linces użył takiej mowy:
Panowie, co wam potem? czema unosicie
Cudze panny? czemu się gwałtem obchodzicie?
Co po tych gołych mieczach? nam to poślubione
Wprzód żony, i przysięgą wielką przyrzeczone.
Nieprzystojna za prawdę, lubo dla gładkości.
Lub dla posagu, cudze przejmować miłości.
Wiemy żeście i ojca złotem przekupili,
I te niebogi słowy pięknemi zmamili.
Kradzież to, nie małżeństwo: zdrada, nie wesele:
Aczem nie mówca, ale mówię to wam śmiele;
Nie szlacheckie to sprawy, rftdy to niezdrowe.
Brać dziewki, które męże mają już gotowe.
Szeroki świat, szeroka Sparta , wielkie włości
Alskie, Arkadzkie, siła w Argu osiadłości,
I w Messanie , wiele miast w' Achajskiej dziedziaie.
Wiele w drogiej pomorskiej Zyzywskiej krainie.
Wszędzie tam u rodziców cnych cór liczby mnogie,
Ani w urodę , ani w baczenie ubogie.
Wszędzie tam kędykolwiek żywię je zachcecie.
Żon sobie podług myśli swojej dostaniecie.
Bo, a kto wam nie rad da? kto pogardzi wami?
A rzekę , będą jeszcze kłaniać się z pannami ;
DigitizedbyCjOOClC •
SIELANKI. 35
Gdyż to wam Bóg dał, ie ta i starożytnością .
Dorna, i przechodzicie wszyslkicb majętnością.
Postąpcie przyj acielslio z nami ; co jest nasze,
Niech naszem będzie: a my na potrzebę wasze,
Gdziekolwiek rezkaiecie wszędzie pojedziemy,
I swactwa, i wesela spoinie pomożemy.
To , i co więcej mówił ; ale na wiatr słowa
Leciały, i nic wdzięku nie odniosła mowa:
Bo oni przy oporze swoim mocni stali.
A gdy się jaz tak uźyó rozumem nie dali.
Nawet rzecze: przeboga dajcie się hamować,
Wianiśmy się z obu stron inaczej szanować,
Bo i ojcowie nasi bracia sobie byli.
Lecz jeżiiście się juz tak na to usadzili.
Aby się to krwią między nami rozstrzygnęło,
A serce wasze zgoła wojny zapragnęło:
Paśómy to w krótką*), niechaj Idas mój rodzony
Da pokój bitwie , takie Poilox z drugiej strony.
A my jaka to młodsi , ty swoją osobą.
Ja takie swoją , sami dwa uczyńmy z sobą.
A labo Bóg obiecał śmierć mnie, lubo tobie.
Lubo obiema, dosyć na jednej żałobie
W jednym doma ; ostatnie **) nie osierocajmy
Rodów naszych, i płaczu w nich nie przyczyniajmy.
Ci co iywi zostaną, niech za zony mają
Te panny , i rodzinę miłą nciesząją,
*) Odbądźmy to krócej.
**) Ostatecznie.
3'
Digitized by CjOOClC
36 SZYMONA SZYMONOWICZA
Raczej niłby martwemi mieli leieć w ziemi:
Wielki swar trzeba gasić szkodami małemi.
To rzekł, a mowom jego Bogowie nie dali
lU w niwecz: wnetźe starsi bracia plac działali,
Zrzucając zbroje z ramion , i kładąc na trawie.
Linces z Kastorem oba ka Marsowej sprawie
W poirodek wystąpili, oszczepy stalone
W ręku kręcąc, i złotem puklerze sadzone.
Cznby się im na hełmach jedwabne wstrząsały.
Skoczą do siebie, naprzód szefeliny*) miały
Robotę, ngadzając gdzieby bok otwarty
Od tarcze, ale pierwej pokruszone harty
Były u ielaz, w twardych blachach połomione»
Nim który z nich namniej miał ciało obraione.
W tym pójdą do pałaszów, i nielutościwie
Imą siec na się. Rastor acz poczyna chciwie,
Wszakie i tam znać było, kto ma sprawiedliwą:
Bo ta sama , mysi czyni w bitwach nielękliwą.
To z tej , to z owej strony z ręką się wygadza :
Linces ma tylko okiem i bronią wysadza.
Upatrując po miejsca fortelu swojego ;
Przytnie nań mocno Rastor, i od razu swego
Uklęknie, w tym go Linces, bez wszego obłazu*),
Tnie przez szyszak, dufając dobremu żelazu.
Puścił szyszak: a pałasz, przez głowę*, przez czoło
Wpadł na poły ; zaraz się nędznik zwinie w koło,
•) Włócznie.
*") Bez ogródki, prosto.
d by Google
SIELANKI, 37
Padnie do ziemi, imierć §^ó czarna obleciaUi
I dusza w oka mgnienia członliów odbiezała.
A Pollus zapomniawszy i słowa i wiary,
Żalem zgnby bratersliiej njęty bez miary.
Porwał się do> oszczepa, slioczy do Lincego,
A 00 , ie się nie spodział nic nieprzyjaznego,
Jni pałasz do pochew kładł, jako po wygranej;
Lecz więcej się trzeba strzedz zguby niespodzianej^
Jako i nieboraka jego tam potkało ;
Bo gdy z ziemi ebciał dźwignąć Kastorowe ciało,
Z tyłn Pollux oszczepem , gdzie iebro przyległo,
Przebił go^ az na wylot żelazo przebiegło.
Padł tamże na Kastorze, śmierć go zamroczyła:
W tym Idas, i z nim jego droży oa skoczyła
Do Pollasa , i wnet go mieczmi olcrywali$
A słudzy Polluxowi odpór im dawali
Za panem swym: z obu stron wielkie zamieszanie
Poczęło być, i rany i krwie rozlewanie.
A£ Jupiter swój dekret uczynił na niebie,
I natychmiast musiał być koniec tej potrzebie. '
Bo zaraz deszczem na nie, i wichrem nieskromnym,
Lunął z góry, i strzelił piorunem ogromnym.
Noc czarna wstała , trwoga na nie uderzyła^
Rozskoczą się, i tak icb burza rozproszyła.
Same dwa tylko trupy na placu zostały,
Aby potomnym czasom naukę dawały:
Po Kastorze, /jako to źle pragnąć cudzego;
Po Lincesie, jako mieć źle nie powolnego
Przyjaciela; albo więc chcieć się go dobijać:
Gdzieć nie jrado^ lepiej tam z daleka omijać.
d by Google
38 SZYMONA SZYMONOWICZA
A owszem kto nkaze niestatek po sobie;
Niżby z nim iyć, lepiej iedz z nmarłemi w grobie.
SIELANKA rui.
DZIEWKA.
Daphnis , Dziewka.
Daphnis.
Piękna była Helena, co się Parysowi
Dała unieść , naszego cechu pasterzowi :
I ta pewnie Helenę urodą celuje,
Co teraz nadobnego pasterza całuje.
Dziewka.
Jeszcze tu nie masz z czego chełpić się, mój Panie:
Marna rzecz , powiadają , samo całowanie.
Daphnis. t
Marna rzecz całowanie; ale w tej marności.
Są tez swoje przysmaki , są swoje słodkości.
Dziewka.
Splnnę ja te przysmaki , i umyję wodą,
Gdzieś się ust moich dotknął tą kosmatą brodą.
Daphnis.
Plóczesz usteczka swoje, płócz moje kochanie;
A umywszy, mnie znowu daj pocałowanie.
d by Google
SIELANKI. 39
Dziewka*
Co czyoMZ? zadusisz mię, ile z tobą kimsttowa^;
Krowyby tobie, a nie paDienki eałowaó.
Daphnis.
Nie bądź barda ; jako sen prędko z oczu giaic,
Tak prędko twoja młodość i nroda minie.
Dziewka.
Niewiesz ie. z słodkich jagód rozynki bywają?
I róiy , chociaż uschnie , przecie niywają.
D aphnis.
Pódźmy tn pod te lipy, przechodźmy się z sobą:
Trzeba ml kilka pięknych słów rozmówić z tobą.
Dziewka.
Nie pójdę: i wczoram cię także usłuchała;
Alem się na twych pięknych słowiech oszukała.
I Daphnis,
Więc tn pod tym jaworem posiedziemy sobie:
A ja co na piszczd;ce zagram kwoli tobie.
Dziewka.
Sam sobie graj, sam. wesół bądź, jakoó się widzi:
Ucho moje muzyką szkodliwą się brzydzi.
Daphnis,
Dzieweczko acze£ piękna, acześ urodziwa,
Pamiętaj ie Wenus jest Bogini gniewliwa.
Digitized byCjOOClC
40 SZYMONA SZYM0N0WIGZ4
Dziewki^.
Daj *) siezęsna Wenas była , ja jej nic nie ezynię.
Ona inszym peaoje^ mam ja swą boginię.
Paphnis.
Nie mów przeciw Wenerze: by cię nie chlasnęU;
Abo w nieoddziergniooe sidło nie pojęła.
Dziewka,
Niech chlńśnie jako raczy , mam kto mię ratnje,
Dyanna co się wiekiem moim opiekuje.
Czema mię szarpiesz jako inszą zapaśoicę?
Ani się mnie dotykaj : boć podrapię lice.
Daphnis.
Nie bąd£ tak zła, nie znikniesz przecie przed miłością.
Żadna dziewka nie zpikła przed jej wielmoźnoicią :
Dziewka.
Zniknę , i Bóg mi tego dopomoże : a ty
Zaniechaj mię; a indziej goto^ sobie swaty. ,
Daphnis.
Kto gardzi, gardzą teł nimi i bardzo się boję,
Że przyjdziesz na gorszego, za tę hardośó twoje.
Dziewka,
Co mi słuią , mam z łaski Bozkiej nie jednego ;
Chęó moja nie przystała jeszcze do iadnego.
*) Bodaj.
Digitized byCjOOClC
SIELANKI. 41
Daphniś*
I ją w tej liozbie jestem, i jom jeden c wiela,
Go bym cię za wieczoego chciał mieć przyjaciela.
Dziewka.
C6i czynić? teraz sobie Da woloo^ci iyję;
Szedłszy za mąi, jakobym w jarzmo dała szyję.
Daphnis.
Nie niewola w małżeństwie; ale my^l bezpieczna*
Ale neiecby miłe, ale zgoda wieczna.
Dziewka,
Tak to w przody cukrują ; a potem przewodzą '
Nad nami, i niektórzy żony za łeb wodzą.
Daphnis. '
Zartojesz , wy nad nami raczej przewodzicie :
Bo wy żonki, kogoi się na świecie boicie?
Dziewka.
A Lucyna (bez czego zabawy małżeńskie
Nie bywają) co czyni? i połogi ciężkie?
Daphnis*
Na każdy raz swoje się lekarstwo znajduje:
Jest Dyaona , co w takiej potrzebie rataje.
Dziewka,
Strach jest rodzić: a któraż w tej dobie aie zbladła?
Która z siły, i zwykłej barwiezki*) nie spadła?
•) Cery.
Digitized byCjOOClC
i% SZYMONA SZYMONOWICZA
Daphnis.
Wszystko za laty ginie: ale, tę nadgrodzą
Szkodę, dziateczki miłe, gdy się na świat rodzą.
Dziewka.
Jeźlibym za cię poszła, jeźli nie żartujesz;
Co za oprawę, co za wiano obiecujesz?
l)aphnis.
Gdy ja twój^ wszystko twoje: ile będziesz śmiała
Zacenić^ tyle będziesz zapisano miała.
Dziewka^
Teraz się mowa mówi^ gdy przyjdzie o ślubie
Mówić ^ podobno się ktoś po głowie zadłubie,
Daphnis.
Bóg śluby wiąże: Bogu oddam śluby moje,
I tobie, tylko ty chciej skłonić serce swoje.
Dziewka.
Kto się chce żenić, domu i dostatku trzeba.
Zła miłość, powiadają, bez soli, bez chleba.
Daphnis.
I dom i wszystko będzie , wszystko pilność sprawi ;
W małżeństwie^ powiadają, sam Bóg błogosławi.
Dziewka*
Jedynaczkam u ojca^ a ojca starego.
Trzeba się mu akłonić^ trzeba łaski jego.
Digitized byCjOOClC
SIELANKI. 43
Daphnis*
Mam za to*), ie nie wzgpardzi mojem przedsięwzięciem:
Boby mię ta rad każdy mfal w doma swym zięciem.
Dziewka.
Sam się chwalisz, znać ie masz niedobre sąsiady;
A wiellLie obietnice omylają rady **),
Daphnis*
Więc ty> jako roznmiesz , podaj lepszą radę;
I przyjaciela poślę , i sam w dom przyjadę.
Dziewka,
Wprzód ja poznam , i wzmiankę uczynię o tobie.
Potem dam znać , jakobyś miał postąpić sobie.
Daphnis,
Dłngoz mam tego czekać? kto miłej nowiny
Czeka, dni idą rokiem, miesiącem godziny.
Dziewka*
Kto czeka, doezeka się; a kto nagle kwapi,
Abo w oczy poszczuje, abo nie ułapi.
Daphnis.
Kto czas ma , czasu czeka ; czas tylko opuszcza.
Zły ptak co nie ugania, gorszy co upuszcza.
*) Mam zapewne, pewny jestem.
**) Rade, chętnie.
d by Google
u SZYMONA SZYMONOWICZA
Dziewka.
Kto myśli o czem , łacao wszy»tliemu dogodzi.
Co czynisz? oie tykaj mię, kędy się nie godzi.
Daphnis.
Wszak to juz piersi moje, wszakeś i ty moja.
Dziewka.
Jako ojciec pozwoli, twoja i nie twoja.
Daphnis.
Proszę cię, nie czyń mi już żadnej wątpliwości.
Dziewka.
Kie czynię, ale trzeba wszędzie uczciwości.
Daphnis.
Dajźe mi na to rękę, łe mi ztrzymasz słowo.
Dziewka.
Ztrzymam, bodajem tak dziś do dom zaszła zdrowo.
Daphnis.
Niestetyi, jako ja ta bardzo tęsknić mnszę!
Dzieiuka.
Fortel na to, czynić co, I bawić tym duszę.
Daphnis.
Tnidno co czynić kiedy umysł rozerwany.
Digitized by VjOOQIC
SIELANKI. Ąh
Dziewka.
Wzdyó nam jeszcze oświtnie jutro dzień zaraDy.
Daphnis.
Tuli jatfo poieniesz*)? czy na inną stronę?
Dziewka.
Gdzie ty będziesz pasł, tam i ja swoje pszyźonę.
D aphnis.
Dajze mi na dobrą noc pięknie się obłapić.
Dziewka.
Nie baw mię., słońce siada, trzeba mi się kwapić.
Daphnis.
Naści ten pierścioneczek upominek mały.
Dziewka.
Jutro się tn, dalibóg, żaba wiem dzień cały.
D aphnis.
Dajze mi ten wianeczek, przewiędły na poły.
Dziewka.
Wianek przewiędły! i ktoś nie bardzo wesoły.
D aphnis.
Odchodzisz mc kochanie, a mnie tn zostawiasz?
•) Czy tu przygnasz?
Digitized byCjOOClC
46 SZYMONA SZYMONOWICZA
Dziewka,
Paść mi rękę, próżno mię oa ten czas zabawiasz.
Daphnis*
Badzie łaskawa , a ta wracaj mi się zdrowa.
Dziewka.
I ty bądź 2/iskaw. Tu ich koniec wzięła mowa. .
Ona za bydłem poszła ; a Daphnis przy chęci
Został nieboraka jako gdy kto od pamięci
Odejdzie: wszystek zmilknie, stoi jako wryty^
Zastrzał mając na sercu miłości nie zbyty.
Potem poszedł do koszar, a jnź bydło była
Pilna czeladka wszystko na" noc wydoiła.
SIEL^NR^ IX.
KIERMASZ.
Thyrsis^ Menalka,
Thyrsis^
To z kiermaszu Menalka?
Menalka.
Z kiermaszu mój bracie
Aza nie znaó?
Thyrsis.
Znać^ az mi miło patrzyć nA cie.
■Menalka,
To dla czego? czy, iem się trocbę więcej napił?
Digitized byCjOOClC
SIELANra. 47
Thyrsts,
Nie dla tego; ezemnś się tak prędko pokwapił?
Jeszcze ledwie z południa ; £t wieczór biesiady
Najlepszym jest powodem , czyś się jakiej zwady
Obawiał? czy cię insza sprawa wywabiła.
Menalka.
Młodsza się tam czetadka tańcem zabawiła^
A w domn pnstki; trzeba wyrozumieć młodzi.
Nam starszym na mało się biesiada przy gadzi.
Thyrsis.
Pospolicie ojcowie uasi tak działali.
Czeladce we dni święte Łaaców pozwalali ;
Sami się zabawiali domem , a bywała *
Czeladź dobra, i długo miejsca się trzymała.
Menalka,
Mało nie prawda , a dziś w rzeczy ją chowamy
W większej grozie; a częściej źle o niej słychamy.
Nie obmawiam nikogo , i tu u sąsiada
Co się dzieje, chociaż tam nie bywa biesiada;
Chociaż czeladź trzymają gorzej jak w klasztorze ;
Przed się co rok bywają z bykowym we dworze.
Thyrsis.
Tak to bywa: i twarda kryga na kieł bierze;
Złe i miękkie wędzidło : najlepiej stać w mierze.
Ale coście za kiermasz mieli? było siła
Luda? czy sią juz i ta niwa wyrodziła?
Digitized byCjOOClC
48 SZYMONA SZYMONOWICZA
Menalkń.
Wie to PaD Bóg , co teraz za czasy nastały !
Przed laty zewsząd byw^ł gmin luda nie mały;
A dziś o nabożeństwie więcej coś gadają,
A starożytne święte zwyczaje ustają.
Thyrsis.
Tak t» idzie jak żywo, skoro ludzie nowi
Nastaną, wedle głowy swój każdy stanowi;
Stare gani , ano więc co się uleżało
Długiemi Jaty, lepiej ieby się chowało.
Ale wżdy były pieśni jakie, i muzyka!
JUenalka*
I o tem nie wiem co rzec , wszystko się pomyka
Na dół: zginęli dawni dobrzy Kantorowie,
A miasto nich lada kto muzykiem się zowie.
I pieśni marne jakieś^ nastrzępione słówki.
Bez rzeczy, a w nich ganby tylko i przymówki.
Przedtym , lub święte Bozkie nieśmiertelne chwały,
Lub mężnych bobatyrów (fzieje w uszach brzmiały^
Lubo co wesołego ; teraz świat jakoby
Wszystek warczy , i zwykłe umilkły ozdoby.
Thyrsis.
I to nie dziwna; jakie dzieje, takie pienie:
Bo na te rymopisy, nie bywa baczenie,
Jedno a ludzi wielkich : którzy świętnis sprawy
Swoje, chcą aby wiecznej dostąpiły sławy.
A gdy świat gnuśność, albo nikczemność osiędzte,
Co ma śpiewać rymopis ? albo jakie będzie
Digitized byCjOOClC
SIELANKI. 49
Miał miejsce u tych, którzy radziby zgasili
Słoóoe pa niebie, a tem błędy swe pokryli?
A iz łódzkie Języki, przedsię nie próżnują;
W nściech się same prawie przymówki formojąl
Menalka.
Ale wżdy, i z tej miary. było co grzecznego?
Thyrsis.
Było cozkolwiek^ lecz ja nie pomnie wszystkiego.
Menalka.
Cokolwiek pomnisz/ niech tez będę uczestnikiem.
A tym czasem , przysiądźmy tu pod tym chłodnikiem^
Az się słońce przesili : zwykł znój głowie szkodzić.
Thyrsis.
Pieszczonym tylko głowom źle po słońcu chodzió ;
Nam robotnym nie wadzi , pomałn pójdziemy,
A rozmawiając lżejszą drogę uczyniemy.
Jedna mi się tam grzeczna widziała drniyna.
Która Dyannę , i jej brata Apollina
Wielbiła na przemiany: na dwie stronie stali;
Ci przestawali, drudzy po nich zaczynali.
Pierwsza strona,
Mozy , nadobne Muzy , próżno was pożąda
Oglądać człek zieiwisny; kto was nie ogląda,
Nigdy ozdobnym, zawsze wzgardzonym być musi.
Kto was zazna, kto darów waszych raz zakusi.
Nigdy wzgardzonym, zawsze ozdobnym się stawi:
Najszczęśliwszy, kto z wami do śmierci wiek trawi.
xxriii. 4
Digitized byCjOOClC
50 SZYMONA SZYMONOWICZA
Wtóra strona.
Zazdrość mówi, oie mistrz to, co po trosze śpiewa,
I co się jako morze z pieśoią nie wylewa.
Apollo zazdrość nogą potrąci , i rzecze :
Wielka Egypska rzeka , wiele błota wlecze ;
A pszczółki , co wdzięczny miód w Hymecie zbierają,
Z małycb się, a przezornych strugów napawają.
Pierwsza strona.
Gdzie Apollo okiem swem wejrzy; owce w wełnę
I Odzieją się, wymiona mlelft będą pełne:
Będą jagnięta swoje cząstkę wysysały;
I dworoiczki swą także będą wydajały:
Która jedno rodziła, będzie dwoje miała ;
Te n cycka, a drugich będzie donaszała.
Wtóra strona.
Pan mi na stado moje pojrzał okiem krzywym ;
Zaraz koźlęta głosem wrzasnęły straszliwym:
Bydło jęło grześć ziemię, owce powieszały
Głowy ^ i zwykłej swojej pasze zaniechały:
I teraz skóra tylko włóczą się a kości.
Bardzo pasterzom Bozkiej potrzeba litości.
Pierwsza strona.
Apollo zawsze młody, Pallas zawsze panna,
Apollo z łaku strzela, strzela i Dyanna.
Srebrne strzały Dyanna z łuka wypuściła,
Jedną w jawor , drugą w dąb twardy ugodziła,
Trzecią we iwy, a czwartą ani we iwy, ani
W jawory , ale kogoś zuchwalszego rani ;
d by Google
SIELANKL 51
A rani całe miasto , gdzie zbójcy mieszkają.
Co między swym , a obcym rózofce nie mają.
Nieszczęśoi, których ona gniewem swym dosięze!
Tam bydło morem , zboże złym gradem polęze ;
Starcowie młode syny będą grześć^ a iony
Łada gdzie potyrają płód niedonoszony ;
Abo w niewolstwie będą nędznice rodziły.
Jej strzały każdego z nóg prawie obaliły.
Wtbra strona.
Apollo gra na lutni , Pallas pięknie ćpiewa,
Apollo biesiad, żartów Dyaona zażywa.
Wesoła myśl, nie bywa nigdy zazdrośliwa.
Szczerym ludziom Dyanna zawsze sprzyjaźliwa.
W który dom ona pośle swój promień wesoły,
Tam żyznie pola rodzą , tam pełne stodoły,
Pełoe obory bydła , pełno majętności,
Ludzie zdrowi , i w sile trwają do starości :
Młódź się nadobna rodzi, rodziców słuchają
Synowie, ani żony z wstydu wykraczają:
Każdy szatiuje, kogo szanować przystoi;
Nigdy swar i niezgoda w domu nie postoi :
Zołwice *) i bratowe , u jednego stołu,
I świekry^ i niewistki jadają pospołu.
Pie?*wsza strona.
Dyanna, gdy nabije żubrów, albo łosi,
Abo dzikich świń , z wozów Alcydes je znosi.
*) Siostry męża^
4'
Digitized byCjOOClC
5^ SZYMONA SZYMONOWICZA
Śmieją się mu Bogowie , a najwięcej jego
Macocha , gdy na grzbiecie lob żubra całego
Dźwiga^ lub wieprza, choć go posoką pluskają,
Oa ich jeszcze potrząsa, że nogami drgają.
Wtóra strona.
Nie tytko się Apollo obiera muzami,
Gdy potrzeba , umie on władać i wojnami.
Apollo krokodyla srogiego ') położyj,
Apollo setnorękie dziewięsiły pożył.
Kiedy pokój , nadobna z mazami zabawa ;
Dobrze idzie z roz|imem i Marsowa sprawa.
Pierwsza strona.
Chytre słowa Alcydes do Dyanoy mawia:
Nie zawsze się myślistwo twe dobrze obławia.
Na co, liche zające lub sarny bijają?
* Ciebie niechaj narody ludzkie przyznawają
Dobrodziejką, jako mnie: mało się przygodzi
Zajączek, Inbo sarna i mała zaszkodzi;
Zubrowie szkodźcy wielcy, także świnia dzika:
Na te niechaj smycz twoja mężne charty zmyka.
Wtóra strona.
Dobrze Alcydes mawia : bo jednoż staranie
O małym, i z wielkiego więcej się dostanie.
Bo on rad siła bierze: i wielcy królowie.
Gdyby na Alcydowem polegali słowie,
*) Olbrzymy.
Digitized byCjOOClC
SIELANKI. 53
Raczejby Wołgę, abo Danaj wojowali,
A z tamtych państw, bogate plony zawracali:
Mniej by do ukrzywdzenia bywało przyczyny,
I stałyby w pokojach domowe chrościny.
f
Pierwsza strona.
Merkaryasz^ o dzieci! małym nbłagany;
Jemu mleko , albo miód z braci urzezaay.
?^ie tak Alcydes; jemu potrzeba tłustego
Wołu, abo barana z trzody wybranego.
Ale te^ wilków broni; małą różność mają,
Wilcyli, ozyli stróże stado wyjadają.
JFtóra strona.
Ciężki puklerz, lecz ciała wszystkiego on strzeże^
I miasta mają swoje baszty, swoje wieże.
Więcej pies zje^ niż owca: a co owce mają
Pasterze ; dobrą karmią duże psy chowają.
Małym trzeba ochraniać wiela : kto żałuje
Mała, dla wiela, często na wszystkiem szkodoje.
Menalha.
Tu zda mi się przestali: jednydi się widziała
Nie żadna piosnka , drogim inaczej się zdała.
Ale już dom przed nami , ustąpmy ku chłodu :
I ty nogom spoczyniesz z dalekiego chodu ;
I w święto z przyjacielem zabawić się godzi:
Tym czasem o wieczerzy żonka się zachodzi.
d by Google
54 SZYxMONA SZYMONOWICZA
SIELANKA X
WIERZBY,
Nais Purskon,
Nais.
Stojąc nad cichym Porem !Vais załościwa,
Jako (prawi) ta woda za wodą upływa,
Tak lata nasze bieżą , nazad aiewrócone;
Lecz wody za wodami idą aieskończoDe :
Ale życia mojego skoro czas przemioie.
Inszy nie przyjdzie , ani wiek nowy nadpłynie.
Czyli tradno przeskoczyć kresy zamierzone?
Abo prawo naganiać wiecznie położone?
Raczej to , co nam wieku pozwolono trocbc, -
Niechaj troski nie gryzą, i frasunki płoche.
Samo nadbieży, co jest naznaczono komu,
A zła chwila namaca i w zawartym doma.
Ja tym czasem ten warkocz będę rozplatała.
Będę się w tobie Purze piękny przeglądała.
Owa mię też tu potka , co i siostry moje.
A jako teraz żywa nad twym brzegiem stoję;
Będzie pamiątka moja na wieczny czas stała :
Bo nie żył, po kim pij(,'kna pamięć nie została.
Jeźli mię nigdy taniec długi nie zabawił,
Jeźli na krotofiUch uiek^ię mój nie trawił;
Jeźlim na łukach kwiatków tylko nie zbierała,
Anim się na wesołe Fauny zapatrzała ;
Digitized byCjOOClC
SIELANKI. 55
Ale uczoDe pieśai w nśeiech moicb brzmiały,
Te, proszę, aby po mnie oa Iwiecie zostały.
Świadczę wami, o wierzby^ co nad brzegi temi
Stoicie równym rzędem; jeszcze maluchnemi
Rączkami , źem ja tu z was gałązki łamała,
A z nich dłagie piszczałki sobie wykręcała.
I wy wierzby byłyście kiedyś Boginiami,
Teraz wód pilnujecie, stojąc nad brzegami.
Żaby tylko koło was wrzaskliwe dukają,
Abo chłopięta raków pod wami szukają.
Sameście sobie winny niebogi w tej mierze :
Boście wy w Palladzinym były fraucymerze,
I między przedoiejszemi pannami was miała,
I śpiewania , i wszelkich muzyk nauczała.
Aleście wy darów jej zaiyć nie umiały,
Buście się przed lada kim sławić niemi chciały.
I to was z Satyrami wprawiło w biesiady,
To was w zgubę przywiodło, i w ich chytre zdrady.
Bo gdy się od pani swej nocą ukradacie^
Gdy od nich na dobrą myśl i tańce biegacie;
Potkało to was od nich, co zw}kło potykać
Młode od młodych , gdy się śmią do nich przymykać.
Z dobrymi, dobrym będziesz : gdzie się ze złym zbracisz,
Byś był najostrożoiejszym , własne dobro stracisz.
Zaraz ^yło znać na was nie cudną odmianę,
Juz ani , jako przedtem , oblicze rumiane,
Aniście oko miały do ludzi przestrone:
Tak wiele serce może wstydzić uraione.
Często się wam i sama Pallas dziwowała.
Często- co się tym pannom dzieje? pytywała.
d by Google
56 SZYMONA SZYMONOWICZA
A chciwi Satyrowie co raz nadbiegpali,
Pod czas nie trefoe mowy o was szeptywalt ;
Bo kto kogo w uczciwym urazi zelźywie,
Rad się chełpi, i o tym gada uszczypliwie.
Joź oa was wszyscy palcem z kątów ulcazoją,
Abo się strzegą, abo przymówki gotują.
Na koniec aby Pallas rzecr pewną wiedziała,
Do kąpieli panieńskiej z sobą wam kazała.
Jest góra ku obłokom wierzchem wystawiona.
Pod nią jama kamieniem żywym nsklepiona ;
Z wierzchu góry zdrój bije, Hippokrene zową,
W jamie także krynicę najdziesz kryształową.
Zdrój mądrym myślom służy , i pieśniom uczonym^
Krynica , w cnym dziewictwie sercom poświęconym.
Kto chce wiedzieć Pallady wszystkie tajemnice.
Trzeba napoju czerpać z zdroju i z krynice :
Zdrój jest każdemu wolny, i gmin gęsty miewa^
Krynica się od gmian inszego ukrywa,
Samym tylko panieńskim ustom się podaje ^
Próżno tam sięga , kto ma insze obyczaje.
W niej wody płyną żadnym piaskiem nie zmieszane,
W niej są smaki roskoszne, wonie niesłychane^
W niej Pallas swoje członki panieńskie omywa,
W niej stateczności panien swoich doświadczywa.
Bo (cud dziwny) gdy się kto dotknie pokalany.
Zaraz woda ucieka i pierzcha oa ściany.
Tam tedy i na ten czas z dworem swym jechała^
I wam, o smętne siostry; przy sobie kazała.
Nie długa próba była: naprzód sama wody
Wzięła w dłoni , i śliczne umyła jagody;
d by Google
SIELANKI. 57
Woda się nie mszyła ; po niej , jako siały
Dłofipim rzędem, wszystkie się panny umywały;
Kaidej spokojna woda wstyda poświadczyła.
Ale kiedy jai na was kolej przychodziła,
Czyście nie zbladły? czyście nie zkamiały prawie?
Znać było zaraz grzech wasz po samej postawie.
Jedna się zchylić chciała, alić wody wrzały,
I z hukiem się , po wszystkiej jamie , rozpierzchały.
Kto winien^ ten ucieka: pełno w serca trwof^i.
Trudno inaczej było, jedno zaraz w nogi.
Ale ucieczka próżna, mocna Bożka silą,
Bo was , przeklęctwem srogiem , tndzieź *) dogoniła.
O złe , krzyknęła głosem , o zapamiętałe,
na swe, i na moje imię mało dbałe!
Tegoście się na dworze moim wyćwiczyły?
Tegoście się pod bokiem moim poważyły?
Ma to wam wyszły chęci moje i zabawy ?
Na to twarz oiezmarszczona , i umysł łaskawy?
Miejcie pamiątkę tego : aby się kajała
Setna po tym, i miejsce szanować umiała; ^
Rozkazuję, abyście przy tym błocie stały.
(A wyście ku jakiemuś błotu przybiegały.)
1 stanęłyście zaraz : jeszcze któraś chciała
Rószyć nogą , a noga w korzeń jui wrastała :
Chciała rękami kląsać ; jako się rękami
Zaniosła, tak obrosła wszystka gałęziami:
Ciało w pień poszło, członki skórą obleczone.
Liście na was wionęło , na poły zielone,
*) Zaraz.
Digitized byCjOOClC
58 V SZYMONA SZYMONOWICZA
Na poły b1acl« , pełne oiesmaczDej gorzko^ei :
Zoak przestrachu , i waszej ostatniej zagości.
I stał}*ście się nowo na ten czas wierzbami,
I po dziś dzień rośniecie wierzby nad wodami.
A Pallas nowym fokiem: Ta, ta wszetecznice.
Pijcie błoto, niegodne panieńskiej krynice!
Niegodne ani dawać owoca żadnego,
Niegodne, ani miewać liścia ozdobnego.
I kwiat wasz niech podobny leci pajęczynie,
I z drzewa niech nie będzie robione naczynie,
I ledwie między drzewy bądźcie policzone.
Ale żeście w muzyce były nauczone;
Niechaj w was moje dary nie gifią do szczęta.
Niechaj z was sobie kręcą piszczałki chłopięta:
I pierwsze na nich biorą do piosnek, ćwiczenie,
A moje wspominają od was obelzenie.
To rzekłszy^ na swe panny poglądała srogo:
Ukazując , jako się zła rzecz płaci drogo.
wierzby! nie mówię to do was z urągania:
^ Kto się urąga, żaden nie ujdzie karania;
Ale źem z was początki oiegdy brała małe,
Jeźli będą na świecie prace moje trwałe.
Niechaj trwają w pamięci i wasze przygody:
Mozę być , ze kto korzyść weźmie z waszej szkody,
Jako ja teraz biorę, i karzę się wami:
1 wolę nad pustemi zchad/ać tu brzegami,
Nizii się popisować u gminu , podłego.
Z jakim kto źył, zawsze był miewan za takiego.
d by Google
SIELANKI. 59
SIELANKA XI.
ŚLUB.-
Pięknego SleDiawskiego cne muzy chowały,
I słodkich zdrojów swoich darem napawały;
Każda z osobna drogich przysmaków rozlicznych^
Nie leniąc się yzynosić do jego ust ślicznych :
Takie więc w wonnych łąkach pszczoły pracowite.
Gdy ich robotom przyszły chwile przyzwoite;
Z rozlicznych kwiecia smaki co lep!«ze zbierają,
I piękny plastr słodkiego miodu napełniają:
Każda w myślach swych wielkie nadzieje gotuje.
Każda sobie uciechy różne obiecuje :
Ta, ze ozdobą pieśni sercowładnych będzie,
Ta, ze wielkich pradziadów swych miejsca zasiędzie;
I wazoomyślną radą powłada, i zdroje
Gładkiej wymowy zbierze w mądre słowa swoje.
Niektóre do buławy rękę sposobiały,
I drzewcem *), i paizą '*) władać przyuczały;
Strach Tatarski , i pewne na potem zemszczenie.
Takie więc młodym synom orlica ćwiczenie
Daje; gdy ich na skrzydle swem nosi w obłoki,
I ukazuje rączych piór polot wysoki.
A oni więc skoro się w swe pióra odziali,
Gęste stada zórawi dzikich zaganiali.
Tak się on miał swem młodem ramieniem do zbroi,
A wielkich bohatyrów krwi wszystko przystoi.
•) Dzidą długą.
**) Tarczą.
d by Google .
60 SZYMaNA SZYMONOWICZA
Bo kogo Dfi ^wiat chwila urodzi szczęśliwa^
Ten- przed laty i rozam , i- bogactwa miewa ;
Przed laty i do Dieba sławą wylatuje;
Przed laty ladzkie serca sobie pozyskuje.
Rano się wszystko sypie szczęśliwym na łooie^.
Ani miły byt czeka późnej siwej skronie.
A kemu obietnice Bozkie co zdarzają,^
Pierwej nim on zamyśli^ w dom mu przynasząją*
Co wiekowi ma^emu, i latom dziecinnym
Przyzwoitszym igrzysku , i myślom niewinnym,.
. Co mo^e być dalszemi płoty oddzielono,
Jako to, co Cyprydzie złotej powierzona?
Czym ona bawi męzkie serca joz dojrzałe^
I małzeństwy wystawia domy okazałe.
Atoli Sieoiawskiemu , prędzej niź jagody
Wiek osypał , przypadły tak piękne pogody ;
Ze serce swoje podał do rzeczy statecznych,
I nie uląkł się zażyć małzeiiskich praw wiecznych.
Nadobna Nimpho ! królów starożytnych plemię.
Kiedyś nam brała prawie gwiazdę Ruskiej ziemię;
Jakich ci winszowania Muzy nie działały?
Jakiemi cię pieśniami w niebo wysławiały?
A tyś więc^ mądre ucho do ich mów zkłaniała,
I przy chwale, przyjaznych przestróg usłuchała.
Bo skoro przez przysięgę, i przez śluby święte,
Między wami małżeństwa wielkie słowo zjęte ;
Wszystkie wesela, wszystkie radości tam były.
Samego Hymenea tam nie dopuściły
Ostrożne Muzy: bowiem wychowańca swego.
Nie śmiały jeszcze oddać z opieku zwykłego;
Digitized byCjOOClC
SIELANKI. 61
Ale swą raocoą rękę nad nim zatrzymalj^
A do ciebie obmowę taką zaczyDały :
Pięknemu Sieoiawskiemn coa paono oddana,
Tobie teraz nastaje zorza tylko rana ;
Ale wieczornej gwiazdy czekać ci nie trzeba. .
Ani się ona jeszcze wam nkaze z nieba,
Ani dziś; ani jutro; ani ty życz sobie
Zrywać owocu , kti6ry jeszcze nie na dobie :
Kwiat tylko widzisz darów tobie obiecanych ;
Dziś nadzieje, a potem doznasz uciech samych:
Którym jeszcze i słouca, i .pog^ody wiele
Potrzeba, nim ich będziesz mogła zażyć śmiele.
Wszystko latoni podlega, a jako przestało
Nie wielką korzyść niosą , -tak i niedojrzałe.
Aoi się ztąd ucieszył, kto ii a zbyt leniwie
Szedł za chęcią^ abo kto nazbyt ukwapliwie.
Aoi się to zdarzyło soać samej Wenerze,
Chociaż ona jakoby najmędrsza w tej mierze.
Bowiem swą kwapliwością , cnego Adenina
Utyrała *), Królowej Cyoirejsktej syna;
Któremu , za onych lat , tam gdzie słonce wstaje.
Równia nie miały świetne Assyryjskie kraje.
Jakowe na obrazach piękne Kupidyny
Malują , abo inszych gładkich Bogiń syny :
Lato ledwie piętnaste; a przy frandymerze
Nie rozeznać go była jedno po ubierze.
A między rzeźwą młodzią sam królewicz pi:*awy^
Kiedy przyszło pokazać rycerskie- zabawy ;
*) Straciła, zniszczyła.
Digitized byCjOOClC
6JJ SZYMONA SZIOIONOWICZA
Przed wszystkiemi , i koDia ochotniej dosioczy^,
I przystojniej go osieść, i gładzej nim toczyć,
I drzewcem złożyć miernie , lub tez lotne strzały
Z cięgłego luko, równy pierścień nbijaly,
Lub oszczepem do miejsca, rzucić przychodziło;
Przed wszjstkiemi mu szczęście pochwałę darzyło.
Ani na wyścig żaden równał mn rączością,
Ani w inszych przystojnych igrzyskach dzietnością.
Osobliwie Mioerwa za jedno kochanie
Miało go; i my Mazy przedaiejsze staranie
Czyniłyśmy o jego ćwiczeniach uczciwych,
Zaprawując mu serce do cnót świątobliwych,
I do pięknej mądrości: taki więc szczep nowy,
Kiedy mu bujna ziemia słozfy, i wiatr zdrowy;
Pilnego ogrodnika ręką uszczepiony,
Przyodziewa się bardzo snadno w list zielony
I co rok podstaraniem nie leniwym wstaje,
I nadzieję użytku nie późnego daje.
A jako słońce , kiedy swój wóz rano toczy.
Do świetnego promienia ludzkie ciągnie oczy:
Tak się ku niemu wszystkich ludzi zapatrzenia >
Ciągnęły, i ozdobnych spraw oczekiwania.
Snąć i nie jedna , w domach wielkich orodzona,
Skrytym cichej miłości ogniem postrzelona,
Gęste wzdychania na swem sercu powtarzała^
I zamyślania swoje Wenerze zlecała.
Łakoma rzecz oroda ; ani złoto , ani
Świetnych .klejnotów promień serce tak uraoi.
Snąć to i przyjacioły mało wierne czyni ;
Bo każdy sobie woli: więc też i Bogini
d by Google
SIELANKI. 63
Codze modlitwy głachem Dchem omijała,
A oa swą strooę,. miasto oieh, zamiłowała.
Co ją za my^li, co ją za chęci miotały?
Jako, na wielkiem morza, rozigrane wały
Styra oiesłuchającym okrętem ciskają,
A władzy, ani wiosła, ani źagie moją:
Tak Wenas w zapalooem serca się mieszała.
Bo acz wszystko po myśli mieć się spodziewała;
Ale drobniejsze lata , i wiek jeszcze mięki,
I czekania dalelcie, i zwłoki priez dzięki *),
Wą tliły w -niej otuchy, i wolne nadzieje:
Bo miłość za jeden dzień dosyć osiwieje.
Nie tak śnieg, gdy mu słońce na wiosnę dogrzywa,
Prędko taje, i w wodny strumień się rozpływa;
Jako ona w szalonym umyśle tajała.
Nakoniec sercu swemu dosyć udziałała ;
Nazwała to małżeństwem : czego nie czyniły
losze Nimphy? gdy jej tę skwapiiwość ganiły.
Przynajmniej aby byłji lat tych doczekała,
Gdyby go prawym mężem zwać się nie sromała.
Ale rychlej by drzewa , rychlej twarde skały.
Zdrowej porady, zdrowych namów osłuchały,
Nizli miłość; łacniej być mogą hamowane
Szalone koła, z przykrej góry rozbiezane.
Ma Wenus Adenina wszystkiego w swej mocy.
A jako dzień się ostać nie może przy nocy,
Jako promienie giną przy złej niepogodzie,^
Jako ryba odmienia smak w nie swojej wodzie :
*) Koaieczae, przymuszone.
Digitized byCjOOClC
64 SZYMONA SZYMONOWICZA
Tak OD , wszystkim ucieszny , wszystkim ukoebany,
Ooy Królewicz wziął wielkie w sprawach swych odmiaDy
Pod rządem nowej paoi : jaz go aoi pole
Widywa, aoi kooiem krąży w rówoera kole:
Jaii przed prochem ^ juz i przed słońcem się kryje,
Joz między rówoą sobie młodzią się nie wije.
Czasem po wirydarzach *) , po chłodnikach zchadza,
A leda zabawami , wiek i żywot zdradza.
Najczęściej go muzyka , i tańce trzymają ;
Abo łagodne pieśni w ucho ma wlewają
Mali Kupidynowie: abo mu błaznują,
I sen , i rozpieszczone pokoje cukrują.
Zewsząd piżma, i drogie zalatują wonie.
Róże nigdy nie zchodzą z ntrefionej skronie.
Bankiety całonocne; a chęć pięknej sławy
Zagasła , i rycerskie zginęły zabawy ;
Muzy wygnane, wzmianki żadnej o dzielności,
Wszystko poległo w miękkich wczasach i gnuśności.
Ludzkie chęci odpadły, i serca życzliwe;
Nastąpiły hańbienia, i mowy dotkliwe:
I onę piękną krasę, i oblicze śliczne,
Poszpeciły roskoszy zbytnie, ustawiczne.
Na koniec , miłe zdrowie , i potrzebna siła.
Za zbytkiem , przyrodzoną władzę utraciła.
Przyszły choroby , i wiek uwiędły w młodości,
A szczętu nie zostało dawniejszej rzezwości.
Śmierć potem, mimo kresy życiu zamierzone,
Zatłumiła przed czasem ciało strapione.
*) Ogrodach.
Digitized byCjOOClC
SIELANKI. 65
Taki więc kwiat na pięknem pola okazały,
NielitoSciwe grady, lub deszcze ulały;
A OD poległ na ziemi wszystek pochylony,
I z barwy, i z ozdoby własnej obłopiony.
Jakich tam płaczów? jakich trosk Wenus zaiyła?
Jakiemi całościami serce swe trapiła?
Co za lamenty lała? co za narzekania?
Co za tłoczenia piersi? i ręku łamania?
Ani ubiory, ani szata iadna cała,
Ani na głowie kosa ') w swej mierze została.
Dopiero błędy swoje, i złą radę widzi.
Dopiero się kwapliwym umysłem swym brzydzi.
Chciałaby ua wstecz , ale trudno : bo po szkodzie.
Soać by łacniejsza rzece, która morskiej wodzie
Bieg swój zmiesza, nazad się obrócić do głowy;
Niili nazad przeskoczyć bród Acherontowy.
. Juzby była i na śmierć sama zezwoliła,
Aby była z swym miłym choć i w grobie iyła.
Ale, jako rodzajów ludzkich śmierć nie minie.
Tak bogowie są wołni od niej , i boginie.
Umrzeć nie mogła, wszakie ono złe baczenie.
Aby jej ponosiło tym mniejsze zelienie.
Pościła wieści, ie jej oblubieniec drogi.
Wpadając nieostroioie w łowi ech na zwierz srogi.
Zębem nielitościwym odyńca dzikiego
Obrażony, postradał iywotn miłego.
I temu , aby lepszą wiarę uczyniła,
Święto sławne , i obchód wieczny postawiła :
*) Włosy rozplecieoe. .
xxvin. 5
Digitized by CjOOClC
A
66 SZYMONA SZYMONOWIGZA
Na którym , Adonina jej Nimpby płakały,
A okrutnego wieprza zęby przeklinały.
Nie rozum, i przed czasem źle o sobie radzi;
I po zgubie, na wątłych otuchach się sadzi;
A kto się na ostroiność przystojną ogląda,
Ten z płochej chuci rzeczy szkodliwych nie iąda;
Ale abo się swojem baczeniem sprawuje,
Abo z cudzych przypadków szczęście swe miarkuje.
I ty cna Panno , gorszej nie obieraj strony :
Nie moie zbłądzić umysł dobrze urodzony,
Ani się na podlejsze rzeczy zapatruje,
I owszem sobie ważne uciechy gotuje;
Jakich ty da Bóg zaznasz czasów przyzwoitych,
Zaliywając i sławy, i cnót znakomitych
Oblubienica twego; kiedy boje krwawa
Będą mu przynosiły zwycięztwa łaskawe;
Riedy okryje pola pogaóskiemi trupy,
A wielki plon pożenię, i bogate łupy,
Więźnie w tył powiązane , zacnych Murzów iony»
Upominek ze wszystkich tobie wydzielony.
Wszystkim ten dzień zawita znaczny i szczęśliwy,
Gdy go z wojen poniesie koń piękny, chodziwy,
Między tysiącmi młodzi ; zmazy jeszcze krwawe
Tarcz okaże, i znaczną bojową kurzawę.
Ty będziesz niewymownych pociech używała.
Sława będzie pod same obłoki bujała.
A jeźli więc potrzeby zajdą pokojowe,
Z niego Rzeczpospolita weźmie rady zdrowe.
Na nim rzeczy polęgą : i na jego głowie.
Zechcą wesprzeć majestat swój moini Królowie.
Digitized byCjOOClC
SIEŁANKf. 67
A gdziekolwiek obróci twan swoje szczęśliwą,
Zewsząd usłyszy w oiebo modlitwę życzliwą.
Aby wiecznie zaznawał szczęścia pogodnego -,
Aby iył, jako długi kres wieka ludzkiego.
A to więc niech dla cfaełpy nie będzie rzeczone.
Bez nas nic nie moie być w rzeczach tyeh sprawiona.
Siła farb rozmaitych obraz potrzebuje,
Który dopiero węglem malarz narysuje:
A zaniedbanie wiele pięknych rzeczy roni,
Airi iaden las takich wychowa jabłoni;
Chociai tam drzewo mnoży samo przyrodzenie,.
Jako więc ogrodnicze roztropne szczepienie.
Majętność wielka w nikim serca nie obudzi,
I wiele nikczemników najdziesz możnych ludzi ;
Których i iycie^ jako jednego nędzni ka,
I zejście, równe śmierci mdłego zagrodnika,.
Kiedy go przy motyce dusza od bieżała,
A po nim iadna głośna sława nie została.
Ale gdzie rozum świetną majętnością władnie,
Tam i dzielność , i jasna cnota idzie snadnie :
Tam i przeważnych rzeczy wielkie zaciąganie^ -
I nieśmiertelne w uściech ludzkich wspominanie.
A na co gibką młodość z razu kto nachyli
Do tego się przez wszystek wiek na potem sili.
A kto szczwania nie świadom, próżno z nim na pole;
I tamek, mówią, z ostry młoda zaraz kole;
Z młodu sokoła w bujne łowy zaprą wuja ;
Z młodu jańcom*) do jarzma karku nadłamiąją^.
•) Wolcom.
Digitized byCjOOClC
S SZYMONA SZYMONOWICZA
Na początku należy: kto ten dobrze sprawi.
Połowicę wygrywa, i na tym wiek trawi.
Tu Muzy przestawały, a pannę wrodzony
Wstyd rumienił , i wzrok jej do ziemie wlepiony
Nie dał się podnieść , ani przyszło jej do mowy :
Taki więc stoi świetny obraz marmurowy,
Gdy go pilnego mistrza ręka ogładziła,
I ozdobą przystojną kształtnie ndarzyła.
Trudno sądzić , co w skrytych myślach się taiło :
Bo komu z przyjacielem rozstawać się miłot
Lecz poszły zdrowe rady, i tak ukochany
On młodzieniec znowu jest swym Mozom oddany^
A ony go uniosły w swoje piękne kraje.
Tobie, cna panno, jeźli tęsknica zostaje,
Niechaj zostanie wespół nadzieja stokrotna^
Którąć na potem odda z lichwą chwila wrotna.
SIELANKA KIL
KOŁACZE.
Panny. Pań sześe Par.
Panny.
Sroczka krzekce na płocie, będą goście non i,
Sroczka czasem omyli , czasem prawdę powi.
Gdzie gościom w domu rado, sroczce zawsze wierzą,
I nie kaią się kwapić kucharzom z wieczerzą.
Sroczko, umiesz ty mówić, powiedz, gdzieś latała?
Z którejjeś strony goście jadące widziała?
d by Google
SIELANKI. 69
Sroczka krzekce na płocie , pannie się radnje
Serduszko : bo miłego przyjaciela 'czoje.
Jedzie, z swoją draiyną, panicz urodziwy,
Panicz z dalekiej strony; pod nim kod chodziwy,
Koń łysy, białonogi, rząd na nim ze złota :
Panno! gotuj się witać, jni wjeżdża we wrota;
Joż z koni pozsiadali, wszystko się podwórze
Rozumiało , jako niebo od wesołej zorze.
Witamy cię panicze, dawno pożądany,
Czeka cię upominek tobie obiecany.
Obiecany od Boga^ i od domu tego:
Po obietnicę trzeba wsiadać na rączego ;
A ty się gdzieś zabawiasz, już nam nie ątawato
Oczu wyglądając cię, winieoeś nie. mało
Sam sobie, a pogonić trudno i godziny.
Gobyś rzekł? gdyby to był otrzymał kto iny.
Bardzoś się ubezpieczył: cizyli tak urodzie
Dnfasz swojej? kto dufa największej pogodzie.
Deszcz go zlewa, nie trzeba spać i w pewnej rzetzy:
I Bóg nie dźwigoie, kto się sam nie ma na pieczyx
Często zazdrość o tobie złe powieści siała,
Ale cnota zazdrości wiary nie dawała.
Trudno stateczność ruszyć: niechaj zły wiatr wieje
Jako chce; przedsię ona nie traci nadzieje.
Kędyś się nam zabawiał, mój paniczu drogi?
Serce przez ciebie mdlało, i te piękne progi
Pustkami się widziały? czyliś na jelenie
Z myślistwem jeżdsił? wami, wami leśne cienie
Świadczymy, jakośmy wam częstokroć łajały.
Jako często zabawy wasze przeklinały.
Digitized byCjOOClC
70 SZYMONA SZYMONOWICZA
Labo sroga DyaoDa w surowej karności
Drużynę swoje chowa: ale przy gładkości
Trudna przestroga: były insze obawiania.
Bo i barap ma swoje przykre dojeżdżania;
I od płochego zwierza urośnie nowina.
Jeszcze po dziś dzień płacze swego Adenina
Wenus iałosua : ach , ach młodzieńcze ubogi !
Jako cię dzilciej świnie ząb nranił srogi?
I tyś drugi młodzieńcze w uściech naszych bywał,
Nazbyteś, ach nędzniku, w lesiech przemieszkiwał.
Daleko cię nieszczęsne łowy unosiły,
Az cie nakoniec łają właściwą zkarmiły.
Pełna jest trwogi miłość, i w każdy kąt ucha
Przykłada , raz ją bojaźń , raz cieszy otucha.
Czyli cię krotofile jakie zabawiały?
Nam tu bez ciebie , ani dzień widział się biały,
Aoi słoneczko jasne : koronź do wesela
Przyjść może, gdzie miłego niemasz przyjaciela?
Czyli nie każdy serce ma jednakie? czyli
Co z oczu, to i z myśli? a czasem omyli
Oko jasne; o tobie tego nie trzymamy,
I owszem się pociechy wszelkiej spodziewamy.
Sokół wysoko buja, a bujawszy siła.
Jedno mu drzewko, jedna mu gałązka miła.
Młodość przestrono patrzy, i daleko strzela
Z myślami, ai Bóg nawet kaidego oddziela
Własną cząstką , kto na niej przestawa spokojnie.
Wszystkiego ma dostatek, wszystkiego ma hojnie.
I ^y 9 niyśii uspokój , mój panicze drogi !
Nie darmo cię tu przyniósł twój koń białonogi,
Digitized byCjOOClC
SIELANKI. 71
Pryskał, we wrota wchodząc* zaać łeśniyó tu radzi,
Radziśmy wszyscy tobie, i twojej czeladzi.
Jaz i matka , i paona witać cię wychodzi,
Poprzedź ich ręką: tobie poprzedzić się godzi.
I ezotem nisko uderz : jest dla czego czołem
Uderzyć, a nie chciej siesć za go^cianym stołem,
A^ otrzymasz ro pragoiesz; wszystko z czasem płynie:
Co ma być jutro, niechaj będzie w tej godzinie.
I ty matko niezwłaczaj , czyń coś umyśliła,
Żadna rzecz się nie kończy, gdzie rozmysłów siła.
Panno, czas jui rozpuścić warkocze rozwite,
Czas oblec szaty, takiej sprawie przyzwoite;
Strójcie pannę do ślubu, sąsiady życzliwe.
Ślub święty jest, i wasze prace świątobliwe.
Wszak tez wam tę przysługę przedtym oddawano:
Toż i za matek waszych w obyczaju miano. .
Kapłanie, gotuj stułę: zbladłeś nam paniczu,
Ba i pannie łza za łzą płynie po obliczu.
Przelękłeś się paniczu , bojaźń ta od Boga,
Szczęście tam bywa, kędy bywa taka trwoga.
Nie płacz panno: bo rzeką, że płaczesz z radości.
Pomyśli ktoś i gorzej : bo siła zazdrości.
Nie pierwsza ty od matki wychodzisz z opieki:
Aboś chciała na łonie jej mieszkać na wieki ?
I ona przy malce swej nie wiecznie mieszkała,
I tyś się nie dla tego tak tu wychowała.
Jużeście w stadle świętem, wszyscy wam dajemy
Na szczęście , i miłego życia winszujemy ;
Bodajeście długi wiek z sobą pomieszkali,
Bodajeście wszelakich . pociech doczekali.
d by Google
n SZYMONA SZYMONOWICZA
Potrawy postawiooo, do stoła siadajcie^
W pośrodku miejsce pannie z panem młodym dajcie:
Im ci z sobą być: tak więc dwa szczepy zielone
Stoją w nadobnym sadzie pospołu sadzone.
Panna nie wzniesie oka , serduszko w niej taje,
A Pan młody długiemu obiadowi łaje.
Niech kucharze potrawy dziwne wymyślają,
Niechaj win rozmaitych hojno nalewają:
Kołacze grunt wszystkiemu ; a może rzec śmiele,
Bez kołaczy , jakoby nie było wesele.
Laską w próg uderzono ; juz kołacze dają,
A przed kołaczmi panie nadobne śpiewają,
I taniec prędki wiodą, i kleszczą rękami,
Zabawmy oczy tańcem , a uszy pieśniami.
Ta , co białym trzewiczkiem błysnęła na nodze.
Jakoby rzekła , ie się ja tcź na coś godzę.
Pierwsza para.
Paniczu, co tu z panną siedzisz za tym stołem.
Tobie teraz wiedziemy taniec pięknym kołem.
Tobie kleszczemy, czyli ty nie słyszysz tego?
Ale cię myśl unosi do czegoś inszego.
Tłasty kołacz niesiemy dla twojej zabawy:
Syty kołacz , są jeszcze sytniejsze potrawy.
fFłóra para.
Śliczna panno , dziś tylko panną cię witamy ;
Jutro z nami porównasz, w tym cię upewniamy.
Dziś się sromasz, jutro się będziesz uśmieeliała>
I ial ci będzie, ieś tak długo próiaowała.
d by Google
SIELANKI. 73
Pieicł matka, a przedsię nie smaczno w pieszczocie;
A z miłym przyjacielem smaczno i w kłopocie.
Trzecia para.
Nie damaj nam paniczu , juz kołacz na stole,
Teraz jest twoje źoiwo , teraz twoje pole.
Dzieciom kołacz^ dla ciebie będzie coś lepszego,
A ty pamiętaj zazyc fortelu swojeg^o.
Morzem ma być młodzieniec, morza żeglarz prosi.
Morze nie słucha, ale gdzie chce żagiel nosi.
Czwarta para.
Panno, jaz cię to matka z domu precz wyprawia,
Chleb to z domu przed ciebie nie kołacze stawia.
A chociaiby kołacze każdy dzień stawiali^
Dłużejby cię przy sobie już nie zatrzymali:
Jako się mocno trzyma chmiel gęsty przy tyce,
Tak i Panna się trzyma przy swoim panice.
Piąta para,
Wilczaszku, ozionąłeś owieczkę niebogę.
Ona za tobą bieży, choć ma w sercu trwogę.
Ale to sobie za ten kołacz wymawiamy,
Że ją tu przy taneczku do dnia zatrzymamy.
Radbyś potem , aby się tańcem zabawiała,
Tybyś rad; ona będzie coś inszego chciała.
Szósta para.
Panno przegrana twoja , chłopięta dowodzą :
Kołacz im z stołu dano, i za łeb on chodzą.
Digitized byCjOOClC
74 SZYMONA SZYMONOWICZA
Lepsza zgoda, nii zwada; zgoda wszystko mnoiy,
Niezgoda wszystko kazi, i domy uboiy.
Panno miej się do tańca: juz wodę oddają,
A muzycy niechaj co rześkiego zagrają.
Sroczko, z dobrąi nowiną do nas przyleciała,
Bodajeś i n sąsiad także zakrzeczała.
SIELANKA XIIL
ZALOTNICY,
Mopsus,
Przyjdzieli ten czas kiedy, ze ja swe zabawy
Będę śpiewał? czyli jaz Ęóg tak nie łaskawy,
Mieć mię raczy , ie nigdy przyjaciel nie siędzie
Przy mym boku, i dom mój wieczną pastką będzie?
Miłości nieszczęśliwa, nigdyś pięknej strzałki
We mnie nie utkła : po co noszę te piszczałki?
Po co pieśni! po co roi stada te igrają?
Szczęśliwsze stada, bo wżdy uciechy swe mają:
Ja nie mam: a juz starość nad grzbietem się krzywa
Zawiesza, i co chwila, sił pierwszych ubywa.
Oganiaj cudze proso, twoje juz wypili
Dzicy ptacy; wielki błąd, kogo wiek omyli.
Ale wżdy pieśni moje zemną zostawajcie^
Ani mię do samego* grobu opuszczajcie.
' O pieśni! nigdy na was nie padnie śmierć głucha.
Póki wam cny Sieniawski wierzy*) swego ucha.
•) Powierza.
Digitized byCjOOClC
SIELANKL ' 75
Zachowojmy się cudzym, gdy swego nie mamy:
Nie dziw , ze starzy młode lata wspominamy.
Wspomnijmy, jakie stroił Łicydas zaloty.
Jakie Amintas, miłość ma swoje kłopoty.
Licydas do Likory; ta trochę patrzyła
Krzywooko, lecz dobrą gospodynią była.
Amiotas do Neery ; siła było za tą
Posaga , bo się babką chełpiła bogatą ;
I często nowe cbnsty sprawowała na się,
I w srebrnym na każdy dzień chodziwała pasie.
Onej trefnie żartować, onej w tańcu było
Rej wodzić, onej samej, co żywo, słnzyło.
Ledwie się o północy do domu wracała:
Bo jako jedynaczce matka folgowała.
W ten czas była pognała kozy do cbrójciny;
Kozy w chrćścinie, ona u gęstej leszczyny
Legła w chłodzie na trawie, i smaczno zasnęła:
Wilczaszktt, żeś tam nie był, strawka cię minęła.
Tamże pędził Amintas na poła przyległe;
A gdy do kopy zgania owce swe rozbiegło,
Trafił na śpiącą : co w nim za myśl w ten czas była^.
Trodno trafić, atoli źle mu nie radziła.
Kto pragnie przyjaciela, wstydem go nabywa,
Cnota nad zakazanie nie chce być skwapliwa.
Stanął tylko by wryty, ona twardo spała,
A w tym trzoda pasąc się blisko nadchadzała.
Oa do trzody : Owieczki lekko następujcie.
Śpi tu piękna Neera , spania jej nie psujcie.
Śpi tu piękna Neera ; ani się tryksajcie,
I trawkę cicho szczypcie, i cicho stąpajcie.
Digitized byCjOOClC
76 SZYMONA SZYMONOWICZA
Baranie ty rogaty, abo cię oie minie
Maczuga, abo capem jutro cię uczynię,
Nazbyteś się rozigrał: by to dłago trwało,
Moieby się racz«j teraz rozigrać przystało.
Lekko owieczki moje , lekko następujcie :
Śpi tu piękna Neera', spania jej nie psujcie.
Śpi tu piękna Neera: przyjdź wietrzyku chłodny,
Przyjdź wietrzyku^ i czyń jej sen wdzięczny, lagoduy.
Pozwalam ci i włosy obwionąć na czele.
Pozwalam, ach niestetyź! ty i w ucho śmiele
Możesz poszemrać, możesz i wargę całować,
A ja nieborak muszę przyjaźni folgować.
Lekko owieczki moje, lekko postępujcie:
Śpi tu piękna Neera , spania jej oie psujcie.
Buhaj kędyś zaryczał ; nrebaczny buhaju !
jeźli mi na złość czynisz , roście w tym tn gaju
Kijan aa cię; koniecznie weźmiesz między rogi:
Naryczysz się cały dzień, teraz nie czyń trwogi.
Gdyby w me *), wolałbym ja , zęby spać przestała.
Wolałbym , żeby ze mną te kwiateczki rwała.
Lekko owieczki moje, lekko postępujcie:
Śpi tu piękna Neera; spania jej .nie psujcie.
Słoneczko, o słoneczko! nie zajrzyj nam cienia,
Pohamuj małą chwilę ostrego promienia.
Uchyl się za ten obłuk : blask śpiącemu szkodzi,
Jabym zasłonił, ale tknąć mi się nie godzi.
I ty się nie przebiegaj jaszczurko zielona,
Bo cię prędko dosięźe maczuga toczona.
•) Gdyby według mych chęci.
Digitized byCjOOClC
SIIDLANRI.
Lekko owieczki moje^ lekko następujcie:
Śpi tu piękoa Neera, spania jej nie psujcie.
Mochy bezecne mocby , siła wydziwiacie^
Łaję wam, i zajrzę wam: większą wolność maeie^
Niżli ja, na co się was tak wiele zleciało?
Abo wam miło kąsać białe, miękkie ciało?
I ciebie tu, komórka, zła Imierć posadziła?
Ukąsiłeś, ie przez sen wargami roszyła.
Lekko owieczki moje, lekko następojcie:
Śpi ta piękoa Neera , spania jej nie psujcie.
Śnie, jedni cię do śmierci czarnej przyrównają*
Drudzy mistrzem przyszłego .życia nazywają ;
Ja wieszczym, ja prorokiem: dziś mi się przyśniła
Neera » ze w kościele ze mną wespół była.
Była matka , i babka , i sąsiad nie mało.
Po chwale Bożej, jo£ się to w południe działo: ,
Kapłan stał przy ołtarza, myśmy tei tam stali,
Kapłan mówił , a myśmy jego słów słucbali.
Wiązał stułą, wzajemne rozdawał pierścienie.
Boże, niech się oademoą kona twe przejrzenie!
Lekko owieczki moje, lekko następujcie:
Śpi ta piękna Neera, spania jej nie psujcie.
Na co mi ojciec zbioru tak wiele zastawił?
Na co dom tak budowny , i fulwark postawił?
Na co się ja o dobre mienie pieczołuję?
Komu spiżarnie, koma dostatki gotuję?
Tobie piękna 'Neero , ty to będziesz miała.
Ty jako swego będziesz ze mną zażywała.
Śuie- wdzięczny, zwiastuj to dziś nadobnej Neerze,
A niechaj omylenia nie uznam w tej mierze.
d by Google
78 SZYMONA SZYMONOWICZA
Tak Amintas. Zaloty zasię Licydowe,
A był to prosty najmif), bywały takowe.
* W ten czas Likorys krowy w dojoiku doiła,
Licydas sieczkę rzezał. Zawsześ mię żywiła
Ręko moja , kto Boga dufa , a pracuje.
Do ostatniej starości nędze nie uczoje ;
Dzi^ sieczkę rzeiesz, sieczka nie rzeźe się sama:
Likory^ przy tej ręce będziesz dobrze nama").
Ręko moja, kto Boga dafa , a pracuje^
Do ostatniej starości nędze nie aczoje.
Panem się nikt nie rodzi , siła zostawiają
Dzieciom rodzice , siła dzieci utrącają.
Praca skarb najpewniejszy ; kto się spuści na nie,
I za żywota ma chleb, i po nim zostanie.
I ty Likory u mnie nie będziesz zebrała;
Nie będziesz, gdy nie będziesz ze mną prózaowała.
Ręko moja, kto Bogu dufa, a pracuje,
Do ostatniej starości nędze nie acznje.
Widziałem cię a tańca, i tak mi się zdało,
Iźeć tamto igrzysko najmniej nie przystało;
Lubo cię w plęsy wzięto, lab do gonionego.
Trąd no ciągnąć , kto nie ma umysłu do czege^
Piękniej ci u roboty, w tejeś przodek miała,
U robotyś mi naprzód do serca przystała.
Ręko moja, kto Bogn dufa, a pracuje.
Do ostatniej starości nędze nie aczuje.
') Wyrobnik.
•') Nam.
d by Google
SIBLANRI. 79
PomDisz? kiedyśmy byli pospoła na iniwie.
Pszenicę w ten czas ięto na siedzianej *) niwie.
Zagon twój był wedle mnie, talL ci tam słoiyło
Szczęście, ze sierpa w ręku ledwie dojrzeć było;
Jeszcześ nam przyśpiewała , przyznać ci się maszę,
Chcąc się tobie przeciwić , siliłem się z dusze,
I mówiłem do siebie, Boie jeźli zdarzysz,
Niech taki zawsze robi wedle mnie towarzysz.
Ręko moja, kto Bogu dufa, a pracuje.
Do ostatniej starości nędze nie nczuje.
Widziałem, pod kądzielą kiedyś siadywała,
Samać się do wrzeciona nić z palca puszczała,*
Jedwab nie będzie taki : u ciebie i wstanie.
Najpóźniejsze, u ciebie i najransze spanie.
Tobie czeladź nakarmić, tobie pochędoiyć
Wszystko w domu, i wszystko na miejscu położyć.
Ława zawsze cbędoga, pomyte naczynie.
Mówiłem: komu cię Bóg da, z tobą nie zginie»
Ręko moja, kto Bogu dufa, a pracuje.
Do ostatniej starości nędze nie uc^tije.
Jeźliś mi przyjacielem, podobno niezgadnę;
Gdyś chusty polewała onegdy czeladne,
Były tam tez i moje, a iż w ręce były
Przyjaznej , przed ioszemi jawnie to świadczyły.
Biało mię sobie nosisz, noś mię sobie biało.
Równemu z równym zawsze na świecie przystało.-
Chędogo, choć ubogo, bodaj się święciły —
Ręce twe zakasane^ bodaj memi były.
*) Siedzibnej, załoźnej włościaoskiej.
Digitized byCjOOClC
80 SZYMONA SZYMONOWICZA
Ręko moja , kto Boga dafa , ^a pracuje,
Do osŁatoiej starości Dędze Die uczaje.
Dworniczko, ty się teraz przesypiasz w połodoie,
Likorys krowy doi, oie bardzo to cadoie
Spać we doie gospodyoiej , jeszczeć się nie dała
Zoać czeladka: znać ŁeŁ jej mało doglądała.
Teraz masz wierną , potem nie wiem jaka będzie :
Jakobyś sama siadła, gdzie Likorys siędzie:
I kropla tam nie zginie, i nie zadojone
Cielęta , i mleka są skopce napełnione.
Ręko moja, kto Boga dafa, a pracuje.
Do ostatniej starości nędze nie ncznje.
' Koso, palec to; czyli kto zaloty stroi,
Abo się zamyśliwa, a przy kosie stoi,
« Prędzej w palec zawadzi? o moja Łikory!
Wiesz ty jakom cierpliwy , i jakom nie skory.
Róbwa*) jui raczej na się: służba nie na wieki.
Niech ja twej pewien będę, ty mojej opieki.
Ręka rękę umywa , noga wspiera nogi :
Przy wiernym przyjaciele żaden nie ubogi.
Więcej Bóg ma, niz rozdał, jest nasza u niego
Cząstka tez , nie opuszcza on człeka iadnego.
A kto w zakonie jego prowadzi swe iycie
Wszystko się zdarza, wszystko płynie tam obficie.
DaPajmy ma, a on nam niechaj błogosławi.
I kiedyi ten dzień będzie, gdy nas obu stawi
Przed ołtarzem? uspokój proszę myiSli moje,
Wszakeś i ty człowiekiem , uspokój i swoje.
*) Róbmy.
Digitized byCjOOClC
SIELANKI. 81
Tak opiewał ^ a juz i sieczki wielka kopa była^
I Likorys oamyśinie a krów^ się bawiła.
SIELANKA Xir.
POMARŁIGA.
Pańko, ¥Vonton.
Pańko.
Co. się dzieje WoDtonie? ie cię nie widamy
W towarzystwie, i twoich pieśni nie słycbamy?
Tylko snąć między lasy, między pustyniami
Sam zcbadzasz, nie takiemi pasterz zabawami
Ma się parać *) ; piloiej ma za trzodami cbodzi6 :
Myśliwcowi przystoi w lesiech na zwierz godzić.
Byłem kiedyś pasterzem ; dziś temu nazwisku
Muszę dać pokój : próżne tytuły bez zysku.
Pańko.
Juk siwy włos we brodzie; mienić obyczaje
Na starość, rzadiio się to któremu udaje.
Ponton,
Trudno się mienić^ kiedy sam Bóg co odmieni:
Zima biała. Bóg tak chce, lato się zieleni.
*) Bawić, zatrudniać się,
xxvui. 6
Digitized by CjOOClC
8^ SZYMONA SZYMONOWICZA
Pańko,
Na Boga, by na osła, na niego wkładamy
(fo sami dobrowolnie sobie zarabiamy.
Bóg za szyję nie eiągnie: ie kto z drogi zmyli.
Bóg nie winien; tam każdy padnie^ gdzie się chyli.
ff^onton.
Widziałeś me obory? widziałeś koszary?
Jakie w nieb pustki teraz? gdy Pan Bóg swe dary
Raczył dawać, pełno w nich wszystkiego bywało;
Dziś tak pobrał , że sierci bydła nie zostało.
Pańko,
Słychać było^ ze n was bydła odchodziły,
Ale kogoi te szkody dziś nie nawidziły?
Pospolity to pożar ^ i na wszystkie kąty
Rozsypał się, a płuży jnż to rok dziesiąty.
I a nas tak przerzedził, n kogo bywało
Sto obory ^ dziś ledwie kilkoro zostało.
Co ludziom, to lei i nam; z ludźmi i śmierć miła.
Aboś chciał, aby cię kaźń Bożka ochroniła?
Won łon.
Większy ifkl z wielą cierpieć^ bodaj mnie samego
Doległo : nie cieszę się z przypadku cudzego.
Od złych sąsiad, wszystko złe: łacniej zły wiatr minie,
Zły człowiek, radby wszystkich zgubił, gdy sam ginie.
Pańko,
Wiem ze dawno narzekasz na przykre sąsiady.
Zazdrość to czyni: na to niemasz inszej rady,
Digitized byCjOOClC
SIELAJHKI, 83
Niechaj się znzdrość puka, bodaj mi zajrzano.
Wolę to, niiliby mię poiałować miaao.
Dogryzie i zły sąsiada mnie to bardziej psuje,
Ze doma nie dSieszkiwam : kto gospodaroje,
A na czeladź się spuszcza^ sam się dworem bawi.
Równa to, gdy straszydła kto na wróble stawi:
Straszydła stoją, wróble proso wypijają.
Drew^niani nasi słndzy^ tak nas oganiają.
I ja teraz ^ tę szkodę mojej niebytoości
Przyczytam> a czeladzi zwykłej niedbałoSci.
Pańko.
Nie dziw^ i& Amaryllis zawsze narzekała^
Ani z jabłoni swoich jabłek obierała:
Ciebie doma nie było^ ciebie wyglądały
Sośnie wysokie^ ciebie i ten chróścik mały.
Ale komu polewka dworska zasmakuje.
Niech się ma dom przewraca^ on tego nie czuje.
Won łon,
Bezecny dwór^ bodaj się o nim ani śniło ;
Niechaj się nim zabawia, komu zginąć miło.
Jam raz zginął: tak mucha więźnie w pajęczynie^
Tak sikorka na lepie, tak mysz w łapce ginie.
Pańko.
Kto na swem nie przestawa, a co raz się kosi
O nierówną^ zawsze być niewolnikiem masi ;
6'
Digitized by CjOOClC
84 SZYMONA SZYMONOWICZA
Podczas i swoje straci, i za cieu ułapi.
Powoli prędzej dojdzie^ ni£ ten co się kwapi.
Ponton,
' Późna rada po szkodzie: przyjdzie odżałować
Wszystkiego, a na lepszą dolą się zachować,
I o czem łoszem myślić: juz was proste pieśni
Bóg zegnaj , Bóg was zegnaj Satyrowie leśni.
Nas Nymphy, was pasterze! juz więcej Wontona
Nie ogląda drużyna w kupę zgromadzona.
Zostańcie to ucieszne moje krotofiie.
Zostańcie me zabawy, me spokojne chwile.
Ciebie piszczałko moja, niech ma ten dąb suchy.
Minęło to , ie przez cię kraj ten nie był głuchy ;
Wszystkie dobrze, wszystkie cię lasy słuchiwaJy,
Do ciebie się pagórki wszystkie odzywały.
O pagórki ! juz po was nie będzie ryczało
Bydło moje, nie będzie traw waszych deptało.
Darmo przezorny Purze lejesz hojne zdroje.
Juz nie będą pijały z ciebie woły moje.
O woły, pracą moją pilnie wypasione.
Serce mi się rozsiada, gdy na was wspomionę ").
Kiedyście upadały, kiedyście zdychały,
A ratunku żadnego zioła nie dawały;
Samem nad wami stawał, samem was podwadzał,
A ial mi dobrze z głowy oczu nie wysadzał.
Jni się nie będę chełpił pięknemi nabiały,
W^szystkieście moje krowy , wszystkie pozdychały.
*) Wspomnę.
Digitized byCjOOClC
SIELANKI. , 85
Wedle was i cieliczki padły, i ciołacy.
Wszystkich psi jedli, wszystkich jedli g^rubi ptacy.
Tak więc wicher obali w boru sośnie całe,
Ze i chrusty, i drzewka oie zostaną małe.
Wilcy, coście obory moje wojowali^
Coście mię w polach , coście mię w lesiech kradali.
Przymierze ze moą macie; ani tajne doły,
Ani wam będą bronić przystępu okoły:
Bezpiecznie nadbiegajcie^ mała tu nadzieja:
Pustki i najchytrszego omylą złodzieja.
psi, o dafna moja, o straży stateczna!
Leźcie, i śpijcie, żadna trwoga niebezpieczna
Nie wzbudzi was; jnź niemasz czuć około czego;
1 zamku nie strzegają hajducy pustego.
Rosa dziś rano padła, trawy otrzeźwiały,
A mnie się łzami oczy tylko nie zalały.
Z rosą pasza najlepsza; lecz trudno w tej mierze
Poradzić, kiedy sam Bóg ręką swą co bierze.
Lezą łąki zielone, okiem nieprzejrzane^
Stoją stogi siao wonnych, w pogody zprzątane ;
Cóz potem? kiedy niemasz,, ktoby zażył tego:
Niemasz cieliczek moich ^ niemasz stadka mego.
Najlepiej w świat z octyma , potrzeba dać pole
Żalowi: mniej to boli, co w oczy nie kole.
Zostańcier piękne łąki : juz więcej na wasze
Pasterz Wonton bydeł swych nie pożenię pasze.
Wonton nie pasterz^ jui was kosą swą oie zatnie.
Zegnam was, i juz was tu zostawiam ostatnie.
I ty Panku bądź łaskaw^ a jeźliś co chęci
Mojej zaznał, niech będę u ciebie w pamięci.
Digitized byCjOOClC
86 SZYMONA SZYMONOWICZA
Pańko.
Takześ o Bogn zwątpił? takie ręka jego
Jest ścisła? ze co weźmie, nie ma wrócić z czego?
Go od Boga, potrzeba za wdzięczne przyjmować;
Łab 0Q daje^ lab bierze^ za wszystko dziękować.
Tern prawem świat tea stanął: szkody z korzyściami
Mieszają się; dziś słonce, jotro się chmarami
Niebo czerni , godzina jedna , nie jednaka.
Mozę być z pana iebrak^ moie pan z żebraka.
A kiedy kto upadnie, więc się jui nie dźwigać?
I opuściwszy ręce^ nieszczęścia podligać?
Pobiją zboża grady ^ przedsię oracz w pole
Z płngiem idzie, nie pomniąc o próżnej stodole.
A Pan Bóg zaś tak hojnie, jako Pan, zaradza.
Ze się i grad, i wszystek głodny rok nagradza.
Pomnisz^ kiedy nam sady zima posuszyła?
One sady roskoszne: niecierpliwa była
Moja Oleńka^ swoje wyrąbać kazała.
Jakoby do palenia inszych drzew nie miała.
Kędy nie wyrąbano , znowu się z korzenia
Puszczały; jam się musiał udać do szczepienia.
I teraz z łaski Bożej, mam tak piękne sady,
Źe mię niemi nie przejdzie nikt między sąsiady.
Widziałem , kędy domy drewniane zgorzały^
Tam potem kamienice murowane stały*
Czasem Pan Bóg nawiedzi, abo za karanie,
Abo chcąc wzbudzić większe do czego staranie.
Kiedy człowiek zdrów, insze zoośniejsze są szkody,
Gdy drzewo całe , będą na niem i jagody.
Digitized byCjOOClC
SJELAimi. 87
I ty się nie opuszczaj: Bóg bierze. Bóg daje.
Trzeba się starać e ^ię* póki człeka staje.
Po Boga , jest nadzieja w dobrym przyjaciela.
Za twojem wychowaniem^ najdziesz takich wiela,
Co cię zapomoźemy; odemoie jednego
Przyjmij parę czabanek, od kogo drugiego
Będzie więcej : tylko ta przemieszkiwaj z nami,
A wieka darmo nie traw między pastyoiami.
A teraz ta przenocuj ze mną : juz tez siada
Słoneczko y i na trawy chłodna rosa pada. ^
SIELANKA XV.
CZARY.
Zona.
Jai to trzecia noc , jako doma niemasz mego :
Jakoi się ja domyślać nie mam czego złego?
Trudno dobrze rozumieć: niewiem czem się bawi.
Mocny żołądek^ który ial takowy strawi.
Przynieś Tbestyli, przynieś rzeczy zgotowane.
Niech przynajmniej ucieszę tym serce stroskane.
Jeźti chciał z domu biegać, nie ienić się było.
Ja się gryzę^ i jemu będzie teź nie miło.
I ta się nie ncieszy, która mi go psuje:
Kto komo szkodzi, niech się oa szkodę gotuje.
Świadczę tobą Księżyca , ie mię ial przywodzi
Do tego ; zły postępek , złym się oddać godzi.
Nie ma do mnie przyczyny; wziął mnie w dobrym domu,
Wziął mię z dobrą pomocą, nie ma ze mnie sromo^
d by Google
8S SZYMONA SZYMONOWICZA
Ma ze mnie gospodynią, ma ze mnie i zonę.
Ma i słngę , a przedsię cbęci me wzgardzone.
Przysięgo mścij się nad nimi kto Boga nie. widzi
Nad sobą, oie dziw, ie się przyjacielem brzydzi.
Kto Boga nie zna, kto o samienie oie stoi.
Niechaj się, z piekła kogoś surowszego boi.
Wiem ze to jest grzech wielki, wiem ie wszelkie czary
Szkodliwe; ale ial mój oie ma żadnej miary.
Niech juz idzie. Thestyli, juześ się wróciła?
Potrzeba, abyś co ja rozkażę, czyniła.
Syp to proso na ryokę, i nad węglem trzymaj,
W drugiej ręce miej wachlarz, -i ogieii poddymaj,
A przymawiaj :'jako się proso w rynce puka,
Niechaj tak mojej pani, mąź jej własny szuka.
Przywiedźcie mi do domu męia , możne czary.
Przywiedźcie : bowiem łal mój nie ma żadnej miary.
Dapbnis mi serce pali, ja na jego głowę,
Palę te ususzone liście jesionowe ;
Jako liście zpłooęło , ani zostawiło
Popiołu, bodaj się w nim serce tak paliło.
Przywiedźcie mi do domu męża , możue czary,
Przywiedźcie: bowiem żal mój nie ma żadnej miary.
Wosk ten na ogniu topię; jako się wosk topi,
Jako ziemia mięknieje , kiedy ją deszcz zkropi.
Tak on niechaj się poci^ tak niechaj topnieje,
A z cnotliwej małżonki niechaj się nie śmieje.
Przywiedźcie mi do domu męża, możne czary^
Przywiedźcie: bowiem żal mój nie ma żadnej miary.
Kręcę wrzeciono; jako wrzeciono się kręci.
Bodaj go tak kręciły moje szczere chęci;
d by Google
SIELANKI. 89
Bodaj pokoju nie miał, aź się do maie stawi,
Niech go to we śnie trapi, niech trapi aa jawi.
Przywiedźcie mi do domn męża, moioe czary.
Przywiedźcie: bowiem ial mój nie ma żadnej miary.
Tę podwijkę, trojakim węzłem zawięznję,
Zawięzuję i warkocz : niechaj on tak czuje
Myśli swe powiązane: ani ich odplotę,
Aź się pokaje *) , i złą porznci robotę.
Przywiedźcie mi do domu męźa^ moine czary^
Przywiedźcie: bowiem źal mój nie ma żadnej miary.
W tym garnca jest niedoperz żywy zalepiony.
Wstaw go na ogień; jako się on z każdej strony
W garnco piecze, tak się niech piecze serce jego,
Bym mogła, przydałabym ognia piekielnego.
Przywiedźcie mi do domu męża, możne czary,
Przywiedźcie : bowiem żal mój nie ma żadnej miary.
Te zioła, temi zioły wiedmą **) się stawała,
I oknem na ożogu precz wylatywała
Sąsiada moja Baucys; pal te wszystkie zioła,
Jeźli jednemu wytrwa , wszystkim nie wydęła.
Przywiedźcie mi do domu męża , możne czary.
Przywiedźcie: bowiem żal mój nie ma żadnej miary.
Mam facellt ***) od niego ; jeszczem panną była,
Tańcował ze mną, głowa mu się zapociła,
Otarłazy, rzucił na mię; został tak nie prany:
Uczynię mu, że z niego pocieką pijany.
*) Poprawi.
"*) Czarownicą.
"*) Chustka.
d by Google
90 SZYMONA SZYMONOWICZA
Przywiedźcie mi do doma męża, możne czary,
Przywiedźcie: bowiem zal mój aie ma żadnej miary.
Warz kaszę na podolku *), dobra się rzecz stała,
Bez ognia, na podołku kasza nam wezwrzała.
Biegać mu, czy się mylę? psi około płota
Szczekają, i ktoś bije jakoby we wrota.
Folguj z tą kaszą, folguj, psi szczekać przestali:
On jest, kooieczaie on jest, węchem go poznali.
Będzie lepszy karany, witać się go godzi^
Ale ma kęs wytrwajmy, aźe się ochłodzi.
Zbiegał się ; dobrze tak nań : kto niechoe powoli
Czynić co nań przystoi , musi po niewoli.
Jeszcze ognia nie zgaszaj , jeszcze możne czary,
Pomóżcie mi, niech mój źal nie będzie bez kary.
Pal te źyly, a mów tak: kurczycie się żyły,
Bodaj się tej łotryni członki tak kurczyły:
Jako się ta nieboga w sercu swym zkurczyła,
Której ona własnego męża omamiła.
Pomóżcie mi krzywdy mej mścić się możne czary.
Pomóżcie: niechaj mój żal nie będzie bez kary.
Wlecz tę szmatę przez drogę , a mów : niech hyclicy
Tak zdrajczynę mej pani włóczą po ulicy,
Niech w jej piersiach ogniste kleszcze utapiają,
Niech jej plugawe mięso sobakom miotają.
Pomóżcie mi krzywdy mej mścić się mr.żne czary.
Pomóżcie: niechaj mój żal nie będzie bez kary.
Sowo, ty hukasz w lesie, a hukasz daremnie,
A co łotryni robi, ma to być tajemnie?
*) Poły u sukni.
' DigitizedbyCjOOClC
SIELANKI. 91
Niecbaj tak za nią wszyscy głosem twym hukają,
Niechaj ją wszetecznicą wszyscy nazywają.
Pomóżcie mi krzywdy mej mścić się moine czary,
Pomóżcie : niechaj mój ial ni« będzie bez kary.
Zplań trzykroć, a przeklinaj: jako ślina pada
Na ziemię, niech na jej twarz krosta tak wysiada,
Niech ją wrzody oblega, niech z siebie robaki
Zbiera^ a w gnojach lega z lichemi żebraki.
Zadzwoniło mi w uchu, dosyć moine czary:
Zdrajczyna pewnie moja nie będzie bez kary.
Pódźmy gościa witajmy, pilno mu znać było:
O jednym bocie przybiegł; acz mi nań nie miłp,'
Ale mi go źal przedsię. Gdy mi się tu stawił,
Radam mu z serca, choć mi bardzo go zakrwawił.
SIELANEA XrL
ORPHEUS.
Menalkas i Licydas.
Menalkas.
Nie zawady, 6 Licyda, nie zawzdy do gałek.
Pod czas lei nie zawadzi spróbować piszczałek.
Piszczałka pasterzowi zawsze przyzwoita ;
Ale kto się za młodu leda czego chwyta,
I na starość nie bywa jedno ledajakim:
I my się tego strzeżmy sposobem wszelakim.
d by Google
92 SZYiMONA SZYMONOWICZA
Ojciec mój tak powiadała od gałek do bierek *\
Od bierek do pisanych **) ; a z małych kosterek,
Potem się wychowują wielcy kosterowie:
Taraek się z młoda ostrzy, dawne jest przysłowie.
Licydas,
Wiesz ty Menalka , ie cię jak brata miłuję :
Wszakże wiedz , ze cię o to nie jeden strofuje ;
I wczora mi się o cię za włosy dostało. '
Tu pod lipą, kilka nas pospołu siedziało,
A tyś grał na fujarze, ze cię słychać było:
W tym' bydło się ku tobie jakoś obróciło.
Rzecze jeden : nowy się Orpheus narodził.
Będzie za sobą bydło, i niemy zwierz wodził.
Patrzcie, jako te krowy nadstawiają ucha:
Koniecznie tej fujary każda pilno słucha.
Wszyscy się uśmiechnęli : a mnie gniew rozpalił.
Odpowiem : nazbyteś tę muzykę przechwalił.
A wiem ja, że Menalka przed tobą nie zjada,
Ba i tu między nami nie wiele posiada.
Tym gorzej , rzecze drogi , dobrzeby się zgadzać,
A na te się wysokie dumy nie przesadzać.
Onegda , gdyśmy grali w kręgle przy ostrowie,
Minął nas , jakoby rzekł: wszyscyście błazoowie.
Ale mu te rozumki kiedyś pomieszamy,
A mali twarde włosy w głowie wymacamy.
') Do warcabów.
•') Do kart.
d by Google
SIELANKI. 93
Wżdy go bić nie będziecie: maai sam być przy tym, ^
Kto chce bić , a kto bije , bywa tei ubitym.
Porwą się ca tym do mnie ; i jeszcze czapryna
Czuje moja, jako mię czciła ta draiyna.
Menalkas.
Wiem ja to , ie niewiele mam u nieb przyjaźni :
Ale i jiies nie kąsa , gdy go kto nie drażni.
I ty się o mnie nie swarz: niechaj oni swemi
Obyczajmy się rządzą , ja będę mojemi.
Kres ukaże, kto dobrą drogą bieg prowadzi:
Rio sobie źle pościele z razu , sam się zdradzi.
Przeciwić się każdemu, nie stałoby człeka.
Kto nie łaskaw^ lepiej go ominąć z daleka.
A ty sobie bierz przykład , jako się źle bracie
Ze złemi , gdyś to musiał włosami zapłacić.
Zawsze musi szkodować, kto się ze złym sprzęźe:
Lepiej wniść między wilki ^ lepiej między węże.
I lub *) się oni z mego grania pośmiewali,
Bodaj mię raczej grubi osłowie słuchali ;
Niżby się miał ocierać mój głos o ich uszy.
Rychlej się twarda skała- rychlej kamień ruszy^
r^iżli serce zawisoe: bo te wszystkie złości
Przeciwko spokojnemu, pochodzą z zazdrości.
Mniemasz^ że w staroświeckich piosneczkach bajano,
Kiedy o Orpheowej muzyce śpiewano,
Ze lasy, że zwierz dziki szedł za jego graniem;
Nic to zgoła inszego nie było mem zdaniem,
*) Lubo.
Digitized byCjOOClC
94 SZYMONA SZYMONOWICZA
, Jedno ie był w krają swym śpiewak umiejętny,
A ten, gmin pospolity miał sobie niechętny:
I nie chcąc między ludźmi mieszkać przeciwnemi.
Wolał wiek trawić między paszczami głnchemi.
Cnota się nie utai : niech w jakie chce cienie
Tuli się; przedsię jasno świecą jej promienie.
Wywrze człeka potrzeba , a co w kącie siedział,
Poda go sławie, i świat będzie o nim wiedział.
Ani się tam zdarzyło w kącie Orpheowi
Długo ukryć: co iż był przyszedł Chironowi
Do znajomości: który także przemieszkiwał
W pustych lesiecfa, a z Bogi częste mowy miewał:
I rad jego przemożni królowie słuchali,
I syny swe, pod jego ćwiczenie dawali.
W ten czas Jazon do Kolchów młódź Grecką prowadził,
Temu Chiron przy inszych namowach to radził,
Aby Orphea z sobą wziął do towarzystwa:
Z rozumem (prawi) synu dokazuj rycerstwa.
Z rozumem mocna władza ; to jest wojska zdrowie
Największe^ gdy ma hetman radę dobrą w głowie.
Ale iź Bóg nic wszystko jednemu otwiera ;
Jako pszczoła z różnych ziół słodkie miody zbiera,
Tak wodzowi potrzeba, i dowcipem władać
Swym własnym ; i mieć przy tym kogo się dokładać.
Na co ja tobie podam człeka wybornego
I zgołać radzę, abyś nie jeździł bez niego.
Lubo w pałacach Królów bogatych nte żyje.
Lubo się w gęstych lesiech, i pustyniach kryje^
Ty go przed się wyszukaj , i gładkiemi słowy
* l^błagaj, aby z tobą był w drogę gotowy.
d by Google
SIELANKI. 95
Usłacbał Jazon starca^ i wprzód koło te^
Piloo chodził, aby był Orpfaeas n niego.
Jakoi się nie omylił na jego dzielności.
Bo przezeń wszystkie w wojska spokoił tnidności.
Przezeń rzeczy dopinał, przezeń złe niezgody
Uciszała i wszelakie zwyeięiał przygody.
Orpbens morskie borze, i wodny szturm srogi,
Orphens umiał błagać rozgniewane bogi;
I kiedy , we złym razie , do wioseł się miała
Młódź ocbotna , z muzyki jego pocbop brała.
Raz wraz, okiem nie dojrzeć^ w wodę uderzają,
Piany się kręcą, krople pod niebo pryskają:
Okręt leci, podobny bystrym orlim piórom.
A kiedy nadpływali ku Tysyjskim gófom.
Odzie kościół starożytny Artemidy leij,
Żaden tamtędy żeglarz cało nie przebieźy;
Jeźli pierwej Bogini darem nie ubłaga,
Każdego tam zakręci nieprzebyta flaga.
A Orpheus, nie złotem^ nie drogiemi dary.
Zmiękczył jej serce, ale dźwiękiem swej cytbary:
Ze nie tylko gniewy swe morze położyło,
Ale i ryb rozlicznych stada widaó było.
Które się przy okręcie wkoło zgromadzały^
Jakoby wdzięcznych jego pieśni słuchać miały.
Tak się więc za pasterzem w pole trzoda sypie,
Kiedy gra na piszczałce, lub na gęślach skrzypie.
Potem , za jego radą , wysep nawiedzili
Elektry Atalanckiej , i w obrzędach byli
Usty nie pomienionych ; on im też objawił
Bfatkę wszech Bogów, i jej cny obraz postawił
d by Google
90 SZYMONA SZYMOiNOWICZA
W Daboinym krają Midskira ; i obchody slroJDe
Wymyślił , i rycerskiej młodzi taoce zbrojoe.
Za co ona wszystkiemu wojsku cbętoa była,
I swą łaskawą ręką bieg ich prowadziła.
I ty Apollo, rymem jego uwielbiony,
Dodawałeś im w każdej potrzabie obrooy.
Strach wspomnieć; gdzie się skały Gyaaskie rozwodzą,
A ZDOwn w ocemgnieDin ku sobie przytfhodzą^
I ptak lotem nie umknie; takim uderzają
W się zapędem, i na proch wszystko pokraszają.
Lecz gdy swoją cytharą Orpbeus łagodził.
Bezpiecznie rączy okręt tamtędy przechodził.
Bo góry rozstąpiono, jako wryte stały,
I jego złotostronnej muzyki słuchały.
Ale ani żelazne Wulkanowe domy,
Ani ognistej Etny trzaskające gromy,
Ani tak straszna Cyrce , która przyrodzenia
Człowiecze, w nieme twarzy, czarami odmienia,
I chowa na łańcuchach twardych przykowane,
Raz w wieprze , raz w niedźwiedzie , męie przedziałane :
Ani Scylla, co cało połyka okręty,
Ani Charybdys , w której wrą bystre zakręty,
Nie jest tak pracowitym żeglarzom szkodliwa.
Jako port pięknych Syren, i ludzkoóć zdradliwa.
Uczona Muzo, cos to za córy spłodziła?
Bodajeś była raczej nigdy nie zażyła
Daró^Y wdzięcznej Weneryj z ojca serce mają *
Niestateczne, a z ciebie, ze pięknie opiewają.
Szkodliwsza taka zdrada, która jadowity
Umysł , pod jedwaboemi słówki , ma zakryty.
d by Google
SIELANKI. 97
Przeto się one zawsze nad brzegiem wieszają.
Pod czas w lekkiego ptaka pióra odmieniają.
A kiedy kto nadpływa, lagodoem śpiewaniem
Wabią ka sobie, i słów cudnych namawianiem:
Do nas, do nas, cny gościa, ta stan w porcie wolnym!
A kto się raz dostanie ich rękom swawolnym,
W takie^pęta, w takie się sidła nędznik wprawi,
Że się wieczoemi czasy ztamtąd nie wybawi.
Pomniał o tym Orphens, i naprzód modłami
Wiatry błagał , ze okręt bieżał pod iaglami.
Przytym wszystkie misterstwa, wszystkie swej naoki
I graniem , i śpiewaniem , wyprawował sztoki.
Słocbał Jazon , młódź insza w około słuchała,
A cythara Syreny wszystkie zagłus/ała.
Nakoniec same z brzegów ucha nadstawiały,
A dłogo za okrętem bieżącym patrzały;
A ten prół szumne wody, wiatr go z tyła gonił.
Jeden się z towarzystwa tylko nie ochroniły
Battns nie bardzo mądry; uwiodły go oczy
Do białej płci, z okrętn nieborak wyskoczy,
Pości się w pław; a one dłonie wyciągają
Ra niema , i sam do nas , sam do nas ! wołają.
I przyszedłby był nędznik w ręce ich złośliwe,
Ale go ztamtąd wiatry odbiły życzliwe :
Ze rad nie rad wypłynął na Liiibską ziemię,
I tam do śmierci mieszltał, tam zostawił plemię.
A ciebie , jako wspomnieć , Medeo niebogo,
Ach niestetyżl nazbyteś postąpiła srogo;
Ojczyzoęś, ach niestetyż! i ojca zdradziła.
Acześ wszystkiej Grecyi dobrze posłużyła;
XXVIII. 7
Digitized byCjOOClC
S SZYMONA SZYMONO\^CZA
Pochwalić cię nie mogę: kto Boskiej bojaźni
Zapomni , tego wieczoe prsećladoją kaźai.
I tyś oie wielo wzięła z spraw swoich radotSci ;
Raczej okrutne trwogi , i ciężkie iałości.
Jeźlić kiedy wesoło słońce zaświeciło,
Pewnie cię najweselsze w ten czas nawiedziło
Kiedy cię, nie jaz gościa^ jui oblobicnicę, .»
Dowiodły Orpheowe rymy do łoinicę:
Taniec Egejskie Nimphy, taniec prowadziły
Aliskie^ i Meliskie do nich się łączyły.
Nie dłago się ucieszy, kto ma gniewne Bogi.
Dla ciebie , cna królewno , znowu wicher srogi
Uderzył ; jni Grecya przed oczami była,
Znowu burza w obcy kraj okręt zapędziła.
I wparła na Libijskie nieprzebyte brody.
Gdzie się zmieszane z piaskiem kręcą mętne wody.
A nawy, abo w wirach toną ponurzone,
Abo w piaszczystym mule więzną pogrążone.
Jakiego trudu, jakiej trwogi tam nie było?
Aź im do ostatniego głodu przychodziło.
Juz i do ostatniego przyszło powątpienia,
Ze wszyscy pewni byli jawnego zginienia.
Sam tylko Orpheus był serca jednakiego:
Bo dufał mocnie Bogom ; a oni tei jego
Nie ubliżali łaską swoją , stateczności.
A gdy jni zamierzony kres wszystkich trudności
Nadchodził, on to naprzód podał Jazonowi,
Potrzeba > (prawi) pokłon oddać Trytonowi:
W jego państwie jesteśmy , on morzem kieruje^
Ten tylko rad pomaga , kto wdzięk jaki czuje.
d by Google
SIELANKI. 99
Natychmiast cbętoy Jasoa^ kosztownej roboty
Oddał mn oa ofiarę trzynog szczerozłoty.
A Tryton się ukazał jawnie nad wodami,
I okręt z piasków zepchnął własoemi rękami.
I wodzem był, i drogą bezpieczną* prowadził,
* Az ich na pożądany brzeg Grecki wysadził.
Cóz ja ezynię? nie o tem zaczęła się mowa,
Ani tej nocie słniy chwała Orpbeowa.
Ale ten ma obyczaj piszczałka ze trzciny.
To śpiewa, co przyniosą do języka śliny.
Licydfis.
€o często jest na myśli , toź i w nściecfa bywa :
Z pełnego (mówią) serca, i do warg npływa.
Znać łe ty Orpheusza częściej miewasz w głowie,.
NizU, ezemtt się z sobą tryksają kozłowie.
Ale my dawnych wieków ladzie pochwalajmy.
Wszakże na teraźniejszych czasiecb przestawajmy.
Dobre są mądre pieśni, dobre i staranie
O czem inszem^ i ludzkie nie złe zachowanie.
Zajmijmy bydło ^ aby szkody nie czyniło:
Bardzo się ku Stachów^ niwie przybliżyło.
SIELANKA XFIL
PASTUSZY.
Soboń. Sj/mieh^
Soboń.
Symichu , co urzędnik wczora mówił z wami ?
7'
Digitized byCjOOClC
100 SZYMONA SZYMONOWICZA
Symich,
Mówił, 2e się pustoszą lasy koszarami,
I to , źe ich na przez rok czynić aie pozwoli.
Podobno, kto mu tego dobrze nie przysoli.
Sohoń.
Takci dziś urzędnicy, w rzeczy, przestrzeg^ają
Dobra pańskieg^o, a w miech sobie nabijają.
Wszystko na wydzieranie: (bodaj panoszeli)
Jui ubóstwu , i łąki , i pola odjęli ;
Teraz bronią do lasów, siła drzewa padnie
Na każdy rok, siła go lada kto ukradnie,
Rąbią ze pnia , nie tylko powalone biorą ;
A przedsię darów Boiych nigdy nie przebiorą^
Las przedsię lasem , a snadź lepiej to i panu.
Co rok po dziesiątemu wytykać baranu.
Ale się nie frasujmy, gębę diabłu temu
Przyjdzie ozem zatkać, a paść przedsię po staremu.
Wełna się na to przeda , i czem Izejszem moie
Odprawić: niech się ten wilk tą draczą wspomoże.
Symich,
Dawno tak baba rzekła , co dahej to gorzej ;
Dziś szczyptami odprawisz, jutro nasyp sporą,^.
Najcięźej nogę wstawić, i te dziesięciny
Naprzód nastały, bardzo z niewielkiej przyczyny.
Przedtym nic nie dawano, darmośmy pasali,
Bryndzę tylko, albo ser, na pocztę naszali.
Potem barana; alić tego zawsze chciano:
Nakoniec , dziesiątego co rok wytykano.
d by Google
SIELANKI. 101
Teraz na nowe, co się da urzędnikowi,
Wciągnie «ię to w obyczaj : bo skoro się dowi
Pan tego , będzie kazał sobie za swe płacić ;
I tak musiemy oa tym dwojako utracić :
, Bo i orzędaik będzie macał swojej dziury.
Na ostatek nas będą. drzeć, tylko nie z skóry.
Soboń.
Symichu., nie trzeba brać ostro przedsię rzeczy.
Poroczmy Bogu, on to niechaj ma na pieczy.
On daje i dla wilka , i dla człeka złego,
00 daje i dla Pana : a więcby wszystkiego
Odbieźeć? ze się trocfaa na stronę uroni.
Święta to wełna, co się nią baran uchroni.
Bóg nam da , za wydziercą zawsze nędza chodzi :
Wydziera, a nic nie ma. Bóg wszystko nagrodzi.
Jeszcze lei zon nie mamy^ niechaj się ojcowie
Nasi frasują, icb to przynależy głowie;
A my co wesołego sobie zaśpiewajmy,
Ale co wesołego, pokój troskom dajmy.
Widzisz jako po zimie wiosna następuje?
1 to ustąpić musi , co nas dziś frasuje.
Zacznij, abo ja zacznę, pójdziem na przemiany:
I wieniec piękniejszy jest , kiedy przeplatany.
Symich,
Zaczynaj ty, ja z tobą w równią się nie liczę;
Tyś mistrzem na to , ja się dopiero kęs ćwiczę,
Wszakże nie wydam ; co kto umie , z tym się stawi :
Przy słowika i sroka piosnkami się bawi.
d by Google
iO^ SZYMONA SZYMONOWICZA
Sohoń.
Skowroneczkn , ju£ śniegi na polach nie leią,
Jui^do morza rzekami pienistemi bieią.
A tyś rad, i ku nieba w górę polatujesz,
I garłeczkiem krzykliwem wdzięcznie przepieraj esz.
Bo skoro wiosna role rozległe ogrzeje,
Skoro łąki kwiatkami pięknemi odzieje,
Wynikną i robaczki z ziemie rozmaite:
A ty potrawki będziesz miał t nich znamienite.
Symich,
Jaskółeczko, jnźeś się na świat okazała?
Jaieś ożyła? jnźeś z wody wyleciała?
Za tobą doi wesołe, i wietrzyk powiewa;
Za tobą i słoneczko cieplejsze dogrzewa.
Narodzi ono tobie muszek niezliczonych.
Ty ich będziesz łapała, po polach przestronych.
Będziesz łapała, i do gniazdeczka nosiła:
Boś je sobie pod naszą strzechą nlepiła.
Soboń,
Słowiku^ mój słowikn, co w tym krzn różanym.
Od północy mię budzisz swoim głosem ranym,
I ty nie z serca śpiewasz , i ciebie coś boli :
I ja śpiewam , a rym mój idzie po niewoli.
St/mick,
Garlico , ma garlico , i ciebie coś więzi.
Ze ta siadasz osobno na sochej gałęzi,
Siadasz osobno, ai cię chytry lep nłowi:
1 mnie nędznicę pędzi do grobu stan wdowi.
Digitized byCjOOClC
SIELANKI. 103
Soboń.
Koźlęta mi w kapuście poczyoiły szkody.
Szpacy mi pozjadali Da trześniach jagody,
Wróble proso wypili , tę mam korzyść z tego.
Że za Phyllidą biegam^ a nie dojrzę swego.
Symich. •
Cieliczka mi do sadn przez płot przeskakuje,
I kwiateczki mi depce, i szczepy mi psnje.
Cieliczko oie przeskakuj : i ty Daphnisowi
Daj pokój , krasoa Cyrce , cudzemu męiowi.
Sohoń,
Wypatrzyłem grzywacze, gdzie gniazdo nosiły,
I jnź dzieci, jak mniemam , wpoły dokarmiły;
Pójdę je zbiorę, i dam komuś na śniadanie^
Nie powiem komu: bo mi idzie o wydanie.
Ułapiłem wiewiórkę wezora na leszczynie,
Niech kaidy wie , £e ją dam nadobnej Halinie.
Komu co Bóg obiecał, zazdrośó nie ukradnie;
A czego nie obiecał, i z garści wypadnie.
Sohoń,
Kiedy po górach chodzisz, nie chodzą Phylli, bosa,
Kiedy po łąkach, zdrowa nóżkom ranna rosa,
W trzewiczku do taneczka: a jać go więc kupię,
A ty mnie, lecz podobno moje chęci głupie.
Symioh,
Szerszeń w południe kąsa, przed wieczorem nazyca,
Mucha cały dsień , w nocy przykra komorzyca.
d by Google
104 SZYMONA SZYMONOWICZA
U wody się bój węża, jaszczórki przy krzaka.
Mnie przy chróście: co mówicz szalony prostaka?
Soboń.
Zachwala Eryphyla , mijając mię wczora,
^Cisnęła na maie jabłkiem: zkąd mi głowa chora,
Teskaica oa mię bije, szum przelata aszy.
Spać oie mogę, lice mi blednie, a mdło daszy.
Symich.
I mnie w tańca Thestylis przydeptała nogę:
Od tego czasa wszystek jakoby nie mogę.
Jeźli mi to na pośmiech tylko ndziałała.
Bodaj krzemienie gryzła, w pokrzywach sypiała.
Soboń.
Kapido, co ogniste rzucasz w serca strzałki.
Przed laty Nimpby rady słuchały piszczałki.
Dziś pytają^ co kto ma: snąć i Wenus daje
Zwać się złotą, prze Boga, złe to obyczaje.
Symich.
Fannie, i tyś swych czasów siadał między Bogi,
I tobie oplatano wonnym kwieciem rogi.
Pieśniami brzmiały gaje , brzmiały gęste lasy,
Wesołe były wieki , były wdzięczne czasy.
Soboń,
Same owce po górach wolno się pasały,
Ani zbójcę, ani się wilków obawiały;
Dziś się wszyscy za zyskiem bezecnym udali:
A Tatarzyn kilka kroć co rok sioła pali.
Digitized byCjOOClC
SI£ŁANKI. 105
Symich.
Bahajn, mój babaja, nie tak się niedźwiedzi
Obawiaj , jako gdy nas zdradliwi sąsiedzi
Podsiadają: przedtym nas na wszystek świat znano;
hAz i teraz, nad Wołhą, 'przed nami zadrżano.
Sohoń,
Zle dziś i bratu wierzyć f pod rękę str}'jowę,
Odjeżdżając w gościnę, wszystko me domowe
Oddałem gospodarstwo; od mię wygnał z niego:
Soa6 to się panom trafia wieka dzisiejszego.
Symich,
Pasterza, złe psy cbowasz, owce z pastacbami
Pokąsali : mnsi by6 , suki się z wilkami
Chowały, ostatek ci pokradną złodzieje:
Saać się- to i w bogatych dworach teraz dzieje.
Sohoń.
Dalekoś zabrnął, dosyć pastuchowi
Wiedzieć o owcach , a oieprzymawiać dworowi.
Jaz te kozy gałęzie wszystkie pogłodały *),
Pozganiajmy ich , aby się nie rozcbadzały.
Świeżego im nawalmy, trzeba czułej straży
Pfa wiosnę: bo na wiosnę wilk najwięcej waiy»
Ze się zimie przegłodził , gdy w oborach było
Wszystko zamkniono; teraz gdy się wypędziło.
Najwięcej czyha na to^ kiedy się rozbieżą.
Zawołaj psów, niechaj ta blisko przy nas leżą.
•) Ogryzły.
Digitized byCjOOClC
106 SZYMONA SZYMO*NOWIQZA
SIELANKA XniL
ŻEŃCY.
Oluchna, Pietrucha , Starosta.
Oluchna,
Jqz południe przychodzi , a my jeszcze iaiemy ;
Czy tego chce urzędnik, ze ta pomdlejemy.
Głodnemn, jako żywo, syty nie wygodzi.
On nad nami z maczugą pokrząkając chodzi ;
A nie wie, jako ciężko z sierpem po zagonie
Ciągnąć si§: oraczowi insza, insza wronie;
Chociaż i oracz chodzi za pługiem, i wrona:
Insza sierp w ręce , insza maczuga toczona.
Pietrucha.
Nie gadaj głosem , aby nie usłyszał tego :
Abo nie widzisz bicza za pasem u niego.
Prędko nas nim namaca: zły frymark, za słowa
Bicz na grzbiecie, a jam nań nie bardzo gotowa.
Lepiej złego nie drażnić ; ja go albo chwalę,
Albo mu pochlebuję, i tak grzbiet mam w, cale.
I teraz mu zaśpiewam, acz mi nie wesoło:
Nie smaczno idą pieśni, gdy się poci czoło.
Słoneczko, śliczne oko, dnia oko pięknego.
Nie jesteś ty zwyczajów starosty naszego.
Ty wstajesz kiedy twój czas: jemu się zda mało,
Chciałby on , iebyś ty od północy wstawało.
Ty bieżysz do południa zawsze swoim torem;
A on by chciał ożenić południe z wieczorem.
d by Google
SIEL4NKI. 107
Starosto , nie będziess ty słoneczkiem na niebie,
Inakszy upominek chowamy dla ciebie;
Chowamy piękną pannę, aho wdowę krasną:
Żle się u cudzych iywi6, lepiej mieć swą własną.
Starosta.
Piętrach o , nie rada ty robisz , jako bacsę,
•Chociaż ci nic młodego w pielochach nie płacze.
Poiynaj , nie postawaj , a przyśpiewaj cudnie;
Jeszcze obiad nie gotów, jeszcze nie południe.
Pietrucha.
Słoneczko, jliezne oko, dnia oko pięknego,
Nie jesteś ty zwyczajów starosty naszego.
Ty dzień po dniu prowadzisz^ ai długi rok minie;
A on wszystko porobić chce w jednej godzinie.
Ty czasem pieczesz, czasem wionąć wietrzykowi
Pozwolisz, i naszemu dogadzasz znojowi;
A on zawsze , poiynaj , nie postawaj , woła :
Nie pomniąc , źe przy sierpie trój pot idzie z czoła.
Starosto nie będziesz ty słoneczkiem na niebie.
Wiemy my, gdzie cię boli; ale twej potrzebie
Żadna tu nie dogodzi , chociażby umiała,
Siła tu druga umie , a nie będzie chciała :
Bo biczem bardzo chlustasz, bodaj ci tak było,
•Jako się to rzemienie n bicza zwiesiło.
Starosta.
Pożynaj , nie postawaj ,* i tybyi wolała
. Inszego bicza zażyć , tylkobyi igrała ;i
Digitized byCjOOClC
108 SZYMONA SZYMONOWICZA
Zażywaj teraz tego : bardzoć widzę śmieszno.
Pociągaj za inszemi^ i zażyaaj spleszao.
Pietrucha,
Słoneczko, śliczne oko, doia oko pięknego^
Nie jesteś ty zwyczajów starosty naszego.
Ciebie czasem pocbmoroe obłoki zasłonią,
Ale ich prędko wiatry pogodne rozgonią;
A naszemu staroście, nie patrz w oczy śmiele::
Zawsze a niego cbmnra , i kozicł na czele-
Ty rosę hojną dajesz poranu wstawając,
I drugą takąe dajesz, wieczór zapadając;
U nas post do wieczora zawsze od zarania:
Nie pytaj podwieczorku , nie pytaj śniadania.
Starosto , nie będziesz ty słoneczkiem na niebie,
Ni panienka, ni wdowa, nie pójdzie za ciebie:
Wszędzie cię^ bo nas bijasz, wszędzie osławiem-y.
Babę, boś tego godzien, babęć narajemy.
Babę o czterech zębach , miło będzie na cię
Patrzyć, gdy przy niej siędziesz jako w mąjestacje.
• A ona cię nadobnie będzie całowała:
f Jakoby cię też żaba chropawa lizała.
Oluchna.
Szczęście twoje, ze odszedł starosta na strooę,
Wzięłabyś była pewnie na boty czerwone,
Abo na grzbiet upstrzony , *za to winszowanie.
Słyszysz? jakie Maruszce tam daje śniadanie?
A słaba jest nieboga : dziś trzeci dzień wstała
Z choroby ; a przedsię ją na żniwo wygnała
Digitized byCjOOClC
SIELANKI. 109
Niebaczna gospodyni , takci słaiba umie,
Rzadko > czeladnikowi kto dziś wyrozumie.
Patrz, jako ją katoje: za głowę się jęła
Nieboga , przez łeb ją ciął , krwią się oblanęła.
Podobno ma coś rzekła; kaźdemn tez rada
Domowi: tak 'to bywa, gdy kto siła gada.
Dobrze mieć, jako mówią, język za zębami:
I my mu dajmy pokój , choć żartuje z nami.
Żart pański stoi za gniew, i w gniew się obraca.
Ty go słówkiem, a on cię korbaczem namaca.
Pietrucha,
Dobrze radzisz, mnie się on widzę nie przeciwl,
Ale lepszy z nim pokój : co się często krzywi,
Złamać się może ; przyjdzie jedna zła godzina,
A częstokroć , przyczyną bywa nie przyczyna.
Dobry on bardzo człowiek, by go nie psowała
Domowa swacba *), ta go właśnie osiodłała.
I rządzi nim jako cbce, a on się jej daje
Za nos wodzić, ż« pod czas mu ledwie nie łaje.
Na kogo ona chrap ma , może i od niego
Spodziewać się , że go co potka niesmacznego.
Więc mu nie wierzy: to już zawsze fasoł *') w domu,
I przemówić do niego, nie wolno nikomu. ^
Oluahna,
To prawda, nie dawnośmy len w dworze czosały.
On stał nad nami , tam się z nim coś rozmawiały
•) Kommera, wśctbska.
") Troska , kłopot.
d by Google
110 SZYMONA SZYMONOWICZA
Dwie komornice; ona kędy£ podsłuchała
Za ścianą ; jako jędza do nas 'przybieiała.
Ni z tego, ni z owego, poczęła bić onę
Komornicę: sam zaraz ustąpił na sŁroaę.
Potem wszystkim łajała^ drogie rozegnała:
Nam , cośmy pozostały , jesó przecie nie dała.
Pietrucha,
By te£ co było , coby ladżmi nazwać słasza *),
Ale tei siostra nasza , takie w ciele dns^a.
A juz jej brózdy dobrze lice przeorały;
I przez włosy gęsto się przebija szron biały:
A przedsię wymuskać się, przedsię z pstrocinami
Czepczyk na głowie , przedsię fartuch z forbotami '*)•
Najśmieszniejsza, gdy owo, chce się pieścić z mową:
Świni krząkać, a babie przystoi trząść głową.
A psów nie syta, dość jej bywa -każdemu,
Nie wybiegać się przed nią parobku iadnema:
Nie dawno dla jednego tylko nie szalała,
Az ją Czarnucha nasza w zielu obmywała.
Widzi to i starosta, a widząc nie widzi:
Podczas przymówi , ona jawnie z niego szydzi.^
Czary wszystko zmamiły; bo ona z czarami
Wstanie i lęźe, wszystka diabłowa z nogami.
Oluchna.
Jest tak , a nie inaczej : i samam widziała,
Kiedy na wschodzie słońca nago coś działała.
*) Słuszność.
'*) Z koronkami.
d by Google
SIELANKI. 111
Kto z tym mistrzem nakłada, nigdy pociesznego
Końca nie dojdzie : i ją toz potka od niego.
Na przodka to kęs płazy: potym oraz padnie
Wszystko o ziemię; z Bogiem wszystko idzie snadnie.
Bez Boga wszystko jiiźoie: niemasz nie gorszego
Nad diabła, i c6i może on zrządzić dobrego?
Pietrucha.
I koniec i początek z tym mistrzem nie spory.
Tak rok, poodcbodziły na głowę obory;
Teraz powyzdychały świnie i prosięta:
Ani się gęsi , ani się kłuły kurczęta.
Wszystko ginie i w chlewach , gioie i w komorze ,
Ani J»iednej kokoszy obaczysz we dworze.
Oluchna.
Z komory ręka nosi, diabeł tam nie bierze,
A z strony gospodarstwa, więcej ja w tej mierze
Winnję zaniedbanie, nizli gnsłowaoia:
Bo o czem pilnej pieczy niemasz i starania^
Bez szkody tam nie bywa; przy Boga, i ręki
Potrzeba: pilnej ręce Bóg daje przez dzięki.
Tak rok bydła , oczy na to nasze patrzały.
Za własnem zaniedbaniem powyzdychywały.
Ani ich od powietrza ochronić umiano,
A ledwie gdy zdychały, o tem wiedzieć chciano.
Gdzie chłop w głowie, juS się tam rząd dobry nie zmieści :
Zawsze w tym błędzie rozam szwankuje niewieści.
Co mi za gospodyni? jako £ywo krowy
Ręką swą nie doiła; gadać o tem słowy
d by Google
m SZYMONA SZYMONOWICZA
Tylko unie, a stroić po doma fasoły,
Kacharkom fajać : z pnstej nie wyjdzie stodoły
Jedno sowa: og^órki wczora kwasić chciała,
Tak to robiła, ie się wszystka czeladź śmiała.
A w karczmie, abo w tancn, ptak jej nie doleci.
Gdy podołek rozpuście wymiecie i śmieci.
Pietrucha.
Rzadka to rzecz na świecie , dobra gospodyni,
Zwłaszcza bez męża, rzadko która nie łotryni.
I lata nie nskromią : zarówno szaleje,
I ta co na świat idzie ^ i ta co siwieje.
Niemasz jako przy męża , małżonka cnotliwa ;
Ta i mężowi wierna , i pana życzliwa,
Ta i czeiadkę, i dom porządnie sprawuje, ^
Ta i dostatki wszystkie wcześnie opatruje.
Nie idzi); nic na stronę : bo się Boga boi.
Pamięta, ze nad nią sąd, i kaźń Boia stoi.
Uczciwy stan, przynosi ostrożne sumienie:
Zatym Bóg błogosławi, zatym dobre mienie,
Zatym spokojne życie, i wszystko się wiedzie.
Kto bez Boga chce wskórać, sadzi się na ledzie.
Oluchna,
Nie wiedziałam Pietrucho , abyś tak zabrnęła
Głęboko w rozom , i tak mądrością pachnęła.
Musiałaś kędy bywać między żaki w szkole,
I ciebie w oczy młody parobek nie kole.
Pietrucha.
Jam sługa : insza sługa , insza gospodyni ;
Ja sobie grzeszę, ooa nie «ia swój karb czyni;
d by Google
SIELANKI. ItS
Ale wszystek dom gubi, i jabym życzyła
Abym. nigdy płochego nic nie popełniła.
Ale starosta do nas znowu przystępuje.
Kwaśno patrzy, z nabajką oa nas się gotige.
Zaśpiewam ja ma przedsię, rad on pieśni słucha:
Patrzy na nas, i stanął, i nakłada ucba.
Słoneczko, śliczne oko, dnia oko pięknego,
Naucz swych pbyctąjów starostę nassego.
Ty piękny dzień promieómi ^wojemi oświecasz,
I wzajem księżycowi noc ciemną polecasz;
Jako ty bez pomocy nie żyjesz aa niebie, *
Niechaj, i nasz starosta przykład bierze z ciebie.
Na niebie wszystkie rzeczy dobrze są zrządzone ;
Księiyc u ciebie łona: niech on teł ma ionę.
Słoneczko, śliczne oko, dnia oko pięknego^
Naucz swych obyczajów starostę naszego.
Gdy ty na niebo wchodzisz, gwiazdy ustępują.
Gdy księżyc wschodzi, z nim się gwiazdy ukazują.
Siła gospodarz włada, siła w domu czyni;
Ale czeladka lepiej słucha gospodyni.
Niechaj ma zonę: będzie się domu trzymała
Czeladka; nie będzie się ozęsto odmieniała:
I nam do dwora będą otworzone wrota.
Wszystkich do siebie wabi przyjemna ochota.
Słoneczko , śliczne oko , dnia oko pięknego,
Naucz swych obyczajów starostę naszego.
Ty nas ogrzewasz, ty nam wszystko z uleba dajosz,
Bez ciebie noc; z tobą dzień jasny, gdy ty wstajesz:
Niech i on na nas zawsze patrzy jasnem okiem ;
Niech nas z pola wozaą puszcza, nie z ostatnim mrokiem.
xxvni. 8
Óigitized
by Google
114 SZYMONA SZYMONOWICZA
Starosta.
Pietrucho prawiek mi się sianem wykręciła:
Ta nabajka, mocno się na twój grzbiet groziła.
Kładźcie sierpy , kapami do jadła siadajcie,
W kopacb jedzcie , po chróstach się nie rozcbadzajcie.
SIELANKA XIX.
ROCZNICA.
Thyrsis.
Dziś rocznica przychodzie jakośmy schowali
W grób wielkiego Daphnisa, i tę usypali
Nad nim mogiłę: bo ta rydlem nie robiona,
Ale Indu wszystkiego ręką naniesiona.
Który szedł za pogrzebem ; taki go gmin chował.
Bo żadnego nie było^ coby nie żałował
Śmierci cnego pasterza : wielkie zawołanie
Sprawiło to , i z każdym jego zachowanie.
I lubo imię jego idzie pod obłoki,
I sława rozniesiona jako świat szeroki,
Ani on iadnej chwały większej potrzebuje
Nad tę jaką zostawił , ani naszej czuje
Życzliwości grób niemy i oziębłe kości;
Duch pewnie odpoczywa w niebieskiej radości:
Wszakże nam przynależą powtnne obchody^
Lubo dla żalu , lubo dla naszej ochłody.
Insi insze obrzędy niechaj odprawują;
Którzy piszczałkę, i rym uczony miłują,
Digitized byCjOOClC
SIELANKI. 115
Niech się rymem popiszą : i ja rymy moje
Oddam , o wielki Dtfplmi , Da ozdoby twoje.
WiellLi Daphoi, kiedy cię okrntoa śmierć brała,
A Thestylis oa twoje konanie patrzała^
I sama ledwie zaraz konać nie poczęła;
Taki iai srogi, taką ranę w sercu wzięła:
Trzykroć mdlała, trzykroć ją od śmierci wracano,
Nakoniec i do ciała ehodzić zabraniano.
Wszystkie gaje, wszystkie są wiadome dąbrowy,
Jakiemi ona lament rozwodziła słowy.
Jakie płacze kwiliła; kaide miejsce brzmiało
Narzekaniem, aź się i niebu dostawało.
Nie płacz, Thestyli, nie płacz ^ tobie się nagrodzi
Twoja szkoda , tobie się inszy mąi nagodzi ;
Nanr nigdy taki sąsiad : dłngi wiek przeminie^
Nim się uchowa taki pasterz w tej krainie.
Gdyś ty Daphni na marach leiał, ani gnano
Bydła na paszą, ani w rzece napawano,
Ani wody dobytek w tamte dni kosztował,
Ani się trawy tykał; wszystkich zal zejmował.
Wszyscy śmierć twoją czuli, wszyscy cię płakali;
I niedźwiedzie, i wilcy po tobie wzdychali*.
Świadkami tego góry, i puszcze głębokie.
Daphnis i Muzom stawił ołtarze wysokie,
Daphnis Bogom kosztowne budował kościoły,
Za niego pełne gumna, za niego stodoły.
Za niego nieomylne były urodzaje,
Były i iyzne lata, i wesołe kraje:
Teraz, kędyśmy bujne posiali jęczmiony,
Kąkol brzydki panuje, abo owsik płony.
8-
Digitized by CjOOClC
1 1 r» SZYMONA SZYMONO WICZ A
Prawie oas Bóg zapomniał: komn imię miłe
Daphaisowe, kwiatkami, na jego mogiłę
Ciskajcie, cieoie czyócie cbłodoe nad stadoiami,
I nadgrobek postawcie, i napis rymami
Wyryjcie: ta Daphnis jeat pogrzebion nie iywy,
Pięknego bydła pasterz , i. sam arodziwy.
Zawieście i piszczałkę nad grobem: jaz ooa
Nie będzie tak łagodnem graniem zalecona,
Jako gdy na niej grawał Daphnis asty awenu;
Dapbnis i Boga wielbił rymy naboznemi,
I wielkicb bobatyrów sławił mężne dzieje.
Jako żywa krynica bojne wody leje,
Tak z ust jego płynęły pieśni nie przebrane.
Które , póki świat stoi , będą nie milczane.
Daphni, acz ziemskich zabaw ty juz nie pożądam*,
Jeźli tei kiedy z nieba na nas ta poglądasz.
Życz nam wieków spokojnych } niech bezpiecznie chodz.'^
Stada po polach, niech im źli wilcy nie szkodzą.
Znać, ie masz pieczą o nas: piękaie się odziały
Drzewa w liście , i góry wkoło się rezśmiały,
Po łąkach trawa boja, strugi bieią iywe;
Między bydłem pasą się łanie nie lękliwe.
Czasy wesołe wstają, a za dary twemi,
Będziemy imię twoje kłaść między świętemi.
I staną ku czci twojej ołtarze święcone,
I sam poniosę czary wina napełnione,
I będę wesół; jeźli mróz i zimno będzie.
Dobra drożyna ze mną przy kominie siędzie ;
Jeźli lato, stół w cienia, flasza z winem w wodzie;
Zimie przy ognia, lecie pod lipami w chłodzie.
d by Google
SIELANKI. 117
Dametas i Tytyrns będą Dam śpiewali,
A clrudzy ochotoiejsi, będą tańcowali.
Lub oa odpusty pójdziem , lubo na kiermasze.
Wszędzie cię wspominiemy , i potomstwo nasze
Z ast cię nigdy nie puści; póki rzeki w morze
Popłyną , póki jasne świtaó będą zorze.
Póki rodzaje ludzkie ziemia będzie miała^
Zawsze cneŁŁ , zawsze sława twoja będzie trwała.
Święć się , co święte kości chowasz , coa mogiło !
Mnie i dziś^ i każdy dzień, na cię patrzyć miło.
SIELANKjd XX.
EPITHALAMIUM HELENY.
Kiedy piękną Helenę Atryda pojmował,
Atryda, który w Sporcie szerokiej panował,
I juz z nią był w łożnicy ; ledwie się zmierzehnęło,
Dwanaście panien u drzwi zamknionyeb stanęło.
Paaien przedniej szych domów; każda ustrojona
Kosztownie, każda warkocz w złoto zapleciona.
Każda w wieńcu różanym: i wzajem kleskały
Rękoma , i jąwszy się , kołem tańcowały.
W przejmy pieśni , mnzyka w przejmy głośna grała,
Po wszystkich salach dobra m)śl się rozlegała:
I takżeś prędko nsnął, mój piękny panice?
I takżeś się pokwapił rano do łożnice?
Czyliś ociężał? czyliś tak bardzo ospały?
Czyli cię gęste pełne do łoża posłały?
Digitized byCjOOClC
118 SZYMONA SZYMONOWICZA
Wzdyś mógł trochę poczekać : nie uciecze spanie.
Nie ta świt, nie ta jeszcze jutrzejsze zaranie.
Ale jeźli więc tobie rano sypiać miło,
Naszej drożynie krzywdy tej nie czynić było.
Nie brać nam było panny; wszakby przy niej była
Matka jej , onaby się z nami zabawiła
Tańcem az do świtania, jui nie nasza ona.
Jaz twoja , już na wieki tobie przyrzeczona.
Lab rano słońce wstanie labo wieczór siędzie,
I rok od roka, ona twoją zawsze będzie,
Szczęśliwy królewicza, ochotnie pryskały
Konie twoje , gdy z tobą w ten dom przyjechały.
Ubiegłeś wiela inszych, którzy się starali
to powinowactwo, a nie otrzymali.
Wielkich rodziców córę pojmujesz za żonę.
Bożka krew z tobą idzie pod jedną zasłonę.
Niemasz jej równej , wszystkę Grecyą przechodzi.
Szczęśliwy płód, który się w taką matkę wrodzi.
Jest nas dwieście rowieónic , wszystkie zażywamy
Jednakich zabaw ^ wszystkie za krasne się mamy.
Ale gdy której przyjdzie stanąć przy Helenie,
Każda ma wadę, każda weźmie naganienie.
Jako po nocy zorza świetny promień daje.
Jako po zimie wiosna wesoła nastaje:
Tak ona między nami najświetniejsza była,
1 twarzą i arodą wszystkie przechodziła.
Jako brózda orana wzdłaż idzie przez pole^
Jako dzielny koń, pięknie obraca się w kole,
Jako gęsty sad zdobi, cyprys okazały:
Tak z Heleny, ozdobę kraje nasze miały.
d by Google
SIELAJNKI. 119
Ona i haftowaniem przednią sławę miała,
Ona, i najskateczniejsze opony wiązała.
A gdy w rękę oytharę, abo lutnią wzięła,
I o pięknych Boginiach mutetę zaczęła;
Nic najlepsi mistrzowie przed nią nie umieli,
I wszyscy zdumiawszy się, by wryci siedzieli:
A jej wdzięczne uciechy z oka wesołego
Płynęły, i za serce chwytały każdego.
Ucieszna dziewko, jnźeś nam z cecha nbyła,
Jnieś panieński wieniec z głowy położyła.
A my, skoro cieplejsze słońce wiatr ogrzeje,
I piękna wiosna łąki trawami odzieje,
Pójdziemy na przechadzki; tam kwiateczków sobie
Nazbieramy , a tęsknić będziemy po tobie.
Będziemy siła tęsknić: jako tęski siła
Jagnie do matki , gdy je nowo urodziła.
My tobie barwinkowy wieniec ukręciemy,
I na wielkim jaworze w polu zawiesiemy.
Tamie będą i piima, i wonie rozlane,
A na skórze te słowa będą wyrzezane,
Ze i każdy wyczyta, idąc w te dziedzinę:
Kłaniaj się gościa , drzewo to jest Helenine.
Bóg was żegnaj cne stadło, niech nad wami Boży
Opiek będzie, niechaj was sam Pan Bóg pomnoży.
Niech wam da dolę dobrą, i ludzkość przyjemną,
Niech wam da zgodę świętą, i miłość wzajemną;
Abyście sławy przodków waszych poprawili,
I potomstwa miłemu większą zostawili.
Już dobra noc cna stadło , darów sou wdzięcznego
Zażywajcie spokojnie^ aż do dnia białego.
d by Google
no SZYMONA SZYMONOWICZA
Potem się ocacicie, a skoro ockniecie,
O biesiedzie, i o nas pamiętać będziecie.
Bo i my się ta do was jatro poraniem y.
Skoro śpiewaka z dłogą szyją asłyszemy.
Kleszczmy rękoma, kleszczmy: dziś wesołe gody
Tobie nadobna panno, tobie panie ^^^^Y-
d by Google
MARCIN ŁĘSKI
CZYTELNIKOWI.
Miałem z dawna, między papierami memi , Nagrobki
zbieranej draiyDy , które tenże pisarz , co i Sielanki na-
pisał. Iz jeszcze w młodości, {bo od kilkunastu Łat są
u mnie ) podobno o nich nie pamięta , i nie dba. Ja ich
otrząsam z prochu, i daję do ręku ludzkich. Mniemam,
ze się* same, bez zalecenia mego, każdemu zalecą; abo
przynajmniej z bajkami Ezopowemi pod Jedne cenę pójdą.
NAGROBKI
ZBIERANEJ DRUŻYNY.
Starego szkapy.
Stary szkapa ta leżę, w błocie utopiony,
We zły raz, od woźnice złego, zaprzęicny;
Od złego i młodego: oboje to chodzi
Pospoła^ biada starym, gdy je rządzą młodzi.
d by Google
122 SZYMONA SZYMONOWICZA
Starego psa.
Bywałem kiedyś pilnym stróżem pana mego,
A mogę się pochełpić, kochanym n niego.
Na starość sparszywiałem : z dwora mię wygnano.
Zdechłem w gnojn, takową mi nagrodę dano.
Wołu robotnego.
Robiłem w ciężkim pługa, nigdy nie zchodziło
Jarzmo zemnie, mną zasiać, mną i zwozić hyło;
Zdechłem od pracy: dziś mię gospodarz iałi\je.
Prędko postrada, gdy kto czema nie folgoje.
WiUia.
Chłopi, co z skórą moją po wsiach się włóczycie.
Tysiąc mej braci w lesie, w tym się nie baczyci*e.
Łacny z martwego tryamf: zabity nie kąsa.
Kto jednego zagubi wilka, niech nie pląsa.
LU:iki.
Mnie, com i tłuste gęsi, i kury kradała.
Mnie, com i wilkom wielkich łowów pomagała^
Teraz przy marnych skwarczkach stępica*) zabiła.
Nie zawsze wielka kradzież złodzieja straciła.
Eota.
Myszy, darmo po moim grobie tańcujecie:
Nie dla was , nie mylcie się , nie chodzę po świecie :
Żem się do sadła wkradał, w tym mię postrzelono,
I z kamieniem u szyję do wody wrzucono.
-) Łapka.
Digitized by CjOOClC
NAGROBKI. 123
Zająca.
Kiedy mię w pola joi jui charci dogaDiali,
Obejrzałem sic^ widzę, £e się z szleapy wali
Na łeb myśliwiec: i tam zaraz złamał szyję.
Bodaj sam zginął , kto na gardło idzie czyje.
Kotka morskiego, #
Z przodka ze moą igraoo , a potem mię bito :
Zawsze za błaznowaoie takie bywa myto.
Az mię nawet zabiły chłopięta zuchwałe.
Niech nie błaznuje, kto chce chować zdrowie całe.
Wiewiórki,
Na wszystkimem się dobrze a mej pani miała, '
Z rozpusty szkodoicąm się potem udziałała,
Bom jej rąbki pogryzła, za to mię do wody
Wrzuciła, gdzie się dobrze masz, tam nie czyń szkody.
Kozy , co wilczęta wychowała.
Wychowałam wilczęta własnemi piersiami,
Podrósłszy zajadły mię, źle się zawsze z nami
Wychowańcy obchodzą: pełno niewdzięczności.
Mamki, karzcie*) się z mojej głupiej uczynności.
Myszy,
Nazbierałam 'do jamki nie mało iywnośei,
Lecz tego nie umiałam zażywać w skromności,
Sznkałam więcej ; ledwiem z jamki wybieiała>
Zaraz mię chytra kotka łapką poimała.
') Bierjoie przykład.
Digitized byCjOOClC
1^4 SZYiMONA SZYMONOWICZA
PerUsi suczki,
' Perlisia sączka mała: sawsze atę pieScUy
PaoDy zemoą , ai mię w swych rękach ndasiły.
Drudzy gitią od nędzy , a ja od pieszesoty.
W Dajlepszym bycie , są tez i swoje kłopoty.
% fTęia.
Zem wszystkim srogi ; iem był wszystkim jadowity,
Wiszę teraz przy drodze okrutnie zabitym
Brzydzą się mną i zdechłym^ kto chce bezpieczoeśoi
Poiyćy nieehaj się zbiera na kidżbie miłości.
Komorka, eo lwa kąsał.
Dojadałem ja Iwowi , on prze małość moj^,
Nie mógł mi nic nożynie ; gdy proporce swoje
Rozciągam » wpadłem w siatkę pająka lichego:
Mały wielkim dogryza, ginie od mniejszego.
Jastrzębia,
Zastał mię^ na kokoszy chłop nie litościwy,
Kijem mię na niej zabił; jeszczebym był iywy.
Gdybym się był jakiema dostał myśliwcowi :
Zginął kto w ręce wpadnie głapiema chłopowi.
Koguta starego-, ^
Siłam ja pojedynków wygrywał w młodości:
Tegoi szczęścia próbować ebciałem i w starośei;
Pobił mię młodszy, nawet kania mię porwała,
I pogrzeb mi w gardzielą swoim udziałała.
Sroki,
Sroczka, roztropny ptaszek mówićem nmiała.
Żem kucharki przed panią czasem oskarii^fty
Digitized byCjOOClC
NAGROBKI. 125
Zaszyły mi pośladek: takem gardło dala.
Wiara mię i iyczliwość na oo świat posłała.
Szjpaka.
Ja krzykliwy śpiewaczek , ja szpaczek nbogi,
Żyłem z ladźmi , nigdy mi głód nie bywał srogi,
Przestawałem na małe, umarłem w cichości.
Ze tez umrze, kto żyje w spokojnej skromności!
Pókim na żaby , pókim na myszy krąiyła.
Byłam iywą; skórom się do kurcząt rzuciła,
Uwięzłam w sidle: i dziś wiszę między brogi,
Na postrach inszym, zawsze smaczny kąsek drogi.
Kawki,
Po co my biedne kawki kapami latamy?
Po co w kupach wrzeszczemy? i w kupach siadamy?
Mnie w kupie strzelec zabił: wszystkie uleciały.
Bez wodza, i bez sprawy, największy gmin muły.
Jaskółki,
Chłopięta nieonotliwe gniazda mi rozbiły,
I dziatki jgszcze gołe z niego wyrzuciły;
A jam z wielkiej żałości piersiami o ziemię
Rozbiła się, dusza jest matek, miłe plemię.
•
CsyŁyka.
Latałem do węzełka czyzyczek pieszczony,
Nie bojąc się nikogo: w tym mię kotka z strony
Połapiła, i ogryzła: i pan nie obroni,
Kto, przed nieprzyjacielem 8wym> sam się nie chroni.
Digitized byCjOOClC
126 SZYMONA SZYMOrWWICZA
Papugi.
Gdy się panny słuzbłste z pachołki ściskały,
Jam nie milczała: one mi garło związały,
I tak mię adawiły: język mię nabawił
Clileba i sławy; język iywota pozbawił.
Przepiórki.
Krogulczyka niebożę, mniemasz ie£ mię sobie
Ułapił; trochę główki dostanie się tobie,
Ja wszystka w tajstrę pójdę, nas daremnie psujesz:
Sam głód cierpisz, inszemu wieczerzę gotąjesz.
Słowika.
Kiedym konał w paznoktach jastrzębia srogiego^
Mówiłem iałośiiwe te słowa do niego:
Niewinnym ja śpiewaczek , mało na mnie mięsa ;
A on : idź przecie w gardło ; dobry kęs do kęsa.
Wrony.
Ja ona nieprzydybna , ona chytra wrona.
Czemu ta wiszę, między brogi obwieszona?
Łacno zgadnąć: przy licu złodzieja wieszają.
Rwą przedsię brogi wrony; mnie się nie lękają.
Kruka.
Krakałem na nieszczęście, i za praktykarza
Słynąłem^ iz się rychlej złe, niź dobre udarza.
Zastrzelono mię za to: lepiej swe przygody
Upatrywać, niz cudze obwoływać szkody.
Digitized byCjOOClC
d by Google
3^m ©jfi^yiE^feiiKir,
Digilizedb, Google
$ (D 12 2 ^7 IB '
SIELANKI
NOWO NAPISANE.
Digitized byCjOOClC
d by Google
JEGOMOŚCI PANU
HIACYNTHOWI BIANKIEMU,
PODCZASZEMU WARSZAWSKIEMU
PISARZOWI SKARBU RZECZYPOSPOUTEJ KORONNEGO
NAJWYŻSZEMU, etc. bt«.
MEMU WIELCE MOŚCIWEMU PANU.
Wiejski iywot Ziemiaoski , a zaś HołdowDiki
Siana kiedy uważam Di^orskiej Bazyliki:
Siedząc sobie pod Bakiem , przy dziedzicznej skale.
Gdzie o wdzięczne brzegi me Wiśloe biją fale,
I tę damę na Wiejskiej gdy wygrawam quiocie,
Ooęć z chęcią przesyłam , drogi mój Hyacyncie !
Nie żebym Dwór miał ganió , albo cię od niego
Zwabiać, kiedyś przy boka jest Heroa swego
(O na którym Pegazie i przy którym Gońcu
Spadnę, zawitanemu c^oło zaiiyć Słońca)
XXVIII. 3
Digitized by CjOOClC
Ale kiedy po troskach w tej osierociałej
Ojczyźnie , matki spóloej na czas jaki mały
Serca nlzysz, i po tych fatygach co dla oiej
Z chęcią znosisz : dla dobra jej , swe ważąc taniej
Jako cnoty Twe każą, w Radzymińskim kraju
W Ziemiańskim swoim nieco odpoczyoiesz Raju,
Byś się miał czym ucieszyć, tę w Sielskiej prostocie
Mnzę przyjmiesz , jakoś mnie samego w ochocie
Zwykł i łasce przyjmować^ i wesołej twarzy
Użyczywszy, wysłuchasz co ta w sobie marzy.
d by Google
SIELANKI
JANA GAWIŃSKIEGO.
SIELANKA I.
ŻYWOT ZIEMIAŃSKI I DWORSKI.
Choć ty Mopse wielkieh miast i wielkiego Dwora
Mieszkańcem się zaszczycasz, i z ładzi wyboru
Pięknych słyniesz : Wiejskiego a wszakie mi staną
Ziemiańskiego obejścia i Dziedzica Lana
Uprawnego nie zganisz: a mamli rzec Imiele,
Jako którym i nieba cadzego, i wiele
Rzeczy z lat pełnych wiadom: Wieś i wiejskie iyoie^
W czem.aię człowiek nkochać moie znamienicie,
To ma nad dwory wasze: jeźlii^ w tym co nmi
Język mój , albo zazdrość prawdy nie zatłumi.
Niech się zamki. Pałace z tego popisują,
Że Panów ziemskich Bogów te w sobie piastojją,
Że i miasto przy nichźe w swej słynie wielkości
Pokazując swe oczom zwierzchnie wielmoiności^
Digitized by CjOOClC
132 JANA GAWIŃSKIEGO
Gdzie mocne w koło twierdze, a Mars z kaidej wicie
Miasta i pysznych Grodów z wszelkiej strony strzeże.
Kloli z pokojem idzie , ktoli z znakiem Wojny,
Lab do spólnych przyjeżdża rad Orszak spokojny.
Wie^ wesoła z swego się pyszni połoienia.
Ze wygód i dobrego stolicą jest mienia.
Ze dziedzica w sobie ma, z którego osoby
I swój zaszczyt, i wszelkie miejscu są ozdoby:
Kmiece Domki za miasto przy Dworka osadne
Pana swemu obstaną , dokąd kupy iadne
1 najazdy nie śmieją; bo ich (choć bez broni)
Wszystkim miła niewinność od wszelkich trwóg broni.
Niebo samo życzliwe, i powietrze szczersze
Zdrowia czynią, i życia pożytki najpiersze:
Tam młodość w wiek staranny beicpiecznie przychodzi,
I w żywej człek czerstwości , w drogi wiek zachodzi.
Tu pola w szachownice kształtnie rozsadzone:
Środkiem wstają Dąbrowy, i gaje zielone;
Ta staw, a owdzie rzeka niskie brzegi moczy,
I role swe napawa , i weseli oczy.
W Dworach rozumem żyją: dobrze tam potrzeba
Głową ruszać ; z brukowych ziem nie wzwodzą nieba
Daru możnej Cerery, tylko tam popłaca
Śmiała myśl, i ciekawa przy obrotach praca.
Tam wielom trzeba słożyć, urazić żadnego,
Chceszli łódź twą kierować do brzegu wczesnego,
Piętą wiercieć, kraje znać, póki nie zapadnie
Późny wiek, i z zdrowia cię drogiego nie skradoic.
Panem Lecz ztamtąd wyniść^ rzadko to jest komu,
Zwłaszcza kiedy na kogo wół nie orze w domu;
Digitized byCjOOClC
SIELANKI. 133
Fortnny to czyn samej , ta na kogo względy
Będzie mieć, juz złotemi łowić może wędy.
Wieś z aiebem baodeL wiedzie, bez zgryźliwej troski
Pana swego, bo opiek z nim spółkuje Boski;
Co da ziemi, stokrotnie ta ma nazad wraca,
Na taki zysk sama się ludziom wmawia praca.
W swem obejściu sobie Pan , sobie i Senatem :
Żaden rozkaz w uszu mu nie dzwoni , a zatem
Wolny wiek i bezpieczny prowadzi, ni skryty
Nieprzyjaciel dybie nań mając miecz dobyty.
Z swojej syt jest fortuny, bo mu bróg, stodoła.
Pewne jego dostatki , na co chce wydoła :
Małoli mu? Rzeka mu daninę da rybną,
Las zwierzynę. Obora podporę niechybną.
W Dworach różne postępki. Kto dwór pierwszy wita
Te lekcye na jego drzwiach niech pierwej czyta:
Szczerość, Wstyd i Pokora, niech niechodzą blisko,
Nie tu miejsce tych Święcie , tu im chodzić blisko.
Wieś pięknych obyczajów , przyjemnej prostoty
Nie zganionych postępków i wszelakiej cnoty,
Cnoty świętej Mistrzyni. Prawdy nie obrażę.
Gdy wizerunek złotego wieku Wieś wyrażę.
Dwór się kasze wysoko/* i która powstaje
W nim wyniosłość, z niego wzór w koliczne jest kraje.
Znać ją w cerze każdego^ gdy ją równie ciągnie
I ten co się w purpurze , co i chudo lągoie.
We wsi, w domeczku małym, w folwarkowym szczycie,
W przyrodzonym umyśle niewystawne życie:
Natura przy skromności swojej miary pilna
Ta wszelkiej przystojności .sprawczyni nie mylna.
d by Google
134 JANA GAWIŃSKIEGO
' W Dworze zbytek raz w złotej postępuje nici.
Dragi raz się w szkarłacie i jedwabią świeci,
Go niebo cadze ozdób , co ma swego stroją
Do swojego to wszystko przysposabia kroją.
Tam w sabtelnycb żołądkach delikackie głody
Przez smaczAe potraw kąski rooryczą się: gody
Rzekłbyś, ie to codziennie, cóż gdy zbytek miary
Nie ma , raz dosyć , drugi , kształtem cbadej Fary.
Aż i wina , i przednie iikwory z Toknju
W złotych flaszach wspieniają, aż widzieć rodzaju
Przewoźnego Symony , widzieć i Albany,
Cóż gdy zdrowia i rzeczom te szkodliwe piany.
Wieś wedłng przyrodzenia, piękny strój i szaty
^ Z jagnięcego mcha daje bez szkatuł utraty;
Lny , płótna , więc i które zawsze krosna robią
Rąbki nad śnieg piękniejsze Pana swego zdobią.
Tam też zbytnich co świat ma strojów nie zażywa^
Oprócz co się giermakiem i sznbą okrywa:
Lam wzorzystych nie szuka, Telet zleca- komo.
Lisia mu w ład lab skopia ferezya w domu.
Potraw dość ma niekupnych , bo mu okoł płodny
I obficie daje jeść dostatek ogrodny.
Nie zna Aplek do potraw ; na smaki rozliczne,
Ma korzenia ogrodne i zaprawy mliczne.
Trunku niechce winnego, bo go smaczniej pei
Pszenny, który w piwnicznym długo chłodzie stoi,
Lub co pszczółki słodkie mu swe przyniosły dary.
Ten muszcz radniej wypija z dereniowej czary,
W dworach wrzawa, zgiełk, hałas, różne niepokoje,
O Pańskie ocierają rady się podwoje:
d by Google
SIELAMI. 135
Trąb , bęboów , wozów , koni , bałacb pomieszany.
Miesza miasto , i same ai przenika ściany.
Tam Bachowi opilcy czynią przykre hnki,
R«')biąc drzwi i niewinne szablą krając braki.
Ten kozim beczy tonem , ów zaś choć nie złodzi.
Tłucze zawias, Inbieźoą j^dy na kradzież godzi.
Ten pod łony miesiączne , skradłszy się gdzie z kąta
Spokojnego napada, lab go z świata sprząta,
Ten się bije , a ów zaś woła w pojedynek ;
A nie cbeieó umrzeć wstyd , i szpetny nieuczynek.
Wieś spokojna, wieś miła i Inbych skarbnica
Wczasów ; gdzie spojrzysz, wszędy pokój się zaszczyca :
Do niej wielkie się Dwory i miasta wynoszą,
A o iywot spokojny Wsi spokojnej proszą:
Obmierzionych hałasów, przykrego okrzyku
W niej nie słychać, w myśliwym oprócz kiedy krzyku
Zgraja psów zwierza goni , lub za bliski szaniec.
Wilk się skradłszy, czułych psów wyzywa w targaniec.
Tu w wielkiem pomilczeniu cicho ziemia stoi,
Kiedy ptasza kapela swe muzyki stroi,*
Nieba same śmieją się, wiatrek obumiera,
Kiedy słowik lab łabędź dumy swe wywiera;
Lub kiedy po robotach za wieczornej zorze
Siadłszy, sobie Menalka na polnym ugorze
Proste pieśni na imię swej śpiewa kochanki,
Abo gra na fojarze, lub puszy mnltaoki.
Dwór wszelkich obłud składemj w powierzchownej cerze
Dość swobody wesołej , lecz w niepewnej wterze :
Często wewnątrz tają się troski niewidome.
Go serce poierają jako ogień słomę.
d by Google
136 JANA GAWIŃSKIEGO
Tam pod kształtem przyj aźoi niespodziane zdrady.
Oszukania napięte , i pochlebstwa jady
Udają się; jako więc lody przezroczyste,
Kryją fasy pod sobą, i wody nieczyste.
Tam przyjaciół aź nazbyt, lecz szczerych nie wiele,
Komn byś się miał zwierzać nie przyrzekam śmiele:
Szczerość, wiara, lubo ma swą prawdziwą barwę
Często jednak obłuda tych cnót wdziewa larwę.
Tam fortuna swym kołem niestatecznym toczy.
Gdy jednych wzgórę wznosi , drogich na dół tłoczy.
Za nią dole złe chodzą, nieszczęścia, przypadlii,
A ktoby ich nie doznał, człowiek nader rzadki.
We wsi piękny bieg życia , w jednostajnej zgodzie
Przy cnocie nie farbownej^ przy wdzięcznej swobodzie
Serce kwitnie ; wesołość znać , wewnątrz i z wierzchu.
Nie masz wnętrznycfa niepogoda i smutnego zmierzchu.
Tu się między stateczne rozkrzewia sąsiady
Przyjaźń i ponfanie, bez iadoej przysady;
A jeźli jaką w sobie cznje lito przywafę.
Sam sędzią nad nią bywa, sam gotuje karę.
Wiarę trzymać stdteczoą , nie chybiać szczerości ;
Prawdę, z czystem sumieniem chować; te mądrości.
Ta we wsi wszystka szkoła: obłudę, złość wściekłą^
Zdrady, figle gorzej zaś potępia nad piekło.
Przyjacielu zawita w dom który do niego?
Za duszy część swojej jest waiony od niego.
Sama naprzód wychodzi witać go ochota,
Która i w dom prowadzi, i otwiera wrota.
Tam uciechy wzajemne, poradne namowy.
Uczta wedle staniku , poufałe mowy.
Digitized
by Google
SIELAWRI. 137
Żarty spóloe ; wesołli kto jest ? swą podsytę,
Ktoli cichy? zabawy najdzie przyzwoite.
Niestateczna fortana tam się rzadko bawi,
Bo się cnota z baczeoiem jej odporem stawia
Gdzie animusz wyniosły, kędy wielkie dacby,
Tam swe kolo obraca, tam ma swe otuchy.
W Dworach Zamki ^ Pokoje i pyszne Pałace,
Z przednich Mistrzów chełpią się przewybornej prace,
Łnbo które powstały z modrzeoiowycb lasów
Szumne dwory ^ miękkich ciał dla wygód i wczasów,
Lubo zamki murowne , gdzie w śnieżne marmury.
Miedź Koryncka dla ozdób lgnie w złociste mury,
Lubo się Piramidy, i Kolos wysoki
Wielmożnych w koło gmachów puą w same obłoki,
Łnbo wiszą szpalery w koło zawieszone
Ręką Dziewoj Sydońskich , sztucznie wyrobione ;
Gdzie blask bije ze złota, gdzie jedwabne cienia
Oezy ludzkie uwodzą do swego wejrzenia :
Cóz gdy kłopot tam większy, cóź gdy i przypadki
Na nich z kątów czyhają? dosyć o tym gadki,
Czego wielkie doznały pałace i mory
I same wiekom sławne, jak się walą góry.
Przyodzianych sług orszak tam chudzi nie mały
Którzy boku pilnują, lecz jak długo trwały,
Świat sam świadkiem zostawa : jak fortuna minie,
I przyjaciel i słnga każdy w stronę kinie.
We wsi domek poziomy, z niewyniosłym szczytem
I mieszkaniem M(esołem , i szczęśliwym bytem
Pana swego obdarza, Pokoiczek mały
Za gmach wielki stanie mu, i za zamek cały.
Digitized byCjOOClC
138 JANA GAWIŃSKIEGO
Miasto drogich szpalerów po ściaDach natkoiooy
Z woDDemi kwiateczkami , wisi maj zielony.
Po ziemi i po stole świeci się rozsata
Róia, goździk, barwinek, i zielona ruta.
Albo w sadzie z gałązek rozkwitłych chłodniki
Tam go pod cień wzywają i letoe pośniki.
Gdzie trawiąc czas łagodny, pod temiź gibieli.
Na zielonych traw bnjnych, kładzie się pościeli.
Alboli gdy domowe nasycą go wczasy, .
Z miłą chęcią ukwapia w swe pobliższe lasy:
Tam pod liściem klonowym , jak pod szczerozłotem
Lnb bukowym spoczywa papuzym namiotem.
Więc mu i sen na ten czas słodki się udaje.
Na który go zachęca sznm co z wody wstaje,
Lub gdy Zephir na drzewie listeczkami dzwoni.
Do spokojnej sen ma się smacznej tuli skroni.
Czeladka robót pilna ^ to jego dworzanie,
Tai za wiernych przyjaciół, w kaidy mu czas stanie.
Pracowity woł i koń , to część Dworu jego,
I podpora nie mylna do mienia dobrego^
Tam raz dymy Sabejskie, i piżmowe duchy
Po izbach zalatują ; raz nieznośne cucby,
Z ulic kalnych, gdy się deszcz snuje po obłokach.
Ze aź i Ignąó potrzeba w błotnistych patokach.
We wsi wialrek gdy wieje ^ z ziół rozlicznych woni
W swoje skrzydła nabrawszy , wdzięczny zapach roni,
Nieboli srebrnych kropel, lub perłowej rosy
Ziemi zdarza, swe śliczniej tedy plecie włosy.
W Dworze znaó Pański humor ^ trzeba i każdego
Wiedzieć dowcip i przymiot, jakobyś do niego
d by Google
SIELANKI. 139
Swój układał : jeźliie kto w tym Die jest prawy,
I natara nie dała, poiyczyć postawy.
Wesołyli Japiter? trzeba być wesołym,
Smiejeli się? przyśmiewać: z zmarszczonemli czołem
I pioran cdzie wyciska? więc z napiętym łukiem
Boku strzedz, i pomagać swym mu gniewu bukiem.
Wenusli w sercu siedzi? i ta w nim panuje!
Swe mu prawić Jooony; Marsii mu smakoje?
Z nim tcl/hąć wojny: krzywy mli postępuje krokiem?
Więc uchramiać, i jednym na dół spadać bokiem.
Nigdziej czasu jako tam , nieprzepłaconego
Taniej wazą bez cnych spraw, uciekającego,
Oprócz co się przy Trynce dzień za dniem umyka,
A przy Dryjach godzina godzinę połyka.
Tam abyś się miał dobrze, źle trzeba drugiemu:
Upad cudzy, inszego bywa ku dobremu:
Ten o cudzej śmierci się i nieszczęściu pyta :
Bo ztąd swoje obrady i poiytki chwyta.
We wsi czas bacznie idzie: tam dzień i godzina
Do swych zabaw przystojnych , zwykle napomina
I poiytków codziennych: kaidej najdziesz chwile.
Czym się moie zabawić i ucieszyć mile.
Tam święta i szczęśliwa mądrość jest w człowieku,
Jakiego koło ziemie zażywać .opieku ;
Kiedy tę zarżnąć płngiem, więc jakie należy
Której ziarno, i kiedy z matki swej wybiezy.
W którą ziemię latorośl, i jako ją wsadzać:
W jakiej winną macicę dziedzinie rozmładzać,
Jaką pieczą ma swą mieć kwiatków młodzież wszelka^
Tego we wsi naucza wielki rodzicielka.
d by Google
140 JANA GAWIŃSKIEGO ^
Miło spojrzeć po mało eo wytrwasyni czasie,
Jaka w polach robota, wszelka poławia się:
Ci dojrzałe zboża źną, owi w snopy wiążą
A wiocboy im śpiewając jako mogą dąią.
Owdzie czojoa Dworniczka rozmaite wódki
Z ziół wonnych pali, albo nowinne jagódki
Z rąk Satyrom wydarłszy w poblizszym gdzie lesie
Panu nad wsze potrawy dar smaczniejszy niesie.
Owi do brogów zwożą, ci zaś za porana, '
Ci bujne łąki koszą, owi grabią siana,
Manny w przetak zbierają; ci zachodząc wszędy,
Z cichych wód różne rybki smykają na wędy.
Owi w sadach rwą owoc, owi w sztuczne niki
Siedząc przy trzodzie plotą z złotowierzb koszyki:
Lob gdy przy swych jałówkach ciołek stroi walkę,
Phillis swego podekrzem gaba też Meoalkę.
Ta sery tłuste robią, tu masło z śmietany,
A tu inni na zimę uprawione łany
Znowu sieją, ów siedząc cicho przy gałęzi,.
Ptaszki siatką poławia, albo lepem więzi.
A gdy skońtszą doroczne roboty , w gospodzie
Wytchną sobie przy dudach już jak na swobodzie :
Więc zrzuciwszy swój giermak z Kumą w taniec skoczy
I w ucho coś poszepce i na stronę skroczy.
Co wyliczę, snadźby mię od porannej żarze,
Słońce bieżąc na zachód w swej złocistej karze
Pierwej uszło , niżlibym wypowiedział wszytki
Wezasy, miłe zabawy wiejskie, i pożytki.
Niechże w Dworze swą roskosz jak kto chce cukruje,
Kto we wsi syt, nie mieszka lecz we wsi króluje.
d by Google
SIELANKI. 141
SIELANKA //.
PASTERZE.
MnasiL
Gdy bydło w Łupie chodzi , drugie w eioDiacfa leiy,
I my ląimy pod Bukiem, czas nam niech tak bieży.
Damon,
Kamień leży: ale wilk nie tyje leięcy,
1 ty ląz , jeźii wiek chcesz prowadzić bydlęcy.
MnasiL
Jak robić, tak Xth wzajem trzeba p.opróinować,
Kto chce życia swojego dobrze bieg miarkować.
Damon,
Próżnowanie nikczemnym czyni więc człowieka,
I połowę ujmuje próżnowanie wieka.
MnasiL
Cóż pasterz więcej winien , tylko dojrzeć trzody?
Kto nad stan swój wychodzi , prędzej dojdzie szkody.
Damon.
Siła szkodzien w dalszy czas , kto próżnuje w lato :
Dndkę , koszyk urobić , nie masz sromu za to.
MnasiL
Kto się rzeczą podlejszą albo fraszką bawi,
Pod roboty pozorem czas daremnie trawi.
Digitized byCjOOClC
142 JAiVA GAWIŃSKIEGO
Damon,
Fraszką lowiesz piszczałkę? soać sam się nią stajesz,
Łab rzeczy nie rozamiesz gdy ladaco bajesz.
MnasiL
Nie przymawiaj. Piszczałki ja nie ganię: ale
Zabawę przystojniejszą nad mniej ważną chwalę.
Damon.
Nie prostyjeś roboty człek, nie prostej Mamki;
Domy, wsi tobie stawiać, i zakładać zamki.
MnasiL
Albo mniemasz , Pasterze i miast nie stawiali?
I zamków, z których potem fortece wznawiali?
Damon,
Jeźli z piasku co czynią chłopięta więc nasze,
Słuszna iebyś mistrzem był domów tych , nie pasze.
MnasiL
Mistrz będę takich gmachów, lecz dla cię samego,
Bo jaki Fan, bndynka ma trzeba takiego.
Damon.
Takich sklepów nie iądam , dom prosty dla chłopa,
Pasterzom zaś naleiy lada z chrósta szopa.
MnasiL
Dłagoi będziem zamowy te spólne toczyli,
A nie raczej o naszych zabawach mówili.
Digitized byCjOOClC
SIELANIU. 143
Damon.
Patrz co twój Babaj robi? popędza mi krowy,
Jako Pan nIespokoJDy i Byk jest takowy.
MnasiL
Tobie to w dar i korzyść, i z ciebie Staroicie,
Gdy ma co rok bykujesz, dobry prowent roście.
Damon.
Dłog aatnry oddaję, ^y człek rodzi człeka:
Tym świat stoi, i ten czyn dotrzymuje wieka.
MnasiL
Dłog natury ten co rok odprawiasz jak w pła^,
Kiedyi wyjdziesz z natury i Starosty dłogu?
jDamoif.
Kto się wstyda natnry, niech się i żyć wstydzi,
Często człek miasto złego, i dobrą rzecz cbydzi.
MnasiL
Ten Się niechaj źyć wstyda , kio nie według kluby,
I prawa uczciwości, takie sprawia śinby.
Damon,
Albo i ty nie jesteś tego teł stworzenia?
I takiegoś nie slnisił jako ja rzemienia?
MnasiL
Gzłekem prawda, u ciebie lecz tłnstsza natura,
A jak mówią , bez karnie swej ziębnieje skóra.
Digitized byCjOOClC
Ui JANA GAWEVSKIEGO
Damon,
Na tym stopnia i syty i chudy (lię ^ali,
A mamli rzec, sacby gont najprędzej się pali.
Mn as ii.
Chcieć i nie chcieć, kaidego porzucono woli.
Więc gdzie rozum nie kaźe^ zmysł nie ma mieć gwoli.
Damon.
1 jabym toz rozumiał, ale krewkość żywa,
Gdy mię poczcie napadać i z brzegów wyliwa.
Mn as U,
Wiem i rzekę tamują choć prędkiego brodu,
I konia utrzymują w pośrodku zawodu.
i Damon,
Widziałem ja i mądrych choć dobrze uczyli,
Przecie z nami prosiaki toz ro my czynili,
MnasiL
Nie sądźmy, ani czyumy, jak kto co źle czyni,
looi idą za cnotą, chcąc szaleją ini.
Damon.
Przykładami żyjemy^ przykład zły za cnotę
Od mądrego podany, pociąga prostotf^.
MnasiL
Jak widzę z serca do ust pełnego wypływa ;
Zły czyn i naśladowców, i obrońców miwa:
«
Digitized byCjOOClC
SIELANKI. 145
Damon.
Kiedy płaią występki i swe miejsce mają,
Grzeszy kto dobrze czyoi, jako powiadają .-
M nasil.
Przyjdzie czas , £e występek lub ma dzisiaj płnzy,
Swoją karę odaiesie. Cnota trwa najdlaiej.
Damon.
Często pod cnoty płaszczem , i występek chodzi :
A jak głnpich , tak równo i ostrożnych zwodzi.
Mn as iL
Co do czasu acjm^i , to za czasem ginie ;
Cnota w swej zawsze barwie, ta i w wieki ałynie^.
Damon.
Coś za bocian świat czyście? rzecz chociazze licha
Gdy dobrze ułożona, najtrudniej się spycha.
Mnasih
To juz złemu pozwolić , to i błądzącego
Nie wprowadzić na drogę, do toru dobrego?
Damon.
Co się w zwyczaj wkroczyło, niech swym idzie biegiem,
Albo chcesz , co świat czyni , do Pluta być szpiegiem ?
M na sil.
Niechaj idzie, kto mu się chce tam przysługować,
Ja pragnę uczciwie iyć^ i nieba hołdować.
2XVI1I. 10
Digitized byCjOOClC
146 JANA GAWIŃSKIEGO
Datnon,
Buhaju dalekoś nas w rozmowy od krówek
Zaprowadził: co nad nas^ przestańmy przymówek.
BinasiL
Przestańmy, raczej krowy zegzone do stada
Pódżmy zieńmy. Wilk z lasu rad się tu więc skrada.
Damon.
Pódźmy, a pod 6w Jawor co stoi przy stoku,
Powrńciemy^ i bydło będziem mieć na oku.
SIELANKA UL
BABY.
Alkon. I
Zgadngcie co wam powiem, a nowego jeszcze?
Thyrsis.
Gdy nam powiesz, zgadniemy. Komuź serce wieszcze
Powinno być, do czego najmniej mu należy?
Alhon.
Baby wszystkie tych czasów za mąz pójdą; świeży
Przykład Dyrce nam dała:
Thyrsis.
Owa baba stara!
Co jej starość, i czoło, i twarz poorała?
Ifać o siedmiu krzyiykach?
Digitized byCjOOClC
SIELANKI. 147
jdlkon.
Za Diąi poszła; gody
Wczora z bakiem sprawiała.
Thyrsis,
Widzę, ze i lody
Ogień juz wydawają: kiedy ta, co nogą
W grobie jedną , lubieżną przecie poszła drogą.
A któż jej młodym Panem?
^Ikon.
Młody i z nazwiska
I z rzeczy, bo ma lato dwudzieste wyciska
Mech na twarzy. Pierwszy żart między lada gminem
Ksiądz uczynił: Ma tkać tu prawi stoi z synem.
Ludzie słysząc, w śmiech wszyscy, a zaś z źaln rzewni
Że dziedzictwo ginęło, płakali pokrewni.
Thyrsis.
Kto swaeił, i do kupy to jednoczył stadło?
Alhon.
Tyrymach, on mazykę, a zaś Nice, jadło
Zona jego zrządzała: sama Bab za stołem
Jako na majestacie z glancowanym czołem
Odąwszy się siedziała: gdybyś wiedział karby
Jak w twarzy wyciągnęła , a w plecach zaś garby
Tak zrównała, ze góra jak by pochodztsta
Od szyje, aź do pasa zdała się; złocista
Którą kitla skrywała , raz gości częstując
A woli wszystko Bożej ten czyn przypisując.
10*
Digitized by VjOOQIC
148 JANA GAWIŃSKIEGO
Thyrsis. ^
Sowy raczej buczały, tej miasto muzyki,
I wszystkie nocne ptastwo,
Alkon.
Byś słyszał, okrzyki
Gęste były i wrzawy , gdy Pana młodego
Także Pani za zdrowie, aź do dna samego
Wypijano: wszyscy tam, którzykolwiek byli
Babusi pochlebując do czysta użyli.
Thyrsis.
Nie wierzę, podobno się była w ten czas wSciekła,
Albo głownia piekielna , i żądza ją piekła
Na szóstym w dół pojezdzać.
Alkon.
Dwa razy szaleje
Ten bies , ale najbardziej kiedy jaz siwieje ;
Tam i rozum na stronę, i nic prawie wstydu.
Thyrsis,
A Baboien ten miły jako się obrzydn
Nie obawiał?
Alkon,
Tyrymacb to niecoota sprawiał,
W jaką łapkę wpadł , w taką i drugiego wprawiał,
\ Słodząc mu, jako Pani, jako jest bogata,
I czuła; jako u niej zażyje i świata.
Nie trosze/ ąc się; jako te zostaną bogactwa
Po jej śmierci pomocne do młodszego swactwa;
Digitized byCjOOClC
SIELANKI. 149
Chłop to słysząc , a goły , takiej okazyej
Rad był; jeźliie stara? to do niwy czyjej,
I ogroda po ziele kwitlejsze nie tradoo,
I sąsiadę nawiedzić, jeźli w domu nudno;
Temi tedy bies biesa namówił ponęty.
Thyrsis.
Prawią bajkę, gdy Liszce ogon był ucięty,
Aby wada nie na niej tylko jednej była,
Drugim Liszkom ucięcie ogona radziła ;
Tak i zdrajca Tyrymach z ludzkiego poimiecha
By nieco zszedł, drugiego do takiego miechu
Nagnał , wiedząc postępek jako niebezpieczny
Kto kogo zdradoie wiedzie w życia węzeł wieczny.
Alkon.
Byś wiedział jak i sama prostaka łowiła,
Prawiąc mu, urodzenia jak znacznego była,
Krewni jej wszyscy zacni , ze i gospodyni.
Ze i wszystko w ład idzie, co jen kolwiek czyni.
Jak sukien, jak i srebra, jak i w gumnie tyle,
Czymby wiek swój prowadząc^ używali mile.
Ze jej lata nie uszły, jako jeszcze może
Czego młoda nie umie ) jak pościeli łozę
Drogie, trzecie, jako się w niej wiele kochali,
A korzyści w kochaniu Żadnej nie uznali.
Więc sobie pocbutniojąc za chlubą takową.
Na słówka się jedwabne zdobywała^ głową
Cboćze trzęsła: choć była babą doskonałą;
I to co się szczyciła fortuną nie małą,
Digitized byCjOOClC
150 JANA GAWIŃSKIEGO
Co po tak wielu miała Nieboszczykach zbiorów^
Do cadzych się rozeszło , i do wiela worów.
Bo co chłopa ujrzała , choćci nie ładoego
To się sama- w zakazy miała więc do niego:
To muzyki, to hojne bankiety sprawiała,
A tym czasem skrzynia się z swych dziąg opróżniała.
Inni widząc , i słysząc , umyślnie zjeidzali,
Aby tyło brzuch paśli , dobro wyłudzali.
Thyrsis,
Cóź tam przecie godnego do widzenia było?
jilkon.
Gdy się jadło z wetami pierwszemi kończyło,
Drngie wety noszący (ucieszysz się wierz mi)
Pieśni krótko pisane , nakryte talerzmi,
Przede swaty nie owszem tęskliwe podano.
Które cicho z uciechą nie małą czytano.
Thyrsis.
Jakiegoi dźwięku były?
Alkon.
O to mię nie pytaj
Ale je mam^ teć daję, te sobie przeczytaj.
I.
Zagaś świecę Hymenie, a ty Bożku mały
Sajdak i łuk od siebie rzuć, a połam strzały:
Wasza praca tu darma, bo o tegu stadła
Z głownią świeci Furya , i Megera zjadła.
Digitized byCjOOClC
. SIELANKI. ' ISl
II.
Coś dawDo zapomniała, dziś chcesz wspomnieć sobie,
PróŹDo, nie o łożnicy raczej myśl o grobie:
Ani będziesz potomstwa nieboraczko miała.
Chyba takie, co w grobie z twego wyjdzie ciała.
III.
Nie zalatoj pszczółeczko, do zbioru twojego,
Niemasz ta róży wonnej , i ziela świeżego.
Przyleć bąku, szerszeniu, dla was będzie tata
Łopion suchy, pokrzywy, będzie zwiędła ruta.
IV.
Nie zadzieraj , ma rada , z Boginią miłości.
Jaz ci iadne nie służą uciechy młodości,
Oko mdłe, twarz zgrzybiała, i kark pochylony.
Nie do swaćby, do ziemnej lecz cię ciągnie strony.
V.
Staruszko co tu sprawiasz weselne turnieje
Co jeść i co pić dajesz , śmierć się z tego śmieje.
Nadstaw ucha, co druchny, coć i mówią swaci.
Pogrzeb nasza za wczasu odprawuje Maci.
VI.
W cudzym sadku kwiateczki , piękne kwitną róże,
W cadzej niwie kłos pełny, i obfitsze zboże:
W mym ogrodzie perz tylko. U mnie pole płonę,
Moszę w cudze : wszak mówią , smaczniejsze kradzione.
VII.
Choćbyć dość z Erydanu złota wypływało,
I pereł z głębokiego morza dostawało,
d by Google
15? * JANA GAWIŃSKIEGO
Tym serca nie zbołdoje. Przy cnocie pewniejszej
Przyjaciel w młodym wieku bywa przyjemniejszy.
VIII.
Snadź od wiedmym na ten czas jakiej był zbecbtany
Żem się w pęta odważył, i wieczoe kajdany.
Zegnam cię wieka młody, złota ma wolności:
Już ja nie on, swój nie swój; w starejm uwiązl kości.
IX.
Kiedym śliczne lilie i kwitnące zioła^
Do twojego sposabiał piękna d^ewko czoła,
Tyś mi za to mile więc smacznych ust dawała:
Ach ! dziś iaba chropawa będzie mię. lizała.
X.
Boiel jakoś dał różne człowiekowi żądze,
Ten woli przyjaciela , ów woli pieniądze :
I ten co swadźbi, co świat sobie zawięzuje,
Z złotem się żeni, Babę w posagu przyjmuje.
Thi/rsis»
Francia zawsze wymyślą, acz czasem nie zawdy,
Żart tylko żartem ; najdzie w nim połowę prawdy.
Alkon,
Ba byś wiedział, jakie tam i powinszowania
Dwóch stron były , uwagi godne i naśmiania.
Stare Macie Maciorze starej winszowały,
A młodemu od młodych takie wota brzmiały.
Bogdajś szczęśliwie zażył, bogdajś i pochował
Tę kość starą, a drugi ślub prędko gotował.
d by Google
SIELANKI. 153
Becdajś Maciorko nasza szczęśliwie swadźbila,
Bogdajś prędko i tego Mfodzika uśpiła,
Bogdajś i wyskoczyła oa grobie onego,
A swatów doczekała jeszcze od siódmego.
Thyrsts,
Niecbajie bies biesa drze, ja tym zawięzoję:
Kto chce ożyć , równego niech równy pojmuje.
SIELANKA ir.
SPÓŁMIŁOŚNICY.
Aminta, Menalka.
Atninta*
Sam do mnie Galateo ! puść Menalkę swego ;
Przyjaciela z darami ze mnie masz nowego.
Menalka.
To zostań Galateo! niech tobą nie zwodzi,
Lepsza wiara doznana, niźli co się rodzi.
A min ta.
Bogatema wierzają, ten tez wiarę chowa,
Z nbogiego coć przyjdzie? tylk9 gołe słowa.
Menalka.
Wierniejsza chęć, uczynność, wiara uboższego:.
Z Pankosia, Galateo, coć przyjdzie pysznego?
Digitized byCjOOClC
154 JANA GAWEVSKIEGO
Aminta*
Komn na darach zbywa, w nkłonie nie zbędzie:
C6Ź za korzyść z powoloych słów dziewce przybędzie?
Hienalka.
Komn się z skrzyń przepełnia, wielom wiele dąje^
Więc z darami i miłość do wielu przystaje.
Jlminta,
Twa ma być Galatea^ której dla warnokn
Chęci swoich^ żadnego nie dałeś darunku?
Menalka*
Ma Die ma być? którejem chęć, na nieba ^ Bogi,
Poprzysiągł? dar to i)iniemasz żaden; dar ubogi?
Aminła,
Które miłość wymusza, te przysięgi uchem
Bóg i niebo przyjmuje pospolicie głuchem.
Menalka.
Łamcy przysiąg, zawsze złej oie uchodzą toni;
Z nieba krzywo - przysięzce , cicha pomsta goni.
Aminta.
Gładka dziewka, gładkiego mę'za potrzebuje,
I sam przyznasz, w gładkości nikt mię nie celuje.
Menalka.
Dobra dziewka , dobrego owszem godaa męia,
I sam przyznasz, ie cnota ma, twoje zwycięża.
j4minta, \
Ja cię cnotą wyrównam, tyś mi nic w urodzie:
Darmo gruby Menaiko^ ta cię chluba bodzie.
d by Google
SIEL\NRI. 155
Menalka,
I jać zdołam w urodzie , tyś mi cnotą wtóry,
Na c6i z krajnej, Aminto, tak się cbełpisz skory?
^ min ta.
Lecz wyższym nad cię swemi, Menalko^ ramiony.
Jak oad wierzby aiskiemi, wyisze są Jesiony;
3ienalka,
Małym jest, i ma takie Galatea małą;
Rówoemo zawsze z równym Aminto przystało.
^minta.
Tyj czarny, i masz lice słoócem przykopciałe.
Ja białością przechodzę, i Lilije białe:
Menalka.
C6i na tem , Hiacynthy , czarne są fiołki,
Lecz w wieńcach , przewyźszoją inne białe spółki.
uli min ta.
Mnie włos gęsty, mą brodę, swym otacza krętem.
Tyś bezbrodny ; niewiastą jak byś był nie mężem.
Menalka.
Apollo brody nie ma, przeciec on jest Bogiem,
Przecież on nad Satyry kosmate chędogiem.
uli min ta.
Usta piękne pięknych nst smaczniej się tykają.
Lecz złączone z czarnemi smaków swych nie mają;
Menalka.
Twarz bezemcba, milej się gładkiej tyka twarzy.
Twarz szczeciana nie tak się w całowanie darzy.
Digitized byCjOOClC
ISa MNA GAWIŃSKIEGO -
Temu wieclz , Galateó , koza ssać dawała ;
Pięknej matki, piękna pierś, mnie zaś odchowała^
Menalka,
Sam Jopiter ssał Kozę: przeto rzekę śmieli,
Obadwaśmy z Jowiszem jedne mamkę mieli.
Aminta,
Jowisza , daremno zmyśloną wieść głosisz.
Lecz ty mamki swej Kozy pewne znaki nosisz.
Menalka.
Któż wie, czyć nie samemu jest co Kozieł w rodzie^
Znać syna brodatego y po ojcowskiej brodzie.
Aminła»
To mię cieszy^ źem Kozie} nie jest Pasterz trzody;
Precz Kozłowcze! Koziemi juź mi cachnie»z smrody;,
Menalka.
€o łiesz! i Pan Kazoebłop Bóg Arkadzkiej góry
Nie cncbnął , kiedyż cnchoie bydłem Pasterz który?
A min ta.
To temu Kozopasir, Galateo^ zoną
Nie raczej Pasterzowi chcesz być poślubioną?
Menalka.
1 byłabyś tych cudzych krowisk oszemłanych
Panią, a niź Koz tłustych, Koz moich kochanych?
Aminta.^
Kozy ten Pańskie pasie, i Pasterz dodzienny^
Ja krowy własne paszę ^ jam Pasterz niezmienny.
Digitized byCjOOClC
SIELANKI. ' 157
Menalka.
Lecz maie Pan więcej ufa , a niź ojciec temn.
Dwa kroć liczy ów krowy co dzień , ja oic swemu*
j4minło.
Rząda znak i całości, kto policzą swoje.
Ty nie wiem, jeźli zliczyć potrafiłbyć twoje.
Menalka.
Potrafię. Dwieć Krowie wilk poćwiczył nie dawno,
Trzeciąć złodziej wziął , jako o tym wszystkim jawnp.
Aminła,
Cóź kiedy cię Menalko Pan wyzeoie z domn.
Jakiego cię nabawi, i twą dziewkę sromu?
Menalka,
C6z gdy się ,twa powróci z miasta nałożnica,
Jeźlić oczu nie wydrze, ni« peszarpie lica?
Tak się uszczypliwemi słowy dojeżdżali,
I gniew w sobie wzajemny ku sobie wzbudzali,
W targaniec się gotując: zęby ten ów zgrzytał.
Ten maczugę toczoną , ów kamienie chwytał :
I tylko się nie zwiążą , oto wilk się skradnie,
I na upatrzonego jedno co nie wpadnie.
Psi zaszczekoą: Owi się porwą na obronę,
Lalasz wszyscy zakrzykną ! Galatea w stronę
Teź swą; Tak wilk na szkodę co się był nasadził,
Ten pożytek uczynił, z sobą ich rozwadził.
d by Google
158 JANA GAWIŃSKIEGO
DO KORYNNY
SIELANKA
BEZIMIENNEGO AUTORA.
Z Rękopisma pewnego wyjęła.
Milej mi z tobą w tym locha zielooym,
W tej skale kwieciem z natury natknionym
Żyć wiek spokojny, niż w pałacach owych,'
C6z gdy trwóg pełnych, chociaż marmarowych.
Milej mi z tobą w wiernej żyjąc zgodzie,
O jednej leśnej przestawać jagodzie,
A niż przy Pańskiem hodować śniadania.
Cóż potem? kiedy w niesfornem mieszkania.
Same nam drzewa swe czynią wygody,
Podcięte brzozy swoje leją miody,
Leśną oliwę inne drzewa pławią,
W pokarm bak, kasztan, swe owoce stawią.
Z tobą ja trzodę w hojne łąki gonię.
Ty jej przyśpiewasz , ja w latenkę dzwonię:
Lada bak pod cień i na wczas swój wzywa,
Ta słowik, a ta echo się odzywa.
Tam z drzew rozdartych ja obawia plotę^
A ty koszyki ze mną wierzbo-złote.
Po pracy namkniesz mleka w czasz lipową.
Tak dwojgo jemy potrawę gotową.
Taki wiek żyli w pierwszej niewinności,
Gdzie miłość ladzie beż żadnej zazdrości
I trwóg rządziła: wlekli to byt złoty?
Czy ladzie na nim złotej pełni cnoty?
d by Google
JANA GAWIŃSKIEGO.
Digitized byCjOOClC
d by Google
WIELMOŻNEMU A MNIE WIELCE MGIWEMU PANU
JEGOMOŚCI PANU
STANISŁAWOWI
SKARSZEWSKIEMU,
STAROŚCIE RADOMSKIEMU, ^e.
AUTOR.
Zacny Starosto, lub twe wielkie sprawy,
I których masz doś6. Koronne zabawy.
Nie radząc głowy, i dachów wspaniałych
Do mniej słaźących, i do zabaw małych
Odrywać: wszakże pókió czasu zbędzie,
I myśl , od wielkich spraw , nieco nsiędzie : v
Tę mą, w Słowiańskim, Skotopaskę, stroju.
Dawszy jej wprzód wniść do swego pokoju.
Przyjmiesz łaskawie: która ma nadzieje
Tjlo, ze z Twojej wywiedziona kniei. %
XXVIII 11
Digitized by VjOOQIC
Wprawdziećy ze z błahym prezentem . się sławię,
I oczy Twoje małą rzeczą bawię
Przebaczysz jednak: wszak czasem Żółwiowe,
Ucieszą oczy, konchy^ a nie owe
Wszystko tam z złota; ai z Parnaskiej póki
Coć słaszniejszego nie przyślę opoki.
■ t
Digitized by Google
SIELANKA.
Mopsus.
W piękoej Rsecziirawskiej niwie, między gęstym lAMm
Którą drzewa rozkwitłe swym rozeiągfłym pasem
W krąg obchodzą, tam owce, i kosmate kozy
Zagnawszy w miłe cienie gęslekwitłej łozy,
Nadobna AmarylH, spoczywała w cienia,
Pod drzewem rozłożystym , broniąc się promieniu
l^onecznemn, a jui teł w południe się miało,
I słońce dobrze dalej w górę wstępowało.
Gdzie będąc próina tresek, labiełnej świebody
Zaiy wała , na którą wzywał ją wiek młody :
A raz w Satyrów darskich, raz w Fannów patrcf^a>
Spoczywającej trzodzie pięknie przylpiewała.
Ja pafząe nie daleko od niej , podfe wody»
Z Dametą, i Mirtylem współ złączone trzody ?
11*
Digitized by VjOOQIC
164 JANA GAWIŃSKIEGO
Gdy tei bydło swojego zażywało wczasa;
I nam chętka nadeszła zażyć halaspasn,
I lobej krotofile. Przeto swe mnltanki
Nastroiwszy, Da których więc proste Sielanki
Przy gajach, przy dąbrowach^ wesół wykrzyktgę,
Z niemi się do sąsiadki bliskiej iśó gotuję.
A ci byli , którzy ją równie miłowali,
I którzy się z chęciami jej zakazowali :
Chcąc korzyśó mieć w kochania , a iaden iadnema
Nie zajrzał, bo teź dufał każdy szczęściu swemu:
Obaj młodzie weseli^ jak ten nie zganiony
W urodzie, tak i drogi w twarzy przykraszony.
Temu ledwo w jagodach wdzięczne mchy wzrastały^
'Temu z czoła gładkiego pierwsze wynikały
Lata kwitłej młodości: obaj jak roboty
Pilni , tak swoje stroić ćwiczeni zaloty,
I dobrzy Ipiewać pieśni, dobrzy na fajarze,
I kołem Gytherej w równaj skoczyć parze
Nauczeni , a szczęściem ku temu jednakiem.
Bo się kaidy u ojca liczył jedynakiem.
Gdyśmy tedy kniej przyszli , pięknem przyjmie okiem,
I pokryje szkarłatnym wdzięczną twarz obłokiem
Nadspodzianie nas ujrząc: cóz czynić 'gdy ławy,
Ani stołu nie było gdzieby sieść^ murawy
Jeno trawą porosłe, te się ludzkie stały
Bo sobą siedzieć lubych gości częstowały.
Mirtyl hialin kozubek spory w upominku,
Dameta zielony kwiat oddawał barwinku.
A ja com miał Multankę , tę na dźwięki stroję,
Gdyż tei •&! jej gwoli wdzięczne pieśni swojo
d by Google
SIELANKI. * 165
Na przemiana piać mieli : pieśni , jakie brzmiały,
Gdy czasy ApoltiDa za Pasterza miały.
Tedy im drogę podam » i zagram w te tooy.
Jak więc nacą o małym syoaczku Dyooy :
Co czyni, jako wiele razy mieni w Byka,
I czyni, tak górnego władzcę holdownika
Jednej ziemskiej dziewoi: xjak żelazna łaska
Wiąże parę ucieszną, a ta w sieci plaska
Z śmiechem Bogów; o co Phep Dapbnidę przyprawił* .
A tu się jako złoty deszcz z obłoków pławił
W Akryzowe zamknienia; jak swego Adona
Pani Cypru , szalenie gorzała Dyona ;
I inni tym podobne , a potem ustaję ;
A im qa swoje pieśni cug i miejsce daję.
Było co w prawdzie słachaó, jako ten nad tego
Chciał mieć górę , i sławien być z śpiewania swego..
Damet wprzód , Mirtyl za niem zaczynał , ja swoje
Dla ich nciesznych pieśni, w stronę rzacam stroje.
Dameta,
Bnja pszczółka po łące, i do świeżych kwieci
Z nlnbioną pokwapą , na swą zdobycz leci :
Lecz która róia zwiędła i juz obumiera,
Od niej stroni, ani swej słodyczy z niej zbiera.
I ja za 'pszczółką pójdę, i ja zszukam młody;
Która nadwiędła , tej ja nie zpragnę jagody.
Nadobna Amarylli, tyś jest kwiatek świeiy,
Ale pomnij 9 ^e zwiędły tej nie ma lubiezy.
d by Google
166 JANA GAWIŃSKIEGO
Mirłyl.
Stoi gołąbek mały nad krynicznym stokiem,
I kryształowe wody swym przenika wzrokiem:
Raz się^mnszcząe przechodzi, raz swe piórka w bieli
Pieszczona w zgodnej myje ptaszyna kąpieli.
I gdy widzi drugiego siebie w jasnej wodzie.
Nachyla się ku oiemn , cheąe go mieć w swej zgodzie :
Gracha ptaszę, skrzydłami tarcha, mile kwili,
Toź dragi w wodzie czyni , i kaiema się chyli.
Nie wierz ptaszę, jawne to twoje oszokanie,
flfa tei swe zdrady^ ma swe pochlebstwo, kochanie.
Dameła.
W głębokiem , milczkiem Kaczki jeziorze pływają.
Gdy swej zachęty, samca gdy swego nie mają:
A ten kiedy przylata do tęskniącej zgraje,
Alić odmiana , alić trzpiot wesoły wstaje.
M࣠jest domu każdego podporą, i szczytem.
Panna bez tego tęskni, i jej byt nie bytem.
MirłyL
Wenns z wody ród wiedzie ^ Wenns i tam rządzi,
I rybka nią zmamiona po jeziorze błądzi:
Każdego iądza pali, każdy ogień czuje;
Rybięciu choć i w wodzie, swój płomień dojmuje.
I ja nie darmo opiewam , i mnie nie powoli
Mój płomień, takie tobie Amarylli gwoli.
Dameła, ,
W nocy dobrze,, a miesiąc świecił jni z gwiaidami.
Gdym hołdował Bachowi z spół rowieinikami,
Digitized byCjOOClC
llBLANRI. 167
Czoła krasząc maszczami ; nad moje mniemaiiie,
Na ulicy , w dom idąc , chłopię jakieś aUoie :
RrDąbrne, złe, zapalczywa, oporna bestyja,
Łnczkiem i pochodniezką koło mnie wywga;
I co raz mi na drodze zastępuje słowy, *
Co raz w targaniec, i bij wyzywa snrowy.
Pódź precz (rzekę) smarkacza^ twa rzecz w piasku cpnerać,
Abo z rówoią jakeś sam , swe załebki zwierać.
Chłopię gorzej z moich słów drażnić mię poczęło^
•A bliżej przymknąwszy się pochodnią mię tknęło:
Ja nie mogąc dalej trwać ^ krokiem chyżym skoczę,
I naprzód mu w kudełki ręce obie wtoczę;
Potem mn łuk wydzieram, pochodnią i strzały,
Jego wszystkę armatę: alić cnd nie małyl
Nie wiem jak się wyśliźnie, i piór zkąd nawdziawszy^
Ulata na powietrze srodze fię rozśmiawszy.
Ja mając te oręła> nie wiem co się dzieje,
Zkąd mdłość na mnie uderza, ledwie nie szaleję,
Goram w ognio, narzekam, srodze utyskuję,
Cbociam wygrał: a przecie ranę w sercu Ę^ują,
A ten sfę znowu oz wie : joieś zarażony^
Trzymaj łup, nie będziesz joż z niego pozbawiony;
Tak bywa mym następcom , i kto bardzie knie,
Zmiękczę ja go , i srogość tę , mą bronią zrażę.
Mir tyl.
Kiedym imię na młodym Mircie swe rysowała
Znaku rycia mojego ledwom wprzód najdował^
Jeno jakby nad dolą Mirt mą zlitowany
Płakał, i z swej wyciskał łzy odkrytej rany;
d by Google
168 JANA GAWIŃSKIEGO
Dłnzej jedoak te blizny gdy na skórze trwały^
Wszystkim się przechodzącym juź czytać dawały.
I mówię: rosły znaki, i moje zapały,
Powoli Amarylli, ktobie górę brały.
Dameta.
Słowik śpiewa w Leszczynie, wolny wietrzyk wieje.
Na wysokim Jesionu wiatr listeczkiem chwieje :
Nadobna Amarylli , gdy usta otwiera,
Milczy Słowik, list stanie^ wiatrek obumiera.
Mir tyl.
Piękna róia w ogrodzie kiedy się rozwinie;
Piękny las Cyprysowy w przyjemnej. równinie;
Lecz gdy śliczna w ogródku Amarylli stanie.
Nic róia przy niej, nic Cypr, choć w pośród Libanie.
Dameta.
Jabłnszko^ię czerwieni w sadzie , kwiat w ogrodzie,
A porzeczki w swych krzaczkach gęste są przy wodzie :
Jać jabłuszek , jać kwiatków najmilsza przyniosę,
Jeźli od cię w kochaniu korzyść swą odniosę.
MirłyL
Nie kasz zbytnie w nadzieję : szczęścia nie wierz radzę :
Nadzieja oszukiwa, to w swej nie trwa wadze;
Kto w Bogu i pracy swej pokłada nadzieje,
Zatym szczęście nadchodzi, wszystko mu przyśpieje.
Digitized byCjOOClC
^ SIELANKI. 160
Dameia,
Straio moja , wierni psi , nic mi nie szczekacie,
Tak to w wielkim pokojm zbytnie się kochacie?
Gzojcie, wyjcie, bo gouśność z pokoja się rodzi;
Najwięcej nieprzyjaciel w tę dob trzodom szkodzi.
Mirty L
Morze jest pełne wody^ siła w sobie kryje,
Przecie morze chce więcej^ przecie i z rzek pije: *
Zły łakoikicze bezdenny , choć masz pełne wory,
Ty przecie łakniesz, ciekasz, na przeklęte zbiory.
Dameła,
Cieliczko ma^ biegasz mi po krzacb, po tarninie,
A co raz tO' nie mało z ciebie wełny ginie :
Pełno wszędy na tarnia twojego kozacha;
Pełno twej wełny po krzach, w którą zła wieść dmncha.
Mirty L
Chmiel się krzewi do gćry, i winna macica,
Gdy im swojej podpory dłnga tycz niycza:
Lecz nikczemnie przy ziemi, bez tej się czołgają;
Tak i cnoty jeźli swych podpór w świat nie mają.
Dameła.
Baranie mój, srogo- cię z wełny postrzyiono.
Czyli oraz i skórę z ciebie złapić chciano?
Jni ledwie tchniesz, joi zdychasz. Tak się i tym dzieje^
Co zdarcia dalej próżni w swym mienia, nadzieje.
Digitized by CjOOClC
170 JANA GAWIŃSKIEGO «,
MirłyL
Na niedostępnym wierzcha góry. Jabłoń rodzi,
Ale źadeo po owoe ka niej nie dochodzi.
Tylko ptakom jest. karmią , ostatek wiatr psuje, %
Ja to imindaka wszelki tobie przypisiąję.
.Dameta.
Apollo ezoło sławnych pasterzów przed laty !
Tobie wielmożne hołdy, Delph daje bogaty:
My co mozem niesiemy ć w dereniowej czarze>
Miód w plastrach i orzechy, w większym weź chęć darze.
Mir ty L
Owieczko pódź ztąd dalej, nie bywaj mi w trzodzie^
Choć wełnę masz bogatą, przecie parch na spodzie:
Ni ty mleka, ani ty nosisz mi pożytek.
Wszystek mi się od ciebie zarazi dobytek.
Dameta.
Miesiąe za słońcem chodzi, gwiazdy za miesiącem
Jutrzenka dnia każdego początkiem, i końcem.
Ja ciebie Amarylli moja upatruję.
Za tobą, gdzie ty chodzisz, myśl moje kieruję.
MirłyL
Koza leszczynie młodej , lep ptaszkom w prseszkadKie^
Grad zbożom , winnej zimno zawadąa jagodzie ;
Mnie strażą do mej miłej > i nocni złąjnicy
Zawadzają, muszę być nieborak w tęsknicy.
d by Google
SIELANKI. Ul
Dameta,
Kwiatek ciepła, kwiateezków pszcsółka poŁraebaje,
Koza wrzosa, ałoDeczka pole się radaje.
Kto co woli, niech pragnie: swe kaidema milo;
Nie darmo powiadają : by na poły z§paiło.
Mirt 1/1.
Słonce świeci po świecie , słoneczne promienie
Wodne wskróś^ bez nrazy przechodzą stramienie:
Ja nie mogąc się napaść twej zwierzchnej piękności ;
W twe ciekę Amarylli serdeczna skrytości.
Dameta.
Tobie Apollo Cytbrę: Panie piszczel krzywą,
Tobie zas Marsie daję zły, trąbę chrapliwą:
I ciebie (jeno sprzyjaj ) Aphrodyty synie ;
Łnczek gibki z strzałkami odemnie nie minie.
Mirtyl.
A ja Tarcz Pallas tobie : tobie ostre groty,
I oszczep na myśliwcze Dyanno roboty:
Tobie zaś nSjśliczniejsza Gwiazdo ciemnej nocy.
Mirt poświęcę, a bądź mi do mej na pomocy.
Dameta.
Goździk dopier rozkwita, jotro spadnie z krasy, ^
I róia nie na długie czerwienieje czasy :
Tak twój Maj, Amarylli! nie w długiej jest cerze;
W każdy dzień twej piękności czas ukradkiem bierze.
Digitized byCjOOClC
17:i JANA GAWIŃSKIEGO
Mopsus*
Tak 001 przy Piisterce swej rozpościerali
Pieśni wzajemne, tak się jej zakazywali:
Same niebo nad zwyczaj wtedy im sprzyjało ;
Bo ani parno, ani na deszcz się zbierało.
A trndno było sądzić, który z nich przodkował,
Bo jako ten, tak drugi, wiele dokazował ;
Obaj godni pochwały. Więc ze się do końca
Nie mieli, a joź prosty cień stawał od słońca,
I trzoda się jni miała w poładnie parnośct
Do doma, przerwałem ich zabrnione sporności.
A ta Xth wdzięczną będąc ^ każdema z nich wzajem
Chęć swą pokazywała, i kwitnącym Majem
Płaciła : więc by takich często uciech miała.
Trzody swe z ich pospołu paść obiecowała.
d by Google
NAGROBKI
TEGOŻ AUTORA.
Kościom na pobojowisku nie pochjowanym.
Gościa, co oa tych polach widzisz kości siła,
A ziemia ich swojemi groby nie uczciła;
Nie lituj ztąd. I toć grób dość szlachetny bywa,
Kogo niebo, miasto swych Mauzolów, przykrywa.
Pod Pilawcami zabitemu.
Za ojczyznę, w ojczyźnie zabity się walam,
Nie mnie ziemia^ ja ziemię swem ciałem przywalam:
Daj świadectwo Ojczyzno , jako cię miłuję,
Nie zMegara. Lecz twych granic po śmierci pilnuję.
Na PUawee.
Sławne Psie Pola, sławne aą Smoleńskie Grody,
Gdzie Polaniu Tryońskie mężnie bił narody,
Polską sławą Chocimskie niegdy place brzmiały ; '
Dziś Piiawee co o nas będą powiadały?
d by Google
174 JANA GAWIŃSKIEGO
Kozakowi Zaporowskiemu.
Ta Letycbft zły Kozak leży pogrzebiony,
Nieprzyjaciel domowy , i wszystkiej Korooy :
Matee ojczyźnie nie trwał , nzył w nię oręża,
I ty matko ozuj ziemi , skryłaś w sobie węża^
Tatarzynowi Murzie.
Ta leży Marzą Tatar ,' wkoło ścierwa jego
Dość psów i wilków czuje , ptastwa drapieżnego :
Ażeby z swycb obchodów nie był obnażony,
Grób ma żywy w gardzielą uczyniły Wrony.
Tatarzynowi drugiemu.
Czyj to ścierw? kto tu leży? Tatarski mieszkaniec,
Skaźca dziedzin Lechowych, okratoy Pohaniec:
U nas , nas bił ; otoli legł ta jeden z wiela,
Czoj ojczyzno; w swej ziemi masz nieprzyjaciela.
TemUf co się sam zabił*
Co to za trop, którego w koło ptastwa siła?
Ni ma żaden grób w ziemi, ni żadoa mogiła t
Ten to , co śmiertelnego w się użył żelejaea,
Teo jak w niebie , tak w ziemi za to nie mt miejsca.
Kotce od psów roztarganej.
Płacz Maćka bary kocie, twoja miła żona
Od psów Kocica leży, na śmierć rozszarpniona :
Częstsze psy walczyła, tak wpadła do saka;
Chceszli dłużej żyć, ze psy nie wałcz nieboraka.
d by Google
NAGROBKI. 173
#
Pannie Młodzieniec.
W tym grobie, w tej truDieoce leiy kwiat róiany,
Dopier kwitnął, aU6 wnet od śmierci urwany:
Płyńcie oczy didzem iywym , śliczne dziewczę moje
W niebo aszła , sprzykrzywszy ta ziemskie pokoje.
Panna Młodzieńeowi odpowiada.
Twój zal, twój płacz serdeczny, i twoje iałoby.
Przez tmnny , mój kochanka , jiłyszę , i przez groby :
Próino jednak iałajesz. Płakaó mię nie trzeba ;
Cbyba tema^ ieś ze mną współ nie szedł do nieba?
Sroce,
Zgadywąjąc o gościach, byłam Praktykarką,
A £e złodziej raz przyszedł » nazwano mię łgarką:
I tak tytałti zbywszy, zbyłam i żywota.
Często jednym występkiem wielka ginie cnota.
Żabie.
Dukając sobie w wodach , Kaczka mię pożarła,
Jednakem się z tego jej tam saka wydarła:
Drogi raz dwie mię sobie Kaczce podzieliły.
Źle , gdy wraz na jednego dwie się spikną siły.
Witowi.
Ow ja wilk Łapiowca , com się łupem bawiła
Teraz od psów myśliwych dasżem się pozbawił:
I tak ścierw leżę krukom. Nie darmo rzeczone :
Jako kto z kim, wzajem ma tak będzie płacono.
d by Google
176 JANA GAWIŃSKIEGO
Temttźk
Wlazłszy dziurą do cblewa, wszystkiem strwoiył trzody^
I tłostymi Barany swem odżywił głody:
Nazad pełny nie mogłem tąz juz wyniśc dziurą,
Uwiązłszy w niej, ów bankiet, swąm zapłacił skm-ą.
Gołębiowi.
Grachałem z GołęMczką, swoją miłą żoną,
D^iś mię na obiad z wlelą innych postrzelono:
Żegnam cię Towarzyszko ^ a com z tobą gruchał,
Jbz sam w ludzkim żołądku będę grochu szukała
Zającowi.
Nie nowina mnie ze psy chodzić na wygony,
Abym tylko w swój kożuch od nich nie był tkniooy:*
Czegom się strzegł , nie nszłem ; w jednym z niemi taófcii
Daję iywot. Nie zniknie, czyi żywot w złym szańcu.
Łotrowi.
W tym kopcu wierutny Łotr leiy pochowany,
Nie wiem , czyli w ten czas był trzeźwy , czy p^asy :
Wiem jednak, przy pogrzebie^ że go żaden z cnoty
^Nie chciał płakać: kiedy tak? płaczcież go niecnoty.
Czyżykowi.
Na zielonej gałązce pod małym listeczkiem
Przepierowałem sobie Piosnki, swem gardłeczkiem :
Ach śpiewanie! ach pokój mój ubezpieczony!
Wpadłem tak w sieć. Kto ufa w pokój, ten śliniony.
d by Google
NAGROBKI. 177
Oracz.
Dobry dziea Skowroneczku , jnź ły opiewasz sobie,
I ja poczynani także o twej robić dobie :
Rano , w poładoie , w wieczór ty śpiewasz , ja orzę.
Dobra noc , mój śpiewaka , czarne wstają zorze.
Skowi^nek. "
Ja wszystkich ptastw. wiosennych Skowroneczek gońcem,
Ja schodzących na zimę ostatnim jest końcem :
Ja wprowadzam , ja zganiam. Nie tylko Orłowi,
Ale i mBi€ przystoi rej wieść Skowronkowi.
Słowik.
Lubo wieczór zapada , lub w zaranne zorze,
Lubo w nocy, zawsze ja smutne skarbi tworzę:
Pomnę dawne obelgi , i dawoe niewoli, *
Czyli łatwo zapomnieć, gdy co kogo boli?
Annie.
Ta lezy Anna dziewczę. Patrz jak się rozwija
Na jej grobie fiołek^ róża, i lilija:
Nie dziwujcie , czemu- tak : Ona była kwiatem,
Nasienie arcy śliczne , owoc taki zatem.
Pisarzowi 9 i oraz Poecie,
Ta Pisarz różnych stylów leży pochowany,
1 Parnaskim^ Dziewicom z darów miłowany:
Wierszopis , Pisarz sławny. Panie! w swym urzędzie
1 V niebie niech Pisarzem ksiąg żywota będzie.
XXVIII. \%
Digitized by CjOOClC
1T8 JANA GAWIŃSKIEGO
Do Jednego.
Ńleboie Babowalcza, z którąś walczył Babąm,
Joź zdycha , i karm brzydkim ma się doaUć żabom :
Ty jej przecie z litości daj na^obek taki :
Tu leży krucza strawa, miło iabom smaki.
Kukułce.
Kakałam na drzeweczka niewiana Zorała,
W tym mię niezoczoie z tyłu ugodziła kola :
A myśliwiee rzekł ktemn: Tyś w Maja lekarstwu,
Boie ! Ty prawdę nzoaj , Ty sam uzaaj łgarstwo.
Niecnocie wierutnemu.
Miły bracie , coc było , byś wskok z świata schodził,
I z jednej biedy świeckiej w drogą gorszą godził :
Bbś głupim będąc w świecie , sweś głupstwa miał kary,
Ześ niecnota; na owym przypnąć mąk bez miary.
Rzeimkowi,
Pobiwszy Wołów, Cieląt, Baranów, Kóz siła.
Samego tei w tym lesie śmierć pałką zabiła:
Więc by znano , ie leiy tu nie zbójca jaki,
Skarę nad nim zwieszono, i z kałdanem flaki.
Bęheniście.
\ mnie się tez dostało ta ledz Bębeniśoie,
Gom rozumiał na Bębnach , i Kotłach bió czyście :
Kiedy piaruny biją , lub kiedy grzmią nieba ;
BIniemam , ża o mój Bęben dochodzi potrzeba.
Digitized byCjOOClC
NAGROBRI. 179
Oracz z Skowronkiem,
Jął śpiewasz Skowroaeceka , juz tei i ja orzf,
Obodwa nas- w roboeie dwoje widzi zorze:
Tobie krzycząc pod niebem , trój pot cieeae z ezoł«,
A mnie przy moim płopa strugiem płynia iała:
Bóg pomóż Skowroneczka , dodawaj nadzieje,
I tobie z mojej" prace swa poczta przyśpieje.
Gołębiowi « Wróblem.
Wróbl ptaszysko nikczemne , wzleciawszy do strycha,.
Dzieciom , i mnie samema , dośó narobił licha :
Jeszcze na dziw zwoławszy ptastwa przytomnego,
Wstyd mi zadał, ze mały ponękał wielkiego.
Łakomemu.
Żyłem moment, umieram , bym zył; i tam idę,
Sam nie wiem gdzie, to wiem, ze nazadjoinie przydę:
Któzkolwiek moich worków dziedzicem zostanie.
Winien będzie tąź drogą pój&ć , którą ja , za nie.
Pijanicy.
Tn leiy Pijaaica, ów ów Bartek stary.
Nie' minął, jak kto inny, nieboszczyków Fary:
W karczmie będąc, nie dopił swojego był rzędn,
Choć zapłacił: o Śmierci nie miałaS nań względu.
Pijanicy zdbitemtu
Kto w kościele, ja w pola, ta leżę schowany,
Rzadko ^^by kiedy trunkiem krztąó nie był nalany :
Dasza, gdzieli się działa, gdyż pijana była?
Wiem 9 do nieba nie poszła, boby tam zbłądziła.
Digitized byCjOOClC
180 JANA GAWIŃSKIEGO
Szaławile.
Nie depcz mię, niech przyDojmaiej w tym schowany grobie.
Gdy żywy niespokojnik był, spoezyoę sobie:
Nie wierzę. Jako dawoo byłeś szaławiłą.
Być i w tyra grobie dłużej leżeć się zdarzyło.
Pijanici/.
Kto w tej mogile leży? nie wiesz? Pijak stary,
Czeka ostatniego dnia, i te na nim czary:
A tak na sąd ostatai, gdy wstaną duszyce,
Kto swe cnoty poniesie: on dzban i azklenice.
Zabitemu w Karczmie.
W karezmiem zabit, a ta w te wrzucony ciemnice.
Przeniosłem się i z duszą, do czarnej ziemice:
Lecz ja i tam swojego nałogu nie mijam,
Bo pełne, az o załeb^ z diabłami wypijam.
Myszy.
Po komorach , po szafach , mnie było szpaczkować,
I wszelkich potraw, miasto kuchmistrza kosztować:
W tymera się smacznym kąskiem w łapce ałowiła :
O drogi kąsku » com cię duszą zapłaciła!
Kokoszy zabite].
Niewinnam ja Kokoszka , kiedym żywą była, ^
Zbieraniem ziarn po ziemi, tymem aię żywiła:
Jam za to swemu Panu codzień niosła jajca,
Lecz chłop, z gniewa na Pana, zatrącił icię zdrajca:
Tak bywa, gdy nie może kto sposobem innym
Mścić się nad większym krzywdy; mści się oad niewinnym.
Digitized byCjOOClC
NAGROBKI. 181
Wierzbie uschłej.
Uscbfa nad tern bagniskiem, ledwo Wierzba stoję,
Aoi źródłem, swe ezłoaki , obamarłe poję:
DyaDno , jeźli gdzie , maiel się mściwsza stała,
Z jedDych jedoęś^, a ze mnie dwieś dasze wygnała.
Roskosznikowi.
Oj! nie Sal ci jaz umrzeć, i w tym spocząć grobie.
Boś jadł, pił^ szalał arcy w każdej czasa dobie:
Ba ca mówię,, nie zmarłeś. Bo według Platona
Twa dnsza tylko, dla cnót w wieprza jest zmieniona.
Kobzie.
Ja ona Kobza sławna, z derenia zrobiona,
Z cnoty nad Cytry, swema Pana utabiona :
Dziś dla Lutnie wrzacona w kąt, brzęczę z świerszczami;
Ach cudze w ceoie, swemi gardziemy cnotami.
Bogaczowi.
Któremu złoty rozam, złota mowa była, ,
Złoty żywot, i złotem skrzynia się pełniła:
1 co mu wszystko było złotem, złoty Zomek,
Taki ta legł. Po śmierci dziś , Ira Potomek.
Dziecięciu,
Miły Boże, dopiero com się ujrzał w świecie,
I kiikam dni zracbował , w mojem pierwszem lecie :
Jni odchodzę na on świat, jednak różą drogą:
Ja z weselem do nieba , inni z wielką trwogą.
d by Google
18? JANA GAWIŃSKIEGO
DadadowL
Ghodząa po wsiieh^ po miastaeli^ w jedaej oto drodze
Śmierć mi % dużą obiedwie, podetnęła nodze:
Jam jej prosił: o śmierci! przepuść mi iebraka,
A ona: nie drwi Strycha^ p6dź rychlej do saka.
Ubogiemu,
Inne ciała w Mauzołach szamnych spoczywają.
Ta nędzarza kości się lichocko walają: .
Więc kiedy mówią: wszędy ze ubogi leży,
Czemoi nie w grobie, z złotej wyrobionym spezy?
Jakubowi Gawińskiemu Stryjotui,
Żyłem jak kwiat, krwie młodej napojony rosą.
Teraz niechybną śmierci, jestem ścięty kosą:
Darmo piękna Natura nademną płakała,
Darmo młodość , na późny wiek zakupić chciała :
Nie miała, ach nademną litości, ni znaku!
Tylko wyła to prawo: nie mam w latach braku.
Siostrze rodzonej.
Wszedłszy na świat, tylko co dałaś imię w księgi,
I otrzymałaś dusze swej zbawienne piegi:
Oto bieg iycia swego, tak prędko skończyłaś.
Ze słusznie wątpić moiem , iyłaś , czy nie iyłaś :
Darmo pytać , w jakiejeś drodze , i gdzie godzisz,
Z Malkiś dopiero wyszła, w Matkę znowu wchodzisz.
Pijanicy gorzałczanemu*
Zgadnijcie. Kto tu leiy? wiem, ze nie zgadniecie,
Oto jeden z tych , których dosyć jest na świecie :
d by Google
NAGROBKI. . 183
Któż taki? Arcy sławny Mistrz w swojej naaea.
Powiedz rychlej? Co palił > czy swe pławił płaee^
Widząc węża, on starą z siebie zdzierał sknrc^
Aby tym czynem w młodszą obłok} się Daturę:
Jam tti Węgorz tak ezynił* Przeto swe rzemienie
Zawadziwszy o weodę, rwę nad przyrodzenie:
Ach rwę, i z daszą zaraz. Biada mnie nędznemu.
Nie wszystko wszystkim słniy, co słaiy jednemu.
Filozofowi Lo..
Tu on zacny Filozof, Platona kochanek
Przeniósł się % swoich kathedr, do ziemnych Palanek:
Patrz, gdy skona, jako skon przecie swój zawiera.
Mówiąc: Wszelki człek żyje, jeden człek umiera.
Fizykowi.
Tu Fizyk w swej nauce leży nauczony.
Nawiedził, jak kto inny, chaty Persepbony:
Dusza nie wiem, czy w niskie, czy w wyższe szła cechy?
To wiem: że ciało oddał w wielkie Endelechy.
Astrologowie
I ty badaczu niebios, będąc jeszcze z nami^ ^
Wszystko w niebie przebywał i między gwiazdami i
Po śmierci, wierzę żeś tam świetną został dziurą. '
Alboli też tam wlazłeś w Andromedę którą.
Drugiemu,
6dv się pod niebo wzbijam; nie wiem jak natarta ^
Śmierć też za mną, i z mego złupiła mię garła:
d by Google
184 . JANA GAWIŃSKIEGO
I tak zepcbDęla mocno siłami swojemi,
Ze spadłszy w głęb , utknąłem , aź trzy łokcie w ziemi.
Juryście,
Zwiedziawszy Prawa wszelkie, i wszelkie Statata,
Na koniec położyłem swe zewłoki tata :
Rata, na tych wołałem, których ja broniłem,
Nie pomogli: W mej sprawie na Imierć pobłądziłem.
Temuż,
Ziomek Justynianów, ksiąg prawnych wiadomca.
Powodowych , pozwanych stron , dobry Roziomca :
Umiał bronić przy wszelkich Sądach , wszelkiej sprawy.
Tu le?y prawny człowiek, nie wiem jeźli prawy.
Błaznowi Szkotkowi.
Inni gębą do góry, a ty leżysz zadkiem,
Zeć śmierdzi świat, mój Szkotku, twe łożysko świadkiem.
Go nie ma śmierdzieć? gdy mi ziemia nie zakryła.
Tej części ciała , z której cachnie złych par siła.
Helenie,
Z którą raz Menelaus swoje miewał gody,
Drugi raz ją Pryamczyk miał dla swej wygody :
Oto po częstych swadźbach, po godach, Lacena,
Ta leiy cna Helena , ona sławna Lena.
Chamowi Tatarskiemu,
Ta niecnych Tatarczuchów śmiercią legło siła,
Ołowna tei samego śmierć Chama zabiła :
Gdzie po śmierci teraz jest? wiem nie u Abrama?
Bo tylko tam są wierni. Poszedł Cham do Chama.
d by Google
NAGROBKI. 183
Ptakowi GilowL
Ja pŁaszeczek Gil skrzypek, gdy w swe skrzypki skrzypię,
Kot mię zdradą przyczłapił, swą łapą na lipie:
Jan^ się mu swoim smyczkiem bronił iie tyle,
On tylko rzekł: ba wierę, smaczna to karm Gile.
Pasterce.
Ta w tej mogile leży Jaga Pastereczka,
Płaczą po niej Jagoiątka, płacze i Owieczka:
Płaczą i Kózki młode, i Basiowie mali^
Boże! człeka dobrego niema twarz się iali.
Tejże.
Ach ma trzodo jedyoa, me Owieczki białe.
Zegnam was, o Cieliczki, o sierotki małe:
Śmierć mię zjęła; iegoam was, zegnam Krówki miłe.
Pódźcie same do doma. Ja wchodzę w mogiłę.
Drugiej.
Na tej zielonej niwie grobem pochowana,
Ta leiy swej Pasterka trzodzie miłowana.
Panie, gdy ta kotarka na ziem pilną była.
Daj w niebie za Barankiem , by i tam chodiila.
Makolągwie.
Ja ona Makolągwa, przy wesołych Majach
Piękne gorgi tworzyłam na swych szałamajach:
Z zazdrości mię ptaszkowie drudzy zadziubali*
Cnota dobrej , i cnota złej chwili oagalii
Dla Dyony zmarłemu.
Kochając się szalenie chłop w jednej dziewicy.
Nie mógł stosa tego znieść , zmarł dla miłośnicy :
Digitized byCjOOClC
18G JANA GAWIŃSKIEGO
Przebóg! Takli to z ładzi {wiat zgołocić musi,
Gdy i ta, co ma rodzić^ z śmiercią ludzi dusi?
Temu^ co się sarn zabił dla Pannic.
Nie sprzyjała mu Paooa, a op rozżarzony
Śmierć sobie zadał, ogniem ujęty Dyony :
Różny różnie o śmierci niech tej rozbadywa.
Ja tak : komu zła jest śmierć , tema miłościwa.
Zwodnicy,
Nazwodziwszy się dosyć niewinnych czystości.
Położyła w tym parsku, Zwodnica swe kości:
Więc w piekle, co teł będzie, pytacie robiła?
Będzie diabłów do dtablic, taka tych zwodziła.
Babie,
O jui też chwała Bog«, moja stara naci,
Żeć kiedy tedy przyszło w grobie spoczywaci:
Za żywota , niś fioźa , niś ty biesia była,
Ja nie wiem, gdzie się dusza twoja obróciła.
Łotryni,
Tuleły arcy sławna^ sa której żywota.
Nigdy w domu uczciwa nie postała cnota:
Panie! nie pomnij na to, jako kto co czyni.
Byłeś łaskaw Łotrowi; bądź i tej Łotryai.
KucharzowL
Nieboraka Maciaszku, ległeś to Koebarza,
Żeś przecie łotr był, pewnie nie ujdziesz od zarzu:
Jednak, żeś swe ta warząc przednie palił ciało,
W czysea, w zad, nawacbląjąć gorąca nie mało.
d by Google
NAGROBKI. 187
Zwodnicy drugiej.
Zwodniem arey sławna ta iezy schowana,
Z poczciwości regestra, i cnót wymazana:
Jako wlazła w tę ziemię^ jaz więcej nie wznidzie^
Weselcie si^ cne cnoty ^ a ty płacz niewstydzle!
Sivarliwej zonie.
Niecnotliwa zła iooa, ta leży w tym dole.
Za której życia w wiecznym dom, mąź był fasole:
Co o jędzach zmyślonych tam w Erebie bają^
Tę za prawdziwą jędzę w piekle być uznają.
Kosą ściętemu.
Ta kosą ścięty leiy, z dragiemi pospołu^
Swój od swego zabity , wrzucony do doła :
Mścij się śmierci , bezprawia w tym masz swego siła,
Co twa kosa miała ściąć ^ inna go skosiła.
Utonionemu.
Nie wedłag myśli grób masz, boś miał leieć w ziemi.
Oto cię Neptun pogrzebł bałwanami swemi.
Litowaćli, czyli tez powiaszować tobie!
Że kto w twardym, ty w miękkim odpoczywasz grobie.
Żeglarzom.
Po Bałtyckiej Dorydzie kiedyśmy pływali,
Ani raza dwóch braci ogniaśmy widali:
Śmierć nas mokra połknęła, i głębokie brody.
Czy juz mała w grób ziemia^ ie nas grzebią wody?
Dyogenesowi w Krakowie zmarłemu.
Dyogenes Krakowski, sławny szaławiła
Ta legł , ta ciało jego pokrywa mogiła i
Digitized by CjOOCiC
f88 JANA GAWIŃSKIEGO
Światowe byf ij^rzysko , bo tei świat igrzyskiem ;
Tak odszedł brat od brata ^ ni« wiem z- jakim zyskiem.
Temuż.
Fa wferę wielkąście mi krzywdę uczynili'^
Żeście mię nie oa słusźoem miejscu poYoiyli :
Moie spać^ jeść^ pić, i mieszkać pod kotliną było»
A czemaźby mi grobem tam łtezeć nie mifo?
Odpowiedź' Nagrobkowi w zielonych Nag.
Mijajcie pijaaicy grób, gdzie go echowano;
Nie mogłem na nim ptakać, jak mi tam kazAio:
Lecz inaczej czyniłem tej dosyć żałobie;
Bom się ni« tylko — lecz — na grobie.
Jednemu z frasunków zmarłemu..
€o jest świat! jakoby Swat, wszystko kłopot rai; •
A w sobie jeszcze tysiąc innych boIów tai :
Więo ieśmy zwykli rzeczy złych mijać z daleka^
I ten z świata » jak czego od złego ,. ucieka.
Bogaczowi.
Bógaczowff ta tranna^ w tym oa dole lezy;
Niewiem , jeźli tu w ziemi gdzie nie grzebie spezy :
Nie brząkajcie ta kluczmi , ani dzwońcie dzwony^
By nie powstał : mniemając^ ze to do Mamony.
Łaszezowi.
Sła^ą« ojczyznfe mił^j , ja Łaszcz iołnierz 9tary>
Strainik ziem jej, dziś ciemne nawiedzam piecaary;
€zuj , czuj moja drużyno^ nie iart, gdy Strażnika
Nieprzyjaciel nas wszystkich śmierć , w swe wiąie łyka.
d by Google
NA6R0BKL 189
Ptdkownikowi Osińskiemu*
Ta zacny mąi Osiński leży: jego miejsce
Niech zbroja, działo, groty ^ zdobią, i zelejsce:
To znak, to praca jego, tym on wiek twój trawił;
By się przed Sędzią wielkim , kto i czym byl , sprawił.
Jednemu w młodym wieku,
-Będąc w ziemskim Powiecie obłudnego świata.
Pochlebne mi do czasu hołdowały lata:
Na kres iycia mojego, małom upatrował^
Co do caasa^ co do rąk; z tegom rz«cz miarkował-;
Teraz tedy wtrącony w nieprzespane łozę.
Ciało ziemi oddaję: duch tobie, mój Boże!
Księskiemu Pisarzowi Grodź. Krak»
Będąc l$it pełnych syty, i Dekretów siła
Popisawszy, Księskiego tn śmierć położyła:
Nie uszedł pospolitej przez śmierć srogą klęski;
Ale z grobu wychodzi, ^awą sławny Księski.
Temuż.
Dłogo służąc Grodowi, i Ojczyźnie miłąj^
Tu śmierć dała zacnemu Księskiemu mogiły:
Ze go los nieuchronny śmierci nadszedł tęgi ;
Nie dziw, bo cnót, i życia iswe juz skończył księgi.
Tcmnz,
Byłem Pisarzem Orodzkim, juz nim być przestaję,
Kiedy zmysły, 1 dusza, kiedy we mnie taje:
Atoli przecie dekret' póki jeszcze mogę;
- Ten wam ostatni piszę, za mną,. za mną w drogę.
Digitized byCjOOClC
100 JANA GAWIŃSKIEGO
Krakusowi Fundatorowi miasta Krak.
Kędy skaliste wstają nad Wisłą opoki,
Ta zewlokł ^mtertelaości swe Krakos zewloki:
Rękawka to gpób jego, i wysokie góry;
Kto, i czym był? powiedząe wielkie miasta, mury.
ff^attdzie..
Nieprzyjaciół pobiwszy, pohańbiwszy Gachy,
W ziemskie tu tej mogiły, weszła lodermacby:
Naprzód Wisła dziedziczna grobem się jej stała ;
Jflk dawno ? Po tym czynie jui wisła zsiwiała.
Neptnn Polski ta naprzód ciało cnej Dziewice^
Wandal, Królewnę Wandę, wziął do swej łoioice:
Bmdoy gach, białą Pannę miał. Więc w takie gody ;.
Do Panny, w białą się zmył, z czarnych wód, Ptfn młody.
Penelopie^
Przez lat dziesięć, i drogie; męża nie widziała.
Przecie mu wiarę, miłość małżeńską chowała:
Bijcie czołem tym zwłokom Panie, Wdowy, Panny;
Ta leży Penelope, wzór czystej Dyanny.
Phillidzte.
Przy płaczącym słowiku ; przy wodzie szemrzącej.
Przy stękającym wietrze : przy Rozie mdlejącej :
Ta z wielkiej , Pbiilis legła , kochania krewkości ;
Kto się zdrady spodziewa? Śmierć jest i w miłości.
Jaskółce,
Niebogo Jaskółeczko, i tyś w kamienicy,
W swym sklepika , robiąc go , pozbyłaś daseycy :
Digitized byCjOOClC
NAGROBKI. 101
Skoroś jeno roboty swojej dokończyła :
Goć miało być mieszkanie; sUłaó się mecfiła.
Dzieciom jej.
Ta wypielęgaowaDe dziatki me pobite,
Od Doktorów w palenie wódki rozmaite:
O doli! o zły losie! o nieszczęście moje!
Przedtym karmią z myeh dziatek, dzii z nicli są na-
poje.
KofowL
On ja Kot bnro stary, co mię Wachem zwano.
Tam legł, siła mi w cnotaeb łowczych przyznawano :
Jam ztąd ogon niósł wyżej , a z docba wielkiego ;
W lotnym zwierza zażyłem myślistwa swojego.
Opak %|p stało- jastrząb jak mię tylko zoczył,
Okratnie mię swym brzuebera do ziemie przytłoczył:
Ztąd mi nagrobek dany: kto źle swych zażywa
Przemysłów, złego losn ksobie przywoływa.
Doktorowi MorzykowL
W tem grobowem zamknienin, w tej tu zimnej wieży.
Mistrz wedłng zwiska swego, Doktor Morzyk leiy.
O śmierci ! byś ty jego własności wiedziała,
Dłnżejbyś mu na świecie pewnie zyć kazała.
. Bogaczowi,
Gdy końca Bogacz jeden doganiał żywota,
A dnszę z niego kędyś w czarne gnano wrota:
Pragnął się jak najprędzej dostać do Plutona,
Wiedząc, że to Bóg skarbów, że tam jest Mammona.
Digitized byCjOOClC
in JANA GAWIŃSKIEGO
Temui.
Skończywszy swoje iycie ziomek Kreza sta^ry,
Na tem miejscu, swym kościom, chciał by były mary:
Swoje sprzęty, bogactwa, patrzcie, jak rozprawił;
Nikomu z nich nic nie dał. Lecz wszystkim zostawił.
Krupie.
Gdy miał dług Sycia swego Krupa^ dopłacywaó,
Do ubogich swe sprzęty rozkazał pozbywać:
Uczyniono, jak kazał. Gdy był czczy Mammony,
Prędko wzleciał do nieba, niczem obciążony.
Łotrowi,
Młody w leciech tu leży , lecz w niecnotach stary ;
Zagarnął go Cbaronlów płaszcz, z drugiemi szary:
Niech mu inny nagrobki zgodne kto składywa, ^^
Ja taki dam. Ta wszelkich Łotrów Łotr spoczywa.
Mąz zonie.
Zona jednemu zmarła : więc ją kazał schować,
A nad nią te kilka słów żałobnych wykować:
Lei iono, lez tu z Bogiem. Ja po tobie bolić
Będę : bo zawsze brodę na źal skazę golić.
d by Google
ID w D m 2 iiir ist Ił
ALBO
JANA GAWIŃSKIEGO.
XX vm, 13
Digilized by VjOOQ IC
d by Google
Bo €}r)telnika.
Wszystkim {frzecznem , i co są przy weselszej cery,
Te, jakkolwiek tworzone moje szlę papiery.
Najdziesz ta zart^ i prawdę, i inne powieści.
Lob się na nie, do piątej mózgf niesmaźy treści.
Najdziesz wdzięczną Erato , i w tym Theja rzędzie.
Chcesz więcej? związany Pboeb, przecie p6jdzie
^ wszędzie.
Do poważniejszego Czytelnika.
Go zdrowego, co labo; ta najdziesz oboje.
Paph i Florę odkrytą bydzi pióro moje.
Kato wnidź na mój Tbeatr, nie znidziesz, wnet, zato
Przyrzekam: gdy przeczytasz^ tenie będziesz Kato.
Każdy za chucią idzie,
Cbaci słaię i wieko. Przeto gdy kto włości,
W krają gdzie tam zarannym zakłada; chciwości
Oraz wodze puściwszy, jakby ma Fortana
Wszech bogactw dostarczała ze złotego rana.
13'
Digitized byCjOOClC
106 DO CZYTELMKA.
Gdy kto szczęściu dawszy się, w kraj pędzi daleki,
Gdzie jest Korynt dwójmorzny, kędy Diarbeki,
Lub gzie złotem Tag wspieuia ; by sknpiej uabytu
Czym biedę zmógł , wróciwszy do swego się szczytu
Gdy kto Państw jest oa łupie, hołdując Bellonie;
Lubo zęby znany był wszelkiej świata stronie:
Gdzie wschodzi, gdzie Phoeb pada; lub pod spodnie kraje
Lotną łodzią Ocean światapławny kraje:'
Gdy kto w domu pod hełmem o siedm jedenasty
Woła kości z Fortuną; lub cztermą Dynasty
Zabawia się: Flu&zemli; lubo starym pas«m:
Lub Dyony lubym się cieszy balaspasem;
A ja z synem tedy się Latony zabawiam,
I swe przy nim rozprawy, cbocze cienkie stawiam:
Klóry roi, z pod swycb Kortyn Delphickicb , niebroni,
1 słów wieszczych, i Maju z Wawrzynu do skroni.
Lub się duchom wielkiego Poety dziwuje
Muz Sarmackich kochanka, i za nim szlaknje
Choć zdaleka. Hojni.ejli komu Hyppokrena,
Leje w pióro; z tym się ma zabawia Kamena. .
A ic na świat taź idzie; przed większa wychodzi,
Gońcem mniejsza. Tak cieńszy blask przed słońcem chodzi.
Zacna Lutni me lub cię Dworzaoki nieznają;
Jednak pod dźwięk i łaskę twą dziś się skłaniają.
Kiedy mają być czytane^
Jeźliś głowy nad frasował
Ważnym czynem , gdyś pracował
Rozumem ; ciałem alboli,
Sparcie tej, ojezyznie gwoli:
d by Google
PO CZYTELNIKA. 197
Jeźlić Mars w oioiej szych obwiiaob,
Na lechowyoh Tbermopilacb,
Uprzykrzył się y ześ ku sławie
Zawsze ozyn miał w jego wrzawie :
Xeźlic o swym Cerea żniwie
Mózg zemdliła, myśląe ckliwie,
Abyć przyszła z Dieubogiem
W twój dom Amaltbei rogiem:
Jeźlić i myśliwe dziło
DyaoDy się oadprzykrzyło,
I domowym mącąc mirem
Jakiem cię Lar Dapasł tyrcm;
Ta się zabaw. I w Minerwie
Najdziesz tej , coc troski przerwie.
Lub dacb sprawi w tobie świeży.
Do tycb , coś miał wprzód lubiezy.
Jeźli Dakooiec i która
Moemosyoy mądra Córa,
Lab co wyszła z Jowiszowyj
Pracowicie Pallas głowy,
Dacbem poważniejszym siła,
Mozga twego nadwątliła;
Tę aczkolwiek w szczupłym stroją
Przy AoDskim Muzę zdroju
Uroszczona : gdy wesoło
Sprawował me Phebus czoło,
Czytaj : aza z tej Kameny,
Weselszy dostaniesz weny.
Tak przez zjadte Skorpiony,
Kto złem będzie żądłem tkoiony,
Digitized byCjOOClC
198 DO CZYTELNIKA.
Od tych zDownsz w pewnej wierze
Jadów, gość swe zdrowie bierze.
Tak i z ręki Achillowyj
Pchnięta w bok Telemachowy,
Ostra włócznia, co raniła.
Ranę znowu , taź zleczyła.
I Pheb gdy cię duchem walnem
Indziej zwątlił, choćźe chwalnem^
By cię, tenże, innem wzorem
Zwolnił; będzieć tu Doktorem.
Obmowa do przyjailiwych.
Ze bez ozdób Kamena , i bez swego wdzięku ;
Przepuść cny Czytelniku, dasz jej te, z swych ręku.
Mrówka licha w bursztynie snąć była zacniejsza :
A ta prze wstyd gdy wspłonie , będzie przyjemniejsza.
d by Google
DWORZANKI
JANA GAWIŃSKIEGO.
KSIĘGI L
O swych Dworzankach.
Fraszki me , lub jako chcesz wiersze oiestworaiejsze,
Czemu imię Dworzanek mają ozdobniejsze?
Czytelnika nie dziwuj : Szpetne ciało czyje,
Pospolicie więc z wierzchu piękna szata kryje,
O swych Księgach.
Wojny i surowe boje,
Chciało pisać pióro moje:
Jui Ulisse, juź Achile^
W krwawej budziłem moj^ile.
Nic były perfumy róże,
I miękkie Heleny łoza.
Nic łabędzie Jowiszowe,
Deszcze y pławy Łeaadrowe,
Digitized byCjOOClC
jiOO JANA GAWIŃSKIEGO
Ta gdy mi się rzecz nadaje,
Dziwna odmiana się staje :
Pod złotemi Mars namioty,
Z Gaszką dzieje swe zaloty.
Marsie co czynisz lepszego?
Nie przerywaj wszczynu mego,
Ja tchnę groty, i rycerza,
A ty w pośród dyszesz pierza.
Rzecze, Synn: Muza krwawa,
Twoja nie jest dziś zabawa,
Co mię głosi, przyjaciela
Mam juł z Skrzypnej Samuela.
A tak Synu niewadzi to
Co ja robię, pisz ty , i to
I tu dość Bellona hojna,
Wojay piszesz? Miłość wojna.
O Żywocie ludzkim. Do Jana Kochanowskiego.
Niewszystko fraszka cokolwiek myślemy,
Ani to fraszka cokolwiek czyaiemy.
Jest tei na świecie rzeczy podoslatku.
Co w sobie wagi mają dość , i statkn,
Zacność, nroda , moc, pieniądze, sława,
Arcy to dobro , komu tego stawa, ^
Atoli komu tego niedostanie; '^
Prócz cząstki z nieba , ten za fraszkę stanie.
Wiek Saturna , wiek złoty.
Pierwszego wieku nic złota nieznali:
Czemnsz pierwszy wiek, złoty wiek nazwali?
Digitized byCjOOClC
DWORZANEK KSIĘGI PIERWSZE. 201
Wiek dzisiejszy.
Przeminął czas z wiekiem złotym
Srebrny , Mosiądzowy potym :
Dzi^ zaś kiedy wszystko wojny
Czas ten niesie niespokojny,
A Marsowi mieczów, tarczy,
Nigdy Wulkan niewystarczy ;
JeźUsE Phoeb mój w tym jest wałny
Słusznie ten wiek jest iełazny.
Z Andkreonta.
Często mi Paphijskie łanie^
Mówią panny , wdowy , panie,
Anakreon chciej wżdy miary,
Jaz ci z ocza patrzą mary:
Weź zwierciadło, spójrz na czoło,
Jakieć rozwaliny wkoło,
Włosa na głowie żadnego.
Oprócz coś w tyle białego;
Ty zaś; jakie są zmarszczele,
Na mej twarzy, na mem czeld,
I jeili mi z głowy spadły
Włosy , lub tam które zbladły.
Tego niewiem : to wiem ale
Staremu potrzeba cale
Być wesołym, pić, miłować.
Nim z śmiercią przyjdzie wędrować;
A tym czasem gdy tak czynię.
Niech niebędę w jakiej winie
Digitized byCjOOClC
^Q^ ~ JANA GAWIŃSKIEGO
Wszak wiemy, stary jak dzicie,
. Tak dziecięcia przebaczycie.
O Antipodach.
Źe świat nowy pod nami, źe są Antypody;
Jeieli mi niewierzysz, więc zajrzyj do wody.
Do Hanny,
Cnoty zapał na twarzy swojej pokazujesz.
Gdy wstydliwym naprzeciw co swym aszom czojesz.
B6gp pomóż wdzięczna Hanno na twej farba twarzy,
Taka jest najwdzięczniejsza co się z cnoty iarzy.
Do tejze.
Jako na odwrót kiedy Part ncbodzi,
Nieprzyjaciela w ten czas swego szkodzi:
Tak i ty Hanno gdy odemnie stronisz,
(Przepuść mej prawdzie) uciekając gonisz.
Z Greckiego.
Ktoś głupiego Bogacza ujrzy w drogiej szacie,
I rzecze, owosz owcę w złotem runie macie.
Do Szymka.
Zawsześ Szymku jest pijany,
A trzeźwym cbcesz być widziany;
Ktoć tu nie rzecze z słuszności,
Kocba się Szymek w trzeźwości.
Sprawiedliwa górę otrzymuje.
Z Łacińskiego,
Eacyda mężnego tarcz krwią farbowana
Heklorowa, od Greków Ulissowi dana,
Digitized byCjOOClC
DWORZANER KSIĘGI PIERWSZE. 203
Z ast wymownych niesłosznie ; co raczej woskowi
Z cnót walecznych służyła Telamooczykowi.
Po Pana utonionym gdy po morza pływa,
Ilbaki jai daleka woda ją porywa,
I do grobu Ajaxa słaszniej swego pławi
Z której się dźwięk żałosny, i ta mowa zjawi:
Ciesz się cny bohaterze zwycięzcaś i w grobie,
Którać przedtym, i AziŁ tarez tai należy tobie,
Łepszyć Neptun nii Pallas. Snadź i mądry błądzi,
Gdy go affekt i krewkość^ a nie roznm rządzi.
Do Wolphanga Tibera.
Chcesz zemną, a chcesz korcy zjei^ć niemało soli,
Byś w zawziętej miłości zemną źył do woli.
Lecz ty soli , ni z solą Wolphangu nie jadasz.
Kiedyż mi przyjacielem będziesz, jak powiadasz?
Cierpliwość Marka.
lie cierpliwie swoje ionę znosisz^
Przeto cierpliwość swoje marka głosisz;
A ja zaś mówię : twa cierpliwsza zona,
Bo wielo znasza, znasZa i cię ona.
Do Matrony jednej.
Krótko cię zchwalę, lecz skuteczną chwałą;
Wstąpiła Wenus i Pallas w twe ciało.
O Marnotrawcy.
Używał z wszemi dostatki zamłodu,
Teraz na starość przymiera tei głoda :
Tak bywa, kiedy obiad zjemy hojnie,
Bez wieczerze spać idziemy- przystojnie.
Digitized byCjOOClC
204 JANA GAWINSIiIEGO.
Z Łacińskiego.
Co w żeglującej starszy żeglarz nawie.
Co w mieście rada przy porządnej sprawie,
Co słońce w niebie, miesiąc z gwiazdy swemi,
To tez jest miłość 'między zyjącemi ;
Tooie bez rządcę swojego łódź w wodzie,
Miasto opada bez rady w niezgodzie^
Świat bez jasności słonecznej ciemnieje.
Tak bez miłości ludzki stan niszczeje.
Do PoUicenta.
Po śmierci wszystko dać roi obiecujesz,.
Czego mi kolwiek dzisia dać iałujesz^
Dobrze; nadzieją jaz się będę szczycił;
Wiesz ie tym czasem czegoe b^dę życzył?*
O Hiszpanie,.
Komor kąsa Hiszpana ; a len niecierpliwy.
Zgania go , i do szpady rwie się nań chełpliwy ;
Więc go drugi zakąsi, ten z jadu zawoła:
Widzę prawdę: I Hektor dwiema sam ai«zdoła»
Na domowe bunty.
Jeźli wnętrzny Mars, i domowe bunty,
Nie wyudą w cudze jad wywierać granty^
Poty ta strasznie w domu krew wylana.
Domową wojoą będzie nazywana:
Wyńdąli : rzeczem ; my się to ćwiozyli^
W domu, jak byśmy indziej dobr/y byli.
OŁium Cives simul et bealas
Perdidit urbes,
Digitized byCjOOClC
DWORZANEK KSIĘGI PIERWSZE. 205
Nie tak wojna przynosi swe panstwoiii karanie,
Jako pokój nikozemDy^ i złe pr4lii(y^'aDie.
Do Anakreonta,
Tbejczykn Anakreoncie,
Luboś w wyższym horyzoaeie^
Osiadł one górne dwery,
Z Ganimedy i Kastory,
I po kwietnym władasz cmacho.
Śmiertelności prózen stra.cba :
Przecie my cię stary łotrze,
I ta przy tej winnej othrze
Wspominamy^ tez ofiary
Dając ci z takowej fary;
A ty w Elizejskim ciszu
Przyjmiesz^ siedząc przy Jowtaso,
W ten czas, kiedy próioy gromu
Z swą Juooną w świetnym doniii
Buja, a o słodkim mirze,
Gra mu Orpfaeu na swej lirze»
Ty szpaczkujesz, i przyśpiwasz^
A w się nektar święty ziiwasz.
Śmiej się, na nas z jasnej sfery
Tej tam patrząc^ jako cery
I my krasnej , przy kolei,
Nie bez także cytberei,
Nabywamy, a przy granyj,
Ten Rym piejem wpół pijany. *
Cna dmiyno^ piękne koło.
Dziś czas zaiyć, a wesoło:
d by Google
aOO JANA GAWIŃSKIEGO
Rozwiąż myśli na ochotę,
Ta wolaości masz swe złote,
Co w serdecznem masz zapale.
Wyjaw wynurz poufale.
Milcz nieluby^ co Amikle
Zgubiła co i serca wikie
Wyźeó : masz podniety swoje
Te Tokaj skie miłe zdroje.
Witaj Muszczu nad Cekuby
Nad Falerny godny chluby*
Kto tu będzie, by w tej rocie
naszej przygaoiał ochocie.
Ten do Marsa niech na Tb raki,
Lub na czarne pędzi szlaki:
Dobrej myśli, z słodką pianą.
Tu gospodę zapisano.
Góz ? jakby mi lat przybyło,
Jui duszy juz ciału miło.
Zdam się młodzsy. Głupi chłopie
Coś odmłodnieć chciał w ukropie,
W który cię córy wrzuciły,
A tyś tchu zbył, zbył i siły:
Pijaó było te lik wory.
Dostałbyś był młodszej skory,
I zył dłużej. Bracia moi.
Kto chce być zdrów, czyja stoi?
Winien spełnić, i Podczaszem
^ Blizkili czar zostać naszem.
Wdzięczny Muszczu słodkiej Lagi
Obchodź kolej , twemi flagi,
d by Google
DWORZANEK KSIĘGI PIERWSZE. 207
Członki me dziś hojoie zleję,
Toi i każdy oiecliaj dzieje:
lo trooka zacny, zdrowy,
Wdzięczny gościa naszej głowy.
Prawo statku i powagi
Zawieśmy na kołku, wagi
Niech swej niema. Co mózg suszy
Dziea dzisi^szy to niech skruszy:
Dość wszech trudów i hałasów,
Do tych poniósł człowiek czasów.
Theju słyszysz ? czy tei które
Słowa ktobie przemkły wzgóre?
Śmiej się, i jeźli występek.
Przez ten widzisz nasz postępek;
Przeproś niebo: gdyi cię temi,
I twój iywot czyny ezciemy.
Dokąd lecz mię płomień święty,
Z słodkich fal unosi wszczęty?
Tenlito Pheb? tali z grona,
Kaliiope wytropiona?
Phebie przebacz, co tu ronie
Twój mię brat wściął bluszczem w skronie.
O nagł^ forttime.
Gdy słońce nad swój zamiar wschodzie
Niepogody więc tego dnia przywodzi.
Tak nagłe szczęście .kogo wzgórę wzniesiC;, **
Częściej' na upad z takim gotuje się.
d by Google
208 JANA GAWIŃSKIEGO.
u/śntma animans.
Mężny , nwezny , czuły Pan cnotliwy.
Za sobą wiedzie wiek dobry szczęlliwy:
Z doświadczenia to i prawdy rzec mnsze,
Ze w jednej duszy, wszystkie iyją dasze.
Jam f)roximus ardet Ucalegon.
Sobie marze i dumam. Ukalegon gore, •
A co dalej to ka nam płomień bierze górę,
A nam się go dla siebie nas , bronić nlegodzi?
Czekając póki ka nam aź samym nagodzi?
Ma i niema rzecz o tym. Szczęśliwy co bytem
I pokojem szczyci się^ lecz za cudzym szczytem.
Bankiet Diecki do Doktora*
Chwaliłeś mi Dietę, i jakieś potrawy
Dał mi, temim cię raczył Doktorze łaskawy.
Doktor.
Doktorskie słuchać powinien pan rady, .
A Doktor Pańskie zań ma jeść obiady:
Jak Kaznodzieja , tak i Doktor zgoła,
Inaczej żyją niz ich każe szkoła,
O Jaszczóree w Bursztynie.
Z Łacińskiego.
Gdy z drzew płyną Bursztyny, więc się tam nagodzi,
I na świetnej Jaszczórka nwięźnie powodzi;
Która gdy się być w tłustem zdumiewa -ulgoieniu,
W krotce krzepnie do koła w przejasnem więzieniu.
Niepyszń się Kleopatro w Pańskim leząc grobie,
Gdy Jaszczurka w świetniejszym odpoczywa sobie.
d by Google
DWORZANEK KSIĘGI PIERWSZE. 209
Tumieja, niedźwiedzia, z bykiem.
Mężny z srogim Diedźwiedziem byk pojedynkował
Ow rogiem, ten sam sobą wiele dokazowal,
Ten go kona powałem, ów się zaś gdy krzepi.
Jako piła wzgórę go rogiem rzuci lepij
Potem się wzajem zewrą wszystką mocą, rykiem.
Chcąc męzniejszym ten nad tym asieść pasownikiem :
Lecz gdy obaj w jednakiej sile się uznają,
Choć ku sobie tchną śmiercią. Turniej poprzestają.
Równa moc góry niezna; choć przez troje poty,
Równa cnota od równej niepoięźe cnoty.
O tychże.
Obaj w jednakiej cnocie, obom iei rzec trzeba,
I ten gwiazdy swej godzien, godzien i ten nieba.
Do Gospodarza na zły trunek.
Źle mię częstujesz nieojdziesz nagany,
W srebrnym pubarze, trunek ołowiany.
Kto leniwy?
Kogoś tam kiedyś u cudzej zastano
Za leniwego więc go poczytano.
Do Doktora Fo.ntana.
Z Janem Kochanowskim ^ Autor,
O wsiach dziesięciu prawisz swych Fontaoie,
A ja niemogę nigdziej trafić na nie,
Pono te dziewięć co w inszej dziedzinie.
Do tej się zniosły która przy Łablloie.
XXVIII. 14
Digitized by VjOOQIC
!^10 JANA GAWIŃSKIEGO
Kupido woskowy.
W pięknej Wenery Aokooie
Gdzie w morza brzegi wielki tonie,
A Neptun go, choćze wzdycha,
W wierzch trozębem z głębiej spycha.
Dokąd z Cypro na perłowej
Konsze po Oceanowej
Drodze, można Wenus płynie^
Na kochanym swym Delphioie.
Tam pod drzewcem kupiej znakiem^
Między ludzi wszech orszakiem.
Ktoś Knpida woskowego
Przedawał, śród miasta tego.
Sztuka Phidyowych ręku
Godna, swego pełna wdzięku:
Czółko, twarz, nos, wszystko ciało.
Człeka ksobie powabiało.
Powiedz, spytam, przyjaciela,
Amorka tego o wielu
Szacujesz, targ zemną snadnie,
Na ten to kunszt twój przypadnie.
A ten: jako chcesz za wiele,
I szacuj go, i weź śmiele.
Jednak ieć rzecz sarnę zjawię!
Tuć nic a nic z woska stawię.
Ale Boika w doma tego
Mym niechcę mieó, garnącego
Się ka wszystkim, i co niemniej,
Kniema garną się wząjemniej*
d by Google
DWORZANER KSIĘGI PI£R\ySZE. 211
\ Daj mi przecie , daj pół łota,
A daj i maiej słowem złota,
* Najmilejsze to cbłopiątko,
Twe jai będzie to BoźątlLO.
Oo w pokoju i w łozoicy,
Giermek wieroyć się zaszczyci-
W dzieoli , w nocli , ten społeczny,
Towarzysz będzieć serdeczny.
Targ doszedł: Dzieciaka loby,.
Pódź do mnie, lecz na te slaby
Pomnij dane , czymeś sławny,
Tym masz a mnie dziś być jawny.
'Niech zakocham^ niech w tej dobie,
Zaraz płomień zezuję w sobie,
Nieprzybędziesz z tymii darem?
Sam stopniejesz wielkim żarem.
Do Morszego Tybera.
Czyli cię mam z tąd chwalić, czyli ganić Morazy;
Gdyś jest dobry, najlepszyś: kiedyś zły, najgorszy.
O Tyllim.
Prowadząc Ty lii do grobu krewnego.
Wpadł w dół, i karku nadłamał swojego:
Więc co mu rzekli na taki przypadek !
Po swym wziął krewnym Tylli dobry spadek.
O żywocie,
Z iyciem naszem jak z winem - tak się właśnie dzieje,
Żywot w koócu troskliwy^ to w schyłku kwaśnieje.
14-
Digitized by CjOOClC
^\% JANA GAWIŃSKIEGO
Na Fitą.
Wczorajszy trunek ze cuchnie z Witego;
Mylą się, do dnia on pija samego.
Do Jana Drużby.
Jeźliś z serca akochał i z swej doszy cale,
W czym ukochać przystoi; taki ogień chwalę:
Ciesz się i w tej obfituj dalej szczęśliwości ;
Nie zyt ten , kto niekochał ; i oieznał miłości.
Do Filaga babozenia.
Wziąłeś babę za zonę , złoto z nią Filagu :
Złoto wziąłeś za zonę, a babę w posagu.
Do Jana Kochanowskiego.
Nie źle czasem powiedzieć co człowieka boli,
Przed sobie poufałym , gdy go masz powoli :
Bo gdy na wierzch źal wyodzie; mocy swej igmnje,
Lecz tajeciny ire serce i duszę morduje.
Usławiczność.
Częstością rzeczy ogromne konają,
Choć się w swych siłach niepoiyte zdają:
Dęba wielkiego mały robak strawi;
I kropla dżdżysta opokę zdziurawi.
Z Andkreonta.
Juiem w porze jest dojrzałyj,
I szron głowę zsuł mi biały:
W czele, twarzy, gęste garby,
Ze lat pełne, pewne karby.
Digitized byCjOOClC
DWORZANEK KSIĘGI PIERWSZE, ' 213
Jui z wdzięczDemi młodość krasy.
Dawnemu pożegnał czasy,
Która z kwiatem równo była,
Gdy mu pora swa słazyła.
I co w swej słynęły chwale,
Usta krwawsze nad korale,
W siną zmieniły się barwę,
Z nich tylko dziś widząc larwę,
Zęby pełnym rzędem białe.
Te wypadły, te spróchniałe:
I ostatki co godzina,
Wiek swym cichym kłem podcina.
A co większa, juz miłego
Życia na schyłku mojego:
Gdy mnie ze mnie nieobacznie^
W kaidy czas , czas bierze znacznie.
Dla tegoż mię wielooki,
Z żalem chwyta strach za boki.
I wzdycham że Persephony
Mam nawiedzić ciemne strony.
Kędy przepaść , a u samej
Srogi złajnik strzeże bramej^
I przyjąwszy trzyma poty.
Gościa w wietzne niepowroty.
Do Kromha.
Ślepe, szpetne, niezgrabne zarównie miłujesz:
Prawdziwie ślepą miłość w sobie pokazujesz.
d by Google
214 JANA GAWINSKffiGO
Zona mała.
Pojął kto^ ionę: a ze dosyć małą,
Siła go z ludzi o to strofowało.
Ten odpowiedział. Panowie, ze złego
Trzeba obierać co jest najmoiejszego.
Z Greckiego,
Orle męiny który się kochasz przy obłokach,
Czem stoisz Włailysława smutny przy zewłokach?
Abym świata oznajmił. Jak ja ptastwu panem.
Tak on królom, ojczyźnie, i mnie był wybranem:
Przy grobie bojaźliwych, niechaj gołąb leiy:
Orłom mężnym przy mężnych mężach byó należy.
Do Gulskiego,
O co mię prosisz^ woleć część darować,
Aniż wszystkiego oraz zkredytować:
Bo mamli Gulski rzec ci poufale.
Wolę część stracić , aniż wszystko cale.
Do Pamphila.
Żle rząd taki sprawuje, dobrze powiedziono.
Kto pod rządem niebywał, ani nim rządzono.
O Damie,
Z Łacińskiego,
Kiedyś z krzesła powstanie Dama urodziwa
Dama oraz i dworska, suknia (jako bywa
Tym które są nieżadnie pełniejszego ciała)
Niżej gdzieś suknia cienka, i miękka przystała,
Z kąd czucb niepolityczny, ten który więc stroni
Od dymów perfumowych i Sabejskiej woni.
Digitized byCjOOClC
DWORŻANEK KSIĘGI PIERWSZE. 215
To gdy ujrzy dworacźek bezpieczniejszy w mowie.
Chcąc się dworno zakazać dwornej białejgłowie,
Damo ma^ rzecze, ktolić ten twój inje letnik,
Jeżeli go niewymkniesz , zjeć go tamten szpetnik';
A ta: was przyjaciela Soać panie doziera,
Ze go macie całować wargi swe uciera.
Przyjaciel bez skutku.
Imienia, a nie rzeczy bywa szczycicielem,
Gdy przyjaciel w przygodach nie jest przyjacielem.
Do Hanny.
R6ła się w swojej purparze rnmieni.
Rozmaryn pięknie wszystek się zieleni,
Lilia nad śnieg i mleko bieleje,
A fiołeczek w swej się barwie śmieje:
Lecz gdy cię Hanno pośród siebie mają,
Wszystkie przed tobą kwiatki się wstydąją.
Do kompana,
Wczoram ćl rzekł, jeźliź sam jeszcze dobrze pomnie,
Bo pod hełmem , na ucztę byś dziś przyszedł do mnie,
Ty za pewną rzecz wziąłeś nic nienwaiywszy.
Ze to było trzy wina bań z sobą wypiwszy.
Więc siądź , a wiedz napotem. Godzien mieć naganę
Ten , kto rzeczy nazajutrz wspomina pijane.
Do tegoż.
Po pijanom cię prosił, po trzeźwiu przychodzisz.
Błądzisz , gdy rzecz pijaną na pamięć przywodzisz.
d by Google
n^ JANA GAWIŃSKIEGO
Z Andkreonła.
O Niobie wieść ta słynie;
Gdzie pod Troją rzeka płynie,
Ze się z człowieczej natury,
W zimne zmieniła marmury.
Paodyooowa zaś Córa,
Wdziawszy w się jaskółcze pióra,
Wzleciała w powietrze śliskie,
Opuściwszy ziemie niskie.
Niech się i ja stanę białem.
Takąż odmianą kryształem.
Byś mię w swym pokoju miała, '
A we mnie się przezierała.
Niech się stanę rąbkiem jakim,
Niech i suknią, abym takim
I słonił twe członki cieniem,
I przyodziewał odzieniem.
Niech się przemieoię w kryniczne
Wody piękne, bym twe śliczne
Członki kąpał, niech i samem
Te gwoli będę balsamem.
Moje by soki rozlane.
Na twe włosy rozczesane^
I cp różą zakwitnęły
Usta, wonią zapachnęły.
Niecbajbym się stał kanakiem.
Lub noszeniem drogiem jakiem,
Bym twą pierś nad inną czyje, '
I twą piękną zdobił szyję.
d by Google
DWORZANEK KSIĘGI PIERWSZE. 217
Poco lecz te Fota leję,
Gdy bez żadnej swej nadzieję:
Niechaj kryśli myśl; daremnie: •
Niebędzie Proteas zemnie. •
Do Dyta.
Gdy ojciec niecbce niyć, i w skąpstwie przymiera,
A coraz większe wory, i bogactwa zbiera:
Ty zań żyjesz. I cbwalę6, ie tym Dycie czynem, «
Ojca swego bogacza czujesz się być synem.
Pokuta ziemska.
Dosyć pokuty za grzechy jest komu,
U kogo szpetna, i zła zona w doma.
Jednemu na drogę.
Niecnot pełen do miejsca zawitasz świętego,
Tusząc ie tam pozbędziesz narowu brzydkiego ;
Idź, a pomnij, jakim być masz w świętej krainie.
Czym w domuś był, tym niebądź przy wielkim (Joirynie.
Temuż z drogi.
W święte miejsca uszedłeś płaszczem cnót okryty,
Bywszy wszemi występki w domu znakomity.
Ale jaki wyszedłeś, taki powróciłeś;
Trochę nieba nie umysł tylko odmieniłeś:
Kruk, przed, za morzem czarny; murzyn taki wszędzie :
Kto w domu łotr z natury; takiz w Rzymie będzie.
Do niesłownej.
Coś obiecała tegom czekał pilno;
Alem nadzieją zawiedzion omylną:
Digitized byCjOOClC
^18 JANA GAWIŃSKIEGO
Odpaść , grzech ten twój , moim własnym zowie.
Czemu? Wierzyłem siła Białejgłowie.
Kupido,
Z Greckiego*
Jakiego mię w serca zoał, takiego zmalowała
Praxitel i swej Phryoie Kupida darował;
A ta nie obraz wzięła, ani malowanie,
Ale zapał serdeczny , i wnętrzne pałanie.
Do Jednej.
Wieręś się teraz do mnie przybliżyła.
Kiedyś wianeczka swojego pozbyła :
Pódź precz odemnie, źeć tak rzekę czyście,
Zbywszy jagody niewab mię na liście.
Na niesłownego.
W^szystko dać obiecuje, przecie nic niedaje:
Ręka ast niechce słuchać: złe to obyczaje.
Wzorem Anakreonła.
Niedbam ja o wielkie włości,
Państw zarannych, i godności
Ni o złoto , co na spodzie
Mieszka ziemnym, mus mię zbodzie.
Ale o co mam starania.
Abym próien narzekania.
Wesoły był, iw ozdobie
Zmysłów pięknych iył przy sobie.
Serca butą niechcę poszyć,
Ani troską ciała suszyć;
d by Google
DWORZANER KSIĘGI PIERWSZE. ^19
Niechaj się nią ten mordoje,
Go nienasyt w żądzach czuje.
Niech ów złota chciwiec srogi,
Prośbami swe wykle hogi,
Aby co tkoie było złotem,
A mnie darmo myśUć o tern.
Moie poicój z dobrą otachą,
W myśl wesołą szepce w uclio,
I ta która się wychwala
Paoią Cypra, -w Łoz zezwala:
Daj mi wieniec mój różany,
Wieniec głowie mej Oddany,
Dla którego, wawrzynowy.
Na czas zdejmę z mojej głowy:
Daj i lotnią^ niech weseli
Przy syna będzie Semeli,
A jeźli powolna będzie;
Niech i Phillis się przysięd^ie.
Jaó w czem omiem to pomogę.
Inny niech w krąg paszcza nogę,
I pełna , kiedy wesoło,
Swe obchodzi niechaj koło.
Dzisia nasze, w przyszłe czasy
Upijać się, mocy naszy
Niebywa to ; wszystkie rzeczy,
Bóg sam tylko ma na pieczy.
O Norym.
Po nlicacb , drodze jesz. Więc słusznie powiadasz,
Że w domu rzadko Nory, lecz w gościnie jadasz.
d by Google
2>0. mWA GAWIŃSKIEGO
Leniwy.
Aby mię wilk Die pożarł, boję się iść w pole:
W księgach świętych leniwe tak mówi pacholę:
r dziś kto robić oiechce^ sto przyczyn znajduje:
I tych czasów leniwy każdy proro]Luje.
Nagrobek jednemu.
Wczora iył i pił, dziś go do swych cieni,
Zła nagle wzięła nieboszczyków ksieni.
Panie jako zszedł, by niepopadł licha.
Zmyj, duszę kroplą łask z swego kielicha.
Temuż.
Wczora pił z nami^ a dzisia umiera;
Przy pełnej żywot nagle swój zawiera.
Za zdrowie pełnił; i wypełnił w rzeczy;
Słowa co mówiły śmierć miała na pieczy.
Temuż,
Wczora hodował, i dopijał z czary,
A dziś złożyła śmierć go na swe mary;
Niedoszedł portu , lecz dopłynął w winie ;
Pa&ie , zapomni byłli w jakiej winie.
Tenrnz.
Kiedyś dobrze wypijał, i nalewał wina.
Oto cię śród nas wzięła nagle Libityna:
Doli twojej żałujem, żeś mógł jeszcze więcej
I wypijać i użyć , z nami mieszkajęcy.
Idź Że bogdajś i tam pił, kędy czasa w niebie;
Leci jeźli się pijana kniej dusza zagrzebie.
Digitized byCjOOClC
D WORZ ANEK KSIĘGI PIERWSZE. 2%\
Z Mureła o miłoścu
-Zima w śoieg bagacieje. Wiosna w kwialki syta:
Lato w kłosy : a miłość we łzy jest obfita.
Z Greckiego,
Pełne życia i zydła kiedy ma dostatki
Artemidor, sam jak Muł liche je ostatki.
Tak osieł gdy żywności na sobie dość niesie ;
Sam tej ożyć niemogąc , trawę je przy lesie.
Adonis porażony,
Z Teokryła,
Wenas Adoaida swego,
Widzęcy konającego, •
Usta , włos , i 4liczne oko,
Martwą zbroczale posoką;
.Żalem zdjęta synów zwoła,
Kopidyoów swych do koła
Kaiąc w las iść na ostępy,
I w srogie wziąć wieprza krępym
Rozkazanie gdy to wzięli.
Zaraz w puszczą polecieli,
Szperlając najdają dzika,
I w twarde go wiąią łyka.
Ow ma wić na szyję kładzie:
Ow go pęta: 6w w pozadzie
Pchając zdrajcę na powodzie,
Rohatynką z tarnin bodzie.
Dradzy po stronach pilnują.
Strzałkami grzbiet jego kłują :
dbyGooglę
n% JANA GAWIŃSKIEGO
Owi go klną: owi wleką:
A ci z ćhabin biczmi sieką.
Idzie wieprz pełen bojaźoi,
Przyszłej pewien będąc kaźoi.
Niepeć; Paphyi rozkaz srogi;
Insza z człekiem, insza z Bogi.
Postrzegłszy go nań powstanie;
Zły, sprośny srogi tyranie,
Ty ieś mi ^miał (ach ma cięia)
Jedynego ranić męża?
Tyześ łonko tknąć kochane?
I śmiertelną dać mn ranę?
zdrajco, morderco srogi.
A ten rzecze niżąc nogi.
Przez eię Bogini, i twego
Przysięgam męża miłego,
Przez te krępy, i te strzały
Co we mnie poatykały,
Przez Amorki , przez i bicze,
Które gęste w grzbiecie liczę.
Że nigdy być niemySlałem
Nad tem ślicznem, zbójcą ciałem.
Ale widząc twarz cudowną,
1 ust piękność niewymowną,
Mniemając by znamienity
Bożek jaki był ality!
Z ognia który był nieznośny
Ka tema ciałku miłosny,
Gałi^ący zawadziłem
Zębem w łonko » i raniłem.
d by Google
DWORZANER KSIĘGI PIERWSZE. 223
Żem raoil, a ranił znacznie!
Samaś winna, nieobacznie
Goj me głębiej z smakiem wargi,
Tam przytknęła z kąd dzil skargi.
Teraz tedy o królowa:
Jaka moja jest obmowa ;
Ząb którym em zgrzeszył wściekły
Zbij , skarż , ba i wszystkie me kły.
Bo a nacóz się przydadzą,
Gdy w rozpalę tym mi wadzą;
Mało masz? same paszczękę,
Na jaką chcesz , paść , skaź mękę.
Wenus się ulitowała,
Kupldynów zawołała,
Którzy koło więźnia stali,
I na śmierć go pilnowali.
Kaie im by niewolnika,
Wolno z pęt pnścili , z łyka.
Dając znać , jako z tem zwierzem
Litośnem poszła przymierzem.
Który odtąd las wzgardziwszy,
A obok z panią chodziwszy,
Ku ogniu zchadzał , i palił.
Ząb ten, co miłością szalit.
Przyjaciel prawdziwy w potrzebie,
Ani w słowach łagodnych, i w wdzięcznym pozorze,
Ani w uczcie coć częsta w dobrej bywa porze,
Przyjacielem się wiernym będziesz liczył moim
Kiedy niewiem o aereu doskonale twoim:
Digitized byCjOOClC
ni JANA GAWIŃSKIEGO
Wiesz co miłość prawdziwą Mironie sprawuje?
Tej laboć sobie życzę-: niech jej nieprobąję.
Na pełne do Mikosza,
Chwalę zwyczaj Spartański , kŁ6ry w picia miarę
Każe chować, wszem zbytkom ustawiwszy karę:
Ale ty mnie oa umor gdy pić rozkazujesz;
Zbytkom wrota otwierasz, i me zdrowie psujesz.
O Blaku.
Sól mądrości jest zoakiem. Ty zaś Panie Blaku
Gdy z nią nie jesz ; mądrości niecfacesz mieć i znaku.
Unitas. Divisio,
Jedność dobra ^ ale zaś z}« rozjednoczenie;
Ta Aniołów, a to zaś piekła pokolenie,
W których tedy królestwach jedność zachowują,
Anieli ; ze tak rzekę to państwo sprawują.
Do kaw (dera jednego.
Gdy twej cnocie i męztwu , niewieścinch przygania,
A do twych dzieł walecznych przyuczać się zbrania:
Czy go z głupstwa iałowoć, czy się naśmiae z niego,
Ize śmie prześladować zając lwa mężnego.
Z Łacińskiego*
Osieł możną Isidę na swym grzbiecie nosi:
Więc gdy tłuszcza klęczy kniej ; ów się z tąd wynosi.
Nie tobie to bajanie, lecz tej co na tobie.
Co o tych rzec, co Bozką część właszczają sobie?
d by Google
DWOaZAI^EB USiĘGI PIĘaWSZE. 22p
Oo Murania.
Z łoza rano oietknioDa gdy wstaje Alaryna,
Sfvary, hałas, kłopoty, po wszem doma 'wszczyna.
Tyją głaszczesz, całujesz, i o pokuj prosisz:
Głapcze, iei jej pob6j dał^ niepokaj odnosisz.
Prawda,
Prawda rodzi nienawiść : Łedyć się rzec godzi ;
Ta matka świątobliwa ntecną cÓrkę rodzi.
Qho.
Co w człeka oko^ pytasz mego zdania?
Oko jest okno człeka do poznania.
Regum Status.
Z 'Łacińskiego,^
Gdy ten niechce, 6w nieśmie królom mówić prawdy,
Rzekę. Królewska cloli jest mizerna zawdy.
Z Anakreonta.
Wszedszy w ziemskie te niskości,
Pewieoem swej śmiertelności.
Postępując iycia drogą,
W ostatni kres z widką trwogą.
I jakom jai uszedł, wiele,
Wiem po kreskach na niem czele^
A silą mi chodzie jeszcze,
W tem me serce nie jest wieszcze.
Ty zaś trosko, i niejedoy
Frasunku dasze niezbędny^
Czemu mi w oczy tak śmiało
Zazierasz, me trapiąc ciało?
XXVIII. 15
Digitized by VjOOQIC
tł^e JANA GAWIŃSKIEGO
Ustąp, ustąp, o słajaiko,
Zły nad dasią praewodnika,
Miejsca u mnie niemasz' więcy^
Rozbrat z tobą mój majęcy.
Póki lat, i wieka mei^o
Staje mi dosyć krótkiego,
W pięknej myśli, w dobrej dole^
Duszy mej bnjaó pozwolę.
I w sercii wdzięczną stolicę
• Słodkich mów, iartów zaszczycę,
Które, jak mi sama miła,
Erato będzie tworzyła ;
A zagrali kto wesoło.
Natychmiast me , w mylne koło, -
Zrąję nogi , przy Ewanie,
Który będzie w pełnym dzbanie.
Do Marka.
Krzyi to powiadasz cierpieó nagabanie.
Krzyż troski wszelkie, boleioi, wzdychanie,
Krzyi zdrowie słabe : kiedy utyskujesz ;
Krzyiowe tak dni Marku odprawujen.
Do PampkUa.
iTrsydzieśei złych Dworzanek; jeźlisz dobrych tyle
W całej księdze? Dobra to księga jest Pamphile.
d by Google
D W O R Z ANKI
JANA GAWIŃSKIEGO.
JKS I Ę G I II.
Omen patriae.
Circulus Revolutoriiu.
Po wieka złotym, srebrnym, mosiądzowym^
W żelaznym wieka dziś źyjem Marsowym. «
Ostatni stopień kaie do pierwszego
Wrócić się znowa. Do wieka złotego.
Diomedesy Ulisses.
Słodki w radzie Ulisses : Diomed waleczny^
W płaco z sobą Marsowym wzięli spółek wieczny.
Święty związek taki jest. Bo rozom i siła.
Gdy gdzie z sobą spólne są, dokaziyą siła.
Balsamowa głowa.
Swą olejkiem maioisz głowę,
Go to za sztoki takowe!
Pono głowa (nic innego)
Twa nitma oleju swego.
, 15*
Digitized by VjOOQIC
^28 JANA GAWIŃSKIEGO
O tymże.
Go ciała swe balsamy , i soki smarują ;
Zawczasu swą potrawę ziemi zaprawoją.
Prometheus cierpiący.
Na wierzeba góry śaie^oego Kaukazu,
Przykuty leży do twardego głazu
Biedoy Prometheu: temu ptak pazury,
Jowiszów ^w boku częste czyniąc dziury.
Serce odrośle ustawnie wydziera;
Z tych razów przecie nigdy nieumiera.
Tym wzorem każdy Promethea jawi.
Kto się Wysokiem, nad swą sferę bawi,
Wielkich i skrytych rzeczy uwaźaniein,
Z wiecznem duszy swej , i serca troskaniem.
Człowiecze biedny , chcesz wiedzieć co w niebie,
I co świat ten ma; a sam nieznasz siebie?
Z u^nakreonta.
Niech kto Tebans)cie turnieje,
I Trojańską wojnę pieje
Której gładkość wszczątkiem była,
A w tych bratnia brzmi mogiła.
Ja swój upad własny zgłoszę,
Który nie z Marsa Odnoszę,
Lub od rycerza jakiego,'
Lecz z oka paniej pięknego.
Ta ilekroć wejrzy na mię,
Zmysł odbierze , serce złamie.
Choćbym ujść mógł ; sił niecząję ;
Wolny niewolą przyjmnję.
Digitized byCjOOClC
DWORZANER KSIĘGI WTÓRE. n9
Grzmijcie dsiała , niechaj -radem
Kole lecą zoaDym ćiadeni.
Strzałom, grotom cel wystane:
Z ocza wdzięcznych wezmę ranę.
O życiu.
Jeźli kto dobrze iycie nasze liczy.
Więcej w nim zólci, a niili słodyczy.
Do jednej.
Jak ziemia kwiatki rozliczne wydaje,
Tak z, ciebie idą piękne obyczaje:
Uroda , statek , wstyd , panieńskie cnoty
W tobie sprzężone są w ła6caszek zloty:
Któzkolwiek przyjdzie, ktokolwiek przyjedzie,
Lob go twa piękność^ lab cnota uwiedzie.
O miłości.
Wszelkim chorobom lekarstwo się zdarza.
Jedyna miłość niechce mieć lekarza.
Pieniądze.
Te bez krzyła pieniądze, a te z krzyiem chodzą;
Jednym lekko, a drngim te ciężko przychodzą.
Do Hanny.
Ano dałaś mi nst swych ^ ba i śmiele
Rękę założyć na swem pięknem ciele^
Dałaś i słowo ; dalej o co stoję,
' Acz niewy mówię zrozumiesz myśl moje.
Digitized by VjOOQIC
;^30 JANA GAWIŃSKIEGO
Czemu morze słane.
Jak wiemy słoność brooi od zgniłości.
Morze iiiedy Jest w swej ustawiczn9Ści,
Aby jak ione rzeezy nie scncblało.
Morza swą słoność przyrodzenie dało.
Do Kostki.
Kostusia pod Bożą wiarą,
Z swego zwiska żyjesz miarą.
Nigdyś jest nieiiproszona^
Snąć z kostkiś Kostka spłodzona*
O Bomku starym,
młodą zonę pojmującym.
Bogaty Bornek, lecz jnż w starej dobie^
Młodą pojmuje lobieoicę sobie,
I dobrze: my go chwalić mnsiem z tego,
Ze Fundusz czyni dla człeka młodszego.
Ojciec dziecię z gniewy topi:
Pies je z wody wynosi.
Ojciec syna w staw wrzuca. Pies tonąć nie daje.
Ojciec psem^ a pies ojcem dziecięciu się staje.
O Cesarzu który rzekł:
Dulcis odór lucri ex ^ualibei re.
Który te słowa powiedział niegrzeczy.
Słodki jest zapach zyskn z każdej rzeczy:
Choć berly rządził , i koroną , tuszę
Ze szpetną w szpetnej miał kalecie duszę.
Digitized byCjOOClC
DWOAZAKBR KSIĘGI WTÓRE. 931
Do P. Ko2J:a.
Powiedz nan panie Koźle, jak zwać twe waaezęta?
Gzy panowie Kozłowie, czyli tez Koźlęta?
Z Łacińskiego,
-Gdyby, wielekroć zgrzeszyły
Oczy , wyłupione były;
Za niedłago, jak szeroki
Świat zostałby ten bezo ki.
Z Anakreonta,
Jaskółeczko , mieszkaniec
Cbyźów, słowicza siestrzyco,
Która siedząc w swej gnieździnie
Damę kwilisz przy kominie.
Ty swem czarnobiałem piórem,
Wzbiwszy się w powietrze , torem
Go rok jednym i odchodzisz,
I w toi zoowa miejsce godzisz.
Ty za wiosennej godziny,
Gniazdeczka swojego czyny^
Sklepik swój zgodnie murujesz,
Gdy czas ciepły ktemu czujesz:
A zaś znowu zimnej pory
Wieszczą będąc, mkłemi piory,
Siedmiorogi gdzie I^il płynie,
Ku tej zawitasz krainie.
Tik bywszy odchodzisz. Ale
Miłość we mnie mieszka cale,
I gniazdo swe w mojem ciele,
Lecz najbardziej w sercu ściele, ,
Digitized byVjOC)QlC
m JANA ĆAWlŃŚftlEGb
Nakształt ptaszęcia jednego,
W goiazideczku siedzi , i z swego
Płodu inny płód wywodzi,
Z tego się zaś drugi rodzi.
Rodzi się Jak synogarle,
Gdy swe małe dźwiga garlę,
Z skorupki, z pod swej maciory,
Lub pelikan mały który.
Tu zaś drobniućkie ptaszęta,
Amorkowie , swe wnuczęta
Tłumem zwodzą , a z tych zasię.
Inna zgraja wykluwa się.
Ci się wabią: a ci karmią
Więksi mniejszych , serca karmią
Własną mego: zgiełk, pisk wstaje,
Z tej maleńkiej szczebiot zgraje.
Z odchowanych tyło troje
Dzieci, dziatek wschodzą roje;
Jedni ledwo w pół się rodzą;
A juź drugie z siebie płodzą.
Co się dalej stanie ze mną,
Jali żywą będę lemną,
Ogniów takich? jali w żarze
Wnętrznym , serce me wy skwarzę?
Niech więcej Foenix niesłynie,
Co w swych prochach wstaje, ginie;
Jam jest Foenix, tych się wiele
Ogniów we mnie zemnie ściele.
Cóż płomienia te wyliczę,
Kl^re w sobie wiele szczycę:
d by Google
DWORZAŃER itStĘGt WTÓRE. 233
Usta i ''język niewymoWi : '
Serce o tern lepiej powi,
Migsce zdrady.
Pod wszelki kamień zły jaszczur podchodzi,'
ISiesięgaj śmiało podeń , bo6 zaszkodzi.
W cierooocie bowiem , jak w. skryto^ci , rada
Złość przemieszkiwa i niezoczna zdrada.
Do Mirtt/la.
Nie tak mądre nauki, jak życia postępki.
Do cnót będą powodem , albo na występki :
Przykład jeden zły dany, bardziej duszom szkodzi;
Ni go łacnie tysiącem dobrych słów ogrodzi.
Do Hanny,
O malowanym Kupidzie.
Prosiłaś mię o obraz Kupida małego
Wdzięczna' Anno , w pokoju moim będącego,
I dajęćj jednak pytam coc po malowanym.
Gdy jest iywy Kupido w twem ciele kochanym?
Do iejze.
O obrazek Kupida usilnie mię prosisz
Zacna Anno: więc skutek prośby swej odnosisz,
Jednak gdy go odbierasz^ rzec mi szczerze przyjdzie,
Do Wenery Kupido , syn do matki idzie.
Na iKomuia.
Rogi, sama którećby natura stworzyła *
Zniósłbyś $ niezniesiesz któreć iona przyprawiła.
Digitized byCjOOClC
m JANA GAWIŃSKIEGO .
Cudów cudotwórca.
Ja cadom chociai wszelkim się dziwuję,
Których na Iwiecie pełoo wszędy czm*ę:
Przecie najbardziej dziwuję się twórcy
Wielkiemu wszelkich cndów cudotwórcy.
Z Anakreonta*
Chłopię małe pięknej matki,
Syn Wenery, między kwiatki,
Gdy pastuje, i kochanyj
Rsięinie swej , kwiat rwie r6£any ;
Pszczółeczka go , co na spodzie
Wonnych listków była, zpodzie
Swem ządełkiem nieobacznie^
W maleńki paluszek znacznie.
Która do pszczelniczej matki
Spół druftiemi, swe dostatki
Słodki zbiór, da majętności.
Niosła bołd ten swe słodkości.
Krzyknie dziecko i tej chwili,
W płacz serdeczny się rozkwili
Nóiką tąpnie, rączkę wzniesie,
A do matki swej porwie się.
Matko moja, matko złota,
Ratnj ach zbywam iywota,
Widzisz ranę; ach nad rękę
Większą ranę: nwai mękę.
Robaczek mię jakiś mały
Ciął skrzydlaty, i zuchwały;
Digitized byCjOOClC
DWORZAiNER KSIĘGI WTÓRE. ^35
p
Kmiotek pszczółką go nazywa ;
Znam go, na twych kwiatkach bywa.
Wenus mile się rozśmieje,.
Dając zdrowia mn nadzieję,
A przytnliwszy go, z złotych
Ust dobędzie słów oto tych.
Syna mój, synu kochany
I t)& mały, ale rany
Wielkie czynisz; a twym zgoła
Razom w leki niemasz zioła.
Ratunek wzajemny.
O ślepym i chromym.
Ślepy nosi chromego. Patrz jaka podpora ;
Nie zawsze i niedoszła rzecz sznka doktora.
Który siedział ślepego chromowidz na plecach,
Ślepochodza swym okiem , kierował jak w lecach.
Tak dwie niedoskonałe, chociaj ciała były;
Doskonałe stały się gdy się spół złączyły.
- Miki Consul ipse^ ipse Senatus.
Sobiem ja jest panem^
Sobie kasztellanem.
Gdzież słag orszak jaki?
Pytasz , gdym pan taki?
Te me słngi liczę.
Zmysły niewolnicze.
O łakomcy bogatym.
Myszkę Diegdy obaczył łakomca w swej chacie,
I rzekł do niej^ myszko ma, cói ta porabiacie?]
Digitized byCjOOClC
236 JANA GAWIŃSKIEGO
Ta mu z śmiechem odpowie. Niebujcie się paoie,
Jam' ta nie zjadać przyszła , ale na mieszkanie.
O ¥Vulkanie.
Wnikanie, mieszkanco ziemny,
Kaźniku ognistej lemny,
Słuchaj, jakoć, a dla zony,
R^g od Marsa przyprawiony.
Wulkanie Kowalu fioży,
Cbociaś wprawdzie sam ńiehozy,
Jednak zonę masz nadobną,
C6Ź i. innym gdy sposobną.
Wulkanie, pracujesz młotem
A niewiesz niebożę o tern.
Kto do pa niej twej przychodzi,
Gość^ czyli pewnikiem złodzi.
Wulkanie, kujesz robotę,
A Mars koaa swą niecnotę
Na rycerstwo frant, i walkę
■Twoje pasuje kowalfcę.
Wulkanie, sto ok w eo strzeże.
Rzadko tam jest bez kradzieże.
Mniej by Helena zgrzeszyła.
By nietak nadobna była.
Wulkanie, zwyczaj powiada^ .
Gładkość cnocie by wa. wada,
Gładkość cichy mus lubieźy.
Gładkość wabem do kradzieży.
Wnlkaoie, na cudzem polu^
Bnjne zboże bez kąkolu;
Digitized byCjOOClC
DWORZANEK KSIĘGI W^ÓRE. 237
Więc z cadzego milsza bywa
Kradzież pospolicije, iaiwa.
Wnikanie, wysokiej iony
Podły mąi, bywa wzgardzony,
I na bakier tam niebożę,
Bije pospolicie łoże.
Wulkanie, twoja Bogini,
Juź się oieprzeciw, co czyni;
I toć jeszcze zgoda bywa^
Mąż krzywy, i zona krzywa.
Na Milotę.
Chcesz wiedzieć jak cię wychwalę Miloty?
I twarz masz szpetną i takoweż cnoty.
Milonia o swym stanie.
Nad stan małżeński, niemasz nic cięższego.
Cały dzień gdacze żona Miloniego,
Taż gdy noc przyjdzie, po tern chwali awArze^
Nic milej , jako żyć w naszym^ ciężarze.
Do damy.
Miłość ogoiem nazywają,
Ci , co się w. tym dobrze znają :
Ach mnie moja miła damo,
Twój ogień , jest zimno samo.
Ną iakomce.
Którekolwiek bogactwa, i zebrałeś zbiory,
Napełniigąc lai||use, i mammoną wory^
Coś innym wziął, tych sobie bronisz, i żałąjesz*
Tak innych oa^ukąwszy sam ąię oszukigesz.
Digitized byCjOOClC
238 JANA GAWIŃSKIEGO.
Do Hanny.
Haano aie wyjeżdżaj ku mnie,
Z sławą dziadów twoich dumnie^
Co mi po nich , co i tobie
W cadzej szczycić się ozdobie.
Nic i ta zwierzchnia krasota,
Jeźli jej nie wesprze cnota.
Jak kwiat z mroza, tak ta ginie:
Cnota piękna w wieki słynie.
Ja choć się twym sługą liczę.
Twym się długo niezaszczycę,
Jeźli w kratę, i w zbiór złoty,
Zafasz więcąj , nizli w cnoty.
Gładkość wprawdzie serce rani.
Lecz przy cnocie pójdzie tani:
' Gładkość wprawdzie słng zniewala
Hardość w krotce te oddala.
Nigdziej Anno , jak w miłości,
Nieprzystoi być hardości,
Na jednym tronie, nie rada
Miło*ść z powagą zasiada.
Zguba Troje zkąd?
Początkiem zguby wiekopomnej Troje,
Chcecieli wiedzieć? Bogiń było troje.
Do Purda Doktora.
Pełno ksiąg mając jeszcze je knpcjesz,
A jednak na nich nigdy nie wartnjesz.
Wiegzie jaka cię Pardzie chwała czekaT
Mędraza nad ciebie twa Biblioteka.
d by Google
DWORZANEK KSIĘGI WTÓRE. J539
Do skąpego pana.
Dwie ręce człeka natura stworzyła,
By jedDa brała, droga hojna była.
Tobie zaś tylko jedoę rękę dała,
Natara panie. Jaką? co by brała.
* Wzorem Andkreonta.
rCic mi z tobą jest Gradywie
Co krwię ludzkiej pragniesz chciwie,
Jam jest żołnierz^ lecz spokojny;
Żołnierz, słodkiej Cypro wojny.
Niech precz idą walki owe
Gniewa pełne Achillowe,
Trwogą myśli napełnione,
Troski i nadzieje płonę.
Co krwią trąci niedbam o to :
Żegnam cię bezecne złoto
Co bracią niewinną winisz,
Co nieprawych Boga czynisz.
Żegnam złe złoto po wtóre:
Co kochaną matce córę
Żle uwodzisz. Co w macochy,
Co w ojca gniew rzucasz płochy.
Mnie pod wieńcy oliwnemi^
Z uciechami pokój swemi.
Niech nawiedza, nie bez latni,
Zkąd swą radośó mają smutni.
A ja mylne tańen koło
Niech wybiegam, i wesoło
Digitized byCjOOClC
^ JAIjTA CrĄWINSKiEGP .
Sokiem wdzięcznego likwoni
Twarz ukraszę do pozora.
A gdy Dyanna na niebie
Będzie żegnać noc od siebie,
Niech spać idę, i w mej głowie.
Słodkie sny śnią Morpheowie.
Na niezgodllwego.
Z ludźmi się sam niezgadzasz, a masz gładką, żonę,
Co cię miano miłować; to miłają onę.
Do Poliarcha.
Sine yirihus ira.
Po zabitym Aothen, chcąc swej wytchnąć siłę,
Gdy usypia pod drzewem wielki Alcyd chwilę.
Oto tłuszcza Kartików, mrówcze pokolenie,
By męża pożyć mogli z ziemię się wygrzenie:
I gdy w koło oblega wielkiego rycerza ^
A ten i ów nierówną kniemu siłą zmierza.
Ocucony jako pchły bez sił mordowania.
Ten gmin potrze , ostatek we lwi zewłok wgania.
Tak moc nieporównana gdy na większą godzi
Bez sił zwłaszcza dowcipu^ sobie raczej szkodzi.
Słaby uchodź silnego. Jeźlić bój z nim miły,
Albo żądze swy«ii umniejsz, albo przybierz siły.
Do Symicha.
Starą żonę miałeś :
Tej gdy postradałeś: .
Jakbyś miły Smycba
Ciężkiego zbył grzychu. .
Digitized byCjOOClC
DWORZANBK K&{ĘGI WtÓRE. 241
Do jśndkreonta.
Gdy chciał śpiewać krwawe boje,
Łąki, miecze, groty, zbroje,
Łab ooyeh olbrzymów walki,
Chcących niebieskie tłac balki:
Weaus przed tobą stanąwszy.
Rąbek cienki rozw^inąwszy,
Miastoć papieru zleciła,
I głowec oiem opaśmila.
Kupido zal dzieciak mały, ^
Dobywszy z kołczana strzały,
Tej, co słodką wszczynk mękę, ' ,
Miasto pióra dał ci w rękę.
fiachos miasto atramentu,
Z winnego t»m gdzieś od meta,
Poezerpnąwszy we trzy banie,
Dat ci napój na pisanie.
Odtj|d tedy zdrajco stary,
W swem łotrostwie nienisz miary;
Bo lub pijesz, IbI» miłujesz,
Czynem karty tym malajesz.
Do wielomowce niezrozumianego.
Okna do serca staroiytnośó cbeifta^
Aby tak skrytoSó serdeczną p0Zikal«;
My twej ni«in<»gąc perozumieć mowy.
Mieć forikę do twej choitlibylmy głowy.'
XXVIII. 16
Digi^zed
by Google
U% JANA GAWIŃSKIEGO
O Miłku.
Tecttm Kobita.
Że z sobą mieszka Milko oam powiada:
Ach niewie jak źle złego mieć sąsiada.
O sw^ fortunie.
Ze mię moja fortuna niewielą bogaci.
Nie uskarżam ; bo mi tez z tego nic nłestraci ;
A choćbym tez chciał więcej , tymem jaź syt z nieba:
Tak i ptaszkom niewielkim małych piórek trzeba.
Do Piotra Ziońskiego.
Kto się ieni^ powiadają
W posaga sw]tr kłopot mają.
Piętrze gdy patrzem w twą panią >
Wziąłeś dość posaga za nią.
Do Hanny
IV drogę pospolitego ruszenia.
Zegnam cię Hanno, nie iart Mars wykrzyka,
A dziesięcinę z nas wszystkich wytyka,
Brzmią trąby, bębny taratantar dają,
Do swego orła orląt pobudzają.
I ja com iołnierz dopier był Dyony,
Maszę do krwawej przystać jaż Bellony^
Cói czynić, miłość Inbo z iala taje,
€|^i gdy ielazny Mars mi mandat daje.
Przyjdzie jai miłe opaścić zaloty.
Na stronę wszystkie odłoiyć pieszczoty.
Zaniechać pięknej gynaczka Dyony,
A w Ukraińskie pospieszać się strony.
Digitized byCjOOClC
DWORZANER KSIĘGI WTÓRB. ?43
Milej mi było siedzęey za stołem
Z tobą się cieszyć, lub z drożyną kołem,
Przy słodltiej latoiej po izbie barcować,
Lab się Dyaonom pięknym zakazować.
Milej, mi było p^rzy wesołej dobie,
Z pełnemi czynić , a jedynej tobie
Hołdować, albo przy Cypryjskiej kniei,
Zaiywać z tobą darów Cytberei.
Darmo miłości zachodzisz mi w drogę,
Za wdzięczny pokój przyszłą głosisz trwogę,
Słodkie namowy, serdeczne wzdychania,
Łzy wdzięczne, nic ta do pohamowania.
Tik Esończyka Medea swojego
Niepowiciągnęła choć z włosa złotega
Sieć pohamowną na niego miotała.
Choć z wdzięcznej twarzy wstręty ma dawała..
Tak i Achilla swej Bryzei modły
Niezhamowały^ choć ma serce bodły.
Choć umierała, choć swe tajemnice
Rajem słodziła z serdecznej skarbnice;
Ach jni aciecby , jaź wszystkie radości,
Takli to wezmą miejsea odległości?
Tak spólne ognie, które w nas gorzały,
Przez czas nielaby będą ustawały?
Niechaj gdzie jadę w śród świerci nieiyję.
Niech się wprzód hojnem krwie potokiem zmyje,
Jeieli kiedy i tam cię zapomnę,
Albo twej chęci serdecznej niewspomnę.
Bóg iegnaj Hanno i to labę miejsce
Jni jai wyjeidiam , joi twarde ielesee,
16*
Digitized by CjOOClC
Ui JANA GAWIŃSKIEGO
I zbroję wdziawszy nieinbą, dziedzinę
Miłą opaszczam spiesząc w Ukrainę.
Cóż wiedzieć jeźli nie ingnain ostatnie,
Jeźli do czarnej mię nię wienie matnie,
Z śród boja zła śmierć , albo pocrąi jąlci,
Do swej mi każe powrócić Ithaki.
Jeili mię jednak Bóg mój wyprowadzi,
A w ojczystej mię krainie posadzi.
Nie innym będę, jakim był. Dziś moje
Serce i myśl mą, kładę w duszę twoje.
Z Anahreonta.
Ty jaskółko niecnotliwa
Pobudko domu wrzaskliwa,
Którąli cię karą skarżę!
W twoim przeraźliwym gwarze?
Gzy chcesz , iżeć bystrolotne.
Ostrą stalą skrzydła otnę.
Lub język , jak Tbereu owej
Potomce Pandyonowej?
Bo co pod zaraniem cienkiem.
Śmiesz świegotać pod okienkiem.
Kędy wdzięczna Anna moja.
Swego zażywa pokoja:
I kędy jej śliczne oko,
We śnie opływa głęboko.
Tam świegotko w swoim wrzasku,
Śmiesz ją budzić w rannym blasku?
d by Google
DWORZANER KSIĘGI WTÓRE. 945
Do drtizhy.
Nie dziwuj draibo gdy podpiję sobie,
Ze •lepiej prawdę mówię o tej dobie, *^
Bóg Bachus w ten czas w mej przemieszka głowie,
A wiesz ie kłamać niezwykli Bogowie.
Z Greckiego.
Bohatera godnego nad tym grobu lochem>
Ajaxa płaczę cnota osypana prochem,
Płaczę źe z sędziów greckich zbaobionąm się stała;
Gdy 00 cnota miałam mieć ; zdrada otrzymała.
Do pani jedne/.
Paniś jako malowanie,
Te o tobie wszystkich zdanie ;
Ja gdyć się tez przypatruję^
Taki rozsądek gotuję.
Ze z twojej twarzy malarze.
Niech malują Bogiń twarze.
Do Czytelnik&w.
Księga światem. Wiersze me ludzie w niem. Najdziecie
Dobrych mało tu wierszów, jak i ludzi w Iwiecie.
d by Google
DWORZANKI
JANA GAWIŃSKIEGO.
KSIĘGI III.
Do Sylwiego.
Nemo laeditur nisi a se tpso.
Fraszka Sylwi co w uSciech pospólstwa się rodzi-
Nieszczęście nie po górach, lecz po ludziach chodzi.
Mistrz swej człowiek fertooy: ten swą dolą włada:
Przez się człek sobie szkodzi, wstaje, i upada.
Zły raz wszyscy.
Jeźli cię jeden niezmoźe,
Wiele rąk przemoc cię może.
Biją i lwa choć możnego
Biją słonia ogromnego,
I Tygr choć okrntne zwierze,
Okrot swój, i karę bierze:
Digitized byCjOOClC
DWORZAMER KSIĘGI TRZECIE. ^A7
Jeźli knkłasz po niewielu,
Moja rada, strzei się wielu.
Zły raz^ wszyscy. Silą złego
Jak mówią , dwa na jednego.
Dalila.
Niekiedyi włosów Samsona Dalila
Własnego mę^^a swego pozbawiła.
Dziw to był przedtym. Teraźniejszej chwile
Najdą aię często takowe Dalile.
Pauper ubi4fue jacet
Dama rzekła nbogiemn^
Gdzieś przy drodze leiącemn.
Jako widzę miły Boie,
Wszędy ubogiemu łoie;
Ten zaś: by się tak iściło,
Tweby ło£e moim było.
POEJIN
Bacha Tokajskiego.
Likworze Toksjskiej piany.
Gościn w kraj nasz zawitany,
Który cię głos, która chwała,
Lutniej mojej będzie brzmiała?
Twoje cnoty znamienite
Wszemn światu nie są skryte^
Falern, Alban, i Cecnby
Swej przed tobą próżne chluby.
Wieśó jest o tym ie Bach młody,
Swój początek , z twej jagody,
Digitized byCjOOClC
:K48 JANA GAWIŃSKIEGO
I pierwocioy, z powodzi
Tej to słodkiej swe wywodzi.
Chocioj matka twa Senele^
Temu przeciw bije wiele.
Żeś z oiej w Jowiszowy Lyście,
Wylegiwał połóg czyście.
Jednak ie w likworze pono
Wiecznomłodce tym, twe łono,
Gdyś był niemowlęciem, myto,
Krasę z tąd masz swą sowitą.
Kolor twój ^łotoprom lenny,
W oczach ladzkich wab aiezipięDoy,
I zapach , jaki więc bywa,
Gdy swym Hymett cukrem wspływa.
Smak niebieskim Ambrozyom
Rówien, gdy więc Amazyom
Jowiszowym, w złote czary
Ganimed pieni nektary.
Nie tak wdzięcznie swą rozpuszcza
Wonią balsam , gdy się spuszcza
Z drzew obfitych na Libanie,
A ten w złotą czasz ukanie.
Nie tak perły, które wstają
Z ros niebieskich, swój wdzięk dają,
I pozór na liliowym
Listku, w sadzie Hesperowym.
Ty głowy luby morderco
Tęsknic , i ialów pozerco.
Gdy z swym darem knam prsEyspieszyaz^
Tysiąc smutnych zgraj ucieszysz.
d by Google
DWORZANSR KSIĘGI TRZECIE. *ii9
Adi lutnie^ ani owe,
Wdzięczne pieśni Orpbeowe,
Nie lak miłe , jako twoje
Wlane krople w cztoaki moje.
Ty gdy czoło mądrych skropisz,
Mozy z Febera woet wytropisz,. -
Język z ok6w rozwięzojesz,
Zmysłom wolność, swą darojesz.
Ty swym niewidanym czynem
Twarz mi malujesz rubinem,
Lat przymnażasz, młodość wracasr,.
Starość zganiasz , troski skracasz.
Ty swe cndotworne fale
tJak rozlejesz we mnie, cale
Zdam się innym być, i duszę
Wnet wysokim duchem pu^zę.
Żem bohater^ iem jest panem^
Władcą wielkim , i HetmaBem,
I na Króla już samego.
Zdam się wiedzieć coś takiego.
Ty mi śmiałość na wsze strony
Przyprawojesz , że Bellony
Namaiej krwawej się nię boję^
Choć w stalnej zbroi oiestoję.
I na głowie rościsz rogi.
Żem każdemu tedy srogi,
Jednak kto cię zemną pije,
Strach i srogość przed nim skryję.
Ja na ten czas mistrz ćwiczony,
W iatnię dzwonić, piać kanzony,
Digitized byCjOOClC
^5a JANA GAWIŃSKIEGO
Dobrej myśli wszej wygodzfć,
• Chyżym skokiem harc wywodzić.
Ciebie lab do pierwszej zorze, #
W zwyczaju mym piję sporze,
^drówem jednak: i w likej głowie
Sny miłe śnią Morpheowie.
W ten czas mi i Cypra pani
Wdzięczną Anną serce rani,
W ucho szepce, kaiąc miłe.
Swej z nią załyć krotofile.
Likworze mój ukochany.
Póki twej stać będzie piany,
Poty sławę twoje wszędzie^
Lutnia moja głosić będzie. ^
Do Uznańskiego.
Możesz starożytnością nie zstąpić nikomu,
Bo swój z Israelskiego ród wywodzisz domu.
Do Łyda.
Szczęśliwszy bywa grzech Pana wielkiego,
Niżeli cnota Lidzie ubogiego;
Grzech pański ma swe obrony wywroty,
Lecz ubogiego nikt niewiedzi cnoty.
O radzie pobłażając^ do RuUa.
Słodko mi zawsze prawisz , prawisz wyśmienieie^
Lecz niewiem jeźli żółci w mowie niemasz skrycie.
Skutkiem złym t«n zabija, kto w radzie pobłaża,
Lekarz rany niezleczy , gdy jej nienraża.
Digitized byCjOOClC
DWORZANER KSIĘGI TRZECIE. ^51
Do Pawła,
Swojej ionie (tei rada) namniej niefolgnjesz.
Co rok Pawle to Prorok; dobrze prorokujesz.
Z Łacińskiego.
Złodziej moię6 obnażyć twe z pieoiędzy wory.
Ogień znieść wsi , folwarki , i twe pyszne dwory.
Dłaioik dłoga nieodda, i płata winnego.
Ziemia zchybić, nasienia oddać zwierzonego.
Pbillis cię obrać moie, i Wenus błędliwa.
Woda pogrążyć moie Flottę twą zdradliwa,
Nie zna szwanku, co z dóbr twych ndzielisz bliźniemu.
Te same dobra twoje, co dasz bratu twemu.
Siedm mędrców Greckich.
Graecya z swych mądrych ladzie
W wszystJLim świecie chwałę budzi.
Ja mówię co to za chwała.
Gdy tylko siedm mądrych miała?
O jednym*
Dwa grzechy przez bieg iycia tylko miał swojego.
Nie miłował ni lei Boga, ani bliźniego.
Nowożeńcowi staremu^ rada,
Ptnnę pojmnjesz za Zonę:
Pomniź na przypowieść onę;
Kto na drodze bitej myli,*
Na ścieszkę się darmo sili.
• DigitizedbyCjOOClC
ro% JANA GAWIŃSKIEGO
Obmowa.
Chodzący w gminie ozdobno przybranym,
A sam się widząc bardzo obłatanym.
Zażył w obmowę fortela takiego,
Mówiąc: na świecie niemasz nic nowego.
Ż Anahreonla,
O potrzykroć i bez lika
Polny szczęśliwy Świerczyku,
Pól ąciecho. Skoczka cbyiy..
Domowej mieszkance chyży.
Który co skusiwszy soku,
Słodkiej rosy z pod obłoka
W pochyłej siedząc gibieli, '
Śpiewasz sobie tym weseli.
V na listka swą stolicę
Zasadziwszy, okolicę,
Nieba ziemi, alubionem,
Rozweselasz władca tonem.
€o się kolwiek wiedzieć daje>
Twema oku, pola, gaje.
Góry piękne mchem odziane.
Tobie w państwa te są dane.
€o role obficie rodzą,
Co w różańcach kwiatki wschodzą,.
Co las- w pełnej swej ozdobie
Na świat daje, służy tobie.
Ciebie kmiotek, i ubogi
W swe przyjmuje oracz progi,
Digitized byCjOOClC
DWÓRŻANEK KSIĘGI TRZECIE. 553
i ciebie rad widzi , ie ma
Nic nieszkodzisz robiącema.
Ty cieplejszym Ikniony słońcem.
Letnich godzia bywasz gońcem,
I na twoje wieszczka przyicie,
Maj się zdobi w nowe liście.
Ciebie Helikońskie córy,
I sam Febus labi^ który
Głos ci wdzięczny, i nie inny
Daje , jakbyś był niewinny.
Ciebie I wiek , by był długi,
W swoje nieśmie liczyć dłngi^
Ani starość bliska śmierci,
Twej się tykać nieśmie szerci.
Ty śpiewaku, i jedyny
Wszelkiej mieszkańeo dziedsiay,
Nieświadomcze lichej doli,
Niewiesz wszech trosk, i co boli.
Ty swych zewłok śmiertelności.
Ledwo czujesz w swej chyżości,
Żadnem- ciałem obciążony.
Ledwo nie duch tylko, płony.
Ani cię krew żadna zliwa,
Zkąd przyczyn złych wiele bywa.
Niebian samych. Co wyliczę
I nieb, małą masz różnicę.
Do jednej matrony,
Pallas i śliczna Wenus rzekę w tobie śmiele.
Gdy twój rozum uwalam , i twą piękność , w ciele.
d by Google
2U JANA GAWIŃSKIEGO
Do tejże.
Wdzięczniejsza cnota z nadobnego cia}'a:
O zacna pani, tac przystoi chwała.
Łotr nie karany.
Więźnia niekiedyś paszczooo niecnotę,
Nieskaranego , za niecną robotę:
Więc ktoś. Zamknijcie drzwi więzienia tego-,.
By łotr ten nie wpadł drogi raz do niego.
r
Zlii z ką'd zU.
Którzy są źli, źli niebyli
Kiedy na świat przychodzili:
Złych czyni złe wychowanie,
I ze złemi spółkowanie.
Siowo nad ranę uraia.
Bardziej uraza słowo złe zadane.
Niewinnej doszy, nad otwartą ranę,
Rana na wierzchu^ słowo wewnątrz wchodzi,
Ta ciała, słowo duszy bardziej szkodzi.
Sędzia.
€hwalisz ojczyste, ganisz cudzoziemskie sprawy^
Aniś sędzia niebaczny, aniś sędzia prawy.
Wzorem Andkreonta.
Niedbam ja nigdy o złoto
Jeno Boga proszę o to
Abym bywszy wolnej głowy
Bfiał, i święcił dar Bachowy.
Digitized byCjOOClC
DWORZANER KSIĘGI TRZECIE. 255
A tym czasem w słodkie strony.
Zadzwoniwszy, rym uczony
Tworzył, jako piękne lata
Bywały z początku świata.
Witaj mi to mysi wesoła
Nie&asnjąc sobie czoła,
Bo co mi po wszystkim będzie?
Gdy przeżyję we złym swędzie.
Ty teź Pbilli o tej dobie
Bądź wesała zemną sobie*
Przymknij się sam bliżej ku mole.
Ja niepocznę z tobą dumnie.
Z tobą dzisia ja zbodoję,
Z tobą darsko wytańcriję',
Z tobą do spragnionej głowy
Przeleję ten tronek zdrowy.
Dobre zdrowie Pbilli moja :
PUc» wypiłem: t(> twoja.
Winnaś spełnić: dobrze panie,.
Tylko niecb co będzie w dzbanie.
Takiec lata pierwsze były.
Gdy się prostotą szczyciły,
Gdy powagi mniej bywało,
A wszystkiego dostawało^
Teraz zaś dosyć postawy
Wątku mało. Niecne sprawy
Górę biorą: złość przodkuje.
Cnota odmiot w ludziach czuje.
C6Ź jest! z jakiegoli inlwa
Napiwszy się tego piwa
Digitized byCjOOClC
256 JANA GAWIŃSKIEGO
Prawdę mówię? weź dzban patie
Przy nim więcej , bo przygaoie.
Poznanie człeka.
Niepozoawaj człeka z mowy,
Ale ^0 uważaj z głowy;
Jednak cbcesz go uzaać w głowie,
Prędko go dojdziesz po mowie.
Do damy jednej.
Ze cię ślepo miłuję, szaleoie, i sieła!
Niedziw: miłość mi rozam^ miłość 4>ccy wzięła*
Do Hanny.
Zimie kwiecia ustają: tobie w wiecznej dani^
Hołd oddała wieczny kwiat Hesperyjska Pani,
Kwiat piękny, co się lecie co się zimie zaczy,
Ten jaki śliczna Hann«? kwiat twej piekary twarzy.
Do łejze.
Zacna Hanno w tej cię być kładziemy istocie,
Jeźliś nie sama cnota , tedys równa cnocie.
O Dyonie i Dyannie.
Wenus niekiedy zarzuci Dyannie,
Niesłuszna siecią zabawiać się pannie.
Ta zaś odpowie: mniej mi to zawini.
Lecz co pod siecią ma czynić Bogini?
Wiara 9 Prawo.
Wiara i prawo jpołek wzięły z sobą,
By w państwach dobrych swą były osobą:
Digitized byCjOOClC
DWORZANER księgi TRZfiCIE. . 1157
Wiara bamiije skrytej myśli chacie
Powaga prawa , ręce na złe kmci.
Skromność.
Ladajako nb6stwo tema niedoknezy,
Kto małym syt, i skromnie kto się iyć nauczy.
Z Andkreonia,
, W nocy czasy niedawnemi
Doby tej gdy się ka ziemi
Swym wozem Helice schyla,
Ręka bliska Arktophila :
Gdy na wszelki zwierz stradzooy
Z łona nocy, ulubiony
Sen przybywa, chwiejąc mroki
Pod źreniczne ćmą obłoki:
Usłyszę głos, ie ktoś płacze,
A we drzwi me zakołace, /
Kto tam, rzekę, w me podwoje
Tłucze i sny budzi moje?
Zlituj się (pry) otwórz proszę
Niech odmiotn nieodnoszę.
Bądź próien trwóg: wzdyć natury
Nieojąłci« marmur który.
Jam dzicię; w nocnej ciemnocie
Oto błądzę, i po słocie
Didzystej , chodzę uplnskany
Tłukąc ludzkie 4obą ściany.
XXVIII. 17
Digitized by CjOOClC
758 JANA OAWINSRIBGO
Słysząc ial mi serce chwyU»
Litość człeka przyzwoita.
Świecę , otwieram , małego
Ujrzę Kupida zmokłego.
Ujrzę przy nim łączek mały.
Zmokłe piórka^ sajdak, strzały:
Woda płaszczy: niebozątko.
Wszystko z zimna driy chłopiątko.
Po komina go przykłonię,
Grzeję ogniem, zmokłe skronie,
Twarz ocieram , a ta z główki
Z włosków dość wysączam dzdiówki.
Rączęta w mych ręka jego
Zagrzewam, taię^ głaszczę go:
I któż grzeczny, tej dzikości.
By nieczynił co z litości?
Będąc w tej ogrzany dobie.
Każe łączek podać sobie,
Ojcze mój (prawi) kochany,
Jeźli dzdiem niezepsowany
^probajmy go. Więc dwa roSki,
Wnet po same iegnie prożki,
Strzałę puści w lot z cięciwy,
A mnie natychmiast (o dziwy)
W serce jako ogniem jakiem,
Przeniknie nieledąjakiem ; '
Sam się cofa wzad z pośpiechem,
A to ka mnie rzecze z śmiechem.
Ciesz się i wioszig mi paaie^
Dobrze wyszło próbowanie;
d by Google
DW0RZA1NEK KSIĘGI TRZECIE. 1^59
Bowiem łuk mój oały, ale
Twe jde serce nie jest cale.
Z Łacińskiego,
Orpbens z pleUa wyswobodził ionę,
W wszelki atraeh mając sere« ojmielone;
Aby tei męża z piekielnej ciemnoty
Żona wywiodła, niemasz o tym noty.
O śmierci.
Stracb śmierci bardziej wadzi, niź śmierć sam/i Janie,
Śmierci minąć nie możesz, możesz mniej dbac na nie.
Na Erełeńczyka.
Wiedzą ieŁ jest Kreteńczyk , przeto łiy ł>ezpitfcznie,
Bo cboć prawdę zecbeesz rzec^ nieuwierząe wjecznie.
Mors ultima Unea rerum.
Tak I zwycięzca, jak i zwyciężony,
Równo' w dom pójdą czarny Persephony.
A co się z sobą dziś o ziemię wadzą, '
Obiema ziemie po trzy łokcie dadzą.
Jaka przyczyna taki skutek,
Z pięknych krynic, z pięknych rzek, piękna woda ciecze^
Z szpetnych błocisk, i kał|Sv^ plagawa aię wlecze,
Z ust pięknych piękna mofwa , ze złych zła wypływa :
Niedziw, jaka przyczyna taki skatek bywa.
17*
Digitized by CjOOClC
^60 JANA GAWIŃSKIEGO
Do Przyjaciela.
Przy pełnych nabytego i zbytego.
Przy szkle, a pełoem.^ gdyś zemną hodował,
Pełoąś mi przyjaźń swoje ofiarował.
Dziś gdy jej trzeba, jakoby niebyła:
Szklana twa przyjaźń, ze szUem się rozbiła.
Z Anakreonta.
By mi zbiór niemały złota^
Przedłużyć co miał żywota,
Albo się cale bogatem,
Dał na wieki kupić płatem:
Jąłbym wszelkie me starania,
Na złotych spez zgromadzania
Łoiył z dusze , jułbym ciemną,
Z Gryphem kopał przepaść ziemną.
Aby skoro zmarłych ksieni
Przyszła śmierć z podziemnych cieni,
Według zmowy złoto wziąwszy,
Nazad poszła mnie nicŁknąwszy,
Ale jeźli życia dali
Niegodzi się przewlec, zali
Niepróżne są i starania?
I niegłupie narzekania?
Poco i łakome zbiory,
Mammoną natkane wory.
Gdy to wszystko przyjdzie stracić
A dług winny śmierci płacić?
Raczej póki krótką przendzę,
Życia mego przendą lendze,
Digitized byCjOOClC
DWORZAMER KSIĘGI TRZECIE. %^\
Niech niyję, i wesoły
Zawsze iyję z przyjacioły.
Niechaj , co dwojem przychodem,
Na świat sławay^ z swoim płodem
Słodki Łyrao głowy moi,
Na mym stole zawsze stoi.
A jeźlim jest zasłużony
Paoiej Cypra, i Ankooy,
"^ Z chora jej , która pięknego
Niech pilnuge boka mego.
Gniew hołiałyrskL
Szlachetny to gniew, który bohaterskie
Serca , pobudza na dzieła rycerskie ;
Który swym mnsero, i wspaniałym bodem,
W płaca Marsowym w sławę jest powodem.
ViUanesca,
Szymku doszo moja.
Wiesz izem jest twoja
A ty zdrajca przecieś,
Innym nóżki gnieciesz,
Często szarafana,
Hysujesz w kolana
I w ncho coś prawisz,
A bembeoki dławisz.
Szymka nie inaczy
Żle to bardzo znaczy.
Ze teraz mną brzydzisz,
A inne nawidzisz.
d by Google
%%1 JANA GAWIŃSKIEGO
Me gronka dostale,
I DÓźecki białe,
Przędły meś je chwali]'.
Kiedyś mną nieszalil^
Me lice ramiane,
Giezłeczko pisane
I co więcej miło,
Twe to wszystko było.
Teraz ja oiestoty.
Patrząc w te aitfcuoty^
Aie z iala taję,
Źeć iona sprzyjaje.
Bogdaj te maszkary^
Swej oieaszły kary,
Ze mi z pola moczki
Kradną kłosia w nocki.
Byś gdzie w wielu potem
Nie napił się z błotem
Szymko , z jednej wody
Zażywaj ochłody.
Bo Philona,
Dosyć ten nmie, dosy6 i rozumie.
Kto nnd potrzebę Pbilooie nieumie:
Jednak kto bacznie nauką szafuje,
Tym ładem głowy swej nieprzeładuje.
O żywocie ludzkim^
Zaranna zorza, znak wscboda ludzkiego^
A południowa część iycia średniego.
d by Google
DWORZANER KSIĘGI TRZECIE. 263
Gdy zaś pod wieczór słonce wpada w morze^
W tej tei ladzki wiek, jakby zchodzi porze.
Po nocy jedeak znowu się dzień rodzi,
Lecz człowiekowi wzniść, jui się niei^odzi.
O nierównem stadle.
W stary w6z konie zaprząga szalone,
Gdy stary młodą pojmuje za żonę.
Z Andkreonta,
Z rzeki Atyś gdzieś Gallowy
Pił stramień zawrotogłowy,
Rtóf*y zmieniony w naturze,
Szalił biegając po gnrze.
Szalą zarównie i owi
Którzy z rzek ApoUinowi
Poświęconych, piją strumień,
Czując w głowie święty płunień.
I ja skoro Tokaj skiego
Jfuszcza chwycę^ a dobrego:
' Zaraz płomień w głowie moi
Coś niezwyczajnego broi.
A gdy jeszcze wonnym sokiem
Zpismowany, chwycę okiem
Hanny, lub z nią siędę społem,
Pasząc się jej śiicznem czołem x
Ju£ jui szalę i duch nowy
Wzrywa mię, a rozum zdrowy.
Nad porządek przyzwoity
Słuiy zmysłom wszem podbity.
Digitized byCjOOClC
i64 JANA GAWIŃSKIEGO
Z Anahreonła*
Gołembiczko ukochana,
Tysiącem farb zmalowaDa,
Co polotem krąiąc niskiem.
Mkniesz się po powietrzu śiiskiem.
Zkąd, zkąd lecisz? lubo w który
Kraj się spuszczasz mkłeml pióry,
lie zapach wdzięczny ronisz.
Gdzie jen kolwiek się zagonisz?
Oha, a cózci do tego
Anakreon mię do swego
Wysłał rÓwiennika, kt6ry
Helikońskie czci z nim góry.
Co pierwszy z słowiańskiej strony
Zadzwoniwszy w słodkie strony.
Wszedł na skałę Kalliopy,
Nieznanemi przedtem tropy.
Ten co na harfie złoconyj,
Syon niebu ulubiony,
Wojny, pieśni brzmi, i mego
Pana śledzi grającego.
Tak się dziś za posłannicę
Anakreontową liczę,
Widzisz 1 list, on mię za to
Wkrótce wolnością bogatą
Udarować obiecuje.
t,ecz jeżu smak daru czuję
Wolę w słodkiej byó niewoli^
Nii mieć co mi daje gwoH.
d by Google
DWORZANEK KSIĘGI TRZECIE. ^65
Bo co mi za wczas , i który
Zysk mój oblatywać góry.
Łąki i insze pnstyoie.
Skrzydłami tłac po szelioie?
Co za byt mój , łe jagoda
ŻywDOsó mi swą wszystkę poda,
A sama sobą jak pastwą,
Zle okarmić mogę ptastwo.
Teraz zaś u paDa mego.
Mam swą woloośó, i do jego
Rąk wzleciawszy , jako labie
Odrobinę w ręka skubię.
Wino W czarze które stoi,
Jego i mnie wespół poi^
Gdzie rozlane stroiki, które
W tej kąpiałce piórka piorę.
Jeżu teł co pije więcy,
Poskakuję gruchsjęcy,
I skrzydłami nad kochanem
Cbwiejąc cienie czynię paoem.
A gdy stonce wpada w morze,
A zachoduie świecą zorze,
Na lotniej jego spoczywam
Zkąd swój pokój i wczas miwam.
To masz wszystko^ a w ostatkn
Bądź łaskaw dajęć w przydatku:
Tyś mię nad wronę mowniejszą
I nezynlt bezpieczniejszą.
d by Google
266 JANA GAWIŃSKIEGO
Nagrobek
Samuelowi z Skrzypnej Twardowskiemu.
Starożytnych cnót polskich istota prawdziwa,
I maz Polskich : Twardowski z Skrzypnej, ta dpoczywa.
Rzućcie laar aft jego gr^b: rzućcie Amaranthy^
Dziedziczki Heiikooskie, wiecznej sławy fanty.
Rzuć i krusz grot twój Marsie^ twa to trąba była,
Iliadę Polskich dzieł co światu głosiła.
Cóź słyszę? z gór Aońskich dźwięk się jakiś jawi,
Który , śród możnych Kamen , Kalliope prawi.
Zła śmierci, niechlab mego kochanka się zbiorem.
Żyje on, i pod Niebo mądrem wzlata piórem.
Lukrełia.
Snadź jedna ponlewolaie wstyd swój ukochany.
Przez żelazo dała wziąć ^ i śmiertelne rany:
Lecz tez cnotę wstydowym ogrodzoną płotem,
Wiele wolnie dały wziąć, zniewolone złotem.
Z Anakreonta.
Co mię w krasomowskie mowy
Zaprawujesz? i do głowy
Nieprzywykłej, sztuczne owe
Zwodzisz słowa Homerowe?
Poco więzy, prawa poco,
. Dla których się mózgi pocą;
Smakujesz mi^ co te święci
Tłuszcza mówców w swej pamięci?
d by Google
DWORZANER KSIĘGI ^TRZECIE. 267
Próżne: jdin nieprzyzwoity
Barwić słowa, Uac w półpity,
Brew podoosić, zbierać al^rooie,
Manirzeć pod nos, tchnąć uczonie.
Bo co za korzyść i wdzięki
Przynoszą nam te słów dźwięki?
Które człeka do połowy
Ujmą wieka , njmą głowy.
Raezej mię ćwicz Jak Cekaby
Do ostatniej krople zguby
Mam spełniać: i co przychodzi
W słodkiej Alban pić powodzi.
Jako na wonnym Cytherze:
Ukochać w pięknej Gytberze;
Wdzięoznem toczyć kniej wejrzeniem^
Pod różanym siedząc cieniem.
Raczej mię acz jak cakrowem
Serce jej hołdować słowem ;
Śmiać się i wszej krotcfile^
Z synaczkiem jej zażyć mile.'
A choć na mej letniej głowie
W srebrnej włosy są osnowie,
I znikomy w zeszłej cerze,
Siła mnie czas ze mnie bierze!
Przecie myśl, ochota przecie
Taz we mnie co w kwitłem leeie.
Gdy serca troaką niekaię
Przydzieli ta , w astęp każę.
Przynieś chłopcze zimnej wody,
Z winnej potok tłocz Jagody^
Digitized byCjOOClC
26» JANA GAWIŃSKIEGO
Myil mi utul^ czas z wyrokiem
WieczDjm , ku mnie ciągnie krokiem ;
I dłngoli krótko , ie mię
Wielkiej matki, w wieikie brzemię
Włożysz, gdzie człek w te wieczności
Wszedszy , prdzoy wszej cheiwoici.
Z
Na Dyma.
każdego się naśmiewasz, i z każdego szydzisz,
A ie z ciebie wszyscy drwią, sam tege niewidzlsz.
Eara przyrodzona.
Za mały grzeszek, a wielkie karanie
Zosia odniosła, a nieprzejednanie
Krwią ten występek swoją zapłaciła.
Bo prze wstydy we krwi twarz swą utopiła.
Do Kompana.
Kiedy mię widzisz, zaraz myślisz sobie,
Ze wesoły czas w mej widzisz osobre ;
A ja zaś ciebie kiedy widzę Janie,
W wesołym cza&ie wnet myślę o dzbanie.
Do Erminiej BucoUc.
Milej mi z tobą, w tym iocbu zielonym
W tej skale kwieciem z natury natknionym.
Żyć wiek spokojny, niz w pałacach nowych
Có£ gdy trwóg pełnych , chociaż marmurowych.
Milej mi z tobą, przy Ieśnq* swobodzie.
Wesołych łąkach, przy eiekącej wodzie^
d by Google
DWORZANER KSIĘGI TRZECIE. tr>9
Roskoflzoych drzewach , Dii przy pysznym' tłami«
Ksiąiąt, c6i kiedy w obmierzionej damie.
Milej mi z tobą w wiernej iyjąc zgodzie^
jednej leśnej przestawać jagodzie,
A niź przy pańskiem budować śniadania,
C&i potem kiedy w niesfornem mieszkania.
Same nam drzewa swe czynią wygody^
Podcięte Brzozy swoje leją miody^
Leśną oliwę inne drzewa pławią,
W pokarm, bak, kasztan, swe owoce atawią:
Ztobą ja trzodkę w bojne łąki gonię.
Ty jej przyśpiewasz , ja w Latenkę dzwonię,
Łada bak pod cień , i na wczas swój wzywa.
Ta słowik, a ta echo się odzyw«.
Tam z drzew rozdartych , ja obicia plotę,
A ty koszyki ze raną wierzbozłote :
Po pracy namkniesz mleka w czasz lipową,
Tak dwój go jemy potrawę gotową.
Taki wiek żyli pierwszej niewinnością
Gdzie miłość ladzie bei iadnej zazdrości
1 trwóg rządziła. Wiekli to był złoty,
Czy ladzie na niem złotej pełni cnoty?
Calendae Matu
Maj kwitły, nastał wesoły:
I mnie chłopcze Wieniec, zioły^
Rozlicznemi przynieś wity,
Głowie mojej należyty.
Przynieś wieniec mój róiany
Fijołkami przetykany.
d by Google
270 JANA GAWIŃ^CIfifiO
Wioniee co- go pięknie wił0,
Któni sercu mema miła.
Szczęśliwe to czasy były
Zwyczaj taki co święciły:
Teaze 1 dziś my trzymajmy,
WfLokom naszym podawajmy.
Przynieś i rozsyp lilie;
Rozmaryny , konwalie,
I wieszcze wawrzyna liście
Niech ta mają swoje przyśćie.
Barwineezku mój zielony
I tyś nieupośledzony,
Wieść jest, ześ ty Leandrowe
Z rąk swej Hery zdobił głowę.
Bądź z drogim ziela orszakiem
Co pod śnieżnym chodzi znakiem,
Zmajcie kwieciem me łóżeczko,
Mój pokoik, me gniazdeczko.
Niechaj balsamdwe soki,
I zapienia wonne stoki.
Niech Indyjski dym pachnący,
Z swą wonią będzie kurzący,
Szymku wiesz ty lube ściany ;
Gdzie masz ogień w nich kochany.
Zawieś ten maj nadedrzwiami^
Osyp progi kwiateczkami^
Zawieś wieniec^ i te słowa
Napisz pod niem: śliczna głowa
Co w tern chodzić będzie sielu,
Niech wie o swym przyjaciela
d by Google
DWORZANER KSIĘGI TRZECIE. 271
Któryć daj« krąg rózaoy $
Sam się daje raz jni dany :
A ty HaoDo takim słogą
Niegardź, nie siej rntki dlogo.
Szymka dalej nieastawaj,
Ochoty w te dni dodawaj,
Za niesłyszysz jak mazyka
Ptastw różnych w sadach wykrzyka?
I my doznajmy wesela
W te dni, nie bez przyjaciela,
Nie bez lutni, nie bez pieśni
Bez czego myśl smutna tęśni.
Niechaj będzie sok Bachowy,
Tego użyj pókiś zdrowy^
Pokiś i tu : w drugim świecie
Żadnych Charon gron niegniecie.
Tak gdy te dni z chwałą czciemy,
, Ten czas własny nasz nazwiemy,
Przyszłe rzeczy niebo kryje r
Szczęśliwy kto z czasem żyje.
Obmowa.
Nikogo moje karty niestrofują.
Sławy tu cudzej jak i swej szanują:
Żart i uciechy jednak tu swe marzą,
Które , umarli , tej Mi nerwie darzą :
Sali te płoche? i wolniejsze kędy.
Ten zaszczyt mają. Żart ma miejsce wszędy.
d by Google
%n JANA GAWIŃSKIEGO
Manumissio ich.
Idźcie Da świat Dworzanki, drogie w domH jeszcze
Pozostańcie: te o was wszakie będą wieszcze^
Febos ten dragich Kamen niechaj będzie goniec.
(Tytyr mię dawno woła) teraz tych ta KONIEC.
RONIEG TOMIKU, POEZYI S. SZYMONOWIGZA
I J. GAWIŃSKIEGO.
t
OGÓLNEGO ZBIORU TOUKU XXTIII.
d by Google
Spis rzeczy
zawartych w tym Tomika.
Stronnica.
Krótka' witdomojć o zyeio S. Szymonowicza.... yu
Sielanki Szymona Szymonowicza.
Do Mikołaja Wolskiego. (Dedykacya,).. 1
I. Daphois 3.
n. Wesele 6
ni. Silenus 13
IV. Rosarze 17
V. Baby J8i
VI. Mopsas 24
VII. Alkon 31
Vni. Dziewka 38
IX. Kiermasz 46
X. Wierzby 54
XI. Ślnb »
XII. Kołacze 6S
XIIL Zalotnicy 74
XIV. Pomarlica 81
xxyill. 18
Digitized byCjOOClC
Stronnica.
XV. Czapyapy 87
XVI. Orpheas 91
XVII. Pastaszy 99
XVni Żeńcy .* 106
XIX.' RocEDioa..' b^ V* ^^^
XX. Epithalamiam Heleoy 117
Nagrobki zbieraoej Drożyny 1!21
Poezye Jaaa Gawińskiego 1^7
Sielanki:
Do Hiacynta Biankiego. (Dedykacya.).... i%9.
h Żywot ziemiański i dworski 131
II. Pasterze 141
III. Baby U6
IV. SpółmiłoSnicy 153
Sielanka do Korynny 158
Do Stanis. Skarzewskiego. (Dedykacya.)... 161
Sielanka Mopsas 163
Nagrobki ;. 173
Dworzanki albo epigrammata polskie... 193
Księga I 199
. — II !.... 227
,— III 246
d by Google
P o E z Y E
TOMASZA KAJETANA
WĘGIERSKIEGO,
WYDANIE NOWE
JANA NEP: BOBROWIGZA.
Digitized by Google
d by Google
d by Google
w ^ SŁo^TTia s&IC IB IRS IS I£ .
Digitized by Google
$D IS 2 ^ 12
TOMASZA KAJETANA
WĘGIERSKIEGO,
z POPIERSIEM AUTORA.
w LIPSKU,
V BREITKOPF et HAERTEL.
1857.
Digilizedb, Google
d by Google
ERÓTRA iriADOMOŚĆ O ŻYCIU
Tomasz Kajetan Węgi€r«ki, urodził się na
Podlasia 1753. roku. Za pierwszem wejściem na
świat w Warszawie , żywy jeco charakter, wescrfy
lubo nieco uszczypliwy dowcip, ujmujące rysy i
postać, i znakomity do póezyi talent, który z dzie-
ciństwa okazywać zaczął, zaleciły ^o wprędce kró-
lowi , i pierwszym towarzystwom stolicy. Król
mianował go szambelanem, i policzył w poczet
gabinetowych swoich pracowników, przeznaczywszy
od razu, przywiązaną do tego obowiązku pensyą.
Szkoda, że wtenczas właśnie zaczynająca się
szerzyć w polszczę, nakształt raka, moda fran-
Guzczyzny, i zdań ówczesnych filozofów fran-
cuzkich, zajęła zbyt żywo umysł i serce młodego
Digitized byCjOOClC
VIII
poety, i sprowadziła go z drogi kształcenia się w
duchu narodowym, na drogę obcego naśladowni-
ctwa. Pierwsza młodość Węgierskiego przy-
padła właśnie na tę epokę, gdy chwała Femej-
skiego Filozofa, stała w południu zgubnej swojej
potęgi, oślepiając umysły, i wysuszając dusze.
Uległ jej wpływowi Węgierski, mniej w tern
winny od drugich, którym młodość jego i niedo-
świadezenie za wymówkę służyć nie mogą. Ufny
sam w swoim dowcipie , chciał nim słynąć za pol-
skiego Woltera, i zapatrując się na mistrza, trefne
szyderstwo z wszystkiego, choćby nawet z oby-
czajów i wiary, poczytał za oznakę wyższego ta-
lentu i filozoficznego rozumu. — Poezye jego w
tym rodzaju nigdzie dotąd drukowane nie były,
one to jednak więcej od drukowanych, rozcho-
dząc się w rękopismie po rękach, imię autora po
stolicy i po kraju rozniosły. — Nic nie zdoła i
niepowinno usprawiedliwić człowieka, który wzią-
wszy z natury większą władzę myślenia, czucia i
i talentu, korzysta z niej na zgorszenie swych
bliźnich, i najszlachetniejszych darów ducha, uży-
wa na poduszczenie w ludziach namiętności zwie-
rzęcych by w nich tegoż ducha zabiły. Zarzut
ten w całej swej mocy nie ściąga się do Wę-
gierskiego, lecz do całej owej przeszłowiecznej
szkoły pisarzów francuzkich, którzy nadużywając
swej sławy słusznie z kąd inąd nabytej, dzidami
Digitized byCjOOClC
IX
ł
tałdemi jak Kandyd, jak Faublas, i t. p. prostotę
dusz i serc niewinno^ na długo w całym świecie
zatruli. — U nas, pomimo chwilowej mody w
wyższych społeczeństwach stolicy, poczciwość i
bogobojność ducha narodowego, nie dopuściły za-
razie rozszerzyć się dalej, i wkrótce nawet sa-^
mychze zarażonych mniej więcej z niej uleczyły.
Sam wtem Węgierski może nam posłużyć za
przykład. Pomimo znakomitego talentu, pomimo
podobającego się dowcipu, lubieżne i uszczypliwe
pisma jego, chociaż z chwilowem może upodoba*
niem czytane, nie zjednały mu szacunku wspitf*-
ziomków i skończywszy krótki swój obieg, naza-
wsze pewnie w niepamięci zginęły. Lecz na nspra*
wiedliwienie jego powiedzieć należy że źródłem ich
byłoy/iie tak skażone własne serce poety, jak ra*
ezej chęć podobnia się skażonemu gustowi publi-
czności; nie dtość człowieka, lecz próżność mło-^
dego pisarza; gdyż osobiste postępowanie jego za
świadectwem współczesnych którzy go znali, było
zawszo proste i szlachetne, tak w towarzyskiem
jak i w obywatelskiem życiu. Jeźli zaś przypo*-
mnimy, że w tymże czasie Naruszewicz, Kapłan,,
Biskup, Senator, poważny pisarz historyi Narodu^,
tyla nieprzystojnemi płodami pióro swoje i imie>
zabrudził, przebaczyć musim dwudziestoletniemu-
młodzianowi, że się dał uwieżć natchnieniem cu-
dzoziemskiej mody. Nigdzie przynajmniej w pi-^
Digitized by CjOOClC
smach Węgierskieg^o nie widać śladu płaszczą-
cego się dworactwa , ani przesadnych adoracyi ma-
gnatów; częstokroć raczej wpadał w błąd przeci-
wny, i śmiałością zbyt ostrej, niekiedy osobistej
satyry wykraczał. To, jak się łatwo domyśleć,
wiele nań nieprzyjaini i nieprzyjemności ściągnęło ;
i cbociaz nie przestał być ulubieńcem towarzystw
do których uczęszczał, i które swą wesołością i
dowcipem ożywiał, sprzykrzywszy jednak. Warsza-
wę, największem jego było życzeniem, aby mógł
zwiedzić Francyą i Paryż, uważany naówczas za
stolicę europejskiej oświaty. Długa stan skromnego
majątku, nie dopuszczał mu odbyć tej podróży,
a przynajmniej odbyć jej tak świetnie, jak sobie
zamierzał i pragnął; aż nakoniec następujące zda-
rzenie, które nam jeden z jego dawnych znajo-
mych za rzecz pewną opowiadał , ułatwiło mu po-
żądaną sposobność. Pewnego razu, na balu u
Pani Hetmanowej Ogińskiej, lubiące grę niektóre
damy, wezwały Węgierskiego aby im dla za-
bawy bank w faraona założył. Nie raz już czynił
to przedtem, a dowcip i grzeczność bankiera,
więcej niż gra lub żądza wygranej, liczne zawsze
koło do stolika ściągały. Tak właśnie było i wte-
dy, gdy jedna z dam, nJoda i piękna, zniecierpli-
wiona ciągłem nieszczęściem, rzuciła grę, i chcąc
odejść do tańca, ujrzawszy stojącego blisko je-
dnego z najbogatszych naówczas Panów polskich.
d by Google
Xi
poleciła ma żartem aby sa nią jej marki ode*
Magnat przyjął zlecenie, i chciał wszystko od
razu na jedną kartę odegrać. Lecz szczęście tak
dziwnym sposobem Węgierskiemu sprzyjało,
ii zabiwszy raz poraź kilkanaście kart z podwa-
janą stawką ujrzał się przy końcu gry panem prze-
szło dziesięciu tysięcy dukatów. Ztemi pieniędzmi
niezwłocznie wybrał się w podróż, i przechwalał
się przed przyjaciółmi, że go w nią sama przy-
jazna Fortuna posyła.
Nie przewidywał niestety, że ta zwodna łaska
Fortuny drogę mu do zguby otwiera. Za przyby-
ciem do Paryża, stopień szambelana króla Pol-
skiego; otworzył mu wstęp do dworu i do pier-
wszych społeczeństw. Nieszczęściem zabawy Pa-
ryzkie zbyt wielki miały powab dla niedoświad-
czonego młodzieńca, a nieszczęsne pieniądze, które
z gry owej posiadał, idatwiły mu sposobność wy-
lania się na zbytki : skutkiem tego osłabione zdro-
wie zmusiło go udać się do ciepłego klimatu po-
łudniowej Francyi, gdzie pomimo usiłowań leka-
rzy, umarł w Marsylji r. 1787. w kwiecie wieku,
bo zaledwo w 52. roku życia, właśnie, gdy doj-
rzewający jego talent, najpiękniejsze dla literatury
ojczystej obiecywał owoce. — Podczas podróży
swojej, pisał, jak powiadają każdodziendie swój
dziennik, który z wielu innemi rękopismami, ma
Digitized byCjOOClC
Xli
się jakoby znajdować w ręka jego rodziny. Jeżeli
to jest prawdą, życzyć i prosić należy aby ich
dłużej w, ukrycia trzymać nie chciano* Sam wy-
dawca nmiejszego zbioru 3 chętnie się ich nabycia
i wydania podejmie.
Zbiór niniejszy jest podług edycyi Mostowskie-
go, i zawiera wszystkie znajome dotąd pisma Wę-
gierskiego.
O*
d by Google
irisiL^aiB m(64^2,
Digitized byCjOOClC
d by Google
WIERSZE ROŻNE.
BAJKI.
Pszczoła i Pająk.
Pszczoła i pająk jeden sok piją,
Z jedaych ziółek kwiat zbierają ;
Jedaak pokarmy któremi iyją
Nierównie im się nadają.
W pająku sok ów jadem się staje,
I słodkie kwiaty goryczą,
A pszczółka z tegoż kwiatu miód daje,
I al napełnia słodyczą.
Słonce, choć równo rzuca promienie.
Nie równe skutki sprawuje;
XXIX. 1
d by Google
POEZYE KAJETANA WĘGIERSKIEGO.
Nie w kaidej ziemi jednoz nasienie
Równie się dobrze przyjmuje.
WszalL wszystek pokład kokosz zagrzewa.
Choć się nie wszystek nagodzi;
I rolnik całą niwę zasiewa^
Ckoó każda bryła nie rodzi.
Kraska i Sroka.
Kędy gaik był bogaty
W gęste cienie, w wonne kwiaty;
' Tam na drzewie Krasiła siadła.
Przyleciało ptaków siła,
Stara Sroka w tym przypadła,
I wnet ptaki rozpędziła.
Kraska została z bojaźni,
Sroka zaczyna kazanie:
Prawdę powiem dla przyjaźni,
^ieprzystoi w naszym stanie
Ażeby zaś młode Panie
Tak z gachami obcowały^
Świat się gorszyć musi cały:
Przeciw temu Bozkie prawa,
Nawet ptaszę; dobra sława
Zwykła się tym bardzo mazać»
Za co się ze mną pokazać.
Nie waiy ptaszyna iadna?
Boś ty brzydka , a ja ładna.
To wyrzekłszy Kraska, pędzie
A Sroka tam jeszcze zrzędzi.....
d by Google
WIERSZE różne: . 3
Za przykładem starej Sroki
Co chcą sobie oiecbaj prawią-
To ich iywiół, oasze kwoki,
A młode się niechaj bawią*
Mysz młoda, i Rot »iary.
Nic nieznając myszka mała>
Ze starego rozamiaU
Kota swemi zmiękczy łzami,
I ie wstrzyma mraezysława
Gdy dowiedzie racyami,
Ze jej arcy-dubra sprawa.
^Daroj życie!, myszka jedoa,
• Jak ja , mała , jak ja , biedas,
• Czyli może szkodzić komo?
•Nie ogtodzę państwa w domu.
• Jednym zboża Ziarkiem iyję,
• A zjem orzech to utyję.
• Jeszczem cboda, i nie smaczna,
• Niech cierpHwość pańska baczoa^
• Dla swych dzieci mnie zachowa >
Tak mówiła mysz wybladła,
Kiedy w kota łapki wpadła ;
Kot jej na to •próżna mowa,
• Niż mnie twoje zmiękczą słowa
•Prędzej głuchy cię nsłyszy;
• Idź nawracaj prządek troje
• Znajdą jeść co dzieci moje*
Juz kot fikońozył, i po myszy.
V
Digitized by CjOOClC
POEZYE KAJETANA WĘGDERSKIEGO.
A ja powiem , w tej powieści
Jaki się tei morał mieści?
Młodość płocha , łatwo-wieroa,
Starość jest aiemiłosierDa.
Młody ptaszek i Kraska.
Jeden ptaszek jeszcze młody,
Który pilaie uaikał co oiepokój. daje;
Powietrzoe zbiegając kraje
Ujrzał na drzewie Kraskę powabnej urody:
Ta gdy na niego spogląda.
Jaz mój ptak, nie wolności, ale Kraski żąda.
O wszysŁkiem zapomniawszy , wnet się do niej zbliia ;
Ale zgraja coraz świźa
Wróblów^, zewsząd przylalnje,
I przystęp jego tamuje.
Dopiero wtedy ptaszyna
Swojej nieroztropności żałować poczyna.
Zaraz w sobie odwagi nie dość jednak cznje.
Jeszcze się jak może skrada,
Jeszcze około lata , biedzi się i iali :
Ale widząc nakooiec, ze to nic nie nada.
Westchnął sobie serdecznie, i poleciał dalL
Goidzikn
Wdzięczny Goździk na parterze
Rozmawiając z bracią kwiatki.
Rzekł im: pominąwszy róże i bławatki.
Jaka mnie piękna Pasterka wybierze^
d by Google
WIERSZE ROŻNE.
I gors mną ozdobić raczy
Zapewoe się lam wkorzeaię^
I każdy z was to obaczy
Ze mnie nikt z tak miłego miejsca niewyzenie.
Jakiześ kwiatek kochany
. Mój Goździka ceolkowany,
Czegoz ci nie będę winna!
Rzekta doń młoda Korynna,
Co tej rozmowy słacbała;
Jak najprędzej go zerwała,
I tak grzecznego goździka
Zaraz sobie za gors wtyka.
Mój kwiatek wszystek zapach wyziewa,
Alg^dy ten wywietrzeje
Daremnie nowej się mocy spodziewa,
W wieczór skona, i zwiędnieje.
Słodka roskoszy, ponęto miłiil
Co życia mego kłopoty słodzisz,
Zrób , by dostarczała siła,
Kiedy tyle cbęci rodzisz.
fVróhle i Kościół,
Sta) kędyś Kościół drewniany;
Tysiące Wróblów w nim swe gniazda miało.
Proboszczowi się zachciało
Żeby był reparowany.
Strach około naszych ptaków^
WypędzoBio nieboraków.
d by Google
a POEZYE KAJETANA WĘGIERSKIEGO.
Jak wszystko było gotowo,
I swą robotę skończył ksiądz Pleban gorliwy.
Przyleciał rój świegolUn^y
Szokać mieszkania oa oowo.
Wszystkie dziury załatane,
Wróble oie miały gdzie siedzieć.
Powracając się stroskane,
Rzekły: radzibjśmy wiedzieć,
Ten gmach dozy,
' Na jaki teraz użytek słaiy?
Sztuka i Natura.
Niewyrównasz dzifł mej ręki.
Rzekła du Natury Sztuka:
Piękność przez cię wydana, mej pomocy szuka;
Odemoie bierą przyjemność twe wdzięki.
Płeć skażoną przez ciebie , odżywiam bielidłem.
Ukrywam marszczki oblicza,
Przezemoie stara kwoka często jest pieścidłem,
Jam dyktowała wiersz Naruszewicza.
Tak z przyrodzenia sztuka śmiała się najgrawać,
I świat chciał jej się poddawać.
Na odpowiedź Natura Elżbietę stworzyła^
Sztuka się ze wstydu skryła.
Dwa Strumyki.
Stromień stal się był potokiem;
I nagłym ^deszczem nadęty,
d by Google
WIERSZE RÓŻNE.
Wzgardziwszy dawne łoże, leciał wielkim skokiem,
Ukryć się w morskie odmęty.
Lecz wśród spokojnej doliny
Napadt na strumyczek drugi,
Rtóry toeząc swój kryształ przez zielone amngi,
Szedł się gubić w cień olszyny ;
Po drodze wdzięczne kwiatki napawał,
Bawił się po wonnej łące^
Nigdy się nie powiększał, nigdy ni«nstawał,
Ght)ć się w wężyków dzielił tysiące.
Uchodził niby , i znowu szeleścił
Pomiędzy pachnącym zielem:
Wierzę: któż się dość kiedy napieścit
Z swojego kochania celem«
Umknij się rzecze mu potok z drogi.
Mój ty strumyczku ubogi,
Nie zawadzaj mi, powiedz dla czyjej wygody
Sączysz tę niteczkę wody;
I co masz za cel gnusoieć w tej dolinie?
Mnie gdy wyniosła fortuna;
Do rozległych państw Neptuna
Moja woda z hołdem płynie,
Spieszę się do Oceaou....
Strumyczek ma odpowiedział:
Nie zazdroszczę twego staną,
Ja tu sobie będę siedział,
Nie podlegam bynajmniej tyra chęciom szalonym,
Ani się moja £ądza w projektach nie gubi.
Wolę ie mnie łąka lubi,
Niz być od morza wzgardzonym.
d by Google
POEZYE KAJETANA. WĘGIERSKIEGO.
Lasek,
Zarzekłem się prawdy mówić,
Będę sobie pisał baj iii :
Ja^ fnoie nikt nie potrafi za słowo ułowić
Nie rozgniewam liokietki , ni wstrętnej niedajki.
Bo mnie teź djabeł sam musiał odurzyć!
Nikt mię do tego nie pędził
Ażebym prawdę gawędził,
Gdyi pożyteczniej jest kadzidło knrzyć.
Ale się uspokójcie, jaz tego nie będzie;
Odtąd wszystkich będę chwalił.
Do wszystkich perory palił
Jak Bernadyn po kolędzie.
Przedtym mnie to kosztowało
Niesprawiedliwą dać pochwalę komu :
Na to uważałem mało.
Ze kto brał zaszczyt z wysokiego domu.
Ale każdy mędrszy z wiekiem
Sposób myśleoia odmienia
I tego wielkim być powiada człekiem
Kogo wewnętrznie nieceni. —
Na jedoej wielkiej łące
Wzrastał sobie gaik młody,
Choć liczył drzewek tysiące,
Nie wszystkie jednakowej mogły być urody.
Były jedne
Których natura prostym wzrostem obdarzyła,
Drogie biedne
Które krzywo potworzyła j
d by Google
WIERSZE RÓŹiNE.
Były sosenki garbate
I olszynki sękowate.
Rzadko dą-bka było widać
Zęby się mógł na co przydać.
Pan tego lasku był tokarzem poao;
Robić ma laskę zlecooo
Którą się wiek sędziwy kiedyś miał podpierać,
Przyszedł więc drzewka wybierać;
Wszedł w gaik: Dąbki proste i boże
Co się wartemi tego honora sądziły,
Ad! ma się ukłoniły,
Wiedząc, £e ich los taki omioąć nie moie :
Ale te drzewka co były krzywemi
Schyliły się az do ziemi :
W twojej mocy rzekły. Panie
Dziś Jest nas na pnia zostawić^
Czyli przez twoje staranie
Szczęścia naszego poprawić:
Ale Jakkolwiek rozrzedzisz ,
Pewnie nigdy niepoblądzisz.
Nie daj się zwodzić tą mową obłudną
Rzekły mu dąbki szczerze,
Między nami wybór ci uczynić nie trndno
W tej mierze ;
Twój ci pokaże rozsądek
Które się z nas zda na Jaśkę,
A gdy w tym przyzwoity zachowasz porządek.
Powinność swą oczynisz , nie zaś żadną łaskę.
Rzadko się komu ambit szlachetny podoba^
Rzadko prawdziwą zasłagę kto ceni:
d by Google
iO POEZYE KAJETANA WĘGIERSKIEGO.
Z mocą czynienia dobrze, rzadko chęć się żeni.
Nie jedna tego dowodem osoba.
I Tokarza ten ton obruszył;
Pochlebną sosen ojęły przemową.
Uciął jedne ze pnia zdrową
I do roboty ją suszył.
Zaraz ją uciąwszy zoczył
Że mu się ten ♦kij nie raz będzie krzywic,
Ale każdy swój wybór chce usprawiedliwić^
I on z niej laskę wytoczył:
Lecz mu się na nic nie zdała.
Bo się na sęku złamała,
^ąbki zaś w cudze ręce się dostały,
Laskami ich porobiono,
I nie dawno mi mówiono,
Że nie jedno na świecie ramie podpierały-
Dwa Wróble.
Ongi z Jagusią moją w gaiku
Siedliśiny sobie pod drzewem;
Tam miły zefir w lubym chłodniku
Bawił nas swoim powiewem.
Raz zerwał chustkę z piersi Jagulki*
Drogi raz ierał z włosami,
A 'raz tez podniósł trochę koszulki
I pokazał coś nad kolonami;
Jam prędko sobie oczy zasłonił,
Bo mi ksiądz na to patrzeć zabronił.
d by Google
WIERSZE ROŻNE. U
Tak się więc w oieaia tym zabawiając,
Niewiem jakeśmy postrzegH
Ze między lićeiem gęstym igrająe
Dwa wrąbie z sobą się zbiegli.;
Moiej nwaialem na to ciekawy,
Jagusia tym się bawiła,
I roskoszDPJ oDych zabawy
Trzydzieści i trzy razy naliczyła.
W tym jeden, wzniósłszy skrzydełka, nćiecze;
Niepodobało się to mej Jagusi:
Ten co uleciał, z gniewem do mnie rzecze.
Przysięgam , samiec być musi«
Dwoje Koźląt
Obłąkawszy się od trzody,
Dwoje Koźli^t bez brody,
I drobne mające różki,
Koło krętej gdzieś tam dróiki,
Młodą trai^kę, i mecb blady
Gryzły bez żadnej zawady.
A gdy słnóce z uprzykrzeniem
Dogrzewało im , pod cieniem
•Krzaków odetchnąwszy róiy,
Pili wodę wraz z kałuży.
Choć nie mieli w tym kącika
Wybornego pastewniku,
Ani trawy zbyt rzęsistej,
Ani wody przezroczystej,
d by Google
%% PO£ZYE KAJETA]VA WĘGIERSKIEGO.
To im smakowało przecie
Że ich iadeo człowiek w świecie-
Z tej mało ważącej paszy,
Ni wypędzi , ni wystraszy.
A co jest najbardziej miło,
Ze wolno każdemu było
W tej tak niepodległej doli, i
Jeść , pić , apae podług swej woli.
Skończywszy w poln roboty
Chłop, chcąc sobie grodzić płoty.
Po chróst jechał raz w te krzaki.
Gdzie się kozły nieboraJLi
Pasły ; gałązki nagina
I ostrą stalą ucina,
A kiedy joź spore brzemię
Chrńściaków zło/ył na ziemię.
Usiadł sobie dąć fujarę.
W tyra ujrzał koźl.-^t paręj
A było to owych czasów,
Kiedy i mieszkańcy lasów.
Jak my lodzie teraz cale,
Mieli dar mówienia w dziale.
Chłop się więc do nich przymyka,
I taką mową połyka:
• Co w tym chwaście i w tym błocie
• Na słońca, albo na słocie
• Robić macie, mchy nie lube
• Gryząc, i badyle grube?
• Pódźcie ze mną, ja na strawę,
• Wydzielę wam bujną trawę,
d by Google
WIERSZE RÓŻNE. n
«W peipodę, lub w cbwilę dżdżystą
oBędzieeie mieć wodę czystą:
-•Barza wam źródła nie zmąci^
«Ni się obcy Kozieł wtrąci. >
PoraszoDy tern i słowy
Młodszy Kozieł, cbcąc oa Dowy
Zmieoić dawoy sposób życia,
W nadzieję lepszego bycia;
Tosząc, ie go szczęście czeka,
Usłuchał zdradnego człeka;
I lubo mu starszy gadał.
Ze mając wolność, posiadał
Wszystko dobro ; aie dał wiary
Temu, co mu mówił stary;
Lecz za chłopcem szedł w te strooy.
Gdzie go czekał ogrodzony
Kawał pola, a tam za to
Łąkę zastał dość bogatą,
Podostakiem czysl€j wody.
Dla napoju i ochłody.
Tam Duią drogi strudzony,
Chciał zasnąć uspokojony.
Ale dzieci gospodarza
Gdy im się zabawka zdarza.
Tłukli mu kamieuiem boki,«
By im przez kij robił skokL
Cierpiał to kozieł ubogie
Lecz gdy wziąwszy go za rogi
Chciały -na nim jak na koniu.
Korwety stroić po błonia;
d by Google
114 POEZYE KAJETANA WĘGIERSKIEGO.
Pozrzucał jeźdźce oiezdolne.
A wnet chłopięta swawolne
Na kozła stę skarżą z płaczem-^
Ojcu , a teo ma korbaczein
Boki srodze osmarowoł.
W teo czas dopiero żałował
Koziołek, łzy tocząc hojne,
Że miej^łce. rzucił spokojne,
Gdzie niepodległy nikomu,
Używał z wolnością, co mu-
Los opatrzny mieć pozwolił.
Tam go jeden nie niewoliła
Nie słaźył iadnemu Panu:
Radby do dawnego stanu
Znowu wrócił; lecz nie moźoa,-
Zewsząd straż czuje ostrożna.
Tak ten, co spokojne bycie
I wolne ubogie życie
W niepewne szczęście zamienia,
Radby do dawnego mienia
Wrócił, niewolą zgnębiony;
Cóż? kiedy powrót zamkaiony!'
Róża i Lilia.
Rzekła Róża do Lilii
Usiądźmy na twarzy czyi.
Radę tedy z sobą robią
I Chlorydy postać zdobią.
d by Google
WIERSZE RÓŻNE. 15
Jagody, usta, piersi kawałek nie óuij
Były działem wdzięcznej Rózy^
Lilia zaś resztę ciała
W swe paoowanie zabrała. •
Chociaż dostała tak wiele^
Zazdrośnie jednak po(;ląda
Na to co miała Róża w podzielę ;
Im więcej kto ma , tym więcej żąda.
By ją ztamtąd rugowała;
Nagłej bojaźni wezwała;
O kochanego Pasterza
Śmierci, wieść była fałszywa;
Cbloryda temu uwierzą
I z przelęknienia blednieje.
Lecz ta wieść była fałszywa;
Przyszedł Pasterz gdy się go Chlorys niespodziwa,
I czujne na bok oddaliwszy stróże
Lilie zamienił w Róie.
Digitized byCjOOClC
S I E L A N K A •)•
HILAS I CELERYNA.
Siostry Meooskie, mądre Panoy Helikooii!
Wdzięczno -rymnego proszę nzyczcie mi toou,
Abym mógł, kiedy weaa przyjdzie w myśl obfita;
Naśladować prostego w słof%-acb Teokrytar
A na wzór Idyl jego, zabawki wieśniacze,
I mym rymem opisać rozmowy prostacze.
Tam albowiem ma gniazdo wesołość niewinna.
Tam najmilsza zabawka lubo jest dziecinna;
Tam iadnem oiestroskana myśl wolna staraniem^
Boga ufa samemu i polega na niem.
') Ta Sielanka , Oda do Narnszewicza , i wiersz na-
atępnjący do Trembeckiego, są płody pierwszej młodości
K. Węgierskiego.
d by Google
WIERSZE RÓŻNE. IT
Nie zna dworskich chytro^ci ani dołków kopie
Pod drugim, w niewioDości wzrastające chłopie:
A mając obyczajów dawoiejszych zabytki.
Pędząc iycie w mierności , oie wie eo są zbytki.
Tak byli wychowani Hilas z Celeryną,
Piękny Pastuszek z niemniej nadobną dziewczyną.
Dowcip był w obu wielki z chęcią do roboty,
I wszelkie w nich chwalebne zakwitały cnoty;
A ie rodzice onych dobrze z sobą £yli,
Z tejże samej przyczyny dzieci się lubili.
Pilnował zawsze Hilas, by przy Celerynie
W jednejie, trzodę swoją mógł pasać dolinie:
Szukał zawsze sposobów , by, mógł z nią rozmawiać^
Gdyi mu najmilej było z oną się zabawiać.
Czy piękną konwalię ujrzał w czystym lesie.
Czyli różę szkarłatną, te jej w darze niesie;
Czy ułapił wiewiórkę młodą, gdzie na dębie,
Czy mu się śnieine w gniaździe wylęgły gołębie.
Czyli najtłnstsze jagnicT, czyli w srokaciny
Upiętrzoną sarneczkę , to dla Celeryny
Chował wszystko ; jak jeno z nią się zejdzie prędko
Tą łagodną przyciągnąć chce do siebie wędką.
Ale ona ostrożna rozmów z nim unika,
I co najdalej zawsze stroni i umyka.
Martwiło to pasterza ze szły w niwecz dary,
Że zimnie przyjmowano te jego ofiary.
Szukał pory ażeby mógł jej wytłómaczyć
Myśli swoje, a razem i affekt oznaczyć.
Raz kiedy na zielonej i wesołej trawie
Z^ kwiatków wieniec wiązała sobie ku zabawie,
XXIX. 2
Digitized t^y VjOOQIC
18 POEZYE KAJETANA WĘGIERSKIEGO.
Aieby otoczywszy oim wiaoeezek w ^oło
Jasno -złote, tym mogła swe ozdobić czoło;
Przypadł Hilas z dolioy , i kiedy juź ooa
W ucieczkę się udawać zaczęła strwoiooa,
Zatrzymał ją i rzecze : stćj pasterko miła,
Niewiem, czemabyś dotąd odemoie stroniła;
Usiądź proszę, a ja ci, gdy dowcip wspomoże,
Umysł mój T przychylność kraciachno wyłoię.
Spaściła na te słowa , ka ziemi źrenice,
I wstydem zrumienioDe okrasiła lice.
Paść mnie, rzecze: mój drogi Hilasie, poić proszę.
Niechaj żadnej na serca miłości nie noszę;
Puść jeźeliś przyjaciel, bo kiedy się zbracę
Miłością z tobą, doi me wesołe atracę«
Gzy ci nie dosyć tego, iem ci się z przyjaźnią
Oświadczyła? i tomem czyniła z bojaźoią.
O! piękna Nimfo, zatym rzekł Hilas, jak żywy
Jestem , nie byłem jeszcze nigdy tak szczęśliwy.
Niech wszystkie przeciwności fazem mnie otoozą.
Zawsze mnie wesołego odtąd ladzie zoczą.
Taką bawił rozmową Hilas Gelerynę;
A słońce opuszczając tutejszą dziedzinę
W podziemne uchodziło kraje, i szarawy
Wieczór niósł morską rosę na zielone trawy.
Więc oni porzuciwszy te rozmowy wspólne.
Gnali w dom ciche owce i capy swawolne;
A sami do koszarów zagnawszy swe trzody
W miękkiem spania, z gorąca szakali ochłody.
d by Google
WI£RSZE KÓŻm. 19
ODA
DO
ADAMA NARUSZEWICZA,
B. K. S. P. W. Ks. L.
o Małem ludzi uczonych poważeniu,
Tf , co Pegazem jeździsz koniem bystrolotnym,
Coć płynie wena w wiersza sercem tak ochotnym,
Vl to każdy przyznaje i każdy powiada
Żeć Mazy forytnją , Febas lejcem włada.
Ty, czy w twe ręce weźmiesz bardon złoto -gwary,
Czy wdzięcznym tonem głośne dąe zaczniesz fujary,
Pienie twe niezrównane na wzór Orfeusza,
Serca zakamieniałe najtwardszych porusza.
Jeźli wojny chcesz stawić rozjadłość zażartą
I na mord lodzi z prasy piekielnej wywartą
Złość niechamowną, widać jak gdyby na jawie
Jako się draby sielcą , jak się tłuką krwawię.
Kiedy władogromego opiewasz Jowisza
Który w swych rządach niechce cierpieć towarzysza.
Zda się źe niebo , koty z oieołomnej stali
Z strasznym grzmotem na sobie, źartki pioran wali.
Lecz kiedy zapalczywość złożywszy na stronę,
Słodko-brzmiącej twej lutni dasz głosy pieszczone.
Serce jako wosk taje, a dą^za dotkliwa
Podług twej woli na płacz ^ Inb śmiech się zdobywa.
Powiedz, czym się to dzieje źe wiek tak nczony,
Tyla dzieły waźnemi, z tylu ksiąg wsławiony;
Wiek co sobie zasłużył na mądrego imię,
W małej przecie, rozumnych ludzi, ma estymie?
' , Digitized by Google
^0 POEZYE KAJETANA WĘGIERSKIEGO. .
I tak jest ciężko na to, i tak mocno chory,
Że go ni twe Satyry, ani Mopitory,
Przez ośiH lat z tego błęda, z tej głupiej ślepoty
Wywieźć oiemogły, kiedy trwa w uiej az dopóty!
Mnie się zda , ze gdyby kto i Zoila wzorem,
Z obosiecznym nan za to targoąt się ozorem,
I wściekłym , za szaleństwo takie ciskał jadem, *
Z większą byłoby klęską i z większym upadem.
Tak zły jest rodzaj ladzki i tak jest zepsuty,
Ze go juz nie ukrócą najmędrsze Statuty.
Wy gadacie, on swoje czyni i nagany
Wszelkie, są to groch próżno na scinnę rzucany.
Darmo ; niechaj się kto chce na dowody sili.
Pewna to prawda , która nigdy nieomyli.
Że przy kim są pieniądze, przy tym tez zastawa
I honor, i zaszczyty, i urząd, i sława.
Dla czegoz ludzie netą pobudzeni marną.
Do nauk się z niesytą chęcią wszyscy garną?
Rojąc w mózgowni szczęścia nadzieję omylną.
Chcą być doskonałemi przez pracę usilną.
Więc mądrego Platona jedni tknięci duchem,
Zmarłą Ojczyznę dzielnym pragną wskrzesić ruchem,
Drudzy snując na oko jej świetne zaszczyty.
Wartują sławne dzieje Rzeczypospolity.
Inni rachunkiem biegłym , Niebieskie obroty,
Jasne gwiazdy i okrąg mierzą słońca złoty.
Ci uczą jak powinien czynić Pan troskliwy
By hojny plon zasiane wróciły mu niwy.
Ci z wspaniałym Pindarem spore kroki stawią.
Inni słodką wymową imię swoje sławią.
d by Google '
WIERSZE KÓim, Hi
A każdy z nich , czy w starym wiekn , czyli młody,
Pragnie szczęścia dla siebie, lub jakiej nadgrody:
Choć cnota sama z siebie , podług mądrych zdania,
Powinna wzbudzić ludzi do jej powalania ;
Jednak mało się zoajdzje tak wysokich myśli
Coby z tego powodu kochali się ściśli.
Wielu chce, by w Ojczyźnie wzrost brały nauki
I żeby w niej kwitoęły wyzwolone sztuki ;
Lecz żaden widzę na to nie d«je baczenia
Co najzdolniej pomaga do ich rozkrzewienia.
Ty co wzbiwszy się w górę lotnemi skrzydłami,
Aź pod modremi bystro bujasz obłokami,
Rzuć też przyjaznem okiem na mój rym ubogi,
A już go , nienawiści ząb nieroszy srogi.
Tobiem winien przezacny Mężu , mówię szczerze,
Ze me barki, już miękkie kryć poczyna pierze,
Które, żeby w powiewne mogły poróść skrzydła^
Żądza we mnie gorąca, i chęć nieostygła.
DO
STANISŁAWA TREMBECKIEGO,
Szamhelana J. K, Mci,
Szczygieł między Kanarki w ptaszarni zamkniony,
Słabym głosem przetwarza melodyjne tony;
Gdy się ozwiesz Słowiku, nucą drudzy ptacy.
Lecz w rozpaczy zostawiasz znęcone do pracy.
Tobie Poeto sławny dowcipem i gustem,
Należało się rodzić pud Rzymskim Augustem ;
d by Google
n POEZYE KAJETANA WĘGIERSKIEGO.
Lecz jeco row^ienDika fortana łaskawa
Cbcąc aczcić, przeniosła cię w czasy Stanisława.
Czyli wiejskie piosneczki zadmiesz na fujarze.
Czyli na lirze zagrasz, któż lepiej dokaie?
Horacego następco, komuz to zaszczytem
Będzie, gdy się z uprzejmym równasz Teokrytem?
Wiela się pnie za tobą , kiedy droga śliska
Zdradzając , z spadających daje pośmiewiska.
Ten , który chciał sto sążni bujać nad sokołem.
Potknął się, i w szkaradnym błocie ryje czołem.
Nie zrażony przykładem , i ja stawię stopy
Na podwójnym pagórku wdzięcznej Kalliopy,
Jeźli mi rękę podasz dzielny przewodniku,
Kierując moje kroki po twoim chodniku.
Wybij się nad obłoki , potym tak wysoka
Że cię ledwie jui dojrzy przytępione oko;
Ja chcę wieniec przy barwić pacbnącemi ziółki
Po najbliższym nadziomku zbierając fiołki.
Ty sobie po najwyższym Parnassowym głazie
Na bystrolotnym rzeźko galopuj Pegazie:
Ja słaby, upragnionej wkrótce dójdę mety,
Gdy między piechotnemi zliczysz mię Poety.
d by Google
LISTY I WIERSZE ROŻNE.
Do czieka łączącego smak z umiejętnością ^ i
umiejącego cenić uczonych.
Ty, co roztropnie łącząc potrzebne z przyjemnym,
Z rozrywek do prac idziesz pospiechem wzajemnym,
Jak mi jest miło widzieć ze na twe staranie,
Początek swój nauki biorą, i wzrastanie.
Ty z kaidą z nich obcując co dzień poufale^
Kładziesz na równo -ważną ich szacunek szalę;
Poważasz sprawiedliwie Melpomeny jęki,
Lecz wesołej jej Siostry nie mniej lubisz wdzięki;
W ręce bystrej Uranji kładziesz cyrkle złote:
Dłutu, pędzla i smyczka chwalebną ochotę
Hojność twoja rozumna z skutkiem zagrzać umie ;
Do wszystkiegfo się skłaniasz prawdziwy rozumie!
Nadto nędzne i nudne iycie ten prowadzi
Kto tylko w jednej rzeczy cały smak posadzi.
d by Google
u POEZYE KAJETANA WĘGIERSKIEGO.
Ledwie z sncbej nauki dziki Algebrzysta,
Tyle po cięikiem g(owy łaiuaoia korzysta,
Ze wie ledwie ^ co ma rzekł nauczyciel szczery
li szesnaście do ośmiu ^ są jak do dwóch cztery;
Z niewiadomości swojej pyszniejszy tym bardzi,
Zaraz Naruszewiczem i Trębeckim gardzi j
Ani go Bonafini swym głosem poruszy,
Nie znają tych powabów twarde jego uszy,
Mając rozum więzami częstych liczb okuty,
Chce, aby same były w Polszczę Poczohuty,
Niemniej głupie i dumne dziecko Apollina
Które w kradzionych swoich wierszach przypomina.
Co sto razy od niego zawsze lepiej pono
W tylu dziełach, przed tyla wiekami mówiono.
Do swej kochanej Muzy szczerze wziąwszy serce
Inne wszystkie nauki trzyma w poniewierce,
Archimedes i Newton u niego cieślami ;
Chciałby Arystotela przełożyć wierszami.
Za talar przedający jad swój z przewrotnością.
Praw opak tłumaczonych pyszny wiadomością.
Patron szczekacz obrzydły z wyprawną paszczęką.
Co mu krzywoprzysięztwo każde idzie ręką;
Z innych wszystkich uczonych uszczypliwie szydzi,
A zrobiwszy Manifest nic nad się nie widzi.
Godnością Jubilata srodze najeżony.
Niedzielny Kaznodzieja wrzeszczy jak szalony:
Do mnie chodźcie! każdy mi przyzna bez zatargi.
Żem lepszy jak Lachowski , mocniejszy od Skargi,
Wszak zawsze jedno w każde powtarzam niedzielę^
Wiecie , ie treść jiajprosŁszą na trzy części dzielę ;
d by Google
WIERSZE RÓŻNE. 25
Do mnie ! w kim jest zbawienia swej dnszy oehots,
Dwadzieściam sabtelnego lat wykładał Skota;.
Na pamięć uczyłem się Tomasza Akwina,
Jeźlim go nie rozumiał, to nie moja wina.
Tak to zbytecznie w własnej sztuce zakochania
Bezecni, Ind gromadzą próżny, szarlatanie
Lnd o swoje niedbały, cudzych spraw ciekawy,
Co dla zabicia czasu chce tylko zabawy ;
Lud głupi » któremu to dawno powiedziano.
Ze temu klaszcze w wieczór, komu gwizdał rano.
Inaczej postępnje sobie człek poczciwy,
Zawsze w sądzeniu swojem bywa sprawiedliwy,
A których w sobie widzieć nie może przymiotów,
Jeźli się w drugich znajdą, szacować je gotów.
Nim twórca górnych niebios wszechmocny, tchem
dzielnym
Wieczną duszę w człowieku osadził śmiertelatm,
Rozmaitych rodzajów potworzył zwierzęta.
Orła z wzrokiem , zęby go słuchały ptaszęta.
Pawia, żeby roztaczał w tęczę ogon długi,
Wilka zaś dla rozboju, konia dla usługi,
Psa wiernego, by zwierze rączym krokiem ć«igał,
I osła leniwego, by ciężary dźwigał;
I byka ryczącego, owieczkę beczącą, ;
Wdzięczną synogarlicę na puszczy jęczącą,
Którą , nie prawdziwego trzymając się zdania.
Do tych czas mieli ludzie za model kochania.
Człek dopiero instynkta kaidego pozaawał,.
Imię im przyzwoite i prace nadawał.
d by Google
n POĘZYE KAJETANA WĘGIERSKIEGO.
Pewien się Fraocuz czynić lęlcając wy bora *),
Losem kojci , nrzędyv dawał swego dwom ;
Foryś czasem u niego został sekretarzem*
Zadziwiony Kapelan musiał być kucharzem,
Lokaj ie był marszałkiem szczęścia nie obwinił.
Stangret dziękował , ie go Podskarbim uczynił.
Jeżeli Kaligula w upodlonym Rzymie
Koniowi swemu nadał konsalowskie imię,
Mniej był szalony od tych, którzy zaufanie
Swoje w nikczemnym ludzi pokładają stanie.
Prawda , ie mało zasłng a wiele urzędów ;
Lecz moie na ukryty przymiot nie ma względów,
Mozę Cycero jaki , lub Wirgili nowy
Miesza wapno i cegły nosi do budowy,
Albo niewolaiczemi obciązon roboty
Nad przepisaniem cudzej męczy się ramoty.
Ślepy los, władzca ślepy ludzi zaślepionych.
Nigdy się dróg nie może trzymać przyrodzonych.
Lecz tak się zawsze stara i jest mu to miło,
Zęby nigdy na swojem miejscu nic nie było.
O równości hsu ludzkiego.
Bez zazdrości Trębecki widzi twoje oko
Bogactwami nadętą dostojność wysoką.
*) Książe de Mazarin mąż Hortensyi synowicy Kardy-
nała de Richelieu.
d by Google
WffiRSZE RÓŻiNE. 27
Ani SłC tw6j wzrok blaskiem fałszywym «łodzi,
Śi^iat jest sceaą , na której zoaezniejsza częić la^zi
Pysznych, głupich, oieczałych , wyniosłych , szalonych,
Tytołami Wielmożnych albo Oświeconych,
Pragnie stan swój uzacnić, ukryć duszę podłą;
Barmoby wzrok twój próżność ich i głupstwo bodło,
Wszyscy równi na świecie , odmienna powłoka
INie potrafi omamić przezornego oka.
Losa naszego^ nasze wymiarem są zmysły,
Od nich ladzkie nieszczęścia lub szczęścia zawisły.
Mająz ich więcej albo doskonalsze w głowie^
Z jednejie co my gliny zlepieni Królowie?
Równie jak my oni są w dzieciństwie płaczliwi,
W dalszym wieka jako my równie nieszczęśliwi.
Ubogi, i bogaty, i słaby, i silny.
Po boleściach ma koniec w imierci nieomylny.
Lecz mi pewnie kto powie: co za błąd straszliwy,
Nie jest-ie nad drugiego stan jeden szczęśliwy?
Pana podsędka bardziej nie radazby £ona.
Aby ją na sprężynach giętkich zawieszona^
Po balach, po assamblach kareta woziła;
Niz , gdyby do kościoła skarbniczkiem jeździła?
Moich , co na jutrznią w zimie wstawać masi rano,
Lub któremu po kweście w mróz chodzić kazano,
Co co piątek bez winy bierze dyscyplinę.
Nie cheiałbyź być Biskupem chociaż na godzinę,
Aby sobie wygodnie , czasem nie sam moie,
Zemdlone złoiył członki na puchowe loiel
Kto tysiączne dochody chowa do kieszeni,
Czyż się nad ubogiego szczęśliwszym nie mieni?
Digitized by-CjOOClC
28 POEZYE KAJETANA WĘGIERSKIEGO.
Nie : bt> w swym sprawiedliwa natura rozmiarze,
Nie da zawsze z bogactwy cbodzić szczcici-a w parze.
Jest jako Król szczęśliwy, lad głupi powiada^
Niewiedząc, ie na tronie rzadko szczęście siada;
Darmo »ię na wielkości swej Monarcha wspiera.
Jęczy jedaak , z nadoości ledwie nie umiera.
Faworyt, co łaskami dwora obdarzony,
Zwierz z podłości i z pychy na przemian złożony,
Nie konteirt; choć powszechnej celem nienawiści,
Mając potwarz za trochę podchlebstwa w korzyści.
Raz łokcrowy Teleskop wymierzywszy z wieże.
Astronom, co na Niebie pilnie odmian strzeie,
Gwiazd obrót i płanetów bieg i wielk<)ść mierzył;
Chłop przechodził i rzekł mu: nie będę ja wierzył
By tylko udzielały wam gwiazdy promieni,
Dla nas się niebo iskrzy i ziemia zieleni.
Toz samo można mówić i o szczęścia śliskim^
• Prostak w zakącie chaty tak jest jego bliskim
Jak fircyk pusty co go posiadać rozumie,
Lub Pedagog który je kr3'ślić słowy umie.
Mówią, że przed Pandory puszką tu na ziemi.
Wszyscy ludzie i staoy bywały równemi,
Toz samo jest i teraz. Mieć jednakie prawo
Do szczęścia, nie jest-ze to dość równą postawą.
Spojrzyj na tę gromadę pracowitych chłopów:
Nim się plennych z pól swoich doczekają snopów^
Jak się pocąc lemieszem twardą ziemię orzą,
Chcąc Ją żyzną aozynić wnętrzności jej porzą.
Digitized byCjOOClC
WIEEISZE RÓŻNE. %^^
Ta dla wód sprowadzenia, z pracą biją rowy.
Ta z lasu wożą dęby rosłe do budowy.
Nie Koryl to ni Dafais, lancachem Icwiecistym
Związani, pod roi krzakiem siedząc g^ałęzistym^
czułości z Ismeną prowadzą rozmowy;
Błażej silny, i Sobek rubaszny i zdrowy,
Którycb ręka pracowna ciężki pług podźwiga.
Jeden drugiego w pracy codziennej wyściga:
Kaśka najpierwsza z sierpem, Błażej pierwszy z kosą,
Ten cały dzień bez czapki^ ta cały dzied boso,
Cierpliwie znoszą , szczerze pracując i żywo,
1 mrozy tęgie w zimie , i upały w żniwo.
Śpiewają jednak sobie fałszywemi tony
Piosnki proste, które im pasterz nienczony
Chodząc z fletnią za trzodą cabanów powiadała
Nie te jednak, ce feba Adjutant je składał *).
Smaczny sen , pokój , czerstwość, zdrowie zawsze młode
Mają za swe nbóstwe i prace w nadgrodę.
Jeźli Błażej ze zbożem jedzie do Warszawy,
Nic go tumult nie wzruszy ani miejskie wrzawy;
Uszy na nie zatyka, nic go tu nie łechce.
Szumnych uciech warszawskich poznać nawet niechce.
I kiedy Damis serce niosąc W upominki,
Od brunetki przenosi gust swój do blondynki,
Intrygami miłości bawi się ustawnie^
Kryć musi skłonność swoją , niechce kochać jawnie.
*) Imię, czyli tytuł dany Jmć Panu Bielawskiemu od
Ka. Minasowicza w Muzofilu Poitkim.
d by Google
Sa PO£ZYE KAJETANA WĘGIERSKIEGO.
, Żyje brzydko od pięknej nie kochany zony,
Od metressy, dla której ją rzuciła zwiedziony,
Porzuca miłą.Egle dla Kloryndy płochy,
Cierpieć musi ustawae wymówki i fochy;
Błażej siiny i zdrowy, daleko wierniejszy.
Powraca do swej Kasi coraz miłośniejszy,
Zawsze ją równie wierną i piękną zaslaje,
Podarki jej choć proste, szczerem sercem daje.
Nie trzeba mu na kredyt żebrać u Rycharda *y
Fraszek , na których widok cnota z razu harda
Kobietek naszych , musi ustąpić powoli :
Błażej czym innym serce swej Kasi zniewoli.
Z rozpostarterai orzeł król ptaków skrzydłami,.
Łączy się z swą orlicą aź pod obłokami.
Na łące po nad brzegiem przejrzystej krynicy
Rycząc, chce się podobać buhaj jałowicy.
Tu przyj emnem opiewaniem za powrotem wiosny
Swą kochankę chce zwabić słowićzek miłosny,
Brzęcząc z swą się połową, łączy muszka drobna,
Kaidy robaczek szuka swej pary z osobna,
Kontent z swojego losu, nic nie jest troskliwy.
Czy który rodzaj więcej od niego szczęśliwy. ,
. Losowi memu szczęścia przez to nie ubywa
Ze ktoś tam w większe za mnie roskosze opływa.
Ale jakże ów nędznik , śmiertelnik pół żywy,
Ludzkiego miłosierdzia cel zbyt obrzydliwy,
*) Kupca na Krakowskiem przedmieścia.
Digitized byCjOOClC
WIERSZE RÓŻl^E. 31
Trap chocJEący! moi«i się BzczęśHwynt mianować? ę
?fie zapewne — i Tfaamas, co przestał panować,
Którego z troan spycha niewoloik zuchwały;
Wezyr strącony z szczytn dostojeństw i chwały.
Są takie nieszczęśliwi — bo zawsze na ziemi
Stan każdy przykrościami obarczeń wietkiemi.
Wszystko równe jest zatym — u Dworu intrygi,
W Kościele zawsze kłóŁoie , na wojnie fatygi,
Słowem , bez wątpliwości w każdym ludzi stanie^
Nieszczęścia z przeciwnością widać pomieszanie.
Nie wielkość ani podłość, ni pieniędzy trzosy^
Pomyślne lub nieszczęsne sprawują nam losy:
Raz wzgardzony od pychy Krezusa bogatej,
Niegdyś Irus ubogi , nędzny i garbaty,
W zapamiętałym gniewie do niebios powiedał: ,
Krezus ma wszystko co chce, mnie nic Pan Bóg^ niedałr
Ledwie te wyrzekł słowa , az to zapalczywa
Zgraja żołnierzy, Kreza pałacu dobywa.
Ucieka tyran od swych dworzan opuszczony,
Gonią za nim, łapają, jest wzięty, więziony.
Gwałci mu drab kochanki i skarbce odbija,
Spojrzy — Irus z zwycięzcą skacze i wypija:
O Boie! rzecze^ także jesteś sprawiedliwy.
Jam nędzny, Irus tylko sam jeden szozęśliwy.
Obadwa się mylili, i my się mylemy
Kiedy losu lepszego komu zazdrościemy.
Nie trzeba powierzchownym dawać znakom wiary,
Często nieszczęście kryją wesołe maszkary;
d by Google
n POEZYE KAJETANA WĘGIERSKIEGO. '
^ Radość często przemija, śmiech prędko przeMezy:
Lecz cói tedy? gdzież szczęścia szukać aam należy?
Na kazdem miejsejB , w całem przyrodzeoia , wszędy.
Zawsze z pomiarkowaoiem , znpełaie nikędy.
Jak ogień , który w wszystkich żywiołach spoczywa,
I w skałach się zakrada, w powietrzu skrywa,
W głębi morza szacowne korale rumieni,
I w lodowatych krajów znajdzie się przestrzeni.
Bóg nas stworzywszy, zawsze od początk-a świata
Dni nasze przeciwnością i szczęściem przeplata ;
Z głupstw i z rozama istność złożył na przemiany,
I w równej szali zważył wszystkie świata stany.
O Potwarzy. Do*********
Słnchaj mię Emilio w nrodęś bogata.
Juz nieprzyjazną na się masz połowę świata ;
Boją cię się, bo w pośród próżnych kobiet tłumu
Masz zaszczyt z przenikłego u wszystkich rozuma;
Z cznłym jak twoje sercem miećeś przyjaźń rada^
Może ci przez tę dobroć skryta szkodzić zdrada ;
Cnota twa nabożnisiom ofiary nie pali,
Od potwarzy dewotek nikt cię nie ocali;
Możeż być pewna że cię mimo twe przymioty.
Będzie jadowitemi złość dosięgać groty.
Próżniactwa i zazdrości płód niezagabiony
Potwarz, rozciąga swoją moc na wszystkie strony,
Skrzydlata ta poczwara w każdej płci przesiada,
Zawsze mile słuchana nieprzerwanie gada,.
d by Google
WIERSZE RÓŻNE. 33
Świata tego jest razem zkbawką i zgabą,
Rządzi nim, bo jest podłym daszom nader lubą;
Najgłupszego rozmowy dziwną krasi sztnką,
Jest mędrca obrzydzeniem, a głapca nanką:
Nigdy niezmordowana , bezprześtannie z pyska
Na wszystkie świata stany jad szkodliwy pryska,
Bardziej niz inne jednak trzy ludzi rodzaje
Złośliwie prześladować nigdy nieprzestaje ;
Kolejno na postrzały jej są wystawieni
Monarchowie, kobiety piękne , i uczeni.
Ledwie dzisiaj wieczorem Egle urodziwa
P6ł-gębkiem na odpowiedź księdzu się zdobywa,
I mężowi którego nie zna albo mało,
Wiarę przyrzeka^ miłość obiecuje stałą;
Idzie spać, jutro rano ciotka albo matka
Woiąc ją po wizytach, zmęczy do ostatka.
Ai n Króla na obiady aź gdzieś na wieczefzy
Gachy jej w ncho szepcą : ona im nie wierzy.
Oni mają nadzieje; ai tu. jutro rano,
Joźei amanta mojej pannie młodej dano.
Wieść ta szybko przechodzi od ocba do acha,
Z ialem wielkim obmówek takich Egle słucha:
Nie płacz! bo gniewać będziesz więcej się daleko,
Kiedy ludzie o tobie i słowa nie rzeką.
Niech mi przynajmniej jedne, kto z kobiet pokaie,
Której potwarz bezecna honoru nie maie,
Kiedy Izraelitów zuchwałość nieczysta.
Śmiała się na niewinność targnąć Matki Chryata *)•
') Kto czytał FAbbe de Bonteyille i Dykcyonarz Bayla
XXIX. 3
Digitized by VjOOQ[C
34 POEZYE KAJETANA WĘGIERSKIEGO.
Wszystkie naroijy cbrzczooe czyli obrzezana,
Pod jej , na swe nieszczęście , t^ładzę' są poddane ;
Maszą na sobie nosi6 jej ustawy krwawe^
Lecz sobie za stolicę obrała Warszawę.
Tain codzień ładzi zacoycb próżniacka gromada
Z doma do domu błądząc, gdzieś w wieczór osiada^
I w którejkolwiek strooie na społeczność będzie,
Zawsze z nią oiespokojność i obmowa siędzie.
Najzoaczaiej ją składają wszędy-wścibskie kmocby,
Przedwieczne koczkodany, gaduły, zrzędziocby ;
Młodsze zaś co przy starych obmawiać się uczą,
Całują się wzajemnie, lub pod nosem mruczą.
Tłum się w koło uwija wiercipiętów pustych.
Ci mają cały zaszczyt z historyjek tłustych.
Ten ze Damie do ncha szepnie — z mojej łaski,
Będziesz miała na jutro Angielskiej' kolaski
Ten ze podwieczorkami swój nierozum słodzi.
Ten źe cały dzień jak pied zamyślony chodzie
Ze na boleśó czułego serca swego stęknie,
I ie kilka głupstw później niz inni przebękoie; i
Jeźli kto rozsądniejszy umiąjący więcej,
Przemówi co do rzeczy w tej zgrai zwierzęcej,
Zaraz się cały motłoch nań z zgiełkiem poruszy,
I hałasem go swoim na wieki zagłuszy.
pod artykułem Scbomberg, a przed niemi jeszcze S. Ja-
stina, może widzieć tę potwarz wyjętą z starej książki
Hebrajskiej , której tytuł Sophor łoldos Jeshut , w której
mąi ten najświętszej osoby, zowie się Jonathan, a ten
który od Jonathana jest posądzony ,' Józef Panther.
d by Google
WIERSZE RÓŻNE. 35
Go się zaś Królów, Książąt i Ministrów tyczy,
Tych potwarz za najpierwszy ceł swej złości liczy.
Któregokolwiek krają chcesz otworzyć dzieje
Wszędzie w Dich oczywista ta prawda jaśoieje^
Niemasz nigdzie poddanycli pospolitej zgody.
Wszystkie się uskarżają oa Królów narody*
Ten podatków nakładem lud drobny ciemięży)
Ten swój naród nboły^ a bogaci Księiy,
Ten dochody pQi)liczne na (raszki roztrwania,
Ten 6|c za cieniem próżnych projektów ugania,
Ten się nie zna na ludziach, i bez zaslog, próby,.
, Nieznane na nrzędy wynosi osoby.
Ten wolność odejmuje dla własnej korzyści,
Ten ofiary wybiera podłej nienawiści.
Ten okriłtny^ a ten zaś, dobrocią zbyteczną
Rozruchom buntowniczym jest przyczyną wieczną.
jak ta wiele fałszu między prawdy trochę,
Jak są mniemania ludzkie zazdrosne i płoche!
Kiedy tak nieoszczędza głów koronowanych.
Jak się wysila potwarz na lichych poddanych I
Zstąpmy do nich: zaraz się nowy widok wszczyna
Otwierając szanowny kościół ApolHoa,
Kościół, iyczenia mego cel nader iądany.
Od większej wi«r8zopisów części niewidziany.
Wejdźmy doń, oto zazdrość^ ta matka potwftrzy,.
Na prawdziwą naukę szkodne jady warzy. ^
1 kiedy poblicznego szacunku nie zmieni
Własne gryząc wnętrzności , ze złości się piani*
Tak brytan przykowany mocnemi ogniwy
Rzuca się i szczekając lad trwciy lękliwy,
3"
*
Digitized by CjOOClC
36 POEZYE RA|J£TA1VA WĘGIERSKIEGO.
Lecz widząc ie się próżno i szarpie i dąsa^
Ładcach co go przytrzymał w swej wściekłości kąsa.
Chociaiś zawzięta zazdrość co zasłudze szkodzi,
Powszechny jej szacunek ten niesmak osłodzi:
Trudno , gdy za najwyższym rządem , od powicia
Taki los jest naszego nieszczęsnego iycia.
Prywatnys, masz zazdrosnych jako ty nieznanych,
Równie jak ty ukrytych « równie pogardzanych;
Niech cię oa świetne miejsce fortuna wyniesie^
I tam za tobą zazdrość z skwapliwością pnie się.
Zazdrosny na gnoisku kogut się potyka,
Orzeł orła, byk sięga rogatego byka.
Wszystkich zazdrość dostaje szkodliwemi sztychy^
Fryzowane Prałaty i strzyżone Mnichy.
Wnijdź do Nieba , i tam trzy Boginie rywalki ,
Ustawiczne o piękność zwodzą z sobą walki;
Go z tym robić, do jakich świętych się uciekać?
Nic niewiem: z cierpliwością lepszych czasów czekać.
Do fVierszopisów.
Scribimas indocti doctiąae poSmala passim. Hor.
Moi wielce Mościwi bracia i Panowie,
Bo i a was jest czasem państwo w pustej głowie;
Róineipo stanu, wieku, nauki. Poeci,
Bękarty, czyli prawe Apollina dzieciJ
Posłuchajcie, wszak słuchać nigdy niezawadzi
Jeźli co kto dobrego z przyjaciół poradzi.
Niegodnym współ -czeladnik jest waszego cecha.
Pisałem, nieaszedłem pochwały i śmiechu.
d by Google
WIERSZE RÓŻNE. 37
Piszę przecie i pisać jeszcze dłngo będę,
Nim w rząd dobrych policzon na Parnasie siędę.
Są, którzy jai za życia ozdobni laurami, '
Jako z dziećmi swojemi postępują z oami,
A bystrym lotem swoim wzniósłszy się wysoko.
Ledwie na liche prace raczą rzncić oko:
Nie będę podchlebnemł, bo mi juz obrzydły.
Błagał nienkróconą ich damę kadzidły,
I iaden mi do tych czas nie zarzuci jeszcze,
Abym miał podchlebstwami podlić dary wieszcze.
Biskupic Kanonicy^ Świeccy i Pijarzy,
Słowem wszyscy , którym się wiersze pisać zdarzy ;
Czyńcie jak ja , bazgrajcie , drukujcie co chcecie,
Ale wszystkich bez braku nie chwalcie tak przecie.
Gdziekolwiek się obrócę, w które pójdę strony.
Wszędzie nudnemi rymy jestem zarzucony.
Ten człeka bez sumienia poczciwym być głosi.
Ten przedawcę ojczyzny w niebiosa wynosi,
Ten, ie kto za pieniądze urzędu nabędzie.
Wielbi, i w zasłużonych chce go mieścić rzędzie.
Wiersze piszą, byleby czyje imieniny.
Wiersze znowu byleby czyje urodziny.
Jeszcze wiersze , byle kto sprzykrzywszy sam w domu
Ślubował przy ołtarzu kaci wiedzą komu. <
Jęczą prassy i biedni Drukarze się pocą,
Głupie się mózgownice ledwie nie przewrócą;
Obiecują Ojczyźnie poprawę złej doli.
Dla czego? ze się leni jakiś Pan Podftoli.
Oto nieszczęścia wszystkie z ojczyzny wystraszy
Żeniący się z Sędziauką jakiś Pan Podczaszy.
Digitized byCjOOClC
38 POEZYE KAJETANA WĘGIERSKIEGO.
Niech który m࣠w cbwaleboym zapale w łoinicy
Dziecko zbuduje f;odne swojej połowicy,
I ta je przez miesięcy' dziewięć odtąd chora.
Na świat wyda z pomocą baby liib doktora:
Juz hałas na Parnasie, nie śpią puste głowy,
Cel rymom jest dla wszystkich pochlebców gotowy:
Jeżeli sya, to będzie Afexaoder pewaie,
Że się niecbciał urodzić prędzej, płaczą rzewnie;
Byłby niechybaie przez swe męztwo i swe dzieła
Obrbaił to» eo obca przemoc Polszczę wzięła^
Lecz i tak Dieomylne powzięli nadzieje
Że nam z jego pomocą szczęście zajaśnieje.
Jeźli córka ^ to będzie Lukrecya czysta,
I z' jej te nłoźenia jai rzecz oczywista.
Każdy to przepowiada , a Sądnemu przecie
Nie zdarzyło się zgadnąć do tych czas Poecie.
Godzien ta w rymach waszych nadzieja nas krzepi,
Ze ma być kraj szczęśliwszy, ie nam ma być lepi;
Godzien się ladzie rodzą i cedzień się ienią,
Losy nasze bynajmniej w lepsze się nie mienią.
Dajcie pokój, gdy się wam nigdy nic nie iści»
Ńiemąjąc zwłaszcza żadnej z tych proroctw korzyści.
DO
BIELIŃSKIEGO.
Myśl moja.
Piąty jni lastr Bieliński zacząłem , a przecia
Nic dotąd nie użyłem dobrego na świecie.
d by Google
WIBRSZE RÓŻNE. 3^
Liczniejsze miat od moich wielki Cezar laU
Kiedy płakał , ie jeszcze nie był Panem świata.
Maie pewnie tym podobne niefrasoją troski,
Nie świata chcę być Panem , ale dobrej wioski.
Szczęśliwy, komu dziady za sadło i kropy
Skąpo iyjąc , g^rosz na grosz zbijali do kapy :
Woli on, ie^się tego trzymali rzeiniesła^
Niz gdyby byli woieśli buławy i krzesła;
Bo może za pieniądze honorów być syty,
A nikt nieda szeląga na dawne zaszczyty.
Go zaś mnie* gdyby teraz pókim jeszcze miody,
Liezne się po rodzicach dostały dochody;
Konteot z dobrego mienia sprawiedliwych względów
Nigdybym się niekwapit do iadoych urzędów.
Piękna jest rzecz Marszałek, gdy Liskę podniesie
I głosem ministrowskim woła: uciszcie się.
Ale dotkliwe serce na tę myśl truchleje,
Ze czasem mimo woli , krew niewinną leje.
Toz przyjemno, kiedy kto do Kanclerstwa doiył;
Sprawiedliwy Zamojski pieczęć jednak złożył.
Miło jest w domu swoim mieć zaszczyt buławy,
Lecz czyi moina w pokoju wielkiej nabyć sławy?
Pomyślno kiedy skarbem kto bogatym władnie.
Lecz imię nieskaioąe utrzymać niesnadnie.
Wielkim by to zaiste było mi honorem
Być albo urzędnikiem , albo. Senatorem ;
Ale do krzesła młoda ma jeszcze osoba,
PróiniaoŁwo zaś urzędów mi się niepodoba,
Gdy ich powiększej części obowiązek wszelki
Częstować z naboieóstwem dziadów w Czwartek wiełki :
dbyGoógle
40 POEZYE KAJETANA WĘGIERSKIEGO.
Przykładny to uczynek^ lecz ten trocbę stracił
Kto tę drogę do Nieba bog^ato opłacił.
Mnie dobre wychowanie i względna natura,
Kazała naśladować ściśle Epikura;
Sądzić wszystkich równymi , dawać wiary mało
Temu , co kiedy będzie i co się juz stało :
Dostatków i roskoszy używać, lecz skromnie;
Niedbać £e chciwy dziedzic nic nieweźmie po mnie.
Utrzymać jednostajnie spokój ność mej doszy^
Choć mnie starość siwemi włosami przyprószy.
Pogardzać /ie mnie jady swemi potwarz chłosta,
Iść przed się gdzie mnie wiedzie droga tylko prosta.
A kiedy dopełniając przyrodzone prawa,
Krew jui w iyłach zwoloieje i życie ustawa,
Niedbająe jaki wyrok może wypaść z góry.
Oddać ciało nikczemne na łono natury;
Jak gdybym z mej kochanki zezwoleaiem wspólnym,
Po spełnionej roskoszy snem zasypiał wolnym.
Tak nauczał Epikur będąc jeszcze młody,
Mając wszystkie potrzebne do życia wygody:
Cięższa jest w niedostatku tych reguł praktyka,
I łatwiej naśladować owego Cynika,
Który w beczce zamknięty pędząc nudne lata
Dziwem i obrzydzeniem stał się razem świata.
Mędrców takich gromady na każdej ulicy
Więcej niżeli kędy w tej mamy stolicy.
Mnie gdyby ten co może zmienić Ludzkie stany»
Chciał policzyć przypadkiem jakim między Pany,
Umiałbym z tą odmianą pewnie być szczęśliwy:
Najpierwej twe Paryża szedłbym widzieć dziwy.
d by Google
WIERSZE RÓŻNE. 41
I z źródła różnych zabaw ezerpając po trosze.
Chwile bym na oanki dzielił i roskosze;
Pókiby krew gorąca i potrzebne 8iły»
Takiego mi sposobu życia pozwoliły.
Ale jakbym się tylko zbliżał do starości
Gdzie mniej trzeba nciechy^ a więcej wolnością
Tamby najpierwsze osiąść było me staranie,
Kędy ojczyzna Rossa , Woltera mieszkanie }
Tam wespół z pracownemi obcojąc Szwajcary,
Paliłbym tym dwóm mężom niezgasłe ofiary:
I od brzegów Genewy rzekłbym sobie z cicha,
Darmo Polak do dawnej szczęjliwoSci wzdycha!
Ale gdzie mnie uwodzisz o błędliwa myili?
Próżno sobie mój umysł obraz szczęlcia kryśli.
Trzeba zostać w Ojczyźnie, w liezHie nreszczęiliwycb^
Godzien się lękać zemsty nkrytej złośliwych,
Chwalić wartych nagany, przed podłemi klękać.
Pod jarzmem najgrubszego uprzedzenia stękać;
Widzieć co dzień nieuków mędrcami nazwanych,
I bzdurzących o cnocie, za cnotliwych mianych. ^
Bitnych Sarmatów z wszech miar nieszczęśliwe plemię,
?(iepewne posiadacze zostawionej ziemie !
Nie sądźcie ze jesteście blizcy oświecenia.
Ledwie się z barbarzyństwa dobywacie cienia:
Jeszcze wam dotąd prawdy nikt niecbce objawić.
Życzę z serca żeby to lepszy los mógł sprawić.
Kolaska,
Nie z potrzeby, ale z mody.
Leciał pędem Panicz młody.
d by Google
A% POEZYE KAJETANA WĘGIERSKIEGO.
Ronie się z biega pieniły, .
On je ćwiczył co miał siły.
Umykajcie, wołał, z d^rogi,
' Groził kij mi i batogi;
I ten w oczach jego zgrzeszył.
Kto na sŁrooę niepospieszył
Jni to wielką świadczył łaskę,
Kiedy zkierował kolaskę.
włos dziada nieprzejechał;
1 z przekąsem się nśmiecbał.
Pędzi dalej , jam rzekł eicfao.
Będzie jemo kiedyś licbo ;
A wszak nie wyjdzie mieftiąca,
On ta wszysikicb po;*oztrąca.
Ale gdy tak zawsze leci
Z strachem starców, bab i dzieci,
Kędyś tam na Nowym Świecie,
Zawadził o kamień przeeie.
Pękły osie a karocy
A on wyleciał jak z procy,
I od tej modnej swywoli
Jeszcze go bok dotąd boli.
Żona, — Sen.
Patrżno, ezym się nieodmienił?
Dzisiem się przez sen ożenił.
Ach! bracie jaka wygoda,
W pierwszych aocąch iona młoda!
d by Google
WIERSZE ROZJSE, 43
Pomyśl sobie tylko proszę^
Jakie mogą być roskosze? •
Az mi jeszcze idzie 4liaa ;
W piętnasta leciech dziewczyna,
Na twarzy z róią lilia,
Gembnsia d la Dama.
Oczy duże, iywe, czarde^
Miłe, lubieżne, figlarne;
Usta świeże, ząbki czyste,
Piersi twarde i toczy ste.
Rączka pulchna , nóżka mała,
Wszędzie równa piękność ciuła.
Patrz wpetem się jej uchwycił
I pókim się aiena sycił,
Starałem się robić dziwy,
Nigdy syty, zawsze chciwy.
Osobliwszą jakąś mocą.
Dzień był h mnie nawet nocą,
A cho^ w najdłazszej ciemnocie^
Niezbywało na ochocie.
Lecz z czasem ustały siły.
Te igraszki się sprzykrzyły:
Żona była jeszcze młoda,
W samym kwiecie jej uroda:
Tłum się gachów o nią kręci
Gdy ja nie mam do niej cbęei.
Odpowiem, rzekłem, przed Bogiem,
Jeźli ją puszczę odłogiem,
I przez jakieś seatymenta
Dam zakopać jej taleata.
d by Google
41 POEZYE KAJETANA WĘGIERSKIEGO.
Nie jestenr z siebie bogaty.
Będę z niej- ciągnął ialraty;
ŹadeD ubóstwem aie tyje,
Każdy z tego co ma , iyje.
Skórom się pozbył zazdrością
Az tu zaraz miałem gości ;
Przybywali w mój dom rózoi.
Czuli, fircyki i mozai.
Zona z- każdym była grzecznie',
Starzy wzdychali serdeczaie,
Fircyki mi się chlubili,
A bogaci zaś płacili.
Sprzyjała szczęście łaskawe,
Miałem dusie, i zabawę:
Ani mi zmieszały szyków,
, Żarty drwiarzów , złość języków:
Zawszem na to mówił: przecie
Trzeba coś znaczyć na świecie.-
Ach! jak błądzą lata młode!
Do czasu dzban uosi wodę.
To wszystko z czasem ustawa.
Przyszła ospa niełaskawa-.
Groźnej jej zlękły się ręki^
Śmiechy, umizgi i wdzięki
Uciekły, za niemi w ślaki
Wyniósł się też jaki taki.
Bali nam na miejsce swoje
Gniewy, zwady, niepokoje.
Poszły z wiatrem wszystkie zbiory.
Dary, grzecznością honory.
d by Google
WIERSZE BÓŻNE. 45
Lecz moja kochana zona
Pańsko źyć przyzwyczajona.
Wkrótce zjadła swoje grosze ^
I mnie skabała potrosze.
Obu nas czekała nędza:
Szedłem czym prędzej do księdza.
• Mój ty Wielebny l^rałacie,
"Tuszę ie mi rozw^ód dacie.
■ Oto mam przyczyny słuszne
«Jak cielesne, tak i duszne.
— Pojmuję, rzekł: twoje żądzą,
Ale masz-ie ty pieniądze?
Trzeba ml zapłacić wprzódy,
Niedają się tak rozwody. -—
• Niech się Prałat upamiętaj
• Oto są impedimenta. » —
To są tylko wszystko drwiny,
Bez dasiów nie ma przyczyny. -^
Jam prawił morał z mej strony^
Lecz on był niepornszony,
Z gniewem prośby me odrzucił;
Jam się tym czasem ocucił.
DO
JĘDRZEJA ZAMOJSKIEGO.
Komu Naród układu Praw swoich powierza^
Kto szacunek publiczny zasługą wymierza,
d by Google
46 POEZYE KAJETANA WĘGIERSKIEGO.
. Rto umie złożyć urząd tak- jak go sprawować,
Temu moie Węgierski imienin winszować.
Nie iądam hy& był więcej nii jesteś szczęśliwym.
Pierwsze szczęście umieć być zdatnym i poczciwym.
Ni ci oader długiego będę iyczyć wieku.
Nie raz swą sławę przeżyć zdarzało się człeku.
Jeźli prawda , ie jest ktoś co rządzi Niebiosy,
Powioiea pewnie umieć szanować twe losy.
Czegoźby była nasza łatwowierność warta»
Gdyby skutkiem nadzieja nie została wsparta!
Ktokolwiek światem włada, Bóg, czy przyrodzenie').
Jedno tylko dla ciebie mam do nich źyczeaie;
Gdy szczęścia nasze od twych nowych Praw zawisły,
By cnotę wlać raczyły w Polaków umysły.
Nie jestem z tych co przyszłość malują szczęśliwą.
Przeszłe dzieje boleścią rażą mnie dość żywą :
Gzęstom widział na Sejmach zgromadzone Stany,
Interessem z słabością miotane w przemiany.
Darujcie mi kochane Sarmaty raz jeszeze,
Ze nie dobrze po waszych sercach sobie wieszczę.
Znasz to juz doskonale nieszczęsny Narodzie,
Ześ się nadto w nagannej zakochał swobodzie.
Chce Król twojej poprawy , chcą ludzie cnotliwi,
Ale się temu pycha z chciwością przeciwi I
Ten co bezkarnie człeka wypędzi, zabije.
Rad jest gardzić Prawami pod któremi iyje.
*) Nlewątpi się tu o istności Boga tylko fię pnywodzi
rozmaite systema.
d by Google
WIERSZE RÓŻNE. 47
Lecz moie głos szczęśliwszy przewaiy n lado^
Może się Polska teraz doczekała cuda,
Może roztropne Prawa przez ciebie pisane,
I przyjęte zostaną i będą słucbaae.
Zagródź drogę pieniactwa, tej sto- głowoej hydrze,
Niechaj mi mej własności odtąd nikt niewydrze,
I niech się nikt z- tym więcej w sądzie nieodzywa,
Ta sprawa jeęt nieprawna, chocisi sprawiedliwa.
Zakwitną twe ustawy', ja żyjąc pod niemi,
Będę cię wielbić wszędy nstami mojemi,
I potomkom pomiędzy największemi dziwy
Skazywał cię — Oto jest Polak sprawiedliwy.
Teraz kiedy mię wszystko od wierszów odwodzi,
Możnego mi występkn tykać się niegodzi; -
A w pospolitych Kidzi niezliczonym tłaniie^
Nikogo chwalić szczery język mój nieumie.
To sobie za największą poczytuję sławę^
Kiedy mi przyznać raczą nmysły łaskawe ;
Ze gdy gniew nieprzyjaciół, jad swój na mnie aączyl^
Pochwałąm Zamojskiego pisać wiersze skońezył.
DO
WOJNY,
Szamhelana, Starosty Stanisławowskiego^
Pragnąłeś pieś.oi odemnie,
Niespełnię twego żądania ;
Przyj m tę odmowę przyjemnie,
Niemam ochoty śpiewania.
Digitized byCjOOClC
48 POEZYE KAJETANA WĘGIERSKIEGO.
Csas i przeciwBość okrntoa
Odstraja lutai m^ atrany,
Zewsząd dla mnie przyazłośe amataa
I miłości i fortany.
Tobie się szczęście uśmiecha,
I miłość praw twoich słucha,
Twe serce darmo niewzdycba^
I Król ci pozwala ncha.
A kiedy losu wymiarem
Same mi chęci zostają.
To dla maie oie małym darem
Że ci wyroki sprzyjają.
Ostatni fetorek.
Choćbym miał być łańcuchem do ściany przykuty,
Urwałbym się i jechał dzisiaj ua Aednty.
Nie taniec mię tam zwabia^ miłość uieszczęśliwa
Pewnie mię swą sro^ością na nie nieprzyzywa.
Jedźmy jednak. Bądź ze mną przyjacielu miły.
Tobie się me najskrytsze myśli wyjawiły;
Ty wiesz , jak o kim sądzę ; ty mię , ja znam eiebie :
Chwalę kto wart pochwały^ ale niepodchlebię.
Siądźmy tu, przypatrzmy się tym cudownym wzorom^
Ich tańcom , ich chodzeniom , ich dzikim ubiorom :
A ż tych rozmaitości biorąc pochop śmiechu.
Ucieszmy się prawdziwie godzinę bez grzechu.
Otół Turczyn ; strój ci to , i postęp Turczyna
Sułtana wspaniałego, nawet wzrok i mina:
d by Google
WIERSZE RÓŻNE. 49
Dobrze to wszyslko na dzień, ale w ciemnej nocy
Nikt ntc niewart w Seraju bez Ta reckiej mocy.
Huzar za nim, cz)ek m|ły z figury i duszy.
Serca go otaczają gdziekolwiek się ruszy *) ;
W pięknym umyśle jego jam tez kiedyś gościł,
Ale mi ten ponury gilbas pozazdrościł. '
Co za ścisk, co za twarze! a każdy w tym tłumie
Wszyslkich na siebie oczy obracać rozumie.
A jak się masz kochanku? i tyś tu jest z nami,
Muskany kawalerze z słabemi piersiami.
Jak cię ten tłok tak wielki dzisiaj niezagniecie ?
Idź raczej prawić jakie płaszczyzny kobieeie.
Ustąpmy się , niech mają miejsce te dwie Panie **),
Teraz ledwie szanowny wzrok kto rzuci na nie.
Ach! jakże się to z wiekiem czasy odmieniły
Przed dziesięcią latami wyście rej wodziły.
Obróć koło nas kroki swe Hiszpanko iywa ***).
W tobie i dowcip bystry, i grzeczność prawdziwa.
Zrzuć maskę, nadto miła twarz się pod nią kryje;
Rozum z sercem^ co rzadko, przed nią czołem bije.
Hałas jakiś. — Zapewne wąsal pełen wina
Kłótnią o pierwszą parę, lub o pannę wszczyna?
Bynajmniej. — Nowe maski wchodzą tak wesoło:
Oj ! iebyśmy się mogli jak dostać w te koło.
Co za tłok! przejść niemocna, pcham się sobą całym,
Jakie to jest nieszczęście być ślepym i małym!
• •) Książe Czartoryski Generał Ziem Podolskich.
**) Krajczyna Koronna i Starościna Opecka.
'**) Księżna Generałowa Czartoryska.
XXIX. 4
Digitized by CjOOClC
50 POEZYE KAJETANA WĘGIERSKIEGO.
A tak przecie dziękoję ci Panie wysoki,
Żeś moie raczył przed aiebie pnicić oa dwa kroki.
Będę wielbił twą względną g^rzecznośó, bo ioaezy
Niewidziałbym tych masek i byłbym w rozpaczy.
Ktoś poprzedza! Księżniczka, dziękujmy natarze *)
Ze nam tę doskonałość dała w miniatarze.
Jak się w tak małem ciele tyle wdzięków mieści,
Będzie to swego czasu wielki dziw niewieści;
A wstępając w matczyne ślady, słane różą,
Tak podchleboe zawiązki czeg^óz niewywróźą?
Sześć par widzę, a wszystkie i boie i ładne,
Suknie icb są gustowne^ strojne i paradne.
Tę słodkość ujmująca, cudna świeiość lica.
Tę ^aś dowcip przeniUy i grzeczność zaszczyca ;
Tę jeszcze wiek dziecinny milszą oku czyni;
Na końcu matka wdzięków i gustu mistrzyni **).
Juz po wszystkim.... Idźmy ztąd, bo tutaj oa nowe
Tany się zabierają widzę Narodowe;
A mię to nic oiebawi ie kto z tego tłoko,
Pójdzie za łby o taniec, lub weźmie po boku.
Teraz się przecie między szczęśłiwemi liczę,
Gdy twoje Amazonko oglądam oblicze ***).
Twe oczy są twym łukiem , strzałmi twe wejrzenia,
I sposobu przed niemi niemasz ocieczenia :
**] Księżna Sapiezyna Kanclerzyna Litewska z cór-
kami.
*) Księżniczka Teressa Czartoryska.
'] Księżna Sapiezyna Kanclerzyn
') P. Izora później Zajączkowa.
Digitized byCjOOClC
WIERSZB RÓŻNE. 51
A jeźli się kto JmieUsy porwać oa cię wazy,
Czujna Eazdrość przy twoich wdziękach jest na straiy.
Idź sobie ^ a daremoie myśli mych niedraźai;
Za cząsteczkę nadziei, trzy części bojaźni!
Jaz jej niemasz i 4wiece Da lichtarzach gasaą,
MozykaDci oad graniem ledwo co nie zasną;
Jedźmy ztąd : soy łaskawe bądźcie na pomocy,
Au czegom w dzień niezyskał , oagró Jźoie to w oocy^
Moja Ex ku z a,
Niemam w ustach czułości , niebzdnrzę o cnoeie,
Nikt mię jednak przy podłej niezastał robocie.
Dla zyska nic nieczynię, prawdę mówić Inbię,
Nieprzyjaciół skrytemi podstępy niegabię.
Dasza moja niemoze znieść fircyków dumnych^
Niecierpię Pedagogów, ale czczę rozumnych;
I lubo na mnie czarna zawiść się oburza,
Niezrobię karła wielkim, ani Marsem tcbórsa:
A kiedy przyzwoitą znaezę kogo cechą.
Zawsze mię pospolite wspierać musi echo.
Nie jeden co mych szczerych rymów z chęcią słucha.
Przyjacielowi swemn poszepnie do ucha :
Tego Poety dzieła ile czytam razy,
Zda mi się żywe widzieć nałogów obrazy.
Wszyscy mi to przyznają, i me lekkie wiersze
Bawią i stan pomierny, i osoby pierwsze.
Za to, miasto poklaska, to trzymam w korzyści,
Zem się stał a dusz podłych celem nienawiści;
4*
d by Google
5Z POEZYE KAJETANA WĘGIERSKIEGO.
I zdradoe ich pocisk^ pewnie mię obarczą,
Jeźli mię wierna przyjaźń swą niezłozy tarczą.
Lecz co mówię, wszystlcom ci wiaiea o przyjaźni!
Z tobą mogę wóró;! wężów chodzić bez bojaźni.
Z tobą mi jest Dieszezęście miłe ; a bez ciebie
Zyćby mi się przyŁrzyło z Aniołami w Niebie.
Tobie ja jako Bóztwu postawię Ołtarze,
Tobie ogniem wdzięczności kadzidło rozżarzę;
I niech kto trwały związek ma sobie za baśnie,
U mnie pamięć przyjaźni nigdy niewygaśnie.
Wy, którzy niezdołacie sądzić z przekonania,
Ślepo swych mecenasów trzymając się zdania;
U was zasłog i cnoty, ta największa próba,
Kiedy się co waszemu łaskawcy podoba.
Nie mam wam za złe tego ze z domu do domu
Wozicie na mnie grube plotki pokryjomu,
Ni was za to potępiać może morał ścisły;
Od tego sława wasza z fortuną zawisły.
Ale jeźli wam jaszcze umysł uprzedzony
Pozwoli słuchać jawnych przyczyu z mojej strony,
Jeźli zechcecie sądzić, dopiero poznacie
Że mnie tylko na cudze słowa potępiacie.
Jakież są najmocniejsze przeeiw mnie dowody?
Nadto sobie pozwala (rzecze ktoś) pan młody,
Kiedy mnie , co ni z wrostu rówien jest , ni z głowy.
Co mi we wszystkim sięga ledwie do połowy,
Śmiał to jawnie w swem jednem piśmie utrzymywać
Żem bez sensu i składu zwykł wiersze pisywać;
Ale obaczy wkrótce, co go za to czeka
/e się ważył porywać na wielkiego człeka?
d by Google
WIERSZE RÓŻNE. 53
Nie strasz bracie , bo nikt się twoich gróźb nieboi,
Mądremu się do tego gniewać oieprzystoi.
Mówmy z wolna: Powiedz mi iek jest sama cnota/
Żeś piękny, ieś zabawny, dobry patryota.
Dla mojej spokojności, powiadam ci szczerze,
I takim nawet bajkoąi bez wstrętu uwierzę.
Dość masz ze mnie; z swej strony pozwul mi tej łaski.
Ze gorzej trochę piszesz , niżeli Bielaski.
To mniejsza (rzecze drugi) nikt temu nieprzeczy,
Ze ten Jegomość wiersze pisze nie dx> rzeczy:
Ale za to nie malej wart jesteś nagany
Ze bez braku na wszystkie targnąłeś się stany;
I w sWych dzieła rii późniejszych czyniąc sobie drwinki,
Nie jednegoś rozżalił swojemi przycinki. .
Prawda, to pozorniejsza jest trochę przyczyna,
I wielkaby niechybnie była moja wina,
Bym sobie pozwalając żartować tak srogo,
Pojedynczo w mych wierszach śmiał wytykać kogo.
Tak przecie dawniej trochę modele niej pracy,
Czynił ostry Boileau i stary Horacy,
I umiejąc wybornie z szydności korzystać,
Udało im się nie raz swych ziomków wyświstać.
Pomimo tej jednakże mniemanej przywary.
Mieli wielkich Monarchów i przyjaźń i dary.
Jam , ni wsparcie miał takie , ni śmiałości tyle,
I jeźelim Satyrze poświęcał me chwile,
Zawszem się starał oto, aby szydząc wady.
Nigdy szczególnych osób nie brać za przykłady.
To tylko mam nieszczęście , ze czytając chciwie,
Zdarzyło mi się nieraz malować szczęśliwie.
Digitized by CjOOClC
54 POEZYE KAJETANA WĘGIERSKIEGO.
I lobom^ Diecfaciał ściągnąć niczyjej urazy,
Rozamiał świat złośliwy poznać swe obrazy.
Cbociem rzekł na wiatr, źe kto ezały albo głnpi,
Tysiąc się ludzi do mnie pytać o to kupi
Czy nie o nich ta wzmianka: po co to pytanie?
Ty 'sam siebie najlepiej musisz znać MosPanie.
Tak, nie można lichwiarza portretu wyrazić.
Zęby wszystkich na siebie żydów nieobrazić;
Nielmiać sit;, ze kto zawsze goły robiąc złoto,
Żeby się Adeptowie> nie gniewali o to ;
Nie odkryć ie ktoś cudzą zasługą się szczyci,
Zęby się nie jorzyli lebmość Hipokryci,
Ni powszechnie naganiać rozsiewaczów plotek,*
Zęby podchlebców, ani urazić szczebiotek.
Bardzo mi dobrą bajkę los mój przypomina,
Z której początek bierze cała moja wina.
Raz , Król zwierząt by swojej cbymerze dogodził.
Tym chodem lazł na drzewo, jak po ziemi chodził;
Ale gdy się daremnie przez cały czas biedzi,
Spojrzy w górę, a Ślimak na wierzchołku siedzi.
Na widok tak nikczemny złość go mocna bierze
Jak, pyta, wleźć tam mogło to tak podłe zwierze?
Dziwię się, rzekł mu Ślimak, ześ tego niewiedziaf,
Kto się czołgać nieumie , nie będzie tu siedział.
I mnie tez to nienawiść sprawiło i bidę,
Ze się nie czołgam^ ale moim krokiem idę.
Lecz chociażbym do zgonu miał być nieborakiem,
Wolę być Lwem w nieszczęścia, niz szczęsnym Śli-
makiem.
d by Google
WIERSZB RÓŻNE. 55
DO
IGNACEGO POTOCKIEGO.
DawDiej prorocy przyszłość zgadywali przecie,
Dzisiaj nikt bie przepowie odmiaDy pa świecie;
Jednali czy Twórcy mocą, czy dziełem Natury,
Wszystlco się przewróciło nogami do góry.
Nieśmiać się, cbociaź się cbce , nie płakać choć boli,
Zniesiono nieuważnie potomków Lojoli.
Na nieszczęście sąsiadów Król niejeden iyje;
Niemiec się za Anglików w Ameryce bije.
Dla mody Monarchowie po krajach się włóczą,
Francuzi codzien nowych, systemów się uczą.
Polak cierpi i płaci, wzdęta wiatry Newa
Cofa się i szkodliwie w miasto się rozlewa.
Horacyasza, Major wojsk Pruskich tłómaczy,
Dorant się jui nie pyszni, ani się junaczy.
Harpagoa bale daje, paraduje, szumi,
I naszych elegantów bodaj niezatłnmi.
Tymanta chęć honorów i bogactw niełecbce.
Węgierski juz nikomu prawdy mówić aiechce,
Juz tylko na pochwały usta swe otwiera.
Tobie syn niespodzianie tak młodo umiera ;
I kiedy w czułem sercu Rodziców zal sieje,
Bierze z sobą do grobu Narodu nadzieje.
Jeżeli śmiertelnikom wolno czynić wnioski,
Przyzwoitsze daleko nam, nii tobie troski;
To dziecię pod roztropnym chowane dozorem
Mogłoby się stać kiedy Narodu honorem,
Digitized byCjOOClC
56 POEZYE KAJETANA WĘGIERSKIEGO.
I dziedzicząc przymioty przez pomyślne spadki
Wzięłoby rozum Ojca^ gusl z wdziękami Matki;
A widząc co dzień w domu przykłady szczęśliwe.
Miałoby umysł stały i serce uczciwe.
Umarło : gdy mu takie los dary udziela,
Bo Polszczę nie jest woloo mieć obywatela.
bo tutora wierszy moich broniącego.
Ktośkolwiek jest coś skrycie w przychylnym mi rymie.
Przedsięwziął tak skutecznie bronić moje imie^
Odkryj się; wszak nie będziesz wstydzić się swej ręki,
Niechaj wiem komum winien i wdzięczność i dzięki.
Rzadko los nieszczęśliwym w gniewie swym udziela,
Takiego coby śmiał ich bronić , przyjaciela ;
Często się zimna przyjaźń z pomocą wydziera,
S(to nas ludzi żałuje , a iaden nie wspiera.
Ten jednak takiej doznać mógł najlepiej próby,
Kto miał nieszczęście możne rozgniewać osoby.
•Słabe z niemi umysły i czeladka podła
Będzie mu dopiekała i będzie go bodła,
I ten motłech co ledwie godzien jest spojrzenia,
Będzie się z zacniej szego urągał stworzenia.
Jak kiedy Lew ogromny wskroś strzałą przeszyty,
Zgonem swym grożąc zbójcy wyzionie jelity,
Jeźli już w nim nieczuje dzielnej krwi gorąca,
Gnuśny osieł go swoim kopytem potrąca...
Lecz po co nad tym celem zastanawiam pióro $
Ze żyją ludzie tacy , tyś winna naturo !
d by Google
WIERSZE RÓŻNE. 57
Tyś wioną , źe wydając nikczemae istoty.
Dopuszczasz najzacaiejsze kazić twe roboty.
Ja , póki ten ród będzie , zawsze sarkać muszę ;
Jeźli chcesz żebym chwalił, pokaz wielką duszę!
Potok.
Spadał potok w wielkiej mocy,
Dzi^ mi się to śniło w nocy; .
I wiatr go z deszczem nadymała
Prosiłem go, by się wstrzymał.
Szumny nagłej burzy płodzie!
Hamuj twe nurty spienione.
Pozwól mi miejsca w twej wodzie.
Bym mógł przejść na drugą stroae*
Chlorys moja ukochana.
Ma się tam znajdować z rana;
Niecierpliwość mi doskwiera^
A twa woda jeszcze wzbiera.
Pomnę ie przed hurzy przyjściem,
Sączyłeś się strumyk lichy,
I gałązka swoim liściem
Wstrzymałaby twój bieg cichy.
Dzisiaj deszczami nabrzmiały,
Toczysz twój impet zuchwały,
I twa zapomnialość głucha,
Głosu mojego niesłucfaa.
Ciesz się wielkością mniemaną.
Zniknie ona jak sen płochy,
d by Google
5S ' POEZYE KAJETANA WĘGIERSKIEGO.
A gdy powodzie ustaną
I twe koniec wezmą foeby,
W ten czas dopiero z pogardą
Przeskakojąc twoje łozę,
Rzeknę : z każdą głową hardą
To się stać łatwo może.
DO
TREMBECKIEGO.
Ty , co niezwiędłym liściem uwieńczywszy skronie
Nieprzestając ześ usiadł na Paraassa tronie,
Zstępujesz do ciemnicy dziejów z oświeceniem,
Nowego światła darząc nasz Naród promieniem.
Powiedz, przez jakie cznry, jakiemi sposoby,
Nigdy się zazdrość twojej nieśmie tknąć osoby?
I choć sława wyniosła imię twe wysoko,
Nigdy na cię zawistnych nie zmarszczy się oko.
Ja,. który niiej stojąc, roiernemi przymioty,
Żadnejbym niepowinien dawać jej zgryzoty.
Choćbym rad być ukryty, przez jaiiąś niedolę
Kochanych mych współ -braci nadto w oczy kolę.
Ale się przyznać muszę: nazbyt miałem chęci
Uwiecznić się zawczasu w kościele pamięci.
Nie każdemu jednako fortuna łaskawa ;
Jam szukał sławy, ciebie zaś szukała sława.
Niechaj pierwsza ozdoba lasu , dąb powstania
Trzymając nad tysiącem drzewek panowanie,
Kaidy gałęzi jego szanuje i broni
^ od upału słońca pod ich się cied chroni.
d by Google
WIERSZE RÓŻNE. 59
Ale niech wiród zielonej i równej darniny
Zdziobło się nowej trocbę podniesie krzewiny.
Zaraz to ściąga oko, a ręka złośliwa
Z pośrodku młodej trawki z gniewem je wyrywa.
Zal mi losa autora który zazdrość sprawił;
Kto chce ieby do zgona słodko iycie trawił.
Niechaj siedzi spokojnie^ niech nie bije w oczy;
Zgubiony: czyja sława na świat się wytoczy.
Czas, miejsce, okoliczność twe szczęście sprawąje.
Dzisiaj cię nienawidzi , jutro cię szanuje.
Tam gdzie szalony Pirron przez pos4igi słynie,
Sokrat prawdę objawia i trucizną ginie.
Boileau ostry krytyk na wszystko się dąsa,
Kaidego po imieniu nielitośnie kąsa;
Ma spokojoość , bo Ludwik sparł go ręką swoją :
Za kim Król , tego wszyscy zapewne się boją.
Kto jak ja oprócz siebie nie ma wsparcia cale
Powinienby przyjaciół robić, nie rywale.
Ale cóź? miłość własna nigdy nie spokojna,
Żywemu dowcipowi przyzwoita wojna,
Przykrzą mu się nieznośne uprzedzeń okowy^
Coraz go w jego pracy cel zaprząta nowy,
I tak jest w swych odmianach jak kukułka płoeha>
Która co dzień innego miłośnika kocha.
Próżność jego bez myśli na sztych stc wydaje.
Innym zabawką , Panu tylko się złym staje.
Lecz dosyć joź narzeitać tym tonem płaczliwym;
Podobać się, nie jest to zbyt być nieszczęśliwym.
Czasem nam dość potrzebna bywa zazdrość cudza,
Do lepszego czynienia ta często pobadza;
Digitized byCjOOClC
60 POEZYE KAJETANA WĘGIERSKIEGO.
Wirgili Meviasza, Racioe miał Pradona,
Stary Homer Zoila , a Yoltaire Frerona.
Skrytych plotek i słabych żartów aię nie boję,
Z niedołęiaych zawiści drwinki sobie stroję,
Z moźoiejszycb jeźli którzy na mnie niełaskawi,
Czas i żUrao kadzidła to wszystko aaprawi.
DO
OGIŃSKIEGO,
Hetmana W. Lit,
Niewiem prawdziwie Mospaaie Hetmaote,
Co się na tamtym świecie ze mną stanie.
Ksiądz Łaskioa powrada i wierzyć mn trzeba,
Ze ją pójdę do piekła , on prosto do nieba.
Cóż robić i kiedy w księgach mego przeznaczenia
Tak stoi : wyrok losu ciężko się odmienia.
Zal mi jednak że mnie tam zła prowadzi droga.
Bom ciekawy i radbym widzieć Pana Buga;
Jak poważaie na tronie z dyamentów siada,
Jak zręcznie bez ministrów tą machiną włada.
Bo jak moim rozumem słabym mogę sądzić.
Trudno kawałkiem ziemi, tradniej światem nządzić.
Ale gdy pilnie sobie zważam z drugiej strony,
Żem wcale do śpiewania nieprzyzwyczajony ;
I choćbym był największem nabożeństwem zdjęty,
Nie w takt bym pewnie śpiewał : święty, święty, święty.
Cefas który jest na czele
Całej niebieskiej kapele,
d by Google
WI£RSZE ROŻNE. 61
Mówią ze jest zapalczywy ;
Uciął ucho Malchusowi,
Jak ma się dawoa cbolerft odnowie
Mogę być w niebie z ręki jego nieszczęśliwy.
A potym f jeźli prawdę mam powiedzieć.
Nie mógłbym tam długo siedzieć
Gdzieby mi w wieczór , w południe i ranOi
Go. dzień to samo śpiewano.
Koaeertem takim stęskniony^.
Powiedziałbym Aniołom — Skrzydlate stworzenia,
Czemu się wasz hymn nudny nigdy nieodmieoia?
Czemu innemi Pana nie wielbicie tony?
On wam tak ładne główki i skrzydła porobił,
I w rozmaite pokształcił odmiany,
A żaden się przez wdzięczność na to niesposobił
Żeby był nowym hymnem powitany:
Jeźli pomiędzy wami geniusza nima.
Niech się który na moment spuści do Słonima.
Grzeczniej aiz w Łota domu pewnie tam przyjęty.
Wstydziłby się ze śpiewał święty, święty, święty;
A muzykę śmiertelną z swym równając chorem,
Niewiem czyby.nie został Nieba dezertorem.
Ogiński! nim cię przyjdzie ten Anioł nawiedzić.
Ja go muszę z pilnością koniecznie uprzedzić.
Muszę też w źycLu mojem choć być raz szczęśliwy.
Widzieć ciebie w Słooimie ; i te wszystkie -dziwy
W których smakować będą Anieli i Święci,
Podać ptękoemi Rymy do wiecznej pamięcL
d by Google
(i% POEZYE KAJETANA WĘGIERSKIEGO.
BO
ALEKANDRY Z LUBOMIRSKICH
POTOCKIEJ,
w dzień jej imienin,
Dzikał to rzecz jest g^rzeczne kobiety,.
Kobiety rozumne, zacDe;
Szlachetne wpitiwdzie są ich zaszczyty,,
Lecz ich pochwały niełacne!
fidybym dzii której Kasztelanowy
Musiał obchodzić dzień święty,
Składałbym rymy , niełamiąc głowy,
Zapałem wzgardy zajęty.
Piękoieby dla niej było powiedzieć:
« Życzę uprzejmie Jejmości,
«Zeby Jegomoćć mógł w radzie siedzieć,.
■ Choć pełen głupstwa,' podłości;
• Żeby po stokroć w przeciągu roku
■ Mógł świętą złamać przysięgę, '
■ A za nieprawe danie -wyroku
• Wart kary, otrzymał wstęgę.
tZeby szukając zysków, nie chluby^
■ Świadomy szalbierskiej sztuki,
■ Pomimo płaczu bliźnich i zguby,
■ Wyrabiał sobie kaduki.
■ Żeby do śmiesznych użyta braków
■ Gorliwość jego nieszczera^
■ Panosząc obcych, krzywdząc rodaków,
■ Dała mu imię Nekera. >
d by Google
WIERSZE RÓŻNE. 63
Te mająe źródła płynnej wymowy
Trądu bym w rymach nie znosił:
Żeby podchlebić Kasztelanowej
Przestępstwa męża bym głosił. .
Lecz Pani, twoich pochwał wyrazy
Przykre są i niewygodne,
I trzeba zaraz krócić Pegazy
Ghcąo myili ciebie mieć godne.
Na twe wzgląd mając sprawy i enoty
Wnet tkliwość człowieka wzroszy,
A chcąc twe wszystkie wielbić przymioty
Rozumu trzeba i duszy.
Wy więc o sławne córki pamięci
Go te łączycie udziały,
Stosując pienia moje do cbęcr^
Raczcie me zdobić pochwały.
Nie głosem jakim na Sejmach krzyczą
Kasztelanowie smutni, '
Lecz dajcie brzmiącej z wdziękiem, z słodyezą
Anakreontowej lutni.
A gdy juz skończą wesołe strony,
Ślubione wdziękom jej pienia,
Niech powainiejszym głosem uczony
Febus me wesprze wielbienia.
Nie sznkam ja tu rodu wywodów,
Boby to wzięła za żarty,
Plemię to idzie z różnych narodów
Imię ma z Polski, a krew ze Sparty.
Mijam jej skromność, jej obyczaje,
Kaidy jej chwałę w tym przyzna :
d by Google
64 POEZYE KAJETANA WĘGIERSKIEGO.
Lecz co jej chlobę Spartanki daje
Wolność i święta Ojczyzna.
Z niezmiennym Polki obliczem znasza
Ze los ich naród uciska.
Jej umartwienie i zal przynoszą
Smutne ojczyzny zwaliska.
Nie wiele ceni hołd mężczyzn tkliwy
Go sam wdzięk wielbi niewieści,
Lecz kto jest doli kraju iyczUwy,
W pięknem się sercu jej mieści.
Gorliwa Polka , matka starowna.
Synowi ślady tornje
Jak przodków sława kaie szanowna,
Tak młody umysł wzoruje.
Uczy poczytać cnotę za bóztwo,
Śmiać się z fortuny dziwactwa,
Więcej szacować zacne ubóstwo
Nii źle nabyte bogactwa.
W najwyższym srogich losów ucisku
Obywatelem być zawdy:
Dla marnych ozdób podłego zysku
Serca nieprzedać ni prawdy.
Cieszyć będących w smutnej przygodzie.
Zapędy dumy hamować, 4
Poważać równość w wolnym narodzie
I tylko cnotą górować;
Śmiałemi usty wynurzyć zdanie
Które sumienie wskazuje,
Tym przyjaźń oddać i obcowanie
Których się umysł szacuje.
DigiUzed byCjOOClC
WIERSZE AOZlNE. 65
Czarne bezecnych Sejanów czyny,
I brzydkie gromić fortele,
Gnębić Werresy, gnieść Katyliny,
A naśladować Marcele.
Tak ebowan , dzielne wróci nam męże : '
W Aanibala idąc ślady
Wiecznie ojczyznę kochać przysięie
"^ A nieprzenosić sąsiady.
Matki! niech wzór ten w was dacha wznieci
Obywatelek przykładnych,
Łub takie dajcie Ojczyźnie dzieci,
/Albo nie dajcie jej żadnych.
Podłość, podległość, niedbanio chwały,
Wady wyniosłej obłndy,
Te , ach te ! dolę naszą zrównały
Z niedolą wygnańców Jady.
Niegdyś n świata zazdrości celem
Był Polak z wolności hardy.
Przestał być wolnym obywatelem
I stał się celem pogardy.
DO KSIĘCIA
RAZIMIEBZA PONIATOWSEIEGO.
Pomiędzy gromadą wieńców
I ten dla ciebie zakwita
Za którym naszych młodzieńców
Chęć się ubiega niesyta.
XXIX. 5
d by Google
POEZYE KAJETANA WĘGffiRSKffiGO.
W pośrodku twojej jesieni
WioseoDe rosną ci kwiaty,
Kaidy się z wiekiem odmieni,
Tyś ten sam co i przed laty.
I
Wdzięczna miłoić co ze statkiem
Ma czciciela w twej osobie,,
Bawi szybki czas ukradkiem,
Żeby niemyślał o tobie.
Umiesz trzymać więzy miłe
Które na cię piękność wkłada,,
I choć miłość traci siłę,
Przyjaźń w tobie nieupada.
Ty jedtin masz talent rzadki
Ze i w nowej przeniewierce.
Przez niewidziane przypadki.
Dawnym wierne trzymasz serce*
Nieroznmiem by w tę cbwilę
Inna cię ponęta zwiodła,
Nadtoś się uwikłał mile
By cię nowa iądza bodła.
Jej wdzięki pewnym zakładem
Że twa miłość jest stateczna ;
Radbym, by twa tym przykładem
Przyjaźń dla mnie była wieczna.
d by Google
WIERSZE RÓŻINE. 67
Na wjazd do ¥Varszawy Senatara
w Roku iT78.
Nie chlob się z swoją wspaniałością Rzymie
Kiedy do cieoie wjeżdżał władzca świata^
Coś pięicniejszego opowiem w mym rymie,
Wjazd Pana z Panów do nas tego lata.
Więcej ludzkości znajdziesz w tym pospiecbn,^
August nabawił płaczu^ a ten śmiecbn.
Rok minął jako pożegnał stolicę
Zabrawszy z sobą powagę Senata,
By nią zaszczycał dalsze okolice,
Mądrość swą poznać dał całemu światu;
I gdy tu wszystko znikczemniało prawie, »
Gust, piękność z sobą przywrócił Warszawie.-
Pięknyi to widok gdy głowa w kołpaka
Sobolim wzgląda z poszósnej karocy,
Z rzewnego cbociaź głodnego orszaku
Harcuje kaidy z całą resztą mocy,
Pilnie swą scenę pełniąc w owym czasie,.
Jak miał zlecono sobie na popasie.
Niespracowany Senator cboć w drodze,
Dźwiga na sobie swej godności znaki:
Wstęgi na piersiach, ledwie nie na aodze.
Opończa nawet wydaje kto taki^
U której gwiazda świeci się na boku;
Z tejie go poznać w nocy choć w szlafroka.
5'
Digitized by VjOOQIC
68 POEZYE KAJETANA WĘGIERSKIEGO.
Ze iycie jego Ojczyźnie naleiy
Baczny Pa o , pierwej po oad mostem stawa
A wprzód wierzchowiec tam i sam przebiezy,
Doświadczy czyli bezpieczna przeprawa.
Czekać tez trzeba było z pół-godzioy ^
Nim nadciągnęły z maźami słoniny.
Gdy tak pozbierał swoje karawany,
I napasł oczy ludzkie z tamtej strony.
Jedzie na drogą w powagę przybrany
Noga za nogą dla zdrowia ochrony.
Aby zaś konie poważnego kroku
Nie rwały , trzy doi nie jadły obroku.
Wielka rzecz umieć łączyć gust z wygodą.:
Tak Pan nasz obrał poczet z bisnrmanów.
Dzidki z jeżami niewidzianą modą
Noszący , czego żaden nie miał z Panów.
I gdy pod górę końskie mdlały nogi,
J^ze służyły na miejsce ostrogi.
Najpłerwsze w szczęściu Krakowskie Przedmieście
Co oglądało takiej pompy dziwy ;
Pan niechcąc czynić krzywdy ładzi reszcie
Na nowe Miasto w^iedzie krok leniwy,
Ztamtąd na Leszno , aż też cztery rogi
Zwiedziwszy miasta , zawitał w swe progi.
Księżna małżonka przykład płci niewieści,
Co sama jedna męża uczcić umie^
Z gronem potomstwa na naj pierwsze wieici
Spieszy spotykać go tam gdzie rozumie*
d by Google
WIERSZE RÓŻNE. 69
Lecz krąiącegpo Dim schwytała w łaplcę
Dłago musiała grać z aim w ciociababkę.
Cała Warszawa byłaby się zbiegła
Z powiDszowaoiem uczcić przyjazd miły,
Lecz Pańska skromność w tym była przebiegła^
Ze bryki, mazie przystęp zawaliły.
Uwielbiaj i ty Muzo w skromnej mowie,
Wstęgi na brzucha, a kołpak na głowie!
DO KSIĘDZA
¥VĘ GIERSRIEGO.
Mówiono mi i mocnom się z tego radował,
Ześ śmiało w ślady dobrych Poetów wstępował.
Jak mi się mało zdarza widzieć i jak rzadko
Tych, którzyby rozsądnie pisali i gładko!
Tyle w Warszawie nudnych jest wierszy, ie jeśli
Prawda co mi o tobie znajomi donieśli,
Winszuję ci i radem chętnie o tern wiedzieć.
Żeś wart między lepszeroi na Parnasie siedzieć.
Wiem ie pierwsze przepisy starasz się zachować,
Bez czego nikt w tej sztuce nie będzie celować,
Ze w krótkich słowach myśli wspaniałych masz wiele,
Że słuchasz gdy ci dobrze radzą przyjaciele^
Żeś zwięzły , ieś nie twardy , nie dęty , nie podły.
Że cię nigdy błyskotki dowcipne niezwiodły,
Ze cię każdy rozumie, ie masz smaku tyle
By cię nawet kobiety mogły czytać mile:
d by Google
70 POEZYE KAJETANA WĘGIERSKIEGO.
Ze w swoich wierszach aienasz słów czczych i skladaaycb
AdI gwałtem do seosa rymów -aawiązanych.
Jeżeli więc tak piszesz , słasznie w Ukrainie,
Na Podola , Wołyniu , imię twoje słynie :
Lecz powiedz mi, jakie ztąd mieć moiesz korzyści?
Trochę pochwał, a więcej pewnie nienawiści.
Żebyś się był nad brzegiem urodził Sekwany,
Byłbyś pewnie na świecie uczonym poznany;*
Dzieła twe w HoUenderskich T^^bite drukarniach,
Po wszystkichby się zaraz rozeszły księgarniach,
Kupiłby cię uczony by się z tobą bawił,
I głupi by się w rzędzie rozumnyci; postawił.
Ale gdy cię pomieszał los między Sarmatj
Przez swój tylko znajome nierząd i przez straty.
Jakież ztąd obiecywać sobie możesz zyski.
Chociażbyś <oa Parnasie stopień miał nie niski?
Dobrze to wi«rsze pisać, ale rzadko. przecie
Choć najlepszy Poeta znaczył cos oa świecie,
I w tej oiepoliczonej wierf»zopisów kupie
Tyś jeden najszczęśliwszy Smoleński Biskupie!
Ty się zaś Kanonika nie możesz spodziewać.
Żebyś sobie pastorał mógł kiedy wyśpiewać.
Porzuć-że A-pollina, i z większym honorem
Stań się jakiej piękności dusznym dyrektorem.;
Albo jeźli się sądzisz jeszcze nader trwałym.
Staraj się wdziękom jal(im podobać zdawniałym.
Cięższa trochę powinność , przykrzejsza jest praca,
Lecz się rzucone ziarko sto|(rotaie powraca.
Wkrótce zmienisz w fijolet czarną rewerendę,
Porzucisz dla biskupstwa ubogą prebeodę;
d by Google
WIERSZE RÓŻNE. 71
A co dzień w wyisze coraz wynosząc się sfery,
Będziesz zalegał krzesła i dźwigał ordery:
I na starość w labiezDym spocząwszy seraju*
Pójdziesz jak święty Biskap prosto ztąd do Raja.
Nam świeckim nieachodzą wcale takie żarty,
' Zarazby nas w moc swoją zagarnęły czarty :
Lecz wy co z Panem Bogiem co dzień rozmat^iacie.
Którzy go nie za swoje występki błagacie*),
Łacniejsza wam z nim zgoda: Alexander szósty '
Wam wszystkie te pomyślne wyjednał odpusty.
Gdyby księdza którego Bóg chciał sądzić ostro,
Nie sypiałem z mą córką rzekłby ani z siostrą,
Ziomkówem nie zabijał, Monarchów nie wadził,
Za cóibyś mię choć przy nim w niebie nieposadził?
Niemasz co na to mówić i upewniam ciebie,
.Ze możesz żyć jak zechcesz, będziesz pewnie w Niebie.
To są rady: mieszkańcze dzikiej Ukrainy,
Radbyś ze stołecznego miasta mieć nowiny:
Lecz niewiem wcale cobym ci miał donieść. Wszak ty
Znasz naszych Panów kiedy jadą na kontrakty.
Ich dusze, ich sposobność, podłość i przymioty.
Na fraszki niepotrzebne niezmierne szczodroty;
Skąpi na dobre, pragną przedażą honoru
Wesprzeć smutne ostatki straconego zbioru,
A uczone obiady : znasz to może imie
Gdzie połowa nie gada, a połowa drzymie.
') Zamiast tego wiersza w wi«la rękopismach znajduje się :
Co go co dzień pijecie i co dzień zjadacie,
lecz my tej wersyi nie przyjęliśmy. Nota P. Mostowskiego.
d by Google
72 POEZYE KAJETANA WĘGIERSKIEGO.
, W których Król wszystkie musi zastąpić expeosa
Dowcipu, wiadomości i wiaa i mięsa.
Od Bałtyckiego morza ka śaiezystym Tatrom
Wiedzą, ie Pan Bielawski otworzył teatrum*);'
I slaszoie się tym chełpi zaszczytem niezmiernym
Ze był pono na ten czas jak mówią odźwiernym.
Gmin ubogich autorów na Warszawskiej scenie
Krzywdę czyni Talii, hańbę Melpomenie.
Jeden z nich co przez długi czas swą wenę chował
Mówią, ie nową jakąś sztukę wygotował:
I z tego na zabawę potrafiem korzystać;
On nas trochę ponudzi , my mozem wyświstać.
. Pełny śmiesznych konceptów pocieszny Łoskina,
Fanatyzmu nam jeszcze czasy przypomina.
Za to , ze Jezuitów wyrokiem obala,
Zly na Ganganellego, szkaluje Pombala;
I będąc w ostrzeżeniu każdej wady pilnym
Powiada: ie choć Papież, Klemens był omylnym.
Nowe w naszem pasterstwie porobił niesnaski
Los najlepszej aktorki pięknej Truskolaski,
I pewny się tym chełpił najwięcej honorem,
. Ze mógł być choć raz w życiu zwany Protektorem.
Piękne nasze kobiety pochwał z wszech miar godne,
Tego -roku nadzwyczaj zdrowe są i płodne,
•) Węgierski często zaczepiał sławę Bielawskiego, czło-
wieka uczciwego, bez iółci i w posiedzeniach zabawnego,
jak wszystkim wiadomo.
Nota P, Mostowskiego.
d by Google
WIERSZE RÓŻNE. 73
Co dziwniejsza ii świat si^ cały na to codzi
Ze się w tej liczbie cudze dziecko nie urodzi.
Mając od zabaw czasu wolnego kawałek
Byłem u Pana Lexa w przeszły poniedziałek,
Aie nie wiesz kio on jest? oto ten jest który
Otworzył nam gabinet tu literatury.
Cały czas się przedemną i żalił i zgrzytał
Ze tam kaidy więcej pił aniżeli czytał.
Radbym by cię te wszystkie nowiny bawiły,
By ci pozytecznemi moje rady były.
Nie myśl jednak bym cię chciał od wierszy odwodzić,
Pisz gdy możesz z fortuną Apollina zgodzić:
Pierwszy będziesz podwójną szczycił się zaletą,
Ześ był i dobrym Księdzem, i dobrym Poetą.
DO
ŁUBIEŃSKIEGO
z wieży.
Z. puszczyków i sów mieszkania
Na wielki świat pisać trudno.
Ustawiczne narzekania
I czynić i pisać nudno.
W podłym ludzi niskich tłumie
Przyzwoito losy winić.
Filozof skarżyć nie umie.
Umie tylko dobrze czynić.
Umie temu co go gubi
Wzgardziwszy winę darować) *
d by Google
74 POEŻYE KAJETANA WĘGIERSKIEGO.
Ani się z nczynkn chlabi,
Aoi go iei chce żałować.
Ni«cbaj mi juz nikt nie głosi
Te modele łaskawością
Choć Ich na pozór przeprosi,
Kryjomo wyrządza złości.
Ty co moim nieprzerwanie
Byłeś przyjacielem wszędzie,
Niech ci świadkiem to pisanie
1VIej wdzięczności świeżym będzie.
Nie będę ja ci ta kadził
Przypodobania się celem,
Dwieś rzeczy rzadkie zgromadził,
■poczciwymeś przyjacielem.
O Pożytku nie mienia^
Dzięknję tobie Panie Nakwas~ki
Żem się zabawił wczoraj z twej łaski,
Bo ci się przyznam że chociem nie letki
Z tem wszysŁkiem lubię wino i kobietki.
Lecz na nieszczęście niełaskawe losy
Dawszy gust Pański usunęły trzosy.
Przy miernej jednak nierozpaczam doli,
I milczeć zwykłem choć mię co zaboli ;
Wolałbym prawda ja tak jak i drudzy
Których być musiem uniżeni słudzy,
Na giętkich prętach w Angielskiej kareci«
sześciu kacami wiatr pędzić po świecie.
d by Google
WIERSZE RÓŻNE. 75
Albo na dzieloym Tarczynie zawodzić,
Bo zawsze lepiej jeździć niili chodzić:
Ale eói robić mqj iLochany bracie,
Jedai się w zamka drudzy legną w t;bacie.
Nie wszystkich TÓwoie natura obdarza,
Nie nam to pierwszym nieszczęście się zdarza:
Ubóstwo czasem na dobro wychodzi
I zbytek w ludziach często głupstwa rodzi;
I stan ubogi godzien jest zawiści.
Ma i on swoje nad inne korzyści :
Nie będziem szaleć bo niemamy z czego.
Lecz tek nikt titędn niewskaźe naszego.
Patrzaj , ów Ksiąie Panek zawołany
Jaką ma sławę i jak jest wyśmiany.
Czemu? bo liczne dziedzicząc zagrody
Zycie prowadzić musi podług mody, ,
Przeto z Konwiktu pobiegł do Paryża
I tam to naprzód zgrał się do halirza;
A chociai jeszcze nic nreznał w swym kraju
Musiał tam jachać przecie dla zwyczaju,
Bez doświadczenia , nauki , rozsądku,
Utracił honor z połową majątku.
Powrócił nazad , jakoż nie bez zysku.
Przywiózł gryz w kościach, a nędzę na pyska/
Wzgardził ojczyzną i z niej się naśmiwa^
A w gnieździe własnem z wstydem przemieszkiwa.
Tak więc dobrego plemię patryoty
Stał się wyrodkiem narodu i cnoty.
Fortuna ludzi zwyczajnie odmienia
I śmieszne w głowie roi ułożenia:
d by Google
74>. POEZYE KAJETANA WĘGIERSKIEGO.
Widzisz z owego oo się stało teraz.
Co z nami chodził i przesiadał nieraz.
Jak posłużyły Dubieńskie kootrakty,
loDemi zaraz zaczął stąpać takty.
Skoro się przeniósł z bruku do karety
Stroi Darowne jak rumak korwety:
Jak się nadyma z swojej karyolki,
Śmiałem się ongi ai mię wsparły kolki.
Głowę na karku jak orzeł kieruje,
Nikogo ni.e zna choć się przypatruje.
równych niedba, a niższych niewidzi,
Nie pomniąc na to ze z takich ś^at szydzi.
Chwała bądź Bngu źe mamy nie wiehB
1 z Da» by może dt^wi I i' przyjaciele.
Któż wie Móspanie jeźliby pieniądze
r w nas też inne niewznieciły żądze.
Mozeby i my posiadając zbytki
Pańskiej próżności stawiali przybytki,.
Mozeby i my skarby tkali w mury
I mniej potrzebne wznosili struktury,
W których na pozór uboga prostota,
A wewnątrz zbytki i rozpusta złota.
Mozeby i my z kaprysu lub z mody
Wspaniałe chcieli wystawiać ogrody ;
Wyspy Cypryjskie, mruczące fontanny,
W nich labirynty, świątnice Dyanny.
Wszyscyśmy ludzie podlegli odmianie^
Mozeby i my szaleli Móspanie!-
Bo któż dziś dobrze majątku używa,
Jeźli nie szumi to w karty przegrywa;
d by Google
WIERSZE RÓŻNE. 77
A chociai nędzarz od głód o nmiera
Któż Da te jęki swój worek otwiera?
Lepiej mieć mało, mieroośc cnoty cechą;
Moiaa z pałaców imiać się i pod atrzechą.
Do JÓZEFA.
Zacny Józefie niechaj się nikt o mnie
Nie chlubi próżno, ni wynosi dumnie.
Ze się urodził lub został Ksiązęciem,
Hrabią, Baro n eta , lob Margrabi zięciem*
Ze liczne włuści i zamki posiada,
Kl^re nań zlała krew, przemoc, lub zdrada.
Ze go wspaniałe obejmują gmachy.
Ściany marmurem, złotem tkane dachy.
Cały się świeci natchniony gwiazdami.
Różnych kolorów powiązań wstęgami;
Pieczęcią, Laską pyszny lub Buławą,
Hagę i Lejdę swą napełnia sławą;
W ręku swym trzyma serce swego Pana;
Podchlebstwo przed nim zgina swe koianą,
I podłym bluszczem uwieńczywszy skronie,
Los w nim ubóztwia przez ofiarne wonie.
Ślepego trafu właściwe to znaki,
Prawej wielkości blask wcale nie taki.
Ten jest prawdziwie wielkim mężem u mnie^
Kto samym sobą kierując rozumnie.
Chęci i żądze gdy jak człowiek czuje.
Nie one jema, lecz on im paniąje.
d by Google
78 POEZYE KAJETANA WĘGIERSKIEGO.
Marnym przepycha blaskiem gardzi śmiało,^
Nie wiele pragnie, przestaje na mało,
Ani co próioość uwielbia i ceni,
Zalety szuka w czczem świetle kamieni;
Świetnym go honor nie razi^ widokiem,
Równem na nędzę w szczęścia patrzy okiem.
Nikłego chwały nie ugania cienia,
Ani próżności zna w sobie nasienia.
Zdzierstwem i krzywdą bliźniego się brzydzi^
Ratuje gdy go w nieszczęścia być widzi.
Nie wie co słuszność lab grzeczność przedajoa,.
Ani eo chytrość czasom tym zwyczajna.
Niższych chardemt nie depce oczyma^
Ani się w złotym powozie nadyma.
Pełnić powinność swej- chęci ma celem^
Wie kogo, koma, mieć, być przyjacielem;
Dobro powszechne nad własne przekłada.
Nie zna co chytrość, fałsz, interes, zdrada;.
Krajowi słuiy wiernie i z ochotą,
Woli być, nizli zwać się patryotą.
Z zasłag się swoich wielkości nie chlubi.
Ni ich ztąd liczy ie Ojczyznę gnbi.
Naok i kunsztów zna i kocha wdzięki.
Cenić je umie hojnością swej ręki.
Dobre i w innych szacuje przymioty^
Pozorność zawsze rozróżnia od cnoty;-
Ani. zazdrosny ^ ani zemsty chciwy,
Ani obładnie święty i gorliwy.
Pełen litości nędzę- wyrozumie^
Hojnym gdy pora i ludzkim być umie;
d by Google
WIERSZE RÓŻNE. 79
Nie damay w szczęścia, nie podły w potrzebie^
Zoa świat i ładzi, a naj pierwej siebie.
Na srogość losów nie łaje, nie foka,
W krajowej barzy swych zysków nie. szaka*.
Nic go nie- smaci , nie trwoży , nie ładzi,
Ani sam sobą ani innych nndzi.
Kontent z tej , w jakiej los go chciał mieć doli,.
Dobrym hyc raczej niż szczęśliwym woli.
Takowych mężów o jakże zbyt mało !
Szczęśliwyś jeelić widzieć się ich dałe*.
DO
MONITORA BOHOMOLCA.
Ardna per praeceps gloria vadit iler. Orid;
Napraweo obyczajów którego nwagt
Nie równej są n wszystkich i ceny i wagi;
Pojętne serca smak w nich i słodycz znajdają,
Zepsnte obrzydliwość i wstręt jakiś cznją.
Zostaw ich w tej gorączce , a miej sprawę z tenfi-
Którzy są przyjaciółmi i prawdy i twemi.
Niech cnota pożytkoje, niech się złość rozdziela,
Z tegoż kwiatka miód pszczółka i pająk jad zbiera.
Lecz przystąpmy do rzeczy — Radzisz byśmy sławy
Prawidłem, wszystkie nasze wymierzali sprawy:
Pozwalam, z najmędrszemi w tem się zdania zgadzasz^^
Lecz radbym wiedział, na czem tę sławę zasadzasz?
Każdy i najpodlejszy człowiek z tem się głosie
Iż sławę kocha, iż ją nad życie przenosi:
d by Google
80 POEZYE KAJETANA WĘGIERSKIEGO.
Ale każdy ją w ianej maluje postaci,
JediBn jej przez to szaka, przez co dragi traci.
HarpagoD który w pośród bogactw, żyje w nędzy.
Zasadza ją na mnóstwie ukrytych pieoiędzy.
I mniema ie tym większy szacunek poiiędzi«
Im więcej źle zebranych dochodów mieć będzie.
Marnotrawca przeciwne ma zdanie w tej mierze,
Bez nadziei oddania od każdego bierze;.
Rozprasza majętności i rozomi głupi
Że złotem pożyczanem sławy się dokupi.
Szumny junak zakłada onej pozyskanie
Na mocnym fordymencie i grubym kaftanie;
A gdy krzesze żelazem brukowane drogi
Mniema \z promień sławy leci mu pod nogi.
Pijak kiedy zagrzeje łeb, bohater wielki.
Szuka sławy usilnie az na dnie butelki;
I jakby heroizmu jakiego dokończył,
Chlubi się, ze rzęsiste kielichy wysączył.
Dama przy gotowalni cały zaszczyt stawi
Gdy wdzięków lub pożyczy, lub tylkp przypr.iwi;
Zda się w tern upiększeniu gasić cuda świata,
A sława taka bardzo krótkie żyje latii.
Dumno-my^lny postawę z twarzą górnie byczy^
A nawet ton mówienia z gestem pompatyczy.
Mniemając ie ma wzictość największą na ziemi
Gdy sam wzgardzon od wszystkich , pogardza wszystkiemi.
Uparty, w każdej nawet sprawiedliwej rzeczy,
Każdemu się przeciwi i wszystkiemu przeczy.
Choć czuje zdania swego próżność, nieodmieni;
A ten 4ipór jak wielki rozum z sławą ceni.
d by Google
WIERSZE RÓŻNE. SI
Niewdzięczni, rodzaj Indzi najgorszy na świecie^
Sądzą ie przez to imte swe mają w zalecie,
U wdzięczności łaskawcora' swym nieolLazają,
A co drogim są winni , sobie przypisnją.
Tersytes pokładając sławę w próioej chlabie.
Szuka dla siebie sławy w cudzej sławy zgnbie;
Mniemając iz mn przez to przybędzie ozdoby
Kiedy poczerni wszystkie społeczne osoby.
Prawnik na tern zasadza swą wziętoiSć i sławę
Gdy najniespra wiedli wszą chytrze wygra sprawę;
Roznmie ie go każdy mnsi za to cbwatii
li umie grzech obronić, niewinność obalić.
Mijam inne rodzaje i starców i młodzi,
Jednych mi się tknąć nieobce, a drugich oiegodzi.
To mówię ze jak różnych gatunków są sprawy,
Tak róine są sposoby nalbywania aławy.
Jeden cnoty stopniami jej kresu dochodzi,
Drogiemu i występek częstokroć ją rodzi ;
Rozbójnik wieś zrabował, na pal wbity ginie;
Alexander świąt złnpił i wielkim ztąd słynie.
Bywa to, ie uboga cnota w więzach stęka
W ten czas, kiedy przed zbrodoiem szczęśliwym iwiat klęka ;
Występki nawet górnych ludzi są fraszkami,
Nieszczęśliwych i fraszki sądzim występkami.
Niech więc za życia żaden o sławie nie sądzi,
Ślepe szczęście żyjących ludzi sławą rządzi.
Zostawmy potomności co u nas sekretem,
To ona sprawiedliwym ogłosi dekretem.
XXIX. 6
Digitized byCjOOClC
8^ POEZYE KAJETANA WĘGIERSKIEGO.
liaka ma hyó zona moja.
Pierwej się ja nie oienię,
Az póki w mej przyszłej żeate
Znajdę , mili towarzysze.
Wszystko to, co ta wypiszę.
Piękne lice, lata młode.
Zdrowie', nadobną urodę,
Dobrą duszę, serce czułe,
I z dukatami szkatułę;
Wychowanie w domu dane,/
Nie modne, nie formowane;
Ambicyą^ gust do cnoty, ^
Te są których chcę przymioty.
Miłość pierwszą ; rozum zdrowy.
Nie modny, nie romansowy;
Wdzięki w farbach nie szukane
I pieszczoty niezmyśiane.
Niechcę ja tych nauk po ni
Których sama jej płeć broni.
Dosyć tej nauki na nią.
Umieć być ioną i panią.
Przy tern niechaj będzie skromna,
W statku małżeńskim niezłomna;
Bo ja niechcę być ionatym
Przeto, żeby być rogatym.
d by Google
WIERSZE RÓŻNE. 83
Żądanie moje *),
do ....
Gdyby łaskawa fortana
Co bez brzytwy innym goli,
Bała strzyc swe złote rana
Mym żądaniom po ich woli;
Daleki od podłej żądze,
Drugi stoik pełen cnoty,
Wzgardziwszy skarby, pieniądze^
Honory pełne kłopoty,
Z serca: przystałbym na mało;
A bijąc pragnieniom tamę
Gdyby to się szczęścia zdało,
Te bym chciał mieć rzeczy same-.
Pierścień Soliter Krajczego,
Biskupa Kujaw smak stoło,
Ekwipaź Baranowskiego,
I Probostwo bez mozołu.
Co£ z urzędu Kapituły,
Ni iei mam my^ zostać Panem ;
Wolałbym nizli Infuły,
W Międzyrzyca być Plebanem.
*) Te iądama w rozmaitych rękopismach pod imie-
niem Węgier/^Juego umieszczone , są podobno Księdza Ko-
bylańskiego.
JVota P. Mostowskiego.
6'
Digitized by VjOOQIC
84 POEZYE KAJETANA WĘGIBRSKIfiGO.
Ani parski, ani miejski,
Ni szeraki, aoi wątki.
Blisko miasta domek wiejski,
Tak naprzykład, jak Powązki.
Dla większego w źycio ładu.
Kładąc mym żądzom hamolec
Chcę mieć, naprzykład, dla składa
I Podkomorzego Szaleć.
Owoce Saskie oa wety.
Piróg, co go robi Razia,
I dwa słodkie klarynety,
Skrzypce z gitarą i Jazia.
Jeźlić przykrości aieczyni .
1 nie zatrodoi pamięci;
Przenajłaskawsza Bogini !
Stachaj jeszcze jednej chęci.
Chciałbym nabyć świeie prawa
Od trzech przyjaznych sąsiadów,
Na kraje, co im moc dawa
Dziedzinę naszych pradziadów.
Nie żebym wyssał krew z ludu,
Ni się mienił Królem Sanu,
Bez kontraktowego trudu.
Wróciłbym je swemu Panu.
W ten czas kontent z moich losów
W wybranym przyjaciół gronie
Słuchając Parnassu głosów.
Bluszczem bym wieńczył me skronie.
A po długiem czerstwo życiu,
PełeUr troski i zabiegu,
d by Google
WIERSZE RÓŻNE. 85
Widząc Polskę w dobrym bycinj
Na mych myśli zartkich zbiegu,
Przy śmierci nietracąc oałoga
Chcę w mym myślenia sposobie^
Mieć ostatnią myśl o Boga,
A przed ostatnią o tobie.
DO
P. PORUCZNIKA.
Mój kochany Porucznika!
Na twoje imieniny
Stawięć z powinszowaniem w szyku
Wojsko z różnej krainy.
Miej do tańca , do ochoty,
1 do kochanej buzi,
Taką grzeczność i obroty
Jak Kugłarze i Francuzi.
Niź Węgrzyn nakoniec lepi
Bądź wesół i żywy,
A który cię kiep zaczepi
Bij jak iołoierz zapalczywy.
Niech ci szczęście w kaidej dobie
Tak dotrzymuje wiary,
Jak przyjacielskiej osobie
Służą wierne Szwaj cary.
Jak huzar polski we zbroi
Niechaj twa świeci cnota,
d by Google
86 POEZYE KAJETANA WĘGIERSKIEGO.
A zdrowie tak mocno stoi,
Jak %Ioskiewska piechota.
Na aniwersarz wesela
ELŻBIETY.
Niech się z twoją pamiątką me pióro oapieSci
Dnia loby , dnia doroczny roskosznej boleści !
W którym celaiejszc pełniąc rzemiosło natary^
Elżbieta rozsączyła dziewicze parpary.
Z jakim nieznaną słodycz przyjmowała wstrętem?
Jak długo miała minę nieposłusznej żonki?
Nieraz męża nazwała bezczelnym natrętem
I nie raz w zachwyceniu rozdarła koronki.
Wiele było wymówek i sprzeczek jak siła
Nim się Bozkim roskoszy nektarem upoił,.
Nim róże z liliami na łup mu puściła,
I nim się wstyd rumiany z małżeństwem oswoił.
Tak Amazonka mając z Tezeuszem walki,
Długo Bellony równej doznawała szalki;
Ale padła nakoniec srogim ranna grotem,
Bez siły i pamięci zlana krwią i potem.
Ach! jak ci był Elżbieto przykry dzień weselny.
Jakąż bojaźń sprawiła łożnioy godzina!
Mniemałaś, że już zginiesz, że to raz śmiertelny
Który ci zadaó miała strzała Kupidyna.
Nie śmierć ta strzała niesie, daje ona życie;
Niech często do swych celów^ trafia należycie,
d by Google ,
WIERSZE RÓŻNE. 87
Budujcie piękne ciałko, duszę dadzą nieba,
Waszego nam plemienia gwałtownie potrzeba;
Poty się nasza kiedyś niezagot rana.
Potomność niezapomni o tej smutnej dacie, ,
Wtedy była dopiero Ojczyzna przedana,
Gdy żadnego z krwi waszej nie było w Senacie.
Mój Świat
Niech kto chce wielbi dawne swobody
I złote wieki As Łrei,
I Adamowe rajskie ogrody
Z wiekiem Saturna i Rhei.
Ja jeden konteot przecie
Źe teraz żyję na świecie.
|Viek ten złośliwy, wiek. opłakany.
Czci ahi wiary niegodny.
Niech sobie będzie jak chce nazwany,
DJa mnie on bardzo wygodny.
I to mi Jest bardzo miło,
. Że dziś mi się iyc zdarzyło.
Kocham się w zbytkach, pieszczoty lubię,
Kuoszta i życie wygodne ;
Porządek chwalę, gustem się chlubię, .
I to mi ładne co modne ;
Niech to gast będzie złośliwy.
Tak myśli każdy uczciwy.
Bawi to duszę moją zwodniczą,
Gdy mi dostatek obficie
d by Google
8S POEZYE KAJETANA WĘGIERSKIEGO.
Nowe potrzeby z nową słodyczą
Na moje znosi użycie,
A ja mych przodków wyrodek
Wszelkich używam wy^^odek.
Ziemia swą iywność, Niebo widoki,
Ogieo mi daje wygodę ;
Ptastwo. i Ryby swojemi zwłoki
Mnożą mi moją swobodę.
Wszystko mi w życia przyjazne,
Szczęśliwe wieki żelazne!
Jeźli to u mnie w małym jest względzie
Że nie tak żyli przodkowie.
Ze wolę biszkokt niżli żołędzie,
Niech mi kto na to odpowie ?
On żołądź smaczną rozumiał.
Bo chleba upiec nieumiał.
Mało dbam o to że tym nie będę
Czym próżność może mię łudsić.
Spokojny zawsze z cnotą usiędę
Ni się dam pysze przebudzić.
Nikomu nic nie zazdroszczę.
Sam się przyszłością nie troszczę,
A jeżii sobie wyżej kto ceni
Zyc pół w nadziei , pół w strachu,
' Mnie lepszy własny wróbel w kieszeni
Niż cudzy gołąb na dachu.
Myślcie sobie jako chcecie.
Dla mnte dość w dzisiejszym świecie.
d by Google
WIERSZE RÓŻNE. 89
Obywatel prawy*).
Czas Dieszczęjcia i hańby ,. przez podłość i zdrady
Pomnożonych wyrodków, prawie zgładził ślady
Cnych miłośników twoich Polsko! w schyłku sławy
Zbyt zapomniałaś co jest obywatel prawy.
Chcę ci jego przed oczy wystawić rzetelny
Obraz, i do wzbudzenia naśladowców dzielny.
Nie jest on myśli tworem : z swych rysunków znany
Niedogasłej nadziei wzmoie promyk cbwiany.
Gmin tu od sławy przodków i cnoty odrodnych,
Tak chciwych rządzić Styrem jak rządzić niegodnycbt
Usłni]^ czarnym cieniem brzydkich wizerunków
Do wybitnego pięknych wydania rysunków.
Ten z przychodnią pomocą własną złączył zdradę,
A darmo chytrą mową chcąc ukryć szkaradę,
Na czas, na okoliczność, na ciosy niedoli
Zwala skutek swej zbrodni, swej przedajnej woli.
Gasi żądze obrony i ostatki męztwa.
Radzi ustąpić mocy podłego zwycięztwa.
Aby wcale zagubić matkę próżno zwaną,
Sam tnie , fani , kaleczy , od obcych szarpaną.
Ów , rozbita ojczyzna kiedy wszystko traci,
Z smutnych łupów wśród burzy w mgnienia się bogaci.
•) We wszystkich rękopismacb , Obywatel prawy pod
imieniem Węgierskiego znajduje się, lubo w nim sposób
pisania wcale jest odmienny.
Nota P, Mostowskiego.
d by Google
90 POEZYE KAJETANA WĘGIERSKIEGO.
Kiedy Polska zniżona i wstydem okryta,
Od pychą wzdęty cienie czci i nazwisk chwyta.
Inni bez światła , próżni wiadomości rzeczy,
Niegodnie się podjęli publicznych spraw pieczy;
Albo chytrością gorszych w błąd ślepo popchnięci.
Lub słabych serc trucizną , bojaźnią przejęci,
Idą podle się zginać z swojemi hersztami
Poświęcając obczyznę przed gwałtu bożkami.
Równej zbrodni swem głupstwem i lękaniem wioDi,
Gdzie z rozumem i męztwem wnij«ć byli powinni.
Wśród łych okropnych poczwar, co szpecą ród ludzi,
Wspaniały obraz nowe serc wzruszenie wzbudzi.
Prawdziwy obywatel radzca nieskaiony ^
Serce męzne^ a umysł niesie objaśniony.
Zna i lubi powinność , zna sprawy ojczyzny,
W środki dzielne i w radne wynalazki żyzny
Odkrywa zdradę, iiańbi podłość, dźwiga cnotę.
Gdy upór przekonywa naucza prostotę.
Sprawiedliwość, odwagę, tchnie słuwy, przykładem,
Nie strwoźon , Rzymian idzie i Spartanów śladem.
Czuje krzywdę i zbrodnię, hańbę niżej kładzie,
Niż śmierć i niż niewolę, i w skutku i w radzie.
Czy po odważnym mową zdania wyrażeniu,
W czynach się z mową zgodnych zamknie i w milczeaio;
Czy znowu duchem wyższym ruszony potężnie,
Przed obliczem narodu odezwie się mężnie;
Zawsze znać że ni zysku chęć go wzniosła podła,
Ni osobista żądłem nienawiść ubodła.
Mocą prawdy i czucia tchnie^ chwieje, porusza.
Przez usta się udziela drugim jego dusza.
d by Google
WIERSZE RÓŻNE. 91
Grom wspaniałej wymowy wali podłość zdrady,
Łamie stawione trwogi^ sromotne zawady;
Kruszy dumę nadętą , mężnych , dobrych chwali,
Gnuśoe serca rdzą tknięte nowem męztwem stali;
Groźby, pwałty i skargi bezwstydne wyzywa,
Gryzie się pod nogami złuść blaba i mściwa;
Przymuszona szacować cnotę nie lubioną,
Choćby wzięła jej życie zna się zwyciężoną.
On niby skopnł, kiedy walą co bałwany
Rozjuszonego morza, stoi nie zachwiany;
A Neptun darmo szturmów zażywszy i trwogi,
Składa srogość zniżony i lizę ma nogi.
Złe czasy, nie ja.
Gdyby mię pięknym stworzyła natura,
Małobym wcale troszczył się o siebie.
Bo mię babunia pokochawszy która,
Hojnąby rączką wspierała w potrzebie.
Albo tei gdybym urodził się Panem,
Doszedłbym chwały i względów świątyni:
Byłbym rozumnym , grzecznym i kochanym,
Bo złoto teraz z głupca mądrym czyni.
Lub chciałbym wiedzieć szczęśliwego sposób.
Co bez majątku i nauk, a przecie
W gronie najpierwszycb umieszcza się osób,
I w pięknej jeździ w ressorach karecie. .
Przystałbym w służbę króla Faraona
Gdyby był swoim faworytom stały^
d by Google
n POEZYE KAJETANA WĘGIERSKIEGa.
Lecz jak mu padnie myśl w głowie szalona^ •
Wydziera płalę i majątek cały.
Szukałbym szczęścia w żołoierskim mandurze,
Lecz eói? kiedy ja życie styram w bojo.
Młode paniątko, przez matalki burze
Dostaaie wakans, siedzący w pokoja.
Względy a dwora są słooca promienie.
Co wzniosłych tylko jodeł wierzchy grzeją,.
A niskie krzewy skryte pod ich eieaie
Nie ogrzewane, bez wzrostu niszczeją:
W gnuśnem zaś zasnąć bez czynów łożysku^
Stać się próżniakiem niedbałym, leniwym.
Lub mieć dostatki a być w pośmiewisko,
Jest to być w samem szczęścia nieszczęśliwym.
Góź mi ów kanon, <ro się pasąc dłogim
Dziesięcin zbiorem z utuczonym brzuchem.
Nie użyteczny m sobie , oi drugim,
Uległ pomiędzy kocharką i pocbem?
A gdy zaległej raz mu dziesięciny
Ktoś nie zupełnym odmierzył wydziałem,
Chociaż był odpost od kary i winy;
Wyklął z ambony i z doszą i z ciałem.
Albo ów sknera istny żyd nie syty.
Co zdzierstwem z swych się sycąc biednych kmieci,
Łodzi nieznając sam w domu ukryty,
Radby zamienił w złoto własne dzieci.
Ńie wiele i ten w świecie użyteczny.
Co cnotę gdzieś tam zbywszy na tandetę,
Kręciel, oszczerca, zdrajca i wszeteczny,
Na tym że filut zakłada zaletę.
Digitized byCjOOClC
WIERSZE RÓŻNE. 93
Czasy złe wprawdzie w tym wiekn nastały,
Że iyjąc z cnotą trudoo być szczęśliwym.
Nie będę jednak nigdy tak zuchwały
Bym pragnąc szczęścia stał si^ niepoczciwym.
Melancholia.
Nndów gromada zewsząd mię opadła,
Tęskność, po całej rozeszła się daszy^
Serce ból trapi , a namiętność zjadła
Głowę mi saszy.
Fortnna szydząc* omija mię bokiem*
Ubiegła młodość , gnnśne pełzną lata.
Dziewczyna nawet krzywem patrzy okiem
I mną pomiata.
Ej ! jcźli sprzyjasz Węgrzynie koehtny.
Podaj ty przecie, podaj mi ratunek.
Podaj na głowę i na serca rany
Skuteczny trunek.
Ani mię płomień ususzyć miłości,
Ani do szczętu zdoła los utrapić.
Bylebym jeszcze mpgł w dolegliwości
Wina się napić.
Próżny usiiek.
Darmo Pafnucy siedząc na pu^yni
Świętych na rozum używa omamień,
d by Google
94 POEZYE KAJETANA WĘGIERSKIEGO.
Nieczułym nigdy siebie DieoczyDi,
Człowiek nie drewno^ a serce Die kamień.
Tradno to nazbyt by skłooność natury
Cudownym hartem miała się zatwardzró,
By pośród czarnej trując wiek klauzury
Mogła gwałtowną natarczywość wzgardzić.
I oczy zamroi, t zatul swe uszy,
W serce z tern wszystkiem ułomność ubodzie,
Ta ci przekona dzielność słabej duszy
I rozum w tkliwej pomiesza przygodzie.
Ty się w zbawienne uzbrajasz pukferze.
Akty strzeliste , mocne przedsięwzięcia ;
A w tym kupidyn lichą strzałkę bierze,
Słabniesz natychmiast od jednego cięcia.
Chytre to dziecko lego naprzód siecze
Kto niby stroniąc jego broń pomiata,
I w grubym worze i w kniei dociecze.
Nic niezwaiając na stan i na lata.
Czyliz być moie , by człowiek człowieka
Naturę stradać mógł jakim sposobem?
W jaką się kolwiek postawę, obleka,
Natura jest mu kolebką i grobem.
Podział czułego z młodym.
W jednem stołeczoem mieście
Mieszkała pewna dama niezmiernej urody,
Z pięknem ją urodzeniem wiek zaszczycał mfody
i inne chluby niewieście.
d by Google
WIERSZE RÓŻNE. 95
Nie łatwa nmizgów sztuka,
Wzrok, kibić, grzeczność, nanka;
Takie dary i przymioty
Nie jedoema z młodzików w oczy uderzyły.
Nie kaidy był jednak miły,
Cboć się jpj podobania dosyć miał ocboty.
Pomiędzy tą liczną zgrają
Letnich, młodzianów i pustych fircyków,
Najwierniejszy z iriiłośników.
Jakiego zadnc romanse nie mają,
Czuły i tkliwy,
Powiadano ze cnotliwy.
Czuć go na milę miłością,
Bez przestanku łaził za Imością;
Ustawicznie wzdychał, szlochał,
Powiadał jej ie ją kochał,
I powtarzaniem własnej czułości.
Tak ją nudził, tak swędził,
Ze ją był prawie wynędził,
I zaledwie ze skórą zostawił jej kości.
Wszyscy się litowali nad tą damą młodą f
Szczęściem się chłopiec natrafił raźoiejszy
I do miłości zdatniejszy,
Który zdjęty jej urodą
Zaczął jej nadskakiwać i szeptać do ucha;
Choć to do rzeczy nie było
I^odość młodości łatwiej jednak słucha,
Z równym się rozumieć miło.
Nakoniec po staraniach dziełu przyzwoitych
I trudnościach w nich zaiytych,
dbyGoógle
96 POEZYE KAJETANA WĘGIERSKIEGO.
Dopiął swego mój młodzieniec;
I właśnie gdy zwycięzki kładł na głowę wieniec
I pieścił się z najmilszą zdobyczą swych trudów.
Przez przypadek nieszczęśliwy
Nadszedł na te Łnbon tkKwy,
I stał się widzem tycli eadów.
Nieba! zawołał, i ty jasne słonce!
Księiycn! co oświecasz zdradne niewieniościy
Wy świadkowie mycb czułości.
Gwiazdy świetne, nocy gońce;
Przestańcie świecić, przykra mi jest światłość wasza,
Wzrok mój mocy jej nie znasza.
Ró£e! coście czułości ozdabiały ezoło.
Możecie jnź więdnąć sobie.
Po tak nielitościwej na mą tkliwość próbie
Patrzeć jaź na was nie mogę wesoło.
Nie skarż się, rzecze mn przyjemnie,"^
Piękna dama na której niewierność narzekała
Czyniłam co było ze mnie
Abyś na twoją szczęśliwość nie czekał;
Coś dziś widział gorszyć się z tego niemasz prawa.
Na obu jestem łaslsawa
I nadgrodę za miłość waszą dzielić maszę^
Jemum ciało jui dała^ tobie daję duszę.
Fanatyzm.
Krzyi w jednej ręce, ielazo ma w drogiej^
Zasłonił oczy, pozatykał uszy,
Digitized byCjOOClC
WIERSZE RÓŻNE. 97
Tak lwiąt obiega , jak jest w sobie długi,
Wszystkiego dotkoie i z grunta poruszy.
Gdzie tylJLo przeszedł, krwią ludzką spluskaoy^
Dojdziesz go czarnym zostawionym śladem,
Lubi kaleki, śmierć, nędze i rany,
Pije łzy cudze, tuczy się swym jadem.
Gdy złych od dobrych świat zobaczy przedział,
Temu Sędziemu co na ten czas rzeczom?
Który swym Uczniom wyraźnie powiedział,
Ja was na ziemie nie posyłam z mieczem.
Czy Molochowe wskrzeszamy obrządki.
Gdzie krwią człowieka błagany Bóg srogi?
Czy Buzyrysa milsze nam pamiątki.
Który zabijał przychodnie w swe progi?
Oto syn tłumiąc przyrodzone prawo,
Z własnego ojca uczynił ofiarę;
Ten padł, ów na nim trzymając bron krwawą,
Wraz woła ranny z raniącym za wiarę.
Wiaro! ty czysta przysłana na ziemię,
Ale cię człowiek zabobonem szpeci ;
Ty chcesz by ladzicie kochało się plemię
Jako jednego ojca jedne dzieci.
Bóg od nas wszystliieh wyciąga swej chwały, ^
Pod jednym^^zyje naród ludzki Panem;
Afryckich pustyń tułacz ogorzały,
Z Japonem, albo Cbioczyk z Luzytanem.
Za cóz dla wiary miecz kto w ręku nosi?
Pokrzywdzą Niebo i Prawo Natury :
Kiedy kłoś ręce równo ze mną wznosi
Nie potępiać go, on je wzniósł do góry.
XXIX. 7
Digitized byCjOOClC
98 POEZYE KAJETANA WĘGIERSKIEGO.
Czyż to nie lepiej Rzym rozumiał stary?
Aby zamieszkom powszechoym zaradził.
Szczęśliwe skutki z rózaej robiąc wiary^
Bogi narodów w stolicę wprowadził.
Gdy rózoe Bóztwa ręce sobie dały,
Serapis został Jowiszowym bratem,
Eofrat się z Tybrem w jedno łozę zlały.
Rządził Rzymianin uciszonym światem.
Jeźli oiebaczność dotąd była głacba,
Idź ktoś wykroczył przykładami temi ;
Człowiek szczególniej niech zwierzchności słacha,
A tego wielbi co jest ojcem ziemi.
Nie mamy prawa z bronią w ręku pytaó,
I o rzecz świętą pastwić się nad bratem;
Ty co te wiersze będziesz kiedyś czytać.
Wspomnij ze chciałem być sędzią mt katem.
Jam ci z rąk wydarł oręż zgotowany
I ślepy zapęd z wolna ułagodził,
Ześ się nareszcie i sam przekonany
Z rozamem, sercem i wiarą pogodził.
Próżność Świata*
, Żyjmy dla siebie miły Stanisławie,
Gdy mamy myśleć, myślmy o zabwie;
Tobie ma przyjaźń , mnie twoje kochanie
' Za świat niech stanie.
Co robią inni, niech cię to niedziwi,
Ludzie są głupi, próżni i złośliwi.
d by Google
WIERSZE RÓŻNE. 99
Niech czynią eo cbcą , pnytym ich SMtawmy/
A my się bawmy.
Ten wir nndnofci} co go świat nazwali
Nie wart żebyśmy nim się zaprzątali.
Ten będzie tylko wysolco go ważył
Co go nie zażył.
Jnź my widzieli rozmaite stany.
Doznali różnej fortaoy odmiany.
Niech każdy co chce o świecie nam prawi,
My nie ciekawi.
Widziałeś krzesła > ordery, iofały, ,
Obszerne władze , Wysokie tytuły ;
C6£ jest ta dziwna UczDycb stanów róinośó? <
Głupstwo i próźnośó.
Ja z mej niskości gdy na ten świat patrzę
Wystawiam sobie zem jest na teatrze ;
Razdy przedemną w swej reli aię stawi .
I mnie to bawi.
Adrast po mieście grzmi z wielkim łoskotem^
Wypchał swój pojazd próżnością i' złotem ;
Świat czci Adrasta , a my z naszą enotą
Idziem piechotą.
Ale natura słuszna i wspaniała
Za jego złoto spokojnośó nam dała.
Oo się z nndnośoi w swej karecie kręci
Gdy my kontenei.
7*
Digitized byCjOOClC
100 POEZYE KAJETANA WĘGIERSKIEGO.
Niechaj &ię troszczy majtek pośród toni
By ma pomyślny w żagiel dął Fawoni^
Niech saszy głowę gospodarz troskliwy
O swoje niwy.
My Inho iyjem jak inni na świecie,
Innem prawidłem rządziemy się przecie;
Mniejsza o herby, wstęgi, parentele,
Lepsze wesele.
Śmierć nieużyta w jednakowej parze.
Równie zabiera kmiotki jak mocarze.
Czas prędko bieży, a my póki żywi,
Żyjmy szczęśliTi^i.
Filozof.
Czy mam złoto , czy bez złota
Zawszem żwawy i wesoły,
Poczciwego zdobi cnota
Ani ma wstyd kiedy goły.
Zony nie mam , mieć jej niechcę.
Bo znam co to być ionatym;
Próżna duma mnie nie łechce,
I na cóż mam być bogatym?
Gdy mi dobrze idą rzeczy
Fortunie bardzo dziękuję;
d by Google
WIERSZE RÓŻNE. 1^1
Gdy mi. swoich względów przeczy
• Wcale się tym nieturbuję.
Żeby mię niewiem jak srogim
Ciosem fortuna, ściskała^
Nie zrobi moie tak ubr.gim,
By mi cnota niezostała.
Nie wielkich skarbów trzeba
Na moje drobne expeosa,
Żyję bez białego chleba
I bez kosztownego mięsa.
Ni mnie trzeba koszta na to^
Żebym coś na śiviecie znaczył;
Ani się stroję bogato,
By mię ktoś przywitać raczył.
Nie zabieram spółki z temi
Których przyjaźń ma kosztowaó,
Bo niechcę pieniędzmi memi
Przyjaciół sobie kapować.
Przyjaźń co odbiega w nędzy,
Co się niejedna z przymioty,
Co jest tylko dla pieniędzy.
Traci u mnie imię cnoty.
Tak więc Jyjąc w własnym domu
Mam się za dość bogatego,
Kiedym nie dłaźny nikoma
Kontent jestem z losu mego.
Digitized byCjOOClC
102 POEZYE KAJETANA WĘGffiRSKIEGO.
Poprawa Warszawska.
Pełna niegdyś Warszawa zbytków i rozpusty,
Skromnie teraz zaczyna odprawiać zapusty.
Ustały juz assaoible, pikniki^ baliki.
Zniknęły pełne złota bankierskie stoliki;
Tłumne dawniej i jasne redutowe sale
Juz wcale są przestronne po tym karnawale.
Spociwszy się po tańca ziółka popijają,
Ostrzyci krwie nie psują. Szampana nieznają;
A Mojnerty i Włocby redutni kramarze
Joi biedni, bankretują na swoim towarze.
Ów ledwo utargnje kawy lob herbaty,
Ten zaś d,wa lub trzy złote włoskiej czekalaty.
Wszyscy są Filozofi, każdy medytuje,
Każdy, nad marnościami świata rozumuje.
] ten co wczoraj szalał, co złoto rozsiewał.
Dzisiaj czyta Senekę : któżby się spodziewał !
Wszystko menaż oznacza, i mury i ściany.
Wszystko teraz istatkuje , i sługi i Pany.
Reszta jeszcze świstaków saneczkami dzwoni.
Roztrąca po ulicach^ swoje głupstwo goni;
Lecz i tego nie długo, bo wszystko czas mierzy^
I tych albo pieniądze lub sanna odbieży.
Ciesz się cały narodzie że cboó po niewczasie,
Nasza jednak Warszawa znacznie poprawia się.
Lecz długiei te aadzieje? długie abietoiee?
Oto póki oieprzyjdzie złotko za pszeoicę.
d by Google
WDSRSZE RÓŻNE. 103
Przypadek w piwnicy.
Nie bardzo dawno przypadek się zdarzył.
Ksiądz Prałat kwestarz o nim mi dziś gwarzył.
Gzy togest prawda , czy to rzecz zmyślona,
Ja powiem jak mi była doDiesiooa.
Na Rusi, niedaleko miasteczka Głogówka
Żyje majętna i nieszpetna wdówka.
A ze lodzka w swoim doma,
Więc niezbronny wjazd nikomu.
Senatory , Dygnitarze,
I sąsiedzi i kwestarze ;
Starzy, młodzi i Brcyki,
Proboszczowie , Kanoniki ;
Owo zgoła wszyscy święci
2^aw8ze grzecznie są przyjęci.
Latem raz było^ kiedy wszyscy sładzy
Jedni w jagody, w grzyby poszli drodzy^
A Pani sama, ze byłp gorąco,
Została z Paziem i z Panną słnźącą.
W tym jak zwyczajnie zawsze tam bywało,
Gości się wi«le zjechało.
Nie było kon«, tak się zdarzyło,
Padnie po wino trzeba iśś było:
. Panna lękliwa
Pazia z sobą wzywa.
Idą więc w dwojga , lecz ezy iieba zjedli
Oboje gdzieś siedli :
Mija godzina^
A nie masa wina.
d by Google
104 POEZYE KAJETANA WĘGIERSKIEGO.
Pani zła źe czeka.
Posłać zaś po nich nie ma w domu człeka;
Szczęściem w pokoje chłopczyk był w lat pięcia:
Każe więc Imość tema iść dziecięcia:
Bieży chłopczyca , zagląda w piwnicę;
Niewiem jaką tam ujrzał tajemnicę.
Cofnie się pędem tylko do Jejmości,
Tak przelękniony krzyknie w pośród gości:
Ach ! Moście Dobrodzieje
Źle się u nas dzieje,
Panna leży bez dnszy już już dogorywa,
A Paź kiedy niekiedy sam się jeszcze kiwa.
Mądrość,
Ktokolwiek całe życia powaby
W samych dostatkach pokłada,
Błądzi mem zdaniem, i amysł słaby
Więcej niż rozum nim włada.
Ja, ile ze mnie, tych tylko w życia
Chciałbym nazywać szczęśliwych,
Co przy rozamie, a miernem bycia.
Wolni od trosków zgryźliwych.
«
Cóż jest to złoto , które tak moeno
W ludziach pragnienie podnieca?
Pewnie do zdrowia jest im pomocne,
Albo im w nocy przyświeca?
d by Google
. WIERSZE RÓŻNE. ł05
Jest prosta ziemia; lecz za niecnotę
B6g chcąe nas pooo nkarać.
Tak wielką do niej wlał w nas ochotę
Źe o nią musiem się starać.
Jui i przestrzenie morzow głębokich
Ułomną łodzią zbiegamy,
Skryte pod Niebem Andów wysokich,
Snieine wierzchołki zwiedzamy*
Z wieków nietknięte Indyjskie niwy
Kolambas pierwszy splądrował,
Mniej baczny, czy gdzie Bóg sprawiedliwy
Końca zuchwalstwa nieschował.
Niechcę ja skarbów co tam za niemi,
W iyciu niezoając poknjn.
Przewraca murzyn wDętrzonści ziemi,
Oblany we kr^'l lub znoju.
Bo któi przy kapach potężnych złota
Doznał prawdziwej swobody?
Niezasłoniły złociste wrota
Krezusa , ni liczne grody.
Ów co przezacny stem miastów władał,
Kreta go cała wielbiła.
Labo z Bogami za stoły siadał,
Śmierć- go za równo zgładziła.
d by Google
106 POEZYE KAJETANA WĘGIERSKIEGO.
Mądrość jest sama , Mądrość Bo^oi
Szczęścia ladzkiemo przyjazaa,
Kto się poI«eił do jej światy al
W iycia tea snatka Dtezazat.
Widokiem śnierci nieastraszoDy
Ateaski mędrzec spoczywał.
Mało pamiętny \k nazoaczoDy
Moment dekreta przybywał.
Ni śmierci widok, ni wzrok tyrana
. Gaoty prawdziwej aiezmaie.
Mądrość im bardziej prześladowana
Tym się wspanialszą ukaże.
Niech kto ehce ołtarz fortnnie stawi,
Ja się jej darem nie nęcę,
Mądrość i Cnota mię tylko bawi.
Tym życie moje poświęcę.
N i ce.
Tam pod zielonym lasem
Poniżej małą dolinę.
Gdym do dom wracał, nawiasem
Zoczyteilii śliczną dziewczynę.
Pasła bieloehoe owieczki,
A siedząc w cieni« bakowym.
Wiła rói^aae wiaoeezkt
Z ratą i Uściem mirtowym.
d by Google
WIERSZE RÓŻNE. 107
Ledwiem ją zoczył z daleka
Serce mi goreć zaczyaa,
Ogień mi zewsząd dopieka,
BiegBC gdzie owa dziewczyna.
Przyskoczę do niej, przywitam,
Mile przyjmuje co czyoic,
Zkąd i co riibi oie pytam,
Siadam przy grzeczoej dziewczynie.
Z oczu , z QŚ miech a , wejrzenia
Poznałem ze raną nie gardzi|
Przyjęła miłe ściśnieaia,
Pocałowałem tym bardzi.
Ślicznych nst wdzięczne Jagody
Niezbroone ustom mym były.
Nie dla każdego te gody
Podobnoby aię zgodziły.
I mleczne piersi ehoó z stracfaejn
Potrosze przecie (Ściskałem,
Ale tym samym zamachem
Zi9 więcej wolno, doznałem.
Ściągnąłem rękę łagodnie
Tam , kędy w nstawnym eienia
Jest, c« memu niezawodnie
Uczyni zadoayć chcenia.
d by Google
W6 POEZYE KAJETANA WĘGIERSKIEGO*
A ^dy dla miłej ocbłody
Położyła się na. trawie^
pozwoliła mi swobody
Z sobą używać łaskawie.....^
Skórom skosztował do woli ^
Co Nicc miało słodyczy,
Opuściłem ją powoli,
Wziąwszy wiaoeczek w zdobyczy.
Odtąd jąłem jej niezoczył
Gboć oie raz dłogo szukałem,
Choć okolicem wszystkie okroczył.
Choć Die jednego pytałem.
Ale dopiero pszeoicę
Kiedyśmy żęli w tym lecie^
Postrzegłem jako ma Nice
Niosła Dft ręku swe dziecięs
A!e bojąc się by z ialo.
Nie chciała wydać mię komii>
Ominąwszy ją pomału
Uciekłem spieszna do domn-.
Co kto lubi. t
Niechaj się opój kieliszkiem bawi,
Szuler przy kartach niechaj czas trawi,
Digitized by CjOOClC
WIERSZE RÓŻNE. 109
Jeździec na koniu niechaj wywija,
Żołoierz na wojnie niech drugich zbija, .
Dwo^ak w pałacach niech piętą kręci,
Lichwiarz niech pi.\tki , soboty święci ;
Jurysta oieołiaj.z za kratek gada.
Niech łupi , zdziera , choćby i z dziada.;
Mnich niech po domach sandały gubi;
Bo tak najlepiej jak co kto lubi.
DO
JR O Z Y N Y.
Spojrzyj Rozyno jak świat szeroki
Na ziemię, morze i na obłoki;
Bogów i ludzi, ryby, zwierzęta
Słodka miłości wabi ponęta.
Jaki błąd próżny wielu z nas łudzi.
Że miłość tylko stuzy dla lodzi!
Już my się dzisiaj bardz<5 zepsirti;
Ptaszki, ach! ptaszki, kochają czuli-
Czyś -niewidziała gołębi dwoje
Jak pyszczki łączą miłośnie swoje;
Czułość wzajemna co ich upaja.
Zda się ze każde piórko podwaja.
Dla czego słowik przed słońcem wstaje?
Bo miłość tkliwa spać mu nie daje.
d by Google
UD POEZYE KAJETANA WĘGIERSKIEGO.
Czemu takjeco przyjemne pieniat
Bo td miMci czułej natchnienia.
I takicli istot w naturze siła^
Którym ze esncia dar odmówiła,
Same aię Icoehae nie będąc w stanie,
W innych przynajmniej niecą kochanie.
Dla tego strumyk szemrze w swym biega
By amant wzdychał przy jego' brzegu.
I wonne kwiaty i miękkie trawy
Są dla miłosnej stworzone sprawy.
Idąc Rozyno za przyrodzeniem
V Żyjmy jedynie miłości tchnieniem^
Związek na wieki słodki i ścisły*
Miech nasze spaja serca i zmysły.
Myśl o Poezyi.
Jeźir do cięłkiej przykuty roboty
Mam bawić innych wśród mojej tęsknoty,
Jeźli wiersz tylko z pracą wymuszony
Wiecznej pamięci mft byó poświęcony,
Jeźli smutnego słuchając prawidła
Mam bujnej myśli hamować wędzidła:
Zbyt obarczone chętnie kruszę pióra,
DU mnie świat polem, granicą natura.
d by Google
WIERSZE RÓŻNE. 111
Na śmierć
MARGRABINY DV CHATĘ LŚT.
Ozdobę swą świat stracił w tej Paoi osobie^
Kochała roskosz, prawdę, oauki i cuoty» '
Bogowie swą jej daszę dająo i przymioty,
~ Jedyoie nieśmierteloość zachowali sobie.
fV Karlsbadzie na studnią Neubrun, gdzie pił
wody Rs. Krasickf B. fV.
Ten co Kastalskie zdroje czerpał gdy był młody,
Czerpał dziś z tego źródU Karlisbackie wody.
O wody! bądźcie ma tak jak tamte skuteczne.
Bajcie ma iycie długie, bo z tamtych ma wieczne.
j
Rozwaga.
Więzień do kajdan swych przyuczony
Tak jak do klatki ptaszyna.
Dopiero gdy z nich jest uwolniony
Czać cięiar onyeb poczyna.
Nie cmje raz6w ognia , żelaza
Ciężką niemocą zwątlony, «
Lecz gdy choroby minie zaraza
Poczuje ze był raniony.
d by Google
m P0E2YE KAJETANA WĘGIERSKIEGO.
Do
Wody żyjące co w waszym biega
•Ożywiać cały kraj macie,
Jeźli mdlejecie zaraz n brzega,
A na cóż potem się zdacie?
Z waszych czekają darów ochłody
Łąki i role spragoiooe,
Wy ożywicie zwiędłe ogrody,
Nie gnijcież w źródle zamknione!
Napis na Domku*
Na świecie z zoajomemi, ta z przyjaźnią żyję,
Kocham ile sił starczy^ miernie jem i piję;
Od pustego fircyków odłączon hałasą,
Przegwizdywać ich nawet nie staje mi czasu.
Szcznplejsza ta daleko ^abtiw moich sfera,
Roskosz mi prawie wszystkie momenta odbiera.
Inntf.
Śmiertelnika ! o roskosz masz się w życia starać^
Niewierz by cię po śmierci miano za to kara^:
W tym sposobie myślenia bądź j.ednak ostrożnym^
Poczciwemn jest tylko wolno być bezbożnym.'
d by Google
JASSA JAKUBA ROUSSEAU,
WIERSZEM PRZEŁOŻONA
PRZEZ
T. K. WĘGIERSKIEGO.
zxix. 8
Digilizedb, Google
Digitized by Google
DO KRÓLA.
Do Trona Królewskieg^o niegodziłoby się przystępować,
tylko z takiemi darami , któreby warte by}y Mooaraze być
ofiarowane. Nieśmiałem Najjaśniejszy Panie nic do tego
ezaaa W. K. Mci dedykować, bo choć piiłość własna nie-
które z pism moich dobremi przedemną wystawiała, lęka-
łem się jednak mieścić mnie pomiędzy tym tłnmem pisar-
ków> którzy stopnie Tronu W. K. Mci od lat kilkunastu
nudnemi zarzucają szpargałami* Ale kiedy powszechny
oklask to Uómaczenie Pigmaliona zaręczyć mi raczył,
niosę go do stóp W. K. Mci tym chętniej , im żywiej pra-
gnę zaszczycić mię przed nim pracą jaką, któraby mię
godoiejszym względów jego uczynić potrafiła. Geniusz
Najjaśniejszy Panie między Trembeckim i Krasickim łaski
swoje podzieliwszy y niezostawił drogiego rzędu Pisarzom,
iylko niewolniczą naśladowania drogę, którą iść mierne
przymioty koniecznie nakazują. Ale po rzadkiej tworzenia
dzielności, najtrudniejsza jest tłómaczyć wierszami : sztuka
ta dawnym wcale była nieznajoma. Naśladowali oni, ale
nie tłómaczyli. Osobisty języka naszego obrót, mechanizm
Poezyi naszej zdawał się nam tęi same przepisywać drogę.
8'
d by Google
116
I jakoż do tego czasu mimo najczęstszego nsUo^ania, sła-
be tylko imitacye, a rzadko gdzie tłómaczenie dobre wi-
dzieć mozoa. Nie jest to łatwa r^ecz jak powszeebnie '
rozumieją; co jest w uarodzie jednym, pięknością, wadą
się o kilkaset mil staje. Malarz Chińczyk, któryby Mi-
tbologji Greckiej cokolwiek zasłyszawszy, Wenerę odma-
lować przedsięwziął^ wziąłby sobie zapewne za model
piękność Chińską z małemi oczkami , i brwiami wcale nic
albo mało co rzęsistemi, kaźdyby mu ziomek robocie jego
przychwalił, i matkę wdzięków podobną tej postaci osą-
dził: niechże toz samo Polski malarz naśtadige, i dzieło
awoje i siebie na śmiech wystawi koniecznie. Strzegłem
się Najjaśniejszy Paoie w tłómaczenia mojem tej szydności
jak najbardziej. Żywość myśli, moc wyrazów, ehaialen
oddać jak najwierniej, alem się nigdy dla słowa nie wię-
ził: starałem się być równym Rossowi; jego doszę, jego
ogień przejąć w siebie usiłowałem : mimo tego jednak
Jeźli się zazdrość krzewi.
Żem tu słabym śpiewał tonem,
Bądź dla mnie Pigmaliooem!
Wdzięczność mię pewnie oiywi.
W. K. Mci
Wiemy Poddany
T. K. Węgierski.
Digitized by Google
P I G M A L I o N
SCENA LIRYCZNA,
Pigmnlion siedli wsparty i zamyHony w postawie
niiBSpokojnego i smutnego cUeka; potem razem się pO'
rywąfąc, bierze narzędzia ze stołu, i kilka sztychów
niemi dąje; odstępuje od roboty i okiem nteukontento-
wania pełnym na nią poglądu,
(Między kaidym przedziałem Symfonia przegrywa,)
Niemasz tu w tej robocie di czacia^ ni daszy,
Lecz same oziębłe, głazy.
Cokolwiek tylko teraz imoja ręlca ruszy.
Jaz to są słabe wyrazy.
Zoikoąłeś talencie dawny
I ty Geniasza sławny!
Twoje moie ogoie rzucają;
I moje prace trwożliwe
d by Google
118 POEZYE KAJETANA WĘGIERSKIEGO.
Nie tak jak przedtym szczęśliwe,
Marmarom życia niedają!
Straciłem me imię dawne.;.
Ma ręka Bogów oiestwarza....
Idźcie narzędzia niesprawne.
Niech się więcej ma sława wami nieumarza. .
Rzuca ze wzgardą młotek i dłuto, przechodząc się
•szybko z załoionemi rękamu
Acb! jak się straszna we mnie zrobiła odmiana.
Tyrze! Ojczyzno kochana!
Twe piękności., co mię tak bawiły przyjemnie,
^ 1 te kunsztów i nauk pamiętniki trwałe,
I te posągi wspaniałe,
Nie budzą podziwiania we mnie....
Ani mię Filozofów obcowanie wzruszy^
Malarzów i Poetów rozmowy mnie nudzą.
Sława, ani pochwała nie wznoszą mej duszy....
Czucia nawet przyjaźni, już się we mnie studzą.
I wy młodzinchne piękności.
Wy, życia mego roskosze.
Natury doskonałości,
Które naśladowałem potrosze....
Wy mię przyjemne modele
Dowcipu i miłości ogniem zapalały....
Lecz i o was niedbam wiele^
Dla mojej Galathei w podziwieniu cały. *
Digitized byCjOOClC
PI6MALI0N. 119
Siada na rr^oment, i na około siebie spogląda.
Dziwem tajnym jakimSci tataj zatrzymany
Niczego kończyć niezdołam...
Z kamienia do kamienia przechodzę zbłąkany,
I darmo na mój talent utracony wołam....
Od świtu do późnej nocy
Próżnować, moja robota cała,
Same tylko nieśmiałe p6czynam osnowy.... ^
I te martwe posągi... i te nieme głowy...
Jui nie czują dzielnej moc^
Rtóraby im duszę wlała.
Porywa się ze stołka.
Ani skry geniuszu we mnie niezostaje!
Młody... przeżyłem siebie, straciłem me siły....
Lecz co za ogień wkradł się w moje iyły?
Źe się cały gorzeć zdaję...
Jakie w oziębłej myśli, w dowcipie stępionym
Cznjąźsię te poruszenia?
Te namiętności nagłe uderzenia?
Podlegai człek tak szybko odmianom szalonym?
Ta niespokojność okrutna,
Która duszę moją trawi...
I ta nadzieja smutna
Której umysł- przyczyny sobie uiewystawi....
Bałem się, by w podziwieoia
Własnego mojego dzieła
Rozpacz mię jaka nie wzięła
Digitized byCjOOClC
130 POEZYE KAJETANA WĘGIERSKIEGO.
O innych robot dalszem powodzenia:
Schowałem je pod zasłonę....
I ręce moje śmiały
Zakryć swój zaszczyt cały,
I tę wdzięczną pamiątkę odłoiyć na stronę?
Nic mi to nicpomogło przejrzenie snbtelne,
Smutniejszy odtąd jestem, leez nie mniej leniwy..
Le€z jak mi drogie jesteś dzieło nieśmiertelne,
Jakem z tobą jest szczęśliwy!...
Gdy mój dowcip , darmo się będzie jui Sposobił,
By co mnie godnego zrobił ;
W ten czas się pokażę świata,
I rzeknę: nieszczęście mi sławy nieodjęło.
Bo oto jest dawne dzieło
Pigmaliona warsztata.
Ach ! Galatheo ! kiedy smatną próbą
Nic wcale dla mnie nie będzie na świecie*
Ty mi się zostaniesz przecie...
I będę się cieszył tobą.
Przybliża się do zasłony, i wzdychą/ąc patrzy
na nią:
Po co ją ukrywając pomnaiam mej męki?
Gdym się poświęcił próżnować...
Czema najpierwszym dziełem mojej ręki
Niemam wzroku kontentować....
d by Google
PIGMALION. %%l
Ach ! moie jeszcze jaką upatrzę w B(ej wadfy
Moie strojowi jaką dać mogpę ozdobę.
Wszystkich talentów zawołam oa radę,
Żeby zupełnie piękną zrobić tę osobę:
Mozę tez to mój dowcip zgaszony zapali....
Obaezroy ją raz jeszcze,
Rozwaimy na gustu szali
Czy się nie darmo nią pieszczę;
Bo dotąd zawsze pełen podziwienia.
Nie miałem nigdy czasa rozważenia.
Chwyta zasłonę, z z przestrachem Ją opuszcza.
Lecz jakie stras? ne czuję poruszenie
Tykając się tej zasłony!
Bojaźń po wszystkich członkach rozsyła mi drienie.
Czego się lękasz szalony?
Czyli się zbliżasz do Bngów świątyni?
Kamień to, twoje to dzieło....
Cói z tego; co nam BózŁwem lekkowiernolć czyni,
Innyzii początek wzięło?
Podnosi zasłonę i untia się pod nią^ widać statuę
Gafathei na pedestale małym ^ ale wywyzszonyrA
kilku stopniami marmurowemi,
Bierz cześć odemuie Galatheo miła,
Wybacz , dotąd się myliłem ;
Chciałem cię stworzyć Nimfą , Boginią zroMłenii
Wenas ci miejsca swego ustąpiła*
d by Google
1^ POEZYE KAJETANA WĘGIERSKIEGO.
Priiiiości lodzka ! pocieszna słabbici !
Moją nbóztwiam robotę,
I własnej pełen miłości,
Siebie w niej czcić mam ochotę....
Nie... nie, nic piękniejszego natura nie dała^
Ani stworzyła Bogów możność cala...
I jakie? z mojejże ręki,
Nieporównane wyszły te wdzięki?
I moje palce tykać ich się śmiały?
I moje nsŁa mogły... Lecz Pigmalionie
Widzisz ten defekt mały :
Oto zbyt ciało pod tą suknią tonie, •
Trzeba jej ująć niewiele;
Nadto piękności zakrywa,
Których się oko spodziewa
W tern nieporównanym ciele.
Bierze narzędzia i zwolna na stopnie w stępuje , po-
dniósłszy nakoniec dłuto wstrzymuje się.
Przez zbytnie pomięszanie zniknęła ta wada,
Ledwie mię wstrzymują nogi
Niechcę... dłuto mi z ręku wypada
Popsułbym ten posąg drogi.
Ośmiela się, a potem podnosząc dłuto uderza raz,,
lecz przejęty strachem upuszcza go z krzykiem,
G# widzę! ciało żywe I czy mię lei kto drażni?
Jakaś mię moc odpycha....
Digitized byCjOOClC
PIGMALION. \n
Schodzi pomieszany i driący.
O! niepotrzebna bojaźoi.
O ! nieukrócona pycha ! . . •
Nietknę jej..« Bogowieby mię za to skarali.
Do swej ją społeczności jaz- pewnie wezwali.
Znowu na nią spogląda.
Jakich jej dodasz wdzięków, co chcesz w niej odmienić?
Zbyteczna doskonałość jedynie jej szkodzi;
Żebym cię mógł mniej Galatheo cenić^
Jai ci na niczem nie schodzi.
Czule*
Ale ci na duszy zbywa,
Postać jej twoja wymaga koniecznie.
Z większą jeszcze czułością.
Ach! jak piękna ta dusza, i jak jest szczęśliwa,
Która twe ciało oiywi skutecznie.
Zatrzymuje się chwilę y potem siadłszy mówi głosem
przerywanym i mienionym.
Lecz gdzie mnie tak okrntne szaleństwo nnosi...
O co Pigmalioo prosi...
O Nieba.... jni spadła zasłona błędo;
Niewartem iadnego względu.
d by Google
124 POEZYE KAJETANA WĘGIERSKIEGO.
Przewłoilo serce moje....
Griiiewam się sam na siebie , i \voiść się w nie boję.
Panurzony w głębokiem zamyśleniu.
Tai to śliczna twą daszę miłość rozpaliła;
Tymże się martwym poruszasz obrazem.
Kamień, marmur, niezgrabna bryła,
Którą lym kształcę żelazem...
Szaleńcze!... pomiarkuj się., co robisz? niestety!
Ale nie...
Gwałtownie,
Nic tu od rzeczy nie robię..-.-
Nie marmnr mię pociąga , lecz postać kobiety
Co tej podobna osobie...
Acb ! gdziekolwiek jest ta postać miła,
Jakie ją kolwiek ma na sobie ciało,
Jaka ją kolwiek ręka zrobiła,
Zawsze jej serce me będzie sprzyjało....
Całe moje szaleństwo piękność rozeznawać,
Całym moim występkiem być dla niej dotkliwym...
Niemoina ta imienia winy temu dawać,
Bo to mnie czyni szczęśliwym.
Mniej iywo j zawsze jednak z passy ą.
Lecz jaka dzielność prpmieni iywa
Z tych oczu na mnie wypada. »•
Digitized byCjOOClC
PIGMALIOIH. 125
Wszystkie me imysły tea ogied obsiada,
I doszę moją z sohi^ porywa
Posągu przecie to nieocuca.
Choć me serce wdziękami jego rozjarzone
Gwałtem moje ciato rzuca
I chce przejść oa tamte stronę...
W mem szaleństwie mi się zdało.
Żebym sam wyskoczy} z siebie,
Sam bym oiywił twe ciało,
Duszę moją przelał w ciebie....
Ach ! niech mię wszystka opaścl siła
Byle Galatbea żyła
Ale gdzie mię chęć ooosi płocha?
Gdybym umarł dla tego żeby ona iyła...
Gdybym nią był... nie byłbym juz tym co ją kocha...
Nie mógłbym widzieć jak jest Galathea miła.
Ach! niech będę czym jestem, bym oią być^ mógł żądać.
Bym ją mógł kochać, być od niej koebaBym,
Bym ją mógł zawsze oglądać,
I być wzajemnie od niej widziaoym.
fF" zapale.
Męki srogie I pomieszania!
Chęci ! niemoc ! szaleństwo ! gniew ! próżne żądania 1
Miłości straszna I miłości burzliwa !
Piekieluym ogniem, me serce się pali....
Bogowie możni! których ręka litoiciwa....
Bogowie! coście ludzkich słabości doznali,
Nieraz darmoście cuda czynili na ziemi....
Spojrzyjcie na me serce, na eel mej miłości,
d by Google
m POEZYE KAJETANA WĘGIERSKIEGO.
I dziełem pełoem sprawiedliwelei
Bądźcie ołtarzów 4varŁemi*
Z większem uczuciem i Jak nąfdotkliwiąf.
I ty oajwyisza IstooSci,
Której snbtelność przed zmysły się kryje,
Którą jedynie ćwiat żyje...
Początku wszelkiej bytności,
Ty, która dajesz żywiołom zgodę,
,A ciałom czucie potrzebne:
Od ciebie mają ladzie nrodę-;
Zycie, istoty podniebne...
Ognia niebieski!. Dzielności wszeehmuoena f
Którym się wszystko iywi, wszystko ntrzymywa,
Twa moc dziś jest bezowocna,
Twa waga niesprawiedliwa.
W czucia którego doznaję.
Krzywda się czyni naturze,
W mem sercu wszystek ogień zostaje
A śmierć zimna na marmurze...
Ten mię zbytek iycia dusi,
Na którym mu dotąd zbywa....
Ale się Pigmalion cudu niespodziewa...
Juz cud jest... i przestać musi...
To porządku przewrócenie
Zbyt znieważa przyrodzenie. ••
d by Google
PIGMALION. 127
Niech twoja dzielność łaskawa
Powróci "mu dawne prawa;
Do zupełoości na świecie
Na dwóch ma istotach schodzi...
Między dwa serca podziel ogień przecie
Go nieżywi jednego^ a drugiemu szkodzi...
Tyś kierowała ruszeniem mej ręki,
Kiedym te formował wdzięki.
Dzisiaj im zbywa na duszy.
Ja im życia mojego połowy nieskąpię,
Bierz ją, a jeźii to ich jeszcze nieporaszy,
I całego im ustąpię.
Ty! która śmiertelników hołd wdzięcznie odbierasz.
Kto nie cznje, oddać ci winnej czci niezdoła;
Rozciągaj sławę, gdy twe dzieła rozpoścfprasz.
Przyrodzenie na cię wołar
Z jegohy to Bogini hyło ukrzywdzeniem,
By posąg tak doskonały
Był tego wyobrażeniem
Czego niema okrąg cały.
Siada chcąc odetchnąć, i przychodzi do siebie powoli,
z poruszeniem upewnienia i radości.
Powracam do mych zmysłów , ach ! spokój oość iniła,
I radość niespodziana boleść moją słodzie...
Śmiertelna już gorączka , krew moją paliła»
Słodki balsam ufności po niej się rozchodzi.
Zdaje mi się, że młodaieję.
d by Google
138 POEZYE KAJETANA WĘGIERSKIEGO.
Czasem pociechą czucie podległoś bywa,
Rodzą się w człeku nadzieje,
Gdy na promoc Bogów wzywa.
Lecz i ta nfoeśc omyli....
Rł6ź kiedy miał szaleńcze iyczeDia odemnie.-'
Ach ! wszyslkich wzywam w tej- chwili.
Ale ich wzywam daremnie...
Ozika nadzieja, która powiększa mą winę,
Śmieszaiejsza jest od iądaoia.
Wstaje,
Wstydząc się tego zbłąkania
Joi się nie wazę spojrzeć na jego przyczynę,
Kiedykolwiek Imiem tylko rzacić na nię oczy,
pomieszanie czuję nowe;
Serce d-rzy, ol^o się mroczy^
I bojain zawraca głowę.
Z prfsykrą ironią.
Bądź -ze mężnym nieszczęśliwy!
I waz się spojrzeć na kamień nieżywy.
Ujrzawszy ożywioną Statuę odwraca się z przestra-
chem i podziw leniem.
Bogowie I cóżem widział? Ińb eo mi aię zdało?
Zywoaó w oczach^ mszenie, zromieoione eiiio...,
Niedosyó ze się cudów spodziewałem.
Na spełnienie mej nędzy... Oto je widziałem.
d by Google
PI6MALI0N. 129
Jak nąjmocniąj,
Jaiem zciną)... Nieszczęśliwy!
Szaleństwo rozum wygaoia....
Lecz się nie skarię na teo los nielitościwy
Strata jego od badby przecie mię zasłania...
Jest to łaska przyrodzeoia.
Widząc ruszającą się i zstępującą Gaiatheę , klęka,
wznosi ręce i oczy ku Niebu.
Wenero!... Galatheo!.. O! wielcy Bogowie!
Okrutnej miłości dziwie!
J«
Ja
Galatheo*
Pigmalion rozżarzony.
Galathea.
Ja
Pigmalion.
Ty, co łudzisz me uszy ^zczęlliwie,
Śliczna obłudo! zostań na wieki w mej ^owie.
Galathea dotykając się marmuru,
Jni to nie ja.
PigmaUon w pomicszaniach j to zapałach ^ które
wstrzymać mu ciężko » pilny na kaide jęj' poruszenie,
XXIX. 9
Digitized by CjOOClC
130 POEZYE KAJETANA WĘGIERSKIEGO.
słucha i przypatruje się z jak największą uwagą, która
mu ledwie odetchnąó pozwala.
Galałhea zbliża się ku niemu. Pigmalitm podnosi
się , wycfąga ręce do niej , poglądająe na nią z zachtoy^
ceniem. Galathea dotyka się go, on pełen radości, "fcie-
rze jąf rękę , przyciska ją do serea i zyfbo ją całtje.
Gulathea z westchnieniem.
Ja jeszcze.
Pigmalion.
Tyl jest moje iycie.
Ty mych rąk, mego serca, Bogów pierwsze dzieło.
Tobiem me poświęcił bycie.
Bo dla eiebie istnośó wzięto.
d by Google
D m 1^ ^ sr 7
w SZEŚCIU PIEŚNIACH.
9*
Digiiizedb, Google
Digitized by Google
DO
IGNACEGO KRASICKIEGO,
KSIĘCIA BISKUPA WARMIŃSKIEGO.
Mości Książe!
Nie Ksiązęcia i Kawalerowi Orderów, bo w oczy
moje teo blask oieuderza ; nie posiadaczowi prawie udziel-
nemu rozległego Biskupstwa, bo Kanonikiem Warmińskim
być nie myślę; nie faworytowi i poufałemu przyjacielowi
dwóch Królów, bo od jednego daleko W. Ks. Mośó mie-
szkasz, a obcego łaska oa mało mi się przyda; ale wiel-
kiemu autorowi Mysseidos, ale dowcipnemu krytykowi
Trybunałów i Sejmików w Doświadczyńskim , ale zaba-
wnemu w posiedzeniu, ale jednemu z najpierwszych na
Parnasie naszym Poecie, to dzieło moje dedykuję.
Gdybyś W. Rs. Mośó w kościele Heilberskim nie miał
Organów, prosiłbym, żebyś tam moje postawił, a mnie
\ DigitizedbyCjOOClC
134 DO IG.NACEGO KRASICKIEGO.
na nich zrobił Organistą; lepiejby mi może było, niz te-
raz : składałbym godzinki i kantyczki, i więcejbym na nicli
zyskał, niz na wierszach najdowcipoiejszych , z przyczy-
ny y ie dotąd mamy więcej naboinych , nii uczonych.
Te to są Organy , do którychem za bytności W. Rs.
Mości w Warszawie klawisze i dady sporządzał i nieras
słyszałem od niego , ie ich dźwięk uszom jego dobrze w
tej mierze sądzić przyzwyczajonym, dosyć był przyjemny.
Approbacya ta do zupełnego zachęciła mię zakończenia tego
^oema, i ofiarowania go W. Ks. Mości. Będę sobie win-
szował, jeźli ostatnie pieśoi zabawią go tyle, ile pierwsze.
Największy jest dowód dobroci dzieła, kiedy czytających
nie nudzi. Pomyślne zdanie W. Ks. Mci wiele do sławy
wierszom moim pomoże. Mało jest takich, ooby przez
siebie sądzić potrafili; rozsądek ich za cudzą znajomością
jest zawsze na powodzie, ehwalą lub ganią dzieło, nie
dla tego, ze złe lub dobre, lecz dla tego, ie się tema
Księciu iul> Paou podobało; a między nawałem wierszy,
iLtóremi na nieszczęście od lat kilkunasto przyrzuceni je-
steśmy, ledwie kilka osób rozeznać może przez siebie, ie
ich bardzo mało dobrych. Zbytek, który nas zgubił, do
wierszy się nawet rozciąga; niemasz ai do ostatniego
iaczka, któryby ich nie robił. Pewien zakon najbardziej
jednak w nich przesadza, i sądząc z pozoru, zdaje się,
ie wszystkie członki jego na złych Poetów się poświęciły :
niemasz święta , uroczy tości, wesela, urodzin, pogrzebu,
stypy, iebyśmy na nie. z magazynu tego wierszy nie
mieli', z czasem na wszystkie dni roku ich dostaniemy.
Szczęśliwy W. Ks« Mość j«8tei, ie od Łyeh Parnasfcieh
Digitized byCjOOClC
DO IGNACEGO KRASICKIEGO. 135
bredni wolne nati uszy ; my niemi zopdaie jesteśmy przy-
waleni.
To szaleństwo jai wszystkie ogarnęło Stany^
Powaine nawet wiersze piszą Kasztelany;
■•)
Cobyś W. Ks. Mość rzek), gdybym ma powiedział,
2e na Sejmach nawet wierszami gadają? Jeźli Opatrzność
Bożka nad Polskim lodem zmiłować się nie raczy, proza
nawet z potocznej mowy wypędzona będzie. To jednak
przyznać trzeba, ie Poeci nasi w nadgrodę tego^ prawie
wszyscy wiersze, prozą piszą. Ooegdaj przyniesiono mi
wiersze od tysiąca wierszy; znałem człeka zioąd pełnegO'
rozsadka i czułości; rzaciłem się skwapliwie do czytania
tego dzieła; nie wymawiam ma, ie zapełnię od początka
a£ do końca ładnego z prawideł przyzwoitych nie zacho-
wał, ie tytuł tylko jest prawdziwy, ie wstęp nawet nie
do rzeczy- ale gdziei tu Poezya? (myśliłem sobie) gdzie
duch geniuszu wszystko oiywiający? gdzie gładkość wier-
szy? gdzie harmonia kadencyi? gdzie iywość myśli z obra-
zów? Zdziwiłem się, ale sobie niedowierzając, zanio-
słem do jednego z przyjaciół moich, człeka obszernej
wiadomości i gustu niewątpliwego , którego zdanie za nie-
omylne w tej mierze dotąd wszyscy poczytują. Patrz (rze-
Uem) co teraz na imię Poezyi zasługuje? Czytaliśmy to
*) Tu dwa wiersze wypuszczam.
T. fFęgierski.
d by Google
136 DO IGNACEGO KRASICKIEGO.
zaowa razem , i on przyznać był przymuszony , ie od de-
ski do deski nndna tylko proza wszystkie kartki zaległa.
Wzięliśmy w ręce Horacyusza, i naj pierwej na te napa-
dliśmy prawidło: Mediocribus non licet esse Poetis, Co
straszniejsza , ie nam drugim podobnym dziełem aator
grozi, ijeieli W. Ks. Mość jako Ksiąie nasz, publicznych
Poetom aa odwrócenie tej kaźni, snpplikacyi nie naka-
żesz , groźby jego skutek wezmą. Daruj mi W. Ks. Mość,
le go tak długo nad tak błahemi zastanawiam rzeczami;
i te uwagi mogą na moment go rozweselić. Niechcę je-
dnak zatrudnić mu czasu na sławę Narodu naszego tak
szczęśliwie zażywanego ^ i kończę z wyznaniem , żem jest
Waszej Książęcej Mości
najniższym sługą
Autor.
d by Google
!D0 €}r)t(i ni ka^
Nie podchlebiom sobie, aby to dzieło moje, Damf
czytały; niemasz w nim ani miłości, ani lekkości, i do
teco napisane po polsku , a teo język nie ma n nich łaski.
To prawda, ie wielka ich część innego iadnego nie umie,
ale je z sekreta wydawać nie trzeba. Wybór kawalerów
naszych nie rzuci ta oka, bo kaidy zatrudniony jest ozem
wainiejszem, a do tego moiaai uczciwemu człowiekowi
czytać pismo ^ któremu tytuł Organy » Skończy się tedy
czytanie jego na osobach kilku spokojniejszego iycia,
oświecenszego dowcipu, pewniejszego gustu, i do tycb
mam honor mowę moją obrócić. Myśl moja pierwsza za-
czynając to dzieło, była zupełnie imitować Le Lutrin de
JSoileau , Poema w rodzaju, swoim najdowcipniejsze , pełne
zdrowej krytyki i uciesznych fikcyi. Ale materya moja
róiniąc się w dalszym jego ciągu , oddalić mi się od ory-
ginału częstokroć kazała ; starałem się jednak najbliiej
w ślady jego wstępować, wyperswadowany Jbędąc, Łet
DigitizedbyCjOOClC .
138 DO CZYTELNIKA.
większej mieć nie mogpę zalety, jak nfu zapełoie być po-
dobnym. Pieśoi wszysftUe zaczynają się od krytycznej
moralizacyi, i niektóre wzięte są, z odmianą jednak , z
szacownego dzieła La Pucelle d' Orleans, Zastanie Czy-
telnik noty pod temi wierszami , które są zkąd ioąd czer-
pane , bo się tak ozdobnej zapierać nie chcę kradzieży.
d by Google
ORGANY
POEMA HEROI-KOMICZNE.
PIEŚŃ PIER¥VSZA.
Łabo oie kracyatę, wojnę śpiewam świętą,
me moiej jedoak zadartą, i oie mniej zawziętą; ,
Powiem wojnę, którą wiódł Pleban z Organistą,
Z szacownej swej powagi zgubą oczewistą.
Mazo! któraś wdzięcznemu Tassowi przychylnie
Darów swych uiyczała , gdy opiewał pilnie
Wszystkie dzieła wielkiego Godfryda waleczne;
Jak pobożnych Chrześcijan wiodąe kupy sprzeczne.
Dobył Jerozolimy , zbił Egipcyanów,
Poskromił dumną pychę wyniosłych SnłtaoÓw:
Natchnij mię dachem swoim, bym mógł śpiewać godnie^
Jakie czarna nienawiść zażegła pochodnie
W śród spokojnej -przyjaźni, i jakiemi ścieszki
Ścisłą zgodę w wichrzyste zmieniła zamieszki;
Digitized byCjOOClC
140 POEZYE KAJETANA WĘGIERSKIEGO.
Jakie ztąd krwi rozlanie , jak zjadłe gonitwy,
Z jakim męiuym uporem wydawane bitwy.
Jakie z obastroo znaczne poniesione straty.
Klęski nie nadgrodzone poźniejszemi laty!
Ale do^ć na tym. Moza próśb moich wysłucha,
Wy krytycy nadstawcie łaskawego ncha,
I czy to dla pozytka, czyli dla zabawy,
Cierpliwie posłuchajcie do końca tej sprawy.
Ledwie tylko jutrzenka nocne gabiąc cienie
Jaśniejsze światu dawać poczęła odzienie,
Pr^ez dziada Organista nagle obudzony,
Co najrychlej uderzyć rozkazał we dzwony,
Ogłaszając śmierć baby, która tej^.e nocy
Bogn ducha oddała po ciężkiej niemocy;
Ą księdzu testamentem za świadczone łaski.
Krowę dała i masła starego pół faski.
Silnemi barki dziadów w tę i owę stronę
Ogfromne dyndy hałas czynią poruszone.
W miękkiej złoicny chrapał Ksiądz Pleban pościelr,
Znużony nabożeństwem z wczorajszej niedzieli :
Na jawie nabożnemi nabitą myślami
Mając głowę, nudził się podobnemi snami.
Śniło mu się, jakoby po ścieszce zbyt śliskie}
Na siwej foworytce do wioski pobliskiej *)
*) Swawolny Czytelnik niech nie mniema , żeby to o
luszej faworytce mowa być miała, jak o kobyle siwej, na
której Ks. Pleban zwykł był jeździć do chorego. Przy-
kładne życie Prałata , o którym tu mowa , od wszelkiego
podejrzenia go uwalnia.
d by Google
ORGANY. Ul
Gotować i wyprawiać jechał w drogę wieczną
Chorobą złożonego człeka niebezpieczDą.
W tym zbadzooy brzękliwych dzwonów przykrym dźwię-
kiem.
Jeszcze niby n«d chorym z pobożnym uklękiem
Ziewając i trąc ze sna oczy mdłe i mgliste,
Zdało ma się, ie klektat modlitwy strzeliste;
Ale go z tak świętego wywiódł rozumienia,
Wszystkich Zakrystyanów ozdoba, z imictnia
Matyasz, Zakrystan , co tego orzędu'
Nie intrygą , ni doszedł z łaskawego względa,
Ale przez nieprzerwane i wielkie zasługi.
Służąc do Mszy , i gasząc świece przez czas długu
Ty śpisz (rzecze) Prałacie, a w twoim kościele
Rozrządza się kto inny , i to czyni śmiele.
Co prawem, biegiem wieków bez liczby stwierdzanem^
Tobie tylko samemu było pozwolonem :
Ty śpisz gnuśoy, a niewiesz, ze tam Organista*)
Z bezczynności i twego ospalstwa korzysta,
I już na miejscu baby dzisiaj zeszłej z świata.
Bez względu na licznego oto kandydata.
Bez twej wiedzy, rozkazu. Pasterskiego zdania,
Swojego koczkodana wziął do kalkowania.
Zaraz siadł przy organach^ już podobno słyszę,
Kurzem zaszłe omiata , i rusza klawisze.
Ty nic na to, czy czekasz, iż inne ominę.
Ażeby ci i)ezprawaie wydarł dziesięcinę,
*) Tu jest bliższa imitacya du Lułrin zaczynając od
wiecsza: Tu dors Prelałj et la haut d ta place.
d by Google
U2 POEZYE KAJETANA WĘGIERSKIEGO.
I za Meszne odebrał, to niech lepiej sobie,
Będzie PlebaDem, być zaś Orgapistą tobicw
Jak ostrem iądłem pszczoły buhaj obadzony.
Miota się i napełnia rykiem wszystkie strony-,
Tak tą wzruszony mową Ksiądz Pleban gniewliwy,
Pbrywa się ,. do zemsty cale nie leniwy,
Lecz jednak w tym zapędzie tyle miał pamięci.
Ze siebie przeiegnaniem i łóżko poświęci.
Uczyni intencyą, chociaż myślał sobie
W jakimby przeciwnika mógł zgładzió sposobie;
To zrobiwszy, porywa rewerendę prędko.
Włożywszy wprzód kołnierzyk i koszulę miętk%
I zaraz szybkim krokiem, gdzie go sława woła,
Chce biedź z zakrystianem razem do kościoła.
Zadziwiona tym gniewem, odstąpiwszy garka,.
Skoczy naprzeciw Pana roztropna kucharka,
I hamując powoli tak iwawe zapędy.
Stój, rzecze, gdzie ty bieżysz o Panie t i kędy
Ten cię zapał porywa? co za sposób nowy,
Iść w ten czas do kościoła, gdy obiad gotowy?
Co cię dzisiaj do postu takiego rozgrzewa?
Wigilią? sochedni kalendarz opiewa?
Pomiarkuj się, ale bądź oto przekonany,
Że nigdy nie był dobrym obiad rozgrzewany.
To wyrzekłszy na stole stawia rosół smaczny:
Daje się tym widokiem wzruszyć Pleban baczny,
I lubo ma nienawiść teeptała do ucha,
On jednak appetyta i kacharki słaeha ;
d by Google
ORGANY. 143
Siada , lecz zawsze ^aiewny połykając całkiem^ ,
Ledwie się niezkąsanym nie zdławił kawałkiem.
O Pańskie zdrowie nader Dorota troskliwa*),
Mocno Da tę porywczość zbytnią Dl>oHwa;
Widzi , ie z niestrawnego tak bardzo jedzenia^
Srogich wiatrów nabędzie i głowy bolenia:
A ztąd niebezpieczeństwo czając oezewiste,
Skoczy po KoBiendarza i po AlŁarystę,
O przypadka kaidema z przyjaciół powiada:
Nie tak bieży na pomoc zgłodniała gromada,
Jak chcąc jeszcze pieczeni zastań kawał tłasty.
By nim żołądek mogła naładować pasty.
Z radości Prałatowi oczy się iskrzyły.
Gdy taką liczbę wiernych przyjaciół zoczyły,
Parparowym kolorem zaramienił lice.
Po tak szczęśliwych twarzach wiodąc swe źrenice^
U wszystkich widzi szczerą chęń jema służenia,
Gniew swój w pomyślną nader nadzieję odmłenia;
Niezawodnej zwycięztwa nabiera otachy.
Tym czasem chcąc posilić wypróżnione brzuchy, •
Szynkę przynieść rozkaże^ a sam zaś z komory
Bardza starego mtoda wyniósłszy dzban spory.
Nalewa duży kafel: niech się kto chce troszczy
Rzecze , a ja do ciebie Księże Podproboszczy. ,
Wypił, ten ea nim, każdy nachylając dzbana^
Starał się naśladować godnego Plebana,
Tak dobrze^ że się same jaż zostały męty,
Nim ostatni napełnił swój gardziel nadęty;
') Dorota imię kttoharki.
Digitized byCjOOClC
144 POEZYE KAJETANA WĘGIERSKIEGO.
Sądził Z4iS EacDy Prałat, i bardzo roztropnie,
Ze prędzej tym sposobem swych zamysłów dopoie;
Bo łacniej, kiedy trunkiem są zagrzane głowy,
Rozrzewniać miękkie serce załośoemi słowy.
Zaczem -gdy zasiadł każdy miejsce naznaczone:
Odłóżcie, rzecze do nich, nienawiść na stronę,
A względną sprawiedliwość wziąwszy za przewodnią.
Rozsądźcie to uważnie, czyli nie jest zbrodnią
W cudzą wdzierać się władzę, deptać dawne prawa^
Słów mi do opowiedzi tego niedostawa
Z jak haniebną uznanej powagi pogardą.
Organista podnosić chce swą głowę hardą;
Ale ja go uśmierzę, was zaś proszę o to, -
Byście mi dopomogli do tego z ochotą,
was tu samych idzie « -dajcie poznać śmiele,
Ze wy w swoim jesteście Panami kościele,
1 ze bez waszej wiedzy i bez pozwolenia.
Żadna się rzecz nie staje, ani się odmienia;
Pokażcie to bezpiecznie temu zuchwalcowi,
Z» to wszystko nieważne , co on postanowi.,
I ze przy nas jest dawna władza wybierania
Zdatnej z tak wielkiej liczby bab do kalkowania.
Do serca poruszona tą mową gromada,
Jednostajnie na chęci jego odpowiada,
Każdy mu pomoc swoją obiecuje szczerze,
Takie więc między sobą stanowią przymierze:
Zęby wszyscy złożywszy jutro radę walną,
Becyzyą w tej mierze wydali finalną,
I zęby po odejściu zagrodzone wrota
By^y^inicll obierać /^er' <ecre/a vota.
d by Google
PIEŚŃ DRUGA.
To tylko y eo dwócb wiedeą , sekretem się zowie,
Jako nas słus^oie dawne naucea przysłowie;
Między trzema zapewne sekret się nie mieści,
Gói dopiero, kiedy ich więcej jak trzydzieści?
Każdy ^ labo niechcący, wyda się nieznacznie,
Drogi nie myśląc skończy to , co pierwszy zacznie.
Ciekawość, co na kaide słowo piloie godzi.
Zszywając te kawałki, wszystkiego dochodzi;
Dwaj u niej zawsze na to czuwają ministry,
Słnch nad dzidy ostrzejszy, i wzrok równie bystry.
Ta z ich pomocą kąty dajciemniejsze zwiedza,
Najskrytsze tajemnice z łatwością wyśledzą.
Wie, co się w domach' dzieje, co na wsi, co w mieście,
O najmniejszym najpierwsza nsłyszy szeleście,
Zawiłe i rozległe szybko przejdzie gmachy.
Boją się jej Królowie , kobiety i gachy,
Wszędzie jej pełno. Ma zaś stolicę w Warszawie;
Tam o najmniejszej zawsze wiadoma zabawie,
XXIX. 10
d by Google
146 POEZYE KAJETANA WĘGIERSKIEGO.
Zaa, kto z kim jest w przyjaźni, kto źle koma życzy;
Za co teD , co nic nie miał, dziś pieniądze liczy?
Jak ten , co ledwie kontusz dobry miał na grzbiecie,
Dziś się w zielono -żółtej rozpiera karecie*),
A pyszny^ strzyżonego pomoskując wąsa,
Z tych się biedy, co ich zdarł, bezkarnie natrząsa.
Zna , co komu dolega', czy odra , czy ospa.
Za co ten na wieś jedzie^ po co tamta do Spa?
Kto się do tej umizga^ ta wzajem do kogo,
Kto kiedy za wygraną sprawę płacił drogo.
Kto kiedy ograł kogo szulerską nanką.
Kto oddawał pieniądze tą nabyte sztuką?
Wie, kto się podłym czyni dla nikczemnych zysków.
Kto niesłusznie do mądrych przypuszczeń półmisków?
A smacznemi kąskami pasąc brzuch i oczy.
Nigdy z żadnym konceptem w życiu nie wyskoczy.
Ta tedy tak przenikła bystrych oczu Pani,
Organiście do ucha szepce jak najrani,
Ze się naprzeciw niemu knuje spisek cicfay>
Ze pod zgotowanemi pewnie leże sztychy.
Jeżeli ich nie zdoła odwrócić skutecznie;
Że księża chcą na swoim postawić koniecznie,
I że on razem z babą nabierze się stracha,
Jeźli natężonego nie zwróci zamacha.
*) Te wiersze miały znaczną moc w ten czas , kiedy
były pisane , świeża jeszcze trwała pamięć zdzierstwa
człeka, o którym tu mowa. Teraz, że się już rany w
workach tych, od których niesłusznie wyciągała po części
zagoiły, i karetka się zjeździła, mniej mają znaczenia.
Digitized byCjOOClC
ORGANY. 147
W przykrym, był prawdę mówiąc Organista stanie,
Największe mało pomódz mogło mu staracie;
Cięiko było.złączooej wydołać mu moey
Od nikogo ni wsparcia mając, ni pomocy;
A juz jako w tych razach^ zwykło bywać zawsze,
Z bojaźoi , ustąpiły z głowy myśli iwawsze,
I mniej w nieużytecznym smakując uporze,
Jako o jednym środku, myślał o pokorze;
Kiedy skołatanego uwagami temi,
Sen zaskoczył i przykrył skrzydłami miękkiemi,
Ale ledwie mu tylko powieki złączone
Oczom' spoczynku chcącym zrobiły zasłonę,
I jeszcze po zaśnieniu nie był czas tak długi.
Ażeby się przewrócić dał mu na bok drngi;
Gdy niezgoda rozterków, niepokoju chciwa.
Skrzydła z kłótni, z zamieszków sklejone porywa:
A rzucając w klasztorach swe kochane dzieci,
Pobudzać Organistę wielkim pędem leci^
Lubo w tę jadąc drogę brała dość lot cichy,
Odjazdem jednak swoim pokłóciła Mnichy,
I ieby ich do swego powrotu bawiła,
Z chęcią im Kapitułę wcześnie naznaczyła.
Juz dawno Organista za oblubienicę
Wziął był sobie niewiastę wielką czarownicę,
Która w tej z księdzem sprawie od zgody daleka.
Darmo diabłów wzywała na pomoc człowieka.
Jej tedy straszną postać , jej oczy jaskrawe.
Zęby spróchniałe, nogi chude i koszlawe,
10*
'^ Digitized by Google
148 POEZYE KAJETANA WĘGIERSKIEGO.
Wzięła na się Niezgoda , a z krzywego pyska,
Do jego się pomacka ptzymkoąwszy łożyska,
Te słowa wyzionęła: «Z odważnych zrodzony
• Rodziców, i do wielkich dzieł męzn stworzony,
• Sławny po Vszystkic1i karczmach, niezrównany męztwem,
■ I nie jednem z chłopami w załebki zwycięztwenu
■ Doznany Organisto! czy spodziałby kto się,
• Byś sobie Plebanowi mógł dać grać na nosie,
• I cierpieć, aby na twe organy rozciągał
• Władzę przykrą, t z twej .się słabości urągał?
• Wierzaj mi, wolałabym skończyć żywot Uchy,
• Nizli się stać ofiarą dumnej jego pychy;
• Podwaja w przeciwniku dzielność, kto się boi,
• Przeraża nieprzyjaciół^ kto odporem stoi;
• Stan się mężnym, a ujrzysz , ze ten Pleban po^y,
• Co teraz, by cię zgubił, szle do nieba modły,
« I fałszywie mniemając , ie mn Bóg pomo?.e,
• Papla pacierz, pierś tłucze^ ostrząc na oię noie :
• Ten człowiek zniewieściały ^ ia nikczemna dasza,
• Którą przeciw cię teraz nienawiść porusza,
• Odstąpi swych zamysłów, i placu odbiegnie,
• Gdy cię naprzeciw sobie śmiałego postrzegnie.*
Jak kiedy Feba dncbejn napuszony wieszczek,
Swój dwoisty z trzynożnych daje wyrok deszczek.
Chwytają wielkim ciągiem wszyscy święte smrody,
A każdy nos zatyka, czy stary, czy młody;
On nowe biorąc siły z zapasnej jaskini,
Z głupich przychodniów żarty tylko sobie czyni :
Tak serce Organisty tą mową zagrzane.
Poczuło w sobie męztwo dopóty nieznane;
Digitized by CjOOClC
ORGANY. 140
Porwał się ae snu , jukby go piorun przeraził,
Zaw8tydzoi>y , ie siebie myślą podłą skaził,
I juz o zgodzie, ^diiej Dieezyoiący wzmianki,
Chcąc się tym lepiej zagrzać , łyknął przepalauki.
Gałą więc myśl jui aa to obrócił i silę,
Aby raczej^ śmiertelną tu znaleźć mogiłę,
Nii ustąpić haniebpte , i by te zamysły
Wzięty skutek^ najprędzej zawarł związek ścisły
Z Bartkiem , co blisko mieszkał odważnym Stolarzem,
I z Janem bardzo śmiałym , i zręcznym Ślusarzem,
Ci zaś do Księdza złości za to mieli wiele,.
Ze im bronił rzemiosła w święta i w niedziele.
I przeszłego tygodnia za pewną robotę,
Po długiem targowaniu urwał cztery złote :
Onym się więc sekretu całej rzeczy zwierza,
Co chce robie^ i kroki jakijsmi tam zmierza,
Nienawiść i złość Księdza przed oczy przekłada,
Bliskość niebezpieczeństwa bardziej go rozjadą.
• Odwagi wielkiej trzeba , przyjaciele moi,
«Tę kiedy mieć będziemy, nic się nie ostoi.
• Trzeba iebyśmy skrycie dzisiaj ciemną nocą,
« Za wzajemną Organy zburzyli pomocą,
> I tak one zniszczyli , by jak kur zapieje,
• Powstania nawet kiedyl,rfiie mieli nadzieję.
Oba mu na to przyjaźń obiecują szczerą:
Jan obiecał przyjść z młotkiem, a Bartek z siekierą.
■ Nie dość tii jest na waszej słownej obietnicy,
■ Rtóź was wie, możecie być jak inni zmienoiey,.
d by Google
150 POEZYE KAJETANA WĘGIERSKIEGO.
■ Wszystkich nas- trzech przysięga zobowiąże sroga,
■ Zadoa się w tył nie będzie^cofaąć mogła noga. •
Jak więc bohaterowie, co po runo złote.
Za morze się wybierać powzięli ochotę,
Lub ci Grecy w Trojańską co płynęli stronę,
Zbiegłą mężowi nazad chcący wrócić ionę.
Straszną przysięgą stałość wzajemną stwierdzili,
Tyiez i trzej rycerze nasi nczynili. ,
Potem się pożegnawszy każdy szedł do siebie.
Czynić przygotowanie ka walnej potrzebie,
Aieby skoro tylko światło słońca zgasło.
Dane im do kokioła zgromadziło hasło.
d by Google
PIEŚŃ TRZECIA.
Jniem sobie ułożył , aby w trzeciej Płeloly
Żeby ta cała kłótnia wzięła koniec wcześnij.
Nic morału nie było , bo niewiedzieć na co
Czynić usiłowanie,^ i starać się z pracą.
Naprawić lud zepsuty ; czy ja bocian , aby
Świat czyścić i krzykliwe zbierać z niego iaby? *
Lecz wytrzymać nie mogę, nie wiem czym się dzieje,
Z chęciąbym się urzędu podjął kaznodzieje,
A machając rękami z wysokiej ambony^ .
Wrzeszczałbym : zaniechajcie niezgody szalonej :
Potem zaś treść najprostszą na trzy dzieląc części.
Pismo i Ojców świętych cytowałbym częścij,
A po plagach pamiętny lekcyi rozlicznych,
Wysypałbym gromadę figur retorycznych,
I niezgodębym (za to niech mię nikt nie łaje),
Do brzydkiej niedźwiedników równał szałamaje,
A z dęcia dud niezgodnych chrapliwego dźwięku,
I ruszania klawiszów od niezgrabnych ręku,
ized by Google
m POEZYE KAJETANA WĘGIERSKIEĘO.
Biorąc pochop, WDiosekbym czynił Dieomyloy,
Ze a nas dla niezgody dobry rząd bezsilny.
Potem się coraz bardziej w mojej szerząc mowie,
W dalszej dowodzićbym się postarał osnowie,'
JalL przez własne zawiści i szkodoe niezgody,
Potęine w krótkim czasie upadły narody.
Że n nas osobliwie ta niechęć szalona,
I namiętność, na naszą zgubę ulubiona,
I £e nas niezgubiła zadoa więcej, jak, ta;
Jeźliby mi kto przeczył , maoireSt ad Atta
Zaniósłbym, i przed niemi stawszy osobiście,
Fałszbym przeciwnej stronie zadał oczewiście;
A gdyby mi i zatym kto nieustępował,
Do przyszłegobym Sejmu pewnie appellował.
Lecz po co w tak dalekie zabiegam granice.
Pewnie moją nauką Polaków oświcę?
Wolę powiedzieć teraz ^ przez jakie starania.
Do zamysłów szkodliwych przyszedł wykonania
Rozjadły Organista, i przez jak okrutny
Przypadek, swój organy wzięty koniec smutny.
Skoro tylko Morfensz na tę sferę ciemną
Poczynał władzę swoją rozciągać przyjemną.
Zeszli się trzej rycerze , i poczęli ściśle
Razem się o tak walnym naradzać zamyśle,
I sposobne do tego pobrawszy narzędzie.
Zaraz szli do kościoła patrząc w koło wszędzie,
6^P4jąe ostroinie, bojąc się, by t boku
Dostrzedz ich eiekawema niezdarzyło oku.
Naprzód ich drzwi świętego wstrzymały kościoła.
Warowne ielaznemi sztabami do koła.
d by Google
ORGANY. 15a
Ale mężnego »ercA Jan nienyćląc długo,
I w tak wspaniałym dziele spiesząc się z przysługą,
Tak dobrze w mocny zamek tęgi raz wymierzył,
Źe jak najsłabszy pęknął, skoro^go uderzył.
Ranęły drzwi ogromne, a tak siły wspólne^
Do wewoętrza kokioła miały przejście wolne,
Jak gdy z pomocą armat z swych murów spędzeni.
Juz nie bronią przystępu smutni oblężeni.
Niczym niezatrzymany nieprzyjaciel wchodzi,
I dziękując, na tryumf Te Deum wywodzi;
Tak i oni jak tylko do kościoła weśli.
Zaraz trzykroć kięknęli , trzykroć się podnieśli^
Każdy się. z nieb do modlitw udając gorliwych.
Niebieskiej chciał pomocy w zamysłach szkodliwych.
Pierwszy się Organista porwał niespokojny,
I drugich do rozjadtej pobudzając wojny,
Rzekł głosem bohaterskim: « drogi czas ucieka,
• Teraz pora sposobna^ taieprayjaciel czeka. •
I światłem tlejącego prowadzony garka,
Go go od wiatru szklanna broniła latarka,
Najpierwszy ua złe wschody odważnie wstępował,
A swą śmiałością innym drogę pokazował.
Ale kiedy do góry prowadząc krok śliski.
Wlazłszy na wierzch. Organów samyeh Ju2 był bli-
ski,
Sumienie go ruszyło, i nieznanej trwogi
Pełen, sam poniewolnie musiał eofnąó nogf. «
Jak kiedy idąc z wojskiem naprzeetw Rzymowi^
Trzeba było Rubikon przebyć Cezarowie
d by Google
154 POEZYE KAJETANA .WĘGIERSKIEGO.
I temn, który wiernym był obywatelem, >
Staó się wiecznym ojczyźnie swej nieprzyjacielem,
Myślił długo , niz przebył brzegi niebezpieczne,
Bojaźń w nim z ambicyą walki wiodła sprzeczne ;
Jednak jak nieprzyjaciel wolał rozkazować,
Nii podległość , jak wierny obywatel , chować.
Tak i nasz Organista choć miał chęci szczere
Zburzyć organy, wstrzymał rozbójczą siekierę,
Wewnętrznym mimo siebie przerażony strachem.
Lubo juz z wymierzonym cofnął się zamachem^
Lecz wkrótce nienawiścią podzarzony srogą.
Przez ławkę , co tam stała , przestąpiwszy nogą.
Chciał oburącz we środek Organów uderzyć,
Lecz ślepa popędliwość niepotrafi mierzyć.
Chybił więc , ale miechy raz okrutny wzi^y,
I pęknąwszy na dwoje , żałośnie jęknęły.
Usłyszały te jęki zatrwożone szczury^
Co do tych czas spokojne swe tam miały dziury,
Potomki tak sławnego w dziejach Gryzomira,
Którego sława dotąd jeszcze nie umiera;
Nie przeto, ze gnuśnego Króla pasł się ciałem,
Lecz ze jest w Myszeidzie rycerzem wspaniałem :
Przestraszone z. miejsc swoich wychodzą gromadnie,
A gdzie, i jak kto może z popłochu przepadnie.
Za złą wieszczITę Jan z Bartkiem wziął przypadek taki,
Lecz Grzegorz nie uważał na te wszystkie znaki^
Ale porwawszy znowu kosztur okowa ny,
W same z największą mocą uderzył organy.
Ach 2 J^tóz to teraz zgadnie? i ki6i to opisze?
Jako się w rózufi strony rozpierzchły klawisze.
d by Google
ORGilNY. 155
Jak leiąc skarżyły się zało^oemi jęki,
Ze z tej, którą kochały, kooiec wzięły ręki.
Kto nie zna bohatera dzielnej krwi szafarza,
Jak go bardziej zgiełk bitwy i tumult roziarza,
Niech sobie Organistę naszego wystawi;
Nad czułym nialeniem czasa on nie trawi,
Lecz w którą tyllco stronę mężną ręką kinie,
Albo kilka klawiszów, albo doda zginie.
Zagrzani tym przykładem, daremnie nie stoją
Jan z Bartkiem, ale czynią tez powinność swoją,
W najgorętszym zapale jaz jest bitwa wściekła^
Same mordy, zabójstwa, istny obraz piekła.
Tu widać ciał zabitych zaraźliwe kupy.
Tu ranni na pół iywi lezą między tropy.
Duda pchnięta ostatnim śmiertMnym tchem ziewa.
Klawisz jeden *dragiego do bitwy rozgrzewa,
Tu na pół rozpęknięte umierając mjechy,
Z ialem nadprzyrodzonym żałują za grzechy.
Zgiełk, hałas, krzyk, zabójstwa, tnmult, mordy, wrzawa,
I zewsząd krew niewinna lać się nieprzestawa.
Święci tego kościoła, których dźwięk ten głuszy.
Niespokojni trwożliwe nadstawiają uszy ;
W kronice nawet nieraz ezytać mi się zdarza,
Ze chciał kościoła tego patron zejść z ołtarza;
Lecz ie się znajdowały tam święte panienki.
Nie schodził dla zgorszenia, niemając sukienki;
Tym czasem juz organy na drobne kawałki
Dokonali druzgotać ogromnemi pałki.
y Google
15(V POEZYE KAJETANA WĘGIERSKIEGO.
Zapamiętali w gniewie, lecz męzoi rycerze,
Kaidy się potem zaraz do spoczynka bierze.
Oczekując dnia, srodze jedoalL Diespokojoi,
Po tak śmiałym nczynka i krwawej rozbojoi.
d by Google
PIEŚŃ C Z fV A RT A.
Gdybym był kiedy Królem , byłbym sprawiedliwym,
Złycbbym' z dwora wygaaiał, nad^radzał cnotliwym,
Nie brałaby dostojeństw zasłudze intryga.
Źle w tym krają, gdzie obrót prostotę wyściga.
Kazdybym dzień jak Tytus dobrodziej stwy liczył.
Więcej szczęścia ojczyźnie , mi, sobiebym życzył.
Nad próźnemi rzeczami czasubym nie, trawił.
Nadaniem praw narodom słodkicfabym się bawił.
Co gdybym był Biskupem lub Officyałem,
Otobym usiłował staraniem oie małem,
Żebym sam z siebie dając przykład nader rzadki,
Nie był nigdy zgorszeniem Chrystusa czeladki.
Nigdybym nic nikomu nie bronił drukować,
Tym się w nai^odzie rocum może polerować.
Ubogichbym wspomagał, w wydatkach był mierny.
Ojczyźnie dobrze życzył. Królowi był wierny.
Gdybym zaś %ł Ministrem pokoju lub wojny,
W bitwie byłbym rycerzem, a w izbie spokojny^
d by Google
158 POEZYE KAJETANA WĘGIERSKIEGO.
Dobrebym interesa skutecznie popierała
Za danie Protekcyi ludzibym oie zdzierał.
! gdybym był uczonym , lub za niego mianym,
Nie przestałbym być w izbie niby malowanym ;
Lub ze zjem obiad mądry obok Majestatu,
Pisałbym to i dowiódł niewiernemu światu,
Ze zkądkolwiek zagadnie, z której chce tknie strony,
W Prawie , w Rymach i Dziejach jestem nauczony.
Bym kiedy był małżonkiem , oie byłbym zazdrosnym.
Zazdrość, każdy ta prz.yzna, jest zwyczajem sprośnym,
Zwłaszcza, kiedy nie idzie komu o Delfina,
A ma jeszcze w zapasie nie jednego syna.
Gdybym był Księdzem owym, o którym tn mowa.
Nie wiele dbałbym, czy ta baba, albo owa
Na organaeh kościoła mego miechy depcze;
Lecz cóz począć, gdy komu arabicya szepcze,
1 nienawiść podburza ; poruszyłby piekło.
Zwołał był ksiądz na radę, jak się wyżej rzekło,
Kommendarza. Rozumem i latami stary.
Przywlókł się też o kija zacny Ksiądz Wikary,
Pobożny Podproboszczy , Altarysta prawny,
Z sąsiadem o altaryą swą kłótniarz ustawny;
Ksiądz kapelan Bernadyn , który tam przebywa,
I pałka sed cum voce siadł infoi*mativa,
Kaidy się z nich z skromności najmniejszym być. mniema
I kłótni tam o miejsce między niemi niema.
Gdy się każdy przed świętym Duchem ufttkorzył,
W te słowa dusty Pleban sessyą otworzył:
Digitized by'VjOOQlC
ORGANY. 159
«Wy, którzy ta te miejsca zasiadacie godnie,
■ Wy kościoła podpory i wiary pochodaie^
• Nie trzeba wam powtarzać, bo znacie zaiste^
• Gbytrości i podstępy nadto oczewiste
"Gbara, któreg^o ja sam z błota wyprowadzić,
«I na tak znakomitym urzędzie posadził;
'Teraz pychą nadęty, zapomniał ten złodziej,
«Zem przecie jego Panem, zem jego Dobrodziej.
« Teraz moją powagą, waszą razem szarga,
>Na nasze przywileje, na władzę się targa^
«A swoich nieprawości dopełniając miarę,
• Do kalkowania babę śmiał naznaczyć stare, ,
• I kiedym sam oiemógł być w kościele, bom ehory,
• Ona miechy deptała w wczorajsze nieszpory:
• Wiem, ie to z was kaf.dego rówaie jak mnie boli,
• Czytam to w oczach waszych , f.e nikt nie pozwoli
• I niedopuści, by taź baba miała zostać,
• Możemy dotąd jeszcze siłom jego sprostać;
• A dzisiaj potępiwszy tę zuchwałość winną,
• Na miejsce naznaczonej obierzemy inną.
Skończył Pleban, a głuche a wszystkich milczenie
Powszechne rokowało jema zezwolenie,
Lecz z miejsca swego zabrał głos Ksiądz Pódpro-
boszczy :
• Niech się, rzecze. Plebańska Mość o nas ntetre-
szczy,
• Za całe zgromadzenie przysięgam ja szczerze,
• Ze nam nikt prerogatyw naszych nie odbierze,
• fwolemy zgubioną mieć z ojczyzną wiarę,
•Nii utracić na włosek przywileje stare.
Digitized byCjOOClC
ieo POEZYE KAJETANA WĘGIERSI«EGO.
■ Jedna mi tylko na myil «waga przychodzie
■ Jeźli się absolataie postępować godzi,
«! niewiedząc czy nam jest wolno obrać babę,
« Chcieć obarczać przemocą naszą stronę słabe. «
Na to powaiay wiekiem Wikary powgŁawa;
« Prawda , rzecze , ze ai«masz wyraźnego prawa,
«Lecz podług Axyomą, kędy prawa nima,
■ Tam zwyczaj z dawnych czasów miejsce jego trzyma.
■ Nie pierwszy rok juz siedzieć tutaj mi się zdarza^
■ Nie n jednego ja mszą miewałem ołtarza,
■ Nie jednego pogrzebłem oa cmentarzu trupa,
■ Nie jednego widziałem z wizytą Biskupa,
■ I je£li czas tych dziejów z. pamięci nie zetrze,
■ Szwedów jeszcze przypomnę , i srogie powietrze ^
■ Bardzo dawno zasięgam, a zawsze i wszędy,
■Plebani w swych kościołach dawali urzędy. »
Do gustu Prałatowi ta przypadła mowa.
Cała zatym przyst»2a Rada na te słowa.
Do kresek jui więc skrytych Pleban iść nie mieszka,
Dwie ich ma Małgorzata, a resztę Agnieszka.
Zapadła Pluralitas^ więc nieniyśląc dłuźy^
Krzykną : niechże ten urząd joź Agnieszce słuiy.
A chcąc ją mieć gotową do tego rzemiosła,
Szlą do niej jak najrychlej z dobrą wieścią ^nosła ;
'Skacze baba z radości , z takiego wybrania,
Swoim się Dobrodziejom jak najniżej kłania.
Schylone plecy bardziej ukłonami garbi,
iJniżonoćcią wszystkich serca sobie skarbi.
Tym czasem zacny Prałat zaczął się gotować,
Aby ją mógł tegoż doia zaraz iastailować,
Digitized by CjOOClC
ORGANY. 161 ,
Na orgaoy z niemałym tryumfem wprowadzić,
1 w przyzwoitem miejsca godności posadzić.
Lecz bojąc się odporu, kazał, aby cepy,
Drągi, siekiery, kosy, topory, oszczepy
Wzięła czeladź odważna, sam swem męztwem zbrojny
Szedł śmiało, chociaż krwawej spodziewał się wojny ^
Za nim następowali Księża nie z daleka.
Każdy a» nieb losa kłótni takiej pilnie czeka,
Idą na pozór śmiało , a każdy z nich tchurzy,
Krew się w każdym z bojaźni porusza i burzy, ^
Każdy z nich patrzy w koło, by w przypadka sprzeczki.
Wolne mógł mieć którędy miejsce do ucieczki,
Wszędzie same ponure panuje milczenie;
Ale jak srogie ooych było zadziwienie,
Kiedy zamiast odporu i bitwy okrutnej,
Staoąt im przed oczyma obraz nader smntoy:
Gdzie tylko wzrok obrócą , wszędy zoak ruiny,
Tu drzwi mocą wyparte, tu zaś rozwaliny
Wdzięcznych leżą organów , tu miechy , ta duda.
Rozumieli nabożni, ze to jakie cuda;
Ze na ich ukaranie , buztwa ręka mściwa*
Te dotąd niesłychane poczyniła dziwa ;>
Albo piorun zgruchotał z czarnej spadłszy cŁ^mury,
Albo ziemi trzęsieniem obalone mury.
Lecz wkrótce niewątpliwe w ruinach oznaki.
Umyślnej zawziętości skazały im szlaki,
A kłótnie , które mieli , i zawzięte zwady,
Wytknęły im autora tak wielkiej szkarady.
Większą to w nich zajadłość, mocniejszy gniew sprawia,
Ochotę wzięcia zemsty tym chętniej ponawia,
XXIX. 11
Digitized by CjOOClC
169 POEZYE KAJETANA WĘGIERSKIEGO.
Im większy nt ich sercteh zosta wuj e smatek.
Że zamysły ich wzięły tak nie dobry skatek.
Baba płakała widząe nadzieje zmylone,
A Ksiądz Pleban Inbo się starał cieszyć onę,
Łabo umysł w nieszezęiein pokazywał hardy,
Lecz niemógł wstrzymać prsecieł na sercu ial twardy!
d by Google
PIEŚŃ PIĄTA.
Wszystko ta Die do rEeezy nt tym naszym i(wieeie.
Bogaty ubogiego ciemięiy i gaiecie,
Cnota niema nadgrody, a występek ka^,
Stępione prawa patrtą na zbrodnie przez szpary.
Kto sprawniejszy to lepszy, poezciwoić niepłaci, ^
Talentem się nie wesprze ezłek, ani zbogici,
Na urzędach intryga i kredyt osadza,
Ten szczęśliwy co kradnie , i ojczyznę zdradza.
JesBli się godni oto ładzie m6wić waią,
Odpowiedź cała: ie tak interessa każą.
Uwielbiam was, i ukłon oddaję wam niski,
Klęknę, jeili zechcecie, będę się bił w pyski.
Niezgrantowani w rządach swoich politycy^
Nie jest to dzieło mojej słabej mózgownicy
Przenikać co czynicie, bo w fryzurze więcej
Macie rozumu , nii ja w mej głowie cielęcą{.
Niechaj jednak z pokorą spytaĆ mi się godzi.
Czy to w dobrego rządu tt[axymy nie wchodzi,
Aieby Indzi godnych, wartych z kaidej miary,
Wasze łaski i hojne nie mijały dary.
ir
Digitized by VjOOQIC
104 POEZYE KAJETANA WĘGIERSKIEGO.
A tam się zaś bogatym nie gnieździły rojem,
Kędy głupstwo przesiada z pysznym niepokojem.
Ale na co ja gadam, i na co mózg suszę:
Powiedzą mi, mój Panie, radzibyśmy z duszę
Uczynić ci : znamy to , ie masz talent rzadki,
I prozą piszesz dobrze, i wiersz robisz gładkie
Miej trochę cierpliwości miły przyjacielu^
Oto jeszcze .od x:iebie za^łuźeńszych wielo.
Prace trzeba nadgrodzić, i ciężkie mozoły,
Czekaj. — Czekamci, zawsze jak goły tak goły.
Kiedy kto w niedostatku, i rozum się cieśoi.
Ot niewiem , co wam powiem w tej tu piątej pieśni,
Jak organów przywiodę znowu na plac dzieje,
I kogut zjadłszy ziarnko , milfj trochę pieje.
Noc, w której pan swych bogactw, ^ a ubóstwa nędca
Zapomina, uśpiła i babę i księdza.
A sen, twardy leniwych skrzydeł swych powłoką.
Dla spoczynku powszechnie 4udzliie przykrył oka.
Wszyscy spali , przy iooie tu mąi snu zażywała
Tu kochanek miłosoią znużony spoczywał,
A świeżych roskosz przez sen nazywając prawie^
Tak się pieścił I cacitał, jak gdyby na jawie.
Sam jeden organista oczu niemógł zmrużyć,
Lubo się onegdajszą pracą musiał znużyć,
Ale jakże -spać mozoa , kiedy to kto czuje.
Że na karę po jakiej zbrodni zasługuje.
Bo nazajutrz jako wieść doszła jego u«zq.
Miało wejście świętego być Jubileuszu;
Pod czas którego każdy czy młody czy stary.
Wolny byt zawsze z zbrodni od winy i kary,
d by Google
ORGANY. 163
Byle księdza powiedział , co był niebn dłaioy.
Obszedł kilka kościołów, i dawał jałroażny.
^nz ze wszystkich okolic gromada poddaństwa,
Wiele się tez zjechało nabożnego państwa.
Kolasą bułanemi ciągnioną kobyły^
Przywlókł się z swą hnością Podscdek otyły;
Sześcią zdobną gałkami karetą powoli
Przyjechał Da ten odpust Wielmożny Podstoli;
Tuz za nim , ca każda mieć powinna publika.
Widziano jadącego tej ziemi Skarbnika ;
Sześć koni trochę If pszyeh , liczna czeladź dworska
Wydała, ze się wali godność Podkomorska.
Za niemi wielka mnogość ziemianek, ziemianów.
Łudzi różnego wieku, rozmaitych stanów,
Kupców swarnycb, przekupek, opojów, kraroarzów^
Między któremi dwóch też przybyło księgarzów;
Słowem mówiąc na odpust tak wielki , tak rzadki,
Dość się Panów zjechało i wiele czeładki.
Już się sproszone żioąd mnichy i kanany,
J-edni na mszą gotują , drudzy na ambony.
Już się ciekawsza nizii nabożna gromada,
Wali w kościół i ławki najpierwsze zasiada.
Gdy przez cmentarz spiesząc sfę Pleban do kościoła,
Ujrzał w nim Organistę,, a tuś mi, zawoła.
Tyś to jest^ co do złości łączący odwagę,
Tak znaczną mej godności uczynił zniewagę?
I jeszcze po tej zbrodni śmiesz mi włazić w oczy,
Zaraz ja cię. — Wnet kniema z impetem przyskoczy.
Strwożył się tym zamachem Paa Grzegorz zmieszany.
Umyka się, by tyłem gdzie przypadł do ściany^
d by Google
156 , POEZYE KAJETANA WĘGIERSKIEGO.
I takie fdy i szybkością wciąi czyni cofanie,
Trafiło się, ie stanął przy księgarza Janie,
Dopadł go tam Ksiądz Pleban, lecz nim don przyskoczyła
Tak go rznął Brewiarzem ^ ie ai się potoczył.
Zmieszany przywitaniem takiem Organista,
Z łatwości co pod ręką mógł ją mieć , korzysta ;
A pewną Plebanowi cfacąc gotować zgubę,
Oburącz porwał w gniewie swym Ateny grube*)
Cisnął je , i tak mocno w głowę go uderzyła
Ze ciosem zagłuszony mój Ksiądz ziemię zmierzył.
Na krzyk jego bolesny , na wrzask i lamenta,
Porzuciła ornaty i mszą zgraja święta '*) ;
A małe ucbyliwszy w zakrystyi drzwiczki^
Spieszno biegła na miejsce stoczonej potyczki.
Zaraz Się organisty przyjaciele zbiegli.
Skoro na placu księiy gromadę postrzegU;
Wielka się między niemi zatym bitwa wszczyna:
Temu oczy podbiła zwyeiężka Janina***)
Ten ogłuszony upadł i ledwie nie kona.
Wziąwszy w łeb tłumaczeniem Ro»mów Foeyonaf)*
*) Nowe Ateny Ks. Chmielewskiego. Ksiąika pełna omy-
łek geograficznych , bajecznych opisać , fałszywych wiado-
mości. Dawali jednak ją czytać dzieciom. Ja przypomi-
nam sobie, ie była częścią edokacyi mojej.
'*) To jest Księia tego Probostwa.
***) Janina zwycięzkich tryumfów, albo iycia Jana III.
przez Kazimierza Rubiokowskiego. Autor odejmuje męztwo
Janowi III. a przyznaje wszystko cudom, których tam jest
większa Hczba, nii zwyćięztw przez Króla odniesionych.
t) Rozmowy Foeyona przez Ł*Abbe de Mably do francazks
d by Google
ORGANY. 167
Nąjpierwej alŁarylcie zgnichotano kolei
Zbawiennym Tylkowskiego Stolikiem Mądrości '),
I tobie Podproboszcza zadat raz niezmierDy
Koloander kochany Leonildzie wiemy **).
Wielei to ksiąg pierwszy raz z pyła wydobytych,
Do bitwy tak zażartej było tam aiytycb? >
Jan ma Wiankiem Roianym nos srodze podbity "^)
Tego zranił do Nieba Goicieniee ukryty f)^
Darmo księgarz troskliwy nie rad takim gościom,
Tym się pragnie opierać gotyckim wściekłoloiom.
Ledwie na ich zaiartość i księgi wystarczą,
Bartek Podproboszczego zwalił Królestw Tarczą -ti)'
Ten chociai ciosem takim mocno byt dotknięty,
Rzucił nan labo słabo ubogie Natręty ftt)*
Nie wiele szkodzić mogła Bartkowi bron krucha,
Chociai ćmiały tłostego nie nmyktł brzucha:
napisane , a przez Ks. Chrolcikowskiego niemiłosiernie tłć-
maczone.
*) Stół Mądrości przez Ks. Tylkowskiego.
**) Koloander wiernej Leonildzie przyjaźni dotrzymu-
jący przy rćinyoh nienawiścią wojennych awanturach i przy-
padkach. Romans dobrze głupi.
***) Wianek różany wielu-rozlicznego naboieństwa kwia-
tów; w Poznaniu 1758.
t) Gościniee ukryty do Nieba, albo pewny sposób osią-
gnienia niebios. Autor musiał być nieomylnie świętym.
^^t) Tarcza Królów i Królestw^ pobożność gruntowna
codziennemi zabawami wzmacniająca się; 1773. w War-
szawie.
ttt) Natręty, komedya Bielawskiego^ ze wszystkim
zarzucona , po ^6. seen w jednym Akcie.
d by Google
168 POEZYE KAJETANA WĘGIERSKIEGO.
Ale go jeden z tyło z najbardziej zawziętych, '
Ksiądz Kommendarz dojechał Żywotami Świętych;
Lecz on lubo stłuczony wyszedł ztąd z honorem,
Przywaliwszy obydwu ciężkim Ryinów Zbiorem ').
Szwank dwu zacnych rycerzów pomieszał Prałata,
Więc sam jai miłosnego schylił Fortunata "),
I ostatnie do kopy zgromadzając siły.
Między oczy Janowi cisnął Romans miły*
Mgłą mu grubą do razu zaszły obie oczy^
Skrzepła krew już mu zwolna po żyłach się toczy,
Słowem : po strasznych nudach i ziewaniu cięzkiem.
Wywrócił się i zasnął twardo w błocie grzęskiem.
~ Przypadł śpiącemu Bartek szyl>^ko na ratunek,
W przyzwoity porządnie opatrzeń rynsztunek,
A mszcząc się na Prałacie, porwał Banalukę*'^),
I nią iHu fryzowaną wysadził perukę.
Spadła, a ksiądz ukazał z pod niej łeb tak goły^
Ze się w niebie zdziwili święci i anioły,
A w jasne i glansowne wpatrując się ciemię,
Mniemali; ze się słońce przeniosło na ziemięif
Bardziej tem rozgniewany Prałat i rozzarty,
Widząc się tak haniebnie z swych ozdób obdarty,
*) Zbiór Rymów przez Załuskiego, pię6 grubych To-
mów in 4lo.
**) Fortunat, Romans nudny, którego kartki bez' zie-
wania czytać nie moina.
*'*) Banaluka , dawna bardzo Historya Romansowa po-
zbawiona sensu , ledwo jui Podsędków jest zabawą.
d by Google
ORGANY. t69^
Radby był ua bultaja sprowadził pioruny ;-
Chciał ma ze łba swą ręką pozrywać kołtany^
Bez uwagi czy siły wystarczać ma będą,
Rzucił się nań nakrywszy głowę rewereodą.
Cofoął się baczny za dwa kroki Bartos w stronę>.
I oburącz ma w piersi cisnął Magellonę,
A sam zaś do wrodzonej )>owracając broni,.
Z pięścią się począł krzątać koło księżej skrbni,.
I byłby Pleban niechcąc legł tam męczennikiem,
Gdyby bolesnym jego obudzony krzykiem,
Co po rannej gdzieś blisko odpoczywał pracy.
Nie przypadł mu na pomoc ojciec Bonifacy.
Digitized by Google
PIEŚŃ SZÓSTA.
Rodzona siostro śmierci, wojno zapalczywa!
Prawo zbójców, których świat rycerzmi nazywa,
Zbrodoiarko z skamieoiałych wnętrzności spłodzona,
Wieleś ładzi do swego zagarnęła łona*
Juiem mniemał, ze nasz świat opaściwszy stary,
W nowymeś przedsięwzięła wybierać ofiary,
I na Amerykanach wolnych i cnotliwych,
Sztaś próbować dzielności twoich razów mściwych.
Ale się z dawnym rozstać nie możesz łoiyskiem,
Lnbym widzę kaidy kraj dla ciebie siedliskiem,
W najspokojniejszy kącik codzien twoje- zbrodnie,
Najzjadiiwszej niezgody zanoszą pochodnie;
Zadea od cię niewoloy^ kiedy Pleban cichy
Doznał nawet, jak są twe niebezpieczne sztychy.
Otby do tych czas pewnie pod Stofarzem leżał,
By ma nie był na pomoc Bernardyn przybieiał.
Bernardyn młody, żywy, rubaszny i śmiały.
Wart być pomiędzy dzielne liczon Generały ')•§
*) Nie pomiędzy Generałów- Majorów lub LejŁoantów,
ale pomiędzy Bernardyńskiemi czyni go pomieszczenia go-
d by Google
ORGANY. 171
Choć znnłony ksiądz jednak przy takiej pomoey^
Byłby do późoej bitwę mógł przeciągnąć nocy,
Gdyby co niecierpliwie jai w kościele siedział,
Pan Podstoli o tej się bitwie nie dowiedział;
A zawsze służyć swema bliźniemii gotowy.
Nie wstrzymał zajnszonych mocą swej wymowy.
Stójcie^ rzecze^ jaka w was laiartoić aparta.
Boga się bójcie, gdy się nie lękacie czarta,
co idzie? zkąd kłótnia? jaka jej przyczyna?
Co ścisłej^ zgody waszej dziś węzeł rozrzyna?
Mpina znaleźć sposoby , co was mogą zgodzić.
Dajcie się tylko proszę trochę ałagodzić.
Niechajie się rozsądek w waszej głowie mieści,
Rzecz mi całą powiedźcie, w niewielkiej stów treści.
Zaraz chciał Organista ułatwić pytanie,
Ale ma odpowiedzieć Pleban nie dał na nie,
1 sam zaczął; ale ma przerwał Organista:
Rzecz widzę ^ rzekł Podstoli, jest to oczewista,
Ze będąc rozgniewani, i w tem zamieszania,
Mema nie uczynicie zadosyć pytaniu.
Lecz każdy niech na moment nienawiść zagrzebie;
A tym czasem proszę was na obiad do siebie.
Po dobrej sztuce mięsa ; i klarownem winie.
Łatwiej w was zapalczywość zapewne przeminie.
Dopiero po obiedzie zasiadłszy do zgody,
Będzl|m się starać wszystkie ałatwić przeszkody.
dnym, kto czytał: Le chapitre des CardeUers: wielkie
przymioty powinien mieć ich Generał.
d by Google
in POEZYE KAJETANA WĘGIERSKIEGO.
C4ioć srodz-e rozgniewani byli i zawzięci,
Przyrzekli to mocnemi przyczyny njęci.
PodstoU ich do swojej po\K sadzał karety,
A stangret siekąc konie w osednione grzbiety,
Wlókł się, I cboć we wrotach dwa. razy zawadził.
Przed dworem ich po krótkiej podróży wysadził.
Po pierwszych przywitaniacb , co .prędzej z apteczki'
Po kieliszka cukrowej wniesiono wódeczki,
Każdy wypił swój wydział, Imość Dubrodzika,.
Torańskiego w zakąskę przyniosła piernika.
Lecz ie tark prędko obiad nie mógł być gotowy,.
Wszedł znown na stół likwor wyborny pestkowy^
Likier przedni , lecz to w tym domu nie nowina-
Bo go s^ima swą ręką pędzi Podstołina.
Dwojaką wódką mając rozegrzane głowy
Polityczne z ochotą zaczęli rozmowy,
I każdy z nich powiedział co do samej tbeścr,
Jakie miał ze stolicy najpóźniejsze wieści.
Jeden twierdził, ze- wojna nieochybnie będzie,
Ze do tego gotowość jna jest znaczna wszędzie,'
I pozawczoraj oczy t-o widziały nasze.
Jak sobie dwa dragany ostrzyły pałasze.
Rozszerzył się Gazeciarz, » pochwał nieskąpi
Nad ty-ra , ie niezawodaie lepszy rząd nastąpi,,
I takoż jest nadzieja tego oczewista.
Bo o ty<m napisano arkuszy nie trzysta; ^ •
Lecz co mnie także z nowin niepomału cieszy,
Ze się dobry porządek do Warszawy spieszy.
Bo chłopca^, co bił żydów przed czterema dniami^.
Z powagi urzędową^ obito rózgami ;
d by Google
ORGANY. 173
Rzekł Podstolł : to widzę , nowioy pisane,
Ale ja mam -gazety świeżo drukowane,
Tysiąc rzeczy ciekawych. W ostatnią niedzielę,
Na wielkiem nabozei&stwie byłe ładzi wiele,
I zęby przyzwoitą wspaniałość zachował.
Mszą PontiJicalUer Biskup celebrował,
Ksiądz N. N. miał kazanie , wielki kaznodzieja,
Mówią , ze swem kazaniem nawrócił złodzieja,
I odtąd poznajemy tę prawdę dość jasną.
Nikomu nic nie wezmą, kto ma kieszeń x;iasDą.
Dnia ósmego Septembra wielki fest w Piotrkowie,
Bito z armat , i liczne dopełniano zdrowie.
Był obiad, podwieczorek, wieczerza, bal walny.
Pan Starosta odprawił wjazd swój tryumfalny;
Za rzecz zaś osobliwszą piszą z tego miasta,
Umarł człowiek, który miał łat juz pnłtorasta..
To nowiny, lecz jakie uwagi są przytym.
Jak żartuje sposobem autor wyśmienitym^
Jak rozsądnie przyczyny każdych nowin szaka,
Z gazet jego wiadomość razem i nauka.
To jest, co z doświadczenia wiem, a niezawodnie
Można się na nich czytać nauczyć wygodnie.
Chwalić zatym zaczęto gazety pospołu,
Tym czasem Pan Marszałek prosił ich do stołu.
Cała się zatym zgraja do sali przeniesła.
Musiał siedzieć na stołku kto niedopadł krzesła ;
Lecz Pani Cześnikowa obiadu nie jadła,
Ze od niej wyzpj Pani Skarbnikowa siadła.
Ci, którzy- głodni byli, zajadali smacznie,
I Wielmoiny PodstoU awazał to bacznie
d by Google
174 POEZYE KAJETANA WĘGIERSKIEGO.
Ze asi mięsa, aoi doić zostało sosu,
Aby się mógł na wieczór spodziewać bigosu:
Powtórzone kieliszki jedoak i botelki,
Z Podstolskiej duszy smutek wypędziły wszelki,.
I ieby wesołości oddalić przeszkodę,
Na wieczór obiecaną odłożyli zgodę.
ROIHIEG TOMIKU, I DZIEŁ KAJET. WĘGIERSKIEGO.
ocólubco zBioau touku xxix.-
d by Google
Spis rzeczy
zawartych w tym Tomiku,
Strbnnlca.
Krótka wiadomo£ć o życiu K. Węgierskiego...* ▼»
Wiersze różne..... 1
Pigmalion^ scena liryczna... .» 113
Organy, poema heroi- komiczne.... i.. 131
%
Digitized by Google
Digitized by Google
Uwiadomienie.
u niżej podpisanycli wyszło z draka i jest po wszy-
stkich krajowych i zagranicznych składach muzycznych
do nabycia:
na
Spięto i Fortepiano
obejmujące
najnowsze oryginalne kompozycje najsławniejszych
Autorów
jako to:
6artl)0liri)^ Melerber^ pamnon, Bpol^t
i tx>i(ln innijcl)
poetycznie przedstawione przez
JFrgIr^rt)ka finckett.
z portretem Felixa Mendelssołm-Bartholdy.
Cena, na pięknym welioowym papierze z ozdobną
oprawą Tal. 4. albo Zło. pols. ?4. —
Z wyzłacanemi brzegami i jak najpiękniejszą oprawą
Tal. 6. albo Zło. pols. 36. —
Nowe to w swoim rodzaj a dzieło, tak doborem kom-
XXIX, i%
Digitized byCjOOClC
pozycyi jako i ^wietnem wydaniem ceehująee się, po-
lecamy szczegulaiej wszystkim Amatorom i Amatorkom '
Muzyki. —
W Lipsku, w Miesiąeu Gradniu 1836 r«
Breitkopf ^ Hdrłel.
Digitized by Google
>
Digitized by CjOOClC
UNIYERSITY Of MICHICAN
3 9015 01231 5902
00 NOT REMOVE
OR
MimUTE aRO
Digitized byCjOOClC
d by Google